16930

Szczegóły
Tytuł 16930
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16930 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16930 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16930 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Margit Sandemo Odnalezione szcz�cie Z norweskiego prze�o�y� Grzegorz Skommer CZʌ� PIERWSZA Piek�o I 1 LODOWATE OBLICZE WOJNY Gdzie� nad Renem w roku 1638 Budzi� si� wolno. Sen z�agodzi� cierpienia, otuli� go jak wat�. Teraz b�l powr�ci�, przeszywa� zmaltretowane cia�o t�pymi, dojmuj�cymi falami. Dosz�y go odg�osy j�k�w, t�umionych krzyk�w, kt�re z pocz�tku wzi�� za dalekie echo koszmar�w sennych. Potem poczu� niemi�y zapach - wo� potu, krwi i gnij�cych ran. Gdzie jestem? pomy�la� z trudem. Wewn�trz budynku d�wi�ki odbija�y si� od �cian i sufitu. Kamiennych �cian? Johannes Feli otworzy� oczy. Migotliwy blask lampy ledwie rozja�nia� pomieszczenie, kt�re wygl�da�o jak stara piwnica na wino. �ciany zbudowano z nie ociosanych kamiennych blok�w, sufit by� ciemny, wok� wala�y si� du�e, poniszczone I s�czki. Poprzez otw�r, do kt�rego prowadzi�y schody z kamienia, w g�stniej�cym mroku dostrzec mo�na by�o strumienie deszczu �ciekaj�ce po stopniach. Kto� porusza� si� pod sklepieniem piwnicznym. Kobieta? Nie, m��dka zaledwie. W ponurym �wietle wygl�da�a groteskowo. 7 Sk�d si� tutaj wzi�a? Johannesowi z wolna wraca�a pami��. Niespodziewany atak. Laweta armatnia, podniesiona r�kami nacieraj�cych, nieomal go przygniot�a. Niels, najbli�szy kamrat, ra�ony kul� z bliskiej odleg�o�ci, pad�. Co si� sta�o z Nielsem? Trwoga doda�a Johannesowi sil. Mimo b�lu podni�s� g�ow� i rozejrza� si�. Wok� le�eli ranni i umieraj�cy. W rogu piwnicy z�o�ono cia�a tych, kt�rzy ju� oddali ducha. �o�nierz na pos�aniu obok plu� krwi�, p�acz�c bezsilnie. Johannes odnalaz� wzrokiem Nielsa. Usi�owa� wym�wi� imi� przyjaciela, ale nie zdolni wydoby� g�osu. B�l w piersi by� niezno�ny, nie pozwala� oddycha�. Mi�dzy nim a Nielsem le�a� kapitan. Mia� strzaskane rami�, �ycie ju� z niego wycieka�o. A Nie�s? Nie! Kula rozszarpa�a mu brzuch, wygl�da� �a�o�nie. Johannes podni�s� z trudem rami�, a Niels obr�ci� na niego spojrzenie zmatowia�ych oczu. - B�dzie dobrze, Niels - wykrztusi� Johannes. - Wyjdziemy z tego. W tej samej chwili dziewczynka nachyli�a si� nad Nielsem i przytkn�a mu do ust dzban z wod�. Na nic si� to nie zda, pomy�la� z rozpacz� Johannes, wszystko wyp�ynie otwart� ran�. Oblicze wojny. Przekl�tej wojny, kt�ra toczy�a si� ju� od tylu lat, �e nikt nie pami�ta� prawdziwej przyczyny. Ksi�stwa i kr�lestwa �ciera�y si� ze sob� bez�adnie i uporczywie. Dziewczynka przykry�a poszarpane cia�o Nielsa i odm�wi�a kr�tk� modlitw�, po czym przesun�a si� dalej. Johannes s�ysza� jej g�os. Rozmawia�a z jakim� m�czyzn�, w�a�ciwie na zmian� z nim recytowa�a pacie- 8 r/.e. Johannes nie widzia� ich, b�l nie pozwala� mu odwr�ci� g�owy. Dominus tecum... Dominus tecum - powt�rzy� m�czyzna. licnedicta tu... licnedicta tu. Rozleg� si� jaki� inny, ochryp�y z cierpienia g�os. - (ki, do diab�a? S� w�r�d nas papi�ci? Precz z nimi! �ci�� ich! ()ra pro nobis... - Dziewczynka odwr�ci�a g�ow�. Modlicie si� do tego samego Boga? - Tak, ale jeste�cie odszczepie�cami! B�g stoi po naszej stronie. - Widz�. Niech On sam postanowi, kt�remu obozowi sprzyja�. Pewnie �adnemu, pomy�la� Johannes, ale zmilcza�. Wojna pozbawi�a tych ludzi z�udze�, ale dziewczyna zachowa�a czyst� dusz�. Mia�by j� zniszczy�? Zachwia� jej "wiar�? Sk�d si� jednak wzi�a pomi�dzy nimi? - Nunc et in hora mortis nostrae... Tym razem ranny nie powt�rzy� wersetu. - Amen - zako�czy�a cicho. - Chod� tu, przekl�ta dziewko! - wrzasn�� rozw�cieczony �o�nierz. - Zap�acisz mi za pomoc bezbo�nikom! Dziewczyna nie zareagowa�a. Z�o�ony niemoc� prze�ladowca i tak nie m�g� wyrz�dzi� jej krzywdy. Johannes czu�, �e wyschni�ty j�zyk przylgn�� mu do podniebienia. Organizm domaga� si� wody. ? Pi� - wycharcza�. - Wasser, bitte! Dziewczynka dos�ysza�a jego szept i zjawi�a si� po paru chwilach. Johannes podni�s� na ni� zamglony wzrok. Mog�a mie� dwana�cie, w ka�dym razie nie 9 wi�cej ni� czterna�cie lat, cho� jak na sw�j wiek by�a mocno zbudowana. Okr�g�a, przyjazna twarzyczka stanowi�a zgrzyt w przera�aj�cej wojennej scenerii. Cho� dziewczynce brak�o urody, zas�ugiwa�a na to, by ja�nie� beztroskim u�miechem. Podsun�a mu chochl� pod wargi. -Pij! Johannes zdumia� si�. Powiedzia�a �pij". Nie �trink", �drink" czy �boire", nie zwr�ci�a si� do niego po hiszpa�sku ani po w�osku. Tylko �pij"! - Sk�d wiedzia�a�? - spyta� po szwedzku, ch�on�c o�ywcze krople. - M�wi�e� w malignie - odrzek�a, mieszaj�c szwedzkie i du�skie wyrazy. Czy�by pochodzi�a ze Skanii? - Co tu robisz? - wyszepta�. Nie odpowiedzia�a. Odwr�ci�a si� i krzykn�a po niemiecku: - Meister! Mistrzu, tego tu mo�e zdo�amy uratowa�! Z p�mroku panuj�cego pod sklepieniem wy�oni� si� starszy, przygarbiony m�czyzna. Jego g��boko osadzone oczy b�yszcza�y ze zm�czenia. Wygl�da� na felczera. Starzec zlustrowa� Johannesa wzrokiem, a potem zdar� z niego pancerz, kt�ry ten przyw�aszczy� sobie od jakiego� poleg�ego w boju rycerza. Jako piechur nie mia� prawa nosi� zbroi, tym razem jednak ten akt niesubordynacji uratowa� mu �ycie. Medyk nie bawi� si� w ceregiele. Brutalnie obmaca� cia�o rannego, a potem wyprostowa� si�. Johannes st�umi� j�ki protestu. - Ma z�amane �ebra i praw� nog�. Wsad� mu j� w �upki, Kiro! Potem b�dzie musia� sam sobie radzi�. Odwr�ci� si�, pochyli� nad kolejnym rannym. 10 I )'/,irwczynka wyszuka�a jak�� deszczu�k� i zaj�a si� opatrywaniem nogi Johannesa. To tw�j ojciec? - spyta�. Pokr�ci�a g�ow�. Nit-, tylko mnie przyucza. Jest moim opiekunem. Zawsze nim by�? Tak. Johannes poj�kiwa�, kiedy obwi�zywa�a mu po�amane kosi i. Potem nabra� tchu i, wskazuj�c na Nielsa, zapyta�: M�j towarzysz...? Przykro mi. Ogarn�� go �al. Zacisn�� powieki, powstrzymuj�c Izy b�lu i bezradno�ci. Chcia� oszcz�dzi� to dziecko, kt�re los bardziej mo�e do�wiadczy�. Kapitan le��cy mi�dzy nim a Nielsem te� ju� nie �y�. Dziewczynka sko�czy�a i odesz�a. Nie pojawi�a si�, kiedy wsta� �wit. Johannes Feli nigdy jej nie zapomnia�. 