6690
Szczegóły |
Tytuł |
6690 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6690 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6690 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6690 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
TYBETA�SKA JOGA
SNU i �NIENIA
W serii
��cie�ka ku o�wieceniu"
ukaza�y si�:
Dalajlama
DROGA DO WOLNO�CI
Dalajlama
PRZEBUDZANIE UMYS�U,
ROZ�WIETLANIE SERCA
Dalajlama
RADO�� �YCIA I UMIERANIA W POKOJU
WANGY/U
RINPOCZE
PRZE�O�Y�A JOANNA GRABIAK
TYBETA�SKA JOGA
SNU i SNIENIA
DOM WYDAWNICZY REDIS
POZNA� 1999
Tytu� orygina�u
The Ttbetan Yogas ofDream and Sleef
Copyright � 1998 by Tenzin Wangyal
All rights resened
Copyright � for the Polish edition by
REBIS Publishing House Ltd.,
Pozna� 1999
Redaktor serii
Jacek Kryg
Redakcja merytoryczna
Maciej Magura G�ralski
Muzeum Azji i Pacyfiku
T
Redaktor
Roman B�k
Opracowanie graficzne
Krzysztof Kwiatkowski
Portret autora
na ok�adce
Instytut Ligmincha
P. O. Box 1892
Charlottesville
VA 22 903 USA
Wydanie I
ISBN 83-7120-721-2
Dom Wydawniczy REBIS Sp. z O. O.
ul. �migrodzka 41/49, 60-171 Pozna�
tel. 867-47-08, 867-81-40; fax 867-37-74
Sk�ad ZAELS
'Gda�sk, tel. /fax (0-58) 347-64-44
Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza
im. W. L. Anczyca S. A., Krak�w. Zam. 886/99
PODZI�KOWANIA
Chcia�bym podzi�kowa� osobom, kt�re przyczyni�y si�
do wydania tej ksi��ki. Pierwsz� z nich i najwa�niejsz� by�
Mark Dah�by, m�j ucze� i bliski przyjaciel, z kt�rym praca
dawa�a mi wiele rado�ci. Sp�dzili�my wiele godzin w kawiar-
niach w okolicy Berkeley, przedyskutowuj�c rozmaite zagad-
nienia. Bez niego powstanie tej ksi��ki nie by�oby mo�liwe.
Dzi�kuj� r�wnie� Stevenowi D. Goodmanowi, przyja-
cielowi, za jego b�yskotliwe sugestie; Sue Ellis Dyer i Chriso-
wi Bakerowi, kt�rzy wprowadzili poprawki edytorskie we
wst�pnej wersji tej ksi��ki; Sue Davis i Laurze Shekerjian,
kt�rych opinie po przeczytaniu tekstu by�y niezwykle po-
mocne; Christine Cox z wydawnictwa Sn�w Lion, kt�rej
nieocenione do�wiadczenie wydawcy zdecydowanie udosko-
nali�o t� ksi��k�.
Zdj�cia pozycji medytacyjnych i jogi �nienia na stronach
20 i 219 wykona� Antonio Riestra przy wsp�pracy Luz Ver-
gara. Autork� ilustracji czakr na stronach 147 i 152 jest
Monica R. Ortega. Chcia�bym podzi�kowa� wszystkim, kt�-
rych tutaj nie wymieni�em, ale kt�rzy w rozmaity spos�b mi
pomagali.
Ksi��k� t� dedykuj� Namkahi Norbu Rinpocze, kt�ry jest moj�
wielk� inspiracj� - zar�wno w tym, czego i jak ucz� innych, jak
i w mojej w�asnej praktyce.
PRZEDMOWA
Wed�ug popularnego tybeta�skiego powiedzenia, �aby
rozwia� w�tpliwo�ci na temat autentyczno�ci nauk i przeka-
zu, trzeba przedstawi� lini� przekazu i jej histori�". Z tej w�a-
�nie przyczyny zaczn� t� ksi��k� kr�tk� histori� mego �ycia.
Urodzi�em si� wkr�tce po tym, jak moi rodzice uciekli
z Tybetu przed prze�ladowaniem Chi�czyk�w. Warunki �y-
cia by�y w owych czasach bardzo ci�kie, rodzice umie�cili
mnie w chrze�cija�skiej szkole z internatem, kt�ra mia�a za-
pewni� mi odpowiedni� opiek�. M�j ojciec by� buddyjskim
lam�, a matka praktykowa�a bon. Jaki� czas p�niej ojciec
zmar�. Matka ponownie wysz�a za m�� za lam� religii Bon.
Oboje pragn�li, abym dorasta� w kr�gu swojej kultury, tak
wi�c gdy mia�em dziesi�� lat, zabrali mnie do g��wnego klasz-
toru bon w Doland�i, w Indiach, gdzie z�o�y�em mnisze �lu-
bowania.
Po pewnym czasie sp�dzonym w klasztorze Lopon (g��w-
ny nauczyciel) Sangye Tenzin Rinpocze [Rinpocze to tytu�
tybeta�skiego nauczyciela oznaczaj�cy �drogocenny klejnot" -
przyp, t�um. rozpozna� mnie jako inkarnacj� Khjungtula
* Poj�cia oznaczone gwiazdk� zamieszczone s� w s�owniku na ko�cu
ksi��ki.
Rinpocze, s�ynnego uczonego, nauczyciela, pisarza i mistrza
medytacji. Khjungtul Rinpocze by� r�wnie� uznanym astro-
logiem, a w zachodnim Tybecie i p�nocnych Indiach zna-
nym poskramiaczem dzikich duch�w. Ceniono go r�wnie�
jako lekarza posiadaj�cego magiczne umiej�tno�ci. Jednym
z jego mecenas�w by� kr�l prowincji Himachal w p�noc-
nych Indiach. Kr�l ten i jego �ona, kt�rzy nie mogli mie�
dzieci, poprosili Khjungtula Rinpocze, aby r�wnie� ich wy-
leczy�. Khjungtul Rinpocze zrobi� to, a syn, kt�ry si� w�w-
czas urodzi�, pe�ni obecnie urz�d gubernatora stanu Hima-
chal Pradesh.
Kiedy mia�em lat trzyna�cie, m�j dobry mistrz [g��wny
nauczyciel - przyp, t�um., cz�owiek wielkiej wiedzy i wiel-
kiego urzeczywistnienia, przygotowywa� si� do wyg�oszenia
nauk na temat jednej z najwa�niejszych i najbardziej ezote-
rycznych nauk w religii bon, linii Wielkiej Doskona�o�ci (dzog-
czen) z ustnego przekazu Siang Siung (Siang Siung Njin
dziu*). Chocia� by�em w�wczas bardzo m�ody, m�j ojczym
uda� si� do Lopona Rinpocze i zapyta� go, czy m�g�bym wzi��
udzia� w naukach, kt�re mia�y by� wyg�aszane codziennie
przez trzy lata. Lopon uprzejmie zgodzi� si�, prosz�c, �ebym
r�wnie� ja, jak pozostali uczniowie, kt�rzy mieli wzi�� udzia�
w naukach, opowiedzia� mu sen, kt�ry mia� mi si� przy�ni�
w noc poprzedzaj�c� rozpocz�cie nauk. Na tej podstawie
Lopon mia� okre�li� nasz� gotowo�� do ich przyj�cia.
Niekt�rzy z uczni�w nie pami�tali �adnego snu, co uzna-
no za oznak� pojawiaj�cych si� przeszk�d na �cie�ce. Tym
uczniom Lopon nakaza� wykonywa� odpowiednie praktyki
oczyszczaj�ce, a rozpocz�cie nauk wstrzyma� do momentu,
kiedy ka�dy z nich b�dzie mia� jaki� sen. Sny innych uczni�w
zosta�y zinterpretowane jako wskaz�wki �wiadcz�ce o tym,
�e aby przygotowa� si� do przyj�cia nauk, musz� wykony-
8
wa� okre�lone praktyki, na przyk�ad wzmacniaj�ce zwi�zki
ze stra�nikami [energiami ochronnymi linii przekazu przyp,
t�um. bon.
Mnie si� �ni�o, �e autobus obje�d�a dooko�a dom moje-
go nauczyciela, chocia� w rzeczywisto�ci nie ma tam �adnej
drogi. Kierowc� autobusu by� m�j przyjaciel, a ja sta�em obok,
rozdaj�c bilety ka�demu, kto wsiada� do autobusu. Biletami
by�y kawa�ki papieru z napisan� tybeta�sk� liter� A. Mia�em
w�wczas trzyna�cie lat, w Doland�i uczy�em si� dopiero dru-
gi czy trzeci rok i nie zdawa�em sobie sprawy z tego, i� litera
A ma ogromne znaczenie w naukach dzogczen. M�j nauczy-
ciel nigdy nie wspomnia� mi o tym �nie, by�o to bardzo w jego
stylu. Zwykle nie komentowa� tego, co by�o dobre, a ja by-
�em bardzo szcz�liwy, poniewa� pozwoli� mi przychodzi�
na nauki.
