6651

Szczegóły
Tytuł 6651
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6651 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6651 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6651 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adrian G. Gilbert "Magowie. Trzej kr�lowie nauczycielami Jezusa" Mistrzom M�dro�ci � gdziekolwiek s�! SPIS TRE�CI: Prolog Rozdzia� 1. Pielgrzymka do miasta Dawida Rozdzia� 2. Spotkanie z magiem Rozdzia� 3. Poszukiwania w�r�d sufich Rozdzia� 4. Hermes Trismegistos Rozdzia� 5. Tajemnica Oriona Rozdzia� 6. W poszukiwaniu tajemnego bractwa Rozdzia� 7. Lew Kommageny Rozdzia� 8. Miasto patriarch�w Rozdzia� 9. Opowie�� o dw�ch miastach Rozdzia� 10. Kolumny Nemroda Rozdzia� 11. Trzej Kr�lowie Rozdzia� 12. Druga krucjata i �wi�tynia nad Renem Epilog Za��cznik 1. Narodziny Horusa i Wielki Sfinks w Giza Za��cznik 2. Orion My�liwy Za��cznik 3. Podr� Abrahama do Ziemi Obiecanej Za��cznik 4. Wniebowst�pienie Jezusa Przypisy Kr�lowie Kommageny (drzewo genealogiczne) Herod i jego nast�pcy (drzewo genealogiczne) Bibliografia Podzi�kowania Ilustracje kolorowe Prolog Nasz �wiat jest pe�en tajemnic � jedne z nich s� wielkie, inne ma�e. Nawet najprostsi ludzie maj� swoje sekrety � ma je te�, w o wiele wi�kszej skali, historia. Najwi�ksza chyba tajemnica �wiata dotyczy pocz�tk�w religii chrze�cija�skiej. Kim w�a�ciwie by� Jezus? Sk�d przyby�? Jak� naprawd� mia� misj� do spe�nienia? W przeciwie�stwie do Buddy czy Muhammada, kt�rych �yciorysy s� dobrze udokumentowane i kt�rzy pozostawili po sobie w�asne pisma, historyczny Jezus ci�gle pozostaje zagadk�. Historia biblijna jest niezwykle fragmentaryczna i nawet je�li potraktujemy ewangelie jako rzeczywiste biografie � m�wi� nam one zaskakuj�co ma�o o historycznym Jezusie. Pomi�dzy dwunastym a trzydziestym rokiem �ycia � czyli w okresie, kiedy kszta�towa�a si� jego osobowo�� � zupe�nie tracimy go z oczu. Je�li Mateusz, Marek, �ukasz i Jan wiedzieli, co si� z nim dzia�o w latach dzieci�stwa i m�odo�ci milcz� na ten temat, podobnie jak Ko�ci� za�o�ony w jego imieniu. Wielu ludzi uwa�a � co nie jest dziwne, je�li we�miemy pod uwag� kontekst ewangelii � �e chrze�cija�stwo jest zreformowan� i unowocze�nion� wersj� judaizmu. Pomijaj�c wszystko inne, Jezus by� �ydem, co wi�cej � je�li wierzy� genealogiom podanym przez Nowy Testament � w prostej linii potomkiem legendarnego kr�la Dawida. Trzy lata jego publicznej dzia�alno�ci up�yn�y g��wnie w�r�d �yd�w i zosta� uznany przez swoich towarzyszy za wyczekiwanego �ydowskiego Mesjasza. Dlaczego wi�c � m�g�by kto� zapyta� � to, czego naucza�, by�o tak bardzo nie�ydowskie? Mo�na by oczekiwa�, �e jako prorok przemawia�by do ludzi podobnie jak Jeremiasz czy Ezechiel, nawo�uj�c ich do porzucenia fa�szywych bog�w i uznania Prawa Moj�eszowego. Tymczasem, chocia� w ewangeliach jest wiele odwo�a� do Starego Testamentu, a zw�aszcza do proroctwa Izajasza, to wcale nie s� one najwa�niejszymi elementami chrze�cija�skiej nauki. Jezus, o kt�rym czytamy, jest inteligentnym, dalekim od dewocji cz�owiekiem, kt�ry leczy choroby i cieszy si�, mog�c biesiadowa� z grzesznikami. Niewiele uwagi przyk�ada do zakazu pracy w szabas, m�wi raczej o potrzebie tolerancji, mi�osierdzia i przebaczenia bli�nim. Wydaje si�, �e utrzymywa� przyjazne stosunki z cudzoziemcami, nawet z Rzymianami. Jedna z jego najwa�niejszych przypowie�ci, ta o mi�osiernym Samarytaninie, m�wi wyra�nie, �e cz�owiek obdarzony wsp�czuciem jest w oczach Boga dobry, niezale�nie od swojej rasy i narodowo�ci. Jezus nie by� jednak, jak przypuszczaj� niekt�rzy, rewolucjonist�. Wed�ug historii opowiedzianej w ewangelii, wpada w pu�apk�, dobrowolnie pozwala si� uwi�zi�, zostaje os�dzony i ukrzy�owany. Daleki od prowadzenia swoich ludzi, jak Jozue, do rewolucji przeciw Rzymianom, m�wi im, by oddali cesarzowi co cesarskie � trudno uzna� to za s�owa przyw�dcy rewolucji. Z ewangelii jasno wynika, �e Jezus by� uwa�any przez �ydowskie w�adze za osob� niebezpieczn�. Otwarcie pot�pia� faryzeuszy i saduceuszy, cz�sto publicznie robi�c z nich g�upc�w, kiedy pr�bowali zaskoczy� go trudnymi pytaniami. Podwa�anie ich autorytetu w takich sprawach jak kamienowanie cudzo�o�nic sprawi�o, �e sta� si� jeszcze bardziej podejrzany. Wyra�nie wi�c by�o w tym cz�owieku i jego naukach co�, co sanhedryn, najwy�sza rada arcykap�an�w, uzna� za szczeg�lnie szkodliwe. Uwa�ali Jezusa za niebezpiecznego heretyka; tak niebezpiecznego � je�li wierzy� ewangeliom � �e wsp�lnie z Rzymianami postanowili skaza� go na �mier�. Ko�ci� przedstawia zwykle chrze�cija�stwo jako ca�kowicie nowe objawienie, kt�re pojawi�o si� na �wiecie nieoczekiwanie jak grom z jasnego nieba. Ale czy to prawda? Czy ta wyrafinowana religia nie mia�a �adnych poprzednik�w? Je�li obiektywnie spojrze� na ewangelie, staje si� oczywiste, �e �ydowscy kap�ani uznawali Jezusa za odszczepie�ca. Nie tylko z powodu jego do�� elastycznego podej�cia do Prawa Moj�eszowego, ale tak�e dlatego, �e niekt�re elementy jego nauki wyra�nie wywodzi�y si� ze �r�de� nie zwi�zanych z judaizmem. I tu powstaje kolejne pytanie: jakie to by�y �r�d�a i jak Jezus m�g� si� z nimi zetkn��? W�a�nie tego chcia�em si� dowiedzie� i w�a�nie dlatego zainteresowa�em si� magami, poniewa� wydaje si�, �e w jaki� spos�b byli zwi�zani z tym tajemniczym �r�d�em wiedzy. Przez ponad dwadzie�cia lat, zw�aszcza od czasu, kiedy jako dwudziestoparolatek odwiedzi�em Betlejem, nieustannie poszukiwa�em prawdy, ukrytej za legend� o magach. Z pewnych przyczyn opowie�� o Trzech Kr�lach wry�a si� w moj� pami��; wydawa�o mi si�, �e skrywa jak�� g��bsz� tajemnic�. Pami�tam, jak kiedy�, jako ma�y ch�opiec, rozci��em jedn� z pi�ek golfowych mojego ojca, �eby si� dowiedzie�, dlaczego jest tak ci�ka mimo niewielkich rozmiar�w. Zadziwi�o mnie odkrycie, �e pod tward� zewn�trzn� warstw� z do�eczkami znajduje si� niezwykle d�uga, spl�tana gumowa ta�ma. Kiedy j� rozwin��em, dotar�em do rdzenia pi�ki, kt�rym okaza� si� ma�y balonik wype�niony bia�� past� o�owian�. W�a�nie ten ma�y, raczej delikatny przedmiot sprawia, �e pi�eczka golfowa ma tak du�� mas�. To