2392
Szczegóły |
Tytuł |
2392 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2392 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2392 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2392 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
ANNA BOJARSKA
AGITKA
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
WST�P
�Agitka� � ten nieco przewrotny, a mo�e nawet z lekk� z�o�liwo�ci� zwodniczy tytu� fir-
muje ksi��k� bynajmniej nie �agitatorsk�� i w og�le nie maj�c� nic wsp�lnego z deklaratyw-
n� literatur� cho�by najbardziej zakamuflowanej propagandy politycznej. Przeciwnie. Za
prowokacj� tytu�ow� tkwi nie wypowiedziany komentarz uprzedzaj�cy jak gdyby oczekiwa-
nia czytelnika, kt�ry od literatury bior�cej si� za �opozycyjny� temat polityczny spodziewa�-
by si� i jednoznacznego stanowiska �opozycyjnego� wzgl�dnie �antyopozycyjnego�. A tym-
czasem dostaje od Anny Bojarskiej (kto jednak czyta� np. �Lakier�, ten ju� wie) znakomicie
napisan� wielow�tkow� powie�� intrygi � o przemy�lnie (mo�e a� nazbyt przemy�lnie) skon-
struowanej fabule, obejmuj�cej nieprawdopodobnie wielki obszar wsp�czesnego �wiata, o
potoczy�cie (mo�e a� nazbyt potoczy�cie) poprowadzonej narracji, mistrzowsko i z wdzi�-
kiem panuj�cej nad zawi�o�ciami toku zdarze�, a nawet nad ponurym chwilami horrorem
przedmiotu opowie�ci.
Tak, to znakomite �c z y t a d � o�, na jakie nie wa�y si� ju� od dawna Ambitna Literatura.
Rzecz do czytania �jednym tchem�, podczas jednego (d�ugiego) seansu lekturowego. Lecz i
zarazem g��boka, m�dra, przejmuj�ca. Powa�na. I w polskiej prozie wsp�czesnej wa�na.
Kr�tko m�wi�c powie�� Anny Bojarskiej �Agitka� jest zapewne jedn� z najciekawiej napisa-
nych i najwybitniejszych powie�ci politycznych w polskiej literaturze powojennej. To zdanie
wymaga zastrze�e�. Poniewa�, wbrew niekt�rym ustaleniom krytyki literackiej, powojenna
literatura polska nie posiada w�a�ciwie powie�ci politycznej w istotnym znaczeniu tego s�owa,
tzn. powie�ci o mechanizmach polityki i uwik�aniu cz�owieka w te mechanizmy. Anna Bojar-
ska taki gatunek literacki dopiero u nas stwarza. Nie w pustce. Nawi�zuje � mniej lub bardziej
zamierzenie � do tradycji dawniejszej, mimo woli by� mo�e odnawia pewne zapomniane na
po�y lub zafa�szowane i zmistyfikowane filiacje, proponuj�c powie�ci politycznej pewn� dro-
g� i artystyczn� (tj. w aspekcie poetyki), i intelektualno-�wiatopogl�dow� (tj. w aspekcie my-
�lenia o polityce i widzenia jednostek ludzkich wraz z ca�okszta�tem ich psychologicznych i
ideologicznych problem�w w obr�bie �wiata strategu i gier politycznych). Na pocz�tku tej
drogi stawia sw�j bardzo pi�kny i bardzo artystycznie dojrza�y utw�r.
W Polsce powojennej czystej powie�ci politycznej nie by�o i by� nie mog�o, mimo i� bar-
dzo wielu autor�w ulega�o z�udzeniu, �e takie powie�ci tworz� (Andrzejewski, Dygat, K.
Brandys, P. Hertz, Czeszko, Kruczkowski, Ho�uj, Putrament itd). I mimo i� wielu wybitnych
krytyk�w (Wyka, ��kiewski) nadawa�o tym mistyfikacjom naukow� rang�. Powie�ci tak
klasyfikowane albo � po pierwsze � przyjmowa�y na wst�pie, u fundament�w artystycznych,
pewien schemat i d e o l o g i c z n y (jak np. �Bo�dyn� Putramenta, �Osoba� Ho�uja), gdzie
intryga polityczna, mechanizmy politycznych (a tym bardziej �prywatnych�) dzia�a� i uwi-
k�a� bohater�w � w konsekwencji za� ca�a konstrukcja artystyczna � by�y zdominowane
przez z g�ry ustalony polityczno-ideologiczny mora�, co zabija�o nie tylko ich ��ycie� (tj. po
prostu realistyczne prawdopodobie�stwo i wiarygodno��), lecz i �polityk� (tj. dramatyczn�
gr� r�nych racji i postaw). Z drugiej, przeciwnej niejako strony, du�a grupa powie�ci poli-
tycznych, zw�aszcza po 56 roku, stosowa�a mechanizm ponadhistorycznego kamufla�u, prze-
4
------------------------------------------------------------- page 5
nosz�c akcj� o charakterze politycznym w wymiar alegorii, przypowie�ci, a wi�c tak czy ina-
czej abstrakcji historycznej; zamiast artystycznego obrazu �wiata proponuj�c abstrakcyjny
model �wiata, jak np. �Ciemno�ci kryj� ziemi� i �Bramy raju� Andrzejewskiego, jak �Poje-
dynek� J.J. Szczepa�skiego, �Urz�d� Brezy, �Boski Juliusz� i �Nazo poeta� J. Boche�skiego
� by wspomnie� tylko o najwybitniejszych. Ma to oczywi�cie g��bokie uzasadnienia w�a�nie
polityczne, bowiem w rzeczywisto�ci totalitarnej zdominowanej przez ideologi� wszelkie
analityczne my�lenie polityczne musi albo ulega� mistyfikacjom, albo chroni� si� w azylach
symbolicznych uog�lnie�.
Bojarska przezwyci�a te konieczno�ci. Wprowadza powie�� polityczn� w nurt, kt�ry o ile
znajdzie r�wnie jak autorka �Agitki� odwa�nych intelektualnie i utalentowanych kontynuato-
r�w, zapocz�tkuje istotn� odnow� polskiej prozy wsp�czesnej w og�le. Nadzieje te zreszt�
uzasadniaj� inne jej wydane w wydawnictwach oficjalnych utwory, �Lakier� (WL 79), �Ja�
(WL 85). Bojarska w y z w a l a zatem gatunek powie�ci politycznej z obydwu wspomnia-
nych uwik�a�, czy lepiej � zniewole�. Po pierwsze wyzbywa si� u fundament�w pracy arty-
stycznej wszelkich ideologicznych hipostaz i �za�o�e� wst�pnych�. Przyjmuje generalnie po-
staw� analityczno-obserwacyjn�, dewiz�: �widz� i opisuj�, nie pozbawion� bynajmniej emo-
cjonalnego zaanga�owania, ale pozbawion� gruntownie sentymentalizmu, zar�wno politycz-
nego, jak i prywatnego (czy �intymnego�). Bohaterowie jej (nawet w�wczas je�li podejmuj�
kolaboracj� ze s�u�bami bezpiecze�stwa) potrafi� wym�c na czytelniku rozumiej�ce wsp�-
czucie, ale nie domaga si� dla nich autorka lito�ci i ckliwego �wybaczenia�. Jednym s�owem
Bojarska zdziera z powie�ci politycznej zar�wno jej ideologiczny (ale nie ideowy) tatua�, jak
i � z drugiej strony � modelow� og�lno��, �alegoryzm�, �symbolizm�. Reporterska drobia-
zgowo��, konkretno�� reali�w historycznych (tj. tu: wsp�czesnych) idzie w parze z wnikli-
wym, g��bokim widzeniem wielowymiarowego sensu fakt�w i umiej�tno�ci� artystycznej
syntezy. Rozmach, a r�wnocze�nie precyzja w budowaniu fikcji literackiej, konstruowaniu
fikcyjnych postaci zakorzeniona jest we wnikliwym widzeniu reali�w oraz utajonych mecha-
nizm�w czasu. To sprawia, �e w odczuciu czytelnika �Agitka� oscyluje wr�cz niekiedy mi�-
dzy utworem filozoficznym a powie�ci� kryminaln�.
