Sue Townsend BOLESNE DOJRZEWANIE ADRIANA MOLE'A Mamie, Ojcu i całej rodzinie z miłością i podziękowaniem Ponieważ arystokratycznemu buntownikowi nie dokucza głód, musi znaleźć inne powody niezadowolenia Bertrand Russell "Historia filozofii zachodniej" Kwiecień 4 Niedziela Ojciec wysłał telegram do Ministerstwa Obrony. Chce wziąć udział w wojnie z Argentyną. Napisał: WYKWALIFIKOWANY SPECJALISTA OD OGRZEWANIA STOP KATEGORIA A STOP ZGŁASZA SIĘ DO SŁUŻBY KRAJOWI STOP GOTÓW DO NATYCHMIASTOWEJ MOBILIZACJI. Mama twierdzi, że ojciec gotów jest na wszystko, byle uniknąć pracy przy renowacji brzegów kanału w Rządowej Agencji do Walki z Bezrobociem. W czasie posiłku bezskutecznie usiłowałem zlokalizować Wyspy Falklandzkie na naszej mapie świata. Mamie się to udało: były pod okruchami keksu. Czuję się trochę głupio, bo w chwili narodowego kryzysu wspominam o problemach osobistych, ale od wczorajszego wieczoru, kiedy to model samolotu na mur przykleił się do mojego nosa, przeżywam prawdziwe tortury. Nos spuchł mi straszliwie, umieram ze strachu na myśl o tym, że może pęknąć i rozerwać mi mózg. Zadzwoniłem na oddział nagłych wypadków; po dłuższych prześmiewkach podeszła do telefonu siostra, która wczoraj odkleiła samolot. Powiedziała, że "prawdopodobnie mam uczulenie na klej", a opuchlizna zejdzie w ciągu kilku dni. Dodała: "Może to cię oduczy wąchania kleju". Próbowałem wytłumaczyć całe zajście, ale odłożyła słuchawkę. Przyszła Pandora, odmówiłem jednak widzenia się z nią. Gdyby zobaczyła mój ohydny nos, odeszły by jej wszystkie uczucia. 5 Poniedziałek Już taki mój pech! W pierwszy dzień ferii nie mogę nigdzie wyjść z powodu gigantycznie spuchniętego nosa. Nawet mama trochę się zaniepokoiła. Chciała przekłuć opuchliznę wysterylizowaną igłą, ale nie dopuściłem do tego. Nie potrafi przeszyć dżinsów równym ściegiem, a co dopiero mówić o delikatnej procedurze medycznej! Błagałem, żeby zabrała mnie do specjalisty, ale zdecydowanie odmówiła. Oświadczyła, że potrzebuje pieniędzy na przeprowadzenie badań w przychodni ,,Zdrowa Kobieta". Sprowadza się to do badania pierwszorzędnych i drugorzędnych narządów płciowych. Ni mniej, ni więcej! Pies zakochał się w cocker spanielce Mitzi. Nie ma najmniejszych szans, ponieważ: a) nie jest rasowy; b) w przeciwieństwie do większości psów nie stara się wyglądać atrakcyjnie. Próbowałem mu to wytłumaczyć, ale jedynie popatrzył na mnie ze smutkiem i jakby z wyrzutem, po czym pobiegł z powrotem położyć się przed furtką Mitzi. Być zakochanym to nie żart. Mam z Pandorą podobne problemy jak pies z Mitzi. Obaj należymy do niższej klasy społecznej niż nasze ukochane. 6 Wtorek Poinformowano naród, że Wielka Brytania i Argentyna nie są w stanie wojny, popadły jedynie w konflikt. Czytam książkę "Scoop" (Bomba) napisaną przez kobietę o nazwisku Evelyn Waugh. 7 Środa Napisałem i wysłałem do Pandory list miłosny i wiersz. List brzmiał, jak następuje: Pandoro, moja miłości, z powodu niefortunnej przypadłości fizycznej nie mogę spotkać się z Tobą osobiście, choć każda komórka mojego jestestwa domaga się Twojej fizycznej bliskości. Cierpliwości, moja ukochana, wkrótce znów będziemy się śmiać! Twój, wciąż tak samo zakochany Adrian PS. Co sądzisz o konflikcie argentyńskim, zwłaszcza w świetle rezygnacji lorda Carringtona? NIESZCZĘŚLIWY TUŃCZYK Jestem tuńczykiem Pływającym w morzu niepowodzeń. Kiedyż, och, kiedyż Znajdę grunt na tarło? Mam nadzieję, że Pandora właściwie odczyta mój wiersz i zrozumie symbolikę ,,gruntu na tarło". Znudziło mi się być jedyną dziewicą w całej klasie. Wszyscy poza mną mają doświadczenia seksualne. Barry Kent przechwala się, ile to pań domu zaliczył podczas rozwożenia mleka (jego ojciec jest mleczarzem). Barry twierdzi, że dlatego zawsze spóźnia się do szkoły. 8 Czwartek Wielki Czwartek. Pełnia księżyca. Nos trochę otęchł. Mama wróciła w złym humorze z badań w "Zdrowej Kobiecie". Pozwoliłem, żeby Pandora odwiedziła mnie w zaciemnionym pokoju. Odbyliśmy wspaniałą sesję pocałunkową. Pandora miała pod sukienką jedwabne majtki swojej mamy (firmy Janet Reger) i pozwoliła mi dotknąć koronki przy nogawkach. Bardziej interesowała mnie koronka przy ramiączkach, Pandora jednak oświadczyła: "Nic z tego, mój drogi, musimy poczekać, aż zdamy egzaminy". Zwróciłem Pandorze uwagę, że cała ta seksualna frustracja katastrofalnie wpływa na moją cerę. A ona na to: "Jeżeli mnie naprawdę kochasz, to poczekasz". Odpowiedziałem: "Gdybyś mnie kochała, nie chciałabyś czekać". Po tej wymianie zdań Pandora wyszła, musiała odłożyć na miejsce jedwabne majtki od Janet Reger przed powrotem matki z pracy. Mam trzydzieści osiem pryszczy, dwadzieścia osiem na twarzy, a resztę na ramionach. 9 Piątek Wielki Piątek Barry Kent rozprzestrzenia złośliwe plotki, jakobym był nałogowym użytkownikiem kleju Bostik. Jego ciotka jest sprzątaczką w szpitalu i dowiedziała się o wypadku z nosem i modelem samolotu. To oburzające, że sprzątaczkom wolno rozgłaszać prywatne tajemnice pacjentów. Powinny składać przysięgę Hipokratesa tak samo jak lekarze i pielęgniarki. Mama całkowicie nie w sosie. Cały czas przesiaduje w domu, pali i wzdycha. W drugim programie BBC była audycja o francuskich niemowlętach, które rodzą się w basenie; wydało mi się to nadzwyczaj interesujące (i erotyczne), ale mama natychmiast przełączyła na program telewizji komercjalnej i oglądała Bernie Wintersa!!! Na moje protesty wrzasnęła: ,,Dlaczego się nie zmyjesz do swojego pokoju, żeby się tam frustrować jak inne nastolatki?" Ojciec, podobnie jak ja, nie ma najmniejszego pojęcia, z jakiego powodu mama jest taka zgnębiona. W każdym razie ten zły nastrój ogarnął ją od chwili powrotu z przychodni ,,Zdrowa Kobieta". Może nie czuje się dobrze. "Canberra" odpłynęła na Falklandy ze starszym bratem Barry Kenta, Clive'em, na pokładzie. 