nieoczekiwane odkrycie jest dla mnie odzwierciedleniem poszukiwania ezoterycznej � tajemnej � wiedzy 1. Moje poszukiwania mag�w i tradycji, z kt�rej si�w co wierz� � wywodzili, by�y d�ugie i wielokrotnie wymaga�y rozszyfrowywania �elastycznych� symboli i idei, aby ujawni� to, co skrywa si� za mitologi�. Podobnie jak wtedy, kiedy rozci��em pi�eczk� golfow�, tak i teraz znalaz�em � pod wieloma warstwami symboli, historii, nauki i mistyki � sekret religii chrze�cija�skiej. Ten sekret, tajemnica ukryta w tajemnicy, nie jest z o�owiu, jak �rodek pi�eczki golfowej, ale z gwiezdnego py�u. Jestem przekonany, �e Jezus, Mesjasz, kt�rego wi�ksza cz�� �wiata czci jako Syna Bo�ego, nie dzia�a� sam. By� instruowany przez tajemniczych Mistrz�w M�dro�ci, zar�wno w materii roli historycznej, jak� mia� odegra� � jego przeznaczenia � jak te� pewnej wiedzy ezoterycznej. Teraz rozumiem, �e ludzie zwi�zani z tzw. doktryn� monofizyck� � g�osz�c�, �e Jezus i Chrystus, Syn Bo�y, s� jednym i tym samym; �e cia�o i dusza Chrystusa s� nierozerwalnie ze sob� zwi�zane przez ca�� wieczno�� i �e Jezus jako dziecko by� w pe�ni �wiadomy roli, jak� mia� do spe�nienia ju� od momentu swego pocz�cia mog� nie zgodzi� si� z pewnymi rzeczami, kt�re mam do powiedzenia. Mog� tylko prosi� tych ludzi, by� mo�e wi�kszo�� wsp�czesnych chrze�cijan, o cierpliwo��, i zach�ci� ich, aby dla siebie samych rozpatrzyli moje argumenty, zanim odrzuc� to, co przedstawi�. Z samej definicji ezoteryczna, tajemna historia �wiata jest niewidzialna. Jest niejasna i trudna do sprawdzenia. Jednak, prowadz�c dochodzenie, mo�emy z�o�y� uk�adank�. Mo�liwe, �e znajdziemy sekretn� drog�, prowadz�c� nas wstecz, do mag�w, a nawet jeszcze dalej. Nowe dowody, przedstawione tutaj po raz pierwszy, przekona�y mnie, �e nie tylko chrze�cija�stwo, ale tak�e judaizm ma swoje korzenie w tajemnej tradycji, zagubionej w mrokach historii. Z nie do ko�ca jasnych powod�w ta tradycja, �ywa do dzisiaj, zawsze by�a zwi�zana z Syriuszem i konstelacj� Oriona. Moim zdaniem, kiedy zrozumiemy i docenimy wa�no�� tych gwiazd, wszystko, co w Biblii, a nawet w szerzej poj�tej mitologii �wiata dzi� wydaje si� niezrozumia�e, stanie si� jasne. Ale historia zaczyna si� w Betlejem. Rozdzia� 1 Pielgrzymka do miasta Dawida By� s�oneczny dzie� na pocz�tku wrze�nia. Jasne, k��biaste chmury przesuwa�y si� wolno po niebie, a ptaki, jakby przeczuwaj�c, �e pi�kna pogoda nie utrzyma si� d�ugo, przygotowywa�y si� do d�ugiej podr�y na po�udnie, do Afryki. Podekscytowany pakowa�em plecak, poniewa� i ja szykowa�em si� do d�ugiej drogi � a mo�e raczej powinienem powiedzie�: pielgrzymki; wybiera�em si� rowerem do Ziemi �wi�tej. W ci�gu poprzednich dw�ch tygodni ja i John, m�j towarzysz podr�y i wieloletni przyjaciel, mieli�my pe�ne r�ce roboty � zajmowali�my si� ostatnimi przygotowaniami do podr�y; wybrali�my rowery nie tylko z przyczyn finansowych, ale te� dlatego, �e w ten spos�b czuli�my, i� podejmujemy wyzwanie. Mieli�my w g�owach obraz krzy�owc�w, dosiadaj�cych koni i wyruszaj�cych do Jerozolimy, a to w jaki� spos�b zaowocowa�o pragnieniem wybrania trudniejszej drogi; tak �eby sama podr� by�a pr�b� i �eby�my lepiej mogli odczu� smak pielgrzymki. Maj�c ma�o pieni�dzy, ale za to du�a entuzjazmu, wyruszyli�my, planuj�c dotrze� do Betlejem w dzie� Bo�ego Narodzenia. Nie wiedzieli�my, �e mia�y to by� ostatnie dni, kiedy Izrael m�g� si� cieszy� chwa�� swego niezwyk�ego zwyci�stwa w wojnie sze�ciodniowej, nim Arabowie odzyskali cz�� swojej dumy w wojnie 1973 roku. Mieli�my po dwadzie�cia dwa lata i obaj byli�my zaprawieni w podr�ach; ostatnie wakacje sp�dzili�my je�d��c po Hiszpanii, a wcze�niej dwukrotnie zwiedzali�my autostopem Skandynawi�. Jednak nic nie przygotowa�o nas ani na psychiczne trudy czekaj�cej nas podr�y, ani na z�� pogod�, z jak� mieli�my si� spotka�. Silne deszcze pada�y ca�y czas, kiedy jechali�my po r�wnych pikardyjskich drogach. Mijali�my upiorne �lady dramatycznej przesz�o�ci, przeje�d�aj�c przez cmentarze z pierwszej wojny �wiatowej i poro�ni�te traw� pozosta�o�ci okop�w, gdzie niegdy� toczy�y si� najstraszliwsze bitwy na �wiecie. Noce sp�dzali�my pod mostami lub we wrakach porzuconych samochod�w, nasze wojskowe kurtki przemaka�y w padaj�cych bez przerwy deszczach. Poniewa� zdawali�my sobie spraw�, �e nie powinni�my trwoni� sk�pego maj�tku na rozkosze francuskiej kuchni, na nasz� diet� sk�ada�o si� g��wnie bardzo s�odkie muesli. Cambrai, Saint-Quentin, Laon, Reims... kt�re najpierw by�y tylko punktami na mapie, stawa�y si� miastami i miasteczkami, zanim pozostawili�my je za sob� w tumanie kurzu. Ludzie ukryci przed deszczem w swoich samochodach tr�bili na nas � nie byli�my do ko�ca pewni, czy irytuj�c si�, �e tarasujemy im drog�, czy daj�c wyraz solidarno�ci z samotnymi rowerzystami w kraju Tour de France. Deszcz pada� dzie� po dniu, bez chwili przerwy � zaczynali�my w�tpi�, �e ulewa sko�czy si� kiedykolwiek. W ko�cu zwyci�y� w nas pragmatyzm � wsiedli�my do poci�gu, kt�ry przewi�z� nas przez g�ry do doliny Saony i Rodanu. Przez ca�y czas modlili�my si� o lepsz� pogod�. Dotar�szy do Dijon, s�yn�cego z musztardy, niegdy� stolicy niezale�nej Burgundii, pozwolili�my sobie na chwil� odpoczynku i odwiedzili�my tamtejsz� katedr�. Wra�enie, jakie wywo�uje ta wielka budowla, jest trudne do sprecyzowania, ma co� wsp�lnego z tamtejsz� atmosfer� i natur� �yj�cych tam ludzi. W�r�d ksi��ek, kt�re przeczyta�em w ci�gu minionego roku, by�a te� nosz�ca dziwny tytu� The New Model of the Universe (Nowy model wszech�wiata) praca rosyjskiego filozofa i dziennikarza, P.D. Uspienskiego. W tej godnej uwagi ksi��ce wy�o�y� on mi�dzy innymi tez�, �e paryska katedra Notre Dame skrywa tajemnic�. Nie zosta�a zbudowana przypadkowo, nie by�a po prostu dzielem sztuki. Uspienski wierzy�, �e jej budowniczowie posiedli g��bok� wiedz� i byli �padkobiercami staro�ytnej tradycji, si�gaj�cej czas�w piramid, lub nawet jeszcze dawniejszych. W jaki spos�b zdobyli t� � dzi� zaginion� � wiedz�, nie wyja�nia�; ale kiedy czyta�em te s�owa, brzmia�y bardzo przekonuj�co. Czu�em, �e Uspienski ma racj�, �e �redniowieczne