W tradycji duchowej Tybetu sny s� cz�sto wykorzystywa-
ne w�a�nie w ten spos�b - aby pom�c nauczycielowi zdecy-
dowa�, czy dany ucze� jest gotowy na przyj�cia okre�lonych
nauk. Chocia� wydarzenie, kt�re opisa�em powy�ej, mia�o
miejsce na d�ugo przed tym, jak rozpocz��em studiowanie
i praktykowanie jogi snu, zapocz�tkowa�o ono moje zainte-
resowanie snami. By�em pod wielkim wra�eniem tego, jak
ogromn� warto�� przywi�zuje si� do sn�w w tybeta�skiej
kulturze i religii bon - cz�sto informacje pochodz�ce z pod-
�wiadomo�ci maj� wi�ksze znaczenie ni� te, kt�rych dostar-
cza umys� �wiadomy.
Po zako�czeniu trzyletnich nauk, w kt�rych sk�ad wcho-
dzi�y r�wnie� liczne odosobnienia medytacyjne ze wsp�prak-
tykuj�cymi oraz odosobnienia indywidualne, wst�pi�em do
klasztornej Szko�y Dialektyki. Zrealizowanie programu na-
uczania, kt�ry obejmuje tradycyjne wykszta�cenie monastycz-
ne, zwykle zajmuje dziewi�� do trzynastu lat. Studiowali-
�my elementarne przedmioty akademickie, takie jak grama-
tyka, sanskryt, poezja, astrologia i sztuka oraz przedmioty
niezbyt powszechne, takie jak epistemologia, kosmologia,
sutra*, tantra* i dzogczen. W trakcie kszta�cenia zetkn��em
si� z wieloma naukami i przekazami na temat snu, z kt�rych
najwa�niejsze oparte by�y na tekstach Siang Siung Njin Dziu,
Tantry Matki oraz na naukach Shardza Rinpocze.
Nauka sz�a mi nie�le, a gdy sko�czy�em dziewi�tna�cie
lat, poproszono mnie, abym zacz�� uczy� innych, co te� uczy-
ni�em. Mniej wi�cej w tym samym czasie napisa�em i opu-
blikowa�em skr�con� biografi� Szenraba Mi�oczie, za�o�y-
ciela religii bon. P�niej zosta�em rektorem Szko�y Dialektyki,
kt�re to stanowisko piastowa�em przez cztery lata. Bardzo
zaanga�owa�em si� w kszta�towanie i rozw�j szko�y. W 1986
roku otrzyma�em tytu� Gesze, najwy�szy stopie� naukowy
w tybeta�skim systemie edukacji klasztornej.
W roku 1989, na zaproszenie Wsp�lnoty Dzogczen
z W�och prowadzonej przez Namkhai Norbu Rinpocze, po-
jecha�em na Zach�d. Chocia� nie planowa�em naucza�, cz�on-
kowie wsp�lnoty poprosili mnie o to. Pewnego dnia rozda-
�em kawa�ki papieru, kt�re mia�y by� nast�pnie u�yte w czasie
koncentracji medytacyjnej. Na ka�dym z nich widnia�a lite-
ra A. Powr�ci� do mnie w�wczas sen sprzed pi�tnastu lat,
w kt�rym rozdawa�em takie w�a�nie skrawki papieru ludziom
wsiadaj�cym do autobusu. By�o to do�wiadczenie tak silne,
jakby mnie kto� uderzy� obuchem w g�ow�.
Pozosta�em na Zachodzie, a w 1991 roku otrzyma�em
stypendium Fundacji Rockefellera na prowadzenie studi�w
badawczych na Uniwersytecie Rice w Teksasie. W 1993 roku
wyda�em swoj� pierwsz� ksi��k� na Zachodzie, Cuda natu-
ralnego umys�u, w kt�rej stara�em si� w przyst�pny i prosty
spos�b przedstawi� nauki Wielkiej Doskona�o�ci (dzogczen).
W 1994 roku otrzyma�em subwencj� Narodowej Fundacji
Studi�w Humanistycznych na kontynuowanie bada� nad
aspektami logiki i filozofii w tradycji bon, wraz z profesor
Ann� Klein, kierownikiem katedry studi�w religijnych na
Uniwersytecie Rice.
W ten spos�b realizowa�y si� moje naukowe zaintereso-
wania, ale poniewa� praktyka jest zawsze wa�niejsza, przez
ca�y ten czas intensywnie zajmowa�em si� snami i praktyk�
jogi snu. Moja wiedza nie jest jedynie teoretyczna - b�d�c od
wczesnego wieku pod wp�ywem do�wiadcze� sennych mo-
ich nauczycieli i matki oraz pod wp�ywem nauk na temat
wykorzystania sn�w w tradycji bon, zaufa�em m�dro�ci swo-
ich sn�w i przez ostatnie dziesi�� lat intensywnie praktyko-
wa�em (i nadal praktykuj�) jog� snu. Ka�dej nocy, k�ad�c si�
do ��ka, kiedy codzienna krz�tanina dobieg�a ko�ca, od-
czuwam wolno��. Czasami praktyka udaje si�, czasami nie,
i b�dzie tak, dop�ki w pe�ni jej nie urzeczywistnimy. Nie-
mniej jednak, niemal ka�dej nocy udaj� si� na spoczynek z za-
miarem zrealizowania praktyki snu. To w�a�nie z mojego
w�asnego do�wiadczenia, oraz z wymienionych powy�ej tek-
st�w, pochodz� nauki zawarte w tej ksi��ce.
Tybeta�ska joga snu i �nienia powsta�a z nauk, kt�re wy-
g�asza�em przez kilka lat w Kalifornii i Nowym Meksyku.
Zdecydowa�em si� w du�ej mierze zachowa� swobodny styl
wypowiedzi, kt�ry stanowi� cz�� tych nauk. Definicje ter-
min�w oznaczonych gwiazdk� mo�na znale�� w s�owniku
na ko�cu ksi��ki.
Joga snu jest dla mnie, tak jak dla wielu innych mistrz�w
i jogin�w* tybeta�skich, g��wnym wsparciem dla praktyki.
Zawsze robi�a na mnie wra�enie historia �ycia Sziardza Rin-
pocze, wielkiego mistrza tybeta�skiego, kt�ry w momencie
�mierci (umar� w 1934 roku) zrealizowa� praktyk� ��wietli-
11
stego cia�a" (jalus*), znak pe�nego urzeczywistnienia. W cza-
sie ca�ego swego �ycia mia� wielu znakomitych uczni�w, na-
pisa� wiele wa�nych tekst�w, pracuj�c dla dobra kraju, wkt�-
rym mieszka�. Naprawd� trudno wyobrazi� sobie, jak kto�
tak pracowity na �zewn�trznym" poziomie, odpowiedzialny
za tak wiele rzeczy i projekt�w, kt�re realizowa� dla dobra
innych, by� jeszcze w stanie osi�gn�� tak wielkie urzeczywist-
nienie poprzez duchow� praktyk�. Sziardza Rinpocze m�g�
to uczyni�, gdy� nie dzieli� dnia na pisanie, g�oszenie nauk
i na praktyk�. Ca�e jego �ycie by�o praktyk� - czy siedzia� na
medytacji, pisa�, naucza� czy spa�. Kiedy� napisa�, �e joga snu
by�a najwa�niejsz� praktyk� na jego duchowej �cie�ce i inte-
graln� cz�ci� urzeczywistnienia. R�wnie� dla naszego roz-
woju praktyka ta mo�e mie� ogromne znaczenie.
V
Przesypiamy jedn� trzeci� naszego �ycia. Bez wzgl�du na
to, co robimy, czy zajmujemy si� czym� mniej lub bardziej
szlachetnym, czy jeste�my mordercami czy �wi�tymi, mni-
chami czy rozpustnikami, ka�dy dzie� ko�czy si� w ten sam
spos�b. Zamykamy oczy i rozpuszczamy si� w ciemno�ci.
