6690

Szczegóły
Tytuł 6690
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6690 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6690 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6690 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

TYBETA�SKA JOGA SNU i �NIENIA W serii ��cie�ka ku o�wieceniu" ukaza�y si�: Dalajlama DROGA DO WOLNO�CI Dalajlama PRZEBUDZANIE UMYS�U, ROZ�WIETLANIE SERCA Dalajlama RADO�� �YCIA I UMIERANIA W POKOJU WANGY/U RINPOCZE PRZE�O�Y�A JOANNA GRABIAK TYBETA�SKA JOGA SNU i SNIENIA DOM WYDAWNICZY REDIS POZNA� 1999 Tytu� orygina�u The Ttbetan Yogas ofDream and Sleef Copyright � 1998 by Tenzin Wangyal All rights resened Copyright � for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd., Pozna� 1999 Redaktor serii Jacek Kryg Redakcja merytoryczna Maciej Magura G�ralski Muzeum Azji i Pacyfiku T Redaktor Roman B�k Opracowanie graficzne Krzysztof Kwiatkowski Portret autora na ok�adce Instytut Ligmincha P. O. Box 1892 Charlottesville VA 22 903 USA Wydanie I ISBN 83-7120-721-2 Dom Wydawniczy REBIS Sp. z O. O. ul. �migrodzka 41/49, 60-171 Pozna� tel. 867-47-08, 867-81-40; fax 867-37-74 Sk�ad ZAELS 'Gda�sk, tel. /fax (0-58) 347-64-44 Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S. A., Krak�w. Zam. 886/99 PODZI�KOWANIA Chcia�bym podzi�kowa� osobom, kt�re przyczyni�y si� do wydania tej ksi��ki. Pierwsz� z nich i najwa�niejsz� by� Mark Dah�by, m�j ucze� i bliski przyjaciel, z kt�rym praca dawa�a mi wiele rado�ci. Sp�dzili�my wiele godzin w kawiar- niach w okolicy Berkeley, przedyskutowuj�c rozmaite zagad- nienia. Bez niego powstanie tej ksi��ki nie by�oby mo�liwe. Dzi�kuj� r�wnie� Stevenowi D. Goodmanowi, przyja- cielowi, za jego b�yskotliwe sugestie; Sue Ellis Dyer i Chriso- wi Bakerowi, kt�rzy wprowadzili poprawki edytorskie we wst�pnej wersji tej ksi��ki; Sue Davis i Laurze Shekerjian, kt�rych opinie po przeczytaniu tekstu by�y niezwykle po- mocne; Christine Cox z wydawnictwa Sn�w Lion, kt�rej nieocenione do�wiadczenie wydawcy zdecydowanie udosko- nali�o t� ksi��k�. Zdj�cia pozycji medytacyjnych i jogi �nienia na stronach 20 i 219 wykona� Antonio Riestra przy wsp�pracy Luz Ver- gara. Autork� ilustracji czakr na stronach 147 i 152 jest Monica R. Ortega. Chcia�bym podzi�kowa� wszystkim, kt�- rych tutaj nie wymieni�em, ale kt�rzy w rozmaity spos�b mi pomagali. Ksi��k� t� dedykuj� Namkahi Norbu Rinpocze, kt�ry jest moj� wielk� inspiracj� - zar�wno w tym, czego i jak ucz� innych, jak i w mojej w�asnej praktyce. PRZEDMOWA Wed�ug popularnego tybeta�skiego powiedzenia, �aby rozwia� w�tpliwo�ci na temat autentyczno�ci nauk i przeka- zu, trzeba przedstawi� lini� przekazu i jej histori�". Z tej w�a- �nie przyczyny zaczn� t� ksi��k� kr�tk� histori� mego �ycia. Urodzi�em si� wkr�tce po tym, jak moi rodzice uciekli z Tybetu przed prze�ladowaniem Chi�czyk�w. Warunki �y- cia by�y w owych czasach bardzo ci�kie, rodzice umie�cili mnie w chrze�cija�skiej szkole z internatem, kt�ra mia�a za- pewni� mi odpowiedni� opiek�. M�j ojciec by� buddyjskim lam�, a matka praktykowa�a bon. Jaki� czas p�niej ojciec zmar�. Matka ponownie wysz�a za m�� za lam� religii Bon. Oboje pragn�li, abym dorasta� w kr�gu swojej kultury, tak wi�c gdy mia�em dziesi�� lat, zabrali mnie do g��wnego klasz- toru bon w Doland�i, w Indiach, gdzie z�o�y�em mnisze �lu- bowania. Po pewnym czasie sp�dzonym w klasztorze Lopon (g��w- ny nauczyciel) Sangye Tenzin Rinpocze [Rinpocze to tytu� tybeta�skiego nauczyciela oznaczaj�cy �drogocenny klejnot" - przyp, t�um. rozpozna� mnie jako inkarnacj� Khjungtula * Poj�cia oznaczone gwiazdk� zamieszczone s� w s�owniku na ko�cu ksi��ki. Rinpocze, s�ynnego uczonego, nauczyciela, pisarza i mistrza medytacji. Khjungtul Rinpocze by� r�wnie� uznanym astro- logiem, a w zachodnim Tybecie i p�nocnych Indiach zna- nym poskramiaczem dzikich duch�w. Ceniono go r�wnie� jako lekarza posiadaj�cego magiczne umiej�tno�ci. Jednym z jego mecenas�w by� kr�l prowincji Himachal w p�noc- nych Indiach. Kr�l ten i jego �ona, kt�rzy nie mogli mie� dzieci, poprosili Khjungtula Rinpocze, aby r�wnie� ich wy- leczy�. Khjungtul Rinpocze zrobi� to, a syn, kt�ry si� w�w- czas urodzi�, pe�ni obecnie urz�d gubernatora stanu Hima- chal Pradesh. Kiedy mia�em lat trzyna�cie, m�j dobry mistrz [g��wny nauczyciel - przyp, t�um., cz�owiek wielkiej wiedzy i wiel- kiego urzeczywistnienia, przygotowywa� si� do wyg�oszenia nauk na temat jednej z najwa�niejszych i najbardziej ezote- rycznych nauk w religii bon, linii Wielkiej Doskona�o�ci (dzog- czen) z ustnego przekazu Siang Siung (Siang Siung Njin dziu*). Chocia� by�em w�wczas bardzo m�ody, m�j ojczym uda� si� do Lopona Rinpocze i zapyta� go, czy m�g�bym wzi�� udzia� w naukach, kt�re mia�y by� wyg�aszane codziennie przez trzy lata. Lopon uprzejmie zgodzi� si�, prosz�c, �ebym r�wnie� ja, jak pozostali uczniowie, kt�rzy mieli wzi�� udzia� w naukach, opowiedzia� mu sen, kt�ry mia� mi si� przy�ni� w noc poprzedzaj�c� rozpocz�cie nauk. Na tej podstawie Lopon mia� okre�li� nasz� gotowo�� do ich przyj�cia. Niekt�rzy z uczni�w nie pami�tali �adnego snu, co uzna- no za oznak� pojawiaj�cych si� przeszk�d na �cie�ce. Tym uczniom Lopon nakaza� wykonywa� odpowiednie praktyki oczyszczaj�ce, a rozpocz�cie nauk wstrzyma� do momentu, kiedy ka�dy z nich b�dzie mia� jaki� sen. Sny innych uczni�w zosta�y zinterpretowane jako wskaz�wki �wiadcz�ce o tym, �e aby przygotowa� si� do przyj�cia nauk, musz� wykony- 8 wa� okre�lone praktyki, na przyk�ad wzmacniaj�ce zwi�zki ze stra�nikami [energiami ochronnymi linii przekazu przyp, t�um. bon. Mnie si� �ni�o, �e autobus obje�d�a dooko�a dom moje- go nauczyciela, chocia� w rzeczywisto�ci nie ma tam �adnej drogi. Kierowc� autobusu by� m�j przyjaciel, a ja sta�em obok, rozdaj�c bilety ka�demu, kto wsiada� do autobusu. Biletami by�y kawa�ki papieru z napisan� tybeta�sk� liter� A. Mia�em w�wczas trzyna�cie lat, w Doland�i uczy�em si� dopiero dru- gi czy trzeci rok i nie zdawa�em sobie sprawy z tego, i� litera A ma ogromne znaczenie w naukach dzogczen. M�j nauczy- ciel nigdy nie