15613
Szczegóły |
Tytuł |
15613 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
15613 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 15613 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
15613 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
SENAT
RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ
Polityka a �rodki masowej informacji
Materia�y z konferencji zorganizowanej
przez Komisj� Kultury i �rodk�w Przekazu
z inicjatywy Marsza�ka Senatu RP prof. Longina Pastusiaka
24 lutego 2004 r.
UNIWERSYTET
242000
Kancelaria Senatu Warszawa 2004 r.
Projekt ok�adki MAREK KWIATKOWSKI
Opracowanie MA�GORZATA LIPI�SKA
Redakcja techniczna JACEK PIETRZAK
ISBN 83-86065-47-8
Biuro Administracyjne Dzia� Wydawniczy
Warszawa 2004 r. Nak�ad 300 egz.
mooo
-i
Spis tre�ci
Senator Ryszard S�awi�ski .................................. 5
Marsza�ek Senatu Longin Pastusiak ............................. 7
PRAWNO-ETYCZNE ASPEKTY DZIA�ALNO�CI
�RODK�W MASOWEGO PRZEKAZU W ODNIESIENIU DO POLITYKI
REFERATY
Dr Tadeusz Kononiuk
Czy jest miejsce na etyk� w relacjach mi�dzy polityka a �rodkami masowej informacji?.... 19 Prof. dr hab. Jacek Sobczak
Czy czas na zmian� prawa prasowego?. .......................... 26
Dr Jan Ku�akowski
Relacje mi�dzy polityk� a mediami -moje do�wiadczenia z Unii Europejskiej. ....... 34
Red. Krzysztof Teodor Toeplitz
Czy koniec czwartej w�adzy?. ............................... 38
DYSKUSJA
Senator Ryszard S�awi�ski. ................................. 45
Norbert Krawczyk ...................................... 45
Janusz Andrzejewski. .................................... 47
Marcin Kaszuba ....................................... 49
Senator Krystyna Doktorowicz ............................... 53
Senator Maria Szyszkowska ................................. 56
Senator Maria Berny..................................... 58
Ksi�dz prof. dr hab. Antoni Lewek............................. 59
Robert Kwiatkowski..................................... 61
Eugeniusz Smolar ...................................... 64
Dr Karol Jakubowicz. .................................... 67
Prof. dr hab. Jacek Sobczak ............................
Marsza�ek Senatu Longin Pastusiak ...................
ZADANIA I POWINNO�CI PUBLIGZNYi
69
70
REFERATY
CH �RODK�W PRZEKAZU
Senator Ryszard S�awi�ski
Ked Mieczys�aw Rakowski '������
__� .* uivi
Polityka a �rodki masowej informacji-moje do�wiadczenia .............
Dr Karol Jakubowicz
Publiczne �rodki przekazu a polityka. Do�wiadczenia mifdzynarodowe. .......
Senator Krystyna Doktorowicz
Powinno�ci medi�w publicznych wobec demokracji ..................
Stanis�aw J�drzejowski
Radio publiczne w �wietle polityki - zasady i praktyka komunikacyjna Polskiego Radia Robert Kwiatkowski
Telewizja Polska jako miejsce debaty publicznej. ...................
Jan Dworak
Telewizja w procesie komunikowania publicznego i politycznego. ...........
DYSKUSJA
Maria Lerman. ......................................
Prof. dr hab. Tomasz Goban-Klas ............................
Zbigniew Bajka. .....................................
Janusz Andrzejewski ...................................
Henryk Pietrzak ...............................
Senator Ryszard S�awi�ski
� � 77
. . 78
. 84
. 92
- 97 103 108
115
117
121
125
126
128
Senator Ryszard S�awi�ski
Dzie� dobry Pa�stwu. Serdecznie wszystkich witam. Witam referent�w i zaproszonych uczestnik�w dzisiejszej konferencji, kt�ra nosi tytu� �Polityka a �rodki masowej informacji".
Kiedy Marsza�ek Senatu zasugerowa� zorganizowanie tej konferencji, jej temat mia� by� og�lniejszy - �Polityka a media". Poza og�lno�ci� tego poj�cia w odniesieniu do prasy, a wi�c wszystkich rodzaj�w �rodk�w przekazu, media to tak�e �rodki bytowe, jak energia, woda, kanalizacja. Ponadto, relacje mi�dzy polityk�, politykami przebiegaj� g��wnie w sferze informacji i publicystyki, cho� oczywi�cie podlegaj� tak�e p�niej analizie artystycznej.
Jak uk�adaj� si� relacje mi�dzy polityk� a mediami? Czy wraz z wej�ciem Polski w etap transformacji ustrojowej, wraz z odzyskaniem wolno�ci �rodki masowej informacji rzeczywi�cie sta�y si� w pe�ni wolne, suwerenne i odpowiedzialne? Czy dzi�ki, a mo�e mimo regulacjom prawnym funkcjonowanie prasy, radia i telewizji mo�na uzna� za zadowalaj�ce? Co si� sta�o, �e w tak wielu punktach iskrzy w relacjach tych dw�ch �wiat�w - polityki i medi�w? Czy mo�liwe jest zachowanie si� polskiego wydawcy b�d� redakcji jak szefostwa BBC? Czy w polskiej prasie jest jeszcze jaki� polski wydawca, na kt�rego mo�e liczy� racja stanu?
Czy gazeta w Polsce potrafi przyzna� si� do b��du w spos�b otwarty, merytoryczny, a nie za pomoc� notki na przedostatniej stronie wydrukowanej nonparelem? Czy wystarczy do�o�y� nale�ytej staranno�ci w mini�ciu si� z prawd� i poczu� si� zwolnionym z odpowiedzialno�ci?
Czy w polityce prawo znaczy prawo? Czy politycy nie nazbyt cz�sto w�asn� niekompetencj�, rozmijanie si� z prawem, ch�� ukrycia niegodziwo�ci przerzucaj� na barki, w cudzys�owie, �niesolidnych", �nie�yczliwych" �rod-
Senator Ryszard S�awi�ski - przewodnicz�cy Komisji Kultury i �rodk�w Przekazu.
k�w masowej informacji? Czy w mediach wszystko jest na sprzeda�? Czy da si� usprawiedliwi� ostatnie publikacje zwi�zane na przyk�ad ze zdrowiem Wojciecha K.? To ledwie gar�� pyta�, na kt�re, by� mo�e, dzi� us�yszymy odpowiedzi.
Zanim oddam g�os referentom i dyskutantom, istotne wyja�nienie. Je�liby pad�o pytanie o reprezentacj� polityczn� referent�w, to odpowiem, �e zamiarem organizator�w by�o zaprezentowanie szerokiego spektrum pogl�d�w, niestety, niekt�rzy zaproszeni referenci w ostatniej chwili zrezygnowali z udzia�u z powod�w, domy�lam si�, politycznych. Tak zrobi� pan pose� Marek Jurek z Prawa i Sprawiedliwo�ci, tak te� uczyni�a pani pos�anka Iwona Sledzi�ska-Katarasi�ska z Platformy Obywatelskiej. Nie dotyczy to wprawdzie relacji mi�dzy mediami a polityk�, lecz relacji w samej polityce, ale wydaje mi si�, �e ta informacja na tej konferencji mo�e by� istotna.
Pragn� te� poinformowa� Pa�stwa, �e walny udzia� w przygotowaniu tej konferencji ma dyrektor Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego profesor Janusz Adamowski, kt�remu serdecznie dzi�kuj�.
Prosz� inicjatora dzisiejszej konferencji, pana marsza�ka Senatu Rzeczypospolitej profesora Longina Pastusiaka o wyg�oszenie wprowadzenia. Bardzo prosz�, Panie Marsza�ku.
Marsza�ek Senatu Longin Pastusiak
Panie Przewodnicz�cy, Szanowni Pa�stwo!
Ja r�wnie�, jako marsza�ek Senatu pi�tej kadencji, serdecznie witam wszystkich przyby�ych na nasz� konferencj� odbywaj�c� si� w sali plenarnej Senatu Rzeczypospolitej Polskiej. Rad jestem, �e w�a�nie tu, w Senacie, podejmujemy tak wa�ny spo�ecznie temat relacji mi�dzy �wiatem polityki i �wiatem medi�w. Niedawno w�a�nie na tej sali dyskutowali�my r�wnie� nad relacjami mi�dzy polityk� a moralno�ci� i etyk�. Zapewne Pa�stwo wypowiecie si� w sprawie, z kt�r� obcujemy na co dzie� bior�c do r�ki gazet�, w��czaj�c radio czy telewizor, czy te� przeszukuj�c przepastne zasoby Inter-netu.
