1743
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 1743 |
Rozszerzenie: |
1743 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 1743 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 1743 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
1743 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
tytu�: "Legendy Polskie"
autor: Lech Siemie�ski
Spis tre�ci:
1. Smok
2. Mysia wie�a w Kruszwicy
3. Piast
4. Pi�ciu m�czennik�w kazimierskich
5. Wskrzeszenie Piotrowina
6. M�cze�stwo �w. Stanis�awa na Ska�ce
7. O Piotrze Du�czyku
8. Obl�enie Nak�a
9. Pani Kinga
10. Pawe� z Przemankowa
11. Biskup Gamrat
12. Czterdzie�ciu dziewi�ciu m�czennik�w sandomierskich
13. Wawrzyniec Powodowski, kawaler malta�ski
14. Procesja duch�w
15. Z�otary�ko
16. Kr�lowa Ba�tyku
17. Witolf
18. Krysztofor *
19. Anafielas
20. Krumine
21. Nemon
22. Rumszys
23. Wajdelotka
24. Mogi�y Soroki*, Nepromacha i Praksedy
25. Mogi�a Perepiat i Perepiatycha
26. Mogi�a Me�anki
27. �wirydowa mogi�a
28. Wa� Olgi
29. Wa� �mii
30. G�ra Koniusza
31. �upy solne w Wieliczce
32. Strukis
33. Krynica Parascewy
34. Lasy u�warmskie
35. Dziwo w jeziorze krakowskim
36. D�uga
37. Szatryja
38. Kiszporg
39. Or�y Herburt�w
40. Pileckie
41. Ska�a Kmity
42. Kamienna figura w kolegiacie w Wi�licy
43. �aby, drzwi i grobla w Wi�licy
44. Zamek ojcowski
45. G�owa w izbie senatorskiej w Krakowie
46. St� marmurowy w Olesku.
47. Kr�l Sobek
48. W�sy Kr�la Jana
49.Pan Przyjemski w Ko�minie
50. Wie�a czarnej ksi�niczki w Szamotu�ach
51. Zakl�ty zamek w Lubaszu
52. Widmo w zamku rydzy�skim
53. Skarbiec w Zb�szyniu
54. Krzywoprzysi�na pani
55. Zamek w Wyszynie
56. Lubra�ski
57. Zamek jaz�owiecki
58. Skrzynno, jezioro pod Mosin�
59. My�liwy pan
60. Paj�k w Paj�cznie
61. Ko�ci� Bo�ogrobc�w w Gnie�nie
62. Skarb w Luboni
63. Stare zamczysko w K�rniku
64. Gnie�ninek
65. Wie� Ruda
66. Milcz�cy dzwonek
67. Piwo grodziskie
68. Brzoza gry�y�ska
69. Wi�z �w. Stanis�awa
70. Obraz na ksi�ycu
71. Chleb kamienny w Oliwie
72. Sosna brata Piotra
73. Wizerunek Zbawiciela w trybunale lubelskim
74. �w. Bronis�awa
75. Za�o�enie Kijowa
76. Przepowiednie znachora Wernyhory
77. W��
78. Dzwon wornie�ski w jeziorze �uk�cie
79. Krzysztofory w Krakowie .
80. Kamie� w Podkamieniu
81. Zakl�ta dziewczyna pod Strzelnem
82. Droga Sierpiahy*
83. Ludzie obr�ceni w kamie�
84. Dusza towarzysza chor�gwi Radziwi��owskiej
85. Brzezicki
86. Duchy familijne
87. Pielgrzym
88. Upi�r i d�uma
89. Rozmowa bydl�t .
90. Nied�wied�
91. Kr�l w��w
92. Zazula
93. Kania
94. Wi�
95. Bazyliszek
96. �aba
97. Lipa
98. Czajka
99. Jaskinia pod Czercz�
100. Pieczary pod Straczem
101. Pieczary w Czarnej G�rze
102. Pieczara w Bru�niku
103. Jamy zb�jeckie
104. Zb�jeckie pieni�dze
105. Jama nad Morskim Okiem
106. Ksi�gi czarnoksi�skie
107. Czechy w�drowne
108. Morskie Oko
109. Skarbnik
110. Zb�jcy
111. Janoszczyk
112. Kowal z Harklowej
113. Parobek z �opuszny
114. Mnich
115. G�owa b��kaj�ca si�
116. Diabe� cechuj�cy jawory
117. Diabe� we wichrze
119. Czerwony ch�opczyk
120. Dar ogniowi
121. Wiatr
122. Grad
123. Latawiec
124. �eleki
125. Dziwo�ony :
126. Topielec
127. Dobrochoczy
128. Miawki
129. Wodnice (Wandinini)
130. D�uma
131. Pomorek na byd�o
132. Morowa dziewica
133. Mi�os�aw zabezpieczony od morowego powietrza
134. Zemsta czarownicy
135. Kochanka sprowadzona czarami
136. Boja�liwy rycerz
137. Urocze oczy
138. Charko Makohonik
139. Zakl�te wesele
140. Porwana dziewczyna
141. Parobek wilko�akiem
142. Niewierna �ona
143. Kupiec pozna�ski wilko�akiem
144. M�dry Uburtis i diabe�
145. Ch�opski rozum
146. Wesele zamienione w wilko�aki
147. Papro�
148. Pocz�tek wierzby
149. Homen
150. Madej
151. Iskrzycki
152. Boruta
153. Twardowski
154. Dziewi�� groszy
155. Odm�odzenie si� Twardowskiego
156. Cie� Barbary
157. Zwierciad�o Twardowskiego
158. Liber magnus
1. Smok
Pod g�r� Wawel, gdzie dzisiaj stoi zamek krakowski, by� smok wielki, kt�ry
troje dobytka naraz zjada�, tak�e i ludzi krad� i jad�; przeto musieli mu
dawa� obrok, ka�dy dzie� troje ciel�t albo baran�w. Kaza� tedy Krak nadzia�
sk�r� ciel�c� siark�, a przeciw jamie po�o�y� rano: co uczyni� za rad� Skuba,
szewca niejakiego, kt�rego potem dobrze udarowa! i opatrzy�. On wyszed�szy z
jamy mniema�, by ciele po�ar� razem: gdy to w nim t�alo tak d�ugo, pi� wod�,
a� zdech�. Jest jeszcze jego jama pod zamkiem Smocz� Jam� zwana.
2. Mysia wie�a w Kruszwicy
Po pogrzebie Popiel� starszego wybran zosta� na jego miejsce syn jego, drugi
Popiel, kt�rego Chostkiem od brody i w�os�w na g�owie rzadkich, co rozpustnego
znaczy, zwano: a to z dozwoleniem stryj�w jego ksi���t. Lecz dla jego m�odych
lat wi�cej stryjowie rz�dzili ni� on sam. Gdy dor�s�, dali mu �on� z Niemiec,
kt�ra mu si� bardzo wkrad�a w serce, tak i� ona rz�dzi�a, a nie on: przeto o
nic innego nie dbali, jedno ta�cowali, dobrej my�li byli. Bacz�c to stryjowie
jego upominali go, aby tego poprzesta�, a R. P. przedsi�wzi�� i o niej lepiej
radzi�. �on� tako� jego upominali m�wi�c: przeto�my ci� synowcowi za ma��onk�
dali, spodziewaj�c si� tego po tobie, aby� go ty, jako m�drsza, hamowa�a od
tych zbytk�w, kt�re czyni. Lecz i ona, boj�c si� tego, aby mimo syny jej albo
m�a, kt�rego z stryj�w innego nie obrali, zm�wi�a si� z m�em, kaza�a mu si�
rozniem�c na �mier�, a gdy tak uczyni�, obes�a� stryje wszystkie, powiadaj�c
im, i� si� na �mier� rozniem�g�, i prosz�c, aby si� do niego zjechali, chc�c
przed nimi testament uczyni�. Gdy przyszli, cieszyli chorego: on im dzieci i
�on� porucza�, by� p�acz po wszystkim dworze; ku wieczorowi prosi� ich, by
siedzieli przy nim, a pili z nim i jedli. Przyniesiono trunki ktemu
przyprawione, napi� si� sam najpierw z jednego kubka, a onym drugie przyprawne
z trucizn� podano; gdy si� porz�dkiem napili, strzeg�c tego, aby tam kt�ry
zaraz nie pad�, zmy�li� sobie, i� si� chce uspokoi� i prosi�, �eby mu
ust�pili, aby m�g� usn��. Ust�pili wszyscy precz, winszuj�c mu zdrowia. Gdy
przyszli do gospod, rozpali� ich jad, wielk� bole�� cierpieli, rych�o pomarli.
Gdy pani ksi�na us�ysza�a o ich �mierci, pom�wi�a, i� ich bogowie skarali.
Powiadaj�c to, �e musieli co z�ego nam my�li�, i nie da�a ich chowa�, jedno w
jezioro wmieta�; z kt�rych cia� poczyni�a si� wielko�� myszy, kt�re si�
rzuci�y na Popiel� i z�ar�y go, i zamordowa�y i jego �on�, i syny, kt�rych nie
mogli s�udzy ani ogniem, ani broni� odegna�; a chocia� na wod� uciekali,
wsz�dzie ich myszy goni�y, a� na koniec gard�a dali od nich na zamku
kruszwickim.
