Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16833 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Marzena i Marek
Florkowscy
KAMEDULI
Ksi��k� t� dedykujemy Bratu Leonardowi
Marzena i Marek
Florkowscy
Wydawnictwo Ofil Krak�w 2005
Redakcja techniczna: Ewa Czy�owska
�amanie: Piotr Poniedzia�ek
''" Projekt ok�adki:
Marek Florkowski
i Copyright by Marzena i Marek Florkowscy, Krak�w 2005 � Copyright by Wydawnictwo M, Krak�w 2005
ISBN 83-7221-626-6
Wydawnictwo M ul. Kanonicza 11, 31-002 Krak�w
tel. (012) 431-25-50 dz. handlowy (012) 422-13-44
www.mwydawnictwo.pl e-mail:
[email protected]
List generalnego prze�o�onego Kamedu��w Pustelnik�w G�ry Koronnej
U P. MAGGIORE
SACROEREMOTUSCOUNO
List generalnego prze�o�onego Kamedu��w Pustelnik�w G�ry Koronnej
EREMITICAMAIDOLESI Dl MONTECORONA
SACROEREMOTUSCOUNO oowo nomtpouio t. nm . tel os haku
(T�umaczenie)
21 stycznia 2005
Szanowni ma��onkowie Marzena i Marek Florkowscy,
ciesz� si� wiadomo�ci� o publikowaniu przez Was ksi��ki o Kamedulach w Polsce.
Po raz pierwszy zostaj� zebrane w pojedynczym woluminie tak historia, duchowo��, jak i sztuka wszystkich pustelni kamedulskich. Popularny charakter tej ksi��ki z pewno�ci� umo�liwi dost�pn� jej lektur� szerokiej publiczno�ci, a tak�e przyczyni si� do lepszego poznania zakonnik�w w bia�ych habitach i z d�uga brod�, syn�w duchowych �w. Romualda i B�ogos�awionego Paw�a Justynianiego.
W imieniu ca�ego zgromadzenia zakonnego 00. Kamedu��w pragn� Warn gor�co podzi�kowa� i prosz� dla Was o obfite b�ogos�awie�stwo Pana.
Z g��bokim szcunkiem O. Lanfranco Longhi e.c.
Spis tre�ci
Wst�p......................................... 9
Od autor�w .................................... 13
Erem Srebrnej G�ry na krakowskich Bielanach
1. Usi�d� w swej celi jakoby w raju .............. 19
2. Samotni nie jeste�my - B�g jest z nami......... 32
3. Nigdy nie jestem mniej sam, ni� gdy jestem sam . . 39
4. Pustelnia nasza zawsze stanowi�a przysta�....... 47
5. Ze strachem my�l� o czynach moich ........... 81
6. O samotno�ci �wi�ta, szcz�liwa ponad miar� .... 101
7. Ukochaj milczenie nade wszystko ............. 111
8. O�mieli�em si� poprosi� o rekluzj�............. 128
9. Nie maj� interesu na tym �wiecie.............. 139
10. M�dl si� i pracuj .......................... 155
11. Leczy� dusz� wszech�wiatem................. 164
12. �mier� pewna, godzina niepewna ............. 177
13. Powo�anie pustelnicze jest rzadko�ci� .......... 185
14. U�wiadom sobie, �e jeste� w obecno�ci Boga..... 192
15. W ciszy naszej czerpa� otuch� do walki
z ziemskimi utrapieniami.................... 205
16. Trzeba si� modli� o powo�ania................ 214
17. Pozostaw ca�y �wiat za sob� i zapomnij o nim .... 226
18. Zm�czeni ba�aganem �wiata przychodzili tu...... 255
Pustelnia Z�otego Lasu w Rytwianach
19. Samotno�� ��czy dusz� z Bogiem.............. 270
20. Jak�e niem�drzy i �lepi jeste�cie, upojeni ziemsk� przyjemno�ci� i s�aw� ...................... 281
Erem G�ry Kr�lewskiej na warszawskich Bielanach
21. B�d� mi�o�nikiem ciszy ..................... 285
Kameduli
Erem Pi�ciu Braci M�czennik�w w Bieniszewie
22. Wi�cej trzeba ba� si� grzechu ni� �mierci........ 300
23. Jakby dym ze z�otej kadzielnicy, modlitwa
z piersi zakonnik�w........................ 307
24. Wasza pustelnia na ziemiach polskich
to ub�agalnia ............................. 320
tik
�MU Erem G�ry Pokoju w Po�aj�ciu
25. J�zyk jest przyczyn� bardzo wielu grzech�w...... 325
�Mi Erem Wyspy Wigierskiej
26. Wiele da si� powiedzie� w ciszy............... 336
Erem Margrabski w Sza�cu
27. W ciszy B�g kszta�tuje wewn�trznie cz�owieka .... 346
Erem �w. Krzy�a w Milatynie
28. Cisza jest potrzebna, aby odnale�� siebie ........ 351
Klasztor Si�str Kamedu�ek w Zloczewie i Tyszowcach
29. Chcia�bym tu �y� i umrze�................... 354
30. Nie jest to takie wa�ne, co czynicie, a raczej
czym jeste�cie ............................ 359
Kontakty i adresy................................ 367
Kalendarium ................................... 368
Kalendarium Eremu Srebrnej G�ry na krakowskich Bielanach 377
Modlitwy ...................................... 386
S�owniczek termin�w ko�cielnych ................... 410
Literatura...................................... 418
Indeks os�b .................................... 428
Indeks nazw geograficznych........................ 442
�r�d�a ilustracji ................................. 450
Wst�p
W swej adhortacji Vita consecrata Jan Pawe� II pisze: �Instytuty oddane bez reszty kontemplacji, z�o�one z kobiet lub m�czyzn, s� chwa�� Ko�cio�a i �r�d�em niebieskich �ask. Ich cz�onkowie na�laduj� swoim �yciem i misj� Chrystusa modl�cego si� na g�rze, daj� �wiadectwo panowania Boga nad histori� i s� zapowiedzi� przysz�ej chwa�y. Trwaj� oni w samotno�ci i milczeniu, a przez s�uchanie s�owa Bo�ego, sprawowanie �wi�tej liturgii, praktyk� ascezy osobistej, modlitw�, umartwienie i komuni� braterskiej mi�o�ci skupiaj� ca�e swoje �ycie i dzia�anie wok� kontemplacji Boga" (VC 8). Wydaje si�, �e wieki pustelniczej tradycji Ko�cio�a, tak na Wschodzie, jak i na Zachodzie, s� jednoznacznym potwierdzeniem tych s��w.
Nie jest tajemnic�, i� zakony, kt�re prowadz� �ycie stricte kontemplacyjne, ciesz� si� od lat du�ym zainteresowaniem ze strony os�b mniej lub bardziej postronnych. Zainteresowanie to przek�ada si� z jednej strony na wzrost powo�a� do niekt�rych z tych instytut�w, jak i owocuje ono - z drugiej strony -pragnieniem urzeczywistnienia kilku osobistych projekt�w, chocia�by w wymiarze artystycznym (realizacja filmowa, fotoreporta�, publikacja ksi��ki), duchowym (poszukiwanie kilkudniowego rekolekcyjnego odpoczynku, duchowej pomocy i modlitewnego wsparcia), czy w ko�cu daje mo�liwo��
10
Kameduli
naukowego opracowania tego stylu �ycia w r�nych jego aspektach. Niew�tpliwie r�ne s� przyczyny tych preferencji i zainteresowa� ze strony os�b �wieckich, tak jak niepowtarzalny jest ka�dy z nas. Jakakolwiek pr�ba ich oceny mo�e okaza� si� uproszczona i nietrafna. Niezale�nie od intencji, kt�re motywuj� zainteresowanie poszczeg�lnych os�b instytutami �ycia kontemplacyjnego, cieszy fakt, i� do�wiadczenie pozornie tak obce trendom wsp�czesnej cywilizacji znajduje si� w centrum duchowych, artystycznych, naukowych zainteresowa� wielu z nas.
Po�rodku wspomnianej wy�ej tradycji znajduj� swe poczesne miejsce kameduli, mnisi, kt�rych �ywotna kultura duchowa inspiruje wsp�lnot� eklezjaln� ju� od ponad tysi�clecia. Zdumiewaj�ce - tak w wymiarze wyj�tkowego splendoru, jak i zasi�gu promieniowania - �wiadectwo Romualda, Pi�ciu Braci Polskich, Piotra Damiana i wielu innych wielkich �wiadk�w prawdy Ewangelii nie pozwala w�tpi�, i� kameduli w��czaj� si� w wartki nurt monastycznej, a zarazem pustelniczej tradycji Ko�cio�a zachodniego.