Senacka Komisja Kultury i �rodk�w Przekazu organizuj�c dzisiejsz� konferencj� podj�a si� nie�atwego zadania. Osobi�cie zdaj� sobie z tego spraw� jako polityk doznaj�cy przyjemno�ci, czasami r�wnie� przykro�ci w kontaktach z mediami, ale tak�e jako cz�owiek, kt�ry otrzyma� wykszta�cenie dziennikarskie i cho� by�o to dawno, to jednak uprawia� i uprawia zaw�d publicysty, cho� nigdy nie etatowo.
Temat dzisiejszego spotkania jest szeroki, trudny i wieloaspektowy. Dotyczy wielu dziedzin �ycia spo�ecznego, nauki, prawa, etyki, administracji, parlamentaryzmu, relacji wzajemnych mi�dzy polityk� a mediami, ale przede wszystkim odpowiedzialno�ci za kultur� polityczn� w Polsce. Pomimo istniej�cych prawnych uregulowa�, przychodzi nam zmaga� si� na co dzie� z trudn� praktyczn� dzia�alno�ci�, kt�rej poszczeg�lne fakty i sytuacje nie poddaj� si� kodeksowym regulacjom lub te� mog� by� diametralnie odmiennie interpretowane.
M�wi�c dzi� o polityce, politykach i mediach, powinni�my, jak s�dz�, ograniczy� si� do okresu po �okr�g�ym stole", a wi�c warunk�w swobodnej dzia�alno�ci politycznej, wolno�ci s�owa i wolno�ci medi�w. I cho� organiza-
torzy nie wyznaczyli cezury czasowej, to my�l�, �e mogliby�my si� um�wi�, i� poprzednia epoka mo�e nam pos�u�y� jedynie jako punkt odniesienia do skali przemian.
Powinni�my te� mie� �wiadomo��, i� tamte dziesi�ciolecia s� �r�d�em pewnych obci��e� mentalnych starszego i �redniego pokolenia, jak r�wnie� nawyk�w z tamtych lat, konspiracyjnej dzia�alno�ci politycznej i prasy drugiego obiegu z jednej strony, a tak�e nawyk�w i postaw �wczesnych w�adz i kontrolowanej prasy z drugiej strony.
Szybko przywykamy do tego, �e ze wszystkich stron otacza, nas informacja, bombarduj�c w spos�b otwarty lub zawoalowany, czasami pod�wiadomie, dzi�ki nieprawdopodobnemu od niedawna post�powi techniki. Jedne informacje przyjmujemy oboj�tnie, inne z zadowoleniem i przyjemno�ci�, jeszcze inne niepokoj� nas, dra�ni�, denerwuj� lub wr�cz oburzaj�. S�dz�, �e tym irytuj�cym zjawiskom po�wi�cimy dzi� wiele czasu.
W opinii publicznej panuje niemal powszechne przekonanie, �e zajmowanie si� polityk� jest spraw� nieczyst�, na niestabilnej scenie politycznej, przypominaj�cej bardziej ring, media pokazuj�, jak w�adza �amie prawo, jak trawiona jest rakiem korupcji, jak penetruje j� wielki biznes, jak niekt�rzy w transformacyjnym ba�aganie chc� si� urz�dzi�.
Na ca�� klas� polityczn� spada ci�ki zarzut, �e bez skrupu��w potrafi pos�ugiwa� si� demagogi�, fa�szowa� informacje, oczernia� swoich przeciwnik�w, przemilcza� prawd�, podawa� j� jako wyselekcjonowan�, wybi�rcz�. Nie musz� w tym gronie dowodzi�, �e oni, negatywni politycy, to tylko pewien procent klasy politycznej. Niech ka�dy z nas tutaj na tej sali sam dla siebie ten procent okre�li.
Dzi� te� zapewne nie b�dziemy m�wi� o kryszta�owych politykach, o politykach idea�ach, jak r�wnie� o kryszta�owych dziennikarzach. Na politykach ci��� jeszcze inne grzechy, rzutuj�ce na jako�� kontakt�w z mediami. To nazbyt cz�sto wyst�puj�ca niestaranno��, arogancja, niedostatek kompetencji w wielu sprawach.
Czy polityk powinien wypowiada� si� w ka�dej sprawie? Nieliczni, niestety, politycy mog� pochwali� si� znajomo�ci� prawa prasowego, umiej�tno�ci� kulturalnego, ale skutecznego odpierania agresywno�ci i w�cibsko�ci medi�w. Ale problem dotyczy nie tylko samych polityk�w, lecz r�wnie� ich otoczenia, asystent�w, doradc�w, ekspert�w. W ich doborze powinna decydowa� lojalno��, kompetencja i odpowiedzialno��.
Problemy etyczne dotycz� nie tylko polityki i dziennikarstwa, ale tak�e innych zawod�w, szczeg�lnie funkcjonuj�cych w korporacjach. Nie zawsze prawnicy, lekarze, pracownicy administracji czy ludzie biznesu mog� by� etycznym wzorem dla medi�w. Polem konflikt�w jest to, �e na przyk�ad le-
8
karz czy prawnik s�u�y jednostce, a dziennikarz dzia�a i publikuje w interesie og�u i dla og�u, nawet je�eli publikacje nie s� w interesie jednostek.
Inne zawody r�ni od dziennikarstwa to, �e strzeg� one posiadanych informacji ze �wiadomo�ci�, �e s� one podstaw� ich si�y. Dziennikarstwo za� polega na upowszechnianiu informacji, po ich oczywi�cie uprzednim zdobyciu. Z ch�ci zdobycia informacji z jednej, a ch�ci reglamentowania z drugiej strony bior� si� cz�sto przejawy agresji, wzajemnej niech�ci i uprzedze�. W otwartym spo�ecze�stwie demokratycznym istotne powinny by� wsp�lne cechy pozytywne ��cz�ce polityka i dziennikarza. Spr�buj� je okre�li�.
Obaj musz� by� wszechstronni w swoim dzia�aniu. Obaj oddali si� s�u�bie spo�ecznej, obaj pope�niaj� b��dy w �wietle reflektor�w, obaj zale�� od siebie i obaj s� odpowiedzialni za kszta�towanie postaw obywatelskich. Pewnie znalaz�oby si� jeszcze wiele innych wsp�lnych cech, ale pragn� zwr�ci� uwag� na niezwykle wa�ny i budz�cy najwi�cej emocji zwi�zek. Polityka i media maj� jeszcze jednego partnera, jeszcze jedno pole, czasami cz�sto zreszt� pole minowe, czyli gospodark� i finanse. Te trzy sfery s� od siebie zale�ne. Gospodarka oddzia�uje na polityk� i media, polityka poprzez decyzje wp�ywa na gospodark� i media, kt�re z kolei prezentuj� opinii spo�ecznej obraz pa�stwa i poprzez informacj� i komentarz wp�ywaj� na polityk� i gospodark�, a w ka�dym razie na ich postrzeganie. Wobec tych relacji bardzo cz�sto pojawia si� powiedzenie, �e kto ma w�adz�, ten ma media, ale te� kto ma media, ten ma w�adz�. Subiektywnie powiem, �e to drugie sformu�owanie jest bli�sze naszej wsp�czesno�ci.
Piotr Skarga poucza�, cytuj�: �Podstaw� szcz�cia i pot�gi pa�stwa jest moralno�� tych, kt�rzy rz�dz� krajem". W listopadzie 2001 r. konferencja naukowa zorganizowana przez Polskie Towarzystwo Nauk Politycznych oraz Instytut Nauk Politycznych wskaza�a na regres norm etycznych w praktyce dzia�ania politycznego i dzia�aniach polityk�w. Moralne dylematy w polityce to cz�sto wyb�r i podejmowanie decyzji w sytuacjach niejednoznacznych moralnie, w kt�rych ka�de rozwi�zanie jest po prostu z�e. Gzy wtedy jedynym rozwi�zaniem do zaaprobowania jest wyb�r mniejszego z�a? Nie jest jasne, czy mo�na podkre�la� kompetencj� i roztropno�� polityk�w w takich trudnych sytuacjach, a pot�pia� niedostatek uczciwo�ci i przyzwoito�ci w �yciu prywatnym, czy te� jedno eksponowa�, a drugie przemilcza�?
