15487
Szczegóły |
Tytuł |
15487 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15487 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15487 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15487 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
mitologia s�owia�ska
pod�ug
Naruszewicza, Lelewela,
Bogus�awskiego, Briicknera
i Gruszewskiego
MINIATURA
Copyright (C) by Miniatura Pnnted in Polarni, 2004
Wydanie trzecie Wydawnictwo Krytyki Artystycznej
Miniatura 30-307 Krak�w, ul Barska 13
tel. (0-12) 267-10-39 Opracowanie �ukasz G�rnikowski
Druk w Miniaturze
Oprawa introligatorska
Marta Marusi�ska
ISBN 83-7081-600-2
OFIARY
i^Sc&y tylko cz�owiek wyrobi� sobie poj�cie
0 B�stwie, jako o Istocie nadprzyrodzonej, rz�dz�cej
1 opiekuj�cej si� wszech�wiatem i wszystkim, cokolwiek w nim �yje - my�l jego zacz�a si� zwraca� do tej Istoty, jako dawcy wszelkiego dobra. Uczucie jego wzgl�dem tego Niewidzialnego a Pot�nego, by�o uczuciem niemowl�cia wzgl�dem matki, pod kt�rej opieku�cze rami� chroni si� ono przed wszystkim, co mu zagra�a. I tak przechodzi� cz�owiek od obawy do ufno�ci, od �alu do pro�by, a nast�pnie do wdzi�czno�ci. Uczucia te wyrabia�y si� w nim stopniowo, w miar� doskonalenia si� jego my�li i wyszlachetniania poj��.
Gdy po��da� gor�co czego�, co mu tylko si�a nadprzyrodzona da� mog�a, zwraca� wzrok b�agalny ku niebu i wygl�da� stamt�d pomocy, a gdy j� otrzyma�, serce jego wzbiera�o uczuciem wdzi�czno�ci. Przemy�liwa� tylko nad tym, w jaki spos�b okaza� t� wdzi�czno�� i podzi�kowa� godnie za otrzymane dobro. Zdawa�o mu si�, i� cz�� tego, co otrzymywa� od Stw�rcy, powinien mu odda�, jako ho�d i uznanie Jego nad sob� w�adzy. Ofiary wi�c s� pierwszym objawem czci Boga.
Tak jak r�norodne s� potrzeby cz�owieka, jego �yczenia i d��no�ci, tak i ofiary sk�adane by�y w r�nych celach. Gdy kl�ski g�odu, powodzi lub chor�b trapi�y cz�owieka, uwa�a� on je za objaw gniewu Bo�ego i dla przejednania obra�onego sk�ada� ofiary b�agalne. Na podzi�kowania za otrzymane dobrodziejstwa sk�adano ofiary dzi�kczynne, dla uproszenia pokoju, zapokojne. Gdy palono w ca�o�ci ofiar�, zwa�a si� ona ca�opaln�.
Pocz�tkowo ofiary sk�adane by�y w naturze, tj. ze wszystkiego tego. czego cz�owiek utrzymywa� na swoj� potrzeb�, a wi�c ze zbo�a, zwierz�t, mleka, oliwy, miodu. wina. O ile ofiara nie by�a ca�opaln�, cz�� jej palono lub wylewano na o�tarz, na cze�� b�-
stwu, z reszty urz�dzano uczt�, do kt�rej zasiadali kap�ani wraz z rodzin� ofiarodawc�w.
�mudzin, gdy widzia� zbli�aj�c� si� burz� i czarne gradowe chmury, opuszczaj�ce si� nad ziemi�, wychodzi� w pole z go�� g�ow�, nios�c na plecach po�e� s�oniny. �Perkunie bo�e�ku (m�wi�) nie bij w moje pole, prosz�, rzuc� ci za to po�e�." Ofiara ko�czy�a si� na obietnicy, gdy� po przej�ciu burzy �mudzin zjada� sam obiecany po�e�. C� to za dziecinna naiwno��! Zdawa�o mu si�, i� sam� obietnic� ukoi� zdo�a gniew Perkunasa i ten ominie jego pole, a po�le pociski swej zemsty na pole tego, kt�ry mu nie obieca� po�cia. �mudzianka ofiaruje bogini Matergabii pierwszy placek, jaki bierze z dzie�y, naznacza go palcem, a po upieczeniu zjada go sama lub jej m��.
Jak wszystkie indoeuropejskie narody, tak i S�owianin modli� si� najch�tniej pod go�ym niebem. To naturalne sklepienie �wi�tyni Niezmierzonego, usiane jarz�cymi gwiazdami, o�wietlone �agodnym, srebrzystym �wiat�em ksi�yca podczas pogodnej nocy letniej, to wspania�e gor�ce s�o�ce, o�ywiaj�ce swym blaskiem, dzia�a�o na jego wyobra�ni�. Huk gromu.
po�wist wichru, szmer strumyka, wo� ��k, p�l i las�w, wszystko to go zachwyca�o, to przera�a�o. Wsz�dzie doko�a siebie widzia� zjawiska, kt�rych wyt�umaczy� nie umia�. Zmagaj�ce si� si�y przyrody, jak i dobroczynne jej dary, by�y dla niego zagadk� wszystko wi�c odnosi� do tego niewidzialnego b�stwa, pod wszechw�adn� r�k� kt�rego wszystko istnia�o i na tym�e samym miejscu czu� si� obowi�zanym podzi�kowa� mu za to.
Przez d�ugie te� wieki nie widzimy w S�owia�-szczy�nie �wi�ty�. Najpierwsze gontyny czy kontyny, |ak zwano �wi�tynie s�owia�skie, powsta�y u S�owian p�nocno-zachodnich. Na Rusi niewiele nawet by�o pos�g�w. Za W�odzimierza mieli w Kijowie pos�gi: Perum, Chors-Swar�g, Stribok, Semergla i Mokose - ale o gontynach ma�o wzmiankuj� kronikarze. Modli� si� najch�tniej S�owianin nod brzegiem rzek, jezior, b�ot, w g��bi las�w, wreszcie na wg�rzach i w po�wi�canych gajach, zwanych bo�nice. W gajach tych wszystkie wyr�niaj�ce od innych drzewa by�y przedmiotem czci, wierzono bowiem, i� w takirn nieforemnym, naznaczonym garbami czy krzywiznami drzewie b�stwo obra�o sobie siedzib�.
Najwi�ksz� jednak czci� cieszy� si� stary roz�o�ysty d�b, uwie�czony jemio��, kt�r� i w Galii druidzi uwa�ali za symbol nie�miertelno�ci. W zimie, skoro ona zakwit�a.
sz�stego dnia po nowiu ksi�yca, druidzi udaw w uroczystej procesji do uwie�czonego ni� d�bu. Najwy�szy ich kap�an, ubrany bia�o, z�yna� j� z�otyn pem i podawa� ostro�nie ni�ej stoj�cemu kap�anowi, kto ry j� w po�� bia�ej szaty przyjmowa�. W dniu tym �abi jano na ofiar� par� bia�ych, pierwszy raz zaprz�onych wo��w. Z jemio�y przygotowywali druidzi lekarstwo przeciw wszelkiej truci�nie.
Najpot�niejszym miejscem w gaju �wi�tym u S�owian by� Bugaj (nazwa ta powsta�a zapewne z dw�ch wyraz�w: B�g i gaj), na kt�rym umieszczano pos�g b�stwa. Drugim miejscem �wi�tym by� o�tarz zbudowany w okr�g, zwany Ko�o.
Tak gaje jak i o�tarze, a nast�pnie gontyny powsta�y wtedy, kiedy kult przybra� pewn� okre�lon� form�. Pierwotnie modli� si� cz�owiek na ka�dym miejscu, skoro uczuwa� tego potrzeb�, a o�tarzem pierwotnym by� ka�dy wi�kszy kamie� przydro�ny. Patriarcha Jakub, w drodze swej do Labana, kamie� kt�ry mia� pod g�ow� podczas snu o anio�ach zst�puj�cych i wst�puj�cych do niebios, po�wi�ci� na o�tarz, wylewaj�c na niego oliw�. Kamie� ten, nazwany �Kamieniem przeznaczenia", znajduje si� obecnie pod siedzeniem tronu koronacyjnego, w opactwie westminsterskim.
Ofiary sk�adane przez ludno�� zwa�y si� objaty - po�wi�ca je kap�an na umy�lnie na ten cel usypanym wzg�rku, objatnic� zwanym, po czym, o ile ofiara nie by�a ca�opaln�, cz�� jej palono na kole, a cz�� sz�a na u�ytek kap�an�w i na uczt� sporz�dzan� poza obr�bem bo�nicy, sk�d zapewne pochodzi wyraz: obiad. Rusini zachowuj� dot�d len zwyczaj i nios� do cerkwi kury pieczone, ko�acze, w�dk�, mi�d i tym podobne rzeczy. Wyraz �bochenek" tak�e zapewne pochodzi od wyrazu Boh jako chleb Bogu po�wi�cony. U Prus�w s�owia�skich trzeci� cz�� zdobyczy wojennych ofiarowano bogom.
