6511
Szczegóły |
Tytuł |
6511 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6511 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6511 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6511 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Antoni K�pi�ski
L�K
R. � Demonologia l�ku
napisa� Jan Mitarski
wst�pem opatrzy�
Marcin Czerwi�ski
Redakcja
Marceli Minc ;
Projekt obwoluty i stron tytu�owych Piotr Jaworowski
Na obwolucie wykorzystano fragment obrazu Ren� Magritte'a
Copyright � by Wis�awa K�odzi�ska-Batruch, Krak�w ISBN 83-86078-07-3
I
Wielkie zmiany, jakie zasz�y w sposobie pojmowania zaburze� nerwicowych, a przede wszystkim chor�b psychicznych, dokona�y si� w�a�ciwie za �ycia jednego pokolenia. W �lad za nimi sz�y rozmaite reformy teorii, a tak�e pewien og�lny zwrot w stosunku do cierpi�cych na te przypad�o�ci. Zmar�ego przed dwudziestu laty krakowskiego psychiatr�, profesora Antoniego K�pi�skiego zaliczy� trzeba do protagonist�w tego ruchu na naszym rodzimym gruncie, a w szczeg�lno�ci za autorytet inspiruj�cy zmian� klimatu wok� psychoz. K�pi�ski mia� ju� za sob� �wier� wieku praktyki klinicznej i wiele prac specjalistycznych, kiedy w kilku tomach spisa� rodzaj przes�ania skierowanego do wykszta�conej publiczno�ci - nie zainteresowanej psychiatri� na spos�b fachowy. Bardzo �ywe echo jego pisarstwa bierze si� niew�tpliwie z po��czenia w nim wysokiej pr�by profesjonalizmu z umiej�tno�ciami umieszczenia opisywanych przypadk�w na tle spo�eczno-kulturowym oraz od-s�onienia ich znacze� g��bokich (przez co rozumiem powi�zanie z problematyk� etyczn� czy wr�cz metafizyczn�).
Dla na�wietlenia wsp�czesnej przemiany postaw wzgl�dem psychoz po�yteczne b�dzie cofni�cie si� w czasie i przypomnienie innego prze�omu. Stosunek do ob��du czy cho�by do nerwicowych l�k�w i natr�ctw uwarukowany by� w ci�gu dziej�w ludzko�ci przez zmieniaj�ce si� wzorce. Wszechstronnie po�wiadczona jest zmiana w tym wzgl�dzie, jaka nast�pi�a w dobie o�wiecenia. Zwi�zane z tym fakty i zagadnienia przedstawia ksi��ka, kt�ra nie tak dawno ukaza�a si� w Polsce - Historia szale�stwa Michela Foucault. Fou-cault nie by� psychiatr�, intencje jego nie maj� nic wsp�lnego z lekarsk� trosk� o chorego. W swojej ksi��ce zachowuje
ch�odne spojrzenie teoretyka spekuluj�cego na temat zmienno�ci paradygmat�w kultury. Niemniej przeto, a mo�e w�a�nie dlatego, umie wprowadzi� w istot� r�ni�cych si� �dyskurs�w" na temat szale�stwa. Dyskursem w j�zyku teoretycznym nazywa si� panuj�ce stereotypy, kt�re dotycz� jakiego� wycinka �ycia i jego problem�w, i kt�re wcielone bywaj� w posta� wypowiedzi r�nych autorytet�w, tkwi� w potocznych wyobra�eniach, a tak�e kryj� si� za przyj�tymi sposobami post�powania.
Pozwol� sobie zacytowa� tutaj fragment mego wst�pu do polskiego wydania ksi��ki Michela Foucault. �Istotn� cezur� mi�dzy dwoma �wizjami� szale�stwa, dwoma o nim �dys-kursami� jest moment, kiedy Europejczycy przestali traktowa� je w kategoriach nawiedzenia-grzechu, uczynili za� ze� chorob�, wed�ug mniema� �wczesnych (nie ca�kiem wygas�ych) wymagaj�c� �cis�ej izolacji, co oznacza �mier� spo�eczn� dement�w... Traktowanie w kategoriach nawiedzenia--grzechu pozostawia�o dement�w w �wiecie psychicznym i moralnym, kt�ry by� wsp�lny im i ca�ej reszcie ludzi; zakwalifikowanie ich jako niebezpiecznych chorych r�wna�o si� wykluczeniu z ludzkiego uniwersum. W najwi�kszym, wul-garyzuj�cym skr�cie, taka jest istota ka�dego z �dyskur-s�w�."
Traktowanie szale�c�w w �redniowieczu mia�o swoje odmiany okrutne. Miewa�o jednak tak�e inne oblicze. Niemal do naszych czas�w w rezerwacie kultur ludowych le fou du vil-lage czy rosy\sk\ jurod/wyjzintegrowany by� ze swoj� spo�eczno�ci� nie bez sympatii i jakiego� szczeg�lnego powa�ania. Og�lniej m�wi�c, prze�ycia i wyobra�enia szale�c�w mia�y sw�j sens na gruncie powszechnie uznanych poj��, cho� ich warto�ciowanie i przyporz�dkowanie bywa�y skrajnie r�ne. To dopiero nowo�ytna, poo�wieceniowa medycyna, wyodr�bniaj�c ostro psychozy, pocz�a traktowa� ich subiektywn� tre�� tak, jak traktuje si� b�l z�ba. R�wnocze�nie mo�liwo�� agresji ze strony chorych, a przynajmniej ich brak odpowiedzialno�ci, utrwali�y przekonanie o silnym zagro�eniu z ich strony dla otoczenia.
�ask� w czasach nowo�ytnych zyska�y sobie tylko te nerwice, kt�re jako dysfunkcje powierzchowne, da�y si� akceptowa� na p�aszczy�nie towarzyskiej w kategorii dziwactw. Te
6
za� zawsze by�y po�ywk� dla plotek, tak cenionych w ka�dym k�ku.
Taki mniej wi�cej by� poo�wieceniowy ,,dyskurs" na temat chor�b psychicznych a� do wczoraj. Dopiero od kilkudziesi�ciu lat rewidowany jest tak silnie, �e zaczynaj� wyst�powa� zmiany paradygmatu. Oczywi�cie nie oznacza to powrotu do wyobra�e� i praktyk, kt�re �w �dyskurs" poprzedza�y. Nie powr�ci�o na przyk�ad demonologiczne traktowanie psychoz, a medycyna nie wyrzek�a si� w�a�ciwych sobie ambicji. Zmiana zapewne podstawowa zdaje si� polega� na uznaniu, �e odnosz�c si� do psychicznie chorych nie mo�na uwa�a� ich prze�y� wy��cznie za symptomy, �e nale�y przyjmowa� je jako fakty egzystencjalne, kt�re nale�� do kategorii powszechnych zjawisk �ycia ludzkiego. Jak mniema si� dzisiaj, po to by idea dopomo�enia chorym mia�a najmniejsze cho�by szans� realizacji, nie mo�na pozbawia� ich kontakt�w spo�ecznych, a przede wszystkim nie wolno zabiera� im zwi�zk�w uczuciowych z innymi lud�mi. St�d bior� si� rozmaite formy z�agodzenia czy wr�cz zniesienia izolacji, od przywr�cenia klamek po zewn�trznej stronie drzwi szpitalnych pokoi, a� po praktyk� pozostawiania psychotyk�w w ich w�asnym otoczeniu przy zapewnieniu kontroli lekarskiej i przy odpowiednim urabianiu os�b, kt�re pozostaj� z chorymi w codziennych zwi�zkach.
Buduj�c now� filozofi� chor�b psychicznych, K�pi�ski sta� si� filozofem ludzkiej egzystencji. Tak te� z pewno�ci� odczytywany by� przez wi�kszo�� swoich czytelnik�w, kt�rzy nie kierowali si� ciekawo�ci� patologicznych przypadk�w. Dwie okoliczno�ci sprawia�y, �e K�pi�skiemu towarzyszy�a aura legendy, a jego dzie�o, ju� w trakcie powstawania przykuwa�o uwag�. Autor zabra� si� do jego spisywania, b�d�c u progu choroby, kt�ra mia�a go zabi�. Znaczn� cz�� pracy wykonywa� przykuty do ��ka, we wci�� pogarszaj�cej si� kondycji fizycznej i pe�nej �wiadomo�ci swego stanu, przezwyci�aj�c s�abo�� i cierpienie. By� na tyle znan� postaci�, �e �ca�y Krak�w" o tym wiedzia�, niezwyk�o�� tej sytuacji sta�a si� te� nadspodziewanie szeroko znana, tak�e tam, gdzie przedtem o nim nie s�yszano.
