9594
Szczegóły |
Tytuł |
9594 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9594 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9594 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9594 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Osho - Psychologia ezoteryki
Wprowadzenie
Proces ewolucji jest procesem rozwoju �wiadomo�ci. Drzewa s� bardziej
�wiadome ni� ska�y, zwierz�ta s� bardziej �wiadome ni� drzewa, cz�owiek
jest bardziej �wiadomy ni� zwierz�ta, buddowie s� bardziej �wiadomi ni�
cz�owiek. Stan bycia budd�, �wiadomo�� chrystusowa, o�wiecenie � wszystko
to oznacza jedno i to samo: rozkwit totalnej �wiadomo�ci. Materia jest
totalnie nie�wiadoma, budd� jest totalnie �wiadomy. Cz�owiek jest gdzie�
po�rodku, nie jest ani jednym, ani drugim. �yje w stanie zawieszenia. Nie
jest ju� zwierz�ciem, jeszcze nie jest bogiem. Nie jest ju� tym, czym by�,
ale nie jest jeszcze tym, czym mo�e si� sta�.
�Ewolucja nie�wiadoma ko�czy si� na cz�owieku" � m�wi nam Osho � �i
zaczyna si� ewolucja �wiadoma. Ale ewolucja �wiadoma niekoniecznie zaczyna
si� w ka�dym cz�owieku. Zaczyna si� tylko wtedy, gdy ty postanowisz, aby
si� zacz�a."
�ycie oznacza ruch. Niemo�liwe jest pozostawanie w miejscu, w kt�rym
jeste�my. Albo rozwiniemy si� do wy�szego poziomu ewolucji, albo cofniemy
si�. Wyb�r nale�y do nas. Nie mo�emy nie wybiera�. Nawet nie wybieranie
jest subtelnym wyborem. Wi�kszo�� ludzi szuka zapomnienia, powrotu do
nie�wiadomo�ci. Szukaj� tego w alkoholu i narkotykach, w pracy, w seksie,
w pobudzaniu zmys��w. Tylko nieliczni decyduj� si� na rozpocz�cie podr�y
do wy�szej �wiadomo�ci. To w�a�nie do tych nielicznych adresuje Osho
wyk�ady zawarte w �Psychologii ezoteryki".
Osho zaczyna z punktu, w kt�rym zatrzymuje si� psychologia Zachodu.
Wychodzi poza Freuda, poza Junga, poza nowe zrozumienie ruchu rozwijania
ludzkich mo�liwo�ci. Je�li psychologia Freuda jest psychologi� patologii,
a psychologia Mas�owa jest psychologi� cz�owieka zdrowego, to psychologia
Osho jest psychologi� o�wiecenia, psychologi� stanu bycia budd�. Osho jest
nie tylko o�wieconym Mistrzem, jest te� mistrzem psychologii. Odkrywa
warstwy naszego istnienia, ujawniaj�c wewn�trzne g��bie, kt�re le�� w nas
ukryte. Zaczyna od fizycznych, krok po kroku porusza si� ku
transcendentalnym. Zaczyna od znanego i w�druje ku niepoznawalnemu.
Zaczyna st�d, gdzie jeste�my, by zabra� nas tam, gdzie mo�emy by�. �Na
Wschodzie � powiada � nie jest to kwestia psychologii, jest to kwestia
istnienia. Nie jest to kwestia zdrowia umys�owego. Jest to raczej kwestia
wzrastania duchowego. Kwesti� nie jest co robisz, kwesti� jest kim
jeste�."
To, o czym Osho m�wi w niniejszych wyk�adach, to nic innego jak tylko
tworzenie nowego cz�owieka. Ca�ym jego wysi�kiem jest stworzenie pewnego
klimatu, w kt�rym mo�e zacz�� rozkwita� pole Buddy. Aby to nast�pi�o,
m�wi, musimy zaakceptowa� cz�owieka w jego totalno�ci. Nie wolno negowa�
ani tego, co racjonalne, ani tego, co irracjonalne; ani intelektu, ani
emocji; ani nauki, ani religii. Cz�owiek musi pozosta� w stanie p�yni�cia,
jak ciecz, z mo�liwo�ci� przenoszenia si� od jednego bieguna do drugiego.
�Umys� trzeba szkoli� logicznie, racjonalnie � twierdzi -ale r�wnocze�nie
nale�y go szkoli� w irracjonalnej (nie-racjonal-nej) medytacji. Rozum
nale�y szkoli�, a r�wnocze�nie i emocje. Musi by� w�tpienie, ale i
wiara... Nie wzrasta ani ten, kto neguje irracjonalno��, ani ten, kto
neguje racjonalno��. Nie mo�esz wzrasta� dop�ki nie wzrastasz totalnie."
Osho nie jest filozofem. Jego s�owa nie s� pr�b� nape�nienia naszych
umys��w wi�ksz� ilo�ci� wiedzy. S� pr�b� popchni�cia nas ku bezpo�redniemu
do�wiadczeniu tego, co jest poza s�owami. S� pr�b� popchni�cia nas ku
naszej w�asnej wewn�trznej ewolucji. Ostatecznemu urzeczywistnieniu
naszych potencja��w. Potencja��w naszych nasion.
ma satya bharti
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
Wewn�trzna rewolucja
Czy mo�liwe jest na drodze ewolucji czlowieka, by w jakim� momencie w
przysz�o�ci ludzko�� jako calo�� dost�pi�a o�wiecenia? W jakim punkcie
ewolucji cz�owiek znajduje si� dzisiaj?
Wraz z cz�owiekiem ko�czy si� naturalny, automatyczny proces ewolucji.
Cz�owiek jest ostatnim produktem ewolucji nie�wiadomej. Wraz z cz�owiekiem
nastaje ewolucja �wiadoma.
Wiele spraw trzeba wzi�� pod uwag�. Po pierwsze, nie�wiadoma ewolucja jest
mechaniczna i naturalna. Nast�puje samoistnie. Dzi�ki tego typu ewolucji
rozwija si� �wiadomo��. Ale gdy pojawi si� �wiadomo��, ewolucja
nie�wiadoma ko�czy si�, bo jej cel zosta� spe�niony. Nie�wiadoma ewolucja
potrzebna jest tylko do chwili, gdy pojawia si� �wiadomo��.
Po drugie, nie�wiadoma ewolucja jest zbiorowa, a gdy ewolucja staje si�
�wiadoma, staje si� indywidualna. �adna zbiorowa, automatyczna ewolucja
nie prowadzi ponad ludzko��. Odt�d ewolucja staje si� procesem
indywidualnym. �wiadomo�� tworzy indywidualno��. Przed rozwojem
�wiadomo�ci nie ma indywidualno�ci. Istniej� tylko gatunki, nie
indywidualno��.
Gdy ewolucja jest jeszcze nie�wiadoma, jest procesem automatycznym, jest
to oczywiste. Wszystko dzieje si� zgodnie z prawem przyczyny i skutku.
Egzystencja jest mechaniczna i pewna. Ale wraz z cz�owiekiem, ze
�wiadomo�ci�, pojawia si� niepewno��. Teraz nic nie jest pewne. Ewolucja
mo�e nast�pi� albo nie. Potencja� jest, ale wyb�r ca�kowicie le�y w r�kach
cz�owieka.
St�d niepok�j jest zjawiskiem ludzkim. Poni�ej cz�owieka nie ma niepokoju,
gdy� nie ma wyboru. Wszystko dzieje si� tak, jak musi. Nie ma wyboru, nie
ma wi�c tego, kto wybiera, a wobec braku wybieraj�cego, niepok�j jest
niemo�liwy. Kto ma odczuwa� niepok�j? Kto mia�by by� napi�ty?
Niepok�j pojawia si�, jak cie�, razem z mo�liwo�ci� wyboru. Teraz wszystko
trzeba wybiera�, wszystko jest dzia�aniem �wiadomym. Tylko ty jeste�
odpowiedzialny. Je�li ci si� nie uda, doznasz pora�ki. To twoja
odpowiedzialno��. Je�li ci si� uda, odniesiesz sukces. Zn�w jest to twoja
odpowiedzialno��.
