8163
Szczegóły |
Tytuł |
8163 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
8163 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 8163 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
8163 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Krzysztof Boru�
NA KRAW�DZI ZA�WIAT�W
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
Spis tre�ci
S�owo wst�pne
1. Wracaj�cy z �tamtego �wiata
2. Wycieczki poza cia�o
3. Dowody reinkarnacji
4. K�opotliwi sublokatorzy
5. Duchy opieku�cze
6. Pozna� przysz�o��
7. Dusza w maszynie
Z komputera w za�wiaty
Przypisy
Indeks nazwisk
S�owo wst�pne
Przekonanie, �e nasze Ja, nasze my�li i uczucia, nasza �wiadomo��, �e
istniejemy, to w�a�nie My, za� nasze cia�o to tylko dodatek do tego Ja, pewnego
rodzaju narz�dzie konieczne do �ycia i dzia�ania, jest chyba starsze ni� gatunek
Homo sapiens i nie by�o obce neandertalczykom. Zdaj� si� na to wskazywa� sposoby
grzebania przez nich zmar�ych przed stu tysi�cami lat, �wiadcz�ce o zacz�tkach
rytua��w zwi�zanych z wiar� w nieznisz-czalno�� duchowego bytu cz�owieka. W
niemal wszystkich religiach wiara ta utrzymuje si� od wiek�w, trwa w �wiadomo�ci
prostych ludzi, kryje si� w niepokojach psychicznych ludzi niewierz�cych, opar�a
si� pr�bom marksistowskiej indoktrynacji, podejmowanym w naszym stuleciu na
skal� pa�stwow�.
Sk�onno�ci umys�u ludzkiego do przekornego przeciwstawiania si� przyj�tym
powszechnie s�dom i szukania empirycznego ich potwierdzenia lub zaprzeczenia
sprawiaj�, �e od czasu do czasu pojawiaj� si� filozofowie kwestionuj�cy nie
tylko nie�miertelno�� duszy, ale i jej istnienie, jako niematerialnego czynnika
(czy wr�cz bytu osobowego) o�ywiaj�cego cia�o i zdolnego do kreowania
�wiadomo�ci. Dzi� ju� jednak traktowanie tych w�tpliwo�ci jako przedmiotu
filozoficznego sporu materializmu ze spirytualizmem, a zw�aszcza nauk
przyrodniczych z teologicznymi, uznawane jest coraz powszechniej za anachronizm.
Wsp�cze�ni wybitni teolodzy katoliccy rozpatruj� ontologiczne w�a�ciwo�ci
duszy, zwi�zane z jej stosunkiem do cia�a i �wiata materialnego, przede
wszystkim ze stanowiska kreacjonizm1 - boskiego aktu stworzenia, za� uczeni-
przyrodnicy badaj� zjawiska biologiczne i psychiczne wy��cznie pod k�tem ich
struktury, funkcji, powi�za� z innymi zjawiskami oraz przeobra�e� rozwojowych
czy regresywnych. Tak, jak nie ma dzi� sensu, aby przyrodnicy i psycholodzy
zajmowali si� w�a�ciwo�ciami biologicznymi i psychicznymi Boga czy fizykalnymi
podstawami aktu stworzenia, podobnie nie jest zadaniem teolog�w szczeg�owe
opisywanie fizjologicznych reakcji i proces�w przetwarzania informacji przez
m�zg w oparciu o Wiedz� Objawion�. S� to zupe�nie inne obszary poznania i inne
sposoby poszukiwania odpowiedzi na stawiane w nich pytania. St�d te� pr�by
przeciwstawiania kreacjonizmu ewolucjonizmowi s�, zdaniem wielu teolog�w i
uczonych, bezcelowe
1 Marian Kowalewski: Ma�y S�ownik Teologiczny. Ksi�garnia Sw. Wojciecha,Pozna�
1960, ss. 126, 201. Kari Rahner, Herbert Vorgrimler: Maty S�ownikTeologiczny.
PAX, Warszawa 1987, ss. 194-195.
i logicznie b��dne, czego najlepszym przyk�adem s� pogl�dy o. Teilharda de
Chardina -kreacjonisty i ewolucjonisty2.
Znamienne jest, �e r�wnie� o kryzysie racjonalno�ci i ostatecznym pogrzebaniu
redukcjonizmu, sprowadzaj�cego zjawiska psychiczne do biologii, t� za� do chemii
i fizyki, m�wi� raczej heroldzi Ery Wodnika ni� uczeni i teologowie. S� to
bowiem problemy filozofii nauki niepor�wnanie bardziej z�o�one ni� wyobra�ali
sobie nie tylko tw�rcy mecha-nistycznych modeli �duszy", ale r�wnie� -
powo�uj�cy si� na odkrycia fizyki wsp�czesnej i �kosmiczne kontakty" -
propagatorzy filozofii New Age, kt�rzy g�osz� konieczno�� odrzucenia
racjonalizmu, determinizmu i redukcjonizmu �oficjalnej" nauki i upowszechnienia
nowego, systemowego i holistycznego, a jednocze�nie opartego na wschodnim ezote-
ryzmie, sposobu zdobywania wiedzy i torowania dr�g duchowego odrodzenia
ludzko�ci .
�Dochodzimy (...) do paradoksalnej, zdawa�oby si�, sytuacji: nauka o przyrodzie,
jak� niew�tpliwie jest fizyka, redukuje si� do nauki czysto formalnej, jak�
bezspornie jest matematyka", pisze ks. prof. Micha� Heller. �Czy�by zrozumienie
�wiata polega�o na zrozumieniu praw my�lenia? (...) Otwarto�� �wiata matematyki
nie musi oznacza� kryzysu racjonalno�ci, lecz jej podniesienie na wy�szy poziom.
Zaczynamy podejrzewa�, �e racjonalno�� zdeterminowana, racjonalno�� dzia�aj�ca
jak maszynka do produkowania wynik�w typu tak - nie, jest tylko ubogim
podobszarem niesko�czonego pola racjonalno�ci, w kt�rym precyzja nie musi by�
synonimem jednoznacznego zdeterminowania.
Nowa racjonalno�� matematyki rzutuje oczywi�cie na racjonalno�� przyrody. �wiat-
mechanizm jeszcze bardziej znika ze �wiadomo�ci wsp�czesnych uczonych, ni� to
mogli podejrzewa� tw�rcy teorii wzgl�dno�ci i mechaniki kwantowej. Tu ju� nie
idzie o zmian� jednej mechaniki na inne teorie fizyczne, lecz o to, �e samo
tworzywo naukowych teorii, matematyka, ukaza�o zupe�nie nowe oblicze. (...)
Czy zatem koniec wszelkich redukcjonizm�w? Czy zrozumienie czegokolwiek jest
mo�liwe bez zredukowania nowych tre�ci do wiedzy ju� posiadanej? A mo�e
zrozumienie ma charakter otwarty: to, co wiem, pozwala mi otwiera� si� na to, co
poznaj�, a to, co poznaj� nowymi perspektywami, o�wietla to, o czym wydawa�o mi
si�, �e wiem; i proces ten w zasadzie nigdy si� nie ko�czy?"4
Wskazuj�c na coraz wyra�niejszy podzia� obszar�w poznania i wzajemne uznawanie
przez teologi� i nauk� ich kompetencji w tych obszarach, chcia�bym jednocze�nie
ukaza� -gdy� takie s� og�lne za�o�enia koncepcyjne tej ksi��ki - zasadnicze
r�nice w opisach nie tylko podstawowych cech i w�a�ciwo�ci tego, co od
tysi�cleci nazywane jest �dusz�", ale tak�e, a w�a�ciwie przede wszystkim,
stanowisk zajmowanych wobec rzekomych czy rzeczywistych zjawisk, kt�re maj�
dowodzi� mo�liwo�ci egzystencji duszy poza cia�em i przemieszczenia si� jej do
innej materialnej �pow�oki".
A owych dowod�w i w�tpliwo�ci, jakie mog� budzi�, jest wiele. Czy opublikowane
przez dra Moody'ego relacje z dozna� ludzi przywr�conych do �ycia mo�na uzna� za
�wiadectwo nie�miertelno�ci dusz ludzkich, a eksperymenty eksterioryzacyjne
otwieraj� drog� do duchowego wyzwolenia z wi�z�w cielesnych? Czy wspomnienia z
poprzednich wciele�, jako dow�d w�dr�wki dusz, zmusz� psycholog�w i teolog�w do
generalnej rewizji pogl�d�w na temat reinkarnacji? Sk�d bior� si� obce
osobowo�ci i demony opanowuj�ce nawiedzonych? Czy wiara w pomoc anio��w mo�e by�
pomocna w �yciowych k�opotach? O czym m�wi� proroctwa i objawienia? Jak powstaj�
sny wieszcze? Czy konstruowanie inteligentnych komputer�w wiedzie do obdarzenia
ich �dusz�"? I wreszcie - czy
2 Tadeusz P�u�a�ski: Teilhard de Chardin. Wiedza Powszechna, Warszawal963.
3
4
John Drane: Co New Age ma do powiedzenia Ko�cio�owi? Signum, Krakowi 993. Micha�
Heller, J�zef �yci�ski: Wszech�wiat - maszyna czy my�l? Polskie Tow.
