1549

Szczegóły
Tytuł 1549
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1549 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1549 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1549 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ryszard Kapu�ci�ski CESARZ Ryszard Kapu�ci�ski CESARZ Czytelnik � Warszawa 2001 Projekt oklejki i karty tytu�owej \ Andrzej Heidrich |1 (c) Copyright by Ryszard Kapu�ci�ski, Warszawa 1978 ISBN 83-07-02823-X Zapomnij o mnie to wszystko zgas�o (tango cyga�skie) Oj, Negus Negesti Ratuj Abisyni� Bo s� zagro�one Po�udniowe linie, A na p�noc od Makale Oj, niedobrze tam jest wcale. Negus, Negus Daj mi kule, daj mi proch (przedwojenna piosenka warszawska) Obserwuj�c zachowanie si� poszczeg�lnych kur w kurniku przekonamy si�, �e ni�sze rang� kury s� dziobane i ust�puj� miejsce wy�szym rang�. W idealnym wypadku wyst�puje jednoszeregowa lista rang, na pocz�tku kt�rej stoi nadkura dziobi�ca wszystkie inne, z kolei te, kt�re s� w �rodku listy, dziobi� ni�sze rang�, respektuj� za� wy�ej postawione. Na ko�cu znajduje si� kura kopciuszek, kt�ra musi ust�powa� wszystkim. (Adolf Remane - Swoiste drogi kr�gowc�w) Cz�owiek przyzwyczaja si� do wszystkiego, je�eli tylko osi�gnie w�a�ciwy stopie� uleg�o�ci. (C.G. Jung) DELPHINUS, gdy chce zasypia�, po wierzchu wody p�ywa, zadrzymawszy, na dno morskie z wolna si� spuszcza, tam sob� o dno uderzeniem obudzony, znowu na wierzch wody wyp�ywa, wyp�yn�wszy zasypia, y znowu na dno puszczony, tym�e sposobem ocuca si�, a tak w ruchu za�ywa spoczynku. (Benedykt Chmielowski - Nowe Ateny albo Akademia wszelkiej sciencyi pe�na) Wieczorami s�ucha�em tych, kt�rzy znali dw�r cesarza. Kiedy� byli lud�mi pa�acu albo mieli tam prawo wst�pu. Nie zosta�o ich wielu. Cz�� zgin�a rozstrzelana przez plutony egzekucyjne. Inni uciekli za granic� albo siedz� w wi�zieniu znajduj�cym si� w lochach tego samego pa�acu: z salon�w str�cono ich do piwnic. Byli te� tacy, kt�rzy ukrywaj� si� w g�rach albo �yj� w klasztorach przebrani za mnich�w. Ka�dy stara si� przetrwa� na sw�j spos�b, wedle dost�pnych mu mo�liwo�ci. Tylko garstka pozosta�a w Addis Abebie, gdzie - okazuje si� - naj�atwiej zmyli� czujno�� w�adz. Odwiedza�em ich, kiedy by�o ju� ciemno. Musia�em zmienia� samochody i przebrania. Etiopczycy s� g��boko nieufni i nie chcieli uwierzy� w szczero�� mojej intencji: mia�em zamiar odnale�� �wiat, kt�ry zosta� zmieniony karabinami maszynowymi Czwartej Dywizji. Te karabiny s� zamontowane na ameryka�skich jeepach, obok siedzenia kierowcy. Obs�uguj� je strzelcy, kt�rych zawodem jest zabijanie. Z ty�u siedzi �o�nierz, ten odbiera przez radiostacj� rozkazy. Poniewa� jeep jest odkryty, kierowca, strzelec i radiotelegrafista maj� ciemne, chroni�ce przed kurzem, motocyklowe okulary przys�oni�te okapem he�mu. A wi�c nie wida� ich oczu, a hebanowe, zaro�ni�te szczecin� twarze s� bez wyrazu. Te tr�jki w jeepach s� tak obyte ze �mierci�, �e ich kierowcy prowadz� wozy w spos�b samob�jczy, z najwy�sz� szybko�ci� wchodz� w gwa�towne zakr�ty, je�d�� ulicami pod pr�d, wszystko rozpryskuje si� na boki, kiedy nadci�ga taka rakieta. Lepiej nie wchodzi� im w pole ostrza�u. Z radiostacji, kt�r� trzyma na kolanach ten z ty�u, rozlegaj� si� w�r�d trzask�w i pisk�w nerwowe g�osy ( krzyki. Nie wiadomo, czy kt�ry� z tych ochryp�ych zabelkota� nie jest rozkazem do otwarcia ognia. Lepiej znikn��. Lepiej skr�ci� w boczn� uliczk� i przeczeka�. Teraz zag��bia�em si� w kr�te i pe�ne b�ota zau�ki trafiaj�c do dom�w, kt�re na zewn�trz sprawia�y wra�enie, �e s� opuszczone i �e nikt w nich nie mieszka. Ba�em si�: domy te byty obserwowane i mog�em wpa�� razem z ich mieszka�cami. Bardzo to mo�liwe, poniewa� cz�sto przeczesuj� jaki� zau�ek miasta, a nawet ca�e dzielnice w poszukiwaniu broni, wywrotowych ulotek i ludzi starego re�imu. Wszystkie domy podpatruj� si� teraz nawzajem, podgl�daj� si�, w�sz�. To wojna domowa, tak ona wygl�da. Usiad�em blisko okna, a oni zaraz - prosz� zmieni� miejsce, jest pan widoczny z ulicy, w ten spos�b �atwo w pana trafi�. Przeje�d�a samoch�d, zatrzymuje si�, s�ycha� strza�y. Kto to by� - oni czy tamci? A kim dzisiaj s� oni, a kim nie-oni, ci inni, kt�rzy s� przeciw tamtym, bo s� za tymi? Samoch�d odje�d�a, szczekaj� psy, ca�� noc w Addis Abe-bie szczekaj� psy, jest to psie miasto, pe�ne ps�w rasowych i zdzicza�ych, sko�tunionych, zjadanych przez robactwo i malari�. Niepotrzebnie powtarzaj�, abym uwa�a�: �adnych adres�w ani nazwisk, ani nawet nie opisywa� twarzy, ani �e wysoki, �e niski, �e chudy, czo�o jakie, �e r�ce mu, �e spojrzenie, a nogi to, kolana, ju� nie ma przed kim na kolanach. F.: To by� ma�y piesek rasy japo�skiej. Nazywa� si� Lulu. Mia� prawo spa� w �o�u cesarskim. W czasie r�nych ceremonii ucieka� cesarzowi z kolan i siusia� dygnitarzom na buty. Panom dygnitarzom nie wolno by�o drgn�� ani zrobi� �adnego gestu, kiedy poczuli, �e maj� mokro w bucie. Moj� funkcj� by�o chodzi� mi�dzy stoj�cymi dygnitarzami i ociera� im mocz z but�w. Do tego s�u�y�a �ciereczka z at�asu. To by�o moim zaj�ciem przez dziesi�� lat. 10 L.C: Cesarz spa� w �o�u z jasnego orzecha, bardzo obszernym. By� tak drobny i kruchy, �e ledwie go si� widzia�o, gin�� w po�cieli. Na staro�� zmala� jeszcze bardziej, wa�y� pi��dziesi�t kilo. Jad� coraz mniej i nigdy nie pi� alkoholu. Sztywnia�y mu kolana i kiedy by� sam, pow��czy� nogami i ko�ysa� si� na boki, jakby szed� na szczud�ach, ale kiedy wiedzia�, �e kto� na niego patrzy, najwi�kszym wysi�kiem zmusza� mi�nie do pewnej elastyczno�ci, tak aby poruszanie si� jego by�o godne i aby posta� imperialna mog�a utrzyma� si� w mo�liwie nienagannym pionie. Ka�dy krok by� walk� mi�dzy pow��czeniem a godno�ci�, mi�dzy przechy�em a pionem. Dostojny pan nigdy nie zapomina� o swoim starczym defekcie, kt�rego nie chcia� ujawnia�, aby nie os�abi� presti�u i powagi Kr�la Kr�l�w. Ale my, s�u�ba sypialni, kt�rzy mogli�my go podgl�da�, wiedzieli�my, ile wysi�k�w kosztuj� go te starania. Mia� zwyczaj sypia� kr�tko i wstawa� wcze�nie, kiedy na dworze by�o jeszcze ciemno. W og�le sen traktowa� jako ostateczno�� niepotrzebnie zabieraj�c� mu czas, kt�ry wola�by przeznaczy� na rz�dzenie i reprezentacj�. Sen to by� prywatny, kameralny wtr�t w �ycie, maj�ce up�ywa� w�r�d dekoracji i �wiate�. Dlatego budzi� si� jak