Drug� okoliczno�ci�, kt�ra dzia�a�a na korzy�� odbioru dzie�a K�pi�skiego, by� moment historyczny. Doktryny na temat
7
spo�ecze�stwa i cz�owieka, kt�re mia�y w Polsce status obowi�zuj�cy, przynajmniej w swej wersji ortodoksyjnej, nie znajdowa�y ju� w�wczas, na pocz�tku lat siedemdziesi�tych, �adnej wiary i nie mia�y ju� niemal obro�c�w. Niemniej przeto cenzura nie pozwoli�a uprz�tn�� ich szcz�tk�w, podtrzymuj�c ich pozorne istnienie. Kr�powa�o to swobod� wypowiedzi, gdy� frontalna ich krytyka by�a niemo�liwa. St�d te� do�� szerokie rzesze czytelnicze by�y bardzo wyczulone na autentyczne g�osy humanizmu. Prawdopodobnie publiczno�ci tak spragnionej nie b�dzie ju� w czasach postkomunistycznych. Ksi��ki K�pi�skiego pojawia�y si� pod znakiem swoistego heroizmu ich autora oraz nonkonformizmu pokonuj�cego bariery. Okoliczno�ci te pasowa�y K�pi�skiego na swego rodzaju guru. Dla nowych czytelnik�w s� to w cz�ci sprawy nie znane, inne za� (jak efekt cenzury) blakn� bardzo szybko w pami�ci.
W�r�d ksi��ek, kt�re sk�adaj� si� na to, co nazwa�bym przes�aniem K�pi�skiego, tom zatytu�owany L�k zajmuje szczeg�ln�, by� mo�e kluczow� pozycj�, dzi�ki temu, �e da� autorowi sposobno�� najszerszego rozwini�cia swej filozofii. L�k nie jest po�wi�cony �adnej chorobie psychicznej ani nerwicy, traktuje natomiast o tym, co jest by� mo�e pod�o�em, a z pewno�ci� komponentem ka�dej psychozy. W odr�nieniu od omam�w czy natr�ctw, l�k znany jest wszystkim. Na przyk�adzie l�ku naj�atwiej jest pokaza� to, co wsp�lne u �zdrowych" i �chorych". U cz�owieka zdrowego zdolno�� prze�ywania l�ku jest warunkiem zachowania pomy�lno�ci i zdrowia, w skrajnych przypadkach warunkiem prze�ycia. L�k jest sygna�em niebezpiecze�stwa na poziomie biologicznym, ale tak�e spo�ecznym. Jest to dobrodziejstwo dwuznaczne, stanowi bowiem dolegliwo��. W l�ku nawiedzaj�cym chorego udr�ka jest cz�sto spot�gowana, trwanie przewlek�e, samo za� pojawienie si� i reakcja na alarm l�kowy zale�ne od �wiadomo�ci zak��conej, od uroje�.
Powszechno�� i nieodzowno�� l�ku odpowiada tragicznej prawdzie: nasza egzystencja opiera si� na ruchomych piaskach, pozostaje zagro�ona w spos�b zasadniczy. Wszelkie azyle s� kruche. Nie b�d�c osaczeni w tym stopniu co zwierz�ta przez niebezpiecze�stwa fizyczne, na planie spo�ecznym jeste�my wci�� wystawieni na niepewno��. �ad rodzinny, �ad
pracy i stosunk�w politycznych s� wywrotne. Konkurencja i niedobory samopoczucia stwarzaj� napi�cie, kt�re jest niczym innym jak odpieraniem l�ku. Trwa�ym stanem cz�owieka cywilizowanego jest l�k latentny, utajony, kt�ry daje o sobie zna� niejasnymi przypad�o�ciami, bezsenno�ci�, ,,rozdra�nieniem" i �niepokojem".
Reakcje na wyra�ny alarm l�kowy czy na l�k latentny u �chorego psychicznie" wi��� si� cz�sto z utrwalonymi fa�szywymi wyobra�eniami i scenariuszem �yciowym. Je�li zosta�y one wybrane w samoobronie przed zagro�eniami, to wskutek swej nieadekwatno�ci wzgl�dem �wiata realnego mog� jeszcze pogarsza� sytuacj�. Tak wi�c w �chorobie" tworzy si� niekiedy samonap�dzaj�cy si� mechanizm l�kotw�rczy.
U �zdrowych" najprostsz� reakcj� na zagro�enie jest ucieczka lub agresja. Schemat ten jednak, powszechny u zwierz�t, ludzie realizuj� dos�ownie tylko w obliczu zagro�enia fizycznego w prostych sytuacjach. Na p�aszczy�nie spo�ecznej jest on zawodny lub bezprzedmiotowy. Nawet metaforycznie poj�ta ucieczka oznacza wypadni�cie z gry, za� agresja stanowi zamach na jej regu�y. Przy z�o�ono�ci stosunk�w spo�ecznych agresja daje cz�sto pocz�tek serii odwet�w, kt�r� w jej naj-gwa�towniejszej postaci nazywa si� �spiral� przemocy". Ze wzgl�du wi�c na t� z�o�ono�� wrodzony nasz odruch chronienia siebie, str� naszego przetrwania, wymaga wyrazu mniej bezpo�redniego.
Sojusznikiem w tej potrzebie mo�e by� - jak m�wi K�pi�ski - inny, r�wnie� wrodzony nam odruch, kt�ry jest ukierunkowany na ochron� trwania gatunku. Dzi�ki tej dyspozycji pow�ci�ganie ucieczki-agresji mo�e by� spontaniczne, znajduje oparcie w instynkcie. Uspo�ecznieniu ludzkich reakcji towarzyszy za� prze�ycie sympatii.
Wszystko, co �yje, broni w�asnego �ycia, ale broni te� �ycia istot w�asnego rodzaju, �ci�lej za� m�wi�c os�ania w�asne potomstwo, a w przypadku wy�szych form zwierz�cych chroni swoje �rodowisko prokreacyjne - stado. Te dwa impulsy wchodz� ze sob� w opozycj� - broni�c kogo�, szkodzi si� najcz�ciej sobie, a nawet nara�a swoje istnienie. Przenosz�c na innych cel, jakim jest przetrwanie, osobnik osi�ga jednak per procura jego urzeczywistnienie. Bytowanie przyrody ma wi�c natur� paradoksaln�.
9
K�pi�ski z w�a�ciwym sobie talentem literackiej ewokacji maluje wizj� tego ko�a �ycia i �mierci, kt�re toczy si� nieprzerwanie. S�u�y mu to do tego, by wyprowadzaj�c rzecz z prawid�owo�ci natury, utwierdzi� jedyny modus przezwyci�ania l�ku, przezwyci�ania repulsji wobec zag�ady. T� jedyn� drog� nazywa on mi�o�ci�. M i�o�� - jak powiada - jest prawdziw� alternatyw� dla agresji-ucieczki. Mi�o�� to przede wszystkim zdolno�� i wola lokowania swych cel�w poza horyzontem swojego �ycia, poza kalkulacj� jego w�asnej korzy�ci, a nawet poza jego kresem. Tak wi�c mi�o�� animuje tw�rczo��, mi�o�� to oddanie dziecku, to �altruizm", przyja��, eros, ale i skromniej - to tak�e zdolno�� wys�uchania drugiego cz�owieka. Tak poj�ta mi�o�� nie oznacza stanu sentymentalnego. Jest to energetyczna forma pozytywnego uczestnictwa w �yciu, kt�re wymaga przekroczenia osobniczo�ci - uspo�ecznienia. Mi�o�� w sensie nadanym tu temu s�owu jest trwa�� dyspozycj�, odznaczaj�c� si� stale gotowo�ci� konstruktywnego udzia�u. Nie wyczerpuje si� ona w spe�nieniach, ale te� nie zamiera pod wp�ywem rozczarowa� i to jest r�nic� znaczenia w por�wnaniu z potocznym sensem tego wra�enia.
My�l K�pi�skiego zdaje si� zbli�a� znacznie do koncepcji, kt�re sta�y si� g�o�ne w p�nych latach siedemdziesi�tych pod nazw� biosocjologii. W najwi�kszym skr�cie rzecz ujmuj�c, pogl�dy te wyprowadzaj� kategorie moralnego �ycia cz�owieka z instynktu gatunkowego. Powinowactwa idei K�pi�skiego z biosocjologi� niepokoi�y mnie, gdy�, gdyby by�y powa�ne, musia�oby to oznacza� sp�aszczenie jego filozofii.
