Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13799 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Włodzimierz Mokry
Ukraina Wasyla Stefanyka
Biblioteka Fundacji św. Włodzimierza tom 5
Włodzimierz Mokry
Ukraina Wasyla Stefanyka
Kraków 2001
3ublikacja została wydana przy pomocy finansowej Vydziału Filologicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego
sla pierwszej stronie okładki: pejzaż z Ukrainy, foto w: \l\anbOQHUH\ Kpaeeudu, KuTb 1996.
Ja czwartej stronie: fotografia Wasyla Stefanyka z 1903 roku, oto w: Bacunb CmecpawjK y Kpumutji ma cnoaadax, KuTb 1970.
Wydawca: Fundacja św. Włodzimierza ii, Kanonicza 15, 31-002 Kraków el./fax (48-12) 421 99 96 tel. (48-12)421 92 94 j-mail:
[email protected]
Redaktor techniczny i skład komputerowy: Oleg Aleksejczuk
(orekta ukraińska: Żanna Ostrzyńska
(orekta polska: IKTUS
Druk: Wydawnictwo PLATAN, Kryspinów 189
SBN 83-911205-9-7 ;
Moiu Majni u EanibKoei,
upucennyw
Spis treści
9
I. Wasyla Stefanyka Droga do Słowa.
Między Rusowem i Krakowem...................... 23
24
II. Słowo o Ukrainie....................................... ^2
1. Stosunek do siebie i tradycji literackich............ ^i
2. O roli poezji i artysty................................. ?ą
3. O godnym przyjściu i odejściu z oblicza ziemi .... ^
4. O kwiatach narodu ukraińskiego....................
5. O wierzących w moc krzyża.........................
75
III. „Nikt tak nie pisze... ", „Nie pisz tak bo umrzesz".
Miejsce pisarza w literaturze i w życiu Ukraińców 91
IV. Recepcja Wasyla Stefanyka w Polsce................
107 VI. BacHJia CrecfjaHHKa Ijopoea j\o Cnoea.
Mi>K PycoBOM i KpaicoBOM.............................
Cześć II Wybór utwór w tłumaczeniu na język polski
Klonowe liście.............................................. 123
Niebieska książeczka....................................... 132
Dzieci......................................................... 135
Odprowadzała go wieś cała................................ 137
Zmarnował się............................................... 140
Świętoszka.................................................. 143
Wieczorna godzina........................................ 146
Rodzina Łesia.............................................. 150
Katrusia..................................................... 153
Nieszczęście................................................ 158
Nowina...................................................... 161
Wigilia...................................................... 164
Kamienny krzyż............................................ 169
Pole.......................................................... 181
Tak było kiedyś............................................ 182
Zwiastuny................................................... 188
Pogrzeb...................................................... 191
Sen........................................................... 193
Dziecięce nieszczęście.................................... 195
Niańka....................................................... 198
Ziemia....................................................... 200
Synowie...................................................... 204
Morituri..................................................... 210
Dziad Hryć.................................................. 214
Nitka......................................................... 219
Rosa.......................................................... 221
Grzech........................................................ 224
Głupie baby.................................................. 227
Uczeń........................................................ 230
WIERSZE PROZĄ
Samemu sobie................................................... 234
W powietrzu płyną lasy..................................... 234
Wczesnym rankiem włosy czesała........................... 235
Cóżeś ty, serce moje............................................. 236
Moje słowo.................................................. 237
Komentarze.................................................. 241
Bibliografia................................................ 247
Indeks osobowy........................................... 253
Wasyla Stefanyka Droga do Słowa Między Rusowem a Krakowem
Przed stu laty w Krakowie przy ul. Ariańskiej 1 powstały dwa poetyckie wyznania Wasyla Stefanyka Moje słowo i Droga. Te dedykowane w 1899 i 1900 roku Eugenii Kalitowskiej, bardzo intymne (a nie programowe) obrazki liryczne, określane jako credo artystyczne ówczesnego studenta medycyny Uniwersytetu Jagiellońskiego, stanowiąkluez do twórczości Wasyla Stefanyka, która przyciąga uwagę wciąż nowych badaczy.
Studiujący w epoce Stefanyka w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych Iwan Trusz napisał, iż autor Kamiennego krzyża przedstawia w Drodze szlak poety, który wyszedł z narodu i pozostając mu wierny, „z jego ust zebrał słowa, z czół wyczytał myśli, a z serc wyssał uczucia [...] Droga Stefanyka [...] to uwertura do wszystkich jego dotychczasowych nowel"1.
Dziś, kiedy w „Krakowskich Zeszytach Ukrainoznaw-czych" 1998-1999, t. VII-V1II, ukazały się materiały 26 badaczy uczestniczących w międzynarodowej konferencji pt. Wa-syl Stefanyk i jego epoka2, warto przywołać pewne wydarzenia i fakty przybliżające warunki życia i problemy mieszkańców rodzinnej wsi Stefanyka - Rusowa, a także atmosferę
1 I. Tpym, te cmammi „Bacur/b CmecpcmuK", [y:] Baciuib Cme-(pamiKy Kpumuifi ma cnozadca, ynopflAKyBaHHa, BCTynHa CTarra Ta npHMiTKH <$>. IX IlorpeGeHHHK, KhYb 1968, c. 65-66.
2 Omówienie materiałów tej konferencji zamieszczone zostało w almanachu „Między Sąsiadami", nr 8, Kraków 1998, s. 58-65.
) Krakowa3, gdzie już jako pisarz swe cierpienia i ból<? ,,^yicwa^ na papier"4, jak określa to jego przyszła żona j J-łamorak.
stosunkowo szczegółowej Próbie biografii Wasyla Ste-5 napisanej przez Jurija Hamoraka, wieś Rusów wraz z całym P°kuc'em określona została jako Jeden z najpiękniejszy0'1 zaHtków na szerokich przestrzeniach" nie tylko nWaińsKiego kraju, słynącego z czarnoziemów, dobrych koni, urnj^wania starodawnych chłopskich tradycji, ludowych strojów i pi^m oraz oryginalnego dialektu, zachowującego wiele eiementów języka staroukraińskiego. Rusów, jako jedna z najb^^J konserwatywnych wsi ukraińskich przeżyła w 1^22 rok" dramatyczny najazd Tatarów, po którym w sarn,,,^ Rusowie ocalało zaledwie ośmiu mieszkańców, praw-mym 7 i
dopodobnie głównie z rodziny Diduchów i Stefanyków. Oici^c ^asy'a Stefanyka Semen otrzymał w 1864 roku od swego ojca ^ukasza 1 ^ morgów dobrego pola, gdy jako osiemna-stoj6tni młodzieniec ożenił się z Oksaną Kejwan z domu Djduch, pochodzącą podobnie jak i rodzina Stefanyków z bo-gatych r°d°w chłopskich5. Urodzony w 1871 roku syn Seme-na i OkSany Stefanyk - Wasyl w swej Autobiografii, pisząc o nairn^oc'sz^c'1 'atacn dziecięcych, wspomina zaprzyjaźnio-no z ojcem i przychylnego chłopom dziedzica Józefa Teo-dorow*cza ~ uczestnika powstania Giuseppe Garibaldiego QgQ7-l882) i polskiego powstania styczniowego 1863 roku. To v'ła^'e Józef Teodorowicz przekonał Semena Stefanyka,
3 por. E. Wiśniewska, Wasyl Stefanyk w środowisku literackim KraWwa w ^atac^ 1892-1900, [w:] Z dziejów stosunków literac-
fa^, red. S. Kozaka i M. Jakóbca, Wrocław 1974, s. 187-204.
