15204

Szczegóły
Tytuł 15204
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15204 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15204 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15204 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JADWIGA WERNEROWA JESZCZE RAZ O ZWIERZĘTACH ILUSTROWAŁ STANISŁAW ROZWADOWSKI 54&5A NASZA KSIĘGARNIA • WARSZAWA 1989 Jeśli interesujecie się przyrodą, jeśli lubicie zwierzęta, przeczytajcie tę książkę. Jest ona częścią trzytomowego cyklu opowiadań-gawęd, na który składają się: „To i owo o zwierzętach" (I wyd. 1973 r.), „Jeszcze raz o zwierzętach" (I wyd. 1979 r.) i „Opowiadania o zwierzętach" (I wyd. 1985 r.). Napisała je Jadwiga Wernerowa (1898—1980), biolog, dydaktyk, autorka wielu książek popularnonaukowych dla dzieci i młodzieży, podręczników szkolnych i audycji radiowych. O zwierzętach pisała dużo i zajmująco. Książka, którą właśnie trzymacie w rękach, będzie dla Was źródłem wielu ciekawych informacji o ptakach, ssakach, gadach i płazach. Autorka opisuje zwierzęta w ich naturalnym środowisku, ale także w ogrodach zoologicznych. Ukazuje zależności, jakimi powiązane są różne gatunki, oraz konsekwencje naruszenia równowagi w przyrodzie przez rozwój cywilizacji i ingerencję człowieka. Obecne wydanie w zasadzie nie różni się od wydania I z 1979 r., toteż gdy przeczytacie, że coś działo się na przykład „przed sześćdziesięciu pięciu laty" (s. 138), to oczywiście musicie doliczyć dziesięć lat, które upłynęły od pierwszej edycji. Po tym niezbędnym wyjaśnieniu zachęcamy Was do lektury. MAŁE I DUŻE JASZCZURKI Nie uciekaj, jaszczureczko! Łatwo tak powiedzieć, ale bezbronne zwierzę, jak jaszczurka -zwinka, nawet gdyby mogło zrozumieć ludzką mowę, instynktownie umykałoby co sił. Wystarczy, by na jaszczurkę padł cień lub żeby wyczuła drgania podłoża, na którym siew danej chwili znajduje, a już z błyskawiczną szybkością ucieka do najbliższej kryjówki. Może to być wejście do jamy kreta czy małego gryzonia, kępka roślin, a także szczelina pod powalonym pniem bądź pod kamieniem. Tam zaniepokojone zwierzątko czeka na sprzyjającą chwilę, by wyjść i znów wygrzewać się na słońcu albo zdobywać pożywienie. Zwinka szczególnie gorliwie krząta się w porze największego nasłonecznienia, bowiem jako zwierzę zmiennocieplne - podobnie zresztą jak wszystkie gady -jest wtedy najbardziej sprawna. Zwinki najchętniej przebywają na pobrzeżach lasów sosnowych, na porębach, wrzosowiskach, zboczach jarów - a więc tam, gdzie mają zapewnione dobre warunki cieplne i pokarmowe. Przez całe lato zwinka pożera mnóstwo owadów, zjada też ślimaki i pająki. Czatuje na zwierzynę na swoich terenach łowieckich, a zauważywszy ją zbliża się wolniutko i ostrożnie, by raptem wysunąć gwałtownie głowę do przodu i schwytać drobniutkimi ząbkami nieostrożną ofiarę. Zależnie od rozmiarów zdobyczy zwinka albo połyka ją w całości, albo miażdży szczękami i gryzie na mniejsze kęsy. Jeżeli zdobycz jest spora, trwa to nawet kilka minut. Ząbki jaszczurki są tak słabe, że gdy na przykład schwyci człowieka za palec, nawet nie zadrapie skóry. Z nadejściem chłodów zwinka ukazuje się coraz rzadziej, tylko w godzinach południowych, a poza tym przebywa w ja- 5 kiejś kryjówce. Wreszcie zagrzebuje się w glebie i tu pogrążona w odrętwieniu, czyli w tak zwanym śnie zimowym, spędza ponad pół roku. Jaszczurkę zwinkę spotyka się na terenie całej Polski z wyjątkiem wysokich partii gór. Rozmnaża się w lecie. Składa jaja o stosunkowo cienkiej, elastycznej, jakby pergaminowej skorupce, wybierając miejsce ogrzewane przez słońce, i nie zajmuje się więcej swoim potomstwem. Toteż młode od razu po wykluciu muszą pędzić samodzielny żywot. Żyworodka Drugim gatunkiem jaszczurki żyjącym również w Europie środkowej, a więc i w naszym kraju, jest jaszczurka żyworodka. Ma ona mniejsze wymagania cieplne, żyje bowiem również w górach i na wyżynach, gdzie klimat jest surowszy, częściej też niż zwinkę spotkać ją można na północy aż po 70° szerokości północnej. Jakież to cechy pozwalają żyworodce żyć w chłodniejszym klimacie? Wszak podobnie jak inne gady jest zwierzęciem zmiennocieplnym i jej sprawność życiowa zależy od temperatury otoczenia. Żyworodka nie powierza losu swego potomstwa promieniom słonecznym. Rozwój zarodka w jaju odbywa się w ciele samicy i dopiero gdy młode są już zdolne do samodzielnego życia, składa jaja okryte cieniutką przezroczystą błonką. Małe jaszczureczki bez trudu natychmiast się z niej uwalniają i od razu rozpoczynają samodzielne życie. Ta jajoży-worodność to bardzo ważne przystosowanie do trudnych warunków życiowych w górach oraz na terenach wysuniętych daleko na północ. Zarówno jaszczurka zwinka, jak i żyworodka objęte są u nas ochroną. Smok z Komodo Znacie dobrze naszą pospolitą jaszczurkę zwinkę. Powiększcie długość i szerokość jej ciała pięć, osiem, dziesięć, piętnaście razy, a otrzymacie wymiary dużych okazów rozmaitych gatun- 6 ków waranów, żyjących w gorącym klimacie krajów Afryki, Azji, Australii oraz wysp Oceanii. One też są drapieżne, ale nie poprzestają na tak drobnej zdobyczy jak motyl, pająk czy niewielki ślimak, lecz polują na rozmaite niezbyt duże ssaki i ptaki, wybierają jaja z gniazd ptasich, żywią się też padliną. Te, które zamieszkują wybrzeża słonych lub słodkich wód, łowią ryby, kraby i inne zwierzęta wodne. Pod pewnymi względami warany przypominają węże. Ich przełyk jest równie rozciągliwy jak u węży i umożliwia im przełykanie zwierzyny prawie tak grubej jak one same. Podobnie jak węże warany również mają długą szyję i wąską głowę o solidnie uzbrojonych szczękach. Ostrymi, silnymi zębami potrafią przytrzymać nawet bardzo gwałtownie wyrywającą się ofiarę, zmiażdżyć skorupę kraba bądź muszlę dużego ślimaka. Waran z Komodo zasługuje w pełni na nadaną mu nazwę smoka. Jego długość wynosi aż 3 m, a kiedyś nawet napotkano okaz mierzący 3 m 65 