7032

Szczegóły
Tytuł 7032
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7032 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7032 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7032 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ARKADIJ I BORYS STRUGACCY FALE T�UMI� WIATR WPROWADZENIE Nazywam si� Maksym Kammerer. Mam osiemdziesi�t dziewi�� lat. Kiedy�, bardzo dawno temu, przeczyta�em starodawn� opowie��, kt�ra zaczyna�a si� w�a�nie tak. Pami�tam, �e pomy�la�em wtedy � je�li w przysz�o�ci b�d� pisa� memuary, zaczn� je dok�adnie tak samo. Zreszt� ten zaproponowany przeze mnie tekst w�a�ciwie trudno nazwa� wspomnieniami, a zacz�� nale�a�oby od pewnego listu, kt�ry otrzyma- �em mniej wi�cej rok temu* Kammerer, Oczywi�cie przeczyta� pan os�awione ,,Pi�� biografii stulecia". Prosz�, aby pom�g� mi pan ustali�, kto konkretnie ukrywa si� pod pseudonimami � P. Soroka i E. Braun. S�dz�, �e przyjdzie to panu �atwiej ni� mnie. Maja G�umowa 13 czerwca 125 roku. Nowogr�d. Nie odpowiedzia�em na ten list, poniewa� nie uda�o mi si� rozszy- frowa�, jak naprawd� nazywali si� autorzy �Pi�ciu biografii stulecia". Wyja�ni�em tylko, �e � jak tego nale�a�o oczekiwa� � P. Soroka i E. Braun s� znanymi wsp�pracownikami grupy �Ludeni" Instytutu Badania Historii Kosmicznej (IBHK). Bez trudu wyobrazi�em sobie uczucia, jakich doznawa�a Maja G�u- mowa czytaj�c biografi� swojego syna, zredagowan� przez P. Sorok� i E. Brauna. Zrozumia�em, �e musz� zabra� g�os. Napisa�em te wspomnienia. Z punktu widzenia bezstronnego, a w szczeg�lno�ci obiektywnego czytelnika mowa w nich b�dzie.o wydarzeniach, kt�re sta�y si� ko�cem ca�ej epoki w naszej kosmicznej samo�wiadomo�ci i otwar�y przed ludz- ko�ci� ca�kowicie nowe perspektywy, kt�re poprzednio mog�y by� roz- wa�ane jedynie teoretycznie. By�em �wiadkiem, uczestnikiem i w jakim� sensie nawet inicjatorem tych wydarze�, a wi�c nie ma nic zdumiewa- j�cego w tym, �e grupa �Ludeni" w ci�gu ostatnich lat bombarduje mnie stosownymi ankietami, oficjalnymi i nieoficjalnymi pro�bami O wsp�dzia�anie i mora�ami na temat obywatelskich obowi�zk�w. Po- cz�tkowo traktowa�em cele i zadania grupy ze zrozumieniem i �yczli- wo�ci�, ale te� nigdy nie ukrywa�em swojego sceptycyzmu na temat ich nadziei na sukces. Poza tym by�o dla mnie absolutnie jasne, �e z mate- ria��w i informacji, kt�rymi dysponuj�, grupa �Ludeni" nie b�dzie mia�a �adnego po�ytku i dlatego do tej chwili uchyla�em si� od uczest- nictwa w jej pracy. Ale teraz z przyczyn, kt�re maj� charakter raczej osobisty, odczu- wam uporczyw� potrzeb�, aby jednak zebra� razem i zaoferowa� ka�- demu, kogo to interesuje, ca�o�� mojej wiedzy o pierwszych dniach Wielkiej Iluminacji. Przeczyta�em ostatni akapit i od razu jestem zmuszony skorygo- wa� samego siebie. Po pierwsze, opisuj� oczywi�cie wcale nie wszystko, co wiem. Niekt�re materia�y maj� charakter zbyt specjalistyczny, �eby m�c je tu referowa�. Niekt�rych nazwisk nie wymieni� z przyczyn czysto etycznych. Powstrzymam si� te� od omawiania specyficznych metod mojej �wczesnej dzia�alno�ci w charakterze kierownika Wy- dzia�u Wydarze� Nadzwyczajnych (WN) Komisji Kontroli (KOMKON-u 2). Po drugie, wydarzenia 99 roku by�y, je�li ju� mam by� �cis�y, nie pierwszymi dniami Wielkiej Iluminacji, a przeciwnie, jej dniami ostatnimi. Tego w�a�nie, jak mi si� wydaje, nie rozumiej�, a raczej � nie chc� zrozumie� pracownicy grupy �Ludeni", bez wzgl�du na wszelkie moje pr�by przekonania ich. Zreszt� mo�liwe, �e nie by�em wystar- czaj�co uparty. Ju� nie te lata. Osobowo�� Tojwo G�umowa budzi, rzecz jasna, szczeg�lne � po- wiedzia�bym nawet � specjalne zainteresowanie pracownik�w grupy �Ludeni". Rozumiem to i dlatego wybra�em G�umowa na centraln� posta� moich memuar�w. Oczywi�cie nie tylko dlatego i nie g��wnie dlatego. Je�eli z jakie- gokolwiek powodu wspominam o tych dniach, w mojej pami�ci natych- miast pojawia si� Tojwo G�umow, widz� jego szczup��, powa�n�, m�o- dzie�cz� twarz, jego wiecznie przes�oni�te d�ugimi bia�ymi rz�sami szare, przejrzyste oczy, s�ysz� jego jakby celowo spowolnione s�owa 1 znowu odbieram ca�ym sob� jego bezd�wi�czn�, bezsiln�, ale nieub�a- gan�, niczym niemy krzyk, presj�. �No co z tob�? Dlaczego nic nie robisz? Rozkazuj!" I na odwr�t � wystarczy, �ebym z jakiegokolwiek powodu pomy�la� o Tojwo, natychmiast, jakby obudzone brutalnym kopnia- kiem, budz� si� �wspomnie� w�ciek�e psy", ca�a groza tamtych dni, ca�a rozpacz tamtych dni, ca�a bezsilno�� tamtych dni, wszy- stko, co wtedy czu�em, sam jeden, dlatego �e nie mia�em komu si� zwierzy�. Kanw� proponowanych memuar�w stanowi� dokumenty. W zasa- dzie s� to standardowe raporty-meldunki moich inspektor�w, a tak�e troch� oficjalnej korespondencji, kt�r� tu do��czam g��wnie po to, aby spr�bowa� odtworzy� atmosfer� tamtych czas�w. Zreszt� pedantyczny i kompetentny badacz bez trudu zauwa�y, �e mn�stwo dokument�w, kt�re maj� bezpo�redni zwi�zek ze spraw�, nie zosta�o w��czonych do memuar�w, a jednocze�nie bez niekt�rych przytoczonych dokument�w mo�na by si� z pozoru obej��. Na ten zarzut odpowiadam zawczasu � materia�y selekcjonowa�em zgodnie z okre�lonymi zasadami, w kt�rych istot� zag��bia� si� nie mam ochoty, a tak�e nie widz� konieczno�ci. Nast�pnie znaczn� cz�� tekstu stanowi� rozdzia�y-rekonstrukcje scen i wydarze�, kt�rych �wiadkiem nie by�em. Rekonstrukcja zosta�a dokonana na podstawie opowiada�, zapis�w na ta�mach i p�niejszych wspomnie� ludzi, kt�rzy uczestniczyli w tych scenach i wydarzeniach, jak na przyk�ad Asia, �ona Tojwo G�umowa, jego koledzy, jego zna- jomi itd. Zdaj� sobie spraw�, �e warto�� tych rozdzia��w dla pracow- nik�w grupy �Ludeni" jest nieznaczna, ale c� robi�, za to jest bardzo znaczna dla mnie. I wreszcie pozwoli�em sobie troch� rozwodni� tekst memuar�w zawieraj�cych informacj� w�asnymi reminiscencjami, kt�re zawieraj� informacj� mo�e nie tyle o �wczesnych wydarzeniach, ile o �wczesnym pi��dziesi�cioo�mioletnim Maksymie Kammererze. Zachowanie tego cz�owieka w opisanych przeze mnie okoliczno�ciach sam teraz obser- wuj� nie bez zainteresowania... Podejmuj�c ostateczn� decyzj� napisania tych memuar�w, stan��em przed nast�puj�cym problemem � od czego zacz��? Co i kiedy