12418
Szczegóły |
Tytuł |
12418 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12418 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12418 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12418 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
KORPUS
Semper Fi!
Do broni!
Kontratak
Pole bitewne
Rubie�
Zwarcie
Za lini� frontu
W.E.B.
GRIFFIN
T�UMACZY�A EWA ZIEMSKA
Do broni!
WYDAWNICTWO ADAMSKI I BIELI�SKI
W A R S Z A W A 1 9 9 6
Tytu� orygina�u
Call to Arms
Original English language edition. Copyright � 1987 by W.E.B. Griffin
All rights reserved induding the right of reproduction in whole or in part in any form.
This edition published by arrangement with The Berkley Publishing Group,
adivision of The Putnam Berkley Group, Inc.
Redaktor
Andrzej Komorowski
Konsultant serii
Leszek Erenfeicht
Opracowanie za��cznika
Leszek Erenfeicht
Sk�ad i �amanie
Wydawnictwo Adamski i Bieli�ski,
Andrzej Pytka
For the Polish edition
Copyright � 1996 by Wydawnictwo Adamski i Bieli�ski
Wydanie pierwsze
ISBN 83-85593-78-0
Wydawnictwo Adamski i Bieli�ski
Warszawa 1996
ark. wyd. 25; ark. druk. 21
Drukarnia Wydawnicza im. W. L. Anczyca S.A.
w Krakowie, ul. Wadowicka 8
Cykl KORPUS dedykuj�
podporucznikowi Drewowi Jamesowi Barretowi III
z kompanii K 3. batalionu 26. pu�ku piechoty
morskiej USA,
urodzonemu 3 stycznia 1945 roku w Denver,
Kolorado,
poleg�emu w po�udniowowietnamskiej prowincji
Quang Nam, 27 lutego 1969 roku,
a tak�e
majorowi Alfredowi Lee Butlerowi III
ze sztabu Samodzielnego Zespo�u Desantowego
22. pu�ku piechoty morskiej,
urodzonemu w Waszyngtonie 4 wrze�nia 1950 roku,
poleg�emu w Bejrucie, 8 lutego 1984 roku.
SEMPER FI!*
* Zamerykanizowana forma dewizy Piechoty Morskiej Stan�w Zjednoczonych,
od �aci�skiego semper fidelis - zawsze wierni [przyp. red.].
Od Autora
Bior�ce udzia� w II wojnie �wiatowej oddzia�y raiders�w Korpusu
Piechoty Morskiej by�y elitarn� formacj�, grupuj�c� kilka tysi�cy
oficer�w i �o�nierzy. Oddzia�y te zosta�y powo�ane do �ycia wkr�t-
ce po ataku Japonii na Pearl Harbor. Ich g��wnym zadaniem, po-
dobnie jak brytyjskich komandos�w, by�y dzia�ania dywersyjne,
kierowane w najs�abszy punkt obrony wroga. Raidersi wywi�zywali
si� z tego obowi�zku z powodzeniem, najbardziej widocznym
w walkach o Guadalcanal. Sukcesy te jednak nie zagwarantowa�y
im na sta�e miejsca w strukturach organizacyjnych ameryka�skich
si� zbrojnych. W roku 1944 oddzia�y raiders�w zosta�y rozwi�zane.
Przez ten kr�tki okres istnienia, walcz�cy w ich szeregach odwa�ni
�o�nierze zapisali jeszcze jeden imponuj�cy rozdzia� w chlubnej
historii Korpusu Piechoty Morskiej Stan�w Zjednoczonych.
Kanw� powie�ci stanowi� narodziny 2. batalionu Raiders�w
i pocz�tki jego dzia�alno�ci, a zw�aszcza pierwsza operacja dywer-
syjna, jaka mia�a miejsce na niewielkim skrawku l�du, atolu Makin,
le��cym na zachodnim Pacyfiku.
Opowiedziane w niej zdarzenia s�, rzecz jasna, fikcj� literack�,
opart� jednak na historycznych faktach, kt�rych zestawienie i we-
ryfikacja s� dzie�em wymienionych ni�ej os�b.
E. L. Simmons, genera� brygady Korpusu Rechoty Morskiej w stanie
spoczynku, znakomity historyk, dyrektor instytutu i muzeum historii
USMC, s�u�y� mi swoj� nieocenion� pomoc�, dostarczaj�c wielu inte-
resuj�cych materia��w historycznych o raidersach, a szczeg�lnie
o desancie na Makin.
Czasami rzeczywisto�� bywa bardziej zaskakuj�ca ni� wykreo-
wana przez pisarza fabu�a. Przekona�em si� o tym pewnego dnia
we w�asnej kuchni, popijaj�c piwo z serdecznym przyjacielem, Ru-
dolphem G. Rosen�uistem. Znamy si� od dwudziestu lat, a dopiero
wtedy dowiedzia�em si�, �e by� raidersem, w dodatku cz�onkiem
zarz�du ich stowarzyszenia weteran�w. Rudolph powiedzia� mi,
ze tak�e m�j inny, r�wnie bliski przyjaciel, Glenn Lewis, by� ofi-
cerem walcz�cym w tych oddzia�ach ameryka�skich komandos�w.
Wiedzia�em naturalnie, �e obaj s�u�yli w piechocie morskiej, ale
�aden z nich nie opowiada� o swojej s�u�bie w szeregach raider-
s�w. Wi�kszo�� uczestnik�w wielkich operacji wojskowych na og�
ma�o m�wi o swoich bohaterskich czynach, niech�tnie te� dzieli
si� swoimi prze�yciami z pisarzami. Raidersi nie stanowi� pod
tym wzgl�dem wyj�tku.
W tym przypadku pomocna okaza�a si� moja dwudziestoletnia
przyja�� z Rudolphem i Glennem. Ona to sprawi�a, �e uda�o mi si�
prze�ama� ich pow�ci�gliwo��. Zaiste, fortuna by�a dla mnie niewia-
rygodnie �askawa, pozwalaj�c w kr�tkim czasie znale�� w moim ma-
�ym, zaledwie siedmiotysi�cznym, miasteczku a� dw�ch by�ych rai-
ders�w, kt�rzy przekazali mi wiadomo�ci, jakich w �aden spos�b nie
m�g�bym gdzie indziej uzyska�.
Wkr�tce jeszcze inny m�j przyjaciel, emerytowany wy�szy ofi-
cer piechoty morskiej, zwr�ci� mi z kolei uwag� na zakulisowe
�rozgrywki polityczne", jakie poprzedza�y powstanie formacji rai-
ders�w. Radzi� dokopa� si� do �r�de� dokumentuj�cych ten fascy-
nuj�cy aspekt wojny na Pacyfiku. Zapewnia�, �e nie b�d� �a�owa�
w�o�onych w to wysi�k�w.
Wkr�tce po rozmowie z nim otrzyma�em od nie znanych mi
os�b (lub osoby) gruby plik fotokopii list�w, dokument�w, memo-
rand�w - oznakowanych jako �Tajne" lub ��cis�e tajne". Powsta�y
one na najwy�szych szczeblach rz�dowych oraz wojskowych
(w marynarce i piechocie morskiej) w drugiej po�owie grudnia
1941 roku. Obecnie nie obejmuje ich ju� klauzula tajno�ci.
Wszystko w tych materia�ach by�o fascynuj�ce: ich autorzy i ad-
resaci, zawarta w nich tre�� i to, co kry�o si� mi�dzy wierszami. Kor-
pus Piechoty Morskiej jest jednostk� elitarn�, a raidersi mieli stanowi�
elit� elity ameryka�skich si� zbrojnych. Wiele wp�ywowych os�b by�o
g��boko przekonanych, �e istnienie takiej wewn�trznej elity jest lo-
giczn� antynomi�; jedna elita wystarczy a� nadto. Ludzie ci zrobili
wszystko, co le�a�o w ich mocy, by przeforsowa� swoje stanowisko.
Jako �e otrzymane poczt� dokumenty sta�y si� podstaw� mojej
powie�ci, pozwol� sobie kilka z nich cz�ciowo przytoczy�.