A ka�dy wyb�r jest w pewnym sensie ostateczny. Nie mo�esz go odwr�ci�, nie
mo�esz o nim zapomnie�, nie mo�esz go cofn��. Tw�j wyb�r staje si� twoim
przeznaczeniem. Pozostanie z tob� i b�dzie cz�ci� ciebie, nie mo�esz si�
go wyprze�. I tw�j wyb�r zawsze jest hazardem. Ka�dy wyb�r nast�puje w
ciemno, bo nic nie jest pewne. Dlatego cz�owiek cierpi na niepok�j. A� po
korzenie ogarnia go niepok�j. M�czy go, na pocz�tek, pytanie: by� czy nie
by�? robi� czy nie robi�1? robi� to czy robi� tamto?
�Nie wybieranie" nie jest mo�liwe. Nie wybieraj�c, wybierasz nie
wybieranie � to te� jest wyb�r. Jeste� wi�c zmuszony do dokonywania
wybor�w, nie masz wolno�ci nie wybierania. Nie wybieranie spowoduje takie
same skutki jak ka�dy inny wyb�r.
Godno��, pi�kno i chwa�a cz�owieka polegaj� na jego �wiadomo�ci. Ale jest
to te� brzemieniem. Chwa�a i brzemi� pojawiaj� si� r�wnocze�nie, gdy tylko
stajesz si� �wiadomy. Ka�dy krok to ruch mi�dzy jednym a drugim. Wraz z
cz�owiekiem pojawia si� wyb�r i �wiadoma indywidualno��. Mo�esz si�
rozwija�, ale twoja ewolucja b�dzie dzia�aniem indywidualnym. Mo�esz
rozwija� si�, by sta� si� budd� albo nie. Wyb�r do ciebie nale�y.
S� wi�c dwa rodzaje ewolucji � ewolucja zbiorowa i ewolucja indywidualna,
�wiadoma. �Ewolucja" sugeruje post�p nie�wiadomy, zbiorowy, lepiej wi�c
m�wi�c o cz�owieku u�ywa� s�owa �rewolucja". Wraz z cz�owiekiem mo�liwa
staje si� rewolucja. Rewolucja w takim sensie, jak ja u�ywam tego s�owa,
oznacza �wiadomy, indywidualny wysi�ek ku ewolucji. Prowadzi ona
indywidualn� odpowiedzialno�� do szczytu. Tylko ty jeste� odpowiedzialny
za sw� w�asn� ewolucj�.
Zwykle cz�owiek usi�uje uciec od odpowiedzialno�ci za w�asn� ewolucj�, od
odpowiedzialno�ci wolno�ci wyboru. Jest wielki l�k przed wolno�ci�. B�d�c
niewolnikiem, nie ponosisz odpowiedzialno�ci za swoje �ycie � kto� inny
jest odpowiedzialny. W pewnej mierze niewola jest wi�c bardzo wygodna. Nie
ma obci��enia. Niewola jest pod tym wzgl�dem wolno�ci� � wolno�ci� od
�wiadomego wyboru.
Odk�d stajesz si� zupe�nie wolny, musisz dokonywa� w�asnych wybor�w. Nikt
nie zmusza ci�, by� cokolwiek robi� � dost�pne s� ci wszystkie
alternatywy. Wtedy zaczyna si� walka z umys�em. Dlatego cz�owiek zaczyna
ba� si� wolno�ci.
Ideologie typu komunizmu i faszyzmu przyci�gaj� po cz�ci dlatego, �e
umo�liwiaj� ucieczk� od indywidualnej wolno�ci i pozbycie si�
indywidualnej odpowiedzialno�ci. Odebrane jest pojedynczemu cz�owiekowi
brzemi� odpowiedzialno�ci � to spo�ecze�stwo przejmuje odpowiedzialno��.
Je�li co� si� nie uda, zawsze mo�esz wskaza� pa�stwo, organizacj�.
Cz�owiek staje si� zaledwie cz�ci� zbiorowej struktury. Ale odmawiaj�c
cz�owiekowi wolno�ci osobistej, faszyzm i komunizm odmawiaj� te�
cz�owiekowi mo�liwo�ci ewolucji. Jest to cofni�cie si� od tej wielkiej
mo�liwo�ci, jak� daje rewolucja, od totalnej przemiany cz�owieka. Gdy to
ma miejsce, niszczysz mo�liwo�� dost�pienia ostatecznego. Spadasz � zn�w
przypominasz zwierz�ta.
Dla mnie, dalsza ewolucja mo�liwa jest tylko wtedy, gdy jest
odpowiedzialno�� indywidualna. Tylko ty jeste� odpowiedzialny! Ta
odpowiedzialno�� jest wielkim b�ogos�awie�stwem w przebraniu. Razem z
indywidualn� odpowiedzialno�ci� przychodzi walka, kt�ra w ostatecznym
rozrachunku prowadzi do �wiadomo�ci bez wybierania.
Zako�czy� si� dla nas stary wzorzec ewolucji nie�wiadomej. Mo�esz z
powrotem do niego spa��, ale nie mo�esz w nim pozosta�. Zbuntuje si� twoje
istnienie. Cz�owiek sta� si� �wiadomy -musi pozosta� �wiadomy. Nie ma
innej mo�liwo�ci.
Filozofowie tacy jak Aurobindo bardzo przyci�gaj� eskapist�w. Twierdz�
oni, �e mo�liwa jest ewolucja zbiorowa. Bosko�� zst�pi i wszyscy stan� si�
o�wieceni. Ale dla mnie to jest niemo�liwe. A je�li nawet zdaje si� to by�
mo�liwe, nie jest nic warte. Je�li stajesz si� o�wiecony bez swojego
indywidualnego starania, nie warto mie� takiego o�wiecenia. Nie da ci ono
tej ekstazy, kt�ra wie�czy wysi�ek. B�dzie traktowane jak pewnik, jak
twoje oczy, twoje d�onie, tw�j system oddechowy. S� to wielkie
b�ogos�awie�stwa, ale tak naprawd� nikt ich nie ceni, nie piel�gnuje.
Pewnego dnia i ty mo�esz obudzi� si� o�wiecony, tak, jak to obiecuje
Aurobindo. B�dzie to bezwarto�ciowe. B�dziesz mia� wiele, ale poniewa�
przysz�o to do ciebie bez wysi�ku, bez zmaga�, nic nie b�dzie dla ciebie
znaczy�o, to znaczenie zostanie zatracone. Potrzeba wysi�ku �wiadomego.
Dost�pienie nie jest takie istotne jak sam wysi�ek. Wysi�ek nadaje mu
znaczenie, zmaganie daje mu istotno��.
Tak, jak ja to widz�, o�wiecenie przychodz�ce zbiorowo, nie�wiadomie, jako
dar od bosko�ci, jest nie tylko niemo�liwe, ale i nie ma znaczenia. By
dost�pi� o�wiecenia, musisz si� wyt�y�. Staraniami stwarzasz mo�liwo��
widzenia i czucia i utrzymania tej b�ogo�ci, kt�ra przychodzi.
Na cz�owieku ko�czy si� nie�wiadoma ewolucja i zaczyna si� ewolucja
�wiadoma, rewolucja. Ale �wiadoma ewolucja nie musi si� zacz�� w danym
cz�owieku. Zaczyna si� tylko wtedy, gdy ty zdecydujesz, aby si� zacz�a. A
je�li jej nie wybierzesz � jak nie wybiera wi�kszo�� ludzi � b�dziesz w
bardzo napi�tym stanie. Taka jest dzisiejsza ludzko�� � nie ma dok�d i��,
nie ma czego osi�ga�. Nic teraz nie mo�na osi�gn�� bez �wiadomego wysi�ku.
Nie mo�esz wr�ci� do stanu nie�wiadomo�ci. Te drzwi s� zamkni�te, most
zosta� zerwany.
�wiadomy wyb�r rozwijania si� to wielka przygoda � jedyna przygoda, jaka
jest dana cz�owiekowi. Ta �cie�ka jest �mudna -taka by� musi. Musz� by�
b��dy, kl�ski, gdy� nic nie jest pewne. Ta sytuacja tworzy w umy�le
napi�cie. Nie wiesz gdzie jeste�, nie wiesz dok�d zmierzasz. Twoja
to�samo�� zosta�a zatracona.