Gmin kruszwicki utrzymuje po dzi� dzie�, �e Popiel chc�c si� od natr�tnych
myszy zas�oni�, kaza� zrobi� wielk� szklan� bani�, w kt�rej si� zamkn�� z �on�
i z dzie�mi, i tak kaza� si� pu�ci� na jezioro Gop�o, ale i to nie pomog�o, bo
myszy bani� przegryz�y i zajad�y Popiela.
3. Piast
By� w Kruszwicy obywatel, syn Koszyk�w imieniem Piast, wzrostu siad�ego,
szerokich i d�ugich plec�w, wiek �redni ju� pomijaj�c, a z niewielkiego
grunciku roli i z barci �ywot sw�j utrzymuj�c. Cz�owiek prosty, sprawiedliwy,
ludzki, ja�mu�nik, i pod�ug mienia swego uczciciel wielki. Temu, gdy �ona
imieniem Rzepicha *, od obyczaj�w jego nier�na, jedynego syna powi�a, a za
�ywota jeszcze Popiela, pierwszy w�os obrz�dem poga�skim synowi podstrzyga� i
nazwisko nada� mia�: na on bankiet wieprza zabiwszy i kad� miodu rozsyciwszy,
przyiaci� wezwa� by�. Pierwej ni� dzie� uczty naznaczonej przyszed�, z
trafunku nagodzili si� mu dwaj nieznajomi w pielgrzymskim odzieniu m�odzie�cy,
kt�rych on widz�c, �e od dworu ksi���cego odepchnieni byli, �askawie wezwa�, w
dom sw�j ch�tnie wprowadzi�, st� przygotowa� i dostatek z onych potraw, na
przysz�e postrzy�yny przygotowa- nych, przed nich postawi�. Tam rzecz wielka i
dziwna przypad�a: przyros�o nad zamiar mi�sa; lun�� si� mi�d wierzchem
naczynia swego. Wnet za tem Piast, za upomnieniem go�ci onych, statk�w wi�cej
spo�ycza, mi�d w nie przelewa, a za spraw� onych, ju� nie tylko s�siad�w i
przyjaci� swoich, ale te� samego ksi���cia (gdy� naonczas nie tak si�
powa�nie i pieszczono nosili panowie) ze wszystkim dworem jego na uczt�
naznaczon� zaprasza. Ci� to tedy go�cie, gdy wt�ry raz, a prawie czasu zjazdu
onego do niego przyszli; Piast za rozkazaniem ich, z ubo�uchnej spi�arni swej
wszystek on zjazd od g�odu prawie zdychaj�cy dostatkiem hojnej �ywno�ci
karmi�; gdy� ka�da rzecz uj�ta, na to miejsce okwicie przybywa�a. Co gdy si�
rozs�awi�o, jednostajnym wszyscy g�osem Piasta, nie zdaniem abo pomocy ludzk�
obranego, ale przejrzeniem Boskim za pana sobie by� podanego, krzykn�li.
Zbiegnie si� wtem do domu jego wielka moc pan�w: prosz� i wymagaj� na nim, aby
lec�c� rzeczpospolit� pod�wign��: wzbrania si� ten. Za spraw� jednak i
pozwoleniem go�ci swoich, tak jako chodzi� w siermi�dze, w kurpiach �yczanych
na zamek od starszych prowadzony jest. A go�cie oni, dosy� uczyniwszy
powinno�ci swej, znikn�li. Rozumiej� tedy jedni, �e to byli anio�owie Bo�y,
ja�mu�n� i dobroczynno��, chocia� poganinowi, odp�acaj�cy.
���������������������������������������
* Na gopla�skim jeziorze dzi� jeszcze jest wysepka nosz�ca nazw�: Rzepny.
4. Pi�ciu m�czennik�w kazimierskich
Jad�c z Konina do Kazimierza drog� piaszczyst� i nudn�, postrzega si� na
lewo w lesie klasztor Minichowski, stoj�cy na wzg�rku, dzi� podupad�y i pusty.
Naprzeciw niego, tu� przy drodze na prawo stoi ma�a kapliczka drewniana, z
prostych desek zbita i pochylona; w niej studzienka w najgor�tszej nawet porze
nape�nio- na wod�, do kt�rej lud cudown� przywi�zuje si��, zw�aszcza na
chorob� oczu i ko�tuna; 5 st�d �ciany owej kapliczki zakryte prawie ca�kiem
w�osami, ko�tunami, a nawet w�osiem ko�skim.
Wo�nica m�j, poczciwy kmiotek okoliczny, przemywszy sobie oczy cudown� wod�
z studzienki, wyrwa� z grzyw lichych swych szkapin po gar�ci w�osienia i
pokropione ta� wod� zaczepi� o drzazg� na �cianie; a kiedym go, nie�wiadomy
na�wczas jeszcze poda- nia, zapyta� o przyczyn� tej dziwnej operacji,
odpowiedzia� mi z powag� polskiemu ch�opkowi w�a�ciw�, �e woda ta za lepszych,
prawowitszych czas�w daleko wi�ksz� mia�a si�� cudown�, bo nie tylko �lepot�,
ale wszystkie inne kalectwa leczy�a, a ludziom w �asce Bo�ej b�d�cym nawet
cz�onki odci�te za jej pomazaniem odrasta�y. Cudowno�� za� ta, bardzo dawnych
si�ga czas�w i z dziwnie starymi zdarzeniami jest po��czona. Dzia�o si� to za
rz�d�w wielkiego kr�la naszego Chrobrego, kt�ry przy wolnym czasie na �owy
zje�d�a� w te strony; 5 bo by�y te� to 5 m�wi� dalej m�j opowiadacz 5 by�y to
strony dzikie i le�ne, woko�o bagna i puszcze. St�d jeno mila do �lesina, a
tam dzi� jeszcze knieje s�awne z rozboj�w; nasi starzy powtarzali, a i my z�ym
parobczakom mawiamy: b�dziesz zbija� na borach �lesi�skich. Dawniej oczywi�cie
jeszcze gorzej by�o; nie tyle, prawda, z�ych ludzi, ale dzikiego i drapie�nego
zwierza wi�cej si� chowa�o po wi�kszych puszczach. M�j ojciec, co �yli lat
dziewi��dziesi�t i sze�� na �wiecie, powiadali mi, �e raz za m�odych lat,
kiedy powr�cili z jarmarku i jednego konia wyprz�onego wprowadzili do stajni,
to drugiego przez ten czas wilki zjad�y przy dyszlu. Takie to tu przed stu
laty by�y puszcze, a jakie� by� musia�y wonczas, kiedy do nich Chrobry na �o-
wy zje�d�a�. Mieszka� on wtedy tam, gdzie dzi� Gos�awice, na zamku, kt�ry
dopiero za pami�ci dziadka mego si� spali�: a wielk� stadnin� swych koni
miewa� na b�oniach przy rzece, w tej okolicy, gdzie potem miasto za�o�y�,
kt�re nazwa� Koninem, oczywi�cie od tego, �e si� tam konie jego pas�y. By�o
te� w�a�nie, �e naonczas w tej puszczy mieszka�o pi�ciu pustelnik�w 5 wszyscy
pono bracia: Jan, Mateusz, Izaak, Krystyn i Barnabasz. Najstarszy pomi�dzy
nimi wiekiem i naj�wi�tobliwszy, Barnabasz, by� ich prze�o�onym i mieszka� na
osobno�ci, tu w�a�nie, gdzie dzisiaj ta kapliczka ze studzienk� cudown�.
Reszta za� mieszka�a razem, cho� ka�dy w osobnym domeczku; na pami�tk� tych
domk�w do dzi� dnia utrzymuj� w Kazimierzu kapliczki, ka�d� w swoim miejscu,
podobnie jak owo t� �go Barnaby. Trza za� wiedzie�, �e miasto Kazimierz du�o
p�niej za�o�ono: owi �wi�ci pustelnicy mieszkali w kniei, kt�r� wko�o swoich
chat karczowali, zamieniaj�c las na ogr�d. Najbardziej jednak i najusilniej
pracowali nad zbudowaniem ko�cio�a; czego pono jednak nie dokonali, bo im
�mier� m�cze�ska przeszkodzi�a; nagromadzili przecie bardzo wiele polnych
kamieni, kt�re g�adko obrabiali w kostk�; z nich potem wystawiono ko�ci�
wspania�y, a kiedy p�niej zgorza�, odbudowano go drugi raz, a znowu zgorza�y
po trzeci raz wystawiano tak, jak oto do dzi� dnia stoi owa wspania�a fara
kazimierska. Mo�ecie tam jeszcze teraz przypatrzy� si� tym cudownym kamieniom,
kt�re si� w murach znajduj� pomi�dzy ceg�� 5 bo trza wam wiedzie�, �e ko�ci�
powi�kszono tak, �e na ca�y kamieni nie wysta�o; ale jest ich przecie i tak
dosy�, a wszystkie r�k� �wi�tych pustelnik�w ociosane. Byli te� to �wi�ci
robotni jak ch�op polski, a skromni w jadle i napoju. Przez d�ugi czas �yli
jeno korzonkami i troch� warzywa, kt�re w swoich ogr�dkach sadzili. Mi�sa ani
ryby nie zasmakowali nigdy, bo mi�sa �lubowali nie je��; a co do ryb, to cho�
tu w okolicy po jeziorach nie brak 5 czym�e ich mieli biedni pustelnicy
u�owi�? 5 musieli si� tedy obej�� i przesta� na korzonkach. Ale B�g lito�ciwy
nie chcia� ich opu�ci� przy ci�kiej pracy w g�odzie i niedostatku 5 bo to do
pracy, panie, si� cz�eku trzeba. Owo� tedy taki cud im sprawi�.