Biosocjologi� mia�a pokona� impas doktryn moralnych,
0 orientacji utylitywistycznej, impas, kt�ry bierze si� st�d, �e wy��cznym uk�adem odniesienia jest w nich jednostka (�ci�lej: og� jednostek aktualnie �yj�cych). Biosocjologi� jest jednak skrajnie redukcjonistyczna - co znaczy, �e z�o�one zjawiska wy�szego rz�du zr�wnuje z prostszymi i ni�szymi. Powtarza tym samym trywializm utylitaryzmu z jego niezdolno�ci� do opisu takich fenomen�w jak np. godno�� czy ofiara.
Biosocjologowie, absolutyzuj�c dos�ownie poj�ty instynkt os�ony prokreacji w samym j�drze swej teorii natkn�li si� na powa�ny k�opot. Oto etyka wzbrania niszczy� bezp�odnych
1 dewiant�w seksualnych. Nakazuje chroni� ich tak jak innych. Ta sprzeczno�� mi�dzy teori� a praktycznie wyst�puj�c�
10
norm� uznana zosta�a jednak za pozorn�. W stadach zwierz�cych spotyka si� osobniki, kt�re wskutek emulacji seksualnej nie uczestnicz� w rozrodzie. S� one jednak (samice) akceptowane jako pomocniczy opiekunowie potomstwa. Poszanowanie niep�odnych mia�oby wi�c by� osadzone w instynkcie. Jednak�e naprawd� nie wyja�nia to niczego. W stadzie zwierz�cym samice �wy��czone" rzeczywi�cie nia�cz� potomstwo. Pozostaje natomiast rzecz� do wyja�nienia, dlaczego ludzie nie morduj� prostytutek lub przynajmniej nie wyp�dzaj� ich do lasu.
Rzecz w tym, �e dekalog ka�e nam ochrania� �ycie ka�dej osoby - jako osoby, tzn. bez wzgl�du na okoliczno�ci (Prawo dopuszcza zdj�cie ochrony z tych, kt�rzy zagra�aj� �yciu innych). Chronienie �ycia r�ni si� wi�c istotowo (a przynajmniej jako�ciowo) w zale�no�ci od tego czy pojawia si� na pianie instynkt�w, czy na planie etycznym. Biosocjologia nie radzi sobie z tym, a my�l, �e krakowski psychiatra dzieli z ni� jej redukcjonizm, musia�aby niepokoi�.
My�l� jednak, �e skojarzenia te s� powierzchowne. K�pi�ski w rzeczywisto�ci jest metafizykiem, kt�ry stosuje pow�ci�gliwy j�zyk, poniewa� r�wnocze�nie reprezentuje ,,nauk� pozytywistyczn�". Swoj� wizj� natury roztacza po to, aby przekona� nas o jedno�ci �wiata. Gdy m�wi, �e nawet ameba musi przekracza� w�asn� osobniczo��, ma na my�li istnienie powszechnego prawa wszelkiej egzystencji, nadrz�dnego tak�e w stosunku do naszych ludzkich osobliwo�ci. Chce powiedzie�, �e w tym �wiecie nie jeste�my zupe�nie obcy.
Ko�cz�c, chcia�bym jako� najkr�cej nazwa� to, do czego doszed� K�pi�ski w swoim my�leniu. K�pi�ski przyczyni� si� do humanizacji psychiatrii. Nie wiem czy wp�yn�� na praktyk� terapeutyczn�, natomiast z pewno�ci� mia� i mie� wci�� mo�e udzia� w zhumanizowaniu my�lenia o �chorobach" psychicznych. Przyczyni� si� do zmiany �dyskursu" w jaki ujmowane s� psychozy.
Filozofia egzystencji, na kt�rej opiera refleksje o zdrowiu i chorobie, spokrewniona jest z wielokszta�tnym, szerokim nurtem wsp�czesnej my�li, w kt�rym znajdujemy wiele znanych nazwisk. S� to przede wszystkim badacze przyrody - fizycy, biologowie - kt�rzy w samym �onie natury napotkali fenomen duchowo�ci. Postrzegaj� oni jego rol� w spos�b,
11
kt�ry ka�e o nim m�wi� nie jako o elemencie rzeczywisto�ci, lecz raczej o jej zasadzie.
Prawdopodobnie lekarskie powo�anie Antoniego K�pi�skiego, mo�e jego charakter, 2 pewno�ci� te� szczeg�lny talent sprawi�y, �e my�l swoj� wypowiada on w spos�b, dla kt�rego narzuci�o mi si� okre�lenie ,,przes�anie". Mimo formy systematyzuj�cego wyk�adu, ksi��ki jego by�y odbierane jak mowa przewodnika - przyjaciela. Miejmy nadziej�, �e tej si�y nie utraci�y.
Marcin Czerwi�ski
L�K .'NERWICOWY-
' �*', ~ �?*. ' / t<
W praktyce psychiatrycznej l�k jest zagadnieniem g��wnym, zasadnicz� sk�adow� prawie wszystkich zespo��w chorobowych, cz�sto towarzysz� mu inne objawy psychopatologicz-ne; zmniejszenie lub pozbycie si� l�ku prowadzi wi�c do znikni�cia innych objaw�w, np. uroje� czy omam�w (halucynacji). By� dobrym psychiatr� w praktyce oznacza umie� roz�adowa� l�k swego pacjenta, ��
Niepok�j
W zaburzeniach psychicznych l�k przybiera r�ne postacie i r�ne jest jego nasilenie. Najlepiej znany jest l�k nerwicowy. Nie ma chyba cz�owieka, kt�ry by nie do�wiadczy� tego rodzaju l�ku, przynajmniej na kr�tko.
R�ne s� rodzaje l�ku nerwicowego. Najpowszechniejszym jest nieokre�lony niepok�j. L�k ten zosta� trafnie okre�lony w staro�ytnej ksi�dze medycznej ��tego Cesarza jako �podobne do choroby niespokojne napi�cie"1. Nieokre�lony niepok�j nerwicowy polega bowiem na odczuciu napi�cia wewn�trznego, napi�cia, kt�re odczuwa si� w mi�niach, w narz�dach wewn�trznych i w psychice, napi�cia, kt�re w s�abym nasileniu jest nawet korzystne, pobudza bowiem do aktywno�ci, do wi�kszego wysi�ku umys�owego i fizycznego, lecz w wi�kszym nasileniu staje si� parali�uj�ce. Cz�owiek taki jest niezdolny do my�lenia, do podj�cia decyzji, czuje
1 Pisze o tym M. D. Altschule: Roots of modern psychiatry, Grune & Strat-ton Inc., New York - London 1965.
13
si� rozbity, fizycznie i psychicznie obola�y; jest to, rzeczywi�cie, jak s�usznie okre�lono w staro�ytnej chi�skiej ksi�dze, stan podobny do choroby.
Niepok�j ten jest bezprzedmiotowy; nie wiemy, czego si� boimy, nie wiemy, co nam dokucza, a jednak co� dokucza, chcieliby�my wyj�� z sytuacji, w kt�rej si� znajdujemy, swobodnie odetchn��, ale nie wiemy, na czym jej z�o polega. Mo�e wi�c zasadnicz� cech� nieokre�lonego niepokoju jest nie�wiadomo��. Co� zagra�a, ale nie wiadomo co. Jest w tym niepokoju oczekiwanie przysz�o�ci; nie wiadomo, co ona przyniesie. W s�abszym nasileniu taki niepok�j zmusza do podj�cia akcji, do wyj�cia naprzeciw czasu przysz�ego. W wi�kszym nasileniu cz�owiek nie ma ju� odwagi wyj�� naprz�d, cofa si�, zamyka w czasie tera�niejszym, a czas ten wype�niony jest niepokojem. B��dne ko�o zamyka si�; niemo�no�� wyj�cia naprz�d, wydostania si� z �niespokojnego" czasu, zwi�ksza niepok�j i czyni czas ten jeszcze trudniejszym do zniesienia, parali�uj�c jednocze�nie odwag� potrzebn� do wyj�cia w przysz�o��.
