15588

Szczegóły
Tytuł 15588
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15588 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15588 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15588 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adolf Rodewyk - Demoniczne op�tanie dzisiaj prze�o�y�a Ma�gorzata Grzesik O. Adolf Rodewyk SJ DEMONICZNE OP�TANIE DZISIAJ Fakty i interpretacje prze�o�y�a Ma�gorzata Grzesik R.A.F. SCRIBA RACIB�RZ 1995 O. Adolf Rodewyk, urodzony 4 grudnia 1894 r. w Kolonii-Muhlheim, nauka w gimnazjum, od 1914-1918 �o�nierz i oficer; 1918 wst�puje do Towarzystwa Jezusowego; studia teologiczne w Bonn, Innsbrucku i Valkenburgu (Hol.). Po �wi�ceniach kap�a�skich praca duszpasterska, od 1932-1938 dyrektor Kolegium �w. Alojzego w Godesburgu, p�niej rektor szko�y im. �w. Ansgara w Hamburgu; podczas II wojny �wiatowej duszpasterz w s�u�bie szpitalnej. Jego g��wne zainteresowanie dotyczy hagiografii. Na nowo opracowa� i wyda� ksi��k� "Helden des Christentums" (Bohaterowie chrze�cija�stwa) o. Konrada Kircha. Ze wzgl�du na szczeg�lne okoliczno�ci o. Rodewyk zaj�� si� szczeg�owo problemem demonicznego op�tania i egzorcyzm�w. Pattioch Yerlag 1988 � Weltbild Yerlag GmbH Augsburg wydanie polskie: � Wydawnictwo R.A.F. SCRIBA 1995 Racib�rz, ul. Bogumi�ska 51 przek�ad: MA�GORZATA GRZESIK korekta: MARTA CHAM�W ok�adka: KAZIMIERZ FRACZEK ISBN 83-85578-47-1 WPROWADZENE W swojej powie�ci Istnieje droga1 opartej na autentycznych wydarzeniach Perry Burges opowiada o m�odym ameryka�skim farmerze, kt�ry zosta� ranny podczas po�aru. W czasie badania lekarskiego na jednym jego ramieniu odkryto niewra�liwe miejsce. Lekarz domowy nie przypisywa� temu �adnego znaczenia. Gdy nied�ugo potem farmer ten z powodu nast�pnego niewra�liwego miejsca odwiedzi� innego lekarza, r�wnie� ten nie potraktowa� tego tragicznie, lecz poniewa� nie potrafi� wyja�ni�, co �w symptom mo�e oznacza�, poradzi� temu m�odemu cz�owiekowi, aby uda� si� do lekarza w du�ym mie�cie, dysponuj�cego wi�kszym do�wiadczeniem. Ten z kolei by� zdziwiony. Co� podejrzewa� i skierowa� pacjenta do do�wiadczonego lekarza chor�b tropikalnych, kt�ry po szczeg�owym badaniu orzek� kr�tko i zwi�le: "To jest lepra, pan choruje na tr�d". Chocia� wszyscy ci lekarze s�yszeli co� o tr�dzie podczas studi�w, diagnoz� m�g� postawi� dopiero czwarty, kt�ry uko�- czy� studia specjalistyczne- Dwaj pierwsi nie podejrzewali czego� takiego, poniewa� od m�odo�ci �yli w przekonaniu, �e w Ameryce tr�d nie wyst�puje. W kraju o tak wysokiej kulturze uwa�ano tr�d za pokonany -a jednak wyst�pi�. Podobnie my�li si� w naszym kraju o op�taniu. Wprawdzie wszyscy w czasie czyta� ewangelii s�yszeli o nim, lecz z ksi��ek medycznych s�owo to, w swoim pierwotnym, biblijnym znaczeniu zosta�o skre�lone2, w przekonaniu �e wsp�cze�nie op�tanie, w ka�dym razie w Europie, ju� nie wyst�puje. Podr�czniki teologiczne nie posuwaj� si� tak daleko, ch�tnie jednak powtarzaj� zdanie z Rituale Romanum, i� nie nale�y zbyt pochopnie przyjmowa�, �e kto� jest op�tany przez diab�a3. Wiele ' Perry Burges, Es gibt einen Weg (Istnieje droga), Hamburg-Wiede� 1959, Wydawnictwo Pau� Zsolnay. 2 Kar! Jaspers, Allgemeine Psychopathologie (Psychopatologia og�lna), 4 wydanie Beriin-Heidelberg 1946, s. 615. - W literaturze st�wo "op�tanie" zupe�nie straci�o zna- czenie. Np. ksi��ka Catu Browna: "The wind-up doli" w niemieckim t�umaczeniu nosi tytu�: "Vom Damon besessen" (Op�tanie przez demona), mimo �e w ca�ej ksi��ce zar�w- no s�owo demon lub diabe� jak i oznaki prawdziwego op�tania ani razu nie wyst�puj�. "Op�tany"oznacza tu najwy�ej tyle, co "ow�adni�ty wielk� nami�tno�ci�". 3 Ne facile credat (exorcista), aliquem a daemone obsessum esse (RR 3). os�b pomija w tym zdaniu st�wa "zbyt pochopnie" i uwa�a, �e w og�le ju� nie trzeba wierzy� w op�tanie. Ale nie to zosta�o tam napisane, bo op�tanie istnieje jeszcze i zdarza si� r�wnie� w naszych czasach. W kr�gach teolog�w wydaje si� by� zachwiana przede wszystkim wiara w aktualno�� znak�w op�tania zestawionych przez Rytua�. To, co opat dr Alojzy Wiesinger napisa� w swojej ksi��ce Okkulte Phano-mene im Lichte der Theologie (Fenomeny okultystyczne w �wietle teologii), mo�e by� pogl�dem wielu: "Znaki prawdziwego op�tania podane w Rytuale rzymskim musz� zosta� zmodyfikowane zgodnie z obecnym stanem wiedzy. Jako znaki op�tania podaje si�: prowadzenie lub rozumienie d�u�szych rozm�w w j�zykach obcych nieznanych op�tanemu". To wydaje si� o tyle pewn� oznak�, �e dotychczas nie zdarzy�o si�, �eby w stanach okultystycznych osoba znajduj�ca si� w transie prawid�owo u�ywa�a j�zyka obcego do uporz�dkowanej mowy. Zawsze, gdy media cytowa�y j�zyki obce, by�y to jasnowidz�ce rozpoznane zdania z jakiej� ksi��ki lub co� z wcze�niejszego poznania, o czym przypomina�y sobie w nast�pstwie hypermne-zji wyst�puj�cej w transie. Ale do uporz�dkowanych zda� i odpowiedzi nie dochodzi�o w transie nigdy. Gdyby to mia�o wi�c kiedy� miejsce, wskazywa�oby to na op�tanie. Dalej Rytua� m�wi: ujawnianie ukrytych i odleg�ych fakt�w5. Oznaka ta jest ju� nieu�yteczna, odk�d znamy fakt telepatii i jasnowidzenia. R�wnie� nast�pne staje si� problematyczne: wykazywanie mo�liwo�ci i si�y nieproporcjonalnie wielkiej do wieku i charakteru, oraz podobne6, bo podczas seans�w widziano - ku zaskoczeniu uczestnik�w - podnoszenie i unoszenie si� w powietrzu ci�kich przedmiot�w"7. Gdy w 1952 r. opublikowano w Rzymie nowe wydanie Rituale Roma-num, w rozdziale dotycz�cym cytowanych znak�w dokonano jedynie dw�ch nieznacznych zmian. Czy�by przypadek? Niczego si� nie odwo�uje, m�wi si� jedynie, �e to mog� by� znaki op�tania8. Poza tym 4 Ignota lingua loqui plurimis verbis, vel loquentem intelligere (RR 3). 5 Distantia, et occulta patefacere. 6 Vires supra aetatis seu conditionis naturam ostendere. Uwaga! napisano tu nie tylko "naturam". Chodzi tu o si�y, kt�rych - uwzgl�dniaj�c warunki fizyczne i psychiczne danej osoby - nie mo�na oczekiwa�, lecz kt�re je przekraczaj�. 7 Graz-Wiede� 1952, Wydawnictwo Styria, s.325. 