Jednego razu szed� tymi stronami pewien rze�nik z Gniezna, tako� cz�ek
poczciwy i bogobojny 5 i ni�s� kawa� mi�sa dla swego rodzonego, co tam gdzie�
jeszcze dalej mieszka� na kmietwie; a kiedy tu w t� okolic� zaszed� w czasie
po�udnia, ujrza� pi�ciu biednych pustelnik�w, jak lich� spraw� z korzonk�w
sporz�dzon� zajadali modl�c si�. Ot� ulitowa� si� na nimi poczciwy rze�nik, a
by� dobrym chrze�cijaninem i chcia� im da� to, co ni�s� dla brata 5 ale
pustelnicy przyj�� nie mogli, a Barnaba rzek� mu: �e mi�sa nie jedz�. Owo�
tedy cz�owiek z rzemios�a rze�nik, bo mi�so jada� i lubi� 5 jeszcze bardziej
litowa� si� pocz�� nad nimi 5 i szczerze �a�owa�, �e raczej nie jest rybakiem,
bo wtedy nie mi�so, ale zapewne ryb� ni�s�by dla brata i m�g�by ni� g�odnych
pustelnik�w nakarmi� 5 co, �e szczerze m�wi�, Pan B�g wszechmocny oczywi�cie
pokaza�, bo zaraz owo mi�so przemieni� w ryb� bardzo wielk� i pi�kn�. Zdumieli
si� wszyscy niepoma�u, a rze�nik poczciwy, upad�szy na kolana, dzi�kowa� Panu
Bogu za to, �e go wys�ucha� raczy�, i odda� ryb� Barnabie, kt�ry j�
pob�ogos�awi�, a oddawszy g�ow�, sprawi� i upieczon� spo�y� razem z drugimi i
z owym rze�nikiem modl�c si� Panu; g�ow� za� wpu�ci� do ma�ej studzienki,
kt�r� mia� przy swej pustelni, bo mu tak g�os Bo�y rozkaza� w jego duszy. Owo�
nazajutrz, kiedy si� znowu wszyscy ko�o po�udnia zeszli na obiad, po
odprawionych modlitwach, poszed� Barnaba do swojej studzienki i �owi� w niej
zacz��, bo mu znowu g�os Bo�y w jego duszy tak zrobi� rozkaza� i ku
zadziwieniu wszystkich wydoby� z niej ryb� w ca�o�ci tak�, jak j� wczoraj
odebra� z r�k rze�nika, a pob�ogos�awiwszy odci�� g�ow�, ryb� upieczon� spo�y�
z bra�mi swymi, a g�ow� do studzienki zapu�ci�. Nazajutrz ryba znowu odros�a w
ca�o�ci i tak cud ten co dzie� si� powtarza� i �ywi� biednych pustelnik�w; a
cho� to cud wielki i niepoj�ty, to i moc Boska wielka i niepoj�ta, m�j
dobrodzieju, a Jego �aska nieustaj�ca nigdy nie wysycha, jak owa woda tej
studzienki, za kt�rej pomazaniem niejednemu ju� cz�onki odrasta�y jakoby na
pami�tk� szczerej ofiary i dobrego uczynku, kt�rymi si� �w poczciwy rze�nik
gnie�nie�ski przed Panem Bogiem zas�u�y�. Ali�ci i zgorszenia przyj�� musz� 5
jak Chrystus Pan uczy. Owo� tedy zdarzy�o si� w par� lat p�niej, �e Chrobry w
te strony na �owy zajecha� 5 a poluj�c po puszczy, zawin�� raz na miejsce,
wykarczowane r�k� ludzk�, gdzie by�o troch� uprawnej ziemi i cztery ma�e
chateczki. Pozna� on wtedy dopiero owych pustelnik�w, o kt�rych pierwej nigdy
nie s�ysza� 5 dziwi� si� ich �wi�tobliwemu �yciu i niezmordowanej gorliwo�ci w
ociosywaniu kamieni na przybytek chwa�y Bo�ej 5 a widz�c za- razem ich ub�stwo
i n�dz�, �e by� kr�l wspania�y i wielki, chcia� im jako� dopom�c i po
kr�lewsku �ask� swoje okaza�. Odda� im przeto wszystko srebro i z�oto, kt�re
mia� ze sob� i na sobie 5 tak zna� tusz�c, jako cz�owiek �wiatowy i mo�ny, �e
ca�ym szcz�ciem na �wiecie jest ta mamona mizerna, a nie wiedzia� zasi�, �e
owi pustelnicy na ub�stwo �lubowali Bogu; oni mu te� tego nie rzekli, czy to z
przestrachu przed tak wielkim i pot�nym kr�lem, kt�rego pierwszy raz
ogl�dali, czy te� mo�e z�e ich skusi�o; bo� to i �wi�ci miewali pokusy, a nie
zawsze im si� oparli. Dosy�, �e bogactwa przyj�li 5 a patrzeli na to dworscy
kr�lewscy i zazdro�cili im skarb�w, m�wi�c do siebie, �e lepiej by ich u�y�
mogli na dworze jak owi na puszczy. Owo� sta�o si� dalej, kiedy kr�l odjecha�,
a obiadowa godzina nadesz�a, �e si� czterej bracia wedle zwyczaju zebrali u
najstarszego Barnaby, kt�ry na ustroni zamieszka�y, o tym, co zasz�o, nie
wiedzia� i po dawnemu odm�wiwszy modlitwy pobieg� �owi� ryb� w studzience.
Ali�ci t� ra�� wy�owi� jeno g�ow� nieodro�ni�t�, a spojrzawszy na braci,
widzia� wstyd ich i pomieszanie i rzek� zasmucony: bracia, zgrzeszyli�cie! Oni
te� przyznali si� zaraz do winy, a widz�c wyra�ny gniew Bo�y, po- stanowili
przeb�aga� go ci�kimi pokutami, kt�re sami na si� na�o�yli; Barnaba za�
postanowi� zwr�ci� kr�lowi, co jest kr�lewskiego; wnet zabrawszy skarby
zostawione uda� si� z nimi w drog� do Gos�awic, gdzie kr�l na wypoczynek
zwykle wieczorem z �o- w�w powraca�. Tu czeka� na niego do nocy, a uzyskawszy
wreszcie pos�uchanie, stawi� si� przed nim w pokorze i rzek�: "Kr�lu
mi�o�ciwy! Jestem Barnaba pustelnik i najstarszy brat tych czterech, kt�rych
dzisiaj przez nie�wiadomo�� pokusi�e� do grzechu. �lubowali�my na ub�stwo, a
oni od ciebie z�oto przyj�li. Da�e� im skarby tego �wiata, a odebra�e� skarb
niebieski 5 �ask� nieustaj�c� Pana. Odbierz, kr�lu, co twego; a przyczy� si�
za nami modlitw� do Boga, aby nam przywr�ci� raczy� spokojno�� nasz� doczesn�
i zbawienie wieczne!"
Kr�l zdumiony prostot� i �wi�tobliwo�ci� Barnnby, czu� to sam u siebie, �e
�le zrobi� kusz�c �wiatowymi bogactwy �wi�te ub�stwo, ale jako by� dumny z
natury i stanu swego, nie chcia� si� zaraz przyzna� do winy i m�wi�, �e owo
z�oto zostawi� gwoli pr�dszego wybudowania ko�cio�a, w kt�rym by niezad�ugo
chcia� widzie� od- prawion� chwa�� Bo��; ali�ci miasto odpowiedzi pocz�� tu
Barnaba gorzko p�aka� i zn�w si� rado�nie u�miecha�, czym kr�l mocniej jeszcze
zdumiony zapyta� si� o przyczyn� tego dziwnego p�aczu i �miechu, a Barnaba
rzek�: "P�acz�, m�j kr�lu, nad straszn�, cho� sprawiedliw� kar�, jak� B�g w
tej chwili braciom moim za ich przewinienie wymierza, a raduj� si� ze
szcz�cia, jakie ich czeka w niebiesiech!" I tu duchem proroczym natchniony
o�wiadczy� kr�lowi, �e dworzanie jego widz�cy pozostawione braciom pustelnikom
bogactwa, unie�li si� chciwo�ci� i �pi�cych nocn� por� napadli, a nie mog�c
znale�� owych skarb�w w �adnym domku pustelniczym rozumieli, �e je gdzie� w
ziemi zakopano i m�czarniami chcieli wym�c ich odkrycie, co gdy nie pomaga�o,
przez z�o��, czy te� z obawy, aby poznanych nie doniesiono kr�lowi, wszystkich
braci pomordowali okrutnie. "Widz� t� krew m�cze�sk� 5 wo�a� p�acz�c Barnaba 5
w tej chwili dokonywaj� swej zbrodni, ostatni i najmilszy brat m�j Mateusz
upada pod ciosami zab�jc�w. Ale B�g sprawiedliwy nie dopu�ci im ucieczki,
kt�r� si� chc� ratowa�!"
