1387
Szczegóły |
Tytuł |
1387 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1387 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1387 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1387 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Wstrz�saj�cy a zarazem wzruszaj�cy jest publikowany pami�tnik Waleriana �ukasi�skiego. Wstrz�saj�cy, bo tragiczne by�y losy �ycia tajnego wi�nia Miko�aja I, kt�ry sp�dzi� w wi�zieniach i twierdzach 46 lat, a z tego 37 w kazamatach najstraszniejszego wi�zienia carskiej Rosji, przewidzianego dla najniebezpieczniejszych przest�pc�w i wrog�w caratu, twierdzy szlisselburskiej. Wzruszaj�cy, bo ka�de s�owo w tym pami�tniku tchnie bezmiarem cierpie� i b�lu znoszonego przez dziesi�tki lat, wielk� g��bi� uczu� i mi�o�ci do cz�owieka i uciskanego swojego narodu, g��bi� my�li, kt�rej nie zam�ci�y m�cze�stwo i odosobnienie dziesi�tk�w lat.
Jak�e �adnie zapowiada�a si� jego kariera. Urodzony w Warszawie 14 kwietnia 1786 roku, syn drobnego szlachcica z P�ockiego, zaci�gn�� si� 15 kwietnia 1807 roku ochotniczo jako m�ody, wykszta�cony ju�, znaj�cy dobrze j�zyk francuski i niemiecki, bardzo oczytany, 21-letni cz�owiek - do batalionu strzelc�w pieszych.
Kampani� 1807 roku przeciw Prusom i Rosji odby� w II Legii genera�a Zaj�czka, w niespe�na rok - l lutego 1808 roku - awansuj�c na podporucznika. Wojn� austriack� 1809 roku odby� w 6 pu�ku piechoty, kt�ry si� odznaczy� pod Raszynem. 7 maja 1809 roku
zosta� porucznikiem w �wie�o utworzonym pu�ku piechoty galicyjsko-francuskiej, stanowi�cym zbieranin� narodowo�ciow� cudzoziemc�w i Polak�w.
W pu�ku tym zetkn�� si� z gronem oficerskim, kt�re p�niej odegra du�� rol� w jego �yciu i zawa�y na jego losach.
Kazimierz Machnicki, Jakub Szreder, bracia Franciszek i W�adys�aw Kozakowscy, Augustyn Sznayder, Ignacy Dobrogoyski stan� si� p�niej najbli�szymi wsp�pracownikami �ukasi�skiego w jego dzia�alno�ci politycznej.
W pu�ku tym zwi�za� si� r�wnie� z wolnomular-stwem polskim, wst�puj�c w 1811 roku do nowo powsta�ej w Lublinie lo�y "Wolno��", za�o�onej przez wspomnianego wy�ej Machnickiego, wykszta�conego prawnika, kt�ry sta� si� kierownikiem politycznym m�odego �ukasi�skiego.
Przeniesiony w tym�e roku wraz z pu�kiem, gdzie pe�ni� funkcj� p�atnika, do Zamo�cia, wst�pi� tam do lo�y ,,Jedno��", wysuwaj�cej has�o po��czenia wszystkich trzech zabor�w.
W czasie kampanii moskiewskiej 1812 roku pracowa� w Ministerium Wojny w Warszawie. W 1813 roku bra� udzia� w kampanii sasikiej, walczy� pod Lipskiem i w obronie Drezna, dostaj�c si� 12 listopada 1813 roku do niewoli austriackiej. Dopiero po abdykacji Napoleona zosta� 8 czerwca 1814 roku zwolniony przez Austriak�w i wr�ci� do Warszawy.
Po powrocie zg�osi� si� do wojska Kr�lestwa Polskiego i 2 lutego 1815 roku otrzyma� nominacj� na kapitana w 4 pu�ku piechoty liniowej stacjonuj�cym w Warszawie, tzw. pu�ku "Czwartak�w" - dzieci
i ulubie�c�w Warszawy, rekrutuj�cych si� ze sfer rzemie�lnik�w i robotnik�w. Bardzo szybko zdoby� sobie �ukasi�ski powa�n� pozycj� w pu�ku oraz sympati� �o�nierzy i prze�o�onych p�dz�c �ycie skromnego oficera liniowego. Ju� po dw�ch latach uzyska� awans na majora.
Opiekowa� si� rodze�stwem: dwoma bra�mi Antonim i Julianem i dwiema siostrami Tekl� i Juli�.
W Warszawie �ukasi�ski nawi�za� bli�sze stosunki z wybitniejszymi przedstawicielami wolnomu-larstwa polskiego - genera�em Kazimierzem Ma�a-chowskim, prezydentem Warszawy Stanis�awem W�grzeckim, i poet� Kazimierzem Brodzi�skim, kt�ry by� "wielkim sekretarzem Wielkiego Wschodu". W dalszym ci�gu pozostawa� pod wp�ywem swego najbli�szego przyjaciela Machnickiego.
Nie bior�c jako m�ody jeszcze oficer czynnego udzia�u w �yciu politycznym, interesowa� si� jednak �ywo �yciem spo�ecznym Kr�lestwa a nawet wzi�� czynny udzia� w dyskusji, kt�ra rozgorza�a w latach 1815-1818 w sprawie �ydowskiej. W 1818 roku opublikowa� �ukasi�ski w zwi�zku z uprzednio ju� wydanymi broszurami ks. Ksawerego Szaniawskiego, Staszica, ks. ��towskiego, Stanis�awa Kaczkowskie-go, genera�a Wincentego Krasi�skiego i J�zefa Wy-szy�skiego, po�wi�conymi sprawie �yd�w w Polsce, broszur� pod tytu�em Uwagi pewnego oficera nad uznan� potrzeb� urz�dzenia �yd�w w naszym kraju i nad niekt�rymi pisemkami w tym przedmiocie teraz z druku wysz�ymi1. W broszurze tej �ukasi�ski zaj-
1 S. Askenazy, �ukasi�ski, Warszawa 1929, t. I, s. 31-32.
muje bezwzgl�dnie post�powe stanowisko, ostro zwalczaj�c wypowiedzi Wincentego Krasi�skiego, kt�re cechowa�y wybitnie anty�ydowskie tendencje. Dzie�ko swe dedykowa� autorowi S�ownika j�zyka polskiego, rektorowi liceum Samuelowi Lindemu.
Ju� pierwsze wyst�pienie �ukasi�skiego wymierzone przeciwko pot�nemu, ca�kowicie oddanemu wielkiemu ksi�ciu Konstantemu i ciesz�cemu si� jego �askami Krasi�skiemu dowodzi wielko�ci charakteru i odwagi m�odego majora, nie licz�cego si� z mo�liwo�ci� zemsty pot�nego przeciwnika.
W broszurze swojej �ukasi�ski dowodzi, �e wady �yd�w zamieszka�ych w Polsce, ich oboj�tno�� dla kraju, s� wynikiem stosunku spo�ecze�stwa polskiego do nich. Stwierdza� n�dz� mas �ydowskich, wskazywa�, �e nie mo�e by� mowy o poprawie w tej dziedzinie oraz o wytworzeniu w ludno�ci �ydowskiej poczucia obywatelskiego "dop�ki nie przestaniemy �ydom okazywa� pogardy".
"Co to jest mi�o�� ojczyzny - pyta dalej - i dlaczego te uczucia s� �ydom obce?... po��czenie si� z pewnym narodem, przywi�zanie si� do pewnego kraju s� istotnymi i jedynymi ogniwami tych uczu�. Kto w ca�ym kraju nie ma krewnych i przyjaci�, ten pewno nie b�dzie do niego przywi�zany. Kto mniej ma korzy�ci we wzgl�dzie obywatelstwa, a wi�ksze p�aci podatki, od tego mniej spodziewa� si� nale�y ofiar z uczu� obywatelskich wynikaj�cych".
�ukasi�ski ��da� r�wnouprawnienia �yd�w i dopuszczenia ich do cech�w i korporacji zawodowych. ��czy� rozwi�zanie sprawy �ydowskiej z kwesti� reform spo�ecznych, a przede wszystkim zniesieniem
pa�szczyzny. "Epoka poprawienia �yd�w w naszym kraju - pisa� - zacznie si� z epok� o�wiecenia w�o�cian" 2.
Broszura w sprawie �ydowskiej by�a mi�dzy innymi wyrazem negacji sytuacji spo�eczno-politycz-nej w Kr�lestwie. W kilkadziesi�t lat p�niej opisze �ukasi�ski bardzo wnikliwie niezr�czno�� polityczn� Aleksandra I, kt�ry nie potrafi� wykorzysta� wyj�tkowo przychylnej dla niego atmosfery spo�ecze�stwa polskiego i swoim dwulicowym post�powaniem odtr�ci� je od siebie, nakre�li te� obraz bezmy�lnego okrucie�stwa wielkiego ksi�cia Konstantego.