Nie boimy si� tego stanu, chocia� znika w�wczas wszystko
to, co okre�lamy mianem �ja". Po kr�tkim czasie pojawiaj�
si� obrazy, a wraz z nimi nasze poczucie ja�ni. Zn�w istnieje-
my, w najwyra�niej nieograniczonym �wiecie snu. Ka�dej nocy
uczestniczymy w tych niezg��bionych misteriach, przecho-
dz�c z jednego wymiaru do�wiadczenia w drugi, zatracaj�c
poczucie siebie i odnajduj�c je ponownie, a wszystko przyj-
mujemy za rzecz ca�kowicie naturaln�. Budzimy si� rano
i zn�w zaczynamy prowadzi� �rzeczywiste" �ycie, ale w pew-
nym sensie wci�� �pimy i �nimy. Nauki powiadaj�, i� mo�e-
my albo bez przerwy przebywa� w z�udnym, sennym stanie,
albo przebudzi� si� na prawd�.
Kiedy zaczynamy praktykowa� jog� snu i �nienia, staje-
my si� cz�ci� d�ugiej linii przekazu. Zar�wno m�czy�ni,
jak i kobiety przez wiele wiek�w wykonywali te same prak-
tyki, musieli pokona� te same w�tpliwo�ci i przeszkody, ko-
rzystaj�c z praktyk tak, jak my to robimy. Wielu wysokich
13
�am�w i zrealizowanych jogin�w uczyni�o jog� snu i �nienia
swoj� g��wn� praktyk� i przez ni� w�a�nie osi�gn�o urzeczy-
wistnienie. Pami�taj�c histori� linii oraz ludzi, kt�rzy po�wi�-
cili ca�e swoje �ycie na urzeczywistnienie tych nauk, naszych
duchowych przodk�w, kt�rzy poprzez nie przekazali nam
owoce swej praktyki, mo�emy mie� g��bokie zaufanie do
nauk oraz poczucie wdzi�czno�ci w stosunku do ca�ej linii.
Niekt�rych tybeta�skich mistrz�w zapewne zdziwi fakt,
i� udzielam nauk tradycyjnie uznanych za tajemne ludziom
z Zachodu, kt�rzy nie wykonali jeszcze okre�lonych praktyk
wst�pnych i kt�rzy nie posiadaj� pe�nego ich zrozumienia.
To, i� uznawano te nauki za tajemne, by�o z jednej strony
uznaniem ich warto�ci, a z drugiej ochron� przed os�abie-
niem nauk poprzez niezrozumienie ze strony nie przygoto-
wanych do nich uczni�w. Nigdy nie g�oszono ich publicznie
ani nie udzielano byle komu - zarezerwowane by�y dla ludzi,
kt�rzy przygotowali si� na ich otrzymanie.
Praktyki te pozosta�y tak samo skuteczne i drogocenne jak
niegdy�, jednak �wiat zmienia si�, wi�c pr�buj� dostosowa� si�
do nowych warunk�w. Mam nadziej�, �e dzi�ki otwartemu i bez-
po�redniemu przekazywaniu skutecznych nauk tradycja b�dzie
lepiej zachowana i wi�cej ludzi z niej skorzysta. Niezmiernie wa�ne
jest jednak to, aby szanowa� nauki - z jednej strony po to, by je
lepiej chroni�, a z drugiej, aby wspiera� w ten spos�b swoj� w�asn�
praktyk�. Prosz�, postarajcie si� o bezpo�redni ich przekaz od
autentycznego nauczyciela. Oczywi�cie, dobrze jest przeczyta�
co� na ich temat, ale znacznie lepiej otrzyma� przekaz ustny,
stworzy to bowiem silniejszy zwi�zek z lini� przekazu. Poza tym
na �cie�ce cz�sto pojawiaj� si� rozmaite przeszkody, kt�re bar-
dzo trudno pokona� samemu. Do�wiadczony nauczyciel mo�e
je rozpozna� i pom�c w ich usuni�ciu. To bardzo wa�na rzecz,
o kt�rej nie nale�y zapomina�.
14
Nasze ludzkie �ycie jest niezwykle cenne. Mamy ca�kowicie
sprawne i obdarzone pe�nym potencja�em cia�a i umys�y, nie-
kt�rzy zapewne spotkali buddyjskich nauczycieli i otrzymali
od nich nauki. Cieszymy si� r�wnie� wolno�ci�, kt�ra umo�-
liwia nam pod��anie duchow� �cie�k�. Zdajemy sobie spra-
w� z tego, i� praktyka jest bardzo istotna zar�wno w czasie
pod��ania duchow� �cie�k�, jak i w rozwijaniu pragnienia
pomagania innym. Wiemy r�wnie�, �e �ycie mija szybko,
a �mier� jest nieunikniona. Niestety w codziennej bieganinie
nie�atwo jest nam znale�� czas na to, aby praktykowa� tyle,
ile by�my sobie tego �yczyli. Mo�e udaje nam si� wykroi�
godzin� lub dwie na codzienn� medytacj�, ale wci�� ka�dego
dnia pozostaj� dwadzie�cia dwie godziny, w czasie kt�rych
jeste�my rozproszeni, miotani falami samsary*. Zawsze jed-
nak znajdujemy czas na sen. Trzecia cz�� �ycia, kt�r� na niego
przeznaczamy, mo�e by� wykorzystana na praktyk�.
Ide� przewodni� niniejszej ksi��ki jest pogl�d, i� poprzez
praktyk� mo�emy rozwin�� �wiadomo�� w ka�dej chwili
naszego �ycia. Je�eli ten stan osi�gniemy, b�dziemy nieustan-
nie do�wiadcza� wi�kszej wolno�ci i �atwo�ci przystosowy-
wania si� do zmieniaj�cych si� sytuacji, mniej za� b�dziemy
powodowani troskami dnia powszedniego. Zwyk�e zaj�cia
i obowi�zki nie b�d� nas rozprasza�. Rozwiniemy stabiln�
i bystr� przytomno�� umys�u, kt�ra pozwoli nam zr�czniej
reagowa� na wszystko, co si� pojawia, tak aby by�o to z po-
�ytkiem dla innych oraz dla naszej w�asnej duchowej prakty-
ki. Ostatecznie osi�gniemy stan, kt�ry pozwoli nam utrzy-
ma� pe�ni� �wiadomo�ci zar�wno w czasie snu, jak i w ci�gu
dnia. B�dziemy w�wczas mogli tw�rczo i pozytywnie wy-
korzysta� zjawisko, jakim jest sen i urzeczywistni� wiele prak-
tyk w�a�nie w czasie snu. Kiedy w pe�ni rozwiniemy t� zdol-
no��, odkryjemy, i� prze�ywamy �wiat (zar�wno w czasie snu,
15
jak i poza nim) z wi�ksz� swobod�, z dobrym samopoczu-
ciem, z bardziej klarownym umys�em oraz ze zrozumieniem
warto�ci �ycia. Przygotujemy si� r�wnie� do osi�gni�cia wy-
zwolenia w stanie przej�ciowym (bardo*) po �mierci.
Opisane w tej ksi��ce nauki dostarczaj� nam wiele me-
tod, za pomoc� kt�rych mo�emy poprawi� jako�� codzien-
nego �ycia. Jest to bez w�tpienia bardzo wa�ne, gdy� �ycie
jest niezwykle istotne i warto si� potrudzi�, aby je polepszy�.
Ostatecznym jednak celem praktykowania tych nauk jest
doprowadzenie nas do wyzwolenia. Dlatego te� ksi��k� t�
nale�y potraktowa� jako podr�cznik, jako przewodnik
w praktyce jogi snu i �nienia, kt�re pochodz� z tradycji tybe-
ta�skiej religii Bon i tybeta�skiej tradycji buddyjskiej. Ce-
lem tych praktyk jest wykorzystanie marzenia sennego dla
osi�gni�cia wyzwolenia z iluzji codziennego �ycia oraz sko-
rzystanie ze snu dla przebudzenia si� z ignorancji. Aby w taki
spos�b pos�u�y� si� t� ksi��k�, powiniene� otrzyma� przekaz
od wykwalifikowanego nauczyciela. Potem, aby ustabilizo-
wa� umys�, wykonaj praktyki uspokojenia umys�u (szine*),
kt�rych opisy znale�� mo�na w cz�ci trzeciej tej ksi��ki. Kiedy
poczujesz, �e jeste� na to gotowy, rozpocznij wykonywanie
praktyk wst�pnych i przeznacz na nie troch� czasu, w��czaj�c
je w codzienne �ycie. P�niej rozpocznij wykonywa� prakty-
ki podstawowe.
Nie spiesz si�. Przez ca�y czas b��dzimy w iluzji samsary.
Samo przeczytanie kolejnej ksi��ki na temat duchowo�ci po
to tylko, aby za chwil� o tym zapomnie�, zbyt wiele w �yciu
nie zmieni. Je�eli jednak naprawd� zastosujemy te praktyki,
obudzimy w sobie nasz� pierwotn� natur�, kt�ra jest o�wie-
ceniem samym w sobie.