2 SZLACHCIC Skania, 13 lat wcze�niej, rok 1625 Pot�nie zbudowany w�a�ciciel dworu Christiane-lykke w Skanii zwin�� gwa�townym ruchem zw�j pergaminu i rzuci� go na st�. List by I opatrzony ogromn� czerwon� piecz�ci� kr�lewsk�. - Powo�any przez Jego Wysoko�� kr�la Chrystiana IV na �wi�t� krucjat� przeciwko wojskom niemieckich katolik�w. Co powiesz na to, Sophie? Twarz m�czyzny poczerwienia�a, jego oczy b�yszcza�y z dumy. - Cudownie, Frederiku! - wykrzykn�a ma��onka, sk�adaj�c r�ce w uniesieniu. - Musz� natychmiast przymierzy� pancerze. Przys�ano mi insygnia oficerskie. Oraz bro�! Kord i dwa pistolety. - Ale� Frederiku, jak�e dam sobie rad� bez ciebie? - Zabieram ci� z sob�, rzecz jasna! Wszystko tak urz�dzono, by rodzin nie oddziela� od �o�nierzy. Pod��� za nami w taborach i znajd� bezpieczne kwatery w miastach, kt�re spotkamy na swej drodze. C� to b�dzie za zwyci�ski poch�d, Sophie, armia kr�la Danii wzbudzi wsz�dzie powszechny podziw! - Cudownie! Z�o�� wizyt� kuzynce w Lubece, za- 12 �. wi?.t' pragn�am zg��bi� kunszt robienia koronek. Wszak dotrzemy i do Lubeki? Na to pytanie... nie potrafi� udzieli� odpowiedzi, najdro�sza. By�oby to jednak nadzwyczaj po��dane! W jaki� czas p�niej zaprezentowa� si� swojej pani w barwnym uniformie: szerokoskrzyd�ym kapeluszu przybranym pi�rami, pysznym bandolierze, butach z wysokimi cholewami, zielonych aksamitnych spodli i.u li i d�ugich r�kawicach. Wy�ogi munduru ozdobione by�y ko�nierzem z bia�ej koronki, z tego samego materia�u wykonano mankiety. Frederik nie za�o�y� jedynie zbroi, he�m i kirys spoczywa�y na lawie. Och, Frederiku, wygl�dasz cudownie! - j�kn�a Sophie. W maju roku 1625 Chrystian IV stan�� ze sw� armi� w po�udniowym Holsztynie. Armia sk�ada�a si� w g��wnej mierze z niemieckich �o�nierzy zaci�nych, w sumie dwadzie�cia tysi�cy zbrojnych. Uzupe�nia�a j� jazda, sze�ciuset du�skich szlachcic�w, po�r�d nich Frederik, i sze�� tysi�cy ch�opa �ci�gni�tych z najlepszych regiment�w kr�lestwa. Przybrano ich w pi�kne mundury w barwach czerwonych, ��tych i niebieskich, zdaje si� po to jedynie, by wr�g z miejsca ich dostrzeg� i zastrzeli�. Wtedy jednak�e nikt o tym nie pomy�la�. Pstrokaci �o�nierze stanowili wojskow� elit� Danii. C� za honor, wbija� si� w dum� Frederik, -wodz�c wzrokiem ponad morzem ludzkim. C� za honor broni� prawdziwej wiary! W rzeczywisto�ci Chrystian IV zamierza� zaj�� dla siebie po�acie p�nocnych Niemiec, ubiec odwiecznego wroga Szwecj� i wyj�� jako zwyci�zca z wojny, kt�ra toczy�a si� od roku 1618. Kr�l Szwed�w Gustaw II 13 Adolf nosi� si� z tym samym zamiarem, lecz Chrystian pierwszy wcieli� go w �ycie. Frederik nie wiedzia� wtedy jeszcze, �e Sophie jest w ci��y, jego g�upiutka ma��onka te� zreszt� nie mia�a o tym poj�cia. Frederik nie wygl�da� na szlachcica. By� pot�ny i ha�a�liwy w obej�ciu, u�miechaj�c si�, przypomina� dzikiego zwierza szczerz�cego k�y, a kanciasta postura nie przydawa�a mu za grosz uroku. Kocha� jednak drobn� i kruch� Sophie, a ta, zapomniawszy o szoku, kt�rego dozna�a przy pierwszym spotkaniu, nauczy�a si� wielbi� tego chwalipi�t� o czarnych brwiach i ow�osionej klatce piersiowej. Kiedy wzi�� j� w ramiona i kocha� si� z ni� szale�czo, omal nie zemdla�a ze szcz�cia. Du�ska armia przekroczy�a Lab�, nie napotkawszy oporu, potem dotar�a do Wezery i brzegiem rzeki posun�a si� a� do Hameln. Tilly*, wytrawny wyga, �ledzi� poczynania Du�czyk�w, a Wallenstein** tak�e wyczekiwa� stosownej okazji. W ko�cu przyw�dca Ligi Katolickiej ksi��� Maksymilian bawarski, da� Tilly'emu rozkaz do natarcia. Frederik pali� si� do walki, pragn�� pokaza� Sophie, na co go sta�. Kr�la Chrystiana spotka�a jednak�e niemi�a przygoda. 20 lipca 1625 roku pod Hameln spad� z konia i dozna� wstrz�su m�zgu. W takim stanie nie m�g� prowadzi� swych wojsk. Tymczasem Sophie odkry�a, �e jest brzemienna, lecz ta �wiadomo�� nie nape�ni�a jej rado�ci�. Zd��y�a znienawidzi� �ycie w taborach. Z pocz�tku ceni�a sobie towarzy- * Johan Tsercles von Tilly (1559-1632) - dow�dca wojsk Ligi Katolickiej w wojnie trzydziestoletniej. ** Albrecht von Wallenstein (1583-1634) - dow�dca wojsk cesarskich w wojnie trzydziestoletniej. 14 stwo iiinycli szlachcianek, oficerskich �on, kt�re dzieli�y jc| zachwyt z uczestnictwa w bo�ym dziele. Z biegiem cza-Nti szaro�� i niedostatki dnia codziennego da�y si� im we /i wki, 1 'oza tym w taborach pojawi�y si� inne kobiety, kt�re w niczym nie przypomina�y szlachetnie urodzonych dum. Nocami w obozie panowa� nadzwyczajny harmider, kiedy do tych ladacznic ustawia�y si� kolejki pospolitych �o�nierzy. O kwatery w mie�cie by�o coraz trudniej. Sophie �le znosi�a ci���, nie pomaga�y cz�ste wizyty m�a i s�owa pociechy. Chcia�a wr�ci� do domu lub cho�by pojecha� do kuzynki w Lubece. 1 ,wlx-k� dawno ju� zostawili daleko za sob�. Jej mieszka�cy nie pa�ali sympati� do du�skiego kr�la i je-j',o �o�dak�w i nie zamierzali wesprze� go w walce prze-c iwko Lidze. Uwa�ali go za naje�d�c�. Koniec, kropka. I )o Lubeki Frederik nie o�mieli� si� wys�a� ukochanej Sophie. We wrze�niu przyszed� na ni� czas. Stacjonowali w pobli�u Nienburga, Frederik zdo�a� wynale�� jaki� dom. Sophie urodzi�a c�rk�, kt�rej dali imiona Kirsten M.uia po obu babkach. I 'rederik nie posiada� si� Z dumy, lecz Sophie nie by-l.i wcale taka szcz�liwa. Kiedy zostawa�a sama z dziew-r/ynk�, strumienie �ez p�yn�y po jej policzkach. Nie tak mia�a� wygl�da� - chlipa�a. - Nie mia�a� hyc podobna do ojca! Przygl�da�a si� mocno zbudowanemu dzieci�ciu i) szerokich ramionkach, czarnych w�osach i wiecznie i o/wartej, krzycz�cej buzi i zdawa�o si� jej, �e musia� si� lu wtr�ci� z�o�liwy troll. O, nie, Kirsten Maria nie by�a urodziwa, za to dzielnie znosi�a epidemie, kt�re szala�y w mie�cie. Sophie dopad�y wszelkie paskudztwa. Gor�czka, biegunka - wszystko! 