15402

Szczegóły
Tytuł 15402
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15402 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15402 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15402 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

George Florian Walter Pielgrzym - w�dr�wka z Ameryki do Ziemi �wi�tej SPIS TRE�CI S�OWO WST�PNE BISKUPA ............... 7 PRZEDMOWA ........................ 9 PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA ....... 10 WPROWADZENIE ...................... 13 Rozdzia� I - USA - HISZPANIA (luty-maj) .... Cz�� pierwsza: PITSBURGH - NOWY ORLEAN . . . Cz�� druga: DWA MIESI�CE W NOWYM ORLEANIE Cz�� trzecia: PRZEKROCZENIE ATLANTYKU .... 23 23 27 37 Rozdzia� II - HISZPANIA (maj-czerwiec 650 mil) 41 Pierwszy etap pielgrzymki z Barcelony na wschodnim wybrze�u Hiszpanii do Santiago na wybrze�u zachodnim. Szlak d�ugo�ci 650 mil. Pielgrzym czasem by� podwo�ony autem, wi�c zaj�o mu to tylko cztery tygodnie. Pierwsze do�wiadczenia pieszej w�dr�wki. Zetkni�cie si� z europejsk� tradycj� wiary. Pobyt u grobu �w. Jakuba aposto�a. W drugim tygodniu pielgrzymki jedno z najwa�niejszych odkry� duchowych ca�ego roku. Rozdzia� III- HISZPANIA - FRANCJA (czerwiec- 51 lipiec 750 mil) Cz�� pierwsza: SANTIAGO - BAYONNE ........ 51 Cz�� druga: BAYONNE - PARY� ............. 60 Drugi etap pielgrzymki - sze�ciotygodniowy marsz z Barcelony do Pary�a (Hiszpania - Francja). Z Barcelony do gra- nicy francuskiej oko�o 300 mil, stamt�d do Pary�a 450 mil. Na terenie Hiszpanii jeszcze korzysta z podwo�enia; we Francji natomiast ju� tylko idzie pieszo. Wa�ne do�wiadczenie - obecno�� Maryi w �yciu pielgrzyma. Prze�ycie g��bokiej wdzi�czno�ci dla w�asnych (ziemskich) rodzic�w - d�ugi list do domu. Ca�kowite powierzenie swojego �ycia Bogu Ojcu. Rozdzia� IV- FRANCJA - SZWAJCARIA (sierpie�- 71 pa�dziernik 350 mil) Cz�� pierwsza: MIESI�C W PARY�U .......... 71 Cz�� druga: PARY� - ENCHENBERG .......... 79 Cz�� trzecia: ENCHENBERG - ZURICH ......... 93 Trzeci etap pielgrzymki - miesi�czny pobyt w Pary�u. Dwutygodniowy pobyt u kuzyn�w na farmie w Enchenberg, we wschodniej Francji - poznanie �korzeni" rodowych, proste �ycie w gospodarstwie rolnym, do�wiadczenie go�ciny. Trzydniowy post�j u rodziny w Zurichu, siedem tygodni marszu z Enchenberg do Zurichu - ok. 350 mil. Rozdzia� V- SZWAJCARIA - W�OCHY (listopad- 101 grudzie� 500 mil) Cz�� pierwsza: ZURICH - COMO ............. 101 Cz�� druga: COMO - FLORENCJA ............ 109 Cz�� trzecia: FLORENCJA - RZYM ............ 120 Czwarty etap pielgrzymki trwa� siedem tygodni i obejmowa� tras� d�ugo�ci pi�ciuset mil z Zurichu do Rzymu (ze Szwajcarii do W�och). W Szwajcarii najwi�ksze wra�enie zrobi�y na nim Alpy, a we W�oszech - rejon Umbrii. Pod tym wra�eniem, a tak�e rozmy�laj�c o wielkich �wi�tych, jakich wyda�a ziemia w�oska, pielgrzym sam sk�onny jest, jak i oni, odda� si� �yciu pustelniczemu, aby g��biej zjednoczy� si� z Panem. Rozdzia� VI- W�OCHY - GRECJA (grudzie�-sty- 139 cze� 750 mil) Cz�� pierwsza: DWA TYGODNIE W RZYMIE ...... 139 Cz�� druga: RZYM - BRINDISI .............. 145 Cz�� trzecia: BRINDISI - ATENY ............. 162 Pi�ty etap pielgrzymki z Rzymu do Aten wyni�s� 750 mil. Konfrontacja z cywilizacj� i kultur� staro�ytnego Rzymu (Imperium Rzymskiego) i Grecji. One to ukszta�towa�y zachodnie chrze�cija�stwo, jednak najwybitniejsi tw�rcy filozofii greckiej i bohaterzy walk musz� pochyli� czo�a przed pot�g� Ewangelii Chrystusa. Ci�g�a paralela z histori� �ycia pielgrzyma, kt�rego ca�a wiedza i m�dro�� humanistycznej edukacji okaza�y si� ubogie wobec bogactwa, jakie kryje w sobie misterium krzy�a. Rozdzia� VII- GRECJA - IZRAEL (luty - kwie- 173 cie� 1750 mil) Cz�� pierwsza: ATENY - ECEABAT ........... 173 Cz�� druga: ECEABAT - IZMIR .............. 194 Cz�� trzecia: IZMIR - MERSIN .............. 206 Cz�� czwarta: MERSIN - HAIFA ............. 223 Sz�sty etap pielgrzymki, w kt�rym pielgrzym przeszed� 1750 mil z Aten w Grecji do Haify w Izraelu. Zaj�o mu to nieomal cztery miesi�ce. Trasa w du�ej mierze pokrywa�a si� z wyprawami misyjnymi �w. Paw�a, kt�ry, po nawr�ceniu w drodze do Damaszku, po�wi�ci� si� ewangelizacji Azji Mniejszej i Grecji, g�osz�c or�dzie Zmartwychwsta�ego Pana. W�druj�c �ladami pierwszych chrze�cijan, pielgrzym dozna� umocnienia swojej wiary , wychodz�c poza wszelkie jej uwarunkowania. W okresie Wielkiego Postu do�wiadczy� duchowej pustyni i obumierania sobie, by nast�pnie prze�ywa� zmartwychwstanie razem z Chrystusem i ca�ym Ko�cio�em w czasie �wi�t Wielkiej Nocy. ozdzia� VIII- ZIEMIA �WI�TA (maj 200 mil) Cz�� pierwsza: HAIFA - NAZARET ........... Cz�� druga: NAZARET - KAFARNAUM ......... Cz�� trzecia: KAFARNAUM - G�RA TABOR ...... Cz�� czwarta: G�RA TABOR - JEROZOLIMA ..... Cz�� pi�ta: DWA TYGODNIE W JEROZOLIMIE .... Si�dmy etap pielgrzymki obj�� dwie�cie mil w�dr�wki po Ziemi �wi�tej, kt�ra by�a celem ca�orocznej wyprawy. Tu sp�dzi� ostatnie cztery tygodnie ca�ej podr�y. Z pierwszej r�ki pozna� miejsca, po kt�rych w�drowa� Pan Jezus. Obecnie jego wiara nie szuka�a ju� oparcia w ksi��kach, tekstach, czy ilustracjach. Sta�a si� bezpo�rednim do�wiadczeniem, szczeg�lnie po odwiedzeniu �wi�tego miasta Jerozolimy, co by�o ukoronowaniem ca�orocznej pielgrzymki. Dwudziestoczterogodzinne czuwanie w Bazylice Grobu �wi�tego. Prawdziwie Gr�b jest pusty. Chrystus Pan Zmartwychwsta�. Chrystus �yje! Chwa�a Bogu. 237 237 242 250 258 267 275 EPILOG .......................... ANEKSY 1. Trasa w�dr�wki pielgrzyma A-l ............. 278 2. List otwarty do seminarium A-2 ............ 3. Pocz�tek pewnej prostej historii A-3 ........... 