8 Signa autem obsidentis daemonis sunt; teraz: esse possunt. zmodernizowano tylko przestarza�e wyra�enie. Nie m�wi si� ju� o "me- lancholii" lecz o chorobach psychicznych9. Poniewa� wi�cej nie zmieniono, nale�y chyba przyj��, �e znaki op�tania - prawid�owo interpretowane - zachowa�y swoje znaczenie. Zainspirowany przez Wiesingera i Marquarta10, Mons. Corrado Bal-ducci, kt�ry pracuje aktualnie w papieskim sekretariacie stanu, w obszernym dziele'\ zaj�� si� objawami op�tania i opartej na nich diagnozie oraz na�wietleniem jej w oparciu o posiadan� gruntown� wiedz� z dziedziny medycyny i parapsychologii. Zwraca uwag� przede wszystkim na to, �e objaw�w tych nie nale�y przecenia�, bo ostatecznie s� jedynie "signa, indicia", tzn. oznak�, symptomem, wskaz�wk�, lecz nie samym op�taniem. S� one mniej wi�cej tym, czym dla ognia jest dym. Gdy widz� dym, otrzymuj� wskaz�wk�, �e pali si�. Lecz dym nie jest samym ogniem. M�wi�c j�zykiem medycznym, oznaki s� objawami. Lekarz, kt�ry chce postawi� diagnoz�, zwraca uwag� na objawy, kt�re mog� by� mu wskaz�wk�. Pewna grupa objaw�w jest dla okre�lonej choroby charakterystycznym zespo�em objaw�w (syndrom). Pojedynczy objaw (np. gor�czka) jeszcze niewiele m�wi, bo pozostawia jeszcze wiele mo�liwo�ci. Gdy dochodz� dalsze objawy, mo�liwo�ci coraz bardziej zaw�aj� si�, a� w ko�cu wy�ania si� jednoznaczna diagnoza. Z op�taniem nie jest inaczej. Pojedyncza oznaka jeszcze niewiele m�wi i mo�na j� r�nie interpretowa�. Np. "wiedza o odleg�ych i ukrytych faktach" mo�e mie� miejsce przy czysto naturalnym jasnowidzeniu lub mo�e wyst�powa� na p�aszczy�nie nadnaturalnej i wtedy pozostawia jeszcze otwartym pytanie, czy jest pochodzenia Boskiego czy demonicznego. Im wi�cej oznak dochodzi, tym w�szy staje si� kr�g rozpoznania r�nicowego12. Dlatego te� Rytua� m�wi, �e im wi�cej oznak wyst�puje ��cznie, tym wskaz�wki staj� si� bardziej jednoznaczne13. Ju� 350 lat temu (pierwsze wydanie 1614 r.) Rytua� z zadziwiaj�c� jasno�ci� okre�li�, �e op�tanie wywo�uje fenomeny w czterech r�nych 9 Qui vel atra bile, vel morbo aliquo laborant; teraz: Qui morbo aliquo, praesertim ex psychicis, laborant. 10 Fr. X. Marquart, L'exorciste devant les manifestations diaboliques. Satan, s. 328- 348. 11 Gli indemoniati. Rzym 1959, Coletti. 12 Por. Ro, s. 76-77. 13 Et id genus alia, quae cum plurima concurrunt, maiora sunt indicia (RR 3). obszarach: w sferze religijnej, cielesnej, psychicznej i parapsychologii. Na tym Rytua� opiera si� przy ustalaniu diagnozy. A� do najdrobniejszych szczeg��w bada Balducci zjawiska psychiczne wyst�puj�ce w op�taniu i konfrontuje je z odpowiednimi zjawiskami w psychopatologii14. Por�wnuje r�wnie� fenomeny parapsychologii z wyst�puj�cymi w op�taniu15. Choremu psychicznie, kt�ry cierpi mo�e z powodu uroje� religijnych, w kt�rych diabe� gra wielk� rol�, daleko jeszcze do op�tania. �eby mog�a by� mowa o op�taniu, Balducci uwa�a za konieczne, by dosz�y do tego fenomeny parapsychologiczne, a pr�cz tego jeszcze to, co nazywa on t o n a l i t a lf>, okre�lone zabarwienie (odcie�, w�a�ciwo��) w sferze religijnej. Wysuwa on dwie zasady: 1. Gdy w cz�owieku jednocze�nie pojawi� si� anormalne psychiczne oraz metapsychiczne (parapsychologiczne) fenomeny, jest to ju� samo w sobie siln� oznak� istnienia demonicznego op�tania17. 2. Gdy zak��cenia i si�y pochodz� z czysto naturalnego porz�dku, wykazuj� w�a�ciw� im form�, kt�ra jest zupe�nie inna w przypadku pochodzenia demonicznego18. "Fenomeny metapsychiczne t�umacz� psychiczne, a te ze swej strony nadaj� tym pierwszym specjalne zabarwienie. Fenomeny te w swojej zgodnej ca�o�ci objawiaj� obecno�� jakiej� wy�szej istoty, kt�rej nadzwyczajne mo�liwo�ci ujawniaj� si� nawet w samych tylko fenomenach psychicznych. Tak wi�c odraza do wszystkiego co �wi�te nie jest przypadkowa i �lepa, lecz sta�a, a przy tym jednocze�nie rozja�niona zdolno�ci� wyczuwania Bosko�ci. M�wi�c konkretnie, charakterystyczna jest szczeg�lna nienawi�� do Matki Boskiej, jeszcze wi�ksze trudno�ci w okazywaniu szacunku kap�anowi (...), niech�� wobec poszczeg�lnych stopni jurysdykcji ko�cielnej (...) i wobec u�ytych relikwii, zupe�nie niezale�nie od tego, czy op�tany wie o ich u�yciu"19. Dla nowoczesnego lekarza, przede wszystkim dla psychiatry, to religijne zabarwienie stwarza niebezpiecze�stwo przeoczenia lub zlekce- 14 Bci s. 113-230. 15 Bci s. 237-380. 16 Bci s. 411. 17 Bci s. 407. 18 Bci s. 411. 19 Bci s. 416. wa�enia czego� istotnego w op�taniu. Nawet nie mo�na z tego powodu robi� mu zarzut�w. Ma du�o do czynienia z umys�owo chorymi, a tak�e z histerykami, u kt�rych wszystko wydaje si� obraca� wok� spraw religijnych, co dla diagnozy i leczenia jest jednak bez znaczenia. Francuski psychiatra Jean Lhermitte napisa� bardzo interesuj�c� rozpraw� na temat pseudo- op�tania20, kt�r� p�niej rozszerzy� i wyda� w formie ksi��kowej21. W bardzo dobrych przyk�adach, kt�re przytacza, sprawy religijne i demoniczne wydaj� si� mie� decyduj�ce znaczenie, podczas gdy w rzeczywisto�ci jest to bez znaczenia. Wyci�gaj�c wnioski z takich przypadk�w, nawet wierz�cy psychiatra �atwo sk�ania si� do zupe�nego wy��czenia elementu religijnego z obrazu choroby. Aby pozosta� przy wy�ej przytoczonym przyk�adzie, przy niech�ci pacjenta do rzeczy �wi�tych, nie troszczy�by si� o ukierunkowanie tej niech�ci, a na zdolno�� wyczuwania Bosko�ci nie zwr�ci�by uwagi, w ka�dym razie wydawa�aby si� mu bez znaczenia. Tym samym przeoczy�by w przypadku prawdziwego op�tania rozstrzygaj�ce kwestie i twierdzi�by, �e ma do czynienia ze zjawiskami czysto naturalnymi. Nie rozpozna�by warto�ci ca�ej grupy symptom�w i w ten spos�b doszed�by do b��dnej diagnozy, tzn. nie przyzna�by, �e istnieje jeszcze co�, co jest poza zasi�giem jego kompetencji. O ile rzecz sama w sobie jest trafna, to poj�cie "tona/ita" (odcie�), kt�re wprowadza Balducci, wydaje si� jednak nieco zamazane. Przypomina ono "poziom kszta�tu" (Formniueau) w grafologii Klaggesa. Kto ma wyczucie dla tych spraw, rozpozna je od razu, lecz inni czyni� bezradne poszukiwania. Dlatego inni grafolodzy starali si� obej�� bez owego Formniueau. Podobnie i ja chcia�bym, aby wyra�enia tonalita unikano. W moich d�ugoletnich studiach nad op�taniem, o kt�rych relacjonowa�em w swojej ksi��ce Die damonische Besessenheit22, doszed�em w gruncie do tych samych wynik�w co Balducci. Lecz w moich wyk�adach o op�taniu, kt�re prowadzi�em ju� od 1948 r. zawsze podkre�la�em, �e obok sfery fizycznej, psychicznej i parapsychologicznej r�wnie wa�na jest sfera religijna. Dla mnie op�tany jest cz�owiekiem anormalnym pod wzgl�- 20 Les pseudo-possessions diaboliques. Satan, s. 472-492. 