Teologiczne, Krak�w 1988, ss. 308-309.
wizje innych �wiat�w, w kt�rych bytowa� maj� owe uwolnione z wi�z�w cia�a dusze,
zw�aszcza opisywanych przez spirytyst�w i okultyst�w, odpowiadaj� stwierdzeniom,
zawartym w kanonach wiary chrze�cija�skiej, judaizmu, islamu czy buddyzmu, a
tak�e czy mieszcz� si� w matematycznych, lub cho�by tylko popularnych,
pogl�dowych modelach rzeczywisto�ci niedost�pnej naszym zmys�om i przyrz�dom
badawczym?
Podobnie jak w poprzedniej ksi��ce , po�wi�conej �manifestowaniu si�" duch�w -
zjaw, widm, upior�w, demon�w i tym podobnych istot bezcielesnych, r�wnie� tu -
opr�cz prezentacji stanowisk przedstawicieli r�nych religii (sygnowanych jako
�teologowie") i nauk przyrodniczych (�naukowcy sceptycy") - przedstawi� pogl�dy
spirytyst�w, okultyst�w i parapsycholog�w. Dokonuj�, oczywi�cie, pewnego rodzaju
idealizacji stanowisk, poprzez nieco arbitralne ich rozgraniczenie i uwypuklenie
najbardziej reprezentatywnych pogl�d�w dla poszczeg�lnych grup. W celu
u�atwienia orientacji podam tu kr�tk� ich charakterystyk�:
Stanowisko teolog�w chrze�cija�skich opieram zar�wno na oficjalnych dokumentach
ko�cielnych, definicjach zamieszczonych w s�ownikach teologicznych jak i
opublikowanych wypowiedziach i artyku�ach wybitnych znawc�w przedmiotu. Dusza
ludzka to niematerialna cz�� ludzkiej osoby, substancja niekompletna,
niez�o�ona, tworz�ca wraz z cia�em substancj� kompletn�. Jest ona wewn�trznie
niezale�na od materii, chocia� czynniki materialne (np. m�zg) warunkuj� jej
dzia�alno��. Nie�miertelna, nie ginie wraz ze �mierci�, chocia� �mier� dotyka
r�wnie� fizyczno-biologicznej �wiadomo�ci.
W hinduizmie w pewnym stopniu odpowiednikiem naszego pojmowania duszy jest
atman, rozumiany jako Absolut, jak i jego cz�stka w duszy indywidualnej, lub te�
dziwa -nieco odmienne poj�cie duszy, jako cz�stki Absolutu, otoczonej cia�em
subtelnym, podlegaj�cym prawu karmana.
Buddyzm odrzuca istnienie duszy jako oddzielnej duchowej istoty wewn�trz
cz�owieka. Z chwil� �mierci nast�puje proces kosmicznej reabsorpcji -
stopniowego rozpuszczania psychofizykalnych sk�adowych formy, czucia,
postrzegania i kszta�towania woli. Tak poj�ty duch nie mo�e by� istot� o
okre�lonej osobowo�ci i �wiadomo�ci.
Spiryty�ci uto�samiaj� dusz� z duchem - istot� indywidualn�, inteligentn�,
obdarzon� zdolno�ci� my�lenia, wol� i poczuciem moralnym oraz mo�liwo�ci�
kontaktu z innymi duszami zmar�ych.
Okulty�ci, przejmuj�cy koncepcje �wiata astralnego i �wiata duchowego oraz
wielo�ci cia� niematerialnych od teozof�w i wiedzy ezoterycznej staro�ytnego
Wschodu, przyjmuj�, �e dusza, rozumiana jako pojedyncza, oddzielna,
zindywidualizowana duchowa istota wewn�trz cz�owieka, nie istnieje.
Parapsycholodzy -jako animi�ci szukaj�cy przyczyn zjawisk parapsychicznych w
�ywych organizmach i otaczaj�cej przyrodzie - zajmuj� krytyczne stanowisko wobec
spirytystycznych i okultystycznych koncepcji duszy i ezoterycznej interpretacji
fenomen�w, zaliczanych tradycyjnie do przejaw�w oddzia�ywania owej duszy na
cia�o ludzkie, materi� �yw� i nieo�ywion�. Pr�buj� oni oprze� swe badania i
hipotezy, dotycz�ce owych fenomen�w, na odkryciach fizyki, mikrobiologii i
psychofizjologii oraz przekonaniu, �e istniej� nieznane, niezbadane jeszcze
w�a�ciwo�ci biosubstancji. Do wyja�nienia wspomnianych fenomen�w
parapsychicznych niepotrzebna im jest hipoteza duszy niematerialnej i
nie�miertelnej.
Przedmiotem zainteresowania naukowc�w-sceptyk�w s� zjawiska psychiczne dost�pne
przyrodniczym badaniom empirycznym, st�d te� poj�cie duszy niematerialnej i
nie�miertelnej nie jest przez nich traktowane jako termin naukowy w
przyrodoznawstwie. Dotychczasowa nasza wiedza przyrodnicza, oparta na
obserwacjach i badaniach do�wiad-
5 Krzysztof Boru�: W �wiecie zjaw i medi�w. Sp�r o duchy. MOST, Warszawal996.
czalnych, pozwala na stwierdzenie, �e osobowo�� i �wiadomo��, my�li i uczucia s�
wytworem proces�w informacyjnych, przebiegaj�cych w organizmie, a zw�aszcza
uk�adzie nerwowym (przede wszystkim m�zgu) i nie mog� by� od niego oddzielone.
Istnienie duszy jest subiektywnym odczuciem, zwi�zanym ze �wiadomo�ci� w�asnego
istnienia, czyli zdolno�ci� systemu do odr�niania informacji p�yn�cych z
wn�trza cia�a od informacji ze �wiata zewn�trznego. Nauki przyrodnicze nie
znalaz�y �adnego dowodu, kt�ry wskazywa�by na mo�liwo�� oddzielenia osobowo�ci i
�wiadomo�ci od cia�a. Hipoteza o niemate-rialno�ci duszy wyklucza jej kontakt z
cia�em materialnym.
Przedstawione tu tradycyjne stanowiska �wiatopogl�dowe w naszych czasach rzadko
wyst�puj� w tak czystej, �modelowej" postaci. Eksplozywny post�p naukowy,
technologiczny i gospodarczy, a zarazem gwa�towny wzrost zaludnienia globu
ziemskiego i zwi�zanych z nim zagro�e� ekologicznych, stawiaj� ludzko�� w
obliczu konieczno�ci dokonania g��bokich zmian w strukturze spo�ecznej i
kulturowej. Towarzyszy temu ostry kryzys wszelkich, dot�d uznawanych autorytet�w
- nie tylko ideowych i politycznych, ale tak�e naukowych i religijnych. Uczucie
bezradno�ci i zagubienia we wsp�czesnym �wiecie, pe�nym niepewno�ci i r�nego
rodzaju zagro�e�, sk�ania wielu ludzi do szukania oparcia nie tylko w
filozofiach i religiach wschodnich, w panteizmie i reinkarnacji, ale w -
dyskredytowanych dot�d przez owe autorytety - paranaukowych, ezoterycznych czy
wr�cz magicznych praktykach, a tak�e �uasi-religijnych wsp�lnotach.
Przyk�adem dynamiki i zasi�gu spo�ecznego tego zjawiska jest wspomniany ju� ruch
New Age, kt�ry -jakkolwiek nie posiada �adnej ustalonej formy organizacyjnej ani
nazwy zaakceptowanej przez wszystkich jego uczestnik�w - w ci�gu niewielu lat
przenikn�� do wielu kr�g�w spo�ecze�stwa ameryka�skiego i zachodnioeuropejskiego
(m�odzie�y, gospody� domowych, kupc�w, pracownik�w fizycznych i umys�owych,
policjant�w, aktor�w, in�ynier�w, menad�er�w, naukowc�w, polityk�w i wielkich
potentat�w finansowych), zyskuj�c coraz wi�ksz� popularno�� r�wnie� w krajach
postkomunistycznych. Dlatego te� - chocia� New Ag� nie stanowi odr�bnego
�wiatopogl�dowo zjawiska spo�ecznego - po�wi�ci�em w tej ksi��ce nieco wi�cej
uwagi temu ruchowi.