katedry Francji i Brytanii stanowi� manifestacj� staro�ytnej tradycji, a ich budowniczowie posiedli tajemn� wiedz�. Katedra w Dijon, w kt�rej w�a�nie stalem, nale�y do tej samej tradycji co o wiele lepiej znana Notre Dame i jest do niej podobna. To arcydzie�o gotyku z ko�ca XIII wieku. Chocia� niewielka w por�wnaniu z innymi budowlami Francji, ma sw�j szczeg�lny charakter. Burgundczycy � francuski odpowiednik Szkot�w byli zawsze prze�wiadczeni, �e ich urodzajne ksi�stwo jest czym� odr�bnym, innym od reszty Francji. W tutejszej �wi�tyni spoczywaj� Filip �mia�y i Anna, c�rka Jana bez Trwogi � ju� z samych imion bije duma. W katedrze ci�gle unosi si� echo tej dumy i niemal mog�em s�ysze� g�osy z przesz�o�ci, m�wi�ce: �Nie jeste�my Francuzami ani Niemcami, lecz Burgundczykami�. Ale najwi�ksze wra�enie zrobi�a na mnie niezwyk�a roma�ska krypta. W tym ciasnym pomieszczeniu o sklepieniu wspartym na kolumnach zapad�em w dziwny stan. Nagle zrozumia�em, dlaczego kandydaci na rycerzy musieli sp�dzi� jaki� czas � niekiedy wiele dni � w odosobnieniu, modl�c si�, zanim zostali w czasie wielkiej ceremonii pasowani przez monarch�. Stoj�c w krypcie mog�em sobie wyobrazi�, prawie przypomnie�, czym by�o zmierzenie si� z ciemno�ci�, w ciszy i samotno�ci, we wn�trzu w�asnej czaszki. Rycerza wiek�w �rednich nie rozprasza�y rzeczy, kt�rym stawiamy czo�o w dzisiejszych czasach. By� mo�e, dlatego jego wewn�trzne �ycie by�o bogatsze. Religia oznacza�a dla niego jedno � chrze�cija�stwo. Nawet je�li spotyka� si� z jak�kolwiek inn� � powiedzmy judaizmem czy islamem � trwa� w niez�omnym przekonaniu, �e tylko chrze�cija�stwo mo�e mu zagwarantowa� wieczne �ycie w niebie. Chocia� prawdopodobnie nie mia� z�udze� co do przedstawicieli Boga na ziemi (w ko�cu miejscowy biskup byk jego bratem czy kuzynem), wierzy� w wielki porz�dek rzeczy i w to, �e je�li b�dzie spe�nia� swe obowi�zki, krew Chrystusa uwolni go od grzech�w. Uzbrojony w t� nieskomplikowan� wiar� m�g� wyrusza� na wojn� z wrogami Ko�cio�a, wierz�c, �e je�li zginie pe�ni�c t� �wi�t� s�u�b�, zostanie m�czennikiem i p�jdzie prosto do nieba. Nasz rycerz by�, jak s�dz�, ca�kowitym ignorantem. Z pewno�ci� nie czyta� t�umacze� Koranu, jego wiedza o staro�ytnej Grecji i Rzymie by�a ograniczona, a o staro�ytnej Persji i Egipcie wiedzia� tyle, ile by�o napisane W Biblii. O buddyzmie, filozofii zen, taoizmie czy kulturach india�skich nie wiedzia� w og�le nic i � je�li o niego chodzi�o � kultury te mog�y r�wnie dobrze istnie� na innych planetach. Te my�li i wiele innych przechodzi�y mi przez g�ow�, kiedy oddawa�em si� rozmy�laniom w krypcie. W przeciwie�stwie do naszego rycerza, ja od wielu lat praktykowa�em jog�, czyta�em Upaniszady i � podobnie jak wielu innych z pokolenia lat sze��dziesi�tych � chcia�em pojecha� do Indii. Studiowa�em te� pisma Platona i stara�em si� pozna� mistyczn� kultur� Zachodu. To w�a�nie pragnienie (kt�re podziela� i John) doprowadzi�o do naszej podr�y. Podobnie jak pielgrzymi od wiek�w, i my mieli�my nadziej�, �e znajdziemy co� w Ziemi �wi�tej. Mieli�my nadziej�, �e spotkamy kogo� lub znajdziemy co�, co wska�e nam drog�. Ufali�my, �e znajdziemy przynajmniej �lady jakiej� tajemnej wiedzy, nieosi�galnej w Anglii. W krypcie katedry w Dijon czu�em ci�ar czasu skompresowanego w kr�tkiej chwili niesko�czonego trwania. Po raz pierwszy zrozumia�em, co mia� na my�li Uspienski, kiedy napisa�, �e w rzeczywisto�ci by�y dwie historie �wiata, rozgrywaj�ce si� r�wnolegle � jedna widzialna i ci�gle relacjonowana przez media, druga tajemna, ukryta. Przypomnia�em sobie jego s�owa: Jedna historia przebiega jawnie i jest, m�wi�c �ci�le, histori� zbrodni, poniewa� gdyby nie by�o zbrodni, nie by�oby historii. Wszystkie najwa�niejsze punkty zwrotne i etapy tej historii zosta�y wyznaczone przez zbrodnie: morderstwa, akty przemocy, rabunki, wojny, powstania, masakry, tortury, egzekucje... To jedna historia, historia, kt�r� wszyscy znaj�, historia, kt�rej naucza si� w szko�ach. Inna historia jest znana tylko nielicznym. Wi�kszo�� zupe�nie jej nie dostrzega za histori� zbrodni. Ale to, co tworzy ta ukryta historia, trwa d�ugo potem, czasem przez wiele stuleci, jak Notre Dame. Historia jawna, historia rozgrywaj�ca si� na powierzchni, historia zbrodni, przypisuje sobie to, co stworzy�a historia ukryta. Lecz w rzeczywisto�ci jawna historia zostaje zawsze przechytrzona przez to, co ukryta historia stworzy�a 1. S�owa te wywar�y na mnie wielkie wra�enie, kiedy po raz pierwszy je czyta�em. Idea historii ukrytej za widocznymi, zewn�trznymi wydarzeniami, o kt�rych uczymy si� w szkole, mia�a sens. Teraz, w ciemnej, ciasnej krypcie s�owa Uspienskiego powr�ci�y do mnie z jeszcze wi�ksz� si��. By�em pewien, �e mia� on racj� i �e istnia� jaki� niewidzialny, niewypowiedziany zwi�zek mi�dzy budowniczymi katedr a staro�ytnymi tajemnymi szko�ami Egiptu i Mezopotamii. W�wczas nie wiedzia�em, co by to mog�o oznacza� w praktyce ani jak do tego mog�o doj��, ale by�em zdecydowany si� tego dowiedzie�. Z takimi niejasnymi i niesprecyzowanymi my�lami wyszed�em z krypty na o�lepiaj�ce �wiat�o s�o�ca, zalewaj�ce miasto Dijon. Nast�pnego dnia, z wiatrem wiej�cym w plecy, kontynuowali�my podr� do doliny Saony i Rodanu. Nuits- Saint-Georges, Beaune, Chalon, M�con... te nazwy brzmia�y jak lista z katalogu win. Wzd�u� drogi ci�gn�y si� winnice, czasem pogoda poprawia�a si� na tyle, �e mogli�my si� cieszy� widokami, d�wi�kami i zapachami wok� nas. Musieli�my zrezygnowa� z muesli, godz�c si� z psychiczn�, je�li niej wr�cz fizyczn� potrzeb� bardziej urozmaiconej diety. Zatrzymawszy si� w ma�ej kafejce gdzie� w Prowansji, wyja�nili�my w �amanej francuszczy�nie, �e jeste�my pielgrzymami w drodze do Ziemi �wi�tej. Patron z zadowoleniem mieszaj�cym si� z niedowierzaniem zaprosi� nas i zapewni�, �e ka�dy dostanie szklank� domowego; wina. Kiepskie, mocne wino nie by�o tym, o czym marzyli�my o dziesi�tej przed po�udniem, ale w�a�ciciel nalega�, aby�my wylali wod� z naszych manierek i, z ge stem, kt�ry przypomnia� nam wesele w Kanie Galilejskiej, nape�ni� je winem. Przy siad� si� do nas