cm, a więc dorównujący wielkością pewnym gatunkom krokodyli. Waran ten imponuje nie tylko rozmiarami, jest również silny, odważny i nie ustępuje przeciwnikowi bez boju. Jego rodzimą wysepkę Komodo trudno odszukać na zwykłej szkolnej mapie, gdzie oznaczona jest niewielką kropką pomiędzy wyspami Sumbawa i Flores w Archipelagu Sundajskim, na wschód od Jawy. Obszartej„kropki"wynosi220km2imadość urozmaiconą powierzchnię. Pewien zoolog, a jednocześnie fotograf podjął wyprawę na tę wyspę dla obserwowania życia smoków w ich naturalnym środowisku. Przed wieczorem, w pewnej odległości od brzegu, na niewielkiej, ledwie wynurzającej się z szumiących fal oceanu skale koralowej, urządzono czatownię z gałęzi, pod których osłoną ukryli się ludzie. Przedtem jednak na pobliskiej plaży położono, jako przynętę, zabitą kozę. Wynik zasadzki przeszedł wszelkie oczekiwania: niejeden, lecz trzy smoki zjawiły się przed wschodem słońca na ucztę. 7 Zachowywały się spokojnie, przyrodnik mógł więc swobodnie je obserwować i robić zdjęcia. Oceniając rozmiary tych gadów na oko, można było bez większego błędu przyjąć, że długość największego z waranów, samca, wynosiła-wraz z ogonem -około 3 m. Warto dodać, że warany używają ogona jako straszliwej broni, waląc nim napastnika z prawa i lewa. Trudno pojąć, jak to się stało, że przez długie lata, pomimo wielu podróży naukowych, nie wiedziano o istnieniu smoka z Komodo. Odkryto go dopiero w 1912 roku. Niestety, od razu nastała moda na warany: polowali na nie myśliwi, żądni wspaniałych trofeów łowieckich, pragnęły je mieć wśród swych okazów ogrody zoologiczne, toteż liczba tych potężnych gadów zaczęła poważnie maleć. W końcu wzięto je pod ochronę, ale nie podobało się to miejscowej ludności, bo smoki chętnie polują na prosięta czy drób, o wiele łatwiejsze do złowienia niż dzikie zwierzęta, a poza tym tubylcy zabij»!: warany dla mięsa i skóry stanowiącej cenny surowiec. W niewoli, na przykład w dobrze prowadzonych ogrodach zoologicznych, warany oswajają się i odnoszą przyjacielsko do ludzi, przede wszystkim zaś do swych opiekunów, którzy karmią je i pielęgnują. Zdumiewający jest widok takiego olbrzymiego zwierzęcia, gdy delikatnie i ostrożnie wyjmuje z ręki człowieka surowe jajko kurze, nie drasnąwszy przy tym palców ani nie uszkodziwszy skorupki. Gdy mu się poda jajko nadtłu-czone, stara się tak delikatnie wylizać jego zawartość, a szczególnie ulubione żółtko, by nic przy tym nie rozlać. Przyzwyczaja się również do jedzenia kawałków mięsa, woli jednak żywe zwierzęta i pożera je w całości. Ja ci pokażę! Zwierzęta w rozmaity sposób bronią się przed napaścią wrogów. Mniejsze i słabsze nie zawsze ulegają większym i silniejszym. Czasem w chwili niebezpieczeństwa potrafią zaskoczyć napastnika i skutecznie go przestraszyć gwałtowną zmianą swego wyglądu, na przykład zmianą ubarwienia lub 8 . rozmiarów ciała. Ten moment zwykle wystarcza, aby uciec i ukryć się bezpiecznie. Tak postępuje jaszczurka kołnierzowa, kilkakrotnie większa od naszej zwinki. Żyje ona w północnej i północno-zachodniej Australii oraz na Nowej Gwinei. Gdy ten spory gad siedzi spokojnie na pniu czy kamieniu, nikogo swym widokiem nie przerazi. Ubarwienie ma niepozorne: brunatno-szaro-żółtawe. Łuski, podobnie jak u innych jaszczurek, pokrywają całą skórę elastycznym pancerzem. Choć najdłuższe z nich, ostro zakończone niby kolce, sterczą po bokach tułowia i na krawędzi pofałdowanego kołnierza okrywającego szyję z boków i od dołu - nie wygląda to groźnie. Ale w chwili zagrożenia obraz nagle się zmienia: paszcza otwiera się szeroko, ukazując czerwone, lśniące wnętrze, skóra kołnierza rozciąga się na cieniutkich pręcikach kostnych niczym wachlarz czy parasol, kilkakrotnie powiększając rozmiary niepozornej głowy. Zwierzę syczy przy tym wściekle, staje na tylnych nogach i unosząc przód ciała w górę, jak tylko potrafi najwyżej, wywija długim ogonem niby biczem. Przybiera więc - jak to nazywają biologowie - postawę imponującą. Większość napastników bywa wówczas tak przerażona nagłą przemianą niepozornego dotychczas zwierzęcia, że zaprzestaje ataku, jaszczurka zaś natychmiast ucieka w gąszcz lub między kamienie. Zdarza się jednak, że jaszczurka napadnięta na otwartej przestrzeni również przybiera postawę imponującą, ale zaraz rzuca się do ucieczki, biegnąc na tylnych nogach, z ogonem uniesionym nad ziemią i wyprężonym jak struna. Dla napastnika jest to także zaskoczenie, a dla niej -ostatnia deska ratunku. Na dwóch nogach nie może jednak biec zbyt długo, toteż co kilka metrów zatrzymuje się na chwilę, by oprzeć się na czterech kończynach. Co to za dziwadło? Każdemu prawie wyrwie się ten okrzyk, gdy zobaczy kameleona rogatego z Kamerunu (rogi ma tylko samiec). Jest on mieszkańcem zarośli, na ziemię nie schodzi, nawet pragnienie 9 gasi kroplami rosy lub deszczu, a zdobyczy na gałązkach lub liściach mu nie brakuje. Kameleon ten nie należy do najokazalszych. Jego głowa i tułów mają łącznie 30 cm długości. Potrafi jednak bronić się skutecznie przed napaścią wrogów. Podobnie jak jaszczurka kołnierzowa zaskakuje ich zmianą swojego wyglądu. W cbwiii niebezpieczeństwa błyskawicznie nadyma ciało powietrzem i tak grubieje, że niejeden napastnik rezygnuje ze zdobyczy i ucieka. Jeżeli ten sposób zawodzi, kameleon umyka na cienką gałązkę, na którą nieprzyjaciel - zwykle większy i cięższy - nie może wejść. Kameleony wyglądają dość niezwykle, toteż warto zwrócić uwagę na pewne szczegóły ich budowy. Interesujące są zwłaszcza oczy, duże i wyłupiaste, okryte zrośniętymi powiekami, które stanowią ochronę gałek ocznych przed uszkodzeniem w gęstwinie krzewów. W środku powieki znajduje się maleńki otworek, przez który zwierzę może patrzeć. Oczy są niezwykle ruchliwe - każde potrafi spoglądać w innym kierunku i obserwować co innego, na przykład prawe lustruje gałązki nad głową, a lewe bada „zaplecze". Elastyczny ogon zwierzęcia - tej samej długości co tułów i głowa razem - zwija się niby sprężyna. Łapy, wskutek specjalnego ustawienia palców, obejmują gałązkę niby kleszcze. Swój niezwykle długi, robakowaty i lepki język z przyssawką na końcu kameleon wysuwa błyskawicznie, by pacnąć nim zdobycz i równie szybko wciągnąć ją do wielkiej gęby. Kameleony mają jeszcze jedną ciekawą właściwość: mogą zmieniać swe ubarwienie. Dzieje się to pod wpływem światła, temperatury, stanu podniecenia lub strachu. Skóra kameleona ma inny kolor w dzień, a inny w nocy, kiedy zwierzę śpi. Kameleon górski z Kamerunu ma zwykle ubarwienie zielone, podobne do koloru liści na drzewach. W dzień trudno go więc zauważyć. Wieczorem natomiast jaśnieje, a w chwilach podniecenia, podczas walki, na zielonym tle pojawiają się niebieskie plamy oraz żółte i czarne punkty. 