8924

Szczegóły
Tytuł 8924
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8924 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8924 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8924 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JAN D�UGOSZ ROCZNIKI CZYLI KRONIKI S �AWNEGO KR�LESTWA POLSKIEGO ksi�gi IX � XI I (WYB�R) EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL: [email protected] MMIII� Ksi�ga dziewi�ta ZDARZENIA ROKU PRZESZ�EGO [1300] Rok ten pami�tny by� koronacj� kr�la Wac�awa25 na kr�lestwo polskie, wygnaniem ksi���cia W�adys�awa �okietka,26 i ci�g�� przy ulewnych deszczach i s�otach niepogod�, a co wa�niejsze nad to wszystko, obchodem jubileuszu,27 na kt�ry dla dost�pienia odpustu ze wszystkich kraj�w chrze�cija�skich t�umy po�ci�ga�y pielgrzym�w. W�adys�aw za� �okietek smutn� dol� wygnania z tak wytrwa�� znosi� cierpliwo�ci�, �e wielu litowa�o si� nad jego nieszcz�ciem, a wszyscy podziwiali stateczno�� umys�u i pokor�. Jako� wygnanie to sta�o si� dla niego nie tak kar� za przest�pstwa, jak raczej probierzem wytrwa�o�ci i pobudk� do cnoty. WAC�AW III, KR�L CZESKI,28 WIDZ�C, �E W�ADYS�AW �OKTEK GODZI NA OPANOWANIE KR�LESTWA POLSKIEGO, ZGROMADZA WOJSKO I Z NIM CI�GNIE KU GRANICOM POLSKI; ALI�CI W O�OMU�CU GINIE �MIERCI� MORDERCZ�, A PO NIM WST�PUJE NA STOLIC� CZESK� RUDOLF, KSI��� AUSTRII [1306] Ksi��� W�adys�aw �oktek przywi�d�szy do pos�usze�stwa i uznania swej w�adzy ziemi� sandomiersk�, ruszy� w Krakowskie nie ju� ze szczup�� si��, ale do�� znacznym i pot�nym wojskiem; wszystk� bowiem szlacht� ziemi sandomierskiej zmusi� do wybrania si� z sob� na wojn�. Tu, wsparty przychylno�ci� nie tylko pan�w przedniejszych, ale i Jana Muskaty,29 biskupa krakowskiego, z kt�rym si� pojedna� obietnic� powr�cenia mu zamku Biecza zabranego przez W�gr�w, i w�jta Alberta30 tudzie� mieszczan krakowskich, ogarn�� najwy�sz� w�adz�, i do miasta Krakowa, stolicy i metropolii kr�lestwa polskiego, wraz z wojskiem swoim wpuszczony, wnet i zamek krakowski, kt�ry na�wczas by� w r�ku Czech�w, do poddania si� przymusi�. [...] Tymczasem zebrawszy tak ze swoich, jak i posi�kowych zaci�g�w dosy� znaczne wojsko, ruszy� kr�l Wac�aw ku Krakowu. A kiedy dla obliczenia swych si� wojennych zatrzyma� si� w O�omu�cu, gdzie do niego wiele przychylnej mu szlachty polskiej �ci�gn�o, i w domu dziekana o�omunieckiego w po�udnie dla gor�ca w jednej tylko koszuli u�ywa� wczasu, od pewnego rycerza, kt�ry z dawna na to czatowa�, napadni�ty i mnogimi ugodzony ciosy, z morderczej r�ki zgin�� za to, i� si� oddawa� pija�stwu i najspro�niejszym chuciom cia�a we dnie i w nocy folgowa�, maj�tki ludziom wydziera� i �ony cudze sromoci�. Ci, kt�rzy postawieni byli przy kr�lu na stra�y, nic bynajmniej nie s�yszeli, b�d� to w�asnymi zaj�ci sprawami, b�d� �e sami pozasypiali. Zaczem i rzecz ca�a tak� os�oniona by�a tajemnic�, �e ani wsp�cze�nie, ani p�niej nie dowiedziano si�, kto i z jakiej przyczyny dopu�ci� si� tego morderstwa. Podejrzenie pad�o na pewnego rycerza nazwiskiem Konrad von Potenstein, rodem z Turyngii, kt�rego widziano, jak z dworca kr�lewskiego i domu dziekana o�umunieckiego wybieg� i ni�s� w r�ku miecz krwi� zbroczony; ci wi�c, kt�rzy morderstwo p ostrzegli, w �alu nag�ym i uniesieniu dopad�szy mniemanego zab�jcy, bez rozpoznania i zbadania sprawy rozsiekali go na miejscu, cia�o za� jego psom rzucili na pastw�. A tak cieniom zamordowanego Wac�awa kr�la, s�usznie czy nies�usznie, jedne tylko g�ow� pc�wi�cono w ofierze i zapa� rycerzy kwapi�cych si� pom�ci� �mier� kr�la na tym jednym czynie poprzesta�. Twierdz� niekt�rzy, �e Albert, kr�l rzymski,31 nas�a� na dw�r Wac�awa, kr�la czeskiego, trzech rycerzy Szwab�w, kt�rzy tego zab�jstwa dokonali. �YDZI WSZYSCY WYP�DZENI Z FRANCJI I MAJ�TKI ICH NA SKARB ZABRANE [1307] W uroczysto�� �w. Marii Magdaleny, w pa�stwie francuskim z rozporz�dzenia i rozkazu Filipa, kr�la Francji,32 wszystkich �yd�w, w kt�rymkolwiek b�d� mie�cie, miasteczku lub innej osadzie mieszkaj�cych, razem i w jednym dniu przez urz�dnik�w i drab�w kr�lewskich pochwytano, a po zabraniu ich maj�tk�w na skarb publiczny wszystkich z kr�lestwa francuskiego bez nadziei powrotu wyp�dzono. MISTRZ PRUSKI WYP�DZA BOGUSZ�, S�DZIEGO ZIEMI POMORSKIEJ, Z ZAMKU GDA�SKIEGO, KT�RY NIEBAWEM KRZY�ACY ZAJMUJ� [1308] Po odparciu margrabi�w brandenburskich i Sakson�w33 od zamku gda�skiego, zw�tleniu si� i pot�gi Piotra kanclerza i jego braci, a opanowaniu zbuntowanego miasta Gda�ska i wr�ceniu go do pos�usze�stwa ksi���ciu W�adys�awowi �okietkowi, za�oga krzy�acka, kt�ra przy wst�pie pierwiastkowym do Gda�ska by�a nader szczup�a, niezasobna i ma�oznaczna, przez ustawiczny nap�yw wojennego ludu a staranny zarz�d mistrza tak si� powi�kszy�a i wzmog�a, �e z Bogusz�, s�dzi� pomorskim i po�owy zamku gda�skiego starost�, Krzy�acy nad�ci dum� cz�ste zwodzili spory, a miasto zajmowania si� wiern� i sumienn� obron� zamku do takiej przyszli hardo�ci i takiego stopnia bezprawia, �e pomienionego Bogusz� i celniejszych pan�w i rycerzy pomorskich, jako silniejsi i przewa�niejsi liczb�, powtr�cali do wi�zienia i powa�yli si� nad ca�ym zamkiem gda�skim panowanie sobie przyw�aszcza�. Za czym rzeczony s�dzia Bcgusza, chc�c i siebie, i tych, kt�rzy wraz z nim byli uwi�zieni, wyswobodzi� z niewoli, nowe z mistrzem pruskim i jego zakonem zawrze� musia� uk�ady i takowe pismem zar�czy�. T� umow� zastrze�ono, a�eby rzeczony s�dzia Bcgusza wraz z swoj� za�og� z drugiej po�owy zamku ust�pi� i zostawi� go wy��cznym rz�dom i obronie mistrza i jego zakonu; mistrz za� z wspomnianym zakonem obowi�zany by� na rozkaz ksi���cia W�adys�awa �okietka bez �adnego sporu z zamku ust�pi� i wr�ci� go pod w�adz� i zwierzchno�� rzeczonego ksi���cia W�adys�awa �okietka, z warunkiem wynagrodzenia [Krzy�akom] w ca�o�ci i zupe�no�ci wszelkich wydatk�w, jakie by na utrzymanie i obron� tego� zamku ponie�li. A chocia� wiadomo by�o, �e takowa umowa fa�sz i zdrad� w sobie zawiera�a, przecie� rzeczony Bogusza i inni panowie pomorscy, tak dla oswobodzenia siebie, jak i utrzymania w jakikolwiek b�d� spos�b zamku gda�skiego przy ksi���ciu W�adys�awie �okietku, nieroztropnie i