4432
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4432 |
Rozszerzenie: |
4432 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4432 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4432 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4432 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
I TW�J NIEZWYK�Y UMYS� TAK�E...
The full text of the book written by Andrzej Brodziak
Title: �And your unusual life, and your unusual mind also ...�
The text is in Polish language only.
All copyrights for paper publication by Andrzej Brodziak
Electronic utilization is free.
Miko�aj KOPERNIK
Anna SCHELLING
Galileo GALILEI
Giordano BRUNO
Edwin HUBBLE
Izaak NEWTON
Johann Wolfgang GOETHE
Fryderyk NIETZSCHE
Juliusz S�OWACKI
Soren KIERKEGAARD
Adam MICKIEWICZ
Ludwig WITTGENSTEIN
Alan TURING
Albert EINSTEIN
Srinivas RAMANUJAN
Wolfgang Amadeus MOZART
Ludwig van BEETHOVEN
Sebastian BACH
Richard WAGNER
Johann STRAUSS
Fryderyk CHOPIN
Piotr CURIE
Maria SK�ODOWSKA
Sigmund FREUD
Carl Gustav JUNG
Sabina SPIELREIN
WITKACY (S.I. WITKIEWICZ)
Stephen HAWKING
Francis CRICK
Fragmenty g��wnych rozdzia��w niniejszej ksi��ki zamie�ci� miesi�cznik �Szaman -
Cz�owiek, zdrowie, natura�, 1995, nr 12; 1996, nr 1-8.
Fragment rozdzia�u 13 wydrukowano tak�e w miesi�czniku �Nieznany �wiat�, 1996,
nr 9.
Redaktorowi Naczelnemu miesi�cznika �Nowa Fantastyka� Maciejowi Parowskiemu
sk�adam podzi�kowanie za zgod� na przedrukowanie fragment�w wypowiedzi: Lecha
J�czmyka, Marka Oramusa, Adama Wi�niewskiego-Snerga, zamieszczonych w
rozdzia�ach 2, 4, 5.
Dzi�kuj� tak�e Redakcji miesi�cznika ��wiat Nauki� za zgod� na przedruk kr�tkich
fragment�w wywiadu z Kay Redfield Jaminson, zamieszczonych w rozdziale nr 5 oraz
Redakcji Polskiego Wydawnictwa Muzycznego za zgod� na przedruk kr�tkich
fragment�w biografii Wolfganga Amadeusza Mozarta.
Ksi��k� niniejsz� dedykuj� R � � y , mojej �onie.
Rozmowy z ni� inspirowa�y dialog, stanowi�cy
tre�� tej ksi��ki.
Copyrights for literature text by Andrzej Brodziak
Prace edytorskie prowadzono w V Katedrze i Klinice Chor�b Wewn�trznych �l�skiej
Akademii Medycznej, 41-902 BYTOM, ul. �eromskiego 7, tel & fax (032) 812122;
adres INTERNET�owy: klin5chw@ infomed.slam.katowice.pl
Bytom, 1997
Spis tre�ci
Przedmowa
1. Przeczuwanie prawdy w kobietogrodzie
- czyli o cz�owieku wewn�trznym Miko�aja Kopernika i Anny Schelling 3
2. Ruda dziewczyna
- czyli o wk�adzie Galileusza, Giordano Bruno i Edwina Hubbla w debat� o tym czy
wszech�wiat jest �ywym embrionem 11
3. Mene, mene, tekel, uparSin
- czyli o dziedzinach pomocniczych Izaaka Newtona 21
4. Od doktora Faustusa do Fausta Goethego
- czyli jak nieproszony diabe� w�azi do duszy cz�owieka 27
5. Wewn�trzczaszkowe, niezidentyfikowane obiekty �wiec�ce
- czyli o tw�rcach nadwra�liwych, takich jak Nietzsche, S�owacki, Kierkegaard,
Mickiewicz, Wittgenstein i Turing 35
6. Mozart, Beethoven, Bach, Wagner, Strauss i Chopin
- czyli o muzyce i zmys�owych duchach prawostronnych 43
7. Cz�owiek wielki, cz�owiek ma�y
- czyli o prywatnym �yciu Alberta Einsteina 51
8. Warunki skutecznej monomanii
- ma�o znane prawo Alberta Einsteina 57
9. Trzy rodzaje cyborg�w
- czyli suche fakty o Srinivasie Ramanujanie 65
10. 100 milion�w curie i jedna sk�odowska
- pr�g uranu cywilizacji Io a odwaga cywilna 71
11. Freud, Jung i Sabina Spielrein
- czyli o wgl�dzie w dusz� gatunku 79
12. WITKACY A POLE MORFOGENETYCZNE NASZEJ EPOKI
- czyli o trzech powodach narkotyzowania si� 87
13. Stephen hawking
- czyli o wierzeniach I, II i III stopnia 97
14. powie�ciowo-naukowe sprz�enie zwrotne
- Francis Crick i inni 105
15. CZY�BY SIE� PRYWATNYCH POWI�ZA� STEROWANA PRZEZ SAMEGO RA?
- czyli o siatce nadwra�liwc�w posianej w czasoprzestrzeni
16. pos�owie 131
17. lista nowych zjawisk, fenomen�w, poj�� i metod zdefiniowanych w niniejszej
ksi��ce 139
18. bibliografia 147
PRZEDMOWA
Znaczne wydarzenia �yciowe sk�oni�y mnie niedawno do przeczytania kilku
biografii. W miar� lektury zdumienie moje ros�o. Trafi�em na dobry okres. Wydane
ostatnio opowie�ci o �yciu s�awnych tw�rc�w opracowano w nowym duchu. Po prostu
w biografiach tych opisano �yciow� prawd�. Okaza�o si�, �e najwybitniejsze
postacie ca�ej naszej cywilizacji, tw�rcy arcydzie�. ci kt�rzy na przestrzeni
wiek�w stworzyli podwaliny naszej wiedzy, wiedli �ycie na og� tak niezwyk�e, �e
ich �yciorysy nie mog� by� wzorem.
Okaza�o si�, �e tradycyjny spos�b prezentacji takich postaci jak Albert
Einstein, Adam Mickiewicz, Maria Sk�odowska-Curie, czy te� Carl Gustaw Jung
rozmija� si� z prawd�, ukrywan� przez ich wcze�niejszych biograf�w.
Uczniom i studentom sugerowano spos�b funkcjonowania osobowo�ci tych ludzi,
kt�ry zapewne dzia�a� nie mo�e. Okazuje si� �e aby dostrzec co� niezwyk�ego i
powiedzie� co� odkrywczego trzeba samemu by� niezwyk�ym, odmiennym i
niekonwencjonalnym.
Jednocze�nie czytanie tych opowie�ci o �yciu najwi�kszych tw�rc�w ludzko�ci jest
psychoterapeutyczne, wykazuje bowiem, �e ich pot�ne umys�y na og� nie by�y w
stanie zabezpieczy� ich przed b��dami �yciowymi. Byli oni cz�sto bezradni wobec
dylemat�w egzystencjalnych.
Nie mo�na si� wi�c nauczy� od nich rozwi�zywania problem�w i k�opot�w �yciowych.
Okazuje si� jednak, �e zapoznanie si� z ich �yciem i losem u�atwia pos�ugiwanie
si� swoim w�asnym umys�em. Ich sylwetki daj� wskaz�wki jak dopatrzy� si�
niezwyk�o�ci w pracy w�asnego m�zgu. Niniejsza ksi��ka ma w tym pom�c. Mo�na
wtedy wykorzysta� dostrze�on� w sobie unikalno�� i zrozumie� jak mo�na j�
powi�za� z dzia�alno�ci� w�asn�. Mo�na spr�bowa� tak�e u�y� narz�dzia ich
umys��w, gdy� kt�re� z nich mo�e by� bliskie naszym upodobaniom.
Co z tego nam przyjdzie. No c�, rozwiniemy drzewo wiadomo�ci. Przy okazji
rozwiniemy swoje w�asne oryginalne wn�trze, a mo�e nawet swoj� instytucj�,
przedsi�biorstwo lub firm�. Mo�e to by� sposobem na �ycie.
Niezale�nie od u�yteczno�ci praktycznej i w�asno�ci psychoterapeutycznej rozm�w
o �yciu tych, kt�rzy najbardziej rozwin�li drzewo wiadomo�ci, chronologiczne
usystematyzo-wanie spostrze�e�, dotycz�cych rozwoju drzewa wiadomo�ci pozwala
spostrzec co� wa�nego i dziwnego.