Tote� m�ody oficer �ukasi�ski postanawia walczy� z bezprawiem; bierze w swoje r�ce organizacj� ruchu narodowego i jak pisze w Pami�tniku "podnie�� ducha narodowego, skierowa� umys�y do jednego celu, zbli�y� osoby mi�dzy sob� i natchn�� im wzajemne zaufanie, na koniec nadzieje lepszej przysz�o�ci".
Jako teren dzia�ania wybra� �ukasi�ski wolno-mularstwo, b�d�ce organizacj� jawn�, organizacj� grupuj�c� wielu znanych ludzi, szczeg�lnie rozpowszechnion� w�r�d wojskowych, nawet wy�szych stopni.
�ukasi�ski d��y� - jak sam p�niej zeznawa� - do nadania tre�ci narodowej wolnomularstwu polskiemu, tworz�c na wiosn� 1819 roku Wolnomular-stwo Narodowe i wci�gaj�c do niego swych by�ych wsp�braci z l�: lubelskiej i zamojskiej, zostaj�c sam kierownikiem Wolnomularstwa Narodowego, "Przewielebnym" mistrzem katedry. 3 maja
2Askenazy, op. cit., s. 25-26.
1819 roku mia� miejsce akt za�o�enia Wolnomularstwa Narodowego. �ukasi�ski stara� si� rozszerzy� zasi�g dzia�alno�ci Wolnomularstwa Narodowego na Pozna�skie i Litw� zak�adaj�c w Poznaniu i w Wilnie lo�e filialne Wolnomularstwa Narodowego.
W Kr�lestwie powsta�y poza Warszaw� lo�e filialne w Kaliszu, Kielcach, Radomiu i Siedlcach.
Warszawska lo�a Wolnomularstwa Narodowego obj�a ostatecznie 33 cz�onk�w, samych oficer�w. Znalaz� si� w�r�d nich m�ody, bardzo przez �ukasi�-skiego ceniony, kapitan w�wczas artylerii - J�zef Bem.
Na czele czteroosobowej kapitu�y lo�y sta� wielki mistrz �ukasi�ski, kt�ry przybra� pseudonim Likurg, jednocz�c w swym r�ku ca�kowit� w�adz�, wywo�uj�c tym nawet niezadowolenie cz�onk�w. "�ukasi�ski zdawa� si� chcie� bra� na siebie ca�� odpowiedzialno��" - zarzuca mu p�niej jeden ze wsp�za-�o�ycieli lo�y.
Nied�ugo jednak p�niej zatargi wewn�trzne, nie skrystalizowane oblicze wielu cz�onk�w wolnomu-larstwa, wzrastaj�ca reakcja w kraju, zmiana stosunku Aleksandra i rz�du do masonerii, co kaza�o przewidywa� ewentualne wobec niej represje, sk�oni�y �ukasi�skiego do kroku analogicznego do post�powania w tym�e samym czasie kierownik�w masonerii rosyjskiej.
�ukasi�ski og�osi� w sierpniu 1820 roku Wolnomularstwo Narodowe za rozwi�zane.
�ukasi�ski nie zrezygnowa� jednak z dzia�alno�ci politycznej i organizowania nowego zwi�zku na miejsce Wolnomularstwa polskiego. W maju - czerwcu
1821 roku tworzy Towarzystwo Patriotyczne, do kt�rego wci�ga najbli�szych sobie by�ych cz�onk�w w�adz Wolnomularstwa Narodowego.
Zadaniem Towarzystwa Patriotycznego mia�o by� zjednoczenie z Kr�lestwem by�ych ziem Rzeczypospolitej i obrona konstytucji Kr�lestwa przed jej pogwa�ceniem. �ukasi�ski nie widzia� mo�liwo�ci radykalnych zmian ustrojowych i zaprowadzenia w �wczesnej konstelacji republiki w Polsce. Cechowa� �ukasi�skiego du�y realizm polityczny, widzia� post�powe zmiany zasz�e w Kr�lestwie, tote� stawa� na gruncie obowi�zuj�cej konstytucji Kr�lestwa. "Daj nam genera� pok�j - m�wi� gen. Umi�skiemu, gdy ten wysuwa� powr�t do Konstytucji 3 Maja - i schowaj sobie ten stary mebel: jest on pi�kny w bibliotece dla ciekawych, ale nie do u�ycia, nasza konstytucja jest daleko lepsza". Powstanie widzia� tylko w dalekiej przysz�o�ci.
Nied�ugo jednak trwa�a dzia�alno�� Towarzystwa Patriotycznego. Urz�dowe zamkni�cie l� wolnomu-larskich, �ledzenie ich cz�onk�w przez policj�, aktywna dzia�alno�� wszelakich policji w Warszawie oraz inkwizytora cesarskiego w Kr�lestwie - No-wosilcowa, musia�y doprowadzi� do �ladu wiod�cego ku Towarzystwu Patriotycznemu.
Ju� we wrze�niu 1821 roku jest �ukasi�ski niepokojony przez wielkiego ksi�cia Konstantego, kt�ry 23 wrze�nia wzywa go do siebie na poufn� rozmow�, ��daj�c wyja�nienia w sprawie Wolnomularstwa Narodowego. By� to pierwszy sygna� zbli�aj�cego si� niebezpiecze�stwa. W grudniu tego samego roku narazi� si� �ukasi�ski wielkiemu ksi�ciu sprzeciwiaj�c
si� jego decyzji wymuszenia na s�dzie wojennym, kt�rego by� cz�onkiem, wyroku wygodnego wielkiemu ksi�ciu. Szybko nast�pi�a kara. 8 grudnia
1821 roku zosta� usuni�ty ze s�u�by czynnej i przekazany do dyspozycji naczelnego wodza z pobieraniem p�o�du. Zosta� usuni�ty nie tylko z pu�ku, ale i z Warszawy, odkomenderowany i wys�any tego� dnia do sztabu dywizji u�an�w w Krasnymstawie, nie maj�c nawet czasu dla zlikwidowania swych spraw oraz zabrania ze sob� niezb�dnych rzeczy. Stamt�d zostaje przeniesiony do ��czycy, a potem do Siedlec. W miastach tych pozostawa� �ukasi�ski na rozkaz w. ks. Konstantego pod �cis�ym nadzorem swych w�adz wojskowych. W maju 1822 roku zmuszony by� na wezwanie genera�a Rautenstraucha podpisa� deklaracj� o wyrzeczeniu si� przynale�no�ci do stowarzysze� tajnych.
W tym w�a�nie czasie policja �ledzi�a wsp�uczestnik�w Towarzystwa Patriotycznego aresztuj�c kilku z nich. Wreszcie, na skutek zezna� uwi�zionych, nast�puje w ko�cu pa�dziernika 1822 roku niespodziewane aresztowanie �ukasi�skiego. 25 pa�dziernika
1822 roku zostaje przewieziony do Warszawy, zamkni�ty w klasztorze dominika�skim, a stamt�d przeniesiony w listopadzie do klasztoru karmelit�w na Lesznie i osadzony na dirugim pi�trze pod numerem 13. W klasztorze tym b�dzie przez dwa lata poddawany badaniom komisji �ledczej, oczekuj�c zako�czenia sprawy i wyroku s�dowego. Wybra� taktyk� pomniejszania w swych zeznaniach znaczenia i roli Wolnomularstwa Narodowego, podkre�la� jego legalny charakter, rozwi�zanie lo�y w 1820 roku, nie
wspominaj�c o Towarzystwie Patriotycznym, gdy za� zosta� przyparty do muru przez okazanie mu materia��w dowodowych, ��czy� dzia�alno�� p�niejsz� w Towarzystwie z poprzedni� dzia�alno�ci� Wolno-mularstwa.
Wykaza� od pocz�tku �ledztwa charakter, bior�c ca�� odpowiedzialno�� za Wolnomularstwo na siebie.