W powy�szym kontek�cie powstaje pytanie o mo�liwo�� ustalenia zasadniczej to�samo�ci kamedu��w: czy s� mnichami czy te� pustelnikami? Czy prowadz� �ycie wsp�lnotowe czy te� samotnicze? Udzielenie na nie pozytywnej odpowiedzi ma charakter zarazem prosty, jak i z�o�ony, mo�e by� ona zrozumiana w spos�b bezpo�redni b�d� te� budzi� szereg kolejnych w�tpliwo�ci i pyta�. Do�wiadczenie kamedulskiej duchowo�ci, kt�ra swe �r�d�o oraz inspiracj� znajduje w charyzmacie wielkiego odnowiciela �ycia zakonnego w �redniowiecznej kulturze zachodniej, jest swoist� zr�wnowa�on� syntez� �ycia wsp�lnotowego i samotnego. Jednak�e nie jest to synteza, kt�ra stanowi wyraz logicznego wnioskowania ludzkiego my�lenia, lecz jest owocem duchowego daru, kt�ry otrzyma� Romuald i kt�rym podzieli� si� ze swoimi uczniami, z ca�ym Ko�cio�em.
Wst�p
11
Kameduli towarzysz� budowaniu polskiego chrze�cija�stwa i kultury od tysi�ca lat. Jest to uczestnictwo bardzo konkretne, duchowo zaanga�owane, obecno�� w do�wiadczeniu nierzadko dramatycznego losu naszego narodu. Jednak�e pomimo - a by� mo�e dzi�ki - spotkaniu z tyloma (historycznie uwarunkowanymi) zawirowaniami dziejowymi ci�gle potwierdzaj� wag� swego istnienia w polskim Ko�ciele.
Wyra�am wdzi�czno�� Autorom ksi��ki po�wi�conej tak historii, jak i duchowo�ci polskich kamedu��w. Od lat zafascynowani kamedulskim stylem �ycia nie tylko utrzymuj� przyjacielskie relacje z wieloma z nas, lecz nadto dzi�ki swej tw�rczej pasji wype�niaj� pustk�, jaka istnieje w dziedzinie monograficznych opracowa� naszej tradycji. Ufam, �e ta pi�kna ksi��ka, kt�r� czytelnik ma przed swymi oczyma, nie jest ich ostatni� publikacj�, po�wi�con� eremitom znad Wis�y.
Korneliusz Wencel EC
Ojciec Korneliusz Wencel - od 1988 roku eremita kamedu�a, autor licznych ksi��ek m.in. Katechizmowy obraz Maryi (1999), Oswajanie lwa. Kontemplacja w�yciu codziennym (2000), �ycie pustelnicze. Spotkanie z Bogiem w ciszy i samotno�ci (2000), Milczenie (2001), Hans Urs von Balthasar. Teologia chwa�y (2001). Publikowa� w �Wi�ziach", �Tygodniku Powszechnym", ��yciu Duchowym", �Zeszytach Karmelita�skich". W 2004 roku doktoryzowa� si� z teologii dogmatycznej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu im. Miko�aja Kopernika w Toruniu. Obecnie jest przeorem i mistrzem nowicjatu w klasztorze Ojc�w Kamedu��w w Bieniszewie ko�o Konina.
Klasztor Ojc�w Kamedut�w na krakowskich Bielanach (mai. Stanis�aw Tondos)
Od autor�w
M�wienie o przyja�ni czy za�y�o�ci z pustelnikami zdawa� by si� mog�o pewnym nietaktem czy mo�e nawet zuchwa�o�ci�, ale my w�a�nie w taki spos�b okre�lamy nasze relacje z kamedulami. S� to wi�zy przedziwne - trwaj�ce ju� wiele lat, a jednak w �aden spos�b nienaruszaj�ce ich ciszy i samotno�ci, budowane na wzajemnym wyczuwaniu siebie, podziwie dla tego niezwyk�ego powo�ania i wdzi�czno�ci za mo�liwo�� wsp�uczestniczenia w nim. Zachwytowi nad g��bi� duchowych prze�y� i przekonaniu, �e zakonnicy ci rzeczywi�cie osi�gn�li szcz�cie, towarzyszy cz�sto zdziwienie i zaskoczenie m�dro�ci� �yciow� mnich�w, kt�rzy odci�ci od �wiata i przywi�zani do swej celi przez kilkadziesi�t lat nie utracili rzeczowej oceny wielu sytuacji i czasem jednym, prostym s�owem potrafi� rozwia� w�tpliwo�ci niepokoj�ce tygodniami osob� �wieck�. To r�wnie� �wiadomo�� odchodzenia w przesz�o�� wielu kamedulskich obyczaj�w, kt�rych mogli�my by� jeszcze �wiadkami. St�d pokusa, nieodparta pokusa utrwalenia ich i podzielenia si� nimi, za�wiadczenia, �e tak�e w obecnym �wiecie jest mo�liwe �ycie samym tylko Bogiem.
A zatem krakowskie Bielany, Erem Srebrnej G�ry, z kt�rym zwi�zani jeste�my najsilniej tak�e wieloma osobistymi
14
Kameduli
do�wiadczeniami i kt�ry najmocniej fascynuje tak�e z tego powodu, �e by� fundowany jako pierwszy spo�r�d pustelni kamedulskich w Polsce i jako jedyny istnieje nieprzerwanie od czterystu lat. To tu w�a�nie spotkali�my brata Leonarda Hodlika - niezwyk�� posta�, chodz�c� histori� polskich ka-medu��w, kt�rego przyja�ni wielokrotnie do�wiadczali�my i z kt�rym dzielili�my wiele naszych wa�nych moment�w �yciowych. To On w�a�nie swymi barwnymi opowie�ciami zainspirowa� nas do napisania tej ksi��ki.
A tak�e Erem Pi�ciu Braci M�czennik�w w Bieniszewie -po�o�ony w przepi�knej Puszczy Kazimierskiej, urzekaj�cy niezwyk�� przyrod� i klimatem, poruszaj�cy legendarnymi pocz�tkami sprzed tysi�ca lat. Dwa czynne klasztory kamedulskie w Polsce i jedyny �ci�le kontemplacyjny zakon m�ski.
Kiedy� by�o ich du�o wi�cej - w XVIII wieku na ziemiach polskich funkcjonowa�o a� siedem erem�w, czyni�c tym samym Rzeczpospolit� jedn� z g��wnych prowincji kamedulskich w �wiecie. By�y fundacjami kr�lewskimi i magnackimi, zdumiewa�y swoim rozmachem i wspania�ymi dzie�ami architektonicznymi, malarskimi i rze�biarskimi. Niestety, wi�kszo�� z nich zosta�a zamkni�ta na prze�omie XVIII/XIX wieku, a losy pokamedulskich zabudowa� by�y bardzo r�ne.
Chcieli�my przypomnie� dzieje pustelni w kolejno�ci ich fundowania, a zatem Bielany krakowskie, Rytwiany, Bielany warszawskie, Bieniszew, Po�aj�cie, Wigry, Szaniec i Milatyn. W naszej intencji jednak wa�niejsze od dat, fakt�w i szczeg�owej wiedzy z zakresu historii sztuki by�y wra�enia i doznania zwi�zane z tymi miejscami, wspomnienia os�b, kt�re mia�y okazj� przebywa� w ich murach, ma�o znane szczeg�y, kt�re tworz� niepowtarzaln� histori�.
Od autor�w
15
Dzi�kujemy wszystkim Ojcom i Braciom Kamedu�om za przyj�cie nas do modlitewnej wsp�lnoty, za wtajemniczenie, okazanie blisko�ci, obdarzenie zaufaniem. Za wieloletni�, pustelnicz� przyja��. Jeste�my wdzi�czni, zw�aszcza ojcu Jackowi Cie�likowi, ojcu Benedyktowi Paczuskiemu i ojcu Korneliuszowi Wenclowi, a tak�e bratu Leonardowi Hodlikowi i, zmar�emu kilka lat temu, bratu Gabrielowi K��czarowi za niezwyk�e prze�ycia i doznania, kt�rych ta ksi��ka jest, mamy nadziej�, �wiadectwem.
Bo�e Narodzenie 2004
Marzena i Marek Florkowscy
�Krakowianie, czy wiecie, dzi�ki komu wasze miasto stoi bezpieczne i nienaruszone przez tyle stuleci?