gdyby niezadowolony z tego, �e spa�, zniecierpliwiony samym faktem spania, i dopiero dalsze czynno�ci dnia przywraca�y mu wewn�trzn� r�wnowag�. Dodam jednak, �e cesarz nigdy nie objawia� najmniejszego zdenerwowania, gniewu, z�o�ci czy frustracji. Mog�oby si� zdawa�, �e takich stan�w nigdy nie doznaje, �e ma nerwy zimne i martwe jak stal albo �e nie ma ich wcale. By�a to cecha wrodzona, kt�r� pan nasz umia� rozwin�� i wydoskonali� w my�l zasady, �e w polityce nerwy s� oznak� s�abo�ci, kt�ra stanowi zach�t� dla przeciwnik�w i o�miela podw�adnych do pok�tnego dowcipkowania. A pan wiedzia�, �e dowcip to niebezpieczna forma opozycji, i dlatego trzyma� swoj� psychik� w nienagannej normie. Wstawa� o czwartej, o pi�tej, a gdy wyje�d�a� z wizyt� za granic�, nawet o trzeciej w nocy. P�niej, kiedy robi�o si� w kraju coraz gorzej, coraz cz�ciej wyje�d�a�, ca�y pa�ac zajmowa� si� tylko szykowaniem cesarza do nowych podr�y. Po przebudzeniu naciska� dzwonek przy nocnym stoliku - na ten d�wi�k czeka�a ju� czuwaj�ca s�u�ba. W pa�acu zapalano �wiat�a. By� to sygna� dla cesarstwa, �e najdostojniejszy pan rozpocz�� nowy dzie�. Y.M.: Cesarz rozpoczyna� dzie� od s�uchania donos�w. Noc jest niebezpieczn� por� spiskowania i Hajle Sellasje wiedzia�, �e to, co dzieje si� w nocy, jest wa�niejsze od tego, co dzieje si� w dzie�, w dzie� mia� wszystkich na oku, a w nocy by�o to niemo�liwe. Z tego te� powodu przyk�ada� do rannych donos�w wielkie znaczenie. Tu chcia�bym wyja�ni� jedn� rzecz: czcigodny pan nie mia� zwyczaju czytania. Dla niego nie istnia�o s�owo pisane i drukowane, wszystko trzeba by�o referowa� mu ustnie. Pan nasz nie mia� szk�, jego jedynym nauczycielem - i to tylko w dzieci�stwie - by� francuski jezuita monsignore Jerome, p�niejszy biskup Hararu i przyjaciel poety Arthura Rimbauda. Duchowny ten nie zd��y� wpoi� cesarzowi nawyku czytania, co zreszt� by�o tym trudniejsze, �e Hajle Sellasje ju� od lat ch�opi�cych zajmowa� odpowiednie stanowiska kierownicze i nie mia� czasu na systematyczne lektury. Ale wydaje mi si�, �e chodzi�o nie tylko o brak czasu i nawyku. Zwyczaj ustnego referowania mia� t� zalet�, �e w razie potrzeby cesarz m�g� o�wiadczy�, i� dostojnik taki to a taki doni�s� mu zupe�nie co innego, ni� mia�o to miejsce w rzeczywisto�ci, a ten nie m�g� broni� si� nie maj�c �adnego dowodu na pi�mie. Tak wi�c cesarz odbiera� od swoich podw�adnych nie to, co oni mu m�wili, ale to, co jego zdaniem powinno by� powiedziane. Czcigodny pan mia� swoj� koncepcj� i do niej dopasowywa� wszystkie sygna�y dochodz�ce z otoczenia. Podobnie by�o z pisaniem, bo monarcha nasz nie tylko nie korzysta� z umiej�tno�ci czytania, ale tak�e nic nie pisa� i niczego w�asnor�cznie nie podpisywa�. Cho� rz�dzi� przez p� wieku, 12 nawet najbli�si nie wiedz�, jak wygl�da� jego podpis. W godzinach urz�dowania przy cesarzu obecny by� zawsze minister pi�ra, kt�ry notowa� wszystkie jego rozkazy i polecenia. Wyja�ni� tu, �e w czasie roboczych audiencji dostojny pan m�wi� bardzo cicho, ledwie tylko poruszaj�c wargami. Minister pi�ra stoj�c o p� kroku od tronu zmuszony by� przybli�a� ucho do ust imperialnych, aby us�ysze� i zanotowa� decyzj� cesarza. W dodatku s�owa cesarza by�y z regu�y niejasne i dwuznaczne, zw�aszcza w�wczas, gdy nie chcia� zaj�� wyra�nego stanowiska, a sytuacja wymaga�a, aby da� swoj� opini�. Mo�na by�o podziwia� zr�czno�� monarchy. Zapytany przez dostojnika o decyzj� imperialn�, nie odpowiada� wprost, ale odzywa� si� g�osem tak cichym, �e dociera� tylko do przysuni�tego blisko, jak mikrofon, ucha ministra pi�ra. Notowa� on sk�pe i mgliste pomruki w�adcy. Reszta by�a ju� tylko kwesti� interpretacji, a ta by�a spraw� ministra, kt�ry nadawa� decyzji form� pisemn� i przekazywa� j� ni�ej. Ten, kto kierowa� ministerstwem pi�ra, by� najbli�szym zaufanym cesarza i mia� pot�n� w�adz�. Z tajemnej kaba�y s��w monarszych m�g� on uk�ada� dowolne decyzje. Je�eli posuni�cie cesarskie ol�niewa�o wszystkich trafno�ci� i m�dro�ci�, by�o kolejnym dowodem na nieomylno�� wybra�ca Boga. Je�eli natomiast gdzie� z powietrza, gdzie� z k�t�w zaczyna� dobiega� monarch� szmerek niezadowolenia, dostojny pan m�g� wszystko zrzuci� na g�ow� ministra. Ten ostatni by� najbardziej znienawidzon� osobisto�ci� dworu, poniewa� opinia b�d�c przekonana o m�dro�ci i dobroci czcigodnego pana w�a�nie ministra obwinia�a o decyzje z�o�liwe i bezmy�lne, jakich by�o bez liku. Co prawda w�r�d s�u�by szeptano, dlaczego Hajle Sellasje nie zmieni ministra, ale w pa�acu pytania mog�y by� zadawane tylko z g�ry w d�, nigdy odwrotnie. W�a�nie kiedy po raz pierwszy rzucono g�o�no pytanie biegn�ce w odwrotnym ni� dotychczas kierunku, by�o to sygna�em, �e wybuch�a rewolucja. Ale wybiegam w przysz�o��, a musz� wr�ci� do tej chwili porannej, kiedy na stopniach pa�acu ukazuje si� cesarz i rusza na wczesny spacer. Wchodzi do parku. To jest w�a�nie moment, w kt�rym zbli�a si� do niego szef wywiadu pa�acowego - Solomon Kedir i sk�ada swoje doniesienia. Cesarz idzie alejk�, a krok za nim Kedir, kt�ry m�wi i m�wi. Kto z kim spotka� si�, gdzie to by�o, o czym rozmawiali. Przeciw komu paktuj�. Czy mo�na to uzna� za spisek. Kedir informuje te� o pracy wydzia�u szyfr�w wojskowych. Wydzia� ten, nale��cy do urz�du Kedira, odczytuje zaszyfrowane rozmowy, jakie prowadz� mi�dzy sob� dywizje - warto wiedzie�, czy nie l�gnie si� tam my�l wywrotowa. Dostojny pan o nic nie pyta, niczego nie komentuje, idzie i s�ucha. Czasem zatrzyma si� przed klatk� z lwami, aby rzuci� im podany przez s�u�b� udziec ciel�cy. Patrzy na lwi� drapie�no�� i wtedy u�miecha si�. Potem zbli�y si� do uwi�zanych na �a�cuchu lampart�w i da im �eber wo�owych. Tu pan musi by� uwa�ny, bo podchodzi blisko do drapie�nik�w, kt�re potrafi� by� nieobliczalne. Wreszcie idzie dalej, a za nim ci�gn�cy swoje doniesienia Kedir. W pewnej chwili pan kiwa g�ow� i jest to znak dla Kedira, �e ma si� oddali�. Sk�ada uk�on i znika w alejce cofaj�c si� w ten spos�b, aby nie obr�ci� si� ty�em do monarchy. Dok�adnie wtedy wychodzi spod drzewa czekaj�cy ju� minister przemys�u i handlu - Makonen Hab-te-Wald. Zbli�a si� do odbywaj�cego spacer cesarza i id�c o krok za nim sk�ada mu doniesienie. Habte-Wald ma prywatn� sie� donosicieli, kt�r� utrzymuje z powodu z�eraj�cej go pasji intryganctwa, a tak�e aby