15411

Szczegóły
Tytuł 15411
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15411 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15411 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15411 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

WOJNA I MILITARIA Sensacyjne epizody i bro� II wojny �wiatowej Christopher Ailsby PIEK�O NA FRONCIE WSCHODNIM William Breuer NAJWI�KSZE OSZUSTWA W II WOJNIE �WIATOWEJ NIEWYJA�NIONE TAJEMNICE II WOJNY �WIATOWEJ NIEZNANA WOJNA MacARTHURA POLSCY PATRIOCI, KT�RZY POMOGLI URATOWA� EUROP� PRZED HITLEREM SZALONE MISJE II WOJNY �WIATOWEJ SZPIEG, KT�RY SP�DZI� WOJN� W �ӯKU �CI�LE TAJNE W II WOJNIE �WIATOWEJ TAJNE BRONIE W II WOJNIE �WIATOWEJ TAJNE EPIZODY II WOJNY �WIATOWEJ Tom Clancy, Carl Stiner WOJOWNICY CIENIA Tom Clancy, Tony Zinni, Tony Koltz GOTOWO�� BOJOWA David Clarke ANIO� Z MONS Andy Dougan POLOWANIE NA CZ�OWIEKA Erik Durschmied BOHATEROWIE BEZ S�AWY JAK POGODA ZMIENIA�A LOSY WOJEN I �WIATA NIEZWYK�E BITWY I CO ZADECYDOWA�O o ICH WYNIKU Anton Gili WIELKA UCIECZKA Frederick RHitz WIELKA GRA John Keegan WODZOWIE BEZ TAJEMNIC WYWIAD W CZASIE WOJNY Raymond Lamont-Brown KAMIKADZE Powietrzni samuraje-samob�jcy Kenneth Macksey NAJWI�KSZE B��DY DOW�DC�W W II WOJNIE �WIATOWEJ Ray Mears BITWA o CIʯK� WOD� Hans-Dieter Otto LEKSYKON B��D�W MILITARNYCH Robert A. Slayton NISZCZYCIELSKA BRON William R. Weir PRZE�OMOWE MOMENTY W HISTORII KONFLIKT�W ZBROJNYCH Prace zbiorowe WOJNA SZPIEG�W KULISY TAJNYCH OPERACJI CIA Tom Clancy genera� Tony Zinni Tony Koltz GOTOWO�� BOJOWA AMBER Tytu� orygina�u BATTLE READY T�umaczenie KRZYSZTOF BEDNAREK PRZEMYS�AW BIELI�SKI KRZYSZTOF KUREK PAWE� MARTIN Redaktor serii ZBIGNIEW FONIOK Redakcja stylistyczna JOANNA POPIO�EK Redakcja techniczna ANDRZEJ WITKOWSKI Korekta AGATA GO�DZIK BARBARA OPI�OWSKA Ilustracje na ok�adce TRH PICTURES Opracowanie graficzne ok�adki STUDIO GRAFICZNE WYDAWNICTWA AMBER Sk�ad WYDAWNICTWO AMBER Wydawnictwo Amber zaprasza do w�asnej ksi�garni internetowej http://www.wydawnictwoamber.pl Copyright � 2004 by C.P. Commanders, Inc. All rights reserved. For the Polish edition Copyright � 2005 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o. ISBN 83-241-2322-9 �o�nierzom Armii Ameryka�skiej To nasze dzieci. Najwi�kszy skarb naszego narodu. Nasi prawdziwi bohaterowie. Dzi�ki nim ceni� ka�d� sekund� czterdziestu lat mojej s�u�by. Obdarzyli mnie najwi�kszym zaszczytem, jakiego w �yciu dost�pi�em - przywilejem dowodzenia nimi. Tony Zinni Spis tre�ci 1. �Pustynny Lis" 9 2. 12 000 mil od Filadelfii 28 3. Ostrze w��czni 102 4. Nowy nieporz�dek �wiata 148 5. Somalia 212 6. Centralne Dow�dztwo - CENTCOM 281 7. Wojownik nios�cy pok�j 324 8. Powo�anie 381 Wykaz skr�t�w 403 Indeks 407 Podzi�kowania 415 1. "Pustynny Lis" Tomahawki namierza�y cel. By� 12 listopada 1998 roku. Genera� ameryka�skich marines Tony Zinni, w�dz naczelny Centralnego Dow�dztwa Si� Zbrojnych USA (CENTCOM*), sta� w pokoju operacyjnym, patrz�c na centrum dowodzenia w kwaterze g��wnej CENTCOM-u w Tampie na Florydzie. Kierowa� przygotowaniami do ataku na Irak, kt�ry m�g� si� okaza� najbardziej mia�d��cy od czasu wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Rozleg�e centrum dowodzenia wyposa�ono w biurka, telefony, komputery, mapy oraz du�e i ma�e ekrany, ukazuj�ce najnowsze doniesienia oraz aktualne pozycje samolot�w i okr�t�w. Poza zwyk�ym sprz�tem biurowym w oszklonym pomieszczeniu znajdowa�y si� zabezpieczone linie telefoniczne i wideo, s�u��ce do komunikacji z prze�o�onymi Zinniego i podleg�ymi mu komandorami. To tu znajdowa� si� mostek kapita�ski Zinniego. Z ko�cem pierwszej wojny w Zatoce Perskiej Irak zgodzi� si� zniszczy� pod nadzorem ONZ posiadan� bro� masowego ra�enia i wycofa� si� z program�w jej projektowania i tworzenia. Porozumienie to by�o k�amstwem. Re�im Saddama Husajna nigdy nie mia� zamiaru zrezygnowa� z programu budowy broni masowego ra�enia. Przez kolejnych siedem lat prowadzi� wojn� podjazdow� z Komisj� Specjaln� ONZ (UNSCOM) - misj� inspektor�w ONZ w Iraku - staraj�c si� na wszelkie mo�liwe sposoby program ten chroni�, kryj�c bro�, przemieszczaj�c j�, ���c, graj�c na zw�ok� i odmawiaj�c wsp�pracy. Mandat ONZ obejmowa� dwie zasadnicze kwestie: przestrzeganie porozumienia i rozliczanie si� z tego. Oznacza�o to, �e inspektorzy musieli uzyska� wyczerpuj�ce odpowiedzi na dwa proste pytania: �Czy Irakijczycy spe�niaj� wymagania ONZ w zakresie zniszczenia broni masowego ra�enia i zaprzestania jej budowy?" oraz �Czy w zadowalaj�cy spos�b zdaj� relacj� z tych * Wykaz skr�t�w na ko�cu ksi��ki (przyp. red.). 9 czynno�ci?" Brak wsp�pracy w obu tych kwestiach doprowadzi� UNSCOM do oczywistego wniosku, i� Irakijczycy co� ukrywaj�- albo bro� nadal istnieje, albo Irak chce przynajmniej zachowa� zdolno�� do jej produkcji. Inspektorzy ONZ musieli zak�ada� najgorsze*. Kiedy UNSCOM nastawa� na realizacj� mandatu ONZ, Irakijczycy podnie�li stawk�, jeszcze bardziej utrudniaj�c inspektorom wykonanie ich zadania. Coraz wi�cej by�o gr�b, k�amstw, utrudnie� i wrogo�ci. Towarzyszy�y im starania dyplomatyczne, kt�rych celem by�o sk��cenie przyja�nie nastawionych mocarstw (przede wszystkim Francji, Rosji i Chin) z reszt� Rady Bezpiecze�stwa ONZ i wykorzystanie ich wsparcia do sabotowania programu rozbrojeniowego. W odpowiedzi na ka�d� eskalacj� niesubordynacji ze strony Iraku ONZ grozi�a atakiem Stan�w Zjednoczonych, gdyby inspektorzy opu�cili Irak, nie uko�czywszy swojej pracy. Gro�by nie uchodzi�y uwadze Irakijczyk�w. Kiedy eskalacja napi�cia si�ga�a szczytu i inspektorzy zaczynali wycofywa� si� z kraju, Saddam naraz ust�powa� i pozwala� im powr�ci�, za ka�dym razem jednak os�abiaj�c ich pozycj�. Tym razem wydawa�o si� jednak, i� Irakijczycy nie ust�pi�. Dzie� wcze�niej, 11 listopada, inspektorzy ONZ zn�w wyjechali - najwyra�niej na dobre. Kiedy opu�cili Irak, prezydent Clinton da� Zinniemu sygna� do dzia�ania. Rozpocz�o si� 24-godzinne odliczanie. Genera� wiedzia�, �e zbli�a si� moment odpalenia pocisk�w - chwila prawdy. Tomahawki to nie samoloty. Kiedy ju� znajd� si� w powietrzu, nie b�dzie odwrotu. Bezpo�rednia linia ��czy�a go z Bia�ym Domem, gdzie zasiada� wiceprzewodnicz�cy Komitetu Szef�w Po��czonych Sztab�w (ICS), genera� lotnictwa Joe Ralston. Ten z kolei