nieprawnie zgodzili si� na ni�; i na zasadzie takiej ugody rzeczony Bogusza, s�dzia pomorski, z Stefanem z Pruszcza, Niemir� i innymi panami pomorskimi z zamku gda�skiego wyrzucony zosta� raczej ni� wypuszczony, a Krzy�acy pocz�li o opanowanie ziemi pomorskiej tym gorliwsze czyni� zabiegi. MISTRZ PRUSKI, PO OPANOWANIU GDA�SKIEGO ZAMKU, MIASTO DO PODDANIA SI� PRZYMUSZA I WSZYSTKICH POLAK�W W PIE� WYCINA, NIE PRZEPUSZCZAJ�C ANI P�CI, ANI WIEKOWI [1310] Mistrz i Krzy�acy pruscy, zagarn�wszy pod swoj� w�adz� w ten spos�b, jak si� wy�ej rzek�o, zamek gda�ski, gdy postrzegli, �e ksi��� W�adys�aw �oktek zatrudniony by� i zewsz�d zak�opotany wojn� litewsk� i rusk� i rozerwaniem wewn�trznym kr�lestwa polskiego, kt�rego cz�� jedn�, to jest Wielk� Polsk�, kto inny34 w swoim r�ku dzier�y�, i �e pod�wczas konieczno�ci� by�o dla niego tak dawniej doznane, jak i nowe krzywdy cierpliwie znosi�, pozbierali z r�nych kraj�w niemieckich najemne zaci�gi i ozuchwaleni, �e im przez czas niejaki opanowanie zamku Gda�ska uchodzi�o bezkarnie, j�li my�le� o zagarnieniu ca�ego Pomorza. Maj�c przeto zebrane w znacznej liczbie i pot�ne wojsko, i przygotowane do wojny zasoby, nag�ym pochodem wtargn�li do kraju, kt�rym, jak si� wy�ej powiedzia�o, rz�dzili w imieniu W�adys�awa �okietka Przemys�aw i Kazimierz, ksi���ta gniewkowskiej i micha�owskiej ziemi, i miasto Gda�sk, zostaj�ce wtedy pod w�adz� ksi���cia W�adys�awa, w sam dzie� �w. Dominika35, w kt�rym z powodu przypadaj�cego jarmarku lud zazwyczaj licznie si� do niego zgromadza, obl�eniem �cisn��. Wytrzyma�o miasto przez dni kilkana�cie takowe obl�enie, gdy rycerstwo i szlachta walecznie go broni�o; ale nareszcie przez zdrad� niekt�rych mieszczan gda�skich rodu teuto�skiego, kt�rzy o poddanie miasta z Krzy�akami tajemnie si� byli um�wili, w nocy otwarte im zosta�o i nieprzyjaciele wpuszczeni jedn� bram� miasto opanowali. Wnet wszystkich rycerzy, pan�w i szlacht� pomorsk�, a co wi�ksz� jeszcze by�o niegodziwo�ci�, wszystek lud rozmaitym rodzajem ka�ni wymordowali; �adnemu z Polak�w nie przepuszczaj�c i nie szcz�dz�c �adnego stanu ani p�ci, ani wieku, wyci�li bez mi�osierdzia zar�wno m�odzie�, jak dzieci i niemowl�ta, a to dlatego, aby rozg�os takiej srogo�ci wszystkich przerazi� i odstr�czy� inne miasta i warownie od stawiania im oporu, niemniej aby po wyt�pieniu pan�w i szlachty tej okolicy snadnie im by�o ca�� ziemi� ow�adn��. Ma�o by�o przyk�ad�w w Polsce podobnej rzezi, rzadko kiedy przy zdobyciu jakiego miejsca warownego tyle krwi wyp�yn�o. Nie by�o �adnego rodzaju gwa�tu i okrucie�stwa, kt�rego by r�ka nieprzyjacielska nie u�y�a na zag�ad� Polak�w. Dwojak� Krzy�acy, a najhaniebniejsz� o�mielili si� pope�ni� zbrodni�, z kt�r� �aden czyn najsro�szych nawet barbarzy�c�w por�wna� si� nie mo�e. Najprz�d bowiem wezwani przez ksi���cia W�adys�awa �okietka do obrony gda�skiego zamku, wyp�dziwszy z niego z najwi�ksz� sromot� tych, kt�rym sta� si� mieli pomoc�, sami zamek opanowali. Potem, w niejaki czas zagarn�li i miasto Gda�sk, wymordowawszy szlacht�, kt�ra si� by�a do niego zjecha�a na jarmark, i inne niewinne ofiary, tak i� Polakom zno�niej by by�o pokonanymi by� od Sakson�w albo ust�pi� ze swoich siedlisk, ni�eli w�r�d pokoju i bezpiecznego wczasu w progach swoich �wi�ty� i ojczystych dom�w da� n�dznie gard�a obyczajem bydl�t pod miecz bezbo�nych sprzymierze�c�w i zostawi� im �upem wszystkie maj�tki ruchome i nieruchome, przez d�ugi czas zbierane, a nadto swoje �ony i dzieci, na nieszcz�sn� przeznaczone niewol�.36 W�ADYS�AWOWI �OKIETKOWI RODZI SI� SYN KAZIMIERZ, S�AWNY I Z CZYN�W WIELKI [1310] Dnia trzydziestego kwietnia w miasteczku zwanym Kowale, w ziemi kujawskiej, ksi�na Jadwiga,37 �ona W�adys�awa �okietka, powi�a syna Kazimierza, kt�rego urodzenie i kolebk� os�dzi�em za godne osobnej wzmianki, aby j� przes�a� potomnym czasom. On bowiem, zni�s�szy panuj�ce w Polsce nadu�ycia, obdarzy� nas porz�dnym zbiorem ustaw,38 a przez swoje �wiat�o i roztropno��, kt�r� ju� od m�odo�ci si� odznacza�, podni�s� do stanu b�ogiej i kwitn�cej pomy�lno�ci. Za jego tak�e staraniem, przemys�em i nak�adem kr�lestwo polskie zabudowa�o si� murami ozdobnie i wspaniale. ALBERT W�JT W ZMOWIE Z MIESZCZANAMI KRAKOWSKIMI PRZYZYWA KSIA��CIA OPOLSKIEGO I WYDAJE W JEGO R�CE MIASTO; ALE TEN NA POGRӯK� W�ADYS�AWA �OKIETKA UST�PUJE WRAZ Z W�JTEM, KT�REGO MAJ�TEK ZABRANY NA SKARB PUBLICZNY, PODOBNIE JAK I POWIAT BIECKI, Z PRZYCZYNY NIES�USZNEGO OBWINIENIA BISKUPA KRAKOWSKIEGO O ZDRAD�39 [1312] Po oderwaniu od kr�lestwa polskiego obszernej i znakomitej jego cz�ci, to jest ziemi pomorskiej, co wielce trapi�o i zasmuca�o ksi���cia W�adys�awa �okietka, druga jeszcze spotka�a go niepomy�lno��. Albowiem w�jt krakowski, Albert, wraz z rajcami i magistratem miasta Krakowa, niech�tny rz�dom i panowaniu ksi���cia W�adys�awa, z przyczyny, i� wielkimi uciska� ich ci�arami i podatkami na prowadzenie ustawicznych wojen, kt�rymi go napastowano, a nie pow�ci�ga� �otrostwa z�odziei i rozb�jnik�w, dla kt�rych40 drogi publiczne sta�y si� niebezpiecznymi, z Boles�awem, ksi���ciem opolskim,41 przez tajemne poselstwa i zmowy u�o�y� si� o wydanie mu miasta Krakowa. Ten wiod�c do skutku uknowany zamiar, przyby� ze znacznym wojskiem do Krakowa, gdzie zaraz otwarto mu bramy, a w�jt, rajcy i mieszczanie przyj�li go z wielk� czci� i przychylno�ci�. Zamku atoli krakowskiego, kt�rego za�oga pozosta�a wiern� ksi���ciu W�adys�awowi, �adnym sposobem nie mogli do poddania si� nak�oni�. Zaczem obrawszy sobie na mieszkanie dom rzeczonego w�jta Alberta, przyleg�y bramie �w. Miko�aja, przez czas niejaki w Krakowie wysiadywa�. Ksi��� za� W�adys�aw, strapiony i zak�opotany tak wielkim niebezpiecze�stwem, namy�la� si�, co mia� czyni� w tej ostateczno�ci, kt�ra mu upadkiem zagra�a�a. A gdy wszyscy doradzali, aby jak najpr�dzej odpar� niebezpiecze�stwo, a zebrawszy wojsko, tak ze szlachty, jako i wie�niak�w, miasto Krak�w obl�eniem �cisn��, ksi��� W�adys�aw us�uchawszy roztropnej rady, �ci�gn�� niebawem znaczn� si�� zbrojn� w celu obl�enia Krakowa; wprz�dy jednak do Boles�awa, ksi���cia opolskiego, stoj�cego z woj skiem w Krakowie, umy�li� wyprawi� pos��w, aby