6787
Szczegóły |
Tytuł |
6787 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6787 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6787 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6787 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JERZY ADAMSKI
WST�P
DO TEATROLOGII
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
4
Przedmowa
Aby uzasadni�, dlaczego wybieramy gr� sceniczn�, a nie gr� w ping-ponga, musimy pos�u�y�
si� teatrologi�
Dlaczego, u licha, mamy m�wi� o teatrze, czyli o grze scenicznej, a nie o grze w pingponga
na przyk�ad? A gdyby�my, zmuszeni przez kultur� masow� (innej nie ma), musieli wybra�?
Zapytamy w�wczas, jaka jest mi�dzy tymi grami r�nica? I czy w og�le jest? Bo je�li
jej nie ma, to wyb�r jest tu tylko kwesti� gustu. Lecz je�eli jaka� r�nica istnieje, wyb�r trzeba
uzasadni�. A skoro jedn� z tych gier do wyboru jest gra sceniczna, musimy pos�u�y� si�
teatrologi�.
5
Rozdzia� pierwszy
Istnieje du�a r�nica mi�dzy teatrologi� a histori� teatru. Mimo �e obie s� dosy� marne
Istniej� tylko dwa sposoby m�wienia o teatrze, jeden gorszy od drugiego. Historyczny i teatrologiczny.
Historia teatru zajmuje si� teatrem jako ugruntowan� w �yciu spo�ecznym instytucj�,
teatrologia za� traktuje teatr jako wielopostaciowe zjawisko, wielobarwny fenomen
�ycia spo�ecznego. Te dwa rodzaje refleksji teoretycznej s� pod wielu wzgl�dami tak r�ne, �e
wbrew obecnym obyczajom uniwersyteckim nie nale�y ich wrzuca� do jednego worka z napisem
�teatrologia�. Refleksja historyczna w dziedzinie teatru bli�sza jest nauce historii w jej
tradycyjnym rozumieniu, refleksja teatrologiczna natomiast � antropologii kulturalnej. Obie s�
wzgl�dnie m�ode, jako odr�bne dyscypliny naukowe uprawia si� je od niedawna, obie te�
jeszcze niezbyt s� pewne siebie, bo te� i niezbyt jasno okre�lone pod wzgl�dem zakresu i
metody.
Historia teatru wyodr�bni�a si� z historii literatury, gdzie by�a uto�samiana z histori� dramatu,
wyodr�bniaj�c si� r�wnocze�nie tak�e z historii sztuki, gdzie stanowi�a cz�� historii
architektury i historii malarstwa, oraz z etnologii i etnografii, gdzie identyfikowano j� z histori�
obrz�d�w.
Do niedawna jeszcze w podr�cznikach historii literatury u�ywano okre�le�: �teatr Moliera�,
�teatr Wyspia�skiego�, sugeruj�c, �e teatr i dramat to to samo. W podr�cznikach historii
sztuki teatr wyst�powa� jako wolno stoj�cy budynek teatralny oraz jako sala teatralna ze scen�
i widowni� o r�nych kszta�tach. W podr�cznikach etnologii i etnografii m�wiono o teatrze
jako o obrz�dowym ta�cu i pie�ni, b�d� te� jako o ludowej ceremonii weselnej, pogrzebowej,
jubileuszowej. Z tych dyscyplin naukowych historia teatru wydzieli�a si� dopiero w�wczas,
gdy uznano, �e sztuk� widowiskow� nale�y potraktowa� jako samodzieln� dziedzin� sztuki, a
z niej wyodr�bni� jeszcze trzeba sztuk� sceniczn�, jako szczeg�lny rodzaj sztuki widowiskowej,
i j� w�a�nie nazywa si� teatrem w �cis�ym tego s�owa rozumieniu. Ale tak rozumiany
teatr uprawiany jest jednak w wielu bardzo r�ni�cych si� od siebie wzajem gatunkach.
Teatrem nazywamy w skr�cie teatr muzyczny (opera, operetka, musical, rewia piosenek),
teatr taneczny (balet, pantomima), kabaret, teatr awangardowy, zwany te� niekiedy teatrem
alternatywnym (teatr pozas�owny, scenograficzny, psychoterapeutyczny), dramatyczny (teatr
s�owa, dialogu, teatr literacki), teatr radiowy, telewizyjny. Tote� historia teatru rozpada si� z
kolei na odr�bne historie gatunk�w teatralnych. Omawiaj� je takie prace, jak Pierwsza Reduta
Osterwy J�zefa Szczublewskiego, Kabaret Lisy Appignanesi, Laboratorium Grotowskiego
Tadeusza Burzy�skiego i Zbigniewa Osi�skiego, W �wiecie Arlekina Allardyce Nicolla.
Dzieje dramatu pozosta�y w historii literatury, b�d� te� wyodr�bni�y si� jako osobna cz��
historii teatru dramatycznego, powsta�a natomiast odr�bna historia aktora (patrz Aktor XX
wieku Odette Aslan), historia inscenizacji (patrz Inscenizacja romantyczna we Francji Antoinette
Halevy-Viola), historia scenografii (patrz Polska plastyka teatralna Zenobiusza Strzeleckiego),
re�yserii, budynk�w teatralnych, poszczeg�lnych zespo��w teatralnych, teatr�w w
poszczeg�lnych miastach, serie biografii aktor�w, serie pami�tnik�w aktorskich, historia
urz�dze� scenicznych (np. o�wietlenia scenicznego Piotra Mitznera), doktryn teatralnych, rekwizyt�w
itd. Opracowuje si� r�wnie� histori� teatru jako pewn� ca�o��. Tu przyk�adem mog�
by� Zbigniewa Raszewskiego Kr�tka historia teatru polskiego, Historia teatru Margot Berthold
czy Allardyce Nicolla, Wsp�czesny teatr francuski Paula Surera. Jednak tytu�owe s�owo
�teatr� oznacza w tych �historiach teatru� przede wszystkim teatr dramatyczny. Teatrem muzycznym
zajmuje si� nadal historia muzyki (np. J. W. Reiss Ma�a historia muzyki) i tam nale-
6
�y szuka� obja�nienia jego dziej�w. O innych rodzajach teatru traktuj� osobne monografie
historyczne, zw�aszcza monografie wielkich re�yser�w.
Cech� charakterystyczn� historii teatru jest wi�c jej rozpad na odr�bne historie: na histori�
budynk�w, urz�dze�, ludzi teatru i tekst�w. Nie ma natomiast historii teatru w �cis�ym tego
s�owa rozumieniu, jako historii dzie� sztuki scenicznej, historii przedstawie�. A to dlatego, �e
w przeciwie�stwie do literatury, muzyki, plastyki, dzie�a sztuki scenicznej nie pozostaj�, nie
ma ich w sensie fizycznym, materialnym, bo nie daj� si� przechowa�, nie znaleziono bowiem
sposobu (mimo usi�owa�), jak je zapisa�. A skoro nie da si� wr�ci� do dawnych dzie� scenicznych,
aby je na nowo prze�y� i podda� krytyce, historia teatru w �cis�ym tego s�owa rozumieniu
jest w gruncie rzeczy niemo�liwa. Nie zwracano na to uwagi nie tylko dlatego, �e
uto�samiano teatr z dzie�em literackim, ale i dlatego, �e wierzono, i� ka�de przedstawienie
wiernie oddaje tre�� przedstawianego utworu literackiego, czyli dramatu. Tre�� jego bowiem
uto�samiano z fabu�� czy akcj�, z przebiegiem przedstawianych zdarze�. To myl�ce uto�samienie
u�atwia�a niezmiennie ta sama konwencja czy styl gry i inscenizacji. Tote� uchodzi�o
uwagi, i� nawet niewielka zmiana obsady aktorskiej zmienia tre�� spektaklu, nadaje mu bowiem
inn� barw�, wytwarza inn� aur�, inne nastroje, prowokuje inne skojarzenia. Podobny
skutek wywo�uje zmiana stylu i rodzaju dekoracji, �wiate�, muzyki towarzysz�cej, tempa i
rytmu przedstawienia. Tote� historia teatru jako historia przedstawie� teatralnych by�aby
mo�liwa, gdyby do minionych przedstawie� da�o si� powr�ci� tak, jak w ka�dej chwili powr�ci�
mo�na do dawnych tekst�w.
