4558
Szczegóły |
Tytuł |
4558 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4558 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4558 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4558 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
historia
my�li
polityczno-
prawnej
S T A N i s � A w Filipowicz
historia
my�li
polityczno-
prawnej
ARGHE
C d A � s k 2001
BIBLIOTEKA
REDAKCJA i KOREKTA
Aneta Zalesi�ska
PROJEKT OK�ADKI
Dorota Sokolowska
C/KiAD TYPOGRAFICZNA 7 SK�AD
Bold s.c., Gda�sk, tel. (0-58) 305-85-67 \
DRUK
Wojskowa Drukarnia w Gdyni, ul. �w. Piotra 12
tel. (0-58) 620-15-55
fax (0-58) 661-55-63
1098017193
Biblioteka WDiNP UW
WYDAWCA
Arche, Gda�sk 2001
tel. (0-58) 551-22-08, fax (0-58) 550-44-36
ISBN 83-88445-39-1
� Copyright by Wydawnictwo ARCHE, Gda�sk 2001
Wst�p
Wst�p jest, by� mo�e, najwa�niejsz� cz�ci� ka�dego
podr�cznika. Niekt�rzy bowiem ograniczaj� si� wy��cznie do
lektury wprowadzenia, oceniaj�c na tej podstawie warto��
ca�o�ci, kt�r� nast�pnie pozostawiaj� jej w�asnym losom. Ka�dy
pisz�cy musi zatem wzi�� pod uwag� to ryzyko - niewykluczone,
i� zostanie zapami�tany jedynie jako autor wst�pu.
Ustalmy zatem kilka najistotniejszych kwestii. Oto podr�cznik
historii my�li polityczno-prawnej, napisany z my�l� o studentach
wydzia��w nauk politycznych i wydzia��w prawa. Jest zwi�z�y,
cho� historia, kt�r� opisuje rozci�ga si� na wiele wiek�w. Jak to
uzasadni�? Powiedzie�, �e chwila obecna nie toleruje
rozwlek�o�ci i ch�tnie nagradza lakoniczno��, by�oby
wykr�tem.. Powody, kt�re przes�dzi�y o formie niniejszej pracy
maj� w istocie inny charakter.
Bez w�tpienia straci� ostatecznie swe znaczenie
pozytywistyczny dogmat gloryfikuj�cy wiedz� dotycz�c�
"fakt�w". Nie �udzimy si� ju� wi�c, i� mo�na osi�gn�� pewien
idealny cel w postaci definitywnego, wyczerpuj�cego opisu.
Wyczerpuj�ce mog� by� jedynie podr�czniki przypominaj�ce ksi��k�
telefoniczn�: oferuj�ce sk�pe dane biograficzne, wraz tytu�ami
najwa�niejszych dzie� i kilkoma s�owami og�lnikowego ko-
mentarza. W moim przekonaniu podr�cznik nie powinien jednak
zwalnia� z obowi�zku my�lenia. Ma inspirowa�, a nie
indoktrynowa�. Poznaj�c cudze pogl�dy powinni�my stawa� si�
m�drzejsi. W historii my�li odnajdziemy bardzo r�ne wzorce.
Warto si� im przyjrze� zw�aszcza dzi�, gdy chwiej� si� kanony.
Pogl�dy ka�dego z my�licieli mo�na odczytywa� na wiele
r�nych sposob�w. Wszystkie tradycje, koncepcje, tendencje, s�
przedmiotem
Historia my�li polityczno-prawnej
nieko�cz�cych si� spor�w. Niczego nie mo�na przedstawi� odwo�uj�c
si� do "fakt�w". Nie ma te� �adnego prostego modelu zjawisk. Wszelkie
uproszczenia zwi�zane by�y zawsze z natarczywymi pr�bami ide-
ologizowania. Historia my�li polityczno-prawnej jest w istocie histori�
dylemat�w. I to wyznacza g��wny cel tych rozwa�a�: pokazanie spor-
no�ci najbardziej zasadniczych poj�� i wyobra�e� dotycz�cych pa�stwa,
prawa, polityki.
Historii my�li polityczno-prawnej nie mo�na wi�c uprawia� w spos�b
arbitralny, w przekonaniu, �e mo�na wszystko wyja�ni� do ko�ca. Nie
znaczy to wszak�e, i� mamy si� sta� relatywistami, kt�rzy nie b�d� w
og�le dostrzegali �adnych r�nic, i dojd� do wniosku, �e wszelkie
interpretacje s� dopuszczalne i tyle samo warte. Tak nie jest. Liczy si�
pewna hierarchia i tradycja. To, ccrnowe, nieustannie przeplata si� z
tym, co dawne. Inaczej ni� w dziejach techniki innowacje nie odgrywaj�
wcale zasadniczej roli. Bardzo cz�sto zmienia si� wykonanie, ale nie
repertuar. Przesz�o�� od�ywa wtedy, gdy w obr�bie jakiego� dyskursu
pojawiaj� si� idee wcze�niej ukszta�towane. Ta sytuacja dotyczy nie tylko
Renesansu, kt�ry karmi si� pami�ci� antyku. Ka�de w�a�ciwie stulecie ma
swoje odkrycia historyczne, ka�de wraca pami�ci� do przesz�o�ci. Platon
wci�� pozostaje najbardziej przenikliwym i najbardziej inspiruj�cym
krytykiem demokracji. Sama stylistyka jego wywod�w te� si� nie
zestarza�a i pewnie ma wi�cej powab�w ni� traktaty pocz�te w duchu
Comte'a.
G��wnym zamiarem tego podr�cznika jest zaprezentowanie rozma-
itych konfiguracji poj��. Uwa�am, i� historia my�li musi skupia� uwag� na
s�owach, bada� sens wypowiedzi. Nie powinna za� spekulowa� na
temat zwi�zk�w pomi�dzy ideami i rzeczywisto�ci�, popadaj�c w ma-
nier�, kt�r� narzuci�a socjologia wiedzy. Stara�em si� przedstawi� za-
gadnienia, kt�re w moim przekonaniu wypada uzna� za najistotniejsze.
Swoiste minimum, kt�rego zredukowa� ju� nie mo�na. Z jednej strony
mia�em na wzgl�dzie kontrowersyjno�� ca�ej materii. Pr�bowa�em wi�c
zaakcentowa� znaczenie jakie maj� najbardziej zasadnicze w�tpliwo�ci
dotycz�ce to�samo�ci cz�owieka, natury politycznego zrzeszenia, czy
te� istoty prawa i porz�dku prawnego. Z drugiej strony chodzi�o o za-
znaczenie wagi swoistego przymusu, kt�ry sprawia, i� ka�da epoka na
Wst�p
nowo podejmowa� musi refleksj� dotycz�c� tych wszystkich spornych
kwestii. Ten ostatni wzgl�d zdecydowa�, i� nieco uwagi po�wi�ci�em
r�wnie� kilku �yj�cym jeszcze autorom. Wypowiedzi Rorty'ego, Rawl-sa
czy Habermasa pozostaj� historyczne w tym znaczeniu, i� mieszcz� si�
w strukturze do�wiadczenia, kt�re ukszta�towa� dialog z przesz�o�ci�.
Wszelkie idee maj� swoje historyczne "brzmienie". Studiowanie dziej�w
my�li chroni nas wi�c przed beztroskim zarozumialstwem. By� mo�e
dlatego warto by�o napisa� ten podr�cznik i mo�e dlatego warto do
niego zajrze�.
Rozdzia� pierwszy
Staro�ytna Grecja
I. Pocz�tki: kap�ani i poeci
Badaj�c rodowody wyobra�e� dotycz�cych pa�stwa, prawa i polityki,
cofamy si� do momentu narodzin filozofii. To filozofowie
stworzyli pierwsze uczone interpretacje polityki. To oni
zainicjowali tradycj� racjonalnego badania rzeczywisto�ci,
wprowadzaj�c ludzk� m�dro�� na tory refleksji. Dzi�ki filozofii
my�l zwraca si� ku samej sobie, bada w�asne podstawy, pr�buje
okre�li� warunki w�asnej prawomocno�ci.
Jednak nie filozofia stworzy�a najwcze�niejsze formu�y politycznej
m�dro�ci. Nabieraj� one kszta�tu w okresie poprzedzaj�cym jej naro-
dziny - ich osnow� kreuje mit. Mit jest �opowie�ci� o walorach sakral-
nych" (Eliade). Przynosi w darze prawdy, kt�re s� �wi�te, niepodwa-
�alne. One inicjuj� wszelki ruch my�li. Umo�liwiaj� zdefiniowanie
rzeczywisto�ci, s� �r�d�em wiedzy, kt�ra nie domaga si� ju� �adnych
innych uzasadnie�. Szczeg�ln� rol� odgrywaj� mity kosmogoniczne -
przedstawiaj�ce dramat pocz�tk�w, inicjacj� kszta�t�w, narodziny rze-
czywisto�ci. Opozycja kszta�tu i bezkszta�tu, �adu i chaosu, jest pierwsz�
formu�� uporz�dkowania, umo�liwiaj�c� opisywanie �wiata i kodowanie
znacze� okre�laj�cych sytuacj� cz�owieka.
