106
Szczegóły |
Tytuł |
106 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
106 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 106 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
106 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Materializm dziejowy jako filozofia kultury"
autor: Stanis�aw Brzo�owski
OPRACOWA�: Adrian Zandberg
W naukowej literaturze socjalistycznej panuje niemi�y i zgo�a niefilozoficzny zwyczaj przyczepiania marksizmu z zewn�trz do r�nych podmiot�w - niby etykietki daj�cej si� odkleja� i przykleja�: "sztuka z marksistowskiego punktu widzenia", "etyka z punktu widzenia materializmu dziejowego" itd. Gdyby taki spos�b stawiania kwestii by� istotnie przedmiotowo uzasadniony, gdyby materializm dziejowy by� tylko jednym z licznych punkt�w widzenia, jakie wobec sztuki i etyki zajmowane by� mog�, a nie metod� rozwi�zywania zagadnie� estetycznych i etycznych, i przy tym jedyn� konsekwentn�, jedyn� krytyczn� metod�, sprawa materializmu dziejowego by�aby przes�dzona; by�by on istotnie tym suchym i �miesznym, w swej ja�owo�ci pretensjonalnym doktrynerstwem, za jakie jest uwa�any przez r�nych
"rozczarowanych socjalist�w", felietonist�w, dumaj�cych nad "odwiecznymi problematami", i ca�� ow� gadatliw� ras�, kt�ra od dawna ju� zapomnia�a, lub te� nie wiedzia�a nigdy, co znacz� my�lenie i badanie, lecz za to tym zuchwalsza jest w wyg�aszaniu "syntetycznych" s�d�w i czynieniu odkry�, demaskuj�cych z rozpaczliw� dobitno�ci� nieuctwo przeci�tnej polskiej czytaj�cej inteligencji i reprezentuj�cych j� oraz demoralizuj�cych pisarzy.
A wi�c nie "sztuka" czy "etyka" z punktu widzenia
"materialistycznego pojmowania dziej�w", lecz po prostu naukowe i krytyczne rozwa�anie zagadnie� estetycznych i etycznych - uzasadnienie wszelkiej krytyki i estetyki, etyki i pedagogii. Je�eli si� w tej drodze nie dochodzi do materializmu historycznego, nie dochodzi si� do niego wcale. Trzeba raz na zawsze rozstrzygn��, czy chodzi o "marksistyczne przyprawianie" r�znych zagadnie� kulturalnych w celach propagandy
publicystycznej, czy te� o bezinteresowne badanie filozoficzne.W wi�kszo�ci prac marksistycznych, zajmuj�cych si� literatur� i sztuk�, - czynnikiem odstr�czaj�cym i wyja�awiaj�cym jest w�a�nie ca�kowita zewn�trzno�� stosunku do zagadnie� szuki i literatury, oboj�tno�� wzgl�dem nich. Nie nnad rozwi�zywaniem zagadnie� tw�rczo�ci i estetyki pracuje si� tu, lecz nad wcieleniem do systematu marksowskiego �wiatopogl�du �wiata tw�rczo�ci artystycznej. Zagadnienie zostaje postawione tak: materializm dziejowy ma te� co� do powiedzenia a propos sztuki.Jest to ca�kowicie demoralizuj�cy punkt widzenia. Nie zagadnienia estetyki maj� tu by� rozwi�zane, lecz sfera dogmatycznego marksizmu rozszerzona zostaje a� do zewn�trznego obj�cia