Media zapewne maj�, a w ka�dym razie powinny mie� dylemat, jak prezentowa� polityka �wiat�ego, kompetentnego, b�yskotliwego, niezwykle inteligentnego, rokuj�cego skuteczne przeprowadzenie reform, je�li wiadomo, �e w �yciu prywatnym na przyk�ad nadu�ywa alkoholu czy zdradza �on�. Czy w imi� nie zawsze dobrych obyczaj�w publicznego pojmowania moralno�ci lepiej jest zniszczy� karier� politykowi publikuj�c informacje o tych
jego przywarach, czy te� je przemilcze� w imi� racji stanu i dobra publicznego? Czy i gdzie jest granica obrony polityka, szczeg�lnie jego prywatno�ci, przed mediami w�sz�cymi za sensacj�?
Trudno�� w okre�leniu tej granicy wyrazi� kiedy� lord Mancroft w li�cie do londy�skiego �Timesa" wspominaj�c o swoim projekcie prawa z 1961 r., kt�ry mia� wprowadzi� w�a�nie legaln� ochron� intymno�ci. Cytuj� jego powiedzenie: �Projekt upad�, gdy� nie by�em w stanie precyzyjnie okre�li� granicy mi�dzy tym, co spo�ecze�stwo ma prawo wiedzie�, a tym, co cz�owiek ma prawo zachowa� dla siebie samego" - koniec cytatu.
Uchwalona 4 listopada 1950 r. w Rzymie Europejska Konwencja o Ochronie Praw Cz�owieka i Podstawowych Wolno�ci w art. 8 stwierdza w pkcie l, cytuj�: �Ka�dy ma prawo do poszanowania swojego �ycia prywatnego i rodzinnego, swojego mieszkania i swojej korespondencji". Ale w pkcie 2 jest ju� wiele wyj�tk�w, kt�re daj� niemal niesko�czon� mo�liwo�� interpretacji, a mianowicie, zn�w cytuj�: �Niedopuszczalna jest ingerencja w�adzy publicznej w korzystanie z tego prawa, z wyj�tkiem przypadk�w przewidzianych przez ustaw� i koniecznych w demokratycznym spo�ecze�stwie z uwagi na bezpiecze�stwo pa�stwowe, bezpiecze�stwo publiczne lub dobrobyt gospodarczy kraju, ochron� porz�dku i zapobieganie przest�pstwom, ochron� zdrowia i moralno�ci lub ochron� praw i wolno�ci innych os�b" - koniec cytatu.
Bodaj najwi�cej emocji budz� relacje mi�dzy w�adz� wykonawcz� pa�stwow� i samorz�dow� a mediami. Tak jest zreszt� wsz�dzie. Prasa ch�tnie i zdecydowanie reaguje na wszelkie potkni�cia w�adzy, wytyka zaniechania i zaniedbania, ostro pi�tnuje k�amstwa, niejasne powi�zania z biznesem, ne-potyzm, zw�aszcza bezpardonowo atakuje przejawy korupcji, wszelk� prywat� polityk�w. Bardzo g�o�no odgwizduje wszelkie faule w polityce na wszystkich szczeblach administracji pa�stwowej i administracji samorz�dowej.
W ameryka�skiej rzeczywisto�ci znane jest poj�cie wish blowers, czyli ��wiszcz�ce gwizdki" w nieco dowolnym t�umaczeniu. Jest to publiczne og�aszanie w mediach o przypadkach nieetycznego dzia�ania w urz�dzie. Pojawia si� taki gwizdek, gdy zawodzi oficjalna droga rozwi�zania problemu etycznego. W Stanach Zjednoczonych funkcjonuje zabezpieczenie przed wypaczeniami w dzia�alno�ci urz�d�w pa�stwowych, w poszczeg�lnych resortach istniej� urz�dy inspektor�w podleg�e urz�dowi inspektora generalnego, ten za� odpowiedzialny jest przed kongresem, a nie przed prezydentem Stan�w Zjednoczonych.
Wszyscy urz�dnicy federalni mog� zg�asza� swoje etyczne w�tpliwo�ci nie obawiaj�c si� represji ze strony swoich prze�o�onych. Ustawodawstwo ameryka�skie nak�ada na wszelkie w�adze obowi�zek udost�pniania opinii spo�ecznej projekt�w i proces�w legislacyjnych, podejmowanych rozstrzyg-
10
nie�, a tak�e formalnych przes�ucha� grup interesu, z wyj�tkiem obronno�ci i z wyj�tkiem wywiadu.
W Szwecji jawno�� dzia�a� urz�dnik�w i jawno�� dokument�w urz�dowych jest prawem dost�pnym dla ka�dego obywatela. Wi�kszo�� pa�stw Unii Europejskiej zmierza w tym w�a�nie kierunku.
Jawno�� dzia�a� polityk�w, jawno�� dokument�w pa�stwowych, jawno�� dzia�a� parlamentarnych i rz�dowych jest chyba najlepszym sposobem walki z korupcj�. Pani profesor Ewa ��towska lapidarnie okre�li�a ten problem, cytuj�: �Korupcja jest przyk�adem zjawiska, kt�re rozkwita w ciemno�ci".
Nawet w naszych warunkach aktywno�� medi�w wobec polityki jest nie tylko mo�liwa, ale i skuteczna. S�u�� temu zasady prawne, cho� jeszcze niedoskona�e, chocia� coraz lepiej mo�e dzia�aj�ce. Otwarte jest pytanie, czy wo�aniem o czysto�� post�powania �wiata polityki mo�emy przeciwstawi� czysto�� dzia�ania medi�w? Czy warunki do obiektywnego dzia�ania dziennikarzy s� r�wne na szczeblu centralnym, regionalnym i lokalnym? Czy najlepsze samorz�dowe otoczenie lokalnego dziennikarstwa, czy najbli�sze samorz�dowe otoczenie lokalnego dziennikarstwa nie ogranicza obiektywizmu? Czy nieznane powi�zania medi�w z biznesem wp�ywaj� na obiektywizm i prawd� dziennikarskiego przekazu? A mo�e takich powi�za� w og�le nie ma? Biznesmeni i politycy, dzia�aj�c wsp�lnie, cz�sto znajduj� spos�b na krytyczne media, gorzej, gdy politycy szczebla lokalnego w�adaj� mediami i z biznesem tworz� wsp�lny front. Kto w takich przypadkach mo�e stan�� w obronie interesu spo�ecznego? Policja, s�dy czy te� organizacje pozarz�dowe?
Intensywno�� �ycia politycznego, konieczno�� tworzenia i poprawy istniej�cego prawa, niedostatki struktur pa�stwowych, praca nad finansami pa�stwa, przystosowanie do unijnych warunk�w, intensywna i wszechobecna walka polityczna na zewn�trz i wewn�trz wi�kszo�ci partii sprawiaj�, �e politycy cierpi� na brak czasu. Nie starcza ju� im czasu na czytanie powa�nej publicystyki, kt�ra nie zagin�a, ale musz� ze smutkiem stwierdzi�, �e w Polsce znacznie obni�y�a swoje loty.
W polemicznych wyst�pieniach wi�kszo�ci polityk�w trawionych walk� mi�dzypartyjn� nie wida� �ladu powa�nych lektur na tematy spo�eczne, pa�stwowe czy te� ideowe. Czu� natomiast styl narzucony przez polemiki gazet codziennych, nazywanych bulwarowymi. Styl ten dotyka, niestety, tak�e gazety maj�ce opini� powa�nych. Partyjniactwo �wiata polityki zainfekowa�o i prze�ar�o w znacznym stopniu r�wnie� media. W takiej sytuacji istnieje gro�ba dominacji interesu partyjnego nad interesem pa�stwa.