Mit ods�ania tajemnic� pocz�tk�w, wyja�nia, co czyni�, by podtrzyma�
istniej�cy porz�dek, by oprze� si� naporowi chaosu. W ten spos�b
nabieraj� te� kszta�tu rozstrzygni�cia dotycz�ce cz�owieka. Mit ustala,
msiona my�li poMyczno-prawnej
Homer jest poet� heroicznych pocz�tk�w, piewc� kultury arystokra-
tycznej. W Iliadzie przedstawia �wiat bohater�w i okres, w kt�rym
decyduj�ce znaczenie maj� zasady ustroju patriarchalno-rodowego. Proste
regu�y podporz�dkowania odzwierciedlaj� majestatyczn� prawd�
pocz�tk�w. �wiat zosta� stworzony przez bog�w, istoty ni�sze s� zawsze
podporz�dkowane istotom wy�szym. Wybra�cy niebios odgrywaj�
rozstrzygaj�c� rol� w �wiecie ludzi. Na czele stoi basileus:
Kr�l, kt�rego sam Zeus powag� przyodzia�,
I nam dal pos�usze�stwo, jemu w�adz� w podzia�.
Wszystkie relacje powinny stanowi� odzwierciedlenie tej sytuacji,
ukazuj�cej w�adz� jako wsp�udak� w majestacie �wi�to�ci. Wszyscy
musz� by� podporz�dkowani. �Niedobry jest rz�d wielu, niech wi�c
jeden rz�dzi Kr�l". W�adza jest dobrodziejstwem, dzi�ki kt�remu mog�
utrzyma� si� chwiejne kszta�ty �wiata. Nieprzyjazne �ywio�y niweczenia
nie pozostawiaj� go nigdy w spokoju. Bohaterowie Homera s� lud�mi
walki. Poeta opiewa m�stwo. Ukazuj�c patos wojny, przedstawia
imperatywy ludzkiego losu. Walka jest konieczno�ci�. Cz�owiek musi
by� wojownikiem, gotowym w ka�dej chwili zmierzy� si� z niebezpie-
cze�stwem. Je�li post�pi inaczej, czeka go nies�awa, unicestwienie.
Ostrzega wi�c Agamemnon gotuj�cych si� do bitwy pod Troj� �o�nierzy:
A kto si� na okr�ty od boju oddali, Przysi�gam,
�e od zguby nic go nie ocali; Psom si� na brzydk�
pastw� i s�pom dostanie.
Sprawiedliwo�� wymierzaj� ostatecznie bogowie. Nakaz bog�w to
themis - rozstrzygni�cie ustalaj�ce regu�� post�powania, maj�c� zgodnie z
wol� bog�w obowi�zywa� w �wiecie ludzi. Na stra�y boskich wyrok�w
stoi Temida - bogini porz�dku i sprawiedliwo�ci. �Miano owej bogini:
�Utwierdzona", �Niewzruszona" (tithemi - �stawiam"), okre�la w grece
porz�dek, zwyczaj i w og�le prawo utrwalone powszechnym zwyczajem
w odr�nieniu od prawa ustalonego przez ludzkiego prawodawc�. W
klasycznym j�zyku greckim m�wi si� themis esti, �jest s�usz-
Staro�ytna Grecja
ne", �jest godziwe" (Z. Kubiak, Mitologia Grek�w i Rzymian). �r�d�em
niesprawiedliwo�ci jest samowola wprowadzaj�ca zam�t w gospodarstwie
Temidy. Gwa�t zadany prawu oznacza, rozchwianie porz�dku rzeczy; w
okresie przedsokratejskim problem sprawiedliwo�ci jest w�a�ciwie
problemem kosmologicznym. Sprawiedliwo�� to zachowanie miary,
utrzymanie si� w granicach ustalonego przez bog�w porz�dku rzeczy -
Temida jest �bogini� praw wiecznych" (Kubiak).
Wymierzanie sprawiedliwo�ci kojarzono ze strze�eniem granic. Poj�ciem
komplementarnym wobec themis by�o poj�cie dike (Dike to c�rka Temidy),
wyra�aj�ce regu�� ukszta�towan� przez ludzi, og�oszon� w wyroku
s�dziego, stanowi�c� jednak�e, w ostatecznym rachunku, odzwierciedlenie
boskiej m�dro�ci. Dike troszczy si� o to, by wieczne prawa by�y
respektowane przez ludzi, stoi na stra�y granic, kt�re wytyczy�a Temida. W
�wiecie Homera nie ma miejsca na samodzielno��. To bogowie wp�ywaj�
na losy ludzi, wszelkie zdarzenia maj� zwi�zek z ich zamierzeniami i
poczynaniami.
Stwierdzi� wszak�e trzeba, i� ju� w tym wczesnym okresie pojawiaj� si�
istotne r�nice. Hezjod opisuje kondycj� cz�owieka w zupe�nie inny spos�b.
I on uznaje bezpo�redni� zale�no�� �wiata ludzi od �wiata bog�w za rzecz
oczywist�. M�wi o koniecznym podporz�dkowaniu �najlepszym prawom
Zeusa, kt�re praw wszelkich s� wzorem" (Prace i dni). W jego poemacie nie
odnajdziemy ju� jednak heroicznego patosu. Hezjod wyg�asza wielk�
pochwa�� pracy. �Praca nikogo nie ha�bi, a ha�b� jest �y� w bezczynno�ci"
- powiada. Chwali rzetelno�� i umiar. Nie interesuje go che�pi�cy si�
odwag� wojownik. Uwa�a, i� ziemskie losy ludzi zale�� ostatecznie od
sumy powszednich zas�ug. Bezpiecze�stwo zapewnia nie gotowo�� do
walki, ale dba�o�� o sprawiedliwo��, o respektowanie we wszelkich
dzia�aniach regu� wzajemno�ci. Namawia wi�c:
Kochaj przyjaci�, a tym, co �yczliwi, okazuj �yczliwo��. Daj tym, co
daj�, a w�asn� chciwo�ci� odpowiedz na chciwo��.
Od wojennych przewag, nieposkromionej odwagi i stanowczo�ci
wy�ej ceni szacunek dla prawa, kt�re nabiera kszta�tu w sprawiedli-
12
13
msiona mystipontyczno-prawnej
wych wyrokach, wydawanych pod patronatem Dike, dbaj�cej o to, by
ludzkie rozstrzygni�cia nie odbiega�y od Zeusowego wzorca.
II. Narodziny filozofii
Pocz�tki filozofii zwi�zane s� z dzia�alno�ci� grona my�licieli zwa-
nych filozofami jo�skimi b�d� filozofami przyrody. Wymieni� tu trzeba
przede wszystkim najstarszego z nich - Talesa z Miletu (ok. 625 -ok.
545 p.n.e.), a nast�pnie Anaksymandra (610 - ok. 547 p.n.e.), jego ucznia
Anaksymenesa (ok. 585 - ok. 528/24 p.n.e.) i wreszcie Herakli-ta z Efezu
(ok. 544 - ok. 484 p.n.e.).
Narodziny filozofii rozpoczynaj� emancypacj� rozumu, kt�ry sprze-
ciwia si� dyktatowi poetyckich opowie�ci. Majestatyczn� prawd� mitu
zawart� w symbolu zast�puje prawda wyra�ona dzi�ki niezale�nym
wysi�kom ludzkiego umys�u. �ywio�em filozofii jest logos, s�owo zako-
rzenione w poj�ciach. Poetyck� elaboracj� zast�puje my�lenie dyskur-
sywne. Filozofia neguje autorytet mitu - logos i mythos stan� si� poj�ciami
wzajemnie si� wykluczaj�cymi.
Tales, �jak twierdz� niekt�rzy - powiada Diogenes Laertios - pierwszy
rozwa�a� zagadnienia przyrodnicze" (�ywoty i pogl�dy slynnych filozof�w). To
w�a�nie przyroda b�dzie pasjonowa�a wszystkich filozof�w jo�-skich. Sw�
uwag� koncentruj� oni na rzeczach, kt�re mog� si� sta� bezpo�rednim
przedmiotem docieka�. Fascynuje ich nieustanna przemiana kszta�t�w, ich
p�ynno��, przemijanie. Dostrzegaj� wszak�e, i� �niezale�nie od wszelkiej
zmiany i przej�cia musi istnie� co� sta�ego. Dlaczego? Poniewa� zmiana
jest zmian� czego� w co�. Musi by� co�, co jest pierwotne, co trwa, co
przybiera r�ne formy i przechodzi ten proces zmiany" (F. Copleston,
Historia filozofii). Oto pocz�tek filozofii! Jo�czycy zajm� si� poszukiwaniem
tego, co stanowi podstaw� wszelkiego istnienia, co przejawia si� w
nieustannym procesie przemian: pierwszej przyczyny, najg��biej ukrytej
prawdy, prazasady (arche) b�d�cej u pod�o�a wszelkich rzeczy.
