6687

Szczegóły
Tytuł 6687
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6687 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6687 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6687 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

W serii �Wsch�d Zachodowi" ukaza�y si� nast�puj�ce ksi��ki Daniel Reid Tao zdrowia Daniel Reid Tao seksu i d�ugowieczno�ci Raymond M. Smullyan Tao jest milczeniem Ray Grigg Tao zwi�zk�w mi�osnych Neville Shulman Ze� w sztuce zdobywania szczyt�w Na� Huai-chin G�ra Traw Jim McGregor Tao odrodzenia Jacek Kryg Sil� symboli i talizman�w Wschodu wkr�tce Daniel Reid Na stra�y Trzech Skarb�w ALAN W. WATTS ;zen qO Prze�o�y� Sebastian Musielak SfiTib W r r,, t. REBIS k.is b8(< DOM WYDAWNICZY REBIS POZNA� 1997 Tytu� orygina�u Zen Copyright � 1957 by Pantheon Books, Inc. Copyright renewed 1985 by Mary Jane Watts This translation published by arrangement with Pantheon Books, a division of Random House, Inc. Copyright � for the Polish edition by REBIS Publishing House Ltd., Pozna� 1997 Redaktor serii Jacek Kryg Redaktorzy Anna Mieszczanek �> Grzegorz Dziamski , , Opracowanie graficzne Krzysztof Kwiatkowski Wydanie I 83-7120-354-3 v Dom Wydawniczy REBIS ul. �migrodzka 41/49, 60-171 Pozna� tel. 67-47-08, 67-81-40; fax 67-37-74 Fotosk�ad: Z.P. Akapit, Pozna�, ul. Czemichowska 50B, tel. 793-888 Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S.A. Krak�w. Zam. 5032/97 ten ,-iI�SKiE 166 i.89 21* 243 T/7, MAEKA i RICHARDA, kt�rzy zrozumiej� j� �atwiej, gdy� nie mog� jej przeczyta� Ait SPIS TRE�CI PRZEDMOWA .................. 9 CZʌ� I. WIADOMO�CI OG�LNE I HISTORIA ... 19 1. Filozofia tao .................. 21 2. Korzenie buddyzmu ............... 50 3. Buddyzm mahajany ............... 81 4. Powstanie i rozw�j ze� .............. 104 CZʌ� II. ZASADY I PRAKTYKA .......... 143 1. �Pusty i wspania�y" ............... 145 2. �Siedzisz spokojnie, nic nie robisz" ......... 166 3. Zazen i koan .................. 189 4. Ze� w sztuce .................. 211 BIBLIOGRAFIA ..'................ 243 ZALECANA LITERATURA W J�ZYKU POLSKIM ... 250 ADNOTACJE CHI�SKIE .............. 252 INDEKS. ..................... 268 v r t * m -,i � >- - s:t~ l iii.i, *> PRZEDMOWA W ostatnim dwudziestoleciu obserwujemy bardzo �ywe zainteresowanie buddyzmem ze�. Od czas�w drugiej wojny �wiatowej wzros�o ono do tego stopnia, �e mo�na by rzec, i� nurt �w zaczyna urasta� do roli znacz�cej si�y w �yciu umys�owym i artystycznym Zachodu. Jest to bez w�tpienia zwi�zane z powszechnym entuzjazmem dla kultury japo�skiej -b�d�cym jednym z buduj�cych nast�pstw ostatniej wojny -kt�ry jednak�e mo�e si� okaza� li tylko przelotn� mod�. G��bsz� przyczyn� owego zainteresowania jest to, i� stanowisko ze� jest tak bardzo zbli�one do �awangardy" my�li zachodniej. Co bardziej alarmuj�ce i niszczycielskie aspekty cywilizacji zachodniej nie powinny przys�oni� nam faktu, �e prze�ywa ona jeden z najbardziej tw�rczych okres�w w swej historii. W nowszych dziedzinach zachodniej nauki - w psychologii i psychoterapii, logice i filozofii nauki, semantyce i teorii komunikacji � zaczynaj� si� pojawia� idee i odkrycia niezwykle fascynuj�ce. Niewykluczone, �e niekt�re z tych odkry� zawdzi�czamy pewnym wp�ywom filozofii azjatyckiej, lecz generalnie sk�aniam si� ku pogl�dowi, �e mamy tu do czynienia raczej z paralelizmem ni� z bezpo�rednim wp�ywem. Zaczynamy sobie jednak zdawa� spraw� z owego para-lelizmu, a to stanowi zapowied� wymiany pogl�d�w, kt�ra powinna si� okaza� niezwykle owocna. My�l zachodnia zmieni�a si� w ci�gu tego stulecia tak gwa�townie, i� znale�li�my si� w stanie wielkiego chaosu. Nie do��, �e intelektuali�ci maj� powa�ne problemy z nawi�zaniem kontaktu z szerok� opini� publiczn�, to jeszcze bieg naszego my�lenia i najnowszej historii powa�nie naru- - 9 - szy� trze�we za�o�enia tkwi�ce u podstaw naszych spo�ecznych konwencji i instytucji. Dobrze znane poj�cia przestrzeni, czasu i ruchu, przyrody i jej praw, historii i zmian spo�ecznych oraz samej ludzkiej osobowo�ci rozmy�y si� i oto dryfujemy pozbawieni punkt�w odniesienia we wszech�wiecie, kt�ry coraz bardziej nasuwa nam na my�l buddyjsk� zasad� �Wielkiej Pustki". Najr�niejsze m�dro�ci Zachodu -czy to z dziedziny religii, filozofii, czy nauk przyrodniczych -nie s� zbyt pomocne w zakresie sztuki �ycia w takim w�a�nie wszech�wiecie i perspektywa wyznaczania kursu na tak bezkresnym oceanie musi chyba wzbudza� w nas wielki strach. Przywykli�my bowiem do absolut�w, do sztywnych zasad i niezmiennych praw, kt�rych mo�emy si� uchwyci�, gdy brak nam duchowej i psychologicznej pewno�ci. Z tego te� powodu, jak s�dz�, tak wielkie zainteresowanie wzbudza kulturowo tw�rczy spos�b �ycia, kt�rego zwolennicy - od oko�o tysi�ca pi�ciuset lat - czuj� si� w �Pustce" niczym ryba w wodzie i nie tylko nie odczuwaj� przed ni� strachu, lecz nawet zdaj� si� upatrywa� w niej �r�d�a nieprzebranego zachwytu. U�ywaj�c s��w ze�, ich po�o�enie zawsze by�o takie: W g�rze nawet dach�wki, by schroni� g�ow�; '><'� , * W dole nawet pi�dzi ziemi, by postawi� stop�. Gdyby�my naprawd� byli gotowi na przyj�cie znaczenia s��w: �lisy maj� nory i ptaki powietrzne - gniazda, ale Syn Cz�owieczy nie ma miejsca, gdzie by g�ow� m�g� wesprze�"*, ten rodzaj j�zyka w zasadzie nie brzmia�by obco w naszych uszach. Nie jestem zwolennikiem �importowania" ze� z Dalekiego Wschodu, jest on bowiem mocno zwi�zany z instytucjami kulturowymi, kt�re s� nam zupe�nie obce. Bez w�tpienia jednak s� rzeczy, kt�rych mo�emy si� za jego pomoc� nauczy� - lub oduczy� - i zastosowa� na nasz w�asny spos�b. Szczeg�ln� zalet� ze� jest spos�b ekspresji, r�wnie czytelny - czy mo�e raczej r�wnie niepoj�ty - dla intelektualisty i dla anal- * Mt. 8, 20. Biblia Tysi�clecia, Wyd. Pallottinum, Pozna� 1965 (przyp. t�um.). ' - 10 - " fabety, daj�cy mo�liwo�ci porozumiewania si�, o kt�rych my jeszcze nie my�leli�my. Ze� jest bezpo�redni, jest w nim zaci�cie i humor oraz cechy zar�wno pi�kna, jak i absurdu, irytuj�ce i upajaj�ce zarazem. Przede wszystkim jednak dysponuje on sposobem wywracania umys�u