6661
Szczegóły |
Tytuł |
6661 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6661 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6661 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6661 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Prof. Dr Feliks Konieczny
�wi�ci w dziejach Narodu Polskiego
Spis tre�ci
Przed chrztem Polski 3
Pocz�tki chrze�cija�stwa w Polsce 7
Rzesza s�owia�ska 13
Przesilenie spo�eczne 25
Czyje jest Pomorze? 33
Pokolenie synodu ��czyckiego 44
Zakony 56
"Zakon" 64
Pierwszy najazd mongolski 72
Kanonizacja �w. Stanis�awa 81
Pocz�tki odrodzenia 87
Wznowienie kr�lestwa 98
Lilia Wawelu 109
O moralno�� w polityce 118
Od morza do morza 128
�wi�to�� i historia 139
Pocz�tki nowo�ytno�ci 148
Czasy soboru trydenckiego 159
Czterech wielkich m��w 172
Najszersze granice 182
Nowy okres �wi�tych 189
"Potop" 200
Ocalenie chrze�cija�stwa 210
Najsilniejsze rz�dy 220
Ostatni kr�l Polski 230
Drobne pa�stewka polskie 245
Wielka emigracja 258
T�pienie unii ko�cielnej 268
Z dymem po�ar�w 286
W czasach wojny krymskiej 300
Powstanie styczniowe 309
Podlasie i Che�mszczyzna 318
Si�a a prawo 325
Na prze�omie w. XIX i XX 336
Przed chrztem Polski
Nie wszyscy lubi� czytywa� ksi��ki historyczne, bo powiadaj� - co ich obchodzi, co
dzia�o si� na �wiecie przedtem, p�ki ich nie by�o; i po co przejmowa� si� k�opotami
nieboszczyk�w z dawnych pokole�, skoro si� ma dosy� w�asnych. Ale
zainteresowaliby si� od razu nieboszczykiem, cho�by bardzo odleg�ym, gdyby
pozosta� po nim... spadek. Od razu badaliby swoj� "genealogi�", tj. jak i z kim
spowinowaceni byli jego ojcowie i dziadkowie, i jak� maj�tno��, kt�ry z nich
posiada�. Ma�o to proces�w spadkowych, gdzie przed s�dami wywodzi si� d�ugie,
powik�ane genealogie? Bywaj� nieraz k�opotliwe, bo nie tylko trzeba si�gn�� wstecz
w dawne pokolenia, ale szuka� przodk�w po rozmaitych powiatach i wojew�dztwach,
a czasem nawet si�gn�� na drug� p�kul�.
Ka�dy z nas nale�y oczywi�cie do jakiego� rodu. Niegdy� rody przebywa�y zawsze w
pobli�u siebie, z pokrewnych rod�w tworzy�o si� plemi�, a z plemion pokrewnych
powstawa� lud. Np. lud podhala�ski, laski, Krakowiacy, Kaszubi, G�rale, �l�zacy,
Kujawiacy i inne polskie ludy. Wszystko to powsta�o z pokrewie�stwa, kt�re po
pewnym czasie staje si� tak powik�ane, �e ju� nikt si� w nim nie rozezna; nie spos�b
wykre�li� genealogii, ale trwa tradycja o pochodzeniu od wsp�lnego przodka.
Z lud�w polskich powsta� z czasem historyczny nar�d polski, na zach�d od nas
czeski, a na wsch�d ruski. Prze�wiadczenie o wsp�lnym pochodzeniu by�o tak
g��bokie i mocne, i� w wiekach ubieg�ych wymy�lono nawet tak� �wieck� legend�, �e
pochodzimy od trzech braci: Lecha (zwano Polak�w Lechitami), Czecha i Rusa.
Mo�na by cofn�� si� jeszcze dalej, bo ka�demu dziecku wiadomo, �e wszyscy
pochodzimy od Adama i Ewy - i jest to zupe�na prawda - ale niech kto spr�buje
wysnu� ca�� sw� genealogi� od tych pierwszych rodzic�w! Ot� po tych wszystkich
przodkach d�wiga si� spadek i chc�c nie chc�c trzeba go przyj��, w ca�o�ci wraz z
po�ytkami i d�ugami, ze wszystkim z�em i dobrem, kt�re nam poprzednicy zostawili.
Po przodkach jeden cz�owiek jest bia�y, a drugi czarny; jeden urodzi si� poganinem,
a drugi bez trudu, bez k�opotu od samego urodzenia otrzyma skarb prawdziwej
wiary. A czy Polak mo�e zamieni� si� w Chi�czyka, gdyby mu si� tak zachcia�o, lub
Chi�czyk w Polaka? T� spraw� rozstrzygn�li przodkowie! A stan maj�tkowy,
zwyczaje, obyczaje, upodobania, nawet stopie� wykszta�cenia, czy� nie zale�� w
znacznej cz�ci od tego, czym byli i jacy byli nasi rodzice?
Nauk� o wszelkim spadku po przodkach zwiemy Histori�. Ona nas poucza, co kt�re
pokolenie robi�o lub nie robi�o i w jakim stanie przekaza�o spadek po sobie pokoleniu
nast�pnemu. Mo�e by� historia jednej rodziny, ca�ego narodu, wreszcie historia
powszechna wszystkich kraj�w i lud�w ca�ej ziemi. Historia t�umaczy, dlaczego
obecnie jeste�my tacy, a nie inni, sk�d si� wzi�y dobre i z�e strony naszego �ycia.
Historia wyja�nia wsp�czesny stan spraw naszych; nie mo�e ich zna� dobrze nikt,
kto ich nie pozna historycznie. Z�ymi te� bywaj� doradcami w �yciu publicznym tacy,
kt�rym brak wykszta�cenia historycznego. Ci�ko jest obmy�la� dobr� rad�, gdy si�
nie wie, sk�d co wynik�o i dlaczego? Praca nad przysz�o�ci� nie mo�e wyda� dobrych
skutk�w bez znajomo�ci przesz�o�ci.
Tote� spodziewamy si�, �e ksi��ka ta przynie�� mo�e niema�o po�ytku umys�owego i
moralnego. Poniewa� za� najwa�niejszym dziedzictwem jest spu�cizna religijna, wi�c
najpierw wyja�nijmy sobie, jakim sposobem i jakimi drogami zawita�a do Polski
Ewangelia �wi�ta.
Najpierw dochodzi�a do tych lud�w, kt�re nale�a�y do staro�ytnego pa�stwa
rzymskiego. Nie na pr�no m�wili sobie chrze�cijanie dawnych wiek�w, i� sama
Opatrzno�� zezwoli�a utworzy� Rzymianom olbrzymie pa�stwo. Szerzenie ewangelii
by�o u�atwione, skoro mo�na by�o dotrze� do tylu lud�w, nie natrafiaj�c na granice
pa�stwowe. Pod jednym rz�dem by�a Europa po Dunaj i Ren, Azja Mniejsza i
p�nocna Afryka! Potem podzieli�o si� to olbrzymie pa�stwo na dwa cesarstwa:
w�a�ciwe rzymskie zachodnie ze stolic� w Rzymie i wschodnie ze stolic� w
Konstantynopolu, czyli Bizancjum (po s�owia�sku Carogr�d).
Zachodnie cesarstwo rzymskie rozlecia�o si� w V w. po Chrystusie i powsta� z niego
szereg pa�stw mniejszych w Hiszpanii, we Francji, w Anglii i we W�oszech. Ale Rzym,
"miasto wieczne zosta� stolic� ca�ego chrze�cija�stwa, bo tak postanowi� �w. Piotr i
tam kaza� przebywa� nast�pcom, papie�om. Zanim za� pa�stwo rzymskie upad�o,
Rzymianie byli ju� nawr�ceni i sami szerzyli chrze�cija�stwo po wszystkich krajach
swego panowania.
Rzecz jasna, �e p�niej dopiero mogli dotrze� misjonarze do takich kraj�w, kt�re do
pa�stwa rzymskiego nigdy nie nale�a�y. Jeszcze z rzymskich czas�w pochodzi
chrze�cija�stwo nie tylko we W�oszech, ale w Hiszpanii, w Anglii i w Irlandii (tam od
r. 431), Francja za� przyj�a chrze�cija�stwo w r. 496.