15 Nie mo�na by�o odes�a� jej do domu w takim stanie. Sp�dzi�a w mie�cie zim� i wiosn�, czuj�c si� opuszczona przez wszystkich. Za to Frederik, kt�ry odwiedza� rodzin�, kiedy tylko m�g�, pokocha� z ca�ego serca sw� ma�� c�reczk�, witaj�c� go niezmiennie zadowolonym u�miechem. Po jakim� czasie ma�a zacz�a z�bkowa� i siada� na kolanach ojca. - Powinna urodzi� si� ch�opcem - narzeka�a Sophie. - Sam widzisz, jak� ma mocn� budow�. - Bzdura, jest w sam raz - odpowiedzia� Frederik. -Nie b�d� was ju� tak cz�sto odwiedza�. Gotujemy si� do bitwy. Tilly po��czy� si� z Wallensteinem i snad� na nas natrze. Wreszcie poka�emy, na co nas sta�! - To cudownie, Frederiku - szepn�a Sophie. - Mam nadziej�, �e nie doznasz �adnego uszczerbku, m�j ty bohaterze? - Ale� sk�d! Jego Wysoko�� u�o�y� plany bitewne. Nie mo�emy przegra�, bo walczymy o s�uszn� spraw�. B�g jest po naszej stronie. - Frederiku! To cudownie, chyba zaraz zemdlej�! Potem za� ruszymy do domu? - Nic nas tu nie b�dzie trzyma�, kiedy pokonamy 'wroga. I rozstali si�. Kirsten Maria mia�a niespe�na rok. 27 sierpnia 1626 roku kr�l Chrystian gotowa� si� do walki pod Lutter am Barenberge. Zdo�a� zdoby� zamek i rozwin�� szyki na okolicznych polach. �adna z armii nie mia�a przewagi liczebnej, w obu walczy�o po dwadzie�cia tysi�cy zbrojnych. Bitwa zako�czy�a si� kl�sk� Du�czyk�w. Tilly zdo�a� przekona� swych �o�nierzy, �e walcz� za jedyn� i prawdziw� wiar�, i ci natarli na wroga, �ywi�c pogar- 16 de dl.4 �mierci. Zaci�ni wojacy Chrystiana, w g��wnej mierze Niemcy, ale tak�e Szkoci, Anglicy oraz rycerze najprzer�niejszego autoramentu, uciekli, zdj�ci panik�. Tilly zdoby� ca�� du�sk� artyleri� w liczbie dwudziestu dw�ch armat. Kr�l na pr�no zwo�ywa� szeregi. Sam wytrwa� do ko�ca, ale i tak musia� salwowa� si� ucieczk�, kiedy w jr(;o �wicie osta�o si� osiemdziesi�ciu je�d�c�w. I hibroduszny Frederik pad�. N.idaremnie czeka�a Sophie na m�a. Nie dosz�y jej /�idiic wiadomo�ci, zreszt� kt� mia�by by� pos�a�cem? Bitwa musia�a by� za�arta, my�la�a. M�j dzielny 1'Ycderik, co si� z nim sta�o? Nowa fala epidemii wp�dzi�a j� do ��ka. Kirsten Mari� zaj�a si� jaka� dziewka. T� pomoc wkr�tce te� straci�a. Rozproszone hordy �o�dak�w Chrystiana ci�gn�y na p�noc, zmiataj�c wszystko i wszystkich po drodze. Opiekunka zagin�-l,i bez wie�ci i nikt nie pozna� jej los�w. Od �o�dak�w Sophie dowiedzia�a si� o �mierci m�a. P�aka�a, usi�uj�c wyobrazi� sobie wznios�y koniec './Jachetnej walki. Frederik, trafiony kul� w pier�, le�y w pyle bitewnym. Kr�l na kl�czkach podtrzymuje mu C.low�, a z ust konaj�cego wydobywa si� szept, ostatnie pozdrowienie dla ukochanej Sophie i Kirsten Marii. - Och, Frederiku, jak cudownie - chlipn�a, d�awiona wzruszeniem. Prawd� by�o za�, �e Frederikowi odstrzelono p� l',lowy. Krew i m�zg trysn�y na najbli�szych �o�nierzy, najs�absi nie powstrzymali si� od wymiot�w. Frederik spad� z konia i r�bn�� w gliniast� brej�. Takie jest bowiem prawdziwe oblicze wojny. 3 BEZDOMNA Po �mierci Frederika Sophie d�ugo nie podnosi�a si� z ��ka. Straci�a ochot� do �ycia i ledwie zwraca�a uwag� na otoczenie. Dzieckiem zaj�a si� gospodyni, clio� nie uczyni�a tego z ochot�. Sophie przekona�a j� jednak sowit� Zap�at�, przynajmniej tyle rozumu jeszcze jej zosta�o. Musia�o up�yn�� kilka miesi�cy, zanim Sophie zn�w zacz�a przejawia� zainteresowanie �wiatem. Spyta�a lekarza, kt�ry odwiedza� j� od czasu do czasu, czy Frederika pochowano z nale�ytymi honorami. O, tak, skwapliwie zapewni� chor� cyrulik, aplikuj�c jej sproszkowany r�g nosoro�ca, lek na wszelkie niedomagania. Wi�c przy kt�rym ko�ciele mog�a szuka� grobu...? Medyk odwi�d� chor� od tego zamiaru, przekonuj�c, �e wci�� jest zbyt os�abiona, by znie�� trudy podr�y. Wiedzia� doskonale, �e pole bitwy pod Lutter am Barenberge pokry�y masowe mogi�y, w kt�re wrzucono martwych �o�nierzy i ko�skie trupy. Jaki� ksi�dz nieznanego wyznania zm�wi� modlitw� za dusze protestant�w i katolik�w. Takich jednak rzeczy nie godzi si� opowiada� wra�liwej szlachciance. Min�a kolejna zima. W okolicy panowa�a n�dza i niedostatek. W szkatu�ce Sophie za�wieci�o dno \H i cho� m�oda wdowa wci�� by�a bardzo os�abiona, zacz�a w niej kie�kowa� my�l o wyje�dzie. Nie zamierza�a czeka�, a� gospodyni wyrzuci j� na bruk. Poza tym ogarn�a j� t�sknota do stron rodzinnych. Lekarz przesta� przychodzi�, mo�e sam sko�czy� marnie. Sophie brakowa�o jego zachwyt�w nad dzieckiem, kt�rego nie ima�y si� �adne choroby. Przesz�o jeszcze sporo tygodni, zanim Sophie zebra�a si� w sobie, by poszuka� powozu i piastunki do ma�ej. W kwestiach praktycznych wykazywa�a ca�kowit� bezradno��, a rozs�dku starczy�o jej na tyle, by dobrze ukry� resztk� pieni�dzy. P�aci�a jedynie za wikt i dach nad g�ow�. Kiedy le�a�a w gor�czce, zdawa�o si� jej, i� widzi gospodyni� myszkuj�c� po pokoju. Nauczy�a si� kocha� sw� dzieln� c�reczk�. Kirsten Maria ros�a na weso�� dziewczynk�, ufn� i �yczliw� wobec ludzi. W �wiecie przemocy i strachu te cechy nie maj� najwy�szej ceny, ale ma�ej nie ima�y si� z�o i ludzka niegodziwo��. Sophie przemawia�a do niej w dialekcie ze Skanii, a od gospodyni dziecko uczy�o si� niemieckiej mowy. Sophie czu�a jednak, �e ziemia pali si� im pod nogami. W�a�ciciele domu coraz cz�ciej spogl�dali na ni� krzywo, matka z c�rk� potrzebowa�y jedzenia, a czasy przysz�y ci�kie. Czasami dziwne jad�o trafia�o do garnka... Szkapa ledwie pow��czy�a nogami, a z braku wo�nicy Sophie sama musia�a zaj�� si� powo�eniem. Nie da�a rady, ale Kirsten Maria zdj�a z matki ten obowi�zek. Nieraz chodzi�a z gospodarzem do stajni i mia�a dobr� r�k� do koni. Szybko zmusi�a wychudzone zwierz� do uleg�o�ci. Sophie zdecydowa�a si� ruszy� do Lubeki. Bala si� dalszej podr�y, dosz�y j� zreszt� s�uchy, �e �o�dacy kr�la Chrystiana pl�druj� Jutlandi�- 19 Najlepiej b�dzie trzyma� si� od Danii z daleka. W Lubece znajdzie si� zapewne jaki� �aglowiec, kt�ry zabierze podr�niczki do Skanii. Szlachcianka s�abe mia�a poj�cie o odleg�o�ciach, ale zaopatrzywszy si� w zapas jedzenia, ruszy�a z c�rk� przez zn�kany wojn� kraj. Na popas zatrzymywa�y si� w