Ale nie mo�na. Historia teatru opiera si� zatem na pr�bie rekonstrukcji dawnych dzie�
sztuki scenicznej na podstawie pozosta�ych �wiadectw oraz jako histori� rozmaitych okoliczno�ci
ich powstania i funkcjonowania.
Inaczej rzecz si� ma z teatrologi�. Jako dyscyplina naukowa stara si� ona wyodr�bni� z etnologii,
z filozofii, nazywanej antropologi� kultury, z tej dziedziny filozofii, kt�r� okre�la si�
jako estetyk�, z socjologii, z historii kultury. Jej przedmiotem zainteresowania jest gra sceniczna
jako pewien dosy� dziwny spos�b zachowania si� grupy ludzkiej: czym jest ta gra? jak
si� zmienia�a? dlaczego? sk�d pochodzi? czym jest jako sztuka, jako tw�rczo�� artystyczna?
czym si� r�ni w poszczeg�lnych gatunkach teatralnych? a zw�aszcza czym ona jest w tym
gatunku teatralnym, kt�ry tak wielk� rol� odegra� w historii kultury europejskiej: w teatrze
dramatycznym.
Antropologiczny punkt widzenia pozwala dostrzec, �e mamy tu do czynienia ze zjawiskiem
tak starym jak sama ludzko��, i �e struktura tego zjawiska, to znaczy stale powtarzaj�cy
si� uk�ad jego cz�ci, ujawnia nieodmienn� obecno�� zawsze tych samych czterech jego czynnik�w:
widza, aktora, sceny i czasu akcji scenicznej; oraz �e natur� tego zjawiska jest jego
wyobcowanie (nie wyodr�bnienie w �wiecie spo�ecznym, lecz wyobcowanie w�a�nie); �e
zjawisko to jako dzie�o sztuki � wbrew d�ugo utrzymuj�cemu si� mylnemu przekonaniu � nie
zna orygina�u, kt�ry mo�na by powiela� dowoln� ilo�� razy, lecz przejawia si� jedynie w kolejnych
wersjach wykonawczych; i wreszcie, �e sztuka teatru rozwija si� nie w spos�b linearny,
nie przez kolejne przemiany swojej postaci, jak teorie naukowe, lecz przez tworzenie
r�wnoleg�ych, wsp�istniej�cych form nowych, nie powoduj�cych obumierania starych.
Sztuka sceniczna, jak wiadomo, wytworzy�a bowiem w ci�gu swych d�ugich dziej�w najrozmaitsze
formy, gatunki, rodzaje, z kt�rych wiele wyodr�bni�o si� dostatecznie, aby sta� si�
sztuk� samodzieln� � �aden z nich nie znikn�� z kultury wsp�czesnej. Ewolucja sztuki scenicznej,
powolna i trwaj�ca tysi�clecia, polega�a bowiem na ci�gle ponawianych i nigdy nie
doko�czonych pr�bach rugowania, wypierania � najpierw konwencji obrz�dowych przez
konwencje obyczajowe, literatury przez widowisko, widowiska przez zdarzenie sztucznie
wywo�ane. A tak�e na pr�bach rugowania dialogu dramatycznego przez rozmow�, poezji
7
przez proz�, mowy przez muzyk�, s�owa przez gest. A jeszcze do tego scena usi�owa�a wyrugowa�
widowni�, a widownia scen�, aktora kreuj�cego posta� pr�bowa� wyprze� aktor pokazuj�cy
siebie, widza-uczestnika rugowa� widz-podgl�dacz, a potem na odwr�t, a wreszcie ich
obu razem rugowali wsp�partnerzy zdarzenia, czyli happeningu.
Jednak�e rugi te nie udawa�y si� nigdy: �aden z twor�w tych etap�w ewolucji teatru nie
znikn�� z kultury. Od �onglera przez Hamleta do psychoterapeuty, od farsy poprzez oper� i
kabaret do seansu Grotowskiego � wszystko to �yje dzi� obok siebie. Dzieje si� tak dlatego,
�e r�ne i odmienne gatunki teatru zaspakajaj� wsp�istniej�ce, lecz r�ne i odmienne potrzeby
spo�eczne. Mi�dzy przedstawieniem Zemsty a seansem Grotowskiego r�nica nie polega
na tym., �e jedno jest konserwatywne i tradycyjne, a drugie post�powe i nowoczesne. I nie na
tym, �e jedno jest rzekomo teatrem przesz�o�ci tylko (czy te� przesz�o�ci� teatru), a drugie
teatrem przysz�o�ci. Wbrew ideologom nie zachodzi tu jedynie r�nica tradycji i nowoczesno�ci,
konserwatyzmu i post�pu, lecz p�odz�cego i p�odu. Nie zachodzi tedy r�nica struktury.
Przedstawienie teatralne, nawet kiedy jest tylko happeningiem, ma zawsze struktur� kr�tkotrwa�ej,
a wytworzonej w trybie interakcji, wsp�lnoty duchowej. R�nice polegaj� na odmienno�ci
czynnik�w sprawczych tej interakcji. A wi�c na r�nicy tre�ci, na odmienno�ci prze�ycia
teatralnego. Inaczej m�wi�c, na r�nym stopniu i odmiennym rodzaju zdolno�ci do wytwarzania
bogactwa duchowego, do zaspokajania r�nych i odmiennych potrzeb duchowych.
Wsp�istniej�cych i wzajem od siebie wzgl�dnie niezale�nych.
Etnologiczny punkt widzenia pozwala natomiast zda� sobie spraw�, �e genez� zjawiska,
kt�re nazywamy teatrem, jest magia, religia i mit. Nadaje to sztuce teatru, grze scenicznej,
przedstawieniu i jego recepcji, nawet najbardziej �wieckiemu i naturalistycznemu, charakter
paradoksalny, irracjonalny, poci�gaj�cy jak�� tajemniczo�ci�, urzekaj�cy jak�� nieodpart�
dziwno�ci�. Socjologiczne za� widzenie umo�liwia. obserwacj�, �e gra sceniczna wykszta�cona
ju� w instytucj� teatru jest zjawiskiem miejskim, a tak�e elementem dworskiego �ycia towarzyskiego;
�e bywa narz�dziem propagandy politycznej i interes�w finansowych, p�atn�
us�ug�, towarem; ale r�wnie� narz�dziem edukacji , a nawet terapii. Estetyczny punkt widzenia
daje natomiast wgl�d w intymny zwi�zek gry scenicznej z poezj�, ze sztuk� narracji i dialogu,
z muzyk�, z malarstwem i architektur�.
Wyodr�bni� wreszcie mo�na fenomenologiczny punkt widzenia, pozwalaj�cy m�wi� o
grze scenicznej jako o zjawisku �wewn�trznym�, jako o zjawisku �wiadomo�ci. Tu nasun� si�
refleksje o postawie widza wywo�uj�cej co�, co da si� nazwa� spektaklem naturalnym, wyodr�bnionym
z natury, a nie tworzonym sztucznie. O instynkcie histrionicznym czyli o dziwnej
potrzebie pokazywania poprzez w�asne cia�o r�nych postaci ludzkich (albo i zwierz�cych),
wygl�du, g�os�w, gest�w innych ni� w�asne. A to wi��e si� z powszechn� w �wiecie zwierz�cym
i ludzkim potrzeb� mimesis, na�ladowania, powtarzania na�ladowczego. Ale tak�e z potrzeb�
uczestnictwa, prze�ywania rytualnych ceremonii, podgl�dania, krytyki, satyry prze�miewczej.
Tre�ci� teatralnej �wiadomo�ci bywa zar�wno kult teatru i aktor�w, jak i nienawi��
tego zjawiska, prze�ywanie teatru jako misji, pos�annictwa, ale przede wszystkim prze�ywanie
gry scenicznej, czyli przedstawienia jako szczeg�lnej wsp�lnoty, jako uczestnictwa w
tym, co nazywane bywa interakcj� widowni i sceny. Interakcja ta stanowi o specyficznej
strukturze ju� nie samego teatru jako zjawiska ludzkiego, lecz poszczeg�lnego przedstawienia
teatralnego, czyli spektaklu, wszystko jedno jakiego rodzaju.
Teatrologia ustanawia wi�c swoiste, bogate i rozleg�e pole refleksji o teatrze jako zjawisku
ludzkim, o teatrze jako grze scenicznej, o teatrze jako dziele sztuki, o teatrze jako tre�ci �wiadomo�ci.
