3142
Szczegóły |
Tytuł |
3142 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3142 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3142 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3142 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Juliusz Verne
P�ywaj�ce miasto
Tytu� orygina�u francuskiego: Une Ville flottante
Opracowanie i wst�p:
MICHA� FELIS I ANDRZEJ ZYDORCZAK (1995)
(na podstawie przek�adu zamieszczonego w tygodniku "Ruch Literacki"
w roku 1876 pod tytu�em "Miasto p�ywaj�ce")
Opracowanie graficzne: Andrzej Zydorczak
Rozdzia� I
Dnia 18 marca 1867 roku przyby�em do Liverpoolu. Great Eastern mia� za kilka dni odp�yn�� do Nowego Jorku; wykupi�em miejsce na jego pok�adzie. By�a to podr� amatorska - nic wi�cej. Poci�ga�a mnie przeprawa przez Atlantyk na tym olbrzymim statku. Przy sposobno�ci zamierza�em zwiedzi� Stany Zjednoczone Ameryki P�nocnej, ale tylko, �e tak powiem, dodatkowo. Najwa�niejszy by� Great Eastern; po nim dopiero nast�powa� kraj ws�awiony przez Coopera.
Rzeczywi�cie, ten steamship2 jest arcydzie�em budownictwa okr�towego. Jest to wi�cej ani�eli statek, to p�ywaj�ce miasto, kawa�ek hrabstwa oderwany od angielskiego gruntu, kt�ry po przep�yni�ciu morza, chce z��czy� si� z kontynentem ameryka�skim. Wyobra�a�em sobie t� ogromn� mas� unoszon� przez fale, jej walki z wiatrami, kt�re jej ust�puj�, jej zuchwalstwo wobec bezsilnego morza, jej oboj�tno�� na pr�dy, jej niewzruszono�� w�r�d �ywio�u, kt�ry takimi statkami jak Warior i Solferino wstrz�sa jak ��dkami. Ale wyobra�nia moja na tym si� zatrzymywa�a. Wszystko to widzia�em podczas przeprawy, a opr�cz tego widzia�em jeszcze wiele innych rzeczy, nie le��cych w zakresie dzia�ania marynarki. Je�eli Great Eastern nie jest tylko maszyn� �eglarsk�, to jest mikro�wiatem, i je�eli tylu ludzi zabiera jednocze�nie na siebie, to obserwatora nie zdziwi, gdy spotka tam, jak w najwi�kszym teatrze, wszystkie instynkty, wszystkie �mieszno�ci, wszystkie nami�tno�ci ludzkie.
Z dworca kolei uda�em si� do hotelu Adelphi. Zapowiedziano, �e Great Eastern odp�ywa 20 marca. Pragn�c przypatrze� si� ostatnim przygotowaniom, spyta�em si� dow�dc� parowca, kapitana Andersona, o pozwolenie bezzw�ocznego przeniesienia si� na pok�ad. Przysta� na to z wielk� uprzejmo�ci�.
Na drugi dzie� poszed�em ku basenom portowym, utworzonym przez dwa szeregi dok�w na brzegach rzeki Mersey. Zwodzone mostki pozwoli�y mi dosta� si� na nabrze�e New Prince, rodzaj ruchomej tratwy, podnosz�cej si� i opadaj�cej na d� wraz z podnoszeniem si� i opadaniem morza. Jest to miejsce, do kt�rego przybijaj� liczne �odzie, kr���ce mi�dzy Liverpoolem a Birkenhead, stanowi�cym poniek�d przedmie�cie tego miasta, po�o�one na lewym brzegu rzeki Mersey.
Mersey jest, tak samo jak Tamiza, rzek� o niewielkim znaczeniu, niegodn� nawet nazwy rzeki, chocia� wpada do morza.3 Jest to szeroka zapad�o�� gruntu wype�niona wod�, istna dziura; ale g��boko�� czyni j� zdoln� do przyjmowania okr�t�w o najwi�kszym tona�u, takiego na przyk�ad Great Eastern, dla kt�rego wi�ksza cz�� port�w �wiata jest niedost�pna. Dzi�ki temu naturalnemu uk�adowi przy takich strumykach jak Tamiza i Mersey, prawie u ich uj�cia, powsta�y dwa ogromne miasta handlowe: Londyn i Liverpool; tak samo i prawie z tych�e samych powod�w wzr�s� Glasgow nad rzek� Clyde.
Przy nabrze�u New Prince pali� pod kot�ami tender,4 ma�y statek parowy, przeznaczony do obs�ugi Great Eastern. Ulokowa�em si� na jego pok�adzie, ju� zape�nionym rzemie�lnikami i robotnikami, udaj�cymi si� na pok�ad wielkiego parowca. Gdy na wie�y Wiktorii wybi�a godzina si�dma rano, tender rzuci� cumy i z du�� szybko�ci� pop�yn�� w g�r� rzeki Mersey.
Zaledwie odbi� od l�du, kiedy ujrza�em na nabrze�u m�odego, pot�nego m�czyzn� o arystokratycznych rysach, cechuj�cych angielskiego oficera. Zdawa�o mi si�, �e poznaj� w nim jednego z moich przyjaci�, kapitana armii indyjskiej, kt�rego nie widzia�em od kilku ju� lat. Ale musia�em si� myli�, gdy� kapitan Mac Elwin na pewno nie opu�ci� Bombaju. Wiedzia�bym o tym. A przy tym Mac Elwin by� ch�opcem weso�ym, beztroskim, lubi�cym si� bawi� kole�k�, a ten tu, je�eli mia� rysy podobne do rys�w mego przyjaciela, to wydawa� si� smutny, jakby zn�kany ukrytym cierpieniem. Zreszt� nie mia�em czasu na dok�adniejsze przypatrywanie si� poniewa� tender szybko si� oddala� i wra�enie wywo�ane tym podobie�stwem wkr�tce si� rozwia�o w moim umy�le.
Great Eastern sta� zakotwiczony prawie o trzy mile5 w g�r� rzeki, na wysoko�ci pierwszych dom�w Liverpoolu. Z nabrze�a New Prince nie mo�na by�o go zobaczy�. Dopiero na pierwszym zakr�cie rzeki dostrzeg�em t� imponuj�c� bry��. Mo�na by powiedzie�, �e jest to rodzaj wysepki zarysowuj�cej si� we mg�ach. Pokaza� mi si� od dziobu, ale wkr�tce tender zrobi� zwrot i parowiec ukaza� si� na ca�ej swej d�ugo�ci. Ukaza� si� taki jaki by� - ogromny! Z trzech czy czterech w�glowc�w, przyczepionych do jego bok�w, wsypywano do� przez luki umiejscowione ponad lini� wodn� �adunek w�gla. Obok Great Eastern te trzymasztowce wygl�da�y jak barki. Kominy ich nie dosi�ga�y nawet do pierwszej linii jego iluminator�w6 znajduj�cych si� w kad�ubie; bramreje7 nie dochodzi�y do nadburcia. Olbrzym ten m�g� zawiesi� te okr�ty na szlupbelkach8 zamiast parowych szalup.
Tymczasem tender przybli�a� si�; przep�yn�� z prawej strony stewy dziobowej9 Great Eastern, kt�rego kotwiczne �a�cuchy ogromnie by�y naci�gni�te pod naciskiem przyp�ywu; potem ustawi� si� przy bakburcie10 i zastopowa� u st�p przestronnych schod�w, wij�cych si� po jego bokach. W takim po�o�eniu pok�ad tendra zaledwie dosi�ga� do linii wodnej parowca, linii, do kt�rej pogr��a si� on, gdy jest ca�kowicie zape�niony, a kt�ra obecnie wynurza�a si� jeszcze na dwa metry.
Teraz robotnicy pocz�li z po�piechem kroczy� po licznych kondygnacjach schod�w, ko�cz�cych si� otworem trapowym.11 Ja, z podniesion� g�ow� i cia�em wychylonym do ty�u, jak turysta przypatruj�cy si� wysokiemu budynkowi, ogl�da�em ko�a Great Eastern.
Widziane z boku, ko�a te wydaj� si� s�abe, chocia� d�ugo�� ich czerpak�w wynosi cztery metry; ale gdy si� patrzy na nie prosto, uderzaj� sw� monumentalno�ci�. Elegancka konstrukcja, uk�ad pot�nej panwi, tego punktu oparcia ca�ego systemu, krzy�uj�ce si� rozpory, przeznaczone do utrzymywania jednakowej odleg�o�ci potr�jnych obr�czy, ta aureola czerwonych promieni, ten mechanizm na p� gubi�cy si� w cieniu szerokich tambor�w,12 os�aniaj�cych je, wszystko to razem wzi�te frapuje umys� i przywodzi na my�l jakby jak�� gniewn� i tajemnicz� pot�g�.
