8841

Szczegóły
Tytuł 8841
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

8841 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 8841 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

8841 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Aby rozpocz�� lektur�, kliknij na taki przycisk , kt�ry da ci pe�ny dost�p do spisu tre�ci ksi��ki. Je�li chcesz po��czy� si� z Portem Wydawniczym LITERATURA.NET.PL kliknij na logo poni�ej. 2 W�ADYS�AW WʯYK PODRӯE PO STARO�YTNYM �WIECIE OPRACOWA� LESZEK KUKULSKI 3 Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 4 W�adys�aw W�yk urodzi� si� w Toporowie29, dwadzie�cia par� kilometr�w od Konstantynowa Podlaskiego, w 1816 roku24' 27�29. Ojciec jego, Ignacy, jako �o�nierz armii napoleo�skiej bra� udzia� w wyprawie 1812 roku; p�niej, w latach Kr�lestwa Kongresowego, pos�owa� na sejm do Warszawy. Uchodzi� za nieprzejednanego wolterianina; na sejmie 1825 roku ,,obstawa� za liberaln� reform� prawa ma��e�skiego, sam od zacnej i pe�nej �ycia ma��onki si� odseparowawszy�29. Stryj W�adys�awa, Franciszek W�yk (1785�1862), u schy�ku �ycia prezes Krakowskiego Towarzystwa Naukowego, by� cenionym swego czasu poet� i dramaturgiem. Do szk� ucz�szcza� W�adys�aw pocz�tkowo w Krakowie, a p�niej w Warszawie, gdzie wst�pi� do liceum, znajduj�cego si� �wcze�nie w budynku koszar kazimierzowskich 29. Z lat warszawskich na trwa�e pozosta�a mu wdzi�czna pami�� dla ,,tkliwego nauczyciela� � Kazimierza Brodzi�skiego14, 18' 28' 29. Wydarzenia lat 1830�1831 uczyni�y W�yka uczestnikiem walki zbrojnej z zaborc�. Jakkolwiek liczy� dopiero pi�tnasty rok �ycia, zaci�gn�� si� do szereg�w powsta�czej gwardii narodowej 28. Po upadku powstania m�odemu gwardzi�cie nie�atwo przysz�o pogodzi� si� z rzeczywisto�ci�. �Wzorem wykolejonej katastrof� m�odzie�y, a mimo opieki roztaczanej nad nim przez �wiat�ego Kazimierza Brodzi�skiego, szuka� zapomnienia nieszcz�� ojczyzny w wirze p�ytkich uciech, co oczywi�cie szlachetnej jego natury zadowoli� nie mog�o�29. W lutym 1832 roku22, 25, 28, 29 powiadomiwszy listem ojca, nie czekaj�c na zezwolenie rodzicielskie, potajemnie przekroczy� granic� prusk� uchodz�c na emigracj�. �Pierwsza moja kilkoletnia wycieczka, w pi�tnastym roku uskuteczniona, by�a nie�wiadomym pop�dem budz�cego si� we mnie uczucia� 22 � pisa� o sobie w wiele lat p�niej. Droga wiod�a W�yka przez Pozna�: Kr�tki m�j pobyt w tym mie�cie w�r�d do�� nagl�cych okoliczno�ci zostawi� mi tylko wspomnienie przyjemne i obowi�zek wdzi�czno�ci za wsp�czucie, znalezione u niekt�rych prawych obywateli. Unios�em pami�� o nich w dalekie kraje, a z obraz�w miasta zapami�ta�em tylko szlachetn�, �redniowieczn� ( sic) posta� staro�ytnego ratusza, zamku, tumu i niekt�rych rzadkich nowych dom�w, wznosz�cych si� poza starym miastem ku teatrowi18. Pi�cioletni okres pobytu na emigracji sp�dzi� W�yk przewa�nie w Pary�u; jedynie na pocz�tku jaki� czas przebywa� w Londynie, w �rodowisku polskiej emigracji politycznej. Podobno styka� si� �nawet ze �wiatem politycznym angielskim, kt�rego przedstawicieli opowiadaniami swoimi o stanie kraju dobrze stara� si� usposobi� dla Polski�28. Jak wida� z Podr�y po staro�ytnym �wiecie, o mieszka�cach Wysp Brytyjskich wyrobi� sobie w�wczas nieszczeg�lne wyobra�enie. Z Londynu do Pary�a sprowadzi� W�yka Adam Czarteryski28; tu m�ody emigrant kontynuowa� przerwane studia szkolne. �y�, jak si� zdaje, w warunkach do�� skromnych; w jednym ze swych p�niejszych utwor�w kre�l�c obrazek �ycia studenckiego w Pary�u si�gn�� z pewno�ci� do w�asnych wspomnie�: ...na ulicy' St. Jacques � pisa� � rozpo�ciera si� zupe�nie inny widok od tego, na kt�ren napotyka oko w innych cz�ciach Pary�a. Tu i �wdzie porozwieszane karty zwiastuj� kawalerskie mieszkania do naj�cia. W ka�dym z takowych dom�w, na g�rnych szczeg�lnie pi�trach, znajdziesz dw�ch, trzech lub czterech podobnych lokator�w, a u ka�dego z nich jednakowy 5 prawie porz�dek. Porozrzucane po spo�u z klasykami i z romantykami g�rne i dolne cz�ci odzie�y; okopcone dymem �ciany; par� stolik�w i sto�k�w o trzech nogach; kilkana�cie groszowych glinianych fajek z cybuszkami podobnymi�, zawieszonych w porz�dku na gwo�dziach; w k�cie skromne ��ko pokryte bia�ym prze�cierad�em; na kominie kilka talerzy z resztkami wczorajszej wieczerzy, a obok kilka pr�nych butelek i floret z�amany; przy oknie ma�y stoliczek, a za nim wygodniejsze od innych krzes�o, na kt�rym zwyk�a siadywa� gospodyni tego miejsca w chwilach, w kt�rych wraca ze swojej szwalni, haftarni lub m�d magazynu do kwatery studenta. Na stoliku zacz�ta robota na kanwie, druciana maska od fechtowania i waza lepka po wczorajszym ponczu, w na p� otwartej szafie kilka kobiecych sukien i r�owy kapelusik uzupe�niaj� zwykle umeblowanie podobnych mieszka�10. �ycie studenckie przy ulicy �w. Jakuba mia�o dla W�yka wiele uroku; czas sw�j dzieli� mi�dzy powa�ne zatrudnienia pilnego ucznia i rozrywki, jakich m�odzie�cowi mog�o dostarczy� wielkie miasto. Oto kilka migawek, utrwalonych p�niej w literackiej formie. Biblioteka: Wynios�o�� sklepie� tych sal wszystkich, r�nobarwno�� opraw ksi��ek, cicho�� grobowa, panuj�ca w tym miejscu pomimo liczby istot �yj�cych tam obecnych � wszystko to przejmowa�o przechodnia niezwyk�ym wra�eniem. Gdzieniegdzie u szczytu zgrabnej drabinki jeden z bibliotekarzy oczyszczaj�cy lub uk�adaj�cy ksi��ki zdawa� si� by� cz�owiekiem wynosz�cym si� swym umys�em nad ziemi� lub Pigmejczykiem chc�cym si� dosta� do nieba. W rogu ka�dej sali le�a�y na stoliku ogromne katalogi dla publicznego u�ytku, pilnowane przez podrz�dnych bibliotekarzy. W niekt�rych salach by�y obszerne zielone sto�y, a naoko�o ich wielu ludzi w cicho�ci rozk�ada�o ksi�gi, wypisywa�o potrzebne rzeczy lub od��czywszy si� zupe�nie my�l� od tej ziemi pogr��y�o w g��bokim dumaniu. ...Obok wychud�ej i wyblichowanej twarzy trzydziestoletniego ksi�dza, na kt�rej ozi�b�o�� ku wszystkiemu by�a widoczn� � oblicze okraszone za �ywym nieco rumie�cem dwudziestoletniego m�odzie�ca ze szczup�� i wci�gni�t� w siebie piersi�, z niebieskim okiem, z wypuk�ym czo�em. Gdzie indziej twarz gipsowa czterdziestoletniego