To Kameduli s� waszym piorunochronem" (metropolita krakowski abp Karol Wojtyia)
�W swej celi jakoby w raju"
Rozdzia� 1
�USI�D� W SWEJ CELI JAKOBY W RAJU'
(�w. Romuald)
Brat Leonard si� �mieje. Szczerym, szerokim u�miechem cz�owieka szcz�liwego. Pokazuje r�aniec, kt�ry w�a�nie sko�czy� robi�, i wiesza na nim wiadro nape�nione wod�. Nie, to nie profanacja. To widoczny dow�d rzetelno�ci jego pracy, bo r�aniec musi by� tak mocny, �eby wystarczy� na ca�e �ycie, �eby �adne przeciwno�ci go nie rozerwa�y.
Oto pracownia r�a�cowa: naturalne owoce rosn�ce na krzewach, a popularnie zwane ��zami Chrystusa". Szare, z lekkim po�yskiem. Obok spr�ynki do ich ��czenia, druciki, krzy�yki, fragmenty �a�cuszk�w i najr�niejsze narz�dzia niejednokrotnie w�asnor�cznie skonstruowane. Wszystko po to, by precyzyjnie wykona� swoj� prac�. �Tu nie da si� niczego oszuka� - przekonuje brat Leonard - paciorki musz� by� starannie dobrane wielko�ci� i odcieniem, a poszczeg�lne dziesi�tki tej samej d�ugo�ci". To niewiarygodne, jak te wiel-
Brat Leonard
20
Kameduli
kie, strudzone d�onie mnicha, kt�ry w klasztorze sp�dzi� ponad sze��dziesi�t pi�� lat na modlitwie i kontemplacji, a w przerwach oddawa� si� g��wnie fizycznym zaj�ciom, potrafi� precyzyjnie spe�ni� swoje zadanie. �Tylko oczy ju� nie te" - dodaje brat.
Sw�j pierwszy r�aniec zrobi� podczas wojny. Zaj�o mu to tydzie�. Od tego czasu wykona� ich tysi�ce i doszed� do takiej wprawy, �e na przy- gotowanie jednego potrzebu- je tylko godziny i dziesi�ciu minut. Stara si� dok�adnie przestrzega� tego czasu, gdy� chcia�by mie� gotowych dziennie pi�� r�a�c�w. Zaczyna o 8.00 rano. Dla zakonnik�w to ju� po�owa dnia: wstaj� przecie� o 3.30, a brat Leonard przyznaje, �e on sam robi sobie pobudk� prawie godzin� wcze�niej. Tyle os�b prosi go o modlitw�, tyle ma powierzonych intencji, kt�re chce przedstawi� Panu Bogu, �e szkoda czasu na
Spanie. Dawniej, do So- Pierwszy r�aniec zrobi� podczas wojny
boru Watyka�skiego II, zakonnicy przychodzili do ko�cio�a na pierwsze modlitwy ju� o p�nocy i, cho� min�o kilkadziesi�t lat, to najstarsi budz� si� o tej porze prawem przyzwyczajenia.
W pracowni r�a�cowej
�Usi�d� w swej celi jakoby w raju" 21
Brat Leonard ma dzie� dobrze zaplanowany. Przed po�udniem mo�e odda� si� swojemu zaj�ciu od 8.00 do 11.30. To akurat tyle, by zrobi� trzy r�a�ce. Po modlitwach, obiedzie i chwili odpoczynku wraca do swej pracowni o 14.20. Do kolacji czasu starcza na kolejne dwa r�a�ce. Potem modlitwy w ko�ciele i o 20.00 zako�czenie dnia.
Porz�dek. Czas bardzo starannie rozdzielony mi�dzy modlitw� i prac�. Brat Leonard, cho� osi�gn�� ju� s�uszny wiek, starannie przestrzega ustalonego rytmu, a wzywaj�cy do ko�cio�a dzwon jest dla niego czym� nieodwo�alnym. Jest bodaj czy nie ostatnim �wiadkiem pami�taj�cym zanikaj�ce powoli dawne, zniesione cz�ciowo przez Sob�r Watyka�ski II, obyczaje kamedulskie. Wcze�niej wszyscy mnisi zapuszczali d�ugie, si�gaj�ce a� do piersi brody i golili g�owy, na kt�rych tylko kap�ani zostawiali w�sk� obw�dk� z w�os�w, tzw. koron�. Odst�piono od tego w II po�owie XX wieku i brat Leonard �artuje, �e w�wczas karne-du�om korony z g��w pospada�y. Zaniechano tak�e no- W KORONKA PA�SKA szenia przy pasie habitu, tzw. j*j znaczenie, pocz�tek, koronki kamedulskiej. Ta modlitwa, sk�adaj�ca si� z 33 Ojcze nasz na pami�tk� 33 �
... pod�ug -wjittapi Brere oi Ojca ��lftego
lat �ycia Jezusa na ziemi, z dodaniem 5 Zdrowa� Mario do pi�ciu Ran Przenaj�wi�tszych, zosta�a u�o�ona w klasztorze kamedulskim w Camaldoli przez �yj�cego w XV wieku niezwykle po- krak�w
bo�nego zakonnika, w ostat- m^^L^ *LLLL nim okresie �ycia rekluza, b�. JBS^ l86*-
Micha�a z Florencji. Mnich ^BtHn
ten mia� nieustaj�ce nabo�e�- Koronka kamedulska
I
f ODPliSTT
P0ZWOL0KE TYM,
pod��g wydanego Brere od Ojca
KLEMENSA X.
ertAiWfu? iea&obu, DO NABO�NEGO 3&3 ODMAWIANA
% W�O5&I83O
22
Kameduli
|gr "St *>*>" f stwo do Matki Bo�ej. Pewne-
p . ^ go razu us�ysza� g�os m�wi�cy
"** do niego: �Michale, pami�taj
te� i o Mnie!". On zrozumia�, od kogo ten g�os pochodzi�, u�o�y� koronk� ku czci Pana Jezusa i nie tylko sam j� odmawia�, ale tak�e rozpowszechnia� w�r�d wsp�braci. Zakonnicy porobili sobie ma�e koronki z jod�owego drzewa, kt�re ros�o naoko�o pustelni i szerzyli nabo�e�stwo. Papie�
Biata koronka ojca Kandyda LeQn x ktQry zna} MichaJa;
by� w jego celi i rozmawia� z nim, potwierdzi� t� modlitw�, a 15 lutego 1516 roku nada� jej niekt�re odpusty. Potwierdzone one zosta�y i wzbogacone przez nast�pnych papie�y: Grzegorza XIII, Sykstusa V i Klemensa X.
Brat Leonard jest jednym z niewielu, kt�rzy maj� jeszcze t� koronk� kamedulsk�. Starsi zakonnicy byli bowiem z ni� chowani po �mierci w kata-kumbach, a m�odsi przyszli do klasztoru ju� po Soborze, kiedy zwyczaj jej noszenia zanikn��. W swojej celi z pieczo�owito�ci� prze-
Kamedula z obrazu |ana Matejki �Jan c�lOWUJe tak�e niezwyk��,
Kazimierz patrz�cy na pon�cy Krak�w . . , . , �
w czasie obl�enia przez Szwed�w bia�� koronk� wykonan� w roku 1655" prawdopodobnie z ko�ci s�o-
�Usi�d� w swej celi jakoby w raju" 23
niowej. Nale�a�a ona kiedy� do ojca Kandyda Koska, wieloletniego mistrza nowicjatu formuj�cego dusze i powo�anie kandydat�w na mnich�w. Tylko zakonnik pe�ni�cy t� funkcj� posiada� przywilej noszenia bia�ej koronki. Na przepi�knym medalionie wyobra�ona zosta�a scena, gdy cesarz Otton przyjmuje u siebie �w. Romualda.