gospodach, kt�re Sophie wybiera�a z najwi�ksz� staranno�ci�. Wci�� jednak brak�o jej si�, wi�c wolno posuwa�y si� naprz�d, czyni�c po drodze d�ugie odpoczynki. Sophie traci�a ducha i co rusz zalewa�a si� �zami. W takich chwilach Kirsten Maria pociesza�a j� jak mog�a. Niewiele mog�a. Jej matka �a�owa�a gorzko, �e zdecydowa�a si� towarzyszy� m�owi w wyprawie wojennej. Pewnego wieczora Sophie uzna�a, �e zbli�a si� koniec. Dziewczynka sko�czy�a w�a�nie pi�� lat. Matka kaza�a jej usi��� na skraju �o�a i po�r�d westchnie� i j�k�w wyzna�a Kirsten Marii, u�ywaj�c spieszczonej wersji przyd�ugich imion, �e ma�a jest dziedziczk� posiad�o�ci Chri-stianelykke po�o�onej w Skanii. Na dow�d wr�czy�a jej pomi�ty kawa�ek papieru i kluczyk, kt�rego przeznaczenie zna� mia� dziadek dziewczynki. Potem przytuli�a c�reczk� do siebie. - By�a� taka dzielna - powiedzia�a. - Jak�e bym da�a sobie rad� bez ciebie? To nic, �e... - �e co, matko? Co chcia�a� powiedzie�? �e natura posk�pi�a ci urody, pomy�la�a Sophie, ale g�o�no rzek�a: - �e nie jeste� jeszcze doros�a. - Po czym, bior�c si� w gar��, doda�a: - Jutro z pewno�ci� dotrzemy do Lubeki i nasz los si� odmieni. S�owa Sophie nie spe�ni�y si�, mia�y przed sob� jeszcze dalek� drog�. Pieni�dze si� sko�czy�y i trzeba by- 20 �o sprzeda� konia i pow�z. Kirsten Maria przy�o�y�a ^low� do szyi zwierz�cia, kt�re pod jej opiek� zd��y�o nabra� si� i wigoru, i wyszepta�a s�owa bolesnego po�egnania. Nowemu w�a�cicielowi przykaza�a dba� dobrze o nabytek. M�czyzna, ubawiony rezolutno-�ci� ma�ej panienki, przyrzek� solennie, �e tak uczyni. Dalej ruszy�y na piechot�. Czasami tylko zdarza�o si�, �e jaki� uczynny wie�niak pozwala� im wdrapa� si� na niezbyt mile pachn�c� furmank�. Do zapachu zd��y�y si� ju� przyzwyczai�, ich stroje znajdowa�y si� w op�akanym stanie. Dziewczynka dawno wyros�a z sukienki, ale Sophie nie mia�a pieni�dzy na nowe odzienie. Zboczy�y z drogi, nawet o tym nie wiedz�c. Nie sz�y w kierunku Lubeki, tylko na wsch�d, ku Pomorzu. Fakt ten nie mia�by wi�kszego znaczenia, na Pomorzu �atwo by�o o statek udaj�cy si� do Skanii, gdyby nie dwie istotne przeszkody. Pierwsza to pogarszaj�cy si� stan zdrowia Sophie. Kobieta szybko traci�a si�y, a zorientowawszy si�, i� zb��dzi�y, ca�kiem podupad�a na duchu. Desperacko wspiera�a si� na c�reczce, kt�ra niewiele mog�a uczyni�, by pom�c matce. Zdo�a�y znale�� schronienie na noc. Nast�pnego ranka Kirsten Maria zesz�a do gospodarza i wyzna�a mu, zaniepokojona, �e mama nie chce si� obudzi�. Trafi�a na dobrych i przyjaznych ludzi. Spytali ma��, czy ma jakie� pieni�dze, a ta poda�a im mamin� sakiewk�. Pokiwali g�owami i za�atwili szybki i prosty poch�wek dla Sophie. Kirsten Maria sta�a obok ksi�dza na ubogim cmentarzu, kiedy matk� sk�adano w ziemi. Gospodarz wr�czy� dziewczynce resztki jej skromnego dobytku i kaza� szybko rusza� w drog�. Trawiony ciekawo�ci�, spyta�, dok�d si� wybiera. 21 - Na wybrze�e. Musz� znale�� statek p�yn�c do Skanii. - Na wybrze�e? Tam nie mo�esz p�j��! Szwedzki kr�l z wojskiem zszed� na l�d i odci�� drog� do morza. Dziewczynka zmartwi�a si�. - W takim razie rusz� do Lubeki, do kuzynki mamy - zdecydowa�a. Nie zna�a tego miasta. �Moja kuzynka z Lubeki", tak powiedzia�a matka. Nie poda�a nazwiska ani adresu. Na dobr� spraw� Kirsten Maria nie wiedzia�a nawet, �e chodzi o miasto. Raczej o miejsce, posiad�o��, w kt�rej kuzynka mieszka�a samotnie. - Do Lubeki? Wi�c si� pospiesz. Wkr�tce armia ode-tnie i tamt� drog�. Nie znamy niestety nikogo, kto m�g�by ci� tam zawie��. Dali ma�ej jedzenie na kilka dni i wr�cili do domu. Los dziecka nie r�ni� si� wiele od losu setek bezdomnych sierot w��cz�cych si� po okolicy. Cmentarz opustosza�. Zapad� zmierzch, lekka mg�a le�a�a mi�dzy drzewami. Kirsten Maria otar�a �zy, podkuli�a ramiona i zadr�a�a pod brzemieniem nag�ej samotno�ci. Matka nie by�a jej wielk� pomoc�, raczej ci�arem, lecz przecie� otacza�a j� opiek�, sta�a u jej boku, obdarza�a niezdarn� mi�o�ci�, jedynym �r�d�em ciep�a na tym bezdusznym i oboj�tnym �wiecie. Dziewczynka t�skni�a za ni� niepomiernie. W ko�cu odesz�a od grobu i ruszy�a przed siebie. Znikn�a w ciemno�ci, wch�oni�ta przez bezkresn�, wycie�czon� wojn� krain�. 4 LEW Z PӣNOCY Pomorze, rok 1630 W ko�cu Gustaw II Adolf, kr�l szwedzki, wsiad� na wojenn� karuzel�. Zaproponowa� Chrystianowi IV wsp�prac�, by zapewni� sukces dobrej sprawie i powstrzyma� cesarskich katolik�w przed zwyci�skim pochodem na p�noc. Chrystian, zgorzknia�y po niedawno doznanej kl�sce i nieufny wobec plan�w Gustawa w p�nocnych Niemczech, odm�wi� dumnie, wi�c kr�l szwedzki wpad� w w�ciek�o��. Stosunki mi�dzy obu krajami ozi�bi�y si�. Z pocz�tku Gustaw II Adolf nie napotka� oporu. W Niemczech chodzi�y s�uchy, �e zbli�a si� lew z p�nocy z ogromnym wojskiem i uratuje kraj przed hordami pa-pist�w. Kr�l us�ysza� o nich i z wielk� rado�ci� wcieli� si� w t� rol�. Przekroczy� Ba�tyk na czele dwudziestu dw�ch tysi�cy �o�nierzy na licznych okr�tach wyposa�onych w dzia�a, bro� i ogromny zapas amunicji z doskona�ych szwedzkich hut. Kule nie zawsze pasowa�y kalibrem do luf, co zwykle dostrzegano dopiero wtedy, kiedy nadchodzi� czas u�ycia haubic, mo�dzierzy, kartuszy i innych jeszcze typ�w broni palnej o przedziwnych nazwach. Jednym z dzielnych wojak�w by� Johannes Feli, wiejski ch�opak, studiuj�cy w Uppsali dzi�ki przychylno�ci 23 w�a�ciciela folwarku. W Uppsali wypatrzyli go kr�lewscy oficerowie werbunkowi, bo Johannes wyr�nia� si� si��, wzrostem i inteligencj�. Wraz z Nielsem, m�odzie�cem z po�udniowej Szwecji, zosta� kanonierem. Kiedy stan�li na niemieckiej ziemi, Johannes mia� lat szesna�cie, a Niels by� od niego m�odszy u kilka miesi�cy. Prawdziwe nazwisko Johannesa brzmia�o Sevedsson, ale pod naciskiem chlebodawcy ch�opak Zmieni� je na Feli, od nazwy miejsca w Bergslagen, z kt�rego pochodzi�. Wtedy jeszcze obaj m�odzi �o�nierze byli pe�ni wigoru i ochoty do walki. Poza gwardi� przyboczn�, ubran� w ��te kurty ze z�otymi i czarnymi galonami, w armii szwedzkiej