1271
Szczegóły |
Tytuł |
1271 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1271 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1271 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1271 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
DAVID MORRELL
PI�TA PROFESJA
Nie rozumiem - powiedzia�a Alicja. - To okropnie zagmatwane.
S� to skutki �ycia na wspak - powiedzia�a �agodnie Kr�lowa. - Wszystkim si� od tego pocz�tkowo kr�ci w g�owie...
�ycia na wspak! - powt�rzy�a Alicja z ogromnym zdumieniem. - Nigdy nie s�ysza�am o czym� takim.
...ale to ma jedn� wielk� zalet�: pami�� dziala w obie strony.
Jestem pewna, �e moja dziala tylko w jedn� stron� - zauwa�y�a Alicja. - Nie jestem w stanie zapami�ta� rzeczy, kt�re si� jeszcze nie wydarzy�y.
To bardzo n�dzny rodzaj pami�ci, taki, kt�ry dziala tylko w przeszlo�� - zauwa�y�a Kr�lowa.
Lewis Carroll, "O tym, co Alicja odkry�a po
drugiej stronie lustra", t�um. Maciej S�omczy�ski,
Czytelnik, Warszawa 1972, s. 69-70.
�cie�ka obro�cy to �wiadoma zgoda na �mier�.
Miyamoto Musashi,
siedemnastowieczny samuraj
PROLOG
�LUBY WIERNO�CI
Pi�ta profesja
Z pocz�tkami profesji Dzikusa nie wi��e si� �adne wydarzenie historyczne. Pierwszych wykonawc�w fachu, kt�remu si� po�wi�ci�, spowija mg�a mitu. Na pocz�tku byli �owcy, potem rolnicy, kiedy za� wymiana zacz�a przynosi� zyski, pojawi�y si� prostytutki i politycy. Pozostawiaj�c na boku kwesti� kolejno�ci, takie w�a�nie .by�y pierwsze cztery ludzkie zaj�cia.
Je�eli jednak pojawia si� jaki� zysk, powinien on by� chroniony - i to by�o powodem powstania zawodu Dzikusa: pi�tej profesji. Cho� same jej narodziny nie zosta�y udokumentowane, niechaj dwa poni�sze przyk�ady zilustruj� jej chwalebne tradycje.
DRU�YNNICY
G
dy w czterysta lat po Chrystusie Anglosasi najechali Brytani�, przynie�li ze sob� germa�ski kodeks absolutnej lojalno�ci wobec wodza swego plemienia. Kodeks ten w skrajnych wypadkach nakazywa� cz�onkowi dru�yny wodza, zwanej comitatus, broni� go a� do �mierci pod gro�b� utraty honoru. Jednym z najbardziej wyrazistych przyk�ad�w tak ca�kowitego oddania swemu panu jest wydarzenie, jakie mia�o miejsce w 991 roku u brzeg�w rzeki Blackwater w pobli�u miasteczka Maldon w Essex.
Po z�upieniu port�w na wschodnim wybrze�u Brytanii grupa skandynawskich pirat�w roz�o�y�a si� obozem na wyspie, kt�r� podczas odp�ywu ��czy�a ze sta�ym l�dem w�ska grobla. Na t� to grobl� przywi�d� swoich wiernych dru�ynnik�w Birhtnoth, miejscowy ksi��� anglosaski, i odci�� wikingom przej�cie, ale wrogowie stan�li do walki. B�ysn�y miecze i krew zbroczy�a grobl�. Gdy bitwa przybra�a na sile, jeden z giermk�w Birhtnotha stch�rzy� i uciek�. Inni, s�dz�c �e to sam Birhtnoth si� wycofuje, r�wnie� uciekli. Na miejscu pozosta� jedynie Birhtnoth w otoczeniu stra�y przybocznej.
Trafiony oszczepem, zdo�a� go wyrwa� i przeszy� mieczem napastnika, gdy jednak top�r wikinga odr�ba� jego zbrojne rami�, nie m�g� si� ju� broni� i zosta� posiekany na kawa�ki. Cho� jednak Birhtnoth ju� nie dowodzi� nimi, jego wierni dru�ynnicy wci�� trwali na stanowisku. Broni�c jego cia�a i mszcz�c jego �mier�, uderzali z tym wi�kszym m�stwem.
Dru�ynnicy gin�li �mierci� okrutn�, ale rado�nie, gdy� nie sprzeciwiali si� kodeksowi lojalno�ci.
�wczesny anglosaski dokument, opisuj�cy t� heroiczn� kl�sk�, ko�czy si� takimi s�owy:
Godryk cz�sto rzuca� w��czni�, miotaj�c mordercze drzewce ku wikingom. Dzielnie nast�powa� wraz ze swoimi bra�mi, r�bi�c i k�ad�c trupem wrog�w, p�ki nie pad� w bitwie. To nie by� ten Godryk, kt�ry Uciek� z pola wa�ki.
Owych dw�ch Godryk�w reprezentowa�o zasadniczy konflikt w profesji Dzikusa. Dru�ynnik by� powo�any do ochrony wodza, w jakim jednak momencie, gdy sprawa wygl�da�a na przegran�, � w�dz by� martwy, powinien zacz�� chroni� samego siebie? Ilekro� Dzikus zaczyna� rozwa�a� ten problem moralny, przypomina� sobie Akir� i zdarzenie z ca�kiem odmiennego kr�gu kulturowego, kt�re dobrze ilustrowa�o skrajno�ci w dziejach owej pi�tej, najszlachetniejszej profesji.
Czterdziestu siedmiu
Ronin�w
W Japonii podobn� funkcj� pe�nili samurajowie. Owi powo�ani do ochrony wojownicy doszli do znaczenia w dwunastym wieku po Chrystusie, gdy prowincjonalni w�adcy, tak zwani daimyo, zacz�li odczuwa� gwa�town� potrzeb� posiadania lojalnych gwardii przybocznych w celu kontrolowania swoich w�o�ci. Z up�ywem czasu jeden z wojskowych przyw�dc�w, zwany shogunem, rozci�gn�� swoj� w�adz� nad pozosta�ymi daimyo, niemniej jednak ich samurajowie czuli si� zwi�zani przede wszystkim ze swoimi bezpo�rednimi panami. Na tle tej skomplikowanej siatki zale�no�ci zdarzy� si� w 1701 roku incydent, kt�ry sta� si� zacz�tkiem jednej z najs�ynniejszych legend japo�skich.
Trzej daimyo zostali wezwani na dw�r shoguna w Edo (obecnie Tokio) z nakazem z�o�enia �lub�w wierno�ci. Poniewa� niewiele wiedzieli o dworskich manierach, dw�ch z nich zwr�ci�o si� o pomoc do eksperta w dziedzinie etykiety, a ten, zjednany darami, odwdzi�czy� im si� porad�.
Trzeci z nich jednak, pan Asano, by� zbyt prostolinijny, aby stosowa� wobec nauczyciela etykiety, pana Kiry, takie metody. Kira poczu� si� ura�ony i o�mieszy� Asano w obecno�ci shoguna. Poni�ony Asano nie mia� innego wyboru - aby uratowa� sw�j honor, wydoby� miecz i rani� Kir�.
Obna�enie miecza w obecno�ci shoguna by�o ci�kim przest�pstwem, shogun nakaza� wi�c, by Asano odpokutowa� je przez wydobycie w�asnych wn�trzno�ci. Daimyo us�ucha�, jego �mier� jednak nie rozwi�za�a problemu. Samurajowie Asano byli pos�uszni rygorystycznemu prawu giri, co w wolnym t�umaczeniu oznacza "brzemi�
obowi�zku", kt�re nakazywa�o pom�ci� �mier� ich pana przez zabicie tego, kto zapocz�tkowa� ci�g zniewag - pana Kiry.
Tak silny by� nakaz prawa giri, i� shogun nie mia� w�tpliwo�ci, �e nast�pi dalszy przelew krwi, aby wiec przerwa� pasmo zbrodni, wys�a� swych wojownik�w z nakazem obl�enia zamku Asano i zmuszenia jego samuraj�w do z�o�enia broni. W tej sytuacji kapitan samuraj�w pana Asano, Oishi Yoshio, zwo�a� swoich ludzi na narad�. Jedni g�osowali za oporem przeciwko wojskom shoguna, inni proponowali pope�nienie rytualnego samob�jstwa wzorem ich pana, Oishi wyczu� jednak, �e wi�kszo�� uwa�a�a, i� ich powinno�� wygas�a wraz ze �mierci� w�adcy. Jako test zaproponowa� im podzia� maj�tku Asano. Wielu niegodnych wojownik�w ch�tnie skorzysta�o z tej mo�liwo�ci, Oishi wyp�aci� im ich udzia� i zezwoli� na odej�cie. Z ponad trzystu samuraj�w osta�o si� jedynie czterdziestu siedmiu i z nimi Oishi zawar� pakt, przypiecz�towany krwi� z naci�tych i z��czonych r�k.