Ale ci�gle nie umie jeszcze wypracowa� jednolitego punktu widzenia, specyficznego
dla przedmiotu swoich zainteresowa�. Mo�na przeto w�tpi�, czy osi�gn�a ju� status dyscypliny
naukowej. Tak wi�c z dwu sposob�w m�wienia o teatrze spos�b historyczny jest ka-
8
leki, bo historia teatru nie dysponuje przedmiotem swoich bada�, a teatrologia jest raczej teoretyczn�
refleksj�, a nie �cis�� dyscyplin� naukow�.
9
Rozdzia� drugi
Teatrologia dowodzi, �e istnieje du�a r�nica mi�dzy teatrem jako instytucj� spo�eczn�, a
teatrem jako zjawiskiem ludzkim
Najdawniejsze elementy teatru, kt�re nazwa� by mo�na prototeatrem czy te� prateatrem,
wy�oni�y si� z pradawnej magii oraz z pierwotnych obrz�d�w religijnych z rytualnych ceremonii
na cze�� b�stw i kr�l�w oraz z rytualnych ceremonii na cze�� zmar�ych. Na ich �lady
natkn�� si� mo�na wsz�dzie: na ca�ym globie ziemskim archeologia odkrywa �wiadectwa ich
przedhistorycznego istnienia.
Elementy te to przede wszystkim taniec, tak�e w postaci procesji i pochod�w, pantomimy i
b�azenady, a nast�pnie �piew i g�osy instrument�w muzycznych. Uj�te w �cis�e regu�y, w drobiazgowe
przepisy ustalaj�ce ich porz�dek, owe elementy prototeatru uk�ada�y si� w system
rytualnych zmian miejsca, rytualnych gest�w oraz rytualnych wypowiedzi s�ownych. Wykonywane
by�y one zawsze i wsz�dzie pod czyim� przewodem: czarownika lub kap�ana, zawsze
w obecno�ci t�umu uczestnik�w, a polega�y zawsze na sk�adaniu ofiary, na b�aganiu i zaklinaniu.
Ceremonie te bowiem stanowi�y narz�dzie obrony �ycia przed zagro�eniem ze strony
b�stw, kr�l�w oraz zmar�ych, ale tak�e ze strony ludzi wrogo usposobionych. Magia broni�a
przed zagro�eniem ze strony �wiata zewn�trznego, kult religijny chroni� przed gniewem b�stwa.
Skuteczno�� za� tych rytualnych zabieg�w by�a przedmiotem wiary zbiorowej, a wi�c
wiary powszechnej i nie znosz�cej wyj�tk�w. Ale wierzono te�, �e skuteczno�� te podtrzymuje
regularne powtarzanie ceremonii magicznych i kultowych. Tote� powoli wytwarza�a si�
swoista kultura prototeatralna, powstawa�y bowiem i doskonali�y si� pewne techniki zachowa�,
wynikaj�ce wprawdzie z w�a�ciwego dla danej spo�eczno�ci sposobu chodzenia, siadania,
jedzenia itp., co etnologia nazywa �sposobami pos�ugiwania si� cia�em�, ale w obr�bie
rytua�u zmierzaj�ce do czego� wi�cej: do przemiany siebie w co� czy kogo� innego, do bycia
sob� i kim� innym zarazem. Ten, kto sprawowa� obrz�d jako czarownik czy kap�an, by� sob�,
tym, kim jest na codzie�, lecz r�wnocze�nie by� kim� wi�cej ni� zwyk�y cz�owiek, mia� moc
nadprzyrodzon� i potrafi� j� wykorzystywa�. Podobnie ka�dy uczestnik rytua�u, uczestnictwo
bowiem przemienia�o go w kogo� zar�wno doznaj�cego mocy nadprzyrodzonej, jak i u�ywaj�cego
jej przez sam osobisty udzia� w zbiorowo�ci, we wsp�lnocie. Kszta�towa� si� w ten
spos�b odleg�y prototyp techniki aktorskiej, techniki przemiany w cudz� posta�, w posta�
tyle� fikcyjn� co rzeczywist�.
Sk�d wiemy o tym wszystkim? Wiemy lub domy�lamy si� tego na podstawie odkry� archeologicznych:
z wykopalisk, z penetracji jaski�, ruin, nekropolii, piramid, z pozosta�o�ci
malarstwa, rze�by, mozaik, napis�w, tekst�w sprzed stuleci, a nawet tysi�cleci. Ale tak�e z
obserwacji etnologicznych i etnograficznych dzisiejszych obyczaj�w ludowych, zw�aszcza
ta�c�w mimetycznych, z obserwacji i studi�w nad ca�ymi kulturami szczep�w prymitywnych,
�yj�cych nadal tak jak przed tysi�cleciem w r�nych cz�ciach globu. Odkrycia te, obserwacje
i studia �wiadcz� o tym, �e elementy teatralne, kt�re nazywamy prototeatrem, �ci�lej � �lady
prototeatru, wyst�puj� w najstarszych �wiadectwach egzystencji ludzkiej na ziemi, to znaczy
sprzed dwudziestu tysi�cy lat.
Wygl�da wi�c na to, �e teatr jest zjawiskiem odwiecznym, �e w swojej postaci elementarnej,
zacz�tkowej czy prymitywnej istnia� zawsze, odk�d istniej� ludzie. Jednak badania dowodz�
czego� wi�cej jeszcze: �e teatr jest zjawiskiem nie tylko odwiecznym, lecz i powszechnym,
jego �lady dadz� si� odnale�� wsz�dzie, gdzie �yli i �yj� ludzie. Przede wszystkim za� w
Azji, kt�ra jest, jak wiadomo, prawdziw� kolebk� kultury ludzko�ci. W staro�ytnej Mezopo-
10
tamii, nad Eufratem i Tygrysem odbywa�y si� magiczno-mityczne obrz�dy za�lubin b�stwa,
misterium pasyjne po�wi�cone m�ce Ozyrysa, urz�dzano tak�e widowiska dworskie, a ich
cz�ci� by�a farsa pantomimiczna o charakterze satyrycznym. W staro�ytnym Egipcie odbywa�y
si� procesje ku czci zmar�ych, pantomimy �a�obne, misteria ku czci Ozyrysa, uroczysto�ci
ku czci boga Horusa, a tak�e ceremonie z okazji rocznicy koronacji. W staro�ytnym Iranie
(czyli Persji) widowisko pasyjne trwa�o od po�udnia do nocy, odgrywane wy��cznie przez
m�czyzn, a ukazuj�ce m�cze�stwo wnuk�w Mahometa, Al-Hasana i Al-Huseina. Widowisko
to nazywa si� ta�zije. W Turcji staro�ytnej dawano dworskie przedstawienia o charakterze
parodystycznym, by�y to farsy i komedie improwizowane, a na owalnym placu, na kt�rym sta�
tylko jeden sto�ek i parawan, grano przy akompaniamencie oboju i b�bna tak zwan� �gr� po�rodku�:
fars� pos�uguj�c� si� sta�ymi typami postaci, mi�dzy innymi postaci� klowna, oraz
parodi� nieudolnej, wadliwej mowy cudzoziemc�w. Uprawiano tak�e teatr cieni, kt�ry rozpowszechni�
si� wkr�tce w ca�ym �wiecie islamu. Na pod�wietlonym ekranie p��ciennym
pokazywano postacie wyci�te ze sk�ry, a przedstawiaj�ce murarza i kowala w zabawnym,
prze�miewczym dialogu. To ludowe przedstawienie nazywa�o si� �karag�z�, czarne oko.
Staro�ytne Indie zna�y przede wszystkim taniec kultowy, pantomim� ku czci bog�w, lecz z
muzyk� i recytacj�, a tak�e wirtuozeri� taneczn� kobiet w malowanych maskach i kostiumach.
By�y to popisy prawdziwie aktorskie i teatralne, gesty bowiem by�y �ci�le skodyfikowane,
stanowi�y prawdziwy system znak�w, daj�cych si� odczyta� i rozumie�. Tak w�a�nie oznaczono
24 gesty r�k, 13 gest�w g�owy, 7 ruch�w brwi, 6 wykrzywie� nosa, 6 porusze� policzk�w,
9 porusze� szyi, 7 pochyle� podbr�dka, 5 ruch�w piersi oraz 36 porusze� oczu. Uprawiano
jednak r�wnie� teatr dramatyczny: istnia� teatr jednego aktora, daj�cy jednoakt�wki
humorystyczne, grano dworski, sentymentalny dramat mitologiczny �akuntala, wielki, dramatyczny
obraz obyczaj�w staro�ytnych Kalidasy, najwi�kszego poety dawnych Indii.
