11902
Szczegóły |
Tytuł |
11902 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11902 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11902 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11902 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Neandertalskie chabry. O religii, po��daniu i ...
Autor: Mariusz Agnosiewicz
"Iluzje s� nam potrzebne, gdy� oszcz�dzaj� b�lu
i pozwalaj� cieszy� si� przyjemno�ciami.
Musimy wi�c bez skargi zaakceptowa� momenty,
w kt�rych zderzaj� si� z rzeczywisto�ci�,
rozsypuj�c si� w kawa�ki."
Sigmund Freud
Spis tre�ci:
Teologiczny neuroleptyk
Szaman w koloratce
Czy Adam by� neandertalczykiem?
Anatomia wiary
Wiara: pochodna uczu� religijnych czy rozumu?
Wiara jako poezja uczu�
Religia a mi�o��
Religia: opium czy ecstasa?
Pobo�ne neuromodulatory i uk�ad r�bkowy
a) Opioidy i serotonina
b) Dopamina
Praktyczne korzy�ci z neuroteologii
Na pocz�tku by� chaos, jak wiadomo. Z chaosu wy�oni� si� umys� i zacz�� wszystko porz�dkowa�,
uk�ada�, nazywa�, kategoryzowa�, opisywa� prawami i prawid�owo�ciami. Z umys�u wy�oni� si� b�g... ,
bogowie, demony, duchy... Jak umys� stworzy� boga? Czy by�o tak jak pisa� Tadeusz Konwicki: "...to my,
ludzie... stworzyli�my Boga. Nie w siedem dni, ale przez wieki lodowc�w i tropik�w..., przez wieki z�e i
dobre,... przez ca�� nasz� cz�owiecz� wieczno�� stworzyli�my mozolnie, z b�lem, z m�k� naszego Boga,
mi�osierdzia o dobra, aby nas uchroni� przed z�em wszech�wiata, �eby nas uchroni� przed nami"? Czy
mo�e nieco inaczej? Teologiczny neuroleptyk
Pisze si�, �e dzi�ki neuroteologii wiemy jedynie tyle, jak prze�ywamy religi� biochemicznie, nie
m�wi�c nic o charakterze tych prze�y�, tj. rzekomo nie wiemy nic o tym czy prze�ycia te powoduje
wy��cznie nasz organizm, czy te� si�a zewn�trzna, kt�r� ma by� b�g. Neuroteologia m�wi nam jednak
du�o wi�cej, zar�wno bezpo�rednio, jak i poprzez wnioskowania.
1. Nie ma �adnej wsp�lnej tre�ci tych do�wiadcze�, kt�re wyst�puj� u najr�niejszych os�b ze
wszystkich mo�liwych zapewne kult�w na ziemi, a nawet ludzi niewierz�cych. Podobny jest tylko ich
relaksacyjny charakter i wra�enia. Ka�dy do�wiadcza spotkania z mocami ustanowionymi przez jego
rodzim� doktryn�. Katolik mo�e w czasie takiego prze�ycia spotka� �w. Pafnucego, a hindus rozpu�ci� si�
w Brahamanie. Zarazem jednak wra�enia b�d� podobne. Dlaczego? Poniewa� budowa naszego m�zgu nie
zale�y od doktryny. Pewien jogin tak opisywa� swoje prze�ycie: "Wszystko w pewnym sensie jest
duchowe, wszystko jest w pewnym sensie Jednym czyli Bogiem, B�g to �wiat�o. B�g to energia, to
wszystko co jest i wszystko co nie jest, B�g to Prawda, to Wiedza, B�g to ostateczna rzeczywisto��, B�g
to Mi�o��, B�g to Ja, B�g To Ty, Wszech�wiat do B�g do�wiadczany, B�g to �wiadomo��. Proponuj� �eby�
pos�ucha� g�osu swojego serca, a wi�c g�osu swoich uczu�, czyli g�osu swojej Duszy. Ja i Ty to Jedno, jest
tylko Jeden z Nas." A jak�e podobny jest opis katolika, kt�ry jednak nie dozna� Jednego, lecz Jezusa:
"Zala�o mnie przera�enie i wtedy poczu�em jakby obok mnie Jezusa (...) Gdy przebywa�em w tym
bezkresnym oceanie Mi�o�ci Bo�ej pozna�em, �e ta Mi�o�� Jest we mnie i nigdzie poza sob� jej nigdy nie
znajd�. (...) C� to jest ogie� niebieski?! Ogie� niebieski, kt�ry ani nie parzy, ani nie spala jest cudowny. I
ka�dy kto ma pi�kne serce ju� tym ogniem intensywnie p�onie. Mo�na tego do�wiadczy�. Lecz w tym
stanie cz�owiek ziemski mo�e przebywa� tylko chwilk� bo umar�by z ekstazy - niepoj�tej mi�o�ci. Wszystko
jest w nas. I ogie� niebieski i chwa�a zbawionych i B�g - MI�O�� - ca�y bezkres Boga. Jestem (jeste�my)
energi�. Wiem jaka to energia bo by�em w niej z jednym ze stan�w mistycznych - sta�em si� t� energi�
(ogniem). To jest niepoj�ta wszechobecna energia przepojona moj� �wiadomo�ci� i �wiadomo�ci�
ka�dego kto w pe�ni w niej uczestniczy tak subtelna, �e prawie nie do odczucia na naszym poziomie."
(Mieczys�aw)
2. Bada okoliczno�ci w jakich pojawiaj� si� religijne doznania, czyli "spotkania z bogiem",
wykazuj�c, �e s� one g��wnie:
a) patologiczne: zaburzenia w p�atach skroniowych m�zgu, np. przy padaczce skroniowej,
pojawia si� cz�sto tzw. "zesp� ferworu religijnego", dotkni�ci t� chorob� miewaj� czasami silne prze�ycia
mistyczne w czasie swych napad�w. Z kolei badania nad chorob� Alzheimera dowodzi, i� chorzy wykazuj�
mniejsze zainteresowanie religijne, co spowodowane jest uszkodzeniem obszaru limbicznego bior�cego
udzia� w religijnych prze�yciach
b) traumatyczne: r�ne urazy psychiczne
c) ekstremalne: w stanach �mierci klinicznej, w wyniku d�u�szych stan�w l�kowych i
stresogennych, braku snu, pod wp�ywem zmian w polu magnetycznym S�o�ca, itp.
St�d najwi�cej dozna� "boga" mia�o miejsce w klasztorach, w czasach kl�sk (d�umy), katastrof
(trz�sienia ziemi) i wojen (wzrasta poczucie zagro�enia, niepewno�ci i strachu). Czy wi�c "b�g przychodzi"
tylko w�wczas kiedy nasz umys� jest zamroczony (czynnikami egzogenicznymi lub endogenicznymi)?
Podobna wizja, jak mo�na przypuszcza� na podstawie tego co nam m�wi Biblia, by�a udzia�em �w.
Paw�a. Najpierw by� on prze�ladowc� chrze�cija�stwa, lecz w czasie podr�y przez pustynne tereny do
Damaszku dozna� iluminacji: "z pr�dka o�wieci�a go �wiat�o�� z nieba. A pad�szy na ziemi�, us�ysza� g�os
do siebie m�wi�cy..." (DzA 9,2); w li�cie do Koryntian pisze: "Je�eli trzeba si� chlubi� - cho� co prawda
nie wypada - przejd� do widze� i objawie� Pa�skich. Znam cz�owieka w Chrystusie (m�wi o sobie -
przyp.), kt�ry przed czternastu laty - czy w ciele - nie wiem, czy poza cia�em - te� nie wiem, B�g to wie -
zosta� porwany a� do trzeciego nieba. I wiem, �e ten cz�owiek - czy w ciele, nie wiem, czy poza cia�em,
/te� nie wiem/, B�g to wie - zosta� porwany do raju i s�ysza� tajemne s�owa" (2 Kor 12,1 i n.). "Porwania
do nieba" to przypadki cz�sto opisywane przez mistyk�w.
Jedna z os�b opisuj�ca mi swoje do�wiadczenie boga pisa�a: "Kiedy� by�em osob� kt�ra traktowa�a
religi� jako mit. W okresie kiedy studiowa�em dzi�ki polskim lekarzom o ma�o si� nie przekr�ci�em.