281 296 S�OWO WST�PNE BISKUPA Po raz pierwszy zetkn��em si� z George'm Walterem � znawc� sztuki w�drowania � kiedy to w czerwcu, roku 1971, przyby� do mojego biura kanclerza diecezji w Pittsburgh'u. Zosta� w�wczas wy�wi�cony na diakona, jednak by� przekonany, i� Pan B�g nie wzywa go jednoznacznie do �wi�ce� kap�a�skich, a przynajmniej nie w tym okresie. Uzyskali�my wi�c dla niego dyspens� z Rzymu, kt�ra zwalnia�a go zar�wno z celibatu, jak i odprawiania Liturgii Godzin. George wyrazi� w�wczas nadziej�, i� dyspensa papieska nie zamknie mu ca�kowicie drogi do kap�a�stwa w przysz�o�ci, co mog�em osobi�cie potwierdzi�. Wyrazi� r�wnie� zdecydowan� wol� pozostawania w celibacie oraz odmawiania brewiarza. I tak zacz�o si� dla niego nowe �ycie. �ycie samotnika i pielgrzyma. Za siedzib� obra� sobie ma�� pustelni� na terenie parafii Naj�wi�tszej Maryi Panny w miejscowo�ci Glenshaw w stanie Pensylwania. To tutaj modli� si� i po�ci�, prosz�c Pana o si�� do swoich w�dr�wek na spos�b �wi�tego Franciszka. George jest autentycznym ekscentrykiem i tak te� wygl�da. Nic wi�c dziwnego, i� wsz�dzie, gdzie si� pojawi � czy to w Pensylwanii, czy w Europie zachodniej, czy te� na Bliskim Wschodzie, wzbudza �ywe zainteresowanie, ciekawo�� i zaskoczenie. Ma jednak tak mi�y i �agodny spos�b bycia, �e roztacza wok� atmosfer� pokoju, okazuj�c, i� przybywa w Imi� Bo�e. Opatrzno�� Boska zaopatruje go w �ywno�� i schronienie po drodze. Czasem "an daje odczu� mu r�wnie� trud i niewygod� pielgrzymowania. Od czasu naszego pierwszego zetkni�cia si�, pozostajemy w kontakcie. George wielokrotnie opowiada� mi o swojej pracy i �yciu, prosz�c o b�ogos�awie�stwo na drog�; wdzi�czny te� mu jestem za modlitw� za mnie oraz ca�y lud Bo�y. Ten notatnik pustelnika z pielgrzymki do Ziemi �wi�tej jest interesuj�cym dziennikiem podr�y. Stanowi on jednak co� wi�cej ni� tylko sprawozdanie z odleg�ych zak�tk�w �wiataJest r�wnie� histori� duszy poszukuj�cej Boga, gdy� autor dzieli si� z nami swoj� refleksj� i medytacjami. Jego my�li inspiruj� i dotykaj� serca czytelnika. Zapewni�em go o tym, kiedy, z ca�� pokor�, radzi� si�, czy udzieli� wywiadu prasie na temat swojej pielgrzymki. Mia� | w�tpliwo�ci, czy tego typu samotnicza wyprawa kogokolwiek � zainteresuje. Stara�em si� w�wczas przekona� go o warto�ci osobistego �wiadectwa, jakie daje zar�wno sam� pielgrzymk�, jak r�wnie� swoim dziennikiem z duchowej w�dr�wki do Boga. Niejedna dusza zostanie, za �ask� Pana, dotkni�ta tym �wiadectwem George'a. Tote� zach�ca�em go do publikacji sprawozdania z ca�ej w�dr�wki. Ja sam, jako biskup, nauczy�em si� od niego wiele. Mog� jedynie modli� si�, by historia tu spisana pomog�a wielu czytelnikom w ich pielgrzymce do Nowego Jeruzalem. Anthony G. Bosco Biskup Greensburga PRZEDMOWA Id�, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim... Potem przyjd� (...) i chod� za mn� (Ewangelia wg. �w. Marka 10,21). Jezus z Nazaretu wypowiedzia� te s�owa do bogatego m�odzie�ca, kt�ry zapyta� Go, czy w �yciu liczy si� jeszcze co� wi�cej, ni� tylko zachowywanie przykaza�. Syn Bo�y nadal wymawia te s�owa, moc� Ducha �wi�tego, w sercach wszystkich tych, kt�rzy przychodz� do Niego z g��bokim pragnieniem prawdy w �yciu. I rzeczywi�cie, od czas�w ewangelicznych, niezliczone zast�py m�czyzn i kobiet pozwoli�y, by s�owa Chrystusa, w ten czy inny spos�b, ukszta�towa�y ich �ycie po nowemu. Ta w�a�nie ksi��ka, kt�ra znajduje si� w Twoim r�ku, Drogi Czytelniku, jest takim sprawozdaniem, w jaki spos�b pewien cz�owiek odpowiedzia� na s�owa Chrystusa w Ameryce XX-go wieku, udaj�c si� w samotn� pielgrzymk�, d�ugo�ci czterech tysi�cy mil, z Barcelony do Jerozolimy. Zawarte w niej refleksje zarejestrowane zosta�y w drodze, na przestrzeni jednego roku - od maja 1970 do maja 1971. Autor pozostawi� je w r�ku Opatrzno�ci Bo�ej, przez pi�tna�cie lat zwlekaj�c z jakimkolwiek ujawnieniem swoich notatek. I le�a�y tak, mimo nalega� przyjaci�, aby si� nimi podzieli�, udost�pniaj�c je szerszemu og�owi. Nadszed� jednak czas - jesieni� roku 1985, kiedy zaistnia�a, jak si� zdaje, potrzeba wydobycia ich na �wiat�o dzienne i oddania Ko�cio�owi. Pragnieniem i nadziej� autora tych notatek jest, aby Duch �wi�ty uzy� ich dla rozszerzenia Kr�lestwa Bo�ego w sercach swojego ludu. "yc mo�e stan� si� dla kogo� zach�t�, by pozostawi� wszystko 1 wyruszy� z powrotem do serca Ojca, z kt�rego wszyscy wzi�li�my Pocz�tek. PRZEDMOWA DO POLSKIEGO WYDANIA Dzi�ki tej ksi��ce polski Czytelnik ma wreszcie mo�liwo�� poznania g��biej Georgea, Pielgrzyma, kt�ry od ponad 25 lat przemierza drogi Ameryki, Europy i Azji. Jest wspania�ym znakiem ukrzy�owanego Chrystusa - niczym wsp�czesny �wi�ty Franciszek. Ca�kowicie oddany Bogu w modlitwie, kt�ra stanowi ca�� tre�� Jego �ycia. A przy tym �yje w niezwykle radykalnym ub�stwie, bez jakiegokolwiek oparcia we wsp�lnocie, w dobrach tego �wiata. Nie u�ywa pieni�dzy, nie zabiega o �adne �rodki do �ycia, poprzestaje tylko na tym, co z w�asnej woli ofiaruj� mu ludzie. Posiada Bibli�, drewniany Krzy�, kt�ry podnosi w g�r� ukazuj�c ludziom Chrystusa, habit zszyty z d�insowych �at, mocne sanda�y na podeszwie z opony samochodowej, ma�y namiot i minimum rzeczy osobistych przydatnych w drodze. A wszystko w idealnym porz�dku i czysto�ci. Jego �ycie w ca�o�ci utkane jest z zawierzenia Bogu. I B�g nigdy nie zawodzi. Jak si� to pielgrzymowanie zacz�o, m�wi sam Gorge w wywiadzie dla miesi�cznika �Pow�ci�gliwo�� i Praca": �Zacz��em w Kalifornii i Kolorado. Lato 1968 roku prze�y�em sam w G�rach Skalistych. Pewnego dnia rozejrza�em si� i powiedzia�em do siebie: Nie cz�owiek stworzy� te g�ry, zasadzi� te drzewa, namalowa� to niebo. B�g tego dokona� i to w�a�nie ten B�g, kt�ry stworzy� to wszystko i ca�y wszech�wiat, stworzy� tak�e i mnie. Nie jestem tu na ziemi za spraw� przypadku. Jestem tu, poniewa� mam kochaj�cego Ojca niebieskiego. I to by�o moje pierwsze osobiste do�wiadczenie Boga. Osobowej wiary nie da si� wyczyta� z ksi��ek, kupi� w sklepie. Jest to dar Boga" (�Pielgrzym", nr 10/1996). Dzi�ki bezwarunkowej otwarto�ci na wol� Bo��, z �ycia Georgea onnip nok�i Ducha �wi�tego. I tego pokoju do�wiadczaj� r�wnie� emanuj*-' y �> . . wszyscy, kt�rzy si� z Georgem spotykaj� na jego pielgrzymich n' pierwszym z Polak�w, kt�ry mia� t� �ask� i dzi�ki kt�remu George zyska� w nied�ugim czasie wielu przyjaci� w Polsce, by� ks. Wojciech Drozdowicz. W czasie pierwszego roku swego �ycia i pracy na Syberii, zim� 1994/95 roku, ksi�dz Wojtek spotka� Georgea na Syberii, w Wier-szynie niedaleko Irkucka. Tamt�dy bowiem w�a�nie B�g poprowadzi� swego Pielgrzyma w drug� ju� pielgrzymk� do Jerozolimy. Z rodzinnego Pitsburga w stanie Pensylwania, przez Stany Zjednoczone, Meksyk, znowu Stany Zjednoczone, Kanad� i Alask� do Magadanu na Dalekim Wschodzie, i dalej drogami i bezdro�ami Syberyjskiej tajgi a� do Irkucka. �Codziennie przez 183 dni gotowali�my wsp�lnie