Habit kamedulski. Bia�y, z grubego sukna. Tunika przewi�zana paskiem: u ojc�w sukiennym, a u braci rzemiennym, szkaplerz z kapturem i p�aszcz. Do pracy zakonnicy u�ywaj� habitu roboczego, popielatego, ale na ka�d� modlitw� w ko�ciele - siedem razy na dob� - przebieraj� ten bia�y. Filcowy kapelusz o szerokich, podwijanych do g�ry skrzyd�ach, dawniej zak�adany podczas przechadzki poza obszarem klasztoru lub koniecznego wyjazdu cho�by do lekarza. W�wczas tak�e mnisi u�ywali but�w, w obr�bie eremu nosili natomiast tzw. trepy kamedulskie, czyli rodzaj drewniak�w. By�y one pono� bardzo wygodne: �cz�owiek z ��ka wyskoczy� i ju� by� obuty, nie trzeba by�o nic sznurowa�" - �mieje si� brat Leonard. W zimie tak�e wk�adano trepy, jedynie dla ochrony przed mrozem szyto z sukna specjalne, wysokie a� do kolan skarpety. By�y one co prawda bardzo ciep�e, ale nietrwa�e: po roku by�y ju� tak przetarte i wylatane, �e trzeba by�o my�le� o nowych. W tym czasie zakonnicy k�adli si� na spoczynek w ubraniu, dopiero z czasem wprowadzono
koszule nocne, najpierw Mnich kamedu�a, rok 1928
24
Kameduli
sukienne, a potem p��cienne. O tych obyczajach, kt�re tak dobrze pami�ta jeszcze brat Leonard, wspomina� ju� J�drzej Kitowicz w swoim Opisie obyczaj�w za panowania Augusta III:
�Chodz� w bieli, od kt�rego koloru nazywaj� si� pospolicie bielanami. Gdy s� w drodze, za�ywaj� do obuwia trzewik�w albo but�w, w eremie za� chodz� na trepkach drewnianych, na po�czoch� sukienn� wzutych, a do o�tarza id�c bior� na nogi pantofle, kt�rych dlatego stoi zawsze w zakrystii po kilka par. �pi� w habitach, ale bez p�aszcza".
To ju� wszystko tradycje i zwyczaje powoli odchodz�ce w zapomnienie, podobnie jak dawne sposoby prania. Jeszcze z czas�w fundacji klasztoru, z pocz�tku XVII wieku, za-
PLJ
Habit przewiany wiatrem inaczej pachnie
chowa�y si� na Bielanach ogromne, kamienne st�gwie, kt�re nape�niano wod�. Co trzy tygodnie ka�dy zakonnik otrzymywa� 25 dag szarego myd�a, kt�re musia�o wystarczy� do mycia, prania bielizny i habit�w, a tak�e czyszczenia. Brat
�Usi�d� w swej celi jakoby w raju"
25
Leonard pami�ta, �e dawniej pranie habitu trwa�o trzy dni i by�o swego rodzaju wydarzeniem. Dzi� s� pralki automatyczne i suszarnie, kt�re czyni� �ycie �atwiejsze i szybsze, ale on, w miar� si� i sprzyjaj�cej pogody, stara si� samodzielnie pra� habit w swoim domku. Metoda jest prosta: trzeba go namoczy� na ca�� noc w niewielkiej ilo�ci wody z myd�em, a rano tylko wygnie�� i wyp�uka�. �Ja �pi�, a moja pralka pierze i w og�le nie ci�gnie pr�du" - �mieje si� zakonnik. �A taki habit wysuszony w s�o�cu i przewiany wiatrem inaczej pachnie" - dodaje.
W ko�ciele, po p�nocnej stronie prezbiterium, znajduje si� kapitularz, czyli �Capitulum culparum". Jest to do�� obszerna sala, w kt�rej w ka�d� sobot� przeor wyg�asza� dla wsp�braci konferencj� opart� na Pi�mie �wi�tym, liturgii lub �yciu monastycznym. Nast�pnie przedstawia� aktualne og�oszenia i uwagi dotycz�ce spraw klasztoru, Kongregacji, Ko�cio�a i �wiata po czym rozpoczyna�a si� tzw. kapitu�a win. Pustelnik, po dobrowolnym zg�oszeniu si� lub wezwaniu przez przeora, wyznawa� wobec wszystkich swoje przekroczenia wobec dyscypliny zakonnej i zaniechania w mi�o�ci braterskiej. Ju� niema�� win� jest naruszenie milczenia bez potrzeby, nieusprawiedliwione sp�nienie si� na obowi�zuj�ce zaj�cia, mylenie si� w odmawianiu psalm�w. Du�ym przekroczeniem jest k��tnia ze wsp�bratem czy uszkodzenie jakiej� rzeczy. Po wyznaniu przewinie� mnich prosi� o przebaczenie i otrzymywa� stosown� pokut�.
Brat Leonard Hodlik - chodz�ca historia polskich kame-du��w, kronika odchodz�cych w niepami�� drobnych zdarze�, pozornie ma�o wa�nych incydent�w, zmieniaj�cych si� obyczaj�w, tego wszystkiego, co tak naprawd� tworzy niepowtarzaln� i niezwyk�� ca�o��. Fenomenalna pami��, dzi�ki kt�rej twarze na fotografiach sprzed p� wieku odzyskuj� imiona, nazwiska i swoj� to�samo��, a fakty odnajduj� si� w czasie. A przy tym ogromne poczucie humoru, ci�te riposty i
26 Kameduli
Brat Leonard z pasj� opowiada..
Droga do Eremu Srebrnej G�ry od strony Sowi�ca
niesamowita orientacja w tera�niejszo�ci na przek�r pozornego odci�cia od �wiata. Inteligencja pomimo braku wykszta�cenia, m�dro�� �yciowa i �yczliwo�� dla ludzi i �wiata dzi�ki �yciu sp�dzonemu w pustelni.
O swoich pocz�tkach u kamedu��w opowiada ch�tnie. 20 stycznia 1939 roku, dok�adnie w dzie� swoich dwudziestych pierwszych urodzin, wst�pi! do znajduj�cego si� niedaleko jego domu rodzinnego klasztoru w Bieniszewie ko�o Konina. To by� czwartek. Brat Leonard pami�ta, �e na obiad dosta� zup� pomidorow�, ziemniaki z kapust� i dwa �ledzie. �A ja za �ledziami jak kura za pszenic�" - �mieje si�. 11 lutego zosta� skierowany na krakowskie Bielany, gdzie w�wczas znajdowa� si� nowicjat. Podr� z Konina do Krakowa poci�giem trzeciej klasy z trzema przesiadkami trwa�a prawie dob�. W jej trakcie brat Leonard przypomnia� sobie, �e jeszcze w szkole podstawowej nauczycielka tak barwnie opowiada�a o r�nych zabytkach Krakowa, m.in. o ko�ciele Ma-
�Usi�d� w swej celi jakoby w raju" 27
riackim, �e nast�pnej nocy m�odemu ch�opakowi �ni�a si� ta �wi�tynia. Zdawa�o mu si�, �e po prawej stronie znajduje si� kaplica Matki Boskiej Cz�stochowskiej, a przed ni� dostrzeg� mn�stwo zapalonych �wiec. Teraz, jad�c na Bielany, postanowi� koniecznie zwiedzi� �wi�tyni�. Wysiad� z poci�gu 12 lutego o godzinie 14.00, przeszed� na Rynek G��wny, wszed� do ko�cio�a i jakie� by�o jego zdumienie, gdy okaza�o si�, �e wn�trze wygl�da dok�adnie tak, jak w jego �nie przed laty. Po chwili modlitwy ruszy� w dalsz� drog�. Wst�pi� jeszcze do b�d�cej w�asno�ci� kamedu��w kamienicy przy ul. Go��biej 6, gdzie dozorczyni zrobi�a mu herbat� i da�a co� do przek�szenia. Po kr�tkim odpoczynku, z walizk� w r�ku uda� si� pieszo na Bielany. Wcze�niej otrzyma� wskaz�wk�, by na wysoko�ci Wodoci�g�w nie szed� za szos�, ale pod g�r�, przez las, co znacznie skraca�o drog�. Tak te� zrobi�. Gdy zapuka� do furty by�a ju� szar�wka i wszyscy mnisi, ��cznie z furtianem, trwali w ko�ciele na modlitwie. Na szcz�cie ch�opcy od kr�w otwarli mu bram�. Tak rozpocz�� si� najwa�niejszy etap w �yciu brata Leonarda.
Od 1936 roku przeorem klasztoru by� Tyrolczyk, ojciec Odo de Nicolo. Swoj� funkcj� sprawowa� do sierpnia 1939 roku, w�wczas bowiem, podczas kapitu�y generalnej zakonu, zosta� wybrany najwy�szym prze�o�onym zgromadzenia, czyli majorem.