Chronologicznie rzecz ujmuj�c, pierwszym dokumentem z przy-
s�anego mi stosu materia��w �r�d�owych by�o memorandum nr 94
z 22 grudnia 1941 roku, godz. 18.00, adresowane do Franklina
D. Roosevelta, prezydenta USA. Podpisa� je pu�kownik William
J. Donovan, u�ywaj�cy w�wczas tytu�u �koordynator informacji".
Dokument ten zaklasyfikowano jako ��ci�le tajny"
William Donovan by� bardzo interesuj�c� postaci�. W czasie
I wojny �wiatowej dowodzi� we Francji 169. pu�kiem piechoty zna-
nym pod nazw� �Fighting Irish"; za m�stwo zosta� odznaczony
Kongresowym Medalem Honoru. W okresie mi�dzywojennym od-
nosi� znacz�ce sukcesyjako wzi�ty prawnik na Wall Street. Sta� si�
wtedy bardzo wp�ywow� osobisto�ci� polityczn�. Jego pozycj�
wzmacnia�a przyja�� z Franklinem Delano Rooseveltem, z kt�rym
studiowali prawo w Columbia Law School. W grudniu 1941 roku
Donovan pracowa� w Waszyngtonie za symbolicznego dolara ro-
cznie jako �koordynator informacji", zatrudniony formalnie w Na-
rodowym Instytucie Higieny. Jego zaj�cia nie mia�y nic wsp�lnego
ani z informacj� prasow�, ani wewn�trznym systemem informacji
instytutu zdrowia, jakby sugerowa� przyznany mu tytu� - by�a to
jedynie przykrywka dla pracy wywiadowczej.
Donovan zosta� polecony na to stanowisko przez prezydenta
Roosevelta i tylko jemu podlega�. Roosevelt, korzystaj�c z fundu-
szu reprezentacyjnego, za�o�y� Biuro Koordynatora Informacji
(Coordinator of Information - COI), by segregowa� i systematyzo-
wa� informacje zbierane przez wszystkie agendy wojskowe i rz�-
dowe. Z czasem COI zosta�o przekszta�cone w Biuro S�u�b Strate-
gicznych (Office of Strategie Senices - OSS), i wreszcie w Centraln�
Agencj� Wywiadowcz� (Central Intelligence Agency - CIA)*.
Donovan cieszy� si� pe�nym zaufaniem prezydenta, mia� do nie-
go niczym nie ograniczony dost�p, r�wnie� prywatnie. Z jego upo-
wa�nienia wsp�pracowa� z wywiadem brytyjskim i w jego imieniu
prowadzi� z nim rozmowy. Tote� gdy 22 grudnia 1941 roku Do-
novan napisa� swoje memorandum, mia� pewno��, �e prezydent
zwr�ci na� baczn� uwag�. Dokument ten by� gruntown� analiz�
korzy�ci p�yn�cych z prowadzenia partyzanckich dzia�a� wojen-
nych. Ta forma operacji wojskowych by�a bardzo bliska sercu Do-
novana - fascynowa�o go wszystko co tajne.
�Ca�a sztuka dzia�a� partyzanckich - pisa� - sprowadza si� do
tego, �e nale�y uderzy� wroga w jego najs�abszy punkt, tam, gdzie
si� on tego najmniej spodziewa".
Proponowa� wykorzystanie tej metody w dw�ch rejonach dzia�a�:
na Azorach i w Afryce P�nocnej. Dzi�ki poparciu partyzantki w tych
rejonach mo�na by by�o: �uzyska� pomoc lokalnych przyw�dc�w;
zjedna� sobie lojalno�� miejscowej ludno�ci; powo�a� do dzia�ania
Pi�t� Kolumn�, gromadzi� zapasy materia��w wybuchowych; tworzy�
oddzia�y partyzanckie z�o�one ze �mia�ych i walecznych ludzi".
Je�li chodzi o ameryka�skie si�y zbrojne, Donovan postulowa�
w drugim punkcie swojego pisma, �eby:
�(...) zorganizowa� w USA samodzielny korpus partyzancki, nie-
zale�ny od si� L�dowych i marynarki, z�o�ony z �o�nierzy przepo-
jonych duchem walki i obdarzonych wyobra�ni�. Organizacja ta-
kiego oddzia�u powinna, oczywi�cie, mie� charakter wojskowy,
* Przed wybuchem II wojny �wiatowej Stany Zjednoczone nie dysponowa�y scentralizo-
wan� organizacj� wywiadu. Dopiero w 1941 roku prezydent Roosevelt powo�a� do �ycia COI.
W 1942 roku w jego miejsce utworzono OSS, zast�pione w 1945 roku Zjednoczon� Organi-
zacj� S�u�b Strategicznych (Strategic Services Unit - SSU), przekszta�con� wkr�tce w Central
Intelligence Group (CIG), kt�r� w zwi�zku z wydaniem w 1947 roku Ustawy o Bezpiecze�-
stwie Narodowym przemianowano na CIA [przyp. red.].
analogicznie do zasad funkcjonowania brytyjskich komandos�w,
zgodnie z raportem, kt�ry ci ostatnio przes�a�em".
Przesz�o dwa tygodnie p�niej, 8 stycznia 1942 roku, admira�
Ernest J. King, dow�dca marynarki, kt�rej podporz�dkowany jest
Korpus Piechoty Morskiej, wys�a� do genera�a majora dow�dcy*
Thomasa Holcomba tajne memorandum.
Tematem tego dokumentu by�o �Wykorzystanie �komandos�w�
w rejonie dzia�ania Floty Pacyfiku". Oto jego tekst:
1. Sekretarz [sekretarz marynarki, Frank Knox, bliski
przyjaciel pu�kownika Donovana] powiedzia� mi, �e
prezydent jest coraz bardziej zainteresowany rozwojem
i wykorzystaniem oddzia��w b�d�cych odpowiednikiem
brytyjskich �komandos�w".
2. Sekretarz powiedzia� prezydentowi, �e takie grupy s� ju�
szkolone.
3. Prezydent zaproponowa� wykorzystanie �komandos�w"
jako istotnej si�y w dzia�aniach ofensywnych, kt�rych celem
jest zniszczenie newralgicznych baz wroga
(wodnosamolot�w) w rejonie dzia�ania Ploty Pacyfiku.
4. By�bym wdzi�czny, gdyby zaopiniowa� pan te propozycje.
Po pi�ciu dniach od daty powy�szego memorandum, 13 stycz-
nia 1942 roku, pewien kapitan rezerwy piechoty morskiej, stacjo-
nuj�cy w Camp Elliott, niedaleko San Diego w Kalifornii, przes�a�
list do dow�dcy Korpusu Rechoty Morskiej, genera�a Holcomba.
Nie le�a�o w�wczas w zwyczaju, i tak jest do dzi�, by m�odsi
oficerowie, w dodatku rezerwy, s�ali listy do dow�dcy Korpusu,
robi�c mu szczeg�owe wyk�ady, w jaki spos�b powinien prowa-
dzi� dzia�ania wojenne.
Wszelako �w kapitan by� osob� do�� niezwyk��. Zajmowa� si�
w �yciu wieloma sprawami, zanim zosta� doradc� wojskowym pu�-
kownika Williama J. Donovana, �koordynatora informacji".
Poza tym by� bliskim przyjacielem i sojusznikiem innej niezwyk�ej
postaci w Korpusie, podpu�kownika Evansa F. Carlsona, o czym zre-
szt� wiedziano do�� powszechnie.
Kariera wojskowa Carlsona zacz�a si� w roku 1912, kiedy to
jako licz�cy zaledwie szesna�cie lat ochotnik, zaci�gn�� si� do ar-
mii. W cztery lata p�niej odszed� do cywila w stopniu sier�anta
* Tradycyjny tytu� dow�dcy Korpusu Piechoty Morskiej: genera� major dow�dca, wkr�tce
przesta� by� u�ywany, gdy� Thomas Holcomb zosta� mianowany genera�em pu�kownikiem
i przyj�� skr�cony tytu� dow�dcy [przyp. aut.].
Ameryka�ski stopie� genera�a majora odpowiada w wojsku polskim randze genera�a
dywizji, a stopie� genera�a pu�kownika randze genera�a broni - patrz za��cznik na ko�cu
ksi��ki [przyp. red.].
sztabowego. Ale prawie natychmiast ponownie w�o�y� mundur,
przy��czaj�c si� do oddzia��w Mexican Punitive Expeditory Force*
dowodzonych przez genera�a brygady (nast�pnie genera�a armii)
Johna J. Pershinga, zwanego �Black Jackiem".
Z Meksyku Carlson pojecha� do Francji, gdzie s�u�y� w oddzia-
�ach Ameryka�skiego Korpusu Ekspedycyjnego**.