syberyjsk� zupe _ pisze w korespondencji do miesi�cznika �List" - Potem jedli�my j� w milczeniu i d�ugo gapili�my si� w okno. Nast�pnie George m�wi�: �Thank You, Jesus" jak nikt inny na �wiecie. O trzeciej po po�udniu wyruszali�my na R�aniec. Jednego dnia szli�my w stron� tajgi, potem w stron� jakiego� miasta, a trzeciego dnia na przeciwleg�y brzeg rzeki. I potem znowu w stron� tajgi. (...) George, nie znaj�c j�zyka rosyjskiego i nie g�osz�c �adnych katechez przyci�gn�� do Chrystusa wielu mieszka�c�w Wierszyny i jeszcze wi�ksz� liczb� mieszka�c�w Syberii. Trzy r�ne osoby, kt�re napotka� na swej drodze, przez wiele dni szuka�y drogi do naszej wsi, pokona�y odleg�o�� ponad 2 tysi�cy kilometr�w, by jeszcze raz pomodli� si� z Georgem." (��wi�ty George", nr 3/1995). Poruszony osobistym spotkaniem z Georgem Micha� Jakubczyk z miesi�cznika �List" pisze: �Jeste�my w drodze i wcze�niej czy p�niej dojdziemy tam, dok�d zmierzamy. By nie pob��dzi�, przynajmniej od czasu do czasu potrzebujemy drogowskazu i odpowiedzi m.in. na pytania, jakie to nasze �ycie ma sens i czemu s�u�y? O co naprawd� warto si� stara� i dla czego pracowa�, a do czego r�ki nie przyk�ada�. Dla nas w �Li�cie" takim drogowskazem 10 11 sta� si� nasz przyjaciel, pielgrzym George, kt�ry nie m�wi�c wiele opowiedzia� nam o tym, co naprawd� wa�ne" (nr 11/1996). Dla mnie, kt�ry za po�rednictwem list�w i urywk�w filmu video jeszcze w okresie jego pobytu w Wierszynie, Jego osoba sta�a si� od pocz�tku bardzo czytelnym znakiem mi�o�ci Bo�ej, tak potrzebnym ludziom ale i tak mocno lokuj�cym si� w moim wewn�trznym �yciu. Dzi�, gdy pozna�em Georgea osobi�cie i nawi�za�em z nim wi�, mog� powiedzie�, �e zawdzi�czam mu wiele wymodlonej �aski Boga i wiele, wiele serca. I bardzo mu za to dzi�kuj�. Dlatego te� szczeg�lnie pragn��em, by przez t� ksi��k�, przez artyku�y i wywiady jak najwi�cej ludzi nakarmi�o si� i ogrza�o przy tym �r�dle �aski Bo�ej jakie Georege po�r�d nas uobecnia. Zach�caj�c wydawnictwo �Michalineum" do wydania refleksji i zapisk�w Georgea z okresu jego pierwszej pielgrzymki: z Pitsburga przez Stany Zjednoczone, Barcelon�, Europ� zachodni� i po�udniow� do Jerozolimy, mia�em nadziej�, �e stan� si� one �wie�ym posiewem na rzecz wielkiej gorliwo�ci chrze�cija�skiej i g��bokiej mi�o�ci do Ojca, kt�ry tak umitowat �wiat, �e Syna swego Jedno-rodzonego da�, aby ka�dy, kto w Niego wierzy, nie umar�, ale mia� �ycie wieczne. (J 3,16) Jan Ogrodzki Warszawa, 12 listopada 1996 r. 12 WPROWADZENIE Chcia�bym na wst�pie pokaza� Czytelnikowi nieco szersze t�o tej w�dr�wki i towarzysz�cych jej refleksji. Bo jednak nie jest powszechnym zwyczajem dwudziestolatk�w, aby porzuca� wszystko, co maj�, i bior�c jedynie Pismo �wi�te udawa� si� na w�dr�wk� poprzez obce kraje w poszukiwaniu odpowiedzi na swoje najg��bsze t�sknoty. Owszem, my�l o takiej wyprawie przychodzi wprawdzie do g�owy pewnym ludziom, jednak�e okoliczno�ci �yciowe oraz obowi�zki ka�� z niej szybko zrezygnowa�. W przypadku autora tych notatek jaka� szczeg�lna �aska Pana umo�liwi�a decyzj� o wyruszeniu w drog�. Wspomaga�o j� nieustanne pragnienie odnalezienia czego�, czego nie udawa�o si� zaspokoi� ani w lekturze, ani w bezpo�rednim kontakcie z lud�mi. A oto jak do tego dosz�o. Wszystko zacz�o si� jesieni� roku 1966, to jest ponad trzy lata przed t� pielgrzymk�. Autor uzyska� w�wczas �wi�cenia diakonatu i rozpocz�� ostatni rok studi�w teologicznych w Wy�szym Seminarium Duchownym dla ksi�y diecezjalnych w Zachodniej Pensylwanii. Mo�na by rzec, i� by� to jego dwunasty rok katolickiego wychowania - najpierw o�mioletnia szko�a podstawowa o profilu katolickim, potem ni�sze Seminarium Duchowne na poziomie szko�y �redniej, z kt�rego przeszed� bezpo�rednio do Wy�szego Seminarium. Te lata kszta�cenia przesz�y szybko i, po wi�kszej cz�ci, raczej g�adko. Dyscyplina �ycia w seminarium oraz wymagania intelektualne nie powodowa�y wi�kszych trudno�ci. Dopiero na pocz�tku wy�szych studi�w teologicznych, kt�re zbieg�y si� w czasie z zako�czeniem II Soboru Watyka�skiego, 13 sprawy si� skomplikowa�y. By� to okres w �yciu Ko�cio�a, kiedy zacz�to nieomal wszystko w nim kwestionowa� i poddawa� krytyce. Rzucono wyzwanie dawnym formom liturgicznym, sposobom pracy duszpasterskiej, a wszelkie nowe idee by�y co najmniej brane pod uwag�, je�eli nie wprowadzane w �ycie. By�y to lata �nowej moralno�ci" (etyka sytuacyjna), tzw. �nowych teologii" (�mierci Boga), �nowej �wiadomo�ci spo�ecznej" (przyznano Murzynom prawo do g�osowania na po�udniu Stan�w) oraz �nowej liturgii" (Msza odprawiana przodem do wiernych i w j�zykach narodowych, a nie po �acinie). Tak wi�c ten m�ody kandydat do kap�a�stwa zacz�� si� gubi� w powodzi nowinek. Czu� si� jak rozbitek na morzu, znoszony przez fale, bez sta�ego punktu oparcia. Nie wiedzia� nawet, w jakim kierunku ma sterowa� swoj� ��odzi�". Zacz�� w�wczas w�tpi� w swoj� zdolno�� kierowania innymi lud�mi, jakich pragn�� powierzy� mu Ko�ci�, gdyby przyj�� �wi�cenia kap�a�skie. Zakwestionowaniu uleg�a jego relacja z Panem Bogiem, i to tak dalece, �e zastanawia� si�, gdzie w�a�ciwie jest ten B�g, w kt�rego nauczy� si� wierzy�... Powsta�o pytanie nast�puj�cej tre�ci: �Je�eli wszystko, co dotychczas obowi�zywa�o, ulega zmianie, a ja sam straci�em poczucie kierunku, w jakim zmierza moje powo�anie, to jak mia�bym si� anga�owa� w pos�ug� kap�a�sk� i przewodzenie ludowi Bo�emu, pr�buj�c kierowa� nim w drodze do zbawienia? Wcale nie jestem ju� pewny, czy dawne i znane sposoby pos�ugi kap�a�skiej s� znacz�ce i skuteczne w osi�ganiu za�o�onych cel�w. Wi�c jak mam trwa� na tej drodze?" Ten stan umys�u osi�gn�� punkt krytyczny w okresie Bo�ego Narodzenia roku 1966, kiedy to odbywa�a si� decyduj�ca rozmowa ka�dego diakona z biskupem. Nale�a�o w�wczas przedstawi� sw�j osobisty pogl�d na �ycie w celibacie, prac� duszpastersk�, swoje powo�anie, udzia� w misji Ko�cio�a jako mistycznego Cia�a Chrystusa, i zbli�aj�ce si� �wi�cenia kap�a�skie. Biskup wyczu� u tego seminarzysty og�lne rozchwianie i wyrazi� zgod�, a�eby ten wycofa� si� na jaki� czas. �Tak, - orzek� - na- 14 le�y doko�czy� ten rok akademicki, ale potem, na wiosn�, wyruszy� na pielgrzymk�, modli� si�, poszukiwa�, prosi� Boga o �wiat�o i nigdy nie traci� nadziei, �e On wys�ucha i