Mistrzem nowicjatu, pod Tablica w katakumbach biela�skich Opiek� kt�rego trafi� brat Le- upami�tniaj�ca ojca Odo de Nicolo
28
Kameduli
onard, by� ojciec Kandyd Kosek z Krowodrzy. Niezwykle pogodny i weso�y cz�owiek, a r�wnocze�nie wytrawny kierownik duchowy � nowicjuszy prowadzi� przez dwadzie�cia pi�� lat. Dobrze rozumia�, �e dla ka�dego Pan B�g ma inn� drog� dochodzenia do prawdy i koniecznie trzeba zostawi� czas dla Ducha �wi�tego. Szczeg�lnie w klasztorze nie mo�na wszystkich ustawia� pod jeden sznurek i wprowadza� dyscypliny wojskowej, bo to nie s�u�y ani rozwojowi duchowemu, ani budowaniu wsp�lnoty. Zapytany kiedy� o plany formacyjne wobec kandydat�w do zakonu, ojciec Kandyd odrzek�: �Wpierw zrobi� z nich ludzi, potem chrze�cijan, wreszcie kamedu��w!". Spogl�daj�c na swoje �ycie sp�dzone za murami eremu, brat Leonard nie mo�e nadziwi� si�, �e pozostaj�c w zamkni�ciu, tyle prze�y� i tylu r�nych zawod�w musia� si� wyuczy�. Przez kilkadziesi�t lat pracowa� jako pomocnik brata Gerarda,
kt�ry jako mistrz budowlany by� przy wszystkich wi�kszych remontach. A zaj�cia nie brakowa�o: po wojnie klasztor bieniszewski by� w bardzo z�ym stanie, ko�ci� zniszczony, o�tarze por�bane i spalone, szyby w oknach wybite, mieszkania zakonnik�w puste. Wszystko trzeba by�o zaczyna� od podstaw: przeprowadzono remont wi�by dachowej na ko�ciele i pokryto go blach� cynkow�, dalszym krokiem by�a odbudowa wielkiego o�tarza, zrobienie �awek w ko�ciele, odnowienie zakrystii i stalli. Do tego ostat-
W pracou, 111 stolarskiej
�Usi�d� w swej celi jakoby w raju"
29
niego zadania zosta� wyznaczony brat Leonard, kt�ry wszystko osobi�cie robi� �od pierwszego gwo�dzia do ostatniego z�otego listka wyko�czenia". Cz�sto modli� si� do �w. J�zefa robotnika o pomoc, ��eby mu wstydu nie przyni�s�". Kiedy na Bielanach w 1961 roku sp�on�a wie�a ko�cio�a, brat Leonard zosta� przeniesiony do pracy w tym klasztorze. Uczestniczy� tak�e w p�niejszych remontach w latach siedemdziesi�tych, kiedy wykonywano prace murarskie i tynkarskie, zmieniano pokrycie dachowe na ko�ciele czy przewieszano dzwony na konstrukcje stalowe.
Przez czterdzie�ci lat zajmowa� si� pszczo�ami
Przez ponad czterdzie�ci lat zajmowa� si� pszczo�ami i jak sam m�wi ze �miechem, �znamy si� tak dobrze, �e �adna mnie nie oszuka, kt�ra kr�lowa, kt�ra robotnica, a kt�ry trute�". Potrafi zreszt� z zapa�em opowiada� godzinami o ich obyczajach i tajnikach wytwarzania miodu, a tak�e jego spo�ywania. Przestrzega zawsze, �e nie wolno podgrzewa� miodu do temperatury wy�szej ni� 40�C, gdy� zostaje z niego sam cukier, za� najodpowiedniejszym mo-
30
Kameduli
mentem na picie wody z miodem jest �rodek nocy, potowa snu. Mi�d spo�yty bowiem na kolacj� jest wykorzystywany przez organizm na wyr�wnanie strat energii i zregenerowanie sit, mi�d o poranku - na dodanie sit do aktywno�ci, za� w �rodku nocy, gdy organizm jest ju� wypocz�ty, leczy. Przez wiele lat brat Leonard mia� okazj� obdarowywa� miodem kamedulskim i udziela� podobnych rad tym zainteresowanym, kt�rzy odwiedzali Bielany. Byt bowiem fur-tianem i z rado�ci� przyjmowa� wszystkich maj�cych potrzeb� przebywania w tym miejscu. Jak g�osi napis umieszczony na furcie:
�Pustelnia nasza stanowi�a zawsze przysta� dla tych, kt�rzy zm�czeni ba�aganem �wiata przychodzili tu, aby znale�� si� w obliczu Boga. Aby rozwa�y� swoj� udr�k� i niedoskona�o��. Aby w ciszy naszej, naszego spokoju, czerpa� otuch� do walki z ziemskimi utrapieniami. Oby� zyska� j� i ty, zadumany przed histori� -zb��kany przechodniu".
Takich �zb��kanych" pami�ta brat Leonard wielu, pozornie przeci�tnych, niczym niewyr�niaj�cych
Furta biela�ska jest pi�knie zdobiona malowid�ami przedstawiaj�cymi sceny z �ycia �w. Benedykta i �w. Romualda
si�, kiedy indziej wybitnych i powszechnie znanych, kt�rzy jednak przekraczaj�c pr�g biela�skiej pustelni, pragn�li zachowa� anonimowo��. Nale�a� do nich tak�e Karol Wojty�a, kt�ry cz�sto puka� do furty klasztornej.
�Usi�d� w swej celi jakoby w raju"
31
Teraz, w jesieni �ycia, brat Leonard zapragn�� powr�ci� w rodzinne strony, do klasztoru w Bieni-szewie, do kt�rego wst�powa� i w kt�rym 15 sierpnia 1947 roku razem ze swoim koleg� z �awy szkolnej, bratem Kandydem, sk�ada� uroczyst� profesj� zakonn� na r�ce przeora ojca Floriana Nied�wiadka. W�wczas �luby wieczyste sk�ada� tak�e, urodzony w 1911 roku, brat Do-roteusz.
Tyle os�b prosi go o modlitw�...
Pytany o tajemnic� witalno�ci przypomina, �e kiedy sko�czy� siedemdziesi�t lat, zwierzy� si� �wczesnemu przeorowi ojcu Piotrowi Rostworowskiemu, �e chyba dotar� do kresu �ycia. W�wczas us�ysza�, �e o staro�ci mo�na m�wi�, gdy prze�yje si� tysi�c miesi�cy, czyli osiemdziesi�t trzy lata i cztery miesi�ce. To moment, gdy cz�owiek staje niejako na pasie startowym. Brat Leonard, rocznik 1918, �mieje si�: �Paszport ju� mam, teraz czekam na wiz�!".
>:< * *
Rozdzia� 2
�SAMOTNI NIE JESTE�MY - B�G JEST Z NAMI"
(brat Tyburcy)
Niezapomniane spacery po ogrodach biela�skich: wspania�a przyroda, szmery i �piewy ptactwa i zwierzyny czuj�cej si� tu jak u siebie, dalekie odg�osy miasta i wszystkich jego wa�nych i niecierpi�cych zw�oki spraw. Cisza. Absolutna cisza - tak�e ta wewn�trzna, duchowa, pozwalaj�ca nabra�
Samotni nic jeste�my - B�g jest z nami
�Samotni nie jeste�my - B�g jest z nami"
33
pewnego dystansu do �wiata. Ogromny przywilej przebywania w blisko�ci eremu i poznawania jego najdalszych zak�tk�w. Czas, nieub�aganie p�dz�cy naprz�d, tu nagle zatrzymuje si�, pozwalaj�c pozna� inny sw�j wymiar. I inny wymiar samotno�ci. Na jednej z �awek, gdzie mo�na odpocz�� podczas chwil oddanych kontemplacji, widnieje taki napis: �Samotni nie jeste�my - B�g jest z nami". To dzie�o brata Tyburcego, kt�rego przedziwne losy doprowadzi�y na Bielany i kt�ry tutaj pozostawi� �lad pracy w�asnych r�k i duchowych prze�y�. Dzi� w eremie, opr�cz tej �aweczki, ogl�da� mo�na trzy rze�bione w drewnie kapliczki jego autorstwa, ale starsi zakonnicy opowiadaj�, �e jeszcze w latach siedemdziesi�tych XX wieku istnia� w ogrodzie, poni�ej tzw. Schindler�wki, rodzaj skwerku czy zak�tka wypoczynkowego z kilkoma �aweczkami w�a�nie wykonanymi przez brata Tyburcego. �Wi�cej trzeba ba� si� grzechu ni� �mierci" -przypomina� napis na jednej z nich. Niestety, nie opar�y si� one dzia�aniu czasu, pr�chnicy i kornik�w. Trzy ocala�e kapliczki, zawieszone na starych drzewach lasu biela�skiego, nosz� znacz�ce wezwania: �w. J�zefa, �w. Tereski od Dzieci�tka Jezus i Niepokalanego Pocz�cia NMP. Przypomnienia nieprzypadkowe, bo wyznaczaj�ce rytm �ycia brata Tyburcego.