Ta sytuacja mo�e nawet si�gn�� takiego punktu, �e przyjdzie ci my�l o
samob�jstwie. Samob�jstwo jest zjawiskiem ludzkim, pojawia si� wraz z
ludzkim wyborem. Zwierz�ta nie mog� pope�ni� samob�jstwa, poniewa�
�wiadome wybranie �mierci jest dla nich niemo�liwe. Narodziny s�
nie�wiadome, �mier� jest nie�wiadoma. A dla cz�owieka, �yj�cego w
ignorancji, cz�owieka nierozwini�tego, jedno staje si� mo�liwe: mo�liwo��
wybrania �mierci.
Twoje narodziny nie s� twoim wyborem. Je�li chodzi o narodziny, jeste� w
r�kach ewolucji nie�wiadomej. W rzeczywisto�ci narodziny wcale nie s�
zdarzeniem ludzkim. Maj� natur� zwierz�c�, bo nie s� twoim wyborem.
Dopiero od wyboru zaczyna si� ludzko��. A ty mo�esz wybra� swoj� �mier�,
akt decyduj�cy. Dlatego samob�jstwo jest czynem zdecydowanie ludzkim.
A je�li nie wybierzesz �wiadomej ewolucji, prawdopodobnie postanowisz
dokona� samob�jstwa. Mo�e nie masz odwagi aktywnie pope�ni� samob�jstwo,
ale wst�pisz na drog� powolnego, przed�u�onego procesu samob�jstwa,
oci�gaj�c si�, czekaj�c na �mier�.
Nie mo�esz nikogo uczyni� odpowiedzialnym za sw� ewolucj�. Zaakceptowanie
tej sytuacji daje si�y. Jeste� na w�asnej drodze do wzrastaniu, do
ewolucji.
Stwarzamy bog�w, albo przyjmujemy schronienie w guru, po to, aby�my nie
musieli by� odpowiedzialni za w�asne �ycie, za w�asn� ewolucj�. Pr�bujemy
odpowiedzialno�� umie�ci� gdzie� indziej, z dala od siebie. Je�li nie
umiemy zaakceptowa� jakiego� boga czy guru, pr�bujemy uciec od
odpowiedzialno�ci w �rodki odurzaj�ce lub narkotyki, w cokolwiek, co nas
uczyni nie�wiadomymi. Ale te wysi�ki zaprzeczenia odpowiedzialno�ci s�
absurdalne, m�odzie�cze, dziecinne. Tylko op�niaj� t� spraw�, nie s�
rozwi�zaniem. Mo�esz odk�ada� to a� do �mierci, a problem pozostanie i
twoje nowe narodziny nast�pi� w taki sam spos�b.
Kiedy zrozumiesz, �e tylko ty jeste� odpowiedzialny, nie ma ucieczki w
�adn� nie�wiadomo��. A je�eli pr�bujesz ucieka�, jest to g�upie, gdy�
odpowiedzialno�� jest wielk� okazj� dla ewolucji. Z tego stwarzanego
zmagania, co� nowego mo�e si� rozwin��.
Zrozumienie oznacza poznanie, �e wszystko zale�y od ciebie. Nawet tw�j b�g
zale�y od ciebie, bo stworzy�a go twoja wyobra�ni�. Wszystko w ko�cu jest
cz�ci� ciebie i ty jeste� za to odpowiedzialny. Nie ma nikogo, kto
s�ucha�by twych wyja�nie�, nie ma s�d�w apelacyjnych. Ty ponosisz ca��
odpowiedzialno��.
I jeste� sam, absolutnie sam. Trzeba to bardzo wyra�nie zrozumie�. Gdy
cz�owiek staje si� �wiadomy, staje si� samotny. Im jest wi�ksza
�wiadomo��, tym wi�ksze zdanie sobie sprawy z tej samotno�ci. Dlatego nie
uciekaj od tego w spo�ecze�stwo, znajomych, stowarzyszenia, t�umy � nie
uciekaj od tego! To wielkie wydarzenie, ca�y proces ewolucji d��y do
niego. �wiadomo�� dotar�a do punktu, w kt�rym wiesz, �e jeste� samotny. A
o�wiecenia mo�esz dost�pi� tylko w samotno�ci.
Nie m�wi� osamotnienie. Osamotnienie to uczucie, kt�re przychodzi, gdy
cz�owiek ucieka od samotno�ci, gdy nie jest gotowy jej zaakceptowa�. Je�li
nie akceptujesz faktu samotno�ci, czujesz si� osamotniony. Wtedy
znajdziesz jaki� t�um albo jaki� �rodek odurzaj�cy, w kt�rym si�
zapomnisz. Osamotnienie stworzy w�asn� magi� zapomnienia.
Je�eli zdo�asz by� samotny cho� na jedn� chwil�, totalnie samotny, ego
umrze, ja umrze. Eksplodujesz � nie b�dzie ci�. Ego nie mo�e pozostawa� w
samotno�ci. Istnie� mo�e tylko w relacji z innymi lud�mi. Zawsze, gdy
jeste� w samotno�ci, nast�puje ten cud. Ego s�abnie. Teraz nie mo�e ju�
tak d�u�ej trwa�. Dlatego je�li b�dziesz na tyle odwa�ny, aby by� w
samotno�ci, stopniowo utracisz ego.
Bycie w samotno�ci to czyn bardzo �wiadomy i przemy�lany, bardziej
przemy�lany ni� samob�jstwo � bo ego nie mo�e istnie� w samotno�ci, a mo�e
istnie� w samob�jstwie. Ludzie egoistyczni s� bardziej podatni na
samob�jstwo. Samob�jstwo zawsze odnosi si� do kogo�, nigdy nie jest aktem
samotno�ci. W samob�jstwie ego nie ucierpi. Raczej stanie si� bardziej
ekspresyjne. Wejdzie w nowe narodziny z wi�ksz� si��.
Poprzez samotno��, ego zostaje rozbite. Nie ma nic, do czego mog�oby si�
odnie��, nie mo�e wi�c istnie�. Dlatego, kiedy jeste� got�w by� w
samotno�ci, bez wahania w samotno�ci, nie uciekaj�c i nie cofaj�c si�, po
prostu akceptuj�c fakt samotno�ci takim, jaki jest, staje si� to wielk�
okazj�. Wtedy przypominasz ziarno maj�ce w sobie wielki potencja�. Ale
pami�taj � by wyros�a ro�lina, ziarno musi samo siebie zniszczy�. Ego jest
tym ziarnem, potencja�em. Je�li zostanie rozbite, rodzi si� bosko��.
Bosko�� nie jest �ja" czy �ty" � jest jedno�ci�. Poprzez samotno��
docierasz do tej jedno�ci.
Mo�esz tworzy� fa�szywe substytuty tej jedno�ci. Jednocz� si� hindusi,
jednocz� si� chrze�cijanie, jednocz� si� mahometanie; India jest
jedno�ci�, Chiny s� jedno�ci�. Wszystko to substytuty jedno�ci. Jedno��
przychodzi tylko poprzez totaln� samotno��.
T�um mo�e nazywa� si� zjednoczonym, ale ta jedno�� zawsze jest w opozycji
do czego� innego. T�um jest z tob�, jeste� wi�c spokojny. Ju� nie jeste�
odpowiedzialny. Sam nie podpalisz meczetu, sam nie zniszczysz �wi�tyni,
ale b�d�c cz�ci� t�umu mo�esz to zrobi�, bo teraz nie jeste�
indywidualnie odpowiedzialny. Wszyscy s� odpowiedzialni, wi�c nikt
konkretny nie jest odpowiedzialny. Nie ma indywidualnej �wiadomo�ci, jest
tylko �wiadomo�� grupowa. Cofasz si� w t�um i stajesz si� czym�
przypominaj�cym zwierz�.