udzieli odpowiedzi; niech Duch �wi�ty uleczy, o�wieci i odnowi Ci� w g��bi Twojej duszy". Up�yn�o w�wczas oko�o dwudziestu lat jego katolickiego kszta�cenia. Pozostawa�y dwie drogi wyj�cia: mo�na si� by�o stara� o jak�� prac� zwi�zan� z Ko�cio�em lub zacz�� dzia�ania na polu czysto �wieckim. M�g� wi�c podj�� obowi�zki diakona przy jakiej� parafii, albo te� przy��czy� si� do organizacji typu �YISTA", czy �Korpus Pokoju". Jednak pod koniec maja zacz�o by� widoczne, �e �w niedosz�y neoprezbiter nie znajduje satysfakcjonuj�cej drogi w swoim dotychczasowym �rodowisku. Odczuwa� g��bok� potrzeb� radykalnej zmiany �ycia. Porzucenia wszystkiego, co bezpieczne i znajome, na rzecz tego, co nowe i nieznane. W Stanach Zjednoczonych takim terenem odpowiednim do poszukiwania w�asnego stylu �ycia wydawa�a si� Kalifornia. Tam mo�na by�o zacz�� wszystko na nowo, tam nale�a�o szuka� jakiego� kierunku w �yciu i upragnionego pokoju. I tak zacz�o si� pielgrzymie �ycie. To by�o pierwsze zerwanie z przesz�o�ci�. Z perspektywy czasu widoczna by�a w tym r�ka Boga, jednak podczas tego okresu p�niejszy pielgrzym nie mia� jeszcze pe�nej �wiadomo�ci, i� Chrystus wzywa go, by poszed� za Nim, zostawiaj�c wszystko � jako Jego ucze�. Podstawow� potrzeb� na tym etapie by�o jakie� desperackie �aknienie podstaw w�asnej to�samo�ci - potrzeba fundamentalnego do�wiadczenia Boga. Bez przesady mo�na by to nazwa� poszukiwaniem Absolutu. Tak wi�c pielgrzym wyruszy� jedynie z podr�czn� torb� do Los Angeles, gdzie nie zna� �ywej duszy. Mia� przy sobie wycinek prasowy, w kt�rym kto� oferowa� podwiezienie towarzysza podr�y do Kalifornii, w zamian za zwrot po�owy koszt�w przejazdu. Wprawdzie pielgrzym sp�dza� poprzednio wakacje na Zachodnim Wybrze�u Stan�w, jednak tym razem jego podr� mia�a ca�kowicie odmienny charakter i z pewno�ci� nie by�y to wakacje. 15 By�o to poszukiwanie swojego miejsca w �yciu, tu�aczka, walka z losem na �mier� i �ycie. Kiedy pielgrzym dotar� wreszcie do Los Angeles, wynaj�� pok�j w centrum miasta poprzez organizacj� YMCA. Nast�pnie zaj�� si� poszukiwaniem pracy. Po dw�ch tygodniach nieudanych pr�b mo�liwo�ci zaw�zi�y si� do wyboru pomi�dzy kursem bankowo�ci, po kt�rym zosta�by kasjerem, ewentualnie prac� instruktora p�ywania dla ch�opc�w w pobliskim klubie sportowym. W tym okresie uwag� pielgrzyma zwr�ci� ruch ludzi, kt�rzy opiekowali si� hipisami, dostarczaj�c im po�ywienia i odzie�y oraz schronienia. Nazywano ich �diggers". Miejscem spotka� hipis�w by�o w�wczas Hollywood. Pielgrzym odczuwa� pewien poci�g do ludzi, kreuj�cych nowatorski spos�b �ycia i my�lenia, zamiast wi�zania si� z systemem spo�ecznym, kt�ry tak radykalnie kwestionowali. Ostatecznie wi�c, po dw�ch tygodniach ja�owej egzystencji w YMCA, pielgrzym rozpocz�� �ycie uliczne na Sunset Boulevard. Zetkn�� si� w�wczas z interesuj�c� postaci�, z tzw. �plastikowym cz�owiekiem", jak ten sam siebie nazywa�. By� to m�ody m�czyzna, ojciec dwojga dzieci, �onaty, kt�ry �odpad�" od spo�ecze�stwa i przy��czy� si� do ruchu hipis�w w Hollywood. Pielgrzym postanowi� w�wczas zaanga�owa� si� w ten ruch, inwestuj�c we� swoje oszcz�dno�ci. Przez nast�pne kilka miesi�cy zadawa� si� z m�odymi lud�mi, kt�rzy odkrywali nowy spos�b �ycia, kontestuj�c zastany porz�dek spo�eczny. By�o wi�c tam �ycie wsp�lnotowe, narkotyki i �rodki halucynogenne, medytacja wschodnia, pozama��e�ski seks, muzyka rockowa, science fiction i tym podobne. Inaczej jednak ni� s�dzili ludzie, nie by�o tam nigdy zorganizowanej zbrodni czy przemocy, ani ateistycznego komunizmu. Wygl�da�o to raczej na skrajn� aberacj� hedonistycznej, �wieckiej kultury w kraju o zaawansowanej kulturze technologicznej. Wi�kszy nacisk k�ad�o si� tu na patrzenie do wewn�trz, �nastrojenie si�" na w�asne potrzeby i rozumienie siebie, innych, natury czy Boga, ni� na jak�kolwiek zmian� struktur spo�ecznych. 16 Pielgrzym sp�dzi� w�r�d hipis�w p�tora miesi�ca, udzielaj�c schronienia zbieg�ym z rodzinnego domu nastolatkom, organizuj�c bezp�atne wy�ywienie, pisz�c i kolportuj�c darmowe pismo podziemnego ruchu. Po czym u�wiadomi� sobie, �e ani troch� nie posun�� si� na drodze znalezienia odpowiedzi na dr�cz�ce go pytania. Pewnego zatem dnia porzuci� ca�y ten ruch i wyruszy� samotnie w d� kalifornijskiego wybrze�a do San Diego. Spotka� wprawdzie wielu r�nych ludzi w Los Angeles, jednak nie nawi�za� �adnych trwa�ych przyja�ni, czy znacz�cych wi�zi. Kilka os�b namawia�o go na t�, czy inn� przygod�, jednak nie by� gotowy na trwa�e partnerstwo. Odczuwa� r�wnie� nagl�c� potrzeb� samotnego poszukiwania wi�zi z Bogiem, kt�rej tak rozpaczliwie potrzebowa�, a kt�rej nie by� w stanie nawet jasno okre�li�. By� to okres w jego �yciu, kiedy przesta� ucz�szcza� do ko�cio�a i przyst�powa� do sakrament�w. Nie dawa�y mu -jak s�dzi� - tego, czego poszukiwa� w sensie osobistego spotkania. Usi�owa� doszuka� si� jakiego� g��bszego sensu w �yciu, podwa�aj�c same fundamenty ca�ego systemu religijnego i spo�ecznego. Jesieni� 1967 roku pielgrzym nadal poznawa� r�nych ludzi, nawi�zuj�c kontakty z artystami z Laguna Beach, terapeutami grupowymi z Instytutu Epsalon oraz w�a�cicielami sklep�w psychodelicznych w okolicach San Diego. Sp�dza� czas, robi�c r�ne dziwne rzeczy: pracuj�c dla projektanta teren�w zielonych, zaczytuj�c si� w bibliotece Marksem, Tolkieniem, Heinleinem, Hux-leyem, czy magiczn� ksi�g� wr�b I Ching, wyrabiaj�c w domu znajomego srebrn� bi�uteri�, ta�cz�c do rytmu b�bn�w na o�wietlonej ksi�ycem pla�y, pisuj�c dla podziemnego pisma, godzinami samotnie ws�uchuj�c si� w �oskot fal rozbijaj�cego si� o brzeg przyboju, ubiegaj�c si� bez powodzenia przez trzy miesi�ce o miejsce na statku do dalekomorskich po�ow�w oraz wyruszaj�c na miesi�czn� eskapad� z koleg�, kt�ry mia� map� opuszczonej kopalni z�ota w Meksyku. Zapu�ci� w�osy i brod�. Kiedy nadesz�y ch�odne zimowe dni, zacz�� nosi� d�ugi marynarski szynel i zabawn� czapk� z fr�dzelkami r�cznej roboty. Dobrze czu� si� w tym przebraniu, gdy� nadal 17 kwestionowa� wszelkie spo�eczne standardy. Jednak, ku w�asnemu zdziwieniu, odczu� nieprzepart� ochot� odwiedzenia rodziny i przyjaci� z Pittsburgha. Powr�ci� zatem do rodzinnego miasta, ale ono go nie przyj�o. Czu� si� tam dziwnie obco, jak przybysz z innej planety. Rodzice i przyjaciele