m�czyzny, mierz�cego cyrklem r�ne przestrzenie na mapie, kre�l�cego r�ne rubryki, zapisuj�cego r�ne cyfry i daty � a obok niej spod czarnej brwi, wschodnim zakre�lonej �ukiem, przenikliwe i ironiczne spojrzenie jak po�ysk ognistych w��w, chc�cych przy�mi� s�o�ce prawdy. Gdzie indziej twarz m�oda i pi�kna, napi�tnowana cierpieniem, oczy zamy�lone, w miejscu stoj�ce, skro� z w�os�w ogo�ocona � a obok tej twarzy siwa, powa�na g�owa osiemdziesi�cioletniego starca z wyrazem chrze�cija�skiej dobroci, przebaczenia �wiatu i szczerego zami�owania cn�t i ludzko�ci. Jeden strzela� p�owo oczyma, jakby szuka� w przestrzeniach ulatuj�cej przed jego s�abym wzrokiem my�li; drugiego twarz rozpromienia�a si� szcz�ciem i zadowolnieniem, a dusza pie�ci�a si� promieniem �wiat�a, kt�ren w ni� zawita�; trzeci rzuca� czasami dumne i �mia�e wejrzenia z ksi��ek na te mury Pary�a, o kt�re rad by jak najpr�dzej s�ysze� po stokro� odbite swe imi�; inny, z na wp� roztwart� g�b�, z na wp� przymru�onymi oczyma, zdawa� si� odpoczywa� nad my�l�, tak jak ptak odpoczywa w locie, zawiesiwszy si� nieruchomo na rozpostartych skrzyd�ach w powietrzu. Inny przerzuca� stronice i ziewa� ukradkiem drzemi�c� dusz� w oci�a�ym ciele. Inny s�abym i niespokojnym wzrokiem usi�owa� zagna� do szczup�ych kom�rek ciasnej duszy wszelk� my�l i wszelkie �wiat�o, aby je zamkn�� przed �wiatem i snu� potem z siebie po jednej promienistej nici, a my�l i �wiat�o wydziera�y si� ze s�abych obj�� jego i w godniejsze wst�powa�y �wi�tynie. Inny jeszcze smutnym i pobo�nym wzrokiem zdawa� si� wzywa� niebia�skiej rosy na zesch�� �ycia upa�em i spragnion� wznio�lejszych pokarm�w dusz�10. 6 Teatr: ...w Rozmaito�ci Odry roz�miesza� nawet �awki i suflera, a Fryderyk Lemaitre dramatyzowa� komedi�, rzucaj�c si� na wszystkie strony jak tygrys w klatce. Teatr �wie�o ozdobiony, eleganckie lo�e nape�nione eleganckimi widzami; balkon przed�u�ony, z kt�rego na wp� przegi�te m�ode l w y, co nie znalaz�szy ju� dla siebie miejsca w klatkach w�oskiej i francuskiej opery, na tym rynku s� przymuszone rozwiesza� ca�� bateri� zalotno�ci postawy i wykwintno�ci ubioru; radosne �miechy parteru, poklaskuj�cego t�ustym dowcipom Odrego � wszystko to bawi�o zawsze przywyk�e nawet do tego widoku oko. ...Podczas mniej zajmuj�cych ust�p�w sztuki w cieniu kratkowanej lo�y ka�den obiera� soczyste pomara�cze lub rozpuszcza� w swych ustach lody ch�odz�ce, wyci�gn�wszy si� wygodnie jakby we w�asnym pokoju i rozmawiaj�c o najbardziej go zajmuj�cych rzeczach. Czasami spu�ciwszy nieco krat� m�g� polornetowa� s�siad�w i s�siadki. Pomi�dzy s�siadami w jednej szczeg�lnie lo�y na pierwszym pi�trze wielki by� ci�gle ruch i zgie�k. By�a to lo�a redaktorska, a w niej grubojowialny J. J. jak tr�jbu�czuczny basza prezydowa� tuzinom literackich kundys�w nowoposforowanych, zaprawiaj�cych si� pod okiem do�wiadczonego buldoga do �ow�w i po�ow�w. W tej lo�y najmniej uwa�ano, a z niej to jednak nazajutrz mia� wylecie� � jak piorun z r�ki Jowisza � s�d ostateczny o nowej sztuce i o grze autor�w...10 Kasyno: Wygodne krzes�a, kanapy, lustra, posadzki, marmurowe kominki, bogate obicia i malowid�a nadawa�y temu miejscu cech� wielce przyzwoit� i nikt by na pierwsze wejrzenie nie uwierzy�, �e jest in spelunca latronum, �e jego s�siad wczorajszej nocy jeszcze okrad� mo�e lub zabi� jakiego bli�niego. Wytrefione i wymuskane kobiety, niekt�re rzadkiej pi�kno�ci, spacerowa�y w r�nych kierunkach, same i w towarzystwie pan�w. M�ode l w y paryskie i l a m p a r t y londy�skie w upuklowanych w�osach i mu�linowych �abotach, z r�nobarwnym bukietem haftowanym na at�asie fraka lub kamizelki, �ledzi�y niecierpliwie jednostajne ruchy oboj�tnego bankiera. Panie, z wyci�gni�tymi szyjami, z b�yszcz�cym okiem, dech w sobie zatrzymuj�c, czeka�y wyroku � losu pozbawiaj�cego lub nadaj�cego sposobno�� kupienia nowych ozd�b i klejnot�w, lub zap�acenia starych d�ug�w. S�u�ba za skinieniem oka bezp�atnie roznosi�a ch�odz�ce napoje. Kilku starych ichmo�ci�w, z sple�nia�ymi twarzami, siedz�c w nieruchomo�ci egipskich mumii za sto�em, znaczy�o szpilk� na papierze przez dob� ca�� (to jest od po�udnia do trzeciej w nocy) porz�dek wygrywaj�cych i przegrywaj�cych kolor�w, pilnuj�c si� jakiejsi� kaba�ki nieochybnej, kt�rej winni byli dotychczas utrat� ca�ej fortuny; inni za ka�dym chybionym instynktem bili o st� pi�ci�, krwawili sobie wargi, rwali w�osy. Kobiety za ka�d� ulatuj�c� nadziej� milszym spogl�da�y wzrokiem na kogo� z towarzystwa; za ka�d� wygran� z wyrazem dumy i wy�szo�ci na s�siadki. Cicho�� przerywana by�a tylko czasami monotonnym jak bicie zegaru g�osem bankiera, g�uchym j�kiem utr�caj�cego ostatniego luidora lub szata�skim �miechem szcz�ku z�ota � tej meczarni dla ho�ysz�w, o kt�rej Dante w swoim piekle przepomnia�l0. Karnawa� na St. Honor�: Po lewej stronie sali, tu� opodal orkiestry, kr�cone schodki prowadzi�y do do�� obszernej galerii, za kt�r� by� bufet i dwa ma�e salony przeznaczone dla amator�w kolacji. Z tych galerii (gdzie mo�na znale�� do�� miejsca, aby wieczerza� w kilkoro) w karnawa� podczas wielkiego maskowego balu, gdy orkiestra ze stu muzykant�w z�o�ona w chwili szalonej galopady przymuszon� jest wybija� takt dwunastu sto�kami i wystrza�em z pistoletu, gdy czterysta lub 7 pi��set par przesuwa si� przed oczyma jak fantastyczne cienie wielkiego szabasu u Lucypera na �ysej G�rze � spijaj�c szumuj�cego szampana i wieczerzaj�c w mi�ym towarzystwie, trzeba patrze� z g�ry na ten r�nobarwny potok unosz�cy tysi�ce szale�c�w. Ten w�ciek�y taniec trwa wi�cej ni� trzy kwadranse, a biada temu, kto raz wst�pi� w to grono, a zawi�d� si� na swych si�ach � biada op�niaj�cym si�...! Pi�ci, nogi i z�by bez mi�osierdzia zatratuj� lub rozszarpi� nieszcz�liw� ofiar�. Jedyny to widok w tym rodzaju na ca�ym �wiecie10. Powaby miasta dzia�a�y na W�yka nadzwyczaj mocno: by� pod nieustannym wra�eniem jego pi�kna. Pary� darzy� odt�d niezmiennie serdecznym sentymentem. Najprzyjemniejsz� jest bez w�tpienia ta chwila w Pary�u, w kt�rej sztuczne s�o�ca gazu zast�puj� prawdziwe s�o�ce z niebios, gdy� wtedy zrzuciwszy z siebie ci�ar dziennych trud�w i k�opot�w