Na Jawie uprawiano znany nam ju� z Turcji teatr cieni, ale tu przedstawienia mia�y charakter
arystokratyczny i religijny, teatr spe�nia� rol� po�rednika mi�dzy ziemi� a niebem, w
teatrze cieni uprawiano kult przodk�w. Na widowni obowi�zywa�a �cis�a segregacja wed�ug
p�ci, spektakl trwa� ca�� noc, towarzyszy�a mu orkiestra. Na p��ciennym ekranie rozpi�tym na
drewnianej ramie i pod�wietlonym oliwn� lampk� pokazywa�y si� cienie figur wykonanych ze
sk�ry, ale z ruchomymi ko�czynami, kt�rymi wed�ug �cis�ych regu� porusza� manipulator
szkolony przez dziesi�� lat. Tekst tak�e by� rytualny, schematyczny. Na Jawie istnia� r�wnie�
teatr lalek, pos�uguj�cy si� drewnianymi, malowanymi figurami.
W staro�ytnych Chinach teatr uprawiano na d�ugo przed nadej�ciem roku tysi�cznego
przed nasz� er�, kultura teatralna by�a r�norodna, bogata i wyrafinowana. Znano teatr cieni,
ale r�wnie� pantomim� i popisy weso�k�w, organizowano teatr �stu sztuk�: popisy akrobatyczne,
wokalne, taneczne i scenki mimiczne. Dzia�a�a cesarska akademia teatralna, zwana
�ogrodem dusz�, gdzie 300 mnich�w uczy�o si� �piewu, ta�ca i muzyki. Grano �piewogry, a
w�r�d nich i t� ich form�, kt�r� nazwano �oper� peki�sk��, przedstawiaj�ce mi�dzy innymi
dramaty mi�osne o bardzo wyrafinowanej tematyce i dramaty po�wi�cone kultowi przodk�w i
bohater�w, g�osz�ce, �e heroizm to szczyt ludzkiej doskona�o�ci. Idea�em teatru chi�skiego
by� rygor formalny, niebywa�a precyzja gest�w, ruch�w i mimiki, w grze zespo�owej, lecz
dopuszczaj�cej popis �gwiazdy� w bogatym kostiumie i w masce na�o�onej szmink�, na scenie
ubogiej, bo stanowi�cej tylko podest z zas�on� z ty�u, ze sto�em, krzes�em i �o�em jedynie
jako sta�ymi elementami scenografii. Ruchome i zmienne jej elementy by�y schematyczne i
najprostsze: p�achta na dwu kijach to mury obronne, czarna chor�giew to wichura, wywijanie
flag� to armia, wios�o to przewo�nik, dwie chor�gwie to w�z . Role kobiece grali m�czy�ni.
W staro�ytnej Japonii uprawiano teatr zwany �no� oraz teatr zwany �kabuki� i s� to najbardziej
na �wiecie znane formy teatru japo�skiego. �No� to rodzaj symbolicznego baletu
11
dramatycznego ze �piewami z towarzyszeniem fletu, b�bna i tamburina, przedstawiaj�cego
legendy, mity, zdarzenia historyczne w dialogowanych poematach, wykonywanego przez dwu
aktor�w (protagonist� i towarzysza) oraz ch�r, u�ywaj�cy czterech podstawowych masek:
bohatera, starca, dziewczyny i baby, operuj�cy intermediami komicznymi, lecz g�osz�cy w
gruncie rzeczy pochwa�� elity militarnej czyli samuraj�w. Teatr �kabuki�, jako sceniczna
kompozycja pie�ni, ta�ca, dialog�w i pantomimy, tak�e gloryfikowa� samuraj�w, chocia�
przedstawia� r�wnie� obyczaje kupc�w i rzemie�lnik�w. Pomost ��cz�cy widowni� ze scen�
symbolizowa� drog� bohater�w, bog�w, duch�w. Opr�cz tych dwu form istnia� r�wnie� teatr
lalek, u�ywaj�cy wielkich rze�bionych kukie�, kt�rymi operowa� jeden narrator. W odleg�ych
stuleciach przedhistorycznych znane by�y w Japonii tak�e widowiska �piewno-muzycznotaneczne
dawane z okazji �wi�t pa�stwowych, pantomimy przedstawiaj�ce mity religijne, a
w�r�d nich taniec zaklinaj�cy b�stwo s�o�ca do powrotu. Taniec znano i uprawiano w czasach
przedhistorycznych tak�e w Meksyku i w Australii.
W Europie teatr, powsta�y z pie�ni, ta�ca i procesji na cze�� b�stwa w epoce przedhistorycznej,
w p�niejszych epokach rodzi� si� jeszcze dwukrotnie: jako �redniowieczny teatr
religijny i p�niej jako �wiecki teatr humanistyczny. Fenomen ten b�dzie jeszcze przedmiotem
szczeg�owych rozwa�a� p�niejszych. �lady prototeatru, �wiadectwa rozwini�tej ju�
sztuki scenicznej, a tak�e �ywa jeszcze tradycja zdaj� si� �wiadczy�, �e teatr uprawiano wsz�dzie
na Ziemi, wsz�dzie tam, gdzie �yli ludzie.
12
Rozdzia� trzeci
Teatr traktowany jako odwieczne zjawisko ludzkie ujawnia swoj� niezmienn� struktur�,
kt�ra ma swoje �r�d�a, swoje odmiany, a prowokuje pytania, spory i konflikty
Co ��czy te odkrywane od najdawniejszych czas�w i wsz�dzie na ziemi elementy teatru,
r�ne formy prototeatru, r�ne rodzaje gry scenicznej, r�ne gatunki teatralne, r�ne rodzaje
rozwini�tej ju� sztuki scenicznej? Czy mamy tu do czynienia z wieloma odmiennymi zjawiskami,
czy z jednym i tym samym zjawiskiem, tyle �e w rozmaitych postaciach? Traktujemy
teatr jako zjawisko, poniewa� n i e idzie nam o instytucj�, czyli o organizacj� wytwarzaj�c�
spektakle, lecz � powt�rzmy � o pewien charakterystyczny spos�b zachowania si� ludzi, znany,
odk�d istniej�, wyst�puj�cy na ca�ym globie, a charakterystyczny przez to, �e jest powtarzalny,
�e jest periodycznie b�d� okazjonalnie, lecz ustawicznie powtarzany. Czy jest to seria
r�nych zjawisk, czy ci�gle od tysi�cleci i wsz�dzie to samo zjawisko? Odpowied� na to pytanie
zale�y od odkrycia, czy teatr jako zjawisko ludzkie ma jak�� struktur� oraz czy ma zawsze
t� sam� struktur�, czy te� nie. .Struktur� za� nazywamy tu taki uk�ad cz�ci, w kt�rym
�adna cz�� nie mo�e zosta� usuni�ta, je�li ca�o�� ma pozosta� tym, czym jest. Albo inaczej:
struktura to uk�ad cz�ci wzajemnie sobie niezb�dnych, bo powi�zanych w spos�b konieczny
dla funkcjonowania ca�o�ci.
�atwo zauwa�y�, �e s�owo �teatr� u�yte w jego najszerszym, najog�lniejszym sensie oznacza
taki spos�b zachowania si� grupy ludzkiej, kiedy jedna jej cz�� obserwuje drug�, poruszaj�c�
si� na wydzielonej przestrzeni. A wi�c powi�zanie widz�w i aktor�w jakiego� zdarzenia,
w miejscu podzielonym na cz�� dla aktor�w i cz�� dla widz�w, na scen� i widowni�.