wspomnia� mi o tym �nie, by�o to bardzo w jego stylu. Zwykle nie komentowa� tego, co by�o dobre, a ja by- �em bardzo szcz�liwy, poniewa� pozwoli� mi przychodzi� na nauki. W tradycji duchowej Tybetu sny s� cz�sto wykorzystywa- ne w�a�nie w ten spos�b - aby pom�c nauczycielowi zdecy- dowa�, czy dany ucze� jest gotowy na przyj�cia okre�lonych nauk. Chocia� wydarzenie, kt�re opisa�em powy�ej, mia�o miejsce na d�ugo przed tym, jak rozpocz��em studiowanie i praktykowanie jogi snu, zapocz�tkowa�o ono moje zainte- resowanie snami. By�em pod wielkim wra�eniem tego, jak ogromn� warto�� przywi�zuje si� do sn�w w tybeta�skiej kulturze i religii bon - cz�sto informacje pochodz�ce z pod- �wiadomo�ci maj� wi�ksze znaczenie ni� te, kt�rych dostar- cza umys� �wiadomy. Po zako�czeniu trzyletnich nauk, w kt�rych sk�ad wcho- dzi�y r�wnie� liczne odosobnienia medytacyjne ze wsp�prak- tykuj�cymi oraz odosobnienia indywidualne, wst�pi�em do klasztornej Szko�y Dialektyki. Zrealizowanie programu na- uczania, kt�ry obejmuje tradycyjne wykszta�cenie monastycz- ne, zwykle zajmuje dziewi�� do trzynastu lat. Studiowali- �my elementarne przedmioty akademickie, takie jak grama- tyka, sanskryt, poezja, astrologia i sztuka oraz przedmioty niezbyt powszechne, takie jak epistemologia, kosmologia, sutra*, tantra* i dzogczen. W trakcie kszta�cenia zetkn��em si� z wieloma naukami i przekazami na temat snu, z kt�rych najwa�niejsze oparte by�y na tekstach Siang Siung Njin Dziu, Tantry Matki oraz na naukach Shardza Rinpocze. Nauka sz�a mi nie�le, a gdy sko�czy�em dziewi�tna�cie lat, poproszono mnie, abym zacz�� uczy� innych, co te� uczy- ni�em. Mniej wi�cej w tym samym czasie napisa�em i opu- blikowa�em skr�con� biografi� Szenraba Mi�oczie, za�o�y- ciela religii bon. P�niej zosta�em rektorem Szko�y Dialektyki, kt�re to stanowisko piastowa�em przez cztery lata. Bardzo zaanga�owa�em si� w kszta�towanie i rozw�j szko�y. W 1986 roku otrzyma�em tytu� Gesze, najwy�szy stopie� naukowy w tybeta�skim systemie edukacji klasztornej. W roku 1989, na zaproszenie Wsp�lnoty Dzogczen z W�och prowadzonej przez Namkhai Norbu Rinpocze, po- jecha�em na Zach�d. Chocia� nie planowa�em naucza�, cz�on- kowie wsp�lnoty poprosili mnie o to. Pewnego dnia rozda- �em kawa�ki papieru, kt�re mia�y by� nast�pnie u�yte w czasie koncentracji medytacyjnej. Na ka�dym z nich widnia�a lite- ra A. Powr�ci� do mnie w�wczas sen sprzed pi�tnastu lat, w kt�rym rozdawa�em takie w�a�nie skrawki papieru ludziom wsiadaj�cym do autobusu. By�o to do�wiadczenie tak silne, jakby mnie kto� uderzy� obuchem w g�ow�. Pozosta�em na Zachodzie, a w 1991 roku otrzyma�em stypendium Fundacji Rockefellera na prowadzenie studi�w badawczych na Uniwersytecie Rice w Teksasie. W 1993 roku wyda�em swoj� pierwsz� ksi��k� na Zachodzie, Cuda natu- ralnego umys�u, w kt�rej stara�em si� w przyst�pny i prosty spos�b przedstawi� nauki Wielkiej Doskona�o�ci (dzogczen). W 1994 roku otrzyma�em subwencj� Narodowej Fundacji Studi�w Humanistycznych na kontynuowanie bada� nad aspektami logiki i filozofii w tradycji bon, wraz z profesor Ann� Klein, kierownikiem katedry studi�w religijnych na Uniwersytecie Rice. W ten spos�b realizowa�y si� moje naukowe zaintereso- wania, ale poniewa� praktyka jest zawsze wa�niejsza, przez ca�y ten czas intensywnie zajmowa�em si� snami i praktyk� jogi snu. Moja wiedza nie jest jedynie teoretyczna - b�d�c od wczesnego wieku pod wp�ywem do�wiadcze� sennych mo- ich nauczycieli i matki oraz pod wp�ywem nauk na temat wykorzystania sn�w w tradycji bon, zaufa�em m�dro�ci swo- ich sn�w i przez ostatnie dziesi�� lat intensywnie praktyko- wa�em (i nadal praktykuj�) jog� snu. Ka�dej nocy, k�ad�c si� do ��ka, kiedy codzienna krz�tanina dobieg�a ko�ca, od- czuwam wolno��. Czasami praktyka udaje si�, czasami nie, i b�dzie tak, dop�ki w pe�ni jej nie urzeczywistnimy. Nie- mniej jednak, niemal ka�dej nocy udaj� si� na spoczynek z za- miarem zrealizowania praktyki snu. To w�a�nie z mojego w�asnego do�wiadczenia, oraz z wymienionych powy�ej tek- st�w, pochodz� nauki zawarte w tej ksi��ce. Tybeta�ska joga snu i �nienia powsta�a z nauk, kt�re wy- g�asza�em przez kilka lat w Kalifornii i Nowym Meksyku. Zdecydowa�em si� w du�ej mierze zachowa� swobodny styl wypowiedzi, kt�ry stanowi� cz�� tych nauk. Definicje ter- min�w oznaczonych gwiazdk� mo�na znale�� w s�owniku na ko�cu ksi��ki. Joga snu jest dla mnie, tak jak dla wielu innych mistrz�w i jogin�w* tybeta�skich, g��wnym wsparciem dla praktyki. Zawsze robi�a na mnie wra�enie historia �ycia Sziardza Rin- pocze, wielkiego mistrza tybeta�skiego, kt�ry w momencie �mierci (umar� w 1934 roku) zrealizowa� praktyk� ��wietli- 11 stego cia�a" (jalus*), znak pe�nego urzeczywistnienia. W cza- sie ca�ego swego �ycia mia� wielu znakomitych uczni�w, na- pisa� wiele wa�nych tekst�w, pracuj�c dla dobra kraju, wkt�- rym mieszka�. Naprawd� trudno wyobrazi� sobie, jak kto� tak pracowity na �zewn�trznym" poziomie, odpowiedzialny za tak wiele rzeczy i projekt�w, kt�re realizowa� dla dobra innych, by� jeszcze w stanie osi�gn�� tak wielkie urzeczywist- nienie poprzez duchow� praktyk�. Sziardza Rinpocze m�g� to uczyni�, gdy� nie dzieli� dnia na pisanie, g�oszenie nauk i na praktyk�. Ca�e jego �ycie by�o praktyk� - czy siedzia� na medytacji, pisa�, naucza� czy spa�. Kiedy� napisa�, �e joga snu by�a najwa�niejsz� praktyk� na jego duchowej �cie�ce i inte- graln� cz�ci� urzeczywistnienia. R�wnie� dla naszego roz- woju praktyka ta mo�e mie� ogromne znaczenie. V Przesypiamy jedn� trzeci� naszego �ycia. Bez wzgl�du na to, co robimy, czy zajmujemy si� czym� mniej lub bardziej szlachetnym, czy jeste�my mordercami czy �wi�tymi, mni- chami czy rozpustnikami, ka�dy dzie� ko�czy si� w ten sam spos�b. Zamykamy oczy i rozpuszczamy si� w ciemno�ci. Nie boimy si� tego stanu, chocia� znika w�wczas wszystko to, co okre�lamy mianem �ja". Po kr�tkim czasie pojawiaj� si� obrazy, a wraz z nimi nasze poczucie ja�ni. Zn�w istnieje- my, w najwyra�niej nieograniczonym �wiecie snu. Ka�dej nocy uczestniczymy w tych niezg��bionych