6651
Szczegóły |
Tytuł |
6651 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6651 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6651 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6651 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Adrian G. Gilbert
"Magowie. Trzej kr�lowie nauczycielami Jezusa"
Mistrzom M�dro�ci � gdziekolwiek s�!
SPIS TRE�CI:
Prolog
Rozdzia� 1. Pielgrzymka do miasta Dawida
Rozdzia� 2. Spotkanie z magiem
Rozdzia� 3. Poszukiwania w�r�d sufich
Rozdzia� 4. Hermes Trismegistos
Rozdzia� 5. Tajemnica Oriona
Rozdzia� 6. W poszukiwaniu tajemnego bractwa
Rozdzia� 7. Lew Kommageny
Rozdzia� 8. Miasto patriarch�w
Rozdzia� 9. Opowie�� o dw�ch miastach
Rozdzia� 10. Kolumny Nemroda
Rozdzia� 11. Trzej Kr�lowie
Rozdzia� 12. Druga krucjata i �wi�tynia nad Renem
Epilog
Za��cznik 1. Narodziny Horusa i Wielki Sfinks w Giza
Za��cznik 2. Orion My�liwy
Za��cznik 3. Podr� Abrahama do Ziemi Obiecanej
Za��cznik 4. Wniebowst�pienie Jezusa
Przypisy
Kr�lowie Kommageny (drzewo genealogiczne)
Herod i jego nast�pcy (drzewo genealogiczne)
Bibliografia
Podzi�kowania
Ilustracje kolorowe
Prolog
Nasz �wiat jest pe�en tajemnic � jedne z nich s� wielkie, inne ma�e. Nawet
najprostsi ludzie maj� swoje sekrety �
ma je te�, w o wiele wi�kszej skali, historia.
Najwi�ksza chyba tajemnica �wiata dotyczy pocz�tk�w religii chrze�cija�skiej.
Kim w�a�ciwie by� Jezus? Sk�d
przyby�? Jak� naprawd� mia� misj� do spe�nienia?
W przeciwie�stwie do Buddy czy Muhammada, kt�rych �yciorysy s� dobrze
udokumentowane i kt�rzy
pozostawili po sobie w�asne pisma, historyczny Jezus ci�gle
pozostaje zagadk�.
Historia biblijna jest niezwykle fragmentaryczna i nawet je�li potraktujemy
ewangelie jako rzeczywiste biografie
� m�wi� nam one zaskakuj�co ma�o o historycznym
Jezusie. Pomi�dzy dwunastym a trzydziestym rokiem �ycia � czyli w okresie, kiedy
kszta�towa�a si� jego
osobowo�� � zupe�nie tracimy go z oczu. Je�li Mateusz,
Marek, �ukasz i Jan wiedzieli, co si� z nim dzia�o w latach dzieci�stwa i
m�odo�ci milcz� na ten temat, podobnie
jak Ko�ci� za�o�ony w jego imieniu. Wielu
ludzi uwa�a � co nie jest dziwne, je�li we�miemy pod uwag� kontekst ewangelii �
�e chrze�cija�stwo jest
zreformowan� i unowocze�nion� wersj� judaizmu.
Pomijaj�c wszystko inne, Jezus by� �ydem, co wi�cej � je�li wierzy� genealogiom
podanym przez Nowy
Testament � w prostej linii potomkiem legendarnego kr�la
Dawida. Trzy lata jego publicznej dzia�alno�ci up�yn�y g��wnie w�r�d �yd�w i zosta� uznany przez swoich
towarzyszy za wyczekiwanego �ydowskiego Mesjasza.
Dlaczego wi�c � m�g�by kto� zapyta� � to, czego naucza�, by�o tak bardzo
nie�ydowskie? Mo�na by oczekiwa�,
�e jako prorok przemawia�by do ludzi podobnie
jak Jeremiasz czy Ezechiel, nawo�uj�c ich do porzucenia fa�szywych bog�w i
uznania Prawa Moj�eszowego.
Tymczasem, chocia� w ewangeliach jest wiele odwo�a�
do Starego Testamentu, a zw�aszcza do proroctwa Izajasza, to wcale nie s� one najwa�niejszymi elementami
chrze�cija�skiej nauki. Jezus, o kt�rym czytamy,
jest inteligentnym, dalekim od dewocji cz�owiekiem, kt�ry leczy choroby i cieszy
si�, mog�c biesiadowa� z
grzesznikami. Niewiele uwagi przyk�ada do zakazu
pracy w szabas, m�wi raczej o potrzebie tolerancji, mi�osierdzia i przebaczenia
bli�nim. Wydaje si�, �e
utrzymywa� przyjazne stosunki z cudzoziemcami,
nawet z Rzymianami. Jedna z jego najwa�niejszych przypowie�ci, ta o mi�osiernym Samarytaninie, m�wi
wyra�nie, �e cz�owiek obdarzony wsp�czuciem jest w
oczach Boga dobry, niezale�nie od swojej rasy i narodowo�ci. Jezus nie by�
jednak, jak przypuszczaj� niekt�rzy,
rewolucjonist�. Wed�ug historii opowiedzianej
w ewangelii, wpada w pu�apk�, dobrowolnie pozwala si� uwi�zi�, zostaje os�dzony i ukrzy�owany. Daleki od
prowadzenia swoich ludzi, jak Jozue, do rewolucji
przeciw Rzymianom, m�wi im, by oddali cesarzowi co cesarskie � trudno uzna� to za s�owa przyw�dcy
rewolucji. Z ewangelii jasno wynika, �e Jezus by� uwa�any
przez �ydowskie w�adze za osob� niebezpieczn�. Otwarcie pot�pia� faryzeuszy i
saduceuszy, cz�sto publicznie
robi�c z nich g�upc�w, kiedy pr�bowali zaskoczy�
go trudnymi pytaniami. Podwa�anie ich autorytetu w takich sprawach jak
kamienowanie cudzo�o�nic sprawi�o,
�e sta� si� jeszcze bardziej podejrzany. Wyra�nie
wi�c by�o w tym cz�owieku i jego naukach co�, co sanhedryn, najwy�sza rada arcykap�an�w, uzna� za
szczeg�lnie szkodliwe. Uwa�ali Jezusa za niebezpiecznego
heretyka; tak niebezpiecznego � je�li wierzy� ewangeliom � �e wsp�lnie z
Rzymianami postanowili skaza� go
na �mier�.
Ko�ci� przedstawia zwykle chrze�cija�stwo jako ca�kowicie nowe objawienie,
kt�re pojawi�o si� na �wiecie
nieoczekiwanie jak grom z jasnego nieba. Ale czy
to prawda? Czy ta wyrafinowana religia nie mia�a �adnych poprzednik�w? Je�li
obiektywnie spojrze� na
ewangelie, staje si� oczywiste, �e �ydowscy kap�ani
uznawali Jezusa za odszczepie�ca. Nie tylko z powodu jego do�� elastycznego
podej�cia do Prawa
Moj�eszowego, ale tak�e dlatego, �e niekt�re elementy jego
nauki wyra�nie wywodzi�y si� ze �r�de� nie zwi�zanych z judaizmem. I tu powstaje
kolejne pytanie: jakie to
by�y �r�d�a i jak Jezus m�g� si� z nimi zetkn��?
W�a�nie tego chcia�em si� dowiedzie� i w�a�nie dlatego zainteresowa�em si�
magami, poniewa� wydaje si�, �e w
jaki� spos�b byli zwi�zani z tym tajemniczym
�r�d�em wiedzy.
Przez ponad dwadzie�cia lat, zw�aszcza od czasu, kiedy jako dwudziestoparolatek
odwiedzi�em Betlejem,
nieustannie poszukiwa�em prawdy, ukrytej za legend�
o magach. Z pewnych przyczyn opowie�� o Trzech Kr�lach wry�a si� w moj� pami��;
wydawa�o mi si�, �e
skrywa jak�� g��bsz� tajemnic�. Pami�tam, jak kiedy�,
jako ma�y ch�opiec, rozci��em jedn� z pi�ek golfowych mojego ojca, �eby si�
dowiedzie�, dlaczego jest tak
ci�ka mimo niewielkich rozmiar�w. Zadziwi�o
mnie odkrycie, �e pod tward� zewn�trzn� warstw� z do�eczkami znajduje si�
niezwykle d�uga, spl�tana gumowa
ta�ma. Kiedy j� rozwin��em, dotar�em do rdzenia
pi�ki, kt�rym okaza� si� ma�y balonik wype�niony bia�� past� o�owian�. W�a�nie
ten ma�y, raczej delikatny
przedmiot sprawia, �e pi�eczka golfowa ma tak
du�� mas�.
To nieoczekiwane odkrycie jest dla mnie odzwierciedleniem poszukiwania
ezoterycznej � tajemnej � wiedzy 1.