Jako najmilsz� ofiar� uwa�ano spalenie najznakomitszego je�ca wojennego w zbroi, wraz z koniem przywi�zanego do drzewa. Zwierz�ta ofiarne by�y czarnej ma�ci. Ofiara cz�stokro� by�a po��czona z wr�b�. Niedostatki wewn�trzne u ofiarowanego zwierz�cia by�y z�� wr�b�, r�wnie� je�eli krew z naci�tej �y�y nie trysn�a obficie. Obecni przy sk�adaniu ofiar pomazywali si� krwi� zabitego zwierz�cia. Je�eli zabijano je�ca chrze�cija�skiego, Prusowie maczali we krwi jego miecze swoje i spisy.
Ofiary, tak jak i kult pierwotny, przechodzi�y r�ne ewolucje i przybiera�y r�ne formy, dop�ki si� nie skrystalizowa�y i nie przybra�y form sta�ych, u�wi�conych w danej miejscowo�ci zwyczajem.
10
Dla uczczenia powracaj�cej wiosny i uproszenia urodzaj�w zbierali si� Litwini, znosz�c na ofiar� co kto mia�. W dzie� 24 kwietnia ofiarnik wobec zebranych trzyma� w prawej r�ce kube� piwa i wzywa� bo�ka tymi s�owami:
�Ty odwozisz zim�, przywozisz weso�� wiosn�, przez ciebie zieleniej� pola, ogrody, gaje i lasy daj rosn�� naszemu zbo�u, a pot�um chwasty."
Po wyg�oszeniu tej modlitwy chwyta� kube� piwa z�bami, wypija� jego zawarto�� i przerzuca� go przez giow�, nie dotykaj�c r�kami. Obecni chwytali kube� i nape�niali go powt�rnie.
Sudowie samijscy sk�adali ofiar� z koz�a, kt�rego kupowano ze sk�adek kilku osad. Ofiara ta jest niejako na�ladownictwem ofiary dw�ch koz��w sk�adanej przez Izraelit�w przed �wi�tem Paschy. Ofiarnik zwany u Su-d�w wurszajt, chromy lub na po�y �lepy, uwie�czony k�osami, opasany torb�, stoi przed zebranymi w stodole i wznosi r�ce nad koz�em, kt�rego oni trzymaj� w powietrzu, szepcz�c zakl�cia i modlitwy, po czym zabija koz�a i kropi obecnych krwi� jego. Z zabitego zwierz�cia niewiasty przygotowuj� uczt�, a m�czy�ni przerzucaj� tymczasem przez ogie� placki pszenne, a� je upiek�.
Litwini sk�adali ofiary Ziemne, bogini ziemi. Warzyli piwo z pierwocin wszelkiego zbo�a, z pierwszej
11
m�ki piekli placki i chleby. Kap�an wobec zebranego t�umu wyg�asza� modlitw�: �Zeminelo, roznosz�ca kwiaty, zakwitnij �ytem, pszenic�, j�czmieniem i wszelkim zbo�em", po czym odlewa� jej troch� po�wi�conego piwa. Ofiarodawcy spo�ywali wraz z kap�anem po�wi�cone chleby i kury kl�cz�c - kostki chowali w stajni pod nawozem.
Dimstip u Litwin�w, pan ogniska i dymu, odbiera� ofiary z kur.
Na zielone �wi�tki zbierano porcje zbo�a, warzono z niego piwo, nast�pnie zabijano wo�a lub koz�a nad brzegiem ruczaju i po przygotowaniu biesiady, wr�bita lub najstarszy z obecnych, pierwszy kosztowa� piwa i potraw, po czym wszyscy zasiadali do jedzenia.
Relacje jezuickie z XVII wieku, po odbytej wizytacji Litwy, stwierdzaj�, i� obrz�dki i ofiary poga�skie by�y w owym czasie jeszcze praktykowane na Litwie. Na cze�� Dejwesa, czyli Dewajtisa, opiekuna zbo�a i byd�a, chowali po spichrzach po�wi�cane kamienie i sk�adali mu ofiar� z czarnego prosiaka. Gospodarz z �on� i star� wieszczk� zasiadali do uczty z tego prosiaka przyrz�dzonej. Resztki jej i trzy razy po dziewi�� k�sk�w chleba, znoszono do spichrza, gdzie je przy u�wi�conych zwyczajem modlitwach zakopywano.
12
Na Rusi sk�adano ofiary na wyspie Dniepru: Chor-tycy. Nie tylko miejscowi mieszka�cy, ale i przejezdni kupcy skadali ofiary bogom, czczonym w danej miejscowo�ci. Po przebyciu tak w owym czasie uci��liwej i niebezpiecznej drogi, ni�s� kupiec do st�p pos�gu: mi�so, mleko, chleb, a nawet cebul�, na podzi�kowanie za szcz�liwie odbyt� podr�, na uproszczenie dobrego targu, a najprawdopodobniej dla zjednania sobie wzgl�d�w miejscowej ludno�ci, na kt�r� wielki wp�yw wywierali kap�ani. Gdy zarobek ze sprzeda�y by� znaczny, ofiara dzi�kczynna sk�ada�a si� z kilku sztuk bydl�t, kt�rych g�owy zatyka� kupiec na palach wbitych naoko�o pos�gu. Cze�� ofiary sz�a na ubogich, cz�� zabierali kap�ani, reszt� palono.
W dniu uroczysto�ci �wiatowida, obchodzonej po �niwach, sk�adano ofiar� z wielkiego jak g�ra korowaja. Umieszczano go na o�tarzu, a za nim stawa� kap�an i pyta� obecnych, czy go widz�? Je�eli zza korowaja wida� by�o kap�ana, prosi� ten�e, aby za rok nast�pny �wiatowid da� lepsze urodzaje, aby korowaj by� wi�kszy. Dot�d na Rusi, na gody weselne piek� pszenny korowaj z rodzynkami, w kszta�cie wielkiego bochenka, ozdabiaj�go kwiatami i obdzielaj�nim go�ci weselnych po oczepinach panny m�odej, zbieraj�c sk�adki.
13
�adna uroczysto��, czy to familijna, czy religijna, nie obesz�a si� w S�owia�szczy�nie bez ofiary i bez uczty. S�owianin dzieli� si� ch�tnie z bogami, kt�re czci�, jak z s�siadami i rodzin�, weselem, smutkiem i mieniem swoim. Zwyczaj ten w cz�ci przechowuje si� dot�d. Wie�niaczka z pierwszego udojonego ma�emu ciel�tkowi mleka robi mas�o i nalewa lampk� do ko�cio�a�wiele z nich wosk wybrany z pasieki sk�adaj� na o�tarzu. Do�� spojrze� na tysi�ce wot�w, otaczaj�cych o�tarze naszych �wi�ty�, aby si� przekona�, jak g��boko zwyczaj ten zapu�ci� korzenie w sercach naszych. �Cokolwiek dacie jednemu z tych maluczkich, mnie dacie", powiedzia� Chrystus. Te s�owa boskiego Mistrza powinny dla nas by� wskaz�wk� chrze�cija�skiego kierunku, w jakim nadmiar uczu� wdzi�czno�ci naszej ku Stw�rcy ma si� rozlewa�.
�Co ��dasz od nas Panie? gdy to wszystko Twoje". Czy dary, cho�by najwi�ksze, mog� mie� znaczenie dla Tego, �kt�rego niebo i ziemia ogarn�� nie rnog�"?
14
OBRZ�DY
. agroda zamo�nego kmiecia przybra�a od�wi�tny wygl�d. Dziedziniec czy�ciutko zamieciony i wysypany ��tym piaskiem, d�ugie sto�y ponakrywane wzorzystymi obrusami domowej roboty, z ponarzuca-nymi zielonymi ga��zkami do op�dzania much, woko�o nich �awy, �wiadcz�, i� gospodarz oczekuje go�ci na jaka� uroczysto�� familijn�. Gosposia wynosi z chaty ko�acze, uk�ada je w odst�pach stosami na nakrytych sto�ach, stawia dzbany z piwem i miodem i spogl�da co chwila na drog� id�c� ku zagrodzie, czy nie wida� ju� spodziewanych go�ci. Psy le��ce pod sto�ami warkn�y, a w otwartych wierzejach ukaza� si� g�larz-kap�an. zaproszony tak�e na uczt�. To Piast ko�odziej wyprawia postrzy�yny swemu pierworodnemu i na znak dany przez psy wychodzi na powitanie go�cia.
15
- Pok�j temu domowi - rzek� g�larz.
- Na wieki - odpowiada Piast, k�aniaj�c si� nisko.