Dotyczy to ca�o�ci naszej ludzkiej cywilizacji i ka�dego z nas. Ksi��k� t�
napisa�em g��wnie z ch�ci przekazania tego przes�ania. Czytaj�c kolejne
rozdzia�y, czytelnik powinien spostrzec to samo. Je�li docieraj�c do ko�ca
ksi��ki pozostan� co do tego w�tpliwo�ci to ostatecznie w �Pos�owiu do ksi��ki�
pr�buj� jeszcze raz postawi� czytelnika wobec tej tajemnicy i przedstawi� w�asne
argumenty przemawiaj�ce za t� niezwyk�� tez�. Wnioskiem praktycznym z tych
rozmy�la� jest konkluzja, �e warto spisa� szczeg�y swojego �yciorysu.
Autor
1. Przeczuwanie prawdy
w kobietogrodzie
- czyli o cz�owieku wewn�trznym Miko�aja Kopernika
i Anny Schelling
(A) - Nie wiem czy wiesz, �e Kopernik niczego nie odkry�, niczego nie udowodni�.
On spisa� tylko intuicyjne przeczucia.
(R) - Czy takie jest przes�anie tej nowej biografii Kopernika, napisanej przez
J. Sikorskiego (*1)?
(A) - Sikorski chyba nie zdaje sobie z tego sprawy, ale on jest bardzo
skrupulatny. To co przeczyta�em u niego o Koperniku potwierdza sp�r pomi�dzy
ksi�dzem profesorem J. �yci�skim a astronomem Jaros�awem W�odarczykiem z
Polskiej Akademii Nauk, jaki odnotowa� "�wiat Nauki", przed 5-ciu laty, w swoich
pierwszych numerach, tzn. pierwszych polskich zeszytach "Scientific American" z
roku 1991 (*2) i z roku 1992 (*3). Astronom J. W�odarczyk by� bardzo wkurzony,
�e ksi�dz profesor o�mieli� si� uprzytomni� czytelnikom, �e Kopernik w swoim
dziele "O obrotach ..." nie zawar� �adnego dowodu swojej rewolucyjnej w�wczas
tezy, �e Ziemia si� kr�ci wok� swojej osi i na dodatek lata wok� S�o�ca.
(R) - Po prostu nie wierz�, �e Kopernik nie znalaz� dowod�w na poparcie swojej
teorii!
(A) - No to przeczytaj, o tutaj, na stronie 111. Ksi�dz profesor pisze: "...
by�bym wdzi�czny Panu W�odarczykowi za wskazanie, kt�ry konkretnie fragment "De
revolutionibus ..." mog�by s�u�y� jako rozstrzygaj�cy argument na rzecz modelu
kopernikowskiego. Uwa�am bowiem za Thomasem Kuhnem, Imre Lakatosem czy Williamem
Wallacem, i� nie istnieje taki fragment. By�bym jednak wdzi�czny, gdyby m�j
krytyk wyprowadzi� mnie z b��du, okre�laj�c konkretne miejsca, kt�re powinienem
sobie doczyta�".
(R) - Sk�d wi�c Kopernik to wzi��?
(A) - Po prostu odgad�, mia� przeczucie, a raczej, jak pisze J. W�odarczyk,
wzi�� pod uwag� "argumenty natury fizycznej, filozoficznej, a tak�e logicznej i
retorycznej".
(R) - To znaczy mia� dobr� intuicj� i zastosowa� "zasad� wielokierunkowych
uzgodnie�", kt�r� Ty stale lansujesz.
(A) - Tak, ale nale�y go podziwia�, no bo popatrz sama! Gdy wstajesz rano to
widzisz, �e S�o�ce wschodzi, przesuwa si� ku g�rze, jest w zenicie, a potem
poma�u zachodzi, czyli "kr�ci si� wok� Ziemi". To samo Ksi�yc! Ka�dy widzi, �e
kr�ci si� wok� Ziemi! To samo planety widoczne go�ym okiem, takie jak Merkury,
Wenus, Mars, Jowisz i Saturn.
(R) - Gwiazdy te� zmienia�y po�o�enie i przesuwa�y si� wzgl�dem Ziemi.
(A) - To by�o Arystotelesowskie "Stellatum", czyli obr�t najdalszej tzw. �smej
sfery, tzn. "nieba gwia�dzistego". Za ni� by�o ju� tylko niewymiarowe, duchowe
"Primum Mobile".
(R) - By� mo�e to by� pierwszy fakt wymagaj�cy uzgodnienia! Po co komu kr�ci�
gwiazdami?
(A) - No tak, ale zmieniaj�ce si� w ci�gu doby przyp�ywy i odp�ywy w�d oceanu
popiera�y tez�, �e Ziemia si� jednak kr�ci.
(R) - Ksi�yc zawsze robi� zamieszanie, ale wracaj�c do tematu, czy�by dzie�o
Kopernika by�o w�wczas tylko wizjonerskim zapisem jego w�asnych fantazji?
(A) - Bez w�tpienia ksi�dz profesor ma racj�. �wczesny stan astronomii
planetarnej nie pozwala� na zdobycie dowod�w na udowodnienie prawdziwo�ci
systemu heliocentrycznego. Nie nale�y zapomina� przecie�, �e pierwsz�, sprawn�
lunetk� skonstruowa� dopiero Galileusz w roku 1609, a wi�c 60 lat po �mierci
Kopernika. Co wa�niejsze jednak, Kopernik �y� i pisa� przed J. Keplerem, kt�ry
wprowadzi� koncept orbit eliptycznych. Kopernik by� do ko�ca przekonany, �e
planety poruszaj� si� po orbitach ko�owych. Przy takim za�o�eniu jego
obserwacje, utrwalone w tzw. "tablicach pruskich", nie mog�y obali� systemu
Ptolomeusza. Ka�dy astronom wie zreszt�, �e dzia�aj�cy ju� p�niej, po
Koperniku! znamienity po wsze czasy astronom Tychon de Brache, profesor
za�o�onego nieco wcze�niej w Pradze, pierwszego w Europie uniwersytetu
protestan-ckiego, posiadaj�cy ju� wtedy do�� dobre przyrz�dy optyczne wykry�
niezgodno�ci pomiarowe i odrzuci� System Kopernika�ski. Dlatego sformu�owa� on
sw�j w�asny system, wed�ug kt�rego S�o�ce obiega Ziemi�, podobnie jak i Ksi�yc,
natomiast Merkury, Wenus, Jowisz i Saturn obiegaj� jednak "satelitarnie" S�o�ce.
(R) - Kiedy wi�c udowodniono, �e Kopernik mia� racj�?
(A) - Ze sporu ksi�dza profesora z astronomem z PAN-u wynika, i� dopiero
obserwacja, dokonana w roku 1631, przez astronoma Gassendiego, dotycz�ca
przej�cia Merkurego przed tarcz� S�oneczn� dostarczy�a dowodu. Gassendi por�wna�
w�wczas wyniki swoich obserwacji z przewidywaniami wynikaj�cymi ze systemu
Ptolomeusza, Tychona de Brache oraz Systemu Koperni-ka�skiego, uwzgl�dniaj�ce
poprawk� J. Keplera. Ma�o kto jednak o tych obserwacjach si� dowiedzia�. Ksi�dz
profesor s�dzi wi�c, �e surowe stanowisko Inkwizycji w trakcie procesu
Galileusza w roku 1633 mia�o naukowe uzasadnienie. Wydaje si�, �e dopiero
zamon-towanie 31 marca 1851 roku, w Panteonie Paryskim wahad�a, obmy�lonego
przez in�yniera-samouka, Pana Leona Foucaulta lub by� mo�e dopiero pierwsze loty
kosmonaut�w z programu Gemmini przekona�o wi�kszo�� niedowiark�w.
(R) - A czy ksi�dz profesor uwierzy�?
(A) - Nie do ko�ca, gdy� swoj� wypowied� polemiczn� (�wiat Nauki, 1992, nr 4, s.
111) ko�czy zdaniem: "Ciekaw by�bym natomiast opinii P. W�odarczyka, czy
powstanie teorii wzgl�dno�ci (Einsteina) nie uczyni�o przypadkiem
bezprzedmiotowym niekt�rych problem�w podstawowych dla tej kontrowersji".
(R) - Czy�by wi�c Ziemia lata�a dooko�a S�o�ca z szybko�ci� �wiat�a?
(A) - Nie, wydaje si�, �e w umys�ach ludzi "lataj�" dwie odmienne postawy
postrzegania �wiata. Jedna to przywi�zanie do tradycji, ch�� ich uszanowania
oraz pragnienie pewnej stabilno�ci i spokoju ducha oraz druga, kt�ra wychodzi z
prze-konania, i� "porz�dek, jaki nasz umys� wymy�la sobie, jest niby sie� albo
drabina, kt�r� buduje si� by czego� dosi�gn��. Ale potem trzeba drabin�
odrzuci�, gdy� dostrzega si�, �e cho� s�u�y�a, by�a pozbawiona sensu ..." (*4).
(R) - Wynika z tego, �e Miko�aj Kopernik patrza� jak S�o�ce wschodzi i zachodzi,
lecz jako� bardziej podoba�a mu si� my�l, i� to wszystko jest do g�ry nogami.
