4558

Szczegóły
Tytuł 4558
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4558 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4558 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4558 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

historia my�li polityczno- prawnej S T A N i s � A w Filipowicz historia my�li polityczno- prawnej ARGHE C d A � s k 2001 BIBLIOTEKA REDAKCJA i KOREKTA Aneta Zalesi�ska PROJEKT OK�ADKI Dorota Sokolowska C/KiAD TYPOGRAFICZNA 7 SK�AD Bold s.c., Gda�sk, tel. (0-58) 305-85-67 \ DRUK Wojskowa Drukarnia w Gdyni, ul. �w. Piotra 12 tel. (0-58) 620-15-55 fax (0-58) 661-55-63 1098017193 Biblioteka WDiNP UW WYDAWCA Arche, Gda�sk 2001 tel. (0-58) 551-22-08, fax (0-58) 550-44-36 ISBN 83-88445-39-1 � Copyright by Wydawnictwo ARCHE, Gda�sk 2001 Wst�p Wst�p jest, by� mo�e, najwa�niejsz� cz�ci� ka�dego podr�cznika. Niekt�rzy bowiem ograniczaj� si� wy��cznie do lektury wprowadzenia, oceniaj�c na tej podstawie warto�� ca�o�ci, kt�r� nast�pnie pozostawiaj� jej w�asnym losom. Ka�dy pisz�cy musi zatem wzi�� pod uwag� to ryzyko - niewykluczone, i� zostanie zapami�tany jedynie jako autor wst�pu. Ustalmy zatem kilka najistotniejszych kwestii. Oto podr�cznik historii my�li polityczno-prawnej, napisany z my�l� o studentach wydzia��w nauk politycznych i wydzia��w prawa. Jest zwi�z�y, cho� historia, kt�r� opisuje rozci�ga si� na wiele wiek�w. Jak to uzasadni�? Powiedzie�, �e chwila obecna nie toleruje rozwlek�o�ci i ch�tnie nagradza lakoniczno��, by�oby wykr�tem.. Powody, kt�re przes�dzi�y o formie niniejszej pracy maj� w istocie inny charakter. Bez w�tpienia straci� ostatecznie swe znaczenie pozytywistyczny dogmat gloryfikuj�cy wiedz� dotycz�c� "fakt�w". Nie �udzimy si� ju� wi�c, i� mo�na osi�gn�� pewien idealny cel w postaci definitywnego, wyczerpuj�cego opisu. Wyczerpuj�ce mog� by� jedynie podr�czniki przypominaj�ce ksi��k� telefoniczn�: oferuj�ce sk�pe dane biograficzne, wraz tytu�ami najwa�niejszych dzie� i kilkoma s�owami og�lnikowego ko- mentarza. W moim przekonaniu podr�cznik nie powinien jednak zwalnia� z obowi�zku my�lenia. Ma inspirowa�, a nie indoktrynowa�. Poznaj�c cudze pogl�dy powinni�my stawa� si� m�drzejsi. W historii my�li odnajdziemy bardzo r�ne wzorce. Warto si� im przyjrze� zw�aszcza dzi�, gdy chwiej� si� kanony. Pogl�dy ka�dego z my�licieli mo�na odczytywa� na wiele r�nych sposob�w. Wszystkie tradycje, koncepcje, tendencje, s� przedmiotem Historia my�li polityczno-prawnej nieko�cz�cych si� spor�w. Niczego nie mo�na przedstawi� odwo�uj�c si� do "fakt�w". Nie ma te� �adnego prostego modelu zjawisk. Wszelkie uproszczenia zwi�zane by�y zawsze z natarczywymi pr�bami ide- ologizowania. Historia my�li polityczno-prawnej jest w istocie histori� dylemat�w. I to wyznacza g��wny cel tych rozwa�a�: pokazanie spor- no�ci najbardziej zasadniczych poj�� i wyobra�e� dotycz�cych pa�stwa, prawa, polityki. Historii my�li polityczno-prawnej nie mo�na wi�c uprawia� w spos�b arbitralny, w przekonaniu, �e mo�na wszystko wyja�ni� do ko�ca. Nie znaczy to wszak�e, i� mamy si� sta� relatywistami, kt�rzy nie b�d� w og�le dostrzegali �adnych r�nic, i dojd� do wniosku, �e wszelkie interpretacje s� dopuszczalne i tyle samo warte. Tak nie jest. Liczy si� pewna hierarchia i tradycja. To, ccrnowe, nieustannie przeplata si� z tym, co dawne. Inaczej ni� w dziejach techniki innowacje nie odgrywaj� wcale zasadniczej roli. Bardzo cz�sto zmienia si� wykonanie, ale nie repertuar. Przesz�o�� od�ywa wtedy, gdy w obr�bie jakiego� dyskursu pojawiaj� si� idee wcze�niej ukszta�towane. Ta sytuacja dotyczy nie tylko Renesansu, kt�ry karmi si� pami�ci� antyku. Ka�de w�a�ciwie stulecie ma swoje odkrycia historyczne, ka�de wraca pami�ci� do przesz�o�ci. Platon wci�� pozostaje najbardziej przenikliwym i najbardziej inspiruj�cym krytykiem demokracji. Sama stylistyka jego wywod�w te� si� nie zestarza�a i pewnie ma wi�cej powab�w ni� traktaty pocz�te w duchu Comte'a. G��wnym zamiarem tego podr�cznika jest zaprezentowanie rozma- itych konfiguracji poj��. Uwa�am, i� historia my�li musi skupia� uwag� na s�owach, bada� sens wypowiedzi. Nie powinna za� spekulowa� na temat zwi�zk�w pomi�dzy ideami i rzeczywisto�ci�, popadaj�c w ma- nier�, kt�r� narzuci�a socjologia wiedzy. Stara�em si� przedstawi� za- gadnienia, kt�re w moim przekonaniu wypada uzna� za najistotniejsze. Swoiste minimum, kt�rego zredukowa� ju� nie mo�na. Z jednej strony mia�em na wzgl�dzie kontrowersyjno�� ca�ej materii. Pr�bowa�em wi�c zaakcentowa� znaczenie jakie maj� najbardziej zasadnicze w�tpliwo�ci dotycz�ce to�samo�ci cz�owieka, natury politycznego zrzeszenia, czy te� istoty prawa i porz�dku prawnego. Z drugiej strony chodzi�o o za- znaczenie wagi swoistego przymusu, kt�ry sprawia, i� ka�da epoka na Wst�p nowo podejmowa� musi refleksj� dotycz�c� tych wszystkich spornych kwestii. Ten ostatni wzgl�d zdecydowa�, i� nieco uwagi po�wi�ci�em r�wnie� kilku �yj�cym jeszcze autorom. Wypowiedzi Rorty'ego, Rawl-sa czy Habermasa pozostaj� historyczne w tym znaczeniu, i� mieszcz� si� w strukturze do�wiadczenia, kt�re ukszta�towa� dialog z przesz�o�ci�. Wszelkie idee maj� swoje historyczne "brzmienie". Studiowanie dziej�w my�li chroni nas wi�c przed beztroskim zarozumialstwem. By� mo�e dlatego warto by�o napisa� ten podr�cznik i mo�e dlatego warto do niego zajrze�. Rozdzia� pierwszy Staro�ytna Grecja I. Pocz�tki: kap�ani i poeci Badaj�c rodowody wyobra�e� dotycz�cych pa�stwa, prawa i polityki, cofamy si� do momentu narodzin filozofii. To filozofowie stworzyli pierwsze uczone interpretacje polityki. To oni zainicjowali tradycj� racjonalnego badania rzeczywisto�ci, wprowadzaj�c ludzk� m�dro�� na tory refleksji. Dzi�ki filozofii my�l zwraca si� ku samej sobie, bada w�asne podstawy, pr�buje okre�li� warunki w�asnej prawomocno�ci. Jednak nie filozofia stworzy�a najwcze�niejsze formu�y politycznej m�dro�ci. Nabieraj� one kszta�tu w okresie poprzedzaj�cym jej naro- dziny - ich osnow� kreuje mit. Mit jest �opowie�ci� o walorach sakral- nych" (Eliade). Przynosi w darze prawdy, kt�re s� �wi�te, niepodwa- �alne. One inicjuj� wszelki ruch my�li. Umo�liwiaj� zdefiniowanie rzeczywisto�ci, s� �r�d�em wiedzy, kt�ra nie domaga si� ju� �adnych innych