Ich koncepcje b�d� mie� istotne znaczenie w inspirowaniu rozleg�ych i
bardzo radykalnych przemian stylu my�lenia, wykraczaj�cych daleko
poza horyzont rozwa�a� dotycz�cych przyrody. Wraz z narodzinami fi-
Staro�ytna Grecja
lozofii upadaj� tradycyjne teogonie, przedstawiaj�ce �wiat jako dzie�o
bog�w. Jo�czycy obywaj� si� bez personifikacji. Prawdy o rzeczywisto�ci
szukaj� w ustaleniach dotycz�cych bezosobowych �ywio��w - pra-
element�w. U Talesa b�dzie to woda, Anaksymenes powie, �e �pocz�tkiem
wszystkiego, co istnieje, jest powietrze"; Heraklit w taki sam spos�b
wypowiada si� na temat ognia. Nie ma ju� mowy o dobrodziejstwach aktu
kreacji, o bezpo�rednim wp�ywie nadrz�dnych mocy na ludzkie losy.
Wertykalne schematy zwi�zane z wyobra�eniem aktu kreacji zast�puj�
horyzontalne formu�y nieustannej przemiany.
Narodziny filozofii zwi�zane s� z rozwojem miasta - polis. W jego
murach nabiera kszta�tu isonomia - zasada r�wno�ci wobec prawa. Niekt�rzy
znawcy zagadnienia wprost sugeruj�, i� �nowy model �wiata,
wypracowany przez fizyk�w z Jonii, wsp�zale�ny jest z geometrycznymi
ramami, z formami instytucjonalnymi i ze strukturami umys�owo-�ci
w�a�ciwymi greckiej polis" (Yernant, �r�dla my�li greckiej). Fizyka
zwi�zana jest wi�c bezpo�rednio z polityk�. Wypieraj�c teogoni�, filozofia
sprzyja te� eliminowaniu wyobra�e� usprawiedliwiaj�cych porz�dki
patriarchalno-monarchiczne. Inspiruje kultur� samookre�lenia, w kt�rej
coraz wi�kszej wagi nabiera� b�dzie prze�wiadczenie, i� ludzie mog� sami
decydowa� o sposobie w�asnego �ycia.
Filozofowie jo�scy dokonali w istocie gigantycznego przewrotu, kt�ry
pchn�� refleksj� dotycz�c� sytuacji cz�owieka w �wiecie na nowe tory. Physis
- natura to niesko�czenie z�o�ony i powik�any system wsp�zale�no�ci.
Badanie natury wymaga wi�c wielkiej ostro�no�ci i dociekliwo�ci.
Wyklucza wszelkie schematy jednostronnego podporz�dkowania i
jednoznacznych zale�no�ci. �Wed�ug Anaksymandra �aden
poszczeg�lny element, �adna cz�� wszech�wiata nie mo�e panowa� nad
pozosta�ymi. Nowy porz�dek przyrody odznacza si� w�a�nie r�wno�ci� i
symetri� rozmaitych si�, sk�adaj�cych si� na kosmos. Dominacja
przys�uguje wy��cznie prawu r�wnowagi i sta�ej wzajemno�ci. Monarchia
zosta�a zast�piona przez isonomi�, zar�wno w przyrodzie, jak i w pa�stwie-
mie�cie" (Yernant). Dzieje greckiej demokracji zaczynaj� si� wi�c w VII i
VI wieku, na wybrze�u Azji Mniejszej, w Jonii. Ruguj�c mit, filozofia
zmusza umys� ludzki do poszukiwania najg��biej ukrytej prawdy w
relacjach r�wnorz�dno�ci i wsp�zale�no�ci.
14
15
Historia my�li polityczno-prawnej
O tym, i� fizyka inspirowa� mo�e bezpo�rednio pochwa�� demokra- -i cji,
przekonuj� nas pogl�dy przedstawiciela szko�y atomist�w - Demo-kryta z
Abdery (ok. 460 - ok. 350 p.n.e.). W swym dziele Ma�y lad �wiata filozof
przedstawia rzeczywisto�� jako r�norodne konstelacje elementarnych
cz�steczek - atom�w. To, co istnieje naprawd�, jest, wedle niego, zawsze jedynie
zespoleniem atom�w. �Wszystko inne jest tylko mniemaniem" (Diogenes
Laertios, �ywoty i pogl�dy s�ynnych filozof�w). , Atomy s� absolutnie
jednorodne, identyczne. Wszelkie r�nice s� wi�c jf w istocie r�nicami
relacji - wszystko ostatecznie zale�y od tego, w jaki *�', spos�b i w jakiej
liczbie atomy po��cz� si� ze sob�. Rzeczywisto�� jest p�ynna - �wiat pogr��ony w
nieustannym ruchu. Relacje powstaj�, przestaj� istnie�, ulegaj� przemianie. Wiele
rzeczy mo�e si� ze sob� ��czy�. : Nie ma �adnej nadrz�dnej mocy, kt�ra
nadawa�aby kierunek przemianom, �adnego celu, kt�ry organizowa�by
nieustanny ruch. Wszystko jest wszak�e uwarunkowane: w �wiecie
opisywanym przez Demokryta nie ma miejsca na przypadek. Wirowanie
cz�steczek zgodne jest z pewnymi prawid�owo�ciami. Wszystko ma swoje
przyczyny.
Rzeczywisto�� mo�na zatem bada� i opisywa�. Byt jest struktur� -
wszystko podlega nieustannej przemianie, ale jest zawsze w okre�lony
spos�b ukonstytuowane, ukszta�towane. Ta elementarna prawda prze-
s�dza o charakterze ludzkiej aktywno�ci. Poznaj�c obiektywne uwarun-
kowania, ludzie mog� mie� istotny wp�yw na to, co ich dotyczy. W
pracy Tritogeneia (Tr�jjednia) Demokryt zajmuje si� natur� ludzkiego dzia-
�ania. Wielkie znaczenie przypisuje wychowaniu. Uwa�a, i� ludzi nale�y
kszta�towa�, przekonywa� ich o tym, �e powinni d��y� do osi�gni�cia
spokoju i rado�ci, panuj�c nad nami�tno�ciami, dbaj�c o harmonijne
zespolenie w�asnych pragnie� z konieczno�ciami, jakie narzuca rzeczy-
wisto��.
Rzeczywisto�ci nie mo�na negowa�. Rozumne dzia�anie powinno
polega� na poszukiwaniu r�wnowagi, na wykluczeniu powoduj�cych
dyskomfort napi�� i kolizji. Niczego nie da si� ukszta�towa� dowolnie,
zawsze mamy bowiem do czynienia z zastanymi konfiguracjami. Wszystko
polega wszak�e na poszukiwaniu w�a�ciwego miejsca, na ustanowieniu
w�a�ciwych relacji. Zadaniem cz�owieka jest wi�c kszta�towanie,
nieustanne poszukiwanie lepszych rozwi�za�. Cz�owiek Demokryta
16
Staro�ytna Grecja
to niezale�na jednostka, podejmuj�ca trud samoedukacji. Filozof got�w by�
nawet stwierdzi�, i� �m�drzec nie powinien by� pos�uszny prawom, ale �y�
swobodnie". Uwa�a� bowiem, i� prawo jest jedynie �wymys�em ludzi". Nie
oznacza�o to wszak�e, i� by� jego przeciwnikiem, lecz jedynie to, �e nikt nie
powinien uznawa� ostatecznie �adnych innych werdykt�w poza werdyktami
rozumu.
Prawa s� bardzo potrzebne. Ludzie �yj� wsp�lnie i powinni, jak uwa�a
Demokryt, kierowa� si� wzajemn� �yczliwo�ci� i dba�o�ci� o wsp�lny interes.
Kszta�towanie w�asnego charakteru winno i�� w parze z d��eniem do
ukszta�towania rozumnych zasad wsp�ycia. Dobry ustr�j jest istotnym aspektem
dobrego �ycia. �Dobrze rz�dzone pa�stwo - powiada filozof - jest najwi�ksz�
ostoj� i wszystko jest w nim zawarte". Cz�owiek nigdy nie jest sam. Nikt - o ile
nie chce negowa� rzeczywisto�ci -nie mo�e znale�� si� poza wsp�lnot�. Musi
decydowa� wsp�lnie z innymi, pod��aj�c za g�osem w�asnego rozumu.
Najlepszym ustrojem jest zatem demokracja. Demokryt nie ma co do tego
�adnych w�tpliwo�ci. Nie ma prawd ostatecznych ani zasad s�usznych a priori.