14 czerwca 1824 roku s�d wojenny w sk�adzie: genera� dywizji Hauke, genera�owie brygady Blumer i Kurnatowski oraz pu�kownicy Bogus�awski i Skrzy-necki skaza� �ukasi�skiego na 9 lat ci�kiego wi�zienia. Wyrok ten, og�oszony publicznie 18 czerwca 1824 roku, zosta� przez cesarza Aleksandra zmniejszony do 7 lat "r�wnie ci�kiego wi�zienia". Motywacja wyroku brzmia�a nast�puj�co:
"Co do obwinionego Waleriana �ukasi�skiego, majora na reformie, zwa�ywszy, �e ten�e by� g��wnym i jedynym takowych zamiar�w tw�rc� i przyw�dc�; �e wysila� si� w u�yciu skrytych i �udz�cych �rodk�w ku wykonaniu onych�e; w szczeg�lno�ci �e sam zajmowa� si� redakcj� ustaw oraz doborem zwi�zkowych, zamiar jego wspieraj�cych, rozkrzewieniem zwi�zku na wszystkich prowincjach dawnej Polski; �e zwi�zek ten rzeczywi�cie za po�rednictwem u�ytego przez siebie Dobrogoyskiego w Kaliszu za�o�y�; �e w miar� potrzeby cz�onk�w zwi�zku w instrukcje opatrywa�; �e dla skuteczniejszego rozszerzenia swych zamiar�w dawa� im pismo o utworzeniu gmin, kt�re najwidoczniej rewolucyjne jego cele ku po��czeniu wszystkich cz�ci dawnej Polski wskazuje".
Czterech cz�onk�w s�du g�osowa�o za win� �ukasi�skiego, Skrzynecki uzna� go "fakcjonist�", lecz
z braku dowod�w zaprzeczy� winie zbrodni stanu. Tak samo przy wymiarze kary jedyny Skrzynecki o�wiadczy�: "nie uznawszy dowod�w prawnych za dostateczne, nie mog� majora �ukasi�skiego skaza� na wi�zienie".
2 pa�dziernika 1824 roku mia�a miejsce uroczysta egzekucja �ukasi�skiego w obozie za rogatkami pow�zkowskimi, dok�d go zawieziono w otwartym furgonie, pod eskort� �andarm�w. Po�rodku ustawionego czworoboku oddzia��w wojsk polskich i rosyjskich kat zerwa� mu szlify, z�ama� szpad� nad g�ow�, zdarto z niego mundur, w�o�ono mu ubi�r wi�zienny, zgolono g�ow� i okuto w kajdany wagi 22 funt�w (5,5 kg). Nast�pnie musia� wraz z Dobrogoyskim i Dobrzyckim pcha� taczki przed frontem wojsk. Milcz�cy t�um ludu sta� za szeregami wojska. Po twarzach wielu oficer�w i �o�nierzy nie tylko Polak�w, lecz tak�e Rosjan, sp�ywa�y �zy. �ukasi�ski pcha� pierwszy taczki, szed� z podniesion� g�ow� patrz�c prosto w oczy dow�dc�w i �o�nierzy mijanych pu�k�w3.
Po egzekucji wywieziono go natychmiast wraz z towarzyszami do Zamo�cia i od tego dnia rozpoczyna si� nie spotykane w dziejach m�cze�stwo szlachetnego cz�owieka wielkiego umys�u i patrioty, maltretowanego przez rz�d carski, zapomnianego przez spo�ecze�stwo polskie.
Za pr�b� buntu w wi�zieniu zamojskim, pr�b� maj�c� na celu zorganizowanie ucieczki wi�ni�w, zo-
3 Na chwilowym postoju w karczmie mokotowskiej szynkarka przyj�a �ukasi�skiego i dw�ch jego towarzyszy niedoli pieczywem i w�dk�.
sta� wraz z wsp�uczestnikiem buntu Sumi�skim skazany przez s�d wojenny pu�kowy 10 wrze�nia 1825 roku na �mier� przez rozstrzelanie. Torturowany Sumi�ski zezna� w �ledztwie, �e "�ukasi�ski nam�wi� go do buntu, �e ten zamierza� w wypadku powodzenia buntu wygna� z twierdzy garnizon, obwarowa� si� w niej i prosi� cesarza o u�askawienie, w wypadku za� odmowy za�o�y� miny i wysadzi� twierdz� w powietrze. �ukasi�ski nie potwierdzi� o�wiadczenia Sumi�skiego, ale przyzna�, �e nam�wi� Sumi�-skiego do wywo�ania buntu, maj�c zamiar zbiec w powsta�ym zamieszaniu" 4.
Wielki ksi��� Konstanty nie zatwierdzi� wyroku, nakaza� wymierzenie skazanym kary cielesnej i podwojenie �ukasi�skiemu kary wi�zienia do lat 14, z zaznaczeniem jednak, �e nawet po up�ywie tego terminu �ukasi�ski nie mo�e by� uwolniony bez osobistego rozkazu Konstantego.
W. ks. Konstanty przys�a� do Kuruty z kuracji za granic� rozkaz: "�ukasi�ski i Sumi�ski, wobec wszystkich zgromadzonych wi�ni�w oraz w przytomno�ci genera�a brygady Malletskiego, poddani zostan� karze cielesnej wymierzonej w stopniu surowszym ani�eli to mia�o miejsce wzgl�dem innych wi�ni�w zbieg�ych dawniejszymi czasy z Zamo�cia".
Kara cielesna zosta�a wymierzona tylko Sumi�-skiemu. 17 pa�dziernika bowiem �ukasi�ski wyrazi� zgod� na sk�adanie dalszych zezna� w sprawie Towarzystwa Patriotycznego. Wi�zie� stawa� si� zbyt cenny, aby ryzykowa� kar� cielesn�.
4 Centralne Archiwum Historyczne w Moskwie, III Ot-dielenije, l ekspedycja 1830, nr 447, k. 5.
30 listopada 1825 roku zosta� �ukasi�ski, dla u�atwienia dalszego badania go, na rozkaz wielkiego ksi�cia przewieziony z Zamo�cia do G�ry Kalwarii i osadzony w koszarach pieszej artylerii gwardii. W lipcu 1827 roku przeniesiono go do Warszawy i osadzono w koszarach pu�ku wo�y�skiego lejbgwardii, w ma�ej, p�ciemnej izdebce na drugim pi�trze. Siedzia� ca�y dzie� na sto�ku przymocowanym do pod�ogi, okuty w kajdany. Tu doczeka� si� wybuchu powstania listopadowego. Jedyny tylko raz odezwa� si� publicznie g�os w jego sprawie. Na sejmie 1830 roku pose� powiatu szyd�owieckiego Gustaw Ma�achowski wni�s� petycj� do tronu o u�askawienie �ukasi�-skiego. Petycja pozosta�a bez odpowiedzi, ale �uka-si�skiemu zdj�to kajdany z n�g.
Zapomniano jednak o nim. Noc Listopadowa nie przynios�a �ukasi�skiemu wyzwolenia. 30 listopada o godzinie 10 rano pu�k wo�y�ski wyprowadzi� go z koszar i okr�n� drog� przywl�k� do obozu wielkiego ksi�cia za rogatk� mokotowsk�. Nikt si� nie upomnia� u wielkiego ksi�cia ani te� u generalicji rosyjskiej o �ukasi�skiego. Bez echa te� pozosta�a pro�ba Antoniego �ukasi�skiego do Rz�du Narodowego o upomnienie si� u dow�dztwa rosyjskiego o brata. Sko�czy�o si� na odezwach Rz�du Narodowego do wodz�w naczelnych powstania Radziwi��a i Skrzyneckiego, aby zaproponowali Rosjanom wymian� �ukasi�skiego na je�c�w rosyjskich (jednego lub dw�ch genera��w).
Na rozkaz dow�dztwa rosyjskiego zabrali go wo�y�cy w odwrocie z Kr�lestwa i ci�gn�c go pieszo na postronku pod stra�� konno z dobytymi szablami za-
prowadzili do Bia�egostoku w n�dznej siermi�dze, z brod� po pas.
Nast�pnie, jak informowa� hrabiego Or�owa, szefa korpusu �andarm�w w 1850 roku minister wojny Czernyszew, zosta� �ukasi�ski przes�any z rozkazu Konstantego do komendanta 6 korpusu piechoty barona Rosena dla odes�ania do twierdzy bobrujskiej, sk�d na polecenie Miko�aja I zosta� przewieziony do twierdzy szlisselburskiej 5.
Zemsta generalicji rosyjskiej za nies�awn� dla niej Noc Listopadow� dotkn�a przede wszystkim �uka-si�skiego.
Chc�c jeszcze bardziej pogorszy� los wi�nia o�wiadczy� 23 grudnia 1831 roku, ju� po �mierci Konstantego, najbli�szy jego wsp�pracownik, genera� Kuruta, �e "o ile sobie przypomina, wielki ksi��� uwa�a�, �e �ukasi�ski powinien za bunt w twierdzy w Zamo�ciu by� skazany na 20 lat wi�zienia".
Czernyszew prostuj�c to nies�uszne twierdzenie dodaje: "zreszt� zdaniem nieboszczyka cesarzewicza zbrodnie �ukasi�skiego by�y tak wielkie, �e jego cesarska mo�� raczy� uzna� wywo�any w Kr�lestwie Polskim w 1830 roku bunt za skutek tylko dw�ch poprzedzaj�cych go spisk�w: �ukasi�skiego i Krzy-�anowskiego" 6.