do g�ry nogami i rozk�adania najbardziej dr�cz�cych problem�w ludzkich na pytania w rodzaju: �Dlaczego jest mysz, kiedy si� kr�ci?" W g��bi ducha ze� le�y silne, aczkolwiek zupe�nie pozbawione sentymentu wsp�czucie dla ludzi, kt�rzy cierpi� i gin� w�a�nie dlatego, �e staraj� si� siebie ocali�. Jest wiele wspania�ych ksi��ek o ze�, chocia� niekt�rych z tych najlepszych nie ma ju� w sprzeda�y i w og�le trudno je zdoby�. Do tej pory jednak nikt - nawet profesor Suzuki* � nie przedstawi� nam pe�nego om�wienia historii powstania ze� i jego zwi�zk�w z chi�skim i hinduskim sposobem my�lenia. Trzytomowe Eseje o buddyzmie ze� (Essays in Ze� Buddhism) Suzukiego to niesystematyczny zbi�r rozpraw naukowych o r�nych aspektach zagadnienia, niesamowicie przydatnych dla dobrze obeznanego z tematem badacza, lecz zupe�nie niezrozumia�ych dla szerokiej rzeszy czytelnik�w nie maj�cych poj�cia o fundamentalnych zasadach ze�. Jego zachwycaj�ce Wprowadzenie do buddyzmu ze� (Introduction to Ze� Buddhism) jest pozycj� o szczeg�owym i raczej specjalistycznym charakterze. Pomija bardzo wa�ne wiadomo�ci o powi�zaniu ze� z chi�skim taoi-zmem i hinduskim buddyzmem i w niekt�rych miejscach jest chyba nieco niepotrzebnie zagmatwane. Pozosta�e prace Suzukiego to studia wybranych aspekt�w ze�, kt�re wymagaj� og�lnej wiedzy i perspektywy historycznej. Ze� w literaturze angielskiej i klasyce wschodniej (Ze� in English Literatur� and O�ental Classics) R. H. Blythe'a to jedna z najlepszych dost�pnych ksi��ek wprowadzaj�cych, lecz wydana zosta�a tylko w Japonii i r�wnie� nie zawiera og�lnych wiadomo�ci o ze�. Jest to zbi�r lu�nych * Daisetz Teitaro Suzuki (1870-1966), japo�ski naukowiec i my�liciel, buddysta ze�. Pierwszy i g��wny popularyzator ze� na Zachodzie, autor wielu ksi��ek i artyku��w z tej dziedziny. Spis jego wa�niejszych prac znajdzie Czytelnik w bibliografii na ko�cu ksi��ki (przyp. t�um.). - 11 - szy� trze�we za�o�enia tkwi�ce u podstaw naszych spo�ecznych konwencji i instytucji. Dobrze znane poj�cia przestrzeni, czasu i ruchu, przyrody i jej praw, historii i zmian spo�ecznych oraz samej ludzkiej osobowo�ci rozmy�y si� i oto dryfujemy pozbawieni punkt�w odniesienia we wszech�wiecie, kt�ry coraz bardziej nasuwa nam na my�l buddyjsk� zasad� �Wielkiej Pustki". Najr�niejsze m�dro�ci Zachodu -czy to z dziedziny religii, filozofii, czy nauk przyrodniczych -nie s� zbyt pomocne w zakresie sztuki �ycia w takim w�a�nie wszech�wiecie i perspektywa wyznaczania kursu na tak bezkresnym oceanie musi chyba wzbudza� w nas wielki strach. Przywykli�my bowiem do absolut�w, do sztywnych zasad i niezmiennych praw, kt�rych mo�emy si� uchwyci�, gdy brak nam duchowej i psychologicznej pewno�ci. Z tego te� powodu, jak s�dz�, tak wielkie zainteresowanie wzbudza kulturowo tw�rczy spos�b �ycia, kt�rego zwolennicy - od oko�o tysi�ca pi�ciuset lat - czuj� si� w �Pustce" niczym ryba w wodzie i nie tylko nie odczuwaj� przed ni� strachu, lecz nawet zdaj� si� upatrywa� w niej �r�d�a nieprzebranego zachwytu. U�ywaj�c s��w ze�, ich po�o�enie zawsze by�o takie: W g�rze nawet dach�wki, by schroni� g�ow�; '" > W dole nawet pi�dzi ziemi, by postawi� stop�. Gdyby�my naprawd� byli gotowi na przyj�cie znaczenia s��w: �lisy maj� nory i ptaki powietrzne - gniazda, ale Syn Cz�owieczy nie ma miejsca, gdzie by g�ow� m�g� wesprze�"*, ten rodzaj j�zyka w zasadzie nie brzmia�by obco w naszych uszach. Nie jestem zwolennikiem �importowania" ze� z Dalekiego Wschodu, jest on bowiem mocno zwi�zany z instytucjami kulturowymi, kt�re s� nam zupe�nie obce. Bez w�tpienia jednak s� rzeczy, kt�rych mo�emy si� za jego pomoc� nauczy� - lub oduczy� - i zastosowa� na nasz w�asny spos�b. Szczeg�ln� zalet� ze� jest spos�b ekspresji, r�wnie czytelny - czy mo�e raczej r�wnie niepoj�ty - dla intelektualisty i dla anal- * Mt. 8, 20. Biblia Tysi�clecia, Wyd. Pallottinum, Pozna� 1965 (przyp. t�um.). , ^ .. - 10 - " fabety, daj�cy mo�liwo�ci porozumiewania si�, o kt�rych my jeszcze nie my�leli�my. Ze� jest bezpo�redni, jest w nim zaci�cie i humor oraz cechy zar�wno pi�kna, jak i absurdu, irytuj�ce i upajaj�ce zarazem. Przede wszystkim jednak dysponuje on sposobem wywracania umys�u do g�ry nogami i rozk�adania najbardziej dr�cz�cych problem�w ludzkich na pytania w rodzaju: �Dlaczego jest mysz, kiedy si� kr�ci?" W g��bi ducha ze� le�y silne, aczkolwiek zupe�nie pozbawione sentymentu wsp�czucie dla ludzi, kt�rzy cierpi� i gin� w�a�nie dlatego, �e staraj� si� siebie ocali�. Jest wiele wspania�ych ksi��ek o ze�, chocia� niekt�rych z tych najlepszych nie ma ju� w sprzeda�y i w og�le trudno je zdoby�. Do tej pory jednak nikt � nawet profesor Suzuki* - nie przedstawi� nam pe�nego om�wienia historii powstania ze� i jego zwi�zk�w z chi�skim i hinduskim sposobem my�lenia. Trzytomowe Eseje o buddyzmie ze� (Essays in Ze� Buddhism) Suzukiego to niesystematyczny zbi�r rozpraw naukowych o r�nych aspektach zagadnienia, niesamowicie przydatnych dla dobrze obeznanego z tematem badacza, lecz zupe�nie niezrozumia�ych dla szerokiej rzeszy czytelnik�w nie maj�cych poj�cia o fundamentalnych zasadach ze�. Jego zachwycaj�ce Wprowadzenie do buddyzmu ze� (Introduction to Ze� Buddhism) jest pozycj� o szczeg�owym i raczej specjalistycznym charakterze. Pomija bardzo wa�ne wiadomo�ci o powi�zaniu ze� z chi�skim taoi-zmem i hinduskim buddyzmem i w niekt�rych miejscach jest chyba nieco niepotrzebnie zagmatwane. Pozosta�e prace Suzukiego to studia wybranych aspekt�w ze�, kt�re wymagaj� og�lnej wiedzy i perspektywy historycznej. Ze� w literaturze angielskiej i klasyce wschodniej (Ze� in English Literatur� and Oriental Classics) R. H. Blythe'a to jedna z najlepszych dost�pnych ksi��ek wprowadzaj�cych, lecz wydana zosta�a tylko w Japonii i r�wnie� nie zawiera og�lnych wiadomo�ci o ze�. Jest to zbi�r lu�nych * Daisetz Teitaro Suzuki (1870-1966), japo�ski naukowiec i my�liciel, buddysta ze�. Pierwszy i g��wny popularyzator ze� na Zachodzie, autor wielu ksi��ek i artyku��w z tej dziedziny. Spis jego wa�niejszych prac znajdzie Czytelnik w bibliografii na ko�cu ksi��ki (przyp. t�um.). - 