- Niech bogowie nawiedzaj� dom tw�j cny Pia�cie i niech wnosz� pod dach tw�j b�ogos�awie�stwo i dostatek.
- Niech i was ojcze darz� zdrowiem na d�ugie lata, za dobre s�owo, jakie�cie rzekli. Przest�pcie pr�g ubogiej mojej chaty i u�wi��cie obecno�ci� wasz� obrz�dek po-strzy�yn pierworodnego mego, jako mu ju� siedem wiosen min�o.
Po tych s�owach, wyrzeczonych z pochylon� przed kap�anem g�ow�, Piast uj�� go pod r�k� i wprowadzi� do chaty, gdzie Rzepicha, �ona Piasta, powita�a go r�wnie� kornym pok�onem i posadzi�a na poczesnym miejscu blisko pokucia. (Pokuciem zwano u S�owian k�t �wietlicy, w kt�rym umieszczano bogi domowe.) Tymczasem da�y si� s�ysze� �piewy i na drodze ukaza�y si� zast�py go�ci. Piast wyszed� przez otwarte wierzeje, aby jak na go�cinnego gospodarza przysta�o, powita� ich i wprowadzi�. Starsi z nich weszli do chaty, m�odsi usiedli woko�o rozstawionych sto��w. Rzepicha w bia�ej, wyszywanymi kolorowymi nitkami koszuli, r�nobarwnej zapasce i zr�cznie upi�tej na g�owie namitce (namitka - ubranie g�owy m�atek) wynosi�a z komory misy miodu, orze-
16
chy, twar�g, mas�o i wszystko �czym chata jest bogata" i k�aniaj�c si� pod�ug s�owia�skiego obyczaju go�ciom, zaprasza�a ich do jedzenia. Przy matce nieodst�pny by� ma�y Ziemowit. wymyty, wyczesany, obuty w nowe sk�rznie i ubrany w wyszywan� �witk�. Ciekawym wzrokiem wodzi� po obecnych, ale w oczach jego nie wida� by�o ani nie�mia�o�ci, ani l�ku. G�ow� mia� wzniesion� do g�ry, a oczy z b�yskami m�odego orl�cia przenosi� z go�ci na rozleg�y krajobraz, otoczony zewsz�d lasem.
Go�cie czekali na zaprosiny gospodarza. Niebawem wyszed� Piast, zbli�y� si� do sto�u i nalewaj�c w r�g miodu, rzek�, wznosz�c go do g�ry:
- Za zdrowie wasze pij� s�siedzi a bracia i dzi�kuj� wam, �e�cie obecno�ci� wasz� rozweselili dom m�j.
A odlewaj�c troch� miodu z rogu na ziemi� - m�wi� dalej:
- To umar�ym moim �wi�c� i zapraszam ich na uroczysto�� rodzinn�.
Go�cie powstali z miejsc i ka�dy z nich odla� ze swego kubka troch� miodu na ziemi� dla zmar�ych. Po czym zakrzykn�li ch�rem:
17
- Za zdrowie twoje, bracie nasz, za zdrowie twej niewiasty i twego pierworodnego. �ywi!
Piast przechodzi� z chaty na dziedziniec, bacz�c aby ka�dy z zaproszonych jadt i pil - a �ona jego zabiera�a puste misy i zastawia�a pe�ne. Psy ogryzaj�ce pod sto�em ko�ci warkn�y znowu, bo za wrotami ukaza�o si� dw�ch podr�nych, w zakurzonym d�ug� drog� odzieniu.
Piast z pok�onem zbli�y� si� si� do nich.
-Nie omijajcie prosz� ubogiej mojej zagrody - rzek� � spocznijcie po drodze pod dachem moim i posilcie si� czym bogowie zdarzyli.
Podr�ni zm�czeni nie wahali si� przyj�� zaproszenia, weszli na dziedziniec, gdzie im zaraz go�cinnie zrobiono za sto�em miejsce. Rzepicha przysun�a im ko�acze i misy z mi�siwem.
- Go�cinno�� twoja, mi�y nam gospodarzu, nie pozostanie bez nagrody. B�dziecie przez d�ugie wieki, ty i twoi potomkowie gospodarzy� i przewodniczy� narodowi na s�aw� - a dary te niech b�ogos�awi i rozmna�a Pan! - wyrzekli.
Pomimo zm�czenia i kurzu na ich twarzach i odzieniu, bi�a od nich jaka� jasno�� czy �wi�to�� tak, i� obecni z uszanowaniem i trwog� jak�� zabobonn� zacz�li si� usuwa�, szepcz�c mi�dzy sob�, i� to zapewne Radogost
18
i Dad�b�g (bogowie s�owia�scy zwiastuj�cy pomy�lno��) nawiedzili Piasta i zwiastowali mu przysz�� pomy�lno�� jego rodu.
Postrzy�yny u S�owian by�y pierwszym obrz�dem, kt�rym uroczy�cie wprowadzali w grono obywateli kraju nowego cz�onka, strzyg�c mu po raz pierwszy w�osy i nadaj�c imi�, pod kt�rym znali go odt�d wszyscy bli�si i dalsi krewni i s�siedzi. Podanie m�wi, i� zapasy mi�siwa i chleba, pob�ogos�awione przez podr�nych, nie zmniejsza�y si�. Piast nakarmi� nami mnogi lud, zebrany po �mierci Popiel� na obi�r kniezia, a lud ten przez wdzi�czno�� obra� go knieziem m�wi�c:
~ Kiedy� tak dobrze gospodarzy� u siebie, gospo-darz-�e i u nas.
Prawdopodobnym jest, �e tak go�cinno�� jego jak i wr�ba podr�nych mog�y si� by�y przyczyni� do obioru na kniezia.
Ho�a, m�oda dziewoja chodzi po domu z rozplecionymi w�osami, wianuszku na g�owie i zap�akanymi oczami. Staje w ka�dym zak�tku domu i zagrody, ociera zachodz�ce �zami oczy r�kawem i wpatruje si� w k�ty, z kt�rymi �egna si� na zawsze. Tu ujrza�a po raz
19
I
pierwszy �wiat�o dzienne, tu igra�a dzieckiem, tu �piewa�a /. towarzyszkami weso�e piosenki podczas d�ugich zimowych �wieczornic" przy jasno p�on�cym �wietle �uczywa na wielkim kominie, otoczonym prz�dkami. Ognisko komina tego co wiecz�r zagarnia�a starannie i przykrywa�a popio�em, aby ogie� przele�a� do dnia nast�pnego. Teraz staje przed tym ogniskiem i szepcze:
- Kt� ci� teraz zagarnia� b�dzie? Po tych s�owach serce jej �ciska si� jeszcze wi�kszym �alem, bo w chwili po�egnania czuje dopiero, jak dom ten i wszystkie jego zak�tki sajej drogie. Tu prze�y�a lat kilkana�cie obok kochaj�cych j� rodzic�w i rodze�stwa, by�a ich rado�ci� i pomoc�- a tam, gdy ten, co j� kupi� za cen� wo�u, ten jej w�dz, kt�ry j�uwodzi z domu rodzicielskiego jako �zbiega", b�dzie z�ym i nie wyrozumia�ym dla niej. Co ona pocznie biedaczka? Prawda, �e przy zmowinach tak jej s�odko w oczy patrza�, a na wieczornicach zawsze przy niej siedzia� i podawa� jej upuszczone na ziemi� wrzeciono i tak czule �ciska� jej palce, gdy odbiera�a je od niego. Teraz kupi� jej �adny p�aszcz, ale zawsze to nie to, co rodzice, kt�rzy j� kochaj� od dziecka. A jego rodzina jak j�te� przyjmie? Matka m�a b�dzie �ledzi� badawczym okiem ka�dy jej
ruch, czy ona te� umie i wykonywa zr�cznie ku?d� fOK
t� gospodarsk�.
Po chwili otrz�sa si� z przygn�biaj�cych m my*l> Matka jej wychowa�a j� w pos�usze�stwie, przy/w\ czai�a do pracy w porz�dku, nietrudno b�dzie jej dogu dzi� �wiekrze, spe�niaj�c rozkazy i stosuj�c si� do zwy cz�j�w domu. Wi�c ociera z �ez oczy i u�miecha si� do towarzyszek, kt�re w�a�nie w przeddzie� rozplot�y jc| po raz ostatni te pi�kne d�ugie �kosy". Ju� ona ich wi�cej zaplata� nie b�dzie. Obetn� jej t� dziewicz� ozdob�, kt�r� si� tak pyszni�a.
Gdy pos�ysza�a turkot zaje�d�aj�cego po ni� wozu, przys�anego przez pana m�odego, rzuca si� do n�g rodzicom, kt�rzy j� �ciskaj� i b�ogos�awi� ze �zami. Towarzyszki jej podczas drogi rozwesel�j�j�piosenkami, gdy oto na granicy dw�ch wsi spotyka j� wr�ba z p�on�cym �uczywem w jednej r�ce, a kube�kiem piwa w drugiej. W�z si� zatrzymuje, a wr�ba obiega go trzykrotnie, m�wi�c:
Jake� w domu ojcowskim ognia strzeg�a, to go w domu swoim strzec b�dziesz.
