7985
Szczegóły |
Tytuł |
7985 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
7985 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 7985 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
7985 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Copyright by Waldemar �ysiak 2000
Waldemar �ysiak
Stulecie k�amc�w
[copyright autora obejmuje r�wnie� wszystkie rozwi�zania typograficzne ksi��ki]
Wydanie II Chicago-Warszawa 2000
Opracowanie typograficzne i graficzne:
Waldemar �ysiak i Adam Wojtasik Redakcja techniczna: Adam Wojtasik
Korekta: Ryszard Dyli�ski
Dla zilustrowania tekstu wykorzystano grafik�
XV-wieczn� (L. da Vinciego, E. Ratdolta i anonimow�),
XVI-wieczn� (przede wszystkim A. Duerera, lecz tak�e L. Cranacha St
G. Pencza, H. Baldunga Griena, J. Ammana, U. Grata, H. Burgkmaira'
i V. Solisa), XVII-wieczn� (J. Callota), XVIII-wieczn� (F. Goyi),
XIX-wieczn� (J. Flaxmana, E. Delacroix, A. Rethela, W. Kaulbacha
plus anonimowe drzeworyty austriackie jako ozdobniki)
i XX-wieczn� (E. Muncha, T. Gronowskiego, W. Wa�kowskiego
i T. Lipi�skiego), oraz obrazy A. Mantegni, M. Griinewalda, P. Bruegela St
F. Goyi, M. Wawrzenieckiego, P. Picassa, R. Magnue'a i F. Frazetty.
EX LIBRIS - POLISH BOOK GALLERY Inc. 5554 West Belmont Ave., Chicago II. 60641 phone (773) 282-3107, fax (773) 282-3108
WYDAWNICTWO ANDRZEJ FRUKACZ, EX LIBRIS - GALERIA POLSKIEJ KSI��KI pl. Trzech Krzy�y 16, 00-499 Warszawa, tel. 628-31-07, 628-45-15, fax 628-31-55
ISBN 83-88455-21-4
Sk�ad i �amanie: Wydawnictwo Key Text, Warszawa
Druk: ��dzka Drukarnia Dzie�owa SA 90-215 ��d�, ul. Rewolucji 1905 r. nr 45
Nota edytorska
Z ko�cem roku 1999 ukaza�a si� nowa powie�� Waldemara �ysiaka pt. �Cena", momentalnie bij�c wszelkie rekordy szybko�ci sprzeda�y (jak poda�a �Rzeczpospolita" � tylko w ci�gu dw�ch pierwszych tygodni obecno�ci na rynku sprzedano 18 tysi�cy egzemplarzy; dziennik skwitowa� to nast�puj�co: �Fenomenalna sprzeda�!"). �Cena", chocia� by�a beletrystyk� � tzw. literatur� pi�kn� � ma pewien istotny zwi�zek tre�ciowy z dzie�em faktograficznym, jakim jest �Stulecie k�amc�w", dlatego odwo�anie si� do �Ceny" ma sw�j g��boki sens. Paralel� uzasadnia jedno celne s�owo z tytu�u recenzji, kt�r� opublikowa� �Tygodnik Solidarno��". Anna Poppek napisa�a tam: ��Cena� jest ksi��k�, na kt�r� d�ugo czekali�my, stanowi bowiem mistrzowskie podsumowanie polskich los�w na tle najnowszej historii (...) Jak to dobrze, �e mamy �ysiaka". Tytu� recenzji brzmia�: ��YSIAK � SYNDYK FIN DE SIECLE", a reklama recenzji na ok�adce tygodnika m�wi�a to samo po polsku: ��YSIAK � SYNDYK KO�CA WIEKU". Trzeba odda� recenzentce ho�d, tylko bowiem wybitni krytycy potrafi� jednym s�owem � jednym wyrazem � bezb��dnie uj�� istot� zagadnienia.
Syndyk to termin prawniczy � oznacza zarz�dc� masy upad�o�ciowej. Do �Stulecia k�amc�w" �w termin pasuje r�wnie trafnie (je�li nie trafniej) jak do �Ceny". Podsumowuj�c bowiem ca�y XX wiek rodzaju ludzkiego � �ysiak staje si� syndykiem masy upad�o�ciowej stulecia ko�cz�cego drugie tysi�clecie po Chrystusie. Mo�na oczywi�cie dyskutowa�, czy w dobie rozwini�tego humanizmu albo internetu ludzko�� prze�ywa stan zwany potocznie upadkiem. �ysiak twierdzi, �e tak, i udowadnia to typow� dla siebie, mordercz� wnikliwo�ci� oraz b�yskotliwo�ci� intelektualn�. Mamy tu do czynienia z �ysiakiem-publicyst� i z �ysiakiem-historykiem, lecz przede wszystkim z �ysiakiem-moralist�, �ysiakiem-historiozofem i �ysiakiem-filozofem, kt�ry nie szcz�dzi gorzkich prawd bli�niemu swemu.
Dla niejednego czytelnika niejeden fragment �Stulecia k�am-
c�w" b�dzie bulwersuj�cy, a nawet irytuj�cy, tak jak skandaliczne by�o dla wielu (zw�aszcza dla polityk�w) opowiedzenie si� przez �ysiaka po stronie Serb�w w konflikcie kosowskim. Talent �ysiaka do wywo�ywania burz nie jest jednak awanturnicz� sztuk� dla sztuki, lecz wywodzi si� z umi�owania prawdy, z nie ulegania instynktowi stadnemu (modom, trendom, naciskom itp.) i z odwagi m�wienia g�o�no rzeczy, kt�re nie zawsze s� mile widziane przez w�adz� czy opini� publiczn�. A tak�e z pasji nauczycielskiej (z instynktu przewodzenia, wskazywania kierunku, kszta�towania) oraz pasji demaskatorskiej czy inkwizytorskiej (z nerwu ujawniania, obna�ania, pi�tnowania). Polonijny publicysta J�zef Dudkiewicz, po�wi�caj�c �ysiakowi obszerny esej na �amach prasy zaoceanicznej, rzek� m. in.: �Pisarz, tak wra�liwy jak �ysiak jest genialnym sejsmografem nastroj�w spo�ecznych, wydobywa i wypowiada to, co skryte jest g��boko, jeszcze nie artyku�owane, niepokoi, porusza, a nawet kieruje zbiorowymi emocjami (...)
W polskiej tradycji uwa�a si�, �e je�eli nar�d nie mo�e m�wi� w�asnym g�osem, B�g zsy�a mu pisarza. On m�wi za nar�d i w imieniu narodu. Sprawuje rz�d dusz" (1995).
M�wienie rzeczy trudnych w imieniu narodu � czasami oznacza m�wienie rzeczy oczywistych, kt�rych jednak nikt wcze�niej nie wa�y� si� publicznie artyku�owa�. Naj�wie�szy przyk�ad to wydrukowana 10 marca apostrofa �ysiaka do Rosjan {�Rosjanie! Zawsze was nie lubi�em ..." itd.), kt�ra jeszcze tego samego miesi�ca znalaz�a kilku na�ladowc�w i pastiszowc�w (m. in. 24 marca Bronis�aw Wildstein oznajmi� publicznie: �Jestem rusofobem"), czasami zarzekaj�cych si�, i� nie lubi� Rosji, za� mieszka�c�w Rosji lubi� (czy�by nie lubili krajobrazu rosyjskiego?), ale te gierki semantyczne by�y tylko umizgami do �politycznej poprawno�ci" i nie zmienia�y faktu: pewien odwa�ny mistrz pi�ra wywa�y� drzwi, artyku�uj�c publicznie resentyment milion�w Polak�w, i dopiero w�wczas przez otwarte drzwi ruszy�a fala o�mielonych �rusofob�w". Identycznie wywa�y� �y-
siak dziesi�� lat temu drzwi kresowe, publicznie ��daj�c zwrotu Polakom czysto polskich miast (Lw�w i Wilno), lecz tego w�tku nikt nie podj��, wskutek strachu politycznego.
�Stuleciu k�amc�w" mo�na chyba niejedno zarzuci� (edytor nie zgadza si� z ka�d� polityczn� opini� lub interpretacj� autora), lecz na pewno nie mo�na temu dzie�u zarzuci� braku odwagi i braku maestrii w formu�owaniu nies�ychanie przenikliwych konstatacji i diagnoz. Autor wywa�a liczne drzwi, rzuca niejedno �wiat�o na rzeczy skrywane w cieniu, wreszcie obala mn�stwo k�amstw szerzonych uporczywie przez media. Ksi��ka ta stanowi wojn� z nikczemno�ci� i hipokryzj�, za� pisz�cy j� moralizator cz�ciej ni� ambon� pos�uguje si� szyderstwem. Prawo do mora-lizowania, pi�tnowania, szydzenia, wytykania, oskar�ania, demistyfikowania itp. � do podsumowywania ludzko�ci u schy�ku wieku i schy�ku tysi�clecia � wyrobi� sobie ca�� swoj� drog� �yciow� i ca�� swoj� tw�rczo�ci�. William Thackeray w �Targowisku pr�no�ci" charakteryzowa� osobnika tego rodzaju jako �cz�owieka prostolinijnego, wyzbytego pod�ostek; cz�owieka, kt�ry patrzy �wiatu w oczy po m�sku, kt�rego cele s� szlachetne, a zasady i przekonania niewzruszone z punktu widzenia ich sta�o�ci, jak i poziomu moralnego".