11 - i zachwycaj�co trafnych spostrze�e� i jako taki nie mo�e zast�pi� uporz�dkowanego om�wienia tematu. M�j Duch ze� (Spirit ofZen) to popularne przedstawienie wcze�niejszych prac Suzukiego i poza tym, �e jest bardzo nienaukowy, w wielu miejscach zawiera informacje nieaktualne i myl�ce, czego nie mo�e usprawiedliwia� jego przejrzysto�� i prostota. Buddyzm ze� (Ze� Buddhisrri) Christmas Hum-phrey, wydany tylko w Anglii, r�wnie� jest pozycj� popularyzuj�c� dokonania Suzukiego i - jak w pozosta�ych omawianych pracach - autorka nie podj�a si� zadania umieszczenia ze� w jego kontek�cie kulturowym. Ksi��ka napisana jest j�zykiem jasnym i �ywym, lecz autorka stawia kilka znak�w r�wno�ci pomi�dzy buddyzmem a teozofi�, kt�re s� - w moim odczuciu - bardzo dyskusyjne. Inne prace na temat ze� - autor�w zar�wno wschodnich, jak i zachodnich -maj� bardziej specjalistyczny charakter b�d� s� przedstawieniem ze� na marginesie czego� innego: psychologii, sztuki czy historii kultury. Nic wi�c dziwnego, �e z braku og�lnego, systematycznego i pe�nego przedstawienia zagadnienia, wyobra�enia o ze� na Zachodzie s� nieco pomieszane, pomimo ca�ego entuzjazmu i zainteresowania, jakie wzbudzi�. Problem polega wi�c na tym, aby napisa� tak� ksi��k� - i to w�a�nie stara�em si� uczyni�; jak si� bowiem zdaje, nikt, kto rozumie ten temat lepiej ode mnie, nie ma na to ochoty b�d� nie mo�e tego zrobi�. Przypuszczam, �e do napisania takiej pracy najbardziej nadawa�by si� wytrawny i uznany mistrz ze�. Obecnie jednak nikt taki nie w�ada wystarczaj�co dobrze j�zykiem angielskim. Dodatkow� trudno�� stanowi fakt, �e osoba nawyk�a przemawia� w ramach w�asnej tradycji, a szczeg�lnie w ramach jej zinstytucjonalizowanej hierarchii, rzadko dysponuje perspektyw� i trafno�ci� punktu widzenia postronnego obserwatora. Powt�rz�, i� jedn� z najwi�kszych przeszk�d w dialogu pomi�dzy japo�skimi mistrzami ze� a lud�mi Zachodu stanowi niejasno�� co do kwestii r�nic w za�o�eniach le��cych u podstaw obydwu kultur. Obie strony maj� �klapki na oczach" i nie s� �wiadome ogranicze� w�asnego sposobu porozumiewania si�. t , ;lq - 12 - W takim wypadku najbardziej chyba odpowiednim autorem takiej pracy by�by cz�owiek wychowany w kulturze zachodniej, kt�ry sp�dzi� kilka lat pod okiem japo�skiego mistrza, przechodz�c przez ca�y cykl szkolenia ze�. To z kolei by�oby zupe�nie nie do przyj�cia z punktu widzenia zachodniej �naukowo�ci", gdy� osoba taka sta�aby si� �zapale�-cem" i �fanatykiem", niezdolnym do obiektywnego i bezstronnego spojrzenia na zagadnienie. Lecz - szcz�cie w nieszcz�ciu - ze� to przede wszystkim do�wiadczenie, kt�rego niewerbalny charakter wyklucza mo�liwo�� ogarni�cia go za pomoc� metod czysto filologicznych i naukowych. Dowiedzie� si�, czym ze� jest - a w szczeg�lno�ci, czym ze� nie jest - mo�na jedynie poprzez praktyk�, poprzez bezpo�rednie z nim obcowanie. Tylko tak mo�na odnale�� sens ukryty pod warstw� s��w. Jednak�e ci ludzie Zachodu, kt�rzy odbyli cz�� specjalnego rodzaju treningu stosowanego w szkole ze� rinzai*, zazwyczaj staj� si� �mrukliwi" i niesk�onni do rozm�w, zgodnie z zasad�, �e Ci, kt�rzy wiedz�, nie m�wi�; Ci, kt�rzy m�wi�, nie wiedz�. To, �e �nie zabieraj� g�osu", nie oznacza jednak, i� w og�le nic nie m�wi�. Z jednej strony z wielk� ochot� podzieliliby si� swoj� wiedz� z innymi lud�mi, z drugiej natomiast s� przekonani, �e w ostatecznym rozrachunku s�owa s� bezu�yteczne; poza tym przestrzegaj� r�wnie� niepisanej umowy, �e nie b�d� omawia� pewnych aspekt�w przebytego szkolenia. Zaczynaj� wi�c przyjmowa� typowo azjatyck� postaw�: �przyjd� i sam si� przekonaj". Lecz naukowo nastawiony cz�owiek Zachodu to - nie bez powodu - osobnik ostro�ny i sceptyczny, kt�ry lubi wiedzie�, �w co si� pakuje". Jest on w pe�ni �wiadomy sk�onno�ci swego umys�u do ulegania w�asnym z�udzeniom, do odwiedzania miejsc, do kt�rych nie mo�na wej��, nie porzuciwszy u progu krytycznego spojrzenia. Azjaci z regu�y traktuj� t� postaw� z tak * Rinzai i soto to dwie najwa�niejsze obecnie szko�y buddyzmu ze� (przyp. t�um.). <^< -<*o4 + *><'��' - �� j�i - 13 - wielk� pogard� - wi�ksz� tylko u ich wielbicieli z Zachodu -�e nie kwapi� si� z powiedzeniem dociekliwemu naukowcowi wielu rzeczy, kt�re wcale nie wykraczaj� poza mo�liwo�ci ludzkiego j�zyka i rozumu. Pisanie o ze� jest wi�c r�wnie trudne dla stoj�cego na zewn�trz, �obiektywnego" obserwatora, co dla zaanga�owanego, �subiektywnego" ucznia. W najr�niejszych sytuacjach mia�em okazj� pozna� jedn� i drug� stron� owego dylematu. Przebywa�em i studiowa�em z �obiektywnymi obserwatorami" i jestem przekonany, �e bez wzgl�du na wszelkie ich zalety, nigdy nie udaje im si� poj�� sedna sprawy i miast obiadu - zjadaj� menu. By�em tak�e cz�onkiem tradycyjnej hierarchii - nie ze� - i jestem r�wnie mocno przekonany, �e gdy patrzy si� z takiej pozycji, nie wiadomo, jaki obiad w�a�ciwie sieje. Cz�owiek taki staje si� praktycznie �idiot�", czyli - inaczej m�wi�c - nie jest zdolny do porozumiewania si� z lud�mi, kt�rzy nie nale�� do tej samej kategorii. To, �e w naszym �wiecie wyznawcy r�nych religii rzucaj� na siebie kl�twy, jest tyle� niebezpieczne, co absurdalne. Dotyczy to szczeg�lnie wielkich kultur Wschodu i Zachodu, gdzie korzy�ci, jakie daje porozumienie, s� najbardziej obiecuj�ce, a niebezpiecze�stwa wynik�e z niemo�no�ci nawi�zania dialogu - najwi�ksze. Po nieco ponad dwudziestu latach pr�b obja�niania Zachodowi kultury Wschodu jestem coraz bardziej przekonany, �e chc�c zinterpretowa� zjawisko takie jak ze�, nale�y si� trzyma� pewnej wyra�nej zasady. Z jednej strony trzeba stara� si� okaza� zrozumienie i do�wiadczy� takiego w�a�nie sposobu �ycia na tyle, na ile jest to mo�liwe. Z drugiej strony nale�y powstrzyma� wszelkie zap�dy, aby �przy��czy� si� do organizacji", aby si� podporz�dkowa� jej instytucjonalnym wymogom. Taka przyjacielska, neutralna postawa sprzyja zachowaniu bezstronno�ci. W najgorszym razie nie�cis�o�ci obserwatora sprowokuj� obie strony do ja�niejszego przedstawienia w�asnego stanowiska. Zwi�zek pomi�dzy dwoma punktami widzenia staje