Tych czterdziestu siedmiu podda�o si� wojsku shoguna i o�wiadczy�o, �e wyrzekaj� si� wszelkich zobowi�za� wobec prawa giri i swego zmar�ego pana. Pozornie zgodzili si� oni zosta� roninami, czyli w�drownymi, bezpa�skimi samurajami, i ka�dy z nich wyruszy� swoj� w�asn� drog�. Shogun by� jednak podejrzliwy, wys�a� wi�c za nimi szpieg�w, aby si� upewni�, �e nie b�dzie pomsty. �eby ich zwie��, ka�dy z ronin�w �wiadomie postara� si� stoczy� jak najni�ej. Jedni zacz�li udawa� pijak�w, inni zaj�li si� str�czycielstwem. Jeden z nich sprzeda� swoj� �on� do domu publicznego, inny zabi� swego te�cia, jeszcze inny postara� si�, aby jego siostra zosta�a kochank� znienawidzonego pana Kiry. Bezkarnie opluwani, pozwalaj�c rdzewie� swoim mieczom, wydawali si� rzeczywi�cie nurza� w ha�bie, po dw�ch latach zatem szpiedzy shoguna nabrali przekonania, �e zemsta nie b�dzie kontynuowana, i shogun odwo�a� nadz�r nad roninami.
W 1703 roku czterdziestu siedmiu ronin�w spotka�o si� ponownie i zaatakowa�o zamek Kiry. W wybuchu d�ugo powstrzymywanej w�ciek�o�ci wyr�n�li niczego nie podejrzewaj�ce stra�e swego wroga, wy�ledzili i pozbawili g�owy cz�owieka, kt�rego tak nienawidzili, a nast�pnie obmyli t� g�ow� i udali si� na pielgrzymk� do grobu Asano, gdzie z�o�yli to trofeum na mogile nareszcie pomszczonego pana.
Na tym jednak �a�cuch powinno�ci jeszcze si� nie ko�czy�. Wype�niaj�c nakaz giri, roninowie sprzeniewierzyli si� rozkazowi shoguna, aby przerwa� wendet�. Jeden kodeks honorowy k��ci� si� z drugim. Pozosta�o tylko jedno mo�liwe rozwi�zanie. Shogun wyda� Wyrok, a roninowie go wypehlili. Triumfalnie przebijali swe brzuchy mieczami, prowadz�c ostrze od lewej do prawej, a potem ku g�rze, zgodnie ze szlachetnym rytua�em samob�jstwa, zwanym seppuku. Groby czterdziestu siedmiu ronin�w s� czczone po dzi� dzie� jako narodowy pomnik Japonii.
Dru�ynnicy i czterdziestu siedmiu ronin�w, Dzikus i Akira, kodeksy i powinno�ci, honor i lojalno��, ochrona, a je�eli okoliczno�ci zmusz�, zemsta, nawet za cen� �ycia - oto pi�ta i najszlachetniejsza profesja.
Powr�t zmar�ego
Labirynt
Pos�uszny regu�om swojego zawodu, Dzikus skierowa� wind� o pi�tro ni�ej, ni� potrzebowa�. Aby winda dotar�a na najwy�sze pi�tro, trzeba by�o wsun�� w szczelin� na p�ycie kontrolnej kart� z kodem komputerowym. Dzikus otrzyma� tak� kart�, ale wola� jej nie u�ywa�. Z zasady nie znosi� wind. Stwarzane przez nie ograniczenie by�o niebezpieczne. Nigdy nie wiedzia�, co go mo�e spotka�, gdy drzwi si� rozsun�. Co prawda tym razem nie spodziewa� si� trudno�ci, gdyby jednak zrobi� jedno odst�pstwo od swych zwyk�ych metod post�powa-nia, za nim posz�yby inne, i wtedy w razie prawdziwych k�opot�w nie by�by w stanie zareagowa� w�a�ciwie.
Tego ciep�ego wrze�niowego popo�udnia w Atenach dr�czy�a go poza tym ciekawo��, jakie �rodki bezpiecze�stwa podj�a osoba, t kt�r� um�wi� si� na spotkanie. Chocia� przywyk� do kontakt�w Z lud�mi bogatymi i wp�ywowymi, wi�kszo�� z nich stanowili politycy lub biznesmeni, nie co dzie� jednak zdarza�o mu si� spotka� kogo�, kto nie tylko mia� zwi�zki z tymi dwoma dziedzinami, ale by� ponadto �yw� legend� kina.
Kiedy winda stan�a i drzwi otworzy�y si� z lekkim stukni�ciem, usun�� si� w bok. Wyjrza� na zewn�trz i oceni� sytuacj�, ale iewa� nie zobaczy� nikogo, rozlu�ni� si� i pomaszerowa� ku drzwiom, na kt�rych napis po grecku wskazywa� wyj�cie po�arowe.
z t� informacj� klamka nie stawia�a oporu. f Ostro�nie przekroczy� pr�g i znalaz� si� na klatce schodowej. Gumowe podeszwy jego but�w g�uszy�y odg�os krok�w na betonowym pode�cie. Skierowa� si� ku drzwiom po prawej stronie i uj�� ich ga�k�, ale nie zdo�a� jej obr�ci�. Dobrze - drzwi by�y zaryglowane, tak jak nale�a�o. Bez w�tpienia przycisk po drugiej stronie otwiera� dost�p do tych schod�w w razie nag�ej potrzeby, ale z tej strony nieproszony go�� mia� zamkni�t� drog� na g�r�. Dzikus wsun�� w dziurk� od klucza dwa cienkie metalowe paski - jeden z nich mia� pos�u�y� za d�wigni�, drugim za� manipulowa� tak, aby uwolni� zapadki rygla. Ju� po siedmiu sekundach otworzy� drzwi, zaniepokojony, �e zamek okaza� si� tak prosty, powinno mu to bowiem zabra� przynajmniej dwa razy tyle czasu.
W�lizgn�� si� przez drzwi, delikatnie zamkn�� je za sob� i czujnie zbada� prowadz�ce ku g�rze schody. Nie by�o �adnych ukrytych kamer, poza tym m�tne �wiat�o dawa�o mu ochronny cie�, gdy wspina� si� ku podestowi i dalej, po nast�pnym odcinku schod�w. Nie widzia� �adnego stra�nika, a kiedy pchn�� drzwi u szczytu schod�w, zmarszczy� brwi - drzwi nie by�y zamkni�te. Co gorsza, kiedy je otworzy�, r�wnie� nie ujrza� stra�y.
Niemal bezg�o�nie posuwa� si� wzd�u� mi�kko wy�cielonego korytarza. Zerkn�wszy na drzwi skierowa� si� w stron� malej�cych numer�w, by trafi� do tego, kt�ry mu podano. Tu� przed skrzy�owaniem korytarzy w nozdrza uderzy� go zapach tytoniowego dymu. Po prawej stronie mia� wind�, zwr�ci� si� wi�c w lewo i wtedy ich zobaczy�.
Naprzeciw drzwi w drugim ko�cu korytarza sta�o trzech m�czyzn. Pierwszy z nich trzyma� r�ce w kieszeniach, drugi zaci�ga� si� papierosem, a trzeci s�czy� kaw� z fili�anki.
Amatorszczyzna, pomy�la� Dzikus, nigdy nie nale�y mie� zaj�tych r�k. Kiedy stra�nicy go spostrzegli, pospiesznie przybrali poz� gotowo�ci. Zbudowani byli jak pi�karze, garnitury oblepia�y wi�c ciasno ich bycze karki i klatki piersiowe. Dla kogo�, kto nie by� fachowcem, mogli wygl�da� onie�mielaj�co, ich rozmiary jednak nie pozwala�y im znikn�� w t�umie, a nadmiernie rozro�ni�te mi�nie sprawia�y, �e nie byliby w stanie zareagowa� szybko w sytuacji kryzysowej.
Dzikus rozlu�ni� mi�nie twarzy, staraj�c si� nada� jej niegro�ny wygl�d, a cho� ponad metr osiemdziesi�t wysoki, przygarbi� tak sw� �ylast� sylwetk�, �e wydawa� si� znacznie ni�szy. Id�c korytarzem udawa�, �e stra�nicy wywarli na nim du�e wra�enie, wypr�yli wiec plecy w aroganckim poczuciu triumfu.
Zrobili ca�e przedstawienie z kontroli jego dokument�w, zwyk�ych falsyfikat�w z nazwiskiem u�ywanym tylko w tym miesi�cu. Obszukali go te�, ale nie u�yli r�cznego wykrywacza metali i dlatego nie znale�li ma�ego no�a, ukrytego za klap� marynarki.
Tak, czekaj� na pana - powiedzia� pierwszy. - Dlaczego nie skorzysta� pan z windy?
