6317
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 6317 |
Rozszerzenie: |
6317 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 6317 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 6317 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
6317 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
J�ZEF M. BOCHE�SKI
WSPӣCZESNE METODY
MY�LENIA
Tytu� orygina�u
Die zeitgen�ssischen Denkmenthoden
� A. Francke AG Verlag Bern 1954
� Copyright for the Polish edition
by Wydawnictwo �W drodze� 1988
Prze�o�y� i opracowa�
Stanis�aw Judycki
ISBN 83-7033-121-1
Spis tre�ci
Uwaga t�umacza 6
Przedmowa 7
I. WPROWADZENIE
1. Terminologia 8
Terminologia ontologiczna - Terminologia psychologiczna � Terminologia semiotyczna - Terminologia teoriopoznawcza
2. Logika, metodologia i nauka 12
Logika - Metodologia - Nauka - Nauka i logika - Plan ksi��ki
II. METODA FENOMENOLOGICZNA
3. Uwagi og�lne 16
Historyczne uwagi wst�pne - Metodologiczne uwagi wst�pne � Istotne rysy fenomenologii - Uprawomocnienie metody fenomenologicznej
4. Z powrotem do rzeczy samych! 18
Ogl�d istoty - Obiektywizm - Subiektywne my�lenie Kierkegaarda � Wy��czenie teorii i tradycji - Pozytywne regu�y ogl�du istoty
5. Przedmiot bada� fenomenologicznych 21
Fenomen - Wy��czenie istnienia - Istota - Istota a znaczenie s�owa � Fenomenologia egzystencji - O nowszej i �g��bszej� fenomenologii
III. METODY SEMIOTYCZNE
6. Uwagi og�lne 26
Metodologiczne uwagi wst�pne - Historyczne uwagi wst�pne � Og�lne uprawomocnienie analizy j�zyka - Trzy wymiary znaku � Semiotyczne poj�cie s�owa
7. Formalizm 29
Orientacja wst�pna � Liczenie - Zastosowanie liczenia do przedmiot�w nie-matematycznych - Sens ejdetyczny i operacyjny � Model - Istota formalizmu - Uprawomocnienie formalizmu � Sztuczny j�zyk
8. Syntaktyczne regu�y sensu 34
Budowa j�zyka - Poj�cie kategorii syntaktycznej - Funktory i argumenty � Przyk�ady syntaktycznego nonsensu
9. Funkcje i stopnie semantyczne 37
Dwie semantyczne funkcje znaku - M�wienie o tym, co nie wypowiedzialne � Oznaczanie i znaczenie - Stopnie semantyczne - O u�yciu cudzys�owu
10. Sens semantyczny i weryfikowalno�� 41
Metodologiczne znaczenie problemu - Zasada weryfikowalno�ci � Co to znaczy �weryfikowalny?� - Zasada intersubiektywno�ci � Weryfikowalno�� zda� og�lnych
11. Przyk�ad zastosowania metod semantycznych 45
A. Tarski: Poj�cie zdania prawdziwego w j�zyku potocznym
IV. METODA AKSJOMATYCZNA
12. Uwagi og�lne 49
Struktura poznawania po�redniego - Prawo i regu�a - Dwie podstawowe formy wnioskowania - Niezawodne i zawodne regu�y wnioskowania � Historyczne uwagi wst�pne - Plan prezentacji
13. System aksjomatyczny 52
Wst�pne poj�cie systemu aksjomatycznego - Budowa aksjomatycznego systemu zda� � Wymagania dotycz�ce systemu aksjomatycznego - System konstytucyjny � Dedukcja progresywna i regresywna
14. Logika matematyczna 55
Znaczenie metodologiczne - Historia logiki matematycznej - Istotne rysy logiki matematycznej - Udzia� logiki matematycznej w pozalogicznych systemach aksjomatycznych - Wzgl�dno�� system�w logicznych - Implikacja i wyprowadzalno��
15. Definicja i tworzenie poj�� 59
Podstawowe typy definicji - Typy definicji syntaktycznych - Definicja za pomoc� systemu aksjomatycznego - Definicje semantyczne - Definicje realne
16. Przyk�ad zastosowania metody aksjomatycznej 63
Aksjomatyzacja logiki zda� Hilberta-Ackermanna
V. METODY REDUKCYJNE
17. Uwagi og�lne 67
Historyczne uwagi wst�pne - Poj�cie i podzia� redukcji - Redukcja regresywna i poj�cie wyja�niania - Weryfikacja - Nauki redukcyjne
18. Struktura nauk przyrodniczych 70
Zdania obserwacyjne - Post�p w naukach przyrodniczych - Weryfikacja � Do�wiadczenie i my�lenie - Schematyczna ilustracja - Teoria Kopernika � Przyk�ady weryfikacji
19. Typy zda� wyja�niaj�cych 74
Wprowadzenie - Typy warunk�w - Wyja�nianie kauzalne i teleologiczne � Prawa funkcjonalne - Prawa statystyczne
20. Indukcja 77
Indukcja autentyczna i nieautentyczna - Podzia� indukcji - Metody Milla � Za�o�enia metod Milla - Indukcja i system - Regu�a prostoty - Streszczenie. Interpretacje filozoficzne
21. Prawdopodobie�stwo i statystyka 82
Dwa znaczenia s�owa �prawdopodobie�stwo� - Statystyka - Wzajemna zale�no�� fenomen�w - Tablice korelacyjne - Korelacja i prawdopodobie�stwo
22. Metoda historyczna 85
Nauki przyrodnicze i historia - Punkt wyj�cia - Wyb�r - Interpretacja - Krytyka historyczna - Wyja�nianie historyczne - Uwagi ko�cowe
Pos�owie 90
Wsp�czesna filozofia nauk przyrodniczych (Uzupe�nienie 1986) 92
Wskaz�wki dotycz�ce literatury 95
Pos�owie do przek�adu polskiego 96
Bibliografia 97
Uwaga t�umacza
Ksi��ka I. M. Boche�skiego Wsp�czesne metody my�lenia mia�a 1 wydanie w 1954 roku (Die zeitgen�ssischen Denkmethoden, Dalp TB, Bd. 304, Bern, Francke, 1954). Dotychczas wznowiono j� 9 razy (ostatnie wyd. z 1986 r.). Polskie t�umaczenie jest 4 z kolei po hiszpa�skim (Los metodos actueles del pensamiento, t�um. R. Drudis Baldrich, Madrid, Ediciones Rialp, 1957), angielskim (The Methods of Contemporary Thought, t�um. P. Caws, Harper Torchbooks, New York, 1968) i chi�skim (Szanghaj 1987). Planowana jest te� wersja francuska.
Polskie t�umaczenie zawiera r�wnie� uzupe�nienie pochodz�ce z 1986 roku, przewidziane do wydania francuskiego, pt. Wsp�czesna filozofia nauk przyrodniczych. Autor zezwoli� na do��czenie tego tekstu do wydania polskiego.
Nale�y zauwa�y�, �e Wsp�czesne metody my�lenia opr�cz zalet zwi�z�o�ci, precyzji i jasno�ci, z jakimi prezentuj� najwa�niejsze elementy wsp�czesnej metodologii nauk i filozofii poznania naukowego, wnios�y r�wnie� oryginalny wk�ad do filozofii. Najog�lniejszy podzia� nauk przedstawiony tutaj przez Boche�skiego, tzn. na nauki dedukcyjne i redukcyjne, nie za� jak to by�o tradycyjnie na dedukcyjne i indukcyjne, zosta� odnotowany w wielkim s�owniku historii filozofii J. Rittera (Historisches W�rterbuch der Philosophie, Bd. 2, 622, has�o �Erfahrungswissenschaft�).
Przedmowa
Ksi��eczka ta jest pr�b� przedstawienia w bardzo elementarny spos�b najwa�niejszych og�lnych - tzn. u�ywanych w wielu dziedzinach - metod my�lenia, zgodnie z pogl�dami dzisiejszych metodolog�w.
Aby unikn�� nieporozumie�, korzystne b�dzie nieco bli�sze wyja�nienie wszystkich wymienionych wy�ej ogranicze�.