lub dziennych nud�w, lub dziennych wystrzega� si� dla przyzwoito�ci, ca�y Pary� oddycha; zrzuciwszy z siebie niewygodn� mask�, przyjemniej � tak jak dworzanka znudzona ci�g�ym udawaniem � oddycha. O tej godzinie wszystko w wi�kszym ruchu, wszystko szuka zabawy lub odurzenia � opr�cz jednak jakiego biedaka konaj�cego z n�dzy pod strzech�, jakiego Kartezjusza lub Thiersa pracuj�cego usilnie przy lichej �wieczce na wysokim pi�trze kt�rego z dom�w ulicy �w. Jakuba, jakiego m�odego poety, b��dz�cego po cmentarzu Pere-Lachaise lub po Polach Elizejskich, lub cudzoziemca, �yj�cego wspomnieniami rodowitej ziemi10. Owe wspomnienia sta�y si� przyczyn�, �e W�yk, dla kt�rego droga powrotu nie by�a zamkni�ta, nie pozosta� na emigracji na sta�e. ,,T�sknota do rodzic�w i kraju � pisa� w kilka lat p�niej � poci�gn�a mnie przed latami pe�noletno�ci do ojczystych prog�w�22. Z emigracji powr�ci� z ko�cem 1836 lub w pocz�tkach 1837 roku22' 28. O dw�ch latach swego �ycia, kt�re nast�pi�y bezpo�rednio po powrocie, mamy jedynie bardzo lakoniczn� wzmiank�, podan� przeze� w jednym z list�w: Czas up�yniony od wydalenia si� mego z emigracji nast�pnie przep�dzi�em: p� roku w wi�zieniu, p� roku na estradach wielkiego, eleganckiego �wiata, rok na prowincji i w�r�d rozpocz�tych powa�niejszych nauk22. Na dok�adniejszy trop biograficzny trafiamy dopiero wraz z pocz�tkiem roku 1839. ,,Powa�niejsze nauki�, rozpocz�te na prowincji, a wi�c przypuszczalnie w rodzinnym Podlasiu, mia�y si� przeobrazi� w systematyczne studia nad filozofi� Hegla; w tym celu wyjecha� W�yk do Berlina, gdzie przez par� miesi�cy obraca� si� w�r�d ,,m�odych filozof�w lewej szko�y heglia�skiej�28 i s�ucha� wyk�ad�w berli�skiego prawnika, profesora uniwersytetu, Edwarda Gansa, specjalisty w zakresie filozofii prawa. Rych�o wszak�e zrezygnowa� z podejmowania studi�w gruntowniejszych i oko�o Wielkanocy, z pocz�tkiem kwietnia 1839 roku wyruszy� w podr� na Wsch�d, zaplanowan� szeroko, zamierza� bowiem zwiedzi� Egipt, Palestyn�, Syri�, Liban, Turcj� i Grecj�. W Marsylii wsiad� dwudziestego sz�stego kwietnia28 na statek i jad�c wzd�u� wybrze�y p�nocnej Afryki, pierwszego maja 1839 r. dotar� do Aleksandrii. Pi�ciomiesi�czny pobyt w Egipcie odtwarza cz�ciowo Podr� po staro�ytnym �wiecie. Z Aleksandrii, �wczesnej stolicy kraju, wypuszcza� si� W�yk na d�u�sze wycieczki. Zje�dzi� wzd�u� i wszerz Delt� zahaczaj�c o wszystkie wa�niejsze miejscowo�ci, a nast�pnie uda� si� do Kairu, gdzie zabawi� nieco d�u�ej. St�d Nilem wyruszy� w dwumiesi�czn� podr� do G�rnego Egiptu, docieraj�c a� do pierwszej katarakty, do Assuanu, po drodze za� zatrzymuj�c si� wielokrotnie dla obejrzenia co ciekawszych zabytk�w, rozsianych wzd�u� biegu rzeki. 8 Jak� drog� powr�ci� z Assuanu do Aleksandrii, powiedzie� dok�adnie nie mo�na, tylko do Assuanu bowiem si�ga relacja Podr�y po staro�ytnym �wiecie. Prawdopodobnie szlakiem mahometa�skich pielgrzymek uda� si� nad Morze Czerwone, do Koseir, gdzie oczekuj�c na okazj� powrotu do Aleksandrii spisywa� wra�enia z podr�y. (Data, umieszczona przeze� pod tekstem Podr�y, by�aby w takim razie omy�kowa i zamiast 1840, czyta� by nale�a�o: 1839). W stolicy, powr�ciwszy z G�rnego Egiptu, pracowa� nad histori� tego kraju; wydane p�niej w postaci ksi��ki szkice historyczne1 podsygnowa� notatk�: �Pisano w Aleksandrii, 15 wrze�nia 1839 roku�. W niewiele dni p�niej opu�ci� Aleksandri� udaj�c si� do Damietty, sk�d statkiem pop�yn�� do Palestyny. Opis podr�y z Damietty do Jaffy, tam bowiem wyl�dowa�, znajdujemy w zachowanym fragmencie pt. ,,Pierwotne s��w poj�cie�3. Pierwszego dnia po przyje�dzie do Jerozolimy zetkn�� si� z podr�uj�cym w�a�nie po Palestynie ksi�dzem Ignacym Ho�owi�skim, p�niejszym autorem cenionego opisu pielgrzymki do Ziemi �wi�tej. By� w�wczas, jak si� zdaje, dziewi�ty pa�dziernik30 (data nie jest zupe�nie pewna, Ho�owi�ski bowiem wspomina o poniedzia�ku, a dziewi�ty pa�dziernik wypada� w roku 1839 w �rod�). Ostatnie chwile, p�dzone w Jeruzalem � wspomina pobo�ny pielgrzym � schodzi�y nam smutnie. My�l bliskiego i wiecznego rozdzia�u rzuci�a na wszystko jeszcze wi�ksz� pos�pno��. Jeden tylko wypadek na czas mi� rozerwa� bardzo przyjemnie, bo w sam� wigili� mego wyjazdu przyby� z Egiptu do Jeruzalem znany dzi� w naszym pi�miennictwie p. W�adys�aw W�yk w �wietnym i dobrze mu przypadaj�cym ubiorze wschodnim. Rozmowa pe�na �ycia i zachwytu nad Egiptem mile unios�a kilka chwil wieczornych. Nigdy ci nie przedstawi� tego b�ogiego rado�ci uczucia, z jakim w dalekiej stronie spotykasz ziomka, z jakim przys�uchujesz si� d�wi�kom rodzinnej mowy, kt�ra jakby nadziemska melodia rozkosznie porusza serce30. Z Jerozolimy wyprawia� si� W�yk w rozmaite okolice, bli�sze i dalsze; wycieczk� do Betlejem opisa� w urywku ,,Pierwotne s��w poj�cie�3. Szczeg�lne wra�enie zrobi� na nim podczas pobytu w Syrii Bejrut. To niewielkie miasto przedstawia jeden z najbardziej zajmuj�cych wschodnich widok�w, odkrywaj�c malarzowi tysi�czne skarby �ywych koloryt�w, dobranie po�enionych. Na g�rze czerni� si� cedrami obros�e obszary, stercz� w oddaleniu ska�y miedzianej barwy, bielej� �niegiem Libanu szczyty, rozpromienione blaskiem s�onecznym, a czasem te� g�sta chmura nagle spu�ci zas�on� na ca�e malownicze panorama. Na dole szare od czasu a fantastyczne kszta�tem mury, o stopy kt�rych rozbija si�, szemrz�c bezustannie, perlista piana b��kitnego morza; r�nobarwne flagi okr�t�w le��cych na kotwicach, snuj�ce si� roje kupc�w i majtk�w, majowa zielono�� aloes�w odznaczaj�cych �cie�ki w gaju za miastem, z�ote owoce banan�w (fig Adama) i pomara�cz, r�owe grenady z wonnym kwiatem; gdzieniegdzie palma wybuja�a okrywa swym parasolowym szczytem inne drobniejsze krzewy � a wko�o, na mil� odleg�o�ci, g�ste gaje drzew oliwnych i cytrynowych, pomi�dzy kt�rymi snuj� si� w�skie, bia�e �cie�ki, a gdzieniegdzie bogato urze�bione fontanny lub malownicze wiejskie mieszkania. Dalej, ku drugiej stronie podn�a Libanu, bielej� w oddaleniu, po�r�d zielonych winnic, maronickie klasztory, zamki i grody. W istocie, jedyne to miejsce, kt�rego nie przechwali� nawet Lamartine w swoim przesadzonym, a zawsze powierzchownym opisie Podr�y na Wschodzie�13 Na rok 1840 przypada podr� po Turcji, Grecji i W�oszech, kt�rej itinerariusz jest nam nieznany. Zwiedzi� w�wczas W�yk Ateny i Spart�l3, wyspy greckie (pobyt na jednej z nich, Syrze, opisa� do�� dok�adnie4); najd�u�ej zatrzyma� si� w Konstantynopolu. Oto kilka jego wra�e� ze stolicy Porty Otoma�skiej. 