�Stulecie k�amc�w" to w�a�nie nic innego, jak �patrzenie �wiatu w oczy po m�sku", wedle celtyckiej dewizy, kt�ra od lat stanowi credo Waldemara �ysiaka: �Prawda przeciw �wiatu!".
Nota edytorska do wydania II
Chocia� ka�da ksi��ka Waldemara �ysiaka by�a bestsellerem, to jednak furora, jak� zrobi�y dwie ostatnie jego ksi��ki, zaskoczy�a i autora, i wydawc�, i ksi�garzy, i hurtownik�w. �Cena" nie schodzi z list bestseller�w od grudnia roku 1999 (a wi�c ju� przez 9 miesi�cy!). �Stulecie k�amc�w" JU� czwarty miesi�c zajmuje (i to �w cuglach") pierwsz� pozycj� na wszystkich listach bestseller�w, tak�e w mediach wrogich autorowi ze wzgl�d�w politycznych (np. �Gazeta Wyborcza"). Jest to bowiem sukces tak przyt�aczaj�cy, i� w �aden spos�b nie mo�na go zafa�szowa� czy zatuszowa�. Hurtownicy, u kt�rych wydawca zasi�ga przed drukiem rady co do wysoko�ci nak�adu, tym razem mocno nie doszacowali spodziewanej �frekwencji" czytelnik�w, wi�c mimo bardzo du�ego pierwszego nak�adu � okaza� si� on zbyt ma�y. St�d konieczno�� dodruku.
Co spowodowa�o, �e �Stulecie k�amc�w" cieszy si� takim powodzeniem? Odpowied� wydaje si� prosta: Polacy �akn� prawdy, tak jak ludzie dokm�ci susz� �akn� o�ywczej wody. Nawet bolesnej i drastycznej prawdy, kt�r� m�wi niewielu. Chc� te� niekoniunkturalnego podsumowania wieku, w kt�rym si� urodzili, a kt�ry w�a�nie mija.
Spo�r�d g�os�w (recenzenckich) o �Stuleciu k�amc�w" cytujemy szczeg�lnie celny g�os Andrzeja Rostockiego na �amach �Rzeczypospolitej": �Osobiste po�egnanie pisarza z wiekiem dwudziestym, pe�ne nami�tnej oskar�ycielskiej pasji. Przy okazji jest to nie tylko krytyka czas�w, w jakich przysz�o nam �y�, lecz tak�e odrzucenie koncepcji polityki stworzonej nieudolnie przez ludzki gatunek. Doskonale rozumiem intencje autora...". Rostocki, pr�buj�c zg��bi� psychik� wielbicieli literatury Waldemara �ysiaka, dodaje: �Ciekawe czy podzielaj� bez zastrze�e� moralny maksymalizm swojego mistrza. Nie jest przecie� �atwo z nim �y� w czasach powszechnego etycznego kompromisu" (2000).erz�?... (...) �e nie nale�y k�ama�... ja tak s�dz�
Juliusz S�owacki, �Beniowski
WST�P
Koniec drugiego tysi�clecia po Chrystusie jest te� ko�cem XX wieku � najpotworniejszego wieku nie tylko nowo�ytnej ery. Monstrualne Wojny �wiatowe, rozliczne wojny regionalne (Mand�uria, Korea, Wietnam, Iran-Irak, Liban, Etiopia, Kaukaz, Ba�kany itd.), niezliczone zbrojne konflikty mniejszej kategorii, planowe ludob�jstwa (Armenia, Ukraina, Gu�ag, Holocaust, Kambod�a itd.), w�ciek�e rzezie plemienne (np. Ruanda), mordercze deportacje masowe (g��wnie w ZSSR), epidemia narkomanii, mi�dzynarodowe bestialstwo terroryzmu, etc., etc. � sumuj� si� setkami milion�w ofiar, a to jest rekord wszechczas�w. W �adnym innym stuleciu ludzko�� nie mordowa�a si� tak zaciekle i tak sprawnie (ergo: tak licznie) � barbarzy�cy dawnych czas�w (D�yngis-chan, Attyla e tutti quanti) mogliby p�j�� do terminu czeladniczego u �wujka Soso". �aden wcze�niejszy wiek nie zas�u�y� bardziej na miano hekatomby ni�li ten ko�cz�cy si� w�a�nie nasz. Jakie to uczucie by� obywatelem epoki arcymasakr, ze �wiadomo�ci�, �e epoka ta wie�czy akurat kilka tysi�cy wiosen ewolucji cywilizacyjnej my�l�cego gatunku ssak�w?
Rekordowemu ubojowi �homines sapiens" partnerowa�a w stuleciu XX rekordowa erupcja k�amstwa tumani�cego i deprawuj�cego rodzin� cz�owiecz�. Cz�owiek k�ama� odk�d nauczy� si� m�wi�, a ewolucja �garstwa ka�dego rodzaju (od mi�osnego i kupieckiego do politycznego i socjomanipulacyjnego) towarzyszy�a ewolucji materialnej (technicznej), by w naszych czasach zabrzmie� symfoni�, wobec kt�rej oszustwa minionych wiek�w by�y tylko melodyjkami uwertury. Sta�o si� tak dlatego, �e ideologiom kleconym przez przodk�w, zw�aszcza ideologiom XIX-wiecznym � w XX wieku los da� okoliczno�ci, mo�liwo�ci i areny rozwojowe tudzie� realizacyjne. Zostaj�c �wiekiem ideologii" � wiek XX sta�
si� wiekiem superdemagog�w i er� hiper�garstwa uruchamiaj�cego (tak�e usprawiedliwiaj�cego) najwi�ksz� ludzk� rze�ni�. Przy czym nie oby�o si� bez paradoks�w, albowiem los (Nemezis?) bywa z�o�liwy jak diabli � oto Polacy wkraczaj� w kolejne stulecie i tysi�clecie z coraz solidniej ugruntowywan� na ca�ym globie opini� ludob�jc�w, kt�rzy zakatowali nar�d �ydowski podczas II Wojny �wiatowej. Jakie to uczucie � nosi� niezas�u�enie garb tak ohydnej zbrodni, vulgo: by� zupe�nie niewinnym, a jednak pi�tnowanym przez ca�� �wiatow� spo�eczno�� �yd�w?
Weso�ego Nowego Roku, weso�ego Nowego Wieku, weso�ego Nowego Tysi�clecia, kochani rodacy!
Waldemar �ysiak � �Stulecie k�amc�w"
Ksi��ka, kt�r� w�a�nie trzymacie w d�oni, jest oskar�eniem koronnych �garstw XX wieku � tych, co tworz� fundament i tron kultu przeniewierstwa, szalbierstwa, oszczerstwa, s�owem ka�dego demiurgicznego gwa�tu na prawdzie dla budowania Z�a, czyli dla gangrenowania �wiata. Oskar�am, albowiem uto�samiam si� ze s�owami pisarza Juliena Greena, kt�re co roku cytowa�em moim studentom omawiaj�c zagadnienia �redniowiecznej etyki: � Wychowano mnie w pogardzie dla k�amstwa. W moim rodzinnym domu k�amstwo w �adnych jego formach nie by�o akceptowane. Wiem oczywi�cie, �e m�wi si� niekiedy o k�amstwie z konieczno�ci, i w rzeczy samej na tym po cz�ci bazuje spo�ecze�stwo. Jednak to w�a�nie jest dla mnie obra�aj�ce!".