Operator by� na kacu i �le mnie zoperowa�. Po operacji ok. 6-7 mies. chorowa�em ci�g�y b�l i bezsenno��,
pi�em i zapija�em estazolam �eby zasn��. W ko�cu postanowi�em sko�czy� ze sob�, studiowa�em
medycyn� wi�c za�atwi�em sobie odpowiednie i pewne tabletki, wszystko zaplanowa�em na zimno, nie
ba�em si� �mierci, nienawidzi�em Boga. I w dniu gdy kl��em na czym �wiat stoi, z postanowieniem, �e
b�dzie to m�j dzie� ostatni prze�y�em co�, co zmieni�o mnie jak za dotkni�ciem r�d�ki. Przyszed� do mnie
Jezus, wiem �e to brzmi dziwnie, nie widzia�em Go, ale czu�em, �e jest w pokoju tak jak wiesz, �e kto� jest
w pokoju nawet jak go nie widzisz, przepe�nia�a mnie mi�o��, nigdy nie czu�em si� tak kochany jak wtedy,
nie potrafi� tego wyja�ni� by�o to bardzo pi�kne i mocne prze�ycie. Jestem lekarzem wi�c z�apa�em si� za
podr�czniki szukaj�c rozumowego wyja�nienia sprawy, pyta�em koleg�w psychiatr�w i nie potrafi� tego
zrozumie� i wyja�ni�. Jezus �yje i zmartwychwsta� - nie naruszy mojej pewno�ci nic i jestem gotowy odda�
za Niego �ycie, niezale�nie jak zachowuj� si� Jego kap�ani."
3. Znajomo�� okoliczno�ci daje z kolei podstawy do uzupe�nienia tej wiedzy przez ewolucjonist�w:
dlaczego dosz�o do wykszta�cenia si� "religijnego" reagowania organizmu na sytuacje kra�cowe i
nienormalne? M�zg nasz zosta� tak ukszta�towany przez dob�r naturalny w wyniku ewolucji - prze�ycie
religijne uspokaja, daje b�ogo��, cz�sto poczucie euforii, pozwala oderwa� si� od sytuacji zagra�aj�cej
bytowi lub trudnej do zniesienia.
4. Profesor Ryszard Legutko pisze: "C� bowiem si� stanie, �e dowiemy si�, i� w czasie religijnych
uniesie� w naszym m�zgu dziej� si� takie a takie procesy? Mo�e kiedy�, w przysz�o�ci, b�dzie mo�na
wywo�a� w sobie podobne prze�ycia przez stymulacj� owych proces�w" [_1_] Ot� Newsweek nie
opublikowa� wszystkich osi�gni�� neuroteologii, bowiem ju� w czasie kiedy p. Legutko pisa� te s�owa,
naukowcom uda�o si� wywo�a� mistyczne prze�ycia przez stymulacj� (he�m Persingera). I to jest bardzo
wa�ki argument, bowiem nie wiemy wprawdzie na pewno, z przyczyn obiektywnych, �e b�g ich nie
wywo�uje, lecz wiemy ju�, �e cz�owiek mo�e te prze�ycia wywo�a� - cz�owiek mo�e sprawi�, �e inny
cz�owiek dozna "spotkania z bogiem". Czy nie jest to wiedza, kt�ra sk�ania do pewnych opinii? David
Noelle pyta: "Jak mo�esz ufa� takim prze�yciom, skoro, dzi�ki nauce, mo�emy przekonywuj�co imitowa�
oblicze Boga?"
Twierdzi si� ponadto, �e neuroteologia przekazuje jedynie wiedz� o tym jak funkcjonuje m�zg przy
religijnych uniesieniach, podobnie jak przy setkach innych aktywno�ci m�zgu. Legutko pisze dalej:
"Przecie� podstaw� neurologiczn� maj� r�wnie� nasze intuicje matematyczne. Co wnosi - mo�na zapyta� -
do naszej wiedzy matematycznej, do oceny jej warto�ci informacja, �e w trakcie jej tworzenia nasz m�zg
zachowuje si� tak, a nie inaczej? Czy to znaczy, �e matematyka jest zale�na od swojej neurologicznej
podstawy? �e gdyby m�zg ludzki by� skonstruowany inaczej i dzia�a� w inny spos�b, to dwa plus dwa nie
by�oby r�wne cztery? Czy sens mia�yby neuromatematyka, neuroetyka, neurosztuka? Oczywi�cie, �e nie.
Jaki zatem sens mo�e mie� neuroteologia?" Ot� jest to bardzo s�aby kontrargument. Bo raz, �e nie
doznajemy matematycznych uczu�. Dwa, �e wk�adaj�c he�m na g�ow� nie spowodujemy, �e t�pak
rozwi��e r�wnanie r�niczkowe, sprawimy natomiast, �e ateista "spotka boga".
5. Wyja�nia w jaki spos�b m�zg generuje poczucie czyjej� obecno�ci (sense of presence), co
t�umaczone jest jako spotkanie z Bogiem, z Jezusem, Maryj�, �wi�tymi, itp. Mamy w m�zgu dwa
"komplety" struktur, "dwa ja", albo inaczej: dwa poczucia siebie: z lewej i z prawej. Nie s� to "ja
jednakowe". To z lewej jest dominuj�ce u wi�kszo�ci ludzi. Tam powstaje j�zyk (jak wiadomo pierwszy
lokuje si� w polu Broca, kolejne gdzie indziej). Staje si� ono dominuj�ce w�wczas kiedy nauczymy si� w
dzieci�stwie m�wi�. Po prawej stronie nast�puje odpowiednio przeciwleg�e "odbicie" rzeczy ze strony
lewej, tam mamy pozaj�zykowe poczucie nas samych. Zazwyczaj nasze "dwa ja" pracuj� w "tandemie" ze
sob�, aktywno�� obu p�kul jest zsynchronizowana. Czasami jednak uk�ad ten ulega "rozstrojeniu" (np.
podczas zaburze� w p�atach skroniowych - temporal lobe transients, TLT), albo zostaje w taki stan
wprowadzony (he�m Persingera). Kiedy to si� dzieje, do�wiadczamy siebie, prawego, jako drugie ja (ju�
bez cudzys�owu) lub poczucie kogo� innego pochodz�cego z zewn�trz. (Prawica udaje Boga?...). Jest to
tzw. do�wiadczenie go�cia, kt�re pojawia si� jako uczucie, �e nie jeste�my sami, albo �e kto� nas
obserwuje. Niekt�rzy mog� czu� obecno�� kogo� w pomieszczeniu. W czasie tego prze�ycia stymulowane
s� obszary limbiczne w p�atach skroniowych, w szczeg�lno�ci amygdala (powi�zana z emocjami) i
hipokamp (powi�zany z pami�ci� autobiograficzn�, o sobie). Je�li intensywno�� tego prze�ycia jest
znaczna, pojawiaj� si� r�ne niezwyk�e zjawiska, w zale�no�ci do tego jakie obszary m�zgu s� przyczyn�
"rozstrojenia". Je�li dotyczy� b�dzie obszar�w "wizualnych" mo�e do�wiadczy� wizji, je�li dotyczy� b�dzie
p�l j�zykowych, mo�e us�ysze� g�os, muzyk�, szum. Je�li chodzi o aspekt uczuciowy, to rozk�adaj� si� one
na ekstremach: w zale�no�ci od tego, kt�re "centrum emocjonalne" (amygdala) zostanie bardziej
uaktywnione, ten-drugi-kto� zostanie odebrany "demonicznie" lub "anielsko" - jednego "odwiedzi diabe�",
drugiego - anio�, B�g, czy kto� podobny. ("How the brain creates the experience of God", Todd Murphy,
wsp�pracownik dra Persingera)
Wyr�niamy kilka rodzaj�w do�wiadcze� "mistycznych", m.in.:
a) Kosmiczn� jedno��, zanurzenie si� w ekstazie (unity with the universe)
b) Poczucie obecno�ci kogo� (sense of presence)
c) Prze�ycia ze stan�w �mierci klinicznej (Near-Death Experiences; zob. wi�cej: str. 2153) Szaman
w koloratce
Kiedy homunkulus zosta� homullus'em dusza jego by�a jeszcze zbyt w�t�a by ud�wign�� ja��,
inaczej m�wi�c �wiadomo�� nazbyt cz�sto wprawia�a go w nerwowo��. My�l�... jestem... ale czym
jestem? c� wiem ja? �- musia� zapyta� w owym czasie (jak udowodni� ojciec Dembo�ecki w 1633 r. Adam
z ca�� pewno�ci� w�ada� j�zykiem polskim). Sam ten fakt musia� przyprawia� go o zmarszczki, ale pr�cz
dylemat�w filozoficznych mia� przecie� jak�e wa�niejsze dylematy egzystencjalne. Przedwczoraj co� w
wodzie po�ar�o Ew�... Wczoraj jasno�� z g�ry zmiot�a sza�as, a dzi� s�siedzi zjedli mi Abla... Trzeba
budowa� nowy sza�as i szuka� nowej Ewy,... ale to ju� trzeci raz z rz�du i zaczynam mie� tego
wszystkiego dosy�!...