uzasadnie�. Szczeg�ln� rol� odgrywaj� mity kosmogoniczne - przedstawiaj�ce dramat pocz�tk�w, inicjacj� kszta�t�w, narodziny rze- czywisto�ci. Opozycja kszta�tu i bezkszta�tu, �adu i chaosu, jest pierwsz� formu�� uporz�dkowania, umo�liwiaj�c� opisywanie �wiata i kodowanie znacze� okre�laj�cych sytuacj� cz�owieka. Mit ods�ania tajemnic� pocz�tk�w, wyja�nia, co czyni�, by podtrzyma� istniej�cy porz�dek, by oprze� si� naporowi chaosu. W ten spos�b nabieraj� te� kszta�tu rozstrzygni�cia dotycz�ce cz�owieka. Mit ustala, msiona my�li poMyczno-prawnej Homer jest poet� heroicznych pocz�tk�w, piewc� kultury arystokra- tycznej. W Iliadzie przedstawia �wiat bohater�w i okres, w kt�rym decyduj�ce znaczenie maj� zasady ustroju patriarchalno-rodowego. Proste regu�y podporz�dkowania odzwierciedlaj� majestatyczn� prawd� pocz�tk�w. �wiat zosta� stworzony przez bog�w, istoty ni�sze s� zawsze podporz�dkowane istotom wy�szym. Wybra�cy niebios odgrywaj� rozstrzygaj�c� rol� w �wiecie ludzi. Na czele stoi basileus: Kr�l, kt�rego sam Zeus powag� przyodzia�, I nam dal pos�usze�stwo, jemu w�adz� w podzia�. Wszystkie relacje powinny stanowi� odzwierciedlenie tej sytuacji, ukazuj�cej w�adz� jako wsp�udak� w majestacie �wi�to�ci. Wszyscy musz� by� podporz�dkowani. �Niedobry jest rz�d wielu, niech wi�c jeden rz�dzi Kr�l". W�adza jest dobrodziejstwem, dzi�ki kt�remu mog� utrzyma� si� chwiejne kszta�ty �wiata. Nieprzyjazne �ywio�y niweczenia nie pozostawiaj� go nigdy w spokoju. Bohaterowie Homera s� lud�mi walki. Poeta opiewa m�stwo. Ukazuj�c patos wojny, przedstawia imperatywy ludzkiego losu. Walka jest konieczno�ci�. Cz�owiek musi by� wojownikiem, gotowym w ka�dej chwili zmierzy� si� z niebezpie- cze�stwem. Je�li post�pi inaczej, czeka go nies�awa, unicestwienie. Ostrzega wi�c Agamemnon gotuj�cych si� do bitwy pod Troj� �o�nierzy: A kto si� na okr�ty od boju oddali, Przysi�gam, �e od zguby nic go nie ocali; Psom si� na brzydk� pastw� i s�pom dostanie. Sprawiedliwo�� wymierzaj� ostatecznie bogowie. Nakaz bog�w to themis - rozstrzygni�cie ustalaj�ce regu�� post�powania, maj�c� zgodnie z wol� bog�w obowi�zywa� w �wiecie ludzi. Na stra�y boskich wyrok�w stoi Temida - bogini porz�dku i sprawiedliwo�ci. �Miano owej bogini: �Utwierdzona", �Niewzruszona" (tithemi - �stawiam"), okre�la w grece porz�dek, zwyczaj i w og�le prawo utrwalone powszechnym zwyczajem w odr�nieniu od prawa ustalonego przez ludzkiego prawodawc�. W klasycznym j�zyku greckim m�wi si� themis esti, �jest s�usz- Staro�ytna Grecja ne", �jest godziwe" (Z. Kubiak, Mitologia Grek�w i Rzymian). �r�d�em niesprawiedliwo�ci jest samowola wprowadzaj�ca zam�t w gospodarstwie Temidy. Gwa�t zadany prawu oznacza, rozchwianie porz�dku rzeczy; w okresie przedsokratejskim problem sprawiedliwo�ci jest w�a�ciwie problemem kosmologicznym. Sprawiedliwo�� to zachowanie miary, utrzymanie si� w granicach ustalonego przez bog�w porz�dku rzeczy - Temida jest �bogini� praw wiecznych" (Kubiak). Wymierzanie sprawiedliwo�ci kojarzono ze strze�eniem granic. Poj�ciem komplementarnym wobec themis by�o poj�cie dike (Dike to c�rka Temidy), wyra�aj�ce regu�� ukszta�towan� przez ludzi, og�oszon� w wyroku s�dziego, stanowi�c� jednak�e, w ostatecznym rachunku, odzwierciedlenie boskiej m�dro�ci. Dike troszczy si� o to, by wieczne prawa by�y respektowane przez ludzi, stoi na stra�y granic, kt�re wytyczy�a Temida. W �wiecie Homera nie ma miejsca na samodzielno��. To bogowie wp�ywaj� na losy ludzi, wszelkie zdarzenia maj� zwi�zek z ich zamierzeniami i poczynaniami. Stwierdzi� wszak�e trzeba, i� ju� w tym wczesnym okresie pojawiaj� si� istotne r�nice. Hezjod opisuje kondycj� cz�owieka w zupe�nie inny spos�b. I on uznaje bezpo�redni� zale�no�� �wiata ludzi od �wiata bog�w za rzecz oczywist�. M�wi o koniecznym podporz�dkowaniu �najlepszym prawom Zeusa, kt�re praw wszelkich s� wzorem" (Prace i dni). W jego poemacie nie odnajdziemy ju� jednak heroicznego patosu. Hezjod wyg�asza wielk� pochwa�� pracy. �Praca nikogo nie ha�bi, a ha�b� jest �y� w bezczynno�ci" - powiada. Chwali rzetelno�� i umiar. Nie interesuje go che�pi�cy si� odwag� wojownik. Uwa�a, i� ziemskie losy ludzi zale�� ostatecznie od sumy powszednich zas�ug. Bezpiecze�stwo zapewnia nie gotowo�� do walki, ale dba�o�� o sprawiedliwo��, o respektowanie we wszelkich dzia�aniach regu� wzajemno�ci. Namawia wi�c: Kochaj przyjaci�, a tym, co �yczliwi, okazuj �yczliwo��. Daj tym, co daj�, a w�asn� chciwo�ci� odpowiedz na chciwo��. Od wojennych przewag, nieposkromionej odwagi i stanowczo�ci wy�ej ceni szacunek dla prawa, kt�re nabiera kszta�tu w sprawiedli- 12 13 msiona mystipontyczno-prawnej wych wyrokach, wydawanych pod patronatem Dike, dbaj�cej o to, by ludzkie rozstrzygni�cia nie odbiega�y od Zeusowego wzorca. II. Narodziny filozofii Pocz�tki filozofii zwi�zane s� z dzia�alno�ci� grona my�licieli zwa- nych filozofami jo�skimi b�d� filozofami przyrody. Wymieni� tu trzeba przede wszystkim najstarszego z nich - Talesa z Miletu (ok. 625 -ok. 545 p.n.e.), a nast�pnie Anaksymandra (610 - ok. 547 p.n.e.), jego ucznia Anaksymenesa (ok. 585 - ok. 528/24 p.n.e.) i wreszcie Herakli-ta z Efezu (ok. 544 - ok. 484 p.n.e.). Narodziny filozofii rozpoczynaj� emancypacj� rozumu, kt�ry sprze- ciwia si� dyktatowi poetyckich opowie�ci. Majestatyczn� prawd� mitu zawart� w symbolu zast�puje prawda wyra�ona dzi�ki niezale�nym wysi�kom ludzkiego umys�u. �ywio�em filozofii jest logos, s�owo zako- rzenione w poj�ciach. Poetyck� elaboracj� zast�puje my�lenie dyskur- sywne. Filozofia neguje autorytet mitu - logos i mythos stan� si� poj�ciami wzajemnie si� wykluczaj�cymi. Tales, �jak twierdz� niekt�rzy - powiada Diogenes Laertios - pierwszy rozwa�a� zagadnienia przyrodnicze" (�ywoty i pogl�dy slynnych filozof�w). To w�a�nie przyroda b�dzie pasjonowa�a wszystkich filozof�w jo�-skich. Sw� uwag� koncentruj� oni na rzeczach, kt�re mog� si� sta� bezpo�rednim przedmiotem docieka�. Fascynuje ich nieustanna przemiana kszta�t�w, ich p�ynno��, przemijanie. Dostrzegaj� wszak�e, i� �niezale�nie od wszelkiej zmiany i przej�cia musi istnie� co� sta�ego. Dlaczego? Poniewa� zmiana jest zmian� czego� w co�. Musi by� co�, co jest pierwotne, co trwa, co przybiera r�ne formy i przechodzi