5 stycznia 1831 roku przewieziono �ukasi�skiego do twierdzy Szlisselburg i osadzono w "tajnym zamku".
5 Centralne Archiwum Historyczne w Moskwie, III Ot-dielenije, l ekspedycja 1830, nr 447, k. 6.
6 Tam�e, k. 7.
W�adze rosyjskie potraktowa�y �ukasi�skiego z wyj�tkow� surowo�ci�. W instrukcji z grudnia 1830 roku dla komendanta Szlisselburga, genera�-majora Ko�oti�skiego, naczelnik sztabu g��wnego cesarza, hrabia Czernyszew, przekazywa� wol� cesarsk� do �cis�ego wykonania: "trzyma� w twierdzy �ukasi�skiego jako wi�nia stanu w najwi�kszej tajemnicy, tak aby poza komendantem nikt nie zna� jego nazwiska i nie wiedzia� sk�d by� przewieziony" 7.
�wiat, kt�ry o nim zapomnia�, spo�ecze�stwo polskie, kt�re nawet w czasie powstania listopadowego nie podj�o pr�b uratowania go ani te� nie realizowa�o projektu wymiany �ukasi�skiego na je�c�w genera��w rosyjskich, a po upadku powstania zupe�nie nie interesowa�o si� jego losem, nie wiedzia�o nawet, gdzie osadzi�y go w�adze carskie. Gdy po upadku powstania styczniowego zosta� przywieziony do Szlisselburga jeszcze jeden Polak - Bronis�aw Szwarce, jeden z czynnych dzia�aczy powstania styczniowego, nie wpad�o mu nawet na my�l, �e postaci�, kt�ra si� przesun�a raz w p�cieniu korytarza, m�g� by� w�a�nie �ukasi�ski.
Oto jak Szwarce opisuje w swych pami�tnikach to spotkanie. "By� to starzec siwiute�ki, tak�e w szarym cha�acie, na kt�regom si� natkn�� w korytarzu, kiedy mnie wyprowadzali do �a�ni. Kto to by�? Rys�w o kilka krok�w rozpozna� nie mog�em, bo wzrok mam nader kr�tki, a �o�nierz mi� natychmiast popchn�� do pustej celi, bym si� z towarzyszem niedoli nie spotka�. Ale s�dz�c po napisach o��wkiem na
7 Tam�e, k. 12.
marginesach ksi��ek, by� to Polak, nasz, prawdopodobnie z 1831 roku - znalaz�em i podpis: Burzy�ski. A p�niej mi smotrytiel, kiedy si� rozdobrucha�, o nim opowiada�, �e dawno, bardzo dawno siedzia�, �e go Aleksander II uwolni� po wst�pieniu na tron, ale starzec nie chcia� wyjecha� - �Gdzie ja p�jd�? Wszyscy umarli, nikogo nie mam - tu umr�. I umar�. Pozwalali mu si� czasem w��czy� po twierdzy po zamku - i takem go spotka�. On mnie prawdopodobnie nawet nie zauwa�y�; na chwil� zetkn�y si� dwa pokolenia wiekowej naszej nieustaj�cej walki - i rozesz�y si� na zawsze" 8.
�aden Burzy�ski nie by� wi�ziony w Szlisselburgu. Starcem tym m�g� by� tylko Walerian �ukasi�ski.
Twierdza szlisselburska napawa�a groz� ca�� �wczesn� Rosj�. S�awna by�a jako najstraszniejsze wi�zienie carskiej Rosji, gdzie bywali osadzani i gin�li cz�onkowie rodziny carskiej. W niej wi�zi� Piotr Wielki sw� pierwsz� �on� Eudoksj�, w niej umar�a jego siostra Maria, tu wreszcie zosta� zamordowany car Iwan Antonowicz. A p�niej przebywali w niej b�d�cy w nie�asce wybitni m�owie stanu, jak Goli-cyn, Biron, wreszcie znany publicysta i liberalny dzia�acz o�wiecenia Nowikow, osadzony w twierdzy z rozkazu Katarzyny II.
Kilka lat przed przywiezieniem �ukasi�skiego, na kr�tko zostali osadzeni w Szlisselburgu dekabry�ci: genera�-major Juszniewski, Iwan Puszczyn, Micha� i Miko�aj Bestu�ewowie, Iwan Gorbaczewski, Micha�
8 B. Szwarce, Siedem lat w Szlisselburgu, Lw�w 1893, s. 102-103.
Spirydow, Aleksander Bariaty�ski, wybitny poeta i dramaturg dekabrysta Wilhelm Kuchelbeker, pr�-porszczyk Fiodor Wadkowski oraz J�zef Poggio, kt�ry jedyny z dekabryst�w przeby� w Szlisselburgu 7 lat.
W 1828 roku znalaz� si� w Szlisselburgu 17-letni Wasilij Krytski, cz�onek k�ka tajnego w Moskwie. M�ody ch�opak prze�y� w Szlisselburgu zaledwie trzy i p� roku i umar� 21 maja w 1831 r. (starego stylu).
W tym czasie, kiedy �ukasi�ski przebywa� ju� w Szlisselburgu, dostawiono tam jeszcze kilku wi�ni�w Polak�w: powsta�ca z 1831 roku Bartkiewicza, szlachcica Monstowicza, Szykiera, Zub� z Wilna, Ja-roszy�skiego, w�a�ciciela ziemskiego z Minszczyzny Czernowskiego, kt�ry w wi�zieniu zajmowa� si� opracowywaniem wynalazku �odzi podwodnej, wreszcie hrabiego Micha�a Potockiego, kt�ry znalaz� si� w Szlisselburgu za r�ne awantury i warcholstwa i w twierdzy by� na prawach szczeg�lnych.
Wi�niami Szlisselburga w latach pi��dziesi�tych i sze��dziesi�tych byli rewolucjoni�ci rosyjscy: Micha� Bakunin, Sungurow i Miko�aj Iszutin, uczestnik sprawy Karakozowa.
Twierdza szlisselburska cieszy�a si� zainteresowaniem wszystkich cesarzy, ka�dy z nich po kolei cho� raz j� odwiedzi�, co bynajmniej nie wp�ywa�o na polepszenie po�o�enia wi�ni�w.
W latach 1830-1868, a wi�c w okresie, kt�ry przypada na lata wi�zienia �ukasi�skiego, przesz�o przez Szlisselburg 95 wi�ni�w. Odliczaj�c za� 25, kt�rzy prze�yli w wi�zieniu do lat 4, mamy 70 wi�ni�w, z kt�rych 3 sp�dzi�o tam 6 lat, 8 - od 7 do 10 lat,
7 - od 10 do 15 lat, 6 - od 15 do 20 lat, prawnik Jakukiewicz - 22 lata, Polak Moszczy�ski - 28 lat, pporucznik Michaj�ow - 31, Medoks - 36 lat z przerwami, wreszcie �ukasi�ski - 38 lat9.
O ci�kich warunkach wegetacji wi�ni�w w Szlis-selburgu �wiadczy wyj�tkowo wysoka �miertelno�� oraz jeszcze straszniejsza w swej wymowie liczba ob��ka� stwierdzona w�r�d wi�ni�w, 22 bowiem wi�ni�w umar�o lub te� zwariowa�o w Szlisselburgu.
W�r�d wi�ni�w szlisselburskich znajdowali si� zupe�nie niewinni ludzie, o kt�rych same w�adze nie wiedzia�y, dlaczego ich w og�le wi꿹.
Osamotnienie, straszny regulamin wi�zienia i niewygody b�d�ce jego wynikiem spot�gowa�o jeszcze niedostateczne wy�ywienie (na skutek wyj�tkowo niskich sum na to przeznaczonych), a tak�e bardzo ograniczone w czasie chwile spacer�w (na skutek rozkazu Miko�aja I, aby �aden wi�zie� nie przekroczy� bez zgody "najwy�szej" nie tylko wr�t twierdzy, ale nawet kazamaty).
W latach rewolucyjnych zaostrzano jeszcze regulamin, jak na przyk�ad w 1849 i 1863 roku w zwi�zku z powstaniem w Kr�lestwie.
W styczniu 1863 roku komendant twierdzy otrzyma� polecenie wywo�ane "s�uchami", kt�re dotar�y do ministra wojny, o rzekomych ulgach udzielanych wi�niom politycznym. Car rozkaza� "odt�d nie dopuszcza� w stosunku do nich do �adnych ulg". Jeszcze w roku 1849 zabroniono ksi�dzu katolickiemu od-
9 M. N. Gernet, Istoria carskoj tiurmy, t. II, Moskwa 1946, s. 350-353.
wiedz�c, jak to si� dotychczas praktykowa�o, katolik�w Polak�w wi�zionych w twierdzy, w celu spowiadania ich.