�wiadomo�� musia�a si� jako� broni� przed tym, nauczy� si� ucieka� od rzeczywisto�ci, w
zapomnienie, w chwile oderwane. Nawyk ucieczki m�g� wytworzy� w m�zgu system odpowiedniego
reagowania - zalewania �wiadomo�ci stanami b�ogo�ci; te stany b�ogo�ci to zanik ja�ni, poczucie
rozp�yni�cia.
Mo�e by�o tak, a mo�e inaczej, w ka�dym b�d� razie nie mog�o to trwa� w oderwaniu od intelektu.
Sta�o si� tak, �e pierwszy lub kt�ry� z pierwszych mistyk�w zosta� szamanem. Pomaga� pobratymcom
wprawi� si� w euforyczny stan - by wzmocni�, leczy�, poprawi� samopoczucie. Naucza� jak dotkn��
sacrum i odlecie� do nieba. By� jednak przede wszystkim po�rednikiem. Przy d�wi�kach b�bn�w, w ta�cu
wchodzi� w trans, w kt�rym odbywa� "magiczny lot" do nieba, celem nawi�zania kontaktu z duchami, do
kt�rych niewielu mia�o bezpo�redni przyst�p. Szaman przesta� by� jedynie praktykiem, daj�c swemu
rytua�owi teoretyczn� podbudow�.
W kontek�cie neuroteologii dr Michael Winkelmann analizuje rol� szamana dla ludzkiej cywilizacji i
cz�owieka. Twierdzi on, �e praktyki szama�skie, rozpatrywane w kontek�cie ewolucji, by�y kluczowym
elementem dla powstania wsp�czesnego homo sapiens jakie� 40 tys. lat temu. "Szamani pomagali
ludziom uzyska� wiadomo�ci i rozwija� nowe formy my�lenia. Szamanizm tak�e dostarczy� technik
uzdrawiania i osobowego rozwoju, zawierania sojuszy i tworzenia grupowej solidarno�ci." Szamanizm to
przede wszystkim technika duchowa, praktyka mistyczna
By�o to wszystko, jak przypuszczam, bardzo po�yteczne dla ludzko�ci, a z ca�� pewno�ci� dla
szaman�w. Nie mo�na w�tpi�, i� szaman szybciej wy�wiczy� sw�j intelekt na tyle, by m�g� on nieco
podfrun�� powy�ej tych, kt�rych praktyk swych naucza� i ich udziela�. Poczu�, �e ma w�adze i na
horyzoncie zamajaczy� mu widok w kt�rym on - jako ten co ma kontakt z duchami - znajduje si� na
szczycie �a�cucha pokarmowego. Ale szaman nie by� z�y. Zapewnia� wszak ludziom opiek� b�stw z kt�rymi
obcowa�, op�dza� duchy z�e, umacnia� wi�zy spo�eczne, uzdrawia� chorych metod� o niebo lepsz� ni�
Kaszpirowski, odgania� kl�ski �ywio�owe, przepowiada� przysz�o��, wi�d� dusze do krainy zmar�ych. By�
po�yteczny, nic tedy dziwnego, �e kunszt sw�j doskonali� postanowi�.
Przyszed� dla szaman�w czas na rozumowanie prakseologiczne. Pierwszych dw�ch szaman�w,
kt�rzy uzgodnili swoje teratologie zosta�o pierwszymi na �wiecie ksi�mi. Pierwsz� religi� za�o�ono chwil�
p�niej, kiedy zdogmatyzowano wyobra�ni�. Od tamtego czasu wytworzonych zosta�o dziesi�tki tysi�cy
obrz�dk�w religijnych, miliony bog�w, miliardy anio��w i diab��w, tryliony innych duch�w.
Kiedy� msza wygl�da�a w ten spos�b, �e zbiera�a si� gromada wok� ogniska wraz z szamanem, a
jego kler urz�dza� spektakle, �piewy religijne, powtarzanie formu�ek. Tancerze w maskach odgrywali role
bog�w i heros�w. Wierni poruszali si� w takt nadawany przez ksi�dza-celebransa, intonuj�c rytualne
odpowiedzi. To wszystko trwa po dzie� dzisiejszy, cho� nieco zmieni�a si� forma i tre��. Systemy
filozoficzne powsta�y znacznie p�niej, dlatego w�a�nie Sienkiewicz m�g� napisa�: "Wszystkie systemy
filozoficzne mijaj� si� jak cienie, a msza po staremu si� odprawia". Czy Adam by� neandertalczykiem?
Praktyki religijne i �wiadomo�� nie s� tym co wyr�nia wy��cznie nasz gatunek. Pierwsze formy
religijnych obrz�d�w by�y ju� obecne u neandertalczyk�w (pojawi�y si� ok. 250 tys. lat temu, znikn�y
40-30 tys. lat temu). Zadziwiaj�co du�y by� m�zg neandertalczyka - 1600 cm3 tkanki, czyli wi�cej ni� u
homo sapiens. Neandertalczycy opiekowali si� starymi i chorymi osobnikami, mieli obrz�dek pogrzebowy,
przechowywali czaszki przodk�w, wyst�powa� tak�e rytualny kanibalizm. Prawdopodobnie wierzyli ju� w
�ycie zagrobowe. W Shanidarze (Irak) odkryto gr�b neandertalczyka, kt�ry sze��dziesi�t tysi�cy lat temu
zosta� ozdobiony siedmioma gatunkami kwiat�w, prawdopodobnie po to, aby odda� cze�� szamanowi.
[_2_]
Neandertalczycy znikn�li z powierzchni Ziemi ok. 40-30 tys. lat temu. Znikn�li, ale jak? By� mo�e
przykra to dla nas prawda i naukowcy staraj� si� t�umaczy�, �e niekoniecznie by� tak musia�o, ale:
"Podobno cz�owiek by� jako australopithecus �agodnym ro�linojadem niczym wielkie ma�py szerokonose,
ale zlaz�szy z drzewa j�� gna� za zwierzyn�, bo mu przyszed� apetyt na filety i zmi�so�ernia� do tego
stopnia, �e zjad� brata neandertalczyka. Obro�cy m�wi�, �e wcale nie zjad� i w og�le homo sapiens nie
zabi� hominem neanderthalensem, a tylko 'wypar� go' z niszy �yciowej. Wypar�, ale nie w gr�b?" (Lem) W
tym miejscu nasuwaj� si� jeszcze pewne spostrze�enia: skoro homo neandertalensis znikn�� z powierzchni
Ziemi ok. 40-30 tys. lat temu, czyli nied�ugo (wzgl�dnie oczywi�cie) po tym, jak pojawi� si� wsp�czesny
homo sapiens, a skoro - bior�c pod uwag� tezy dra Winkelmann - zasadnicz� rol� konsolidacyjn� i
organizacyjn� dla prze�omu cz�owiecze�stwa 40 tys. lat temu przypisuje si� szamanowi, tedy znaczy�oby
to, �e w neandertalskim endlosung to szamanom przypad�a czo�owa rola. M�wi�c inaczej: krucjaty
naszych ksi�y to nie �aden wynalazek, lecz by�aby to tradycja si�gaj�ca czas�w paleolitu, a okres
oddzielaj�cy paleolit �rodkowy i g�rny to czas pierwszej ludzkiej krucjaty. Wprawdzie nie by�oby to
prowadzone w kontek�cie r�nic w wierze, czy celem nawracania neandertalczyka, by�o to po prostu
"wyparcie z niszy �yciowej". Anatomia wiary "Czemu paplesz o Bogu?