Czas przysz�y
Czas przysz�y jest zawsze czasem nieznanym; nie wiemy, co mo�e nas spotka�, dlatego w zetkni�ciu z przysz�o�ci� zawsze doszuka� si� mo�na komponentu l�kowego. Nieokre�lony niepok�j jest wi�c l�kiem nieznanego. U�wiadamia on nam fakt, �e aby �y�, musimy wci�� d��y� ku nieznanej przysz�o�ci i przekszta�ca� j� w znan� przesz�o��. Ta zmiana nieznanego w znane, przysz�o�ci w przesz�o��, wymaga wysi�ku i odwagi. Nie zawsze cz�owiekowi jej staje, czasem jest za s�aby, a czasem sytuacja zbyt trudna. W�wczas boi si� przysz�o�ci, chce cofn�� si� w przesz�o�� (typowa dla nerwic regresja do wcze�niejszych faz rozwojowych) lub przynajmniej zatrzyma� si� w czasie obecnym, a to jest niemo�liwe, gdy� �ycie polega na ekspansji w przysz�o��, nie daje si� zatrzyma� nawet na moment. Problem nieokre�lonego niepokoju jest wi�c te� problemem ewolucji, ustawicznym zdobywaniem przysz�o�ci, si�ganiem po to, co jeszcze nie znane i niepewne.
14
Jak powiedzia� kiedy� profesor Roman Ingarden2, czas mo�e by� konstruktorem, ale mo�e by� te� destruktorem. Gdy mamy odwag� wnikn�� w ciemno�� przysz�o�ci i rozja�ni� j� w�asnym planem dzia�ania, w�wczas czas jest konstruktywny, modelujemy przysz�o��, jeste�my jej tw�rcami, czas taki nas cieszy, a nie przera�a, nie jest naszym wrogiem, ale przyjacielem. Natomiast gdy stajemy bezradni wobec mroku nieznanego, gdy czas przysz�y nas przera�a, gdy chcemy przed nim uciec, gdy z jego ciemno�ci wy�aniaj� si� potwory �mierci i katastrofy, w�wczas jest on czasem wrogim, czasem destrukcyjnym, kt�ry nas bezlito�nie po�era i niszczy.
Kategoria przysz�o�ci jest zasadnicz� sk�adow� wszystkich uk�ad�w samosteruj�cych, zar�wno technicznych, jak biologicznych. Przysz�o�� w postaci okre�lonego celu jest �wmontowana" w uk�ad; jest to tzw. zaprogramowanie. Dzi�ki sprz�eniu zwrotnemu uk�ad jest informowany o tym, jak program jest realizowany i zale�nie od tych informacji plan mo�e ulega� modyfikacjom. Zaprogramowanie jest jakby przysz�o�ci� subiektywn� uk�adu, kt�ry nigdy w pe�ni si� nie realizuje. By zrealizowa� sw�j plan, uk�ad musi pokona� r�nego rodzaju opory otoczenia i bez�adno�� istniej�c� w samym uk�adzie, tote� zawsze istnieje rozbie�no�� mi�dzy tym, co zaplanowane, a tym, co wykonane. Obok wi�c przysz�o�ci subiektywnej istnieje przysz�o�� obiektywna, a wi�c ju� nie plan, ale to, co naprawd� si� stanie.
Ta potencjalna, ale nie daj�ca si� unikn�� rozbie�no�� mi�dzy przysz�o�ci� subiektywn� (planem) a przysz�o�ci� obiektywn� (jego realizacj�) jest �r�d�em sta�ego napi�cia wewn�trznego w ustrojach �ywych, napi�cia, kt�re jest cech� �ycia. Istnieje jakby sta�a walka mi�dzy subiektywn� a obiektywn� przysz�o�ci�. Mi�dzy tym, co powinno z punktu widzenia ustroju nast�pi�, a tym, co rzeczywi�cie nast�puje. Jest to walka dramatyczna, gdy� wiele plan�w biologicznych nie zostaje zrealizowanych, wiele marnuje si� w ci�gu �ycia, wiele ginie ju� u jego zarania. To wewn�trzne napi�cie zmusza do czujno�ci, do walki z otoczeniem, do trzymania si� wytkni�tego celu, do szukania wci�� nowych sposob�w jego realizacji. W jakim� stopniu jest ono motorem ewolucji, gdy si� przyjmie,
2Wg. J.Kury�owicza: �Znak", 1971, 203, 660-668.
15
�e ewolucja nie jest tylko procesem biernym, ale te� czynnym, procesem wymagaj�cym zar�wno indywidualnego, jak zbiorowego wysi�ku ze strony istot �ywych.
U cz�owieka �r�d�em niepokoju jest nie tylko rozbie�no�� mi�dzy przysz�o�ci� subiektywn� a obiektywn�, lecz tak�e fakt, �e oba rodzaje przysz�o�ci s� nie znane. Nie znamy swej przysz�o�ci subiektywnej (swego ,,zaprogramowania" lub swego cha�sma) i nie znamy przysz�o�ci obiektywnej. Wtargni�cie w przysz�o�� zawsze n�ci�o cz�owieka i zdolno�ci wr�biarskie by�y zazwyczaj w cenie. Nieznana przysz�o��, kt�ra tkwi w cz�owieku, i nieznana przysz�o�� �wiata, kt�ry go otacza - stwarzaj� atmosfer� niepokoju i napi�cia. Atmosfera ta jest t�em koniecznym do podj�cia wysi�ku �ycia. Trzeba przem�c w sobie w�asny niepok�j i wyj�� na spotkanie przysz�o�ci. Realizowa� siebie, nie wiedz�c jednak, co si� w�a�ciwie realizuje, gdy� nie zna si� w�asnego planu, w�asnej przysz�o�ci. �.. � �
Rachunek prawdopodobie�stwa
Nieokre�lony niepok�j jest wi�c prze�yciem zwi�zanym z samym faktem istnienia i wyst�puje u ka�dego cz�owieka, zw�aszcza w sytuacjach, w kt�rych trzeba odrzuci� zwyk�e schematy �yciowe i szuka� nowej drogi. Niepok�j nerwicowy, tzn. znacznie bardziej nasilony i mocniej utrwalony, wyst�puje zazwyczaj wtedy, gdy cz�owiek odczuwa rozbicie swojej przysz�o�ci subiektywnej lub obiektywnej albo, co najcz�ciej si� zdarza, obu razem. Nie znamy swej przysz�o�ci subiektywnej i obiektywnej, ale pewien istniej�cy w nas okre�lony porz�dek rzutuje na ni� i dzi�ki temu przysz�o�� nie jest nam ca�kowicie obca; wchodzimy w teren cz�ciowo nam znany, gdy� zawieraj�cy projekcj� naszego w�asnego porz�dku. Nie wiemy, co przyniesie nam jutro; jest ono dla nas nieznane zar�wno w swym aspekcie subiektywnym, tzn. jacy my jutro b�dziemy, jak obiektywnym, tzn. jaki b�dzie jutro otaczaj�cy nas �wiat. Wiemy jednak, �e jutro wstaniemy rano, tak jak dzisiaj, �e p�jdziemy do pracy, �e b�dziemy mie� takie w�a�nie, a nie inne zaj�cia, wiemy, �e jutro b�dzie te� �wieci� s�o�ce, �e b�d� kursowa� tramwaje, b�d� dzia�a� �wiat�o elektryczne, wodo-
16
ci�gi, kanalizacja itp., s�owem, �e wejdziemy w okre�lony porz�dek i sami wniesiemy jaki� porz�dek w dzie� jutrzejszy.
Niepok�j wi�c przed nieznanym zmniejsza si� dzi�ki wierze w okre�lony bieg wypadk�w zar�wno w�asnych, jak te� otaczaj�cego nas �wiata. Wchodzimy w przysz�o�� z okre�lonym rachunkiem prawdopodobie�stwa, �e u�o�y si� ona w�a�nie w ten, a nie inny spos�b. Ale mo�e si� zdarzy�, �e rachunek nasz zawiedzie, �e rano nie b�dziemy czu� si� na si�ach, by wsta� z ��ka; mo�e by� awaria w komunikacji, w dostawie pr�du elektrycznego, gazu, wody, mo�e nas spotka� wypadek na ulicy i zamiast w pracy znajdziemy si� na ��ku szpitalnym itp. S� to jednak wypadki o do�� ma�ym wsp�czynniku prawdopodobie�stwa; projektuj�c przysz�o��, zwykle nie bierzemy ich pod uwag�; dzi�ki temu przysz�o�� przedstawia si� w spos�b pewniejszy, wchodzimy w ni� jak na twardy grunt, co oczywi�cie nieraz jest tylko z�udzeniem.
Vis expectationis � , > - . �
1 ' J
W nerwicy t� pewno�� (vis expectationis) si� traci. Cz�owiek staje si� niepewny siebie i otaczaj�cego go �wiata. Nie wie, co stanie si� jutro z nim samym i co mu przyniesie jutrzejszy dzie�; usuwa mu si� grunt spod n�g. Cz�owiek czuje si� zamkni�ty w �lepej uliczce, gdy� ju� nie ma odwagi rzutowa� si� w przysz�o��.
