1266

Szczegóły
Tytuł 1266
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1266 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1266 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1266 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Autor: STANIS�AW BRZOZOWSKI Tytul: LEGENDA M�ODEJ POLSKI. STUDIA O STRUKTURZE DUSZY KULTURALNEJ POMOC PRZY PRZYGOTOWANIU TEKTU: ANNA MELLER I PAWE� WAWRZYNIAK TEKST OPARTO NA WYDANIU: STANIS�AW BRZOZOWSKI, LEGENDA M�ODEJ POLSKI. STUDYA O STRUKTURZE DUSZY KULTURALNEJ, WYDANIE DRUGIE, LW�W 1910, S. 589 DOKONANO UWSPӣCZE�NIENIA PISOWNI, POD TEKSTEM UMIESZCZONO WSZYSTKIE PRZYPISY AUTORA No! Io non sono morto. Dietro me - cadavere Lasciai la prima vita! Carducci Trovan mi duro E io lo so: Pensar li fo! Alfieri +DEDYKACJA My�li rodz�ce si� i pojawiaj�ce jak pokusa, - my�li, co wkradaj� si�, jak wr�g, kt�ry m�ci spok�j - my�li, co wiod� precz i ka�� si� rozstawa� z drogimi, jak sad dzieci�stwa, widnokr�gami - (Ilekro� wykrada� si� trzeba chy�kiem starym nawyknieniom, omija� pewne s�owa, stawia� si� im hardo, by nie zajrza�y g��biej w oczy, nie odnalaz�y s�abo�ci); Chwile rozstania z duchowym �wiatem, pustki, zsychania si� wewn�trznego - Chwile najstraszniejsze, gdy dusza zawisa w pr�ni a osaczy j� �wiat nienawi�ci� - Wam, kt�rych wierna, drogocenna przyja�� by�a mi podtrzymaniem, gruntem, do kt�rego d��y�o s�owo niewypowiedziane, jak ziarno do swojej gleby; kt�rzy byli�cie mi pewno�ci�, �e mnie ten grunt nie zawiedzie; Wam - przyjaciele moi - a przede wszystkim Tobie, najwierniejszej i najbli�szej z przyjaci� - (wszystko, co �y� jeszcze mo�e we mnie, jest z Was i przez Was drodzy, z Ciebie i przez Ciebie - jedyna) wi�c maj�c Was wszystkich na my�li, wszystkich, kt�rych twarze mam przed sob�, gdy to pisz�, kt�rzy poczujecie, czytaj�c, �em o Was my�la�; po�wi�cam i przypisuj� t� ksi��k� - Tej, kt�ra jest, by�a i b�dzie niezawodna - cierpliwa - jedyna. Florencja, 26. lipca 1909. +I. NASZE "JA" I HISTORIA Nasze "ja" i historya: �wiadomo�� kulturalna uwa�a swoje �ycie wewn�trzne za proces samoistny i wystarczaj�cy samemu sobie: polega on na przyswajaniu sobiewarto�ci i tre�ci wytwarzanych przez dzieje; warto�ci te wytworzone przez history� posiadaj� swoj� w�asn� dziejow� logik�; przyswajaj�c je sobie, wprowadzamy do naszego wn�trza ca�e dzieje; dramat historyczny Europy w nas si� rozgrywa. Charakter zachodniej kultury polega na d��eniu do �wiadomego wytwarzania samej psychiki, samej historyi. Psychika nagromadzaj�ca w sobie warto�ci wytworzone przez dzieje Europy nie mo�e znale�� dla siebie wyzwolenia jak tylko przez zaw�adni�cie tym procesem dziejowym, kt�ry ca�� kultur� europejsk�, Europ� psychiczn� wytwarza. Spo�ecze�stwo �wiadomej i wyzwolonej pracy jest wzorem dziejowym, ku kt�remu ci��y moc� swej wewn�trznej logiki kultura. �wiadomo�� kulturalna rozwija si� dzi� w kierunku wyzyskiwania pracy dziej�w na rzecz bezdziejowego subjektywizmu. Tak powstaje sprzeczno�� zasadnicza kultury nowoczesnej: nie mo�e ona by� wyr�wnana przez �aden automatyczny rozw�j, - krytyka ci�g�o�ci kulturalnej - ale wymaga heroicznego zwrotu woli: heroizmu dziejowego jako planu �ycia. NASZE "JA" I HISTORIA By�oby rzecz� ciekaw� i po�yteczn� zda� sobie spraw�, jakiego rodzaju poj�cia i wyobra�enia kojarz� si� dzi� w umy�le przeci�tnego Europejczyka z wyrazem "kultura", "kultura nowoczesna". Sam wyraz nie schodzi z ust i mimowoli nasuwa si� reminiscencja z Carlyle'a, i� wszelkie sprawy �ycia rozstrzygaj� si� w ciszy, �e ha�a�liwa uwaga oznacza najcz�ciej zanik jakiej� funkcji, niezdolno�� ca�kowit� do wype�niania czynno�ci i prac, o kt�rych si� m�wi. Kiedy rozwa�a si� styl, struktur� my�low� dzie� i pisarz�w, do kt�rych okre�lenie "kulturalny" stosowane jest dzi� najcz�ciej, nabiera si� do�� dziwnego wyobra�enia o tym, jakiego rodzaju poj�cia maj� nasi wsp�cze�ni o warunkach i naturze wielkich proces�w historycznych. W samej rzeczy, typem "kulturalnego" w nowoczesnym stylu umys�u s� ludzie w rodzaju Remy de Gourmonta, Anatola France'a, Oskara Wilde'a, Patera, Jerzego Simmla i t p. Cechuje ich wszystkich jedna, wsp�lna w�a�ciwo��: oto wykorzystanie wielkich do�wiadcze� i dorobk�w dziejowych dla cel�w indywidualnych; cechuje ich taki stosunek do ca�ego zasobu my�li, uczu�, warto�ci wytworzonych przez ludzko��, jak gdyby ca�e zadanie historii redukowa�o si� do tego, by wytworzy� w umy�le danej jednostki obraz �wiata harmonijny, pi�kny lub zaciekawiaj�cy. Kultur� nazywa si� dzisiaj przetwarzanie pracy dziejowej ludzko�ci i jej dorobku na czyni�ce zado�� aspiracjom indywidualnym subiektywne sny o �yciu umys��w gi�tkich i wyrafinowanych. Zadajmy sobie trud przeanalizowania dok�adnie i szczerze proces�w psychologicznych, oznaczanych przez nas jako nabywanie kultury, a przekonamy si�, �e maj� one na og�l charakter ucieczki intelektualnej, oddalenia si� od tego, co stanowi tre�� naszego nowoczesnego �ycia. Wydaje si� rzecz� niezaprzeczaln�, �e potrzeby �ycia czynnego, w kt�rym bierzemy udzia�, odgrywaj� bardzo ma�� i przewa�nie negatywn� rol� w tym procesie. Nikt nie zechce twierdzi�, �e nowoczesna literatura i sztuka powstaj� pod naciskiem impuls�w bezpo�rednich, d��e� maj�cych za zadanie zabezpieczy� istnienie i trwanie danej grupy ludzkiej. Niew�tpliw� za� jest rzecz�, �e wszystko, co warto�� kultury przez nas odziedziczonej stanowi, w ten w�a�nie zosta�o wytworzone spos�b. Sw�j intelekt, swoj� wra�liwo�� zdoby� cz�owiek, walcz�c o swe istnienie: s� to dorobki spo�ecznej walki o byt. Dzi� nabywamy je, oddalaj�c si� od tego zasadniczego stanowiska �yciowego, kt�re je wytworzy�o. Przyswajanie sobie wynik�w dzia�alno�ci, pracy, walki dziejowej, olbrzymiego tw�rczego �yciowego procesu historii nie jest zwi�zane ze zdolno�ciami i d��eniami czynnymi, lub te� pozostaje w ca�kowitej z nimi sprzeczno�ci. St�d wynika paradoksalne ukszta�towanie nowoczesnej psychiki kulturalnej: opanowujemy wyniki pracy dziejowej, staj�c si� niezdolnymi do brania w niej udzia�u, przyswajamy sobie warto�ci kulturalne, zatracaj�c te w�a�ciwo�ci �yciowe i psychiczne, kt�re s� konieczne do ich wytwarzania. Dlatego te� nowoczesny kulturalny umys� - to w tej lub innej formie rezultat dziejowej pracy, zamieniony w bezwyj�ciow� przygod� indywidualn�. Uto�samiaj�c ten