Zdarzenie to nazywamy gr� sceniczn�. Kiedy mamy do czynienia z teatrem w znaczeniu gry
scenicznej, mamy do czynienia z jak�� przedstawian�, wykonywan� przed widzami akcj� w
miejscu podzielonym na dwie cz�ci. Teatr jako zjawisko jest wi�c nie tylko struktur�, lecz
struktura dynamiczn�, struktur� w ruchu. To w�a�nie r�ni teatr jako zjawisko od teatru jako
instytucji. Tym r�ni si� znaczenie s�owa �teatr� w najog�lniejszym, lecz �cis�ym znaczeniu,
od s�owa �teatr� u�ytego w znaczeniu metaforycznym, takim jak w wyra�eniach: �idziemy do
teatru�, �teatr Wyspia�skiego�, ��wiat jako teatr�. Teatr jako zjawisko ludzkie jest tedy
struktur� czterocz�onow�. Obejmuje i wi��e ze sob� czas przedstawianej akcji, aktor�w, widz�w
i scen�, czyli przestrze� wydzielon� dla aktor�w. Je�li kt�rego� z tych element�w nie
ma, nie ma teatru. Je�li bowiem odejmiemy widz�w, zostaje samotne dzia�anie aktor�w, jest
spektakl, ale nie ma teatru, bo istnieje on tylko w�wczas, kiedy jest odbierany. Je�li odejmiemy
scen�, zostaje chaos widz�w i aktor�w. Je�li odejmiemy aktor�w, to w�wczas odejmujemy
zarazem i czas akcji przedstawianej, zostaje wi�c tylko milcz�cy t�um ludzi, kt�rzy ju� nie
s� widzami. Zbiegowisko uliczne, kt�rego nikt nie obserwuje, nie jest teatrem, ale jest nim
ceremonia kultowa, nabo�e�stwo, odprawiane przez kap�ana przy o�tarzu. Teatrem jest b�jka
uliczna, kt�rej przygl�daj� si� gapie, chocia� scena, czyli przestrze� dla aktor�w, mo�e tu
mie� charakter bardziej psychiczny, ni� fizyczny, bo wszyscy stanowi� t�um. Aktor�w od widz�w
oddziela� bowiem mo�e niekiedy tylko psychiczna bariera. Do takiej sytuacji zmierzaj�
cz�sto eksperymenty teatr�w awangardowych. Ale kiedy bariera ta p�ka i widzowie chc� si�
uto�sami� z aktorami, jak w czasie zamieszek na stadionie sportowym, nie mamy ju� do czynienia
z teatrem, lecz z chaosem, w�a�nie z zamieszkami, z b�jk�.
Powiedzieli�my, �e nie ma teatru, kiedy nie ma widz�w, cho� odbywa si� przedstawienie
(na przyk�ad pr�ba teatralna), nie ma teatru r�wnie� i wtedy, kiedy s� widzowie, lecz scena
13
jest pusta, nie ma teatru i w�wczas, kiedy s� widzowie, scena, aktorzy, lecz nic si� nie dzieje:
mamy wtedy do czynienia z tak zwanym ��ywym obrazem�, nie z gr� sceniczn�. Teatr jako
zjawisko ludzkie jest tedy struktur�, kt�r� da si� odkry� w rozmaitych manifestacjach i formach,
nazywanych teatrem, mimo �e maj� one bardzo r�ny charakter: a to zabawowy, a to
kultowy, a to magiczny, a to dydaktyczny, a to propagandowy; i mimo �e jedne s� pobo�ne, a
inne grzeszne, jedne �miesz�, a inne moralizuj�. To w�a�nie ta nieodmienna struktura zjawiska,
kt�re nazywamy teatrem, daje si� odkry� w najstarszych �ladach ludzkiego �ycia wsz�dzie
na ziemi.
Zjawisko teatru, czyli gra sceniczna, a p�niej sztuka sceniczna, stanowi atrybut kondycji
ludzkiej, jest czym�, co nale�y do istoty cz�owiecze�stwa, czym�, co odr�nia ludzi od zwierz�t,
czym�, dodajmy, co, oczywi�cie, nie musi zas�ugiwa� jedynie na pochwa�� i zachwyt.
Teatr stanowi istotny czynnik egzystencji ludzkiej, jest tak zapewne dlatego, �e w swych
pierwocinach, pocz�tkach, w chwili swoich narodzin przed tysi�cami lat gra sceniczna by�a
magicznym sposobem oddzia�ywania na �wiat dookolny, przewa�nie wrogi, by�a religijnym
sposobem utrzymywania ��czno�ci z b�stwem, z niebezpiecznymi si�ami nadprzyrodzonymi, z
tym, co nieznane, a gro�ne, by�a wreszcie pozareligijnym i pozamagicznym sposobem szyderczego
os�du w�asnej spo�eczno�ci, czyli sposobem korzystnego oddzia�ywania na ni�.
Pierwotnym �r�d�em psychologicznym teatru by� tedy l�k, potrzeba obrony przed zagro�eniem,
potrzeba bycia razem, potwierdzania wsp�lnoty sam� sw� obecno�ci�. A wi�c �ywym
obcowaniem, a nie ogl�daniem obraz�w tylko, jak w kinie. A wi�c osobistym udzia�em w
manifestacji publicznej, a nie prywatnym prze�yciem w odosobnieniu domowym, jak przy
ogl�daniu programu telewizyjnego.
Tym w�a�nie teatr r�ni si� od widowisk reprodukowanych, od kina i telewizji. Kino i telewizja
stanowi� bowiem wyraz nowoczesnego spo�ecze�stwa przemys�owego, zatomizowanego,
stanowi�cego, jak powiadaj� socjologowie, �samotny t�um�, podczas gdy teatr, nawet
najbardziej awangardowy, pozostaje wyrazem wsp�lnot ludzkich, cho�by najmniejszych. I
�yje tylko w�wczas, kiedy sam stanowi wsp�lnot�, zesp� powi�zany wsp�lnot� postaw i cel�w,
a nie fachowo dobranych funkcjonariuszy. Wskutek tego jednak�e, i� teatrem nazwali�my
uk�ad wsp�istniej�cych czterech element�w (widzowie, scena, aktorzy i czas akcji
przedstawianej), wskutek tego, �e nazywamy teatrem ka�dy taki uk�ad, niezale�nie od jego
nazwy i funkcji , wskutek tego r�wnie�, �e tylko tak� struktur� nazywamy teatrem, �atwiej
przychodzi nam uzna�, �e teatr dramatyczny, kt�ry tak wielk� rol� odegra� w kulturze europejskiej,
nie jest jedynym, lecz jednym z wielu gatunk�w teatralnych. R�ni� si� one pod
wieloma wzgl�dami, ale nie pod wzgl�dem struktury.
Niemniej przeto samo wyliczenie owych czterech element�w struktury zwanej teatrem nie
wystarcza, by je dobrze rozumie� i w pe�ni doceni�. W jakim bowiem znaczeniu u�ywamy tu
s�owa �widz�? Czy traktujemy go jako kogo� ogl�daj�cego, czy jako kogo� uczestnicz�cego?
A je�li uczestnicz�cego, to w jakim sensie? Czy aktor to kto� przedstawiaj�cy posta�, czy jako�
przemieniony w posta� przedstawian�? A je�li przemieniony, to w jakim sensie? Czy scena
to miejsce tylko wyodr�bnione, czy te� tak�e oddzielone? Czy czas akcji to czas ograniczony,
zamkni�ty, czy te� wolny, otwarty? Odpowied� na te pytania powinna rysowa� si� jasno.
Ale jest wr�cz przeciwnie. Okazuje si�, �e wyliczone przez nas elementy struktury zwanej
teatrem s� wprawdzie konieczne, w�a�nie dlatego, �e stanowi� struktur�, lecz mimo to
pozostaj� niejasne. Dlaczego? Teatr jako zjawisko ludzkie, jako ustrukturowany spos�b zachowania
si� ludzi, ma w sobie w og�le co� niejasnego, sprawia takie wra�enie, jakby tkwi�a
w nim jaka� antynomia, to znaczy uparte wsp�istnienie czynnik�w zdawa�oby si� wykluczaj�cych
si� wzajemnie.
14
Czy teatr jest czym� serio, czy tylko rozrywk�, zabaw�? Czy jest warto�ci� samoistn�, czy
tylko narz�dziem, s�u��cym do czego� innego? Dlaczego w dziejach teatru tragizm wspiera
si� komizmem, wznios�o�� parodi�, ceremonialno�� jarmarcznym chamstwem, �zy �miechem?