Karta komputerowa nie zadzia�a�a - odpowiedzia� Dzikus, zwracaj�c j�. - Musia�em wysi��� pi�tro ni�ej i wej�� po schodach.
Ale drzwi na klatk� schodow� s� zamkni�te - odezwa� si� drugi.
Kto� z hotelu musia� je zostawi� otwarte.
Ktokolwiek zapomnia� je zamkn��, jego dupa ju� zimna - dorzuci� trzeci.
Rozumiem, co pan ma na my�li. Ja te� nie znosz� niedbalstwa.
Pokiwali g�owami, zerkaj�c po sobie, rozlu�nili ramiona i odprowadzili go do apartamentu.
Nie tak, pomy�la� Dzikus, zasad� jest, aby nigdy nie opuszcza� posterunku.
Salon w apartamencie by� du�y i umeblowany ze smakiem, Dzikus przede wszystkim jednak zwr�ci� niech�tn� uwag� na �cian� na wprost drzwi. Zwisaj�ce tam ci�kie zas�ony by�y rozsuni�te, ukazuj�c ogromne, si�gaj�ce od pod�ogi do sufitu okno ze wspania�ym widokiem na Partenon na Akropolu. Ateny zazwyczaj spowija� smog, teraz jednak wiatr oczy�ci� powietrze sprawiaj�c, �e kolumnada ruin [ l�ni�a w popo�udniowym s�o�cu.
Dzikus pozwoli� sobie jednak na zachwyt tym widokiem dopiero i wtedy, gdy zaj�� pozycj� w g��bi pokoju, nie znosi� bowiem wielkich i okien z rozsuni�tymi zas�onami - ewentualnemu wrogowi dawa�y one niepotrzebn� przewag�, otwieraj�c �atwy dost�p teleskopom, mikrofalowym mikrofonom kierunkowym i, co najwa�niejsze, kulom snajper�w.
Potencjalnego klienta, kt�ry go wezwa� na to spotkanie, jeszcze nie o, otaksowa� wi�c wzrokiem drzwi w �cianie po lewej stronie. Mog�a to by� garderoba, �azienka albo sypialnia. Jego uwag� zwr�ci� przyciszony kobiecy g�os, dobiegaj�cy zza drzwi w �cianie po prawej - f Je drzwi z pewno�ci� prowadzi�y do sypialni. Poniewa� nie s�ysza� odpowiedzi, domy�li� si�, �e kobieta rozmawia�a przez telefon. W jej g�osie brzmia�o ponaglenie, jak gdyby od d�u�szego czasu nie mog�a sko�czy� tej rozmowy.
Z dobrze wytrenowan� cierpliwo�ci� Dzikus pow�drowa� wzrokiem ej w praw� stron�, ku �cianie, w kt�rej znajdowa�y si� drzwi nowe. Rozpozna� na niej dwa p��tna Moneta i trzy van Gogha. Jego krzepcy stra�nicy stracili wszelkie zainteresowanie swoj� l, gdy spostrzegli, �e ich chlebodawca jest nieobecny. �adnej widowni, �adnych pochwa� za dobre spe�nianie obowi�zk�w. Dwaj nich, pe�ni rozczarowania, poszurali nogami, poprawili krawaty i powr�cili na swoje miejsca w hallu, z pewno�ci� po to, aby dalej pi� kaw� i pali� papierosy. Trzeci zanikn�� drzwi i opar� si� o nie ze skrzy�owanymi ramionami, staraj�c si� wygl�da� na zapracowanego.
Kiedy zaszumia� klimatyzator, Dzikus odwr�ci� si� od obraz�w w kierunku szklanej gabloty z kolekcj� chi�skich waz.
Pozosta�y na posterunku goryl wyprostowa� si�.
Drzwi po prawej otworzy�y si� i z sypialni wysz�a kobieta-legenda.
Jej wiek oficjalna biografia okre�la�a na czterdzie�ci pi�� lat, niemniej, co by�o zdumiewaj�ce, wygl�da�a tak samo jak w swoim ostatnim filmie nakr�conym dziesi�� lat temu - wysoka, szczup�a, nieco kanciasta. Jej oczy by�y g��boko b��kitne, a twarz mia�a zarys wykwintnego owalu, kt�rego zmys�ow� lini� obramowywa�y si�gaj�ce do ramion, zbiela�e od s�o�ca w�osy. Sk�r� mia�a g�adk� i opalon�. Istne marzenie fotografa.
Dziesi�� lat temu, podczas konferencji prasowej z okazji przyznania jej przez Akademi� Filmow� nagrody dla najlepszej aktorki, zaskoczy�a ca�y �wiat, og�aszaj�c rezygnacj� z zawodu. Jej ma��e�stwo w miesi�c p�niej z absolutnym w�adc� niewielkich, lecz zasobnych wyspiarskich w�o�ci, s�siaduj�cych z Riwier� Francusk�, by�o nie mniej zdumiewaj�ce. Kiedy m�� zapad� na zdrowiu, sama obj�a prowadzenie jego interes�w, podwajaj�c wp�ywy z turystyki i kasyn gry, kt�re stanowi�y �r�d�o dobrobytu wyspy.
Rz�dzi�a tak, jak gra�a, w stylu, kt�ry krytycy filmowi nazwali "ogniem i lodem" - z zaanga�owaniem, ale kontrolowanym, z pasj�, ale i z odpowiedzialno�ci�. W scenach mi�osnych zawsze odgrywa�a rol� dominuj�c�. Film, w kt�rym uwodzi�a genialnego z�odzieja klejnot�w, przewrotnie odrzucaj�c jego wzgl�dy, sta� si� klasycznym przyk�adem obrazowania napi�� uczuciowych. Wiedzia�a, czego chcia�a, ale bra�a to tylko wtedy, gdy w�asne zachcianki nie nara�a�y jej na ryzyko, i wydawa�a si� czerpa� przyjemno�� z dawania wi�cej ni� wzi�a, z �askawego podarowania z�odziejowi niezapomnianej nocy.
Podobnie i wyspiarscy poddani musieli zabiega� o jej wzgl�dy. Reagowa�a na te zabiegi, ale zawsze z dystansu, z wyj�tkiem chwil, kiedy niespodziewanie ujawnia�a sw� wspania�omy�lno�� dla chorych, bezdomnych lub osieroconych. Wygl�da�o na to, �e wsp�czucie traktowa�a jako objaw s�abo�ci, ogie�, kt�ry zagra�a� rozpuszczeniem jej lodowatej samokontroli. Je�eli jednak by�o to korzystne ze wzgl�d�w politycznych, emocje by�y dopuszczalne, a nawet demonstrowane w nadmiarze, je�li tylko nie nara�a�o to jej na niebezpiecze�stwo, a zaskarbia�o mi�o�� poddanych.
Podchodz�c do Dzikusa u�miechn�a si� promiennie - okruch kina w codziennym �yciu. Ze swej strony Dzikus podziwia�, jak zr�cznie zaaran�owa�a swoje entree. Wiedzia�, �e doskonale zdawa�a i sobie spraw�, jakie to wywiera�o wra�enie.
Mia�a na sobie czarne sanda�y r�cznej roboty, plisowane spodnie i koloru czerwonego wina, jedwabn� bluzk�, b��kitn� jak jajeczka rudzika (g�rne trzy guziki by�y odpi�te, ods�aniaj�c opalenizn� u nasady piersi, a kolor z pewno�ci� dobra�a w ten spos�b, by podkre�la� lazur jej oczu), zegarek marki Cartier oraz diamentowy wisiorek z takimi� [kolczykami, kt�rych blask jeszcze bardziej uwydatnia� kolor jej oczu |i sp�owia�ych w�os�w.
Przystan�a na chwil� przed Dzikusem, a potem zwr�ci�a si� do stoj�cego pod drzwiami stra�nika, odprawiaj�c go:
Dzi�kuj� panu.
Krzepki facet wycofa� si�, z�y, �e nie m�g� przys�uchiwa� si� rozmowie.
Przepraszam, �e kaza�am panu czeka� - powiedzia�a, podchodz�c bli�ej i pozwalaj�c Dzikusowi wdycha� delikatny zapach jej fum. Mia�a lekko ochryp�y g�os i silny u�cisk r�ki.
Pi�� minut...? Nie ma za co przeprasza�. - Dzikus wzruszy� ramionami. - W moim zawodzie przywyk�em czeka� znacznie d�u�ej, poza tym mia�em czas, aby podziwia� pani kolekcj�. - Wskaza� i szklan� gablot� z wazami. - Bo przypuszczam, �e to pani w�asna kolekcja. W�tpi�, aby jakikolwiek hotel, nawet "Georges Roi II", powierza� swoim klientom bezcenne dzie�a sztuki. - Zabieram je zawsze ze sob� w podr�, �eby czu� si� bli�ej domu. Czy pan te� lubi chi�sk� ceramik�?