21 J. Lhermitte, Vrais et faux possedes. Pary� 1956 (Bibl. Eccelsia, Nr 19). 22 Aschaffenburg 1963, Wydawnictwo Pattioch. dem religijnym, fizycznym i psychicznym, a jednocze�nie bardziej lub mniej wyra�nie rozwija si� w nim cala skala fenomen�w parapsycho-logicznych, tak �e nale�y bra� pod uwag� istnienie wyt�umaczenia, le��cego poza sfer� czystej psychologu wzgl�dnie psychiatrii. To odr�nia go od ka�dego zdrowego i chorego cz�owieka pod wzgl�dem r�-nicowo-rozpoznawczym. Wychodz�c z poj�cia op�tania wy�ania si� kolejny czynnik. Teoretycznie rozumiemy przez nie pewien stan, w kt�rym diabe� wzi�� w posiadanie cia�o cz�owieka i tak nim dysponuje, jakby by�o jego w�asnym23. Oznacza to, �e mamy tu do czynienia z dwoma osobowo�ciami: cz�owieka i diab�a, kt�ry go "posiada", opanowuje. Tym samym stoimy przed problemem podw�jnej osobowo�ci w szczeg�lnej formie, kt�rej jednak nie wolno stawia� na r�wni z rozszczepieniem osobowo�ci lub ja�ni, jak to wielu dzi�, z powo�aniem si� na T. K. Oesterreicha, czyni24. Do pierwszej osobowo�ci odnosimy si� jak do ka�dego innego cz�owieka i w ka�dej chwili mo�emy podj�� z ni� kontakt. Nast�pna (2., mo�e te� 3. i 4.) osobowo�� ukazuje si� tylko w czasie transu. Gdy tylko stan ten nast�puje, mo�liwe jest podj�cie z ni� kontaktu s�ownego - zobaczy� jej nie mo�na. Przy rzeczywistym rozszczepieniu ja�ni, w stanie transu wychodzi w tym przypadku na jaw jedynie to, co znajduje si� w pod�wiadomo�ci danego cz�owieka, lub to, co zale�nie od okoliczno�ci telepa-tycznie odbiera od innych. W op�taniu natomiast druga osobowo��, kt�ra zgodnie z definicj� ma by� diab�em, musi mie� o wiele wi�cej do zaoferowania; tre�� jej my�li nie mo�e si� po prostu ca�kowicie pokrywa� z tre�ci� my�li pierwszej osobowo�ci (op�tanego cz�owieka), lecz pod wieloma wzgl�dami przewy�sza� j�. Nie oznacza to, �e nie mog� w cz�ci lub dalece pokrywa� si�, ale nie mog� si� jedynie pokrywa�. Aby m�c to os�dzi�, konieczna jest znajomo�� przekona� ideologicznych op�tanego, a tak�e posiadanie informacji o jego wykszta�ceniu. Im prostsza jest jego wiedza religijna, tym bardziej rzuca�oby si� w oczy, gdyby np. nagle z du�� 23 Dictionnaire apologetique IV, 56; por: Ro 22. 21 Traugott Konstantin Oesterreich, Die Besessenheit (Op�tanie). Langensalza 1921. pewno�ci� zacz�� porusza� wznios�e problemy teologiczne, nawet wy- dawa�oby si�, �e nimi �yje. To, co w przypadku op�tania ujawnia si� w wypowiedziach drugiej osobowo�ci, musi nadto jeszcze nosi� okre�lone pi�tno. Musi zgadza� si� z obrazem diab�a, kt�ry znamy z objawienia, szczeg�lnie z Nowego Tes- tamentu. W Biblii zawarty jest poniek�d list go�czy diab�a ze wszystkimi jego personaliami. Obraz diab�a, kt�ry widzimy w pseudo-op�taniu, �atwo rozpozna� jako odbicie wyobra�e� ludowych. Oddaje on jedynie to, co pacjent wyobra�a sobie pod poj�ciem diab�a, i nic wi�cej. Druga osobowo�� natomiast, z kt�r� spotykamy si� w prawdziwym op�taniu, jest pe�na �ycia i intelektu, pe�na afektu i dynamiki, jest prze- ciwnikiem pe�nym nieprzejednanej nienawi�ci o wyra�nie ukierunkowanym "chceniu", wrogiem podst�pnym i k�amliwym. Jest ca�kowicie panem siebie, zarozumia�y, bez poczucia ni�szo�ci, kt�ry nadto dobrze wie, co potrafi, i dok�adnie zna granice swoich mo�liwo�ci. Wyra�nie kontrastuje z op�tanym, kt�rego zna nie tylko w niekt�rych warstwach - jak to ma miejsce w rozszczepieniu ja�ni - lecz na wylot, i robi z nim co chce- Dochodzi jeszcze dalsza osobliwo��: owa druga osobowo�� mo�e wprawdzie w��czy� si�, kiedy chce, w ka�dej chwili, bez uprzedzenia, ale istnieje te� punkt, gdy musi si� w��czy�, nawet gdy tego nie chce. Dzieje si� to poprzez egzorcyzm. Istnieje wi�c mo�liwo�� zmuszenia jej do nieuniknionego wyst�pienia z ukrycia, czy tego chce, czy te� nie (w tym tkwi du�a r�nica w por�wnaniu z transami przy rozszczepieniu ja�ni). Egzorcyzm odmawia osoba bezstronna. Uprawniony do tego jest ka�dy chrze�cijanin na mocy chrztu, w wi�kszej mierze jednak kto�, kto otrzyma� specjalne �wi�cenia (�wi�cenia kap�a�skie, ni�sze �wi�cenia egzorcysty), oraz misj� (oficjalne polecenie w�a�ciwego biskupa). Podczas gdy wed�ug prawa obowi�zuj�cego w Ko�ciele rzymskokatolickim25, zadanie to powierza si� jedynie kap�anom, to Ko�ci� wschodni nadal uznaje egzorcyzmowanie przez obdarzonych charyzmatem laik�w. Egzorcyzm jest "w imieniu Boga (Jezusa) skierowanym do diab�a rozkazem opuszczenia, wzgl�dnie pozostawienia w spokoju ludzi lub "CJCcan.ll51.par. l; RR l; por. Ro 112. 26 L Th K 2. wyd. 3, 134. przedmiot�w"26. W najkr�tszej formie brzmia�by wi�c: "Rozkazuj� ci, duchu nieczysty, kimkolwiek jeste�, aby� odst�pi� od tego cz�owieka w imi� Ojca i Syna, i Ducha Sw." "Chocia� dzia�anie egzorcyzmu jest wielkie - m�wi Balducci27 - to nie jest ono jednak niezawodne", tzn. �e nie doprowadza natychmiast do ko�ca op�tania; w tym celu potrzeba nieraz wielu egzorcyzm�w. Lecz z nielicznymi wyj�tkami (o widocznych powodach) wymusza, �e diabe� zdradza si� w jaki� spos�b. T o jest rozstrzygaj�cym akcentem dla rozpoznania op�tania, a nie wielki spektakl nadzwyczajnych fenomen�w parapsychologicznych, chocia� z pocz�tku wywieraj� one silne wra�enie. Gdy prawid�owe odm�wienie egzorcyzmu pozostaje bez reakcji, rozstrzyga to ju� w�a�ciwie o tym, �e op�tanie nie istnieje (przyjmuj�c, �e egzorcyzm by� tak odm�wiony, �e op�tany w �adnym razie nie wiedzia� o tym). Tam, gdzie natomiast istnieje, dojdzie wskutek egzorcyzmu do jakiego� ujawnienia28, b�d� to w s�owach, b�d� w czynach. W tym przypadku mo�na by - pod warunkiem, �e obserwacja i ocena jest prawid�owa - by� pewnym istnienia op�tania. Mimo to nikt rozs�dnie