4 (p. (lorpe6eHHHK, CmopiHKU wcummH i meopnocmi Bacunn Cwe^wiwtf,KHiBl980,c. 128.
5p, IaMopaK, Bacwib CmSftamiK. Cnpoóa óiozpacpn, [y:] B. Cre-4>aHi(K' ^°PU' Pefl- *O- TaMopaK, JltBiB 1942, c. IV.
10
by oddał do szkoły najstarszego syna Wasylka, o którego uzdolnieniach świadczyć miała łatwość w przyswojeniu modlitwy Ojcze nasz, o co zadbała ciężko pracująca i bardzo religijna matka Oksaną. Stosunkowo dużo miejsca poświęca W. Stefanyk w Autobiografii najmitom pracującym w gospodarstwie ojca. W zamian za wynoszony z domu tytoń opowiadali oni przyszłemu gimnazjaliście działające na wyobraźnię, ale i budzące prawdziwy lęk opowieści o miejscach zjawiania się zmarłych, o różnych gatunkach diabłów czy wiedźmach, które matka Wasylka miała rzekomo karmić nocą nieosolonymi potrawami6.
Żyjący w przyjaźni z najmitami, lubiany przez rodziców Wasyl Stefanyk jako dziesięcioletni chłopiec, po ukończeniu trzyletniej szkoły wiejskiej w Rusowie, po raz pierwszy odczuł „wielką pogardę do siebie i do wszystkiego co chłopskie"7 ze strony nauczycieli, najpierw w czterooddziałowej szkole w Śniatyniu, a następnie w polskim gimnazjum w Kołomyi. Gimnazjum -jak napisze 55-letni Wasyl Stefanyk -„oprócz formalnego nauczania i wrogiego stosunku do nas, ukraińskich uczniów, niczego nam nie dawało"8. O pogardliwym stosunku nauczycieli do niego i innych chłopskich dzieci ukraińskich, które z czasem będzie bronił niemalże w każdym utworze, Stefanyk tak pisał w swej Autobiografii:
Z wiejskiej szkoły w Rusowie przeniosłem się do czterooddziałowej szkoły w Śniatyniu, oddalonym od Rusowa 8 kilometrów. Tu odczułem wielkąpogardę nauczycieli do mnie i do wszystkiego co wiejskie.
Tu zaczęli mnie bić, choć w domu moi rodzice nigdy mnie nie bili. Ukończywszy w Śniatyniu 4-oddziałową szkołę, po feriach pojechałem z moim ojcem do gimna-
6 B. Cre(J}aHHK, Aemo6iozpa(piR, [y:] B. Cre(})aHHK, Teopu..., c. XLI-XLII.
7 Tamże, s. XLIII.
8 Tamże, s. XLV.
11
zjum w Kołomyi zdawać egzamin. Moja mama po cichu, żeby ¦¦: ojciec nie słyszał, namawiała mnie, żebym się nie uczył i w
ten sposób wrócił z powrotem do domu. Żałuję i teraz, że nie posłuchałem matki. W wielkiej sali pierwszej klasy w gimnazjum polskim w Kołomyi my, wiejscy chłopcy, zajęliśmy ostatnią ławkę. Kiedy nauczyciel języka niemieckiego powiedział mi: „Idź, mudiu [chamie], świnie paść", to cała klasa zarechotała, a profesor historii naturalnej - Wejgel bił mnie czciną po rękach, dlatego, że nie mogłem dosięgnąć obrazka z namalowaną hieną^ gdyż obrazek był zawieszony wysoko, a ja byłem mały. Potem tenże nauczyciel swoim prętem podniósł koszulę, która opadała mi na zewnątrz spodni i pokazywał klasie pas mojego nagiego ciała. Klasa ryczała z radości. Wyszedłem wówczas z klasy i poszedłem do swej kwatery. Pod płotem mojej wynajmowanej kwatery siedziała niewidoma żebraczka - Paulina, ona tam żebrała przez cały dzień, a na noc moja gospodyni przyjmowała ją na piec do kuchni - i jak tylko jej jedynej opowiedziałem o swoim smutku, ona, żeby mnie rozweselić, podała mi z torby jabłuszka i jeszcze kilka drobnych monet na cukierki.
Wieczorem w kuchni opowiedziała mojej gospodyni, co mnie spotkało w szkole i zaraz napisała do mojego ojca, żeby przyjechał, a ojciec gdy przyjechał, to zaskarżył nauczycieli i dyrektora gimnazjum, a mi sprawił pańskie odzienie. Widać, że sukno tego ubrania nie było pierwszego gatunku, bo nie mogłem znieść jego zapachu i bardzo wysoko nosiłem głowę. Gdy pojawiłem się już przyodziany w klasie, to przywitał mnie huragan śmiechu, tak że ledwie doszedłem do ostatniej ławki. Od tego momentu do dziś nie odczułem większego wstydu, i wydaje mi się, że byłbym innym człowiekiem, gdyby ten wstyd mnie nie zatruł9.
O ponad ośmioletnim okresie studiów w Krakowie w latach 1882-1900, które podjął po uzyskaniu świadectwa dojrzałości w Drohobyczu (a nie w Kołomyi, gdzie za zakładanie
1 B, Cre^aHHK, Aemoóiozpcupw..., c. XLIII-XLIV.
12
czytelni ukraińskich został wyrzucony z gimnazjum), napisał Stefanyk w swej Autobiografii dokładnie osiem zdań, informujących o twórczych kontaktach z najbliższymi mu w tym czasie takimi osobistościami, jak: Zofia i Wacław Moraczew-scy, Bohdan Lepki, Stanisław Przybyszewski, Władysław Orkan, Stanisław Wyspiański, Jan Kasprowicz, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Ignacy Daszyński10. W tym wyznaniu pt. Serce, poświęconym przyjaciołom 27 lat po opuszczeniu Krakowa, Stefanyk m.in. napisał:
- Zofia Moraczewska - pani, która nauczyła mnie kochać Rusów i prawdę w sobie [...]
- Wacław Moraczwski - moja droga w świat.
- Stanisław Przybyszewski, sam wielki i jego wielcy koledzy nauczyli mnie szanować sztukę.
- Bohdan Lepki - poeta najbardziej wrażliwy na przeszłość, za co zawsze chciałem go całować, ale boję się banalności i wtedy gryzę [...]
- Kyryło Hamorak, przyjaciel, starszy ode mnie o czterdzieści lat powiedział: „Nie pisz tak, bo umrzesz"".