przez nich uk�ada� si� o zgod� i hamowa� ��dz� niewczesn� opanowania cudzego miasta; sam za� szed� za nimi z wojskiem, postanowiwszy oblec miasto i jego najezdnika, gdyby si� mieszczanie podda� nie chcieli. Ci, gdy przybyli do Krakowa i Boles�awowi, ksi���ciu opolskiemu, prze�o�yli zlecenia ksi���cia W�adys�awa, ��daj�cego, aby z dziedzicznej jego posiad�o�ci ust�pi�, a i�by, przestaj�c na swoim ksi�stwie, mia� sobie za ha�b� i sromot� przybywa� do Krakowa na p�oche wezwanie mieszczan krakowskich i przyw�aszcza� sobie miasto mimo �yj�cego W�adys�awa i syna jego, Kazimierza, zrodzonego do nast�pstwa. Aby poprawi� sw�j b��d i odmieni� zamiar, p�ki jeszcze mi�dzy nimi nie zacz�� si� sro�y� �mierciono�ny Mars, i aby sam si� w podobnym stawi� po�o�eniu, jaki by uczu� w sobie gniew i oburzenie, gdyby mu ojcowizn� jego wydzierano. Je�eli za� trwa� zechce w swoim przedsi�wzi�ciu, [W�adys�aw] za wi�kszego uwa�a� go b�dzie nieprzyjaciela ni�eli w�jta Alberta i mieszczan krakowskich, przez kt�rych do tej zbrodni zosta� wci�gniony. Boles�aw, ksi��� opolski, kt�remu nie tajno by�o, jakie przedsi�brano �rodki do zwalczenia go i wyp�dzenia, da� pos�om odpowied� skromn� i pokorn�. Pow�d przybycia swego do Krakowa i opanowania miasta sk�adaj�c na w�jta i mieszczan krakowskich, o�wiadcza�, �e sam nie uczyni� �adnego kroku nieprzyjacielskiego i siebie niegodnego, albowiem do Krakowa przyby� za namow� i pro�b� w�jta i tamecznych mieszczan. Gdy za� wbrew obietnic, jakimi go �udzono, w osi�gnieniu rz�d�w widzi przeciwno�ci, ch�tnie ust�pi, nie chc�c niczyjej obrazy ani krzywdy. Jako� nie czeka� nawet skutku odpowiedzi, obawiaj�c si�, aby go ksi��� W�adys�aw z swym wojskiem nie otoczy� i nie zagarn�� w niewol� lub do haniebnej nie zmusi� ucieczki; ale zabrawszy z sob� Alberta, w�jta krakowskiego, i niekt�rych mieszczan, kt�rzy za swoje przest�pstwo l�kali si� niechybnej kary, znaj�c, jak ci�ko zawinili, i nie mog�c spodziewa� si� przebaczenia, wr�ci� do Opola gniewny i zmartwiony, �e uwierzy� s�owom rzeczonego w�jta i mieszczan i na wstyd w�asny a sromot� wda� si� w spraw� niewczesn� opanowania miasta Krakowa. Ksi��� za� W�adys�aw wszed�szy do Krakowa z liczniejszym ni� kiedy indziej rycerstwa pocztem, wszystkie dochody w�jtostwa krakowskiego, op�aty z m�yn�w, jatek, sklep�w, dom�w i innych miejsc, zamo�ne sk�ady maj�cych, zabra� i do swego ksi���cego sto�u przydzieli�. Niekt�rych za� z mieszczan krakowskich, sprawc�w i przyw�dc�w buntu, na postrach i przyk�ad dla drugich, aby si� podobnej wystrzegali zbrodni, kaza� pojma� i ko�mi w��czy� po ulicach, a potem wiesza� albo w ko�o wplata�. Z domu za� w�jta sporz�dzi� grodek i przy bramie �w. Miko�aja wie�� wybudowa�, w kt�rej stra� zbrojn� osadzi�, aby przy pomocy owego grodka i stra�y lud krakowski w wierno�ci i pos�usze�stwie snadniej utrzyma�. Pos�dzono tak�e, acz nies�usznie, Jana Muskat�, biskupa krakowskiego, z przyczyny i� by� �l�zakiem z Wroc�awia rodem, jakoby �wiadomy i wsp�uczestnik rzeczonej zdrady, z w�jtem Albertem i mieszczanami krakowskimi by� w zmowie i zezwoli� wyra�nie na usuni�cie W�adys�awa �okietka, a wprowadzenie Boles�awa, ksi���cia opolskiego; za co d�ugie potem znosi� prze�ladowanie na osobie swojej i dobrach swego Ko�cio�a, �cigany nienawi�ci�, a nawet wi�ziony przez ksi���cia W�adys�awa, i nie m�g� ju� wi�cej odzyska� zamku i powiatu bieckiego, kt�re mu byli W�grzy za rz�d�w opata tynieckiego zabrali, acz p�niej z nich ust�pili. Rzeczony za� Albert, w�jt krakowski, nie s�dz�c si� nawet w mie�cie Opolu bezpiecznym, gdy i tam cz�sto tak od samego ksi���cia, jako i szlachty, i mieszczan, za zdradziectwo, kt�rego si� przeciw swemu prawemu panu dopu�ci�, nie tylko rozmaitego rodzaju obelgi, ale i d�ugie wycierpia� wi�zienie, pe�en smutku i �alu opu�ci� wreszcie Opole i uda� si� do Pragi, k�dy z �on� i dzie�mi n�dzne �ycie prowadzi�, biedz�c si� r�wnie swym niedostatkiem, jak i wyrzutami sumienia, a w cz�stych rozmowach pot�piaj�c zbrodni�, kt�r� by� przeciw panu i ksi���ciu swemu W�adys�awowi �okietkowi pope�ni�. DWIE KOMETY I TRZY RAZEM KSIʯYCE NA NIEBIE [1315] Oko�o �wi�t Narodzenia Pa�skiego ukaza�a si� na niebie kometa i, odbywaj�c sw�j bieg w nocy oko�o bieguna, d�ugi sw�j ogon zwraca�a raz na zach�d, drugi raz na wsch�d, niekiedy na po�udnie i p�noc, i trwa�a a� do ko�ca miesi�ca lutego. Wkr�tce potem zjawi�a si� druga kometa w stronie wschodniej, mniejsza od pierwszej przestrzeni� i d�ugo�ci� trwania. Nadto ukaza�y si� na niebie trzy razem ksi�yce. G��D STRASZNY W POLSCE [1315] Po uciszeniu si� wojen zewn�trznych i zamieszek domowych w Polsce sro�szy nad wszystkie wojny g��d nawiedzi� j� now� kl�sk�. Gdy bowiem przy d�ugim nadzwyczaj trwaniu �nieg�w nadesz�a chwila wiosny, zasiewy polne zakryte zimow� odzie�� przed dzia�aniem s�o�ca wymok�y i zniszcza�y. Z tej przyczyny wynik�y g��d powszechny wielu wie�niak�w utrapi� i niema�� liczb� ludzi swoj� srogo�ci� wyt�pi�. G��D CIʯKI W POLSCE ZMUSZA MIESZKA�C�W DO �YWIENIA SI� LUDZKIMI CIA�Y [1319] G��d, kt�ry przez dwa lata poprzednie kr�lestwu polskiemu srodze dojmowa�, przed�u�aj�c si� jeszcze na rok trzeci i z wi�ksz� ni� wprz�dy wzmagaj�c wsz�dy srogo�ci�, do takiej ludzi przywi�d� ostateczno�ci, �e (strach powiedzie�!) rodzice dzieci, a dzieci rodzic�w z g�odu zabija�y i jad�y. Niekt�rzy cia�a wisielc�w z szubienicy odrywali i zjadali. Inni przy wymorzonych i s�abych �o��dkach dorwawszy si� zbyt chciwie jad�a padali i umierali. LITWINI ZIEMI� DOBRZY�SK� PUSTOSZ� [1321] W uroczysto�� Podwy�szenia Krzy�a �wi�tego42 Litwini ziemi� dobrzy�sk�, pod�wczas dzier�on� przez wdow� po ksi���ciu Siemowicie, najechali zdradziecko i spustoszyli; a z�upiwszy i spaliwszy miasteczko Dobrzy� i znaczny gmin ludzi obojej p�ci zagarn�wszy w niewol�, cz�� ich wymordowali i spiesznym pochodem umkn�li do swoich siedlisk. Dante Alighieri, wieszcz rodem z Florencji, umar� w Rawennie na wygnaniu, w pi��dziesi�tym sz�stym roku swego wieku. Ten znakomitym dzie�em swoim, w ojczystej mowie w�oskiej wydanym, gdzie przedziwnie opisuje sfery niebieskie, przybytki piek�a i czy��ca, wprowadzaj�c do nich osoby cnotliwe i wyst�pne, wielce