1309
Szczegóły |
Tytuł |
1309 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1309 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1309 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1309 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jeffrey Archer
"Co do grosza"
Tytu� orygina�u angielskiego
Not a Penny More, not a Penny Less
Copyright (c) 1976 by Jeffrey Archer
First published in Great Britain by Jonathan Cape Limited.
Ok�adk� i kart� tytu�ow� projektowa�a
Ma�gorzata �liwi�ska
Fotografi� na ok�adce wykona�
Andrzej �wietlik
Sp�dzielnia Wydawnicza.Czytelnik Warszawa 1988
Marii
i grubym rybom
PODZI�KOWANIE
Pragn� wyrazi� wdzi�czno�� tym wszystkim, dzi�ki kt�rym po-
wsta�a ta ksi��ka. Niechaj przyjm� moje podzi�kowania: David Ni-
ven, junior, kt�ry nak�oni� mnie do jej napisania, Sir Noel i Lady
Hall, kt�rzy to umo�liwili, Adrian Metcalfe, Anthony Reatoul, Co-
lin Emson, Ted Francis, Godfrey Barker, Willy West, Pani Telle-
gen, David Stein, Christian Neffe, dr John Vance, dr David Wee-
den, Wielebny Leslie Styler, Robert Gasser, prof. Jim Bolton i Ja-
mie Clark; Gail i Jo za nadanie jej ostatecznego kszta�tu i moja �o-
na, Maria, za godziny strawione na redagowaniu i korekcie.
PROLOG
- J�rg, dzi� przed sz�st� wieczorem czasu �rodkowoeuropej-
skiego z Cr�dit Parisien wp�ynie na konto numer dwa siedem mi-
lion�w dolar�w. Umie�� je w renomowanych bankach oraz w ak-
cjach najwy�ej notowanych przedsi�biorstw. Albo ulokuj na rynku
eurodolarowym na procent kr�tkoterminowy "overnight". Zrozu-
mia�e�?
- Tak, Harvey.
- Przeka� milion dolar�w do Banco do Minas Gerais w Rio de
Janeiro na nazwiska Silvermana i Elliotta i zlikwiduj konto kredy-
towe a vista w banku Barcla_a przy Lombard Street. Zrozumia�e�?
- Tak, Harvey.
- Kup z�ota na m�j rachunek towarowy do sumy dziesi�ciu mi-
lion�w dolar�w. Czekaj na dalsze instrukcje. Staraj si� kupowa�
przy najni�szych notowaniach. Nie spiesz si�, b�d� ostro�ny. Zro-
zumia�e�?
- Tak, Harvey.
Harvey Metcalfe uzmys�owi� sobie, �e ostatnia uwaga by�a zb�d-
na. J�rg Birrer nale�a� do najbardziej konserwatywnych bankier�w
w Zurychu i, co dla Harveya wa�niejsze, w ci�gu ostatnich dwu-
dziestu pi�ciu lat dowi�d�, �e jest r�wnie� jednym z najprzebieglej-
szych.
- Czy m�g�by� spotka� si� ze mn� na Wimbledonie we wtorek
dwudziestego pi�tego czerwca o drugiej po po�udniu? B�d� na kor-
cie centralnym, tam gdzie zwykle, na miejscu abonamentowym.
- Tak, Harvey.
Trzask odk�adanej s�uchawki. Harvey nigdy nie m�wi� do widze-
nia. Nigdy nie bawi� si� w takie subtelno�ci, a teraz by�o ju� za
p�no na nauk�. Podni�s� znowu s�uchawk�, wykr�ci� siedmiocy-
frowy numer bosto�skiego Lincoln Trust i poprosi� do telefonu
sw� sekretark�.
- Panna Fish?
- Tak, prosz� pana.
- Prosz� zlikwidowa� akta firmy Prospecta Oil. Prosz� te� zni-
szczy� wszelk� korespondencj� zwi�zan� z Prospecta Oil, tak �eby
nie zosta�o najmniejszego �ladu. Zrozumia�a pani?
- Tak, prosz� pana.
Znowu trzask s�uchawki. W ci�gu ostatnich dwudziestu pi�ciu
lat Harvey Metcalfe trzykrotnie wydawa� podobne polecenia i pan-
na Fish nauczy�a si� ju� nie zadawa� �adnych pyta�.
Harvey odetchn�� g��boko, z cichym westchnieniem triumfu. Te-
raz by� wart co najmniej z5 milion�w dolar�w i nic ju� nie mog�o
go powstrzyma�. Otworzy� butelk� szampana Krug, rocznik 1964,
sprowadzanego z londy�skiej firmy Hedges i Butler. Popija� z wol-
na, ma�ymi �ykami. Zapali� "churchilla" marki Romeo &Julieta.
Cygara te, w skrzynkach po dwie�cie pi��dziesi�t sztuk, raz w mie-
si�cu, szmuglowa� dla niego z Kuby pewien w�oski imigrant. Roz-
siad� si� wygodnie i popad� w b�ogostan.
W Bostonie, w stanie Massachusetts, by�a dwunasta dwadzie�cia,
prawie pora lunchu.
Zegary na Harley Street, Bond Street i King's Road w Londynie
oraz w Kolegium Magdaleny w Oksfordzie wskazywa�y sz�st� dwa-
dzie�cia. Czterech nieznanych sobie m�czyzn sprawdzi�o notowa-
nia gie�dowe firmy Prospecta Oil w ostatnim wydaniu londy�skiej
popo�udni�wki "Evening Standard". Wynosi�y 3 funty 70 pens�w.
Wszyscy czterej byli lud�mi zamo�nymi, spodziewaj�cymi si� po-
lepszenia swoich - i tak udanych - los�w.
Jutro zostan� bez grosza.
I
Zarobi� milion legalnie zawsze by�o trudno. Zrobi� milion niele-
galnie zawsze by�o nieco �atwiej. Utrzyma� milion, je�li ju� si� go
zdoby�o, to chyba najtrudniejsze ze wszystkiego. Henryk Metelski
nale�a� do tych nielicznych, kt�rzy dokazali tych trzech rzeczy. Je�-
li nawet milion, jaki zarobi� legalnie, poprzedzi� milion zdobyty
nielegalnie, to i tak Metelski by� lepszy od innych: potrafi� utrzy-
ma� jeden i drugi.
Henryk Metelski urodzi� si� w nowojorskiej Lower East Side 17
maja 1909 roku w ma�ym pokoiku, w kt�rym sypia�o ju� czworo
dzieci. Dorasta� w czasach Wielkiego Kryzysu licz�c na �ask� Bosk�
i jeden posi�ek dziennie. Jego rodzice pochodzili z Warszawy; wy-
emigrowali z Polski na prze�omie wieku. Ojciec Henryka by� pieka-
rzem i pr�dko znalaz� prac� w Nowym Jorku, gdzie imigranci z
Polski trudnili si� zazwyczaj wypiekiem razowca i prowadzeniem
ma�ych knajpek dla swych rodak�w. Rodzice Henryka pragn�liby
dla syna laur�w uniwersyteckich, lecz w gimnazjum, do kt�rego
ucz�szcza�, nie by� bynajmniej prymusem. wrodzone talenty prze-
jawia�y si� gdzie indziej. �ywego, sprytnego ch�opaczka o wiele
bardziej interesowa�o podporz�dkowanie sobie szkolnego czarnego
rynku tytoniowego i alkoholowego ni� wzruszaj�ce opowiastki o re-
wolucji ameryka�skiej i o Dzwonie Wolno�ci. Ma�y Henryk nigdy,
ani przez chwil�, nie wierzy�, �e to, co w �yciu najlepsze, dostaje
si� darmo - a pogo� za pieni�dzmi i w�adz� by�a dla niego czym�
r�wnie naturalnym, jak dla kota gonitwa za mysz�.
Kiedy Henryk by� pe�nym �ycia, krostowatym czternastolatkiem,
jego ojciec zmar� na to, co obecnie zwiemy rakiem. Matka prze�y�a
go zaledwie o par� miesi�cy, pozostawiaj�c pi�cioro dzieci na �asce
losu. Henryk, tak jak pozosta�a czw�rka rodze�stwa, powinien
p�j�� do okr�gowego sieroci�ca, ale w po�owie lat dwudziestych
ch�opcu nie by�o trudno przepa�� bez �ladu w Nowym jorku, cho�
trudniej by�o prze�y�. Henryk sztuk� przetrwania opanowa� po mi-
strzowsku; umiej�tno�� ta bardzo mu si� przyda�a w p�niejszych
latach.