Zosta� ranny. W maju 1917 roku promowano go do stopnia pod-
porucznika, a w grudniu tego samego roku awansowano do rangi
kapitana. I cho� w roku 1919 zrezygnowa� z kariery wojskowej,
w trzy lata p�niej zapragn�� do niej powr�ci�. Zaproponowano
mu jednak s�u�b� w randze podporucznika.
Nie chc�c podlega� dotychczasowym podw�adnym, Carlson od-
rzuci� propozycj� biura kadr si� l�dowych i zaci�gn�� si� do Kor-
pusu jako cywilny ochotnik. Po roku otrzyma� stopie� podporucz-
nika piechoty morskiej.
W roku 1925 Carlson zacz��, nigdy nie uko�czony, kurs pilota�u
w bazie lotniczej w Pensacola, na Florydzie. W latach 1927-1929
stacjonowa� w Szanghaju z oddzia�ami 4. pu�ku piechoty morskiej.
W roku 1930 jako porucznik uczestniczy� w walkach w Nikaragui.
Za m�stwo, kt�re wykaza� w bitwie stoczonej przez dwunastu �o�-
nierzy piechoty morskiej ze stuosobow� grup� nikaragua�skich
rebeliant�w, zosta� odznaczony Krzy�em Marynarki, drugim co do
znaczenia ameryka�skim odznaczeniem wojskowym.
Carlson wr�ci� do Chin w 1933 roku. W czasie tego pobytu na-
uczy� si� m�wi� po chi�sku. Dwa lata p�niej zosta� awansowany
do stopnia kapitana i przeniesiony do stanu Georgia, by obj�� do-
w�dztwo Prezydenckiego Oddzia�u Przybocznego Korpusu Piecho-
ty Morskiej w Warm Springs.
Sparali�owany, przykuty do w�zka prezydent Roosevelt bardzo
cz�sto odwiedza� sanatorium w Warm Springs, korzystaj�c z jego
mo�liwo�ci rehabilitacyjnych. W roku 1945 zmar� na terenie tego
w�a�nie o�rodka.
Zachowa�o si� wiele prywatnych list�w Carlsona do prezydenta
z lat 1937-1941. Prezentuj� one jego pogl�dy na sytuacj� w Chinach,
jego ocen� mo�liwo�ci wybuchu wojny mi�dzy Stanami Zjednoczo-
nymi a Japoni�, oraz przewidywania wynikaj�cych z tego implikacji.
W roku 1936 Carlson przebywa� na wyk�adach w Szkole Rechoty
Morskiej w Quantico, w Wirginii, pobiera� r�wnie� nauki z zakresu
polityki i prawa mi�dzynarodowego na Uniwersytecie Jerzego Wa-
szyngtona. W 1937 roku po raz trzeci znalaz� si� w Chinach, rzekomo
celem doskonalenia j�zyka chi�skiego. Poza tym wyznaczono mu
* Ameryka�skie oddzia�y interwencyjne w Meksyku w roku 1917 [przyp. red.].
** Skierowany do Europy Ameryka�ski Korpus Ekspedycyjny, bior�cy udzia� w dzia�aniach
I wojny �wiatowej [przyp. red.].
dodatkowe zadanie - zosta� obserwatorem w partyzanckich oddzia-
�ach chi�skich komunist�w, walcz�cych z Japo�czykami.
Przez trzy miesi�ce Carlson praktycznie s�u�y� w komunistycznej
8. Armii. W tym czasie pozna� osobi�cie Czu En-laja i Mao Tse-tunga,
staj�c si� ich zagorza�ym zwolennikiem. Przes�any do dow�dztwa
Korpusu raport Carlsona odzwierciedla� jego pe�en fascynacji stosu-
nek do chi�skich komunist�w. Autor relacji w spos�b wysoce profe-
sjonalny wykazywa�, �e taktyka, dyscyplina i morale w oddzia�ach
komunistycznych sta�y na znacznie wy�szym poziomie, ni� w od-
dzia�ach si� nacjonalistycznych Czang Kai-szeka. Jego zdaniem, si�y
komunistyczne w przysz�o�ci pokonaj� nacjonalist�w, a zatem ame-
ryka�ska polityka zagraniczna powinna ulec powa�nej zmianie.
Rozdra�niony i poirytowany faktem, �e jest, jak mniema�, ignoro-
wany przez rz�d i w�adze Korpusu, major Carlson w kwietniu 1939
roku raz jeszcze zrezygnowa� ze s�u�by wojskowej. Wyjecha� do Chin,
gdzie jako osoba ca�kowicie prywatna sp�dzi� blisko dwa lata. Po
powrocie do USA napisa� dwie ksi��ki: �The Chinese Anny" o chi�-
skich komunistach i ich si�ach zbrojnych oraz �Twin Stars of China"
ukazuj�c� Mao Tse-tunga i Czu En-laja w bardzo korzystnym �wietle.
Przez ten czas prowadzi� o�ywion� korespondencj� z wp�ywo-
wymi ameryka�skimi politykami i oficerami wysokiej rangi, m.in.
Douglasem MacArthurem, w�wczas szefem sztabu armii, a nast�-
pnie dow�dc� po��czonych si� zbrojnych na Filipinach. Wi�kszo��
jego list�w i memoria��w nigdy nie doczeka�a si� odpowiedzi.
Na pocz�tku 1941 roku ponownie wyst�pi� o przyj�cie do Korpusu
Rechoty Morskiej. Zaproponowano mu, co zaakceptowa� w kwietniu
tego roku, stopie� majora rezerwy. Wkr�tce jednak powo�ano go do
s�u�by czynnej i awansowano do stopnia podpu�kownika.
Wspomniany wy�ej kapitan rezerwy, kt�ry w styczniu 1942 ro-
ku o�mieli� si� napisa� do genera�a Holcomba, sporz�dzi� dwustro-
nicowy raport uzupe�niony licznymi aneksami. Jednym z za��cz-
nik�w by� egzemplarz gazety z San Diego - �Union Leader" z sz�-
stego stycznia 1942 roku, zawieraj�cy pochlebny artyku� o akcjach
brytyjskich komandos�w w Norwegii i na Malajach.
Genera� Holcomb, dow�dca Korpusu, w ko�cu osoba bardzo za-
j�ta, by� mo�e nie s�ysza� o brytyjskich komandosach.
Aneks A do listu kapitana liczy� cztery strony. Autor opisywa�
w nim proponowan� przez siebie organizacj� �ruchomych kolumn"
(komandos�w). Proponowa�: �Mo�na je nazwa� �Rangersami*� lub
nada� im inn�, bardziej odpowiedni� nazw�".
* Nazwa �Rangers" ma w ameryka�skiej historii d�ug� tradycj�, nadawano j� g��wnie
nieregularnym oddzia�om paramilitarnym wspomagaj�cym si�y zbrojne tam, gdzie tym
ostatnim nie wolno by�o oficjalnie wyst�powa�. Najs�ynniejszym przyk�adem takiej jednostki
byli Texas Rangers, Stra�nicy Teksasu, powo�ani do �ycia, zanim Teksas sta� si� cz�ci� USA
i do dzi� pe�ni�cy rol� policji stanowej i Gwardii Narodowej [przyp. red.].
We wst�pie do aneksu kapitan apelowa� o ��ci�lejsze wi�zi mi�-
dzy dow�dcami a �o�nierzami, ni� ma to na og� miejsce w tra-
dycyjnych strukturach wojskowych".
Nast�pnie wyja�nia�, w jaki spos�b mo�na by takie oddzia�y
zorganizowa�. Przede wszystkim nale�a�o zacz�� od tego, �e �ru-
chome kolumny" nie by�yby obci��one obowi�zuj�cym w Korpusie
podzia�em wed�ug starsze�stwa, ale wed�ug stopni funkcyjnych.
Ka�da kolumna, wielko�ci batalionu, pozostawa�aby pod rozkazami
�dow�dcy", a nie majora lub podpu�kownika.
Wszyscy s�u��cy w �ruchomej kolumnie" (z wyj�tkiem np. leka-
rzy czy radiotelegrafist�w, kt�rych wyr�nia�aby ich specjalizacja)
byliby albo �dow�dcami" albo ��o�nierzami". Innymi s�owy: w od-
dzia�ach tych nie by�oby �adnych kapitan�w, porucznik�w, sier-
�ant�w czy kaprali.
