6800

Szczegóły
Tytuł 6800
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6800 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6800 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6800 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ludziom dobrej i nieugi�tej woli Tadeusz Wyrwa KRYTYCZNE ESEJE Z HISTORII POLSKI XX WIEKU Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa - Krak�w 2000 Copyright � by Wydawnictwo Naukowe PWN SA Tadeusz Wyrwa Warszawa-Krak�w 2000 SPIS TRE�CI S�owo wst�pne. IX Od autora.. XIII Rola historii i literatury w kszta�towaniu �wiadomo�ci narodowej. l Geneza, ewolucja i kryzys inteligencji polskiej jako przoduj�cej warstwy spo�ecznej 9 S�u�ebno�� czy s�u�alczo�� inteligencji tw�rczej? 12 Duchowy rodow�d Konstytucji 3 maja. Jej spadkobiercy i problemy dnia dzisiejszego.. 36 Wywiad i polityka w stosunkach polsko-francuskich przed 1939 rokiem 40 Rokowania francusko-sowieckie w Moskwie w sierpniu 1939 roku. 44 Ze wspomnie� genera�a Louisa Faury, szefa Wojskowej Misji Francuskiej w Polsce w 1939 roku. 51 Ambasador Francji w Bukareszcie o sytuacji Rz�du Polskiego w Rumunii we wrze�niu 1939 roku. 57 Ingerencja Francji w sprawy polskie na prze�omie 1939/1940 roku. 60 Raport ambasadora Francji w Bukareszcie o Polakach internowanych w Rumunii jesieni� 1939 roku.67 Wojskowa misja francuska a internowany rz�d polski w Rumunii i odbudowa armii we Francji 70 Genera� Sikorski a rz�d przedwrze�niowy 78 Z dziej�w rz�du polskiego w Angers (listopad 1939 - czerwiec 1940 roku) 81 Stosunki francusko-polskie w okresie �dziwnej wojny" (wrzesie� 1939 - czerwiec 1940 roku). 92 Genera� Sosnkowski o postawie Francuz�w wobec ewakuacji wojska polskiego do Anglii w czerwcu 1940 roku .. 97 Wizja niepodleg�ej Polski w prasie emigracyjnej we Francji w latach 1939-1940 101 Stosunki rz�du genera�a Sikorskiego z rz�dem Petaina 113 Wychod�stwo polskie we Francji po kapitulacji z 1940 roku a Rz�d Polski w Londynie .. 131 Francuzi i Polacy podczas okupacji niemieckiej wed�ug sprawozdania p�k./gen. J�zefa Jaklicza 137 Los wywiadu polskiego we Francji w latach 1940-1945 145 �ydzi polscy we Francji. 153 Starania p�k./gen. J�zefa Jaklicza o przerzucenie w 1942 roku Zyd�w-kombatant�w z Francji do Szwajcarii. 157 V Francja w podziemnej prasie polskiej w latach 1940-1944 .. 160 Prorosyjsko�� �Wolnej Francji"genera�a de Gaullea .. 165 Polska idea federacji pa�stw Europy �rodkowo-Wschodniej w oczach �Wolnej Francji" genera�a de Gaullea. 176 Polacy o powojennej Europie na �amach �La France Libre�. 182 Polska i Europa �rodkowa w konspiracyjnej prasie francuskiej w latach 1941-1944 189 Powstanie warszawskie w oczach Francuz�w .. 199 Poselstwo RP w Madrycie w latach 1940-1944 208 Przedstawiciel �Wolnej Francji" w Hiszpanii o zmianach w poselstwie polskim w Madrycie w 1944 roku .. 221 Co Anglicy my�leli o Polsce w 1939 roku. Obserwacje ambasadora Francji w Londynie .. 223 Uk�ad Sikorski-Majski 226 Od Genewy do Ja�ty.. 231 Wielka Brytania i Francja wobec granic Polski w latach 1920-1940 . 235 Francuzi i Polacy o zwolnieniu genera�a Sosnkowskiego. 238 Genera� Anders i demobilizacja Wojska Polskiego na Zachodzie w raportach dyplomat�w francuskich.. 242 Francuzi o Stanis�awie Kocie, ambasadorze PRL w Rzymie . 247 Polska (PRL) w polityce mi�dzynarodowej w latach 1945-1947.. 250 Pierwsze lata PRL w raportach dyplomat�w francuskich 256 Watykan a rz�d polski w Angers .. 269 Prymas Hlond we Francji 1940-1944. 279 Biskup Gawlina, Genera� Sikorski i Watykan . 289 Jacques Maritain o Polsce 1954 roku . 198 Ambasador Papee o nastrojach w Watykanie w latach 1945-1946 .. 301 Likwidacja ambasady RP przy Watykanie w latach 1958 i 1972 . 305 Ko�ci� i pa�stwo w pierwszym dziesi�cioleciu PRL (na podstawie raport�w dyplomat�w francuskich). 313 O�wiata i propaganda Rz�du Polskiego na Emigracji podczas drugiej wojny �wiatowej. 331 Audycje radiowe nadawane z Londynu 342 Polskie radio w powsta�czej Warszawie .. 354 Powsta�cza �burza" i jej skutki. 362 Powstanie warszawskie i akcja �Burza" w historiografii emigracyjnej. 379 Genera� �Grot" - �o�nierz i m�� stanu . 403 Studium Polski Podziemnej w Londynie 407 S�ownik biograficzny kobiet poleg�ych w walce o niepodleg�o�� Polski w okresie okupacji niemieckiej 412 Diana - powie�� o polskim losie 415 Na prze�omie pokoleniowo-ideowych konflikt�w. 417 VI Lotny oddzia� AK �Szarugi" na Lubelszczy�nie .. 420 Sandomierski Pu�k Armii Krajowej.. 424 Wywiad wi�zienny na Pawiaku . 427 Zwyci�stwo nadziei 430 Pokolenie akowskie w pi�miennictwie pami�tnikarskim. 434 Londy�ski �Teki Historyczne" . 439 Miscellanea tomu XXI londy�skich �Tek Historycznych". 446 Przewodnik po archiwach Instytutu Polskiego i Muzeum im. Genera�a Sikorskiego 455 Dzia�alno�� i nowa inicjatywa wydawnicza Instytutu Polskiego i Muzeum im. Gen. Sikorskiego w Londynie . 459 Pocz�tki internowania 2 Dywizji w Szwajcarii 463 Londy�ski �Przegl�d Kawalerii i Broni Pancernej" 466 Studia nad histori� wojskowo�ci krajowej i emigracyjnej 469 Antologia literatury katy�skiej . 474 Dzieje Polski na ekranie. 478 Polacy w Australii i Oceanii w latach 1790-1940 483 Nowe katalogi r�kopis�w Biblioteki Polskiej w Pary�u. 485 Cmentarz w Montmorency pod Pary�em - nekropolia emigracji polskiej 489 Harcownicze utarczki emigranta polskiego w Londynie . 494 Kolega to zrobi. 496 Naukowcy polscy na Zachodzie i kraj .. 501 III Kongres Uczonych Polskiego Pochodzenia .. 503 Historycy o agresji sowieckiej 17 wrze�nia 1939 roku 511 Najnowsze dzieje Polski w komunistycznym wydaniu.. 513 Od Napoleona do de Gaullea. Historia francusko-polskich stosunk�w wojskowych .. 519 Na rozdro�u interpretacji najnowszych dziej�w Polski. 525 Dzieje emigracji w londy�skim wydaniu 534 W kr�gu wojennej literatury pisarzy emigracyjnych i krajowych .. 558 50-lecie Zwi�zku Pisarzy Polskich na Obczy�nie Widziane znad Sekwany . 560 Indeks nazwisk. 