sta�o si� pocz�tkiem Wielkiej Iluminacji? M�wi�c �ci�le, wszystko to zacz�o si� dwa wieki temu, kiedy w ska- �ach Marsa nagle odkryto puste podziemne miasto z jantarinu � w�wczas po raz pierwszy pad�o s�owo �W�drowcy". To jest s�uszne. Ale zbyt og�lnikowe. Z takim samym powodze- niem mo�na stwierdzi�, �e Wielka Iluminacja zacz�a si� w momencie Wielkiego Wybuchu. Wi�c mo�e pi��dziesi�t lat temu? Sprawa �podrzutk�w"? Kiedy po raz pierwszy problem W�drowc�w przybra� odcie� tragizmu, kiedy narodzi� si� i pow�drowa� z ust do ust jadowity termin-wyrzut �syndrom Sikorskiego"? Syndrom nie kontrolowanego strachu przed mo�liw� inwazj� W�drowc�w? To te� mo�liwe. I znacznie bli�sze prawdy... Ale wtedy nie by�em jeszcze naczelnikiem wydzia�u WN, zreszt� sam wydzia� WN jeszcze w og�le nie istnia�. Zreszt� nie pisz� przecie� historii problemu W�drowc�w. A dla mnie zacz�o si� to wszystko w maju 93 roku, kiedy ja, jak i wszyscy naczelnicy wydzia��w WN, wszystkich sektor�w KOMKON-u 2, otrzyma�em informat o zdarzeniu na Tissie. (Nie .myli� z Cis�, kt�ra spokojnie p�ynie przez W�gry i Ukrain� Zakarpack�, a na planecie Tissie. planecie gwiazdy EN 63061, nied�ugo przedtem odkrytej przez ch�opc�w z grupy Wolnego Rekonesansu). Informat traktowa� wydarzenie jako przypadek nag�ego i nie wyja�nionego ob��du wszystkich trzech cz�onk�w ekspedycji badawczej, kt�ra wyl�dowa�a na p�askowy�u (za- pomnia�em, jak si� nazywa) dwa tygodnie przedtem. Ca�ej tr�jce wyda- �o si� nagle, �e ��czno�� z centraln� baz� zosta�a przerwana, zreszt� w og�le ��czno�� z czymkolwiek opr�cz pozostawionego na orbicie planety statku macierzystego, automat za� statku macierzystego nadaje bez przerwy w k�ko powtarzaj�c� si� wiadomo��, �e Ziemia zgin�a w wyniku kataklizmu kosmicznego, a ca�a ludno�� Peryferii wymar�a na skutek jakich� niepoj�tych epidemii. Nie pami�tam ju� wszystkich szczeg��w. Dw�ch z tej ekspedycji, zdaje si�, pr�bowa�o pope�ni� samob�jstwo, w ko�cu poszli na pusty- ni� � zrozpaczeni beznadziejno�ci� i absolutnym bezsensem dalszego istnienia. Za to dow�dca ekspedycji okaza� si� cz�owiekiem twardym. Zacisn�� z�by i zmusi� si� do �ycia � tak jakby to nie ca�a ludzko�� zgin�a, tylko jakby jego samego spotka�o nieszcz�cie, jakby po prostu zosta� na zawsze odci�ty od ojczystej planety. Opowiada� nast�pnie, �e " na czternasty dzie� tego szale�stwa ukaza�a mu si� jaka� istota w bieli i o�wiadczy�a, �e on, dow�dca, z honorem przeszed� pierwsz� pr�b� i zostaje przyj�ty do% stowarzyszenia W�drowc�w. Pi�tnastego dnia ze statku macierzystego przyby�a szalupa awaryjna i atmosfera zosta�a roz�adowana. Ci dwaj, kt�rzy odeszli na pustyni�, zostali szcz�liwie odnalezieni, zdrowi na umy�le, nikt nie ucierpia�. Zeznania ekipy by�y zgodne w najdrobniejszych szczeg�ach. Na przyk�ad wszyscy kosmonauci absolutnie identycznie odtwarzali akcent automatu, kt�ry jakoby nada- wa� tragiczny komunikat. A subiektywnie odbierali to, co si� sta�o, jak realistyczne, nies�ychanie sugestywne przedstawienie teatralne, w kt�- rym mimo woli wyst�pili w charakterze-aktor�w. G��boka mentoskopia potwierdzi�a ich subiektywne wra�enia i nawet dowiod�a, �e w najg��b- szej warstwie pod�wiadomo�ci �aden z nich nie mia� w�tpliwo�ci, �e po prostu uczestniczy w spektaklu. O ile si� orientuj�, moi koledzy z pozosta�ych sektor�w potrakto- wali ten informat jak zwyczajne nieinteresuj�ce WN, nie wyja�nione Wydarzenie Nadzwyczajne, jakich mn�stwo trafia si� na Peryferiach. Wszyscy s� cali i zdrowi. Dalsze wyja�nianie okoliczno�ci WN nie wy- daje si� konieczne, zreszt� od samego pocz�tku nie by�o konieczne. Ch�tnych do wyja�nienia zagadki jako� nie by�o. Rejon WN ewakuowa- no. WN przyj�to do wiadomo�ci. Ad acta. Ale przecie� by�em uczniem �wi�tej pami�ci Sikorskiego! Kiedy jeszcze �y�, cz�sto spiera�em si� z nim w my�li i w rzeczywisto�ci, kiedy by�a mowa o niebezpiecze�stwach gro��cych ludzko�ci z zewn�trz. Ale z pewn� jegb tez� trudno mi by�o dyskutowa�, zreszt� nie chcia�em z ni� dyskutowa�. �Jeste�my pracownikami. KOMKON-u 2. Wolno nam zyska� opini� obskurant�w, mistyk�w, zabobonnych kretyn�w. Jednego nam tylko nie wolno � nie doceni� niebezpiecze�stwa. I je�li w naszym domu zapachnia�o nagle siark� � po prostu musimy za�o�y�, �e gdzie� niedaleko pojawi� si� diabe� z rogami, i przedsi�wzi�� odpo- wiednie �rodki, a� do zorganizowania produkcji wody �wi�conej na skal� przemys�ow� w��cznie". I tak tylko us�ysza�em, �e jaka� istota w bieli wieszczy w imieniu W�drowc�w, poczu�em zapach siarki i o�y- wi�em si�-jak stary bojowy ko� na d�wi�k tr�bki. Odpowiednimi kana�ami rozes�a�em odpowiednie pytania. Stwierdzi- �em bez szczeg�lnego zdziwienia, �e w tomie instrukcji, rozporz�dze� i pla- n�w perspektywicznych naszego KOMKON-u 2 brakuje has�a �W�dro- wiec". Odby�em audiencje w najwy�szych instancjach i ju� zupe�nie bez �adnego zdziwienia upewni�em si�, �e w opinii naszych najwa�niejszych decydent�w problem progresorskiej dzia�alno�ci W�drowc�w wobec ludzko�ci w�a�ciwie nie istnieje, zosta� zdj�ty z porz�dku dziennego jak dawno przebyta choroba wieku dzieci�cego. Tragedia Lwa Aba�kina i Rudolfa Sikorskiego jakim� niepoj�tym sposobem jakby na zawsze uwolni�a W�drowc�w od podejrze�. Jedynym cz�owiekiem, u kt�rego m�j niepok�j wywo�a� co� w rodza- ju wsp�czucia, okaza� si�- Atos-Sidorow, prezydent mojego sektora i m�j bezpo�redni zwierzchnik. Osobi�cie wyrazi� zgod� i zatwierdzi� podpisem zaproponowany przeze mnie temat � ..Wizyta starszej pani". Zezwoli� tak�e, abym zorganizowa� specjaln� grup� dla opracowania tego tematu. M�wi�c wprost, da� mi carte blanche w ca�ej tej sprawie. Zacz��em od tego, �e zebra�em opinie ekspert�w, najbardziej kompetentnych specjalist�w w dziedzinie ksenopsychologii. Moim celem by�o zbudowanie modelu (najbardziej prawdopodobnego) dzia- �alno�ci progresorskiej W�drowc�w wobec ludzko�ci na Ziemi. Pomin� szczeg�y � wszystkie zebrane materia�y pos�a�em znanemu historykowi nauki i erudycie Isaacowi Brombergowi. Teraz nawet nie pami�tam juz, dla- czego to zrobi�em, przecie� w tym czasie Bromberg od dawna nie zajmowa� si� ksenologi�. Chodzi�o prawdopodobnie o to, �e wi�kszo�� specjalist�w, do kt�rych si� zwraca�em ze swoimi pytaniami, po