10 W wydrukowanym w piśmie „Hapozi" (1895, nr 13-14) artykule pt. Polscy socjaliści jako restauratorzy Polski od morza do morza
epamopu rk pecmaepamopu Flonbiąi od morza do morza) Stefanyk krytykował polskich socjalistów (których jednym z liderów był Ignacy Daszyński), zarzucając im dwulicowość w głoszeniu internacjonalizmu, pod którego hasłami dążą oni do odbudowy Polski „od morza do morza". Stefanyk zwrócił uwagę, iż w biuletynie polskich socjalistów na Europę, tam gdzie mówi się o niezawisłości Polski, „nie powiedziano jasno, o jaką Polskę im chodzi, czy o etnograficzną czy o historyczną". Jednak z tego co piszą w biuletynie, w skład polskiego socjalistycznego państwa mieliby wejść także „Rusini i Litwini [...] Internacjonalistycznego socjalizmu wśród nich nadal nie ma, jest tylko szowinistyczny patriotyzm, jak wynika z biuletynu". B. CreiJiaHiiK, IJyójiiifucmuKa. Buópane is cmameu, npoMoe manucmie, Khib 1953, c. 32-33. ! ' " B. CTe<|>aHHK, Teopu, pefl. K). FaMopaic..., c. 317-318.
13
Szczególnie interesujących wiadomości i faktów z życia, działalności i pracy twórczej Wasyla Stefanyka w Krakowie dostarczają jego listy, tym bardziej że -jak sam podkreślał: „moja literatura - w moich listach". Wyjątkowo cenna jest tu korespondencja pisana z Krakowa do pisarzy ukraińskich, a zwłaszcza listy do Olgi Kobylańskiej, której na gorąco opisywał widziane na dworcu w Krakowie tragedie ukraińskich rodzin z Pokucia, zmuszonych przez głód do bezpowrotnej emigracji zamorskiej12 za chlebem. Dokładnie 100 lat temu, pod koniec stycznia 1899 roku (radząc swej koleżance, by po-
12 W liście do Lwa Baczyńskiego wysłanym z Krakowa 29 kwietnia 1896 roku Wasyl Stefanyk pisał: „Emigracja. Widziałem i jeszcze widuję tu na dworcu tę emigrację. Pędzi ją głód z domu za światowe wody [...]" Natomiast w artykule napisanym w 1899 roku pt. Dla dzieci Stefanyk podkreślał, że ukraińscy emigranci z Bukowiny i Pokucia „przenoszą się na nową ziemię z powodu dzieci", dla których w „tym kraju już nie ma chleba". B. CTe<ł>aHHK, TlyóniąucmuKa..., c. 66 i 37-38. W 1927 roku odpowiadając na wydrukowane w piśmie „flijio" Listy ze wsi, Stefanyk napisał, iż chłop ukraiński dobrze wie, że Jak długo istnieć będzie pańska Polska, nasz chłop nie otrzyma od niej ziemi. A jego życie bez ziemi, to kamień na szyję i wprost do wody. Ziemi mu ani nie da, ani nie sprzeda nikt, a zatem musi on ją sobie wziąć sam". B. Cre(j)aHHK, IlyóJiiifucmuKa..., c. 56. Warto w tym miejscu dopełnić, że z czasem w ściśle tajnych wytycznych dotyczących polityki emigracyjnej Ministerstwa Spraw Zagranicznych II Rzeczypospolitej, w celach polonizacyjnych Ukraińców, żyjących w województwach tarnopolskim, stanisławowskim i lwowskim -jak czytamy w jednym z dokumentów - emigracja zamorska jako bezpowrotna „winna być udostępniona ludności ruskiej przede wszystkim z terenu wymienionych 13 powiatów. Emigracja kontynentalna, w 80% sezonowa, jest na ogół emigracją zarobkową i czasową i jako taka winna przede wszystkim obejmować element polski". Dokument 11 Ministerstwa Spraw Zagranicznych. (Ściśle tajne.) Ahhojiu JleMKieiąuHit, nacT. 5, pefr. I. FBO3aa, Htio-HopK 1993, c. 127-145.
14
rzuciła męczące zbieranie i opracowanie materiałów historycznych i etnograficznych z życia Rusinów) pisał po tym, co działo się w środku zimy na dworcu krakowskim:
Dziś do dnia na dworcu krakowskim było 800 osób emigrantów. Gdyby Pani ich zobaczyła, przynajmniej pomyślałaby Pani o tej ruskości. Najpierw zobaczyłaby Pani setki sinych, spieczonych warg. Potem kłułyby Panią w serce różnokolorowe oczy dzieci - podpuchnięte, jakby siną wodą na-mokły. Dalej widziałaby Pani tysiące brudnych wyschniętych strumyczków od łez na policzkach, a dalej słyszałaby Pani zachrypły głos mowy ruskiej, która odbija się od murów i rozchodzi się jednym zardzewiałym gwarem po cudzym kraju. Słyszałaby Pani, jak wiele małych bucików uderza o kamienie - to pierwsze buciki na nogach chłopczyków i dziew-' czątek; idą, mówią „oczyma" i wciąż spoglądają na buciki, których nigdy nie mieli. Potem jeszcze zobaczyłaby Pani, jak matki biegają z płaczem za przepadłymi dziećmi, jak ich panowie szturchają, jak one zawodzą. Widziałaby Pani, jak wsiadają do wagonów [...] Na peronie pozostają żony bez mężów, samotne dzieci bez rodziców i mężowie bez żon. Szalony płacz, łamanie rąk i przekleństwa. A pociąg, bijąc dymem w oczy, odjechał [...]"
To wówczas, przed stu laty, podczas pamiętnej zimy 1899 roku, zwierzał się Stefanyk Oldze Kobylańskiej, że chodzi „co wieczór, by odnaleźć" na dworcu krakowskim emigrantów, Ukraińców. Widzi tu i opisuje tę straszną gehennę, którą mieli za sobą i przed sobą, gdyż zdani zostali na „zupełną podłość ludzką starego i nowego świata", tym bardziej że nie spotkał ani jednego ukraińskiego inteligenta, który widziałby potrzebę zorganizowania w Krakowie przynajmniej punktu informacyjnego czy komitetu społecznego, dającego moralne
13 B. CTecj)aHHK, Ęo O. Koduimncbmi, [y:] B. CTecjmHHK, Flyóni-..., c. 89-90.
15
wsparcie dla zapomnianych przez wszystkich ukraińskich „chliborobów", poniewieranych, upokarzanych i przepędzanych z dworca przez policjantów i żandarmów. Patrząc na tragedię ukraińskich emigrantów, Stefanyk odczuwał, że „organizm chłopski rozciągnął się jak struna między dwoma światami ponad morze i jak na tej strunie gra dusza chłopska na spółkę z cierpieniem i biedą"14. Widziane w Rusowie, a także w Krakowie częściowe skutki zamorskiej emigracji chłopów ukraińskich (wyrywanych jak „dęby" z ojczystej ziemi i wpychanych do wagonów kolejowych, jak drzewo na opał") skłaniały Wasyla Stefanyka do głębszego zastanowienia się nad źródłami głodu i biedy chłopów ukraińskich. Przyczyny ich dramatów i tragedii w formie artystycznej ukazał w stworzonych w tymże 1899 roku w Krakowie takich arcydziełach, jak Kamienny krzyż, a następnie Nowina. Istotne, że swoiste zamysły tych obu utworów zawarł Stefanyk w liście do O. Ko-bylańskiej z 14 września 1898 roku, wysłanym tym razem z Rusowa, a nie z Krakowa, w którym opisując to, jak jego rodzinna wieś - Rusów żegnała emigrujących do Ameryki sąsiadów, dodał następującą informację:
We wsi Trijcia, jednemu mężczyźnie umarła żona i zostawiła mu dwoje dzieci. Nie było ich komu ani czesać, ani opierać. Pewnego wieczoru wziął mężczyzna maleńkie dziecko na ręce, a starsze za rękę i poszedł ich topić do rzeki Prut. Małą wrzucił do wody, a starsza zaczęła błagać. „No, to idź sobie sama do domu i gospodarza, a ja idę do sądu zameldować się. Zanim wrócę z kryminału, to dawno już u Żydów będziesz niańką"15.