T�um to fa�szywy substytut uczucia jedno�ci. Kto zdaje sobie spraw� z tej
sytuacji, kto jest �wiadom swojej odpowiedzialno�ci jako cz�owiek, ten
zdaje sobie spraw� z trudnego, �mudnego zadania, kt�re nastaje wraz z
cz�owiekiem � nie wybiera �adnych fa�szywych substytut�w. �yje z faktami
takimi, jakie s�, nie tworzy �adnych fikcji. Twoje religie i twoje
polityczne ideologie s� jedynie fikcjami, stwarzaj�cymi iluzoryczne
poczucie jedno�ci.
Jedno�� przychodzi dopiero wtedy, gdy jeste� pozbawiony ego, ale ego mo�e
umrze� dopiero wtedy, gdy jeste� totalnie samotny. Gdy jeste� zupe�nie
sam, nie ma ci�. Ta chwila jest chwil� eksplozji. Eksplodujesz w
niesko�czono��. To � i tylko to � jest ewolucj�. Nazywam to rewolucj�,
poniewa� nie jest to nie�wiadome. Mo�esz sta� si� pozbawiony ego albo nie.
Od ciebie to zale�y.
Bycie samotnym to jedyna prawdziwa rewolucja. Wiele odwagi potrzeba. Tylko
Budda jest samotny, tylko Jezus czy Mahavir s� samotni. Nie chodzi o to,
�e zostawili swe rodziny, opu�cili �wiat. Na to wygl�da, ale tak nie jest.
Nie zostawiali niczego negatywnie. Ten akt by� pozytywny, by� ruchem ku
samotno�ci. Nie odchodzili. Ruszali na poszukiwanie bycia totalnie
samotnymi.
Ca�e poszukiwanie zmierza do chwili eksplozji, gdy cz�owiek jest samotny.
W samotno�ci jest b�ogo��. I dopiero wtedy dost�puje si� o�wiecenia.
Nie potrafimy by� samotni, inni te� nie umiej� by� samotni, dlatego
tworzymy grupy, rodziny, spo�eczenstwa, pa�stwa. Wszystkie pa�stwa,
wszystkie rodziny, wszystkie grupy tworz� tch�rze, ci, kt�rzy nie maj�
do�� odwagi, aby by� w samotno�ci.
Prawdziw� odwag� jest odwaga bycia w samotno�ci. Oznacza to �wiadome
zrozumienie tego, �e jeste� samotny i nie mo�e by� inaczej. Mo�esz si�
oszukiwa�, albo �y� z tym faktem. Ca�e �ywoty mo�esz siebie oszukiwa�, ale
b�dziesz w�drowa� w k�ko. Dopiero gdy potrafisz �y� z tym faktem
samotno�ci, ko�o zostaje przerwane i docierasz do centrum. To centrum
stanowi centrum bosko�ci, ca�o�ci, �wi�to�ci.
Nie potrafi� wyobrazi� sobie czasu, gdy wszyscy ludzie b�d� mogli osi�gn��
to jako swe prawo naturalne. Jest to niemo�liwe. �wiadomo�� jest
indywidualna. Tylko nie�wiadomo�� jest zbiorowa. Ludzie dotarli do punktu
�wiadomo�ci, w kt�rym staj� si� indywidualno�ciami. Nie ma ludzko�ci jako
takiej, s� tylko pojedynczy ludzie. Ka�dy cz�owiek musi zda� sobie spraw�
z w�asnej indywidualno�ci i odpowiedzialno�ci za ni�.
Pierwszym, co musimy zrobi�, jest zaakceptowanie samotno�ci jako
podstawowego faktu i nauczenie si� �ycia z ni�. Nie wolno tworzy� �adnych
fikcji. Tworz�c fikcje, nie zdo�asz pozna� prawdy. Fikcje to rzutowane,
stwarzane, kultywowywane prawdy, nie pozwalaj�ce ci pozna� tego, co jest.
�yj z faktem swej samotno�ci. Je�li zdo�asz �y� z tym faktem, je�li nie
b�dzie fikcji mi�dzy tob� a tym faktem, prawda zostanie ci odkryta. Ka�dy
fakt, je�eli g��boko mu si� przyjrze�, odkrywa prawd�.
�yj wi�c z faktem odpowiedzialno�ci, z faktem swej samotno�ci. Je�li
zdo�asz �y� z tym faktem, eksplozja nast�pi. To �mudne, ale to jedyna
droga. Przez trudno��, przez akceptowanie prawdy, docierasz do punktu
eksplozji. Dopiero wtedy jest b�ogo��. Je�eli b�dzie ci podana gotowa,
traci warto��, gdy� na ni� nie zas�u�y�e�. Nie umiesz odczu� b�ogo�ci. Ta
umiej�tno�� przychodzi tylko z dyscypliny.
Je�li zdo�asz �y� z faktem odpowiedzialno�ci za samego siebie, dyscyplina
przyjdzie do ciebie automatycznie. B�d�c totalnie odpowiedzialnym za
siebie, nie mo�esz oprze� si� zdyscyplinowaniu. I ta dyscyplina nie jest
czym�, co jest ci narzucone z zewn�trz. Przychodzi od wewn�trz. Poniewa�
spoczywa na tobie totalna odpowiedzialno��, ka�dy krok, kt�ry podejmujesz,
jest zdyscyplinowany. Nawet jednego s�owa nie mo�esz wypowiedzie� bez
odpowiedzialno�ci.
Je�li jeste� �wiadomy w�asnej samotno�ci, zdasz sobie spraw� j z cierpie�
innych ludzi. Wtedy nie b�dziesz w stanie pope�ni� ani jednego
nieodpowiedzialnego czynu; czujesz si� odpowiedzialny nie tylko za siebie,
ale i za innych. Je�eli zdo�asz �y� z faktem w�asnej samotno�ci, poznasz,
�e ka�dy jest samotny. Wtedy syn wie, �e ojciec jest samotny; �ona wie, �e
m�� jest samotny; m�� wie, �e �ona jest samotna. Gdy to poznasz,
niemo�liwe jest nie by� wsp�czuj�cym.
�ycie z faktami to jedyna joga, jedyna dyscyplina. Gdy jeste� totalnie
�wiadomy sytuacji, w jakiej znajduje si� cz�owiek, stajesz si� religijny.
Stajesz si� mistrzem samego siebie. Ale wyrzeczenie, kt�re przychodzi, nie
jest wyrzeczeniem ascetyka. Nie jest narzucone, nie jest brzydkie. To
wyrzeczenie jest estetyczne. Czujesz, �e to jedyna mo�liwo��, nie mo�esz
post�pi� inaczej. Wtedy wyrzekasz si� przedmiot�w, odpada p�d posiadania.
P�d posiadania jest p�dem do nie-bycia w samotno�ci. Cz�owiek nie potrafi
by� w samotno�ci, szuka wi�c towarzystwa. Ale na towarzystwie innych ludzi
nie mo�na polega�, wi�c zamiast tego szuka towarzystwa przedmiot�w. �ycie
z �on� jest trudne, �ycie z samochodem nie jest takie trudne. Dlatego w
ko�cu p�d posiadania kieruje si� na przedmioty.
Mo�esz nawet pr�bowa� zamieni� ludzi w przedmioty. Pr�bujesz kszta�towa�
ich tak, by tracili swoj� osobowo��, indywidualno��. �ona jest
przedmiotem, nie osob�; m�� jest przedmiotem, nie osob�.
Je�li zdasz sobie spraw� ze swej samotno�ci, zaczniesz zdawa� sobie spraw�
z samotno�ci innych ludzi. Wtedy rozumiesz, �e pr�ba zaw�adni�cia innym
cz�owiekiem jest wykroczeniem. Nigdy nie wyrzekasz si� pozytywnie.
Wyrzeczenie jest negatywnym cieniem twojej samotno�ci. Tracisz ch��
posiadania. Mo�esz kocha�, ale nie b�dziesz m�em, �on�.
Wraz z tym brakiem ch�ci posiadania przychodzi wsp�czucie i wyrzeczenie.
Przychodzi do ciebie niewinno��. Gdy zaprzeczasz faktom �ycia, nie mo�esz
by� niewinny � stajesz si� przebieg�y. Oszukujesz siebie i innych. Ale gdy
jeste� do�� odwa�ny, by �y� z faktami takimi, jakie one s�, stajesz si�
niewinny. Ta niewinno�� nie jest piel�gnowana. Jeste� ni� � niewinny.