jego syn Jean i pomaga� jako t�umacz. Wyja�ni�, �e winogrona wyro s�y w ich w�asnej winnicy. Podzi�kowali�my za wino i obiecali�my wys�a� Jeanowi poczt�wk�, kiedy w ko�cu dotrzemy do Betlejem. Patron prawdopodobnie nie zdawa� sobie sprawy ze znaczenia swojego gestu, ale by� on dla nas bardzo wa�ny. Wydawa�o si� nam, �e do�wiadczyli�my si�gaj�cej za mierzch�ej przesz�o�ci solidarno�ci mi�dzy ober�ystami i pielgrzymami, kt�ra niegdy� musia�a by� powszechna w ca�ej Europie. Tutaj, w ma�ym francuskim miasteczku, to, co robili�my, spotka�o si� z akceptacj� i entuzjazmem, ponad granicami j�zyka i narodowo�ci. Jako spadkobiercy niezliczonych pielgrzym�w i krzy�owc�w, kt�rzy w ci�gu wiek�w przebywali t� sam� drog� przez dolin� Saony i Rodanu, stawali�my si�, kim� wa�niejszym. Oferuj�c pielgrzymom w�asne wino, patron nie tylko przejawi� go�cinno��, ale tak�e � przynajmniej duchem � uczestniczy� w naszej podr�y i przy��czy� si� do wielkiej przygody. Takie prze�ycia musia�y by� czym� normalnym kiedy�, gdy ludzie podr�owali konno lub pieszo, ale nie dzi�, kiedy lataj� samolotami. Dla nas by�o to jedno z najciekawszych wydarze� w podr�y. Przejechawszy przez W�ochy g��wnie poci�gami, wsiedli�my na pok�ad statku p�yn�cego do Grecji. I znowu podobnie jak wielu pielgrzym�w przed nami, zanim pop�yn�li�my do Izraela, zatrzymali�my si�, aby zobaczy� Ateny i ich majestatyczn� przesz�o��. Nasz prom, potomek wszystkich weneckich i genue�skich statk�w kupieckich, jakie p�ywa�y niegdy� mi�dzy greckimi wyspami a bogatym cesarstwem bizantyjskim, zatrzyma� si� na Rodos. Zarzucono kotwic� i kiedy motor�wka dowozi�a pasa�er�w na l�d, ogl�da�em wspania�� fortec� joannit�w. Trudno by�o sobie wyobrazi�, �e w�a�nie na tej wyspie, prawdziwym klejnocie wschodniej cz�ci Morza �r�dziemnego, krzy�owcy stoczyli jedn� z ostatnich bitew. 24 czerwca 1522 roku armia osma�ska w sile dwustu tysi�cy ludzi wyl�dowa�a na Rodos z zamiarem zniszczenia raz na zawsze tego ostatniego bastionu pot�gi krzy�owc�w. Przeciwko nim stan�o zaledwie pi�ciuset rycerzy i p�tora tysi�ca najemnik�w i Rodyjczyk�w, kt�rzy nie zamierzali si� poddawa�. Walka trwa�a sze�� miesi�cy, zanim pozbawieni nadziei i zdziesi�tkowani obro�cy zostali ostatecznie zmuszeni do poddania si� i zaakceptowania warunk�w kapitulacji. W wigili� Bo�ego Narodzenia su�tan Sulejman Wspania�y, kt�ry osobi�cie by� na miejscu niemal przez ca�y czas trwania bitwy, z�o�y� ho�d odwadze rycerzy. Pozwoli�, by oni i wszyscy, kt�rzy chcieli z nimi p�j��, opu�cili zdobyt� wysp�, oferuj�c nawet swoje w�asne statki, �eby mogli si� przeprawi� do bezpiecznego portu. Gdyby wiedzia�, �e za nieca�e czterdzie�ci lat joannici, umocnieni w swojej nowej siedzibie na Malcie, znowu poprowadz� armi� i udaremni� mu podb�j Italii, nie by�by tak �askawy. To jednak by�a inna bitwa, jedna z tych, kt�re zadecydowa�y o ostatecznym zasi�gu imperium osma�skiego. W ka�dym razie rok 1522 wyznaczy� koniec wypraw krzy�owych � i zdarzy�o si� to na pla�ach Rodos. Nie zna�em ca�ej tej historii, kiedy spogl�da�em na pot�ne mury cytadeli. Ale nawet wtedy wyczuwa�em atmosfer� tego miejsca; docenia�em strategiczne znaczenie wyspy dla statk�w p�ywaj�cych mi�dzy portami wschodniej cz�ci Morza �r�dziemnego. W pewnym sensie wszystko zmieni�o si� w ci�gu ostatnich czterystu pi��dziesi�ciu lat, ale w innym, g��bszym � wszystko pozostawa�o takie samo. Ci�gle by�a ta sama wrogo�� mi�dzy Grekami a Turkami, ta sama rywalizacja mi�dzy Wschodem a Zachodem. Wydawa�o si�, �e historia zatoczy�a koko, poniewa� teraz nie tylko Grecy znowu panowali na Rodos, ale te� powsta�o nowe �pa�stwo krzy�owc�w� w Palestynie: republika Izraela. I to pa�stwo, chocia� raczej �ydowskie ni� chrze�cija�skie, jest podobnie jak niegdy� frankijskie Kr�lestwo Jerozolimy � finansowane i zbrojone przez Zach�d. Wszystko to mia�o swoje znaczenie, mo�na si� by�o w nim dopatrzy� czego� wi�cej ni� tylko �lad�w �ukrytej historii�, ale jakie to by�o znaczenie � nie wiedzia�em. Po przybyciu do Hajfy, trzeciego co do wielko�ci miasta i najwa�niejszego portu Izraela, John i ja spotkali�my w dokach �o�nierzy z pistoletami maszynowymi. Poczuli�my si�, jakby�my weszli do obozu Spartan, poniewa� w przeciwie�stwie do p�nocnej Francji, gdzie blizny z pierwszej wojny �wiatowej by�y ci�gle widoczne, ale ju� nie krwawi�y, tutaj rany by�y ci�gle otwarte � wsz�dzie by�o wojsko. Nad Hajf� wznosi si� g�ra Karmel, zwie�czona zupe�nie do niej nie pasuj�c� bahaick� kaplic� o z�otej kopule. Tutaj ma sw�j gr�b Bab, dziewi�tnastowieczny perski prorok. Widok kopu�y b�yszcz�cej w porannym s�o�cu przypomina�, �e w Izraelu religia nie jest wcale spraw� prost�, poniewa� ka�da z religii Bliskiego Wschodu ma swoje korzenie tutaj, w tym ma�ym kraju. Karmel by� niegdy� siedzib� szko�y staro�ytnych hebrajskich prorok�w, kt�rych ksi�gi tworz� Bibli�. P�niej da� nazw� zakonowi karmelit�w, �ebrz�cych braci. Zosta� on za�o�ony w XII wieku, kiedy krzy�owiec imieniem Bertold i dziesi�ciu podzielaj�cych jego pogl�dy towarzyszy osiedlili si� jako pustelnicy w pobli�u domniemanej jaskini Eliasza. Kiedy my odwiedzili�my g�r� Karmel, obecnie b�d�c� rodzajem ogrodowego przedmie�cia, po pustelnikach nie by�o ju� �ladu. Zostawiaj�c za sob� b��kit Morza �r�dziemnego, ruszyli�my w g��b kraju, przez skaliste wzg�rza Zafed i such� dolin� Megiddo (biblijny Armagedon) docieraj�c do poro�ni�tej bujn� ro�linno�ci� doliny Hulah. Tutaj, w czym� w rodzaju urodzajnej oazy, znajdowa�y si� jedne z najbogatszych i najwydajniejszych w Izraelu sp�dziel ni rolniczych, czyli kibuc�w. John i ja wkr�tce zaj�li�my si� zbieraniem grejpfrut�w dla jednego z nich, nosz�cego nazw� Kefar Szoki. By�a to stara osada, w kt�rej mieszka�o wielu ludzi ocala�ych z Holocaustu. Ci ludzie, niejednokrotnie tak okaleczeni i przez to, co prze�yli, �e ju� dawno stracili nadziej� na wyleczenie, byli �ywym oskar�eniem przeciwko bestialstwu ludzko�ci. Wydawa�o si� ironi� losu, �e w odleg�o�ci kilku metr�w od naszych dom�w znajdowa�y si� zasieki z kolczastego drutu. Uciekinierzy z hitlerowskich oboz�w �mierci byli ci�gle na linii frontu. Za