* Czy lubi�? Tak, chocia� zupe�nie si� na niej nie znam. W ka�dym razie uwielbiam pi�kno, Wasza Wysoko��, w��czaj�c - je�li pani ten komplement - pani�. Spotkanie z pani� jest dla mnie zaszczytem.
Jako w�adczyni� czy jako by�� osobisto�ci� filmu?
By�� aktork�. Skin�a g�ow� i mrugn�a.
Jest pan bardzo mi�y. Chyba czu�by si� pan lepiej, gdyby�my spok�j formalno�ciom. Prosz� nazywa� mnie moim poprzednim nazwiskiem Joyce Stone.
Dzikus powt�rzy� jej pe�ne wdzi�ku skinienie. - Tak, panno Stone. Ma pan zielone oczy.
To nie jest zbyt widoczne - odrzek� Dzikus.
Wr�cz przeciwnie. Bardzo widoczne. Kolor kameleona. Pa�skie oczy dopasowuj� si� do ubrania - szara marynarka, niebieska koszula... Pobie�ny obserwator okre�li�by pa�skie oczy jako...
Szaroniebieskie, a nie zielone. Jest pani spostrzegawcza.
A pan zna si� na z�udzeniach optycznych. Umie si� pan przystosowa�.
o u�yteczne w mojej pracy. - Dzikus obr�ci� si� ku obrazom. - Wspania�e. Je�eli si� nie myl�, "Cyprysy" van Gogha zosta�y niedawno zakupione na aukcji u So t h� by'ego. Nieznany nabywca zap�aci� �adn� sumk�.
milion�w dolar�w.
Teraz zna pan ju� tajemniczego kupca.
Panno Stone, to dla mnie uprzywilejowana informacja. Ju� utro wypad�bym z interesu, gdybym nie zachowa� tajemnicy. Pani i�owa to dla mnie jak spowied� dla ksi�dza.
Spowied�? Mam nadziej�, �e to nie znaczy, i� nie mog� panu sapropopowa� czego� do picia?
Dop�ki nie pracuj� dla pani.
Ale ja przypuszcza�am, �e po to w�a�nie pan przyszed�.
Przyszed�em po to, �eby porozmawia� o pani problemach - >owiedzia� Dzikus. - Nie zosta�em jeszcze zaanga�owany.
Z pa�skimi �wiadectwami? Ju� si� zdecydowa�am wynaj�� pana.
Pani wybaczy, panno Stone, ale przyj��em pani zaproszenie, by prawdzi�, czy j a chc�, �eby pani mnie wynaj�a. Joyce Stone przygl�da�a mu si� badawczo.
No, no. - Nie spuszcza�a z niego uporczywego spojrzenia. - .udzie zazwyczaj ch�tnie dla mnie pracuj�.
Nie chcia�em pani obrazi�.
Oczywi�cie. - Ruszy�a w stron� kanapy.
Je�li pani pozwoli, panno Stone... Unios�a brwi.
Wola�bym, �eby usiad�a pani tam, na tamtym krze�le. Ta anapa stoi zbyt blisko okna.
Okna...?
Albo niech mi pani pozwoli zaci�gn�� zas�ony.
Ach tak, teraz pojmuj�. - Wydawa�a si� rozbawiona. - Po-jewa� lubi� �wiat�o s�oneczne, usi�d� tam, gdzie pan proponuje, liech mi pan powie, czy zawsze jest pan taki opieku�czy wobec os�b, la kt�rych jeszcze nie zdecydowa� si� pan pracowa�?
� Si�a przyzwyczajenia.
Intryguj�ce przyzwyczajenie, panie... Obawiam si�, �e zapomnia�am pa�skie nazwisko.
Dzikus pow�tpiewa� w to. Wygl�da�a na osob�, kt�ra pami�ta wszystko.
To niewa�ne. Nazwisko, kt�re pani podano, nie jest moje. Normalnie u�ywam pseudonimu.
To jak mam pana przedstawia�?
Nie b�dzie pani tego robi�. Je�eli dojdziemy do porozumienia, prosz� nigdy nie zwraca� na mnie uwagi.
Publicznie tak, ale je�li zechc� zwr�ci� si� do pana prywatnie?
Dzikus.
Przepraszam...?
To przezwisko. Pod nim jestem znany w mojej pracy.
A zdoby� je pan podczas s�u�by w SEAL? Dzikus nie pokaza� po sobie zaskoczenia.
Nazwa tej pa�skiej jednostki to skr�t, zgadza si�? Od s��w "SEa, Air, Land". Komandosi Marynarki Stan�w Zjednoczonych. Dzikus zdusi� w sobie pokus�, �eby si� nasro�y�.
M�wi�am panu, �e pa�skie referencje wywar�y na mnie wra�enie - powiedzia�a. - Korzystanie z pseudonim�w �wiadczy, �e pan bardzo ceni sobie swoj� prywatno��, ja jednak by�am uparta i wywiedzia�am si� paru szczeg��w z pa�skiej przesz�o�ci. �eby pana uspokoi�, chcia�abym powiedzie� wyra�nie, �e nic z tego, co mi opowiadano, nie zagra�a pa�skiej anonimowo�ci. Ale kr��� o panu pewne plotki. Powszechne uznanie zdoby� pan sobie, udzielaj�c pomocy pewnemu pos�owi do brytyjskiego parlamentu - przypuszczam, �e przeciwko terrorystom z IRA. Ten cz�owiek prosi� mnie, �ebym raz jeszcze podzi�kowa�a panu za uratowanie mu �ycia. Podobnie wdzi�czny panu jest pewien w�oski finansista za odzyskanie porwanego syna. A pewien przemys�owiec z Niemiec Zachodnich uwa�a, �e jego firma zbankrutowa�aby, gdyby nie wykry� pan konkurenta, kt�ry podkrada� jego tajemnice.
Dzikus milcza�.
Nie musi pan by� taki skromny - powiedzia�a.
Pani te�. Pani �r�d�a s� pierwszorz�dne.
Jedna z wielu korzy�ci w�enienia si� w sfery panuj�ce. W�oski finansista okazywa� swoj� wdzi�czno�� wyj�tkowo natarczywie, spyta�am go wi�c, jak mog�abym si� z panem skontaktowa�. Da� mi numer telefonu pa�skiego... s�dz�, �e w moim poprzednim wcieleniu nazwa�abym go pa�skim agentem.
Ale mam nadziej�, �e nie pozna�a pani jego nazwiska?
* Nigdy nie rozmawia�am z nim wprost, tylko przez po�rednik�w.
* To dobrze.
* Co sprowadza mnie zn�w do mojego problemu...
* Panno Stone, to jeszcze jeden m�j wyuczony obyczaj. Niech pani nie m�wi o szczeg�ach w tym pokoju.
* Nikt nas nie mo�e pods�ucha�. Nie ma tu �adnych ukrytych mikrofon�w.
* Jest pani tego pewna?
* Moi stra�nicy sprawdzili go dzi� rano.
* W takim razie powtarzam...
* Nie m�wi� o szczeg�ach w tym pokoju? Czy�by moi stra�nicy nie zrobili na panu wra�enia?
* Zrobili, a jak�e.
* Ale nie takie, jak trzeba?
* Staram si� nie krytykowa�.
* Kolejny chwalebny obyczaj. A wi�c dobrze, Dzikusie. - U�miech jej dor�wnywa� blaskiem skrzeniu diamentowych kolczyk�w. Wychyli�a si� z krzes�a i dotkn�a jego r�ki. - Ma pan ochot� obejrze� jakie� ruiny?
Czarny rolls-royce od��czy� si� od strumienia pojazd�w i za-� trzyma� na owalnym parkingu. Wysiad� z niego Dzikus oraz dwaj stra�nicy. Trzeci pozosta� w hotelu, aby pilnowa� apartamentu. Oceniwszy przewalaj�ce si� wok� t�umy, stra�nicy skin�li w stron� wn�trza samochodu.
Joyce Stone wysiad�a, pilnowana z obu stron.
* Pokr�� w pobli�u. Wr�cimy za godzin� - powiedzia�a do kierowcy, kt�ry wycofa� rollsa i zn�w w��czy� si� do ruchu. Rozbawiona, zwr�ci�a si� do Dzikusa:
* Pan wci�� mnie zaskakuje.
* Tak?
* W hotelu sprzeciwia� si� pan, �ebym usiad�a przy oknie, ale ani s�owem nie zaprotestowa� pan przeciwko memu wyj�ciu mi�dzy ludzi.
* Je�eli kto� jest s�awny, to jeszcze nie znaczy, �e ma by� pustelnikiem. Je�li tylko nie rozg�asza pani wszystkim wok� zamierzonej trasy, sprawny kierowca mo�e bardzo utrudni� komu� �ledzenie pani - Dzikus wskaza� r�k� na ci�b� samochod�w - szczeg�lnie w Atenach. Poza tym umie pani ubra� si� tak, by nie odr�nia� si� od otoczenia. Pani r�wnie� ma zdolno�ci przystosowawcze, tak jak ja.