ws�awi� si� u W�och�w. W pi�tek dnia dwudziestego sz�stego lipca, by�o wielkie za�mienie s�o�ca, kt�re od pacierzy kap�a�skich, tercj� zwanych a� do sz�stej godziny trwa�o. KAROL, KR�L W�GIERSKI I EL�BIETA KR�LOWA,43 NIESPODZIEWANIE PRZY OBIEDZIE OD PEWNEGO SZLACHCICA, FELICJANA, KT�RY ICH OBOJE WRAZ Z SYNAMI CHCIA� ZAMORDOWA�, MSZCZ�C SI� ZA WYDANIE C�RKI SWOJEJ KAZIMIERZOWI, KR�LEWICZOWI POLSKIEMU, NA SROMOT�, ODNOSZ� RANY; POCZEM FELICJAN Z CA�� RODZIN� SWOJ� GINIE �MIERCI� OKRUTN�. OD TEGO CZASU DOPIERO WSZYSTKIE KL�SKI ZWALI�Y SI� NA W�GR�W, A KAZIMIERZ ZSZED� Z �WIATA BEZPOTOMNIE [1330] Ju� od lat wielu Karol, kr�l w�gierski, wolny od wojen zewn�trznych i domowych, u�ywa� w W�grzech b�ogiego i pomy�lnego stanu, bowiem i urod� rzadk� mi�dzy lud�mi celowa�, i darem roztropno�ci wszystkich dawniejszych kr�l�w przewy�sza� i zar�wno od swoich, jak i obcych wielbiony by� i powa�any, kiedy nag�a burza przeciwno�ci o ma�o wraz z synami nie str�ci�a go ze szczytu powodzenia w najokropniejsz� niedol�, od czego tylko opatrzno�� Boska go uchowa�a. By� albowiem mi�dzy baronami w�gierskimi pewien m�� znakomity, nazwiskiem Felicjan, kt�ry wyszed�szy z ubogiego stanu, przebywa� zrazu na dworze Macieja z Trenczyna, wojewody siedmiogrodzkiego, kt�ry go podni�s� na wy�szy stopie� znaczenia i godno�ci. Potem uda� si� na dw�r kr�la Karola, a wsparty jego wzgl�dami i hojno�ci� stan�� mi�dzy najcelniejszymi baronami. Wnet sprawno�ci� i gorliwo�ci� wys�ug tak dalece kr�lowi przypad� do serca, �e najskrytsze tajnie umys�u, zar�wno jak podwoje kr�lewskie sta�y dla niego otworem. Powzi�wszy zatem my�l szalon� opanowania kr�lestwa, postanowi� kr�la, kr�low� i ich dzieci zdradziecko wymordowa� i namy�la� si� w duchu, jaki by czas sposobny i miejsce do wykonania tak zuchwa�ej zbrodni mia� obra�. Jako� gdy kr�l Karol we wtorek po oktawie Wielkiejnocy, dnia �smego maja w dworcu kr�lewskim pod zamkiem Wyszehradem z �on� swoj�, El�biet� kr�low� i dwoma synami, Ludwikiem i Andrzejem, obiadowa�, nie maj�c przy sobie nikogo z rycerstwa i stra�y pr�cz ma�ej liczby domownik�w us�uguj�cych do sto�u, Felicjan wraz z synem i kilku pacho�kami korzystaj�c z zwyk�ego sobie zaufania wpad� podczas obiadu i z najwi�ksz� gwa�towno�ci�, jak� nadzieja tak wielka lub ostateczna rozpacz sprawia� mo�e, wymierzy� sztylet na kr�la i kr�low�. Ci, przera�eni tak nag�ym niebezpiecze�stwem, gdy dla zas�onienia g�owy przed gro��cym ciosem r�ce podnie�li, kr�l Karol w r�k� otrzyma� krwaw�, jednak�e nie bardzo szkodliw� ran�, El�bieta za� kr�lowa u r�ki prawej, kt�r� zwyk�a by�a sieroty i ubogich �ywi�, n�dzarz�w wspomaga�, szaty i ozdoby ko�cielne wyszywa� i inne pobo�ne wype�nia� uczynki, cztery utraci�a palce. Potem jakby zwierz w�ciek�y, rzuci� si� morderca na dw�ch braci kr�lewicz�w, poprawiaj�c cios omylnie na g�ow� rodzic�w wymierzony i nios�c im �mier� niechybn�; ale ochmistrze i nauczyciele kr�lewskich syn�w, zas�oniwszy ich sob� z w�asnym niebezpiecze�stwem, udaremnili zamach Felicjana. Gdy nareszcie wzmaga� si� zacz�� zgie�k i ha�as, Jan, syn Aleksandra z komitatu Potoken, m�odzieniec szlachetnego rodu, kt�ry na�wczas sprawowa� urz�d stolnika, na Felicjana usi�uj�cego zg�adzi� dzieci kr�lewskie pierwszy �mia�o uderzy� i zada� mu raz tak silny mi�dzy szyj� a �opatk�, �e omdla�y upad� na ziemi�; a wnet podskoczyli inni s�udzy kr�lewscy i spiesz�c z dowodami swojej przychylno�ci cia�o zbrodniarza zbite i srodze poranione rozsiekali na sztuki. Schwytano zaraz i syna Felicjana, kt�ry sam jeden, gdy ju� przera�eni wielko�ci� zbrodni i niebezpiecze�stwa wszyscy pacho�cy jego pouciekali, nie da� si� do tego nak�oni�, aby odst�pi� ojca. Pochwytano wreszcie w ucieczce i owych siepacz�w, dru�yn� Felicjana, kt�rych wraz z synem jego poprzywi�zywano do ogon�w ko�skich i po ulicach i przedmie�ciach p�ty w��czono, p�ki z nich ko�ci i dusze nie powychodzi�y; na ostatek cia�a ich porozrzucane po r�nych miejscach, albowiem jako niegodnym odm�wiono im pogrzebu, od ps�w rozszarpane zosta�y i zjedzone. Czaszk� z g�owy Felicjana pos�ano do Budy, r�ce za�, nogi i inne cia�a cz�ci porozsy�ano do znaczniejszych miast kr�lestwa w�gierskiego, i dla zgrozy powszechnej i rozs�awienia tak wielkiej zbrodni na bramach poprzybijano. Zaciek�e w swoim gniewie rycerstwo, mszcz�c si� zamierzonego morderstwa i ran kr�lewskich, pobieg�o wreszcie szuka� nieszcz�snej c�rki Felicjana, �wietnej imieniem Klary, ale smutnego losu cieniem omroczonej. Przebywa�a ona w�wczas na dworze kr�lowej El�biety w kole panien zacniejszych, a pi�kno�ci� lica i kszta�tn� urod� wszystkie towarzyszki przewy�sza�a. Ale zapaleni zemst� rycerze nie zwa�ali na wdzi�ki: wywlekli j� z grona r�wienniczek, przeto i� si� domy�lano, �e �wiadom� by�a spisku, poobcinali jej nos, wargi i u r�k obydwu palce, a obwo��c nieszcz�liw� i na p� martw� po wsiach i miasteczkach dla ur�gowiska, zmuszali, aby g�o�no wyznawa�a swoj� i ojcowsk� zbrodni�: �e s�usznie ukarano j� za wyst�pny zamach przeciw kr�lowi, kr�lowej i dzieciom kr�lewskim. Po um�czeniu tej, drug� c�rk� Felicjana, imieniem Zeba, starsz� laty, wraz z m�em jej Kopajem, stracono, a syn�w Kopaja z kraju wygnano. Inni nadto wygna�cy schroniwszy si� do Polski zamieszkali w niej na zawsze i zwani s� Amadejami, a maj� za herb szlachectwa or�a bia�ego bez n�g. Ich potomkowie, chocia� z niskiego i ledwo znanego rodu, dot�d si� utrzymuj�. Twierdz� niekt�rzy, jakoby Felicjan rycerz z tej przyczyny w tak� wpad� z�o�� szalon�, �e El�bieta, kr�lowa w�gierska, c�rk� jego Klar�, na swoim dworze bawi�c�, bratu swemu Kazimierzowi, synowi W�adys�awa, kr�la polskiego, kt�ry na�wczas w W�grzech przebywa�, a kt�remu Klara wielce do serca przypad�a, wyda�a na sromot� albo przynajmniej wstydu pozbawi� dozwoli�a: a to w ten spos�b, �e Kazimierz pragn�cy swojej chuci dogodzi�, uda� chorego i po�o�y� si� w ��ku, po czym kr�lowa w�gierska El�bieta, kt�ra go wi�cej nieco ni� brata mi�owa�a, wiadoma dobrze, i� to by�a choroba serca, a nie cia�a, bo pochodzi�a z mi�o�ci ku dziewicy Klarze, przybywszy do niego niby w odwiedziny, powyprawia�a z pokoju us�uguj�cych choremu domownik�w, pod pozorem jakoby