Zaprezentowana tu konfrontacja r�nych stanowisk pozwoli Czytelnikowi
stwierdzi�, jak te same zjawiska i fakty mog� by� bardzo odmiennie
interpretowane. Par� moich w�asnych refleksji na temat ograniczono�ci naszej
wiedzy o duszy i �wiecie, w kt�rym przysz�o jej �y� - znajd� Czytelnicy w
ostatnim rozdziale.
1.
Wracaj�cy z �tamtego �wiata"
Co dzieje si� z nami po �mierci? Gdzie podziewaj� si� dusze zmar�ych? Jak
wygl�da �tamten �wiat"? Tego rodzaju pytania zadawali sobie ludzie od tysi�cleci
wsz�dzie tam, gdzie wiara w �ycie pozagrobowe stanowi�a i stanowi jeden z
podstawowych element�w religijnego �wiatopogl�du. Religie daj� co prawda
odpowied� na te pytania, lecz s� to na og� odpowiedzi sk�pe i og�lnikowe, a
kt�by nie chcia� wiedzie� konkretnie i ze szczeg�ami, co mu si� po �mierci
przydarzy, nie m�wi�c ju� o tym, �e r�ne religie r�ni� si� znacznie w
ukazywanych obrazach �tamtego �wiata". Oczywi�cie by�oby najlepiej, gdyby kto�
wiarygodny �stamt�d" wr�ci� i opowiedzia� szczeg�owo, co zobaczy�. Czy jednak
kto� rzeczywi�cie wr�ci�, czy te� opowiada tylko bajki o tym, co mu si�
przytrafi�o?
Do naszych czas�w ludzie, kt�rzy zostali uznani przez lekarzy za zmar�ych, a
nast�pnie przywr�ceni do �ycia, nale�eli do rzadko�ci, spo�r�d nich za� niewielu
pami�ta�o i chcia�o opowiada� swe �po�miertne" prze�ycia. Dopiero rozw�j technik
reanimacyjnych w XX wieku pomno�y� wielokrotnie liczb� ludzi, kt�rzy prze�yli
�mier� kliniczn� (zatrzymanie czynno�ci serca i p�uc, zanik rytm�w EEG), a
relacje ich, zebrane i opublikowane przez dra Raymonda A. Moody'ego, sta�y si� w
latach siedemdziesi�tych sensacj� �wiatow�. Okaza�o si� bowiem, �e opowie�ci
niemal wszystkich �wracaj�cych z tamtego �wiata" wykazuj� du�e podobie�stwo, co
mo�e �wiadczy�, i� nie s� to doznania subiektywne, lecz dotycz� jakiej� wsp�lnej
wszystkim rzeczywisto�ci. Obrazy �wiata pozagrobowego s� zreszt� nie tylko
podobne w wielu zasadniczych elementach, ale zdaj� potwierdza� niekt�re
wyobra�enia o �yciu po �mierci, i to bardziej odpowiadaj�ce hipotezom
spirytystycznym ni� naukom ko�cio��w chrze�cija�skich. Pewnych analogii mo�na
si� za to doszuka� z tybeta�sk� Ksi�g� Umar�ych, zajmuj�c� si� Bardo - stanem
pomi�dzy �mierci� a kolejnym odrodzeniem (reinkarnacj�).
Jak sugestywne i nie pozbawione logiki s� te wizje, zilustruj� przyk�adami
relacji zanotowanych przez Moody'ego, dr Elizabeth Kubler-Ross i innych badaczy
��ycia po �yciu":
�Ogarn�a mnie pewnego rodzaju wibracja", opisuje reanimowana kobieta. �I to
wibrowanie, ko�ysanie otacza�o mnie, przenika�o ca�e moje cia�o. Tak to by�o,
jakby cia�o wibrowa�o, ale dlaczego, nie wiem. W trakcie tej wibracji nast�pi�o
oddzielenie od mego cia�a fizycznego. Czu�am, �e zosta�am wypchni�ta na
zewn�trz. Mog�am teraz zobaczy� swoje
cia�o. Zatrzyma�am si� chwil� i obserwowa�am, jak lekarz i piel�gniarki
usi�owali przywr�ci� mnie do �ycia. Przez pewien czas by�am zrozpaczona i
oczekiwa�am w napi�ciu, co b�dzie dalej. Przebywa�am w wezg�owiu mego ��ka. W
pewnym momencie jedna z piel�gniarek si�gn�a po zawieszon� nad ��kiem mask�
tlenow� i wykona�a ten ruch przeze mnie, przez moj� szyj�. A potem pofrun�am do
g�ry, przesz�am przez ciemny tunel i dosz�am do jasnego �wiat�a. Wznios�am si�
jeszcze troszk� dalej i znalaz�am si� w�r�d swoich najbli�szych, kt�rzy ju�
zmarli. Otoczyli mnie moi dziadkowie, m�j ojciec i brat. Dooko�a mnie by�o
najcudowniejsze, najja�niejsze �wiat�o... Tak�e ca�a okolica by�a pi�kna,
kolorowa, wsz�dzie jasne kolory, ale nie takie jak na Ziemi, inne, nie do
opisania. I wsz�dzie tam byli szcz�liwi ludzie. Niekt�rzy zbierali si� w ma�e
grupy, inni co� studiowali. (...) W oddali widzia�am miasto, budynki, ca�e
budowle. One r�wnie� �wieci�y. Ludzie w nich byli szcz�liwi. Ach, i by�a tam
woda, rozpryskuj�ca si�, b�yszcz�ca, jak kaskada i fontanny. (...) To by�o
miasto ze �wiat�a i przypuszczam, �e to jest najlepsze okre�lenie. By�o cudowne.
I muzyka by�a tam pi�kna. Wszystko promienia�o i by�o urocze. Ale pomy�la�am
sobie, �e gdybym wesz�a do tego miasta, nigdy bym nie wr�ci�a. W�a�ciwie, to mi
powiedziano, �e gdy wejd� tam, to nie b�d� mog�a wr�ci� na Ziemi�, i �e ta
decyzja nale�y do mnie."6
Zadziwiaj�co podobne wizje mia� m�czyzna w czasie zawa�u:
�Mia�em zapa�� i kliniczn� �mier� (...), lecz pami�tam wszystko dok�adnie. Nagle
poczu�em, �e dr�twiej�. D�wi�ki zacz�y dochodzi� do mnie z bliska. (...) Ca�y
ten czas by�em zupe�nie �wiadomy wszystkiego, co si� dzia�o. Us�ysza�em, jak
aparatura do badania serca zamilk�a. Zobaczy�em piel�gniark� wchodz�c� do pokoju
i potem telefonuj�c�. Widzia�em wchodz�cych lekarzy, siostry i salowe. Kiedy
wszystko dooko�a mnie zblad�o, zacz�� dociera� do mnie d�wi�k podobny do bicia w
b�ben lub strumienia pospiesznie wpadaj�cego do w�wozu. I wtedy wsta�em i
znalaz�em si� kilka st�p w g�rze, patrz�c na d� na w�asne cia�o. Le�a�em tam, a
ludzie usi�owali mnie ratowa�. Nie obawia�em si�, nie odczuwa�em b�lu. Jedynie
spok�j. Po kilku chwilach mia�em wra�enie, �e wykonuj� obr�t, unosz� si� do
g�ry. By�o tak ciemno, jak w dziurze lub tunelu, i wreszcie ukaza�o si� �wiat�o.
Stawa�o si� coraz ja�niejsze i mia�em wra�enie przechodzenia przez nie. Nagle
znalaz�em si� gdzie indziej. Pi�kne z�ote �wiat�o wsz�dzie. Nie mog�em znale��
nigdzie �r�d�a tego �wiat�a. By�o wok�, przychodz�c zewsz�d. I by�a tam muzyka.
Wra�enie takie, jakbym by� na wsi, gdzie znajduj� si� strumienie, trawa, drzewa
i g�ry. Ale kiedy si� rozejrza�em doko�a, je�li mo�na by u�y� tego s�owa, to
wszystkie te rzeczy i drzewa nie by�y takie, jakie my znamy na Ziemi. A
najdziwniejsz� spraw� dla mnie by�o to, �e tam znajdowali si� ludzie, ale nie w
formie fizycznej, jak� znamy (...). Zazna�em uczucia kompletnego spokoju,
zadowolenia i mi�o�ci. Jakbym by� cz�ci� tego wszystkiego."7
Nie wszystkie spotykane na �tamtym �wiecie" duchy by�y szcz�liwe.