Do jakiej pozytywnej tradycji artystycznej mo�na powie�� Bojarskiej przy��czy�? Nie
chodzi mi przy tym o �wst�pne zamierzenie autorskie�, ��wiadome nawi�zania� itp. Je�li od-
powied� na takie pytanie ma mie� sens k u l t u r o w y, nale�y je rozumie� jako pytanie o o
b i e k t y w n e uplasowanie si� �Agitki� jako faktu literackiego na mapie wsp�czesnej lite-
ratury polskiej. Ot� � jakkolwiek mo�e to zabrzmie� dziwnie, polityczna powie�� Bojarskiej
przy��cza si� z jednej strony do tej tradycji XX-wiecznej powie�ci politycznej, jakie) znakami
wywo�awczymi mog� by� np. �Dzieje jednego pocisku� Struga, czy �Genera� Barcz� Kadena-
Bandrowskiego (gdy chodzi o sztuk� ukazywania jednostki ludzkiej w jej psychologicznym,
moralnym, �wiatopogl�dowym ca�okszta�cie w uwik�aniach nadrz�dnych mechanizm�w
strategii i gier politycznych). Z drugiej strony � a zabrzmi to pewnie na poz�r jeszcze dziw-
niej � tak� tradycj� pozytywn� stanowi np. tw�rczo�� T. Parnickiego (zw�aszcza z okresu od
�Srebrnych Or��w� do �Ko�ca Zgody Narod�w� i �Twarzy ksi�yca�) � gdy chodzi o uka-
zywanie g��bokiej, �podziemnej� zale�no�ci zdarze�, ustale� politycznych, powi�za� i sytu-
acji, kt�re na poz�r � dla przeci�tnego oka � nie maj� ze sob� nic wsp�lnego, pozostaj� roz-
rzucone w r�nych czasach, przestrzeniach, jakie � rzekomo � nie mog� mie� ze sob� �adne-
go kontaktu. Z nie mniejszym mistrzostwem ni� Parnicki. cho� w niepomiernie mniejszej
skali, pokazuje Bojarska �g��bok� struktur� powi�za� politycznych, z kt�rej na powierzchni�
�oficjalnych fakt�w� poddaj�cych si� obserwacji przeci�tnego cz�owieka � przedostaj� si�
tylko pozbawione istotnego sensu i oderwane od ca�o�ci fragmenty. �Agitka� � opowie�� o
losach paru ludzi, z kt�rych jedni �yj� na Zachodzie i ledwie ocieraj� si� o kulisy polityki,
inni s�dz�, �e robi� polityk�, inni faktycznie j� robi� jako dzia�acze rozmaitych partii, jeszcze
inni siedz� w wi�zieniach z przyczyn etyczno-ideowych, podczas gdy ich mocodawcy na
5
------------------------------------------------------------- page 6
wolno�ci uprawiaj� etyczny cynizm lub ideowy kamufla�, inni jeszcze za ��elazn� kurtyn��,
w Polsce lub Czechos�owacji, walcz� o prawo do godnego �ycia osobistego � w istocie swej
jest opowie�ci� o p o d z i e m i a c h polityki, o lochach dzi� ju� bynajmniej nie Watykanu,
ale ruch�w, kt�re pod pozorem �lewicowo�ci� oplataj� �wiat, wci�gane niezale�nie od wiedzy
i �wiadomo�ci swoich inicjator�w i dzia�aczy w wi�zy �wielkiej polityki� mocarstw.
Bojarska przedstawia �wiat historii najnowszej. �Agitka� obejmuje lata 1971-1984. Akcja
jej dzieje si� w zachodniej Europie, we Francji, Niemczech Zachodnich, migawkowo Anglii i
Szwajcarii, a tak�e w Polsce, Warszawie i Gda�sku, epizodycznie (lecz to epizod bardzo
wa�ny) w Czechos�owacji. Tematem naczelnym ksi��ki s� �rodowiska i partie zachodniej
�Nowej Lewicy�, potraktowane z niezwyk�ym znawstwem i do�� szeroko � od guerillos, po-
przez Czerwone Brygady, trockist�w, maoist�w do anarchist�w. W t� kanw� z wielkim mi-
strzostwem artystycznym i tyle� przekonywaj�co co zaskakuj�co wplecione s� sprawy polskie
dzi�ki losom g��wnego bohatera (a w�a�ciwie tylko jednego z g��wnych bohater�w, gdy�
Bojarska znacznie, acz subtelnie, modyfikuje klasyczn� struktur� �kontrapunktycznej� powie-
�ci wielow�tkowej), Polaka, m�odego intelektualisty, kt�ry pozostaj�c w istocie swej natury
�uczciwym intelektualist�� niezaanga�owanym (typu klerkowskiego, notabene trzeba mocno
podkre�li�, �e sam spos�b uj�cia tego bohatera i jego los�w do�� gruntownie polemicznie
modyfikuje tzw. problem klerkizmu, zw�aszcza w jego wersjach literackich z ko�ca lat czter-
dziestych), intelektualist�, kt�ry z pobudek do�� naiwnie sentymentalnych w��cza si�, sam nie
wiedz�c, w jakim zakresie, w siatk� zachodnioeuropejskich ruch�w �nowej lewicy�, sprowa-
dzaj�c na siebie niezamierzenie � ale usi�uj�c to prze�y� z wszystkimi moralnymi konse-
kwencjami � dramatyczne i w ko�cu klasycznie tragiczne uwik�ania.
W�tek tego bohatera, Krzysztofa, pozwala autorce w��czy� konsekwentnie i z wielkim ar-
tystycznym taktem w konstrukcj� powie�ci � bez naruszania precyzji jej struktury artystycz-
nej � wydarzenia zwi�zane z polskim Sierpniem, przedstawi� Stoczni� w okresie strajku, a
nast�pnie pierwsze dni stanu wojennego, dzia�ania aparatu policyjnego, sytuacj� wi�ni�w i
internowanych. Pomijaj�c ju� fakt jak trudnego artystycznie, tj. konstrukcyjnie, zadania au-
torka si� tu podj�a i fakt, �e mu znakomicie sprosta�a � te partie �Agitki� nale�� do najpi�k-
niejszych stron literatury polskiej na temat owych ci�gle przecie� �ywych wydarze�. Jak
zwykle u niej � nie ma tu odrobiny sentymentalizmu i histerii, a jednak epicki dystans ��czy
si� w tych partiach z g��bokim, chcia�oby si� rzec, lirycznym zaanga�owaniem we wsp�lnot�
narodowego losu.
�wiat u Bojarskiej jest niemal ca�kowicie zdominowany przez polityk�, tj. przez wielora-
kie powi�zania politycznych taktyk i strategii. Ten stan rzeczywisto�ci przedstawionej w
utworze nie jest jednak funkcj� �wiatopogl�du autorki, jej � by tak rzec � c h c e � takiego
widzenia sprawy, lecz tylko obiektywnym r o z p o z n a n i e m, diagnoz� z uwypukleniem
konsekwencji, kt�re zar�wno dla jednostek ludzkich, jak i ruch�w ideologiczno-politycznych
� s� niezbywalnie tragiczne.
Podobnie cz�owiek � jako jednostka � jest wed�ug Bojarskiej homo politicus. A je�li me
jest nim z wyboru (tj. nie decyduje si� na wyb�r roli politycznego gracza), w�wczas kondycja
ta, kondycja bycia homo politicus, zostaje mu narzucona lub wybrana prze z niego nie�wia -
domie. A w istocie swej tak czy owak okazuje si� ona prawie zawsze kondycj� tragiczn�, o ile
nie jest po prostu cyniczna (bo i taka alternatywa zostaje przez autork� wnikliwie rozpraco-
wana).
Cz�owiek Bojarskiej jest zatem homo politicus, ale ludzie nie s� w jej powie�ci n i g d y
ukazani jako marionetki politycznych moralitet�w. Ich �ycie przedstawione jest wielop�asz-
czyznowo, nie ogranicza si� do sfery dzia�a� i prze�y� sensu stricto politycznych. Absorbuje
ich erotyka, sztuka, przyja�nie, kontakty �ycia towarzyskiego, rodzina, ambicje spo�eczno-
zawodowe. Ale � podkre�la autorka na ka�dym kroku � w zaistnia�ej obiektywnie strukturze
rzeczywisto�ci polityka ma � niezale�nie w istocie od ustroj�w � charakter, by tak rzec, tota-
6
------------------------------------------------------------- page 7
litarny, tj. chce zdominowa� i po�re� ca�o�� �ycia jednostki ludzkiej, ��cznie z pozornymi ju�
tylko azylami sfer intymnych, jak seks, czy szerzej poj�ta erotyka, jak wi�zy bezinteresow-
nych, czystych przyja�ni, jak przede wszystkim sfera prze�y� i zaanga�owa� czysto ide-
owych.