mia� bezpo�rednie po��czenie z dow�dc� floty, wiceadmira�em Willym Moore'em, stacjonuj�cym w Bahrajnie. Moore utrzymywa� sta�� ��czno�� z o�mioma okr�tami, kt�re mia�y odpali� pierwsze pociski balistyczne. Zegar wci�� tyka�. Up�yn�y 24 godziny. Zinni wcze�niej poinformowa� prezydenta, �e atak mo�na wstrzyma� w dowolnym momencie, do sze�ciu godzin przed planowanym uderzeniem pocisk�w w cel. By� to ostateczny termin podj�cia decyzji o odwo�aniu ataku. Zinni potajemnie zostawi� sobie jeszcze 15 minut marginesu bezpiecze�stwa... Jednak ostateczny moment na odwo�anie decyzji min��. A potem 15 minut, kt�re Zinni zostawi� sobie w zapasie. * W 2003 roku, w trakcie i po inwazji Stan�w Zjednoczonych na Irak, sta�o si� jasne, �e w owym czasie Irakijczycy w rzeczywisto�ci posiadali niewielk� ilo�� broni masowego ra�enia - o ile w og�le jaka� tam istnia�a. Wydaje si�, �e celem ich wieloletniej rozgrywki by�o ukrycie mo�liwo�ci podj�cia budowy takiej broni. 10 Genera� wzi�� g��boki oddech... i zapali�a si� kontrolka po��czenia z Bia�ym Domem. Irak zn�W Si� Ugi��. Zgodzi� si� na ��dania inspektor�w ONZ-tu. W s�uchawce zabrzmia� g�os genera�a RaJstona. - Atak odwo�any. Nie strzelaj - oznajmi� Zinniemu. - Zosta�o nam jeszcze troch� czasu? Sam Zinni nie zna� odpowiedzi na to pytanie. M�g� tylko chwyci� za s�uchawk� i zadzwoni� do Willy'ego Moore'a... Dla Zinniego ca�a ta historia mia�a pocz�tek 15 miesi�cy wcze�niej, 13 sierpnia 1997 roku, kiedy zosta� mianowany sz�stym z kolei CINC - naczelnym dow�dc� CENTCOM-u*. Do jego obowi�zk�w nale�a�o nadzorowanie ogromnego rejonu, obejmuj�cego wi�kszo�� Bliskiego Wschodu, wschodni� Afryk� oraz po�udniow� i �rodkow� Azj�. Sta� przed nim ca�y szereg wyzwa�: delikatne i skomplikowane relacje z miejscowymi sprzymierze�cami, rosn�ce zagro�enie terrorystami pod wodz� jeszcze nie tak s�awnego Osamy bin Ladena, rozprzestrzenianie si� broni masowego ra�enia, chroniczne problemy kraj�w przechodz�cych kryzys w�adzy, wojny domowe, spory graniczne i dzia�alno�� przest�pcza, taka jak przemyt czy handel narkotykami, wreszcie trudno�ci z zapanowaniem nad dwiema regionalnymi pot�gami, Iranem i Irakiem. Chocia� Zinni wola� zr�wnowa�one podej�cie do wszystkich problem�w rejonu od skupiania ca�ej swojej energii i wszystkich mo�liwo�ci CENTCOM-u na ameryka�skiej obsesji na punkcie Saddama Husajna, to jak dot�d najwi�kszym wyzwaniem by�o dla niego wymuszanie przestrzegania sankcji ONZ na�o�onych na re�im Saddama po wojnie w Zatoce Perskiej. W opinii genera�a dyktatora mo�na by�o zmarginalizowa� - robienie z niego g��wnego problemu tylko zwi�ksza�o jego wp�ywy i odci�ga�o Stany Zjednoczone od wa�niejszych kwestii regionalnych, takich jak proces pokojowy mi�dzy Izraelem a Palestyn�, Iran, terroryzm i tworzenie sojusz�w. Nied�ugo po obj�ciu dow�dztwa przedstawi� Williamowi Cohenowi - sekretarzowi do spraw obrony prezydenta Clintona - sze�ciopunktowy program strategiczny, zmierzaj�cy do takiej r�wnowagi. Po uprzejmym wys�uchaniu przez Cohena oraz sesji z liderami wi�kszo�ci i mniejszo�ci senackiej tudzie� przewodnicz�cym Kongresu, powiedziano mu, by trzyma� si� z dala od planowania strategii i skupi� si� na wykonywaniu rozkaz�w. - Tak jest - odpar� jak na dobrego marine przysta�o. *Do jego poprzednik�w nale�eli genera� Norman Schwarzkopf, dow�dca wojsk koalicji podczas pierwszej wojny w Zatoce Perskiej, admira� Joe Hoar, jeden z najstarszych przyjaci� Zinniego oraz genera� Binnie Peay. Jego nast�pc� zosta� w 2000 roku genera� Tommy Franks, kt�ry by� dow�dc� CENTCOM-u podczas wojny w Afganistanie w 2001 roku oraz wojny w Iraku w 2003 roku. Dobrane towarzystwo... 11 Tymczasem przypomniano mu o wadze kwestii irackiej ju� w pi�� dni po obj�ciu dowodzenia, na odbywaj�cym si� w kwaterze g��wnej CENTCOM-u spotkaniu z ambasadorem Richardem Butlerem, nowym szefem UNSCOM-u; CENTCOM wspiera� UNSCOM w zakresie nadzorowanych przez ONZ lot�w U-2 nad Irakiem. Misje te nie by�y dla Zinniego niczym nowym. Zanim zosta� mianowany naczelnym dow�dc�, koordynowa� - jako zast�pca genera�a Peaya - misje wsparcia CENTCOM-u z poprzednikiem Butlera, Rolfem Ekeusem. Na pierwszy rzut oka mandat UNSCOM-u by� nieskomplikowany. Rezolucja ONZ nr 687, kt�ra powo�ywa�a do �ycia UNSCOM (i kt�r� Irak zaakceptowa� i zgodzi� si� realizowa�), nakazywa�a Irakowi �zniszczenie, usuni�cie lub unieszkodliwienie" posiadanej broni masowego ra�enia oraz wszelkich rakiet o zasi�gu wi�kszym ni� 150 kilometr�w. Proces ten mia� obejmowa� trzy etapy: Irak deklaruje, jak� posiada bro� masowego ra�enia, UNSCOM weryfikuje t� deklaracj�, a nast�pnie razem przyst�puj� do niszczenia broni. Ekeus nie mia� z Irakijczykami �atwego �ycia, jednak jego problemy by�y niczym w por�wnaniu z przeszkodami, jakie stawiali przed jego nast�pc�. Ich wysi�ki zmierzaj�ce do ukrycia program�w budowy broni masowego ra�enia - �szkaradna szarada", jak mawia� o nich Butler - mia�y okaza� si� dramatyczne w skutkach dla Tony'ego Zinniego. Cho� Tony Zinni nie wygl�da� na �ywcem wyj�tego z plakatu poborowego, od razu zna� by�o po nim marine. By� wzrostu nieco ni�szego ni� przeci�tny, solidnej budowy, o szerokiej klatce piersiowej i ciemnych w�osach przystrzy�onych na mod�� marine - bardzo kr�tko, z wygolonymi bokami i ty�em g�owy. Spojrzenie mia� zazwyczaj skupione, bezpo�rednie i przyjazne. By� skory do �miechu, a jego otwarto��, ciep�o i umiej�tno�� trafiania do serca prostego cz�owieka by�y wynikiem d�ugiego obcowania z najprzer�niejszymi rodzajami ludzi. Zahartowany przez ca�e �ycie sp�dzone w wojsku - a zw�aszcza przez s�u�b� w Wietnamie, kt�ra go radykalnie zmieni�a - nie obawia� si� podejmowania trudnych decyzji. Zanim zosta� szefem UNSCOM-u, Richard Butler by� australijskim ambasadorem przy ONZ. Mia� spore do�wiadczenie w dziedzinie kontroli zbroje� i broni masowego ra�enia. Tak jak Zinni, pochodzi� z katolickiej, mieszcza�skiej rodziny robotniczej (Zinni dzieci�stwo sp�dzi� w Filadelfii, Butler w Sydney) i tak jak on by� krzepkim, imponuj�cej postury, otwartym na ludzi, przyjaznym i bezpo�rednim twardzielem. Nic dziwnego, �e obaj m�czy�ni szybko si� dogadali. Obaj byli dobrymi s�uchaczami i ch�tnie przedstawiali swoje pogl�dy. Butler od razu postawi� spraw� jasno: nie b�dzie nikogo faworyzowa� ani