ten proces zmiany" (F. Copleston, Historia filozofii). Oto pocz�tek filozofii! Jo�czycy zajm� si� poszukiwaniem tego, co stanowi podstaw� wszelkiego istnienia, co przejawia si� w nieustannym procesie przemian: pierwszej przyczyny, najg��biej ukrytej prawdy, prazasady (arche) b�d�cej u pod�o�a wszelkich rzeczy. Ich koncepcje b�d� mie� istotne znaczenie w inspirowaniu rozleg�ych i bardzo radykalnych przemian stylu my�lenia, wykraczaj�cych daleko poza horyzont rozwa�a� dotycz�cych przyrody. Wraz z narodzinami fi- Staro�ytna Grecja lozofii upadaj� tradycyjne teogonie, przedstawiaj�ce �wiat jako dzie�o bog�w. Jo�czycy obywaj� si� bez personifikacji. Prawdy o rzeczywisto�ci szukaj� w ustaleniach dotycz�cych bezosobowych �ywio��w - pra- element�w. U Talesa b�dzie to woda, Anaksymenes powie, �e �pocz�tkiem wszystkiego, co istnieje, jest powietrze"; Heraklit w taki sam spos�b wypowiada si� na temat ognia. Nie ma ju� mowy o dobrodziejstwach aktu kreacji, o bezpo�rednim wp�ywie nadrz�dnych mocy na ludzkie losy. Wertykalne schematy zwi�zane z wyobra�eniem aktu kreacji zast�puj� horyzontalne formu�y nieustannej przemiany. Narodziny filozofii zwi�zane s� z rozwojem miasta - polis. W jego murach nabiera kszta�tu isonomia - zasada r�wno�ci wobec prawa. Niekt�rzy znawcy zagadnienia wprost sugeruj�, i� �nowy model �wiata, wypracowany przez fizyk�w z Jonii, wsp�zale�ny jest z geometrycznymi ramami, z formami instytucjonalnymi i ze strukturami umys�owo-�ci w�a�ciwymi greckiej polis" (Yernant, �r�dla my�li greckiej). Fizyka zwi�zana jest wi�c bezpo�rednio z polityk�. Wypieraj�c teogoni�, filozofia sprzyja te� eliminowaniu wyobra�e� usprawiedliwiaj�cych porz�dki patriarchalno-monarchiczne. Inspiruje kultur� samookre�lenia, w kt�rej coraz wi�kszej wagi nabiera� b�dzie prze�wiadczenie, i� ludzie mog� sami decydowa� o sposobie w�asnego �ycia. Filozofowie jo�scy dokonali w istocie gigantycznego przewrotu, kt�ry pchn�� refleksj� dotycz�c� sytuacji cz�owieka w �wiecie na nowe tory. Physis - natura to niesko�czenie z�o�ony i powik�any system wsp�zale�no�ci. Badanie natury wymaga wi�c wielkiej ostro�no�ci i dociekliwo�ci. Wyklucza wszelkie schematy jednostronnego podporz�dkowania i jednoznacznych zale�no�ci. �Wed�ug Anaksymandra �aden poszczeg�lny element, �adna cz�� wszech�wiata nie mo�e panowa� nad pozosta�ymi. Nowy porz�dek przyrody odznacza si� w�a�nie r�wno�ci� i symetri� rozmaitych si�, sk�adaj�cych si� na kosmos. Dominacja przys�uguje wy��cznie prawu r�wnowagi i sta�ej wzajemno�ci. Monarchia zosta�a zast�piona przez isonomi�, zar�wno w przyrodzie, jak i w pa�stwie- mie�cie" (Yernant). Dzieje greckiej demokracji zaczynaj� si� wi�c w VII i VI wieku, na wybrze�u Azji Mniejszej, w Jonii. Ruguj�c mit, filozofia zmusza umys� ludzki do poszukiwania najg��biej ukrytej prawdy w relacjach r�wnorz�dno�ci i wsp�zale�no�ci. 14 15 Historia my�li polityczno-prawnej O tym, i� fizyka inspirowa� mo�e bezpo�rednio pochwa�� demokra- -i cji, przekonuj� nas pogl�dy przedstawiciela szko�y atomist�w - Demo-kryta z Abdery (ok. 460 - ok. 350 p.n.e.). W swym dziele Ma�y lad �wiata filozof przedstawia rzeczywisto�� jako r�norodne konstelacje elementarnych cz�steczek - atom�w. To, co istnieje naprawd�, jest, wedle niego, zawsze jedynie zespoleniem atom�w. �Wszystko inne jest tylko mniemaniem" (Diogenes Laertios, �ywoty i pogl�dy s�ynnych filozof�w). , Atomy s� absolutnie jednorodne, identyczne. Wszelkie r�nice s� wi�c jf w istocie r�nicami relacji - wszystko ostatecznie zale�y od tego, w jaki *�', spos�b i w jakiej liczbie atomy po��cz� si� ze sob�. Rzeczywisto�� jest p�ynna - �wiat pogr��ony w nieustannym ruchu. Relacje powstaj�, przestaj� istnie�, ulegaj� przemianie. Wiele rzeczy mo�e si� ze sob� ��czy�. : Nie ma �adnej nadrz�dnej mocy, kt�ra nadawa�aby kierunek przemianom, �adnego celu, kt�ry organizowa�by nieustanny ruch. Wszystko jest wszak�e uwarunkowane: w �wiecie opisywanym przez Demokryta nie ma miejsca na przypadek. Wirowanie cz�steczek zgodne jest z pewnymi prawid�owo�ciami. Wszystko ma swoje przyczyny. Rzeczywisto�� mo�na zatem bada� i opisywa�. Byt jest struktur� - wszystko podlega nieustannej przemianie, ale jest zawsze w okre�lony spos�b ukonstytuowane, ukszta�towane. Ta elementarna prawda prze- s�dza o charakterze ludzkiej aktywno�ci. Poznaj�c obiektywne uwarun- kowania, ludzie mog� mie� istotny wp�yw na to, co ich dotyczy. W pracy Tritogeneia (Tr�jjednia) Demokryt zajmuje si� natur� ludzkiego dzia- �ania. Wielkie znaczenie przypisuje wychowaniu. Uwa�a, i� ludzi nale�y kszta�towa�, przekonywa� ich o tym, �e powinni d��y� do osi�gni�cia spokoju i rado�ci, panuj�c nad nami�tno�ciami, dbaj�c o harmonijne zespolenie w�asnych pragnie� z konieczno�ciami, jakie narzuca rzeczy- wisto��. Rzeczywisto�ci nie mo�na negowa�. Rozumne dzia�anie powinno polega� na poszukiwaniu r�wnowagi, na wykluczeniu powoduj�cych dyskomfort napi�� i kolizji. Niczego nie da si� ukszta�towa� dowolnie, zawsze mamy bowiem do czynienia z zastanymi konfiguracjami. Wszystko polega wszak�e na poszukiwaniu w�a�ciwego miejsca, na ustanowieniu w�a�ciwych relacji. Zadaniem cz�owieka jest wi�c kszta�towanie, nieustanne poszukiwanie lepszych rozwi�za�. Cz�owiek Demokryta 16 Staro�ytna Grecja to niezale�na jednostka, podejmuj�ca trud samoedukacji. Filozof got�w by� nawet stwierdzi�, i� �m�drzec nie powinien by� pos�uszny prawom, ale �y� swobodnie". Uwa�a� bowiem, i� prawo jest jedynie �wymys�em ludzi". Nie oznacza�o to wszak�e, i� by� jego przeciwnikiem, lecz jedynie to, �e nikt nie powinien uznawa� ostatecznie �adnych innych werdykt�w poza werdyktami rozumu. Prawa s� bardzo potrzebne. Ludzie �yj� wsp�lnie i powinni, jak uwa�a Demokryt, kierowa� si� wzajemn� �yczliwo�ci� i dba�o�ci� o wsp�lny interes. Kszta�towanie w�asnego charakteru winno i�� w parze z d��eniem do ukszta�towania rozumnych zasad wsp�ycia. Dobry ustr�j jest istotnym aspektem dobrego �ycia. �Dobrze rz�dzone pa�stwo - powiada filozof - jest najwi�ksz� ostoj� i wszystko jest w nim zawarte". Cz�owiek nigdy nie jest sam. Nikt - o ile nie chce negowa� rzeczywisto�ci -nie mo�e znale�� si� poza wsp�lnot�. Musi decydowa� wsp�lnie z innymi, pod��aj�c za g�osem w�asnego rozumu. Najlepszym ustrojem jest