prostu nie trakto- wa�a mnie powa�nie (syndrom Sikorskiego!), a Bromberg, jak wszyscy doskonale wiedzieli, �zawsze mia� w zapasie par� s��w", i to na dowolny temat. Tak czy inaczej Isaac Bromberg przys�a� mi swoj� odpowied�, znan� obecnie w�r�d specjalist�w jako �Memorandum Bromberga". Od tego memorandum wszystko si� zacz�o. Ja r�wnie� od niego zaczn� (koniec Wprowadzenia) * * * DOKUMENT 1 KOMKON 2 sektor �Urul-P�noc" Maksym Kammerer do r�k w�asnych, s�u�bowe Data: 3 czerwca 94 roku Autor: Isaac Bromberg, starszy konsultant KOMKON-u 1, doktor nauk his- torycznych, laureat Nagrody Herodota (63, 69 i 72 rok), profesor, laureat Ma�ei Nagrody Jana Amosa Komenskiego (57 rok), doktor ksenopsychologii, doktor socjopatologii, cz�onek rzeczywisty Akademii Socjologii (Europa), cz�onek kores- pondent Laboratorium (Akademii Umiej�tno�ci) Wielkiej Tagory, magister reali- zacji abstrakcji Percevala Temat: �Wizyta starszej pani" Tre��: roboczy model progresorskiej dzia�alno�ci W�drowc�w wobec ziem- skiej ludzko�ci Kammerer, bard/o prosz�, aby nie uwa�a� pan tego urz�dowego �za��cznika", w kt�- re zaopatrzy�em sw�j elaborat, za starczy sarkazm. W ten spos�b chcia- �em po prostu podkre�li�, ze elaborat, jakkolwiek �ci�le osobisty, nosi zarazem absolutnie oficjalny charakter Form� �za��cznika" do waszych raport�w-meldunk�w zapami�ta�em jeszcze z czas�w, kiedy rzuca� mi \c na st� w charakterze argument�w (do�� �a�osnych) nasz nieszcz�sm Sikorski M�j stosunek do waszej instytucji nie zmieni� si� ani troch�, zreszt� nigdy go nie ukrywa�em i niew�tpliwie jest on panu dobrze znany Jed- nak�e materia�y, kt�re by� pan uprzejmy mi udost�pni�, przestudiowa�em z ogromnym zaciekawieniem. Jestem za nie niezmiernie wdzi�czny. Chcia�bym pana zapewni�, ze w tej konkretnej dziedzinie pa�skiej pra- cy (lecz tylko w tej') ma pan w mojej osobie najgor�tszego so]usznika i pomocnika. Nie wiem, czy to przypadek, ale pa�skie �Zestawienie modeli" otrzyma�em w�a�nie w chwili, kiedy sam zamierza�em przyst�pi� do zreasumowania moich wieloletnich przemy�le� o naturze W�drowc�w i o ich nieuniknionym zderzeniu z cywilizacj� Ziemi. Zreszt�, wed�ug mojego najg��bszego przekonania, przypadki nie istniej�. Najwidoczniej problem dojrza� Nie mam ani czasu, ani ochoty zajmowa� si� drobiazgow� krytyk� pa�skiego dokumentu. Nie mog� jednak nie odnotowa�, ze modele �O�miornica" i �Konkwistador" wywo�a�y u mnie atak niepowstrzy- manego �miechu z powodu ich anegdotycznego prymitywizmu, a model �Nowe powietrze", chocia� miejscami sprawia wra�enie zupe�nie ba- nalnej konstrukcji, pozbawiony jest jakichkolwiek powa�nych argu- ment�w .Osiem modeli1 Osiemnastu autor�w, w�r�d kt�rych b�yszcz� takie gwiazdy |ak Kanbanow, Jasuda, Mikicz! Do diab�a, mo�na by�o spodziewa� si� czego� oryginalniejszego! Jak pan tam sobie chce, Kam- merer, ale nieodparcie nasuwa si� przypuszczenie, ze nie zdo�a� pan przekona� tych arcymistrz�w, aby powa�nie potraktowali pa�ski �nie- pok�j z powodu naszej wsp�lnej niewiedzy na ten temat". Pa�scy re- spondenci po prostu napisali, co im �lina na j�zyk przynios�a. Niniejszym sk�adam na piedestale pa�skiei uwagi w istocie rzeczy kr�tk� notk� do mojej przysz�ej ksi��ki, kt�r� zamierzam nazwa� ,,Mo- nokosm, szczyt, czy pierwszy krok? Uwagi o ewolucji ewolucji". I znowu � nie mam ani czasu, ani ochoty na uzasadnianie swoich podstawowych tez szczeg�owymi argumentami Mog� tylko zapewni� pana, �e ka�da z tych hipotez mo�e by� juz dzisiaj uzasadniona w najbardziej wyczer- puj�cy spos�b, wi�c je�li b�dzie pan mia� do mnie jakie� pytanie, ch�tnie na nie odpowiem (Przy okazji � me mog� si� powstrzyma� od uwagi, ze pa�ska pro�ba o moj� konsultacj� by�a by� mo�e pierwszym i jedynym jak dot�d spo�ecznie u�ytecznym aktem dzia�alno�ci pa�skiei insty- tucji od pocz�tku jej istnienia). A wi�c � MONOKOSM. Wszelki Rozum, czy to technologiczny, czy rousseauistyczny, czy nawet heronowski � w piocesie ewolucji pierwszego iz�du przechodzi drog� od stanu maksymalnego rozproszenia (dziko��, wzajemna agresja, ub�stwo emocji, nieufno��) do stanu � przy zachowaniu w�asnej indy- widualno�ci � maksymalnego zjednoczenia (�yczliwo��, wysoka kultura wsp�ycia, altruizm, lekcewa�enie tego, co �atwo osi�gn��). Procesem tym kieruj� prawa biologiczne, biospo�eczne i specyficznie spo�eczne. Sam proces jest ju� dobrze ppznany i interesuje nas o tyle tylko, o ile prowadzi do pytania � co dalej? Zostawiaj�c na boku romantyczne trele teorii pionowego post�pu, mo�emy stwierdzi�, �e dla Rozumu ist- niej� tylko dwie realne, wzajemnie si� wykluczaj�ce mo�liwo�ci. Albo zastopowanie, samouspokojenie, zamkni�cie w sobie, utrata zaintereso- wania �wiatem fizycznym. Albo wej�cie na drog� ewolucji drugiego rz�- du, na drog� ewolucji planowanej i kierowanej, na drog� do Monokosmu. Synteza Rozum�w jest nieunikniona. I ofiarowuje nam nieprze- liczone mn�stwo nowych p�aszczyzn percepcji �wiata, a to dopro- wadzi do niezmiernego zwi�kszenia ilo�ci, a co najwa�niejsze, jako�ci, dost�pnej dla przyswojenia informacji, co z kolei doprowadza do zmniej- szenia ilo�ci cierpienia do'minimum i zwi�kszenia sumy rado�ci do mak- simum. Poj�cie �dom" rozszerza si� do granic Wszech�wiata. (Zapewne z tego powodu pojawi� si� ten nieodpowiedzialny i powierzchowny ter- min � W�drowcy). Powstaje nowy metabolizm, w rezultacie kt�rego �ycie i zdrowie praktycznie staj� si� wieczne. Wiek jednostki staje si� por�wnywalny z wiekiem obiekt�w kosmicznych � przy pe�nym braku akumulacji zm�czenia psychicznego.