si� bowiem o wiele czytelniejszy, gdy pojawia si� trzeci, z kt�rym mo�na je por�wna�. Tak wi�c je�li nawet to stu- dium o ze� b�dzie jedynie wyrazem pewnej postawy, r�ni�cej si� od stanowiska ze� i od zapatrywa� zachodnich, zapewni ono przynajmniej taki w�a�nie, trzeci punkt odniesienia. Nie ulega jednak w�tpliwo�ci, �e istota ze� wymyka si� wszelkim pr�bom zorganizowania czy przyw�aszczenia sobie przez jakakolwiek instytucj�. Je�li istnieje na �wiecie co�, co wykracza poza system wykszta�conych przez kultur� warto�ci wzgl�dnych, jest to ze� - bez wzgl�du na to, jak� nadaliby�my mu nazw�. Jest to wspania�y pow�d, dla kt�rego ze� nie zosta� zinstytucjonalizowany, a tak�e przyczyna tego, i� wielu z jego wczesnych wyznawc�w by�o �uniwersalnymi indywidualistami", kt�rzy nigdy nie zostali cz�onkami �adnej organizacji ze� i nigdy nie szukali uznania �adnej formalnej w�adzy zwierzchniej. Taka w�a�nie jest moja postawa wobec ze� i czuj�, �e powinienem by� szczery z czytelnikiem w czasach, gdy autorytet cz�owieka czy te� jego �warto��" budz� tak wielki niepok�j. Nie mog� przedstawi� siebie jako wyznawcy ze�, ani nawet jako wyznawcy buddyzmu, odnosz� bowiem wra�enie, �e takie okre�lenie przypomina�oby pr�b� zawini�cia nieba w papier pakowy i przyczepienia do� etykietki. Nie mog� przedstawi� siebie jako naukowo obiektywnego badacza, gdy� - kiedy przedmiotem docieka� jest ze� - odnosz� wra�enie, i� takie okre�lenie przypomina�oby zg��bianie �piewu ptak�w po�r�d kolekcji wypchanych s�owik�w. Nie roszcz� sobie �adnych praw do wypowiadania si� na temat ze�. Mog� jedynie zapewni�, �e mia�em przyjemno�� studiowania literatury i podziwiania wytwor�w sztuki ze� od czasu, gdy by�em jeszcze wyrostkiem, jak r�wnie� cudown� mo�liwo�� bli�szego przestawania z wieloma japo�skimi i chi�skimi w�drowcami, st�paj�cymi t� sam� drog� wiod�c� donik�d. Ksi��ka ta przeznaczona jest zar�wno dla czytelnik�w og�lnie zainteresowanych tematem, jak i dla tych, kt�rzy powa�niej podchodz� do zagadnienia. Ufam, �e ci pierwsi odnios� si� z wyrozumia�o�ci� do zastosowania niekt�rych termin�w specjalistycznych i do innych element�w u�ytego - 14 - - 15 - aparatu krytycznego, najbardziej przydatnego tym, kt�rzy pragn� nieco bardziej zg��bi� temat. Ksi��ka jest podzielona na dwie cz�ci, z kt�rych pierwsza zawiera og�lne wiadomo�ci o ze� i jego historii, a druga m�wi o jego zasadach i praktyce. �r�d�a informacji s� trojakiego rodzaju. Po pierwsze, korzysta�em niemal ze wszystkich prac na temat ze� w j�zykach europejskich. Korzysta�em, rzecz jasna, w du�ym stopniu z dzie� profesora D. T. Suzukiego, stara�em si� jednak�e nie opiera� na nich zbyt mocno - nie dlatego, aby zawiera�y jakie� b��dy, lecz dlatego, �e uwa�am, i� gdy m�wi� o �wie�ym spojrzeniu, winien jestem czytelnikom co� wi�cej ni� tylko podsumowanie jego pogl�d�w. Po drugie, zasadnicz� wizj� ze� przedstawion� w tej ksi��ce opar�em na dok�adnych studiach wa�niejszych pozycji spo�r�d wczesnych �r�de� chi�skich, ze szczeg�lnym uwzgl�dnieniem Hsin-hsin Ming, T'an Ching - Sutry Sz�stego Patriarchy - oraz Lin-chi Lu i Ku-tsun-hsii Yti-lu. Moja znajomo�� chi�skiego z czas�w dynastii Tang nie jest zapewne do�� dobra, abym m�g� si� zajmowa� subtelniejszymi aspektami literatury tego okresu, lecz okaza�a si� wystarczaj�ca, jak mniemam, do zrealizowania mego zamierzenia, kt�rym by�o przejrzyste przedstawienie podstawowych za�o�e� jej doktryny. Podczas pisania tej pracy bardzo pomagali mi moi koledzy i wsp�pracownicy z Ameryka�skiej Akademii Studi�w Azjatyckich. Moje podzi�kowania pragn��bym skierowa� w szczeg�lno�ci do profesor�w Sabro Hasegawy i Gi-ming Shiena, do doktora Paula i doktora George'a Funga, doktora Fredericka Honga, pana Charlesa Yicka i do pana Kazumitsu Kato, kap�ana szko�y ze� soto. Po trzecie, informacje czerpa�em z niezliczonych spotka� z nauczycielami i uczniami ze� w ci�gu z g�r� dwudziestu lat. Teksty cytowane w tej ksi��ce, o ile nie zaznaczy�em inaczej, zosta�y przet�umaczone przeze mnie. Z my�l� o osobach potrafi�cych czyta� w j�zyku chi�skim za bibliografi� doda�em za��cznik z oryginaln� chi�sk� form� wa�niejszych cytat�w i okre�le� specjalistycznych. Stwierdzi�em, �e s� - 16 - one nieodzowne dla czytelnik�w powa�niej zainteresowanych zagadnieniem, gdy� nawet po�r�d najwi�kszych specjalist�w w tej dziedzinie ci�gle panuje wiele niejasno�ci, je�li chodzi o w�a�ciwe t�umaczenie tekst�w ze� z czas�w dynastii Tang. Odsy�acze do tej cz�ci to uporz�dkowane alfabetycznie litery umieszczone u g�ry wiersza. Odsy�acze do innych prac zapisane s� w formie nazwiska autora i numeru, kieruj�cego czytelnika do bibliografii, gdzie znajdzie on pe�ny opis dzie�a. Czytelnicy o g��bszej wiedzy naukowej b�d� musieli mi wybaczy�, �e nie stosowa�em absurdalnych znak�w diakrytycznych w �aci�skich formach s��w sanskryckich; stanowi� one jedynie utrudnienie dla zwyk�ego czytelnika i zb�dny dodatek dla sanskrytologa, kt�ry od razu przypomni sobie zapis dewanagari*. Nazwiska mistrz�w ze� i tytu�y tekst�w ze� w zale�no�ci od miejsca pochodzenia podane s� w zlatynizowanej formie j�zyka mandary�skiego** lub japo�skiego, a terminy specjalistyczne w mandary�skim, chyba �e zosta�y u�yte przy omawianiu jakiego� specyficznie japo�skiego aspektu ze�. Je�li chodzi o formy mandary�- skie, szerokie rozpowszechnienie latynizacji Wade'a-Gilesa nieomal zmusza do zastosowania tej metody, mimo �e jej zapis ma bardzo niewiele wsp�lnego z rzeczywi�cie wypowiadanymi g�oskami. Jestem niezwykle wdzi�czny panu R. H. Blythe'owi za wyra�enie zgody na zacytowanie wielu przek�ad�w wierszy haiku*** z jego prze�wietnej czterotomowej antologii Haiku, wydanej przez Hokuseido Press w Tokio; profesorowi Sabro Hasegawie za jego wielk� pomoc w dostarczeniu ilu- * Jeden z p�nocnoindyjskich alfabet�w, wykszta�cony ok. VI wieku ze starszego pisma brahmi i s�u��cy do zapisywania tekst�w w sanskrycie, staroindyjskim j�zyku znanym od ok. 1500 r. p.n.e. (przyp. t�um.). ** Najbardziej rozpowszechniona m�wiona forma j�zyka chi�skiego, u�ywana przez oko�o siedemdziesi�ciu procent ludno�ci Chin. Jest podstaw� wsp�czesnego standardowego j�zyka og�lnonarodowego Chin i Tajwanu (przyp. t�um.). *** Japo�ska forma poetycka sk�adaj�ca si� z siedemnastu sylab rozmieszczonych w trzech wersach; pierwszy i trzeci wers maj� po pi�� sylab, a drugi siedem. Pocz�wszy od XVII w., zacz�a dominowa� w poezji japo�skiej (przyp. t�um.). - 17 - stracji do ksi��ki, jak r�wnie� mojej c�rce Joan za fotografie Ryoanji* Na zako�czenie tej przedmowy chcia�bym z najwi�kszym zadowoleniem wyrazi� moj� wdzi�czno�� Fundacji Bollinge-na za trzyletnie stypendium, dzi�ki kt�remu uko�czy�em znaczn� cz�� wst�pnych bada� niezb�dnych do napisania tej ksi��ki -�.3. ALAN W WATTS Mili Yalley w Kalifornu czerwiec 1956 * �wi�tynia buddyjska w Kioto z jednym z najs�ynniejszych ogrod�w piaskowo-skalnych (przyp tium) if-, \f f I�*- � / *' t i> K H� * ^ TC< CZʌ� I Wiadomo�ci og�lne T :<Ut.