Jako� kr�l wys�a� zaraz �ucznik�w gwoli schwytania morderc�w i wnet ukaza�a
im si� wielka �wiat�o�� ponad puszczami i wiod�a ich na miejsce dokonanej
zbrodni. By�a to �una bij�ca od chat podpalonych przez zb�jc�w, kt�rzy rozum
utraciwszy woko�o nich biegali jak b��dni. Jedni m�wi�, �e wzrok postradali,
ale to pono Pan B�g takie omamienie zes�a� na nich, �e nie wiedzieli, dok�d
ucieka� i wnet si� wszyscy dostali w r�ce pogoni. Tej jeszcze nocy stawiono
powi�zanych przed kr�lem, kt�ry w gniewie wielkim chcia� wszystkich okrutn�
�mierci� potraci�, ale Barnaba wstawi� si� za nimi i jako dobry chrze�cijanin
prosi� o lito�� dla nieprzyjaci�, czego jednak kr�l wys�ucha� nie chcia�, bo
by� twardej woli. Ot� wtedy Barnaba widz�c, �e u ziemskiego mocarza
politowania nie znajdzie, upad� na kolana i gor�co modli� si� do Boga, aby nie
dozwoli� zatraty tylu dusz grzesznych, kt�re si� pokut� i skruch� oczy�ci�
jeszcze mog� na ziemi; a modli� si� tak gor�co, �e go B�g wys�ucha� i nowy cud
pokaza�, bo oto zaraz opad�y wi�zy z r�k i n�g winowajc�w; co gdy kr�l ujrza�,
pozna� w tym wszechmocny palec Bo�y i przeciw jego wyrokom stawia� si� nie
�mia� i zostawi� Barnabie zbrodniarzy, kt�rzy w nim zbawc� i �wi�tego uznali,
i poprzysi�gli nigdy go odt�d nie odst�pi�; jako� udali si� z nim na puszcz� i
tam nowy cud ujrzeli; bo oto owe chaty, co tak jasno w nocy gorza�y, teraz
przez ogie� nietkni�te sta�y w ca�o�ci. Wprowadzili si� do nich nowi
pustelnicy i ci�kimi pokutami starali si� sprawiedliwo�� Bosk� przeb�aga�;
jako� te� pewnie B�g pe�en lito�ci darowa� im ich winy; a dot�d ludzie
poczciwi utrzymuj� na miejscach, gdzie owe chaty pustelnicze sta�y, takie same
kaplice jak owo tu �go Barnaby, kt�r��my w Miniszewie widzieli.
Stan�wszy w Kazimierzu pospieszy�em obejrzy� owe staro�ytne kaplice i
znalaz�em na ich drewnianych �cianach g��wniejsze sceny z �ycia pi�ciu
pustelnik�w wymalowane przez jakiego� miejscowego artyst�; a ma�y ch�opczyk,
kt�ry by� moim ciceronem, powt�rzy� mi ich histori� z niekt�rymi drobnymi
wariantami i ofiarowa� si� jedn� jeszcze osobliwo�� pokaza� w domu pewnego
mieszczanina, dok�d zaszed�szy, ogl�da�em pok�j, w kt�rym niegdy� nocowa�
Karol XII, trzymaj�c przez noc ca�y �a�cuch przeci�gni�ty dziur� wydr��on� w
�cianie bocznej, do kt�rego przykuty by� nieszcz�liwy Patkul uwi�ziony w
przyleg�ym pokoju. Nazajutrz rozerwano ko�mi Patkula na ma�ej ��czce, kt�r�
lud do dzi� dnia Patkulk� zowie, i do dzi� dnia opowiadaj� mieszkance
Kazimierza jego �mier� m�cze�sk� i okrucie�stwo Karola, pokazuj�c ow� dziur� w
�cianie jako niew�tpliwe �wiadectwo. Patkul jest sz�stym m�czennikiem
kazimierskim!
WIADOMO�� HISTORYCZNA
Ciekawym i wa�nym b�dzie mo�e dla my�l�cego badacza por�wnanie tego, co lud
dzisiaj o pi�ciu m�czennikach kazimierskich opowiada, z wiadomo�ci�, jak� nam
o nich zostawi� Damianus, pisarz XI wieku, w �ywocie �go Romualda, kt�remu by�
wsp�czesny. �wi�ty ten Romuald by� za�o�ycielem zakonu kamedu��w, o kt�rych
sprowadzeniu do Polski rzeczony Damianus w ten spos�b si� wyra�a (Bollandyst�w
tom II. Februarius, p. 114. C. IX.):
Kiedy Romuald w Pereo zamieszkiwa� (gdzie by� klasztor kamedu��w), pos�a�
kr�l Boles�aw do cesarza z pro�b�, a�eby mu ten- �e przys�a� duchownych,
kt�rzy by w pa�stwie jego lud na wiar� nawracali.* Dw�ch tylko pomi�dzy
wszystkimi by�o, kt�rzy si� gotowymi na t� podr� o�wiadczyli; z tych jeden
Jan, drugi si� zwa� Benedykt. Ci tedy id�c do Boles�awa zatrzymali si� pierwej
(pod jego opiek�) w pustyni i dla tym lepszego nawracania i kazania uczyli si�
pilnie j�zyka s�owia�skiego: si�dmego za� roku, gdy ju� mow� krajow� dobrze
poznali, do Rzymu wyprawili mnicha, prosz�c przeze� najwy�szej g�owy Ko�cio�a
(Jana XVIII zwanego XIX) o wolno�� nauczania i dodaj�c zarazem, a�eby im z
braci �go Romualda przyprowadzi� niekt�rych, co by regu�y �ycia pustelniczego
�wiadomi wesp� z nimi w krajach s�owia�skich zamieszkiwali.
Boles�aw zasi� chc�cy koron� od powagi rzymskiej uzyska�, pocz�� rzeczonych
zacnych m��w upornymi pro�bami nalega�, a�e- by r�ne jego podarunki
papie�owi zanie�li, a przynie�li mu za nie od Stolicy Apostolskiej koron�;
lecz oni przyzwolenia pro�bom kr�lewskim stanowczo odmawiaj�c, rzekli: "Do
�wi�tego pocztu nale�ym Nie wolno nam wcale zajmowa� si� doczesnymi sprawami."
I tu porzucaj�c kr�la do cel swych wr�cili.
Ale niekt�rzy z orszaku poznawszy zamiar kr�lewski, a nie zna- j�c odmowy
m��w �wi�tych, �le rozumieli, jakoby oni znaczn� ilo�� z�ota przeznaczonego
dla Stolicy Apostolskiej do celi zabrali.**
Um�wiwszy si� tedy pomi�dzy sob� postanowili napa�� potajemnie noc�
pustelni�, zabi� mmich�w i unie�� pieni�dze. Napad ten za- mierzony gdy
b�ogos�awieni m�owie us�yszeli, pow�d jego od razu zmiarkowawszy spowied�
pomi�dzy sob� czyni� i znakiem krzy�a �wi�tego zbroi� si� pocz�li. By�o tam
zasie dw�ch m�odzieniaszk�w dodanych im na towarzysz�w przez kr�la, kt�rzy
wedle si� bronili �wi�tych przeciw z�oczy�com, lecz po powt�rnym napadzie
zmog�szy ich rabusie, wszystkich jednakowo dobytymi mieczami pomordowali.
Potem trwo�liwie skarbu szukaj�c, a nic nie znalaz�szy, usi�owali pustelni�
i cia�a m�czennik�w popali�, a�eby tym sposobem zbrodni� sw� ukry� i przyczyn�
wypadku �ci�gn�� na po�ar. Lecz pod�o�ony ogie�, mimo wszelkich usi�owa�
ludzkich, zaj�� si� nie chcia�, jak gdyby owe lepianki nie z drzewa, ale z
krzemieni by�y stawiane. Po daremnych usi�owaniach chcieli si� rabusie
ucieczk� ratowa�, ale i tego nie dozwoli�a opatrzno�� Boska, gdy� przez noc
ca�� po le�nych zaro�lach, b�otnych moczarach i ponurych kniejach z trwog�
drogi szukaj�c, w �aden spos�b b��dnymi nogi znale�� jej nie mogli. Co wi�cej
5 nawet pugina��w usch�ymi r�koma do pochew wsadzi� nie zdo�ali. Gdzie zasie
cia�a �wi�tych le�a�y, tam a� do dnia nie przesta�a b�yszcze� �wiat�o�� wielka
i brzmie� s�odycz anielskiego �piewu.