-Jednostka Monokosmu nie potrze- buje ju� tw�rc�w. Sama dla siebie jest tw�rc� i konsumentem kultury. Z kropli wody zdolna jest nie tylko odtworzy� kszta�t oceanu, ale i ca�y �wiat zamieszkuj�cych go istot, w tym r�wnie� rozumnych. I ci�gle j� przy tym n�ka nienasycony g��d sensoryczny. Ka�da nowa jednostka rodzi si� jako produkt sztuki synkretycz- nej � tworz� j� i fizjologowie, i genetycy, i in�ynierowie, i psycholo- gowie, i estetycy, i pedagodzy, i filozofowie Monokosmu. Proces ten trwa z pewno�ci� kilkadziesi�t ziemskich lat i oczywi�cie jest najbar- dziej pasjonuj�cym i najzaszczytniejszym rodzajem pracy W�drowc�w. Wsp�czesna ludzko�� nie zna analog�w tego gatunku sztuki, je�li nie liczy� tak rzadkich w historii przypadk�w Wielkiej Mi�o�ci. -.;� STWARZAJ NIE BURZ�C! � oto has�o Monokosmu. � Monokosm nie mo�e uwa�a� swojej drogi rozwoju, swego modus vivendi, za jedynie s�uszny. B�l i rozpacz wywo�uj� u niego obrazy roz- proszonych. Rozum�w, kt�re nie dojrza�y jeszcze do zespolenia z nim. Monokosm musi czeka�, a� Rozum w ramach ewolucji pierwszego rz�du rozwinie si� do stadium og�lnoplanetarnego socjum. Poniewa� dopiero w�wczas mo�na zaczyna� ingerencj� w biostruktury w celu przygoto- wania nosiciela Rozumu do przej�cia w monokosmiczny organizm W�drowca. Gdy� z ingerencji W�drowc�w w losy zdezintegrowanych cywilizacji nie mo�e wynikn�� nic dobrego. Sytuacja dwuznaczna � Progresorzy Ziemi staraj� si� w ostatecz- nym rachunku przyspieszy� historyczny proces powstania na zacofa- nych planetach doskonalszych struktur spo�ecznych. W ten spos�b jakby przygotowuj� nowe rezerwy materia�u dla przysz�ej dzia�alno�ci Monokosmu. Obecnie znamy trzy cywilizacje, zadowolone z istniej�cego stanu rzeczy. Leonidianie. Cywilizacja nadzwyczaj stara (liczy nie mniej ni� trzysta tysi�cy lat, cokolwiek by m�wi� na ten temat nieboszczyk Pak Chin). To przyk�ad �powolnej" cywilizacji, kt�ra zastyg�a w jedno�ci z natur�. Tagorianie. Cywilizacja nacechowana hipertrofi� przezorno�ci. Trzy czwarte wszystkich mocy skierowali na studiowanie szkodliwych skutk�w, jakie mog� wynikn�� z danego odkrycia, wynalazku, nowego procesu technologicznego i tak dalej. Ta cywilizacja wydaje si� nam dziwna tylko dlatego, �e nie jeste�my w stanie zrozumie�, jak pasjonuj�ce jest zapobieganie szkodliwym skutkom, jakiego ogromu intelektualnej i emocjonalnej satysfakcji to dostarcza. W rezultacie maj� wy��cznie transport publiczny, lotnictwo nie istnieje, za to wspaniale rozwin�a si� ��czno�� przewodowa. . Trzecia cywilizacja � to nasza cywilizacja i teraz rozumiemy bez trudu, dlaczego W�drowcy musz� si� wmiesza� przede wszystkim w�a�- nie w nasze �ycie. My JESTE�MY W RUCHU. A poniewa� jeste�my w ruchu, mo�emy si� pomyli� w wyborze kierunku. � Teraz ju� nikt nie pami�ta �ci�gnik�w", kt�rzy z fanatycznym entuzjazmem pr�bowali forsowa� post�p na Tagorze i Leonidzie. Teraz wszyscy rozumiej�, �e podci�ganie tak doskona�ych w swoim rodzaju cywilizacji to zaj�cie r�wnie bezmy�lne i pozbawione jakichkolwiek perspektyw, jak pr�by przyspieszenia wzrostu drzewa,-powiedzmy d�bu, . za pomoc� szarpania go za ga��zie. W�drowcy to nie �ci�gniki", nie sta- wiaj� i nie mog� stawia� przed sob� takiego zadania jak forsowanie post�pu. Ich celem jest poszukiwanie, selekcjonowanie, przygotowanie do integracji i wreszcie integracja z Monokosmem dojrza�ych do tego jednostek. Nie wiem, i bardzo tego �a�uj�, wed�ug jakiej zasady dokonuj� W�drowcy selekcji, poniewa�, je�eli m�wi� wprost, bez owijania w ba- we�n�, bez pseudonaukowej terminologii, to chcemy tego, czy nie chcemy, sprawa ma si�, jak nast�puje: Po pierwsze � wej�cie ludzko�ci na drog� ewolucji,drugiego rz�du oznacza praktycznie przeistoczenie homo sapiens w W�drowca. Po drugie � najprawdopodobniej nie ka�dy homo sapiens nadaje si� do takiego przeistoczenia. Reasumuj�c: � ludzko�� zostanie podzielona na dwie nier�wne cz�ci; � ludzko�� zostanie podzielona na dwie nier�wne cz�ci na pod- stawie nie znanych nam parametr�w; � ludzko�� zostanie podzielona na dwie nier�wne cz�ci na pod- stawie nie znanych nam parametr�w, przy czym mniejsza cz�� w przy- spieszonym tempie i na zawsze prze�cignie wi�ksz�; � ludzko�� zostanie podzielona na dwie nier�wne cz�ci wed�ug nie znanych nam parametr�w, jej mniejsza cz�� w przyspieszonym tempie i na zawsze prze�cignie wi�ksz�, a dokona tego wola oraz sztuka supercywilizacji zdecydowanie nam obcej. Drogi Kammerer! Proponuj� panu, w charakterze socjopsycholo- gicznego �wiczenia, analiz� tej nie pozbawionej nowych aspekt�w sy- tuacji. Teraz, kiedy zasady progresorskiej dzia�alno�ci Monokosmu sta�y si� dla pana mniej wi�cej jasne, z ca�� pewno�ci� lepiej ni� ja potrafi pan opracowa� g��wne kierunki kontrstrategii i taktyki, pozwalaj�cej ujaw- ni� sposoby dzia�ania W�drowc�w. Jasne jest, �e poszukiwaniu, selek- cjonowaniu i przygotowaniu do zintegrowania dojrza�ych do tego jed- nostek musz� towarzyszy� zjawiska i wydarzenia �atwe do uchwycenia przez uwa�nych obserwator�w. Mo�na na przyk�ad oczekiwa� powstania masowych idiosynkrazji, nowych pr�d�w religijnych, g��wnie mesjanis- tycznych, pojawienia si� ludzi o siezwyk�ych zdolno�ciach, nie wyja�- nionych znikni��, nag�ych, jakby za dotkni�ciem r�d�ki czarodziejskiej, erupcji nowych niezwyk�ych talent�w u niekt�rych ludzi itd. Je�eli chodzi o moje rekomendacje, to sugerowa�bym, aby nie spuszcza� pan oka z Tagorian i G�owan�w akredytowanych na Ziemi � ich wra�liwo�� na wszystko co obce i nieznane jest znacznie wy�sza od naszej. (W zwi�zku z tym nale�y tak�e obserwowa� zachowanie ziemskich zwierz�t, szcze- g�lnie stadnych, a tak�e tych, kt�re maj� zacz�tki intelektu). Rozumie si�, �e w strefie pa�skiej uwagi powinna znale�� si� nie tylko Ziemia, ale i ca�y Uk�ad S�oneczny, Peryferie, a w pierwszej kolej- no�ci najm�odsze Peryferie. �ycz� powodzenia, pa�ski Isaac Bromberg (koniec Dokumentu 1) DOKUMENT 2 Do Prezydenta sektora �Ural-P�noc" Data: 13 czerwca 94 roku Autor: Maksym Kammerer, naczelnik wydzia�u WN Temat: 009 �Wizyta starszej pani" Tre��: �mier� Isaaca Bromberga Panie prezydencie, Profesor Isaac Bromberg zmar� nagle w sanatorium �Staro��ka" rano 11 czerwca br. �adnych notatek na temat modelu Monokosm i w og�le �adnych notatek na temat W�drowc�w w jego prywatnym archiwum nie znaleziono. Poszukiwania trwaj�. W za��czeniu lekarskie �wiadectwo zgonu. M. Kammerer (koniec Dokumentu 2) Dok�adnie w tej kolejno�ci przeczyta� te dokumenty m�ody sta�ysta Tojwo G�umow na samym pocz�tku 95 roku i oczywi�cie doku- menty te musia�y wywrze� na nim okre�lone wra�enie, musia�y spowo- dowa� zupe�nie konkretne skojarzenia, tym bardziej �e umacnia�y jego najgorsze przewidywania. Ziarno pad�o na �yzn� gleb�. Tojwo niezw�ocz- nie odszuka� �wiadectwo zgonu i nie znalaz�szy w nim dok�adnie niczego, co mog�oby potwierdzi� jego podejrzenia, jak si� wydawa�o � tak oczy- wiste, za��da� spotkania