Wszystko nale�y nieustannie kszta�towa�, poruszaj�c si� w porz�dku
horyzontalnym. To nie bogowie, lecz ludzie ustanawiaj� prawa. Wszyscy, jako
istoty rozumne, ponosz� odpowiedzialno�� za to, co ich dotyczy. Prawo jest
pewnym projektem. Og�lna regu�a post�powania, uznana przez zbiorowo��,
wyra�a przewidywania dotycz�ce najkorzystniejszych relacji. Prawa s� wi�c
refleksem rozumu, ale nie maj� charakteru niepodwa�alnego i ostatecznego. S�
p�ynne, znajduj� si� w ruchu, tak jak wszystko.
Demokracja jest zatem ustrojem, kt�ry anga�uje cz�owieka, zmusza go do
nieustannego wysi�ku. Nie zapewnia jednak trwa�ej r�wnowagi. Wszystko
zale�y od decyzji, kt�re w ka�dej chwili mog� ulec zmianie. Prawa powinni
stanowi� ludzie najm�drzejsi. Demokryt obawia si� skutk�w ludzkiej g�upoty.
Uwa�a, i� trzeba bardzo roztropnie wybiera� tych, kt�rzy b�d� mie� wp�yw na
sprawy publiczne, bo przecie� demokracja nie wyklucza ryzyka b��du. Nie
zawsze pozostaje zgodna z regu��, w my�l kt�rej �ludziom nierozumnym
lepiej jest s�ucha� ni�li w�ada�". Zawsze jednak umo�liwia korygowanie
pomy�ek, ponawianie pr�b, poszukiwanie rozwi�za�, kt�re najbardziej ludziom
sprzyjaj�. Przez sw� p�ynno�� demokracja w spos�b najbardziej adekwatny
wyra�a og�lne
BIBLIOTEKA . tt
Wydzia�u Dziennikarstwa i teA Polityczny*
Uniwersytetu Warszawskiego
�l. Nowy �wiat 69, 00'-046 Warszawa
tel. 620-03-81 w. 295, 296
Historia my�li polityczno-prawnej
prawid�a ruchu, kt�rego nic nigdy nie jest w stanie powstrzyma�. Nie
ma rozwi�za� ostatecznych, doskona�ych, gdy� nie ma �adnego osta-
tecznego celu. Wymaganiom rzeczywisto�ci najlepiej odpowiada ustr�j
umo�liwiaj�cy nieustanne dzia�anie, wykluczaj�cy nienaturaln� sta-
gnacj�.
III. Sofi�ci
V wiek sta� si� stuleciem wielkiego prze�omu. Na scenie pojawili si�
sofi�ci, kt�rzy zainicjowali prawdziw� rewolucj� w sposobie my�lenia.
Ich nauki wywr� ostatecznie wp�yw wykraczaj�cy daleko poza ramy fi-
lozofii. Stan� si� jednym z charakterystycznych aspekt�w greckiego
o�wiecenia. Oddzia�ywa� b�d� na formowanie obyczaju, na praktyk�
wymiaru sprawiedliwo�ci, na spos�b dzia�ania na scenie publicznej; w
du�ej mierze przyczyni� si� do kszta�towania znamiennego stylu epoki.
Sofi�ci nie stworzyli �adnego sp�jnego systemu filozoficznego. Nie
pr�bowali tego czyni�. Wedle nich powo�aniem filozofii mia�o by� kszta�-
towanie praktycznej m�dro�ci �yciowej, rozstrzyganie zagadnie�, z kt�-
rymi na co dzie� wszyscy maj� do czynienia. By�o to wbrew pozorom
zadanie nies�ychanie ambitne. Sofi�ci stali si� prekursorami, d���c do
przekszta�cenia filozofii w or� m�dro�ci u�ytecznej i powszechnie do-
st�pnej, s�u��cej nie tylko wtajemniczonym. Byli nauczycielami, kt�rzy
ch�tnie mieszali si� z t�umem. Uwa�ali, i� filozofowie powinni na�la-
dowa� nios�cych pomoc lekarzy. Ich intencje i poczynania znakomicie
wsp�graj� z nabieraj�cymi kszta�tu, w�a�nie w V stuleciu, przemianami
stwarzaj�cymi podwaliny greckiej demokracji. Nie przypadkiem
najs�ynniejszy bodaj z sofist�w - Protagoras z Abdery (ur. ok. 481 p.n.e.) -
zosta� wsp�pracownikiem Peryklesa.
Odwo�uj�c si� do autorytetu rozumu, sofi�ci podtrzymuj� og�ln�
tonacj�, kt�r� ustali�a filozofia. Tradycj� traktuj� w spos�b pogardliwy,
maj� powa�ny udzia� w dyskredytowaniu mit�w, w inspirowaniu ambicji
sprzyjaj�cych emancypacji rozumu. Wiele ich jednak te� r�ni od
poprzednik�w. Na pierwszym planie sofi�ci umieszczaj� cz�owieka -
ich koncepcje wyznaczaj� moment nies�ychanie istotnego zwrotu
Staro�ytna Grecja
antropologicznego w filozofii. Cz�owiekiem zajmowali si� ju�
Jo�czycy. Umiejscawiali go jednak w ramach og�lnego porz�dku natury.
Badaj�c natur�, pr�bowali pozna� cz�owieka. Sofi�ci cz�owiekiem
zajmuj� si� ju� w punkcie wyj�cia, od samego pocz�tku. Od kosmologii
wa�niejsza staje si� antropologia. Ich dociekania odwracaj� filozoficzne
priorytety - tym, co rzeczywiste, w pe�nym tego s�owa znaczeniu, staje
si� to, co dotyczy bezpo�rednio cz�owieka. Cz�owiek sam jest rzeczywi-
sto�ci�, a nie odzwierciedleniem kosmosu, czyli mikrokosmosem, jak chcia�
tego Demokryt.
W pogl�dach sofist�w dochodzi do g�osu, w spos�b bardzo wyra�ny,
indywidualizm. W cz�owieku widz� niezale�nie dzia�aj�c�
jednostk�. Nie ma �adnych obiektywnych struktur bytu, w ramach kt�rych
cz�owiek by�by wyra�nie umiejscowiony. Natura nie stwarza �adnego
konkretnego rygoru antropologicznego. W ludzkim dzia�aniu naj-
istotniejsz� rol� odgrywaj� regu�y samookre�lenia. Wszystko jest p�ynne.
Nie ma �adnych, nie podlegaj�cych przemianom, form zespolenia. Sofi�ci
s� antytradycjonalistami. Jednostk� wydobywaj� z grupy. Gloryfikuj�
cz�owieka wyemancypowanego, kt�ry sam ustala charakter wszelkich
powi�za�. Koncepcje sofist�w - powt�rzmy - odzwierciedlaj�
tendencje, kt�rych wyrazem stan� si� przemiany demokratyczne. Wcze-
�niej cz�owiek zobowi�zany by� respektowa� zwyczaje, prawa powi�zane z
kultem religijnym, autorytet ludzi, kt�rzy stali wy�ej od niego w
hierarchii rodzinnej. Przez d�ugi czas mocno trzyma�y si� zasady pa-
mi�taj�ce epok� patriarchalnego zwierzchnictwa, kiedy to jednostka
podlega�a we wszystkim normom narzuconym z zewn�trz. Spo�ecze�-
stwo odwo�uj�ce si� do tradycji jest spo�ecze�stwem zawieszaj�cym
swobod� oceny. Sofi�ci za� neguj� wszelkie autorytety, tak�e te powi�-
zane z wyobra�eniem porz�dku nadrz�dnego. Protagoras twierdzi�: �O
bogach nie mog� wiedzie�, ani �e istniej�, ani �e nie istniej�". Uwa�ai, �e
�dusza to wra�enia zmys�owe i nic poza tym" (Diogenes Laertios).
Sofi�ci odrzucaj� tak�e koncepcj� prawdy obiektywnej. �Wszystko jest
prawdziwe", twierdzi� Protagoras. Wszystko jest bowiem kwesti� punktu
widzenia. Nie ma �adnego sta�ego i powszechnego kryterium prawdy,
�adnej miary s�uszno�ci przekraczaj�cej chwiejne ramy subiektywnego
s�du. �Cz�owiek jest miar� wszystkich rzeczy - wywodzi� Protagoras -
19
18
Historia my�li polityczno-prawnej
istniej�cych, �e istniej�, i nieistniej�cych, �e nie istniej�" (Prawda czyli
mowy obalaj�ce, Diogenes Laertios). W pogl�dach sofist�w dochodzi do
g�osu relatywizm. Rzeczywisto�� postrzegaj� jako proces nie-
ustannej przemiany. W strumieniu stawania si� cz�owiek ma do czy-
nienia jedynie z w�asnymi doznaniami, sam jest konstelacj� wci�� zmie-
niaj�cych si� wra�e�. O istnieniu b�d� nieistnieniu czego� rozstrzyga
zawsze specyficzne doznanie.