my�l�cy dzisiaj si� tym nie zadowoli, lecz prze- studiuje r�wnie� dok�adnie fenomeny z wy�ej podanych obszar�w i nie "polega na swoim rozs�dku"29, lecz zasi�gnie rady innych znawc�w, poprosi o sprawdzenie przez lekarza, czy jednak nie mo�e chodzi� o chorob�, przez parapsychologa, czy znajduje wystarczaj�ce wyja�nienie fenomen�w, przez teologa, czy wyst�puj�cy obraz drugiej osobowo�ci odpowiada biblijnemu diab�owi. Kto przeszed� przez przyrodniczo ukierunkowane wy�sze szko�y naszych czas�w, instynktownie opiera si� przed uznaniem op�tania. Pr�buje raczej o�mieszy� wszystko, widzie� w tym czyst� sensacj� lub za�atwi� lekkim machni�ciem r�ki jako "�redniowiecze". Rytua� z g�ry widzi w nas ludzi, kt�rzy "nie�atwo wierz� w op�tanie" (RR 3). Nie ostatnim tego powodem jest jednak to, �e wi�kszo�� nie mia�a nigdy okazji widzie� prawdziwie op�tanego. W poprzednich wiekach wyp�dzania diab��w dokonywano na otwartym rynku przy zgromadzonej ludno�ci. Dzisiaj dokonuje si� to w ciszy, najcz�ciej przy zamkni�tych drzwiach w jakim� 27 Bci 91 (z szerszym uzasadnieniem), Ro 66. "RR5. "PrzS.5. ko�ciele30, w obecno�ci nielicznych �wiadk�w". Ma to sw�j historycznie uwarunkowany pow�d, prowadzi jednak do tego, �e prawie nikt nie ma wyobra�enia o op�taniu. Dlatego mo�e by�oby dobrze dok�adnie przedstawi� przypadek op�tania w naszych dniach, kt�ry trwa� do�� d�ugo, aby mo�na by�o w spokoju przestudiowa� go wystarczaj�co dobrze. Prze�y�em go osobi�cie i zar�czam, �e by�em naocznym �wiadkiem relacjonowanych ni�ej fakt�w. Mog� to uczyni� tym bardziej, �e opiera�em si� na obszernym dzienniku, kt�ry wtedy prowadzi�em, zawieraj�cym 1200 stenograficznie zapisanych stron, a r�wnie� na dzienniku lekarza, kt�ry opiekowa� si� tym przypadkiem od strony medycznej. Chodzi�o o pewn� op�tan�, kt�rej nadajemy imi� Magda. W miar� mo�liwo�ci sprawdzi�em te� jej osobiste zeznania, co by�o dla mnie o tyle �atwe, �e dobrze zna�em jej najbli�szych krewnych. Z biegiem czasu odwiedzi�em r�wnie� miejsca jej poprzedniej dzia�alno�ci i rozmawia�em z osobami, kt�re orientowa�y si� w okre�lonych szczeg�ach i mog�y poda� in- formacje o nich. Poniewa� wszystkie materia�y u�yteczne do tej relacji wcze�nie zabezpieczy�em, mog� bazowa� na solidnej dokumentacji. Opr�cz tego mia�em do dyspozycji szereg orzecze� lekarskich dor�czonych mi osobi�cie lub takich, kt�re otrzyma�em do wgl�du z klinik, w kt�rych Magda by�a badana32. Do tego dochodz� jeszcze orzeczenia teologiczne pro et contra. Wszystko razem obejmuje oko�o 700 stron maszynopisu. Wolno chyba powiedzie�, �e jeszcze za �ycia Magdy nie przeoczono �adnej kwestii o znaczeniu teologicznym, medycznym lub p�rapsycho-logicznym, a nawet prawniczym, kt�ra mog�a przyczyni� si� do wyja�nienia tego przypadku. Mimo to, temu lub innemu czytelnikowi mo�e si� czasem wydawa�, �e to "najbardziej wskazane" pytanie nie zosta�o postawione lub �e zosta�o przeoczone- To raczej nie wchodzi w gr�. Wiele os�b o r�nym stopniu wykszta�cenia zajmowa�o si� t� spraw� i ka�da z nich zawsze, a� do znu�enia stawia�a to "najbardziej wskazane" pytanie, 30 In ecdesiam...seorsum a multitudine perductus energumenus exorcicetur (RR 11). 31 W przypadku op�tanych kobiet �wiadkami winni by� w miar� mo�liwo�ci krewni (RR 19). 32 Fotografie i ta�my magnetofonowe odda� mi we Fryburgu/Bad. �askawie do dyspozycji prof. dr med. Bender. kt�re jednak po bli�szym przyjrzeniu si�, okazywa�o si� bez znaczenia. Kto widzi fenomen po raz pierwszy, ma najpierw pytania, kt�re potem, gdy prze�ywa to po raz dziesi�ty, nie nasuwaj� si� ju�, bo pozna� lepiej zwi�zki przyczynowe. A w przypadku Magdy niekt�re fenomeny powtarza�y si� dalece cz�ciej ni� dziesi�� razy. O ile by�o to dla mnie w jaki� spos�b osi�galne, wszystko, co mog�em w literaturze znale�� o op�taniu, przejrza�em w oryginalnych �r�d�ach. W�a�nie na podstawie tych studi�w doszed�em do przekonania, �e by�oby dobrze przedstawi� w ca�ej rozci�g�o�ci przypadek op�tania w jego faktach i interpretacjach, aby ka�dy, kto chce uczciwie sprawdzi�, m�g� wyrobi� sobie obraz i w dyskusjach wychodzi� z fakt�w, a nie z jakich� nieokre�lonych lub fa�szywych wyobra�e�. R�wnie� op�tanie musi zosta� dzisiaj na nowo przedstawione do dyskusji. Konieczne jest to dlatego, �e niejedno, co dawniej uwa�ano za wp�yw demoniczny lub chorob� o przyczynie demonicznej, dzisiaj z czystym sumieniem nie mo�e by� tak okre�lane. Wa�ne powody zmuszaj� do okre�lenia tego jako naturalne lub czysto chorobliwe. Jeszcze w 1606 r. ukaza�a si� ksi��ka, kt�ra epilepsj� traktowa�a jako chorob� demoniczn�33, a wiele objaw�w histerycznych przypisywano r�wnie� diab�owi. Wielk� zas�ug� psychiatrii jest odmi-tologizowanie - lub lepiej oddemonizowanie - epilepsji i histerii. Dowiod�a jasno, �e chodzi tu o chorob�, a nie co� demonicznego. Wielokrotnie przechodzono po prostu nad op�taniem do porz�dku dziennego i chciano je zr�wna� z wyobra�eniami natr�tnymi i rozszczepieniem ja�ni34. Nale�y zatem na nowo postawi� pytanie, czy jest to s�uszne. Przed laty mia�em odczyt na temat Magdy dla oko�o 50 niekatolickich psychiatr�w i neurolog�w. Na koniec szef kliniki podsumowa� swoje wra�enie w kr�tkich s�owach: "Pojedyncze objawy s� nam znane, lecz nie znamy ich w tym zestawieniu i takiej mnogo�ci". Tym trafi� w sedno. Nie chodzi tu o pojedynczy objaw, lecz o zesp� objaw�w, kt�ry rozci�ga si� na wymienione cztery r�ne sfery. Podobnie jak s�uchacze odczyt�w o op�taniu, r�wnie� c z y t e l n i -c y podziel� si� prawdopodobnie natrzygrupy:u tych, kt�rzy mniej 33 Jean Taxil, Traite de 1'epilepsie. 