9 Morze Marmara: ...pi�kne wysepki na morzu Marmara, naprzeciw Seraju i Skutari, tak wdzi�czny widok przedstawiaj�, gdy� ich majowa zielono�� i bujna wegetacja dziwnie pi�knie odbijaj� na tle widokresu od melancholicznych cyprys�w, co na dw�ch przeciwnych brzegach � Seraju i Skutari � grobowy cie� rozpo�cieraj�. Te wysepki zowi� si� Ksi���cymi, a mieszkaj�c przez kilka miesi�cy w Konstantynopolu mia�em sposobno�� przekonania si�, �e wraz ze S�odkimi Wodami s� Laskiem Bulo�skim, Praterem... lub raczej Sask� K�p� mieszka�c�w13. Derwisze �wyj�cy�: ...powinien by by� tak�e nas zaprowadzi� obok wielkiego cmentarza w Skutari, do klasztoru derwisz�w �wyj�cych�. Nier�wnie ciekawszy przedstawiaj� oni widok. W�r�d okr�g�ej i sklepionej budowy, przy rozwartym wnij�ciu kt�rej kupi� si� przechodnie, dzieci i niewiasty, na roz�o�onych matach egipskich kilkunastu derwisz�w w spiczastych ko�pakach, w szarych i d�ugich sukniach siedzi doko�a z krzy�owanymi pod siebie nogami. Jeden � najstarszy � z siw� brod�, siedzi we �rodku ko�a i czyta rozwart� ksi�g� Koranu, a jego jednostajnemu g�osowi wt�ruj� westchnienia kiwaj�cych si� bezustannie derwisz�w. Westchnienia, jednostajne jak balans zegaru, g�os cichy, najprz�d z g��boko�ci p�uc wydobywany, zamieniaj�cy si� wkr�tce w j�k bolesny, nareszcie w wycie przera�liwe, na koniec w �miertelne �kanie; modl�cy si�, z oczyma krwi� zabieg�ymi, z pian� na ustach, z obliczem trupiej blado�ci, padaj� jedni na drugich w omdleniu (w boskim zachwyceniu, jak to nazywaj�) i wynosz� ich z przysionka, w kt�rym dwa razy na tydzie� odprawiaj� t� ohydn� i niemi�� Bogu modlitw�. Na w�asne oczy widzia�em dziesi�cioletnich ch�opc�w niwecz�cych tak� modlitw� nie rozwini�te jeszcze fizyczne si�y. Ma�o si� pomi�dzy nimi znajduje starych derwisz�w, gdy� wszyscy prawie na suchoty umieraj�31. Bosfor wieczorem: Mi�o przesuwa� si� z�oconym kaikiem po Bosforze, woleliby�my jednak odby� ten spacer w innej porze. Na przyk�ad wieczorem, po�r�d miesi�ca ramazanu, gdy� wtedy ca�y Stambu� w ogniach czarodziejskich: szczyty minaret�w uwie�czone przez ci�g nocy jasnymi gwiazdami z lamp tysi�ca; wielkie nadbrze�ne kawiarnie lub pa�ace ubrane w kaga�ce z r�nobarwnych �wiate�, a nawet i burzliwe koryto Bosforu spod rud�a i wiose� licznych kaik�w jak gdyby bengalskim ogniem si� powleka, gdy� ka�den kaik ci�gnie za sob� wst�g� ognist� gdyby ogon komety, a fosforyczno�� nadzwyczajna morskich topieli ubiera jak gdyby w gwia�dziste promienie nawet delfin�w wywracaj�cych kozio�ki. W dzie� za� wszystko b��kitne, a z wie�y Galata wida� tylko liczne kaiki snuj�ce si� w r�ne strony jak jask�ki przed burz�13. Ostatnim etapem podr�y, rozpocz�tej w kwietniu 1839 roku, by�y W�ochy; zwiedza� tu W�yk staro�ytno�ci i szpera� po bibliotekach w poszukiwaniu materia��w do historycznego podk�adu swych podr�nych relacji (m. in. w Wenecji1). Do kraju powr�ci� po dwuletniej nieobecno�ci, z pocz�tkiem roku 1841. �Za powrotem do kraju � pisa� o sobie � zaj��em miejsce w gronie obywateli, wszed�em w stosunki z Litw� i Koron��22, inaczej m�wi�c, pr�bowa� osi��� na wsi i gospodarowa�. Zainteresowa�a go hodowla koni, kt�rej zacz�� po�wi�ca� sporo uwagi. Jako w�a�ciciel wzorowej stajni podczas pierwszych wy�cig�w konnych, jakie odby�y si� dwudziestego i dwudziestego pierwszego czerwca 1841 roku w Warszawie, wystawi� kilka koni do bieg�w oraz � co nas interesuje bardziej � b�d�c sam podczas gonitw obecny, w ciekawym reporta�u utrwali� przebieg ca�ej imprezy. 10 Zamilczaj�c nawet o stronie po�ytecznej wy�cig�w konnych i wystawy poprawczej rasy zwierz�t, zaprzeczy� nie mo�emy, �e takowe sprawuj� jeszcze niezwyk�� przyjemno�� dla widz�w i interesowanych. Jest to zawsze bowiem rodzaj gry, kt�r� los rozstrzyga, szlachetniejszej od innych, gdy� jej instrumentem nie s� malowane papierki, lecz �ywe i pe�ne szlachetnego ognia zwierz�ta, a miejscem walki nie dwu�okciowa przestrze� zielonym suknem pokryta, lecz plac obszerny, naoko�o kt�rego t�ocz� si� tysi�ce widz�w. ...Gdy ju� nadszed� dzie� gonitw, od ranka gor�czkowa niespokojno�� panuje w umy�le interesowanych o chwa�� swoich koni... W tym dniu na pr�no by� z nimi chcia� rozprawia� o najwa�niejszych wypadkach; zawsze w ich my�li przede wszystkim: Luceta, Vera lub jaka inna podobna bohaterka...! Niekt�rzy z nich id� nawet pobo�nie na msz�, strzeg� si� starannie spotkania �a�obnego karawanu i pilnuj�, aby si� przypadkiem ko� nie wyrwa� z r�ki masztalerza... gdy� to z�owieszcze wr�by! O czwartej po po�udniu ju� si� cz�� miasta, przyleg�a alei �azienkowskiej i mokotowskim rogatkom, nape�nia� zaczyna niezliczonymi powozami. Bocznymi alejami je�d�cy jad� konno. Czworokonne omnibusy dowo�� periodycznie do rogatek licznych amator�w, a �rodkiem ulicy post�puje wielki, odkryty szaraban, zaprz�ony sze�cioma pocztowymi ko�mi, prowadzonymi przez dw�ch wygalonowanych pocztylion�w, kt�rzy na przemian lub razem graj� w tr�bki. Na omnibusie siedzi kilkunastu weso�ej m�odzi z cygarem w ustach, z szampanem w czubku, z szpicrut� w r�ku i z czerwonymi kartami akcjonariusz�w rzeczywistych na kapeluszu...! Przed nimi d�okej male�ki w p�sowej aksamitnej kurtce post�puje st�po na bia�ym koniu. O wp� do sz�stej z wieczora trzy trybuny przeznaczone dla widz�w zape�ni�y si� a� do samego szczytu, a wko�o okr��onej przestrzeni stan�y w szeregu powozy, z kt�rych ciekawsi, nie maj�cy ju� miejsca gdzie indziej, mogli do�� dobrze spogl�da� na widowisko. ...Ju� wszystkie miejsca zape�nionymi zosta�y, a jeszcze kwadransa brakowa�o do rozpocz�cia gonitw. Przez ten czas trzy muzyki wojskowe gra�y marsze i galopady, a d�okeje pojedynczo pr�bowali konie. ...Ka�den z widz�w upatrywa� sobie jakiego czworono�nego ulubie�ca i na nim opiera� swoje nadzieje. M�odzie� sk�ada�a w budce s�dzi�w