zasiekami by�y Wzg�rza Golam ma�a cz�� Syrii, zaj�ta przez Izrael w czasie wojny sze�ciodniowej w 1967 roku. Mogli�my si� wspina�, chocia� ostrzegano nas, �eby�my nie schodzili z wyznaczonej �cie�ki, gdy� wok� rozci�ga�y si� pola minowe. Spaceruj�c wieczorami, kiedy s�o�ce przestawa�o pali�, a g�r� Hermon spowija� pomara�czowy blask zachodz�cego s�o�ca, rozmy�la�em i zastanawia�em si�, czy Jezus chodzi� po tych samych wzg�rzach. Czy i on obserwowa� s�py gromadz�ce si� i kr���ce nad padlin�? Czy to tutaj przeklina� drzewo figowe � by� mo�e takie jak te, kt�re ros�y dziko obok drogi � za to, �e nie wydaje owoc�w? Wszystkie te pytania pojawi�y si� nieoczekiwanie w mojej g�owie, jak nigdy wcze�niej, dop�ki nie postawi�em stopy w tym niezwyk�ym kraju, dop�ki nie zacz��em wdycha� jego zapach�w i pi� jego wody. Wyj��em z torby Bibli� i otworzy�em na chybi� trafi�. �Szukajcie, a znajdziecie; pukajcie, a b�dzie wam otworzone � czyta�em � poniewa� ka�dy, kto prosi, otrzyma, a temu, kto puka, b�dzie otworzone�. Pukam � pomy�la�em � pukam; czy powinienem jeszcze g�o�niej? Gdzie� z g��bi duszy otrzyma�em odpowied�: Jeszcze nie teraz, ale taki dzie� nadejdzie. B�d� cierpliwy, a drzwi si� otworz�; z czasem wszystko si� wyja�ni. Zachowa�em w sercu te s�owa, postanawiaj�c w�a�nie tam i wtedy, �e nigdy nie przestan� poszukiwa� wiedzy; �e pewnego dnia dowiem si�, czym naprawd� s� ewangelie, i poznam prawd� o tym dziwnym cz�owieku imieniem Jezus. W Bo�e Narodzenie udali�my si� do Betlejem i stan�li�my w�r�d t�um�w na Placu ���bka. By�o zimno, pada� �nieg i, czego si� nie spodziewali�my, wsz�dzie wida� by�o ordynarn� pogo� za zyskiem. Powsta�o ma�e zamieszanie, kiedy Harold Wilson, �wczesny premier Zjednoczonego Kr�lestwa, szed� z eskort� do ko�cio�a, szczelnie owini�ty swoim s�ynnym p�aszczem. Podobnie jak Maria i J�zef przed gospod�, nie mogli�my mu towarzyszy� do ciep�ego wn�trza, poniewa� przybyto zbyt wielu wa�nych dygnitarzy, wa�niejszych ni� zwykli pielgrzymi, tacy jak my. Natychmiast poszli�my na poczt� i wys�ali�my poczt�wk� do Jeana z ma�ego miasteczka we Francji. Kiedy wr�cili�my na plac, ameryka�skie ch�ry �piewa�y bez ko�ca hymny �Once in Royal David's City� i �We Three Kings�, jakby dla arabskiego miasta wok� nich. Ponad placem, jak kiepsk� imitacj� biblijnej opowie�ci, umieszczono o�wietlon� plastikow� gwiazd�. Migota�a i b�yszcza�a jak �wiat�a na Oxford Street, tak niewiarygodnie wulgarna, �e nie wiedzia�em, czy �mia� si�, czy p�aka�. Przez chwil�, kt�ra wydawa�a si� wieczno�ci�, sta�em i patrzy�em na t� gwiazd z mieszanin� obrzydzenia i fascynacji. Zastanawia�em si�, jak to mo�liwe, �eby to miejsce, prawdopodobnie miejsce urodzenia Jezusa, zosta�o zamienione w taki cyrk? Co zrobi�by sam Jezus z ch�rem, kt�ry przyby� do tego szacownego miejsca, aby �piewa� hymny pod plastikow� gwiazd�? Uderzy�o mnie co� jeszcze: gwiazda by�a pi�cioramienna. Wiedzia�em, �e gwiazda bo�onarodzeniowa tradycyjnie jest w�a�nie taka, ale nagle wyda�o mi si� to dziwne. Pomijaj�c ca�� reszt�, byli�my w Betlejem, w Biblii nazywanym miastem Dawida. A gwiazda Dawida, kt�r� mo�emy zobaczy� na synagogach i na ka�dej izraelskiej fladze, jest sze�cioramienna. Wi�c dlaczego gwiazda betlejemska mia�aby mie� pi�� ramion, a nie sze��? P�niej dowiedzia�em si�, �e ta z pozoru niewiele znacz�ca r�nica w kszta�cie jest podstawowa w kategoriach rozumienia ezoterycznego znaczenia tego symbolu. Patrz�c na gwiazd�, zacz��em my�le� o legendzie o trzech magach, zwykle przedstawianych jako kr�lowie i nazywanych imionami Kacpra, Melchiora i Baltazara. Oni byli pierwszymi pielgrzymami, jacy przybyli do Betlejem, a my od kilku miesi�cy czuli�my, �e kroczymy po ich �ladach. Pami�ta�em jak w wieku sze�ciu lat, przebrany, odgrywa�em w szkolnej szopce rol� Melchiora i nikt, ani wtedy, ani p�niej, nie potrafi� mi wyja�ni�, kim byli ci kr�lowie. Sk�d przybyli? Czy byli zwi�zani z jakim� rodzajem mistycznej tradycji? Nagle, chocia� nie wiedzia�em dlaczego, te pytania wyda�y mi si� bardzo wa�ne i chcia�em znale�� kogo� do�wiadczonego, komu m�g�bym je zada�. Mialem nazwisko i adres jednego z uczni�w Uspienskiego i postanowi�em, �e po powrocie do Anglii z�o�� mu wizyt�. Cz�owiek ten by� z ca�� pewno�ci� jednym z najbardziej niezwyk�ych ludzi swojego pokolenia, ale � jak odkry�em � to by� dopiero pocz�tek tego, co okaza�o si� bardzo d�ug� drog�. Ewangeliczna opowie�� o trzech m�drcach Opowie�� o magach przekazuje jedna z czterech ewangelii, napisana przez Mateusza: A oto jak by�o z narodzeniem Jezusa Chrystusa: Kiedy Maryja, matka jego, by�a dana za �on� J�zefowi, nim jeszcze zamieszkali razem, poczu�a, �e stanie si� matk� za spraw� Ducha �wi�tego. Wtedy J�zef, m�� jej, poniewa� by� cz�owiekiem prawym i nie chcia� jej znies�awia� publicznie, postanowi� oddali� j� od siebie po kryjomu. Lecz kiedy uczyni� to postanowienie, ukaza� mu si� we �nie anio� Pa�ski i powiedzia�: J�zefie, synu Dawida, nie b�j si� przyj�� do siebie Maryi, ma��onki twojej; to bowiem, co si� w niej pocz�o, pochodzi od Ducha �wi�tego. W�a�nie ona porodzi Syna, kt�remu nadasz imi� Jezus; On to bowiem uwolni lud sw�j od jego grzech�w. A wszystko to sta�o si�, aby si� wype�ni�o s�owo Pa�skie wypowiedziane przez Proroka: Oto panna pocznie i porodzi syna, kt�remu b�dzie nadarte uni� Emmanuel, to znaczy: B�g z nami. Obudziwszy si� J�zef uczyni� tak, jak mu nakaza� anio� Pa�ski: przyj�� swoj� ma��onk�. I chocia� �y� z ni� w dziewictwie, porodzi�a mu syna, kt�remu on nada� imi� Jezus. A kiedy Jezus przyszed� na �wiat za czas�w kr�la Heroda w Betlejem judzkim, oto M�drcy ze wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: Gdzie jest nowo narodzony kr�l �ydowski? Widzieli�my bowiem gwiazd� jego na wschodzie i przyszli�my, aby si� mu pok�oni�. Us�yszawszy o tym kr�l Herod przerazi� si�, a z nim ca�a Jerozolima. Zwo�a� tedy wszystkich kap�an�w i uczonych w Pi�mie spo�r�d ca�ego ludu i wypytywa� ich, gdzie mia� si� narodzi� Mesjasz. A oni mu powiedzieli: W Betlejem judzkim, bo tak oto napisa� Prorok: A ty Betlejern, ziemio judzka, wcale nie jeste� najmniejsze z pokole� Judy. Z