3340

Szczegóły
Tytuł 3340
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3340 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3340 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3340 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

C.W.LEADBEATER JASNOWIDZENIE Rozdzia� I Czym jest jasnowidzenie Jasnowidzenie jest dos�ownie tym, co si� w znaczeniu tego s�owa zawiera: jasnym widzeniem. S�owo to nieraz bywa nadu�ywane i przekr�cane, a nawet haniebnie poni�ane a� do mianowania nim kuglarskich sztuczek w objazdowych teatrzykach i cyrkach. Nawet w swoim w�szym znaczeniu, obejmuje ono tak wielk� ilo�� r�norodnych zjawisk, odr�bnych w swoim charakterze, i� nie jest rzecz� �atw� znale�� dla niej �cis�� i dok�adn� definicj�. Nazywano je nieraz "widzeniem duchowym", lecz trudno o bardziej nie�cis�� i w b��d wprowadzaj�c� nazw�, gdy� w przewa�aj�cej ilo�ci wypadk�w nie pozostaje ono w zwi�zku z �adn� zdolno�ci�, kt�r� mo�na by zaszczyci� tak wznios�ym mianem. Dla cel�w naszego obecnego studium mo�emy je okre�li� jako w�adz� widzenia tego, co dla zwyk�ego, fizycznego wzroku jest zakryte. Nale�y od razu zaznaczy�, �e bardzo cz�sto, cho� nie zawsze, zdolno�ci jasnowidzenia towarzyszy i druga, kt�r� mo�na by nazwa� jasnos�yszeniem. Jest to zdolno�� s�yszenia d�wi�k�w niedost�pnych dla zwyk�ego fizycznego s�uchu. W obecnej pracy, m�wi�c o jasnowidzeniu, b�dziemy tym samym m�wi� i o tej drugiej zdolno�ci, nie powtarzaj�c wci�� tego drugiego miana - jasnego s�yszenia. Jeszcze dwa s�owa, zanim przejd� do w�a�ciwego tematu. Przede wszystkim nie pisz� bynajmniej dla tych, kt�rzy nie wierz�, by zjawisko jasnowidzenia mog�o istnie�; nie b�d� si� te� stara� gromadzi� argument�w dla rozproszenia r�nych w tym wzgl�dzie w�tpliwo�ci. Nie mia�bym na to miejsca w pracy tak szczup�ej, jak obecna; ludzie, kt�rzy maj� te w�tpliwo�ci, powinni przestudiowa� bogat� literatur�, podaj�c� setki stwierdzonych przyk�ad�w lub spr�bowa� sami eksperyment�w. Ksi��k� niniejsz� przeznaczam dla ludzi, kt�rzy posiadaj� w tym kierunku wi�cej wiadomo�ci i wiedz�, �e jasnowidzenie istnieje, a s� nim na tyle powa�nie zainteresowani, �e pragn� zdoby� nieco wi�cej wiadomo�ci co do jego metod i mo�liwo�ci; mog� ich zapewni�, �e wszystko co tu podaje, jest rezultatem d�ugich, starannych studi�w i do�wiadcze�, stwierdzam przy tym, �e cho� niekt�re opisywane przeze mnie w�adze mog� si� wydawa� zupe�nie nowe, jednak nie przytaczam tu ani jednego przyk�adu, kt�remu podobnych sam bym osobi�cie nie widzia� lub nie sprawdzi�. A wreszcie, cho� b�d� unika� w miar� mo�liwo�ci wszelkiej specjalistycznej terminologii, to jednak od czasu do czasu b�d� zmuszony u�ywa� termin�w zaczerpni�tych z literatury teozoficznej bez szczeg�owego ich t�umaczenia, przypuszczaj�c i� moi czytelnicy sami dostatecznie je znaj�; w przeciwnym razie mog� im tylko poradzi� zapoznanie si� z kt�ra� z elementarnych ksi��ek, jak np. "M�dro�� Odwieczna" lub "Cz�owiek i jego cia�a" - Annie Besant. Ca�y system my�li teozoficznej jest tak �ci�le ze sob� powi�zany, a wszystkie jego cz�ci tak od siebie zale�ne, �e chc�c da� pe�ne wyt�umaczenie jakiego� u�ytego przeze mnie terminu, musia�bym poda� w skr�cie ca�o�� systemu, jako przedmow� nawet do tego kr�tkiego zarysu o jasnowidzeniu. Zanim przyst�pi� do wyt�umaczenia, czym jest jasnowidzenie, zwr�c� uwag� na par� rzeczy, dotycz�cych zar�wno r�nych sfer, w kt�rych ono mo�e dzia�a�, jak i warunk�w dla tego dzia�ania nieodzownych. Ca�a literatura teozoficzna twierdzi, �e wszystkie te wy�sze zdolno�ci stan� si� z czasem udzia�em ca�ej ludzko�ci, �e na przyk�ad zdolno�� jasnowidzenia posiada w stanie potencjalnym ka�dy, a ci, u kt�rych si� przejawia ju� obecnie, nieznacznie tylko wyprzedzili w tej dziedzinie reszt� ludzko�ci. Twierdzenie to polega na prawdzie, a jednak wi�kszo�ci ludzi wydaje si� mgliste i ma�o prawdopodobne dla tej prostej przyczyny, �e uwa�aj� oni te zdolno�ci za co� zupe�nie nieznanego ich do�wiadczeniu i za co� r�ni�cego si� zasadniczo od wszystkiego, co znaj� i czego dotychczas do�wiadczali. Ka�dy jest przy tym pewny, �e w ka�dym razie sam jest niezmiernie daleki od ich rozwini�cia. Mo�e �atwiej nam b�dzie pozby� si� tego przekonania, je�li postaramy si� zrozumie�, �e jasnowidzenie, podobnie jak wszystko w przyrodzie, jest g��wnie kwesti� drga� i w�a�ciwie tylko rozszerzeniem w�adz, kt�rych u�ywamy codziennie przez ca�e nasze �ycie. �yjemy otoczeni oceanem powietrza i eteru, kt�ry przenika zar�wno powietrze jak i wszelk� materie fizyczn�, i tylko dzi�ki drganiom, zachodz�cym w owym otaczaj�cym nas oceanie materii, dochodz� do nas wra�enia z zewn�trz. Jest to rzecz znana nam wszystkim, czy jednak wielu z nas zastanawia�o si� nad tym, jak niesko�czenie ma�a jest ilo�� drga�, na kt�re odpowiadamy? Spo�r�d niesko�czenie szybkich drga�, rozchodz�cych si� w eterze, jest tylko ma�y - bardzo ma�y zaiste - odcinek tych, na kt�re zdolna jest odpowiada� siatk�wka oka ludzkiego; te specjalne drgania wywo�uj� w nas wra�enie, kt�re nazywamy �wiat�em, czyli jeste�my w stanie widzie� tylko te przedmioty, od kt�rych ten specjalny rodzaj �wiat�a promieniuje albo si� odbija. W podobny spos�b b�benek ludzkiego ucha jest zdolny do reagowania na pewn�, bardzo drobn� ilo�� stosunkowo powolnych drga� - na tyle powolnych, aby wprawi� w ruch otaczaj�ce nas powietrze; mo�emy wi�c s�ysze� tylko d�wi�ki wydawane przez, przedmioty, kt�re mog� drga� w obr�bie tej specjalnej skali drga�. Jest rzecz� doskonale znan� nauce, �e w obu wypadkach istnieje ogromna ilo�� drga� zar�wno poni�ej, jak i powy�ej kra�c�w tych dw�ch skal, czyli �e istnieje wiele �wiat�a, kt�rego nie mo�emy widzie�, jak i wiele d�wi�k�w, kt�rych nie jeste�my w stanie s�ysze�. Je�li chodzi o �wiat�o, to dzia�anie tych szybszych i wolniejszych drga� �atwo dostrzec w skutkach, wywo�ywanych przez promienie ultrafioletowe na jednym kra�cu widma s�onecznego i promienie podczerwone (cieplne) na drugim. W�a�ciwie istniej� drgania wszelkiego mo�liwego do pomy�lenia stopnia szybko�ci, wype�niaj�ce ca�� skal� pomi�dzy powolnymi falami d�wi�kowym, a szybkimi falami �wietlnymi; ponadto istniej� bez w�tpienia drgania powolniejsze ani�eli g�osowe, jak r�wnie� niesko�czona ilo�� drga� szybszych od znanych nam jako �wiat�o. Gdy si� nad tym