<: trfft O r�'�.<� , � Uli li* v Mnt i �' t J kt uto�*)r,�'-It t T -w n f", *!�- ^i1^ " twtol J t � vz\v 5 iid � t n �^st !w i�j \2, j I� /t \ t rit * v Ti,r> -t u /ud /mu ^f * J K � T i av a � t?n s^� - j "t n , i 1 1 ' �' �J p� � '� - r r T i " i>f ot' i n >� fpr � 2. 0 � � ts -< > <-^ > * - * �H U Hfft � *� c? . rt"~ *-- V x f; " r _}~ a� IV -v o ; �M . . M , ."�- x 5 ��� Cl . t, < > *i --' 1 -i t <> -5 O *� �" ^' ?"" ^ tX K, - -3 '> , _ , � 0 4 S* ? L cn D^ r * S * T \, ':-* S g Zl,,*l ar. ~ -: � ~ Buddyzm ze� to spos�b �ycia i pogl�d na �ycie nie przystaj�cy do �adnej kategorii wsp�czesnej my�li zachodniej. Nie jest to religia ani filozofia; nie jest to szko�a psychologiczna ani rodzaj nauki. Ze� jest przyk�adem czego�, co w Chinach i Indiach nazywa si� �drog� wyzwolenia", i jest pod tym wzgl�dem podobny do taoizmu, wedanty i jogi*. Jak wkr�tce zauwa�ymy, droga wyzwolenia nie mo�e mie� �adnej pozytywnej definicji. Jej sens mo�na jedynie przybli�y�, m�wi�c, czym ona nie jest, w podobny nieco spos�b jak rze�biarz ods�ania swoje dzie�o, usuwaj�c z bloku zb�dne kawa�ki kamienia. Z punktu widzenia historii, ze� mo�na uwa�a� za owoc wielowiekowej tradycji kultury indyjskiej i chi�skiej, cho� jest on w zasadzie znacznie bardziej chi�ski ni� hinduski, a poczynaj�c od dwunastego wieku, zadomowi� si� i najbardziej tw�rczo rozwin�� w kulturze Japonii. Jako ukoronowanie tych wielkich kultur oraz niepowtarzalny i szczeg�lnie pouczaj�cy przyk�ad drogi wyzwolenia, ze� jest bodaj najcenniejszym darem Azji dla reszty �wiata. Korzenie ze� si�gaj� w r�wnym stopniu buddyzmu co taoizmu, dlatego te� - bior�c r�wnie� pod uwag� jego bardzo chi�ski klimat - najlepiej chyba b�dzie zacz�� od przyj- * Wedanta (sanskr. �zako�czenie Wed") i joga (sanskr. �zjednoczenie") -dwa z sze�ciu ortodoksyjnych system�w filozofii indyjskiej (obok sankhji, mimamsy, waj�esiki i njaji). Na wedancie opiera si� wi�kszo�� wsp�-czesnych szk� filozoficznych Indii. G��wnymi jej tekstami s� upanisza-dy, Brahmasutry oraz Bhagawadgita, a jej r�ne kierunki rozwija�y si� od VIII do XIII w. Joga, a w szczeg�lno�ci wiele z jej praktyk, wywar�a du�y wp�yw na inne hinduskie szko�y filozoficzne. Jej g��wnym tekstem jest Jogasutra, powsta�a najprawdopodobniej w II w. n.e. (przyp. t�um.). - 21 - r�enia si� jego chi�skim protoplastom, jednocze�nie ilustruj�c na przyk�adzie taoizmu, co rozumie si� pod poj�ciem drogi wyzwolenia. Znaczn� odpowiedzialno�ci� za olbrzymie trudno�ci w zrozumieniu ze�, kt�rych przysparza on swoim adeptom na Zachodzie, mo�na obarczy� nieznajomo�� chi�skiego sposobu rozumowania; sposobu tak zdumiewaj�co r�nego od naszego, a przecie� - w�a�nie z tego powodu - tak bardzo nam pomocnego w nabraniu krytycznego dystansu do naszych w�asnych idei. Problem nie tkwi tu li tylko w przyswojeniu sobie rozmaitych koncepcji, r�ni�cych si� od naszych tak, jak na przyk�ad teorie Kanta r�ni� si� od teorii Karte-zjusza czy pogl�dy kalwinist�w od pogl�d�w katolik�w. Problem polega na umiej�tno�ci uzmys�owienia sobie rozbie�no�ci w podstawowych za�o�eniach my�lowych i metodzie rozumowania, a s� one tak cz�sto nie dostrzegane, �e nasze interpretacje filozofii chi�skiej �atwo staj� si� przeszczepem typowo zachodnich idei na grunt chi�skiej terminologii. To niekorzystne zjawisko jest nieuchronn� konsekwencj� studiowania filozofii wschodniej jedynie z pomoc� czysto filolo-giczych metod nauki zachodniej; s�owa bowiem m�wi� co� tylko ludziom o podobnych do�wiadczeniach. Nie nale�y si� jednak posuwa� w tym rozumowaniu zbyt daleko - do stwierdzenia, �e j�zyk tak bogaty i subtelny jak angielski nie jest w stanie wyrazi� chi�skiego widzenia �wiata. Przeciwnie, ma on w tym wzgl�dzie o wiele wi�ksze mo�liwo�ci, ni� si� wydaje niekt�rym chi�skim i japo�skim adeptom ze� i taoizmu, kt�rych znajomo�� angielskiego pozostawia nieco do �yczenia. Trudno�ci nale�y upatrywa� nie tyle w j�zyku, ile w schematach my�lowych, kt�re do tej pory wydawa�y si� nierozerwalnie zwi�zane z akademick� i naukow� metod� badawcz�. Nieprzystawalno�� tych schemat�w do zagadnie� takich jak taoizm czy ze� jest w znacznej mierze odpowiedzialna za utarty pogl�d o tajemniczej, irracjonalnej i nieodgadnionej �mentalno�ci wschodniej". Co wi�cej, nie nale�y r�wnie� zak�ada�, �e omawiane zagadnienia s� tak bardzo chi�skie czy japo�skie, �e nie maj� punkt�w wsp�lnych z �adn� cz�ci� naszej w�asnej kultury. To - 22 - prawda, �e nic, co wynika�oby z formalnego podzia�u zachodniej nauki i my�li, nie odpowiada drodze wyzwolenia, jak jednak dobitnie wykazuje wspania�e studium R. H. Bly-ihaZen in English Literatur� (Ze� w literaturze angielskiej), zasadnicze spostrze�enia ze� maj� charakter ponadczasowy. Powodem, dla kt�rego taoizm i ze� zdaj� si� przy pierwszym zetkni�ciu stanowi� tak wielk� zagadk� dla zachodniego umys�u, jest to, �e nasze spojrzenie na nauk� jest ograniczone. Prawie wszystko, co dla nas jest wiedz�, taoista nazwa�by wiedz� konwencjonaln�, gdy� dopiero wtedy wydaje si� nam, �e co� wiemy, kiedy mo�emy to sobie przedstawi� za pomoc� s��w lub jakiego� innego systemu znak�w umownych - zapisu matematycznego czy notacji muzycznej. Wiedza takiego rodzaju nazywana jest