34 Patrz wy�ej: Jaspers i Oesterreich. lub bardziej �wiadomie odrzucaj� ca�kowicie religijno��, a przede wszystkim wiar� w istnienie diab�a, natrafi to na zasadnicze odrzucenie. Do nich mo�emy najwy�ej z Shakespeare'em zawo�a�: "O Horacy, wi�cej jest rzeczy na ziemi i niebie, ni� si� �ni�o waszym filozofom"35. W przeciwie�stwie do tego, inni przyjm� tre�� wyk�adu bez wi�kszych zastrze�e�. Lecz znacznie przewa�aj�ca cz�� nie b�dzie wiedzia�a zrazu, co z tym pocz��, bo wszystko to jest dla niej nowe, w ka�dym razie takie zupe�nie inne, ni� sobie to wyobra�a�a. Z tymi osobami mo�liwy jest straszliwy sp�r. Najwa�niejsze jest zgodzi� si� z faktami i postara� si� o w�a�ciw� ich interpretacj�. W ksi��ce tej fakty zostan� zinterpretowane zgodnie z Rituale Romanum. Studium wst�pnym do tego by�o moje dzie�o Demoniczne op�tanie z podtytu�em "W �wietle Rituale Romanum". Tam znajduje si� szersze opracowanie tego, o czym tu tylko teoretycznie kr�tko wspominamy. Dlatego przypisy cz�sto odsy�aj� do tej ksi��ki. Mo�na uwa�a�, �e wystarczy�oby przedstawi� zaobserwowane u Magdy fenomeny w logicznie powi�zanym porz�dku, tak jak si� to dzieje pocz�wszy od trzeciej cz�ci. Lecz dla lepszego zrozumienia du�e znaczenie ma te� przebieg wydarze� w czasie. Poza tym, ka�de wydarzenie nale�y rozpatrywa� w okre�lonym kontek�cie, kt�ry dopiero pozwala jasno ujrze� le��cy u podstawy odcie� (tono/itd). Bez spojrzenia na ca�o�� zabrak�oby jeszcze czego� bardzo wa�nego: wgl�du w przyzwolenie Bo�e i kierowanie przez Niego ca�ym przypadkiem. W ksi��ce tej nie chodzi o sensacj�, nawet nie o sam� Magd� lub inn� osob� - dlatego te� wszyscy wyst�puj� pod przybranym imieniem -lecz jedynie i wy��cznie o fenomen op�tania jako taki, a specjalnie o form�, w jakiej si� objawia w obr�bie XX wieku. 35 Hamlet 1,5. Cz�� I PRZEGL�D HISTORYCZNY l. Osobliwe odkrycie W czasie drugiej wojny �wiatowej szpital garnizonowy w Trewirze zosta� umieszczony g��wnie w du�ym szpitalu. Gdy nied�ugo po ofensywie zachodniej sytuacja na zachodzie nieco si� uspokoi�a, trafi�o tu w 1941 r. 50 kobiet i dziewcz�t wcielonych do wojska i przeszkolonych jako pomocnice Czerwonego Krzy�a, kt�re mia�y tu by� poddane egzaminowi pod wzgl�dem ich przydatno�ci na froncie. Wkr�tce wszystkie zosta�y wys�ane na front, tylko siostra Magda pozosta�a, aby jeszcze przez jaki� czas piel�gnowa� rannego z ci�kim uszkodzeniem m�zgu. By�a ona kobiet� 30-letni�, od niedawna zam�n� z wdowcem maj�cym ma�ego syna z pierwszego ma��e�stwa. M�� s�u�y� na froncie wschodnim, a dziecko ze wzgl�du na neurasteni� zosta�o oddane pod opiek� si�str. W ten spos�b Magda by�a wolna i mog�a zosta� wcielona do wojska. Przedtem, zanim dosta�a si� do Trewiru, przez d�u�szy okres czasu pomaga�a w innym szpitalu. By�a szatynk� o br�zowych oczach, �redniego wzrostu, delikatnej budowy cia�a i gwa�townym usposobieniu. Zawsze w dobrym humorze i zwinna w pracy, by�a bardzo lubiana przez pacjent�w. Pozna�em j� w szpitalu, gdy w zast�pstwie kapelana garnizonowego pe�ni�em tam pos�ug� duszpastersk�. W czasie opieki nad rannymi nieraz wy�wiadcza�a mi przys�ugi, mog�em j� bli�ej pozna� i zacz��em ceni�. Podczas pewnej rozmowy opowiedzia�a mi wiele o swoim �yciu - a raczej o swoim podw�jnym �yciu, w kt�rym nie potrafi�a si� po�apa�. Wyrazi�a �yczenie: "Chcia�abym znowu by� sob�!". W czasie tych rozm�w uderzy�o mnie, �e by�a czasem zupe�nie odmie- niona. Podczas gdy zwykle robi�a mi�e wra�enie, bywa�a wtedy arogancka i bezczelna, i zw�aszcza o sprawach religijnych m�wi�a z wyzywaj�cym wr�cz lekcewa�eniem. Potem nagle reagowa�a znowu zupe�nie normalnie i - jak si� zdawa�o - nie pami�ta�a ju� niczego z tego, co m�wi�a w tym osobliwym stanie tymczasowym, w kt�rym wydawa�a si� by� niezupe�nie przytomna. Z pocz�tku traktowa�em to wszystko jako histeri� i teatr. P�niej my�la�em, �e mo�e chodzi� o jak�� chorob� umys�ow�. Poniewa� jednak ju� od d�u�szego czasu pracowa�a w szpitalu i lekarze musieli j� dobrze zna� - poza tym niedawno zosta�a uznana za zdoln� do s�u�by polowej - stany chorobowe by�y raczej ma�o prawdopodobne. W jej opowiadaniach by�o jednak niejedno - to p�niej wyra�nie wyst�pi - co kaza�o mi pomy�le� ostatecznie o demonicznym op�taniu, cho� wewn�trznie broni�em si� przeciw tej my�li. Zdecydowa�em si� wi�c na pr�b� odm�wi� egzorcyzm i przeprowadzi� inne odpowiednie eksperymenty. Reakcja na egzorcyzm by�a gwa�towna i jednoznaczna. Wywo�a� u niej - jak r�wnie� zawsze p�niej - �w osobliwy stan zwi�zany z amnezj� (zanikiem pami�ci) i odr�twieniem. R�wnie� reakcja na wod� �wi�con� by�a silnie wzbraniaj�ca. Kiedy�, gdy znowu znajdowa�a si� w tym stanie (stanie kryzysu), przez oko�o 10 minut rozmawia�em z ni� po �acinie. Nie okazuj�c zupe�nie zdziwienia od razu zrozumia�a wszystko, co m�wi�em, i odpowiada�a bardzo rzeczowo w j�zyku niemieckim. By�o to osobliwe, gdy� pewnym by�o, �e kobieta ta, posiadaj�ca jedynie podstawowe wykszta�cenie, nigdy nie uczy�a si� �aciny. Dla pewno�ci, przez nast�pne 10 minut rozmawia�em z ni� po francusku - efekt by� taki sam. Podobnie by�o, gdy p�niej u�ywa�em greckich lub hebrajskich zda�. Histeri� lub chorob� nie da si� wyja�ni� tego bieg�ego rozumienia j�zyk�w, kt�rych nigdy si� nie uczy�a. Do op�tania pasowa�o to doskonale, gdy� rozumienie j�zyk�w Rituale Romanum wymienia jako pierwszy znak op�tania. Po d�u�szych naradach z pewnym kap�anem, kt�rego wtajemniczy�em w t� spraw�, zawiadomi�em o niej tak jak nakazuje prawo kanoniczne (CJCcan. 1151, par. l) biskupa diecezji - arcybiskupa Franciszka Rudolfa Bomewassera. Arcybiskup wezwa� mnie do siebie, wys�ucha� mojej relacji, po czym zada� charakterystyczne pytanie: "Czy to wszystko nie jest histeri�?". Odpowiedzia�em, �e wed�ug mnie diagnoza ta jest zbyt prosta i dodatkowo przedstawi�em inne zdarzenia. Uda�o mi si� np. odebra� Magdzie krwi� podpisany zapis skierowany do diab�a, na kt�rym nadto jako piecz�� przyklejona by�a hostia, kt�r� musia�a mie� uprzednio w ustach; co do tego dow�d ten nie pozostawia� w�tpliwo�ci. Na podstawie takich oznak - przedstawienie wszystkich ju� teraz pro- wadzi�oby za daleko - biskup ustanowi� mnie egzorcyst�. 10 grudnia 1941 r. powierzy� mi uregulowanie tego przypadku i z powo�aniem si� na kanon prawa kanonicznego dor�czy� mi to polecenie na pi�mie. Prosi�em, aby przydzieli� mi jako osob� poniek�d kontroluj�c� pra�ata von Eycka, kt�ry, podobnie jak ja, mieszka� na terenie szpitala i z kt�rym regularnie spotyka�em si�. Poniewa� obecnie szpital by� zarz�dzany i kontrolowany przez nacjonalist�w, osoba z zewn�trz nie wchodzi�a w rachub�, gdy� za bardzo zwraca�oby to uwag�. Biskup zgodzi� si� ch�tnie z t� propozycj�. 