10 Sobota Berta wyrzucono z klubu Brytyjskich Weteranów, bo stwierdził, że Falklandy należą do Argentyny. Bert specjalnie się tym nie przejął, chodził do klubu głównie z powodu niższych cen piwa. Babcia przyszła do nas sprawdzić, czy nie mamy w spiżarni puszek z argentyńską wołowiną. Wyszliśmy z tej próby zwycięsko, bo na nasze zapasy konserw złożyły się krowy brazylijskie. Babcia ma teraz jakiś dziwny wyraz oczu. Mama twierdzi, że to przejaw szowinizmu, ale mnie to wygląda raczej na początki katarakty. Przerabialiśmy to w poprzednim semestrze na biologii człowieka, więc wiem, o czym mówię. 11 Niedziela Wielkanoc Klasa robotnicza haruje na okrągło przez dwadzieścia cztery godziny, żeby poreperować stare brytyjskie okręty wojenne. Wielka Brytania planuje niespodziewany atak na Argentynę za sześć tygodni. Babcia niemal siłą zaciągnęła mnie do kościoła. Pastor kazał nam się modlić za mieszkańców Falklandów. Oświadczył, że ,,znajdują się pod podeszwą faszystowskiego buta". Nieprzytomnie się zapędził mówiąc o światowym pokoju. Moim zdaniem to kazanie trwało o wiele za długo, nawet babcia zaczęła się wiercić i szeptać o nastawieniu brukselki. Zdecydowałem się wyznać babci, że nie jestem już wierzącym chrześcijaninem. Będzie musiała znaleźć sobie kogoś, kto by jej pomagał chodzić pod górę do kościoła. Nie dostałem w tym roku wielkanocnego jajka; oboje rodzice stwierdzili, że jestem na to za stary. Można by przypuszczać, że istnieje specjalny przepis zabraniający piętnastolatkom jedzenia wielkanocnych jajek! 12 Poniedziałek Poniedziałek wielkanocny Myślę, że z mamą dzieje się coś naprawdę niedobrego; zachowuje się jeszcze dziwniej niż zazwyczaj. Przyszła do mojego pokoju zmienić pościel; kiedy zaczęła strząsać popiół z papierosa na mapę kampanii falklandzkiej, zaprotestowałem, na co mama zawołała: "Adrianie, na miłość boską, ten pokój przypomina świątynię! Dlaczego nie rzucasz ubrań na podłogę jak każdy normalny nastolatek?" Wyjaśniłem, że lubię schludność i porządek, a mama wyszła z pokoju z okrzykiem: "Masz jakąś cholerną obsesję". Moi rodzice ciągle się sprzeczają na temat sypialni. Część należąca do ojca jest niezwykle porządna, ale po stronie mamy królują obrzydliwe przepełnione popielniczki, stare pożółkłe numery "Observera", książki, pisma, podłogę zalegają sterty nylonowych majtek. Na półkach po jej stronie łóżka pełno ohydnych śmieci, które kupuje w różnych antykwariatach, statuetki bez rąk, powyszczerbiane wazony, stare śmierdzące książki itd. Żal mi ojca, że musi z nią dzielić pokój. Na jego półkach leży jedynie księga Stowarzyszenia Automobilowego i stoi zdjęcie mamy w ślubnej sukni. Swoją drogą, to jedyna znana mi panna młoda, z której nozdrzy wydobywa się dym papierosowy. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ojciec się z nią ożenił. 13 Wtorek Kiedy skończył się odcinek serialu "Na skrzyżowaniu", zapytałem ojca, dlaczego właściwie ożenił się z mamą. Jakby zerwały się tamy! Doszło do głosu piętnaście lat goryczy i rozczarowań. Powiedział w pewnej chwili: "Adrianie, unikaj błędu, który ja popełniłem. Nie pozwól, żeby ciało kobiety przysłoniło jej prawdziwy charakter i nawyki". Wyjaśnił, że poznał mamę w okresie mody na spódniczki mini. Mama podobno miała wtedy wspaniałe nogi i uda. "Adrianie, musisz zrozumieć, że większość kobiet wyglądała po prostu strasznie w spódniczkach mini, toteż twoja matka należała w pewnym sensie do wyjątków". Zaszokowało mnie tak dyskryminujące podejście do płci odmiennej i powiedziałem, że jestem zakochany w Pandorze z powodu jej walorów umysłowych i współczucia okazywanego przez nią nędzniejszym śmiertelnikom. Ojciec roześmiał się nieprzyjemnie i stwierdził: "Jasne! Tylko gdyby Pandora była brzydka jak siedem grzechów głównych, nigdy byś nie zwrócił uwagi ani na tę jej cholerną inteligencję, ani na wrażliwe serduszko". Naszą pierwszą męską rozmowę zakończył słowami: "Pamiętaj, dzieciaku, nawet nie myśl o małżeństwie, zanim nie spędzisz z babką kilku miesięcy w jednym pokoju. Jeśli przez trzy dni będzie zostawiała majtki na podłodze, zapomnij o całej sprawie". 14 Środa Właścicielka Mitzi przyszła poprosić, żebyśmy trzymali naszego psa w domu. Mama oznajmiła, że pies żyje w liberalnym środowisku i może chodzić, gdzie mu się podoba. Właścicielka Mitzi, pani Carmichael, oświadczyła, że jeśli nasz pies dalej będzie "prześladował Mitzi", to złoży na niego skargę do policji. Mama się roześmiała: "Dlaczego nie pójdzie pani na całość, dlaczegóż by nie nakaz Sądu Najwyższego?" Pół godziny później przyszedł pan Carmichael. Oświadczył, że Mitzi przygotowuje się na doroczną wystawę psów i musi unikać wszelkich stresów. Mama na to: "Mam ważniejsze sprawy na głowie niż romans cocker spanielki z kundlem". Miałem nadzieję, że oznaczało to ugotowanie kolacji, myliłem się jednak, bo mama poszła do kuchni, żeby przeczytać "Guardiana" od deski do deski, więc znowu musiałem otworzyć puszkę tuńczyka. 