14162

Szczegóły
Tytuł 14162
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14162 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14162 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14162 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Dorota Simonides- ; BERY TO NIE TYLKO GRUSZKI * CZYLI RZECZ O HUMORZE �L�SKIM �l�ski w Opolu Opole 1984 I Projekt ok�adki Boles�aw Polnar Rysunki Zdzis�aw Jaeschke Redaktor Izabella Niewi�ska Redaktor techniczny Teresa Nietyksza Korekta Violetta Sawicka m SPIS TRE�CI Wst�p................ Bery jako gatunek folklorystyczny ... Czy istnieje odr�bna anegdota �l�ska? . . Poj�cie rodzimo�ci w anegdocie Gwara i s�owo �pieron" jako wyr�niki Kawa�y o g�upich s�siadach...... �l�ski Sowi�rza� a Antek i Francek . . . �l�ska wersja Salomona i Marcho�ta . . . Przegl�d tematyki........... Przeobra�enia zachodz�ce w �l�skich opowie�ciach komicznych............. Zako�czenie............. Bibliografia............. S�owniczek mniej znanych wyraz�w gwarowych 5 7 27 27 36 45 53 61 66 85 96 98 99 WYDAWNICTWO INSTYTUTU �L�SKIEGO W OPOLU, OPOLE 1984. ydanie I. Nak�ad 30 000. Obj�to�� 5,0 ark. wyd., 6,.25 ark. druk. Papier druk. sat. . III 80 g. 61X86. Maszynopis oddano do sk�adania w marcu 1983 r. Podpisano do uku w listopadzie 1983 r. Druk uko�czono w lutym 1984 r. Cena zl 120,�. ruk: Opolskie Zak�ady Graficzne im. J. �angowskiego w Opolu, ul. Niedzia�kow-skiego 8�12, zam. 1328/83 H-5. I fc WST�P Tytu� publikacji jest odpowiedzi� na liczne zapytania czytelnik�w adresowane do autorki bezpo�rednio po ukazaniu si� Be-r�w �miesznych i uciesznych1 � wyboru �l�skich kawa��w i anegdot. Czytelnicy nie znaj�cy dobrze gwary �l�skiej nie wiedzieli, jakie znaczenie ma s�owo �bery". Wielu z nich t�umaczy�o je sobie jako gatunek gruszki, gdy� tak jak ona i humor �l�ski jest soczysty. Tymczasem �bery" to gwarowe okre�lenie na opowie�� ustn�, na samo opowiadanie, zw�aszcza na opowiadanie rzeczy nieprawdziwych, zmy�lonych. J�zef Lompa, pionier polskiej folklorystyki, a zarazem nasz pierwszy �l�ski zbieracz folkloru napisa� w 1844 r.: ,,na cz�owieka, kt�ry pr�ne rzeczy plecie m�wi� �to jest g�upi bera, stary baja�" 2. S�owo to musia�o niegdy� by� w obiegu spo�ecznym tak�e poza �l�skiem, skoro znajdujemy je jeszcze w s�owniku wydanym w 1900 r. Czytamy tam: �Bery -�w [blp �� bez liczby pojedynczej � D.S.] gadanina, g�upie mowy"3. Jednak z biegiem czasu s�owo uleg�o zapomnieniu; w ka�dym razie brak go w nowszych s�ownikach j�zyka polskiego. Znane jest natomiast na 1 D. Simonides, Bery �mieszne i ucieszne. Humor �l�ski, t. 1�2, Krak�w 1967�1972. 2 Por. J. Lompa, Rozmayto�ci g�rno�l�skie, rkps, 1844, Muzeum Etnograficzne w Krakowie, sygn. 339, t. 14, k. 1. 3 Por. S�ownik j�zyka polskiego, pod red. J. Kar�owicza, A. Kry�skie-go, W. Med�wiedzkiego, t. 1: A-G, Warszawa 1900, s. 17. J j�rnym �l�sku i u�ywane na okre�lenie narracji � �przesta� jera�", �nie berej tak g�upio", a tak�e jako nazwa charakteryzuj�ca tre�� opowiadania �takie bery nom tu rozprowio". Przed II wojn� �wiatow� znakomity humorysta �l�ski i zas�u�ony dzia�acz kultury Stanis�aw Ligo� � s�ynny Karlik ', �Kocyndra" � wyda� sw�j popularny po dzi� dzie� zbi�r Bery b�jki �l�skie. Wcze�niej jednak zaproponowa� powsta�ej w 1927 r. Rozg�o�ni Polskiego Radia w Katowicach prowadzenie jedynej v Polsce audycji humorystycznej, kt�r� nazwa� �Bery i b�jki �l�skie". Poniewa� audycja cieszy�a si� ogromn� popularno�ci�, ;ote� w 1931 r. wysz�y drukiem dwa tomiki zbioru tych w�a�nie ;ekst�w. Ligo� pisze we wst�pie: ,,[...] bajki, klechdy i dykteryjki gwarowe, kt�re niniejszy tomik zawiera, s� zbiorem z coniedziel-lych gaw�d (w�asnych i zapo�yczonych) [...]"4. Nie wyja�nia na-;omiast s�owa �bery", gdy� ksi��ka adresowana by�a do ludno�ci �l�skiej. Jednak�e on to wprowadzi� rozr�nienie na �bery", . �b�jki", stosuj�c okre�lenie �bery" na �arty i kawa�y. Od tego :zasu termin przyj�� si� ca�kowicie i wsp�cze�nie stanowi syno-limiczne okre�lenie na �arty i anegdoty, zwane tu tak�e �wicami". 4 S. Ligo�, Bery i b�jki �l�skie, Katowice 1931. BERY JAKO GATUNEK FOLKLORYSTYCZNY Humor jest zjawiskiem intryguj�cym od lat badaczy r�nych dyscyplin naukowych. Medycyna zajmuje si� jego skutkami w leczeniu schorze�, psychologi� interesuj� jego estetyczne walory, literaturoznawc�w literackie formy jego wyra�ania, za� folkloryst�w tematy oraz ustna cyrkulacja ich form, jak i mechanizm ich przekazu. G��wnymi przejawami humoru ludowego s� �arty, humoreski, kawa�y, dowcipy czy �l�skie bery i wice. S� one w zasadzie uzale�nione od typu humoru, �e za� jest on zjawiskiem zmiennym, wyra�aj�cym si� w ka�dej epoce inaczej, w rozmaitych kr�gach spo�ecznych r�nie przyjmowanym, tote� bogactwo przejawiaj�ce si� w wymienionych mikrostrukturach jest istotnie wielkie. G��wnymi przejawami humoru s� niew�tpliwie wymienione mikrostruktury, ale pami�ta� trzeba, i� humor znajduje si� nadto w pie�niach, zagadkach, bajkach zwierz�cych i magicznych, w podaniach historycznych i lokalnych. Jednak wymienione tradycyjne gatunki folkloru wymieraj� powoli, lecz konsekwentnie, podczas gdy opowie�� komiczna jest nie tylko najbardziej �ywotna w obiegu spo�ecznym, ale nadto jest wci�� dalej tworzona. Tez� t� potwierdzaj� i badania terenowe, i ka�dy nowo wydany zbi�r folklorystyczny. Znikaj� dawne wierzenia, a wraz z nimi dawne podania wierzeniowe o diab�ach, utopcach i strzygach. Zrealizowa�o si� wiele marze� bajkowych i gatunek ten wszed� wsp�cze�nie ca�kowicie w �wiat dzieci, nadal natomiast kr��y w ustnym obiegu opowie�� komicz- ta, kt�ra poszerzy�a sw�j zakres tematyczny o nowe dziedziny ycia, takie jak kosmos, �ycie po �yciu, ufoludki itp. Tote� �mia- 0 mo�emy powiedzie�, i� z wszystkich znanych gatunk�w lite^ atury ustnej anegdota ludowa jest gatunkiem najbardziej zna-Lym i najbardziej lubianym. �ywotno�� jej potwierdzona jest d �redniowiecza pocz�wszy, poprzez renesans, barok, o�wiece-ie, romantyzm i pozytywizm, a� po wsp�czesno��. Nie istnia�y eszcze polskie zbiory ba�ni i poda�, a szeroko ju� by�y kolpor-Dwane zbiory �redniowiecznych facecji i renesansowej humory-tyki. Musia�y znale�� u nas dobry grunt, gdy� rych�o si� tu