zjawisk liteeratury i sztuki. W�a�ciwie za� sprawa przedstawia si� zgo�a inaczej: zagadnienia stawiane przez sztuk�, gdy si� je rozwa�a konsekwentnie i nie zatrzymuje w po�owie drogi, - doprowadzaj� nas do metody rozpatrywania i rozwi�zywania ich, - stanowi�cej istot� materializmu dziejowego. Niczym bowiem innym materializm dziejowy nie jest jak metod� badania wszystkiego, co jest dzie�em ludzko�ci, a wi�c moralno�ci i prawa, nauki i sztuki - metod�, nie z zewn�trz przystepuj�c� do zagadnie�, leecz obna�aj�c� ich wewn��trzn� istot�, ujmuj�c� je w samym ich powstawaniu. Ca�y �wiat kultury jest przecie� dzie�em ludzko�ci: materializm dziejowy ukazuje nam jego rodzenie si�, jego powstawanie z jej �ycia i pracy. Materializm dziejowy jest samowiedz� tw�rczo�ci dziejowej, rodz�cej z siebie sztuk� i literatur�, nauk�, prawo, moralno��, religi�, gospodark� spo�eczn� - ukazuje nam to wszystko jako dzie�o ludzko�ci i j� sam� pod tym dzie�em, ukazuje nam wi�c si��, kt�ra �wiat kultury rodzi z siebie i wytwarza jego formy i - p�niej znowu poza nie, ponad nie wyrasta. Nie z zewn�trz wi�c opisuje zjawiska kultury, lecz wnka w ich istot�, czyni �wiadomymi te zagadnienia, jakie w nich tkwi�y bezwiednie, rozpatruje sztuk� jako zagadnienie ludzko�ci, ale przez to samo rozpatruje i rozwi�zuje zagadnienia samej sztuki. Tote� nie z zewn�trz, od gotowych marksowskich dogmat�w (stanowi�ccych w og�le tylko dow�d ograniczono�ci filozoficznej tzw. marksist�w, kt�rzy o prawdziwym znaczeniu tej tak p�odnej i z�o�onej metody filozoficznej, kt�rej imienia nadu�ywaj�, nie mieli nigdy poj�cia) - do sztuki, religii, prawa - lecz po prostu przez zag��bienie si� w same problematy ka�dej dziedziny kulturalnej prowadzi droga materializmu dziejowego. Powiedzia�bym, �e wystarcza tu odwaga prowadzenia badania tak d�ugo, p�ki nie zrozumiemy w�a�ciwej natury problematu, tj. nie zrozumiemy, jakiego rodzaju przeszkod� dla ludzkiej dzia�alno�ci on stanowi. Materializm dziejowy ukazuje nam problematy w ich prawdziwym znaczeniu, tj. jako zadania do rozwi�zania przez dzia�alno��. Jest to �wiadome prze�ywanie i wytwarzanie dziej�w i kultury. Materializm dziejowy ukazuje nam dzieje ludzko�ci i jej kultur� jako jej w�asne, przez ni� stwarzane dzie�o i odpowiedzialno��. Teorie metafizyczne ukazywa�y nam, jak wytwarza si� w ludzko�ci sztuka, religia, prawo itd. By�y te dziedziny kultury wyrazem jakich� pozaludzkich pot�g, pos�uguj�cych si� ludzko�ci� jak organem; materializm dziejowy ukazuje, jak ludzko�� sama stwarza swoje dzieje i kultur�. Czyni on �wiadomym dzie�em to, co by�o bezwiednym procesem. Rozw�j te� teej metody mierzy si� ca�kowicie osi�gni�tymi w tym zakresie post�pami. Tote� wszystkie zagadnienia kultury domagaj� si� od materializmu dziejowego sformu�owania.