W��czy� si� po Lower East Side z mocno zaci�ni�tym paskiem i
szeroko otwartymi oczyma; tu Czy�ci� buty, tam zmywa� naczynia,
nieustannie poszukuj�c wej�cia do labiryntu, w kt�rym ukryte jest
bogactwo i presti�. Pierwsza szansa nadesz�a gdy jego wsp�loka-
tor, Jan Pelnik, kt�ry by� go�Cem na nowojorskiej gie�dzie papie-
r�w warto�ciowych, wypad� chwilowo z gry za spraw� kie�basy
ugarnirowanej salmonell�. Henryk, wydelegowany, aby zawiadomi�
szefa go�c�w o niefortunnym wypadku, z zatrucia zrobi� gru�lic� i
wkr�ci� si� tym sposobem na opr�nione stanowisko. Po czym wy-
naj�� inny pok�j, wdzia� nowiutk� liberi�, straci� przyjaciela i zyska�
prac�.
Wi�kszo�� polece�, jakie dor�cza� Henryk we wczesnych latach
dwudziestych, brzmia�a: "Kupuj�". sporo z nich szybko wykony-
wano, by� to bowiem czas boomu. Na oczach Henryka miernoty
robi�y fortuny, gdy on by� zaledwie widzem. Instynkt pcha� go ku
tym, kt�rzy w ci�gu jednego tygodnia wygrywali na gie�dzie wi�cej,
ni� on zarobi�by przez ca�e �ycie z pensji go�ca.
Zacz�� si� uczy�, jak opanowa� tajniki funkcjonowania gie�dy,
przys�uchiwa� si� poufnym rozmowom, otwiera� zapiecz�towane
pisma i dowiadywa� si�, kt�re ze sprawozda� niejawnych sp�ek ak-
cyjnych nale�y studiowa�.
Jako osiemnastolatek mia� ju� opanowan� wiedz� o Wall Street;
gromadzi� j� przez cztery lata: cztery lata, jakie wi�kszo�� pos�a�-
c�w sp�dzi�aby zwyczajnie przemierzaj�c zat�oczone pi�tra i dor�-
czaj�c r�owe �wistki papieru, cztery lata, kt�re dla Henryka Me-
telskiego by�y odpowiednikiem studi�w i dyplomu magistra Har-
vard Business School. Nie przypuszcza�, �e pewnego dnia wyg�osi
wyk�ad w dostojnych murach tej uczelni.
Pewnego ranka w lipcu 1927 roku ni�s� polecenie z renomowane-
go domu maklerskiego Halgarten i Sp�ka i jak zwykle zboczy� do
toalety. Opracowa� do perfekcji t� metod�: zamyka� si� w kabinie,
studiowa� powierzone mu pismo, decydowa�, czy zawarta w nim in-
formacja ma jak�� warto��, i je�li tak, natychmiast telefonowa� do
Witolda Gronowicza, podstarza�ego Polaka, kt�ry prowadzi� nie-
wielk� firm� ubezpieczeniow� dla swych rodak�w. Za przekazywa-
nie informacji z samego �r�d�a Henryk liczy� sobie od 20 do 25 do-
lar�w tygodniowo. GronowiCza nie sta� by�o na to, by rzuci� na
gie�d� wi�ksze sumy pieni�dzy, nie zdekonspirowa� te� nigdy swego
m�odziutkiego informatora.
Siedz�c na sedesie Henryk zacz�� u�wiadamia� sobie, �e tym ra-
zem ma w r�ku naprawd� bardzo wa�n� wiadomo��. Gubernator
Teksasu mia� w�a�nie udzieli� Standard Oil Company pozwolenia
na uko�czenie ruroci�gu z Chicago do Meksyku, przy czym
wszystkie zainteresowane instytucje wyrazi�y ju� zgod�. Na gie�dzie
wiedziano, �e towarzystwo ju� od blisko roku ubiega si� o uzyska-
nie ostatecznej decyzji, ale przewa�a�a opinia, i� gubernator odpo-
wie odmownie. Pismo nale�a�o przekaza� do r�k w�asnych maklero-
wi Johna D. Rockefellera, Anthony'emu Tuckerowi, natychmiast.
Udzielenie zezwolenia na budow� ruroci�gu zapewni�oby ca�ej p�-
nocy kraju sta�y dop�yw ropy naftowej, a to mog�o tylko oznacza�
wi�ksze zyski. Dla Henryka by�o oczywiste, �e po og�oszeniu tej
wiadomo�ci akcje Standard Oil p�jd� w g�r�, tym bardziej �e 90
procent rafinerii naftowych w Ameryce by�o pod kontrol� Standard
Oil.
Normalnie Henryk od razu przekaza�by informacj� Gronowiczo-
wi i w�a�nie zamierza� to uczyni�, gdy zauwa�y�, �e t�gawy m�-
czyzna, kt�ry r�wnie� wyChodzi� z toalety, upu�ci� jaki� �wistek.
Henryk go podni�s�, gdy� akurat nikogo nie by�o w pobli�u, i wy-
cofa� si� z powrotem w zacisze kabiny, przypuszczaj�c, �e w najlep-
szym razie b�dzie to kolejna informacja. Tymczasem by� to czek
got�wkowy opiewaj�Cy na sum� 50000 dolar�w, wystawiony przez
niejak� Rose Rennick.
Henryk my�la� pospiesznie, ale nie pochopnie. Wyszed� pr�dko z
toalety, opu�ci� budynek i niebawem znalaz� si� na Wall Street.
Skierowa� si� do ma�ej knajpki przy Rector Street, usiad� i, udaj�c,
�e popija coca-col�, obmy�li� starannie sw�j plan. Po czym przyst�-
pi� do dzia�ania.
Najpierw zrealizowa� czek w filii banku Morgana po po�udnio-
wo-zachodniej stronie Wall Street, wiedz�c, �e w swoim zgrabnym
uniformie pos�a�ca gie�dy nowojorskiej �atwo zostanie wzi�ty za
go�ca jakiej� szacownej firmy. Wr�ci� nast�pnie na gie�d� i zakupi�
u maklera ringowego 2500 akcji Standard Oil po 19 7/8 dolara, za-
chowuj�c 126 dolar�w i 61 cent�w reszty, jaka mu zosta�a po u-
iszczeniu prowizji. Wp�aci� t� kwot� na konto w banku Morgana.
Nast�pnie, oczekuj�c w napi�ciu na o�wiadczenie gubernatora,
podda� si� rytmowi codziennych czynno�ci, zbyt poch�oni�ty my�-
lami, by zbacza� jak zazwyczaj do toalety.
O�wiadczenia nie og�aszano. Henryk nie m�g� wiedzie�, �e z po-
daniem wiadomo�ci zwlekano do trzeciej po po�udniu, czasu zam-
kni�cia gie�dy, po to, by sam gubernator m�g� zgarn�� akcje wsz�-
dzie tam, gdzie tylko uda�o si� po�o�y� na nich �ap�. Tego wieczo-
ru Henryk poszed� do domu skamienia�y z przera�enia, �e pope�ni�
fatalny b��d. Widzia� ju�, jak traci prac� i wszystko to, co z takim
mozo�em osi�gn�� w ci�gu ostatnich czterech lat. Mo�e nawet sko�-
czy w wi�zieniu.
Nie m�g� spa� tej nocy i d�awi� go coraz wi�kszy strach; w ma-
�ym pokoju by�o duszno mimo otwartego okna. O pierwszej w nocy
nie m�g� ju� d�u�ej wytrzyma� niepewno�ci, wyskoczy� z ��ka,
ogoli� si�, ubra� i pojecha� metrem do Grand Central Station.
Stamt�d pow�drowa� na Times Square, gdzie kupi� pierwsze wyda-
nie "Wall Street Journal". Wzi�� gazet� do dr��cych r�k i przez
chwil� patrzy� nie rozumiej�c, chocia� tytu� biegn�cy wielkimi lite-
rami przez ca�� stronic� krzycza�:
ZGODA GUBERNATORA DLA ROCKEFELLERA NA BU-
DOW� RUROCI�GU
i pod spodem mniejszy nag��wek:
Przewidywany szturm na akcje Standard Oil.
Oszo�omiony Henryk pow�drowa� do najbli�szej ca�onocnej ka-
wiarni na Zachodniej 42 Ulicy, zam�wi� du�ego hamburgera i fryt-
ki, pola� ketchupem. Jad� swe �niadanie z trudem, jak skazaniec,
kt�rego czeka krzes�o elektryczne, nie cz�owiek, kt�ry wst�pi� na
drog� do fortuny. Przeczyta� szczeg�owy artyku� o wielkim sukce-
sie Rockefellera, zaczynaj�cy si� na pierwszej stronie gazety, a ko�-
cz�cy dopiero na czternastej, i do czwartej rano zd��y� kupi� trzy
pierwsze wydania "New York 'Timesa oraz dwa pierwsze "Herald
Tribune". Artyku� wiod�cy by� wsz�dzie taki sam. Odurzony, w
podnios�ym nastroju, Henryk pospieszy� do domu i przebra� si� w
uniform. Na gie�d� przyby� o �smej rano i wykonuj�c codzienne
czynno�ci my�la� wy��cznie o tym, w jaki spos�b przeprowadzi�
drug� cz�� swego planu.