Bizanty�skie cesarstwo natomiast kurczy�o si�, a co gorsza chrze�cija�stwo traci�o
grunt w podleg�ej mu Azji i Afryce. Opanowa�a te kraje nowa religia: islam, czyli
muzu�ma�stwo, zwane te� mahometanizmem od swego za�o�yciela. By� nim
Mahomet, zamo�ny kupiec i przewodnik karawan, kt�ry �y� w Arabii w pierwszej
po�owie VII w. po Chrystusie. Obznajomiwszy si� w podr�ach handlowych z
chrze�cija�stwem i �ydostwem, zapragn�� te� Arab�w przywie�� do wiary w jednego
Boga. Wzi�� od �yd�w wi�cej, ni� od chrze�cijan, a mi�dzy innymi zakaza� sporz�dza�
wyobra�enia ludzkich postaci, malarskie czy rze�biarskie. Pozostawi� za�
niewolnictwo, zezwoli� na wielo�e�stwo, a w raju po �mierci obiecywa� wszelkie
rozkosze cielesne. Taka religia, sumie� nie dr�cz�c, szerzy�a si� �atwo. Nakaza� za�
Mahomet szerzy� islam mieczem. Nawracanie by�o podbijaniem, a podboje sz�y
bardzo szybko. Oko�o r. 640 odebrali ju� muzu�manie Bizanty�czykom ca�� Arabi�,
Syri�, Palestyn�, Persj� i Egipt, a w r. 711 przeprawili si� przez w�sk� Cie�nin�
Gibraltarsk� na stron� europejsk� i zacz�li podb�j Hiszpanii.
Zastanawia� musi fakt, �e Bizanty�czycy nie tylko nie nawr�cili ani jednego
muzu�manina, ale sami ulegli wp�ywom islamu. Oto kazano tam z cerkwi powyrzuca�
obrazy i podpali� je! Okres obrazoburstwa obejmowa� lata 717-842, trwa� wi�c ca�ych
125 lat. A nadszed� i min�� z rozkazem rz�dowym! Jedni cesarze palili obrazy, a
drudzy kazali je na nowo malowa� i zawiesza�. A dla Cerkwi bizanty�skiej by�o
przykazaniem wszystko, co kaza� cesarz!
Podczas gdy katolicyzm, wymaga, �eby duchowa w�adza by�a niezale�na od
�wieckiej, w Bizancjum zrobiono cesarza g�owa Ko�cio�a! Religia na us�ugach
pa�stwa! Sk�d�e to? Bo Bizancjum odrywa�o si� od jedno�ci z Rzymem, odszczepia�o
si� od prawdziwego Ko�cio�a, odrzuca�o zwierzchno�� papiesk�, s�owem popada�o w
schizm�. ��czy�o si� z tym przesadne mniemanie o w�adzy monarszej, o w�adzy
rz�du. Zasad� schizmatyckiego Bizancjum sta�a si� tak zwana wszechmoc pa�stwa.
Znaczy to, �e rz�dowi wszystko wolno, przy czym nie potrzebuje si� kr�powa� �adn�
moralno�ci�. Nie wolno si� by�o zastanawia� nad wol� rz�du. Do��czy� si� do tego
jeszcze jeden wzgl�d: skoro wszystko ma by� tak, jak ka�e cesarz bizanty�ski, zatem
wszystko w ca�ym pa�stwie ma by� jednakowe. Jednostajno�� jednak przeciwna jest
naturze ludzkiej, wymuszano j� wi�c si�� i gwa�tem. Wszystko tedy na wspak, ni�
naucza� Ko�ci� rzymski, ten Ko�ci�, kt�ry dopuszcza� i dopuszcza zawsze rozmaito��
nawet obrz�dk�w religii, umiej�c zachowa� jedno�� bez jednostajno�ci.
Nasta�a mi�dzy Rzymem a Bizancjum nie tylko schizma, ale ca�kiem odmienne
pogl�dy na �ycie zbiorowe, czyli r�nica cywilizacji. Inna wykszta�ci�a si� cywilizacja
w Bizancjum, a inna w Rzymie. Ko�ci� zachodni zbiera� tymczasem wszystko, co po
staro�ytnych Rzymianach zosta�o dobrego, co da�o si� pogodzi� z chrze�cija�stwem.
Przecie� nawet za czas�w poga�stwa obowi�zywa�o u Rzymian jedno�e�stwo,
nietykalno�� w�asno�ci prywatnej, a prawo prywatne mia�o ogromn� powag�; a� do
p�nych czas�w utrzymali te� praworz�dno��, to znaczy, �e nawet g�ow� pa�stwa
obowi�zywa�o prawo. Panowa� u Rzymian �ad i porz�dek publiczny, bezpiecze�stwo i
trwa�o�� stosunk�w. To wszystko przejmowa� Ko�ci� i chroni�, podobnie jak nauk�,
literatur� i sztuki pi�kne, ca�e umys�owe dziedzictwo po staro�ytnym �wiecie.
Postawiwszy za� na czele ca�ego �ycia zbiorowego zasad� dwoisto�ci w�adzy, osobnej
duchownej, a osobnej �wieckiej, wytworzy� Ko�ci� now� cywilizacj�. Nazywamy j�
�aci�sk�, a to od j�zyka, kt�ry przyj�ty od staro�ytnego Rzymu, sta� si� j�zykiem
ko�cielnym na zachodzie i j�zykiem powszechnym nowej cywilizacji.
Tej cywilizacji Bizancjum nie tylko nie przyj�o, ale zwalcza�o j� zawzi�cie.
Gdy tedy cesarze bizanty�scy, pozbawieni panowania w Azji i w Afryce przez islam,
chcieli pozyska� zwierzchnictwo nad ca�� Europ�, papiestwo sprzeciwi�o si� temu, a
papie� Leon III wznowi� cesarstwo zachodniorzymskie a�eby zatamowa� szerzenie
si� bizantynizmu. Wszystkie pa�stwa katolickie mia�y si� po��czy� w jeden zwi�zek
pod �wieck� w�adz� cesarza rzymskiego, a pod duchowym zwierzchnictwem papie�a.
Wyb�r papieski pad� na osob� Karola Wielkiego, kt�ry by� ju� kr�lem franko�skim i
burgundzkim (dwie wielkie dzielnice Francji) oraz longobardzkim (w p�nocnych
W�oszech). Tego najwi�kszego monarch� katolickiego ukoronowa� papie� w Rzymie
w r. 800 na cesarza.
Niedawno przedtem zacz�o si� chrze�cija�stwo w Niemczech zachodnich. Aposto�em
by� mnich irlandzki, �w. Bonifacy, kt�ry zgin�� �mierci� m�cze�sk� w r. 754 z r�k
Fryz�w (na pograniczu Niemiec i Holandii). Dopiero za Karola Wielkiego zacz�to
nawraca� Sas�w, g��wny lud Niemiec wschodnich - ale robiono to mieczem, w
siedmiu krwawych wyprawach w latach 772-804; tote� d�ugo jeszcze zna� by�o, �e s�
nawr�ceni ledwie powierzchownie.
Sasi s�siadowali dalej na wsch�d ju� ze S�owianami, Ale osadnictwo Sas�w nie
si�ga�o nawet rzeki �aby. S�owianie zamieszkiwali tereny, gdzie dzisiaj mie�ci si�
Lipsk, Berlin i Hanower. �y�y tam ludy, od rzeki �aby, zwane Po�abianami, Lutycy na
zachodniej p�nocy, �rodkiem Obodryci, na po�udniu �u�yczanie i Milczanie. Jedynie
�u�yczanie przetrwali do naszych czas�w.
Wygin�y ca�e narody s�owia�skie, wyt�pione mieczem niemieckim pod pozorem
nawracania!
Nie powiod�y si� bowiem wspania�e zamiary papieskie, zwi�zane z cesarstwem Karola
Wielkiego. Nie szerzy�o si� wprawdzie panowanie bizanty�skie ku zachodowi, ale
rozprzestrzenia�a si� cywilizacja bizanty�ska, bo monarchom, kr�lom i ksi���tom
bardziej dogadza�o bizanty�skie pojmowanie w�adzy rz�dowej, ni� rzymskie. Nasta�a
d�uga walka dw�ch cywilizacji. Ale cesarstwo Karola Wielkiego min�o, zanikn�a
nawet sama godno�� cesarska.
Ze wschodniej po�aci pa�stwu Karola Wielkiego wytworzy�o si� kr�lestwo niemieckie,
pr�ce coraz dalej na wsch�d na ziemie s�owia�skie. Na poga�skich s�siad�w patrzyli
tylko jako na materia� do �up�w i nie spieszno im by�o z wysy�aniem misji. Przyj�y
si� wok� tronu niemieckiego bizanty�skie pogl�dy na stosunki Ko�cio�a z pa�stwem.
Nawet biskupi niemieccy wys�ugiwali si� politycznym celom swych kr�l�w. Popadali
nieraz w rozterk� z papiestwem i wi�cej bywa�o w ich dzia�aniu polityki, ni� religii.
Zobaczymy, jak potem wybitni Niemcy, kt�rzy s�uchali wskaz�wek Rzymu i trwali
przy cywilizacji �aci�skiej, nawet �wi�ci Pa�scy narodu niemieckiego, trzymali si�
Polski.