W rozdziale �Kwalifikacje �o�nierzy" kapitan napisa�, �e wszyscy
�o�nierze powinni by� tak przygotowani, by mogli �podporz�dko-
wa� si� regu�om harmonijnej pracy zespo�owej" oraz by byli w sta-
nie przemaszerowa� od pi��dziesi�ciu do siedemdziesi�ciu pi�ciu
kilometr�w w ci�gu 24 godzin.
Dalej zaj�� si� tematem: �Ranga i zwi�zane z ni� przywileje".
Dowodzi�, �e �(...) dow�dcami mog� by� tylko o wyra�nych pre-
dyspozycjach przyw�dczych, b�d�cy wzorem cn�t i prawo�ci,
godni tego zaszczytu z powodu swych zas�ug, potrafi�cy dzieli�
bez reszty wszystkie trudno�ci materialne, w jakich grupa mo�e
si� znale��, nie roszcz�cy sobie prawa do przywilej�w lub dodat-
kowych dochod�w".
Stwierdza�, �e �(...) dyscyplina powinna by� racjonalnie uzasadniona
i pomy�lana w taki spos�b, by wyzwala� i umacnia� wol� jednostki".
List kapitana zosta� napisany 13 stycznia 1942 roku.
Ju� nast�pnego dnia genera� brygady Clayton B. Vogel dow�dca
Drugiego Zespo�u Szkoleniowego w Camp Elliott, przes�a� go genera-
�owi Holcombowi, opatruj�c na odwrocie adnotacj�. Czytamy w niej,
�e �(...) my�l wyra�ona w li�cie jest jedynie o tyle godna uwagi, o ile
zamierzamy utworzy� takie formacje. Wydaje si� jednak, �e istniej�ce
ju� dywizje Korpusu powinny zako�czy� organizacj� i szkolenie swo-
ich pododdzia��w, zanim zaczn� tworzy� jakie� nowe".
Mo�liwe, �e genera� Vogel maj�c du�o wolnego czasu, rozsiad� si�
wygodnie w fotelu i przestudiowa� list kapitana wraz z za��cznikami
i doszed� do wniosku, �e zawarte w nim propozycje (nawet je�li
w ogromnej mierze przywodzi�y na my�l Chi�sk� Robotniczo-Ch�op-
sk� Armi� Czerwon�) nosi�y znamiona geniuszu, powinny by� zatem
natychmiast poddane pod rozwag� dow�dcy Korpusu.
Mo�liwe r�wnie�, �e to figuruj�cy pod listem podpis wywar�
piorunuj�ce wra�enie na generale, kt�ry bez �adnej zw�oki nada�
bieg sprawie i, co r�wnie dziwne, pokry� milczeniem kwesti� od-
rzucenia istniej�cej hierarchii wojskowej i zwi�zanej z ni� drogi
s�u�bowej.
Omawiany tu list zosta� bowiem podpisany przez kapitana Jamesa
Roosevelta, syna prezydenta Stan�w Zjednoczonych i wodza naczel-
nego ameryka�skich si� zbrojnych. Jeszcze tego samego dnia, 14 sty-
cznia 1942 roku, genera� Holcomb po powrocie do Waszyngtonu na-
pisa� dwa, identyczne pod wzgl�dem tre�ci listy, kt�re przes�a� przez
kuriera jako �poufne". Pierwszy zaadresowany by� do genera�a dywizji
H. M. Smitha, dowodz�cego baz� Korpusu w Quantico w stanie Wir-
ginia, drugi za� do genera�a dywizji Charlesa F. B. Price'a w San Diego.
1. Proponuje si�, �eby pu�kownik William J. Donovan zosta�
przydzielony do Korpusu Rezerwy Piechoty Morskiej
i natychmiast awansowany do stopnia genera�a brygady,
celem realizacji projektu stworzenia oddzia��w komandos�w.
2. Przypomina si�, �e pu�kownik Donovan zosta�
odznaczony za s�u�b� w 27. Dywizji w czasie I wojny
�wiatowej. Od tego czasu mia� mo�liwo�� obserwowania
praktycznie wszystkich dzia�a� wojennych, jakie mia�y
miejsce na �wiecie, w szczeg�lno�ci interesowa�y go
operacje amfibijne (desanty).
3. Po��dana jest pana szczera opinia, czy akceptacja tej
propozycji jest roztropna i celowa. Odpowied� jako poufna
ma by� jak najszybciej dostarczona drog� lotnicz� do
dow�dcy.
Genera� Holcomb, jak wida�, nie wskaza�, kto proponowa� obdarzy�
rang� genera�a Korpusu pu�kownika �Dzikiego Billa" Donovana. Do
dzisiejszego dnia nie ujawniono, kim by�y osoby, kt�re chcia�y widzie�
Donovana w piechocie morskiej (a wi�c nie na stanowisku �koordy-
natora informacji"), chocia� mo�na wzi�� pod uwag� kilka wiarygod-
nych hipotez.
Propozycja ta mog�a wyj�� od samego prezydenta, a nast�pnie
zosta�a przedstawiona admira�owi Kingowi przez Franka Knoxa lub
kogo� innego. Wiedziano, �e Roosevelt bardzo mocno opowiada�
si� za projektem stworzenia oddzia��w �ameryka�skich komando-
s�w", a prezydent z kolei doskonale zdawa� sobie spraw�, �e sto-
sunek dow�dztwa Korpusu do tego pomys�u jest w najlepszym
przypadku bardzo letni. Problem przesta�by istnie�, gdyby Dono-
van zosta� genera�em piechoty morskiej odpowiedzialnym za �ame-
ryka�skich komandos�w".
Mo�liwe te�, �e autorem tego pomys�u by� genera� George Catlett
Marshall, szef sztabu, niezbyt szcz�liwy z powodu carte blanche,
jak� Roosevelt obdarzy� Donovana, w kt�rym upatrywa� on swego
g��wnego rywala w walce o w�adz�.
Donovan by� r�wnie� zadr� w sercu J. Edgara Hoovera, dyrektora
FBI, kt�ry wprawdzie utrzyma� to stanowisko w du�ej mierze dzi�ki
rekomendacji Donovana, ale utraci� na rzecz kierowanego przez Do-
novana biura GOI kontrol� nad zamorskimi operacjami wywiadow-
czymi (z wyj�tkiem Ameryki Po�udniowej). Hoover wpad� we w�cie-
k�o��, gdy straci� wy��czno�� na dost�p do prezydenckiego ucha
w sprawach wywiadu i kontrwywiadu.
W�adze wywiadu brytyjskiego nie by�y zadowolone ze wsp�pracy
z Donovanem, kt�ry jasno postawi� kwesti� samodzielno�ci amery-
ka�skich si� wywiadowczych, niezale�nych od organizacji brytyjskich.
Ich zastrze�enia wobec Donovana dociera�y do Roosevelta za po�red-
nictwem Winstona S. Churchilla.
Donovan bynajmniej nie dzia�a� w pojedynk� - mia� swoich pot�-
nych protektor�w, ca�y legion wp�ywowych polityk�w i wojskowych,
w�r�d kt�rych najbardziej ustosunkowanym by� jego serdeczny przy-
jaciel, pu�kownik Frank Knox, sekretarz marynarki. Wiarygodn� wy-
daje si� sugestia, �e Knox, kt�ry w stopniu sier�anta zdobywa� wzg�-
rze Kettle Hill na Kubie* w oddzia�ach �Rough Riders" Teddy�ego Ro-
osevelta, i kt�ry patrzy� na Korpus krytycznymi oczyma sier�anta
armii, naprawd� wierzy�, �e wy�wiadczy Korpusowi przys�ug�, posy-
�aj�c im kogo�, kto nie tylko cieszy� si� zas�u�on� renom� nieskazi-
telnego �o�nierza, ale r�wnie� m�g� pochwali� si� znajomo�ci� za-
strze�onego numeru telefonu prezydenta.
Jak dot�d, nie da�o si� odszuka� nawet najmniejszej wzmianki
o tym, �e za t� propozycj� kry� si� sam pu�kownik Donovan, ani
�e ten pierwszy w USA superszpieg us�ysza� o tym wcze�niej ni�
dopiero po zako�czeniu II wojny �wiatowej.
Genera� dywizji Price odpowiedzia� na list genera�a Holcomba
16 stycznia 1942 roku, a wi�c dwa dni po jego napisaniu, co do-
wodzi, �e kurier otrzyma� rozkaz dostarczenia go w trybie pilnym
drog� lotnicz�, w przeciwnym razie nie by�by w stanie dotrze� do
Kalifornii przed 17 stycznia 1942 roku.