przypodoba� si� czcigodnemu panu. Teraz on na podstawie meldunk�w opowiada cesarzowi przebieg ostatniej nocy. Nasz pan znowu o nic nie pyta i niczego nie komentuje, tylko idzie i s�ucha z r�kami za�o�onymi do ty�u. Bywa, �e zbli�y si� do stada flaming�w, ale p�ochliwe to ptactwo zaraz ucieka i cesarz u�miecha si� na widok stworzenia, kt�re odmawia mu pos�usze�stwa. W ko�cu id�c dalej robi sk�on g�ow�, Habte-Wald milknie i cofaj�c si� ty�em znika w alejce. I teraz jak spod ziemi wyrasta zgarbiona posta� oddanego zausznika Ashy Walde-Mikaela. Dostojnik ten sprawuje nadz�r nad rz�dow� policj� polityczn�, kt�ra wsp�zawodniczy z wywiadem pa�acowym Solomona Kedira i prowadzi ostr� walk� konkurencyjn� z prywatnymi siatkami donosicieli 14 w rodzaju takiej, jak� dysponuje Makonen Habte-Wald. Zaj�cie, jakiemu oddawali si� ci ludzie, by�o ci�kie i niebezpieczne. �yli w l�ku, �e czego� nie donios� w por� i popadn� w nie�ask� albo �e konkurent doniesie lepiej i wtedy cesarz pomy�li: dlaczego Solomon sprawi� mi dzi� uczt�, a Makonen przyni�s� same plewy? Nie m�wi�, bo nie wie, czy milcza�, bo sam jest w spisku? Czy dostojny pan ma�o do�wiadczy� takich wypadk�w na w�asnej sk�rze, �e zdradzali go najbli�si i najbardziej zaufani? I dlatego cesarz kara� za milczenie. Ale, z kolei, bez�adne potoki s��w nu�y�y i dra�ni�y imperialne ucho, wi�c nerwowe gadulstwo te� nie by�o dobrym wyj�ciem. Ju� wygl�d tych ludzi m�wi�, w jakim �yj� zagro�eniu. Niewyspani, zm�czeni dzia�ali w ci�g�ym napi�ciu, w gor�czce, w po�cigu za ofiar�, w zaduchu nienawi�ci i strachu, jaki ich powszechnie otacza�. Za jedyn� tarcz� mieli cesarza, ale cesarz m�g� ich wyko�czy� jednym gestem r�ki. O tak, dobrotliwy pan nie u�atwia� im �ycia. Jak ju� wspomnia�em, w czasie porannego spaceru Hajle Sellasje s�uchaj�c doniesie� o stanie spisk�w w cesarstwie nigdy nie zadawa� pyta� i nie komentowa� otrzymanych informacji. Powiem teraz, �e wiedzia�, co robi. Pan chcia� otrzyma� donos w stanie czystym, to znaczy donos prawdziwy, a gdyby pyta� lub wyra�a� opini�, sprawozdawca zacz��by us�u�nie zmienia� fakty, aby odpowiada�y wyobra�eniom cesarza, i w�wczas ca�e donosicielstwo popad�oby w tak� dowolno�� i subiektywizm, �e monarcha nie m�g�by si� dowiedzie�, co rzeczywi�cie dzieje si� w pa�stwie i w pa�acu. Ko�cz�c ju� spacer cesarz s�ucha o tym, co ostatniej nocy przynie�li ludzie Ashy. Karmi psy i czarn� panter�, potem podziwia otrzymanego niedawno mr�wkojada - dar prezydenta Ugandy. Sk�ania g�ow� i Asha odchodzi skulony, niepewny, czy powiedzia� wi�cej, czy mniej od tego, co donie�li dzi� jego najbardziej zaciekli wrogowie - Solomon, wr�g Ma-konena i Ashy, i Makonen, wr�g Ashy i Solomona. Ostatni� rund� przechadzki Hajle Sellasje odbywa ju� samotnie. W parku robi si� jasno, rzednie mg�a, w trawie zapalaj� si� s�oneczne �wiat�a. Cesarz rozmy�la, jest to czas uk�adania taktyki i strate- 15 gii, rozwi�zywania �amig��wek personalnych i szykowania nast�pnego ruchu na szachownicy w�adzy. Zg��bia tre�� meldunk�w dostarczonych przez donosicieli. Ma�o rzeczy wa�nych, oni najcz�ciej donosz� jeden na drugiego. Nasz pan ma wszystko zanotowane w g�owie, jego umys� to komputer, kt�ry przechowuje ka�dy szczeg�, najmniejszy drobiazg b�dzie zapami�tany. W pa�acu nie by�o �adnego biura kadr, teczek ani ankiet. To wszystko cesarz nosi� w swoim umy�le, ca�� najtajniejsz� kartotek� ludzi elity. Widz� go teraz, jak idzie, przystaje, podnosi do g�ry twarz, jakby pogr��y� si� w modlitwie. O Bo�e, wybaw mnie od tych, co czo�gaj�c si� na kolanach skrywaj� n�, kt�ry chcieliby wbi� w moje plecy. Ale co Pan B�g mo�e pom�c? Wszyscy ludzie otaczaj�cy cesarza s� w�a�nie tacy - na kolanach i z no�em. Na szczytach nigdy nie jest ciep�o. Wiej� lodowate wichry, ka�dy stoi skulony i musi pilnowa� si�, �eby s�siad nie str�ci� go w przepa��. T.K-B.: Drogi przyjacielu, oczywi�cie, �e pami�tam. To przecie� by�o niemal wczoraj. Niemal wczoraj, przed wiekiem. W tym mie�cie, ale ju� na innej planecie, kt�ra si� oddali�a. Jak to si� miesza - czasy, miejsca, �wiat rozsypany na kawa�ki, nie do zlepienia. Tylko wspomnienie, to jedyne, co ocala�o, jedyne, co pozostaje z �ycia. Du�o czasu sp�dzi�em przy cesarzu, jako urz�dnik ministerstwa pi�ra. Zaczynali�my prac� o �smej, aby wszystko by�o gotowe na dziewi�t�, kiedy przyjedzie monarcha. Pan nasz mieszka� w nowym pa�acu, naprzeciw Africa Hali, a czynno�ci oficjalne spe�nia� w pa�acu starym, zbudowanym przez cesarza Menelika, a po�o�onym na s�siednim wzg�rzu. Nasz urz�d by� w�a�nie w starym pa�acu, gdzie mie�ci�a si� wi�kszo�� instytucji cesarskich, gdy� Hajle Sella-sje chcia� mie� wszystko pod r�k�. Przyje�d�a� jednym z dwudziestu siedmiu aut, jakie tworzy�y jego prywatny park. Lubi� 16 samochody, najwy�ej ceni� sobie rolls-royce'y z powodu ich powa�nej i dostojnej linii, ale dla odmiany korzysta� te� z mercedes�w i lincoln-continental�w. Przypomn�, �e pan nasz pierwszy sprowadzi� samochody do Etiopii i zawsze odnosi� si� �yczliwie do entuzjast�w post�pu technicznego, kt�rych, niestety, nasz tradycyjny nar�d traktowa� z niech�ci�. Przecie� cesarz omal nie straci� w�adzy, a nawet �ycia, kiedy w latach dwudziestych sprowadzi� z Europy pierwszy samolot! Prosty aeroplan uznano w�wczas za dzie�o szatana i po dworach magnackich zawi�zywano spiski przeciw tak szalonemu monarsze, niemal kabali�cie i czarnoksi�nikowi. Odt�d czcigodny pan musia� ostro�niej dawa� upust swoim pionierskim ambicjom, dop�ki z powodu niech�ci, jak� budzi wszelka nowo�� w cz�owieku s�dziwym, nie zaniecha� tych poczyna� prawie zupe�nie. Wi�c o dziesi�tej rano przybywa� do starego pa�acu. Przed bram� oczekiwa� go t�um poddanych, kt�ry usi�owa� wr�czy� cesarzowi petycje. By�a to, teoretycznie bior�c, najprostsza droga poszukiwania w cesarstwie sprawiedliwo�ci i dobroci. Poniewa� nar�d nasz jest niepi�mienny, a sprawiedliwo�ci poszukuje z regu�y biedota, ludzie ci zad�u�ali si� na lata, aby op�aci� kancelist�, kt�ry spisa�by ich �ale i pro�by. W dodatku powstawa� k�opot protokolarny, bo zwyczaj nakazywa� maluczkim, aby przed cesarzem kl�czeli z twarz� przy ziemi, a jak poda� z tej pozycji kopert� do przeje�d�aj�cej limuzyny? Rozwi�zywano spraw� w ten spos�b, �e w�z cesarski zwalnia�, za szyb� ukazywa�a si� pe�na dobroci twarz monarchy, a jad�ca