Utwory Stefanyka opisujące te wzięte bezpośrednio z życia dramaty wywołały powszechne zainteresowanie i uznanie
14 B. Cie(j)aHHK, Tly6jiii(KcmuKa..., c. 85.
15 Tamże, s. 82-83.
16
ówczesnych pisarzy, krytyków, tłumaczy i wydawców16, a zwłaszcza tych najważniejszych dla pisarza odbiorców -chłopów ukraińskich, z myślą o których i do których pisał, pragnąc im pomóc i chcąc, by go zrozumieli, z czego zwierzył się w przemówieniu na swym jubileuszu - 50-leciu urodzin:
Przedstawiłem wasze ciemne życie i przedstawiłem wasz nastrój. I wszystko to straszne, co jest w tym życiu, a co tak mnie boli, pisałem płonąc i krew ze łzami mieszała się. Ale gdy znalazłem w duszach waszych takie słowa, które mogą grzmieć jak grom i świecić jak zorze - to jest to optymizm. Więcej pisać nie mogę, bo ręce się trzęsą i mózg krew oblewa. Przybliżyć się jeszcze bliżej do was - znaczy spalić się...17
O tym, że twórczość Stefanyka była rozumiana i pomagała nie stracić nadziei i wiary w możliwość godnego życia głównym jego adresatom - chłopom ukraińskim - niech świadczy ich wypowiedź podczas jubileuszu 60-lecia urodzin pisarza:
My, chłopi ze wsi Tułowy, ci, którzy siwiejemy razem z Tobą, i ci, pod którymi dudniła ziemia, a nasze matki popadały w szaleństwo, i ci, którzy znamy Cię tylko z książek, gdzie cisnąłeś całemu światu prawdę o nas, Toczymy Ci w dzień Twojego 60-lecia szczęścia, zdrowia i spokojnej starości.
Ty podniosłeś naszą duszę, od wieków tratowaną przez obcych, a lekceważoną przez swoich, i podniosłeś tę naszą duszę do takich wyżyn, jakie należą się synom Ziemi. Tylko Ty jeden wiesz, że nasza chłopska dusza jest twarda i niezwyciężona, bo taką nas uczyniła Ona - Ziemia, a my jesteśmy jej krwią18.
16 <t>. IlorpeSeHHHK, Baciuib CmetpaniiKy cnoe'M.HCbKux jiimepa-mypax, Khib 1976, c. 296.
17 B. Cre<J)aHHK, TlyóniąucmuKa...., c. 85.
18 Bacwib CmecpamiKy Kpumuifi ma cnozadcoc..., c. 111.
17
Jak zauważył Jurij Hamorak, lata 1897-1901 (kiedy powstało dwie trzecie nowel Wąsy la Stefanyka) to najbardziej intensywny okres pracy twórczej studenta medycyny UJ, rodem z Rusowa, pragnącego swym artystycznym słowem bronić pogardzaną wieś19 i podobnie jak Szewczenko ukazywać duszę chłopską „w jej całej krasie i niewinności"20. Poznaw-szy „brutalność w postępowaniu wobec swojego narodu" polityków lwowskich (romanczukistów i moskalofilow), którzy nie mając „ani rozumu, ani sumienia" myślą tylko o „honorach i karierze", Stefanyk wierzył, że „przyjdzie wiosna i zakwitnąpo wsiach białe wiśnie, białe jak odzienie duszy chłopskiej"21.
Kilka miesięcy przed napisaniem Autobiografii (1925), Wasyl Stefanyk w swoim wyznaniu zapewniał swoich rodaków, że nigdy „ani na włos" nie przestał ich bronić i w swojej pracy pisarskiej starał się „najdelikatniejsząw świecie tkaninę duszy robotniczej tak rozpostrzeć przed ludzkimi oczyma, żeby jaśniała ona jak niebo, i żeby błyski gniewu uderzały jak grom z tej robotniczej duszy"22. W przekonaniu Stefanyka chłopi stanowili podstawę materialną miasta oraz niezniszczalne źródła rozwoju życia duchowego narodu, co pod koniec ubiegłego stulecia w sposób szczególnie sugestywny i oryginalny wyraził ukraiński pisarz z Rusowa w stworzonych w Krakowie, w domu przy ul. Ariańskiej 1, autobiograficznych wyznaniach poetyckich zatytułowanych Moje słowo i Droga:
19 K>. FaMopaK, Bacmib CmecpanuK..., c. XXIV.
20 B. CTecJ)aHHK, 3 npoMoeu Ha LLIeeHeHKiecbKOMy cenmi e 1901 poifi, [y:] B. CTecJiamiK, TlyómijucmuKa..., c. 50.
21 B. CretfiaHHK, 3 nucma do O. FcmopaK eid cihhr 1899p., [y:] B. CTee})aHHK, 17y6jiiifucmuKa..., c. 88.
22 B. Cie^arncc, 3nucma doyKpaiHCbKOipo6imHiwoiopzam3aijii e Toponmo (Kanada) eid 14 sepecun 1924 p., [y:] B. CTe<j)aHHK, ny6jiiijuchiUKa..., c. 97.
18
góry.
- Idę, ja idę, mamo.
-Nie idź, nie idź, synu...
Poszedł, bo ścieliła się przed jego oczyma jasna i dodeka
Każde wrota mijał, wszystkie białe okna.
Kochał swoją drogę, nie schodził z niej nigdy.
W dzień była bezkresna, jak promień słońca, a w nocy nad nią wszystkie gwiazdy nocowały.
Ziemia kwitła i swoimi kwiatami uśmiechała się do rtiego On zrywał je i wtykał w swoją bujną czuprynę.
Każdy kwiatek rzucał mu jedną perłę pod nogi.
Oczy miał wesołe, a czoło jasne, jak krynica przy polnej drodze.
Aż spotkał ludzi.
Wbici po kolana w ziemię w nieświadomej mnogości padali i podnosili się.
Czarnymi dłońmi strącali pot z czoła i wielkimi rękami chwytali się ziemi.
Zmęczenie powalało ich, przepychali za sobą własne dzieci i szlochali z bólu.
Podnosili się i padali.
A noc układała ich w sen, jak kamienie, jeden obok drugiego.
Strasznymi twarzami zwróceni do nieba, jak morzem głów przeciw morzu gwiazd.
Ziemia jęczała pod uderzeniami ich serc, a wiatr uciekł za
*y.
Czytał z tych twarzy i wielkąpieśń boju na nich.
Z ich ust spijał słowa, a z czół sczytywał myśli, a z serc wysysał uczucia. A gdy słońce rodziło się we krwi i całowało między długimi rzęsami ich oczy, w jego sercu zrodziła się pieśń.
Rozśpiewała się w jego duszy, jak burza, rozkołysała się, jak matczyne słowo.
19
I stał się silny i dumny. Wiatr nachylił ku niemu wszystkie kwiaty.
Kroczył swoją drogą dalej.