konwencjonaln�, poniewa� kodowanie przekazu jest kwesti� spo�ecznej umowy. Podobnie jak ludzie m�wi�cy tym samym j�zykiem przestrzegaj� niepisanej umowy stanowi�cej o u�ywaniu ustalonych s��w dla oznaczenia odpowiednich przedmiot�w, tak samo ka�d� spo�eczno�� spajaj� wi�zy komunikacji opieraj�cej si� na najr�niejszych, umownych normach klasyfikowania oraz warto�ciowania dzia�a� i przedmiot�w. Celem edukacji jest wi�c dostosowanie dzieci do �ycia w spo�eczno�ci poprzez nak�onienie ich do nauczenia si� i zaakceptowania przyj�tych w niej zasad � praw i konwencji dotycz�cych porozumiewania si� - dzi�ki kt�rym spo�eczno�� ta utrzymuje sw� jednorodno��. Najpierw jest j�zyk m�wiony. Dziecko uczy si� uznawa� �drzewo", a nie �tra-pa--tam", za przyj�ty znak tego tam (gdy pokazuje na drzewo). Zrozumienie, �e s�owo �drzewo" jest kwesti� konwencji, nie sprawia nam �adnych trudno�ci. O wiele mniej oczywiste jest natomiast to, �e konwencja rz�dzi tak�e zakresem wyodr�bnienia rzeczy, do kt�rej okre�lone s�owo jest przypisane. Dziecko bowiem trzeba nauczy� nie tylko tego, jakie wyrazy maj� oznacza� jakie przedmioty, ale tak�e owego subtelnego sposobu, w jaki w jego kulturze przyj�o si� odgranicza� rzeczy od siebie, ustanawiaj�c wewn�trzne granice naszego codziennego do�wiadczenia. Konwencja naukowa - 23 - decyduje wi�c o tym, czy w�gorz powinien by� ryb�, czy w�em, a konwencja gramatyczna okre�la, kt�re do�wiadczenia powinno si� nazywa� rzeczami (podmiotami, dope�nieniami i okolicznikami), a kt�re zdarzeniami i czynno�ciami. Do jakiego stopnia owe konwencje mog� by� arbitralne, ukazuje nam pytanie: �Co si� stanie z moj� pi�ci� [rzeczownik - rzecz], kiedy rozewr� d�o�?" Rzecz (wyra�ona okolicz-nikiem) zniknie w magiczny spos�b, poniewa� czynno�� zosta�a ukryta za cz�ci� mowy zazwyczaj kojarzon� z rzecz�! W j�zyku angielskim granice pomi�dzy rzeczami i czynno�ciami s� wyra�nie - cho� nie zawsze logicznie - wyr�nione; natomiast wiele s��w w j�zyku chi�skim pe�ni funkcj� zar�wno rzeczownika, jak i czasownika i osoba my�l�ca w tym j�zyku nie ma wi�kszych k�opot�w z postrzeganiem przedmiot�w tak�e jako zdarze�, a �wiata bardziej jako zbioru proces�w ni� pewnych jednostkowych byt�w. Opr�cz j�zyka, dziecko musi r�wnie� zaakceptowa� wiele innych form spo�ecznej umowy. �ycie w grupie wymaga ustalenia konwencji dotycz�cych prawa i etyki, dobrego zachowania i sztuki, wa�enia, mierzenia i liczenia oraz - nade wszystko - roli spo�ecznej. Je�li nie okre�limy naszych r�l -ojca, nauczyciela, pracownika, artysty, �przeci�tnego faceta", d�entelmena, sportowca i tak dalej - trudno nam si� porozumiewa�. Im bardziej uto�samiamy si� z okre�lonymi stereotypami i kojarzonymi z nimi zasadami post�powania, tym silniej czujemy, i� naprawd� jeste�my tak� osob�, poniewa� ludzie o podobnych rolach �atwiej nas akceptuj� -�atwiej nas identyfikuj� i pr�dzej dochodz� do przekonania, �e maj� nas �pod swoj� kontrol�". Spotkanie dw�ch nieznajomych na przyj�ciu w sytuacji, kiedy gospodarz, przedstawiaj�c ich sobie, pomin�� milczeniem odgrywane przez nich role, jest zawsze troch� k�opotliwe: �aden z nich nie wie, jakich regu� rozmowy i zachowania powinien przestrzega�. Nietrudno sobie uzmys�owi� konwencjonalny charakter r�l spo�ecznych. Przecie� ojciec mo�e by� lekarzem i artyst�, b�d�c jednocze�nie pracownikiem i bratem. Oczywiste jest przy tym, �e nawet suma wszystkich przylepionych mu - 24 - " przez jego role etykietek b�dzie opisem bardzo niekompletnym, pozwolaj�cym co najwy�ej na pewn� og�ln� klasyfikacj�. Konwencje rz�dz�ce ludzk� to�samo�ci� s� jednak o wiele subtelniej sze i trudniej dostrzegalne od konwencji spo�ecznych. Poprzez dog��bny, aczkolwiek ma�o u�wiadamiany, proces uczymy si� uto�samia� z nie mniej konwencjonalnym wizerunkiem �siebie". Na konwencjonalne ,ja" lub �person�" sk�ada si� bowiem w znacznym stopniu pewna z�o�ona z wybranych wspomnie� historia, rozpoczynaj�ca si� w chwili narodzin. Zgodnie z konwencj� nie jestem po prostu tym, co teraz robi�. Jestem tak�e tym, co zrobi�em, a poddana obr�bce konwencji wersja mojej przesz�o�ci wydaje si� �mn�" niemal�e bardziej rzeczywistym od tego, kt�rym jestem w tym momencie. To bowiem, kim jestem, wydaje si� wielce ulotne i nieuchwytne, podczas gdy to, kim by�em, jest ustalone i nieodwo�alne. Przesz�o�� jest solidn� podstaw� do prognozowania, kim b�d� w przysz�o�ci; dochodzi wi�c do tego, �e jestem uto�samiany przede wszystkim z tym, co ju� nie istnieje, a nie z tym, co jest obecnie! Nale�y sobie uzmys�owi�, czym jest wyb�r wspomnie� i przesz�ych zdarze� sk�adaj�cych si� na to�samo�� cz�owieka. Z niezliczonych zdarze� i do�wiadcze� niekt�re zosta�y uznane za wa�ne i wy�owione - mo�na by rzec: wyabstrahowane � przy czym kryterium wa�no�ci ustalone zosta�o, rzecz jasna, pod�ug konwencjonalnych wzorc�w. Esencj� wiedzy konwencjonalnej jest w�a�nie system abstrakcji. Sk�adaj� si� na� znaki i symbole, w kt�rych rzeczy i zdarzenia zosta�y zredukowane do og�lnych zarys�w, podobnie jak chi�ski ideogram jen* znaczy �cz�owiek", gdy� jest skrajnym uproszczeniem i uog�lnieniem kszta�tu ludzkiego cia�a. Dzieje si� tak nie tylko z ideogramami. �Cz�owiek", �ryba", �gwiazda", �kwiat", �biega�", �rosn��" - wszystkie te s�owa oznaczaj� klasy obiekt�w lub zdarze�, kt�re mog� by� rozpoznane jako przynale�ne do swoich klas na podstawie bardzo prostych cech, wyabstrahowanych z ca�ej z�o�ono�ci rzeczywistych obiekt�w. - 25 - Abstrakcja jest wi�c niemal niezb�dna dla komunikacji, gdy� umo�liwia przedstawianie naszych do�wiadcze� prostymi i energicznymi �ogarni�ciami" umys�u. Powiedzenie, �e mo�emy my�le� tylko o jednej rzeczy naraz, jest jak stwierdzenie, i� oceanu nie da si� wypi� jednym haustem. Potrzebna jest szklanka, aby opr�nia� go stopniowo, �yk po �yku. Abstrakcje i konwencjonalne znaki s� jak owa szklanka: redukuj� do�wiadczenie do jednostek prostych na tyle, �e mo�liwe staje si� ich zrozumienie jedna po drugiej. W podobny spos�b mierzy si� �uki, redukuj�c je do ci�gu kr�ciutkich odcink�w lub wyobra�aj�c je sobie pod postaci� kwadracik�w siatki na papierze