zastanawiamy, zaczynamy rozumie�, �e drgania, kt�re widzimy i s�yszymy, s� podobne dw�m drobnym, nielicznym grupom strun olbrzymiej harfy, kt�ra posiada ich niezliczon� ilo��. A gdy pomy�limy, ile ju� zdo�ali�my si� nauczy� i wywnioskowa� dzi�ki u�ywaniu tych drobnych fragment�w, mo�emy cho�by w przybli�eniu wyobrazi� sobie jakie mo�liwo�ci le�a�yby przed nami, gdyby�my umieli korzysta� z ca�ej tej ogromnej i przedziwnej harfy. Trzeba r�wnie� zwr�ci� uwag�, �e poszczeg�lni ludzie r�ni� si� znacznie, cho� stosunkowo w niewielkich granicach, w swojej zdolno�ci odpowiadania na te nawet nieliczne drgania, kt�re dosi�gaj� ich fizycznych zmys��w. Nie mam tu na my�li tak zwanego dobrego wzroku czy s�uchu, dzi�ki kt�rym cz�owiek widzi drobniejsze przedmioty, s�yszy cichsze d�wi�ki, ani�eli kto� inny; nie chodzi tu bynajmniej o si�� wzroku, lecz o skal� wra�liwo�ci. Je�eli na przyk�ad z pomoc� silnie rozszczepiaj�cego �wiat�o pryzmatu rzucimy na papier pe�n� skal� barw widma s�onecznego i polecimy r�nym osobom naznaczy�, gdzie widz� jej kra�ce, to przekonamy si�, jak r�ni� si� ich zdolno�ci widzenia. Niekt�re osoby b�d� widzia�y fiolet o wiele dalej ni� widzi wi�kszo��; inne natomiast mniej fioletu, a za to wi�cej czerwieni na drugim kra�cu. Mo�e znajdzie si� kilka os�b, kt�re b�d� widzia�y po obu stronach nieco dalej ni� inne, a b�d� to na pewno ludzie specjalnie wra�liwi, czyli sensytywni, jak si� ich nieraz nazywa - to jest odpowiadaj�cy na wi�ksz� ilo�� drga� ani�eli wi�kszo�� ludzi naszych czas�w. Mo�emy sprawdzi� w podobny spos�b r�nice w s�yszeniu. Je�li wybierzemy d�wi�k nie nazbyt wysoki, na samej jakby granicy s�yszalno�ci, i b�dziemy badali, ile os�b z pomi�dzy jakiej� grupy ludzi b�dzie go s�ysze�, to b�dziemy mogli w podobny jak poprzednio spos�b sprawdzi� r�nice w zdolno�ci s�yszenia. Pisk nietoperza jest dobrym przyk�adem takiego d�wi�ku; do�wiadczenie wyka�e nam, i� w letni wiecz�r, gdy powietrze pe�ne jest r�nych szmer�w i g�os�w, wysokie i ostre d�wi�ki wydawane przez te ma�e stworzenia, s� dla ucha ogromnej wi�kszo�ci ludzi zupe�nie nieuchwytne. Przyk�ady te wskazuj�, �e nie ma wyra�nej i sta�ej granicy dla ludzkiej zdolno�ci odpowiadania czy to na eteryczne, czy na powietrzne drgania, i �e niekt�rzy z nas ju� dzi� posiadaj� te zdolno�ci lepiej rozwini�te ani�eli inni. Mo�na r�wnie� stwierdzi�, �e stan zdolno�ci tego samego cz�owieka zmienia si� w r�nych okresach i momentach. Nie jest wi�c zbyt trudno wyobrazi� sobie, �e cz�owiek jest w stanie rozwin�� te zdolno�ci o tyle, aby z czasem m�g� widzie� bardzo wiele z tego, co niewidzialne jest dla innych, i aby m�g� s�ysze� niejedno, co dla drugich jest nies�yszalne, wiemy bowiem, �e otacza nas niezmierna ilo�� tych drga� i niejako oczekuje na nasze postrzeganie. Do�wiadczenia z promieniami Rentgena s� jednym z licznych dzi� przyk�ad�w, jak zadziwiaj�ce skutki daje poznanie cho�by tylko niekt�rych z tych dalszych, dot�d nieznanych drga�, a przenikanie tych promieni przez wiele przedmiot�w, dawniej uwa�anych za nieprzenikliwe, wskazuje nam co najmniej jeden spos�b wyt�umaczenia sobie tak elementarnych przyk�ad�w jasnowidzenia, jak odczytanie listu w zamkni�tym pude�ku, lub opisanie os�b, znajduj�cych si� w s�siednim mieszkaniu. Gdyby�my opr�cz zwyk�ego widzenia nauczyli si� widzie� z pomoc� promieni Rentgena, wystarczy�oby nam to dla dokonania podobnej sztuki. Dot�d m�wili�my tylko o rozszerzeniu czysto fizycznych zmys��w cz�owieka; je�li przypomnimy sobie, �e posiada on i cia�o eteryczne, kt�re jest tylko subteln� cz�ci� fizycznego, �e wszystkie organy zmys�owe sk�adaj� si� r�wnie� z materii eterycznej, znajduj�cej si� w r�nych stanach skupienia, a maj�cej pewne w�a�ciwo�ci, kt�re u wi�kszo�ci ludzi s� jeszcze w stanie u�pienia, to zobaczymy, �e nawet ograniczaj�c si� do tej linii rozwoju ukrytych zdolno�ci, otwieraj� si� przed nami ogromne horyzonty i bardzo bogate mo�liwo�ci. Pr�cz tego, cz�owiek posiada narz�dzia uczu� i my�li, zwane cia�em astralnym i mentalnym. Ka�de z nich mo�e by� z biegiem czasu uaktywnione, tak aby odpowiada�o na drgania subtelnej materii w�a�ciwych sfer, daj� tym samym Ja�ni (Ego), w miar� coraz swobodniejszego jej dzia�ania poprzez te narz�dzia, mo�liwo�� kontaktu, poznawania i w�adania dwoma nowymi, ogromnymi �wiatami. Sfery te otaczaj� nas zewsz�d i przenikaj� si� swobodnie; nie trzeba te� s�dzi�, �e substancja ich jest ca�kowicie r�na i niczym ze sob� nie powi�zana; raczej jedna wchodzi bezpo�rednio w drug�, i tak najni�sza substancja astralna tworzy bezpo�redni dalszy ci�g najwy�szej fizycznej, a najni�sza mentalna dalszy ci�g astralnej. Nie wyobra�amy te� sobie materii tych sfer jako czego� dziwnego i zupe�nie odr�bnego od materii fizycznej; raczej odwrotnie, mo�emy o niej my�le� z wi�ksz� s�uszno�ci� jako o fizycznej, tylko bardziej zr�nicowanej i subtelnej, drgaj�cej te� o wiele szybciej i dzi�ki temu stwarzaj�cej dla nas niemal zupe�nie nowe warunki, stany i w�a�ciwo�ci. Nic trudno zatem zrozumie� mo�liwo�� sta�ego doskonalenia i rozszerzania naszych zmys��w, tak aby�my zar�wno wzrokiem jak i s�uchem mogli chwyta� drgania o wiele wy�sze i o wiele ni�sze od zwykle dotychczas znanych. Du�a cze�� tak nowo poznanych drga� nale�y do sfery fizycznej i wprowadza nas tylko w eteryczn� jej cz��, kt�ra dzi� jest dla nas zamkni�t� ksi�g�. Drgania te odbiera si� za po�rednictwem tej samej co zawsze siatk�wki oka, jednak oczywi�cie za pomoc� jej eterycznych, a nie czysto fizycznych cz�stek; drgania te jednak dzia�aj� tylko na jeden organ, wyspecjalizowany do ich odbierania, a nie na ca�� powierzchni� naszego eterycznego organizmu. Zdarzaj� si� jednak pewne wypadki anormalne, gdy i inne cz�ci organizmu eterycznego odpowiadaj� na te drgania r�wnie, a czasem nawet bardziej wyra�nie, ani�eli oko. Takie, bardzo zreszt� rzadkie wypadki, mo�na t�umaczy� w r�ny spos�b, przede wszystkim jednak jako wynik cz�ciowego rozwoju astralnego, przy bli�szym bowiem badaniu tych przyk�ad�w, przekonamy si�. �e owe najwra�liwsze miejsca cia�a, niemal zawsze s� po�o�one w blisko�ci kt�rej� z tak zwanych czakr, czyli o�rodk�w si� �ywotnych w organizmie astralnym. Cho� o�rodki te nie mog� dzia�a� sprawnie we w�asnej sferze, dop�ki �wiadomo�� astralna nie zostanie dostatecznie rozwini�ta, jednak