568 S�OWO WST�PNE G�os historyk�w jest ka�demu narodowi szczeg�lnie potrzebny, oni bowiem s� najbardziej powo�ani do tego, by troszczy� si� o jego pami��, kt�rej utrata grozi utrat� to�samo�ci narodowej. Spraw� historyk�w jest przypominanie tego, co nie powinno ulec zapomnieniu, ods�anianie pok�ad�w przesz�o�ci, z kt�rych czerpie nasza tera�niejszo��, ukazywanie nie tylko wydarze� i proces�w dziejowych, do kt�rych rzeczywi�cie dosz�o w przesz�o�ci, ale r�wnie� szans nie zrealizowanych mo�liwo�ci innego rozwoju wypadk�w. Troska ta mo�e by� mniej lub bardziej sumienna, mniej lub bardziej niewra�liwa na zagro�enia i pokusy zar�wno wewn�trzne, jak i zewn�trzne. Poddani wewn�trznemu ci�nieniu osobistych nadziei i rozczarowa� oraz zewn�trznemu naporowi r�nych oczekiwa� i ��da�, historycy ci�gle staj� przed dylematem, jak zda� spraw� z przesz�o�ci. Oni sami s� bowiem przedmiotem �troski", cz�sto jak�e natr�tnej, ze strony mo�nych tego �wiata, kt�rym wydaje si�, �e dobrze wiedz�, co jest lepsze dla narodu lub innej zbiorowo�ci i jak ma wygl�da� prawda historyczna. Nierzadko okazuj� si� oni mi�o�nikami nie tyle prawdy, ile konkretnych d�br i cel�w, kt�re przede wszystkim nale�y osi�gn��. W przekonaniu wielu mo�nych tego �wiata prawda mo�e poczeka� na lepsze czasy, bo w danej sytuacji, a tak�e - jak si� okazuje - w sytuacjach p�niejszych wr�cz przeszkadza w osi�gni�ciu owych d�br i cel�w. Prawda zaczyna si� liczy� wtedy, gdy pomaga je zrealizowa�, gdy staje si� or�em w rozgrywce z przeciwnikami. Dla mo�nych tego �wiata jak�e cz�sto prawda jest co najwy�ej okazjonalnie przydatnym instrumentem. Nader cenny zatem dla ka�dego narodu jest pochodz�cy od historyk�w g�os czysty, niczym nie zniekszta�cony, zawdzi�czaj�cy sw� czysto�� w�a�nie prawdzie, kt�r� oddaje w tej postaci, w jakiej uda�o si� j� ustali�. G�os ten nie musi schlebia� ani przynosi� ukojenia, nie musi te� przychodzi� wtedy, gdy go oczekujemy. Jego czysto�� nie gwarantuje dora�nych satysfakcji, kt�re s� tak samo ulotne i tymczasowe, jak nasze potrzeby i oczekiwania, stanowi natomiast gwarancj� czego� innego, znacznie bardziej istotnego. Mo�na mianowicie takiemu g�osowi zaufa�, mo�na odwo�a� si� do tego, co nam przekazuje, oprze� si� na tym przekazie, cho� przecie� nie zawsze jeste�my przygotowani, by w pe�ni i w nale�yty spos�b z niego zaczerpn��. Niesprzyjaj�ce okoliczno�ci odbioru bynajmniej nie obci��aj� tego, kto do nas m�wi, i nie pomniejszaj� znaczenia jego s��w. Ot� nie ulega w�tpliwo�ci, �e w�a�nie czystym g�osem przemawia do nas z kart tej ksi��ki Tadeusz Wyrwa. Ws�uchujmy si� w ten g�os uwa�nie, gdy� m�wi nam o naszej przesz�o�ci, gdy� niesie nasz� prawd� dziejow�, kt�rej potrzebujemy zw�aszcza dzisiaj, kiedy staramy si� zrekonstruowa� faktyczny obraz drogi prowadz�cy do naszej tera�niejszo�ci. W swych badaniach naukowych Tadeusz Wyrwa, od czterdziestu lat mieszkaj�cy we Francji, nie ogranicza� si� do spraw polskich. Publikowa� m.in. obszerne studia po�wi�cone IX krajom Ameryki �aci�skiej (Meksykowi, Boliwii, Chile, Kolumbii, Ekwadorowi, Peru, Wenezueli). Stale jednak powraca� do dziej�w Polski, i to g��wnie do dziej�w najnowszych. Mia� przy tym �wiadomo��, �e prawda historyczna jest dla nas tym trudniejsza, im bli�sze s� wydarzenia, kt�rych dotyczy, im bardziej aktualne s� kwestie, z kt�rymi musimy si� pr�dzej czy p�niej upora�. Trudno j� czasem ustali�, a c� dopiero zaakceptowa�, zw�aszcza gdy wymaga�oby to powa�nej rewizji naszych pogl�d�w oraz przeniesienia sympatii i antypatii na inne osoby i wydarzenia. Najwi�ksze bodaj problemy - nie tylko o charakterze poznawczym - powstaj� w�wczas, gdy chodzi o prawd� dziej�w najnowszych, w gruncie rzeczy zatem o prawd� naszej wsp�czesno�ci. A przecie� tej w�a�nie prawdy potrzebujemy najbardziej, co uwidacznia si� z ca�� ostro�ci� w sytuacjach, gdy pozostaje ona przed nami zakryta lub mniej czy bardziej drastycznie przeinaczona. Mamy wtedy do czynienia z czym�, co nawet nie jest cieniem lub �ladem prawdy, ale jej bolesn� nieobecno�ci�, kt�r� u�mierza jedynie jej ujawnienie. Bez tej prawdy poruszamy si� po omacku w wielu aktualnych sytuacjach, a trafno�� niejednej decyzji b�d� niejednego nawi�zania do przesz�o�ci staje pod znakiem zapytania. W przekonaniu Tadeusza Wyrwy pocz�tki najnowszych dziej�w Polski przypadaj� na lata drugiej wojny �wiatowej. I w�a�nie o tych latach m�wi najwi�cej w niniejszym zbiorze swych prac, odpowiadaj�c na wielk� potrzeb� zbli�enia si� do prawdy okresu wojny i r�nych wydarze� p�niejszych. Do okresu drugiej wojny �wiatowej Tadeusz Wyrwa powraca nie tylko jako badacz, kt�ry jest �wiadomy jego szczeg�lnego znaczenia, ale r�wnie� jako aktywny uczestnik zmaga� wojennych. Czysto badawcze ods�anianie rozmaitych stron wojennej rzeczywisto�ci zosta�o poprzedzone jej niezatartym prze�yciem. Tadeusz Wyrwa do�wiadczy� wielu przejaw�w tej rzeczywisto�ci, na kt�r� patrzy p�niej z dystansem spowodowanym przez up�yw czasu i szersz� perspektyw� badawcz�. Tote� poszukiwania prawdy tego okresu s� w jakim�, cho�by niewielkim stopniu poszukiwaniami prawdy w�asnego �ycia, kt�ra jednak nigdy nie wysuwa si� na plan pierwszy. Pozostaje dyskretnym t�em stopniowo wy�aniaj�cej si� z w�asnych bada� i przemy�le� Tadeusza Wyrwy �obiektywnej", przekraczaj�cej ramy indywidualnego �ycia, polskiej cz�stki prawdy drugiej wojny �wiatowej. Dzi�ki takim pracom, jak Krytyczne eseje z historii Polski XX wieku dope�nia si� obraz naszej nie tak odleg�ej przesz�o�ci, nabieraj�c barw i kontur�w, kt�rych mu wcze�niej brakowa�o. Przesz�o�� staje si� bardziej zrozumia�a, je�li tylko dotychczasowe jej zrozumienie zostanie zmodyfikowane, mo�e nawet w znacznym stopniu. Nie pozostaje nam bowiem nic innego, ni� poniek�d przebudowa� krajobraz otaczaj�cy drog�, kt�r� dzi� pod��amy, usun�� z niego budowle i znaki �wiadcz�ce niemal wy��cznie o naszych �yczeniach, rozprawi� si� z pomnikami postawionymi raczej dla utrwalenia narodowych mit�w, a tak�e uzupe�ni� go czym� zupe�nie nowym, zrazu sprawiaj�cym wra�enie obco�ci. By� mo�e, po takiej �przebudowie" krajobraz oka�e si� nie tak swojski jak poprzednio, ale przynajmniej pozwoli rozproszy� dawniejsze z�udzenia i nadzieje, sk�aniaj�c zarazem do tworzenia nowych wizji i rozumniejszego wyznaczania nowych zada� i wskazywania nowych cel�w. Tadeusz Wyrwa zawsze by� obecny w szeroko rozumianej polskiej rzeczywisto�ci zar�wno wtedy, gdy przez d�ugie lata wojny dzia�a� w partyzantce, a po wojnie dzieli� tragiczne losy akowskiej m�odzie�y, jak i wtedy, gdy na Zachodzie uzyskiwa� kolejny doktorat i osi�ga� coraz bardziej znacz�c� pozycj� w nauce. Dwa lata temu obecno�� X Tadeusza