15 Czwartek Obudziłem się o czwartej rano z bólem zęba. Wziąłem sześć aspiryn dla dzieci na uśmierzenie bólu. O piątej obudziłem rodziców i powiedziałem im, że strasznie cierpię. Ojciec: "To wyłącznie twoja wina, nie poszedłeś do dentysty na ostatnie trzy wizyty". O piątej trzydzieści poprosiłem ojca, żeby mnie zawiózł na ostry dyżur, ale odmówił i przewrócił się na drugi bok. Jemu to dobrze, nie ma w ogóle żadnych własnych zębów. Siedziałem na łóżku cierpiąc katusze i obserwując, jak niebo nabiera jasności. Szczęśliwe, bezzębne ptaki rozpoczęły swój straszliwy koncert i wtedy przysiągłem sobie, że od tej chwili będę chodził do dentysty cztery razy do roku, nawet jeśli nic mnie nie będzie bolało. O dziewiątej obudziła mnie mama wiadomością, że zamówiła wizytę w klinice dentystycznej. Wyjaśniłem, że ból ustał i wobec tego należy wizytę odwołać. 16 Piatek Ostatnia kwadra księżyca Obudziłem się o trzeciej nad ranem umierając z powodu bólu zęba. Usiłowałem cierpieć w milczeniu, ale moje bolesne szlochy musiały dotrzeć do sypialni rodziców, bo ojciec wpadł do mojego pokoju z żądaniem, żebym się uspokoił. Nie okazał żadnego współczucia, mamrotał jedynie o tym, że musi pracować nad kanałem i potrzebuje snu. W drodze do łóżka poślizgnął się na jednym z numerów "Cosmopolitan", który mama zostawiła na podłodze po swojej stronie. Jego przekleństwa obudziły psa. Potem obudziła się mama. Następnie ocknęły się te idiotyczne ptaki. Znowu więc obserwowałem, jak szare palce świtu przenikają w noc. 17 Sobota Ciągle w łóżku z bólem zęba. Rodzice nie okazują żadnego współczucia, powtarzają w kółko: "Powinieneś był pójść do dentysty". Zadzwoniłem do Pandory, odwiedzi mnie jutro. Powiedziałem, że balonik Mars byłby nie od rzeczy. Pandora odparła trochę poirytowanym tonem (tak mi się wydawało): "Adrianie, na miłość boską, czy masz nie dość popsute zęby?" Pies przez cały dzień wył przed furtką Mitzi. Przestał jeść Pedigree Chum i suchary Winalot. 18 Niedziela Właśnie wyszła ode mnie Pandora. Jestem sfrustrowany do ostateczności. Dłużej tak nie mogę. Napisałem do Ciotki Klary, Ciotki Pocieszycielki: Kochana Ciociu Klaro, jestem piętnastoletnim uczniem. Babcia utrzymuje, że jestem atrakcyjny, a wiele osób twierdzi, że jestem bardzo dojrzały na swój wiek. Jestem jedynym dzieckiem nieudanego małżeństwa (nie licząc psa). Mój problem polega na tym, że kocham się nieprzytomnie w starszej (o trzy miesiące) dziewczynie. Jest o klasę wyżej ode mnie (nie mam tu na myśli szkoły. W szkole jesteśmy w tej samej klasie. Chodzi mi o klasę społeczną), utrzymuje jednak, że nie ma to wpływu na nasz związek. Byliśmy do niedawna bardzo szczęśliwi, to znaczy do momentu, gdy opanowała mnie seksualna obsesja. Ostatnio popadłem w szpony automanipulacji, co na krótko pomaga, ale szybko przechodzi. Wiem, że bardzo dobrze zrobiłby mi odpowiedni seans miłosny. Poprawiłaby się moja cera i mógłbym się skoncentrować na przygotowaniu do egzaminów. Próbowałem najrozmaitszych erotycznych rzeczy, ale moja dziewczyna odmawia pójścia na całość. Twierdzi, że nie jesteśmy gotowi. Zdaję sobie sprawę z nieprzyjemnych konsekwencji, jak sprowadzenie na świat nie chcianego niemowlęcia, stosowałbym więc środek prewencyjny. Twój zdesperowany Poeta Midlandów 19 Poniedziałek Rano na socjologii odbyła się bardzo dobra dyskusja. Chodziło o Falklandy. Pandora zgłosiła propozycję: "Nasza klasa sprzeciwia się użyciu siły w celu odzyskania Wysp Falklandzkich". Poziom dyskusji - inaczej niż zazwyczaj - był dość wysoki. Wygłosiłem wspaniałą mowę na poparcie wniosku Pandory. Cytowałem "Folwark zwierzęcy" i "Grona gniewu". Kiedy usiadłem w ławce po skończeniu, dostałem niezłe oklaski. Barry Kent wystąpił przeciwko tej propozycji. Powiedział: "Hm, tego, myślę, że powinniśmy, no jakby tak, no zbombardować wybrzeża Argentyny". Cytował tylko swojego ojca, a jednak spotkała go praw- dziwa owacja, cała sala wstała! O czternastej trzydzieści mam wizytę u dentysty, już taki mój pech! 16.00 Nie mam przedniego zęba. Ten głupi australijski dentysta wyrwał mi ząb, zamiast go wyleczyć. Był do tego na tyle bezczelny, że zawinął ząb w papierek i wręczył mi na pamiątkę. Zawołałem przerażony: "Ależ mam teraz lukę między zębami!" A on na to: "Przywykniesz, zdarzają się gorsze luki". Zapytałem, czy wyrośnie mi w tym miejscu nowy ząb. Wymamrotał: "Przeklęci angielscy durnie", ale nie odpowiedział na moje pytanie. Kiedy przyciskając zamrożoną szczękę opuszczałem niepewnym krokiem gabinet, dentysta powiedział, że często obserwował, jak w drodze do szkoły zajadałem baloniki Mars, więc jeśli stracę wszystkie zęby w wieku lat trzydziestu, pretensje będę mógł mieć wyłącznie do siebie. Muszę zacząć chodzić do szkoły inną drogą. 20 Wtorek Wyglądam zupełnie jak na listach gończych. Jak wielokrotny morderca. Mama jest wściekła na dentystę, napisała do niego, że musi mi teraz bezpłatnie wstawić ząb. W szkole było strasznie; Barry Kent zaczął mnie przezywać Szczerbatym Molem i wkrótce wszyscy poszli w jego ślady, nawet Pandora zachowywała się w tym wszystkim dość obojętnie. Na fizyce posłałem jej kartkę z zapytaniem, czy jeszcze mnie kocha. Odpowiedziała: "Będę Cię kochała tak długo, jak długo Gibraltar będzie należał do Wielkiej Brytanii". 