za-omowi�y i ani�my si� spostrzegli, kiedy z przyg�d Gonelli czy iemieckiego Eulenspiegla powsta�y nasze staropolskie dykteryj - 1 i sowizrzalskie przygody. Wydawa� by si� przeto mog�o, i� wobec takiej wielkiej popu-irno�ci tego gatunku, wobec stwierdzonego zainteresowania spo-jcznego b�d�cymi w obiegu, a i publikowanymi tekstami, one r�a�nie stan� si� w pierwszym rz�dzie przedmiotem polskiej re-leksji naukowej. Tak si� jednak nie sta�o. Gdy na prze�omie lVIII i XIX w rozpocz�� si� programowy zwrot ku ludowo�ci, dy zacz�to w folklorze szuka� pra�r�de� narodowo�ci, inspiracji la narodowej literatury, w�wczas zainteresowano si� niemal wy��cznie pie�niami, podaniami i ba�niami, z wyj�tkiem w�a�nie powie�ci komicznej. Maj�c zbyt wyidealizowany obraz ludu, nie logii si� romantycy zdoby� na to, aby poj�ciem folkloru obj�� ik�e anegdot�, kt�ra poprzez sw� dosadno��, j�drno��, trywia�-o��, a czasem i prostactwo, burzy�a ich obraz �poezji gminu". I I po�owie XIX w. zacz�y powstawa� pierwsze pr�by teore-fcznych opracowa� folkloru, poeci z kosturem w r�ku ruszyli ' lud, w celu zapisania i utrwalenia w literaturze i kulturze te-3 wszystkiego, czym lud �yje, co opowiada, �piewa, w co wie-syi Schylaj�c si� po te �kwiaty polne" nie zauwa�ono lub nie lciano spostrzec i tych utwor�w, kt�re na co dzie� lud roz-niesza�y, bawi�y, kt�re odzwierciedla�y jego poczucie humoru gusty. Tak by�o w ca�ej Europie. S�usznie wi�c folklory�ci pisz� tym, i� opowie�� komiczna sta�a si� kopciuszkiem folkloru, i� by�a pewnym podziemnym nurtem w literaturze ustnej5. Co ta znaczy? Jaki ma to wp�yw na obraz i poj�cie folkloru w spo�ecze�stwie wsp�czesnym? Okazuje si�, i� inaczej przedstawia� si� repertuar autentyczny XIX-wiecznej ludno�ci, a inaczej wygl�da jego odzwierciedlenie w publikowanych zbiorach I po�owy tego wieku. Gdyby kto� si�gn�� do zbior�w folklorystycznych tego* okresu, to musia�by niechybnie doj�� do wniosku, i� lud nie opowiada� anegdot, �art�w i humoresek, kocha� si� tylko p�atonicz-nie (pie�ni tego okresu nie ukazuj� �adnych innych obraz�w mi�o�ci), nie zna� alkoholu (wsz�dzie tam, gdzie by�a o nim mowa, wydawcy pr�bowali go zast�pi� trunkiem s�abszym, np. miodem) itp. A przecie� wiemy, i� jest to obraz fa�szywy. Wystarczy zapozna� si� z anegdotami i pie�niami XVII- i XVIII-wiecznymif aby zmieni� to odczucie 6. Zreszt� fragment listu jednego z poet�w romantycznych ods�ania nam inny obraz repertuaru ludu omawianego okresu. Okaza�o si�, i� jeden ze zbieraczy, poszukuj�c wspomnianej ludowo�ci, natrafi� na starca, kt�ry mu � o zgrozo � miast opowiada� bajki i podania, opowiada� �t�uste anegdoty" � jak pisze L. Siemie�ski \ Tak przeto anegdoty ludowe istnia�y, tylko nie by�y przez zbieraczy zaliczone do folkloru � sta�o si� to dopiero pod koniec XIX w. za przyczyn� R. Zawili�skiegos. Doprowadzi�o to do przedziwnego paradoksu � opowie�� komiczna, gatunek najbardziej znany, lubiany, popularny w�r�d ludu � jest naukowo najmniej opracowany. Odzwierciedleniem tego problemu na gruncie polskiej folklorystyki jest brak precyzyjnej terminologii na 5 Por. H. Bausinger, Formen der �Volkspoesie", Berlin 1968, s. 150. 6 Por. Cz. H e r n a s, W kalinowym lesie, t. 1: U �r�de� folklorystyki polskiej, t. 2: Antologia polskiej pie�ni ludowej ze zbior�w XVIII w., Warszawa 1965. ' Por. L. Siemie�ski, Podania, legendy polskie, ruskie i litewskie,. Pozna� 1845, s. XI. 8 Por. R. Zawili�ski, O sposobie gromadzenia materia��w etnograficznych, �Wis�a" 1887, t. 1, s. 46. Porz�dkuj�c proz� ludow�, autor podzieli� j� na nast�puj�ce gatunki: 1. legendy, 2. podania, 3. klechdy, ba�nie, 4. anegdoty. I re�lenie istniej�cych w dziale humorystyki gatunk�w i od-an. Wnikliwy czytelnik z pewno�ci� zauwa�y�, i� stosujemy wymiennie takie terminy, jak: facecja, �art, dowcip, dykteryj-, humoreska, gadka. Poddanie ka�dego z nich ogl�dowi uspra-edliwia ten fakt, gdy� �kawa�" jest potocznym okre�leniem wcipu i �artu, �facecja" znaczy w zasadzie to samo (facetus � wcipny), dykteryjka, humoreska czy gadka s� z kolei od dawna nanymi synonimami facecji, a �dowcip" oznacza nie tylko ganek literacki, ale i pewien stan psychiki ludzkiej, rodzaj esprit. >zosta�o zatem samo poj�cie �anegdota", kt�rego pierwotny ns by� najbli�szy ustnej tw�rczo�ci, gdy� oznacza� �rzeczy nie-iblikowane". Jednak z czasem termin zwi�za� si� z okre�lonym pem tw�rczo�ci i zosta� wch�oni�ty przez nauk� o literaturze i okre�lenie kr�tkich wspomnie� literackich dotycz�cych kon-etnej osoby historycznej czy te� konkretnej grupy os�b. Mimo desygnat ten wydaje nam si� najbardziej zbli�ony do tre�ci sensu omawianego gatunku ludowego. U�ywano go sporadycz-e ju� w pierwszej po�owie XIX wieku. Julian Krzy�anowski S�owniku folkloru polskiego dzia� opowiada� komicznych na-ra� �kawa�ami i anegdotami", a prezentuj�c has�o �anegdota" ymieni� jej wszystkie � zacytowane ju� przez nas � polskie monimy i zako�czy�: ,,[...] wszystkie one znacz� to samo � kr�t-e opowiadania komiczne" 9. Trudno�ci terminologiczne odczuwa zreszt� nie tylko Polska, raje anglosaskie oraz Finlandia i W�gry przyj�y na opowie�� amiczn� nazw� anegdota. Jedynie Niemcy operuj� dwoma do�� recyzyjnymi terminami, kt�re upowszechni�y si� tak�e w�r�d idaczy innych narodowo�ci. S� to: �Schwank" i �Witz". Pierw-;y oparty na komizmie sytuacji, komizmie prostym. Drugi na Dmizmie intelektu, czasem na samej grze s��w. W schwanku, tory dla scharakteryzowania nazwiemy humoresk�, nie spos�b igubi� pointy, gdy� jej tam z regu�y nie ma. Jest to opowie��, t�r� �atwo zapami�ta�, ma ona du�o wariant�w i na og� r�ni� 9 Por. J. Krzy�anowski, S�ownik folkloru polskiego, Warszawa )65. si� one jedynie ma�ymi, drobnymi zmianami, nie wnikaj�cymi w sam trzon pomys�u czy w�tku. Dla przyk�adu podajemy jedn� �z do�� rozpowszechnionych na G�rnym �l�sku humoresek, maj�cych d�ugi rodow�d. Zupa z gwo�dzia By�o to jeszcze wtedy, jak Cyganie �azili od domu do domu i abo sprzedawali tygle, abo wr�yli z r�ki, abo te� co innego zmajstrowali czy wzieni. No, ale to by�o dawno. No i przysz�a ty� tako modo Cyganka do �mojej starki i pado: � Mog�abych sie u wos zupa z gwo�dzia zrobi�? A moja starka padali: � Co zupa z gwo�dzia? Dy� to