rozmaite kwoty pieni�ne, przeznaczone na zak�ady za tym lub owym koniem. O sz�stej tr�by da�y znak um�wiony i trzech je�d�c�w wyjecha�o w szranki. ...Trzej wsp�ubiegaj�cy si� stan�li przed s�dziami i wyci�gn�wszy na los numer, kt�ren mieli zaj�� w szrankach, wr�cili si� na miejsce odjazdu i za wym�wionym has�em przez cz�onka Dyrekcji, tam�e przytomnego, pu�cili si� z miejsca, prysn�wszy za sob� tumanem kurzawy11. Na oczach dwudziestu tysi�cy widz�w zwyci�ska klacz ...w�r�d g�o�nych pochwalnych okrzyk�w przebieg�a przed budk� s�dzi�w, obieg�szy met� dwuwiorstow� w minucie i trzydziestu pi�ciu sekundach. Pierwsza nagroda jej niezaprzeczenie przyznan� zosta�a... G�o�ne okrzyki pozdrawia�y ze wszech stron konia, d�okeja i ich pana. Przyjaciele �ciskali r�k� szcz�liwego posiadacza tak dzielnego rumaka11. Posiadaczem owym by� � sam autor reporta�u, kt�rego klacz nosi�a, obyczajem do dzi� nie wygas�ym, imi� cudzoziemskie: Lady Stenhop. Niejedno wra�liwe serduszko �e�skie bi�o przyspieszonyn ruchem w chwilach przesilenia wygranej z jednej lub z drugiej strony... Wygrywaj�cy pierwsz� nagrod�, kt�ren sta� przez ca�y czas gonitw bledszy ni� pod pierwszym kartaczowym ogniem, zaja�nia� �ywym rumie� 11 cem i w�r�d odg�osu tr�b zosta� przywo�anym przed J. O. Ks. Namiestnika Kr�lestwa, kt�ry mu nagrod� osobi�cie wr�czy�, przem�wiwszy kilka s��w uprzejmych11. By�o to w niedziel�, dwudziestego czerwca; w poniedzia�ek po kilku gonitwach ...wy�cigi zako�czy�y si� przez pospolite ruszenie wszystkich d�okei. Ten, co dobieg� pierwszy, dosta� pieni�n� nagrod� z prywatnej szkatu�y J. O. Ks. Namiestnika. Przez kilka dni naprz�d i przez par� dni p�niej Warszawa by�a w niezwyk�ym ruchu i zaj�ciu. Jak na raz pierwszy, wy�cigi bardzo si� dobrze odby�y11. Reporta�, wydrukowany przez �Bibliotek� Warszawsk��, nie by� debiutem W�ykaliterata, ju� bowiem par� miesi�cy wcze�niej to samo pismo og�osi�o Wyj�tki z podr�y po Egipcie2. R�wnocze�nie z Pierwszymi wy�cigami opublikowa� W�yk w ,,Bibliotece Warszawskiej� opowiadanie Dwaj przyjacielel0, uko�czone (jak informuje dopisek) pierwszego czerwca 1841 roku. Opowiadanie to, opatrzone podtytu�em �Szkic z obyczaj�w Pary�a�, przenosi nas do stolicy Francji schy�ku lat dwudziestych i pocz�tku trzydziestych; nieporadne fabularnie, jest histori� o dw�ch przyjacio�ach, z kt�rych jeden, poniewa� pracowity i uczciwy, z ubogiego studenta staje si� powa�anym parlamentarzyst�, drugi za�, poniewa� lekkoduch i hochsztapler, ko�czy n�dznie, zabity w pojedynku. Naiwnie moralizuj�c� przypowiastk� rzuci� W�yk na ruchliwe t�o �ycia paryskiego, naszkicowanego niestety nie zawsze z artystycznym powodzeniem: obok paru wybornych obrazk�w s� tu przewa�nie drobiazgowe, antykwariuszowskie, suche opisy budowli i ulic miasta. Jako podr�nik �wi�ci� W�yk tryumfy w warszawskich salonach, gdzie otacza�a go opinia ekscentryka. ,,Po powrocie ze Wschodu � pisze Aleksander Weryha Darowski � u�ywa� bilet�w wizytowych z tytu�em beja i opowiada� przygody nie ze wszystkim do prawdy podobne� 35; z�o�liwcy ukuli nawet niezbyt pochlebne przys�owie: ,,W�yku-beju, wi�cej oleju!� Przyjemne z owego czasu wspomnienie � notuje Paulina Wilko�ska � pozostawi� mi tak�e W�adys�aw W�yk. By� sympatyczny, �yczliwy, dowcipny i ka�de towarzystwo o�ywia�. We wszystkich lubiono go salonach. Podr�owa� wiele i stara� si� wsz�dzie pozna� wszystkich i wszystko. Opowiadano, �e umy�lnie pojecha� do Grazu, by pozna� Karola X i dw�r jego. Nazwisko swoje podawa� na biletach: de Vengick. Miano go za Breto�czyka albo Wandejczyka i natychmiast przyj�tym zosta�. Nic wszelako stamt�d tak wielce ciekawego nie wywi�z�. We W�oszech kaza� sobie podobno przez �art wydrukowa� bilety: Il comte Serpentino della Ruda Granda (maj�tek W�yk�w w Lubelskiem nazywa� si� Wielka Ruda). ...Zostawa� w stosunkach �ci�lejszej przyja�ni z Cyprianem Norwidem i byli prawie nieroz��czeni32. Przyja�� W�yka z Norwidem, zadokumentowana wierszem Norwida Do wie�niaczki, przypisanym na pami�tk� W�ykowi z dat�: ,,Warszawa, 11 maja 1841�, utrwali�a si� podczas wsp�lnej w�dr�wki po kraju, w kt�r� obaj literaci wyruszyli latem 1841 roku30. �Wst�pi�em w �lady Chodakowskiego�22 � pisa� o owej wyprawie W�yk; jej rezultatem mia� by� historyczno -etnograficzny obraz kraju, uj�ty w form� literackiej gaw�dy. Do Podr�y w Koronie, tak bowiem mia� brzmie� tytu� owej gaw�dy20, zebra� W�yk sporo materia�u historycznego (zachowa�y si� obszerne wyci�gi z kronik Galla, Bielskiego, z Historii Naruszewicza i in.20' 21); by za� zgromadzi� materia� etnograficzny, odby� z Norwidem dwie paromiesi�czne w�dr�wki, pierwsz� w roku 1841, drug� za� w roku 1842 � �do Czarnolesia, Sandomierza, Ojcowa, Cz�stochowy, Krakowa, s�owem, ca�ej Ma�opolski i Mazowsza, ziem wielu�skiej, sieradzkiej itd.�l5. Niestety, Podr� w Koronie nie zosta�a nigdy napisana, jakkolwiek W�yka i Norwida, 12 wyruszaj�cych na wypraw� po kraju, otacza�o og�lne zainteresowanie: jeden z m�odych poet�w, Antoni Czajkowski, �egna� ich nawet entuzjastycznymi wierszami31. Z wycieczki po kraju wr�ci� W�yk w pa�dzierniku36 roku 1841 do Warszawy; z listopada pochodzi datowana w Warszawie recenzja Pism Franciszka Morawskiego (Wroc�aw 1841, t. I), kt�r� W�yk napisa� z my�l� o publikacji w kt�rym� z czasopism. Zachowa�a si� jej kopia r�kopi�mienna19. Wywody krytyczne zamyka recenzent wnioskiem, i� �autor jest niezaprzeczenie bieg�ym pisarzem, zr�cznym sztukmistrzem, ale nie jest poet��19. Pocz�tek roku 1842 sp�dzi� W�yk w rodzinnym Toporowie, zajmuj�c si� prac� pisarsk�. Uko�czy� ostatecznie Podr� po staro�ytnym �wiecie, datuj�c wst�p do cz�ci historycznej w Toporowie 10 marca 1842 rokul. Ksi��k� dedykowa�: �Dobremu i �wiat�emu ojcu w dow�d wdzi�czno�ci�1. R�wnocze�nie pracowa� nad zakrojonym na szersz� skal� obrazem literatury �wiatowej, kt�remu przeznacza� tytu� Powszechny przegl�d arcytwor�w poezji �wiata5. Mia� to by� zarys historyczno-literacki, obejmuj�cy tw�rczo�� poet�w od Dawida, autora Psalm�w, a� po Chateaubrianda, przy czym zestawienie obu tych nazwisk wskazuje na tendencje ideowe ca�o�ci. Szczeg�ln� uwag� po�wi�ca� mia� Przegl�d poetom