Nie ma wi�c �adnego sta�ego punktu odniesienia, �adnych wsp�l-
nych, obowi�zuj�cych wszystkich praw. Nasze pogl�dy zale�� zawsze od
punktu widzenia, nastroju, sytuacji. Opinie na temat tego, co dobre,
pi�kne, m�dre, sprawiedliwe, s� bardzo niejednolite. Nie ma rzeczy
bezwzgl�dnie dobrych, opinii bezwzgl�dnie s�usznych. S� jedynie rzeczy
dobre w danej sytuacji i opinie S�uszne pod pewnym wzgl�dem. To, co
pomaga jednym, szkodzi innym. Ludzie powinni zdawa� sobie spraw� z
faktu, �e cz�sto dzieli ich bardzo wiele. To, co akceptuj� jako zbiorowo��,
jest zawsze rzecz� konwenansu.
Za spraw� sofist�w �rozum przeobra�a si� w samodzielne narz�dzie
dialektyki" 0. Legowicz, Historia filozofii staro�ytnej). Dialektyka jest sztuk�
my�lenia wykorzystuj�c� sprzeczno�ci zawarte w naszych s�dach o
rzeczywisto�ci. Sofi�ci nie pr�buj� niczego uporz�dkowa� w sztuczny
spos�b - uwa�aj�, �e nasza wiedza o rzeczywisto�ci jest p�ynna, ka�d�
opini� usprawiedliwiaj� pewne za�o�enia, a wtedy, gdy zmieniaj� si�
za�o�enia, zmieniaj� si� r�wnie� opinie. Umys� dialektyczny to umys�
ogarniaj�cy wewn�trzne sprzeczno�ci i przeciwstawne punkty widzenia.
My�l dialektyczna znajduje si� w nieustannym ruchu - przetwarza bez
przerwy swe w�asne podstawy, niweczy niejako sam� siebie, stwarzaj�c
wci�� nowy punkt wyj�cia. Sofi�ci s� pogromcami wszelkich dogmat�w,
inauguruj� wielkie �wi�to rozumu.
Rozum dialektyczny wyzwa�a s�owo, uwalnia je od balastu prawd
nadrz�dnych. Sam staje si� niejako wytw�rc� prawdy. Zastosowaniu
s�owa po�wi�cali sofi�ci wiele uwagi i wielkie znaczenie nadawali reto-
ryce. Uwa�ali, i� osi�gni�cie bieg�o�ci retorycznej jest jednym z naj-
istotniejszych cel�w edukacji. Sami byli wytrawnymi znawcami retoryki,
entuzjastami s�owa, rzec mo�na. Sofista Gorgiasz (ok. 484 - ok. 375
p.n.e., mia� do�y� 109 lat) wyrazi� sw�j pogl�d w taki oto spos�b:
Staro�ytna Grecja
�S�owo to pot�ny w�adca, kt�ry najmniejszym i niewidocznym cia�em
dokonuje dzie� najbardziej boskich" (Pochwa�a Heleny).
Si�� s�owa potrafili wykorzystywa� sofi�ci w spos�b nies�ychanie
zr�czny i skuteczny. Jako nauczyciele retoryki i erystyk� wywarli ogromny
wp�yw na kszta�towanie stylu publicznego dzia�ania. Dzi�ki sofistom
zmieniaj� si� standardy kultury politycznej - upowszechniaj� si�,
charakterystyczne dla demokracji, pasja s�owa i swoboda dyskusji.
Sofi�ci byli mistrzami skutecznej argumentacji. Uwa�ali, i� prawda, a
w�a�ciwie to, co za prawd� uchodzi� mo�e, nabiera zawsze kszta�tu dzi�ki
argumentom. Racj� maj� ci, kt�rzy potrafi� skutecznie
przekonywa�. Prawd� staje si� to, co wszyscy zaaprobuj�. I tylko do
czasu, gdy nie zmieni� zdania. Wszystkie opinie mo�na kwestionowa�,
o wszystko mo�na si� spiera�. Sofi�ci, wyst�puj�c w s�dzie czy w
czasie obrad zgromadzenia (jako demagodzy - pomocnicy ludu) bez trudu
manipuluj� prawd�. Celuj� w sztuce zwodzenia opinii; wszystko zale�y
od zr�czno�ci wywod�w i ekwilibrystycznej bieg�o�ci j�zyka. S�owo
traktuj� instrumentalnie. Retoryczne umiej�tno�ci gotowi s�
wykorzystywa� w dowolnej sprawie. Ch�tnie oferuj� swe us�ugi
zar�wno w sporach o maj�tki, jak i w sporach o zasady. Sami nie
uznaj� �adnych zasad; interesuje ich tylko skuteczna perswazja, zdolno��
wygrywania w sporze.
To post�powanie sprawi�o, i� sofistyk� zacz�to kojarzy� z zagra�aj�cym
prawdzie k�amliwym wyrafinowaniem. Trzeba sobie wszak�e zda� spraw�
z faktu, i� dzia�alno�� sofist�w wywar�a ogromny wp�yw na
inspirowanie wyobra�e� dotycz�cych polityki i kszta�towanie stylu po-
litycznego dzia�ania. Dzi�ki sofistom za rzecz oczywist� zaczynaj� uchodzi�
rz�dy opinii. Antycypuj� oni spos�b my�lenia, kt�ry p�niej, w
epoce nowo�ytnej, umo�liwi kszta�towanie si� liberalizmu. Uwa�aj�, i� o
naturze politycznego dzia�ania powinna przes�dza� gotowo�� do poddania
krytycznej ocenie wszelkich zasad i prze�wiadcze�. S� zwolennikami
autentycznej wolno�ci s�owa, przekonanymi, i� jedynie racjonalne
argumenty powinny by� miar� politycznej s�uszno�ci -racj� ma ten, kto
potrafi obali� tezy przeciwnik�w, kto zwyci�sko wychodzi z polemik. To
jego opinia powinna sta� si� drogowskazem. Nie ma �adnych prawd
niepodwa�alnych, nie wymagaj�cych udowodnienia.
21
30-
Historia my�li polityczno-prawnej
Sofi�ci kszta�tuj� podstawy politycznego racjonalizmu.
Kultywuj� szacunek dla wyemancypowanej my�li, rozumowi powierzaj�
rol� najwy�szego arbitra. W modelu politycznego dzia�ania, zgodnym z
ich preferencjami, nie ma miejsca na dogmaty, na poczynania, kt�re nie
znajdowa�yby racjonalnego uzasadnienia, na arbitralne rozstrzygni�cia
lub stosowanie si�y. O wszystkim decydowa� ma publiczna debata.
Wszystko trzeba uzasadni�, przedyskutowa� - przekona� innych, �e
mamy racj�, sprawi�, by zdecydowali si� p�j�� z nami.
Racjonalizm i relatywizm sofist�w znajduj� odzwierciedlenie w prze-
konaniu, i� wszystko, co ludzie wsp�lnie czyni�, co dotyczy pewnej ich
liczby, jest dzie�em konwencji. Ten spos�b my�lenia dochodzi do
g�osu w pogl�dach sofist�w na temat natury zwi�zk�w spo�ecznych,
prawa, sprawiedliwo�ci. Sofi�ci ch�tnie s� przedstawiani jako rzecznicy
konwencjonalizmu.
Powstanie zwi�zku politycznego przedstawiaj� sofi�ci jako rezultat
umowy. Cz�owiek nie przejawia �adnej spontanicznej gotowo�ci do ogra-
niczenia dba�o�ci o interes w�asny. Z natury jest samolubny, dba przede
wszystkim o w�asne wygody. Brak obiektywnej miary s�uszno�ci utrudnia
zacieranie r�nic, a ludzie s� sk�onni do szukania tego, co ich dzieli.
�atwo o konflikty. Stan natury, o kt�rym m�wi� sofi�ci, rozwa�aj�c
sytuacj� poprzedzaj�c� powstanie pa�stwa, by� stanem niezgody i ry-
walizacji. Protagoras twierdzi�: �zawsze gdy si� ludzie skupili, krzywdzi�
jeden drugiego" (Platon, Protagoras). Dopiero zaniepokojony Zeus -
�boj�c si� o r�d ludzki, �eby nie wygin�� ze szcz�tem, posy�a Herme-sa,
aby ludziom przyprowadzi� Wstyd i Poczucie prawa". W ten spos�b
mog�y si� ukszta�towa� zdolno�ci umo�liwiaj�ce �ycie we wsp�lnocie.
Zwr��my uwag� na pewien istotny szczeg� - nie ma �adnych obiek-
tywnych regu� sprawiedliwo�ci. Prawa powstaj� dzi�ki werdyktom ludz-
kiego rozumu. Prawem staje si� to, co jako prawo zaczyna obowi�zywa�.