10 ???. ¦¦¦¦ Kameleony żyją głównie w Afryce i na Madagaskarze. Największe ze znanych gatunków mają do pół metra długości, a najmniejsze - niespełna trzy i pół centymetra. Smok latający Rozmaite gady o fantastycznym wyglądzie otrzymywały od odkrywców nazwę „smok", do której dodawano jeszcze jakieś szczegółowsze określenie. Smoka, o którym tu mowa, nazwano smokiem latającym. Nie należy jednak sądzić, że lata on jak ptaki. Prawdę mówiąc, gad ten wcale nie lata, a jak na smoka, bynajmniej nie wygląda przerażająco. Jego długość wynosi zaledwie 21 cm, a więc pod względem wielkości można by go umieścić między zwinką a żyworodką. Podobnie jak to bywa u innych gatunków jaszczurek, samiec smoka latającego jest pięknie ubarwiony: głowę ma zielono-niebieską, błonę spadochronową brązową w czerwone pasy, podgardle pomarańczowe, boki zaś i grzbiet zdobią barwne plamy i pasy. Samica w porównaniu z nim wygląda niepozornie. Gdy jakiś samiec tego gatunku wkroczy na cudze terytorium godowe, „legalny właściciel" występuje w obronie praw swej rodziny. Przybiera postawę imponującą, barwy stają się intensywniejsze i jaskrawsze, przeciwnik natomiast nie jest zbyt pewny siebie na obcym terenie, toteż po takim demonstracyjnie wyrażonym ostrzeżeniu zwykle waha się, a jego kolory -choć również przybrał barwy bojowe - bledną. Nie czeka na ogół, by właściciel danego terytorium dobrał mu się do skóry, i rejteruje. Takie bezkrwawe pojedynki są korzystne dla zachowania gatunku, nie ma przy nich bowiem śmiertelnych ofiar. Podobne zachowanie obserwujemy też u innych egzotycznych jaszczurek. A jak to właściwie jest z tym lataniem? Smok latający ma po każdej stronie tułowia kilka żeber, ale nie opasują one klatki piersiowej - są proste, ruchome, okryte pofałdowaną skórą i zwierzę może je wysuwać dość daleko na boki. Wprawiają je 11 w ruch odpowiednie mięśnie, dzięki którym jaszczurka bardzo szybko potrafi rozpościerać ten błoniasty utwór bądź składać go. Przypomina to otwieranie i zamykanie parasola. Smok dostrzegłszy owada przelatującego w pobliżu drzewa, na którym siedzi, rozpościera błonę lotną i skacze, chwytając w locie zdobycz, a następnie ląduje na gałęzi innego drzewa. Długość skoku przekraczająca nieraz 100 m zależy od wysokości, z jakiej zwierzę wystartowało. Jak widać, nie jest to prawdziwy lot i jaszczurce tej, zamieszkującej Wyspy Sundajskie i południową część Półwyspu Malajskiego, niezbyt trafnie nadano nazwę smoka latającego. na ?? ????^??^?^^? RÓŻNE KOTY Lampart czy pantera? Zatrzymałam się kiedyś w Zoo przy pomieszczeniach dla wielkich kotów i wysłuchałam monologu jakiegoś pana, który przeczytał tabliczkę informacyjną zatytułowaną „Lampart, czyli pantera" i głośno wyraził swą dezaprobatę: „Aha, lampart, czyli pantera. To zupełnie jak koń, czyli krowa!" - zawołał i odszedł sapiąc z oburzenia. Nie myślcie jednak, że miał rację. Lampart po polsku bywa też nazywany panterą, słusznie więc wymieniono obie te równorzędne nazwy. Lampart należy do rodziny kotów i zaliczany jest do wielkiej piątki, która pod względem rozmiarów przedstawia się następująco: tygrys, lew, jaguar, lampart i gepard. Natomiast jeżeli chodzi o obszar jego bytowania oraz różnorodność klimatów, w których występuje, to mógłby wysunąć się na czołową pozycję, żyje bowiem zarówno w tropikalnych dżunglach Afryki i Azji, jak i w wysokogórskich lasach tych kontynentów, na przykład w Himalajach, a także w parkowych zadrzewieniach sawanny. Samotnik W afrykańskich parkach ochrony przyrody prowadzi się obserwacje zamieszkujących je zwierząt, a więc między innymi i lamparta. Ale ten czujny kot przy byle alarmie stara się umknąć w bezpieczne miejsce, możliwie oddalone od ludzi. Czyni to tak ostrożnie, prawie bezszelestnie, że nawet wytrawny badacz nie zawsze go dostrzeże. Widuje się czasem pozostawione przezeń ślady, na przykład resztki dużej zdobyczy wciągnięte na drzewo i zawieszone na grubym konarze. Znane są 13 przypadki, gdy lampart wwindował na drzewo zdobycz ważącą więcej niż on sam. Nie płoszony, po kilku lub kilkunastu godzinach wraca, by znów się posilić. Niekiedy tej rojącej się już od muszych larw strawy starcza mu na parę dni i ani odrażający dla nas zapach, ani wygląd nie odbierają mu apetytu. Nie zawsze jednak udaje mu się upolować duże zwierzę i wtedy musi poprzestawać na niewielkich ptakach bądź ssakach, które pożera w całości. Nigdy nie widuje się samca lamparta polującego, żerującego, wypoczywającego czy chociażby przemierzającego lasy w otoczeniu rodziny: samicy i kociąt. Wszelkie kłopoty związane z opieką i żywieniem potomstwa spadają wyłącznie na matkę. To ona wyszukuje odpowiednią, trudno dostępną kryjówkę, na przykład rozpadlinę skalną lub jaskinię zamaskowaną gęstwiną kolczastych krzewów i pniami drzew, gdzie rodzi małe. Po około półrocznym okresie dzieciństwa lamparcięta stają się już wystarczająco silne, by rozpocząć samodzielne, niełatwe życie drapieżnika. Cętkowany czy czarny? Niektórym ludziom wydaje się, że w Indiach żyje jeszcze inny gatunek