�Wielka masa ludzka �atwiej padnie ofiar� wielkiego k�amstwa ni� drobnego fa�szu"
Adolf Hitler, �Mein Kampf"
1
cz�� I
�WIAT
�Prawda przeciw �wiatu!"
staroceltyckie
K�amstwo POST�PU
Chocia� krytyka post�pu si�ga O�wiecenia (np. J.-J. Rousseau) i by�a p�niej sukcesywnie wzbogacana przez filozof�w, socjolog�w etc., to jednak stanowi�cy w XIX wieku �gwiazd� betlejemsk�" optymist�w post�p sta� si� w XX wieku fetyszem powszechnym, drogowskazem stulecia rozumianym wed�ug definicji encyklopedycznej, kt�ra m�wi, �e jest on �przechodzeniem od ni�szych, mniej doskona�ych form lub stan�w rozwoju ku formom lub stanom wy�szym, doskonalszym" (�Wielka Encyklopedia Powszechna PWN" 1967); �wszelk� zmian� na lepsze, wszelk� popraw� dotychczasowego stanu rzeczy pod takim lub innym wzgl�dem (...), procesem doskonalenia si� ludzko�ci i jej koniecznego zbli�ania si� do stanu idealnego definiowanego jako: ostateczne wyzwolenie si� od przes�d�w, usuni�cie spo�ecznej niesprawiedliwo�ci, likwidacja niedostatku, pe�ne zaspokojenie potrzeb, zmniejszenie zale�no�ci cz�owieka od �lepych si� przyrody, zapewnienie wszystkim ludziom mo�liwo�ci samorealizacji, panowanie prawa itp." (�Nowa Encyklopedia Powszechna PWN" 1996).
Pierwsze dwie dekady wieku XX zosta�y w USA oficjalnie nazwane �Er� Post�pu" {�Progressive Era"), p�niej za� post�p nie schodzi� ze wszelkich �am�w i z wszystkich ust jako wektorowy medykament epoki, panaceum stulecia zwanego �stuleciem post�pu". Post�p czyni�cy cz�owieka lepszym i szcz�liwszym, skutecznie rozwi�zuj�cy ka�dy problem, jaki staje przed ludzko�ci�, spe�niaj�cy marzenia i urzeczywistniaj�cy d��enia, s�owem buduj�cy przyzwoity �wiat - zyska� rang� kultow�, rang� g��wnego aksjomatu dziesi�ciu dekad ko�cz�cych drugie tysi�clecie naszej ery. U kresu ostatniej dekady mo�emy sporz�dza� bilans. Wynik jest koszmarem - post�p ok�ama� ludzko��.
Si�gnijmy do cytowanych element�w uk�adanki, kt�ra w encyklopediach definiuje post�p. �Ostateczne wyzwalanie si� od przes�d�w" - to eliminowanie Dekalogu, wyrzucanie go z kodeksu �yciowego na rzecz bezhamulcowej swobody typu �r�bta co chceta", vulgo: na rzecz etycznej d�umy (w innym, bli�niaczym znaczeniu, �wyzwalanie si� od przes�d�w" to deprecjonowanie religii). �Usuwanie spo�ecznej niesprawiedliwo�ci" nie powiod�o si� do ko�ca nigdzie, za� przewa�aj�c� (mocno przewa�aj�c�) cz�ci� globu w�ada �spo�eczna niesprawiedliwo��". �Likwidacja niedostatku" i �pe�ne zaspokojenie potrzeb" s� (i d�ugo b�d�) marzeniami �ci�tej g�owy na dominuj�cym obszarze ziemskiego pado�u, przy czym no�yce mi�dzy bogatymi a biednymi rozwieraj� si� coraz bardziej (bogaci s� coraz bogatsi, a biedni coraz biedniejsi), czemu sprzyja wzmagaj�ca si� globalizacja gospodarki i handlu. �Zapewnienie wszystkim ludziom mo�liwo�ci samorealizacji" wci�� nie chce przej�� z kr�gu �science fiction" do sfery realnej, wi�c miliardy ludzi nie samorealizuj� si� (wskutek braku jakichkolwiek na to szans). �Zmniejszanie zale�no�ci cz�owieka od �lepych si� przyrody" sumuje si� corocznymi hekatombami od powodzi, trz�sie� ziemi, tajfun�w etc. �Panowanie prawa" mo�e budzi� (pos�pny) �miech, chocia� milionom ludzi uciskanych pseudopraworz�dno�ci� wcale nie jest do �miechu. Tak ju� by�o - tysi�c lat temu, dwa tysi�ce, i przed Chrystusem - zawsze. Post�p nie naprawi� tu niczego.
Detalicznie, owszem, co nieco naprawi�, wi�c mo�na ukaza� troch� plus�w. Murowany dom jest lepszy od skalnej jaskini, elektryczna pralka od drewnianej kijanki, myd�o od brudu, gramotno�� od analfabetyzmu, telefon od kuriera czy magla, penicylina od gangreny itd. Post�p techniczny, higienicz-
ny, medyczny czy o�wiatowy przys�u�y�y si� ludzko�ci wynalazkami, kt�re tworz� z zysk�w efektown� mask� kolosalnych brak�w i strat. Ta sama bowiem medycyna, kt�ra skalpelem upi�ksza oblicza albo transplantuje serca - jest bezradna wobec starych (rak) i nowych (AIDS) ludob�jc�w. Ten sam przemys�, kt�ry liczyd�o zast�pi� kalkulatorem, rumaka automobilem, kotlet hamburgerem etc. - wybi� �dziur� ozonow�" nad g�owami ludzi, eksterminowa� wielkie po�acie przyrody, i kontynuuje wszystkie te zbrodnie, dr�cz�c tudzie� za�miecaj�c planet� bez ustanku. Ten sam ludzki geniusz, kt�ry teori� wzgl�dno�ci czy teori� kwant�w wydatnie rozszerzy� wiedz� cz�owieka - rozbi� atom dla Hiroshimy, Nagasaki, Czernobyla i wiecznego strachu przed bomb� termoj�drow�. Nowoczesne (mechaniczne, chemiczne, biologiczne) �rodki masowego mordu s� cen� za lod�wk�, telewizj� i helikoptery. Cudowne dziecko naukowego post�pu - pigu�ka antykoncepcyjna - upowszechni�a (udemokratyczni�a) �ywio�ow� seksualno�� (niesta�o��) kobiet, rujnuj�c tradycyjn� rodzin�. Mimo �e edukacja jest coraz powszechniejsza i coraz bardziej technicznie modernizowana - wykszta�cenie og�lne (erudycja podstawowa), zw�aszcza humanistyczne, jest coraz gorsze u maturzyst�w i student�w.
Kluczowe k�amstwo sprowadza si� tutaj do lansowania przes�du, �e post�p jest ze swej natury (a wi�c nieomal �z definicji") chwalebny, zawsze u�yteczny. Tymczasem mi�dzy cz�owiekiem a post�pem nie ma bezkarnych interes�w. Za ka�d� korzy�� trzeba gorzko p�aci�. I jak�e cz�sto przep�aca�! S�owem: traci�, ujmowa�, deprecjonowa� cywilizacyjnie. Lub w�tpliwie zyskiwa� - sta� przy pozorach ruchu. Tak dzia�o si� ju� na pocz�tku stulecia, gdy rewolucja przemys�owa masowo wyrywa�a z dom�w niezb�dne fabry-
kom kobiety (dzi�ki czemu zacz�a si� chwia� tradycyjna rodzina, fundamentalna kom�rka zdrowego spo�ecze�stwa), i tak si� dzieje u kresu stulecia, co jest bardzo dobrze widoczne zar�wno w sferze fizycznej (przemys�owopochodne katastrofy �ywio�owe produkuj� dzisiaj rocznie wi�cej trup�w ni� wojny), jak r�wnie� w sferze cz�owieczej psychiki, ja�ni, kindersztuby, og�ady, erudycji, zachowa� towarzyskich i spo�ecznych - ergo: w tej kategorii post�pu, kt�r� zwiemy �duchowym rozwojem cz�owieka", vel �ewolucj� cywilizacyjn�" rozumian� jako kulturowa. Lecz nie kulturowa tw�rczo, artystycznie (to osobny temat). Chodzi o reakcje, maniery, rytua�y, uczucia i przyzwyczajenia - o cz�owiecz� osobowo�� ewoluuj�c� milion lat z (du�ym) ok�adem. Krach tego drugiego aspektu ewolucji - tego drugiego wektora post�pu - by� dla co �wiatlejszych umys��w oczywisty du�o wcze�niej, cho�by w stuleciach XVIII i XIX. Monteskiusz (wiek XVIII): �Zepsucie obyczaj�w. Natenczas cz�owiek uczciwy p�dzi �ycie niejako zdumiony tym, �e jest, by tak rzec, sam na �wiecie; �e wszelkie ludzkie wi�zi znikaj�, poniewa� nie ma nikogo, pod czyj� opiek� chcia�by si� odda�, nikogo te�, kogo sam chcia�by ochrania�, �adnego m�czyzny, kt�rego chcia�by mie� za przyjaciela, �adnej kobiety, kt�rej m�em chcia�by zosta�, �adnego dziecka, kt�rego ojcem chcia�by by�". E. Delacroix (wiek XIX):
�W oczy si� rzuca, �e taki post�p prowadzi ku negacji post�pu autentycznego, za� spo�ecze�stwo ku czelu�ci, gdzie panuje barbarzy�stwo ca�kowite".