co� tajemnego z nim m�wi� mia�a, a sama tylko pozosta�a z rzeczon� Klar�, kt�ra z ni� razem przyby�a; potem wym�wiwszy jakie� s�owa pozorne, wysz�a, a dziewic� Klar� u ksi���cia Kazimierza zostawi�a na zgwa�cenie, uwa�aj�c je za niewielki wyst�pek i mniemaj�c, �e nawet nikt o nim wiedzie� nie b�dzie i �e bynajmniej nie nadwer�y dobrej s�awy Klary. Ale B�g, kt�ry si� brzydzi sromot� takiego wyst�pku, zrz�dzi�, �e wszystko inaczej wypad�o. Dziewica bowiem Klara od ksi���cia Kazimierza zgwa�cona i do sytu u�yta, zwierzy�a si� ojcu Felicjanowi swojej przygody prosz�c go i zaklinaj�c, aby si� pom�ci� jej krzywdy. Jako� Felicjan tkni�ty ni� do �ywego, postanowi� zg�adzi� kr�la i pana swego, Karola, wraz z El�biet� kr�low� i ich dzie�mi, wiedz�c, �e ksi��� Kazimierz z W�gier uszed� do Polski, a morderstwo spe�nione w spos�b powy�ej opisany, jemu i ca�emu jego domowi najwi�ksze zrodzi�o nieszcz�cia. Utrzymuj� panowie w�gierscy, �e od czasu dokonania tej zbrodni44, ich i kr�lestwo ca�e odst�pi�a wszelka pomy�lno��, a niezliczone kl�ski i najazdy barbarzy�c�w, dot�d jeszcze trwaj�ce, obarczy�y kraj ca�y. El�bieta, kr�lowa w�gierska, zmuszona w �yciu i przy �mierci znosi� za sw�j post�pek ha�b� i obel�enie, zwana by�a kr�low� Kikutaw�, co w j�zyku polskim znaczy �bez r�ki". WERNER, MISTRZ PRUSKI ZABITY. PO NIM RZ�DY OBEJMUJE LUDER [1330] Dnia dziewi�tnastego pa�dziernika w zamku malborskim Werner von Orseln, mistrz pruski, od jednego z braci Krzy�ak�w, Jana von Gindorff w wieczerniku mnogimi ugodzony razami zgin�� i za opanowanie ziemi pomorskiej s�uszn� poni�s� kar�.45 W jego miejsce nast�pi� Luder, ksi��� brun�wicki. RYCERZ FLORIAN SZARY, W BITWIE STOCZONEJ Z KRZY�AKAMI TRZEMA W��CZNIAMI PRZESZYTY, OTRZYMUJE HERB JELITA W MIEJSCE DAWNEGO KO�LEROGI. GORLIWO�� CHWALEBNA KR�LA W�ADYS�AWA �OKIETKA, JAKA OKAZA� W BITWIE TAK ZWYCI�SKO STOCZONEJ [1331] Gdy wie�� o tym zwyci�stwie gruchn�a w Krakowie i po innych miejscach kr�lestwa polskiego, rado�� niezwyk�a o�ywi�a umys�y, zasmucone poprzednio kl�skami kraju i troskliwe o wypadek bitwy, aby si� nie sko�czy�a nowym nieszcz�ciem. Nazajutrz, jak tylko dzie� roz�wita�, kr�l uda� si� na pobojowisko dla pozbierania cia� rycerzy poleg�ych i przypatrzenia si� tak sromotnej a strasznej nieprzyjaci� kl�sce. A gdy ogl�da� i rozpoznawa� zw�oki pobitych, natrafi� na jednego z szlachty, kt�ry w walecznej rozprawie sk�uty w��czniami, leg�szy �ywo mi�dzy trupy, wyciekaj�ce z �ona swego wn�trzno�ci wpycha� r�kami obiema. By� to Florian, nazwiskiem Szary. Kr�l, zastanowiwszy si� nad nim,46 tkni�ty lito�ci� rzek� do towarzysz�cej mu dru�yny: �Jak ci�k� m�k� ponosi ten nasz rycerz!" Na co on, zebrawszy si�y, odpowiedzia�: �Sro�sza jest nier�wnie m�ka znosi� z�ego w jednej wsi s�siada, jakiego ja wycierpia�em." Zaczem kr�l: �B�d� rzecze, dobrej my�li; je�eli si� z tej rany wyleczysz, uwolni� ci� moj� �ask� od tak z�ego s�siedztwa." A gdy go podj�to i troskliwym staraniem do zdrowia przywr�cono, kr�l da� mu hojne opatrzenie, a domowi jego nosz�cemu w herbie trzy w��cznie, przyda� do owego zdarzenia now� nazw� Jelita, zarzuciwszy dawn� Ko�lerogi. Kupy ko�ci ludzkich ogromne, kt�re po dzi� dzie� jeszcze pod P�owcami widzie� si� daj�, �wiadcz� o wielko�ci tej kl�ski. Maciej, biskup w�oc�awski, kaza� je przykry� uczciwie i zbudowa� na tym miejscu kaplic�. T� bitw�, tak wielk� i s�awn�, kronikarze polscy, jak wszystkie niemal inne, w kr�tkich opisach potomno�ci podali. I ja nie by�bym jej szeroko opisywa�, gdybym nie mia� o niej dok�adnej wiadomo�ci od niekt�rych, jeszcze do mego czasu �yj�cych, kt�rzy si� w tej bitwie znajdowali.47 Wi�cej jak czterdzie�ci tysi�cy nieprzyjaci� zgin�o, powiadaj�, w tej przygodzie; z Polak�w tylko pi�ciuset. W�adys�aw, kr�l Polski, odznaczy� si� w niej niezwyk�� i godn� bohatera dzielno�ci�: od najwa�niejszych bowiem, a� do najdrobniejszych powinno�ci wszystkie sam wykonywa�. Nie tylko uk�ada� i rozporz�dza�, co by�o potrzebne, ale po wi�kszej cz�ci osobi�cie wype�nia�; w trudach wytrwa�y i czujny, podejmowa� z skrz�tno�ci� wszystkie sprawy wojenne; nie mniej dzielny rycerz, jak w�dz przezorny i bieg�y, tak si� w tym obojgu sprawia�, �e �o�nierze ochoczo i z ufno�ci� pe�nili swe powinno�ci. Wszystkich oczy by�y wtedy na niego zwr�cone, z tym wi�kszym podziwieniem, �e starzec s�dziwy i zgrzybia�y, kt�remu do�� by�o patrze� z daleka na tocz�c� si� walk�, sam na najwi�ksze nara�a� si� trudy i niebezpiecze�stwa i dckazywa� prawie cud�w waleczno�ci. Jakie dusz� tego kr�la o�ywia�o m�stwo, jaki zapa� w obronie ojczyzny z ��dz� pomszczenia si� za jej krzywdy, st�d mo�na bra� miar�, �e kiedy staro�ci� wyzi�bione krzep�y ju� jego cz�onki, gdy w ciele krew styg�a i si�y prawie ca�kiem upada�y, on, niepomny na swoj� s�abo��, chwyci� or� do tak niebezpiecznej walki. Tym wi�ksz� zatem pozyska� chwa��, im ci�sze pokonawszy trudy, krwi� nieprzyjaci� zgasi� niszcz�ce ojczyzn� po�ary i kl�sk� straszliw� pom�ci� si� straty swoich ziomk�w. Od wschodu s�o�ca a� do wieczora wytrzyma� w boju bez znu�enia, a gdziekolwiek grozi�o niebezpiecze�stwo, naciera� na nieprzyjaciela, w prawej r�ce miecz, w lewej unosz�c tarcz�, strudzonym i os�abionym spiesz�c na pomoc i w miejsce rannych �wie�e podstawiaj�c posi�ki. Nie widziano nigdy na twarzy jego smutku i pomieszania, spokojne owszem i wypogodzone ci�gle czo�o podnosi�. A to wszystko by�o w p�nej staro�ci. Jej niedo��no�� i niemoc cia�a pokonywa� umys� dzielny, kt�remu i trudy wojenne snadno ust�powa�y. Ch�tnie i z rozkosz� wyla�by by� krew swoj�, byleby dokona� dzie�a zemsty. Nie poddawa� si� nigdy gnu�no�ci i niedbalstwu. W wieku s�dziwym nie straci� nic z dawnej ducha czerstwo�ci i rycerskiego zapa�u, chocia� zw�tlony na ciele by� ju� s�aby i ci�ki. Nie mniejsza i Krzy�ak�w, tych zw�aszcza, kt�rzy w wojsku sprawowali dow�dztwo i pojedyncze prowadzili zast�py, a nawet wszystkich zaci�nych rycerzy, o�ywia�a gorliwo�� i ��dza pozyskania zwyci�stwa. Nie tylko bowiem ci, kt�rzy pierwszy tworzyli zast�p, ale i dalsze sk�adaj�cy hufce, zapobiegaj�c, aby ich Polacy nie rozbili i �eby �o�nierze nie rozbiegali si� i nie opuszczali bitwy, d�ugimi �a�cuchami powi�zali si� za swe pasy rycerskie, i tak sprz�eni z sob� walczyli. Ale m�stwo Polak�w s�usznym obostrzone gniewem, za �ask� Bo�� i przyczyn� �w. Stanis�awa snadno te wszystkie ich zabiegi i wysilenia przemog�o i zniweczy�o. SUSZA NADZWYCZAJNA I UPA�Y W POLSCE [1332] W tym roku panowa�y w Polsce tak wielkie upa�y, �e przed dniem �w. Jana Chrzciciela zbo�a podochodzi�y i zupe�nie by�y do u�ycia zdatne; wody powysycha�y i rzeki poopuszcza�y swoje �o�a. Starzy ludzie nie pami�tali podobnego gor�ca i posuchy, a st�d uwa�ali je za jakie� dziwy. SZARA�CZA W KR�LESTWIE POLSKIM SPAD�A NA ZIEMI� W TAKIEJ MNOGO�CI, �E SI� W NIEJ CHOWA�Y KOPYTA KO�SKIE; POTEM NASTA� WICHER STRASZLIWY [1335] Ponios�o kr�lestwo polskie w tym roku ci�k� kl�sk�, jakich ma�o bywa przyk�ad�w. Nies�ychane bowiem mn�stwo szara�czy, podzielonej na osobne �my i roje, nawiedzi�o Polsk�, wtenczas gdy zbo�a i zasiewy ju� si� by�y wysypywa�y w k�osy; a pojawi�a si� w takich chmurach, tak mnogo i g�sto, �e s�o�ce swoim cieniem zakry�a; tak za� grub� warstw� zaleg�a ziemi�, �e si� w niej ko�skie kopyta chowa�y. Wsz�dzie zatem, gdziekolwiek pad�a, nie tylko zbo�a i ro�liny, ale nawet ziarna i korzenie �ar�ocznie pojad�a. Po szara�czy zdarzy� si� znowu dnia dwudziestego dziewi�tego wrze�nia wicher nadzwyczaj gwa�towny, kt�ry wiele dom�w i drzew powywraca�, a trwaj�c czas d�ugi, ludziom wielu chor�b sta� si� przyczyn�. Straszne pod�wczas burze i wiatry prawie ca�� Polsk� utrapi�y. Po �mierci Lutera z Brun�wiku, mistrza pruskiego, marsza�ek Teodoryk z Altemburga, ju� wtedy z niewoli, kt�r� by� w Polsce wysiadywa�, uwolniony, obj�� urz�d mistrza. Z KO�CIO�A WSZYSTKICH �WI�TYCH W KRAKOWIE Z�ODZIEJE KRADN� MONSTRANCJ� Z NAJ�WI�TSZYM SAKRAMENTEM, KT�R� POTEM PORZUCON� WE WSI BAWOLE I ZNALEZION� ODPROWADZONO Z PROCESJAMI DO W�A�CIWEGO KO�CIO�A, A W TYM MIEJSCU STAN�� KO�CIӣ BO�EGO CIA�A [1347] W mie�cie Krakowie w sam� oktaw� Bo�ego Cia�a ludzie jacy� bezecn� ��dz� z�ota zapaleni i poduszczeni od czarta weszli kryjomo do ko�cio�a parafialnego Wszystkich �wi�tych i dobranym kluczem otwar�szy cyborium, monstrancj� miedzian� zawieraj�c� Przenaj�wi�tszy Sakrament, przedziwnym kunsztem urobion�, grubo poz�acan�, a kt�rej misterstwo przewy�sza�o warto�� kruszcu, skradli niepoczciwie i unie�li. Poznawszy potem, �e by�a miedziana, a boj�c si�, �eby ich nie z�apano, wrzucili j� do bagna Mate (Mathe), zaros�ego g�st� wicin�, niedaleko ko�cio�a �w. Wawrzy�ca, kt�ry by� wtedy parafialnym we wsi Baw�, nale��cej do kapitu�y krakowskiej, gdzie potem Kazimierz II, kr�l polski, miasto Kazimierz za�o�y�48 i zbudowa�. By�o pod�wczas to bagno g��bokie i b�ota pe�ne, ptastwu tylko i zwierz�tom, a nie ludziom dost�pne. Pojawi�y si� zaraz na nim �wiat�a niebieskie, w nocy i we dnie �wiec�ce. Co gdy powszechnie uwa�ano i za cud (jak by�o rzeczywi�cie) wzi�to, donios�o si� o tym do biskupa krakowskiego Bodz�ty i wielebnej jego kapitu�y, a potem do Kazimierza II, kr�la polskiego, wielce pobo�nego pana; kt�rzy os�dziwszy, �e pojawienie si� tylu i tak jasnych �wiate� niebieskich nie mog�o by� bez przyczyny, zarz�dzili z ca�ego miasta procesje, i po nakazanym poprzednio i odbytym trzechdniowym po�cie, do owego miejsca bagnistego wyszli z chor�gwiami, hymnami i �piewy i j�li bada� powody tak szczeg�lnego zjawiska. A gdy znale�li w b�ocie monstrancj� z Naj�wi�tszym Sakramentem z ko�cio�a Wszystkich �wi�tych wykradzion�, odnie�li j� ze czci� i w procesjach wszystkich ko�cio��w do rzeczonego ko�cio�a WW. �wi�tych, kt�remu zosta�a zwr�cona. Najja�niejszy za� kr�l polski, Kazimierz, uznawszy, �e ten cud tak wielki ku jego przestrodze i dla niego by� zrz�dzony, w miejscu, gdzie znaleziono �w niewys�awiony Sakrament o�tarza, jakkolwiek bagnistym i b�otnym, �lubowa� za�o�y� i wymurowa� ko�ci� wspania�y na cze�� i pod nazwiskiem Bo�ego Cia�a. Jako� bez zw�oki, zaraz w nast�puj�cym roku, �lub przesz�oroczny wykona�, i na owym bagnie, k�dy znaleziono Cia�o Pa�skie, za�o�ywszy ko�ci� parafialny Bo�ego Cia�a i przy��czywszy do niego parafi� wprz�dy do ko�cio�a �w. Wawrzy�ca nale��c�, ch�r wspania�y i zakrysti� z ceglanego muru budowa� pocz�� i wyko�czy�, a nast�pnie kielichami, krzy�ami, ornatami i innymi klejnotami z kr�lewsk� hojno�ci� ozdobi�. Na tym nie poprzestaj�c, postara� si�, i� tytu� Bo�ego Cia�a, kt�rym si� ko�ci� braci mniejszych z dawna i od pierwszego za�o�enia swego szczyci�, temu� ko�cio�owi odj�to, z zaspokojeniem jednak braci franciszkan�w i stosownym okupem, aby ich fundacja trwale mog�a si� osta�. Nabywszy potem na w�asno�� i posiad�szy wie� Baw�, wybudowa� w jej miejscu za czasem miasto ludne i murami warowne, niemniej klasztor znakomity ku czci i pod wezwaniem �w. Katarzyny dla zakonu braci pustelnik�w �w. Augustyna, jaki dzi� ogl�damy, wystawi�. Ch�r tak�e tego klasztoru, wspania�ym kunsztem i nak�adem, do ca�a z muru ceglanego i wynios�ego wraz z zakrysti� zbudowa�. P�niej ludzie pobo�ni przystawili do niego mur boczny i rozszerzyli go przydaniem kaplic; a W�adys�aw II, kr�l polski, nast�pca Kazimierza i Ludwika, przemieni� go swoim staraniem na klasztor kanonik�w regularnych �w. Augustyna, jak o tym ni�ej powiemy. M�R STRASZNY W POLSCE I INNYCH KRAJACH, Z PRZYCZYNY ZARA�ENIA POWIETRZA PRZEZ �YD�W. PO TEJ PLADZE NAST�PI�O ZNOWU TRZ�SIENIE ZIEMI [1348] Wielka zaraza morowa,49 rozszerzywszy �miertelno�� w ca�ym kr�lestwie polskim, nie tylko Polsk�, ale i W�gry, Czechy, Dani�, Francj�, Niemcy i wszystkie niemal kraje chrze�cija�skie i barbarzy�skie srodze spustoszy�a. A gdy niekt�rzy domy�lali si�, �e takow� kl�sk� zrz�dzili �ydzi przez zatrucie powietrza jakim� zab�jczym jadem, w wielu miejscach mordowano ich, palono, wieszano [...] Do tej kl�ski morowej przy��czy�o si� jeszcze straszne ziemi trz�sienie, kt�re wydarzone w pi�tek, w dzie� Nawr�cenia �w. Paw�a, rozleg�o si� po wszystkich krajach chrze�cija�skich i barbarzy�skich, i powywraca�o wiele miast znakomitych; niekt�re z nich ca�kiem zasypane zosta�y gruzami lub si� pozapada�y, tak, �e ledwo zna� by�o ich szcz�tki. Pocz�a si� za� rzeczona zaraza morowa w miesi�cu styczniu, za papiestwa Klemensa VI, w sz�stym roku