w nast�pnym samochodzie ochrona zabiera�a cz�� kopert z r�k, jakie wyci�ga�o posp�lstwo, cz��, bo tych r�k by� las. Je�eli t�um podczo�giwa� si� zbyt blisko nadje�d�aj�cych samochod�w, gwardia musia�a odpycha� i przegania� natr�t�w, gdy� wzgl�dy bezpiecze�stwa, a tak�e powaga majestatu wymaga�y, aby przejazd odbywa� si� p�ynnie i bez nie planowanej zw�oki. Teraz wozy wje�d�a�y biegn�c� pod g�r� alej� i zatrzymywa�y si� na dziedzi�cu pa�acowym. Tu tak�e oczekiwa� cesarza t�um, ale zupe�nie inny ni� owa ho�ota przed bram�, rozp�dzana z furi� przez doborowych 2 - Cesarz 17 gwardzist�w z Imperial Body Guard. Ten t�um witaj�cy monarch� na dziedzi�cu tworzyli ludzie z cesarskiego otoczenia. Wszyscy zbierali�my si� tu wcze�niej, �eby nie sp�ni� si� na przyjazd cesarza, bo ta chwila mia�a dla nas szczeg�lne znaczenie. Ka�dy chcia� si� koniecznie pokaza�, bo mia� nadziej�, �e b�dzie zauwa�ony przez cesarza. Nie, nie marzy�o si� nawet jakie� specjalne zauwa�enie: czcigodny pan zauwa�y�, podchodzi i wszczyna rozmow�. Nie, nie a� takie! Powiem otwarcie - pragn�o si� bodaj minimalnego zauwa�enia, po prostu najmniejszego, najzupe�niej byle jakiego, wr�cz podrz�dnego, zdawkowego, nie nak�adaj�cego na cesarza �adnych zobowi�za�, przelotnego jak u�amek sekundy, a jednak takiego, aby potem odczu�o si� wstrz�s wewn�trzny i opanowa�a nas triumfalna my�l: zosta�em zauwa�ony! Jakiej to potem dodawa�o si�y! Jakie stwarza�o nieograniczone mo�liwo�ci! Bo za��my, oko dostojnego pana prze�lizn�o si� po twarzy, tylko prze�lizn�o! W�a�ciwie mo�na by powiedzie�, �e nic nie by�o, ale z drugiej strony -jak�e nie by�o, kiedy si� prze�lizn�o! Czujemy zaraz, jak temperatura twarzy podnosi si�, krew idzie do g�owy, a serce uderza mocniej. S� to najlepsze dowody, �e dotkn�o nas oko protektora, ale co tam, te dowody nie maj� w tej chwili znaczenia. Wa�niejszy jest proces, jaki m�g� si� dokona� w pami�ci naszego pana. Ot� wiadomo by�o, �e pan dzi�ki temu, i� nie korzysta� z umiej�tno�ci czytania ani pisania, mia� fenomenalnie rozwini�t� pami�� wzrokow�. I na tym darze natury m�g� budowa� nadzieje w�a�ciciel twarzy, po kt�rej przemkn�a �renica cesarska. Bo ju� liczy�, �e jaki� ulotny �lad, cho�by tylko nieostry cie� odcisn�� si� w pa�skiej pami�ci. Teraz trzeba by�o z wytrwa�o�ci� i determinacj� tak manewrowa� w t�umie, tak si� prze�lizgiwa� i przeciska�, tak dobija� i dopycha�, aby coraz to podsuwa� swoj� twarz manewruj�c ni� i manipuluj�c w ten spos�b, �eby spojrzenie cesarskie, nawet mimowolnie i bezwiednie, notowa�o, notowa�o i notowa�o. Nast�pnie czeka�o si�, �e przyjdzie taki moment, kiedy cesarz pomy�li: zaraz, zaraz, twarz znana, a nazwiska nie znam. I, powiedzmy, spyta o nazwisko. Tylko o nazwisko, ale 18 to wystarczy! Teraz twarz i nazwisko po��cz� si� i powstanie osoba, gotowy kandydat do nominacji. Ba sama twarz - to anonim, samo nazwisko - to abstrakcja, a tu nale�y zmaterializowa� si� i ukonkretni�, przybra� kszta�t, form�, zdoby� odr�bno��. O, by� to los najbardziej wyczekiwany, ale te� jak�e trudny do spe�nienia. Bo na tym dziedzi�cu, gdzie otoczenie wita�o cesarza, ch�tnych do podsuwania twarzy by�y dziesi�tki i nie przesadz� - setki, twarz ociera�a si� o twarz, wy�sze t�amsi�y ni�sze, ciemniejsze przyciemnia�y ja�niejsze, twarz gardzi�a twarz�, starsze wysuwa�y si� przed m�odsze, s�absze ulega�y silniejszym, twarz nienawidzi�a twarzy, pospolite zderza�y si� ze szlachetnymi, zaborcze z w�t�ymi, twarz mia�d�y�a twarz, ale nawet te poni�one, odepchni�te, trzeciorz�dne i pokonane, nawet one, w pewnym oddaleniu co prawda, narzuconym przez prawo hierarchii, ale przesuwa�y si� do przodu, wychylaj�c si� to tu, to tam spoza twarzy pierwszorz�dnych i utytu�owanych bodaj skrawkiem tylko, uchem lub kawa�kiem skroni, policzkiem lub szcz�k�, byle bli�ej cesarskiej �renicy! Gdyby dobrotliwy pan chcia� ogarn�� spojrzeniem ca�� scen�, jaka otwiera�a si� przed nim po wyj�ciu z samochodu, dostrzeg�by, �e nie tylko toczy si� ku niemu pokorna i zarazem rozgor�czkowana magma stug�bna, ale �e poza t� grup� centraln� i wysoce utytu�owan�, na prawo i na lewo, przed nim i za nim, dalej i zupe�nie daleko, w drzwiach, w oknach, pod drzwiami i na �cie�kach ca�e rzesze lokaj�w, s�u�by kuchennej, sprz�taczy, ogrodnik�w i policjant�w r�wnie� podsuwaj� mu swoje twarze do zauwa�enia. I pan nasz na to wszystko patrzy. Czy pan dziwi si�? W�tpi�. Pan kiedy� te� by� cz�ci� stug�bnej magmy. Czy nie musia� podsuwa� twarzy, aby ledwie w wieku dwudziestu czterech lat zosta� nast�pc� tronu? A konkurencj� mia� piekieln�! Ca�y zast�p wytrawnych notabli zabiega� o koron�. Ale oni spieszyli si�, jeden przed drugim, skakali sobie do garde� rozdygotani, niecierpliwi, �eby ju�, ju� tron! Najosobliwszy pan umia� czeka�. A to jest zdolno�� arcy-wa�na. Bez tej umiej�tno�ci czekania, cierpliwej, a nawet pokornej zgody na to, �e szansa mo�e pojawi� si� dopiero po latach, nie ma polityka. Dostojny pan czeka� dziesi�� lat, aby zdoby� nast�pstwo tronu, a potem czterna�cie lat, aby zosta� cesarzem. W sumie - blisko �wier� wieku ostro�nych, ale energicznych zabieg�w o koron�. M�wi� - ostro�nych, gdy� pana cechowa�a skryto��, dyskrecja i milczenie. Zna� pa�ac, wiedzia�, �e ka�da �ciana ma uszy, �e spoza kotar wy�aniaj� si� uwa�nie obserwuj�ce go spojrzenia. Wi�c musia� by� przebieg�y i chytry. Przede wszystkim nie wolno by�o przedwcze�nie ods�oni� si�, okaza� pazernej po��dliwo�ci w�adzy, bo to natychmiast jednoczy konkurent�w i podrywa ich do walki. Uderz� i zniszcz� tego, kt�ry wysun�� si� do przodu. Nie, latami trzeba i�� w szeregu bacz�c, aby nikt nie wysforowa� si�, i czujnie wyczekiwa� momentu. W roku trzydziestym ta gra przynios�a panu koron�, kt�r� zachowa� przez nast�pne czterdzie�ci cztery lata. Kiedy pokaza�em koledze to, co pisz� o Hajle Sellasje - a raczej rzecz o dworze cesarskim i jego upadku opowiedzian� przez tych, kt�rzy zaludniali salony, urz�dy i korytarze pa�acu - ten zapyta�, czy odwiedza�em sam ukrywaj�cych si� ludzi. Sam? To nie by�oby mo�liwe! Bia�y cz�owiek, obcokrajowiec - nikt z nich nie wpu�ci�by mnie za pr�g bez mocnych rekomendacji. A ju� w �adnym wypadku nikt nie chcia�by si� zwierza� (w og�le Etiopczyk�w trudno nak�oni� do zwierze�, potrafi� milcze� jak Chi�czycy). Sk�d wiedzia�bym, gdzie ich