Sk�d takie przewrotne my�li rodz� si� w cz�owieku?
(A) - To si� bierze z wrodzonej ch�ci do podwa�enia porz�dku zastanego,
wrodzonej przekory i jednoczesnego popie-rania zapatrywa� ze strony bliskich
os�b.
(R) - Czy�by Kopernik �y� w czasach takiego zamieszania duchowego jak teraz?
Sk�d wiesz, �e by� przekorny?
(A) - My�l�, �e zamieszanie ideologiczne by�o wtedy jeszcze wi�ksze ni� teraz.
(R) - Jak to? Przecie� on by� spokojnym kanonikiem!
(A) - Poczytaj ksi��k� J. Sikorskiego i poczytaj polemiki ksi�dza profesora i
astronoma Polskiej Akademii Nauk. Wstrz�saj� nimi te same "Warmi�skie si�y".
(R) - To prawda, Warmia to blisko Gda�ska, a tu zaczyna�y si� rozmaite wa�ne
ruchy globalne. Nawet w naszym stuleciu by�y dwa! Ale co w ko�cu Kopernik ma
wsp�lnego z salw� "Schlezwig Holstein" i z "Solidarno�ci�"?
(A) - By� mo�e tam lokalnie dzia�a fenomen Freda Hoyla, wed�ug kt�rego
przysz�o�� mo�e czasami oddzia�ywa� na przesz-�o��, albo fenomen miejsca
podwy�szonej, geomagnetycznej mocy.
(R) - Nie rozumiem?
(A) - S�uchaj cierpliwie przez 5 minut, zaraz Ci wyt�umacz�.
(R) - Je�li uda Ci si� wywie�� zapatrywania Kopernika z przekona� przeora Zakonu
Krzy�ackiego to dostaniesz nagrod�!
(A) - Ano w�a�nie. Popatrz na map� historyczn� Kr�lestwa Obojga Narod�w z po�owy
XVI wieku.
(R) - Na map� Kr�lestwa Polskiego i Wielkiego Ksi�stwa Litewskiego?
(A) - Tak, a mi�dzy nimi by�y w�wczas wci�ni�te, lutera�skie ju� wtedy, Prusy
Ksi���ce ksi�cia Albrechta (w�a�nie spadkobiercy Zakonu Krzy�ackiego). Prusy,
kt�re okala�y polski, katolicki p�wysep, tzn. Warmi� z dost�pem do Zalewu
Wi�lanego w okolicy Fromborka.
(R) - Aha! Przeczyta�am ju� te� jeden rozdzia� tej ksi��ki (*1). Zacz�am od
�rodka, od rozdzia�u pt.: "Kobietki fromborskie". Frombork to dialektyczne,
polsko-litewskie przekszta�cenie niemieckiej nazwy Frauenburg. Kopernik cz�sto
t�umaczy� je na grecki i pisa� "Ex Gynopoli" lub nazywa� miasto po polsku, tzn.
"Kobietogr�d". Tego poga�skiego s�owa u�y� nawet w �aci�skim tek�cie swojego
g��wnego dzie�a.
(A) - To te� ma znaczenie, aby zrozumie� sk�d wzi�y si� jego astronomiczne
przeczucia, opublikowane w dziele pt.: "De revolutionibus". Ot� Warmia by�a w
czasach Kopernika "dziwol�giem prawnym". W�adz� �wieck� sprawowa� tam biskup
warmi�ski, kt�ry wcze�niej odebra� j� od Zakonu Krzy�ackiego, ale nie odda� jej
ca�kowicie ani kr�lowi polskiemu ani ksi�ciu pruskiemu, kt�ry by� lennikiem
Polski. Biskupi warmi�scy walczyli do upad�ego o zachowanie swojej w�adzy,
bior�c sobie za sojusz-nik�w kolejnych w�adc�w �wczesnego, rozleg�ego Pa�stwa
Ko�cielnego, z siedzib� w Rzymie. Jednocze�nie Europ� ogarnia�y idee reformacji.
Drog� utorowa� Jan Hus, dziekan filozofii na Uniwersytecie Praskim. Marcin Luter
by� r�wie�nikiem Kopernika. Za jego �ycia w Szwajcarii dzia�a� ju� tak�e Jan
Kalwin. Biskupa warmi�skiego wybiera�o spo�r�d siebie 16 kanonik�w warmi�skich.
Biskupi warmi�scy mianowali z kolei nowych kanonik�w i bardzo cenili sobie ich
wykszta�cenie. System przejmowania w�adzy bisku-piej by� bardzo skomplikowany.
Diecezj� podzielono na kanonikaty, mi�dzy innymi z siedzibami w Lidzbarku,
Olsztynie i Fromborku. Kanonikaty te biskupi warmi�scy pr�bowali obsadza�
zazwyczaj swoimi krewnymi, tymi jednak, kt�rzy odbyli d�u�sze studia za granic�.
Przewielebny Pan Warmii, biskup L. Watzenrode mianowa� za swojego panowania
kanonikami trzech doktor�w: Aleksandra Sculetti, Leonarda Niedorhoffa i Miko�aja
Kopernika.
(R) - No w�a�nie, okaza�o si� p�niej, �e s� to koledzy, a nawet przyjaciele i
wszyscy z nich byli pod wp�ywem swoich kobiet - gospody�. Utrzymywali swoje
dworki, a dworkami tymi trz�s�y trzy kobiety. Dworkiem Kopernika kierowa�a Anna
Schelling.
(A) - Zdaje si�, �e z przerwami?
(R) - No tak, widz�, �e te� zwr�ci�e� na to uwag�. Kopernik pozna� Ann�
Schelling w roku 1530, gdy mia� ju� 57 lat. By�o to na pogrzebie ich krewnego.
Ona mia�a wtedy lat 30. Kopernik przyj�� j� do pracy. Po p�torarocznej s�u�bie
ona go jednak opu�ci�a, aby po�lubi� fromborskiego mieszczanina. Na stronie 199
swej ksi��ki J. Sikorski pisze dos�ownie tak: "... wkr�tce jednak uciek�a ode�
do Miko�aja, b�agaj�c by dopom�g� jej, b�d�c bieg�ym w prawie kanonicznym w
rych�ym i skutecznym przeprowadzeniu rozwodu ze wzgl�du na niemoc m�a". Spraw�
rozwodow� prowadzi� kanonik Jan Ferber w spos�b nieudolny i nieskuteczny. Anna
zamieszka�a, tym nie mniej zn�w w dworku Kopernika. Mieszka�a tam 9 lat. Ju� na
pocz�tku jej pobytu przyby� tam tak�e �w matematyk z Wittenbergii Jerzy Joachim
Retyk.
(A) - Tak, jego osoba by�a drug� istotn� "soczewk� emocjonaln�" w tej sprawie.
Widz�, �e wsp�lnymi si�ami udaje nam si� poma�u odtworzy� konstrukcj� owego
"tunelu teletrans-misyjnego nad Warmi�". Wydaje si�, �e �w "most transmisji"
m�g� dzia�a� tylko przez stosunkowo kr�tki czas. By�o to takie "okno w czasie i
emocjach epoki". Potem tunel zatrza�ni�to, na g�ucho, na jakie� 200 lat.
(R) - Kto zatrzasn��? Zn�w Ciebie nie rozumiem!
(A) - Bez Anny Schelling, Joachima Retyka i Tiedemana Giese, biskupa
che�mi�skiego, przyjaciela Kopernika, jeszcze d�ugo nikt nie ruszy�by systemu
geocentrycznego. Kopernik by� geniuszem, wi�c domy�li� si� b�d� raczej dozna�
objawienia (co jest, zdaje si�, synonimem s�owa geniusz), �e okoliczny �wiat
dzia�a inaczej. By� te� na tyle przekorny, aby wszystko to spisa�. Napomyka�
tak�e o swoich pogl�dach przyjacio�om. Pracowa� wytrwale przez wiele lat. Nie
by� jednak ��dny s�awy. Ksi�g� schowa� wi�c do drewnianej skrzyni. Wtedy gdy
pozna� Ann� le�a�a ona ju� tam od kilkunastu lat. Od roku 1530 we Fromborku
rozpocz�o si� jednak zjawisko "grupowego przeczuwania geniuszu". Osoby z
otoczenia Kopernika odczuwa�y jako�, i� maj� do czynienia z czym� niezwyk�ym. To
one wytworzy�y owe "soczewkowanie emocji". Zdarzy�a si� w ko�cu rzecz w historii
nauki niebywa�a. Do Kopernika zacz�li zg�asza� si� ludzie tylko po to, aby
pozwoli� im przeczyta� r�kopis, kt�ry le�y w skrzyni. Retyk i inni zacz�li pisa�
"ksi�gi o ksi�dze". Dalszy ci�g znaj�, wydaje si� wszyscy obywatele �wiata.