gra� na zw�ok�. Jednak pomy�lny wynik inspekcji zale�a� tylko i wy��cznie od Irakijczyk�w. Gdyby wyja�nili kwesti� rakiet i broni masowego ra�enia, got�w 12 by� im wystawi� �wiadectwo moralno�ci, by mogli otrzyma� swoj� nagrod� -zniesienie drako�skich sankcji na�o�onych w konsekwencji inwazji na Kuwejt w 1990 roku. Na razie jednak re�im Saddama nie wykazywa� absolutnie �adnych oznak, �e chce poprawi� sytuacj� w�asnego kraju. Wylewaj�c krokodyle �zy nad swoimi ziomkami, cierpi�cymi z powodu okrutnych sankcji na�o�onych przez ameryka�skiego szatana, poplecznicy Saddama zamieszkiwali kr�lewskie pa�ace. Naga prawda by�a taka, �e byli o wiele bardziej zainteresowani kontynuowaniem program�w budowy rakiet i broni masowego ra�enia ni� zniesieniem sankcji. Jednak�e gdyby mogli doprowadzi� do ich zniesienia bez porzucania zbroje� - to tym lepiej. Butler nie mia� te� z�udze� co do innych uczestnik�w gry o tak wysok� stawk�: by� w pe�ni �wiadom, �e Amerykanie mieli w�asne plany, nie wspominaj�c nawet o biurokratach z ONZ, Francuzach, Rosjanach, Chi�czykach i wszystkich innych, kt�rzy chcieli macza� palce w wewn�trznych sprawach kraju posiadaj�cego drugie na �wiecie co do wielko�ci zasoby ropy, kraju, kt�rego rz�d niekt�rzy uznawali za najbardziej represyjny od czas�w stalinowskiego ZSRR. Irakijczycy, w pe�ni �wiadomi tych plan�w, wygrywali jednych przeciw drugim, pr�buj�c r�nych gambit�w maj�cych na celu zako�czenie dzia�alno�ci UNSCOM-u - lub przynajmniej jego os�abienie - od kantowania Butlera, poprzez sk��canie Rady Bezpiecze�stwa, a� po apelowanie do Sekretarza Generalnego o dyplomatyczne rozwi�zanie problemu (innymi s�owy, demokratyczne poddanie si� woli Iraku). S�usznie uwa�ali, i� Francuzi, Rosjanie i Chi�czycy zyskaliby na zniesieniu sankcji, jednak ich poparcie by�o warunkowe i kry�o si� pod mask� poparcia dla wcze�niejszych rezolucji wzywaj�cych do rozbrojenia. Irakijczycy s�dzili te� - nie bez racji - �e Sekretarz Generalny i jego wsp�pracownicy mieli nadziej� na osi�gni�cie �dyplomatycznego rozwi�zania", nawet je�li oznacza�o ono po�wi�cenie celu Rady Bezpiecze�stwa, jakim by�o rozbrojenie Iraku. Plany Stan�w Zjednoczonych by�y jeszcze bardziej subtelne i z�o�one. Amerykanie coraz bardziej utwierdzali si� w przekonaniu, �e rozbrojenie nie dojdzie do skutku, p�ki Saddam pozostaje przy w�adzy. Co si� z tym wi��e, nie le�a�o w ich interesie, aby Irakijczycy pokazali, �e przestrzegaj� dyrektyw ONZ, i doprowadzili do zniesienia sankcji. W ich oczach, je�li tylko Saddam wydawa�by si� wsp�pracowa� z inspektorami, wydawa�by si� spe�nia� warunki rezolucji ONZ, je�li tylko wyczy�ci�by sobie konto - w�wczas bez w�tpienia wznowi�by produkcj� broni masowego ra�enia w ramach program�w, kt�rych nie uda�o mu si� uchroni� przed inspekcj�. W miar� up�ywu czasu zdanie Amerykan�w w kwestii Iraku uleg�o zmianie. Nie interesowa�o ich ju� zniszczenie broni masowego ra�enia w celu zniesienia sankcji - chcieli obalenia re�imu. Zamiar�w tych nie mogli jednak ujawni� 13 ze wzgl�du na swe wcze�niejsze poparcie dla rezolucji ONZ. By�o jednak jasne, �e nie maj� najmniejszego zamiaru znie�� sankcji dop�ty, dop�ki w Iraku panuje re�im Saddama Husajna. Zmiana ameryka�skiej strategii nie u�atwia�a Butlerowi zadania. Oczywiste sta�o si�, �e Saddam nie ma �adnego powodu, by przestrzega� warunk�w, jakie narzuci� mu ONZ. Skoro problemem by� re�im, a nie bro� masowego ra�enia, nie istnia� �aden pow�d, by zaprzesta� jej produkcji. Rzecz jasna, by�a to wym�wka, nie prawdziwa przyczyna. Saddam zamierza� produkowa� bro� bez wzgl�du na wszystko. Przez kolejnych kilka miesi�cy Irakijczycy dok�adali stara�, by wyrolowa� Butlera. Nic z tego. Kiedy zdali sobie spraw�, �e nie da sob� pomiata� -co wi�cej, coraz bardziej dra�ni�y go ich k�amstwa i podst�py - podnie�li stawk�, pr�buj�c go zastraszy�. Z ko�cem pa�dziernika 1997 roku zacz�li mno�y� przeszkody dla inspektor�w UNSCOM-u, posuwaj�c si� wr�cz do gr�b. W owym czasie inspektorzy mieli dwa g��wne cele: ochron� kilku kluczowych plac�wek, kt�re okre�lali mianem prezydenckich, oraz usuni�cie z procesu inspekcji wszelkich �lad�w obecno�ci Amerykan�w, w tym lot�w U-2 nad Irakiem. (Z oko�o 1000 inspektor�w UNSCOM-u jak�� jedn� czwart� stanowili Amerykanie). Tymczasem odmowa wsp�pracy ze strony Irakijczyk�w spowodowa�a, �e CENTCOM zdecydowa� si� wprowadzi� w �ycie plan awaryjny, zak�adaj�cy naloty odwetowe. Co prawda Stany Zjednoczone atakowa�y Irak, zanim naczelnym dow�dc� zosta� mianowany Zinni, jednak dotychczas naloty by�y mocno ograniczone. Zinni chcia� uderzy� tak, �eby zabola�o. Kryzys osi�gn�� moment prze�omowy na pocz�tku listopada, gdy Irakijczycy nakazali wszystkim ameryka�skim inspektorom opu�ci� Irak i zagrozili zestrzeleniem U-2. Mimo �e trzeba du�o szcz�cia, by trafi� lec�cy na wysokim pu�apie samolot, by�o to jednak teoretycznie mo�liwe. Pytanie brzmia�o: jak zareagowa� na t� gro�b�? Nast�pny lot U-2 zaplanowano na 10 listopada. By�o oczywiste, �e na pr�b� jego str�cenia Amerykanie odpowiedz� bombardowaniem. Ale mo�e ju� sama gro�ba dawa�a pretekst do uderzenia w Saddama? W takim w�a�nie po�o�eniu znalaz� si� Zinni. Wola�, by misja U-2 w og�le si� nie odby�a, chc�c od razu uderzy� na Irak (w odpowiedzi na gro�b�), ewentualnie ukara� Irakijczyk�w w inny spos�b, na przyk�ad rozszerzaj�c stref� zakazu lot�w*. * Strefa zakazu lot�w i odpowiadaj�ca jej strefa zakazu poruszania si� pojazdami by�y du�ymi obszarami na p�nocy i po�udniu Iraku, ustanowionymi przez ONZ po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej. W strefach tych (z pewnymi wyj�tkami) nie wolno by�o lata� armii irackiej samolotami wojskowymi i je�dzi� wojskowymi pojazdami. 