Wyrwy nabra�a nowego wymiaru wraz z ukazaniem si� w kraju rodzinnym Jego pierwszej wi�kszej pracy, opatrzonej wiele m�wi�cym tytu�em Bezdro�a dziej�w ! Polski. Kraj i emigracja po 1 wrze�nia 1939 r. Obecno�� t� zapewne utrwal� Krytyczne t eseje z historii Polski XX wieku. S� one kolejnym darem wiedzy i m�dro�ci szczeg�lnie dla nas wa�nej, pozwalaj�cej bez z�udze� spojrze� w przesz�o�� oraz nie bez nadziei patrze� w przysz�o��. Adam W�grzecki Gorzki to chleb jest polsko�� Cyprian Kamil Norwid OD AUTORA Najwi�ksza zawi�� powstaje przeciw tym, kt�rzy w�asnymi si�ami zerwali si� do lotu, wyrywaj�c si� zewn�trz wsp�lnej klatki. Petrarka Tytu� tego zbioru - zawieraj�cy wyb�r opracowa� zwi�zanych przewa�nie z bardzo z�o�on� problematyk� drugiej wojny �wiatowej i jej do dzisiaj skutkami -wskazuje ju� na krytyczne podej�cie autora do najnowszej historii Polski. Autor nie jest nadwornym dziejopisarzem �adnego o�rodka �dyspozycyjnego", kliki lub partii. Przez ca�e �ycie, do�� ju� d�ugie, ceni� i ceni sobie przede wszystkim niezale�no�� my�lenia i dzia�ania bez wzgl�du na konsekwencje, jakie trzeba za to ponosi�. Wyrazem tej postawy s� r�wnie� eseje znajduj�ce si� w tym zbiorze, napisane nie w ob�askawionym stylu �ku pokrzepieniu serc" naszych rodak�w. Autor jest przekonany, �e bez wzgl�du na dewastacj� duchow� spo�ecze�stwa, serca te potrzebuj� nade wszystko prawdy, przywr�cenia nale�nego jej miejsca w �yciu naszego kraju, st�d wielka odpowiedzialno��, jaka ci��y na historykach. Gdzie� bowiem nale�y szuka� wzor�w do wyj�cia z impasu, je�li nie w przesz�o�ci? Nie chodzi oczywi�cie o idealizowanie historii, lecz o wyci�gni�cie z niej przyk�adnych wzor�w wsp�ycia dla wsp�czesno�ci. W odradzaj�cym si� - w du�ych ci�gle b�lach - pa�stwie polskim powszechnie ubolewa si� nad zaprzepaszczeniem poczucia odpowiedzialno�ci, ale na ubolewaniu si� przewa�nie ko�czy. Podobnie jest, gdy chodzi o histori� wykorzystywan� cz�sto do partykularnych cel�w, z ogromn� szkod� dla wsp�lnego dobra spo�ecze�stwa. Biadolenia nad tym, �e m�odsze pokolenia s� �odwr�cone od przesz�o�ci", nie zmieni� postaci rzeczy. Pokolenia te, je�li chodzi o rzeteln� prawd� naszych dziej�w, nie tyle odwracaj� si�, ile cz�sto s� wystawiane �ty�em do historii", do tego, co i jak istotnie by�o. Wiele si� m�wi�o - dzisiaj jest to ju� temat ca�kowicie przyklepany gadanin� -o potrzebie rozrachunku z przesz�o�ci� komunistycznego panowania. W 1981 roku, w pe�nej jeszcze w�wczas euforii Solidarno�ci, m�ody naukowiec (rocznik 1948) pisa�, �e w minionym okresie historyk �sta� si� nie tyle badaczem przesz�o�ci, co rze�biarzem, stawiaj�cym pomniki tym wydarzeniom, kt�re uzyska�y oficjalny placet, stra�nikiem pilnuj�cym, by do sanktuarium przesz�o�ci nie dosta� si� nikt niepowo�any W kilku esejach problemy si� powtarzaj�, zw�aszcza tam, gdzie w opracowaniu nowych temat�w opiera�em si� na tych samych �r�d�ach archiwalnych. Wyeliminowanie powtarzanych paragraf�w zniekszta�ci�oby jednak dany esej. Nast�pnie trzeba zwr�ci� uwag� na to, �e szkice te by�y pisane w r�nych odst�pach czasu i do dawniej opublikowanego materia�u dosz�a dokumentacja uprzednio niedost�pna, st�d potrzeba powrotu do danego tematu. XIII [...]. Powodowa�o to pogard� dla fakt�w, umo�liwi�o swobodne ich dobieranie i przemilczanie w razie potrzeby [...]. Stworzenie programu odbudowy zaufania do historii, przywr�cenie jej w�a�ciwych funkcji, nie by�o zadaniem �atwym"2. Zadanie to nie by�o i wci�� jeszcze nie jest �atwe, potwierdzeniem czego s� r�wnie� s�owa wypowiedziane w 1998 roku przez Normana Daviesa, �e w Polsce �[...] historycy stoj� przed specyficznym dylematem: jak si� wyzwoli� z klatki oficjalnej ideologii [...]. Naukowcy, kt�rzy pracowali w rzeczywisto�ci PRL-u [...] musz� upora� si� z problemem jak pogodzi� si� z nowymi warunkami"3. Jest to kluczowe zagadnienie, punkt wyj�cia w przywr�ceniu historii wiarygodno�ci. Wydaje si� bowiem, �e do�� liczni s� naukowcy, uformowani w PRL-u, kt�rzy szybko dostosowali si� do nowych warunk�w, jakie - w wi�kszo�ci wypadk�w - s� nowe, je�li chodzi o tematyk�, ale nie metody nadal zniekszta�caj�ce fakty, chocia�by tylko przez przemilczanie tego, co koniunkturalnie, nie jest wygodne. Naukowcy ci zara�aj� dawnymi metodami m�odsze pokolenia historyk�w, kt�re - czasem nawet nie�wiadomie - s� kontynuatorami formalnie krytykowanego systemu. Propagatorom p�prawd, gorszych przewa�nie od wierutnych k�amstw, warto przypomnie� to, o czym pisa� krytyk literacki, autor kilkunastu ksi��ek: �ka�da epoka ma swoje w�asne przyspieszenia i ka�da ma sw�j w�asny dramat. Ale we wszystkich obowi�zuje ten sam imperatyw moralny - wierno�� sobie, ludzkiej godno�ci [...]"4. Zbi�r ten przygotowa�em z my�l� i nadziej�, �e przyczyni si� on do lepszego poznania dziej�w emigracyjno-krajowych, nierozerwalnie ze sob� zespolonych, lecz niewystarczaj�co znanych, �eby m�c wyci�gn�� z nich nauk� i w�a�ciwe wnioski, tak bardzo potrzebne dzi� Polsce znajduj�cej si� na bezdro�ach w�asnej historii5. 2 S. T. B�benek, My�lenie o przesz�o�ci. Pa�stwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1981, ss. 99-100. 3 Zob. Nowe Ksi��ki, (Warszawa), Wyd. Biblioteka Narodowa, 1998, nr 9, s. 7. 4 W. P. Szyma�ski, Cena prawdy, Wyd. ARCANA, Krak�w 1996, s. 120. 5 Zob. T. Wyrwa, Bezdro�a dziej�w Polski. Kraj i emigracja po 1 wrze�nia 1939, Norbertinum, wydanie 2 poprawione, Lublin 1999. XIV ROLA HISTORII I LITERATURY W KSZTA�TOWANIU �WIADOMO�CI NARODOWEJ* Na wst�pie kilka s��w natury og�lnej. W lapidarnym uj�ciu mo�na powiedzie�, �e historia jest zbiorow� pami�ci� wielu pokole�. Stanowi o dziejowym procesie rozwoju jednostek, spo�ecze�stw, narod�w i w sumie ca�ej ludzko�ci. Wszystko, co dzieje si� na tym �wiecie, ograniczone jest w czasie i w przestrzeni, i w�a�nie dzi�ki historii, kt�ra jest sp�jni� mi�dzy poszczeg�lnymi fazami ewolucji globu ziemskiego, nic z post�pu ludzi nie ginie. Historia jest dla cz�owieka tym ogniwem, kt�re go spaja z przesz�o�ci� i z przysz�o�ci�, daj�c mu szans� zwyci�stwa nad �mierci� w sferze poj�� i warto�ci duchowych, jedynych, kt�re s� wieczne: ponad czasem, przestrzeni� i przemijaj�cymi dobrami materialnymi, kt�rych wyk�adnikami s� zwykle ambicje ludzkie. Wiadomo, �e ka�de pokolenie ma w�asny stosunek do