(R) - Ale co z tym "tunelem nad Warmi�", "soczewkami emocjonalnymi" i owym
miejscem podwy�szonej mocy?
(A) - Tunel dzia�a� tylko 10 lat. Pierwsza fala idei reformacji, jaka dotar�a na
Warmi� umo�liwi�a nowy spos�b funkcjonowania dwork�w trzech kanonik�w
fromborskich, zwanych w�wczas "Musejonami". Ju� wkr�tce jednak zacz�a narasta�
fala kontr-reformacji. Trzech kanonik�w - doktor�w zacz�to prze�ladowa�. Pani z
dworku Leonarda Niederhoffa zmar�a. Anna musia�a si� wyprowadzi� do Gda�ska, a
Aleksandra Sculettiego wygnano z Warmii, oskar�aj�c go o herezj�. Co wi�cej,
przyw�dcy reformacji, sam Marcin Luter i jego g��wny teoretyk Melanchton,
profesor filozofii, stali si� nieprzejednanymi wrogami systemu
heliocentrycznego.
(R) - Chcesz wi�c powiedzie�, �e wielkie intuicje maj� szans� si� przebi�, gdy
tw�rcy pomaga kilka szczeg�lnych os�b.
(A) - Chc� tak�e powiedzie�, �e kobiece przeczucia daj� wskaz�wki. Istniej�
zreszt� r�ne genialne przeczucia. Kopernik przeczuwa�, �e jego idee powinny
czeka�, powinny le�e� w skrzyni jeszcze 200 lat.
(R) - Dlaczego mia�yby tam le�e�? Co to by poprawi�o?
(A) - To jest w�a�nie sprawa przeczucia. Kobiety maj� lepsze przeczucia.
2. Ruda dziewczyna
- czyli o wk�adzie Galileusza, Giordano Bruno i Edwina Hubbla w debat� o tym czy
Wszech�wiat jest �ywym embrionem
(R) - Siedzia�am wczoraj w kawiarni obok kilku m�odych ludzi. Byli to
maturzy�ci, kt�rzy dopiero co zdali matur�. Jeden z nich by� absolwentem Liceum
Og�lnokszta�c�cego im. Miko�aja Kopernika, drugi absolwentem Og�lniaka im. Adama
Mickiewicza, a dziewczyna by�a studentk� trzeciego roku Uniwersytetu im. Marii
Curie-Sk�odowskiej w Lublinie. Wda�am si� z nimi w ciekaw� dyskusj�. Wiesz, oni
twierdzili, �e ca�e wieki rozwoju nauki i kultury to walka pomi�dzy zwolennikami
�wiata ma�ego i p�askiego oraz wszech�wiata du�ego, kt�ry jest zwierz�ciem.
(A) - Nie rozumiem?
(R) -Oni byli prze�adowani wiedz�. Nie tylko �e zdawali matur�, ale ucz� si� do
egzamin�w wst�pnych na uczelnie. �adna dziewczyna o rudych w�osach namawia�a
ich, aby tak�e starali si� na Wydzia� Filozofii ze specjalizacj� "Kosmologia".
To ona posta-wi�a tez�, �e wi�kszo�� woli tak�e obecnie "�wiat ma�y i p�aski".
Pod naporem jej argument�w przyznali jej racj�.
(A) - �e co? �e ziemia jest p�aska?
(R) - Niemal zgad�e�. Wi�kszo�� wsp�czesnych ludzi pojmuje �wiat jako tak�
"p�aszczyzn� - desk�", na kt�rej stoj�, wystawione na pr�b� dzieci, kt�re stoj�
tam, aby zosta� os�dzone.
(A) - Jak ona im to wyja�ni�a?
(R) - Ruda dziewczyna by�a bieg�a w szczeg�ach dotycz�cych procesu Galileusza.
Opiera�a si� na artykule astrono-ma Andrzeja Krasi�skiego, opublikowanym w
"Post�pach Astronomii" (*1). Z jej wywodu wynika�o, �e komisja powo�ana w roku
1981 do sprawy "Rehabilitacji Galileusza", po dzie-si�cioletniej pracy og�osi�a
w roku 1992 ekspertyz�, kt�ra zdaniem Krasi�skiego (cytuj�): "sprawia wra�enie
pr�by ponow-nego usprawiedliwienia XVII-wiecznych fanatyk�w i intrygan-t�w". W
kilkudziesi�ciostronicowej wyk�adni podobno jest tylko jedno zdanie
"rehabilituj�ce", kt�re m�wi o �b��dnym przekona-niu s�dzi�w Galileusza, �e
wydanie zakazu nauczania teorii Kopernika by�o ich obowi�zkiem i �e ten sam b��d
kaza� im tak�e zastosowa� wobec Galileusza kar� dyscyplinarn�, kt�ra
przysporzy�a mu wielu cierpie�.
(A) - Co ruda dziewczyna m�wi�a dalej?
(R) - Opowiada�a jak to Galileusz, maj�c 34 lata, dowiedziawszy si� o
skonstruowaniu przez rzemie�lnik�w holenderskich teleskopu, odtworzy� taki sam
przyrz�d, tyle �e lepszy. Opowiada�a dalej, �e od momentu skonstruowania
teleskopu napad�a go jaka� furia. Przez 2 lata wi�kszo�� nocy po�wi�ca� na
obserwacje nieba nocnego. Odkry� dziesi�tki nowych obiekt�w astronomicznych,
kt�re opisa� w tek�cie wydanym w roku 1910 pt.: "Gwiezdny pos�aniec" ("Sidereus
nuncius"). Wykryte przez niego cztery ksi�yce Jowisza wydawa�y mu si�
namacalnym dowodem prawdziwo�ci "idei Kopernika�skiej". Podobno je�dzi� wi�c
dwukrotnie do Rzymu, aby zademonstrowa� przyrz�d i umo�liwi� niedowiarkom
popatrzenie na kratery na Ksi�ycu i jego cztery satelity Jowisza.
(A) - No i co? Ksi�yce przekona�y czy nie?
(R) - Cesare Cremoni, najwi�kszy w�wczas filozof w Pad-wie powiedzia�:
"Nie wierz�, �e ktokolwiek poza nim (Galileuszem) widzia� je (satelity i
gwiazdy), a ponadto, to patrzenie przez szk�a przyprawi�oby mnie o zawr�t g�owy.
Do��! Nie chc� o tym s�ysze�!"
Inni podobno twierdzili, �e popatrzyli przez teleskop, ale nic nie zobaczyli.
Byli tacy, kt�rzy napisali, �e "obserwacje za pomoc� teleskopu s� kuglarsk�
sztuczk� i pr�b� wywo�ania halucynacji".
(A) - Jak si� sprawa sko�czy�a to wiem. Galileusz by� uparty. Wbrew zaleceniom
"Urz�du �wi�tego (inkwizycji)" nie trzyma� si� zalece�, aby o pomy�le Kopernika
m�wi� tylko jako o hipotezie i aby pisa� o tej teorii tylko "po �acinie", czyli
w wy-dawnictwach niskonak�adowych. Wyr�n�� dzie�o po w�osku, a wi�c w j�zyku
ludowym pt.: "Dialog o dw�ch wielkich syste-mach �wiata". W rezultacie specjalna
komisja "Urz�du �wi�tego" oskar�y�a Galileusza g��wnie o nast�puj�ce
przest�pstwa:
- naruszenie nakazu traktowania teorii Kopernika jako hipotezy,
- �e wysuwa szkodliwe twierdzenie (...), �e (...) istnieje pewna r�wno�� mi�dzy
umys�em boskim i ludzkim (...),
- �e b��dnie przypisa� przyp�ywy oceanu stabilno�ci S�o�ca i ruchowi Ziemi,
kt�re nie istniej�. (*1).
(R) - No tak, ruda dziewczyna m�wi�a to samo. W rezul-tacie, jak pisze Andrzej
Krasi�ski, papie� Urban VIII, kt�ry wcze�niej jeszcze jako kardyna� Maffeo
Barberini by� przyjacie-lem Galileusza oraz wielu innych intelektualist�w i
artyst�w tej epoki, spisa� tekst wyroku, kt�ry brzmia� nast�puj�co:
�Sanctissimus rozporz�dzi�, �e rzeczony Galileo ma by� przes�uchany co do jego
intencji, nawet z gro�b� tortur, a je�li j� podtrzyma, ma wyprze� si�
podejrzewanej u niego herezji na plenarnym zgromadzeniu Kongregacji Urz�du
�wi�tego, potem ma by� skazany na uwi�zienie wed�ug upodobania �wi�tej
Kongregacji i nale�y mu rozkaza�, aby nie rozprawia� nadal, w jakikolwiek
spos�b, ani w s�owach ani w pi�mie, o ruchomo�ci Ziemi i stabilno�ci S�o�ca, w
przeciwnym wypadku narazi si� na kary za recydyw�. Ksi��ka zatytu-�owana �Dialog
de Galileo Linceo� ma by� zakazana� (*1).