Ona, jak płótno, uginała się pod nim.
Mijał wszystkie wrota, białe okna umykały.
I znów zobaczył ludzi.
Stali ławą. Przednimi i morze kłosów złota, za nimi i dzieci w chłodzie snopów.
Ogień ich prażył, żelazo płakało w ich rękach.
Wyblakła niebiańska pustka zwisała bezdusznie nad nimi.
Wszyscy w białych koszulach, jak na Wielkanoc.
Ale snopy znad dzieci ginęły i ogień wżerał się w ich białe głowy.
A one znów wtapiały się w żółte łany.
Sczytywał ich rozpacz i ich bezsilność.
Na ich czołach wykopywały się rowy jeden przy drugim.
Ich wargi zasychały i bielały. Serca ogarniała żółć.
I pieśń jego duszy zgorzkniała, jak zgniła pszenica.
Zmętniały mu oczy, a czoło stało się niczym zmącona krynica przy drodze.
Jego siła i duma upadły na twardą drogę.
Przemieniał się.
Poszedł swoją drogą, jak ptak, który własnych skrzydeł nie czuje na sobie.
Na świeżej roli pod wesołym sklepieniem stała jego miłość. Ziemia radowała się z jej białych śladów. Jak słabe dziecko wyciągnął do niej ręce.
- Chodź!
- Nie mogę, bo tyś trucizna.
Zachwiał się, a gdy przetrawił swój osąd, to położył na czarną rolę okruchy swojej pieśni i powlókł się dalej. Szedł jak cień spróchniałego dębu przed zachodem słońca.
20
Droga ciemna, jak dla ślepego, młodego kaleki.
Któregoś dnia potknął się o grób swojej mamy.
Zapłakał suchymi oczami i upadł.
Wrył czoło w mogiłę i prosił matkę, by nazwała go tak jak wtedy, gdy był jeszcze dzieckiem.
Jedno maleńkie słowo, żeby powiedziała.
Długo prosił.
Potem położył głowę na krzyż i poczuł od niego mróz.
Wzdrygnął się, ucałował mogiłę w maleńką jabłonkę i powlókł się bezimienny i samotny.
Boże, Ty daruj mi resztę mojej drogi, bo nie mogę już iść. I przeskakiwał z mogiły na mogiłę, jak je sienny mikołajek. A gdy przeszedł sto grobów, to sto pierwszy był jego. Przypadł do niego, jak dawniej pod matczyną pazuchę.
Tłum. W. Mokry23
23 B. Ctccjmhhk, Teopu, pea. KD. TaMopaK..., c. 149-152. Wszystkie przekłady w tekście, jeżeli nie podano inaczej autora tekstu.
II. Słowo o Ukrainie
r
Podczas gdy krytyk maluje powierzchnię płaskąjak deska, poeta idzie dalej. Anna Kamieńska
Podjęta przez nas próba poznania rozpoczętej w Rusowie na Ukrainie, a ukształtowanej w Krakowie Drogi Wasyla Ste-fanyka do Słowa stanowi swoiste wprowadzenie do naszych głównych rozważań nad filozofią Słowa twórcy Kamiennego krzyża, analizy oraz interpretacji utworów, określenia roli języka w literackiej świadomości pisarza, a także próby ustalenia funkcji, jaką nadaje on językowi w swoich nowelach. Rekonstrukcję poglądów Stefanyka na temat sztuki, artysty i literatury przeprowadzimy w oparciu o jego refleksję nad istotą słowa, zawartą w korespondencji, wypowiedziach polemicznych, a szczególnie w credo artystycznym pt. Moje słowo, powstałym w 1899 roku w Krakowie, gdzie W. Stefanyk żył i tworzył w latach 1892-1901.
Mówiąc o sztuce, a nawet o swoistej filozofii słowa, mamy na uwadze wstępnie sformułowany i przestrzegany przez Stefanyka system, tym bardziej że poezja czy poezja prozą nie jest „systemem, jest drogą'". Będziemy się zatem starali wykazać, że w dziele interesującego nas pisarza słowo jest nie tylko środkiem do artystycznych kreacji świata przedstawionego, proponowania wartości i przesłań, ale także przedmiotem eksperymentów stylistycznych, głębokich studiów i re-
1 A. Kamieńska, Notatnik 1973-1979, Poznań 1987, s. 93.
23
fleksji zarówno nad twórczością własną, jak i nad tekstami autorów ukraińskich, polskich, niemieckich, rosyjskich i innych, czytanymi w oryginale bądź w przekładach.
1. STOSUNEK DO SIEBIE I TRADYCJI LITERACKICH
Z literatury przedmiotu zebranej dla potrzeb tytułowych rozważań wynika, iż stworzona przez Stefanyka filozofia słowa stanowi owoc powiązań, odniesień i oddziaływań idei, przemyśleń artystycznych i programowych wypowiedzi z poprzednich epok oraz teorii i poglądów na temat roli pisarza i funkcji języka literackiego, głoszonych w epoce Stefanyka.
A zatem celowe wydaje się przejście w tym miejscu do skrótowego przedstawienia stosunku autora Niebieskiej książeczki do ukraińskiej tradycj i literackiej, na którą składają się dzieła takich poetów-myślicieli, teoretyków i uczonych, jak Hiyhorij Skoworoda, Mikołaj Gogol, Taras Szewczenko, Łesia Ukrainka, Ołeksandr Potebnia, Iwan Franko czy Bohdan Lepki, by następnie przywołać znane Stefanykowi wypowiedzi na temat artysty i sztuki przedstawicieli różnych narodów, dyskutowane i głoszone w Krakowie czasów Stanisława Przy-byszewskiego.
Otóż-jak wynika z autobiografii, przemówień okolicznościowych, szkiców literackich i listów Stefanyka - autor Kamiennego krzyża w swej przepełnionej artystycznym lękiem i czcią opinii o spuściźnie pisarzy ukraińskich na czele z Szew-czenką, zawarł krytyczną ocenę językowo-estetycznej formy wypowiedzi własnych utworów, pisanych nie językiem literackim, lecz rodzimym dialektem pokuckim okolic Rusowa. Wówczas to w odpowiedzi redaktorowi - wydawcy zbioru nowel Piotrowi Stebnyckiemu, proponującemu zamieszczenie słownika dialektyzmów (na co autor nie chciał się zgodzić), Stefanyk pisał:
24
Nie lubię książek beletrystycznych z obj aśnieniami i chciałbym, aby takich objaśnień nie było [w wydaniu moich opowiadań]. Galicyjskim językiem literackim pisać nie będę, bo jest on zły, tak że brzydko do ust wziąć, a językiem Szewczenki i wszystkich wielkich Ukraińców [...] boję się pisać, by nie naugniatać takich słodkich nowel i wierszy, jak to uczyniło wielu moich kolegów tu i u Was (tłum. W. Mokry)2.