mog� ju� by� do�� silne, aby pobudza� do �ywszego dzia�ania cz�stki eteryczne, kt�re je przenikaj�. Gdy przejdziemy do zmys��w astralnych, metody ich dzia�ania b�d� zupe�nie odmienne. Nasz organizm astralny nie posiada wyspecjalizowanych organ�w zmys�owych. Jest to fakt, kt�ry nale�y nieco szerzej om�wi�, gdy� wielu studiuj�cych fizjologie, nie umie po��czy� tego faktu z twierdzeniem, �e ca�y nasz organizm fizyczny jest przenikni�ty materi� astraln�, �e istnieje dok�adna wsp�zale�no�� pomi�dzy tymi dwoma organizmami, oraz �e ka�dy przedmiot fizyczny posiada sw�j nieod��czny odpowiednik astralny. Ka�de z tych twierdze� jest zupe�nie �cis�e, ale dla ludzi, kt�rzy sami nie posiadaj� jeszcze astralnego wzroku, mo�e to by� trudne do zrozumienia. Ka�demu rodzajowi materii fizycznej odpowiada okre�lony rodzaj materii astralnej, stale z ni� zwi�zany, kt�ry mo�na oddzieli� tylko przy u�yciu znacznej si�y i umiej�tno�ci okultystycznej, ale nawet w�wczas tylko na chwile, dop�ki si�a ta dzia�a. Jednak po��czenie cz�stek astralnych jakiego� przedmiotu pomi�dzy sob� jest wiele lu�niejsze ani�eli fizycznych w odpowiedniku fizycznym. W sztabie �elaza np. mamy pewn� ilo�� cz�stek fizycznych w stanie sta�ym, czyli zdolnych do stosunkowo ma�ych tylko zmian w swoim wzajemnym po�o�eniu, cho� bardzo szybko drgaj�cych w swojej w�asnej sferze. Astralny odpowiednik tej sztaby b�dzie si� sk�ada� z materii, kt�r� nazwiemy sta�� materi� astraln�, czyli nale��c� do najni�szego poddzia�u tej sfery; a jednak jej cz�steczki zmieniaj� szybko i nieustannie swoje wzajemne po�o�enie, poruszaj�c si� swobodnie na kszta�t cz�stek wody na planie fizycznym. Nie ma wi�c sta�ego zwi�zku pomi�dzy �adn� fizyczn� cz�steczk�, a odpowiadaj�c� jej w danej chwili ilo�ci� materii astralnej. To samo mamy i w astralnym organizmie cz�owieka; podzielmy go dla u�atwienia sobie sprawy na dwie cz�ci: skupienie g�stszej materii, kt�re zajmuje dok�adne miejsce fizycznego cia�a, oraz chmur� l�ejszej, rzadszej materii, otaczaj�cej poprzedni�. W obu tych cz�ciach i pomi�dzy nimi wzajemnie odbywa si� nieustanne i szybkie kr��enie cz�steczek, o kt�rym wspominali�my, tak i� przy bli�szej obserwacji przypominaj� nam one �ywo kipi�c� wod�. Zwa�ywszy to, �atwo zrozumie�, �e chocia� ka�dy organ cia�a fizycznego ma zawsze jako sw�j odpowiednik pewn� ilo�� astralnej materii, to jednak nie zatrzymuje on tych samych jej cz�steczek d�u�ej ni� par� sekund, nie ma wi�c tutaj nic, co by odpowiada�o specjalizacji fizycznej substancji nerwowej w nerw optyczny czy s�uchowy. A wi�c cho� oko czy ucho posiada bez w�tpienia sw�j astralny odpowiednik, to jednak jego cz�stki nie s� ani wi�cej ani mniej zdolne do odpowiadania na drgania, wywo�uj�ce astralne widzenie lub s�yszenie, ani�eli jakiekolwiek inne cz�stki organizmu astralnego. Pami�tajmy przy tym, �e chc�c aby nas rozumiano, musimy wci�� m�wi� "wzrok astralny" lub "s�uch astralny", jednak u�ywaj�c tych okre�le� mamy na my�li tylko zdolno�� odpowiadania na takie drgania, kt�re �wiadomo�ci cz�owieka, dzia�aj�cej w organizmie astralnym, przekazuj� wra�enia podobne w swoim charakterze do tych, jakie mu przekazuje fizyczne oko lub ucho, gdy cz�owiek dzia�a w swoim organizmie fizycznym. W warunkach zupe�nie odmiennego �rodowiska astralnego nie potrzeba odr�bnych organ�w, aby osi�ga� ten sam rezultat, w ka�dej bowiem cz�ci astralnego organizmu znajduje si� materia, zdolna do takiej odpowiedzi, a wi�c cz�owiek, dzia�aj�cy poprzez organizm astralny, widzi r�wnie dobrze przedmioty poza sob�, jak przed sob�, w g�rze i w dole, nie potrzebuj�c si� ku nim zwraca�. Musimy jeszcze zwr�ci� uwag� na jedno, mianowicie, na "czakry", o kt�rych ju� wspominali�my. Ka�dy, kto studiowa� nieco teozofi�, wie o istnieniu zar�wno w astralnym organizmie cz�owieka, jak i w eterycznej cz�ci organizmu fizycznego, pewnych o�rodk�w, kt�re w miar� ewolucji cz�owieka s� kolejno zasilane i o�ywiane przez tak zwany "p�omie� w�owy". O�rodk�w tych nie mo�na nazwa� organami w zwyk�ym znaczeniu tego s�owa, gdy� nie przez nie cz�owiek widzi i s�yszy, odmiennie ani�eli w �wiecie fizycznym, gdzie widzi lub s�yszy tylko przez oczy i uszy; jednak nie mo�na zaprzeczy�, �e zdolno�� widzenia i s�yszenia astralnego zale�y w du�ej mierze od ich o�ywienia. Ka�dy z nich na miar�; swojego rodzaju, rozbudza wra�liwo�� na now� skal� wibracji w ca�ym astralnym organizmie. Jednak i te o�rodki nie s� bynajmniej starymi skupiskami materii. S� to tylko wiry w materii tego organizmu, wiry, przez kt�re przep�ywaj� wszystkie wchodz�ce w jego sk�ad cz�steczki; s� to r�wnie� punkty, przez kt�re przep�ywaj� do organizmu astralnego energie ze sfer wy�szych ni� astralna. Wszelki opis mo�e da� tylko u�amkowe poj�cie o ich wygl�dzie, s� to bowiem wiry czterowymiarowe, tak i� energia, kt�ra przez nie przep�ywa i stanowi przyczyn� ich istnienia, zdaje si� wytryska� nie wiadomo sk�d. W ka�dym razie, poniewa� wszystkie cz�steczki kolejno przechodz� przez ka�dy z nich, jasne jest, �e ka�dy mo�e pobudza� wra�liwo�� cz�steczek na pewn� skal� wibracji, tak i� wszystkie "zmys�y" astralne r�wnie �ywo mog� dzia�a� we wszystkich cz�stkach organizmu. W sferze mentalnej czyli dziedzinie my�li, widzenie jest zn�w zupe�nie inne; tu nie mo�na ju� m�wi� o oddzielnych zmys�ach, jak wzrok czy s�uch, gdy� mamy do czynienia jakby z jednym og�lnym zmys�em, kt�ry tak wszechstronnie odpowiada na wszystkie dochodz�ce do niego wibracje, �e gdy jakikolwiek przedmiot wchodzi w zakres jego postrzegania, ogarnia go w oka mgnieniu swoim pojmowaniem, i jak gdyby jednocze�nie widzi go, s�yszy i odczuwa, jednym s�owem poznaje go w pe�ni i ca�kowicie w jednym momentalnym akcie. A jednak i ta wspania�a zdolno�� r�ni si� tylko stopniem nasilenia, a nie odr�bno�ci� od tych, jakimi dzi� rozporz�dzamy; w sferze my�li, podobnie jak i w fizycznej, wra�enia s� nam przekazywane za po�rednictwem drga�, biegn�cych od przedmiotu poznawanego do obserwatora. W sferze jeszcze wy�szej, a mianowicie duchowej (buddhi), po raz pierwszy spotykamy si� z zupe�nie now� w�a�ciwo�ci�, nie maj�c� nic wsp�lnego ze zdolno�ciami, o kt�rych dotychczas m�wili�my, tam bowiem cz�owiek poznaje ka�d� rzecz zgo�a inn� metod�, w kt�rej zewn�trzne wibracje nie odgrywaj� �adnej roli. Poznawany przedmiot staje si� cz�ci� cz�owieka, kt�ry