Cokolwiek m�wisz o Nim, jest nieprawd�"
Mistrz Eckhart, czo�owy katolicki mistyk
Nale�y podkre�li�, �e sfera wiary nie wyp�ywa bezpo�rednio z religijnego uczucia. Religia i wiara to
bardzo r�ne poj�cia. Sfera wiary to sfera intelektualistyczna i swoje �r�d�o ma w wyobra�ni, jako
interpretacja doznania. Je�eli duchy istnia�y przed szamanem, on je w ka�dym razie zacz��
porz�dkowa�. Ju� nie tylko to co aktualnie czai�o si� na cz�owieka by�o duchem. Szaman duchami zaludni�
�wiat. Tym samym zainicjowa� t� wspania�� dziedzin� wiedzy, kt�r� zwiemy teologi�. Stworzy� teologi�,
kiedy zacz�� t�umaczy� swoje religijne stany �wiadomo�ci i ubiera� je w szat�. "Teoretyczn� wi�c
przyczyn� lub �r�d�em religii i jej przedmiotu, boga, jest fantazja, wyobra�nia. Chrze�cijanie okre�laj�
teoretyczn� zdolno�� religijn� s�owem: wiara... Je�li jednak bli�ej rozpatrzymy, co znaczy s�owo 'wiara',
oka�e si�, �e tyle samo co wyobra�nia" [_3_].
Dlaczego jednak narodzi� si� b�g? Jak pisa� Edward B. Taylor: jeste�my istotami spo�ecznymi, co
narzuca nam sk�onno�� do wyja�niania zdarze� w kategoriach personalnych, nasze codzienne
wyja�nienia rzeczywisto�ci spo�ecznej ekstrapolujemy na �wiat przyrodniczy. Wielu
kreacjonist�w, kiedy s�yszy, �e co� powsta�o, wysuwa tez�: a zatem kto� to zrobi�; kiedy si� m�wi, �e
wszech�wiatem rz�dz� prawa przyrodnicze, m�wi�: kto� je musia� nada�. Podobnie wyst�puje silna
sk�onno�� do takiego w�a�nie interpretowania zjawiska naszego �ycia. Typowy cz�owiek zadaj�c sobie
pytanie o jego sens i znaczenie, chce poszczeg�lne narracje ci�gu zdarze� swej egzystencji wpisanej w
kontekst spo�eczny, wpisa� w metanarracj� - wielk�, nadrz�dn� opowie��: "S� przekonani, �e 'Znaczenie
Tego Wszystkiego' po prostu musi istnie�, a wi�c musi tak�e istnie� Kto�, dla kogo to wszystko co�
znaczy, Kto�, kto to znaczenie ustanawia, a nam zdradza rozmaite wskaz�wki do odczytania" (Don
Cupitt). To jest Genezis, albo teogonia psychologiczna stworzona przez cz�owieka dla jego Boga-
Opatrzno��.
Podzia� na dobre i z�e b�stwa wi�za� si� z personifikacj� Dobra i Z�a. A dobro i z�o wzi�o si� z
warto�ciowania czysto utylitarystycznego. Jak przedstawia to z przymru�eniem oka S. Lem w Cyberiadzie:
"Wyros�y mu uszy, �eby s�ysza�, jak zdobycz nadci�ga, a tak�e z�by i nogi, �eby j� dogoni� i zjad�. A je�li
mu nie wyros�y, albo za kr�tkie by�y, jego zjedli. Stworzycielk� rozumu jest tedy ewolucja; c� w niej
bowiem G�upota i M�dro�� oraz Dobro i Z�o? Dobro to tyle, kiedy ja kogo� zjem, a Z�o, kiedy mnie zjedz�.
To� i z Rozumem: zjedzony, �e na to mu przysz�o, jest g�upszy od jedz�cego, poniewa� nie mo�e mie�
racji ten, kogo nie ma, a wcale nie ma tego, kto zosta� spo�yty." Tak jak wi�kszo�� innych zjawisk jakie
cz�owiek w�wczas wyodr�bni�, tak i z�o oraz dobro uzyska�o byt osobowy. Wiara: pochodna uczu�
religijnych czy rozumu? "Aby wiara wasza nie opiera�a si� na
m�dro�ci ludzkiej, lecz na mocy Bo�ej."
1 List �w. Paw�a do Koryntian, 2:5, BW
Oceny neuroteologii s� nierzetelne. Nawet w tym samym numerze Newsweeka, w kt�rym
opublikowano artyku� o tej ga��zi nauki, zaraz po nim zamieszczono komentarz, w kt�rym Kenneth L.
Woodward napisa� m.in.: "Neuroteologia uto�samia religi� z doznaniami duchowymi, ale tylko nieliczni
do�wiadcz� jej dzia�ania w praktyce. Mistyczne zjednoczenie z Bogiem jest udzia�em zaledwie garstki
wiernych." Zasugerowa�, �e nale�a�oby chyba traktowa� neuroteologi� jako ciekawostk�, zajmuj�c� si�
badaniem garstki mistyk�w, wierzy bowiem, jak s�dz�, �e pozostali wierz�cy, to tei�ci z rozumowania, �e
wiara to sprawa intelektualistycznego przekonania.
Warto zauwa�y�, �e w�wczas kiedy traktowano wiar� jako przekonanie racjonalne palono na stosie
heretyk�w, dzi� si� ju� ich nie pali, a prawodawstwa cywilizowanych pa�stw traktuj� wierzenia w
kontek�cie uczu�. Protestowa� przeciw temu Piotr Jaroszy�ski na antenie Radia Maryja: "Do jakiego
stopnia nast�pi� upadek kultury prawniczej, je�li religia zosta�a zredukowana do poziomu uczu� (...) Czy
akcentowanie uczu� w odniesieniu do religii jest dziedzictwem osiemnastowiecznego materializmu,
d���cego do zr�wnania cz�owieka w reakcjach ze zwierz�tami? (...) Religia zosta�a uznana za co�
irracjonalnego, nierozumnego, co� sprzecznego z rozumem, co mo�e mie� miejsce tylko na poziomie
ni�szym, czyli irracjonalnych uczu�; i st�d dzi� dosz�o do tego, �e musimy broni� religii przez obron� uczu�
religijnych. Jak�esz to wypacza ca�� istot� religii! (...) Broni�c religii musimy uwa�a� aby nie wpa�� w
pu�apk� sentymentalizmu, do kt�rej zapraszaj� nas wsp�cze�ni obro�cy tzw. praw cz�owieka"; m�wi�c
jednym g�osem z ko�cielnym intelektualist� o. J.A. K�oczowskim, kt�ry przekonywa�: "sentymentalizacja
wiary prowadzi do niebezpiecznych postaw, kt�re mo�emy cz�sto zaobserwowa�, a kt�re si� wyra�aj� w
okre�leniu - w moim przekonaniu nieszcz�liwym - "uczucia religijne" , "obraza uczu� religijnych". Kiedy�
o�mieli�em si� powiedzie�, �e ja osobi�cie nie posiadam �adnych uczu� religijnych, ale Ojciec Jacek Salij
zgromi� mnie nies�ychanie surowo, tym niemniej wyra�am si� tak, ja mam s�abo w ka�dym razie
rozwini�te uczucia religijne, natomiast bardzo mocno ugruntowane przekonania religijne. Wiara naprawd�
nie jest zespo�em uczu�."
Prawda jest jednak inna, albowiem religia jest znacznie mniej powi�zana z intelektem, ni� z
uczuciami: wierz� wi�c ci, kt�rzy maj� takie predyspozycje naturalne lub potrzeby psychologiczne, reszta
"wierzy" z przyzwyczajenia, z tradycji, z oportunizmu, z niech�ci zmian. Gdyby wiara mia�a zale�e� od
intelektu musia�oby to w�wczas prowadzi� do wniosku takiego, �e sprzyja jej mniejsza sprawno��
intelektualna, gdy� istnieje zale�no�� mi�dzy poziomem wykszta�cenia i inteligencj� a religijno�ci� i wiar�
w boga. [_4_] Historyk idei Paul K. Conkin pisa�: "W dzisiejszych czasach im wy�sze kto� ma
wykszta�cenie lub lepsze wyniki test�w inteligencji b�d� osi�gni�� akademickich, tym mniej
prawdopodobne, �e jest on chrze�cijaninem". W jakiej� przynajmniej cz�ci potwierdza to wi�c opini�
Giordana Bruna, i� religia jest uproszczon� wersj� filozofii dla mas.