* To sztuczka, kt�rej si� nauczy�am, kiedy by�am aktork�. Jedna z najtrudniejszych r�l... wygl�da� przeci�tnie.
Przebra�a si�, zanim opu�cili hotel. Zamiast specjalnie projektowanych spodni i bluzki mia�a teraz na sobie sprane d�insy i lu�ny szary sweter z golfem. Diamenty znik�y. Drogi zegarek zast�pi� zwyk�y timex, na jej nogach za� pojawi�y si� przykurzone buty popularnej firmy Reebok. Zwracaj�ce uwag� sp�owia�e w�osy ukry�a pod mi�kkim s�omianym kapeluszem, a okulary s�oneczne skutecznie przys�ania�y jej intensywnie niebieskie oczy.
Chocia� przechodnie przystawali, aby popatrze� na rollsa, nie okazywali jednak specjalnego zainteresowania kobiet�, kt�ra z niego wysiad�a.
* Gra pani swoj� rol� z powodzeniem - powiedzia� Dzikus. - W tej chwili �aden producent nie zatrudni�by pani, nawet w charakterze statystki.
Dygn�a �artobliwie.
* Mia�bym jednak pewn� propozycj� - powiedzia�.
* Co� mi m�wi�o, �e tak b�dzie.
* Niech pani przestanie u�ywa� rollsa.
* Ale to mi sprawia przyjemno��.
* Nie mo�na zawsze mie� tego, czego si� pragnie. Radzi�bym zatrzyma� rollsa na specjalne okazje. Niech pani kupi bardzo sprawny, ale raczej skromny z wygl�du samoch�d. Oczywi�cie trzeba go b�dzie zmodyfikowa�.
* Oczywi�cie.
* Wzmocnione okna, przy�miona tylna szyba, kuloodporna wyk�adzina...
* Oczywi�cie.
* Niech si� pani ze mnie nie wy�miewa, panno Stone.
* Nie wy�miewam si�. Po prostu sprawia mi rado�� widok cz�owieka, kt�ry cieszy si� swoj� prac�.
* Cieszy? Nie robi� tego dla zabawy. Moja praca s�u�y ratowaniu �ycia.
* I nigdy pan nie zawi�d�?
Dzikus zawaha� si�. Zaskoczony znienacka, poczu� naraz przyp�yw dr�cz�cych wspomnie�: b�ysk miecza, strumie� krwi.
* Tak - powiedzia�. - Raz.
* Pa�ska uczciwo�� wprawia mnie w zdumienie.
� I tylko raz. Dlatego w�a�nie jestem taki skrupulatny, dlatego nigdy wi�cej nie zawiod� - ale je�li moja szczero�� sprawia, �e pani w�tpi w moje...
* Wprost przeciwnie. M�j trzeci film by� kompletn� klap�. Mog�am to zignorowa�, ale ja ten fakt wzi�am pod uwag� i wyci�gn�am z niego nauk�. Zdoby�am Oskara, bo ci�ej pracowa�am, chocia� zabra�o mi to jeszcze siedem film�w.
* Kino to nie prawdziwe �ycie.
* Ani �mier�, prawda? Powinien pan przeczyta� recenzje z tego trzeciego filmu. By�am pogrzebana.
* Wszyscy b�dziemy.
* Pogrzebani? Niech pan mnie nie przygn�bia, Dzikusie.
* Czy nikt pani nie u�wiadomi�?
* W sprawie seksu? Nauczy�am si� tego wcze�nie. �mierci? To z jej powodu istniej� tacy ludzie jak pan. Po to, aby op�nia� jej nadej�cie tak d�ugo, jak tylko mo�na.
* Tak - rzek� Dzikus. - �mier� to wr�g.
Poszli za grup� turyst�w w stron� zachodniego stoku Akropolu, tradycyjnej drogi dost�pu do ruin, gdy� pozosta�e zbocza by�y o wiele za strome na budow� wygodnych �cie�ek. Id�c w�r�d �wierk�w osi�gn�li staro�ytne kamienne wej�cie, zwane Bram� Beulego.
* By� pan tu ju� kiedy�?
* Kilka razy - odpowiedzia� Dzikus.
* I ja te�. Mimo to w�tpi�, �eby przychodzi� pan tu z tych samych powod�w co ja.
Dzikus czeka� na jej dalsze s�owa.
* Ruiny u�wiadamiaj� nam, �e nic, ani bogactwo, ani s�awa czy w�adza, nie trwa wiecznie.
Sp�jrz na me dzie�o, o Pot�ny, i rozpaczaj.
Popatrzy�a na niego, wyra�nie poruszona.
* To z "Ozymandiasa" Shelleya.
* Chodzi�em do dobrej prywatnej szko�y.
* Ale nie powie pan, jak ona si� nazywa�a? Stale ta anonimowo��. Czy pami�ta pan dalszy ci�g poematu? Dzikus wzruszy� ramionami.
...wok� szcz�tk�w
Tego kolosalnego wraku pustynia si� roztacza,
Naga, dzika i p�aska, bez ko�ca ni pocz�tku.
* Shelley wiedzia�, co to precyzja. Gdyby by� Japo�czykiem, pisa�by wspania�e haiku.
* Goryl cytuj�cy poezje...?
* Nie jestem zwyk�ym gorylem, panno Stone. Moim zadaniem jest nie tylko usuwanie przeszk�d.
* Kim wi�c pan jest?
* Samodzielnym obro�c�. Wie pani, poemat Shelleya przywodzi na my�l...
Wskaza� na stopnie, po kt�rych wspinali si� ku g�rze. Ich marmur by� zniszczony przez czas, u�ytkowanie i rozmaitych naje�d�c�w oraz samochodowe wyziewy, najgorsze ze wszystkiego.
Przeszli przez monumentalne Propyleje, kt�rych bezcenn�, a niszczej�c� posadzk� chroni�y drewniane pomosty. Pi�� bram z kolumn ros�o wszerz i wzwy�, prowadz�c ich ku �cie�ce, kt�ra rozwidla�a si� w prawo i w lewo.
Umiarkowane temperatury, jakie przyni�s� po letnim upale wrzesie�, sprzyja�y rozpocz�ciu sezonu turystycznego. Zwiedzaj�cy przepychali si� obok nich, jedni bez tchu po wspinaczce, inni ju� zaj�ci obfotografowywaniem ze wszystkich stron ka�dego zabytku.
* Niech pani powie swoim stra�nikom, aby szli za nami - powiedzia� Dzikus. - Ja zajm� si� tym, co z przodu.
Skr�cili w prawo i podeszli do wielkiego prostopad�o�cianu Parteno-nu. W 1687 roku konflikt pomi�dzy naje�d�cami sprawi�, �e pocisk z weneckiego dzia�a trafi� w turecki magazyn prochu w Partenonie, kt�ry w staro�ytno�ci by� �wi�tyni� Ateny. Wybuch zniszczy� znaczn� cz�� zabytku, przewracaj�c kolumny i powoduj�c zawalenie prawie ca�ego dachu. Jego rekonstrukcja wci�� jeszcze nie by�a uko�czona - rusztowania przes�ania�y pi�kno zachowanej doryckiej kolumnady, a barierki powstrzymywa�y zwiedzaj�cych przed dalszym dewastowaniem wn�trza.
Dzikus od��czy� si� od turyst�w i podszed� do po�udniowej �ciany Akropolu. Opar� si� o zwalon� kolumn�. W dole rozpo�ciera�y si� Ateny. Wiej�cy wcze�niej wiatr ucich� i nad miastem zaczyna� gromadzi� si� smog.
* Tu mo�emy rozmawia� bez obawy, �e b�dziemy pods�uchani - rzek� Dzikus. - Panno Stone, nie jestem pewien, czy chc� dla pani pracowa� dlatego, �e...
* Ale jeszcze pan nie wie, po co jest mi pan potrzebny.
* ...�e samodzielny obro�ca jest zarazem s�ug� i panem. Pani kieruje swoim �yciem - decyduje, gdzie ma zamiar p�j�� i co robi� - ale to pani obro�ca wskazuje, jak tam si� dosta� i jakie �rodki bezpiecze�stwa zastosowa�. To delikatna r�wnowaga, pani jednak ma reputacj�,osoby samowolnej. Nie wiem, czy jest pani przygotowana na przyjmowanie polece� od kogo�, kogo pani zatrudnia. Westchn�a i usiad�a obok niego.
* Je�eli taki jest pa�ski problem, to nie ma �adnego problemu.
* Nie rozumiem.
* Nie ja jestem w tarapatach, lecz moja siostra.
* Prosz� ja�niej.
* Czy pan co� o niej wie?