Moje poszukiwania mag�w i tradycji, z kt�rej
si�w co wierz� � wywodzili, by�y d�ugie i wielokrotnie wymaga�y rozszyfrowywania
�elastycznych� symboli i
idei, aby ujawni� to, co skrywa si� za mitologi�.
Podobnie jak wtedy, kiedy rozci��em pi�eczk� golfow�, tak i teraz znalaz�em �
pod wieloma warstwami symboli,
historii, nauki i mistyki � sekret religii
chrze�cija�skiej. Ten sekret, tajemnica ukryta w tajemnicy, nie jest z o�owiu,
jak �rodek pi�eczki golfowej, ale z
gwiezdnego py�u. Jestem przekonany,
�e Jezus, Mesjasz, kt�rego wi�ksza cz�� �wiata czci jako Syna Bo�ego, nie
dzia�a� sam. By� instruowany przez
tajemniczych Mistrz�w M�dro�ci, zar�wno w
materii roli historycznej, jak� mia� odegra� � jego przeznaczenia � jak te�
pewnej wiedzy ezoterycznej.
Teraz rozumiem, �e ludzie zwi�zani z tzw. doktryn� monofizyck� � g�osz�c�, �e
Jezus i Chrystus, Syn Bo�y, s�
jednym i tym samym; �e cia�o i dusza Chrystusa
s� nierozerwalnie ze sob� zwi�zane przez ca�� wieczno�� i �e Jezus jako dziecko
by� w pe�ni �wiadomy roli, jak�
mia� do spe�nienia ju� od momentu swego
pocz�cia mog� nie zgodzi� si� z pewnymi rzeczami, kt�re mam do powiedzenia. Mog�
tylko prosi� tych ludzi,
by� mo�e wi�kszo�� wsp�czesnych chrze�cijan,
o cierpliwo��, i zach�ci� ich, aby dla siebie samych rozpatrzyli moje argumenty,
zanim odrzuc� to, co
przedstawi�. Z samej definicji ezoteryczna, tajemna
historia �wiata jest niewidzialna. Jest niejasna i trudna do sprawdzenia.
Jednak, prowadz�c dochodzenie,
mo�emy z�o�y� uk�adank�. Mo�liwe, �e znajdziemy
sekretn� drog�, prowadz�c� nas wstecz, do mag�w, a nawet jeszcze dalej. Nowe
dowody, przedstawione tutaj po
raz pierwszy, przekona�y mnie, �e nie tylko
chrze�cija�stwo, ale tak�e judaizm ma swoje korzenie w tajemnej tradycji,
zagubionej w mrokach historii. Z nie
do ko�ca jasnych powod�w ta tradycja, �ywa
do dzisiaj, zawsze by�a zwi�zana z Syriuszem i konstelacj� Oriona. Moim zdaniem,
kiedy zrozumiemy i
docenimy wa�no�� tych gwiazd, wszystko, co w Biblii,
a nawet w szerzej poj�tej mitologii �wiata dzi� wydaje si� niezrozumia�e, stanie
si� jasne. Ale historia zaczyna
si� w Betlejem.
Rozdzia� 1
Pielgrzymka do miasta Dawida
By� s�oneczny dzie� na pocz�tku wrze�nia. Jasne, k��biaste chmury przesuwa�y si�
wolno po niebie, a ptaki,
jakby przeczuwaj�c, �e pi�kna pogoda nie utrzyma
si� d�ugo, przygotowywa�y si� do d�ugiej podr�y na po�udnie, do Afryki.
Podekscytowany pakowa�em plecak,
poniewa� i ja szykowa�em si� do d�ugiej drogi
� a mo�e raczej powinienem powiedzie�: pielgrzymki; wybiera�em si� rowerem do
Ziemi �wi�tej. W ci�gu
poprzednich dw�ch tygodni ja i John, m�j towarzysz
podr�y i wieloletni przyjaciel, mieli�my pe�ne r�ce roboty � zajmowali�my si�
ostatnimi przygotowaniami do
podr�y; wybrali�my rowery nie tylko z przyczyn
finansowych, ale te� dlatego, �e w ten spos�b czuli�my, i� podejmujemy wyzwanie.
Mieli�my w g�owach obraz
krzy�owc�w, dosiadaj�cych koni i wyruszaj�cych
do Jerozolimy, a to w jaki� spos�b zaowocowa�o pragnieniem wybrania trudniejszej
drogi; tak �eby sama podr�
by�a pr�b� i �eby�my lepiej mogli odczu� smak
pielgrzymki. Maj�c ma�o pieni�dzy, ale za to du�a entuzjazmu, wyruszyli�my,
planuj�c dotrze� do Betlejem w
dzie� Bo�ego Narodzenia. Nie wiedzieli�my, �e
mia�y to by� ostatnie dni, kiedy Izrael m�g� si� cieszy� chwa�� swego
niezwyk�ego zwyci�stwa w wojnie
sze�ciodniowej, nim Arabowie odzyskali cz�� swojej
dumy w wojnie 1973 roku.
Mieli�my po dwadzie�cia dwa lata i obaj byli�my zaprawieni w podr�ach; ostatnie
wakacje sp�dzili�my je�d��c
po Hiszpanii, a wcze�niej dwukrotnie zwiedzali�my
autostopem Skandynawi�. Jednak nic nie przygotowa�o nas ani na psychiczne trudy
czekaj�cej nas podr�y, ani
na z�� pogod�, z jak� mieli�my si� spotka�.
Silne deszcze pada�y ca�y czas, kiedy jechali�my po r�wnych pikardyjskich
drogach. Mijali�my upiorne �lady
dramatycznej przesz�o�ci, przeje�d�aj�c przez
cmentarze z pierwszej wojny �wiatowej i poro�ni�te traw� pozosta�o�ci okop�w,
gdzie niegdy� toczy�y si�
najstraszliwsze bitwy na �wiecie. Noce sp�dzali�my
pod mostami lub we wrakach porzuconych samochod�w, nasze wojskowe kurtki
przemaka�y w padaj�cych bez
przerwy deszczach. Poniewa� zdawali�my sobie spraw�,
�e nie powinni�my trwoni� sk�pego maj�tku na rozkosze francuskiej kuchni, na
nasz� diet� sk�ada�o si� g��wnie
bardzo s�odkie muesli. Cambrai, Saint-Quentin,
Laon, Reims... kt�re najpierw by�y tylko punktami na mapie, stawa�y si� miastami
i miasteczkami, zanim
pozostawili�my je za sob� w tumanie kurzu. Ludzie
ukryci przed deszczem w swoich samochodach tr�bili na nas � nie byli�my do ko�ca
pewni, czy irytuj�c si�, �e
tarasujemy im drog�, czy daj�c wyraz solidarno�ci
z samotnymi rowerzystami w kraju Tour de France. Deszcz pada� dzie� po dniu, bez
chwili przerwy �
zaczynali�my w�tpi�, �e ulewa sko�czy si� kiedykolwiek.
W ko�cu zwyci�y� w nas pragmatyzm � wsiedli�my do poci�gu, kt�ry przewi�z� nas
przez g�ry do doliny
Saony i Rodanu. Przez ca�y czas modlili�my si� o lepsz�
pogod�. Dotar�szy do Dijon, s�yn�cego z musztardy, niegdy� stolicy niezale�nej
Burgundii, pozwolili�my sobie
na chwil� odpoczynku i odwiedzili�my tamtejsz�
katedr�.
Wra�enie, jakie wywo�uje ta wielka budowla, jest trudne do sprecyzowania, ma co�
wsp�lnego z tamtejsz�
atmosfer� i natur� �yj�cych tam ludzi. W�r�d ksi��ek,
kt�re przeczyta�em w ci�gu minionego roku, by�a te� nosz�ca dziwny tytu� The New
Model of the Universe
(Nowy model wszech�wiata) praca rosyjskiego filozofa
i dziennikarza, P.D. Uspienskiego. W tej godnej uwagi ksi��ce wy�o�y� on mi�dzy
innymi tez�, �e paryska
katedra Notre Dame skrywa tajemnic�. Nie zosta�a
zbudowana przypadkowo, nie by�a po prostu dzielem sztuki. Uspienski wierzy�, �e
jej budowniczowie posiedli
g��bok� wiedz� i byli �padkobiercami staro�ytnej
tradycji, si�gaj�cej czas�w piramid, lub nawet jeszcze dawniejszych. W jaki
spos�b zdobyli t� � dzi� zaginion� �
wiedz�, nie wyja�nia�; ale kiedy czyta�em
te s�owa, brzmia�y bardzo przekonuj�co. Czu�em, �e Uspienski ma racj�, �e
�redniowieczne katedry Francji i
Brytanii stanowi� manifestacj� staro�ytnej tradycji,
a ich budowniczowie posiedli tajemn� wiedz�. Katedra w Dijon, w kt�rej w�a�nie
stalem, nale�y do tej samej
tradycji co o wiele lepiej znana Notre Dame
i jest do niej podobna. To arcydzie�o gotyku z ko�ca XIII wieku. Chocia�
niewielka w por�wnaniu z innymi
budowlami Francji, ma sw�j szczeg�lny charakter.