nikt nie u�ywa� mundur�w. Ka�dy odziewa] si� w co popadnie, najrozs�dniejsi w solidne buty, dwie grube koszule, spodnie do kolan, skarpety i kapoty, kt�re grza�y podczas marszu i snu. Wi�kszo�� nosi�a tornistry, wszyscy za� zatykali ma��, zielon� ga��zk� w kapelusze. Ta ga��zka, jak kropka nad i, by�a znakiem rozpoznawczym Szwed�w. Wojska cesarskie i Hiszpanie wyr�niali si� czerwonymi przepaskami, wisiorami lub pasami, Holen- drzy nosili barwy pomara�czowe, a Francuzi niebieskie. Cz�sto znaki by�y na tyle niewyra�ne, �e przynale�no�ci �o�nierza nie dawa�o si� rozpozna�. Futer nie pozwalano nosi�, a szwy ograniczano do niezb�dnego minimum, by utrudni� �ycie wszom. Wszy uwa�ano za najgorsz� z plag, najlepsz� metod� na pozbycie si� insekt�w by�o w�o�enie ubrania do pieca piekarskiego. Obu m�odzie�c�w wiele r�ni�o. Niels mia� w sobie mn�stwo czaru i uwodzi� dziewcz�ta w ka�dym miasteczku, w kt�rym si� zatrzymywali. Nie by� wprawdzie zbyt przystojny, ale zara�liwym �miechem i poczuciem humoru zjednywa� sobie wszystkie panny. 24 Johannes odznacza� si� rezerw�, cz�sto popada� w zamy�lenie i filozofowa�, dziewcz�t si� wstydzi�. By� bardziej odporny na trudy i wytrzymalszy od Nielsa. Z tego te� powodu czu� si� odpowiedzialny za towarzysza i dr�czy� si� obaw�, �e tamtemu przydarzy si� jaka� krzywda. Obaj uwielbiali kr�la, kt�ry trzyma� swych �o�nierzy w rygorze, ale i otacza� szczer� trosk�. G ustaw II Adolf zachowa� imponuj�c� postur�, z kt�rej s�yn�� w swych m�odzie�czych latach, mimo nadmiernego zami�owania do jad�a i trunk�w. By� genialnym strategiem i niezgorszym monarch�. Teraz w wieku trzydziestu sze�ciu lat mia� stawi� czo�o wybitnym dow�dcom cesarskim, Tilly'emu i Wallensteinowi. Szwedzka armia nie napotka�a wi�kszego oporu w prowincjach ba�tyckich. Protestanccy mieszka�cy wsi witali j� jak wybawc�. W miastach przyjmowano Szwed�w z wi�ksz� pow�ci�gliwo�ci�. �o�nierze cesarscy bronili ich stosunkowo niewielkimi si�ami, a szwedzkie wojsko nie wzbudzi�o swym post�powaniem zachwyt�w mieszczan. Oswoba-dzali miasta tylko po to, by spl�drowa� je niemi�osiernie, nie oszcz�dzali nawet tych skupisk, kt�re og�asza�y neutralno�� w konflikcie. Gustaw II Adolf odrzuca� wszelkie pro�by i �ama� op�r niech�tnych. Jego armia te� sk�ada�a si� z �o�nierzy zaci�nych, g��wnie Szkot�w, kt�rzy rabowali na w�asny rachunek. Johannes patrzy� na to niech�tnym wzrokiem. Iluzje o �wi�tej krucjacie prys�y jak ba�ka mydlana. Ch�opaka dr�czy�y wyrzuty sumienia, ale nie m�g� si� ju� wycofa�. Obraz sprawiedliwego Boga wyblak� w zetkni�ciu z okropno�ciami wojny. Johannes postarza� si� o wiele lat. Nie wiedzia� wtedy jeszcze, �e w szwedzkich taborach znalaz�a si� ma�a, bezdomna dziewczynka, kt�ra 25 jak wiele innych dzieci ci�gn�a za wojskiem w nadziei, �e skapnie co� dla niej ze sk�pych �o�nierskich racji. Kraj bowiem, przez kt�ry ci�gn�li wielcy wodzowie w pogoni za zwyci�stwem i wieczn� s�aw�, by� zubo�ony, a zapasy �ywno�ci i pieni�dzy w szwedzkiej armii topnia�y z ka�dym dniem. Kupowano wi�c na kredyt. Kto wie, czy to nie wtedy w�a�nie po�o/ono podwaliny pod tak obecnie powszechny system po�yczkowy? �o�nierze ci�gn�li na po�udnie, co rusz staczaj�c drobniejsze potyczki. Kr�l nie cierpia� na brak po�ywienia, powiadano, �e kiedy wchodzi� do komnaty, najpierw pojawia� si� wielki ka�dun, dopiero p�niej reszta dostojnej osoby. W ko�cu Szwedzi natkn�li si� na wojsko Tilly'ego. Tilly, ten szczwany lis Tilly... Mimo przewagi liczebnej i pomocy Pappenheima* we wrze�niu 1631 roku pod Breitenfeld musia� prze�kn�� gorycz pora�ki. Upojeni zwyci�stwem Szwedzi parli na po�udnie ku rzekom Men i Ren, gdzie Gustaw II Adolf na w�asny rachunek zaj�� kilka imponuj�cych, cho� podupad�ych zamczysk. Nad Renem zostawiono niewielki oddzia� szwedzki na stra�y. S�u�y� w nim Johannes i jego towarzysz Niels. I tam zostali, nikt bowiem nie przywi�z� im nowych rozkaz�w. Pow�d by� prosty, cho� wtedy jeszcze go nie znali. Gustaw II Adolf nie �y�. Przez nast�pne stulecia ze wzruszeniem w glosie opowiadano o bohaterskiej i chwalebnej �mierci kr�la pod Liitzen. *Gottfried Heinrich Pappenheim (1594-1632) - marsza�ek polny wojsk cesarskich. 26 Chwalebnej? W wojnie nikt nie umiera chwalebnie. Si�dmy listopada 1632 roku pod Lutzen zacz�� si� jak ka�dy dzie� przed wielk� bitw�. �o�nierze zaintonowali ulubiony psalm monarchy. Kr�l zm�wi� kr�tk� modlitw�, zagrzewaj�c swoich ludzi do wielkich czyn�w w imi� s�usznej wiary (katolicy pod wodz� Tilly'ego uczynili to samo, co zapewne wprawi�o dobrego Boga w niema�e zak�opotanie), potem za� Szwedzi, unisono i fa�szywie, lecz z moc� i zapa�em od�piewali tekst Marcina Lutra: �Warownym grodem jest nasz B�g, Or�em nam i zbroj�! On nas wybawia z wszelkich trw�g, Co nas tu niepokoj�. Stary, chytry wr�g Czyha, by nas zm�g�, Moc i z�o�ci r�j On nas wiedzie w b�j; Na ziemi kt� mu sprosta? Niech Bo�ych s��w nie tyka wr�g! Wzi�� sobie ich nie damy; Duch Bo�y z nami, z nami B�g Z wszechmocy Swej darami! Cho� pozbawi� �li �ony, dzieci, czci, Chytra grabie� ta Zysk lichy wrogom da; Kr�lestwo naszym b�dzie".* * �piewnik pielgrzyma, wydany staraniem Prezydium Rady Zjednoczonego Ko�cio�a Ewangelicznego w Polsce, Warszawa 1981, s. 341. 