W �wietle tego listu genera� Price nie jawi si� jako zdeklarowany
przeciwnik nominacji Donovana na genera�a piechoty morskiej do-
wodz�cego komandosami Korpusu. Price pisa�, �e Donovan jest ofi-
cerem �dobrze przygotowanym i do�wiadczonym, posiadaj�cym wro-
dzone umiej�tno�ci dow�dcze w stopniu znacznie wi�kszym ni� nie-
jeden genera� regularnych oddzia��w piechoty morskiej, aktualnie na-
daj�cy si� do obj�cia takiego stanowiska". Nast�pnie powr�ci� do sa-
mej idei powo�ania komandos�w w ramach Korpusu.
* W czasie ameryka�sko-hiszpa�skiej wojny w roku 1898 [przyp. red.].
Je�eli rekrutacja kadr przeznaczonych do tej nowej formy dzia-
�ania Korpusu b�dzie prawie ca�kowicie odwo�ywa� si� do nowych
�r�de�, to w przekonaniu ni�ej podpisanego ca�y plan utworzenia
oddzia��w komandos�w pozostaje w zgodzie z bojowym duchem
Korpusu Piechoty Morskiej, przysporzy mu te� s�awy i podniesie
jego presti�, gdy� idea ta przyci�gnie do naszych oddzia��w naj-
bardziej dzielnych i inteligentnych m�odych Amerykan�w. Z dru-
giej jednak strony, je�li nasze bardzo przecie� ograniczone �r�d�a
rekrutacji oficer�w zostan� naruszone i je�li najdzielniejsi i naj-
bardziej rzutcy spo�r�d naszych ludzi zostan� odes�ani z Korpusu
do pe�nienia innych zada� (w proponowanych oddzia�ach koman-
dos�w), w�wczas ni�ej podpisany b�dzie z ca�� stanowczo�ci�
sprzeciwia� si� takiemu dodatkowemu obowi�zkowi, jaki Korpus
mia�by wzi�� na swoje barki".
Taka by�a oficjalna odpowied�. Tego samego dnia genera� Price
napisa� drugi list, tym razem bezpo�rednio do dow�dcy Korpusu
Piechoty Morskiej. Zaczyna� si� on od s��w: �Drogi Tomie", po czym
autor listu - tym razem ju� bez �adnych ogr�dek - prezentowa�
sw�j punkt widzenia:
Jest jeszcze jedna sprawa, kt�rej nie mog�em poruszy�
w moim poprzednim li�cie. Istnieje mianowicie powa�ne
niebezpiecze�stwo, �e wszystko potoczy si�
w niepo��danym kierunku. W ko�cu nie b�dzie wiadomo,
kto tu jest najwa�niejszy. Doskonale wiem, jaki efekt mo�e
przynie�� zrealizowanie w Korpusie cho�by tylko jednej
czwartej tego pomys�u. Je�li zaanga�uje si� do tego celu
dow�dc�w spoza grona oficer�w Korpusu, bardzo �atwo
nowa formacja wymknie si� spod naszej kontroli.
Zdaj� sobie jasno spraw�, w jakim znalaz�e� si� w po�o�eniu
- musisz si� podporz�dkowa� i nic ju� w tej sprawie nie
mo�esz uczyni� - przyjmij wi�c wyrazy wsp�czucia.
Odpowied� genera�a dywizji H. M. Smitha, r�wnie� sporz�dzona
16 stycznia 1942 roku, by�a zwi�z�a i brzmia�a nast�puj�co:
a) Wszystkich �o�nierzy jednostek desantowych piechoty
morskiej mo�na uzna� za komandos�w, mog� wi�c by�
szkoleni przez swoich oficer�w.
b) Awansowanie pu�kownika Donovana do stopnia genera�a
brygady mo�na por�wna� do przypadku lorda
Mountbattena z Wielkiej Brytanii - obaj nale�� do �dworu",
maj� �atwy, nie wymagaj�cy formalno�ci dost�p do
najwy�szych w�adz i do. swoich bezpo�rednich prze�o�onych.
a)
c) Awansowanie pu�kownika Donovana mo�e by�
poczytane przez wy�szych oficer�w Korpusu za akt
polityczny, dzia�anie niezgodne z regulaminem lub wr�cz
obraz�.
d) Podniesienie Donovana do rangi genera�a brygady bez
w�tpienia jest r�wnoznaczne z tym, �e komandos�w b�dzie
si� rekrutowa� spo�r�d �o�nierzy jednostek desantowych
piechoty morskiej. Dow�dca tych si� m�g�by wi�c straci�
kontrol� nad grup� �o�nierzy wyznaczonych do oddzia��w
komandos�w. Ju� teraz dosy� mamy �produkt�w
ubocznych".
e) Donovan cieszy si� wprawdzie reputacj� osoby
nieustraszonej, ale nigdy nie walczy� w szeregach Korpusu;
jego nominacja mog�aby wywo�a� oburzenie w ca�ym
Korpusie. Podkre�lano by, �e piechota morska szuka dla
siebie dow�dc�w poza w�asnymi szeregami.
f) W�r�d dow�dc�w Korpusu dominuje opinia, �e ataki
brytyjskich komandos�w mia�y ma�� warto�� strategiczn�.
Poza tym nie osi�gn�li�my jeszcze takiego poziomu
wyszkolenia, a nasi ludzie nie s� a� na tyle spragnieni
natychmiastowego wkroczenia do akcji, by mo�na ich by�o
w��cza� do prowadzonych przez komandos�w rajd�w.
Genera� Smith, jakby nie maj�c pewno�ci, �e dow�dca Korpusu
zgodzi si� z jego punktem widzenia, stwierdzi� wprost:
g) Odradzam t� nominacj�.
Tymczasem dosz�o do kolejnej kontrowersji. Dow�dca amery-
ka�skiej marynarki w Europie, admira� H. R. Stark, zaproponowa�
naczelnemu dow�dcy Marynarki Stan�w Zjednoczonych, admira-
�owi Kingowi, by siedmiu oficer�w piechoty morskiej i stu �o�-
nierzy pochodz�cych z ochotniczego zaci�gu wys�a� do Anglii na
przeszkolenie w oddzia�ach brytyjskich komandos�w, po kt�rym
wezm� oni udzia� w operacjach komandos�w przeprowadzanych
pod brytyjskim dow�dztwem gdzie� na terenie Europy.
Admira� King zaaprobowa� ten pomys� 16 stycznia 1942 roku,
jednak w znacznie okrojonej formie w stosunku do propozycji
admira�a Starka. Napisa� bowiem do szefa sztabu marynarki list,
a jego kopi� przes�a� do genera�a Holcomba, upowa�niaj�c go do
wydelegowania do Anglii jedynie "ma�ej grupki wybranych ofice-
r�w i podoficer�w" na zaledwie miesi�czny pobyt, zastrzegaj�c
przy tym, �e: �Po ich powrocie kadry te zostan� wykorzystane
jako si�y instruktorskie w Korpusie". Admira� nie zgodzi� si�, by
�o�nierze piechoty morskiej brali udzia� w operacjach brytyjskich
komandos�w.
W trzy dni p�niej genera� Thomas Holcomb porozumia� si� ze
swoim przyjacielem, Samuelem W. Meekiem, zast�pc� redaktora
naczelnego magazyn�w �Time" i �Life". Po om�wieniu kwestii pla-
nowanego na �amach �Life'a" artyku�u o piechocie morskiej i wy-
ra�eniu nadziei, �e �pan Luce* b�dzie sk�onny do tego nie dopu�-
ci�", genera� Holcomb przeszed� do zasadniczego tematu:
Sprawa Donovana ci�gle zaprz�ta ml umys�. Jestem
przera�ony, �e b�d� musia� przyj�� go do siebie. B�dzie to -
jak mniemam - najwi�kszy policzek, jaki kiedykolwiek
wymierzono Korpusowi Rechoty Morskiej, poniewa�
oznacza to przej�cie przez Donovana si� i �rodk�w Korpusu
w dziedzinie, w kt�rej piechota morska si� specjalizuje, to
znaczy operacjach desantowych. Wykonywane przez
komandos�w zadania s� przecie� jedn� z form operacji
desantowych. Dlatego te� nasza kadra oficer�w
i podoficer�w poczuje si� g��boko ura�ona. Obawiam si�, �e
mo�e si� to przyczyni� do ogromnego spadku mojej pozycji
i efekt�w mojego dzia�ania., je�li w og�le takowe istniej�,
poniewa� oczekuje si� ode mnie, i s�usznie, obrony Korpusu
przed tego rodzaju ingerencjami wjego prawa.