szuka�, gdzie s�, kim byli, co mogli powiedzie�? Nie, nie by�em sam, mia�em przewodnika. Teraz, kiedy ju� nie �yje, mog� powiedzie�, jak si� nazywa�: Teferra Gebrewold. Przyjecha�em do Addis Abeby w po�owie maja 1963. Za kilka dni mieli si� tu zebra� prezydenci niepodleg�ej Afryki i cesarz przygotowywa� miasto do tego spotkania. Addis Abeba by�a wtedy du��, kilkusettysi�czn� wsi� po�o�on� na wzg�rzach, w�r�d gaj�w eukaliptusowych. Na trawnikach 20 przy g��wnej ulicy Churchill Road pas�y si� stada kr�w i k�z, a samochody musia�y przystawa�, kiedy koczownicy przeganiali przez jezdni� gromady sp�oszonych wielb��d�w. Pada� deszcz i w bocznych uliczkach wozy buksowa�y w kleistym, brunatnym b�ocie, grz�zn�c coraz bardziej i tworz�c w ko�cu kolumny zatopionych, unieruchomionych aut. Cesarz rozumia�, �e stolica Afryki musi wygl�da� znacznie okazalej, i poleci� wybudowa� kilka nowoczesnych gmach�w oraz uporz�dkowa� najwa�niejsze ulice. Niestety, budowy wlok�y si� w niesko�czono�� i kiedy ogl�da�em stoj�ce w r�nych punktach miasta rusztowania i pracuj�cych tam ludzi, przypomnia�a mi si� scena, kt�r� opisa� Evelyn Waugh, kiedy w roku 1930 przyjecha� do Addis Abeby obejrze� koronacj� cesarza: " Wydawa�o si�, �e dopiero teraz przyst�piono do budowy miasta. Na ka�dym rogu sta�y na p� uko�czone budynki. Niekt�re ju� porzucono, przy innych pracowa�y gromady oberwanych tubylc�w. Pewnego popo�udnia widzia�em dwudziestu lub trzydziestu takich ludzi, kt�rzy pod kierunkiem majstra Ormianina usuwali stosy gruzu i kamieni zalegaj�ce dziedziniec przed g��wnym wjazdem do pa�acu. Praca polega�a na tym, �e musieli oni nape�ni� gruzem drewniane nosi�ki i nast�pnie opr�ni� je na usypisku znajduj�cym si� pi��dziesi�t jard�w dalej. Majster kr��y� mi�dzy lud�mi trzymaj�c w r�kach d�ugi kij. Je�eli musia� na chwil� odej��, wszystko natychmiast ustawa�o. Nie oznacza�o to, �e ludzie zaczynali siada�, rozmawia�, rozk�ada� si� na ziemi, nie, oni po prostu zamierali w tym miejscu, w kt�rym znajdowali si�, nieruchomieli jak krowy na pastwisku, czasem zapadali w letarg trzymaj�c w r�kach jedn� ceg��. Wreszcie zjawia� si� majster i w�wczas znowu zaczynali porusza� si�, ale bardzo ospale, jak postacie na zwolnionym filmie. Kiedy t�uk� ich kijem, nie wzywali pomocy, nie protestowali, tylko nieco przyspieszali swoje ruchy. Ciosy ustawa�y i wtedy wracali do powolnego tempa, a gdy majster ponownie odchodzi�, natychmiast nieruchomieli i zamierali". Tym razem wielki ruch panowa� przy g��wnych ulicach. Skrajem ulic toczy�y si� gigantyczne spychacze burz�c najbli�ej stoj�ce lepianki, ju� opustosza�e, bo poprzedniego dnia policja wyp�dzi�a ich mieszka�c�w z miasta. Nast�pnie brygady murarzy budowa�y wysoki mur, aby zas�oni� nim pozosta�e lepianki. Inne brygady pomalowa�y mur w narodowe wzory. Miasto pachnia�o �wie�ym betonem i farb�, stygn�cym asfaltem i woni� palmowych li�ci, kt�rymi ozdobiono bramy powitalne. Z okazji spotkania prezydent�w cesarz wyda� imponuj�ce przyj�cie. Na to przyj�cie specjalne samoloty przywioz�y z Europy wina i kawiory. Za sum� 25 tysi�cy dolar�w sprowadzono z Hollywood Miriam Makeb�, aby na zako�czenie uczty od�piewa�a przyw�dcom pie�ni plemienia Zulu. Zaproszono ponad trzy tysi�ce os�b podzielonych hierarchicznie na kilka kategorii wy�szych i ni�szych, ka�dej kategorii odpowiada� inny kolor zaproszenia i przydzielone by�o inne menu. Przyj�cie odbywa�o si� w starym pa�acu cesarza. Go�cie szli w�r�d d�ugich szpaler�w gwardii cesarskiej uzbrojonej w szable i halabardy. O�wietleni reflektorami tr�bacze grali na szczytach wie� hejna� cesarski. Na kru�gankach trupy teatralne odgrywa�y historyczne sceny z �ycia zmar�ych cesarzy. Z balkon�w dziewcz�ta w strojach ludowych obsypywa�y go�ci kwiatami. Niebo wybucha�o pi�ropuszami sztucznych ogni. Kiedy ju� na Wielkiej Sali go�cie zasiedli za sto�ami, zagra�y fanfary i wszed� cesarz maj�c po prawej r�ce Nasera. Tworzyli niezwyk�� par�: Naser wysoki, masywny, w�adczy m�czyzna, z g�ow� wysuni�t� do przodu, z u�miechem osadzonym na szerokich szcz�kach i obok drobna, nawet w�t�a i ju� latami rozchwiana posta� Hajle Sellasjego, jego szczup�a, wyrazista twarz, du�e, po�yskuj�ce, przenikliwe oczy. Za nimi wkroczyli parami pozostali przyw�dcy. Sala powsta�a, wszyscy bili brawo. Rozleg�y si� owacje na cze�� jedno�ci i cesarza. Potem zacz�a si� w�a�ciwa uczta. Jeden ciemnosk�ry kelner przypada� na czterech go�ci (kelnerom z przej�cia i zdenerwowania wszystko lecia�o z r�k). Zastawa by�a srebrna, w dawnym stylu hararskim, na tych sto�ach le�a�o kilka ton kosztownych, antycznych sreber. Niekt�rzy chowali sztu�ce po kieszeniach, ten bra� �y�k�, inny - widelec. 22 Spi�trzone g�ry mi�sa i owoc�w, ryb i ser�w wznosi�y si� na sto�ach. Wielokondygnacyjne torty ocieka�y s�odkim i barwnym lukrem. Wytworne wina rozsiewa�y kolorowy blask, orze�wiaj�cy zapach. Muzyka gra�a, a strojni trefnisie fikali koz�y ku rado�ci rozbawionych biesiadnik�w. Czas mija� w�r�d rozm�w, �miechu i konsumpcji. Fajnie by�o. W czasie tej imprezy musia�em poszuka� spokojnego miejsca, a nie wiedzia�em, gdzie ono jest. Wyszed�em z Wielkiej Sali bocznymi drzwiami na dw�r. By�a ciemna noc, si�pi� drobny deszcz, majowy, ale ch�odny. Od tych drzwi zaczyna� si� �agodny stok, a kilkadziesi�t metr�w ni�ej stal �le o�wietlony barak, bez �cian. Od bocznych drzwi, kt�rymi wyszed�em, a� do baraku stali rz�dem kelnerzy i podawali sobie p�miski z odpadkami z biesiadnego sto�u. Na tych p�miskach p�yn�� w stron� baraku strumie� ko�ci, ogryzk�w, roztapianych sa�atek, rybich �b�w i mi�snych och�ap�w. Poszed�em w stron� baraku �lizgaj�c si� w b�ocie i w resztkach porozrzucanego jedzenia. Przy samym baraku zauwa�y�em, �e ciemno��, kt�ra jest za nim, porusza si�, �e co� w tej ciemno�ci przesuwa si�, mruczy i chlupoce, wzdycha i mlaszcze. Zaszed�em na ty� baraku. W g�stwinie nocy, w b�ocie i w deszczu sta� zbity t�um boso-nogich �ebrak�w. Pracuj�cy w baraku pomywacze rzucali im resztki z p�misk�w. Patrzy�em na t�um, kt�ry jad� ogryzki, ko�ci i rybie �by pracowicie i ze skupieniem. W biesiadowaniu tym by�a uwa�na, skrupulatna koncentracja, nieco gwa�towna i zapominaj�ca si� biologia, g��d zaspokajany w napi�ciu, w nat�eniu, w ekstazie. Kelnerzy czasem mieli przestoje, potok p�misk�w ustawa� i t�um na