27 Wzmocnieni �piewem gotowali si�, by zada� cios wrogom Stw�rcy, katolikom. Katolicy szykowali si�, by zmia�d�y� nieprzyjaci� Boga, protestant�w. �wiat nie by� w tamtych czasach ani odrobin� lepszy. Nad Liitzen le�a�a g�sta mg�a, p�ki si� nie podnios�a, nie wszcz�to walki. Mg�a zreszt� wkr�tce ponownie pokry�a okolic�, wi�c zmagano si� w jej oparach zmieszanych z kurzem i dymem, grudkami ziemi i k�pkami trawy wyrwanymi przez ko�skie kopyta, po�r�d krzyk�w, j�k�w i szcz�ku broni. Kr�l, odci�ty od swych ludzi, znalaz� si� w potrzasku, otoczyli go w�oscy �o�nierze zaci�ni. Monarszy �okie� roztrzaska�a kula, g��wka ko�ci wystawa�a z rozci�cia koszuli wykonanej ze sk�ry �osia. Kr�l nie u�ywa� zbroi ze wzgl�du na stare koniuzje, zreszt� przy swojej tuszy pewnie i tak by si� w ni� nie zmie�ci�. Mimo rany nie przerwa� walki. Jego ko� trafiony pociskiem w szyj� stan�� d�ba. Gustaw II Adolf usi�owa� zeskoczy� z siod�a, ale stopa zakleszczy�a si� mu w strzemieniu i run�� na ziemi�. Wierzchowiec poci�gn�� go za sob�. W�oscy �o�dacy brutalnie i stanowczo rozprawili si� z Jego Wysoko�ci� i ograbili go ze wszystkich kosztowno�ci. Szwedzi odnale�li trupa le��cego twarz� w gliniastej brei ubranego jedynie w koszul� i bia�e jedwabne po�czochy. Siedem tysi�cy pad�o pod Liitzen. Obie strony og�osi�y si� zwyci�zcami. Nikt nie zaprzecza�, �e Gustaw II Adolf wykaza� si� aktem wielkiej odwagi. C� jednak robi� na polu walki? By� dobrym w�adc�, po�o�y� znaczne zas�ugi dla Szwecji, stworzy� podstawy sprawnego systemu administracyjnego i podatkowego. M�g� si� tym zadowoli� i zosta� w domu, dziwili si� jego oficerowie. 5 RZEKA BEZ POWROTU Pomorze, rok 1630 Kirsten Maria bole�nie prze�y�a �mier� matki. Utraci�a jedyne oparcie, osob�, kt�r� otacza�a opieku�cz� trosk�. Dowiedziawszy si�, gdzie le�y Lubeka, ruszy�a w drog�. O dziwo, wszyscy zapytani znali t� nazw�, wi�c uzna�a, �e to miejsce znajduje si� niedaleko. Wzd�u� polnej drogi i na stratowanych polach czerwieni�y si� g��wki mak�w. Rozgniecione k�osy zb� �wiadczy�y o bezradno�ci wie�niak�w wobec zdzicza�ych band. �o�nierze musieli je�� i nie pytali o pozwolenie. Tysi�ce but�w zdepta�o resztki plon�w i lu- dziom g��d zacz�� zagl�da� w oczy. Tylko maki dotrzymywa�y dziewczynce towarzystwa, a ich jedwabista barwa by�a jej jedyn� pociech� i rado�ci�. Ma�a w�drowa�a samotnie pod wysokim niebem przez bezkresne pola, z rzadka tylko natykaj�c si� na ludzi. �al dr��y� jej dusz�, czu�a si� straszliwie samotna. Najgorsze by�y wieczory. Przytula�a g�ow� do pnia drzewa lub kamienia, zwija�a si� w k��bek, przera�ona i niepewna, co j� czeka. Kuzynka matki z Lubeki sta�a si� jedyn� nadziej�, dziewczynka pociesza�a si� my�l�, �e kiedy dotrze na miejsce, los si� wreszcie odmie- 29 ni. Jej pa�ce w�drowa�y bezwiednie do sk�rzanego zawini�tka, kt�re da�a jej matka. �eby tylko mia�a kim si� opiekowa�! Takim to przedziwnym wyobra�eniem o w�asnych powinno�ciach kierowa�a si� Kirsten Mafia. Nie uwa�a�a wcale, �e jej samej trzeba opieki. Po kilku dniach w�dr�wki trafi�a do miasta, kt�rego nazwy nie zna�a. Trudno powiedzie�, czy powodowa�a ni� wrodzona sk�onno�� czy do�wiadczenie zdobyto przy piel�gnacji chorej matki. W ka�dym razie na widok zabiedzonego i pobitego ch�opca, kt�rego znalaz�a w zau�ku po�r�d gnij�cych �mieci i natarczywych szczur�w, zareagowa�a natychmiast. Upad�a przy nim na kolana, da�a wody i oczy�ci�a rany jak umia�a. Ch�opiec by� zbyt os�abiony, by protestowa�, ale skwitowa� jej zabiegi grymasem niech�ci. Kirsten Maria podzieli�a si� z nim skromnymi zapasami jedzenia, a potem powiedzia�a, by wspar� si� na niej, ona za� pomo�e mu dotrze� do �awki, sk�d roztacza si� pi�kny widok na rzek�. Ch�opak by� wyra�nie zaskoczony. - Mia�bym oprze� si� na tobie? - spyta� zjadliwie. Wygl�da� na dwana�cie lat, ona ko�czy�a sze��. Sprawia�a jednak wra�enie silnej, wi�c w ko�cu niech�tnie przysta� na jej propozycj�. Kurt, bo tak mia� na imi�, dowodzi� band� bezdomnych z�odziejaszk�w. W podzi�kowaniu za okazan� dobro� wzi�� dziewczynk� pod opiek�. Kirsten Maria nauczy�a si� wielu sztuczek i forteli i porzuci�a ju� my�l o dotarciu do Lubeki. Teraz ju� bowiem wiedzia- �a, �e Lubeka to wielkie miasto, na dodatek oddalone o wiele dni drogi. W swym nowym wcieleniu pozby�a si� d�ugiego imienia i przybra�a to, kt�rym w chwilach 30 czu�o�ci nazywa�a j� matka. Kira. Odt�d nikt nie nazywa� jej inaczej, a z up�ywem czasu dziewczynka sama zapomnia�a swe dawne imi�. Kira dzi�kowa�a szcz�liwemu losowi za nowych przyjaci�, ale w z�odziejskiej profesji nie czu�a si� najlepiej. Matka wpoi�a c�rce zasady uczciwo�ci, zakaza�a k�amstwa i kradzie�y. Teraz jednak dziewczynka nie mia�a innego wyj�cia, musia�a kra��, by prze�y�. Zlecono jej tak�e inne zadanie. Dzieci szybko odkry�y uczynno�� i opieku�czo�� Kiry, cechy nad podziw rozwini�te u dziecka ledwie sze�ciolatki. Zaprowadzi�y j� do biedaka potrzebuj�cego pomocy, a Kira nie posiada�a si� ze szcz�cia. To by�o jej powo�anie. W ubogich zau�kach miasta szybko zyska�a opini� anio�a o z�otym sercu, gotowego zaofiarowa� pieszczot� ma�ej, ciep�ej r�czki i niewinny �art roz�wietlaj�cy mroki n�dzy. Na podobie�stwo ojca mia�a otwart�, nieco ha�a�liw� natur� i potrafi�a pracowa� ponad si�y. Tylko nocami, u�o�ywszy si� do snu w jakim� k�cie, sama lub w towarzystwie swych m�odych przyjaci�, b��dzi�a my�lami w innym �wiecie. Wspomina�a matk�, zastanawia�a si� nad przysz�o�ci�, kt�rej nie umia�a sobie wyobrazi�... Dni mija�y i zima zbli�a�a si� nieuchronnie. W dzieciach ulicy ta pora roku budzi�a najwi�kszy niepok�j. Kira rozumia�a to i pociesza�a je jak mog�a, opowiadaj�c zmy�lone zabawne historyjki, kt�re tak uwielbia�y. Doprawdy, by�a nieodrodn� c�rk� swego ojca. Spe�ni�y si� obawy matki, c�rka odziedziczy�a po Frederi-ku mocne, odporne na trudy cia�o oraz jego usposobienie, stosunek do �wiata i �udzi, ale w istocie te w�a�nie cechy uratowa�y j� od zatracenia. Zreszt� matczyne upomnienia, by zachowa�a czysto�� serca, te� odnios�y 31 skutek. I to matka narzuci�a Kirze role opiekunki. W ka�dym razie chorzy i bezdomni dzi�kowali w duchu, �e ta energiczna istota zjawi�a si� po�r�d nich. Spok�j nie trwa� wiecznie, je�li nieustanny strach, g��d i bezdomno�� mo�na w og�le okre�li� takim mianem. Kira spotyka�a go od pewnego czasu. I icho ubrany m�czyzna w �rednim wieku zjawia� si� niespodziewanie w tych samych miejscach co ona. Jego �widruj�cy wzrok napawa� ma�� niepokojem, nieznajomy zatacza� wok� niej coraz cia�niejsze kr�gi. - Strze� si� go - ostrzeg� Kurt. - Ma na ciebie oko. Je�li spr�buje ci� z�apa�, uciekaj co sil w nogach! Kira spojrza�a na� pytaj�co, ale Kun mrukn�� tylko: - On je niszczy. A potem zabija. To brzmia�o strasznie. Brzmia�o jak tajemnicze, przerywane g�o�nym chichotem opowie�ci