lamparta, zwany czarną panterą. Nie jest to żaden odrębny gatunek, lecz dość rzadko występujące osobniki czarno ubarwione. Charakterystyczne dla tego lamparta kruczoczarne cętki na tle również czarnej sierści widać jedynie z bliska i przy bardzo dobrym oświetleniu. W mroku panującym w dżungli tropicielowi czy myśliwemu zwierzę to wydaje się jednolicie czarne. Jedna z murzyńskich baśni opowiada, że dawno, bardzo dawno temu wszystkie lamparty miały jednolicie żółtobrązową sierść na grzbiecie i białą na strome brzusznej. W tamtych czasach zwierzęta żyły w zgodzie z ludźmi, toteż dzieci jednych i drugich bawiły się wspólnie. Zdarzyło się raz, że psotne Murzyniątko ubrudzonymi w czarnej, błotnistej mazi palcami zaczęło dotykać czyściutkiego futra lamparciątka. Stulone ra- 14 zem czubki palców zostawiały pięć plamek złączonych w nieregularny wianuszek, czasem trzy, a czasem pojedyncze. Gdy usmarowany w takie desenie kociak wrócił do rodzinnego legowiska, lamparcicy nie udało się zlizać tych śladów. Pozostały na futrze zwierzęcia przez całe życie. Odziedziczyło je też jego potomstwo i odtąd wszystkie lamparty są cętkowane. W jednobarwnym futrze Puma to wielki kot - waży ponad 100 kg - o szarobrązowej sierści na grzbiecie, przechodzącej na bokach i brzuchu w białawą. Prawdopodobnie z powodu takiego właśnie ubarwienia i pokaźnych rozmiarów puma często nazywana jest lwem południowoamerykańskim. Ale z tą jednobarwnością sprawa nie jest prosta, bo młode przychodzą na świat w futerku cętkowanym, ozdobionym na pyszczku dwiema czarnymi smugami. W miarę jak pumiątko rośnie, plamy stopniowo stają się coraz bledsze, coraz mniej wyraźne, aż wreszcie całkowicie zanikają. Podobnie jak inni członkowjp^rodziny kotów, puma przesypia zwykle dzień w gęstych zaroślach, na konarach drzew lub nawet w wysokiej trawie, a czynne życie rozpoczyna z nadejściem nocy. Najchętniej poluje na młode ssaki domowe, na przykład cielęta lub źrebięta, które oddaliły się od matek, atakuje też niezbyt duże dziko żyjące zwierzęta, jak ostronos czy aguti, potrafi nawet upolować w koronie drzewa zwinną małpę, a także takiego szybkobiegacza jak duży strusiowaty ptak nandu. Przed ludźmi, szczególnie gdy im towarzyszą psy, puma ucieka, zanim zostanie dostrzeżona, bo wyborny słuch zwykle ostrzega ją w porę przed nadciągającym niebezpieczeństwem. W razie potrzeby jednak, szczególnie w obronie młodych, walczy bohatersko. Młode pumy wzięte do niewoli, jeśli są dobrze i łagodnie traktowane, oswajają się dość szybko, przywiązują do swego opiekuna oraz jego rodziny, a nawet do zwierząt domowych. 16 Toteż w niektórych wsiach zwrotnikowej Ameryki można niekiedy zobaczyć pumę, która wyleguje się na podwórku, gdzie . tuż obok bawią się dzieci, chodzi drób, a nawet wałęsa się pies. Plamiste futro Ojczyzną ocelota, kota o pięknie ubarwionym futrze, są zwrotnikowe lasy Ameryki Południowej od Meksyku do Argentyny. Jego małą zgrabną głowę charakteryzują duże uszy, duże oczy i szczeciniaste wąsy sterczące zawadiacko pod czarnym ruchliwym nosem. Zmysł wzroku, a szczególnie słuchu ocelot ma świetnie rozwinięty, wąsy zaś służą mu jako niezmiernie wrażliwy zmysł dotyku. Dzięki wąsom zwierzę to orientuje się doskonale, gdzie w gąszczu jest jakiś przesmyk, przez który można się przemknąć. Czarny wzór na szarobrązowym futrze dorosłego zwierzęcia jest bardzo urozmaicony: na głowie są to przeważnie drobne kreski, na szyi nieco szersze paski układające się na kształt kołnierza, na łapach dość regularne owalne piętna, na tułowiu zaś każda plama składa się z kilku mniejszych, łączących się niby płatki kwiatu. Takie plamiste ubarwienie to doskonała szata ochronna. Dopóki ocelot tkwi gdzieś nieruchomo lub porusza się bardzo wolno i ostrożnie, trudno go dostrzec na tle lasu. Toteż jeżeli upatrzona przez niego zwierzyna nie zorientuje się w porę, co jej grozi, udaje mu się zwykle doczoł-gać niepostrzeżenie tak blisko, że jednym skokiem dopada ofiary. Władca amerykańskich puszcz Najpotężniejszym kotem Ameryki Południowej, Środkowej, Meksyku, a nawet południowych stanów USA jest jaguar. Ten ogromny zwierz ma futro żółtoczerwone pokryte czarnym wzorem. Na głowie i szyi są to cętki, na tułowiu i ogonie duże nieregularne plamy albo pierścienie. Sierść jaguara jest jedwabiście miękka, gęsta, toteż dla zdobycia tak wspaniałego futra 2-Jeszcze raz... 17 polowano na niego zawzięcie. Obecnie w Stanach Zjednoczonych został już prawie zupełnie wytępiony, ale w puszczach Ameryki Środkowej i Południowej żyje jeszcze wiele tych groźnych drapieżników. Jaguary najchętniej osiedlają się na pobrzeżach wilgotnych lasów oraz na brzegach rzek płynących przez puszcze, bo tam stosunkowo łatwiej o zdobycz. Jaguar, podobnie jak inne koty, poluje z zasadzki lub podkrada się do ofiary tak długo, aż może dopaść jej jednym susem. Nawet duże ssaki, jak tapir, nie potrafią wyrwać się z jego kłów i pazurów. Nie przepuści też napotkanym ptakom ani gadom, jak węże czy kajmany. Porywa również zwierzęta domowe: owce, konie, krowy- najchętniej młode, które łatwo pokonać. Samica rodzi dwoje - troje kociąt w legowisku ukrytym w niedostępnych gąszczach. Futro nowo urodzonych jaguarów pokrywają plamy i cętki, ale tło jest nieco jaśniejsze, a włos dłuższy niż u rodziców. Po upływie pół roku sierść młodych staje się taka sama jak u dorosłych. podkra^B zmrozi Cho( całkien kozy (j Oczyw toteż g^H czas s'n gryzoi 0JC7-, Himal; pozos; gdzie l^H sięzw kówk bardz^H chron^H Rekordowy ogon Wystarczy spojrzeć na irbisa, aby poznać, że to kot. Smukły tułów, kulista, dość mała głowa, niezbyt długie łapy, wysuwal-ne pazury. Ale nie tylko wygląd, również ruchy i sposób polowania tego zwierzęcia typowe są dla przedstawiciela rodziny kotów. Niezwykły natomiast jest jego ogon stanowiący trzy czwarte długości ciała, gruby, puszysty, cętkowany, zakończony pokaźną ciemną kitą, ubarwioną