Gdyby papie�e nie znali tej prawdy oczywistej, nie przestrzegaliby przed samodzielnym my�leniem,
jak cho�by Leon XIII, kt�ry w encyklice Tametsi futura prospicientibus z dnia l listopada 1900 roku
nakazuje wiernym: "Niech b�dzie to rzecz� pewn�, �e w �yciu chrze�cija�skim umys� powinien si� podda�
ca�kowicie i dog��bnie autorytetowi Bo�emu. A je�eli w tym poddaniu rozumu autorytetowi, duma
umys�u, kt�ra posiada w nas tak� si��, odczuwa przymus i cierpi z tego powodu, to wynika
st�d tym bardziej, �e chrze�cijanin powinien ugina� si� nie tylko w pokorze woli, ale r�wnie�
w wielkiej pokorze umys�u; (...) a wi�c rozum nasz powinien, pokornie i wiernie, ugina� si� w
pos�usze�stwie Chrystusowi do tego stopnia, aby uwa�a� si� za niewolnic� wobec jego bosko�ci i
w�adzy." Apele te rozpocz�to ju� w Biblii i trwaj� po dzi� dzie�, kiedy w ostatniej encyklice tycz�cej si�
rozumu, Jan Pawe� II pot�pia "samowol� ludzkiego os�du" i "przesadny racjonalizm".
Przypomina si� te� w tym miejscu "Podr� 22." Dziennik�w Gwiazdowych Stanis�awa Lema, kt�ry w
�wiecie science-fiction podr�y mi�dzyplanetarnych pomi�dzy milionami zamieszka�ych planet, ukazuje
nam r�wnie� theology-fiction, czyli skomplikowan� sytuacj� religii w tej skomplikowanej rzeczywisto�ci.
Oczywi�cie czcigodni ojcowie zakonni prowadz� gorliwie misje chrze�cija�skie w�r�d tubylc�w, kt�rzy
generalnie okazuj� si� bardzo naiwni i podatni na zasiew wiary, a jednocze�nie ich zbyt dos�owne
traktowanie wszystkiego rodzi szereg k�opot�w. Najgorsze problemy sprawiaj� jednak niekt�re obszary,
gdzie nie tylko nie uda�o si� za�o�y� sieci "gwiazdowych" parafii, ale i wiara doznaje straszliwych cios�w:
"Obszary te zamieszkuj� ludy o nies�ychanie wysokiej inteligencji - m�wi� ojciec Lacemon. - G�osz�
one materializm, ateizm i zalecaj� skupia� wszystkie wysi�ki wok� rozwoju nauki, techniki i doskonalenia
warunk�w �ycia na planetach. Posy�ali�my do nich naszych najm�drszych misjonarzy, ojc�w salezjan�w,
benedyktyn�w, dominikan�w, ba, nawet jezuit�w, natchnionych g�osicieli s�owa bo�ego, m�wc�w
miodoustych; wszyscy, wszyscy powracali ateistami!! (...) By� u nas ojciec Bonifacy, pami�tam go jako
jednego z najbardziej �wi�tobliwych zakonnik�w; dni i noce sp�dza� na mod�ach, le��c krzy�em, prochem
by�y dla� wszystkie sprawy �wiata, nie zna� innego zaj�cia jak odmawianie r�a�ca, ani wi�kszej rado�ci
od mszy, a po trzech tygodniach pobytu tam - tu ojciec Lacymon wskaza� zalepion� cz�� mapy - wst�pi�
na politechnik� i napisa� t� oto ksi��k�! - Ojciec Lacymon podj�� i natychmiast z obrzydzeniem rzuci� na
st� gruby tom. Przeczyta�em tytu�: O sposobach powi�kszenia bezpiecze�stwa lot�w rakietowych. (...)
Oni nie m�cz�, nie przymuszaj� do niczego, nie torturuj� ani nie wkr�caj� do g�owy �rubek, tylko po
prostu ucz�, co to jest Wszech�wiat, sk�d wzi�o si� �ycie, jak si� rodzi �wiadomo�� i jak stosowa� nauk�
na po�ytek powszechny. Maj� dow�d, z kt�rego pomoc� potrafi� wykaza�, jak dwa a dwa jest cztery, �e
ca�y �wiat jest wy��cznie materialny. (...) Naiwni ci specjali�ci ameryka�scy; awizuj� mi w�a�nie pi�� ton
ksi��ek i literatury opisuj�cej okrucie�stwa wrog�w wiary. O, �eby� oni zechcieli prze�ladowa� religi�,
�eby zamykali ko�cio�y, rozp�dzali wiernych, ale niestety, nic podobnego, na wszystko pozwalaj�: i na
odprawianie nabo�e�stw, i na szkolnictwo duchowe, tyle �e rozpowszechniaj� swe dowody i teorie. (...)
Obecnie m�wi si� w Rzymie o krucjacie w obronie wiary. (...) nie by�oby to z�e; gdyby si� wysadzi�o ich
planety, zburzy�o miasta, spali�o ksi�gi, a ich samych wyt�uk�o do nogi, mo�e uda�oby si� ocali� nauk�
mi�o�ci bli�niego, ale kto ma poci�gn�� na t� krucjat�?"
Religia jest wi�c zasadniczo pochodn� uczu�. Bardzo �adnie uj�� to kardyna� J.H. Newmann (jeden z
najwybitniejszych katolickich filozof�w wiary): "Gdyby nie g�os, kt�ry wyra�nie brzmi w mym sercu i
sumieniu widok �wiata uczyni�by ze mnie ateist�, panteist� lub politeist�. (...) �adna prawda, cho�by
naj�wi�tsza, nie ostoi si� wobec napa�ci rozumu: albowiem rozum zwraca si� zw�aszcza w stron� niewiary
i gromadzi trudno�ci". Rzeczywiste proporcje s� zasadniczo inne, ni� przedstawia� to Woodward w swoim
komentarzu. Wedle przeprowadzonych w 1971 r. bada� przez instytut Gallupa, 31% Amerykan�w
przyzna�o si� do nag�ego prze�ycia religijnego, ol�nienia, przebudzenia, objawienia. [_5_] Wedle bada�
opinii publicznej w Polsce i na �wiecie mo�na wysun�� przypuszczenie, �e ponad po�owa wyznawc�w
religii trwa w niej z przyczyn oportunistycznych (mniej ni� po�owa uczestniczy regularnie w
nabo�e�stwach, spo�r�d tych na wioskach wiele ludzi chodzi pod pewn� presj� spo�eczn�). To tacy ludzie,
kt�rzy zapytani udziel� wprawdzie odpowiedzi: "wierz�cy", lecz wiara ta nie znajduje �adnego odbicia w
ich �yciu - jest to tzw. praktyczny ateizm. Na tej wi�c podstawie mo�emy stwierdzi�, �e neuroteologia
zajmuje si� religijno�ci� zasadnicz� i najwa�niejsz�. Je�li nie jest to nawet przewa�aj�ca ilo�ciowo liczba
wyznawc�w religii, to z ca�� pewno�ci� ci, kt�rzy wprawiaj� w ruch krwiobieg religijnych wierze�.
Przedstawiany przez czynniki ko�cielne wizerunek wiary jako kwestii intelektualnej i rozumowej nie ma
odbicia w rzeczywisto�ci - jest pobo�nym �yczeniem.
Owszem, s� jednostki wierz�ce z prze�wiadczenia intelektualnego, przynajmniej stwierdzi� mo�na,
�e s� tacy, co deklaruj� si� religijnymi racjonalistami. Postawa taka mog�a by� zrozumia�a przed czasami
Kopernika, Galileusza, Newtona, a nawet Darwina, ale dzi� zrozumia�� nie jest. Sama religijno�� jak
najbardziej, ale jako wyraz uczu� i emocji, ale nie rozumu. Przynajmniej nie rozumu opieraj�cego si� na
rzetelnej wiedzy o �wiecie. B�g nie jest potrzebny do t�umaczenia jakiegokolwiek aspektu rzeczywisto�ci.
To tak jak z Tolkienem: niekt�rzy czytaj� bo lubi� tego typu literatur�, nastraja pozytywnie,
pozwala oderwa� si� od rzeczywisto�ci, ca�e tabuny czytaj� bo czyta� Tolkiena "wypada", bo "wszyscy go
czytaj�". Wi�kszo�� wi�c zaliczy ksi��k� jak zalicza si� niedzieln� msz�, znaczna cz�� czerpa� b�dzie z
lektury bogate wra�enia estetyczne i emocjonalne, tudzie� odda si� refleksjom. Wszyscy j� b�d� chwali�.