nie rozumieli, co si� w�a�ciwie z nim dzieje. Czy�by postrada� zmys�y? Czy za�ywa� jakie� �rodki, kt�re zmieniaj� osobowo��? Czy przebywa� w �wiecie fantazji, zamiast �y� realnym �yciem swojego �rodowiska? Kto� z krewnych s�dzi� nawet, �e jego dziwny wygl�d i zachowanie by�y wynikiem zak�adu, jaki podj�� z przyjaci�mi, �e uda mu si� zgorszy� rodzin�... Chocia� wi�c znowu up�yn�o kilka miesi�cy na spotkaniach z dawnymi znajomymi, to w ko�cu u�wiadomi� sobie, �e nadal musi poszukiwa� w jakim� innym miejscu. Na wiosn� pielgrzym ponownie wyruszy� na zach�d. Tym razem planowa�, i� zatrzyma si� w G�rach Skalistych, gdzie znajomy mia� farm� w stanie Kolorado, w miejscowo�ci Boulder. Kiedy jednak przyby� w te okolice, nie uda�o mu si� odnale�� wspomnianej farmy. Odkry� natomiast grup� oko�o trzydziestu takich samych wykoleje�c�w jak on sam, kt�rzy postanowili czeka� tam na rzekomy koniec �wiata. Rozbi� wi�c z nimi obozowisko, rozkoszuj�c si� g�rsk� sceneri�, zwiedzaj�c ma�e miasteczko i brataj�c si� z podobnymi do siebie rozbitkami, kt�rzy usi�owali odkry�, co w�a�ciwie jest dla nich w �yciu wa�ne. W miar� jednak jak czas up�ywa� i zbli�a� si� koniec czerwca, widoczne by�o, i� koniec �wiata nie nast�pi, a przynajmniej nic na to nie wskazywa�o. Hipisi opu�cili swoje obozowisko, udaj�c si� najwidoczniej w dalsz� drog�. Pielgrzym pow�drowa� za� w wy�sze partie g�r, tym razem ju� samotnie. Przez cztery tygodnie sypia� pod go�ym niebem - czysto b��kitnym za dnia, wygwie�d�onym nocami. Piek� sobie chleb we w�asnor�cznie sporz�dzonym piecu kamiennym. Czyta� ksi��ki - Mertona �Chleb na Pustkowiu", Chardin'a �My�li" oraz �Msza za Kul� Ziemsk�". W duszy za� desperacko przyzywa� Boga, aby ten objawi� mu Swoj� prawd�. 18 W�a�ciwie dopiero tutaj zacz�a do niego powoli dociera� �wiadomo��, �e to, czego w og�le szuka i pragnie, to rzeczywi�cie B�g. Ta dziwna niezdolno�� do jakiegokolwiek zaanga�owania si� w cokolwiek, czy te� nawi�zania trwa�ych wi�zi z lud�mi nie oznacza�a, by� mo�e, braku charakteru, si�y, czy wewn�trznej integracji. By�a to raczej niech�� do zadowolenia si� czymkolwiek, co by�oby jakim� substytutem Boga Samego, kt�ry jedynie m�g�by zaspokoi� najg��bsze pragnienia jego serca. St�d te� jego niespokojny styl �ycia by� przejawem serca, kt�re nie znalaz�o ukojenia i odpoczynku wzywaj�c Boga, aby On Sam przyszed� mu z pomoc�. I w�a�nie wtedy, pewnego dnia to si� sta�o. Jaka� olbrzymia �aska od Pana roz�wietli�a ciemno�ci i zam�t jego serca i tam, w swojej g�rskiej samotni - spotka� nareszcie Boga we w�asnym sercu. Z g��bi swojej istoty zacz�� wo�a�: �Wi�c naprawd� jeste� rzeczywisty, Bo�e! Jeste� moim Ojcem i jeste� tutaj ze mn�... Cz�owiek nie m�g� stworzy� tych g�r, ani nie posadzi� tych drzew. I to nie cz�owiek rozpostar� niebo nade mn�. Ty� to wszystko stworzy�. I stworzy�e� mnie. Nie jestem przypadkowym produktem jakiej� przypadkowej selekcji genetycznej, ani wypadkow� swojej kultury, edukacji, rodziny, szko�y, czy Ko�cio�a. Zawdzi�czam swoje istnienie Twojemu wolnemu aktowi powo�ania mnie do �ycia. Dzi�kuj� Ci, Ojcze, z ca�ego serca, dzi�kuj�..." Z t� �wiadomo�ci� przysz�o zrozumienie, �e dotkn�� nareszcie istoty misterium �ycia oraz ka�dej struktury spo�ecznej, czy to religijnej, czy �wieckiej. To istnienie Boga dawa�o pocz�tek wszelkiemu dalszemu istnieniu. Teraz nie by�a to ju� wyuczona odpowied� z dziecinnego katechizmu: �Kto mnie stworzy�?" �B�g mnie stworzy�". Nagle sta�o si� to do�wiadczeniem z pierwszej r�ki - g��bokim przekonaniem, wiar� �yw�, zdoln� wesprze� ka�de przysz�e do�wiadczenie. I dopiero z tak� �yw� wiar� pielgrzym m�g� powr�ci� do spo�ecze�stwa bez l�ku i zam�tu - wiedz�c, �e jest rzeczywi�cie dzieckiem Boga. Teraz za�, kiedy odzyska� poczucie to�samo�ci, cel �ycia sta� si� jasny - mia�a to by� w�dr�wka z powrotem do serca Ojca, kt�ry da� mu �ycie. 19 Nagle sta�o si� oczywiste i nie cierpi�ce zw�oki, �e pielgrzym ma powr�ci� do swojej rodziny i przyjaci�, a szczeg�lnie do swojego duchowego ojca - biskupa, aby podzieli� si� tym nowym do�wiadczeniem i opowiedzie� mu, w jaki spos�b B�g dzia�a� w jego �yciu, doprowadzaj�c go do tego miejsca. Najpierw jednak pielgrzym zdecydowa�, �e potrzebne mu s� rekolekcje w klasztorze ojc�w Trapist�w w miejscowo�ci Snowmass. Mia� to by� rodzaj kwarantanny, czy te� kabiny dekompresyjnej jak u astronaut�w powracaj�cych z kosmosu na ziemi�. Pielgrzym bowiem wiedzia�, i� powraca do spo�ecze�stwa, gdzie wi�kszo�� ludzi �yje powierzchownie, nie kwestionuj�c podstaw swojej egzystencji, ani nie pr�buj�c przekroczy� zastanych struktur i symboli, by dotrze� do ich podstawy. W drugim tygodniu sierpnia przyby�, bez �adnego uprzedzenia, na teren klasztoru. Wierni swojej benedykty�skiej regule trapi�ci witaj� ka�dego przybysza jak samego Chrystusa, zapraszaj�c go do obcowania z bra�mi. Z miejsca te� poczu� si� swobodnie. Odpowiada� mu spokojny i jednostajny rytm codziennej modlitwy i pracy. Bez sprzeciwu da� sobie obci�� w�osy i zgoli� brod�, co by�o cz�ci� rytua�u przyj�cia. Teraz, maj�c g��boki pok�j w sercu, nie przywi�zywa� ju� wagi do rzeczy zewn�trznych. Po powrocie do Pensylwanii pielgrzym zacz�� wytrwale szuka� woli Bo�ej odno�nie do w�asnej osoby. Pomaga�o mu w tym prowadzenie ma�ego dzienniczka dla potrzeb w�asnych oraz na u�ytek rodziny i przyjaci�. Ponadto sp�dzi� trzy dni w seminarium, kt�re opu�ci� ponad rok temu. Po modlitwie i rozmowie ze swoim biskupem, kt�ry okre�li� go jako co� po�redniego pomi�dzy �wi�tym Franciszkiem a Cyganem i kt�ry by� got�w udzieli� mu swojej rekomendacji do klasztoru ojc�w trapist�w, ostatecznie pielgrzym zdecydowa� si� podj�� prac� diakona w ko�ciele parafialnym tej diecezji. Tak wi�c czwartego pa�dziernika 1968 roku, w dniu �wi�tego Franciszka z Asy�u, ten by�y hipis i diakon przyby� do ma�ego miasteczka, zamieszka�ego przez klas� �redni�, a�eby pracowa� z proboszczem - znajomym pra�atem, i wikarym, kt�ry by� jego 20 kursowym koleg� z seminarium. Mia� nadziej�, i� Pan B�g zacznie uk�ada� jak�� sensown� ca�o�� ze wszystkich element�w jego �ycia. W czasie pobytu na terenie parafii, pielgrzym zajmowa� si� chodzeniem po �kol�dzie'' zbieraj�c dane o parafianach. Kupi� sobie w lombardzie u�ywan� gitar� i nauczy� si� paru prostych