1. Chodzi tu o metody my�lenia; ksi��ka ta nale�y do dziedziny og�lnej metodologii, a wi�c tej cz�ci logiki, kt�ra dotyczy zastosowania praw logicznych do praktyki my�lenia. Nale�y zauwa�y�, �e zosta�a ona napisana przez logika, st�d te� prawdopodobnie bierze si� pewna jej jednostronno��: szczeg�lne podkre�lenie tego, co logiczne w omawianych metodach. Co prawda, wydaje si�, �e akurat to, co logiczne jest decyduj�ce w metodologii.
2. Ksi��ka ta zawiera tylko rzeczy bardzo elementarne. Tak wa�ne teorie, jak np. teoria prawdopodobie�stwa lub szczeg�y metody historycznej zosta�y albo zupe�nie nie uwzgl�dnione, albo tylko zarysowane. By�o to jednak konieczne, aby na tych niewielu stronach m�c powiedzie� to, co istotne. Wy��czone zosta�o szczeg�lnie wszystko, co zak�ada�oby jak�kolwiek znajomo�� matematyki - z wyj�tkiem zupe�nie prostych operacji rachunkowych - i logiki matematycznej. Tak samo, aby tekst uczyni� lepiej zrozumia�ym dla laika, zrezygnowano cz�ciowo z fachowej terminologii.
3. Pomimo dogmatycznej formy ksi��ka ta jest referatem. Autor nie bierze osobi�cie �adnej odpowiedzialno�ci za regu�y i uzasadnienia, kt�re opisuje. Gdyby pisa� metodologi� systematycznie, wypad�aby ona by� mo�e ca�kowicie inaczej ni� tre�� tej ksi��ki.
4. Pogl�dy tutaj referowane s� pogl�dami metodolog�w, nie za� samych naukowc�w. W tej mierze jest to zatem ksi��ka o wsp�czesnej filozofii. Jednak�e s�owo �filozofia� musi by� tutaj rozumiane w bardzo w�skim i niepotocznym sensie, poniewa� prawdziwie filozoficzne pytania, np. te, kt�re dotycz� natury logiki lub podstaw indukcji zosta�y prawie ca�kowicie pomini�te. Ksi��ka omawia wy��cznie metody, nie za� ich interpretacje i ostateczne uzasadnienia.
I. WPROWADZENIE
1. Terminologia
Aby jednoznacznie zreferowa� tre�� wsp�czesnych teorii metodologicznych, musimy pos�u�y� si� dok�adnie w nich ustalon� terminologi�. Z tego powodu w�a�ciwy wyk�ad nale�y poprzedzi� kilkoma ustaleniami terminologicznymi. Nie zamierzamy przy tym podawa� �adnych twierdze�, lecz regu�y u�ywania pewnych s��w i zwrot�w. Regu�y te b�d� nieraz przybiera�y form� zda�, kt�re mog�yby by� rozumiane jako twierdzenia o rzeczach; chodzi tutaj jednak tylko o wyja�nienia, jak w tej ksi��ce rozumiemy odpowiednie s�owa.
Og�lnie rzecz bior�c, nasza terminologia nale�y do wsp�lnego dobra filozof�w, jednak pewne wyra�enia u�ywane s� przez r�nych my�licieli w r�nym sensie. W takich wypadkach trzeba by�o wybra� jedno znaczenie i w tym sensie to, co tu przedstawiamy, jest konwencjonalne: m�wimy, �e to a to wyra�enie rozumiemy w ten a ten spos�b.
Terminologia ontologiczna. �wiat sk�ada si� z rzeczy (substancji), np. g�r, ro�lin, ludzi itd., kt�re okre�lone s� przez r�ne cechy - np. barwy, kszta�ty, dyspozycje - i wzajemnie po��czone r�norakimi relacjami. Og�ln� nazw� filozoficzn� dla wszystkiego, co jest i co mo�e by�, jest �byt�: zgodnie z tym tak samo rzeczy, jak cechy i relacje nazywane s� �bytami�. W ka�dym bycie mo�na odr�ni� dwa aspekty lub momenty: to, czym [was] on jest - a wi�c jego istot�, jego �co� [Washeit], uposa�enie tre�ciowe [Sosein], jego esencj� - oraz moment, kt�ry polega na tym, �e byt jest - jego istnienie, egzystencj�.
Gdy pewien byt jest taki a taki - np. je�li pewna rzecz jest czerwona albo pewna geometryczna figura posiada dwa razy wi�ksz� powierzchni� ni� inna - mamy do czynienia z pewnym stanem rzeczy [Sachverchalt]: przedmiot (tutaj w najog�lniejszym sensie, a wi�c jako byt) ma si� tak a tak, tzn. jest taki a taki.
Stany rzeczy nie s� od siebie niezale�ne. Przeciwnie, cz�sto jest tak, �e je�li pewien stan rzeczy istnieje, wtedy istnieje tak�e inny. �wiat mo�e by� pomy�lany jako uk�ad stan�w rzeczy. Rzeczywi�cie, sam w sobie jest on kolosalnym, w najwy�szym stopniu skomplikowanym stanem rzeczy, w kt�rym wszystko, co jest i co mo�e by�, po��czone jest niesko�czon� sieci� stosunk�w ze wszystkim innym.
Oczywi�cie, nie twierdzi si�, �e nie by�oby mo�liwe pomno�enie lub redukcja wymienionych kategorii. Faktycznie w dziejach filozofii twierdzono czasem np., �e nie ma �adnych rzeczy, lecz tylko cechy lub relacje; inni my�liciele nauczali, i� istnieje tylko jedna jedyna rzecz. Nie brakuje tak�e takich, kt�rzy sprowadzaj� wszystko do wielo�ci rzeczy. List� tego typu doktryn mo�na by�oby dowolnie dalej prowadzi�, jednak�e z metodologicznego punktu widzenia spory te s� prawie bez znaczenia. �G��bsza� analiza dozwala by� mo�e na jedn� z wymienionych redukcji, lecz w praktyce naukowej stale u�ywa si� wszystkich tych kategorii. Uderzaj�ce jest te�, i� w odniesieniu do tych kategorii w�r�d czo�owych my�licieli naszego kr�gu kulturowego odnajdujemy daleko id�c� zgodno��: Platon, Arystoteles, Plotyn, Augustyn, Tomasz, Spinoza, Leibniz, Kant, Hegel, Hussler, Whitehead, u�ywaj� wszyscy j�zyka, w kt�rym wyst�puj� nazwy dla naszych kategorii, niezale�nie od tego, jak rozumiej� �wiat �sam w sobie�.
Terminologia psychologiczna. Metodologia ma do czynienia z wiedz�. Czym ta wiedza jest, to trudne i wielce sporne pytanie. Tutaj chcemy tylko opisa� sens, kt�ry temu s�owu nadajemy.
(1) Traktujemy wiedz� jako co� psychicznego, a wi�c jako co�, co mo�na odnale�� w duszy i tylko w niej; chcemy tak�e ograniczy� wiedz� do wiedzy ludzkiej. Nie ujmujemy jej w sensie aktu, a wi�c pewnego procesu, lecz w sensie cechy. Dok�adniej powiedziawszy, jest ona dla nas pewnym stanem. Wiedza jest mianowicie tym, dzi�ki czemu jaki� cz�owiek zostaje nazwany �wiedz�cym� - dok�adnie tak, jak dzielno�� jest tym, dzi�ki czemu zostaje on nazwany �dzielnym�, a si�a tym, z powodu czego m�wi si� o pewnym wole lub motorze, �e jest silny. Wynika st�d, �e w tym sensie nie ma �adnej wiedzy <w sobie> - a wi�c wiedzy poza psychik� konkretnego pojedynczego cz�owieka. Ka�da wiedza jest wiedz� indywidualnego cz�owieka.
We wsp�czesnej filozofii dosy� du�o m�wi si� o ponadindywidualnej wiedzy. Ten zwyczaj m�wienia jest jednak�e uwarunkowany albo tym, �e my�li si� o przedmiocie wiedzy (w naszym sensie), albo tym, �e wprowadza si� metafizyczne za�o�enie zbiorowego podmiotu, mniej wi�cej w sensie heglowskiego ducha obiektywnego. W metodologii celowe jest jednak terminologiczne odr�nienie wiedzy jako zjawiska psychicznego od jej tre�ci, a wymieniona teza metafizyczna (sk�din�d wielce problematyczna) jest dla niej bez znaczenia, poniewa� ostatecznie metoda mo�e by� zastosowana zawsze i tylko przez indywidualnego cz�owieka, nie za� przez rzekomego ducha obiektywnego.