Za nadej�ciem ranku nie mog�o si� to, co zasz�o, ukry� przed kr�lem; bez
zw�oki tedy uda� on si� z licznym orszakiem na miejsce pustelni, i a�eby
z�oczy�c� nie uszli, otoczy� las lud�mi. Z�oczy�c�w zasie znaleziono, kar�
Bo�� przywi�zanych a� dot�d do w�asnych miecz�w. Rozwa�ywszy, co z nimi
pocz��, postanowi� kr�l ostatecznie nie kara� ich �mierci� tak, jak zas�u�yli,
lecz �elaznymi �a�cuchami do grobu m�czennik�w przyku� ich rozkaza�; w kt�rym
to stanie albo do ko�ca �ycia swego pozosta� mieli, albo te� 5 je�liby si�
inaczej �wi�tym m�czennikom zdawa�o 5 dop�ty, dop�ki by ich ci� �wi�ci w
mi�osierdziu swojem z p�t nie uwolnili. A gdy ich wedle rozkazu kr�lewskiego
do grobu �wi�tych przykuto, wnet niewys�awion� Boga wszechmocno�ci� uwolnieni
zostali z p�kaj�cych si� kajdan.
Odt�d, po wystawieniu na grobie �wi�tych ko�cio�a, nieprzeliczone dziej� si�
tam po dzi� dzie� cuda.
Cesarz zasie Henryk �wiadomy zamiar�w Boles�awa, wszystkie drogi czatami
obsadzi� kaza�, a�eby pos�owie Boles�awa w jego popadli r�ce. Mnich tedy
wyprawiony przez �wi�tych m�czennik�w ostatnimi czasy do Rzymu, schwycony
nareszcie i w wi�zieniu osadzony zosta�. W nocy zasie odwiedzi� go anio�
pa�ski i oznajmi� mu, �e dokonali �ywota ci, od kt�rych by� pos�a�.
Tyle Damianus; za nim powtarza� t� wiadomo�� Kosmas pragski, D�ugosz,
Naruszewicz i inni. W roku za� 1777 wysz�a w Poznaniu ksi��eczka nabo�na,
przedrukowana tam�e w roku 1842: Pi�� filar�w..., czyli nabo�e�stwo do
�wi�tych pi�ciu m�czennik�w kazimierskich: Jana, Benedykta, Mateusza, Izaaka i
Chrystyna, w kt�rej s� godzinki i hymny na cze�� tych m�czennik�w po dzi�
dzie� w Kazimierzu �piewywane. Na tytu�owej karcie nie umieszczono imienia
Barnaby, ale w jednym hymnie znajduj� si� dwa takie wiersze:
Cho� si� przez Barnabasza wszystko odes�a�o,
�akomstwo jednak zb�jc�w was pozabija�o.
Opowie�� ludu zgadza si� po wi�kszej cz�ci z tre�ci� tych pie�ni.
���������������������������������������
* Miechowita lib. 2 cap. 9 m�wi: "przyzwolono Benedykta i Jana za
wstawieniem si� Boles�awa, z klasztoru �go Romualda, ku nauczaniu nowo
nawr�conych w Polsce".
** Niekt�rzy pisarze polscy m�wi�, ze pieni�dze dane im przez kr�la,
przezna- czone by�y nie dla papie�a, lecz na ich w�asny u�ytek 5 a zosta�y mu
p�niej zwr�cone.
5. Wskrzeszenie Piotrowina
Biskup krakowski Szczepanowski kupi� by� wie� Piotrowin, u Piotrowina, na
biskupstwo krakowskie, o kt�r� pozwali biskupa przed kr�la przyjaciele
nieboszczykowi, kt�re kr�l sam na to podwi�d�. Stan�� biskup przed kr�lem i
przed jego rad� pod namiotem, mi�dzy Solcem a Piotrowinem nad Wis��, gdzie
natenczas sejmowa�. Pytano biskupa, kt�rym prawem dzier�y wie� Piotrowin?
Stanis�aw biskup powiada�, i�em j� kupi� i zap�aci� nieboszczykowi Piotrowi,
kt�ry jako umar�, jest na cztery lata. Strona powiedzia�a: czym tego
dowiedziesz, albo gdzie masz tego zapis? Biskup wzi�� sobie na pewny dow�d do
trzeciego dnia, a w tym czasie kaza� po�ci� wszemu duchowie�stwu i modlitwy
czynie, aby mu Pan B�g �wiadka o�ywi�, kt�ry by rzecz sprawiedliw� zezna�
przed prawem. Potem wszed� do ko�cio�a �w. Tomasza w Piotrowinie, kaza� odkry�
gr�b Piotr�w, tkn�� go lask� biskupi� a r�k� mu poda� i rzek�: "W imi� Ojca i
Syna i Ducha �wi�tego, Pietrze wsta�, a rzecz sprawiedliw� zeznaj." I wsta�
Piotr, kt�rego biskup przed s�d kr�lewski przywi�d�; tam zezna� Piotr, i�
przeda� biskupowi wie� Piotrowin i wzi�� zupe�n� zap�at� od niego. Tam�e kara�
przed kr�lem przyjaciele s�owy, i� si� upominaj� tego, do czego im nic: a i�
te� temu �wi�temu m�owi trudno�ci zadawaj� niewinne. A tak dowi�d� swej
rzeczy biskup, kt�ry spyta� potem Piotra: je�eli chce by� �yw, czyli zasi� do
grobu i��? Powiedzia�: i� wol� wieczny �ywot mie�, a nigdy ju� nic umiera�:
kt�regom ju� blisko; jedno prosz�, m�dl si� za mn� do Pana Boga, abv mi� z
czyszczu wybawi�, bo� jeszcze w nim mam by� do pewnego czasu, wszak�e
nied�ugiego. Tak�e i uczyni�: wst�pi� zasi� w gr�b, oczy zawar� przysypan
ziemi�. Rozjechali si� z tego sejmu wszyscy. Dot�d legenda z kronik wyj�ta;
dalej dodaje powie�� gminna, i� co rok w rocznic� wskrzeszenia Piotrowina
pokazuje si� przez Wis�� pod Solcem �cie�ka, jakby biczem trz�s� po wodzie;
jest to na pami�tk�, i� Piotrowin przechodzi� po wierzchu wody.
6. M�cze�stwo �w. Stanis�awa na Ska�ce
Boles�aw �mia�y powr�ciwszy z wyprawy na Ru� wyla� si� na rozpusty i gwa�ty,
czego nie mog�c �cierpie� biskup krakowski wykl�� go; wszak�e kr�l nie dba� na
kl�twy biskupie, cho� przed nim zapowiada� mszy mie� i innych �wi�to�ci w
ko�cio�ach sprawowa�; i sam gdy mia� msz� mie�, tedy a� za Wis�� chodzi� przez
most na Ska�k�, gdzie by� ko�ci� �w. Micha�a. O kt�rym kr�l dowiedziawszy si�
tam, jednego czasu szed� za nim, wzi�wszy z sob� kilku dworzan i ony, co
skar�yli o blisko�� wsi Piotrowina. Gdy przyszli na Ska�k�, kaza� go ode m^zy
przed ko�ci� wywie��; oni gdy chcieli tak uczyni�, padli wznak; chcieli drugi
raz, tako�. Przeto on potem sam szed�, zabi� biskupa we msz� na Ska�ce w ko-
�ciele. Pisz� kronikarze, i� to byli Jastrz�bcy, Strzemieniowie, Srzeniawowie
i Dru�ynowie, co pomagali tego kr�lowi.* Dzia�o si� to lata 1079 dnia 8 maja.
Skoro po odej�ciu kr�la przylecieli or�owie i strzegli cia�a �w. Stanis�awa
przez trzy dni, kt�re w k�sy rozsiekane by�o, aby psi albo ptacy go nie jedli;
a gdy kap�ani przyszli, pozbierali one sztuki i z�o�yli spo�u; tam si� cud
okaza�, i� si� spo�u zros�y wszystkie sztuki. Tam�e na tym miejscu wi- dziano
�wiece gorej�ce w nocy.
���������������������������������������
* W niekt�rych familiach polskich tych herb�w utrzymuje si� podanie, jakoby
zawsze kt�ry� cz�onek familii cierpia� pomi�szanie zmys��w.
7. O Piotrze Du�czyku
Piotr Du�czyk by� to pan wielki i hojny, kocha� si� by� w �onie kr�la swego
gdzie� tam daleko, w du�skim kraju; kr�l zazdrosny kaza� mu miecz rozpalony do
oczu przy�o�y� i tak go pozbawi� wzroku, a potem do Polski wyprawi�. �al mu
by�o oczu i uspokoi� si� nie m�g�, �e ociemnia�. C� wi�c czyni? Oto jedzie do
Krakowa po rad� do tamecznego biskupa; biskup idzie do ko�cio�a na modlitwy,
aby go B�g o�wieci�; a pomodliwszy si� gor�co wyszed� i powiedzia� do pana
Piotra: 5 Piotrze! Wystaw trzy klasztory i siedm ko�cio��w, a Pan B�g ci wzrok
powr�ci. A kiedy� to b�dzie, a d�ugo� to tego czeka�? 5 zapyta� si� Piotr z
niecierpliwo�ci�, jak to zwyczajnie wielcy panowie, kiedy im si� czego zechce.