typ nowoczesnego kulturalnego cz�owieka z tw�rc� kultury, nasz proces nabywania kultury z procesem jej wytwarzania, wykrzywiamy w spos�b niezmiernie skomplikowany i charakterystyczny wszystkie poj�cia o naturze �ycia i pracy dziejowej, tracimy zdolno�� pojmowania samej istoty tego procesu, kt�ry wytworzy� wyniki cenione przez nas i przyswajane. Jerzy Sorel wykazuje, �e na tym zasadza si� wewn�trzna sprzeczno�� Renana jako historyka: nie umie on zda� sobie sprawy, co sk�oni�o ludzko��, poszczeg�lne spo�ecze�stwa i jednostki do wytwarzania kosztem ofiar dorobku kulturalnego, kt�ry uj�ty jako ca�o�� nie prowadzi nigdzie. Nowoczesny cz�owiek kulturalny - to jednostka przystosowuj�ca do swoich intelektualnych i emocjonalnych potrzeb wyniki dziejowej pracy, kt�ra by�a nieustannym podporz�dkowywaniem jednostek celom, cz�sto nam dzi� dopiero widocznym, a samym pracownikom nie znanym. St�d sprzeczno��. Ka�da kultura powsta�a jako metoda przeobra�enia duszy jednostek w ten spos�b, by sta�y si� one zdolne do wykonywania pewnych danych przez natur� procesu spo�ecznego czynno�ci. Ka�da kultura to system narz�dzi samozachowania, kt�rego wynikiem mia�o by� takie albo inne uzdolnienie czynne. �ycie czynne, rzeczywisty proces spo�eczny to punkt wyj�cia: podporz�dkowuj�c si� jego wymaganiom, przygotowuj�c si� do nich, bior�c w nich udzia�, jednostki i pokolenia wytwarza�y pewne systemy warto�ci. Oderwane od tego procesu, poj�te jako co� niezale�nego, zmieniaj� warto�ci te sw�j charakter: staj� si� fermentem rozk�adaj�cym nasze zdolno�ci czynne. Renesans, reformacja, filozofia XVIII. wieku - to by�y wyniki olbrzymich proces�w dziejowych: walki i prace wydobywa�y z siebie to historyczne powietrze, kt�rym my dzisiaj uczymy si� oddycha�, gdy chcemy rozumie� "style", "duchy czas�w". To, co by�o charakterem, staje si� dla nas sztucznym temperamentem, modyfikacj� naszej wra�liwo�ci. �yjemy i chcemy �y� w �rodowisku umys�owym i moralnym, stworzonym kosztem olbrzymiej pracy i utrzymywanym jedynie dzi�ki niezmiernym a nieprzerwanym wysi�kom, jak w �ywiole, stanowi�cym w�asno�� przyrodzon� cz�owieka. Traktujemy kultur�, wynik niezmiernie z�o�onego procesu spo�eczno-biologicznego, rezultat olbrzymiej pracy cz�owieka, - jako stan wra�liwo�ci, co� zastanego, co�, co jest samo przez si�. Zaszczepiamy w duszy swej ro�linno��, kt�ra �y� mo�e tylko na glebie posiadaj�cej te w�a�nie pierwiastki, jakich si� pozbywamy. Kultura utrzymuje si� przez te w�a�nie procesy, od udzia�u w kt�rych uchylamy si�, zwracaj�c si� ku niej. �wiat historyczny, w kt�rym �yjemy, �wiat pracy i walki stworzy� wszystko, co istnieje dzisiaj jako kultura; my chcemy bra� udzia� w rezultatach i wyzbywamy si� warunk�w, z kt�rymi �ci�le rezultaty te s� z��czone. Jules Gaultier, jeden z najciekawszych wsp�czesnych pisarz�w francuskich, - okre�la romantyzm jako nieporozumienie, polegaj�ce na tym, �e wytworom psychiczno-dziejowym, zwi�zanym �ci�le z pewnymi warunkami i postawami dziejowo-�yciowymi - nadaje si� znaczenie bezwzgl�dne. Powiedzia�bym wi�cej. Proces, kt�ry doprowadza nowoczesnych ludzi do nabycia kultury, tj. do przyswojenia sobie wynik�w pracy dziejowej, jest �ci�le zwi�zany z procesem psychologicznym, rozk�adaj�cym w nich wszystkie zdolno�ci do czynnego udzia�u w tej pracy. To sprawia, �e kultur� nazywa si� dzisiaj w Europie pewien gatunek intoksykacji psychologiczno-historycznej, bowaryzm - jak nazywa to Gaultier, rozszczepienie ideologiczne - jak m�wi Sorel. Powiedz� mi jednak: utrzymanie w�tku kulturalnego, ci�g�o�ci kulturalnej, niemo�liwym jest przecie� bez przyswojenia sobie przez ka�de nowe pokolenie dorobku kulturalnego dotychczasowej historii. Nale�y by� niezmiernie ostro�nym przy pos�ugiwaniu si� tymi poj�ciami ci�g�o�ci, rozwoju kulturalnego, post�pu etc. Zawieraj� one w sobie mn�stwo sprzeczno�ci i w tej formie w jakiej przeci�tnie s� u�ywane, nie wytrzymuj� krytyki; nie wytrzymuje jej zasadniczy dla nowoczesnych frazes�w o post�pie moment automatyzmu. M�wimy o procesie kulturalnym, rozwoju itp., jako o czym�, co trwa samo przez si�, samo przez si� si� utrzymuje. Ot� oczywi�cie to "samo przez si�" jest z�udzeniem. Rzekomy automatyzm jest dzia�alno�ci� ludzk�, dzia�alno�ci� wymagaj�c� dla swego trwania i rozrostu pewnych warunk�w psychologicznych i dziejowych. Jerzy Sorel wielokrotnie wykaza�, �e poj�cie automatyzmu, poczucie automatycznie dokonywaj�cego si� post�pu, zwi�zane s� jak naj�ci�lej z pomy�lnym rozwojem ekonomicznym danego kraju, spo�ecze�stwa, danej epoki. Ideologowie przypisuj� sile w�asnych wytwor�w te powodzenia zwi�zane z rozrostem i utrzymaniem si� danej ekonomicznej kultury. Hegel wypowiedzia� tu decyduj�ce s�owo: prawd� �wiadomo�ci panuj�cej jest �wiadomo�� s�u�ebna. Stosunek prawdziwy danej grupy ludzkiej do przyrody i do ca�okszta�tu �ycia okre�lony jest przez jej rozw�j ekonomiczny, lecz w �wiadomo�ci kulturalnej stosunek ten odbija si� zupe�nie inaczej. Warstwy kulturalne uwa�aj� swoje perypetie w nabywaniu kultury, swoje przej�cia ideologiczne, stany dusz, za w�a�ciwy rdze� dziej�w. Psychologia warstw kulturalnych jest zawsze bardzo skomplikowanym wynikiem zmian, zachodz�cych w strukturze spo�ecze�stwa: ale warstwy te s�dz�, i� psychologia ta rozwija si� z samej siebie, sam� siebie wytwarza i przekszta�ca. Historycy literatury i krytycy ulegaj� nieustannie temu b��dowi, nieustannie tworz� ca�kiem fikcyjne po��czenia, ustalaj� prawdziwie mitologiczne zwi�zki genealogiczne. Nie piszemy tu jednak krytyki fikcji, jakimi historia literatury �yje. Konsekwencje dotycz�ce tego przedmiotu nasuwaj� si� same przez si�, gdy si� zanalizuje za�o�enia, z kt�rych rodz� si� tego rodzaju fikcyjne stanowiska i metody. Fikcje te i z�udzenia s� tylko poszczeg�ln� postaci�, poszczeg�lnym wynikiem z�udze� bardziej og�lnych i zasadniczych, kt�re nazwa� by mo�na z�udzeniami kulturalnej �wiadomo�ci. �wiadomo�� uwa�ana jest za co� wystarczaj�cego samej sobie: czy� mo�e by� co� pierwotniejszego ni� to, co jest punktem wyj�cia wszystkich naszych dzie�, czyn�w - nasza psychika, nasze ja - my�l� ludzie nowocze�ni. Cz�owiek nowoczesny �udzi si� niezmiernie. Wszystko, co w naszym ja ma kszta�t okre�lony, co si� da uj�� - jest wynikiem, rezultatem procesu dokonywaj�cego si� poza naszymi