ze mn�. Dobrze pami�tam ten ranek � szary, �nie�ny, z prawdziw� zamieci� za oknami gabinetu. By� mo�e w�a�nie na skutek kontrastu, dlatego �e cia�em by�em tu, na Uralu, w zimie, i moje oczy bezmy�lnie �ledzi�y strumyczki topniej�cego �niegu sp�ywaj�ce po szybach, oczyma duszy widzia�em tropikaln� noc nad ciep�ym oceanem, obna�one martwe cia�o ko�ysa�o si� w fosforyzuj�cej pianie, li��cej �agodny, piaszczysty brzeg. Przed chwil� otrzyma�em w�a�nie z O�rodka informacj� o trzecim �miertelnym wypadku ria wyspie Matuku. W tym w�a�nie momencie stan�� przede mn� Tojwo G�umow, wi�c odp�dzi�em widziad�o i poprosi�em ch�opca, �eby usiad� i m�wi�. Bez �adnego wst�jSu zapyta� mnie, czy �ledztwo w sprawie �mierci doktora Bromberga zosta�o zamkni�te. Z niejakim zdziwieniem odpowiedzia�em, �e w�a�ciwie nie by�o �adne- go �ledztwa, podobnie jak nie by�o �adnych szczeg�lnych okolicz- no�ci w fakcie �mierci p�torawiecznego starca. W takim razie gdzie s� notatki doktora Bromberga na temat Mo- nokosmu? Wyja�ni�em, �e takie notatki najprawdopodobniej w og�le nigdy nie istnia�y. List doktora Bromberga, jak mo�na przypuszcza�, jest naj- pewniej improwizacj�. Doktor Bromberg by� wspania�ym improwizatorem. Czy wobec tego nale�y rozumie�, �e list doktora Bromberga i �wia- dectwo zgonu, kt�re Maksym Kammerer wys�a� do Prezydenta, znalaz�y si� obok siebie czystym przypadkiem? Patrzy�em na niego, na jego w�skie wargi, bardzo kategorycznie zaci�ni�te, na czo�o wysuni�te do przodu z kosmykiem bia�ych w�os�w i by�o dla mnie absolutnie oczywiste, CO chcia�by ode mnie teraz us�y- sze�. �Tak, Tojwo, m�j ch�opcze � chcia� us�ysze� � my�l� dok�adnie, to samo, co ty. Bromberg domy�la� si� wielu rzeczy, wi�c W�drowcy usun�li go z drogi, a bezcenne notatki ukradli". Ale niczego podo- bnego oczywi�cie nie my�la�em i oczywi�cie niczego podobnego Tojwo nie powiedzia�em. Dlaczego dokumenty znalaz�y si� obok siebie, sam nie wiedzia�em. Prawdopodobnie rzeczywi�cie przypadkiem. Tak te� mu to wyja�ni�em. Wtedy zapyta� mnie, czy teoria Bromberga zosta�a opracowana praktycznie. Odpowiedzia�em, �e ten problem jest w�a�nie dyskutowany. Ka�- dy z wszystkch o�miu modeli, kt�re zaproponowali eksperci, mia� mn�stwo s�abych stron. Je�elj za� chodzi o hipotezy Bromberga, to okoliczno�ci nie bardzo sprzyja�y, aby traktowa� je powa�nie. Wtedy Tojwo zebra� si� na odwag� i zapyta� mnie wprost, czy ja, Maksym Kammerer, naczelnik wydzia�u, zamierzam zaj�� si� opraco- waniem hipotez Bromberga. I w tym w�a�nie momencie mia�em wreszcie mo�liwo�� usatysfakcjonowa� Tojwo. Us�ysza� ode mnie dok�adnie to, co chcia� us�ysze�. � Tak, m�j ch�opcze � powiedzia�em mu. � W�a�nie po to wzi��em ciebie do mojego wydzia�u. Wyszed� uszcz�liwiony. Ani on, ani ja nie podejrzewali�my w�w- czas, �e w tej w�a�nie chwili zrobi� sw�j pierwszy krok ku Wielkiej Ilu- minacji. Jestem psychologiem praktykiem. Kiedy mam do czynienia z jakim- kolwiek cz�owiekiem, bez fa�szywej skromno�ci mog� powiedzie�, �e w ka�dej chwili dok�adnie orientuj� si� w stanie jego ducha, widz� kie- runek jego my�li i ca�kiem nie�le mog� przewidzie� jego zachowanie. Jednak�e gdyby poproszono mnie, �ebym wyja�ni�, w jaki spos�b to robi� albo, co gorsza, kazano mi narysowa�, sformu�owa� s�ownie, jaki obraz powstaje w mojej �wiadomo�ci, znalaz�bym si� w niezmiernie k�opotliwej sytuacji. Jak ka�dy psycholog praktyk musia�bym uciec si� do analogii z dziedziny sztuki albo literatury. Powo�a�bym si� na bo- hater�w Szekspira albo Dostojewskiego, albo Strogowa, albo Micha�a Anio�a, albo Johannesa Surda. Tak-wi�c Tojwo G�umow przypomina� mi Meksykanina Rivier�. Mam na my�li znane opowiadanie Jacka Londona. Dwudziesty wiek. A mo�e nawet dziewi�tnasty, nie pami�tam dok�adnie. Z zawodu Tojwo G�umow by� Progresorem. S�ysza�em od specja- list�w, �e m�g�by si� sta� Progresorem najwy�szej klasy, Progresorem asem. Mia� wszelkie dane po temu. Wspaniale panowa� nad sob�, umia� zachowa� zimn� krew, mia� te� niezwyk�y refleks, a by� tak�e urodzonym aktorem i mistrzem impersonacji. I przepracowa� jako Progresor nieco ponad trzy lata, a potem bez jakichkolwiek widocznych przyczyn po-' da� si� do dymisji i wr�ci� na Ziemi�. Jak tylko zako�czy� okres aklima- tyzacji, zada� odpowiednie pytania WMI i bez szczeg�lnego wysi�ku dowiedzia� si�, �e jedyn� organizacj� na naszej planecie, kt�ra mo�e mie� zwi�zek z jego nowymi zamierzeniami, jest KOMKON 2. Pojawi� si� przede mn� w grudniu 94 roku przepe�niony lodo- wat�, gotowo�ci� odpowiadania na wci�� od nowa zadawane pytania, dlaczego on, Tojwo, tak obiecuj�cy, idealnie zdrowy, wszechstronnie popierany, rzuca nagle swoj� prac�, swoich nauczycieli, swoich koleg�w, dezorganizuje szczeg�owo opracowane plany, burzy pok�adane w nim nadzieje... O nic podobnego, rzecz jasna, nie zamierza�em go pyta�. W og�le nie interesowa�o mnie, dlaczego nie ma ochoty nadal by� Pro- gresorem. Interesowa�o mnie, dlaczego nagle zapragn�� zosta� Kontr- progresorem, je�li mo�na tak to okre�li�. Zapami�ta�em jego odpowied�. �e odczuwa niech�� do samej idei Progresorstwa. Je�li wolno, nie b�dzie zag��bia� si� w szczeg�y. Po prostu on, Progresor,-ma negatywny stosunek do Progresorstwa. I tam (pokaza� kciukiem za siebie) przysz�a mu do g�owy bardzo banalna my�l: w czasie kiedy on, wymachuj�c szpad�, szlifuje bruki plac�w w Arkanarze, tu (d�gn�� wskazuj�cym palcem sobie pod nogi) jaki� spryciarz w modnym p�aszczyku koloru t�czy i z metawizorem przez rami� przechadza si� po ulicach Swierd�owska. O ile on, Tojwo G�umow, si� orientuje, ta prosta my�l niewielu ludziom przychodzi do g�owy, a je�eli nawet przy- chodzi, to w krety�sko humorystycznej lub romantycznej formie. Jemu za�, Tojwo my�l ta nie daje spokoju � �adnym bogom nie wolno zezwala� na wtr�canie si� w nasze sprawy, bogowie nie maj� czego szu- ka� na Ziemi, poniewa� ��aski bog�w � to wiatr, kt�ry nape�nia nasze �agle, lecz mo�e tak�e zrodzi� nawa�nic�" (P�niej z wielkim trudem odnalaz�em ten cytat � to z Verbhbena) By�o wida� go�ym okiem, /e mam przed sob� katolika znacznie bardzie] katolickiego niz papie�, to znaczy niz ja Jak kazcfy fanatyk, by� sk�onny do skrajno�ci (we�my chocia�by jego s�dy o Progresoistwie, do kt�iych