Poczucie sprawiedliwo�ci stanowi jednak cech� wrodzon� - przejaw natury
dodanej, skorygowanej przez rozczarowanego Zeusa, kt�ry instruuje
Hermesa: �I prawo to ustan�w ode mnie, �eby takiego, kt�ry nie potrafi
mie� w sobie wstydu i poczucia prawa, zabijano jak parszyw� owc� w
pa�stwie" (Protagoras). Ludzie opuszczaj� wi�c stan natury bezpowrotnie.
W ka�dej zbiorowo�ci obowi�zywa� musz� jakie� regu�y
Staro�ytna Grecja
sprawiedliwo�ci, musz� si� pojawi� jakie� prawa, tyle �e ich tre�ci nie
ustalaj� �adne nadrz�dne autorytety. To ludzie s� tw�rcami regu�, kt�-
rych w�adzy podlegaj�. Prawo jest tworzone przez ludzi.
W pa�stwie ulegaj� zawieszeniu prawa natury. Gorgiasz powiada: �na
mocy bowiem prawa natury silniejszy nie doznaje przeszk�d ze strony
s�abszego, lecz s�abszy podporz�dkowuje si� i ulega silniejszemu" (Po-
chwa�a Heleny). Taka przewaga ma jednak oczywi�cie charakter bezwstydny, a
Hermes trudzi� si� po to, by sk�oni� ludzi do innego post�powania. �Wstyd
i poczucie prawa" przenosz� cz�owieka poza sfer� surowych instynkt�w.
Umiejscawiaj� go na scenie publicznej, umo�liwiaj� uprawianie
sztuki polityki, polegaj�cej na hamowaniu impetu natury. Scena
publiczna jest aren� si� wt�rnych, wykluczaj�cych bezpo�redni� w�adz�
naturalnych pop�d�w. Tu liczy si� przede wszystkim obca naturze w�adza
s�owa. S�owo jest wa�niejsze od si�y mi�ni, a wyrafinowany j�zyk ma do
powiedzenia wi�cej ni� nieokie�znane nami�tno�ci. �Namowa nosi nazw�
przeciwstawn� konieczno�ci" - powiada Gorgiasz. W sferze publicznej
mo�liwe jest kszta�towanie wolno�ci. Powstanie pa�stwa jest
r�wnoznaczne z przemian� ludzkiej kondycji. Cz�owiek wydobywa si�
spod w�adzy pop�d�w - przemawiaj�cych g�osem konieczno�ci. Zaczyna
urabia� sw� w�asn� natur�. Wychowanie staje si� wa�niejsze od
wrodzonych sk�onno�ci. Polis umo�liwia niejako ponowne narodziny
cz�owieka, kt�ry jako tw�rca prawa i obywatel kieruje si� poczuciem
wstydu, sam stawia sobie wymagania. Publiczna interakcja, �ycie w grupie,
umo�liwiaj� kszta�towanie cnoty, kultywowanie sk�onno�ci do
powstrzymywania naporu egoistycznych nami�tno�ci.
Nie wszyscy sofi�ci chcieli wszak�e zaaprobowa� w�adz� konwencji i
uzna� przydatno�� prawa poskramiaj�cego samolubne sk�onno�ci. W ich
my�li w spos�b bardzo wyra�ny zarysuje si� dylemat - rz�dy prawa czy
si�a? Wyst�puj�cy cz�sto w dialogach Platona sofi�ci Kallikles i Trazy-
mach neguj� wszelkie narzucone przez prawo regu�y sprawiedliwo�ci.
Gloryfikuj� si��. Przekonuj�, i� z natury wyrz�dzanie krzywd jest lepsze
ni� ich doznawanie. Kallikles o�wiadcza: �ja mam wra�enie, �e ci, co
prawa uk�adaj�, to s� s�abi ludzie, to ci, kt�rych jest wielu. Oni dla siebie,
dla swej w�asnej korzy�ci ustanawiaj� prawa, bo si� boj� �wawszych
jednostek spo�r�d ludzi" (Gorgiasz), Krzywd� nazywaj� to, �e inni mog�
23
22
Historia my�li polityczno-prawnej
mie� lub maj� wi�cej. Chc�, by wszyscy byli r�wnie s�abi jak oni. �Tym-
czasem natura sama pokazuje, �e sprawiedliwe jest, aby jednostka lepsza
mia�a wi�cej ni� gorsza i pot�niejsza wi�cej ni� s�absza". Konwencje
t�umi� g�os natury, ale nie do ko�ca. Konwencjonalna sprawiedliwo��
cz�sto chwieje si�: �bo jakiej sprawiedliwo�ci za�y� Kserkses, kiedy si�
wyprawi� na Hellad�". Jak�e cz�sto sytuacje tego rodzaju powtarzaj� si� -
nic nie mo�e pokona� si�y i ambicji. Wedle Kalliklesa prawo jest wielk�
szkol� ob�udy. W istocie zawsze musi si� okaza� s�absze od samolubnych
pragnie�. Zbiorowo�� ujarzmia silne natury �czarem kuglarskich
sztuczek". Prawo stwarza iluzoryczne poczucie �adu, mami ludzi s�abych
nadziej� bezpiecze�stwa. Nie jest wszak�e szanowane w spos�b, kt�ry
pozwala�by zapomnie� o ob�udzie i, z drugiej strony, o nieustraszonych
ambicjach wybitnych jednostek. Wedle Kalliklesa prawo deformuje cz�o-
wieka, udaremnia swobodn� ekspresj� jego witalno�ci. �Ka�da w�adza -
twierdzi Trazymach - ustanawia prawa wedle tego, co jej wychodzi na
korzy��" (Platon, Pa�stwo). Tam, gdzie rodz� si� prawa, powstaje wi�c cz�owiek
sztuczny, dopasowany do jakiej� konwencji, kt�ra wprawdzie komu� dogadza,
ale nie odzwierciedla �adnej obiektywnej miary s�uszno�ci.
W prawie nie ma �adnej wewn�trznej konieczno�ci - z tym zgadzali si�
wszyscy sofi�ci. Nie wszyscy ufali jednak sile konwencji. Kallikles i
Trazymach akcentuj� napi�cie pomi�dzy natur� i konwenansem, staj� si�
pierwszymi obro�cami cz�owieka autentycznego, kt�remu przeciwsta-
wiaj� �a�osne - s�abe i przestraszone - dziecko spo�ecznego nakazu. Prawo
traktuj� jako nak�adany przemoc� kostium, kt�ry nigdy nie pasuje na
wszystkich. Ostatecznie wi�c, czym mia�aby by� sprawiedliwo��, z kt�rej tak
dumne jest prawo? Sami m�wi� o �sprawiedliwo�ci natury". S� wrogami
t�amsz�cej ambitne jednostki demokratycznej przeci�tno�ci, kt�rej prawo
u�ycza swej si�y. Kallikles ostrzega: �nie s�uchajmy szemrania t�umu".
Chwali �bujne, szerokie �ycie, bez hamulca i bez pana nad sob�".
IV. Sokrates
Sokrates (469 - 399 p.n.e.) zna� dobrze pogl�dy sofist�w. Wielu spo�r�d
nich pozna� te� osobi�cie, w tym najwi�ksz� znakomito�� - Prota-
Staro�ytna Grecja
gorasa. Nigdy si� jednak z nimi nie solidaryzowa�. Jego koncepcje b�d�
wyra�a� sprzeciw wobec sofistyki, traktowanej jako fa�szywa m�dro�� i
wielce ba�amutna szko�a �yciowej zaradno�ci.
Z pozoru Sokratesa interesuj� rzeczy do�� podobne. Tak jak sofi�ci
chce si� zajmowa� w�a�ciwie tylko lud�mi i ich post�powaniem. Nie
zamierza bada� natury. �Ja si� przecie� lubi� uczy� - powiada - a okolice i
drzewa niczego mnie nie chc� nauczy�, tylko ludzie na mie�cie" (Platon,
Fajdros). R�wnie� i jego pasj� jest s�owo. Obja�niaj�c natur� w�asnych
zainteresowa�, Sokrates wyznawa�: �wi�c wyda�o mi si�, �e trzeba si�
uciec do s��w (logoi) i w nich rozpatrywa� prawd� tego, co istnieje"
(Platon, Fedon). Czyni� to wszak�e zupe�nie inaczej ni� sofi�ci. Nie
traktowa� s��w jako kostiumu, umo�liwiaj�cego przedstawienie ka�dej
opinii w roli prawdy. Uwa�a�, i� prawdy nie inscenizuje si�, �e ona j e s t -
niepodwa�alna, zawsze ta sama. S�owa s�, wedle Sokratesa, znakiem
prawdy, odzwierciedleniem rzeczywisto�ci - s�u�� wyra�aniu prawdy, a nie
jej konstruowaniu, tak jak chcieli sofi�ci.