Jak widać, słowa te kierowane były także do pisarzy ukraińskich tworzących na Ukrainie „podrosyjskiej" i w całym imperium carskim. Pytanie o potrzebę i motywacje tworzenia dzieł w języku literackim czy w jego pokuckiej gwarze musiało stanowić dla Stefanyka niełatwy problem, z którym zmagał się przez całe życie. Z jednej bowiem strony, dwa lata przed śmiercią pod wrażeniem obejrzanego spektaklu według swego opowiadania pt. Ona-Ziemia, Stefanyk zdał sobie sprawę z ograniczania odbiorcy utworów pisanych dialektem i żałując, publicznie, iż nie opanował w sposób doskonały języka Tarasa Szewczenki i Panasa Myrnego, wyraził opinię, że „bez języka literackiego nie ma ani literatury, ani nauki, ani publicystyki"3 i nie radził innym pisarzom pisać tak jak on dialektem. Z drugiej zaś strony, W. Stefanyk z góry dziękując redaktorowi P. Stebnyckiemu za wydanie napisanych gwarą opowiadań przygotowanych do druku w 1904 roku, odpowiadał na krytyczne uwagi pod jego adresem i podkreślał, że nie jest on „dekadentem" (za jakiego uważano go w niektórych „światłych" kręgach inteligencji ukraińskiej, z czym spotykał się zwłaszcza podczas pobytu na Ukrainie), i pisał:
2 Jeżeli nie podano inaczej, tłumaczenia autora artykułu. Cyt. za: <D. n. E[orpe6eHHHK, C. M. BapaH, JlucmyemHHrk dotcepeno, [y:] Ba-cwib CmeiftaHUK - xydooicHUK cnoea, peji,. B. B. TpeuryK, B. I. Ko-
O, C. I. Xopo6, łBaHO-OparnuBCŁK 1996, c. 161.
3 Tamże, s. 162.
25
I
mają mnie „nieomal za dekadenta", który zaledwie jednym palcem trzyma się ziemi i zdrowego rozsądku, a resztą organów uleciał w mgłę [tuman] dekadentyzmu („połynuw w tuman dekadentyzmu" [w określeniu tym występuje jeszcze odpowiednia gra słów]). Ja zaś myślę, że gdy Pańskie wydanie [moich utworów] rozejdzie się wśród ludzi, to wówczas nie wezmą mnie oni za tumana4.
Już z powyższych faktów i wyznań czy przytoczonej odpowiedzi pisarza na próby określania go mianem dekadenta wynika, że Stefanyk w przeciwieństwie do Stanisława Przy-byszewskiego nie uważał, że „sztuka nie ma żadnego celu, iż jest celem sama w sobie", że jest „absolutem" i dlatego nie może być „ujęta w żadne karby", ani też nie może być na usługach idei, gdyż sztuka jest „praźródłem, z którego całe życie się wyłoniło"5. W odróżnieniu od S. Przybyszewskiego, według którego „sztuka - patriotyzm; sztuka mająca jakiś cel moralny lub społeczny przestaje być sztuką", Stefanyk nie uważał, iż „sztuka stoi nad życiem", jak to podkreślał w swym manifeście Confiteor autor Dzieci szatana. Także rozumienie zadań literatury i artysty Wasyla Stefanyka było inne niż Stanisława Przybyszewskiego, który uważał, że „działać na społeczeństwo pouczająco, albo moralnie, rozbudzać w nim patriotyzm lub społeczne instynkty za pomocą sztuki, znaczy poniżać ją, spychać z wyżyn absolutu do nędznej przypadkowości życia, a artysta, który to robi, niegodny jest miana artysty"6.
4 O. n. IlorpeGeHHHK, C. M. BapaH, JIucmyeaHHHHKÓDicepeno..., c. 161.
5 Cyt. za: Cz. Miłosz, Historia literatury polskiej, Kraków 1994, s. 182.
6 W liście do Olgi Hamorak, współczując Przybyszewskiemu Stefanyk pisał: „Człowiek nie nieszczęśliwy, ale demoniczny w niedoli. Zerwał wszelkie nici między sobą a ludźmi i teraz szuka końców, i nie ma siły ani w oczach, ani"w rękach, aby je na nowo powiązać. Przepadł". B. Cre(j)aHHK, floene 3i6paimM meopie e mpbox mo-
26
Poglądy filozoficzno-estetyczne Przybyszewskiego, głoszącego skrajny indywidualizm uwalniający artystę od wszelkich zobowiązań wobec społeczeństwa, były dalekie Stefanykowi. Współczując autorowi Dzieci szatana, iż „zerwał wszystkie nici między sobą a ludźmi", twórca Kamiennego krzyża indywidualizmowi przeciwstawiał umiłowanie człowieka, któremu pragnął służyć, gdy pisał: ,ja mam to szczęście, że ludzie przychodzą do mnie ze swymi ranami, żebym je jak pies oblizywał"7. Jak zauważyli podejmujący problem psychologizmu w twórczości Wasyla Stefanyka O. W. Chruszcz i O. W. Sło-niowska, ból i cierpienia bohaterów Niebieskiej książeczki stawały się cierpieniami samego pisarza, który -jak wyznał -gdy przetapiał chłopskie słowo, to
palce wykręcało mi z bólu i gryzłem je, że aż kosztowało mnie to moje siwe włosy8.
Stefanyk, który nazywał autora manifestu Confiteor wielkim artystą i bardzo cenił go za to, że nauczył go wraz z przyjaciółmi „szanowania sztuki"9, nigdy nie powiedziałby tak jak Przyby szewski, że „sztuka dla ludu to wstrętne i płaskie bana-lizowanie środków, jakimi się artysta posługuje" i że „dla ludu chleba potrzeba nie sztuki"10. Autor ukraińskich Klonowych
mcdc, Khib 1953, t. III, c. 198. Cyt. za: E. Wiśniewska, Wasyl Stefanyk w środowisku literackim Krakowa w latach 1892-1900, [w:] Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, Praca zbiorowa pod red. S. Kozaka i M. Jakóbca, Wrocław 1974, s. 200-201.
7 B. decJmHHK, TJoene 3i6paHHR meopie..., op. cit, t. III, s. 198.
8 Cyt. za: K). FaMopaK, Bacmib Crecj)aHHK, [y:] Teopu Bacunn CmedoanuKa, pea. K). TaMopaK, JlbBiB 1942, c. XXIV, O. B. Xpym, O. B. CjiOHbOBCbKa, [y:] Bacwib CmecpanuK — xydo3Knm aioea..., s. 91; por. też R. Biros, Wasyl Stefanyk mistrzem noweli psychologicznej, „Krakowskie Zeszyty Ukrainoznawcze" 1998-1999.
9 Teopu Bacujrn CmecpaHUKa..., s. 318.
10 Cyt. za: Cz. Miłosz, Historia literatury polskiej'..., s. 382.
27
liści kreuje swój artystyczny świat poprzez pryzmat swych bohaterów, podkreślmy - właśnie bohaterów z ludu.
W przemówieniu na swoim jubileuszu w 1926 roku Stefanyk zwracając się głównie do swych rodaków-chłopów, tak określił swój stosunek do zadań literatury i ocen własnej twórczości:
Wy mnie sławicie, ale niesłusznie. Pisałem to, co serce śpiewało. I połowę z tego co napisałem, gdybym mógł, wykreśliłbym. Mówią, że jestem pesymistą. Ale jest to nieprawda".