akord�w, kt�re mia�y akompaniowa� jego t�sknym wo�aniom do Pana. Zgodzi� si� udziela� wiernym sakramentu chrztu �wi�tego, natomiast nie by� w stanie stan�� na ambonie, czy za pulpitem, �eby g�osi� Ewangeli�. Najwyra�niej nie by� jeszcze got�w do pe�nienia publicznej pos�ugi diakonatu. Po sze�ciu wszak�e miesi�cach biskup wezwa� go na rozmow� i kaza� mu si� zdecydowa�, czy chce by� wy�wi�cony na kap�ana, czy te� powr�ci do stanu �wieckiego. Nie m�g� ju� d�u�ej pozostawa� diakonem. Pielgrzym jednak nie czu� wyra�nego powo�ania do kap�a�stwa, potrzebowa� dalszych poszukiwa�. Zgodzi� si� wi�c wyst�pi� o zwolnienie ze �wi�ce� diakonatu i opu�ci� parafi�. Kwesti� zasadnicz� by�o obecnie, jak pod��a� za swoim nowym celem - poznawania Jezusa. Do�wiadczy� ju� Ojcostwa Boga Ojca. Pragn�� w�drowa� do Ojca wypr�bowan� drog� - poprzez Jego Syna - Chrystusa, kt�ry ongi� w tym w�a�nie celu zst�pi� na ziemi� (J 14,6). Pielgrzym zdecydowa� si� wynaj�� ma�e mieszkanie na poddaszu, za 50 dolar�w miesi�cznie, w pobli�u du�ego szpitala miejskiego i zacz�� powa�nie wczytywa� si� w Pismo �wi�te oraz modli� si�, prosz�c Pana o Jego prowadzenie. Przez p� roku pielgrzym pracowa� na p� etatu jako piel�gniarz w szpitalu. Odwiedza� r�wnie� pacjent�w w ich domach. Pragn�� w ten spos�b uzyska� bezpo�redni� wiedz� o ich potrzebach i troskach. Wieczorami czytywa� Bibli� oraz organizowa� teatr letni z grup� uniwersyteck�, a czasem przyjmowa� przyjaci� i go�ci. W tym w�a�nie okresie zacz�a kie�kowa� w jego umy�le idea pielgrzymki do Ziemi �wi�tej. W Jerozolimie mia� bliskiego koleg� z czas�w seminaryjnych, kt�ry organizowa� tam chrze�cija�sko-�ydowski kibuc. Wydawa�o mu si�, i� lepiej zrozumie Bibli�, kiedy znajdzie si� na ziemi, po kt�rej st�pa� Chrystus, ziemi tak dok�adnie opisanej na kartach Pisma �w. 21 Ju� wtedy by�o dla niego jasne, �e nie ma to by� �atwa podr� | - samolotem, czy statkiem, bezpo�rednio do Ziemi �wi�tej. Przeciwnie - mia�a to by� d�uga wyprawa, szlakiem jego przodk�w w wierze - �redniowiecznych pielgrzym�w. Ci bracia i siostry z XIII wieku, okre�lanego jako �Wiek Wiary", stanowili dla niego - cz�owieka XX-ego wieku - rzeczywisty wz�r �ycia wiar�. Trasa podr�y mia�a przebiega� zgodnie z tym, jak wiara rozprzestrzenia�a si� po Europie - ale w odwrotnym kierunku, to jest z powrotem do Jerozolimy. Tak jak Niewierny Tomasz, chcia� dotkn�� zmartwychwsta�ego Pana (J 20,25). Zamiast jednak �ywego Chrystusa, pielgrzym �dotyka�by" Jego mistycznego cia�a na kontynencie europejskim. Ze swoich lektur pielgrzym dowiedzia� si�, �e Santiago de Compostela, na zachodnim wybrze�u Hiszpanii, by�o trzecim, po Rzymie i Jerozolimie, o�rodkiem pielgrzymowania w �redniowieczu. Poniewa� sanktuarium to jest po�wi�cone osobie �wi�tego Jakuba Aposto�a, kt�rego �wi�to przypada na dzie� 25 lipca, co zbieg�o si� z dat� urodzin pielgrzyma, st�d te� zrozumia�a staje si� jego potrzeba rozpocz�cia pielgrzymki od tego w�a�nie miejsca. Pielgrzym zacz�� wi�c szuka� sposobu przebycia Oceanu Atlantyckiego na frachtowcu, gdzie w�asn� prac� m�g�by zap�aci� za przejazd. Taka podr� w jedn� stron� wydawa�a si� �atwiejsza z Nowego Orleanu raczej ni� z Nowego Jorku. Ustaliwszy wi�c z grubsza tras�, pielgrzym po�egna� si� z najbli�szymi i dnia 5 lutego 1970 roku opu�ci� swoje mieszkanie. Rozdzia� I 22 USA - HISZPANIA 5 lutego - 24 maja Cz�� I , PITTSBURGH - NOWY ORLEAN Pielgrzym by� ju� w drodze. Odwi�z� do rodzic�w kilka skrzynek z ksi��kami i rozmaitymi papierami, wypowiedzia� prac� piel�gniarza w szpitalu i zda� mieszkanie. Do ma�ego chlebaka zapakowa� zmian� bielizny, tzw.�atomowy koc" (srebrzyst� pow�ok�, chroni�c� od zimna i upa�u - przyp. t�um), kt�ry dosta� od kolegi, oraz Pismo �wi�te, podarowane mu dwa lata temu przez pewnego ojca kapucyna. Poniewa� nie musia� si� nigdzie stawi� w okre�lonym terminie, pielgrzym postanowi� uda� si� do Nowego Orleanu przez Chicago, Dayton, Cincinnati i Atlant�, gdzie m�g�by odwiedzi� i po�egna� kilku przyjaci�, z kt�rymi utrzymywa� kontakty przez te lata. Jak zwykle podr�owa� autostopem i ten etap zaj�� mu ca�y luty i marzec. Podczas swojej pielgrzymki piechur prowadzi� ma�y notatnik, w kt�rym na bie��co sporz�dza� uwagi o trasie, zapisywa� swoje my�li, interesuj�ce cytaty, poezje, a nawet sny, o ile mia�y jakie� znaczenie. Zwykle by� jeden lub dwa zapisy tygodniowo, chocia� zdarza�y si� r�wnie� tygodnie bez �adnej wzmianki. To w�a�nie te notatki b�d� tu odtworzone w kolejno�ci zapisu, uzupe�nione danymi z czternastu d�ugich list�w, jakie pielgrzym wys�a� do rodzic�w z ca�ej wyprawy. Ka�dy zapis w dzienniku podr�y opatrzony jest r�wnie� komentarzem sporz�dzonym po pi�tnastu latach. Co� wi�c z prze�y� i refleksji pielgrzyma znajdzie tu swoje wierne odbicie, a mo�e dotrze do tych, kt�rzy sami poszukuj� o�wiecenia i zach�ty w drodze do Ojca. 23 Poni�sze notatki powsta�y w miesi�cach lutym i marcu od momentu wyjazdu z Pittsburgha do przyjazdu do Nowego Orleanu. 3 lutego 1970 MY�L - Percepcja jednej osoby - jej spos�b postrzegania i prze�ywania rzeczywisto�ci, mo�e si� sta� dla wielu ludzi, poprzez artystyczne �rodki wyrazu, konkretn� rzeczywisto�ci�. To w�a�nie artystyczne przetworzenie pewnej wizji przynosi nam now� rzeczywisto��. KOMENTARZ 1987 - Czy� nie jest to w�a�nie to, co zdarzy�o si� w historii Ko�cio�a, kiedy powstawa�y wsp�lnoty religijne dzi�ki charyzmatowi ich za�o�ycieli? Fakt ten jednak znajduje s�abe tylko odbicie w charyzmacie pielgrzymki, za wyj�tkiem tych specjalnych przypadk�w, kiedy rozkwit� on w pe�n� wsp�lnot� religijn�, jak by�o to w przypadku �wi�tego Franciszka z Asy�u. 7 lutego 1970 MY�L - Kierownictwo duchowe w niedalekiej jeszcze przesz�o�ci koncentrowa�o si� na pomniejszaniu siebie, a nawet nienawi�ci do siebie; obecnie skupia si� ono na samoakceptacji i mi�o�ci do siebie. Obie tendencje zdaj� si� by� niebezpieczne. To, kt�r� z nich si� wybierze, zale�y od praktycznego os�du. Obecne skupienie si� na dobrych i pozytywnych elementach, jakie wyst�puj� u ludzi, rodzi takie niebezpiecze�stwo, �e zaczyna si� niedowierza� pochwa�om, wiedz�c doskonale, �e w �yciu ka�dego cz�owieka s� elementy z gruntu z�e. Tak wi�c uwa�amy, i� ludzie pe�ni optymizmu i ch�tnie prawi�cy komplementy musz� by� niejako za�lepieni lub niezdolni do stawienia czo�a szerszej rzeczywisto�ci. KOMENTARZ 1987 - W gruncie rzeczy w Ewangelii Jezusa Chrystusa nie znajdujemy nacisku na �aden z tych kierunk�w. To, co znajdujemy, to �zaparcie si� siebie", ale nie wstr�t, czy nienawi�� do w�asnego �ja". 