ciebie przecie� wyjdzie W�adca, kt�ry b�dzie pasterzem Izraela, ludu mojego. Wtedy Herod, przywo�awszy potajemnie M�drc�w, wypytywa� ich dok�adnie, kiedy si� gwiazda ukaza�a. A potem wys�a� ich do Betlejem, m�wi�c: Id�cie, wypytujcie dok�adnie o Dzieci�, a gdy tylko Je znajdziecie, dajcie mi zna�, a�ebym i ja tak�e m�g� p�j�� i z�o�y� mu pok�on. Us�yszawszy tedy takie polecenie od kr�la, udali si� w drog�. Gwiazda za�, kt�r� widzieli na wschodzie, poprzedza�a ich a� do miejsca, gdzie znajdowa�o si� Dzieci�; tam te� si� zatrzyma�a. Widok tej gwiazdy nape�ni� ich bardzo wielk� rado�ci�. A gdy weszli do �rodka, zobaczyli Dzieci� z Maryj�, Matk� Jego. Upadli tedy na kolana i oddali mu ho�d, a potem, otworzywszy swe szkatu�y, z�o�yli w darze: z�oto, kadzid�o i mirr�. A kiedy zostali we �nie pouczeni, by nie wracali do Heroda, inn� drog� udali si� do swojej ojczyzny 2. Rola M�drc�w w Mateuszowej opowie�ci o narodzinach jest zagadkowa. Pojawiaj� si� jak dobre duszki, przynosz�c prezenty, z kt�rych ka�dy w jaki� spos�b symbolizowa� przeznaczenie Jezusa: z�oto dla kr�la, kadzid�o dla kap�ana i mirr� dla uzdrowiciela. Chocia� niekt�rzy twierdz�, �e ca�a ta historia jest wytworem wyobra�ni Mateusza (ja si� z tym nie zgadzam), musia�a istnie� jaka� przyczyna, dla kt�rej zosta�a w��czona do ewangelii. Jakkolwiek na ni� spojrze�, legenda ta ma w sobie co� bardzo dziwnego i ezoterycznego. Konstantynopol i Bo�a M�dro�� Historia o M�drcach jest jedn� z ulubionych opowie�ci Nowego Testamentu, a ich pok�on nale�y do scen najcz�ciej wykorzystywanych w sztuce religijnej. W �redniowieczu opowie�� o magach by�a bardzo popularna, mi�dzy innymi dlatego, �e dawa�a artystom i rze�biarzom sposobno�� wspomnienia ich w�asnych kr�l�w, kt�rzy pragn�li z�o�y� ho�d wy�szej w�adzy Chrystusa. Kr�lowie i cesarze chcieli widzie� samych siebie, przedstawionych jako pobo�ni wyznawcy Chrystusa, i cz�sto kazali si� wyobra�a� w akcie symbolicznego sk�adania ofiary Chrystusowi i Marii. Jedn� z najpi�kniejszych tego rodzaju scen, i by� mo�e jedn� z najstarszych, przedstawia mozaika znajduj�ca si� nad wej�ciem do westybulu ko�cio�a Hagia Sophia w Konstantynopolu (Stambule). Przedstawia ona dw�ch wybitnych cesarzy sk�adaj�cych ofiar� Madonnie z Dzieci�tkiem. Po prawej Konstantyn Wielki, pierwszy chrze�cija�ski cesarz rzymski, ofiaruje Madonnie swoje nowe miasto � Konstantynopol, po lewej Justynian daje sw�j dar: sam ko�ci� Hagia Sophia. Ko�ci� Hagia Sophia zosta� po�wi�cony 27 grudnia 573 roku n.e. Kiedy uk�adano mozaik�, oko�o stu pi��dziesi�ciu lat p�niej, Hagia Sophia ci�gle by�a najwi�ksz� budowl� religijn� �wiata chrze�cija�skiego i przyci�ga�a pielgrzym�w z ca�ej Europy, Podziwiali nie tylko jej wielko�� i bogactwo, ale te� legendy o ludziach, kt�rzy j� wznie�li. Zachodnia Europa dopiero wy�ania�a si� z mrok�w ciemnych wiek�w i silnie odczuwa�a kulturow�pustk�, kt�r�stara�a si� wype�ni�. We Francji, Brytanii i Niemczech tylko nieliczni umieli pisa� i czyta�, nawet w�r�d arystokracji. Kolejne fale inwazji barbarzy�c�w: Wandal�w, Got�w, Hun�w i wiking�w niemal ca�kowicie unicestwi�y rzymskie dziedzictwo na Zachodzie. Ale tutaj, w Konstantynopolu, stare cesarstwo przetrwa�o, jego splendor nie zosta� zniszczony, cywilizacja chrze�cija�ska pozosta�a nietkni�ta. Nic wi�c dziwnego, �e kiedy cywilizacja zacz�a wraca� na Zach�d, ludzie my�l�cy w�a�nie w Bizancjum szukali �r�d�a inspiracji. Postrzegali je jako skarbnic� zagubionej wiedzy, poniewa� by�y tam biblioteki, jakich w Europie nie widziano od tysi�ca lat. Niekt�rzy wreszcie mieli nadziej�, �e M�dro�� Bo��, kt�rej Hagia Sophia by�a uciele�nieniem, mo�na b�dzie sprowadzi� r�wnie� do stolic Zachodu i tym samym doprowadzi� do nowego o�wiecenia, odnowienia zachodniej cywilizacji. W umys�owo�ci Zachodu trzej kr�lowie z opowie�ci o magach reprezentowali wszystko to, co egzotyczne i cywilizowane. Byli nie tylko dostojnikami, czy te� ambasadorami poga�skiego Wschodu, ale r�wnie� pielgrzymami w g��bszym znaczeniu. Byli �wi�tymi m�ami, kt�rzy zrozumieli, �e mimo swojej w�adzy i pot�gi na tym �wiecie s� tylko wasalami dzieci�tka Jezus. Arty�ci Zachodu w rze�bie i malarstwie �redniowiecza starali si� odzwierciedli� to poczucie ukorzenia w obliczu wi�kszego majestatu, a tak�e zapo�yczyli od Bizantyjczyk�w ide� analogii. Podobnie jak na mozaice nad drzwiami westybulu w Hagia Sophia bizantyjscy cesarze Konstantyn i Justynian widzieli siebie sk�adaj�cych ofiar� Madonnie z Dzieci�tkiem, r�wnie� europejscy kr�lowie pragn�li zosta� sportretowani. Najs�ynniejszym przyk�adem tego jest chyba najbardziej ezoteryczne malowid�o �redniowiecza. Jego dok�adna analiza odkrywa tajemn� wiedz� i � o czym jestem przekonany � zwi�zki mi�dzy przynajmniej jedn� z koronowanych g��w Europy a tajemnym chrze�cija�skim hermetyzmem, skrywaj�cym si� za opowie�ci� o magach. Ryszard II i dyptyk z Wilton W roku 1993 w londy�skiej National Gallery zorganizowano wa�n� wystaw�, kt�rej g��wnym eksponatem by�o dzie�o uwa�ane za szczytowe, zachowane do naszych czas�w, osi�gni�cie sztuki XIV wieku: dyptyk z Wilton. Ten ma�y przeno�ny o�tarzyk zosta� zam�wiony przez jednego z najmniej rozumianych kr�l�w Anglii, Ryszarda II. Jest naprawd� jednym z najwi�kszych dzie� sztuki na �wiecie, por�wnywalnym z Monci Liz� Leonarda da Vinci, Nocn� Stra�� Rembrandta czy S�onecznikami van Gogha. Nieszcz�cie Ryszarda polega na tym, �e jego g��wnym powodem do chwa�y jest fakt, i� w�a�nie za jego panowania Parlament ostatecznie zmusi� kr�la do uznania jego przewagi. Mia� nieszcz�cie �y� w czasach, kiedy takie sprawy wysuwa�y si� na pierwszy plan. By� inteligentnym i wra�liwym cz�owiekiem, nie zasht�y� na lekcewa�enie ani na przedwczesn� �mier� � kiedy ju� abdykowa� na rzecz swego brutalnego kuzyna Henryka IV, zosta� zamordowany w zamku Pontefract w wieku zaledwie trzydziestu trzech lat. Historyk John Harvey napisa� o nim: Ryszard II jest postaci� wa�n�, poniewa� w najwy�szym stopniu uciele�nia� cechy swo jej rodziny, ca�ej dynastii Plantagenet�w, i poniewa� w najbardziej osobisty spos�b by� doskona�ym przyk�adem w�adzy pochodz�cej