772
Szczegóły |
Tytuł |
772 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
772 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 772 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
772 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Anthony de Mello
Kontakt z Bogiem Konferencje rekolekcyjne
Wst�p
Anthony de Mello jeszcze jako m�ody cz�owiek odznacza� si� nieprzeci�tn� osobowo�ci�. W�r�d wielu dar�w umys�u i serca wybija�a si� na czo�o jego zdolno�� porozumiewania si� z lud�mi - mia� co� do powiedzenia i wiedzia�, jak to przekaza� innym. Do Towarzystwa Jezusowego wst�pi� w 1947 r., w wieku 16 lat, w prowincji Bombay, na zachodnim wybrze�u Indii. Koledzy jego wspominaj�, �e samodzielnie studiowa� Homera, a nawet t�umaczy� go innym. Zosta� wys�any na studia filozoficzne do Hiszpanii i wykorzysta� t� szans�, by pozna� lepiej "�wiczenia duchowne" �w. Ignacego Loyoli pod kierunkiem wybitnego ich znawcy - ojca Calverasa. Poniewa� ujawnia� wyra�ne zdolno�ci kierowania i inspirowania innych, zdecydowano, by po sko�czonych studiach teologicznych zdoby� stopie� naukowy w zakresie psychologii (counselling) na Loyola University w Chicago. Studiowa� r�wnie� przez rok duchowo�� na Papieskim Uniwersytecie Gregoria�skim w Rzymie. Po powrocie do Indii zaskoczy� wszystkich pro�b� o wys�anie do pracy na odleg�ej stacji misyjnej. Wkr�tce jednak uczyniono go odpowiedzialnym za formacj� m�odych jezuit�w w nie�atwym okresie po Soborze Watyka�skim II. By� to tylko pocz�tek tego, co mia�o sta� si� dzie�em jego �ycia, zar�wno bowiem nadzwyczajne uzdolnienia, jak i konkretna sytuacja sprawia�y, �e coraz cz�ciej i z r�nych stron nadchodzi�o wiele pr�b i propozycji. W kr�tkim czasie sta� si� znan� w �wiecie postaci�. Prowadzi� kursy na wielu kontynentach i pisa� ksi��ki, kt�re doczeka�y si� licznych wyda� i przek�ad�w*. Za�o�y� Instytut Sadhana i zaj�� si� tam kszta�ceniem os�b, kt�re mia�y p�niej pracowa� w seminariach, domach zakonnych i o�rodkach duchowo�ci. Osi�gn�wszy szczyty popularno�ci, zmar� nagle na atak serca w Nowym Jorku 2 czerwca 1987 r., tu� po przybyciu do Stan�w Zjednoczonych, gdzie mia� przeprowadzi� seri� wyk�ad�w i konferencji. W swym ostatnim li�cie do Indii pisa�: "Nigdy w moim �yciu nie czu�em si� tak szcz�liwy, tak wolny...". * W j�zyku polskim ukaza�y si�: Sadhana. �cie�ka do Pana Boga, Verbinum, Warszawa 1989; �piew ptaka, Verbinum, Warszawa 1989; U �r�de�. Rozwa�ania rekolekcyjne, WAM, Krak�w 1990; wyd. II, WAM, Krak�w 1992; Minuta m�dro�ci, WAM, Krak�w 1991; wyd. II, WAM, Krak�w 1992; Przebudzenie, Dom Wydawniczy "REBIS", Pozna� 1992; Modlitwa �aby, tom I i II, WAM, Krak�w 1992. Ci, kt�rzy znali bli�ej ojca Tony'ego de Mello, pami�taj�, �e w swojej "pos�udze" przeszed� r�ne etapy, cz�ciowo odpowiadaj�c na potrzeby tych, kt�rym s�u�y�, lecz - pozostaj�c w zgodzie z osobist� duchow� ewolucj�, kt�ra si� w nim samym dokona�a. Patrz�c z zewn�trz, mo�na by wyodr�bni� kolejne fazy, kiedy by� kierownikiem duchowym, terapeut� i guru. Jeden z jego osobistych przyjaci�, spogl�daj�c jakby od wewn�trz, okre�li� to jako "post�puj�cy rozw�j warto�ci od �wi�to�ci poprzez mi�o�� do wolno�ci". Oczywi�cie, te warto�ci nie wykluczaj� si� wzajemnie. Nie mo�na te� �ci�le rozdzieli� wymienionych tu etap�w. Nie jest to tylko zwyk�a ci�g�o��, lecz r�wnie� jedno�� r�nych r�l i zada�. I rzeczywi�cie mo�na by powiedzie�, �e Tony, zgodnie z wielk� tradycj� chrze�cija�sk�, by� przede wszystkim kierownikiem duchowym. Co wi�cej, mo�na twierdzi�, �e g��wn� przyczyn� jego popularno�ci a� do ko�ca, kiedy niekt�rzy wysuwali zastrze�enia co do obranego przez niego kierunku, by�o to, �e nie wyrzek� si� nigdy swojej pierwotnej roli i pozosta� zawsze niedo�cig�ym przewodnikiem, pomagaj�cym innym w nawi�zaniu g��bszego kontaktu z Bogiem. I oto teraz mamy przed sob� jego dzie�o po�miertne - przepisany tekst konferencji rekolekcyjnych, kt�re sam pieczo�owicie zredagowa�, lecz nigdy nie odda� do druku. Nie wiemy, dlaczego ich wcze�niej nie udost�pni� ani co pomy�la�by dzi� o ich publikacji. Wiemy jednak na pewno, �e wiele os�b z rado�ci� we�mie je do r�ki. Tekst konferencji przedstawiamy w takiej formie, w jakiej pozostawi� go Tony. Opatrzyli�my go tylko tytu�em i wprowadzili�my niewiele poprawek formalnych, chocia� niekt�rzy podsuwali mo�liwo�� dokonania g��bszej rewizji ca�o�ci. Styl jest nieco archaiczny, a tre�� nie zawsze jest "posoborowa". J�zyk konferencji uwarunkowany jest faktem, �e pierwotnie by�y one wyg�aszane do jezuit�w. Niewiele znajdziemy w nich odniesie� do �wicze� duchownych �w. Ignacego. Tony zwyk� porusza� t� problematyk� podczas osobistych rozm�w z rekolektantami. Przedmiotem konferencji by�y trzy klasyczne, fundamentalne tematy: modlitwa, pokuta oraz mi�o�� Chrystusa. I wreszcie podkre�lmy, �e mamy do czynienia z typowym dla Tony'ego stylem - przebija z niego ogromna si�a. Tony pozostawa� zawsze takim. Nigdy si� nie narzuca�, ale nieodparcie zaprasza�, by podzieli� jego do�wiadczenie. Prawd� jest, �e nie wiadomo, czego do�wiadcza� w ostatniej fazie swego �ycia, przed �mierci�. Niezbyt przekonywaj�ce by�y r�wnie� jego pr�by sformu�owania tego do�wiadczenia. Zawsze jednak pozostawa� sob� - tym samym Tonym, kt�rym by� dot�d. Ksi��ka ta jest wi�c pewnego rodzaju "powrotem do domu" i to w kontek�cie obchod�w Roku Ignacja�skiego - 500 lat od urodzin Ignacego Loyoli w 1491 r. Jest r�wnie� zaproszeniem skierowanym do jezuit�w i ich przyjaci� rozsianych po ca�ym �wiecie, by g��biej wnika� w duchowe dziedzictwo Za�o�yciela Towarzystwa Jezusowego. W tym �wietle ojciec Tony de Mello i jego konferencje rekolekcyjne zawieraj� pos�annictwo, kt�re on sam wyrazi� w swej homilii 31 lipca 1983 r.: "Musimy g��boko zakorzeni� si� w Bogu, je�li chcemy pozosta� na tej samej fali, co tw�rczy Duch mieszkaj�cy w naszym sercu, je�li chcemy odznacza� si� zdolno�ci� kochania i pozosta� wiernymi Ko�cio�owi, w kt�rym spotykamy si� nieraz ze sprzeciwem i brakiem zrozumienia. Tylko cz�owiek kontemplatywny mo�e si� na to zdoby�. Tylko taki cz�owiek b�dzie wiedzia�, jak po��czy� lojalno�� i pos�usze�stwo z tw�rczo�ci� i konfrontacj�. Modl� si� podczas tej mszy �w., by�my nie zostali oskar�eni przez Boga i histori� o zaniedbania w tym zakresie. Modl� si�, by �w. Ignacy znalaz� do�� powod�w, by czu� si� z