misteriach, przecho- dz�c z jednego wymiaru do�wiadczenia w drugi, zatracaj�c poczucie siebie i odnajduj�c je ponownie, a wszystko przyj- mujemy za rzecz ca�kowicie naturaln�. Budzimy si� rano i zn�w zaczynamy prowadzi� �rzeczywiste" �ycie, ale w pew- nym sensie wci�� �pimy i �nimy. Nauki powiadaj�, i� mo�e- my albo bez przerwy przebywa� w z�udnym, sennym stanie, albo przebudzi� si� na prawd�. Kiedy zaczynamy praktykowa� jog� snu i �nienia, staje- my si� cz�ci� d�ugiej linii przekazu. Zar�wno m�czy�ni, jak i kobiety przez wiele wiek�w wykonywali te same prak- tyki, musieli pokona� te same w�tpliwo�ci i przeszkody, ko- rzystaj�c z praktyk tak, jak my to robimy. Wielu wysokich 13 �am�w i zrealizowanych jogin�w uczyni�o jog� snu i �nienia swoj� g��wn� praktyk� i przez ni� w�a�nie osi�gn�o urzeczy- wistnienie. Pami�taj�c histori� linii oraz ludzi, kt�rzy po�wi�- cili ca�e swoje �ycie na urzeczywistnienie tych nauk, naszych duchowych przodk�w, kt�rzy poprzez nie przekazali nam owoce swej praktyki, mo�emy mie� g��bokie zaufanie do nauk oraz poczucie wdzi�czno�ci w stosunku do ca�ej linii. Niekt�rych tybeta�skich mistrz�w zapewne zdziwi fakt, i� udzielam nauk tradycyjnie uznanych za tajemne ludziom z Zachodu, kt�rzy nie wykonali jeszcze okre�lonych praktyk wst�pnych i kt�rzy nie posiadaj� pe�nego ich zrozumienia. To, i� uznawano te nauki za tajemne, by�o z jednej strony uznaniem ich warto�ci, a z drugiej ochron� przed os�abie- niem nauk poprzez niezrozumienie ze strony nie przygoto- wanych do nich uczni�w. Nigdy nie g�oszono ich publicznie ani nie udzielano byle komu - zarezerwowane by�y dla ludzi, kt�rzy przygotowali si� na ich otrzymanie. Praktyki te pozosta�y tak samo skuteczne i drogocenne jak niegdy�, jednak �wiat zmienia si�, wi�c pr�buj� dostosowa� si� do nowych warunk�w. Mam nadziej�, �e dzi�ki otwartemu i bez- po�redniemu przekazywaniu skutecznych nauk tradycja b�dzie lepiej zachowana i wi�cej ludzi z niej skorzysta. Niezmiernie wa�ne jest jednak to, aby szanowa� nauki - z jednej strony po to, by je lepiej chroni�, a z drugiej, aby wspiera� w ten spos�b swoj� w�asn� praktyk�. Prosz�, postarajcie si� o bezpo�redni ich przekaz od autentycznego nauczyciela. Oczywi�cie, dobrze jest przeczyta� co� na ich temat, ale znacznie lepiej otrzyma� przekaz ustny, stworzy to bowiem silniejszy zwi�zek z lini� przekazu. Poza tym na �cie�ce cz�sto pojawiaj� si� rozmaite przeszkody, kt�re bar- dzo trudno pokona� samemu. Do�wiadczony nauczyciel mo�e je rozpozna� i pom�c w ich usuni�ciu. To bardzo wa�na rzecz, o kt�rej nie nale�y zapomina�. 14 Nasze ludzkie �ycie jest niezwykle cenne. Mamy ca�kowicie sprawne i obdarzone pe�nym potencja�em cia�a i umys�y, nie- kt�rzy zapewne spotkali buddyjskich nauczycieli i otrzymali od nich nauki. Cieszymy si� r�wnie� wolno�ci�, kt�ra umo�- liwia nam pod��anie duchow� �cie�k�. Zdajemy sobie spra- w� z tego, i� praktyka jest bardzo istotna zar�wno w czasie pod��ania duchow� �cie�k�, jak i w rozwijaniu pragnienia pomagania innym. Wiemy r�wnie�, �e �ycie mija szybko, a �mier� jest nieunikniona. Niestety w codziennej bieganinie nie�atwo jest nam znale�� czas na to, aby praktykowa� tyle, ile by�my sobie tego �yczyli. Mo�e udaje nam si� wykroi� godzin� lub dwie na codzienn� medytacj�, ale wci�� ka�dego dnia pozostaj� dwadzie�cia dwie godziny, w czasie kt�rych jeste�my rozproszeni, miotani falami samsary*. Zawsze jed- nak znajdujemy czas na sen. Trzecia cz�� �ycia, kt�r� na niego przeznaczamy, mo�e by� wykorzystana na praktyk�. Ide� przewodni� niniejszej ksi��ki jest pogl�d, i� poprzez praktyk� mo�emy rozwin�� �wiadomo�� w ka�dej chwili naszego �ycia. Je�eli ten stan osi�gniemy, b�dziemy nieustan- nie do�wiadcza� wi�kszej wolno�ci i �atwo�ci przystosowy- wania si� do zmieniaj�cych si� sytuacji, mniej za� b�dziemy powodowani troskami dnia powszedniego. Zwyk�e zaj�cia i obowi�zki nie b�d� nas rozprasza�. Rozwiniemy stabiln� i bystr� przytomno�� umys�u, kt�ra pozwoli nam zr�czniej reagowa� na wszystko, co si� pojawia, tak aby by�o to z po- �ytkiem dla innych oraz dla naszej w�asnej duchowej prakty- ki. Ostatecznie osi�gniemy stan, kt�ry pozwoli nam utrzy- ma� pe�ni� �wiadomo�ci zar�wno w czasie snu, jak i w ci�gu dnia. B�dziemy w�wczas mogli tw�rczo i pozytywnie wy- korzysta� zjawisko, jakim jest sen i urzeczywistni� wiele prak- tyk w�a�nie w czasie snu. Kiedy w pe�ni rozwiniemy t� zdol- no��, odkryjemy, i� prze�ywamy �wiat (zar�wno w czasie snu, 15 jak i poza nim) z wi�ksz� swobod�, z dobrym samopoczu- ciem, z bardziej klarownym umys�em oraz ze zrozumieniem warto�ci �ycia. Przygotujemy si� r�wnie� do osi�gni�cia wy- zwolenia w stanie przej�ciowym (bardo*) po �mierci. Opisane w tej ksi��ce nauki dostarczaj� nam wiele me- tod, za pomoc� kt�rych mo�emy poprawi� jako�� codzien- nego �ycia. Jest to bez w�tpienia bardzo wa�ne, gdy� �ycie jest niezwykle istotne i warto si� potrudzi�, aby je polepszy�. Ostatecznym jednak celem praktykowania tych nauk jest doprowadzenie nas do wyzwolenia. Dlatego te� ksi��k� t� nale�y potraktowa� jako podr�cznik, jako przewodnik w praktyce jogi snu i �nienia, kt�re pochodz� z tradycji tybe- ta�skiej religii Bon i tybeta�skiej tradycji buddyjskiej. Ce- lem tych praktyk jest wykorzystanie marzenia sennego dla osi�gni�cia wyzwolenia z iluzji codziennego �ycia oraz sko- rzystanie ze snu dla przebudzenia si� z ignorancji. Aby w taki spos�b pos�u�y� si� t� ksi��k�, powiniene� otrzyma� przekaz od wykwalifikowanego nauczyciela. Potem, aby ustabilizo- wa� umys�, wykonaj praktyki uspokojenia umys�u (szine*), kt�rych opisy znale�� mo�na w cz�ci trzeciej tej ksi��ki. Kiedy poczujesz, �e jeste� na to gotowy, rozpocznij wykonywanie praktyk wst�pnych i przeznacz na nie troch� czasu, w��czaj�c je w codzienne �ycie. P�niej rozpocznij wykonywa� prakty- ki podstawowe. Nie spiesz si�. Przez ca�y czas b��dzimy w iluzji samsary. Samo przeczytanie kolejnej ksi��ki na temat duchowo�ci po to tylko, aby za chwil� o tym zapomnie�, zbyt wiele w �yciu nie zmieni. Je�eli jednak naprawd� zastosujemy te praktyki, obudzimy