(A) - W praktyce wykonanie wyroku wygl�da�o, o ile wiem, w ten spos�b, �e
68-letni Galileusz musia� uda� si� z nie-podleg�ego, formalnie bior�c ksi�stwa
Florencji do Rzymu, przywdzia� na siebie bia�� koszul�, symbol skazanego
heretyka i na kl�czkach powtarza� za s�dzi� Urz�du �wi�tego (1) formu��
przyznania si� do winy, (2) formu�� wyparcia si� i przekl�cia pope�nionych
b��d�w, (3) przysi�g�, �e nie pope�ni takich b��d�w w przysz�o�ci oraz (4)
przysi�g�, �e z�o�y doniesienie do Urz�du �wi�tego na ka�dego innego heretyka
(cytat za "Post�py Astronomii", 1993, nr 4, s. 188).
(R) - Domy�lam si� co chcesz powiedzie�. Chcesz powiedzie�, �e od ka�dego
niewdzi�cznika nale�y wymusi� te cztery formu�y.
(A) - Tak jest! Nie powinno by� miejsca na �adn� lito�� wobec faceta, kt�ry chce
oszuka� przeciwnika intelektualnego!
(R) - Ty bredzisz czy m�wisz na z�o��?
(A) - Nie! Ja chc� tylko powiedzie�, �e sprawa Galileusza, pr�cz problematyki
astronomicznej i prawid�owo�ci dotycz�cych sprawowania "w�adzy dusz", wykaza�a
empirycznie i praktycznie, �e nieskuteczna jest "metoda intelektualnego
oszukiwania przeciwnika (MIOP)". Galileusz ca�e �ycie, pisz�c rozmaite swoje
prace wierzy�, �e da si� "przechytrzy� swoich przeciwnik�w, ukrywaj�c niezbyt
starannie kpin� z ich pogl�d�w pod pozornie wiernopodda�cz� deklaracj� ... nie
docenia� spostrzegawczo�ci swoich wrog�w, ... przecenia� ich tolerancj� i
poczucie humoru".
(R) - Jak tu liczy� na poczucie humoru, kiedy to wielo-letnie starania o
unieszkodliwienie Galileusza wszcz�� kardyna� Roberto Bellarmino, jeden z
s�dzi�w w procesie Giordano Bruno, autor oskar�enia na podstawie kt�rego spalono
go 16.II.1600 roku �ywcem na stosie na Piazza Campo Dei Fiori w centrum
�wczesnego Rzymu. Kardyna� R. Bellarmino zosta� og�oszony w roku 1623 �wi�tym.
Portret tego �wi�tego wisi do tej pory w ko�ciele �w. Ignacego w Rzymie.
(A) - O tym te� m�wi�a ruda dziewczyna?
(R) - Tak, bo ona bezpo�rednio po wyk�adzie o Galileuszu przesz�a do opowie�ci o
Giordano Bruno. Wtedy zreszt� przysiad�am si� do ich stolika i zacz��em robi�
notatki i wypisy ze sterty zeszyt�w, kt�re oni mieli ze sob�.
(A) - Co m�wi�a o Giordano Bruno?
(R) - Na�miewa�a si�, �e nie ma og�lniak�w im. Giordano Bruno ani og�lniak�w im.
Galileo Galilei, ani nawet og�lniak�w im. Barucha Spinozy.
(A) - Czy wed�ug niej mia�by to by� przejaw tej samej niech�ci do �wiata
wi�kszego ni� "Ziemi w �rodku i osiem otaczaj�cych j� kulistych sfer"?
(R) - Wiesz, z tego co ona m�wi�a to z Giordano Bruno trzeba by�o post�pi�
radykalnie. To co on wygadywa� "przecho-dzi�o ludzkie poj�cie". My�l�, �e
dzisiaj spalonoby go na stosie tak�e.
(A) - �arty sobie stroisz?
(R) - To Bruno stroi� sobie �arty! �ci�lej m�wi�c, nie tyle �arty, ile mia�
wyostrzony zmys� i talent prowokacji. W ka�dym razie osi�gn�� udowodnione,
namacalne rezultaty. B�d�c mnichem, Dominikaninem, zosta� wykl�ty i uznany za
heretyka nie tylko przez Ko�ci� Rzymsko-Katolicki, ale tak�e przez Ko�cio�y
Protestanckie, Ko�ci� Kalwi�ski i Lutera�ski.
(A) - W odr�nieniu do sprawy Galileusza, sprawie Giordano Bruno nie nadawano
zbytniego rozg�osu. Przez 7 lat siedzia� w ciupie, poddawano go torturom.
Niczego si� nie chcia� wyprze�, tote� spalono go na stosie i ju�.
(R) - Ruda dziewczyna m�wi�a jednak, �e on wcale nie broni� teorii Kopernika.
M�wi�a, �e on nies�usznie, do tej pory, jest uwa�any za obro�c� racjonalizmu i
empirycznego weryfi-kowania nowych hipotez naukowych. Odwrotnie, w swoich
licznych pismach wyra�a� si� on z niech�ci� o astronomach - matematykach. Nic
dziwnego zreszt�, �e przy takich pogl�dach pope�ni� on du�y b��d w formu�owaniu
w�asnych teorii, dotycz�cych najbli�szego otoczenia kosmicznego. Chcia� poprawi�
Kopernika i stwierdzi�, �e analogicznie do podw�jnej planety Ziemia-Ksi�yc,
obiegaj�cej S�o�ce, podw�jn� planet� jest tak�e para Merkury-Wenus, kt�ra
mia�aby obiega� tak�e S�o�ce, ale b�d�c stale po drugiej stronie epicyklu, czyli
orbity obiegu planet. S�dzi� on, �e wizja �wiata powinna wynika� z wizji
filozoficznej (*2). Swoje wizje filozoficzne czerpa� natomiast od
neoplato�czynk�w i owego egipskiego lekarza Inhotepa, czyli Hermesa
Trismegistosa (*2). Wszystko dokumentowa� i wydawa� drukiem. Inkwizycj�
wyprowadzi�y z r�wnowagi szczeg�lnie jego teksty pt.: "Niesko�czono��
wszech�wiata i inne �wiaty", a zw�aszcza "Wieczerza w �rod� popielcow�".
(A) - Co wynika z tych tekst�w?
(R) - To �e �wiat nie jest ma�y, lecz odwrotnie, �e jest niesko�czenie wielki,
�e pr�cz S�o�ca i Ziemi istnieje we Wszech�wiecie niesko�czenie wiele podobnych
�wiat�w i �e wiele z nich jest zamieszka�ych przez inteligentne istoty podobne
do nas. Twierdzi� ponadto, �e Wszech�wiat jest �yw� istot�, kt�ra posiada dusz�
i �e dusza tej nadrz�dnej istoty w�azi do �rodka ka�dego z nas.
(A) - Wcale si� nie dziwi�, �e �w. kardyna� R. Bellarmino si� wkurzy�.
(R) - Zw�aszcza, �e m�g� odwo�a� si� do uczonych dzie� Ptolomeusza i Kopernika,
kt�re stwierdza�y, �e planety wykonuj� epicykle, czyli kr��� po orbitach
idealnie ko�owych.
(A) - A co Bruno nie uznawa� epicykli?
(R) - On jakim� cudem przed Keplerem wykoncypowa�, �e w naturze nie mo�e by�
takich idealnych proces�w jak orbity ko�owe. On m�wi� przed Keplerem o orbitach
eliptycznych. Z tym, �e on m�wi� jeszcze, �e gwiazdy maj� dusz�, s� o�ywione i w
zasadzie mog� sobie podr�owa� po ca�ym niesko�czonym Kosmosie, kt�ry nie ma ani
pocz�tku ani ko�ca.
(A) - Przecie� takie pogl�dy wywraca�y wszelkie aktualne wyobra�enie o �wiecie.
(R) - Wed�ug rudej dziewczyny Giordano Bruno mia� pecha przez to, �e nie znano
wtedy jeszcze literatury science-fiction. Gdyby literatura tak ju� istnia�a to
uznanoby jego teksty za opowie�� science-fiction i nikt by si� tym nie
przejmowa�. Ale akurat Stary Testament zabrania fantazjowa� i odcina nitki
biegn�ce z Kosmosu do cz�owieka.
(A) - Przecie� Giordano Bruno by� Dominikaninem, a wi�c szeregowcem armii
intelektualist�w walcz�cych w imi� Chrys- tusa, piewcy mi�o�ci, kt�rego dzieje
opisuje Nowy Testament.
(R) - Tak, ale Bruno przesadzi�, no bo wiesz, gdyby rzeczywi�cie by�o wiele
planet na kt�rych �yj� inteligentne istoty to by� mo�e musia�oby by� wiele
Chrystus�w, kt�rzy musieliby zbawi� tamtejsze narody.