W�wczas, po roku 800, nie istnia�o jeszcze pa�stwo polskie. S�owia�ska
pa�stwowo�� powsta�a bardziej na zach�d, mianowicie pa�stwo Wielkomorawskie.
Nazwa pochodzi st�d, �e g��wny trzon tego pa�stwa mie�ci� si� na Morawach. Z
Moraw pa�stwo to rozszerzy�o si� daleko na zach�d i wsch�d, z jednej strony na ludy
czeskie, a z drugiej a� nad Wis�� poza Krak�w.
Ksi��� wielkomorawski, Mojmir, przyj�� chrzest od misjonarzy niemieckich oko�o r.
840, ale opar� si�, gdy za��dano od niego, a�eby uzna� zwierzchnictwo kr�la
niemieckiego, Ludwika. Ten jednak wyprawi� si� na Morawy w r. 846 i str�ci� z tronu
Mojmira. I by�by mo�e nast�pi� koniec pa�stwa wielkomorawskiego, gdyby nie spryt
Mojmirowskiego synowca Rastyca. Udawa� potulnego wobec Niemc�w. Kr�l Ludwik
my�la�, �e b�dzie mia� w nim, jakby swego pos�usznego namiestnika, i dlatego sam
nada� mu tytu� ksi�cia wielkomorawskiego. Ale sprytny Rastyc mia� swoje plany. Zna�
�wiat lepiej, ni� stryj i wiedzia�, �e chrze�cija�stwo nie musi by� wiar� "niemieck�",
ani ��czy� si� z niemieckim podda�stwem.
Rastyc mia� wie�ci z P�wyspu Ba�ka�skiego. Szczeg�lnym zrz�dzeniem Opatrzno�ci
w�a�nie z bizanty�skiego pa�stwa mia�a nadej�� pomoc przeciwko bizantynizmowi
niemieckiemu. Bo nie tylko w Niemczech, ale nawet na P�wyspie Ba�ka�skim nie
wszyscy byli wrogami cywilizacji �aci�skiej.
Pocz�tki chrze�cija�stwa w Polsce
Nie wszyscy S�owianie byli tak oddaleni od �r�d�a ewangelizacji, jak Po�abianie,
Morawianie lub tym bardziej Polacy; S�owianie po�udniowi, a zw�aszcza ba�ka�scy
mieli w pobli�u patriarchat carogrodzki. Schizma wybuch�a ju�, lecz jeszcze nie by�a
trwa�a; nawracanie tamtejszych S�owian i Bu�gar�w, mog�o by�o pada� i na t� i na
ow� stron�. Ale jak na p�nocy przeszkadza�a nawr�ceniom niech�� do niemczyzny,
tak na Ba�kanach opierano si� zwierzchnictwu cesarstwa bizanty�skiego.
Wtedy dwaj uczeni m�owie powzi�li �mia�y zamiar, �eby ustanowi� dla S�owian
osobny obrz�dek. Byli to �w. Cyryl i Metody, bracia, rodem z miasta Solunia (po
grecku Saloniki). Mieli za sob� du�� praktyk� �yciow�, nim si� zabrali do tworzenia
nowo�ci. Metody by� namiestnikiem cesarskim w jednej prowincji, a Cyryl
bibliotekarzem u patriarchy w Carogrodzie. Rzucili jednak te zaszczytne stanowiska,
�eby si� po�wi�ci� misjonarstwu. Przez kilka lat przygotowywali si� w duchowym
skupieniu w klasztorze na g�rze Olimpie, potem udali si� pomi�dzy ludy tura�skie, do
pa�stwa Chazar�w, kt�re istnia�o (chocia� tylko przez p�tora wieku) pomi�dzy
rzekami Wo�g� a Donem (a wi�c w p�niejszej Rosji po�udniowej). Tam misja ich
mia�a wielkie powodzenie i nabrawszy do�wiadczenia, powr�cili na Ba�kany. Dokonali
nawr�cenia ksi�cia bu�garskiego i od tego czasu j�li wykonywa� sw�j wielki plan,
przemy�lany ju� dok�adnie przez ca�e lata.
Na nowy j�zyk liturgiczny wybrali jedno z narzeczy j�zyka bu�garskiego, mianowicie
macedo�skie. Nie tylko przet�umaczyli na ten j�zyk ksi�gi liturgiczne, ale obmy�lili te�
stosowne abecad�o, nazwane g�agolic� (wyraz "g�agol" oznacza d�wi�k) i pocz�li
szerzy� nowy obrz�dek Cerkwi bizanty�skiej. Ale Bizancjum temu nie sprzyja�o,
wymagaj�c jednostajno�ci; popadli �wi�ci bracia w nie�ask� w Carogrodzie tak�e z
tego wzgl�du, �e obstawali bezwarunkowo za jedno�ci� z Rzymem.
Wie�� o obrz�dku s�owia�skim szerzy�a si� szybko w �wiecie i dotar�a do ksi�cia
Rastyca. Zaprosi� �wi�tych braci na Morawy, dok�d te� ch�tnie przybyli w r. 863. Nie
chcieli jednak, �eby organizacja ko�cielna w pa�stwie wielkomorawskim podlega�a
patriarsze carogrodzkiemu, lecz poddali j� bezpo�rednio papie�owi rzymskiemu. Nie
wprowadzali te� ksi�g liturgicznych obrz�dku s�owia�sko-bizanty�skiego, lecz
dokonali nowych t�umacze�, mianowicie msza�u i innych ksi�g �aci�skich, jakich si�
u�ywa�o w obrz�dku rzymskokatolickim. W taki spos�b powstawa� obrz�dek rzymsko-
s�owia�ski; w j�zyku starobu�garskim nabo�e�stwo zupe�nie takie samo, jakie
odprawiano w j�zyku �aci�skim.
Z powodu r�nicy j�zyka i abecad�a obrz�dek ten by� niedost�pny dla duchowie�stwa
niemieckiego. Nie mog�c tego czyta�, nie wiedz�c co tam jest, rzucili Niemcy
podejrzenie, �e bracia solu�scy szerz� jak�� herezj�. A w�a�nie w cztery lata po
przybyciu tych aposto��w s�owia�skich na Morawy, w r. 867 patriarcha carogrodzki
Focjusz zrywa� znowu z Rzymem. Zaskar�yli tedy biskupi niemieccy braci solu�skich
przed Stolic� Apostolsk�. Oni sami od razu do Rzymu si� wybrali w tym samym
w�a�nie roku 867, a gdy dzie�o swe przedstawili papie�owi Adrianowi II, Ojciec �wi�ty
wy�wi�ci� ich na biskup�w.
Niestety, �w. Cyryla dosi�g�a w Rzymie �mier� 14 lutego 869 r. Liczy� zaledwie 42
lata, a jakie� zd��y� po�o�y� zas�ugi. Tote� Ojciec �w. kaza� mu sprawi� pogrzeb taki,
jaki samym papie�om urz�dzano i z�o�y� cia�o jego w ko�ciele �w. Klemensa oraz
wymalowa� tam na �cianie szereg malowide� ku jego czci. Pozosta�ego przy �yciu �w.
Metodego mianowa� arcybiskupem-metropolit�. Zamierzano wi�c ustanowi� kilku
biskup�w obrz�dku rzymsko-s�owia�skiego, bo Stolica Apostolska obrz�dek ten
zatwierdzi�a. Spodziewano si�, �e dzi�ki w�asnemu obrz�dkowi ca�a S�owia�szczyzna
p�nocna stanie si� pochopniejsza do chrztu �w.
Wraca wi�c �w. Metody z triumfem na p�noc - lecz jak�e bolesne czeka�y go
niespodzianki!
Trzykrotnie wojowa� ju� kr�l Ludwik z Rastycem; w czwartej wojnie w r. 870 pojma�
go, wy�upi� mu oczy, i zamkn�� w klasztorze daleko w Niemczech.
Sk�d taki okrutny pomys�, �eby kogo� sztucznie o�lepia�? Taka m�ciwo�� nad
pokonanym przeciwnikiem pochodzi�a z dalekiej Azji od staro�ytnych lud�w
barbarzy�skich i stamt�d przyswoili j� sobie wodzowie bizanty�scy. Z czasem wesz�o
to do bizanty�skiego prawa pa�stwowego, �e za bunt lub zdrad� jest kara
okaleczenia, jak wypalanie lub wy�upianie oczu; mo�na te� by�o skazywa� nawet na
rozsiekanie. Kr�lewscy niemieccy s�dziowie uwa�ali wida� Rastyca za podw�adnego i
za buntownika.
Przesadne bizanty�skie poj�cia o w�adzy monarszej szerzy�y si�. Rozpowszechnia�a
si� bowiem w tym w�a�nie okresie dziejowym cywilizacja bizanty�ska i wp�ywami
swymi si�ga�a daleko za zach�d; a niejednemu z panuj�cych spodoba�o si� cesarskie
prawo bizanty�skie, tak srogie dla "buntownik�w".