Trafną i przenikliwą ogólną charakterystykę twórczości Stefanyka już w 1904 roku dała Maria Markowska, która -porównując sposób przedstawiania chłopów przez Władysława Reymonta i Stefanyka - zauważa zasadniczą różnicę między obu pisarzami. Podczas gdy powieściopisarz polski w szeroko zakreślonej panoramie życia wsi przedstawia chłopów jako postacie same w sobie, a ich portrety „wyszlifowane do najmniejszych" szczegółów, to Stefanyk
łowi taki jeden poniewierający się klonowy listek, bierze jedną duszę, jedno ludzkie serce, bierze subtelnie, jak zranionego ptaka, w gołębie ręce, ożywia go swoim oddechem, ogrzewa ciepłem swojego uczucia, dopóki zwiędnięty listek-dusza nie ożyje, nie zapłacze perłami-łzami, nie zaczerwieni swoją krwią duchowych ran12.
11 B. CTe(J>aHHK, riyójiiifiicmuKa. Buópam i3 cmameu, npoMoema nucmie, Khib 1953, c. 55. W tymie szczerym wyznaniu pisarz zwierzai siK „Jestem optymistą. Przedstawiłem wasze ciemne życie i przedstawiłem wasz nastrój. I wszystko to straszne, co jest w nim, a co tak mnie boli, pisałem płonąc, i krew ze łzami mieszała się. Ale gdy znalazłem w duszach waszych takie słowa, które mogą grzmieć jak grom i świecić jak zorze - to jest to optymizm. Więcej opisać nie mogę, bo ręce się trzęsą i krew mózg zalewa. Przybliżyć się jeszcze bardziej do was -znaczy spalić się..."
12 M. MapKOBCLKa, Bacujib Cme<panuK. „ Klonowe liście ", [y:] Ba-ciuib Cmecpamm y Kpumuifi md' cnoaadca, pefl. O. Ilorpe6eHHHK, Khib 1970, c. 156.
28
Stefanyk, który zrezygnował ze studiów medycznych, gdyż jak żartował - „w żaden sposób nie mógł męczyć chorych swoim obstukiwaniem i oszukiwaniem" {Autobiografia), pragnął, by jego twórczość służyła „zdrowiu Ukrainy". Autor Klonowych liści był rzeczywiście tym poetą, który pragnie wzlecieć wzwyż do szczęścia i błękitu nieba, ale jak ptak ze zranionym skrzydłem spada na ziemię, gdzie wśród odwiecznych smutnych dum jednak „skrzydła odrastają" i -jak wyzna pisarz - znów może on lecieć „do słońca i do szczęścia. I znów przecinam niebieskie sfery i znów spadam" (Moje słowo). Charakterystyczne, że Stefanyk na spotykanych na dworcu krakowskim ukraińskich emigrantów patrzył jak na wyrwane z ojczystej ziemi dęby lub poranione ptaki, co wyraził m.in. w liście z listopada 1898 r. do Olgi Kobylańskiej, gdy pisał, że dla niego emigrant, który leci w świat, jak brudny „wędrowny ptak, oderwany od gromady - to i ból i poezja"13.
Szczególnie istotny jest przy tym fakt, że to ukazywane przez Stefanyka ,jedno ludzkie serce", ta konkretna dusza wypowiada się w jej tylko własnej mowie, najczęściej gwarą rodzimego Rusowa. Jest to język wyróżniający się „żywością, krwistością", wzięty bezpośrednio ze świata istot „czuwających i bogatych w swej nieprzewidywalności"14, odpowiadającej odpowiednim przeżyciom konkretnego niepowtarzalnego bohatera. A zatem chodzi o to, by słyszeć tego bohatera
głosy, odpowiadać na jego apele - bodźce docierające do nas spoza ściany naszego Ja", a nie zamykać się w tych ścianach15.
13 B. CTe<j)aHHK, TlyóJihjucmuKa..., s. 85.
14 Por. J. Bąjerowa, Piękno contrapiękno, „Śląskie Studia Histo-ryczno-Teologiczne", 1997, t. 30, s. 182.
15 W. Doroszewski, Słowo narzędziem myśli i działania, [w:] Język, myślenie, działanie. Rozważania językoznawcy, Warszawa 1982, s.48.
29
W swych utworach Stefanyk nie mówi o bohaterach czy w imieniu bohaterów, a nad narrację i opis przedkłada bezpośrednio wypowiadane myśli swych, wziętych z życia, często z rodzimego Rusowa postaci, jaką jest np. Iwan Diduch z opowiadania Kamienny krzyż, któremu pisarz pragnął spłacić w ten sposób swój dług wdzięczności16. Mało tego, zdaniem Stefanyka stosowanie opisów i narracji może niekiedy zabijać sztukę i czynić z niej „gimnazjalnego nauczyciela", przed czym przestrzegał w 1898 roku (a więc zanim ukazał się Con-fiteor S. Przybyszewskiego). Jako świadectwo takiego rozumienia twórczości artystycznej może tu posłużyć fragment listu W. Stefanyka do Osypa Makoweja, z którego dowiadujemy się, jak powstał zamysł jednego z jego „obrazków":
Z początku wspomnienia te kłębią się, rozpraszają niby chmurki na niebie, potem pozostaje tylko jedno i napełnia duszę tęsknotą. Jest to obrazek bez ram, lecz mimo to - obrazek.
Rozmawiają ze sobą trzej proletariusze. Powracając z miasta, mówią o życiu, które minęło i skończyło się wczoraj. Mówią o przeszłości, o tradycjach i już zaczynają przeplatać rzeczywistość fantazją. Jest to zawiązek baśni lub bajki o dobrobycie. Co może być bliższego sztuce, niż trzy chłopskie głosy rozbrzmiewające po polu i tworzące bajkę? Czyż potrzebny jest tu głos autora lub opis tych ust, które mówią? Czyż sztuka jest gimnazjalnym nauczycielem?17
Z dotychczasowych rozważań i szczególnie istotnych dla interesującego nas problemu autorskich wyznań oraz autore-fleksj i wynika, że droga do zrozumienia filozofii słowa Wasy-la Stefanyka prowadzi poprzez: 1) szukanie odpowiedzi na pytanie, jak rozumiał rolę pisarza sam twórca Niebieskiej ksią-
16 <I>. n. riorpe6eHHHK, C. M. BapaH, JlucmysanHRHKdotcepeno..., s. 162.
17 W. Stefanyk, Utwory wybrane (komentarze), Warszawa 1951, s. 171.
30
żeczki?; 2) wyjaśnienie, czym dla narodu jest język literacki wraz ze wzbogacającymi go dialektami?; 3) ustalenie, czym różni się język Stefanyka od języka jego poprzedników i współczesnych mu pisarzy?; 4) poznanie na czym polega oryginalność Stefanyka, szczególnie w rozumieniu ziemi i jej dzieci, a szczególnie, dających życie ludzkie matek?; 5) wyznaczenie miejsca pisarza w dziejach literatury ukraińskiej; 6) zbadanie, dlaczego wśród różnorodnych kryteriów dominuje w dziele Stefanyka symbolizujący śmierć, krzywdę, nieprawdę i zło kolor czarny, a stosunkowo rzadko występuje przezwyciężający całun smutku biały promyk życia, nadziei, wiary, miłości i dobra?; 7) ustalenie, dlaczego autor stworzonego w Krakowie literackiego wyznania pt. Moje słowo nazwał się „listkiem białej brzozy pośród śmieci"?