go ogl�da i poznaje niejako od wewn�trz zamiast od zewn�trz. Lecz z t� w�adz� jasnowidzenie nie ma nic wsp�lnego. Rozw�j ca�kowity lub cz�ciowy kt�rejkolwiek z wy�ej wyliczonych w�a�ciwo�ci mie�ci si� w naszym okre�leniu jasnowidzenia jako w�adzy widzenia rzeczy ukrytych przed zwyk�ym, fizycznym wzrokiem. Zdolno�ci te rozwijaj� si� r�nymi drogami, nie od rzeczy b�dzie wspomnie� tu o nich. Wolno nam przypu�ci�, �e gdyby cz�owiek w czasie swojej ewolucji m�g� by� odci�ty od wszystkich zewn�trznych wp�yw�w, poza naj�agodniejszymi, i rozwija� si� od pocz�tku najzupe�niej r�wno i naturalnie, rozwin��by prawdopodobnie wszystkie swoje zdolno�ci miarowo i harmonijnie. Fizyczne zmys�y rozszerza�yby powoli skale swojej wra�liwo�ci, a� wreszcie odpowiada�yby na wszystkie drgania zar�wno eterycznej, jak i g�stej materii fizycznej, nast�pnie rozwin�aby si� wra�liwo�� na powolniejsze wibracje dolnej sfery astralnej, ogarniaj�c wkr�tce i szybsze, a� we w�a�ciwym czasie przebudzi�yby si� z kolei zdolno�ci sfery mentalnej. W �yciu jednak, tak r�wnomierny rozw�j jest chyba zgo�a nieznany; natomiast jest bardzo wielu ludzi, kt�rzy miewaj� nag�e, cho� chwilowe b�yski �wiadomo�ci astralnej, mimo i� nie obudzi�o si� w nich wcale widzenie eteryczne. Ta nier�wnomierno�� rozwoju jest jedn� z, g��wnych przyczyn niezmiernej �atwo�ci pomy�ek i b��d�w w dziedzinie jasnowidzenia, b��d�w, od kt�rych w�a�ciwie nie mo�na si� uchroni�, chyba �e przez d�ugie i staranne �wiczenie si� pod kierunkiem wyrobionego nauczyciela. Ka�dy, kto si� spotka� z teozoficzn� literatur�, wie, i� tacy nauczyciele istniej�, �e mo�na ich odnale��, �e nawet w tym do�� materialistycznym dwudziestym wieku, staro�ytne powiedzenie: "Gdy ucze� jest got�w, Mistrz got�w jest zawsze" jest r�wnie prawdziwe jak i drugie: "Je�li ucze� zdo�a przenikn�� do wielkiej �wi�tyni, znajdzie tam zawsze Nauczyciela". Wiemy r�wnie�, �e tylko pod takim kierownictwem mo�na bezpiecznie rozwija� owe drzemi�ce w nas zdolno�ci, inaczej bowiem jak�e fatalna mo�e si� sta� dla niedo�wiadczonego jasnowidza �atwo�� z�udze� i pomy�ek co do znaczenia, i warto�ci tego wszystkiego, co si� przedstawia jego wzrokowi, jak niebezpieczna mo�e by� mo�liwo�� zupe�nego spaczenia i przeinaczenia widzenia, gdy stara si� sprowadzi� je do swojej normalnej, fizycznej �wiadomo�ci. Nie wynika z tego bynajmniej, aby nawet u ucznia, otrzymuj�cego sta�e wskaz�wki co do u�ywania tych okultystycznych zdolno�ci, rozwija�y si� one w takim harmonijnym porz�dku, o jakim powy�ej, jako o ideale, wspomnia�em. Jego poprzednie �ycie i post�pki mog�y by� tego rodzaju, �e nie przyczyni�y si� bynajmniej do tego, aby ta w�a�nie droga sta�a si� dla niego naj�atwiejsza lub najbardziej po��dana; w ka�dym razie znajduje si� on pod kierownictwem w ca�ej pe�ni umiej�tnym i �wiadomym wszystkiego, co dotyczy rozwoju wewn�trznego, i mo�e by� zupe�nie spokojny i pewny, �e droga, kt�r� go to kierownictwo prowadzi, jest dla niego najlepsza ze wszystkich. Ma przy tym i drug� pewno��, �e wszelkie zbudzone w nim w�adze znajduj� si� w ca�kowitym jego w�adaniu, i �e mo�e ich u�ywa� ci�gle w pe�ni, gdy zajdzie tego potrzeba w pracy dla ludzko�ci; natomiast w przypadku cz�owieka, rozwijaj�cego te w�adze bez kierunku, przejawiaj� si� one nieraz cz�ciowo i dowolnie, to pojawiaj� si�, to zn�w znikaj�, rzek�by�, jak same chc�. Je�li zdolno�ci jasnowidzenia s�, jak m�wili�my, cz�ci� wewn�trznego (okultystycznego) rozwoju cz�owieka, a wi�c oznak� pewnego wyra�nego w tej dziedzinie post�pu, to mo�na nie bez s�uszno�ci zapyta�, jak si� to dzieje i czym si� daje wyt�umaczy�, �e posiadaj� je cz�sto ludy pierwotne lub te� jednostki nale��ce do ciemnych i niewykszta�conych warstw naszej rasy, jednostki, kt�rych poziom - pod jakimkolwiek k�tem by�my go badali - jest niezaprzeczalnie niski. Istotnie na pierwszy rzut oka wydaje si� to dziwne; jest jednak faktem stwierdzonym, �e ta szczeg�lna wra�liwo�� i tak zwane zdolno�ci "psychiczne" dzikusa lub te� ma�o wykszta�conego, nieo�wieconego Europejczyka to zupe�nie co innego ni� pozornie tylko podobne, jednak inaczej osi�gni�te w�adze jasnowidza wyrobionego i odpowiednio przygotowanego. �cis�e i szczeg�owe wyja�nienie r�nicy doprowadzi�oby nas do zbyt z�o�onych technicznych wywod�w, og�lne jednak o niej poj�cie mo�na wyci�gn�� z przyk�adu jasnowidzenia w sferze najbli�szej fizycznego planu. Eteryczny organizm cz�owieka znajduje si� w naj�ci�lejszym zwi�zku z jego systemem nerwowym, a wszelkie oddzia�ywanie na jeden wywiera nieunikniony wp�yw i na drugi. Przy eterycznym widzeniu, kt�re pojawia si� sporadycznie czy to u pierwotnych ludzi Afryki czy Zachodniej Europy zaobserwowano, �e odpowiednia zmiana nerwowa zachodzi niemal wy��cznie w systemie nerwowym wsp�czulnym, �e wszelkie objawy jasnowidzenia uchylaj� si� ca�kowicie z pod w�adzy danego cz�owieka - w istocie rzeczy s� raczej podobne do og�lnego g�uchego odczucia w ca�ym organizmie eterycznym, ani�eli do wyra�nego i jasnego postrzegania zmys�owego poprzez odpowiednio wyspecjalizowane organa. W rasach p�niejszych, w okresie dalej posuni�tej ewolucji, si�y cz�owieka coraz bardziej skupiaj� si� na rozwoju w�adz umys�owych, tote� zwykle owo g�uche eteryczne odczuwanie czy jasnowidzenie zanika, a dopiero o wiele p�niej, gdy si� rozpoczyna rozw�j duchowy, powraca ponownie, ale ju� zgo�a inaczej. Tym razem bowiem zdolno�� ta jest wyra�na i dok�adna, zale�na ca�kowicie od woli cz�owieka, a przejawia si� z pomoc� specjalnych organ�w, i - co jest charakterystyczne - zmiany nerwowe, jakie jej towarzysz�, zachodz� niemal wy��cznie w uk�adzie nerwowym m�zgowo-rdzeniowym. Annie Desant tak pisze o tym: "Ni�sze formy tak zwanego psychizmu spotyka si� cz�ciej u zwierz�t i u prymitywnych, ciemnych ludzi, ani�eli u tych, kt�rych w�adze intelektualne s� silnie rozwini�te; s� one zwi�zane z uk�adem nerwowym wsp�czulnym, a nie m�zgowo-rdzeniowym. Du�e kom�rki tego uk�adu zawieraj� znaczn� ilo�� materii eterycznej, st�d wi�ksza ich pobudliwo�� i wra�liwo�� na powolniejsze wibracje, ani�eli kom�rek, w kt�rych ilo�� materii eterycznej jest mniejsza. W miar� rozwoju uk�adu nerwowego m�zgowo-rdzeniowego i samego m�zgu, uk�ad wsp�czulny schodzi do roli podw�adnego, a nad jego wra�liwo�ci� na r�ne tak zwane psychiczne bod�ce i drgania, g�ruj� i