w sobie nasz� pierwotn� natur�, kt�ra jest o�wie- ceniem samym w sobie. Je�eli nie jeste�my w stanie pozosta� �wiadomi w czasie snu, je�eli co noc tracimy ze sob� kontakt, jak� mamy szans� 16 na to, �e pozostaniemy �wiadomi w momencie �mierci? Je�li �wchodzimy" w nasze sny i bierzemy udzia� w gierkach two- rzonych przez umys� obraz�w i traktujemy je, jakby by�y prawdziwe, nie mo�emy oczekiwa�, �e wyzwolimy si� od nich po �mierci. �eby si� dowiedzie�, jak poradzisz sobie ze �mierci�, przyjrzyj si� temu, jak do�wiadczasz snu. Aby spraw- dzi�, czy naprawd� si� przebudzi�e�, przypatrz si� temu, co prze�ywasz w czasie spania. OTRZYMYWANIE NAUK Najlepsz� postaw�, jak� mo�na przyj�� w czasie otrzymy- wania duchowych nauk, czy to w postaci ustnej, czy spisa- nych na papierze, jest �s�ucha�, wyci�ga� wnioski i do�wiad- cza�", to znaczy intelektualnie rozumie� nauki, zrozumie� znaczenie s��w, aby w ko�cu zastosowa� to w praktyce. Je�e- li przyjmie si� tak� postaw� w stosunku do nauk, proces na- uczania b�dzie przebiega� nieprzerwanie i bez przeszk�d. Je- �eli jednak odbieranie nauk zatrzyma si� na poziomie intelektualnym, mo�e to sta� si� przeszkod� na �cie�ce. Je�li chodzi o s�uchanie i otrzymywanie nauk, dobry ucze� powi- nien przypomina� pokryt� klejem �cian�: rzucane na ni� chwa- sty przyklej� si�. Z�y ucze� jest natomiast jak sucha �ciana: cokolwiek si� na ni� rzuci, wszystko opadnie na ziemi�. Kie- dy otrzymuje si� nauki, nie powinno si� ich marnowa� i tra- ci�. Ucze� powinien zachowa� je w swoim umy�le, a nast�p- nie z nimi pracowa�. Nie wype�nione zrozumieniem nauki s� jak chwasty rzucane na such� �cian� - spadaj� na ziemi� i pozostaj� w zapomnieniu. Osi�gni�cie zrozumienia znaczenia nauk przypomina w��- czenie �wiat�a w ciemnym pokoju - wszystko, co do tej pory 2 � Tybeta�ska joga snu i �nienia l / by�o ukryte, staje si� nagle jasne. Jest to do�wiadczenie �aha!", kiedy fragmenty �amig��wki wpasowuj� si� w odpowiednie miejsce i staj� si� zrozumia�e. Do�wiadczenie to r�ni si� od zwyk�ego, poj�ciowego zrozumienia; jest to co�, co napraw- d� poznali�my, a nie jedynie co�, co us�yszeli�my. Na przy- k�ad, je�li kto� opowie nam o ��tej i czerwonej poduszce, mo�emy uzyska� intelektualne zrozumienie tych dw�ch ko- lor�w. Je�li jednak znajdziemy si� w ciemnym pokoju, nie b�dziemy w stanie powiedzie�, kt�ra poduszka jest czerwo- na, a kt�ra ��ta. Zrozumienie znaczenia nauk jest jak w��- czenie �wiat�a w ciemnym pomieszczeniu -w�wczas bezpo- �rednio poznajemy oba te kolory. Nauki nie s� ju� w�wczas tylko tym, co mo�emy komu� powt�rzy� s�owami, staj� si� cz�ci� nas samych. Zastosowanie nauk w praktyce oznacza zamian� tego, co zosta�o zrozumiane konceptualnie - tego, co zosta�o przeka- zane, przemy�lane, i czemu nadali�my znaczenie - w bezpo- �rednie do�wiadczenie. Jest to proces analogiczny do smako- wania soli. Mo�na o soli m�wi�, pozna� jej sk�ad chemiczny i cechy charakterystyczne, lecz bezpo�rednie do�wiadczenie nast�puje tylko przez jej posmakowanie. Do�wiadczenia tego nie mo�na poj�� intelektualnie, ani przekaza� go s�owami. Je�eli spr�bujemy wyt�umaczy�, czym jest s�l, osobie, kt�ra nigdy jej nie spr�bowa�a, nie b�dzie ona w stanie poj��, na czym polega bezpo�rednie do�wiadczenie smakowania soli. Je�eli jednak powiemy o tym komu�, kto ju� soli zakoszto- wa�, w�wczas oboje b�dziemy wiedzie�, o czym mowa. Po- dobnie rzecz si� ma z naukami i w�a�nie w taki spos�b po- winni�my je przyjmowa�: najpierw wys�ucha� lub przeczyta�, rozwa�y� je, zrozumie� ich znaczenie, a nast�pnie odnale�� je w bezpo�rednim do�wiadczeniu. W Tybecie �wie�e sk�ry rozk�ada si� na s�o�cu i naciera 18 mas�em, aby nada� im mi�kko�ci. Praktykuj�cy buddyzm jest jak taka �wie�a sk�ra - twardy i zbity, obarczony ci�a- rem ciasnych i sztywnych pogl�d�w. Nauki (dharma*) przy- pominaj� mas�o, wcierane w sk�r� poprzez praktyk�. S�o�ce jest natomiast bezpo�rednim do�wiadczeniem. Kiedy obie te rzeczy s� zastosowane, praktykuj�cy staje si� mi�kki i podat- ny na rozw�j. Lecz mas�o jest r�wnie� przechowywane w sk�- rzanych torbach. Kiedy zostawi si� je w taki spos�b na kilka lat, sk�ra, z kt�rej zrobiona jest torba, staje si� twarda jak drewno, kt�rego nie zmi�kczy nawet tona �wie�ego mas�a. Kto�, kto przez wiele lat studiuje nauki, przyjmuj�c je jedy- nie na poziomie intelektualnym, posiadaj�c niewielkie tylko do�wiadczenie w praktyce, jest podobny do takiej zesztyw- nia�ej sk�ry. Nauki mog� zmi�kczy� tward� sk�r� ignorancji i pewnych warunk�w, ale je�li przechowuje si� je jedynie in- telektualnie, nie wprowadzaj�c ich w �ycie za pomoc� prak- tyki i nie ogrzewaj�c bezpo�rednim do�wiadczeniem, cz�o- wiek mo�e sta� si� sztywny i oci�a�y w swoim intelektualnym zrozumieniu. Nowe nauki nie zmi�kcz� go, nie przenikn� ani nie zmieni�. Musimy uwa�a� na to, aby nie przechowy- wa� nauk tylko na poziomie konceptualnego zrozumienia, aby nie sta�o si� to blokad� na drodze do m�dro�ci. Nauki nie s� bowiem pogl�dami, kt�re nale�y gromadzi�, lecz �cie�k�, kt�r� nale�y pod��a�. CZʌ� PIERWSZA ISTOTA SNU Tenzin Wangyal Rinpoche 1. SEN A RZECZYWISTO�� Wszyscy ludzie maj� sny, jednak tylko niekt�rzy je pa- mi�taj�. �nimy ju� jako niemowl�ta, przez ca�e �ycie, a� do �mierci. Ka�dej nocy wkraczamy w nieznany �wiat, czasem pozostajemy sob� lub te� stajemy si� kim� zupe�nie innym. Spotykamy si� z lud�mi, kt�rych znamy, oraz z takimi, kt�- rych nie znamy, z �yj�cymi i zmar�ymi. Latamy, poznajemy r�ne istoty, czujemy si� doskonale, �miejemy si�, jeste�my szcz�liwi, p�aczemy, odczuwamy przera�enie, czasem zmie- niamy posta�. Mimo to, i� do�wiadczenia te s� tak niezwy- k�e, nie zwracamy na nie szczeg�lnej uwagi. Wielu ludzi z Za- chodu obarczonych jest ogromnym baga�em wyobra�e� na temat snu zaczerpni�tych z teorii psychologicznych. Kiedy ci ludzie zaczynaj� bardziej interesowa� si� wykorzystaniem snu na duchowej �cie�ce, zwykle koncentruj� si� g��wnie na tre- �ci i znaczeniu sn�w, rzadko badaj�c sam� ich istot�. Zg��bia- nie natury snu doprowadza tymczasem do poznania tajem- niczych proces�w, kt�re