nas dumny...". Parmananda R. Divarkar SJ Bombay, 2 czerwca 1991 Rozdzia� pierwszy Przyj�� Ducha �wi�tego Chcia�bym przeprowadzi� nasze rekolekcje w kontek�cie Ko�cio�a i wsp�czesnego �wiata. Spotkali�my si� tu, by sp�dzi� pewien czas w milczeniu, na modlitwie i w odosobnieniu w�a�nie teraz, kiedy Ko�ci� dotkni�ty jest kryzysem, a �wiat rozpaczliwie szuka pokoju, pe�niejszego rozwoju oraz sprawiedliwo�ci. Czy� nie mo�emy by� s�usznie oskar�eni o "ucieczk� ze �wiata"? Czy� mo�emy sobie pozwoli� na luksus 8-dniowego skupienia na osobno�ci akurat teraz, kiedy dom stoi w p�omieniach i potrzeba ka�dej pary r�k do ugaszenia po�aru? Czy mo�na nas pos�dzi� o "ucieczk�"? Chcia�bym zatrzyma� si� przez chwil� na tym por�wnaniu. Dom rzeczywi�cie stoi w ogniu. Niestety, wielu z nas, zbyt wielu - i to jest tragiczne - nie znajduje �adnej motywacji, by ugasi� ogie�. Wolimy raczej zamkn�� si� w naszym ma�ym �wiecie i skupi� uwag� na drobnych sprawach w�asnego �ycia. Zbyt wielu jest do tego stopnia za�lepionych, �e nawet nie zauwa�a po�aru. Dostrzegamy jedynie to, co nam odpowiada. I nawet zak�adaj�c, �e mamy wystarczaj�c� motywacj� i jeste�my obdarzeni jasno�ci� widzenia, wielu z nas brakuje odpowiedniej si�y, by wytrwale walczy� z tym po�arem. Brak nam m�dro�ci i refleksji niezb�dnej do podj�cia najlepszych i najskuteczniejszych �rodk�w do st�umienia po�aru. Ponadto w wype�nienie zadania wplata si� tyle egoizmu, kt�ry sprawia, �e cz�sto sobie przeszkadzamy, zachodzimy drog�, pomimo najlepszych intencji. W �wietle tej rzeczywisto�ci rekolekcje wydaj� si� luksusem i pewn� form� ucieczki. Jest to jednak ta kategoria luksusu, na jak� pozwala sobie genera� wycofuj�cy si� z bezpo�redniej linii ognia, by po�wi�ci� odpowiedni czas na refleksj�, a nast�pnie powr�ci� z bardziej skutecznym planem walki. Jest to rodzaj ucieczki, kt�ry pozwoli nam umocni� motywacj�, rozszerzy� i otworzy� nasze serca na wi�ksz� mi�o��, zaostrzy� nasze spojrzenie, zgromadzi� odpowiedni� energi�, by po�wi�ci� si� z jeszcze wi�kszym entuzjazmem wype�nieniu zada�, kt�re B�g wyznaczy� nam w �wiecie. Dag Hammarskjold, mistyk, kt�ry zosta� sekretarzem generalnym Organizacji Narod�w Zjednoczonych, mia� racj�, kiedy zapisywa� w swym diariuszu nast�puj�ce s�owa: "W naszych czasach droga do �wi�to�ci prowadzi z konieczno�ci poprzez �wiat dzia�ania". Oddajemy si� kontemplacji i modlitwie, by si� na nowo odtworzy� i dzia�a� w spos�b bardziej energiczny i skuteczny na chwa�� Bo�� i dla dobra ca�ego �wiata. Najwi�ksza potrzeba Ko�cio�a Ko�ci� prze�ywa okres chaosu i kryzysu. Nie jest to z konieczno�ci co� z�ego. Kryzys jest wyzwaniem, okazj� do wzrostu. Chaos poprzedza stworzenie... pod warunkiem i to jest ogromnie wa�ne - by Duch Bo�y unosi� si� nad nim. Najwi�ksz� potrzeb� Ko�cio�a dzisiaj nie jest nowe prawodawstwo, nowa teologia, nowe struktury, nowa liturgia - to wszystko bez Ducha �wi�tego jest jak martwe cia�o bez duszy. Pilnie potrzebujemy, by kto� wyrwa� nam nasze kamienne serca i da� nam serce �ywe, serce z cia�a. Potrzebujemy �wie�ego zastrzyku entuzjazmu, inspiracji, odwagi i duchowej mocy. Potrzeba nam wytrwa�o�ci w wype�nianiu zada�, niepoddawania si� zniech�ceniu lub cynizmowi. Potrzeba nam nowej wiary w przysz�o�� i w ludzi, dla kt�rych trudzimy si�. Innymi s�owy, potrzeba nam nowego wylania Ducha �wi�tego. M�wi�c konkretniej, potrzebujemy ludzi pe�nych Ducha �wi�tego. Duch Bo�y dzia�a poprzez ludzi i przez ludzi dociera do nas Zbawienie. "Pojawi� si� cz�owiek pos�any przez Boga - Jan mu by�o na imi�" - czytamy w Ewangelii zapowiadaj�cej przyj�cie Chrystusa. A wi�c cz�owiek, a nie jaki� program czy te� projekt albo or�dzie. "Dzieci� nam si� narodzi�o, syn zosta� nam dany" - B�g zbawi� nas nie poprzez "plan zbawienia", lecz poprzez cz�owieka, poprzez swego Syna Jezusa Chrystusa, pe�nego mocy Ducha �wi�tego... Duch �wi�ty nie zst�puje na gmachy, lecz na ludzi. Namaszcza ludzi, a nie ich projekty. Mieszka w duszach i sercach ludzi, a nie w nowoczesnych maszynach. Tak wi�c stwierdzenie, �e najpilniejsz� potrzeb� Ko�cio�a jest nowe wylanie Ducha �wi�tego, oznacza, �e Ko�ci� potrzebuje ca�ej armii ludzi pe�nych ducha. I dlatego odprawiamy te rekolekcje. Przyszli�my tutaj w nadziei, �e staniemy si� lud�mi pe�nymi ducha. Usun�li�my si� z czynnego �ycia przyjmuj�c t� sam� postaw� i maj�c te same oczekiwania, z jakimi Aposto�owie schronili si� w wieczerniku a� do dnia Pi��dziesi�tnicy. Jak otrzyma� Ducha �wi�tego? Nie ma pewniejszej prawdy od tej: Duch �wi�ty nie jest czym�, co mo�emy zawdzi�cza� naszym w�asnym wysi�kom. Nie mo�na sobie na Niego "zas�u�y�". Nie mo�emy absolutnie nic zrobi�, aby Go otrzyma�. Jest On bowiem czystym darem Ojca. Mamy do czynienia z takim samym problemem, z jakim borykali si� Aposto�owie. R�wnie� i oni, podobnie jak my, odczuwali potrzeb� Ducha �wi�tego dla prowadzenia swej dzia�alno�ci apostolskiej. Jezus przekaza� im wskaz�wki, w jaki spos�b otrzyma� Ducha �wi�tego. "Kaza� im (...) oczekiwa� obietnicy Ojca: "S�yszeli�cie o niej ode Mnie - [m�wi�] - Jan chrzci� wod�, ale wy wkr�tce zostaniecie ochrzczeni Duchem �wi�tym... Gdy Duch �wi�ty zst�pi na was, otrzymacie Jego moc i b�dziecie moimi �wiadkami w Jerozolimie i w ca�ej Judei, i w Samarii, i a� po kra�ce ziemi" (Dz 1, 4 nn.). Jezus powiedzia�: oczekujcie. Nie mo�emy sobie "uczyni�" Ducha �wi�tego. Mo�emy jedynie wyczekiwa�, aby przyszed�. A to wydaje si� trudne dla naszej biednej natury ludzkiej we wsp�czesnym �wiecie. Nie mo�emy czeka�. Nie mo�emy zatrzyma� si� spokojnie. Jeste�my zbyt niespokojni, zbyt niecierpliwi. Musimy stale co� robi�, stale si� rusza�. Wolimy raczej wiele godzin ci�kiej pracy ni� trud zwi�zany ze spokojnym wyczekiwaniem na co�, nad czym nie sprawujemy kontroli i czego czasu przyj�cia nie znamy. W ka�dym jednak wypadku musimy czeka� i dlatego czekamy, czekamy - i nic si� nie dzieje, a raczej nic nie mo�emy dostrzec naszym zamglonym, duchowym wzrokiem. Dlatego jeste�my znu�eni oczekiwaniem i modlitw�. Czujemy si� lepiej, kiedy "pracujemy dla Boga" i dlatego zanurzamy si� zn�w w dzia�anie. Tymczasem Duch �wi�ty udzielony jest tylko tym, kt�rzy oczekuj�; tym, kt�rzy dzie� po dniu otwieraj� swe serca na Boga i Jego S�owo w modlitwie; tym, kt�rzy "inwestuj�" ca�e godziny w to, co naszej mentalno�ci ogarni�tej