Sama konwencja teatru jest dwuznaczna: na scenie dzieje si� przecie� co� naprawd�, lecz zarazem
nie naprawd�, scena jest jakim� wyobra�onym miejscem, lecz tak�e miejscem rzeczywistym,
podium z desek, czas akcji przedstawianej jest czasem rzeczywistym, lecz innym ni�
rzeczywisty czas przedstawienia. A przy tym konwencja teatralna mo�e mie� � jak w Azji �
charakter radykalnej formalizacji, b�d� europejski charakter realistycznego umiarkowania, a
jednak zawsze kryje w sobie jak�� dwuznaczno��, dwuwymiarowo��, wsp�istnienie przeciwie�stw,
jak�� paradoksalno��, jak�� skrywan� ambiwalencj�. Sk�d si� ona bierze? Domy�la�
si� mo�na, �e z podobnego jak samo zjawisko teatru pradawnego, irracjonalnego �r�d�a. Antropologia
nazywa je ambiwalencj� sacrum. �aci�skie s�owo �sacrum� wyst�puj�ce tu jako
termin naukowy oznacza �wi�to��, ale nie w sensie doskona�o�ci moralnej, lecz bosko�ci
przedmiot�w, gest�w, zachowa�, zdarze�, budz�cych l�k, lecz i fascynacj� zarazem, gro�nych,
lecz poci�gaj�cych r�wnocze�nie, prowokuj�cych uwielbienie, ale i kpin�. Ambiwalencja
sacrum to �w dziwny stan ducha, w kt�rym im silniejsze poczucie �wi�to�ci jakich� os�b,
gest�w, miejsc, przedmiot�w, tym wi�ksza pokusa ich zbezczeszczenia, profanacji, a przynajmniej
zaprzeczenia, negacji. W teatrze ambiwalencja ta wyst�powa�a nieodmiennie w ci�gu
stuleci rozwoju teatru w Europie, na przyk�ad w postaci rytualnej b�azenady uprawianej w
toku procesji wielkanocnej do grobu Chrystusa, w postaci klownad diabelskich w trakcie misteri�w,
w postaci intermedi�w komicznych w spektaklach tragedii, w postaci parodii teatralnych,
systematycznie w okresie O�wiecenia dawanych na scenie tu� po przedstawieniu serio.
Podobn� ambiwalencj� odkrywamy i w samych elementach struktury zjawiska teatru: kim
naprawd� jest widz? kim aktor? czym scena?
Na razie jasne jest przynajmniej jedno: czemu w�r�d element�w struktury zjawiska teatru
nie pomie�cili�my tekstu przedstawianego dramatu. Jest to bowiem czynnik konstytutywny,
lecz jedynie w obr�bie pewnego gatunku teatralnego, a mianowicie w teatrze dramatycznym,
literackim. Owszem, jest to element struktury, ale nie teatru jako zjawiska, lecz przedstawienia
teatralnego, i to tylko w teatrze dramatycznym jako jednym z wielu gatunk�w teatralnych.
Tym mianowicie, w kt�rym dokonuje si� symbioza sztuki literackiej i sztuki scenicznej, tekstu
i gry scenicznej. Jest to gatunek teatralny rozwijaj�cy si� w Europie od tysi�cleci, i to tak
wspaniale, �e dominowa� w kulturze europejskiej, a przez to wytwarza� z�udzenie, �e dramat i
teatr to to samo. W�a�nie dlatego historia teatru mog�a si� wyodr�bni� z historii literatury dopiero
w�wczas, kiedy przestano identyfikowa� dramat i teatr, kiedy uznano, �e sztuka literacka
i sztuka teatralna to dwie r�ne dziedziny. Dopiero wtedy otwar�a si� mo�liwo�� uprawiania
historii teatru jako dziedziny odr�bnej, pojawi�a si� mo�liwo�� powstania teatrologii jako
odr�bnej dyscypliny naukowej, teatr ukaza� si� jako zjawisko ludzkie, kt�re istnia�o, zanim
jeszcze powsta�a literatura dramatyczna, a w strukturze tego zjawiska dostrze�ono trudne do
wyja�nienia, tajemnicze aspekty. Podobnie jak w atomie.
15
Rozdzia� czwarty
Z konfliktu teatru i literatury wynik� pomys�, �e teatr dramatyczny to sztuka odr�bna
i samodzielna
Zerwanie identyfikacji dramatu i teatru nie by�o �agodnym przebudzeniem si� ze snu, czy
te� nag�ym dostrze�eniem pomy�ki, lecz skutkiem sporu, a p�niej ostrego konfliktu.
Sp�r dotyczy� utworu literackiego zwanego dramatem: czy nale�y on do sztuki teatru, czy
do sztuki literackiej? Konflikt za� dotyczy� aktora: czy jest on tylko wykonawc�, czy te� samodzielnym
artyst�, pe�noprawnym interpretatorem dzie�a literackiego? Powsta�a w ten spos�b
kwestia wierno�ci, czyli granic prawomocnej interpretacji tekstu dramatycznego na scenie.
A to zrodzi�o dra�liwy problem warto�ci s�owa w teatrze: ile zawdzi�cza ono aktorowi,
sposobowi, w jaki jest wypowiadane, i czy w og�le jest niezb�dne, aby sztuka teatru mog�a
istnie�? Czy teatr jest jedynie poddanym literatury, sztuk� od literatury ca�kowicie zale�n�,
czy te� wolno mu aspirowa� do miana sztuki samodzielnej? A wi�c autonomicznej, niepodleg�ej,
rz�dz�cej si� swoimi prawami, a nie prawami dyktowanymi przez sztuk� literack�? Tak
oto kwestia, czy tekst literacki dramatu wystawianego na scenie nale�y do istoty, czy te�
struktury zjawiska teatru, czy te� stanowi by� mo�e tylko czynnik kontyngentny ( contingens
znaczy: nie nale��cy do istoty rzeczy), poci�gn�a za sob� sp�r o stosunek teatru do tekstu,
jako dzie�a literackiego, kt�rym si� pos�uguje, ze wszystkimi tego faktu prawnymi, moralnymi
i estetycznymi oraz artystycznymi konsekwencjami. Zw�aszcza kiedy zauwa�ono, i� aby istnia�
teatr, nie musi przedtem istnie� tekst. Kto wi�c jest wa�niejszy?
Sp�r przerodzi� si� tedy w konflikt teatru i literatury. By� to konflikt powa�ny, gdy� teatr
dramatyczny, czyli literacki, teatr dialogu, czyli s�owa stanowi� w Europie jeden z najistotniejszych
czynnik�w kultury, by� jednym z g��wnych tw�rc�w i propagator�w zar�wno humanizmu,
jako idea�u tej kultury, jak i jej krytyki. Wa�ne wi�c by�o, aby teatr przesta� stanowi�
dziedzin� skamienia�ych konwencji, wa�ne by�o chronienie go przed tandet�, przed bezmy�lno�ci�,
przed powtarzaniem w k�ko tych samych �chwyt�w�, niedopuszczenie, by straci�
sw� dawn� moc kulturotw�rcz�. Dlatego nale�a�o podj�� walk� o to, aby uczyni� z teatru
dziedzin� samodzielnej tw�rczo�ci artystycznej. A to znaczy�o � uzna� jej autonomi� i wynikaj�ce
st�d uprawnienia, uniezale�ni� teatr od literatury. Z tradycj�, kt�ra g�osi�a, �e teatr jest
tylko wykonawc� �poezji dramatycznej�, jak m�wiono, nale�a�o zerwa�.
Taka postawa objawi�a si� w Europie z ko�cem dziewi�tnastego wieku na fali ostrej krytyki
kultury klasycyzmu, rozwijaj�cego si� a� do Wielkiej Rewolucji, tradycji �ancien
r�gime�u�, jak m�wiono, tradycji arystokratycznej i idealizuj�cej, deklamatorskiej i k�amliwej.
Tak� krytyk� przeprowadzi� jeszcze w latach siedemdziesi�tych zesz�ego stulecia Hipolit
Taine, autorytet intelektualny ca�ej wykszta�conej Europy �wczesnej, ideolog rodz�cego si�
w�a�nie naturalizmu w literaturze.