przesz�o�ci i od nowa pisze histori�, daj�c w�asn� ocen� tego, co si� dzia�o, w zale�no�ci od rozmaitych czynnik�w, narzuconych przez rzeczywisto��, nie zawsze niestety zgodnych z nauk� i z celem, jakiemu winna s�u�y� historia. Jest to jednocze�nie sprawdzian �ywotno�ci historii, kt�ra mimo r�nych pr�d�w umys�owych, mentalno�ci ludzi i ustroj�w politycznych budzi ci�g�e zainteresowanie i odwo�uj� si� do niej zar�wno uciemi�one jednostki, jak i ciemi�zcy ca�ych spo�ecze�stw. Pomimo �e wszyscy wiemy, czym jest historia, r�nimy si� czasem odno�nie do roli, jak� spe�nia lub jak� winna spe�nia�. Warto przeto po�wi�ci� jej kilka s��w, niezb�dnych do wprowadzenia i lepszego zrozumienia tematu. Wed�ug znanej definicji Cycerona, historia jest mistrzyni� �ycia: historia est magistra mtae. Dwa tysi�ce lat p�niej Pau� Valery twierdzi� - i nie tylko on - �e �historia jest najbardziej niebezpiecznym produktem, jaki wypracowa�a chemia intelektu". Do dnia dzisiejszego rola przypisywana historii oscyluje mi�dzy tymi dwoma poj�ciami, z kt�rych ka�de mo�e mie� swoje uzasadnienie w zale�no�ci od tego, jaki u�ytek robi si� z historii. Historiografia korzenie swoje zapu�ci�a w staro�ytnej Grecji, podobnie jak i inne ga��zie nauk humanistycznych. W greckiej polis, jak i p�niej w staro�ytnym Rzymie, �ycie obywatela by�o �yciem zaanga�owanego politycznie cz�owieka, kt�rego mistrzyni� by�a historia, daj�ca przyk�ady m�stwa, patriotyzmu i wszelkich innych cn�t. Z czasem �ycie obywatela przybra�o wi�ksze wymiary i wraz z nim rozszerzy� si� zakres historii, poci�gaj�c za sob� r�ny ju� spos�b jej stosowania. * Wyk�ad inauguracyjny na uroczysto�ci 30-lecia Studi�w Pedagogicznych w Rzeszowie wyg�oszony 3 listopada 1993 roku i opublikowany w: �Zeszyty Naukowe Wy�szej Szko�y Pedagogicznej w Rzeszowie", Seria Spo�eczno-Pedagogiczna i Historyczna, 12/1994. Bez wzgl�du na to, jaki kto� ma stosunek do przesz�o�ci, jedno wydaje si� pewne, a mianowicie, �e przed histori� uciec nie mo�na, jak kiedy� powiedzia� Lincoln. Nast�pnie trudno m�wi� o rzeczywistej przynale�no�ci do narodu lub kraju, je�eli nie zna si� jego historii. Komu obca jest historia, ten si�� rzeczy znajduje si� poza spo�ecze�stwem, z kt�rym mog� go jedynie ��czy� konsumpcyjne potrzeby dnia codziennego. Je�li zak�adamy, �e historia jest mistrzyni� �ycia, a �ycie sk�ada si� nie tylko z cn�t, lecz i z przer�nych wad, przest�pstw i zbrodni, to by�aby ona z�� mistrzyni�, gdyby rol� swoj� ogranicza�a do przedstawiania wszystkiego w r�owych kolorach. Rola dziejopisarstwa winna polega� na odtwarzaniu, mo�liwie jak najwierniejszym, tego wszystkiego, co dzia�o si� w przesz�o�ci, bez upi�kszania i bez przemilczania fragment�w koniunkturalnie niewygodnych. Wysnuwanie wniosk�w z przesz�o�ci, celem unikni�cia pope�nionych b��d�w i ulepszania �ycia, mo�e by� tylko wtedy aktualne, kiedy historia znana b�dzie w ca�ej rozci�g�o�ci, a nie ograniczona do pewnych jedynie epizod�w. G��wnym celem historiografiii, jak i ka�dej nauki, jest poszukiwanie prawdy. Problem prawdy w historii jest do�� cz�sto bardziej skomplikowany, chocia�by z uwagi na trudno�ci poznania i zrozumienia przedmiotu bada�. Trudno�ci te nie maj� jednak nic wsp�lnego ze �wiadomym fa�szowaniem lub zniekszta�caniem rzeczywisto�ci przez przemilczanie konkretnych fakt�w. Jak okre�li� ks. Tischner w 1984 roku, �najpierw trzeba by� cz�owiekiem prawdy, by mo�na by�o sta� si� cz�owiekiem nauki". I nast�pnie: �ucieczka od prawdy jest zarazem ucieczk� od my�lenia. Tam, gdzie nie ma troski o prawd�, nie ma my�lenia. Pozostaje jedynie <kombinowanie> na u�ytek podj�tej gry". Istotne jest przeto, �eby historia nie by�a kombinowaniem, w r�kach zawodowych graczy, losami jednostek i ca�ych narod�w. Praca naukowa, zw�aszcza o takim profilu humanistycznym jak dziejopisarstwo, ma warto�� w�wczas, gdy jest wyrazem wewn�trznych potrzeb badacza. Naukowiec nie mo�e by� wychowany w cieplarni, lecz musi sam ukszta�towa� swoj� osobowo��. Okres drugiej wojny �wiatowej - opr�cz haniebnej zdrady sprzymierze�c�w - by� jednocze�nie okresem, kt�ry raz jeszcze w naszych dziejach wykaza� brak zmys�u politycznego i ub�stwo polskiej my�li politycznej. A przecie� historia naszych idei politycznych jest bogata. Wcielanie jednak tych idei by�o u nas - i niestety ci�gle jest -unicestwiane przez g�upot� i wyg�rowan� ambicj� jednych, umiej�tnie wykorzystywan� przez obcych - u drugich. W Polsce historia zbyt cz�sto rehabilitowa�a polityk�, usprawiedliwia�a to, co nale�a�o zgani� i co r�ni spekulanci potrafili bez �adnych skrupu��w wykorzysta�. Pod tym wzgl�dem nic si� do dzisiaj nie zmieni�o. Historia dziej�w ojczystych winna by� �r�d�em szlachetnych wzrusze�, ale pod warunkiem, �e b�dzie jednocze�nie skarbnic� wiedzy nie tylko o naszych cnotach, lecz i o naszych wadach, �e b�dzie nam przypomina� nie tylko to, kim jeste�my, ale to, kim by� powinni�my. Wiele si� m�wi o potrzebie edukacji historycznej, ale bardzo ma�o lub prawie nic o tym, jak ta edukacja ma wygl�da�, jak� nale�y wyci�gn�� nauk� z przesz�o�ci, jak dostosowa� do wymog�w chwili obecnej idea� wychowawczy, kt�ry znowu - w wi�kszo�ci wypadk�w - ogranicza si� do obchodzenia rocznic, wznios�ych przem�wie�, wystawiania pomnik�w i sk�adania wie�c�w. �a�obne pojmowanie dziej�w nie nale�y jednak do najlepszych metod pedagogicznych. Kiedy� ju� kto� pisa�, �e historia Polski jest histori� paradoks�w. Osobi�cie powiedzia�bym, �e raczej paradoksalnie jest ona interpretowana. Z jednej bowiem strony punktem wyj�cia naszej historiografii s� rozbiory, kl�ski, z drugiej natomiast kult bohaterstwa. Dziejopisarstwo polskie trzyma si� przewa�nie tych dw�ch schemat�w: katastrofy i heroizmu. Trzecim schematem, czy te� stereotypem, jest zwalanie win za nasze niepowodzenia wy��cznie na obcych zamiast szukania ich przyczyn przede wszystkim w nas samych. Obracamy si� stale w kr�gu tych samych problem�w z odrzuceniem wszystkiego, co nie pasuje do ustalonych schemat�w. Od czasu do czasu robimy powstania, kt�re poch�aniaj� naj�ywotniejsze si�y narodu i w okresach mi�dzy jednym a drugim zrywem toczymy zawzi�te dysputy: warto by�o czy nie? - dysputy, z kt�rych nie wyci�ga si� nast�pnie �adnej nauki na przysz�o��. Chyba nie tyle �bi� si� czy nie bi�", ile �bi� si� czy