Dla mnie bycie niewinnym to jedyne, co warto uzyska�. B�d� niewinny, a
bosko�� zawsze do ciebie przyp�ynie w b�ogo�ci. Niewinno�� jest
umiej�tno�ci� przyjmowania, bycia cz�ci� bosko�ci. B�d� niewinny, a go��
przychodzi. Sta� si� gospodarzem.
Tej niewinno�ci nie mo�na kultywowa�, poniewa� cywilizacja zawsze jest
wymy�lna. Jest skalkulowana. Ale niewinno�� nie mo�e by� skalkulowana � to
jest niemo�liwe.
Niewinno�� jest religijno�ci�. Bycie niewinnym jest szczytem autentycznego
urzeczywistnienia. Prawdziwa niewinno�� przychodzi jednak tylko przez
�wiadom� rewolucj�, nie jest to mo�liwe wskutek �adnej zbiorowej,
nie�wiadomej ewolucji. Cz�owiek jest samotny. Ma wolno�� wybierania mi�dzy
niebem i piek�em, �yciem albo �mierci�, ekstaz� urzeczywistnienia albo
cierpieniem tak zwanego �ycia.
Sartre powiedzia� gdzie�: �Cz�owiek jest skazany na wolno��." Mo�esz
wybra� niebo albo piek�o. Wolno�� to wolno�� wybrania jednego albo
drugiego. Gdy mo�esz wybra� tylko niebo, nie jest to wyborem, nie jest to
wolno�ci�. Niebo bez mo�liwo�ci wybrania piek�a samo w sobie by�oby
piek�em. Wyb�r zawsze oznacza albo-albo. Nie znaczy to, �e masz wolno��
wybierania tylko dobra. Wtedy nie by�oby wolno�ci.
Je�li wybierasz niew�a�ciwie, wolno�� staje si� skazaniem. Ale gdy
wybierasz w�a�ciwie, staje si� b�ogo�ci�. Zale�y to od ciebie: czy tw�j
wyb�r przemienia twoj� wolno�� w skazanie czy w b�ogo��. Ten wyb�r jest
totalnie twoj� odpowiedzialno�ci�.
Gdy jeste� gotowy, z twoich g��bi mo�e zacz�� si� nowy wymiar � wymiar
rewolucji. Ewolucja dobieg�a kresu. Teraz rewolucja jest potrzebna, by
otworzy� ci� na to, co jest poza. Jest to indywidualna rewolucja.
Wewn�trzna rewolucja.
Co to jest medytacja?
Wstecz / Spis Tre�ci / Dalej
Wej�cie w przepa�� � Tajemnica medytacji
Medytacja nie jest hindusk� metod�, nie jest to tylko technika. Nie mo�na
si� jej nauczy�. Jest to wzrastanie, wzrastanie totalno�ci twojego �ycia,
z totalno�ci twojego �ycia. Medytacja nie jest czym�, co mo�na doda� do
ciebie takiego, jakim jeste�. Mo�e ona do ciebie przyj�� tylko poprzez
pewn� zasadnicz� przemian�, mutacj�. Jest to rozkwit, wzrastanie.
Wzrastanie zawsze jest z totalno�ci, nie jest to co� dodawanego. Ku
medytacji musisz wzrasta�.
To totalne wzrastanie osobowo�ci trzeba w�a�ciwie poj��. Bez tego mo�esz
gra� sam ze sob� w gierki, mo�esz zaj�� si� sztuczkami umys�u. A tyle jest
tych sztuczek! Mog� ci� one nie tylko og�upi� � nie tylko nic nie zyskasz,
ale w dos�ownym sensie poniesiesz szkody. Samo to nastawienie, �e w
medytacji jest jaka� sztuczka, rozumienie medytacji kategoriami metody,
jest z gruntu b��dne. A gdy zaczynasz bawi� si� sztuczkami umys�u, umys�
jako taki zaczyna si� degenerowa�.
Umys� taki, jaki jest, nie jest medytacyjny. Zanim medytacja b�dzie mog�a
nast�pi�, umys� w swej totalno�ci musi si� zmieni�. Czym jest wi�c umys�
taki, jaki teraz istnieje? Jak dzia�a?
Umys� zawsze werbalizuje. Mo�esz zna� s�owa, mo�esz zna� j�zyk, mo�esz
zna� struktur� koncepcyjn� my�lenia, ale nie jest to my�leniem. Wr�cz
przeciwnie, jest to ucieczk� od my�lenia. Widzisz kwiat i werbalizujesz,
widzisz cz�owieka id�cego ulic� i to werbalizujesz. Umys� potrafi zamieni�
w s�owa ka�de egzystencjalne zdarzenie. Wtedy s�owa staj� si� barier�,
wi�zieniem. To nieustaj�ce zamienianie zdarzen w s�owa, egzystencji w
s�owa, jest przeszkod� dla umys�u medytacyjnego.
Zatem pierwszym wymogiem umys�u medytacyjnego jest by� �wiadomym tego
nieustaj�cego werbalizowania i m�c to zatrzyma�. Tylko patrz na zdarzenia,
nie werbalizuj. B�d� �wiadomy ich obecno�ci, ale nie zamieniaj ich w
s�owa. Niech zdarzenia b�d�, bez j�zyka; niech ludzie b�d�, bez j�zyka;
niech sytuacje b�d�, bez j�zyka. Nie jest to niemo�liwe � jest to
naturalne. To ta sytuacja, kt�ra istnieje obecnie, jest sztuczna, ale tak
si� do niej przyzwyczaili�my, sta�a si� ona taka mechaniczna, �e nawet nie
zdajemy sobie sprawy z tego, �e ci�gle przemieniamy doznania w s�owa.
Jest wsch�d s�o�ca. Nie zdajesz sobie sprawy z tej przestrzeni mi�dzy
widzeniem go i werbalizowaniem. Widzisz s�o�ce, czujesz je, i natychmiast
to werbalizujesz. Przestrzen mi�dzy widzeniem i werbalizowaniem zostaje
zatracona. Trzeba zdawa� sobie spraw� z tego, �e wsch�d s�o�ca to nie
s�owo. Jest to pewien fakt, pewna obecno��. Umys� automatycznie zamienia
doznania w s�owa. Te s�owa wchodz� potem mi�dzy ciebie i doznanie.
Medytacja oznacza �ycie bez s��w, �ycie nie-j�zykowe. Czasem dzieje si� to
spontanicznie. Gdy jeste� zakochany, odczuwana jest obecno��, nie j�zyk.
Zawsze, gdy dwoje zakochanych staje si� sobie bliskimi, wchodz� w
milczenie. Rzecz nie w tym, �e nie ma nic do wyra�ania. Wr�cz przeciwnie �
tego, co mo�na wyrazi�, jest tyle, �e a� si� przelewa. Ale nigdy nie ma
s��w � nie mo�e by�. Przychodz� tylko wtedy, gdy mi�o�� odesz�a.
Je�li dwoje zakochanych nigdy nie milczy, ukazuje to fakt, �e mi�o��
umar�a. Teraz t� dziur� zape�niaj� s�owami. Gdy mi�o�� �yje, nie ma s��w,
bo samo istnienie mi�o�ci jest takie nape�niaj�ce, takie przenikaj�ce, �e
pokonana jest bariera j�zyka i s��w. I zwykle pokonywana jest ona tylko w
mi�o�ci.
Medytacja jest kulminacj� mi�o�ci, mi�o�ci nie do jednej osoby, ale do
egzystencji w jej totalno�ci. Dla mnie medytacja jest �yw� relacj� z
totalno�ci� otaczaj�cej ci� egzystencji. Je�eli w ka�dej sytuacji mo�esz
by� w mi�o�ci, jeste� w medytacji.
I nie jest to sztuczka umys�u. Nie jest to metoda na uciszenie umys�u.