jeszcze wr�cimy) Ale got�w by� dzia�a� Wi�c bez dalszych rozm�w wzi��em go do siebie i od razu posadzi�em nad tematem �Wizyta starszej pani" Okaza� si� znakomitym pracownikiem By� energiczny, pe�en inicja- tywy, me wiedzia�, co to zm�czenie I � a to bardzo rzadkie w jego wie- ku � nie za�amywa�y go niepowodzenia Nie istnia�y dla niego nega- tywne rezultaty Wi�cej � negatywne rezultaty bada� cieszy�y go w r�w- nym stopniu, co i bardzo rzadkie pozytywne Jakby z g�ry nastawi� si� na to, ze za jego zyua nie uda si� wykry� nic okre�lonego i umia� czerpa� zadowolenie z samej (cz�stokro� dosy� nudnej) procedury analizowania minimalnie podejrzanych WN Ciekawe, ze moi starzy pracownicy � Gnsza Serosowin, Sandro Mtbewan, Andnusza Kikin i inni � jakby podci�gn�li si� przy Tojwo, przestali si� obija�, stali si� mniej ironicz- ni i znacznie bardziej rzeczowi, nie z�by brali z niego przyk�ad, o tym nie mog�o by� mowy, by� dla nich zbyt m�ody, zbyt zielony, ale jakby zarazi� ich swoj� powag�, umiej�tno�ci� koncentracji, najbardziej za�, jak przypuszczam, zdumiewa�a ich ta ci�ka nienawi�� do przedmiotu badania, nienawi��, kt�rej mo�na si� by�o domy�la� w nim i kt�rej oni sami byli doszcz�tnie pozbawieni. Kiedy� przypadkowo wspomnia�em przy Gnszy Serosowinie o Meksykaninie Rivierze i do�� szybko stwier- dzi�em, ze wszyscy oni odszukali i przeczytali owo opowiadanie Jacka Londona Podobnie jak Riviera, Tojwo nie mia� przyjaci� Otaczali go wier- ni i niezawodni koledzy, on sam by� wiernym i niezawodnym partnerem w dowolnym przedsi�wzi�ciu, ale przyjaci� jako� nie zdoby� do ko�ca. Jak s�dz� dlatego, ze zbyt trudno by�o by� jego przyjacielem � nigdy nie by� z siebie zadowolony i dlatego nigdy i w niczym nie pob�a�a� swemu otoczeniu. Bi�a z niego bezlitosna koncentracja na jednej sprawie, jak� widywa�em tylko u wybitnych uczonych i tw�rc�w O jakiej przyja�ni mo�na ttf m�wi� Ale jednego przyjaciela jednak mia� Mam na my�li jego �on�, Asie Stasow�, czyli Anastazj� Pietrown�. Kiedy pozna�em j�, by�a to urocza male�ka kobietka, ca�a jak �ywe srebro, ci�ta jak osa i w najwyz- szym stopniu sk�onna do wypowiadania pochopnych opinii i nieopatrz- nych s�d�w Dlatego atmosfera w ich domu by�a zawsze podobna do atmosfery pola bitwy i by�o bardzo przyjemnie obserwowa� (z boku) ich co chwila wybuchaj�ce s�owne batalie By�o to tym bardziej zdumiewaj�ce widowisko, ze normalnie, to znaczy w miejscu pracy, Tojwo sprawia� wra�enie cz�owieka raczej fleg- matycznego i ma�om�wnego. Jakby go co� hamowa�o, jakby nieustannie obmy�la� co� niezwykle wa�nego Ale nie przy Asi Tylko nie przy Asi Przy niej by� Demostenesem, Cyceronem, aposto�em Paw�em, proroko- wa�, uk�ada� aforyzmy i, niech mnie diabli wezm�, nawet ironizowa�1 Trudno sobie nawet wyobrazi�, do jakiego stopnia byli r�ni ci dwaj ludzie � milcz�cy i powolny Tojwo-G�umow-Przy-Pracy i o�ywiony, gadatliwy, filozofuj�cy, nieustannie b��dz�cy i �arliwie walcz�cy w obro- nie swoich b��d�w Tojwo-G�umow-W-Domu W domu nawet jad� ze smakiem Nawet kaprysi� z powodu jedzenia Asia by�a degustatork� gastronomiczn� i zawsze gotowa�a sama Tak by�o przyj�te w domu jej matki, tak by�o przyj�te w domu jej babki Ta tracjycja, kt�ra zachwyca�a Tojwo G�umowa w domu Stasow�w, si�ga�a korzeniami niepami�tnych czas�w, kiedy nie istnia�a jeszcze gastronomia molekularna i zwyczajny kotlet trzeba by�o przygotowywa� za pomoc� skomplikowanych i nie zanadto apetycznych proces�w A jeszcze Tojwo mia� mam� Codziennie, czy by�, czy nie by� zaj�ty, gdziekolwiek si� zna|dowa�, zawsze znajdowa� chwil�, z�by si� z ni� po- ��czy� przez wideokana� i zamieni� chocia�by kilka s��w Nazywali to �kontrolnym dzwonkiem" Wiele lat temu pozna�em Maj� G�umow�, ale okoliczno�ci towarzysz�ce temu by�y tak smutne, ze juz nie spotkali�my si� nigdy p�niej. Nie z mojej winy M�wi�c kr�tko, mia�a o mnie jak najgor- sze mniemanie i Tojwo o tym wiedzia�. Nigdy ze mn� o matce nie roz- mawia�. Ale z ni� o mnie rozmawia� niejednokrotnie � dowiedzia�em si� o tym znacznie p�niej . To rozdwojenie niew�tpliwie musia�o mu ci��y� Nie s�dz�, z�by Maja G�umowa m�wi�a mu o mnie �le I ]uz jest zupe�nie nieprawdo- podobne, z�by opowiedzia�a synowi straszn� histori� �mierci Lwa Aba�- kina Najpewniej, kiedy Tojwo zaczyna� opowiada� o swoim bezpo�red- nim prze�o�onym, Maja po prostu uchyla�a si� od podj�cia tematu Ale tego wystarcza�o az zanadto. Przecie� dla Tojwo nie by�em zwyczajnym zwierzchnikiem Przecie� w istocie rzeczy by�em jego jedynym zwolennikiem, jedynym cz�owiekiem w ca�ym bezkresnym KOMKON-ie 2, kt�ry absolutnie powa�nie, bez �adnej taryf) ulgowej traktowa� problem, kt�rym Tojwo by� opanowany bez reszty. Opr�cz tego Tojwo odnosi� si� do mnie z niezwyk�� estym�. Jego szefem by� legendarny Mak Sym! Tojwo jeszcze nie by�o na �wie- cie, kiedy Mak Sym wysadza� w powietrze wie�e radiacyjne na planecie Saraksz, walczy� z faszystami... Nieprze�cigniony Bia�y Hetman! Orga- nizator akcji �Wirus", po kt�rej zako�czeniu sam Superprezydent nada� mu przezwisko Big-Bag! Tojwo jeszcze chodzi� do szko�y, kiedy Big-Bag przenikn�� do Imperium Wyspiarskiego, do samej Stolicy... pierwszy z Ziemian i nawiasem m�wi�c ostatni... Oczywi�cie wszystko to by�y wyczyny Progresora, ale przecie� powiedziane jest: Progresora mo�e pokona� jedynie Progresor! A Tojwo by� gor�cym wyznawc� tej w�a�nie prostej idei. I jeszcze jedno. Tojwo nie mia� poj�cia, w jaki spos�b b�dzie dzia�a�, kiedy wreszcie ingerencja W�drowc�w w nasze ziemskie sprawy zostanie wykryta i udowodniona ponad wszelk� w�tpliwo��. �adne analogie historyczne dotycz�ce wielowiekowej dzia�alno�ci ziemskich Progresor�w nie mog�y by� tu przydatne. Dla iruka�skiego herzoga zdemaskowany Progresor-Ziemianin by� demonem lub praktykuj�cym czarownikiem. Dla kontrwywiadowcy Imperium Wyspiarskiego ten�e Progresor by� sprytnym szpiegiem z Kontynentu. A czym jest zdemaskowany Progresor- -W�drowiec z punktu widzenia pracownika KOMKON-u 2? Zdemaskowanego czarownika nale�a�o spali�; nie�le by�oby r�w- nie� umie�ci� go w kamiennym lochu i zmusi� do robienia z�ota z w�as- nego g�wna. Sprytnego szpiega z Kontynentu nale�a�o zwerbowa� albo zlikwidowa�. A jak nale�a�o post�pi� ze zdemaskowanym