by� bitym" winno by� punktem wyj�cia dyskusji. Nie chodzi oczywi�cie o negacje czynu zbrojnego, ale o krytyczny stosunek do tego, co by�o �le przemy�lane i czego mo�na by�o unikn��. Z legendy powsta� nar�d czerpie si�� duchow� w ci�kich chwilach, ale czy rzeczywi�cie gleba polska jest tak ja�owa, �e trzeba j� u�y�nia� krwi� setek tysi�cy ofiar? Czy specyfik� polskiej historiografii musi by� ci�gle masochistyczne kultywowanie poniesionych kl�sk? Jednym z g��wnym powod�w stagnacji polskiej my�li politycznej i w jej konsekwencji �ycia publicznego jest niedorozw�j naszej historiografii, zw�aszcza dziej�w najnowszych, kt�ra robi wra�enie, jak gdyby musia�a by� nieustannie w defensywie, broni� atakowanych warto�ci lub te� - powiedzmy sobie szczerze - broni� ustalonego porz�dku rzeczy, z jego s�u�alczym niejednokrotnie stosunkiem do spraw i ludzi, nie zawsze zwi�zanych z tym, co by�o i jest najszlachetniejsze w naszych dziejach. Zniekszta�cony obraz naszej przesz�o�ci utrudnia zrozumienie tera�niejszo�ci, co z kolei zmniejsza skuteczno�� wszelkiej dzia�alno�ci. Paradoksem jest r�wnie� i to, �e najbardziej zagmatwana jest znajomo�� dziej�w najnowszych. Z�o�onym zagadnieniem jest ustalenie tego, co rozumiemy przez �najnowsze dzieje", tzn. okre�lenie, kiedy one si� zaczynaj�. Periodyzacja historii zawsze nastr�cza�a wiele trudno�ci. Dok�adny podzia� na okresy nigdy nie by� mo�liwy, gdy� procesy dziejowe kszta�towa�y si� i dojrzewa�y stopniowo, nie da si� przeto oznaczy� dok�adnej granicy mi�dzy jedn� a drug� epok�. Nadto XX wiek narzuci� nam tak zawrotne tempo �ycia, �e wiele poj�� nie wytrzyma�o pr�by czasu i straci�o dawne znaczenie, a kryteria uleg�y zmianie. Nie chodzi tutaj o akademickie spory i okresy, a tym bardziej o terminologie, lecz o ustalenie przedmiotu bada� i jego wp�ywu na wsp�czesne stosunki spo�eczno-polityczne. Og�lnie przyj�to, �e najnowsze dzieje Polski zaczyna�y si� po upadku powstania styczniowego, kiedy pr�dy pozytywizmu i tzw. pracy organicznej znalaz�y w spo�ecze�stwie do�� szeroki odd�wi�k. Mimo paraleli - b��dnej moim zdaniem - jak� do niedawna niekt�rzy chcieli przeprowadzi� mi�dzy �realizmem politycznym", reprezentowanym przez te pr�dy, a potrzebami naszego kraju, nie tam nale�y szuka� daty, kt�ra rozpoczyna nasz� najnowsz� histori�. Je�eli w og�le mo�na ustali� w przybli�eniu dat�, to przypada ona - wydaje mi si� - na lata 1939-1945. Za przyj�ciem tej daty przemawia g��wnie to, �e druga wojna �wiatowa stanowi�a punkt zwrotny nie tylko w naszych dziejach, ale w historii powszechnej, do kt�rej przecie� nale�y historia Polski. W ten spos�b rozumiana najnowsza historia jest rzeczywi�cie najnowsza, bo bezpo�rednio oddzia�uj�ca na kszta�towanie oblicza naszego narodu, obdarzonego dziedzictwem przesz�o�ci i uwarunkowanego jednocze�nie katastrofalnymi dla Polski skutkami drugiej wojny �wiatowej. Bez wzgl�du na to, czy akceptujemy, czy nie lata 1939-1945 jako dat� rozpoczynaj�c� najnowsz� histori�, jedno nie ulega w�tpliwo�ci, a mianowicie to, �e nauka p�yn�ca z do�wiadcze� drugiej wojny �wiatowej jest niezb�dna do zrozumienia tego wszystkiego, co prze�ywa obecnie ca�y �wiat. Na tym okresie winna skoncentrowa� si� praca historyk�w najnowszych dziej�w, ale pod warunkiem, �e b�dzie obejmowa� ca�okszta�t zagadnie�, a nie tylko koniunkturalnie wybrane tematy. Tak przybli�ony w czasie przedmiot bada� wymaga od historyka wi�kszej odpowiedzialno�ci, sumienno�ci i odwagi cywilnej, ma on bowiem cz�sto do czynienia nie tylko z tym co by�o, lecz i z tym, co ci�gle jeszcze jest widoczne. W danym wypadku historyk zna niejednokrotnie osobi�cie wydarzenia, kt�re bada i ich wsp�aktor�w, od kt�rych jest czasem uzale�niony, mniejsza ju� z tym, czy materialnie czy te� presti�owo, stosownie do formu�ki, �e inaczej �nie wypada". W tej sytuacji, dziejopisarz, wystawiony na pokus� schlebiania, je�eli si� jej nie oprze, stanie si� historiografem nadwornym swojego �rodowiska, kliki, partii lub te� panuj�cego ustroju, pisz�c ku ich chwale panegiryki. Innym jeszcze czynnikiem, kt�ry utrudnia niezale�no�� nauki historii, zw�aszcza dziej�w najnowszych, jest zwi�kszaj�cy si� coraz bardziej system bada� zespo�owych, kt�re zawsze �atwiej mo�na podporz�dkowa� r�nym dyrektywom. Liczba samotnych uczonych wsz�dzie si� dzisiaj zmniejsza, a przecie� nauki humanistyczne w og�le, a historia w szczeg�lno�ci, wymagaj� samotnych przemy�le�, osobistego stosunku do badanego tematu i nieskr�powanych warunk�w do jego opracowania, co oczywi�cie nie eliminuje potrzeby wsp�pracy z bliskim intelektualnie �rodowiskiem. Kluczowym przeto zagadnieniem jest zawsze i wsz�dzie niezale�no�� my�lenia i tworzenia. Ka�de pokolenie w Polsce - co jest regu�� - odczytywa�o inaczej histori� i, co te� wywo�ywa�o spory i polemiki, tworzy�y si� szko�y polskiej historiografii, chwalone przez jednych, ganione przez drugich. Dyskusje i spory nie ogranicza�y si� tylko do grona uczonych, gdy� bra�a w nich udzia� wi�ksza cz�� elity i narodu. Nauka historii t�tni�a kiedy� �yciem, znajdowa�a pochlebc�w i krytyk�w, budzi�a szerokie zainteresowanie. Perypetie towarzysz�ce powstaniu i zaprzepaszczeniu etosu Solidarno�ci wykaza�y, �e Polska jest �pustyni� polityczn�", gdzie idee, jak �r�d�a pustynnych oaz, wymaga�y du�ego wysi�ku, �eby do nich dotrze�. Dawniej by� to skutek odsuni�cia spo�ecze�stwa od udzia�u w rz�dzeniu w�asnym krajem, co te� spowodowa�o brak g��bszej my�li politycznej, kt�ra nie mo�e przecie� istnie� w oderwaniu od pod�o�a historycznego, na kt�rym powsta�a, a rozw�j jej zale�ny jest od kultury politycznej spo�ecze�stwa, kt�rej poziom uwarunkowany jest z kolei umiej�tno�ci� wyci�gania wniosk�w z historii. Po 1945 roku, gdy re�im komunistyczny u�y� histori� do propagandy swojej doktryny, historia prze�ywa�a g��boki kryzys zaufania, kt�ry mia� jednak inne pod�o�e ni� kryzys og�lnoeuropejski. Na Zachodzie bowiem ludzie, �yj�c z dnia na dzie�, woleli i wol� nie ogl�da� swojego oblicza w zwierciadle historii. W Polsce, kilkunastomiesi�czny okres dzia�ania Solidarno�ci wzbudzi� niebywa�e od lat zainteresowanie dziejami Polski, kt�re jednak zbyt szybko os�ab�o, �eby mog�o przyczyni� si� do wyrobienia my�lenia historycznego - i w jego nast�pstwie politycznego naszych rodak�w. W mozaice