obsesj� produkowania i przynoszenia zysku wydaje si� zwyk�� strat� czasu. Czytamy w Dziejach Apostolskich: "Podczas wsp�lnego posi�ku Jezus kaza� im nie odchodzi� z Jerozolimy, ale oczekiwa� obietnicy Ojca..." (Dz 1, 4). M�wi im: nie opuszczajcie Jerozolimy. Sprzeciwiajcie si� pragnieniu robienia czego�, dop�ki nie wyzwolicie si� z nieodpartej potrzeby dzia�ania, g�oszenia innym czego�, czego sami nie do�wiadczyli�cie. Kiedy otrzymacie Ducha �wi�tego, wtedy b�dziecie dawa� mi �wiadectwo w Jerozolimie i a� po kra�ce ziemi, ale nie wcze�niej.W przeciwnym razie b�dziecie fa�szywymi �wiadkami, a w najlepszym wypadku dzia�aczami, ale nie aposto�ami. Frenetyczni dzia�acze nie dowierzaj� sobie, czuj� nieodpart� potrzeb� przekonywania innych, by poczu� si� pewniej. Jezus powiedzia�: "Otrzymacie moc...". "Otrzymacie" jest odpowiednim s�owem! Jezus nie oczekuje od nas, by�my byli tw�rcami mocy, poniewa� tego rodzaju mocy nie mo�emy "wyprodukowa�", niezale�nie od tego, jak wielkiego podj�liby�my si� trudu. Tak� moc mo�na jedynie otrzyma�. Przypomina mi si� m�oda dziewczyna, kt�ra mi si� zwierzy�a: "Uczestniczy�am w dziesi�tkach r�nego rodzaju kurs�w i seminari�w, z kt�rych wynios�am przynajmniej setk� wspania�ych idei. Teraz jednak nie potrzebuj� ju� wi�cej pi�knych idei, a jedynie mocy, by przynajmniej jedn� z nich urzeczywistni�". Dlatego rekolekcje nie s� kursem ani seminarium. Nie b�dziemy mieli ani lekcji" ani dyskusji w grupach. Potrzeba nam wiele milczenia, wiele modlitwy i pe�nego otwarcia si� na Boga. Co czyni� konkretnie: postawa Na jutrzejsz� porann� modlitw� oraz - je�li macie na to ochot� - na ca�y jutrzejszy dzie� chcia�bym wam zaproponowa� przyj�cie pewnej postawy i podj�cie pewnej praktyki. Postawa polega�aby na wielkim oczekiwaniu. �w. Jan od Krzy�a twierdzi, �e cz�owiek otrzymuje od Boga tyle, ile si� od Niego spodziewa. Je�li oczekujemy niewiele, zwykle te� i niewiele otrzymamy. Je�li natomiast oczekujemy wiele, wiele te� otrzymamy. Potrzebujecie, by w waszym �yciu spe�ni� si� cud �aski? A wi�c oczekujecie, by spe�ni� si� cud. Ilu cud�w do�wiadczyli�cie w swoim osobistym �yciu? �adnego? Bo te� i nie oczekiwali�cie �adnego. B�g nigdy nie zawodzi, kiedy spodziewamy si� od Niego wiele: mo�emy na Niego wyczekiwa�, ale mo�e r�wnie� odpowiedzie� zaraz. Mo�e tak�e nadej�� niespodziewanie, "jak z�odziej o nocnej porze", jak wyrazi� si� Jezus. Przyjdzie jednak z pewno�ci�, je�li na Niego czekamy. Kto� s�usznie powiedzia�, �e grzech przeciwko Duchowi �wi�temu polega na tym, i� cz�owiek nie wierzy, �e mo�e On przemieni� �wiat i przemieni� jego samego. Jest to bardziej niebezpieczny rodzaj ateizmu ni� w wypadku kogo�, kto m�wi, istnieje", bo chocia� cz�owiek wmawia samemu sobie, �e wierzy w Boga, to jednak ulega za�lepieniu i popada w praktyczny ateizm, z kt�rego nawet nie zdaje sobie sprawy. W rzeczywisto�ci bowiem twierdzi: "B�g nie mo�e mnie ju� zmieni�. Ani nie pragnie, ani nie ma mocy, by mnie przemieni�, by przywr�ci� mi �ycie. Wiem o tym, bo pr�bowa�em ju� wszystkiego. Odprawi�em tyle razy rekolekcje, modli�em si� gorliwie, wykaza�em ogromnie du�o dobrej woli... i nic si� nie sta�o, po prostu nic". Praktycznie B�g takiego cz�owieka jest Bogiem umar�ym, a nie Bogiem, kt�ry wskrzeszaj�c Jezusa z martwych, wykaza� nam, �e nie ma dla Niego rzeczy niemo�liwej. Albo te�, pos�uguj�c si� pi�knymi s�owami Paw�a m�wi�cego o Abrahamie, jest to B�g, kt�remu Abraham zawierzy�, B�g, kt�ry "o�ywia umar�ych i to, co nie istnieje, powo�uje do istnienia. On to [Abraham] wbrew nadziei uwierzy� nadziei, �e stanie si� "Ojcem wielu narod�w" zgodnie z tym, co by�o powiedziane: "takie b�dzie twoje potomstwo". I nie zachwia� si� w wierze, cho� stwierdzi�, �e cia�o jego jest ju� obumar�e - mia� ju� prawie sto lat - i �e obumar�e jest �ono Sary. I nie okaza� wahania ani niedowierzania co do obietnicy Bo�ej, ale si� wzmocni� w wierze. Odda� przez to chwa�� Bogu ; by� przekonany, �e mocen jest On r�wnie� wype�ni�, co obieca�" (Rz 4,17-21). Co czyni� konkretnie: pewna praktyka Proponuj�, by�cie wczytali si� uwa�nie w Ewangeli� �ukasza 11,1-13. Przeczytajcie kilka razy ten fragment i zadajcie sobie pytanie, jaka jest wasza osobista odpowied� na Jezusowe s�owa: "O ile� bardziej Ojciec z nieba da Ducha �wi�tego tym, kt�rzy Go prosz�!" Zaczekajcie, dop�ki nie do�wiadczycie wystarczaj�cej wiary w s�owa Jezusa, by rzeczywi�cie i z pe�n� ufno�ci� poprosi� o Ducha �wi�tego. A wtedy pro�cie! Pro�cie nieustannie, pro�cie z ca�ego serca, pro�cie coraz bardziej, pro�cie nawet natr�tnie jak �w cz�owiek z Ewangelii, kt�ry puka� do drzwi swego przyjaciela o p�nocy, nie przyjmuj�c do wiadomo�ci negatywnej odpowiedzi. O pewne rzeczy mo�emy prosi� Boga jedynie warunkowo: "je�li taka jest Twoja wola..." W tym jednak wypadku nie ma �adnego wst�pnego warunku. Udzielenie nam Ducha jest wyra�n� wol� Boga. Jest to Jego jednoznaczna obietnica. I nie tyle brakuje Jego woli udzielenia nam Ducha, co raczej: naszej wiary w to, �e rzeczywi�cie pragnie nam Go udzieli�; oraz nalegania z naszej strony. Nie wahajcie si� wi�c po�wi�ci� sporo czasu, by prosi� i to prosi� niezmordowanie. Mo�ecie modli� si� nast�puj�cymi s�owami: "Udziel nam, Panie, Ducha Chrystusowego, bo przecie� jeste�my Twymi dzie�mi"; albo te�: "Przyjd�, Duchu �wi�ty! Przyjd�, Duchu �wi�ty!" Ka�de wo�anie b�dzie na miejscu - wypowiadajcie je powoli, uwa�nie, z ca�kowit� powag�. Powt�rzcie je sto, tysi�c, dziesi�� tysi�cy razy. Mo�ecie r�wnie� prosi� bez s��w. Po prostu, patrz�c w niebo lub w tabernakulum, w milczeniu i przyjmuj�c postaw� b�agaln�. Je�li jeste� sam w swoim pokoju, mo�esz wyrazi� b�agaln� pro�b� nie tylko wzrokiem, lecz ca�ym cia�em - wznosz�c swe r�ce do nieba albo te� padaj�c na twarz. Niekoniecznie musi to by� "medytacja". Nie zawsze te� dostarczy wam to jakich� natchnie� czy "o�wiece�". B�dzie to jednak modlitwa. A Ducha �wi�tego otrzymujemy w odpowiedzi na powa�n� modlitw�, a nie na medytacj� pieczo�owicie przygotowan�. M�dlcie si� i to nie tylko za samych siebie, lecz za nas wszystkich, za ca�� grup�. Nie m�wcie tylko: "udziel mi". M�wcie r�wnie�: "udziel nam". A je�li pragniecie, by wasza modlitwa osi�gn�a maksymaln� moc i intensywno��, post�pujcie jak aposto�owie oczekuj�cy na Ducha �wi�tego przed Pi��dziesi�tnic� - m�dlcie si� wraz z