nie idzie! � Jak to nie idzie? Jeszcze jak smakuje! � No to p�d�cie sam do �rodka i zr�bcie, a jo sie b�d� przygl�da� � 'padali moja starka. No i dobrze. Cyganka zaczyno: � Dejcie mi ino jaki� gornek. � Nalo�a tam wody, wciep�a zaru�cia�y gw�d� i tero dali: � Dejcie mi ino trocha omasty, bo co� ta wasza woda bez smaku. Starka dali omasta. � Dejcie ino �y�ka krup�w poga�skich, bo jako� wysmakowa� nie idzie. Starka przynie�li krup�w, potem trocha soli, potem trocha suszonej pietruszki. No a Cyganka im rajcuje i rozprowio, a zupa z gwo�dzia si� warzy i warzy. Cyganka wziena i spr�bowa�a, gw�d� wyciep�a i pado: � Ju� jest. Teraz mo�ecie i wy spr�bowa�, bo�cie mi nie wierzyli, ale-s�cie sie mogli przekona�, bo stoicie tu durch ze mn�. No i naprowda starka wzieni �y�ka, spr�bowali i nadziwi� sie nie mogli, bo zupa tak samo .smakowa�a jak jejich zupa z poga�skich krup. No i tak sie przekonali, �e idzie zrobi� zupa z gwo�dzia 10. Humoreska ta ma wiele odmian nie tylko ludowych, ale i literackich, wystarczy wymieni� chocia�by bajk� Aleksandra Fredry 10 Wszystkie cytowane tu teksty pochodz� g��wnie z Archiwum Zak�adu Folklorystyki Wy�szej Szko�y Pedagogicznej w Opolu i s� zebrane przez autork�. Odsy�acze b�dziemy stosowa� wy��cznie do tekst�w pochodz�cych z innych �r�de�. 11 � czy opowiadanie Melchiora Wa�kowicza. Na �l�sku spotykamy j� od bardzo dawna. Komizm jej jest roz�o�ony na poszczeg�lne epizody, a nie skupiony na samej poincie. Nic w niej zreszt� zaskakuj�cego, na nowo skojarzonego. Jest to relacja zabawnego zdarzenia. Poni�ej jeszcze jedna ilustracja: O �wi�tych, co �mietana wyjadali By� jeden farorz. Ludzie mu przoli, bo umio� dobrze rzyka� i g�osi� kr�tkie kozania. Co niedziela mu przynosili �wie�o �mietana, coby sw�j g�os i zdrowie wspar�. Ksi�dzowa kucharka �mietana wynosi�a do fary i robi�a mas�o abo ty� i ser. No i tak sz�o od d�u�szego czasu. Farorz ju� mniej dobrze rzykali, ale �mietana dalej od ludzi dostawali, bo ju� za to, �e byli farorzem. Ale zmar� organista i trza by�o nowego przyj��. Zg�osi� sie jeden. Nie by� stary, ale by� bardzo chudy. Jak sie ino dowiedzio�, kaj> ludzie �mietana nosz�, to zanim ksi�o kucharka po ni� przysz�a, ju� po�owa jej nie by�o. Organista wyjod�. Z dnia na dzie� stowo� sie grubszy,, okr�g�y, podobny do farorza. No i dobrze by�oby, ino kucharka pad� w niedziela po nieszporach: � Ksi�oszku, co� wom ju� ludzie mniej przaj�, bo co� tej �mietany mniej. Farorz padaj�: � To nie mo�e by�, bo jak ino z jakiem ch�opem rozprowiom, to go pytom, czy dalej �mietana nosi. Przeca by farorza nie cyganili. Organi�cie robi�o si� roz g�rko roz zimno. � Pierucha, pado, trzeba sie mie� na baczno�ci. No i wzion w niedziela �mietana i pomazo� wszystkim �wi�tym figurom, co w zakrystii stoli, g�by, a nojwi�cy �wi�temu Antoniczkowi. Kucharka za� pado do farorza: � �mietany ma�o! Farorza to zastanowi�o. Wyszli i poogl�dali sie ko�ci�. Naroz patrz�,, a tu na ziemi wida� jak �mietana kapie. Ogl�daj� sie. � Dy� �wi�ci pa�scy! Jak to? Moja �mietana zjodaj�? Wpadli, wiecie, w tako z�o��, �e t�s kryk� te figury strzaskali. Boroczek sie ca�kiem zapomnieli, �e to za niedziela kiermasz i �e w procesyji synki nies� te figury. Zawo�ali organisty i powiedzieli mu, �e ski� tego, �e ci �wi�ci mu �mietana wyjodali, zbi� ich, no i rozbi� im te �wi�te g�by. Organista sie podropo� po g�owie i pado; � Ksi�oszku, jako� se domy rada. Powiedzcie ludziom, coby sie zg�osili m�odzi ch�opcy tak z metr i 80 centymetr�w wysocy. A powiedzcie,, �e maj� sie zg�osi� ch�opcy i tacy, co wysocy nie s�, ale za to maj� si�a. 12 No i organista rozmawio� z tymi wysokimi. Pedzio� im, �e jak sprz�tali ko�ci�, to sie figury rozbi�y, ale zanim zam�wi� inne, zanim co, trza ju� w niedziela na kiermasz figura odstawi�. No i wybra� organista tak: Paul-ka od Strzod�w zrobi� �wi�tym Antoniczkiem, bo by� wysoki, dobrze zbudowany i nie mio� jeszcze w�s�w ani brody. Gustlika od Galus�w zrobi� �wi�tym Franciszkiem, bo by� drobny, chudy i jaki� taki mizerny. Karlika od Noconi�w zrobi� �wi�tym J�zefem, bo mio� broda i by� barczysty. A jak im to wszystko pedzio�, to zabroni� im, aby ja ludziom we wsi nie godali, �e nie ma figur. No, ale Karlik od Noconi�w nie wytrzymo� i pedzio� do swego starszego brata, �e chocia� on jest starszy, to go bydzie ni�s� i jeszcze dbo� o niego, coby nie spod�. Tego Zeflik nie m�g� zrozumie� i Karlik mu w wielkiej tajemnicy wyjawi�, �e figur nie ma, ino oni je bydom odgrywa�. W niedziela procesyjo ju� mo z ko�cio�a wy�azi�, orkiestra ju� gro, chor�gwie i sztandary ju� lec� do przodka, a Zeflik idzie i po kryjomu ko�do figura miodem smaruje. A figury nic, ani nie drgn�, bo wiedz�, �e nie wolno sie zdradzi�. Procesyjo idzie dooko�a ko�cio�a, ludzie �piewaj�, s�o�ce grzeje, a tu naroz pe�no pszcz� i os i tych wielkich much. Ludzie id� i g�o�no �piewaj�: � W majestacie na niebieskim tronie... � a jedna z figur wo�o: � Ksi�oszku, ju� nie wytrzymom, pszczo�y mie u��gli�y! Ani tego jeszcze ta figura nie wypedzia�a dobrze, jak tu �wi�ci z tych nosz�w wyskakuj� i w tych �wi�tych szatach lec� wprost na smentorz. Kiecki te d�ugie podwin�li, coby nie upa�� i z rykiem na smentorz, aby sie tam z miodu wytrze�, bolawe miejsca zielem ob�o�y�. Ale ludzie nic z tego na pocz�tku nie rozumieli. Widzieli ino, jak jedna za drug� figury z wysoko�ci wyskakiwa�y i w podwini�tych szatach na smentorz lecia�y. Nojgorzej to sie powiod�o tym m�odym, co te figury nie�li. Zeflik Noconi�w im nic nie powiedzio�, �e to �ywych nies�. Ci sie 13 tak okropnie wystraszyli, �e chocia� ksi�dz z ambony wszystkim ludziom, szczyro prowda wy�o�yli, �e przez pomy�ka figury strzaskali i ch�opc�w za* nie podstawili, to jednak strach by� tak wielki, �e jeszcze d�ugo po tym rozprawiano, jak to �wi�ci z podwini�tymi kieckami do grob�w lecieli. Tak to by�o z farorzem, co �mietana od ludzi bro�. Jak wida� opowie�� �atwo zapami�ta�, gdy� nie posiada ona ani gry s��w, ani wyra�nej pointy, to te� nie podobna jej �zar�n��", jak to si� dzieje w dowcipie. Zderzaj� si� w niej � tak jak w �arcie � r�ne �wiaty, normy, odr�bne rzeczywisto�ci b� � d�ce efektem spo�ecznych konflikt�w, jednak je�li w dowcipie (�Witz") zderzenie to odbywa si� w jednym punkcie (pointa), to w humoresce przenika ono ca�� narracj�. Materia�, na kt�rym bazuje humoreska, okre�li� by mo�na jako konflikt pomi�dzy szeroko poj�tym sacrum a profanum, a wi�c mi�dzy rzeczywisto�ci� religijn� a niereligijn�, ko�cieln� i pozako�cieln�, obyczajow� i niezgodn� z panuj�cym obyczajem. Profanum wyra�a�o si� w tematach trywialnych, wulgarnych, skatologicznych (zwi�zanych z procesem wydalania fizjologicznego). Inaczej rzecz wygl�da w dowcipie, a wi�c w tym, co Niemcy nazywaj� �Witz". Dowcip jest bowiem form� przej�ciow� mi� � dzy zagadk� a narracj�. Narracja jest w nim ograniczona do mi � nimum, a struktura tak pomy�lana, aby pointa by�a mocno wydobyta, aby wynika�a sama z siebie. Cz�sto sens dowcipu zamkni�ty w poincie nie jest zrozumia�y dla wszystkich. W tym w�a -�nie jest zbli�ony do zagadki, wymaga bowiem szybkiego skojarzenia, cz�sto dwu i wieloznacznych poj��. Dla przyk�adu: Kolega zatrzymuje drugiego, spiesz�cego si� do pracy: �- Gdzie p�dzisz? � Na strychu; a ty gdzie? I w dowcipie � tak jak w humoresce � motywy mog� by� w�drowne. Istniej� jednak �arty s�owne, kt�re nie mog� przekroczy� granicy regionu czy kraju, gdy� by�yby niezrozumia�e, utraci�yby sw�j wymiar komiczny. Jak np. opowiada� w Niemczech nast�puj�cy �art? Antek i Francek pojechali do Niemiec. Chodz� se tak po Berlinie, a Antek pado: 14 �� Wiesz Francek, tak bych zjod� bratheringa, ino nie wiem, jak sie to piero�stwo po niemiecku nazywo! Nale�a�oby najpierw wyja�ni�, i� na �l�sku �led� opiekany pojawi� si� razem z jego niemieck� nazw� (Brathering). Nazwa ta wesz�a tak g��boko w �wiadomo�� j�zykow� ludno�ci �l�skiej, i� w�a�nie brak odczuwania w nim germanizmu stanowi o poincie. Jednak tego typu wyja�nienia zabijaj� dowcip. S�usznie powiedzia� M. Wa�kowicz: �Analiza gubi humor. Dosy�, aby spyta�, co w danym dowcipie jest zabawnego, aby humor ulotni� si� jak gaz z przek�utego balonika" u. Znakomity uczony S. Szuman dowodzi�, i� nie ma �miechu bez zdziwienia, a zdziwienia poza sfer� poznawcz�. ��r�d�em zdziwienia � pisze on � a wt�rnie r�wnie� �miechu jest jaki� nag�y pomys�, czyli pomy�lenie czego� w nowy spos�b, spostrze�enie czego� nowego lub ujrzenie rzeczy znanej w nowym �wietle, znalezienie nie zauwa�onego dot�d podobie�stwa i nag�e skojarzenie w my�li i wyobra�ni element�w rzeczywisto�ci dot�d nie skojarzonych"12. Je�li przy�o�ymy te spostrze�enia i obserwacje Szumana do humoru ludowego na �l�sku, w�wczas �atwo wychwycimy mechanizm owego nag�ego wybuchu �miechu w�r�d towarzystwa s�uchaj�cego i opowiadaj�cego dowcipy. Warto w tym miejscu zauwa�y�, i� dodatkowym kryterium wyr�niaj�cym humoresk� od dowcipu jest w�a�nie reakcja s�uchaczy. Na humoresk� nigdy nie reaguje si� zbiorow� salw� �miechu w jednym punkcie narracji; �miech jest w niej bowiem roz�o�ony na r�ne sytuacje, zdarzenia, zwroty, s�owa itp. Natomiast obserwacja s�uchaczy w czasie opowiadania dowcipu wyra�nie wskazuje, �e reakcja jest wsp�lna, wyj�wszy te osoby, kt�re dowcipu nie poj�y lub �miej� si� za godzin� czy te� na drugi dzie�. Madam de Stael napisa�a: �Dowcip ukazuje podobie�stwa r�nych rzeczy i r�norodno�� podobnych rzeczy". Dotyczy to zw�aszcza dowcip�w s�ownych, kt�re wyrastaj� z wspomnianej ju� przez S. Szumana wieloznaczno�ci s��w i poj��. Dla ilustracji: 11 Por. M. Wa�kowicz, Karafka Lajontaine'a, Krak�w 1972, s. 388. 12 S. Szuman, O dowcipie i humorze, Lw�w 1938, s. 3. 15 Przychodzi matka do ksi�dza i m�wi: � Ksi�oszku, tak bych chcia�a, aby m�j synek by� ksi�dzem! � A mo to aL>y dobro g�owa � pyta ksi�dz. A baba na to: � Jeszcze jako! Ju� pora razy ze schod�w zlecio� i jeszcze jej nie strzasko�. Odpowied� nie jest przecie� g�upia. Okre�lenie �dobra g�owa" zak�ada wszak wieloznaczno�� i mo�e znaczy� �mocna g�owa". W�a�nie z takich �nag�ych, �wie�ych skojarze�" rodzi si� najwi�cej dowcip�w. � Dlaczego oskar�ona udusi�a m�a r�cznikiem � pyta s�dzia. A baba na to: � Wy by�cie Wysoki S�dzie znodli pr�dko k�sek sznuru jak by�cie byli tak znerwowani jak jo? Przychodzi kobieta do spowiedzi i powiada: � Pizn�ach m�a garnkiem w �eb! � A �a�ujecie tego? � powiada ksi�dz. � Jeszcze jak! Trzy re�skie mie kosztowa�! 0 Jedzie baba tramwajem lini� Katowice � Bytom. Prosi o bilet i m�wi: � Do Chorzowa! Konduktorka pyta: � Do Starego? � Nie, do Emy pra�! Czasem owo przedziwne, niespodziewane skojarzenie dochodzi do g�osu w tzw. por�wnaniach, w kt�rych celuj� g�rnicy. Wiesz � pado g�rnik do g�rnika � �mier� baby jest jak szpyrytus, �lypia ci �zawi�, dych zapiyro, a serce z rado�ci skoko! Kiedy jest na boisku najbardziej mokro? � Jak Odra z Wis�� gra! � Francek p�d� ze mn�! � Kaj! � No, Rubinstein gro! � Jak z �Szombierkami" to ida zaroz! 16 � Francek, kaj to idziesz z t� latark�? � pyta kolega. � No przeca na zolyty do dziouchy! � Z latark�? Jo ty� zolyci� i sie �o�eni�, ale z latark� nie chodzi�echi � Ty� to zaroz wida�, jak sie na twoja staro wejrzy! Cho� istniej� pewne kryteria usprawiedliwiaj�ce w pe�ni wymieniony tu podzia� opowiada� komicznych na humoreski i dowcipy, to jednak rzadko kiedy spotykamy badacza, kt�ry by z podzia�u tego zrobi� u�ytek. Rzecz bowiem w tym, i� do precyzyjnego podzia�u musz� by� wypracowane narz�dzia badawcze, a z tymi, mimo wielu prac na temat komizmu, wci�� jeszcze trudno. Tote� zdarza si�, i� dw�ch badaczy podaje dwa inne przyk�ady na to samo zjawisko lub te�, m�wi�c o humoresce, ilustruje j� dowcipem � i na odwr�t. Z tych przeto wzgl�d�w humoreski i dowcipy omawiane s� na og� wsp�lnie jako jeden gatunek folkloru. Dostrzega si� natomiast r�nice w rodzajach i formach komizmu. Istnieje na ten temat wiele rozpraw i nie tu miejsce, aby ten wyj�tkowo zawi�y problem rozstrzyga�. Nale�y natomiast z naciskiem podkre�li�, i� w �l�skiej humorystyce r�nice pomi�dzy poszczeg�lnymi rodzajami komizmu s� wyra�nie widoczne i zaprezentowa� je mo�na poprzez konkretne teksty ludowe. Tak np. istnieje komizm, kt�rego �r�d�em s� wszelkie deformacje zjawisk, a nawet zderzenia z logik�. W obiegu ustnym kr��� ostatnio anegdoty, kt�re � cho� nieludowego pochodzenia � zyska�y sobie popularno�� w �rodowisku robotniczym. Oto one: � Francek, co to jest logika? � To jest tako nauka, kt�ra wieloma niezrozumia�ymi s�owami chce wyja�ni� to, co jest dla wszystkich jasne! � A kto to jest filozof? � Jest to �lepy ch�op, kery w blank ciemnej izbie szuko czornego kota, kerego tam wcale nie ma. Czasem ten typ komizmu operuje przeciwstawieniem, kontrastem. S�yszy si� np. ostatnio wiele kawa��w o r�nicy mi�dzy optymist� i pesymist�. 