Jaka� cz�� nawet w �yciu codziennym b�dzie post�powa� kieruj�c si� jej duchem. A kilka procent
uwierzy, �e to wszystko prawda. Prawda rzeczywista, kt�r� realizuje pragnienie. Pragnienie, aby by�o to
prawd�. Powiada s�usznie Luter: "Wiara chwyta si� rzeczy, kt�ra jest jeszcze na wskro� nico�ci�, i czeka,
aby z niej powsta�o wszystko." A czym jest rzeczywisto�� realizowana wiar� i pragnieniem? M�wi si� na to
fatamorgana, mira�, z�udzenie, omam, albo jako� podobnie. Trwa� w iluzji jest przyjemnie, byle nie
permanentnie. Wiara jako poezja uczu�
Je�li religijno�� zdefiniujemy jako system prze�y�, to wiara b�dzie czym� jakby poezj� dla nich.
"B�g jest istot� urojon�, tworem fantazji; poniewa� za� fantazja jest istotn� form� czy narz�dem poezji,
mo�na te� powiedzie�, �e religia jest poezj�, �e b�g jest istot� poetyck�" (Feurbach).
Don Cupitt, przedstawiciel nowoczesnej teologii "po bogu", postuluje aby ukryty aspekt poetyczny
religii wydoby� na miejsce czo�owe, gdy� inna teologia nie ma dzi� racji bytu. Poetycka teologia ma, wedle
tego� autora, nada� �yciu g��bszy sens, podbudow�, energi� i si�� tw�rcz�. Ma pozosta� religia, ale bez
naiwnej wiary kosmologicznej: "Na ca�ym �wiecie religia zwiera szyki i wycofuj�c si�, toczy bitw�, kt�r� w
ko�cu musi przegra� (...) Dopiero niedawno odwa�yli�my si� otwarcie i bez ogr�dek opisa� teologie, czyli
systemy twierdze� dotycz�cych wiary, jako produkty dzia�ania tw�rczej wyobra�ni". Przestrzega
jednocze�nie: "trzeba jednak zachowa� ostro�no��. Je�li po prostu odwr�cimy popularn� teologi� i
zamiast: 'B�g stworzy� nas na w�asne podobie�stwo', powiemy: 'Stworzyli�my Boga na nasze
podobie�stwo' - b�dzie to nadmierne uproszczenie. (...) Mo�na wi�c powiedzie�, �e B�g zaistnia� dzi�ki
rozwojowi m�wi�cego o nim j�zyka". Trafnie podkre�la to prorok Izajasz: "Wiara tedy jest ze s�uchania"
[_6_]. Now� koncepcj� religii Don Cupitt definiuje tak: "...dooko�a i wewn�trz nas istnieje rzeczywi�cie
niewidzialny, lecz zrozumia�y �wiat - �wiat duchowy. Ten niewidzialny �wiat - to �wiat s��w i innych
symboli. Ca�y nadprzyrodzony �wiat religii jest mityczn� reprezentacj� �wiata j�zyka. Poprzez praktyki
religijne spo�ecze�stwo przedstawia i potwierdza rozmaite sposoby, dzi�ki kt�rym j�zyk buduje �wiat. (...)
mo�emy i powinni�my z dost�pnego nam materia�u tworzy� bez ogranicze� nowe znaczenia religijne,
praktyki, narracje. Teologia poetycka ponownie zmitologizuje nasz� religi� (...) dzi�ki niej �atwiej nam
b�dzie nie przejmowa� si� tym, �e wszystko przemija; wska�e nam te�, jak �y� �arliwie." [_7_] Religia a
mi�o��
Odnajdujemy istotne analogie mi�dzy zjawiskiem religii i mi�o�ci. Je�li zgodzimy si�, �e uczucia
religijne pojawi�y si� jako neuroleptyki, jako odzew na l�k i ekstrema, to mo�emy przeprowadzi� analogi�
tego do uczu� mi�osnych. S� one odzewem na potrzeby trwania gatunku - wzbudzonym w szacie
pop�dem realizacji "prokreacyjnego pos�annictwa". R�wnie� dla realizacji tego celu pojawia si� pon�ta
przyjemno�ci. I tak samo w tym przypadku wytworzona zosta�a olbrzymia mitologia mi�o�ci, spoetyzowane
uczucie w tym co si� zwie "romantyczno��". Jest faktem niezaprzeczalnym, �e obie mitologie mistyfikuj�
rzeczywisto�� - mniej lub bardziej.
Nietzsche nie raz podkre�la�, �e uniesienie religijne i podniecenie seksualne s� niemal to�same,
analogiczna jest zreszt� si�a artystycznej ekspresji o charakterze mi�osnym (oczywi�cie mi�o�� rozumiemy
zmys�owo), jak i religijnym. Ostatnio obie podupad�y z racji demitologizacji obu tych sfer ludzkiej
aktywno�ci. Warto jednak zauwa�y�, �e mi�o�� jest "przypad�o�ci�" powszechn�, za� religia jedynie
wi�kszo�ciow�. Ponadto o ile mitologia mi�o�ci moim zdaniem wzbogaca� mo�e �ycie, o tyle mitologia
religijna cz�sto czyni je niezno�nym: nie sformu�owano jeszcze totalitaryzmu mi�o�ci. To jednak czysto
subiektywna opinia.
Warto i�� dalej tym �ladem: skoro uczucia te s� to�same, to musz� na siebie oddzia�ywa�.
Zauwa�ymy wi�c, �e tak jest istotnie, i �e s� zasadniczo dwa rodzaje tych oddzia�ywa�:
1) Wsp�tw�rcze - uczucia te mog� by� wzajemnie podsycane i pot�gowane. Po��czenie dozna�
erotycznych i religijnych wyst�puje w cz�ci kult�w; przejawia�o si� w takich zjawiskach jak kulty falliczne,
bogi� mi�o�ci czy p�odno�ci, orgie sakralne, �wi�tynna prostytucja; w Grecji by� Eros, bachanalia, kt�rym
cz�sto towarzyszy�y orgie, Afrodyta i jej hetery; wyj�tkowy jest pod tym wzgl�dem taoizm, kt�ry drog� do
przed�u�ania �ycia i nie�miertelno�ci widzi w stosowaniu odpowiednich regu� p�ciowego zespolenia kobiety
i m�czyzny; tantryzm g�osi�, i� z dozna� erotycznych nale�y czerpa� energi� duchow�; hinduizm wyda�
Kamasutr�; romantycy r�wnie� wi�zali uczucie religijne z mi�osnym - nie tykaj�c wszak�e cia� kobiet;
2) Konfliktowo-ekskluzywne - buddyzm, a przede wszystkim chrze�cija�stwo. Uczucia religijne
tego typu d��y�y do zepchni�cia konkurencyjnych uniesie� duchowych, ��daj�c dla siebie ca�kowitej
wy��czno�ci w dziedzinie sacrum.
Nieco bardziej skomplikowana jest sytuacja islamu. Z istoty swej religia ta ma charakter zbli�ony do
kategorii drugiej, lecz Koran przemieszany jest z liberalnym stosunkiem do uniesie� zmys�owych,
obiecuj�c ponadto pon�tne hurysy w za�wiatach. Zdzis�aw Wr�bel t�umaczy to osobowo�ci� za�o�yciela,
Mahometa, "kt�ry odznacza� si� nami�tn� sk�onno�ci� do p�ci niewie�ciej, rosn�c� coraz bardziej jak
przybywa�o mu lat. Poznanie biografii erotycznej proroka pozwala wi�c zrozumie� tolerancyjny stosunek
g�oszonej przez niego religii do potrzeb seksualnych m�czyzny i rygoryzm w stosunku do kobiet." [_8_]
Podej�cie pierwszego rodzaju, je�li nie prowadzi�o do dewiacji (co czasami wyst�powa�o),
sakralizowa�o jednak seksualno��, co do dzi� istnieje w tradycjach religii Wschodu. Podej�cie drugie,
pi�tnuj�c akt seksualny jako nieczysty i z�o konieczne, deprecjonowa�o i profanowa�o erotyzm. Prowadzi�o
zarazem do nie mniejszych dewiacji, jak cho�by opiewane przez �wi�te teksty akty "rozbrojenia kusiciela"
(autokastracji dokona� m.in. Orygenes), co zreszt� Jezus w Biblii aprobuje: "Albowiem s� rzeza�cy, kt�rzy
si� tak z �ywota matki narodzili; s� te� rzeza�cy, kt�rzy od ludzi s� urzezani; s� te� rzeza�cy, kt�rzy si�
sami urzezali dla kr�lestwa niebieskiego." (Mat. 19:12) [_9_] O ile wi�c w np. tantryzmie czyn taki
zamyka�by przyst�p do "kr�lestwa niebieskiego" raz na zawsze, o tyle w chrze�cija�stwie - mia� go
otwiera�. Rozpusta szerzy�a si� z podobnym nat�eniem, jak i gdzie indziej, cho� pod przykrywk� tabu. W
�redniowieczu klasztory b�d�ce w istocie domami publicznymi nie by�y wcale rzadko�ci�, a przeciwko
rozpustnym mnichom wydawano specjalne prawa. Do dzi� istnieje r�nica np. w dalekowschodnim
traktowaniu erotyki oraz europejskim. Pierwsze naznaczone jest duchowo�ci� i sakralno�ci�, drugie -
zrodzi�o czysto fizjologiczne traktowanie stosunk�w p�ciowych.