9 lutego 1970 MY�L - Na to, �eby cokolwiek reformowa� - jak�� instytucj�, czy organizacj� w spos�b naprawd� tw�rczy, trzeba si� najpierw 24 sta� jej cz�ci� i ca�kowicie w ni� zaanga�owa�. Poznanie dynamiki dawnych form umo�liwia rzeczywiste i uwie�czone powodzeniem budowanie form nowych KOMENTARZ 1987 - Ta ostatnia my�l zdaje si� by� tylko ludzk�, praktyczn� m�dro�ci� i ma ograniczone zastosowanie w rzeczywisto�ci Ko�cio�a, poniewa� m�dro�� Bo�a i dzia�anie Ducha �wi�tego nie podlegaj� takiej dynamice. 18 lutego 1970 SEN - Pielgrzym �ni�, i� postawiono go przed s�dem, �eby odpowiada� za swoje �ycie. M�wi� o nim tak, jak je widzia�. S�d uzna�, �e oskar�ony jest nienormalny i skazano go na pobyt w szpitalu dla psychicznie chorych. KOMENTARZ 1987 - Mimo, i� pielgrzym kontestuje spo�ecze�stwo, to jednak nie robi tego w spos�b, kt�ry zmusza�by do odizolowania go ca�kowicie. By� mo�e ludzie mieliby na to jednak ochot�, poniewa� porusza jako� ich sumienie swoj� odmienn� wizj� �ycia. 2 marca 1970 MY�L - Du�� zalet� pisarstwa jest to, �e czytelnik jest sk�onny po�wi�ci� tekstom danego autora wi�cej czasu, ni� jest to mo�liwe w sytuacjach codziennych (np. w rozmowie). A zatem mo�na mie� pi�ciu, czy sze�ciu czytelnik�w �dla siebie" oraz ich ca�kowit�, niepodzieln� uwag�. KOMENTARZ 1987 - Nawet pielgrzymi ulegaj� pokusie, by sta� si� rozumianymi przez innych, a tak�e by wyt�umaczy� swoje racje chocia� kilku osobom, kt�re spotkaj�. 7 marca 1970 MY�L - W Stanach Zjednoczonych wielu ludzi, zw�aszcza m�odych i wykszta�conych, pyta: �Dlaczego twoje pojemniki na �mieci s� przepe�nione?" KOMENTARZ 1987 - Pielgrzym ma nieco inne spojrzenie na swoje spo�ecze�stwo, ni� ci, kt�rzy w nim �yj�. St�d te� widzi on wyra�niej przejawy wszelkiego marnotrawstwa, zach�anno�ci, braku szacunku dla �ycia itd. 25 l Tego samego dnia l MY�L - Jak�e cz�sto zwrot �Kocham ci�'' oznacza w gruncie j rzeczy �Sprawiasz mi przyjemno��". ' KOMENTARZ 1987 - Jest to refleksja nad tym, jak �le pojmowane jest s�owo �mi�o��" we wsp�czesnej Ameryce, gdzie nieomal ca�kowicie zorientowane jest na w�asn�, zmys�ow� przyjemno��. 25 lutego 1970 MY�L - Jedynie ludzie samotni i zakochani odwiedzaj� parki i przesiaduj� w nich. Czy jest mi�dzy nimi jaki� zwi�zek? Poszukiwanie samotno�ci? Odej�cie od spo�ecze�stwa do natury, kt�ra jest czym� podstawowym? Czy te� jakie� intensywne poczucie w�asnej odmienno�ci? KOMENTARZ 1987 - Pielgrzym w�druje co prawda sam, zarazem jednak pod��a z kim�, kogo kocha. Czy� jest wi�c dziwne, �e wybiera miejsca samotne na swoj� modlitw� i komuni� z Panem? 26 lutego 1970 MY�L- Wprowadzenie przybysza do grupy, albo przedstawienie go innej osobie poprzez znajomego, ma potwierdzi�, �e obcy jest1 cz�owiekiem porz�dnym i nie wyrz�dzi nam �adnej krzywdy, czego gwarantem jest wsp�lny przyjaciel. KOMENTARZ 1987 - Pielgrzymi to na og� w�a�nie �obcy''. I tylko ci, kt�rzy odkryli, �e oni sami r�wnie� s� �pielgrzymami" w drodze do Ojca, rozpoznaj� w przybyszu brata i witaj� go bez zwyczajowego wprowadzenia, czy przedstawiania, kt�rych ��wiat" wymaga dla samoobrony. Tego samego dnia l MY�L- W sytuacjach niebezpiecznych, czy nagl�cych, nie mai czasu na d�ugie t�umaczenia i wyja�nianie tych sytuacji, czy f koniecznych dzia�a�. M�wi si� wtedy zwi�le np. �Chod� ze mn�", l KOMENTARZ 1987 - W tym znaczeniu Ewangelie pokazuj� dzia�alno�� publiczn� Jezusa jako sytuacj� nagl�c�, kryzysow�. On po prostu wiedzia�, �e nie jest w stanie wyt�umaczy� wszystkiego swoim uczniom, tak, �e musz� Mu zawierzy�, nawet id�c na �mier�, st�d te� m�wi� im tylko: �P�jd� za mn�". 26 Cz�� II DWA MIESI�CE W NOWYM ORLEANIE Obecnie pielgrzym przyby� do Nowego Orleanu. Zdawa�oby si�, �e b�dzie szuka� jakiego� zakwaterowania w dzielnicy francuskiej. To tu kwit�o nocne �ycie miasta, tutaj znajdowa�y si� atrakcje dla turyst�w, nocne kluby, restauracje i sklepy, jak r�wnie� ta�sze mieszkania do wynaj�cia. Jednak po kilku tygodniach wypytywania okaza�o si�, �e nie uda si� przep�yn�� przez ocean op�acaj�c bilet w�asn� prac� na statku. Trzeba wi�c by�o zdoby� wymagane dwie�cie trzydzie�ci dolar�w za przejazd frachtowcem. Ostatecznie pielgrzym znalaz� prac� zwyk�ego robotnika na platformie wiertniczej ropy naftowej w okolicy Pla�uemines i zaraz te� zarezerwowa� miejsce pierwszej klasy na statku jad�cym w ko�cu kwietnia do Hiszpanii. Na polach naftowych wykonywa� r�ne prace. �adowa� rury na barki przy pomocy �urawia, czy�ci� silniki i pompy powracaj�ce z odwiertni oraz pracowa� na �odzi holowniczej uk�adaj�cej rury poprzez bagna i trz�sawiska. Bywa�o, �e musia� pracowa� po osiemdziesi�t godzin tygodniowo. Po pracy z zainteresowaniem obserwowa� �ycie w tej cz�ci Ameryki, zwiedzaj�c miasto i okolice. Kupi� od ulicznego malarza obraz �Aleja Pirat�w" i wys�a� go swojej matce ��cznie z pierwszym z ca�ej serii d�ugich list�w z podr�y. Na dwa tygodnie przed rejsem przez Atlantyk zmieni� /aj�cie i zamieszka� w dzielnicy francuskiej, wykonuj�c prac� dozorcy w zamian za mieszkanie. W tym okresie �y� niejako na pograniczu dw�ch �wiat�w: radykalnie my�l�cych grup w Ko�ciele katolickim i eksperymentalnie �yj�cych grup spo�ecze�stwa ameryka�skiego. Wprawdzie podr�, w kt�r� si� wybiera�, wymaga�a zar�wno radykalnego my�lenia, jak i nowego stylu �ycia, jednak w �adnej z poznanych grup nie znajdowa� pe�nego oparcia; by�o to co�, co musia� wykona� samotnie - odby� swoj� w�asn� piesz� pielgrzymk� do �wi�tego Miasta Jerozolimy. W pewnym sensie mia� to by� samotny rejs, jak 27 w statku kosmicznym okr��aj�cym kul� ziemsk�. I to dawa�o mu pewien dystans w stosunku do spraw tego �wiata, stwarzaj�c now� i unikaln� perspektyw�. Jednak potrzebny by� mu nadal system wspomagania, kt�rego mogli dostarczy� jedynie obcy ludzie na ca�ej trasie pielgrzymowania. Tyle tylko, �e znalaz�by si� na drugim ko�cu spektrum - zamiast, jak astronauci, u�ywa� najbardziej zaawansowanej i kosztownej technologii, on potrzebowa�by rzeczy najprostszych - zdolno�ci do maszerowania oraz egzemplarza Pisma �wi�tego. A oto zapisy dokonane w jego notatniku od marca do maja, kiedy to przygotowywa� si� do wyprawy przez Atlantyk. 