Z jak�� to energi� te drewniane czerpaki, jak gwa�townie haruj� uderzaj�c w wod�, kiedy przyp�yw w tej chwili si� o nie rozbija! Jakie wrzenie p�ynnych warstw, gdy pot�na ta maszyna, raz po raz w nie uderza! Jakie grzmoty hucze� musz� w tej pieczarze tambor�w, gdy Great Eastern p�dzi ca�� par�, pod naciskiem k� maj�cych pi��dziesi�t trzy stopy13 �rednicy i sto sze��dziesi�t sze�� st�p obwodu, wa��cych dziewi��dziesi�t ton i robi�cych jedena�cie obrot�w na minut�!
Tender wyokr�towa� swoich podr�nych. Postawi�em stop� na �elaznych, ��obkowanych schodach, a w kilka chwil potem przekracza�em przez otw�r trapowy parowca.
Rozdzia� II
Pok�ad wygl�da� jeszcze jak ogromny warsztat, powierzony ca�ej armii pracownik�w. Nie mog�em uwierzy�, �e znajduj� si� na okr�cie. Krocie ludzi, rzemie�lnicy, s�u�ba okr�towa, mechanicy, oficerowie, robotnicy, ciekawi przechodzili, potr�cali si� bez skr�powania, jedni na pok�adzie, drudzy pomi�dzy maszynami, ci tu obiegali nadbud�wki, tamci wspinali si� po rejach,14 wszystko to przedstawia�o mieszanin� niemo�liw� do opisania. Tu przeno�ne d�wigi podnosi�y ogromne sztuki lanego �elaza, tam ci�kie bale zawieszano za pomoc� wind parowych. Ponad hal� maszyn ko�ysa� si� �elazny cylinder, prawdziwy pie� metalowy; na przedzie bramreje wznosi�y si� w g�r� na smuk�e maszty; z ty�u wida� by�o rusztowanie, zapewne zas�aniaj�ce co� b�d�cego w budowie. Ustawiano, dopasowywano, rozwieszano, wyposa�ano, malowano w�r�d nie daj�cego si� opisa� nieporz�dku.
Prze�adowano moje baga�e. Zapyta�em o kapitana Andersona. Dow�dca jeszcze nie przyby�, ale jeden ze steward�w15 podj�� si� ulokowania mnie i kaza� z�o�y� moje pakunki w jednej z kajut w tylnej cz�ci statku.
- M�j przyjacielu - powiedzia�em do niego. - Odp�yni�cie Great Eastern zapowiedziano na 20 marca ale przecie� niemo�liwe jest, by wszystkie te przygotowania zosta�y uko�czone w przeci�gu dwudziestu czterech godzin. Czy wiesz, kiedy b�dziemy mogli opu�ci� Liverpool?
Ale w tej sprawie steward nie wiedzia� wi�cej ni� ja. Pozostawi� mnie samego.
Postanowi�em zwiedzi� wszystkie k�ty tego ogromnego mrowiska i rozpocz��em przechadzk� jak turysta w jakim� nieznanym mie�cie.Czarne b�oto, owo brytyjskie b�oto, kt�re lepi si� do wszystkich bruk�w miast angielskich, pokrywa�o r�wnie� pok�ad parowca. Cuchn�ce strumyki wi�y si� tu i tam. M�g�by� przypu�ci�, �e znajdujesz si� w najszkaradniejszym pasa�u16 Upper Thames Street,17 w okolicach Mostu Londy�skiego.18 Szed�em wzd�u� poziomych nadbud�wek, przed�u�aj�cych si� na ruf� statku. Mi�dzy nimi i relingami,19 z ka�dej strony, bieg�y dwie szerokie ulice, a raczej dwa bulwary, t�umnie zape�nione. Tamt�dy dosta�em si� na �rodek statku, pomi�dzy tambory, po��czone podw�jnym rz�dem k�adek.
Tam otwiera�a si� przepa��, maj�ca mie�ci� w sobie elementy maszyny ko�owej. Zobaczy�em w�wczas ten wspania�y aparat nap�dowy. Oko�o pi��dziesi�ciu robotnik�w roz�o�y�o na metalowych kratach �eliwne korpusy maszyn; jedni ��czyli d�ugie t�oki, pochylone pod rozmaitymi k�tami, drudzy zawieszeni przy korbowodach, ci dopasowywali mimo�r�d, tamci za pomoc� ogromnych kluczy przy�rubowywali czopy �o�yska. �w metalowy pie�, kt�ry z wolna opuszczano przez luk, by� to nowy wa� poziomy, przeznaczony do przenoszenia na ko�a ruchu korbowod�w. Z otch�ani dochodzi� nieprzerwany ha�as daj�cy d�wi�ki ostre i rozdzieraj�ce uszy.
Rzuciwszy pobie�nie okiem na te roboty, kontynuowa�em przechadzk� i przyby�em na dzi�b. Tam tapicerzy ko�czyli zdobi� do�� przestronn� nadbud�wk� przeznaczon� na tak zwany smoking-room, palarni�; prawdziwa knajpka tego p�ywaj�cego miasta, wspania�a kawiarnia o�wietlona przez czterna�cie okien, z sufitem wymalowanym na bia�o i z�oto i wy�o�onym kasetonami z drewna cytrynowego. Nast�pnie, przeszed�szy przez rodzaj ma�ego, tr�jk�tnego placu kt�ry tworzy� prz�d pok�adu, osi�gn��em dziobnic�, opadaj�c� pionowo w zwierciad�o w�d.
Z tego kra�cowego punktu, obr�ciwszy si� dostrzeg�em pomi�dzy rozdartymi mg�ami, w odleg�o�ci przesz�o dw�ch hektometr�w, ruf� Great Eastern. Olbrzym ten zas�uguje, by opisuj�c go, u�ywa� takich jednostek.
Wr�ci�em z powrotem bulwarem przy prawej burcie, mi�dzy nadbud�wkami a nadburciem,20 unikaj�c starannie uderze� blok�w, ko�ysz�cych si� na linach w powietrzu, przeno�nych �urawi i rozpalonych �u�li, tu i �wdzie wylatuj�cych z ku�ni, jak bukiety sztucznych ogni. Zaledwie mog�em dostrzec wierzcho�ki maszt�w, wysokich na dwie�cie st�p i gin�cych we mgle pomieszanej z czarnym dymem w�glowc�w i innych statk�w, obs�uguj�cych parowiec. Przeszed�szy wielk� hal� maszyny ko�owej, dostrzeg�em "ma�y hotel" wznosz�cy si� po mojej lewej stronie, potem boczn� fasad� pa�acu z tarasem, do kt�rego w�a�nie przymocowywano balustrad�. W ko�cu dosta�em si� znowu do tylnej cz�ci statku, gdzie wznosi�o si� rusztowanie, o kt�rym ju� wspomina�em. Tam, mi�dzy ostatni� nadbud�wk�, a przestronn� kratownic�, ponad kt�r� wznosi�y si� cztery ko�a sterowe, mechanicy w�a�nie ko�czyli ustawia� maszyn� parow�. Sk�ada�a si� ona z dw�ch poziomych cylindr�w i systemu przek�adni z�batych, d�wigni i zapadek co wyda�o mi si� bardzo skomplikowane. Pocz�tkowo nie zrozumia�em jej przeznaczenia ale i tu, tak jak i wsz�dzie, daleko by�o jeszcze do ko�ca przygotowa�.
A teraz rodzi si� pytanie, co jest powodem sp�nienia si�? Dlaczego na Great Eastern, statku stosunkowo nowym, jest tyle nowych urz�dze�? Odpowiemy na to w kilku s�owach.
Po odbyciu oko�o dwudziestu podr�y mi�dzy Angli� i Ameryk�, gdy podczas jednej z nich wydarzy� si� powa�ny wypadek, eksploatacj� Great Eastern natychmiast przerwano. Ten ogromny statek przeznaczony do przewozu podr�nych, wydawa� si� ju� nie by� do niczego przydatny i ostatecznie zniech�ci� ku sobie nie dowierzaj�cych podr�nik�w zza oceanu. Gdy pierwsze usi�owania po�o�enia transatlantyckiej linii telegraficznej nie powiod�y si�, co cz�ciowo bra�o si� st�d, �e nie by�o dostatecznej wielko�ci statk�w do jej przewiezienia, in�ynierom przyszed� na my�l Great Eastern. On jeden tylko m�g� zmagazynowa� w swych �adowniach owe trzy tysi�ce czterysta kilometr�w metalowej liny, wa��cej cztery tysi�cy pi��set ton. On jeden tylko, dzi�ki swej oboj�tno�ci na stan morza, m�g� j� rozwin�� i zatopi�. Ale dla umieszczenia tej liny na okr�cie potrzeba by�o dokona� w nim liczne zmiany. Usuni�to dwa kot�y z sze�ciu i jeden z trzech komin�w nale��cych do maszyny �rubowej. Na ich miejscu wykonano obszerne zbiorniki i w nich u�o�ono kabel, kt�ry warstwa wody zabezpiecza�a od zetkni�cia z powietrzem. Tym sposobem lina przechodzi�a z tych p�ywaj�cych jezior do morza, nie wystawiona na wp�ywy atmosferyczne.