Je�eli nie jeste�my w stanie pozosta� �wiadomi w czasie
snu, je�eli co noc tracimy ze sob� kontakt, jak� mamy szans�
16
na to, �e pozostaniemy �wiadomi w momencie �mierci? Je�li
�wchodzimy" w nasze sny i bierzemy udzia� w gierkach two-
rzonych przez umys� obraz�w i traktujemy je, jakby by�y
prawdziwe, nie mo�emy oczekiwa�, �e wyzwolimy si� od
nich po �mierci. �eby si� dowiedzie�, jak poradzisz sobie ze
�mierci�, przyjrzyj si� temu, jak do�wiadczasz snu. Aby spraw-
dzi�, czy naprawd� si� przebudzi�e�, przypatrz si� temu, co
prze�ywasz w czasie spania.
OTRZYMYWANIE NAUK
Najlepsz� postaw�, jak� mo�na przyj�� w czasie otrzymy-
wania duchowych nauk, czy to w postaci ustnej, czy spisa-
nych na papierze, jest �s�ucha�, wyci�ga� wnioski i do�wiad-
cza�", to znaczy intelektualnie rozumie� nauki, zrozumie�
znaczenie s��w, aby w ko�cu zastosowa� to w praktyce. Je�e-
li przyjmie si� tak� postaw� w stosunku do nauk, proces na-
uczania b�dzie przebiega� nieprzerwanie i bez przeszk�d. Je-
�eli jednak odbieranie nauk zatrzyma si� na poziomie
intelektualnym, mo�e to sta� si� przeszkod� na �cie�ce. Je�li
chodzi o s�uchanie i otrzymywanie nauk, dobry ucze� powi-
nien przypomina� pokryt� klejem �cian�: rzucane na ni� chwa-
sty przyklej� si�. Z�y ucze� jest natomiast jak sucha �ciana:
cokolwiek si� na ni� rzuci, wszystko opadnie na ziemi�. Kie-
dy otrzymuje si� nauki, nie powinno si� ich marnowa� i tra-
ci�. Ucze� powinien zachowa� je w swoim umy�le, a nast�p-
nie z nimi pracowa�. Nie wype�nione zrozumieniem nauki
s� jak chwasty rzucane na such� �cian� - spadaj� na ziemi�
i pozostaj� w zapomnieniu.
Osi�gni�cie zrozumienia znaczenia nauk przypomina w��-
czenie �wiat�a w ciemnym pokoju - wszystko, co do tej pory
2 � Tybeta�ska joga snu i �nienia l /
by�o ukryte, staje si� nagle jasne. Jest to do�wiadczenie �aha!",
kiedy fragmenty �amig��wki wpasowuj� si� w odpowiednie
miejsce i staj� si� zrozumia�e. Do�wiadczenie to r�ni si� od
zwyk�ego, poj�ciowego zrozumienia; jest to co�, co napraw-
d� poznali�my, a nie jedynie co�, co us�yszeli�my. Na przy-
k�ad, je�li kto� opowie nam o ��tej i czerwonej poduszce,
mo�emy uzyska� intelektualne zrozumienie tych dw�ch ko-
lor�w. Je�li jednak znajdziemy si� w ciemnym pokoju, nie
b�dziemy w stanie powiedzie�, kt�ra poduszka jest czerwo-
na, a kt�ra ��ta. Zrozumienie znaczenia nauk jest jak w��-
czenie �wiat�a w ciemnym pomieszczeniu -w�wczas bezpo-
�rednio poznajemy oba te kolory. Nauki nie s� ju� w�wczas
tylko tym, co mo�emy komu� powt�rzy� s�owami, staj� si�
cz�ci� nas samych.
Zastosowanie nauk w praktyce oznacza zamian� tego, co
zosta�o zrozumiane konceptualnie - tego, co zosta�o przeka-
zane, przemy�lane, i czemu nadali�my znaczenie - w bezpo-
�rednie do�wiadczenie. Jest to proces analogiczny do smako-
wania soli. Mo�na o soli m�wi�, pozna� jej sk�ad chemiczny
i cechy charakterystyczne, lecz bezpo�rednie do�wiadczenie
nast�puje tylko przez jej posmakowanie. Do�wiadczenia tego
nie mo�na poj�� intelektualnie, ani przekaza� go s�owami.
Je�eli spr�bujemy wyt�umaczy�, czym jest s�l, osobie, kt�ra
nigdy jej nie spr�bowa�a, nie b�dzie ona w stanie poj��, na
czym polega bezpo�rednie do�wiadczenie smakowania soli.
Je�eli jednak powiemy o tym komu�, kto ju� soli zakoszto-
wa�, w�wczas oboje b�dziemy wiedzie�, o czym mowa. Po-
dobnie rzecz si� ma z naukami i w�a�nie w taki spos�b po-
winni�my je przyjmowa�: najpierw wys�ucha� lub przeczyta�,
rozwa�y� je, zrozumie� ich znaczenie, a nast�pnie odnale�� je
w bezpo�rednim do�wiadczeniu.
W Tybecie �wie�e sk�ry rozk�ada si� na s�o�cu i naciera
18
mas�em, aby nada� im mi�kko�ci. Praktykuj�cy buddyzm
jest jak taka �wie�a sk�ra - twardy i zbity, obarczony ci�a-
rem ciasnych i sztywnych pogl�d�w. Nauki (dharma*) przy-
pominaj� mas�o, wcierane w sk�r� poprzez praktyk�. S�o�ce
jest natomiast bezpo�rednim do�wiadczeniem. Kiedy obie te
rzeczy s� zastosowane, praktykuj�cy staje si� mi�kki i podat-
ny na rozw�j. Lecz mas�o jest r�wnie� przechowywane w sk�-
rzanych torbach. Kiedy zostawi si� je w taki spos�b na kilka
lat, sk�ra, z kt�rej zrobiona jest torba, staje si� twarda jak
drewno, kt�rego nie zmi�kczy nawet tona �wie�ego mas�a.
Kto�, kto przez wiele lat studiuje nauki, przyjmuj�c je jedy-
nie na poziomie intelektualnym, posiadaj�c niewielkie tylko
do�wiadczenie w praktyce, jest podobny do takiej zesztyw-
nia�ej sk�ry. Nauki mog� zmi�kczy� tward� sk�r� ignorancji
i pewnych warunk�w, ale je�li przechowuje si� je jedynie in-
telektualnie, nie wprowadzaj�c ich w �ycie za pomoc� prak-
tyki i nie ogrzewaj�c bezpo�rednim do�wiadczeniem, cz�o-
wiek mo�e sta� si� sztywny i oci�a�y w swoim intelektualnym
zrozumieniu. Nowe nauki nie zmi�kcz� go, nie przenikn�
ani nie zmieni�. Musimy uwa�a� na to, aby nie przechowy-
wa� nauk tylko na poziomie konceptualnego zrozumienia,
aby nie sta�o si� to blokad� na drodze do m�dro�ci. Nauki
nie s� bowiem pogl�dami, kt�re nale�y gromadzi�, lecz �cie�k�,
kt�r� nale�y pod��a�.
CZʌ� PIERWSZA
ISTOTA SNU
Tenzin Wangyal Rinpoche
1. SEN A RZECZYWISTO��
Wszyscy ludzie maj� sny, jednak tylko niekt�rzy je pa-
mi�taj�. �nimy ju� jako niemowl�ta, przez ca�e �ycie, a� do
�mierci. Ka�dej nocy wkraczamy w nieznany �wiat, czasem
pozostajemy sob� lub te� stajemy si� kim� zupe�nie innym.
Spotykamy si� z lud�mi, kt�rych znamy, oraz z takimi, kt�-
rych nie znamy, z �yj�cymi i zmar�ymi. Latamy, poznajemy
r�ne istoty, czujemy si� doskonale, �miejemy si�, jeste�my
szcz�liwi, p�aczemy, odczuwamy przera�enie, czasem zmie-
niamy posta�. Mimo to, i� do�wiadczenia te s� tak niezwy-
k�e, nie zwracamy na nie szczeg�lnej uwagi. Wielu ludzi z Za-
chodu obarczonych jest ogromnym baga�em wyobra�e� na
temat snu zaczerpni�tych z teorii psychologicznych. Kiedy ci
ludzie zaczynaj� bardziej interesowa� si� wykorzystaniem snu
na duchowej �cie�ce, zwykle koncentruj� si� g��wnie na tre-
�ci i znaczeniu sn�w, rzadko badaj�c sam� ich istot�. Zg��bia-
nie natury snu doprowadza tymczasem do poznania tajem-
niczych proces�w, kt�re le�� u podstaw ca�ej naszej egzystencji,
a nie tylko snu.