Pi�� dni p�niej naczelny dow�dca Marynarki Stan�w Zjedno-
czonych, admira� King, przes�a� drog� radiow� bardzo wa�n�, tajn�
wiadomo�� naczelnemu dow�dcy Roty Pacyfiku, admira�owi Che-
sterowi W. Nimitzowi:
Zorganizowa� i przeszkoli� grupy �o�nierzy piechoty morskiej
takjak �komandos�w", by mo�na byto ich wykorzysta�
w ekspedycjach o charakterze wypadu, maj�cych na celu
burzenie lub inne formy niszczenia nabrze�riych urz�dze�
wroga na wyspach i w bazach wojskowych.
Admira� Nimitz natychmiast rozkaza� dow�dcy Drugiego Ze-
spo�u Szkoleniowego w San Diego utworzy� cztery jednostki ko-
mandos�w w sile kompanii. Poinformowa� go, �e za��da� prze-
niesienia kilku niszczycieli z Floty Atlantyku do Floty Pacyfiku,
by mog�y by� wykorzystane przez oddzia�y komandos�w. Upo-
wa�ni� go do �upominania si� o ka�dego �o�nierza, kt�remu nie-
* Henry Luce - za�o�yciel magazyn�w �Time" i �Life", w�wczas redaktor naczelny tego
imperium prasowego [przyp. aut.].
obce jest szkolenie, organizacja i metody dzia�ania komando-
s�w".
W nied�ugim czasie podpu�kownik Evans F. Carlson zosta� mia-
nowany dow�dc� 2. samodzielnego batalionu (nast�pnie 2. bata-
lionu Raiders�w), stacjonuj�cego w Camp Elliott w San Diego, a ka-
pitana Jamesa Roosevelta wyznaczono na jego zast�pc�.
16 lutego 1942 roku genera�owi Holcombowi dane by�o raz jesz-
cze us�ysze� o pu�kowniku Williamie Donovanie. Tym razem nie
mia�o to jednak nic wsp�lnego ani z komandosami, ani raidersami,
ani te� jego awansem do stopnia genera�a. Cierpi�cy na nieustanny
brak kadry dow�dczej oficerowie personalni marynarki poinformo-
wali Donovana, �e chcieliby oficerom marynarki i piechoty mor-
skiej, przydzielonym uprzednio do COI, wyznaczy� inne zadanie.
Donovan wysun�� wa�kie i rzeczowe argumenty za tym, �eby
oficer�w, kt�rych mia� utraci�, nie zast�powa� �kadr� pochodz�c�
z przypadkowej selekcji przeprowadzanej w�r�d rezerwy i eme-
ryt�w, nie b�d� oni bowiem odpowiada� oczekiwaniom".
Je�eli genera� Holcomb odpowiedzia� kiedykolwiek Donovanovi,
to jego list wci�� spoczywa zagrzebany g��boko w zakurzonych
teczkach jakiego� archiwum. Trzeba jednak doda�, �e Korpus Re-
choty Morskiej daleko bardziej ni� inne si�y zbrojne wsp�pracowa�
z pu�kownikiem (a potem genera�em dywizji) Donovanem w za-
kresie uzupe�niania kadr kierowanej przez niego agencji wywia-
dowczej - OSS. W jej szeregach pojawili si� tacy marines jak ka-
pitan rezerwy John Hamilton, znany aktor Sterling Hayden, czy
scenarzysta, kapitan rezerwy Peter Viertel...
Ale to ju� ca�kiem inna historia...
Prolog
Pierwsza kapitulacja ameryka�skich si� zbrojnych w czasie
II wojny �wiatowej - pierwsza od czas�w wojny secesyjnej -
kiedy to wojska ameryka�skie wywiesi�y bia�� flag� na ojczystej
ziemi i odda�y j� wrogowi, mia�a miejsce na male�kiej, ale pod
wzgl�dem militarnym ogromnie wa�nej skale wulkanicznej na
Pacyfiku - atolu Wake, w nied�ugim czasie po ataku Japo�czy-
k�w na Pearl Harbor. W roku 1939, kiedy �wiat ogarn�a wojna,
marynark� zacz�� szczeg�lnie interesowa� niewielki atol po�-
rodku Pacyfiku. Ten nale��cy do Stan�w Zjednoczonych skrawek
ziemi le�y bowiem 450 mil morskich od atolu Bikini, 620 mil
od Wysp Marshalla (dla Japonii dogodny punkt strategiczny)
oraz 1.023 mile od wyspy Midway i 1.300 mil od Guam. Wys�ano
wi�c na Wake niszczyciel USS �Nitro", kt�rego za�oga dokona�a
wst�pnych bada� in�ynieryjnych, pod k�tem mo�liwo�ci ufor-
tyfikowania wysepek na wypadek japo�skiego ataku oraz prze-
kszta�cenia atolu w baz� morsk� i powietrzn� (r�wnie� dla sa-
molot�w operuj�cych z lotniskowc�w).
W 1940 roku Kongres wyasygnowa� odpowiednie fundusze. 19
sierpnia 1941 roku z okr�tu USS �Regulus" wysadzono na brzeg
Wake pierwsz� wojskow� za�og�: 1. batalion obrony wybrze�a Kor-
pusu Piechoty Morskiej w sile 6 oficer�w i 173 podoficer�w i �o�-
nierzy. W kilka dni p�niej wyl�dowa�a pierwsza grupa z 1.200
pracownik�w cywilnych przedsi�biorstw buduj�cych instalacje
wojskowe, a w pa�dzierniku tego roku z Hawaj�w przyp�yn�� ma-
jor James Devereux, by obj�� dow�dztwo na Wake. Major Devereux
przywi�z� ze sob� dwie armaty okr�towe kalibru 127 mm (zdj�te
z przeznaczonych na z�om okr�t�w wojennych), cztery dzia�a
przeciwlotnicze kalibru 76,2 mm (tylko jedno mia�o wymagane
urz�dzenia celownicze), 24 karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm,
du�o (prawdopodobnie oko�o 100) ch�odzonych powietrzem i wo-
d� karabin�w maszynowych Browninga, kalibru 7,62 mm. I, rzecz
jasna, zapasy amunicji.
2 listopada 1941 roku obsad� Wake wzmocni�o 9 oficer�w pie-
choty morskiej i 200 �o�nierzy z bazy w Pearl Harbor, doprowa-
dzaj�c tym samym stan liczebny 1. batalionu niemal do po�owy
etatu. Trzy tygodnie p�niej, 28 listopada, komandor Winfield
Scott Cunningham zosta� odkomenderowany z transportowca sa-
molot�w USS �Wright"* wraz z 9 oficerami marynarki i 58 mary-
narzami do przej�cia kontroli nad budowan� na Wake baz� lot-
nicz�.
Jako wy�szy rang�, komandor Cunningham zast�pi� majora Deve-
reux na stanowisku dow�dcy garnizonu Wake.
Kiedy budowa mierz�cego 1.500 metr�w d�ugo�ci pasa starto-
wego zosta�a zako�czona, nale��ce do si� l�dowych bombowce
B-17 mog�y w drodze do Guam korzysta� z lotniska na Wake i uzu-
pe�nia� tam zapasy paliwa, aczkolwiek benzyn� lotnicz� trzeba
by�o pompowa� r�cznie z 250-litrowych beczek.
3 grudnia z lotniskowca USS �Enterprise" wystartowa�o 12 my�-
liwc�w Grumman F4F z dywizjonu my�liwskiego piechoty mor-
skiej VMF-211, dowodzonego przez majora Paula Putnama. Tego
samego dnia po po�udniu samoloty wyl�dowa�y na Wake. Prawie
natychmiast podj�to dzia�ania, maj�ce na celu wybudowanie pro-
wizorycznych schron�w dla samolot�w.
W niedziel� 7 grudnia (na Hawajach by�a w�wczas sobota, 6
grudnia) major Devereux da� swojej za�odze dzie� wolny. �o�nierze
p�ywali w oceanie, grali w softball, a wielu z nich, w wi�kszo�ci
bardzo m�odych, od niedawna w wojsku, w po�piechu ko�czy�o
pisa� listy do domu. Mia�a je bowiem zabra� i dostarczy� w cywi-
lizowane miejsce nale��ca do linii Pan American ��d� lataj�ca �Phi-
lippine Clipper", kt�ra cumowa�a w lagunie w oczekiwaniu na lot
do Guam**.