czarnymi pierścieniami. Zdarza się, że właśnie ogon zwisający z konaru drzewa, na którym ukrył się irbis, zdradza tropicielowi obecność tego drapieżcy. Irbisa zwą również śnieżną panterą, i to nie tylko z racji białego futra z rozsianymi na nim plamami podobnymi do cętek na sierści lamparciej, ale głównie dlatego, że przypom ina swego krewniaka podobnym trybem życia, zwinnością, wytrwałością w łowach i pokaźną siłą. Przymiotnik „śnieżna" ma Nie przedst tą lub j u Iwa i ce z woln Niekiedy przynali stopach. Ojc wybrzer try i obszar stępuje I tych cec traci okazały 18 podkreślać, że ojczyzną irbisa są kraje o klimacie chłodnym, z mroźnymi i śnieżnymi zimami. Chociaż irbis nie jest zbyt duży (waży 23-41 kg), poluje na całkiem spore zwierzęta, między innymi na dzikie owce lub kozy (jak np. markur), których rosłe samce ważą do 110 kg. Oczywiście, taka okazała zwierzyna nie zawsze jest osiągalna, toteż gdy ją zdobędzie, ukrywa nie zjedzoną resztę, by co jakiś czas się nią posilać. Najczęściej jednak musi zadowalać się gryzoniami lub ptakami. Ojczyzną śnieżnej pantery są lasy górskie środkowej Azji od • Himalajów po Ałtaj. W lecie dociera do wysokości 4000 m, pozostałe pory roku spędza na niżej położonych terenach, gdzie mrozy są mniejsze, śniegi mniej obfite i więcej znajduje się zwierząt, na które może polować. Do tych surowych warunków klimatycznych przystosowana jest sierść tego drapieżcy, bardzo gęsta, długa, z obfitym włosem puchowym, dobrze chroniąca przed dokuczliwymi mrozami. Pręgowany kot Nie ma wątpliwości, że chodzi o tygrysa, inni bowiem przedstawiciele rodziny kotów mają sierść cętkowaną, plamistą lub jednobarwną. Ale nawet u tych ostatnich, na przykład u Iwa czy pumy, futro noworodków pokrywają plamy, znikające z wolna wraz ze zmianą ubarwienia dziecięcego na dorosłe. Niekiedy blade, niewyraźne, jakby zatarte znaki ich rodowej przynależności występują jeszcze u dorosłych osobników na stopach. Ojczyzną tygrysa są olbrzymie tereny Azji od wschodnich wybrzeży Morza Kaspijskiego po Mandżurię i od Jawy, Sumatry i Bali aż po Syberię i północne Chiny. Na tak rozległym obszarze, gdzie panują różnorodne warunki klimatyczne, występuje kilka form tego gatunku przystosowanych do swoistych cech środowiska. Zgodnie z prawami fizyki, duże zwierzę traci stosunkowo mniej ciepła niż małe, toteż szczególnie okazały jest tygrys mandżurski, mniejszy odeń jest tygrys 19 indyjski, najmniejszy zaś - tygrys jawajski. Zrozumiałe też, że przedstawiciele tych grup różnią się także okrywą włosową: mieszkańcy północy mają sierść gęstą, długą, o obfitym włosie puchowym, co zapewnia dobrą izolację cieplną, południowe okazy natomiast - krótką i rzadszą. Zwyczaje tego wielkiego kota (waży 230-320 kg) nie różnią się w zasadzie od zwyczajów innych członków tej rodziny. Zwierzyna, na którą poluje tygrys, to duże ssaki: jelenie, antylopy, dziki, wreszcie pasące się w pobliżu lasów bydło domowe. Do upatrzonej sztuki tygrys czołga się ostrożnie, powoli, by nie spłoszyć jej jakimś nieopatrznym ruchem czy szelestem. Wreszcie kilkoma susami przebywa ostatnią, już niewielką odległość, by z impetem rzucić się na zdobycz. Sztukę upolowaną na otwartej przestrzeni przeciąga w gęstwinę, odpoczywając po drodze, jeżeli jest to ciężkie zwierzę, jak na przykład jeleń indyjski ważący ponad 300 kg. Dopiero w bezpiecznym miejscu, pod osłoną krzewów lub drzew, przystępuje do uczty. Po zaspokojeniu głodu pozostawia resztę i oddala się na spoczynek, by po kilku lub kilkunastu godzinach wrócić do swej spiżarni. Co prawda czasami nic tam nie znajduje, jeżeli do jego łupu dobrały się hieny albo dzikie psy. Ukrycie zdobyczy w gęstwinie chroni tylko przed sępami, one bowiem - jak wszystkie ptaki - kierują się wzrokiem, a nie węchem, którego są pozbawione. Istnieje pogląd, jakoby tygrys nad wszelkie inne smakołyki upodobał sobie mięso ludzkie. Wiele, bardzo wiele tygrysów niewinnych tej zbrodni padło ofiarą myśliwych mszczących się rzekomo za zabijanie ludzi. Często był to jedynie pretekst, a w gruncie rzeczy chodziło o zdobycie sławy myśliwskiej oraz pięknej skóry. Czy rzeczywiście tygrysy bywają ludożercami? Owszem, zdarza się, lecz zwykle są to osobniki, które ze względu na wiek, stan zdrowia czy kalectwo nie mogą już polować na zwykłą zwierzynę. Samotny, bezbronny człowiek stanowi łatwy łup, toteż tygrys, któremu raz udało się zabić człowieka, krąży w pobliżu osiedli i co jakiś czas porywa ludzi, którzy w pojedyn- 20 E kę udali się na teren penetrowany przez pręgowanego drapieżcę. Opisy takich wypadków pochodzą jednak z dawnych czasów. Obecnie gęstość zaludnienia wzrosła i nadal rośnie, maleją natomiast obszary nieprzebytych puszcz i zarośli, które służyły rozmaitym zwierzętom, w tym także tygrysom, jako bezpieczne schronienie i zasobne źródło żywności. Toteż liczba tych pręgowanych kotów ciągle się zmniejsza. Na przykład na dużej wyspie Jawie, gdzie niegdyś były pospolite, naliczono ostatnio zaledwie pięć tygrysów. Na Jawie nie stanowią więc one z całą pewnością zagrożenia dla człowieka, przeciwnie, człowiek zagraża ich istnieniu na tym najgęściej na całej ziemi zaludnionym terenie. Na innych, nie zajętych całkowicie przez ludzi obszarach, gdzie wielkie lasy i zarośla przetrwały dotychczas w stanie naturalnym, ten pręgowany kot żyje nadal dość licznie. A jednak o tygrysach ludojadach rzadko słyszy się ostatnio wiarygodne opowieści. Długonogi i wielkouchy W sawannach i zaroślach prawie całej Afryki żyje serwal, kot o stosunkowo długich nogach. Wielka to dla niego wygoda, bo może bez trudu wyglądać z bujnych traw, by sprawdzić, co się wokół dzieje. Łatwo mu też wykonywać długie susy, by złowić zwierzynę, a w razie potrzeby-także skoki wzwyż, na przykład za ulatującym mu sprzed nosa ptakiem. Szczególnie licznie przebywają serwale w pobliżu rzek, strumieni czy jezior, gdzie najrozmaitsze gatunki zwierząt przychodzą do wodopoju, gdyż łatwiej tu upolować jakąś niezbyt ostrożną sztukę. Pożądaną zdobyczą są również noworodki niedużych antylop czy gazeli. Mogłoby się zdawać, że to żadna sztuka schwytać i zadusić takiego delikatnego, bezbronnego malca. Tak. Ale jedynie wtedy, gdy matka się oddaliła, by swą obecnością nie przynęcić jakiegoś wielkiego drapieżnika. Serwal nie gardzi też cudzym łupem, gdy tylko zdoła się dobrać do resztek pozostawionych przez innego drapieżnika. 