Tych gro�nie proroczych zda� mo�na zreszt� u�y� tak�e wobec licznych aspekt�w post�pu materialnego (technicznego), cho�by wobec nieuchronnie og�upiaj�cych gier komputerowych, co quasi-narkotycznie uzale�niaj� m�odzie�. Rozwi-
jaj�ce, wzbogacaj�ce, uszlachetniaj�ce, promuj�ce honor, odwag� i sumienno�� m�odzie�owe lektury pokolenia dziadk�w i pokolenia ojc�w (india�skie, kowbojskie, muszkieterskie, podr�nicze etc.) - zosta�y zast�pione t�pym jak m�otek, barbarzy�skim ��ubudu" ma�oekranowych troglodyt�w. Mi�niak bezm�zgowiec zast�pi� romantycznego bohatera. Wielbiciele mi�niak�w (miliony!) nie zaprzyja�ni� si� ju� nigdy z �adn� literatur�. Tak w�a�nie finiszuje post�p XX wieku.
Sp�jrzmy szerzej: czy dojrza�y (ju� wyros�y z �{tuczenia" elektronicznego kung-fu) codzienny u�ytkownik komputer�w osobistych, b�d�cych dzi� dum� rewolucji naukowo-technicznej (kr�lowej post�pu) - zaprzyja�ni si� jeszcze kiedy� ponownie z ludzk� inteligencj�, vulgo: ze swoim m�zgiem jako aparatem my�lenia, kojarzenia, decydowania, gromadzenia wiedzy i rozwi�zywania problem�w? Dosta� elektroniczn� protez� umys�u (�sztuczn� inteligencj�") i zast�pi� wszystkie wspomniane procesy, ca�y intelektualny wysi�ek cz�owieka - �wysi�kiem" manualnym (naciskanie klawisz�w i �klikanie"). Oto zemsta post�pu, niby zemsta Nemezis - bogini, kt�ra karze ludzi spe�niaj�c ich marzenia.
Zupe�nie jak w polskiej edycji najpopularniejszego teleturnieju �wiata, �Milionerzy", gdzie co tydzie� spe�niaj� si� marzenia licznych szcz�liwc�w o du�ej got�wce, ale kosztem przymusowej fraternizacji z m�odym prowadz�cym, kt�ry ka�dego (tak�e ludzi dwukrotnie od siebie starszych) traktuje per �ty" (tonem protekcjonalno-nachalno-besserwisserskim), a ca�e to �enuj�ce chamstwo ma �wiadczy� o nowoczesno�ci stosunk�w mi�dzyludzkich (wszyscy jeste�my kumplami), czyli o post�pie. Fraternizacja wielu ludzi z komputerem rodzi ten sam proces chamienia uczestnika (u�ytkownika) przez maszyn� pod pozorem wzbogacania erudycji.
Nie jestem wyj�tkiem - post�p wyhodowa� sobie wielu krytyk�w. Ekolog�w (R. Kreibich: �Je�li kierunek post�pu nie ulegnie zmianie, to ludzko�� ulegnie samozniszczeniu")', antropolog�w (M. Harris: �Dzisiejszy post�p stanowi rozpaczliw� pr�b� ucieczki przed efektami wyczerpywania si� zasob�w natury. Ale takie ucieczki nigdy si� nie udaj�. Wysoko rozwini�ta kultura Mezopotamii czy wspania�a cywilizacja Maj�w run�y, gdy spl�drowa�y swe zasoby"); historyk�w (Ch. Kucklick: �Obecny szale�czy post�p niszczy wi�zi mi�dzyludzkie i kasuje punkty orientacyjne szybciej ni� mo�e stworzy� nowe (...) Post�p techniczny tragicznie naruszy� klimat, mocno wyja�owi� gleby, bole�nie zr�nicowa� stop� �yciow� rzesz mieszka�c�w globu...")', itp., itd. (wszystkie cytaty z lat 90-ych).
Najtrafniejsz� - moim zdaniem - opini� o post�pie wieku XX wyg�osi� ksi��� S. Aga Khan (bratanek g�o�nego przyw�dcy izmailit�w): �Prawdziwy post�p to umiej�tno�� przeanalizowania i zrozumienia tych wszystkich b��d�w, jakie w jego imieniu pope�niamy".
K�AMSTWO
EWOLUCJI
Powstanie �ycia na Ziemi t�umaczone by�o w XX wieku albo biblijnie czyli kreacjonistycznie (to Ko�ci�), albo pan-spermicznie (Arrhenius i jego epigoni), albo kosmitologicznie (Daniken i jemu podobni), albo biogenetycznie czyli teoriami naukowymi, kt�re m�wi� o samorzutnym wykszta�ceniu si� �ycia dzi�ki pierwotnym procesom chemicznym. Upraszczaj�c - mo�na rzec, i� nauka skonstruowa�a mozolnie tez� o bogatej pierwotnej �zupie organicznej", w kt�rej aminokwasy wytworzy�y peptydy, a peptydy wytworzy�y bia�ka, i tak dalej, a� do cz�owieka ewoluuj�cego wedle teorii pana Darwina, czyli drog� �naturalnej selekcji" (vel �naturalnego doboru"). Tej triumfuj�cej m�dro�ci d�ugo nauczano po wszelkich szko�ach, p�ki nie otrzyma�a kuksa�ca ze strony inaczej my�l�cych m�drc�w. W 1986 roku 72 ameryka�skich laureat�w Nagrody Nobla plus 24 prezes�w wielkich ameryka�skich o�rodk�w naukowych wezwa�o S�d Najwy�szy Stan�w Zjednoczonych �... aby zakaza� szerzenia w szko�ach jakiejkolwiek nauki o powstaniu �ycia i rodzaju ludzkiego, gdy� tak teoria ewolucji, jak i tezy religijne tudzie� wszelkie inne opieraj� si� na przes�ankach wy��cznie wiary, nie za� stwierdzonej i naukowo udowodnionej prawdy". Co - m�wi�c mniej delikatnie - znaczy�o: przesta�cie tumani� ludzi mow�-traw�.
O ile nikt rozs�dny nie kwestionuje zjawiska ewolucji gatunk�w, o tyle mechanizmy ewoluowania s� wci�� s�abo rozpoznane, pe�ne zdumiewaj�cych dziwactw i g��bokich tajemnic, a przeto - jako mocno kontrowersyjne - stanowi� temat gor�cych k��tni mi�dzy klanami sawant�w. Podobnie jest z teori� o samorzutnym wykszta�ceniu si� �ycia na Ziemi. Dop�ki kwestionowali j� uczeni rangi drugorz�dnej - by�a bezpieczna. Lecz gdy w latach 70-ych i zw�aszcza
80-ych zmasowany atak na ni� przypu�cili giganci tacy jak F. Crick (zdobywca Nobla za odkrycie struktury DNA), L. Orgel (autor g�o�nej pracy �The Origins of Life"), W�gier G. Marx (kierownik katedry fizyki atomowej Uniwersytetu w Budapeszcie) czy F. Hoyle (wybitny brytyjski astronom, gwiazda Uniwersytetu Cambridge) � �arty si� sko�czy�y. Hoyle spyta�: �Jakim cudem samo przypadkowe po��czenie si� substancji chemicznych w owej pierwotnej zawiesinie organicznej mia�oby wyprodukowa� 2 tysi�ce enzym�w niezb�dnych do �ycia? To absurd!" (1983). Szans� na to Hoyle okre�li� niczym 1:1040000, czyli �mniej wi�cej takie, jak szansa wyrzucenia 50 tysi�cy razy pod rz�d sz�stki zwyk�� kostk� do gry" (astrofizyk Trinh Xuan Thuan okre�li� szans� przypadkowego powstania wszech�wiata �jak szans�, �e �ucznik trafi strza�� kwadrat o boku 1 cm z odleg�o�ci 15 miliard�w lat �wietlnych"; francuscy astrofizycy rosyjskiego pochodzenia, bracia Bogdanowowie, w roku 1991 okre�lili to prawdopodobie�stwo jak 1:101000, twierdz�c: �... co wyklucza, by materia mog�a si� przypadkowo zorganizowa� w tak skomplikowane i wyrafinowane struktury").