plecami, jak m�wi� Hegel w swej Fenomenologii, ksi��ce, kt�ra, m�wi�c nawiasem, powinna by� studiowana przez ka�dego, kto pragnie w my�li swej by� niezale�nym od wszystkich tych samowm�wie�, omamie� mitologicznych, fetyszystycznych przes�d�w, w jakie gardz�ca Heglem my�l nowoczesnych kulturalnych ludzi wpada nieustannie. Ja nasze jest zawsze wynikiem, produktem: wytwarza si� ono poza naszymi plecami, wytworzone zosta�o w przewa�nej cz�ci przed naszym na �wiat przyj�ciem. Gdy teraz usi�ujemy na gruncie tego naszego ja pracowa� tak, jak gdyby stwarza�o ono aktami swojej woli samo siebie z nico�ci, gdy usi�ujemy �y�, opieraj�c si� na nim, jak na opanowanej przez nas podstawie, wpadamy w ca�y szereg sprzeczno�ci i powik�a�. Rozpatrujemy nasz� psychik�, jako �wiat, podleg�y w�asnym swoim prawom, w sobie zamkni�ty. Psychika ta, o ile jest uj�ta w jakie� kszta�ty wzgl�dnie okre�lone, zale�na jest od wszystkich tych zakres�w �ycia, z kt�rych pochodz� sk�adaj�ce si� na ni� elementy. Gdyby�my nawet zdo�ali przeprowadzi� zasad� ca�kowitego uniezale�nienia si� od otoczenia, to i wtedy jeszcze wszelkie perypetie wewn�trzne naszej psychiki by�yby tylko momentem z wielkiego dramatu nowoczesnej europejskiej historii, gdy� nie ma w psychice tej i nie mo�e by� nic, co by nie zosta�o wytworzone jako prze�ycie grup ludzkich, walcz�cych o istnienie w warunkach, kt�rych przekszta�cenia tworz� w�a�nie tkank� europejskich dziej�w. Historia wytworzy�a nas: - marzy� o uniezale�nieniu si� od historii jest to marzy� o, samounicestwieniu, o rozp�yni�ciu si� w eterze feerii i ba�ni. Jest nasz� istot� w�a�nie to, �e jeste�my europejczykami, �yj�cymi w tym a nie innym momencie. Nasze ja - to nie jest co� stoj�cego na zewn�trz historii, lecz ona sama; nie ma mo�no�ci wyzwolenia si� od niej, gdy� nie ma w nas w��kna, kt�re by do niej nale�a�o. Gdy wi�c �udzimy si�, �e w naszym wn�trzu jeste�my samotni i niezale�ni, wyrywamy z w�a�ciwego zwi�zku to, co tylko w zwi�zku tym pojmowane by� mo�e. Gdy usi�ujemy odgadn�� tajemnic� cz�owieka za pomoc� introspekcji, refleksji filozoficznej - dokonywamy zawsze tylko pr�by systemizacji wytwor�w historii. Nasza metafizyka jest zawsze mitologi� spo�eczn�, przypisuje bowiem samoistne znaczenie momentom spo�ecznego istnienia. Od czas�w Vica powinno by�o sta� si� to przekonanie o wszechobecno�ci historii, o jej zasadniczym metafizycznym znaczeniu, podstawowym za�o�eniem wszelkiej filozoficznej my�li. Nic paradoksalniejszego nad z�udzenie metafizyk�w, mistyk�w, kt�rzy z lekcewa�eniem m�wi� o historii, zagadnieniach dziejowych i usi�uj� ponad ni�, niezale�nie od niej zrozumie� byt, wieczn� tajemnic� itp.; nie s� oni w stanie znale�� nigdzie ani okrucha gruntu pozahistorycznego: ka�da my�l, ka�da warto�� jest wytworem historii: poza wszelk� psychik� i jej formami jest to, co j� tworzy: walka zbiorowa ludzko�ci o �ycie swe i utrzymanie. Dzieje ludzko�ci s� dla nas niezaprzeczaln� i ostateczn� rzeczywisto�ci� konkretn�: w nich to cz�owiek styka si� z tym, co jest pozaludzkie i swoje przeznaczenie stwarza. Gdy usi�ujemy przeznaczenie to zrozumie� niezale�nie od historii, hipostazujemy tylko momenty tej ostatniej i zamieniamy je w istno�ci niezawis�e. Gdy usi�ujemy wyzwoli� si� od historii, padamy ofiar� historii niezrozumianej. I histori� niezrozumian�, mitologi� dziejow�, jest zawsze ka�da metafizyka. Wszelka ponad czy pozahistoryczna koncepcja �ycia. Na to ju� nie na rady: - "notre moi le magnifique" tak jest wpl�tane w pasmo dziej�w, �e nie uda si� nam go z tej tkaniny wypl�ta�. Podoba si� nam to, czy te� nie: jeste�my tym, czym jeste�my - tj. wytworami pewnej historii. Nie uda nam si� wyj�� poza ni�. Mo�emy zmienia� tylko maski, formy, nie zmienimy samej zasadniczej tre�ci. Rzeczywisto�� nasza okre�lona jest ca�kowicie przez histori�, jest t� histori�. �udz�c si�, �e tak nie jest, tracimy w�asne �ycie, bo kto my�li, �e od historii uciek�, ten ju� pad� jej ofiar�, tego ona wlecze ju�, urabia, kszta�tuje, a on te wyciskane przez ni� stygmaty - t�umaczy, jako runy swej poza czasem przebywaj�cej duszy. Tam dopiero zaczyna si� mo�no�� swobodnego spojrzenia, gdzie s� okopy ludzkiego obozowiska: trzeba ca�� histori� obj��, wzi�� w pier� w�asn�, by w jej imieniu m�c samemu sobie, �wiatu - rzuci� gro�ne i istotne: po co? Dop�ki tylko w sobie, w ukszta�towaniu przypadkowym w�asnej �wiadomo�ci szukamy absolutnego sensu, nie wychodzimy poza granice tego od�amu dziej�w, kt�ry wysnu�, wyprz�d� ca�� nasz� psychik�. Wszystkie b��dy i z�udzenia nowoczesnej my�li s� r�nymi formami i konsekwencjami tego zasadniczego b��du: - nadawania pozahistorycznego znaczenia momentom historii, uznawania za klucz bytu tego, co jest tylko momentem i wynikiem dziej�w ludzko�ci. Ewolucjonizm a la Spencer i Haeckel, idealizm abstrakcyjny, indywidualizm, materializm, iluzjonizm, estetyzm a la Wilde - wszelkie postacie romantyzmu - wszystko to s� tylko r�ne wzory, wysnute na tkance nowoczesnej �wiadomo�ci przez proces dokonywaj�cy si� poza jej plecami: - nowoczesne dzieje Europy. I rzecz oczywista, sprawa komplikuje si� tylko, gdy ta tak wytworzona i zmistyfikowana �wiadomo�� z kolei zwraca si� do tych dziej�w i usi�uje je wysnu� z siebie. Te M�nchhauseniady historyczne czyni� dla nas raz na zawsze nieczytelnymi wszelkie publikacje epigon�w naszego romantyzmu na temat historii, polityki, �ycia spo�ecznego. Gdy bowiem zwracamy si� ku ponadindywidualnym formom dzia�ania, i my�li, niedogodno�ci zamistyfikowanej �wiadomo�ci kulturalnej wyst�puj� szczeg�lniej dobitnie. Znika mo�liwo�� wzgl�dnej chocia�by, chocia�by czysto hipotetycznej izolacji psychicznej: podstawa naszej dzia�alno�ci - psychika - nie tylko jest wynikiem dokonanego poza nami procesu, lecz przekszta�ca si� nieustannie, zale�nie od g��boko poza ni� i pod ni� dzia�aj�cych przyczyn. Dalej. Rezultaty naszego, opartego na tak chwiejnym gruncie dzia�ania wnikaj� w �wiat jeszcze bardziej od nas niezale�ny. Mitologia wprowadzona w czyn ko�czy si� niepowodzeniem, ale zamistyfikowana �wiadomo�� przekszta�ca samo to niepowodzenie, stwarza sobie widmo wroga, w walce z kt�rym niby to ulega, dalej walk� t� w my�li swej prowadzi [ #1 ] *. W biografii ka�dego typowego idealisty europejskiego XIX stulecia mo�emy z �atwo�ci� odnale�� scharakteryzowane