R�ne mog� by� przyczyny utraty wiary w przysz�o��, tej �si�y przewidywania". Mog� one tkwi� na zewn�trz, w �rodowisku zewn�trznym cz�owieka (sytuacja w otaczaj�cym �wiecie jest zbyt skomplikowana, by m�c co� przewidywa�), lub wewn�trz cz�owieka (nie jest on w stanie rzutowa� swego porz�dku w przysz�o��, gdy� porz�dek ten uleg� rozchwianiu). Przysz�o�� jest chaotyczna i niepewna, poniewa� chaos i niepewno�� tkwi w samym cz�owieku.
Niepok�j nerwicowy nie jest wi�c jak�� now� jako�ci�; istnieje w s�abym stopniu w ka�dym z nas i jest zwi�zany z oczekiwaniem przysz�o�ci. W nerwicy wzrasta jego nasilenie i stopie� utrwalenia. Stan wewn�trznego napi�cia, typowy dla nieokre�lonego niepokoju, wi��e si� z mobilizacj� uk�adu wegetatywno--endokrynnego, mobilizacj� potrzebn� do zdobywania czasu
17
przysz�ego. Mobilizacja ta jest w nerwicy niewsp�miernie du�a w stosunku do aktualnych potrzeb energetycznych ustroju. Jej wielko�� nie kszta�tuje si� bowiem proporcjonalnie do zastanej sytuacji, ale dc nasilenia niepokoju. Jest to powi�zanie maj�ce charakter dodatniego sprz�enia zwrotnego (b��dnego ko�a): im napi�cie l�kowe wi�ksze, tym wi�ksza mobilizacja wegetatywno-endokrynna, im mobilizacja wi�ksza, tym wi�ksze napi�cie l�kowe. � , -.
Rzutowanie si� w przysz�o�� , .
Nieokre�lony niepok�j nerwicowy wprowadza nas w zasadnicze zagadnienie �ycia ludzkiego, mianowicie w zdolno�� cz�owieka rzutowania si� w przysz�o��. Cz�owiek zreszt�, jak ka�da �ywa istota, musi si� wci�� mierzy� ze swoj� przysz�o�ci�. To zjawisko wyst�puje szczeg�lnie ostro, gdy� jest cz�ciowo u�wiadomione. Cz�owiek musi mie� odwag� rzuci� si� w nieznan� �czasoprzestrze�", co u�atwia mu fakt, �e przesz�o�� i tera�niejszo�� s� w pewnym stopniu uporz�dkowane i dzi�ki temu okre�lony porz�dek mo�na rzutowa� w przysz�o��. Cz�owiek jednak musi si� czu� mocniejszy ni� oczekuj�ca go nieznana przysz�o��, musi by� przekonany, �e j� zwyci�y, a nie �e sam zostanie przez ni� zwyci�ony. Inaczej wycofa�by si� bowiem z kroczenia w przysz�o��, tkwi�by w czasie tera�niejszym i przesz�ym, przysz�o�� przedstawia�aby si� dla niego w postaci czarnej �ciany, tak jak to si� dzieje w depresji. W nerwicy sytuacja nie przedstawia si� tak dramatycznie; cz�owiek traci sw� pewno�� przewidywania, drepce w k�ko, chwieje si�, ale jeszcze ma jak�� przysz�o�� przed sob�.
Nieokre�lony niepok�j by�by wi�c wyrazem walki, jaka istnieje w przyrodzie o�ywionej mi�dzy porz�dkiem w�asnym ustroju a porz�dkiem lub chaosem otoczenia. �ywemu ustrojowi dany jest kredyt zaufania, �e z walki tej wyjdzie zwyci�sko; bez tej wiary nie m�g�by wyj�� naprzeciw czasu przysz�ego. Ro�lina ,,wierzy", �e przysz�o�� przyniesie jej promienie s�o�ca, tlen, dwutlenek w�gla i sole mineralne potrzebne do �ycia. Zwierz� ,,wierzy", �e zdob�dzie powietrze, wod� i pokarm i �e w swoim czasie zostawi po sobie potomstwo.
18
A cz�owiek? Jego wiara nie zamyka si� ju� w podstawowych prawach biologicznych, ale si�ga w r�norodne sfery �ycia i dlatego jest zwiewna i niepewna, i dlatego cz�sto pojawia si� niepok�j i zw�tpienie.
Czas przesz�y ' , ' . ' .
Niepok�j jest zwi�zany nie tylko z naszym rzutowaniem si� w przysz�o��, lecz te� z nasz� przesz�o�ci�. Cz�owiek id�c w przysz�o�� nie mo�e wyzby� si� swego baga�u przesz�o�ci. Baga� ten niejednokrotnie hamuje go w ekspansji w otaczaj�cy �wiat, tzn. w otwieraj�c� si� przed nim czasoprzestrze�. Mo�e u zwierz�t baga� ten jest l�ejszy i dlatego na og� swobodniej ni� ludzie poruszaj� si� one w swojej czasoprzestrzeni. Niekiedy chce si� uciec od przesz�o�ci, zacz�� �ycie na nowo (prze�ycia tego typu s� do�� cz�ste u histeryk�w); niekiedy zn�w czas przesz�y jest obarczony silnym poczuciem winy, nie mo�na ju� odczyni� z�a, kt�re w nim naros�o; niekiedy zn�w czas przesz�y jest kl�sk�, kt�rej cie� pada r�wnie� na przysz�o��. Nasza przesz�o�� nadaje kszta�t naszej przysz�o�ci. Powszechnie wiadomo, jak lata dziecinne rzutuj� na ca�e dalsze �ycie i jak od ich kolorytu emocjonalnego nieraz zale�y koloryt uczuciowy ca�ej egzystencji. Nie mo�na swej przesz�o�ci wyci��, jak wycina si� nieudany kadr filmu. Wprawdzie dzi�ki zafa�szowaniem pami�ci i r�nego rodzaju zaburzeniom (do�� typowym w histerii) mo�na cz�ciowo efekt ten osi�gn��, zawsze jednak wi�ksza cz�� baga�u przesz�o�ci pozostaje i nie ma sposobu uwolnienia si� od niej.
Z baga�em tym wi��e si� uczucie winy; przesz�o�� nasza nie jest taka, jak� by�my chcieli widzie�. Nieraz wstydzimy si� samych siebie, dziwimy si� sobie, �e w ten spos�b mogli�my si� zachowa�, czujemy wstr�t do samych siebie, chcieliby�my si� uwolni� od ci�aru winy - oczyszczenie jest istotnym elementem w r�nych systemach psychoterapeutycznych, zar�wno w medycynie prymitywnej, jak i wsp�czesnej. Do pewnego stopnia niech�� do baga�u w�asnej przesz�o�ci popycha cz�owieka w kierunku przysz�o�ci. Ma on nadziej�, �e w przysz�o�ci nie b�dzie pope�nia� b��d�w przesz�o�ci, �e przysz�o�� b�dzie lepsza. Niestety, id�c w przysz�o��, ci�gnie za sob�
19
swe dawne b��dy, nie mo�e uwolni� si� od ci�aru przesz�o�ci. Gdy przysz�o�� nas zatrwa�a, cofamy si� w nasz� przesz�o��. Cz�sto spotykany nie tylko w psychiatrii, lecz tak�e w medycynie somatycznej objaw regresji polega na cofni�ciu si� w przesz�o��. Formy zachowania utrwalone w przesz�o�ci wydaj� si� jakby pewniejsze ni� te, kt�re tworz� si� w aktualnej sytuacji. Ale gdy baga� przesz�o�ci budzi l�k, cz�owiek znajduje si� w sytuacji zamkni�cia. Chce uciec przed przysz�o�ci� w przesz�o��, a przed przesz�o�ci� w przysz�o��. Przed nim i za nim droga jest zamkni�ta. Stoi w miejscu, kr�ci si� w ko�o, zamkni�ty w �lepej uliczce.
Niepok�j nerwicowy jest cz�sto niepokojem zamkni�cia. Chory by chcia�, aby co� si� sta�o, aby co� wyrwa�o go z zamkni�cia, w kt�rym si� znalaz�. W�r�d r�nych objaw�w wegetatywnych towarzysz�cych stanom niepokoju charakterystyczna jest duszno��. Kojarzy si� ona z zamkni�t� przestrzeni�, z ciasnym miejscem, z kt�rego nie ma wyj�cia.