Z chwil� urz�dowego otwarcia gie�dy Henryk uda� si� do banku
Morgana i poprosi� o 50000 dolar�w po�yczki pod zabezpieczenie
w postaci 2500 akcji Standard Oil; kurs otwarcia wynosi� tego rana
21 I/4 dolara. Wp�aci� po�yczon� kwot� na sw�j rachunek i poleci�,
aby wystawiono mu trat� na 50000 dolar�w na rzecz pani Rose
Rennick. Wyszed� z banku i odszuka� adres i telefon swej mimo-
wolnej dobrodziejki.
Pani Rennick, wdowa, kt�ra �y�a z odsetek od kapita�u ulokowa-
nego przez jej zmar�ego m�a, zajmowa�a niewielkie mieszkanie
przy 62 Ulicy nale��cej, jak Henryk wiedzia�, do najszykowniej-
szych w Nowym Jorku. By�a nieco zaskoczona telefonem od jakie-
go� Henryka Metelskiego, prosz�cego o spotkanie w pilnej sprawie
osobistej, ale w ko�cu wzmianka o firmie Halgarten i Sp�ka wzbu-
dzi�a w niej troch� zaufania. Obieca�a przyj�� do restauracji hotelu
"Waldorf-Astoria" o czwartej po po�udniu.
Wprawdzie Henryk nigdy nie by� w "Waldorf-Astorii", ale zna�
nazwy wszystkich g�o�nych restauracji czy hoteli z rozm�w, jakim
przys�uchiwa� si� przez cztery lata na gie�dzie nowojorskiej. Przy-
puszcza�, �e pani Rennick b�dzie raczej wola�a um�wi� si� z nim na
herbat� na mie�cie, ni� zaprosi� do domu cz�owieka o nazwisku
Henryk Metelski, zw�aszcza �e jego polski akcent wyra�niej uwy-
datnia� si� przez telefon ni� w bezpo�redniej rozmowie.
Stoj�c w wy�cie�anym puszystym dywanem hallu "Wal-
dorf-Astorii" Henryk rumieni� si� ze wstydu na my�l o tym, jak
jest ubrany. Przekonany, �e wszyscy na niego patrz�, ukry� sw� ni-
sk�, korpulentn� posta� zag��biaj�c si� w wytwornym fotelu w sali
Jeffersona. Niekt�rzy z bywalc�w "Waldorf-Astorii" te� mieli nad-
miern� tusz�, lecz Henryk odnosi� wra�enie, �e przyczyn� tego by�y
raczej Pommes de Terre Ma�tre d'H�tel ni� zwyczajne frytki.
Daremnie �a�uj�c, �e nada� za du�o po�ysku swej czarnej faluj�cej
czuprynie, a za ma�o bucikom o zdartych obcasach, nerwowo dra-
pa� irytuj�cy pryszcz ko�o ust i czeka�. Garnitur, w kt�rym czu� si�
tak pewnie i szykownie w�r�d przyjaci�, by� podniszczony, ciasny
i krzykliwy. Henryk nie pasowa� do tego wn�trza, a tym bardziej
do go�ci hotelowych i, po raz pierwszy w �yciu czuj�c si� nie na
miejscu, wzi�� "New Yorkera", zas�oni� si� nim i modli� si�, �eby
pani Rennick zjawi�a si� jak najpr�dzej. Ugrzecznieni kelnerzy fru-
wali wok� bogato zastawionych sto��w pomijaj�c Henryka z in-
stynktownym lekcewa�eniem. Jeden z nich, jak zauwa�y�, kr��y� po
herbaciarni i r�koma w bia�ych r�kawiczkach wytwornie podawa�
kostki cukru srebrnymi szczypcami; na Henryku zrobi�o to wielkie
wra�enie.
Rose Rennick zjawi�a si� kilka minut po czwartej w towarzystwie
dw�ch male�kich piesk�w i w przeolbrzymim kapeluszu. Zdaniem
Henryka wygl�da�a na sze��dziesi�tk� z ok�adem, by�a za gruba,
przesadnie wymalowana i wystrojona, ale ciep�o si� u�miecha�a i
zdawa�a si� zna� tu wszystkich, gdy id�c od stolika do stolika gaw�-
dzi�a ze sta�ymi bywalcami "Waldorf-Astorii". Kiedy wreszcie
dosz�a do miejsca, przy kt�rym - jak odgad�a - siedzia� Henryk,
zaskoczy�o j� nie tylko to, �e by� tak osobliwie ubrany, ale i jego
niezwykle m�ody, nawet jak na osiemna�cie lat, wygl�d.
Pani Rennick zam�wi�a herbat�, tymczasem Henryk recytowa�
swoj� wielokrotnie przepowiadan� opowiastk�, jak to zasz�a niefor-
tunna pomy�ka z jej czekiem, kt�rego sum� mylnie uznano rachu-
nek jego firmy maklerskiej, i jak szef poleci� mu natychmiast zwr�-
ci� czek z gor�cymi przeprosinami za to przykre nieporozumienie.
Poda� jej trat� opiewaj�c� na 50000 dolar�w i doda�, �e je�li za��da
dalszych wyja�nie�, on straci prac�, gdy� pomy�ka wynik�a wy��cz-
nie z jego winy. Pani� Rennick dopiero tego ranka powiadomiono o
zagini�ciu czeku i nie mia�a poj�cia, �e zosta� zrealizowany, gdy�
zbilansowanie rachunku by�o kwesti� kilku dni. Niek�amany niepo-
k�j, z jakim Henryk wyduka� sw� opowie��, przekona�by o wiele
wytrawniejszego znawc� natury ludzkiej ni� pani Rennick. Bez tru-
du zgodzi�a si� pu�ci� spraw� w niepami��, zachwycona, �e z pow-
rotem ma pieni�dze; otrzymuj�c zlecenie wystawione przez bank
Morgana nic nie traci�a. Henryk odetchn�� z ulg� i pierwszy raz te-
go dnia odpr�y� si� i powesela�. Wezwa� nawet kelnera ze srebrny-
mi szczypczykami.
Odsiedzia� chwil�, jak wypada�o, nast�pnie oznajmi�, �e musi
wraca� do pracy, podzi�kowa� pani Rennick za wielkoduszno��, za-
p�aci� rachunek i odszed�. Na ulicy zagwizda� rado�nie. Nowa, po
raz pierwszy w�o�ona koszula by�a mokra od potu (pani Rennick
wyrazi�aby to zapewne mniej wulgarnie), ale mia� to ju� za sob� i
m�g� odetchn�� swobodnie. Pierwsze powa�ne posuni�cie uda�o
si�.
Sta� na Park Avenue ubawiony, �e aren� jego rozgrywki z pani�
Rennick by� hotel "Waldorf-Astoria", ten sam, w kt�rym John D.
Rockefeller, prezes Standard Oil, mia� swoj� apartamenty. Henryk
przyby� tu na piechot� i wszed� g��wnym wej�ciem. Rockefeller
przyjecha� wcze�niej kolejk� podziemn� i wsiad� do prywatnej win-
dy, kt�ra zawioz�a go do apartament�w na ostatnich pi�trach. W
Nowym Jorku nieliczni tylko wiedzieli, �e g��boko pod hotelem
zbudowano Rockefellerowi stacj� do jego prywatnego u�ytku, aby
nie musia� przecina� o�miu przecznic do Grand Central Station-
mi�dzy Grand Central i 125 Ulic� nie by�o bowiem przystanku.
(Stacja zachowa�a si� do dzi�, ale �e w "Waldorf Astorii" nie mie-
szkaj� ju� Rockefellerowie, poci�g tu nie zatrzymuje si� nigdy).
Gdy Henryk omawia� z pani� Rennick spraw� 50000 dolar�w,
pi��dziesi�t siedem pi�ter wy�ej Rockefeller wraz z Andrew W.
Mellonem, sekretarzem skarbu w rz�dzie prezydenta Coolidge'a,
zastanawia� si� nad ulokowaniem 5 milion�w.
Nazajutrz Henryk przyszed� do pracy jak zwykle. Wiedzia�, �e
ma tylko pi�� dni czasu na sprzeda� akcji i likwidacj� zad�u�enia w
banku Morgana i u maklera, gdy� rozliczenia na gie�dzie nowojor-
skiej realizowane s� po pi�ciu dniach handlowych b�d� siedmiu ka-
lendarzowych. Ostatniego dnia akCje sta�y po 23 1/4 dolara. Sprze-
da� je po 23 1/8 dolara, zlikwidowa� niedob�r 49625 dolar�w, i po
odliczeniu koszt�w osi�gn�� czysty zysk w wysoko�ci 7490 dola-
r�w, kt�re pozostawi� zdeponowane w banku Morgana.