21 Środa W dzienniku podano, że Hiszpania żąda zwrotu Gibraltaru. 22. Czwartek Nie mogłem sobie nawet wyobrazić pójścia do szkoły z tą luką między zębami, więc leżałem w łóżku do dwunastej czterdzieści pięć. Poprosiłem mamę o usprawiedliwienie. Wręczyłem je pani Fossington Gore podczas popołudniowego sprawdzania listy. Przeczytała je z furią, a potem powiedziała: "Przynajmniej twoja mama jest uczciwa. Od innych rodziców można się spodziewać tylko kłamstw". Pokazała mi usprawiedliwienie. Brzmiało, jak następuje: Szanowna Pani Fossington-Gore, Adrian nie poszedł rano do szkoły, ponieważ wstał dopiero o dwunastej czterdzieści pięć. Z wyrazami szacunku Paulina Mole Muszę odtąd prosić ojca o pisanie usprawiedliwień; on jest urodzonym kłamcą. 23 Piątek Św. Jerzego (Anglia). Nów Barry Kent przyszedł dziś do szkoły w trykotowej koszulce z wzorem angielskiej flagi. Pani Fossington-Gore odesłała go do domu, żeby się przebrał. Barry Kent wykrzykiwał: "Obchodzę przecież dzień naszego świętego patrona!" Pani Fossington-Gore wrzasnęła w odpowiedzi: "Nosisz faszystowski symbol, przebrzydły pomiocie Frontu Narodowego!" Dziś są także urodziny Szekspira. Będę kiedyś tak samo wielkim pisarzem jak on. Jestem już na dobrej drodze: dostałem dwa listy odmowne z BBC. 24 Sobota Ojciec Barry Kenta jest dziś na pierwszej stronie lokalnej gazety. Sfotografowany z koszulką Barry'ego w ręku. Podpis pod zdjęciem głosi: "Patriota ubolewa nad utratą narodowej dumy". Artykuł brzmi, jak następuje: "Krzepki weteran drugiej wojny Frederick Kent (45) rozmawiał dziś z naszym reporterem w przytulnym saloniku swego kwaterunkowego domku, wyrażając głębokie ubolewanie z powodu ośmieszenia i upokorzenia, którego doznał jego syn Barry (15), ponieważ poszedł do szkoły w koszulce, której wzór imitował flagę brytyjską. Barry jest uczniem szkoły ogólnokształcącej im. Neila Armstronga. Pani Kent (35) powiedziała: «Mój syn Barry jest chłopcem wrażliwym, który uwielbia swój kraj i jest głęboko przywiązany do świętego Jerzego, więc włożył tę koszulkę z obrazkiem naszej wspaniałej angielskiej flagi». W tym miejscu wtrącił się pan Kent: «że to niby wczoraj przypadały urodziny świętego Jerzego». Pan Kent nie pozwala synowi pójść do szkoły, dopóki nauczycielka zamieszana w całą sprawę, pani Fossington-Gore (31), nie przeprosi go publicznie. Dyrektor szkoły, pan Reginald Scruton (57), powiedział dziś przez telefon: «Znam tę przeklętą rodzinę Kentów aż za dobrze. Na pewno uda nam się jakoś zadziałać, żeby się to wszystko nie przedostało do lokalnego szmatławca». Kiedy do świadomości pana Scrutona doszło, że rozmawia z Rogerem Greenhillern, naszym korespondentem oświatowym, przeprosił i złożył następujące oświadczenie: «Nie mam nic do powiedzenia))". 25 Niedziela Druga po Wielkanocy. Początek czasu letniego (USA i Kanada) Oddziały brytyjskie odbiły Południową Georgię. Naniosłem odpowiednią poprawkę na moją mapę kampanii, Rano znalazłem w łazience dziwne urządzenie. Wyglądało jak czasomierz do gotowania jajek. Z boku pudełka jest napis "Przewidywanie". Mam nadzieję, że mama nie wdała się w jakieś okultyzmy. 26 Poniedziałek Tajemnicza rozmowa! Mama powiedziała: "George! Już nie ma wątpliwości". A ojciec na to: "O Jezu, ja już nie przetrzymam tych godzin w środku nocy, nie w moim wieku". Wygląda na to, że mama ma wobec niego zbyt wygórowane wymagania seksualne. 27 Wtorek Dostałem list od Cioci Klary! Przeczytałem go w drodze do szkoły: Drogi Poeto Midlandów, więc aż tak się pienimy, mój miły! Masz piętnaście lat. Twoje ciało na wielkim zakręcie, hormony w stanie totalnego wzburzenia. Twoje odczucia skaczą w górę i w dół, jak na huśtawce. Oczywiście, że pragniesz doznań płciowych. Odczuwa to każdy chłopak w Twoim wieku. Ale, mój drogi, niektórzy ludzie marzą o wspaniałych apartamentach i egzotycznych podróżach. Nie zawsze możemy mieć to, czego chcemy. Wydaje się, że masz miłą, rozsądną dziewczynę - cieszcie się nawzajem swoją obecnością. Znajdź sobie jakieś hobby, zachowuj sprawność fizyczną i umysłową, staraj się kontrolować oddychanie. Drogi chłopcze, życie płciowe stanowi jedynie drobną cząstkę naszej egzystencji. Rozkoszuj się swoim wspaniałym wiekiem nastolatka. Szczerze oddana Ciocia Klara Rozkoszuj się swoim wspaniałym wiekiem nastolatka! Przecież to same problemy i w ogóle koszmar. Nie mogę się doczekać, kiedy jako człowiek zupełnie dorosły będę prowadził światowe konwersacje z intelektualistami. Tyczka (alias Doreen Slater) przyszła dziś do nas do domu. Nie widziałem jej od czasu, kiedy się z ojcem rozstali. Miała bardzo krótki oddech i jakiś dziwny wyraz oczu. Kiedy ojciec podszedł do drzwi, początkowo nic nie powiedziała, rozchyliła jedynie płaszcz (trochę przytyła), a potem oświadczyła: " George, doszłam do wniosku, że powinieneś o tym wiedzieć". Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła ogrodową ścieżką. Ojciec milczał, oparł się tylko o poręcz schodów, jakby opadł z sił. "Doreen bardzo dobrze wygląda" - zauważyłem. "Kwitnąco" - wymamrotał ojciec, włożył płaszcz i pobiegł za nią. Pięć minut później mama wróciła z kursów a la Jane Fonda w ośrodku komunalnym. Była niezwykle zadowolona, bo udało jej się przełamać barierę bólu. Nawoływała: "George!", zaglądała do wszystkich pomieszczeń, potem zapytała: "Kiedy ostatnio widzia- łeś ojca?" Milczałem jak grób. Mama dostaje szału, jeżeli ktoś ośmieli się wymienić imię Tyczki. 