Ataki l�kowe
Drug� form� l�ku nerwicowego s� ataki l�kowe. Tutaj l�k wyst�puje jakby w skoncentrowanej postaci. Bez uchwytnych przyczyn chorego ogarnia paroksyzm l�ku. Poniewa� jego nasilenie jest bardzo du�e, nie ma on charakteru ci�g�ego, jak w przypadku nieokre�lonego niepokoju, ale wyst�puje jakby w formie wy�adowania. Taki atak l�kowy trwa r�nie - od kilku minut do kilku godzin. Warto mo�e wspomnie�, �e analogiczne ataki l�kowe wyst�puj� czasem jako posta� padaczki skroniowej, co t�umaczy ich napadowy charakter.
Prze�ycie l�kowe w czasie nerwicowego ataku jest niejednokrotnie znacznie silniejsze ni� prze�ycie l�ku w sytuacji realnego zagro�enia, np. niebezpiecze�stwa �mierci. Chory ma wra�enie, �e lada chwila co� strasznego si� z nim stanie, �e umrze, �e zwariuje; wszelkie pr�by wyt�umaczenia sobie,
f �e przecie� nic si� nie dzieje, zawodz�. Chcia�by gdzie�
� uciec, skry� si�, do kogo� przytuli�, szuka opieki innych r"\ os�b, potwornie boi si� samotno�ci. Obecno�� drugiej osoby
' zwykle zmniejsza napi�cie l�kowe, co jest znamienne dla
i tego rodzaju l�ku.
20
Napadowi towarzyszy zwykle gwa�towne wy�adowanie wegetatywne. Jak zwykle w stanach l�ku i agresji, wyra�nie zaznacza si� przewaga uk�adu sympatycznego. �renice s� rozszerzone, szpary powiek wi�ksze, obserwujemy lekki wytrzeszcz oczu, sk�ra twarzy blednie lub lekko czerwienieje, cz�sto wyst�puje silne pocenie si�, t�tno jest przyspieszone, ci�nienie krwi ro�nie, usta wysychaj�, chory z trudem prze�yka �lin�, niekiedy odczuwa parcie na p�cherz i na odbytnic� itp. Ze zmian biochemicznych najbardziej typowych nale�y wspomnie� o skr�ceniu czasu krzepni�cia krwi, o wzro�cie adrenaliny i noradrenaliny we krwi, o podwy�szeniu si� poziomu cukru. Mobilizacja endokrynno-wegetatywna zwi�ksza nasilenie l�ku (objaw b��dnego ko�a).
L�k, tak jak powsta�, mija bez uchwytnej przyczyny, stopniowo lub nagle przychodzi uspokojenie, po��czone zwykle z uczuciem du�ego zm�czenia i, oczywi�cie, ulgi, �e koszmar min��.
Otoczenie, widz�c, �e choremu nic z�ego si� nie dzieje, na og� nie przejmuje si� zbytnio jego stanem l�kowym. Atak l�ku, kt�ry nie ma okre�lonej przyczyny, jest dla otoczenia czym� teatralnym, sztucznym, przesadnym. Cz�owiek jest tak przyzwyczajony do przyczynowego my�lenia, �e got�w jest negowa� autentyczno�� zjawiska, dla kt�rego nie ma wyt�umaczenia. Stanowisko takie nie jest s�uszne, gdy� stan psychiczny jest faktem - niezale�nie od tego, czy znamy jego przyczyny, czy nie. Dopiero gdy samemu przejdzie si� atak l�kowy, w�wczas na pewno nie lekcewa�y si� podobnych stan�w u os�b drugich. W psychiatrii, niestety, w�asne do�wiadczenie najlepiej uwra�liwia cz�owieka na cudze cierpienia.
Atak l�kowy jest prze�yciem niezwykle przykrym, kt�re nieraz pami�ta si� przez ca�e �ycie. Nierzadko chorzy �yj� w obawie przed powt�rzeniem si� ataku. Ataki wyst�puj� w r�nych odst�pach czasu, niekiedy zdarzaj� si� tylko kilka razy w �yciu, to zn�w wyst�puj� do�� regularnie, nawet codziennie. Jak dot�d nie uda�o si� ustali� jakich� prawid�owo�ci w ich wyst�powaniu.
L�k niezale�nie od swego rodzaju wi��e si� z oczekiwaniem, a wi�c z czasem przysz�ym. Z tym, �e inny jest ten czas przysz�y i oczekiwanie w nieokre�lonym niepokoju, a inny w atakach l�kowych. W nieokre�lonym niepokoju czas
21
przysz�y jest tylko nieznany i dlatego budzi niepok�j. W ataku l�ku jest on gro�ny, zagra�aj�cy zag�ad�. Dlatego si�a l�ku jest szczeg�lnie du�a.
Jak wyt�umaczy�, �e l�k raz wyst�puje w formie rozlanej, do�� spokojnej, to zn�w w formie niezwykle burzliwej: gwa�townego, wstrz�saj�cego ca�ym ustrojem ataku? Pewne wskaz�wki, pozwalaj�ce cho� w przybli�eniu odpowiedzie� na to pytanie, mo�emy uzyska� znaj�c genez� l�ku. Na przyk�ad w wypadku l�k�w tzw. biologicznych, tzn. powsta�ych w wypadku zagro�enia pierwszego lub drugiego prawa biologicznego, nat�enie l�ku mo�e odpowiada� stopniowi biologicznego zagro�enia. Nat�enie l�ku staje si� wi�ksze przy nag�ym uszczupleniu dop�ywu tlenu, jak w astmie oskrzelowej lub w zawale serca, ni� w wypadku braku wody czy pokarmu. Nie zawsze jednak jest to regu��; atak l�ku nierzadko wyst�puje, gdy nie ma konkretnego zagro�enia ustroju. Klasycznym przyk�adem s� ataki l�kowe wyst�puj�ce w r�nego rodzaju trudno�ciach seksualnych, np. u kobiet cierpi�cych na anorgazmi�. Nie ma tu bezpo�redniego zagro�enia �ycia, mo�na by najwy�ej my�le� o naruszeniu praw zachowania �ycia gatunku, cho� anorgazmia w zasadzie tego prawa nie narusza. Zreszt� wyst�powanie atak�w l�kowych w wielu nerwicach, w kt�rych �ycie przecie� nie jest zagro�one, przeczy koncepcji biologicznego zagro�enia. W wielu natomiast sytuacjach, gdy niebezpiecze�stwo to realnie istnieje, ataki l�ku nie wyst�puj�.
Sygna�y alarmowe: b�l i l�k -.' -,<
Je�li l�k jest sygna�em nadci�gaj�cego niebezpiecze�sta, to jest to sygna� bardzo zwodniczy. Ustr�j ludzki - to samo zreszt� odnosi si� najprawdopodobniej do ustroj�w zwierz�cych - dysponuje dwojakimi sygna�ami alarmowymi: b�lem i l�kiem. B�l wyst�puje, gdy zagro�enie styka si� z ustrojem i dochodzi do jego uszkodzenia, natomiast l�k, gdy jeszcze do bezpo�redniego zetkni�cia nie dosz�o. W czasoprzestrzennych wymiarach l�k jest dalej, a b�l bli�ej ustroju. Jak wiadomo, percepcja b�lu zale�y od wielu czynnik�w, nie tylko od podra�nienia receptor�w b�lowych. S� osoby wra�liwsze i mniej
22
wra�liwe na b�l; przez odpowiednie wychowanie (�wiczenia) mo�na znacznie zwi�kszy� tolerancj� b�low�; w hipnozie mo�na w og�le znie�� percepcj� b�lu, zmienia si� te� ona pod wp�ywem sugestii; w pogodnym nastroju na og� znosi si� b�l �atwiej ni� w nastroju przygn�bienia; silne zaanga�owanie psychiczne, zw�aszcza emocjonalne, mo�e ca�kowicie wy��czy� odczuwanie b�lu (�o�nierz w czasie walki nie odczuwa, �e zosta� zraniony); brak zaanga�owania w �wiecie otaczaj�cym zwi�ksza odczuwanie b�lu (np. w nocy, w postawie hipochondrycznej). Nie mo�na wi�c na podstawie b�lu oceni� obiektywnie niebezpiecze�stwa zagra�aj�cego ustrojowi.