Dla licznych u schy�ku XIX wieku i tu� za progiem wieku XX pozytywist�w kub�em zimnej wody by�a katastrofa �Titanica", kt�ra nadwer�y�a ich �lepe zaufanie do post�pu technicznego. Tym samym (szokiem trze�wi�cym) by�y dla licznych m�drali schy�ku XX stulecia protesty koryfeuszy nauki ameryka�skiej (owych 72 noblist�w) przeciwko g�oszonej bezczelnie pewno�ci, i� wiemy jak powsta�o �ycie. Teorie akademickie o Genezie s� co prawda dalej g�oszone z katedr uczelnianych i ze szpalt encyklopedycznych, ale ju� nie musimy im ufa�, wiedz�c, i� s� to w du�ej mierze spekulacje, hipotetyczne bzdury i k�amstwa, kt�re o�mieszy na-
uka przysz�ych czas�w. Martwi� si� winni�my nie tym, lecz faktem, �e przysz�e stulecia uznaj� g��wnego ssaka XX wieku, komplementuj�cego siebie dumnym mianem �sapiens", za istot� bardzo, ale to bardzo prymitywn�.
Najpopularniejszym k�amstwem tycz�cym ewolucji �homines sapiens" jest powszechne mniemanie, �e cz�owiek XX wieku to istota nieomal doskona�a. Czy� najnowsza encyklopedia polska (�Nowa Encyklopedia Powszechna PWN" 1996) nie m�wi o �procesie doskonalenia si� ludzko�ci i jej koniecznego zbli�ania si� do stanu idealnego'"7 Gniewa�o to m.in. profesora Eibla-Eibesfeldta, wybitnego biologa i humanetologa, cz�onka bawarskiego Instytutu Maksa Plancka:
�Po�r�d wielu istot, z kt�rymi mamy wsp�lne dziedzictwo biologiczne, cz�owiek jest jedyn�, kt�ra zastanawia si� nad �wiatem, potrafi werbalizowa� swoje prze�ycia i odzwierciedla� je w tw�rczo�ci. Uczymy si� du�o wi�cej ni� jakikolwiek inny gatunek, aby naby� umiej�tno�ci �ycia w spo�ecze�stwie. Wychowanie daje nam szans� kontrolowania i dystansowania si� od naturalnych pop�d�w. To wszystko prawda, jednak�e nazywanie cz�owieka �koron� stworzenia� albo finalnym najdoskonalszym tworem procesu ewolucji jest ca�kowicie pozbawione racji. Ewolucja i selekcja trwaj�; nie mo�emy udawa�, �e nas to nie dotyczy" (1989).
Dla wielu widocznym (jednak tylko pozornym) �wiadectwem ewolucji fizycznej (organicznej) cz�owieka jest podwojona i potrojona d�ugo�� naszego �ycia w stosunku do �ywot�w naszych niedawnych przodk�w, trzeba wszelako pami�ta�, i� zawdzi�czamy j� wy��cznie post�powi higieny, medycyny i farmacji. A �e (jak ju� napomyka�em) nie mo�na robi� z post�pem bezkarnych interes�w - radykalny wzrost d�ugo�ci �ycia powoduje radykalny wzrost �wiad-
cze� emerytalnych, b�d�cych dzisiaj rakiem bud�et�w wielu pa�stw. �Financial Times": �Mo�e to doprowadzi� do takiej mi�dzynarodowej katastrofy finansowej, przy kt�rej kryzys zad�u�eniowy Ameryki �aci�skiej wyda si� ledwie burz� w szklance wody. Rz�dy niekt�rych pa�stw stoj� na kraw�dzi niewyp�acalno�ci rujnuj�cej" (1996).
Zapewne prof. Eibl-Eibesfeldt mia� s�uszno�� pisz�c, �e selekcja i ewolucja gatunku wci�� trwaj�. Je�li tak - to selekcj� zak��ca post�p medycyny (dziecko, kt�re dawniej nie do�y�oby drugiego roku �ycia wskutek choroby genetycznej, teraz dzi�ki medycynie do�ywa 25-30 lat, p�odz�c po drodze r�wnie chore dzieci, kt�re jeszcze silniej os�abiaj� gatunek), wi�c ewolucja fizyczna mo�e kiedy� przybra� charakter regresu. Tymczasem - wed�ug coraz liczniejszych my�licieli - ewolucja duchowa, formalnie zwyci�ska, ju� odnotowuje regres. Wszystkie pozytywne aspekty wymienione przez Eibesfeldta (kszta�cenie, my�lenie, samokontrola, tw�rczo�� itp.) nie zmieniaj� bowiem faktu, �e �bestia ludzka " jest niereformowalna: wredna, pazerna, okrutna, cyniczna, egoistyczna, k�amliwa, zdradliwa, lizusowska, s�owem pod�a i krwio�ercza , wbrew wysi�kom
�klech�w i belfr�w", kt�rym Nietzsche wytyka�, �e wpajaniem moralno�ci t�umi� naturalne (zwierz�ce) instynkty ludzkie.
Wspomniana niereformowalno�� (jej dowodem s� m.in. sta�e akty indywidualnego i zbiorowego bestialstwa lub wieczna dzika seksualno��, czyli rejestr zachowa� niczym si� nie r�ni�cych od barbarzy�stwa minionych epok) sk�ania coraz wi�ksz� liczb� uczonych do my�lenia o �antropo-technicznym", sztucznym (operacyjnym) ulepszeniu ja�ni cz�owieka. My�li takie nie s� obce m.in. M. Minsky'emu (filozof nauki uwa�any za jednego z �ojc�w informatyki"), szwajcarskim badaczom (Simioni, Cerqui) z Instytutu Antropologii Uniwersytetu w Lozannie, czy niemieckiemu filozofowi P. Sloterdijkowi, kt�rego tezy zyska�y przy ko�cu XX wieku najwi�kszy rozg�os. Sloterdijk kpi z optymizmu humanist�w g�osz�cych, �e trwaj�ca tysi�ce lat wy�sza ewolucja odzwierz�ci�a cz�owieka i skutecznie z�agodzi�a obyczaje. Twierdzi, �e co prawda d�ugotrwa�e moralizatorstwo spe�ni�o rol� �psychotropowego leku", winduj�c cywilizowanie �ludzkiej bestii" na przyjemny poziom, lecz wystarczy�o kilkadziesi�t lat agresywnej (i kilkana�cie lat bardzo agresywnej), schlebiaj�cej najni�szym instynktom kultury masowej wsp�czesnego �wiata (�przemys� kulturalny", od filmu do muzyki), by ca�y ten domek z kart run��, negli�uj�c s�abo�� wszelkiego kaznodziejstwa humanistycznego i moralizatorskiego, czyli powoduj�c u schy�ku XX wieku jaskrawy regres cywilizacyjny. Gdy wi�c tradycyjna terapia zbankrutowa�a - jedyn� szans� reformowania cz�owieka, m�wi Sloterdijk, b�dzie interwencjonizm �antropotechniczny" (manipulacje genetyczne, implanty elektroniczne, selekcje prenatalne etc.), kt�ry stworzy �postludzko�� ery postetycznej",
vulgo: cz�owieka ulepszanego skuteczn� chirurgi�, a nie ma�o skutecznymi edukacj� i perswazj�.
Genialny etolog austriacki, K. Lorenz, te� nie wierzy�, i� ewolucja cz�owieka si�ga ju� apogeum. Pisa�, �e by� mo�e jeste�my � brakuj�cym ogniwem mi�dzy przysz�� istot� prawdziwie cz�owiecz� a prymatem przedcz�owieczym". Lecz dalej wierzy� w ewolucj� naturaln� (cho� tak irytuj�co powoln�), gdy ci, co go dzisiaj zast�pili, g�osz�, �e by� mo�e �prawdziwej ludzko�ci" nie da si� osi�gn�� bez �in�ynierii genetycznej".
Istnieje - jak s�dz� - pewien spos�b ustalenia etapu rozwojowego vel fazy ewolucji cz�owieka. W ykorzystujemy podobno zaledwie kilka do kilkunastu procent mo�liwo�ci naszego m�zgu... Czy osi�gni�cie stu procent wydajno�ci m�zgu b�dzie szcz�liw� met�? I czy w�wczas b�dzie mo�na wreszcie zrozumie� wszystkie niepoj�te dzi� zjawiska, kwestie, problemy? Cho�by ten fundamentalny, gdy m�wimy o �samorzutnym powstaniu wszech�wiata i �ycia" - ten ujmowany dzieci�cym pytaniem: czy co� mo�e samo powsta� z zupe�nie niczego?