chwil� odpr�a� si�, rozlu�nia� mi�nie, jakby dow�dca da� komend� na spocznij. Ludzie ocierali mokre twarze i oporz�dzali zbrylone od deszczu i brudu �achmany. Ale strumie� p�misk�w zaczyna� znowu p�yn�� - bo tam na g�rze te� trwa�o wielkie �arcie, mlaskanie i siorbanie - i t�um od nowa podejmowa� b�ogos�awiony i gorliwy trud spo�ywania. Zmok�em, wi�c wr�ci�em na Wielk� Sal�, na cesarskie przyj�cie. Popatrzy�em na srebro i z�oto, na aksamit i purpur�, na prezydenta Kasavubu, na mojego s�siada niejakiego Aye Mamlaye, odetchn��em zapachem kadzide� i r�, wys�ucha�em sugestywnej piosenki plemienia Zulu �piewanej przez Miriam Makeb�, pok�oni�em si� cesarzowi (by� to zasadniczy wym�g protoko�u) i poszed�em do domu. Po wyje�dzie prezydent�w (a wyjazd ten odbywa� si� w po�piechu, gdy� d�u�sze przebywanie za granic� ko�czy�o si� niekiedy utrat� fotela) cesarz zaprosi� nas - to znaczy grup� korespondent�w zagranicznych przebywaj�c� tu z okazji pierwszej konferencji szef�w pa�stw Afryki - na �niadanie. Wiadomo�� i zaproszenia przywi�z� nam do Africa Hall, gdzie sp�dzali�my dnie i noce w beznadziejnym i szarpi�cym nerwy oczekiwaniu na ��czno�� z naszymi stolicami, miejscowy opiekun, naczelnik z ministerstwa informacji - w�a�nie Teferra Gebrewold, wysoki postawny Amhara, zwykle milcz�cy i zamkni�ty. Ale tym razem by� poruszony, przej�ty. Zwraca�o uwag�, �e ilekro� wymienia� nazwisko Hajle Sellasje, sk�ania� uroczy�cie g�ow�. - To wspaniale! - zawo�a� Greko-Turko-Cy-pro-Malta�czyk Ivo Svarzini pracuj�cy oficjalnie dla nie istniej�cej agencji MW, a faktycznie dla wywiadu w�oskiego koncernu naftowego ENI-b�dziemy mogli poskar�y� si� facetowi, jak zorganizowali nam tutaj ��czno��. - Musz� doda�, �e �rodowisko takich korespondent�w penetruj�cych najdalsze zakamarki �wiata sk�ada si� z ludzi cynicznych i twardych, kt�rzy wszystko widzieli, wszystko prze�yli, kt�rzy, �eby wykonywa� sw�j zaw�d, musz� ci�gle walczy� z tysi�cem przeszk�d, o jakich wi�kszo�� ludzi ma blade poj�cie, i dlatego niczym nie potrafi� przej�� si� ani wzruszy�, a doprowadzeni do wyczerpania i w�ciekli, rzeczywi�cie gotowi s� naskar�y� cesarzowi na pod�e warunki pracy i naprawd� marn� pomoc miejscowych w�adz. Ale nawet tacy ludzie musz� od czasu do czasu zastanowi� si� nad swoim post�powaniem. I w�a�nie taki moment nast�pi� teraz, kiedy po s�owach Svarziniego zauwa�yli�my, �e Teferra zblad�, pochyli� si� i zacz�� nerwowo i niesk�adnie co� m�wi�, z czego - w koncie - da�o si� zrozumie�, �e je�eli 24 z�o�ymy donos, cesarz ka�e mu �ci�� g�ow�. Powtarza� to i powtarza�. W naszej grupie nast�pi� podzia�. Agitowa�em za tym, �eby da� spok�j i nie bra� cz�owieka na swoje sumienie. Wi�kszo�� by�a tego samego zdania i ostatecznie postanowili�my, �e w rozmowie z cesarzem ominiemy ten temat. Teferra przys�uchiwa� si� dyskusji i jej wynik powinien go cieszy�, ale jak ka�dy Amhara i on by� z natury nieufny i podejrzliwy - a cechy te objawia�y si� szczeg�lnie w stosunku do cudzoziemc�w - wi�c odszed� od nas zgn�biony i za�amany. I oto nast�pnego dnia wychodzimy od cesarza obdarowani srebrnymi medalionami z jego herbem. Mistrz ceremonii prowadzi nas przez d�ugi korytarz do drzwi frontowych. Pod �cian� stoi Teferra w takiej pozycji, w jakiej oskar�ony przyjmuje ci�ki wyrok s�du, ma pot na zapad�ej twarzy. - Teferra! - wola rozbawiony Svarzini - bardzo ci� chwalili�my. (Co jest prawd�.) Dostaniesz awans! - I klepie go w roztrz�sione ramiona. Potem, dop�ki �y�, odwiedza�em go przy ka�dej bytno�ci w Addis Abebie. Jeszcze po usuni�ciu cesarza dzia�a� przez jaki� czas, bo - szcz�liwie dla niego - zosta� wyrzucony z pa�acu w ostatnich miesi�cach panowania Hajle Sellasjego. Ale znal wszystkich ludzi z otoczenia cesarza, a z niekt�rymi by� spokrewniony. Jak to Amharowie, kt�rzy ceni� sobie rycersko��, umia� okaza� wdzi�czno�� i na wszystkie sposoby stara� si� odp�aci� za to, �e w�wczas uratowali�my mu g�ow�. Wkr�tce po detronizacji spotka�em si� z Teferra w hotelu "Ras", w moim pokoju. Miasto prze�ywa�o eufori� pierwszych miesi�cy rewolucji. Ulicami przeci�ga�y ha�a�liwe manifestacje, jedni popierali rz�d wojskowy, drudzy domagali si� jego ust�pienia, sz�y pochody ��daj�ce reformy rolnej i takie, kt�re chcia�y odda� star� ekip� pod s�d, i takie, kt�re wzywa�y do rozdania ubogim maj�tku cesarza, ju� od rana ulice zape�nia�y si� rozgor�czkowanym t�umem, wybucha�y potyczki, konflikty, fruwa�y kamienie. Wtedy, w pokoju, powiedzia�em mu, �e "hcia�bym odnale�� ludzi cesarza. Teferra by� zdziwiony, ale zgodzi� si� wzi�� to na siebie. Zacz�y si� nasze podejrzane wyprawy. Byli�my par� kolekcjoner�w pragn�cych odzyska� skazane na zniszczenie obrazy, aby zrobi� z nich wystaw� dawnej sztuki w�adania. Mniej wi�cej w tym czasie wybuch�o szale�stwo fetaszy, kt�re p�niej uros�o do rozmiar�w nie spotykanych na �wiecie, a jego ofiar� stali�my si� my wszyscy - �ywi ludzie, niezale�nie od koloru sk�ry, wieku, p�ci i stanu. Fetasza to amharskie s�owo, kt�re oznacza rewizj�. Nagle wszyscy zacz�li rewidowa� si� nawzajem. Od �witu do nocy, nawet przez ca�� dob�, wsz�dzie, bez wytchnienia. Rewolucja podzieli�a ludzi na obozy i zacz�a si� walka. Nie by�o barykad ani okop�w, ani innych wyra�nych linii podzia�u i dlatego ka�dy napotkany cz�owiek m�g� by� wrogiem. T� atmosfer� og�lnego zagro�enia wzmaga�a jeszcze chorobliwa podejrzliwo��, jak� �ywi ka�dy Amha-ra wobec drugiego cz�owieka (r�wnie� wobec drugiego Amha-ry), kt�remu nigdy nie wolno ufa�, wierzy� na s�owo, liczy� na niego, bo intencje ludzi s� z�e i przewrotne, ludzie to spiskowcy. Filozofia Amhar�w jest pesymistyczna, smutna, dlatego ich spojrzenia s� smutne, a przy tym czujne i wypatruj�ce, twarze maj� powa�ne, rysy napi�te, rzadko zdobywaj� si� na u�miech. Wszyscy maj� bro�, kochaj� si� w broni. Bogaci mieli na dworach ca�e arsena�y i w�asne, prywatne armie. W mieszkaniach oficer�w te� mo�na zobaczy� arsena�y: karabiny maszynowe, kolekcje pistolet�w, skrzynki granat�w. Jeszcze kilka lat temu rewolwery kupowa�o si� w sklepach jak wszelki inny towar - wystarczy�o zap�aci�, nikt o nic nie pyta�. Bro� plebsu jest gorsza i cz�sto bardzo stara - r�ne ska�k�wki, odtylc�wki, flinty, strzelby, ca�e muzeum noszone na plecach. Wi�kszo�� tych antyk�w nie nadaje si� do u�ytku, bo nikt ju� nie wyrabia