5 Czy�, co m�wi� 5 odrzek� biskup 5 wystaw trzy klasztory i siedm ko�cio��w, a
Pan B�g ci wzrok powr�ci.
Dopiero to Piotr Du�czyk bierze si� do budowli i zewsz�d cie�li i mularzy
sprowadza; ale c� potem, oto chcia� by� m�drszym od biskupa i wystawi�
trzydzie�ci klasztor�w i siedmdziesi�t ko�cio��w. Na nic si� to wszystko nie
przyda�o i po staremu by� ciemny. Powraca wi�c do Krakowa do biskupa, a ten go
ofuknie: 5 C� to za pycha, cz�owiecze! Co za niepos�usze�stwo Wszak�em ci
trzy klasztory i siedm ko�cio��w stawia� kaza�. Id� i czy�, jak ci rozkazano.
Nieborak t� ra�� pych� zdj�� z serca. Postawi� trzy klasztory i siedm
ko�cio��w i natychmiast przejrza�.
8. Obl�enie Nak�a
Boles�aw Krzywousty rozumiej�c, �e jeszcze ma�o mieli Prusacy i Pomorzanie
na onych kl�skach, kt�re im zada�, �ci�gn�� wojska pod Kruszwic�. I ju� ob�z
ruszy� mieli, gdy oto w dzie� jasny na oko wszystkim prawie �o�nierzom poka�e
si� na samym wierzchu ko�cio�a kruszwickiego nadobny m�odzieniec bia�ym
odzieniem prze�yskuj�cy; sk�d potem, gdy si� wszyscy zdumiewali, skoczy� i
przed chor�gwie wyst�pi�. Tam wojsko wszystko z weselem natychmiast tabor
ruszywszy za onym hetmanem od Boga danym pospiesza, znamienite zwyci�stwo
wzi�� z nieprzyjaciela pewnie sobie obiecuj�c. A skoro pod Nak�o, przedniejsze
natenczas u Pomorzan albo Kaszub�w miasto miejscem przyrodzonym obronne i r�k�
dobrze obwarowane, przyci�gn�li, m�odzieniec on jab�ko z�ote, kt�re w r�ku
trzyma� przeciwko miastu rzuciwszy, natychmiast znikn��. A nasi cz�ci�
drabiny przysza�cowawszy na mury wpada�, cz�ci� bramy wy�ama�, wszystk� moc�
usi�uj�; gdzie o ma�y w�os onego� dnia miasta zaraz nie wzi�li: jedno, �e ich
doskonalsze zwyci�stwo z nieprzyjaciela bezwiernego czeka�o.
9. Pani Kinga
Niedaleko Kro�cienka nad Dunajcem sia� g�ral pszenic� pod zim�. W�a�nie ju�
s�onko by�o zasz�o, a on jeszcze nie sko�czy� swej roboty. Wtem drog�
pos�ysza� jaki� szelest 5 spojrzy, a tu bie�y t�um niewiast w czarnych
szatach, a poprzedza� je ksi�dz, co ni�s� krzy� pa�ski. Gdy poskoczy� ku nim i
ciekawie si� przy- gl�da�, wysun�a si� jedna niewiasta z tego orszaku i
rzek�a: 5 Dobry wiecz�r wam, cz�owiecze! A c� tak p�no robicie?
5 Pszenic� siej� 5 odrzek� g�ral.
5 Szcz�� ci Bo�e 5 odpowiedzia�a 5 ale je�li� poczciwy cz�owiek, tedy
zrobisz, coc powiem. Jutro tu b�dzie goni� srogi nieprzyjaciel za nami i
b�dzie pyta� si�, czy�my t�dy nie sz�y; ty za� odpowiedz, �e�my sz�y w�a�nie,
kiedy� sia� pszenic� na tym �anie.
5 Dobrze 5 rzek� g�ral, ale nim zdo�a� si� onej pani pok�oni�, ju� jej nie
by�o.
Nazajutrz wstawszy do �witu idzie na pole 5 patrzy, a tu nowy cud, bo gdzie
wczoraj sia�, tam dzi� bujaj� pszeniczne k�osy. Nie wyszed�szy jeszcze z
podziwienia, dolatuje go t�tent jazdy 5 spojrzy na drog�, a tu �ma Tatar�w.
Jeden przypada do� i pyta: 5 Powiedz mi, cz�eku, a nagrodz�� hojnie, czy nie
widzia�e� tu wczoraj pani Kingi?
5 Widzia�em 5 odpowiedzia� 5 jak sz�a t�dy z siostrami, a w�a�nie sia�em t�
pszenic�. Tatarzyn znowu b�aga go, w ko�cu grozi mieczem; ale g�ral odpowiada:
widzia�em j�, sz�a t�dy, kiedy sia�em t� pszenic�... I tak tatarska pogo�
wr�ci�a si� tym samym szlakiem, kt�rym przysz�a.
10. Pawe� z Przemankowa
Ksi�dz Pawe� z Przemankowa z�y by� cz�owiek i wszystko w Rzeczypospolitej
miesza�, przeto te� trzykro� by� w wi�zieniu. Jednego czasu b�d�c u
dominikan�w, mnich�w w Krakowie, us�ysza� g�os z nieba taki: ,,Biada tobie,
Pawle niebo��, i lepiej �eby� si� by� na �wiat nigdy nie rodzi�." Co nie tylko
sam s�ysza�, ale i ci co przy nim byli, kt�rych by�o do 70. Te� i mnich jeden
jawnie to zeznawa�, �e widzia� przed nim wilka, a on si� wspi�� na przednie
nogi m�wi�c do niego cz�owieczym g�osem: "Biada tobie biskupie, bo� wzi�� i
zabi�"; co ludzie rozumieli o owej mniszce ze Ska�y, co j� by� wzi�� z
klasztora i p�odz�c z ni� niecnot�, dusz� jej zabi�. Zaczem dopiero j��
pokutowa�. I przeto zasi� us�ysza� taki g�os: 6Odpuszczone tobie b�dzie,
Pawle, dla twojej skruchy i b�dzie si� ju� lepiej wszystko dzia�o, a b�dziesz
�yw jeszcze siedm lat." A Pawe� odpowiedzia�: "Dobrze by mi mi�osierdzie Bo�e
uczyni�o, by mi tak d�ugo przed�u�y�o �ywota, �ebym wypokutowa� za swe
grzechy."
Ten to biskup by� przy tym tak my�liwy, i� gdy msz� miewa�, tedy psi oko�o
niego chodzili i z soko�y przed nim my�liwcy stali. Nawet trafi�o si� to, �e
gdy mu kto z sieci zwierza zepsowa�, tedy go rohatyn� z gniewu przebi�.
11. Biskup Gamrat
Gamrat umieraj�c zapisa� na klasztor dwie beczki doskona�ego wina, lecz
wykonawcy ostatniej woli przyw�aszczyli je sobie, a natomiast gorsze pos�ali
zakonnikom. Jednego razu, kiedy si� zahulali przy tym skradzionym winie, da�o
si� s�ysze� ko�atanie we drzwi, nikogo jednak nie znale�li i wzi�wszy to za
przypadek dalej ci�gn�li weso�e kr��enie kubka. Wtem mocniejsze powt�rzy�o si�
ko�atanie, co ich tym wi�cej przestraszy�o, �e po otworzeniu drzwi nie by�o
nikogo; jednak po ma�ej chwili zacz�li sw�j przestrach zatapia� w doskona�ym
winie. Wre�cie po trzecim, d�ugim ko�ataniu wszed� Gamrat w biskupim stroju i
uderzywszy o st� pastora�em rzek�: - Winni�cie mnie restytucj�, bo�cie
testamentu nie spe�nili. Chocia� po tym widzeniu wino zosta�o wr�cone do
klasztoru, jednak ci nieskrupulatni wykonawcy testamentu w przeci�gu roku
umrze� mieli.
12. Czterdzie�ciu dziewi�ciu m�czennik�w sandomierskich
Tatarzy wpad�szy do Polski pod hetmanem Nogajem, przyszli pod Sandomierz i
tyle ludzi wy�cinali, a� si� krew potokami do Wis�y la�a. Wtenczas to zdarzy�o
si�, i� w klasztorze dominikan�w sandomierskich, gdy pi��dziesi�t ksi�y z
przeorem swoim Sadochem by�o na jutrzni, Pan B�g cudownym sposobem ostrzeg�
ich o bliskiej m�cze�skiej koronie; gdy bowiem nowicjusz Martyrologium
jutrzejsze czyta� zechcia�, nadspodziewanie literami zobaczy� z�otymi pisane
te wyrazy: Sandomiriae quadragintata novem martyrum; co zobaczywszy, sam nie
wie, czyta� czy milcze�? O�mieliwszy si� na koniec, dr��cym g�osem dekret
przeczyta� z�oty: Sandomiriae, quadraginta etc.; na takie czytanie zadumia�y
przeor i z braci� za rozkazaniem na podanej sobie ksi�dze obaczy� �w napis
z�otymi literami, kt�re zaraz po przeczytaniu w r�ku ich znikn�y. Zaczem im
�w. Sadoch rzecze: umrze� potrzeba, braciszkowie, wi�c weso�o umierajmy.