14 marca 1970 CYTAT- ��wiat jako obraz: od czasu Renesansu cz�owiek inaczej pojmuje rzeczywisto�� - ongi� ka�da rzecz co� znaczy�a, obecnie za� mo�e oznacza� cokolwiek, zale�nie od tego, jakie znaczenie nada jej poszczeg�lny cz�owiek". Thomas Howard: �Staro�ytny B�benek", Lippincott Co. 1966. KOMENTARZ 1987 - My�l ta wskazuje na �wiadomo�� przygotowywania si� pielgrzyma do opuszczenia spo�ecze�stwa technologicznego, w kt�rym wszystko jest subiektywne i wzgl�dne, i zanurzenia si� w �wiat wiary, gdzie odkrywa si� stopniowo nowy wymiar wszystkich zdarze�, gdzie wszystko wskazuje na Boga, kt�ry jest Dawc� wszystkiego. 15 marca 1970 CYTAT- �Czy nie oszukujemy si� przypadkiem? Kiedy zauwa�ymy, co naprawd� przyci�ga nas do postaci �wi�tego Franciszka, mo�e si� okaza�, �e reprezentuje on dla nas raczej zami�owanie do ucieczki od �wiata realnego, ni� autentyczny heroizm �ycia. W ka�dym z nas jest co� z marze� Rousseau o wolnym, nieskr�powanym �yciu. W �wiadomo�ci wielu ludzi, �w. Franciszek by� takim dzieckiem natury - przyjacielem ptak�w i wiewi�rek, kt�ry nie musia� p�aci� podatk�w. Za� fakt, �e do�wiadcza� m�ki i agonii naszego Pana, jest dla wielu tylko nieznaczn� wzmiank�..." JJ.O'Sullivan, �Notatki"t. XLI. 28 KOMENTARZ 1987 - Ten w�a�nie cytat ma przypomina� pielgrzymowi o pewnym zagro�eniu duchowym nowego sposobu �ycia. A mianowicie, i� ca�a jego pielgrzymka mo�e by� wynikiem fantazji, a nie autentycznej odpowiedzi na g�os powo�ania Bo�ego. Jedynym jego zabezpieczeniem przed t� pokus� b�dzie skupienie uwagi na Chrystusie ukrzy�owanym. 17 marca 1970 MY�L - Czy mo�liwe jest, by ludzie skupieni na w�asnym poczuciu bezpiecze�stwa, tak jak si� to dzieje w przypadku Amerykan�w, mogli w og�le osi�gn�� jaki� pok�j wewn�trzny? KOMENTARZ 1987 - Wtedy, gdy pozostawimy wszelkie ludzkie zabezpieczenia, mo�emy do�wiadczy�, �e znajdujemy si� w r�ku Opatrzno�ci, kt�ra jedynie jest w stanie da� nam prawdziwy pok�j. 19 marca 1970 MY�L - W kulturze, kt�ra nieustannie wymaga od cz�owieka, a�eby reprezentowa� sob� warto�� rynkow�, jest niezwykle trudno do�wiadczy�, i� cz�owiek posiada warto�� niezale�nie od tego, czy jest atrakcyjny, czy potrafi si� w�a�ciwie zaprezentowa� innym, �sprzeda�" swoje umiej�tno�ci. Po prostu, uzna�, �e jest kochany przez Boga oraz, �e by� upragniony przez Niego jeszcze przed pocz�ciem. Sk�din�d do�wiadczenie tej Bo�ej mi�o�ci mo�e go zach�ci� do wi�kszej jedno�ci z Bogiem i �ycia w prawdzie. KOMENTARZ 1987 - Powy�sza my�l przypomina podw�jny aspekt mi�o�ci chrze�cija�skiej. Z jednej strony przyjmuje ona osob� tak�, jaka jest, z drugiej strony zmienia stopniowo t� osob�, upodabniaj�c j� coraz bardziej do postaci Chrystusa. 29 marca 1970 MY�L - Czy nie trudniej jest zaakceptowa� obecno�� z�a w �yciu tym, kt�rzy lekkim naci�ni�ciem w��cznika mog� rozproszy� mrok i zamieni� go w �wiat�o elektryczne, ani�eli tym, kt�rzy �yj� zgodnie z dziennym cyklem �wiat�a i ciemno�ci, do niego dostosowuj�c ca�e swoje �ycie? 29 KOMENTARZ 1987 - W miar� jak cz�owiek zdobywa� kontrol� nad swoim �rodowiskiem poprzez technik�, zacz�� traci� poczucie, �e istniej� pot�gi wi�ksze od niego samego - i to zar�wno z�e moce, jak i dobre. St�d te� odczuwa du�o mniejsz� potrzeb� �zbawiciela", poniewa� ratuje si� nieustannie sam. i 30 marca 1970 MY�L- Rytua� porannego picia kawy: Musz� wypi� swoj� poranni porcj� kawy. To mi daje poczucie bezpiecze�stwa. Daje mi r�wnie� poczucie ci�g�o�ci; w�wczas �wiat wydaje si� bezpieczny. Tak - �Rytua� porannego picia kawy" jako �wiecki �Anio� Pa�ski". KOMENTARZ 1987 - Ludzie kochaj� swoje rytua�y. By� czas, �e naturalne by�o przerywanie pracy w po�udnie, po to, by zwr�ci� umys� do Boga, rozmy�laj�c nad niezwyk�� tajemnic� Jego wcielenia przy odmawianiu modlitwy �Anio� Pa�ski". Z chwil�, gdy cz�owiek zaniecha� tej modlitwy, zacz�� zast�powa� j� rytua�em �wieckim tj. przerw� na kaw�. 31 marca 1970 MY�L - Coraz cz�ciej ludzie nie odczuwaj� potrzeby, ani konieczno�ci d�wigania krzy�a codziennych ci�ar�w. Maszyny zast�pi�y cz�owieka przy pracach brudnych i ci�kich. Negatywna strona codziennego trudu nieomal znikn�a, b�d� zosta�a zredukowana do minimum. KOMENTARZ 1987 - Cz�owiek XX-ego wieku, wieku techniki, ju� nie �idzie" ani si� nie przedziera przez �dolin� �ez" w �pocie czo�a", natomiast przeje�d�aj� autem, przelatuje samolotem, maj�c do dyspozycji maszyny oszcz�dzaj�ce mu wysi�ku. W ten spos�b umiej�tnie pozby� si� niekt�rych skutk�w grzechu pierworodnego, jak r�wnie� przekle�stwa, kt�rym obci��ony zosta� Adam za swoje niepos�usze�stwo. I zn�w cz�owiek nie pragnie �adnego wybawiciela. 4 kwietnia 1970 WIERSZ - napisany podczas dwu tygodni sp�dzonych na platformie wiertniczej w Zatoce Meksyka�skiej. 30 PRZYBRZE�NA ODWIERTNIA ROPY Ropa i stal, ��� i czer�, Zawory, mierniki, Maszyny i cz�owiek -I nie ma �ycia poza nim. Haruj�cy potw�r, Utrudzony zwierz. I wody poranne L�ni�, po�yskuj� W s�o�ca odblasku, �api�c przefiltrowane promienie, Myj�c zanieczyszczenie, I nasycaj�c �yciem ten dzie�. KOMENTARZ 1987 - Odwiertnia ropy naftowej to takie dziwne �rodowisko, kt�re cz�owiek sam stworzy� - sztuczne, nieludzkie, stechnologizowane. Trafny symbol ery technicznej. Obs�ugiwana przez dwa-trzy tuziny m�czyzn, kt�rzy pracuj� na zmian� - nigdy nie staje. Maszyny s� w ci�g�ym ruchu. Za�ogi wymieniane s� co tydzie� lub dwa, natomiast ten sztuczny tw�r nie ma wytchnienia w przeciwie�stwie do wszelkich �ywych organizm�w, jakie stworzy� B�g... 9 kwietnia 1970 MY�L - W jaki spos�b cz�owiek, kt�ry na co dzie� obs�uguje maszyny, ma do czynienia z tworzywami sztucznymi i stal�, mo�e potem po ludzku traktowa� kogokolwiek, chocia�by wsp�ma��onka? KOMENTARZ 1987 - Praca, jak� cz�owiek wykonuje na co dzie�, w znacznym stopniu go formuje. Z pewno�ci� inny stosunek do �ycia b�dzie mia� gospodarz, kt�ry ma do czynienia z ziemi� i jej p�odami, ni� cz�owiek operuj�cy urz�dzeniami technicznymi. Tego samego dnia MY�L - Odk�d produkty niezb�dne nam do �ycia przechodz� przez niezliczone r�ce po�rednik�w, zamiast by� wytwarzane bezpo�rednio przez nas samych, zatraci�y swoj� b�ogos�awion� moc, 31 zbieraj�c - przeciwnie - uty