zatem demokracja. Demokryt nie ma co do tego �adnych w�tpliwo�ci. Nie ma prawd ostatecznych ani zasad s�usznych a priori. Wszystko nale�y nieustannie kszta�towa�, poruszaj�c si� w porz�dku horyzontalnym. To nie bogowie, lecz ludzie ustanawiaj� prawa. Wszyscy, jako istoty rozumne, ponosz� odpowiedzialno�� za to, co ich dotyczy. Prawo jest pewnym projektem. Og�lna regu�a post�powania, uznana przez zbiorowo��, wyra�a przewidywania dotycz�ce najkorzystniejszych relacji. Prawa s� wi�c refleksem rozumu, ale nie maj� charakteru niepodwa�alnego i ostatecznego. S� p�ynne, znajduj� si� w ruchu, tak jak wszystko. Demokracja jest zatem ustrojem, kt�ry anga�uje cz�owieka, zmusza go do nieustannego wysi�ku. Nie zapewnia jednak trwa�ej r�wnowagi. Wszystko zale�y od decyzji, kt�re w ka�dej chwili mog� ulec zmianie. Prawa powinni stanowi� ludzie najm�drzejsi. Demokryt obawia si� skutk�w ludzkiej g�upoty. Uwa�a, i� trzeba bardzo roztropnie wybiera� tych, kt�rzy b�d� mie� wp�yw na sprawy publiczne, bo przecie� demokracja nie wyklucza ryzyka b��du. Nie zawsze pozostaje zgodna z regu��, w my�l kt�rej �ludziom nierozumnym lepiej jest s�ucha� ni�li w�ada�". Zawsze jednak umo�liwia korygowanie pomy�ek, ponawianie pr�b, poszukiwanie rozwi�za�, kt�re najbardziej ludziom sprzyjaj�. Przez sw� p�ynno�� demokracja w spos�b najbardziej adekwatny wyra�a og�lne BIBLIOTEKA . tt Wydzia�u Dziennikarstwa i teA Polityczny* Uniwersytetu Warszawskiego �l. Nowy �wiat 69, 00'-046 Warszawa tel. 620-03-81 w. 295, 296 Historia my�li polityczno-prawnej prawid�a ruchu, kt�rego nic nigdy nie jest w stanie powstrzyma�. Nie ma rozwi�za� ostatecznych, doskona�ych, gdy� nie ma �adnego osta- tecznego celu. Wymaganiom rzeczywisto�ci najlepiej odpowiada ustr�j umo�liwiaj�cy nieustanne dzia�anie, wykluczaj�cy nienaturaln� sta- gnacj�. III. Sofi�ci V wiek sta� si� stuleciem wielkiego prze�omu. Na scenie pojawili si� sofi�ci, kt�rzy zainicjowali prawdziw� rewolucj� w sposobie my�lenia. Ich nauki wywr� ostatecznie wp�yw wykraczaj�cy daleko poza ramy fi- lozofii. Stan� si� jednym z charakterystycznych aspekt�w greckiego o�wiecenia. Oddzia�ywa� b�d� na formowanie obyczaju, na praktyk� wymiaru sprawiedliwo�ci, na spos�b dzia�ania na scenie publicznej; w du�ej mierze przyczyni� si� do kszta�towania znamiennego stylu epoki. Sofi�ci nie stworzyli �adnego sp�jnego systemu filozoficznego. Nie pr�bowali tego czyni�. Wedle nich powo�aniem filozofii mia�o by� kszta�- towanie praktycznej m�dro�ci �yciowej, rozstrzyganie zagadnie�, z kt�- rymi na co dzie� wszyscy maj� do czynienia. By�o to wbrew pozorom zadanie nies�ychanie ambitne. Sofi�ci stali si� prekursorami, d���c do przekszta�cenia filozofii w or� m�dro�ci u�ytecznej i powszechnie do- st�pnej, s�u��cej nie tylko wtajemniczonym. Byli nauczycielami, kt�rzy ch�tnie mieszali si� z t�umem. Uwa�ali, i� filozofowie powinni na�la- dowa� nios�cych pomoc lekarzy. Ich intencje i poczynania znakomicie wsp�graj� z nabieraj�cymi kszta�tu, w�a�nie w V stuleciu, przemianami stwarzaj�cymi podwaliny greckiej demokracji. Nie przypadkiem najs�ynniejszy bodaj z sofist�w - Protagoras z Abdery (ur. ok. 481 p.n.e.) - zosta� wsp�pracownikiem Peryklesa. Odwo�uj�c si� do autorytetu rozumu, sofi�ci podtrzymuj� og�ln� tonacj�, kt�r� ustali�a filozofia. Tradycj� traktuj� w spos�b pogardliwy, maj� powa�ny udzia� w dyskredytowaniu mit�w, w inspirowaniu ambicji sprzyjaj�cych emancypacji rozumu. Wiele ich jednak te� r�ni od poprzednik�w. Na pierwszym planie sofi�ci umieszczaj� cz�owieka - ich koncepcje wyznaczaj� moment nies�ychanie istotnego zwrotu Staro�ytna Grecja antropologicznego w filozofii. Cz�owiekiem zajmowali si� ju� Jo�czycy. Umiejscawiali go jednak w ramach og�lnego porz�dku natury. Badaj�c natur�, pr�bowali pozna� cz�owieka. Sofi�ci cz�owiekiem zajmuj� si� ju� w punkcie wyj�cia, od samego pocz�tku. Od kosmologii wa�niejsza staje si� antropologia. Ich dociekania odwracaj� filozoficzne priorytety - tym, co rzeczywiste, w pe�nym tego s�owa znaczeniu, staje si� to, co dotyczy bezpo�rednio cz�owieka. Cz�owiek sam jest rzeczywi- sto�ci�, a nie odzwierciedleniem kosmosu, czyli mikrokosmosem, jak chcia� tego Demokryt. W pogl�dach sofist�w dochodzi do g�osu, w spos�b bardzo wyra�ny, indywidualizm. W cz�owieku widz� niezale�nie dzia�aj�c� jednostk�. Nie ma �adnych obiektywnych struktur bytu, w ramach kt�rych cz�owiek by�by wyra�nie umiejscowiony. Natura nie stwarza �adnego konkretnego rygoru antropologicznego. W ludzkim dzia�aniu naj- istotniejsz� rol� odgrywaj� regu�y samookre�lenia. Wszystko jest p�ynne. Nie ma �adnych, nie podlegaj�cych przemianom, form zespolenia. Sofi�ci s� antytradycjonalistami. Jednostk� wydobywaj� z grupy. Gloryfikuj� cz�owieka wyemancypowanego, kt�ry sam ustala charakter wszelkich powi�za�. Koncepcje sofist�w - powt�rzmy - odzwierciedlaj� tendencje, kt�rych wyrazem stan� si� przemiany demokratyczne. Wcze- �niej cz�owiek zobowi�zany by� respektowa� zwyczaje, prawa powi�zane z kultem religijnym, autorytet ludzi, kt�rzy stali wy�ej od niego w hierarchii rodzinnej. Przez d�ugi czas mocno trzyma�y si� zasady pa- mi�taj�ce epok� patriarchalnego zwierzchnictwa, kiedy to jednostka podlega�a we wszystkim normom narzuconym z zewn�trz. Spo�ecze�- stwo odwo�uj�ce si� do tradycji jest spo�ecze�stwem zawieszaj�cym swobod� oceny. Sofi�ci za� neguj� wszelkie autorytety, tak�e te powi�- zane z wyobra�eniem porz�dku nadrz�dnego. Protagoras twierdzi�: �O bogach nie mog� wiedzie�, ani �e istniej�, ani �e nie istniej�". Uwa�ai, �e �dusza to wra�enia zmys�owe i nic poza tym" (Diogenes Laertios). Sofi�ci odrzucaj� tak�e koncepcj� prawdy obiektywnej. �Wszystko jest prawdziwe", twierdzi� Protagoras. Wszystko jest bowiem kwesti� punktu widzenia. Nie ma �adnego sta�ego i powszechnego kryterium prawdy, �adnej miary s�uszno�ci przekraczaj�cej chwiejne ramy subiektywnego s�du. �Cz�owiek jest miar� wszystkich rzeczy - wywodzi� Protagoras - 19 18 Historia my�li polityczno-prawnej istniej�cych, �e istniej�, i nieistniej�cych, �e nie istniej�" (Prawda czyli mowy obalaj�ce, Diogenes Laertios). W pogl�dach sofist�w dochodzi do g�osu relatywizm. Rzeczywisto�� postrzegaj� jako proces nie- ustannej przemiany. W strumieniu stawania