tutaj momenty. Niepowodzenia same staj� si� wi�c potwierdzeniami z punktu widzenia zamistyfikowanej �wiadomo�ci: z�udzenie tylko staje si� szczelniejszym. Dorobek kulturalny XIX stulecia zosta� w znacznej mierze uwarunkowany przez tego rodzaju w�a�nie perypetie. Nie nale�y ani na chwil� zapomina� o tym. Idzie wci�� o to, aby zrozumie�, �e zapanowa� nad �yciem, sta� si� swobodnymi, mo�emy jedynie przez zrozumienie i opanowanie tych si�, kt�re stworzy�y nasz� psychik�. Idzie o ca�kowite przenikni�cie si� t� my�l�, �e historia nie jest czym�, co stoi na zewn�trz nas, wzgl�dem czego mo�emy zajmowa� dowolne stanowiska. Psychika zwi�zana jest z bytem jedynie i wy��cznie przez ten proces �yciowy, kt�ry j� wytworzy�: gdy uwa�a sam� siebie za istnienie niezawis�e od tego procesu, traci mo�no�� zapanowania nad nim. Sen o swobodzie staje si� istotn� niewol�. Gdy dumnie zamykamy si� w granicach naszego ja, poddajemy si� �lepo tym si�om, kt�re je stworzy�y i przekszta�caj�. Ja nasze - to wytw�r, zwi�zany mniej lub wi�cej �ci�le z ca�ym rozwojem kultury nowoczesnej. Gdy najbardziej nawet zacie�niamy w�asne �ycie, nie zmieniamy tego faktu, �e jest ono uwarunkowane przez pewn� faz�, pewien moment og�lnej historii europejskiej. �adna z tych faz nie jest zamkni�ta w sobie: ka�da pozostaje w zwi�zku z ca�o�ci� i przez ca�o�� t� jedynie zrozumiana i wyt�umaczona by� mo�e. Ja nasze pe�ne jest czar�w i zakl��: to, co uwa�amy za nasz� w�asno��, jest darem pot�g przekszta�caj�cych nasze istnienie. Rzeka historii europejskiej przecieka przez nasze wn�trze. Nie uda si� nam zrozumie� samych siebie, wyzwoli� samych siebie, je�eli nie si�gniemy a� do dna tego procesu. Kto chce istotnie by� panem swoich los�w, �wiadomie prze�y� i tworzy� swoje �ycie, musi si�gn�� a� do tych g��bin, w kt�rych rodz� si� si�y, okre�laj�ce bieg i kierunek wielkiej dziejowej rzeki. Poci�ga to niezmiernie wa�ne konsekwencje. Psychika nasza, �wiadomo�� nasza, s� wytworem nowoczesnej europejskiej historii: tym s� w istocie swojej, czym czyni je bieg tej historii, ich udzia� w niej. St�d wi�c wtedy tylko swobodnymi by� by�my mogli, gdyby�my w samej rzeczy w�adali tymi si�ami, kt�re nasze ja okre�laj�. Nasze ja, jego tre��, wskazuje nam jedn� tylko mo�liw� drog� do swobody, drog�, kt�ra prowadzi poprzez zapanowanie nad procesem stanowi�cym istot� nowoczesnej europejskiej historii. W tej tylko g��binie chwytamy i ujmujemy nag� wolno�� nasz�: nasze ja w�a�ciwe przebywa a� na dnie pod nurtem historii; na ka�dej innej powierzchni ujmujemy samych siebie poprzez kszta�ty wytworzone przez bieg zdarze�, uto�samiamy si� z nimi, stajemy si� ba�wochwalcami. Zapanowa� nad samym sob�, siebie samego tworzy�, by� artyst� i tw�rc� w�asnego przeznaczenia, siebie samego zna� i posiada� w ten tylko spos�b mo�e nowoczesny Europejczyk: tak� jest si�a fatalna, tkwi�ca w naszym pozornie osobistym, izolowanym, prywatnym ja. I tak� jest kl�twa czy b�ogos�awie�stwo nowoczesnej europejskiej kultury, �e nie mo�e ju� ona ustali� si� na �adnym innym poziomie, �e logika wewn�trzna ci�gnie j� ku tym g��binom, w kt�rych wyku� i uj�� siebie musi prawdziwa, panuj�ca nad losem w�asnym, nad dusz� sw� i jej drogami samow�adza ludzka. Ci�ar gatunkowy europejskiej psychiki nie pozwoli jej ustali� si� na �adnym innym poziomie: je�eli tego nie rozumiemy, padamy ofiar� zapoznanych, niezrozumianych praw dziejowego ci��enia. Nie zastanawiamy si� nad zagadnieniami najistotniejszymi, kt�re dlatego w�a�nie, �e tak istotne, - nieustannie nam towarzysz�; zapominamy jak straszliwe wprost znaczenie tkwi w samym poj�ciu naszego ja, w ja, jako formie. Oto pewna ukszta�towana w pewien specjalny spos�b psychika przyjmuje sam� siebie za podstaw� dzia�ania. Dzia�a i gdy jej czyny wracaj� do niej, prze�amawszy si� w pryzmacie ca�ego otaczaj�cego j� �ycia, musi uzna� je za swoje. Co to znaczy? Oto ani mniej, ani wi�cej, jak to, �e ka�de ja zostaje uznane za pana ca�ego przyczynowego splotu �ycia. �wiat ca�y, m�wi francuski filozof Le-Roy, jest naszym cia�em. Ja z tego punktu widzenia jest zadaniem: psychika ma si� sta� odpowiedzialnym i niezale�nym w�adc� �wiata, kszta�towa� ma �ycie jak sw� w�asno��. W dzia�aniu swoim na niej si� opieramy, dzia�anie to za� przeistacza si� zale�nie od tego, co ze� �wiat uczyni i to przeistoczone dzia�anie wraca ku nam, jako dzie�o, nasza odpowiedzialno��. Rysem znamiennym nowoczesnej europejskiej kultury jest to, �e opiera si� ona na tak poj�tej indywidualno�ci, �e przyjmuje ona ca�y bezmiar tkwi�cy w samym poj�ciu ja, �e usi�uje to ja zrealizowa�. To wyznacza zasadniczy, podstawowy kierunek europejskiej historii. Ja tu jest nie z�udzeniem, lecz czym� istotnym. Kultura europejska - to usi�owanie zmierzaj�ce ku uto�samieniu poj�cia ja�ni i cz�owieka, to podniesienie cz�owieka do godno�ci swobodnego, rzeczywistego sprawcy swoich los�w. Ja ka�dego z nas wplecione jest w proces, kt�ry obejmuje ca�okszta�t europejskiej kultury i historii: nie b�dziemy wolni, nie b�dziemy sob�, je�eli ca�ej kultury tej nie opanujemy w jej korzeniach, je�eli w�ada� si� ni� nie nauczymy, jak pos�usznym nam dzie�em. To, co Hegel uwa�a� za podstaw�, jest celem i zadaniem. Cz�owiek musi zaw�adn�� tak �yciem, aby nie by�o w nim, w jego w�asnej duszy nic pr�cz tego, co on sam �wiadomie zamierzy� i stworzy�. Hoene-Wro�ski sformu�owa� istotnie w terminach teologicznych rys najbardziej zasadniczy, wyr�niaj�cy Europ� Zachodni� od wszelkich innych kultur: cz�owiek d��y tu do tego, by sta� si� w�asnym, �wiadomym stw�rc�, by samego siebie swobodnie i �wiadomie tworzy�. Psychika sam� siebie swobodnie utrzymuj�ca i rozwijaj�ca - oto niew�tpliwie okre�lenie poj�cia ja, jego istota. Lecz w jaki spos�b psychika utrzymuje si�, narzuca �wiatu poza ni� istniej�cemu swoje prawa? Tu przechodzi linia graniczna pomi�dzy nowoczesn� filozofi� a filozofi� Hegla. Dla Hegla �wiat by� zasadniczo tej samej co i psychika natury. Psychika ujmowa�a jego istot�, poznaj�c. Opanowanie �wiata by�o procesem logicznym. Dla nas inaczej stoj� te sprawy. Utrzymanie si� psychiki wobec �wiata ukazuje si� w zasadzie jako rezultat walki. Psychika zwi�zana jest �ci�le z �yciem. Zwyci�ska psychika ukazuje si� nam jako wynik nie logicznego lecz biologicznego procesu. Racjonalizm