(A) - Masz racj�, w numerze 5/1996 "Nowej Fantastyki" Marek Oramus pisze tak,
pos�uchaj:
�B�g musia�by mie� nie jednego, lecz mn�stwo Syn�w Bo�ych, by obdzieli� nimi
wszelkie planety, kt�re si� do tego kwalifikuj�. Synowie Bo�y zst�powaliby tam w
milio-nach wciele�, wchodziliby w te spo�eczno�ci jak Chrystus "od do�u" i
stopniowo poprzez dawane nauki oraz przyk�ad w�asny przyczynialiby si� do
wylansowania nowej etyki, nowych wzorc�w post�powania. K�opotliw� kwesti� by�by
rodzaj m�cze�skiej �mierci, gdy� zale�nie od biologii tych istot musia�aby ona
wygl�da� za ka�dym razem inaczej ...�
�Nie ma si� zatem co dziwi�, �e ortodoksyjna teologia jak ognia unika podobnych
dywagacji ...�
� ... obraz mrowia mesjaszy zst�puj�cych tam i siam, gin�cych masowo a zgodnie z
doktryn�, Boga utrudzonego nad administrowaniem tym wszystkim - jest co si�
zowie absurdalny i nie chce mi si� wierzy�, aby m�g� mie� cokolwiek wsp�lnego z
rzeczywisto�ci�. Albo wi�c doktryna chrze�cija�ska nie mo�e ro�ci� pretensji do
kosmicznego uniwersalizmu (teologia - powtarzam - raczej by si� z tym nie
zgodzi�a), albo �ycie rozumne nie wyst�puje w kosmosie w takiej obfito�ci, aby
powy�szy obraz uzasadni�.�
W nast�pnym felietonie Lech J�czmyk (*4) proponuje zreszt� ciekawe rozwi�zanie,
pos�uchaj:
�Wyobra�my wi�c sobie Boga jako komputer o nieogra-niczonym programie. �eby
nawi�za� z nim kontakt, potrzebna jest ko�c�wka kompatybilna z mo�liwo�ciami
odbiorcy i wsp�lny j�zyk. Tak� ko�c�wk� - interfejsem doskona�ym mi�dzy Bogiem a
cz�owiekiem - jest oczywi�cie Chrystus. (W powie�ci Oramusa �Arsena�� ludziom,
kt�rzy kontaktuj� si� z b�stwem bezpo�rednio, przepalaj� si� bezpieczniki i m�zg
si� lasuje.) Warto przy-pomnie�, �e Chrystus istnia� zawsze, przed stworzeniem
�wiata i cz�owiek zosta� stworzony na Jego podobie�stwo i wyposa�ony w program
daj�cy mo�liwo�� kontaktu z ter-minalem pod nazw� Chrystus. Jest spraw� ka�dego
cz�owieka, w jakim stopniu z tej mo�liwo�ci korzysta, ale wiadomo, �e na
zako�czenie kursu b�dzie egzamin ...�
�eby nawi�za� z nim kontakt, potrzebna jest ko�c�wka kompatybilna z
mo�liwo�ciami odbiorcy i wsp�lny j�zyk. Tak� ko�c�wk� - interfejsem doskona�ym
mi�dzy Bogiem a cz�owiekiem - jest, oczywi�cie, Chrystus. (W powie�ci Oramusa
�Kontynuuj�c t� metafor� mo�na powiedzie�, �e pytanie o �teologi� kosmiczna�,
sprowadza si� do jednego: czy - je�eli inne cywilizacje w�r�d gwiazd istniej� -
korzystaj� z tego samego j�zyka, czy te� maj� inne terminale i j�zyki.�
(R) - No tak, ale to jest tylko pismo science-fiction.
(A) - To prawda, od czas�w Giordano Bruno tylko tyle si� zmieni�o, �e zwolennicy
tych dw�ch opcji, o kt�rych m�wi�a� na wst�pie, nadal s� na stopie wojennej, ale
maj� swoje oddzielne pisma. Pr�cz "Nowej Fantastyki" wyr�ni�bym nawet trzeci�,
oddzieln� grup� os�b, kt�re czytaj� pisma neognostyczne, takie jak: "Nieznany
�wiat", "Nie z tej Ziemi", "Szaman" i kilka innych.
(R) - Micha�, taki jaki� blady, niewyra�ny absolwent Og�lniaka im. Adama
Mickiewicza mia� ze sob� ksi��k� pt.: �Mickiewicz� i stale wtr�ca� co� o jakiej�
sekcie towia�czyk�w, kt�rej kierownictwo przej�� Adam Mickiewicz (*5). Ruda
dziewczyna uci�a jednak to gadanie, powiedzia�a, �e w powa�nej dyskusji,
toczonej w realnej kawiarni, trzeba si� trzyma� nauki i powiedzia�a, �e dalszy
ci�g rzeczowej polemiki ze �wi�tymi Urz�dami zosta� wznowiony dopiero w roku
1927, wtedy kiedy to Edwin Hubble po d�ugich taktycznych i sprytnych
przygotowaniach og�osi� nagle w kilku pismach jednocze�nie, �e Wszech�wiat nie
jest taki niesko�czenie wielki, tzn. taki jaki wywalczyli Giordano Bruno, Izaak
Newton i sir Fred Hoyle, lecz �e jest sko�czony, �e si� rozszerza, �e kiedy�
mia� sw�j pocz�tek, rozwija si� i osi�gn�� od czas�w tzw. "prawybuchu" w chwili
"zero" rozmiary takie, jakie s� nale�ne po 15 miliardach lat rozwoju�.
(A) - To prawda, historia ko�em si� toczy, wsp�cze�nie po wykonaniu Heglowskiej
spirali rozwoju my�lenia, znowu jeste�my w zasadzie przy koncepcji �wiata jako
takiej sko�czonej, ograniczonej hiperkuli.
(R) - Ale raczej �ywej, jak embrion, i ostatnio my�l�cej, a od czas�w Hawkinga i
innych poplecznik�w czarnych dziur pojmowanych jako "wszech�wiaty niemowl�ce",
raczej jednak przy koncepcji "piany", odtwarzaj�cych si� historii w
niesko�czo-nej pl�taninie wszech�wiat�w - dzieci, rodz�cych si� we wn�trzu
wcze�niejszych wszech�wiat�w rodzicielskich (*6).
3. MENE, MENE, TEKEL, UPARSIN
- czyli o dziedzinach pomocniczych Izaaka Newtona
(R) - Czy wiesz, �e Izaak Newton uparcie przez ca�e �ycie chcia� przemieni�
mied� w z�oto?
(A) - Wiem, wiem! Wida� czytali�my te same biografie (*1,*2,*3). Newton by�
nie�lubnym dzieckiem, urodzi� si� w dniu Bo�ego Narodzenia w roku 1642, a jego
rozprawy z zakresu alchemii licz� w sumie oko�o miliona s��w. Nale�a� do
licznego jeszcze w�wczas w Londynie grona alchemik�w praktyk�w. Jak wiadomo
drugie tyle stron swoich zapis�w po�wi�ci� analizie przepowiedni Daniela. S�dzi�
zreszt�, �e wynika z niej, i� katastrofa globalna nast�pi w roku 2060.
(R) - Ty stale o takiej lub innej katastrofie, jak nie o zda-rzeniu z komet� to
o przepowiedniach Nostradamusa! Czemu tak ludzi straszysz?
(A) - Bo chc� nauczy� naszych czytelnik�w �wietnej zabawy, do�� podobnej do
rosyjskiej ruletki.
(R) - Jak si� w ni� gra?
(A) - Po pierwsze, zaraz z rana, po wstaniu z ��ka, nale�y w��czy� radio, a
potem kupi� dwie gazety analityczne. Chodzi o spostrze�enie na ile blisko
jeste�my tego ranka tzw. globalnego momentu krytycznego. To si� zmienia z dnia
na dzie�. Na razie min�o 50 lat i ci�gle jeszcze mamy szcz�cie.
(R) - Co to jest globalny moment krytyczny?
(A) - Cywilizacja zerowa, kt�ra zbli�a si� jednak ju� szybko do przemiany w
cywilizacj� Io musi przekroczy� niemal jednocze�nie trzy niebezpieczne progi.
Je�li nie zdo�a tego zrobi� to zginie, ale jej umieranie mo�e wygl�da� r�nie.
Nag�a �mier� mo�e przybra� jedn� z trzech do�� r�nych postaci. To tak jak
umrze� na zawa� serca, na raka lub na wylew krwi do m�zgu.
(R) -Co to za progi cywilizacji zerowej?
(A) - Jeden z nich jest zwi�zany z Mari� Curie-Sk�odowsk� i zdaje si�, �e ksi�ga
Daniela m�wi o takiej w�a�nie katastrofie.