Po�o�enie kabla odby�o si� pomy�lnie, a po zako�czeniu tej pracy Great Eastern znowu poszed� w zapomnienie. W 1867 roku mia�a miejsce Wystawa �wiatowa. Utworzy�a si� francuska sp�ka z ograniczon� odpowiedzialno�ci�, nazwana: Stowarzyszenie Dzier�awc�w Great Eastern, z kapita�em dw�ch milion�w frank�w, z zamiarem wykorzystania ogromnego statku do przewozu podr�nych. Dlatego te� zasz�a potrzeba odpowiedniego urz�dzenia parowca, potrzeba usuni�cia zbiornik�w i przywr�cenia kot��w; potrzeba powi�kszenia salon�w, w kt�rych mia�o zamieszkiwa� tysi�ce podr�nych i zbudowania nadbud�wek, zawieraj�cych dodatkowe sale jadalne; w ko�cu potrzeba przygotowania trzech tysi�cy ��ek w bokach gigantycznego kad�uba.
Great Eastern zosta� wydzier�awiony za cen� dwudziestu pi�ciu tysi�cy frank�w miesi�cznie. Zawarto z G. Forrester and Comp. z Liverpoolu dwa kontrakty: pierwszy w wysoko�ci pi�ciuset trzydziestu o�miu tysi�cy siedmiuset pi��dziesi�ciu frank�w na wykonanie nowych kot��w do �ruby; drugi w wysoko�ci sze�ciuset sze��dziesi�ciu dw�ch tysi�cy pi�ciuset frank�w na generalny remont i wyposa�enie statku.
Nim przedsi�wzi�to te ostatnie roboty, Board of Trade 21 za��da�o, by statek podniesiono dla starannego zbadania jego cz�ci podwodnej. Po doko�czeniu tej kosztownej operacji, naprawiono bardzo dok�adnie d�ug� szpar�, kt�r� odkryto w zewn�trznym poszyciu okr�tu. Nast�pnie przyst�piono do ustawienia nowych kot��w. Musiano tak�e zmieni� g��wny wa� poruszaj�cy ko�a, kt�ry wypaczy� si� podczas ostatniej podr�y. Zast�piono go nowym z dwoma ekscentrykami,22 co zapewnia�o wi�cej mocy tej wa�nej cz�ci mechanizmu. Tak�e w ko�cu po raz pierwszy ster mia� by� poruszany za pomoc� maszyny parowej.
Do tych to w�a�nie delikatnych manewr�w mechanicy przeznaczali maszyn�, kt�r� ustawiali na rufie. Sternik, usadowiony na centralnym mostku pomi�dzy aparatami sygna�owymi k� i �rub, mia� przed oczami tarcz� zaopatrzon� w ruchom� wskaz�wk�, kt�ra w ka�dej chwili wskazywa�a po�o�enie steru. By je zmieni�, wystarczy� lekki ruch ko�em, maj�cym zaledwie jedn� stop� �rednicy i ustawionym prostopadle tu� pod r�k�. Natychmiast otwiera�y si� klapy, para z kot��w wpada�a przez d�ugie rury przewodz�ce w dwa cylindry ma�ej maszyny, t�oki jej porusza�y si� i tej�e chwili ster by� pos�uszny. Gdyby system ten nie zawi�d�, w takim razie jeden cz�owiek m�g�by jednym palcem kierowa� ca�� t� kolosaln� bry��, jak� by� Great Eastern.
Przez ca�e pi�� dni ze zdumiewaj�cym po�piechem prowadzono roboty. Op�nianie to bardzo by�o nie na r�k� dzier�awcom, ale wykonawcy nie byli w stanie robi� wi�cej. Odp�yni�cie nieodwo�alnie wyznaczono na dzie� 26 marca. Dwudziestego pi�tego pok�ad parowca jeszcze by� zawalony najrozmaitszymi narz�dziami pomocniczymi.
W ko�cu, w tym ostatnim dniu postoju, pomosty komunikacyjne, mostki, nadbud�wki pocz�y powoli oczyszcza� si�; usuni�to rusztowania, znikn�y windy, ko�czy�o si� dopasowywanie maszyn, wbito ostatnie gwo�dzie, przy�rubowano ostatnie mutry, polerowane cz�ci poci�gni�to bia�� farb� dla zabezpieczenia przed wod� podczas podr�y, nape�ni�y si� zbiorniki oleju, ostatnie p�yty opar�y si� na metalowych czopach. Tego dnia naczelny in�ynier kaza� wypr�bowa� kot�y. Niezmierna ilo�� pary wytworzy�a si� w maszynowni. Pochylony nad lukiem,23 otoczony tymi gor�cymi wyziewami, nie mog�em nic ju� zobaczy�, ale s�ysza�em j�ki d�ugich t�ok�w i czu�em dr�enie wielkich cylindr�w, mocno osadzonych na swych podstawach. Gwa�towne wrzenie trwa�o pod tamborami, kiedy czerpaki k� pocz�y z wolna uderza� o m�tne wody rzeki Mersey. Z ty�u �ruba rozcina�a fale swymi poczw�rnymi skrzyd�ami. Dwie maszyny, zupe�nie od siebie niezale�ne, by�y gotowe do dzia�ania.
Oko�o godziny pi�tej wieczorem podp�yn�a szalupa parowa, przeznaczona dla Great Eastern. Najpierw zdemontowano jej lokomobil�24 i wci�gni�to na pok�ad za pomoc� kabestanu.25 Ale zabranie samej szalupy by�o niemo�liwe. Stalowy kad�ub wa�y� tyle, �e �elazne dr�gi i windy pogi�y si� pod tym ci�arem. Szalup� wi�c potrzeba by�o zostawi�; ale pozostawa�o jeszcze Great Eastern szesna�cie innych pomniejszych szalup, zawieszonych na szlupbelkach.
Tego wieczoru wszystko prawie zosta�o uko�czone. Na wyczyszczonych bulwarach nie by�o ani �ladu b�ota bowiem przesz�a tamt�dy ca�a armia zamiataczy. �adowanie uko�czono ca�kowicie. �ywno��, towary, w�giel, zape�nia�y kambuzy,26 �adownie i komory. A jednak parowiec nie osiad� jeszcze do swej linii wodnej i nie zanurza� si� do przepisanych regulaminem dziewi�ciu metr�w. By�a to niedogodno�� dla jego k�, kt�rych czerpaki, niedostatecznie zanurzone, nieodzownie musia�y dzia�a� mniej skutecznie. Jednak�e i w tych warunkach mo�na by�o odp�yn��. Poszed�em wi�c spa� w nadziei, �e jutro znajd� si� na morzu.
Nie myli�em si�. Dnia 26 marca, z blaskiem porannym, ujrza�em powiewaj�c� na fokmaszcie flag� ameryka�sk�, na grotmaszcie flag� francusk�, a na bezanmaszcie27 flag� Anglii.
Rozdzia� III
Great Eastern istotnie przygotowywa� si� do odp�yni�cia. Z pi�ciu jego komin�w bucha�y ju� k��by czarnego dymu. Gor�ca para ulatywa�a z g��bokich szyb�w, kt�rymi schodzi si� do maszyn. Kilku marynarzy krz�ta�o si� ko�o czterech du�ych dzia�, maj�cych pozdrowi� Liverpool, gdy ko�o niego b�dziemy przep�ywa�. Inni rozbiegli si� po rejach i przygotowywali si� do zwrot�w. Naci�gano liny na grubych �aglach, przesuwane na kr��kach przy relingach. Ko�o godziny jedenastej tapicerzy sko�czyli wbijanie ostatnich gwo�dzi, a malarze przyk�adali ostatni raz p�dzel do malowide�. Potem wszyscy przenie�li si� na czekaj�cy na nich tender. Jak tylko ci�nienie by�o wystarczaj�ce, wpuszczono par� do cylindr�w maszyny poruszaj�cej ster, i mechanicy uznali, �e ten pomys�owy aparat funkcjonuje normalnie.
Pogoda by�a sprzyjaj�ca. Wielkie snopy s�onecznego �wiat�a odbija�y si� na szybko przesuwaj�cych si� chmurach. Na morzu musia� wia� silny wiatr, a nawet wicher, ale Great Eastern tym si� nie przejmowa�.