Oto kilka spośród wielu pytań, które mogą pojawić się przed każdym badaczem czy w ogóle odbiorcą krakowskiego Słowa Wasyla Stefanyka o Ukrainie, ojej narodzie, o problemach nurtujących ten naród, o tego narodu pragnieniach, potrzebach, troskach, a także o radościach konkretnych jednostek, których literackie portrety często tworzone są przez pisarza w oparciu o znanych mu z imienia ludzi z rodzimego Rusowa.
Przeprowadzona analiza daje podstawy do zasugerowania kilku hipotez, skorygowania niektórych dotychczasowych opinii i zaproponowania innych możliwości rozumienia przez Stefanyka roli pisarza, stosunku do słowa, a także wskazania, jakie stworzone przez niego wartości sprawdzają się w społeczeństwie?
31
O ROLI POEZJI I ARTYSTY
Jeżeli przyjąć, że „poeci sami powinni pisać o swojej poezji", ponieważ „krytycy zawsze pudłują"'8, to świadectwem tego, że tak rzeczywiście bywa, jest postać Wasyla Stefanyka, który wypracował własny pogląd na zadania pisarza oraz jego odpowiedzialność za słowo w rozwoju życia duchowego narodu ukraińskiego. O roli poety w rozwoju literatury będą pisali niemalże wszyscy pisarze epoki Wasyla Stefanyka, niejako zmuszeni do zajęcia stanowiska wobec dominującego wówczas, a przynajmniej dyskutowanego przekonania o potrzebie tworzenia „sztuki dla sztuki". Do określenia znaczenia słowa i artysty w rozwoju piśmiennictwa i życia narodu twórca Kamiennego krzyża będzie powracał przez całe życie, począwszy od swych programowych wypowiedzi widocznych w pierwszych poezjach prozą Samemu sobie (1897) czy Moje słowo (1889), gdzie w sposób najbardziej czytelny sformułowane zostało credo artystyczne pisarza, a skończywszy na Autobiografii, publicystyce, szkicach literackich, przemówieniach okolicznościowych poświęconych innym pisarzom.
Wypowiadane przez Stefanyka opinie na temat twórczości innych pisarzy, a szczególnie ukraińskich z Tarasem Szewczenką na czele, stanowią tak ważne, że zasługujące na omówienie w pierwszej kolejności źródło wiedzy, które pośrednio określa
18 Motto poprzedzające nasze rozważania zaczerpnięte zostało z następującej wypowiedzi Anny Kamieńskiej: „Właściwie poeci sami powinni pisać o swojej poezji, kiedy krytycy zawsze pudłują. Krytyk czepia się jakiejś jednej rzeczy, jednego cytatu i na nim rozbudowuje całą teorię. Ale poezja nie jest żadnym systemem, jest raczej drogą. Podczas gdy krytyk maluje powierzchnię płaską jak deska, poeta idzie dalej. Ale w tym także jest sposobność okazania pokory. Krytycy zaprawieni do rozszyfrowywania wierszy trudnych i zawiłych, nie są w stanie zrozumieć wierszy prostych i pisanych dosłownie, bez szyfru." A. Kamieńska, Notatnik..., s. 93.
32
stosunek autora Niebieskiej książeczki do słowa poetyckiego. Otóż przekonany, podobnie jak jego najwybitniejsi i szanowani poprzednicy, że wobec słowa trzeba być uczciwym, Ste-fanyk tak tłumaczył (w 1901 roku) znaczenie najwyżej cenionego przez siebie właściwego twórcy nowożytnej literatury ukraińskiej i wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki:
Szewczenko był pierwszym synem wieśniaka, który wy-edukowawszy się, nie porzucił wieśniaków i nie stał się ich wrogiem. Całe jego życie i wszystkie utwory ukazują jego dwa główne cele. Pierwszym celem była obrona chłopów, a drugim celem Szewczenki było dążenie do ukazania duszy chłopskiej w jej całej krasie i niewinności. Służąc tej sprawie, stracił on całe życie, za to cierpiał w długoletniej niewoli i z tymi myślami umarł. Chyba lepszego syna nie spłodziliście, chyba większego przykładu nie ma dla tysięcy tych chłopskich synów, którzy po nim wyszli z chłopstwa19.
Podczas kolejnego, tradycyjnie organizowanego przez Ukraińców święta ku czci Tarasa Szewczenki (1914 r.), Stefanyk podkreślał, że autor Kobzara przyszedł na świat w tej sytuacji, gdy „szlachta i duchowieństwo wyrzekło się wówczas swego narodu", pozostawiając chłopa samemu sobie. Jednak mimo tej ciężkiej sytuacji, Szewczenko podniósł chłopski naród na wysokość, po której obecnie Ukraińcy stąpają20. W twórczo-' ści Szewczenki, wyrastającej wprost z rodzimej ziemi i życia jej synów, zawarta została mentalność, historia i dusza narodu ukraińskiego, jest ona wielką księgą mądrości, miłości do Ukrainy, a jego słowa ukazują daleką drogę przyszłości dla Ukraińców21.
19 CreiJDaHHK, 3 npoMoeu na UleeneHKiecbKOMy cenmi e KonoMui <s 1891 poiji, [y:] B. CTe(j)aHHK, IJyÓJiitfucmuKa..., c. 45.
20 B. CTecjiaHHK, 3 npoMoeu na lUeeueHKiecbKOMy cenmiec. Pycoei 10 mpaenn 1914p., [y:] B. CrecJmHHK, TlyóniąucmuKa..., c. 54.
21 Tamże.
33
Problem wzajemnych stosunków poetów oraz inteligencji ukraińskiej i stosunku elit do chłopów i robotników podjął Ste-fanyk w swym szkicu publicystycznym pt. Poeci i inteligencja (1899)22. Autor ze swą umiejętnością syntetyzowania i wyciągania uogólniających wniosków przyczynę niedoceniania i niero-zumienia poetów widzi w niedojrzałości duchowej i politycznej przedstawicieli z trudem tworzącej się młodej i z gruntu dorobkiewiczowskiej inteligencji, która nie wypracowała sobie odpowiednich ideałów życiowych, co z kolei powoduje, że poeci nie są w stanie stworzyć niczego trwalszego z ich życia. Ponieważ dla Stefanyka sztuka nie „stoi nad życiem", a przeciwnie, sztuka musi wyrastać z życia, pisarze tak w przeszłości jak i obecnie „zwracają się do życia prostego ludu" i znajdują tam wiele interesujących i wartościowych źródeł i praobrazów. Problem jedynie w tym, że taki „homo novus" inteligent ukraiński, pragnący być po części demokratą, a po części arystokratą nie może być człowiekiem z charakterem, zaś tego typu „odłamek społeczeństwa" nie może być atrakcyjny dla poetów, co w konsekwencji prowadzi do tego, że inteligencja z podobnym rodowodem nie może wybłagać dla siebie choćby małego ukraińskiego Józefa Kraszewskiego (1812-1887). Dlatego też inteligencja ukraińska z jednej strony będąc niezdolna, by sposobem własnego życia oraz ideałami zapełnić kilkadziesiąt tomów powieści czy pozyskać talent, który pisałby takie powieści, a z drugiej zaś strony nie mogąc obejść się bez poetów, chociażby dla zachowania dobrego tonu, przyswaja sobie tych poetów, którzy odpowiadają jej smakom artystycznym, ale zarazem nie pozostają w sprzeczności z interesami inteligenta-dorobkiewicza. Sytuacja ta doprowadziła tę „hom