W 1863 roku, jak ju� wspomnia�em, przywieziony zosta� do Szlisselburga Bronis�aw Szwarce, kt�ry przeby� w nim 7 lat, on te� zostawi� w swych pami�tnikach stosunkowo dok�adny opis twierdzy i panuj�cej w niej atmosfery. "Niewielkie to by�o wi�zienie - opisuje w swych pami�tnikach Bronis�aw Szwarce wygl�d sekretnego zamku, w kt�rym umieszczano wi�ni�w w Szlisselburgu10. - Wszystkiego by�o 10 cel, czyli numer�w, oddzielonych korytarzem. Trzy numery - 8, 9 i 10 wychodzi�y oknami na podw�rze i by�y oddzielone pustymi przestrzeniami przytykaj�cymi do korytarza, na nie otwiera�y si� drzwi celi. Inne do 7 wygl�da�y na drug� stron�, p�nocno-zachodni�, to jest na ogr�dek mi�dzy wi�zieniem i murem zamku, do kt�rego tylko �o�nierze wchodzi� mogli. Z tych cel l, 4 i 7 by�y o dw�ch oknach, inne pojedyncze. Jedna strona korytarza mia�a t� dogodno��, �e mo�na by�o rozmawia� z s�siadem, kiedy si� zdarzy�; druga t�, �e s�o�ce czasem zagl�da�o i �e by� widok na podw�rze, je�li si� nikt nie przechadza�, ale podczas przechadzki okno by�o zas�oni�te pytlem".
Cela wi�zienna liczy�a 3 kroki wszerz i 6 krok�w wzd�u�, a wszystko by�o przesycone wilgoci�, pozbawione jakiegokolwiek powiewu z zewn�trz. Prawie ca�y koniec celi zajmowa�o do�� wysokie okno zakratowane wewn�trz calowymi sztabami.
10 Szwarce, op. cit., s. 40-41.
Ale i to wi�zienie uzna�y w�adze carskie za zbyt dobre dla �ukasi�skiego i zamkn�y go na przesz�o 30 lat w wie�y zwanej baszt� �wietliczn�, w piwnicznej kazamacie, nie posiadaj�cej nawet pod�ogi, lecz ubit� go�� ziemi�, zawsze mrocznej.
Przesz�o 30 lat przebywa� w niej �ukasi�ski, za �ycia ju� pogrzebany, odci�ty od �wiata i ziemi. W milczeniu podawali mu �o�nierze straw� nie maj�c prawa zamieni� z nim nawet s�owa.
Ju� dawno min�� termin nawet podwojonego na� wyroku, skorzystali w 1856 roku z amnestii carskiej najwi�ksi rosyjscy przest�pcy polityczni, umar� Miko�aj I, na tron wst�pi� "liberalny" Aleksander, a nic si� nie zmieni�o w losie nieszcz�snego tajnego wi�nia carskiego.
Przesz�o trzysta razy spotykali Miko�aj I, a p�niej Aleksander II nazwisko �ukasi�skiego w wykazach wi�ni�w szlisselburskich, kt�re przedstawiano co miesi�c bezpo�rednio carowi, i nic nie zmienia�o si� w jego losie. Kiedy w 1850 roku w zwi�zku z 25-le-ciem panowania Miko�aja I komendant Szlisselburga umie�ci� nazwisko �ukasi�skiego w wykazie wi�ni�w zas�uguj�cych na ul�enie ich doli - szef korpusu �andarm�w napisa� obok pozytywnej opinii komendanta jedno s�owo "nie" 11.
W 1856 roku siostra �ukasi�skiego, Tekla �em-picka, zwr�ci�a si� do cesarza z pro�b� o wiadomo�� co do jego losu oraz o zezwolenie mu, je�li jeszcze �yje, na powr�t do kraju i rodziny.
"Sire! j'implore la pitie de Votre Majeste en faveur
11 Gernet, op. cit, t. II, s. 375.
d'un malheureux viellard, dont la vie n'a ete - qu'une longue suite des souffoances. Que Votre Ma-jeste daigne m'accader sa grace permettra mon frere de venir terminer ses jours au sein de s� famille".
Drugie podanie skierowa�a �empicka w 1858 roku do szefa korpusu �andarm�w.
Na oryginale podania �empickiej figuruje na marginesie rezolucja w j�zyku rosyjskim "pozostawi� bez odpowiedzi".
I w p�niejszych latach czyni�a rodzina pr�by dotarcia do �ukasi�skiego, wzgl�dnie uzyskania za�wiadczenia o jego �mierci.
12 marca (st. stylu) 1863 roku pisa� komendant Szlisselburga Leparski do szefa �andarm�w, �e porucznik artylerii, wyk�adowca matematyki w korpusie paw�owskim, Edward Raszewski, wnuk stryjeczny �ukasi�skiego, prosi� go o umo�liwienie mu i drugiej wnuczce Rudkowskiej widzenia z szlisselburskim wi�niem. Leparski doda�, �e uwa�a pro�b� Raszew-skiego za naturaln�, jako wyraz uczucia rodzinnego i mi�o�ci do cz�owieka. Prosi� wi�c Do�gorukowa o decyzj�, przy czym ciekawe jest okre�lenie sytuacji prawnej �ukasi�skiego, "kt�ry, chocia� zwolniony z wi�zienia, pozostaje w twierdzy pod nadzorem".
Od szefa �andarm�w nadesz�a po dw�ch dniach odpowied� odmowna. Do�gorukow zaznaczy�, �e Leparski nie powinien by� m�wi�, �e �ukasi�ski znajduje si� w szlisselburskiej twierdzy 12.
W 1873 roku prosi� za po�rednictwem w�adz Kr�-
12 Centralne Archiwum Historyczne w Moskwie, III Ot-dielenije, l ekspedycja 1830, nr 447, k. 34.
lestwa Antoni �ukasi�ski o wydanie mu za�wiadczenia �mierci, wzgl�dnie wiadomo�ci o miejscu pobytu brata Waleriana, gdy� potrzebne mu to jest dla uporz�dkowania spraw maj�tkowych, okaza�o si� to niemo�liwe, gdy� nie by�o �adnego oficjalnego stwierdzenia jego �mierci. Pop szlisselburski stwierdza�, �e w wypadku �mierci wi�nia grzebano go na cmentarzu, bez zapisania nazwiska do ksi�g cmentarnych.
Dopiero w 1876 roku wyda� warszawski genera�-gubernator wnuczce �ukasi�skiego Julii Wierzbo�o-wicz�wnie za�wiadczenie o jego �mierci.
Przedosta�y si� jednak p�niej na zewn�trz sk�pe wie�ci o tajnym wi�niu. S�ynny rewolucjonista rosyjski Micha� Bakunin, wi�ziony od 1854 do 1857 r. w Szlisselburgu, opowiada� po wydostaniu si� na wolno�� o swoim spotkaniu z �ukasi�skim na dziedzi�cu twierdzy. W 1854 roku spotka� �ukasi�skiego na spacerze, gdy wyprowadzano go r�wnie� z powodu choroby na przechadzk�. "...Uderzy�a mnie dnia jednego posta� pierwszy raz widziana, posta� starca z d�ug� brod�, jakkolwiek zgi�ta, wojskowej postawy. Strzeg� go osobno oficer dy�urny, tak aby nikt nie zbli�a� si� do niego. Starzec ten chodzi� powolnym, s�abym, jakby miarowym krokiem, nie ogl�daj�c si� na nikogo" 13.
Dowiedziawszy si�, �e to �ukasi�ski, skorzysta� z okazji i przy drugim spotkaniu w kilka tygodni p�niej zawo�a� "�ukasi�ski". Kr�tka by�a rozmowa. Bakunin tak j� stre�ci�: "drgn�� na ca�ym ciele, obr�ci� na mnie wp�zaciemnione oczy. �Kto?� - zapy-
13Askenazy, op. cii, t. II, s. 346.
ta�. �Wi�zie� od tego roku� - odrzek�em. �Kt�ry rok?� - zapyta�. Odpowiedzia�em. �Kto w Polsce?� �Miko�aj�. �Konstanty�? �Nie �yje�. �Co w Polsce�? �Wkr�tce dobrze b�dzie� odpowiedzia�em. Odwr�ci� si� nagle, stan��, widzia�em przy�pieszony oddech jego, obejrza� si�, po chwili szed� zn�w swym zwyk�ym, s�abym, miarowym krokiem, powoli, ze spuszczon� g�ow�. Kiedy znowu nadszed� czas dy�uru oficera tego, pierwsze moje pytanie by�o o �ukasi�-skiego. Powiedzia�, �e by� przez kilka dni niespokojny, majaczy�; przypisywali to powietrzu. Powr�ci� nast�pnie do swego p�sennego stanu. Pyta�em si� oficera, czy on nie mo�e przem�wi� kiedy do nieszcz�liwego, pom�c mu w czym? Odpar�, �e do jego celi wchodzi si� tylko we trzech, nie wolno inaczej, wi�c nic uczyni� nie mo�na nigdy. Wi�cej �ukasi�-skiego nie widzia�em" 14.