do nich amunicji. Dlatego na gie�dzie nab�j jest czasem dro�szy ni� karabin, naboje s� na rynku najcenniejsz� walut�, bardziej poszukiwan� ni� dolary. Bo co dolar? - dolar to papier, a nab�j mo�e uratowa� �ycie. Dzi�ki nabojom nasza bro� odzyskuje sens, a my nabieramy znaczenia. �ycie cz�owieka -jak� ma warto��? Drugi cz�owiek istnieje o tyle, o ile stawia op�r na naszej drodze. �ycie niewiele znaczy, cho� lepiej odebra� je wrogowi, nim on zd��y wymie rzy� nam cios. Ka�dej nocy strzelanina (a tak�e i w ci�gu dnia), potem na ulicy le�� zabici. - Negusie - m�wi� do naszego kierowcy-za du�o strzelaj�. To nie jest dobre. -Ale on milczy, nic nie odpowiada, nie wiem, co my�li. S� wy�wiczeni w tym, �eby z byle powodu wyci�gn�� pistolet i strzeli�. Zabi�. A mo�e da�oby si� inaczej, mo�e da�oby si� bez tego? Ale oni w ten spos�b nie my�l�, ich my�l nie idzie w kierunku �ycia, tylko �mierci. Najpierw spokojnie rozmawiaj�, potem zaczyna si� sp�r, k��tnia, a w ko�cu s�ycha� strza�y. Sk�d tyle zacietrzewienia, agresji, nienawi�ci? A wszystko bez refleksji, bez chwili zastanowienia, bez hamulc�w, g�ow� w przepa��. Wi�c �eby opanowa� sytuacj� i rozbroi� opozycj�, w�adze zarz�dzi�y powszechn� fetasz�. Jeste�my nieustannie, bez przerwy rewidowani. Na ulicy, w samochodzie, przed domem (i w domu), przed sklepem, przed poczt�, przed wej�ciem do biura, do redakcji, do ko�cio�a, do kina. Przed bankiem, przed restauracj�, na rynku, w parku. Ka�dy mo�e nas zrewidowa�, bo nie wiemy, kto ma do tego prawo, a kto nie, i lepiej nie pyta�, bo to pogarsza spraw�, lepiej podda� si�. Ci�gle kto� nas rewiduje, jacy� faceci oberwani, z kijami, nic nie m�wi�, tylko zatrzymuj� nas i rozci�gaj� r�ce pokazuj�c, �e my te� mamy rozci�gn�� r�ce - to znaczy przyj�� pozycj� do rewizji, i wtedy zaczynaj� wyjmowa� wszystko z teczki, z kieszeni, ogl�da�, dziwi� si�, marszczy� czo�a, kiwa� g�owami, naradza� si�, potem obmacuj�c nam plecy, brzuchy, nogi, buty, no i co? i nic - mo�emy i�� dalej, do nast�pnego roz�o�enia ramion, do nast�pnej fetaszy. Tyle �e ta nast�pna mo�e by� ju� kilka krok�w dalej i wtedy zaczyna si� wszystko od pocz�tku, bo fetasz� nie sumuj� si� w jedno generalne raz-na -zawsze oczyszczenie, uniewinnienie, rozgrzeszenie, tylko musimy ka�dorazowo, co par� metr�w, co kilka minut, od nowa i od nowa oczyszcza� si�, uniewinnia�, dostawa� rozgrzeszenie. Najbardziej m�cz�ce s� fetasz� na drogach, kiedy jedziemy autobusem. Dziesi�tki zatrzyma�, wszyscy wysiadaj�, ca�y baga� otwierany, rozpruwany, wywracany, rozk�adany, rozkr�cany, prze- grzebany. My obszukani, obmacani, ob�apiani, wygnieceni. Potem w autobusie ugniatanie baga�u, kt�ry sp�cznia� jak ciasto w dzie�y, a przy kolejnej fetaszy wywalanie wszystkiego, wykopywanie nogami na drog� ciuch�w, koszyk�w, pomidor�w, garnk�w (wygl�da to jak spontanicznie i chaotycznie roz�o�ony bazar przydro�ny) i szukanie, i ttamszenie, i szperanie. Fetasze tak obrzydzaj� jazd�, �e w po�owie trasy chcieliby�my wr�ci�, ale jak wr�ci�, zosta� w szczerym polu, w niebotycznych g�rach, wyda� si� na �up rozb�jnikom? Czasem feta-sze obejmuj� ca�e dzielnice i wtedy jest to powa�na sprawa. Takie fetasze robi wojsko, kt�re szuka sk�ad�w broni, tajnych drukar� i anarchist�w. W czasie tej operacji s�ycha� strza�y, a potem wida� zabitych. Je�eli kto� nieuwa�ny - i cho�by najbardziej niewinny - natrafi na tak� akcj�, prze�yje ci�kie chwile. Idzie si� wtedy wolno, z r�kami podniesionymi do g�ry, od jednej lufy do drugiej, czekaj�c na wyrok. Ale najcz�ciej mamy do czynienia zfetasz� amatorsk�, z kt�r� mo�na si� oby� i oswoi�. Wielu ludzi na swoj� r�k� robi innym fetasze, to jest ob�apiank�-obmacywank�, s� to mianowicie fetaszy�ci-sa-motnicy, kt�rzy dzia�aj� w pojedynk�, poza og�lnym planem zorganizowanej fetaszy. Idziemy ulic� i nagle zatrzymuje nas jaki� nieznany cz�owiek i rozci�ga r�ce. Nie ma rady - musimy te� rozci�gn�� r�ce - to znaczy przyj�� pozycj� do rewizji. Wtedy on nas obmaca, obskubie, ob�ciska, a potem skinie g�ow�, �e jeste�my wolni. Wida� przez chwil� podejrzewa� w nas wroga, a teraz wyzby� si� podejrzenia i mamy spok�j. Mo�emy i�� dalej, zapominaj�c o tym banalnym zaj�ciu. W moim hotelu jeden z wartownik�w bardzo lubi� mnie rewidowa�. Czasem spiesz�c si� wbiega�em szybko do hallu i gna�em na pi�tro do pokoju, wtedy on p�dzi� za mn� i nim zd��y�em przekr�ci� klucz w drzwiach, wciska� si� do �rodka i tam robi� mi fetasze. Mia�em sny fetaszowe. Ob�azi�o mnie mrowie r�k ciemnych, brudnych, �apczywych, pe�zaj�cych, ta�cz�cych, gmeraj�cych, kt�re gniot�y, skuba�y, �askota�y, za gard�o chwyta�y, a� budzi�em si� mokry od potu i nie mog�em zasn�� do rana. Ale mimo tych przeciwno�ci, nadal chodzi�em do dom�w, kt�re otwiera� mi Teferra, i s�ucha�em g�os�w o cesarzu dobiegaj�cych ju� jakby z innego �wiata. A.M-M.: Jako lokaj trzech drzwi by�em najwa�niejszym z lokaj�w przydzielonych do Sali Audiencji. Sala ta mia�a trzy pary drzwi, wi�c by�o trzech lokaj�w otwieraj�co-zamykaj�cych, ale ja mia�em pozycj� pierwsz�, gdy� przez moje drzwi przechodzi� cesarz. Kiedy najosobliwszy pan opuszcza� Sal�, otwiera�em drzwi. Moja umiej�tno�� polega�a na tym, �eby otworzy� drzwi w odpowiedniej chwili, �eby utrafi� w moment. Gdybym otworzy� drzwi za wcze�nie, mog�oby to wywo�a� karygodne wra�enie, �e wypraszam cesarza z Sali. Gdybym znowu otworzy� zbyt p�no, najosobliwszy pan musia�by zwolni� kroku, a mo�e nawet zatrzyma� si�, co by�oby ujm� dla godno�ci pa�skiej, kt�ra wymaga, aby poruszanie si� pierwszej osoby by�o bezkolizyjne i nie napotyka�o na �adn� przeszkod�. G.S-D.: Czas mi�dzy dziewi�t� a dziesi�t� rano pan nasz sp�dza� w Sali Audiencji rozdzielaj�c nominacje i dlatego pora ta nazywa�a si� godzin� nominacji. Cesarz wchodzi� do Sali, w kt�rej oczekiwa� go ju� ustawiony i pokornie k�aniaj�cy si� szereg dygnitarzy wyznaczonych do nominacji. Pan nasz zasiada� na tronie i kiedy ju� usiad�, podsuwa�em mu poduszk� pod nogi. Ta czynno�� musia�a by� wykonana b�yskawicznie, aby nie powsta� moment, w kt�rym nogi dostojnego monarchy zawis�yby w powietrzu. Wszyscy wiemy, �e pan nasz by� niskiej postury, a jednocze�nie sprawowane stanowisko wymaga�o, aby zachowa� wobec podw�adnych wy�szo�� r�wnie� w sensie �ci�le fizycznym, i dlatego trony pa�skie mia�y wysokie nogi i wysoko