2 � Bery to nie tylko gruszki 17 � Francek, wto to jest optymista? � Jest to g�rnik, kiery z pe�nym zaufaniem si� �eni. � A pesymista? � Ten, co si� ju� o�eni�! � Optymisto to jest g�rnik, kiery pij�c p� litra pado: � Mom jeszcze po�owa. � A pesymista? � Ju� ino po�owa! Innym typem komizmu jest komizm zwi�zku dw�ch cech charakteru lub przenosznie cech z jednego zjawiska na drugie, np. Francek by� roz zaproszony na wieczerzo do sztygara. A by�o to przed pierwsz� wojn�, a wtedy to co� znaczy�o! No i jak si� zjawi� w poniedzia�ek na dole, to go kamraty zaczli wypytywa�. A on im godo�: � By�oby wszystko dobrze kejby zupa by�a tak ciep�o jak wino, wino tak stare jak kura, a kura apetyczno jak s�u��ca, a s�u��ca tak ch�tno jak baba od sztygara. No i ju� wszystko kamraci wiedzieli. Metoda por�wnywania znanych sytuacji �yciowych w�a�nie drog� przeciwie�stw jest w tej grupie kawa��w typowa. � Patrz Francek, jak m�j majster jest z�y, to mo zawsze czerwono g�ba! � No patrz, a u mnie jest na opak. Jak m�j majster jest z�y, to jo mom czerwona g�ba � pado Antek. M�wi g�rnik do g�rnika: � Patrz, jak sztygar mo kaca, to padaj�, �e jest chory. A jak jo jest chory, to padaj�, �e mom kaca! Tako jest sprawiedliwo��! # M�wi s�siadka do s�siadki: � Jak �mieszny jest ten �wiat. Downiej sie m�ode dziouchy czerwieni�y, jak si� wstydzi�y, a teroz sie wstydz�, jak sie czerwieni�! Nale�� tu r�wnie� dowcipy osadzone na wydobyciu r�nicy tkwi�cej mi�dzy przedmiotami, zjawiskami, osobami. 18 � Jaka jest r�nica mi�dzy psem a kobiet�? � Pies szczeka na cudzych, a �asi sie do swoich, a kobieta na opak. � Jaka jest r�nica mi�dzy kanap� a mrowiskiem? � Siednij sie na mrowisko a �obejrzysz! Istniej� dowcipy �l�skie, kt�re obrazuj� wzgl�dno�� naszej rzeczywisto�ci, wzgl�dno�� naszych s�d�w, opinii. � Moja baba umie bardzo dobrze warzy�, ino �e my tego je�� nie u-miemy � m�wi m�ody ma��onek do kolegi. � Wiesz Maryjko, trzy w�osy na g�owie, to �dziebko za ma�o, ale trzy w�osy w zupie, to a� nadto za du�o! Wymieniona wzgl�dno�� staje si� szczeg�lnie dowcipna, gdy ujawnia dwie skrajne reakcje na to samo zjawisko: M�wi �ona do m�a: � Zawsze jak widzisz m�ode dziouchy, to zapominosz, �e� �onaty! � Ale co� ty? Akurat wtedy mi sie to najbardziej przyporoino. M�wi kolega do nowo o�enionego: � No, to ale musisz by� teroz szcz�liwy! � Ano musza, musza! G�rnik do milicjanta: � Panie w�adza, baba mi znik�a 1 Kiedy? � Bydzie z tego miesi�c! � Cz�owieku, i to dopiero teraz zg�aszacie? � No wiecie, nie mog�ech w to szcz�cie uwierzy�! Wi�kszo�� kawa��w �l�skich wyrasta z komizmu polegaj�cego na przekroczeniu uznawanych norm spo�eczno-obyczajowych. Jak to p�niej zobaczymy, normy te obejmuj� wsp�ycie spo�eczno�ci, rodziny, ma��onk�w. Ka�de ich przekroczenie powoduje ludzk� reakcj�, ujawnion� tak�e w dowcipach. Inny rodzaj komizmu polega na ods�anianiu mechanizmu nadmiaru, przerostu lub nagromadzenia, co prowadzi do przesady. Dotyczy to zw�aszcza komizmu wygl�du. Ilustracj� mo�e by� nast�puj�cy tekst: Trzech g�rnik�w przechwala si� na dole w kopalni: � Moja baba jest tako t�go, �e nie mo�e drzwiami do tramwaju wle�� � m�wi pierwszy. �; To jeszcze nic, moja jak idzie do teatru, to musi dlo siebie dwa bilety kupi�, bo na jednym sto�ku sie nie zmie�ci. � To jeszcze nic � powiada ten trzeci � jak jo mojej staryj biustonosz do pralni zani�s�, to pedzieli, �e namiot�w do czyszczenia nie przyjmuj�. Wiele tekst�w tego rodzaju komizmu przechodzi do�� �atwo z przesady w k�amstwo, tworz�c odmian� bajki �garskiej. Wyrasta ona z ch�ci zabawy, kpin i drwin z rzeczywisto�ci. Jest to ju� w�wczas typowa munchhausenada. Opowie�ci tej grupy skrystalizowa�y si� w XVIII w ze znanych przyg�d barona Miinch-hausena, i je�li dawniej stanowi�y seri� przyg�d okre�lonego kawalarza �� to na �l�sku zwi�za�y si� z r�nymi grupami spo�ecznymi. Oto przyk�ad: Roz na grubie spotkali si� g�rnicy-kamraci. Siedli na kara i zaczli se rozprawia�. Ten jeden pad�: � Jak jo by� w Afryce, to mie lew goni�. � To jeszcze nic � pado ten drugi. � Jak jo by� w Afryce, toch wi-dzio�, jak jeden lew skoczy� na cz�owieka i go �ywcem po�ar�. � To jeszcze nic takiego � pado ten trzeci. � Jak jo by� w Afryce, toch widzio�, jak lew goni� cz�owieka, potem go po�ar� i wyplu�! A ten czwarty g�rnik sie ino przys�uchiwo� i naroz pado: � Kamraty! To jo jest ten istny, co mie lew goni�, po�ar�, a potem wyplu�. Nareszcie mom �wiadka na to, bo mi �oden wierzy� nie chcio�! Charakterystyczn� cech� wymienionej grupy dowcip�w jest rozpocz�cie nast�pnej przechwa�ki zdaniem: �To jeszcze nic". Formu�a ta ma unaoczni�, i� zas�yszany uprzednio przyk�ad mie�ci si� jeszcze w granicach, mo�liwo�ci i realno�ci, ale ten, kt�ry 20 narrator chce zaprezentowa�, jest z ca�� pewno�ci� nieprawdo-podobie�stwem. Chwyt to tradycyjny i znany od dawna kulturze ludowej ca�ej Europy. Grupa w�tk�w �k�amstwa nad k�amstwami" zajmuje w ka�dym folklorze wiele miejsca i jest dowodem na wspomnian� ju� zabaw� �gania. M�wi�c o typach i rodzajach komizmu, nie spos�b pomin�� tzw. humoru wisielczego i humoru czarnego. Humor nie jest synonimem komizmu, st�d nasze zastrze�enia co do nazwy. Jest on raczej pewn� postaw� psychiczn�, podczas gdy komizm jest wyrazem umiej�tno�ci kojarzenia, wynajdywania zaskakuj�cych podobie�stw. Jednak w j�zyku potocznym obie te kategorie u�ywane bywaj� wymiennie, st�d owe okre�lenia �humor wisielczy" i �humor czarny". S� to zarazem dwa typy komizmu, jak i tematy, kt�re ten rodzaj komizmu realizuj�. Przyk�adowo: humor wisielczy obraca si� najcz�ciej w relacji kat-ofiara, a poniewa� dawniej wi�kszo�� wyrok�w �mierci wykonywano przez powieszenie � st�d nazwa humor wisielczy, kt�ra wsp�cze�nie odnosi si� do ca�ej grupy komizmu. �l�ska ludno�� � cho� zna ten rodzaj komizmu � nie darzy go nadzwyczajn� popularno�ci�. Niemniej warto go zilustrowa� kilkoma �l�skimi przyk�adami: Roz jednego z�odzieja wieszali. Ju� go kat prowadzi, ju� mu sto�ek spod n�g usuwo, a tu naroz krrrach i drzewo sie po�oma�o. Z�odziej zeskakuje i pado: � Przez to g�upie wieszanie jeszcze bych si� by� zabi�! 