2. W oparciu o Rituale Romanum Z chwil� ustanowienia mnie egzorcyst�, spos�b mego post�powania zosta� �ci�le okre�lony. Odt�d podstaw� do dalszych krok�w musia�o by� Rituale Romanum ze swoimi postanowieniami "O zaklinaniu op�tanych (RR 1-21)". Podczas gdy dotychczas zastosowany egzorcyzm mia� bardziej charakter ostro�nej pr�by (exorcismus pr�ba twus), to odt�d mia� on przygotowa� pokonanie op�tania. Wed�ug Rituale Romanum op�tanie oznacza, �e diabe� obejmuje w posiadanie cia�o jakiego� cz�owieka i tak potrafi nim dyrygowa�, jak gdyby by�o jego - on sam nie posiada przecie� cia�a. Ale oznacza to r�wnie�, �e przez to cia�o diabe� potrafi dzia�a� i rozmawia� z nami. Ko�ci� zak�ada, �e w istocie tak si� dzieje i egzorcysta mo�e diab�owi zadawa� pytania, na kt�re ten odpowiada, a nawet odpowiada� musi. Jest to spos�b, aby dowiedzie� si� prawdy o okre�lonym przypadku op�tania, przy czym Rituale Romanum dok�adnie rozr�nia pytania konieczne od niepotrzebnych lub wr�cz ciekawskich (RR 14). Pierwsze nale�y stawia�, drugich nale�y unika�. Rytua� m�wi: "Konieczne s� pytania np. o liczb� i imiona duch�w, o czas, w kt�rym wzi�y w posiadanie op�tanego, o przyczyn� i inne podobne (RR 15)". Stosownie do tego musia�em zapyta� o liczb� ewentualnie obecnych diab��w. Po odm�wieniu egzorcyzmu, zg�osi�a si� pewna osobowo�� nazywaj�ca siebie Kain. Czu�o si� wprawdzie, �e nie jest to jeszcze pe�na prawda, ale wi�kszych post�p�w na razie nie mo�na by�o zrobi�. Jako przyczyn� op�tania Magdy Kain poda�, �e gdy by�a jeszcze ma�ym dzieckiem, jej babka ze strony matki cz�sto rzuca�a na ni� ci�kie przekle�stwa - w dos�ownym tego s�owa znaczeniu. Wskutek tego on, Kain, wtedy w ni� wst�pi� i symbolizuje to przekle�stwo - bo Kain jest pierwszym przekl�tym cz�owiekiem (Rdz 4,11) - i dot�d ma zadanie czuwania nad tym, aby przekle�stwo to mog�o si� nadal rozwija� w taki spos�b, aby Magda nie zwraca�a na siebie uwagi. W ten spos�b a� do 30 roku �ycia op�tania Magdy nie zauwa�ono; teraz jednak zapowiada� si� jego koniec. Poprzez poszukiwania w rodzinie uda�o si� stwierdzi�, �e takie przek- le�stwo nie tylko �e zosta�o przez babk� wypowiedziane, ale te� jako takie by�o przez ni� rozumiane (Ro 117). Dopuszczeniu Magdynie by�o jednak na razie mowy. Jednak po paru tygodniach, kr�tko przed Bo�ym Narodzeniem, wydawa�o si�, �e nadszed� czas. Stosuj�c manewr zwodniczy uda�o si� Kainowi wzbudzi� poz�r, jakoby teraz rzeczywi�cie chcia� opu�ci� cia�o Magdy. Nast�pnego dnia Magda by�a znacznie spokojniejsza i pojecha�a do domu, gdzie sp�dzi�a spokojnie pierwsze �wi�to. Potem jednak jej wewn�trzna udr�ka mocno wzmog�a si�. Gdy na pocz�tku stycznia wr�ci�a do szpitala, nie by�o w�tpliwo�ci, �e nadal jest op�tana. U�yty wybieg, aby przez zwodniczy manewr pozby� si� mnie, nie uda� si� i nie spuszcza�em w tych dniach Magdy z oczu. Gdy diab�y poczu�y, �e w ten spos�b nie powiod�o im si�, obra�y inn� taktyk�.' Mo�e dobrze by�oby poda� tu pewne wskaz�wki, kt�re w D i IV cz�ci zostan� dok�adniej rozwini�te i uzasadnione. Gdy poni�ej powtarza� si� b�dzie, �e "diabe� A lub B powiedzia� to a to", b�dzie to okre�leniem dla bardzo z�o�onego stanu faktycznego. Oznacza on: 1. �e gdy Magda wypowiada�a te s�owa, nie znajdowa�a si� w swoim nor- malnym stanie, lecz w stanie transu (kryzysie, stanie kryzysowym), a wi�c w rodzaju snu hipnotycznego, 2. �e usta Magdy wypowiada�y te s�owa, 3. �e s�owa te, s�dz�c po ich sensie, nale�y jednak�e przypisywa� jakiej� drugiej lub trzeciej osobowo�ci, kt�ra zg�asza�a si� w czasie transu, 4. �e osobowo�ci te nadawa�y sobie okre�lone imi�, np. Kain czy Judasz, 5. �e osobowo�ci te, zar�wno jedna jak i druga twierdzi�y, �e nie s� 1 O tym opowiada - w powi�zaniu z ca�o�ci� - Spojrzenie wstecz, s. 220. bynajmniej dusz� jakiego� zmar�ego (tak jak czyni� to drugie osobowo�ci w transie spirytystycznym), lecz diab�em w sensie teologicznym. W to, czy i jak dalece jest to s�uszne, mo�na na razie nie wnika�. Mo�na oprze� si� na czysto historycznym fakcie, �e tak w�a�nie twierdzi�y. Powtarzanie tego wszystkiego przy ka�dej wypowiedzi lub pos�ugiwanie si� samymi znakami zapytania by�oby zbyt skomplikowane. Dlatego od dawna jest zwyczajem m�wienie w relacjach o op�taniach "diabe� po- wiedzia�" lub "Kain powiedzia�". I tak te� tu czynimy. W tym sensie przy- ��czamy si� tu do powszechnego sposobu m�wienia. R�wnie� lekarze, kt�rzy maj� do czynienia z pseudo-op�taniem, w kt�rym wyst�puje "diabe�" nie opieraj� si� przed powiedzeniem: "diabe� A powiedzia�". Podobnie jest, gdy przez hipnoz� w��czone s� r�ne stopnie �wiadomo�ci, w kt�rych zg�aszaj� si� osobowo�ci. Nadaje im si� ch�tnie nazw� ducha (np. duch A, duch B) tak samo jak duchami (spirits) nazywane s� drugie osobowo�ci, kt�re zg�aszaj� si� w transie spirytystycznym. Je�eli w przypadku Magdy nie m�wimy o duchach, lecz o diab�ach, to dlatego, �e one same tak siebie nazywa�y, ale okre�la�y siebie te� cz�sto jako duchy; w szczeg�lno�ci jako z�e duchy. Odpowiednio nale�y ocenia�, gdy m�wi si�: "diabe� A z r o b i � to czy tamto", "Kain l�y�, bi�, by� w�ciek�y". Ka�e to zak�ada� istnienie transu (kryzysu) i odno�ne dzia�ania przypisa� drugiej osobowo�ci, kt�ra te� ro�ci sobie prawa do nich. Ma to znaczenie dla przypisania czynu. W transie, kt�ry jest stanem hipnotycznym, a wi�c stanem snu, rozum i wola s� wy��czone, tak �e dana osoba nie mo�e odpowiada� za to, co si� wtedy dzieje; tak samo jak za to, co czynimy w czasie snu. Teolodzy powiedzieliby, �e chodzi wtedy nie o acrus humanus, lecz o actus hominis. Tym samym nie jest jednak powiedziane, �e ka�da odpowiedzialno�� ustaje. Poniewa� chodzi o stan hipnotyczny, pytaniem jest: kto wszcz�� hipnoz�, wzgl�dnie dyrygowa� hipnotyzowanym w tym stanie, wyda� mu swoje polecenia lub mu podpowiada�? Za zbrodni� pope�nion� w hipnozie nie czyniliby�my odpowiedzialnym hipnotyzowanego, lecz hipnotyzera, kt�ry taki rozkaz wyda�. Najprostszym modelem wyobra�aj�cym stan kryzysowy w op�taniu jest taki: diabe� hipnotyzuje okre�lonego cz�owieka i kieruje nast�pnie jego post�powaniem. Nale�y jednak zastrzec, �e