polskim. Przegl�d ten znamy tylko z czterech niewielkich urywk�w, publikowanych w latach 1842�1843 na �amach czasopism. Jeden z nich, Fragment z wst�pu do powszechnego przegl�du arcytwor�w poezji �wiata5, datowany w kwietniu 1842, a drukowany w ,,Przyjacielu Ludu� w sierpniu � pa�dzierniku tego roku, zawiera og�lne uwagi o poezji oraz wyliczenie znakomitych poet�w �wiata na kanwie rozwa�a� historyczno-filozoficznych. Trzy dalsze urywki dotycz� trzech poet�w � zwr��my na to uwag� � wszystkich z epoki baroku. Szkic O Piotrze Kochanowskim i geniuszu Tassa7, umieszczony w ,,Przyjacielu Ludu� z lipca 1842, przynosi interesuj�ce rozwa�ania nad Jerozolim� Wyzwolon� Tassa i wysokie pochwa�y talentu Piotra Kochanowskiego jako t�umacza. Datowany w Krakowie 25 maja 1842 artyku� o Kasprze Miaskowskim6, drugorz�dnym poecie polskiego baroku, ska�ony jest tendencj� panegiryczn�: W�yk upatruje w Miaskowskim znakomitego poet� i cz�owieka nadzwyczaj pobo�nego; niestety, tylko drugie z tych okre�le� jest w pe�ni usprawiedliwione. Zdaje sobie z tego spraw� i sam autor artyku�u, ale s�uszno�� swego poprzedniego s�du stara si� podtrzyma� mocno karko�omnym rozumowaniem: ,.uchybianie zasadom sztuki dowodzi, �e religia i obywatelstwo nie by�y chwilowym pomy�leniem geniuszu Miaskowskiego, lecz ci�g�ym celem i zaj�ciem jego �ycia�6. Ostatni opublikowany fragment Przegl�du, studium o Stanis�awie Grochowskim8, umieszczone w ,,Pielgrzymie� z roku 1843, zawiera gar�� znamiennych spostrze�e� nad upadkiem o�wiaty i literatury pod wp�ywem jezuickiej kontrreformacji. Nauka jezuicka wtedy nie przyspiesza�a rozwijania samodzielno�ci w uczniach, nie by�o to bowiem zgodnym z widokami tych, kt�rzy u�ywali nauk� jako �rodek, uwa�aj�c uczni�w za spr�yny, kt�rymi i w wieku dojrzalszym sterowa� mieli8. G��wne warto�ci utwor�w Grochowskiego widzi W�yk w tym, i� poeta �nie skazi� czysto�ci rodzinnej mowy, owszem, doda� jej nowego blasku�8. Z pocz�tk�w roku 1842 pochodz� jeszcze dwie inne prace literackie W�yka. Jedna z nich � to recenzja �wie�o wydanych pierwszych dw�ch tom�w Pielgrzymki do Ziemi �wi�tej Ignacego Ho�owi�skiego, kt�re autor Podr�y po staro�ytnym �wiecie oceni� z nale�yt� kompetencj�. Warto�� Pielgrzymki upatrywa� w r�norodno�ci zgromadzonych w niej spostrze�e�: Autor to nam opowiada zajmuj�ce szczeg�y r�nych przyg�d ka�demu wydarzaj�cych si� w tej dalekiej podr�y, to opisuje dok�adnie arcydzie�a sztuki, to wywodzi trafne wnioski z 13 historycznych wypadk�w lub wprowadza na scen� dramatyczne wydarzenia, obudzaj�ce ciekawo��, przejmuj�ce zgroz� lub podziwieniem13. Druga praca literacka � to drukowane w kwietniowych zeszytach ,,Tygodnika Literackiego� z roku 1842 Wspomnienia z mych podr�y, opatrzone podtytu�em ,,Sceny obyczajowe�, a zawieraj�ce opis Przeja�d�ki po Praterzel2 wiede�skim. Przeja�d�k� t� odbywa W�yk w dniu wy�cig�w konnych (zapewne w 1840 lub 1841 roku28), co stanowi okazj� do zaprezentowania zebranego na torze towarzystwa, �mietanki arystokracji austriackiej: Gdy si� wszyscy z swymi wspomnieniami i pomi�dzy sob� porachowali, znalaz�o si�, �e temu lat sto trzydzie�ci wszystkich przytomnych pradziady i prababki znajdowa�y si� w takim�e samym towarzystwie i o tym�e prawie samym rozmawiali. I to, co si� przypadkiem wydarzy�o w tym gronie, mog�oby by� sprawdzonym na ca�ym wiede�skim towarzystwie, gdzie opr�cz odmian, kt�re wprowadzili w kroju sukien Gunkel i Rabatyn, a w kszta�cie powoz�w Brantmajer i Planke � od samego potopu nic si� wcale nie zmieni�o12. Nielepsze zdanie mia� W�yk o lo�y kr�lewskiej, gdzie pod nieobecno�� monarchy kr�lowa�a ma��onka wszechw�adnego ministra, ksi�na Metternich. W lo�y nieco odmienn� prowadzono konwersacj�. Ksi�na M., elegancko rozparta w najwygodniejszym miejscu, przerywa�a czasami do�� �ywym g�osem powa�ne milczenie otaczaj�cych j� pan�w. � Wiesz, ksi��� � m�wi�a do stoj�cego obok m�odzie�ca � �e ten g�upiec Balzak, kt�rego par� razy przyj�am w moim salonie, o�mieli� si� przys�a� mi z Pary�a sw�j najnowszy romans, i to jeszcze na ��tym papierze drukowany. Czy kto s�ysza� co� podobnego...? 12 Ca�kiem inna atmosfera panowa�a natomiast za barierami, gdzie sta�o ...grono rzemie�lnik�w, �wi�tecznie ubranych, opowiadaj�cych wypadki wczorajszego balu u Szperla, pal�cych cygaro i daj�cych sobie rendez-vous w Zielonym Ogrodzie, gdzie dzi� Strauss gra� b�dzie12. Wiede� wywar� na W�yku wra�enie miasta pogr��onego w stagnacji, wra�enie ...staro�ytnej fortecy, gdzie si� przechowa�, jakby w s�oju marynata, zmar�y ju� od dawna na �wiecie feudalizm12. Ko�czy wi�c sw�j reporta� wizj� miasta pos�pn�, nie pozbawion� przy tym sugestywnego wyrazu. Oto ...pi�kne, zielone ogrody, bulwary, spacery, nowe i bia�e przedmie�cia, ozdobione w�oskiej architektury pa�acami. Po tych ogrodach, na tych przedmie�ciach, pod fantastycznym smyczkiem Straussa i Lannera brzmi wiecznie szalona muzyka, co upaja jak opium zdrobnia�ych optymist�w, s�abodusznych, gnu�nych, na�ogowych, ograniczonych, nieczu�ych, szcz�liwych! Miesi�c, rok mo�esz brn�� przyjemnie w tym �yciu, lecz je�li twa dusza z hartowniejszego kruszcu � nie wytrzyma d�u�ej, je�li za� z t e k t u r y lub z g l i n y � stanie si� na wieki wiek�w nakr�conym a u t o m a t e m, poruszaj�cym usta, r�ce i nogi za poci�gni�ciem nitki, wszystkim innym ruch nadaj�cej, lub za skinieniem zaczarowanego smyczka12. Z literatury i wiede�skich wy�cig�w wypada przenie�� si� teraz do rzeczywisto�ci i � na wy�cigi warszawskie. Podobnie jak w roku ubieg�ym, wystawia� i teraz W�yk konie do bieg�w, ale tym razem normalny tok imprezy zak��cony zosta� przez okoliczno��, kt�ra g�o�nym 14 echem przetoczy�a si� po mie�cie. Oto jak j� relacjonuje Paulina Wilko�ska (wspomniany w tek�cie m�� Pauliny, August, jest znanym autorem Ramotek): W pierwszej po�owie czerwca odbywa�y si�, jak zwykle, wy�cigi konne. Wi�c pojechali�my tak�e. Du�o nap�yn�o obywatelstwa, nawet i ze stron dalszych. Pan W�adys�aw W�yk mia� tak�e konie do wy�cig�w. Tu� przed rozpocz�ciem, gdy wszystko ju� by�o w oczekiwaniu, przybiega August zaperzony i m�wi nam: � Paskiewicz, zobaczywszy W�yka z wielk� brod�, wyda� rozkaz, a�eby