3 K�AMSTWO POLITYKI i
K�AMSTWO WOJNY
Polityka to s�owo antyczne, greckie, oznaczaj�ce sztuk� rz�dzenia pa�stwem. Politycy to ludzie, kt�rym wyroki fortuny lub werdykty zbiorowo�ci powierzy�y w�adz�, czyli prawo i obowi�zek dzia�ania na rzecz wsp�lnoty (narodowej, plemiennej, miejskiej itd.). Kierowanie wojskiem, administracj� i policj�, regulowanie zasad wsp�ycia, utrzymywanie bezpiecze�stwa i sprawiedliwo�ci, etc., etc., s�owem czynienie dobra wsp�obywatelom - stanowi� g��wne zadanie polityk�w. Wszelako w wi�kszo�ci przypadk�w politycy (tak Wschodu, jak i Zachodu, Po�udnia czy P�nocy) dbaj� przede wszystkim o �zdobycie sto�k�w", o �utrzymanie sto�k�w" i o �w�asn� kiesze�", mimo �e g�by maj� pe�ne spolegliwo�ci, ofiarno�ci i altruizmu. Dlatego s� powszechnie uwa�ani za patentowanych k�amc�w - za arcykap�an�w �garstwa. Mimo to s� niezb�dni, gdy� kto� musi rz�dzi�, inaczej szala�yby anarchia i chaos. Pi�tnujemy wi�c k�amliwo�� polityk�w, lecz obej�� si� bez nich nie mo�emy. Zapominamy przy tym, �e ludzie (wszyscy ludzie) z natury s� k�amliwi, gdy� ewolucja nie potrafi�a wyeliminowa� tej s�abo�ci cz�owieczej, a k�amliwo�� ludzi rz�dz�cych tylko dlatego dra�ni nas mocniej ni� k�amliwo�� rz�dzonych, bo jest szkodliwa og�lnospo�ecznie, jest publiczna i jest praktykowana przez osoby, kt�re winny by� nieskazitelne �jak �ona Cezara".
W polityce wewn�trznej (rz�dzeniu spo�eczno�ci�) k�amliwo�� i partactwo polityk�w przynosi du�o mniej ofiar (zw�aszcza �miertelnych) ni� w polityce zewn�trznej (mi�dzynarodowej), w kt�rej ofiary bywaj� liczone nie krzywd� prawn�, deklasacj�, n�dz�, g�odem itp., lecz rzekami krwi. My�l� o wojnach. Uwa�any za symbol ludzkiego geniuszu W�och da Vinci okre�la� wojn� jako �zwierz�ce szale�s-
two"; uwa�any za czo�owego teoretyka wojny Prusak von Clausewitz nazwa� wojn� �kontynuacj� polityki przy u�yciu innych �rodk�w"; uwa�any za czo�owego praktyka wojny cesarz Napoleon (�b�g wojny") przezwa� j� �barbarzy�skim rzemios�em". Wyj�wszy wojn� z natury rzeczy sprawiedliw� - wojn� obronn� lub wojn� dla odzyskania suwerenno�ci - to �barbarzy�skie rzemios�o" ma cele mniej lub bardziej pod�e, wymaga wi�c tuszuj�cych �garstw. Dawnymi czasy by�o uczciwsze - wielkie najazdy Hun�w czy Mongo��w nie potrzebowa�y alibi, stanowi�y rze� bezinteresown�. Rozw�j cywilizacji sprawi� wszak�e, i� alibi wojennych hekatomb sta�o si� konieczne. Ludzko�� pocz�a inicjowa� zbiorowy mord dla religii, sprawiedliwo�ci, zemsty, honoru (nawet sportowego, vide g�o�na latynoameryka�ska �wojna futbolowa"}, �Lebensraumu" czyli przestrzeni �yciowej, rewolucji �wiatowej, czysto�ci rasowej, higieny etnicznej, konieczno�ci zdobycia niezb�dnych surowc�w, tudzie� dla innych r�wnie ��wi�tych" lub �wznios�ych" cel�w.
Mocne alibi wszcz�cia wojny stanowi r�wnie� zdroworozs�dkowy pragmatyzm. To, co �acinnicy zw� �ultima rano regum" czyli �ostatecznym argumentem kr�lestwa", �kr�lewskim argumentem rozstrzygaj�cym", gdy wyczerpano wszelkie inne ni� wojna mo�liwo�ci za�atwienia sprawy niezb�dnej dla pa�stwa i narodu. Obiektywnie (a nie patriotycznie) rzecz bior�c - �w pragmatyzm z regu�y wart jest tylko przekle�stwa lub gorzkiego �miechu. Nikt lepiej od �dobrego wojaka Szwejka" nie uj�� absurdalno�ci przyczyn i tryb�w I Wojny �wiatowej, w kt�rej europejskie mocarstwa wyr�n�y bez sensu i bez po�ytku gros swej m�skiej m�odzie�y. Notabene - ta w�a�nie wojna zosta�a uznana przez H. Arendt (najwi�ksz� my�licielk� XX wieku) za
szczeg�lnie z�owrogi konflikt militarny, bo �wznieci� on �a�cuchow� reakcj� kolosalnego amoku wojennego, bezpowrotnie rozbijaj�c solidarno�� narod�w, a wi�c dokonuj�c rzeczy, kt�ra nie uda�a si� �adnej z wcze�niejszych wojen" (1951).
Dlaczego �garstwo wojenne wieku XX mocniej ni� wcze�niejsze takie �garstwa straumatyzowa�o �wiat; dlaczego mia�o wymiar bardziej potworny ni� masowe groby dawniejszych czas�w? Odpowied� jest prosta - bo rozw�j techniki (post�p) sprawi�, �e mo�na by�o w b�yskawicznym tempie zabija� du�o wi�cej ludzi ni� kiedykolwiek (wi�c zabito), a rozw�j ideologii - �e mo�na by�o planowa� i realizowa� mordercz� eliminacj� ca�ych narod�w (�ydzi, Ormianie, Cyganie, Hutu, niekt�re narody lub plemiona Azji rosyjskiej itd.). Przez ostatnie sto lat wymordowali�my setki milion�w ludzi i dalej mordujemy (kiedy czytacie te s�owa - w kilku punktach globu trwaj� �ma�� wojny"). �Ludzka bestia" wci�� nie mo�e �y� bez zapachu krwi bli�niego. I chyba d�ugo jeszcze nie b�dzie mog�a.
Skuteczniejszej technice zabijania bli�nich towarzyszy� w XX wieku gwa�towny wzrost liczbowy konflikt�w militarnych. Sto lat temu, z ko�cem roku 1899, papie� Leon XIII (w�wczas bardzo s�dziwy i r�wnie schorowany jak dzisiaj
Jan Pawe� II) uczyni� to samo, co sto lat p�niej uczyni� Karol Wojty�a - rozwar� �wi�te drzwi Bazyliki Pietrowej i wyg�osi� wzruszaj�cy apel o zaprowadzenie na Ziemi pokoju. B�aga� swych �braci i siostry", a�eby wiek XX sta� si� er� braterstwa nienaruszalnego, bez �adnych zbrojnych konflikt�w degraduj�cych koron� stworzenia Boskiego czyli ludzko��. Czas zdawa� si� sprzyja� tej nadziei, gdy� pr�cz bursko-brytyjskich walk w dalekim egzotycznym Transwalu (na po�udniowych rubie�ach Afryki) chwilowo nic Kainowego si� akurat nie dzia�o, trwa�a przerwa, wi�c s��w Bo�ego namiestnika nie zag�usza�y �adne g�o�niejsze eksplozje wojenne. Lecz wkr�tce (ju� 5 stycznia 1900) krwawo obudzi�a si� gn�biona przez �Angol�w" Irlandia, potem niemiecki korpus ekspedycyjny ruszy� do Chin, by brutalnie t�umi� rewolt� �bokser�w", wzniecono wojn� rosyjsko-japo�sk� (1904), �wiatow� (1914), i tak dalej. Liczba wojen prowadzonych mi�dzy Anni Domini 1900 i 2000 pobi�a wszelkie rekordy, mo�na rzec: zdeklasowa�a rywali (wszystkie stulecia wcze�niejsze). Co oznacza, �e modlitwy Leona XIII nie znalaz�y wy�ej pos�uchu. Czy modlitwy Jana Paw�a II maj� wi�ksz� szans�?
Dla g��wnych agresor�w XX wieku ok�amuj�cych w�asne spo�ecze�stwa i �wiatow� opini� publiczn�, �e wytaczane wojny s� sprawiedliwe (bo prowokowane przez nieprzyjaciela), potrzebne i umotywowane s�uszno�ci� cel�w - kar� by�y kl�ski. W wyniku I Wojny �wiatowej monarchia habsburska kompletnie roztrwoni�a austriackie imperium, carat utraci� tron (i �ywot), a Francja i Niemcy pogrzeba�y wewn�trz b�otnistych okop�w nad Marn� miliony swoich �o�nierzy. Maszeruj�ca by zdoby� Zach�d (w 1920) sowiecka Rosja, wskutek �cudu nad Wis��" nie zdoby�a Europy, ani
nawet Polski. Hitler nie rozszerzy� Niemcom �przestrzeni �yciowej", Japonia nie zyska�a chi�skich p�l surowcowych, a Saddam Husajn nie podbi� Kuwejtu. Jedynym efektem owych agresji by�y rzezie (tylko obie Wojny �wiatowe da�y 60 milion�w kalek i 70 milion�w trup�w; lecz, co bystrze zauwa�y� logistyczny dyspozytor Holocaustu, A. Eichmann:
�Stu zabitych to tragedia, milion - to ju� statystyka"). Pod wzgl�dem Marsa i Odyna historia jako nauczycielka zawiod�a w XX stuleciu bez reszty.