A gdy na klasztor gwa�townym p�dem nieprzyjaciel uderzy�, braciom na Salve
Reginae wynij�� kazawszy, wszystkim zada� �mier� m�cze�sk�.
13. Wawrzyniec Powodowski, kawaler malta�ski
W ko�ciele katedralnym w Poznaniu znajduje si� grobowiec Wawrzy�ca
Powodowskiego. Piastowa� on urz�d komandora malta�skiego a� do r. 1543, w
kt�rym przeni�s� si� do wieczno�ci. Napis na nagrobku tym m�wi: i� po �mierci
przez rok ca�y (dziwny pobo�nymi i tajemniczymi zjawieniami) z grobu wychodzi�
i podczas mszy uroczystych �piewanych u wielkiego o�tarza z dobytym mieczem
podczas ewanielii �wi�tej mi�dzy stallami pra�at�w i kanonik�w a stallami
ni�szego duchowie�stwa widocznie stawa�. Po uko�czonej za� mszy nikn��.
Naradziwszy si� przeto pra�aci i kanonicy odprawili za niego rozmaite
nabo�e�stwa, przybrawszy posta� pokorna, lichtarze wielkie z woskowymi
�wiecami, kt�re wed�ug ceremonia�u akolici nosi� powinni, trzymali w r�ku sami
pra�aci, a w ich nieobecno�ci kanonicy, a tak usta�o na koniec owo okropne
zjawisko roku 1544 dnia 26 kwietnia.
Podanie dodaje jeszcze, i� takowe okazywanie si� w ko�ciele zmar�ego
Powodowskiego kar� by�o za jego na�miewanie si� za �ycia z p�onnego, jak
mniema�, zwyczaju, aby kawaler malta�ski w czasie nabo�e�stwa pa�asz dobywa� i
nim w powietrzu przed o�tarzem macha�.
14. Procesja duch�w
Przed ow� okropn� wojn� z Kozakami i Ukrain� pokazywa�a si� w Barze na
Podolu procesja umar�ych, kt�ra od ko�cio�a do ko�cio�a chodz�c, jednostajnym
wo�aniem pomsty do Boga m�ciciela wo�a�a, takie podnosz�c pienie:
P�ki� niebo i ziemi�. Wiekuisty Panie,
Nie zem�cisz si� niewinnej krwie naszej wylanie.
15. Z�otary�ko
B�g nie przepu�ci� Kozakowi Z�otary�ce za jego morderstwa, zabit bowiem pod
Szk�owem w Litwie, a gdy by� w Czechrynie chowan na katafalku, trup jego z
trumny si� podni�s� i znowu pok�ada�, j�cza� i wzdycha�, oko�o stoj�cym bardzo
strasznym, z dopuszczenia Boskiego, czyli z czartoskiego naigrywania. Czemu,
gdy wielu nie wierzy�o, w dzie� sam pogrzebu, gdy czer�cy s�u�b� zacz�li,
podni�s� do g�ry r�ce, z kt�rych bardzo obficie krew p�yn�a. Co lud wszystek
obaczywszy, zdumia� si� dr��c od boja�ni; a gdy trzy razy trup zawo�a�:
Uciekajcie! uciekajcie! uciekajcie! 5 wszystek lud strwo�a�y ze swym
pryncypa�em Chmielnickim, kt�ry przy tym by� i na to patrzy�, z cerkwi uciek�.
Wtem si� cerkiew zapali�a i tak godny sprawom swoim pogrzeb Z�otary�ko odebra�
w ogniu.
16. Kr�lowa Ba�tyku
W g��binie w�d Ba�tyku wznosi� si� za dawnych czas�w pa�ac kr�lowej Juraty.
�ciany tego pa�acu by�y z czystego bursztynu, progi ze z�ota, dach z �uski
rybiej, a okna z diament�w.
Razu jednego rozes�a�a kr�lowa wszystkich szczupak�w z listami do
najznakomitszych bogi� Jury *, prosz�c do siebie na gody i spoin� porad�.
Nadszed� dzie� naznaczony i zaproszono boginie przyby�y; wtenczas kr�lowa,
otoczona przydwornym orszakiem, ukaza�a si� w sali, uprzejmym uk�onem powita�a
go�ci i zasiad�szy na bursztynowym tronie tak m�wi� zacz�a: 6Mi�e
przyjaci�ki i towarzyszki moje! Wiecie to dobrze, i� wszechw�adny m�j ojciec
Praam�imas, pan nieba, ziemi i morza, mojej opiece i w�adzy poruczy� te wody i
wszystkich mieszka�c�w w nich b�d�cych; same by�y�cie �wiadkami moich
�agodnych i szcz�liwych rz�d�w. �aden najmniejszy robaczek, �adna
najdrobniejsza rybka nie mia�y przyczyny skar�y� si� i narzeka�. Wszyscy �yli
w pokoju i zgodzie; nikt si� na �ycie drugiego targn�� nie odwa�y�. Teraz za�
jeden nikczemny rybAk Castitis znad brzeg�w moich posiad�o�ci, tam gdzie rzeka
�wi�ta ho�d memu kr�lestwu P�aci; jeden nikczemny �miertelnik o�miela si�
narusza� spokojno�� niewinnych moich poddanych, ima� w sieci i na �mier�
wskazywa�; gdy ja, ja sama do w�asnego sto�u ani jednej nie �miem u�owi�
rybki. Fl�derki nawet, kt�re tak lubi�, po jednej po�owie zjadam, a drug�
nazad do wody wpuszczam**. Takiej �mia�o�ci nie mo�na pu�ci� bezkarnie: oto
gotowe czekaj� nas �odzie, p�y�my nad brzegi Szwenty, bo w�a�nie o lej po�e
zwyk� on zarzuca� sieci. Naszymi pl�sy i �piewy zwabimy go na dno rnorza
udusim w u�ciskach i oczy �wirem zasypiem. Rzek�a i natychmiast sto �odzi
bursztynowvch po�eglowa�o dokona� okrutnej zemsty.
P�yn�, s�o�ce pogodnie �wieci, morze ciche, a echo) ju� roznosi po wybrze�u
s�owa ich pie�ni: Bi�da ci, rybaku m�ody. Stan�wszy boginie blisko uj�cia
rzeki postrzeg�y rybaka, jak siedz�c na brzegu rozwija� sieci. Zaj�ty prac�,
zrazu nic nie uwa�a�, lecz gdy go urocze dosz�y �piewy, zwr�ci� wzrok na wod�
i ujrza� sto �odzi bursztynowych i sto przecudnych dziewic, a wszystkim
przewodniczy�a z koron� na g�owie, z bursztynowym ber�em w r�ku kr�lowa morza.
D�wi�k coraz milszy si� rozlega, otaczaj� go morskie panny i swymi wdzi�ki do
siebie wabi� poczn�:
O, rybaku pi�kny, m�ody,
Porzu� prac�, chod� do �odzi:
U nas wieczne tany, gody,
Nasz �piew trosk� tw� os�odzi.
My obdarzym boskim stanem.
Skoro z nami mieszka� b�dziesz:
�r�d nas b�dziesz morza panem,
I naszym kochankiem b�dziesz.
S�yszy to rybak i uj�ty zdradliwa pon�t� ju� chce si� rzuci� w obj�cia
bogini, gdy kr�lowa skinieniem ber�a ka�e si� uciszy� towarzyszkom i tak do
zdumionego rzecze:
5 St�j, niebaczny! Zbrodnia twa wielka i godna kary, jednak ci przebacz� pod
jednym warunkiem. Podoba�a mi si� twoja uroda. Kochaj mi�, a b�dziesz
szcz�liwy. Lecz je�liby� wzgardzi� mi�o�ci� Juraty, wtedy za�piewam ci tak�
piosnk�, �e wnet b�dziesz w mej mocy, a za dotkni�ciem mego ber�a zginiesz na
wieki.
M�odzieniec wybra� i zaprzysi�g� jej wieczna mi�o�� Kr�lowa na to:
5 Teraz ju� jeste� moim. Nic zbli�aj si� do nas, bo by� zgina�. Za to co
wiecz�r b�d� przyp�ywa� do ciebie i na tej g�rze, kt�ra odt�d od twego imienia
zwa� si� b�dzie Castitv zawsze zobacz� si� z tob�. Po czym znikn�a kr�lowa z
ca�ym orszakiem.