Wszyscy oficerowie znajduj�cy si� ju� na pok�adzie, rozstawieni zostali w r�nych punktach statku, aby przygotowa� podniesienie kotwic. Dow�dztwo sk�ada�o si� z kapitana, jego zast�pcy, dw�ch oficer�w starszych i pi�ciu porucznik�w, z kt�rych jeden, pan H., by� Francuzem i jednego ochotnika, tak�e Francuza.
Kapitan Anderson jest marynarzem, maj�cym znakomit� reputacj� w handlu angielskim. To on po�o�y� kabel transatlantycki. Prawda, �e je�eli powiod�o mu si� to, co si� nie uda�o jego poprzednikom, to g��wnie dlatego, �e dzia�a� w warunkach bardziej sprzyjaj�cych, maj�c do swej dyspozycji Great Eastern. Tak czy inaczej, powodzenie tej operacji przynios�o mu tytu� sir,28 nadany przez kr�low�. Znalaz�em w nim bardzo uprzejmego kapitana okr�tu. By� to cz�owiek lat pi��dziesi�ciu, o blond w�osach, kt�ry nie zmienia si� wraz z up�ywem czasu i wiekiem, wysokiego, twarzy otwartej i u�miechni�tej, rysach spokojnych, minie czysto angielskiej. Chodzi� krokiem spokojnym i jednostajnym, g�os mia� �agodny, oczy migota�y mu nieco, r�k nigdy nie trzyma� w kieszeniach, nosi� zawsze �wie�e r�kawiczki, ubiera� si� elegancko; koniec bia�ej chustki do nosa zawsze wygl�da� mu z kieszeni niebieskiego surduta z potr�jnymi z�otymi galonami.29
Pierwszy oficer statku wyj�tkowo kontrastowa� z kapitanem Andersonem. �atwo go opisa�: ma�ego wzrostu, �ywy, o cerze mocno ogorza�ej, z czarn� brod� zachodz�c� prawie pod same oczy, nogami �ukowatymi, kt�re nie obawia�y si� najwi�kszego ko�ysania okr�tu. Marynarz ruchliwy, energiczny, doskonale obeznany ze szczeg�ami, rozkazy wydawa� g�osem dobitnym; bosman natomiast powtarza� je rykiem zakatarzonego lwa, w�a�ciwym marynarzom angielskim. S�dz�, �e zast�pca by� oficerem floty angielskiej, oddelegowanym na mocy specjalnego polecenia na pok�ad Great Eastern. Wygl�da� jak prawdziwy wilk morski i musia� by� ze szko�y tego francuskiego admira�a, cz�owieka o wypr�bowanej odwadze, kt�ry w czasie bitwy mia� zwyczaj m�wi� do swych ludzi: "�mia�o, dzieci! Nie wahajcie si�, gdy� wiecie, �e mam zwyczaj wysadzania si� w powietrze!"
Opr�cz dow�dztwa, maszyny by�y pod nadzorem g��wnego mechanika, maj�cego do pomocy o�miu czy dziesi�ciu starszych mechanik�w. Pod ich rozkazami znajdowa� si� batalion dwustu pi��dziesi�ciu palaczy, robotnik�w, smarowaczy i tym podobnych, kt�rzy nigdy nie opuszczali g��bin statku.
Zreszt� przy dziesi�ciu kot�ach, z kt�rych ka�dy mia� dziesi�� palenisk, czyli razem sto, batalion ten by� dzie� i noc zaj�ty.
Je�li idzie o w�a�ciw� za�og� parowca, to jest ludzi pe�ni�cych r�norodne podrz�dne funkcje, by�o ich oko�o stu. Opr�cz tego znajdowa�o si� dwustu steward�w, maj�cych za zadanie obs�ugiwa� pasa�er�w.
Wszyscy znajdowali si� na swych stanowiskach. Pilot, maj�cy wyprowadzi� Great Eastern na morze korytem rzeki Mersey, ju� od wczorajszego dnia by� na pok�adzie. Dostrzeg�em r�wnie� francuskiego pilota z wyspy Mol�ne ko�o Quessant, kt�ry mia� razem z nami odby� drog� z Liverpoolu do Nowego Jorku, a w drodze powrotnej wprowadzi� parowiec do przystani w Bre�cie.
- Czy mog� wierzy�, �e dzi� odp�yniemy? - spyta�em si� porucznika H...
- Czekamy tylko na podr�nych - odpowiedzia� m�j ziomek.
- Ilu ich jest?
- Tysi�c dwustu lub tysi�c trzystu.
By�a to ludno�� niewielkiego miasteczka.
O godzinie p� do dwunastej zasygnalizowano tender zape�niony podr�nymi, ukrytymi w pomieszczeniach, trzymaj�cych si� pomost�w, rozci�gni�tych na tamborach, wdrapuj�cych si� na g�ry paczek, kt�re zalega�y na pomo�cie. Byli to, jak si� p�niej dowiedzia�em, Kalifornijczycy, Kanadyjczycy, Jankesi, Peruwianie, Amerykanie po�udniowi, Anglicy, Niemcy i dw�ch czy trzech Francuz�w. Mi�dzy nimi wyr�niali si�: Cyrus Field z Nowego Jorku, czcigodny John Rose z Kanady, szanowny Mac Alpine z Nowego Jorku, pani i pan Alfred Coten z San Francisco, pa�stwo Whitney z Montrealu, kapitan Mac Ph. z �on�. Pomi�dzy Francuzami by� obecny za�o�yciel Stowarzyszenia Dzier�awc�w Great Eastern, pan Jules D., przedstawiciel Telegraph construction and maintenance Company,30 kt�ra wnios�a do kasy dzier�awc�w dwadzie�cia tysi�cy funt�w szterling�w
Tender ustawi� si� wzd�u� prawej burty, u st�p trapu.31 Zacz�� si� niesko�czony poch�d podr�nych i przenoszenie towar�w, ale bez t�oczenia si� i krzyk�w; pasa�erowie przybywali najspokojniej, jak gdyby do siebie, podczas gdy Francuzi szliby tu jak do szturmu i zachowywaliby si� jak prawdziwi �uawi.32
Jak tylko jaki� podr�ny postawi� nog� na pok�adzie parowca, pierwsz� jego czynno�ci� by�o zej�� do sali jadalnej i wybra� sobie miejsce przy stole. Bilet wizytowy lub nazwisko wypisane na kawa�ku papieru, wystarczy�y do rezerwacji tego miejsca. W tym momencie podano lunch i wkr�tce wszystkie miejsca przy sto�ach by�y zaj�te przez biesiadnik�w, kt�rzy, o ile nale�� do rasy anglosaskiej,33 doskonale umiej� zwalcza� widelcem nudy podr�y
Ja pozosta�em na pok�adzie, a�eby przypatrze� si� wszystkim szczeg�om przenosin z tendra na parowiec. O godzinie wp� do pierwszej wszystkie rzeczy podr�nych ju� zosta�y przetransportowane. Widzia�em rozrzucone w nie�adzie tysi�ce paczek o r�nych kszta�tach, rozmaitych rozmiarach, skrzynie tak wielkie jak wagony, kt�re mog�y pomie�ci� w sobie ca�e umeblowanie mieszkania, niezmiernie wykwintne ma�e torebki podr�ne, torby o dziwacznych rogach i owe ameryka�skie lub angielskie kufry, kt�re �atwo pozna� po mn�stwie rzemieni, klamer, po po�ysku miedzianych naro�nik�w i grubym, p��ciennym okryciu, ozdobionym dwoma lub trzema literami, wyci�tymi z metalu. Wkr�tce wszystko to znikn�o w magazynach i ochotni robotnicy, tragarze i przewodnicy powr�cili na tender, kt�ry odp�yn��, zakopciwszy swym dymem bandery Great Eastern.
W�a�nie zmierza�em w kierunku dziobu, gdy nagle znalaz�em si� naprzeciwko tego samego m�odego cz�owieka, kt�rego niedawno widzia�em na nabrze�u New Prince. Spostrzeg�szy mnie, zatrzyma� si� tak�e i poda� r�k�, kt�r� serdecznie u�cisn��em.
- To ty, Fabianie! - wykrzykn��em. - Ty tutaj?
- Osobi�cie, kochany przyjacielu.
- Wi�c nie myli�em si�!. Wi�c to ciebie widzia�em przed kilkoma dniami na nabrze�u New Prince?
- Bardzo mo�liwe - odpowiedzia� Fabian - lecz ja ciebie nie dostrzeg�em.
- I p�yniesz do Ameryki?
- Oczywi�cie! Czy mo�na lepiej sp�dzi� kilkumiesi�czny urlop, ni� wa��saj�c si� po �wiecie?