Pytanie: czy XXI wiek przelicytuje liczbowo te rekordowe wojenno-cmentarne osi�gni�cia swego poprzednika? Szansa jest solidna, zwa�ywszy, �e ju� kilkana�cie kraj�w (w tym kraje ci�gle dr�ce ze sob� koty, jak Korea P�nocna i Korea Po�udniowa, Indie i Pakistan, lub Izrael i �wiat Arab�w) posiada bro� atomow�. Ciekawe, w jakim stosunku londy�scy bookmacherzy (u kt�rych mo�na za�o�y� si� o wszystko) przyj�liby zak�ad, �e ludzko�� nie dokona samoeksterminacji przed ko�cem XXI wieku?
Oczywi�cie mo�emy si� karmi� nadziej�, matk� ludzi wierz�cych w duchowy (humanistyczny) rozw�j �homines sapiens", ale nadziej� t�umi� rocznicowe wspomnienia. Ot� prze�om wiek�w XX i XXI zadziwiaj�co przypomina prze�om wiek�w XIX i XX. Podobnie jak dzisiaj kwit�y wtedy wolny rynek i wolny handel, dla podr�nika Europa nie mia�a granic (dzisiaj woja�ujemy bez wiz, wtedy nawet bez paszport�w!) i panowa� og�lno�wiatowy pok�j, wi�c m�drzy ludzie zapewniali bli�nich, i� du�a wojna jest ju� niemo�liwa - �nie do pomy�lenia" \ Cytuj� �wczesny warszawski �Przegl�d Tygodniowy": �Poziom wojowniczo�ci znacznemu uleg� zni�eniu, wojny staj� si� rzadsze i kr�tsze (...) Gruntuje si� w nas wiara, i� z czasem uwolni� si� ludzie
od strasznej plagi - wojny". Wybuch wojny rosyjsko-japo�skiej nie zmniejszy� optymizmu. �wiatowym bestsellerem roku 1910 sta�a si� praca N. Angella �The Great Illusion";
Angell wyk�ada� tam tez�, �e wsp�lne interesy wielkich mocarstw dyryguj�cych �wiatem, zw�aszcza interesy ekonomiczne (powszechnie przyj�ta wymienialno�� walut na z�oto uczyni�a finanse i gospodark� bardziej globalnymi ni� dzisiaj) - to gwarancja pokoju �wiatowego. System mi�dzynarodowej wsp�pracy i wsp�zale�no�ci mia� skutecznie chroni� �wiat przed gro�b� globalnych konflikt�w. I ca�y �wiat uwierzy� Angellowi - bito jego przepowiedni brawa jako niezwykle trafnej. Kilka lat p�niej horror I Wojny �wiatowej o�mieszy� to proroctwo i t� pewno��.
K�AMSTWO POLITYKI 2
K�AMSTWO PACYFIZMU
Pacyfizm - jedna z najwi�kszych aberracji praktykowanych w XX wieku przez tzw. dobrych ludzi - skr�ci� morderczo niewiele mniej ludzkich istnie� ni� wojowniczy instynkt gatunku. K�amstwo wojny polega�o na wmawianiu spo�ecze�stwom, �e wojna mo�e rozwi�za� trudne problemy, polepszy� byt, powi�kszy� ojczyzn� lub inaczej uszcz�liwi�. K�amstwo pacyfizmu za� na obiecywaniu ludom, i� silny ruch propokojowy wstrzyma wybuch wojny, b�d� przerwie wojn� JU� si� tocz�c�. Tymczasem skutki pacyfizmu by�y zazwyczaj odwrotne.
Termin pacyfizm ma dwa znaczenia. Generalnie - pacyfizm (od �aci�skiego �pacificus" - wprowadzaj�cy pok�j) to umi�owanie pokoju, d��enie do pokoju, niech�� do wojny, ho�ubienie i wyra�anie pogl�du, �e wojny winny by� ca�kowicie zabronione lub przynajmniej radykalnie ograniczone. Ilu� filozof�w gryz�o m�zgiem i s�owem pisanym w�tek pacyfistyczny! Drugie znaczenie terminu jest organizacyjne: pacyfizm to bardzo silny w XX wieku ruch polityczno-spo�eczny dzia�aj�cy na rzecz pokoju, przeciwko wojnom. Dla jasno�ci wywod�w, kt�re rozwin�, b�d� tytu�owa� te dwa pacyfizmy okre�leniami: pacyfizm 1 i pacyfizm 2.
Pacyfizm 2 zadebiutowa� w roku 1815, gdy powo�ano pierwsze towarzystwo antywojenne (Nowy Jork); w roku 1848 odby� si� pierwszy mi�dzynarodowy kongres pacyfist�w (Bruksela); z ko�cem wieku XIX dzia�a�o ju� ponad 400 organizacji pacyfistycznych, kt�re nie tylko ��da�y zaniechania wojen jako metody rozstrzygania spor�w, lecz chcia�y powszechnego rozbrojenia (m. in. likwidacji regularnych wojsk). Wiek XX rozpocz�� si� dla pacyfist�w od ustanowienia Pokojowej Nagrody Nobla (1901), a p�niej pacyfizm pr�nia� z ka�dym rokiem. R�wnocze�nie z ka�dym ro-
kiem powi�ksza�a si� liczba trup�w produkowanych przez wojny.
W pierwszej po�owie stulecia XX katastrofaln� rol� odegra� pacyfizm 1l. Pacyfistyczna polityka Anglii i Francji wobec wzrastaj�cej agresywno�ci Hitlera - tzw. �polityka ust�pstw" vel �polityka uspokajania" (� appeasement") - doprowadzi�a do mi�dzynarodowego Uk�adu Monachijskiego (1938), kt�ry zezwala� Niemcom zagarn�� Czechos�owacj�. Na londy�skim lotnisku, wracaj�cy z Monachium premier Wielkiej Brytanii, A. N. Chamberlain, oznajmi�: �Przywo�� pok�j!". By�o odwrotnie - przywi�z� wojn�. Pacyfistyczne ust�pstwa Brytyjczyk�w i Francuz�w o�mieli�y Niemc�w i W�och�w do wzniecenia europejskiej (a w konsekwencji - �wiatowej) po�ogi. Ludzko�� zafundowa�a sobie pacyfizmem gigantyczn� rze�.
Pacyfizm 2 si�gn�� apogeum w drugiej po�owie wieku XX, dzi�ki wsz�dobylskim mackom komunistycznym. Najpierw (lata 50-e) stalinizm otumani� m�zgi zachodnich autorytet�w (intelektualist�w, tw�rc�w, etc.), a po�rednictwo tych baron�w (baran�w) dawa�o tumani� zachodni� opini� publiczn�. W efekcie - ka�da militarna riposta Zachodu przeciwko brutalnym komunistycznym agresjom na niepodleg�e pa�stwa (agresjom �nie zauwa�anym'", wi�c i nie pi�tnowanym przez pacyfist�w) spotyka�a si� z masowym protestem �wiatowej opinii publicznej, u�wietnianym protestami lewackich gwiazd kultury, nauki, sztuki etc. Symbolem mo�e tu by� wielki malarz Pablo Picasso (cz�onek kompartii), kt�ry �Masakr� w Korei" (1951) napi�tnowa� �ameryka�skich zbrodniarzy" rozstrzeliwuj�cych grup� ci�arnych kobiet i maluch�w, gdy prawda by�a odwrotna, bo wojska Zachodu (ONZ-u) broni�y w�wczas korea�sk� ludno�� przed bolsze
wickim zezwierz�ceniem. P�niej czerwona agresja na Wietnam i jego obrona wywo�a�y to samo - rzesze zachodniej inteligencji i student�w demonstrowa�y swe poparcie dla czerwonych bandyt�w. Kosztem ofiar agresji triumfowa� lewacki pacyfizm, b�d�cy wod� dla m�yn�w Kremla.