t�umi� j� silniejsze i ruchliwsze wibracje wy�szego uk�adu nerwowego. Wprawdzie w p�niejszym okresie ewolucji wra�liwo�� na wszelkie wibracje psychiczne zn�w powraca, ale tym razem rozwija si� w zwi�zku z o�rodkami m�zgowo-rdzeniowymi i podlega kontroli woli. Psychizm nieopanowany, histeryczny, kt�rego przyk�ad�w spotykamy na nieszcz�cie tak wiele, przypisa� nale�y niedostatecznemu rozwojowi m�zgu i przewadze uk�adu nerwowego wsp�czulnego". Nieoczekiwane b�yski jasnowidzenia zdarzaj� si� te� od czasu do czasu u ludzi wysoce kulturalnych i o silnej umys�owo�ci, cho� mo�e nigdy nie s�yszeli o sposobach wyrabiania podobnych zdolno�ci. W tym przypadku mo�na uwa�a� takie b�yski za wskaz�wk�, i� dany cz�owiek zbli�a si� do tego okresu swojej ewolucji, gdy w�adze te zaczn� si� w nim przejawia� w spos�b naturalny, a ich pojawienie si� powinno by� jeszcze jednym bod�cem wi�cej do utrzymywania nadal wysokiego poziomu moralnego oraz spokoju i r�wnowagi my�lowej, bez kt�rych wszelkie jasnowidzenie jest dla ka�dego raczej przekle�stwem ani�eli dobrem. Jest wiele stopni przej�ciowych pomi�dzy typem cz�owieka - zupe�nie niewra�liwego, a posiadaj�cego w pe�ni rozwini�te i opanowane jasnowidzenie, Zas�uguje na uwag� stopie�, na kt�rym ludzie, nie posiadaj�cy tych w�adz w zwyk�ym �yciu, przejawiaj� je jednak w mniejszym lub wi�kszym stopniu pod wp�ywem magnetyzmu lub w stanie hipnozy. W tym przypadku natura psychiczna cz�owieka jest ju� wra�liwa i odpowiada na subtelniejsze drgania, lecz �wiadomo�� nie umie jeszcze u�ywa� tej w�adzy w�r�d licznych, rozpraszaj�cych wra�e� zwyk�ego �ycia i dopiero chwilowe uwolnienie jej w transie od dzia�ania fizycznych zmys��w, u�atwia przejawianie si� wy�szych zdolno�ci, kt�re si� dopiero budz�. Oczywi�cie, �e i w�r�d typ�w, kt�re s� jasnowidz�ce w transie, jest wiele stopni jasnowidztwa, od zwyk�ego, zupe�nie nieinteligentnego, chorego cz�owieka, a� do cz�owieka, kt�rego zdolno�� takiego widzenia mo�e by� przez magnetyzera ca�kowicie opanowania i skierowana wsz�dzie, gdzie zechce, lub do jeszcze wy�szego typu, gdzie �wiadomo�� raz uwolniona od �cis�ego zwi�zku z cia�em fizycznym wymyka si� te� z pod wp�ywu magnetyzera i ulatuje w dziedziny szerokich, wspania�ych widze�, gdzie jest zupe�nie dla niego niedost�pna. Istnieje te� inne, dalsze stadium w tym rozwoju, gdy nie potrzeba ca�kowitego usuni�cia wra�e� fizycznych jak w transie, a zdolno�� nadnormalnego widzenia, cho� jeszcze nie przejawiaj�ca si� w�r�d zwyk�ego codziennego �ycia, zaczyna dzia�a� w pe�ni, gdy cia�o pogr��a si� w zwyk�y sen. Wielu �wi�tobliwych prorok�w, o kt�rych czytamy, i� byli "ostrze�eni we �nie przez Boga" lub porozumiewali si� z istotami o wiele wy�szymi od siebie w ciszy nocnych godzin, nale�a�o do tego typu. Wi�kszo�� prawdziwie kulturalnych ludzi wy�szych ras naszego �wiata posiada ju�, przynajmniej w pewnym stopniu, ten poziom rozwoju, to znaczy, �e w�adze poznawcze ich astralnych organizm�w s� ju� obudzone i czynne, ca�kowicie zdolne do przyjmowania wra�e� i poznawania przedmiot�w, i istot tej�e sfery. Aby jednak mogli wyci�gn�� z tego jak�� korzy�� tak�e w swojej zwyk�ej, fizycznej �wiadomo�ci, musz� zaj�� jeszcze dwie zmiany: po pierwsze Ja�� (Ego) powinna jakby zbudzi� si�, czyli zwr�ci� uwag� na zjawiska i przedmioty �wiata astralnego, wydobywaj�c si� niejako z zaczarowanego kr�gu w�asnych my�li na jawie, oraz patrze� �wiadomie doko�a, obserwowa� i wyci�ga� wnioski ze wszystkiego, co zobaczy; po drugie �wiadomo�� powinna by� utrzymana w stanie czujno�ci podczas powrotu duszy do cia�a fizycznego, i to w tym stopniu, aby mog�a w pami�ci fizycznego m�zgu odbi� wyra�nie wszystko, co widzia�a lub czego si� uczy�a. Najwa�niejsza jest oczywi�cie ta pierwsza zmiana; druga w por�wnaniu do niej nie jest tak wa�na. Skoro bowiem Ja�� (Ego) - w�a�ciwy cz�owiek potrafi korzysta� z obserwacji i wniosk�w, zdobywanych na tej drodze w innej sferze, to cho� nie b�dzie mie� zadowolenia, jakie daje wspomnienie o nich w codziennym �yciu, i tak osi�ga bardzo wiele. Wielu ludzi pyta, jak te zdolno�ci jasnowidzenia mog� si� przejawia� w nich samych, po czym maj� pozna�, �e dosi�gli tego punktu w ewolucji, w kt�rym pojawiaj� si� pierwsze s�abe przeb�yski jasnowidzenia. Pod tym wzgl�dem zachodz� tak wielkie r�nice pomi�dzy r�nymi typami, �e nie mo�na da� jednej og�lnej odpowiedzi, kt�ra by si� mog�a stosowa� do wszystkich. Jedni zaczynaj� widzie� nagle, jakby daj�c nurka w nieznany �wiat; pod wp�ywem jakiego� niezwyk�ego bod�ca staj� si� zdolni ujrze� jeden raz jakie� "uderzenie", bardzo cz�sto, gdy widzenie si� nie powtarza, dochodz� do wniosku, �e byli tylko ofiar� halucynacji. Inni zaczynaj� widywa� od czasu do czasu �wietliste barwy i wibracje aury ludzkiej, jeszcze inni widz� i s�ysz� coraz cz�ciej, r�ne barwy i d�wi�ki, niewidzialne i nies�yszalne dla otoczenia; jeszcze inni widz� twarze, krajobrazy i barwne chmury, unosz�ce si� przed oczami w mroku zanim zasn�; najcz�ciej za� spotyka si� ludzi, kt�rzy zaczynaj� coraz ja�niej i wyra�niej pami�ta�, co widzieli i s�yszeli w tej lub innej sferze podczas fizycznego snu. Teraz mo�emy ju� przej�� do rozpatrzenia r�nych zjawisk jasnowidzenia. R�ni� si� one tak bardzo zar�wno rodzajem jak stopniem, i� nie �atwo jest rozstrzygn��, jak b�dzie je najlepiej poklasyfikowa�. Mo�emy je na przyk�ad podzieli� wed�ug rodzaju u�ywanego wzroku - czy to mentalnego, astralnego, czy tylko eterycznego; mo�emy r�wnie dobrze zrobi� to wed�ug stopnia rozwoju zdolno�ci jasnowidzenia, bior�c pod uwag�, czy jest wyszkolony, czy te� nie; wed�ug tego, czy panuje w pe�ni nad swoim widzeniem i czy jest ono regularne, czy te� widzenia pojawiaj� si� sporadycznie i niezale�nie od jego woli, czy wreszcie przejawiaj� si� tylko pod wp�ywem magnetycznym czy te� ta pomoc nie jest konieczna; dalej, czy jasnowidz potrafi korzysta� ze swoich zdolno�ci na jawie w pe�ni fizycznej przytomno�ci, czy te� tylko wtedy, kiedy we �nie lub w transie opuszcza chwilowo swoje cia�o fizyczne. Ka�da z. tych r�nic ma swoje znaczenie i b�dziemy musieli wzi�� je wszystkie pod uwag� w dalszych rozdzia�ach, mo�e jednak w podziale naszym b�dzie najlepiej p�j�� �ladem Sinnetta i przyj�� w og�lnych liniach klasyfikacj�, kt�r� podaje w swojej ksi��ce: "Uzasadnienie mesmeryzmu", ksi��ce, kt�r� nawiasem m�wi�c, mo�na poleci� do przeczytania ka�demu, kogo interesuj� zjawiska jasnowidzenia. Rozpatruj�c wi�c przejawy jasnowidzenia, podzielamy je raczej wed�ug rodzaju widzenia ani�eli sfery, w kt�rej ono dzia�a, tak aby�my mogli pogrupowa� przyk�ady jasnowidzenia w nast�puj�ce dzia�y: 1. Jasnowidzenie zwykle - czyli po prostu otwarcie si� wzroku, kt�re pozwala widzie� wszelkie twory eteryczne czy astralne obecne w danej chwili wok� nas, lecz kt�re nie obejmuje zdolno�ci obserwowania odleg�ych od nas miejsc lub scen, nie nale��cych do tera�niejszo�ci. 2. Jasnowidzenie w przestrzeni - czyli zdolno�� widzenia wypadk�w, zjawisk i scen odleg�ych w przestrzeni, zbyt dalekich dla zwyk�ego wzroku lub zas�oni�tych jakimi� przedmiotami. 