jego rz�d�w, i trwa�a ci�gle, przez siedem miesi�cy, dwakro� ponawiaj�c kl�sk�. Pierwszy raz objawia�a si� przez dwa miesi�ce gor�czk� nieustann� i krwotokiem z ust, a chorzy umierali w ci�gu trzech dni. Drugi raz trwa�a pi�� miesi�cy, a objawem jej by�a podobnie� nieustaj�ca gor�czka, nadto wrzody i dymienice, kt�re tworzy�y si� na zewn�trznych cz�ciach cia�a, osobliwie pod pachami i na s�abiznach; chorzy umierali w dniach pi�ciu. Tak za� by�y obie choroby zara�liwe, �e si� nie tylko obcowaniem z zapowietrzonymi, ich tchnieniem, ale spojrzeniem samym udziela�y. Bali si� wi�c i chronili rodzice dzieci w�asnych, a dzieci rodzic�w, straszni jedni dla drugich. Zda�o si�, �e zamar�a ludzko�� w sercach i nadzieja wszelka upad�a. Od wschodu ku zachodowi szerz�c si�, ta plaga wszystek �wiat prawie zapowietrzy�a, tak i� ledwo czwarta cz�� ludzi zosta�a przy �yciu. �NIEGI WIELKIE W POLSCE SPADAJ� W KO�CU MAJA, PO KT�RYCH NIEZWYK�Y W POLACH URODZAJ [1353] Tego� roku wydarzy� si� w kr�lestwie polskim, w sobot� przed uroczysto�ci� Zes�ania Ducha �wi�tego, dziw nigdy wprz�dy nie widziany, i kt�ry nie mia� przyk�adu. Albowiem, kiedy w miesi�cu marcu, kwietniu i wi�kszej cz�ci maja nasta�y ju� ciep�a, a pod wp�ywem �agodnej pory zbo�a znacznie si� popodnosi�y i wysypywa� zacz�y w k�osy, obiecuj�c rych�e i obfite �niwo, nagle ozi�bi�o si� powietrze i mr�z t�gi ziemi� �cisn��; po ma�ej za� odeldze, spad�y niespodzianie ogromne �niegi, na dwa �okcie grube, kt�re okrywszy niemal wszystkie ziemie polskie swymi zawa�ami, a� do sz�stego dnia le��cymi bez nadziei zej�cia, wielce przerazi�y ludzi, a zw�aszcza rolnik�w obawiaj�cych si�, aby zbo�a pod tak wielkim ci�arem i skorup� �niegow� st�oczone i wyzi�bione nie przepad�y. Ale kiedy wszyscy ziemianie, przel�knieni tak nies�ychanym zjawiskiem, z �a�o�ci� i j�kiem op�akiwali strat� swoich prac i plon�w, �askawo�� Baranka Niebieskiego przyby�a im ku pomocy. A co w rozumieniu i rozs�dku ludzkim mia�o sta� si� kl�sk� i zgub�, to Opatrzno�� Boska, kt�ra ze spraw niezwyk�ych i cudownych, kiedy zwyczajne i codzienne w oczach ludzkich oboj�tniej�, chce by� wychwalan�, obr�ci�a w po�ytek i pociech�. Skoro bowiem dnia sz�stego owe �niegi staja�y, nie tylko zbo�a ozime i jare, kt�re pod nimi le�a�y, nie ucierpia�y szkody, ale owszem, ich wilgoci� jakby ros� �agodn� nasi�k�e tak si� skrzepi�y i wzmog�y, �e �aden przemys� ludzki, �adne �rodki z nawo�enia ziemi i uprawy nie by�y zdolne takiej sprawi� �yzno�ci i urodzaju. A tak smutny i z�owr�bny ten rok sta� si� nadspodziewanie weso�ym i obfitym, darz�c rolnik�w najpomy�lniejszym prac owocem i niezwyk�ym plonem. KAZIMIERZ KR�L, POFOLGOWAWSZY SWEJ ROZPU�CIE I POGARDZIWSZY �ON� ADELAJD�,50, POZWALA J� OJCU, KSI���CIU HESKIEMU, ODWIE�� DO DOMU, A PO��CZ� SI� Z CZESZK�, ROKICZAN�;51 ALE WNET I T� PORZUCA, A �YD�WK� ESTER� BIERZE ZA NA�O�NIC�, ZA KT�REJ WP�YWEM NADAJE �YDOM WIELE SWOB�D I WOLNO�CI [1356] Kazimierz, kr�l Polski, lubo ja�nia� blaskiem cn�t wielu, a zw�aszcza s�uszno�ci i sprawiedliwo�ci, kt�rymi nie tylko w swoim kr�lestwie, ale i u obcych narod�w g�o�no zas�yn��, tak i� zn�ceni jego s�aw� i chwalebnymi dzie�y obcy przychodnie, osobliwie Niemcy, kt�rych szczeg�lniej mi�owa� i wzgl�dami swymi obdarza�, rzucaj�c w�asne siedliska, do kr�lestwa polskiego si� przenosili i w jego pa�stwie sta�e z rodzinami i maj�tkami obierali sobie mieszkanie; niekt�rzy za� z pan�w i szlachty polskiej, kt�rym broni� nies�usznego obci��ania i uciskania w�asnych kmieci, nie mog�c jak wprz�dy wywiera� swej srogo�ci, utyskiwali na kr�la, �e by� dla nich przykrym i niezno�nym; nie m�g� wszelako wolnym by� od wad, a zw�aszcza najgorszej z ludzkich przywar, cielesnej rozpusty. Jak bowiem wy�ej wspomnieli�my, dla nasycenia swych spro�nych chuci chowa� wiele na�o�nic, kt�re po r�nych dworach i zamkach utrzymywa�, opu�ciwszy i odepchn�wszy od �o�a swego kr�low� Adelajd�, niewiast� pobo�n� i uczciw�, i �y� z nimi jawnie i publicznie; czym imi� swoje tak dalece ohydzi�, �e niemal wszystkie inne cnoty straci�y w nim sw� zalet�. Rzeczona zatem kr�lowa polska, Adelajda, kt�ra w zamku �arnowieckim, ozdobnie przez kr�la Kazimierza z cegie� zmurowanym, jak wygnanka jaka i pod�a niewolnica wysiadywa�a, rzadko nawet widuj�c si� z kr�lem, lubo we wszystkie dostatki nale�ycie i hojnie j� opatrywano, gdy ju� d�u�ej nie mog�a znie�� takiej zniewagi, kt�r� przez lat blisko pi�tna�cie cierpia�a, oburzona pogard�, w jakiej sama �y�a, a �wietnym powodzeniem i pierwsze�stwem na�o�nic kr�lewskich, wskaza�a do ojca swego Henryka, landgrafa heskiego (jeszcze �y� bowiem), przez pos�y i listy, prosz�c, aby j� z tej niedoli i ha�by wybawi�, a sprowadzi� do ojczystego domu i nie da� jej patrze� d�u�ej z w�asnym upokorzeniem i sromot� na pych� i pomy�lno�� zalotnie. Wiedzia�a bowiem, �e ma��onek jej, Kazimierz, kr�l polski, nieczu�y na przestrogi i upomnienia biskup�w i pan�w radnych, nie tylko swych wszetecznych zabaw nie porzuci�, ale wi�cej jeszcze w ich kale ugrz�z�. Jako� nie przestaj�c na zwyk�ych na�o�nicach, Czeszk� jedn�, szlachetnego rodu, nazwiskiem Rokiczan�, dziewic� rzadkiej urody, z Pragi (gdzie cz�sto bywa� i rad przemieszkiwa�) sprowadziwszy, tymi czasy sobie upodoba�; gdy ta atoli z kr�lem jako maj�cym �on� mieszka� nie chcia�a, dopiero za spraw� Jana, opata tynieckiego, przybranego w szaty biskupie, kt�rego ona wzi�a za biskupa krakowskiego, z��czy�a si� z nim tajemnymi �luby, co tym wi�cej os�awi�o kr�la tak u swoich, jako i obcych. Henryk przeto, landgraf heski, zniewolony pro�bami swojej c�rki, przybywszy do Polski i zajechawszy do �arnowca, zabra� kr�low� Adelajd� z ca�ym jej domowym maj�tkiem i zasobem, uwi�z� z �arnowca dnia pi�tnastego wrze�nia i do Hesji odprowadzi�, w czym Kazimierz, kr�l polski i jego starostowie �adnej mu nie uczynili przeszkody. Wkr�tce potem rzeczona kr�lowa Adelajda, odjechawszy bez wiedzy i zezwolenia swego m�a Kazimierza, kr�la polskiego, umar�a. Kr�l za� Kazimierz, lubo w pomienionej na�o�nicy swojej Rokiczanie, wdzi�kami jej uj�ty, wielce si� rozmi�owa�, gdy atoli jeden z domownik�w jego odkry� przed nim, �e mia�a g�ow� �ys� i nieczyst�, a