- Prawdziwie szcz�liwy przypadek spowodowa�, �e w�a�nie wybra�e� Great Eastern na t� przeja�d�k� turystyczn�.
- To nie przypadek, kochany kolego. Wyczyta�em w jednym z dziennik�w, �e zarezerwowa�e� miejsce na Great Eastern a poniewa� nie widzieli�my si� od kilku lat, wi�c i ja wybra�em ten parowiec, by razem z tob� odby� t� podr�.
- Przybywasz z Indii?
- Statkiem Godavey, kt�ry przedwczoraj wysadzi� mnie na l�d w Liverpoolu.
- Wi�c podr�ujesz, Fabianie? - zapyta�em znowu, obserwuj�c jego blad� i smutn� twarz.
- A�eby si� rozerwa�, je�eli mo�na - odpowiedzia� ze wzruszeniem kapitan Fabian Mac Elwin, �ciskaj�c mi r�k�.
Rozdzia� IV
Fabian opu�ci� mnie, aby dopilnowa� swego urz�dzenia si� w kajucie numer 73, znajduj�cej si� w jednym ci�gu z wielkim salonem; numer ten mia� wypisany na swoim bilecie. W tej chwili olbrzymie k��by dymu bucha�y z otwor�w wielkich komin�w parowca. Rozpocz�o si� dr�enie kad�ub�w kot��w a� do czelu�ci statku. Para z og�uszaj�cym �wistem wylatywa�a z rur wydechowych i drobniutkim deszczem spada�a na pok�ad. Kilka ha�a�liwych wstrz�s�w oznacza�o, �e pr�bowano maszyny. In�ynier uzyska� potrzebne ci�nienie. Mogli�my odp�ywa�.
Najpierw nale�a�o podnie�� kotwic�. Przyp�yw trwa� jeszcze i Great Eastern, swym przodem do niego zwr�cony, ca�kowicie by� gotowy do sp�yni�cia w d� rzeki. Kapitan Anderson musia� wybra� t� chwil� do wyp�yni�cia, poniewa� d�ugo�� Great Eastern nie pozwala�a mu robi� zwrot�w na rzece Mersey. Nie poci�gany odp�ywem, ale przeciwnie, odpychany przez szybki przyp�yw, swobodniej m�g� wymin�� liczne statki, kr���ce po rzece. Najmniejsze dotkni�cie si� do tego olbrzyma by�oby dla nich nieszcz�ciem.
Podniesienie kotwicy w takich warunkach wymaga�o sporych wysi�k�w. Rzeczywi�cie, parowiec naciskany pr�dem, mia� naci�gni�te �a�cuchy, na kt�rych by� zakotwiczony. Dodatkowo gwa�towny wiatr z po�udniowegozachodu par� na jego kad�ub, ��cz�c sw� si�� z si�� przyp�ywu. Potrzeba zatem by�o pot�nych urz�dze�, by wydoby� ci�kie kotwice z b�otnistego dna rzeki. Anchor boat, rodzaj statku, przeznaczonego do tych operacji, zarzuci� lin� na �a�cuchy, ale jego kabestany nie mog�y sprosta� zadaniu i musiano pos�ugiwa� si� urz�dzeniami mechanicznymi, kt�re Great Eastern mia� do swej dyspozycji.
Na przodzie znajdowa�a si� maszyna parowa o mocy siedemdziesi�ciu koni mechanicznych, przeznaczona do podnoszenia kotwicy. Wystarczy�o pu�ci� par� z kot��w w jej cylindry, a�eby natychmiast otrzyma� bardzo znaczn� si��, kt�r� mo�na by�o bezpo�rednio skierowa� na kabestan, na kt�rym by�y nawini�te �a�cuchy. Tak te� zrobiono, ale maszyna, chocia� tak pot�na, okaza�a si� za s�aba. Trzeba by�o przyj�� jej z pomoc�. Kapitan Anderson poleci� wzi�� dr�gi i pos�a� pi��dziesi�ciu ludzi za�ogi do obracania kabestanu.34
Parowiec pocz�tkowo podni�s� si� na swych kotwicach, ale robota sz�a powoli. Ogniwa �a�cucha stuka�y bez przerwy w kluzach35 dziobnicy, i moim zdaniem, mo�na by�o ul�y� �a�cuchom daj�c kilka obrot�w ko�ami tak, aby naci�gn�� je bez trudu. Znajdowa�em si� w tej chwili wraz z kilku innymi podr�nymi na przodzie statku. Przypatrywali�my si� wszystkim szczeg�om operacji i post�pom prac przy podnoszeniu kotwicy. Tu� ko�o mnie jaki� podr�ny, zapewne zniecierpliwiony powolno�ci� roboty, rusza� cz�sto ramionami nie szcz�dz�c bezsilnej maszynie swoich nieustannych szyderstw. By� to m�czyzna niewielkiego wzrostu, chudy, o gor�czkowych ruchach, oczach niemal ca�kowicie ukrytych pod powiekami. Fizjonomista36 pozna�by od razu, �e filozofowi temu ze szko�y Demokryta37 sprawy �yciowe pokazuj� si� od �artobliwej strony; mi�nie jarzmowe, niezb�dne dla samej akcji �miechu, nigdy nie by�y u niego w spokoju. Zreszt�, jak si� o tym przekona�em p�niej, by� to przyjemny towarzysz podr�y.
- Panie - powiedzia� do mnie - dot�d s�dzi�em, �e maszyny istniej�, aby pomaga� ludziom, a nie ludzie, aby pomaga� maszynom.
Mia�em w�a�nie odpowiedzie� na t� trafn� uwag�, gdy rozleg� si� krzyk. M�j rozm�wca i ja rzucili�my si� naprz�d. Wszyscy bez wyj�tku ludzie skierowani do dr�g�w, przewr�cili si�. Jedni podnosili si�, drudzy le�eli na pok�adzie. Jedno ko�o z�bate maszyny z�ama�o si�, kabestan uleg� przesuni�ciu. Ludzie odrzuceni straszliwym naci�giem �a�cuch�w, zostali uderzeni z ekstremaln� si�� w g�owy i klatki piersiowe. Pozbawione zerwanych sejzing�w,38 dr�gi lata�y wok� nich jak kartacze. Czterej majtkowie zostali zabici, dwunastu by�o rannych. Po�r�d tych ostatnich pewien Szkot z Dundee, starszy za�ogi.
Rzucono si� ku tym nieszcz�liwym. Rannych przeniesiono do pomieszczenia dla chorych, usytuowanego na rufie. Je�li idzie o czterech martwych, to zaj�to si� bezzw�ocznym przeniesieniem ich na l�d. Zreszt� Anglosasi s� tak oboj�tni na ludzkie �ycie, �e wypadek ten wywo�a� bardzo umiarkowane wra�enie na pok�adzie. Ci nieszcz�liwi zabici i ranni, byli niczym wi�cej jak z�bami ko�a, kt�re mo�na by�o zast�pi� niewielkim kosztem. Tendrowi, do�� ju� oddalonemu, dano sygna� by powr�ci�. Kilka minut p�niej znalaz� si� przy statku.
Zbli�y�em si� do miejsca wypadku. Schody nie zosta�y jeszcze podniesione. Cztery trupy, przykryte ko�drami zniesiono i z�o�ono na pok�adzie tendra. Jeden z lekarzy pop�yn�� wraz z nimi do Liverpoolu z zaleceniem jak najszybszego powrotu na Great Eastern. Tender natychmiast oddali� si�, a marynarze wzi�li si� do zmywania plam krwi, kt�re pokrywa�y pok�ad.
Musz� tak�e doda�, �e jeden z podr�nych, lekko skaleczony od�amkiem dr�ga, skorzysta� z tej okazji by powr�ci� na l�d. Mia� on ju� do�� Great Eastern.
Czas jaki� wpatrywa�em si� w ma�y statek, p�dz�cy ca�� par�. Gdy odwr�ci�em si�, towarzysz m�j, z ironiczn� min� mrukn�� te s�owa.
- Pi�knie zaczyna si� podr�!
- Bardzo �le - odpowiedzia�em. - Z kim mam zaszczyt rozmawia�?
- Z doktorem Deanem Pitferge.