od Boga. Jego up�r w sprawie �wi�to�ci i niezbywalno�ci w�adzy kr�lewskiej, nadanej mu w czasie koronacji, i na zachowanie wszystkich praw Korony, wynika� z tego, �e zdawa� sobie spraw�, co si� zdarzy, kiedy te bariery zostan� przekroczone. Nie b�dziemy ani sentymentalni, ani romantyczni, widz�c w Ryszardzie bardzo inteligentnego i niezwykle kulturalnego cz�owieka, zaznajomionego z intelektualnymi pr�dami swoich czas�w i lepiej rozumiej�cego prawdziwy charakter w�adzy ni� wi�kszo�� ludzi, nawet ni� wi�kszo�� kr�l�w. [...] przypuszczenie, �e im bardziej jaka� epoka jest oddalona w czasie, tym bardziej jest barbarzy�ska, dysponuje mniejszymi mo�liwo�ciami i jest mniej wyrafinowana, to jeden z najcz�stszych i najbardziej rozpowszechnionych b��d�w. Doskona�a harmonia Grecji w VI i V wieku p.n.e. oraz subtelna rze�ba, malarstwo i literatura czas�w faraona Echnatona � tysi�c lat wcze�niej � powinny wystarczy�, by nas o tym przekona�. Podobnie XIV wiek ogl�da� szczytowe osi�gni�cia ludzkiej egzystencji i b�dziemy bli�si prawdy, widz�c w Ryszardzie m�drzejszego i lepszego od nas, ni� uwa�aj�c go za prymitywnego w�adc� z dzikich czas�w. By� mo�e, Europa od XIV wieku nie widzia�a postaci mog�cej dor�wna� Ryszardowi 3. W sztuce Szekspira Ryszard II, pierwszej z cyklu dotycz�cego Wojny Dw�ch R�, kr�l jest przedstawiony jako cz�owiek s�aby, bezwolny i pozostaj�cy pod wp�ywem nieszczerych przyjaci�, z kt�rymi mia�y go ��czy� zwi�zki homoseksualne. Ta ostatnia sugestia jest niemal na pewno oszczerstwem, rozpowszechnianym przez wrog�w, aby usprawiedliwi� jego usuni�cie. W roku 1382 po�lubi� Ann�, c�rk� cesarza Karola IV Chocia� ma��e�stwo pozosta�o bezdzietne, nie by�o pozbawione mi�o�ci i Ryszard za�ama� si�, gdy jego �ona umar�a w 1394 roku. Z pozoru m�g� wydawa� si� nieco niezdecydowany, rzeczywi�cie by� bardzo przystojny i z pewno�ci� bardziej interesowa�a go nauka ni� takie m�skie zaj�cia jak na przyk�ad wojna, ale to wszystko nie �wiadczy o tym, �e by� homoseksualist�. Pochodzenie Ryszarda by�o r�wnie dobre jak jego �ony i gdyby mieli dzieci, historia Europy w XIV wieku mog�aby przybra� zupe�nie inny obr�t. By� synem Czarnego Ksi�cia i wnukiem Edwarda III, po kt�rym odziedziczy� tron. Od tej strony drzewa genealogicznego by� potomkiem Filipa Pi�knego, kr�la Francji, i jego przyrodniej siostry Ma�gorzaty. Si�gaj�c g��biej w przesz�o��, pochodzi� od cesarzy bizantyjskich i by� spokrewniony z w�giersk� rodzin� kr�lewsk�. Mia� r�wnie� silne zwi�zki z Wali�, gdy� pochodzi� od Llewelyna, m�a Joanny, c�rki kr�la Jana. Skoro by� obdarzony niew�tpliw� inteligencj� i uprzywilejowan� pozycj� potomka tak wielu kr�lewskich dynastii, uzasadnione jest przypuszczenie, �e mia� dost�p do tajemnej wiedzy. Dyptyk z Wilton, kt�ry powsta� na jego zam�wienie, sk�ada si� z dw�ch zawiasowo po��czonych paneli, malowanych po obu stronach. Ostatnio zosta� oczyszczony, a w czasie prac konserwatorskich by� przedmiotem niezwyk�ych detektywistycznych bada�. Patrz�c powierzchownie, dostrzegamy w nim tylko przedmiot kultowy, kt�ry by� prawdopodobnie u�ywany � jak inne dyptyki � jako element do sk�adania przeno�nego o�tarza. Na prawym panelu znajduje si� wizerunek Madonny trzymaj�cej Dzieci�tko, od st�p do g��w ubranej na niebiesko. Madonnie towarzyszy jedenastu anio��w, r�wnie� ubranych na niebiesko i nosz�cych diademy z kwiat�w. Wi�kszo�� anio��w stoi spokojnie za Madonn�, obserwuj�c w ciszy rozgrywaj�c� si� scen�. Jeden z anio��w po jej prawej stronie trzyma flag� �wi�tego Jerzego, symbol Anglii, trzej inni, z kt�rych dw�ch kl�czy po jej obu stronach, wskazuj� i staraj� si� zwr�ci� jej uwag� na scen� przedstawion� na drugim panelu. Tutaj kl�czy m�ody Ryszard II, za nim stoj�, wyra�nie jako jego protektorzy, trzej �wi�ci z aureolami. Dwaj z nich to dawni kr�lowie Anglii, �wi�ty Edward Wyznawca, kt�ry umar� w 1066 roku, i �wi�ty Edmund, ostatni kr�l wschodniej Anglii, kt�ry zosta� zamordowany przez Du�czyk�w w 870 roku. Kult obu �wi�tych by� bardzo popularny, centrum kultu �wi�tego Edwarda stanowi�a jego kaplica w opactwie westminsterskim, Edmunda za� � jego gr�b. Trzeci� postaci�, stoj�c� najbardziej z prawej, a wi�c najbli�ej samej Madonny, jest Jan Chrzciciel. Na malowidle Ryszard wyci�ga puste r�ce, jakby czekaj�c na co�, co ma otrzyma�. Idea daru ofiarowanego w rewan�u M�drcom przez Mari�, chocia� nie wspomniana w Ewangelii Mateusza, pojawia si� w apokryficznej Ewangelii, znanej dobrze gnostykom w drugim wieku. Ta Ewangelia, opowiadaj�ca obszernie o narodzinach Jezusa w grocie ko�o Betlejem, przekazuje r�wnie� interesuj�c� histori� o magach i pieluszkach, w kt�re dziecko by�o owini�te. I sta�o si�, �e Pan Jezus narodzi� si� w Betlejem, mie�cie Judei, w czasach Heroda Kr�la. M�drcy przybyli ze Wschodu do Jerozolimy, wed�ug proroctwa Zoradaschta [Zaratustry] i przynie�li mu dary: mianowicie z�oto, kadzid�o i mirr�, i oddali mu cze�� i ofiarowali mu swoje dary. Wtedy Pani Maria wzi�a jedn� z jego pieluszek, w kt�re dziecko by�o zawini�te, i da�a im jako b�ogos�awie�stwo, kt�re oni otrzymali od niej jako od najbardziej czcigodnej 4. Ku zaskoczeniu mag�w okaza�o si�, �e pieluszka ma cudowne w�a�ciwo�ci. W drodze powrotnej kr�lowie i ksi���ta przyszli do nich pytaj�c: Co widzieli i co zrobili? Jak� mieli podr� i powr�t? Jakie mieli towarzystwo w drodze'? Lecz oni wyj�li pieluszk�, kt�r� da�a im �wi�ta Maria i z kt�rej powodu �wi�towali. Obchodz�c �wi�to, stosownie do zwyczaju swojego kraju, rozpalili ogie� i oddawali mu cze��. I umie�cili w nim pieluszk� i ogie� j� przyj��. A kiedy ogie� zgas�, wyj�li pieluszk� nienaruszon�, jakby ogie� jej nie dotkn��. Zacz�li j� ca�owa� i k�adli j� na swoich g�owach i oczach, m�wi�c: Zaiste to jest prawda i rzecz niespodziewana, �e ogie� jej nie spali� i nie poch�on��. Wzi�li j� i z najwy�szym szacunkiem z�o�yli w�r�d swoich skarb�w 5. Wed�ug interpretacji przedstawionej przez National Gallery, Ryszard ofiarowuje Madonnie swoje kr�lestwo, podobnie jak Konstantyn w portyku westybulu ko�cio�a Hagia Sophia w Stambule. Jednak nie jest to jedyna interpretacja. Wielu uwa�a, �e