wsp�czesnego �ycia, dobro i z�o, prawda i fa�sz s� cz�stokro� tak pomieszane, �e bez gruntowniejszego przemy�lenia zagadnie� trudno ju� odr�ni� jedno od drugiego. Znajomo�ci problem�w nie sprzyja obecny styl �ycia, gdzie wszystko prawie jest ju� przygotowane przez �specjalist�w" i podane jak konserwy w puszkach, kt�re wystarczy otworzy�, �eby mie� gotowe potrawy. W prze�omowym okresie - pe�nym sprzeczno�ci, konflikt�w, gwa�t�w i za�amywania si� wszelkich warto�ci - jaki prze�ywa obecnie nie tylko Polska, ale ca�y �wiat, rola historii stanowi�cej �r�d�o, z kt�rego nale�y czerpa� sens zbiorowego �ycia, ma wyj�tkowe znaczenie. Ugoda z losem, zw�aszcza je�eli ten los obchodzi� si� z nami okrutnie, nigdy nie by�a cech� Polak�w. W ka�dym spo�ecze�stwie historia i literatura pi�kna - dwie odnogi wyrastaj�ce z tego samego pnia - wzajemnie si� zaz�biaj�, a w Polsce wsp�lnie uzupe�niaj� w kszta�towaniu �wiadomo�ci. Powie�ci historyczne np. w Polsce cieszy�y si� zwykle du�� popularno�ci� i wp�yw ich na kszta�towanie �wiadomo�ci narodowej by� znacznie wi�kszy ni� opracowa� naukowych. Dla badacza dziej�w ludzkich powie�ci by�y wsz�dzie jednym z g��wnych �r�de� wiedzy o spo�ecze�stwie. Rozw�j nauk spo�ecznych, bardzo pomocnych do zg��bienia historii, zmniejszy� rol� powie�ci historycznych. Jednocze�nie coraz bardziej m�cz�cy tryb �ycia i przed�u�aj�cy si� dojazdami dzie� pracy s� powodem, �e ludzie ch�tniej si�gaj� po powie�� ni� po ksi��k� naukow�. Nadto, w sytuacji polskiej, pracownicy zak�ad�w naukowych nie mieli do niedawna takiej swobody tworzenia, jak� posiadali powie�ciopisarze, kt�rych ksi��ki wcze�niej czy p�niej by�y wydawane, mimo r�nych trudno�ci, st�d te� wi�ksza ich osobista odpowiedzialno�� za przekazywan� wizj� przesz�o�ci, o czym r�wnie� nale�y dzisiaj pami�ta�. Pisarz w Polsce otaczany by� na og� szacunkiem z racji roli, jak� spe�nia� w spo�ecze�stwie, dla kt�rego by� drogowskazem, wychowawc� i krzewicielem idei walki o byt narodu, kiedy byt ten by� zagro�ony. Do�� cz�sto s�yszy si�, i� pisarz polski by� wprz�gany w s�u�b� idei, a wi�c z g�ry oczekiwano od niego propagowania ustalonej postawy patriotycznej, zgodnej z duchem tradycji. Gdyby tak i�� po tej linii rozumowania, to trzeba by�oby doj�� do wniosku, �e pisarz nie mia� u nas swobody tworzenia. W rzeczywisto�ci, mimo �e tego rodzaju wz�r pisarza by� rozpowszechniony i nie brak by�o stereotyp�w, mit�w i powielanych hase�, wi�kszo�� pisarzy w Polsce nie by�a wprz�gana, ale sama, z w�asnej woli, wst�powa�a w s�u�b� narodu. S�u�ba ta r�nie by�a rozumiana, czasem nie najlepiej, lecz by�a przewa�nie spontaniczna, wyrasta�a z natchnienia, z poczucia odpowiedzialno�ci, jaka spada�a na barki pisarza. Tak by�o wtedy, gdy pisarze stanowili trzon inteligencji humanistycznej, nie tylko z nazwy, ale i tre�ci zawieraj�cej warto�ci kultury humanistycznej, ukszta�towanej w orbicie chrze�cija�skiej kultury Zachodu. Okres drugiej wojny �wiatowej uwidoczni�, jak nigdy dotychczas, dwa oblicza ludzko�ci: zwierz�cego okrucie�stwa u jednych i najwi�kszych po�wi�ce� u drugich. Ogrom tego wszystkiego przygni�t� i polskich pisarzy. Jak potwierdzi�a w Polsce w latach siedemdziesi�tych jedna z autorek, Anna Bukowska, wielu pisarzy zdaje si� �nie s�ysze� g�osu humanist�w, chocia� sami zagubili si� i przestali wiedzie�, do czego zmierza ich sztuka. Nie potrafi� przeciwstawi� si� z�u, jakie niesie czas, lecz przeciwnie -ulegaj� jego fascynacji i utwierdzaj� go w �wiadomo�ci zbiorowej [...]". W tych warunkach trudno m�wi� - jak by�o dawniej - �e literatura jest sumieniem narodu. Nie mo�e nim by�, bo brak jej bli�szego zwi�zku z duchowym �yciem spo�ecze�stwa. Nie trzeba r�wnie� zapomina�, �e wed�ug klasycznej regu�y, w lapidarnym uj�ciu Jana Parandowskiego, pisarz winien wype�nia� �powszechn� t�sknot�, by wyrazi� siebie i sw�j �wiat", sta� si� �niejako rzecznikiem tych, kt�rzy nie mog� i nie umiej� si� wypowiedzie�". Im bardziej utw�r literacki odzwierciedla rzeczywisto��, tym wi�cej jest szans, �e pobudzi czytelnika do my�lenia, u�atwi mu przewarto�ciowanie w�asnych poj�� i w ten spos�b zbli�y go po�rednio do problem�w innych ludzi w tera�niejszo�ci i w przysz�o�ci. Do dziedzicznych wad, charakteryzuj�cych Polak�w nale�y, mi�dzy innymi, brak wizji przysz�o�ci i zamykanie oczu na powstaj�ce szkodliwe zjawiska, kt�re nie zduszone w zarodku urastaj� p�niej do ogromnych rozmiar�w ze szkod� dla ca�ego spo�ecze�stwa i kraju. W dwudziestoleciu Polski niepodleg�ej rzadkim u nas wizjonerem okaza� si� Stanis�aw Ignacy Witkiewicz o pseudonimie Witkacy. Je�eli obraz, w jakim przedstawi� �wczesn� literatur� i pisarzy by� zbyt przejaskrawiony, to lata powojenne potwierdzi�y prorocze jego s�owa wobec tego, co si� dzia�o i dzieje. Ubolewaj�c nad sp�yceniem i md�o�ci� literatury polskiej oraz traceniem si� �w codziennej walce ze zorganizowan� miernot�", Witkacy pisa�: �Wielka literatura, kt�ra stanowi jednak wiele o kulturze danego narodu, mo�e powsta� jedynie na tle zupe�nej prawdy i odwagi ludzi pisz�cych". Ostrej krytyce podda� Witkacy brak odwagi u pisarzy. �Nasi literaci zdaj� si� by� lud�mi wchodz�cymi ze �wieczkami do prochowni - ci�gle niepewni, czy czego� za du�o nie powiedzieli... czy si� komu� tam nie narazili [...]. Ludzie pisz�cy jad� przewa�nie na hamulcach, boj�c si� w�asnych my�li i ich konsekwencji". Zadaniem wielkiej literatury, wed�ug Witkacego, jest ukazanie ludziom wizji innego, lepszego �wiata ni� ta, w jakiej widz� go w �yciu codziennym. �Dzisiejsza literatura zamiast wyrywa� cz�owieka przyt�oczonego codzienno�ci� z jego �ycia, wdeptuje go jeszcze g��biej w bagno pospolito�ci [...]". W�r�d przyczyn, kt�re t�amsz� rozw�j literatury polskiej -tch�rzostwo, lizusostwo, ch�� zysku i powodzenia - za najwa�niejsze uwa�a� Witkacy brak swobody, gdy� �nikt nie ma odwagi pisa� do ko�ca tego, co my�li, bo nigdy nie wie, jak daleko id�ce konsekwencje mo�e to za sob� poci�gn��. Je�eli jest odwaga, to raczej w ma�ostkowych walkach osobistych". Witkacy nie by� w stanie znie�� przera�aj�cej wizji przysz�o�ci, kt�r� przeczuwa� i po wkroczeniu wojsk sowieckich do Polski, 17 wrze�nia 1939 roku, odebra� sobie �ycie. Okoliczno�ci samob�jczej �mierci Witkacego zwiastowa�y samob�jcze u�miercanie literatury