kr�l nie dowierzaj�cy temu doniesieniu sam si� naocznie o tym przekona�, natychmiast j� od siebie oddali�, a w jej miejsce wzi�� znowu �yd�wk� imieniem Estera,52 �licznej urody niewiast�, za na�o�nic�, z kt�rej sp�odzi� dw�ch syn�w: Niemierz� i Pe�k�. Na pro�b� rzeczonej Estery, �yd�wki i mi�o�nicy swojej, ponadawa� �ydom w kr�lestwie polskim mieszkaj�cym wielkie wolno�ci i przywileje na pi�mie wydanym w imieniu kr�lewskim, kt�re wielu poczytywa�o za fa�szywe, a w kt�rych by�a niema�a krzywda i obraza Bo�a. Te obrzyd�e nadania po dzi� dzie� si� jeszcze utrzymuj�. Jeden za� z owych syn�w kr�lewskich, z �yd�wki urodzonych, Pe�ka, zszed� ze �wiata za wcze�nie, �mierci� zwyczajn�; drugi, Niemierza, kt�ry po �mierci Kazimierza sprawowa� s�u�b� u W�adys�awa, ksi���cia litewskiego, a potem kr�la polskiego, w zatardze wszcz�tej w Koprzywnicy pomi�dzy mieszczanami z powodu wyciskania na nich podw�d, zabity zosta�. I to sromotnym tak�e by�o post�pkiem, �e c�rkom zrodzonym z onej �yd�wki Estery pozwolono, jak ludzie powiadaj�, przej�� na wiar� �ydowsk�. KAZIMIERZ KR�L MACIEJA BORKOWICA, WOJEWOD� POZNA�SKIEGO, ZA UKRYWANIE Z�ODZIEJ�W I ROZB�JNIK�W SKAZUJE WRAZ Z JEGO BRATEM NA UMORZENIE G�ODEM I MAJ�TEK ICH ZABIERA NA SKARB PUBLICZNY [1358] Kazimierz, kr�l polski, nieprzyjaciel wszelakiego bezprawia, a zw�aszcza rozboj�w i kradzie�y, nie omieszka� ku ich wyt�pieniu najgorliwszych do�o�y� stara�, �adnego nie ochraniaj�c stanu, godno�ci i wieku. By� pod te czasy w kr�lestwie polskim pan jeden mo�ny, rodem i dostatkami znakomity, z domu Napiw�w, maj�cego w herbie g�ow� jeleni� z rogami do g�ry wzniesionymi, a po�r�d rog�w wilka; zwa� si� za� Maciej, a w pospolitej mowie Polak�w Macko Borkowic. Tego kr�l Kazimierz wsadzi� by� na urz�d publiczny, a nawet uczyni� wojewod� pozna�skim, w nadziei, �e krajowi wielce b�dzie po�ytecznym. Ali�ci on z�odziejom i rozb�jnikom, kt�rych w tej okolicy wielka by�a liczba, a przeciw kt�rym powinien by� u�y� swej w�adzy, naprz�d skryte u siebie dawa� pocz�� przygarnienie, a potem g��wnym sta� si� ich przyw�dc�. Kazimierz, kr�l polski, karci� go zrazu �agodnym upomnieniem, a nast�pnie kar� pogrozi�; nie m�g� wszelako sprowadzi� go z drogi wyst�pku, i ukr�ci� na�ogowej ��dzy �upiestwa w cz�owieku, kt�ry w w�asnych dostatkach op�ywa�. Chocia� bowiem zar�czeniem pi�miennym i piecz�ci� swoj� opatrzonym przyrzeka� kr�lowi Kazimierzowi, �e mu b�dzie pos�uszny i onych spraw niecnych zaprzestanie, ufny wszelako w zacno�� swego rodu i wysok� godno�� wojewody, wraca� ci�gle do swych nadu�y�, kt�rych si� by� zarzek�, a nawet uroczy�cie wyprzysi�g�. Kr�l Kazimierz wreszcie, zniecierpliwiony cz�stymi skargami poddanych i tak� zuchwalca bezkarno�ci�, przyby�ego do siebie, do Kalisza, Macieja Borkowica, wojewod� pozna�skiego, kaza� uj�� i za jawne jego zbrodnie okutego w kajdany odes�a� do zamku Olsztyna, gdzie go do turmy podziemnej wtr�cono. Nie przesta� nawet na prostym zg�adzeniu winowajcy, ale postanowi� go ukara� �mierci� g�odow�. Jako� z rozkazu kr�la dawano mu codziennie tylko wi�zk� siana i czark� wody, co go w tak okropn� rozpacz wprawi�o, �e dla zasycenia g�odu, p�ki m�g�, w�asne cia�o z r�k i innych miejsc wy�era�. Doniesiono potem kr�lowi, �e brat Macieja, Jan, dziedziczny pan Czacza, mszcz�c si� braterskiej �mierci, knowa� przeciw niemu spiski i jawny zamierza� rokosz; ale kr�l niebawem pojma� go i zg�adzi�. Po czym zamki obydw�ch i warownie, jako to Ko�min, Czacz i wszystkie dobra do nich nale��ce, zabra� i do skarbu kr�lewskiego przydzieli�. Twierdz� niekt�rzy, �e kr�l Kazimierz z tej przyczyny Macieja wojewod� tak srog� ukara� ka�ni�, �e by� oskar�ony o mi�osn� spraw� z kr�low�; za co przez dni czterdzie�ci g�odem m�czony umrze� nie m�g�, dopiero po przyj�ciu �wi�tego wiatyku wyzna� przy zgonie, �e na �mier� tak� zas�u�y�. Syn za� jego, chroni�c si� przed surowo�ci� kr�la Kazimierza, umkn�� do Saksonii, do Marchii Brandenburskiej, sk�d na kr�lestwo polskie skryte czyni�c napady, ogniem, grabie�� i uprowadzaniem w niewol� szlachty i kupc�w, pograniczne kraje przez niejaki czas pl�drowa�. P�niej atoli, w miasteczku Rozdra�ew, dok�d by� wybra� si� za zdobycz�, obskoczony od ch�op�w i wraz z zgraj� przybranych �otr�w ubity, zuchwalstwo swoje godn� kar� przyp�aci�. M�R STRASZNY W POLSCE [1360] Po kl�sce wo�oskiej53 nast�pi�a inna, ci�sza wprawdzie, ale zno�niejsza, bo jej rozumem ludzkim nie mo�na by�o zapobiec. Zaraza bowiem gor�czkowa, czy to od Boga za liczne grzechy i przest�pstwa na ludzi zes�ana, czy gwiazd niebieskich biegiem, po�o�eniem, spotkaniem lub inn� jak� przyczyn� tajemnie spowodowana, wszystkie niemal na zachodzie kr�lestwa nawiedziwszy, rozgo�ci�a si� nareszcie w Polsce, W�grzech, Czechach tudzie� podleg�ych im i s�siedzkich ziemiach, i wszystkie miasta, miasteczka i wsie kr�lestwa polskiego takiej nabawi�a kl�ski, �e trwaj�c ci�gle przez sze�� miesi�cy, wi�ksz� cz�� ludno�ci wszelakiego stanu i p�ci obojej wyt�pi�a. W samym mie�cie Krakowie dwadzie�cia tysi�cy ludzi na t� zaraz� wymar�o. Niekt�re za� miasteczka, wsie i w�o�ci tak srodze t� plag� by�y dotkni�te, �e pozamienia�y si� prawie w pustynie. Nie by�o komu nawet grzeba� umar�ych. By�a to kl�ska bezprzyk�adna: gdy bowiem cz�� wi�ksza ludno�ci wygin�a, miasta i wsie z mieszka�c�w ogo�ocone stan�y wsz�dy pustkami. Zacz�a si� za� ta zaraza oko�a dnia �w. Micha�a, objawiwszy si� przez gwa�towne gor�czki, bolaki, wrzody, dymienice, kt�re wielk� zrz�dzi�y �miertelno��; a potem, z pewnymi przerwami, nie bez wzmagania si� jednak grasuj�c mi�dzy lud�mi a� do po�owy roku nast�pnego, z tak� nareszcie w ci�gu trzech miesi�cy wybuchn�a srogo�ci�, �e w wielu miejscach ledwo po�owa ludzi zosta�a przy �yciu. Tym za� rozr�ni�a si� ta kl�ska od poprzedniej, kt�ra przed laty dwunast� kraj nasz nawiedzi�a, �e tamta wiele sprz�tn�a ludzi z pospolitego gminu, od tej za� wi�cej szlachty i ludzi mo�nych, dzieci i kobiet wygin�o. KAZNODZIEJA ZAPRZECZAJ�CY NAJ�WI�TSZEJ MARII PANNIE POCZ�CIA BEZ ZMAZY NAGLE UMIERA [1361] Lektor zakonu kaznodziejskiego w Krakowie, mnich imieniem Pawe�, gdy prawi�c w ko�ciele katedralnym krakowskim wobec duchowie