14 Waszyngton by� jednak innego zdania. Zadecydowano, �e lot si� odb�dzie, Zinniemu natomiast rozkazano przygotowa� si� do przeprowadzenia natychmiastowych atak�w powietrznych i rakietowych na Irak, gdyby do samolotu strzelano. W ramach tych przygotowa� odby� on kilka lot�w do przyja�nie nastawionych kraj�w w Zatoce Perskiej. Chcia� zapewni� sobie dost�p do przestrzeni powietrznej, baz i w�d terytorialnych na potrzeby ataku. Tak� rund� b�dzie musia� wykona� jeszcze kilkakrotnie jako szef CENTCOM-u. Po drodze odwiedzi� pilot�w U-2 stacjonuj�cych w Arabii Saudyjskiej. Dowiedzia� si� tam, �e dow�dca szwadronu zdecydowa� si� sam wykona� lot. Ten akt odwagi zrobi� takie wra�enie na Zinnim, �e p�niej przyzna� mu medal za lot w stref� ra�enia irackich rakiet ziemia-powietrze. Uzyskanie zgody od przyjaznych przyw�dc�w z rejonu wcale nie by�o czyst� formalno�ci�. Perspektywa ataku budzi�a w nich niepok�j. Cho� �aden z nich nie mia� z�udze� co do irackiego dyktatora, wszyscy okazywali wsp�czucie cierpi�cym prze�ladowania mieszka�com Iraku - w ko�cu te� Arabom. Rozwi�zanie, kt�re nie poprawia�o sytuacji Irakijczyk�w, nie mia�o dla nich sensu. Wszyscy poparliby atak, kt�ry doprowadzi�by do usuni�cia Saddama, ale ich zdaniem kolejne punktowe bombardowania tylko umacnia�y jego pozycj�. W ko�cu jednak zgodzili si� na atak w przypadku otwarcia ognia do U-2. Mimo powa�nych w�tpliwo�ci co do korzy�ci z ameryka�skich atak�w z powietrza, zawsze w ko�cu oferowali wsparcie (wbrew doniesieniom ameryka�skich medi�w), jednak jego zakres woleli utrzymywa� w tajemnicy. U-2 odby� planowy lot 10 listopada. W trakcie misji Zinni przebywa� wraz z saudyjsk� starszyzn� w saudyjskim Ministerstwie Obrony w Rijadzie, utrzymywa� jednak bezpo�redni� ��czno�� z centrum operacji lotniczych CENTCOM-u, got�w wyda� rozkaz do ataku przy pierwszej oznace zagro�enia dla samolotu. Jak bywa�o w przesz�o�ci, gro�by Saddama okaza�y si� puste. Lot przebieg� bez zak��ce�. Czternastego listopada, wobec irackich ��da� wycofania Amerykan�w, Butler przeprowadzi� ewakuacj� ca�ego kontyngentu inspektor�w. W wyniku intensywnych zabieg�w dyplomatycznych pozwolono im powr�ci�, jeszcze bardziej ograniczaj�c jednak ich swobod� dzia�ania. Ka�de takie �dyplomatyczne rozwi�zanie" zmniejsza�o szans� UNSCOM-u na doprowadzenie do rozbrojenia. Tymczasem Irakijczycy nie zaprzestali k�amstw i gr�b. W ci�gu kolejnych miesi�cy Saddam stale podnosi� stawk�, wyszukuj�c kolejne s�abe punkty, pr�buj�c ograniczy� skuteczno�� UNSCOM-u. W odpowiedzi na jego posuni�cia CENTCOM zgromadzi� w rejonie Zatoki Perskiej si�y gotowe uderzy�, gdyby inspektorom uniemo�liwiono wykonywanie ich pracy. Operacja ta otrzyma�a nazw� �Pustynnego Gromu". W lutym sekretarz obrony Cohen wraz z Zinnim odbyli czterodniow� podr� do 11 kraj�w, staraj�c si� uzyska� wsparcie dla zmasowanego ataku 15 z powietrza w przypadku odwo�ania misji inspektor�w Butlera. Nadszed� 17 lutego. Konfrontacja z Saddamem wydawa�a si� nieuchronna. Prezydent Clinton oznajmi� w telewizyjnym przem�wieniu, �e Stany Zjednoczone wkrocz� do akcji, je�li dyktator nie b�dzie wsp�pracowa� z inspektorami. Zinni przeprowadzi� dla prezydenta i g��wnych cz�onk�w gabinetu briefing w zakresie planowanego ataku i obrony ameryka�skich sprzymierze�c�w z rejonu. Tymczasem Saddam zn�w si� wycofa� w ostatniej chwili. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan z�o�y� wizyt� w Bagdadzie 20 lutego i uzyska� zgod� Saddama na podj�cie wsp�pracy z Butlerem. By�o jednak oczywiste, �e jej ponowne przerwanie jest tylko kwesti� czasu. Ameryka�skie wojska, kt�re do��czy�y do jednostek stacjonuj�cych w rejonie, pozosta�y w Zatoce Perskiej, gotowe do ataku. Kiedy dokonywano wyboru cel�w na potrzeby operacji �Pustynny Grom", prezydent wprowadzi� do planu ca�kiem nowy element. Najwyra�niej zacz�� powa�nie rozwa�a� mo�liwo��, �e Saddam ostatecznie zablokuje dzia�ania UNSCOM-u. - Czy mo�emy wyeliminowa� program budowy broni masowego ra�enia Saddama dzia�aniami militarnymi? - spyta� Zinniego. Wcze�niejsze ataki z powietrza mia�y tylko ukara� Irakijczyk�w i wymusi� ich wsp�prac�. Teraz prezydent chcia� wiedzie�, czy bombardowanie z powietrza mog�oby dokona� tego, czego inspektorzy nie byli w stanie osi�gn�� na ziemi. W owym momencie Zinni musia� udzieli� odpowiedzi przecz�cej. - Za ma�o wiemy o programie budowy broni masowego ra�enia - wyja�ni� - a co dopiero o rozmieszczeniu jej element�w. Dlatego w�a�nie mamy tam inspektor�w. Ale Clinton nie ust�powa�. - Co mo�na zrobi� militarnie w kwestii broni masowego ra�enia? - nastawa�. - Do jakiego stopnia mo�emy j� wyeliminowa�? Z czasem Zinni zacz�� odpowiada� na te pytania. Gotow� bro� masowego ra�enia stosunkowo �atwo ukry�. Jednak�e instalacje i urz�dzenia potrzebne do jej budowy znacznie trudniej zamaskowa�. Ludzie Zinniego sporo o nich wiedzieli. Systemy no�ne oraz ich paliwo by�y podatne na zniszczenia, tak samo jak systemy zabezpiecze� i personel ochrony obiekt�w, dokumenty, informacje, materia�y oraz operacje badawczo-rozwojowe, jak r�wnie� wyspecjalizowane, trudno dost�pne maszyny potrzebne do wytwarzania cz�ci o du�ej odporno�ci (takich jak wir�wki do oddzielania uranu rozszczepialnego od jego postaci stabilnej). Kiedy atak powietrzny by� nieunikniony (zazwyczaj, w wyniku napi��, poprzedza�o go zgrupowanie si� CENTCOM-u w rejonie), Irakijczycy usuwali z pola ra�enia co bardziej newralgiczne komponenty programu budowy broni 16 masowego ra�enia. Te w�a�nie komponenty mo�na by�o wyeliminowa�, je�li tylko zdo�ano by w nie uderzy� przed przeniesieniem ich w bezpieczne miejsce. - Irakijczykom wolno posiada� okre�lone rodzaje rakiet - meldowa� Zinni prezydentowi. - Jednak korzystaj�c nawet tylko z tych mo�liwo�ci, s� w stanie je rozszerza� i w ko�cu opracowa� system przenoszenia broni masowego ra�enia. Mo�emy wykluczy� t� ewentualno��. Mo�emy zbombardowa� ich fabryk� rakiet. - Poza tym maj� eksperymentalne programy rozwojowe w zakresie paliwa dla pocisk�w i rakiet. Je te� mo�emy wyeliminowa�. - Wiemy, �e na si�ach specjalnych gwardii republika�skiej spoczywa obowi�zek ochrony informacji o programach budowy broni masowego ra�enia, zwi�zanych z nimi dokument�w, materia��w i opracowa� badawczo-rozwojowych. Mo�emy w nie uderzy�. - Wiemy, w jakich o�rodkach trzymaj� maszyneri� o du�ej odporno�ci, niezb�dn� do realizacji programu zbroje� nuklearnych. Mo�emy je zaatakowa�. - Do tej listy mo�emy doda� cele o �ywotnym dla re�imu znaczeniu, na przyk�ad kwater� g��wn� wywiadu i siedzib� partii Baas. Ich usuni�cie powa�nie ograniczy zdolno�� dowodzenia. - Wyeliminowanie tych cel�w nie po�o�y kresu programowi budowy broni masowego ra�enia - ostrzeg� Zinni. - Je�li atak si� powiedzie, je�li b�dziemy mieli du�o szcz�cia, mo�emy co najwy�ej liczy� na wstrzymanie dzia�a� na dwa lata. Tyle mniej wi�cej czasu zajmie