si� cz�owiek ma do czy- nienia jedynie z w�asnymi doznaniami, sam jest konstelacj� wci�� zmie- niaj�cych si� wra�e�. O istnieniu b�d� nieistnieniu czego� rozstrzyga zawsze specyficzne doznanie. Nie ma wi�c �adnego sta�ego punktu odniesienia, �adnych wsp�l- nych, obowi�zuj�cych wszystkich praw. Nasze pogl�dy zale�� zawsze od punktu widzenia, nastroju, sytuacji. Opinie na temat tego, co dobre, pi�kne, m�dre, sprawiedliwe, s� bardzo niejednolite. Nie ma rzeczy bezwzgl�dnie dobrych, opinii bezwzgl�dnie s�usznych. S� jedynie rzeczy dobre w danej sytuacji i opinie S�uszne pod pewnym wzgl�dem. To, co pomaga jednym, szkodzi innym. Ludzie powinni zdawa� sobie spraw� z faktu, �e cz�sto dzieli ich bardzo wiele. To, co akceptuj� jako zbiorowo��, jest zawsze rzecz� konwenansu. Za spraw� sofist�w �rozum przeobra�a si� w samodzielne narz�dzie dialektyki" 0. Legowicz, Historia filozofii staro�ytnej). Dialektyka jest sztuk� my�lenia wykorzystuj�c� sprzeczno�ci zawarte w naszych s�dach o rzeczywisto�ci. Sofi�ci nie pr�buj� niczego uporz�dkowa� w sztuczny spos�b - uwa�aj�, �e nasza wiedza o rzeczywisto�ci jest p�ynna, ka�d� opini� usprawiedliwiaj� pewne za�o�enia, a wtedy, gdy zmieniaj� si� za�o�enia, zmieniaj� si� r�wnie� opinie. Umys� dialektyczny to umys� ogarniaj�cy wewn�trzne sprzeczno�ci i przeciwstawne punkty widzenia. My�l dialektyczna znajduje si� w nieustannym ruchu - przetwarza bez przerwy swe w�asne podstawy, niweczy niejako sam� siebie, stwarzaj�c wci�� nowy punkt wyj�cia. Sofi�ci s� pogromcami wszelkich dogmat�w, inauguruj� wielkie �wi�to rozumu. Rozum dialektyczny wyzwa�a s�owo, uwalnia je od balastu prawd nadrz�dnych. Sam staje si� niejako wytw�rc� prawdy. Zastosowaniu s�owa po�wi�cali sofi�ci wiele uwagi i wielkie znaczenie nadawali reto- ryce. Uwa�ali, i� osi�gni�cie bieg�o�ci retorycznej jest jednym z naj- istotniejszych cel�w edukacji. Sami byli wytrawnymi znawcami retoryki, entuzjastami s�owa, rzec mo�na. Sofista Gorgiasz (ok. 484 - ok. 375 p.n.e., mia� do�y� 109 lat) wyrazi� sw�j pogl�d w taki oto spos�b: Staro�ytna Grecja �S�owo to pot�ny w�adca, kt�ry najmniejszym i niewidocznym cia�em dokonuje dzie� najbardziej boskich" (Pochwa�a Heleny). Si�� s�owa potrafili wykorzystywa� sofi�ci w spos�b nies�ychanie zr�czny i skuteczny. Jako nauczyciele retoryki i erystyk� wywarli ogromny wp�yw na kszta�towanie stylu publicznego dzia�ania. Dzi�ki sofistom zmieniaj� si� standardy kultury politycznej - upowszechniaj� si�, charakterystyczne dla demokracji, pasja s�owa i swoboda dyskusji. Sofi�ci byli mistrzami skutecznej argumentacji. Uwa�ali, i� prawda, a w�a�ciwie to, co za prawd� uchodzi� mo�e, nabiera zawsze kszta�tu dzi�ki argumentom. Racj� maj� ci, kt�rzy potrafi� skutecznie przekonywa�. Prawd� staje si� to, co wszyscy zaaprobuj�. I tylko do czasu, gdy nie zmieni� zdania. Wszystkie opinie mo�na kwestionowa�, o wszystko mo�na si� spiera�. Sofi�ci, wyst�puj�c w s�dzie czy w czasie obrad zgromadzenia (jako demagodzy - pomocnicy ludu) bez trudu manipuluj� prawd�. Celuj� w sztuce zwodzenia opinii; wszystko zale�y od zr�czno�ci wywod�w i ekwilibrystycznej bieg�o�ci j�zyka. S�owo traktuj� instrumentalnie. Retoryczne umiej�tno�ci gotowi s� wykorzystywa� w dowolnej sprawie. Ch�tnie oferuj� swe us�ugi zar�wno w sporach o maj�tki, jak i w sporach o zasady. Sami nie uznaj� �adnych zasad; interesuje ich tylko skuteczna perswazja, zdolno�� wygrywania w sporze. To post�powanie sprawi�o, i� sofistyk� zacz�to kojarzy� z zagra�aj�cym prawdzie k�amliwym wyrafinowaniem. Trzeba sobie wszak�e zda� spraw� z faktu, i� dzia�alno�� sofist�w wywar�a ogromny wp�yw na inspirowanie wyobra�e� dotycz�cych polityki i kszta�towanie stylu po- litycznego dzia�ania. Dzi�ki sofistom za rzecz oczywist� zaczynaj� uchodzi� rz�dy opinii. Antycypuj� oni spos�b my�lenia, kt�ry p�niej, w epoce nowo�ytnej, umo�liwi kszta�towanie si� liberalizmu. Uwa�aj�, i� o naturze politycznego dzia�ania powinna przes�dza� gotowo�� do poddania krytycznej ocenie wszelkich zasad i prze�wiadcze�. S� zwolennikami autentycznej wolno�ci s�owa, przekonanymi, i� jedynie racjonalne argumenty powinny by� miar� politycznej s�uszno�ci -racj� ma ten, kto potrafi obali� tezy przeciwnik�w, kto zwyci�sko wychodzi z polemik. To jego opinia powinna sta� si� drogowskazem. Nie ma �adnych prawd niepodwa�alnych, nie wymagaj�cych udowodnienia. 21 30- Historia my�li polityczno-prawnej Sofi�ci kszta�tuj� podstawy politycznego racjonalizmu. Kultywuj� szacunek dla wyemancypowanej my�li, rozumowi powierzaj� rol� najwy�szego arbitra. W modelu politycznego dzia�ania, zgodnym z ich preferencjami, nie ma miejsca na dogmaty, na poczynania, kt�re nie znajdowa�yby racjonalnego uzasadnienia, na arbitralne rozstrzygni�cia lub stosowanie si�y. O wszystkim decydowa� ma publiczna debata. Wszystko trzeba uzasadni�, przedyskutowa� - przekona� innych, �e mamy racj�, sprawi�, by zdecydowali si� p�j�� z nami. Racjonalizm i relatywizm sofist�w znajduj� odzwierciedlenie w prze- konaniu, i� wszystko, co ludzie wsp�lnie czyni�, co dotyczy pewnej ich liczby, jest dzie�em konwencji. Ten spos�b my�lenia dochodzi do g�osu w pogl�dach sofist�w na temat natury zwi�zk�w spo�ecznych, prawa, sprawiedliwo�ci. Sofi�ci ch�tnie s� przedstawiani jako rzecznicy konwencjonalizmu. Powstanie zwi�zku politycznego przedstawiaj� sofi�ci jako rezultat umowy. Cz�owiek nie przejawia �adnej spontanicznej gotowo�ci do ogra- niczenia dba�o�ci o interes w�asny. Z natury jest samolubny, dba przede wszystkim o w�asne wygody. Brak obiektywnej miary s�uszno�ci utrudnia zacieranie r�nic, a ludzie s� sk�onni do szukania tego, co ich dzieli. �atwo o konflikty. Stan natury, o kt�rym m�wi� sofi�ci, rozwa�aj�c sytuacj� poprzedzaj�c� powstanie pa�stwa, by� stanem niezgody i ry- walizacji. Protagoras twierdzi�: �zawsze gdy si� ludzie skupili, krzywdzi� jeden drugiego" (Platon, Protagoras). Dopiero zaniepokojony Zeus - �boj�c si� o r�d ludzki, �eby nie wygin�� ze szcz�tem, posy�a Herme-sa, aby ludziom przyprowadzi� Wstyd i Poczucie prawa". W ten spos�b mog�y si� ukszta�towa� zdolno�ci umo�liwiaj�ce �ycie we wsp�lnocie. Zwr��my uwag� na pewien istotny szczeg� - nie ma �adnych obiek- tywnych regu� sprawiedliwo�ci. Prawa powstaj� dzi�ki