milimetrowym przeci�tych zakre�lonym torem. Innymi przyk�adami tego samego procesu s� fotografie prasowe i przekaz telewizyjny. W pierwszym wypadku pewna naturalna sytuacja przedstawiana jest za pomoc� mozaiki jasnych i ciemnych plamek, kt�ra widziana go�ym okiem wygl�da jak zwyk�e czarno-bia�e zdj�cie. Bez wzgl�du na to, jak �udz�co mo�e ono przypomina� autentyczn� sytuacj�, jest to tylko jej rekonstrukcja, maj�c� posta� plamek, podobnie jak nasze konwencjonalne s�owa i my�li s� rekonstrukcj� do�wiadczenia, maj�c� posta� abstrakcyjnych znak�w. W procesie bardziej przypominaj�cym ju� proces my�lowy kamera telewizyjna przetwarza naturaln� sytuacj� na nast�puj�ce po sobie serie impuls�w, kt�re mog� by� przesy�ane za pomoc� kabla. Komunikacja poprzez tego rodzaju konwencjonalne znaki daje nam wi�c abstrakcyjne, porcjowe odwzorowanie uni-wersum, gdzie naprawd� wszystko dzieje si� jednocze�nie i kt�rego prawdziwa, namacalna rzeczywisto�� zawsze wymyka si� pr�bom pe�nego opisania metodami abstrakcyjnymi. Pe�ne opisanie ma�ej drobiny kurzu za pomoc� tych �rodk�w zaj�oby ca�� wieczno��, wymaga�oby bowiem obja�nienia ka�dego jej punktu. Linearno-porcjowy charakter mowy i my�lenia szczeg�lnie �atwo uwidacznia si� we wszystkich j�zykach korzystaj�cych z alfabetu, przedstawiaj�cych do�wiadczenia w d�ugich ci�gach literowych. Nie�atwo odpowiedzie� na pytanie, - 26- dlaczego musimy si� porozumiewa� mi�dzy sob� (m�wi�) i z sob� (my�le�) za pomoc� tej metody. �ycie nie toczy si� przecie� tak dziwnym torem - niczym po sznurku - i nasz organizm nie prze�y�by ani chwili, gdyby mia� si� kontrolowa�, my�l�c o ka�dym oddechu, ka�dym uderzeniu serca i ka�dym impulsie nerwowym. Je�li jednak mamy znale�� jakie� wyja�nienie tej charakterystycznej cechy my�lenia, pomocna mo�e si� okaza� analogia do zmys�u wzroku. Dysponujemy dwoma rodzajami widzenia - centralnym i peryferyjnym, kt�re mo�na przyr�wna� do o�wietlenia punktowego i rozproszonego. Z widzenia centralnego korzystamy przy pracy dok�adnej -jak czytanie - kiedy nasze oczy koncentruj� si� po kolei na niewielkich fragmentach przestrzeni -podobnie jak �wiat�o punktowe. Widzenie peryferyjne jest mniej �wiadome, nie tak jasne jak intensywna wi�zka �wiat�a punktowego. U�ywamy go, patrz�c w nocy oraz �pod�wiadomie" postrzegaj�c przedmioty i ruchy poza wycinkiem widzenia centralnego. W przeciwie�stwie do �wiat�a punktowego, mo�e ono obj�� bardzo wiele rzeczy jednocze�nie. Istnieje wi�c pewna analogia � i nie jest to by� mo�e jedynie analogia - pomi�dzy widzeniem centralnym i �wiadomym, linearno-porcjowym my�leniem oraz pomi�dzy widzeniem peryferyjnym i do�� tajemniczym procesem umo�liwiaj�cym nam regulowanie niewiarygodnie z�o�onych funkcji naszych organizm�w bez �adnego udzia�u my�lenia. Powinni�my przy tym zaznaczy�, �e okre�lamy nasze organizmy jako z�o�one, pr�buj�c je zrozumie� za pomoc� linearnego my�lenia, u�ywaj�c s��w i poj��. Z�o�ono�� kryje si� jednak�e nie tyle w naszych organizmach, ile w podejmowanych wysi�kach zrozumienia ich dzi�ki naszej metodzie my�lenia. Wysi�ki te przypominaj� pr�by zorientowania si� w umeblowaniu du�ego pokoju za pomoc� pojedynczego promienia �wiat�a. Zadanie jest r�wnie skomplikowane jak picie wody widelcem zamiast fili�ank�. Pisany j�zyk chi�ski ma w tym wzgl�dzie nieznaczn� przewag� nad naszym i jest by� mo�e pewnym przejawem odmiennego sposobu my�lenia. Podobnie jak nasz jest on linearny, podobnie jak nasz jest seri� abstrakcji postrzega- - 27 - nych w pojedynczych porcjach. Jego znaki s� jednak nieco bli�sze rzeczywisto�ci ni� z�o�one z liter s�owa, gdy� s� w zasadzie rysunkami, a jak m�wi chi�skie przys�owie: �Jeden obraz wart jest stu s��w". Por�wnajmy, dla przyk�adu, jak �atwo zademonstrowa� komu� spos�b zawi�zania skomplikowanego w�z�a, a jak trudno wyt�umaczy� mu to jedynie s�owami. Cz�owiek Zachodu jest na og� przekonany, �e tak naprawd� nie rozumiemy tego, czego nie potrafimy przedstawi� czy przekaza� za pomoc� liniowo uporz�dkowanych znak�w procesu my�lowego. Jeste�my niczym �w tancerz, kt�remu s�o� nadepn�� na ucho i nie mo�e si� nauczy� �adnego ta�ca, zanim kto� nie rozrysuje mu wszystkich krok�w. Z niewiadomego powodu nie mamy zaufania do �widzenia peryferyjnego" naszego umys�u i nie wykorzystujemy go ca�kowicie. Muzyki, na przyk�ad, uczymy si�, sprowadzaj�c ca�y zakres tonu i rytmu do notacji o ustalonych interwa�ach, kt�ra nie nadaje si� do zapisania muzyki orientalnej. Azjatycki instrumentalista dysponuje bardzo og�lnym zapisem �muzycznym i u�ywa go jedynie do przypomnienia sobie melodii. Jego nauka muzyki nie polega na czytaniu nut, lecz na ws�uchiwaniu si� w gr� nauczyciela i - po �wyczuciu" melodii - na na�ladowaniu go, co pozwala mu osi�gn�� toniczn� i rytmiczn� g��bi�, z kt�r� mog� si� r�wna� jedynie dokonania niekt�rych zachodnich artyst�w jazzowych stosuj�cych t� sam� metod�. Nie pr�buj� przez to powiedzie�, �e ludzie Zachodu w og�le nie korzystaj� z �peryferyjnego umys�u". Jak wszyscy ludzie, u�ywamy go przez ca�y czas i ka�dy artysta, ka�dy rzemie�lnik, ka�dy sportowiec wykorzystuje jego mo�liwo�ci w pewien specyficznie przekszta�cony spos�b. Filozofia i inne nauki nie traktuj� go jednak powa�nie. Zacz�li�my sobie zdawa� spraw� z jego pot�gi w bardzo niewielkim stopniu i niezmiernie rzadko przychodzi nam na my�l, �e jedna z najbardziej istotnych jego funkcji polega na zdobywaniu owej �wiedzy o �wiecie rzeczywistym", kt�r� pr�bujemy uzyska� za pomoc� nieporadnych kalkulacji teologicznych i metafizycznych oraz poprzez wnioskowanie logiczne. - 28 - W staro�ytnym spo�ecze�stwie chi�skim odnajdujemy dwie uzupe�niaj�ce si� tradycje �filozoficzne" - konfucjanizm i taoizm. Og�lnie m�wi�c, pierwszy z nich zajmuje si� konwencjami j�zykowymi, etycznymi i prawnymi oraz ceremonia�ami, kt�re wyposa�aj� spo�eczno�� we w�asny system komunikacji. Innymi s�owy, w sferze zainteresowania kon-fucjanizmu le�y wiedza konwencjonalna i w jej duchu wychowuje si� dzieci, dopasowuj�c ich kapry�ne i krn�brne natury do wymiar�w prokrustowego �o�a spo�ecznego �adu. Jednostka okre�la