To dwa wielkie �tematy� tej ksi��ki, zmontowane konstrukcyjnie z mistrzostwem ju� nie
tyle literackim, co mistrzostwem muzycznej �sztuki kontrapunktu�. Polityka traktowana bez-
trosko lub naiwnie po�era intelektualn� niewinno�� i etyczn� czysto�� g��wnego bohatera,
Polaka. Po�era naturaln� niewinno�� (i �ycie) g��wnej (cho� ukazanej tylko migawkowo)
bohaterki, Czeszki (kt�ra przypomina najlepsze postacie kobiece p�nego Kundery). Wtr�ca
w cynizm, sympatycznie beztroski, c�r� bohatera rewolucji Estravadosa, a w cynizm ponuro
przera�aj�cy niemieckiego adwokata, by�ego obro�c� ideowych terroryst�w. Ale � co naj-
wa�niejsze � polityka z�era i degeneruje ideow� stron� lewicowych ruch�w rewolucyjnych,
poniewa� odsuwaj�c na plan dalszy, �na kiedy�� etyczne aspekty dzia�a� ideologiczno-
politycznych (tj. dzia�a� w istotnym sensie rewolucyjnych), ruchy te trac� z pola widzenia
ideologi� �ci�lej: ide� jako tak�, a nawet wi�cej � ideologi� (ide�) zast�puj�, czy wr�cz prze-
kszta�caj� j� w czyst�, stanowi�c� cel sam w sobie, polityczn� strategi�. W efekcie, jako� nie-
zauwa�alnie dla samych siebie, ruchy te wpadaj� w sid�a strategii i ideologii, przeciwko kt�rej
powsta�y. St�d � z jednej strony czysty, dobry ch�opiec, intelektualista i ideowiec, Krzysztof,
zostaje konfidentem UB. I to jest w ksi��ce nie obrzydliwe, ale tragiczne, podobnie jak za-
mordowanie czy zmuszenie do samob�jstwa jego czeskiej kole�anki, kt�ra umia�a rozmawia�
ze zwierz�tami w klatkach londy�skiego ZOO. Ale z drugiej strony ca�y niemal ruch Nowej
Lewicy, kt�ry powsta� (i usi�owa� si� nawet na gruncie cel�w walki o nowy �wiat zjednoczy�;
notabene od tego zaczyna si� powie��) jako reakcja na degeneracj� ruch�w i ideologii lewi-
cowych, komunistycznych w obr�bie komunizmu pa�stwowego, a zatem totalitaryzmu so-
wieckiego � ten ruch w efekcie zwyrodnie� w obr�bie dzia�a� przebiegaj�cych g��wnie na
p�aszczy�nie politycznej strategii � przekszta�ca si� w swoje zaprzeczenie i dostarcza na za-
chodzie Europy g��wnego wsparcia totalitaryzmowi sowieckiemu (co m.in. w powie�ci
szczeg�lnie bole�nie i drastycznie wypada, gdy autorka wzmiankuje o stosunku zachodniej
lewicy wobec polskiej bezkrwawej rewolucji Sierpnia).
Bojarska nie stawia w swojej ksi��ce jednoznacznych tez, poniewa� jest nie agitatork�,
lecz bardzo utalentowan� i do�wiadczon� powie�ciopisark�. Ale Bojarska robi znacznie wi�-
cej. Przepaja ca�� sw� powie�� g��bokim niepokojem, stawiaj�c w ten spos�b intelektualne i
moralne zadanie wsp�czesnemu cz�owiekowi. Niepok�j ten mo�na by na u � y t ek t e g o
wst�pu sprowadzi� do formu�y �etyka a polityka�. Do pyta� zatem pochodnych: czy mo�e
istnie� jakakolwiek polityka humanistyczna (tj. �W Imi� Dobra Ludzko�ci�), kt�ra by odby-
wa�a si� bez etycznego leitmotivu, co dzieje si� z polityk�, kt�ra wymieni etyk� na strategi� i
co dzieje si� z ideologi�, kt�ra staje si� czystym narz�dziem polityki. Polityka w �wiecie
wsp�czesnym � pokazuje Bojarska � po�era etyk� i po�era �ideowo��. Ale nie jest w stanie
do ko�ca ich strawi�. I sama niejako przygotowuje w�wczas kl�sk� w�asnej strategii. Ale mo-
�e to ju� zbyt jednoznaczne, i prostackie przez to, dopowiedzenie sugestii artystycznych Bo-
jarskiej. Tak jak � wydaje mi si� � zbyt jednoznacznie brzmi� w jej powie�ci obydwa poprze-
dzaj�ce j� motta, ze Stalina i Robespierre�a.
Jestem przekonany, �e �Agitka� Anny Bojarskiej stanowi nie tylko wybitne osi�gni�cie,
gdy chodzi o gatunek powie�ci politycznej. S�dz�, �e jest ona jednym z wybitniejszych doko-
na� w zakresie wsp�czesnej prozy polskiej i nie znajduj� w krajowej produkcji wydawniczej
ostatnich paru lat wielu utwor�w, kt�re mog�yby z ni� konkurowa�.
Brak tej ksi��ki w powszechnym obiegu czytelniczym jest du�ym uszczerbkiem dla kultu-
ry polskiej.
Stanis�aw Balbus
7
------------------------------------------------------------- page 8
CZʌ� PIERWSZA
KONGRES
1
Sala jest okr�g�a, z czerwonymi, pluszowymi fotelami: amfiteatr. Jaskrawe �wiat�o. Dopie-
ro co poci�g wje�d�a� na ciemny, nocny dworzec, wskaz�wki zegara pokazywa�y trzeci�;
albo samolot l�dowa� na lotnisku, ch��d, wiatr, w Belfa�cie pod�o�ono bomb� zegarow� pod
cystern� z benzyn�, a w Boliwii partyzant Felix Guardia zosta� trafiony w brzuch, zachwia�
si�, zatrzepota� r�kami i run�� w b�oto; tu jest czerwie�, �wiat�o, d�ugi st� prezydialny, a nad
nim w trzech j�zykach, na czerwonym p��tnie: PROLETARIUSZE WSZYSTKICH KRA-
J�W ��CZCIE SI�!, �Le Soir� ju� zd��y� zamie�ci� pierwszy artyku� z serii �Goszy�ci
wszystkich kraj�w ��czcie si�, �La Nation� napisa�a o �Komunii marksistowsko-
leninowskiej�, przy stole prezydialnym k��bi si� t�um, to Francuzi, W�osi, mo�e kto� jeszcze,
ale przede wszystkim Francuzi i W�osi, �piewaj�, jeszcze nie pozajmowano miejsc, na sal�
wchodzi David Sinclair w czerwonym swetrze, z w�sami, z r�kami w kieszeniach i z papiero-
1
sem w ustach, patrzy w d�, tamci �piewaj� � pour r�chauffer la salle?
�...alla riscossa
bandiera rossa! handiera rossa!�
Ci, kt�rzy powciskali si� w puste rz�dy, szukaj�c miejsc, podejmuj� ten �piew: nie wszy-
scy, ale jednak. Prawie wszyscy. Kto� podnosi wysoko zaci�ni�t� pi��: Szwedzi i Finowie
nie rozumiej� tego gestu, ale inni go rozumiej�, nawet Anglicy, Niemcy oczywi�cie tak�e,
rudy Dieter t�umaczy t�ustemu Szwedowi, �e to tradycyjne pozdrowienie antyfaszystowskie,
wszyscy �piewaj� teraz od pocz�tku �Avanti, popolo!�, Skandynawowie zn�w milcz�, z to
rudy Dieter wy�piewuje na ca�y g�os, Niemcy wida� to znaj�, lewe por�cze foteli zawieraj�
opr�cz s�uchawek i urz�dzenia do odbioru jednego z j�zyk�w Kongresu, francuskiego, nie-
mieckiego, angielskiego, hiszpa�skiego lub w�oskiego, jeszcze popielniczki, wi�c si� pali,
ruch, ha�as, Martha Doherty zbieg�a na d�, do �piewaj�cych, nosi kr�tk� niebiesk� sukienk� i
wysokie buty, rude w�osy spadaj� jej na ramiona i na brzydk�, piegowat� twarz, za du�o w
niej wyrazu, �eby by�a �adna, i jeszcze te szpary miedzy wiewi�rczymi z�bami, gdyby by�a
Amerykank�, od dziecka m�czono by j� prostuj�cym aparatem, ale nie jest. Cz�� trockist�w
bojkotuje, cz�� nie. Najwa�niejsze, �e s� Hiszpanie! Dla Marthy Doherty najwa�niejsze.