W�drowcem? Tojwo nie zna� odpowiedzi na te i podobne im pytania. I nikt z jego znajomych nie zna� na nie odpowiedzi. Wi�kszo�� w og�le same pytania uzna�a za nietaktowne. ,,Co robi�, je�li w �rub� twojej motor�wki wpl�ta- �a si� broda wodnika? Rozplata�? Odci�� bez lito�ci? Z�apa� wodnika za kark?" Ze mn� Tojwo na te tematy nigdy nie rozmawia�. A nie rozma- wia� dlatego, �e �jak mi si� wydaje � na pocz�tek przekona� sam siebie, �e Big-Bag, legendarny Bia�y Hetman, chytry Mak Sym dawno ju� wszystko przemy�la�, przeanalizowa� wszystkie mo�liwe warianty, spo- rz�dzi� szczeg�owe opracowanie i zatwierdzi� je na samej g�rze. Nie rozczarowywa�em go. Oczywi�cie do czasu. Musz� powiedzie�, �e Tojwo G�umow w og�le by� cz�owiekiem sk�onnym do apriorycznych s�d�w. (Zreszt�, jak mog�o by� inaczej przy jego fanatyzmie). Na przyk�ad w �aden spos�b nie chcia� uzna� zwi�zku mi�dzy swoim tematem ;,Wizyta starszej pani" a od dawna rozpraco- wywanym u nas tematem ,,Rip van Winkle". Przypadki nag�ych i abso- lutnie nie wyja�nionych zagini�� ludzi w latach siedemdziesi�tych � osiemdziesi�tych i r�wnie nag�ych i nie wyja�nionych ich powrot�w by�y jedynym punktem �Memorandum Bromberga", jaki Tojwo ka- tegorycznie odrzuca� i w og�le odmawia� wzi�cia pod uwag�. �To jaka� pomy�ka � twierdzi� � albo zrozumieli�my go opacznie. Po co to po- trzebne W�drowcom, �eby ludzie nagle gdzie� znikati?" I to w sytuacji, kiedy �Memorandum Bromberga" sta�o si� jego katechizmem, progra- mem pracy, pracy na ca�e �ycie... Najwidoczniej nie m�g� i nie chcia� przyzna�, �e W�drowcy posiadaj� moc nieomal nadnaturaln�. Przyznanie czego� takiego uczyni�oby jego prac� bezwarto�ciow�. No bo rzeczywi�- cie, jaki mo�e mie� sens �ledzenie, poszukiwanie i �owienie istoty, kt�ra w ka�dej chwili zdolna jest rozsypa� si� w powietrzu i nast�pnie po- wsta� w dowolnym innym punkcie? Ale przy ca�ej swojej sk�onno�ci do apriorycznych s�d�w nigdy nie pr�bowa� walczy� ze stwierdzonymi faktami. Pami�tam, jak Tojwo, �� jeszcze ca�kiem zielony neofita, przekona� mnie, aby�my si� w��czyli w dochodzenie w sprawie tragedii na wyspie Matuku. Zajmowa� si� tym rzecz jasna sektor �Oceania", w kt�rym o �ad- nych W�drowcach nikt nawet nie chcia� s�ysze�. Ale sprawa by�a uni- kalna, pozbawiona jakichkolwiek precedens�w w przesz�o�ci (mam szczer� nadziej�, �e w przysz�o�ci nic podobnego ju� nigdy si� nie wy- darzy), wi�c nas z Tojwo przyj�to bez s�owa sprzeciwu. Na wyspie Matuku od- niepami�tnych czas�w stercza� starodawny na wp� rozwalony radioteleskop. Kto go zbudowa� i po co, nie uda�o si� nigdy ustali�. Wysp� uwa�ano na bezludn�, odwiedza�y j� tylko nieliczne grupy delfiner�w i jeszcze przypadkowe pary, kt�re szuka�y pere� w przejrzys- tych zatoczkach na p�nocnym wybrze�u. Jednak�e, jak dosy� szybko sta�o si� wiadome, w�a�nie tam w ci�gu ostatnich kilku lat zamieszka�a na sta�e zdublowana rodzina G�owan�w. (Obecne pokolenie mo�e ju� nie pami�ta, co to za jedni. Przypominam: to rasa rozumnych kynoid�w z planety Saraksz, kt�ra na pewien okres nawi�za�a bardzo bliskie kontakty z Ziemianami. Te wielkog�owe m�wi�ce psy towarzyszy�y nam w w�dr�wkach po kosmosie i mia�y nawet na naszej planecie co� w rodzaju przedstawicielstwa dyplomatycznego. Mniej wi�cej trzydzie�ci 'at temu odesz�y i �adnych kontakt�w z nami ju� nie utrzymywa�y). Na po�udniu wyspy by�a okr�g�a wulkaniczna zatoka. Nieopisanie brudna, jej brzegi zaros�y jak�� obrzydliw�, cuchn�c� pian�. Prawdo- podobnie paskudztwo to by�o pochodzenia organicznego, dlatego �e . przyci�ga�o nieprzebrane stada morskich ptak�w Zreszt� poza tym wody zatoki by�y martwe Nawet wodorosty rozmna�a�y si� w nich nad wyraz niech�tnie I na tej wyspie mia�y miejsce zab�jstwa Ludzie zabijali si� nawzajem i by�o to do tego stopnia straszne, ze nikt nie mia� odwagi � i to w ci�gu kilku miesi�cy � poinformowa� o tym �rodk�w masowego przekazu Dosy� szybko wyja�ni�o si�, ze wina, a �ci�lej przyczyna wszystkiego kryje si� w szczeg�lnych w�a�ciwo�ciach gigantycznego syluryjskiego mi�czaka, prehistorycznego, monstrualnego g�owonoga, kt�ry jaki� czas temu osiedli� si� na dnie zatoki Prawdopodobnie zepchn�� go jaki� taj- fun Biopole tego potwora, od czasu do czasu wyp�ywaj�cego na po- wierzchni�, wywiera�o depresyjny wp�yw na wysoko rozwini�t� psychik� W szczeg�lno�ci u cz�owieka powodowa�o katastrofalne obni�enie mo- tywacji, pod wp�ywem tego biopola cz�owiek stawa� si� asocjalny, m�g� zabi� koleg�, kt�ry niechc�cy wrzuci� do wody jego koszul� I zabija� A wi�c Tojwo G�umow wbi� sobie do g�owy, ze ow mi�czak to w�a�nie ta przepowiedziana przez Bromberga jednostka Monokosmu w procesie powstawania Tr/eba przyzna�, ze na samym pocz�tku, kiedy fakt�w jeszcze w og�le nie by�o, te pomys�y wygl�da�y dosy� przeko- nywaj�co (jesh w og�le mo�na m�wi� o logice konstrukcji, zbudowa- nej na iantastycznych przes�ankach) I trzeba bv�o widzie�, jak krok za krokiem cofa� si� pod naporem nowych danych, kt�re codziennie zdo- bywali wstrz��ni�ci tragedi� specjali�ci od g�owonog�w oraz paleonto- lodzy Dobi� Tojwo pewien student biologu, kt�ry wygrzeba� w Tokio japo�ski manuskrypt z trzynastego wieku, zawieraj�cy opis tego, czy tez mo�e identycznego monstrum (cytui� wed�ug swego dziennika) _ �W Morzach Wschodnich widuje si� katapumondako, w kolorze pur- pury, o meprzebranei mnogo�ci d�ugich cienkich r�k, wysuwa si� z okr�g�ej muszli wielko�ci trzydziestu st�p z ostrzami i grzebieniami, oczy jakby gnij�ce, ca�y obro�ni�ty polipami Kiedy wyp�ywa, le�y na wodzie p�aski na podobie�stwo wyspy rozsiewaj�c wok� smr�d, wydziela bia�� ma- teri�, by przywabi� ptaki i ryby Kiedy si� gromadz�, �apie je r�kami bez �adnego wyboiu i po�ywia si� nimi W noce ksi�ycowe le�y ko�ysz�c si� na falach wlepiaj�c oczy w niebosk�on, rozmy�la o g��binach w�d kt�re go zrodzi�y Rozmy�lania te s� tak pos�pne, ze pora�aj� ludzi i ci s,taj� si� podobni tygrysom" Pami�tam, ze kiedy Tojwo to przeczyta�, milcza� przez kilka minut pogr��ony w g��bokiej zadumie, nast�pnie westchn�� � jak mi si� wyda- �o � z ulg� i powiedzia� .Tak To nie to I bardzo dobrze, to by�oby zbyt obrzydliwe" Wed�ug jego wyobra�e� Monokosm powinien byc istot� wystarczaj�co wstr�tn�, ale mo�e |ednak nie do