4 � Panie Pi�tek � powiada kat � nie b�dziecie powieszeni ino �ci�ci! � O chwa�a Bogu, ju� �ech sie bo� tego �echtania na karku. Roz mieli Cygana wiesza�. Ludzie ju� lec�, coby to widowisko widzie�. A jego wie�li na w�zku. Patrz�c jak ludzie sie spiesz�, wo�o� do nich: - A dy� nie go�cie sie tak! I tak nie zaczn� dop�ki mie tam nie b�dzie! Roz wieszali jednego Cygana. Naroz poruszy� g�ow�, sztuchn�� kata i ju� stoi wolny. Ale ksi�oszek mu padaj�: 21 � Nie r�b tego, porz�dek musi by�! A na to Cygan: � Wasza Wielebno��, tym razem wos jeszcze pos�uchom, ale na drugi roz mi ani z tym nie przyjdzie, bo b�dzie na daremnie! # Eoz wieszali jednego zb�jnika. Ju� mio� wle�� na to rusztowanie, ale naroz sie ca�e zachwia�o. A on pado: � Nie wlez� tam, bo ta konstrukcja jest niebezpieczna dla �ycio! Kiedy w miejsce wieszania wprowadzono gilotyn� czy te� w Ameryce �mier� na krze�le elektrycznym, zmianie uleg�y dowcipy oraz sytuacje komiczne. A �e dotyczy to czas�w wsp�czesnych, st�d te� i inne realia. Jednego morderc� mieli �cina�. Ju� mo g�owa na pniu i powiado do kata: � Bydom tacy dobrzy i wyczyszcz� dobrze ta siekiera, bo jo sie bardzo pr�dko zakazom! Kat do ofiary: � Je�li co� wyjdzie nie tak jak powinno, to wybaczy pan, ale robi� to po raz pierwszy! � Niech si� pan nie martwi, ja te� pierwszy raz w �yciu k�ad� tu g�ow�! f W Ameryce siedzi zbrodniarz na sto�ku elektrycznym. Dyrektor Sing--Sing pyto go czy mo jeszcze jakie� �yczenie? � Ja � pado ten zbrodniarz � �eby tnie pan dyrektor za r�k� trzymali! Drugim z wymienionych tu typ�w komizmu jest tzw. humor czarny. Nie by� on zjawiskiem popularnym w kulturze ludowej. Jest to raczej import z Zachodu. W ka�dym razie ostatnio i ten rodzaj humoru wyst�puje na G�rnym �l�sku. Zilustrowa� go mo�na nast�puj�cymi dowcipami: Ten tw�j kamrat to mo ale szcz�cie! Dwie baby ju� pochowo�, bo sie grzybami zatru�y, a teraz trzeci roz owdowio�! � No ale teroz to by� uraz czaszki! � No s�yszo�ech, bo ona pono� grzyb�w nie chcia�a je��! 22 'M�� przychodzi do konaj�cej �ony, a ona resztkami si� m�wi: � Ju� umieram, ale chc� ci wyzna�, �e zdradzi�am ci� z Karlikiem! � Wiem, on dosto� ta sama trucizna co ty! G�rnik w szpitalu pod namiotem tlenowym. Przysz�a jego baba i sta-fn�a nad nim, a on naroz sinio�, zrobi� sie sztywny, jeszcze ino na migi i pokozo�, �e chce kartka i o��wek, pr�dko co� napiso�, oddo� jej kartka, a potem wzion i umar�. Baba ch�opa pochowa�a, pop�aka�a, potym przysz�a do dom i wspomnia�a se, �e on jej do� w szpitalu kartka. A tam by�o napisane: � Agato, �le� z tego szlauchu, bo nie mog� tlenu dosta�! �/ Istnieje nadto w omawianej grupie kawa��w ca�y cykl dowcip�w, kt�re s� rozpowszechniane przez m�odzie� i w�o�one w usta dzieci. S� to ju� kawa�y mi�dzynarodowe, wyst�puj�ce w folklorze dzieci i m�odzie�y w zasadzie w ca�ej Europie. � Mamo, Kasia ojcu przeszkadza! � Przesta�cie si� k��ci� dzieci, bo zamkn� trumn� i koniec zabawy! � Mamo, nie znosz� mojego brata! ~ Cicho b�d� i jedz, co ci na st� k�ad�! M�odzie� odczytuje w tej w�a�nie konwencji znan� piosenk� telewizyjn� na dobranoc: � Dzieci lubi� misie, misie lubi� dzieci! � Mamo, mamo � znalaz�am tat�! � Ile razy m�wi�am, aby� nie kopa�a w ogr�dku! Na zako�czenie humoru czarnego jeszcze jeden przyk�ad ��cz�cy w sobie tym razem pierwiastki science jiction: Jest rok 3000. Rakieta pe�na �udzi startuje na ksi�yc. G�os z g�o�nika: � Witamy serdecznie na pok�adzie. Pragniemy pa�stwa powiadomi�, i� lecicie pa�stwo pierwsz� rakiet� bez zawodnej obs�ugi ludzkiej. Wszystko jest u nas w pe�ni zautomatyzowane. Nasz lot jest absolutnie bezpieczny, absolutnie bezpieczny, absolutnie bezpieczny, absolutnie bezpieczny ......... Te wst�pne rozwa�ania dotycz�ce rodzaj�w, typ�w i charakteru �l�skich opowie�ci komicznych zako�czy� nale�y �artami 23 1 surrealistycznymi. Sta�y si� one na �l�sku ostatnio wyj�tkowo modne i ciesz� si� wzi�to�ci�. Technika ich opowiadania polega na beznami�tnym relacjonowaniu owych niedorzeczno�ci i surrealistycznych sytuacji jako czego� oczywistego13. Nad basenem k�pielowym stoi mr�wka i m�wi do s�onia: � Prosz� ci� wyjd� z wody! S�o� wychodzi i pyta: � Co chcia�a�? � W�a�ciwie nic, chcia�am tylko sprawdzi� czy nie wzi��e� przez pomy�k� moich k�piel�wek! Istotn� cech� tych dowcip�w jest ich antropologiczny wymiar. Zwierz�ta � tak jak w bajce zwierz�cej � nosz� cechy ludzkie. Jest to zatem kontynuacja tradycyjnego gatunku folklorystycznego, realizowana jednak dla innych cel�w. W dawnych czasach bajka zwierz�ca pe�ni�a funkcj� dydaktyczn�, a wsp�czesne kawa�y o zwierz�tach pe�ni� niemal wy��cznie funkcj� rozrywkow�. Dowcip surrealistyczny jest odmian� dowcipu absurdalnego, ten za� by� znany w folklorze tradycyjnym. Nale�� wszak do mego wszystkie kawa�y o g�upcach, o sytuacjach paradoksalnych, kawa�y oparte na anachronizmie, a wi�c w zasadzie to wszystko, co uprzednio nazwali�my zderzeniem z rzeczywisto�ci�. Dla przyk�adu: Spotka�y si� dwie pch�y. Jedna m�wi do drugiej: � Idymy na spacer albo do kina? 13 Por. D. Simonides, Wsp�czesny folklor s�owny dzieci i nastolatk�w, Wroc�aw-Warszawa 1976; scharakteryzowane tu zosta�y tego typu �arty. : . 