W ci�gu nast�pnych trzech lat Henryk przesta� ju� telefonowa�
do Gronowicza i zacz�� gra�: na gie�dzie na w�asny rachunek, zrazu
anga�uj�c niewielkie sumy, potem stopniowo coraz wi�ksze w_mia-
r�, jak nabiera� do�wiadczenia i �mia�o�ci. Czasy wci�� jeszcze by�y
sprzyjaj�ce i wprawdzie nie zawsze mia� zysk, ale za to zg��bi� taj-
niki sporadycznie nadarzaj�cej si� gry na zni�k� i cz�ciej - na
zwy�k�. Przy grze na zni�k� blankowa� - praktyk� t� uwa�ano w
bran�y za niezupe�nie etyczn�. Doszed� wkr�tce do perfekcji w
sprzeda�y akcji, kt�rych nie posiada�, licz�c na wywo�any w ten
spos�b spadek kurs�w. Jego wyczucie trend�w gie�dowych wysub-
telni�o si� r�wnie szybko, jak smak w doborze ubra�, a przebieg-
�o�� nabyta w zau�kach Lower East Side nigdy go nie zawodzi�a.
Pr�dko odkry�, �e ca�y �wiat jest d�ungl� - tyle �e czasem lwy i
tygrysy nosi�y garnitury.
Nim w 1929 roku nast�pi� krach gie�dowy, Henryk zd��y� zwi�k-
szy� swoje aktywa z 7490 do 51000 dolar�w, up�ynniwszy co do
jednej wszystkie akcje w dzie� po samob�jstwie prezesa firmy Hal-
garten i Sp�ka, kt�ry wyskoczy� z okna budynku gie�dy Henryk
poj��, co si� �wi�ci. Nast�pnie ze �wie�o zdobyt� fortun� przeni�s�
si� do eleganckiego mieszkania na Brooklynie i niebawem zasiad� za
kierownic� raczej pretensjonalnego, czerwonego wozu marki Stutz.
Bardzo wcze�nie u�wiadomi� sobie, �e przyszed� na �wiat z trzema
garbami - nazwiskiem, pochodzeniem i ub�stwem. Problem pie-
ni�dzy rozwi�zywa� si� sam i teraz nadszed� czas, by zlikwidowa�
dwa pozosta�e. w tym celu wyst�pi� o zmian� nazwiska na Harvey
David Metcalfe. Kiedy otrzyma� oficjaln� zgod�, zerwa� wszystkie
kontakty z Polakami i w maju 1930 roku wkroczy� w pe�noletno��
ju� z nowym nazwiskiem, now� przesz�o�ci� i �wie�utko zdobytymi
pieni�dzmi.
Pod koniec tego roku, na meczu futbolu ameryka�skiego, pozna�
Rogera Sharpleya i odkry�, �e bogaci te� miewaj� k�opoty. Sharp-
ley, m�ody cz�owiek z Bostonu, odziedziczy� po ojcu przedsi�bior-
stwo, specjalizuj�ce si� w imporcie whisky i eksporcie futer. Absol-
went Choate i Dartmouth College, Sharpley mia� ca�y �w tupet i
wdzi�k bosto�skiej kasty bramin�w, tak cz�sto budz�cy zazdro��
pozosta�ych Amerykan�w. By� wysoki, jasnow�osy, wygl�da� na po-
tomka Wiking�w; stwarza� wra�enie utalentowanego dyletanta i
wszystko zdobywa� z �atwo�ci� - a zw�aszcza kobiety. Pod ka�dym
wzgl�dem stanowi� zupe�ne przeciwie�stwo Harveya. Byli skrajnie
odmienni, lecz kontrast dzia�a� jak magnes i przyci�ga� ich do sie-
bie.
Jedyn� ambicj� �yciow� Rogera by�a kariera oficera marynarki
wojennej, lecz po uko�czeniu Dartmouth College z powodu choro-
by ojca musia� zaj�� si� rodzinnym biznesem. Prowadzi� firm� za-
ledwie kilka miesi�cy, gdy ojciec zmar�. Roger ch�tnie sprzeda�by
j� pierwszemu z brzegu nabywcy, lecz ojciec umie�ci� w testamen-
cie zastrze�enie, �e w razie sprzeda�y firmy przed uko�czeniem
przez Rogera czterdziestego roku �ycia (ameryka�ska marynarka
wojenna nie przyjmowa�a kandydat�w powy�ej czterdziestki), pie-
ni�dze nale�y podzieli� r�wno mi�dzy innych krewnych.
Harvey rozwa�y� problem z g��bokim namys�em i po d�u-
gich naradach ze sprytnym nowojorskim adwokatem podsun�� Ro-
gerowi nast�puj�ce rozwi�zanie: wykupi 49 procent udzia��w
przedsi�biorstwa Sharpley i Syn p�ac�c 100000 dolar�w - przy umo-
wie i 20000 dolar�w co roku. W czterdziestym roku �ycia Roger
b�dzie m�g� si� pozby� pozosta�ych 51 procent za kolejne 100000
dolar�w. W sk�ad rady nadzorczej mia�o wej�� trzech cz�onk�w z
prawem g�osu: Harvey, Roger i kto� trzeci, wyznaczony przez Har-
veya, co zapewnia�o mu pe�n� kontrol� nad firm�. Roger m�g� so-
bie wst�pi� do marynarki, powinien tylko uczestniczy� w dorocz-
nym zgromadzeniu udzia�owc�w przedsi�biorstwa.
Roger nie wierzy� swojemu szcz�ciu. I nie pr�bowa� nawet za-
si�gn�� opinii ludzi z firmy, gdy� dobrze wiedzia�, �e b�d� pr�bo-
wali odwie�� go od tego projektu. Harvey w�a�nie na to liczy� i
okaza�o si�, �e trafnie oceni� zachowanie ofiary, na kt�r� zastawi�
sid�a. Po zaledwie paru dniach namys�u Roger zgodzi� si� na spo-
rz�dzenie oficjalnej umowy w Nowym Jorku, wystarczaj�co daleko
od Bostonu, by mie� pewno��, �e w firmie nie zorientuj� si�, co si�
�wi�ci. Tymczasem Harvey uda� si� do banku Morgana, gdzie
uwa�ano go teraz za cz�owieka z przysz�o�ci�. Poniewa� za� banki
zawieraj� transakcje, kt�re urzeczywistniaj� si� w przysz�o�ci, dy-
rektor zgodzi� si� pom�c Harveyowi w nowym przedsi�wzi�ciu i
po�yczy� mu brakuj�ce 50000 dolar�w. Harvey kupi� 49 procent
udzia��w firmy Sharpley i Syn i zosta� jej pi�tym prezesem. Umo-
w� podpisano w Nowym Jorku 28 pa�dziernika 1930 roku.
Roger wyjecha� spiesznie do Newport w stanie Rhode Island, by
rozpocz�� kurs oficer�w marynarki wojennej. Harvey pospieszy� na
Grand Central Station, aby z�apa� poci�g do Bostonu. Lata, jakie
sp�dzi� na gie�dzie biegaj�c na posy�ki, nale�a�y ju� do przesz�o�ci.
Mia� dwadzie�cia jeden lat i by� prezesem w�asnego przedsi�bior-
stwa.
Harvey zawsze potrafi� obr�ci� w triumf to, co innym wydawa�o
si� katastrof�. Amerykanie wci�� jeszcze cierpieli z powodu ograni-
cze� prohibicji i chocia� Harvey nadal eksportowa� futra bo whisky
importowa� nie m�g�. By�a to g��wna przyczyna spadku zysk�w
firmy w ostatnich dziesi�ciu latach. Jednak Harvey niebawem od-
kry�, �e dzi�ki niewielkim �ap�wkom wr�czanym burmistrzowi Bo-
stonu, szefowi policji i celnikom na granicy kanadyjskiej tudzie�
op�atom dla mafii, zapewniaj�cej jego towarowi zbyt w restaura-
cjach i nielegalnych szynkach, import whisky jakim� tajemniczym
sposobem raczej wzrasta�, nie mala�. Uczciwsi, d�ugoletni pracow-
nicy opu�cili firm� Sharpley i Syn, a ich miejsce zaj�li ludzie lepiej
przystosowani do osobliwej d�ungli Metcalfe'a.
W latach 1930-1933 Harvey odnosi� sukces za sukcesem. Gdy
ostatecznie prezydent Roosevelt na ��danie przyt�aczaj�cej wi�k-
szo�ci spo�ecze�stwa zni�s� prohibicj� i wraz z ni� przemin�a eks-
cy_tacja; Harvey wprawdzie kontynuowa� handel _vhisky i futrami,
ale zacz�� rozwija� tak�e nowe dziedziny rynku. W 1933 firma
Sharpley i Syn obchodzi�a setn� rocznic� swego istnienia. w trzy
lata Harvey zdo�a� zaprzepa�ci� 97 lat nieskazitelnej reputacji
przedsi�biorstwa oraz podwoi� zyski. Po pi�ciu latach mia� ju�
pierwszy milion, po dalszych czterech podwoi� go i w�wczas posta-
nowi�, �e nadszed� czas na rozstanie z przedsi�biorstwem. w ci�gu
dwunastu lat od 1930 do 1942 roku zwi�kszy� zyski z 30000 do
910000 dolar�w. Sprzeda� firm� w styczniu 1944 roku za 7 milio-
n�w dolar�w, z czego 100000 wyp�aci� wdowie po kapitanie Roge-
rze Sharpleyu, sobie pozostawiaj�c 6900000.