Zreszt� tylko jeden przyjecha� z Hiszpanii, w ko�cu pa�stwo faszystowskie, pozje�d�ali si�
g��wnie z Francji, ale wszyscy przecie� walcz� o woln� Hiszpani� � nie wszyscy o czerwon�,
to ca�y problem � no i jest Estravados! Jest Estravados! Estravados. legenda rewolucji! Tak,
jest: w grupie stoj�cej przy stole prezydialnym zrywaj� si� okrzyki, piosenka nagle p�ka na
p�, kogo� podrzucaj� do g�ry i ca�a sala podejmuje: E � STRA � VA � DOS! E � STRA �
VA � DOS! A potem ju� nier�wno, bez skandowania, z lewej i prawej strony sali: �Pablo! Pa-
blito!�
1
pour r�chauffer... (fr.) � dla rozgrzania sali?
8
------------------------------------------------------------- page 9
Martha Doherty stoi o dwa kroki od niego: szczup�y, z czarn�, kr�tk� brod�, z twarz�
Chrystusa, wszyscy, kt�rzy go uwielbiaj�, m�wi�, �e ma twarz Chrystusa, chc�, �eby co� po-
wiedzia�, ale on nie chce, unosi tylko r�k� w pozdrowieniu, u�miecha si�, jakie ma bia�e z�by!
I nagle wszystko idzie bardzo szybko: zajmowanie miejsc; i Estravados, i Martha znale�li
si� naprzeciw sali, za tym d�ugim sto�em: walcz�ca Ameryka �aci�ska! walcz�ca Irlandia!,
kto� wo�a: �Niech �yje wolna Irlandia!�, i wszyscy wstaj�; nie, par� os�b nie wsta�o: Niemcy?
Z jakiego ugrupowania? �Bydl�ta!� � wo�a trockista Raymond Krivitzky, ale w ko�cu ka�dy
ma prawo do swych przekona�, w ten spos�b nigdy nie osi�gniemy jedno�ci; nie, nigdy nie
b�dzie jedno�ci! I zaraz przej�cie do Mi�dzynarod�wki; teraz i Niemcy � z kt�rego ugrupo-
wania? � wstaj�, wszyscy wznosz� wysoko pi�ci, �piewaj�, ka�dy w swoim j�zyku; ile s�
warci? Ale cokolwiek s� warci, Estravados wystarczy za nich wszystkich, jakiekolwiek s� ich
winy, Estravados je odkupi: jak on wygl�da, �piewaj�c! Co za twarz! Sk�d tu naprawd�
przyjecha�? Z Hawany? Czy mo�e z Boliwii? Mo�e z Hiszpanii! Jedno wiadomo: nikt tak jak
on nie ofiarowa� ca�ego �ycia, ca�ego �ycia... Gdzie teraz walczy? W Boliwii, Argentynie,
Hiszpanii? Czy rzeczywi�cie by� w Chinach? A w Indonezji? Czy naprawd� reorganizuje in-
donezyjskich komunist�w, ich resztki? Ile legend wok� jednego cz�owieka! Ale cho�by le-
gend by�o tysi�ce, on je wszystkie uniesie, i nie ma na �wiecie s�owa, kt�re by go przeros�o,
nie ma s�owa, kt�re by mu dor�wna�o: Estravados, legenda rewolucji, Chrystus rewolucji!
Jak u B�oka � my�li Raymond Krivitzky � w wie�cu z bia�ych r�, to �mieszne, sk�d ta le-
genda? Dlatego, �e naprawd� walczy, nie tylko m�wi, me tylko pisze, ale przede wszystkim
walczy, z broni� w r�ku, czy o to chodzi? Martha Doherty te� by�a na barykadach, kiedy
strzelaj�ce weekendy zacz�y przechodzi� w wojn� domow�, przemawia�a na meetingach pod
kulami, dos�ownie pod kulami, nawet rzuci�a kamieniem w brytyjskiego �o�nierza, za co te�
posiedzia�a sobie w wi�zieniu... czy o to chodzi? O bezpo�redni udzia�? Nadmiar wymaga�!
Romantyzm. My tworzymy teori�.
Ale ledwo po raz ostatni wszystkie te g�osy pod bagnetami uniesionych r�k, wszystkie te
po��czone g�osy od�piewa�y B�j to jest nasz ostatni, Raymond Krivitzky wykonuje nieznacz-
ny ruch: trocki�ci wstaj� z miejsc, zn�w otwieraj� szeroko usta, s�owa jak wystrza�y, jeden po
drugim, twardo, g�o�no, tn�c sal� na p�, od wkl�s�ego sufitu jaskrawego od �wiate� po czer-
won� mi�kko�� pod�ogi, wystrza� po wystrzale: MARKS! � ENGELS! � LENIN! � TROCKI!
� ROSA! � MARKS! � ENGELS! � LENIN! � TROCKI! ... jednocze�nie zrywaj� si� inni,
inne pi�ci id� w g�r�, wystrza� po wystrzale: MARKS! � ENGELS! � LENIN! � STALIN! �
MAO! � MARKS! � ENG EL S! � LENIN! � STALIN! � ...a� nagle z dna tego krzyku, tej
bitwy, zaczyna narasta� uspokajaj�ce, �agodz�ce, ��cz�ce: E-STRA-VA-DOS! E-STRA-VA-
DOS!, i stopniowo to jedno nazwisko obejmuje sal�, co za bzdura, my�li Raymond Krivitzky,
to przecie� nie teoretyk, to praktyk, ale nazwisko praktyka przesz�o ju� w co innego: RE-WO-
LU-CJA! RE-WO-LU-CJA!, co do tego wszyscy s� zgodni, potem trocki�ci zaczynaj� co�
krzycze� o czerwonej Europie, tu te� nie ma walki, wszyscy s� za czerwon� Europ�. Potem
David Sinclair, z�o�ywszy d�onie w tr�bk�, ryczy ca�� si�� p�uc: CZERWONA AMERYKA!,
prawda, nie mo�na zapomina� o Ameryce, wi�c Czerwona Ameryka, ale trocki�ci skanduj�
ju� o Socjalistycznych Stanach Zjednoczonych Europy, tu jedni s� za, a drudzy przeciw, za-
mieszanie, DOWN WITH STALINISM! � wo�a kto�, kto chyba nie jest trockist�: kto� z Mao
Spontex? Nie wiadomo; w ka�dym razie Raymond Krivitzky odpowiada natychmiast:
DOWN WITH MAO SPONTEX! � trocki�ci s� przeciw stalinizmowi, tak, ale dla nich stali-
nizm to nacjonalizm, a dla innych internacjonalizm, ka�dy ma takiego Stalina, na jakiego za-
s�u�y�. Nie taki Stalin straszny, jak go maluj�, odpowiada natychmiast kto� z Czerwonej Linii;
ale w ko�cu mamy kongres Zjednoczeniowy, do diab�a! VIVE L�INTERNATIONALE! �
wo�a kto� z Ligi Komunistycznej, czy�by z Ligi Komunistycznej? Nie, to chyba W�och z Ma-
nifesto; ale� sk�d, W�och, owszem, ale jeden z tych, kt�rzy redaguj� �Bolszewika�, z
L�Organizzazione Communista Bolscevica Italiana Marxista-Leninista, o, ju� mu kto� odpo-
9
------------------------------------------------------------- page 10
wiedzia�: A NARODOWA DROGA DO SOCJALIZMU? Przeciw Mi�dzynarod�wce, w imi�
narodowej drogi... no, tu odpowied� jest �atwa! A NARODOWY SOCJA L I Z M ? � w o � a
Raymond Krivitzky. � MAMY TU NARODOWYCH SOCJALIST�W! I zaraz pi�ci w g�-
r�: FASZYZM NIE PRZEJDZIE! FASZYZM NIE PRZEJ-DZ1E! Patrzcie go, Togliatti w
miniaturze! Ale w ko�cu mamy kongres zjednoczeniowy, do diab�a, nie czytano jeszcze de-
pesz, a apel o solidarno�ci z uwi�zionymi towarzyszami, z czerwonymi wi�niami �wiata? To
mia�o by� na pocz�tku, zaraz po Mi�dzynarod�wce; VIVE L�INTERNATIONALE! � wo�a
teraz kto� z Lewicy Proletariackiej, i nikt ju� nie wyskakuje z Narodow� Drog� ani z Naro-
dow� Specyfik� � VIVE L�INTERNATIONALE! VIVE L�UNITE! LONG LIVE T H E
REVOLUTION! AVANTI; POPOLO! BAN-DIERA ROSSA! Wreszcie sala cichnie.