Rok ju� mija�, jak co wieczora kr�lowa Jurata przyje�d�a�a na brzeg i na
g�rze widywa�a si� z kochankiem; lecz Perkun dowiedziawszy si� o tej schadzce
rozgniewa� si� mocno, �e bogini powa�y�a si� ukocha� �miertelnika. A gdy
jednego roku wr�ci�a kr�lowa do swego pa�acu, spu�ci� z nieba piorun, kt�ry
rozpruwszy morskie ba�wany uderzy� w mieszkanie kr�lowej, sam� zabi� i
bursztynowy pa�ac na drobne roztrzaska� cz�stki. Rybaka za� Praam�imas przyku�
na dnie morza do ska�y i po�o�y� przed nim trupa jego kochanki, na kt�ry
wiecznie patrz�c, przymuszony jest op�akiwa� swoje nieszcz�cie. Dlatego to
teraz, gdy wicher morski zaburzy fale, s�ycha� j�k z daleka 5 to j�k biednego
rybaka; a woda wyrzuca kawa�ki bursztynu 5 to s� szcz�tki pa�acu kr�lowej
Ba�tyku.
���������������������������������������
* Tak si� nazywa morze u Litwin�w; brzegi za� 5 pojuris.
** Litwini i �mud� mniemaj�, i� fl�derki dlatego jedno maj� oko i posta�
jakoby po�owy ryby, poniewa� kr�lowa Jurata bardzo one lubi�c wszystkim drug�
po�ow� poodgryza�a i nazad do morza wpu�ci�a.
17. Witolf
By� to cz�owiek nadzwyczajny: przesz�o�� wiedzia�, tera�niejszo�� rozumia�,
przysz�o�� zgadywa�. Kr�lowie do jego rady i woli stosowali si�. On przebywa�
na swoim statku morze od brzegu do brzegu �wiata pr�dzej, ni�eli kto m�g�
przez Niemen przeprawi� si�. Rozmawia� z ksi�ycem i zna� niesko�czenie wiele
gwiazd po imieniu. Mia� konia nazwanego Jod�, na kt�rym wiatry wyprzedza�.
Pa�acem jego by�a g�owa owego konia; przez jedno ucho wchodzi�, przez drugie
wychodzi�.
Kiedy u pewnego kr�la biesiadowa�, ko� Witolfa zszed� si� na b�oni z klacz�
kr�lewska, kt�ra mia�a� podobne przymioty: ale bogowie nie chc�c, aby rodzaj
takich olbrzymich zwierz�t rozmna�a� si�, przykryli ich dwiema, g�rami,
pn�cymi si� jedna na druga. Witolf z rozpaczy oddali� si� ze dworu tego kr�la
i kiedy powraca� z wojskiem na zawojowanie jego kr�lestwa, trafi� pod t�� g�r�
na smoka Pukisa, z kt�rym walcz�c pokona� go i niezmierne skarby zabra�.
Wreszcie pojedna� si� z kr�lem tamecznym, gdy� oba czarownikami byli.
18. Krysztofor *
Przed bardzo dawnym, dawnym czasem �y� na �wiecie pewien wielkolud
nazwiskiem Oferusz. By� to cz�owiek tak ogromnego wzrostu, �e w wielkim palcu
swojej r�kawicy wyprawi� siostrze wesele; a kiedy mu matka umar�a, on chc�c
jej gr�b usypa�, nabra� w but swoi ziemi i wytrz�sn�� j� na cia�o matczyne, i
wznios�a si� g�ra a� pod ob�oki. Tam za�, sk�d owej ziemi nabra�, powsta�a
przepa��; a by�a to przepa�� tyle mil g��boka w ziemi, ile mil g�ra nad ziemi�
stercza�a. Nad przepa�ci� usiad� Oferusz i p�aka� rzewliwie, a wszystkie �zy
jego w otch�a� kapa�y i zrobi�o si� morze. Dlatego to woda morska jest gorzka
i s�ona. Potem wyszed� Oferusz na w�dr�wk� i szuka� pana, kt�ry by ze
wszystkich by� najmocniejszy i najpot�niejszy: u takiego pana jedynie chcia�
s�u�y�. Radzono mu tedy, aby si� uda� na dw�r pewnego kr�la, kt�ry nie zna�
wy�szego od siebie i nie zna�, co to strach w �yciu.
Przybywszy do niego Oferusz popisywa� si� ze swoj� si�� i zosta� mile
przyj�ty; nie odst�powa� odt�d na chwil� boku mocarza i by� jego
najulubie�szym powiernikiem. Podoba�o si� to bez w�tpienia Oferuszowi,
postanowi� wi�c ca�e �ycie na dworze po- zosta�. Ale zdarzy�o si� pewnego
dnia, �e jeden z s�ug kr�lewskich wym�wi� w gniewie imi� diab�a. S�ysz�c to
kr�l bogobojny prze�egna� si� krzy�em �wi�tym.
5 Dlaczego to zrobi�e�? 5 zapyta� si� Oferasz, kt�ry jeszcze by� poganinem i
nie zna� zwyczaj�w chrze�cija�skich.
5 Zrobi�em to dlatego 5 odpowiedzia� kr�l 5 �e boj� si� diab�a.
5 Kiedy ty si� diab�a boisz, wi�c jeste� s�abszy od niego.
5 P�jd� ja zatem s�u�y� u silniejszego pana 5 zawo�a� Oferusz i zaraz dw�r
kr�lewski opu�ci� i pow�drowa� na puszcz�, w kt�rej dnia pewnego napotka� rot�
czarnych rycerzy, z rogami na g�owie, z pazurami u r�k, a z wid�ami w
pazurach. W po�rodku siedzia� najczarniejszy i najokropniejszy na tronie z
g��w trupich i ko�ci ludzkich i wrzasn�� rykliwym g�osem: Oferusie; Czego
szukasz? 5 Szukam diab�a 5 odpowiedzia� nieul�kniony Oferusz 5 a�eby u niego
s�u�y�.
5 Ja jestem diab�em 5 rzek� w�dz czartowski i poda� r�k� Oferuszowi, kt�ry
odt�d boku jego nigdy nie odst�powa�; a by� mu jak prawa r�ka przydatny.
Pewnego dnia wyruszy�a ca�a owa rota po zdobycz do pobliskiego miasta i
przyby�a na drogi krzy�owe, k�dy sta�a Bo�a m�ka. Postrzeg�szy j� dow�dca
zatr�bi� co tchu na odwr�t.
5 Dlaczego to zrobi�e�? 5 zapyta� Oferusz.
5 Dlatego, m�j przyjacielu, �e si� boj� Chrystusa! 5 odpowiedzia� diabe�.
Ty si� boisz Chrystusa, pomy�la� sobie Oferusz, wi�c jeste� s�abszy od
niego; p�jd� wi�c s�u�y� Chrystusowi.
I znowu diab�a opu�ci�; a w�druj�c po puszczy napotka� ubogiego pustelnika i
zapyta� go: - Gdzie jest Chrystus?
5 Wsz�dzie! 5 odpowiedzia� pustelnik, ale poganin nie rozu- mia� i pyta�
powt�rnie: 5 Jak ja mam s�u�y� Chrystusowi?
5 M�dl si� a pracuj! 5 rzek� zapytany.
Modli� si� Oferusz nie umia�, lecz umia� pracowa�. Poszed� tedy za
pustelnikiem nad bystry strumie� p�vn�cy z g�ry i dowiedzia� si�, �e ka�dy
pielgrzym, chc�cy si� przeprawi� na drug� stron�, tonie na �rodku.
5 Tobie 5 m�wi� pustelnik 5 da� B�g silne zdrowie i cia�o olbrzymie, przeno�
wi�c podr�nych na swoich barkach. Je�eli to zrobisz dla mi�o�ci Chrystusa, to
ci� przyjmie1 za swego s�ug�.
5 Zrobi� to dla mi�o�ci Chrustusa 5 zawo�a� Oferusz i przenosi� dniem i noc�
wszelkich pielgrzym�w, wspieraj�c si� na ogromnej so�nie, kt�r� wyrwa� z
korzeniem.
Pewnej nocy zasn�� g��boko, znu�ony prac� dzienn�; wtem s�yszy g�os
dzieci�cia wo�aj�cy go trzy razy po imieniu. Wsta� wi�c bez zw�oki, wsadzi�
dzieci� na barki i wkroczy� we wod�, kt�ra dawniej zaledwie kolan mu si�ga�a.
Ale dzisiaj, gdy stan�� na �rodku, szum powsta� i wicher, woda si� wzburzy�a;
ba�wany bi�y z w�ciek�o�ci� o brzegi, a Oferusz zgi�� si� pod dzieci�ciem jak
pa��k i pierwszy raz w �yciu uczu� strach i dr�enie. Podni�s� wi�c g�ow� i
rzek�: 5 Dzieci�! Dzieci�! Dlaczeg� ty takie ci�kie? Mnie si� zdaje, �e
�wiat ca�y d�wigam na moich ramionach?
5 Nie tylko �wiat d�wigasz na swoich ramionach 5 odpowie- dzia�o dzieci� 5
ale i tego, kt�ry �wiat stworzy�. Jeste