im odtworzenie i zast�pienie tego, co zniszczymy. Za zgod� prezydenta Zinni m�g� rozpocz�� planowanie atak�w na te cele. �Pustynna �mija" Butler i jego inspektorzy z UNSCOM-u robili swoje, ale trudno�ci narasta�y. Od maja 1998 do ko�ca tego roku kryzys trwa� niemal nieprzerwanie. Chocia� UNSCOM by� instytucj� weryfikacyjn�, nie �ledcz�, przeszkody, jakie pi�trzyli przed nim Irakijczycy, wymaga�y stworzenia jednostki dochodzeniowej. W czerwcu 1998 roku �ledztwo UNSCOM-u doprowadzi�o do wykrycia tak usilnie poszukiwanych �lad�w przest�pstwa - magazyn�w materia��w miotaj�cych dla scud�w oraz bezspornych dowod�w na produkcj� VX (jednej z najgro�niejszych substancji dzia�aj�cych na uk�ad nerwowy*). Poniewa� materia�y miotaj�ce nadawa�y si� tylko do scud�w, nie by�o powod�w, dla kt�rych Irakijczycy mieliby je trzyma� -je�li, jak od dawna utrzymywali, zniszczyli wszystkie posiadane scudy. * Kontakt pojedynczej kropli ze sk�r� jest zab�jczy. W g�owicy pocisku mo�na zmie�ci� ilo�� wystarczaj�c� do zg�adzenia wi�kszo�ci mieszka�c�w Tel Awiwu. 17 Jak p�niej udowodniono, Irak ju� dawno temu wyprodukowa� blisko 4000 litr�w VX -ju� po tym, jak przyzna� si� do znacznie mniejszej ilo�ci. Wobec UNSCOM-u Irakijczycy utrzymywali jednak, �e rzecz jasna zniszczyli wszystko, co wcze�niej wyprodukowali. Rezolucja ONZ upowa�nia�a UNSCOM do zweryfikowania tych twierdze�, jednak Irakijczycy stale uniemo�liwiali mu przeprowadzenie jakiejkolwiek istotnej weryfikacji. Jak �atwo si� domy�li�, sukcesy misji UNSCOM-u nie ucieszy�y Irakijczyk�w. Pi�tego sierpnia potyczka wesz�a w ostatni� faz�. Irak oficjalnie zawiesi� prace rozbrojeniowe UNSCOM-u. I chocia� Kofi Annan i inni przedstawiciele ONZ objechali wszystkie mo�liwe stolice, usi�uj�c doprowadzi� do kolejnego dyplomatycznego rozwi�zania, 31 pa�dziernika nikt ju� nie w�tpi�, �e UNSCOM w�a�ciwie zako�czy� prac�. Nie wiadomo by�o tylko, jak b�dzie wygl�da� ten koniec - czy Irakijczycy wyrzuc� inspektor�w, czy te� sami inspektorzy poddadz� si� i wyjad� - tak czy inaczej, by�o pewne, �e misji UNSCOM-u w Iraku nie da si� kontynuowa�. Z jej ko�cem zmasowany atak z powietrza stawa� si� nieunikniony. Gdy zbli�a� si� ten moment, sekretarz obrony Cohen, za po�rednictwem genera�a Hugh Sheltona, przewodnicz�cego JCS, poleci� Zinniemu przygotowanie dw�ch plan�w ataku - opcji maksimum i minimum. Opcja maksimum zak�ada�a ataki na wiele cel�w w ci�gu kilkunastu dni. Opcja minimum - kr�tsze ataki na mniejsz� liczb� cel�w. Chocia� obie opcje by�y do przyj�cia, Zinni wola� maksimum. - Jak ju� mamy na niego uderzy�, zr�bmy to porz�dnie - t�umaczy� JCS. Si�dmego listopada polecia� do Waszyngtonu, aby przedstawi� sw�j plan. Je�li s�dzi�, i� briefing b�dzie prosty, a plan zostanie automatycznie zatwierdzony, to by� w b��dzie. Spotkanie z JCS odby�o si� w niewielkiej sali konferencyjnej w Pentagonie, nazywanej Zbiornikiem. Kiedy Zinni sko�czy�, przewodnicz�cy wezwa� do przeg�osowania wariant�w. Powiedzie�, �e Zinni by� zaskoczony - to ma�o. G�osowanie nie mia�o przecie� sensu. Nie do�� �e nie by�o poprzedzone �adn� powa�n� dyskusj� ani te� - wed�ug jego wiedzy - �adnymi wcze�niejszymi sesjami po�wi�conymi om�wieniu wariant�w, to, co istotniejsze, Zinni nie podlega� JCS (tylko bezpo�rednio sekretarzowi obrony, a ten z kolei prezydentowi). CINC dzia�aj� niezale�nie od JCS, kt�rych g��wnym zadaniem jest dostarczanie CINC personelu i sprz�tu niezb�dnego do wykonywania ich roboty. Innymi s�owy, w oczach Zinniego g�osowanie by�o bez znaczenia (chocia� �aden CINC nie zignorowa�by ot tak zalece� JCS w kwestii zaanga�owania si� ameryka�skich). Jeszcze bardziej zszokowa� genera�a wynik g�osowania - cztery do dw�ch na 18 rzecz opcji minimum, po tym, jak on sam zaleci� maksimum. Jako �e g�osowania nie poprzedzi�a powa�na dyskusja, przyczyny takiego rozk�adu g�os�w by�y niejasne. Bez wzgl�du na przyczyn� Zinni wyczuwa� jednak zdenerwowanie JCS. Nikt nie lubi krytykowa� swego dow�dcy polowego. I cho� Zinni powt�rzy�, �e obie opcje s� dla niego do przyj�cia, r�nica zda� pozosta�a. Poniewa� jej rozstrzygni�cie le�a�o w kompetencjach wy�ej postawionych os�b, genera� Shelton zasugerowa� sekretarzowi Cohenowi, by Zinni wzi�� udzia� w zebraniu g��wnych cz�onk�w gabinetu w siedzibie prezydenta w Camp David w celu przedyskutowania wariant�w. Nast�pnego dnia, 8 listopada, Zinni polecia� do Camp David. Zebranie odby�o si� w wy�o�onym panelami pokoju konferencyjnym w g��wnym budynku farmy. Bill Clinton zasiada� u szczytu sto�u. Towarzyszyli mu dyrektor CIA George Tenet, sekretarz stanu Madeleine Albright, sekretarz obrony Bili Cohen, doradca do spraw bezpiecze�stwa narodowego Sandy Berger oraz przewodnicz�cy i wiceprzewodnicz�cy JCS, genera�owie Shelton i Ralston. Wiceprezydent by� nieobecny, ale wypowiada� si� przez telefon g�o�no m�wi�cy. Obserwuj�c dyskusj�, Zinni wyczu�, �e rz�d jest r�wnie niejednomy�lny co JCS. Kiedy przysz�o do g�osowania, zn�w nie by�o konsensusu. Sekretarz stanu sk�ania� si� ku wariantowi maksimum, sekretarz obrony - ku minimum, George Tenet - zn�w ku maksimum i tak dalej... Ostatnie s�owo mia� Sandy Berger. - Czy te dwie opcje wykluczaj� si� nawzajem? - zagadn�� nie bez racji. - Czemu nie mieliby�my zacz�� od minimalnej i zobaczy�, jakie przyniesie efekty, ale trzyma� w odwodzie maksymaln�? - Dla mnie brzmi nie�le - odpar� Zinni. Nie by� to czas ani miejsce na obstawanie przy swoim. Na tym etapie chcia� tylko ruszy� z miejsca. - Nie mam zamiaru utrudnia�. Je�li tego chcecie, tak w�a�nie zrobimy. Prezydent zaaprobowa� ten kompromis. Sygna�em do rozpocz�cia operacji �Pustynna �mija" mia�o by� przerwanie inspekcji. Kiedy tylko Richard Butler og�osi�by: �Dosy� tego, wynosimy si�. W takich warunkach nie mo�na pracowa�", zacz�oby si� odliczanie. W ci�gu kilku godzin rozpocz�to by bombardowanie. Przygotowania do czego� takiego wymagaj� czasu. Naprowadzenie bomb na cele jest niezwykle z�o�onym zadaniem, wymagaj�cym zaanga�owania samolot�w startuj�cych z ziemi i z lotniskowc�w oraz pocisk�w balistycznych wystrzeliwanych ze statk�w i bombowc�w B-52. W powietrzu musz� si� znale�� rozmaite samoloty bojowe, jak r�wnie� lataj�ce cysterny i Powietrzny System Ostrzegania i Kontroli (AWACS) oraz wszelkie inne samoloty wsparcia; okr�ty i lotniskowce musz� zna� pozycje do odpalenia pocisk�w i startu samolot�w; za�ogi musz� by� wypocz�te... i tak dalej, i tak dalej. Ludzie Zinniego potrzebowali oko�o 24 godzin na przygotowanie ataku. 