Zwodniczo�� sygna��w alarmowych " � ����-� ��'�'
Co si� tyczy l�ku, to niewsp�mierno�� mi�dzy obiektywnym zagro�eniem a jego nat�eniem jest jeszcze wi�ksza. Nie ma tu bowiem bezpo�redniego zetkni�cia z niebezpiecze�stwem, jest ono jeszcze oddalone w przestrzeni i czasie. Wiele wi�c czynnik�w mo�e wp�yn�� na to, �e zostanie ono wyolbrzymione lub pomniejszone. Nat�enie l�ku wi�cej nam m�wi o stanie ustroju ni� o zagra�aj�cym niebezpiecze�stwie. Nale�y przypuszcza�, �e u cz�owieka na skutek bogactwa potencjalnych struktur czynno�ciowych wahania w percepcji b�lu i w reakcjach l�kowych b�d� znacznie wi�ksze ni� w �wiecie zwierz�cym. B�l i l�k u zwierz�t jest bardziej konkretny, tj. silniej zwi�zany z realn� sytuacj�, a u cz�owieka bardziej abstrakcyjny, tj. oderwany od obiektywnej rzeczywisto�ci.
Fakt, �e l�k nerwicowy mo�e wyst�powa� w formie nieokre�lonego niepokoju lub gwa�townych atak�w l�kowych, mo�na by te� t�umaczy� konstytucjonaln� sk�onno�ci� do reakcji rozlanych, d�ugotrwa�ych, o do�� s�abym nat�eniu lub do reakcji gwa�townych, o napadowym charakterze. Te dwa typy reakcji obserwuje si� w wielu zjawiskach, np. s� ludzie, u kt�rych choroby si� ��limacz�", u innych zn�w przebiegaj� gwa�townie; jedni pracuj� systematycznie i powoli, inni zrywami; u jednych procesy my�lowe biegn� mniej wi�cej jednakowym nurtem, a u innych maj� wyra�ne wzloty i upadki;
23
u jednych �ycie nastrojowo-uczuciowe jest raczej spokojne, u innych burzliwe i zmienne itp.
Istnieje wi�c tendencja do gwa�townych lub do stabilnych przebieg�w. Poj�cie osobowo�ci histerycznej kojarzy si� zazwyczaj z przebiegami burzliwszymi. Wed�ug Hipokratesow-skiego podzia�u temperament�w temperament choleryczny i sangwiniczny wykazywa�by tendencje do proces�w gwa�townych, a flegmatyczny i melancholiczny - do proces�w spokojnych. To samo odnosi si� do podzia�u Paw�owowskiego, kt�ry zreszt� opiera si� na Hipokratesowskiej typologii.
L�k a samotno��
Niepok�j nerwicowy na og� nie zmniejsza si� w obecno�ci innych ludzi, cz�sto, ca�kiem przeciwnie, obecno�� innych dzia�a rozdra�niaj�ce. Je�li niepok�j zmniejsza si� w towarzystwie, to dzi�ki temu, �e jest si� aktywnym, co� si� m�wi, robi, a wszelka aktywno�� roz�adowuje napi�cie l�kowe. Natomiast w ataku l�kowym obecno�� drugiego cz�owieka zwykle przynosi ulg�; cz�owiek cho� troch� czuje si� pewniejszy; ju� samo poczucie, �e kto� jest obok niego, zmniejsza nasilenie l�ku. Samotno�� jest wi�c czynnikiem, kt�ry w atakach l�kowych wyst�puje wyra�nie jako czynnik zwi�kszaj�cy nat�enie ataku.
L�k jest uczuciem zwi�zanym z nasz� przysz�o�ci�, z oczekiwaniem tego, co ma nast�pi�. Przy s�abym nasileniu l�ku nie odgrywa wi�kszej roli, czy cz�owiek jest sam, czy razem z innymi wobec nie znanej mu przysz�o�ci. Natomiast przy wi�kszym nasileniu zagadnienie to nie jest oboj�tne. �atwiej zmierzy� si� z przysz�o�ci� opieraj�c si� na drugim cz�owieku, ni� by� wobec niej ca�kiem samotnym.
Problem przysz�o�ci jest dla cz�owieka najtrudniejszy i najbardziej go anga�uje. Cz�owiek zawsze stoi wobec nieznanego i wci�� pr�buje ten nieznany, obcy, a czasem wrogi czas przysz�y kszta�towa�, rzutowa� we� swoje marzenia i plany, a �ycie plany te burzy. Wysi�ek �ycia koncentruje si� w zdobywaniu przysz�o�ci, w przemaganiu w�asnego l�ku wywo�ywanego przez nieznane. W tej walce cz�owiek nie zawsze jest samotny, �atwiej podj�� mu nieraz wysi�ek �ycia we wsp�lnym �my" ni� w samotnym ,,ja". R�ne modele kulturowe poma-
24
gaj� rzutowa� si� w przysz�o��, daj�c gotowe struktury czynno�ciowe. Ale mo�e jeszcze wa�niejsza jest sama obecno�� drugiego cz�owieka; w okresach du�ych napi�� l�kowych, np. w czasie wojny, duch wsp�lnoty odgrywa zasadnicz� rol�.
Droga w przysz�o�� nie jest prosta i r�wna. Przychodz� chwile, gdy cz�owieka ogarnia paroksyzm l�ku, poniewa� nie czuje si� na si�ach sprosta� temu, co przed nim jest zas�oni�te. W tych momentach koncentruje si� jakby tajemnica przysz�o�ci. Normalnie przyzwyczajamy si� do tego, �e przed nami jest nieznane, wrastamy tak w nasze stereotypy zachowa�, �e wydaje si� nam niemo�liwe, by nie mia�y one te� obowi�zywa� w przysz�o�ci.
Droga, kt�r� wy��obi�o si� przez �ycie, wydaje si� tak pewna i jedyna, i� trudno przyj��, by przysz�o�� uk�ada�a si� inaczej. Ta pewno�� jednak niejednokrotnie zawodzi, nieokre�lony niepok�j jest jakby dyskretnym sygna�em, �e przysz�o�� jednak mo�e si� r�nie u�o�y�, a napad l�kowy jest ju� zetkni�ciem si� z gro�b� przysz�o�ci.
L�k anankastyczny
L�k anankastyczny jest trzecim rodzajem l�ku nerwicowego. Przejawia si� on przede wszystkim w nerwicy natr�ctw (neuro-sis anancastica], najwyra�niej w fobiach, ale te� w my�lach natr�tnych i czynno�ciach przymusowych. Charakterystyczn� cech� l�ku anankastycznego jest to, �e krystalizuje si� on wok� temat�w absurdalnych, oboj�tnych lub tylko lu�no zwi�zanych z genez� l�ku. Cz�owiek boi si� wi�c np. zabrudzenia, dotkni�cia jakich� rzeczy, ostrych przedmiot�w, otwartej lub zamkni�tej przestrzeni, pewnych zwierz�t (np. myszy), zaczerwienienia si�, natr�tnych my�li, kt�re nachodz� go wbrew jego woli, czynno�ci przymusowych, kt�re musi wykona�, mimo �e z nimi walczy.
Krystalizacja uczu�
Wyst�puje tu zjawisko charakterystyczne dla wszystkich silnych uczu�, zw�aszcza negatywnych; s� one lu�ne, z niczym nie zwi�zane i nieraz jest kwesti� przypadku, �e znajd� sobie
25
w�a�nie ten, a nie inny punkt zaczepienia. Zjawisko to oddaje dobrze angielski termin free floating anxiety. To samo okre�lenie mo�na by u�y� w stosunku do agresji: free f/oating agression. Nieraz przypadkowo w�a�nie dany przedmiot staje si� punktem krystalizacyjnym l�ku, agresji lub mi�o�ci.
W tym uj�ciu uczucie by�oby czym�, co z cz�owieka wychodzi, co jest niezale�ne od sytuacji w otoczeniu. Jest to oczywi�cie sytuacja skrajna, gdy� uczucie jest zawsze relacj� w odniesieniu do otoczenia i nie mo�e istnie� bez interakcji z otoczeniem. Je�li wi�c uczucia odszczepi�y si� od sytuacji zewn�trznej, to nale�a�oby przypuszcza�, �e zwi�zki uczuciowe danego cz�owieka z otoczeniem uleg�y zaburzeniu, �e �yje on w pewnego rodzaju uczuciowej izolacji i uczucia jego, nie maj�c punktu zaczepienia, krystalizuj� si� wok� temat�w zgo�a oboj�tnych.
Nerwica anankastyczna (nerwica natr�ctw) wyst�puje zwykle u os�b o charakterystycznej sylwetce psychicznej: obsesyjnej, psychastenicznej lub infantylnej. Dla tych typ�w osobowo�ci charakterystyczn� cech� jest niemo�no�� nawi�zania w�a�ciwego stosunku uczuciowego z otoczeniem. Ludzie o osobowo�ci obsesyjnej (anankastycznej) boj� si� w�asnych uczu�. Mi�o�� jest dla nich ,,ska�ona" seksem, a uczucia negatywne - silnym �adunkiem agresji. W obronie przed w�asnymi uczuciami buduj� sobie oni obron� w formie nakaz�w i zakaz�w, kt�rych boj� si� przekroczy�, by �ywio�owe uczucia nie rozbi�y ich swoistego i patologicznego porz�dku �ycia.