Naturalizm okaza� si� wkr�tce wielk� si��. Czerpa� j� ze swego spo�ecznego zaanga�owania,
ze swego trafnego wyczucia czy zrozumienia kierunku, ku kt�remu nagle obr�ci�a si�
historia, ze swej radykalnej wra�liwo�ci na to wszystko, co w rezultacie ca�kiem odmieni�o
barw�, kszta�t, charakter kultury europejskiej. Naturalizm bowiem usi�owa� przemieni� nie
tylko spos�b uprawiania powie�ci, lecz w og�le rozumienie literatury jako sztuki. Usi�owa�
przemieni� nie tylko spos�b uprawiania sztuki teatru, lecz samo rozumienie dramatu, teatru,
aktora. A wszystko to w duchu relatywizmu: przeciw dawnej wierze, �e warto�� ludzka pozostaje
ni� tylko w�wczas, gdy ma charakter absolutny. I w duchu desakralizacji warto�ci: przeciw
trwodze wobec niepoj�tej wznios�o�ci. I w duchu demitologizacji: przeciw pokorze wo-
16
bec niezg��bionej i niepokonanej tajemnicy losu. I w duchu obserwacji, podgl�dania, analizy,
eksperymentu artystycznego, nowatorstwa. A wszystko to po to, aby opisa� cz�owieka, zwyczajnego,
przeci�tnego, takiego jak wszyscy. A wi�c inaczej ni� dotychczas, bo w duchu przeciwnym
tworzeniu postaci ludzkiej niebywa�ej, cz�owieka-bohatera, cz�owieka-symbolu,
cz�owieka-syntezy, cz�owieka-przewodnika ludzi. A wszystko to w duchu prawdy o cz�owieku,
istocie bezprzyk�adnie ograniczonej, skazanej, bezsilnej, utopionej w �wiecie. A wi�c
przeciw temu tradycyjnemu, klasycznemu k�amstwu, kt�re widzi w cz�owieku wielko�� na
miar� wszech�wiata, na miar� niesko�czonych dziej�w jego bezustannie podejmowanego
konfliktu ze �wiatem.
Za ideami Hipolita Taine�a i za jego krytyk� kultury europejskiej, krytyk� intelektualn�,
filozoficzn�, sz�a zjadliwa krytyka artystyczno-literacka w postaci monumentalnych dzie� powie�ciowych
realisty Balzaca i naturalisty Zoli, przenikliwych i gorzkich powie�ci Flauberta,
szokuj�cej poezji Baudelaire�a i niesamowitej prozy Lautr�amonta � my�l� o jego Pie�niach
Maldorora. By� w tym niew�tpliwy wp�yw Augusta Comte�a, tw�rcy pozytywizmu jako filozofii
postuluj�cej radykaln� likwidacj� metafizyki, a wi�c ca�ej wielkiej tradycji filozoficznej
Europy.
W imi� powstaj�cej w�a�nie socjologii podobn� krytyk� tradycyjnych warto�ci kultury europejskiej,
uznanych za mask� prymitywnych w gruncie rzeczy interes�w i postaw, godnych
jedynie demistyfikacji, przeprowadzi� Amerykanin Thorstein Veblen w swojej s�ynnej Teorii
klasy pr�niaczej opublikowanej w roku 1899. Przysz�y potem, na pocz�tku dwudziestego
wieku i w pierwszej jego po�owie, wielkie fale buntu przeciw przesz�o�ci i tradycji, wywo�ane
widokiem rzezi, jak� by�a pierwsza wojna �wiatowa, w postaci ruchu futuryst�w i ich g�o�nych
manifest�w (�k�ad�cie ogie� pod szafy biblioteczne!�), a potem dadaist�w i surrealist�w,
��daj�cych natychmiastowego i ca�kowitego zerwania z przesz�o�ci�, z tradycj�, z tak
zwanym dorobkiem stuleci, z ca�� dawn� kultur�. Zerwania z tradycj� dokonali te� najwi�ksi
arty�ci europejscy pocz�tk�w dwudziestego wieku i p�niej � Picasso w malarstwie,
Sch�nberg w muzyce, Joyce w literaturze. Po nich ani malarstwo, ani muzyka, ani literatura, a
tak�e ich �ladem rze�ba i architektura, nie przypominaj� ju� wcale sztuki dawniejszych epok.
Radykalnie zmieni�o si� r�wnie� i samo pojmowanie sztuki, wystarczy przejrze� zestawienie,
przeciwstawiaj�ce klasyczne rozumienie sztuki nowoczesnemu, przedstawione w Drodze
przez estetyk� Tatarkiewicza. Od ko�ca poprzedniego stulecia wreszcie przetaczaj� si� w�a�nie
przez teatr europejski kolejne fale awangardy, czyli jednego z najwa�niejszych zjawisk
kultury wsp�czesnej. W ko�cu dziewi�tnastego wieku awangarda oznacza�a zesp� teatralny
eksperymentuj�cy i niezale�ny, podleg�y tylko autorytetowi re�ysera-tw�rcy i maj�cy w�asn�
publiczno�� zagorza�ych wyznawc�w. Powstawanie takich zespo��w by�o wyrazem konfliktu
artyst�w i publiczno�ci, tak charakterystycznego dla kultury dziewi�tnastowiecznej w Europie.
Awangarda oznacza�a przeciwstawienie si� gustom panuj�cym czy masowym, a wi�c
przeciwstawienie si� upodobaniu do przeci�tno�ci, do �atwizny, w imi� sztuki autentycznej,
nowatorskiej, oryginalnej, trudnej. Historia jej zaczyna si� od Andr� Antoine�a, od jego Teatru
Wolnego w latach 1887-1896. Kontynuowa� j� Teatr Artystyczny Paula Forta i Teatr
Dzie�a Artystycznego Lugn�-Poe�go. Ale tak�e poszczeg�lne przedstawienia, a mianowicie
s�ynne spektakle-prowokacje, takie jak jeszcze w 1896 roku Ubu kr�l Jarry�ego, w 1917 Cycki
Tyrezjasza Apollinaire�a, a potem, ju� w okresie mi�dzywojennym, Sze�� postaci Pirandella
(1921), Wiktor albo dzieci u w�adzy Vitraca (1928), Rodzina Cenci Artauda (1935).
Po drugiej wojnie �wiatowej rozpoczyna si� drugi etap rozwoju europejskiej awangardy teatralnej.
S� to spektakle tzw. awangardy paryskiej w latach pi��dziesi�tych: �ysa �piewaczka
Jonesco (1950), Krzes�a Jonesco (1953), Czekaj�c na Godota Becketta (1953). W latach
sze��dziesi�tych pojawia si� nast�pna fala awangardy teatralnej: Grotowski i Amerykanie,
17
Teatr Laboratorium, Teatr �ywy, Teatr Otwarty, happeningi. W latach siedemdziesi�tych fala
awangardy teatralnej opada: nast�puje p�ytki zalew epigo�stwa. Ale wida� ju� wyra�nie, �e
opozycja wobec wszelkiej tradycji jest cech� wsp�ln� i podstawow� dzie� awangardowych,
nie tylko teatralnych. I �e jest to opozycja rosn�ca, coraz intensywniejsza i w coraz wi�kszym
zakresie.
Bo oto Antoine by� jedynie przeciw klasycyzmowi, przeciw tzw. sztukom dobrze skrojonym,
przeciw deklamatorstwu i optymizmowi w s�dach o cz�owieku. By� zwolennikiem naturalizmu
i jego oskar�e�, jego zabieg�w demistyfikacyjnych. Nast�pcy Antoine�a byli ju� przeciw
naturalizmowi, okazali si� zwolennikami pogl�du, �e wa�niejsza jest tzw. rzeczywisto��
wewn�trzna.
Nurt groteskowo-ekspresjonistyczny w teatrze by� bardziej radykalny: wyst�powa� przeciw
ca�ej sztuce dotychczasowej, a zw�aszcza przeciw wznios�emu pojmowaniu cz�owiecze�stwa,
przeciw powadze i racjonalno�ci, a za sztuk� i teatrem, kt�ry rozbija osobowo�� przedstawianych
postaci, niweczy fabu��, akcj�, iluzj� sceniczn� i w og�le konwencj� teatraln�. Wspomaga�y
ten nurt kabarety literackie, �w nowy tw�r ko�cz�cego si� stulecia dziewi�tnastego, manifestuj�cy
programowy nonkonformizm wobec ca�ego zastanego �wiata, kpi�cy r�wnie� z
teatru, w kt�rym dominuje tekst, s�owo, literatura, nobilituj�cy pantomim�, piosenk�, taniec.
Pojawi�y si� polemiczne dramaty Pirandella o teatrze, ukazuj�ce konflikt postaci scenicznych
i aktora, widz�w i teatru, aktor�w i re�ysera, generalnie � konflikt rzeczywisto�ci i sztuki,
g�osz�ce tez�, �e w teatrze dzie�o pisarza, dramat, przestaje istnie� jako utw�r samodzielny, �e
literatura i teatr to odr�bne dziedziny sztuki, �e teatr tworzy w�asne, specyficzne dzie�a sztuki,
wi�c wolno mu robi� z tekstem, kt�rego u�ywa, co mu si� tylko podoba. By�y to lata dwudzieste
naszego stulecia.