le�� u podstaw ca�ej naszej egzystencji, a nie tylko snu. Pierwszy krok w praktyce jogi snu jest bardzo prosty - trzeba rozpozna� ogromny potencja�, jaki tkwi w wykorzy- staniu snu dla rozwoju duchowego. Sen postrzegany jest zwykle jako �nierzeczywisty", w przeciwie�stwie do �rzeczy- 23 l wistego" �ycia po obudzeniu. Nie istnieje jednak nic bardziej rzeczywistego ni� sen - trzeba bowiem zrozumie�, �e �ycie jest dok�adnie tak samo nierzeczywiste jak on. Z tego w�a- �nie powodu joga snu znajduje zastosowanie we wszystkich prze�ywanych do�wiadczeniach, zar�wno w snach, kt�re mamy w ci�gu dnia, jak i tych nocnych. � 2. JAK POWSTAJE DO�WIADCZENIE IGNORANCJA Wszystkie nasze do�wiadczenia, ze snem w��cznie, maj� swoje �r�d�o w ignorancji. W uszach ludzi Zachodu zabrzmi to zapewne zaskakuj�co, najpierw wi�c wyja�ni�, co w bud- dyzmie rozumiane jest przez ignorancj� (ma-rigpa*). W tra- dycji tybeta�skiej rozr�nia si� dwa rodzaje ignorancji -wro- dzon� i kulturow�. Wrodzona ignorancja stanowi podstaw� samsary i istnienia zwyczajnych [nieo�wieconych - przyp, t�um. ] istot. Jest to nieznajomo�� naszej prawdziwej natury i prawdziwej natury �wiata, kt�rej efektem jest uwik�anie si� w iluzje dualistycznego umys�u. Dualizm wywo�uje podzia� i dwubiegunowo��. Dzieli niepodzieln� jedno�� do�wiadczenia na to i tamto, dobre i z�e, ciebie i mnie. W oparciu o te w�a�nie konceptualne rozgrani- czenia pojawia si� rozr�nianie manifestuj�ce si� jako po��- danie rzeczy, kt�re lubimy, i niech�� do tych, kt�re si� nam nie podobaj�. Owe nawykowe reakcje sk�adaj� si� w g��wnej mierze na to, co uto�samiamy z naszym �ja". Chcemy tego, a nie tamtego, wierzymy w to, a nie w tamto, szanujemy 25 jedno, a gardzimy drugim. Pragniemy przyjemno�ci, dobre- go samopoczucia, bogactwa i s�awy, pr�bujemy za� unikn�� b�lu, biedy, wstydu i z�ego samopoczucia. Po��damy tych rzeczy dla siebie i dla tych, kt�rych kochamy i w gruncie rzeczy nie obchodz� nas specjalnie inni ludzie. Chcemy do- �wiadcza� czego� innego ni� to, co obecnie prze�ywamy, lub te� wr�cz przeciwnie - pragniemy zatrzyma� w�a�nie prze�y- wane do�wiadczenie i unikn�� nieuchronnych zmian, kt�re doprowadz� do jego przerwania. Istnieje jeszcze drugi rodzaj ignorancji, uwarunkowany kulturowo. Ma miejsce wtedy, kiedy po��dania i niech�ci staj� si� nieod��czn� cz�ci� kultury i systemem warto�ci. Hindusi wierz� na przyk�ad, �e negatywnym dzia�aniem jest jedzenie kr�w, dopuszczaj� jednak spo�ywanie wieprzowiny. Muzu�manie natomiast uwa�aj�, �e wolno je�� wo�owin�, ale zabrania si� im spo�ywa� mi�sa wieprzowego. Tybeta�- czycy jedz� oba rodzaje mi�sa. Kto wobec tego ma racj�? Hindus uwa�a, �e hindusi maj� racj�, muzu�manin my�li, �e to muzu�manie post�puj� s�usznie, a Tybeta�czycy s�dz�, �e racja jest po ich stronie. Tak r�ne przekonania powstaj� w wy- niku uprzedze� i wierze�, kt�re stanowi� cz�� kultury, nie wynikaj� za� z prawdziwej m�dro�ci. Inny przyk�ad kulturowej ignorancji mo�na znale�� w wewn�trznych sprzeczno�ciach filozofii. Istnieje wiele sys- tem�w filozoficznych, kt�re okre�la si� poprzez ich wzajem- n� niezgodno��, cz�sto nieznaczn�, subteln�. Pomimo tego, i� systemy te zosta�y stworzone z intencj� doprowadzenia istot do m�dro�ci, w rzeczywisto�ci prowadz� do ignorancji, gdy� ich zwolennicy opieraj� si� na dualistycznym rozumieniu rze-* czywisto�ci. Jest to niestety w�a�ciwo�� wszystkich system�w my�lowych, gdy� umys� konceptualny sam w sobie stanowi manifestacj� ignorancji. 26 Ignorancja kulturowa jest bezustannie rozwijana i chro- nionaan/ritradycjach r�nych narod�w. Przenika ka�dy zwy- czaj, ka�dy pogl�d i zbi�r warto�ci, stanowi�c r�wnie� istot- n� cz�� wiedzy. Zar�wno indywidualni ludzie, jak i ca�e cywilizacje przydaj� owym kulturowym przekonaniom fun- damentalnego znaczenia, tak �e w efekcie uto�samia si� je ze zdrowym rozs�dkiem lub prawem boskim. Dorastaj�c, co- raz bardziej przywi�zujemy si� do rozmaitych wierze�, partii politycznej, systemu medycznego, przekonania o tym, co jest w�a�ciwe, a co nie. Ko�czymy szko�� podstawow�, �redni� i mo�e wy�sz�, a ka�dy kolejny dyplom jest w pewnym sen- sie nagrod� za rozwini�cie bardziej wyrafinowanej ignoran- cji. Edukacja wzmacnia bowiem nawyk patrzenia na �wiat poprzez pewnego rodzaju pryzmat. Mo�emy sta� si� eksper- tami w jakiej� dziedzinie, ho�dowa� b��dnym pogl�dom, ro- zumie� je niezwykle dok�adnie, a tak�e por�wna� te w�asne z pogl�dami innych ekspert�w. Prawdopodobnie na tym w�a- �nie polega filozofia, kt�ra pozwala szczeg�owo opanowa� pewne systemy intelektualne i przekszta�ci� umys� w ostre narz�dzie analizy. Jednak dop�ki nie przeniknie si� owej wro- dzonej ignorancji, rozwija si� jedynie nabyte uprzedzenia i przekonania, a nie prawdziw� m�dro��. Ludzie przywi�zuj� si� do najdrobniejszych rzeczy - do my- d�a okre�lonej marki, do fryzury. Na wi�ksz� skal� rozwijaj� sys- temy religijne, polityczne, filozoficzne, psychologiczne i nauko- we. Nikt jednak nie rodzi si� z przekonaniem, �e z�e jest jedzenie wo�owiny lub wieprzowiny, �e jeden system filozoficzny jest lepszy od drugiego, lub �e jedna religia jest s�uszna, a druga nie. Tego trzeba si� nauczy�. Wierno�� okre�lonym warto�ciom jest rezultatem ignorancji kulturowej, ale sk�onno�� do przyjmowa- nia ograniczonych pogl�d�w pochodzi z dualizmu, kt�ry z ko- lei stanowi manifestacj� ignorancji wrodzonej. 