19 W kt�rym� momencie po tym, jak inspektorzy zapakowali si� do swych bia�ych teren�wek, udali si� do bazy wojsk powietrznych w Al-Habbaniji*, 140 kilometr�w na p�nocny zach�d od Bagdadu, i odlecieli do Bahrajnu - lub jakiego� innego przyjaznego miejsca - prezydent musia� zezwoli� na rozpocz�cie operacji �Pustynna �mija". W 24 godziny p�niej spad�yby pierwsze bomby. Po rozpocz�ciu 24-godzinnego odliczania atak mo�na by�o wstrzyma� w dowolnym momencie, jednak najp�niej na sze�� godzin przed zaplanowanym uderzeniem. P�niej nie by�o ju� odwrotu, poniewa� wtedy w�a�nie wystrzeliwane by�y pierwsze pociski balistyczne. Fakt ten wywo�a� kontrowersje. Doradcy Clintona nie chcieli m�wi� prezydentowi, �e nie mo�e czego� zrobi�. - Chyba czego� nie rozumiecie - t�umaczy� im Zinni. - Kiedy minie sze�� godzin, odpalenie pocisk�w stanie si� faktem. Nikt tego nie zmieni. - Nie mo�na tego powiedzie� prezydentowi! - odparli. - Musi mie� mo�liwo�� zmiany decyzji w ostatniej chwili. - Jak dla mnie to nie problem - zapewni� ich Zinni. - M�wi� wam tylko, �e ta ostatnia chwila to sze�� godzin przed bombardowaniem. To tylko musicie mu powiedzie�. Kontrowersja wyp�yn�a na sesji w Pentagonie, w kt�rej uczestniczy� prezydent. Zinni mia� przy sobie tak zwany g��wny plan ataku powietrznego -ogromn�, zawik�an� makiet� rozplanowania zdarze� w czasie, zwini�t� w rulon niczym pergamin. Kiedy doradcy wyczuli, �e Zinni zamierza zademonstrowa� plan ich szefowi, ogarn�o ich przera�enie: - Tak nie mo�na! To zbyt skomplikowane! Jednak kiedy nadarzy�a si� okazja, Zinni rozwin�� plan na stole konferencyjnym. - Panie prezydencie - oznajmi� - by�oby dobrze, gdyby dowiedzia� si� pan, jakie elementy musz� znale�� si� na miejscu i jakie mamy ograniczenia czasowe. Chc�, �eby zobaczy� pan, kiedy musi podj�� decyzj� o rozpocz�ciu operacji. Zobaczy�, co si� stanie, kiedy pociski balistyczne osi�gn� gotowo�� bojow�. Musi pan te� dok�adnie zrozumie�, co dzieje si� z pociskami balistycznymi. Zostaj� naprowadzone na cel i odpalone na sze�� godzin przed w�a�ciwym atakiem. Kiedy zostan� wystrzelone, nie ma odwrotu. Nikt ich nie zatrzyma, a� uderz� w cel, w kt�ry zosta�y wymierzone. Je�li chce pan odwo�a� rozkaz, musi pan to zrobi� wcze�niej. * Pomimo �e rezolucja ONZ dawa�a UNSCOM-owi nieograniczony dost�p do wszelkich niezb�dnych o�rodk�w, Irakijczycy nalegali na zezwolenie na dost�p z powietrza do jednej tylko lokalizacji - szczeg�lnie niedogodnej bazy w Al-Habbaniji. Decyzj� oprotestowano, ale nikt nie chcia� na serio anga�owa� si� w t� walk�. 20 Obawy doradc�w by�y oczywi�cie bezpodstawne. Zinni pami�ta� z poprzednich briefing�w, �e Clinton w lot chwyta�, o co chodzi. Tak by�o i tym razem. - Rozumiem - o�wiadczy�. - Dobrze, dostanie pan decyzj� na czas. Ludzie Zinniego uwa�nie obserwowali post�py w pracach inspektor�w - lub ich brak - czekaj�c na sygna� do ataku. Nadszed� w po�owie listopada. Inspektorzy w dalszym ci�gu ��dali dost�pu i wsp�pracy i w dalszym ci�gu spotykali si� z odmow� Irakijczyk�w. W miar� rozwoju wydarze� CENT-COM przygotowa� do uderzenia si�y powietrzne i morskie w Zatoce Perskiej. W ko�cu 11 listopada inspektorzy dali sobie spok�j z pozorami wsp�pracy ze strony Irakijczyk�w. Mieli tego do��. Butler zarz�dzi� ewakuacj� swojego zespo�u, a prezydent wyda� rozkaz rozpocz�cia operacji �Pustynna �mija", gdy tylko inspektorzy opuszcz� Irak... I tak 12 listopada Tony Zinni, znajduj�cy si� w pokoju operacyjnym w Tampie, kiedy ca�y jego rezerwowy czas up�yn��, chwyci� za telefon i zadzwoni� do Willy'ego Moore'a w nadziei, �e admira� mo�e jeszcze zatrzyma� tomahawki. - Chyba ma pan szcz�cie, sir - odpar� admira�. - Sam zostawi�em sobie 15 minut w rezerwie. Ale ju� up�ywaj�. Moore zerwa� si� z miejsca. Musia� da� zna� wszystkim o�miu okr�tom, �eby zatrzymano pociski - do tego czasu �yroskopy zacz�y ju� si� obraca� -ostatni etap przed odpaleniem. Dok�adnie osiem minut przed startem procedur� uda�o si� zatrzyma�. Tymczasem Zinni zawr�ci� samoloty. Operacja �Pustynna �mija" zosta�a odwo�ana. Jednak jej cele zosta�y osi�gni�te: Saddam jeszcze raz ust�pi�. Inspektorzy Richarda Butlera wr�cili do Al-Habbaniji i podj�li prac�. �Pustynny Lis" Jeden z aspekt�w (tymczasowego) sukcesu martwi� jednak Zinniego i pozosta�ych ameryka�skich dow�dc�w wysokiej rangi. Kilka dni po tym, jak odwo�ano �Pustynn� �mij�", genera� Shelton zadzwoni� do Zinniego, by o tym porozmawia�. - Wiesz - zacz�� - za ka�dym razem, gdy rozmieszczamy tam nasze wojska, Saddam widzi, co si� �wi�ci, i zabiera sprz�t i materia�y z namierzanych o�rodk�w. - Racja - przyzna� Zinni. - A skoro wie o precyzji naszych bombardowa� i niech�ci do wywo�ywania zniszcze� ubocznych, to nie musi nawet zabiera� ich daleko. 21 - Musimy - ci�gn�� Shelton - dorwa� go, kiedy wszystkie te rzeczy ci�gle s� na miejscu. Je�li zaatakujemy go bez ostrze�enia, mo�emy wyrz�dzi� o wiele wi�ksze szkody. Zinni przyzna� mu racj�. - Musimy go jako� przechytrzy� - stwierdzi� Shelton. - Nast�pny atak powinni�my nazwa� �Pustynny Lis" - roze�mia� si�. - Pewnie. - Zinni si� za�mia�. Ale obaj genera�owie m�wili �miertelnie powa�nie. - M�wi�c serio - kontynuowa� Shelton - wszystko sprowadza si� do tego, �e musimy przygotowa� nast�pne uderzenie z udzia�em ju� obecnych si�, tak �eby nie widzia� ich zgrupowania. Albo te�, je�li ju� musimy to robi�, zgrupowa� je potajemnie lub przemieszcza� po trochu. - Pytanie brzmi: czy mo�emy zaatakowa� si�ami, kt�re ju� mamy w teatrze dzia�a�, przy maksymalnych �rodkach bezpiecze�stwa i ograniczonej liczbie os�b zaanga�owanych w planowanie? - Niech�e si� zastanowi� - odrzek� Zinni. - Zobacz�, co da si� zrobi�, i oddzwoni�. Ostateczna odpowied� Zinniego by�a twierdz�ca. I tak sugestia genera�a Sheltona sta�a si� cz�ci� kolejnego planu ataku CENTCOM-u - operacji �Pustynny Lis". Okaza�o si�, �e nazwa budzi kontrowersje. Kto� zauwa�y�, �e by� to przydomek niemieckiego marsza�ka polowego Erwina Rommla, b�d�cego plag� dla Brytyjczyk�w i Amerykan�w w p�nocnej Afryce na pocz�tku lat 40. �Jak mo�na nazwa� atak powietrzny na