3. Jasnowidzenie w czasie - czyli zdolno�� widzenia przedmiot�w i zjawisk oddalonych od obserwatora w czasie, czyli umiej�tno�� patrzenia w przesz�o�� i przysz�o��. Rozdzia� II Jasnowidzenie zwyk�e (ca�kowite) Okre�lili�my je po prostu jako otwarcie si� eterycznego i astralnego wzroku, kt�re umo�liwia widzenie wszystkiego, co si� w odpowiednich sferach wok� nas dzieje, kt�re jednak nie ��czy si� ze zdolno�ci� widzenia na odleg�o��, ani ze zdolno�ci� czytania w przysz�o�ci czy przesz�o�ci. Na og� jednak trudno jest ca�kowicie oddzieli� te dwie ostatnie w�adze, gdy� widzenie astralne ma o wiele wi�kszy zasi�g, ani�eli fizyczne, a fragmentaryczne obrazy zar�wno przysz�o�ci jak przesz�o�ci cz�sto si� same narzucaj� nawet tym z jasnowidz�w, kt�rzy nie umiej� kierowa� ku nim w�asnowolnie swojego wzroku; tym niemniej te mimowolne b�yski r�ni� si� bardzo zasadniczo od w�a�ciwej umiej�tno�ci si�gania wzrokiem w dal czy to poprzez przestrze� czy poprzez czas. Ten rodzaj jasnowidzenia spotykamy po�r�d szczeg�lnie wra�liwych ludzi we wszelkich odmianach stopniowania, zaczynaj�c od nieokre�lonych, g�uchych odczuwa�, nie zas�uguj�cych niemal na miano jakiegokolwiek widzenia, a� do w pe�ni opanowanego eterycznego i astralnego wzroku. Najprostsz� mo�e metod� naszego opisu b�dzie rozpocz�� od tego, co widzi cz�owiek, posiadaj�cy w pe�ni rozwini�ty ten szerszy wzrok, gdy� to obejmuje tak�e wszystkie przypadki cz�ciowego widzenia. Najpierw zatrzymajmy si� na wzroku eterycznym. Zale�y on wprost, jak ju� zreszt� zaznaczyli�my, od wra�liwo�ci na o wiele wi�ksz� skal� fizycznych drga�, ani�eli si� to zwykle spotyka, a odkrywa on przed cz�owiekiem bardzo wiele z tego, na co ludzie zazwyczaj s� zupe�nie �lepi. Zobaczymy, jak zmienia on wygl�d znanych nam przedmiot�w ze �wiata organicznego, czy te� nieorganicznego, i jakie ca�kowicie nowe czynniki wprowadza w nasze �ycie? Zanim postaram si� to opisa�, zaznaczy� musze raz jeszcze, i� dotyczy� to b�dzie tylko w pe�ni rozwini�tych i opanowanych zdolno�ci eterycznego widzenia, i �e wi�kszo�� przypadk�w spotykanych w �yciu pozostaje daleko w tyle pod takim lub innym wzgl�dem. Najbardziej uderzaj�c� r�nic� w wygl�dzie przedmiot�w martwych b�dzie niemal przejrzysto�� wi�kszo�ci z nich, spowodowana odmienn� d�ugo�ci� fali niekt�rych drga�, na kt�re cz�owiek sta� si� teraz wra�liwy. Mo�e on z �atwo�ci� dokona� przys�owiowej sztuki "widzenia poprzez mur", gdy� dla jego nowej umiej�tno�ci widzenia mur nie wiele wi�cej b�dzie nieprzenikliwy od lekkiej mg�y. Tote� widzi, co si� dzieje w s�siednim pokoju, jakby �ciany prawie nie istnia�y; mo�e okre�li� zawarto�� zamkni�tego pude�ka lub tre�� zapiecz�towanego listu; a przy pewnej wprawie odnale�� ��dany ust�p w zamkni�tej ksi��ce. To ostatnie do�wiadczenie, zupe�nie �atwe dla wzroku astralnego, przedstawia znaczne trudno�ci dla eterycznego, gdy� na ka�d� stronice trzeba patrze� poprzez wszystkie, kt�re na niej le��. Nieraz spotykamy si� z pytaniem, czy cz�owiek, kt�ry tak rozwin�� to nadnormalne widzenie, wci�� widzi w ten spos�b, czy te� mo�e go u�ywa� lub nie u�ywa� - zale�nie od swojej ch�ci. Odpowiem, �e je�li te zdolno�� rozwin�� w pe�ni, w�wczas podlega ona ca�kowicie jego woli, mo�e jej u�ywa� na przemian ze wzrokiem zwyk�ym, mo�e przechodzi� od jednego do drugiego r�wnie �atwo i naturalnie, jak od czytanej ksi��ki mo�emy skierowa� spojrzenie ku jakiemu� przedmiotowi, poruszaj�cemu si� w znacznej od nas odleg�o�ci. Jest to jakby skupianie i skoncentrowanie �wiadomo�ci na jednej, to zn�w na drugiej stronie tego, co si� widzi. Widz�c zupe�nie jasno te stron�, na kt�rej w danej chwili skupia cz�owiek uwag�, jest on te� na p� �wiadomy i tej drugiej strony, podobnie jak skupiaj�c wzrok na trzymanym w r�ku przedmiocie niemal jednocze�nie widzi niewyra�nie i dalszy plan pokoju, jako t�o. Drug� du�� i ciekaw� zmian�, kt�ra pojawia si� razem z eterycznym wzrokiem, jest to, �e grunt sta�y, ziemia, po kt�rej chodzimy, staje si� r�wnie� w pewnej mierze przezroczysta, wzrok mo�e przenika� przez ni� i widzie� do znacznej g��boko�ci, wi�kszej, ani�eli mo�emy widzie� poprzez czyst� wod�. Jasnowidz mo�e wi�c obserwowa� r�ne zwierz�tka, �yj�ce w ziemi, jak i rozpoznawa� pok�ady w�gla lub metalu pod jej powierzchni�, oczywi�cie je�li nie znajduj� si� zbyt g��boko. Ograniczenie eterycznego widzenia poprzez sta�� materi� jest podobne do tego, jakiemu podlegamy patrz�c przez wod� albo lekk� mgie�k�. Poprzez sta�� materi� mo�emy widzie� tylko w granicach pewnej odleg�o�ci, poniewa� nie jest ona doskonale przejrzysta. Wygl�d istot �ywych r�wnie� si� znacznie zmienia dla cz�owieka, kt�ry rozszerzy� w tym kierunku zakres swojego widzenia. Cia�o cz�owieka czy zwierz�cia jest dla niego prawie przejrzyste, tak �e mo�e on obserwowa� dzia�anie wewn�trznych organ�w, a przez to i stawia� w pewnej mierze diagnoz� chor�b, na kt�re cierpi�. Poza tym �w szerszy wzrok pozwala cz�owiekowi widzie� mniej lub bardziej wyra�nie r�ne rodzaje istot, dla zwyk�ego oka niedostrzegalnych, poniewa� cia�a ich nie s� zdolne do odbijania jakichkolwiek promieni, w zakresie skali "normalnego" widzenia. Pomi�dzy tymi istotami wiele b�dzie nale�e� do ni�szych kr�lestw natury; b�d� to tak zwane duszki przyrody, kt�rych cia�a sk�adaj� si� z ci�szej materii eterycznej, a wiec prawie wszystkie tzw. wr�ki, gnomy, elfy itp. o kt�rych tyle legend i opowie�ci ludowych utrzyma�o si� w wielu rejonach niemal wszystkich kraj�w �wiata. Olbrzymie kr�lestwo duch�w przyrody sk�ada si� przewa�nie z istot astralnych, ale