Po czym cz�stuje j� i jej towarzyszki piwem. Jad� dalej, gdy oto kelewe� (wo�nica), wioz�cy �zbiega" do �wodza" zatrzymuje si� przed domem m�odego, gdzie ju�
21
na narzeczon� oczekuje sto�ek z poduszk� i r�cznikeim. Kelewe� zeskakuje czym pr�dzej z wozu, aby dopa�� tego sto�ka i zabra� r�cznik, w czym mu dru�yna pana m�odego stara si� przeszkodzi�. Ku uciesze zebranych weselnik�w zaczyna si� obrona i zdobywanie sto�ka. Kelewe� popychany i bity, zdo�a� nareszcie go posi���, ale tylko na chwil�, bo narzeczona ju� zeskakuje z wozu, a dru�ki prowadzaj� do sto�ka. Odpocz�a na nim chwilk�, gdy zbli�a si� do niej dru�ba i wzi�wszy pod r�k�, odprowadza woko�o ogniska, jako przysz�� stra�niczk� domowego znicza, po czym sadza zn�w na sto�ku. Dra�ki myj�jej nogi i wod� t� skrapiaj� obecnych, ma�� jej usta miodem, aby poca�unki jej by�y s�odkie m�owi, nast�pnie jeden z dru�b�w bierze j� pod r�k� i oprowadza po wszystkich zak�tkach domu, zawi�zawszy jej poprzednio oczy. Id�c z ni�, m�wi: �Tr�caj, tr�caj" - a drugi id�c za ni�, obsypuje j� zbo�em wszelkiego gatunku, aby ono jej si� rodzi�o na nowym gospodarstwie. Po tych m�cz�cych ceremoniach zdejmuj� jej nareszcie opask� z oczu i sadzaj� do sto�u. Teraz wolno jej weseli� si�, je�� i pi� i zaznajamia� si� z otaczaj�cymi go��mi. Po uczcie, przy akompaniamencie odpowiednich piosenek, jedna z krewniaczek obcina jej w�osy i nak�ada na g�ow� bia�� zas�on� z wie�cem, tak zwan� apglobt�, kt�r� jej nosi� wolno a� do narodzin pierwszego syna.
22
Takie obrz�dy weselne praktykowane by�y na I twie w XVI i XVII w. pod�ug opisu Jana Malcckicn�>
Obrz�d weselny na Rusi si�ga tak/e zapewne g��bokiej staro�ytno�ci. M�odzie� obojej pki Imiwi si� w wigili� �lubu w domu rodzic�w narzeczonej. Dru�ki rozplataj� jej w�osy i ubieraj� g�ow� kwiatami sztucznymi lub naturalnymi i szychem jak mo�na najwy�ej, ty� g�owy obwieszj�c wst��kami w r�nych kolorach. Oboje m�odzi obchodz� wszystkich krewnych i znajomych z dru�yn� weseln� i muzyk�, prosz�c na wesel�. Wszed�szy do chaty, k�ad� na stole ko�acz pleciony z dziurk� w �rodku, biedniejsi �ytni, bogatsi - pszenny, po czym rzucaj� si� ka�de z osobna wszystkim obecnym po trzy razy do n�g i za ka�dym razem ca�uj� starszych w r�k�, m�odszych w twarz. Krewni i przyjaciele cz�stuj� dru�yn� weseln� w�dk�, - wracaj� te� z tej wyprawy prawie wszyscy pijani. M�odzi nie omijaj� dworu, gdzie ich czeka opr�cz pocz�stunku datek. Bawi�. si� noc ca��. W niedziel� rano m�oda para na czo�o udaje si� wraz z dru�yn� weseln� do �lubu. Je�� przed �lubem im nie wolno dlatego, �e ~~ jak powiadaj� �zjedliby swoje szcz�cie", a najpewniej dlatego, �e gdyby wolno im by�o je�� cokolwiek, to by te�
23
i pili i szliby pijani do �lubu. Podczas obrz�du �lubnego starsza druhna trzyma �wieczk�, st�d nazywaj� j���witi�k�".
Po uczcie weselnej pann� m�od� sadzaj� na dzie�y z ciastem, nakrytej poduszk�, aby szcz�cie ros�o jak ciasto. Najszcz�liwsza w po�yciu m�atka rozbiera jej g�ow� ze �lubnych ozd�b, kt�re ona oddaje dru�kom, a nast�pnie zawi�zuje jej g�ow� chustk�, na co ona nie chce si� zgodzi� i zrzuca kilkakrotnie chustk� na ziemi�. Podczas tych ceremonii dru�ki �piewaj�odpowiednie piosenki. Na drugi dzie� dru�bowie opasuj� si� na krzy� czerwonymi pasami, �mo�odycy" obwi�zuj� chustk� czerwon� wst��k� lub szalikiem i prowadz� j� przez wie� z muzyk� do studni po wod�, po czym odwo�� j� lub odprowadzaj� do m�a.
Zabawy weselne trwaj� od soboty do czwartku. Jako zabytek p�acenia pewnej kwoty za �on�, pozosta� jeszcze zwyczaj, i� m�ody daje te�ciowej par� ��tych but�w, ale i ten zwyczaj wychodzi ju� z u�ycia.
Na Polesiu �m�od�" odwo�� do m�a wraz z. wypraw� w zakrytej �bodni" lub okr�g�ej plecionej s�omian-ce, aby nie widzia�a drogi i nie uciek�a z powrotem do rodzic�w. Ka�da prowincja, ka�dy zak�tek obszernej s�owia�szczyzny przechowuje dot�d zwyczaj i obrz�dy
24
.u�wi�cone wiekami, szczeg�lniej w miejscowo�ciach oddalonych od wi�kszych miast, w blisko�ci kt�rych lud zatraca po trochu cechy odr�bno�ci, a stara si� na�ladowa� tak ubiory jak i zwyczaje miejskie.
Rojno i t�umno nad Dnieprem. Pod Kijowem rozlewa on si� szerokim korytem. W poszarpanych wartkim pr�dem brzegach tworzy rybne zatoki z naniesionego mu�u, zieleniej�ce si� k�py, rozlewa si� szeroko po nizinach i szuwarach pe�nych wodnego ptactwa. Rybacy uwijaj� si� w ma�ych cz�enkach �duszehubki" zwanych, zapuszczaj� to wi�ksze sieci, to ma�e �podrywki", wrzucaj�c schwytane ryby na dno cz�na. �ycie wre na rzece, a na brzegu czerni si� od g��w ludzkich oczekuj�cego na co� t�umu. U przystani stoi kilka wi�kszych �odzi; jedn� z nich, najnowsz�, w�a�nie odczepili rybacy od haka i wyci�gaj�na brzeg. Robotnicy stoj�cy na brzegu odbieraj� z r�k rybak�w cz�no, odci�gaj�je troch� dalej i umocowuj� palikami, aby si� nie chwia�o, nast�pnie przybijaj� w poprzek cz�na �awk�.
T�um patrzy z niecierpliwo�ci� na powolne przygotowania, bo oto czeka go dzisiaj niezwyk�e widowisko pogrzeb bogatego kupca. Jest on ju� od dni dziesi�ciu
25
w prowizorycznym grobie, obstawionym miodem i owocami, ma te� obok ulubion� swoj� g�l, aby sobie uprzyjemni� czas oczekiwania na pogrzeb. Przyjaciele zmar�ego przez te dni dziesi�� zaj�li si� podzia�em pozosta�ego po nim maj�tku na trzy cz�ci. Jadn� cz�� przeznaczyli dla rodziny zmar�ego, drug� na jego przyodziewek, trzeci� na styp� pogrzebow�.
Do umocowanego cz�na zbli�y�a si� baba, zwana �anio�em �mierci", okry�a �awk� wzorzystym kilimkiem, obstawi�a j�jedwabnymi poduszkami i rozpi�a nad cz�nem namiot. T�um rozst�puje si�, bo oto nios� nieboszczyka, ubranego w jedwabn� �witk�, ozdobion� z�otymi guzikami, w czapce sobolowej ze z�otolitym denkiem, sadzaj� go na �awie i obstawiaj� poduszkami. Ka�dy z nale��cych do pogrzebowego orszaku niesie co� do przyozdobienia cz�na. Jedni obstawiaj�je ba�wankami, inni k�ad� obok zbroj� nieboszczyka, mi�d, owoce, ro�liny i zio�a aromatyczne - jeszcze inni p�dz� par� ulubionych koni nieboszczyka, dwie krowy, psa, kur� i koguta, przeznaczone na zabicie i spalenie wraz ze zmar�ym, jako rzeczy, kt�rych b�dzie potrzebowa� na tamtym �wiecie.