Mo�na wi�c bardzo hipotetycznie przyj��, �e polityk ka�dego rana rozpoczynaj�c swoj� aktywno�� zawodow� w��cza radio, w��cza telewizor lub oba media, otwiera gazety i ju� wie, co przyniesie mu dzie�. Bez wzgl�du na:
11
odporno�� intelektualn� i psychiczn�, ju� wie: trzeba walczy�, broni� si� przed zarzutami lub atakowa�, bo w�a�nie media podsuwaj� mu t� okazj�. Albo, co gorsze, spostrzega okazj� do odpowiedzi mediom, w kt�rej mo�na u��dli� przeciwnik�w. Czy jest to hipotetyczny obraz poranka polityka, a mo�e po�owy czy nawet wi�kszej cz�ci dnia polityka? Jedno jest pewne, �yjemy z mediami od rana do p�nej nocy.
Dziesi�tki lat cenzury w Polsce spowodowa�y, �e po jej zniesieniu nast�pi�o zach�y�ni�cie si� wolno�ci� bez stawiania sobie granic. Dzi� cz�sto zadajemy pytanie, czy za wolno�ci� s�owa posz�a odpowiedzialno�� za s�owo, czy te� wolno��, niezale�no�� wy��czy�a odpowiedzialno��?
Na dziennikarzach spoczywa obowi�zek informowania, t�umaczenia fakt�w, obja�niania rzeczywisto�ci. Dziennikarstwo nie jest misj�, ale s�u�b� publiczn�. Misja zak�ada wiar� w pewien system pogl�d�w i bli�sza jest osobom duchownym i ideologom. Polityk decyduje o losach ludzi, za� dziennikarz powinien w pierwszym rz�dzie informowa� i obja�nia�. Powinien te� bra� na siebie odpowiedzialno�� za spo�eczne skutki b��d�w i niedom�wie� lub wypacze� w przekazywanych tre�ciach. W konsekwencji ci��y na nim obowi�zek naprawiania r�wnie� szk�d. Niestety, w naszych warunkach nie mamy zbyt wielu przyk�ad�w na przyznawanie si� przez media do b��d�w.
Mamy ostatnio �ywio�owy rozw�j dziennikarstwa �ledczego. Akcentuj�c pozytywne znaczenie takiego dziennikarstwa, chcia�bym podkre�li� r�wnie� obowi�zek szczeg�lnej rzetelno�ci i staranno�ci w dokumentowaniu materia��w, a w konsekwencji odpowiadania za skutki. Dostrzec mo�na nieprzepart� ch�� niekt�rych dziennikarzy do przywdziewania szat prokurator�w, s�dzi�w, do wydawania wyrok�w, od kt�rych nie przys�uguje apelacja. Cz�sto politycy s� s�usznie przywo�ywani do poczucia odpowiedzialno�ci, ale czy media tym poczuciem r�wnie� si� kieruj�?
Czy w polskich warunkach po nietrafionej publikacji jest mo�liwe takie zachowanie, jak niedawno zachowa�o si� kierownictwo BBC po komunikacie komisji lorda Huttona w tzw. sprawie Kelly'ego? My�l�, �e ten przypadek wart by�by na�ladowania w Polsce.
W okresie transformacji nast�pi�o w Polsce zdecydowane odm�odzenie zawodu dziennikarskiego. Wy�sze uczelnie, w tym liczne prywatne, ka�dego roku wypuszczaj� do pracy zast�py absolwent�w, kt�rzy nie zawsze prezentuj� szczyty profesjonalizmu, za to ch�tnie pos�uguj� si� nie najlepszymi wzorcami, nie popartymi, niestety, kompetencj�.
Na rynku medialnym zaostrza si� konkurencja. M�odzi atakuj�, chwytaj�c si� cz�sto sposob�w sprzecznych z etyk� zawodu. Uprawiaj� swoiste catch as catch. Odnosi si� wra�enie, �e media postawi�y sobie za cel codziennie nowe, ostre natarcie na w�adze. Czy jest tak, �e wi�kszo�� dziennikarzy
12
', broni� si� u t� okazj�. :�rej mo�na a polityka, iest pewne,
na-cz�sto io�� za s�odzenia fak-ale s�u�b� ajestoso-i� dzienni-yinien te� lom�wie� �y na nim nkach nie � b��d�w, kcentuj�c :�li� r�w-titowaniu :c mo�na �t proku-?uje ape-itfiedzial-
we takie
munika-
przypa-
odzenie > ka�de-sze pre-Jpszymi
swoiste odzien-nikarzy
jest sk�onna przedstawia� polityk�w jako ludzi bez zasad, jako pazernych demagog�w? Mam nadziej�, �e tak nie jest, bo gdyby tak by�o, to szkoda publiczna i spo�eczna by�aby ogromna.
Co mo�e i powinno obowi�zywa� dziennikarza, jakich norm etycznych i prawnych powinny przestrzega� mass-media? W Polsce nie zaczynamy przecie� od zera, mamy prawo prasowe z 1984 r., po licznych zreszt� nowelizacjach. Pewnie potrzebne nam jest tak niezb�dne nowe prawo, jak nowa ustawa o radiofonii i telewizji.
Warto si� pewnie zastanowi�, jak przestrzegana jest Karta Etyki Medi�w, podpisana 25 marca 1995 r. Dziennikarzom, wed�ug tej karty, towarzysz� nast�puj�ce zasady:
� prawdy,
� obiektywizmu,
� oddzielenia informacji od komentarza,
� uczciwo�ci, szacunku,
� tolerancji, pierwsze�stwa dobra odbiorcy, wolno�ci i odpowiedzialno�ci.
Gzy zawsze te szczytne zasady s� zasadami? Czy nie zamieniaj� si� czasem w grzechy g��wne? Zapewne katalog wzajemnych przewinie� jest obszerny. Mam nadziej�, �e w�a�nie w tej sali na dzisiejszej konferencji us�yszymy o manipulowaniu mediami, podatno�ci ich na naciski zewn�trzne, uczestniczeniu medi�w w walce politycznej, wielkim obcym kapitale w obcych mediach, niskim kapitale ma�ych medi�w, polskich w szczeg�lno�ci, i o wielu innych problemach.
Mam nadziej�, �e w wielu sprawach porozumiej� si� �wiat polityki ze �wiatem medi�w. Przypomn� s�owa Josifa Pulitzera, cytuj�: �Tylko respektowanie najszczytniejszych idea��w i najsumienniejsza troska o to, by post�powa� w�a�ciwie, pe�na znajomo�� problem�w, kt�re trzeba pokona�, szczera odpowiedzialno�� moralna mo�e uchroni� dziennikarstwo przed serwilizmem wobec przedsi�biorc�w i przed pogoni� za egoistycznymi celami, sprzecznymi z dobrem publicznym".
Pozwoli�em sobie zwr�ci� uwag� wszystkich tu obecnych na relacje, jakie ukszta�towa�y si� w naszym kraju mi�dzy �wiatem medi�w i �wiatem polityki. Nie chodzi nam o to, aby obci��a� si� wzajemnie win� za stan tych stosunk�w, nie o to chodzi w dzisiejszym spotkaniu. Chodzi o to, aby�my wsp�lnie zastanowili si� nad tym, jak te stosunki poprawi�, a tym samym przyczyni� si� do podniesienia poziomu kultury politycznej w Polsce, do wzmocnienia poczucia odpowiedzialno�ci polityk�w i medi�w za stan pa�stwa i za stan wiedzy obywatelskiej w spo�ecze�stwie polskim. Oby�my na pytanie, czy jest miejsce na etyk� w relacjach mi�dzy polityk� a mediami, nie musieli odpowiedzie�, �e miejsce jest, ale wci�� puste. Dzi�kuj�.
13
Senator Ryszard S�awi�ski
Dzi�kuj� bardzo, Panie Marsza�ku. j Przyst�pujemy do pierwszej cz�ci konferencji - referat�w. Pierwszym; z nich b�dzie referat pana Tadeusza Kononiuka z Zak�adu Prawa Prasowego ; i Etyki Instytutu Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego. Jako kolej- f, ny - wyst�pienie pana profesora Jacka Sobczaka, kierownika Zak�adu Syste-1 m�w Prasowych i Prawa Prasowego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza [ w Poznaniu.
Pr
Pierwszym Prasowego fako kolej-adu Syste-ickiewicza
Prawno-etyczne aspekty dzia�alno�ci
�rodk�w masowego przekazu
w odniesieniu do polityki
Referaty
Dr Tadeusz Kononiuk
Czy jest miejsce na etyk�
w relacjach mi�dzy polityk�
a �rodkami masowej informacji?