(R) - No w�a�nie! Wr�� do Newtona, co w ko�cu s�dzisz o nim, by� tw�rc�
nowo�ytnej nauki czy te� obskuranckim mistykiem?
(A) - Newton sformu�owa� prawa ci��enia obowi�zuj�ce do tej pory. Aby m�c opisa�
spadanie jab�ka i ruch planet, niejako po drodze, stworzy� podwaliny rachunku
r�niczkowego i ca�ko-wego! By� dobrym matematykiem i pierwszym nowoczesnym
fizykiem (*2).
(R) - No wi�c, uczony czy ciemniak?
(A) - Jeden z pierwszych jego biograf�w, niejaki Fran�ois Arago (*1) napisa�, �e
Newton �cz�sto schodzi� na fa�szyw� drog�, zajmuj�c si� innymi dziedzinami ni�
matematyka i fizyka�, a inny, niejaki Louis Fiquier pisa�, �e �Newton cz�sto
wychodzi� poza obszar prawdziwej nauki i filozofii, przechodz�c do �wiata
fantazji i wyobra�ni�.
(R) - Chcesz powiedzie�, �e ci przeci�tni biografowie, sami nie znaj�c tajemnicy
tworzenia czego� wielkiego i nowego, chc� jednak �yciorysy ka�dego wi�kszego
tw�rcy oczy�ci� z wszelkich nieprzyzwoito�ci.
(A) - Tak! i wylewaj� wtedy dziecko z k�piel�, gdy� czytelnik przestaje rozumie�
sk�d wzi�o si� w tych tw�rcach tyle energii, samozaparcia, odwagi i geniuszu.
(R) - S�dzisz, �e da si� sformu�owa� recept� na genialne osi�gni�cia?
(A) - Nie wiem czy to recepta, ale je�li przeanalizowa� ca�o�� dzia�a� Newtona
to on zdaje si� stosowa� metod� �przyciskania rozd�tej dyni do tajemnej �ciany�.
(R) - Rozd�ty arbuz m�wisz?
(A) - O w�a�nie! Znaczony w paski arbuz jest zupe�nie dobr� metafor�. W ka�dym
razie trzeba mie� rozd�ty, wielo-sektorowy, pojemny i zasobny zestaw
zainteresowa� i pogl�d�w, tzn. rozbudowany system zapatrywa� filozoficznych, i
ten zbiornik trzeba przystawi� do pewnej tajemnicy. Ludzie przecie� lubi� sta�
wobec intryguj�cej tajemnicy, lubi� krymina�y, dreszczowce i przygody. Ekscytuje
ich to i wytwarza motywacj� do dzia�ania. Newton, jak ju� teraz wiadomo, s�dzi�,
�e natura i Wszech�wiat to jest pewien kryptogram, zagadka, przes�anie
sformu�owane przez Boga i �e niekt�rzy my�liciele potrafi� obmy�le� lepsze lub
gorsze "klucze mistyczne" umo�liwiaj�ce rozszyfrowanie tej zagadki. Co wi�cej,
s�dzi� on, �e zagadk� t� odgadni�to ju� przed wiekami, tyle �e wyra�ano j� wtedy
mniej precyzyjnie.
Newton wierzy�, �e ju� staro�ytni Babilo�czycy, Egipcjanie i Grecy przes�anie to
poj�li i t� g��bok� wiedz� wyra�ali "za po�rednictwem obraz�w, alegorii i
r�nego rodzaju symboli". Sporz�dzi� on nawet list� staro�ytnych my�licieli,
kt�rzy jego zdaniem "wiedzieli ju� niejako wszystko". Na li�cie tej znale�li si�
mi�dzy innymi Hermes Trismegistos, Pitagoras, Demokryt i Anaksagoras. S�dzi�, �e
tajemnic� t� trzeba odgadn�� na nowo i by� mo�e wyrazi� j� nieco bardziej
precyzyjnie. Nic dziwnego wi�c, �e Newton wertowa� i studiowa� liczne staro�ytne
zapisy, tzn. ksi�gi Starego Testamentu oraz wcze�niejsze pisma hermeneutyczne i
pisma neoplatonik�w. Szuka� w tych pismach owych "kluczy mistycznych".
(R) - I co, znalaz� te klucze?
(A) - Nie wiem czy ka�dy by znalaz�, ale w ka�dym razie Newton dopatrzy� si� w
rozwa�aniach alchemik�w najpierw konceptu "oddzia�ywania na odleg�o��", potem
konceptu "si�y dzia�aj�cej na odleg�o��" i w ten spos�b doszed� w ko�cu do "praw
powszechnego ci��enia", tyle �e owe prawa, no c�, wyrazi� za pomoc� wzor�w
matematycznych.
(R) - Tak ju� wiem do czego d��ysz! Znowu chcesz powiedzie�, �e w
przeciwie�stwie do innych ludzkich stwierdze� r�wnania matematyczne maj� t�
cudown� obiektywn�, sprawdzaln� cech�, �e da si� wykaza�, i� lewa strona
stwierdzenia rzeczywi�cie r�wna si� prawej stronie, ale nie wiem czy w sprawie
Newtona masz racj�? Nawet lord John Maynard Keynes (*1), pierwszy biograf
Newtona, kt�ry wyjawi� jego zainteresowania naukami tajemnymi, twierdzi, �e to
tylko przejaw epoki przej�ciowej, czas�w kiedy to przechodzono od
�rednio-wiecznych, dowolnych spekulacji filozoficzno-teologicznych do czas�w
o�wiecenia, kiedy to zacz�y obowi�zywa� zasady racjonalnego my�lenia i
konieczno�� dostarczenia do�wiadczal-nych dowod�w. Newton by� takim
"miesza�cem". Jedn� nog� sta� w �redniowieczu a drug� ju� w dobie racjonalnego
o�wiecenia. Przecie� to w ko�cu Newton wypowiedzia� to s�ynne zdanie "Hypotheses
non fingo" ("Nie stawiam hipotez").
(A) - Tak, mia� kiedy� taki dzie�, chcia� zreszt� zapewne doda� "Nie stawiam
hipotez bez uzasadnienia". W ka�dym razie, pr�cz "Phylosophiae naturalis
principia matematica" (Matema-tyczne zasady filozofii przyrody), napisa� tak�e
tekst pt. "Hipoteza dotycz�ca �wiat�a", kt�ry przedstawi� w roku 1675 na
posiedzeniu Royal Society. Hipoteza ta zreszt� by�a akurat do�� s�abo
uzasadniona.
(R) - Mo�na si� pogubi� w ko�cu w tych niuansach. Mo�na wi�c stawia� hipotezy
czy nie?
(A) - Podzielam przekonanie Newtona, i� niekt�rzy staro�ytni my�liciele
odgadn�li ju� dawno temu zagadk� Wszech�wiata, tym nie mniej post�p w rozumieniu
i sposobach formu�owania tej zagadki zachodzi. To w�a�nie Newton wtedy gdy
atakowa� nieposkromione formu�owanie hipotez, popycha� ludzko�� znacznie do
przodu. Przekona� mianowicie wszystkich powa�nych my�licieli i intelektualist�w,
�e jest czym� nieeleganckim, a nawet jest powa�nym b��dem "publiczne
przedstawianie niepotwierdzonej hipotezy jako teorii sprawdzonej
do�wiadczalnie".
(R) - A co zrobi� z pi�knymi hipotezami, kt�rych nie da si� sprawdzi�
do�wiadczalnie?
(A) - Trzeba to po prostu wyra�nie podkre�li�, a hipotez� t� a nie teori�
przedstawi� - jak postulowa� to Newton - pod os�d kompetentnych specjalist�w.
(R) - Je�li tak, to c� powiedzieli kompetentni specjali�ci na temat
Newtonowskich interpretacji przepowiedni Daniela?
(A) - No c�, przeczytaj wi�c sama Ksi�g� Daniela, to tylko 16-cie stron. Jako
obywatel tej planety jeste� kompetentnym specjalist�. Jak zauwa�ysz, napis jaki
�palce r�ki ludzkiej pisa�y naprzeciw �wiecznika na wapiennej �cianie pa�acu
kr�lewskiego� brzmia� �mene, mene, tekel, uparsin�, co jak wyja�ni� Daniel
oznacza, �e �B�g policzy� dni twojego panowania ... jeste� zwa�ony na wadze i
znaleziony lekkim�.
(R) - Nic nie rozumiem!
(A) - No to przeczytaj ostatni fragment Ksi�gi Daniela (D 12.13), tam jest
napisane jasno: " Lecz ty id� swoj� drog�, a� przyjdzie koniec; i spoczniesz, i
powstaniesz do swojego losu, u kresu dni".
4. Od doktora Faustusa do Fausta
Goethego
- czyli jak nieproszony diabe� w�azi do duszy cz�owieka
(A) - Wkraczamy w nowe �redniowiecze!