starszych dzieci, z kt�rych Kira nie rozumia�a ani s�owa. Nie rozumia�a niedom�wie�, nie pojmowa�a, dlaczego czasami znika�y parami. Nigdy nie dowiedzia�a si�, co robi�y, zreszt� specjalnie si� tym nie interesowa�a. Nieznajomy nie sprawia� wra�enia osoby potrzebuj�cej pomocy, tak przynajmniej podpowiada� Kirze instynkt. Trzyma�a si� wi�c od niego z daleka, co nie by�o takie �atwe dla kogo�, kto nie mia� domu. Szajka dysponowa�a wprawdzie kryj�wkami w r�nych cz�ciach miasta, ale m�czyzna zdawa� si� zna� wi�kszo�� z nich. Sta�o si� to pewnego wieczora, kiedy Kira opuszcza�a dom starych przyjaci�, kt�rych usi�owa�a pocieszy� w niedoli. Silne ramiona zamkn�y j� w u�cisku, jaka� d�o� zakry�a jej usta. Poczu�a kwa�ny od�r potu i brudnego odzienia. M�czyzna nie doceni� si�y dziewczynki. My�la� zapewne, �e z �atwo�ci� z�amie jej op�r, tymczasem ma�e, 32 ostre z�bki przebi�y mu sk�r� na d�oni. W sekund� p�niej przeszy� go dojmuj�cy b�l w kroczu. Nie m�g� wiedzie�, �e Kira nauczy�a si� sztuczek i forteli, na wypadek gdyby przy�apano j� na kradzie�y. Teraz si� przyda�y. M�czyzna zgi�� si� wp� i bezwiednie zwolni� chwyt. Kira wyrwa�a si� i pop�dzi�a przed siebie, tak jak poradzi� jej Kurt. Bieg�a i bieg�a bez zastanowienia, bo cho� nie rozumia�a, co Kurt mia� na my�li, m�wi�c �on je niszczy", to dok�adnie poj�a sens s��w �a potem zabija". Ca�y czas mia�a wra�enie, �e nieznajomy pod��a jej �ladem, czego wcale nie uczyni�. Le�a� na ziemi, wij�c si� z b�lu, przytykaj�c do brzucha zakrwawion� d�o� oznaczon� r�wnym rz�dem �lad�w ma�ych, ostrych z�b�w. Kira plu�a, nie zatrzymuj�c si�, by pozby� si� wstr�tnego wspomnienia dotyku obcej r�ki, brudu, zapachu, krwi. J�cza�a z gniewu i strachu i nie opami�ta�a si� a� za rogatkami miasta. Wtedy zatrzyma�a si� raptownie. Co to by�o? Kira zamilk�a, nie by�a w stanie si� poruszy�. Ku niej w p�mroku zd��a�a rzesza ludzka, konni i piechurzy. Ogromnieli, rych�o znale�li si� tak blisko, �e dziewczynka nie mog�a uskoczy� w bok, zreszt� i tak by�a jak sparali�owana. Otoczyli j� ze wszystkich stron i jedyne, co mog�a zrobi�, to unika� uderzenia ko�skich kopyt. �o�nierze prawie nie zwracali na ni� uwagi, jeden czy drugi krzykn�� co� ostrzegawczo, ale �aden si� nie zatrzyma�. Byli jak rzeka bez powrotu. Przesz�a jazda, mi�dzy rz�dami piechur�w �atwiej si� by�o przeciska�. Teraz wielu �o�nierzy usi�owa�o z�apa� Kir� za rami�, ale po niedawnym spotkaniu z prze�ladowc� dziewczynka mia�a si� na baczno�ci. Marsz w poprzek sze- 33 reg�w armii, kt�ra sk�ada�a si� teraz z trzydziestu trzech tysi�cy ludzi, nie rokowa� szans powodzenia. Musia�a pod��a� ku ty�om w nadziei, �e wkr�tce do nich dotrze. Trwa�o to ca�� wieczno��. Za piechurami posuwa�a si� artyleria, skrzypi�ce wozy z ci�kimi armatami, prychaj�ce konie, zniecierpliwieni kanoniorzy zmuszeni nieustannie do wyci�gania k� z biota, kt�re utworzy�o si� po przej�ciu niezliczonych szereg�w. Kira zastanawia�a si�, czy nie wskoczy� na lawet�, ale zrezygnowa�a z tego szalonego pomys�u. Wreszcie pojawi�y si� podwody, na nich kobiety i dzieci. Kira nie wiedzia�a nawet, �e na czele armii post�powa� prawdziwy kr�l. Nie wiedzia�a, �e przedzieraj�c si� przez morze ludzkie, min�a ciwckh m�odzie�c�w o imionach Johannes i Niels; oni zreszt� te� jej nie zauwa�yli. Wiedzia�a jedynie, �e pozna�a sztuk� unik�w, nauczy�a si� znika� z oczu prze�ladowcom. W taborach przepad� po niej wszelki �lad. By�a jednym z wielu dzieci pod��aj�cych za wojskiem. Szwedzka armia poci�gn�a za sob� ma�� Dunk� w drodze na po�udnie do wolnego miasta Magdeburg, jedynego sprzymierze�ca Gustawa 11 Adolfa w g��bi niemieckiej ziemi. Tilly pierwszy dotar� do dumnego Magdeburga. Jego �o�nierze, ow�adni�ci wojennym sza�em, pozostawili po sobie zgliszcza i smr�d spalonego mi�sa. 6 MISTRZ Kira uczy�a si� szybko, zw�aszcza tego, co najnie-zb�dniejsze: by� tam, gdzie jedzenie, skrywa� si� przed zagro�eniami, pomaga� w razie potrzeby. Po jakim� czasie wszyscy uznali j� za swoj�, jakby by�a w taborach od zawsze. Znalaz�a sobie przytulny k�cik do spania w wozie ci�gni�tym przez konia, z kt�rym dzieli�a si� okruchami. Wo�nica cierpia� z powodu rany w nodze. Kira opatrywa�a j� i wreszcie o�mieli�a si� zapyta� wo�nic�, czy pozwoli jej spa� na wozie, w miejscu kt�re ju� dawno zaj�a bez jego zgody. M�czyzna przysta� na to, zalecaj�c dziewczynce, by w miar� mo�no�ci kry�a si� przed ludzkim wzrokiem. �Wi�c jeste� sierot�?" spyta�. �Ojciec pad� w bitwie? Matka zmar�a w drodze?" Kira kiwa�a g�ow�. Wszystko to przecie� by�o prawd�, cho� dotyczy�o innej armii i innej wojny. O tym jednak nie nale�a�o m�wi�. Szwedzi i Du�czycy wci�� stali po przeciwnych stronach. Kira rozumia�a wo�nic�, ten bowiem m�wi� po niemiecku, ale r�wnie �atwo dogadywa�a si� ze Szwedami. U�ywa�a dialektu ska�skiego, upodobniaj�c go nieco do smalandzkiego. Smalandia nale�a�a do Szwecji, Skania pozostawa�a w r�kach du�skich. W armii s�u�y� regiment dragon�w smalandzkich, Kira cz�sto s�ysza�a ich mow�. 35 I wci�� zajmowa�a si� leczeniem, zdobywaj�c szeroki rozg�os. Z pocz�tku �miano si� z niej i drwiono, w ko�cu ledwie od ziemi odros�a, ale nie przejmowa�a si� tym zbytnio. Nie robi�a przecie� nic nadzwyczajnego, by�a tylko dzieckiem przepe�nionym wsp�czuciem i wol� niesienia pomocy, a tego chorzy i ranni potrzebowali przede wszystkim. Tryska�a humorem i rado�ci� �ycia, co udziela�o si� tak�e tym, kt�rzy pozbyli si� wszelkiej nadziei. Te cechy okaza�y si� nieocenione. Z pocz�tku opatrywa�a drobne rany s�siad�w w taborach, ale wie�� o jej umiej�tno�ciacli rozesz�a si� szybko. Podczas popasu, kiedy pomaga�a kobiecie cierpi�cej na odciski, przykry� j� jaki� cie�. Unios�a g�ow� i ujrza�a chudego, niezwykle wysokiego m�czyzn� z kozi� br�dk�. - Wi�c ty jeste� Kira - odezwa� si� nieznajomy po niemiecku. - S�ysz�, �e faszerujesz w moim fachu. Wyprostowa�a si� i strzepn�a kurz ze zniszczonej sukienczyny. - O, nie, panie. To, czym zajmuj� si� w taborach, to drobiazgi niegodne waszej sztuki - odrzek�a