Maryj�. �wi�ci zapewniaj� nas, �e nie s�yszano, by ktokolwiek wzywaj�c Jej po�rednictwa czy pomocy, nie zosta� wys�uchany. Mo�ecie p�j�� w �lady �wi�tych i zwraca� si� do Maryi we wszystkich potrzebach. B�dziecie wtedy przekonani o tej prawdzie nie dlatego, �e tak m�wi� �wi�ci, lecz dzi�ki osobistemu do�wiadczeniu. Powierzcie te nasze rekolekcje Maryi, Matce Jezusa. Od samego pocz�tku pro�cie o Jej b�ogos�awie�stwo. Zobaczycie, jaka nast�pi zmiana. I wreszcie podsuwam wam psalmy, kt�re mog� wam jutro pom�c w sformu�owaniu b�agalnej modlitwy o Ducha �wi�tego: Psalm 4: Jedynie �wiat�o�� Twego oblicza mo�e przynie�� nam rado��; Psalm 6: Lecz Ty, o Panie, jak�e d�ugo jeszcze...? P�aczem obmywam co noc moje �o�e. Psalm 13 [12]: Dok�d kry� b�dziesz przede mn� oblicze? Psalm 16 [15]: Nie dla mnie dobra poza Tob�. Psalm 24 [23]: Niech wkroczy Kr�l chwa�y. Psalm 27 [26]: O jedno prosz� Pana, tego poszukuj�: bym w domu Pa�skim przebywa�... Szukam, o Panie, Twojego oblicza. Psalm 38 [37]: Przed Tob�, Panie, wszelkie me pragnienie i moje wzdychanie nie jest przed Tob� ukryte. Psalm 42 [43]: Dusza moja pragnie Boga... �zy sta�y si� dla mnie chlebem we dnie i w nocy. Psalm 43 [42]: Czemu jeste� zgn�biona, moja duszo, i czemu j�czysz we mnie? Ufaj Bogu. Psalm 63 [62]: Za Tob� t�skni moje cia�o, jak ziemia zesch�a, spragniona, bez wody. Psalm 130 [129]: Dusza moja oczekuje Pana bardziej ni� stra�nicy �witu. Psalm 137 [136]: Nad rzekami Babilonu - tam my�my siedzieli i p�akali, kiedy�my wspominali Syjon. By� mo�e, �e zechcecie skupi� uwag� na jednym lub drugim wersie z tych psalm�w i otworzy� serce przed Bogiem powtarzaj�c s�owa, kt�re On sam do nas skierowa�. Maj� one moc, by wzbudzi� w was wiar� i uzyska� to, o co prosicie. Rozdzia� drugi Rekolekcje Aposto�a Chcia�bym rozpocz�� t� konferencj� pytaniem, kt�re prawdopodobnie cz�� z was sobie zadaje. W niekt�rych �rodowiskach nie ma ju� zwyczaju odprawiania rekolekcji w milczeniu - a nawet w og�le odprawiania. Wydaje si�, �e naszym potrzebom odpowiada bardziej co� na kszta�t seminarium lub kursu odnowy teologicznej albo biblijnej. Pada argument, �e z powo�ania jeste�my aposto�ami, a nie kontemplatywnymi mnichami. Nasze powo�anie domaga si�, by�my dzia�ali, a nie pozostawali bezczynni; by�my m�wili, a nie trwali w milczeniu. Dlatego by� mo�e jest rzecz� zrozumia��, �e niekt�rzy zapytaj�: "Jaki sens ma dla aposto�a odprawianie rekolekcji?" Oto moja odpowied�: "Rekolekcje z punktu widzenia apostolskiego s� najprawdopodobniej najlepsz� rzecz�, jak� aposto� mo�e podj��. Paradoksalnie, aposto� niczego bardziej nie potrzebuje jak wycofania si� na pustyni�, po�wi�cenia wielu godzin na s�uchanie, a nie na m�wienie; potrzebuje otwarcia si� na Boga i na�adowania swoich duchowych baterii, zanim ofiaruje ludziom �wiat�o. Na modlitwie aposto� staje sam przed Bogiem, kt�ry mo�e mu przekaza� to, co pragnie, by z kolei przekaza� innym. Powr�ci� do �r�d�a Trzeba nam dzi� pilnie powr�ci� do �r�de�, by si� wewn�trznie odnowi�. Sob�r Watyka�ski II zach�ca� nas gor�co, by si�ga� do naszych w�a�ciwych korzeni, do naszych konstytucji i do Ewangelii, kt�re nale�y ponownie odczyta� i przystosowa� do wsp�czesnych czas�w, aby odnale�� w nich �ycie i ducha. Powr�t do �r�de� nie jest jednak w pierwszym rz�dzie powrotem do dokument�w. Lepiej by�oby m�wi� o powrocie do naszego �r�d�a w liczbie pojedynczej, poniewa� istnieje tylko jedno jedyne �r�d�o naszego chrze�cija�skiego i kap�a�skiego �ycia, a tym �r�d�em jest �ywa osoba: Jezus Chrystus. Nie oznacza to jednak powracania do przesz�o�ci, poniewa� Jezus Chrystus jest osob� �yw�, z kt�r� mo�emy si� spotka� dzisiaj. Oto �r�d�o, do kt�rego musimy dotrze� i z kt�rego powinni�my czerpa� si�� i natchnienie. To w�a�nie maj� nam umo�liwi� rekolekcje: da� nam szans�, ale nie przeczytania jakich� ksi��ek czy wys�uchania nowych my�li, lecz spotkania si� z Jezusem Chrystusem, je�li dotychczas nie prze�yli�my takiego do�wiadczenia. A je�li ju� prze�yli�my, rekolekcje stwarzaj� nam okazj� do pog��bienia naszej wi�zi z Nim. Aposto� - cz�owiek mi�uj�cy Mistrza W tych dniach Jezus oczekuje, �e po�wi�cicie Mu ca�y wasz czas, ca�� uwag� i mi�o��, obdarzaj�c Go tym bez reszty, podobnie jak uczyni�a z drogocennym olejkiem Maria, siostra �azarza. Ubogich bowiem mamy zawsze u siebie, przez ca�y rok. Jezus jednak chce by� poznany i kochany osobi�cie, opr�cz tej mi�o�ci, jak� mo�emy Mu �wiadczy� w naszych bli�nich i ubogich. "Szymonie, synu Jana, czy mi�ujesz Mnie wi�cej ani�eli ci?" "Tak, Panie, Ty wiesz, �e ci� kocham..." "Pa� baranki moje". Niezale�nie od tego, jak bardzo aposto� czy pasterz mo�e by� zaj�ty zadaniem zleconym mu przez Mistrza, nawet je�eli ma do wype�nienia bardzo wa�n� misj�, jego pierwsz� i g��wn� powinno�ci� jest kocha� osobi�cie Mistrza. Zanim Jezus powierzy� Piotrowi funkcj� pastersk�, podda� go pr�bie. Zada� mu dwa pytania - i obydwa pytania dotyczy�y Jego osoby, a nie owczarni. Pierwsze pytanie brzmia�o: "Za kogo Mnie uwa�asz?" A drugie: "Czy mi�ujesz Mnie?" Te dwa pytania powinny rozbrzmiewa� w naszych sercach podczas tych dni, kiedy staramy si� by� coraz bardziej "apostolscy". Musimy ws�uchiwa� si�, jak Jezus m�wi do ka�dego z nas: "Andrzeju, Adamie, Kazimierzu... za kogo ty Mnie uwa�asz? I nie odpowiadaj mi: "Ty jeste� Mesjasz, Syn Boga �ywego". T� formu�� wypowiedzia� Piotr. Jak� formu�� ty si� pos�u�ysz, by opisa� to, czym lub kim jestem dla ciebie? Andrzeju, Adamie, Kazimierzu... czy mi�ujesz Mnie wi�cej ani�eli ci?" Je�li pragniemy by� aposto�ami i pasterzami, pog��bienie naszej mi�o�ci do Jezusa jest w tych dniach dla nas spraw� �yciow�, tak by�my Mu mogli powiedzie� z ca�ym zaufaniem: "Tak, Panie, Ty wiesz, �e Ci� kocham". Aposto� - cz�owiek, kt�ry widzia� Chrystusa W Ko�ciele pierwotnym tylko cz�owiek, kt�ry widzia� zmartwychwsta�ego Pana, m�g� by� uznany za aposto�a. Z tego powodu wcale nie tak �atwo uznano apostolski charyzmat Paw�a. Powtarza� on z naciskiem, �e jest prawdziwym aposto�em wcale nie mniejszym od Dwunastu i pozosta�ych aposto��w, poniewa� on tak�e zobaczy� zmartwychwsta�ego Pana. "Czy� nie jestem aposto�em?" - zapytuje Koryntian. "Czy� nie widzia�em Jezusa, Pana naszego?" (1 Kor 9,1). Pawe� z przekonaniem twierdzi r�wnie�, �e otrzyma� swoj� Ewangeli� bezpo�rednio od Pana. G�osi� jednak