Psychastenicy s� na og� lu�no zwi�zani z �yciem, �yj� z poczucia obowi�zku, rzadkim zjawiskiem jest u nich rado�� istnienia. W zwi�zku z tym i uczucia s� u nich anemiczne. Zwi�zki uczuciowe s� cz�sto wymuszone, brak im spontaniczno�ci.
Ludzie o osobowo�ci infantylnej, tj. niedojrzali uczuciowo, zatrzymali si� w swym rozwoju uczuciowym w okresie zale�no�ci. Ich stosunek uczuciowy do otoczenia ma charakter symbiotyczny: �nie mog� �y� bez tej osoby, bo jestem od niej zale�ny", co oczywi�cie stwarza postaw� buntu: ,,chcia�bym si� od niej uwolni�". Uczucia s� silne, ale ambiwalentne i zamkni�te w ciasnym kr�gu zale�no�ci. Cz�owiek taki boi si� wybuchu swych w�asnych uczu�, nadaje im cz�sto form� dziecinnej ekspresji, jakby staraj�c si� w ten spos�b zmniejszy� tkwi�ce w nich niebezpiecze�stwo. ... ,�
26
Magiczna formu�a �
'�� Problemem ludzi nale��cych zar�wno do typu obsesyjnego, psychastenicznego, jak infantylnego jest zaleganie uczu�. Jest to �adunek cz�sto ponad ich si�y. Objawy z grupy anankastycz-nej s� wentylami, przez kt�re uczucia te mog�si� uzewn�trzni�. Jak wszelkie �wentyle" emocjonalne s� one zabezpieczone magiczn� formu��. Magiczna formu�a chroni przed niebezpiecze�stwem tkwi�cym w danej sytuacji. Podobnie jak pierwotny my�liwy, kt�ry, wyruszaj�c na polowanie, wykonuje r�ne magiczne czynno�ci maj�ce go ochroni� przed niebezpiecze�stwami i zapewni� powodzenie, tak cz�owiek boj�cy si� w�asnych uczu� stwarza szereg rytua��w zabezpieczaj�cych przed ich groz�. Nie czyni tego �wiadomie; objawy anankastyczne tworz� si� poni�ej progu �wiadomo�ci, dlatego ma si� wra�enie, �e �one do nas nie nale��", �e s� obce, jakby nas�ane. W wielu sytuacjach, w kt�rych l�k mo�e przekroczy� przeci�tn� wytrzyma�o�� cz�owieka, on sam stwarza r�nego rodzaju zabezpieczenia, chroni�ce jego drog� do sytuacji o znacznym napi�ciu l�kowym.
Tego rodzaju zabezpieczenia s� od dawna znane w �yciu spo�ecznym. U�wi�cony tradycj� rytua�, np. religijny, wojskowy, dyplomatyczny itp., os�ania cz�owieka w sytuacji wyzwalaj�cej l�k. Jednocze�nie l�k zostaje cz�ciowo przynajmniej przeniesiony z samej sytuacji na rytua�, cz�owiek nie boi si� ju� tego, co mu naprawd� zagra�a, ale naruszenia rytua�u. Jeszcze wyra�niej powy�sze przeniesienie l�ku wyst�puje w r�nego rodzaju totemach i tabu. One broni� cz�owieka przed otaczaj�cym niebezpiecze�stwem. Obrona ta jest tak silna, �e cz�owiek pierwotny niejednokrotnie mniej si� obawia realnego niebezpiecze�stwa ni� naruszenia tabu czy totemu.
Abstrakcyjni o�� ! '
(oderwanie od konkretnej sytuacji) ��*��� �� v
Istnieje, jak si� zdaje, wyra�na r�nica w umiejscowieniu l�ku mi�dzy �wiatem zwierz�cym a ludzkim. L�k zwierz�cy na og� odpowiada realnemu zagro�eniu. Natomiast u cz�owieka
27
niejednokrotnie budz� l�k przedmioty bezpo�rednio niczym nie zagra�aj�ce. U zwierz�t lokalizacja l�ku jest trafna i konkretna, u ludzi natomiast nieraz bywa fa�szywa. Cz�owiek przesuwa sw�j l�k z realnego zagro�enia na nierealne, l to nierealne zagro�enie budzi w nim nierzadko wi�kszy l�k ni� realne. Np. cz�owiek pierwotny mo�e znacznie bardziej ba� si� przekroczenia tabu ni� ryzyka zetkni�cia si� ze �mierci�. W zespo�ach anankastycznych bardzo wyra�nie wyst�puje to przesuni�cie l�ku na przedmioty nie przedstawiaj�ce realnego zagro�enia.
Ewolucja �wiata o�ywionego zmierza do coraz wi�kszego uniezale�nienia si� od �rodowiska. Zwyci�stwo postawy abstrakcyjnej nad konkretn�, co u cz�owieka dokonuje si� dzi�ki niezwyk�emu rozwojowi neocortex, oznacza wyzwolenie si� od otoczenia; dotyczy to przede wszystkim struktur my�lowych i aktywno�ci tw�rczych (postawa �nad"), czyli drugiej fazy metabolizmu informacyjnego.3 Niemniej w pierwszej fazie metabolizmu informacyjnego (�ycie uczuciowo-nastrojo-we) istnieje tak�e pewne oderwanie si� od konkretno�ci �ycia, co powoduje, �e uczucia nie maj�c swego punktu zaczepienia kr��� swobodnie i koncentruj� si� nieraz na obiektach zgo�a przypadkowych.
Traktuj�c uczucia jako zasadnicz� orientacj� w �wiecie otaczaj�cym (postawa �do" i �od"), nale�a�oby stwierdzi�, �e orientacja ta u cz�owieka w por�wnaniu ze zwierz�tami jest nieraz zwodnicza, �e cz�owiek zamiast przybiera� postaw� od-
3Zagadnienia dotycz�ce tzw. metabolizmu informacyjnego zosta�y najbardziej wyczerpuj�co przedstawione w ksi��ce pt. Melancholia (PZWL, Warszawa 1974).Tutaj trzeba tylko wyja�ni�, �e wymian� informacji z otoczeniem, czyli metabolizm informacyjny, mo�na podzieli� na dwie fazy. W pierwszej fazie zapada decyzja odnocz�ca si� do zsadniczej orientacji uczuciowej w stosunku do �wiata otaczaj�cego (postawa �do" lub �od") i dynamiki �yciowej (zwi�kszenie lub zmniejszenie). Decyzja ta zapada poni�ej progu �wiadomo�ci. Nie potrafimy kierowa� swymi uczuciami i nastrojami. Faza ta prawdopodobnie jest sterowana przez starsze filogenetycznie cz�ci m�zgu (diencephalon, rhinencephalon). W drugiej fazie zapadaj� decyzje odnosz�ce si� do wyboru r�nych form aktywno�ci w �wiecie otaczaj�cym, w kt�rych cz�owiek sw�j plan dzia�ania stara si� narzuci� otoczeniu (postawa �nad"). Decyzje s� tu przewa�nie �wiadome, tj. zale�ne od naszej woli. Niezwyk�e mo�liwo�ci tworzenia r�norodnych struktur czynno�ciowych w tej fazie wynikaj� prawdopodobnie z niezwyk�ego rozwoju nowej kory m�zgu (neocor-tex) u cz�owieka. ., ^ � - . . : o ��<� \.. ��� <
28
powiedni� do konkretnej sytuacji przyjmuje postaw� odpowiadaj�c� raczej jego w�asnym konstrukcjom my�lowym. �yje w �wiecie urojonym, stworzonym z w�asnych konstrukcji, zbudowanych na uczuciach nie maj�cych oparcia w konkretno�ci �ycia.
Persewe racja
Perseweracja jest dalsz� cech� l�ku anankastycznego. Wyst�puje on z pewn� regularno�ci�, zupe�nie niezale�nie od sytuacji zewn�trznej, b�d� to w formie fobii, b�d� my�li natr�tnych albo czynno�ci przymusowych. Pojawia si� w okre�lonym rytmie, maj�c swoje przyp�ywy i odp�ywy. Mo�na by o takim rytmie m�wi� te� w atakach l�kowych, wyst�powanie ich jest jednak rzadsze i mniej regularne. Nieokre�lony niepok�j ma r�wnie� sw�j spontaniczny rytm, sprawiaj�cy, �e jego nat�enie raz narasta, to