22 ¦i Przydybany na kradzieży ratuje się ucieczką. Biega zaś bardzo szybko - co prawda na niewielkim dystansie, zwykle jednak wystarczającym, by umknąć prześladowcy. Serwal wybornie wspina się na drzewa i swobodnie porusza się w ich koronach. Mógłby również stanąć do zawodów w skoku wzwyż i w dal. Nic dziwnego, że tak wszechstronnie przystosowany drapieżnik jest w Afryce dość pospolity, mimo iż myśliwi polują na niego dla żółtobrązowego wysoko cenionego futra w ciemne cętki i paski. W wielkich afrykańskich parkach przyrody, na przykład w Se-rengeti, spotykany jest powszechnie. DŻUNGLA Ten, kto zna tylko nasze lasy, zapadające w jesienno-zimowy sen, z trudem może wyobrazić sobie wygląd puszcz w krajach gorących. Lato w dżungli trwa bez przerwy, regularnie padają ulewne deszcze, powietrze nasycone jest zawsze wilgocią, toteż rośliny mają tam doskonałe warunki-mogą rosnąć przez cały rok. Prawie na każdym drzewie widzi się jednocześnie ledwie rozwinięte pączki, młodziutkie i wyrośnięte liście, a także stare, już opadające. Zdarza się, że na jednej gałęzi są dojrzałe owoce, na innej jeszcze zielone, a na niektórych kwiaty lub pączki. Pewne gatunki drzew w dżungli osiągają znaczną wysokość, a ich korony są tak bujne i gęste, że przepuszczają bardzo niewiele światła. Stąd też wierzchołki cienkich, wysmukłych, niżej rosnących drzewek dążą szybko w górę, gdzie docierają promienie słoneczne. Dopiero tu rozgałęziają się, wzmacniają, a ich pnie powoli zaczynają grubieć. Na dnie lasu nie ma zupełnie runa leśnego, wilgotną, miękką glebę pokrywają butwiejące liście, odpadła kora, gnijące owoce. Wszystko to szybko zmienia się w żyzną próchnicę i zapewnia roślinom dobre warunki wzrostu. A jak radzą sobie w tym gąszczu rozmaite drobniejsze rośliny, choćby przeróżne zioła? Doskonale! Gdy ich nasiona dostaną się na gałęzie lub pień drzewa, kiełkują i czepiają się kory, traktując ją niby glebę. Tu rośliny rozwijają się, okrywają liśćmi, kwiatami, wreszcie owocują. Nie myślcie jednak, że ciągną soki z drzewa, podobnie jak nasza jemioła. Nie, są one samowystarczalne - wilgoci w powietrzu nie brak, a różne tworzące się wokół lub naniesione prądami powietrza pożywne substancje stanowią ich pokarm. Drzewo ofiarowuje tym roślinom tylko oświetlone miejsce. Do roślin lokujących się na 24 W ? gałęziach drzew należą storczyki, niektóre znane z przepięknych, barwnych kwiatów. Wiele z tych roślin walczących o dostęp do światła słonecznego ma łodygi bardzo szybko rosnące i wijące się bądź czepiające podobnie jak fasola, chmiel czy powój. Tworzą one między drzewam i istny gąszcz; owijają się wokół jednego pnia, przerzucają na inne, okręcają dokoła siebie, oplątują konary drzew, zawieszają się w ich koronach, dążąc coraz wyżej i wyżej. Dość cienka początkowo łodyga pewnych gatunków stopniowo grubieje, aż wreszcie sama przypomina pień drzewa. W gąszczu zwrotnikowej puszczy bez specjalnego ostrego noża człowiek nie może się poruszać. Zresztą wielu zwierzętom również sprawia to trudność. Toteż nie brak wśród nich takich, które przystosowały się do życia w koronach drzew i nigdy nie schodzą na dół. Na pnie i konary drzew wywędrowały więc na przykład żaby, ślimaki, pijawki, pająki, przeróżne owady. Niektóre mrówki i termity zaprzestały budowania naziemnych gniazd i zakładają je na pniach lub gałęziach wykorzystując znajdujący się tam budulec. Ponieważ w górze pełno jest drobnych zwierząt, a także owoców, liści i kwiatów, ptactwo i przeróżne ssaki przystosowane do nadrzewnego życia znajdują tam obfitość pożywienia. Na dnie lasu bytują te ssaki, które nie potrafią wspinać się po pnączach ani wdrapywać po pniach, jak na przykład rozmaite zwierzęta kopytne oraz większość dużych drapieżników. Przypatrzmy się niektórym mieszkańcom koron drzew w olbrzymich puszczach Sumatry. Z jednego wierzchołka na drugi Aby szybko przedostawać się z drzewa na drzewo nie schodząc na ziemię, trzeba umieć, jak na przykład wiewiórka, wykonywać długie susy i umieć utrzymać się na chwiejnej gałęzi podczas lądowania. Najzdolniejszym skoczkiem w dżun- glach Sumatry, przelatującym w powietrzu po kilkanaście metrów, jest duża, prawie metrowej wysokości małpa sia-mang. Należy ona do gibbonów odznaczających się niezwykle długimi rękami i stosunkowo krótkimi nogami. Dziwnie wygląda gibbon poruszający się po ziemi. Trudno mu iść na czworakach, toteż niewielkie odległości przebywa krocząc na tylnych kończynach. A ponieważ zwisające aż do stóp ręce przeszkadzają mu, rozkłada je na boki i balansując nimi stara się utrzymać równowagę. Ale ledwie w ten sposób dokusztyka do drzewa, przestaje być niezgrabiaszem - lekko, zwinnie wspina się po pniu, a między gałęziami porusza się, jeśli można tak powiedzieć, pląsając. Korony drzew to właściwe siedlisko gibbonów. Miesiącami nie schodzą z nich na ziemię. Po co zresztą miałyby to czynić? Pożywienia w postaci owoców, pąków, liści, owadów, żab, śAimaków, ptaków i ich jaj nigdy tam nie brakuje. Przy tak soczystym pokarmie nie potrzebują pić wieie wody, aie i tej jest pod dostatk\em, gdyż podczas deszczów sptywa kroplami po liściach, sączy się po pniach, wypełnia wszelkie zagłębienia \dz\up\e. Gibbony wędrując w koronach drzew często przebywają dziennie kilka kilometrów. Szczęśliwcy, którzy oglądali te małpy na wolności, mówią z zachwytem o ich wdzięcznych ruchach i budzącym podziw „przelatywaniu" z wierzchołka na wierzchołek olbrzymich drzew. Gibbony żyją niewielkimi rodzinnymi stadkami, łączność utrzymują za pomocą głosu, bo w koronach drzew swego terytorium łowieckiego nie zawsze mogą się nawzajem dostrzec. Do wzmacn\an'\a wydawanych dźwięków służy im tzw. rezonator-worek krtaniowy; widać go na szyi, bo jest nie owłosiony. Nocny włóczęga Lori, ssak zaliczany do małpiatek, jest również mieszkańcem koron drzew. To nieduże zwierzątko pędzi wyłącznie nocny tryb życia, a całe dnie przesypia wraz z rodziną w głębokiej dziupli. 