* Nazywa si� Rachel Stone. Dziesi�� lat m�odsza od pani, ma trzydzie�ci pi�� lat. Wysz�a za m�� za senatora z Nowej Anglii, kt�ry bra� udzia� w kampanii prezydenckiej. Kula z pistoletu nieznanego zab�jcy uczyni�a j� wdow�. Jej zwi�zki z polityk� oraz posiadanie siostry-gwiazdy sprawi�y, �e wzbudza�a powszechne zainteresowanie. Zaleca� si� do niej grecki magnat okr�towy, z kt�rym wzi�a �lub w zesz�ym roku.
* Moje uznanie. Dobrze si� pan przygotowa�.
* Nie gorzej ni� pani.
* Ich ma��e�stwo przypomina Partenon: to te� ruina. - Joyce Stone pogrzeba�a w swojej jutowej torbie, a kiedy znalaz�a paczk� papieros�w, bezskutecznie usi�owa�a uruchomi� zapalniczk�. - Nie jest pan d�entelmenem - warkn�a po chwili.
* Bo nie przypalam pani papierosa? W�a�nie t�umaczy�em, �e je�li chodzi o ochron�, pani jest s�ug�, a ja panem.
* To nie ma sensu.
* Ma, je�eli zechce sobie pani u�wiadomi�, �e musz� mie� wolne r�ce, na wypadek gdyby pani co� zagra�a�o. Dlaczego chcia�a si� pani ze mn� zobaczy�?
* Moja siostra chce si� rozwie��.
* W takim razie nie ja jestem tu potrzebny, ale adwokat.
* Ten skurwiel, jej m��, nie pozwoli na to. On j� wi�zi - chce, �eby zmieni�a zdanie.
* Wi�zi...?
* Nie zaku� jej w kajdany, je�li tak to pan sobie wyobra�a, ale w ka�dym razie jest wi�niem. I nie jest torturowana - Joyce uda�o si� wreszcie zapali� papierosa -je�li nie bra� pod uwag� gwa�tu rano, w po�udnie i wieczorem. On m�wi, �e to po to, aby nie zapomnia�a, co straci. Zas�uguje na kul� prosto w ten sw�j �wi�ski �eb. Nosi pan ze sob� bro�? - spyta�a wydmuchuj�c dym.
* Rzadko.
* To jaki z pana po�ytek? Dzikus wyprostowa� si�.
* Pope�ni�a pani Mad, panno Stone. Je�eli pani potrzebny morderca...
* Nie. Ja chc� tylko odzyska� moj� siostr�. Opar� si� zn�w o kolumn�.
* M�wi pani o odzyskaniu...
* Niech pan to nazywa, jak si� panu �ywnie podoba.
* Gdybym zdecydowa� si� przyj�� to zlecenie, moja zap�ata...
* Zap�ac� panu milion dolar�w.
* Marny z pani negocjator. Mog�em wymieni� ni�sz� sum�.
* Ale to jest moja oferta.
* Zak�adaj�c, �e j� przyjm�, chcia�bym na pocz�tek po�ow� sumy na konto depozytowe, a drug� po�ow� po wywi�zaniu si� z umowy. Plus wydatki.
* Je�li o mnie chodzi, mo�e pan sobie mieszka� w najlepszych hotelach i jada� co pan chce i za ile chce. Par� tysi�cy wi�cej nie robi r�nicy.
* Pani mnie nie zrozumia�a. Kiedy m�wi� "wydatki", mam na my�li nie kilka tysi�cy, a kilkaset tysi�cy.
* Co?
* Prosi mnie pani o wyst�pienie przeciwko jednemu z najpot�niejszych ludzi w Grecji. Ile on mo�e mie� maj�tku - z pi��dziesi�t miliard�w? Jego ochrona b�dzie solidna i jej prze�amanie musi kosztowa�. Niech mi pani powie, gdzie przebywa pani siostra, a ja zrobi� analiz� ryzyka i za tydzie� powiem pani, czy zdo�am j� wydosta�.
Zgniot�a niedopa�ek papierosa i powoli obr�ci�a si�.
* Dlaczego...?
* Nie wiem, co pani ma na my�li.
* Mam wra�enie, �e dla pana ta praca jest wa�niejsza od pieni�dzy. Dlaczego w og�le bierze pan pod uwag� moj� propozycj�?
Na chwil� w my�lach Dzikusa pojawi� si� przyprawiaj�cy o dreszcz obraz b�ysku stali i tryskaj�cej krwi. Zdusi� to wspomnienie, unikaj�c zarazem odpowiedzi na jej pytanie.
* M�wi�a pani kierowcy: "godzina". Ju� prawie min�a. Chod�my wi�c. A kiedy wr�cimy do samochodu, niech pani powie kierowcy, �eby wraca� do hotelu klucz�c.
Stosuj�c si� do w�asnych rad, Dzikus r�wnie� powraca� kr�t� � drog� do Akropolu, a raczej do dzielnicy, kt�ra le�a�a bezpo�rednio na p�noc od niego. Dzielnica ta zwa�a si� Plaka i stanowi�a g��wny teren zakup�w wszystkich turyst�w w Atenach. Zag��bi� si� w w�skie, zat�oczone uliczki, pe�ne setek stragan�w i sklepik�w. Mimo powrotu smogu wyczuwa� dymny aromat szisz kebab, kt�ry za chwil� ust�powa� miejsca delikatnemu zapachowi �wie�o �ci�tych kwiat�w. Ha�a�liwi sprzedawcy gestami zapraszali do kupna r�cznie tkanych dywan�w, wyrob�w sk�rzanych, ceramiki, miedzianych naczy� i srebrnych bransolet.
Dotar� do labiryntu w�skich zau�k�w, zatrzyma� si� we wn�ce, upewni� si�, �e nie jest �ledzony, po czym min�� tawern� i wszed� do s�siedniego sklepu, gdzie sprzedawano buk�aki do wina.
Wn�trze pe�ne by�o buk�ak�w zwisaj�cych w p�czkach z hak�w na krokwiach. Wydziela�y mocny, ale przyjemny zapach sk�ry. Dzikus musia� si� schyli�, aby przej�� pod nimi i zbli�y� do t�ustej kobiety za lad�.
Jego znajomo�� greckiego by�a ograniczona. Potrafi� powiedzie� tylko kilka wyuczonych zda�.
* Potrzebuj� specjalnego wyrobu. Buk�aka innego typu. Gdyby pani szanowny pracodawca m�g� po�wi�ci� mi par� chwil...
* Pa�skie nazwisko? - zapyta�a kobieta.
* Prosz� mu powiedzie�, �e to przeciwie�stwo... cywilizowanego.
Kiwn�a z szacunkiem g�ow� i wesz�a schodami na g�r�. W par� sekund p�niej wr�ci�a i gestem wskaza�a mu, aby wszed�.
Dzikus min�� wn�k�, z kt�rej przypatrywa� mu si� zaro�ni�ty facet ze strzelb�, i wdrapa� si� po schodach. Drzwi na g�rze by�y otwarte. Ujrza� przez nie pok�j - jego jedyne umeblowanie stanowi�o biurko, przy kt�rym muskularny cz�owiek w czarnym garniturze nalewa� sobie ouzo do szklanki.
Gdy Dzikus wszed�, m�czyzna spojrza� na niego ze zdziwieniem, jakby nie zosta� powiadomiony o przybyciu go�cia.
* Czy to duch? - Chocia� by� Grekiem, m�wi� dobrze po angielsku.
Dzikus u�miechn�� si�.
* Przyznaj�, �e dawno mnie tu nie by�o.
* Niewdzi�czny �ajdak, kt�remu nie chcia�o si� trudzi� i podtrzymywa� naszej przyja�ni.
* Zatrzymywa�y mnie interesy.
* Te tak zwane interesy to musi by� wymys�.
* To by�y naprawd� wa�ne sprawy, ale teraz chcia�bym ci jako� zrekompensowa� moj� nieobecno��.
Dzikus po�o�y� na biurku plik banknot�w greckich, odpowiadaj�cy dziesi�ciu tysi�com dolar�w ameryka�skich. Roz�o�one pieni�dze przykry�y wz�r z kolistych plam, jakie pozostawi�a szklanka,
obowi�zkowo dzie� w dzie� nape�niana ouzo. Pok�j wype�nia� zapach any�ku.
Grek zauwa�y�, �e Dzikus spojrza� na butelk�, i zapyta�:
* Mo�e dasz si� skusi�?
* Jak wiesz, rzadko pij�.
* Skaza charakteru, kt�r� ci wybaczam.
Pier� Greka zafalowa�a i wydoby� si� z niej basowy chichot. Nie wida� by�o po nim �adnych oznak alkoholizmu. Wydawa�o si�, �e ouzo, jak formalina, konserwowa�o jego cia�o. By� czysto wygolony, po�yskliwe czarne w�osy mia� doskonale przystrzy�one. Poci�gn�� ze szklanki, odstawi� j�, a potem przyjrza� si� pieni�dzom. Wygl�da� na zak�opotanego, kiedy przeliczy� ca�� sum�.