nauk�, kt�r� przej�� od innych ("Przekaza�em wam na pocz�tku to, co przej��em: �e Chrystus umar� - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy, �e zosta� pogrzebany, �e zmartwychwsta� trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i �e ukaza� si� Kefasowi, a potem Dwunastu...": 1 Kor 15, 2-5). Przej�� od innych historyczne fakty, natomiast swoj� Ewangeli� oraz zadanie przepowiadania Ewangelii otrzyma� od samego Jezusa. Nie od Ko�cio�a, nie od wsp�lnoty chrze�cija�skiej, nie od �adnej w�adzy ko�cielnej, lecz osobi�cie od Jezusa. "Ja bowiem otrzyma�em od Pana to, co wam przekaza�em, �e Pan Jezus tej nocy, kiedy zosta� wydany, wzi�� chleb i dzi�ki uczyniwszy po�ama� i rzek�: "To jest Cia�o moje za was wydane. Czy�cie to na moj� pami�tk�" (1 Kor 11, 23-24). Pawe� b�dzie m�wi� �mia�o o "swojej Ewangelii" (Rz 2,16). Kto z nas o�mieli�by si� pos�u�y� takim okre�leniem? Albo kto mia�by odwag� wypowiedzie� s�owa, kt�re Pawe� skierowa� do Galat�w: "O�wiadczam wi�c wam bracia, �e g�oszona przeze mnie Ewangelia nie jest wymys�em ludzkim. Nie otrzyma�em jej bowiem ani nie nauczy�em si� od jakiego� cz�owieka, lecz objawi� mi j� Jezus Chrystus (...). Gdy jednak spodoba�o si� Temu, kt�ry wybra� mnie jeszcze w �onie matki mojej i powo�a� �ask� swoj�, aby objawi� Syna swego we mnie, bym Ewangeli� o Nim g�osi� poganom, natychmiast, nie radz�c si� cia�a i krwi ani nie udaj�c si� do Jerozolimy, do tych, kt�rzy aposto�ami stali si� pierwej ni� ja, skierowa�em si� do Arab�, a p�niej znowu wr�ci�em do Damaszku. Nast�pnie, trzy lata p�niej, uda�em si� do Jerozolimy dla poznania si� z Kefasem, zatrzymuj�c si� u niego tylko pi�tna�cie dni. Spo�r�d za� innych; kt�rzy nale�� do grona Aposto��w, widzia�em jedynie Jakuba, brata Pa�skiego. A B�g jest mi �wiadkiem, �e w tym, co tu do was pisz�, nie k�ami�" (Ga 1,11-20). Czy� nie tak w�a�nie powinno by�? Aposto� jest �wiadkiem. Powinien �wiadczy� o tym, co sam widzia� i s�ysza�, je�li chce, by jego przekaz by� wiarygodny. Powinien by� nawet bardziej prawdom�wny ni� �wiadek zeznaj�cy w s�dzie, kt�ry ma �wiadczy� o tym, co sam widzia� i s�ysza�, a nie co inni mu powiedzieli, je�li �wiadectwo jego ma by� przekonywaj�ce. Znakomicie podkre�la to Pawe� w dw�ch relacjach o swojej wizji zmartwychwsta�ego Pana i o swoim nawr�ceniu. W Dziejach Apostolskich (22, 12-15) m�wi: "Niejaki Ananiasz, cz�owiek przestrzegaj�cy wiernie Prawa, o kt�rym wszyscy tamtejsi �ydzi wydawali dobre �wiadectwo, przyszed�, przyst�pi� do mnie i powiedzia�: "Szawle, bracie, przejrzyj!" W tej�e chwili spojrza�em na niego, on za� powiedzia�: "B�g naszych ojc�w wybra� ci�, aby� pozna� Jego wol� i ujrza� Sprawiedliwego, i Jego w�asny g�os us�ysza�. Bo wobec wszystkich ludzi b�dziesz �wiadczy� o tym, co widzia�e� i s�ysza�e�"". A w innym fragmencie Dziej�w Apostolskich (26, 15-16) sam Jezus na pytanie Paw�a: "Kto jeste�, Panie?", odpowiada: "Ja jestem Jezus, kt�rego ty prze�ladujesz. Ale podnie� si� i sta� na nogi, bo ukaza�em si� tobie po to, aby ustanowi� ci� s�ug� i �wiadkiem tego, co zobaczy�e�, i tego, co ci objawi�". Podobnym j�zykiem m�wi� pozostali aposto�owie. Jan m�wi: "Co by�o od pocz�tku, co�my us�yszeli o S�owie �ycia, co ujrzeli�my w�asnymi oczami, na co patrzyli�my i czego dotyka�y nasze r�ce - bo �ycie objawi�o si�. My�my je widzieli, o nim �wiadczymy i g�osimy wam �ycie wieczne, kt�re by�o w Ojcu, a nam zosta�o objawione - oznajmiamy wam, co�my ujrzeli i us�yszeli, aby�cie i wy mieli wsp�uczestnictwo z nami. A mie� wsp�uczestnictwo z nami znaczy: mie� je z Ojcem i z Jego Synem Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza rado�� by�a pe�na" (1 J 1, 1-4). A ze swej strony Piotr m�wi: "Nie za wymy�lonymi bowiem mitami post�powali�my, wtedy, gdy dali�my wam pozna� moc i przyj�cie Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczali�my jako naoczni �wiadkowie Jego wielko�ci. Otrzyma� bowiem od Boga Ojca cze�� i chwa��, gdy taki oto g�os Go doszed� od wspania�ego Majestatu: "To jest m�j Syn umi�owany, w kt�rym mam upodobanie". I s�yszeli�my, jak ten g�os doszed� z nieba, kiedy z Nim razem byli�my na g�rze �wi�tej" (2 P 1,16-17). To wszystko stanowi r�wnie� dzisiaj - dwa tysi�ce lat po �mierci i zmartwychwstaniu Jezusa - kryterium prawdziwo�ci i wiarygodno�ci aposto�a i �wiadka, podobnie jak wtedy, kiedy mija�o zaledwie dwadzie�cia lat od Jego �mierci i zmartwychwstania. Ka�dy autentyczny aposto� w dziejach Ko�cio�a musia� by� poddany temu testowi. Rzeczywi�cie, niekt�rzy z nich, jak na przyk�ad Ojcowie i Doktorzy Ko�cio�a, ubogacaj� go swoj� nauk� i wywieraj� wp�yw na jego �ycie w�a�nie dlatego, �e byli lud�mi utrzymuj�cymi bezpo�redni kontakt z Jezusem Chrystusem, byli lud�mi tak bardzo kontemplatywnymi, jak byli nimi Pawe�, Piotr i Jan. Je�li by� kontemplatywnym oznacza �y� w sta�ej i g��bokiej komunii z Jezusem, zmartwychwsta�ym Panem, w takim razie jak mo�na by� aposto�em nie b�d�c cz�owiekiem kontemplatywnym? A jak mo�esz by� kontemplatywnym, je�li nie po�wi�cisz czasu na osobist� i g��bok� rozmow� z Chrystusem. Dlatego w�a�nie odprawiamy rekolekcje, a nie uczestniczymy w jakim� seminarium czy kursie odnowy teologicznej. Aposto� - cz�owiek Ducha W rozdz.19. Dziej�w Apostolskich czytamy, �e kiedy Pawe� przyby� do Efezu, spotka� tam grup� nawr�conych, kt�rzy nigdy nie s�yszeli o istnieniu Ducha �wi�tego. Gdy dowiedzia� si� o tym, po�o�y� na nich r�ce i przekaza� im Ducha �wi�tego. Jest to w ko�cu podstawowe zadanie aposto�a: przekazywa� innym Ducha �wi�tego. Dlatego te� aposto�owie jako pierwsi otrzymali Ducha �wi�tego: to w�a�nie mia�o sta� si� ich "specjalno�ci�", ich szczeg�lnym wk�adem w �wiat. To oni mieli najpierw do�wiadczy� przemieniaj�cej mocy Ducha w swych sercach, by z kolei przekazywa� t� moc innym. W rozdziale 8. Dziej�w czytamy, �e kiedy aposto�owie dowiedzieli si� o przyj�ciu przez Samari� s�owa Bo�ego, wys�ali Piotra i Jana, by przekazali �wie�o nawr�conym Ducha �wi�tego. Nie wydawa�o si� to zbyt uprzejme wobec diakona Filipa, kt�ry sam ewangelizowa� Samari�. Nie tylko aposto�owie mogli przekaza� Ducha �wi�tego. Powinien by� do tego zdolny ka�dy chrze�cijanin i prawdopodobnie Filip uczyni�by to r�wnie dobrze. Wydawa�o si� jednak, �e to rola bardziej odpowiednia dla aposto�a. Dlatego do Samarii udali si� Piotr i Jan. Dowiadujemy