�Kiedy przechodzi�am przez miejsce ton�ce w jasnym �wietle", opowiada�a
Moody'emu kobieta, kt�ra prze�y�a pi�tnastominutow� �mier� kliniczn�, �w�r�d
zjaw r�ni�cych si� nieco od ziemskich ludzi ujrza�am �szare miejsca�. Widma
wygl�da�y tam na smutne, przygn�bione. Niewyra�ne ich kszta�ty mia�y
pospuszczane g�owy, pow��czy�y nogami, jakby sp�tane �a�cuchami. Nie wiem,
dlaczego tak m�wi�, bo nie przypominam sobie, �ebym widzia�a nogi. Nie wiem, kim
oni byli, ale wygl�dali na opuszczonych i szarych. Ci�gle pow��czyli nogami i
kr�cili si� woko�o, bez celu i �adnej nadziei. Gdy przechodzi�am obok nich,
nawet nie podnie�li g��w, byli oboj�tni. Zdawali si� my�le�: �Wszystko si�
sko�czy�o. Co teraz? Co mam robi� teraz?� Uderza�a bezcelowo��, kompletne
za�amanie. (...) Byli pogr��eni w kompletnej depresji. Mia�am wra�enie, �e chc�
zdoby� si� na decy-
6 Raymond A. Moody: Refleksje o �yciu po �yciu. Skrypt St�w. Radiestet�w, s. 11.
7 Idem, ss. 10-11.
10
zje, �e patrz� wstecz, �e nie wiedz� gdzie i��, w kt�r� stron� si� obr�ci�. I
tak jakby nie wiedzieli, gdzie s�. Zdawali si� kr��y� i wci�� patrze� w d�. Nie
mieli odwagi i�� naprz�d, aby zobaczy�, co ich czeka. Przypominali mi opisy
duch�w, o kt�rych czyta�am, �e
Q
musia�y jak�� spraw� doprowadzi� do ko�ca."
Niekt�re z tych �ot�pia�ych" duch�w pr�bowa�y nawi�za� kontakt z �ywymi, lecz ci
zupe�nie nie u�wiadamiali sobie ich obecno�ci. Oto relacja zanotowana przez
Moody'ego: �Jeden z duch�w wydawa� si� kobiet� pr�buj�c� usilnie dotrze� do
dzieci i starszej niewiasty w domu. My�la�am, �e mo�e to jest matka tych dzieci
i c�rka tej starszej pani. Dzieci jednak spokojnie bawi�y si�, a starsza kobieta
krz�ta�a si� po kuchni, nie przeczuwaj�c obecno�ci tak bliskiej osoby."9
Niezwyk�e �wiat�o i G�os to w relacjonowanych wizjach uosobienie Boga: �Pok�j
szpitalny nape�ni� si� nagle �wiat�em tak silnym, �e a� ra��cym", opisuje swe
wra�enia z okresu d�ugotrwa�ej �mierci klinicznej lekarz psychiatra George
Ritchie. �Jednak�e �wiat�o to dawa�o dziwne uczucie ogromnego spokoju i
przyja�ni. Wy�oni�a si� z niego posta� nape�niona jakby wielkim majestatem, a
r�wnocze�nie ogromn� mi�o�ci�. Obecno�� jej by�a tak uspokajaj�ca, tak ciep�a i
przyjazna, �e mia�em nieodpart� ch�� nigdy ju� si� z ni� nie rozstawa�!"10
Cz�stym zjawiskiem w �po�miertnych" doznaniach jest tzw. film �ycia, ukazuj�cy z
wyrazisto�ci� fotograficzn� r�ne wa�ne wydarzenia osobiste od narodzin do
�mierci, na og� w odwrotnej kolejno�ci.
�Mia�em �wiadomo��, �e otacza mnie �wiat�o", pisze jeden z pacjent�w Moody'ego.
�Potem odnios�em wra�enie, �e woko�o mnie odbywa si� pokaz ca�ego mojego �ycia.
By�em naprawd� bardzo zawstydzony wieloma moimi czynami. Zdawa�em sobie spraw�,
�e ocenia�em swoje post�powanie z innego, niew�a�ciwego punktu widzenia i �e
�wiat�o ukaza�o mi, co by�o b��dem, co zrobi�em z�ego. Wygl�da�o to jak film z
przesz�o�ci, kt�ry pokazywa� moje post�powanie, maj�ce na celu jedynie
zaspokojenie moich potrzeb i zapewnienie mi dobrobytu. By�o to podobne do s�du.
A potem nagle �wiat�o sta�o si� mglistsze i nast�pi�a my�lowa rozmowa.
Prze�ywa�em ka�de przesz�e wydarzenie swego �ycia, jakbym ogl�da� oczami
Wszechwiedzy, kieruj�cej mn� i pomagaj�cej ujrze� to wszystko. Uderzy�o mnie
podczas tego przegl�du, �e �wiat�o pokaza�o mi nie tylko, co uczyni�em, ale
nawet, jakie by�y konsekwencje tego, co zrobi�em. Nie by�o to patrzenie jak w
kinie, gdy� mog�em odczu� te swoje czyny ponownie i bardzo g��boko doznawa�em
silnych uczu�, szczeg�lnie od chwili, gdy ogarn�a mnie Wszechwiedza. Ka�d� my�l
z �ycia na Ziemi pami�ta�em. Wtedy odkry�em, �e nasze czyny, a tak�e my�li nie
gin�. Ka�da z nich trwa nadal."11
Interesuj�ce spostrze�enia poczyni� Moody zbieraj�c relacje odratowanych
samob�jc�w. Pisze on: �Wszyscy ci ludzie zgadzaj� si� w jednym punkcie: odczuli,
�e ich pr�by samob�jstwa nie rozwi�za�y niczego. Twierdzili, �e byli zapl�tani
tam w takie same problemy, od kt�rych pr�bowali uciec. Ka�da trudno��, kt�r�
pr�bowali przezwyci�y�, by�a �po drugiej stronie� nadal nie rozwi�zana. Jedna z
os�b wspomina�a, �e by�a w sytuacji-pu�apce, i to spowodowa�o, �e pope�ni�a
samob�jstwo. A stan spraw, kt�ry dotyczy� jej przed ��mierci��, ci�gle,
cyklicznie si� powtarza�."12
8 Idem, ss. 13-14.
9 Idem, s. 15.
10 Andrzej Donimirski: Czy �yjemy tylko raz? M�odzie�owa Agencja Wydawnicza,
Warszawa 1985, s. 55.
11 R. A. Moody: op. cit. s. 22.
12 Idem, s. 26.
11
Kulminacyjnym momentem �po�miertnych" wizji by�o dla niekt�rych reanimowanych
wyj�cie jakby poza czas i doznanie swoistej �iluminacji". �W jednej sekundzie
wiedzia�am o wszystkich tajemnicach swego �ycia i znaczeniu Kosmosu, gwiazd,
Ksi�yca... s�owem:
0 wszystkim", twierdzi�a jedna z pacjentek. �Ale potem, gdy wybra�am powr�t do
�ycia, ta �wiadomo�� uciek�a i nie mog�am sobie przypomnie� niczego. Mia�am
wra�enie, �e kiedy podj�am decyzj� powrotu do cia�a fizycznego, oznajmiono mi,
�e nie b�d� mog�a zatrzyma� tej ��wiadomo�ci pozaziemskiej", ale by�am wzywana
przez moje dzieci. (...) Uczucie Wszechmocnej Nad�wiadomo�ci znikn�o, kiedy
powr�ci�am do mego cia�a fizycznego (...) Potem nie by�o ju� nic: ani pyta�, ani
odpowiedzi. Jak to d�ugo trwa�o, nie mog� powiedzie�, bo to jednak nie by�
�ziemski czas�.
- W jakiej formie ta Wszechmocna Nad�wiadomo�� objawi�a si� pani? - pyta Moody.
-Czy w s�owach, czy w obrazach?