Burgundczycy � francuski odpowiednik Szkot�w byli zawsze prze�wiadczeni, �e ich
urodzajne ksi�stwo jest
czym� odr�bnym, innym od reszty Francji. W tutejszej
�wi�tyni spoczywaj� Filip �mia�y i Anna, c�rka Jana bez Trwogi � ju� z samych
imion bije duma. W katedrze
ci�gle unosi si� echo tej dumy i niemal mog�em
s�ysze� g�osy z przesz�o�ci, m�wi�ce: �Nie jeste�my Francuzami ani Niemcami,
lecz Burgundczykami�. Ale
najwi�ksze wra�enie zrobi�a na mnie niezwyk�a roma�ska
krypta. W tym ciasnym pomieszczeniu o sklepieniu wspartym na kolumnach zapad�em
w dziwny stan. Nagle
zrozumia�em, dlaczego kandydaci na rycerzy musieli
sp�dzi� jaki� czas � niekiedy wiele dni � w odosobnieniu, modl�c si�, zanim
zostali w czasie wielkiej ceremonii
pasowani przez monarch�. Stoj�c w krypcie
mog�em sobie wyobrazi�, prawie przypomnie�, czym by�o zmierzenie si� z
ciemno�ci�, w ciszy i samotno�ci, we
wn�trzu w�asnej czaszki.
Rycerza wiek�w �rednich nie rozprasza�y rzeczy, kt�rym stawiamy czo�o w
dzisiejszych czasach. By� mo�e,
dlatego jego wewn�trzne �ycie by�o bogatsze. Religia
oznacza�a dla niego jedno � chrze�cija�stwo. Nawet je�li spotyka� si� z
jak�kolwiek inn� � powiedzmy
judaizmem czy islamem � trwa� w niez�omnym przekonaniu,
�e tylko chrze�cija�stwo mo�e mu zagwarantowa� wieczne �ycie w niebie. Chocia�
prawdopodobnie nie mia�
z�udze� co do przedstawicieli Boga na ziemi (w ko�cu
miejscowy biskup byk jego bratem czy kuzynem), wierzy� w wielki porz�dek rzeczy
i w to, �e je�li b�dzie
spe�nia� swe obowi�zki, krew Chrystusa uwolni go
od grzech�w. Uzbrojony w t� nieskomplikowan� wiar� m�g� wyrusza� na wojn� z
wrogami Ko�cio�a, wierz�c,
�e je�li zginie pe�ni�c t� �wi�t� s�u�b�, zostanie
m�czennikiem i p�jdzie prosto do nieba. Nasz rycerz by�, jak s�dz�, ca�kowitym
ignorantem. Z pewno�ci� nie
czyta� t�umacze� Koranu, jego wiedza o staro�ytnej
Grecji i Rzymie by�a ograniczona, a o staro�ytnej Persji i Egipcie wiedzia�
tyle, ile by�o napisane W Biblii. O
buddyzmie, filozofii zen, taoizmie czy
kulturach india�skich nie wiedzia� w og�le nic i � je�li o niego chodzi�o �
kultury te mog�y r�wnie dobrze istnie�
na innych planetach.
Te my�li i wiele innych przechodzi�y mi przez g�ow�, kiedy oddawa�em si�
rozmy�laniom w krypcie. W
przeciwie�stwie do naszego rycerza, ja od wielu lat praktykowa�em
jog�, czyta�em Upaniszady i � podobnie jak wielu innych z pokolenia lat
sze��dziesi�tych � chcia�em pojecha�
do Indii. Studiowa�em te� pisma Platona i
stara�em si� pozna� mistyczn� kultur� Zachodu. To w�a�nie pragnienie (kt�re
podziela� i John) doprowadzi�o do
naszej podr�y. Podobnie jak pielgrzymi od
wiek�w, i my mieli�my nadziej�, �e znajdziemy co� w Ziemi �wi�tej. Mieli�my
nadziej�, �e spotkamy kogo� lub
znajdziemy co�, co wska�e nam drog�. Ufali�my,
�e znajdziemy przynajmniej �lady jakiej� tajemnej wiedzy, nieosi�galnej w
Anglii.
W krypcie katedry w Dijon czu�em ci�ar czasu skompresowanego w kr�tkiej chwili
niesko�czonego trwania.
Po raz pierwszy zrozumia�em, co mia� na my�li Uspienski,
kiedy napisa�, �e w rzeczywisto�ci by�y dwie historie �wiata, rozgrywaj�ce si�
r�wnolegle � jedna widzialna i
ci�gle relacjonowana przez media, druga tajemna,
ukryta. Przypomnia�em sobie jego s�owa:
Jedna historia przebiega jawnie i jest, m�wi�c �ci�le, histori� zbrodni,
poniewa� gdyby nie by�o zbrodni, nie
by�oby historii. Wszystkie najwa�niejsze punkty
zwrotne i etapy tej historii zosta�y wyznaczone przez zbrodnie: morderstwa, akty
przemocy, rabunki, wojny,
powstania, masakry, tortury, egzekucje... To
jedna historia, historia, kt�r� wszyscy znaj�, historia, kt�rej naucza si� w
szko�ach.
Inna historia jest znana tylko nielicznym. Wi�kszo�� zupe�nie jej nie dostrzega
za histori� zbrodni. Ale to, co
tworzy ta ukryta historia, trwa d�ugo potem,
czasem przez wiele stuleci, jak Notre Dame. Historia jawna, historia
rozgrywaj�ca si� na powierzchni, historia
zbrodni, przypisuje sobie to, co stworzy�a
historia ukryta. Lecz w rzeczywisto�ci jawna historia zostaje zawsze
przechytrzona przez to, co ukryta historia
stworzy�a 1.
S�owa te wywar�y na mnie wielkie wra�enie, kiedy po raz pierwszy je czyta�em.
Idea historii ukrytej za
widocznymi, zewn�trznymi wydarzeniami, o kt�rych
uczymy si� w szkole, mia�a sens. Teraz, w ciemnej, ciasnej krypcie s�owa
Uspienskiego powr�ci�y do mnie z
jeszcze wi�ksz� si��. By�em pewien, �e mia� on
racj� i �e istnia� jaki� niewidzialny, niewypowiedziany zwi�zek mi�dzy
budowniczymi katedr a staro�ytnymi
tajemnymi szko�ami Egiptu i Mezopotamii. W�wczas
nie wiedzia�em, co by to mog�o oznacza� w praktyce ani jak do tego mog�o doj��,
ale by�em zdecydowany si�
tego dowiedzie�. Z takimi niejasnymi i niesprecyzowanymi
my�lami wyszed�em z krypty na o�lepiaj�ce �wiat�o s�o�ca, zalewaj�ce miasto
Dijon.
Nast�pnego dnia, z wiatrem wiej�cym w plecy, kontynuowali�my podr� do doliny
Saony i Rodanu. Nuits-
Saint-Georges, Beaune, Chalon, M�con... te nazwy brzmia�y
jak lista z katalogu win. Wzd�u� drogi ci�gn�y si� winnice, czasem pogoda
poprawia�a si� na tyle, �e mogli�my
si� cieszy� widokami, d�wi�kami i zapachami
wok� nas. Musieli�my zrezygnowa� z muesli, godz�c si� z psychiczn�, je�li niej
wr�cz fizyczn� potrzeb�
bardziej urozmaiconej diety. Zatrzymawszy si� w
ma�ej kafejce gdzie� w Prowansji, wyja�nili�my w �amanej francuszczy�nie, �e
jeste�my pielgrzymami w drodze
do Ziemi �wi�tej. Patron z zadowoleniem mieszaj�cym
si� z niedowierzaniem zaprosi� nas i zapewni�, �e ka�dy dostanie szklank�
domowego; wina. Kiepskie, mocne
wino nie by�o tym, o czym marzyli�my o dziesi�tej
przed po�udniem, ale w�a�ciciel nalega�, aby�my wylali wod� z naszych manierek
i, z ge stem, kt�ry
przypomnia� nam wesele w Kanie Galilejskiej, nape�ni�
je winem. Przy siad� si� do nas jego syn Jean i pomaga� jako t�umacz. Wyja�ni�,
�e winogrona wyro s�y w ich
w�asnej winnicy. Podzi�kowali�my za wino i
obiecali�my wys�a� Jeanowi poczt�wk�, kiedy w ko�cu dotrzemy do Betlejem.