29 Czwartek Odkąd ogolona głowa i ciężkie buciory Barry Kenta stały się ledwie wspomnieniem, szkoła jest wprost wspaniała. Poszedłem do dentysty, żeby wziął wycisk. Nazywał mnie "Matylda". Nawet nie mogłem zaprotestować, bo miałem paszczę wypełnioną masą plastyczną. 30 Piątek Pierwsza kwadra księżyca Mama z ojcem wypijają butelkę wódki w ciągu tygodnia. Co chwila któreś z nich wyciąga tackę z lodem, kroi cytrynę albo biegnie do monopolowego po butelkę toniku. To zły znak. Niewątpliwie coś się zdarzy. Zadzwoniła babcia z corocznymi bredniami: "Zanim maj nie minie, nie zrzucaj odzienia". Wiem, że to ma jakiś związek z noszeniem podkoszulka. I co z tego? Ja swój i tak noszę przez okrągły rok. Wielka Brytania zbombardowała lotnisko Port Stanley, wyłączając je z użycia. 2 Niedziela Trzecia po Wielkanocy Poszedłem do Nigela i w osłupienie wprawiła mnie wiadomość, że jego rodzice starają się wyemigrować do Australii! Jak to możliwe, żeby Anglik pragnął zamieszkać za granicą? Cudzoziemcy nie mogą nic poradzić na to, że mieszkają za granicą, bo tam się urodzili, ale w przypadku Anglika jest to po prostu śmieszne, zwłaszcza teraz, kiedy tak łatwo o lampy do opalania! Nigel całkowicie się ze mną zgadza. Zapytał, czy mógłby zostać i zamieszkać u nas. Ostrzegłem go, że nasza stopa życiowa jest niska, ale oświadczył, że weźmie ze sobą wszystkie dobra trwałego użytku. 3 Poniedziałek Święto pierwszomajowe (Zjednoczone Królestwo oprócz Szkocji). Wolny dzień (Szkocja) Rano spędziłem pół godziny w łazience oglądając własny nos, bo wczoraj wieczorem mój niby to najlepszy przyjaciel Nigel zapytał, czy wiem, że wyglądam jak Dustin Hoffman. Nie zdawałem sobie sprawy, że mój nos wyrósł do tak nienaturalnych rozmiarów. Jednak im bardziej mu się przyglądałem, tym dokładniej zdawałem sobie sprawę, że jest w istocie gigantyczny. Mama zaczęła walić w drzwi z okrzykiem: "Cokolwiek tam robisz, przestań natychmiast i chodź na śniadanie. Płatki kukurydziane już kompletnie rozmiękły". Kiedy zszedłem na dół, zapytałem mamę, czy przypominam jej Dustina Hoffmana. Odpowiedziała: "Gdybyś tylko miał takie szczęście". 4 Wtorek Mama przestała nosić stanik. Jej biust przypomina dwa jajka w koszulkach, które za długo się gotowały. Żeby chociaż nie nosiła takich obcisłych trykotowych bluzek. To nie przystoi osobie w jej wieku (37). 5 Środa Dziwny telefon. Podniosłem słuchawkę, ale zanim zdążyłem powiedzieć nasz numer, jakaś wytworna kobieta oznajmiła: "Tu przychodnia. Ma pani u nas wizytę w piątek o czternastej. Czy może pani przyjść, pani Mole?" "Tak" - odpowiedziałem falsetem. "Spędzi pani u nas dwie godziny, zbada panią dwóch lekarzy i konsultant, który ma wielkie doświad- czenie w takich problemach jak pani" - wygłaszała mechanicznie dama. "Dziękuję" - zapiszczałem wysokim tonem. "Proszę przynieść próbkę moczu, małą próbkę, a nie pełny słoik po marynacie" - mówiła kobieta. "Dobrze" - zaskrzeczałem. "Niech się pani nie martwi, pani Mole - powiedziała kobieta słodko. - Zawsze służymy pomocą. - A po chwili: - Proszę nie zapomnieć o honorarium. Za pierwszą konsultację będzie się należało czterdzieści dwa funty". "Nie zapomnę" - wyszeptałem. "A więc w piątek o czternastej. Proszę przyjść punktualnie". I odłożyła słuchawkę. Co to wszystko znaczy? Mama nic nie mówiła, że jest chora. Co jej jest? Co to za "przychodnia"? 6 Czwartek Dzisiaj wysłuchałem w czwartym programie radia jakiejś ohydnej baby, która opowiadała, jak została milionerką pisząc romantyczne powieści. Mówiła, że czytelniczki lubią książki o lekarzach, magikach komputerowych i tym podobnych bohaterach. Mam zamiar spróbować. Przydałby mi się milion funtów. Ta kobieta twierdziła, że dla autora romantycznych powieści bardzo ważne jest odpowiednie nazwisko, więc po długim namyśle postanowiłem, że moje będzie brzmiało Adrienne Storme. Napisałem już połowę pierwszej strony: Adrienne Storme TĘSKNOTA ZA WOLYERHAMPTON Zabarwione miedzianym połyskiem oczy Jasona Westmorlanda cynicznie lustrowały taras. Miał dosyć Capri i tęsknił za Wolverhampton. Zgiął nieliczne palce, jakie mu pozostały, i przyjrzał im się krytycznie. Wypadek z piłą mechaniczną położył kres błyskotliwej karierze elektronicznej. Układy scalone nie wypełniały już jego dni. W życiu otworzyła się ziejąca pustka. Próbował wypełnić ją podróżami i dogadzaniem sobie, ale nic nie mogło wymazać wspomnienia Gardenii Fetherington, dziewiczej specjalistki od chirurgii plastycznej w szpitalu św. Bupy w Wolverhampton. Jason pogrążył się w ponurej zadumie, nieświadomie mrużąc oczy, by wcisnąć z powrotem wielkie, natarczywe łzy. 7 Piątek Wieczorem w drodze do Sainsbury'ego rodzice dyskutowali w samochodzie o feminizmie. Ojciec stwierdził, że równocześnie ze wzrostem świadomości mama straciła parę centymetrów w biuście. Mama odparowała ze złością: "Co mają z tym wszystkim wspólnego moje piersi?" A po chwili milczenia zapytała: "Czy nie sądzisz jednak, George, że urosłam jako osoba?" Ojciec na to: ,,Wprost przeciwnie, Paulino, jesteś znacznie mniejsza, odkąd przestałaś nosić wysokie obcasy". Bardzo się z ojcem z tego śmialiśmy, ale niedługo, bo mama obrzuciła nas tym swoim specjalnym