- Odbiera�am j� wzrokiem, s�uchem, my�lami. Ona by�a Czym�, by�a Wszystkim. To
tak, jakby nie by�o nic, co by by�o niewiadome. Tam by�a ca�a Wszechwiedza, nie
jedna jaka� dziedzina, ale ca�a."13
Jak ju� wspomnia�em, istniej� pewne analogie mi�dzy relacjami zebranymi przez
doktora Moody'ego i opisem dozna� umieraj�cego zawartym w tybeta�skiej Ksi�dze
Bardo. Naturalny proces umierania, polegaj�cy na stopniowym �rozpuszczaniu si�"
psychofizjologicznych sk�adowych formy (rupa), czucia zmys�owego (yedand),
postrzegania (samj�a)
1 woli (samskara). W czasie pierwszego z tych etap�w umieraj�cy ma wizj�
�wype�niaj�cego ca�� przestrze� mira�u". W drugim etapie postrzega �wewn�trzn�
wizj� dymu, kt�ry wype�nia ca�� przestrze�". W trzecim ukazuje si� umieraj�cemu
��wiat�o jakby z ma�ego p�omienia, kt�re wype�nia jednak ca�� przestrze�". W
czwartym - wewn�trznym znakiem jest �wizja �wiat�a, jakby od lampy oliwnej".
Nast�pnie pojawia si� wizja czerni, a gdy �wiadomo�� opuszcza cia�o, umieraj�cy
dostrzega Jasne �wiat�o, b�d�ce �wiat�em �mierci, gdy� oznacza koniec procesu
umierania14.
Znawca buddyzmu Mircea Eliade tak oto opisuje ten stan: zmar�y �czuje, jak
poci�ga go ol�niewaj�ce �wiat�o; jest to spotkanie jego prawdziwego Ja, kt�re
zgodnie ze wszystkimi doktrynami, jest r�wnocze�nie Bytem, ostateczn�
rzeczywisto�ci�. Tybeta�ska Ksi�ga Zmar�ych nazywa to �wiat�o Czyst� Prawd� i
okre�la je jako �subtelne, iskrz�ce si�, b�yszcz�ce, ol�niewaj�ce, wspania�e i
niesamowite w swej �wietno�ci". Tekst zaleca zmar�emu: �Nie przera�aj si� tym,
nie tra� odwagi, nie l�kaj si�. To jest promieniowanie twej w�asnej prawdziwej
natury. Rozpoznaj to.� W tym momencie ze �rodka tego blasku wybucha d�wi�k,
odbijaj�cy si� echem tysi�ca r�wnocze�nie d�wi�cz�cych grzmot�w. �To jest
naturalny d�wi�k twej w�asnej rzeczywistej ja�ni�, o�wiadcza tekst. �Nie
przera�aj si� tym.� (...) Czwartego dnia po �mierci (zmar�y) zostaje ostrze�ony,
i� wkr�tce ujrzy blask i b�stwa. �Wszyscy mieszka�cy niebios uka�� si� jako
ciemnob��kitni.� Ujrzy Bha-gavana Vajroczan� w kolorze bia�ym, a nast�pnie z
jego b��kitnego serca m�dro�ci Dhar-madhatu wytry�nie l�ni�ce, przezroczyste
wspania�e �wiat�o o takim blasku, �e z trudem b�dzie m�g� na nie patrze�." �W
tym samym czasie matowe �wiat�o emanowane przez de-wy15 uderzy ci� w czo�o. Z
powodu pot�gi nagromadzonej z�ej karmy dusza b�dzie przera�ona jasnym �wiat�em
Dharmadhatu i pocznie si� uto�samia� z matowym bia�ym �wiat�em dew�w. (...) W
czasie nast�pnych sze�ciu dni zmar�y otrzyma kolejn� szans� wyboru pomi�dzy
czystymi �wiat�ami (przedstawiaj�cymi wolno�� i uto�samionymi z istot� Buddy) i
13 Idem, ss. 6-7.
14 Geshe Ngawang Dhargyey: �Przebieg umierania" (w antologii: Buddyzm. RSW
Prasa-Ksi��ka-Ruch, Krak�w 1987, ss. 150-151).
15 Dewy - bogowie, istoty zamieszkuj�ce sfer� niebia�sk�.
12
nieczystymi �wiat�ami, symbolizuj�cymi niekt�re po�miertne kszta�ty, innymi
s�owy, powr�t na ziemi�."16
Tak wi�c tylko w jednym, za to bardzo istotnym elemencie wizji przed- i
po�miertnej -kluczowej roli Jasnego �wiat�a - wyst�puje podobie�stwo dozna�
opisywanych na Zachodzie i Dalekim Wschodzie. Pewnego podobie�stwa mo�na r�wnie�
doszuka� si� w danej duchowi zmar�ego szansie wyboru mi�dzy niebia�skim
kr�lestwem a powrotem na Ziemi�, co prawda tylko drog� reinkarnacji.
A co o zagadkowych doznaniach ludzi, kt�rzy znale�li si� pono� �po tamtej
stronie", s�dz�:
Teologowie:
Ko�ci� Katolicki uczy, �e dusza ludzka, po od��czeniu od cia�a z chwil�
�mierci, nie ginie, ale nie ma ju� pe�nej doskona�o�ci (bez cia�a jest
substancj� niekompletn�), kt�r� odzyska dopiero po ponownym po��czeniu si� z
cia�em i zmartwychwstaniu na S�dzie Ostatecznym. Po �mierci zachowuje ona swoj�
osobowo�� i jest zdolna zar�wno do szcz�cia wiecznego, jak pokuty za swoje
winy. Teologi� katolick� cechuje wysoki sceptycyzm co do samej mo�liwo�ci
kontaktu duszy cz�owieka zmar�ego ze �wiatem �ywych.
Obraz �wiata pozagrobowego, wynikaj�cy z relacji ludzi przywr�conych do �ycia,
nie znajduje potwierdzenia w Pi�mie �wi�tym, a tak�e dociekaniach wybitnych
teolog�w. Mo�na, co prawda, dopasowywa� pojedyncze elementy tych wizji do
wybranych werset�w Biblii, ale wyci�ganie st�d og�lniejszych wniosk�w by�oby
ryzykowne. Znamienny jest tak�e zupe�ny brak w tych doznaniach obraz�w nieba i
piek�a, i to nie tylko takich, kt�re by�yby zgodne z nauk� ko�cio�a katolickiego
i wi�kszo�ci ko�cio��w protestanckich czy judaizmem, ale r�wnie� z islamem i
buddyzmem. Podejmowane przez niekt�rych duchownych, zw�aszcza protestanckich,
pr�by teologicznego powi�zania tre�ci tych relacji ze �wiatopogl�dem
chrze�cija�skim lub co najmniej wykazania, �e problematyka moralna dominuj�ca w
drugiej cz�ci wizji odpowiada w pe�ni wskazaniom chrystianizmu (mi�o��
bli�niego) i mo�e s�u�y� pog��bieniu wiary - s� z regu�y chybione i spotykaj�
si� z krytyk� autorytet�w ko�cielnych. Co wi�cej, r�wnie� ortodoksyjni buddy�ci
zaprzeczaj� istnieniu strefy Bardo, w kt�rej przebywa� ma dusza po �mierci, a�
do ponownego odrodzenia.
Relacje o rzekomym �wiecie zagrobowym nie poszerzaj� wiedzy ludzkiej na ten
temat, a przyczyniaj� si� do podwa�ania zaufania do Prawd Objawionych, chocia� w
pewnych przypadkach prze�ycia reanimowanych mog� spowodowa� korzystn� zmian� ich
trybu �ycia i stosunku do bli�nich, a tak�e przywr�ci� utracon� wiar� w Boga.
Je�li chodzi o niezwyk�e doznania umieraj�cych, wielu duchownych sk�onnych jest
traktowa� je jako halucynacje wywo�ane w spos�b naturalny czynnikami
patologicznymi, zwi�zanymi z procesem umierania, a tym samym jako zjawisko
b�d�ce przedmiotem zainteresowania medycyny, a nie teologii. Niekt�rzy ksi�a i
pastorzy wyra�aj� jednak przypuszczenie, �e wizje te mog� powstawa� za spraw�
szatana dla wywo�ania zamieszania w umys�ach ludzi wierz�cych.
16 Mircea Eliade: ��wiat�o i Bardo" (w antologii: Buddyzm. Op. cit., ss. 148-
149).