brod� zgoli� natychmiast, bo inaczej nie pozwoli, by do wy�cig�w nale�a�. Zrobi� si� harmider wielki... W�adys�aw W�yk nie ogoli� brody i konie jego nie �ciga�y si� wcale. A nazajutrz zaraz poda� si� o paszport emigracyjny. Trzeciego dnia potem by� u nas na po�egnanie, z brod� pi�kn� zawsze, w czarnej czamarce. Widzia�am go wtedy po raz ostatni. Ch�opcy na ulicach z tej okoliczno�ci wy�piewywali �wie�o zrymowany krakowiak: Kto chce na koniu swawoli�, Musi wprz�d brod� ogoli�.32 Znacznie szczeg�owiej perypetie swoje z namiestnikiem Kr�lestwa, Paskiewiczem, opisuje sam W�yk w memoriale sporz�dzonym nazajutrz po wypadku, tj. w czwartek dnia 16 czerwca 1842 roku. Tak przez wzgl�d na to, com winien samemu sobie, jako te� przez poszanowanie dla Prawdy i godno�ci obywatelskiej funkcji, kt�r� mnie wsp�obywatele zaszczycili, mam sobie za obowi�zek spisa� dos�ownie szczeg�y wypadku, kt�ren mi si� dnia 15 czerwca rb. wydarzy�. Znajduj�c si� od godziny drugiej po po�udniu na placu wy�cigowym, gdziem przyby� wraz z Xawerym Branickim, ��czy�skim i innymi, konie wy�cigowe maj�cymi � a to w celach 1- mo: przedstawienia do popis�w klaczy Lady Stenhop, kt�ra w przesz�ym roku otrzyma�a zwyci�stwo) 2-do: aby u�ywa� prawa, jakie mi nadaje moja stoz�otowa akcja; 3-tio: aby dope�ni� obowi�zk�w cz�onka komitetu, delegowanego od akcjonariusz�w do kontrolowania czynno�ci dyrekcji � stoj�c przy barierze zewn�trznej, tu� przy miejscu, kt�r�dy wje�d�aj� powozy, ujrza�em oko�o godziny czwartej jenera�a na koniu do mnie si� zbli�aj�cego, kt�ren zawo�a� na mnie po familijnym imieniu, jak na dobrze znajomego, nie u�ywaj�c nawet przyimka ,,pan�, powszechnie przyj�tego. Za trzecim zawo�aniem, gdy mnie si� ten jenera� zapyta� ju� w odmienny spos�b: �Czy pan � pan W�yk?�, odpowiedzia�em potakuj�c, pok�oni�em si� i przybli�y�em si� do konia. Natenczas jenera� powiedzia� mi, �e dwa razy po mnie przysy�a�, i wyrzuca� surowo, �em si� nie stawi� na jego rozkazy. Odrzek�em na to, �e nie wiem, kto do mnie przemawia. Na co mi odpowiedzia�, �e jest jenera�- policmajstrem Sobolew. O�wiadczy�em wtedy, �e nic nie wiedzia�em o tym, �e si� jenera� chcia� ze mn� widzie�, gdy� znaj�c go z Kalisza, nie omieszka�bym go odwiedzi�. Jenera� odpowiedzia� mi, �e tu nie o tym mowa; wyrzuca� mi raz jeszcze, �em prze�ama� jego rozkazy nie stawi�c si� na zawo�anie i przybywaj�c na plac gonitw z nie ogolon� brod�. Raz jeszcze zar�czy�em s�owem honoru obywatelskim, �e �aden obcy ani w�asny s�u��cy nie zawiadomi� mni� o tym, jako jenera� chce si� ze mn� widzie�. 15 Opodal stoj�cy JW. Edward Lubowidzki, obywatel z Podola, i W-ny ... (nieczytelne), dymisjonowany pu�kownik Wojsk Polskich, patrzyli na to, co mnie spotyka�o. Jenera� kaza� mi natychmiast wr�ci� do domu i ogoli� brod� lub si� wcale na placu nie znajdowa�. O�wiadczy�em z powag�, �e tego sp�nionego rozkazu wykona� nie mog�, b�d�c cz�onkiem komitetu wy�cig�w i wystawy i znajduj�c si� obecnie w miejscu i w chwili, w kt�rej takowe wy�cigi odbywa� si� maj�, a kt�re m�j ko� rozpoczyna� b�dzie. Jenera� wezwa� �andarm�w i kozak�w i chcia� mnie si�� wyprowadzi� z miejsca, co widz�c o�wiadczy�em, �e wprz�dy nim si� w obecnym miejscu i w obecnej okoliczno�ci poddam policyjnym rozporz�dzeniom, wypada mi z�o�y� insygnia akcjonariusza rzeczywistego w r�ce prezesa dyrekcji, a m�j urz�d w r�ce prezesa komitetu. Jenera� przysta� na to, a ja uda�em si� przed g��wn� estrad�, na miejsca dla cz�onk�w wyznaczone, ko�o budynku, w kt�rym s�dziowie dope�niaj� swych obowi�zk�w, i zawiadomi�em prezesa dyrekcji, cz�onk�w W�. Brujewicza, JW. gubernatora �aszczy�skiego i innych o tym, co mi si� wydarzy�o, dodaj�c, �e pod�ug mego przekonania musi to by� skutkiem pomy�ki, i deklaruj�c, �e nie przestan� dope�nia� obowi�zk�w mojej funkcji, dop�ki mi rozkaz od najwy�szej krajowej w�adzy zakomunikowanym przez prezesa dyrekcji jeneralnej nie zostanie. Po up�ywie p� godziny, kiedym podczas ulewy schroni� si� pod zakrycie ko�o schod�w i bariery, pozostaj�c jednak w obr�bie dla cz�onk�w przeznaczonym, zbli�y� si� do mnie powt�rnie jenera�-policmajster i bior�c z ty�u za rami� chcia� mnie wyprowadzi� z obr�bu, o�wiadczaj�c, �e chce ze mn� pom�wi�. Odsun��em si� krok�w kilka i schroni�em si� na �rodek obr�bu, o�wiadczaj�c na g�os przy obecnych cz�onkach, �e znaj�c intencje jenera�a nie wypada mi mie� z nim prywatnej rozmowy i udawa� si� na inne miejsce od tego, w kt�rym urz�duj�. O�wiadczy�em tak�e, �e b�d�c w funkcji, us�ucham tylko tych rozkaz�w, kt�re mi w�a�ciw� drog� udzielonymi zostan�, i takim si� poddam lub przemocy ulegn�. Te s�owa s�yszeli obecni cz�onkowie, kt�rzy je po�wiadcz� sami, jak tego b�dzie potrzeba. Jenera� wzi�� mnie raz drugi pod r�k�, poci�gn�� ku barierze, nie znajduj�c z mojej strony �adnego fizycznego oporu; wyrzuca� mi jeszcze, �em niepos�uszny i �em si� nie stawi� na jego podw�jne wezwanie. Jeszcze raz o�wiadczy�em przyzwoitym tonem, �e mi nikt nie wr�czy� rozkazu, co za� do zarzucanego mi niepos�usze�stwa, �e przeciwne post�powanie nie zgadza�oby si� obecnie z przyj�tym przeze mnie obowi�zkiem. Doszed�szy do bariery jenera� odda� mnie w r�ce �andarm�w i Bogatki, a ci mnie uprowadzili trzymaj�c pod ramiona. Protestuj�c przeciwko temu czynowi podda�em si� w�adzy i konwojowany zosta�em a� do rogatek Warszawy. Rzetelno�� i dos�owno�� tych szczeg��w przysi�g� w ka�dej chwili stwierdzi� got�w jestem. W�adys�aw W�yk.19 W czerwcu 1842 r. opu�ci� W�yk Warszaw� udaj�c si� do Galicji. Jako krajoznawca zetkn�� si� w�wczas z Wincentym Polem, gospodaruj�cym pod Gorlicami. Wizyt� u Pola utrwali� w obrazku Szcz�� Bo�e w �wiat. (Opis domku znanego poety)14. W domu Pol�w go�ci� znany wiolonczelista, Samuel Kossowski, wyruszaj�cy w�a�nie na zagraniczne tournee � st�d tytu� obrazka. W pami�ci W�yka pozosta� ...g�os naszego poety, po kilka godzin p�ynnie, z natchnieniem m�wi�cego o historii architektury w naszym kraju, o estetyce i pracach wszystkich szk� niemieckich w tym przedmiocie a� do naszych czas�w poczynionych, o ro�linno�ci ziemi naszej, o jeografii tej�e i o powierzchownym i p�ytkim zapatrywaniu si� na ni� a� dot�d, bez zastanowienia si� nad natur� i obyczajem lud�w, b�d�cych jedynym prawdziwym jeograficznym podzia�em14. 