Odpowied� na tak postawione pytanie mo�e by� bardzo prosta i zarazem bardzo trudna. Za Kantem mo�emy powt�rzy�, i�: �Prawdziwa polityka nie mo�e uczyni� kroku nie z�o�ywszy wcze�niej ho�du moralno�ci". Za Lier-schem za� mo�emy powiedzie�: �Rojenie, �e �wiat ma by� moralny, jest jednym z przymiot�w prostego cz�owieka. To, co zostaje po odej�ciu tego rojenia, nazywa si� zwykle polityk�". Oceniaj�c zatem te dwa stanowiska dialektycznie mo�na stwierdzi�, �e polityka to moralno�� zdemoralizowana.
�Demoralizacja" oznacza, �e moralno�� staje si� perspektyw� polityce obc�, a nawet w stosunku do niej dysfunkcjonaln�. Polityk�, poj�cie wieloznaczne, chcia�bym analizowa� w trzech aspektach: jako dzia�anie os�b, tworzone przez nich zasady, procedury i instytucje oraz jako system spo�eczny.
Czy tez� o demoralizacji mo�emy odnie�� do tych trzech aspekt�w �polityki"? Czy istnieje, po pierwsze, moralno�� systemu politycznego, moralno�� legitymizuj�ca polityk�; po drugie, moralno�� zasad i instytucji, moralno�� normuj�ca polityk�; i po trzecie wreszcie, moralno�� os�b sprawuj�cych w�adz�?
Czy demoralizacja oznacza, �e polityka traci moraln� jako��, �e polityka nabiera rys�w coraz bardziej amoralnych?
Hipoteza o demoralizacji jest publicystycznie atrakcyjna i radykalna, badawczo za� mo�na m�wi� o jej relatywizmie. Bo chocia� polityka wymyka si� ca�kowicie kategoriom moralnego dobra i z�a, to jednak moralno�� ci�gle odgrywa w polityce wa�ne role. Bo czy� mo�na m�wi� o polityce bez powa�nej refleksji o zachowaniach nacechowanych moraln� godno�ci�, b�d�c� tre�ci� praw cz�owieka. Bezsporne jest, �e bez respektowania tych praw polityka traci swoj� legitymizacj�. Po drugie, rozwi�zywanie najistotniejszych
Dr Tadeusz Kononiuk - Zak�ad Prawa Prasowego i Etyki Instytutu Nauk Politycznych i Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego.
19
problem�w naszej cywilizacji, jak np. bioetyka, problemy ekologiczne, jest niemo�liwe bez odwo�ywania si� do moralno�ci. Trzecia rola uwidacznia si� w reagowaniu na patologie �ycia spo�ecznego, np. korupcje, kt�rych ocena w przypadkach naruszenia moralno�ci spotyka si� z oburzeniem. Bez w�tpienia moralno�� odgrywa w polityce istotn� rol�, a diagnoza demoralizacji jest zbyt pochopna, poniewa� ma�o elastycznie i tw�rczo wykorzystuje Luh-mannowsk� ko�ow� konstelacj� w�adzy.
Luhmann twierdzi, �e w zamkni�tym obiegu polityka-administra-cja-publiczno��-polityka zrazu nie ma miejsca na moralno��. Je�eli kto� powo�uje si� na ni�, to mo�na bez obaw podejrzewa� go o nadu�ycie. Opis ten jest jednak niepe�ny, poniewa� ujmuje on �w zamkni�ty obieg jedynie od wewn�trz. Nie dostrzega tego, co usprawiedliwia istnienie tego obiegu. Kto postawi sobie to pytanie, ten dostrze�e pierwsze z zada�, jakie moralno�� ma de facto do wype�nienia w polityce, pisze O. Hoffe, wskazuj�c jednocze�nie, �e chodzi tu o pierwsz�, legitymizuj�c� polityk� funkcj� moralno�ci. W�adza ma prawo istnie� pod warunkiem, �e zainteresowani sami organizuj� sw�j system polityczny.
Innymi s�owy opis Luhmanna ko�ow� konstelacj� w�adzy zaczyna od polityki i poprzez etapy po�rednie administracji i publiczno�ci prowadzi zn�w do polityki. Interpretacja ta sugeruje samouzasadnienie polityki, polityki bez moralno�ci.
Nowsze interpretacje teorii Luhmanna wskazuj�, i� istota ko�owej konstelacji w�adzy tkwi w jej podstawie, czyli samych zainteresowanych. Legitymizacja porz�dku politycznego mo�e pochodzi� tylko od tych, kt�rzy porz�dek, o ile mog� go uzna�, utrzymuj� przy �yciu, albo te� je�li uzna� go jeszcze nie mog�, zmieniaj� go w porz�dek zasadny. Ten mechanizm statu-uje zasad� pa�stwa demokratycznego, stanowi�c�, �e: �Wszelka w�adza w pa�stwie pochodzi od ludu".
Z etycznego zatem punktu widzenia obecno�� moralno�ci w polityce zaczyna si� od legitymizacji uprawnie� decyzyjnych i uprawnie� do u�ywania przymusu akceptowanych spo�ecznie. Tak rozumiana moralno�� nie mo�e by� narzucona z zewn�trz, powinna tkwi� immanentnie w polityce. Moralno�� bowiem wyst�puje zar�wno jako moralno�� legitymizuj�ca polityk�, jako moralno�� normuj�ca j� i wreszcie jako moralno�� j� konkretyzuj�ca.
Przyk�adem tych trzech wymiar�w moralno�ci w polityce s� procesy me-diamorficzne ostatnich lat XX wieku w Polsce, kt�re ��czy�y, a nawet uto�samia�y polityk� z wyborami moralnymi. A wymiar symboliczny i emocjonalny dominowa� nad trze�wym rachunkiem si� i ma�odusznym realizmem. Nie istnia�a alternatywa �umoralnianie czy demoralizacja", bowiem politycy, in-
20
telektuali�ci nader ch�tnie odwo�ywali si� do etycznych zasad, do wsp�odpowiedzialno�ci za pa�stwo.
Rok 1989 przyni�s� istotn� przemian� w rozumieniu polityki i jej zwi�zk�w z etyk�, chocia� d�ugo jeszcze polityka pozostawa�a w �cis�ym zwi�zku z dyskursem moralnym. W historycznych wyborach 1989 r. g�osowali�my nie tylko na polityk�w, lecz jednocze�nie na �autorytety moralne". Zast�powanie �z�ego ustroju" �dobrym ustrojem" otoczone by�o moraln� aur�.
Dyskurs polityczny pe�en by� moralnych konotacji. Dyskwalifikowano przeciwnik�w politycznych nie tylko intelektualnie, lecz tak�e moralnie.
Tymczasem autorytety moralne zu�y�y si� w walkach politycznych. Szybko rozpad� si� konsens co do warto�ci. Coraz trudniej by�o by� ponad podzia�ami i uzurpowa� sobie monopol na prawd� i przyzwoito��. Po transformacji politycznej, okre�lanej bezkrwaw�, aksamitn� czy te� emocjonaln� rewolucj�, przysz�a szara, realistyczna codzienno��. Rewolucyjne romantyczne has�a zast�pi� pragmatyzm wolnego rynku, zmuszaj�cy polityk�w do podejmowania trudnych decyzji, cz�sto b�d�cych w ostrym konflikcie ze spo�ecznymi oczekiwaniami. Warto przypomnie� za Maxem Weberem, �e polityka jest dziedzin� �ycia spo�ecznego, w kt�rej nie zawsze mo�na dzia�a� wed�ug zasad etyki absolutnej, etyki Kazania na G�rze, chocia� te� trzeba zaznaczy�, �e polityka nie jest te� tylko gr� partykularnych interes�w lub w og�le nie ma z etyk� nic wsp�lnego. Polityka bowiem to proces uciele�niania warto�ci, a konflikty polityczne to walka o warto�ci.
Niestety, w tym kontek�cie etyka mo�e wyst�powa� w fatalnej roli politycznej. Zamiast troszczy� si� o to, co jest rzecz� polityka, czyli o przysz�o�� i odpowiedzialno�� przed ni�, polityk zajmuje si� ja�owymi, bo nierozstrzy-galnymi zagadnieniami winy z przesz�o�ci. Weber jednoznacznie stwierdza, �e politykiem z powo�ania jest tylko ten, kto potrafi zaakceptowa� paradoksy dzia�alno�ci politycznej i przyjmuje odpowiedzialno�� nawet za te skutki swoich dzia�a�, kt�re nie le�a�y w jego zamiarach oraz kt�rych w og�le nie m�g� przewidzie�. Musi nawet odpowiada� za to, co mo�e sta� si� z nim samym pod naciskiem tych paradoks�w.