2
Jak gdyby wybuch rozsadzi� wszystko od �rodka, mit rozprysn�� si� bez�adnie, rozpad�a si�
nierzeczywisto��; a co zamiast niej? Irlandia Joyce�a i tak dalej, d�ugie w�skie r�ce z ko�ci
s�oniowej, wie�a z ko�ci s�oniowej, Naj�wi�tsza Panna na wielkich ciemnych obrazach, w
t�czy witra�y, i p�omyki �wiec, z�ote i srebrne serduszka, wota, o�tarz �wi�tego Patryka,
Dzie� �wi�tego Patryka, u szczytu ko�cio�a, ponad o�tarzem, ma�e, ciemne okienko otwarte
na wieczno��, krynico �r�dlana, fale morskie przy brzegu, kr�ta, bia�a droga w niesko�czo-
no�� � a rzeczywisto��? �Londyn, 13 marca� � pisa� Karol Marks w 1855 roku. � �Irlandia
zem�ci�a si� na Anglii, pod wzgl�dem spo�ecznym, poniewa� ka�de wi�ksze angielskie mia-
sto fabryczne, portowe czy handlowe uszcz�liwi�a dzielnic� irlandzk�, a pod wzgl�dem po-
litycznym, poniewa�...� Ksi��ki! A jednocze�nie � weekendy wystrza��w, weekendy trup�w.
Pierwsza barykada w Belfa�cie. Pierwszy podpalony dom w Belfa�cie. Rok po roku. Narasta-
nie. P�omienie! Wybuchaj�ce cysterny z benzyn�. Barykady. Kamienie, wyrywane z bruku.
Wystrza�y. Ju� nie w sobot�, nie w niedziel�: codziennie. Dziecko, zabite przez policj�, i ma-
nifestacja, Martha Doherty po raz pierwszy na trybunie. Ale przedtem nierzeczywisto�� mu-
sia�a si� rozprysn��. Wszystko, co niewa�ne. Wszystko, co drugorz�dne.
�Irlandia jest scen� walki klasowej, nie � wojny religijnej!� � m�wi Martha Doherty
pierwszy, drugi, pi�ty raz, r�ce splecione z ty�u, rude w�osy wok� piegowatej twarzy. � �Na-
je�d�cy byli protestantami, podbici i okupowani katolikami: takie s� fakty! K�amstwo bur�u-
azyjnej prasy, k�amstwo, w kt�re nikt z was nie wierzy, usi�uje sprowadzi� to, co si� dzieje w
Irlandii P�nocnej, do poziomu wojny religijnej, �redniowiecznego prze�ytku, drugiej wojny o
w�os z brody Mahometa! Nikt pr�cz reakcjonist�w i g�upc�w nie wierzy w to k�amstwo.
Prawda jest taka: w Irlandii P�nocnej toczy si� walka, kt�ra ma � nast�pstwo historyczne! �
aspekt narodowy, kt�ra ma aspekt religijny, to wszystko jest prawd�; ale kt�ra, przy tej swojej
specyfice, przy tych swoich obci��eniach, jest walk� klas. Chcemy Irlandii wolnej, zjedno-
czonej, socjalistycznej! Long live the socialist Ireland!�
Wi�zienie, zakonnice przebieraj�ce palcami jej w�osy w poszukiwaniu wszy. Przez ca�y
czas dr�enie z niecierpliwo�ci, gor�czka niecierpliwo�ci, bezsenno�� niecierpliwo�ci: to
wszystko, co si� dzieje tam, za murami, a od czego ona jest odci�ta! Rzeczywisto��! A jedno-
cze�nie, po raz pierwszy od dawna, czas, cisza, spok�j. Skupi� si�, zastanowi�, pomy�le�.
Teoria! Co z teori�? Przemy�le� wszystko jeszcze raz. Opracowa�. Napisa�. Jak bardzo brak
nam teorii! Studia po dw�ch latach rzucone dla wiec�w, komitet�w, manifest�w, przem�-
wie�, walki. Ekonomia polityczna! Tyle brak�w. Nareszcie troch� czasu na ich uzupe�nienie.
Gdyby nie ta niecierpliwo��! Za kr�tko. Za d�ugo.
Wolno��.
�C� bardziej naturalnego, ni� d��enie do po��czenia dw�ch cz�ci wyspy, rozbitej przez
obcych naje�d�c�w?� � kolejny meeting, ludzie, skanduj�cy imi� Marthy Doherty, jest ju�
10
------------------------------------------------------------- page 11
s�awna, jest ju� legend�. � �W marcu 1971 po��czy�y si� partie komunistyczne obu Irlandii.
Wszystkie post�powe si�y wyspy powinny...� � Anglia prowadzi przeciw Irlandii P�nocnej
polityk� faszystowsk�! Obecno�� wojsk angielskich w Ulsterze jest bezpo�rednim zagro�e-
niem Irlandii i Europy przez faszyzm!
Oklaski, burza oklask�w. Faszyzm! Irlandkom, spotykaj�cym si� z �o�nierzami wojsk
brytyjskich, goli si� g�owy, jak dziewcz�tom, kt�re �y�y z hitlerowcami: zdrada! Przywi�zuje
si� je do latar�, oblewa smo��, tarza w pierzu: zdj�cia na pierwszych stronach gazet.
� To nie walka dw�ch frakcji religijnych! � powtarza dziesi�ty, d w u d z i e s t y , s e t n y r a z
Martha Doherty � to walka z kapitalizmem! Prasa bur�uazyjna k�amie! Zdemaskujemy jej
k�amstwa! Co robi armia brytyjska w Irlandii P�nocnej? To samo, co armia ameryka�ska w
Wietnamie! I to, co si� dzieje teraz w Irlandii, nie da si� oddzieli� od �wiatowego ruchu an-
tyimperialistycznego, od �wiatowej walki przeciw imperializmowi! Niech �yje zjednoczona
Irlandia! Niech �yje Irlandia socjalistyczna!
Przem�wienie za przem�wieniem, meeting za meetingiem, w kt�rym� momencie znikn�a
trema, pozosta�o tylko jedno: tre�� s��w, nic poza tym. Powiedzie� to, co trzeba powiedzie�!
Nic poza tym. Irlandia zasnuta dymem. Irlandia w p�omieniach. Kt�ry raz z rz�du?
Ale przedtem musia� nast�pi� ten wybuch, wszystko musia�o si� rozprysn��, ca�a nierze-
czywisto��, t�cze witra�y i p�omyki �wiec, ciemne okienka otwarte na wieczno��, fale mor-
skie przy brzegu. Naj�wi�tsza Panna na wielkich, ciemnych, pop�kanych obrazach � i mi�o��
tak�e, oczywi�cie, �e mi�o�� tak�e! Tego te� trzeba si� by�o nauczy�: kolacja, hotel, i do wi-
dzenia na zawsze, masz na imi� John, tak? Zreszt� to bez znaczenia. Wst�pimy jeszcze
gdzie�? Nie mam czasu! By�o ci przyjemnie? Niewa�ne! Trzeba si� by�o nauczy�: nie mo�na
tego godzi�, mi�o�ci i walki, cokolwiek by o tym m�wili idioci, nie mo�na, nie mo�na; i �eby
wej�� w rzeczywisto��, �eby w niej uton��, �eby j� kszta�towa� � cudowne, sznurowate s�o-
wa; ciemn�, chropowat�, nieforemn�, gorzk�, �eby nic pr�cz niej � z ty m k�amstwem tak�e
trzeba by�o sko�czy�, z t� ostatni� s�abo�ci�, z t� ba�k� mydlan�: rozbi� j�. Jednym uderze-
niem. Koniec z�udze�, wolno��.
Tylko jeden prawdziwy romans: a potem wybuch, rzeczywisto��. I ju� nigdy wi�cej!
Przez rok m�wili tylko o mi�o�ci! Pi�knie to brzmi, dop�ki cz�owiek nie u�wiadomi sobie
przyczyn: przez rok m�wili tylko o mi�o�ci, bo nie mieli innych temat�w.
�abko, kr�liczku, �limaczku, sarenko. Wilczku, zaj�czku, skarbie, kochanie. Naoko�o by�o
�ycie, a my byli�my poza nim, mi�o��, tylko mi�o��, przez rok m�wili�my tylko o mi�o�ci
w�a�nie dlatego, �e mi�o�ci nie by�o!
G��g trzy razy �cinany, trzy razy ��czy� jeden gr�b z drugim, w ci�gu nocy wyrasta� ponad
kaplic�, pa�ac mia� by� z kryszta�u, mia� pachnie� r�ami i �wieci� o poranku, a trzynastolet-
nia dziewczynka dotyka�a bicia serca ko�cem no�a � �Tu jest twe miejsce! Zbawczy pugina-
le...� � i pada�a w d�, w mrok grobowca, Panowie mi�o�ciwi! dobrzy ryba�towie dawnych
czas�w, Beroul, Thomas i przewielebny Eilhart, i mistrz Gotfryd opowiedzieli t� opowie��
dla tych, kt�rzy mi�uj�, nie dla innych � co mamy z tym wszystkim wsp�lnego? Zmarnowali-
�my tak� szans�! Niestety, kochane dziewcz�, c� znaczy ten �piew, i szaleniec bez po�piechu
oddali� si� ta�cz�c. Niech B�g ma kochank�w w swojej pieczy! Co mieli�my z tym wszyst-
kim wsp�lnego?