(2) Wiedza ma zawsze pewien przedmiot: to, co si� wie. Przedmiot ten jest zawsze jakim� stanem rzeczy. �ci�le bior�c rzeczy ani cechy, ani relacji nie mo�na wiedzie�: je�li wie si� co�, to wie si� zawsze, �e dana rzecz albo wchodz�ca w gr� cecha, lub relacja jest tak a tak uposa�ona lub �e po prostu istnieje, a wi�c wie si� pewien stan rzeczy.
(3) Przedmiot zostaje w wiedzy do pewnego stopnia odbity. Rzeczy, cechy i relacje s� odbite w poj�ciach, stany rzeczy w zdaniach. Zgodnie z tym, co w�a�nie powiedzieli�my, poj�cie nie wystarcza dla wiedzy: wiedza odnosi si� do stan�w rzeczy, te za� zostaj� odbite dopiero w zdaniach. Dopiero zdania wystarczaj� dla wiedzy.
(4) Wymienione wy�ej odbicia mog� by� traktowane albo subiektywnie, albo obiektywnie. Je�li traktuje si� je subiektywnie, wtedy chodzi o pewnego rodzaju struktury psychiczne, kt�re stanowi� jedn� cz�� ludzkiej psychiki; obiektywnie patrz�c, mamy do czynienia z ich tre�ci�, z tym, co odpowiednie struktury psychiczne odbijaj�. Mo�na by�oby wprawdzie mniema�, �e owa tre�� jest czym� rzeczywistym, pewnym bytem, mianowicie bytem, kt�rego dotyczy wiedza. Ale tak nie jest. Aby to zrozumie�, wystarczy zauwa�y�, �e istniej� r�wnie� tzw. zdania fa�szywe - tego rodzaju zdania maj� oczywi�cie pewn� tre��, nie s� tylko czystymi tworami psychicznymi, a mimo to nie s� odbiciami realnego �wiata.
Z tego powodu wyra�enia �poj�cie� i �zdanie� s� dwuznaczne: nale�y odr�ni� poj�cie subiektywne i zdanie subiektywne - a wi�c struktury psychiczne - od poj�cia obiektywnego i zdania obiektywnego, kt�re nie s� wcale strukturami psychicznymi, lecz tre�ciami odpowiednich subiektywnych poj�� czy te� zda�.
(5) Ka�de poznanie dochodzi do skutku dzi�ki pewnemu procesowi psychicznemu. Wiedza jest dopiero rezultatem tego procesu. Proces ten nie jest stanem, lecz czynno�ci� podmiotu. Chcemy go nazwa� �poznawaniem� [Erkennen]. Poznawanie jest zatem, dok�adnie tak jak wiedza, czym� psychicznym, wyst�puj�cym w indywidualnym cz�owieku. W przeciwie�stwie jednak do poj�� i zda� obiektywnych nie istnieje �obiektywne poznawanie�; co� takiego jest absurdem.
Momentem szczytowym poznawania w pe�nym sensie jest s�d, poprzez kt�ry zdanie obiektywne zostaje stwierdzone (albo zaprzeczone). Odpowiedni �ni�szy� proces poznawania, kt�ry prowadzi do utworzenia poj�cia subiektywnego i do pojmowania obiektywnego poj�cia, chcemy nazwa� �pojmowaniem� [Begreifen].
Faktycznie w procesie poznawania oba te akty s� ze sob� �ci�le z��czone; dodatkowo posiadaj� one bardzo skomplikowan� struktur�. Struktura ta nie b�dzie jednak przedmiotem naszego zainteresowania. Nale�y jeszcze zauwa�y�, �e niekt�rzy my�liciele (np. scholastycy i Kant) u�ywaj� s�owa �s�d� w tym sensie, kt�ry my nadajemy s�owu �zdanie�. W naszej terminologii s�d jest jednak zawsze pewnym procesem, podczas gdy zdanie jest tworem obiektywnym, tre�ciowym.
(6) Od poznawania trzeba odr�ni� my�lenie. Chcemy mianowicie wyra�eniu �my�lenie� da� pewien szerszy zakres: rozumiemy przez nie pewien ruch duchowy [geistige Bewegung] od jednego przedmiotu do drugiego. Tego rodzaju ruch nie potrzebuje by� koniecznie poznawaniem. Mo�emy tak�e my�le� w ten spos�b, �e w wolnej chwili przypominamy sobie po kolei r�ne rzeczy. Zgodnie z tym poznawanie nale�a�oby uj�� jako powa�ne my�lenie, kt�rego celem jest wiedza.
Terminologia semiotyczna. Aby nasze poj�cia i zdania przekazywa� innym i aby sobie samym u�atwi� my�lenie, u�ywamy znak�w [Zeichen], szczeg�lnie znak�w j�zyka [Sprache] pisanego i m�wionego, kt�ry sk�ada si� ze s��w lub podobnych symboli. Wa�ne s� przy tym dwa nast�puj�ce fakty:
(1) J�zyk nie odbija bezpo�rednio bytu, lecz obiektywne poj�cia i obiektywne zdania. Nie wypowiadamy bytu tak, jak on istnieje, ale tak, jak go my�limy. Jest to bardzo wa�ne stwierdzenie, kt�rego zlekcewa�enie mo�e prowadzi� do powa�nych b��d�w.
(2) J�zyk nie zawsze adekwatnie odbija obiektywne poj�cia i zdania. Cz�sto dzieje si� tak, �e pewien znak j�zyka reprezentuje r�ne tego rodzaju struktury obiektywne (wieloznaczno��) lub odwrotnie: wiele znak�w odwzorowuje t� sam� struktur� (synonimiczno��).
Istnieje naturalna i ca�kiem uprawniona tendencja do kszta�towania j�zyka w ten spos�b, aby reprezentowa� poj�cia obiektywne i zdania obiektywne tak adekwatnie, jak to tylko jest mo�liwe. Taka sytuacja jest jednak rzadko urzeczywistniaj�cym si� idea�em. Poniewa� j�zyk odgrywa dominuj�c� rol� w ludzkim poznawaniu (ju� z tego powodu, �e poznawanie to jest uwarunkowane spo�ecznie, tj. przez to, co inni ludzie poznali i za po�rednictwem j�zyka udost�pnili), analiza j�zyka, jego interpretacja nale�y do najwa�niejszych sk�adnik�w metody poznania.
Znak dla poj�cia obiektywnego chcemy okre�li� jako �nazw� [Namen], a znak dla obiektywnego zdania jako �wypowied�� [Aussage]1. W ten spos�b otrzymujemy nast�puj�c� tabel�, kt�ra streszcza nasz� terminologi�:
dziedzina tego, co realne:
byt
stan rzeczy
dziedzina proces�w poznawania: pojmowanie s�dzenie
dziedzina struktur obiektywnych: poj�cie obiektywne zdanie obiektywne
dziedzina struktur subiektywnych: poj�cie subiektywne zdanie subiektywne
dziedzina j�zyka:
nazwa
wypowied�
Jest to oczywi�cie tylko tymczasowa orientacja, kt�ra dalej zostanie wielorako pog��biona.
Terminologia teoriopoznawcza. Zdanie obiektywne - a st�d te� zdanie subiektywne i sensowna wypowied� - jest albo prawdziwe, albo fa�szywe. Znaczenie tych wyra�e� chcemy tutaj okre�li� w spos�b nast�puj�cy: jakie� zdanie jest prawdziwe �ci�le wtedy, gdy jest ono trafne, tzn. je�li odpowiadaj�cy mu stan rzeczy istnieje. Jest ono �ci�le fa�szywe wtedy, gdy nie jest ono trafne, tzn. je�li odpowiadaj�cy mu stan rzeczy nie istnieje. S�owo �prawda� ma znaczy� tu tyle, co �w�asno�� pewnego zdania (czy te� wypowiedzi) polegaj�ca na tym, �e odpowiadaj�cy jemu (jej) stan rzeczy istnieje�. Analogicznie mo�na zdefiniowa� sens s�owa �fa�sz�.