w tym samym j�zyku, dr��c, s�owa nieznajomego bowiem j� przerazi�y. - Od dawna mam ci� na oku - ci�gn�� szorstko. -Potrafisz wejrze� w natur� ludzk�. Chcesz pracowa� dla mnie? - Ale� panie... - zacz�a przera�ona Kira. - M�w do mnie Meister, Mistrzu. Gotujemy si� do walki, wi�c przyda mi si� para r�k do pomocy. Pytanie tylko, czy starczy ci odwagi, ma�y trzmielu! Kira zd��y�a si� przyzwyczai� do najdziwniejszych komentarzy na temat swego wygl�du. Zapewne nazwa�by j� komarem, by pokaza�, jak nisko stoi w hierarchii, 36 tyle tylko �e komar jest niewielki i raczej w�t�y. Przesz�a szybkie przygotowanie, sk�adaj�ce si� w du�ej mierze z po�ajanek pod adresem miejskich cyrulik�w. W opinii Mistrza ci panowie w wysokich czarnych kapeluszach pos�ugiwali si� uczon� �acin�, s�dz�c, �e ulecz� bogatych pacjent�w czczym gadaniem o czterech p�ynach ustrojowych: krwi, �linie, ��ci ��tej i czarnej, kt�re pozostawa� musz� w r�wnowadze. Jej brak leczono upuszczaniem krwi, �rodkami wymiotnymi i prze- czyszczaj�cymi. Fach lekarza polowego odznacza� si� znacznie wi�ksz� brutalno�ci� i drastyczno�ci� poczyna�, zmusza� do odcinania ko�czyn, szycia ran bez znieczulenia, tamowania krwotok�w. Mistrz mia� czterech pomocnik�w, ale tylko jeden z nich asystowa� przy zabiegach, reszta zajmowa�a si� wynoszeniem zw�ok i przytrzymywaniem wyrywaj�cych si� pacjent�w. Kirze powierzono opiek� nad rannymi i chorymi. Z jej ust Mistrz dowiadywa� si� o stanie pacjent�w, kto z nich naprawd� potrzebowa� pomocy, a kt�ry roztkli-wia� si� nad sob� i krzycza� jedynie ze strachu. Mia�a nie�� im pociech�, a w stosownym czasie, je�li Mistrz uzna jej oddanie i gotowo�� do pracy za dostateczne, dost�pi zaszczytu przygl�dania si� pomniejszym operacjom. Pozwolono dziewczynce mieszka� w wozie, sk�d nie by�o daleko do lazaretu. W armii s�u�y�o wielu lekarzy, ale ka�demu z nich przydzielono rewir, w kt�rym panowa� niepodzielnie. Wkr�tce Kira dowiedzia�a si� wiele o wyjmowaniu kul, szyciu ran i powstrzymywaniu krwotok�w. To by� jednak jedynie pocz�tek nauki, dot�d by�a biernym obserwatorem. 37 Potem przysz�a bitwa pod Breitenfeld, kt�ra zako�czy�a si� szwedzk� wiktori�, a odwag� i wol� dziewczynki wystawi�a na ci�k� pr�b�. Mia�o si� wkr�tce okaza�, �e nie wiedzia�a, co to prawdziwe cierpienie. - A wi�c - powiedzia� szorstko lekarz - teraz zobaczymy, do czego si� nadajesz. To zupe�nie co� innego ni� wstydliwe choroby obozowych ladacznic czy atak pche�. Wcale nie pomy�la� o tym, czy pobitewne sceny nadaj� si� dla oczu ma�ego dziecka. Na sw�j spos�b Kira rzuci�a mu wyzwanie, teraz nadszed� czas, by si� zem�ci�. Dziewczynka sprosta�a zadaniu, kt�re polega�o na opatrywaniu mniejszych ran. Kilka razy zebra�o si� jej na nudno�ci, raz nawet omal nic straci�a przytomno�ci i musia�a odpocz�� przez chwilk�, zaraz jednak wr�ci�a do obowi�zk�w. Mistrz cz�sto si� z�o�ci�. �Naprawd� jeste� taka g�upia", prycha�, �nic nie pojmujesz?" Stara�a si� jak mog�a, ale w gruncie rzeczy sama musia�a dochodzi� do wszystkiego. Czasami opada�o j� takie zm�czenie, �e bieg�a przed siebie lub siada�a na ziemi i zalewa�a si� �zami. Wtedy wpada� we w�ciek�o��, p�ki pewna kobieta w obozie nie zwr�ci�a mu uwagi na wiek ma�ej. Wszak Kira mia�a zaledwie sze�� lat. - Nie mo�e by�! - wykrzykn��. - S�dzi�em, �e sko�czy�a jedena�cie! Tego wieczora stan�� nad ubogim pos�aniem dziecka. Kira pogr��ona by�a w p�nie. Mistrz nachyli� si� nad ni� i szorstkim ruchem pog�adzi� po policzku. Powinna� mie� prawdziwe ��ko, pomy�la�, ale nie mam dla ciebie ��ka. Tu jeste� bezpieczna. Kira przebudzi�a si� na moment i wymrucza�a s�owa podzi�kowania. Potem zn�w zapad�a w sen. Odpoczynek nie trwa� d�ugo. Bitwa sko�czy�a si� 38 i wojska opu�ci�y Breitenfeld, ale ranni nap�ywali. Ci�g�e przenosiny utrudnia�y prac�. Mistrz co rusz spogl�da� na Kir� i zdumiewa� si� jej zdolno�ciami. Jak na sze�ciolatk� mia�a niezwyk�y dar dobierania w�a�ciwych s��w. To prawdziwy skarb, my�la�. Nie wiem, kim jest, i niewiele mnie to obchodzi. Wyucz� j� na swoj� asystentk�, przyda mi si� kto�, kto zajmie si� zaspokajaniem duchowych potrzeb rannych. Kapelan rzadko zjawia si� tam, gdzie go naprawd� potrzeba. Trzyma si� kr�la i co rano odprawia msz� dla monarchy i �o�nierzy, a potem znika bez �ladu. Na linii frontu w og�le si� nie pojawia. Kirze mo�na zaufa�, zawsze jest pod r�k�. Tylko ten jej ubi�r! Jedyna sukienka dziewczynki znajdowa�a si� w op�akanym stanie. Do�em nawet nie przykrywa�a kolan, a r�kawy si�ga�y ledwie do �okci. Pop�kana w szwach, brudna i podarta przedstawia�a �a�osny widok. Felczer zwr�ci� si� o pomoc do pewnej przyzwoitej kobiety, a nie zosta�o ich wiele z czas�w, gdy �ony oficer�w stanowi�y wi�kszo�� w taborach. Markietanka zdoby�a u�ywan� sukni� dla Kiry. - Nie pytaj, sk�d j� mam - mrukn�a do felczera. Wkr�tce Kira dost�pi�a zaszczytu uczestniczenia w zabiegach wykonywanych przez Mistrza. Trzyma�a rannych, zaciska�a brzegi ran, zamyka�a powieki umar�ym, biega�a z pos�ugami. Potyczki zdarza�y si� nieustannie, r�wnie� wewn�trz obozu. Zaci�ni �o�nierze r�nych narodowo�ci raz po raz �cierali si� ze sob�. Wielu z nich trafi�o do wojska prosto z wi�zienia, szeregi pe�ne by�y wyrzutk�w spo�ecznych. �Ubierzcie ich w mundury, a pozb�dziemy si� k�opotu!" Mi�so armatnie. �Moja bratanica", przedstawia� Kir� Mistrz. �Sierota". 39 Bitwa pod Liitzen przynios�a wiele zmian. Po Gustawie II Adolfie w�adz� przejmowa� stopniowo Johan Baner. By� to wcielony diabe�, wybitny dow�dca, je�li pod tym mianem pojmuje si� kogo�, kto wyciska z ludzi i zwierz�t ostatnie poty i niszczy wszystkich, kt�rzy stan� mu na drodze. �wieca �ycia Johana Banera pali�a si� od obu ko�c�w, jad� bez umiani, pi� na um�r. Pewnego razu delegacja do szwedzkiego dow�dcy musia�a czeka� cztery dni, zanim ten wytrze�wia� na tyle, by j� przyj��. Kobietom te� nie pob�a�a�. Nie by�o nikogo na podor�dziu, bra� pierwsz� lepsz� ladacznic�. Nikt nie darzy� go mi�o�ci�. Mistrz, wzburzony post�powaniem nowego wodza, opu�ci� szw