13
Spiryty�ci:
Relacje o doznaniach po�miertnych zebrane przez dra Moody'ego i dr Kubler-Ross
rzucaj� sporo nowego �wiat�a na proces oddzielania si� duszy od cia�a fizycznego
i zagadki �wiata duch�w. Doznania te jeszcze raz potwierdzaj�, �e ��mier� nie
jest niczym innym jak zniszczeniem grubej pow�oki ducha". Dusza jest
nie�miertelna i zachowuje po �mierci swoj� indywidualno��, cz�ciowo pami�� i
zdolno�� postrzegania, a tak�e zdolno�� oceny moralnej swych czyn�w i b��d�w
pope�nionych za �ycia ziemskiego. �wiat pozagrobowy, w kt�rym bytuje dusza po
opuszczeniu cia�a materialnego, jest z pozoru troch� podobny do naszego
ziemskiego �wiata, lecz w istocie zupe�nie inny. Doznania reanimowanych ludzi o
pobycie ich duch�w w tym �wiecie pozwalaj� na stwierdzenie pewnych og�lnych praw
nim rz�dz�cych. Nale�� do nich: zdolno�� swobodnego poruszania si� w przestrzeni
i przenikania przez materialne przeszkody, pomoc duch�w zmar�ych wcze�niej
krewnych i przyjaci� jako przewodnik�w w innym �wiecie, pojawienie si�
�wietlistej istoty opieku�czej (uto�samianej przez niekt�rych badaczy z Anio�em
Str�em, przez innych - z wy�szym Ja zmar�ego), kt�ra ukazuje mu panoram�
wa�niejszych wydarze� minionego �ycia i sk�ania do samodzielnego krytycznego ich
os�dzenia. Spotykane tam duchy zmar�ych nie wszystkie s� obdarzone �wiadomo�ci�,
chocia� ich perisprity, b�d�ce fluidycznymi ��cznikami ducha z cia�em,
odpowiadaj� ziemskiemu wygl�dowi. Bezpo�redni kontakt z �ywymi lud�mi jest
jednak bardzo utrudniony, s� bowiem po drugiej stronie niewidzialni i
nies�yszalni. Niekt�re relacje ludzi przywr�conych do �ycia potwierdzaj�
s�uszno�� przekonania, utrzymuj�cego si� od wiek�w, �e niekt�re problemy nie
rozwi�zane za �ycia mog� utrzyma� si� w �wiadomo�ci pozacielesnej zmar�ego przez
pewien czas, wywo�uj�c d��enie do nawi�zania kontaktu z �ywymi, co jednak bez
pomocy medi�w nie jest w zasadzie mo�liwe (kontakt taki wyst�puje czasem we
�nie).
Okulty�ci:
�wiat, do kt�rego prowadzi droga poprzez �mier� cia�a fizycznego, cho�by tylko
niepe�n� i kr�tkotrwa��, sk�ada si� z kilku warstw. Pierwsza z nich to �wiat
astralny Kamaloka zwany w skr�cie �astralem", nie r�ni si� on wygl�dem od
�wiata fizycznego, gdy� wyra�a si� w kszta�tach i barwach. Jest on �wiatem ��dz.
Wszystko tu jest w nieustannym ruchu, a substancj� tego �wiata s� uczucia i
pragnienia. Bytuj� w nim istoty pozbawione ziemskiej pow�oki, w�r�d nich
osobowo�ci ludzkie, z�o�one z cia�a eterycznego i cia�a astralnego1 . Po
opuszczeniu cia�a fizycznego w chwili �mierci i zerwaniu ��cz�cej ich
�p�powiny", ulegaj� one stopniowo rozpadowi na podstawowe elementy egzystencji.
Doznania, kt�rych
17 Wg okultyst�w ka�da istota �ywa sk�ada si� z cia�a fizycznego i cia�
niematerialnych, kt�rych liczba zale�y od stopnia rozwoju duchowego. Cz�owiek
mo�e posiada� 3-6 takich cia�, zwanych tak�e cia�ami energetycznymi. S� to:
cia�o eteryczne - fluidalna otoczka cia�a fizycznego, jego wielko�ci i kszta�tu,
stanowi�ca o �ywotno�ci wegetatywnej organizmu, a tak�e o automatyzmach i
pami�ci zdarze� zewn�trznych; cia�o astralne (astrosom) -organizm utworzony z
cz�stek astralu (�wiata ��dz) na podobie�stwo sobowt�ra, ukszta�towanego wed�ug
indywidualnych cech duchowych konkretnego osobnika ludzkiego lub zwierz�cego,
decyduj�cy o wyobra�eniach, uczuciach i ��dzach; cia�o mentalne - siedlisko
my�li i pami�ci, umys� ni�szy, konkretny; cia�o kazualne - siedlisko wy�szej
inteligencji; cia�o duchowe - siedziba �ycia duchowego i si� moralnych; atman -
cia�o czystej sfery duchowej, siedziba najg��bszej istoty osobowo�ci, najwy�sze
Ja, nie zmieniaj�ce si� w cyklu reinkarnacji. Cia�a eteryczne i astralne ulegaj�
po �mierci stopniowemu rozk�adowi.
14
wspomnienia wynosz� z tego �wiata ludzie powracaj�cy do �ycia, mog� stanowi�
zar�wno efekt rzeczywistego postrzegania niekt�rych w�a�ciwo�ci tego �wiata, jak
i uformowany w pozorn� rzeczywisto�� produkt ich umys��w. Je�li powr�t do �wiata
fizycznego ze �wiata astralnego jest jeszcze mo�liwy (o czym �wiadcz� zebrane
relacje), o tyle nast�pna warstwa - �wiat duchowy -jest dost�pna duszom ju� po
ostatecznej, biologicznej �mierci i nie ma stamt�d powrotu. Dlatego o naturze
tego �wiata mo�emy powiedzie� bardzo niewiele poza tym, co znajdujemy w dzie�ach
staroindyjskich filozof�w. Pewne przypuszczenia mo�na wysuwa� na podstawie
dozna� zmar�ych w ostatniej fazie zbli�ania si� do granicy dw�ch �wiat�w:
astralnego i duchowego. Powtarza si� tu wra�enie, �e wszystko wype�nione jest
nieziemsk� �wiat�o�ci� i muzyk�, jak te� �wiadomo�� zdobycia nieograniczonej
wiedzy i m�dro�ci, wyzwolenia z ziemskich wi�z�w przestrzeni i czasu, a
jednocze�nie zespalania si� z wszech�wiatem i Bogiem.
Parapsycholodzy:
Relacji z dozna� w okresie �mierci klinicznej nie mo�na uzna� za dow�d istnienia
�wiata pozagrobowego, chocia� z pozoru mog� one przemawia� za spirytystyczn�
hipotez�. Podobie�stwo opis�w wskazuje oczywi�cie na to, �e przyczyny dozna� s�
podobne u wszystkich ludzi znajduj�cych si� w przed�miertnym stanie, ale
zaobserwowane fenomeny mog� mie� naturalne, psychofizjologiczne i parapsychiczne
pod�o�e, a nie supranaturalne. Przede wszystkim samo zjawisko �wyj�cia poza
cia�o" i dostrzegania dzi�ki temu, co dzieje si� rzeczywi�cie w miejscach
odleg�ych lub zas�oni�tych, znane jest dobrze parapsychologom i nazywane jest
przez nich �eksterioryzacj�". Ich do�wiadczenia (patrz: nast�pny rozdzia�)
przecz� przypuszczeniu, �e �wyj�cie poza cia�o" jest zjawiskiem �ci�le zwi�zanym
ze stanami agonalnymi i �mierci� kliniczn�. Eksterioryzowa� mo�na pod wp�ywem
hipnozy i autohipnozy, w g��bokim transie medialnym, osi�ganym drog�
odpowiednich �wicze�, a tak�e pod wp�ywem niekt�rych narkotyk�w. Zale�nie od
celu, jakiemu ma s�u�y� eksterioryzacj�, tre�ci poszczeg�lnych wizji r�ni� si�
od siebie, chocia� pewne og�lne prawid�owo�ci w doznaniach (np. swobodne
wznoszenie si�, widzenie swego cia�a od zewn�trz, przenikanie przez materialne
przeszkody, niedostrzeganie eksterioryzuj�cego przez innych ludzi) wyra�nie
wyst�puj�. Wiele zaobserwowanych fakt�w zgodno�ci wizji z rzeczywisto�ci�
�wiadczy te�, �e dozna� tych nie mo�na traktowa� jako uroje� spowodowanych tylko
zaburzeniami �wiadomo�ci. Zmiany jej stanu, warunkuj�ce wizje, odpowiadaj�
raczej temu, co niekt�rzy badacze okre�laj� jako �nad�wiadomo��", wyra�aj�c� si�
m.in. w spot�gowaniu zdolno�ci ESP.
Mo�na postawi� kilka hipotez, alternatywnych do spirytystycznej, pr�buj�cych
wyt�umaczy�, czym s� doznania umieraj�cych. I tak mog� to by�:
� halucynacje, ukierunkowane podobnymi czynnikami wewn�trznymi i zewn�trznymi
dla r�nych osobowo�ci, po��czone z ujawnieniem zdolno�ci jasnowidczych;
� oddzielenie si� cia�a energetycznego, tworz�cego biopole, od cia�a o
w�a�ciwo�ciach czysto fizjologicznych i jego kr�tkotrwa�a egzystencja w postaci
�sobowt�ra" obdarzonego �wiadomo�ci�;
� zjawisko oddzielenia si� (eksterioryzacji) �wiadomo�ci jako struktury
informacyjnej o nieznanym no�niku. By� mo�e �wiadomo�� jednostkowa jest tylko
elementem sk�adowym powszechnego, wsp�lnego wszystkim istotom �ywym pola
informacyjnego. W tym uj�ciu telepatia i jasnowidzenie s� realizowane poprzez
eksterioryzacj� �wiadomo�ci.