Jest to oczywi�cie tylko jedno z bardzo licznych znacze� s�owa �prawda�, gdy� nie tylko np. w j�zyku teorii sztuki ma ono przynajmniej tuzin r�nych znacze�, lecz tak�e w obr�bie samej logiki istnieje zwyczaj u�ywania go w wielorakim sensie. Ponadto wielu filozof�w nadaje temu s�owu inne, mniej lub wi�cej uprawnione (tzn. odpowiednie) znaczenia.
Wybieramy wszelako wy�ej wymienione znaczenie, gdy�, po pierwsze, wyst�puje ono w ka�dej nauce (przynajmniej jako jedno obok innych) i, po drugie, dlatego �e, jak si� wydaje, wszystkie inne definicje w jaki� spos�b je zak�adaj�. Je�eli kto� m�wi np., �e zdanie jest prawdziwe, gdy odpowiada autentycznej egzystencji cz�owieka je akceptuj�cego, to natychmiast na wy�szym poziomie powstaje pytanie: czy jest prawd�, �e zdanie to odpowiada autentycznej egzystencji? itd. I tu oczywi�cie �prawda� mo�e mie� tylko wy�ej wymieniony sens. Gdyby kto� twierdzi�, �e ka�da prawda jest wzgl�dna (a wi�c przypisywa� temu s�owu ca�kowicie inny sens, ni� my to czynimy), to musia�by jednak w naszym sensie zapyta�: czy jest to prawda?
Jakkolwiek by by�o, tyle wydaje si� pewne, �e ka�da nauka d��y do ustanowienia prawdziwych wypowiedzi (w powy�szym sensie): jest to ostatecznym celem naukowego poznawania. Oczywi�cie nie m�wi si� tym samym, �e cel ten jest zawsze osi�gany lub �e jest osi�galny we wszystkich dziedzinach, jednak tendencja kieruj�ca si� do niego jednoznacznie determinuje ka�de poznawanie. Dlatego przyj�ty przez nas tutaj sens �prawdy� jest podstawowy dla metodologii.
Cel ten mo�na oczywi�cie osi�gn�� w dwojaki spos�b: (1) tak, �e (zmys�owo albo duchowo) ogl�damy odpowiedni stan rzeczy; je�eli kto� chce wiedzie� np., czy zdanie �Ten st� tutaj jest br�zowy� jest prawdziwe, wtedy wystarczy si� przyjrze� temu sto�owi; tego rodzaju poznawanie chcemy nazwa� poznawaniem bezpo�rednim; (2) oraz tak, �e przygl�damy si� nie samemu odpowiedniemu stanowi rzeczy, lecz patrzymy na inne stany rzeczy i wnioskujemy z nich o tym pierwszym. Ten typ poznawania chcemy nazwa� poznawaniem po�rednim. Nale�y zauwa�y�, �e ka�da interpretacja znaku jest poznawaniem po�rednim: tym, co widzimy, s� tu, z jednej strony, materialne znaki (takie jak ma�e plamy suchego atramentu), a z drugiej strony (duchowo) widzimy pewne og�lne zwi�zki mi�dzy tego typu znakami a stanami rzeczy. St�d w konkretnym wypadku wnioskujemy o znaczeniu znak�w.
Oczywi�cie, sam fenomen poznawania po�redniego przedstawia si� jako szczeg�lnie zagadkowy. Trudno jest pocz�tkowo dobrze zrozumie�, jak tego rodzaju poznawanie ma by� mo�liwe, natomiast to, �e wiele rzeczy poznajemy po�rednio - �e, jak si� wydaje, do ka�dego poznawania przynajmniej domieszane jest poznawanie po�rednie - pozostaje poza dyskusj�. Bardzo trudne problemy teoriopoznawcze przedstawia tak�e istota poznawania po�redniego, poniewa� jednak jeste�my nastawieni wy��cznie na metodologi�, chcemy to zagadnienie opu�ci� i za�o�y� sam fakt, �e tego rodzaju poznawanie istnieje.
2. Logika, metodologia i nauka
Dla rozumienia teorii metodologicznych konieczne jest tak�e zwi�z�e opisanie miejsca metodologii w systemie nauk. Z tego powodu musimy zaj�� si� kr�tko poj�ciem logiki - kt�rej cz�ci� jest metodologia - i poj�ciem nauki.
Logika. Ma�o istnieje s��w - r�wnie� w�r�d fachowych wyra�e� filozoficznych - kt�re s� tak wieloznaczne jak s�owo �logika�. Je�li pozostawimy poza rozwa�aniami wszystkie interpretacje logiki, kt�re nie maj� nic wsp�lnego z wnioskowaniem, to mimo to mamy do czynienia z wieloznaczno�ci� albo, lepiej powiedziawszy, z tr�jpodzia�em dziedziny, kt�ra jest okre�lana przez to s�owo. Logika poj�ta jako nauka odnosz�ca si� do wnioskowania obejmuje mianowicie trzy dyscypliny, kt�re powinny by� �ci�le oddzielane.
(1) Logika formalna. Logika formalna rozwa�a tzw. prawa logiczne, tzn. zdania, �wed�ug kt�rych� musi si� wnioskowa�, je�li chce si� od jednych zda� prawdziwych doj�� do innych zda� prawdziwych. Istota logiki formalnej przedstawia znowu trudne problemy, jednak�e na kilku przyk�adach �atwo jest pokaza�, o czym ona traktuje. Tego typu przyk�adem jest znany modus ponendo ponens: �Je�eli: ma miejsce A, wtedy tak�e B; i ma miejsce A, wtedy B�. Jest to prawo logiczne, gdy� je�li podstawimy jakiekolwiek zdania za nasze litery �A� i �B�, otrzymamy zdanie prawdziwe. Inaczej powiedziawszy: mo�emy za pomoc� tego prawa z jednych prawdziwych zda� wyprowadzi� inne prawdziwe zdania. Innym przyk�adem jest sylogizm Barbara: �Je�eli wszystkie M s� P i wszystkie S s� M, wtedy tak�e wszystkie S s� P�. Logika formalna zajmuje si� tego rodzaju prawami, ich formu�owaniem, porz�dkowaniem, metodami ich weryfikacji itd.
(2) Metodologia. Mo�na by�oby mniema�, �e sama logika formalna wystarczy�aby do analizy po�redniego poznawania. A jednak tak nie jest. W praktyce badania naukowego okazuje; si� bowiem, �e te same prawa logiczne mog� by� zastosowane w r�ny spos�b. Inn� rzecz� jest samo prawo logiczne, inn� za� wnioskowanie, kt�re przeprowadza si� wed�ug tego prawa. Tak np. istota znanego podzia�u my�lenia na dedukcyjne i indukcyjne polega nie na u�yciu r�nych praw logiki, lecz na r�nym u�yciu tych samych praw. Metodologia jest w�a�nie teori� zastosowania praw logiki do r�nych dziedzin.
(3) Filozofia logiki. W ko�cu mo�na te� postawi� r�ne pytania dotycz�ce samej logiki i natury jej praw. O co tutaj chodzi? O twory j�zykowe, procesy psychiczne, struktury obiektywne czy te� nawet o stany rzeczy? Czym jest w�a�ciwie prawo logiczne? Sk�d wiemy, �e jest ono prawdziwe? I czy w tym kontek�cie mo�na w og�le m�wi� o prawdzie? Czy prawa logiczne obowi�zuj� �w sobie�, czy te� s� tylko supozycjami [Annahmen]? Dalej, prawa logiczne zawieraj� cz�sto wyra�enie �dla wszystkich�. Co to wyra�enie w�a�ciwie znaczy? Czy w og�le istnieje to, co og�lne? Je�eli co� takiego istnieje, to gdzie to mo�na znale��? W psychicznym, w obiektywnym czy te w realnym obszarze - albo by� mo�e tylko w j�zykowym? Te i podobne pytania nie nale�� oczywi�cie ani do logiki formalnej, ani do metodologii: tworz� one przedmiot filozofii logiki.
Najwa�niejsze jest przy tym �cis�e oddzielanie tych trzech dziedzin. Wiele z�a wyrz�dzono dostatecznie ich nie odr�niaj�c.