Polityk musi by� etycznym realist� i jednocze�nie bardzo wiele od siebie wymaga�. Nie mo�e przerzuca� odpowiedzialno�ci na innych, musi postrzega� rzeczywisto�� bez rozgoryczenia, nie neguj�c ani nie odrzucaj�c jej. Polityka - zdaniem Webera - cz�sto nie jest etycznym zaj�ciem. Istnieje jednak pewna minimalna miara poczucia wstydu i obowi�zku przyzwoito�ci, kt�rych nawet w polityce nie mo�na przekracza� i narusza� bezkarnie. Gdy tak si� stanie, gdy ta granica zostanie przekroczona, polityka mo�e sta� si� �si�� diabelsk�" - m�wi Weber. Kto z t� si�� obcuje, zawiera pakt z mocami diabelskimi - mocami, nad kt�rymi nigdy nie zdo�a zapanowa� i kt�re sprawi�,
21
�e nigdy ju� nie b�dzie �moralnie czysty". Je�eli uznamy, �e Weber ma racj�, to uzna� te� musimy, �e opisany przez niego mechanizm funkcjonowania w polityce u�wiadamia, jak polityk popada w konflikt z zasadami etycznymi. Sukces polityczny nie zale�y od posiadania moralnej racji, lecz od uk�adu si�. Szlachetne intencje sam przez si� nie gwarantuj�, i� skutek b�dzie r�wnie szlachetny i dobry. W polityce bowiem obowi�zuje pragmatyka w�adzy i racja stanu, co powoduje wyst�powanie sta�ych napi�� mi�dzy etyk� a polityk�.
Czy znaczy to, �e polityk� nie kieruj� �adne zasady etyczne, tylko bezwzgl�dna gra interes�w? Ot� nie, w polityce obowi�zuj� regu�y etyczne swoiste dla tej dziedziny ludzkiej aktywno�ci. Etyka, kt�r� powinien kierowa� si� polityk, jest etyk� odpowiedzialno�ci, a nie etyk� przekona�.
Etyka odpowiedzialno�ci bierze pod uwag� niedoskona�o�� ludzi, rozbie�no�� intencji i skutk�w, cz�sto etyczn� bezsensowno�� �wiata, w kt�rym wbrew naszemu poczuciu sprawiedliwo�ci, z dobra mo�e wynikn�� z�o, a ze z�a dobro. Dzia�a� zgodnie z zasadami etyki odpowiedzialno�ci, znaczy ceni� sobie wy�ej skutki dzia�a� ni� warto�ci, jakie le�� u ich pod�o�a. Inaczej jest z etyk� przekona�. Tutaj wa�ne s� przede wszystkim intencje i warto�ci, kt�rych si� broni - skutki dzia�a� pozostawia si� Panu Bogu. Ten, kto dzia�a wed�ug etyki przekona�, nie czuje si� odpowiedzialny za skutki swoich czyn�w. Czuje si� odpowiedzialny jedynie za to, by nie zgas� p�omie� czystych przekona�.
Ten, kto dzia�a politycznie jedynie po to, by �da� �wiadectwo" jakim� warto�ciom, ten z regu�y przynosi nieszcz�cie spo�eczno�ci, w interesie kt�rej wyst�puje, i dlatego post�puje nieetycznie.
Czy zatem etyka odpowiedzialno�ci i etyka przekona� ca�kowicie si� wykluczaj�? Nie. Weber twierdzi, �e si� nawzajem uzupe�niaj� i maj� pewne cechy wsp�lne. Cz�owiek, kt�ry ma powo�anie do polityki i dzia�a wed�ug etyki odpowiedzialno�ci, musi w pewnych sytuacjach by� wierny swoim przekonaniom, bo to w�a�nie one wyznaczaj� politykowi granic�, kt�rej bez wzgl�du na skutki nie mo�e przekroczy�.
To �non possumus" racjonalizuj�c antynomie istniej�ce mi�dzy etyk� odpowiedzialno�ci i etyk� przekona� i wskazuj�c miejsce etyki w polityce, okre�la zarazem istot� samej polityki. Bo je�eli polityka jest przej�ciem w�adzy dla samej w�adzy, to polityk tak post�puj�cy b�dzie zawsze polityczn� miernot�.
W polityce bowiem nie chodzi o w�adz� dla samej w�adzy, ale o w�adz� w s�u�bie idei legitymizuj�cej polityk�. Taka koncepcja polityki minimalizuje czy te� ogranicza amoralizm w�adzy politycznej, chocia� nie eliminuje konfliktu mi�dzy wymogami etyki a regu�ami polityki. Polityk musi mie� �wiadomo�� istnienia takiego konfliktu i musi umie� mu sprosta�. Jest to bo-
22
s Weber ma ra-n funkcjonowa-Jasadami etycz--j racji, lecz od l, i� skutek b�-oje pragmatyka e� mi�dzy ety-
tylko bez-egu�y etyczne owinien kiero-:kona�.
o�� ludzi, roz-iata, w kt�rym ikn�� z�o, a ze i, znaczy ceni� a. Inaczej jest cje i warto�ci, "en, kto dzia�a Id swoich czynie� czystych
ctwo" jakim� interesie kt�-
wicie si� wy-maj� pewne zia�a wed�ug ierny swoim kt�rej bez
etyk� od-alityce, okre-n w�adzy dla i� miernot�, ile o w�adz� d minimali-ie eliminuje i musi mie� r- Jest to bo-
wiem warunek polityki uczciwej i odpowiedzialnej - polityki p�yn�cej z powo�ania.
Je�eli tak spojrzymy na polityk�, to odpowied� na pytanie: czy jest miejsce na etyk� w relacjach pomi�dzy polityk� a �rodkami masowej informacji, jest prosta - oczywi�cie jest! Jest, poniewa� polityka i �rodki masowej informacji maj� wsp�lny cel - s�u�b� spo�ecze�stwu. Jednak relacje mi�dzy polityk� a mediami nie s� a� tak proste, bowiem instytucje te r�nie t� s�u�b� realizuj�. R�nie te� z perspektywy historycznej relacje te si� kszta�towa�y. Mo�emy dostrzec cztery fazy relacji mi�dzy systemem politycznym a �rodkami masowej informacji: absolutyzm, konstytucjonalizm, demokracja parlamentarna i infokracja.
Absolutyzm charakteryzowa� si� wyra�nym oddzieleniem mi�dzy instytucjami politycznymi a pras�. Nie istnia�y �adne relacje formalne czy te� nieformalne. Politycy respektuj� teori� tajemnicy pa�stwowej �arcana rei publica", podczas gdy dziennikarze broni� interesu spo�ecznego. Dziennikarze i politycy nale�� do r�nych klas spo�ecznych i pe�ni� te� r�ne role spo�eczne.
Konstytualizm zachowuje r�nice mi�dzy instytucjami pa�stwowymi a pras�, ale granice zaczynaj� powoli si� kurczy� wraz z powstawaniem pewnych nieformalnych relacji, wymian� zajmowanych stanowisk i opinii. Politycy i dziennikarze maj� coraz wi�cej wsp�lnych cel�w, przede wszystkim poszukiwanie prawdy poprzez swobodne wyra�anie opinii i informacji. Politycy jednak nie traktuj� prasy jako �r�d�a informacji, ale raczej wykorzystuj� j� instrumentalnie w celu wywierania wp�ywu na spo�ecze�stwo. Dziennikarze natomiast staj� si� coraz bardziej zale�ni od informacji przekazywanych przez polityk�w. Komentuj� i wyja�niaj� procesy decyzyjne, w celu ich akceptacji przez spo�ecze�stwo.