Sokrates nie uto�samia� wi�c prawdy i opinii. Nie godzi� si� z prze-
konaniem, �e prawd� jest w istocie to, co za prawd� uchodzi. Gardzi�
chytro�ci� retoryki. Twierdzi�, �e �sztuka wymowy u takiego, co prawdy
nie zna, a �yje tylko opini� (doxa), to nie b�dzie �adna sztuka, tylko
�miech" (Fajdros). Bardzo krytycznie ocenia� nauki sofist�w, przekonu-
j�cych, i� finaln� miar� m�dro�ci ustala skuteczne dzia�anie. Uwa�a�, i�
filozofi� uprawia tylko kto�, �komu przy�wieca znajomo�� prawdy" (Faj-
dros). Kto�, kto poprzez s�owa pr�buje dotrzeg do rzeczy - niezmiennych,
niezale�nych od wszelkich konfiguracji poj��, jakie mo�e stworzy�
najzr�czniejszy sofista.
Nauki Sokratesa odegra�y rol� wyj�tkow�. By� on my�licielem nie-
s�ychanie wp�ywowym i niezwykle inspiruj�cym. Historycy filozofii
ch�tnie traktuj� jego dzia�alno�� jako g��wn� cezur� w greckiej filozofii,
m�wi�c o okresie przedsokratejskim i posokratejskim. Sokratesa
interesowa�o w�a�ciwie wszystko, co dotyczy�o ludzi. Najistotniejsze
znaczenie mia�y wszak�e jego pogl�dy na temat prawdy i natury ludzkiej
m�dro�ci oraz pogl�dy dotycz�ce dobra i praktycznego u�ytku, jaki z
m�dro�ci mo�na uczyni�, wiedza �o tym, co jest dobre, a co z�e w
domostwach" (Diogenes Laertios). Nie zgadza� si� z relatywistycznymi
24
Historia my�li polityczno-prawnej
naukami sofist�w, uto�samiaj�cymi dobro z tym, co w danej chwili przynosi
po�ytek. Pogl�dy takie czyni�y czym� zb�dnym autentyczn� trosk� o dobre
�ycie. Dobre �ycie dla kogo�, kto cnot� pojmuje jako umiej�tno��
osi�gania przewagi, polega na zr�cznym wykorzystywaniu sposobno�ci, co
wyklucza d��enie do idea�u, po�wi�cenie, walk� ze s�abo�ci� i doskonalenie
w�asnego charakteru. Na to w�a�nie Sokrates nie chcia� przysta�.
Za rzecz najwa�niejsz� uwa�a� trosk� o dusz�, nieustanne d��enie
do dobra, kojarzonego z wewn�trzn� doskona�o�ci�. Staj�c przed s�-
dem, odpieraj�c zarzuty o szerzenie ateizmu, o�wiadczy�: �Bo przecie� ja
nic innego nie robi�, tylko chodz� i namawiam m�odych spo�r�d was i
starych, �eby si� ani o cia�o, ani o pieni�dze nie troszczy� jeden z
drugim przede wszystkim ani tak bardzo, jak o dusz�, aby by�a jak naj-
lepsza" (Platon, Obrona Sokratesa*). Sokrates twierdzi�, �e szcz�cie nie
zale�y od okoliczno�ci, �e wszystko nale�y odnale�� w sobie. �Nie z
pieni�dzy cnota ro�nie - przekonywa� - ale z cnoty pieni�dze i wszelkie
inne dobra ludzkie i prywatne, i publiczne" (Obrona Sokratesa).
Skupienie uwagi na w�asnym �yciu jest idea�em stwarzaj�cym podwaliny
indywidualizmu. Sokratesa, inaczej ni� sofist�w, nie
interesuje gra pozwalaj�ca osi�ga� przewag� w kontaktach z innymi lud�mi.
Uwa�a, i� tak naprawd� niewiele od nich zale�y. Wiele za� tylko wtedy, gdy
�yjemy niem�drze. Broni�c swych racji przed s�dem, przypomina�, i� nie
szuka� towarzystwa i nie liczy� na to, i� osi�gnie powodzenie, anga�uj�c si�
w sprawy publiczne. �Bom si� naprawd� za zbyt porz�dnego cz�owieka
uwa�a� na to, �eby tam p�j��, a osta� si�", m�wi, maj�c na my�li ha�a�liw�
scen� publiczn�. I dodaje, i� zawsze ka�dego namawia�, ��eby ani o �adn� ze
spraw swoich nie dba� pr�dzej, zanim dba� zacznie o siebie samego, by si�
sta� jak najlepszym i jak najm�drzejszym" (Obrona Sokratesa).
Oto idea�. Pogl�dy Sokratesa maj� charakter nies�ychanie radykalny.
Sokrates neguje znaczenie zaanga�owania w sprawy publiczne. Uwa�a, i�
warunkiem dobrego �ycia jest ucieczka od zgie�ku sceny publicznej,
gloryfikuje cz�owieka nie-politycznego. Nie traktuje kontakt�w
z innymi jako czynnika formuj�cego i przeciwstawia im trosk� o w�asne
�ycie. W ten spos�b nabiera kszta�tu wzorzec, kt�ry stanie si�
przeciwwag� charakterystycznej dla greckiej kultury matrycy antropolo-
gicznej. Najwyra�niej wida� j� w twierdzeniu, i� cz�owiek jest zwierz�-
Staro�ytna Grecja
ciem politycznym - nie mo�e wi�c �y� poza spo�ecze�stwem, staje si�
sob� dzi�ki formuj�cym kontaktom z pozosta�ymi cz�onkami wsp�lnoty.
Aktywno�� w sferze publicznej nale�a�oby wi�c traktowa� jako konieczny
warunek personifikacji. Sokrates zdecydowanie odrzuca taki punkt
widzenia. Publiczn� scen� polis postrzega jako przestrze�, w kt�rej raczej
pojawia si� niebezpiecze�stwo deformacji. Uwa�a, �e polis nie jest
szko�� charakter�w, gdy� ka�dy kszta�tuje sam siebie, swoim w�asnym
wysi�kiem. Publiczne dzia�anie nie mo�e by� wi�c traktowane jako telos
ludzkiego �ycia. �Bo wszystko - m�wi Sokrates - z duszy bierze pocz�tek,
i z�e, i dobre dla cia�a i dla ca�ego cz�owieka" (Platon, Charmides).
O wyborze w�a�ciwej drogi post�powania powinien rozstrzyga� ro-
zum. Pogl�dy Sokratesa na temat dobra okre�lane s� mianem i n t e-
lektualizmu etycznego. Filozof uto�samia cnot� (arete) z
wiedz�. Uwa�a, i� mo�emy post�powa� dobrze tylko wtedy, gdy wiemy,
czym jest dobro, a tak�e, i� poznaj�c dobro, nie jeste�my ju� w stanie
czyni� z�a. Krytykuje sofist�w traktuj�cych wiedz� jako �rodzaj
niewolnika, kt�rego wlok� za sob� wszystkie inne czynniki" - pragnienia,
ambicje, nami�tno�ci (Platon, Protagoras). Przeciwstawiaj�c si� takiemu
sposobowi my�lenia, pyta Protagorasa: � Wi�c czy tobie ona si� te� jako�
tak przedstawia, czy te� ci si� wydaje wiedza czym� pi�knym, czym�, co
potrafi w�ada� cz�owiekiem i byle cz�owiek mia� poznanie tego, co
dobre i co z�e, w�wczas nie potrafi ulec niczemu ani robi� nic innego,
tylko to, co mu wiedza dyktuje". Wedle Sokratesa wszystko pod��a
�ladem wiedzy.
Godne pochwa�y jest zatem tylko �ycie rozumne - nieustanne d��enie
do prawdy. Wiedza rodzi si� w ka�dym, trzeba j� tylko umiej�tnie
wydoby�. Sw� recept� na m�dro�� przedstawia Sokrates jako m a i -e u t
y k � - sztuk� po�o�nicz�. Pom�c mo�e nam nauczyciel, pomaga�
mo�emy sobie sami, nieustannie podejmuj�c trud, przyspieszaj�c poja-
wianie si� �my�li p�odnej i prawdziwej", walcz�c z �widziad�ami i fa�-
szem" (Platon, Teajtet). Najbardziej sprzyja temu rozmowa z m�drym
nauczycielem, kt�ry w�a�nie staje si�, jak chce Sokrates, akuszerem.