Opowiadanie Bakunina jest jeszcze jednym dowodem zupe�nego odci�cia �ukasi�skiego od �wiata, utrzymywania go w zupe�nej nie�wiadomo�ci tego, co si� dzia�o w Kr�lestwie.
Pro�ba �empickiej zwr�ci�a jednak uwag� w�adz carskich na �ukasi�skiego. Zaistnia�a nawet my�l zwolnienia go ze Szlisselburga, o ile komendant twierdzy uzna to za mo�liwe ze wzgl�du na jego obecny spos�b my�lenia i zes�a� go do jednej z oddalonych guberni. Projekt ten jednak nie zosta� zrealizowany.
Po�o�enie �ukasi�skiego zmieni�o si� na lepsze na pocz�tku 1862 roku, gdy funkcje komendanta twier-dzy szlisselburskiej obj�� zruszczony Polak, genera�-
14 Tam�e.
major J�zef Leparski, bratanek komendanta kopalni Nerczy�skich, do kt�rych byli zes�aini dekabry�ci. Oto jak opisuje posta� Leparskiego Szwarce: "Wyobra�cie sobie okr�g�y brzuszek na kr�tkich n�kach, a nad tym wszystkim nie mniej okr�g�� a rumian� i niezbyt pomarszczon� twarzyczk� ozdobion� siwym w�sem i miko�ajewskimi faworytami, tak zwanymi �kotlecikami�, najzupe�niejsza podobizna pana Macieja spod �ukowa albo pana Stanis�awa na Wielkich i Ma�ych Zawadach. Cho� si� jego ekscelencja (priewoschoditielstwo, nale�a�oby powiedzie�, alem o tym jeszcze w�wczas nie wiedzia�) przymusza� do marsowego wygl�du, wida� by�o, �e to rola nie dla niego i �e kiedy ka�e nale�ytym sposobem o�wiczy� przest�pc�, to chyba dlatego, �e zosta� doprowadzony do najokropniejszej szlacheckiej pasji, albo �e inaczej zrobi� nie mo�e, bo car �przykaza��. Wygl�da�a ta ca�a figura zupe�nie po polsku, opr�cz, ma si� rozumie�, ciemnozielonego munduru ze �wiec�cymi guzikami i prusko-moskiewskiej jeneralskiej czapki; ale tak wiele ju� spotyka�em moskiewskich twarzy, podobnych do naszych, �em nie m�g� o narodowo�ci zawyrokowa�; dopiero kiedy genera�, przywitawszy si� z komend� i pom�wiwszy z uni�onym �andarmem, odezwa� si� do mnie najczystsz� polsko-ukrai�sk� mow�, pozna�em, �e dygnitarz nale�y rzeczywi�cie do wiernych ruso-katolik�w. Ale jaka� r�nica po skrzywionych i chytrych fizjonomiach rozmaitych Witkowskich, G�rzewskich, D�browskich, Sierzputowskich i tym podobnych warszawskich renegat�w!" Charakterystyczny dla Leparskiego jest fakt, opisany r�wnie� przez Szwarcego, �e genera� widz�c jego
zainteresowanie literatur� chcia� si� przed nim popisa� i przyni�s� mu w tajemnicy �ycie Jezusa Renana, "aby da� tym �wiadectwo, �e jest kawa�kiem libera�a i wolnomy�lnym dostojnikiem".
Leparski przej�� si� losem �ukasi�skiego, rozpocz�� starania, aby wydoby� go z piwnicznej kazamaty. W raporcie swym przedstawia� w�adzom petersburskim z najlepszej strony zachowanie i posta� wi�nia. Stwierdza�, �e w ci�gu 31 lat pobytu w twierdzy szlisselburskiej �ukasi�ski "zachowywa� si� zawsze porz�dnie, znosi bez szemrania sw�j los, z pokor� chrze�cija�sk� i szczerze przyznaje si� do swych przest�pstw; �e nie chce wraca� do ojczyzny, lecz chcia�by zako�czy� �ycie w twierdzy i uwa�a�by za najwi�ksz� dla siebie �ask� uwolnienie go z zamkni�cia w sekretnym zamku".
Leparski zaznacza�, �e �ukasi�ski jest zgrzybia�y, s�aby, chory na kamic� i ruptur�, dodawa�, �e proponowa�by zwolnienie wi�nia z zamkni�cia i przeniesienie go do jednej z cel dolnego pi�tra, z zachowaniem na jego utrzymanie sumy wydatkowanych dotychczas 30 kopiejek dziennie.
Na raporcie Leparskiego znajdujemy w�asnor�czn� rezolucj� Aleksandra II pod dat� 21 lutego 1862 roku: wykona� zgodnie z wnioskiem genera�-majora Leparskiego. 22 lutego donosi� ksi��� Do�gorukow ministrowi wojny o decyzji cesarskiej, aby "�ukasi�skiego zwolni� z zamkni�cia w �sekretnym zamku� i umie�ci� w jednej z kazamat dolnego pi�tra, oraz wyznaczy� dla dozoru nad nim po kolei �o�nierza ze stra�y, z kt�rym b�dzie �ukasi�skiemu wolno spacerowa� wewn�trz twierdzy".
10 marca 1862 roku zakomunikowa� Leparski szefowi �andarm�w, ksi�ciu Do�gorukowowi, �e dnia poprzedniego zawiadomi� �ukasi�skiego o decyzji cesarskiej. "�ukasi�ski wys�ucha� z pokor� i podni�s�szy z g��bok� rado�ci� r�ce zani�s� p�omienn� modlitw� do Boga o zdrowie Jego Cesarskiej Mo�ci i gor�ce �zy zrosi�y pier� tego starca" 15.
9 marca 1862 roku rozpocz�a si� wi�c nowa, lepsza era w �yciu �ukasi�skiego. Zosta� przeniesiony do przykrej wi�ziennej kazamaty, jak�e jednak r�ni�cej si� od ciemnego lochu, w kt�rym przebywa� samotnie przez 31 lat.
Leparski w dalszym ci�gu nie zapomina� o nim. W 10 dni p�niej, 19 marca 1862 roku zwr�ci� si� Leparski ponownie do Do�gorukowa o wyznaczenie 100 rubli na kupno niezb�dnej odzie�y dla �ukasi�skiego i na inne jego potrzeby. W pi�� lat p�niej, we wrze�niu 1867 roku, prosi� jego nast�pca, genera� von Grunblatt, o nowe 100 rubli zasi�ku wobec zupe�nego zniszczenia jego odzie�y.
Dom Leparskiego, jego �yczliwa atmosfera stworzy�y �ukasi�skiemu zupe�nie nowe warunki �ycia. Rodzina Leparskiego otacza�a starca �yczliwo�ci�, szacunkiem i serdeczn� opiek�. Z wdzi�czno�ci� te� wspomina� w latach p�niejszych ciep�y stosunek do niego genera�a i jego rodziny.
W 1865 roku prawie 80-letni starzec pisa� do emerytowanego ju� Leparskiego: "sk�adaj�c u st�p dostojnej ma��onki pana genera�a wyrazy mej naj-
15 Centralne Archiwum Historyczne w Moskwie, III Ot-dielenije, l ekspedycja 1830, nr 447, k. 15.
g��bszej czci pozwalam sobie prosi� j�, by chcia�a wierzy�, �e dowody jej dobroci pozostan� na zawsze w mej pami�ci i w moim sercu. Nie mog� bowiem nie pami�ta� i nie mog� nie zapyta� sam siebie: gdzie� s� te szcz�liwe dni sp�dzone w jej domu, w kt�rym otoczony by�em �yczliwo�ci�, w kt�rym patrzy�em na weso�e, u�miechni�te oblicza, a widok ten napawa� mnie tak� szcz�liwo�ci�, �e zapomina�em na kr�tko o moich cierpieniach, o nieszcz�ciach mojej ojczyzny i moich wsp�rodak�w" 16.