Potrzeba raczej g��bokiego zrozumienia mechanizmu umys�u. Gdy zrozumiesz
sw�j mechaniczny nawyk werbalizowania, zamieniania egzystencji w s�owa,
tworzy si� pewna przestrzen. Przychodzi spontanicznie. Przychodzi w �lad
za zrozumieniem, jak cie�. Rzeczywistym problemem nie jest to, jak by� w
medytacji, ale poznanie dlaczego nie jeste� w medytacji. Sam proces
medytacji jest negatywny. Nie jest dodaniem czego� do ciebie -jest negacj�
czego�, co ju� zosta�o do ciebie dodane.
Spo�ecze�stwo nie mo�e istnie� bez j�zyka, potrzebuje j�zyka. A
egzystencja go nie potrzebuje. Nie m�wi�, by� istnia� bez j�zyka. B�dziesz
musia� go u�ywa�. Ale musisz umie� w��cza� i wy��cza� mechanizm
werbalizowania. Kiedy jeste� elementem spo�eczenstwa, mechanizm j�zyka
jest potrzebny, a kiedy jeste� sam z egzystencj�, musisz umie� go
wy��czy�. Je�eli nie potrafisz go wy��czy�, trwa i trwa i nie potrafisz go
zatrzyma� � stajesz si� jego niewolnikiem. Umys� ma by� narz�dziem, nie
panem.
Gdy umys� jest panem, istnieje stan nie-medytacji. Gdy to ty jeste� panem,
gdy twoja �wiadomo�� jest panem, jest stan medytacji. Medytacja oznacza
wi�c stawanie si� panem mechanizmu umys�u.
Umys� i j�zykowe funkcjonowanie umys�u nie s� kulminacj�. Ty jeste� ponad
tym, egzystencja jest ponad tym. Ponad lingwistyk� jest �wiadomo��, ponad
lingwistyk� jest egzystencja. Gdy �wiadomo�� i egzystencja s� jedno�ci�,
s� w komunii. Ta komunia to medytacja.
J�zyk trzeba porzuci�. Nie m�wi�, �e masz go t�umi� czy eliminowa�. Mam na
my�li to tylko, �e nie mo�e to by� dla ciebie nawyk dwadzie�cia cztery
godziny na dob�. Gdy spacerujesz, potrzebujesz porusza� nogami. Ale gdy
poruszaj� si� one wtedy, gdy siedzisz, jeste� szalony. Musisz umie� je
wy��czy�. Tak samo gdy 2 nikim nie rozmawiasz, nie mo�e by� j�zyka. Jest
on technik� s�u��c� porozumieniu. Gdy nikomu nic nie przekazujesz, nie
powinno go by�.
Je�li zdo�asz tego dokona�, mo�esz wzrasta� i medytacji. Medytacja to
proces wzrastania, a nie technika. technika jest zawsze martwa, mo�na j�
wi�c do ciebie doda� ale proces jest zawsze �ywy. Wzrasta, rozwija si�.
J�zyk jest potrzebny, ale nie wolno ci�gle w nim pozostawa�. Musz� by�
chwile, kiedy nie ma werbalizowania, kiedy po prostu istniejesz. Nie
chodzi o wegetowanie. Jest �wiadomo��. I jest ona ostrzejsza, �ywsza, bo
j�zyk j� st�pia. J�zyk musi by� powtarzalny, dlatego tworzy znudzenie. Im
wa�niejszy jest dla ciebie j�zyk, tym bardziej b�dziesz znudzony.
Egzystencja nigdy si� nie powtarza. Ka�da r�a jest now� r�, ca�kowicie
now�. Nigdy dot�d jej nie by�o i nigdy ju� jej nie b�dzie. A gdy nazywamy
j� r�, s�owo r�a jest powt�rzeniem. Zawsze by�o, zawsze b�dzie. To co
nowe, zabi�e� starym s�owem.
Egzystencja zawsze jest m�oda, a j�zyk zawsze jest stary. Poprzez j�zyk
uciekasz egzystencji, uciekasz �yciu, gdy� j�zyk jest martwy. Im jeste�
bardziej zaanga�owany w j�zyk, tym bardziej ci� on umartwia. Cz�owiek
wyuczony jest zupe�nie martwy, gdy� jest tylko j�zykiem, s�owami.
Sartre nazwa� swoj� autobiografi� �S�owa". �yjemy w s�owach. To znaczy �
nie �yjemy. W ko�cu jest tylko seria nagromadzonych s��w i nic wi�cej.
S�owa s� jak zdj�cia. Widzisz co� �ywego i robisz temu zdj�cie. Zdj�cie
jest martwe. I potem robisz album z martwych zdj��. Cz�owiek, kt�ry nie
�y� w medytacji, jest jak martwy album. S� w nim tylko obrazy s�owne,
tylko wspomnienia. Nic nie zosta�o prze�yte � wszystko zosta�o jedynie
zwerbalizowane.
Medytacja oznacza �ycie totalnie, a �y� totalnie mo�na tylko wtedy, gdy
jeste� w ciszy. Przez bycie w ciszy nie rozumiem nie�wiadomo�ci. Mo�esz
by� w ciszy i by� nie�wiadomy, ale to nie jest �ywa cisza. Umys� znowu
przegapi�.
Mantrami mo�esz sam siebie hipnotyzowa�. Samym powtarzaniem jakiego� s�owa
mo�esz stworzy� w umy�le tyle znudzenia, �e umys� za�nie. Zapadasz w sen,
zapadasz w nie�wiadomo��. Je�eli stale b�dziesz nuci� Ram Ram Ram, umys�
za�nie. Wtedy nie b�dzie bariery j�zyka, ale ty jeste� nie�wiadomy.
Medytacja oznacza, �e j�zyka nie mo�e by�, a ty musisz by� �wiadomy.
Inaczej nie ma po��czenia z egzystencj�, z wszystkim, co jest. �adna
mantra nie pomo�e, �adne �piewanie nie pomo�e. Autohipnoza nie jest
medytacj�. Wr�cz przeciwnie, bycie w stanie autohipnozy to regresja. Nie
jest to wyj�cie ponad j�zyk, jest to spadni�cie poni�ej j�zyka.
Porzu� wi�c wszystkie mantry, porzu� wszystkie te techniki. Pozw�l istnie�
chwilom, gdy nie ma s��w. Przez mantr� nie zdo�asz pozby� si� s��w, bo sam
ten proces wykorzystuje s�owa. Nie mo�na wyeliminowa� j�zyka s�owami, jest
to niemo�liwe.
Co wi�c mo�na zrobi�? W�a�ciwie w og�le nic nie mo�na zrobi�, pr�cz
zrozumienia. Wszystko, co mo�esz zrobi�, mo�e przyj�� tylko z tego, czym
jeste�. Jeste� w zamieszaniu, nie jeste� w medytacji, tw�j umys� nie jest
w ciszy, wi�c wszystko, co z ciebie wyjdzie, stworzy tylko wi�cej
zamieszania. Jedyne, co mo�na teraz uczyni�, to zacz�� by� �wiadomym
dzia�ania umys�u. Tylko tyle: po prostu b�d� uwa�ny. Uwa�no�� nie ma nic
wsp�lnego ze s�owami. Jest to akt egzystencjalny, nie akt mentalny.
Pierwsz� rzecz� jest wi�c bycie w uwa�no�ci. B�d� uwa�ny swych proces�w
mentalnych, funkcjonowania swego umys�u. Gdy stajesz si� �wiadomy
funkcjonowania umys�u, nie jeste� umys�em. Sama uwa�no�� znaczy, �e jeste�
poza � z dala, �wiadek. A im jeste� uwa�niejszy, tym �atwiej mo�esz
dostrzec przestrzenie mi�dzy doznaniem i s�owami. Te przestrzenie
istniej�, ale ty jeste� tak nie�wiadomy, �e ich nie widzisz.
Mi�dzy dwoma s�owami zawsze jest pewna przestrzen � jakkolwiek
niezauwa�alna, jakkolwiek ma�a. Gdyby by�o inaczej, te dwa s�owa nie
mog�yby by� dwoma s�owami, sta�yby si� jednym. W muzyce mi�dzy dwoma
nutami zawsze jest pewna przestrzen, cisza. Dwa s�owa, albo dwie nuty, nie
mog� by� dwoma je�li nie ma mi�dzy nimi przerwy. Zawsze jest tam cisza,
ale trzeba by� naprawd� uwa�nym, naprawd� pe�nym uwagi, aby to odczu�.