Nie czyni on cud�w i nie jest w stanie zast�pi� tw�rczo�ci, ale ukazujee dok�adnie miejsce i warunki tw�rczo�ci tej: przede wszystkim za� rozprasza z�udzenie, �e rozwi�zanie zagadnie� swych cz�owiek znale�� mo�e poza sob�. Sprawno�� swoj� okazuje materializm dziejowy, rozwi�zuj�c �wiadomie zagadnienia, kt�re ludzko�� w rozwoju swym rozwi�zywa�a i rozwi�zuje bezwiednie. Materializm dziejowy, powtarzam raz jeszcze, nie jest kamieniem filozoficznym alchemik�w; nie uwalnia od pracy. Nie zast�puje �ycia. Przeciwnie, raz na zawsze zabija z�udzenie, �e my�l mo�e zast�pi� �ycie, tw�rczo��. Najdok�adniejsza znajomo�� mechaniki nie czyni zbyteczn� sprawno�ci technicznej ani te� tw�rczo�ci wynalazczej. Materializm dziejowy jest tym - wzgl�dem tw�rczo�ci kulturalnej i dziejowej, czym wiedzia teoretyczna wzgl�dem praktyki technicznej i wynalazczo�ci. Od teoretyka nie mamy prawa wymaga�, aby umia� przez wynalazek dan� trudno�� pokona�, ale mamy prawo �ada� dok�adnej analizy wynalazk�w dokonanych oraz jasnego sformu�owania trudno�ci, jaka teraz ma by� pokonana. Materialista dziejowy powinien czu� si� w �wiecie kultury ja technik, zwiedzaj�cy retrospektywn� wystaw� maszyn; dop�ki to jest postulatem tylko, postulatem pozostaje materializm dziejowy; przypuszcza�, �e jest inaczej, �e bez pracy staje si� �atwym dla nas to, co dla innych jest trudnym, dlatego tylko, �e jeste�my marksistami - jest jedn� z najwi�kszych �mieszno�ci, jakie sobie wyobrazi� mo�na.
Materializm dziejowy jest metod� pracy i niczym wi�cej. Metod� tylko, z kt�ra por�wnania �adna inna niee wytrzymuje. Gdy wi�c m�wimy o sztuce np., powinni�my wiedzie�, �e prac� materializmu dziejowego wykonuje si�, rozpatruj�c i badaj�c najwewn�trzniejsze zagadnienia sztuki, wnikaj�c w nie ca�� wra�liwo�ci� �wiadomego, cho� nnie tw�rczego artysty, obna�aj�c, s�owem, sam �yciowy proces, istot� tw�czo�ci stanowi�cy, i czyni�c go �wiadomym. Dzie�o materializmu dziejowego jest dokonane, gdy poza ka�dym elementem dzie�a sztuki ukazany nam zostanie �ywy cz�owiek, stwarzaj�cy go, gdy dokonanym zostanie przet�umaczenie niejako walor�w artystycznych na �yciowe i wyjasnione zostanie znaczenie tych ostatnich. Wielka cz�� lepszych nawet prac marksistycznych po�wi�conych sztucie, cierpi na sumaryczno��, powierzchowno�� analizy artystycznej. To samo powiedzie� musimy o moralno�ci, religii, prawie.
Antoni Labriola w swym pi�knym i g��bokim szkicu Materialismo storico. Dilucidazione preliminaria. wykaza�, �e znaczenie materializmu dziejowego polega na obna�aniu �ycia, polega na emancypacji �ycia spod w�adzy form poj�ciowych, za pomoc� kt�rych je ujmujemy. Wypowiedzia� on t� my�l w formie, kt�ra i abstrakcyjnym marksistom mo�e wyda� si� paradoksaln�: mianowicie, �e idea� materializmu dziejowego polega na takim stopieniu poj�� z tre�ci�, aby niepodobna by�o metody oddzieli� od opracowywanego przedmiotu w danym obrazie dziejowym. S�owem, materializm dziejowy jest logiczn� form� tego absolutnego zindywidualizowania zdarze�, kt�re stanowi istot� historii. Ludzko�� nie ma �adnego "g��bszego" znaczenia, �ycie jej nie mo�e by� zredukowane do formu�y. Historia nie jest �adnym procesem magicznym, obrz�dowo-symbolicznym. "G��bsze znaczenie", idea itd. to prze�ytek magii, obrz�dowo�ci w my�leniu. Materializm historyczny jest ostatecznym przezwyci�eniem magii w pojmowaniu �ycia i dziej�w. Magia polega na przekonaniu, �e cz�owiek dzia�aniem swym porusza jakie� pozaludzkie si�y, kt�re raz poruszone dzia�aj�. Znaczenie wi�c jego czyn�w nie jest w tym, czym one s� i co wykonuj�, lecz w tym, co one znacz� dla pozaludzkich pot�g, czy nazwiemy je duchem �wiata, b�stwem - wszystko jedno. Materializm dziejowy zabija raz na zawsze to inne, kt�rego mask� tylko jest ludzko��. Hegel przedsi�wzi�� dzie�o uto�samienia: cz�owiek jest te� cz�stk� owego innego, kt�re potrzebuje go dla swego ujawnienia. Pomimo to udziela� on ka�demu aktowi ludzkiemu aprobaty w imieniu innego, nie cz�owieczego j�dra �ycia. Marks zagadnienia Hegla sformu�owa� dok�adniej: nauczy� nas my�le� i o �yciu w kategoriach �ycia. Marks, nie Stirner, zabi� upiora (Spuk). Kto nie pojmuje, �e materializm dziejowy opiera si� na w�asnych, logicznych postawach, �e jest w�a�ciwie logik� my�lenia �ycia w jego indywidualnej, absolutnej jedyno�ci, nie rozumie ani materializmu dziejowego, ani ca�ego biegu niemieckiej klasycznej filozofii, kt�ra polega�a na rozwi�zywaniu zagadnienia: jak ma my�le� cz�owiek swoj� dzia�alno�� i samego siebie. I zaiste Marks, a nie Engels - jest szczytowym punktem tez pracy my�lowej. U Engelsa inne powraca. Dialektyka historii roztapia si� u niego w dialektyce przyrodniczego stawania si�. Marks wyszed� poza Hegla, rozwi�zuj�c Heglowski problem Sein-Denken, Engels, nie dostrzegaj�c tego, cofn�� si� poza Kanta. Labriola zarzuca Spencerowi fetyszyzm w naiwno�ci, jakim operuje on poj�ciem ewolucji. Niestety i stary Engels nie by� tu bez winy, i on te� sk�ada� ofiary na o�tarzu Madonna Evoluzione. Zrozumiejmy tu, o co chodzi. Marks m�wi�: cz�owiek sam stwarza swoj� histori�, ka�dy czyn znaczy tyle, ile stwarza. A Engels m�wi�: "znaczenie czyn�w okre�lone zostaje przez to, czym one s� dla rozwoju". Innymi s�owy: rozw�j dopiero ukazuje nam, czym by�y nasze czyny. Co to znaczy? Tyle tylko: dooki niee panujemy nad si�ami wytw�rczymi, skutki naszych czyn�w pozostaj� nam nieznanymi. Pi�knie. Ale po co to nieznane substancjalizowa�, a zw�aszcza po co pope�nia� b��d, kt�ry powinien by� raz na zawsze wykorzeniony z filozofii od czas�w Kanta, i roztapia� rozw�j ludzko�ci w rozwoju przyrody, skoro z punktu widzenia krytyki poznania przyroda, w naukowym znaczeniu tego s�owa - jest to w�adza osi�gni�ta przez technik� nad �wiatem pozaludzkim? W tym sensie niew�tpliwie znaczenie obiektywne naszych czyn�w okre�lane zostaje do pewnego stopnia, ale nie wy�acznie przez wp�yw na ten zakres naszej w�adzy, ale przecie� Engels nie w tym znaczeniu czyni� z dialektyki dziejowej cz�� dialektyki kosmicznej. Okre�laj�c konflikt ten za pomoc� poj��, maj�cych kurs w biologii, rzec mogliby�my, �e Marks by� epigenetykiem, Engels ewolucjonist�.