siebie i swoje miejsce w spo�ecze�stwie zgodnie z przykazaniami konfucjanizmu. Taoizm natomiast poch�ania przede wszystkim ludzi starszych, w szczeg�lno�ci tych, kt�rzy wycofuj� si� z aktywnego �ycia w�r�d wsp�plemie�c�w. Ich odsuni�cie si� od spo�eczno�ci jest rodzajem zewn�trznej oznaki wewn�trznego wyzwolenia z wi�z�w konwencjonalnych schemat�w my�lenia i post�powania. Taoizm skupia si� bowiem na wiedzy niekonwencjonalnej, pojmowaniu �ycia bezpo�rednio, a nie poprzez abstrakcyjne, linearne poj�cia my�lenia obrazowego. Konfucjanizm koncentruje si� wi�c na - wymuszanym przez �ycie w spo�eczno�ci - wt�aczaniu naturalnej spontaniczno�ci w sztywne regu�y konwencji. Przedsi�wzi�cie to poci�ga za sob� nie tylko wewn�trzy konflikt i cierpienie, ale tak�e utrat� tej szczeg�lnej naturalno�ci i samozapo-mnienia, za kt�re tak bardzo kocha si� ma�e dzieci, a co czasem udaje si� odzyska� �wi�tym i m�drcom. Zadaniem taoizmu jest usuni�cie nieuniknionych konsekwencji takiej dyscypliny oraz nie tylko odzyskanie, ale i rozwini�cie naturalnej spontaniczno�ci, kt�r� nazywa si� tzu-janb, czyli �bycie takim, jakim si� jest". Spontaniczno�� dziecka jest dziecinna, jak wszystko, co go dotyczy. Edukacja pomaga w uformowaniu go kosztem jego spontaniczno�ci. W niekt�rych wypadkach konflikt pomi�dzy spo�eczn� konwencj� a st�umion� spontaniczno�ci� jest tak gwa�towny, �e uzewn�trznia si� poprzez wyst�pki, choroby psychiczne i neurozy, kt�re s� cen� p�acon� przez nas za - sk�din�d niekwestionowane - zalety porz�dku. - 29 - Taoizmu nie mo�na w �adnym razie rozumie� jako buntu przeciwko konwencji, chocia� zdarza�o si�, �e u�ywano go do wzniecania rewolucji. Taoizm jest drog� wyzwolenia, kt�ra nigdy nie przychodzi poprzez rewolucj�; og�lnie wiadomo, �e wi�kszo�� rewolucji wprowadza tyranie gorsze jeszcze od obalonych. Uwolni� si� od konwencji nie znaczy j� odrzuci�, lecz nie da� si� przez ni� oszuka�; to umie� z niej korzysta� jak z narz�dzia, a nie by� przez ni� wykorzystywanym. W kulturze zachodniej nie istnieje �aden system odpowiadaj�cy taoizmowi, gdy� nasza judeochrze�cija�ska tradycja duchowa uto�samia Absolut, czyli Boga, z moralnym i logicznym porz�dkiem konwencji. Mo�na by powiedzie�, �e jest to nieomal kulturalna katastrofa, porz�dek spo�eczny przyt�aczany jest bowiem nadmiarem w�adzy, co prowadzi do tak charakterystycznych dla zachodniej historii rewolucji religijnych i kulturowych. Nale�y tu odr�ni� �wiadomo�� wewn�trznego konfliktu ze spo�ecznie uznanymi konwencjami od poczucia dysharmonii z pra�r�d�em i pra-dziedzin� �ycia, z samym Absolutem. Poczucie winy w tej drugiej sytuacji rozrasta si� do tak absurdalnych rozmiar�w, �e musi prowadzi� albo do wyparcia si� w�asnej natury, albo do odrzucenia Boga. Poniewa� pierwsze wyj�cie jest w gruncie rzeczy niemo�liwe - przypomina rozgryzanie w�asnych z�b�w�nieuchronnym nast�pstwem pozostaje przyj�cie drugiego, gdy takie �rodki zaradcze jak konfesjona� przestaj� ju� skutkowa�. Tak jak w wypadku wszystkich rewolucji, rewolucja skierowana przeciwko Bogu k�adzie podwaliny pod jeszcze gorsz� tyrani� pa�stwa absolutnego; gorsz�, bo nie potrafi�c� nawet przebacza� i nie uznaj�c� niczego poza granicami swojego w�adztwa. Nawet je�li ostatnie zdanie jest w odniesieniu do Boga teoretycznie prawdziwe, reprezentuj�cy Go na ziemi Ko�ci� by� zawsze gotowy przyzna�, �e pomimo niezmienno�ci boskich przykaza�, nikt nie jest w�adny okre�la� granic Jego mi�osierdzia. Na wakuj�cy tron Absolutu wpycha si� relatywizm, dopuszczaj�c si� ba�wochwalstwa i �wi�tokradztwa wobec Boga - obwo�uj�c absolutem poj�cie, konwencjonaln� abstrakcj�. Ma�o jest jed- - 30 - nak prawdopodobne, a�eby tron m�g� si� zwolni�, gdyby nie wakowa� niejako ju� wcze�niej, gdyby tradycja zachodnia dysponowa�a jakim� sposobem poj�cia Absolutu bezpo�rednio, poza ramami konwencjonalnego porz�dku. Oczywi�cie, samo s�owo �Absolut" sugeruje nam co� abstrakcyjnego i poj�ciowego, jak na przyk�ad �Czysty Byt". Samo poj�cie �ducha" przeciwstawionego �materii" wydaje si� bli�ej spokrewnione z abstrakcj� ni� z konkretn� rzeczywisto�ci�. W taoizmie jednak�e, podobnie jak w pozosta�ych drogach wyzwolenia, Absolutu nie wolno myli� z abstrakcj�. Z drugiej strony, je�li stwierdzimy, �e taoc, jak nazywa si� absolutn� Rzeczywisto��, jest bardziej konkretne ni� abstrakcyjne, mo�e to prowadzi� do kolejnych pomy�ek. Jeste�my bowiem przyzwyczajeni do kojarzenia konkretno�ci z substancj�, z tym, co fizjologiczne, biologiczne i naturalne - maj�c na my�li to, co nie jest nadnaturalne. Jednak z punktu widzenia taoizmu i buddyzmu r�wnie� te okre�lenia s�u�� konwencjonalnym i abstrakcyjnym dziedzinom wiedzy. Biologia i psychologia s�, na przyk�ad, odmianami wiedzy przedstawiaj�cymi �wiat rzeczywisty za pomoc� w�asnych, specyficznych i abstrakcyjnych kategorii. Mierz� i klasyfikuj� nasz �wiat w spos�b odpowiedni do konkretnych korzy�ci, jakie zamierzaj� dzi�ki niemu uzyska�; analogicznie geodeta opisuje ziemi� w hektarach, firma budowlana w wywrotkach lub tonach, a badacz gleby u�ywa do tego opisu wzor�w chemicznych. Stwierdzenie, �e prawdziwa rzeczywisto�� ludzkiego organizmu jest fizjologiczna, podobne jest do stwierdzenia, i� ziemia jest tak� a tak� liczb� ton czy hektar�w. Tak samo stwierdzenie, �e owa rzeczywisto�� jest naturalna, jest zupe�nie prawdziwe, pod warunkiem �e mamy na my�li spontaniczno�� (tzu-jan)* czy natura natu-rans (�substancj� tworz�c�"). Mo�e by� jednak zupe�nie chybione, je�eli mamy na my�li natura naturata (�substancj� stwarzan�"), czyli niejako natur� klasyfikowan�, podzielon� * Okre�lenia zamkni�te w nawiasach i pisane kursyw� podaj� dla jasno�ci w mianowniku liczby pojedynczej (przyp. tium.). - 31 - na �natury", jak w pytaniu: �Jaka jest natura tej rzeczy?" W taki w�a�nie spos�b s�owo to nale�y rozumie�, m�wi�c o doktrynie �naukowego naturalizmu", kt�ra nie ma nic wsp�lnego z naturalizmem tao. Aby wi�c zacz�� zdawa� sobie spraw�, czym jest taoizm, musimy by� gotowi chocia�by na dopuszczenie ewentualno�ci istnienia innego sposobu widzenia �wiata ni� konwencjonalny, wied