Patron prawdopodobnie nie zdawa� sobie sprawy ze znaczenia swojego gestu, ale
by� on dla nas bardzo wa�ny.
Wydawa�o si� nam, �e do�wiadczyli�my si�gaj�cej
za mierzch�ej przesz�o�ci solidarno�ci mi�dzy ober�ystami i pielgrzymami, kt�ra
niegdy� musia�a by�
powszechna w ca�ej Europie. Tutaj, w ma�ym francuskim
miasteczku, to, co robili�my, spotka�o si� z akceptacj� i entuzjazmem, ponad
granicami j�zyka i narodowo�ci.
Jako spadkobiercy niezliczonych pielgrzym�w
i krzy�owc�w, kt�rzy w ci�gu wiek�w przebywali t� sam� drog� przez dolin� Saony
i Rodanu, stawali�my si�,
kim� wa�niejszym. Oferuj�c pielgrzymom w�asne
wino, patron nie tylko przejawi� go�cinno��, ale tak�e � przynajmniej duchem �
uczestniczy� w naszej podr�y i
przy��czy� si� do wielkiej przygody. Takie
prze�ycia musia�y by� czym� normalnym kiedy�, gdy ludzie podr�owali konno lub
pieszo, ale nie dzi�, kiedy
lataj� samolotami. Dla nas by�o to jedno z najciekawszych
wydarze� w podr�y.
Przejechawszy przez W�ochy g��wnie poci�gami, wsiedli�my na pok�ad statku
p�yn�cego do Grecji. I znowu
podobnie jak wielu pielgrzym�w przed nami, zanim
pop�yn�li�my do Izraela, zatrzymali�my si�, aby zobaczy� Ateny i ich
majestatyczn� przesz�o��. Nasz prom,
potomek wszystkich weneckich i genue�skich statk�w
kupieckich, jakie p�ywa�y niegdy� mi�dzy greckimi wyspami a bogatym cesarstwem
bizantyjskim, zatrzyma� si�
na Rodos. Zarzucono kotwic� i kiedy motor�wka
dowozi�a pasa�er�w na l�d, ogl�da�em wspania�� fortec� joannit�w. Trudno by�o
sobie wyobrazi�, �e w�a�nie na
tej wyspie, prawdziwym klejnocie wschodniej
cz�ci Morza �r�dziemnego, krzy�owcy stoczyli jedn� z ostatnich bitew. 24
czerwca 1522 roku armia osma�ska
w sile dwustu tysi�cy ludzi wyl�dowa�a na Rodos
z zamiarem zniszczenia raz na zawsze tego ostatniego bastionu pot�gi krzy�owc�w.
Przeciwko nim stan�o
zaledwie pi�ciuset rycerzy i p�tora tysi�ca najemnik�w
i Rodyjczyk�w, kt�rzy nie zamierzali si� poddawa�. Walka trwa�a sze�� miesi�cy,
zanim pozbawieni nadziei i
zdziesi�tkowani obro�cy zostali ostatecznie
zmuszeni do poddania si� i zaakceptowania warunk�w kapitulacji. W wigili� Bo�ego
Narodzenia su�tan
Sulejman Wspania�y, kt�ry osobi�cie by� na miejscu niemal
przez ca�y czas trwania bitwy, z�o�y� ho�d odwadze rycerzy. Pozwoli�, by oni i
wszyscy, kt�rzy chcieli z nimi
p�j��, opu�cili zdobyt� wysp�, oferuj�c nawet
swoje w�asne statki, �eby mogli si� przeprawi� do bezpiecznego portu. Gdyby
wiedzia�, �e za nieca�e
czterdzie�ci lat joannici, umocnieni w swojej nowej
siedzibie na Malcie, znowu poprowadz� armi� i udaremni� mu podb�j Italii, nie
by�by tak �askawy. To jednak
by�a inna bitwa, jedna z tych, kt�re zadecydowa�y
o ostatecznym zasi�gu imperium osma�skiego. W ka�dym razie rok 1522 wyznaczy�
koniec wypraw
krzy�owych � i zdarzy�o si� to na pla�ach Rodos.
Nie zna�em ca�ej tej historii, kiedy spogl�da�em na pot�ne mury cytadeli. Ale
nawet wtedy wyczuwa�em
atmosfer� tego miejsca; docenia�em strategiczne znaczenie
wyspy dla statk�w p�ywaj�cych mi�dzy portami wschodniej cz�ci Morza
�r�dziemnego. W pewnym sensie
wszystko zmieni�o si� w ci�gu ostatnich czterystu pi��dziesi�ciu
lat, ale w innym, g��bszym � wszystko pozostawa�o takie samo. Ci�gle by�a ta
sama wrogo�� mi�dzy Grekami a
Turkami, ta sama rywalizacja mi�dzy Wschodem
a Zachodem. Wydawa�o si�, �e historia zatoczy�a koko, poniewa� teraz nie tylko
Grecy znowu panowali na
Rodos, ale te� powsta�o nowe �pa�stwo krzy�owc�w�
w Palestynie: republika Izraela. I to pa�stwo, chocia� raczej �ydowskie ni�
chrze�cija�skie, jest podobnie jak
niegdy� frankijskie Kr�lestwo Jerozolimy
� finansowane i zbrojone przez Zach�d. Wszystko to mia�o swoje znaczenie, mo�na
si� by�o w nim dopatrzy�
czego� wi�cej ni� tylko �lad�w �ukrytej historii�,
ale jakie to by�o znaczenie � nie wiedzia�em.
Po przybyciu do Hajfy, trzeciego co do wielko�ci miasta i najwa�niejszego portu
Izraela, John i ja spotkali�my w
dokach �o�nierzy z pistoletami maszynowymi.
Poczuli�my si�, jakby�my weszli do obozu Spartan, poniewa� w przeciwie�stwie do
p�nocnej Francji, gdzie
blizny z pierwszej wojny �wiatowej by�y ci�gle
widoczne, ale ju� nie krwawi�y, tutaj rany by�y ci�gle otwarte � wsz�dzie by�o
wojsko. Nad Hajf� wznosi si�
g�ra Karmel, zwie�czona zupe�nie do niej nie
pasuj�c� bahaick� kaplic� o z�otej kopule. Tutaj ma sw�j gr�b Bab,
dziewi�tnastowieczny perski prorok. Widok
kopu�y b�yszcz�cej w porannym s�o�cu przypomina�,
�e w Izraelu religia nie jest wcale spraw� prost�, poniewa� ka�da z religii
Bliskiego Wschodu ma swoje korzenie
tutaj, w tym ma�ym kraju. Karmel by� niegdy�
siedzib� szko�y staro�ytnych hebrajskich prorok�w, kt�rych ksi�gi tworz� Bibli�.
P�niej da� nazw� zakonowi
karmelit�w, �ebrz�cych braci. Zosta� on za�o�ony
w XII wieku, kiedy krzy�owiec imieniem Bertold i dziesi�ciu podzielaj�cych jego
pogl�dy towarzyszy osiedlili
si� jako pustelnicy w pobli�u domniemanej
jaskini Eliasza. Kiedy my odwiedzili�my g�r� Karmel, obecnie b�d�c� rodzajem
ogrodowego przedmie�cia, po
pustelnikach nie by�o ju� �ladu.
Zostawiaj�c za sob� b��kit Morza �r�dziemnego, ruszyli�my w g��b kraju, przez
skaliste wzg�rza Zafed i such�
dolin� Megiddo (biblijny Armagedon) docieraj�c
do poro�ni�tej bujn� ro�linno�ci� doliny Hulah. Tutaj, w czym� w rodzaju
urodzajnej oazy, znajdowa�y si� jedne
z najbogatszych i najwydajniejszych w Izraelu
sp�dziel ni rolniczych, czyli kibuc�w. John i ja wkr�tce zaj�li�my si�
zbieraniem grejpfrut�w dla jednego z
nich, nosz�cego nazw� Kefar Szoki. By�a to
stara osada, w kt�rej mieszka�o wielu ludzi ocala�ych z Holocaustu. Ci ludzie,
niejednokrotnie tak okaleczeni i
przez to, co prze�yli, �e ju� dawno stracili
nadziej� na wyleczenie, byli �ywym oskar�eniem przeciwko bestialstwu ludzko�ci.
Wydawa�o si� ironi� losu, �e
w odleg�o�ci kilku metr�w od naszych dom�w
znajdowa�y si� zasieki z kolczastego drutu. Uciekinierzy z hitlerowskich oboz�w
�mierci byli ci�gle na linii
frontu.