C� wi�c zasta� �w. Metody na Morawach? Rz�dy niemieckich graf�w, tj.
namiestnik�w kr�la Ludwika, rozw�cieczonych na wszystko co s�owia�skie. Pojmano i
metropolit� s�owia�skiego i wydano go biskupowi niemieckiemu w Passawie w
Bawarii, kt�ry uwa�a�, �e Morawy winny nale�e� do jego diecezji. Jak post�powano
ze �w. Metodym dowiadujemy si� z listu, jaki papie� Jan VIII wyprawi� do owego
biskupa passawskiego. Jest tam ust�p nast�puj�cy: "S�dzimy, �e na op�akanie
niegodziwo�ci twojej jedynie chyba potok �ez proroka Jeremiasza wystarczy� mo�e.
Zuchwalstwo twoje przewy�sza srogo�� i dziko�� ka�dego tyrana. Dr�cz�c naszego
wsp�brata Metodego ka�ni� wi�zienia, zn�caj�c si� nad nim przez to, i�e� go
trzyma� pod go�ym niebem, wystawionego na ostro�� dokuczliw� zimy i s�oty,
odrywaj�c go od rz�dzenia Ko�cio�em jemu powierzonym, posun��e� si� do tego
szale�stwa, �e go kaza�e� zawlec przed s�d niemieckich biskup�w i ch�osta� nawet
chcia�e� biczem, gdyby ci� inni nie byli od tego pow�ci�gn�li. Czy� to na Boga! s�
uczynki godne biskupa, kt�rego dostoje�stwo, gdy wykracza, tym ci�szym czyni
wyst�pek?"
Nareszcie zmusi� ich przecie� papie�, �e pu�cili �w. Metodego na wolno��. Ale
duchowie�stwo niemieckie po jakim� czasie wyst�pi�o ponownie ze skargami. �w.
Metody za�, udawszy si� powt�rnie do Rzymu w r. 870, otrzyma� potwierdzenie
wszystkiego, co uzyska� by� u poprzednich papie�y.
Tym razem zasta� po powrocie stosunki odmienione na dobre. Powszechne powstanie
ludno�ci wygna�o graf�w i przywr�ci�o na nowo pa�stwo wielkomorawskie na czele z
synowcem Rastyca, ksi�ciem Swatoplukiem, czyli �wiatope�kiem. Pracowa� tedy �w.
Metody gorliwie przy winnicy Pa�skiej. Nied�ugo po jego powrocie przyjecha� do
�wiatope�ka ksi��� czeski Borzyw�j; uda�o si� nawr�ci� go wraz z trzydziestoma
panami czeskimi, a potem tak�e jego �on�, kanonizowan� nast�pnie �w. Ludmi��.
Z siedziby morawskiej, s�ynnego grodu Welehradu, wysy�a� �w. Metody swych
uczni�w tak�e do Polski. Nie by�o jeszcze pa�stwa og�lnopolskiego, tylko liczne
ksi�stwa i ksi�stewka plemienne. Misjonarz z ramienia �w. Metodego dokona� w tym
czasie nawr�cenia ksi�cia Wi�lan, ze stolic� w Wi�licy nad Wis�� (poni�ej Krakowa).
By�o to oko�o r. 870 - i stanowi to pocz�tek chrze�cija�stwa w Polsce.
Wys�a� te� �w. Metody innych uczni�w na �l�sk, r�wnie� z dobrym skutkiem. Dwaj
kap�ani z Welehradu dotarli za� a� nad jezioro Gop�o, na Kujawach. Tam utworzy�o
si� ksi�stwo plemienne pod dynasti� Popiel�w, a ze stolic� w Kruszwicy. Za czas�w
ostatniego z Popiel�w by�y jakie� zaburzenia, skutkiem kt�rych w�adza przesz�a do
nowej dynastii, Piast�w. By� mo�e, i� nieporozumienia wybuch�y na tle religijnym; �e
Popiel trwa� przy poga�stwie, a Piast sprzyja� misjonarzom chrze�cija�skim. Tak
mo�na by sobie t�umaczy� pi�kn� legend�, jak to na dw�r Popiela przybyli raz dwaj
m�odzie�cy prosz�c o go�cin�, lecz on wygna� ich, a w�wczas zaprosi� ich do siebie
Piast, mieszkaj�cy na ko�cu Kruszwicy - za co obdarzony zosta� dostatkiem i
dobrobytem, dzi�ki b�ogos�awie�stwu tych�e m�odzie�c�w, posiadaj�cych moc
cudown�. Podaje te� legenda, �e byli to Anio�owie Pa�scy. Je�eli przypu�cimy, �e byli
to wys�annicy �w. Metodego, ca�a rzecz t�umaczy�aby si� wcale jasno.
Przebywa� za� �w. Metody na Welehradzie a� do zgonu, tj. do r. 885. Nabo�e�stwo
�a�obne odprawiono po �acinie, po grecku i po s�owia�sku w trzech obrz�dkach: w
rzymsko�aci�skim, w bizanty�skim i w rzymsko-s�owia�skim.
�mier� s�owia�skiego aposto�a mia�a sta� si� kl�sk� dla obrz�dku nowego,
g�agolickiego (bo tak go zwa� mo�na od abecad�a). Zabrak�o ksi�y g�agolit�w do
obszernej s�owia�skiej winnicy Pa�skiej, a Niemcy skorzystali, by zaj�� ich miejsce.
Sama dynastia s�owia�ska przyczynia�a si� za� najbardziej do s�owia�skiej kl�ski, bo
synowie �wiatope�ka wszczynali mi�dzy sob� walki bratob�jcze i przyzywali te� coraz
cz�ciej pomocy Niemc�w, sami wzajemnie przeciwko sobie. Jak�e wi�c mia�o istnie�
takie pa�stwo? Chocia� wi�c papie� Jan IX wznawia� oko�o r. 900 hierarchi� ko�cieln�
g�agolick�, run�o wszystko, gdy upad�o pa�stwo wielkomorawskie.
A�eby dobi� S�owian, sprowadzi� kr�l niemiecki z odleg�ych wschodnich kraj�w dziki
poga�ski nar�d Madziar�w pochodzenia azjatyckiego. W walce z nim poleg� w r. 907
ostatni w�adca Wielkomorawii, ksi��� Mojmir II. Madziarzy przyw�aszczyli sobie
znaczn� cz�� jego pa�stwa, ca�e g�rne W�gry. Taki jest pocz�tek pa�stwa
madziarskiego na W�grzech. Rozdarli S�owia�szczyzn�, odgradzaj�c p�nocn� od
po�udniowej.
W welehradzkiej za� �wi�tyni mo�na ogl�da� znak polskiej wdzi�czno�ci i czci dla
�wi�tych aposto��w s�owia�skich: obraz ich malowany przez najwi�kszego malarza
polskiego Jana Matejk�, krakowskiego mieszczanina.
Byli wi�c �w. Cyryl i Metody aposto�ami S�owian po�udniowych i zachodnich:
Bu�gar�w, Czech�w, S�owak�w i Polak�w. Nie mieli jednak nic wsp�lnego ze
S�owia�szczyzn� wschodni�.
Mylne takie mniemanie zrodzi�o si� wskutek nast�puj�cej okoliczno�ci: przesz�o sto
lat potem powsta�o na Ba�kanie nowe znowu pismo s�owia�skie, a �e okaza�o si�
dogodniejsze od g�agolicy, wi�c si� te� szybko rozpowszechni�o. Wynalazc� nowego
pisma by� mnich, kt�remu na imi� by�o Cyryl, wi�c abecad�o jego nazwano cyrylic�. Z
to�samo�ci imienia powsta�o ba�amuctwo historyczne, jakoby cyrylica pochodzi�a od
�w. Cyryla. Ani �w. Cyryl ani �w. Metody nie mieli nigdy nic wsp�lnego ze
S�owia�szczyzn� wschodni� i �adnej Rusi nigdy nie widzieli.
Polski posiew uczni�w �w. Metodego ni�s� dalej plony, a nadto dociera�y te� wp�ywy
czeskiej dynastii Przemy�lid�w, ju� nawr�conych. Czechy, jeszcze nie zjednoczone,
zorganizowane by�y w ksi�stwa plemienne. Odznacza�y si� trzy z takich rod�w
ksi���cych: Werszowcowie, S�awnicy i Przemy�lidzi (potomkowie Przemy�la, czyli
Przemys�awa). Ci panowali nad ludem Czech�w ko�o Pragi, a �e powiod�o im si�
potem opanowa� ca�e Czechy, wi�c te� wszystkie ludy ich pa�stwa zwano ju�
Czechami.