27 Owe wzorce my�lowe i schematy zachowa� wyp�ywaj�ce z ignorancji nie s� jednak takie z�e, one po prostu istniej� i przejawiaj� si� w okre�lony spos�b. Przywi�zanie mo�e do- prowadzi� do wojny lub te� mo�e zamanifestowa� si� w po- staci u�ytecznej technologii czy sztuki, kt�ra ma zbawienny wp�yw na �wiat. Dop�ki nie osi�gniemy o�wiecenia, b�dzie- my uczestniczy� w tym dualizmie i jest to ca�kowicie nor- malne. Tybeta�skie powiedzenie m�wi: �Kiedy masz cia�o os�a, ciesz si� smakiem trawy". Innymi s�owy, powinni�my wysoko ceni� i cieszy� si� tym �yciem, poniewa�, z jednej strony, ma ono samo w sobie ogromne znaczenie i jest nie- zwykle cenne, a z drugiej dlatego, �e jest ono �yciem, kt�re prowadzimy. Je�eli nie b�dziemy ostro�ni, mo�emy nawet nauki bud- dyjskie wykorzysta� dla podtrzymania w�asnej ignorancji. Kto� b��dnie pojmuj�cy buddyjskie nauki mo�e powiedzie�, �e nie warto d��y� do otrzymania wysokiego stopnia nauko- wego lub przestrzega� diety, �e ignorancja jest czym� nega- tywnym, albo �e normalne �ycie jest jedynie samsaryczn� g�u- pot� i dlatego nie warto o nie zabiega�. Zupe�nie nie o to jednak chodzi. Ignorancja jest zwyczajnym zaciemnieniem �wiadomo�ci, a przywi�zywanie si� do niej lub jej odpycha- nie to granie w t� sam�, star� gr� dualizmu, rozgrywaj�c� si� w jej �wiecie - ignorancji. Poniewa� jako wrodzona przenika wszystkie aspekty �ycia, nawet buddyjskie nauki musz� ope- rowa� na poziomie dualizmu - na przyk�ad wzmacniaj�c przy- wi�zanie do dzia�a� pozytywnych i niech�� do negatywnych - w paradoksalny spos�b wykorzystuj�c dualizm ignorancji w celu jej przezwyci�enia. Jak subtelne musi sta� si� nasze zrozumienie i jak�e �atwo mo�emy pob��dzi�! Dlatego w�a- �nie praktykowanie nauk jest tak potrzebne - trzeba bowiem zdoby� bezpo�rednie do�wiadczenie, a nie rozwija� kolejny 28 stem my�lowy, kt�ry b�dziemy zg��bia� i kt�rego b�dzie- my zmuszeni broni�. Kiedy rzeczy obserwuje si� z wy�szej perspektywy, r�nice mi�dzy nimi zacieraj� si�. Z perspekty- wy niedualistycznej m�dro�ci nie istniej� ani rzeczy wa�ne, ani niewa�ne. DZIA�ANIE I JEGO SKUTKI KARMA I JEJ �LADY Kultura, w jakiej �yjemy, warunkuje nasze �ycie, ale nasio- na owego uwarunkowania nosimy z sob� wsz�dzie, gdziekol- wiek pod��amy. Wszystko, co nas niepokoi, znajduje si� w gruncie rzeczy w naszym w�asnym umy�le. Zwykle jednak win� za w�asne zmartwienia obarczamy ludzi, kt�rzy nas ota- czaj� lub okre�lon� sytuacj� i jeste�my �wi�cie przekonani, �e je�eli byliby�my w stanie zmieni� warunki, w jakich si� znale�- li�my, byliby�my nareszcie szcz�liwi. Jednak sytuacja, w ja- kiej przebywamy, stanowi jedynie drugorz�dn� przyczyn� na- szego cierpienia. G��wnym powodem jest wrodzona ignorancja i wynikaj�ce z niej pragnienie, aby rzeczy by�y inne, ni� s�. By� mo�e niekt�rzy z nas zdecydowali si� uciec od streso- gennego miasta gdzie� nad morze czy w g�ry, lub te� porzu- ci� trudno�ci zwi�zane z �yciem w samotno�ci na rzecz miej- skich atrakcji. Owa zmiana mo�e by� przyjemna, gdy� zmienili�my drugorz�dn� przyczyn� cierpienia, co da�o nam chwilowe poczucie zadowolenia. Nie na d�ugo jednak. �r�- d�o naszego niezadowolenia przenosi si� bowiem wraz z nami do nowego domu, z niego za� wyrastaj� nowe frustracje. Wkr�tce zn�w poch�ania nas wir nadziei i obaw. Niekt�rzy ludzie my�l�, �e gdyby mieli wi�cej pieni�dzy, bardziej kochaj�cego partnera, pi�kniejsze cia�o, lepsz� prac� 29 , czy wykszta�cenie, byliby wreszcie szcz�liwi. Wkr�tce zdaj� sobie jednak spraw� z tego, �e nie jest to takie proste. Boga- cze r�wnie� cierpi�, nowy partner i tak w jaki� spos�b nas rozczaruje, cia�o si� zestarzeje, a nowa praca b�dzie stawa�a si� coraz mniej ciekawa. Kiedy wychodzimy z za�o�enia, i� roz- wi�zanie naszego nieszcz�cia mo�emy znale�� w zewn�trz- nym �wiecie, b�dziemy zaspokaja� w�asne pragnienia tylko tymczasowo. Nie zdaj�c sobie zwykle z tego sprawy, miota- my si� we wszystkie strony kierowani po��daniem, wci�� niespokojni i niezadowoleni. Nasza karma rz�dzi naszym �yciem, bez przerwy te� zasiewamy nasiona przysz�ej karmy. Taki spos�b post�powania nie tylko odrywa nas od �cie�ki duchowej, ale r�wnie� uniemo�liwia odnalezienie zadowo- lenia i szcz�cia w codziennym �yciu. Dop�ki identyfikujemy si� z pragnieniami i niech�ci� nie- ustannie poruszaj�cego si� umys�u, stwarzamy negatywne uczucia, kt�re rodz� si� pomi�dzy tym, co jest, a tym, co chcieliby�my, �eby by�o. Wywo�ane przez te emocje dzia�a- nia, kt�re obejmuj� niemal wszystko, co robimy w �yciu, pozostawiaj� karmiczne �lady. ANNA* oznacza dzia�anie. �lady karmiczne* s� przecho- wywanymi w �wiadomo�ci rezultatami dzia�a�, kt�re z kolei wp�ywaj� na przysz�o��. Po cz�ci zrozumie� je mo�na na podstawie tego, co na Zachodzie zwane jest tendencjami pod�wiadomo�ci. S� to sk�onno�ci, wzorce post�powania i my�lenia, g��boko zakorzenione reakcje dzia�ania, nawyko- we konceptualizacje. Narzucaj� nam one okre�lone reakcje emocjonalne na pewne sytuacje, nasze pojmowanie intelek- tualne, w�a�ciwe nam nawyki emocjonalne i pewn� intelek- tualn� aktywno��. Tworz� i warunkuj� ka�d� reakcj� na wszystkie aspekty do�wiadczenia. Oto przyk�ad dzia�ania prawa karmy (ten sam mechanizm 30 l funkcjonuje r�wnie� na najbardziej subtelnych i najg��bszych poziomach do�wiadczania): Pewien m�czyzna dorasta w ro- dzinie, kt�rej cz�onkowie bardzo si� ze sob� k��cili. Potem, trzydzie�ci lub czterdzie�ci lat po opuszczeniu rodzinnego domu, idzie ulic� i mija kamienic�, z kt�rej dochodz� od- g�osy k��tni. Tej nocy �ni mu si�, �e wdaje si� w k��tni� z �o- n�. Budzi si� rano z uczuciem smutku i rezygnacji. Zauwa�a to partnerka � reaguje na ten nastr�j, co pog��bia jego irytacj�. Ten ci�g do�wiadcze� jest przyk�adem dzia�ania �lad�w karmicznych. W m�odo�ci cz�owiek ten reagowa� na domo- we k��tnie strachem, gniewem i b�lem, czu� do nich odraz�. Owa niech�� do k��tni by�a normaln� reakcj�, kt�ra pozo- stawi�a �lad w jego umy�le. Kilkadziesi�t lat p�niej przecho- dzi obok kamienicy i s�yszy odg�osy k��tni - jest to �w dru- gorz�dny warunek, kt�ry pobudza �lad karmiczny, co z kolei uzewn�trznia si� w postaci snu kolejnej nocy. We �nie cz�owiek ten reaguje na irytacj� partnerki gnie- wem i cierpieniem. Reakcj� t� wywo�uj� �lady karmiczne, nagromadzone w �wiadomo�ci w dzieci�stwie i prawdopo- dobnie wielokrotnie wzmacniane. Kiedy we �nie jego part- nerka - kt�ra oczywi�cie stanowi w pe�ni projekcj� umys�u tego cz�owieka - irytuje go, jego reakcj� jest niech�� - do- k�adnie tak, jak w dzieci�stwie. Niech��, jak� odczuwa we �nie, jest nowym dzia�aniem, kt�re zasiewa nowe nasiona. Kiedy budzi si�, zachowuje owe negatywne uczucia stano- wi�ce owoce wcze�niejszej karmy i jest nieprzychylnie nasta- wiony do swojej partnerki. Aby skomplikowa� spraw� jesz- cze bardziej, partnerka reaguje w oparciu o swoje w�asne karmiczne uwarunkowania i nawykowe tendencje - by� mo�e staje si� zaci�ta, zrezygnowana, skruszona lub przyjmuje po- staw� s�u�alcz�, na co m�� ponownie reaguje w spos�b nega- tywny, zasiewaj�c kolejne karmiczne nasiona. 