Na ulicach wyrasta�y barykady, i wraca�o si� z wiecu, i wraca�o si� z bitwy do tego, co nie
by�o ani rzeczywisto�ci�, ani mi�o�ci� � Dotknij mnie obejmij poca�uj. Moja �liczna, moja
ciep�a � co to mia�o wsp�lnego z �yciem, ten romans, ten g�os przez telefon, ten samoch�d i
�Why don�t my mother love my hair?!!!� z malutkiego magnetofonu, kt�ry Martha trzyma na
kolanach, i motele, hotele, wynaj�te pokoje, restauracje i bary, i butelki, wypijane wieczorem,
zanim si� posz�o do ��ka, i ��ko te�, co to mia�o wsp�lnego z rzeczywisto�ci�, i poca�unki,
kotku, wr�belku, kanarku, a potem wstyd, �e si� to prze�y�o. � Ach, panie! Wiemy, czym
jeste�my, ale nie wiemy, co si� z nami stanie. Trzecia w nocy, niebo ju� prawie jasne. Czarne
11
------------------------------------------------------------- page 12
domy, czarne okna, nie wraca�, teraz na koniec �wiata, i�� teraz na dworzec i do kt�regokol-
wiek poci�gu, w kt�rymkolwiek kierunku, w jakiekolwiek miejsce... Powiadaj�, �e sowa by�a
c�rk� piekarza. Ju� schody! Na jak d�ugo? Dzie�? Dwa? Wieczno�� pustki do nast�pnego
spotkania. Niech wam B�g pomaga przy wieczerzy. �Kochaj mnie!� � �Kocham ci�. � �Ale
naprawd�!� � �Naprawd�.
Z okna, z p�mroku schod�w: ciemna sylwetka, odchodz�ca szybko pod jasnym, sinawym
niebem, mi�dzy czarnymi budynkami: mrok zepchni�ty z nieba (ju� jasno!) na ziemi�, s�o�ce
ukryte, jeszcze przed wschodem... Bo�e was chro�, panowie, oby�cie mogli �eglowa� szcz�-
�liwie! Ku jakiej ziemi p�yniecie? � Do Tyntagielu. � Do Tyntagielu? Ach panowie, we�cie
mnie ze sob�!
I tak przez rok! �adnego innego tematu: kiedy� zacz�a m�wi� mu sw�j ulubiony wiersz,
ale jej przerwa�, bo w�a�nie stali przed domem, w kt�rym mieszka� w dzieci�stwie. Kiedy
indziej przeczyta� tekst jej przem�wienia, i powiedzia�, �e to czysty faszyzm: ich jedyna roz-
mowa na inny temat!
� Wezwanie do u�ycia si�y jest czystym faszyzmem!
� A jak zwyci�y� bez u�ycia si�y?
� Demokratycznie!
� Ach, demokratycznie! Daj spok�j, my si� nigdy nie zrozumiemy, nawet nie warto roz-
mawia�.
Faszyzm, Martha, to jest czysty faszyzm: zachwyca� si� Komun� Parysk�! R�wnie dobrze
mog�aby� uwielbia� Hitlera. I uwielbiasz go, prawda? Na pewno go uwielbiasz! Walka zbroj-
na! Kpiny z parlamentu! Nazywa� demokracj� spr�chnia�ym szkieletem dawnego bohatera!
Faszyzm, m�wi� ci, Martha, to jest czysty faszyzm, m�wi� ci, Martha... � Ach, daj spok�j,
przesta�, przesta�my o tym rozmawia�, przesta�, wilczku, poca�uj mnie, pog�aszcz mnie,
wilczku, prosz�, tutaj, dotknij mnie tutaj, ach, sko�cz z tym tematem, o, tak mnie dotknij, ach,
jak mi dobrze, wystarczy, �e mnie dotkniesz, a prawie mdlej�, o Bo�e, ja zaraz zemdlej�,
wilczku, zaj�cu, jeszcze troch�, jeszcze ci�gle, zawsze, nie przestawaj, nigdy nie przestawaj...
I tylko jeden powr�t do tego tematu: przygotowywa�a co� o faszyzmie, w jego mieszkaniu,
siedz�c przy jego stole pisa�a szybko o Hitlerze i tak dalej, �Ach, o Hitlerze!� � powiedzia� �
�czy da�a� dostateczny wyraz swemu uwielbieniu?� A przecie� nie mog�a z nim zerwa�, nikt
inny nie umia�by jej tak dotyka�, tego nie mog�a si� wyrzec, wi�c tylko: �Tak, dostateczny...
chod� tu do mnie, ach, zdejmij to. Bo�e m�j, zdejmij szybciej!�
A jednak, mimo wszystkich kompromis�w, mimo wszystkich �Poca�uj mn i e � , ki e d y a �
sztywnia�a z nienawi�ci, mimo tego wszystkiego, po roku: �Martha, nie mo�emy si� pobra�,
d�ugo nad tym my�la�em, wszystko nas dzieli, jeste� za wielk� indywidualistk� na ma��e�-
stwo, no i r�nice �wiatopogl�dowe, to znaczy, ja nie mam �wiatopogl�du, a poza tym, w
gruncie rzeczy, Martha, ty mnie nie kochasz�, mo�e wystarczy�oby par� poca�unk�w, �eby to
naprawi�, ale ju� nie chcia�a naprawia�, zbyt zm�czona tym wszystkim � przez rok rozma-
wia� tylko o mi�o�ci z braku innych temat�w! kto by to wytrzyma�? � i powiedzia�a tylko:
�Wyno� si�!�, a kiedy wyszed�, zacz�a robi� wyci�g z najnowszych gazet ameryka�skich,
wszystko o Irlandii.
I raz na zawsze koniec z powa�nymi historiami!
Tylko po nocach, i w ci�gu dnia, w kt�rejkolwiek chwili, przypomnienie i udr�ka: nikt ju�
nie zrobi tego tak jak on, nigdy, z nikim, ma��e�stwo to bzdura, ale gdyby mo�na by�o za-
wrze� z nim uk�ad, na dziesi�� lat czy do ko�ca �ycia: zwyk�� umow� handlow�, b�dzie do
niej przychodzi� dwa razy na tydzie�, nie powie ani s�owa, b�d� si� kochali, ona b�dzie mu
p�aci�... ale trudno zaproponowa� co� takiego cz�owiekowi, z kt�rym rozmawiali tylko o ma�-
�e�stwie, ci�gle o ma��e�stwie, wi�c trudno: przygody, hotele. A zreszt� to drugorz�dne,
trzeciorz�dne, pi�ciorz�dne!
12
------------------------------------------------------------- page 13
Tak wi�c dosz�a do dwudziestu czterech lat pozbywszy si� wreszcie nierzeczywisto�ci i
z�udze�: teraz tylko prawda! Nic pr�cz prawdy! Estravados powiedzia� ju� ostatnie s�owa,
zastyg� na moment z pi�ci� uniesion� w g�r�, wszyscy zerwali si� z miejsc, E-STRA-VA-
DOS! E-STRA-VA-DOS! CUBA SI, YANKEE NO! CZERWONA HISZPANIA! CZER-
WONA EUROPA! Ale jedni zn�w wo�aj� swoje:... TROCRI! ROSA!, a inni: ... STALIN!
MAO! � i znowu bitwa hase�, w ten spos�b nigdy nie wypracujemy wsp�lnej linii, do diab�a,
czym obrzucaj� jedni drugich? Prawd� czy symbolami? Co znacz� te nazwiska? Czy to istota
rzeczy, czy tylko s�owa? A je�eli jedno�� � to wed�ug jakiej linii, na jakiej podstawie? Niech
�yje wolna Irlandia!
3
� Kto� musi zacz��.
Wiecznie te same s�owa! Wiecznie te same s�owa, a taki mamy pi�kny �wiat, taki ciekawy
�wiat, mo�na by� za rewolucj�, wi�cej: nie mo�na by� przeciwko rewolucji, ale taki mamy
ciekawy �wiat, jasne, rewolucja, o to w�a�nie chodzi: kiedy pomy�lisz, �e przyjdzie rewolucja
i zniszczy to wszystko, Jean-Pierre, dopiero wtedy wida�, jakie to pi�kne, wszystkie te g�up-
stwa, kt�re sko�cz� si� zreszt� bez rewolucji, samego czasu wystarczy, wi�c o co chodzi?