werdyktom ludz- kiego rozumu. Prawem staje si� to, co jako prawo zaczyna obowi�zywa�. Poczucie sprawiedliwo�ci stanowi jednak cech� wrodzon� - przejaw natury dodanej, skorygowanej przez rozczarowanego Zeusa, kt�ry instruuje Hermesa: �I prawo to ustan�w ode mnie, �eby takiego, kt�ry nie potrafi mie� w sobie wstydu i poczucia prawa, zabijano jak parszyw� owc� w pa�stwie" (Protagoras). Ludzie opuszczaj� wi�c stan natury bezpowrotnie. W ka�dej zbiorowo�ci obowi�zywa� musz� jakie� regu�y Staro�ytna Grecja sprawiedliwo�ci, musz� si� pojawi� jakie� prawa, tyle �e ich tre�ci nie ustalaj� �adne nadrz�dne autorytety. To ludzie s� tw�rcami regu�, kt�- rych w�adzy podlegaj�. Prawo jest tworzone przez ludzi. W pa�stwie ulegaj� zawieszeniu prawa natury. Gorgiasz powiada: �na mocy bowiem prawa natury silniejszy nie doznaje przeszk�d ze strony s�abszego, lecz s�abszy podporz�dkowuje si� i ulega silniejszemu" (Po- chwa�a Heleny). Taka przewaga ma jednak oczywi�cie charakter bezwstydny, a Hermes trudzi� si� po to, by sk�oni� ludzi do innego post�powania. �Wstyd i poczucie prawa" przenosz� cz�owieka poza sfer� surowych instynkt�w. Umiejscawiaj� go na scenie publicznej, umo�liwiaj� uprawianie sztuki polityki, polegaj�cej na hamowaniu impetu natury. Scena publiczna jest aren� si� wt�rnych, wykluczaj�cych bezpo�redni� w�adz� naturalnych pop�d�w. Tu liczy si� przede wszystkim obca naturze w�adza s�owa. S�owo jest wa�niejsze od si�y mi�ni, a wyrafinowany j�zyk ma do powiedzenia wi�cej ni� nieokie�znane nami�tno�ci. �Namowa nosi nazw� przeciwstawn� konieczno�ci" - powiada Gorgiasz. W sferze publicznej mo�liwe jest kszta�towanie wolno�ci. Powstanie pa�stwa jest r�wnoznaczne z przemian� ludzkiej kondycji. Cz�owiek wydobywa si� spod w�adzy pop�d�w - przemawiaj�cych g�osem konieczno�ci. Zaczyna urabia� sw� w�asn� natur�. Wychowanie staje si� wa�niejsze od wrodzonych sk�onno�ci. Polis umo�liwia niejako ponowne narodziny cz�owieka, kt�ry jako tw�rca prawa i obywatel kieruje si� poczuciem wstydu, sam stawia sobie wymagania. Publiczna interakcja, �ycie w grupie, umo�liwiaj� kszta�towanie cnoty, kultywowanie sk�onno�ci do powstrzymywania naporu egoistycznych nami�tno�ci. Nie wszyscy sofi�ci chcieli wszak�e zaaprobowa� w�adz� konwencji i uzna� przydatno�� prawa poskramiaj�cego samolubne sk�onno�ci. W ich my�li w spos�b bardzo wyra�ny zarysuje si� dylemat - rz�dy prawa czy si�a? Wyst�puj�cy cz�sto w dialogach Platona sofi�ci Kallikles i Trazy- mach neguj� wszelkie narzucone przez prawo regu�y sprawiedliwo�ci. Gloryfikuj� si��. Przekonuj�, i� z natury wyrz�dzanie krzywd jest lepsze ni� ich doznawanie. Kallikles o�wiadcza: �ja mam wra�enie, �e ci, co prawa uk�adaj�, to s� s�abi ludzie, to ci, kt�rych jest wielu. Oni dla siebie, dla swej w�asnej korzy�ci ustanawiaj� prawa, bo si� boj� �wawszych jednostek spo�r�d ludzi" (Gorgiasz), Krzywd� nazywaj� to, �e inni mog� 23 22 Historia my�li polityczno-prawnej mie� lub maj� wi�cej. Chc�, by wszyscy byli r�wnie s�abi jak oni. �Tym- czasem natura sama pokazuje, �e sprawiedliwe jest, aby jednostka lepsza mia�a wi�cej ni� gorsza i pot�niejsza wi�cej ni� s�absza". Konwencje t�umi� g�os natury, ale nie do ko�ca. Konwencjonalna sprawiedliwo�� cz�sto chwieje si�: �bo jakiej sprawiedliwo�ci za�y� Kserkses, kiedy si� wyprawi� na Hellad�". Jak�e cz�sto sytuacje tego rodzaju powtarzaj� si� - nic nie mo�e pokona� si�y i ambicji. Wedle Kalliklesa prawo jest wielk� szkol� ob�udy. W istocie zawsze musi si� okaza� s�absze od samolubnych pragnie�. Zbiorowo�� ujarzmia silne natury �czarem kuglarskich sztuczek". Prawo stwarza iluzoryczne poczucie �adu, mami ludzi s�abych nadziej� bezpiecze�stwa. Nie jest wszak�e szanowane w spos�b, kt�ry pozwala�by zapomnie� o ob�udzie i, z drugiej strony, o nieustraszonych ambicjach wybitnych jednostek. Wedle Kalliklesa prawo deformuje cz�o- wieka, udaremnia swobodn� ekspresj� jego witalno�ci. �Ka�da w�adza - twierdzi Trazymach - ustanawia prawa wedle tego, co jej wychodzi na korzy��" (Platon, Pa�stwo). Tam, gdzie rodz� si� prawa, powstaje wi�c cz�owiek sztuczny, dopasowany do jakiej� konwencji, kt�ra wprawdzie komu� dogadza, ale nie odzwierciedla �adnej obiektywnej miary s�uszno�ci. W prawie nie ma �adnej wewn�trznej konieczno�ci - z tym zgadzali si� wszyscy sofi�ci. Nie wszyscy ufali jednak sile konwencji. Kallikles i Trazymach akcentuj� napi�cie pomi�dzy natur� i konwenansem, staj� si� pierwszymi obro�cami cz�owieka autentycznego, kt�remu przeciwsta- wiaj� �a�osne - s�abe i przestraszone - dziecko spo�ecznego nakazu. Prawo traktuj� jako nak�adany przemoc� kostium, kt�ry nigdy nie pasuje na wszystkich. Ostatecznie wi�c, czym mia�aby by� sprawiedliwo��, z kt�rej tak dumne jest prawo? Sami m�wi� o �sprawiedliwo�ci natury". S� wrogami t�amsz�cej ambitne jednostki demokratycznej przeci�tno�ci, kt�rej prawo u�ycza swej si�y. Kallikles ostrzega: �nie s�uchajmy szemrania t�umu". Chwali �bujne, szerokie �ycie, bez hamulca i bez pana nad sob�". IV. Sokrates Sokrates (469 - 399 p.n.e.) zna� dobrze pogl�dy sofist�w. Wielu spo�r�d nich pozna� te� osobi�cie, w tym najwi�ksz� znakomito�� - Prota- Staro�ytna Grecja gorasa. Nigdy si� jednak z nimi nie solidaryzowa�. Jego koncepcje b�d� wyra�a� sprzeciw wobec sofistyki, traktowanej jako fa�szywa m�dro�� i wielce ba�amutna szko�a �yciowej zaradno�ci. Z pozoru Sokratesa interesuj� rzeczy do�� podobne. Tak jak sofi�ci chce si� zajmowa� w�a�ciwie tylko lud�mi i ich post�powaniem. Nie zamierza bada� natury. �Ja si� przecie� lubi� uczy� - powiada - a okolice i drzewa niczego mnie nie chc� nauczy�, tylko ludzie na mie�cie" (Platon, Fajdros). R�wnie� i jego pasj� jest s�owo. Obja�niaj�c natur� w�asnych zainteresowa�, Sokrates wyznawa�: �wi�c wyda�o mi si�, �e trzeba si� uciec do s��w (logoi) i w nich rozpatrywa� prawd� tego, co istnieje" (Platon, Fedon). Czyni� to wszak�e zupe�nie inaczej ni� sofi�ci. Nie traktowa� s��w jako kostiumu, umo�liwiaj�cego przedstawienie ka�dej opinii w roli prawdy. Uwa�a�, i� prawdy nie inscenizuje si�, �e ona j e s t - niepodwa�alna, zawsze ta sama. S�owa s�, wedle Sokratesa, znakiem prawdy, odzwierciedleniem rzeczywisto�ci - s�u�� wyra�aniu prawdy, a nie jej konstruowaniu, tak jak chcieli