Uchyli�o si� w�ziutkie okienko na �wiat. Poza rozmowami z rodzin� komendanta, oficerami twierdzy, wreszcie go��mi, kt�rzy odwiedzali �ukasi�skiego - przedmiot zainteresowania w tym czasie dygnitarzy petersburskich - jak �yczliwy dla Polak�w petersburski genera�-gubernator ksi��� Suworow, genera� in�ynier�w Tyglo, genera� Szobotow, wreszcie petersburski gradonaczalnik Krupinikow, uzyska� �uka-si�ski mo�no�� czytania gazet i ksi��ek. Go�cie pozostawiali niekiedy wi�niowi gazety. W bibliotece twierdzy znajdowa� si� sk�py co prawda zas�b ksi��ek i czasopism. M�g� jednak wi�zie� dowiedzie� si� z nich, co si� dzieje na �wiecie, a ze starych rocznik�w prze�y� wszystko, co si� sta�o i co zasz�o w �yciu Europy w ci�gu 40 lat oderwania od �wiata.
Znajdowa�y si� bowiem w bibliotece roczniki oficjalnej gazety ministerstwa spraw wewn�trznych Siewiernaja Poczta i roczniki miesi�cznik�w rosyjskich trzydziestych i czterdziestych lat, roczniki po-
18 Centralne Archiwum Historyczne w Moskwie, III Ot-dielenije, l ekspedycja 1830, nr 447, k. 52.
stepowego Morskiego Sbornika i liberalnego jeszcze w�wczas Ruskiego Wiestnika Katkowa.
Poznawa� literatur� XIX wieku ze sk�pej biblioteczki wi�ziennej, ch�on�� najrozmaitsze powie�ci francuskie, z brukselskich i paryskich wyda� zeszytowych po 20 centym�w zeszyt, a wszystko bez pocz�tku i bez ko�ca, tu p� niemieckiej powie�ci, tam trzy �wierci angielskiego filozoficznego dzie�a, czyta� Gogola i S�kowskiego, Turgieniewa i Dumasa, Bu�-haryna i Dickensa.
Ci�kie wi�zienie 40 lat odbi�o si� na zdrowiu �u-kasi�skiego. W pierwszych dniach czerwca 1865 roku prze�y� atak apopleksji, kt�rej skutki trwa�y a� do wrze�nia. Wysuni�ty przez Leparskiego projekt przeniesienia go do Petersburga nie wywo�a� ju� uczucia rado�ci. "Zastanowi�em si� nad projektem JW. Genera�a przewiezienia mnie do Petersburga, i jakie ta odmiana mo�e mnie przynie�� niedogodno�ci lub wygody?- pisa� �ukasi�ski do Leparskiego w pa�dzierniku 1865 r.- Co do pierwszych, one s� widoczne. Odwyk�szy przez d�ugie lata mego tu pobytu od wszelkiego starania o moich potrzebach, ja zrobi�em si� mimowolnie dzieci�ciem, potrzebuj�cym nia�ki lub piastuna. Mog� ja spodziewa� si� znale�� w wielkim i nieznanym mie�cie podobne osoby?... C� ja tam mog� przedsi�wzi��, nieznany, s�aby i ubogi, je�eli nie znajd� obcej dzielnej pomocy, gdzie i u kogo jej szuka�"?
"A ja sam - pyta dalej Leparskiego - gdzie jestem i czym jestem? Odosobniony i cudzoziemiec, jak �w �yd wieczny tu�acz bez dachu nad g�ow� i bez ojczyzny. Pozostaje mi jedynie religia i nadzieja,
kt�rej nic nie jest w stanie mi odebra�! Co mnie obchodzi Petersburg, Pary�, Londyn, i nawet �wiat ca�y, je�eli nie mog� w nim znale�� mej ojczyzny i mojego grobu? Istnieje wprawdzie co�, co nazwane jest Polsk�, ale najznaczniejsi jej mieszka�cy traktowani s� jak pariasi w Indiach, chocia� na tych ostatnich patrzy si� z pogard�, ale bez nienawi�ci17.
78-letni starzec daje w zako�czeniu wspomnianego listu obraz swego pe�nego waha� stanu wewn�trznego; "ten chaotyczny list jest wiernym odbiciem mojej g�owy i zam�tu, jaki w niej panuje. Na przemian ton powa�ny i drwi�cy, weso�y i smutny przeplataj� si� stale bez �adu i sk�adu. Ale cz�owiek uwa�ny spostrze�e, �e �ycie jednostek, narod�w i ca�ej nawet ludzko�ci sk�ada si� z podobnych element�w".
Pozosta� wi�c �ukasi�ski w Szlisselburgu i tam zako�czy� szlachetny, pe�ny cierpie� sw�j �ywot. Ostatni� wiadomo�� o �yj�cym �ukasi�skim podaje rosyjski student medycyny Stepusz osadzony w 1866 roku w Szlisselburgu za kolporta� nielegalnych fotografii. Opowiada� on w wi�zieniu petersburskim potem �. Pantelejewowi, �e wiosn� 1866 r. widzia� w Szlisselburgu �ukasi�skiego, kt�ry "m�wi� mieszanin� j�zyka rosyjsko-polsko-francuskiego, pisa� (pami�tniki i nie traci� nadziei odzyskania wolno�ci"18.
27 lutego 1868 roku wys�a� do cesarza Aleksandra II �wczesny komendant twierdzy szlisselburskiej,
17 Centralne Archiwum Historyczne w Moskwie, III Ot-dielenije, l ekspedycja 1830, nr 447, k. 52.
18 �. Pantelejew, Iz wospominanij proszlogo, Moskwa 1934, s. 396.
genera�-major Grunblatt raport nast�puj�cej tre�ci: "najuni�eniej donosz� Waszej Cesarskiej Mo�ci, �e osadzony w podleg�ej mi twierdzy tajny wi�zie� �ukasi�ski z woli bo�ej dnia dzisiejszego umar�". Na oryginale raportu dopisano s�owa "Jego Cesarska Mo�� raczy� czyta�".
Pochowano �ukasi�skiego w Szlisselburgu, jak to by�o w zwyczaju, w miejscu nie oznaczonym. Nikt te� nie wiedzia� i nie wie, w kt�rym miejscu znajduje si� gr�b jego, gdzie znalaz�o spok�j jego um�czone cia�o.
Lata samotnego wi�zienia nie wp�yn�y bynajmniej na os�abienie w�adz umys�owych �ukasi�skiego. �wiadczy o tym pi�kne i pe�ne tre�ci dzie�o, kt�re pozostawi� - pami�tnik i uwagi napisane w Szlisselburgu.
Krzywdz�cy wydaje si� wi�c s�d Szymona Askenazego, autora wspania�ej monografii o �ukasi�skim: "p�ob��kany ju� �ukasi�ski przyst�pi� do spisywania rodzaju pami�tnika" - tym bardziej krzywdz�cy, �e Askenazy czerpa� przecie� sam pe�n� gar�ci� z tego pami�tnika. Czytelnika pami�tnika ogarnia raczej podziw, �e wyszed� on spod pi�ra cz�owieka odci�tego od �wiata przez pe�ne 40 lat, pozbawionego wszelkich o nim wiadomo�ci, i to w okresie tak gwa�townych przemian, jakie dokonywa�y si� w po�owie XIX w. w Europie, cz�owieka, kt�remu dopiero rok przedtem udost�pniono zaledwie oficjalne gazety rosyjskie. A przecie� pozostawi� dzie�o niepo�lednie - pami�tnik oraz rozwa�ania, b�d�ce jego te-
stamentem politycznym, a �wiadcz�ce o �wietnej orientacji �ukasi�skiego w sytuacji Rosji, Europy i Polski.
"Zacz��em pisa� te pami�tniki we wrze�niu 1863 roku, a zako�czy�em je z nowym rokiem 1864" - pisze �ukasi�ski. "Je�eli b�d� mie� czas i ch�ci, to dodam jeszcze uwagi i niekt�re odrywkowe my�li". I rzeczywi�cie uzupe�ni� potem pami�tniki "uwagami" i zako�czy� je modlitw�, kt�r� przez lata odmawia� w swym lochu wi�ziennym. Nie pisa� dla ludzi, tylko dla siebie, wiedz�c, �e nigdzie g�os jego nie dotrze. Tym wi�kszy musia� by� jego wysi�ek, tym szczersza jest jego spowied�, tym mocniej dzia�a na nas jej wzruszaj�cy ton.