Rozdzia� V
Znowu wzi�to si� do roboty. Przy pomocy anchor boatu �a�cuchy rozrusza�y si� i kotwice opu�ci�y wreszcie lepkie dno. Na dzwonnicach w Birkenhead wybi� kwadrans po pierwszej. Odp�yni�cie nie mog�o by� od�o�one, je�eli mieli�my skorzysta� z przyp�ywu morza i wydosta� si� z koryta Mersey. Kapitan i sternik weszli na mostek. Jeden z porucznik�w umiejscowi� si� przy aparacie sygna�owym �ruby, drugi przy aparacie sygna�owym do k� obrotowych. Sternik sta� mi�dzy nimi, obok ma�ego k�ka przeznaczonego do poruszania steru. Przez ostro�no��, na wypadek gdyby maszyna parowa zawiod�a, czterech innych sternik�w przebywa�o na rufie, gotowych do kierowania wielkimi ko�ami sterowymi, kt�re wznosi�y si� na kratownicach. Great Eastern p�yn�c w g��wnym pr�dzie, mia� tylko fale morskie do rozcinania.
Rozkaz odp�yni�cia zosta� wydany. Czerpaki k� powoli uderza�y w pierwsze warstwy wody; �ruba "tapla�a si�" za ruf� i ogromny statek ruszy� z miejsca.
Wi�ksza cz�� podr�nych, stoj�c na przodzie okr�tu, przypatrywa�a si� podw�jnemu krajobrazowi, je��cemu si� od komin�w fabrycznych; przedstawiaj�cemu z prawej strony Liverpool, z lewej Birkenhead. Rzeka Mersey, zat�oczona statkami, z kt�rych jedne sta�y na kotwicy, drugie wp�ywa�y lub wyp�ywa�y, mia�a dla naszego parowca wolne tylko w�skie przej�cie, do tego kr�te. Ale pod wprawn� r�k� naszego pilota, kt�rego najmniejszemu ruchowi ster by� zupe�nie pos�uszny, �lizgali�my si� w tych w�skich kana�ach, manewruj�c jak wielorybnik pod wios�em energicznego sternika. Raz s�dzi�em, �e ju�, ju� potr�cimy jeden trzymasztowy okr�t, przeprawiaj�cy si� w poprzek rzeki na drug� stron�, ale zdo�ano unikn�� uderzenia. A gdy z wysoko�ci nadbud�wki spojrza�em na ten okr�t, o pojemno�ci nie wi�kszej ni� siedemset lub osiemset ton, wyda� mi si� on ma�ym stateczkiem, w rodzaju tych, jakie dzieci puszczaj� na basenach Green Parku lub na Serpentine River.
Wkr�tce Great Eastern znalaz� si� na wysoko�ci ostatnich nabrze�y Liverpoolu. Cztery dzia�a, z kt�rych miano pozdrowi� miasto, milcza�y przez uszanowanie dla zmar�ych, kt�rych w tej w�a�nie chwili przeniesiono z tendra na l�d. Ale strza�y zast�pi�y wspania�e "hurra!", b�d�ce ostatnim wyrazem uprzejmo�ci narodowej. Zacz�to klaska� w d�onie, macha� chustkami i pokazywa� ca�y entuzjazm, kt�rym Anglicy tak hojnie szafuj�, gdy odp�ywa jakikolwiek okr�t, cho�by to by�a zwyk�a ��d�, udaj�ca si� na spacer po zatoce. Ale te� jak odpowiadano na to pozdrowienie! Jakim echem odbi�o si� ono na nabrze�u! Tysi�ce ciekawych zalega�y mury Liverpoolu i Birkenhead. �odzie wype�nione widzami, roi�y si� na rzece Mersey. Marynarze wojennego okr�tu Lord Clyde, stoj�cego na kotwicy na redzie39, rozproszyli si� po rejach, witaj�c olbrzyma swymi okrzykami. Z pok�ad�w innych okr�t�w, stoj�cych na kotwicy, muzykanci przesy�ali nam rozdzieraj�ce d�wi�ki, kt�rych nie mog�y zag�uszy� okrzyki "hurra!". Flagi bezustannie wznosi�y si� i opuszcza�y na cze�� Great Eastern. Lecz wkr�tce okrzyki pocz�y s�abn�� w oddali. Parowiec przep�yn�� tu� ko�o Tripoli, statku pasa�erskiego, nale��cego do Linii Cunarda,40 przeznaczonego do przewozu emigrant�w, kt�ry pomimo swej obj�to�ci dw�ch tysi�cy ton, wydawa� si� zwyk�� bark�. Potem na obu brzegach domy ukazywa�y si� coraz rzadziej. Dymy przesta�y zaczernia� krajobraz. Jeszcze kilka d�ugich i jednolitych szereg�w domk�w robotniczych i ukaza�y si� wille, a na lewym brzegu Mersey platforma latarni morskiej i przycz�ek bastionu. Kilka okrzyk�w "hurra!" po�egna�o nas po raz ostatni.
O godzinie trzeciej Great Eastern opu�ci� tory wodne rzeki Mersey i skierowa� si� ku kana�owi �wi�tego Jerzego. Wia� silny, po�udniowo-zachodni wiatr. Bandery nasze, mocne napr�one, nie posiada�y ani jednego fa�du. Morze wzdyma�o si� ju� wzburzonymi falami, ale parowiec tego nie odczuwa�.
Oko�o godziny czwartej kapitan Anderson kaza� zatrzyma� si�. Dogania� nas tender, p�yn�cy ca�� si�� pary. Przywozi� on drugiego lekarza okr�towego. Gdy zbli�y� si�, spuszczono sznurow� drabink�, po kt�rej doktor, nie bez trudno�ci, dosta� si� na nasz pok�ad. Zr�czniejszy od niego pilot opu�ci� si� t� sam� drog� do ��dki, kt�ra czeka�a na niego i kt�rej ka�dy wio�larz zaopatrzony by� w pas korkowy do p�ywania. W kilka chwil potem pilot wst�powa� ju� na czekaj�cy pod �aglami pi�kny, niewielki szkuner.41
Natychmiast ruszyli�my w dalsz� drog�. Pod dzia�aniem �ruby i k� szybko�� Great Eastern zwi�kszy�a si�. Pomimo przeciwnego wiatru statek nie doznawa� ani przechy��w, ani ko�ysania. Wkr�tce cie� pokry� morze i wybrze�e hrabstwa Walii, wskazane przez wysuni�ty punkt Holyhead,42 pogr��y�o si� w nocy.
Rozdzia� VI
Na drugi dzie�, 27 marca, Great Eastern mija� z prawej burty rozcz�onkowane brzegi Irlandii. Wybra�em sobie kajut� na przodzie, usytuowan� na pomo�cie, w pierwszym rz�dzie. By� to ma�y pokoik, dobrze o�wietlony dwoma du�ymi iluminatorami. Drugi szereg kajut oddziela� go od pierwszego salonu, znajduj�cego si� na przodzie, tak, �e ani gwar rozm�w, ani ha�as fortepian�w, kt�rych nie brakowa�o na pok�adzie, do mnie nie dochodzi�y. By�a to jakby odosobniona chatka na ko�cu przedmie�cia. Szafa, koja i toaleta dostatecznie j� meblowa�y.
O godzinie si�dmej rano, przeszed�szy przez dwie sale, dotar�em na pok�ad. Przechadza�o si� tam ju� kilku podr�nych. Ko�ysanie lekko porusza�o statkiem. Wia� silny wiatr, ale morze zas�oni�te przez brzeg, nie mog�o wzburzy� si�. Dobrze sobie wr�y�em z tej oboj�tno�ci Great Eastern.
Przybywszy na ruf�wk�,43 do palarni, dostrzeg�em d�ugi, rozci�gni�ty brzeg, ciekawie ukszta�towany, kt�rego wieczna zielono�� zas�u�y�a na nazw� "Szmaragdowego Wybrze�a". Kilka odosobnionych dom�w, uko�na dro�yna, wij�ca si� jak wst�ga, ob�oczek bia�ej pary, wskazuj�cy na przejazd poci�gu pomi�dzy wzg�rzami, osamotniony semafor, daj�cy jakie� gryma�ne sygna�y okr�tom znajduj�cym si� na morzu; wszystko to gdzieniegdzie o�ywia�o krajobraz.
Mi�dzy nami a brzegiem morze mia�o odcie� brudnozielony, jak blacha nieregularnie poplamiona siarczanem miedzi.44 Wiatr wzmaga� si� jeszcze; od czasu do czasu przelatywa�y drobne, mokre ob�oczki; liczne statki, brygi45 lub szkunery, stara�y si� odp�yn�� od l�du; przemyka�y si� i parowce buchaj�ce czarnym dymem; Great Eastern, chocia� nie rozwin�� ca�ej swej szybko�ci, �atwo je jednak wyprzedza�.