Na swe trzydzieste pi�te urodziny zafundowa� sobie za 4 miliony
dolar�w nieco podupad�y bank w Bostonie o nazwie Lincoln
Trust. Chlubi� si� on w�wczas zyskami rz�du 500000 dolar�w
rocznie, okaza�ym budynkiem w centrum Bostonu, tudzie� nieposz-
lakowan�, aczkolwiek nudnaw� reputacj�. Harvey zamierza� zmie-
ni� zar�wno opini� banku, jak i jego bilanse. Cieszy�o go stanowi-
sko prezesa banku - ale nie sta� si� przez to ani troch� uczciwszy.
Lincoln Trust zdawa� si� by� kolebk� wszelkich podejrzanych trans-
akcji w okolicy Bostonu i chocia� w ci�gu nast�pnych pi�ciu lat Har-
vey powi�kszy� dochody banku do 2 milion�w dolar�w rocznie, jego
osobistej reputacji nie mo�na by�o niestety zapisa� po stronie zys-k�w.
Harvey pozna� Arlene Hunter zim� 1949 roku. By�a jedyn� c�rk�
prezesa banku First City w Bostonie. Nigdy przedtem Harvey nie
interesowa� si� serio kobietami. Nami�tno�ci� jego �ycia by�y wy-
��cznie pieni�dze i, cho� p�e� pi�kna okazywa�a si� po�yteczna do-
starczaj�c rozrywki w wolnych chwilach, by� zdania, �e per saldo
kobiety s� uci��liwe. Dobiega� jednak wieku zwanego w ilustrowa-
nych magazynach �rednim i nie mia� potomka, kt�remu m�g�by zo-
stawi� fortun�, wykalkulowa� zatem, i� nadszed� czas, by znale��
�on�, kt�ra obdarzy go synem. Jak zawsze, gdy czego� w �yciu
pragn��, tak i teraz rozwa�y� rzecz z g��bokim namys�em.
Arlene mia�a trzydzie�ci jeden lat, gdy los ich zetkn�� w dos�ow-
nym tego s�owa znaczeniu; cofaj�c samoch�d wpakowa�a si� bo-
wiem na nowego Lincolna Harveya. Stanowi�a przeciwie�stwo ni-
skiego, niewykszta�conego, t�gawego Polaka. By�a bardzo wysoka,
szczup�a i wprawdzie nie pozbawiona powabu, ale brak�o jej pew-
no�ci siebie i zaczyna�a ju� w�tpi�, czy wyjdzie za m��. wi�kszo��
jej szkolnych kole�anek by�a ju� w trakcie drugiego rozwodu i od-
nosi�a si� do niej z politowaniem. ekstrawagancje Harveya stanowi-
�y mi�� odmian� po pruderyjnej, narzuconej przez rodzic�w dys-
cyplinie, kt�r� zreszt� nieraz.wini�a za sw� niezdarno�� wobec m�o-
dych m�czyzn. Prze�y�a tylko jedn� przygod� - katastrofalnie
nieudan� z winy swej absolutnej niewinno�ci - i przed Harveyem
nie zjawi� si� ju� nikt, kto by chcia� jej da� jeszcze jedn� szans�.
Ojciec: Arlene nie aprobowa� Harveya i okazywa� to, co czyni�o go
tylko atrakcyjniejszym w jej oczach. Ojciec nie akceptowa� �adnego
z jej przyjaci�, lecz akurat tym razem mia� racj�. Z kolei Harvey
zdawa� sobie spraw�, �e o�enienie banku First City z Lincoln
Trust mo�e przynie�� w przysz�o�ci tylko korzy�ci; maj�c to na
uwadze ruszy�, jak to on, do ataku. Arlene zbytnio si� nie opiera�a.
Pobrali si� w 1951 roku, a ich �lub by� wydarzeniem pami�tnym
raczej dla nieobecnych ni� dla uczestnicz�cych w ceremonii. Za-
mieszkali w nale��cym do Lincoln Trust domu pod Bostonem i
wkr�tce Arlene oznajmi�a, �e jest w ci��y. Urodzi�a Harveyowi c�r-
k� prawie r�wno w rok po �lubie.
Dali jej imi� Rosalie; sta�a si� oczkiem w g�owie Harveya. Roz-
czarowa� si� tylko w�wczas, gdy wypadni�cie, a nast�pnie usuni�cie
macicy uniemo�liwi�o Arlene urodzenie wi�cej dzieci. Pos�a� Rosa-
lie do Bennettsa, najdro�szej szko�y dla dziewcz�t w Waszyngtonie;
po jej uko�czeniu dosta�a si� do Vassar wybieraj�c angielski jako
przedmiot kierunkowy. To ca�kowicie zadowoli�o starego Huntera,
kt�ry z czasem zacz�� tolerowa� Harveya, a wnuczk� wprost uwiel-
bia�. Po otrzymaniu dyplomu Rosalie przenios�a si� na Sorbon� po
ostrej sprzeczce z ojcem na temat przyjaci�, jakimi si� otacza�a,
zw�aszcza tych d�ugow�osych, kt�rzy nie chcieli i�� bi� si� do Wiet-
namu - nie �eby Harvey dokona� czego� specjalnego podczas II
wojny �wiatowej z Wyj�tkiem zbijania forsy na wszelkich mo�li-
WyCh niedoborach. do ostatecznego rozd�Wi�ku dosz�o, gdy Rosa-
lie o�mieli�a si� wyst�pi� z sugesti�, �e d�ugie w�osy Czy pogl�dy
polityczne nie przes�dzaj� o moralno�ci. HarveyoWi brak by�o c�r-
ki, ale nie chcia� przyzna� si� do tego Arlene.
Harvey mia� w- �yciu trzy mi�o�Ci: pierwsz� nadal by�a Rosalie,
drug� obrazy, a trzeci� orchidee. PierWsza zaCz�a si� z chwil�, gdy
Rosalie przysz�a na �Wiat. Druga narasta�a przez wiele lat, a zrodzi-
�a si� w nader osobliwych okoliczno�ciach. Otu� klient, kt�ry wi-
nien by� firmie Sharple__ i Syn Wi�ksz� sum� pieni�dzy, znalaz� si�
na kraW�dzi bankructwa. Harvey poczu� pismo nosem i poszed� si�
z nim rozm�wi�, ale sprawa zasz�a ju� na tyle daleko, �e nie by�o
szans wydobycia got�wki. upar�szy si�, �e nie odejdzie z pustymi
r�kami Harvey zabra� jedyn� cenn� rzeCz - obraz Renoira warto�ci
100000 dolar�w.
Zamierza� sprzeda� obraz szybko, nimby si� wykry�o, �e jest
uprzywilejowanym wierzycielem, ale tak go zaChwyCi�a subtelna
technika malarska i delikatna, pastelowa kolorystyka, �e marzy� tyl-
ko, by_ mie� takich wi�cej. Gdy zorientowa� si�, �e obrazy to nie
tylko dobra lokata kapita�u, ale �e ma do nich prawdziWe upodoba-
nie, jego kolekcja i nami�tno�� zaCz�y rosn�� w jednakoWym stop-
niu. Na pocz�tku lat siedemdziesi�tych Harvey mia� ju� p��tno
Maneta, dwa Moneta, jedno Renoira, dwa Picassa, po jednym Pi-
sarra, Utrilla i C�zanne'a, jak r�wnie� obrazy wi�kszo�ci uznanyCh,
aczkolwiek mniej liCz�cych si� malarzy, i sta� si� prawdziwym
znawc� impresjonizmu. Marzy� jeszcze tylko o obrazie p�dzla Van
Gogha i w�a�nie niedawno na aukcji w noWojorskiej Sotheby-Parke
Bernet Gallery wymkn�� mu si� z r�k "Hopital de St Paul a St Remy", kiedy dr Armand Hammer z towarzystWa Occidental Pe-
troleum przelicytowa� go - dla Harveya 1200000 dolar�w- to by�o
jednak troch� za du�o.
Poprzednio, w 1966 roku, nie uda�o mu si� kupi� "Mademoiselle
Ravoux", wystaWionej na sprzeda� jako pozycja nr 49 w londy�-
skim domu aukcyjnym handluj�cym dzie�ami sztuki - Christie,
Manson i Woods. Chocia� Wielebny Theodore Pitcairn reprezentu-
j�cy Nowy Ko�Ci� Pana przebi� go, przegrana zaostrzy�a tylko jego
apetyt. B�g da�, B�g -- tym razem - Wzi��. Co prawda W Bostonie
nie zorientowano si� jeszcze, ale w �wiecie sztuki ju� wiedziano, �e
kolekcja impresjonist�w zgromadzona przez Harveya jest jedn� z
najWspanialszyCh na �Wiecie, podziwian� niemal r�wnie szeroko,
jak zbiory Waltera Annenberga, za prezydentury Nixona amba-
sadora W Londynie; by� on jak Harvey jednym z nielicznych,
kt�rym uda�o si� zgromadzi� powa�n� kolekcj� po II wojnie �wiato-
wej.