spojrzeniem, a potem zaczęła wyglądać przez okno. Miała w oczach łzy. Po chwili obróciła się w moją stronę i powiedziała: ,,Gdybym miała córkę, mogłabym przynajmniej z nią porozmawiać". Wtrącił się ojciec: "Paulino, nie możemy ryzykować, że trafi nam się drugie dziecko takie jak Adrian". I zaczęli mówić o moim dzieciństwie. Do złudzenia przypominałem Damiana z filmu "Omen". Mama oświadczyła: "To wina tego przeklętego doktora Spocka, że Adrian okazał się taki". Zapytałem: "Że jaki się okazałem?" Ojciec na to: "Jesteś kutwą, a poza tym stale chowasz tę swoją wypielęgnowaną głowę w książki". Doznałem takiego szoku, że zapomniałem języka w gębie, ale po chwili zapytałem, usiłując nadać głosowi niefrasobliwe i melodyjne brzmienie (co nie jest łatwe w chwili, gdy serce przeszyły strzały krytyki): "A właściwie to jakiego syna chcielibyście mieć?" Na to pytanie odpowiadali oboje w czasie zakupów, w kolejce do kasy i w drodze powrotnej na wielopiętrowy parking. Idealny syn mojego ojca był typem urodzonego sportowca, pogodnym i bezpośrednim, władającym biegle obcymi językami, wysokiego wzrostu, o gładkich czerstwych policzkach; typem, który uchylał kapelusza przed kobietami. Jeździł z ojcem na ryby, wymieniał z nim anegdoty. Był uzdolniony manualnie i miał dar reperowania starych zegarów. Dobry materiał na oficera. Głosowałby na konserwatystów i ożeniłby się z dziewczyną z dobrego domu. Założyłby własne przedsiębiorstwo komputerowe w Guilford. Idealny syn mojej mamy natomiast pełen był wewnętrznej siły, a jednocześnie odznaczał się powściągliwością. Chodziłby do szkoły dla przedwcześnie rozwiniętych. Od najwcześniejszych lat fascynowałby dziewczęta i kobiety, czarował gości błyskotliwą konwersacją. Ubierałby się elegancko, byłby absolutnie ponad wszelkie uprzedzenia - seksualne, rasowe czy też dotyczące wieku. (Jego najlepszą przyjaciółką byłaby stara afrykańska Murzynka.) Zdobyłby stypendium do Oksfordu, podbiłby ów uniwersytet i pisaliby o nim przyszli biografowie. Zrezygnowałby z absolutnie pewnego miejsca w brytyjskim parlamencie. Zamiast tego pojechałby do Afryki Południowej i poprowadziłby czarnych do zwycięskiej rewolucji. Po powrocie do Anglii byłby pierwszym odpowiednim kandydatem do objęcia redakcji "Spare Rib"*(przypis: *"Spare Rib" (Dodatkowe Żebro) - czasopismo ruchu wyzwolenia kobiet. (Wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).) Obracałby się w najlepszych kręgach towarzyskich. I wszędzie zabierałby z sobą matkę. Kiedy obydwoje zakończyli swoje wywody, powiedziałem: "Przykro mi, że sprawiłem wam taki zawód", Na co mama: "Adrianie, to nie twoja wina, to wszystko przez nas, powinniśmy byli dać ci na imię Brett!!!" 8. Sobota Pełnia księżyca Musiałem się z kimś podzielić tym poczuciem niższości (które przybrało jeszcze większe rozmiary, kiedy leżałem bezsennie w nocy rozmyślając o wymarzonym synu imieniem Brett). Poszedłem więc do babci. Pokazała mi moje zdjęcia z dzieciństwa. Muszę przyznać, że do drugiego roku życia wyglądałem trochę groteskowo, byłem kompletnie łysy i zawsze miałem bardzo zawzięty wyraz twarzy. Rozumiem teraz,. dlaczego mama nie trzyma na telewizorze mojego zdjęcia w pozłacanych ramkach, tak jak inne matki. Jestem jednak zadowolony, że poszedłem do babci. Ona uważa,. że jestem wspaniały pod każdym względem. Opowiedziałem jej o Bretcie Mole'u, chłopcu, który nigdy nie istniał. Babcia skomentowała to następująco: " To jakiś okropny typ. Cieszę się, że nie wyrosłeś na takiego jak on". Babcia ma artretyzm w barku, więc zdjęła sukienkę i natarłem ją środkiem przeciwbólowym Ralgex. Gorset babci wygląda jak szelki spadochroniarza. Zapytałem, jak sobie radzi z ubieraniem i rozbieraniem, Babcia wyjaśniła, że to sprawa wewnętrznej dyscypliny. Według jej teorii - odkąd wyszły z mody gorsety, Anglia straciła kręgosłup. 9. Niedziela Czwarta po Wielkanocy. Dzień Matki (USA i Kanada) Uświadomiłem sobie właśnie, że nigdy nie widziałem ani żadnego trupa, ani żywej kobiecej piersi. Takie są skutki mieszkania w ślepym zaułku. 10. Poniedziałek Poprosiłem Pandorę, żeby mi pokazała jedną pierś, w całości, wraz z brodawką, ale odmówiła. Usiłowałem wyjaśnić, że chodzi mi jedynie o poszerzenie życiowego doświadczenia, na co zapięła sweter pod samą szyję i poszła do domu. 11. Wtorek Dziś na biologii przerabialiśmy cukrzycę. Pan Dooher nauczył nas mierzyć poziom cukru we krwi za pomocą badania siusiek. To mi przypomniało, że nie powiedziałem mamie o jej wizycie w przychodni, Ale to chyba nie takie ważne. 12. Środa Dziś rano otrzymałem następujący list od Pandory: Adrianie, piszę ten list. żeby zakończyć nasz związek. Nasza miłość była kiedyś całkowicie duchowa Łączyło nas zamiłowanie do sztuki i literatury. ale Ty się zmieniłeś. Adrianie Dostałeś chorobliwej obsesji na temat mojego ciała. Twoja wczorajsza prośba, żebym Ci pozwoliła obejrzeć mój lewy sutek, przekonała mnie ostatecznie, że musimy się rozstać Nie kontaktuj się ze mną Pandora Braithwaite PS. Na Twoim miejscu zwróciłabym się o pomoc do zawodowego psychiatry w sprawie hipochondrii i obsesji seksualnej. Anthony Perkins, który grał szaleńca w "Psycho", przez dziesięć lat poddawał się analizie, więc nie ma się czego wstydzić. 