Mo�liwe jest wreszcie zast�pienie jednych dozna� przez drugie. Poni�ej fragment w kt�rym autor
opisuje okoliczno�ci kiedy "spotka� boga", czyli dozna� mistycznego prze�ycia. Wi�za�o si� to z problemami
z seksualnym zaspokojeniem: "(...) I ja grzeszny cz�owiek dozna�em do�wiadczenia Bo�ej Obecno�ci w
mej duszy. Lecz wcze�niej do�wiadczy�em stanu piek�a, a mo�e na szcz�cie tylko stanu przebywania w
przedsionku piek�a. Wychowany zosta�em pobo�nie lecz grzechy m�odo�ci sz�y za mn� przez 20 lat i
przenios�y si� w stan ma��e�ski w postaci bardzo silnej zmys�owo�ci. Cierpia�a z tego powodu moja �ona,
bo cz�sto robi�em jej wym�wki, �e jest ozi�b�a. (...) Jednocze�nie zawsze by�em straszliwym fantast� i
m�j umys� m�g� z niezmiern� �atwo�ci� tworzy� niestworzone obrazy. Gdy �ona nie mia�a ochoty na seks
kara�em j� i siebie z�ymi my�lami. B�g cierpliwie czeka� sam wyznaczy� miejsce i czas. I oto pewnej nocy
zn�w biedaczek m�� nie dopieszczony le�a�em i wymy�la�em jakie� bzdury. Zagalopowa�em si� za daleko i
wtedy znalaz�em si� w piekle, lub raczej w przedsionku piek�a. Jest to obrzydzaj�cy stan duszy, kt�ra
odrzuca Boga i gardzi sama sob�. Straszny to stan i czu�em, �e dalej jest jeszcze ohydniej. Zala�o mnie
przera�enie i wtedy poczu�em jakby obok mnie Jezusa. (...) I w tej �arliwej modlitwie znalaz�em si� w
sobie i poczu�em niepoj�t� s�odycz Bo�ej Mi�o�ci. Umiera�em z mi�o�ci i to jakiej Mi�o�ci. Mi�o�ci
Prawdziwej. Czu�em, �e ta mi�o�� jest bez granic i Jest Wszechobejmuj�ca i �e jednocze�nie sam
dozna�em jedynie male�kiej cz�ci tej Mi�o�ci. Cudowny to stan. I chcia�em krzycze� "Do�� ju� Panie bo
jeszcze troszeczk� i umr� z Mi�o�ci". Och gdybym wtedy umar� by�bym z Jezusem zjednoczony na
wieczno��. To wiem. B�ogostan min��. I przez kilkana�cie dni my�la�em tylko by by� blisko Boga i
pragn��em �mierci. Wiedzia�em, �e mam obowi�zki do wype�nienia ale bardziej pragn��em by� z Jezusem.
By�o to w Adwencie roku 2000." (Mieczys�aw)
Przyczyny trwania mi�o�ci tkwi� w konieczno�ci trwania gatunku, nie mo�na wi�c podejrzewa�, aby
mitologia ta mog�a kiedykolwiek odej��. Sytuacja religii jest inna o tyle, �e zale�y ona nie tylko od
przyrodzonych l�k�w (np. l�ki egzystencjalne: przed �mierci�, brakiem sensu, celu, itp.), ale i w znacznym
stopniu od czynnik�w �rodowiskowych, czyli bardziej zmiennych i niestabilnych. Nie miejsce tu jednak aby
analizowa� ich charakter i znaczenie. Religia: opium czy ecstasa?
Religia to opium dla ludu - po raz pierwszy okre�lenia tego u�y� prawdopodobnie baron Paul
Holbach (1723-89), francuski filozof, jeden z czo�owych teoretyk�w niedowiarstwa. Niemiecki filozof
Immanuel Kant (1724-1804) o spowiedzi pisa�, i� jest to "opium dla sumie�". Niemiecki poeta Heinrich
Heine (1797-1856) nazywa� religi� "duchowym opium" m�wi�c, �e ,,opium i religia s� znacznie bli�sze
sobie, ni� to si� na og� przypuszcza". Podobnego zdania by� zapewne Bruno Bauer (1809-92), niemiecki
filozof i teolog, pisz�c, �e teologia ,,usypia d��enia wolnych ludzi" wywieraj�c "wp�yw podobny jak
opium". Moses Hess wymienia� razem ,,opium, religi� i w�dk�", wyja�niaj�c, �e cz�owiekowi
przygn�bionemu �wiadomo�ci� �ycia w niewoli religia daje ukojenie.
Cz�owiek nie mog�c zdoby� szcz�cia doczesnego si�ga po szcz�cie urojone. Marks przekonywa�,
�e uniemo�liwia to realizacj� wznios�ych idea��w komunistycznego szcz�cia o zasi�gu powszechnym (gr.
katholicos). Oczywi�cie nie ma w�tpliwo�ci, �e przes�anki jego rozumowania by�y poprawne: religia sprzyja
przeto tyranii, usypiaj�c ludy w domaganiu si� poprawy losu, gdy� umo�liwia w obietnicach urojonych
zrekompensowa� po cz�ci cho� ��dz� d�br doczesnych. Podobnie powiada� Wolter, cho� bynajmniej nie
�yczy� sobie powszechnego obudzenia ludu do rzeczywisto�ci: "Powinni�my pob�ogos�awi� tej prawdzie, i�
nie wszyscy biedni odzyskuj� �wiadomo��, dum� i ��dz� przemiany tego co jest... Biada �wiatom, gdy si�
heloty budz�. Wszystkie wszak�e rewolucye, jak dot�d, nie przynios�y wolno�ci upragnionej."
R�wnie� niekt�rzy my�liciele chrze�cija�scy podzielali opini�, �e religia pod wieloma wzgl�dami
przypomina dzia�anie opium. Chrze�cija�ski teolog Daniel T. Niles z Cejlonu pisa�: "To prawda, �e religia
stanowi opium dla mas, poniewa� prawdziwa religia uspokaja d��enie do zemsty". Du�o bardziej
interesuj�ce by�o stanowisko Williama McDougall'a (1871-1938), brytyjskiego psychologa, jednego z
pierwszych przedstawicieli psychologii spo�ecznej, profesora uniwersytet�w Oksfordu i Cambridge'u, kt�ry
dokona� nawr�cenia na kilka lat przed �mierci�. Ot� McDougall uznawa�, �e religia jest potrzebna dla
ratowania cywilizacji Zachodniej przed �ywio�em rewolucyjnym, a tak�e wzrastaj�c� liczb� lud�w
kolorowych, kt�re mno�� si� dynamiczniej ni� ludy europejskie. Jego doktryna religii jako opium polega�a
na tym, i� odrzucaj�c jej etyk� jako niew�a�ciw� dla "ras szlachetnych", widzi pozytywne strony
chrystianizowania lud�w "nieco mniej szlachetnych", w�a�nie jako aplikacja "opium". Religii
chrze�cija�skiej, cho� opiera si� na szkodliwej etyce, nie nale�y niszczy�, poniewa� oddawa�a ona i wci��
mo�e oddawa� po�yteczne us�ugi jako religia dla tych lud�w, kt�re w interesie cywilizacji powinny
powymiera�. Jak wi�c komentuje to Andrzej Nowicki: "Religia chrze�cija�ska powinna # z w�a�ciw� sobie
s�odycz� # pogodzi� kolorowe ludy z ich nieuchronnym losem, wyja�ni� im, �e wszelki op�r jest daremny,
nauczy� je, aby z pokor� przyj�y wol� Bo�� i przygotowa� je na �mier�, �agodz�c im ich ostatnie chwile.
Etyka McDougalla jest jednocze�nie nieludzka i 'humanitarna'. Jej nieludzko�� wyra�a si� jedynie w tym,
�e wydaje ona wyrok �mierci na ludy kolorowe. Jej 'humanitaryzm' wyra�a si� natomiast w tym, �e za
pomoc� chrze�cija�skiego opium chce z�agodzi� przed�miertne cierpienia."