Trzeci� nami�tno�ci� Harveya by�y orehidee, a wyhodoWane
przez niego Wspania�e okazy trzykrotnie przynios�y mu zwyci�stWo
na wiosennej wystawie kwiat�W Nowej Anglii W Bostonie i stary
Hunter musia� dWukrotnie zadoWoli� si� drugim miejscem.
Harvey je�dzi� teraz do Europy co roku. Za�o�y� w KentuCky do-
skonale rozwijaj�c� si� stadnin� i lubi� patrze�, jak jego konie bie-
gaj�,na torach Longchamp i Ascot. Zasmakowa� te� w ogl�daniu
mistrzostw tenisowych na Wimbledonie, kt�re uwa�a� za wci�� nie-
prze�cignione w tej dziedzinie sportu na �Wiecie. baWi�o go, je�li
przy okazji pobytu w Europie ubi� jaki� interesik i zgromadzi� je-
szcze Wi�Cej pieni�dzy na koncie w banku szwajcarskim w Zury-
chu. Konto szWajcarskie nie by�o mu do niczego potrzebne, ale tak
si� jako� sk�ada�o, �e nabicie Wuja Sama w butelk� poprawia�o
Harveyowi samopoczucie.
W praWdzie z up�ywem lat Harvey z�agodnia� i ograniCzy� co bar-
dziej podejrzane interesy, lecz nigdy nie umia� oprze� si� pokusie,
je�li uwa�a�, �e op�aci si� sk�rka za wyprawk�. Jedna z takich z�o-
tych okazji nadarzy�a si� w 1964 roku, gdy rz�d Jej Kr�lewskiej
Mo�ci zach�ci� do sk�adania ofert na koncesje poszukiwawcze i Wy-
dobywcze na morzu P�nocnym. Ani brytyjski rz�d, ani poszcze-
g�lni urz�dnicy nie mieli W�wczas poj�cia o przysz�ym znaczeniu
ropy naftowej spod dna Morza P�nocnego czy te� o tym, jak w
ostatecznym rozraChunku zawa�y ona na polityce brytyjskiej. Gdy-
by rz�d m�g� przewidzie�, �e w 1973 roku Arabowie poWal� reszt�
�wiata na kolana i �e w brytyjskiej Izbie Gmin znajdzie si� jedena-
stu cz�onk�w Szkockiej Partii NacjonalistycZnej, z pewno�ci� przy-
j��by zupe�nie inny kurs poSt�powania.
13 maja 1964 roku sekretarz stanu do spraw energii przed�o�y�
Parlamentowi dokument zatytu�owany "RoZporz�dzenie nr 708 -
Szelf kontynentalny - Ropa naftowa". HarVey prZecZyta� �w
szczeg�lny dokument z wielkim zainteresowaniem prze�wiadczony,
�e nastr�cza si� doskona�a okaZja do zrobienia grubszej forsy.
Szczeg�lnie zafascynowa� go paragraf czwarty, kt�ry brZmia�:
"Osoby, kt�re s� obywatelami Zjednoczonego Kr�lestwa oraZ
Kolonii i zamieszkuj� na sta�e w ZjednocZonym Kr�lestwie lub
kt�re S� osobami prawnymi zarejestrowanymi w Zjednoczonym
Kr�lestwie, mog� Zgodnie z niniejszymi przepisami wyst�pi� o
przyznanie:
a) koncesji wydobywczej lub
b) konceSji poszukiwawczej".
Po przeczytaniu ca�ego dokumentu Harvey musia� skupi� my�li.
Aby otrzyma� koncesj� na wydobycie oraZ poszukiwanie ropy na-
ftowej, trZeba by�o tak niewiele pieni�dzy. Jak stanowi� paragraf
szusty:
1. Z ka�dym wnioskiem o wydanie koncesji wydobywczej nale-
�y wnie�� op�at� w wysoko�ci 200 funt�w oraz ui�ci� dodatkow�
op�at� w wysoko�ci 5 funt�w Za ka�d� nast�pn� dzia�k� powy�ej
pierwszych dziesi�ciu, na kt�re z�o�ono wniosek.
2. Z ka�dym wnioskiem o _vydanie koncesji na poszukiwania na-
le�y wnie�� op�at� w wysoko�ci 20 funt�w".
Harveyowi trudno by�o w to uwierzy�. Jak�e �atwo mo�na by
wykorzysta� tak� koncesj� do stworZenia poZor�w gigantycznego
przedsi�biorstwa! Za kilkaset dolar�w m�g�by figurowa� obok ta-
kich potentat�w jak Shell, BritiSh Petroleum, Total, Gulf i Occi-
dental.
Harvey raz po raz odczytywa� rozporZ�dzenie; nie m�g� wprost
uwierzy�, �e rz�d brytyjski oddaje tak ogromny potencja� za tak
�mieszne pieni�dze. Pozostawa�o tylko wype�ni� drobiazgowy for-
mularz zg�oszeniowy. Harvey nie by� brytyjskim poddanym, �adna
z jego firm nie by�a firm� brytyjsk�; u�wiadomi� sobie, �e b�dzie
mia� trudno�ci ze Z�o�eniem wniosku. Uzna� wi�c, �e musi zyska�
poparcie brytyjskiego banku i �e powo�a sp�k�, kt�rej dyrektorzy
wzbudz� Zaufanie rz�du brytyjskiego.
I tak z pocz�tkiem 1965 roku Zg�osi� do rejestru firm w Anglii
towarzystwo o nazwie Prospecta Oil, powo�uj�c si� na Malcolma,
Bottnicka i Davisa jako agent�w prawnych i na bank Barelaya, kt�-
ry zreszt� reprezentowa� ju� Lincoln Trust w Europie. Prezesem
sp�ki zosta� lord Hunnisett, do rady nadzorcZej wesZ�o za� kilka
Znanych osobiSto�ci, w tym dw�ch by�ych pos��w, kt�rZy utracili
mandaty, gdy w 1964 roku labourzy�ci wygrali wybory. Prospecta
Oil wypu�ci�a 2 miliony dZieSi�ciopensowych akcji po funcie, kt�re
wykupi� Harvey prZez swoich ludZi. Ponadto Harvey zdeponowa�
500000 dolar�w w filii banku Barelava przy Lombard Street.
Stworzywszy fasad� Harvey pos�u�y� si� nast�pnie lordem Hun-
nisettem, kt�ry wyst�pi� do rz�du brytyjSkiego o koncesj�. Nowy
rz�d labourzystowski wybrany w pa�dZierniku 1964 roku nie bar-
dziej _ ni� poprZednio konserwaty�ci by� �wiadom znacZenia ropy
naftowej pod dnem Morza P�nocnego. Przy udzielaniu konceSji
rz�d Stawia� nast�puj�ce warunki: 1200 funt�w op�aty dZier�awnej
rocznie prZeZ pierwSZe sZe�� lat, podatek dochodowy w wysoko�ci
12 1/2 procenta oraz dodatkowo podatek od Zysk�w z kapita�u;
skoro jednak Harvey ZamierZa� zyski pozostawia� sobie a nie fir-
mie, nie Stanowi�o to �adnego problemu.
22 maja 1965 roku Minister do spraw energii og�osi� w "london
Gazette" list� pi��dziesi�ciu dwu towarzyStw, kt�rym przyZnano
koncesje wydobywcze; w�r�d nich vymieniona by�a Prospecta Oil.
3 Sierpnia 1965 roku rozporZ�dZeniem nr 1531 wyznaczono konk-
retne lokalizacje: przydZielona Prospecta Oil znajdowa�a si� na
51�50'00" szeroko�ci geograficznej p�nocnej i 2�30'20" d�ugo�ci
geograficznej wschodniej w bezpo�rednim s�siedztwie jednego z te-
ren�w British Petroleum.
Teraz Harvey przyczai� si� czekaj�c, p�ki kt�re� z towarzystw
prowadz�cych poszukiwania nie do wierci si� ropy. By�o to przyd�u-
gie oczekiwanie, ale Harveyowi si� nie spieszy�o; dopiero w czerw-
cu 1970 roku British Petroleum trafi�o na bogate, op�acalne w
eksploatacji z�o�a ropono�ne na swym "Forties Field". British Pe-
troleum utopi�o ju� ponad miliard dolar�w w Morzu P�nocnym, a
Harvey postanowi� twardo, �e znajdzie si� w gronie tych, kt�rzy
odnios� z tego najwi�ksze korzy�ci. Przyst�pi� do kolejnej zwyci�-
skiej gry i natychmiast uruchomi� drug� cz�� swego planu.