16 ,,Do�wiadczywszy kilkakrotnie grubia�stwa rz�du mi niech�tnego � pisa� W�yk o sobie � a przed rokiem gwa�tu, wyrz�dzonego mi na publicznym miejscu, w obliczu trzydziestu tysi�cy ludu, postanowi�em przestawa� na mniejszym, zrzec si� ziemskich maj�tk�w, osi��� w przyleg�ym mie�cie Kongresowej Polsce i oddawa� si� umys�owym pracom i praktycznym celom, do kt�rych m�g�bym by� u�ytym dla og�lnego dobra�22. Nowym terenem rocznej dzia�alno�ci W�yka sta� si� Pozna�, dok�d autor Podr�y po staro�ytnym �wiecie przyby� z pocz�tkiem lutego 1843 roku15. Poznaniacy zapami�tali sylwetk� pisarza, cz�owieka ,,ekscentrycznego, oryginalnego, ale cokolwiek b�d� czynnego, obdarzonego zasobem dobrej woli i patriotyzmu�33. W�yk, ,,rzutny i wymowny�34, ,,b�yszczy w �wietnym na�wczas towarzystwie pozna�skim, r�wnocze�nie za� pisze artyku�y do miejscowych pism pozna�skich tre�ci spo�ecznej, krytycznej�33. Pozna�skie prace literackie W�yka zapocz�tkowa�y Pierwsze wra�enia podr�nego15, uj�te w form� listu do Cypriana Norwida, zapisane w miesi�c po przyje�dzie do Poznania, a wnet potem wydrukowane w �Roku 1843�. Trwaj�cy w�a�nie karnawa� by� w stolicy Wielkopolski okresem o�ywionego ruchu towarzyskiego, sezonem teatru i imprez artystycznych. Ale Pierwsze wra�enia podr�nego z kulturalnego �ycia miasta s� raczej ma�o entuzjastyczne. W pi�tek dnia 18 lutego na sali pa�acu Dzia�y�skich otworzono na nowo w tym roku prelekcje historyczne. Nie wdaj�c si� jeszcze w rozbi�r krytyczny tych prelekcji, powiem ci tylko, �e s� one nader zajmuj�ce; wa�no�� ich za� ka�den uczu� by powinien, gdy� oceni� z prawdziwego stanowiska zaledwo g��bszy badacz rodzinnych dziej�w potrafi. ...Na pierwszej prelekcji by�o do pi��dziesi�ciu os�b, na drugiej dwadzie�cia, a na trzeciej mniej jeszcze. Kilku niedorostk�w, kilku schorza�ych i do�� podesz�ych obywateli miejskich (mo�e profesor�w lub nauczycieli) i kilku Ma�opolan�w chciwych nauki � oto ca�e audytorium ucz�szczaj�ce na wyk�ad wy�szy dziej�w narodowych...15 Podobnie przedstawia si� w relacji W�yka �ycie muzyczne Poznania. W ostatnich dniach karnawa�u zawita� do tego miasta znakomity artysta, maj�cy europejsk� s�aw�. Na koncertach Liszta mn�stwo bywa�o widz�w. Liszt wyjecha� z Poznania z zadowoleniem i z nape�nionym workiem. ...Cena bilet�w na koncerta Liszta by�a do�� umiarkowana w Poznaniu, ale c� z tego, kiedy potem na ta�sze koncerta, dawane przez amator�w na doch�d pomocy naukowej i ubogich, na pierwszy przysz�o jeszcze do�� os�b, ale na drugim prawie nikogo nie by�o...16 Nielepiej jest i z teatrem. Znalaz�em teatr do�� pusty, chocia� mi powiedziano, �e by� pe�niejszy ni� kiedykolwiek, a to z przyczyny, �e sztuki obiedwie po raz pierwszy by�y tutaj dawane. W lo�ach wi�cej znajdowa�o si� os�b ze wsi ni� z miasta, a parter i krzes�a prawie pustkami sta�y. Zdaje si�, �e tak jak gra w karty wi�ksz� cz�� m�odzie�y wiejskiej od nauk, tak knejpa obywatelstwo miejskie od okazywania wsp�czucia sztukom odwodzi. W czasie sztuki m�odzie� elegancka, na l w a choruj�ca, przelatywa�a z lo�y do lo�y jak kanarek po grz�dzie, a szelest skrzyde�ek miesza� si� z g�osem aktor�w... Jeszcze druga sztuczka nie by�a odegrana w po�owie, gdy wi�ksza cz�� dam zacz�a opuszcza� lo�e... zapewne nie z obawy t�oku, jak to w innych miastach si� zdarza czasem, ale przez na�ladownictwo modnego tonu.... �C� to gra pana Sk. w por�wnaniu z gr� Dewriena!� � �Ta aktorka wcale nie umie �piewa�!� � �Grizi! Grizi! O boska Grizi... kiedy� ci� znowu us�ysz�!?� � Tak m�wi�y i m�wili do siebie, chc�c zawsze w j e d n y m d n i u Krakowa � i wracali do do 17 m�w ziewaj�c okropnie, pomimo wewn�trznego zadowolenia, �e raz na miesi�c za ca�ego talara sztuki pi�kne poprotegowali. Gdy damy wysz�y, niekt�rzy m�odzi panowie w jednej awanscenie siedz�cy nakryli g�owy... jeden z nich zapali� sobie sans layon u lampy na korytarzu cygaro i wr�ciwszy do lo�y wygi�� si� z niej na scen�, akompaniuj�c �piewaj�cej aktorce i improwizuj�c nowe s�owa do piosnki � g�o�niej prawie od �piewaczki... Aktorowie, widz�c publiczno�� znikaj�c� jak kamfor�, ko�czyli krotofiln� sztuk� prawie z p�aczem, a gdy im przysz�o �piewa� zwrotk� do publiczno�ci i prosi� j� o oklask, primadonna roztworzy�a usta i jak �ona Lota stan�a w os�upieniu... bo ju� nie by�o publiczno�ci!!! Ja tylko jeszcze dotrzymywa�em placu z ko�owacia�ymi oczyma, a drugim widzem byt teatralny s�uga, kt�ren wchodzi� w�a�nie na parter, aby zagasza� �wiatto przed zapadni�ciem kurtyny, i wyci�gaj�c ramiona, jak pos�ugacz Bartola w Cyruliku Sewilskim, ziewa� niemi�osiernie. By�a to w istocie komedia w komedii... Widowisko, kt�remu trudno da� nazwisko...!15 W zako�czeniu pozna�skiego reporta�u zwraca si� W�yk do Norwida z tymi s�owy: Przesy�am ci te pierwsze obrazy, kt�re zdj��em dagerotypem my�li z Poznania... Nie s�d�, abym mia� zamiar na�ladowa� listy perskie Montesguieugo. Ni� krytykowa�, sam dzia�a� wol�15. Nie bez przyczyny w Pierwszych wra�eniach po�wi�ci� tyle uwagi teatrowi, scen� bowiem pozna�sk� zainteresowa� si� szczeg�lnie, podejmuj�c ambitny zamiar przekszta�cenia jej z przybytku lekcewa�onej rozrywki dla arystokratycznych snob�w � w ,,narodow� szko�� obyczaj�w�. Kiedy m�wi�: teatr, nie my�l� przez to o zmys�owych, cho� zgrabnych skoczkach, o t�ustych possach, o cynicznych wodewilach itp. Przez teatr rozumiem szko�� wy�sz� dla rodzin za ma�o zamo�nych, aby na uniwersyteta swe dzieci posy�a�. Uniwersyteta dla rzemie�lnik�w, potrzebuj�cych nauki z rozrywk�, a nie osch�ych sentencji; �wi�tyni� Westy dla publicznego zapa�u; pr�gierz na domowe dziwactwa jakiego wiejskiego lub miejskiego safandu�y lub jakiej kapry�nicy... Takim wprawdzie teatr pozna�ski nie jest jeszcze, ale sta� by si� m�g� z czasem, gdyby mu dano ten kierunek i dopom�c chciano do wzbicia si� w g�r�... rozwi�zawszy skrzyd�a...15 Pogl�dy swoje na rol� i znaczenie teatru, na jego zadania, na perspektywy i mo�liwo�ci rozwoju sceny polskiej w Poznaniu wy�o�y� W�yk w broszurze Historia siedmiomiesi�cznego teatru