si� wi�c, �e "modlili si� za nich, aby mogli otrzyma� Ducha �wi�tego. Bo na �adnego z nich jeszcze nie zst�pi� (...). Wtedy wi�c wk�adali Aposto�owie na nich r�ce, a oni otrzymywali Ducha �wi�tego" (8,15-17). Zauwa�my jeden wa�ny szczeg�: aposto�owie modlili si� przed na�o�eniem r�k na tych dobrych mieszka�c�w Samarii. Przede wszystkim dzi�ki mocy modlitwy aposto�owie przekazywali Ducha �wi�tego. Oni sami otrzymali Go po okresie intensywnej modlitwy poprzedzaj�cej Pi��dziesi�tnic�. Nic wi�c dziwnego, �e w ten sam spos�b przekazywali Go innym. Nie dziwi r�wnie� fakt, �e niezbyt ch�tnie godzili si� na dzia�alno��, kt�ra odci�ga�a ich nadmiernie od g��wnego zadania. Oto co m�wi� w rozdziale 6. Dziej�w Apostolskich: "Nie jest rzecz� s�uszn�, aby�my zaniedbali s�owo Bo�e, a obs�ugiwali sto�y (...). Upatrzcie� zatem, bracia, siedmiu m��w spo�r�d siebie, ciesz�cych si� dobr� s�aw� (...). Im zlecimy to zadanie. My za� oddamy si� wy��cznie modlitwie i pos�udze s�owa" (6, 2-4). �yjemy w epoce "ksi�y specjalist�w": ksi�dz robotnik, ksi�dz naukowiec, ksi�dz artysta... W epoce, w kt�rej ksi�a troszcz� si�, by zdoby� tak� czy inn� specjalizacj� jako pomoc dla swego apostolatu. Wszystko w porz�dku pod warunkiem, �e podtrzymaj� w pe�ni to, co jest najbardziej charakterystyczne w ich powo�aniu apostolskim: zdolno�� przekazywania innym Ducha �wi�tego. Wed�ug tego kryterium os�dza�bym owoce naszych program�w formacyjnych. Pod koniec formacji zapyta�bym m�odego kap�ana wchodz�cego w prace apostolskie: "Czy rzeczywi�cie masz Ducha �wi�tego? Czy ufasz, �e b�dziesz Go m�g� przekazywa� innym z pomoc� �aski Bo�ej?" A je�li jego odpowied� brzmi: "nie", to w takim razie, jaki sens ma ca�a jego formacja, ca�a filozofia i teologia, ca�e przygotowanie w zakresie j�zyk�w, homiletyki, liturgii, Pisma �wi�tego oraz w r�nych dziedzinach nauk �wieckich czy te� innych? C� pomo�e lekarzowi, je�li jest ekspertem w dziedzinie literatury lub czegokolwiek innego, a jednocze�nie zna si� kiepsko na medycynie? Nasz m�ody kap�an mo�e by� znakomitym teologiem. Mo�e nawet przybli�a� innym teologi� w najbardziej atrakcyjny spos�b. �wiat jednak nie �aknie teologii. �aknie Boga. Pierwotny Ko�ci� nie podawa� ludziom teologii o Duchu �wi�tym. Teologia pojawi�a si� znacznie p�niej. Najpierw Ko�ci� ofiarowywa� Ducha �wi�tego, do�wiadczenie Jego mocy. Cz�owiek g�odny pragnie rzeczywistego pokarmu, a nie atrakcyjnych obraz�w przedstawiaj�cych �ywno��. I oczywi�cie nie pragnie s��w w miejsce posi�ku. Czy nasze programy formacyjne s� w pierwszym rz�dzie pomy�lane tak, by "wyposa�y�" kap�an�w nie tylko w s�owa i poj�cia, lecz w Ducha �wi�tego? Czy jest to jedyna racja usprawiedliwiaj�ca wszystkie zmiany, jakich dokonujemy w ich formacji seminaryjnej? Czy wszystko inne rzeczywi�cie schodzi na drugi plan? Co to znaczy by� zdolnym do przekazania innym Ducha �wi�tego? Odpowiedzi mo�e by� wiele; ale istota rzeczy jedna: mie� umiej�tno�� przemieniania serc i �ycia innych ludzi moc� w�asnego s�owa oraz moc� w�asnej modlitwy. Spo�r�d tych dw�ch, zdolno�� przemieniania innych moc� modlitwy jest najwa�niejsza. Jest to moc, kt�r� g��wnie pos�ugiwa� si� Pawe�, by czyni� sw�j apostolat skutecznym i owocnym. Jego s�owa zdawa�y si� nie wywiera� wi�kszego wra�enia na ludziach. Zgadza si� on z oskar�eniem wysuwanym przez niekt�rych Koryntian, �e jest kiepskim m�wc�. Natomiast jaka� by�a moc jego modlitwy? Pos�ugiwa� si� ni� stale. Nieomal w ka�dym li�cie m�wi, �e nieustannie modli si� za nawr�conych. Pisze, na przyk�ad, do Efezjan: "Dlatego zginam kolana moje przed Ojcem, od kt�rego bierze nazw� wszelki r�d na niebie i na ziemi, aby wed�ug bogactwa swej chwa�y sprawi� w was przez Ducha swego wzmocnienie si�y wewn�trznego cz�owieka. Niech Chrystus zamieszka przez wiar� w waszych sercach; aby�cie w mi�o�ci wkorzenieni i ugruntowani, wraz ze wszystkimi �wi�tymi zdo�ali ogarn�� duchem, czym jest Szeroko��, D�ugo��, Wysoko�� i G��boko��, i pozna� mi�o�� Chrystusa, przewy�szaj�c� wszelk� wiedz�, aby�cie zostali nape�nieni ca�� Pe�ni� Bo��" (Ef 3, 14-19). Pawe� stara si� przekaza� chrze�cijanom pewne duchowe dary (moc, si��, wiar�, mi�o��), kt�rych nie mo�na wyrazi� samymi s�owami (poniewa� chodzi o co�, co jest ponad s�owami i poza wszelkim poznaniem). I widzimy, �e jako prawdziwy aposto� stara si� przekaza� te dary moc� swojej modlitwy wstawienniczej. Nie ma innej drogi. W tym w�a�nie tkwi nast�pna przyczyna, dla kt�rej aposto� wybiera samotno��, by odprawi� rekolekcje: poniewa� potrzebuje "nape�ni� si�" Duchem �wi�tym. Duch �wi�ty udzielany jest tym, kt�rzy czuwaj�, modl� si� i cierpliwie czekaj�, kt�rzy maj� odwag� oddali� si� od �wiata, by mocowa� si� z sob� i z Bogiem w samotno�ci i milczeniu. Nic wi�c dziwnego, �e wszyscy wielcy prorocy, w tym r�wnie� sam Jezus, usuwali si� na pustyni�, by sp�dzi� d�u�szy okres w milczeniu, modl�c si�, poszcz�c i podejmuj�c walk� z mocami z�a. Pustynia jest tyglem, w kt�rym wytapia si� osobowo�� aposto�a i proroka. Pustynia, a nie rynek. Rynek jest miejscem, gdzie dzia�a aposto�. Pustynia natomiast jest miejscem, gdzie si� kszta�tuje, "hartuje" i otrzymuje zadanie oraz pos�annictwo dla �wiata. Gdzie otrzymuje "swoj�" ewangeli�. Aposto� - cz�owiek rozeznania Istnieje jeszcze jedna racja, sk�aniaj�ca aposto�a do odprawiania rekolekcji: ucz� one rozeznawania, pomagaj� stworzy� i pog��bi� w naszych sercach milczenie, w kt�rym mo�emy us�ysze� g�os Boga. A kt� bardziej jak nie aposto� potrzebuje ws�uchiwa� si� nieustannie w g�os Boga? Musi ws�uchiwa� si�, aby z kolei wiedzie�, co ma przekaza� innym. A co wa�niejsze, musi ws�uchiwa� si�, by wiedzia� dok�d i��, co i kiedy robi�, do kogo m�wi� i w jakim momencie. W jaki� inny spos�b mo�e rozpozna� wol� Bo��? Aposto� jest cz�owiekiem obdarzonym misj�. Tak wa�ne jest utrzymywanie sta�ego kontaktu z central�! Znaczna cz�� tego, co nazywamy nasz� "dzia�alno�ci� apostolsk�", nie jest niczym innym jak tylko niepohamowan� krz�tanin� ukrywaj�c� fakt, �e w�a�ciwie spe�niamy tylko nasz� w�asn� wol�. Nie po�wi�cili�my odpowiedniego czasu, by oczy�ci� nasze serca od r�nych s�d�w i nieuporz�dkowanych przywi�za� czy uprzedze�, aby dostrzec wol� Bo�� przejrzystym wzrokiem. Nie wystarczy by� pe�nym entuzjazmu i dobrej woli. W rozdziale 10. Listu do Rzymian Pawe� twierdzi, �e faryzeusze