Powracamy do w�tku. Nigdzie w �adnej dziedzinie cz�owiek nie ma do czynienia z zagadnieniami innymi jak tylko tymi, jakie sam dla siebie dzia�alno�ci� sw� stwarza i rozwi�zuje. Materializm dziejowy czyni t� bezwiedn� prac� - �wiadom�, ukazuje nam, �e wsz�dzie i zawsze w ca�ym naszym �yciu mamy do czynienia z ludzkimi problemami, z wynikami naszej ca�ej dzia�alno�ci, tym samym: - z zagadnieniami, kt�re sam cz�owiek rozwi�za� musi, kt�rych nic pr�cz niego samego nie rozstrzyga. Materializm dziejowy wyklucza raz na zawsze wszelkie ideologiczne, fetyszystyczne substancjalizacje naszej bierno�ci: czy nazywaj� si� one b�stwem, czy ide�, czy bardziej skromnie, d��eniem systemu C do sta�ych form dzia�alno�ci. W Rosji uprawia si� teraz pr�ba stopienia empiriokrytycyzmu z marksizmem; mo�e ona wyda� rezultaty bardzo pomy�lne, ale jedynie przez wyja�nienie r�nic teoriopoznawczych i logicznych pomi�dzy obydwoma kierunkami. To, co wyst�puje u empiriokrytyk�w w formie biologicznej, mysi by� przet�umaczone na j�zyk czynny, pracy, biologia mo�e wyst�powac jako krrystalizacja, ustalenie form czynno�ci, nie odwrotnie, z tymi zastrze�eniami empiriokrytycyzm m�g�by sta� si� bardzo cennym elementem materializmu historycznego. Empiriokrytycyzm centr stawania si� ludzko�ci przenosi poza sfer� czynn� ludzko�ci, materializm historyczny wie, �e wszystko, co wiemy o �wiecie pozaludzkim, jest skrystalizowaniem naszej dotychczasowej dzia�alno�ci. Pozornie podporz�dkowujemy cz�owieka �wiatu, poza cz�owiekiem istotnie zamykamy raz na zawsze wszystkie mo�liwe formy dzia�alno�ci w granicach dzia�alno�ci nam znanej.
Materializm historyczny musi pozosta� tym, czym jest, filozofi� czynu, filosofia della praxis, jak pisa� Labriola. Tu zarysowuje si� najdumniejsza my�l, jaka kiedykolwiek b�d� zaistnia�a: ludzko�� jako swe w�asne �wiadome dzie�o. Materializm dziejowy przepaja �wiadomo�ci� ca�� przesz�o�� historyczn� i jej wynik: gniot�cy nas �wiata. Poprzez najbardziej granitowe przeznaczenie dostrzega� zaczynamy dzia�alno�� ludzk�, kt�ra je stworzy�a. Co za� przez cz�owieka jest stworzonym - nie jest wy�szym ni� cz�owiek, przez cz�owieka te� opanowanym by� mo�e. Materializm dziejowy wykazuje, �e ludzko�� pozawi�zywa�a sama te w�z�y, nad rozwi�zaniem kt�rych si� trudzi. I dzisiaj ju� jest ona w�asnym swym dzie�em; ale dzie�em nie�wiadomo�ci swej i niewoli. Dzie�em za� swobody i samowiedzy ma si� uczyni�. Nie u�ywam tu �adnych przeno�ni: s�owa te nale�y pojmowa� najzupe�niej literalnie. Harmonia pomi�dzy my�l� a bytem stanowi�a zawsze zadanie ogniskowe lub za�o�enie, milcz�co przyjmowane - ca�ej filozofii. Warto my�le� i doprowadza� swoje my�li do jedno�ci, je�eli wyra�aj� one co� rzeczywistego, je�eli nad czym� realnym maj� w�adz�, je�eli wywieraj� wp�yw na po�o�enie cz�owieka w bycie. Czym jednak jest ta realno��, odpowiadaj�ca my�li? Mo�na powiedzie�, �e wszystkie filozofie i wszystkie religie mia�y za zadanie rozwi�za� ten problemat, d��y�y do ustalenia pewnego �cis�ego i koniecznego stosunku pomi�dzy tym, co dzieje si� w ludzkim wn�trzu, a bytowym stanowiskiem, po�o�eniem cz�owieka. Formy, w jakich przedstawia�a si� ta zale�no�� i
wsp�odpowiednio��, by�y niezmiernie r�zne: magia sz�a tu obok dialektyki i j� wspiera�a, spl�ta�a si� z ni�. Sama jednak wsp�odpowiednio�� i wsp�zale�no�� stanowi�y podstaw�. Filozofia i ca�a my�lowa dzia�alno�� mia�y znaczenie o tyle tylko, o ile opiera�y si� na przekonaniu, �e, my�l: - �wiadomo��, wewn�trzne �ycie cz�owieka - odzwierciedlaj� bytowe jego po�o�enie i wywieraj� na nie, lub przynajmniej s� w stanie wywiera� wp�yw. Materializm dziejowy rozprasza i tu mitologiczn� mg�� i obna�a granitowy, twardy grunt stwarzanej przez wysi�ek w�asny swobody. Praca jest tym bytowym pod�o�em, kt�re okre�la ca�e stanowisko ludzko�ci, a jednocze�nie pozostaje w stosunku zale�no�ci do wszystkich zmian, jakim podlega cz�owiek, i sama na nie wp�ywa. Prawo, moralno��, religia, sztuka wp�ywa�y i wp�ywaj� na prac�.