Na pocz�tku 1972 roku wypo�yczy� platform� wiertnicz�, kt�r� z
wielkim szumem i rozg�osem przyholowano na miejsce wierce�.
Wynaj�� sprz�t za�o�ywszy, �e b�dzie m�g� przed�u�y� umow�, o
ile znajdzie naft�, zaanga�owa� najni�sz� ustawowo dozwolon� licz-
b� pracownik�w, a nast�pnie rozpocz�� wiercenia do g��boko�ci
6000 st�p. Po ich uko�czeniu zwolni� z przedsi�biorstwa wszyst-
kich zatrudnionych, ale powiadomi� firm� Reading i Bates, od kt�-
rej wypo�yczy� sprz�t, �e niebawem zn�w mo�e mu by� potrzebny,
wobec tego nadal regulowa� b�dzie op�aty.
Nast�pnie przez dwa kolejne miesi�ce Harvey rzuca� na rynek
akcje Prospecta Oil po kilka tysi�cy dziennie, a ilekro� dziennikarze
z prasy brytyjskiej zajmuj�cy si� zagadnieniami finansowymi telefo-
nowali pytaj�c, dlaczego kurs idzie ca�y czas w g�r�, m�ody rzecz-
nik prasowy z miejskiego biura Prospecta Oil odpowiada�, jak go
poinstruowano, �e odmawia na razie komentarza, ale �e nied�ugo
opublikowane zostanie o�wiadczenie. Niekt�re gazety zrobi�y z ig�y
wid�y. Akcje sz�y stale w g�r� od 10 pens�w do blisko 2 funt�w
pod czujnym okiem Bernie'ego Silvermana, kt�rego Harvey miano-
wa� szefem przedsi�wzi�cia na Angli�. Silverman mia� za sob� d�u-
goletnie do�wiadczenie w tego rodzaju operacjach i dobrze wie-
dzia�, co knuje jego boss. Przede wszystkim mia� za zadanie dopil-
nowa�, �eby nikt nie m�g� dowie�� bezpo�rednich powi�za� Met-
calfe'a z Prospecta Oil.
W styczniu 1974 roku kurs akcji osi�gn�� wysoko�� 3 funt�w. Na
ten moment czeka� Harvey z realizacj� trzeciej cz�ci swego planu.
David Kesler, pe�en entuzjazmu nowo przyj�ty pracownik firmy,
m�ody absolwent Harvardu, mia� si� sta� jego narz�dziem i koz�em
ofiarnym. ,�
II
David poprawi� na nosie okulary i ponownie odczyta� og�oszenie
w dziale handlowym "Boston Globe". Chcia� si� upewni�, czy nie
�ni. To by�oby co� w sam raz dla niego.
"Towarzystwo naftowe z siedzib� w Wielkiej Brytanii, prowa-
dz�ce rozleg�e prace na Morzu P�nocnym, poszukuje m�odego
kandydata na stanowisko kierownicze. Wymagana znajomo�� ope-
racji gie�dowych i marketingu. Wynagrodzenie 25000 dolar�w w
skali rocznej. Miejsce pracy - Londyn. Oferty: skr. poczt, nr
217A".
Dla Davida brzmia�o to jak wyzwanie. Zdawa� sobie spraw�, i�
nadarza mu si� mo�e szansa kariery zawodowej w dynamicznie roz-
wijaj�cej si� bran�y. Czy tylko uznaj� jego kwalifikacje za wystar-
czaj�ce? Przypomnia� sobie, co mawia� jego wyk�adowca, specjalista
od zagadnie� europejskich: "Je�li ju� musisz pracowa� w Wielkiej
Brytanii, postaraj si�, aby by�o to Morze P�nocne. Wobec k�opo-
t�w Anglik�w ze zwi�zkami zawodowymi nie ma tam naprawd� nic
innego godnego uwagi".
David Kesler by� szczup�ym, g�adko wygolonym Amerykaninem
o w�osach przyci�tych kr�tko na je�a jak porucznik piechoty mor-
skiej, r�owej cerze i niewzruszonej powadze. Z ca�� �arliwo�ci�
�wie�o upieczonego absolwenta Harvard Business School pali� si�
do kariery biznesmena. W sumie sp�dzi� w Harvardzie sze�� lat, z
czego cztery studiuj�c matematyk�, a pozosta�e dwa - po drugiej
stronie Charles River, w Business School. Dopiero co po studiach,
uzbrojony w bakalaureat oraz tytu� magistra administracji handlo-
wej, rozgl�da� si� za stanowiskiem, kt�re nagrodzi�oby jego wyj�t-
kowe - jak wiedzia� - zaci�cie do ci�kiej pracy. Nigdy nie by�
b�yskotliwym studentem i z zazdro�ci� patrzy� na koleg�w, urodzo-
nych naukowc�w, kt�rzy w jednym palcu mieli postkeynesowskie
teorie ekonomiczne. David zaciekle pracowa� przez sze�� lat; odry-
wa�y go od codziennego kieratu tylko �wiczenia sportowe, poza
tym podczas weekendu chodzi� niekiedy na mecze futbolu amery-
ka�skiego lub koszyk�wki, w kt�rych zespo�y Harvardu broni�y ho-
noru uniwersytetu. Z przyjemno�ci� zagra�by sam, ale mia�by wte-
dy mniej czasu na nauk�.
Jeszcze raz przeczyta� og�oszenie, a potem wystuka� na maszynie
starannie zredagowany list, kt�ry zaadresowa� na skrytk� pocztow�.
Odpowied� przysz�a po kilku dniach: wzywano go na rozmow� w
miejscowym hotelu w przysz�� �rod� o trzeciej po po�udniu.
David przyby� do hotelu "Copley" przy Huntingdon Avenue za
pi�tna�cie trzecia; serce wali�o mu jak m�otem. Gdy wprowadzano
go do ma�ego pokoju, powt�rzy� sobie dewiz� Harvard Business
School: "Wygl�daj na Anglika, my�l jak �yd".
Oczekiwali go trzej panowie, kt�rzy przedstawili si� jako Silver-
man, Cooper i Elliott. Pierwsze skrzypce gra� Bernie Silverman,
niski, siwy nowojorczyk w krawacie w kratk�; czu�o si� wyra�nie,
�e to cz�owiek sukcesu. Cooper i Elliott przygl�dali si� Davidowi w
milczeniu.
Silverman d�ugo opisywa� sytuacj� firmy i jej perspektywy. Sta-
rannie wyszkolony przez Harveya mia� na podor�dziu, jak przysta�o
prawej r�ce Metcalfe'a, ca�y arsena� g�adkich s��wek.
� No wi�c widzi pan, panie Kesler, uczestniczymy w przed-
si�wzi�ciu nale��cym do najwi�kszych i najbardziej dochodowych
na �wiecie, szukamy nafty pod dnem Morza P�nocnego u "wybrze-
�y Szkocji. Towarzystwo Prospecta Oil ma poparcie finansowe gru-
py bank�w ameryka�skich. Rz�d brytyjski udzieli� nam koncesji,
mamy zapewnione kapita�y. Ale to nie pieni�dze tworz� firm�,
prosz� pana, firm� tworz� ludzie. To jasne jak s�o�ce. Potrzebuje-
my cz�owieka, kt�ry b�dzie pracowa� dzie� i noc, �eby wyprowa-
dzi� przedsi�biorstwo na szerokie wody. I za to oferujemy najwy�-
sz� pensj�. Je�li powierzymy panu to stanowisko, b�dzie pan praco-
wa� w londy�skim biurze pod bezpo�rednim zwierzchnictwem dy-
rektora Elliotta.
� Gdzie firma ma swoj� central�? -
� W Nowym Jorku, ale nasze biura mieszcz� si� te� w Mon-
trealu, San Francisco, w Londynie, Aberdeen, Pary�u i Brukseli.
� Czy jeszcze gdzie� szukacie ropy?
� W tej chwili nie - odpar� Silverman. - Pakujemy miliony
na wiercenia na Morzu P�nocnym od czasu odkry� British Petro-
leum, a trzeba pami�ta�, �e na polach naftowych wok� nas na pi��
pr�b jedna jest udana, co w naszej bran�y zdarza si� naprawd�
rzadko.
� Kiedy wybrany kandydat mia�by podj�� prac�?
- Gdzie� w styczniu, po uko�czeniu pa�stwowego kursu zarz�-
dzania w bran�y naftowej - odezwa� si� Richard Elliott. Cz�owiek
numer dwa w indaguj�cym Davida trio, chudy, o ziemistej cerze,
s�dz�c po wymowie pochodzi� z Georgii. Kurs pa�stwowy to by�o
typowe zagranie z repertuaru Metcalfe'a - maksimum wiarygod-
no�ci przy minimum koszt�w.
- A gdzie bym mieszka�? - spyta� David.^
Tym razem przem�wi� Cooper.