W demokracji parlamentarnej istnieje rozdzia� mi�dzy instytucjami politycznymi a mass-mediami. Bariery je dziel�ce wyznaczaj� zakres wolno�ci prasy w pa�stwie, chocia� politycy i dziennikarze zdani s� niejako na funkcjonowanie we wzajemnych relacjach, pe�ni� podobne role spo�eczne. Politycy potrzebuj� mass-medi�w jako �r�d�a informacji, w celu zyskiwania akceptacji spo�ecze�stwa dla podejmowanych decyzji, zyskiwania przychylno�ci i poparcia opinii publicznej. Dziennikarze staj� si� wa�nymi aktorami odgrywaj�cymi istotn� rol� w formowaniu opinii politycznych obywateli.
Blumler i Gurevitch zwracaj� uwag�, �e w demokracji parlamentarnej, tak jak i w nowoczesnych systemach prezydenckich, istniej� bliskie relacje zawodowe pomi�dzy �rodowiskiem polityk�w i dziennikarzy. W dodatku, zauwa�aj� obaj autorzy, pojawia si� niezwyk�e przenikanie dziennikarzy i polityk�w oraz innych grup zawodowych i spo�ecznych, kt�re posiadaj� w�adz�. Rosn�ce wzajemne przenikanie dziennikarzy z innymi wp�ywowy-
23
mi grupami w spo�ecze�stwie rodzi powa�ne problemy etyczne zwi�zane z konfliktem interesu. To przenikanie antagonizuje te� �rodowisko dziennikarskie, kt�re nie akceptuje podzia�u na tych dziennikarzy, kt�rzy s� w bliskich relacjach z politykami, i na tych, kt�rzy takich relacji nie utrzymuj� Tworzy te� now� jako�� w relacjach polityka - media - infokracja. Infokracja to nowe zjawisko charakteryzuj�ce relacje mi�dzy systemem medialnym i systemem politycznym w gospodarce rynkowej. Poj�cie to najlepiej ukazuje w�adz�, jak� media, a przede wszystkim ich w�a�ciciele, maj� w spo�ecze�stwie. Komercyjne �rodki masowego przekazu przekroczy�y granice odpowiedzialnego dziennikarstwa przez skandalizuj�ce, sensacyjne redagowanie informacji. Zachwiana zosta�a r�wnowaga mi�dzy biznesem a dziennikarstwem. Dziennikarstwo sterowane rynkowo straci�o poczucie misji spo�ecznej, wyznaczaj�cej istot� dziennikarskiego profesjonalizmu.
Profesjonalizm to przede wszystkim etyka s�u�by publicznej. Dziennikarz ma s�u�y� ca�emu spo�ecze�stwu, a nie partykularnym interesom r�nych grup spo�ecznych. Ideologia s�u�by publicznej ��czy�a si� z poj�ciem obiektywizmu i bezstronnej relacji nie uwik�anej w �adne zale�no�ci, polityczne czy te� biznesowe, przy zastosowaniu neutralnych kryteri�w �warto�ci informacji" i przy istnieniu dziennikarskiej autonomii w podejmowaniu decyzji.
Ten model profesjonalizmu, maj�cy swe korzenie w informacyjnym modelu dziennikarstwa, wydaje si�, �e przeszed� ju� do historii. Niekt�rzy wr�cz postrzegaj� go jako kr�tk� - anormaln� - faz� w kszta�towaniu si� za-J wodu. Przyczyn� takiej sytuacji okaza�y si� sprzeczno�ci mi�dzy r�nymi ro-I lami �rodk�w przekazu, a zw�aszcza: informacyjn�, ekonomiczn�, polityczn� edukacyjn�.
W sytuacji, gdy rol� medi�w okre�la rynek, czyli o wszystkim decyduje j wielko�� audytorium, standardy profesjonalne zmieniaj� sw�j charakter j i swoj� jako��, cz�sto staj�c si� zaprzeczeniem wszelkich zasad i regu�. Budzi to coraz wi�ksze zastrze�enia i kontrowersje r�nych �rodowisk, poniewa�] bezpo�rednio rzutuje na jako�� medi�w i dziennikarstwa.
Mechanizmy rynkowe w mediach, reguluj�ce wszelkie inne cele, jakie media powinny pe�ni� w spo�ecze�stwie, nie tylko negatywnie wp�ywaj� na ; ich jako��, lecz tak�e szkodz� wolnym demokratycznym mediom w og�le. Szkodz� te� demokratycznemu spo�ecze�stwu, poniewa� jako�� demokracji zale�y od jako�ci informacji.
�wiadome i aktywne uczestnictwo w �yciu politycznym wymaga dobrze poinformowanych obywateli. Zadanie to spoczywa na mediach. Coraz cz�ciej jednak ta rola �rodk�w masowej informacji jest w konflikcie z ideologi� wolnego rynku. Zgodnie z t� ekonomiczn� ideologi� media i ich zawarto��
24
'"
etyczne zwi�zane odowisko dzienni-Y, kt�rzy s� w blis-cji nie utrzymuj�, bkracja. Infokracja mem medialnym o najlepiej ukazu-maj� w spo�ecze-y�y granice odpo-yjne redagowanie em a dziennikar-cie misji spo�ecz-
licznej. Dzienniki interesom r�-ta si� z poj�ciem ale�no�ci, polity-teri�w �warto�ci dejmowaniu de-
irmacyjnym mo-torii. Niekt�rzy i�towaniu si� ��dzy r�nymi ro�n�, polityczn�,
stkim decyduje sw�j charakter d i regu�. Budzi poniewa�
nne cele, jakie ie wp�ywaj� na 'diom w og�le. 3�� demokracji
dobrze ch. Coraz cz�-cie z ideologi� ich zawarto��
podlegaj� prawu poda�y i popytu. W zwi�zku z tym media, tak jak i setki innych produkt�w, powinny by� wy��czone spod jakiejkolwiek spo�ecznej kontroli. Niewidzialna r�ka wolnego rynku i ca�kowita wolno�� staj� si� najwa�niejszymi determinantami funkcjonowania medi�w. Takie warto�ci jak prawda, wiedza, moralno��, kwalifikacje zawodowe maj� marginalne znaczenie. Nie ma wi�c miejsca i czasu na refleksj� etyczn�, staje si� ona zb�dnym, nikomu niepotrzebnym balastem. Pytanie, czy jest miejsce na etyk� w relacjach mi�dzy polityk� a �rodkami masowej informacji, powinno chyba mie� charakter pytania retorycznego, na kt�re ka�dy musi odpowiedzie� osobi�cie, a ten tekst ma jedynie znalezienie odpowiedzi u�atwi�.
Prof. dr hab. Jacek Sobczak
Czy czas na zmian� prawa prasowego?
Dziennikarzy s�usznie, aczkolwiek z pewn� doz� poetyckiej przesady, nazywa si� niekiedy in�ynierami dusz. Jest w tym sporo prawdy, gdy� w dzisiejszym skomplikowanym �wiecie, w kt�rym wydarzenie goni wydarzenie, informacja informacj�, w�a�nie dziennikarze s� przewodnikami w tym labiryncie fakt�w, to oni fakty te interpretuj� i komentuj�, prezentuj�c najcz�ciej gotowe do zaakceptowania oceny. W ten spos�b dziennikarze stali si� grup� zawodow� o nies�ychanych wprost wp�ywach, ale tak�e o ogromnej odpowiedzialno�ci. Prosty, zwyczajny cz�owiek cz�sto nie zdaje sobie sprawy z tego, �e widzi �wiat takim, jakim mu go dziennikarze przedstawiaj�, �e w ocenach swoich stymulowany jest przez pogl�dy ulubionej, ch�tnie czytanej gazety b�d� okre�lonego dziennikarza telewizyjnego. Ta ogromna rola spo�eczna, jak� odgrywaj� dzisiaj dziennikarze, ka�e zastanowi� si� nad tym, czym jest w istocie dziennikarstwo. Gzy jest to s�u�ba spo�eczna, czy te� rodzaj zawodu �umys�owego". Rodzi si� pytanie, czy aby by� dziennikarzem, trzeba mie� odpowiednie powo�anie, czy te� wystarczy w�a�nie wykszta�cenie, sprawno�� zawodowa. Czy dziennikarz jest kim� zbli�onym do artysty lub pisarza, a mo�e raczej podobny jest do urz�dnika, ewentualnie nauczyciela. Pytania te pozornie tylko maj� charakter teoretyczny.