Teraz zbli�a si� drugi orszak, z�o�ony przewa�nie z przybranych od�wi�tnie dziewcz�t, odprowadzaj�cych jedn�z niewolnic nieboszczyka na miejsce uroczysto�ci.
26
Zgodzi�a si� ona dobrowolnie by� pogrzebiona razem /c swym panem. Przez te dziesi�� przedpogrzebowych dn. weseli�a si� i pi�a z r�wie�nicami, aby zag�uszy� w sobie obaw� �mierci, zapomnie� o m�odo�ci swoje.), po�egna� to jasne s�oneczko, te zieleniej�ce si� ��ki, po kt�rych niegdy� pl�sa�a, te lasy i gaje, gdzie zbiera�a jagody i �owi�a uchem echa dalekich g�os�w zap�dzaj�cych si� za zwierzem my�liwc�w. Dzisiaj, w dzie� pogrzebu, aby za�wiadczy� wobec t�umu w�asnowoln�jej ofiar�, podnosili j� trzykrotnie nad studni�. Dziewcz� pijane c/y w ekstazie, zagl�daj�c do studni, m�wi�o:
- Rodzice moi i krewniacy wyci�gaj� ramiona, pan m�j siedzi w zielonym sadzie, w gronie m��w i ch�opc�w i przywo�uje mnie do siebie. Prowad�cie� mn.c do niego! Gdy orszak zbli�y� si� do cz�na, nieszcz�liwa ofiara przes�d�w rozda�a r�wie�nicom wszystkie swoje ozdoby, po czym wesz�a do namiotu. Oczekuj�ca baba anio� �mierci" podprowadzi�a j� do boku siedz�cego nieboszczyka, schwyci�a za szyj�, jakby naginaj�c jej g�ow� ku ramionom zmar�ego pana i zadusi�a; nast�pnie przebija�a no�em. Obecni tymczasem znosili drwa i otacza�, mmi cz�no. Najstarszy z rodziny nieboszczyka podpali� je wszyscy dorzucali drwa i trzaski do p�on�cego ogniska. W niespe�na godzin� ze wszystkiego pozosta�a tyl-
27
ko garstka popio�u, nad kt�r� usyp*110 wysoka
i zatkni�to w ni� pal brzozowy z \vyp'sanym' na tiim
imionami: nieboszczyka j panuj�cego ksi�cia.
Tak opisuje naoczny �wiadek pogrzebu Ibn-Faciian Arab obrz�d ten na Rusi. Jeden z obecnych zagadn�� \n_ Fadlana tymi s�owy:
Wy, Arabowie, jeste�cie g�upcy, �e rzucacie cy0. wieka do ziemi, gdzie g0 jedz� robaki ~ my g� Pa'iftry, tote� on zaraz idzie do raju.
U Drewlan inny by} zwyczaj chowania cia�. Nieb^sz. czyka ubranego od�wi�tnie k�adziono w trumn� wy^jy. ban� lub wypalon� z grubego Pnia lub z^it� z grubych bali. Obok trumny k�adli wszystkie u�ywane przez niego za �ycia sprz�ty, jak: no�yk, krzemie� ^0 krzesania ognia, sierp jjd. i sypano nad tym mogi��.
Na Rusi budowali tak�e wielk� mogi��, jak chat�, ya_ dli w ni� nieboszczyk z odzie��, z�otymi obr�c?am; i r�nymi sprz�tami, jedzeniem i nap�Jern wProwaciza-li do grobowca ulubion� �on� nieboszczyka �yw� i tarasowali otw�r.
U Prus�w wierzono, �e zmarli wojownicy, przewodz�c w za�wiaty, unosili si� nad domem kap�ana i zar�bywali nad nim amaki. G��wn� role- podczas ob^�. d�w pogrzebowych u Prus�w odgrywali tulisze i lig�sze>
28
�piewacy i s�dziowie, opiewaj�cy czyny zmar�ego Oni te� na stypie pogrzebowej, zwanej sermen. pierwsze zajmowali miejsce. W rocznic� �mierci nieboszczyka, zwan� Metele, wyprawiali uczt�. Dot�d na Rusi k�ad� na trumn� nieboszczyka chleb, kt�ry zabiera str� cmentarny, a czterdziestego dnia dnia wyprawiaj� tak zwany parastas. Zaproszony pop od�piewuje za umar�ego psalmy i odmawia modlitwy d�u�sze lub kr�tsze, stosownie do wynagrodzenia, a nast�pnie zasiada ra/em z krewnymi i s�siadami do uczty.
S�owianie wierzyli w nie�miertelno�� duszy i dla zmar�ych swoich mieli cze�� po��czon� ze strachem. Je�eli �ywi uchybi� w czym duchom zmar�ych, czyli welom, duchy mszcz� si� na nich nieurodzajem, po�arem lub chorob�. Dla tego odlewano dla wel�w troch� miodu i piwa na ziemi�, a kawa�ka chleba czy mi�sa spad�ego ze sto�u nie podnoszono.
Na Litwie umar�ego, obmytego i ubranego sadzano na sto�ku. M�czy�nie zawieszano r�cznik na szyj�, aby si� po dalekiej drodze m�g� obmy� - a kobiecie ig�� z nitk�, aby si� obszy� mog�a. P�acz �ywych za umar�ymi zwa� si� Ruada. Ruadowanie by�o nie tylko zwyczajem, ale i obowi�zkiem. Prowadz�c zw�oki nieboszczyka, m�czy�ni otaczali w�z i krzesali szablami, aby odp�-
29
dzi� wel�w. Zw�oki palili i chowali w murowanych w glinie g�rkach, zwanych Kapernami, dodaj�c im pieni�dz, chleb i kubek piwa. Na pomnikach, zwanych na Litwie Pominie-k�y albo Dziady, zapraszaj� zmar�ych do jedzenia, piek� placki rozci�te na ko�cu, zwane �placki Wel�w" - rzuc�j�im k�ski pod st� i odlewaj� napoju. Na Rusi po-minki czyli Zaduszki obchodz� obecnie w przewodni tydzie� po Wielkiejnocy i nazywaj� �prowody". Miejscowa ludno�� przynosi w koszach, a zamiejscowa przywozi na wozach ko�acze, mi�siwo, w�dk�, mi�d, cukier, pomara�cze, malowane jaja zwane pisanki i wszystko, co kto ma. Cz�� tych zapas�w, ka�dy maj�cy kogo� z rodziny na cmentarzu, k�adzie na grobie. Pop obchodzi kolejno groby i d�ugo�� odmawianej za zmar�ego modlitwy stosuje do ilo�ci z�o�onych na grobie zapas�w, kt�re nast�pnie zabiera. Z reszty przywiezionego jedzenia urz�dzaj� sobie pod cmentarzem uczt�, na kt�r� zapraszaj� biedniejszych.
Przy zawieraniu przymierza z o�ciennymi monarchami tak�e praktykowane by�y pewne obrz�dy.
Ksi��e litewski Kiejstut, gdy zaprzysi�ga� przymierze z kr�lem w�gierskim Ludwikiem, zabi� w�asnor�cznie czerwonego wo�u powalonego i przywi�zanego do dw�ch pat�w.
30
Krwi� wo�u pomazali sobie Kiejstut i wojsko jego iwar� i r�ce, nast�pnie po oddzieleniu g�owy od tu�owia przes/ll wszyscy mi�dzy g�ow� a tu�owiem, brodz�c we krwi i zaklinaj�c si�, �aby tak brodzi! we krwi ten, kto przymierza nie dotrzyma". Lekcewa�y� sobie jednak�e Kiejstut te zakl�cia, gdy� wkr�tce przymierze zerwa�.
31
WRӯBY
'. �>__ � ofiarami i obrz�dami, czy to religijnymi, czy to rodzinnymi, po��czone by�y wr�by, bez kt�rych w og�le wszystkie staro�ytne narody obej�� si� nie mog�y. Pocz�wszy od czas�w przedhistorycznych, a� do dnia dzisiejszego, ludzie zawsze byli i s� ciekawi tego co b�dzie. Tych wi�c. kt�rzy umieli uchyli� r�bek zas�ony przysz�o�ci, szanowali, ale zarazem i obawiali si� - nie tylko jako maj�cych �wiadomo�� rzeczy nadprzyrodzonych i umiej�cych czyta� w ksi�dze przeznacze�, ale tak�e jako posi�kuj�cych si� �nieczyst� si��", kt�rej u�y� mog� na ich szkod�. �redniowieczne czarownice palone �ywcem lub topione � astrologowie na dworach panuj�cych, wied�my i widmaki na Rusi - znachorki, znachorzy i owczarze, ca�y ten zast�p ludzi, umiej�cych wyzyska� �atwowierno�� ludzk� i zaspokoi� pal�c�ich ciekawo��, by� poszukiwany i hojnie wynagradzany.