Za zasiekami by�y Wzg�rza Golam ma�a cz�� Syrii, zaj�ta przez Izrael w czasie
wojny sze�ciodniowej w 1967
roku. Mogli�my si� wspina�, chocia� ostrzegano
nas, �eby�my nie schodzili z wyznaczonej �cie�ki, gdy� wok� rozci�ga�y si� pola
minowe. Spaceruj�c
wieczorami, kiedy s�o�ce przestawa�o pali�, a g�r�
Hermon spowija� pomara�czowy blask zachodz�cego s�o�ca, rozmy�la�em i
zastanawia�em si�, czy Jezus
chodzi� po tych samych wzg�rzach. Czy i on obserwowa�
s�py gromadz�ce si� i kr���ce nad padlin�? Czy to tutaj przeklina� drzewo figowe
� by� mo�e takie jak te, kt�re
ros�y dziko obok drogi � za to, �e nie
wydaje owoc�w? Wszystkie te pytania pojawi�y si� nieoczekiwanie w mojej g�owie,
jak nigdy wcze�niej, dop�ki
nie postawi�em stopy w tym niezwyk�ym kraju,
dop�ki nie zacz��em wdycha� jego zapach�w i pi� jego wody. Wyj��em z torby
Bibli� i otworzy�em na chybi�
trafi�. �Szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a
b�dzie wam otworzone � czyta�em � poniewa� ka�dy, kto prosi, otrzyma, a temu,
kto puka, b�dzie otworzone�.
Pukam � pomy�la�em � pukam; czy powinienem jeszcze
g�o�niej? Gdzie� z g��bi duszy otrzyma�em odpowied�: Jeszcze nie teraz, ale taki
dzie� nadejdzie. B�d�
cierpliwy, a drzwi si� otworz�; z czasem wszystko
si� wyja�ni. Zachowa�em w sercu te s�owa, postanawiaj�c w�a�nie tam i wtedy, �e
nigdy nie przestan�
poszukiwa� wiedzy; �e pewnego dnia dowiem si�, czym
naprawd� s� ewangelie, i poznam prawd� o tym dziwnym cz�owieku imieniem Jezus.
W Bo�e Narodzenie udali�my si� do Betlejem i stan�li�my w�r�d t�um�w na Placu
���bka. By�o zimno, pada�
�nieg i, czego si� nie spodziewali�my, wsz�dzie
wida� by�o ordynarn� pogo� za zyskiem. Powsta�o ma�e zamieszanie, kiedy Harold
Wilson, �wczesny premier
Zjednoczonego Kr�lestwa, szed� z eskort� do ko�cio�a,
szczelnie owini�ty swoim s�ynnym p�aszczem. Podobnie jak Maria i J�zef przed
gospod�, nie mogli�my mu
towarzyszy� do ciep�ego wn�trza, poniewa� przybyto
zbyt wielu wa�nych dygnitarzy, wa�niejszych ni� zwykli pielgrzymi, tacy jak my.
Natychmiast poszli�my na
poczt� i wys�ali�my poczt�wk� do Jeana z ma�ego
miasteczka we Francji. Kiedy wr�cili�my na plac, ameryka�skie ch�ry �piewa�y bez
ko�ca hymny �Once in
Royal David's City� i �We Three Kings�, jakby dla
arabskiego miasta wok� nich. Ponad placem, jak kiepsk� imitacj� biblijnej
opowie�ci, umieszczono o�wietlon�
plastikow� gwiazd�. Migota�a i b�yszcza�a
jak �wiat�a na Oxford Street, tak niewiarygodnie wulgarna, �e nie wiedzia�em,
czy �mia� si�, czy p�aka�. Przez
chwil�, kt�ra wydawa�a si� wieczno�ci�,
sta�em i patrzy�em na t� gwiazd z mieszanin� obrzydzenia i fascynacji.
Zastanawia�em si�, jak to mo�liwe, �eby
to miejsce, prawdopodobnie miejsce urodzenia
Jezusa, zosta�o zamienione w taki cyrk? Co zrobi�by sam Jezus z ch�rem, kt�ry
przyby� do tego szacownego
miejsca, aby �piewa� hymny pod plastikow� gwiazd�?
Uderzy�o mnie co� jeszcze: gwiazda by�a pi�cioramienna. Wiedzia�em, �e gwiazda
bo�onarodzeniowa
tradycyjnie jest w�a�nie taka, ale nagle wyda�o mi si�
to dziwne. Pomijaj�c ca�� reszt�, byli�my w Betlejem, w Biblii nazywanym miastem
Dawida. A gwiazda
Dawida, kt�r� mo�emy zobaczy� na synagogach i na ka�dej
izraelskiej fladze, jest sze�cioramienna. Wi�c dlaczego gwiazda betlejemska
mia�aby mie� pi�� ramion, a nie
sze��? P�niej dowiedzia�em si�, �e ta z pozoru
niewiele znacz�ca r�nica w kszta�cie jest podstawowa w kategoriach rozumienia
ezoterycznego znaczenia tego
symbolu.
Patrz�c na gwiazd�, zacz��em my�le� o legendzie o trzech magach, zwykle
przedstawianych jako kr�lowie i
nazywanych imionami Kacpra, Melchiora i Baltazara.
Oni byli pierwszymi pielgrzymami, jacy przybyli do Betlejem, a my od kilku
miesi�cy czuli�my, �e kroczymy
po ich �ladach. Pami�ta�em jak w wieku sze�ciu
lat, przebrany, odgrywa�em w szkolnej szopce rol� Melchiora i nikt, ani wtedy,
ani p�niej, nie potrafi� mi
wyja�ni�, kim byli ci kr�lowie. Sk�d przybyli?
Czy byli zwi�zani z jakim� rodzajem mistycznej tradycji? Nagle, chocia� nie
wiedzia�em dlaczego, te pytania
wyda�y mi si� bardzo wa�ne i chcia�em znale��
kogo� do�wiadczonego, komu m�g�bym je zada�. Mialem nazwisko i adres jednego z
uczni�w Uspienskiego i
postanowi�em, �e po powrocie do Anglii z�o�� mu wizyt�.
Cz�owiek ten by� z ca�� pewno�ci� jednym z najbardziej niezwyk�ych ludzi swojego
pokolenia, ale � jak
odkry�em � to by� dopiero pocz�tek tego, co okaza�o
si� bardzo d�ug� drog�.
Ewangeliczna opowie�� o trzech m�drcach
Opowie�� o magach przekazuje jedna z czterech ewangelii, napisana przez
Mateusza:
A oto jak by�o z narodzeniem Jezusa Chrystusa: Kiedy Maryja, matka jego, by�a
dana za �on� J�zefowi, nim
jeszcze zamieszkali razem, poczu�a, �e stanie si�
matk� za spraw� Ducha �wi�tego. Wtedy J�zef, m�� jej, poniewa� by� cz�owiekiem
prawym i nie chcia� jej
znies�awia� publicznie, postanowi� oddali� j� od
siebie po kryjomu. Lecz kiedy uczyni� to postanowienie, ukaza� mu si� we �nie
anio� Pa�ski i powiedzia�:
J�zefie, synu Dawida, nie b�j si� przyj�� do siebie
Maryi, ma��onki twojej; to bowiem, co si� w niej pocz�o, pochodzi od Ducha
�wi�tego. W�a�nie ona porodzi
Syna, kt�remu nadasz imi� Jezus; On to bowiem
uwolni lud sw�j od jego grzech�w.
A wszystko to sta�o si�, aby si� wype�ni�o s�owo Pa�skie wypowiedziane przez
Proroka:
Oto panna pocznie i porodzi syna, kt�remu b�dzie nadarte uni� Emmanuel, to
znaczy: B�g z nami.
Obudziwszy si� J�zef uczyni� tak, jak mu nakaza� anio� Pa�ski: przyj�� swoj�
ma��onk�. I chocia� �y� z ni� w
dziewictwie, porodzi�a mu syna, kt�remu on
nada� imi� Jezus.
A kiedy Jezus przyszed� na �wiat za czas�w kr�la Heroda w Betlejem judzkim, oto
M�drcy ze wschodu przybyli
do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony
kr�l �ydowski? Widzieli�my bowiem gwiazd� jego na wschodzie i przyszli�my, aby
si� mu pok�oni�.
Us�yszawszy o tym kr�l Herod przerazi� si�, a z nim ca�a
Jerozolima. Zwo�a� tedy wszystkich kap�an�w i uczonych w Pi�mie spo�r�d ca�ego
ludu i wypytywa� ich, gdzie
mia� si� narodzi� Mesjasz.
A oni mu powiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak oto napisa� Prorok: A ty
Betlejern, ziemio judzka, wcale nie
jeste� najmniejsze z pokole� Judy. Z ciebie
przecie� wyjdzie W�adca, kt�ry b�dzie pasterzem Izraela, ludu mojego.