Pochodzi� z Janowa Lubelskiego, gdzie rodzina mia�a gospodarstwo, nie ca�kiem ma�e, skoro do pracy potrzebne by�y
Kapliczka �w. J�zefa
34
Kameduli
Kapliczka NMP
dwa konie. Z tym wi�kszym podziwem patrze� trzeba na t� tr�jk�: matk�, syna i c�rk�, kt�rzy dobrze radzili sobie sami z prac� na roli. Ale nie ona by�a g��wnym przedmiotem troski dorastaj�cego ch�opca i nie tak wyobra�a� sobie przysz�e �ycie. Codziennie modli� si� litani� do Matki Boskiej o odnalezienie swojej drogi i czu� coraz wyra�niej, �e jego �cie�ka nie b�dzie typowa. Takim rozmy�laniom oddawa� si� ch�tnie g��wnie w ko�ciele, ale do niego by�o do�� daleko, wi�c je�dzi� tam z matk� i siostr� zazwyczaj tylko w niedziel� i �wi�ta. Wspomina� p�niej, �e kiedy� tak si� zapami�ta� w modlitwie, �e kiedy si� ockn�� ca�y zap�akany, ko�ci� by� ju� pusty. To prawdopodobnie w�wczas zrodzi�a si� u niego �wiadomo�� powo�ania, ale nie wiedzia� jeszcze, �e do �ycia �ci�le kontemplacyjnego. Po powrocie do domu zjad� wsp�lnie z matk� i siostr� obiad, napisa� po�egnalny list i w�o�y� go do �yta. �Ca�e �yto by�o ju� wym��cone i przygotowane do siewu" - opowiada� potem wsp�braciom. Noc� wyruszy� w stron� Krakowa, lecz znu�ony w�dr�wk� wdrapa� si� na roz�o�yst� wierzb� i spa� do rana. O �wicie zastuka� do bram klasztoru Ojc�w Zmartwychwsta�c�w w Krakowie. �Pracowity, prosta dusza" - takie pozostawia� po sobie wspomnienia. Po nowicjacie i z�o�eniu pierwszych �lub�w zosta� wys�any do Ameryki, ale tam, ku rado�ci wielu, ale niech�ci brata Tyburcego, �roboty by�o ma�o, a jedzenia du�o". Zrozumia�, �e to nie by�a jego droga �yciowa. Wyst�pi� wi�c z zakonu i nagle okaza�o si�, �e w dalekiej Ameryce jest zupe�nie sam,
�Samotni nie jeste�my - B�g jest z nami" 35
bez bratniej duszy i pieni�dzy na dalsze �ycie. Decydowa� si� na r�ne dorywcze zaj�cia, czasem uda�o mu si� znale�� zatrudnienie na d�u�ej, w ko�cu jednak wr�ci� do Polski. Niestety, tak�e i tu nie potrafi� okre�li� swego miejsca. Modli� si�, jak dawniej, litani� do Matki Bo�ej o rozpoznanie swojej drogi, czasem my�la� o powrocie do Ameryki, innym razem o rodzinnych stronach. Kiedy wreszcie mia� wszystko przygotowane do dalekiej podr�y, wst�pi� na chwil� do ko�cio�a Mariackiego w Krakowie, by pomodli� si� przed ostatecznym podj�ciem decyzji. Wychodz�c, zauwa�y� �ebracz-k� siedz�c� w kruchcie ko�cio�a i powodowany dziwnym przeczuciem, da� jej poczw�rn� ja�mu�n�. Poruszona kobieta zapyta�a go:
�Panie, o co mam si� modli�?". ��ebym dusz� zbawi�". �O panie, jak pan chcesz dusz� zbawi�, to id� pan do kame-du��w na Bielany".
To by� moment prze�omowy: w tych kilku s�owach odczyta� drogowskaz dla swojego �ycia i bez chwili zastanowienia ruszy� na Srebrn� G�r�. By� rok 1913.
Na miejscu dowiedzia� si�, �e mo�e zosta� tylko w�wczas, je�li rzeczywi�cie odnalaz� w sobie powo�anie do �ycia pustelniczego, a nie szuka w klasztorze ucieczki przed trudno�ciami �ycia codziennego. Dla lepszego odczytania g�osu Bo�ego i swych w�asnych pragnie� przed z�o�eniem �lub�w wieczystych przewidziany jest okres pr�by: najpierw, trwaj�ca od jednego do trzech miesi�cy, aspirantura, nast�pnie trzymiesi�czny postulat, po kt�rym nast�puj� ob��czyny, czyli uroczyste na�o�enie habitu i przybranie imienia zakonnego. To moment oficjalnego rozpocz�cie dwuletniego nowicjatu, podczas kt�rego kandydat przechodzi formacj� pod kierunkiem mistrza nowicjatu. Przez kolejne trzy lata sk�adane s� �luby czasowe i dopiero po nich nast�puje profesja wieczysta. Opr�cz trzech �lub�w wsp�lnych dla ca�ego �ycia konsekrowanego: czysto�ci, ub�stwa i pos�usze�stwa, ka-
36 Kameduli
meduli przyrzekaj� popra- w� obyczaj�w i sta�o�� w kongregacji. Je�eli w tym czasie zakonnik odb�dzie studia teologiczne i przyjmie kap�a�stwo - zostanie ojcem, w przeciwnym razie pozostanie bratem.
Przysz�y brat Tyburcy dowiedzia� si� tak�e, �e w klasztorze mog� przebywa� r�wnie� tzw. donaci, czyli kap�ani lub osoby �wieckie, kt�re nie sk�adaj� �lub�w zakonnych i nie podejmuj� wszystkich obowi�zk�w �ycia pustelniczego, a jednak �yj� w rytmie zakonnym. Dla m�czyzn
istnieje wreszcie mo�liwo�� odbycia kilku- czy kilkunastodnio-wych rekolekcji. On jednak by� ca�kowicie pewien swego powo�ania.
Starsi wsp�bracia pami�taj� jeszcze, �e by� bardzo pracowitym i pobo�nym mnichem, oddaj�cym si� surowej ascezie i umartwieniom. Zima 1929 roku by�a niezwykle sroga, a brat Tyburcy przez kilka miesi�cy nie pali� w piecu w swoim domku pustelniczym, tak �e rano woda do mycia w miednicy by�a zamarzni�ta. Cz�sto te� celowo nie ubiera� si� dostatecznie ciep�o i skrupulatnie przestrzega� wszelkich post�w.W pewnym momencie rozpoznano u niego gru�lic�. Bonifratrzy, kt�rzy go leczyli, uznali jego przypadek za ca�kowicie beznadziejny i nie dawali mu �adnych szans na prze�ycie. On nie ustawa� w modlitwie, szczeg�lnie do �w. Tereski od Dzieci�tka Jezus, i gdy po
Wej�cie do nowicjatu na Bielanach
�Samotni nie jeste�my - B�g jest z nami"
37
jakim� czasie niespodziewanie okaza�o si�, �e chorob� uda�o si� zaleczy�, brat Tyburcy jej w�a�nie przypisywa� pomoc i wstawiennictwo.
Zwyk� powtarza�: ��mier� pewna, godzina niepewna". Zmar� w wieku siedemdziesi�ciu jeden lat, 2 lutego 1946 roku, w �wi�to Matki Bo�ej Gromnicznej, i zosta� pochowany w katakumbach ko�cio�a biela�skiego. Pozostawi� po
Brat Tyburcy - w �rodku, z lewej - ojciec Remigiusz
sobie serdeczn� pami�� wsp�braci i trzy kapliczki: Niepokalanego Pocz�cia NMP, do kt�rej modli� si� od m�odo�ci o wskazanie drogi �yciowej, �w. Tereski od Dzieci�tka Jezus, kt�rej przypisywa� swoje uzdrowienie, a tak�e �w. J�zefa, kt�ry towarzyszy� mu w pracy. Przetrwa�a tak�e �a-
38
Kameduli
weczka z wymownym napisem jego autorstwa: �Samotni nie jeste�my - B�g jest z nami" oddaj�cym mo�e najpe�niej sens jego powo�ania i drogi �yciowej, kt�r� tak niespodziewanie odnalaz�.