13. Czwartek Wczoraj, zanim odpieczętowałem ten list, byłem normalnym kilkunastoletnim intelektualistą. Dzisiaj wiem, co znaczy cierpienie. Jestem dorosły. Już nie jestem młody. Prawdę mówiąc, zauważyłem zmarszczki tworzące się na moich skroniach. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby przez noc posiwiały mi włosy. Jestem w absolutnej rozpaczy! Kocham ją! Kocham ją! Kocham ją! O Boże! O Pandoro! 2 nad ranem. Zużyłem całą rolkę papieru toaletowego na wycieranie łez. Nie płakałem tak od czasu, kiedy wiatr w Cleethorpes porwał mi cukrową watę. 3 nad ranem. Spałem niespokojnie, potem wstałem, żeby obserwować początek dnia. Świat stracił wszystkie barwy, przestał być interesujący. Jest szary, wypełniony rozpaczą serca. Rozmyślałem nad tym, żeby z sobą skończyć, ale to nie w porządku wobec tych, których się zostawia. Mama bardzo by się zmartwiła, gdyby rano zastała w moim pokoju trupa. Nie będę sobie zawracał głowy egzaminami. Zostanę zamiataczem ulic - intelektualistą. Śmiecących chuliganów będę częstował cytatami z Kafki. 14 Piątek Po cóż, ach po cóż prosiłem Pandorę, żeby mi pokazała pierś? Wystarczyłby mi przecież czyjkolwiek sutek. Nigel twierdzi, że Sharon Bot t pokaże absolutnie wszystko za pięćdziesiąt pensów i funt winogron. Napisałem do Pandory króciutki liścik: Pandoro, najdroższa, cóż mogę powiedzieć? Byłem niezręczny i niedelikatny, powinienem był przewidzieć, że uciekniesz ode mnie jak spłoszony faun. Proszę, udziel mi przynajmniej audiencji i pozwól się wytłumaczyć osobiście. Twój zawsze tak samo kochający Adrian Sądzę, że utrafiłem we właściwy ton. "Spłoszonego fauna " wziąłem z jakiegoś strasznego romansu, który czytała babcia. Pokropiłem kopertę odrobiną perfum Tramp. Zaniosę list osobiście, jak się ściemni. Tramp! Co za pomysł, żeby perfumy nazywać Tramp! Cha! cha! cha! 15 Sobota Koniec kwartału w Szkocji W domu Pandory było bardzo dużo gości. Ledwie mogłem się przecisnąć przez podjazd wśród jaguarów, roverów i volv. Zdawało mi się z początku, że ktoś w rodzinie umarł, bo dostrzegłem w kuchni dwie zakonnice i księdza zajadających kiełbaski opiekane w cieście. Potem wkroczył goryl i wyjął z lodówki butelkę wina, więc uświadomiłem sobie, że to musi być bal kostiumowy. Ukryłem się za altanką, żeby mieć lepszy widok. W jednej sypialni kowboj rozmawiał z diabłem, a w drugiej nurek chichotał z trzema Cygankami. Po ogrodzie przemieszczał .się ze zgrzytem jakiś rycerz w zbroi. Za nim biegła kobieta jaskiniowa z okrzykiem: "Damianie, poczekaj! Znalazłam otwieracz do konserw!" Na dole tańczył bogaty zestaw czarodziejek, pustelników i klownów; w pewnym momencie wpadł tam goryl i porwał w pląsy hurysę w wyjątkowo obrzydliwym przezroczystym kostiumie, przez który prześwitywał jej Pępek i prawie całe sutki. Tancerka miała na głowie jaszmak, co naprawdę wydało mi się szczytem hipokryzji zupełnie jakby mogło kogoś interesować oglądanie jej twarzy! Nigdzie nie mogłem dostrzec Pandory, więc po jakiejś półgodzinie podbiegłem do drzwi i wrzuciłem mój list do skrzynki. Kiedy już wykonałem w tył zwrot, żeby pobiec podjazdem w stronę domu, wytoczył się Toulouse-Lautrec i zwymiotował w doniczkę z laurem. Po powrocie do domu zastałem w naszej kuchni królową Wiktorię i księcia Alberta. Królowa Wiktoria oznajmiła: "Idziemy do Braithwaite'ów". A książę Albert: " Trzeba nakarmić psa ". Po czym majestatycz- nie wytoczyli się z kuchni i udali się w kierunku domu Pandory. Mnie się o niczym nie informuje w tym domu. 16. Niedziela. Początek dni krzyżowych, Ostatnia kwadra księżyca 3 po południu. Mama bez przerwy wymiotuje, Dobrze jej tak, nie trzeba było pić poza domem do czwartej nad ,ranem. Ojciec jeszcze leży, ale wkrótce będzie musiał wstać, Obiecał, że po obiedzie zawiezie babcię do szkółki ogrodniczej. 7 wieczorem. Szkółki ogrodnicze należą chyba do najnudniejszych miejsc na świecie, a jednak dorośli poruszają się po nich z wyrazem ekstazy na twarzach, Babcia kupiła dwanaście krzaków róż, worek nawozu i plastykową urnę typu Kupido. Ojciec kupił różę "Paulina", Patrzyli na siebie z mamą rozmarzonym wzrokiem i trzymali się za ręce nad tym krzakiem róży. Zostawiłem ich przy tym zajęciu I poszedłem obejrzeć trucizny leżące na dolnych półkach. Rozmyślałem właśnie nad tym, czyby nie kupić jednej takiej butelki, kiedy zawołała mnie babcia z prośbą, żebym zaniósł nawóz do samochodu, W ten sposób myśli moje oderwano od błądzenia wokół śmierci. 17 Poniedziałek Odrabiałem właśnie matmę w szatni czwartych klas kiedy dobiegł mnie pewny siebie głos Pandory. , " Tak, to było wspaniałe party. Ale wiesz, trochę się niepokoję". "Z jakiego powodu, Pan?" - dopytywała się Klara Neilson, Na to Pandora odparła z powagą: "Szalenie mi się podobało wystąpienie w przebraniu hurysy, mimo, że eksponowanie ciała stoi w całkowitej sprzeczności z moimi feministycznymi przekonaniami. W tym momencie poszły dalej korytarzem. rozprawiając o kotce Klary Neilson, która spodziewa się kociaków. A więc Pandora, która odmówiła pokazania mi jednej piersi w zaciszu mojej sypialni, nie ma nic przeciwko wystawianiu na pokaz obydwu w mieszanym towarzystwie! 18. Wtorek W bibliotece publicznej nadziałem się na Tyczkę. Był z nią jej syn, Maxwell House. Jak na chudą kobietę to stała się niewątpliwie bardzo pulchna, Maxwell ściągał z półek książki, a my z Tyczką rozmawialiśmy o czasach, kiedy była przyjaciółką mojego ojca. Powiedziałem, że ma szczęście, że się jej udało od niego odczepić, na co gwałtownie wzięła go w obronę: "Jest zupełnie inny, kiedy jest sam ze mną. Taki dobry i czuły". Zupełnie jak doktor Jekyll. . , Wziąłem z biblioteki "Sytuację klasy robotniczej w Anglii" Fryderyka Engelsa. 