pa�ali �arliwo�ci� ku Bogu, by�a to jednak dwuznaczna gorliwo�� i dlatego zamiast czyni� dobro, wyrz�dzali prawdziw� szkod�. Przypominam sobie ksi�dza, kt�ry pewnego dnia mi powiedzia�: "Teraz, kiedy powr�ci�em zn�w do modlitwy i zaczynam dostrzega� wszystko w �wietle Ewangelii, patrz� ze smutkiem na minione lata, w kt�rych pracowa�em dla Chrystusa. Zastanawiam si�, czy rzeczywi�cie dokona�em czego� dla Chrystusa, czy te�, przeciwnie, przysporzy�em Mu znacznie wi�cej pracy, by naprawi� wyrz�dzone przeze mnie szkody!" Jaka szkoda, �e tak p�no to sobie u�wiadomi�. Straci� tyle czasu. W ko�cu na nowo zacz�� ws�uchiwa� si� w g�os Boga w swoim wn�trzu, zanim rozpocz�� dzia�anie. Kiedy zaczynamy "nastawia� uszu", by uchwyci� g�os Boga, odkrywamy mn�stwo d�wi�k�w bombarduj�cych nasz s�uch. Najg�o�niejsze z nich i powtarzaj�ce si� natarczywie odpowiadaj� naszym egoistycznym pragnieniom, natomiast najniebezpieczniejsze z tych d�wi�k�w (chocia� niekoniecznie najg�o�niejsze) to podszepty anio�a ciemno�ci, "ksi�cia tego �wiata", jak go nazwa� Chrystus, wabi�cego nas i zapraszaj�cego do wej�cia na drog� zdaj�c� si� przynosi� chwa�� Bogu, poniewa� ukazuje si� nam jako anio� �wiat�o�ci (2 Kor 11, 14). Je�li jednak idziemy za tymi podszeptami, siej� one spustoszenie w kr�lestwie Chrystusowym. Oto dlaczego aposto� powinien by� cz�owiekiem rozeznania. Spojrzenie jego musi by� jasne, a s�uch wyostrzony, je�li chce odr�ni� wol� Bo�� od w�asnych pragnie� i pragnienia Ducha �wi�tego od z�ego ducha. Dzieje Apostolskie przedstawiaj� aposto��w jako ludzi staraj�cych si� nieustannie dostraja� swoje wn�trze do g�osu Ducha �wi�tego w�a�nie dlatego, �e byli lud�mi modlitwy. W rozdziale 10. Piotr otrzymuje objawienie, by uda� si� do pogan. Jego pierwsz� reakcj� jest pobo�ne przera�enie. M�wi nam jednak Pismo �wi�te, �e Piotr w tym czasie trwa� na modlitwie, m�g� wi�c przezwyci�y� swe religijne uprzedzenia i otworzy� si� na tak nieoczekiwany Bo�y zamiar. Gdyby nie by� cz�owiekiem modlitwy i gdyby tamtego wieczoru zamiast wyj�� na taras i modli� si�, rzuci� si� w wir dzia�ania, prawdopodobnie uczyni�by wiele dla sprawy Chrystusa. Czy by�by jednak zdolny otworzy� z takim powodzeniem Ko�ci� na ca�y �wiat? Wystarczy przeczyta� jego s�owa z 11. i 15. rozdzia�u Dziej�w Apostolskich, aby to doceni�. Czas, kt�ry pozornie "traci�" na rozmow� z Bogiem i na odkrycie Jego woli, w rzeczywisto�ci okaza� si� czasem, kt�ry p�niej bardzo procentowa�. Z zazdro�ci� my�l� o tych ludziach z Dziej�w Apostolskich, kt�rzy tak bardzo pozostawali pod wp�ywem Ducha �wi�tego podczas ca�ej swojej dzia�alno�ci apostolskiej. Ewangelista Filip zostaje wys�any przez Ducha na pustynn� drog� prowadz�c� do Gazy. Kto przy zdrowych zmys�ach pomy�la�by o tym, by uda� si� na ten pustynny obszar ziemi, by zbiera� owoce pracy apostolskiej? Nie mog�o o tym przekona� Filipa ani �adne planowanie, ani �aden raport, czy te� dane statystyczne albo opracowanie socjologiczne. Jedynie Duch mo�e nam ukaza� tak absurdalne pozornie kierunki, je�li tylko nie zag�usza nas wrzawa tego �wiata i naszych egoistycznych pragnie�. Rozwa�my ten wspania�y fragment z 16. rozdzia�u Dziej�w Apostolskich, kt�ry powinien wzbudza� zazdro�� ka�dego aposto�a staraj�cego si� odkry� wol� Bo�� co do siebie i swojej pracy: "Przeszli Frygi� i krain� galack�, poniewa� Duch �wi�ty zabroni� im g�osi� s�owo w Azji. Przybywszy do Myzji, pr�bowali przej�� do Bitynii, ale Duch Jezusa nie pozwoli� im, przeszli wi�c Myzj� i zeszli do Troady. W nocy mia� Pawe� widzenie: jaki� Macedo�czyk stan�� przed nim i b�aga� go: "Przepraw si� do Macedonii i pom� nam!" Zaraz po tym widzeniu starali�my si� wyruszy� do Macedonii w przekonaniu, �e B�g nas wezwa�, aby�my g�osili im Ewangeli�" (Dz 16, 6-10). Pawe� z pewno�ci� utrzymywa� sta�y kontakt z "central�". Wiemy z Drugiego Listu do Koryntian (rozdz.12), �e by� cz�owiekiem kontemplatywnym, nadzwyczajnym mistykiem. Jest jednak rzecz� oczywist�, �e modlitwa nie by�a dla niego form� ucieczki, a jedynie sposobem poznania, dok�d si� uda�, ile czasu tam sp�dzi�, co robi� i co m�wi�. By� to sta�y, �ywy i pe�en mi�o�ci dialog ze zmartwychwsta�ym Panem, kt�ry dostarcza� mu nie tylko potrzebnej orientacji, lecz tak�e odwagi i m�stwa. Po nawr�ceniu, przebywaj�c na modlitwie w �wi�tyni jerozolimskiej, wpad� w zachwycenie. Oto jego s�owa: "Ujrza�em Go: "Spiesz si� i szybko opu�� Jerozolim� - powiedzia� do mnie - gdy� nie przyjm� twego �wiadectwa o Mnie". A ja odpowiedzia�em: "Panie, oni wiedz�, �e zamyka�em w wi�zieniach tych, kt�rzy wierz� w Ciebie, i biczowa�em w synagogach, a kiedy przelewano krew Szczepana, Twego �wiadka, by�em przy tym i zgadza�em si�, i pilnowa�em szat jego zab�jc�w". "Id� - powiedzia� do mnie - bo Ja ci� po�l� daleko, do pogan"" (Dz 22,17-22). Kiedy przebywa w Koryncie i sprawy przybieraj� z�y obr�t, ukazuje si� zn�w zmartwychwsta�y Pan, by doda� mu odwagi. "W nocy Pan przem�wi� do Paw�a w widzeniu: "Przesta� si� l�ka�, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z Tob� i nikt nie targnie si� na ciebie, aby ci� skrzywdzi�, dlatego �e wiele ludu mam w tym mie�cie"" (Dz 18, 9-11). Podobnie kiedy zosta� po raz ostatni aresztowany, sam Pan przyszed� go umocni� i powiadomi�, �e go dalej czeka: "Nast�pnej nocy ukaza� mu si� Pan. "Odwagi! - powiedzia� - trzeba bowiem, �eby� i w Rzymie �wiadczy� o Mnie, tak jak dawa�e� o Mnie �wiadectwo w Jerozolimie"" (Dz 23,11). Jak naby� to, co charakteryzuje aposto�a? Sami nie mo�emy nic zrobi�, aby "naby� prawo" lub zas�u�y� sobie na powo�anie do apostolstwa. Jest to czysty dar Bo�y. Podobnie nie mo�emy nic zrobi�, aby zas�u�y� sobie lub naby� to wszystko, co najbardziej wyr�nia aposto�a, a co te� jest czystym darem: spotkanie z Chrystusem, zdolno�� przekazania innym Ducha �wi�tego, rozeznanie woli Bo�ej. Mo�emy jednak dzia�a� tak, by otrzyma� wspomniane dary od Pana. Mo�emy: gor�co ich pragn��; nieustannie o nie prosi�. Zwykle Chrystus ukazuje si� ludziom wielkich pragnie�, a Duch �wi�ty udziela si� im. W dniu, w kt�rym zap�onie w waszym sercu gor�ce pragnienie Boga, radujcie si�, poniewa� nie minie wiele czasu, a to pragnienie si� spe�ni. Niestety, wielu nie ma nawet tego pragnienia. Nie odczuwaj� g�odu Boga. Je�li odnosi si� to do ciebie, nie tra� odwagi. Czy przynajmniej pragniesz