Pierwszy krok w praktyce jogi snu jest bardzo prosty -
trzeba rozpozna� ogromny potencja�, jaki tkwi w wykorzy-
staniu snu dla rozwoju duchowego. Sen postrzegany jest
zwykle jako �nierzeczywisty", w przeciwie�stwie do �rzeczy-
23
l
wistego" �ycia po obudzeniu. Nie istnieje jednak nic bardziej
rzeczywistego ni� sen - trzeba bowiem zrozumie�, �e �ycie
jest dok�adnie tak samo nierzeczywiste jak on. Z tego w�a-
�nie powodu joga snu znajduje zastosowanie we wszystkich
prze�ywanych do�wiadczeniach, zar�wno w snach, kt�re
mamy w ci�gu dnia, jak i tych nocnych.
�
2. JAK POWSTAJE
DO�WIADCZENIE
IGNORANCJA
Wszystkie nasze do�wiadczenia, ze snem w��cznie, maj�
swoje �r�d�o w ignorancji. W uszach ludzi Zachodu zabrzmi
to zapewne zaskakuj�co, najpierw wi�c wyja�ni�, co w bud-
dyzmie rozumiane jest przez ignorancj� (ma-rigpa*). W tra-
dycji tybeta�skiej rozr�nia si� dwa rodzaje ignorancji -wro-
dzon� i kulturow�. Wrodzona ignorancja stanowi podstaw�
samsary i istnienia zwyczajnych [nieo�wieconych - przyp,
t�um. ] istot. Jest to nieznajomo�� naszej prawdziwej natury
i prawdziwej natury �wiata, kt�rej efektem jest uwik�anie si�
w iluzje dualistycznego umys�u.
Dualizm wywo�uje podzia� i dwubiegunowo��. Dzieli
niepodzieln� jedno�� do�wiadczenia na to i tamto, dobre i z�e,
ciebie i mnie. W oparciu o te w�a�nie konceptualne rozgrani-
czenia pojawia si� rozr�nianie manifestuj�ce si� jako po��-
danie rzeczy, kt�re lubimy, i niech�� do tych, kt�re si� nam
nie podobaj�. Owe nawykowe reakcje sk�adaj� si� w g��wnej
mierze na to, co uto�samiamy z naszym �ja". Chcemy tego,
a nie tamtego, wierzymy w to, a nie w tamto, szanujemy
25
jedno, a gardzimy drugim. Pragniemy przyjemno�ci, dobre-
go samopoczucia, bogactwa i s�awy, pr�bujemy za� unikn��
b�lu, biedy, wstydu i z�ego samopoczucia. Po��damy tych
rzeczy dla siebie i dla tych, kt�rych kochamy i w gruncie
rzeczy nie obchodz� nas specjalnie inni ludzie. Chcemy do-
�wiadcza� czego� innego ni� to, co obecnie prze�ywamy, lub
te� wr�cz przeciwnie - pragniemy zatrzyma� w�a�nie prze�y-
wane do�wiadczenie i unikn�� nieuchronnych zmian, kt�re
doprowadz� do jego przerwania.
Istnieje jeszcze drugi rodzaj ignorancji, uwarunkowany
kulturowo. Ma miejsce wtedy, kiedy po��dania i niech�ci
staj� si� nieod��czn� cz�ci� kultury i systemem warto�ci.
Hindusi wierz� na przyk�ad, �e negatywnym dzia�aniem jest
jedzenie kr�w, dopuszczaj� jednak spo�ywanie wieprzowiny.
Muzu�manie natomiast uwa�aj�, �e wolno je�� wo�owin�,
ale zabrania si� im spo�ywa� mi�sa wieprzowego. Tybeta�-
czycy jedz� oba rodzaje mi�sa. Kto wobec tego ma racj�?
Hindus uwa�a, �e hindusi maj� racj�, muzu�manin my�li, �e
to muzu�manie post�puj� s�usznie, a Tybeta�czycy s�dz�, �e
racja jest po ich stronie. Tak r�ne przekonania powstaj� w wy-
niku uprzedze� i wierze�, kt�re stanowi� cz�� kultury, nie
wynikaj� za� z prawdziwej m�dro�ci.
Inny przyk�ad kulturowej ignorancji mo�na znale��
w wewn�trznych sprzeczno�ciach filozofii. Istnieje wiele sys-
tem�w filozoficznych, kt�re okre�la si� poprzez ich wzajem-
n� niezgodno��, cz�sto nieznaczn�, subteln�. Pomimo tego,
i� systemy te zosta�y stworzone z intencj� doprowadzenia istot
do m�dro�ci, w rzeczywisto�ci prowadz� do ignorancji, gdy�
ich zwolennicy opieraj� si� na dualistycznym rozumieniu rze-*
czywisto�ci. Jest to niestety w�a�ciwo�� wszystkich system�w
my�lowych, gdy� umys� konceptualny sam w sobie stanowi
manifestacj� ignorancji.
26
Ignorancja kulturowa jest bezustannie rozwijana i chro-
nionaan/ritradycjach r�nych narod�w. Przenika ka�dy zwy-
czaj, ka�dy pogl�d i zbi�r warto�ci, stanowi�c r�wnie� istot-
n� cz�� wiedzy. Zar�wno indywidualni ludzie, jak i ca�e
cywilizacje przydaj� owym kulturowym przekonaniom fun-
damentalnego znaczenia, tak �e w efekcie uto�samia si� je ze
zdrowym rozs�dkiem lub prawem boskim. Dorastaj�c, co-
raz bardziej przywi�zujemy si� do rozmaitych wierze�, partii
politycznej, systemu medycznego, przekonania o tym, co jest
w�a�ciwe, a co nie. Ko�czymy szko�� podstawow�, �redni�
i mo�e wy�sz�, a ka�dy kolejny dyplom jest w pewnym sen-
sie nagrod� za rozwini�cie bardziej wyrafinowanej ignoran-
cji. Edukacja wzmacnia bowiem nawyk patrzenia na �wiat
poprzez pewnego rodzaju pryzmat. Mo�emy sta� si� eksper-
tami w jakiej� dziedzinie, ho�dowa� b��dnym pogl�dom, ro-
zumie� je niezwykle dok�adnie, a tak�e por�wna� te w�asne
z pogl�dami innych ekspert�w. Prawdopodobnie na tym w�a-
�nie polega filozofia, kt�ra pozwala szczeg�owo opanowa�
pewne systemy intelektualne i przekszta�ci� umys� w ostre
narz�dzie analizy. Jednak dop�ki nie przeniknie si� owej wro-
dzonej ignorancji, rozwija si� jedynie nabyte uprzedzenia
i przekonania, a nie prawdziw� m�dro��.
Ludzie przywi�zuj� si� do najdrobniejszych rzeczy - do my-
d�a okre�lonej marki, do fryzury. Na wi�ksz� skal� rozwijaj� sys-
temy religijne, polityczne, filozoficzne, psychologiczne i nauko-
we. Nikt jednak nie rodzi si� z przekonaniem, �e z�e jest jedzenie
wo�owiny lub wieprzowiny, �e jeden system filozoficzny jest
lepszy od drugiego, lub �e jedna religia jest s�uszna, a druga nie.
Tego trzeba si� nauczy�. Wierno�� okre�lonym warto�ciom jest
rezultatem ignorancji kulturowej, ale sk�onno�� do przyjmowa-
nia ograniczonych pogl�d�w pochodzi z dualizmu, kt�ry z ko-
lei stanowi manifestacj� ignorancji wrodzonej.
27
Owe wzorce my�lowe i schematy zachowa� wyp�ywaj�ce
z ignorancji nie s� jednak takie z�e, one po prostu istniej�
i przejawiaj� si� w okre�lony spos�b. Przywi�zanie mo�e do-
prowadzi� do wojny lub te� mo�e zamanifestowa� si� w po-
staci u�ytecznej technologii czy sztuki, kt�ra ma zbawienny
wp�yw na �wiat. Dop�ki nie osi�gniemy o�wiecenia, b�dzie-
my uczestniczy� w tym dualizmie i jest to ca�kowicie nor-
malne. Tybeta�skie powiedzenie m�wi: �Kiedy masz cia�o
os�a, ciesz si� smakiem trawy". Innymi s�owy, powinni�my
wysoko ceni� i cieszy� si� tym �yciem, poniewa�, z jednej
strony, ma ono samo w sobie ogromne znaczenie i jest nie-
zwykle cenne, a z drugiej dlatego, �e jest ono �yciem, kt�re
prowadzimy.
Je�eli nie b�dziemy ostro�ni, mo�emy nawet nauki bud-
dyjskie wykorzysta� dla podtrzymania w�asnej ignorancji.