pos�uguje si� irracjonalizmem, jako narz�dziem. Stworzy� formy �ycia, w kt�rych ja by�o by swobodne, stworzy� formy �ycia zdolne utrzymywa� si� wobec naporu wrogiego �wiata z ca�kowit� samowiedz� i samow�adz� ostawa� si� wobec niego i ponad jego sk��bienie siebie wyd�wiga� - tak oto przedstawia si� sprawa. Pomi�dzy my�l� a �wiatem nie ma przedustawnej harmonii. Cz�owiek musi sam stworzy� sobie sw�j pos�uszny �wiat. Praca ukazuje si� jako jedyny fundament my�li. My�l �yje w �wiecie, o ile utrzymywana jest na jego powierzchni przez wysi�ek �ycia. Sama przez si� nie ma �adnej w�adzy. Tu wyst�puje nieub�agana surowo�� nowoczesnego stanowiska. Samo przez si� nasze ja, jako forma psychiki, jest bezsilne. Istnieje, o ile jest utrzymywane na gruncie pracy. Je�eli z prac� t� nie jest zwi�zane bezpo�rednio, zale�nym jest od niej, od jej przypadkowych wymaga� i konstelacji. Ja jest swobodne jedynie jako psychika cz�owieka, swobodnie stwarzaj�cego swoje podstawy bytu wobec wszech�wiata. Jedynie jako ja, swobodnie rz�dz�ce swoj� prac�, realizuje ono swoj� swobod�, staje si� niezale�nym od warunk�w stwarzanych przez przypadkowe konstelacje procesu ekonomiczno-dziejowego, w takich tylko warunkach ja stwarza i utrzymuje samo siebie, nie za� jest wytwarzane w g��biach nieopanowanej historii, poza w�asnymi plecami. Psychika - to podstawa samoistnych czyn�w i odpowiedzialno�ci; by mog�a ona wytrzyma� ten ci�ar, musi istotnie sama sobie wystarcza� wobec wszech�wiata, musi by� form� �ycia, zdoln� utrzymywa� sam� siebie. Je�eli psychika jest tylko wynikiem przypadkowego ukszta�towania �ycia historycznego, poprzedzaj�cego j� i wsp�czesnego jej, je�eli wpleciona jest w proces niezawis�y od niej i przekszta�caj�cy j� - jest rzecz� jasn�, �e wpada� ona b�dzie w kolizj�, gdy zechce sam� siebie uznawa� za podstaw� dzia�ania. Ka�da psychika zawiera w samej sobie logik� swych post�pk�w, gdy logika ta nie jest w stanie wytrzyma� nacisku �wiata, psychika wytwarza sobie obrazy �wiata sztuczne, maj�ce za zadanie uzasadni� j� we w�asnych jej oczach. Wsp�czesna literatura przynosi niezmiernie charakterystyczne przyk�ady prawdziwych zdzicze� duchowych, powstaj�cych st�d, �e psychika wytworzona przez pewne specjalne ukszta�towanie spo�eczno-historyczne - usi�uje stworzy� sobie obraz �wiata, w kt�rym mog�a by samej sobie wystarcza�, sam� siebie utrzymywa�. My�l nowoczesna utrzymuje si� na podstawie bezmiaru dokonywanej nieustannie pracy; gdy usi�uje wyt�umaczy� sobie, �e stoi o w�asnych si�ach, powstaj� obrazy �wiata, przera�aj�ce wprost sw� fantastyczno�ci�. B�dziemy mieli sposobno�� zaj�� si� bli�ej poszczeg�lnymi zjawiskami tego typu. Tu wracamy do zajmuj�cego nas przedmiotu, do zagadnienia, jakim warunkom musi uczyni� zado�� kultura nowoczesna. Wszelkie okre�lenia i schematy maj� oczywi�cie warto�� wzgl�dn�. Dla naszych cel�w mo�emy jednak przyj�� nast�puj�ce okre�lenie kultury. - Kultur� nazywamy systemat wymaga�, przez kt�rych spe�nienie nadajemy trwa�o�� naszym w�a�ciwo�ciom psychicznym, utrwalamy je poza sob�. Tak w epoce renesansu trwa�ym wydawa�o si� to, co stanowi�o przedmiot upodoba� m�a, zdolnego si�� lub chytro�ci� utrzyma� si� w walce wszystkich przeciwko wszystkim na powierzchni historycznego �ycia. By� przedmiotem upodobania ludzi zdolnych, wywrze� wp�yw na wypadki pa�stwowe - oto co nadawa�o znaczenie trwa�e warto�ciom kulturalnym i psychicznym. Sta� si� cech�, zdoln� wytrzyma� miar� "dworsko�ci" - oto co znaczy�o by� podniesionym do stopnia kultury w epoce Ludwika XIV. Sta� si� cz�stk� kultury znaczy�o to zawsze sta� si� pierwiastkiem w �yciu typu istnienia, ukazuj�cego si� w danym momencie jako trwa�y. Gdy dzi� szukamy typu, kt�ry by wytrzymywa� t� miar�, ukazuje si� nam jako konieczny warunek: zdolno�� samoistnego utrzymywania swego �ycia wobec wszech�wiata. Kulturaln� warto�� b�d� posiada�y stany psychiczne niezb�dne dla istnienia takiego typu. Trwa�o�� kulturaln� nadajemy naszej psychice jedynie przez takie jej przeistoczenie i zu�ycie, aby sta�a si� jednym z moment�w istnienia typu, utrzymuj�cego si� wobec wszech�wiata sw� w�asn� prac�. Trwa�o�� kulturaln� ma to, co jest niezb�dnym momentem w �yciu takiego typu. Zrozumiejmy bli�sze znaczenie tego okre�lenia. Aby dany typ m�g� istnie�, musi on by� zdolnym wytwarza� swobodnie to wszystko, co jest koniecznym do rozwini�cia nie mniejszej ilo�ci poddanej ludzkiej woli energii, ni� ta ilo��, jak� wytwarzaj� dzisiejsze, opieraj�ce si� na reglamentacji z g�ry spo�ecze�stwa. Poziom swobodnej pracy nie mo�e ust�powa� poziomowi pracy skr�powanej, je�eli swoboda pracy ma by� mo�liw� jako fakt ekonomiczny. Nie do�� na tym, aby swoboda ta sta�a si� mo�liw�, jako fakt ekonomiczny, - niezb�dne dla niej warunki biologiczne i psychiczne musz� sta� si� po��danymi, musz� sta� si� podstaw� biologicznego samodoboru, musz� jednym s�owem wej�� w sk�ad idea�u erotycznego ludzko�ci. Rola erotyzmu w naszym �yciu umys�owym, zw�aszcza za� w wytworach zbiorowej kulturalnej my�li jest niezmiernie wa�na i bywa na og� s�abo rozumiana. Mo�na, jak s�dz�, twierdzi�, �e znaczenie kulturalne w wielkim stylu mo�e pozyska� tylko taki spos�b pojmowania �ycia, kt�ry odpowiada jednocze�nie i wymaganiom praktycznym nowego typu, tj. mo�e si� sta� dla niego regu�� ekonomicznego zachowania si� i dzia�a w spos�b zgodny z wymaganiami najszcz�liwszego rozwoju na jego instynkty i potrzeby erotyczne. Je�eli �ycie erotyczne cz�owieka up�ywa w spos�b niezgodny z jego sposobem pojmowania �wiata, je�eli �wiat jego pracy nie jest �wiatem jego mi�o�ci, rozterka ta pr�dzej czy p�niej zburzy harmoni� danej kultury. Stosunki te s� niezmiernie skomplikowane: niew�tpliw� jednak jest rzecz�, �e przy ocenie ka�dego systematu kultury nale�y bada� jego stosunek do �wiata erotycznego �ycia cz�owieka. Nasza polska literatura odznacza�a si� i odznacza zdumiewaj�cym brakiem zmys�u dla tego rodzaju zagadnie�. B�dziemy mieli sposobno�� przekona� si�, jak niezmiernie cennym i wa�nym dla zrozumienia tw�rczo�ci jest zaznaczony tutaj przez nas punkt widzenia. Tu raz jeszcze powtarzamy, �e utrwalonym w znaczeniu istotnym mo�e by� tylko taki typ istnienia, kt�ry jest w stanie samoistnie osta� si� wobec wszech�wiata, tj. taki, kt�ry zdo�a nie tylko wyrobi� w sobie warunki niezb�dne