stan hipnotyczny i kryzysowy nie pokrywaj� si� po prostu (jak dalej wyka�emy), lecz wp�ywy tego ostatniego s� tak silne, �e pokonuj� nawet hipnoz�. W naszym przypadku oznacza to, �e odpowiedzialno�ci za to, co dzia�o si� w stanie kryzysowym, nie ponosi Magda, lecz kieruj�cy ni� diabe�. Nadej�cie kryzysu mo�na rozpozna� po nag�ej zmianie osobowo�ci, kiedy pojawia si� druga osobowo��, ca�kiem odmienna w my�leniu i post�powaniu od pierwszej, z kt�r� pozostaje w diametralnej sprzeczno�ci. Zewn�trzne objawy kryzysu to zupe�nie odmieniony wyraz twarzy i zmieniony g�os, g��bokie odr�twienie i brak wspomnie� o wszystkim, co dzia�o si� w kryzysie (pe�na amnezja). Najwa�niejsze o znakach op�tania oraz znaczeniu Rituale Romanum zosta�o ju� powiedziane we wprowadzeniu (6 nn), szczeg�owiej m�wi o tym cz�� VII. 3. Znak ostrzegawczy Kain, kt�ry podawa� si� jednoznacznie za diab�a, wydawa� si� teraz bardzo zaniepokojony. Ci�gle szepta� Magdzie: "Policzono, zwa�ono, podzielono" - �w znak ostrzegawczy, kt�ry niegdy� kr�lowi Baltaza-rowi zapowiedzia� koniec jego panowania (Dn 5,25-28). Chcia� tym wyrazi�, �e zbli�a si� koniec jego wp�ywu na Magd�, tzn. �e op�tanie zbli�a si� ku ko�cowi. Co do mnie, to �a�owa�, �e stosuj�c sw�j manewr zwodniczy nie uda�o mu si� pozosta� nierozpoznanym. Dotychczas pr�bowa� zasugerowa� mi, �e chodzi o histeri�, aby przez t� b��dn� diagnoz� wprowadzi� mnie w b��d. Teraz wyzywa� mnie do bezpo�redniej walki. Pr�bowa� Magd� zrazi� do mnie. Pojawi�y si� objawy oparze�, najpierw na jej ramieniu, a potem na ca�ym ciele, a jako sprawc� przedstawia� po prostu mnie, wi�c Magda zacz�a mnie unika�. W�a�nie o to chodzi�o. Ostatecznie podjudzi� j�, aby uda�a si� na gestapo, by donie�� na mnie i w ten spos�b pozby� si� mnie. To jego podjudzanie przeciw mnie by�o bardzo niebezpieczne, bo Magda by�a oficjalnym szpiegiem gestapo i ju� kilka tygodni temu donios�a na mnie, co prawda najpierw "anonimowo", tzn. poda�a, �e �ledzi pewien przypadek. W razie interwencji gestapo, wszystko mia�oby wtedy moc wsteczn�. Kto jeszcze pami�ta, co wtedy oznacza�o "gestapo", mo�e zrozumie�, �e poznanie tych zwi�zk�w zrodzi�o my�l: trzymaj si� z dala od tego! Potem jednak Kain musia� wyjawi� osobliw� rzecz: diab�y otrzyma�y od Boga zakaz wydania mnie i moich wsp�pracownik�w gestapo. Oznacza�o to, �e B�g os�ania ca�� spraw�, tak �e na zewn�trz nic nie b�dzie zwraca�o uwagi, je�eli sami tego nie sprowokujemy. Cho� brzmi to w tej chwili nieprawdopodobnie, rzeczywi�cie tak si� dzia�o i nawet w krytycznych momentach, gdy sprawa w spos�b oczywisty musia�aby si� rzuca� w oczy, wszystko pozostawa�o w ukryciu. Patrz�c wstecz trudno poj��, jak to by�o mo�liwe. W tych kr�tkich informacjach Kaina wyczuwa�o si�, �e w��czy� si� jeszcze Kto� Wy�szy, kt�ry wszystko wzi�� mocno w r�ce i kt�remu diab�y nie mog�y si� przeciwstawi�. Chrystus, w kt�rego imieniu byty odprawiane egzorcyzmy, zmusi� diab�y do odchylenia przy�bicy. Nagle Kain zwierzy� si�, �e nie jest sam, lecz s� z nim jeszcze trzy inne diab�y: Judasz, Herod, Barabasz. Zachodzi� wi�c przypadek kilkakrotnego op�tania (por. Bci 121; Ro 33). R�wnocze�nie da� do zrozumienia, �e on sam jest w�r�d nich najmniej znacz�cy, g��wnym diab�em jest w tym przypadku Judasz (91). Zosta� r�wnie� podany termin opuszczenia Magdy - mia� to by� 29 stycznia. W tym dniu, jak zwykle, poprosi�em Magd� do swojego gabinetu. Sie- dzia�a na sofie, gdy nagle zauwa�y�em skalpel2, kt�rym chcia�a mnie skaleczy�. Odebra�em jej go i odm�wi�em egzorcyzm, aby diab�y wysz�y z niej. Wtedy osun�a si� z sofy i le��c twarz� do pod�ogi zacz�a w ni� uderza� g�ow� tak mocno, �e musia�em pod�o�y� poduszki, aby si� nie zrani�a3. Po p�godzinie uspokoi�a si�, lecz potem wszystko si� powt�rzy�o. Po godzinie Magda poczu�a ulg�, ale jeszcze nie czu�a si� ca�kowicie wolna. Nie uda�o si� jej r�wnie� pokropi� wod� �wi�con� swojego pokoju. Przeciwnie, pojawi�y si� zaburzenia wzroku, odczuwa�a duszenie 2 Ma�y n� chirurgiczny z nieruchomym ostrzem. 3 Podobne zdarzenie rozegra�o si� w 1887 r., gdy O. Jordan, za�o�yciel zakonu salwatorian�w egzorcyzmowa� op�tanego Fr. Feliksa Buchera. W jednej z relacji znajduj�cych si� w g��wnym archiwum zakonu czytamy: "Maltretowanego przez moce demoniczne brata u�o�ono na pod�odze podk�adaj�c siennik. Co widzieli�my? Widzieli�my jak jego g�owa ci�gle zostawa�a przez demony zrzucana na pod�og�, tak �e nale�a�o si� obawia� wstrz�su m�zgu lub nawet roztrzaskania czaszki. Chcieli�my pod�o�y� poduszk�, lecz demoniczna si�a odrzuca�a j�. R�wnie� koce i inne poduszki" (publikacja w: "Missionar" 1887). w gardle i ca�e pomieszczenie nape�ni�o si� dymem. Wkr�tce okaza�o si�, �e poprzedniego dnia tylko dwa diab�y, Herod i Barabasz wysz�y z niej, a Judasz i Kain pozosta�y. Cho� nie wszystko jeszcze osi�gni�to, to jednak pozycja diab��w by�a widocznie zagro�ona. Nast�pnego dnia mog�em razem z Magd� modli� si�, cho� samo odmawianie modlitwy sprawia�o jej trudno�� i w mi�dzyczasie odrzuci�a krzy�, kt�ry trzyma�a w r�ce. Pod koniec adoracji Naj�wi�tszego Sakramentu, we wtorek zapustny doczeka�a si�, �e i te ostatnie diab�y znikn�y w postaci dymu. Ja jednak nie dowierza�em temu spokojowi, bo spos�b, w jaki wysz�y, nie zgadza� si� z instrukcj� Rytua�u. W rzeczywisto�ci diab�y podj�y pr�b� zmylenia, aby pozby� si� mnie, a same mog�y pozosta�. Lecz niewiele im to pomog�o. R�wnie� Judasz musia� wkr�tce wyj��. Jego wyp�dzenie trwa�o oko�o godziny i by�o dla Magdy tak wyczerpuj�ce, �e nast�pnego dnia musia�a pozosta� w ��ku. 4. Zupe�nie nowe metody Tak �atwo jak my�la�em, sprawa si� jednak nie potoczy�a. Pozosta� mianowicie Kain, lecz nie sam - przeciwnie, kilka dni temu wst�pi� inny diabe�. Nazywa� siebie Belzebubem (94) i wydawa� si� by�, po Lucyferze, najwy�szym diab�em. Magda interesowa�a go stosunkowo niewiele i prawie wcale nie dr�czy� jej. Jego interesowa�y wznios�e idee historii i panowanie demon�w w naszych czasach (98). Poniewa� widzia� jakie� zagro�enie, w��czy� si�. Jego podstawow� tez� by�o: "To, co widzisz w Magdzie, jest symbolem czasu. W niej widzisz na drobn� skal� to, co