Kto� b��dnie pojmuj�cy buddyjskie nauki mo�e powiedzie�,
�e nie warto d��y� do otrzymania wysokiego stopnia nauko-
wego lub przestrzega� diety, �e ignorancja jest czym� nega-
tywnym, albo �e normalne �ycie jest jedynie samsaryczn� g�u-
pot� i dlatego nie warto o nie zabiega�. Zupe�nie nie o to
jednak chodzi. Ignorancja jest zwyczajnym zaciemnieniem
�wiadomo�ci, a przywi�zywanie si� do niej lub jej odpycha-
nie to granie w t� sam�, star� gr� dualizmu, rozgrywaj�c� si�
w jej �wiecie - ignorancji. Poniewa� jako wrodzona przenika
wszystkie aspekty �ycia, nawet buddyjskie nauki musz� ope-
rowa� na poziomie dualizmu - na przyk�ad wzmacniaj�c przy-
wi�zanie do dzia�a� pozytywnych i niech�� do negatywnych -
w paradoksalny spos�b wykorzystuj�c dualizm ignorancji
w celu jej przezwyci�enia. Jak subtelne musi sta� si� nasze
zrozumienie i jak�e �atwo mo�emy pob��dzi�! Dlatego w�a-
�nie praktykowanie nauk jest tak potrzebne - trzeba bowiem
zdoby� bezpo�rednie do�wiadczenie, a nie rozwija� kolejny
28
stem my�lowy, kt�ry b�dziemy zg��bia� i kt�rego b�dzie-
my zmuszeni broni�. Kiedy rzeczy obserwuje si� z wy�szej
perspektywy, r�nice mi�dzy nimi zacieraj� si�. Z perspekty-
wy niedualistycznej m�dro�ci nie istniej� ani rzeczy wa�ne,
ani niewa�ne.
DZIA�ANIE I JEGO SKUTKI
KARMA I JEJ �LADY
Kultura, w jakiej �yjemy, warunkuje nasze �ycie, ale nasio-
na owego uwarunkowania nosimy z sob� wsz�dzie, gdziekol-
wiek pod��amy. Wszystko, co nas niepokoi, znajduje si�
w gruncie rzeczy w naszym w�asnym umy�le. Zwykle jednak
win� za w�asne zmartwienia obarczamy ludzi, kt�rzy nas ota-
czaj� lub okre�lon� sytuacj� i jeste�my �wi�cie przekonani, �e
je�eli byliby�my w stanie zmieni� warunki, w jakich si� znale�-
li�my, byliby�my nareszcie szcz�liwi. Jednak sytuacja, w ja-
kiej przebywamy, stanowi jedynie drugorz�dn� przyczyn� na-
szego cierpienia. G��wnym powodem jest wrodzona ignorancja
i wynikaj�ce z niej pragnienie, aby rzeczy by�y inne, ni� s�.
By� mo�e niekt�rzy z nas zdecydowali si� uciec od streso-
gennego miasta gdzie� nad morze czy w g�ry, lub te� porzu-
ci� trudno�ci zwi�zane z �yciem w samotno�ci na rzecz miej-
skich atrakcji. Owa zmiana mo�e by� przyjemna, gdy�
zmienili�my drugorz�dn� przyczyn� cierpienia, co da�o nam
chwilowe poczucie zadowolenia. Nie na d�ugo jednak. �r�-
d�o naszego niezadowolenia przenosi si� bowiem wraz z nami
do nowego domu, z niego za� wyrastaj� nowe frustracje.
Wkr�tce zn�w poch�ania nas wir nadziei i obaw.
Niekt�rzy ludzie my�l�, �e gdyby mieli wi�cej pieni�dzy,
bardziej kochaj�cego partnera, pi�kniejsze cia�o, lepsz� prac�
29
,
czy wykszta�cenie, byliby wreszcie szcz�liwi. Wkr�tce zdaj�
sobie jednak spraw� z tego, �e nie jest to takie proste. Boga-
cze r�wnie� cierpi�, nowy partner i tak w jaki� spos�b nas
rozczaruje, cia�o si� zestarzeje, a nowa praca b�dzie stawa�a si�
coraz mniej ciekawa. Kiedy wychodzimy z za�o�enia, i� roz-
wi�zanie naszego nieszcz�cia mo�emy znale�� w zewn�trz-
nym �wiecie, b�dziemy zaspokaja� w�asne pragnienia tylko
tymczasowo. Nie zdaj�c sobie zwykle z tego sprawy, miota-
my si� we wszystkie strony kierowani po��daniem, wci��
niespokojni i niezadowoleni. Nasza karma rz�dzi naszym
�yciem, bez przerwy te� zasiewamy nasiona przysz�ej karmy.
Taki spos�b post�powania nie tylko odrywa nas od �cie�ki
duchowej, ale r�wnie� uniemo�liwia odnalezienie zadowo-
lenia i szcz�cia w codziennym �yciu.
Dop�ki identyfikujemy si� z pragnieniami i niech�ci� nie-
ustannie poruszaj�cego si� umys�u, stwarzamy negatywne
uczucia, kt�re rodz� si� pomi�dzy tym, co jest, a tym, co
chcieliby�my, �eby by�o. Wywo�ane przez te emocje dzia�a-
nia, kt�re obejmuj� niemal wszystko, co robimy w �yciu,
pozostawiaj� karmiczne �lady.
ANNA* oznacza dzia�anie. �lady karmiczne* s� przecho-
wywanymi w �wiadomo�ci rezultatami dzia�a�, kt�re z kolei
wp�ywaj� na przysz�o��. Po cz�ci zrozumie� je mo�na na
podstawie tego, co na Zachodzie zwane jest tendencjami
pod�wiadomo�ci. S� to sk�onno�ci, wzorce post�powania
i my�lenia, g��boko zakorzenione reakcje dzia�ania, nawyko-
we konceptualizacje. Narzucaj� nam one okre�lone reakcje
emocjonalne na pewne sytuacje, nasze pojmowanie intelek-
tualne, w�a�ciwe nam nawyki emocjonalne i pewn� intelek-
tualn� aktywno��. Tworz� i warunkuj� ka�d� reakcj� na
wszystkie aspekty do�wiadczenia.
Oto przyk�ad dzia�ania prawa karmy (ten sam mechanizm
30
l
funkcjonuje r�wnie� na najbardziej subtelnych i najg��bszych
poziomach do�wiadczania): Pewien m�czyzna dorasta w ro-
dzinie, kt�rej cz�onkowie bardzo si� ze sob� k��cili. Potem,
trzydzie�ci lub czterdzie�ci lat po opuszczeniu rodzinnego
domu, idzie ulic� i mija kamienic�, z kt�rej dochodz� od-
g�osy k��tni. Tej nocy �ni mu si�, �e wdaje si� w k��tni� z �o-
n�. Budzi si� rano z uczuciem smutku i rezygnacji. Zauwa�a
to partnerka � reaguje na ten nastr�j, co pog��bia jego irytacj�.
Ten ci�g do�wiadcze� jest przyk�adem dzia�ania �lad�w
karmicznych. W m�odo�ci cz�owiek ten reagowa� na domo-
we k��tnie strachem, gniewem i b�lem, czu� do nich odraz�.
Owa niech�� do k��tni by�a normaln� reakcj�, kt�ra pozo-
stawi�a �lad w jego umy�le. Kilkadziesi�t lat p�niej przecho-
dzi obok kamienicy i s�yszy odg�osy k��tni - jest to �w dru-
gorz�dny warunek, kt�ry pobudza �lad karmiczny, co z kolei
uzewn�trznia si� w postaci snu kolejnej nocy.
We �nie cz�owiek ten reaguje na irytacj� partnerki gnie-
wem i cierpieniem. Reakcj� t� wywo�uj� �lady karmiczne,
nagromadzone w �wiadomo�ci w dzieci�stwie i prawdopo-
dobnie wielokrotnie wzmacniane. Kiedy we �nie jego part-
nerka - kt�ra oczywi�cie stanowi w pe�ni projekcj� umys�u
tego cz�owieka - irytuje go, jego reakcj� jest niech�� - do-
k�adnie tak, jak w dzieci�stwie. Niech��, jak� odczuwa we
�nie, jest nowym dzia�aniem, kt�re zasiewa nowe nasiona.
Kiedy budzi si�, zachowuje owe negatywne uczucia stano-
wi�ce owoce wcze�niejszej karmy i jest nieprzychylnie nasta-
wiony do swojej partnerki. Aby skomplikowa� spraw� jesz-
cze bardziej, partnerka reaguje w oparciu o swoje w�asne
karmiczne uwarunkowania i nawykowe tendencje - by� mo�e
staje si� zaci�ta, zrezygnowana, skruszona lub przyjmuje po-
staw� s�u�alcz�, na co m�� ponownie reaguje w spos�b nega-
tywny, zasiewaj�c kolejne karmiczne nasiona.