31 Ka�da reakcja na jak�kolwiek sytuacj� - zewn�trzn� czy rozgrywaj�c� si� wewn�trz nas, w czasie snu czy po przebu- dzeniu - kt�ra wyrasta z po��dania i niech�ci, zostawia �lady w umy�le. Karma narzuca okre�lone reakcje, kt�re z kolei zasiewaj� nast�pne nasiona karmiczne, kt�re p�niej wywo- �uj� reakcje i tak dalej. W taki w�a�nie spos�b prawo karmy samo siebie nap�dza. To w�a�nie nazywa si� ko�em samsary, nieprzerwanym cyklem dzia�a� i reakcji. Chocia� wy�ej opisany przyk�ad dotyczy karmy na po- ziomie psychologicznym, okre�la ona ka�dy wymiar do�wiad- czenia. Kszta�tuje zjawiska emocjonalne i umys�owe, postrze- ganie i spos�b rozumienia rzeczywisto�ci, funkcjonowanie cia�a oraz mechanizm przyczyny i skutku, kt�re ��dz� �wia- tem zewn�trznym. Ka�dy aspekt do�wiadczenia, od najdrob- niejszego do najwi�kszego, jest powodowany karm�. �lady karmiczne pozostawione w umy�le przypominaj� nasiona i jak one potrzebuj� okre�lonych warunk�w, aby si� rozwin��. Tak jak nasiono potrzebuje odpowiedniego po��- czenia wilgoci, �wiat�a, nawoz�w i temperatury, aby mog�o wykie�kowa� i wyrosn��, tak samo �lady karmiczne uwidacz- niaj� si� wtedy, kiedy pojawia si� okre�lona sytuacja. Elementy sytuacji, kt�ra wywo�uje zamanifestowanie si� karmy, okre- �la si� mianem drugorz�dnych przyczyn i warunk�w. Je�eli potraktujemy prawo karmy jako proces przyczyny i skutku, zrozumiemy, �e wyb�r reakcji na okre�lon� sytu- acj� - czy jest to sytuacja zewn�trzna, czy stan wewn�trzny - zawsze niesie za sob� pewne konsekwencje. Kiedy naprawd� zrozumiemy to, �e ka�dy �lad karmiczny stanowi nasienie kolejnego karmicznie uwarunkowanego dzia�ania, b�dziemy mogli wykorzysta� to zrozumienie w celu unikania negatyw- no�ci i dla stworzenia warunk�w, kt�re w spos�b pozytyw- ny ukierunkuj� nasze �ycie. Mo�emy te�, je�li oczywi�cie 32 wiemy, jak to robi�, pozwoli� emocji samej si� wyzwoli� w momencie, kiedy si� pojawia. W takim wypadku nie two- rzy si� �adna nowa karma. KARMA NEGATYWNA Je�eli reagujemy na sytuacj� negatywnym uczuciem, �lad pozostawiony w umy�le w ko�cu dojrzeje i negatywnie wp�y- nie na jak�� sytuacj� w �yciu. Na przyk�ad kiedy kto� si� na nas z�o�ci, a my na ten gniew odpowiadamy gniewem, pozo- stawiamy w umy�le �lad, kt�ry sprawi, �e najprawdopodob- niej gniew pojawi si� w nas ponownie, co wi�cej - nale�y si� spodziewa�, i� wkr�tce napotkamy drugorz�dne sytuacje, kt�re wywo�aj� ten nasz nawykowy gniew. �w mechanizm �atwo zaobserwowa� na przyk�adzie osoby, kt�ra nosi w so- bie pok�ady gniewu. Gniewni ludzie bez przerwy napotykaj� sytuacje, kt�re wydaj� si� usprawiedliwia� ich gniew, pod- czas gdy ci, kt�rzy maj� w sobie mniej gniewu, nie stykaj� si� z takimi sytuacjami. Zewn�trzne okoliczno�ci mog� by� po- dobne, ale odmienne sk�onno�ci karmiczne tworz� inne su- biektywne �wiaty. Je�eli emocja wyra�ana jest gwa�townie, mo�e wywo�a� silne rezultaty i reakcje. Gniew mo�e doprowadzi� do walki lub innego niszcz�cego dzia�ania, do fizycznego lub emocjo- nalnego krzywdzenia innych. Nie dotyczy to oczywi�cie je- dynie gniewu - niekontrolowany strach mo�e r�wnie� spo- wodowa� ogromny stres u osoby, kt�ra go odczuwa, mo�e zrazi� j� do innych i tak dalej. Nietrudno zauwa�y�, jak �a- two mo�e to pozostawi� w umy�le negatywne �lady, kt�re z kolei wp�yn� negatywnie na przysz�o��. Je�li t�umimy w sobie jakie� uczucie, negatywny jego �lad 3 � Tybeta�ska joga snu i �nienia wci�� pozostaje. Duszenie w sobie emocji jest manifestacj� niech�ci. Polega na zag�uszaniu czego� we w�asnym wn�trzu,, co zobrazowa� mo�na przez po�o�enie czego� w pokoju i za- mkni�cie drzwi na klucz, wpychanie cz�ci w�asnego do�wiad- czenia w ciemne miejsce, gdzie ca�y czas czeka, najprawdo- podobniej wrogo usposobione, a� odpowiednia drugorz�dna przyczyna wywo�a to na zewn�trz. W�wczas manifestuje si� na wiele sposob�w. Je�eli na przyk�ad t�umimy w sobie za- zdro�� o innych ludzi, mo�e to w ko�cu uwidoczni� si� w po- staci nag�ego wybuchu negatywnych emocji lub jako przy- kre os�dzanie tych, o kt�rych jeste�my zazdro�ni, nawet je�li sami przed sob� udajemy, �e owa zazdro�� nie istnieje. Os�- dzanie innych w umy�le jest r�wnie� dzia�aniem opartym na niech�ci, kt�re tworzy negatywne nasiona KARMA POZYTYWNA Zamiast owych negatywnych reakcji - pod��ania za sk�on- no�ciami karmicznymi lub t�umienia ich w sobie - mo�emy wykorzysta� odpowiedni moment, aby zatrzyma� si�, poro- zumie� ze sob� i wybra� inne wyj�cie, a mianowicie wywo�a� antidotum na nasze negatywne uczucie. Je�eli kto� jest na nas w�ciek�y i w nas r�wnie� pojawia si� gniew, lekarstwem b�dzie wsp�czucie. Wzbudzaj�c je w sobie, mo�emy na po- cz�tku odczuwa� je jako co� wymuszonego i nieautentyczne- go. Je�li jednak zdamy sobie spraw� z tego, i� osoba, kt�ra stanowi obiekt naszej irytacji, jest popychana przez swoje w�asne uwarunkowania i �e cierpi, przebywaj�c w bardzo ograniczonym stanie �wiadomo�ci, b�d�c w pu�apce swojej w�asnej negatywnej karmy, poczujemy odrobin� wsp�czu- cia i mo�emy w ten spos�b zacz�� uwalnia� si� od w�asnych 34 negatywnych reakcji. Kiedy tak uczynimy, zaczniemy w spo- s�b pozytywny kszta�towa� swoj� przysz�o��. Owa nawykowa reakcja, wci�� oczywi�cie oparta na pra- gnieniu - tym razem wykonywania pozytywnych dzia�a�, pragnieniu spokoju lub duchowego rozwoju - wywo�uje pozytywny �lad karmiczny. Zasiali�my bowiem nasiona wsp�- czucia. Nast�pnym razem prawdopodobie�stwo, �e na gniew odpowiemy wsp�czuciem, kt�re jest zreszt� o wiele przy- jemniejszym i bardziej przestronnym uczuciem ni� ciasny, asekurancki gniew, b�dzie troch� wi�ksze. W ten spos�b �wiczenie pozytywnych dzia�a� stopniowo zmienia nasze re- akcje na �wiat, co z kolei sprawia, i� na przyk�ad z jednej strony odczuwamy mniej gniewu, a z drugiej na zewn�trz rzadziej si� z nim spotykamy. Je�eli