jest i znaczna ich cze��, nale��ca do eterycznej cz�ci fizycznej sfery; z ni� to oczywi�cie �atwiej wchodzi� ludziom zwyk�ym w kontakt i odbiera� z niej pewne wra�enia. W wielu ba�niach, podaniach czy klechdach spotykamy nieomylne wskaz�wki, i� w�a�nie o tych istotach jest mowa. Ka�demu, kto studiowa� folklor, wiadomo, jak cz�sto m�wi legenda ludowa o zaczarowanym zielu lub tajemniczym olejku, kt�rym trzeba nama�ci� oczy, aby mog�y ma�ych, niewidzialnych braci, wsz�dzie dostrzega� i poznawa�. Wzmianki o takim namaszczeniu i jego skutkach s� tak powszechne i powtarzaj� si� w tak rozmaitych cz�ciach �wiata, �e musi si� w tym ukrywa� jaka� prawda, tak samo jak w ka�dej naprawd� powszechnej, ludowej tradycji. Samo namaszczenie oczu nie mog�oby wystarczy�, aby rozbudzi� astralny w/rok, cho� namaszczenie ca�ego cia�a pewnymi ma�ciami mo�e bardzo znacznie dopom�c do oddzielenia si� cia�a astralnego od fizycznego, swobodnie i w pe�ni �wiadomo�ci. Jest to fakt, o kt�rym tradycja, jak si� zdaje, przechowa�a si� a� do �redniowiecza, jak mo�na stwierdzi� ze wzmianek w aktach niekt�rych proces�w o czarownictwo. Namaszczenie fizycznych oczu mo�e tak�e pobudzi� ich wra�liwo�� i otworzy� je na wibracje eteryczne. W wielu legendach powtarza si� opowiadanie, jak to rusa�ka, widz�c, i� cz�owiek, kt�ry dzi�ki takiemu czarownemu namaszczeniu oczu zdoby� szersze widzenie i nadu�ywa w jakikolwiek spos�b tego daru, postanawia go ukara� i uderzaj�c go w oczy pozbawia nie tylko eterycznego, ale i zwyk�ego, fizycznego wzroku. Przeczytajcie jakikolwiek obszerny zbi�r poda� o rusa�kach. Jest to bardzo charakterystyczne i wskazuje wyra�nie, �e chodzi tu o jasnowidzenie eteryczne, albowiem na widzenie astralne nie mog�aby w najmniejszej mierze wp�yn�� utrata wzroku fizycznego, natomiast w wi�kszo�ci wypadk�w zniszczenie fizycznych oczu powoduje natychmiastowe zgaszenie widzenia eterycznego, gdy� oko fizyczne jest te� organem tego widzenia. Ka�dy, kto posiada wzrok eteryczny, mo�e tak�e widzie� sobowt�ra eterycznego cz�owieka; m�g�by go zreszt� nawet nie zauwa�y� z pocz�tku, gdy� pokrywa si� on prawie dok�adnie z cia�em fizycznym, chyba �e sobowt�r oddzieli si� cz�ciowo pod wp�ywem transu lub narkotyk�w. Widzia�by go natomiast wyra�nie, gdy oddziela si� od cia�a ca�kowicie po �mierci (cia�a); nieraz mo�e go obserwowa�, jak unosi si� nad grobami w blisko�ci cmentarzy i wiejskich op�otk�w ko�cielnych. Mo�e r�wnie� obserwowa�, jak podczas seans�w spirytystycznych oddziela si� materia eteryczna, jakby wydobywa�a si� z boku medium, a potem, jak w r�ny spos�b u�ywaj� jej tak zwane "duchy", to jest istoty szukaj�ce t� drog� porozumienia z lud�mi. Innym faktem, kt�ry nie mo�e nie zadziwia� naszego jasnowidza, b�dzie du�e rozszerzenie si� zdolno�ci postrzegania barw. Poznaje on kilka zupe�nie nowych, zgo�a niepodobnych do �adnej ze znanych nam barw widma s�onecznego, a wiec niemo�liwych do opisania w jakichkolwiek znanych nam terminach. Poza tym nie tylko, �e zobaczy ca�kowicie nowe przedmioty, maj�ce te barwy, ale przekona si� r�wnie�, �e zasz�y du�e zmiany w barwach przedmiot�w dobrze mu znanych, zale�nie od tego, czy ich zabarwienie zawiera w sobie odcienie tych nowych barw. Wskutek tego, niejednokrotnie dwie powierzchnie barwne, kt�re dla zwyk�ych oczu przedstawiaj� si� jako zupe�nie jednakowe, oka�� jego subtelniejszemu wzrokowi wyra�ne r�nice w odcieniu zabarwienia. Oto g��wne zmiany, jakie si� pojawi� w �wiecie cz�owieka po zdobyciu przez niego widzenia eterycznego. Nie nale�y te� zapomina�, �e w wi�kszo�ci wypadk�w, r�wnoleg�e zmiany zachodz� te� i w innych jego zmys�ach, tak i� jednocze�nie mo�e s�ysze�, a mo�e nawet i czu� o wiele wi�cej, ani�eli wszyscy, kt�rzy go otaczaj�. Przypu��my teraz, �e rozwija si� w nim i wzrok astralny; jakie te� b�d� dalsze zmiany w jego �wiecie? B�d� du�e i liczne; mo�na powiedzie�, i� otworzy si� przed nim nowy, cudowny i olbrzymi �wiat. Przyjrzyjmy si� mu kolejno, zaczynaj�c podobnie jak poprzednio od przedmiot�w martwych. Zacytuj� tu najpierw par� odpowiedzi na zwi�zane z tym przedmiotem pytania, kt�re by�y drukowane w "The Vahan": ,,Zachodzi bardzo du�a r�nica pomi�dzy eterycznym i astralnym jasnowidzeniem, a to ostatnie odpowiada, zdaje si�, czwartemu wymiarowi. Naj�atwiej zrozumie� te r�nice na przyk�adzie - patrz�c na cz�owieka kolejno jednym i drugim wzrokiem, ujrzeliby�my za ka�dym razem na przyk�ad guziki znajduj�ce si� z ty�u na jego p�aszczu; jednak�e u�ywaj�c wzroku eterycznego zobaczyli�my je poprzez niego, przy czym stron� zewn�trzn� guzik�w widzieliby�my nie tylko jak poprzednio, ale r�wnie� tak, jak gdyby�my sami stali z tylu za w�a�cicielem p�aszcza". "Albo gdyby�my patrzyli wzrokiem eterycznym na drewniany sze�cian z napisami na wszystkich jego �cianach, to wygl�da�by on jak ze szk�a, tak i� mo�na by widzie� poprzez niego na wskro�, a napis na przeciwleg�ej �ciance widzieliby�my jako odwr�cony, podczas gdy napisy na prawej i lewej �ciance by�yby zupe�nie niewyra�ne - o ile nie poruszymy sze�cianu - gdy� widzieliby�my je z ukosa. Patrz�c jednak na ten�e sze�cian astralnie, widzieliby�my wszystkie jego strony na raz i wszystkie na wprost, jak gdyby ca�y sze�cian by� roz�o�ony na p�ask przed nami, widzieliby�my przy tym ka�da cz�steczk� i od wewn�trznej strony, ale nie poprzez, inne, ale tak samo jak gdyby cz�stki by�y roz�o�one. Patrzyliby�my na� jakby od innej strony, z innego kierunku, pod k�tem prostym do wszystkich kierunk�w jakie znamy". "Je�li patrzymy na tyln� �ciank� zegarka wzrokiem eterycznym, widzimy przez ni� wszystkie k�ka i tarcz� zegarka poprzez nie, ale od ty�u, czyli jej stron� zwr�con� do wewn�trz zegarka, natomiast patrz�c astralnie, widzimy od razu tarcze i wszystkie k�ka oddzielnie i nic nie le�y na czym� drugim". Mamy tu r�wnocze�nie cech� charakterystyczn� i g��wny czynnik r�nicy, pojawiaj�cy si� przy zmianie sposobu patrzenia; cz�owiek patrzy si� teraz na ka�d� rzecz z najzupe�niej nowego punktu, z punktu zupe�nie r�nego od wszystkiego, co sobie m�g� dotychczas wyobrazi�. Nie ma on �adnej trudno�ci w odczytaniu stronicy zamkni�tej ksi��ki, gdy� nie patrzy na ni� poprzez wszystkie inne stronice, przed ni� i za ni� le��ce, a wprost na ni� sam�, jak gdyby by�a jedyn� do ogl�dania. G��boko�� po�o�enia pok�adu metalu