cze�� s�ynnego nazisty?" - pytano. Jako� nie przysz�o to do g�owy Sheltonowi ani Zinniemu. Dla nich by� to tylko szelmowski �art: chcieli przechytrzy� lisa. Jednak mimo tych w�tpliwo�ci nazwa si� przyj�a*. Gro�ba, jak� stanowi�a operacja �Pustynna �mija", nie zako�czy�a irackich gierek. Przez reszt� listopada i dwa pierwsze tygodnie grudnia Irakijczycy dalej utrudniali �ycie Butlerowi i jego inspektorom z UNSCOM-u. Wreszcie w po�owie grudnia Richard Butler wycofa� ich na dobre. Kiedy inspektorzy przygotowywali si� do wyjazdu, ponownie rozpocz�o si� 24-godzinne odliczanie. Zinni zn�w zaj�� stanowisko w centrum dowodzenia w Tampie, aby poprowadzi� atak. Tym razem wykonania wyroku nie odwo�ano w ostatniej chwili. W cztery godziny po tym, jak inspektorzy wyl�dowali w Bahrajnie, rozpocz�� si� atak z zaskoczenia - operacja �Pustynny Lis". Trwa� od 17 do 20 grudnia, z mo�liwo�ci� kontynuacji - kolejnego uderzenia na te same cele lub przej�cia do wariantu maksimum. * Nazwy operacji wojskowych zawsze sk�adaj� si� z dw�ch s��w. Pierwsze z nich oznacza teatr dzia�a�. I tak przymiotnik �pustynny" okre�la operacj� CENTCOM-u. 22 Atak zosta� rozegrany perfekcyjnie. Przeprowadzono ponad 600 nalot�w z u�yciem samolot�w si� powietrznych, marynarki i marines (w tym ponad 300 nalot�w nocnych), wystrzelono ponad 400 pocisk�w, zrzucono ponad 600 bomb (w tym zdalnie naprowadzanych), wykorzystano ponad 200 samolot�w i 20 statk�w. Zaskoczenie by�o ca�kowite. Nie przeniesiono �adnego sprz�tu, nie przygotowano obrony �adnych obiekt�w. Wszystkie cele zosta�y trafione -i ponios�y ogromne straty. Uderzenie zako�czy�o si� tak spektakularnym sukcesem, �e Zinni zdecydowa� si� nie przechodzi� do opcji maksimum - zw�aszcza �e tego roku ramadan rozpoczyna� si� 21 grudnia, po czterech dniach bombardowania. Nie ma sensu bombardowa� przez kolejne trzy czy cztery dni ramadanu -powiedzia� genera�owi Sheltonowi. - Wyrz�dzili�my tyle szk�d w programie budowy broni masowego ra�enia, ile mogli�my. Dalsze bombardowanie to sztuka dla sztuki. Po wyje�dzie inspektor�w UNSCOM-u i operacji �Pustynny Lis" Saddam sta� si� o wiele bardziej agresywny wobec samolot�w pilnuj�cych stref zakazu lot�w. Niemal co drugi dzie� jego si�y obrony przeciwlotniczej ostrzeliwa�y my�liwiec koalicji lub jego lotnictwo pr�bowa�o zwabi� samoloty koalicji w zasi�g ra�enia pocisk�w. W odpowiedzi Amerykanie przeprowadzili akcje skierowane przeciwko ca�emu irackiemu systemowi obrony przeciwlotniczej, kt�re zaowocowa�y znacz�cymi stratami broni, radar�w oraz zasob�w dowodzenia po stronie irackiej. Seria atak�w i kontratak�w trwa�a od zako�czenia operacji �Pustynny Lis" (grudzie� 1998) a� do rozpocz�cia operacji �Iracka Wolno��" (marzec 2003). Si�y koalicji nie straci�y ani jednego samolotu, obrona lotnicza Saddama ponios�a natomiast dotkliwe straty w wyniku swojej lekkomy�lno�ci. �Pustynna Przeprawa" Oddajmy g�os Tony'emu Zinniemu: Operacja �Pustynny Lis" zako�czy�a si� pe�nym militarnym sukcesem. Jednak�e spowodowa�a te� konsekwencje polityczne, kt�rych nikt z nas si� nie spodziewa�. By�y one dla mnie ca�kowitym zaskoczeniem. Wkr�tce po zako�czeniu operacji zacz�li�my dostawa� niezwykle interesuj�ce raporty z Iraku - zar�wno od dyplomat�w, jak i od innych przyjaznych nam os�b - wskazuj�ce, �e atak mocno wstrz�sn�� re�imem. Prawd� powiedziawszy, wydawa�o si�, �e zamarli w szoku. Chocia� podejrzewali, �e uderzymy na nich po wycofaniu si� inspektor�w, okazuje si�, �e brak widocznych przygotowa� do ataku oraz nadej�cie ramadanu najwyra�niej u�pi�y ich czujno�� i sprawi�y, �e niedbale podeszli do w�asnych przygotowa�. Kto� wyda� polecenie przeniesienia sprz�tu i dokument�w, 23 jak zazwyczaj, niktjednak nie kwapi� si� z wykonaniem rozkaz�w. Dzi�ki temu wzi�li�my ich z zaskoczenia. W dodatku zupe�nie nie spodziewali si�, �e zniszczymy siedzib� partii Baas i kwater� g��wn� wywiadu - Dom B�lu, jak j� nazywali Irakijczycy, pami�taj�c o torturach, jakim byli tam poddawani wi�niowie. Jak na razie zdawali si� tak oszo�omieni i zdruzgotani, �e ca�kiem potracili g�owy. Zazwyczaj po ataku nast�powa�y napady w�ciek�ej retoryki i publiczne pogr�ki. Tym razem - nic z tych rzeczy. Co wi�cej, mieli�my doniesienia, �e ludzie cieszyli si� ze zbombardowania Domu B�lu. Niekt�rzy z nas zacz�li si� nawet zastanawia� nad stabilno�ci� re�imu. Zacz�y te� do mnie dociera� historie (opowiadane moim arabskim przyjacio�om przez wysokich rang� oficer�w Gwardii Republika�skiej), �e gdyby bombardowanie potrwa�o nieco d�u�ej, mog�oby wywo�a� powstanie. Fakt, �e wyrz�dzili�my im sporo szk�d, znalaz� ponowne potwierdzenie w styczniu 1999 roku, kiedy Saddam wyg�osi� doroczne przem�wienie z okazji Dnia Wojska, w kt�rym z furi� zaatakowa� wszystkie inne kraje arabskie - obarczaj�c je win� za usankcjonowane przez nie ataki, gro��c odwetem, nazywaj�c regionalnych monarch�w �kar�ami na tronach" - wszystkich tych, kt�rzy mieli si� litowa� nad nim albo przynajmniej nad jego narodem. Pokaz takiej furii skierowanej przeciw s�siadom by� bezprecedensowy. Oznacza�, �e nasze uderzenie ubod�o go do �ywego. Wszystko to sprawi�o, �e zacz��em si� zastanawia�: Co by si� sta�o, gdyby�my faktycznie przewa�yli szal�? Gdyby�my uderzyli w Saddama lub w jego syn�w i poderwali nar�d? Gdyby wybuch�o powstanie, a my musieliby�my zaj�� si� jego pok�osiem? Przed �Pustynnym Lisem" rozwa�ali�my mo�liwo�� wyeliminowania Saddama, zawsze jednak s�dzili�my, �e nast�pi to po jego ataku na Izrael, ponownym u�yciu broni masowego ra�enia przeciw w�asnemu narodowi czy te� pope�nieniu jakiej� innej zbrodni, tak potwornej, �e nie b�dziemy mieli innego wyj�cia, jak tylko wkroczy� i obali� re�im. - Ale co by si� sta�o, gdyby re�im po prostu upad�? - spyta�em sam siebie. Znalezienie odpowiedzi na to pytanie nie zaj�o mi zbyt wiele czasu: kto� b�dzie musia� uda� si� do Iraku, by odbudowa� struktury pa�stwa. - Ale kto? - spyta�em si� ponownie. -Jako CINC mam przygotowany plan militarnego pokonania Saddama. Nie b�dzie to trudne. Ale kiedy ju� go pokonamy, kto zajmie si� odbudow� kraju i wszystkimi wynik�ymi w zwi�zku z ni� problemami? By�o jasne, �e musimy si� skupi� na tej mo�liwo�ci. Nie trzeba by�o geniusza, by poj��, �e w przeciwnym wypadku znajdziemy si� w powa�nych k�opotach. 