dla swobodnej, kieruj�cej sam� sob� pracy, lecz tak dalece zro�nie si� z nimi, �e stanowi� b�d� one moment jego erotycznego idea�u. W takim tylko wypadku �wiat prawny i naukowy danego typu b�dzie jednocze�nie jego �wiatem estetycznym. Nie nale�y ulega� z�udzeniu, �e w przesz�o�ci kultura powstawa�a przez podporz�dkowanie si� jednostek wzorom gotowym i danym. Kultury ukazuj� si� nam jako wystarczaj�ce sobie ca�o�ci wtedy tylko, gdy zosta�y ju� stworzone. Ka�dy �wiat kulturalny w momencie swego powstania by� czym� nowym, niebywa�ym, bezzasadnym, chaotycznym, grzesznym: powstawa� wraz z narodzeniem jakiego� nowego typu istnienia, typu, kt�ry by� zaprzeczeniem poprzednich, buntem wobec nich, zerwaniem ci�g�o�ci. Kultura klasyczna XVII wieku we Francji, �w wz�r tradycjonalizmu przy�wiecaj�cy Bruneti�re'om i Lema�tre'om, by�a te� w momencie swoich narodzin zerwaniem tradycjonalnego w�tku i odst�pstwem. Przedstawiciel tej nowej kultury sprzeniewierza� si� idea�om feodalnej dumy i niepodleg�o�ci, by� odst�pc� od czcigodnych s�dziwych tradycji i obyczaj�w. To samo dzia�o si� w ka�dym momencie kulturalnych narodzin. Dzi� tylko wi�kszym ni� kiedykolwiek jest przedzia� do wype�nienia: wszystkie dotychczasowe typy kulturalne �y�y i rozwija�y si� na gruncie niesamodzielnej, utrzymuj�cej je pracy. Pomimo to, ten jeden tylko pozosta� niew�tpliwie kierunek. Wola kultury t� jedn� ma tylko przed sob� drog�: tworzenia i hodowania psychiki swobodnych, samoistnie stwarzaj�cych ca�e swe �ycie, ca�y gmach swego istnienia pracownik�w. U�y�em wyrazu "wola". Gdy si� czyta dzisiejsze prace historyczno-spo�eczne, doznaje si� wra�enia, �e jest ona nieobecna i niepotrzebna. Deprawuj�cy i usypiaj�cy mit nieustannego, automatycznego post�pu - przes�ania nam t� prawd�, �e wszystko, co kiedykolwiek by�o i jest warto�ci� kulturaln�, zosta�o stworzone przez wysi�ek, �e aby nowy �wiat kultury powsta�, musi on sta� si� przedmiotem d��e�, celem, ku kt�remu zmierza i wyt�a si� wola pokole�. W danym wypadku za� mamy do czynienia z konieczno�ci� dokonania �wiadomego i celowego skr�tu w swym �yciu psychicznym. To, co jest automatyzmem w �yciu warstw kulturalnych, skierowuje bowiem ich my�li i d��enia w zgo�a innym kierunku. Literatura, sztuka, filozofia, ideologia w og�le powstaj� dzisiaj za spraw� pierwiastk�w, nie zwi�zanych z �adn� okre�lon� funkcj�, z �adnym okre�lonym typem spo�ecznym. Pierwiastki te w psychice swej przynosz� struktury najrozmaitszych minionych typ�w kulturalnych; nie zwi�zane z �adnym okre�lonym kierunkiem dzia�alno�ci i wystawione na dzia�anie zmieniaj�cego si� bez ich wdania si� otoczenia, zawisaj� one wprost w powietrzu bez �adnego oparcia. Nie znajduj� naoko�o siebie �adnego trwa�ego typu istnienia, nie znajduj� w swoim �yciu �adnej celowej konieczno�ci: �ycie wydaje im si� dowoln� gr� psychicznych przypadk�w, pewnym rodzajem creatio ex nihilo, powo�ywanym do istnienia przez psyche. Psyche - ten tw�r mozolnie zrodzony pod naciskiem najr�norodniejszych konieczno�ci historii - uchodzi� zaczyna za historii tej swobodn� tw�rczyni�. Dowolno��, przypadkowo�� istnienia, w�a�ciwa �yj�cym jakby w porach dzisiejszego spo�ecze�stwa przedstawicielom kultury, zostaj� odczuwane jako typ w�a�ciwy �ycia ludzkiego. To, co nazywa si� w j�zyku tego rodzaju element�w tw�rczo�ci� kulturaln�, jest w�a�ciwie ca�kowitym przeciwstawieniem tego stosunku do �ycia, kt�ry zawsze i wsz�dzie kultur� wytwarza�. Zamiast podporz�dkowywania przypadkowej psychiki indywidualnej wymaganiom trwa�ego typu �yciowego - mamy podporz�dkowywanie wytwor�w historii subiektywnym wymaganiom przemijaj�cej indywidualno�ci. Tworzy� znaczy to tu przystosowywa� tre�� �ycia do wymaga� naszej indywidualnej wra�liwo�ci, znaczy to przemienia� �ycie i jego prac� w sen mile nas ko�ysz�cy, w pon�tn� i zajmuj�c� bajk�. �wiat ca�y istnieje tylko po to, aby mia�y w sobie co odbija� ba�ki mydlane. Nie jest w naszej mocy zmieni� warunk�w, w jakich powstaje dzi� ideologia, ale nie trzeba przecenia� kulturalnego znaczenia powstaj�cych tu ruch�w, strzec si� nale�y narzucaj�cych si� tu perspektyw, zachowa� �wie�o�� g�owy wobec wytwarzanej tu odurzaj�cej atmosfery. Rzeczy trwa�e mog� powstawa� tu tylko przypadkowo lub pod wp�ywem niezwykle silnej, heroicznej woli. Idzie o to, aby woli tej u�atwia� powstanie, aby usuwa� przynajmniej psychologiczne intelektualne przeszkody, jakie zag�uszaj� prawie ka�dy jej pierwiastek. Idzie o to, aby zrozumie� �yciowe znaczenie proces�w, przykuwaj�cych do siebie uwag� sw� ha�a�liwo�ci�. Inn� jest rzecz� kultur� tworzy�, a inn� rozumie� i t�umaczy� to, co ju� stworzone. Ka�dy �wiat kulturalny powstawa� nie z logicznej analizy poprzedniego, lecz z zupe�nie nowego w�tka, z zaprzeczenia tego, czym �y� poprzedni. Ka�dy by� przed powstaniem swym nagim barbarzy�c�, ka�da nowa kultura ukazywa�a si� zrazu jako zaprzeczenie poprzedniej, wydawa�a si� samej sobie zaprzeczeniem kultury, warto�ci. Tworzy� now� kultur� znaczy to tworzy� nowy typ �ycia. Narastaj�c, walcz�c o swe istnienie, wy�oni on z siebie to, co gdy b�dzie dokonane, uka�e si� jako systematyczna ca�o��, rozumny organizm warto�ci, a co w momencie powstania wydaje si� zaprzeczeniem wszystkich tych form, w jakich wyobra�aj� sobie �ycie umys�y wychowane na zako�czonych, przeminionych kulturach. Tote� przy ocenianiu kulturalnej warto�ci danej my�li, danego kierunku - badamy nie intelektualn� jego logiczno��, lecz �yciow� wydajno��: zastanawiamy si� nad tym, do jakiej formy �ycia on nale�y i jak� jest podstawa trwania tej formy, tj. zastanawiamy si� nie nad tym, czy odpowiada ten kierunek naszym upodobaniom, na�ogom, przes�dom, lecz czy zdo�a on utrzyma� i rozwin�� sam siebie wobec �wiata, czy zdo�a osta� si� wobec �ycia. Czy znaczy to, �e mamy wypiera� si� samych siebie, �e mamy wyrzeka� si� w�asnej duszy dla tak lub inaczej poj�tej doktryny? Bynajmniej. Znaczy to tylko, �e mamy walczy� o utrwalenie tego, co cenimy w sobie, znaczy to, �e mamy pracowa� nad tym, aby zapewni� trwanie temu, co wydaje si� nam w nas najcenniejszym. Widzieli�my, �e w ten spos�b powstawa�a ka�da kultura, ka�da kultura wynika�a z takiego przetworzenia subiektywnych w�a�ciwo�ci, �e stawa�y si� one momentami trwa�ej historycznie formy �ycia. Nasza psychika wsp�czesna jest