* To zbyt uprzejme. Za du�o. Niepokoisz mnie.
* Za�atwi�em r�wnie� prezent. Za godzin�, je�li zgodzisz si� dostarczy� mi informacje, jakich potrzebuj�, pos�aniec przyniesie ci skrzynk� najlepszego ouzo.
* Naprawd� najlepszego? Znasz m�j gust...
* Rzeczywi�cie znam, ale pozwoli�em sobie wybra� co� jeszcze bardziej wyj�tkowego.
* Co takiego?
Dzikus poda� nazw� firmy.
* To niezwykle uprzejmie z twojej strony.
* W ho�dzie dla twego talentu - rzek� Dzikus.
* Jak to wy powiadacie w swoim kraju... - Grek poci�gn�� �yk ze szklanki - ...jeste� oficerem i d�entelmenem.
* By�ym oficerem - poprawi� go Dzikus. Nie podkre�li�by tego szczeg�u, gdyby nie wiedzia�, �e tamten ju� go zna�. - A ty jeste� zaufanym informatorem. Ile to ju� czasu up�yn�o od chwili, kiedy pierwszy raz skorzysta�em z twoich us�ug?
Grek skoncentrowa� si�.
* Sze�� lat rado�ci. Moje by�e �ony i dzieci s� ci wdzi�czne za wielokrotne wsparcie.
* B�d� jeszcze bardziej wdzi�czne, kiedy potroj� sum�, kt�ra le�y na biurku.
* Wiedzia�em to, przeczuwa�em. Kiedy obudzi�em si� rano, powiedzia�em sobie, �e dzi� trafi mi si� wyj�tkowa okazja.
* Ale nie bez ryzyka. Grek odstawi� szklank�.
* Ka�dy dzie� niesie ryzyko.
* Jeste� ju� got�w przyj�� wyzwanie?
� Tylko si� wzmocni�. - Grek spe�ni� szklank� do dna.
* Najpierw powiem ci nazwisko - powiedzia� Dzikus.
* Jak powiada� najwi�kszy z angielskich bard�w...
* Nie s�dz�, �eby ci si� spodoba�o. - Dzikus si�gn�� za plecy wydoby� spod marynarki butelk� najlepszego z najlepszych, trudno dost�pnego ouzo.
Grek rozja�ni� si�.
* To nazwisko lubi�, a to drugie?
* Stavros Papadropolis. Grek trzasn�� szklank� o blat.
* Kurwa ma�. - Szybko nala� sobie nast�pn� porcj� ouzo wychyli� j�. - Co ci odbi�o, �eby porywa� si� na �ledzenie tego cz�owieka?
Dzikus rozejrza� si� po niemal pustym pokoju.
* Zak�adam, �e by�e� ostro�ny jak zawsze. Mam nadziej�, �e tw�j na��g nie sprawi�, i� porzuci�e� obyczaj codziennych porz�dk�w. Grek wygl�da� na skrzywdzonego.
* Kiedy zobaczysz tu inne meble poza biurkiem i krzes�em, b�dziesz wiedzia�, �e nie jestem godzien zaufania.
Dzikus kiwn�� g�ow�. Grek zredukowa� do minimum nie tylko umeblowanie - na pod�odze nie by�o dywanu, a na �cianach �adnych obraz�w; nie by�o nawet telefonu. Surowo�� urz�dzenia pokoju sprawia�a, �e trudno by�oby komu� ukry� tu mikrofon. Niemniej co dzie� rano Grek kontrolowa� pomieszczenie za pomoc� dw�ch wymy�lnych aparat�w elektronicznych. Jednym z nich sprawdza� cal K) calu ca�y pok�j w poszukiwaniu sygna��w radiowych lub mikrofalowych, kt�re pojawi�yby si�, gdyby jaka� "pluskwa" przekazywa�a st�d d�wi�ki - to urz�dzenie by�o w stanie wykry� tylko aktywny, tale dzia�aj�cy mikrofon. Mikrofon pasywny, kt�ry pozostawa� nieczynny, gdy w pokoju nie by�o �adnych d�wi�k�w, lub te� m�g� by� zdalnie wy��czany w wypadku, gdy pods�uchuj�cy podejrzewa� kontrol�, mo�na by�o wykry� tylko za pomoc� drugiego aparatu, zwanego nieliniowym detektorem z��cz. Przez przystawk�, przypominaj�c� ssawk� r�cznego odkurzacza, aparat ten wysy�a� wi�zk� mikrofal, lokalizuj�c� diody w obwodach ukrytych magnetofon�w i przeka�nik�w. Chocia� jego skuteczne wykorzystanie zabiera�o wi�cej czasu, grek pos�ugiwa� si� nim zawsze, nawet w tych rzadkich wypadkach, gdy pierwsze urz�dzenie ujawni�o mikrofon, do�wiadczony pods�uchiwacz bowiem zawsze umieszcza� zar�wno aktywne, jak i pasywne urz�dzenia pods�uchowe - na wypadek, gdyby mniej dok�adny kontroler poczu� si� usatysfakcjonowany i przerwa� poszukiwania po wykryciu tylko aktywnego mikrofonu.
Z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru Grek nazywa� te codzienne przeszukiwania "dezynfekcj�".
* Przepraszam za to �ledztwo - powiedzia� Dzikus. - Jestem tylko ostro�ny i nie chcia�em ci� obrazi�.
* Gdyby� nie zapyta�, mia�bym w�tpliwo�ci, czy t y zas�ugujesz na zaufanie.
* Jeste� wyrozumia�y jak zawsze.
Grek poci�gn�� ze szklanki i lekko machn�� r�k�.
* To wym�g przyja�ni - powiedzia�, ale po chwili wspar� d�onie na biurku i doda�: - Dotychczas nie odpowiedzia�e� mi jednak na moje pytanie. O co ci chodzi z Papadropolisem?
* Potrzebuj� informacji na temat jego spraw rodzinnych.
* Nie interes�w? Dzi�ki Zeusowi, bo ju� si� wystraszy�em. Ten �ajdak ma dwie�cie statk�w, kt�re daj� raczej skromne zyski z transportu zbo�a, maszyn i nafty, ale prawdziw� fortun� zbi� na przemycie broni i narkotyk�w. Ka�dy, kto za du�o w�szy wok� tej dochodowej kontrabandy, wkr�tce karmi ryby w Morzu Egejskim.
* Mo�e r�wnie troskliwie dba o swoje �ycie rodzinne?
* Niew�tpliwie. Grek mo�e zabi� w obronie honoru swojej rodziny, cho�by naprawd� wiele o ni� nie dba�. Jednak interesy to sprawa �yciowa, i dlatego ich sekrety s� �ci�le strze�one, a o tajemnicach rodzinnych i tak z g�ry wiadomo, �e pr�dzej czy p�niej s� przedmiotem plotek.
* Zbierz mi wi�c troch� plotek - powiedzia� Dzikus.
* Na jaki temat?
* O Papadropolisie i jego �onie.
* S�ysza�em ju� to i owo.
* To dowiedz si� czego� wi�cej - rzek� Dzikus. - Gdzie ona przebywa i jak jest traktowana. Chcia�bym to por�wna� z tym, co mi powiedziano.
* Mog� wiedzie�, dlaczego?
* Niewiedza b�dzie twoj� ochron�. - Dzikus potrz�sn�� g�ow�.
* I twoj� te�. Je�eli nie b�d� wiedzia�, co zamierzasz, nie b�d� m�g� tego ujawni�, gdyby kto� mnie przepytywa� u�ywaj�c mocnych argument�w.
* Ale to si� nie zdarzy - powiedzia� Dzikus - je�li b�dziesz ostro�ny.
� Zawsze jestem ostro�ny. Tak jak ty, korzystam z po�rednik�w, a nawet z pos�a�c�w pomi�dzy nimi. Bezpo�rednio rozmawiam tylko z klientami i paroma pracownikami, z kt�rymi mam umowy. Ale ty wygl�dasz na zmartwionego, m�j przyjacielu.
* P� roku temu zdarzy�o si� co�, dzi�ki czemu jestem dwa razy bardziej ostro�ny...
Na samo wspomnienie Dzikus poczu�, jak go �ciska w do�ku.
* Bardzo s�usznie, niemniej jednak chcia�bym zwr�ci� uwag� na lakoniczno�� twojego wyznania.
Dzikus zwalczy� pokus�, aby m�wi� dalej.
* To sprawa osobista. Niewa�ne.
* Nie jestem przekonany co do tak zwanej niewa�no�ci, ale szanuj� twoj� tajemnic�.
* Dowiedz si� tylko tego, o co prosz�. - Dzikus podszed� do drzwi. - O Papadropolisie i jego �onie. Dwa dni - tylko tyle czasu mog� ci da�. Kiedy wr�c�, chc� wiedzie� wszystko.