Metodologia. Drug� cz�� logiki nazwali�my metodologi� S�owo to pochodzi z greckich s��w �????� - �wzd�u�� i �????� - �droga�. Znaczy wi�c ono dos�ownie tyle, co �?????�, a wi�c �m�wienie o (poprawnym)-chodzeniu-wzd�u�-drogi�. Metoda jest sposobem, w jaki musimy post�powa� w pewnej dziedzinie, tzn. sposobem, w jaki musimy porz�dkowa� nasze dzia�anie, a mianowicie przyporz�dkowywa� je pewnemu celowi. Metodologia jest teori� metody.
Metodologi� mo�na sformu�owa� dla ka�dej dziedziny: tak np. istniej� metodologie chemii, dydaktyki, ascetyki i jeszcze wiele innych. Mo�na je podzieli� na dwie klasy: te, kt�re omawiaj� techniki dzia�ania fizycznego, i te, kt�re omawiaj� techniki dzia�ania duchowego. Tutaj interesuj� nas tylko te drugie, przy czym nale�a�oby zauwa�y�, �e w wielu dziedzinach, np. w archeologii, chemii, anatomii itd., badanie naukowe potrzebuje instrukcji tak�e dla czynno�ci fizycznych.
W dziedzinie dzia�a� duchowych mo�na znowu odr�ni� r�ne klasy metod. Zajmiemy si� tutaj wy��cznie metodami my�lenia, a wi�c wskazaniami dla my�lenia poprawnego. Odpowiednia metodologia, tzn. nauka o poprawnym my�leniu, odnosi si� oczywi�cie do my�lenia powa�nego, a wi�c do poznawania. Nie wszystkie jednak metody my�lenia powa�nego b�d� nas tutaj interesowa�. Pozostawimy poza rozwa�aniami metody tzw. my�lenia praktycznego, np. teorii organizacji albo strategii, i ograniczymy si� do my�lenia teoretycznego. R�nica mi�dzy nimi polega na tym, �e my�lenie praktyczne zawsze odnosi si� bezpo�rednio do czego�, co my�l�cy mo�e wykona�: chce si� oczywi�cie w ten spos�b osi�gn�� pewn� wiedz�, ale tylko tak�, jak to lub tamto mo�na by�oby zrobi�. W przeciwie�stwie do tego my�lenie teoretyczne nie posiada �adnych takich zamiar�w: odnosi si� ono wy��cznie do stan�w rzeczy, kt�re chcia�oby uchwyci�, pomijaj�c zupe�nie, czy te stany rzeczy da�oby si� w jaki� spos�b wykorzysta�, czy nie.
Dla ka�dego obszaru my�lenia teoretycznego istniej� specjalne metody i st�d te� specjalne metodologie. Omawiane s� one w ramach poszczeg�lnych nauk. Ale istnieje tak�e og�lna metodologia my�lenia teoretycznego; omawia ona metody, kt�re znajduj� zastosowanie w ka�dym my�leniu teoretycznym albo przynajmniej w znacznej cz�ci nauk. Ta i tylko ta metodologia jest cz�ci� logiki - i tylko ona b�dzie tutaj omawiana. Jest to og�lna metodologia my�lenia naukowego.
Nauka. S�owo, �nauka� posiada, mi�dzy innymi, dwa �ci�le skoordynowane, lecz r�ne znaczenia. Mo�na mianowicie s�owo to rozumie� albo w subiektywnym, albo w obiektywnym sensie.
(1) Nauka rozumiana subiektywnie nie jest niczym innym ni� wiedz� systematyczn�. Jest ona (a) wiedz�, a wi�c pewn� w�asno�ci� ludzkiego - indywidualnego - podmiotu. Kto, ja si� m�wi, posiad� nauk�, ten ma zdolno�� do rozumienia wielu rzeczy z jej dziedziny i do poprawnego przeprowadzania (duchowych) dzia�a� w tej dziedzinie. Tak np. cz�owiek, kt�ry zna arytmetyk�, ma zdolno�� rozumienia praw arytmetycznych i poprawnego arytmetycznego liczenia. Nauka w tym sensie nie jest niczym innym ni� tak� w�a�nie zdolno�ci�, kt�ra naturalnie po��czona jest z wiedz� we w�a�ciwym sensie, tzn. w naszym przyk�adzie ze znajomo�ci� wielu praw. Ponadto wiedza rozumiana subiektywnie jest (b) wiedz� systematyczn�. Nie ka�dy, kto wie co� o pewnej dziedzinie posiada odpowiadaj�c� jej nauk�, lecz tylko ten, kto systematycznie przebada� t� dziedzin� i kto poza pojedynczymi stanami rzeczy zna zwi�zki zachodz�ce mi�dzy nimi.
M�wi si� niekiedy o czynno�ciach naukowych, a wi�c o badaniu. Czynno�ci te nazwane s� dlatego naukowymi, gdy� cel ich polega na wytworzeniu lub udoskonaleniu nauki w sensie subiektywnym. Ten bowiem, kto bada, uczy si� itd., stara si� o zdobycie wiedzy systematycznej.
(2) Nauka rozumiana obiektywnie nie jest wiedz� lecz uk�adem zda� obiektywnych. W tym sensie m�wi si� np. �Matematyka uczy, �e...� albo �Bierzemy z astronomii nast�puj�c twierdzenie...� itd. Tak rozumiana nauka nie istnieje oczywi�cie �w sobie�, ale nie jest ona tak�e zwi�zana z pojedynczy cz�owiekiem. Przy takim rozumieniu chodzi w niej raczej o pewien tw�r spo�eczny, istniej�cy w my�leniu wielu ludzi, a mianowicie istniej�cy cz�sto w ten spos�b, �e �aden z tych ludzi nie zna wszystkich nale��cych do niej zda�. Nauka rozumiana obiektywnie posiada nast�puj�ce cechy:
(a) Jest ona systematycznie uporz�dkowanym uk�adem zda� obiektywnych - odpowiednio do systematycznego charakteru nauki w subiektywnym sensie tego s�owa.
(b) Do nauki zaliczaj� si� nie wszystkie nale��ce do jej dziedziny zdania, lecz tylko takie, kt�re znane s� przynajmniej jednemu cz�owiekowi. Dok�adniej powiedziawszy: poza zdaniami komu� znanymi nie ma �adnych zda� faktycznych, lecz tylko mo�liwe. Nauka nie sk�ada si� z mo�liwych, lecz z faktycznie utworzonych zda�. Dlatego mo�na m�wi� o rozwoju, post�pie nauki. Dochodzi on do skutku w ten spos�b, �e ludzie poznaj� nowe stany rzeczy i odpowiednio do nich tworz� nowe zdania.
(c) Nauka jest, jak powiedzieli�my, tworem spo�ecznym. Z tego powodu nale�� do niej tylko takie zdania, kt�re w jaki� spos�b zosta�y zobiektywizowane, tzn. przedstawione za pomoc� znak�w, przedstawione tak, �e przynajmniej zasadniczo dost�pne s� innym ludziom. Mo�na by�oby sobie by� mo�e pomy�le� tak�e jak�� indywidualn� nauk�, zbudowan� przez pojedynczego cz�owieka i tylko jemu znan�; kto� taki nie potrzebowa�by jej w og�le przedstawia� za pomoc� znak�w. Faktycznie jednak taka nauka nie istnieje.
Nauka i logika. Z naszego opisu nauki wynika, �e jest ona istotnie zale�na od logiki. Zale�no�� ta ma r�noraki sens.
Je�li chodzi najpierw o nauk� w rozumieniu obiektywnym, to jest jasne, �e musi by� ona zbudowana logicznie. Nauka jest bowiem zbudowana systematycznie, tzn. jej zdania znajduj� si� we wzajemnych stosunkach logicznych. We wczesnych fazach swojego rozwoju nauka zawiera cz�sto oczywi�cie tylko pewn� mnogo�� nie po��czonych wzajemnie zda�. Jest to jednak przez wszystkich naukowc�w traktowane jako co� niezadowalaj�cego i g��wnym d��eniem ka�dego badania naukowego jest nie tylko odkrywanie nowych stan�w rzeczy, lecz tak�e (a by� mo�e przede wszystkim) logiczny porz�dek ju� ustalonych zda�. Logika - a mianowicie tutaj logika formalna - tworzy wi�c niezb�dne ramy dla tak rozumianej nauki, kt�ra zawsze musi zak�ada� logik�.