polskiej, historycznej i pi�knej. Druga wojna �wiatowa by�a ogromn� rze�ni� ludzi, zw�aszcza w Europie. Okres od zako�czenia tej wojny to r�wnie� lata monstrualnej rze�ni, tym razem warto�ci chrze�cija�skiego �wiata. Do pisarzy i historyk�w nale�y m.in. utrwalanie tego, co Zob. S. I. Witkiewicz, Bez kompromisu. Zebra� i opracowa� J. Degler, PIW, Warszawa 1976, ss.240,245,247,251,285,309,320, 324,373. by�o i jest z�e, z my�l�, �eby si� nie powtarza�o. Aby zwi�zek dziejopisarstwa ze spo�ecze�stwem, jednostki ze wsp�lnot� by� trwa�y i tw�rczy dla obydwu stron, musi by� szczery, oparty na wzajemnym zaufaniu, wsp�lnych troskach, problemach i idea�ach. Rozk�ad wsp�czesnego �wiata trwa ju� co najmniej od kilkudziesi�ciu lat i, jak pisa� dawniej jeden z publicyst�w polskich, �wiat ten �uzdrowi� mo�e tylko to, co b�dzie zdrowsze od niego. Nie uzdrowi go literatura ani dziejopisarstwo wyrastaj�ce na pr�chnie rozk�adu i stamt�d czerpi�ce swoje soki. Musi oderwa� si� od tego pod�o�a, musi zdoby� si� na wielkie idee i na wiar� w swoje pos�annictwo w s�u�bie tych idei"2, czyli to wszystko, czego w�a�nie brak dzisiaj Polakom. Jednym z dramat�w naszego kraju jest straszne, na ka�dym kroku, zak�amanie. Je�li chodzi o najnowsze zw�aszcza dzieje Polski, to - pod wzgl�dem prawdy historycznej - Polska stanowi ogromne pogorzelisko, po totalnej bowiem wojnie przysz�o totalne zak�amanie. Spo�ecze�stwo polskie, moralnie rozbrajane przez p� wieku, nie mo�e teraz wyzwoli� si� z systemu upadlania cz�owieka, a bez wyzwolenia si� od k�amstwa i bez przywr�cenia odpowiedzialno�ci za to co by�o i jest, nie dojdzie nigdy do autentycznej odnowy i do odnalezienia swojej to�samo�ci. Patrz�c dzisiaj na Polsk� ma si� wra�enie, �e kraj nasz jest jednym wielkim pobojowiskiem, gdzie wszyscy s� przeciwko wszystkim i trudno rozezna� si�, o co w tej kot�owaninie chodzi. Solidarno�� spo�ecze�stwa z okresu okupacji niemieckiej, nie spotykana dotychczas w historii Polski, zosta�a zduszona z ca�ym okrucie�stwem, jakie charakteryzowa�o rz�dy komunist�w. Od�y�a w latach osiemdziesi�tych i rozp�yn�a si� w samouwielbieniu jej przyw�dc�w. Dzisiaj zosta�a po niej jedynie nazwa i nowy rozdzia� naszej historii, czekaj�cy na bezstronne opracowanie. Najwy�szy ju� czas, �eby z naszych dziej�w wyci�gn�� wreszcie nauk�, jak�e bardzo potrzebn� zagubionemu obecnie spo�ecze�stwu polskiemu. Zadanie to spada przede wszystkim na m�ode pokolenie i now� elit�, nie obci��on� skutkami �zdrady klerk�w"3, kt�ra wyrz�dzi�a straszne spustoszenie, natury moralnej i intelektualnej, w narodzie polskim. U podstaw obecnego kryzysu w Polsce le�y kryzys rodzimej kultury. Jak wszyscy wiemy, kultura narodu polskiego oparta jest na pierwiastkach kultury zachodniej, a �wiat kultury zachodniej, zbudowany na glebie rzymskiego �adu prawnego i helle�sko-chrze�cija�skiego spirytualizmu, stworzy� jednostce specjaln� pozycj� w ramach swej cywilizacji. Chrze�cija�stwo zachodnie zakorzeni�o w duszach Europejczyk�w prymat wolno�ci nad niewolnictwem, niezdeterminowanej, autonomicznej woli jednostek nad przymusem i zewn�trznym nakazem. Przed Bogiem odpowiedzialna jest jednostka, a nie nar�d lub klasa spo�eczna. �wiat kultury chrze�cija�sko-zachodniej, w kt�rego tonie kszta�towa�a si� kultura narodu polskiego, zapewni� cz�owiekowi pozycj� charakteryzuj�c� si� tym, i� cz�owiek jest podmiotem, a nie przedmiotem dziej�w ludzkich. Odchodzi jednak dawny �wiat poj�� i warto�ci, a rodzi si� nowy, o zarysowuj�cych si� zaledwie konturach, lecz nieznanej jeszcze tre�ci. Moralnym dramatem naszych czas�w jest walka o przesuni�cie akcentu z jednostki na odg�rnie kierowan� zbiorowo��. 2 Z. D�bicki, Rozmowy o literaturze. Warszawa 1927, s. 116. 3 Aluzja do s�ynnego eseju Juliana Bendy, pisarza francuskiego, kt�ry w eseju, jaki opublikowa� w 1927 roku, ostro zaatakowa� intelektualist�w za ich oportunizm, zw�aszcza w �yciu politycznym. Na tej p�aszczy�nie toczy�a si� walka w powojennej Polsce. Tak by�o w pierwszych dziesi�cioleciach po wojnie, kiedy pokolenie wychowane na tradycyjnych warto�ciach i poj�ciach przekazywa�o je m�odzie�y. Wtedy �ywy by� ci�gle etos walki z okupantem i �ywa by�a wewn�trzna potrzeba obrony przed zniewoleniem zar�wno duchowym, jak i fizycznym, potrzeba walki o utrzymanie to�samo�ci narodu, a w nim to�samo�ci cz�owieka. To jednak nale�y ju� do przesz�o�ci. Dzisiaj - trzeba sobie szczerze powiedzie� -degradacji uleg�a wi�kszo�� tradycyjnych warto�ci, a zw�aszcza poj�cie ojczyzny w uj�ciu norwidowskim, �e �Ojczyzna, to wielki zbiorowy obowi�zek". Tak rozumiana ojczyzna wyzwala�a energi�, stanowi�a duchow� podniet� i cel, kt�ry w naszych dziejach zespala� rodak�w we wsp�lnej walce o odzyskanie niepodleg�o�ci wtedy, kiedy j� utracili�my, a p�niej - w odbudowie pa�stwa polskiego. W tradycyjnym poj�ciu ojczyzny i patriotyzmu nale�y szuka� sensu zbiorowego �ycia i w�asnej to�samo�ci, bez kt�rej pa�stwo polskie nigdy nie b�dzie niepodleg�e w ca�ym tego s�owa znaczeniu. Jak przypomina papie� Jan Pawe� II: �bez przesz�o�ci nie mo�na odnale�� ani pog��bi� swej to�samo�ci... nie mo�na odcina� tych korzeni, z kt�rych si� wyrasta, bo one s� kluczem do zrozumienia nas samych". Nie jest dla nikogo tajemnic�, �e w powszechnym kryzysie polskiej to�samo�ci narodowej - b�d�cej skutkiem kryzysu rodzimej kultury - najbardziej zagubiona jest m�odzie�, kt�ra nie odnalaz�a jeszcze w�asnej drogi i nie wytworzy�a w�asnego �wiatopogl�du. W wi�kszo�ci wypadk�w ulega wp�ywom mentalno�ci konsumpcyjnej, kt�ra nie daje - bo da� nie mo�e - wewn�trznego zadowolenia. W ustalaniu kierunku swojego �ycia, zw�aszcza gdy przypada to w okresie kryzysu, bardzo pomocne s� przede wszystkim wzorce tradycyjnych warto�ci, czerpane z historii i literatury i przekazywane przez autor�w, kt�rzy nie ulegli pokusie schlebiania i dostosowania swojej tw�rczo�ci do koniunkturalnych zapotrzebowa� nie spo�ecze�stwa, lecz r�nych o�rodk�w zwi�zanych przewa�nie z totalitarnym systemem rz�d�w komunistycznych lub innych o tym samym pokroju. M�ode pokolenie musi samodzielnie odnale�� wsp�lnot� i poczucie duchowej do niej przynale�no�ci, czego serdecznie Warn �ycz�. Droga M�odzie�y, a Gronu Profesorskiemu, �eby osi�gn�o w swojej pracy pedagogicznej, na nowym etapie dziej�w Polski, mo�liwie