Odlot planowano o brzasku dnia nast�pnego.
W poniedzia�ek 8 grudnia o godzinie sz�stej rano zatr�biono na
pobudk�. Kiedy �o�nierze jedli �niadanie, za�oga �Philippine Clipper"
przygotowywa�a si� do lotu.
Pe�ni�cy w bazie s�u�b� radiotelegrafista pr�bowa� nawi�za�
kontakt z lotniskiem Hickam Field na Hawajach. O godzinie 6.50
otrzyma� otwartym tekstem wiadomo�� o japo�skim ataku na wy-
sp� Oahu. Przekaza� j� oficerowi dy�urnemu, a ten z kolei majo-
rowi Devereux.
�Philippine Clipper" wystartowa� z laguny o godzinie 6.55. Jego
sylwetka rozmywa�a si� powoli, a� znik�a.
Kiedy major Devereux dowiedzia� si�, �e zaatakowano Oahu,
pr�bowa� skontaktowa� si� telefonicznie z komandorem Cunning-
hamem. Bezskutecznie.
Gdy odwiesi� s�uchawk�, niemal natychmiast rozleg� si� d�wi�k
telefonu. Pilna, szokuj�ca wiadomo�� z Hawaj�w r�wnie� zosta�a
przekazana otwartym tekstem.
* Nazwa ta nie odnosi si� do ang. s�owa wright (mistrz), lecz do braci Wright, pionier�w
lotnictwa [przyp. aut.].
** Pan American uzupe�nia� paliwo na Wake [przyp. aut.].
- Czy �Clipper" ju� odlecia�? - zapyta� Devereux.
- Tak, panie majorze.
- Zawr�� go - rozkaza� major i pos�a� po tr�bacza.
Ten pojawi� si� prawie natychmiast. Major Devereux wyda� rozkaz:
- Graj sygna�: �Do broni!"
Dowodzona przez admira�a Husbanda Kimmela Flota Pacyfiku i ba-
za marynarki w Pearl Harbor ponios�y powa�ne straty w wyniku ja-
po�skiego ataku, jaki mia� miejsce 7 grudnia 1941 roku. Na szcz�cie
nie dosz�o do ca�kowitego zniszczenia si� morskich. Rdze� wielkiej
floty ameryka�skiej na Pacyfiku zosta� rozbity w porcie. Amerykanie
stracili kilka tysi�cy ludzi, mn�stwo samolot�w i okr�t�w.
Japo�czykom nie uda�o si� jednak rozgromi� Floty Pacyfiku ani
sparali�owa� jej zaplecza.
Z ataku ocala�y trzy lotniskowce: �Saratoga", �Enterprise" i �Le-
xington", sporo kr��ownik�w i du�o mniejszych jednostek.
13 grudnia admira� Kimmel, kt�ry liczy� si� z tym, �e w ka�dej
chwili mo�e zosta� odwo�any (marynarka oraz spo�ecze�stwo szu-
ka�o winnego kl�ski w Pearl Harbor), rozkaza� kontradmira�owi Jac-
kowi Fletcherowi wzmocni� posi�kami garnizon na Wake.
Jeszcze tego samego dnia kontradmira� Fletcher wyp�yn��
z Pearl Harbor w asy�cie lotniskowca �Saratoga", 3 kr��ownik�w:
�Minneapolis", �Astoria" i �San Francisco", 9 niszczycieli, tankowca
floty oraz transportowca �Tangier".
Dywizjon VMF-211, z�o�ony z my�liwc�w morskich Grumman
F4F-3 Wildcat, zosta� zaokr�towany na pok�adzie �Saratogi" (obok
samolot�w lotniskowca), a 4. batalion obrony wybrze�a pop�yn��
na pok�adzie USS �Tangier". Id�ce z pomoc� �o�nierzom na Wake
jednostki mia�y dostarczy� 9 tysi�cy naboj�w do 127 mm armat
okr�towych majora Devereux, 12 tysi�cy naboj�w kalibru 76,2 mm
do dzia� przeciwlotniczych i 3 miliony naboj�w do karabin�w ma-
szynowych kalibru 12,7 mm.
Lotniskowiec �Enterprise" oraz towarzysz�ce mu kr��owniki i ni-
szczyciele otrzyma�y rozkaz zaatakowania opanowanych przez Ja-
po�czyk�w Wysp Marshalla. Lotniskowiec �Lexington", wraz z eskort�,
mia� os�ania� Hawaje przed spodziewanym ponownym atakiem Ja-
po�czyk�w.
22 grudnia o godzinie 21.00 przes�ano z Pearl Harbor drog�
radiow� rozkaz nakazuj�cy p�yn�cej na pomoc Wake �Saratodze"
powr�t na Hawaje. Na najwy�szym szczeblu ameryka�skiego do-
w�dztwa zadecydowano, �e atol Wake nie przedstawia a� tak du�ej
warto�ci strategicznej, by w jego obronie ryzykowa� utrat� jednej
trzeciej obecnych si� marynarki na Pacyfiku. Gdy wiadomo�� ta
dotar�a do �Saratogi", lotniskowiec znajdowa� si� 500 mil morskich
(33 godziny drogi) od broni�cego si� atolu Wake.
Rankiem 23 grudnia 1941 roku japo�skie oddzia�y wyl�dowa�y
na Wake w pobli�u pasa startowego.
Los obro�c�w by� przes�dzony. Ko�czy�a si� amunicja, w do-
datku atakuj�cy Japo�czycy mieli olbrzymi� przewag� liczebn�.
Major Devereux by� zmuszony przyzna� racj� komandorowi Cun-
ninghowi, kt�ry stwierdzi�, �e dalszy op�r jest daremny i prowadzi
jedynie do niepotrzebnego rozlewu krwi.
Major Devereux musia� osobi�cie obej�� wszystkie punkty ob-
rony z rozkazem z�o�enia broni.
Do niewoli japo�skiej dosta�o si� 470 oficer�w, podoficer�w
i �o�nierzy piechoty morskiej i marynarki oraz 1.146 pracownik�w
cywilnych.
I
Wake 1
18 grudnia 1941 roku, 12.00
Podporucznika marynarki E. H. Murphy'ego, pilotuj�cego ��d� la-
taj�c� Consolidated Aircraft PBY5 Catalina, czeka� trudny lot, kt�ry
wymaga� od niego przytomno�ci umys�u i b�yskawicznego refle-
ksu. Musia� nie tylko znale�� mikroskopijny atol, co rzecz jasna
wymaga�o du�ych umiej�tno�ci nawigacyjnych; wodowanie na oto-
czonej ska�ami lagunie by�o nie lada sztuk�, a podczas schodzenia
do l�dowania grozi�o mu tak�e przechwycenie przez japo�skie
samoloty.
Pilotowana przez niego Catalina by�a �odzi� lataj�c� (samoloty
wersji PBY5-A z wci�ganym podwoziem by�y amfibiami) przezna-
czon� do d�ugodystansowych lot�w rozpoznawczych. Jako �e
pr�dko�� lotu wynosi�a oko�o 250 kilometr�w na godzin�, Catalina
mia�a niewielk� szans� ucieczki przed napastnikiem. Dwusilnikowa
Catalina by�a g�rnop�atem, mia�a trzy stanowiska ogniowe, po obu
stronach kad�uba zamontowano po jednym karabinie maszyno-
wym kalibru 12,7 mm, natomiast wjego przedniej cz�ci -jeden
karabin maszynowy kalibru 7,62 mm.
Je�eli dosz�o by do spotkania Cataliny Murphy'ego z jednym
z japo�skich bombowc�w atakuj�cych codziennie Wake, podporu-
cznik mia� ma�e szans� wyj�cia ca�o z tej opresji. Samoloty japo�-
skie zredukowa�yby tylko pr�dko�� i, pozostaj�c poza zasi�giem
wielkokalibrowych kaem�w Cataliny, zestrzeli�yby j� bez wysi�ku
pociskami z 20-milimetrowych dzia�ek.
Lot z Guam do Wake trwa pi�� godzin. Murphy wylecia� o brzasku
w nadziei, �e zd��y przed atakiem japo�skich bombowc�w.