W dynastii piastowskiej trzech jeszcze potomk�w pierwszego Piasta pozosta�o przy
poga�stwie. Z Kujaw rozszerzyli swe panowanie na drug� stron� Gop�a, do ludu
Polan i stolic� przenie�li do Gniezna. Czwarty z Piast�w zwa� si� Mieszko, co w
prastarej polszczy�nie oznacza nied�wiedzia. D�ugo jeszcze potem nie tylko polscy
ksi���ta lubili przybiera� sobie nazw� od kr�la naszych zwierz�t p�nocnych (o lwie
jeszcze nie s�yszano). Ale niebawem z Mieszka mia� si� zrobi� Mieczys�aw. Ksi��� ten
bowiem decydowa� si� przyj�� chrzest; widocznie znajdowa� w swym pa�stwie
dostateczn� ilo�� chrze�cijan, �eby si� na nich oprze�.
Chwil� dogodn� upatrzy� sobie w r. 965. Ale przyjmowa� wiar� �wi�t� nie od
Niemc�w, lecz z Czech. Pragn�� porozumienia z Czechami, �eby si� tym �atwiej broni�
przeciwko kr�lom niemieckim. Ju� bowiem Niemcy przekroczyli �ab�, ju� zacz�li
podbija� Po�abian, po czym mia�a przyj�� kolej na Polsk�. Stara� si� wi�c Mieszko o
r�k� ksi�niczki czeskiej Dubrawki (w Polsce nast�pnie zwanej D�br�wk�).
Przemy�lidzi byli chrze�cijanami od r. 874. Ochrzci� si� w�wczas (jak ju� o tym by�a
mowa) ksi��� Borzyw�j, a �ona jego Ludmi�a odznacza�a si� nadzwyczajn�
pobo�no�ci�. Zdecydowanymi chrze�cijanami pozostali jej synowie, Spitygniew i
Wratys�aw; ale wdowa po Wratys�awie, Drahomira, by�aby rada wznawia�
poga�stwo. Wtedy Ludmi�a przygarn�a wnuka, Wac�awa i sama go wychowywa�a.
By�y o tego wnuka spory zaciek�e. Drahomira czyha�a na �ycie Ludmi�y, a� dosi�g�a
jej nas�anymi mordercami w r. 927. Ko�ci� uzna� Ludmi�� za �wi�t�.
Wac�aw sta� si� r�wnie� m�czennikiem. Kiedy og�osi� chrze�cija�stwo religi� panuj�c�
i nie dopuszcza� pogan do dworu ani do urz�d�w, zm�wi� si� na niego z poganami
w�asny jego brat, Boles�aw. W osiem zaledwie lat po gwa�townej �mierci swej babki
zosta� r�wnie� zamordowany w r. 935 Wac�aw. I on tak�e jest kanonizowany.
Boles�aw za� nawr�ci� si�, a wst�piwszy na tron, pozosta� wiernym chrze�cija�stwu.
Jego to c�rk� by�a Dubrawka.
Przyjecha�a wi�c do Polski czeska ksi�niczka, chrze�cijanka Dubrawka z rodu
Przemy�lid�w, prawnuczka i bratanica �wi�tych. Konno przyjecha�a, bo jeszcze ani
pojazd�w tu nie znano, ani dr�g stosownych nie by�o. Jecha�a oczywi�cie ksi�na nie
sama, lecz z ca�ym dworem i taborem, z orszakiem dworzanek, przybranych strojno
w pstre szatki, nakryte futrami, zdobne w najcenniejsze w owych czasach klejnoty:
sznury bursztyn�w. Mia�y z sob� hufiec zbrojnych, gromad� pacho�k�w i dziewek, ale
te� mia�y jeszcze jeden orszak ca�kiem innego rodzaju. W dalsz� podr� nie by�by si�
wybra� w�wczas �aden ksi��� chrze�cija�ski bez kapelana, tym bardziej musia�a go
mie� ksi�niczka, jad�ca w dalek� krain�, w dodatku do m�a poganina, kt�rego
zamierza�a nawraca�. Opr�cz kapelana imieniem Jordan, musieli by� inni duchowni,
jako misjonarze; musia�a te� by� obs�uga duchowa, ko�cielni, �piewacy, itp. Rusza�
wi�c z Pragi do Gniezna orszak konny niema�y.
C� wie�li z sob�? Nie brak�o oczywi�cie w �rodku orszaku koni jucznych,
d�wigaj�cych ksi���c� wypraw� w licznych skrzyniach i tobo�ach. By�y tam skarby
r�ne, ale opr�cz z�otych naramiennik�w i bursztynowych naszyjnik�w, mie�ci� si�
tam klejnoty dro�sze, a szczeg�lne, bo nie widziane dotychczas w polskich krajach:
ksi�gi pisane na pergaminie1 ozdobnymi literami - �aci�skie msza�y i brewiarze. By�y
to pierwsze ksi��ki, od kt�rych zacz�a si� historia naszej cywilizacji. Przybyli z Czech
ksi�a przywozili z sob� �acin�, abecad�o �aci�skie, kt�re od nich si� szerz�c, mia�o z
czasem podbi� ca�� Polsk�.
Ta jedno�� abecad�a z cywilizowan� Europ� stanowi�a dla nas dobrodziejstwo bez
miary. Wsp�lno�� abecad�a wiod�a naszych przodk�w do wsp�lnych nauk z Europ�
Zachodni�, do wsp�lno�ci duchowej z krajami bardziej o�wieconymi. a� po same
W�ochy, gdzie Rzym by� nie tylko stolic� papie�y, ale te� g��wnym ogniskiem
cywilizacji.
Mieszko musia� jednak�e poczeka� na chrzest. Doros�y musi przed chrztem wyuczy�
si� prawd wiary i zasad moralno�ci i odby� czas pr�by: taki kandydat do chrztu zwie
si� katechumenem, a czas nauki i pr�by trwa w zwyk�ych okoliczno�ciach jeden rok.
Dlatego Chrzest Mieszka nast�pi� dopiero w rok po przyje�dzie Dubrawki, w r. 966.
Ksi��� za�o�y� r�wnocze�nie biskupstwo w Poznaniu, dok�d te� w r. 968 przeni�s�
sw� stolic�. Pierwszym biskupem zosta� Jordan.
Dubrawka obdarzona s�usznie przydomkiem "matki chrzestnej Polski", przywioz�a
nam te� kult pierwszego patrona, �w. Wac�awa. Przywioz�a z sob� niew�tpliwie jak��
partyku�� jego relikwii. Towarzysz�cy jej kap�ani potrzebowali w Gnie�nie na
pocz�tek cho�by jakiej� kaplicy, a w ka�dym razie o�tarza, za� o�tarz mo�e by� tylko
na relikwiach; bez relikwii nie ma o�tarza. Relikwiarz musieli tedy mie� z sob�, bo
przecie� i w drodze msz� �w. odprawiali; a c� naturalniejszego jak to, �e Dubrawka
wzi�a z sob� relikwie �w. Wac�awa, bo by� �wi�tym patronem jej w�asnego rodu,
domu ksi���cego Przemy�lid�w. I tak za przyk�adem dworu naszej "matki chrzestnej"
rozszerzy�a si� w nied�ugim czasie cze�� �w. Wac�awa po ca�ej Polsce.
Szczere by�o nawr�cenie Mieszka, i ca�a rodzina ksi���ca przej�a si� gorliwo�ci� w
wierze. Dopiero co nawr�cona dynastia piastowska niesie pochodni� wiary dalej, do
dalszych kraj�w na po�udnie i na p�noc. Oto siostra Mieszka, Adelajda, zwan� Bia��
Kniegini�, wyszed�szy za m�� za Gejz�, poga�skiego ksi�cia Madziar�w, staje si� ich
matk� chrzestn�, a rodzon� matk� �w. Szczepana, kr�la W�gier. Oto c�rka Mieszka,
ksi�niczka Sygryda, szerzy ewangeli� w Szwecji i Danii, po tamtej stronie morza
Ba�tyckiego, jako ma��onka dw�ch kr�l�w, Eryka Zwyci�skiego, a w drugim
ma��e�stwie Swena Wid�obrodego. Jedna z jej dworzanek polskich po�lubi�a kr�la
szwedzkiego Olafa i r�wnie� go nawraca.
Chrzest Mieszka I i pocz�tki chrze�cija�skich ju� Piast�w przypadaj� na czasy
mocnego starcia dw�ch cywilizacji u naszych niemieckich s�siad�w. Kr�l Otton I
urz�dzi� sobie dw�r wed�ug wzoru bizanty�skiego, na wielk� skal� i okazale.
Zapatruj�c si� po bizanty�sku na stosunek Ko�cio�a do pa�stwa, posun�� si� do walki
z samym papiestwem. Wyprawi� si� w r. 951 po raz pierwszy do W�och, a na drugiej
wyprawie dotar� w r. 961 a� do samego Rzymu. Papie� Jan XII wyst�pi� przeciw
naje�d�com. Wtedy Otton zdobywszy Rzym, wynosi swojego papie�a,
przeciwstawiaj�c go prawowitemu papie�owi!