* *
Rozdzia� 3
�NIGDY NIE JESTEM MNIEJ SAM, NI� GDY JESTEM SAM"
(�w. Augustyn)
Pragnienie spotkania Boga w ciszy i samotno�ci, fundamentalne dla �ycia kamedu�y, znane by�o ludzko�ci od zarania dziej�w. W Starym Testamencie pustynia postrzegana by�a jako miejsce oczyszczenia, umocnienia, pr�by i zawierzenia. Dla Jana Chrzciciela i dla Chrystusa pustynia by�a czasem
W
Miejsce oczyszczenia, umocnienia, pr�by i zawierzenia
40
Kameduli
i przestrzeni� przygotowania do p�niejszej dzia�alno�ci i przezwyci�enia pokus. Aposto�owie, wzorem swego Mistrza, cz�sto modlili si� w miejscach ustronnych, a �w. Maria Magdalena ostatnie lata swojego �ycia sp�dzi�a na pustyni, pokutuj�c za grzeszne �ycie. Eremici (gr. eremos - pustynia) pragn�li upodobni� si� do Chrystusa nie przez przelanie krwi (tzw. czerwone m�cze�stwo), ale poprzez ascez� (tzw. bia�e m�cze�stwo). Pustynia mia�a dla nich znaczenie nie tylko geograficzne, ale tak�e duchowe: oznacza�a opuszczenie wszystkiego, co stanowi� mo�e �r�d�o z�a i egoizmu. Nale�a�o r�wnie� porzuci� to, co si� posiada�o i kocha�o: rodzic�w, krewnych, �on�, dzieci. Podkre�lano r�wnocze�nie, �e motywem p�j�cia na pustyni� nie mo�e by� ucieczka od trudno�ci �ycia codziennego czy nierozwi�zanych spraw, ale wy��cznie Bo�e wezwanie, dlatego najpierw udawano si� do starca, kt�ry pomaga� kandydatowi odczyta� wol� Bo��, a gdy si� okaza�o, �e ten jest powo�any do �ycia eremickiego, przygotowywa� go do jego realizacji. Ucze� przyj�ty przez mistrza przebywa� u jego boku, na�ladowa� go, s�ucha� jego poucze�, �wiczy� si� w pokorze i mi�o�ci.
Anachoreci (gr. anachoreo � oddalam si�) mieszkali w surowych celach zbudowanych z kamienia zlepionego piaskiem i przykrytych ga��ziami lub w naturalnych jaskiniach. Celem ich �ycia by�a modlitwa, r�wnocze�nie jednak bardzo mocno akcentowano znaczenie pracy. Ka�dy pustelnik musia� utrzymywa� si� z owoc�w wysi�ku r�k w�asnych, a rezygnacja z tego, cho�by pod pozorem modlitwy, by�a surowo karana. Najcz�ciej zalecano prac� fizyczn� stanowi�c� z jednej strony r�wnowag� dla godzin sp�dzonych na modlitwie, z drugiej tak dobran�, aby w czasie jej wykonywania mo�na by�o r�wnie� kontemplowa�.
Z biegiem czasu d��no�� do �ycia w odosobnieniu po��czona zosta�a z szeregiem wymy�lnych form ascetycznych, takich jak mieszkanie w beczce, u�ywanie �a�cuch�w jako
�Nigdy nie jestem mniej sam, ni� gdy jestem sam" 41
narz�dzi umartwienia czy zamieszkiwanie na eksponowanych platformach przez tzw. s�upnik�w. Wraz z rozwojem �ycia eremickiego wy�oni�a si� r�wnie� tzw. rekluzja, kt�rej gorliwi zwolennicy zamykali si� lub zamurowywali w celach.
Eremos znaczy pustynia
Szczeg�lnie du�o pustelnik�w pojawi�o si� na prze�omie wieku III/IV, g��wnie na obszarach Egiptu i Azji Mniejszej. Byli to ludzie wywodz�cy si� ze wszystkich warstw spo�ecznych. Apoftegmaty najcz�ciej m�wi� o m�czyznach, kobiety do czasu powstania zgromadzenia pustelnic musia�y ukrywa� sw� p�e�, gdy chcia�y realizowa� charyzmat eremicki. Czasem ma��onkowie za obop�ln� zgod� podejmowali tak� form� �ycia, a zdarza�y si� i przypadki zabierania ze sob� dzieci. W Ko�ciele zachodnim rozkwit �ycia pustelniczego przypad� tak�e na wiek IV, kiedy anachoreci pojawili si� we W�oszech i na s�siednich wyspach. Wsp�lnoty eremickie powstawa�y tak�e w Galii, Prowansji, Irlandii, Szkocji i Walii.
42 Kameduli
Klasycznym wzorem pustelnika by� �w. Antoni Egipcjanin, a jego biografia spisana przez �w. Atanazego Wielkiego s�u�y�a jako przyk�ad dla wielu pokole�. Do najs�ynniejszych wsp�lnot nale�a�y: erem �w. Pachomiusza w G�rnym Egipcie, �w. Hilariona z Gazy na Wschodzie, �w. Eustachego w Azji Mniejszej i �w. Bazylego w Poncie, kt�r� za�o�y� wraz ze �w. Grzegorzem z Nazjanzu. R�wnie� wielu wybitnych biskup�w, teolog�w i my�licieli ��czy�o aktywn� prac� z �yciem kontemplacyjnym. Nale�a� do nich �w. Hieronim (zm. 420 r.), doradca papie�y, pisarz, t�umacz Pisma �wi�tego z j�zyka hebrajskiego na �acin�, kt�ry pisa�: �O pustynio, ja�niej�ca kwiatami Chrystusowymi! O samotno�ci, w kt�rej rodz� si� kamienie, z kt�rych w Apokalipsie powstaje miasto wielkiego kr�la! O miejsce pustynne, rozradowane wi�ksz� za�y�o�ci� z Bogiem!". Idea� ten bliski by� r�wnie� �w. Augustynowi (zm. 430), duszpasterzowi i pisarzowi uznanemu p�niej za Doktora Ko�cio�a, kt�ry wypowiedzia� znamienne s�owa: �Nigdy nie jestem mniej sam, ni� gdy jestem sam". O �yciu pustelniczym marzy� wreszcie �w. Benedykt. Ten m�odzieniec, urodzony w 480 roku w zamo�nej rodzinie z Nursji nie czu� si� dobrze w Rzymie, w �rodowisku studenckim prowadz�cym ca�kowicie obcy mu styl �ycia. Uda� si� w G�ry Alba�skie, zatrzyma� si� w Subiaco, na wsch�d od Rzymu, i wybra� jedn� z grot na miejsce swego pustelniczego �ycia. Chcia� przebywa� sam na sam z Panem Bogiem, wkr�tce jednak zosta� zauwa�ony przez okolicznych pasterzy, kt�rzy coraz cz�ciej odwiedzali go i s�uchali jego nauki, a wielu z nich zdecydowa�o si� przy��czy� do niego. W ten spos�b, niejako wbrew zamierzeniom, narodzi�a si� pierwsza wsp�lnota. Nast�pnie �w. Benedykt przeni�s� si� z cz�ci� swych uczni�w na g�r� Monte Cassino, gdzie za�o�y� klasztor. Przed �mierci� w 550 roku napisa� Regu�� dla swoich mnich�w, kt�rej tre�� mo�na by odda� w trzech s�owach: �s�uchaj - m�dl si� - pracuj".
�Nigdy nie jestem mniej sam, ni� gdy jestem sam" 43
Styl �ycia zaproponowany przez �w. Benedykta zacz�� wkr�tce zatacza� coraz szersze kr�gi i w coraz to nowych miejscach powstawa�y wsp�lnoty �yj�ce wed�ug Regu�y. We wczesnym �redniowieczu mnisi ci stanowili elit� umys�ow� Europy Zachodniej, prowadzili szko�y, biblioteki, skryp-toria klasztorne, w kt�rych ocalili wiele z dorobku staro�ytno�ci. Stworzyli wspania�y chora� gregoria�ski, odegrali te� znacz�c� rol� w dziejach architektury, buduj�c cho�by wspania�e opactwo w Cluny. Duchowo�� benedykty�ska odegra�a tak istotn� rol� w historii Europy, �e papie� Pawe� VI w roku 1964 og�osi� �w. Benedykta jej g��wnym patronem.
W ci�gu wiek�w w�r�d mnich�w benedykty�skich pojawi�y si� nowe odga��zienia znane obecnie jako cystersi, kameduli czy sylwestryni. Niekt�re z nich d��y�y do zaostrzenia Regu�y w kierunku �ycia zdecydowanie pustelniczego. Mowa tu w�a�nie o kamedu�ach za�o�onych przez �w. Romualda we W�oszech w XI wieku.