24 � Do kina! � Wynajmiemy se psa albo idymy piechty? , , . . -^r � . . Na dachu sta�o roz dw�ch niem�drych. Chcieli zej�� na d�. Teni pierwszy pado: � Jo ci byda �wieci� latark�, a ty po tym promyku zleziesz! � Ty my�lisz, �e jo taki g�upi? Ty potym zgasisz latarka, a jo zlecaE Antek z Franckiem szli kole ko�cio�a. Antek zdj�� czopka. � Jo my�lo� � pado Francek � �e� ty z Panem Bogiem na baker. � No bo ty� tak jest, my sie ino pozdrowiomy, ale nie godomy ze-sob�! Maryko, jak mie strasznie �eb boli, zdo mi sie, �e mi eksploduje � powiada m�� do �ony. A ona na to: � Nie b�j sie, pr�ny kocio� nigdy nie eksploduje. Antek z Franckiem poszli do restauracji. Zjedli i wychodz�. Szatniarz, daje im p�aszcz, a Francek mu 100 z�otych. Antek na to: � Francek! Czy� ty zg�upio�! Sto z�otych szatniarzowi! ! !! � A czy� ty widzio�, jaki on mi da� p�aszcz? � powiada Francek. Obok wymienionych tu tradycyjnych dowcip�w, nale��cych, do tej grupy, pojawiaj� si� coraz cz�ciej dowcipy nowe, oparte na innym typie my�lenia. Jest to charakterystyczne dla ca�ej Europy. Osi� tych dowcip�w jest surrealistyczne obrazowanie sytuacji przy ca�kowicie realistycznej poincie. Oto przyk�ad: � Halo! Czy to schronisko ps�w? � Hau, hau, hau. � Nie rozumiem, kto m�wi? � Hau, hau, hau. � Prosz� przeliterowa� nazwisko! � Henryk, Adam, Urszula! S�o� i mr�wka w urz�dzie stanu cywilnego: �� Chcemy wzi�� �lub � m�wi mr�wka. 25 - Wy chcecie si� pobra�? � pyta zdziwiony urz�dnik. � Czy chcemy? Musimy! � odpowiada mr�wka. Du�� rol� w tego typu �artach odgrywaj� chwyty zaskakuj�cego ��czenia odleg�ych poj��, odr�bnych przedmiot�w, zwierz�t, cech, �co w efekcie prowadzi� musi do absurdu. Jest to igranie z logik�, ze zdrowym rozs�dkiem, z utartymi konwencjami itp. Dowodem mo�e by� jeszcze jeden �art, kt�ry obra� sobie za temat znane ludowe porzekad�o, m�wi�ce o tym, i� gdy jask�ki nisko lataj� � b�dzie deszcz. Brzmi on: M�wi jask�ka do m�a: � Popatrz, ludzie nas obserwuj�, b�dzie deszcz! CZY ISTNIEJE ODR�BNA ANEGDOTA �L�SKA? Poj�cie rodzimo�ci w anegdocie Czy wobec stwierdzenia, i� wi�cej ni� po�owa znanych anegdot to w�tki w�drowne, mi�dzynarodowe, mo�na w og�le m�wi� o anegdocie polskiej , francuskiej, niemieckiej czy czeskiej, a w obr�bie ka�dej z nich o anegdotach regionalnych? Czy ist-miej� zatem anegdoty �l�skie? Czym mierzy� ow� regionaln� przynale�no��? Oto pytanie zasadnicze. �l�sk jest regionem usytuowanym geograficznie w taki spos�b, �e sta� si� terenem przemieszania kultur wschodu i zachodu, po�udnia i p�nocy. Konsekwencj� przebiegaj�cych tu dr�g jest niezmierne bogactwo �l�skiego folkloru, w tym i dzia�u humory-styki. Spotykamy tu, jak wspomniano, w�tki znane w innych krajach Europy, gdy� jedne zaw�drowa�y na �l�sk poprzez Czechy, inne poprzez Niemcy, jeszcze inne ze wschodu poprzez Ma-�opolsk� czy z p�nocy poprzez Wielkopolsk�. Jednak nie wszystkie przep�ywaj�ce tu tre�ci kulturowe zosta�y przez ludno�� wch�oni�te. Zapoznanie si� z istniej�cym na �l�sku zasobem humorystyki ludowej dowodnie wskazuje, i� odbywa� si� tu permanentny proces selekcji, w wyniku kt�rej zadomowi�y si� w tym regionie tylko te w�tki i tematy, kt�re si� mieszka�com spodoba�y, kt�re odpowiada�y ich potrzebom i gustom. Tak przeto ju� w owej selekcji, w owym �wiadomym lub nie�wiadomym wyborze temat�w odzwierciedla si� jedno z g��wnych kryteri�w rodzimo- 27 � c i. W folklorze bywa ona mierzona inaczej ni� w literaturze pi�knej, �wiadczy tu o niej popularno�� lub brak pewnych temat�w, cz�stotliwo�� ich wyst�powania, typ i rodzaj komizmu., wreszcie � co mo�e najwyra�niej m�wi o odr�bno�ci regionalnej � nasycenie w�drownych w�tk�w realiami �l�skimi i kolorytem lokalnym. Ta ostatnia cecha wymaga szerszego om�wienia i dlatego po�wi�cimy jej nieco wi�cej miejsca, ilustruj�c j� zarazem konkretnymi przyk�adami. Om�wienie warto rozpocz�� jedn� z znanych i bardzo popularnych humoresek: Lenie graf a siemianowickiego Niedaleko Siemianowic mieszka� graf. Mia� zamek, park, konie, wszystko co dawniej mieli grafowie. Haz wyszed� na spacer na koniu, bo nie m�g� swoich lakierek wymarasi�. S�yszy, �e kto� strasznie wrzeszczy. My�li: nic, ino zwierze na cz�owieka napad�o. Pojecha� na tym koniu w to> miejsce, patrzy, a tu kobieta r�ce za�amuje i wo�a: � Wy lenie przekl�te, wy gizdy przebrzyd�e, najduchy! � Ale dobra kobieto, to� nie wypada na w�asne dzieci tak wrzeszcze�. Widzia� to �wiat, aby matka na syn�w doros�ych r�k� podnios�a? A wiecie, on tylko tak na szpas powiedzia�, bo przecie� matka mai zawsze prawo podnie�� r�k� na dziecko. Ale odwrotnie to nigdy by� nie mo�e. � Panie grafie, jakby oni mieli takich syn�w, to by te� r�k� podnie�li i to kilka razy dziennie. � A o co tu prawie chodzi? � pyta sie graf. � Panie grafie, oni w �yciu jeszcze nic nie zrobili. Nawet je�� sami; nie chc�, my� sie nie chc�, pi� nie wezn�, nic nie robi� ino le��. � Czy jest to mo�liwe � powiada graf � aby doro�li ludzie tak; czynili? � Ale panie grafie najja�niejszy, dy� to nie ludzie ino lenie, prawdziwe lenie. � I kobieta da�a sie do p�aczu i pocz�a dokumentnie opowiada� o strasznych prze�yciach z trzema synami-leniami. Jak j� graf wy-s�ucho� tak powiada: � Dobra kobieto, od dzi� ja przejmuj� trosk� o twoich syn�w. Ka� imi przyj�� na zamek, a tam ju� trosk� przejmie m�j stajenny. No i odetchn�a kobieta. Ale my�licie, �e lenie posz�y? Jakby tak by�o, to by sie zaroz sko�czy�o i nie by�oby tej godki o leniach, a o nich to sie na ca�ym �l�sku opowiada�o, bo to jest nawet takie powiedzonko: �leniwy jak lenie grofa siemianowskiego". 28 Jak sie graf dowiedzia�, �e lenie nie chc� same przyj��, wzi�� i pos�o� tam drabiniok, to jest, wiecie, taki w�z do zwo�enia siana. Wy�cieli� go sianem i kaza� stajennemu przypilnowa�, aby lenie przyjecha�y. Po ja-Irim� czasie s�ysze� by�o takie t�panie ziemi, a to lenie z wozu zrzucano, �bo przecie� by sami nie zle�li. Przecie� to lenie � nie? No i teraz sie zacz�a nauka roboty. Ko�dy, kto pr�bowo�, to zaroz mu ch�tka odesz�a, bo leni nie sz�o ani ruszy�, tak le�eli, jak ich na ziemia Ociepli i nic nie jedli ani pili. Przykozo� graf lenie karmi�. Przysz�a kucharka i pado do tych dziwol�g�w: � Lenie, chcecie jajka? A po p� godzinie powiada ten jeden z leni: � Od�ub mi je i wsad� do g�by! No, takie lenistwo to i kuchark� zgorszy�o. Posz�a nazod do kuchni. Dowiedzieli sie o leniach robotnicy. Przyszli na nich popatrze�. Wejrzeli i powiadaj� im: � Hej, lenie, chcecie marka? Zarobili my dzi�! I za� powiado ten najstarszy: � To mi j� wsad� do kabzy! Ale ani sie nie ruszy�. No i tak to sz�o. Leni trza by�o karmi�, my�, czesa� i to jeszcze wszystkich trzech naroz. Graf te� ju� nieroz podnosi� r�ka na nich, no, bo na- 29 prowda nie sz�o z nimi wytrzyma�. Jak sie takie co� urodzi� mog�o na �l�sku, to ludzie do dzi� dnia tego spokopi� nie poradz�, mo�e bez to*, aby my mogli o nich opowiada�? Og�osi� graf wielki konkurs, w kt�rym napisa�, �e ten