26 Na łowy wyrusza dopiero z nastaniem ciemności. Olbrzymie oczy, z silnie rozszerzającą się źrenicą, chwytają nawet najsłabsze światło, co umożliwia zwierzęciu dostrzeżenie zdobyczy. Przede wszystkim jednak lori kieruje się słuchem tak czułym, że rozróżnia nawet leciutki szmer owada pełznącego po pniu. Nic dziwnego więc, że każde polowanie dostarcza mu obfitego pokarmu. Pożywienie tego nocnego ssaka stanowią ślimaki, owady, żaby, jaszczurki, ptaki i ptasie jaja. Chcąc obserwować idącego lori trzeba mieć spory zapas cierpliwości. Powolutku, jakby z namysłem wysuwa łapkę za łapką i bez pośpiechu podąża do swej kryjówki czepiając się gałązek przeciwstawnymi palcami. Złowiony, oswaja się dość łatwo, a nawet przywiązuje do swego opiekuna. Taki wielki, a przecież lekki Dorodny - metrowej długości - barwny dzioborożec również żyje w koronach drzew. Tułów ma czarny, okazały ogon -biały, głowa zaś i szyja mienią się czerwienią, brązem i złotem. Pomimo potężnych rozmiarów i groźnego wyglądu dwudziestocentymetrowy dziób tego ptaka, ze sporą naroślą na górnej szczęce, nie stanowi bynajmniej niebezpiecznej broni. Przeciwnie, w jego ściankach znajdują się liczne komory powietrzne, które sprawiają, że jest lekki i delikatny. Dzioborożec żywi się zarówno owocami, jak również owadami i drobnymi ptaszkami. Zdobycz podrzuca w górę i podstawia szeroko rozwarty dziób, aby pożywienie samo do niego wpadło. Dzio-borożce odznaczają się bardzo spokojnym usposobieniem, godzinami przesiadują gromadnie na tej samej lub sąsiednich gałęziach. Samica tego ptaka ma zwyczaj zamurowywania się w dziupli na okres wysiadywania jaj i pielęgnowania pisklęcia. Zostawia tylko niewielki otwór, przez który samiec podaje jej pokarm. Chociaż samica składa dwa jaja, zwykle wychowuje się tylko jedno młode. 27 Ruchomy patyk Powiedzenie „pozory mylą" odnosi się zwykle do ludzi, którzy układnym zachowaniem maskują różne swoje wady. Wśród roślin i zwierząt też się zdarza, że ich wygląd myli. W Indiach i innych ciepłych krajach żyją w gęstwinie krzewów owady o dziwacznym kształcie. Przypominają raczej patyk, cienką gałązkę niż zwierzę i dlatego nazwano je patyczakami*. Owady te upodabniają się do otoczenia również barwą. Gdy dookoła znajdują się na przykład żółte źdźbła czy liście, patyczaki po pewnym czasie przybierają ich kolor. Przystosowują się też do podłoża o barwie brunatnej czy zielonej. W sztucznych warunkach, gdzie przeprowadza się doświadczenia, na nic się im to nie zda, ale na swobodzie zarówno kształt, jak i barwa ochronna pomagają w unikaniu wrogów, posługujących się głównie wzrokiem. Liść czy nie liść? Tak można zapytać widząc owada zwanego liśćcem. Jego płaskie, szerokie, zielonkawo zabarwione ciało istotnie przypomina swoim wyglądem liście, na których żeruje. Ojczyzną tych owadów są Indie i pobliskie wyspy. Liśćce odznaczają się pewną właściwością: gdy nagły podmuch wiatru lub jakieś zwierzę potrąci nagle gałązkę, na której siedzą te niemrawe, powolne owady, nie rzucają się one do ucieczki ani nie usiłują ukryć, lecz zaczepione tylko przednimi łapkami, zwisają, jakby były nieżywe, i kołyszą się na wietrze niby prawdziwe liście. Toteż zwierzę kierujące się wzrokiem, na przykład ptak, zwykle ich nie dostrzega. Natomiast amator owadziego mięsa posługujący się węchem odróżnia doskonale zapach liśćca od woni rośliny i pożera znalezioną ofiarę. Warto jeszcze dodać, że jaja składane przez te dziwaczne *U nas dość często hodowane są dla celów naukowych w pracowniach zoologicznych. 28 owady wyglądają zupełnie podobnie jak nasiona pewnych gatunków roślin. Liśćce to bliscy krewniacy patyczaków, nieco zaś dalsi -karaluchów. Kolorowa olbrzymka Na Półwyspie Indyjskim, a ściślej - na jego południowo-za-chodnim wybrzeżu, rozciąga się nizina porośnięta zwrotnikowymi lasami. Żyją tu olbrzymie wiewiórki ratufy wielkości mniej więcej domowego kota, gdyż od czubka nosa do nasady ogona mają 36-47 cm długości, a gruby, obficie owłosiony ogon mierzy 46-53 cm. Ważą zaś około 3 kg. Toteż gdybyśmy chcieli na zwykłej wadze szalkowej porównać ciężar naszej pospolitej wiewiórki i tej z Wybrzeża Malabarskiego, trzeba by na jednej szalce posadzić ratufę, a na drugiej 10-15 naszych wiewiórek pospolitych. Te ważą bowiem zaledwie po 200--300 g każda. Ratuf a zasługuje na uwagę nie tylko z racji swego ciężaru, ale również oryginalnego ubarwienia; na jej głowie i tułowiu układają się poprzecznymi pasami kolory złocisty, czerwony i czarny. Ogon natomiast, niezwykle gruby, długi i puszysty, jest jednolicie czarny. Gdy ratufa w razie niebezpieczeństwa uniesie go nagle w górę i zjeży sierść, może odstraszyć niejednego wroga. Zdawać by się mogło, że ssaki bądź inne kręgowce, zwłaszcza te większe, od dawna już znane są dobrze uczonym na całym świecie. Tymczasem młoda samica ratufy dostała się w ręce zoologów dopiero w roku 1940, mimo iżdla miejscowej ludności istnienie tego nadrzewnego gryzonia nigdy nie było tajemnicą. NIE NAJPIĘKNIEJSZY, ALE POŻYTECZNY Można by uważać, że wielbłądy jednogarbne, czyli dromadery, to okropne brzydale. Szyję mają przesadnie długą, na grzbiecie duży sterczący garb, nogi niepomiernie cienkie, z udami odstającymi od tułowia, kopytka na każdym z obu palców nóg przypominają raczej pazury, a gruba skóra pod palcami tworzy poduszkowatą, szeroką podeszwę. Na