- Oddaliby�my panu do dyspozycji jedno z mieszka� s�u�bo-
wych w kompleksie Barbicanu, nie opodal naszego biura w londy�-
skim City.
David nie mia� wi�cej pyta�. Silverman wszystko wyja�ni�, jakby
z g�ry wiedzia�, o co chodzi Davidowi.
Dziesi�� dni p�niej David otrzyma� od Silvermana telegram z
zaproszeniem na lunch w "Klubie 21" w Nowym Jorku. Gdy Da-
vid ujrza� przy s�siednich stolikach mn�stwo znanych twarzy, po-
czu� si� pewniej; wyra�nie Silverman zna� si� na rzeczy. Ich stolik
sta� w jednej z tych ma�ych wn�k, jakie wybieraj� ch�tnie ludzie in-
teresu w trosce o dyskrecj�.
-Silverman by� na luzie i w doskona�ym humorze. Rozwodzi� si�
do�� d�ugo o sprawach nie zwi�zanych z celem spotkania, ale w
ko�cu, przy koniaku, zaproponowa� Davidowi obj�cie posady. Da-
vid by� uszcz�liwiony: 25000 dolar�w rocznie i szansa zwi�zania
si� z przedsi�biorstwem, kt�re niew�tpliwie czeka�a �wietna przysz-
�o��. Bez wahania zgodzi� si� rozpocz�� prac� w Londynie od
pierwszego stycznia.
David Kesler nigdy dotychczas nie by� w Anglii. Jaka zielona tu
trawa, jak w�ziutkie ulice, jak szczelnie �ywop�otami i ogrodzenia-
mi os�oni�te domy! Po Nowym Jorku z jego niezmierzonymi uli-
cami i ogromnymi samochodami cz�owiek czu� si� tutaj jak w mi-
niaturowym miasteczku. Ma�e mieszkanko by�o czyste i bezosobo-
we i, jak obieca� Cooper, po�o�one w pobli�u biura, kt�re mie�ci�o
si� przy Threadneedle Street.
Biuro Prospecta Oil zajmowa�o siedem pokoi na jednym pi�trze
wielkiego wiktoria�skiego budynku. Tylko gabinet Silvermana ro-
bi� imponuj�ce wra�enie. Poza tym znajdowa� si� tam mikroskopij-
ny pokoik przyj�� interesant�w, drugi podobny z dalekopisami,
dwie klitki sekretarek, wi�kszy pok�j Elliotta -i malutki Davida. Da-
vid zaskoczony by� ciasnot�, ale Silverman natychmiast go obja�ni�,
�e w londy�skim City za dzier�aw� stopy kwadratowej gruntu p�aci
si� trzydzie�ci dolar�w, gdy w Nowym Jorku - dziesi��.
Sekretarka Bernie Silvermana, Judith Lampson, wprowadzi�a
Davida do doskonale urz�dzonego gabinetu naczelnego dyrektora.
Silverman siedzia� na du�ym, czarnym, obrotowym krze�le a za
masywnym biurkiem wygl�da� jak karze�ek. Mia� pod r�k� cztery
aparaty telefoniczne: trzy bia�e i jeden czerwony. Wyr�niaj�cy si�
czerwony bezpo�rednio ��czy� z numerem w Stanach, o czym Da-
vid si� p�niej dowiedzia�, acz nigdy nie odkry�, do kogo �w numer
nale�a�.
� Dzie� dobry, panie Silverman. Od czego powinienem zacz��?
� Bernie, m�w mi, prosz�, Bernie. Siadaj. Czy zauwa�y�e�
zmian� kursu naszych akcji w ostatnich dniach?
� O tak - powiedzia� z entuzjazmem David. - Wzr�s� o po�o-
w�, prawie do sze�ciu dolar�w. Pewno dzi�ki nowemu poparciu fi-
nansowemu naszej firmy i odkryciom innych towarzystw?
� Nie - powiedzia� Silverman przyciszonym g�osem, sprawia-
j�c wra�enie, jakby nikt inny nie powinien us�ysze� tego fragmentu
rozmowy. - Chodzi o to, �e znale�li�my wielk� rop�, ale nie zde-
cydowali�my jeszcze, kiedy o tym og�osimy. O tu, w raporcie geo-
loga, znajdziesz wszystko. - Rzuci� Davidowi efektowny, kolorowy
dokument.
David cichutko zagwizda�. - Jakie firma ma w tej chwili plany?
� Og�osimy o odkryciu - m�wi� beznami�tnie Silverman ba-
wi�c si� ca�y czas gumk� - mniej wi�cej za trzy tygodnie, kiedy
b�dzie ju� dok�adnie wiadomo, jaka jest rozci�g�o�� i pojemno��
odwiertu. Musimy si� zastanowi�, jak wykorzysta� rozg�os i nag�y
nap�yw pieni�dzy. Jasne, �e akcje skocz� w g�r� jak zwariowane.
� Akcje i tak id� ci�gle w g�r�. Mo�e ju� kto� wie?
� Mo�liwe, �e masz racj�. Jak to czarne paskudztwo ju� raz wy-
try�nie, nie mo�na go ukry� - za�mia� si� Silverman.
� Mo�e nie zaszkodzi�oby pod��czy� si� do sprawy? - spyta�
David.
� Czemu nie, je�li tylko nie zaszkodzi to firmie. Daj mi zna�,
gdyby kto� chcia� zainwestowa�. W Anglii nie ma przepis�w chro-
ni�cych tajemnice wewn�trzne firm jak u nas w Ameryce.
� Jak� zwy�k� kursu przewidujesz?
Silverman spojrza� Davidowi prosto w oczy i rzuci� od niechce-
nia: - Do dwudziestu dolar�w.
Po powrocie do swego pokoju David przestudiowa� wnikliwie ra-
port geologa, kt�ry da� mu Silverman. Istotnie wygl�da�o na to, �e
Prospecta Oil znalaz�a rop�, ale zasi�g odkrycia nie by� na razie
ustalony. David sko�czy� czyta�, spojrza� na zegarek i zakl��. Ra-
port poch�on�� go bez reszty. Wrzuci� dokument do teczki, podje-
cha� taks�wk� na dworzec Paddington i w ostatniej chwili zd��y� na
poci�g odje�d�aj�cy o sz�stej pi�tna�cie. Mia� by� w Oksfordzie na
kolacji u starego kumpla z Harvardu.
W drodze do uniwersyteckiego miasta David rozmy�la� o Ste-
phenie Bradleyu, przyjacielu z lat studi�w, kt�ry tak wielkodusznie
pomaga� w�wczas jemu i innym kolegom w matematyce. Stephen,
obecnie cz�onek Kolegium Magdaleny, by� niew�tpliwie jednym z
najbardziej utalentowanych naukowc�w pokolenia Davida. Zdoby�
stypendium Fundacji Kennedy'ego na studia w Harvardzie, a na-
st�pnie w 1970 roku nagrod� Wistera w dziedzinie matematyki,
wyr�nienie najwy�ej cenione w �wiecie matematycznym. O randze
nagrody nie decydowa�a �mieszna kwota 80 dolar�w czy medal.
Rywalizacja by�a ostra, gdy� liczy�a si� reputacja i oferty pracy, ja-
kie otrzymywa� zwyci�zca. Stephen zdoby� nagrod� z imponuj�c�
�atwo�ci� i nie zdziwiono si�, gdy jego wniosek o stanowisko w
Oksfordzie zosta� przyj�ty. Trzeci rok prowadzi� badania naukowe
w Kolegium Magdaleny, jego rozprawy na temat algebry Boole'a
ukazywa�y si� cz�sto w "Proceedings of the London Mathematical
Society" i w�a�nie niedawno og�oszono, �e zosta� powo�any na ka-
tedr� matematyki w macierzystej uczelni, Uniwersytecie Harvardz-
kim, od jesieni tego roku.
Poci�g odje�d�aj�cy o sz�stej pi�tna�cie z Paddington po godzi-
nie by� w Oksfordzie. Z dworca David wzi�� taks�wk� i po kr�tkiej
je�dzie New College Lane o wp� do �smej znalaz� si� na miejscu.
Portier zaprowadzi� go do mieszkania Stephena. By�o przestronne,
staro�wieckie, zape�nione tu i �wdzie rozrzuconymi ksi��kami i po-
duszkami, na �cianach wisia�y ryciny. Co za kontrast w por�wnaniu
ze sterylnymi pomieszczeniami Harvardu, pomy�la� David. Ste-
phen czeka� na niego. Wydawa�o si�, �e nic si� nie zmieni�. Ubra-
nie wisia�o na jego d�ugiej, chudej, niezgrabnej figurze; z pewno�-
ci� nie m�g�by zosta� modelem. Krzaczaste brwi stercza�y nad nie-
modnymi okularami w okr�g�ej oprawce; odnosi�o si� wra�enie, �e
chce za nimi ukry� sw� nie�mia�o��. Podszed