flaga Anglii, trzymana przez anio�a, ju� zosta�a jej ofiarowana przez Ryszarda, a wi�c nie ma wizerunku, kt�ry odpowiada�by miastu dawanemu przez Konstantyna. Ryszard ma r�ce puste i wydaje si�, �e sam oczekuje na otrzymanie czego�. Poniewa� wiemy, �e ten dyptyk prawdopodobnie by� u�ywany jako o�tarz w czasie mszy, i mo�emy zrozumie� postaw� i �j�zyk cia�a� wszystkich wyobra�onych na nim os�b, wydaje si� bardziej ni� prawdopodobne, �e Ryszard wyci�ga r�ce, aby wzi�� Dzieci�tko. Mo�na to zrozumie� tak, �e jego pro�ba o to, aby m�g� wzi�� Jezusa na r�ce, jest odwo�aniem do komunii otrzymywanej w czasie mszy. Bez w�tpienia jako g��boko wierz�cy katolik by� przekonany, �e przyjmuj�c sakrament rzeczywi�cie przyjmuje cia�o i krew �ywego Chrystusa. Ale jest mo�liwe, �e dyptyk zawiera jeszcze jedno, sekretne przes�anie, takie mianowicie, i� Ryszard prosi Mari� o to, by sam m�g� mie� syna. Poniewa� nie mia� dziedzica, jego pozycja jako monarchy by�a zagro�ona przez ambicje kuzyna Bolingbroke i machinacje wielu pot�nych lord�w. Je�li jednak mia�by potomka, m�g�by ich pokona�. Wyb�r w�a�nie tych trzech �wi�tych jako protektor�w Ryszarda (mo�na by ich nazwa� �przewodnikami� albo anio�ami str�ami) z pewno�ci� nie by� przypadkowy. Wed�ug ksi��ki, kt�r� wydano z okazji wystawy, doskonale wiadomo, �e Ryszard oddawa� im szczeg�ln� cze��. Wyb�r pierwszych dw�ch �atwo zrozumie�, poniewa� obaj byli niegdy� kr�lami Anglii (a przynajmniej jej cz�ci) i spoczywa�: na nich taki sam ci�ar odpowiedzialno�ci jak na Ryszardzie. Wyb�r �wi�tego Jana jako trzeciego protektora z pozoru wydaje si� mniej oczywisty. Ryszard urodzi� si� 6 stycznia, w dniu wielkiego chrze�cija�skiego �wi�ta Epifanii, obchodzonego na pami�tk� Trzech Kr�li, kt�rzy przybyli ofiarowa� dary ma�emu Jezusowi. Nic wi�c dziwnego, �e dyptyk z Wilton zawiera aluzje do mag�w. Obecno�� trzech kr�l�w, z kt�rych jednym by� Ryszard, to echo sceny powtarzaj�cej si� w niezliczonych innych malowid�ach � ale jest co� jeszcze. Legenda o magach zosta�a przez Ko�ci� uznana za tak wa�n�, �e �wi�to Trzech Kr�li, obchodzone na pami�tk� ich wizyty, sta�o si� jednym z najwa�niejszych �wi�t. Jednak 6 stycznia nie zawsze by� ��czony z fizycznym narodzeniem Chrystusa. U wczesnych chrze�cijan by� to rzeczywi�cie dzie� �wi�ty, ale nie mia� �adnego zwi�zku z Narodzeniem. Raczej by� uwa�any za dzie� chrztu Chrystusa w rzece Jordan i by� nazywany �Dniem �wiate��, co odnosi�o si� do o�wiecenia Jezusa i �wiat�a, kt�re pojawi�o si� w Jordanie. O tym wydarzeniu mo�emy przeczyta� w nast�puj�cym fragmencie Ewangelii �wi�tego Mateusza: Wtedy to pojawi� si� Jezus: przyszed� z Galilei nad Jordan do Jana, aby by� przeze� ochrzczonym. Lecz Jan odradza� mu to m�wi�c: Ty przychodzisz do mnie? To przecie� ja powinienem by� ochrzczonym przez ciebie! Lecz Jezus odpowiedzia�: Nie upieraj si� teraz. Trzeba nam bowiem uczyni� wszystko, co powinno si� uczyni�. Wtedy zgodzi� si� Jan. A Jezus, gdy tylko zosta� ochrzczony, natychmiast wyszed� z wody. I oto otworzy�y si� nad nim niebiosa: i zobaczy� Jezus, jak Duch Bo�y w postaci go��bicy zst�powa� na niego. A g�os z nieba zabrzmia�: Oto syn m�j umi�owany, w kt�rym mam upodobanie 6. Ryszard II najwyra�niej wiedzia�, �e �wi�to Epifanii, zbiegaj�ce si� w czasie z jego urodzinami, 6 stycznia, pierwotnie by�o obchodzone na cze�� chrztu Jezusa w Jordanie i to wyja�nia, dlaczego uwa�a� �wi�tego Jana za swojego patrona. W�a�nie ta symbolika, wyra�ona w dyptyku z Wilton mia�a najwi�ksze znaczenie dla Ryszarda, a jego wiara w boskie prawo kr�l�w wyra�a�a si� te� w jego stosunku do opactwa westminsterskiego, miejsca kultu Edwarda Wyznawcy i miejsca, gdzie byli � i s� do dzisiaj � koronowani angielscy kr�lowie. Ryszard rozbudowa� opactwo, cz�sto przybywa� tutaj w trudnych czasach i � przynajmniej raz � cz�onkowie Parlamentu sk�adali mu przysi�g� na wierno�� przed kaplic� Edwarda. By� szczodry dla opactwa, ofiarowa� mu wiele dar�w, mi�dzy innymi flagi �wi�tego Edwarda i �wi�tego Edmunda, a tak�e szaty liturgiczne ozdobione wyszywanymi herbami nie tylko tych kr�l�w, ale tak�e w�asnymi i swojej ma��onki. Na tych szatach zostali r�wnie� przedstawieni Madonna i �wi�ty Jan Chrzciciel. Uk�ad innych kaplic wzgl�dem kaplicy Edwarda Wyznawcy odzwierciedla rozmieszczenie postaci na dyptyku z Wilton. Na osi starego ko�cio�a znajduje si� kaplica Edwarda. Na p�noc od niej ma�a kaplica po�wi�cona �wi�tej Marii i �wi�temu Janowi Chrzcicielowi, po stronie po�udniowej jej odpowiednikiem jest kaplica �wi�tego Edmunda. Ryszard zaplanowa�, �e jego gr�b b�dzie umieszczony w pobli�u kaplicy Edwarda, w bocznej nawie przy kaplicy Edmunda. Wyra�nie wi�c Ryszard chcia� po �mierci przebywa� w tej samej �wi�tej kompanii, w jakiej by� za �ycia. Jednak jego szczeg�lna cze�� dla Jana Chrzciciela, kt�ry na dyptyku przedstawia kr�la Madonnie, jest jasno wyra�ona w inskrypcji nad jego grobem: O clemens Christe � cui devotus fuit iste; Votis Baptiste salves guem pretulit iste. T�umaczy si� to: �O mi�osierny Chryste, kt�remu ten (Ryszard) by� po�wi�cony, przez modlitwy Chrzciciela zbaw tego, kt�rego on przedstawi��. Ta modlitwa, z pozoru do�� prosta, wydaje si� niemal bezbo�na, je�li wzi�� pod uwag� jej implikacje, poniewa� osob�, kt�r� Jan Chrzciciel przedstawia, jest w Ewangeliach sam Jezus Chrystus. Wynika st�d wniosek, �e Ryszard chcia� sam sta� si� podobny do Jezusa, kt�rego dzia�alno�� rozpocz�a si� od chrztu w Jordanie; chcia� by� wtajemniczony wed�ug tego samego obrz�dku co Chrystus. Ale czy by�a to tylko obsesja kr�la, kt�rego urodziny przypada�y 6 stycznia, czy te� jest co� wi�cej, ni� wida� na pierwszy rzut oka? Czy Ryszard dzia�a� sam, czy te� pozostawa� pod wp�ywem sekretnych idei, dotycz�cych tajemniczej legendy, zwi�zanej ze chrztem i magami? Jestem przekonany, �e ta ostatnia hipoteza jest prawdziwa i �e te idee wywodz� si� z cesarstwa bizantyjskiego i zosta�y przyniesione do Europy w czasach wypraw krzy�owych. Gotyccy magowie Pocz�tek wypraw krzy�owych og�oszono oficjalnie w grudniu 1095 roku na synodzie w Clermont, zwo�anym przez papie�a Urbana II. Jednak w Bu