najlepsze wyniki w przygotowaniu m�odych pokole� do �ycia w moralnie odrodzonej, miejmy nadziej�, Polsce, do czego wszyscy, wsp�lnym wysi�kiem, winni�my si� przyczyni�. GENEZA, EWOLUCJA I KRYZYS INTELIGENCJI POLSKIEJ JAKO PRZODUJ�CEJ WARSTWY SPO�ECZNEJ* Przysz�y charakter spo�ecze�stwa polskiego i inteligencji, zale�e� b�dzie od dzisiejszej m�odzie�y, kt�ra swoj� postaw� okre�li oblicze narodowe. M�oda generacja jest dotychczas, niestety, zagubiona i rozdarta mi�dzy dobrem i z�em, mi�dzy tym, co jest i co powinno by�. Wyrasta w klimacie �cierania si� dwu system�w poj��: tradycyjnego o ustalonej hierarchii warto�ci oraz nowego, kt�ry odrzuci� ca�� przesz�o�� i bezwzgl�dnie stosowanymi metodami usi�uje, jak na razie bezskutecznie, wybudowa� nowy �wiat. �yj�c w�a�ciwie na marginesie tocz�cej si� walki, m�ode pokolenie, nie znosz�ce nigdy i nigdzie pustki �yciowej, przyjmuje postaw� konsumpcyjn�, jako jedyne w jego mniemaniu logiczne i realne rozwi�zanie. Postawa wsp�czesnej m�odzie�y polskiej budzi wiele zastrze�e� i obaw. Dodatni� jej cech� jest na og� szczero�� i pogarda dla demagogii wielkich s��w, kt�rymi usi�uje si� pokry� odmienn� od g�oszonych idea��w rzeczywisto��. Ta w�a�nie oboj�tno�� wobec wielkich s��w, kt�rymi �ongluje obecna propaganda, zrodzi�y zarzut bezideowo�ci postawiony m�odzie�y przez starsze pokolenie. Bezideowo�� tymczasem zarzuci� trzeba starszym, zw�aszcza tym, kt�rzy sprawuj�c w ten czy inny spos�b w�adz�, wyja�owili z idea��w nie tylko m�odzie�, ale i znaczn� cz�� spo�ecze�stwa. Z wielu przeprowadzonych w�r�d m�odzie�y ankiet p�ynie jeden wielki potok oskar�e� o fa�sz i ob�ud� w �yciu polskim. Warto zacytowa� wyj�tek z wypowiedzi, jak� og�oszono kilka lat temu na �amach prasy krajowej. Oto charakterystyczne twierdzenie 18-letniej uczennicy: �...okazuje si�, �e doro�li co innego m�wi�, a co innego robi�, �e ich moralno�� jest bardzo gi�tka". Stawiaj�c samej sobie pytanie, czy mo�na wyst�powa� przeciwko z�u - uczennica odpowiada: �W jaki spos�b? Pozostaje inna droga. Okaza� im, �e gardzimy nimi, �e przejrzeli�my ich.[...] wtedy udaje si� kogo� [...]. Ale tak naprawd� jest si� cz�owiekiem szukaj�cym drogi"*. Jednym z g��wnych zada� dawnej humanistycznej inteligencji by�o przekazanie dorastaj�cemu pokoleniu idei i tradycji polskich, zapewniaj�c w ten spos�b ci�g�o�� zasadom, na jakich oparty by� byt naszego narodu. W chwili obecnej, ci�g�o�� ta zosta�a zerwana; poszczeg�lne pokolenia straci�y wsp�lny j�zyk i popad�y w konflikt. Nie chodzi tutaj jedynie o zrywanie wi�zi pokolenia starszego z dojrzewaj�cym, tak bardzo niepokoj�cego zjawiska naszej epoki, ani te� o normalny konflikt pokoleniowy, kt�ry istnia� zawsze w dziejach ludzko�ci, stanowi�c jedn� z g��wnych si� nap�dowych * Ko�cowe fragmenty referatu, jaki wyg�osi�em na Kongresie Wsp�czesnej Nauki i Kultury Polskiej na Obczy�nie, kt�ry odby� si� w 1970 roku w Londynie. Prace z tego Kongresu zosta�y nast�pnie opublikowane pod red. prof. M. Sas-Skowro�skiego. 1 Przytaczam za: R. Dyoniziak, �Kultura i Spo�ecze�stwo", nr 2/1962, Warszawa. 9 post�pu. W Polsce konflikt ten ma specjaln� wymow� nie w stosunku do m�odzie�y, lecz do starszego pokolenia. To nie starsze pokolenie broni tradycji kulturalnej i potrzeby idea��w, ale ono jest oskar�ane przez m�odzie� o brak takowych, o fa�sz, jakim stara si� pokry� sw�j egoistyczny stosunek do �ycia. Jak przyzna� W�adys�aw Bie�kowski, �wczesny pose� na sejm: �...mo�na stwierdzi�, �e w miar� oddalania si� daty naszego ustrojowego prze�omu narasta swoiste <nieporozumienie pokole�>"2. Kt�re z tych pokole� jest lepsze - do�� oryginalnie okre�li� Julian Przybo�: �a ja - by�y pedagog - my�l� sobie, �e m�odzie� je�li jest <gorsza> - to t� <gorszo�� zawinili starsi, rodzice i pokolenie rodzic�w. S�dz� raczej, �e m�odzi s� potencjalnie lepsi, bo maj� jeszcze czas na popraw�, a starzy ju� nie"3. M�odzie� wychowana w obecnym ustroju karmiona by�a fa�szyw� ideologi�, z kt�rej zdarta mask� w pa�dzierniku 1956 roku. W rezultacie swojego zrywu, postawi�a �pierwszy krok w chmurach"4 i tak zawis�a mi�dzy niebem i ziemi�, odsuni�ta ponownie od czynnego �ycia spo�eczno-politycznego, kt�re w dalszym ci�gu zarezerwowane jest wy��cznie dla ludzi z pokolenia starszego, ponosz�cych g��wnie win� za konsumpcyjn� postaw� zar�wno m�odzie�y, jak i du�ej cz�ci spo�ecze�stwa polskiego. Niniejszy zarys problem�w wsp�czesnej inteligencji polskiej ogranicza si� do kraju, z pomini�ciem od�amu tej warstwy, jaki znajduje si� od drugiej wojny �wiatowej na emigracji. Temat inteligencji polskiej przebywaj�cej w krajach zachodnich wymaga osobnego studium z uwagi na odmienne warunki, w jakich warstwa ta �yje i pracuje. Warto mo�e jednak nadmieni�, �e o�rodki inteligencji polskiej na Zachodzie zagubi�y r�wnie� wi�, jaka mog�a i winna ich ��czy� z rozrzuconymi w r�nych krajach Polakami. Rola inteligencji zmala�a, ograniczy�a si� w�a�ciwie do dzia�alno�ci w �onie tej warstwy, sk�adaj�cej si� dzi� z pokolenia zupe�nie starszego. Trudno jest obecnie m�wi� o przyw�dztwie inteligencji, jak by�o to dawniej. Od lat trwaj�cy konflikt o �legalizm" zape�nia pewnym grupom pr�ni� politycznego �ycia na emigracji, tworz�c jednocze�nie przepa�� mi�dzy rzesz� Polak�w rozsianych po �wiecie. W obumieraj�cym �yciu spo�eczno-politycznym na emigracji, dominuje w dalszym ci�gu pewnik �filozofii" polskiej: k��c� si�, wi�c jestem. Inteligencja polska, jako warstwa kieruj�ca �yciem spo�eczno-kulturalnym, ukszta�towa�a si� w procesie pozainstytucjonalnym i dzia�alno�� swoj� rozwija�a nie w oparciu o instytucje, lecz o wsp�lne ca�emu narodowi idee i cele: tak by�o w XIX i w pierwszej po�owie XX wieku. Wydaje si� przeto, �e nic nie stoi na przeszkodzie, a�eby dzisiejsza inteligencja, znajduj�ca si� w krajach zachodnich, by�a zarzewiem powszechnych d��e� Polak�w i ogniwem, kt�re by ich zespala�o - a co najwa�niejsze: przekaza�o przysz�ym pokoleniom niespaczony propagand� dorobek dziej�w Polski. Niestety, wsp�lne pewnym od�amom wsp�czesnej inteligencji - z obydwu stron �elaznej kurtyny -jest to, �e okopa�y si� one na dawniej zaj�tych stanowiskach i ho�duj�c zasadzie �po nas cho�by potop", zerwa�y z pokoleniem, kt�re w drodze wzajemnej wsp�pracy winno przej�� od nich spo�eczno-kulturalno-polit