Im jeste� uwa�niejszy, tym wolniejszy jest umys�. Zawsze jest to
powi�zane. Im mniej �wiadomo�ci, tym szybszy umys�: im jeste� bardziej
�wiadomy, tym proces umys�u jest wolniejszy. Kiedy jeste� bardziej
�wiadomy umys�u, umys� zwalnia i przestrzenie mi�dzy my�lami poszerzaj�
si�. Wtedy mo�esz je zobaczy�.
Przypomina to film. Gdy projektor biegnie w zwolnionym tempie, widzisz
przerwy. Gdy podnosz� r�k�, jest to zdj�cie z�o�one z tysi�ca cz�ci.
Ka�da cz�� to pojedyncze uj�cie. Gdy te tysi�ce pojedynczych uj��
przechodz� ci przed oczami tak szybko, �e nie widzisz przerw, widzisz
wznosz�c� si� r�k� jako pewien proces. Ale w zwolnionym tempie te przerwy
mo�na zobaczy�.
Umys� jest jak film. S� w nim przerwy. Im jeste� uwa�niejszy wobec swego
umys�u, tym lepiej b�dziesz je widzia�. Przypomina to rysunek
gestaltowski, rysunek zawieraj�cy r�wnocze�nie dwa oddzielne obrazy. Mo�na
widzie� jeden albo mo�na widzie� drugi, a obu naraz nie mo�na widzie�.
Mo�e to by� rysunek staruszki, i zarazem mo�e to by� rysunek m�odej
dziewczyny. Skupiony na jednym, drugiego nie b�dziesz widzia�; a gdy
jeste� skupiony na drugim, zginie pierwszy. Nawet wtedy, gdy dobrze wiesz,
�e widzia�e� oba rysunki, nie mo�esz zobaczy� ich r�wnocze�nie.
Tak samo jest z umys�em. Gdy widzisz s�owa, nie mo�esz zobaczy� przerw, a
gdy widzisz przerwy, nie mo�esz zobaczy� s��w. Po ka�dym s�owie jest
przerwa i po ka�dej przerwie jest s�owo, ale nie mo�esz widzie� na raz
jednego i drugiego. Je�eli jeste� skupiony na przerwach, s�owa b�d�
zatracone i zostaniesz wrzucony w medytacj�.
�wiadomo�� skupiona tylko na s�owach, jest nie-medytacyjna, a �wiadomo��
skupiona tylko na przerwach, jest medytacyjna. Gdy stajesz si� �wiadomy
przerw, s�owa zawsze s� zatracone. Obserwuj�c uwa�nie, nie znajdziesz
s��w, znajdziesz tylko przerw�.
Mo�na odczu� r�nic� mi�dzy dwoma s�owami, ale nie mo�na odczu� r�nicy
mi�dzy dwoma przerwami. S�owa s� zawsze mnogie, a przerwa jest zawsze
pojedyncza: jedna przerwa. Zlewaj� si� ze sob� i staj� si� jednym.
Medytacja to skupienie si� na przerwie. Wtedy zmienia si� ca�y gestalt.
Inna rzecz, kt�r� trzeba zrozumie�. Gdy patrzysz na rysunek z gestaltu i
twoja koncentracja jest skupiona na staruszce, nie zdo�asz zobaczy�
drugiego obrazu. A je�li b�dziesz d�u�ej koncentrowa� si� na staruszce,
je�li dalej b�dziesz si� na niej koncentrowa�, je�li staniesz si� totalnie
jej uwa�ny, przyjdzie chwila, gdy skupienie zmieni si� i nagle staruszka
zniknie i b�dzie ten drugi obraz.
Dlaczego tak jest? Dzieje si� tak, gdy� umys� nie mo�e przez d�u�szy czas
by� ci�gle w skupieniu. Musi si� zmienia� albo za� 'nie. S� to jedyne dwie
mo�liwo�ci. Je�li b�dziesz koncentrowa� si� na jednym, umys� za�nie. Nie
mo�e pozostawa� w bezruchu, iest �ywym procesem. Je�li pozwolisz mu na
znudzenie, za�nie, aby uciec od zastoju twojego skupienia. Wtedy mo�e �y�
dalej, w snach.
To jest medytacja w stylu Maharishi Mahesha Yogi. Jest pe�na spokoju,
od�wie�a, mo�e pom�c zdrowiu fizycznemu i r�wnowadze psychicznej, ale nie
jest medytacj�. To samo mo�na zrobi� autohipnoz�. Hinduskie s�owo mantra
oznacza sugesti�, nic wi�cej. Branie tego za medytacj� to powa�ny b��d. To
nie jest medytacja. A je�eli my�lisz o tym jako o medytacji, nie b�dziesz
szuka� prawdziwej medytacji. To jest rzeczywista szkoda czyniona przez
takie praktyki i propaguj�cych je ludzi. Jest to tylko psychologiczne
narkotyzowanie si�.
Nie u�ywaj wi�c mantry do wypchni�cia s��w ze swej drogi. Po prostu sta�
si� �wiadomy s��w, a skupienie twojego umys�u automatycznie zmieni si� na
przerwy.
Je�li uto�samisz si� ze s�owami, b�dziesz skaka� z jednego s�owa na inne i
przegapisz przerw�. Inne s�owo to co� nowego, na czym mo�na si� skupi�.
Umys� stale si� zmienia, zmienia si� skupienie. A gdy nie uto�samisz si�
ze s�owami, jeste� tylko �wiadkiem, z dala, tylko obserwuj�cym s�owa id�ce
korowodem, zmieni si� ca�e skupienie i staniesz si� �wiadomy przerwy.
Przypomina to sytuacj�, gdy jeste� na ulicy i obserwujesz id�cych ludzi.
Jedna osoba przesz�a, druga jeszcze nie nadesz�a. Jest przerwa, ulica jest
pusta. Je�li b�dziesz obserwowa�, poznasz t� przerw�.
A gdy poznasz t� przerw�, jeste� w niej � wskoczy�e� w ni�. To otch�a� �
daje taki spok�j, stwarza tak� �wiadomo��. Bycie w tej przerwie to
medytacja, jest to przemiana. Teraz j�zyk nie jest potrzebny, porzucisz
go. Jest to �wiadome porzucenie. Jeste� �wiadomy ciszy, niesko�czonej
ciszy. Jeste� jej cz�ci� � jednym z ni�. Nie jeste� �wiadomy tej otch�ani
jako czego� innego, jeste� �wiadomy otch�ani jako siebie. Wiesz, ale teraz
jeste� tym wiedzeniem. Obserwujesz t� przerw�, ale teraz obserwuj�cy jest
tym, co jest obserwowane.
Wobec s��w i my�li, jeste� �wiadkiem, oddzielnym � s�owa s� czym�
odr�bnym. Gdy nie ma s��w, jeste� przerw�; nadal jeste� �wiadomy, �e
jeste�. Mi�dzy tob� i przerw�, mi�dzy �wiadomo�ci� i egzystencj�, nie ma
bariery. Teraz jeste� w sytuacji egzystencjalnej. Oto medytacja � bycie
jednym z egzystencj�, bycie w niej totalnie i nadal bycie �wiadomym. Jest
to zaprzeczenie, jest to paradoks. Pozna�e� teraz sytuacj�, w kt�rej
jeste� �wiadomy, a zarazem jeste� z ni� jednym.
Zwykle, gdy jeste�my czego� �wiadomi, to co� staje si� czym� odr�bnym.
Je�li z czym� si� uto�samiamy, nie jest to co� odr�bnego, wtedy nie jest
to co� innego � ale w�wczas nie jeste�my �wiadomi, tak jak w z�o�ci, w
seksie. Jednym stajemy si� tylko wtedy, gdy jeste�my nie�wiadomi.