Wkr�tce ujrzeli�my Queen's Town, ma�y port, przed kt�rym uwija�a si� rybacka flotylla. W tym w�a�nie porcie ka�dy statek, parowiec czy �aglowiec, transatlantycki czy handlowy, przybywaj�cy z Ameryki lub z M�rz Po�udniowych, oddaje swoje torby z depeszami. Po�pieszny poci�g, zawsze gotowy, przewozi je w kilka godzin do Dublina. Tam statek pocztowy, zawsze dymi�cy, parowiec czystej krwi, ca�y w maszynach, statek wy�cigowy bardziej po�yteczny ani�eli "Gladiator" lub "C�rka Wiatru",46 zabiera listy i przep�ywaj�c cie�nin� z szybko�ci� osiemnastu mil na godzin�, oddaje je w Liverpoolu. Depesze w ten spos�b ekspediowane przybywaj� o ca�y dzie� wcze�niej ani�eli najszybsze statki transatlantyckie.
Ko�o dziewi�tej Great Eastern zwr�ci� si� nieco w kierunku zachodnio-p�nocno-zachodnim. Zszed�em na pok�ad, gdzie spotka�em si� z kapitanem Mac Elwinem. Towarzyszy� mu jeden z jego przyjaci�, m�czyzna maj�cy sze�� st�p wzrostu, o jasnej brodzie i d�ugich w�sach, ��cz�cych si� z faworytami,47 ale wed�ug panuj�cej mody z wygolonym podbr�dkiem. Ten wielki ch�opiec prezentowa� sob� typ angielskiego oficera: g�ow� nosi� wysoko, ale bez sztywno�ci, wzrok mia� pewny, barki szerokie, w ruchach by� zupe�nie swobodny, jednym s�owem, cechowa�a go ta rzadka odwaga, kt�r� mo�na by nazwa� "odwag� bez gniewu". Nie omyli�em si� co do jego profesji.
- Przyjaciel m�j, Archibald Corsican - powiedzia� Fabian z u�miechem. - Tak jak ja, kapitan dwudziestego drugiego pu�ku armii indyjskiej.48
Po prezentacji, kapitan Corsican i ja uk�onili�my si� sobie.
- Zaledwie widzieli�my si� z sob� wczoraj, kochany Fabianie - powiedzia�em do kapitana Mac Elwina, �ciskaj�c mu r�k�. W�a�nie odp�ywali�my. - Wiem tylko, �e nie przypadkowi zawdzi�czam spotkanie si� z tob� na pok�adzie Great Eastern, i �e ja jestem poniek�d powodem postanowienia, kt�re powzi��e�.
- Rozumie si�, kochany przyjacielu - odpowiedzia� mi Fabian. - Przybyli�my z kapitanem Corsicanem do Liverpoolu z zamiarem udania si� na pok�ad statku China, nale��cego do Linii Cunarda, gdy w�a�nie dowiedzieli�my si�, �e Great Eastern pr�buje raz jeszcze odby� podr� mi�dzy Angli� a Ameryk� - by�a to dobra sposobno��. Dowiedzia�em si�, �e ty jeste� na pok�adzie - to by�a ju� przyjemno��. Nie widzieli�my si� od trzech lat, od czasu naszej mi�ej podr�y do pa�stw skandynawskich. Nie waha�em si�, i oto dlaczego tender wysadzi� nas tu wczoraj.
- M�j kochany Fabianie - powiedzia�em - s�dz�, �e ani kapitan Corsican, ani ty nie b�dziecie �a�owali waszego postanowienia. Przeprawa przez Atlantyk na tym wielkim statku niezawodnie b�dzie bardzo interesuj�ca nawet dla ciebie, chocia� wcale nie jeste� marynarzem. Trzeba to zobaczy�. Ale pom�wmy o tobie. Ostatni tw�j list, datowany nie dalej jak przed sze�ciu tygodniami, nosi� stempel pocztowy z Bombaju. Mia�em wszelkie prawo przypuszcza�, �e przebywasz w swoim pu�ku.
- Jeszcze przed trzema tygodniami byli�my tam - odpar� Fabian. - Wiedli�my tam �ycie na p� wojskowe, a na p� wiejskie, �ycie indyjskich oficer�w, to jest, �e wi�cej si� polowa�o ani�eli wojowa�o. Przedstawiam ci nawet kapitana Archibalda jako wielkiego t�piciela tygrys�w. Jest postrachem d�ungli. Jednak, chocia� jeste�my kawalerami i nie mamy rodziny, przysz�a nam ochota da� nieco wypocz�� tym biednym, drapie�nym bestiom p�wyspu i odetchn�� kilkoma moleku�ami49 europejskiego powietrza. Otrzymali�my roczny urlop i zaraz przez Morze Czerwone, Suez i Francj� przybyli�my z szybko�ci� ekspresu do naszej starej Anglii.
- Naszej starej Anglii! - powiedzia�, u�miechaj�c si� kapitan Archibald. - Ju� w niej nie jeste�my, Fabianie. Unosi nas okr�t angielski ale wynaj�ty przez kompani� francusk�, a wiezie nas do Ameryki. Trzy r�ne bandery powiewaj� nad naszymi g�owami dowodz�c, �e jeste�my na gruncie franko-anglo-ameryka�skim.
- Mniejsza o to - odpar� Fabian, kt�rego czo�o zachmurzy�o si� na chwil� pod wp�ywem smutku. - Mniejsza o to, byle nam urlop up�yn��. Potrzeba nam ruchu. To jest w�a�nie �ycie. Tak dobrze jest czasami zapomnie� o przesz�o�ci i zabija� czas tera�niejszy przed odnawianie rzeczy nas otaczaj�cych. Za kilkana�cie dni b�dziemy w Nowym Jorku, gdzie u�ciskam siostr� i jej dzieci, kt�rych nie widzia�em od wielu lat. Potem zwiedzimy Wielkie Jeziora. Rzek� Missisipi sp�yniemy a� do Nowego Orleanu. Zapolujemy nad Amazonk�. Z Ameryki przeskoczymy do Afryki, gdzie na Przyl�dku Dobrej Nadziei50 lwy i s�onie um�wi�y si�, by uczci� przybycie kapitana Corsicana; stamt�d powr�cimy do Indii, narzuca� Sipajom wol� metropolii.
Fabian m�wi� z nerwow� gadatliwo�ci�, a pier� jego podnosi�y westchnienia. Niew�tpliwie zaszed� w jego �yciu jaki� nieszcz�liwy wypadek, o kt�rym nie wiedzia�em i kt�rego nawet z list�w jego domy�le� si� nie mog�em. Zdawa�o mi si�, �e kapitan Archibald Corsican by� zaznajomiony z t� sytuacj�. Okazywa� on bardzo �ywe przywi�zanie do m�odszego od niego o kilka lat Fabiana. Wydawa� si� jakby starszym bratem Mac Elwina; po�wi�cenie jego, w razie potrzeby, mog�o podnie�� si� do bohaterstwa.
W tej chwili rozmowa nasza zosta�a przerwana. Tr�bka zahucza�a na pok�adzie. Jeden z pyzatych steward�w zawiadamia� w ten spos�b, �e za kwadrans, to jest o wp� do pierwszej, b�dzie podany lunch. Cztery razy dziennie, ku wielkiemu zadowoleniu podr�nych, chrapliwy ten g�os rozlega� si� na statku: o wp� do dziewi�tej na �niadanie, o wp� do pierwszej na lunch,51 o czwartej na obiad i o wp� do �smej na herbat�. W kilka chwil d�ugie bulwary opustosza�y i wkr�tce wszyscy biesiadnicy siedzieli za sto�ami w przestronnych salonach, gdzie znalaz�em miejsce ko�o Fabiana i kapitana Archibalda.
Cztery szeregi sto��w znajdowa�y si� w tych salach jadalnych. Nad nimi szklanki i butelki, ustawione na wisz�cych deskach, zachowywa�y doskona�� nieruchomo�� i prostopad�o��. Parowiec bynajmniej nie odczuwa� ko�ysania morza. Biesiadnicy, m�czy�ni, kobiety i dzieci, mogli spo�ywa� bez obawy. Pocz�y kr��y� misternie udekorowane p�miski. Liczny zast�p steward�w pozostawa� do pomocy. Na ka�de ��danie, wypisane na kartce ad hoc,52 przynoszono wina, likiery i ale53, za co p�aci�o si� osobno. Kalifornijczycy szczeg�lnie odznaczali si� w�r�d innych sk�onno�ci� do wychylania szampana. Przy tym samym stole, tu� obok swego m�a, by�ego celnika, siedzia�a praczka, kt�ra wzbogaci�a si� w pralniach w San Francisco; pi�a Cliquot54 po trzy dolary za butelk�. Dwie czy trzy m�ode missess,55 w�t�e i blade, po�era�y zakrwawion� wo�owin�. Wysokie mistress,56 panie o r�kach ze s�oniowej ko�ci, z ma�ych szklanek zajada�y jaja na mi�kko. Inne z widocznym zadowoleniem przegryza�y ciasto z rabarbarem lub deserowe selery. Ka�dy dzia�a� z pe�nym zapa�em. M�g�by� powiedzie�, �e znajdujesz si� w jednej z bulwarowych restauracji w Pary�u ale nie na oceanie.