zawieszone siedzenia, zw�aszcza te, kt�re zosta�y w spadku po cesarzu Meneliku b�d�cym m�czyzn� nadzwyczajnego wzrostu. Powstawa�a wi�c sprzeczno�� mi�dzy konieczn� wysoko�ci� tronu a figur� czcigodnego pana, sprzeczno�� najbardziej dra�liwa i k�opotliwa w�a�nie w okolicy n�g, gdy� nie mo�na by�o pomy�le�, aby zachowa�a odpowiedni� dostojno�� osoba, kt�rej nogi dyndaj� w powietrzu jak ma�emu dziecku! W�a�nie poduszka rozwi�zywa�a ten delikatny, a jak�e wa�ny problem. By�em poduszkowym przezacnego pana przez dwadzie�cia sze�� lat. Towarzyszy�em cesarzowi w podr�ach po �wiecie i w�a�ciwie - powiem to z dum� - pan nasz nie m�g� si� nigdzie ruszy� beze mnie, gdy� jego godno�� wymaga�a, aby stale zasiada� na tronie, a na tronie nie m�g� zasiada� bez poduszki, a poduszkowym by�em ja. Mia�em opanowany w tym wzgl�dzie specjalny protok�, a nawet posiada�em nies�ychanie po�yteczn� wiedz� na temat wysoko�ci poszczeg�lnych egzemplarzy tronu, kt�ra pozwala�a mi szybko i trafnie dobiera� poduszki odpowiedniego rozmiaru, tak aby nie dosz�o do gorsz�cego niedopasowania: mi�dzy poduszk� a butami cesarza jest jednak szpara! W moim magazynie mia�em pi��dziesi�t dwie poduszki r�nego formatu, grubo�ci, materii i koloru. Sam dogl�da�em warunk�w, w jakich by�y przechowywane, aby nie zal�g�y si� tam pchy - uci��liwa plaga naszego kraju - gdy� konsekwencje takiego niedbalstwa mog�yby sko�czy� si� przykrym skandalem. T.L.: My dear brother, godzina nominacji wprawia�a w dr�enie ca�y pa�ac! Dla jednych by�o to dr�enie rado�ci i g��boko zmys�owej rozkoszy, dla drugich, c�, dr�enie strachu i katastrofy, albowiem w owej godzinie czcigodny pan nie tylko nagradza�, obdziela� i nominowa�, ale tak�e karci�, usuwa� i degradowa�. �le m�wi�! W rzeczywisto�ci nie by�o podzia�u na uradowanych i wystraszonych; rado�� i strach jednocze�nie wype�nia�y serca ka�dego wezwanego do Sali Audiencji, poniewa� nie wiedzia� on, co go mianowicie czeka. Na tym polega�a najg��bsza m�dro�� naszego pana, �e nikt nie zna� swojego dnia, swojego przeznaczenia. Ta niepewno�� i niejasno�� intencji monarchy sprawia�y, �e pa�ac bez przerwy plotkowa� i gubi� si� w domys�ach. Pa�ac dzieli� si� na frakcje i koterie, kt�re toczy�y ze sob� nieub�agane wojny os�abiaj�c i niszcz�c si� nawzajem. I o to w�a�nie naszemu dostojnemu panu chodzi�o. O t� zapewniaj�c� mu �wi�ty spok�j r�wnowag�. Je�eli jaka� koteria bra�a g�r�, pan wkr�tce obdarza� �ask� koteri� przeciwn� i znowu przywraca� parali�uj�cy uzurpator�w stan r�wnowagi. Pan nasz naciska� klawisze - raz bia�y, raz czarny - i wydobywa� z fortepianu harmonijn� i koj�c� jego ucho melodi�. A wszyscy poddawali si� temu naciskaniu, bo jedyn� racj� ich istnienia by�a aprobata cesarska i gdyby cesarz j� cofn��, jeszcze tego samego dnia znikn�liby z pa�acu bez �ladu. Tak, oni nie byli kim� sami z siebie. Byli widoczni dla ludu tylko tak d�ugo, dop�ki o�wietla� ich blask monarszej korony. Hajle Sellasje by� konstytucyjnym wybra�cem Boga i z tej wynios�o�ci nie m�g� ��czy� si� z �adn� frakcj�, cho� wys�ugiwa� si� to jedn�, to drug� bardziej ni� innymi, ale je�li jedna z popieranych koterii zap�dzi�a si� w swojej nadgorliwo�ci, w�wczas cesarz karci� j�, a m�g� nawet formalnie pot�pi�. Dotyczy�o to zw�aszcza frakcji ostrych, kt�re pan nasz wyznacza� do zaprowadzenia porz�dku. Bowiem mowy cesarza by�y �agodne, dobrotliwe i pocieszaj�ce lud, kt�ry nie s�ysza� nigdy, �eby usta pana miota�y gniewne s�owa. A przecie� dobrotliwo�ci� nie spos�b rz�dzi� cesarstwem, kto� musi poskramia� opozycj� i dba� o nadrz�dny interes cesarza, pa�acu i pa�stwa. To w�a�nie robi�y koterie ostrych, nie rozumiej�c jednak subtelnych intencji cesarza, grz�z�y w b��dach, a �ci�lej - w b��dzie przerysowania. Chc�c zyska� uznanie pana, gorliwie chcia�y wprowadzi� porz�dek absolutny, tymczasem dostojnemu panu chodzi�o o porz�dek zasadniczy, to znaczy - porz�dek, ale jednak z pewnym marginesem nieporz�dku, na kt�rym mog�aby si� manifestowa� monarsza �agodno�� i wyrozu- mia�o��. Dlatego te�, kiedy koteria ostrych zacz�a wkracza� ju� na ten margines, napotyka�a karc�ce spojrzenie w�adcy. W pa�acu by�y trzy frakcje zasadnicze - arystokrat�w, biurokrat�w i tak zwanych ludzi osobistych. Frakcja arystokrat�w, skrajnie konserwatywna i sk�adaj�ca si� z wielkich posiadaczy ziemskich, grupowa�a si� g��wnie w radzie koronnej, a jej przyw�dc� by� rozstrzelany ju� ksi��� Kassa. Frakcja biurokrat�w, najbardziej sk�onna do zmian i najbardziej o�wiecona, bo cz�� jej przedstawicieli mia�a wy�sze wykszta�cenie, zape�nia�a ministerstwa i urz�dy imperialne. Wreszcie frakcja ludzi osobistych by�a osobliwo�ci� naszej w�adzy powo�an� do �ycia przez samego cesarza. Dostojny pan, zwolennik silnego pa�stwa i w�adzy centralnej, musia� toczy� przebieg�� i zr�czn� walk� z koteri� arystokrat�w, kt�ra chcia�a rz�dzi� prowincjami i mie� s�abego, powolnego cesarza. Ale nie m�g� walczy� z arystokracj� jej w�asnymi r�koma i dlatego stale powo�ywa� do swojego otoczenia jako osobistych nominat�w i wybra�c�w ludzi z ludu, m�odych i bystrych, ale najni�ej urodzonych, ot, kogo� z najbardziej podrz�dnego plebsu, cz�sto na chybi�-trafi� wybranego z mot�ochu gromadz�cego si� w�wczas, kiedy pan nasz spotyka� si� z ludem. Ci osobi�ci ludzie cesarza, wyci�gni�ci wprost z naszej rozpaczliwej i n�dznej prowincji na salony najwy�szego dworu i tu spotykaj�c si� z naturaln� nienawi�ci� i wrogo�ci� zasiedzia�ych arystokrat�w, a szybko zakosztowawszy smaku pa�acowych splendor�w i jawnego uroku w�adzy, z nieopisan� wprost �arliwo�ci� i nawet nami�tno�ci� s�u�yli cesarzowi, wiedz�c, �e przebywaj� tu i sprawuj� niejednokrotnie najwy�sze godno�ci w pa�stwie tylko i wy��cznie z woli dostojnego pana. Im to w�a�nie cesarz powierza� stanowiska wymagaj�ce najwi�kszego zaufania. Ministerstwo pi�ra, cesarska policja polityczna, zarz�d pa�acu by�y obsadzone tymi lud�mi. Oni wykrywali wszystkie spiski i knowania, t�pili zarozumia�� i z�o�liw� opozycj�. Zwa�, panie dziennikarzu, �e cesarz nie tylko sam decydowa� o wszelkich nominacjach, ale dawniej osobi�cie ka�demu je komunikowa�. On, tylko on! Obsadza� szczyty hierarchii, 32 ale tak�e jej �rednie i niskie szczeble, wyznacza� naczelnik�w poczt, kierownik�w szk�, posterunkowych policji, wszystkich najzwyklejszych urz�dnik