Temu swojemu "politycznemu" papie�owi kaza� si� Otton koronowa� na cesarza
rzymskiego. Wygl�da�o to, jakby wznawia� koron� Karola Wielkiego. W rzeczywisto�ci
nowe cesarstwo nie tylko nie mia�o zwi�zku z dawniejszym, lecz stanowi�o
przeciwie�stwo tamtego: tamto by�o dzie�em Stolicy Apostolskiej, to za� powsta�o ze
zbrojnej przemocy; tamto mia�o s�u�y� og�lnemu zwi�zkowi pa�stw katolickich, to
za� mia�o by� znamieniem hegemonii, tj. przewagi i przewodzenia Niemc�w w
Europie. Na Rzymianach za� wymusi� Otton przyrzeczenie, �e odt�d nie b�dzie si�
wybiera� papie�a bez zezwolenia cesarskiego, a cesarzem ma by� zawsze kr�l
niemiecki. Dwa razy jeszcze wyprawia� si� Otton I na Rzym, wymusiwszy i to, �eby
syn jego Otton II jeszcze za �ycia ojca otrzyma� w Rzymie koron� cesarsk�.
Nast�pi�o porozumienie obu cesarzy, niemieckiego i carogrodzkiego, �eby poni�y�
stolic� Piotrow� i papie�a zr�wna� z carogrodzkim patriarch�. Carogrodzki by� s�ug� i
narz�dziem kajdzara, podobnie i rzymski biskup mia� by� narz�dziem kajzera. Po
bizanty�sku cesarz nazywa si� kajdzar, a Niemcy ten tytu� z Bizancjum przyj�wszy,
troch� go tylko zniemczyli. I w tym jeszcze dow�d i wskaz�wka, sk�d czerpali sw�
umiej�tno�� polityczn� o urz�dzaniu pa�stw, i o stosunku mi�dzy narodami.
Kierunek bizanty�ski otrzyma� w Niemczech walne poparcie i wszechstronne posi�ki,
gdy mi�dzy obu cesarzami stan�� uk�ad familijny.
W r. 972 �eni� Otton syna z cesarz�wn� bizanty�sk� Teofani�. Teofania posiad�a
wielkie wp�ywy polityczne, zw�aszcza, gdy po zgonie m�a sta�a na czele rz�d�w
podczas ma�oletno�ci swego syna Ottona III. Sprowadza�a za� od samego pocz�tku z
Bizancjum uczonych i polityk�w, i w takim otoczeniu wytworzy�a nowe �rodowisko
bizantynizmu w Niemczech.
Dopiero w r. 995 obj�� Otton III rz�dy samoistne, i mia�o si� okaza� co�
niespodziewanego: syn Teofanii odwr�ci� si� od bizantynizmu, a przylgn�� mocno do
cywilizacji �aci�skiej.
Rz�dy Mieszka I przypadaj� wi�c na mocny rozkwit bizantynizmu w Niemczech.
��czy�o si� to z wybuchami nienawi�ci przeciwko S�owianom, tote� nie szcz�dzono
najazd�w na pa�stwo piastowskie, chocia� ju� by�o chrze�cija�skie. Mieszko
przekroczy� jednak granic� i odni�s� w r. 972 zwyci�stwo, kt�re na lat 30 zapewni�o
spok�j i bezpieczne granice.
Sam Mieszko za�ywa� tego spokoju przez 20 lat. Rozszerza� granice swego pa�stwa.
Do Kujaw i Polan przy��czy� wcze�nie �l�sk, sk�d posun�� si� na Morawy, kt�re
pozostawa�y we w�adaniu Piast�w do r. 1029. Poza pa�stwem piastowskim
pozostawa�y jeszcze ludy Wi�lan, Mazowszan, Lach�w i Pomorzan.
PRZYPISY:
1. [�] Pergamin jest to niegarbowana sk�ra zwierz�ca (najcz�ciej ciel�ca lub
o�la), specjalnie przyrz�dzana, �eby na niej (cienko przykrojonej) mo�na by�o
pisa�.
Reszta s�owia�ska
Syn i nast�pca Mieszka I godny dziedzic jego polityki, Boles�aw Wielki rz�dzi� w latach
992-1025, dzier��c panowanie w otoczeniu dziesi�tki �wi�tych Pa�skich. Dotychczas
spotkali�my si� z pi�ciu �wi�tymi: ze �w. Bonifacym, ze �w. Cyrylem i Metodym, ze
�w. Ludmi�� i Wac�awem. Teraz spotkamy zupe�nie z bliska, bo na samej polskiej
ziemi �w. Wojciecha i Brunona i siedmiu Kamedu��w (w czym pi�ciu rodowitych
Polak�w), a z daleka patrze� b�dziemy na �w. Romualda we W�oszech. �wieci nam
wi�c historycznie o�wiecona blaskami od dziesi�tki �wi�tych, ta pot�na posta�
Boles�awa Wielkiego.
Na jego czasy przypadaj� trzy wydarzenia pierwszorz�dnej wagi: 1) chwilowe
zwyci�stwo cywilizacji �aci�skiej w Niemczech, 2) oparcie Polski na Morzu Ba�tyckim,
3) z��czenie Po�abia, Polski, Czech i Rusi pod jednym ber�em, a zatem utworzenia
rozleg�ej Rzeszy s�owia�skiej, pod przewodem Polski. A wszystko to dzia�o si� przy
uczestnictwie �wi�tych Pa�skich, czynnych nieustannie w �yciu zbiorowym,
przestrzegaj�cych, by je doskonali� wed�ug moralno�ci chrze�cija�skiej.
Plany pomorskie i po�abskie odziedziczy� Boles�aw po ojcu. Zdawano sobie dobrze
spraw� z tego, �e morze jest najlepsz� drog� w �wiat szeroki, naj�atwiejsz� i
najkr�tsz�. Kto panuje nad morzem, mo�e doj�� do panowania nad �wiatem, a
rosn�c w bogactwa, rosn�� te� w pot�g� polityczn�. Tote� z my�l� o Pomorzu, o�eni�
Mieszko I syna w r. 987 z ksi�niczk� kaszubsk�, kt�ra na chrzcie �w. przyj�a imi�
Emnildy.
Boles�aw licz�cy w�wczas lat 20, by� ju� dwa razy wdowcem; wst�powa� wi�c w
trzecie zwi�zki ma��e�skie. Jak�e kr�tko trwa�a w owych czasach m�odo��! Bo te�
czternastoletnich ch�opc�w uwa�a�o si� za "or�nych".
Zacz�� nowy w�adca Polski ad Pomorza. Rozci�ga�o si� nasze Pomorze daleko na
zach�d, a� poza uj�cie rzeki Odry. Nad uj�ciem Wis�y by� ju� wtedy Gda�sk, a
Szczecin, gdzie Odra wpada do Ba�tyku. Obydwa te g��wne grody pomorskie zaj��
Boles�aw Wielki w r. 994. Z licznych plemiennych ksi���t poga�skich pozostawi� przy
w�adzy jeden tylko r�d ksi���cy, kt�ry zgodzi� si� przyj�� chrzest. Nie wciela� wi�c
Pomorza bezpo�rednio do pa�stwa Piastowskicgo, ale czyni� je tylko zale�nym od
siebie o tyle, a�eby polityka polska znajdowa�a tam oparcie.
Or� Boles�awa si�gn�� te� na prawy brzeg Wis�y dolnej, gdzie ko�czy�o si� ju�
osadnictwo s�owia�skie, do kraju Prusak�w. Ci nale�eli do szczepu odr�bnego,
zwanego ba�tyckim, z odmiennymi zupe�nie j�zykami. Szczep ten obejmowa� cztery
ludy: pruski, �mudzki, �otewski i litewski. �aden z nich nie posiada� w owych czasach
najmniejszej organizacji pa�stwowej, a spo�eczna by�a ledwie w zawi�zkach. U
Prusak�w nawet rodzinne zwi�zki nie by�y jeszcze ustalone; by�a to najni�sza w ca�ej
Europie cywilizacja. Prusacy, nar�d dziki i okrutny, zajmowali pojezierze pomi�dzy
doln� Wis�� a dolnym Niemnem, nie znaj�c wcale rolnictwa, utrzymuj�c si� z
rybo��stwa, z �ow�w i �upie�y.
Podobnie jak na Pomorzu, r�wnie� w odniesieniu do Prusak�w pami�ta� Boles�aw o
obowi�zkach monarchy chrze�cija�skiego, gdy mia� w swym pa�stwie pogan:
nale�a�o zaj�� si� ich nawracaniem. Niespodziewanie znalaz� si� aposto� tak wybitny,
i� osoba jego zjawia�a si� jak marzenie: �w. Wojciech.