Seks przyci�ga tak bardzo, bo w seksie na chwil� stajesz si� jednym. Ale w
tej chwili jeste� nie�wiadomy. Szukasz nie�wiadomo�ci, bo szukasz
jedno�ci. Ale im bardziej jej szukasz, tym bardziej stajesz si� �wiadomy.
Wtedy nie b�dziesz odczuwa� b�ogo�ci seksu, poniewa� ta b�ogo�� pochodzi�a
z nie�wiadomo�ci.
Mog�e� sta� si� nie�wiadomy w tej chwili nami�tno�ci. Twoja �wiadomo��
opad�a. Na jedn� chwil� by�e� w otch�ani � ale nie�wiadomy. A im bardziej
jej szukasz, tym bardziej jest gubiona. W ko�cu przychodzi chwila, gdy
jeste� w seksie i moment nie�wiadomo�ci ju� nie nast�puje. Otch�a� zosta�a
zatracona, b�ogo�� zosta�a zatracona. Wtedy taki akt staje si� g�upi. Jest
tylko mechanicznym roz�adowaniem si�, nie ma tu nic duchowego.
Znamy tylko nie�wiadom� jedno��, nigdy nie zaznali�my jedno�ci �wiadomej.
Medytacja jest jedno�ci� �wiadom�. To drugi biegun seksualno�ci. Seks to
jeden biegun, nie�wiadoma jedno��; medytacja to drugi biegun, �wiadoma
jedno��. Seks to najni�szy punkt jedno�ci, a medytacja to szczyt,
najwy�szy szczyt jedno�ci. Ta r�nica jest r�nic� �wiadomo�ci.
Umys� zachodni my�li teraz o medytacji, gdy� zatracony zosta� urok seksu.
Zawsze, gdy spo�ecze�stwo staje si� nie-t�umi�ce wobec seksualno�ci,
przyjdzie medytacja, gdy� seks nie hamowany zabija urok i romantyzm seksu,
zabija jego duchow� stron�. Tyle jest seksu, ale nie mo�na d�u�ej by� w
nim nie�wiadomym.
Spo�ecze�stwo st�umione seksualnie mo�e pozosta� seksualne, ale
spo�ecze�stwo nie-t�umi�ce, bez zahamowa�, nie mo�e pozosta� zawsze w
seksualno�ci. Musi ona zosta� przekroczona. Je�li wi�c spo�ecze�stwo jest
seksualne, nast�pi medytacja. Dla mnie spo�ecze�stwo wolne seksualnie jest
pierwszym krokiem ku szukaniu, zg��bianiu.
Ale, to jasne, poszukiwanie jest, mo�na je wi�c wyzyskiwa�. Wsch�d je
wyzyskuje. Guru mo�na dostarczy� na zam�wienie, mo�na ich eksportowa�. I
s� oni eksportowani. Ale od tych guru mo�na nauczy� si� tylko sztuczek.
Zrozumienie przychodzi z �ycia, z prze�ywania. Nie mo�na go da�,
przekaza�.
Nie mog� da� ci mojego zrozumienia. Mog� o nim m�wi�, ale nie mog� ci go
da�. Musisz je znale��. Musisz wej�� w �ycie. Musisz b��dzi�, musisz
dozna� pora�ek, musisz dozna� wielu frustracji. A do medytacji dojdziesz
tylko poprzez niepowodzenia, b��dy, frustracje, tylko przez spotkanie z
rzeczywistym �yciem. Dlatego m�wi�, �e jest to wzrastanie. Co� mo�na
zrozumie�, ale zrozumienie przychodz�ce przez innego cz�owieka nie mo�e
by� niczym wi�cej jak zrozumieniem intelektualnym. Dlatego Krishnamurti
wymaga niemo�liwego. M�wi: �Nie pojmuj mnie intelektualnie." Ale od kogo�
innego pr�cz zrozumienia intelektualnego nic nie mo�e przyj��. Dlatego
wysi�ek Krishnamurtiego jest absurdalny. To, co m�wi, jest autentyczne,
ale gdy wymaga od s�uchaj�cego wi�cej ni� zrozumienia intelektualnego,
jest to niemo�liwe. Od kogo� innego nic wi�cej nie mo�e przyj��, nic
wi�cej nie mo�na przekaza�. Ale zrozumienie intelektualne mo�e wystarczy�.
Je�li zdo�asz zrozumie� intelektualnie to, co m�wi�, mo�esz zrozumie� to,
co nie zosta�o powiedziane. Mo�esz te� zrozumie� przerwy: to, czego nie
m�wi�, czego nie jestem w stanie powiedzie�. Pierwsze zrozumienie musi by�
intelektualne, bo intelekt to drzwi. Nigdy nie mo�e to by� duchowe.
Duchowo�� to �wi�tynia wewn�trzna.
Mog� komunikowa� si� z tob� tylko intelektualnie. Je�eli naprawd� zdo�asz
to zrozumie�, odczujesz to, co nie by�o powiedziane. Nie mog� porozumiewa�
si� bez s��w, ale gdy u�ywam s��w, u�ywam i ciszy. Musisz by� �wiadom
jednego i drugiego. Je�li rozumiane s� tylko s�owa, jest to porozumienie;
a je�li zdo�asz by� �wiadomy tak�e przerw, wtedy jest po��czenie.
Trzeba od czego� zacz��. Ka�dy pocz�tek jest fa�szywy, ale trzeba zacz��.
Przez to fa�szywe, przez szukanie po omacku, odnajdziesz drzwi. Kto my�li,
�e zacznie dopiero wtedy, gdy b�dzie w�a�ciwy pocz�tek, w og�le nie
zacznie. Nawet fa�szywy krok to krok we w�a�ciwym kierunku, bo jest on
krokiem, pocz�tkiem. Zaczynasz i�� po omacku w ciemno�ci i � b��dz�c po
omacku -znajdujesz drzwi.
Dlatego m�wi�, by� by� �wiadomy procesu j�zykowego, procesu s��w, i szuka�
�wiadomo�ci przerw, pauz. B�d� chwile, gdy z twej strony nie b�dzie
�adnego �wiadomego starania i staniesz si� �wiadomy tych przerw. Jest to
spotkanie z tym, co boskie, spotkanie z tym, co egzystencjalne. Zawsze,
gdy jest to spotkanie, nie uciekaj od niego. B�d� z nim. Pocz�tkowo
wywo�uje to l�k, musi tak by�. Zawsze, gdy jest spotkanie z nieznanym,
powstaje l�k, bo dla nas to, co nieznane, jest �mierci�. Zawsze, gdy jest
przerwa, poczujesz, �e zbli�a si� �mier�. B�d� wtedy martwy! Po prostu
b�d� w tym � w tej przerwie umrzyj zupe�nie. I nast�pi zmartwychwstanie.
Umieraj�c �mierci� w ciszy, �ycie zmartwychwstaje. Po raz pierwszy jeste�
�ywy, naprawd� �ywy.
Dla mnie medytacja jest wi�c nie metod�, a procesem, medytacja nie jest
technik�, a rozumieniem. Nie mo�na jej nauczy�, mo�na j� jedynie wskaza�.
Nie mo�esz si� o niej dowiedzie�, bo �adna informacja nie jest tu
informacj�. Pochodzi z zewn�trz -a medytacja przybywa z twych w�asnych
wewn�trznych g��bi.
Poszukuj wi�c, b�d� poszukuj�cym i nie b�d� uczniem. Wtedy nie b�dziesz
uczniem jakiego� guru, a uczniem �ycia w jego totalno�ci. Wtedy nie
b�dziesz uczy� si� tylko s��w. Duchowe uczenie si� nie mo�e przyj�� ze
s��w, ale z przerw, ciszy, kt�re stale ci� otaczaj�. S� nawet w t�umie, na
rynku, na bazarze. Szukaj tych ciszy, szukaj tych przerw wewn�trz i na
zewn�trz � i pewnego dnia stwierdzisz, �e jeste� w medytacji.
Medytacja do ciebie przychodzi. Zawsze sama przychodzi, nie mo�na jej
przyprowadzi�. Ale trzeba jej szuka�, bo tylko wtedy, gdy jej szukasz,
jeste� na ni� otwarty, wra�liwy. Jeste� dla niej gospodarzem. Medyta