"Ja nie jestem ju� z tego �wiata - pisa�. - Wolny od obawy i nadziei, i nawet od przes�d�w, uprzedze� i nami�tno�ci, ma�o maj�c styczno�ci z obecno�ci�, ja �yj� tylko w przesz�o�ci. Przesz�o�� jest moje stanowisko, w kt�rym gotuj� si� do dalekiej podr�y w nieznane kraje przysz�o�ci... M�j g�os jest mniej jak g�os w pustyni, on nie b�dzie s�yszany przez �adne �yj�ce jestestwo... �yj�c oko�o 40 lat samotnie przyzwyczai�em si� rozmawia� z samym sob� i dopiero w przesz�ym roku w jesieni zacz��em pisa� z powodu dzie�a F. Smitt, o kt�rym na pocz�tku wspominam. Pisz�c pami�tniki jedynie dla siebie, nie stara�em si� zachowa� pe�ny porz�dek i [nie dba�em] o lepszy styl, znaj�c prawie, �e ich nikt nie b�dzie czyta� za �ycia, a mo�e i po mojej �mierci. Mnie one przynosz� wiele roztargnienia, a nawet przyjemno�ci. One mnie odnawiaj� w pami�ci r�ne zdarzenia i osoby, a szczeg�lniej te, kt�re mnie co� dobrego uczyni�y".
R�kopis �ukasi�skiego, przechowywany w Centralnym Archiwum Historycznym w Moskwie w ze-spo�e III Wydzia�u Kancelarii Osobistej Jego Cesarskiej Mo�ci, obejmuje 12 kart wielkiego formatu (35,5 X 22 cm) obustronnie zapisanych; siedem i p� karty to w�a�ciwy pami�tnik, dwie i p� karty zawieraj� "Uwagi i niekt�re oderwane my�li", jedn� kart� wype�nia "Modlitwa".
Tekst pisany maczkiem, na jednej stronie zmie�ci� �ukasi�ski 72 wiersze. Na marginesach notuje �ukasi�ski w jednym zdaniu tre�� danego ust�pu.
Pami�tnik �ukasi�skiego zosta� przet�umaczony w III Wydziale na j�zyk rosyjski i przek�ad do��czony do tekstu polskiego zachowa� si� r�wnie� w ca�o�ci. Fragmenty pami�tnika ukaza�y si� w I tomie S�owia�skiego Sbornika w Moskwie.
Przy opracowaniu pami�tnika uleg�a modernizacji pisownia. Natomiast b��dy j�zykowe i jaskrawe rusycyzmy, b�d�ce wynikiem kilkudziesi�cioletniego osamotnienia i mo�no�ci pos�ugiwania si� tylko j�zykiem rosyjskim, dla zachowania autentyczno�ci tekstu, pozostawiono nietkni�te. Pozostawiono r�wnie� bez zmiany tekst francuski.
W aneksie podano w ca�o�ci jedyny zachowany list �ukasi�skiego (do gen. Leparskiego) oraz tekst jego broszury w sprawie �ydowskiej, aby umo�liwi� czytelnikowi zapoznanie si� z ca�� spu�cizn� pisarsk� �ukasi�skiego.
�ukasi�ski przyst�pi� do pisania pami�tnika pod wp�ywem oburzenia na przet�umaczone z j�zyka niemieckiego na rosyjski w roku 1863 dzie�o rosyjskiego historyka wojskowego, oficjalnego historiografa ro-
syjskiego sztabu g��wnego, Fryderyka Smitta, kt�re uzna� za paszkwil na dzieje powstania listopadowego.
W pami�tniku analizuje �ukasi�ski sytuacj� polityczn� Ksi�stwa Warszawskiego i Kr�lestwa Kongresowego, kre�l�c obraz niefortunnych rz�d�w Aleksandra I, kt�ry pocz�tkowo otoczony sympati� spo�ecze�stwa odepchn�� je swoim nieszczerym i dwuli-cowym post�powaniem. Specjalnie du�o miejsca po�wi�ca rz�dom wielkiego ksi�cia Konstantego i jego tyranii, ci�g�emu �amaniu przez niego konstytucji.
Podziwu godna jest pami�� �ukasi�skiego, kt�ry potrafi� po 40 latach wi�zienia opisywa� dok�adnie fakty, kt�re zdarzy�y si� na pocz�tku istnienia Kr�lestwa Polskiego, jak i g��boka charakterystyka sytuacji politycznej Kr�lestwa. "Wielki ksi��� Konstanty - pisze �ukasi�ski - zrobi� si� samow�adnym monarch�, senator Nowosilcow jego pierwszym ministrem, prawdziwi ministrowie jego pokornymi sekretarzami, nieszcz�sny i godny lito�ci starzec Zaj�czek, os�abiony fizycznie i umys�owo, przyj�� rol� by� maszyn� do podpisywania, co mu tylko przedstawiono". M�wi dalej �ukasi�ski o kaprysach wielkiego ksi�cia i kradzie�ach Nowosilcowa.
Pami�tnik jest podstawowym �r�d�em do historii wolnomularstwa polskiego i Towarzystwa Patriotycznego. Obok zezna� �ukasi�skiego i jego towarzyszy w procesie warszawskim daje cenny materia� do poznania cel�w i ideologii obu tych zwi�zk�w.
Ciekawe s� wypowiedzi �ukasi�skiego natury og�lnej, charakteryzuj�ce pogl�dy autora, przepojone g��bok� moralno�ci� i humanizmem, a g�osz�ce, �e si�a nie tworzy niczego ("la force ne cree rien").
Przeciwstawia si� �ukasi�ski polityce caratu w Polsce, polityce, kt�ra doprowadzi�a do wybuchu powstania listopadowego, a ostatnio styczniowego, o kt�rym dowiaduje si� w Szlisselburgu z oficjalnych gazet rosyjskich. Prze�ywa g��boko now� tragedi� narodu polskiego, "ca�a Polska jest pokryta czarn� krep�", oburza go rozp�tywany przez pras� szowinizm Rosjan, a przede wszystkim "z�o��, nieludzko�� i nierozs�dek" u niekt�rych rosyjskich publicyst�w i uczonych, podjudzaj�cych w prasie �o�nierzy i masy narodu rosyjskiego. "Cz�sto zdarza si� - pisze �ukasi�ski - �e ten, kt�ry podpala dom s�siada, ujrzy w�asny dom w p�omieniach".
Mimo ucisku carskiego Polska przemoc� ujarzmiona "nie straci�a i nie mog�a straci� swoich wsp�lnych wszystkim krajom istnienia i niepodleg�o�ci". Wszystkie wymierzone przeciw niej traktaty i konwencje s� niewa�ne. Wyj�cie ze strasznej sytuacji Rosji widzi �ukasi�ski w daniu Polsce niepodleg�o�ci, albowiem "rozs�dna i umiarkowana polityka nab�dzie dla Rosji dobrego i przychylnego s�siada i tym sposobem oba narody, �yj�c w zgodzie, b�d� pracowa� wsp�lnie dla swojej pomy�lno�ci".
Krytyczny s�d o poczynaniach Aleksandra II w Polsce idzie w ocenie �ukasi�skiego w parze z uznaniem dla wielkich reform przeprowadzonych w Rosji przez tego cesarza, a tak�e z uczuciem osobistej wdzi�czno�ci za z�agodzenie jego strasznego losu w Szlisselburgu.
Reformy Aleksandra nazywa "wielkim i godnym podziwienia dzie�em", przyr�wnuj�c go do Kazimierza III, podkre�laj�c ponadto, �e prawdziwa wielko��
kr�l�w polega nie na wojnach przez nich prowadzonych, lecz na dzia�alno�ci pokojowej dla dobra swych narod�w.
Oddaj�c ho�d "m�dro�ci i ludzko�ci" Aleksandra II, z b�lem m�wi o pi�ciu milionach poddanych Polak�w, o kt�rych Aleksander II zapomnia�.
Jest rzecz� jasn�, i� zagadnienie stosunku wzajemnego Polski i Rosji zajmuje czo�owe miejsce w pami�tniku �ukasi�skiego. Rozwija on szeroko historiozoficzn� teori� rozwoju dw�ch s�siaduj�cych ze sob� narod�w, kt�rych dzieje posz�y, na nieszcz�cie obu, tak r�nymi, diametralnie przeciwnymi drogami. W swych wypowiedziach jest �ukasi�ski, o dziwo, wyj�tkowo bliski teorii rozwoju obu narod�w g�oszonej przez Hercena, kt�rego przecie� ksi��ek i artyku��w, przebywaj�c w Szlisselburgu, zna� nie m�g�.
Hercen pisa� w 1853 roku w swej odezwie do m�odzie�y rosyjskiej zatytu�owanej Polacy przebaczaj� nam: "sk�d powsta�o to nie daj�ce si� pokona� uczucie nieprzyja�ni, kt�re pcha�o naprz�d Polsk� na Ru�, a potem Rosj� na Polsk�?
Zawsze zdawa�a si� nam podejrzana ta nienawi��. Nie wierzyli�my w t� wrogo��. Czy kry�a si� pod nimi ch�� dope�nienia wzajemnego, czy nie tkwi