R�wnie� dla nauki w sensie subiektywnym logika stanowi za�o�enie, gdy� nauka ta (jako stan) jest pewn� wiedz� systematyczn�, polegaj�c� na pojmowaniu nauki w sensie obiektywnym. Tworz�ce t� wiedz� s�dy musz� by� wi�c mi�dzy sob� tak samo po��czone jak zdania nauki obiektywnej.
Je�li tak jest, to tak�e badanie naukowe musi by� prowadzone przez logik� i to nawet w podw�jny spos�b: (1) Przede wszystkim oczywi�cie badaczowi nie tylko nie wolno gwa�ci� praw logicznych, lecz musi on post�powa� zgodnie z tymi prawami. W wi�kszo�ci bowiem wypadk�w poznawanie naukowe jest poznawaniem po�rednim, a wi�c wnioskowaniem. St�d logika formalna jest niezb�dnym za�o�eniem badania naukowego. (2) Ponadto w ka�dym takim badaniu musi si�, jak si� m�wi, post�powa� �metodycznie�. Znaczy to, �e nale�y zastosowa� pewne poprawne metody. Metody takie s� opracowywane w ka�dej nauce zgodnie z rodzajem przedmiot�w, kt�rymi si� ona zajmuje. Jednak ka�de badanie naukowe potrzebuje tak�e pewnych og�lnych zasad metodycznych obowi�zuj�cych dla wszystkich - lub przynajmniej dla wielu r�nych - nauk. Zasady te rozwa�ane s� w metodologii, kt�ra, jak powiedzieli�my, tworzy jedn� z cz�ci logiki. Tym samym badanie naukowe zak�ada tak�e logik� w szerszym sensie tego s�owa.
Nie nale�y jednak tego tak rozumie�, jakby naukowiec musia� nauczy� si� logiki czy te� metodologii zanim przyst�pi do badania. Przeciwnie, wiadomo, �e znajomo�� �adnej z nich nie jest niezb�dna w fazach pocz�tkowych jakiej� nauki - wystarczaj� naturalne zdolno�ci. Jest tak�e faktem, �e zasady logiki dopiero wtedy zostaj� wyabstrahowane z nauk i sformu�owane, gdy te do�� daleko post�pi� w swoim rozwoju. Jednak�e dwie rzeczy pozostaj� niew�tpliwe: (1) ka�da nauka budowana jest wed�ug zasad logicznych i metodologicznych, nawet wtedy kiedy naukowiec czyni to nie�wiadomie; (2) zreflektowane sformu�owanie tych zasad jest zwykle konieczne w dalszych fazach rozwoju danej nauki. <Logika naturalna> wystarcza w prostszych zagadnieniach; je�li jednak dojdzie si� do bardziej skomplikowanych, to w wi�kszo�ci wypadk�w zawodzi. Regularnie i ca�kowicie zawodzi ona wtedy, gdy chcemy zda� sobie spraw� z sensu tego, co dokona�o si� w nauce: w tym wypadku niezb�dna jest dok�adna znajomo�� logiki formalnej i metodologii.
Plan ksi��ki. Po tym, co powiedzieli�my, mo�na by�oby s�dzi�, �e og�lna metodologia nauk odnosi si� wy��cznie do poznawania po�redniego. Tak jednak nie jest. Tak�e w dziedzinie poznawania bezpo�redniego istniej� pewne metody, kt�re zosta�y wsp�cze�nie technicznie rozwini�te i sta�y si� przedmiotem metodologii og�lnej. Wyr�nione miejsce zajmuje w�r�d nich metoda fenomenologiczna. Jest ona metod� duchowego patrzenia i opisywania tego, co zobaczone. Zawiera przy tym wiele regu�, kt�re obowi�zuj� ca�kowicie og�lnie, tzn. dla ka�dego my�lenia. Chodzi w niej o jedn� z nowszych zasad, kt�ra nie tylko u�ywana jest przez mniej wi�cej po�ow� og�u filozof�w, lecz tak�e stosowana poza filozofi� w r�nych naukach humanistycznych i kt�ra, jak si� wydaje, znajduje coraz wi�ksze uznanie. Logika stoi z ni� w �cis�ym zwi�zku, mianowicie je�li chodzi o trzeci� cz�� logiki, tzn. filozofi� logiki. Metod� fenomenologiczn� b�dziemy rozwa�a� najpierw.
Z metod po�rednich opracowano w ostatnich czasach trzy grupy. W pierwszej chodzi o ten typ poznania po�redniego, kt�ry polega na interpretacji jakiego� j�zyka. Ze wzgl�du na szczeg�ln� wag� j�zyka w wielu naukach (przede wszystkim historycznych, lecz tak�e matematycznych), analiza j�zyka nale�y do og�lnej teorii metod. Do pewnego stopnia stanowi ona cz�on przeciwny dla metody fenomenologicznej: tak�e w niej analizuje si� rzeczy, tylko �e w ca�kiem inny, po�redni spos�b, tzn. poprzez uk�ad znak�w.
W dalszym ci�gu b�dziemy mieli do czynienia z samym wnioskowaniem. Spotkamy si� przy tym z dwoma rodzajami wniosk�w: dedukcyjnymi i redukcyjnymi. (Znaczenie tych wyra�e� zostanie podane p�niej).
Otrzymujemy zatem nast�puj�cy podzia�:
1. metoda fenomenologiczna,
2. analiza j�zyka,
3. metoda dedukcyjna,
4. metoda redukcyjna.
II. METODA FENOMENOLOGICZNA
3. Uwagi og�lne
Historyczne uwagi wst�pne. Nazwy �fenomenologia� u�y� po raz pierwszy, jak si� wydaje, J. H. Lambert w swoim Neues Organon (1764). Nast�pnie s�owo to wyst�puje tak�e u Kanta (Metaphysische Anfangsgr�nde der Naturwissenschaft, 1786), Hegla (Ph�nomenologie des Geistes, 1807)2, Renouviera (Fragments de la philosophie de Sir W. Hamilton, 1840), W. Hamiltona (Lectures on Logic, 1860), Amiela (Journal intime, 1869), E. von Hartmanna (Ph�nomenologie des sittlichen Bewusstseins, 1879) i innych. Jego znaczenie u ka�dego z tych autor�w jest bardzo r�ne, �aden z nich jednak nie u�ywa� go dla okre�lenia pewnej szczeg�lnej, dok�adnie zdeterminowanej metody my�lenia.
Dopiero Edmund Husserl (1859-1938) wprowadzi� s�owo �fenomenologia� w tym sensie. Jego metodologiczne idee wywar�y decyduj�cy wp�yw na europejsk� i cz�ciowo r�wnie� ameryka�sk� filozofi�. Pomi�dzy dwiema wojnami �wiatowymi utworzy�a si� wok� niego znacz�ca szko�a filozoficzna (M. Scheler, R. Ingarden, M. Farber, E. Stein, O. Becker, E. Fink, A. Pf�nder, A. Koyr� i inni). P�niej, z pewnymi zmianami, jego metod� przej�li egzystencjali�ci. Jest ona dzisiaj najwa�niejszym sposobem post�powania w tej szkole (G. Marcel, M. Heidegger, J.-P. Sartre, M. Merleau-Ponty) i poniewa� w r�nych krajach, przede wszystkim w Niemczech, we Francji i we W�oszech, egzystencjalizm wywar� silny wp�yw na ca�o�� nauk humanistycznych, to przez to tak�e metoda fenomenologiczna sta�a si� wa�na dla tych dyscyplin. R�wnie� kilku niezale�nych my�licieli - jak N. Hartmann - u�ywa pewnej odmiany metody fenomenologicznej. Mo�na wi�c bez przesady twierdzi�, �e przynajmniej na kontynencie europejskim metoda ta ma decyduj�ce znaczenie dla filozofii. W przeciwie�stwie do tego w p�nocnoameryka�skiej i angielskiej filozofii jest ona ma�o u�ywana.