31
Ka�da reakcja na jak�kolwiek sytuacj� - zewn�trzn� czy
rozgrywaj�c� si� wewn�trz nas, w czasie snu czy po przebu-
dzeniu - kt�ra wyrasta z po��dania i niech�ci, zostawia �lady
w umy�le. Karma narzuca okre�lone reakcje, kt�re z kolei
zasiewaj� nast�pne nasiona karmiczne, kt�re p�niej wywo-
�uj� reakcje i tak dalej. W taki w�a�nie spos�b prawo karmy
samo siebie nap�dza. To w�a�nie nazywa si� ko�em samsary,
nieprzerwanym cyklem dzia�a� i reakcji.
Chocia� wy�ej opisany przyk�ad dotyczy karmy na po-
ziomie psychologicznym, okre�la ona ka�dy wymiar do�wiad-
czenia. Kszta�tuje zjawiska emocjonalne i umys�owe, postrze-
ganie i spos�b rozumienia rzeczywisto�ci, funkcjonowanie
cia�a oraz mechanizm przyczyny i skutku, kt�re ��dz� �wia-
tem zewn�trznym. Ka�dy aspekt do�wiadczenia, od najdrob-
niejszego do najwi�kszego, jest powodowany karm�.
�lady karmiczne pozostawione w umy�le przypominaj�
nasiona i jak one potrzebuj� okre�lonych warunk�w, aby si�
rozwin��. Tak jak nasiono potrzebuje odpowiedniego po��-
czenia wilgoci, �wiat�a, nawoz�w i temperatury, aby mog�o
wykie�kowa� i wyrosn��, tak samo �lady karmiczne uwidacz-
niaj� si� wtedy, kiedy pojawia si� okre�lona sytuacja. Elementy
sytuacji, kt�ra wywo�uje zamanifestowanie si� karmy, okre-
�la si� mianem drugorz�dnych przyczyn i warunk�w.
Je�eli potraktujemy prawo karmy jako proces przyczyny
i skutku, zrozumiemy, �e wyb�r reakcji na okre�lon� sytu-
acj� - czy jest to sytuacja zewn�trzna, czy stan wewn�trzny -
zawsze niesie za sob� pewne konsekwencje. Kiedy naprawd�
zrozumiemy to, �e ka�dy �lad karmiczny stanowi nasienie
kolejnego karmicznie uwarunkowanego dzia�ania, b�dziemy
mogli wykorzysta� to zrozumienie w celu unikania negatyw-
no�ci i dla stworzenia warunk�w, kt�re w spos�b pozytyw-
ny ukierunkuj� nasze �ycie. Mo�emy te�, je�li oczywi�cie
32
wiemy, jak to robi�, pozwoli� emocji samej si� wyzwoli�
w momencie, kiedy si� pojawia. W takim wypadku nie two-
rzy si� �adna nowa karma.
KARMA NEGATYWNA
Je�eli reagujemy na sytuacj� negatywnym uczuciem, �lad
pozostawiony w umy�le w ko�cu dojrzeje i negatywnie wp�y-
nie na jak�� sytuacj� w �yciu. Na przyk�ad kiedy kto� si� na
nas z�o�ci, a my na ten gniew odpowiadamy gniewem, pozo-
stawiamy w umy�le �lad, kt�ry sprawi, �e najprawdopodob-
niej gniew pojawi si� w nas ponownie, co wi�cej - nale�y si�
spodziewa�, i� wkr�tce napotkamy drugorz�dne sytuacje,
kt�re wywo�aj� ten nasz nawykowy gniew. �w mechanizm
�atwo zaobserwowa� na przyk�adzie osoby, kt�ra nosi w so-
bie pok�ady gniewu. Gniewni ludzie bez przerwy napotykaj�
sytuacje, kt�re wydaj� si� usprawiedliwia� ich gniew, pod-
czas gdy ci, kt�rzy maj� w sobie mniej gniewu, nie stykaj� si�
z takimi sytuacjami. Zewn�trzne okoliczno�ci mog� by� po-
dobne, ale odmienne sk�onno�ci karmiczne tworz� inne su-
biektywne �wiaty.
Je�eli emocja wyra�ana jest gwa�townie, mo�e wywo�a�
silne rezultaty i reakcje. Gniew mo�e doprowadzi� do walki
lub innego niszcz�cego dzia�ania, do fizycznego lub emocjo-
nalnego krzywdzenia innych. Nie dotyczy to oczywi�cie je-
dynie gniewu - niekontrolowany strach mo�e r�wnie� spo-
wodowa� ogromny stres u osoby, kt�ra go odczuwa, mo�e
zrazi� j� do innych i tak dalej. Nietrudno zauwa�y�, jak �a-
two mo�e to pozostawi� w umy�le negatywne �lady, kt�re
z kolei wp�yn� negatywnie na przysz�o��.
Je�li t�umimy w sobie jakie� uczucie, negatywny jego �lad
3 � Tybeta�ska joga snu i �nienia
wci�� pozostaje. Duszenie w sobie emocji jest manifestacj�
niech�ci. Polega na zag�uszaniu czego� we w�asnym wn�trzu,,
co zobrazowa� mo�na przez po�o�enie czego� w pokoju i za-
mkni�cie drzwi na klucz, wpychanie cz�ci w�asnego do�wiad-
czenia w ciemne miejsce, gdzie ca�y czas czeka, najprawdo-
podobniej wrogo usposobione, a� odpowiednia drugorz�dna
przyczyna wywo�a to na zewn�trz. W�wczas manifestuje si�
na wiele sposob�w. Je�eli na przyk�ad t�umimy w sobie za-
zdro�� o innych ludzi, mo�e to w ko�cu uwidoczni� si� w po-
staci nag�ego wybuchu negatywnych emocji lub jako przy-
kre os�dzanie tych, o kt�rych jeste�my zazdro�ni, nawet je�li
sami przed sob� udajemy, �e owa zazdro�� nie istnieje. Os�-
dzanie innych w umy�le jest r�wnie� dzia�aniem opartym na
niech�ci, kt�re tworzy negatywne nasiona
KARMA POZYTYWNA
Zamiast owych negatywnych reakcji - pod��ania za sk�on-
no�ciami karmicznymi lub t�umienia ich w sobie - mo�emy
wykorzysta� odpowiedni moment, aby zatrzyma� si�, poro-
zumie� ze sob� i wybra� inne wyj�cie, a mianowicie wywo�a�
antidotum na nasze negatywne uczucie. Je�eli kto� jest na
nas w�ciek�y i w nas r�wnie� pojawia si� gniew, lekarstwem
b�dzie wsp�czucie. Wzbudzaj�c je w sobie, mo�emy na po-
cz�tku odczuwa� je jako co� wymuszonego i nieautentyczne-
go. Je�li jednak zdamy sobie spraw� z tego, i� osoba, kt�ra
stanowi obiekt naszej irytacji, jest popychana przez swoje
w�asne uwarunkowania i �e cierpi, przebywaj�c w bardzo
ograniczonym stanie �wiadomo�ci, b�d�c w pu�apce swojej
w�asnej negatywnej karmy, poczujemy odrobin� wsp�czu-
cia i mo�emy w ten spos�b zacz�� uwalnia� si� od w�asnych
34
negatywnych reakcji. Kiedy tak uczynimy, zaczniemy w spo-
s�b pozytywny kszta�towa� swoj� przysz�o��.
Owa nawykowa reakcja, wci�� oczywi�cie oparta na pra-
gnieniu - tym razem wykonywania pozytywnych dzia�a�,
pragnieniu spokoju lub duchowego rozwoju - wywo�uje
pozytywny �lad karmiczny. Zasiali�my bowiem nasiona wsp�-
czucia. Nast�pnym razem prawdopodobie�stwo, �e na gniew
odpowiemy wsp�czuciem, kt�re jest zreszt� o wiele przy-
jemniejszym i bardziej przestronnym uczuciem ni� ciasny,
asekurancki gniew, b�dzie troch� wi�ksze. W ten spos�b
�wiczenie pozytywnych dzia�a� stopniowo zmienia nasze re-
akcje na �wiat, co z kolei sprawia, i� na przyk�ad z jednej
strony odczuwamy mniej gniewu, a z drugiej na zewn�trz
rzadziej si� z nim spotykamy. Je�eli b�dziemy kontynuowa�
t� praktyk�, wsp�czucie b�dzie si� w ko�cu pojawia� w spo-
s�b spontaniczny, bez wysi�ku. Korzystaj�c ze zrozumienia
dzia�ania prawa karmy, mo�emy tak wykszta�ci� w�asny
umys�, aby wykorzysta� wszystkie, nawet najbardziej osobi-
ste i kr�tkotrwa�e do�wiadczenia i sny do duchowego roz-
woju.