My�lenie z natury niejako zak�ada rozdwojenie - przybiera zawsze posta�
dialogu. Wa�na jest zatem r�wnie� refleksja - skupienie uwagi na
w�asnych my�lach. Sokrates zachwala �ycie refleksyjne: nale�y
26
Historia my�li polityczno-prawnej
nieustannie bada� natur� w�asnych prze�wiadcze�. Tylko wyemancy-
powana my�l potrafi znale�� drog� do prawdy, tylko niepokorny umys�
jest jej bastionem. Epistemologia Sokratesa sk�ania do sympatii dla kul-
tywuj�cej w�asn� odr�bno�� jednostki. Prawda rodzi si� jedynie w umy�le
wymykaj�cym si� wszelkim konwenansom. Najwa�niejszy jest zatem
niezale�nie ukonstytuowany podmiot. Sokrates gloryfikuje �ja" abso-
lutne. Po up�ywie stuleci Fryderyk Nietzsche zarzuci mu zbrodni�, kt�ra
przes�dzi o losach ca�ej europejskiej filozofii - �ujednostkowienie
indywiduum" (F. Nietzsche, Fragmenty 1869-1875). Niemiecki filozof po-
traktuje Sokratesa jako tw�rc� mitu antropologicznego, kt�ry w istocie
przes�oni� autentyczn� prawd� o cz�owieku.
Za spraw� Sokratesa uznajemy, i� najwa�niejszym d��eniem powinno
by� wt�oczenie wszelkich do�na� i do�wiadcze� w ramy poj��,
kt�re stan� si� osnow� refleksji. Tak w�a�nie nabiera kszta�tu jeden z
archetyp�w europejskiej kultury - idea niezale�nego,
racjonalnego podmiotu. Wedle Nietzschego cz�owiek jest w
istocie tragiczn� wieloznaczno�ci�, mroczn� zagadk�. Jest i nie jest
sob�, gubi si� w przestrzeniach, kt�rych sam nie zna. Przez Sokratesa
zostaje umieszczony w ramach �atwej opowie�ci. Cz�owiek Sokratesa,
poddaj�c si� pasji nieustannego autodydaktyzmu, stara si� wyrazi� prawd� o
sobie w poj�ciach. ��cz�c je na r�ne sposoby, konstruuje w�asn�
biografi� - m�wi�c: oto ja! �Sokrates - twierdzi Nietzsche - jest w etyce
tym, kim Demokryt w fizyce: uduchowion� ma�oduszno�ci�, entu-
zjastyczn� powierzchowno�ci�".
Nie s� to, rzecz jasna, oceny bezstronne. Przywo�ujemy je wszak�e po
to, by raz jeszcze podkre�li� wag� dokona� Sokratesa. Rzeczywi�cie, to on
jest tw�rc� wizji podmiotu, kt�ra odegra w naszej kulturze tak
ogromn� rol�. To on domaga si� skupienia uwagi na w�asnych spra-
wach, kreuje idea� �ycia refleksyjnego, jako warunek personifikacji. Jest z
pewno�ci� najbardziej zas�u�onym protoplast� indywidualizmu - kultury
�ja" oddzielonego, wyemancypowanego. A tak�e kultury wysokich
wymaga� i odpowiedzialno�ci.
Przeciwstawiaj�c si� sofistom, Sokrates d��y� do tego, by relatywi-
styczn� p�ynno�� zast�pi�y jasne i niepodwa�alne zasady. By� przeciw-
nikiem demokratycznego rozgardiaszu. Pochwa�a �mia�o�ci i niezale�-
Staro�ytna Grecja
no�ci, pogarda dla niem�drych konwencji, nie oznacza�y bynajmniej
fascynacji nieokie�znan� pasj� �ycia. Sokrates odrzuca demokracj�, gdy�
zdaje sobie spraw�, i� nie jest ona ustrojem, kt�ry zach�ca�by do kszta�-
towania ludzkich charakter�w, a sk�ania raczej do marnotrawienia energii.
Uznaje, i� powinien istnie� wyra�ny zwi�zek pomi�dzy etyk� i polityk�.
Dobry mo�e by� jedynie ustr�j pozwalaj�cy traktowa� wiedz� jako
priorytet w ludzkim �yciu, ustr�j narzucaj�cy dyscyplin� umo�liwiaj�c�
koncentrowanie wysi�k�w na sprawach najistotniejszych - na d��eniu
do m�dro�ci, dzi�ki kt�rej �ycie staje si� lepsze.
Odrzucaj�c demokracj�, Sokrates naucza�, i� najlepszy by�by powr�t do
tego, co ju� kiedy� by�o. Za wz�r stawia� dawne obyczaje Aten i Sparty.
Uwa�a�, i� w�adza powinna nale�e� do tych, kt�rzy przewy�szaj� innych
pod wzgl�dem rozumu i cnoty. By� przekonany, i� rz�dzenie polega na nie-
ustannym wysi�ku odnajdywania w�a�ciwej drogi. Wyb�r drogi wymaga po-
siadania odpowiedniej wiedzy. Z obowi�zkami rz�dzenia mog� sobie poradzi�
tylko ci, kt�rzy widz� i wiedz� wi�cej, kt�rzy mog� pokierowa�
usi�owaniami innych, skierowa� ich we w�a�ciw� stron�. W�adza powinna
wi�c nale�e� do przedstawicieli elity. Rz�dy w pa�stwie musz� by� w istocie
rz�dami rozumu. W pogl�dach Sokratesa pojawia si� idea, kt�rej kszta�t
wyrazisty nada p�niej Platon. Najwa�niejsze jest d��enie do osi�gni�cia
sprawiedliwo�ci. Rz�dzenie jest �sztuk� kr�lewsk�", wymagaj�c� wielkiej
uwagi i wielkiej bieg�o�ci. W �adnej mierze nie wolno zda� si� na szalbier-
cze wybiegi sofist�w, dbaj�cych wy��cznie o to, by zadowoli� opini�. �r�d�em
sprawiedliwo�ci mo�e sta� si� jedynie autentyczna m�dro��, pozwalaj�ca
przenikn�� natur� dobra. Poj�cie sprawiedliwo�ci wi��e Sokrates z
poj�ciem dobra. Regu� sprawiedliwo�ci nie traktuje jako konwenansu
podporz�dkowanego w�adzy opinii. Sprawowanie w�adzy uto�samia z usta-
laniem niezachwianych zasad, a tworzenie prawa z werdyktami rozumu,
poszukuj�cego rozwi�za�, dzi�ki kt�rym �ycie mo�e stawa� si� lepsze.
V. Platon
Najwybitniejszym uczniem Sokratesa by� Platon (428/427 - 348/
347 p.n.e.), filozof, kt�rego dzie�o Pa�stwo stanie si� jednym z najwa�-
29
28
Historia my�li polityczno-prawnej
niej szych drogowskaz�w w my�li europejskiej. Platon, pod��aj�c �ladami
swego nauczyciela, podejmuje kwesti� sprawiedliwo�ci. Zastanawia si�
nad tym, jak powinno wygl�da� nale�ycie urz�dzone pa�stwo, jakie
warunki powinny by� spe�nione, by jego obywatele mogli uzna�, i� ich
�ycie nabiera w�a�ciwego, doskonalszego kszta�tu.
Platon stanowczo odrzuca pogl�dy sofist�w. Znajomo�� prawdy -
niezmiennej i niepodwa�alnej - traktuje jako fundamentalny warunek
wszelkich zabieg�w mog�cych uczyni� ludzkie �ycie lepszym. To w�a�nie
dociekania dotycz�ce prawdy organizuj� materi� wszelkich wywod�w na
temat sprawiedliwo�ci, cnoty, szcz�cia. Charakterystyczne dla Platona
jest podporz�dkowanie regu� m�dro�ci praktycznej werdyktom filozofii.
Nie ceni on do�wiadczenia ani pospolitych umiej�tno�ci. Uwa�a, i� naiwna
m�dro��, na kt�rej opieraj� si� ludzkie opinie, stwarza jedynie poz�r
prawdy. B��d sofist�w polega na tym, i� w�adz� nad pozorami traktuj�
jako w�adz� nad rzeczywisto�ci�. C� z tego, i� potrafimy panowa� nad
opini�? Nasza koncepcja sprawiedliwo�ci nie stanie si� trafna tylko
dlatego, �e spodoba si� pewnej liczbie omamionych umys��w. Nie mo�na
zgodzi� si� z sofist� Trazymachem, kt�ry twierdzi, �e �wyrz�dzanie
krzywd jest z natury dobre, a doznawanie z�e" i przekonuje, �e
sprawiedliwo�� to konwencja, kt�ra ukszta�towa�a si�, poniewa� �ci,
kt�rzy nie mog� jednego unikn��, a na drugie sobie pozwoli�, uwa�aj� za
rzecz po�yteczn� um�wi� si� wzajemnie, �e si� nie b�dzie krzywd ani
wyrz�dza�o, ani doznawa�o" (Pa�stwo). Skutki takich zabieg�w s�
�a�osne. C� bowiem w istocie czyni� �szerokie ko�a"? Ot� �one
sprawiedliwo�� zaliczaj� do rodzaju trud�w i przykro�ci, kt�re warto
praktykowa� dla zarobk�w i dla opinii, dla dobrej s�awy, ale sama dla siebie
t