Szczeg�lnie zagadkow� spraw� s� wizje innych �wiat�w odbierane przez
eksterioryzu-j�cych. Mog� to by�:
15
� twory my�li, podobne do �my�lowych form", o kt�rych m�wi� filozofowie
buddyjscy: ich posta� i realno�� zale�� od poziomu rozwoju duchowego i wyobra�ni
umieraj�cego;
� zwyk�e halucynacje, kt�rych tre�� i form� okre�la kr�g kulturowy cz�owieka
(pobudzaj�ce uczuciowo krajobrazy, budowle, urbanizacja, wierzenia religijne,
potrzeba obcowania z lud�mi);
� inne, niedost�pne naszym normalnym zmys�om, sk�adniki naszej rzeczywisto�ci
lub rzeczywisto�ci (�wiat�w) r�wnoleg�ych do naszej. Nie ma, jak dot�d, �adnych
dowod�w istnienia ��wiat�w r�wnoleg�ych", lecz mo�na s�dzi�, �e hipoteza ta jest
co najmniej r�wnie prawdopodobna jak spirytystyczna hipoteza �wiata
pozagrobowego.
Z kolei kontakt z istot� wy�sz�, dostrzegan� jako �wszechogarniaj�c� wszystko
�wiat�o��", wyja�ni� mo�na nast�puj�cymi hipotezami:
� jest to powi�zanie halucynacji wzrokowej i s�uchowej, spowodowane kolejn�
zmian� stanu �wiadomo�ci w ko�cowym okresie konania, z wyobra�eniem
niewidzialnego, lecz wszechobecnego Boga;
� �wietlista Istota to tw�r naszej pod�wiadomo�ci, a �ci�lej - niezwykle wa�ny
sk�adnik osobowo�ci, nie kontrolowany przez �wiadomo��, lecz oddzia�uj�cy na ni�
poprzez wp�ywanie na tok my�li i wyobra�ni�, a tak�e postaw� moraln� (jako
sumienie);
� w ten niezwyk�y spos�b ujawnia swe istnienie sprzyjaj�ca nam �istota wy�sza",
kt�ra - zale�nie od �wiatopogl�du badacza - mo�e by� uto�samiana z Bogiem
osobowym, w�asnym wy�szym Ja, wy�sz� inteligencj� - mieszka�cem naszego Kosmosu
czy �wiata r�wnoleg�ego lub emanacj� powszechnego pola informacyjnego.
Naukowcy sceptycy:
�mierci� kliniczn� nazywamy stan organizmu charakteryzuj�cy si� ustaniem akcji
serca i oddychania, przy zachowanych minimalnych procesach metabolicznych w
kom�rkach m�zgu i serca. W ci�gu 4-7 minut nast�puje jednak zanik tych proces�w
w o�rodkowym uk�adzie nerwowym z braku tlenu i po tym czasie - nieodwracalne
zmiany w m�zgu, objawiaj�ce si�, w przypadku reanimacji, trwa�� utrat�
�wiadomo�ci. Na to, aby zapami�ta� swe doznania, procesy przemiany materii w
kom�rkach m�zgu musz� by� na tyle intensywne, �eby mog�a utrzymywa� si� zdolno��
postrzegania i kojarzenia (zapami�tywania). W opisanych przypadkach trzeba wi�c
bra� pod uwag� trzy mo�liwo�ci: albo doznania dotycz� samego pocz�tku stanu
�mierci klinicznej, gdy serce i p�uca ju� nie pracuj�, lecz nie wygas�y jeszcze
czynno�ci kory m�zgowej, albo opisywany stan nie by� w istocie �mierci�
kliniczn� (pomy�ka lekarza), albo wreszcie relacje dotycz� dozna�
poprzedzaj�cych �mier� kliniczn� lub w czasie odzyskiwania przytomno�ci w
trakcie zabieg�w reanimacyjnych. Hipoteza o oddzieleniu si� �wiadomo�ci od jej
no�nika-m�zgu nie znajduje �adnego potwierdzenia we wsp�czesnej wiedzy
biologicznej i medycznej.
Nale�y uzna� za bardzo w�tpliwe, aby relacje reanimowanych odpowiada�y wiernie
ich prze�yciom, aby postrze�enia nie miesza�y si� z wyobra�eniami, aby nie
dochodzi�o do pomy�ek i z�udze� pami�ci, r�nego rodzaju przejaw�w paramnezji
(rzekomych przypomnie�) i konfabulacji. Nie jest te� pewne, czy w wielu
przypadkach istnia�a rzeczywi�cie ci�g�o�� dozna�. Mo�e by� ona z�udzeniem, gdy
w rzeczywisto�ci dziel� je okresy ca�kowitej utraty �wiadomo�ci.
Poszczeg�lne doznania umieraj�cych znajduj� naturalne wyt�umaczenie w
fizjologii, psychologii i medycynie (patologii):
Umieraj�cy niekoniecznie musi s�ysze� g�os lekarza stwierdzaj�cego jego zgon -
mo�e to by� r�wnie� wyobra�enie krytycznej sytuacji, zbie�ne z orzeczeniem
lekarza. Relacje
16
dotycz� przecie� prze�y� po wypadku lub kryzysu w szpitalu, nierzadko na sali
operacyjnej, i umieraj�cy sk�onny jest podejrzewa�, i� zbli�a si� �mier�.
Szum, dzwonienie czy brz�czenie s� typowymi halucynacjami towarzysz�cymi
zaburzeniom w funkcjonowaniu m�zgu, niekoniecznie zwi�zanymi ze stanem
zej�ciowym.
Wra�enie zamkni�cia w ciemnym i ciasnym pomieszczeniu lub tunelu, a nast�pnie
d��enie ku dostrze�onemu w nim �wiat�u, wyst�puje w niekt�rych chorobach
psychicznych, w epilepsji, w stanie narkozy, a tak�e czasem w koszmarach
sennych, co mo�e wi�za� si� z zak��ceniami dop�ywu tlenu do m�zgu.
Doznanie �wyj�cia z cia�a" wi��e si� prawdopodobnie z zaburzeniami lub zanikiem
czucia somatycznego, tj. sygna��w nap�ywaj�cych do m�zgu z powierzchni cia�a i
wn�trza organizmu. Kojarzenie tych sygna��w z sygna�ami p�yn�cymi ze �wiata
zewn�trznego poprzez zmys�y stanowi prawdopodobnie o zdolno�ci odr�niania
w�asnego cia�a od �wiata zewn�trznego. A przecie� w stanie bliskim �mierci
czucie somatyczne mo�e by� bardzo przyt�pione. Tymczasem odbierane jeszcze
drogami zmys�owymi informacje ze �wiata zewn�trznego, skojarzone z informacjami
zawartymi w pami�ci (dotycz�cymi aktualnej sytuacji, wygl�du otoczenia i
przewidywanych czynno�ci lekarzy i piel�gniarek), sprzyjaj� tworzeniu si� u
umieraj�cego wyobra�enia, a nast�pnie halucynacji, �e obserwuje on jakby z
zewn�trz w�asne cia�o i zabiegi reanimacyjne.
Zmar�ych krewnych i przyjaci� spotka� mo�na nie tylko na �tamtym �wiecie", ale
tak�e w marzeniach sennych, w niekt�rych chorobach psychicznych i wizjach
medi�w-spirytyst�w, jak te� w starczych zaburzeniach �wiadomo�ci, zw�aszcza tu�
przed �mierci�.
Zjawisko �filmu �ycia" jest zwi�zane nie tyle ze �mierci�, ile ze �wiadomo�ci�
�miertelnego zagro�enia. Pojawia�o si� ono u himalaist�w w momentach
krytycznych, gro��cych �mierci�, jak r�wnie� u lotnik�w, kt�rzy utracili
kontrol� nad samolotem i byli przekonani, �e los ich jest przes�dzony. �Film
�ycia" powstaje w�wczas, gdy bardzo silne pobudzenie emocjonalne wywo�uje drog�
asocjacji pobudzenie w m�zgu zapis�w prze�y� o szczeg�lnym nat�eniu emocji, a
wi�c tych prze�y�, kt�re uwa�amy za najwa�niejsze18.