Religia wi�c, je�li nie budzi fanatyzmu i ��dzy krwi niewiernych, usypia. Sen mo�e by� dobry lub z�y.
Mo�e by� bowiem zwyk�ym marzeniem sennym (oneiros), albo koszmarem, wszak horror to z �aciny
r�wnie� trwoga religijna. Nie b�dziemy si� tu jednak zajmowa� wi�cej onejromacj�, warto jednak zbada�
od strony chemicznej "religijn� iluminacj�". Podobnie bowiem jak mi�o�� i jej wra�enia i cechy pod
wieloma wzgl�dami przypominaj� uczucia religijne, tak i wiele podobie�stw znajdujemy mi�dzy tymi
ostatnimi a narkotykami. Oka�e si�, �e spopularyzowane przez Marksa por�wnanie religii do opium, mo�e
zawiera� pewn� prawd� nie tylko spo�eczn�, ale i chemiczn�.
Nie nale�y jednak ogranicza� si� do opium, gdy� nie tylko te funkcje religia pe�ni�a. Dzia�a�a r�wnie�
i tak jak tabletki Ecstase: pobudza�a do dzia�ania, dawa�a si�� i energi� walki. Leonhard Ragaz twierdzi�, �e
ewangeliczna idea Kr�lestwa Bo�ego "to nie opium, ale dynamit". Taki z pewno�ci� charakter mia�y ruchy
heretyckie, zw�aszcza �redniowieczne herezje ludowe. Podobnie u romantyk�w, gdzie niech�� do
zinstytucjonalizowanej religii ��czy�y si� jednak na og� z �arliwo�ci� religijn� osobist� i z wol� walki i
czynu.
Przejd�my jednak do religijnej chemii.
W roku 1962 dr Walter Pahnke postanowi� przeprowadzi� eksperyment, na podstawie kt�rego
chcia� pozna� zale�no�� mi�dzy narkotykami, chemi� organizmu i religijnym prze�yciem. Grup� testow�
stanowi�o dwudziestu m�odych protestant�w, m�czyzn, adept�w nauk teologicznych, kt�rzy zgodzili si�
wzi�� udzia� w te�cie ze �rodkami psychoaktywnymi. Do�wiadczalnym �rodkiem psychozomimetycznym
(halucynogennym) by�a psylocybina, �rodek otrzymywany m.in. z grzyb�w meksyka�skich, wywo�uj�cy
stany psychotyczne, kt�rym towarzysz� utrata poczucia czasu, euforia, halucynacje (podobne do LSD-25,
ale s�absze). Uczestnicy nie wiedzieli, �e po�owa z nich otrzyma�a placebo, powoduj�ce reakcje
psychologiczne (efekt placebo), ale nie farmakologiczne (placebo by�o kwasem nikotynowym,
powoduj�cym "uczucie mrowienia"). Po aplikacji �rodk�w uczestnicy wype�niali ankiet� ze 147 pytaniami,
a po sze�ciu miesi�cach powt�rnie (100 pyta�). Jako cechy charakterystyczne mistycznego prze�ycia dr
Phanke okre�li� m.in.: 1) poczucie jedno�ci; 2) zanik poczucia czasu i przestrzeni; 3) poczucie sacrum; 4)
poczucie rzeczywisto�ci obiektywnej; 5) g��bokie uczucie pozytywnego nastroju; 6) paradoksalno��.
�aden protestant z tych co otrzymali placebo nie dozna� prze�ycia mistycznego, za� 4 na 10, kt�rzy
otrzymali psylocybin� mia�o mistyczne do�wiadczenie. Po sze�ciu miesi�cach tendencje mistyczne
utrzyma�y si�. Jeszcze ciekawsze by�y wyniki test�w na tych samych protestantach przeprowadzone po
ok. 25 latach: o ile prze�ycia religijne grupy kontrolnej (placebo) utrzyma�y si� na tym samym poziomie, o
tyle w grupie eksperymentalnej (psylocybina) do�wiadczenia mistyczne nieco wzros�y.
Mo�na wi�c dostrzec, �e wyst�puje pewien zwi�zek mi�dzy oddzia�ywaniem �rodk�w
halucynogennych a religijnym do�wiadczeniem mistycznym. W obu wyst�puj� z r�nym nasileniem takie
objawy psychotyczne jak omamy, iluzje (he�m Persingera), depersonalizacja, zaburzenia poczucia czasu,
euforia. �rodki halucynogenne wywo�a� mog� przy cz�stszym ich stosowaniu uzale�nienie.
R�wnie� w przypadku narkotyk�w i religii mo�na poda� przyk�ady kiedy doznania te zostaj�
po��czone. Warto wspomnie� na tym tle wierzenia Rastafarian. W religii tej marihuana jest czym� jakby
sakramentem, a sami przyw�dcy niejednokrotnie namawiaj� wyznawc�w do popalania. Stosuj� j� tak�e w
celach leczniczych. Marihuana, okre�lana przez nich jako 'zio�o m�dro�ci', jest sta�ym elementem ich
wierze� - Jah stworzy� 'trawk�' w czasie 7 dni stwarzania i nakaza� j� cz�owiekowi spo�ywa�. Po wypaleniu
jointa uwa�aj�, �e mog� doskonalej uczci� swego boga, gdy� w�wczas cz�owiek staje si� m�drzejszy i
swobodnie uwalnia uczucia. Pobo�ne neuromodulatory i uk�ad r�bkowy "Ca�a nasza historia jest zapisana
w kom�rkach nerwowych."
prof. Ma�gorzata Kossut, neurobiolog
Nasz m�zg tworzy system chemiczny, wszystkie funkcje zdeterminowane s� elektrochemicznie:
neurony przekazuj� mi�dzy sob� sygna�y dzi�ki przeka�nikom chemicznym (tzw. neuromodulatory), do
kt�rych zaliczamy m.in. serotonin� i dopamin�. Uk�ad limbiczny (albo r�bkowy - bo na obrze�ach
kresom�zgowia), znajduj�cy si� w p�atach skroniowych, kieruje czynno�ciami pop�dowo-emocjonalnymi.
W uk�adzie r�bkowym znajduje si� zesp� struktur b�d�cych anatomicznym pod�o�em czynno�ci
pop�dowo-emocjonalnych. W uk�adzie tym znajduj� si� o�rodki g�odu, pragnienia, pop�du seksualnego,
b�lu, strachu, agresji i in. Wizje Boga zwi�zane s� r�wnie� z uk�adem r�bkowym (a tak�e ze �rodkowymi i
ni�szymi cz�ciami p�at�w skroniowych). E.O. Wilson pisze, �e "samopoznanie jest ograniczone i
kszta�towane przez m�zgowe centra kontroli w podwzg�rzu i uk�adzie r�bkowym (limbicznym). Centra te
zalewaj� nasz� �wiadomo�� wszelkiego rodzaju uczuciami - nienawi�ci, mi�o�ci, winy, strachu i innymi -
kt�rymi zajmuj� si� filozofowie etyki, pragn�cy ods�oni� standardy dobra i z�a. C� wi�c, chcia�oby si�
zapyta�, ukszta�towa�o podwzg�rze i uk�ad r�bkowy? Powsta�y one w toku ewolucji na drodze doboru
naturalnego. Musimy trzyma� si� tego prostego stwierdzenia biologicznego, je�li chcemy wyja�ni� w pe�ni
problemy etyki i filozof�w etyki, o ile nie epistemologii i epistemolog�w." [_12_]
W uk�adzie limbicznym znajduj� si� m.in. cia�o migda�owate (amygdala) i hipokamp [_13_].
Uk�ad ten jest starsz� (filogenetycznie) struktur� w m�zgu ni� kora m�zgowa (neocortex). Emocjonalny
system limbiczny i racjonalny system korowy funkcjonuj� r�wnolegle, z tym zastrze�eniem, i� system
limbiczny dzia�a szybciej. "Uczeni m�wi� dzisiaj, �e cz�owiek ma dwa m�zgi i dwie pami�ci, pracuj�ce
niezale�nie od siebie - jeden my�li, drugi czuje. Obydwa systemy s� powi�zane odr�bnie z receptorami.
Poniewa� droga od receptor�w do systemu limbicznego jest kr�tsza ni� do kory, mo�emy zareagowa�
emocjonalnie, zanim przemy�limy spraw�. Informacj�, kt�r� odbiera neocortex charakteryzuje
ambiwalencja i n