Wytropienie wulkanicznej kropki na oceanie, gdy trzeba by�o
zda� si� tylko na w�asny nos, wymaga�o wprawy i talentu, ale �eby
znale�� j� w porannej mgle, trzeba by�o mie� jeszcze du�o szcz�-
cia. Murphy wodowa� na lagunie i podp�yn�� do stanowisk linii
lotniczych Pan American. Zarekwirowany przez komandora Cun-
ninghama �Philippine Clipper" zosta� prawie natychmiast przej�ty
przez dow�dztwo Floty Pacyfiku, kt�re mia�o w�asne plany co do
tej �odzi lataj�cej. Po po�piesznym za�ataniu podziurawionego
przez japo�skie pociski kad�uba, �Philippine Clipper" mia� odlecie�
na Guam, W dywizjonie VMF-211 pozosta�y tylko dwa Wildcaty
zdolne do lotu, cho� major Putnam powiedzia� Murphy'emu, �e
niebawem do��czy do nich trzeci my�liwiec posk�adany z cz�ci
rozbitych samolot�w.
Podporucznik Murphy przywi�z� komandorowi Cunninghamowi
i majorowi Devereux s�u�bow� poczt�, zawieraj�c� mi�dzy innymi
informacje o pozycji p�yn�cej na pomoc Wake �Saratogi". Celem
tej wyprawy nie by�o jednak przekazanie korespondencji. Mary-
narka nie ryzykowa�aby tak drogocennego samolotu tylko po to,
�eby dostarczy� jak�� wiadomo��. Wiele Catalin uleg�o zniszczeniu
podczas ataku na Pearl Harbor. Te za�, kt�re ocala�y, znajdowa�y
si� w nieustannym ruchu.
Na Wake przebywa� jeden z najzdolniejszych oficer�w ��czno�ci,
major Walter L J. Bayler. Odkomenderowany z USS �Wright", przyby�
na atol wraz z komandorem Cunninghamem. Na Midway nie mogli
si� bez niego obej��, zdecydowano si� wi�c pos�a� po niego samolot,
ryzykuj�c �ycie majora, jak i utrat� transportuj�cej go Cataliny.
Popo�udnie 20 grudnia zesz�o Baylerowi na gromadzeniu naj-
r�niejszych dokument�w przesy�anych przez komandora Cun-
ninghama i majora Devereux do dow�dztwa (m.in. wykazy pole-
g�ych i rannych). Zabra� te� ze sob� ca�� mas� list�w napisanych
przez �o�nierzy do ich rodzin w kraju.
Nast�pnego dnia wczesnym rankiem podporucznik Murphy wy-
startowa� z laguny i skierowa� maszyn� w stron� Pearl Harbor.
W ci�gu o�miu godzin pokona� odleg�o�� 1.225 mil morskich. Jego
Catalina by�a ostatnim ameryka�skim samolotem, kt�ry opu�ci�
Wake.
W Pearl Harbor mrowie mechanik�w uwija�o si� jak w ukropie
wok� maszyny Murphy'ego, �eby przygotowa� j� do nast�pnego
lotu. Po trzech godzinach ci�kiej pracy ��d� lataj�ca by�a gotowa
do drogi, tym razem na Filipiny, zaatakowane ju� przez Japo�czy-
k�w, kt�rzy zbli�ali si� do Manili po zbombardowaniu bazy ma-
rynarki w Cavite.
Mi�dzyl�dowanie na Filipinach trwa�o kr�tko. Na l�d zeszli: bos-
man, t�umacz japo�skiego, oraz major z korpusu saper�w armii.
Wyrzucono worki z poczt�. Podczas tankowania paliwa wniesiono
na pok�ad listy i przesy�ki, zabrano te� lec�cych do Pearl Harbor
wojskowych: pu�kownika artylerii i podporucznika piechoty mor-
skiej oraz jakiego� dyplomat�.
Gdy podporucznik Korpusu wchodzi� na pok�ad, wcale nie by�o
wida�, �e ma pod mundurem zabanda�owany tors. Ale w czasie
lotu, gdy Catalina zdrowo potrz�sa�a swoimi pasa�erami, stan ran-
nego oficera wyra�nie si� pogorszy�. G��boka, dwudziestocentyme-
trowa, zszyta ponad tuzinem szw�w rana w boku zacz�a krwawi�.
Chory cierpia�, ale stanowczo podzi�kowa� pilotowi za zastrzyk
morfiny.
Przygotowano mu napr�dce co� w rodzaju pryczy, bez �adnych
wyg�d, nawet bez koca, ale nic wi�cej w tych warunkach nie mo�na
by�o dla niego zrobi�.
Na godzin� przed l�dowaniem podporucznik wszed� do kabiny
pilot�w.
- Lepiej si� pan czuje? - zapyta� dow�dca Cataliny.
M�ody cz�owiek skin�� g�ow�.
- Za par� minut nawi��� ��czno��; je�li poprosz�, przy�l� na
lotnisko lekarza - powiedzia� pilot.
- W�a�nie dlatego przyszed�em. Mia�bym do pana ogromn�
pro�b�.
- S�ucham.
- Zanim wpakuj� mnie do szpitala, musz�, zgodnie z rozkaza-
mi, znale�� si� jak najszybciej w Waszyngtonie. Sam zmieni� sobie
opatrunek.
- W takim stanie mo�e pan w og�le nie dotrze� do Waszyng-
tonu.
- Najwy�ej wysadz� mnie gdzie� po drodze, w San Francisco,
albo w Diego.
- Jak pan uwa�a - powiedzia� po namy�le pilot.
- Dzi�kuj� - odpowiedzia� oficer i wr�ci� na swoje miejsce.
Zaintrygowany pilot wyj�� rozkaz wylotu i bacznie go przestu-
diowa�. Poza tym, �e w kabinie odwiedzi� go �McCoy, Kenneth J.,
podporucznik Korpusu Piechoty Morskiej", niczego wi�cej si�
z niego nie dowiedzia�. Dopiero potem zauwa�y�, �e ten tajemni-
czy oficer w rozkazie wylotu figurowa� na pierwszym miejscu.
O kolejno�ci na li�cie pasa�er�w zawsze decydowa�o znaczenie
celu podr�y. McCoy wi�c mia� dla w�adz wi�ksze znaczenie ni�
ta gruba ryba z Departamentu Stanu.
Wzbudzi�o to zdziwienie pilota.
- Ten podporucznik jest kurierem - powiedzia� do drugiego
pilota. - Widzia�e� jego teczk�?
Drugi pilot pokr�ci� g�ow�.
- Nie.
- Kiedy wchodzi� na pok�ad, mia� j� przyczepion� kajdankami
do r�ki.
- Nie zauwa�y�em.
- A gdy zdj�� kurtk�, widzia�em wepchni�t� za pasek czterdzie-
stk�pi�tk� i przywi�zany paskiem do przedramienia sztylet w po-
chwie. Ciekawe, co jest w teczce?
- Nie mam poj�cia - odpowiedzia� drugi pilot i zaraz doda�: -
Ale na pewno nie b�d� pr�bowa� mu jej odebra�.
-
II
Hotel �Willard", Waszyngton 1
26 grudnia 1941 roku, 12.15
�Pawia Aleja" w foyer hotelu �Willard", kt�ry z racji bliskiego s�-
siedztwa Bia�ego Domu i Kapitelu od pocz�tku swego istnienia
otworzy� swe go�cinne podwoje dla wysoko postawionych przed-
stawicieli �wiata polityki i biznesu, a zw�aszcza ameryka�skich
prezydent�w, wychodzi�a z jednej strony na Pennsylvania Avenue,
z drugiej za� na Czternast� Ulic�. Jeszcze przed wojn� secesyjn�
pojawia�y si� w niej najbardziej eleganckie damy stolicy, albo -
jak kto woli - luksusowe kurtyzany, w towarzystwie wytwornych,
pusz�cych si� jak pawie d�entelmen�w, od kt�rych wzi�a si� jej
nazwa.
Wzd�u� ca�ej �Alei" ci�gn�y si� wn�ki. Siadaj�c w nich na krze�le
przy ma�ym stoliku, mo�na by�o swobodnie zatopi� si� w rozmo-
wie. Cynicy powiadali, �e w tych wn�kach sprzedano i kupiono
wi�cej polityk�w, ni� we wszystkich pozosta�ych, razem wzi�tych,
zadymionych salach Ame