odczuwa� ten g��d Boga? Tak? To znakomicie! Nie pozostaje ci nic innego, jak podj�� si� tego, o czym wspomnieli�my przed chwil� w drugim punkcie: prosi� wytrwale na modlitwie. M�dl si� o �ask� spotkania z Chrystusem (jest to twoje prawo i przywilej jako aposto�a). Pro�, by Duch �wi�ty zst�pi� na ciebie. M�dl si�, by� odzyska� g��d Boga. Z pewno�ci� to wszystko nie powinno by� dla ciebie zbyt trudne. Spocznij po prostu jak �ebrak w obecno�ci Pana i nie przestawaj wymachiwa� swoj� �ebracz� misk�, dop�ki si� nie wype�ni. Nie przyjmuj odpowiedzi w formie: "Nie" lub "P�niej". Bogu podoba si� to pe�ne mi�o�ci naleganie, zw�aszcza je�li dar, o kt�ry prosimy, odnosi si� do Niego samego. Na�ladujcie kobiet� kananejsk� z 15. rozdzia�u Ewangelii Mateusza, kt�ra nie zrezygnowa�a nawet wtedy, kiedy spotka�a si� w spos�b oczywisty z lekcewa�eniem ze strony Jezusa. Obdarzy� j� Swoj� mi�o�ci� i podziwem. Albo te� we�cie przyk�ad z setnika (Mt 8, 5-13): Wystarczy, Panie, jedno Twoje s�owo... Wystarczy, �e wypowiesz tylko jedno s�owo. Jak�e �yczliwie odpowiedzia� Jezus na t� modlitw�! Starajcie si� wi�c podj�� jutro tak� modlitw�. Wybierzcie sobie jakie� zdanie lub jaki� okrzyk i powtarzajcie go nieustannie: "Panie, naucz mnie modli� si�", albo: "Panie, pragn� Ci� ca�ym moim sercem". Albo te� zapo�yczcie s��w od psalmisty: "Dusza moja pragnie Ciebie"; "Jak �ania pragnie wody ze strumieni, tak dusza moja pragnie Ciebie, Bo�e!". By� mo�e, �e po jakim� czasie poczujecie si� zm�czeni lub znudzeni. Mimo wszystko trwajcie dalej na modlitwie. Ani jedno s�owo waszej modlitwy nie b�dzie zmarnowane. B�g s�yszy ka�de pojedyncze s�owo b�agania, kt�re wypowiadaj� nasze wargi. Je�li dla umocnienia naszej wiary op�nia swoje przyj�cie, nie ka�e na siebie zbyt d�ugo czeka�. A wtedy waszym udzia�em stanie si� pasjonuj�ce do�wiadczenie odkrycia ogromnej mocy modlitwy, je�li dotychczas jeszcze tego odkrycia nie prze�yli�cie. Mo�ecie jeszcze podj�� si� czego� innego, zw�aszcza je�eli uwa�acie, �e stanowicie "beznadziejny przypadek". Mo�ecie poprosi� Matk� Bo��, by powiedzia�a za wami jedno s�owo. Przypomnijcie sobie, czego dokona�a podczas wesela w Kanie Galilejskiej. Je�li zdob�dziecie si� na to, prze�yjecie jeszcze jedno nadzwyczajne do�wiadczenie (je�eli dotychczas nie spotkali�cie si� z nim): �e wp�yw Maryi na Chrystusa jest olbrzymi i �e aposto� znajduje w Jej wstawiennictwie �r�d�o ogromnej si�y, pociechy i pokoju. Rozdzia� trzeci Wewn�trzna gotowo�� do rozpocz�cia rekolekcji Po co odprawia� rekolekcje? Ka�dy z was przyby� na te rekolekcje z pewnymi oczekiwaniami. By�oby dobrze, gdyby�my je sobie u�wiadomili. Uczestniczy�em czasami w spotkaniach grup, podczas kt�rych zaraz na pocz�tku proszono uczestnik�w o wyra�enie swoich nadziei i obaw. Czego si� obawiacie w zwi�zku z tym naszym spotkaniem? Wyobra�cie sobie, �e po zako�czeniu rozstajecie si� z t� grup� - co chcieliby�cie st�d wynie��? Inaczej m�wi�c, czego konkretnie spodziewacie si� po tym spotkaniu? Odpowied� mo�e znacznie pom�c w okre�leniu sobie cel�w, a nast�pnie osi�gni�ciu wi�kszych korzy�ci z do�wiadczenia zwi�zanego ze spotkaniem. Prosz� was, by�cie szukali odpowiedzi na modlitwie - albo dzisiejszej nocy, zanim udacie si� na spoczynek, albo podczas porannej modlitwy. Postawcie sobie pytanie: czy do�wiadczam jakich� l�k�w podejmuj�c te rekolekcje? Jaka jest ich natura? Czy rozpocz��em te rekolekcje z jakimi� oczekiwaniami? Z jakimi konkretnie? Ludzie przychodz� z r�nymi oczekiwaniami. Niekt�rzy chc� pog��bi� swoje �ycie modlitwy. Inni pragn� przezwyci�y� jakie� wady lub uwolni� si� od nieuporz�dkowanych przywi�za� lub l�k�w. Jeszcze inni pragn� odkry�, czego B�g od nich oczekuje. Po u�wiadomieniu sobie w�asnych l�k�w i skonkretyzowaniu oczekiwa�, by� mo�e zechcesz porozmawia� o tym ze swym kierownikiem duchowym lub ze mn�, by wsp�lnie zastanowi� si�, co m�g�by� zrobi� w tych dniach, by osi�gn�� wytyczone cele. Ludzie s�usznie spodziewaj� si� po rekolekcjach do�wiadczenia Boga, g��bokiego i intensywnego spotkania z Nim. Chodzi bowiem o rekolekcje, a nie o jakie� spotkanie typu seminaryjnego. Nie chodzi o przybli�enie wam teologii czy nawet "duchowo�ci", lecz umo�liwienie do�wiadczenia. Do�wiadczenia Boga, do�wiadczenia zakochania si� w Nim i odczucia, �e jeste�cie przez Niego bardzo kochani. Ten rodzaj do�wiadczenia zostawi g��boki �lad w waszych sercach, a do tego nie jest zdolna ani teologia, ani ca�a m�dro�� tego �wiata, chocia� mog� okaza� si� dobre i po�yteczne w odpowiednim miejscu i czasie. Jako uwa�aj�cy si� za aposto��w, potrzebujemy w spos�b szczeg�lny tego do�wiadczenia w naszym �yciu, je�li chcemy ofiarowa� innym nie zwyk�e formu�y odnosz�ce si� do Boga, lecz samego Boga. Jak mo�emy u�atwi� innym dost�p do Boga lub Jezusa Chrystusa, je�li nigdy dotychczas nie spotkali�my si� z Nim? Wiecie z pewno�ci�, �e �wiat dzisiejszy ma dosy� s��w. Rynek przesycony jest w nadmiarze ksi��kami; �yjemy w�r�d tylu idei i pustych s��w. �wiat natomiast potrzebuje czynu oraz do�wiadczenia. Nie ma ju� cierpliwo�ci, by wys�uchiwa� kolejnych przem�wie� o Bogu. �wiat wsp�czesny zdaje si� m�wi�: "Poka� mi, gdzie jest B�g, o kt�rym m�wisz? Czy mog� Go spotka� w swoim �yciu? Bo je�eli nie, to po co On jest mi potrzebny? A je�li mog� Go spotka�, to w jaki spos�b i gdzie?" Dzisiejszy �wiat staje si� coraz bardziej niewierz�cy. Jaki przytoczy� dow�d na istnienie Boga? Jedna z naszych ksi��ek hinduistycznych wyra�a to znakomicie: "Najlepszym dowodem na istnienie Boga jest zjednoczenie z Nim". Je�li b�dziemy mogli przekaza� innym do�wiadczenie zjednoczenia z Bogiem oraz pok�j i rado��, b�d�ce owocem tego do�wiadczenia, znacznie �atwiej doprowadzimy ateist�w do Boga. �wiat spragniony Boga Przed wyst�pieniem z Ko�cio�a Charles Davis opublikowa� w czasopi�mie "America" artyku�, kt�ry czytany obecnie - z pewnego dystansu - wydaje si� niezwykle przenikliwy. Oto co mniej wi�cej powiedzia� w tym artykule: po Soborze Watyka�skim II przyj��em z prawdziwym entuzjazmem perspektyw� odnowy, uwsp�cze�nienia i zmiany struktur w Ko�ciele. W salach wype�nionych po brzegi s�uchaczami ukazywa�em now� i wspania�� teologi� Vaticanum II, kt�ra otwiera�a ogromne mo�liwo�ci przeprowadzenia aggiornamento i reformy. Stopniowo jednak zacz��em pojmowa�, �e wpatrzeni we mnie ludzie nie szu