sofi�ci. Sokrates nie uto�samia� wi�c prawdy i opinii. Nie godzi� si� z prze- konaniem, �e prawd� jest w istocie to, co za prawd� uchodzi. Gardzi� chytro�ci� retoryki. Twierdzi�, �e �sztuka wymowy u takiego, co prawdy nie zna, a �yje tylko opini� (doxa), to nie b�dzie �adna sztuka, tylko �miech" (Fajdros). Bardzo krytycznie ocenia� nauki sofist�w, przekonu- j�cych, i� finaln� miar� m�dro�ci ustala skuteczne dzia�anie. Uwa�a�, i� filozofi� uprawia tylko kto�, �komu przy�wieca znajomo�� prawdy" (Faj- dros). Kto�, kto poprzez s�owa pr�buje dotrzeg do rzeczy - niezmiennych, niezale�nych od wszelkich konfiguracji poj��, jakie mo�e stworzy� najzr�czniejszy sofista. Nauki Sokratesa odegra�y rol� wyj�tkow�. By� on my�licielem nie- s�ychanie wp�ywowym i niezwykle inspiruj�cym. Historycy filozofii ch�tnie traktuj� jego dzia�alno�� jako g��wn� cezur� w greckiej filozofii, m�wi�c o okresie przedsokratejskim i posokratejskim. Sokratesa interesowa�o w�a�ciwie wszystko, co dotyczy�o ludzi. Najistotniejsze znaczenie mia�y wszak�e jego pogl�dy na temat prawdy i natury ludzkiej m�dro�ci oraz pogl�dy dotycz�ce dobra i praktycznego u�ytku, jaki z m�dro�ci mo�na uczyni�, wiedza �o tym, co jest dobre, a co z�e w domostwach" (Diogenes Laertios). Nie zgadza� si� z relatywistycznymi 24 Historia my�li polityczno-prawnej naukami sofist�w, uto�samiaj�cymi dobro z tym, co w danej chwili przynosi po�ytek. Pogl�dy takie czyni�y czym� zb�dnym autentyczn� trosk� o dobre �ycie. Dobre �ycie dla kogo�, kto cnot� pojmuje jako umiej�tno�� osi�gania przewagi, polega na zr�cznym wykorzystywaniu sposobno�ci, co wyklucza d��enie do idea�u, po�wi�cenie, walk� ze s�abo�ci� i doskonalenie w�asnego charakteru. Na to w�a�nie Sokrates nie chcia� przysta�. Za rzecz najwa�niejsz� uwa�a� trosk� o dusz�, nieustanne d��enie do dobra, kojarzonego z wewn�trzn� doskona�o�ci�. Staj�c przed s�- dem, odpieraj�c zarzuty o szerzenie ateizmu, o�wiadczy�: �Bo przecie� ja nic innego nie robi�, tylko chodz� i namawiam m�odych spo�r�d was i starych, �eby si� ani o cia�o, ani o pieni�dze nie troszczy� jeden z drugim przede wszystkim ani tak bardzo, jak o dusz�, aby by�a jak naj- lepsza" (Platon, Obrona Sokratesa*). Sokrates twierdzi�, �e szcz�cie nie zale�y od okoliczno�ci, �e wszystko nale�y odnale�� w sobie. �Nie z pieni�dzy cnota ro�nie - przekonywa� - ale z cnoty pieni�dze i wszelkie inne dobra ludzkie i prywatne, i publiczne" (Obrona Sokratesa). Skupienie uwagi na w�asnym �yciu jest idea�em stwarzaj�cym podwaliny indywidualizmu. Sokratesa, inaczej ni� sofist�w, nie interesuje gra pozwalaj�ca osi�ga� przewag� w kontaktach z innymi lud�mi. Uwa�a, i� tak naprawd� niewiele od nich zale�y. Wiele za� tylko wtedy, gdy �yjemy niem�drze. Broni�c swych racji przed s�dem, przypomina�, i� nie szuka� towarzystwa i nie liczy� na to, i� osi�gnie powodzenie, anga�uj�c si� w sprawy publiczne. �Bom si� naprawd� za zbyt porz�dnego cz�owieka uwa�a� na to, �eby tam p�j��, a osta� si�", m�wi, maj�c na my�li ha�a�liw� scen� publiczn�. I dodaje, i� zawsze ka�dego namawia�, ��eby ani o �adn� ze spraw swoich nie dba� pr�dzej, zanim dba� zacznie o siebie samego, by si� sta� jak najlepszym i jak najm�drzejszym" (Obrona Sokratesa). Oto idea�. Pogl�dy Sokratesa maj� charakter nies�ychanie radykalny. Sokrates neguje znaczenie zaanga�owania w sprawy publiczne. Uwa�a, i� warunkiem dobrego �ycia jest ucieczka od zgie�ku sceny publicznej, gloryfikuje cz�owieka nie-politycznego. Nie traktuje kontakt�w z innymi jako czynnika formuj�cego i przeciwstawia im trosk� o w�asne �ycie. W ten spos�b nabiera kszta�tu wzorzec, kt�ry stanie si� przeciwwag� charakterystycznej dla greckiej kultury matrycy antropolo- gicznej. Najwyra�niej wida� j� w twierdzeniu, i� cz�owiek jest zwierz�- Staro�ytna Grecja ciem politycznym - nie mo�e wi�c �y� poza spo�ecze�stwem, staje si� sob� dzi�ki formuj�cym kontaktom z pozosta�ymi cz�onkami wsp�lnoty. Aktywno�� w sferze publicznej nale�a�oby wi�c traktowa� jako konieczny warunek personifikacji. Sokrates zdecydowanie odrzuca taki punkt widzenia. Publiczn� scen� polis postrzega jako przestrze�, w kt�rej raczej pojawia si� niebezpiecze�stwo deformacji. Uwa�a, �e polis nie jest szko�� charakter�w, gdy� ka�dy kszta�tuje sam siebie, swoim w�asnym wysi�kiem. Publiczne dzia�anie nie mo�e by� wi�c traktowane jako telos ludzkiego �ycia. �Bo wszystko - m�wi Sokrates - z duszy bierze pocz�tek, i z�e, i dobre dla cia�a i dla ca�ego cz�owieka" (Platon, Charmides). O wyborze w�a�ciwej drogi post�powania powinien rozstrzyga� ro- zum. Pogl�dy Sokratesa na temat dobra okre�lane s� mianem i n t e- lektualizmu etycznego. Filozof uto�samia cnot� (arete) z wiedz�. Uwa�a, i� mo�emy post�powa� dobrze tylko wtedy, gdy wiemy, czym jest dobro, a tak�e, i� poznaj�c dobro, nie jeste�my ju� w stanie czyni� z�a. Krytykuje sofist�w traktuj�cych wiedz� jako �rodzaj niewolnika, kt�rego wlok� za sob� wszystkie inne czynniki" - pragnienia, ambicje, nami�tno�ci (Platon, Protagoras). Przeciwstawiaj�c si� takiemu sposobowi my�lenia, pyta Protagorasa: � Wi�c czy tobie ona si� te� jako� tak przedstawia, czy te� ci si� wydaje wiedza czym� pi�knym, czym�, co potrafi w�ada� cz�owiekiem i byle cz�owiek mia� poznanie tego, co dobre i co z�e, w�wczas nie potrafi ulec niczemu ani robi� nic innego, tylko to, co mu wiedza dyktuje". Wedle Sokratesa wszystko pod��a �ladem wiedzy. Godne pochwa�y jest zatem tylko �ycie rozumne - nieustanne d��enie do prawdy. Wiedza rodzi si� w ka�dym, trzeba j� tylko umiej�tnie wydoby�. Sw� recept� na m�dro�� przedstawia Sokrates jako m a i -e u t y k � - sztuk� po�o�nicz�. Pom�c mo�e nam nauczyciel, pomaga� mo�emy sobie sami, nieustannie podejmuj�c trud, przyspieszaj�c poja- wianie si� �my�li p�odnej i prawdziwej", walcz�c z �widziad�ami i fa�- szem" (Platon, Teajtet). Najbardziej sprzyja temu rozmowa z m�drym nauczycielem, kt�ry w�a�nie staje si�, jak chce Sokrates, akuszerem. My�lenie z natury niejako zak�ada rozdwojenie - przybiera zawsze posta� dialogu. Wa�na jest zatem r�wnie� refleksja - skupienie uwagi na w�asnych my�lach. Sokrates zachwala �ycie refleksyjne: nale�y 26 Historia my�li polityczno-prawnej nieustannie bada� natur� w�asnych prze�wiadcze�. Tylko wyemancy- powana