Dzisiaj ju� do�� powszechnie ugruntowa�a si� w historiografii opinia, �e Amerykanie nie przegrali wietnamskiej wojny na azjatyckim polu walki, tylko na w�asnym domowym podw�rku, gdy� ci�nienie pacyfist�w (hord antywojennych demonstrant�w, gromad lewicowych intelektualist�w i krytykuj�cych wojn� medi�w) by�o zbyt silne. Kiedy wi�c w roku 1973 komuni�ci zgodzili si� na traktat pokojowy - n�kany domowymi i �wiatowymi protestami rz�d ameryka�ski zgodzi� si� r�wnie�, robi�c ogromny b��d (prowadz�cy wojn� komuni�ci wyci�gaj� z kapelusza go��bka pokoju jedynie w�wczas, gdy dziurawi im �lepia widmo ca�kowitej kl�ski - i tak by�o wtedy, nie wytrzymaliby dalszych bombardowa�). Jak tylko Ameryka wycofa�a si� z Wietnamu Po�udniowego,
- czerwoni z�amali traktat i napadli ten kraj, zajmuj�c go bez k�opot�w. Przy bierno�ci �wiata prawie ca�a Azja po�udniowo-wschodnia dosta�a si� w komunistyczne pazury. Zawdzi�cza�a brak swob�d, g��d i terror ameryka�skim i europejskim pacyfistom - ich marszom, ich petycjom, ich faryzeuszowskiej propagandzie.
Wszystkie �wiatowe organizacje pacyfistyczne drugiej po�owy XX stulecia, ��cznie z g��wn�, za�o�on� A. D. 1950 �wiatow� Rad� Pokoju - zosta�y ca�kowicie zinfiltrowane przez KGB i GRU, staj�c si� �antywojennymi" filiami Moskwy. Wszyscy czo�owi pacyfi�ci drugiej po�owy XX stulecia, ��cznie z g��wnym, angielskim filozofem B. Russellem
- agenturalnie lub debilnie pracowali na rzecz Kremla (�o�nierzy ameryka�skich broni�cych Wietnamu Russell por�wna� do esesman�w!). Wszystkie, tak cz�ste i tak liczbowo monstrualne, demonstracje antyrz�dowe wstrz�saj�ce Europ� przez wiele lat (zw�aszcza w latach 60-ych i 70-ych) - by�y skierowane tylko przeciwko broni nuklearnej Zachodu. Ofensywna bro� atomowa ZSSR nie wadzi�a pacyfistom (notabene sam Russell, w latach 50-ych krytykuj�cy po r�wno nuklearne zbrojenia ZSSR i USA, p�niej pi�tnowa� ju� wy��cznie j�drow� bro� ameryka�sk�). Rosyjski dysydent, uciekinier W. Bukowski, wspomina: �Co rano, gdy budzi�em si� w Londynie, dziesi�� nowych organizacji pacyfistycznych, mniej wi�cej milion ludzi, wrzeszcza�o pod moim oknem przeciwko nuklearnym rakietom. Rzecz jasna - tylko NATO-wskim, wojennym. Sowieckie by�y pokojowe".
Pacyfista zachodnioeuropejski, ameryka�ski, japo�ski, ka�dy - nie wiedzia�, �e doktryna wojskowa Kraj�w Demokracji Ludowej, czyli Uk�adu Warszawskiego, by�a zawsze planem militarnego zdobycia Zachodu (Polakom przydzielono
zdobycie i okupacj� Danii); termin agresji musiano jednak stale przesuwa� wskutek obronnych zbroje� NATO. Dlatego wywiad sowiecki tak ci�ko pracowa� gard�ami i transparentami pacyfist�w nad minimalizacj� owych zachodnich zbro-
je�, prowadzonych wed�ug m�drej �aci�skiej maksymy: �Si vis pacem - para bellum " (je�li chcesz pokoju - gotuj si� do wojny). Tym pacyfistom, kt�rzy wci�� nie oprzytomnieli (czyli tym, kt�rym si� wydaje, �e to ich har�wce �wiat zawdzi�cza prze�ycie XX wieku bez globalnej nuklearnej katastrofy), mo�na popuka� w czo�a. Ich robota, miast za�egnywa�, prowadzi�a do atomowego konfliktu, i tylko zdecydowane zwyci�stwo Zachodu w �wy�cigu zbroje�", tudzie� na froncie gospodarczym, uniemo�liwi�o Kremlowi atak, kt�ry by� mo�e skasowa�by planet�.
Polityczny grzech g��wny XX-wiecznych pacyfist�w (uleganie sowieckiej infiltracji-stymulacji) by� chyba mniej wa�ny ani�eli ich psychologiczny grzech g��wny - mentalne negowanie faktu, �e �wiatem b�dzie rz�dzi� barbarzy�ska si�a, gdy zezwoli si� i gdy u�atwi si� jej to. Nierozumienie, �e taki jest w grze mi�dzynarodowej priorytet od samych pocz�tk�w cywilizacji, kiedy kszta�towa�y si� pierwsze wyobra�enia na temat Boga, hierarchii i w�adz, na temat ulegania s�abego silnemu, oci�a�ego zwinnemu, g�upiego m�dremu, prostodusznego przebieg�emu - od pierwszej walki dw�ch ludzi o �er, samic� i legowisko. Jeden z bohater�w mojej powie�ci �Statek" (1994) daje nast�puj�c� charakterystyk� pacyfistycznej ja�ni: �Pacyfi�ci zawsze byli band� mato��w zmatolonych przez prymitywn� lewicow� propagand�. Nie rozumiej�, �e s�aby nigdy nie obroni si� przed silnym, �e tylko musku�y chroni� kultur� przed barbarzy�c�. Nie mo�na im wpoi� najprostszej z prawd, �e pacyfizm jest zwyk�ym pod�eganiem do wojny lub do uznania niewoli (...) Czasami winno si� demonstrowa�, cho�by na rzecz przywr�cenia dobrych manier, bo one s� warto�ci� kulturow�, kt�ra wsz�dzie jest w zaniku. Ale nie dla rozbrojenia,
gdy �wiatu wci�� gro�� Husajny i podobne im rzezimieszki (...) Pacyfista, widz�c, �e takich jak on wielbicieli jednostronnego rozbrojenia jest du�o, zostaje raz na zawsze upewniony, �e si� nie pomyli�. Odt�d jest zdolny do ka�dego gwa�tu na swoim rozumie i do zaparcia si� zdrowego rozs�dku w jego najmniejszych rozmiarach".
Masowe zapieranie si� zdrowego rozs�dku przez inspirowanych sowieck� agentur� pacyfist�w - wyprodukowa�o jedn� z najniebezpieczniejszych (a najszczytniej brzmi�cych) chor�b XX stulecia. U�atwi�a to liberalna naiwno�� demokracji, kt�ra nie jest bezb��dnym systemem.
K�AMSTWO POLITYKI 3
- K�AMSTWO DEMOKRACJI
XX wiek mianowa� demokracj� kr�low� system�w politycznych (ustrojowych), chocia� go�ym okiem wida�, �e nie jest ona kr�low� zdroworozs�dkowej lub etycznej pi�kno�ci. I tylko pozornie �cuda z urnami", czyli nie�miertelne, wszechobecne wyborcze fa�szerstwa, to g��wne k�amstwa systemu demokratycznego. On ca�y jest k�amstwem. �adnie t� rzecz wyrazi� A. D. 1995 biskup Fuldy, J. Dyba: �W demokracji panuje wi�kszo��, w Ko�ciele prawda. Biskup nie musi by� ponownie wybierany, dlatego mo�e m�wi� prawd�". �wi�te s�owa. Na ulicy, na kt�rej mieszka�oby trzech biskup�w i czterech sutener�w - demokracja odda�aby w�adz� sutenerom.
Staro�ytni Grecy wymy�lili demokracj� jako ustr�j kontr -monarchiczny, sprawiedliwszy od rz�d�w arystokracji przybieraj�cych tak ch�tnie form� ustroju tyra�skiego. Lecz pi�kna teoria i p�niejsza praktyka rozmin�y si� zupe�nie. Pod rz�dami wszelakich w�adz republika�skich mia�a do dzisiaj miejsce wi�ksza (wi�ksza dzi�ki superrekordowym osi�gni�ciom stulecia XX) liczba zbrodni przeciwko �yciu i prawu ni� pod rz�dami wszystkich monarch�w od czasu wynalezienia demokracji.
Amatorska tylko znajomo�� dziej�w wskazuje, �e demokracji bardzo daleko do idea�u. Chrystus zosta� demokratycznie, g�osowaniem ludu {�vox populi") skazany na �mier� m�cze�sk�. Sokrates tako� na wypicie trucizny. Rekordowych ludob�jc�w wybrano (Hitler) lub wybierano (Stalin) ca�kowicie demokratycznie, a p�niej d�ugo og�lnospo�ecznie wspierano. Podobnie Mussoliniego i innych. J. C. Guillebaud (komentuj�cy tezy