napięst-kach, łokciach, kolanach, piętach i piersi też widnieją płaty twardej, bardzo grubej skóry, tak zwane modzele. Pysk długi, o rozdwojonych wargach, ruchliwych niby palce, i wąskich zaciskających się nozdrzach. No cóż, obraz rzeczywiście nie zachwycający'. A przecież każdy z tych, zdawałoby się, brzydkich szczegółów budowy jest bardzo przydatny wielbłądowi w środowisku pustynnym. Poduszkowate stopy pozwalają stąpać po sypkim gruncie bez zapadania się. Gdy wielbłąd leży na gorącym piasku, z podłożem stykają się tylko grube modzele, chroniąc w ten sposób przed oparzeniem pozostałe, bardziej wrażliwe części skóry. Długie, szczupłe nogi umożliwiają szybki i wytrwały marsz. Zaciskające się nozdrza chronią podczas burzy pyłowej przed przedostaniem się piasku do dróg oddechowych. Wielbłąd więc, jak widać, świetnie przystosowany jest do środowiska, w którym spędza życie. Dromader zadowala się twardą, słomiastą paszą, zjada nawet rośliny kolczaste. Nie gardzi też pestkami daktyli, które daje mu jego pan, gdy sam spożyje słodki miąższ tych owoców. Ruchliwe wargi zręcznie chwytają nawet niewielkie kąski. Oczywiście, jeżeli może wybierać, wielbłąd zaczyna jedzenie od soczystej paszy. Dromader jest wyjątkowo wytrzymały na głód i pragnienie. Za to po kilku dniach podróży przez bezwodną pustynię może wypić na raz olbrzymią ilość wody. 30 Garb wielbłąda składa się z tłuszczu, toteż gdy zwierzę głoduje przez dłuższy czas - a wytrzymać może bez jedzenia osiem, a nawet dziesięć dni - garb chudnie, staje się miękki i zwisa na bok. Wystarczy jednak kilkanaście dni odpoczynku i dobrego odżywiania, by garb znów wypełnił się tłuszczem i przybrał zwykłe położenie. Gęsta, długa wełna stanowi doskonałą izolację przed zmianami temperatury, wielbłąd znosi więc świetnie nocne chłody, które następują po upalnym dniu, jak i upały panujące przez cały rok w jego ojczyźnie. Nic więc dziwnego, że dromader stał się niezastąpionym zwierzęciem domowym na pustynnych terenach Północnej Afryki. Miejscowa ludność hoduje wielkie stada tych okazałych ssaków, które służą jako zwierzęta juczne w karawanach, jako wierzchowce, a także dostarczają wełny, mleka, mięsa i tłuszczu. „Ja to między bajki włożę" Uczeni odkrywają ciągle nowe fakty i podają nowe wyjaśnienia rozmaitych zjawisk, tak że często dawne poglądy można traktować jako bajkę. Rozmaite informacje, które podawano jako pewnik waszym dziadkom, a które budziły wątpliwości waszych rodziców, do was niekiedy już w ogóle nie dotarły. Ale na pewno słyszeliście nieraz, jakoby jeż przynosił do zimowego legowiska jabłka nadziane na kolce. A przecież jeż żywi się owadami, dżdżownicami, małymi myszkami, ślimakami, pisklętami oraz jajami naziemnych ptaków i z rzadka tylko zdarza mu się skubnąć jakiś drobny owoc jak poziomka lub czarna jagoda. Ponadto jeż śpi nieprzerwanie od późnej jesieni do wiosny. Niemniej historyjki o jeżu i jabłkach do dziś kursują w różnych wierszykach i opowiastkach. Ten przykład dobitnie wskazuje, jak trudne do zwalczenia bywają niektóre absurdalne przesądy i błędne wiadomości. Również na temat wielbłądów powtarzane są wśród laików pewne bezpodstawne opowieści. Faktem nie do podważenia 31 jest wytrzymałość tego zwierzęcia na brak wody i paszy, bez których, jak już mówiliśmy, może obyć się przez kilka dni. Od wieków więc ludność Północnej Afryki, Półwyspu Arabskiego v /Vz\v MniepM, ???^????? \NveltAąda \eduoq^vtK\^a>o \afc» wierzchowca i zwierzęcia jucznego, ową wytrzymałość na głód i pragnienie przypisywała jakiejś szczególnej przyczynie. Odporność na brak wody próbowano wyjaśnić istnieniem specjalnego zbiornika w organizmie wielbłąda. Trudno się dziwić, że za narząd, który wydawał się do tego przeznaczony, uznano żołądek. U wielbłąda składa się on z trzech części, co przy ówczesnej wiedzy wydawało się zbyteczną rozrzutnością, u konia bowiem czy u człowieka jest to narząd pojedynczy i pomimo to zupełnie wystarczający. A zatem - rozumowano - tak zbudowany żołądek służy wielbłądom do jakichś specjalnych celów, najpewniej do przechowywania zapasu wody. Nie zastanawiano się przy tym, że przecież owe części żołądka są bezpośrednio z sobą połączone, że dochodzi do nich przełyk, odchodzi jelito. To mylne przekonanie o istnieniu w żołądku wielbłąda zbiornika wody było przyczyną śmierci wielu jucznych wielbłądów w ciągu trwającej od wieków jego służby u człowieka*. Gdy podczas podróży przez pustynię karawana zbłądziła albo nie natrafiła na tak rzadkie tam studnie czy źródła, bądź też zbiorniki te wyschły, często ostatnim ratunkiem przed śmiercią wydawało się zabicie wielbłąda, by ugasić śmiertelne pragnienie zapasem wody z jego żołądka. Niestety, zawierał on jedynie nadtrawione cuchnące resztki pożywienia. Przez wiele lat opowiadano o takich tragicznych zdarzeniach, ale opowieści te niewiele pomogły w zwalczaniu bezmyślnej wiary w źródło wody w żołądku wielbłąda. Obecnie postęp wiedzy i techniki umożliwił inne sposoby podróżowania przez piaszczyste bezwodne obszary, co w znacznym stopniu uwolniło dromadera od roli „okrętu pustyni". *Wykopaliska i rysunki naskalne pozwalają przypuszczać, że wielbłądy jednogarbne zostały udomowione mniej więcej 2500 lat p.n.e. 32 Skąd ta wytrzymałość? Wielbłąd jednogarbny szczególnie nadaje się do przemierzania piaszczystych lub kamienistych, bezwodnych i pozbawionych paszy terenów. Znosi on doskonale upały, suszę oraz brak wody i żywności przez dłuższy czas. A przecież wszystkie organizmy tracą wodę; ssaki na przykład przez wydalanie moczu, z którym usuwane są pewne szkodliwe produkty przemiany materii, oraz przez pocenie się i dyszenie, co pozwala utrzymać stałą temperaturę ciała, gdyż parująca woda pochłania wielkie ilości ciepła. Wielbłąd zużywa niezmiernie mało wody na wytwarzanie moczu, kał przed wydaleniem również zostaje dość dobrze odwodniony i jest kilka razy suchszy niż na przykład u bydła d