my�l potrafi znale�� drog� do prawdy, tylko niepokorny umys� jest jej bastionem. Epistemologia Sokratesa sk�ania do sympatii dla kul- tywuj�cej w�asn� odr�bno�� jednostki. Prawda rodzi si� jedynie w umy�le wymykaj�cym si� wszelkim konwenansom. Najwa�niejszy jest zatem niezale�nie ukonstytuowany podmiot. Sokrates gloryfikuje �ja" abso- lutne. Po up�ywie stuleci Fryderyk Nietzsche zarzuci mu zbrodni�, kt�ra przes�dzi o losach ca�ej europejskiej filozofii - �ujednostkowienie indywiduum" (F. Nietzsche, Fragmenty 1869-1875). Niemiecki filozof po- traktuje Sokratesa jako tw�rc� mitu antropologicznego, kt�ry w istocie przes�oni� autentyczn� prawd� o cz�owieku. Za spraw� Sokratesa uznajemy, i� najwa�niejszym d��eniem powinno by� wt�oczenie wszelkich do�na� i do�wiadcze� w ramy poj��, kt�re stan� si� osnow� refleksji. Tak w�a�nie nabiera kszta�tu jeden z archetyp�w europejskiej kultury - idea niezale�nego, racjonalnego podmiotu. Wedle Nietzschego cz�owiek jest w istocie tragiczn� wieloznaczno�ci�, mroczn� zagadk�. Jest i nie jest sob�, gubi si� w przestrzeniach, kt�rych sam nie zna. Przez Sokratesa zostaje umieszczony w ramach �atwej opowie�ci. Cz�owiek Sokratesa, poddaj�c si� pasji nieustannego autodydaktyzmu, stara si� wyrazi� prawd� o sobie w poj�ciach. ��cz�c je na r�ne sposoby, konstruuje w�asn� biografi� - m�wi�c: oto ja! �Sokrates - twierdzi Nietzsche - jest w etyce tym, kim Demokryt w fizyce: uduchowion� ma�oduszno�ci�, entu- zjastyczn� powierzchowno�ci�". Nie s� to, rzecz jasna, oceny bezstronne. Przywo�ujemy je wszak�e po to, by raz jeszcze podkre�li� wag� dokona� Sokratesa. Rzeczywi�cie, to on jest tw�rc� wizji podmiotu, kt�ra odegra w naszej kulturze tak ogromn� rol�. To on domaga si� skupienia uwagi na w�asnych spra- wach, kreuje idea� �ycia refleksyjnego, jako warunek personifikacji. Jest z pewno�ci� najbardziej zas�u�onym protoplast� indywidualizmu - kultury �ja" oddzielonego, wyemancypowanego. A tak�e kultury wysokich wymaga� i odpowiedzialno�ci. Przeciwstawiaj�c si� sofistom, Sokrates d��y� do tego, by relatywi- styczn� p�ynno�� zast�pi�y jasne i niepodwa�alne zasady. By� przeciw- nikiem demokratycznego rozgardiaszu. Pochwa�a �mia�o�ci i niezale�- Staro�ytna Grecja no�ci, pogarda dla niem�drych konwencji, nie oznacza�y bynajmniej fascynacji nieokie�znan� pasj� �ycia. Sokrates odrzuca demokracj�, gdy� zdaje sobie spraw�, i� nie jest ona ustrojem, kt�ry zach�ca�by do kszta�- towania ludzkich charakter�w, a sk�ania raczej do marnotrawienia energii. Uznaje, i� powinien istnie� wyra�ny zwi�zek pomi�dzy etyk� i polityk�. Dobry mo�e by� jedynie ustr�j pozwalaj�cy traktowa� wiedz� jako priorytet w ludzkim �yciu, ustr�j narzucaj�cy dyscyplin� umo�liwiaj�c� koncentrowanie wysi�k�w na sprawach najistotniejszych - na d��eniu do m�dro�ci, dzi�ki kt�rej �ycie staje si� lepsze. Odrzucaj�c demokracj�, Sokrates naucza�, i� najlepszy by�by powr�t do tego, co ju� kiedy� by�o. Za wz�r stawia� dawne obyczaje Aten i Sparty. Uwa�a�, i� w�adza powinna nale�e� do tych, kt�rzy przewy�szaj� innych pod wzgl�dem rozumu i cnoty. By� przekonany, i� rz�dzenie polega na nie- ustannym wysi�ku odnajdywania w�a�ciwej drogi. Wyb�r drogi wymaga po- siadania odpowiedniej wiedzy. Z obowi�zkami rz�dzenia mog� sobie poradzi� tylko ci, kt�rzy widz� i wiedz� wi�cej, kt�rzy mog� pokierowa� usi�owaniami innych, skierowa� ich we w�a�ciw� stron�. W�adza powinna wi�c nale�e� do przedstawicieli elity. Rz�dy w pa�stwie musz� by� w istocie rz�dami rozumu. W pogl�dach Sokratesa pojawia si� idea, kt�rej kszta�t wyrazisty nada p�niej Platon. Najwa�niejsze jest d��enie do osi�gni�cia sprawiedliwo�ci. Rz�dzenie jest �sztuk� kr�lewsk�", wymagaj�c� wielkiej uwagi i wielkiej bieg�o�ci. W �adnej mierze nie wolno zda� si� na szalbier- cze wybiegi sofist�w, dbaj�cych wy��cznie o to, by zadowoli� opini�. �r�d�em sprawiedliwo�ci mo�e sta� si� jedynie autentyczna m�dro��, pozwalaj�ca przenikn�� natur� dobra. Poj�cie sprawiedliwo�ci wi��e Sokrates z poj�ciem dobra. Regu� sprawiedliwo�ci nie traktuje jako konwenansu podporz�dkowanego w�adzy opinii. Sprawowanie w�adzy uto�samia z usta- laniem niezachwianych zasad, a tworzenie prawa z werdyktami rozumu, poszukuj�cego rozwi�za�, dzi�ki kt�rym �ycie mo�e stawa� si� lepsze. V. Platon Najwybitniejszym uczniem Sokratesa by� Platon (428/427 - 348/ 347 p.n.e.), filozof, kt�rego dzie�o Pa�stwo stanie si� jednym z najwa�- 29 28 Historia my�li polityczno-prawnej niej szych drogowskaz�w w my�li europejskiej. Platon, pod��aj�c �ladami swego nauczyciela, podejmuje kwesti� sprawiedliwo�ci. Zastanawia si� nad tym, jak powinno wygl�da� nale�ycie urz�dzone pa�stwo, jakie warunki powinny by� spe�nione, by jego obywatele mogli uzna�, i� ich �ycie nabiera w�a�ciwego, doskonalszego kszta�tu. Platon stanowczo odrzuca pogl�dy sofist�w. Znajomo�� prawdy - niezmiennej i niepodwa�alnej - traktuje jako fundamentalny warunek wszelkich zabieg�w mog�cych uczyni� ludzkie �ycie lepszym. To w�a�nie dociekania dotycz�ce prawdy organizuj� materi� wszelkich wywod�w na temat sprawiedliwo�ci, cnoty, szcz�cia. Charakterystyczne dla Platona jest podporz�dkowanie regu� m�dro�ci praktycznej werdyktom filozofii. Nie ceni on do�wiadczenia ani pospolitych umiej�tno�ci. Uwa�a, i� naiwna m�dro��, na kt�rej opieraj� si� ludzkie opinie, stwarza jedynie poz�r prawdy. B��d sofist�w polega na tym, i� w�adz� nad pozorami traktuj� jako w�adz� nad rzeczywisto�ci�. C� z tego, i� potrafimy panowa� nad opini�? Nasza koncepcja sprawiedliwo�ci nie stanie si� trafna tylko dlatego, �e spodoba si� pewnej liczbie omamionych umys��w. Nie mo�na zgodzi� si� z sofist� Trazymachem, kt�ry twierdzi, �e �wyrz�dzanie krzywd jest z natury dobre, a doznawanie z�e" i przekonuje, �e sprawiedliwo�� to konwencja, kt�ra ukszta�towa�a si�, poniewa� �ci, kt�rzy nie mog� jednego unikn��, a na drugie sobie pozwoli�, uwa�aj� za rzecz po�yteczn� um�wi� si� wzajemnie, �e si� nie b�dzie krzywd ani wyrz�dza�o, ani doznawa�o" (Pa�stwo). Skutki takich zabieg�w s� �a�osne. C� bowiem w istocie czyni� �szerokie ko�a"? Ot� �one sprawiedliwo�� zaliczaj� do rodzaju trud�w i przykro�ci, kt�re warto praktykowa� dla zarobk�w i dla opinii, dla dobrej s�awy, ale sama dla siebie t