Metodologiczne uwagi wst�pne. Nie jest �atwo dok�adnie okre�li�, jakie regu�y metody fenomenologicznej by�y uwa�ane przez Husserla za podstawowe. Rozwija� on bowiem t� metod� w trakcie swoich bada� filozoficznych stopniowo i nigdy jasno jej nie stre�ci�. Tylko przygodnie pojawiaj� si� w jego pismach uwagi metodologiczne i ponadto nie s� one zawsze �atwo zrozumia�e. Dodatkowo dochodzi do tego fakt, �e s�owo �fenomenologia� oznacza u Husserla zar�wno metod� jak te� pewn� doktryn�. �adnej metody nie mo�na wprawdzie ca�kowicie oddzieli� od pewnych tre�ciowych za�o�e�, ale w tym wypadku splecenie metody i tre�ci jest tak �cis�e, �e cz�sto wydaje si� w�tpliwe, czy czysto metodologiczne idee dadz� si� w og�le ca�kiem jasno przedstawi�.
Nast�puj�ce rozr�nienie posiada jednak znaczenie decyduj�ce. Istotnym rysem metody fenomenologicznej jest tzw. redukcja. U Husserla mamy do czynienia z dwiema redukcjami �ejdetyczn�� i �fenomenologiczn�� w w�szym sensie. Redukcj� ejdetyczn� Husserl opracowa� g��wnie w swoich Logische Untersuchungen (1901), fenomenologiczn� w w�szym sensie stosowa� coraz cz�ciej od Ideen zu einer reinen Ph�nomenologie und ph�nomenologischen Philosophie (1913)3. Tutaj chcemy zaj�� si� bli�ej tylko pierwsz�, ejdetyczn� odmian� redukcji, a redukcj� fenomenologiczn� pozostawi� ca�kowicie poza rozwa�aniem, gdy� jest ona tak �ci�le z��czona ze specyficzn� doktryn� Husserla, �e z trudem da si� j� traktowa� jako metod� o znaczeniu og�lnym.
Istotne rysy fenomenologii. Metoda fenomenologiczna jest szczeg�lnym rodzajem post�powania poznawczego. Jej istotnym sk�adnikiem jest pewien typ duchowego ogl�dania przedmiot�w, tzn. opiera si� ona na intuicji. Intuicja ta odnosi si� do tego, co dane. G��wna zasada fenomenologii brzmi: �z powrotem do rzeczy samych�, przy czym przez �rzeczy� nale�y rozumie� w�a�nie to, co dane. Wymaga to jednak trojakiego wy��czenia b�d� �redukcji�, zwanej tak�e �epoch�: po pierwsze, wy��czenia wszystkiego, co subiektywne: nale�y zaj�� czysto obiektywn�, zwr�con� ku przedmiotowi postaw�; po drugie, wy��czenia wszystkiego, co p�ynie z r�nego typu teorii, jak hipotezy, dowody, wy��czenia w inny spos�b zdobytej wiedzy - tak �e tylko to, co dane dochodzi do g�osu: po trzecie, wy��czenia wszelkiej tradycji, tzn. wszystkiego, co inni twierdzili na temat wchodz�cego w gr� przedmiotu.
Dany przedmiot (�fenomen�) podlega znowu dwojakiego typu redukcji: po pierwsze, pozostawia si� poza rozwa�aniem istnienie przedmiotu, a uwaga zostaje skierowana wy��cznie na jego uposa�enie tre�ciowe [Washeit], na to, czym [was] dany przedmiot jest; po drugie, z tego uposa�enia tre�ciowego zostaje wy��czone wszystko, co nieistotne i tylko istota przedmiotu jest poddana analizie.
W zwi�zku z powy�szym nale�y zauwa�y�, �e �fenomenologiczne� wy��czenie nie jest r�wnoznaczne z zaprzeczeniem. Wy��czone elementy pomija si� tylko, abstrahuje si� od nich i rozwa�a wy��cznie to, co pozostaje. Redukcja ejdetyczna nie zawiera tak�e �adnego s�du dotycz�cego warto�ci innych procedur i innych aspekt�w. Ten, kto post�puje fenomenologicznie, nie rezygnuje z p�niejszego zastosowania innych procedur i z ponownego rozwa�enia pomini�tych aspekt�w. Zasada redukcji obowi�zuje tylko w trakcie trwania fenomenologicznych rozwa�a�.
Uprawomocnienie metody fenomenologicznej. Na pierwszy rzut oka ogl�d fenomenologiczny wydaje si� czym� ca�kiem prostym, polegaj�cym tylko na uruchomieniu duchowej w�adzy widzenia, w danym wypadku mo�e to by� tak�e zewn�trzne poruszanie si�, np. podr�, zaj�cie dogodnej pozycji itd., kt�re czyni� przedmiot dobrze widocznym. Specjalna metoda, kt�ra regulowa�aby ruch my�li, wydaje si� na pierwszy rzut oka zupe�nie niekonieczna.
Jest ona jednak konieczna i to z dw�ch wzgl�d�w. (1) Cz�owiek jest tak ukszta�towany, �e posiada prawie nieprzezwyci�aln� sk�onno�� do wk�adania w to, co widzi, obcych - w przedmiocie wcale nie danych - element�w. Elementy te wk�adane s� albo z powodu naszych subiektywnych emocjonalnych nastawie� (cz�owiek tch�rzliwy widzi si�� wroga jako podw�jn�), albo z powodu w inny spos�b zdobytej wiedzy. Wprojektowujemy w dany przedmiot nasze hipotezy, teorie, wyobra�enia itd. W redukcji ejdetycznej chodzi za� o to, aby widzie� sam dany przedmiot i poza tym nic innego. Aby to osi�gn�� musi by� zastosowana starannie opracowana i wy�wiczona metoda. (2) �aden przedmiot nie jest prosty, ka�dy jest niesko�czenie z�o�ony, sk�ada si� z r�nych komponent�w i aspekt�w, kt�re nie s� jednakowo wa�ne. Cz�owiek nie mo�e jednak wszystkich tych element�w uchwyci� jednocze�nie, musi je obserwowa� jeden po drugim. Tak�e to wymaga m�drze przemy�lanej i wy�wiczonej metody.
Z tych powod�w nie tylko istnieje metoda fenomenologiczna, lecz tak�e konieczne jest dobre jej opanowanie w celu poprawnego widzenia.
Tyle twierdz� sami fenomenologowie. Ich punkt widzenia krytykowany jest przez empiryst�w i kantowskich krytycyst�w. Abstrahuj�c jednak od znaczenia tego sporu, nawet w kr�tkim przedstawieniu wsp�czesnych metod my�lenia nie mo�e zabrakn�� rozdzia�u o metodzie fenomenologicznej, poniewa� jest ona stosowana przez du�� cz�� (by� mo�e przez wi�kszo��) dzisiejszych filozof�w i zawiera wiele regu� obowi�zuj�cych niezale�nie od stanowiska filozoficznego. Prawie wszystkie regu�y metody fenomenologicznej mo�na by�oby nawet uzna� za og�lne regu�y naukowe. To jednak nie odpowiada�oby intencjom samych fenomenolog�w. Mimo to jest obiektywnym faktem, �e sformu�owali oni wa�ne, og�lnie obowi�zuj�ce regu�y my�lenia teoretycznego.
4. Z powrotem do rzeczy samych!
Ogl�d istoty. Wymieniona wy�ej g��wna regu�a metody fenomenologicznej �z powrotem do rzeczy samych� oznacza przede wszystkim, i� rzeczy te powinno si� widzie� duchowo. Metoda fenomenologiczna jest metod� intuicji, duchowego patrzenia. Wed�ug fenomenolog�w tego rodzaju ogl�d jest konieczn� podstaw� ka�dego prawdziwego poznania. W terminologii Husserla: �r�d�owo prezentuj�ca �wiadomo�� jest jedynym �r�d�em prawomocno�ci poznania. Ka�de bowiem poznawanie po�rednie, a wi�c wnioskowanie, jest wnioskowaniem na podstawie czego� i ostatecznie owo co� musi by� dane w jakim� typie ogl�du. Widzie� mo�na jednak�e tylko to, co dane. To, co dane, �rzecz�, nazywa si� u Husserla �fenomenem�, od greckiego ??????????, to co si� przejawia, co w spos�b jasny znajduje si� przed nami (??? = �wiat�o). Sam ogl�d jest (wewn�trzn�, duchow�) artykulacj� fenomenu, po grecku ??????. St�d nazwa �fenomenologia�. Jest ona artykulacj� tego, co dane, dane bezpo�rednio w duchowym patrzeniu.