(R) - Co Ty wygadujesz!
(A) - Pos�uchaj wi�c, co powiedzia� niedawno Lech J�czmyk w powa�nej dyskusji
(*1):
"W cywilizacji Nowego �redniowiecza nauka traci swoj� uprzywilejowan� pozycj�,
staje si� zn�w jedn� z muz na r�wni z ta�cem czy poezj� i ma sens tylko jako
dostarczycielka metafor do lepszego zrozumienia Planu Bo�ego."
(R) - Co to za tekst?
(A) - A to akurat s� rozwa�ania o ewolucji na skal� kosmiczn�, wtedy kiedy nie
b�dzie ju� chodzi�o o ludzi, lecz o my�l�ce gwiazdy.
(R) - To s� niebezpieczne rozwa�ania, za to spalono Giordano Bruno �ywcem!
(A) - To by�o w �redniowieczu.
(R) - M�wisz w�a�nie, �e wkraczamy w Nowe �rednio-wiecze!
(A) - Wtedy gdy dyskutowali�my o Galileuszu i Giordano Bruno ustalili�my, �e
mamy jednak teraz lepsz� sytuacj�, bo istnieje literatura science-fiction. Mog�
wi�c spokojnie przytoczy� fragment z tego samego artyku�u Lecha J�czmyka, kt�ry
dotyczy my�l�cych gwiazd. Pisze on tam, �e:
�Amerykanin Gregory Benford wyda� w roku 1977 z Gordonem Eklundem powie�� pt.:
"If Stars are Gods" (Je�eli gwiazdy s� bogami"). Inspiracj� by�y mu rozwa�ania
arabskich my�licieli: Awicenny (w�a�ciwie Ibu Sina 980-1037), kt�ry twierdzi�,
�e ka�de cia�o niebieskie ma dusz� oraz Awerroesa (w�a�ciwie Ibu Roszd
1126-1198), kt�ry przyznawa� cia�om niebieskim rozum. Ten sam pomys� wykorzysta�
w roku 1937 Olaf Stapledon w powie�ci pt.: "The Star Maker", w kt�rej �wiadome
gwiazdy opiekuj� si� �yciem na swoich planetach. Czy tak pot�ne osobowo�ci
kosmiczne mo�na por�wnywa� do bog�w? Obaj uczeni byli wyznawcami islamu, chyba
wi�c nie o to im chodzi�o ...�
(R) - Teraz przynajmniej wiem sk�d Giordano Bruno wzi�� koncepcj� o gwiazdach,
kt�re maj� dusz�. Nie wierz� jednak w to. Oznacza�oby to, �e w cyklu ewolucji
gwiazd, czyli gdzie� w po�owie wykresu Hertzsprunga-Russella (*2) gwiazdy ci�gu
g��wnego stawa�yby si� �wiadome i tworzy�yby p�niej takie sieci my�l�ce. A
gdzie mechanizm ewolucji, mutacji, selekcji, walki o byt? To raczej
przemawia�oby za jak�� globaln� celowo�ci� w jakim� "globalnym ewolucjonizmie".
(A) - Przychodzi mi na my�l, �e Giordano Bruno m�g� si� tego dowiedzie� od
doktora Faustusa.
(R) - Czy doktor Faustus by� postaci� realn�?
(A) - Tak. �y� w Niemczech w latach 1480-1538. Udziela� porad astrologicznych.
Na og� by�y one tak trafne, i� uznano go za czarnoksi�nika. Dopiero p�niej
ulepiono z tego legend� (*3).
(R) - Mam wi�c pomys�. Skoro �yli na naszej planecie ludzie, kt�rzy byli
jednocze�nie artystami, naukowcami, poetami i filozofami przyrody w jednej
osobie, to zgodnie z postulatem Lecha J�czmyka mo�e rzeczywi�cie, w wa�nych
kwestiach, nale�y ich najpierw pos�ucha�.
(A) - A kogo masz na my�li?
(R) - Na przyk�ad Johann Wolfgang Goethe, by� poet�, filozofem, by� tak�e
przyrodnikiem, biologiem, a nawet po cz�ci lekarzem i wni�s� sw�j wk�ad w
teori� ewolucji, a poza tym, pisz�c "Fausta" wyja�ni� jak sprzedaje si� dusz�
diab�u.
(A) - To prawda. On by� tak�e naukowcem. Artur Schopenchauer, kt�ry te� mia�
inklinacje do przyrodoznawstwa napisa� dzie�o pt.: "O widzeniu w kolorach" (*4).
Wys�a� je do oceny J.W. Goethemu. Goethe by� wida� w tych czasach autorytetem
r�wnie� w zakresie fizjologii organizmu cz�owieka. Jego opinia o dzie�ku
Schopenchauera by�a zdecydowanie negatywna. Schopenchauer nie m�g� tego strawi�
do ko�ca �ycia, nawet wtedy gdy by� ju� s�awny.
(R) - No widzisz drugi taki! Z jednej strony filozof wed�ug kt�rego "�wiat dla
nas to przede wszystkim wyobra�enie, jakie o nim potrafimy sobie wytworzy�"
(*4), a z drugiej strony niemal lekarz, kt�ry pisze o fizjologii oka.
(A) - Trzeba przyzna� jednak, �e Goethe w zakresie biologii by� w�wczas wi�kszym
autorytetem. Zabiera� si� za sprawy zasadnicze. Na d�ugo przed Darwinem
przedstawi� zarys teorii ewolucji (*5, *6, *7).
(R) - Co on ju� te� m�wi� o przypadkowych mutacjach, walce o byt i post�pie
poprzez dob�r naturalny i selekcj� osobnik�w najbardziej dostosowanych?
(A) - Nie! Zupe�nie odwrotnie. M�wi� o celowo�ci w roz-woju organizm�w �ywych
(*7). Co prawda u�ywa� metafory "ulepiony jak z wosku" (*9), jednak "lepiony jak
z wosku" oznacza�o u niego ulepiony wed�ug potrzeb Supernadistoty.
(R) - Dlaczego nie m�wisz po prostu wed�ug potrzeb Boga?
(A) - Bo Goethe, najog�lniej bior�c, mia� takie zapatrywa-nia jak Baruch
Spinoza, czyli wierzy�, �e Bogiem jest ca�o�� Wszech�wiata (*8). W�a�ciwie to
nawet inaczej. On swoje zapatrywania przedstawia� cz�sto nieco odmiennie, tak �e
robi� si� z tego taki serial teologiczny. Na stronie 394 tomu I swojej
autobiografii (*8) pisze z humorem co� takiego:
�... w�a�ciwie ka�dy cz�owiek ma swoj� w�asn� religi�, wydawa�o mi si� rzecz�
ca�kiem naturaln�, abym i ja stworzy� swoj� w�asn�, co uczyni�em z wielkim
wewn�trz-nym zadowoleniem. Podstaw� by� tu neoplatonizm; nauki hermetyczne,
mistyczne i kabalistyczne tak�e si� do tego przyczyni�y; zbudowa�em sobie �wiat
wygl�daj�cy doprawdy nieco osobliwe ... Sk�onny by�em do wyobra�enia sobie
b�stwa stwarzaj�cego wiekui�cie samo siebie ...�
Natomiast na stronie 258 tomu II autobiografii (*8) pisze:
�Wierzy�em w Spinoz�, bo tak uspokajaj�co na mnie dzia�a�, a wiara ta wzmog�a
si� jeszcze, gdy bliskich mi mistyk�w pocz�to oskar�a� o spinozyzm ...�
(R) - A propos, nie wiem czy wiesz, �e po latach panowania Darwinizmu, nagle
powa�ne pismo naukowe "La Recherche" wydrukowa�o w styczniu 1996 roku artyku�
Marcel-Paul Sch�tzenbergera pt.: "Luki w rozumowaniu Darwina".
(A) - To ciekawe, poka�, przeczytam ... I tak wychodzisz z domu ... O wr�ci�a�!
Wiesz to niesamowite! Ten Sch�tzen-berger stwierdza nagle w pi�mie o zasi�gu
�wiatowym, �e teoria ewolucji, odwo�uj�ca si� jedynie do "selekcji poprzez dob�r
naturalny w walce o byt" nie jest falsyfikowalna, a wi�c nie jest teori�
naukow�. Twierdzi on, �e jest nieprawdopodobne aby najnowszy tw�r ewolucji, tzn.
"cz�owieka" powsta� w walce o byt. M-P Sch�tzenberger twierdzi, �e warunki w
Abisynii przed 100 tysi�cami lat nie wymaga�y, aby nagle rozwin�a si� krta� aby
m�wi�, m�d�ek aby trzyma� r�wnowag�, my�lenie abstrak-cyjne aby wytworzy�
narz�dzia oraz �wiadomo�� i fenomen mi�o�ci, aby doceni� partnera i
Sup