Wolna prasa mia�a s�u�y� cz�owiekowi i obywatelowi, mia�a spe�nia� funkcj� informacyjn� i kontroln�, dba� o to, aby �adna z istniej�cych w�adz nie nadu�y�a swoich kompetencji. Warunkiem tak pojmowanej wolno�ci prasy by�a, i jest nadal, niezale�no�� dziennikarzy. Niezale�no�� t� pojmowano w pierwszym rz�dzie jako niezwi�zanie z �adn� w�adz�, z �adnym urz�dem. Mia�o to gwarantowa� obiektywizm i bezstronno�� prasy. Z tez� t� wypada
Prof. dr hab. Jacek Sobczak - kierownik Zak�adu System�w Prasowych i Prawa Prasowego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
26
zgodzi� si�
prasy z kto
dzie jej wo
prawne wp
jednak zap
�e nie pe��
mu inform;
sk�onni s�
czci�, nie t
wym celor
W znaczne
dn�� wyda
�eni�, i� tr<
one odleg�
rym okre�l
nomiczne
telewizyjn;
Z rozd�
cz�onkowi
prze�uwaj;
wowan� v\
przyjmow;
im si� do \
coraz mni
znaczenia
mi. �ar�w
i �prawid�
jaja zdolni
uczaj� sa�
w kt�rych
malnie, p<
ni� i goto\
tylko niei
nych ocei
wzgl�d�w
o s�uszno�
cj� lub sts
naj�� je zr<
Ten si
i redaktor
zgodzi� si� ca�kowicie i bez reszty. Jakiekolwiek zwi�zki instytucjonalne prasy z kt�r�kolwiek z konstytucyjnie wyr�nionych w�adz przecz� w zasadzie jej wolno�ci, podobnie jak zaprzeczeniem tej wolno�ci jest tak�e bezprawne wp�ywanie przez w�adze wykonawcze na tre�� przekazu. Nie wolno jednak zapomina�, �e wolno�� prasy nie jest warto�ci� istniej�c� dla siebie, �e nie pe�ni ona funkcji zdobi�cej, lecz ma s�u�y� cz�owiekowi spragnionemu informacji, wiedzy, komentarza. Tymczasem w wolno�ci prasy niekt�rzy sk�onni s� widzie� fetysz, kt�remu wypada k�ania� si� nisko i z nale�yt� czci�, nie bacz�c na to, �e wolno�� ta przesta�a ju� cz�stokro� s�u�y� w�a�ciwym celom, spo�ecze�stwu jako ca�o�ci i poszczeg�lnym jego cz�onkom. W znacznej mierze, o ile nie wr�cz w ca�o�ci, wolno�ci� t� uda�o si� zaw�adn�� wydawcom i redaktorom naczelnym, kt�rzy za oczywiste przyj�li za�o�enie, i� tre�ci� wolno�ci prasy jest to, co s�u�y ich interesom, chocia�by by�y one odleg�e od cel�w stawianych sobie przez mieszka�c�w pa�stwa, w kt�rym okre�lone tytu�y s� publikowane, chocia�by by�y to tylko interesy ekonomiczne grup kapita�owych, finansuj�cych dziennik, czasopismo czy stacj� telewizyjn�.
Z rozd�wi�k�w mi�dzy interesami spo�eczno�ci a d��eniami wydawc�w cz�onkowie spo�ecze�stwa najcz�ciej nie zdaj� sobie sprawy, mozolnie prze�uwaj�c papk� informacyjn� podawan� w prasie drukowanej b�d� serwowan� w przekazach radiowych czy telewizyjnych. Gotowi s� przy tym przyjmowa� za jedyne t�umaczenie przedstawianych fakt�w to, kt�re podaje im si� do wierzenia przy tej okazji. Tempo �ycia sprawia, i� zwyczajni ludzie coraz mniej czasu maj� na refleksj�, zastanowienie si� nad rzeczywistym znaczeniem wydarze�, kt�rych s� obserwatorami b�d� niemymi uczestnikami. Zar�wno wychowanie, jak i szko�a nastawiona na zapami�tanie fakt�w i �prawid�owe", zgodnie z przyj�tymi kanonami, ich interpretowanie, zabijaj� zdolno�� refleksji. Mo�na by z pewn� doz� przesady stwierdzi�, �e oduczaj� samodzielnego my�lenia. Jest rzecz� paradoksaln�, �e w pa�stwach, w kt�rych coraz wi�ksza grupa ludzi osi�ga wykszta�cenie na wysokim, formalnie, poziomie, coraz mniej os�b zdolnych jest do samodzielnego my�lenia i gotowych na w�asn� interpretacj� zdarze�. Wsp�czesne warunki �ycia tylko niekt�rym, i to bardzo nielicznym, pozwalaj� na komfort samodzielnych ocen. Przewa�aj�ca cz�� cz�onk�w spo�ecze�stwa woli, z r�nych wzgl�d�w, czasem z obawy przed �mieszno�ci�, czasem z braku przekonania o s�uszno�ci swoich racji, niekiedy ze zwyk�ego oportunizmu, obawy o pozycj� lub stanowisko, przyj�� pogl�dy prezentowane w �rodkach przekazu, uznaj�c je za podzielane przez wi�kszo��.
Ten stan rzeczy nak�ada na wydawc�w, w�a�cicieli �rodk�w przekazu i redaktor�w naczelnych obowi�zek przedstawiania r�nych mo�liwo�ci in-
27
terpretacyjnych wszelakich relacjonowanych zdarze�. Jest to jeden z postulat�w wolno�ci prasy. Wypada jednak zauwa�y�, �e w warunkach polskich �rodki przekazu w bardzo nik�ym stopniu czyni� zado�� tym postulatom, Jest to, jak si� wydaje, uboczny skutek zjawiska koncentracji prasy. U podstaw tego zjawiska le�y jednak tak�e pogl�d, i� wszelkie postulaty zmierzaj�ce do okre�lenia kwalifikacji, jakie winien posiada� dziennikarz, s� w istocie zamachem na wolno�� prasy. W efekcie jednak o tym, kto mo�e wykonywa� zaw�d dziennikarza, decyduj� arbitralnie wydawcy i redaktorzy naczelni. W konsekwencji wolno�� prasy przybiera now� szat�. Przestaje by� wolno�ci� maj�c� s�u�y� odbiorcy, a staje si� wolno�ci� wydawcy1. Truizmem jest bowiem twierdzenie, �e o tre�ci informacji decyduje przede wszystkim dziennikarz. Odpowiedni dob�r dziennikarzy w du�ej mierze, aczkolwiek nie wy��cznie, wp�ynie na jako�� i tre�� informacji. W warunkach polskich w chwili obecnej o doborze i naborze kadry do tego zawodu chc� decydowa�, i w praktyce decyduj�, w�a�ciciele �rodk�w przekazu^.
Powoli do lamusa historii odchodzi przekonanie, �e prasa jest �czwart� w�adz�". Obserwacja �ycia politycznego, spo�ecznego i gospodarczego dowodzi, �e jest ona w istocie pierwsz� i jedyn� w�adz�. Ona decyduje o tym, co w�a�ciwe i niew�a�ciwe, co moralne i niemoralne, co m�dre i g�upie, co sprawiedliwe i niesprawiedliwe. To prasa, zar�wno drukowana, jak i w szczeg�lno�ci radio i telewizja, decyduj� o tym, kto jest dobry, a kto z�y, jakie wojny maj� charakter obronny i s� sprawiedliwe, a jakie s� niedopuszczaln� agresj�. W�a�nie prasa wskazuje, kiedy mamy do czynienia z terrorystami godz�cymi w podstawy polityczne �wiata, a kiedy z bojownikami walcz�cymi o swoje s�uszne prawa. Dzi�ki prasie czytelnik dowiaduje si�, �e pewne poci�gni�cia gospodarcze s� nonsensowne i g�upie, a inne genialne i dobroczynne. Prasa kreuje i obala przyw�dc�w, buduje coko�y dla �autorytet�w moralnych" lub stara si� str�ci� takie autorytety z piedesta��w, kt�re, jej zdaniem, bezprawnie zaj�li. Nie waha si� tak�e prasa wyr�cza� s�d�w i bez znajomo�ci materia�u dowodowego, bez uczestniczenia w post�powaniu orzeka� o tym, jakie powinno by� rozstrzygni�cie w sprawie, kreowa� winnych i ofiary. Przyk�ady tego typu mo�na mno�y�.
Wypada za