wynikiem dotychczasowej europejskiej historii i jej wytworem, sta� si� mo�e ona elementem kultury o tyle tylko, o ile powstanie i dojrzeje typ �ycia, panuj�cy nad tymi si�ami, kt�rych gra stworzy�a dotychczasowe europejskie dzieje. Jest tylko jedna droga, prowadz�ca do ocalenia kulturalnych warto�ci: polega ona na takim ich przetworzeniu, aby sta�y si� organami panowania nad �wiatem rz�dz�cej sob� niepodleg�ej pracy. Nale�e� do trwa�ego �wiata, stanowi� jego moment organiczny - takim by�o zawsze okre�lenie kultury, tw�rczo�ci kulturalnej. Kultur� staj� si� w�a�nie nasze cechy indywidualne jedynie, gdy s� oparte na takim trwa�ym gruncie. Dzisiaj zadanie nasze jest szczeg�lnie trudne, gdy� �wiat kultury, na kt�rym jedynie oprze� si� mo�emy, nie istnieje, nie mo�na nawet powiedzie�, �e powstaje. Nie uciska on nas z zewn�trz, w sobie samych zbudowa� i ugruntowa� musimy, za�o�y� si�� woli podstawy trwa�e i nie zapadaj�ce si� pod nogami. Odpowiedzialno�� wobec historii - oto jest rys zasadniczy ka�dej maj�cej donios�o�� kulturaln� dzia�alno�ci. Wrogiem najgro�niejszym jest dzi� �ycie bez historycznego planu, mi�kki i bezkostny subiektywizm. Brak kulturalnej, historycznej woli, brak m�stwa, odleg�ych historycznych perspektyw - oto cechy, rzucaj�ce si� w oczy nowoczesnej europejskiej psychice kulturalnej. Tym kana�em wycieka najszlachetniejsza krew naszej my�li. Kultura dzisiejsza to w znacznej mierze system z�udze� i iluzji, przes�aniaj�cy ten istotny stan rzeczy: - to system ucieczek przed histori�. Niewiara w histori�, bezsi�a dziejowa - oto tre��, przybieraj�ca najr�norodniejsze formy. Jedn� z najniebezpieczniejszych jest optymistyczna wiara w przysz�o�� powstaj�c� automatycznie: zabija ona to, co jest najniezb�dniejsze - heroizm woli, i to dzi�, gdy jest on dla nas, nie posiadaj�cych nad sob� �adnej istniej�cej obowi�zuj�cej formy - jedynym gruntem. Fundament nasz i sklepienie nasze w nas tylko przebywaj�, nie ma ich poza nami. ��������������������������������������� [ 1 ] * Na tej w�a�ciwo�ci �wiadomo�ci idealistycznej oparli za�o�enie swej komedyi "Dobrodziej Z�odziei" Irzykowski i Mohort, ale sami p�niej zapl�tali si� w g�szczu pomys��w paso�ytniczych i obcych. +II. KRYZYS ROMANTYZMU Kryzys romantyzmu: Samotna jednostka, nie znajduj�ca dla siebie miejsca w �yciu klas posiadaj�cych, do kt�rych nale�y, jako dzia�acz kulturalny "M�odej Polski". Romantyzm jako stan �wiadomo�ci, wytwarzanej w spo�ecze�stwie, lecz niezdolnej do wytwarzania samego, spo�ecznego �ycia. Zwrot wsp�czesnej krytyki francuskiej przeciwko romantyzmowi. Sama krytyka ta powstaje w granicach roman tyzmu, t. j. chcia�aby przyj�� psychiczny rezultat �ycia, a odrzuci� sam� natur� tego �ycia. Romantyzm jako wynik nieuchronny �ycia dziejowego, w kt�rem prawo jest nieobecne. G��boka krytyka romantyzmu musi by� krytyk� spo�ecznego ustroju. Warto�� wewn�trzna �wiadomo�ci romantycznej zale�na jest od procesu �yciowego, kt�ry j� stworzy�. Ub�stwo psychiczne M�odej Polski, jako wynik nico�ci wewn�trznej tego polskiego status quo, przeciwko kt�remu by�a M�oda Polska buntem. Usi�owania przywr�cenia ci�g�o�ci tradycyi przez "ob�askawienie" ruchu m�odo-polskiego i zapoznanie dziejowego znaczenia lat 1904-1906. Ci�g�o�� tradycyi, jako ci�g�o�� dobrowolnej i idealizowanej niewoli. Liryzm helot�w. Intelekt taroczkowy. KRYZYS ROMANTYZMU Podczas czytania prac Burckhardta i Symondsa o w�oskim renesansie przychodzi�a mi do g�owy my�l, jak przedstawi�by si� nasz okres M�odej Polski, gdyby�my wobec niego zaj�li tak rozleg�e, historyczne, opisowe stanowisko. Zgin�oby mn�stwo z�udze� subiektywnych, ale na og� mieliby�my wi�cej szans dla sformu�owania obiektywnego, sprawiedliwego s�du. Gdy si� w�y-jemy w warunki dziejowe, w�r�d kt�rych powstawa�o i rozwija�o si� w�oskie odrodzenie, czuje si� wprost w sobie t� moc fataln�, kt�ra ci��y�a tu na duszach, kszta�towa�a je, tworzy�a ich charakter i tragizm. Ginie osobista wina lub zas�uga, gin� nawet sympatie i antypatie: wydaje si�, �e ca�a epoka by�a jedn� wielk� dusz�, a momenty jej �ycia, oddzielne jego kierunki, ukazuj� si� nam jako Savonarola, Machiavelli, Juliusz II, Micha� Anio�, Botticelli, Ariost. Z samych urz�dze� i stosunk�w wydobywa si� pewna logika, kt�ra wo�a� zdaje si� o tak� lub inn� ludzk� posta�; i ukazuj� si� nam w tragicznym �wietle W�och, gin�cych w�r�d szamotania si� z zamierzch�ej przesz�o�ci w przysz�o�� do dzi� dnia nierozwik�an� rw�cych si� si� - protagoni�ci dziejowego dramatu. I dzi� wydaje mi si�, �e i u nas Kasprowicz, Przybyszewski, Wyspia�ski, �eromski, Staff, Irzykowski s� tak zro�ni�ci z logik� samego �ycia naszego spo�ecze�stwa, �e daliby si� z niej wprost wydedukowa�. Jest to niew�tpliwie z�udzenie, ale cz�ciowo tylko: nie t�umaczy ono samo przez si� nic, ale opiera si� na wyczuciu rzeczywistego istotnego zwi�zku pomi�dzy elementami naszego poznania. Nadaremnie jednak kusiliby�my si� o zaj�cie czysto historycznego stanowiska. Logik� og�ln� �ycia aktualnego tworzy nasz wzgl�dem niego stosunek; jest to nieuniknione, i do�� gdy zdajemy sobie z tego spraw�. Gdy zadajemy sobie pytanie, kto by� w�a�ciwym tw�rc� ruchu m�odopolskiego, jego protagonist�, jaki typ spo�eczny doszed� w nim do swego wyrazu, - odpowied� nasza musi by� ca�kiem jasna. Typem tym by�a osamotniona jednostka, nie znajduj�ca dla siebie w ramach istniej�cego spo�ecze�stwa zadania ani stanowiska, pochodz�ca z warstw posiadaj�cych lub psychicznie od nich zale�na. Odrywanie si� jednostki tej od spo�ecznego pod�o�a, jej dojrzewanie do samotno�ci, usi�owanie prze�amania tej samotno�ci, stworzenia naoko�o siebie nowej rzeczywisto�ci, pr�by uzasadnienia swego stosunku do �wiata, oparcia na tym stosunku jakiej� akcji, jakiego� dziejowego czy cho�by tylko indywidualnego planu - oto s� zasadnicze momenty przej�� psychicznych, kt�rych wyrazem by�a i jest tw�rczo�� M�odej Polski. Dla jednostek, bior�cych w tym ruchu udzia�, proces ten trwa do dzi� dnia, wci�ga coraz to nowe osoby i grupy, usi�uje dzi�, nie zmieniaj�c swej natury, wej�� jako moment w �ycie tego samego spo�ecze�stwa, od kt�rego, wyodr�bniaj�c si�, rozpocz�� si� i powsta�. W�a�ciwe wypadki 1904-1906 roku zmieni�y tak dalece atmosfer� umys�ow� u nas, z tak� plastyczno�ci� zarysowa�y stosunki, zachodz�ce