Tak�e pojawienie si� Istoty Opieku�czej, wra�enie wyj�cia poza czas i
przestrze�, zespolenia z wszech�wiatem i swoistej iluminacji nie jest wy��cznie
domen� umieraj�cych. Odczuwanie obecno�ci jakiej� tajemniczej niewidzialnej lub
�wietlistej istoty, nios�cej mi�o��, ciep�o i spok�j, a jednocze�nie
sk�aniaj�cej do rozmy�la� nad sensem �ycia w wymiarach wszechbytu, znane jest
mistykom w stanach ekstazy, joginom i lamom tybeta�skim, a tak�e wspinaczom
wysokog�rskim na du�ych wysoko�ciach i... narkomanom.
�Wyzwalanie si�" z ziemskich wi�z�w czasu i przestrzeni wi��e si� r�wnie� z
utrat� zdolno�ci odbioru bod�c�w zmys�owych. Poczucie biegu czasu jest doznaniem
�ci�le zwi�zanym z odbiorem i kojarzeniem przez m�zg r�nych, pojawiaj�cych si�
jednocze�nie i niejednocze�nie, bod�c�w nap�ywaj�cych zar�wno ze �wiata
zewn�trznego, jak i z samego organizmu. Brak ich to r�wnie� brak miernik�w
up�ywu czasu, co tym samym stwarza wra�enie ponadczasowo�ci zdarze�. Podobnie
zaburzenie w odbiorze bod�c�w decyduj�cych o orientacji przestrzennej mo�e
stwarza� iluzj� wyj�cia �poza przestrze�", w �wiat �innego wymiaru".
Owo �wyj�cie poza czas i przestrze�" wiedzie �atwo do wra�enia zespalania si� z
Kosmosem, Bogiem czy �absolutnym rozumem". Konsekwencj� tego staje si� doznanie
osi�gni�cia stanu �iluminacji" - pozazmys�owego i pozarozumowego poznania
wszechrzeczy. W rzeczywisto�ci jest to z�udzenie, nie maj�ce nic wsp�lnego z
prawdziw� wiedz� i poznaniem. Po powrocie do pe�nej �wiadomo�ci nikt nie potrafi
przypomnie� sobie tego, czego rzekomo dowiedzia� si� w �ol�nieniu", nie dlatego
�e zapomnia�, lecz dlatego �e �w przekaz nie zawiera� �adnych konkretnych
tre�ci. Znane s� zreszt� liczne przyk�ady prze-
18
Jerzy Konorski: Integracyjna dzia�alno�� m�zgu. PWN, Warszawa 1969, ss. 223-225.
17
�ywania we �nie stan�w zbli�onych do �iluminacji" i zapisywania na gor�co,
jeszcze w p�nie, �genialnych my�li" i �ods�oni�tych prawd", kt�re okazywa�y
si� w rzeczywisto�ci banalnymi stwierdzeniami lub ca�kowitym be�kotem. Co prawda
zdarzaj� si� te� przypadki odnajdywania rozwi�zywania problem�w teoretycznych
czy tw�rczych w marzeniach sennych - co thimaczy si� pod�wiadomymi
heurystycznymi procesami my�lowymi i korzystaniem z zasob�w pami�ci nie�wiadomej
- ale s� to z regu�y konkretne zagadnienia, b�d�ce przez d�u�szy czas
przedmiotem �wiadomej pracy my�lowej, a rozwi�zanie jest cz�sto zaszyfrowane w
tre�ci snu, a nie doznan� �iluminacj�".
18
2. Wycieczki poza cia�o
�Gapi�am si� w migocz�c� �wiec�. Czu�am lekko�� serca. Fizycznie czu�am, �e w
moim umy�le otwiera si� jaki� tunel. R�s� jak wype�niona czyst� przestrzeni�
grota - otwarta i wolna od ba�aganu niepotrzebnych rzeczy. (...) P�omie� �wiecy
powoli stapia� si� z przestrzeni� w moim umy�le. Ponownie poczu�am, �e staj� si�
p�omieniem. Nie mia�am r�k, n�g, cia�a, �adnej fizycznej formy. Sta�am si�
przestrzeni� w�asnego umys�u. Czu�am, �e wp�ywam w t� przestrze�, wype�niam j� i
wyp�ywam na zewn�trz, przekraczaj�c granic� cia�a, dop�ki nie zacz�am si�
unosi�. By�am �wiadoma, �e moje cia�o pozostaje w wodzie. Spojrza�am w d� i
zobaczy�am je. David sta� obok niego. M�j duch albo umys�, albo dusza, albo
cokolwiek to by�o, unios�o si� wysoko w przestrze�. Przez dach budynku sadzawki
i w g�r� - ponad ciemn� rzek� - dos�ownie czu�am, �e latam... Nie, latanie to
nie jest w�a�ciwe s�owo... to by�o co� �agodniejszego... s�owo �ulatywanie"
oddaje to lepiej... Ulatywa�am coraz wy�ej i wy�ej, dop�ki nie zobaczy�am g�r i
pejza�u pode mn�, i rozpozna�am rzeczy widziane za dnia. A do mojego cia�a
przywi�zana by�a cienka, cieniutka, srebrna ni� - przeci�gni�ta i przyczepiona
do mojego cia�a w sadzawce."19
Powy�szy opis dozna� eksterioryzacyjnych, wywo�anych k�piel� w ciep�ych,
aromatycznych �r�d�ach oraz �wiczeniami oddechowymi i medytacyjnymi,
zaczerpni�ty z autobiograficznej ksi��ki Shirley MacLaine20 - znanej aktorki
filmowej i propagatorki ruchu New Age -jest przyk�adem jak niezwyk�ych,
sugestywnych wra�e� mog� dostarczy� do�wiadczenia, powoduj�ce paranormalne
zmiany stanu �wiadomo�ci. Nic te� dziwnego, �e r�nego rodzaju metody
wywo�ywania takich stan�w sta�y si� silnym magnesem przyci�gaj�cym do tego ruchu
wielu ludzi szukaj�cych sensu �ycia w sferze duchowej i nadprzyrodzonej.
Zagadka eksterioryzacji pasjonuje okultyst�w i parapsycholog�w od blisko stu
lat. Chocia� bowiem relacje z pobytu �wiadomo�ci poza cia�em zacz�y bulwersowa�
szersze kr�gi spo�eczne dopiero po ukazaniu si� ksi��ki Moody'ego �ycie po
�yciu, zjawiska zdaj�ce si� �wiadczy� o mo�liwo�ci wy�aniania si� z organizmu
ludzkiego niewidzialnej duchowej istoty by�y od dawna obserwowane, od ko�ca za�
XIX stulecia r�wnie� wywo�ywane eks-
19 Shirley MacLaine: Na kraw�dzi. Petra, Warszawa 1991, ss. 393-394
20 J. Drane: op. cit. ss. 19-22.
19
perymentalnie. Badania te mo�na podzieli� na dwie grupy: do pierwszej, zwi�zanej
z wczesnym, �fizykalnym" okresem tworzenia podstaw parapsychologii, nale�� pr�by
stwierdzenia rzeczywistego istnienia �dw�jnika" (�sobowt�ra eterycznego",
�fluidala") sposobami stosowanymi w naukach przyrodniczych, do drugiej, szeroko
rozwijanej w naszych czasach, zaliczymy analiz� subiektywnych dozna� podczas
eksperymentalnego �wychodzenia poza cia�o" (Out of the Body Experiences - OBE) i
konfrontowania otrzymywanych t� drog� informacji ze stanem faktycznym.
Najwybitniejszym badaczem w pierwszej z tych grup by� niew�tpliwie Julian
Ochoro-wicz. Eksperymentuj�c w latach 1893-1894 w Warszawie ze s�ynnym w�oskim
medium Eusapi� Palladino obserwowa�, a tak�e pr�bowa� fotografowa�
eksterioryzuj�ce r�ce flu-idyczne dw�jnika. A oto fragment sprawozdania
Ochorowicza z seansu, w kt�rym uczestniczyli m.in. Boles�aw Prus i Henryk
Siemiradzki, a na kt�rym po lewitacji Eusapii na st� zaobserowanojej sobowt�ra:
�Eusapia, kt�r� ci�gle trzymali�my za r�ce, unios�a si� w g�r� i zosta�a
posadzona na krze�le, stoj�cym ju� na stole [krzes�o r�wnie� �lewitowa�o� -
przyp. K.B.]. Pomogli�my jej zsun�� si� i usi���, ale za chwil� po raz drugi
zosta�a uniesiona w powietrz