tego stopnia Monokosm w postaci syluryjskiej o�miornicy nie pasowa� do |ego wyobra�e� (Dok�adnie tak, jak � co chcia�bym przy okazji zaznaczy� � nie pasowa� ten mi�czak do �adnych wyobra�e� specjalist�w ze swoim jadowitym biopolem, ze swoim rozsuwanym pancerzem, ze swoim wie- kiem, przewy�szaj�cym czterysta milion�w lat) W ten spos�b pierwsza powa�na sprawa, do kt�rej zabra� si� Tojwo G�umow, sko�czy�a si� niczym Podobnych niewypa��w mia� p�niej jeszcze niema�o i wreszcie w po�owie 98 roku poprosi� mnie o pozwo- lenie zaj�cia si� opracowaniem materia��w dotycz�cych masowych fobii Zgodzi�em si� * * * DOKUMENT 3 RAPORT-MELDUNEK KOMKON 2 Nr 011/99 Ural-Po�noc Data 20 marca 99 roku Autor- Tojwo G�umow, inspektor Temat 009 �Wizyta starszej pani" Tresc. kosmofobie, �syndrom pingwina" Analizuj�c przypadki powstawania fobii kosmicznych w ci�gu ostatnich lat, doszed�em do wniosku, ze w zwi�zku z tematem 009 mog� byc dla nas interesuj�ce materia�y dotycz�ce tzw �syndromu pingwina" Bibliografia A Moebius, referat na XIV konferencji kosmopsycholog�w, Ry- ga 84, A Moebius, .Syndrom pingwina", PKP (�Problemy psychologu kosmicznej) 42, 84, A Moebius �Ponownie o etiologu �syndromu pingwina�", PKP 44, 85 Dane biograficzne Moebius Asmodeusz Mateusz, doktor medycyny, cz�onek kores- pondent Akademii Nauk Medycznych Europy, dyrektor filii �wiatowego Instytutu Psychopatologii Kosmicznej (Wiede�) Urodzony w lnsbrucku ^4 06 36 Wykszta�cenie wydzia� psychopatologii (Soibona), Drugi Instytut Medycyny Kosmicznej (Moskwa), Wy�sze kursy bezprzyrz�dowej dkwanautyki (Honolulu) Podstawowe dziedziny zainteresowa� nauko- wych, nie zwi�zane z wykonywanym zawodem kosmo- i akwafobie Od 81 do 91 zast�pca przewodnicz�cego G��wnej Komisji Lekarskiej Zarz�du Flo- ty Kosmicznej. Obecnie uznany powszechnie za�o�yciel i czo�owy repre- zentant szko�y tzw. �kosmopsychopatologii polimorficznej". 7 pa�dziernika 84 roku na konferencji kosmopsycholog�w w Ry- dze doktor Asmodeusz Moebius wyg�osi� referat o nowym rodzaju ko- smofobii, kt�r� nazwa� �syndromem pingwina". Fobia ta jest rodza- jem niegro�nej dewiacji, objawiaj�cej si� natr�tnymi koszmarami, kt�re nawiedzaj� chorych w czasie snu. Wystarczy, �eby chory zasn��, by na- tychmiast poczu� si� zawieszony w kosmicznej pustce, absolutnie bez- radny i bezsilny, samotny, przez wszystkich zapomniany, zdany na �ask� bezdusznych i nieprzezwyci�onych mocy. Fizycznie odczuwa okropn� duszno��, wie, �e jego cia�o na wskro� przenika unicestwiaj�ce twarde promieniowanie, czuje, jak zanikaj� i mi�kn� jego ko�ci, jak kipi i zaczyna wyparowywa� m�zg, ogarnia go nieprawdopodobnie intensywne uczucie rozpaczy i wtedy chory si� budzi. Doktor Moebius nie uzna� tej choroby za niebezpieczn�, poniewa� po pierwsze � nie towarzyszy�y jej �adne uszkodzenia psychiki ani somy, a po drugfe � bardzo �atwo poddawa�a si� ambulatoryjnej psychoterapii. �Syndrom pingwina" zwr�ci� uwag� doktora Moebiusa przede wszystkim dlatego, �e by� jako�ciowo nowym zjawiskiem, do tej pory nigdy i przez nikogo nie opisanym. Zaskakuj�ce by�o, �e choroba atakowa�a ludzi bez wzgl�du na p�e�, wiek czy zaw�d, ale nie mniej zaskakuj�ce by�o i to, �e nie wykryto �adnego zwi�zku syndromu z indeksem genetycznym pa- cjent�w. Zainteresowany etiologi� zjawiska doktor Moebius podda� zebra- ny materia� (oko�o tysi�ca dwustu przypadk�w) wielostronnej analizie wed�ug osiemnastu parametr�w i z satysfakcj� wykry�, �e w siedemdzie- si�ciu o�miu procentach przypadk�w syndrom powstawa� u ludzi, kt�rzy odbywali dalekie kosmiczne podr�e na statku typu �Widmo-17-ping- win". �Oczekiwa�em czego� podobnego � o�wiadczy� doktor Moe- bius. � O ile pami�tam, to nie pierwszy przypadek, kiedy konstruktorzy ,oferuj� nam niedostatecznie atestowan� aparatur�. W�a�nie dlatego na- zwa�em odkryty przeze mnie syndrom nazw� statku i niechaj pos�u�y to jako memento". Na podstawie referatu doktora Moebiusa konferencja w Rydze pod- j�a decyzj� d czasowym zakazie eksploatacji statk�w typu �Widmo- -17-pingwin" do czasu pe�nego usuni�cia wad powoduj�cych fobie. 1. Stwierdzi�em, �e typ ,,Widmo-17-pingwin" zosta� poddany wy- j�tkowo starannemu przegl�dowi, w czasie kt�rego nie wykryto �adnych istotnych niedoci�gni�� konstrukcyjnych, a wi�c bezpo�rednia przyczyna powstawania �syndromu pingwina" nadal ukryta jest we mgle niejas- no�ci. (Zreszt�, chc�c sprowadzi� ryzyko do zera, Zarz�d Floty Kos- micznej wycofa� �pingwina" z linii pasa�erskich i zaleci� przystosowa- nie go do pilota automatycznego. Liczba przypadk�w �syndromu pingwi- na" gwa�towanie zmala�a i, o ile wiem, ostatni zarejestrowano trzyna�cie lat temu. ' Jednak nadal nie by�em usatysfakcjonowany. Niepokoi�o mnie te '22% badanych, kt�rych zwi�zki ze statkami typu �Widmo-17- -pingwin" pozostawa�y niejasne. Z tych 22% (wed�ug danych dok- tora Moebiusa) 7% nigdy nie widzia�o �pingwina" na oczy, a po- zosta�e 15% nie mog�o na ten temat powiedzie� nic rozs�dnego; albo nie pami�tali, albo nigdy nie interesowa�y ich typy statk�w, na kt�- rych wychodzili w kosmos. Rzecz jasna, waga statystyki w hipotezie o zwi�zku �pingwin�w" z powstawaniem fobii nie ulega �adnej kwestii. Jednak 22% to wcale niema�o. Ponownie podda�em materia�y Moebiusa wieloparametrycznej analizie wed�ug dwudziestu dodatkowych parametr�w, przy czym para- metry te wybiera�em, przyznaj�, najzupe�niej przypadkowo, poniewa� nie mia�em w zapasie �adnej, nawet najskromniejszej, hipotezy. Parametry na przyk�ad by�y takie: data start�w z dok�adno�ci� do miesi�ca, miejsce urodzenia z dok�adno�ci� do regionu, hobby z dok�adno�ci� do klasy... i tak dalej. Jednak�e sprawa okaza�a si� nad wyraz prosta i tylko odwieczne przywi�zanie ludzko�ci do przekonania o izotropowo�ci wszech�wiata nie pozwoli�o doktorowi Moebiusowi zauwa�y� tego, co mnie uda�o si� dostrzec. Stwierdzi�em co nast�puje: �syndrom pingwina" atakowa� ludzi lataj�cych trasami kosmicznymi na Saul�, na Redut� i na Kasan- dr�. Inaczej m�wi�c � przez podprzestrzenny sektor przej�cia 41/02. �Widmo-17-pingwin" nie by� niczemu winien. Po prostu znakomit� wi�kszo�� statk�w w tym czasie (pocz�tek lat sze��dziesi�tych) bezpo- �rednio z dok�w kierowano na tras� Ziemia�Kasandra�Zefir i Zie- m