Wtedy Herod, przywo�awszy potajemnie M�drc�w, wypytywa� ich dok�adnie, kiedy si�
gwiazda ukaza�a. A
potem wys�a� ich do Betlejem, m�wi�c: Id�cie, wypytujcie
dok�adnie o Dzieci�, a gdy tylko Je znajdziecie, dajcie mi zna�, a�ebym i ja
tak�e m�g� p�j�� i z�o�y� mu
pok�on. Us�yszawszy tedy takie polecenie od kr�la,
udali si� w drog�. Gwiazda za�, kt�r� widzieli na wschodzie, poprzedza�a ich a�
do miejsca, gdzie znajdowa�o
si� Dzieci�; tam te� si� zatrzyma�a. Widok
tej gwiazdy nape�ni� ich bardzo wielk� rado�ci�. A gdy weszli do �rodka,
zobaczyli Dzieci� z Maryj�, Matk�
Jego. Upadli tedy na kolana i oddali mu ho�d,
a potem, otworzywszy swe szkatu�y, z�o�yli w darze: z�oto, kadzid�o i mirr�. A
kiedy zostali we �nie pouczeni,
by nie wracali do Heroda, inn� drog� udali
si� do swojej ojczyzny 2.
Rola M�drc�w w Mateuszowej opowie�ci o narodzinach jest zagadkowa. Pojawiaj� si�
jak dobre duszki,
przynosz�c prezenty, z kt�rych ka�dy w jaki� spos�b symbolizowa�
przeznaczenie Jezusa: z�oto dla kr�la, kadzid�o dla kap�ana i mirr� dla
uzdrowiciela. Chocia� niekt�rzy twierdz�,
�e ca�a ta historia jest wytworem wyobra�ni
Mateusza (ja si� z tym nie zgadzam), musia�a istnie� jaka� przyczyna, dla kt�rej
zosta�a w��czona do ewangelii.
Jakkolwiek na ni� spojrze�, legenda ta
ma w sobie co� bardzo dziwnego i ezoterycznego.
Konstantynopol i Bo�a M�dro��
Historia o M�drcach jest jedn� z ulubionych opowie�ci Nowego Testamentu, a ich
pok�on nale�y do scen
najcz�ciej wykorzystywanych w sztuce religijnej. W
�redniowieczu opowie�� o magach by�a bardzo popularna, mi�dzy innymi dlatego, �e
dawa�a artystom i
rze�biarzom sposobno�� wspomnienia ich w�asnych kr�l�w,
kt�rzy pragn�li z�o�y� ho�d wy�szej w�adzy Chrystusa. Kr�lowie i cesarze chcieli
widzie� samych siebie,
przedstawionych jako pobo�ni wyznawcy Chrystusa,
i cz�sto kazali si� wyobra�a� w akcie symbolicznego sk�adania ofiary Chrystusowi
i Marii. Jedn� z
najpi�kniejszych tego rodzaju scen, i by� mo�e jedn�
z najstarszych, przedstawia mozaika znajduj�ca si� nad wej�ciem do westybulu
ko�cio�a Hagia Sophia w
Konstantynopolu (Stambule). Przedstawia ona dw�ch
wybitnych cesarzy sk�adaj�cych ofiar� Madonnie z Dzieci�tkiem. Po prawej
Konstantyn Wielki, pierwszy
chrze�cija�ski cesarz rzymski, ofiaruje Madonnie swoje
nowe miasto � Konstantynopol, po lewej Justynian daje sw�j dar: sam ko�ci�
Hagia Sophia.
Ko�ci� Hagia Sophia zosta� po�wi�cony 27 grudnia 573 roku n.e. Kiedy uk�adano
mozaik�, oko�o stu
pi��dziesi�ciu lat p�niej, Hagia Sophia ci�gle by�a najwi�ksz�
budowl� religijn� �wiata chrze�cija�skiego i przyci�ga�a pielgrzym�w z ca�ej
Europy, Podziwiali nie tylko jej
wielko�� i bogactwo, ale te� legendy o ludziach,
kt�rzy j� wznie�li. Zachodnia Europa dopiero wy�ania�a si� z mrok�w ciemnych
wiek�w i silnie odczuwa�a
kulturow�pustk�, kt�r�stara�a si� wype�ni�. We Francji,
Brytanii i Niemczech tylko nieliczni umieli pisa� i czyta�, nawet w�r�d
arystokracji. Kolejne fale inwazji
barbarzy�c�w: Wandal�w, Got�w, Hun�w i wiking�w
niemal ca�kowicie unicestwi�y rzymskie dziedzictwo na Zachodzie. Ale tutaj, w
Konstantynopolu, stare
cesarstwo przetrwa�o, jego splendor nie zosta� zniszczony,
cywilizacja chrze�cija�ska pozosta�a nietkni�ta. Nic wi�c dziwnego, �e kiedy
cywilizacja zacz�a wraca� na
Zach�d, ludzie my�l�cy w�a�nie w Bizancjum szukali
�r�d�a inspiracji. Postrzegali je jako skarbnic� zagubionej wiedzy, poniewa�
by�y tam biblioteki, jakich w
Europie nie widziano od tysi�ca lat. Niekt�rzy
wreszcie mieli nadziej�, �e M�dro�� Bo��, kt�rej Hagia Sophia by�a
uciele�nieniem, mo�na b�dzie sprowadzi�
r�wnie� do stolic Zachodu i tym samym doprowadzi�
do nowego o�wiecenia, odnowienia zachodniej cywilizacji.
W umys�owo�ci Zachodu trzej kr�lowie z opowie�ci o magach reprezentowali
wszystko to, co egzotyczne i
cywilizowane. Byli nie tylko dostojnikami, czy te�
ambasadorami poga�skiego Wschodu, ale r�wnie� pielgrzymami w g��bszym znaczeniu.
Byli �wi�tymi m�ami,
kt�rzy zrozumieli, �e mimo swojej w�adzy i pot�gi
na tym �wiecie s� tylko wasalami dzieci�tka Jezus. Arty�ci Zachodu w rze�bie i
malarstwie �redniowiecza starali
si� odzwierciedli� to poczucie ukorzenia
w obliczu wi�kszego majestatu, a tak�e zapo�yczyli od Bizantyjczyk�w ide�
analogii. Podobnie jak na mozaice
nad drzwiami westybulu w Hagia Sophia bizantyjscy
cesarze Konstantyn i Justynian widzieli siebie sk�adaj�cych ofiar� Madonnie z
Dzieci�tkiem, r�wnie� europejscy
kr�lowie pragn�li zosta� sportretowani.
Najs�ynniejszym przyk�adem tego jest chyba najbardziej ezoteryczne malowid�o
�redniowiecza. Jego dok�adna
analiza odkrywa tajemn� wiedz� i � o czym jestem
przekonany � zwi�zki mi�dzy przynajmniej jedn� z koronowanych g��w Europy a
tajemnym chrze�cija�skim
hermetyzmem, skrywaj�cym si� za opowie�ci� o magach.
Ryszard II i dyptyk z Wilton
W roku 1993 w londy�skiej National Gallery zorganizowano wa�n� wystaw�, kt�rej
g��wnym eksponatem by�o
dzie�o uwa�ane za szczytowe, zachowane do naszych
czas�w, osi�gni�cie sztuki XIV wieku: dyptyk z Wilton. Ten ma�y przeno�ny
o�tarzyk zosta� zam�wiony przez
jednego z najmniej rozumianych kr�l�w Anglii,
Ryszarda II. Jest naprawd� jednym z najwi�kszych dzie� sztuki na �wiecie,
por�wnywalnym z Monci Liz�
Leonarda da Vinci, Nocn� Stra�� Rembrandta czy S�onecznikami
van Gogha. Nieszcz�cie Ryszarda polega na tym, �e jego g��wnym powodem do
chwa�y jest fakt, i� w�a�nie za
jego panowania Parlament ostatecznie zmusi�
kr�la do uznania jego przewagi. Mia� nieszcz�cie �y� w czasach, kiedy takie
sprawy wysuwa�y si� na pierwszy
plan. By� inteligentnym i wra�liwym cz�owiekiem,
nie zasht�y� na lekcewa�enie ani na przedwczesn� �mier� � kiedy ju� abdykowa� na
rzecz swego brutalnego
kuzyna Henryka IV, zosta� zamordowany w zamku Pontefract
w wieku zaledwie trzydziestu trzech lat. Historyk John Harvey napisa� o nim:
Ryszard II jest postaci� wa�n�, poniewa� w najwy�szym stopniu uciele�nia� cechy
swo jej rodziny, ca�ej dynastii
Plantagenet�w, i poniewa� w najbardziej
osobisty spos�b by� doskona�ym przyk�adem w�adzy pochodz�cej od Boga. Jego up�r
w sprawie �wi�to�ci i
niezbywalno�ci w�adzy kr�lewskiej, nadanej mu w czasie
koronacji, i na zachowanie wszystkich praw Korony, wynika� z tego, �e zdawa�
sobie spraw�, co si� zdarzy,
kiedy te bariery zostan� przekroczone. Nie b�dziemy
ani sentymentalni, ani romantyczni, widz�c w Ryszardzie bardzo inteligentnego i
niezwykle kulturalnego
cz�owieka, zaznajomionego z intelektualnymi pr�dami
swoich czas�w i lepiej rozumiej�cego prawdziwy charakter w�adzy ni� wi�kszo��
ludzi, nawet ni� wi�kszo��
kr�l�w.