24 Zda�em sobie spraw�, �e musimy wsp�lnie opracowa� wszechstronny plan. Potrzebujemy pomocy wszystkich agencji rz�dowych - nie tylko CENT-COM-u i Departamentu Obrony, ale tak�e CIA, Departamentu Stanu i wchodz�cego w jego sk�ad Biura Kryzys�w Mi�dzynarodowych (OFDA) oraz Ameryka�skiej Agencji Rozwoju Mi�dzynarodowego (USAID), jak r�wnie� wszystkich innych instytucji, kt�re mog�yby co� wnie��. Musimy te� zaplanowa� zaanga�owanie ONZ, r�nych organizacji pozarz�dowych oraz cz�onk�w koalicji. Ale kto to zrobi? Pr�buj�c wysondowa� t� kwesti� w Waszyngtonie, szybko zrozumia�em, �e nikt tym si� nie zajmuje i nikt nie jest. tym zainteresowany. Powiedzia�em wi�c sobie: Musimy wywo�a� takie zainteresowanie. Musimy zorganizowa� konferencj�, seminarium czy te� gr� wojenn�, kt�ra sk�oni ludzi do opracowania obejmuj�cego wszystkie zainteresowane agencje planu rozwi�zania tej kwestii. Opieraj�c si� na nim, mog� opracowa� plan przeznaczony dla CENTCOM-u, w kt�rego ramach znajd� si� niekt�re spo�r�d wymagaj�cych natychmiastowej uwagi kwestii praktycznych. Zdecydowa�em si� zorganizowa� �gr� wojenn�" prezentuj�c� szereg scenariuszy irackich po obaleniu Saddama. Gra o nazwie �Pustynna Przeprawa" odby�a si� jeszcze przed ko�cem 1999 roku w Waszyngtonie, w o�rodku Booz Allen (firma zajmuj�ca si� organizowaniem gier symulacyjnych dla instytucji rz�dowych). Wzi�li w niej udzia� specjali�ci ze wszystkich zainteresowanych sektor�w administracji rz�dowej. Scenariusze obejmowa�y szczeg�owe om�wienie kwestii pomocy humanitarnej, bezpiecze�stwa, polityki, ekonomii oraz innych spraw zwi�zanych z odbudow� kraju. Przyjrzeli�my si� problemom z �ywno�ci�, wod� pitn�, elektryczno�ci�, uchod�cami, konfliktem szyit�w z sunnitami, Kurd�w z pozosta�ymi Irakijczykami, Turk�w z Kurdami - oraz z bezkr�lewiem, jakie z ca�� pewno�ci� nast�pi�oby po upadku re�imu (jako �e Saddam z du�ym powodzeniem wyeliminowa� wszelk� miejscow� opozycj�). Zaj�li�my si� wszelkimi problemami, z kt�rymi borykaj� si� Stany Zjednoczone od 2003 roku, pr�buj�c odbudowa� Irak. Po zako�czeniu gry zacz��em pojmowa� ogromn� skal� problem�w i zrozumia�em, jak ogromnym zadaniem b�dzie odbudowa. �Pustynna Przeprawa" da�a nam do r�k narz�dzia do zdefiniowania problem�w, jakie mia�y si� pojawi� po obaleniu Saddama, ale by� to zaledwie pocz�tek. Kto wykona kolejny krok? - zastanawia�em si�. Odpowied� brzmia�a: �nikt". W Waszyngtonie nie by�o zainteresowanych zg��bianiem tematu. Wi�kszo�� uczestnik�w gry by�a pozytywnie nastawiona, jednak �aden z nich nie zamierza� opracowywa� planu dzia�ania. Okazali si� a� nadto ch�tni do pomocy w definiowaniu problemu, mo�e nawet chcieli dowiedzie� si� co nieco o tym, co trzeba by zrobi�, ale nikt nie chcia� si� w nic 25 anga�owa�. Po prostu Irak po upadku Saddama sta� zbyt nisko na li�cie priorytet�w jakiejkolwiek agencji, kt�ra mog�aby si� zainteresowa� problemem. Trudno ich za to wini�. Nikt nie dostrzega� w Iraku realnego zagro�enia. Wojska Saddama by�y unieszkodliwione. Nasza strategia zak�ada�a izolowanie Iraku i jak na razie si� sprawdza�a. Kiedy Saddam wychodzi� przed szereg, dostawa� po �apach. Na tym etapie rozgrywki prawdopodobie�stwo, �e zaatakuje Kuwejt, Iran czy Izrael by�o niemal zerowe. Nie mia� te� szans na przeprowadzenie powa�nego ataku na nas ani te� my nie zamierzali�my inicjowa� powa�nych dzia�a� przeciw niemu. Poza tym mieli�my bardziej pal�ce kwestie: problem Kosowa, Bo�ni, konflikt izraelsko-palesty�ski, wojny narkotykowe w Kolumbii, konflikt indyjsko-pakista�ski, Korea... wreszcie k�opoty w wi�kszo�ci kraj�w Afryki. Kiedy patrzy si� z perspektywy obecnych wydarze�, mo�e dziwi�, �e nie potrafi�em wywo�a� zainteresowania kwesti� Iraku po upadku Saddama. Ale w�wczas nie mia�a ona wysokiego priorytetu dla nikogo z Waszyngtonu. Trzeba te� pami�ta� o barierze struktur w�adzy, jak� si� napotyka�o, pr�buj�c zrealizowa� co� takiego w Waszyngtonie. W Waszyngtonie nie ma jednej agencji czy instytucji, kt�ra kieruje wsp�prac� mi�dzy agencjami. Wsp�praca taka odbywa si� ad hoc i polega na wsp�dzia�aniu pojedynczych os�b czy grup. Tak wi�c w przypadku problemu takiego jak rekonstrukcja Iraku po pokonaniu Saddama, wymagaj�cego wsp�lnej pracy wielu agencji rz�dowych (nie wspominaj�c ju� o organizacjach pozarz�dowych i instytucjach mi�dzynarodowych, takich jak ONZ), nie wiadomo, od czego zacz��. Mog�em z tym i�� do Departamentu Obrony. Ale dok�d udaliby si� oni? Zapewne do doradcy prezydenta do spraw bezpiecze�stwa narodowego. On z kolei m�g�by zainteresowa� spraw� g�ow� pa�stwa. A mo�e kto� przed�o�y�by kwesti� na zebraniu rz�du i w ten spos�b zwr�ci� uwag� prezydenta? Je�li to zawiedzie, pozostaje oczekiwanie. Nie mo�na wp�yn�� na biurokrat�w bez dzia�ania z samej g�ry. Rzecz jasna, problem sam nie znikn��. Nawet w�wczas wiedzia�em, i� istnieje ca�kiem spore prawdopodobie�stwo, �e jeszcze nas b�dzie prze�ladowa�. Czyli �e gdyby re�im Saddama naprawd� upad�, na kogo� spadnie odpowiedzialno�� za posk�adanie tego wszystkiego do kupy. Wiedzia�em, kim najpewniej b�dzie ten �kto�". To my, wojskowi. Niezbyt dobre rozwi�zanie, ale musi wystarczy�, dop�ki kto� nie wpadnie na co� lepszego. Powiedzia�em wi�c swoim ludziom, �e sami musimy si� zabra� do planowania. Tak te� zrobili�my. Ale tymczasem nadszed� rok 2000 i moja kadencja dobieg�a ko�ca. A kiedy odszed�em z CENTCOM-u (w po�owie 2000 roku), plan nie zacz�� si� nawet klarowa�. Nie mam pewno�ci, co si� z nim potem dzia�o. 26 O ile mi wiadomo, plan od�o�ono ad acta. Do czasu rozpocz�cia operacji �Iracka Wolno��" wszyscy w CENTCOM-ie zd��yli ju� o nim zapomnie�. Tymczasem �yjemy w�a�nie pok�osiem upadku Saddama Husajna i wszystkie moje obawy zaczynaj� si� sprawdza�. Poniewa� nikt z Waszyngtonu nie przygotowa� planu uwzgl�dniaj�cego konsekwencje upadku dyktatora, to wojsko - jak to zwykle bywa - obarczono odbudowaniem kraju po jego obaleniu. Jedenastego lutego 2003 roku, na miesi�c przed rozpocz�ciem operacji �Iracka Wolno��", Tony Zinni zosta� wezwany przed senack� komisj� spraw zagranicznych, by zeznawa� w sprawie planowania odbudowy Iraku po obaleniu Saddama. Wszed� po grupie urz�dnik�w z Departamentu Stanu i Departamentu Obrony, kt�rych w�a�nie ostro skrytykowano za oczywisty brak zainteresowania tym newralgiczn