WYZWALANIE
EMOCJI
Najlepsz� reakcj� na negatywn� emocj� jest pozwoli�, aby
emocja ta sama si� wyzwoli�a. Aby to uczyni�, musimy po-
zosta� w niedualnej �wiadomo�ci, stanie wolnym od po��-
dania i niech�ci. Negatywna emocja przep�ywa w�wczas przez
nas jak ptak przelatuj�cy przez otwart� przestrze�, nie pozo-
stawiaj�c �adnego �ladu - pojawia si�, a nast�pnie sponta-
nicznie rozp�ywa w pustce.
W takim przypadku karmiczne ziarno manifestuje si�
35
w postaci emocji, my�li, doznania cielesnego czy bod�ca do
okre�lonego zachowania, ale poniewa� reakcja, kt�r� ono
wywo�uje, pozbawiona jest po��dania i niech�ci, nie powo-
duje zasiania nasion przysz�ej karmy. Za ka�dym razem, kie-
dy na przyk�ad pojawia si� zawi��, a my, nie zostaj�c przez
ni� z�apani ani nie pr�buj�c jej t�umi�, pozwalamy, aby roz-
pu�ci�a si� w �wiadomo�ci, si�a karmicznej tendencji do za-
wi�ci znacznie os�abnie. Nie podejmujmy bowiem �adnego
dzia�ania, aby j� wzmocni�. Wyzwalanie emocji odcina w ten
spos�b karm� u samego jej korzenia. To tak, jakby�my spali-
li karmiczne nasiona, zanim nadarzy si� mo�liwo��, aby wy-
ros�y w postaci problem�w.
W tym momencie wielu z was nasunie si� zapewne nast�-
puj�ce pytanie: dlaczego lepiej wyzwala� emocje, a nie reago-
wa� na nie, wytwarzaj�c pozytywn� karm�? Odpowied� na
nie brzmi nast�puj�co -wszystkie �lady karmiczne zniewalaj�
nas w jaki� spos�b, zamykaj� nas w obr�bie pewnych ograni-
czaj�cych to�samo�ci. Celem buddyjskiej �cie�ki jest za� ca�ko-
wite wyzwolenie z wszelkiego uwarunkowania. Nie oznacza
to jednak, �e kiedy osi�ga si� wyzwolenie, pozytywne w�a�ci-
wo�ci, takie jak na przyk�ad wsp�czucie, zanikaj�. Rzecz wy-
gl�da zupe�nie inaczej. Je�eli nie powoduj� ju� nami karmicz-
ne sk�onno�ci, mo�emy wyra�nie zobaczy� sytuacj�, w jakiej
si� znajdujemy i zareagowa� na ni� w spos�b spontaniczny i jak
najbardziej odpowiedni, nie jeste�my za� prowadzeni w jed-
nym czy drugim kierunku przez nasz� karm�. Wzgl�dne wsp�-
czucie, kt�re powstaje z pozytywnych tendencji karmicznych
jest bardzo dobre, ale lepsze od niego jest absolutne wsp�czu-
cie, kt�re bez wysi�ku i w spos�b ca�kowicie doskona�y poja-
wia si� w cz�owieku, kt�ry wyzwoli� si� z karmicznego uwa-
runkowania. Jest to uczucie bardziej nieograniczone,
rozprzestrzeniaj�ce si�, owocne i wolne od iluzji dualizmu.
36
Chocia� najlepsz� reakcj� na negatywne emocje jest pozwa-
lanie, aby uczucia te same si� wyzwoli�y, bardzo trudno jest
wcieli� to w �ycie wtedy, kiedy nasza praktyka jest niestabilna
i niedoskona�a. Ale bez wzgl�du na to, na jakim poziomie
duchowego rozwoju obecnie si� znajdujemy, ka�dy z nas mo�e
powzi�� nast�puj�c� decyzj�: kiedy pojawi si� negatywne uczu-
cie, zatrzymamy si� na chwil� przed zareagowaniem na nie,
przyjrzymy si� dok�adnie sobie i sytuacji, po czym zr�cznie
wybierzemy najlepsz� z mo�liwych opcji reakcji. Wykorzystu-
j�c proces my�lowy, mo�emy te� nauczy� si� st�pia� ostrze
wywo�anego przez karm� bod�ca, os�abi� si�� karmicznych
nawyk�w. Kiedy ogarnie nas kt�re� z negatywnych uczu�,
musimy sobie przypomnie�, �e uczucie, kt�rego do�wiadcza-
my, jest po prostu urzeczywistnieniem dawnych �lad�w kar-
micznych. W�wczas b�dziemy w stanie rozlu�ni� nasz� iden-
tyfikacj� z okre�lonym uczuciem lub punktem widzenia
i pozby� si� ch�ci bronienia naszego stanowiska. Kiedy w�ze�
emocji troch� si� rozlu�ni, identyfikacja z uczuciem r�wnie�
os�abnie i stanie si� bardziej otwarta. B�dziemy w�wczas mo-
gli wybra� bardziej pozytywn� reakcj� na zaistnia�� sytuacj�,
zasiewaj�c w ten spos�b nasiona pozytywnej karmy. I zno-
wu - bardzo wa�ne jest, aby czyni� to, nie t�umi�c powsta�ej
emocji. Wywo�uj�c wsp�czucie, powinni�my by� rozlu�nie-
ni, a nie pr�bowa� z ca�ych si� zag�uszy� negatywne uczucie,
staraj�c si� przy tym na si�� wytworzy� dobre my�li.
Efekty praktyki duchowej widoczne s� nie tylko w jakiej�
nieokre�lonej przysz�o�ci lub w nast�pnym �yciu. �wicz�c
samych siebie w pozytywnych reakcjach na okre�lone sytu-
acje, zmieniamy w�asne �lady karmiczne i rozwijamy w�a�ci-
wo�ci, kt�rych efektem b�d� pozytywne zmiany w �yciu,
kt�re prowadzimy obecnie. Wiedz�c, �e ka�de, nawet naj-
mniejsze i najbardziej osobiste do�wiadczenie przynosi rezul-
37
tat, mo�emy wykorzysta� to zrozumienie i zmieni� zar�wno
swoje �ycie, jak i swoje sny.
ZAS�ONY �WIADOMO�CI
Siady karmiczne pozostaj� w naszej psychice jako pozo-
sta�o�ci dzia�a� wykonywanych przy udziale po��dania i nie-
ch�ci. S� to zas�ony �wiadomo�ci, przechowywane w pod-
stawowej �wiadomo�ci cz�owieka, w kunzhi namshe [wym.
kunszi namszie]. Chocia� zwykle m�wi si� o niej jako o pew-
nego rodzaju zbiorniku, kunszi namsze jest w gruncie rzeczy
odpowiednikiem zas�on �wiadomo�ci - kiedy nie ma zas�on,
nie ma te� kunszi namsze. Nie jest rzecz� ani miejscem, ale
si�� nap�dow�, kt�ra stanowi podstaw� struktury dualistycz-
nego do�wiadczenia. Jest tak nienamacalna jak zbi�r przy-
zwyczaje� i tak silna jak nawyki, kt�re sprawiaj�, i� j�zyk
staje si� zrozumia�y, formy zamieniaj� si� w przedmioty, a ist-
nienie wydaje nam si� czym� bardzo znacz�cym, czym�, czym
mo�emy sterowa� i rozumie�.
Kunszi namsze cz�sto przyr�wnuje si� do magazynu, kt�-
rego nie mo�na zniszczy�. Mo�emy j� traktowa� jako prze-
chowalni� rozmaitych wzorc�w i schemat�w zachowa�. Jest
to podstawa do�wiadczenia, na kt�r� w mniejszym lub wi�k-
szym stopniu wp�ywa ka�de dzia�anie, kt�re wykonuje-
my cia�em i umys�em, fizycznie i mentalnie. Tak d�ugo, jak
w umy�le istniej� nawykowe sk�onno�ci i tendencje, kunszi
namsze r�wnie� istnieje. Kiedy cz�owiek umiera i cia�o roz-
pada si�, kunszi namsze nie ginie wraz z nim - �lady karmicz-
ne nadal trwaj� w �wiadomo�ci umys�u, a� zostan� ca�kiem
oczyszczone. Kiedy to nast�pi, kunszi namsze przestaje ist-