[...] przypuszczenie, �e im bardziej jaka� epoka jest oddalona w czasie, tym
bardziej jest barbarzy�ska,
dysponuje mniejszymi mo�liwo�ciami i jest mniej
wyrafinowana, to jeden z najcz�stszych i najbardziej rozpowszechnionych b��d�w.
Doskona�a harmonia Grecji
w VI i V wieku p.n.e. oraz subtelna rze�ba, malarstwo
i literatura czas�w faraona Echnatona � tysi�c lat wcze�niej � powinny
wystarczy�, by nas o tym przekona�.
Podobnie XIV wiek ogl�da� szczytowe osi�gni�cia
ludzkiej egzystencji i b�dziemy bli�si prawdy, widz�c w Ryszardzie m�drzejszego
i lepszego od nas, ni�
uwa�aj�c go za prymitywnego w�adc� z dzikich czas�w.
By� mo�e, Europa od XIV wieku nie widzia�a postaci mog�cej dor�wna� Ryszardowi
3.
W sztuce Szekspira Ryszard II, pierwszej z cyklu dotycz�cego Wojny Dw�ch R�,
kr�l jest przedstawiony jako
cz�owiek s�aby, bezwolny i pozostaj�cy pod wp�ywem
nieszczerych przyjaci�, z kt�rymi mia�y go ��czy� zwi�zki homoseksualne. Ta
ostatnia sugestia jest niemal na
pewno oszczerstwem, rozpowszechnianym przez
wrog�w, aby usprawiedliwi� jego usuni�cie. W roku 1382 po�lubi� Ann�, c�rk�
cesarza Karola IV Chocia�
ma��e�stwo pozosta�o bezdzietne, nie by�o pozbawione
mi�o�ci i Ryszard za�ama� si�, gdy jego �ona umar�a w 1394 roku. Z pozoru m�g�
wydawa� si� nieco
niezdecydowany, rzeczywi�cie by� bardzo przystojny i z
pewno�ci� bardziej interesowa�a go nauka ni� takie m�skie zaj�cia jak na
przyk�ad wojna, ale to wszystko nie
�wiadczy o tym, �e by� homoseksualist�.
Pochodzenie Ryszarda by�o r�wnie dobre jak jego �ony i gdyby mieli dzieci,
historia Europy w XIV wieku
mog�aby przybra� zupe�nie inny obr�t. By� synem Czarnego
Ksi�cia i wnukiem Edwarda III, po kt�rym odziedziczy� tron. Od tej strony drzewa
genealogicznego by�
potomkiem Filipa Pi�knego, kr�la Francji, i jego przyrodniej
siostry Ma�gorzaty. Si�gaj�c g��biej w przesz�o��, pochodzi� od cesarzy
bizantyjskich i by� spokrewniony z
w�giersk� rodzin� kr�lewsk�. Mia� r�wnie� silne
zwi�zki z Wali�, gdy� pochodzi� od Llewelyna, m�a Joanny, c�rki kr�la Jana.
Skoro by� obdarzony
niew�tpliw� inteligencj� i uprzywilejowan� pozycj� potomka
tak wielu kr�lewskich dynastii, uzasadnione jest przypuszczenie, �e mia� dost�p
do tajemnej wiedzy.
Dyptyk z Wilton, kt�ry powsta� na jego zam�wienie, sk�ada si� z dw�ch zawiasowo
po��czonych paneli,
malowanych po obu stronach. Ostatnio zosta� oczyszczony,
a w czasie prac konserwatorskich by� przedmiotem niezwyk�ych detektywistycznych
bada�. Patrz�c
powierzchownie, dostrzegamy w nim tylko przedmiot kultowy,
kt�ry by� prawdopodobnie u�ywany � jak inne dyptyki � jako element do sk�adania
przeno�nego o�tarza. Na
prawym panelu znajduje si� wizerunek Madonny trzymaj�cej
Dzieci�tko, od st�p do g��w ubranej na niebiesko. Madonnie towarzyszy jedenastu
anio��w, r�wnie� ubranych
na niebiesko i nosz�cych diademy z kwiat�w. Wi�kszo��
anio��w stoi spokojnie za Madonn�, obserwuj�c w ciszy rozgrywaj�c� si� scen�.
Jeden z anio��w po jej prawej
stronie trzyma flag� �wi�tego Jerzego, symbol
Anglii, trzej inni, z kt�rych dw�ch kl�czy po jej obu stronach, wskazuj� i
staraj� si� zwr�ci� jej uwag� na scen�
przedstawion� na drugim panelu. Tutaj
kl�czy m�ody Ryszard II, za nim stoj�, wyra�nie jako jego protektorzy, trzej
�wi�ci z aureolami. Dwaj z nich to
dawni kr�lowie Anglii, �wi�ty Edward Wyznawca,
kt�ry umar� w 1066 roku, i �wi�ty Edmund, ostatni kr�l wschodniej Anglii, kt�ry
zosta� zamordowany przez
Du�czyk�w w 870 roku. Kult obu �wi�tych by� bardzo
popularny, centrum kultu �wi�tego Edwarda stanowi�a jego kaplica w opactwie
westminsterskim, Edmunda za�
� jego gr�b. Trzeci� postaci�, stoj�c� najbardziej
z prawej, a wi�c najbli�ej samej Madonny, jest Jan Chrzciciel.
Na malowidle Ryszard wyci�ga puste r�ce, jakby czekaj�c na co�, co ma otrzyma�.
Idea daru ofiarowanego w
rewan�u M�drcom przez Mari�, chocia� nie wspomniana
w Ewangelii Mateusza, pojawia si� w apokryficznej Ewangelii, znanej dobrze
gnostykom w drugim wieku. Ta
Ewangelia, opowiadaj�ca obszernie o narodzinach
Jezusa w grocie ko�o Betlejem, przekazuje r�wnie� interesuj�c� histori� o magach
i pieluszkach, w kt�re dziecko
by�o owini�te.
I sta�o si�, �e Pan Jezus narodzi� si� w Betlejem, mie�cie Judei, w czasach
Heroda Kr�la. M�drcy przybyli ze
Wschodu do Jerozolimy, wed�ug proroctwa Zoradaschta
[Zaratustry] i przynie�li mu dary: mianowicie z�oto, kadzid�o i mirr�, i oddali
mu cze�� i ofiarowali mu swoje
dary.
Wtedy Pani Maria wzi�a jedn� z jego pieluszek, w kt�re dziecko by�o zawini�te,
i da�a im jako
b�ogos�awie�stwo, kt�re oni otrzymali od niej jako od najbardziej
czcigodnej 4.
Ku zaskoczeniu mag�w okaza�o si�, �e pieluszka ma cudowne w�a�ciwo�ci.
W drodze powrotnej kr�lowie i ksi���ta przyszli do nich pytaj�c: Co widzieli i
co zrobili? Jak� mieli podr� i
powr�t? Jakie mieli towarzystwo w drodze'?
Lecz oni wyj�li pieluszk�, kt�r� da�a im �wi�ta Maria i z kt�rej powodu
�wi�towali.
Obchodz�c �wi�to, stosownie do zwyczaju swojego kraju, rozpalili ogie� i
oddawali mu cze��.
I umie�cili w nim pieluszk� i ogie� j� przyj��.
A kiedy ogie� zgas�, wyj�li pieluszk� nienaruszon�, jakby ogie� jej nie dotkn��.
Zacz�li j� ca�owa� i k�adli j� na swoich g�owach i oczach, m�wi�c: Zaiste to
jest prawda i rzecz niespodziewana,
�e ogie� jej nie spali� i nie poch�on��.
Wzi�li j� i z najwy�szym szacunkiem z�o�yli w�r�d swoich skarb�w 5.