32
U Prus�w wr�ono z piany piwnej, z ko�ci kur zat�uczonych lask� na ofiar�. Wr�ba z ko�ci piersiowej g�si, upieczonej w dzie� �w. Marcina, o nadchodz�cej zimie, jest te� zapewne zabytkiem poga�skim.
Kap�an Znicza, zwany na Litwie Zniczius, wr�y� z ognia niebezpiecznie choremu, kt�rego cie� jakoby zjawia� si� w nocy. przed palonym ustawicznie na cze�� Perkunasa ogniem z drzewa d�bowego. Je�eli cie� chorego zwr�cony by� twarz� do ognia, znaczy�o to, i� wyzdrowieje, je�eli plecami - umrze. Wr�by te og�asza� Zniczius rano, po ca�onocnym czuwaniu przy ogniu.
W kontynie �wiatowida wr�ono przed wojn�, przeprowadzaj�c bia�ego konia (tam�e na cze�� jego utrzymywanego) przez stos u�o�onych w��czni. Je�eli ko� st�pi� naprz�d praw� nog�, wynik wojny mia� by� pomy�lnym, je�eli lew� - nieszcz�liwym. Wr�bita zwany na Litwie burtnik, wr�y� przez odlewanie wosku, lub rzucanie na ziemi� burt�w tj. patyczk�w d�ugo�ci stawu palca, wyci�tych z bo�ego drzewka Wr�ba by�a dobr� lub z��, stosownie do tego. czy burty pad�y na z�� e�y na dobr� stron�.
W�adys�aw Jagie��o, pomimo przyj�cia chrze�cija�stwa, pozosta� zabobonnym. Wierzy� we wr�by i przed przest�pieniem progu rzuca� na ziemi� burty i pilnie im si� przygl�da�, na kt�r� stron� pad�y.
33
Wr�by dziewcz�t w dzie� �w. Andrzeja dot�d przechowuj�ce si�, s� zabytkiem uroczysto�ci na cze�� bo�ka god�w weselnych Goduna, kt�re prawdopodobnie po��czone by�y z wr�bami dziewcz�t ciekawych swego �przysz�ego".
Na �mudzi, po I�gach czyli Wszystkich �wi�tych, dziewcz�ta zabrane w jednym domu wr�, czy len i konopie udadz� si� na rok nast�pny. Najwy�sza i najzr�czniejsza z nich staje na �awie z kubkiem piwa w jednym r�ku, a p�kiem �yka w drugim:
�Daj Bo�e�ku, by len r�s� tak wysoko jak ja. nie daj nam chodzi� nago".
Po tych s�owach wypija piwo, drugi kubek wylewa na ziemi� i wysypuje przyniesione z sob� placki. Je�eli si� utrzyma na jednej nodze, dziewcz�ta otaczaj�j�ko-�em z okrzykiem rado�ci, i� len uda si� na rok nast�pny.
34
KAP�ANI
r�bitami bywali zwykle kap�ani, tak zwani u S�owian g�larze, gdy� przy sprawowaniu obrz�d�w religijnych �piewali pie�ni przy akompaniamencie g�li. Kap�ani po wsze czasy, u wszystkich narod�w, byli po�rednikami mi�dzy b�stwem a lud�mi-objawiali im jakoby jego wol� i pilnowali jej wykonania. Tote� od najdawniejszej staro�ytno�ci byli oni rzeczywistymi w�adcami i rozkazodawcami - byli klas� uprzywilejowan� w narodzie. Nic troszcz�c si� o zaspokojenie potrzeb codziennego �ycia, �yli bowiem z ofar, czas wolny od sprawowania obrz�d�w religijnych sp�dzali na badaniu tajemnic przyrody. Nabyte w tym kierunku wiadomo�ci by�y w ich r�ku powolnymi narz�dziami i silnymi sprzymierze�cami. umacniaj�cymi ich w�adz�. Wied�my i widmaki, jak ich zwano na Rusi, byli lud�mi wiedz�cymi wi�cej od innych, dlatego s�uchano ich i obawiano si� zarazem.
35
Widzimy wi�c, i� wiedza wywiera�a zawsze i wsz�dzie urok sw�j na ludzi; przed ni� korzyli si� zar�wno prostaczkowie, jak i mo�ni �wiata tego. Ka-ptani wieszczbiarze byli lud�mi spostrzegawczymi; znaj�c �ycie i potrzeby tych, w�r�d kt�rych �yli, nietrudno im by�o wyprowadzi� wnioski i zadowoli� pytaj�cego wr�b�, odpowiedni� jego post�powaniu i �yczeniom.
Dla wzbudzenia wi�kszej wiary w umiej�tno�� swoj� i styczno�� bezpo�redni� z si�ami nadprzyrodzonymi, czynili przed wr�b� gro�ne przygotowania, silnie dzia�aj�ce na wyobra�ni�. Podniecenie to i wiara niezachwiana w spe�nienie wr�by, popycha�y same pytaj�cego w obj�cia nieub�aganego fatum, umacniaj�c go zarazem w przekonaniu o nieomy�lno�ci gu�larza. Kap�ani i kap�anki znali w�asno�ci lecznicze zi� i ro�lin, kt�rych zbieraniem trudnili si� w odpowiednich porach roku i dnia, -byli lekarzami cia�a i ducha, nic wi�c dziwnego, �e lud szukaj�cy u nich ulgi, we wszystkich swoich dolegliwo�ciach, garn�� si� do nich i ulega� ich wp�ywom. Dla wzbudzenia wiary w skuteczno�� zalecanych przez siebie lekarstw, wymawiali nad chorym s�owa zakl�cia, odurzali go dymem zi�, a nawet ko�ci i rog�w, st�d otrzymali p�niej nazw� gu�larzy.
36
Poga�skie te gus�a przechowuj� si� dot�d w ca�ej sile mi�dzy ludem. Na Podolu wezwana do chorego znachor-ka dla zbadania choroby, tacza najprz�d po ciele chorego jajko, kt�re nast�pnie wylewa w szklank� i bada pod �wiat�o, po czym opowiada p�ynnie przyczyn� choroby, wyczytan� jakoby z u�o�enia si� �wiate� i cieni owego jajka. Opowiadaj�c, wodzi palcem po szklance i m�wi: �dywitsia" (patrzcie), sugestionuj�c obecnych, aby i oni potwierdzili prawdziwo�� jej s��w. Obcina choremu paznokcie i zabija je ko�kiem w �cianie, - mierzy go wzd�u� i wszerz nitk� z czerwonej bawe�ny. Po wszystkich tych kuglarstwach, dzia�aj�cych na nerwy i imaginacj�, ka�e pi� choremu przyniesione przez siebie zi�ka lub przygotowuje z nich k�piel, bior�c na ni� wod� przed wschodem s�o�ca, tak zwan� �niepoczat� wod�" (wod� niepokalan�) tj. tak�, kt�rej jeszcze dnia tego nikt nie bra�.
U wszystkich narod�w staro�ytnych spotykamy najprz�d rz�d teokratyczny. Tak by�o i u S�owian w zaraniu ich dziej�w. Kne� lub wojewoda prowadzi� ich na wojn�. Przez ca�y czas jej trwania on by� ich g�ow�, kierowa� nimi i rozkazywa� im. W czasie pokoju g�larz kap�an rozpatrywa� i rozs�dza� ich sprawy i spory na umy�lnie na ten cel usypanym kopcu, Uroczyskiem zwanym; roki czyli wyroki jego by�y bez apelacji.
37
Do niego udawali si� wszyscy ci, kt�rzy czy to / powodu oddalenia, chudopacholstwa do kniezia dotrze� nie mogli.
D�ugie wieki kap�ani zachowywali dla siebie wy��cznie zdobycze wiedzy, jako czynnik swej w�adzy i znaczenia, niewielk� tylko jej cz�stk� udzielaj�c wspania�omy�lnie �wieckim. Na wyspie Rugii, przy kontynie �wiatowida, by�o kilka stopni czyli ch�r�w duchowie�stwa, pod przewodnictwem najwy�szego kap�ana, kt�ry wielkiego za�ywa� poszanowania u S�owian p�nocno-za-chodnich. W�adza teokratyczna tego dostojnika jednoczy�a ich lepiej, ni� w�adza ksi���t, naczelnik�w plemion, cz�sto si� mi�dzy sob� wa�ni�cych.
Przy kontynie by�y szko�y dla m�odzie�y m�skiej, kt�rej nuczycielami byli kap�ani. Przy kontynach bogi� by�y utrzymywane szko�y dla dziewcz�t - opiekunami ich i nauczycielkami by�y kap�anki. Chrze�cija�skie zakony m�skie i �e�skie, kszta�c�ce m�odzie�, by�y niejako dalszym ci�giem tych stowarzysze� poga�skich, pracuj�cych na tym samym polu. M�odzie� wychowywana pod ich kierunkiem, cze�� i poszanowanie dla nich wnosi�a pod dachy dom�w rodzinnych, gdzie ta cze�� rozrasta�a si� i przechowywa�a z pokolenia na pokolenie. S�owianie bowiem byli wielce konserwatywni. Co raz przylgn�o
38
im do serca i przem�wi�o do wyobra�ni, to ju� piel�gnowali z pietyzmem i bronili zapami�tale.