W latach pi��dziesi�tych, tu� po zako�czeniu drugiej wojny �wiatowej, awangarda teatralna
posuwa si� dalej jeszcze. Jest przeciw wszelkiej sztuce wychowuj�cej, zabawiaj�cej i
uszlachetniaj�cej, a wi�c przeciw wszelkim elementom, intencjom czy motywacjom dydaktycznym,
ideologicznym, politycznym, rozrywkowym, religijnym, racjonalistycznym i w
og�le argumentuj�cym. Jest przeciw realizmowi i naturalizmowi, przeciw wszelkiej psychologii
i logice motywacyjnej, w og�le przeciw jakiejkolwiek logice zwi�zk�w przyczynowoskutkowych
w dziele sztuki, zw�aszcza w literaturze i teatrze. Jest wi�c zdecydowanie przeciw
budowaniu postaci, akcji, dialogu wedle tradycyjnych zasad. Zamiast tego proponuje karykaturalne
wyolbrzymienie i ostre kontrasty, jako rodzaj gry i rodzaj konflikt�w dramatycznych.
Likwiduje te� bohatera, posta� g��wn�, jednostk� ludzk�, zast�puj�c to gr� pary postaci,
kt�r� wi��e fundamentalna n�dza cz�owiecze�stwa. Akcja jest najcz�ciej snem, marzeniem
sennym, z w�a�ciwym mu brakiem jakiejkolwiek struktury, zdanym ca�kowicie na kapry�n�
dowolno��, rz�dzonym przypadkiem, charakteryzuj�cym si� notorycznym brakiem ci�g�o�ci,
czyli grzechem g��wnym klasycznie pojmowanego dzie�a sztuki. J�zyk za� jest �argonowy
najcz�ciej, a nawet skatologiczny, o sk�adni niepoprawnej, kalekiej, pe�en kontrast�w stylistycznych,
niespodziewanych i gwa�townych, �atwo przechodz�cych od stylu familiarnego do
uroczystego, od plugawego do wznios�ego.
Kiedy nadesz�y lata sze��dziesi�te, okaza�o si�, �e awangarda teatralna jest w�a�ciwie i paradoksalnie,
przeciw teatrowi w og�le. Tak�e przeciw teatrowi awangardowemu w jego dotychczasowej
postaci. Jest bowiem radykalnie przeciw tekstowi, przeciw s�owu, przeciw
wszelkiej wypowiedzi s�ownej. Jest za redukcj� spektaklu teatralnego do obrazu-metafory, do
obrazu-sloganu, do gagu. Jest tak�e za redukcj� postaci scenicznej do symbolicznego pokazu
jakiego� wybranego, jednego �stanu ducha� oraz do przewidzianego wprawdzie, lecz autentycznie
sprowokowanego i ju� potem nie kontrolowanego aktu �obna�ania si� aktora, aktu
ekshibicjonizmu scenicznego. R�wnocze�nie jednak okaza�o si�, �e teatr awangardy jest nie
18
tylko zajadle antytradycjonalistyczny, lecz zarazem, i znowu paradoksalnie, wrogi antytradycjonalizmowi,
bo przeciwstawiaj�cy si� kulturze masowej, przemys�owej, czyli nowoczesnemu
sposobowi upowszechniania kultury. A to w imi� autentyzmu tw�rczej osobowo�ci artysty,
w imi� autentyzmu jego dzie�a, zagro�onych przez mechaniczne, techniczne, przemys�owe
sposoby traktowania sztuki.
Tak ostatnia fala awangardy europejskiej po��czy�a gwa�towny bunt przeciw tradycji z zajad�ym
tradycjonalizmem. Atakowa�a bowiem dawn� sztuk� w imi� nowoczesno�ci, lecz
chwali�a dawny, tradycyjny w�a�nie spos�b jej tworzenia. By�a przeciw wszelkiej tradycji
kultury, ale i przeciw nowoczesnej dynamice kultury. By�a tedy fenomenem oporu wobec tradycji
i zarazem fenomenem oporu wobec antytradycji. By�a wyznaniem wiary w nowoczesno��,
a zarazem pot�pieniem nowoczesno�ci. Antytradycjonalnie usposobiony artysta wyst�powa�
tak przeciw antytradycjonalistycznemu sposobowi spo�ecznego traktowania jego sztuki.
Ten dziwaczny, lecz d�ugo ukryty, paradoks teatralnej awangardy europejskiej zdaje si� jako�
wyja�nia� jej p�niejsz�, stopniowo ujawniaj�c� si�, ja�owo��. Jednak�e na prze�omie stuleci
awangarda, a tak�e awangarda teatralna by�a cz�ci� charakterystycznego dla owego czasu
wojen i rewolucji zwrotu w kulturze europejskiej: ku nowoczesno�ci. Wyrazem tego zwrotu
by� tak�e ruch odnowy teatru dramatycznego, jego reforma, w imi� aspiracji do doskona�o�ci
artystycznej, oryginalno�ci. Ruch ten nazwano Wielk� Reform� Teatraln� i uznano za epok�
rozwoju sztuki scenicznej w Europie.
Patronem i inspiratorem tego ruchu na pocz�tku naszego stulecia i w pierwszej jego po�owie
by� Anglik, Edward Gordon Craig, urodzony w 1872 roku, zmar�y w roku 1966. Craig by�
aktorem, re�yserem, scenografem, inscenizatorem, ale tak�e teoretykiem, pedagogiem i publicyst�.
Mia� za sob� czterdzie�ci r�l scenicznych, inscenizowa� i re�yserowa� dzie�a Szekspira i
Ibsena we Florencji, w Moskwie, w Kopenhadze, w Nowym Jorku, prowadzi� szko�� teatraln�
we Florencji, wydawa� czasopismo �The Mask�, w kt�rym og�asza� swoj� publicystyk�. Rozg�os
przynios�a mu jednak przede wszystkim jego ksi��ka teoretyczna pod tytu�em Sztuka
teatru, wydana na samym pocz�tku dwudziestego wieku, w roku 1904.
Trzy s� podstawowe tezy teoretyczne Craiga. Pierwsza g�osi, �e teatr to ruch. I to ruch abstrakcyjny
w abstrakcyjnej przestrzeni. A �e ruch jest muzyk�, bo muzyka jest ruchem, oraz �e
ruch jest �wiat�em, bo tylko w �wietle istnie� mo�e, przeto teatr jest tyle� ruchem co muzyk� i
�wiat�em. Druga teza g�osi, �e skoro tak, to w konsekwencji nale�y z teatru, ze sztuki teatru,
wyrugowa� wszystko, co zb�dne: literatur�, a wi�c dramat, a nawet s�owo, malarstwo, iluzjonizm,
na�ladowanie dotykalnej rzeczywisto�ci, wreszcie � �ywego aktora, kt�rego nale�y zast�pi�
�nadmarionet��. Teza trzecia g�osi, �e stworzy� teatr czystego ruchu i �wiat�a mo�e
tylko jeden, samotny i samodzielny tw�rca, a nie �aden zesp� wsp�dzia�aj�cych artyst�w
(jak w operze). Celem bowiem artysty teatru jest wyra�enie w�asnej my�li metafizycznej,
uznaj�cej, �e pod tym co pozorne, co przelotne, co sko�czone, istnieje rzeczywisto�� prawdziwa,
trwa�a i niesko�czona. W swojej autobiografii, opublikowanej w roku 1957 pod tytu�em
Skorowidz historii mojego �ycia, Craig tak napisa�:
�...Ja, syn architekta i aktorki, id�c powoli, nie pozwalaj�c odci�gn�� si� na boki, rozprzestrzenia�em
moje idee na scenach Europy i Ameryki, p�ki nie odnios�y zwyci�stwa. S� one
gotowe i zaczn� si� rozwija�, kiedy m�odsze pokolenie ruszy w swoj� drog�. Ju� generacja,
id�ca w �lad za moj�, podj�a pewne idee i rozwija�a je...�
To prawda. W latach dwudziestych Craig sta� si� o�rodkiem ruchu teatralnego, zwanego
odt�d Wielk� Reform�. Buntownicze idee tego ruchu energicznie wyra�a niejaki Doktor
Hinkfuss, posta� ze sztuki Pirandella pt. Dzi� wiecz�r improwizujemy, wystawionej po raz
pierwszy w