7Cyklady to archipelag ma�ych wysp na Morzu Egejskim na � po�udniowy wsch�d od Aten. Jego nazwa, kt�ra pochodzi od greckiego s�owa kyklos, czyli kr�g, zwi�zana jest z przekonaniem staro�ytnych, i� tworz�ce go wyspy otacza�y Delos, mityczne miejsce narodzin s�onecznego boga Apolla. W rzeczywisto�ci jednak Delos znajduje si� nie w centrum, a w pobli�u wschodniego skraju archipelagu. Par� kilometr�w dalej na wsch�d, ju� na samym brzegu Cyklad�w, le�y Mykonos, jeden z wa�niejszych wakacyjnych region�w Grecji, gdzie tury�ci czcz� swego w�asnego boga s�o�ca.
Dzikus lecia� w stron� Mykonos dwusilnikow� �mig�ow� cessn�, uwa�aj�c, by nie zbli�a� si� do wyspy prost� drog�. Dlatego najpierw skierowa� si� z Aten prosto na wsch�d, a dopiero potem skr�ci� na po�udnie i lecia� nad Morzem Egejskim a� do chwili, gdy osi�gn�� wschodnie wybrze�e celu swej wyprawy. Powiadomi� przez radio kontrolera na lotnisku w Mykonos, �e nie zamierza tu l�dowa�, leci bowiem tylko dla wprawy i przyjemno�ci, gdyby jednak kontroler by� tak uprzejmy i powiadomi� go, jakich korytarzy powietrznych nale�y unika�, z wdzi�czno�ci� zastosuje si� do jego instrukcji.
Kontroler by� uprzejmy.
Na wysoko�ci pi�ciuset metr�w i w takiej samej odleg�o�ci od brzegu Dzikus w��czy� automatycznego pilota i wzi�� si� za robienie zdj��. Jego nikon wyposa�ony by� w teleobiektyw firmy Bausch and Lomb, daj�cy bardzo du�e przybli�enie, a po wywo�aniu zdj�cia mia�y by� jeszcze wielokrotnie powi�kszone. Najwa�niejsz� rzecz�, jak� zapami�ta� ze swego szkolenia, by�a zasada, aby wykona� jak najwi�cej fotografii, i to nie tylko samego obiektu, ale i jego otoczenia. Niejednokrotnie szczeg�y, kt�re chwilowo mog�y wydawa� si� bez
znaczenia, odgrywa�y p�niej kluczow� rol� w konstruowaniu planu dzia�ania.
Tak, jak najwi�cej zdj��.
Cho� cz�sto musia� przerywa�, aby skorygowa� dzia�anie automatycznego pilota, zaraz potem wraca� do swej dokumentacji fotograficznej. Pogoda by�a wspania�a, niebo b��kitne, a cessn� wydawa�a si� �lizga� po wys�anej jedwabiem szosie. Jego r�ce pewnie trzyma�y kamer�, wygaszaj�c znikome drgania samolotu, warunki do wykonania ostrych zdj�� by�y wi�c idealne.
Pierwszym obiektem by�o samo miasto Mykonos na zachodnim wybrze�u wyspy, kt�re rozci�ga�o si� wok� dw�ch ma�ych zatok, cz�ci� zabudowy wkraczaj�c na dziel�cy je p�wysep. O�lepiaj�co bia�e domy kszta�tami przypomina�y przenikaj�ce si� sze�ciany. Wznosz�ce si� tu i tam kopu�y, czerwone lub niebieskie, wskazywa�y ko�cio�y, a ca�e molo obsiad�y wiatraki.
Uwag� Dzikusa przyci�ga�o jednak nie pi�kno, a rozplanowanie miasteczka. W dawnych czasach Mykonos cz�sto bywa�o celem pirackich napad�w. Aby �atwiej m�c broni� swych dom�w, miejscowa ludno�� rozplanowa�a ulice miasta na kszta�t labiryntu. Atakuj�cy piraci nie napotykali trudno�ci przy wej�ciu do miasta, kiedy jednak ju� znale�li si� g��biej i wchodzili na zbocza, wkr�tce stwierdzali, �e w skomplikowanej pl�taninie zau�k�w zawodzi ich poczucie kierunku. Mogli dostrzec w�asne statki w porcie w dole, lecz aby do nich dotrze�, zmuszeni byli pr�bowa� to tej, to innej drogi, na ka�dej z nich napotykaj�c przygotowane przez mieszka�c�w zasadzki. Po kilku podobnych pora�kach piraci pozostawili wreszcie Mykonos w spokoju, zadowalaj�c si� �atwiejsz� zdobycz� na innych wyspach.
Tak, to labirynt, my�la� Dzikus, i by� mo�e b�d� musia� si� nim pos�u�y�.
Okr��aj�c dalej wysp� i ca�y czas fotografuj�c, dotar� do du�ej zatoki na p�nocy - mo�e to dobre miejsce na przerzut...? Potem starannie obejrza� nieprzyjemnie wygl�daj�cy przyl�dek na wschodzie - atak od tej strony tylko w wyj�tkowym wypadku... Wreszcie osi�gn�� sw�j g��wny cel: posiad�o�� Papadropolisa nad Zatok� Anny na po�udniowo-wschodnim brzegu.
Od chwili spotkania z greckim informatorem dwa dni temu Dzikus by� bardzo zaj�ty, dzi�ki temu wiele jednak si� wtedy dowiedzia�, co dawa�o mu uczucie ostro�nego zadowolenia.
W tym czasie spotka� si� ze swymi dwoma innymi informatorami w Zurichu i Brukseli, kt�rzy stanowili najbardziej godne zaufania w Europie �r�d�a wiadomo�ci o czarnorynkowym handlu broni� systemach ochrony stosowanych przez przemytnik�w.
Dzi�ki pozornie zdawkowym rozmowom oraz hojnym "prezentom" Dzikus stwierdzi� to, czego si� ju� wcze�niej domy�laj. Papadropolisa z�era�a arogancja. Grecki miliarder by� zbyt upojony sw� w�adz�, aby wynaj�� obro�c�w o dostatecznie wysokich walorach zawodowych - takich, kt�rzy potrafiliby wydawa� polecenia swoim pracodawcom.
Dzikus wywiedzia� si� r�wnie�, i� Papadropolisa fascynowa�y wszelkie nowinki techniczne. Folguj�c swej nami�tno�ci do komputer�w i gier telewizyjnych, magnat okr�towy wynaj�� eksperta od system�w zabezpieczaj�cych, aby zbudowa� sie� przeszk�d anty-w�amaniowych wok� jego r�nych europejskich posiad�o�ci.
Dzikusa interesowa�a wy��cznie posiad�o�� na Mykonos. Z chwil� ;dy poinformowano go, kto projektowa� jej zabezpieczenia, wiedzia� - tak jak historyk sztuki wie, z jakim stylem architektonicznym ma do czynienia - jakie trudno�ci mo�e napotka�.
Jego stary zaufany grecki informator potwierdzi� wszystko to, co �owi�a Joyce Stone. Siostra gwiazdy filmowej rzeczywi�cie by�a wi�ziona w luksusowej letniej siedzibie swego m�a miliardera na Mykonos.
Lato jednak min�o i nasta� wrzesie�. Pocz�tek sezonu turystycznego w Atenach oznacza� jego koniec na Mykonos z powodu spadku temperatury. Dodatkow� wymy�ln� zniewag� ze strony Papadropolisa by�o zmuszenie �ony do pozostania na wyspie przez jesie�, a mo�e awet i przez zim�.
Dzikus od�o�y� aparat fotograficzny, wy��czy� automatycznego pilota i uj�� stery cessny w r�ce. Od sze�ciu miesi�cy, to znaczy od czasu tragicznych wydarze�, z kt�rych niemal si� zwierzy� swemu greckiemu informatorowi, przebywa� w odosobnieniu, staraj�c si� wr�ci� do zdrowia. Jego ramiona, nogi, g�owa i plecy wci�� jeszcze ola�y od odniesionych w�wczas obra�e� i prze�ladowa�y go koszmarne wspomnienia, usilnie stara� si� jednak u�wiadomi� sobie, �e przesz�o�ci nie spos�b zmieni�. Liczy�a si� tylko tera�niejszo�� - praca.
Musia� wr�ci� do swojej pracy, aby sprawdzi� si� sam przed sob�. mieni� kurs, kieruj�c si� na p�noc od Mykonos. Lec�c nad bajecznym, ciemnym jak czerwone wino Morzem Egejskim, poklepywa� swoj� kamer�. Dobrze by�o znowu wykonywa� zadanie.
8 Dzikus stan�� w wodzie i pobrn�� w kierunku brzegu. Jego czarny kombinezon nurkowy zlewa� si� z ciemno�ci� nocy. Przycupn�� za ska�ami i przyjrza� wznosz�cemu si� nad nim mrocznemu urwisku, po czym obr�ci� si� w stron� morza. Pilot motor�wki, angielski najemnik, kt�rego Dzikus cz�sto zatrudnia�, mia