Zobacz, Jean-Pierre, to zupe�nie jak o nas, to jest prawdziwe, sp�jrz tylko, Jean-Pierre, jaka w
tym prawda!
Na rysunku w �Jours de France� para le�y na ��ku, nad ��kiem rewolucyjny plakat, w
r�kach rewolucyjne gazety, nawet spodnie i koszulki, jakie oboje maj� na sobie, s� rewolu-
cyjne; dziewczyna ma �adniutk�, nad�san� buzi�, podpar�a podbr�dek zaci�ni�t� pi�ci� i
m�wi do ch�opca: �Boj� si� jednak tego �wiata, o kt�ry walczymy. �wiata, w kt�rym nie b�-
dzie przeciw czemu protestowa�!�
Niczego nie rozumiesz, Sylvie... ale�, Jean-Pierre! Niczego nie rozumiesz, Zjemy co�?
Tak. Na rysunku w �Jours de France� siwow�osa staruszka robi na drutach; wchodzi m�oda
dziewczyna z transparentem i skar�y si�: �Nie jeste� mi�a, mamo! Nigdy nie przyjdziesz po-
patrze�, jak manifestuj�!�
Na �cianie wszystko, co powinno by� na �cianie: Che Guevara w czapce z pi�cioramienn�
gwiazdk� (dobito go, rannego, we wsi Higueras, po torturach, seri� z automatu od pasa w d�,
�eby nie umar� od razu: straszliwe m�ki do chwili, w kt�rej kt�ry� z �o�nierzy, pijany, strzeli�
jeszcze raz), plakat Toulouse-Lautreca z May Milton w nocnej koszuli i czarnych po�czo-
chach, ten sam plakat, kt�ry wisia� w pokoju Picassa podczas jego B��kitnego Okresu, i jesz-
cze flaga wietnamska: s�uchaj, Sylvie, o co ci chodzi z tym starym �wiatem?
Ach, wszystkie te pi�kne rzeczy, kt�re s� nasz� epok�, a kt�rych potem nie b�dzie, nigdy
nie b�dzie, i b�dzie si� o nich czyta�o jak o dyli�ansach, albo jak o doro�kach na gumach,
mieszkaniach o�wietlonych gazem i o sp�dnicy Klaudyny, kr�tkiej, bo si�gaj�cej tylko do
ziemi... owszem, co� z tego zosta�o, le col Claudine, ale nic wi�cej! Reklamy w czasopi-
smach: codziennie budzisz si� z fanfarami, bo na �niadanie s� biszkopty Gringoire! albo:
Pierwsze perfumy dla kobiety samodzielnej!, a jaki� m�czyzna pisze do Kuriera Serc: �Kie-
dy wr�ci�em z wakacji, zobaczy�a na moim palcu pasemko nieopalonej sk�ry i domy�li�a si�
wszystkiego...� � m�wisz, Jean-Pierre, �e w spo�ecze�stwie przysz�o�ci nie b�dzie cudzo-
��stw, k�amstw, podw�jnego �ycia, �e ludzie b�d� wobec siebie bezwzgl�dnie szczerzy, b�d�
si� porzucali, ale nie zdradzali, nie upokarzali; ale, Jean-Pierre, czy wtedy nie b�dzie nudno?
13
------------------------------------------------------------- page 14
4
� Pora�ka nie jest argumentem � m�wi Estravados, obrysowany ostrym �wiat�em, z unie-
sion�, zaci�ni�t� r�k�, podkre�laj�c� swym ruchem padaj�ce s�owa � i tysi�c pora�ek tak�e
nie jest argumentem dla zaprzestania walki... Jakim wspania�ym argumentem przeciw rewo-
lucji by�a kl�ska 1905 roku! Lenin nie przyj�� tego argumentu, i poniewa� za drugim razem
zwyci�y�, tch�rze i n�dznicy, tacy sami, jak ci, kt�rzy dzisiaj � nazywaj�c siebie marksista-
mi! � pi�tnuj� jako awanturnik�w i idealist�w ludzi, kt�rzy zgin�li, dlatego w�a�nie, �e zgi-
n�li, tacy w�a�nie n�dznicy i tch�rze upadli przed nim na kolana! A gdyby rewolucja zwyci�-
�y�a dopiero za trzecim razem? Gdyby interwencja osiemnastu pa�stw odnios�a skutek, gdyby
rewolucj� i tym razem pokonano, czy komuni�ci powinni byli przesta� walczy�? Ci, kt�rzy
pot�piaj� nas za to, �e nie ograniczamy si� do bogobojnej, grzecznej, mi�ej dzia�alno�ci
zwi�zkowej, do popierania podwy�ek p�ac i budowy ��obk�w, ci, kt�rzy pot�piaj� nas za to,
�e walczymy o prze�om spo�eczny, pot�piaj� jednocze�nie Lenina i parti� Lenina, kt�ra po-
nios�a kl�sk� w 1905 roku! Pot�piaj� Komun� Parysk�! Pot�piaj� rewolucj� hiszpa�sk�, za
kt�r� zgin�� m�j ojciec, pot�piaj� rewolucj� indonezyjsk�; i pot�piaj� tak�e pierwsz�, nieuda-
n� rewolucj� chi�sk�, pierwsz�, nieudan� rewolucj� kuba�sk�... Ale my odpowiadamy im oto
z tej sali � m�wi� w imieniu wszystkich, kt�rzy teraz na tej ziemi walcz� czynnie w imi� re-
wolucji socjalistycznej � odpowiadamy im oto, tch�rzom i oportunistom, karierowiczom z
legitymacjami partyjnymi, obro�com imperializmu; odpowiadamy im oto: nie zatrzymamy
si�. Nie przerwiemy walki. Nasze zwyci�stwo b�dzie dla nich najlepsz� odpowiedzi�. Niech
�yje proletariacki internacjonalizm! Niech �yje rewolucja!
5
Prze�yli�my Maj! Prze�yli�my Maj, a co po Maju?
Jean-Pierre, nie� sztandar! Czarny sztandar w r�kach Jean-Pierre�a. WSZYSCY JESTE-
�MY NIEMIECKIMI �YDAMI! Kilkadziesi�t tysi�cy pod �ukiem Triumfalnym, sztandary
s� czerwone i czarne, Mi�dzynarod�wka. To ju� rewolucja! Mamy sztandary, mamy wszyst-
ko, czego trzeba: to ju� rewolucja! Sztandary i portrety: gruby Chi�czyk, podobny do Wisznu,
do tego Wisznu, kt�rego pos��ki sprzedaje si� od lat jako pos��ki Buddy, Chi�czyk, kt�ry
prowadzi� Wielki Marsz, maj�c przy sobie tylko drewnian� misk� na ry� i zeszyt, w kt�rym,
na postojach, pisa� wiersze: MAO! VIVE! A BAS! LONG LIVE! DOWN! Chudy Trocki w
binoklach; rewolucja permanentna, rewolucja �wiatowa, poci�gi pancerne, p�omienne prze-
m�wienia, rozpi�ty szynel i czapka z gwiazdk�, polowanie na tygrysy w Turcji i �La R�volu-
tion trashie�: VIVE! A BAS! LONG LIVE! DOWN! Ho Chi Minh: rewolucja wietnamska!
Lenin! MARKS! � ENGELS! � LENIN! � TROCKI! � ROSA! Inny portret: m�czyzna z
w�sami, w wojskowej bluzie: MARKS � ENGELS � LENIN � STALIN � MAO! Niech �yje
anarchia! Bakunin! Czerwony szalik na szyi Augusta Comte�a, pomnik w czerwonym szali-
ku! Czerwony sztandar wetkni�ty w d�o� innego pomnika! To ju� rewolucja! Samochody
bur�uj�w na barykady! Podpali� barykady, zanim je opu�cimy! ZABRANIA SI� ZABRA-
NIA�. Komuni�ci zdradzili! REVOLUTION � COPULATION. Co za idiota to wymy�li�!?
O�mieszaj� nas tylko! W ka�dej chwili mo�e wkroczy� wojsko! Rezerwa robotnik�w! Straj-
kuj�, ale nie przy��czaj� si�! Wina komunist�w. Zdradzili. Nie, my tu jeste�my komunistami.
A my nie. Rewolucja! Nowy Pa�dziernik! Nie: nowy 1905. Kl�ska.
Prze�yli�my Maj, a co po Maju?
� O co ci w�a�ciwie chodzi, Sylvie?
14
------------------------------------------------------------- page 15
Tym razem nie m�wi ju� o pi�knym starym �wiecie, o jego najpi�kniejszych rzeczach, kt�-
rych by�oby szkoda, a kt�re trudno jej nawet wyliczy�, biszkopty GRINGOIRE, boutiques
Sheila, nie:
� Jak d�ugo to b�dzie trwa�o?