U Prus�w, na Litwie i �mudzi, gdzie cze�� Pcrku-nasa by�a rozpowszechnion�, po�wi�cane mu gaje, bo�nice zwane, by�y �miejscem ciszy", czyli Romowem. Takich ustronnych przybytk�w b�stwa by�o wiele w r�nych miejscach. Kronikarz niemiecki Harknoch twierdzi, i� pruskie Romowe by�o przy zbiegu dw�ch rzek: Frischin i Beysleyn, gdzie p�niej by� ko�ci� Franciszkan�w.
Kronikarze nie zgadzaj� si� w �cis�ym okre�leniu miejsca, gdzie one si� znajdowa�y. Po cz�ci ka�dy z nich ma s�uszno��, gdy� skoro gaj �wi�ty zniszczony by� przez wrog�w lub wyci�ty, obierano Perkunasowi inn� siedzib�. Na ten cel wyznaczano g�stwin� le�n�, zadrzewion� d�bami. Najstarszy i najgrubszy d�b otoczony by� obwodem sze�ciok�tnym z kamieni.
Cz�� przednia muru mia�a otw�r, w kt�ry wrzucano ca�e k�ody d�bowe na ��wi�ty ogie�", przygotowane na ten cel na placu obszernym, otaczaj�cym d�b. Plac ten obramowany by) dooko�a domami kap�an�w, jako stra�nik�w �wi�tego miejsca. Na prawo od bramy by� dom najwy�szego kap�ana, zwanego Krywe - Krywejtos, od laski zakrzywionej Krywu�� zwanej - oznaki jego
39
godno�ci. Na lewo znajdowa� si� dom go�cinny, w kt�rym przybywaj�cy z dala czciciele Perkunasa mogli odpocz�� i posili� si�. Najwy�szy kap�an tylko w wa�niejszych chwilach obwieszcza� ludowi wol� bog�w z okna okr�g�ej wie�y wysokiej i murowanej zwykle wyr�cza� si� kap�anami, kt�rych by�y trzy stopnie;
1) Wajdeloci albo Krywejci stanowili rad� arcykap�ana. Liczba ich nie przekracza�a dwunastu. Spomi�dzy nich wybierano najwy�szego kap�ana. Nikomu nie wolno by�o pozbawia� go tej godno�ci, je�eliby za� sam j� z�o�y�, musia� dobrowolnie sp�on�� na stosie, na ofiar� bogom.
2) Sygoni albo Sygonici �b�ogos�awi�cy" b�ogos�awili lud i mieli piecz� nad utrzymaniem ��wi�tego ognia" Znicza. Sygonita zwa� si� tak�e Zniezius czyli wr�cy z ognia. Sygonita, kt�ry by pozwoli� zagasn�� Zniczowi, karany byl �mierci�.
3) Starzy, czyli ofiarnicy, kt�rzy odbierali ofiary, zabijali je, palili na o�tarzu, topili t�uszcz zwierz�cy w kocio�kach ofiarnych i podlewali d�b krwi� ofiar.
Na Romowe wybierano zwykle dolin� w wid�ach dw�ch rzek, dla utrudnienia do� przyst�pu wrogom. Gdy nad Dubiss� i Niewia�� Krzy�acy zniszczyli Romowe, przeniesiono je do doliny przy zbiegu Wilejki
40
do Wilii, na Zgliszcze Swintoroga, tj. na miejsce, gdzie ten ksi��� litewski wzni�s� pos�g Perkunasa, a nast�pnie byl spalony na stosie. Dolin� t� otaczaj� g�ry ��yse". Na jednej z nich W.Ks.litewski Gedymin poluj�c ubi� tura, odt�d zwana by�a Turz� g�r�. Zamek warowny, wzniesiony przez tego� Gedymina na Tu-'N*i2^' rzej g�rze i drugi Krzywy-gr�d czyli
Krywe, w dolinie na Zgliszczach Swintoroga dary pocz�tek Wilnu, stolicy Litwy.
Na zgliszczach Swintoroga ostatni sp�on�� na stosie Kiejstut, ojciec Witolda a stryj W�adys�awa Jagie��y.
Po zaprowadzeniu w Litwie chrze�cija�stwa, ostatni Krywe � Rrywejtos umar� w Kiernowie, najdawniejszej stolicy Litwy. Ko�ci� �w. Jana w Wilnie stoi na miejscu gontyny Perkunasa, dzwonnica ko�cio�a katedralnego - na miejscu okr�g�ej wie�y. Gdzie dzi� przedmie�cie Wilna, Antokol, by�a gontyna bogini Mildy.
Ka�dy z kap�an�w Perkunasa uwa�a� za najwi�kszy �ask� bog�w �mier� od pioruna, po kt�rej niebawem zaliczany by� do ich grona. Wierzono, i� popi� ze �wi�tego ognia leczy� choroby, jak r�wnie� woda z jezior, w obr�bie �wi�tego gaju si� znajduj�cych.
41
ZWYCZAJE
I, a podstawie bacznej obserwacji przyzwyczaje� zwyk�ego cz�owieka, jak i zwyczaj�w ca�ego narodu, mo�emy wnioskowa� o jego charakterze. Obszar rozleg�ej S�owia�szczyzny, zamieszkany przez mn�stwo tam�e rozsiad�ych plemion, przedstawia nam r�nobarwny obraz zwyczaj�w miejscowych, kt�ra tak jak i mowa, r�ni�y si� i r�ni� dot�d mi�dzy sob�. Zbadanie i zapisanie wszystkich odwiecznych zwyczaj�w s�owia�skich wymaga�oby ogromnego nak�adu czasu i pracy, i przekracza�oby o wiele zakres niniejszego dzie�ka. Zwyczaje jako pozosta�o�ci poga�skiego kultu, opisane s� mniej wi�cej pod rubryk� danego bo�ka, w rozdziale niniejszym potr�camy tylko o niekt�re staro�ytne rysy, og�l-nocharakterystyczne.
42
Wsp�ln� cech� charakterystyczn� wszystkich S�owian by�a cnota go�cinno�ci. Zwyczaje na jej podstawie praktykowane, s� prawie wszystkim plemionom wsp�lne. �Go�� w dom, B�g w dom", najlepiej charakteryzuje, jak� do niej przywi�zywali wag� i jak szerokie ona mia�a mi�dzy nimi zastosowanie. Nie tylko, �e wychodz�c z domu nie zamykali go, ale pozostawiali na stole chleb, mi�d, piwo, aby podr�ny m�g� odpocz�� pod ich dachem po m�cz�cej drodze i zaspokoi� pierwszy g��d i pragnienie - przed ich powrotem. Bo�ek go�cinno�ci Radegast, Radogost, by� czczony przez wszystkie plemiona i mnogie dary, przesy�ane do �wi�tyni w mie�cie Rethra, by�y dotykalnym �wiadectwem objawu tej czci.
Drug� wsp�ln� cech� charakteru wszystkich plemion by�o zami�owanie wolno�ci, bronili te� umi�owanej przez siebie wolno�ci do ostatniego m�a.
Szli na Wolnic� obiera� knezia czy wojewod� z wolnego, nieprzymuszonego wyboru, a dla u�wi�cenia jego w�adzy wycinali dla niego bu�aw� ze �wi�tego gaju, zwanego bo�nic�, u Litwin�w Arkas, u Prus�w Romowe. Gdy nieprzyjaciel naszed� zbrojno ich kraj, w bo�nicy wycinano m�ode �w�owe p�onki", skr�cano je w kr�g i rozsy�ano te wici po zamieszka�ych osadach czyli S�o-bodach, aby wszelka ludno�� m�ska, zdatna do noszenia
43
broni, wyrusza�a na obron� zagro�onej przez nieprzyjaciela wolno�ci. Po odebraniu wici, obywatele kraju zbierali siew miejscu ogrodzonym, w pobli�u bo�nicy, zwanym Horodyszcze, sk�d ich kne� czy wojewoda prowadzi� na wojn�. Dla dodania sobie m�stwa, zabierali ze sob� ciosane z gruba pos��ki b�stw, zatkni�te na tykach, Tyczyd�a i chor�gwie bo�ka wojny Harewita-Wtora zwane Stanice.