b�dziemy kontynuowa� t� praktyk�, wsp�czucie b�dzie si� w ko�cu pojawia� w spo- s�b spontaniczny, bez wysi�ku. Korzystaj�c ze zrozumienia dzia�ania prawa karmy, mo�emy tak wykszta�ci� w�asny umys�, aby wykorzysta� wszystkie, nawet najbardziej osobi- ste i kr�tkotrwa�e do�wiadczenia i sny do duchowego roz- woju. WYZWALANIE EMOCJI Najlepsz� reakcj� na negatywn� emocj� jest pozwoli�, aby emocja ta sama si� wyzwoli�a. Aby to uczyni�, musimy po- zosta� w niedualnej �wiadomo�ci, stanie wolnym od po��- dania i niech�ci. Negatywna emocja przep�ywa w�wczas przez nas jak ptak przelatuj�cy przez otwart� przestrze�, nie pozo- stawiaj�c �adnego �ladu - pojawia si�, a nast�pnie sponta- nicznie rozp�ywa w pustce. W takim przypadku karmiczne ziarno manifestuje si� 35 w postaci emocji, my�li, doznania cielesnego czy bod�ca do okre�lonego zachowania, ale poniewa� reakcja, kt�r� ono wywo�uje, pozbawiona jest po��dania i niech�ci, nie powo- duje zasiania nasion przysz�ej karmy. Za ka�dym razem, kie- dy na przyk�ad pojawia si� zawi��, a my, nie zostaj�c przez ni� z�apani ani nie pr�buj�c jej t�umi�, pozwalamy, aby roz- pu�ci�a si� w �wiadomo�ci, si�a karmicznej tendencji do za- wi�ci znacznie os�abnie. Nie podejmujmy bowiem �adnego dzia�ania, aby j� wzmocni�. Wyzwalanie emocji odcina w ten spos�b karm� u samego jej korzenia. To tak, jakby�my spali- li karmiczne nasiona, zanim nadarzy si� mo�liwo��, aby wy- ros�y w postaci problem�w. W tym momencie wielu z was nasunie si� zapewne nast�- puj�ce pytanie: dlaczego lepiej wyzwala� emocje, a nie reago- wa� na nie, wytwarzaj�c pozytywn� karm�? Odpowied� na nie brzmi nast�puj�co -wszystkie �lady karmiczne zniewalaj� nas w jaki� spos�b, zamykaj� nas w obr�bie pewnych ograni- czaj�cych to�samo�ci. Celem buddyjskiej �cie�ki jest za� ca�ko- wite wyzwolenie z wszelkiego uwarunkowania. Nie oznacza to jednak, �e kiedy osi�ga si� wyzwolenie, pozytywne w�a�ci- wo�ci, takie jak na przyk�ad wsp�czucie, zanikaj�. Rzecz wy- gl�da zupe�nie inaczej. Je�eli nie powoduj� ju� nami karmicz- ne sk�onno�ci, mo�emy wyra�nie zobaczy� sytuacj�, w jakiej si� znajdujemy i zareagowa� na ni� w spos�b spontaniczny i jak najbardziej odpowiedni, nie jeste�my za� prowadzeni w jed- nym czy drugim kierunku przez nasz� karm�. Wzgl�dne wsp�- czucie, kt�re powstaje z pozytywnych tendencji karmicznych jest bardzo dobre, ale lepsze od niego jest absolutne wsp�czu- cie, kt�re bez wysi�ku i w spos�b ca�kowicie doskona�y poja- wia si� w cz�owieku, kt�ry wyzwoli� si� z karmicznego uwa- runkowania. Jest to uczucie bardziej nieograniczone, rozprzestrzeniaj�ce si�, owocne i wolne od iluzji dualizmu. 36 Chocia� najlepsz� reakcj� na negatywne emocje jest pozwa- lanie, aby uczucia te same si� wyzwoli�y, bardzo trudno jest wcieli� to w �ycie wtedy, kiedy nasza praktyka jest niestabilna i niedoskona�a. Ale bez wzgl�du na to, na jakim poziomie duchowego rozwoju obecnie si� znajdujemy, ka�dy z nas mo�e powzi�� nast�puj�c� decyzj�: kiedy pojawi si� negatywne uczu- cie, zatrzymamy si� na chwil� przed zareagowaniem na nie, przyjrzymy si� dok�adnie sobie i sytuacji, po czym zr�cznie wybierzemy najlepsz� z mo�liwych opcji reakcji. Wykorzystu- j�c proces my�lowy, mo�emy te� nauczy� si� st�pia� ostrze wywo�anego przez karm� bod�ca, os�abi� si�� karmicznych nawyk�w. Kiedy ogarnie nas kt�re� z negatywnych uczu�, musimy sobie przypomnie�, �e uczucie, kt�rego do�wiadcza- my, jest po prostu urzeczywistnieniem dawnych �lad�w kar- micznych. W�wczas b�dziemy w stanie rozlu�ni� nasz� iden- tyfikacj� z okre�lonym uczuciem lub punktem widzenia i pozby� si� ch�ci bronienia naszego stanowiska. Kiedy w�ze� emocji troch� si� rozlu�ni, identyfikacja z uczuciem r�wnie� os�abnie i stanie si� bardziej otwarta. B�dziemy w�wczas mo- gli wybra� bardziej pozytywn� reakcj� na zaistnia�� sytuacj�, zasiewaj�c w ten spos�b nasiona pozytywnej karmy. I zno- wu - bardzo wa�ne jest, aby czyni� to, nie t�umi�c powsta�ej emocji. Wywo�uj�c wsp�czucie, powinni�my by� rozlu�nie- ni, a nie pr�bowa� z ca�ych si� zag�uszy� negatywne uczucie, staraj�c si� przy tym na si�� wytworzy� dobre my�li. Efekty praktyki duchowej widoczne s� nie tylko w jakiej� nieokre�lonej przysz�o�ci lub w nast�pnym �yciu. �wicz�c samych siebie w pozytywnych reakcjach na okre�lone sytu- acje, zmieniamy w�asne �lady karmiczne i rozwijamy w�a�ci- wo�ci, kt�rych efektem b�d� pozytywne zmiany w �yciu, kt�re prowadzimy obecnie. Wiedz�c, �e ka�de, nawet naj- mniejsze i najbardziej osobiste do�wiadczenie przynosi rezul- 37 tat, mo�emy wykorzysta� to zrozumienie i zmieni� zar�wno swoje �ycie, jak i swoje sny. ZAS�ONY �WIADOMO�CI Siady karmiczne pozostaj� w naszej psychice jako pozo- sta�o�ci dzia�a� wykonywanych przy udziale po��dania i nie- ch�ci. S� to zas�ony �wiadomo�ci, przechowywane w pod- stawowej �wiadomo�ci cz�owieka, w kunzhi namshe [wym. kunszi namszie]. Chocia� zwykle m�wi si� o niej jako o pew- nego rodzaju zbiorniku, kunszi namsze jest w gruncie rzeczy odpowiednikiem zas�on �wiadomo�ci - kiedy nie ma zas�on, nie ma te� kunszi namsze. Nie jest rzecz� ani miejscem, ale si�� nap�dow�, kt�ra stanowi podstaw� struktury dualistycz- nego do�wiadczenia. Jest tak nienamacalna jak zbi�r przy- zwyczaje� i tak silna jak nawyki, kt�re sprawiaj�, i� j�zyk staje si� zrozumia�y, formy zamieniaj� si� w przedmioty, a ist- nienie wydaje nam si� czym� bardzo znacz�cym, czym�, czym mo�emy sterowa� i rozumie�. Kunszi namsze cz�sto przyr�wnuje si� do magazynu, kt�- rego nie mo�na zniszczy�. Mo�emy j� traktowa� jako prze- chowalni� rozmaitych wzorc�w i schemat�w zachowa�. Jest to podstawa do�wiadczenia, na kt�r� w mniejszym lub wi�k- szym stopniu wp�ywa ka�de dzia�anie, kt�re wykonuje- my cia�em i umys�em, fizycznie i mentalnie. Tak d�ugo, jak w umy�le istniej� nawykowe sk�onno�ci i tendencje, kunszi namsze r�wnie� istnieje. Kiedy cz�owiek umiera i cia�o roz- pada si�, kunszi namsze nie ginie wraz z nim - �lady karmicz- ne nadal trwaj� w �wiadomo�ci umys�u, a� zostan� ca�kiem oczyszczone. Kiedy to nast�pi, kunszi namsze przestaje ist-