W tym kontek�cie nale�y zauwa�y�: (1) intuicja jest tu przeciwstawiona zar�wno poznawaniu dyskursywnemu, jak te� abstrakcji. U�ywamy tego s�owa tylko w pierwszym sensie, tzn. rozumiemy przez �intuicj� bezpo�rednie, lecz nie wyczerpuj�ce uchwycenie przedmiotu. Poznanie ludzkie jest istotnie abstrakcyjne, ujmuje tylko aspekty tego, co dane i nie jest w stanie wyczerpa� wszystkiego, co jest obecne w tym, co dane. Intuicja w sensie poznania wyczerpuj�cego nie istnieje, w ka�dym razie nie u nas ludzi. (2) Zarzuca si� niekiedy fenomenologom - i by� mo�e nie ca�kiem bez powodu - �e chcieliby oni pomin�� ka�d� inn� form� wiedzy, np. wiedz� o tym, co prawdopodobne. Jednak�e ich zasady nie g�osz� nic takiego. Wiedza, �e co� jest prawdopodobne, ma oczywi�cie miejsce a� nazbyt cz�sto; ale niemniej jednak jest ona wiedz�. Je�eli wi�c pewne zdanie zostaje stwierdzone tylko z prawdopodobie�stwem, to i tak ten, kto je stwierdza, musi wiedzie�, �e zdanie to jest prawdopodobne. Jednak prawdopodobie�stwo jakiego� zdania mo�e zosta� poznane tylko dzi�ki wnioskowaniu, takie wnioskowanie zak�ada zawsze pewno�� dotycz�c� czego�, a wi�c uchwycenie jakich� przedmiot�w. W tym i tylko w tym sensie obowi�zuje podstawowa zasada fenomenologiczna. Gdyby j� rozumie� w ten spos�b, �e wiedzie� co� mo�emy tylko w spos�b pewny, to by�aby ona oczywi�cie fa�szywa.
Obiektywizm. Druga podstawowa regu�a metody fenomenologicznej, tak jak j� reprezentowa� Husserl, mog�aby by� sformu�owana nast�puj�co: w ka�dym badaniu my�lenie powinno by� skierowane wy��cznie na przedmiot z ca�kowitym wy��czeniem wszystkiego, co subiektywne. Tak uj�ta, regu�a ta nale�y do wsp�lnego dobra zachodniej metody naukowej. Zawiera ona dwie r�ne, lecz �ci�le ze sob� z��czone zasady praktyczne.
Przede wszystkim wymaga ona, aby naukowiec, �eby tak powiedzie�, odda� si� w pe�ni badanemu przedmiotowi widz�c tylko to, co obiektywne. Musi on zatem wy��czy� wszystko, co pochodzi od niego samego, od podmiotu, przede wszystkim swoje uczucia, �yczenia, osobiste nastawienia itd. Wymagany jest bowiem czysty ogl�d, czysto teoretyczne nastawienie w pierwotnym greckim sensie s�owa �teoria� (= ogl�danie). Naukowiec wype�niaj�cy t� regu�� jest czysto poznaj�c� istot�, kt�ra w pe�ni zapomina o sobie samej.
Po drugie, regu�a ta wymaga postawy kontemplacyjnej, tzn. wy��czenia tego co praktyczne. Badaczowi nie wolno si� pyta�, jakiemu celowi to czy tamto mog�oby s�u�y�, lecz tylko i wy��cznie, jakie to co� jest. Dziedzina tego, co praktyczne np. moralno��, religia, mo�e by� jednak�e badana fenomen logicznie, tak jak to si� dzieje w pracach Schelera i Otto, lecz wtedy przedmioty praktyczne, jak cele, warto�ci itd. s� traktowane czysto kontemplacyjnie. Fenomenologia jest wi�c na wskro� teoretyczna tak�e i w tym sensie, �e jest apraktyczna.
Obiektywizm, do kt�rego d��� fenomenologowie jest oczywi�cie tylko idea�em. Cz�owiek nie jest tylko intelektem, tak�e w badaniu naukowym w mniejszym lub wi�kszym stopniu wsp�obecne s� motywy emocjonalne. Niekt�re z nich wydaj� si� nawet wspiera� badanie naukowe, tak np. wola, nami�tne pragnienie wiedzy. W pozosta�ych jednak wypadkach uczucia i akty woli a� nazbyt cz�sto zaciemniaj� czysto�� naukowego patrzenia. Mimo to wydaje si� praktycznie niemo�liwe ca�kowite ich wy��czenie i w tej sytuacji fenomenologiczna regu�a jest tym bardziej wa�na. Ten bowiem, kto ci�gle i �wiadomie nie stara si� jej dotrzyma�, tym �atwiej popadnie w subiektywizm. Wielkie zdobycze naszego kr�gu kulturowego zawdzi�czamy, jak s�usznie podkre�laj� fenomenologowie, w�a�nie obiektywizmowi.
Subiektywne my�lenie Kierkegaarda. Przeciwko tej dawno potwierdzonej, a ostatnio szczeg�lnie przez Husserla wyostrzonej, regule obiektywizmu broni� si� uczniowie S?rena Kierkegaarda, egzystencjali�ci. Twierdz� oni, �e dla docieka� filozoficznych obiektywizm jest niewystarczaj�cy, przeciwnie, badacz, <subiektywny my�liciel> musi �si� trwo�y�. �Je ne suis pas au spectacle� chce powtarza� sobie codziennie G. Marcel. Tak�e my�lenie czysto teoretyczne egzystencjali�ci uwa�aj� za bezwarto�ciowe. Id� cz�sto nawet a� tak daleko, aby twierdzi�, �e prawdziwie filozoficzne my�lenie jest bezprzedmiotowe, gdy� odnosi si� ono do tzw. egzystencji (do ludzkiego Dasein), kt�ra nie jest �adnym przedmiotem, �adnym obiektem, lecz podmiotem.
Te dzisiaj bardzo popularne pogl�dy kontynentalnych filozof�w przy bli�szym przyjrzeniu okazuj� si� mniej rewolucyjne, ni� si� to pocz�tkowo wydaje.
(1) Przede wszystkim nale�y zauwa�y�, �e s�owo �obiekt� (wzgl�dnie �przedmiot�) jest wieloznaczne. W terminologii Husserla �przedmiotem� jest wszystko, co dane, wszystko, co w jaki� spos�b mo�e by� rozwa�ane. Jednak�e egzystencjali�ci bior� ten termin w dos�ownym sensie: przedmiotem jest wszystko, co stoi na przeciw ja [Gegenstand ist, was dem Ich gegen �bersteht]. Przy takim rozumieniu ja (tzw. egzystencja) nie mo�e by� oczywi�cie �adnym obiektem. Je�eli jednak rozwa�amy egzystencj�, to jest ona jednak pewnego typu obiektem w pierwotnie fenomenologicznym sensie, gdy� obiektem jest to, o czym m�wimy. Gdy m�wimy zatem o egzystencji, wtedy staje si� ona dla nas przedmiotem. Dodatkowo egzystencjali�ci interpretuj� egzystencj� jako co�, co nigdy nie jest gotowe co�, co nie ma �adnego trwa�ego kszta�tu, jednocze�nie m�wi�, �e obiekt jest czym� uformowanym i daj�cym si� uj��. R�wnie� z tego powodu egzystencja nie jest dla nich �adnym �przedmiotem�. Jednak�e pierwotna terminologia fenomenologiczna nie determinuje przedmiotu w �aden okre�lony spos�b a st�d tak�e egzystencja mo�e by� nazwana �przedmiotem�. Jest to zatem w�a�ciwie sp�r o s�owa.
(2) Je�eli egzystencjali�ci w trwodze widz� konieczny stan umo�liwiaj�cy uchwycenie egzystencji, to my�l� oczywi�cie, �e ten szczeg�lny przedmiot, kt�rym jestem ja sam (moja egzystencja) ods�ania si� najlepiej w tego rodzaju sytuacji emocjonalnej. By� mo�e jest to trafne, lecz tym samym nie jest powiedziane, �e r�wnie� w�a�ciwa analiza by�aby mo�liwa w stanie trwogi. Tak na przyk�ad dzie�o Sartre'a L�?tre et le n�ant