Cz�owiek zawsze zdawa� sobie m�tnie spraw�, �e jego wewn�trzne �ycie zahacza gdzie� o jak�� bytow� spr�yn�, kt�ra nast�pnieraz poruszona na jego losy wp�ywa. Czu� si� zawis�ym od bytu, a jednocze�nie czu�, �e na byt wp�yw wywiera, czu�, �e dzia�anie jego na niego samego wp�ywa poprzez jakie� medium, ale z natury tego meedium nie zdawa� sobie sprawy. Pomi�dzy cz�owiekiem my�l�cym, poznaj�cym, ustanawiaj�cym prawa, tworz�cym religie, warto�ci i nakazy moralnee, a prac� - rozpo�ciera� si� ca�y skomplikowany mechanizm spo�ecze�stwa. Wp�ywy dzia�alno�ci moralnej, prawodawczej, naukowej etc. dosi�ga�y �wiat pracy w drodze bardzo po�redniej, prowadz�cej poprzez wiele ogniw. Z kolei za� uwarunkowane w ten spos�b zmiany w zyciu pracy, w jej sprawno�ci i wydajno�ci - wp�ywa�y na atmosfer� spo�eczn�, w jakiej �y�a i rozwija�a si� my�l. Je�eli dalej uwzgl�dnimy, �e wojna i zorganizowane �upiestwo przez wiele wiek�w tworzy�y podstaw� �ycia ca�ych spo�ecze�stw i grup spo�ecznych, zrozumiemy, jak trudno by�o my�li przenikn�� istotny zwi�zek, zachodz�cy w rzeczywistym �yciu ludzko�ci, podstawowy przyczynowy nervus jej historii. W samej rzeczy - my�l o tyle rozszerza�a i rozszerza, utrwala�a i utrwala bytowe podstawy ludzko�ci, o ile wp�ywa na wydajno�� pracy. Praca jest tym elementem jednocze�nie bytowym i podleg�ym my�li zarazem, tym ucz�owieczonym �wiatem, o kt�ry chodzi�o filozofom.Jest ona tym aktem absolutnego ustanowienia nie-ja przez ja, o kt�rym m�wi Fichte. Jest nie-ja, istnieje jako cz�stka obiektywnego �wiata, jako si�a przyrody, a jednocze�nie jest elementem ducha, woli. Tu jest moment stania si� podmiotu - przedmiotem, tu rodzi si� idea Hegla - byt i my�l, poznanie i istnienie r�wnocze�nie, wjednej tw�rczej �ywej jedno�ci. Praca jest ide� Hegla, przet�umaczon� na j�zyk realny. Jest duchowa, podmiotowa - to jasne. Jest zarazem absolutnie pozacz�owiecza. Praca jest tym, co cz�owiek mo�e utrwali� z siebie poza sob�, w bycie. Jest jedyn� ludzka mow�, na kt�r� byt odpowiada. Byt, jego natura, istota - zlewaj� si� z istot� cz�owiecz�. To tylko bowiem istnieje jedynie jako praca, co o tyle jest zgodne z bytem, �e przeciwstawia si� jego si�om, jako samoistna moc. Jest to najg��bszy punkt filozofii. Od niego w�a�ciwie zaczyna si�, na nim gruntuje si� ca�a filozofia naszych czas�w. Kto nie rozumie tego filozoficznego znaczenia poj�cia pracy, kto nie przeniknie si� nim nas wskro�, ten pr�dzej czy po�niej padnie ofiar� dogmatycznej metafizyki, teologii, marzycielstwa, zamaskowanej magii. Im dalsz� by�a droga, przedzielaj�ca my�l od tego, co jest bytow� podstaw� cz�owieka - pracy, tym trudniejszym bylo u�wiadomienie, wyzwolenie, rozproszenie mg�y zabobonu. Oparcie bytu ca�ych grup spo�ecznych na wojniee i �upiestwie, jako materialnych podstawach, zrywa�o zupe�nie ten zwi�zek; odgrywa�o za� ono powa�n� bardzo role w dziejach ludzko�ci, i ca�a kultura duchowa ludzko�ci nosi na sobie wyra�ne tego slady. Kap�an, mag - jest zawsze