By� to tak�e cz�onek rodu panuj�cego; pochodzi� z rodu ksi���t S�awnik�w,
w�adaj�cych na wsch�d od Przemy�lid�w, nad g�rn� �ab� w Czechach. By� to m��
wielki, a �wi�ty nie tylko z racji mod��w i umartwie�, lecz z powodu czyn�w wielkich,
pe�nych donios�o�ci historycznej. Trzeba by na to kilku pot�nych monarch�w, �eby
zdzia�a� tyle, co �w. Wojciech, nie posiadaj�cy �adnego wojska na swe rozkazy. By�
politykiem, ale wielkim, na skal� europejsk�. Je�eli si� robi polityk� ze stanowiska
katolickiego, dla chwa�y Bo�ej i dla wzmo�enia Ko�cio�a, czy� nie musi taka polityka
ogarnia� od razu wi�cej kraj�w i narod�w, skoro Ko�ci� jest powszechny? A
s�uchano g�osu �w. Wojciecha nie tylko w Czechach, w Polsce, w Niemczech, ale
r�wnie� w Rzymie, i w Pary�u; jak silny wywiera� wp�yw, do�� powiedzie�, �e
przyczyni� si� do triumfu cywilizacji �aci�skiej w Niemczech nad bizantynizmem i
nawet doprowadzi� do przyja�ni polsko-niemieckiej.
Wielki ten patron Polski by� przez ca�e swoje �ycie jej przyjacielem. Zajecha� do Polski
dopiero z pocz�tkiem r. 997. Przedtem nigdy u nas nie by�, ale obserwowa�
post�powanie Mieszka I i Boles�awa Wielkiego, a widz�c, �e zgodne jest z
wymaganiami moralno�ci katolickiej stosowanej w �yciu publicznym, sta� si� mi�o�nik
iem dynastii Piastowskiej. Czechem by� z rodu, ale z serca Polakiem. Uznawa� i innym
wykazywa�, i� dobro powszechne wymaga, �eby Polska by�a silna w Europie.
Ten �wi�ty odznacza� si� wielk� uczono�ci�. Wy�sze wykszta�cenie odebra� w
najlepszej szkole na p�nocy, za�o�onej w Magdeburgu przez cesarzow� Teofani�;
mia�a ona ambicj�, �e jej szko�a b�dzie wsp�zawodniczy� z paryskimi. Ksi���
Wojciech uczy� si� jak najwi�cej, a potem sam jeszcze przez ca�e �ycie ksi�gi zbiera� i
kszta�ci� si� nieustannie. Posiada� te� ca�� uczono�� bizanty�sk�, ale duchem
bizanty�skim si� nie zarazi�.
Wracaj�c z Niemiec zatrzyma� si� w drodze w Pradze. Panuj�cy tam Boles�aw
Pobo�ny ubolewa�, �e w jego ksi�stwie du�o ludno�ci trwa jeszcze wci�� w
poga�skich upodobaniach i obyczajach. Ucieszy� si�, �e oto zjawia si� uczony kap�an
z krainy dok�adniej nawr�conej i nak�oni� ksi�cia Wojciecha, �eby obj�� rz�dy diecezji
praskiej. Wiadomo nam, jak w domu Przemy�lid�w odzywa� si� jeszcze poga�ski
duch, pami�tamy, �e zamordowano tam dwoje �wi�tych.
Boles�aw Pobo�ny wola� Wojciecha, ni� rodzonego brata swego Krzy�ana; widocznie
mia� przyczyny obawia� si�, �eby w nim nie odezwa�a si� na nowo �y�ka poga�ska.
Ci�kie by�y k�opoty z ludem zamieszka�ym wok� Pragi. Cze�� Krzy�a by�a jeszcze
nader powierzchowna, ograniczona do nabo�e�stw na zamku wyszehradzkim. O
�wi�ceniu niedzieli przez lud nie by�o mowy, a za to obchodzi�o si� jeszcze jawnie
dawne uroczysto�ci poga�skie. Kwitn�� handel niewolnikami, podsycany przez
�yd�w. Wielo�e�stwo by�o powszechne, a posiadanie jednej tylko �ony przynosi�o
wstyd, bo by�o uwa�ane za oznak� ub�stwa. Gdy Wojciech chcia� przestrzega�
przepis�w ko�cielnych, burzono si� przeciw niemu, tym bardziej, i� pod�ega� do tego
Krzy�an. Znalaz� sobie sojusznik�w przeciw biskupowi w Werszowcach, kt�rych
ksi�stwo nale�a�o tak�e do diecezji praskiej. Ujmowali si� za swoim krewnym
S�awnicy i tak sprawa ko�cielna zamieni�a si� w zwad� ksi���cych rod�w. Wojciech
wola� zrzec si� biskupstwa. Wybra� si� zaraz do Rzymu, �eby krok sw�j
usprawiedliwi�. Wzi�� te� ze sob� m�odszego brata Radzyma, czyli Gaudentego,
r�wnie� kap�ana.
Cztery lata przebywali czescy bracia we W�oszech, g��wnie w dw�ch najs�awniejszych
klasztorach benedykty�skich, dwojga obrz�dk�w: w przes�awnym gnie�dzie
cywilizacji �aci�skiej - w Monte Cassino w po�udniowych W�oszech i na Awenty�skim
wzg�rzu pod Rzymem, gdzie przebywali wsp�lnie i zgodnie �aci�scy Benedyktyni i
bizanty�scy Bazylianie (tacy oczywi�cie, kt�rzy uznawali prymat papie�a).
Zaciekawiony wschodnim obrz�dkiem, zamieszka� jaki� czas w wielkim klasztorze
bazylia�skim w Vallis Lucis pod Benewentem w po�udniowych W�oszech, gdzie
prze�o�onym w�wczas by� �w. Nil, uchodz�cy za najucze�szego m�a owych czas�w.
Stamt�d wr�ci� jeszcze raz na Awentyn i tam przyj�� habit benedykty�ski. Sk�ada�
�luby zakonne w Rzymie w kwietniu 990 r. Kiedy trzy lata potem na usilne pro�by
Boles�awa Pobo�nego wraca� na praskie biskupstwo, sprowadzi� ze sob�
Benedyktyn�w, osadzaj�c ich pod Prag�.
Tyle razy wspominamy Benedyktyn�w, �e godzi si� powiedzie� o nich co� bli�szego.
Zakony powsta�y na wschodzie. Ju� w staro�ytno�ci bywali �wi�tobliwi pustelnicy,
najwcze�niej w chrze�cija�skiej pod�wczas p�nocnej Afryce, zw�aszcza w Egipcie.
Ojcem za� wszystkich zakon�w, tw�rc� zorganizowanego zakonnego �ycia jest �w.
Bazyli Wielki, biskup w azjatyckiej Cezarei, kt�ry zmar� w r. 379. Za�o�ony przeze�
zakon Bazylian�w, pozosta� do dzi� dnia jedynym we wschodnim Ko�ciele. W Europie
zakwit�o �ycie pustelnicze nieco p�niej. W r. 528 za�o�y� �w. Benedykt z Nursji
pierwszy sw�j klasztor na g�rze Cassino we W�oszech, pomi�dzy Rzymem a
Neapolem. Zasad� jego regu�y jest, �e modlitwie towarzyszy� musi po�yteczna dla
bli�nich praca, czy to r�czna, czy te� umys�owa. �w. Bonifacy, aposto� Niemiec, by�
Benedyktynem. W klasztorach tych kwit�y nauki i zaj�cia fizyczne; wiele zas�ug
po�o�yli zakonnicy dla rozwoju rolnictwa i rzemios�. Poniewa� przyjmowali m�odych
ch�opc�w, powsta�y te� przy ich klasztorach szko�y.
Stawali si� wi�c Benedyktyni z zakonu pustelniczego coraz bardziej zakonem
czynnym. Gdzie osiedli, tam cz�� puszczy ko�o klasztoru zamienia�a si� po nied�ugim
czasie w uprawne pola, powstawa�y osady rolnicze; m�odzie� z tych osad mog�a si�
uczy� nie tylko wydajniejszego rolnictwa (kt�rego znajomo�� przynosili Benedyktyni z
kraj�w o wy�szej cywilizacji), ale te� mogli si� od nich uczy� rzemios�, dotychczas
pomi�dzy S�owianami nieznanych. Ponadto w ka�dym klasztorze benedykty�skim
cz�� zakonnik�w oddawa�a si� naukom i zwi�zanemu z nauk� bibliotekarstwu;
przepisywali ksi��ki pergaminowe, rozsy�ali je po �wiecie, do szk� klasztornych,
s�owem spe�niali to zadanie, jakie przypada dzi� drukarzom, wydawcom i ksi�garzom.