pomi�dzy oddzielnymi warstwami, i� moment M�odej Polski takiej, jak� ona by�a przed wielkim wstrz��nieniem, przemin��. Niewinno�� zosta�a utracona. Zachowa� sw�j status quo ante ruch mo�e tylko kostniej�c, wchodz�c w �wiadomie albo bezwiednie kompromisy, wsi�kaj�c w rodzime bagienko. Dotyczy to M�odej Polski, jako formacji umys�owej, kierunku; oddzielne jednostki, oddzielni tw�rcy zbyt s� zaabsorbowani przez dzie�o swoje, przez jego z fataln� si�� rozwijaj�c� si� logik� wewn�trzn�, aby istnia�a dla nich mo�liwo�� bezpo�redniego reagowania na przeistoczenia �yciowe. Kogo lata 1904-1906 zasta�y panem swego duchowego �wiata, tym nie zdo�a�y one wstrz�sn�� zbyt silnie: by� mo�e przyspieszy�y tylko krystalizacj�. Gdy teraz charakteryzuj� w rysach og�lnych psycho-spo�eczn� genez� ruchu, czyni� to bez bezpo�rednio polemicznych cel�w. Pragn� nie tyle przeciwstawia� si� oddzielnym my�lom i ludziom, ile raczej okre�li� og�ln� atmosfer� i wp�yn��, o ile to mo�liwe, na jej dalsze przeistoczenie. Przede wszystkim chcia�bym zaznaczy� swoje stanowisko wzgl�dem pewnego zestawienia, kt�re nasuwa si� samo przez si�. D�racin�s Barresa s� mi dobrze znani. Wiem, �e niejednemu z czytelnik�w nawinie si� to przypomnienie, gdy czyta� b�dzie o wspomnianej samotnej jednostce. Nie b�d� walczy� przeciwko samemu terminowi. Tak jest, ruch M�odej Polski by� usi�owaniem znalezienia gruntu pod nogami, wro�ni�cia w �yw� spraw�, zlania si� z ni�, zapuszczenia korzeni w istotny czarnoziem. Dzisiejsi francuscy krytycy romantyzmu Piotr Lasserre przede wszystkim, kt�rym zajmowano si� i u nas, powinni by zastanowi� si� nad jedn� rzecz�. Ca�a niemal warto�ciowa literatura, produkowana przez spo�ecze�stwa dzisiejsze, jest romantyczna; - ot�, czy nie jest utopizmem ze strony krytyk�w przypuszcza�, �e spo�ecze�stwo, nie zmieniaj�c swojej natury, nagle zacznie produkowa� inn� literatur�, tj. zacznie wytwarza� inne procesy psychiczne jedynie dzi�ki wdaniu si� krytyki. Czy istotnie tak ju� ca�kiem pozbawieni woli byli Flaubert, Taine, Carlyle, Renan - zaliczeni przez Seilliere'a do czwartej generacji romantycznej, czy jedynie fa�szywej dyscyplinie umys�owej i moralnej przypisa� mo�na charakter tw�rczo�ci Chateaubrianda, dajmy na to Micheleta, Stendhala albo Baudelaire'a, czy nie wchodzi tu w gr� co� innego? Czy kierunek nie by� tu wytwarzany przez sam� "materi� psychiczn�", produkowan� przez �ycie spo�eczno-dziejowe? Osobi�cie jestem tego zdania. Wydaje mi si�, �e istnieje tu tylko wyb�r formy, postaci, kierunku romantyzmu, ale �e sam romantyzm jest konieczno�ci�, ugruntowan� w samej naturze procesu, dokonywuj�cego si� w naszych spo�ecze�stwach, w samej ich budowie wewn�trznej. Czy istotnie tak ca�kowicie wyzby� si� romantyzmu, przezwyci�y� go, uleczy� si� z niego Maurycy Barres, kt�rego wp�yw na styl i pogl�dy Lasserre'a jest tak widoczny. Czy nie nale�a�oby sobie przypomnie� tej subtelnej ironii, z jak� si� zwraca w Appel au Soldat babka de Saint-Phlina do swego wnuka: to dziwne - m�wi - twoi przodkowie mieszkali tu i nie troszczyli si� tak bardzo o dialekt, ty za� robisz z m�wienia gwar� jak�� uroczysto��. Czy pami�tacie powr�t do domu Zielonego Henryka Gottfrieda Kellera, tej epopei kapituluj�cego romantyzmu? Marnotrawny syn wk�ada tajemniczy sens w czynno�ci, jakie porzuci�; dekadent odkrywa nagle rodzin�, subordynacj� wojskow�, jakikolwiek plan �ycia, kt�rego mu brak, i idealizuje to swoje odkrycie. Ile� to ju� razy idealizowa� i apoteozowa� nawr�cony romantyk porzucony �ad domowy i porzuciwszy buntownicze sztandary, zatyka� na okopach swego ducha �cierk�, serwetk�, albo fartuszek! Ca�y romantyzm pe�en jest tego rodzaju rewelacji. Ile� to jeszcze odkry� tego rodzaju dokona u nas tak �atwo si� rozczulaj�cy Adolf Nowaczy�ski. Z wielu idylli i utopii romantycznych sielanka prawnego �adu na tle mieszcza�skiego spo�ecze�stwa jest najbardziej zdyskredytowana. Gdy romantyzm upada, gdy przestaje szuka� naoko�o siebie rzeczywisto�ci, wytrzymuj�cej miar� jego krytyki, poprzestaje on zazwyczaj na byle jakiej rzeczywisto�ci. Sprawa wymaga zastanowienia. Na czym polega romantyzm? Na tym, �e cz�owiek usi�uje stworzy� �wiat, w kt�rym jego ja nie by�oby bezsilnym widzem, chce stworzy� �wiat pos�uszny naszej woli, odpowiadaj�cy naszej my�li, psychice. Obiera za punkt wyj�cia psychik� tak�, jak� ukszta�towa�o w nim spo�ecze�stwo, wytworzon� w nim przez nie - gdy usi�uje �y� na zasadzie tej psychiki, nie k�ami�c przed samym sob�, spostrzega, �e jest to niemo�liwe, �e otaczaj�ca go rzeczywisto�� nie odpowiada temu postulatowi. Psychika musi kapitulowa�, zrzec si� samej siebie, podporz�dkowa� si� nieuznawanemu przez ni� �adowi rzeczy, bra� udzia� w �yciu spo�ecznym, nie zwa�aj�c, �e nie czuje si� z nim a� do dna solidarn�, - albo te� musi ona wst�pi� na drog� buntu. Bunt psychiki przeciwko spo�ecze�stwu, kt�re j� wytworzy�o - oto jest romantyzm. Romantyzm - o ile psychika, walcz�c przeciwko spo�ecze�stwu, przyjmuje sam� siebie za podstaw� tej walki, gdy� ona sama jest w�a�nie cz�stk� tego spo�ecze�stwa, jego kwiatem. Romantyzm to bunt kwiatu przeciwko swym korzeniom. Flaubert przeklina bur�uazyjne spo�ecze�stwo, ale wzdryga si� na my�l, �e jego siostrzenica Karolina mog�aby wyj�� za m�� za cz�owieka, nie posiadaj�cego maj�tku. Oto jest brzydkie s�owo. Romantyk pragnie, aby jego pi�kne ja mog�o dzi�ki swoim w�a�ciwo�ciom psychicznym istnie� w spo�ecze�stwie, jak w stanie natury, tj. �y� na tle pot�nego organizmu cudzej pracy, nie bior�c w niej udzia�u, pojmuj�c �ycie jedynie jako rozwijanie, wyra�anie, pot�gowanie swych psychicznych w�a�ciwo�ci. Czy ca�a ta psychika nadaje si� w czymkolwiek do tej pracy, czy jest jej potrzebna? Tego pytania nie zadaje sobie romantyk. Nie zadaje sobie pytania, czy jego psychika, zwolniona od biologiczno-ekonomicznych konieczno�ci, uchodzi� mo�e za miar� �ycia. Kwiatowi wydaje si�, �e �y� to znaczy pachn��. Nie zdaje sobie sprawy, zapomina romantyk, �e w dzisiejszym spo�ecze�stwie i�� za g�osem swojej psychiki mo�e cz�owiek niezale�ny od konieczno�ci pracy, czyli �yj�cy na fundamencie cudzej pracy. Na fundamencie cudzej pracy zosta�a wytworzona ca�a �wiadomo�� kulturalna: Warunki istnienia tej �wiadomo�ci zale�� od tego, czy zdo�a si� ona na tym fundamencie utrzyma�. Raz j