Po sko�czeniu lunchu pok�ady zn�w si� zape�ni�y. Pozdrawiano si� przy mijaniu i spotykano si� jak gdyby w Hyde Parku.57 Dzieci bawi�y si�, biega�y, puszcza�y baloniki, gra�y w obr�cze, jakby na piasku w Ogrodach Tuileries.58 Wi�ksza cz�� m�czyzn przechadzaj�c si�, pali�a cygara. Damy, siedz�ce na sk�adanych krzes�ach, zajmowa�y si� rob�tkami, czyta�y lub rozmawia�y. Guwernantki i bony dogl�da�y drobniejszej dziatwy. Kilku opas�ych Amerykan�w ko�ysa�o si� na bujakach. Oficerowie pok�adowi chodzili tu i tam; jedni pe�nili wacht�59 na mostkach i pilnowali kompasu, inni odpowiadali na cz�stokro� dziwaczne pytania podr�nych. S�ycha� tak�e by�o w�r�d szumu wiatru d�wi�ki organ�w, umieszczonych w du�ej nadbud�wce na rufie statku i akordy dw�ch czy trzech fortepian�w Pleyela,60 w op�akany spos�b wsp�zawodnicz�ce z sob� w ni�szych salonach.
Oko�o godziny trzeciej rozleg�y si� g�o�ne okrzyki "hurra!" Pasa�erowie zape�nili miejsca przy relingach. Great Eastern wymija� w odleg�o�ci dw�ch kabli61 statek pocztowy, kt�ry szybko dop�dzi�. By� to Propontis, udaj�cy si� do Nowego Jorku. Przep�ywaj�c, pozdrowi� morskiego kolosa, a morski olbrzym odwzajemni� si� mu tym samym.
O godzinie wp� do pi�tej by�o jeszcze wida�, w odleg�o�ci trzech mil, l�d z lewej burty, ale szybko zas�ania� go przed nami deszcz, kt�ry nagle si� pu�ci�. Wkr�tce ukaza� si� p�omie�. By�a to latarnia morska Fastenet, umieszczona na samotnej skale. Nadesz�a noc, podczas kt�rej mieli�my op�yn�� przyl�dek Clear, ostatni najbardziej wysuni�ty punkt wybrze�a Irlandii.
Rozdzia� VII
Powiedzia�em, �e d�ugo�� Great Eastern przewy�sza�a dwa hektometry. Dla umys��w lubi�cych por�wnania dodam, �e statek ten by� o jedn� trzeci� d�u�szy ani�eli most "des Arts" w Pary�u. Nie m�g�by zatem porusza� si� po Sekwanie. Zreszt� niemo�liwe by�oby to dla niego tak�e z powodu zbyt du�ego zanurzenia. �ci�le m�wi�c, parowiec ten ma dwie�cie siedem i p� metra d�ugo�ci w linii wodnej; dwie�cie dziesi�� i �wier� metra na g�rnym pok�adzie, to znaczy, �e jest dwa razy d�u�szy od najwi�kszych parowc�w transatlantyckich. Szeroko�� jego wynosi dwadzie�cia pi�� metr�w i trzydzie�ci centymetr�w na pok�adzie, a trzydzie�ci sze�� metr�w i sze��dziesi�t pi�� centymetr�w wraz z tamborami.
Kad�ub Great Eastern mo�e wytrzyma� najsilniejsze uderzenia morza. Jest podw�jny i sk�ada si� kom�rek, wysokich na osiemdziesi�t sze�� centymetr�w, po�o�onych mi�dzy burtami a wzd�u�nicami. Dalej trzyna�cie przedzia��w oddzielonych od siebie wodoszczelnymi grodziami62 powi�ksza jego bezpiecze�stwo na wypadek powstania przecieku lub po�aru. Dziesi�� tysi�cy ton �elaza zu�yto do zbudowania tego kad�uba, a trzy miliony gwo�dzi, wbitych na gor�co, najdoskonalej spaja blachy, kt�rymi jest obity.
Great Eastern, gdy zanurza si� na trzydzie�ci st�p w wodzie, wypiera dwadzie�cia osiem tysi�cy pi��set ton. Nie na�adowany zanurza si� tylko na sze�� metr�w. Mo�e pomie�ci� dziesi�� tysi�cy podr�nych. Z trzystu siedemdziesi�ciu trzech miast okr�gowych Francji, dwie�cie siedemdziesi�t cztery maj� mniej mieszka�c�w, ani�eli taka p�ywaj�ca podprefektura,63 ze swoim maksimum podr�nych.
Linie Great Eastern s� bardzo wyd�u�one. Prawa burta posiada otw�r kluzowy, przez kt�ry odwijaj� si� �a�cuchy kotwiczne. Jego dzi�b, bardzo w�ski, nie okazuje wkl�s�o�ci ani wypuk�o�ci i jest dobrze wykonany. Rufa okr�g�a, lekko opadaj�ca i jednocze�nie pozbawiona ozd�b.
Na pok�adzie jego wznosi si� sze�� maszt�w i pi�� komin�w. Trzy pierwsze maszty na dziobie to: foregigger i foremast czyli razem dwa fokmaszty oraz mainmast lub grotmaszt. Trzy ostatnie z ty�u s� nazywane: aftermainmast, mizzenmast i aftergigger.64 Foremast i mainmast maj� trajsle, marsle i bramsle.65 Cztery pozosta�e maszty nie s� wyposa�one w �agle g�rne. Na wszystkie wysz�o pi�� tysi�cy czterysta metr�w kwadratowych doskona�ego p��tna z kr�lewskiej fabryki w Edynburgu. Na obszernych marsach66 drugiego i trzeciego masztu67 kompania �o�nierzy mo�e swobodnie prowadzi� �wiczenia. Z sze�ciu maszt�w, podtrzymywanych metalowymi wantami,68 drugi, trzeci i czwarty wykonane s� z blach po��czonych �rubami; prawdziwe arcydzie�o blacharskiej sztuki. U podstawy maj� one jeden metr dziesi�� centymetr�w �rednicy, a najwy�szy z nich, mainmast, wznosi si� na dwie�cie siedem st�p francuskich,69 co przewy�sza wysoko�� wie� katedry Notre Dame.70
Je�li chodzi o kominy to dwa z nich, przed tamborami, obs�uguj� maszyn� nap�dzaj�c� ko�a czerpakowe, trzy w tyle maszyn� przy �rubie. S� to ogromne cylindry wysoko�ci trzydziestu i p� metra, podtrzymywane �a�cuchami przymocowanymi do nadbud�wek.
Wn�trze Great Eastern, jest wyj�tkowo dobrze zagospodarowane. Na przeddzie znajduj� si� pralnie parowe i pomieszczenie za�ogi. Dalej nast�puje salon dla dam i drugi, wielki salon ozdobiony lustrami, lampami i malowid�ami za szk�em. Wspania�e te sale otrzymuj� �wiat�o z bok�w, przez okna, podparte pi�knymi z�oconymi kolumnami; ��cz� si� z pok�adem g�rnym przez szerokie schody o metalowych stopniach i mahoniowych balustradach. Niemal w �rodku znajduj� si� cztery rz�dy kajut, rozdzielonych korytarzem. Jedne z tych kajut maj� wyj�cie na platformy, inne, mieszcz�ce si� na dolnym pi�trze, na osobne schody. W tyle okr�tu znajduj� si� trzy przestronne dining-rooms71 i taki sam rozk�ad kajut. Od salon�w znajduj�cych si� na dziobie, do po�o�onych na rufie statku przechodzi si� krytymi, szerokimi korytarzami, okr��aj�cymi maszyn� nap�dzaj�c� ko�a, mi�dzy blaszanymi �ciankami i pomieszczeniami pok�adowymi.
Maszyny Great Eastern s�usznie uwa�ane s� za arcydzie�a, dodam arcydzie�a zegarmistrzostwa. Nie ma nic bardziej zdumiewaj�cego ni� widok tych ogromnych k�, poruszaj�cych si� dok�adnie i �agodnie, jakby w zegarze. Nominalna moc maszyny ko�owej wynosi tysi�c koni mechanicznych. Maszyna ta sk�ada si� z czterech ko�ysz�cych si� cylindr�w, o �rednicy dw�ch metr�w i dwudziestu sze�ciu centymetr�w, bezpo�rednio po��czonych z wa�ami za pomoc� t�ok�w. �rednie ci�nienie wynosi dwadzie�cia funt�w na cal kwadratowy,72 czyli oko�o jednej i sze��dziesi�ciu siedmiu setnych atmosfery. Powierzchnia grzewcz