Niekt�rzy badacze uwa�aj�, �e pierwszymi kamedu�ami na ziemiach polskich byli uczniowie �w. Romualda, kt�rzy przybyli w celach chrystianizacyjnych i ponie�li �mier� m�cze�sk� w listopadzie 1003 roku. Popularnie okre�la si� ich mianem Pi�ciu Braci M�czennik�w. Czasem wspomina si� i o innych pr�bach sprowadzenia kamedu��w: oko�o roku 1125 wybuch�o w Kr�lestwie Du�skim krwawe prze�ladowa-
�w. Benedykt. Opactwo Ojc�w Benedyktyn�w na Monte Cassino
44
Kameduli
nie, w wyniku kt�rego wielu zamo�nych pan�w uciek�o z kraju i schroni�o si� w Polsce. Przyby� w�wczas m.in. z wielkim bogactwem niejaki Wilhelm, kt�ry wszystkie skarby ofiarowa� swojemu synowi Piotrowi zwanemu, z racji pochodzenia, Duninem. �w by� bardzo pobo�ny i najpierw w swoich posiad�o�ciach, a nast�pnie w ca�ej krainie fundowa� liczne ko�cio�y i klasztory. On tak�e mia� zaprosi� kamedu��w i odda� im wcze�niej wybudowany ko�ci� i klasztor. Nie s� to jednak fakty dostatecznie udokumentowane i st�d rzadko podawane w �r�d�ach historycznych. Pustelniczy tryb �ycia znajdowa� wielu na�ladowc�w: �yj�cy w XII lub XIII wieku arcybiskup gnie�nie�ski, b�. Bogumi� przez kilka lat wi�d� nad Wart� �ycie wed�ug Regu�y �w. Romualda, a misjonarz Litwy za czas�w W�adys�awa Jagie��y, ojciec Hieronim Munschek z Pragi po wyje�dzie z Polski zosta� ka-medu�� w eremie Camaldoli. Warto tu wspomnie� o jeszcze jednym �wi�tym pustelniku, dzia�aj�cym na ziemiach polskich na prze�omie X/XI wieku w kilku odleg�ych od siebie miejscowo�ciach, Andrzeju Swierardzie. Jego przenoszenie si� z miejsca na miejsce mia�o charakter pracy misyjnej, kt�ra w tamtych czasach cz�sto ��czy�a si� z �yciem eremickim. Andrzej Swierard dotar� nawet do Wielkopolski, ale g��wnym terenem jego dzia�alno�ci by�a Ma�opolska, zw�aszcza Podkarpacie. Miejscem, gdzie jego kult nieprzerwanie trwa od pocz�tku XI
�w. Romuald - za�o�yciel kamedu��w
�Nigdy nie jestem mniej sam, ni� gdy jestem sam" 45
wieku, jest parafia Tropie ko�o Czchowa. Na �l�sku tradycja ��czy ze �w. Swierardem O�aw�. Oko�o 1022 roku uda� si� na S�owacj� i wst�pi� do benedykty�skiego klasztoru �w. Hipolita na g�rze Zobor ko�o Nitry. W momencie ob��czyn mia� oko�o czterdziestu lat. Nied�ugo potem, razem z kilkoma uczniami, otrzyma� pozwolenie na �ycie pustelnicze zgodne ze wskaz�wkami �w. Romualda. Spo�r�d praktyk ascetycznych zanotowanych przez b�. biskupa Maurusa w �ywocie �w. Andrzeja Swierarda, na szczeg�ln� uwag� zas�uguje karczowanie lasu w okresie Wielkiego Postu przy po�ywieniu sk�adaj�cym si� zaledwie z czterdziestu orzech�w, spanie na pie�ku d�bowym otoczonym parawanem z pr�t�w z koron� z kamieni na g�owie i noszenie �elaznego �a�cucha na ciele. Przy zachowaniu tak ostrego re�imu do�y� oko�o 1034 roku. Zosta� kanonizowany w 1083 roku wraz ze swoim uczniem Benedyktem.
�w. Romuald do dzi� znajduje wielu na�ladow�w
46
Kameduli
Bezsprzecznie jednak za moment pojawienia si� kamedu-��w w Polsce mo�na uzna� rok 1604, kiedy marsza�ek wielki koronny Miko�aj Wolski ufundowa� dla tych zakonnik�w klasztor na podkrakowskich Bielanach. Od ponad czterystu lat wiod� tam nieprzerwanie �ycie pustelnicze.
* * *
Rozdzia� 4
�PUSTELNIA NASZA ZAWSZE STANOWI�A PRZYSTA�"
(napis na furcie Eremu Srebrnej G�ry)
�Patrz, w b��kicie, tam na szczycie z ponurego boru,
Dwie wie�yce, jak siostrzyce, wyros�y klasztoru,
Jak dwie r�ce wyci�gni�te do Pana nad Pany...
To si� modl� za swym grodem samotne Bielany,
Lecz tych mod��w �adne ziemskie ucho nie pods�ucha
I nikt poj�� ich nie zdo�a chyba puszcza g�ucha.
Chyba tylko jedno czyste, nieskalane serce,
Co ukrywa ogie� Bo�y w popielnej iskierce;
Chyba tylko te promienie poranne z�ociste,
Co si� po nich pn� jak pow�j w niebiosy przejrzyste".
(W. L. Anczyc, Zielone �wi�tki. Ust�p z Sielanki Krakowskiej. Fragment)
Historia podkrakowskich Bielan, miejsca za�o�enia pierwszego na ziemiach polskich klasztoru kamedu��w, kt�ry te� jako jedyny istnieje nieprzerwanie od czerystu lat, jest bardzo barwna i od pocz�tku osnuta legend� i niezwyk�o�ci�. Ot� w po�owie XIII wieku, a by� mo�e nawet wcze�niej, Bielany nale�a�y w cz�ci do norbertanek zwierzynieckich, a w cz�ci do panien stani�teckich. Druga cz�� wkr�tce przesz�a w r�ce os�b �wieckich: ju� w 1433 roku jej w�a�cicielem by� doktor medycyny Jan Gromczicz zwany te� Moravus, a niebawem nabyli j� Zarogowscy. Na ten w�a�nie okres datuj� si�
48 Kameduli
starania historyka Polski, dyplomaty i duchownego, wychowawcy syn�w Kazimierza Jagiello�czyka � Jana D�ugosza o osiedlenie tu, otaczanego przez niego szczeg�lnym umi�owaniem, kontemplacyjnego zakonu kartuz�w. Pocz�tkowo, co prawda, my�la� o przekazaniu mnichom teren�w na Kazimierzu, gdzie pono� pierwotnie stan�� mia�a Akademia Krakowska, ale zamiar ten nie powi�d� si� z powod�w prawnych. Kupi� tak�e od Jakuba Szelwy z Krakowa i sukcesor�w Stanis�awa Ryncze z Batowic ziemi� le��c� nad rzek� we wsi Pr�dnik przy Rakowicach i Bie�czycach, wyjedna� w roku 1479 u kr�la Kazimierza Jagiello�czyka uwolnienie tej w�asno�ci od ci�ar�w, m.in. od dawania na wojn� jednego �ucznika i op�acania �anowego, a maj�cy powsta� tam klasztor odda� w opiek� kr�la. Ju� jednak w 1480 roku rozmy�li� si� i rozpocz�� starania o przekazanie kartuzom g�ry biela�skiej zwanej w�wczas Pag�rkami �w. Stanis�awa, a nale��cej do rodziny Zarogowskich. Jak si� mia�o okaza�, dzia�ania te sta�y si� przyczyn� nieporozumie� rodzinnych. Ot� D�ugosz, dysponuj�cy polami zakupionymi dla kartuz�w na Pr�dniku pod Krakowem, d��y� do zamiany owych p�l na g�r� biela�sk�. Stary Miko�aj Zarogowski zgodzi� si� na to i w roku 1480 zawar� stosown� umow�. Zapomnia� jednak, �e przed ponad trzydziestu laty zapisa� ju� Bielany w testamencie synom, i ci, na wie�� o zmianie decyzji, wytoczyli ojcu proces. Skomplikowana sytuacja rozwi�za�a si� nieoczekiwanie, bowiem jeszcze w tym samym roku zmar� D�ugosz, a dwa lata p�niej stary Zarogowski. Podobno przed �mierci� nawi�z� kamieni pod budow� eremu, a w testamencie obok terenu pod klasztor przeznaczy� kartuzom jeszcze miejsce pod sad i win