� Sam siebie pytam!
Siedz� obok siebie na ��ku, pod plakatem z Guevar�, oboje w d�insach i bia�ych podko-
szulkach, Sylvie zgarnia r�k� czarn� grzywk�, kt�ra ci�gle rozje�d�a si� na dwie strony, za-
miast zas�ania� porz�dnie ca�e czo�o: �Rewolucja, rewolucja, a teraz co?�
Pustka!
� Roland, co teraz b�dzie?
Roland nie wie, co b�dzie, ale nie mo�na si� za�amywa�, co� trzeba robi�! Wszyscy do
Mao Spontex: Roland zamie�ci� ju� dwa artyku�y w �Vive la r�volution�, ten chocia� co� ro-
bi... a wi�c?
� A wi�c? W ka�dym razie nie siedzie� bezczynnie! Robimy bur�ujom gor�ce lato, tak czy
nie?
O tym m�wi� wszyscy: zrobi� bur�ujom gor�ce lato! W tym roku zamiast wakacji b�d�
mieli wojn� domow�!
Partyzantka w �rodku Pary�a, to ma sw�j urok: Sylvie, podaj p�dzel. I czerwon� farb� na
bia�ym samochodzie: Precz z V Republik�! Albo: Pok�j dla Wietnam u ! A lb o : N ie c h � y j e
Mao!
NIECH �YJE REWOLUCJA!
Napisali to na murze, wielkimi, mocnymi literami, troch� krzywo, ale taki po�piech... I ju�
kask policjanta. Ucieka�! Tupot n�g po chodniku. To jednak co�!
Przebijaj� opony samochod�w, tych najdro�szych. Albo kamieniem w szyb�. Kamieniem
w witryn�. Czerwon� farb� na murze.
Czerwon� farb� na karoserii: GLINY PRECZ!
NIECH �YJE NOWY RUCH OPORU!
Dobrze, ale co wi�cej? Co dalej? Gor�ce lato nie wysz�o: nuda. Prze�yli�my Maj, a co po
Maju?
Profesor Wiener nie miesza si� do polityki, nigdy si� do niej nie miesza�; siwa broda roz-
czesana starannie i jedwabista, siwe brwi rozrastaj� si� krzacza�cie nad b�yskiem okular�w, z
chusteczki w kieszonce zawsze wyprasowanej marynarki bije zapach wody kolo�skiej, dro-
giej wody; profesor Wiener ma zawsze cudownie wyczyszczone buty, przy niepogodzie nosi
parasol, przed wyk�adem powoli, z denerwuj�cym spokojem zapala cygaro, zak�ada nog� na
nog�, spodnie z idealnym kantem, i �adnej go�ej sk�ry, �adnej ow�osionej �ydki nad pi�kn�
skarpetk�, przed profesorem roz�o�ony brulion z notatkami, brulion jest elegancko oprawiony,
pismo wyra�ne, notatki porz�dne. Profesor Wiener jest poza polityk�; ani si� nie brata� z roz-
p�omienionymi studentami, nie chwyta� za sztandar, nie nosi� w kieszeni czerwonej ksi��eczki
i nie sprzedawa� �Cause du peuple�, kiedy pismo zamkni�to, aresztowano dw�ch kolejnych
redaktor�w, i kiedy ka�dy rewolucjonista za punkt honoru poczytywa� sobie kolporta� �Cause
du peuple�, ka�dy post�powy nie-rewolucjonista tak�e, Sartre ostentacyjnie sprzedawa� �La
Cause� na ulicy, zast�pi� nawet aresztowanych redaktor�w, �eby broni� w ten spos�b pisma:
Je go nie o�m iel � si � ar esz tow a�! � ni e, prof es or ni gdy nie zro bi� �adnego z tych pi�knych
gest�w, ani te� nie wzywa� policji, nie donosi�, to oczywiste i najbardziej denerwuj�ce: ten
cz�owiek rzeczywi�cie stara� si� by� poza polityk�! Wierzy�, �e to mu si� uda! Z czego sk�a-
da� si� jego �wiat? Chcia� by� tylko uczonym: w takim �wiecie! Tylko uczonym, w�r�d tych
wszystkich, kt�rzy padaj� w b�oto tu� po trzasku wystrza�u, w�r�d tych wszystkich, kt�rzy
buduj� barykady i �lepn� od gaz�w �zawi�cych; chcia� by� tylko uczonym po zobaczeniu tego
15
------------------------------------------------------------- page 16
zdj�cia: trzech �o�nierzy ameryka�skich, od�ywionych, roze�mianych, fotografuj�cych si� na
pami�tk� z obci�tymi g�owami trzech Wietnamczyk�w, nawet po tym! Powierzchnia ziemi
p�ka i rozpada si� wok� niego, a on zak�ada nog� na nog�, wyci�ga chusteczk�, roztaczaj�c
na par� metr�w zapach wody kolo�skiej, zapala cygaro i zaczyna m�wi� o Bergsonie.
Bergson!
Z czego sk�ada si� jego �wiat? W g��bi, pod kor� drobnych percepcji, pod powierzchni�
rozszerzaj�cej si� i rozp�ywaj�cej w �wiecie zewn�trznym kuli, pod warstewk� �ci�tego lodu
zewn�trzno�ci trwa, przenikalna intuicj�, ci�g�o�� przep�ywu... Wsp�odczuwanie intelektual-
ne z tym, co najbardziej wewn�trzne w zewn�trzno�ci: bezpo�redni kontakt ja�ni z samym
sob�. Tym �yje: a �wiat?
Profesor wychodzi po wyk�adach, wieczorem, pada deszcz: roz�o�y� sw�j wielki, nowy pa-
rasol, jest ciemno. Przechodzi przez dziedziniec. Nag�y ruch, trzy postacie, pojawiaj�ce si�
nie wiadomo sk�d: �Le sale bourgeois!�
Kto� wyrywa mu parasol, czyja� r�ka chwyta go za ko�nierz: �Przekl�ty bur�uj!� Jego pa-
rasol, po�amany na kawa�ki, tamci maj� ze sob� m�otek, maj� no�yce, przygotowali si� do tej
chwili; wyci�ga r�k� � ratowa�! jego parasol! jego nowy parasol! � ale r�k� mu wykr�cono,
czuje straszny b�l, co� g�o�no chrupn�o, krzyczy. �Bur�uj nauczy si� mokn�� na deszczu� �
m�wi dziewczyna, i zrywa mu z g�owy kapelusz, rzuca go w b�oto, przydeptuje, ta�czy na
nim jaki� zwariowany taniec, triumfuje. �Jakie bia�e r�czki!� � m�wi ch�opak, przytrzymuj�c
r�ce profesora, kt�ry przesta� ju� powtarza�: �Ale� to pomy�ka... panowie... nie rozumiem...
to bezprawie!�, oniemia�, nie wyrywa si� nawet, zreszt� odk�d st�uczono jego okulary, nie
wie, jak si� broni�, widzi wok� siebie mg��, bez okular�w przesta� by� sob�, jest s�aby,
straszliwie s�aby, jest bezbronny. �Na lito�� bosk�!� m�wi tylko, a ch�opak powtarza: �Jakie
bia�e r�czki! No, zrobimy bur�uja czerwonym, Sylvie, dawaj farb�! � i pacni�cia farb� po
r�kach, po twarzy, reszt� zachlapano palto, �Wkr�tce wasz koniec, bur�uje!� � m�wi jeden z
ch�opc�w, a potem wszyscy troje rzucaj� si� do ucieczki, kto� idzie, pospieszne kroki, profe-
sor Wiener stoi nad resztkami swego parasola i kapelusza, nad okruchami szk�a ze st�uczo-
nych okular�w, czerwony od olejnej farby, w schlapanym farb� palcie, do kt�rego przycze-
piono napis:
PRECZ Z UNIWERSYTETEM GLIN!
6
� Czy jedno�� jest mo�liwa? � pyta Dieter Wolt, i natychmiast dziesi�� g�os�w jednocze-
�nie: tak!
Obrady komisji do spraw zjednoczenia lewicy rewolucyjnej. �Czy jedno�� jest mo�liwa?�
� Tak � m�wi Raymond Krivitzky, poprawiaj�c fioletowy krawat w groszki � tak, ale na
bazie marksizmu-leninizmu.
� To znaczy trockizm!
� Trocki i R�a Luksemburg byli jedynymi, kt�rzy...
� Ale maoi�ci?
� Nikt bardziej od nas nie chce zjednoczenia: przypo