na zewn�trz dzieje si� na du��. Diab�y, kt�re w niej spotykasz, opanowuj� swoim duchem przebieg historii, ka�dy na sw�j spos�b"4. Jak nale�a�o to rozumie� dok�adniej, pozostawa�o na razie niejasne. Belzebub od razu zabra� si� do pertraktacji, w celu osi�gni�cia mojej ca�kowitej rezygnacji z przypadku Magdy. Zdawa� si� obawia�, �e m�g�bym wykorzysta� uzyskan� tu wiedz�. Szczeg�lnie niepokoi�o go, �e codziennie robi�em sobie notatki o zdarzeniach. Czyni�em to w�a�ciwie jedynie po to, aby nie straci� orientacji. R�wnie� pytania, kt�re mu stawia�em, i odpowiedzi na 4 Por. str. 98 nn. nie, kt�re zawsze zapisywa�em, niepokoi�y go, tak �e powoli, ale z wielkim naciskiem powiedzia�: "Ty jeste� niebezpieczny, bardzo niebezpieczny, je�eli swoje pytania tak dobrze przygotowujesz". Co chcia� w�a�ciwie przez to powiedzie�, mog�em si� na razie jedynie domy�la�. Nie osi�gn�wszy tego, czego ode mnie ��da�, wyszed� ju� po o�miu dniach, a z nim Kain. Na koniec Belzebub zapowiedzia� jeszcze, �e odt�d zastosuje przeciw mnie "zupe�nie nowe metody"; Kain m�wi� o tym, �e diab�y chc� wezwa� posi�ki wojskowe: "ci�k� artyleri�, ba, stukasy (samolot nurkowy)". Rozumia� przez to nowego diab�a, kt�ry wszed� r�wnocze�nie z Belzebubem, ale pozosta� w ukryciu, dop�ki ten nie wyja�ni� sytuacji. Nazywa� siebie Abu Gosch (92) i odgrywa� rol� herszta opryszk�w, w szczeg�lno�ci rozb�jnika ukrzy�owanego po lewej stronie Chrystusa. Teraz sytuacja sta�a si� tak niebezpieczna, �e musia�em wtajemniczy� piel�gniarza Hansa, kt�ry pracowa� na tym samym oddziale co Magda. Otrzymywa�a teraz z niewidzialnej r�ki takie uderzenia (141), �e - jak m�wi�a - w kilka sekund ca�e jej plecy by�y zbite na kwa�ne jab�ko i to cz�sto kilkakrotnie w ci�gu dnia. Do tego dochodzi�y zranienia - jedno po drugim. Najpierw dochodzi�o do nich w nocy, wkr�tce r�wnie� w ci�gu dnia, przy czym przyczyny tego nie by�y zrazu jasne. Powoli okaza�o si�, �e rany te zadawa�a sobie Magda sama (162 nn) b�d�c w stanie lekkiego kryzysu. Szcz�liwe zrz�dzenie losu sprawi�o, �e Magda, kt�ra dotychczas mieszka�a w mie�cie, otrzyma�a nieoczekiwanie pok�j w szpitalu. Niew�tpliwie postara� si� o to Ten, kt�ry roztacza� opiek� nad ca�o�ci�, bo gdyby nie to, dalsza opieka nad ni� nie by�aby mo�liwa. Kryzysy, kt�re wyst�powa�y u niej z powodu egzorcyzmu, wyst�powa�y oczywi�cie te� samoczynnie. Niejednokrotnie musia�a w nocy uk�ada� pisma nakierowane na uznanie dla Lucyfera i na walk� przeciw egzorcy�cie. Niekt�re z nich, kt�re wpad�y mi w r�ce, by�y ca�kowicie zaplamione krwi�. Dyktowane przez diab��w mia�y na celu pokazanie Magdzie po przebudzeniu do czego si� zobowi�za�a i co ma do zrobienia. Cho� same w sobie by�y bezwarto�ciowe, to jednak sugestywne wra�enie i wp�yw na ni� by� wielki. Teraz i ja zosta�em czynnie zaatakowany. Pewnego wieczoru Magda spokojnie pocz�stowa�a mnie kromk� chleba z mas�em, kt�rej jednak z ostro�no�ci nie przyj��em. P�niej okaza�o si�, �e by�a zatruta strychnin�. Codziennie wieczorem, oko�o godz. 21�� przychodzi�a teraz na ch�r w kaplicy, �atwo dost�pnej z oddzia�u, na kt�rym pracowa�a. Zawsze by�a w co� uzbrojona - najpierw by�a to miot�a lub kij, potem przychodzi�a z siekier�, no�yczkami lub no�em. Hans lub ja mo�liwie szybko �apali�my j� i zmuszali do wyj�cia. Poniewa� kaplica nie by�a zaciemniana, nie mogli�my zapala� �wiat�a i nie widzieli�my, co Magda ma w r�ku. Pewnego wieczoru, zanim si� spostrzeg�em, zrani�a mnie brzytw� w prawy palec wskazuj�cy. Ju� przedtem Abu Gosch powiedzia� mi: "Nie wyjd� z Magdy, dop�ki krew nie pop�ynie". Zwr�ci�em mu wi�c uwag�, �e ten warunek zosta� teraz spe�niony i on musi odej��. O�wiadczy� jednak, �e zamach ten nie uda� si� tak, jak by� zaplanowany; ta odrobina krwi nie wystarczy�a. Na wszelki wypadek pozosta�. U Magdy pojawi�a si� w mi�dzyczasie dziesi�ta rana. Gdy Abu Gosch nie m�g� da� sobie rady, sprowadzi� posi�ki. Zapo- wiedzia� Nerona (93), kt�ry wkr�tce wszed�. Od tej pory wielk� rol� odgrywa�a trucizna. Do ka�dego napoju musia�a dodawa� kilka ziaren trutki na szczury i nak�ada� to r�wnie� na swoje rany. Zatrut� strychnin� pomara�cz�, kt�ra w�a�ciwie by�a dla mnie przeznaczona, musia�a sama zje��. Przyjmowanie pokarmu zosta�o ograniczone do ilo�ci dla nas niepoj�tej, a o �nie nie by�o prawie wcale do pomy�lenia. Do��czy�y r�wnie� infestacje (202). Hans i pra�at van Eyck prze�ywali w nocy osobliwe zak��cenia spokoju, o kt�rych Neron mnie przedtem informowa�, wzgl�dnie potem na nie kierowa� rozmow�, tak �e zwi�zek przyczynowy stawa� si� jasny. Od niego te� dowiedzieli�my si�, �e oko�o rok temu B�g zapowiedzia� diab�om koniec op�tania Magdy i okre�li� te� egzorcyst�, kt�ry mia� z nim toczy� walk�. Po tym zmusili Magd� do napisania pisma, w kt�rym zobowi�za�a si� doprowadzi� dan� osob� -kt�rej nazwiska nie dowiedzia�a si� jednak - do upadku. Pismo to przekaza�a mi p�niej. Gdy rozmawia�em z Neronem o przyczynie op�tania Magdy, odpo- wiedzia�: "Najlepszym pod�o�em dla op�tania jest przekle�stwo (prze- kl�cie), rzucone przez matk� lub ksi�dza. Uwolnienie si� od takiego prze- kle�stwa jest prawie niemo�liwe. Jedynie, gdy jaki� ksi�dz si� za ni� (Magd�) wstawi, mo�e by� zdj�te." (Ro 129). Magda stawa�a si� coraz bardziej niebezpieczna. Pewnego wieczoru znowu przysz�a na ch�r w kaplicy. Tym razem ca�y prz�d swego lode- nowego p�aszcza naszpikowa�a brzytwami, na kt�re mieli�my si� nadzia� podczas interwencji. Sko�czy�o si� jednak dobrze. Jednak par� dni p�niej, u�ywaj�c podst�pu uda�o jej si� uderzy� mnie mocno otwart� brzytw� w grzbiet lewej d�oni i skaleczy� mnie dotkliwie. Jedna �y�a by�a przeci�ta, jedno �ci�gno rozerwane, a drugie naderwane. Gdy si� to sta�o, Abu Gosch powiedzia�: "Teraz musimy i��". Jego wyp�dzenie nie sprawia�o ju� wiele trudno�ci. Hans przedtem ju� dozna� ci�cia brzytw�, nied�ugo potem spotka�o to r�wnie� Theo - innego piel�gniarza, kt�rego musieli�my wtajemniczy�. Cho� na pocz�tku by� bardzo sceptycznie nastawiony, odt�d sta� si� naszym najlepszym pomocnikiem. Zatrudniony by� w sali operacyjnej i by� nam niezb�dnie potrzebny, bo u Magdy nast�pi�y kol