Wed�ug interpretacji przedstawionej przez National Gallery, Ryszard ofiarowuje
Madonnie swoje kr�lestwo,
podobnie jak Konstantyn w portyku westybulu ko�cio�a
Hagia Sophia w Stambule. Jednak nie jest to jedyna interpretacja. Wielu uwa�a,
�e flaga Anglii, trzymana przez
anio�a, ju� zosta�a jej ofiarowana przez
Ryszarda, a wi�c nie ma wizerunku, kt�ry odpowiada�by miastu dawanemu przez
Konstantyna. Ryszard ma r�ce
puste i wydaje si�, �e sam oczekuje na otrzymanie
czego�. Poniewa� wiemy, �e ten dyptyk prawdopodobnie by� u�ywany jako o�tarz w
czasie mszy, i mo�emy
zrozumie� postaw� i �j�zyk cia�a� wszystkich wyobra�onych
na nim os�b, wydaje si� bardziej ni� prawdopodobne, �e Ryszard wyci�ga r�ce, aby
wzi�� Dzieci�tko. Mo�na to
zrozumie� tak, �e jego pro�ba o to, aby m�g�
wzi�� Jezusa na r�ce, jest odwo�aniem do komunii otrzymywanej w czasie mszy. Bez
w�tpienia jako g��boko
wierz�cy katolik by� przekonany, �e przyjmuj�c
sakrament rzeczywi�cie przyjmuje cia�o i krew �ywego Chrystusa. Ale jest
mo�liwe, �e dyptyk zawiera jeszcze
jedno, sekretne przes�anie, takie mianowicie,
i� Ryszard prosi Mari� o to, by sam m�g� mie� syna. Poniewa� nie mia� dziedzica,
jego pozycja jako monarchy
by�a zagro�ona przez ambicje kuzyna Bolingbroke
i machinacje wielu pot�nych lord�w. Je�li jednak mia�by potomka, m�g�by ich
pokona�.
Wyb�r w�a�nie tych trzech �wi�tych jako protektor�w Ryszarda (mo�na by ich
nazwa� �przewodnikami� albo
anio�ami str�ami) z pewno�ci� nie by� przypadkowy.
Wed�ug ksi��ki, kt�r� wydano z okazji wystawy, doskonale wiadomo, �e Ryszard
oddawa� im szczeg�ln� cze��.
Wyb�r pierwszych dw�ch �atwo zrozumie�, poniewa�
obaj byli niegdy� kr�lami Anglii (a przynajmniej jej cz�ci) i spoczywa�: na
nich taki sam ci�ar
odpowiedzialno�ci jak na Ryszardzie. Wyb�r �wi�tego Jana
jako trzeciego protektora z pozoru wydaje si� mniej oczywisty.
Ryszard urodzi� si� 6 stycznia, w dniu wielkiego chrze�cija�skiego �wi�ta
Epifanii, obchodzonego na pami�tk�
Trzech Kr�li, kt�rzy przybyli ofiarowa� dary
ma�emu Jezusowi. Nic wi�c dziwnego, �e dyptyk z Wilton zawiera aluzje do mag�w.
Obecno�� trzech kr�l�w, z
kt�rych jednym by� Ryszard, to echo sceny powtarzaj�cej
si� w niezliczonych innych malowid�ach � ale jest co� jeszcze. Legenda o magach
zosta�a przez Ko�ci� uznana
za tak wa�n�, �e �wi�to Trzech Kr�li, obchodzone
na pami�tk� ich wizyty, sta�o si� jednym z najwa�niejszych �wi�t. Jednak 6
stycznia nie zawsze by� ��czony z
fizycznym narodzeniem Chrystusa. U wczesnych
chrze�cijan by� to rzeczywi�cie dzie� �wi�ty, ale nie mia� �adnego zwi�zku z
Narodzeniem. Raczej by� uwa�any
za dzie� chrztu Chrystusa w rzece Jordan i
by� nazywany �Dniem �wiate��, co odnosi�o si� do o�wiecenia Jezusa i �wiat�a,
kt�re pojawi�o si� w Jordanie. O
tym wydarzeniu mo�emy przeczyta� w nast�puj�cym
fragmencie Ewangelii �wi�tego Mateusza:
Wtedy to pojawi� si� Jezus: przyszed� z Galilei nad Jordan do Jana, aby by�
przeze� ochrzczonym. Lecz Jan
odradza� mu to m�wi�c: Ty przychodzisz do mnie?
To przecie� ja powinienem by� ochrzczonym przez ciebie! Lecz Jezus odpowiedzia�:
Nie upieraj si� teraz.
Trzeba nam bowiem uczyni� wszystko, co powinno
si� uczyni�. Wtedy zgodzi� si� Jan.
A Jezus, gdy tylko zosta� ochrzczony, natychmiast wyszed� z wody. I oto
otworzy�y si� nad nim niebiosa: i
zobaczy� Jezus, jak Duch Bo�y w postaci go��bicy
zst�powa� na niego. A g�os z nieba zabrzmia�:
Oto syn m�j umi�owany, w kt�rym mam upodobanie 6.
Ryszard II najwyra�niej wiedzia�, �e �wi�to Epifanii, zbiegaj�ce si� w czasie z
jego urodzinami, 6 stycznia,
pierwotnie by�o obchodzone na cze�� chrztu
Jezusa w Jordanie i to wyja�nia, dlaczego uwa�a� �wi�tego Jana za swojego
patrona.
W�a�nie ta symbolika, wyra�ona w dyptyku z Wilton mia�a najwi�ksze znaczenie dla
Ryszarda, a jego wiara w
boskie prawo kr�l�w wyra�a�a si� te� w jego stosunku
do opactwa westminsterskiego, miejsca kultu Edwarda Wyznawcy i miejsca, gdzie
byli � i s� do dzisiaj �
koronowani angielscy kr�lowie. Ryszard rozbudowa�
opactwo, cz�sto przybywa� tutaj w trudnych czasach i � przynajmniej raz �
cz�onkowie Parlamentu sk�adali mu
przysi�g� na wierno�� przed kaplic� Edwarda.
By� szczodry dla opactwa, ofiarowa� mu wiele dar�w, mi�dzy innymi flagi �wi�tego
Edwarda i �wi�tego
Edmunda, a tak�e szaty liturgiczne ozdobione wyszywanymi
herbami nie tylko tych kr�l�w, ale tak�e w�asnymi i swojej ma��onki. Na tych
szatach zostali r�wnie�
przedstawieni Madonna i �wi�ty Jan Chrzciciel. Uk�ad
innych kaplic wzgl�dem kaplicy Edwarda Wyznawcy odzwierciedla rozmieszczenie
postaci na dyptyku z
Wilton. Na osi starego ko�cio�a znajduje si� kaplica
Edwarda. Na p�noc od niej ma�a kaplica po�wi�cona �wi�tej Marii i �wi�temu
Janowi Chrzcicielowi, po stronie
po�udniowej jej odpowiednikiem jest kaplica
�wi�tego Edmunda. Ryszard zaplanowa�, �e jego gr�b b�dzie umieszczony w pobli�u
kaplicy Edwarda, w
bocznej nawie przy kaplicy Edmunda. Wyra�nie wi�c Ryszard
chcia� po �mierci przebywa� w tej samej �wi�tej kompanii, w jakiej by� za �ycia.
Jednak jego szczeg�lna cze��
dla Jana Chrzciciela, kt�ry na dyptyku przedstawia
kr�la Madonnie, jest jasno wyra�ona w inskrypcji nad jego grobem: O clemens
Christe � cui devotus fuit iste;
Votis Baptiste salves guem pretulit iste.
T�umaczy si� to: �O mi�osierny Chryste, kt�remu ten (Ryszard) by� po�wi�cony,
przez modlitwy Chrzciciela
zbaw tego, kt�rego on przedstawi��. Ta modlitwa,
z pozoru do�� prosta, wydaje si� niemal bezbo�na, je�li wzi�� pod uwag� jej
implikacje, poniewa� osob�, kt�r�
Jan Chrzciciel przedstawia, jest w Ewangeliach
sam Jezus Chrystus. Wynika st�d wniosek, �e Ryszard chcia� sam sta� si� podobny
do Jezusa, kt�rego
dzia�alno�� rozpocz�a si� od chrztu w Jordanie; chcia�
by� wtajemniczony wed�ug tego samego obrz�dku co Chrystus. Ale czy by�a to tylko
obsesja kr�la, kt�rego
urodziny przypada�y 6 stycznia, czy te� jest co�
wi�cej, ni� wida� na pierwszy rzut oka? Czy Ryszard dzia�a� sam, czy te�
pozostawa� pod wp�ywem sekretnych
idei, dotycz�cych tajemniczej legendy, zwi�zanej
ze chrztem i magami? Jestem przekonany, �e ta ostatnia hipoteza jest prawdziwa i
�e te idee wywodz� si� z
cesarstwa bizantyjskiego i zosta�y przyniesione
do Europy w czasach wypraw krzy�owych.
Gotyccy magowie
Pocz�tek wypraw krzy�owych og�oszono oficjalnie w grudniu 1095 roku na synodzie
w Clermont, zwo�anym
przez papie�a Urbana II. Jednak w Bu