�atwo wi�c zrozumie�, jak si� wsz�dzie ubiegano o Benedyktyn�w. Szybko
rozszerzyli si� po ca�ej Europie, od Irlandii do Polski. Ko�o ich klasztor�w by�o coraz
ludniej, coraz wi�cej ruchu i celowej pracy.
Z Benedyktynami zatem wraca� �w. Wojciech do Pragi. Niestety, zasta� tam k�opoty
jeszcze wi�ksze, ni� poprzednim razem.
Ksi��� czeski Boles�aw II, z�o�ony chorob�, powierzy� rz�dy najstarszemu z syn�w,
Boles�awowi Rudemu, kt�ry pozostawi� po sobie z�� s�aw�. Odda� si� on zupe�nie w
r�ce Werszowc�w, kt�rzy przez to stali si� rzeczywistymi panami kraju. Wobec tego
zaogni�y si� znowu dawne przeciwie�stwa ksi���cych rod�w i jakikolwiek wypadek
m�g� si� sta� iskr�, rozniecaj�c� po�ar. Zdarzy�o si�, �e �ona jednego z Werszowc�w
pope�ni�a wiaro�omstwo; prawo zwyczajowe czeskie, oparte na dawnym prawie
poga�skim, pozwala�o w takim razie m�owi zabi� niewiern�. By�o to tym surowsze,
�e m�czy�ni �yli powszechnie w jawnym wielo�e�stwie, a �ony zmieniali, nie
troszcz�c si� o sakrament. Ko�ci� nak�ada� na niewiern� pokut� ko�cieln�, kt�ra
mog�a by� przykra, ha�bi�ca i sroga, ale kary �mierci nie zna�, a przede wszystkim
nie pozwala� samemu sobie wymierzy� sprawiedliwo��. Werszowcowa uciekaj�c
przed zemst� m�a, schroni�a si� do klasztoru, na co biskup zezwoli�, a�eby j� od
�mierci ocali�. By�o i jest to prawo ko�cielne, zabraniaj�ce wykonywania czynno�ci
s�dowych w miejscach �wi�tych. Werszowcy wdarli si� jednak gwa�tem do klasztoru,
wywlekli niewiast� i kazali j� �ci�� pacho�kowi.
By�o to profanacj�, czyli zniewa�eniem �wi�tego miejsca, a za to jest w prawie
ko�cielnym kl�twa. Ob�o�onemu kl�tw� nic si� nie dzieje, nie robi mu si� nic
przykrego bezpo�rednio, ale nie wolno �adnemu katolikowi z nim obcowa�; nie wolno
z nim mieszka�, podr�owa�, jada�, rozmawia� ani do niego pisywa�, ani od niego
pism odbiera�, s�owem, nie wolno mie� z nim nic do czynienia. Kara ta jest zatem
zupe�nym wy��czeniem ze spo�ecze�stwa i przez to taka dotkliwa; Ko�ci� uwa�a j�
za najsro�sz�. Biskup rzuci� kl�tw� na Werszowc�w, co do reszty ich rozj�trzy�o.
Zanosi�o si� na wojn� domow� Werszowc�w ze S�awnikami i �w. Wojciech wola�
zn�w opu�ci� Prag�.
Sta�o si� to w r. 993. �w. Wojciech uda� si� przez Morawy na W�gry; tu zabawi� czas
jaki� na dworze ksi�cia Gejzy i jego �ony Adelajdy, Bia�ej Kniegini (kt�ra by�a siostr�
Mieszka I i ciotk� Boles�awa Wielkiego) i udzieli� chrztu �wi�tego ich synowi,
Szczepanowi. Ten - �wi�tobliwym �yciem sam te� wzni�s� si� tak wysoko, �e dost�pi�
kanonizacji i jest patronem kr�lestwa w�gierskiego. Z W�gier wyprawi� si� �w.
Wojciech powt�rnie do W�och; z pocz�tkiem r. 995 by� znowu w klasztorze na
Awentynie.
Tego samego roku bawi� na p�nocy, na dworze m�odego, 17-letniego kr�la
niemieckiego Ottona III, s�awny na ca�y �wiat chrze�cija�ski uczony francuski,
Gerbert. Pochodzi� z wie�niaczego stanu, odby� nauki, zosta� kap�anem, dowodz�c
swoim przyk�adem, �e w Ko�ciele mo�na zawsze dochodzi� do wysokiej godno�ci
sam� tylko zas�ug� w�asn�. Zdarzy�o si�, �e z powodu spraw po�abskich bawili
w�a�nie u Ottona III obydwaj Boles�awowie: czeski i polski. Przypadek czy zjazd
umy�lny? Nie wiadomo, cho� przecie� nieraz "przypadek" bywa zrz�dzeniem
Opatrzno�ci. Gerbert pozna� tedy osobi�cie obydw�ch w�adc�w zachodniej
S�owia�szczyzny i wyrobi� sobie zdanie o stosunkach niemiecko-s�owia�skich;
zarazem za� dowiedzieli si� wszyscy o �w. Wojciechu i o tym, �e bawi w�a�nie w
Rzymie. O tym wszystkim rozprawiali oczywi�cie ci wielcy ludzie mi�dzy sob�, a
Gerbert, jedna z g��w cywilizacji �aci�skiej w Europie, robi� zabiegi, �eby Ottona
oderwa� od bizantynizmu i p�nocn� Europ� urz�dzi� wed�ug moralno�ci katolickiej.
Na rok nast�pny, 996, wybiera� si� Otton III do Rzymu po koron� cesarsk�.
Poprzedza�a go tam s�awa niemal�e jednego z "cud�w �wiata". Widocznie Gerbert
wyrobi� mu tam zawczasu opini� cz�owieka o wielkich przymiotach umys�u i serca,
posiadaj�cego donios�e a zbo�ne plany cywilizacyjne i polityczne. Istotnie serce tego
monarchy przyst�pne by�o tylko szlachetnym my�lom.
Gerbert tak�e pojecha� do Rzymu, a wiedzia�, �e tam zastanie innych godnych siebie
m��w, kt�rych towarzystwo mia�o dalej wp�ywa� na Ottona III. Z kr�lem i
kandydatem na cesarstwo zjecha� do Rzymu prymas Niemiec, arcybiskup moguncki
Willigis, stary doradca Otton�w, kt�ry zostawi� po sobie w historii pami�� uczciw�:
umia� sprzeciwi� si� kr�lom, gdy tego wymaga�a moralno�� publiczna. Przyjecha� te�
stryjeczny m�odego cesarza, ksi��� koruta�ski, kt�ry niebawem mia� zosta� papie�em
jako Grzegorz V. Wok� nich skupia�o si� grono powa�nych i dostojnych m��w, a
wszystkich oczy skierowane by�y na dwie postacie, na dw�ch �wi�tych.
Jednym by� �w. Wojciech, kt�rego cesarz obra� sobie na spowiednika, a drugim �w.
Romuald. By� to za�o�yciel zakonu Kamedu��w. Ruchliwo�� benedykty�ska nie
wszystkim przypada�a do usposobienia. Byli, s� i b�d� zawsze tacy, kt�rzy do
udoskonalenia si� potrzebuj� ciszy i samotno�ci. Osoby z powo�aniem �ci�lej
pustelniczym opuszcza�y klasztory benedykty�skie, bo stawa�y si� one ca�ymi
osiedlami, coraz ludniejszymi. Z takich i dla takich dusz pustelniczych zak�ada� �w.
Romuald sw�j nowy zakon.
�w. Romuald urodzi� si� w r. 950 w Rawennie, w mie�cie w�oskim nad p�nocnym
Adriatykiem i przebywa� z pocz�tku w klasztorze benedykty�skim pod tym miastem.
Spragniony ciszy, wyszuka� sobie pod Wenecj� zak�tek, zabity deskami od �wiata,
kt�ry nast�pnie tak�e porzuci� i uda� si� do Francji po�udniowej. Powr�ciwszy
stamt�d w r. 982, w�drowa� o g�odzie i ch�odzie, wyszukuj�c sobie miejsca odludne i
zak�adaj�c kilka klasztor�w. Najs�ynniejszym pozosta� klasztor Camaldoli w prowincji
�rodkowych W�och - Toskanii. Bezpo�rednia okolica tego klasztoru to g�ry, w�wozy,
lasy na przer�nych wysoko�ciach, z dziwn� obfito�ci� rzeczu�ek i dolin. Tworzy ta
okolica istne cudo przyrody, wyr�niane nawet w tym kraju, kt�ry ca�y jest
przepi�kny. S�yn�o te� Camaldoli z bogatej biblioteki; jako� wydali Kameduli niema�o
uczonych.
Jeszcze wy�ej wznosi si� pustelnia zwana �wi�t� (Sacro Eremo), gdzie �w. Romu