istny, kt�ry doprowadzi do tego, �e jego lenie sie porusz� i wstan�, ten dostanie sowit� nagrod�. Wszyscy sie o tym dowiedzieli i ko�dy pr�bowa�. Przed leniami sta�a teraz codziennie ca�o procesyjo ludzi, a ko�dy pr�bowo�. Jedni icfat �gali, inni ich �echtali, kobiety je g�aska�y, ale... wszystko na nic. Ani jeden sie nie poruszy�. Wtedy dowiedzia� si� o konkursie taki jeden kupiec. A �e mu na pieni�dzach bardzo zale�a�o, postanowi� lenie doprowadzi� do ruchu. Przyjecha�, spojrza� i zacz�� dooko�a leni budowa� cha�up�. Jak postawi� ta cha�pa, to potem tak im powiedzio�: � Szanowne lenie. Teraz graf rnie pozwoli� wprowadzi� was w ruch.. Co zrobi�, wszystko b�dzie dobre, byleby wy�cie sie ruszy�y. Ot� zapowiadam wam, szanowne lenie, �e teraz podpal� t� cha�up� i zmusz� was tym samym do wstania i ruchu! By�cie widzieli ile ludzi sie zesz�o, bo wszyscy chcieli prze�y� ten historyczny moment i widzie�, jak lenie wstan�. Kupiec wzion patyk, za-poli� go i przy�o�y� do chaty. Wszystko sie zacz�o polic. Naroz s�ycha� z cha�upy g�os jednego lenia. Powiada on tak: � Ty, Hanys, zdaje sie, �e co� za bardzo grzeje! A Hanys mu na to: � 2e ty� sie tobie goda� chce! I to by�o wszystko, co us�yszeli. Lenie sie nie ruszy�y, spoli�y sie, a kupiec grosza nie dosto�, ino w areszcie siedzio�, bo ludzi spoli�. Od tego czasu godo sie o tych siemianowskich leniach. Jak wida�, opowie�� nosi na �l�sku charakter podania lokalnego � i to tak dalece, �e ca�y okr�g przemys�owy wi��e je zawsze z grafem siemianowickim, za� okr�g raciborski z rodem hrabi�w Gaszyn�wM. Jest to jednak dostosowana do warunk�w lokalnych opowie�� o charakterze mi�dzynarodowym. Na �l�sku fragment jej sta� si� powszechnie znanym przys�owiem i cieszy si� tu du�� popularno�ci�. Mimo mocnego osadzenia opowiadania w �l�skim krajobrazie oraz w �l�skim folklorze � nie jest ono pochodzenia rodzimego. W�tek opowie�ci wyst�puje ju� w znanym zbiorze historii rzymskich G�sta Romanorum. W systematykach opowiada� ludowych nosi numer 1950, gdy� ka�dy w�- l* Por. A. War z ok, B�jki, blozny i Myty, Opole 1974, s. 78. 30 tek zosta� w nich skatalogowany. Jest stwierdzonym faktem, i�. wi�cej ni� po�owa anegdot jest pochodzenia mi�dzynarodowego, w�drownego. S� to schematy, koncepty i w�tki fabularne, kt�re kr��� z kraju do kraju, z miasta do miasta, ze wsi do wsi. Wsz�dzie jednak przyjmuj� inny kszta�t, dopasowuj� si� do rodzimych, warunk�w i nabieraj� kolorytu lokalnego. Dla folklorysty s� one� mimo owych zabieg�w adaptacyjnych, czytelne i �atwe do rozpoznania. Kiedy uczeni doszli do wniosku, i� schematy opowiada� ludowych s� w zasadzie wsp�lne dla ca�ej ludzko�ci, a przynajmniej okre�lonym kr�gom kulturowym, pr�bowali je usystematyzowa� i nada� im sta�e miejsca w opracowanych rejestrach, w�tk�w ludowych. Tak powsta� pierwszy katalog fi�skiego badacza Antti Aarnego, rozszerzony i uzupe�niony o materia�y ameryka�skie przez uczonego ameryka�skiego Stitha Thompsona. W wyniku tej wsp�pracy rozporz�dzamy dzi� mi�dzynarodow� systematyk� w�tk�w ludowych Aarnego-Thompsona oraz jej polsk� mutacj� Juliana Krzy�anowskiego Polska bajka ludowa w uk�adzie systematycznym". Termin �bajka" jest tu u�ywany jako synonim na ca�� prozaiczn� tw�rczo�� ludow�. Dla opowiada� komicznych w omawianym systemie zarezerwowano numery od 1000 do 2440. Badacze ludowego humoru znaj� zatem schematy w�tk�w i ich sta�e numery i najcz�ciej tylko nimi operuj�. Jest to tym bardziej konieczne, i� ka�dy typ w�tku otrzymuje w w�dr�wce i w trakcie procesu adaptacji inn� nazw�, inny tytu� tekstu, co zupe�nie utrudni�oby jego identyfikacj�. Natomiast numer jest wsz�dzie i zawsze ten sam. Dla ka�dego folklorysty wiadome jest, i� np. opowie�ci o z�odziejach i oszustach maj� w ka�dej systematyce numery od 1525 do 1639, g�upcy z kolei od 1675 do 1724, a kawa�y o duchownych mieszcz� si� mi�dzy numerami 1725�1874, za� o g�upich s�siadach od 1200 do 1348. Numer typu jest okre�leniem du�o precyzyjniejszym ni� np. tytu� wariantu. Przecie� sam schemat w�tku mo�e by� nie tylko* inaczej nazwany, ale i w zale�no�ci od regionu osadzony w in- 18 J. Krzy�anowski, Polska bajka ludowa w uk�adzie systematycznym, t. 1�2, Wroc�aw 1962�1963. jiym �rodowisku zawodowym, spo�ecznym. Dlatego te� dla fol-Moryst�w numer typu jest jedynym elementem identyfikacyjnym anegdoty. Podzia� i usystematyzowanie kawa��w, dotyczy jednak wy��cznie typ�w tradycyjnych, a wi�c tych opowie�ci, kt�re wyst�puj� od wiek�w w folklorze czy literaturze i odzwierciedlaj� obiegowe od �at schematy kawa��w ludowej humorystyki. Nie dotyczy to nowych, wsp�czesnych dowcip�w, kt�re nie zdo�a�y si� jeszcze na tyle utrwali� we wsp�czesnej kulturze, aby znale�� si� ju� w jakiej� nowej systematyce humoru wsp�czesnego. W czasie naszych dalszych rozwa�a� stosowa� wi�c b�dziemy przyj�t� w ca�ej folklorystyce numeracj� anegdot. Zapis taki wygl�da nast�puj�co: �T 1350 Wdowa i �a�oba" (T � znaczy typ, 1350 � numer w�tku, Wdowa i �a�oba � nazwa w�tku wed�ug polskiej systematyki). Najistotniejszy jest numer w�tku, gdy� w poszczeg�lnych regionach nazwa w�tku mo�e by� inna. Na przyk�ad: T 1350 bywa okre�lany jako �ywy nieboszczyk, Gromnica, Jak Kaczmarek umiero� itp. Wracaj�c do zagadnienia odr�bno�ci regionalnej nale�y mocno podkre�li�, i� nie wyra�a si� ona w konceptach i pomys�ach w�tk�w, a raczej we wspomnianych ju� realiach �l�skich. Dla przyk�adu: Francek i Antek pojechali do Pary�a: � Ale Francek ty umiesz po francusku, pra? � pyta Antek. � No pewnie, �e umia! Weszli do restauracji i Francek wola kelnera po czym zamawia: � La kelner, la zupa, la kotlety! Kelner przynosi i oni zjedli. Teraz Francek wo�a: � La kelner, la p�aci�! Zap�acili i Francek godo: � Widzisz jaki ten francuski jest prosty! Trzeba ino przed ka�dym jjs�owem doda� �la"! � : � ^ Na to kelner: 1 � Wy by�cie pierony la g�wno dostali, kiebych nie by� z Siemianowic! W ten przeto prosty spos�b, poprzez konkretyzacj� i lokalizacj� pochodzenia kelnera �pointa nabiera kolorytu lokalnego. Koloryt �w naj�atwiej uzyska� za pomoc� reali�w geograficznych, to P- P te� wi�kszo�� kawa��w rozpoczyna si� od podania miejsca akcji: �By�o to w Bytomiu", �Tu niedaleko Opola", �Ro