lub w�gla w ziemi nie utrudnia w najmniejszej mierze ich widzenia, gdy� cz�owiek nie patrzy bynajmniej poprzez kolejne nawarstwienia ziemi. Grubo�� muru czy te� wielka ilo�� �cian, znajduj�cych si� pomi�dzy widzem, a przedmiotem, utrudnia�aby znacznie widzenie eteryczne, lecz nie stanowi �adnej przeszkody dla widzenia astralnego, gdy� w sferze astralnej nic nie mo�e si� znajdowa� pomi�dzy nim, a obserwowanym przedmiotem. Brzmi to paradoksalnie, wydaje si� niemo�liwo�ci� i nie daje si� zgo�a wyt�umaczy� umys�owi nie wy�wiczonemu w pojmowaniu tych poj��, mimo to jednak jest bezwzgl�dnie prawd�. Prowadzi nas to do wielokro� dyskutowanej, niesko�czenie ciekawej oprawy czwartego wymiaru; nie mo�emy jednak om�wi� jej tu szczeg�owo z braku miejsca. Kto pragnie j� przestudiowa� nale�ycie niech zacznie od ksi��ek C. H. Hintona lub A. T. Schofielda. Hinton nie tylko twierdzi, �e sam mo�e uchwyci� my�l� i wyobrazi� sobie niekt�re prostsze czterowymiarowe figury, ale utrzymuje, �e ka�dy, kto zechce zada� sobie trud zastosowania si� do jego wskaz�wek i oka�e pewn� wytrwa�o��, mo�e osi�gn�� podobny rezultat. Nie jestem jednak pewien, czy dla ka�dego by�oby to dost�pne, gdy� o ile rozumiem, wymaga to pewnych zdolno�ci matematycznych; w ka�dym razie mog� twierdzi�, �e ,,tesserakt" czyli czterowymiarowy sze�cian, kt�ry opisuje Hinton, odpowiada istotnie rzeczywisto�ci, gdy� jest to kszta�t dobrze znany w sferze astralnej. Hinton udoskonali� now� metod� przedstawia wielu wymiar�w przy pomocy barw, zamiast dowolnych symbol�w pisanych. Twierdzi on, i� upro�ci to znacznie studia, gdy� czytelnik b�dzie m�g� jednym rzutem oka odr�ni� ka�d� cze�� "tesseraku". Wyda� on dok�adny opis swojej nowej metody z tablicami, tak i� czytelnicy zainteresowani tym poci�gaj�cym tematem mog� si� z nim zapozna� dok�adnie. Wiem, �e Helena B�awatska wspominaj�c w swoich dzie�ach o teorii czwartego wymiaru, m�wi, i� teoria ta jest tyko niezgrabnym usi�owaniem oddania poj�cia ca�kowitej przenikliwo�ci materii, a W. T. Stead idzie za tym samym tokiem my�li, przedstawiaj�c czytelnikom to pojecie pod nazw� "throughth" (przenikliwe na wskro�). Jednak staranne, szczeg�owe i wielokrotnie ponawiane badania zdaj� si� wykazywa� do�� przekonywuj�co, �e to twierdzenie nie t�umaczy wszystkich fakt�w. Wyja�nia ono dostatecznie spraw� widzenia eterycznego, atoli dalej id�ca i zupe�nie odmienna teoria czwartego wymiaru, przedstawiona przez Hintona. jest jedyn�, kt�ra daje w kategoriach zwyk�ego my�lenia pewne wyt�umaczenie zjawisk, wielokro� obserwowanych wzrokiem astralnym. Przypuszczam wi�c, �e B�awatska, pisz�c to zdanie, mia�a na my�li nie astralne lecz eteryczne widzenie i nie zwr�ci�a uwagi, �e mo�na je z �atwo�ci� odnie�� do tej dalszej, wy�szej zdolno�ci. O tej przedziwnej, trudnej do okre�lenia zdolno�ci, nale�y zawsze pami�ta� w dalszym ci�gu. Dzi�ki niej widzi si� ka�dy punkt wewn�trz ka�dego sta�ego cia�a tak, jak gdyby si� znajdowa� na p�aszczy�nie, roz�o�onej przed okiem obserwatora, podobnie jak wszelki punkt wewn�trz ko�a jest widoczny dla cz�owieka, kt�ry patrzy na niego z g�ry. Ale to nie wszystko. Cz�owiek nie tylko widzi na r�wni wn�trze jak i zewn�trzn� stron� przedmiotu, ale i jego astraln� cze��, czyli odpowiednik; do ka�dego bowiem atomu i ka�dej cz�steczki fizycznej materii nale�� odpowiadaj�ce im atomy i cz�steczki astralne, a zbiorowisko, kt�re tworz�, jest wyra�nie widzialne dla jasnowidz�cego. Zazwyczaj astralna cz�� ka�dego przedmiotu rozci�ga si� nieco dalej poza jego fizyczny obw�d, tak wi�c metale, kamienie i wszelkie inne przedmioty otacza pewna wyra�nie widzialna aura astralna. Oczywi�cie, posiadanie wzroku astralnego pomaga niezmiernie nawet przy badaniu materii nieorganicznej. Jasnowidz nie tylko widzi astraln� cze�� przedmiotu, o kt�rej istnieniu nic dot�d nie wiedzia�, nie tylko mo�e pozna� o wiele lepiej jego fizyczn� budow�, ale nawet to wszystko, co by�o dla niego dot�d widzialne, przedstawia si� teraz jego wzrokowi o wiele wyra�niej i prawdziwiej. Chwila zastanowienia wyka�e, i� jego nowe widzenie o wiele bli�sze jest prawdy, ani�eli widzenie fizyczne. Je�eli np. spojrzy astralnie na szklany sze�cian, zobaczy wszystkie jego �ciany jako r�wne, czyli tak, jak jest w istocie, fizycznym za� wzrokiem widzi dalsze �cianki w perspektywie, czyli wydaj� mu si� mniejsze ani�eli bli�sze, co jest oczywi�cie tylko z�udzeniem, powsta�ym z powodu fizycznych ogranicze�. Przechodz�c z kolei do obserwacji istot �ywych, zobaczymy jeszcze wyra�niej, jakie korzy�ci daje widzenie astralne. Jasnowidz widzi aur� astraln� ro�lin i zwierz�t, a w aurze zwierz�t ukazuj� mu si� wyrazi�cie wszystkie ich ch�ci, ��dze, wzruszenia oraz wszelkie zacz�tki my�li. Jednak dopiero w zetkni�ciu z cz�owiekiem, mo�na w pe�ni oceni� warto�� tych nowych zdolno�ci, gdy� nieraz mo�na o wiele wydajniej pom�c innym, kieruj�c si� wiadomo�ciami, jakie daje widzenie astralne. Jasnowidz mo�e widzie� aur� astraln� cz�owieka, a cho� ca�a wy�sza istota cz�owieka jest nadal zakryta przed jego wzrokiem, jednak nawet i o niej wiele si� dowie, je�li b�dzie starannie obserwowa� i umiej�tnie wyci�ga� wnioski z tego, co widzi. Zdolno�� widzenia sobowt�ra eterycznego umo�liwia mu rozpoznawanie i umiejscowienie wszelkich brak�w czy chor�b systemu nerwowego, za� widzenie organizmu astralnego ukazuje mu wyra�nie, jakie s� wzruszenia, nami�tno�ci, ��dze, pragnienia i uczucia cz�owieka, kt�rego ma przed sob�, a nawet jaka jest znaczna cze�� jego my�li. Gdy cz�owiek obdarzony widzeniem astralnym patrzy na kogokolwiek, widzi, jak otacza go �wietlisty ob�ok aury astralnej, mieni�cy si� przer�nymi �wietlnymi barwami, kt�re zmieniaj� co chwila sw�j odcie� i stopie� blasku, r�wnocze�nie z ka�d� zmian� my�li i uczu� cz�owieka. Spostrzega w niej pr�dy i strumienie �wietlisto-r�owe czystych i wznios�ych wzrusze�, bogaty b��kit �arliwo�ci oddania si�, twardy, brudny i matowy br�z egoizmu, jaskrawy szkar�at gniewu, wstr�tn� bladokrwist� czerwie�, najni�szej zmys�owej ��dzy, sinaw� szaro�� strachu, czarne chmury z�o�ci i nienawi�ci, i setki innych odcieni, m�wi�cych wyra�nym, nieomylnym j�zykiem o uczuciach cz�owieka obserwowanego, ods�aniaj�cych wprawnemu oku wszystko, co si� w nim dzieje, tak �e nie zdo�a on ukry� w�a�ciwego stanu swoich uczu� w �