wsp�odpowiednikiem spo�ecznym i kulturalnym rycerza. Id� oni z sob� w parze tak, jak badacz z robotnikiem. Moralno��, estetyka, sztuka, filozofia, pojmowanie historii i kultury pozostaje jeszcze pod przemo�nym wp�ywem autorytet�w i idea��w, wypracowanych przez rycersko-kap�a�ski styl �ycia i my�li. Typ ten mia� swojee przeciwie�stwa i rozdarcia wewn�trzne: kap�an walczy� w nim z rycerzem. I dzis jeszcze po g�owach naszych tocz� pomi�dzy sob� boje te upiory, zastepuj�c miejsce bardziej nowoczesnych walk. Problematy d�ugi czas wystepuj� w historycznych, anachronicznych maskach, zanim uka�a si� we w�asnej swej, nagiej prawdzie. I nasz nowoczesny typ �ycia ma swoje dwa bieguny: czyst� my�l i prac�. Tu jednak s� one zawsze rozwi�zalne, �atwe do skontrolowania. Czysta my�l w tej lub innej formie musi zawsze apelowac do pracy jako ostatecznego sprawdzianu: musi apelowac nawet wtedy, gdy stwarza warunki dla nowych jej form. Gdy pragnie si� pracy przeciwstawi�, pozostaje jej czysta przemoc albo czysty fa�sz. Przemoc albo magia. Klesze kropid�o albo bagnet. Sama przez si� czysta my�l rzadko ulega tego typu uwsteczniaj�cym zachciankom. Gdy dzieje si� to, jest ona od pocz�tku ju� maska gwa�tu. Nie o to jednak idzie. Idzie o podkre�lenie, �e tylko samopoznanie pracy jako czynnika od cz�owieka zawis�ego, a jednocze�nie maj�cego bytowe znaczenie, jedynie �wiadomo��, �e cz�owiek sam sw�j byt stwarza, pozwala patrzec na �ycie swoje jako na w�asne zadanie, jako na dzie�o, kt�rego ma si� dokona�. Stwarza t� podstaw�, na kt�rej opieraj�c si�, ludzko�� sam� siebie poznaje, s�dzi - aby sama sob� ow�adn��. I tu widzimy, jak ��czy si� i kojarzy wszystko w tym �wiatopogl�dzie, czy te� raczej w tej metodzie. Jest ona metod� w prawdziwie Heglowskim znaczeniu: uczy bowiem nie tylko przedmiot z zewn�trz poznawa�, ale go z wewn�trz stwarza. Maj�c pod nogami swymi grunt przez samego siebie stworzony, cz�owiek czuje si� tym samym i gospodarzem w�asnych los�w. Teraz dopiero ukazuj� si� przed nim zagadnienia we w�a�ciwym znaczeniu tego s�owa: co�, co mo�e on kszta�towa�. Roztwiera si� przed nim prawdziwe znaczenie podstawy wszelkich zagadnie� kulturalnych i filozoficznych: warto�ci przedmiotowej tego �wiata idei, w kt�rym tonie wierzcho�ek filozofii Platona i Kanta, idei, w imi� kt�rych sprawia�a samow�adcze rz�dy nad bytem filozofia Hegla. Ludzko�� pracuj�ca - tak nazywa si� ta podstawa i ten szczyt - cel naszych d��e�, a jednocze�nie i dzi� ju� jedyny fundament naszych my�li.
1907 r.
KONIEC