Uzbrojenie jak i odzienie tych obro�c�w wolno�ci by�o r�norodne. W �witkach, sk�rzniach lub �yczakach, z narzuconymi na ramiona sk�rami zwierz�t sier�ci� do g�ry, a na g�owie niby he�m, przed�u�enie tej sk�ry z rogami i k�ami. Za bro� mieli maczugi nabijane ostrymi krzemieniami, �uki, kosy i co kto mia� i czym najlepiej w�ada� umia�. Miecze i zbroje posiada�a tylko nieliczna garstka-otaczaj�ca knezia. Tak uzbrojeni szli baz�adn� kup� z pie�ni� na ustach, a ujrzawszy nieprzyjaciela, rzucali si� z okrzykiem Halu zajadle na niego. Ten potworny wygl�d i gwa�towny nap�r wojownik�w, to ich szalone m�stwo �ama�y cz�sto szyki stokro� lepiej uzbrojonego i wy�wiczonego w wojennym rzemio�le mieprzyjaciela.
Zabranych na wojnie je�c�w S�owianie osadzali na pustych obszarach, kt�rych w�wczas by�o pod dostatkiem i obchodzili si�. z nimi �agodnie, wzgl�dnie do Niem-
44
c�w, kt�rzy schwytani w niewol� S�owian u�ywali do orania p�l, jak byd�o robocze. Wyraz niemiecki sklawe, niewolnik, ma pochodzi� od wyrazu Slawe - S�owianin.
Przywi�zanie do ojczystego zagona i do bog�w by�o wszystkim S�owianom wsp�lne. Prusowie do tego stopnia nienawidzili tak wiary chrze�cija�skiej jak i jej wyznawc�w, �e �adnemu z nich nie pozwolili osiedla� si�, ani go�ci� mi�dzy sob�; wierzyli bowiem, i� ziemia im wyja�owieje, drzewa przestan� wydawa� owoce, dobytek nie b�dzie si� rozmna�a�, a przestarza�y nie wyginie.
Prawa ich oparte by�y na zwyczaju, a zwyczaj z biegiem czasu stawa� si� prawem. Chocia� byli narodem najspokojniejszym i najbardziej ludzkim, zabijali lub sprzedawali dziewcz�ta, opr�cz jednej w ka�dej rodzinie, �ony ich nie siada�y razem z nimi do sto�u.
Z powodu upowszechnionego u nich prawa krwawego odwetu za doznane krzywdy, cz�ste by�y mi�dzy dziesi�cioma szczepami Prus�w napady i walki, kt�re dawa�y pow�d Niemcom do nachodzenia ich ziem i u�atwia�y zawojowanie. Prusowie winowajc�w karali �mierci�, piek�c ich �ywcem lub dusz�c pomi�dzy dwoma deskami. Jak wszyscy S�owianie byli go�cinni, lubili uczty zwane u nich Snike. pili mi�d i kumys. Pierwszy k�s rzucali psu, wierz�c, i� to przyniesie dostatek domowi
45
i dot�d mi�dzy ludem przechowa�a si� r-*~\ wiara, i� przyb��kanie si� obcego psa do ^^V ^_ domu zwiastuje pomy�lno��. \v T*
Aby ubezpieczy� zbo�a od burz J),/~~\y) i grad�w, gospodarze �wi�towali �rod� (po Wielkanocy) po uroczysto�ciach Nii -Niwy, na cze�� bogoni Lady, Na Rusi, podczas �niw, sypano proso w korzec i podnoszono je do g�ry, m�wi�c:
�Panie, Ty dawa�e� nam po�ywienie, d�j�e go nam i nadal do syta."
Na �mudzi by� zwyczaj wzywa� bo�ka Gabie, przy dosuszaniu zbo�a przy ogniu;
�Gabie, bo�e�ku, podnie� par, spuszczaj iskry," Litwinki we wtorek zapustny rozcinaj� len - kt�ra tego nie robi, len jej kr�tki uro�nie. Nadzie� �w. Jana Chrzciciela gospodarze litewscy wystawiaj� u stodo�y dr�g, z uwi�zanym do niego p�kiem kwiecia i r�nych zi�. Gdy zwo�� zbo�e, p�k ten wk�adaj� mi�dzy snopy dla zabezpieczenia ich od myszy i robactwa; u�ywaj� te� zi� tych w celach leczniczych dla siebie i byd�a. Zwyczaj ten jest zabykiem �wi�ta Kupa�y i nazywa si� Kaupole.
Wiek zabobon�w z czas�w poga�skich przechowa�o si� do naszych czas�w i u�wi�ci�o si� niejako zwyczajem. Na Rusi wieczorem, przed udaniem si� na spoczy-
46
nek, zwyczaj ka�e zamie�� izb�. Zapytana gospodyni. czy dziewczyna, dlaczego to robi, odpowiada: �Budu hosti", nale�y wi�c uprz�tn�� izb�. Wierz� dot�d, �e duchy nawiedzaj�dom ich w nocy. �mieci jednak nie wyni-sie, tylko nakryje w k�tku, bo po zachodzie s�o�ca nie mo�na, gdy�by o�lep�a. Maj� te� Rusinki pewne dnie, w kt�rych nie mo�na prz���, w inne szy� lub k�pa� dziecka. W wigili� �wi�ta pozostawiaj� na noc ciel�ta z krowami w oborze, a wrota dziedzi�ca ma�� �wi�con� s�onin�, �aby wied�ma nie odebra�a krowom mleka". Przes�d�w tych u�wi�conych zwyczajem jest legion, a ka�dy z nich lepiej tkwi w pami�ci Rusinki, ni� dziesi�cioro przykaza�, kt�rych tre�� i znaczenie ma�o pojmuje, s� wi�c dot�d dla niej martw� liter�.
47
BOGOWi 1KW.W,B1ALI
-*,- yraz Bo& Bon- pochodzi od sanskryckiego bhaga- bogacz, dawca wszelkiego dobra. W perskiej Zan-dawe�cie nazywa si� bagha. Z nazw tych widzimy, i� cz�owiek, skoro tylko przyszed� do prze�wiadczenia
0 istnieniu b�stwa, wyobra�a� sobie, jako najlepszego, najpot�niejszego, a zarazem najszczodrobliwszego w�adc� i pana nieba i ziemi. Wyobra�eniem tego Najwy�szego u S�owian by� Jesse, stworzyciel �wiata, jednym wym�wionym s�owem �Ha�u". Nazywali go tak�e Bie, od s�owa by�, to jest ten. kt�ry utrzymuje byt, ten, kt�ry jest
1 b�dzie. �Ja jestem, kt�ry jestem" - przemawia Pan do Moj�esza z krzaku gorej�cego.
48
To poj�cie Przedwiecznego, tj. Istoty, kt�ra by�a pr/.ed wiekami, widzimy u wszystkich narod�w. 1 nic mog�o by� inaczej. Istota z ograniczonym czasem istnienia nie mog�a ani stworzy� wszech�wiata, nie maj�cego granic, ani nim rz�dzi�. Jesse wi�c w poj�ciu S�owian jest wyobra�eniem bytu przed wiekami i bytu poza wiekami.
Jesse by� uduchowieniem b�stwa. Nie mia� pos�g�w ani gontyn. By�o to najczystsze, n�jracjonalniejsze poj�cie Istoty �yj�cej w nas, ko�o nas. w szmerze li�ci, w wartkich nurtach rzek, w g��binach morskich, na wy�ynach niebotycznych szczyt�w, ubielonych wiecznymi �niegami, we wn�trzu ziemi, jak i w gor�cej tarczy s�onecznej -jako si�a rz�dz�ca i utrzymuj�ca w r�wnowadze wszystkie stworzone �wiaty i opiekuj�ca si� wszystkim, co si� na nich znajduje. S�owianin, wymawiaj�c wyraz Jesse, wznosi� oczy, wodzi� nimi w zachwycie po niebosk�onie, nast�pnie schyla� w kornym pok�onie g�ow� na piersi przed Tym, kt�ry jest. Czas tera�niejszy od s�owa by� w staros�owia�skim j�zyku ma w drugiej osobie liczby pojedynczej ty jesi (ecu), co jest jednoznacznym z nazw� b�stwa.
Od tego nadzmys�owego Boga przejd�my teraz do zmys�owych. Personifikacj�, czyli uosobienie b�stwa widzimy u wszystkich praaryjskich narod�w. S�owianie
49
uosobienie to przynie�li z sob�, czy te� przej�li od s�siad�w i pomimo Jessego mieli wiele b�stw rz�dz�cych si�ami przyrody, opiekuj�cych si� polami, wodami i lasami, strzeg�cych domowego ogniska, b�stw daj�cych i odbieraj�cych �ycie, dobroczy�c�w i s�dzi�w, b�stw dobrych i z�ych, nieustannie z sob� walcz�cych i po�rednich, r�wnowa��cych i neutralizuj�cych niejako t� walk�.
Wyobra�eniem s�owia�skiej tr�jcy by� Trig�aw, maj�cy trzy g�owy na jednym tu�owiu. Jak w mitologii greckiej Pallas-Atene, urodzona z g�owy Zeusa, by�a uosobieniem jego m�dro�ci, tak s�owia�ski Try-g�aw uosabia� pierwi