22.30. Właśnie sobie uświadomiłem, że mówiąc o związku z moim ojcem Tyczka używała czasu teraźniejszego. To naprawdę oburzające! Żeby trzydziestoletnia kobieta nie miała pojęcia o podstawach gramatyki! 19. Środa Ani słowa od Pandory. Kiedy spotykamy się w szkole, patrzy przeze mnie, jakbym był niewidzialny. Zapytałem Nigela, gdzie mogę spotkać Sharon Botts. Poszedłem też do warzywnego, żeby zobaczyć, ile kosztuje funt winogron. 20 Czwartek Wniebowstąpienie Wieczorem zacząłem czytać książkę Fredka Engelsa. Ojciec to zobaczył i zawołał: "Nie życzę sobie w domu tych komunistycznych bzdur!" A ja na to: "Dotyczy to klasy, z której sam się wywodzisz". Ojciec: "Adrianie, harowałem jak niewolnik i ciężko walczyłem o to, żeby wejść do klasy średniej, a kiedy już do niej należę, nie życzę sobie, żeby mój syn podziwiał roboli i rewolucjonistów". Ojciec się łudzi, jeżeli myśli, że naprawdę stał się członkiem klasy średniej. Ciągle jeszcze polewa grzanki fabrycznym sosem HP z butelki. 21 Piątek Kiedy słuchałem "Archerów"*, (przypis: Archerowie - popularny serial radiowy) mama zapytała, czy żałuję, że jestem jedynakiem. Powiedziałem, że wprost przeciwnie, bardzo mi to odpowiada. 22 Sobota Ojciec przed chwilą zapytał, czy chciałbym mieć siostrę albo brata. Powiedziałem, że ani jedno, ani drugie. Czego oni ciągle bredzą na temat dzieci? .Mam nadzieję, że nie noszą się z zamiarem adopcji., Są przecież strasznymi rodzicami, wystarczy spojrzeć na mnie, żeby się o tym przekonać - wyrastam na człowieka kompletnie znerwicowanego. 23 Niedziela Pierwsza po Wniebowstąpieniu. Nów Nie mogłem spać, więc wstałem bardzo wcześnie i poszedłem na spacer w okolice domu Pandory. Wyobrażałem ją sobie w tym jej łóżku z Habitatu, w nocnej koszuli od Laury Ashley i nie wstydzę Się przyznać, że łzy zakręciły mi się w oczach. Opanowałem się jednak i poszedłem odwiedzić starego Berta i Queenie. . Drzwi otworzyła mi upiorna staruszka ze słowami: "Po co wyciągnąłeś mnie z łóżka?" To była Queenie z włosami w papilotach i bez makijażu. Przeprosiłem i poszedłem do domu obudzić rodziców filiżanką herbaty. Żeby chociaż okazali wdzięczność! Gdzie tam! Mama wykrzyknęła: "Adrianie, na miłość boską, jest niedziela, blady świt! Wynoś się stąd! Idź po gazety albo co!" Kupiłem gazety, przeczytałem i zaniosłem rodzicom na górę. Chyba trzeba przykręcić trochę centralne, bo oboje mieli bardzo czerwone twarze. Kiedy wychodziłem z sypialni, usłyszałem słowa mamy: "George, musimy założyć zamek do tych drzwi". 24 Poniedziałek Dzień Zwycięstwa ( Kanada) Wieczorem poszedłem do klubu młodzieżowego. Trzeba mojego pecha, żeby akurat był tam Barry Kent ze swoją bandą. Rysiek Cytryna wyświetlał film o kotłach erozyjnych w Derbyshire. Bardzo mnie to zainteresowało, ale nie mogłem się skoncentrować, bo Barry Kent nieustannie wtykał łapy przed projektor i puszczał na ekran zajączki, żyrafy i inne zwierzęce kształty. Kiedy Barry Kent poszedł do baru kawowego, żeby zadręczać pracującego za ladą studenta z Brygady Młodzieżowej, powiedziałem Ryśkowi Cytrynie o moich problemach. "Oj, to niedobrze, Adrian, ale dziś jestem zajęty. Przyleć jutro koło szóstej, to odbędziemy fajną sesję." Myślę, że to znaczy, że chce ze mną porozmawiać jutro koło szóstej po południu. 25 Wtorek Poszedłem do biura Ryśka w klubie młodzieżowym. Odbyliśmy długą rozmowę na temat moich problemów. Rysiek oświadczył, że jestem "typowym produktem małomieszczańskim". Moje problemy są "rezultatem alienacji mojego pokolenia w coraz bardziej zurbanizowanym społeczeństwie". Powiedział, że moi rodzice są "zbankrutowani moralnie i martwi duchem". Zapalił długiego, źle skręconego ziołowego papierosa i poradził: "Adrian, więcej luzu. Nie biegaj za stadem. Próbuj żyć nie krępując się konwencjami". W tym momencie spojrzał na zegarek i krzyknął: "O Chryste, powiedziałem, że będę w domu o siódmej!" Razem wyszliśmy z klubu, Rysiek wsiadł do swojego rozklekotanego citroena i powiedział: "Musisz wpaść kiedyś na kolację". Zapytałem, czy ciągle jeszcze koczuje jako dziki lokator w starej fabryce opon. "Nie, przeprowadziliśmy my się na Wzgórze Borsuka, do nowego osiedla mieszkaniowego Barratta ". Nie mogę się zdecydować, czy po rozmowie z Ryśkiem czuję się lepiej czy gorzej. Chyba jednak gorzej. John Not t poinformował w dzienniku telewizyjnym, że "jeden z naszych okrętów został poważnie uszkodzony". Mam nadzieję, że to nie "Canberra". Jest na niej brat Barry Kenta. 26 Środa. Mama jest w ciąży! Moja mama!!! Stanę się pośmiewiskiem w szkole. Jak mogła mi zrobić coś podobnego? Jest już w trzecim miesiącu, więc w listopadzie pojawi się w tym domu niemowlę. Chyba nie oczekują ode mnie, że wezmę je do swojego pokoju. Nie ma mowy, żebym wstawał w nocy i karmił dziecko z butelki. Rodzice w ogóle mnie do tej wiadomości nie przygotowali. Wszyscy jedliśmy spokojnie spaghetti na grzankach, kiedy nagle ojciec powiedział od niechcenia: "o, a propos, Adrianie, złóż mamie gratulacje, jest w trzecim miesiącu ciąży". Gratulacje! A co z moimi egzaminami za dwa lata? Jak zdołam się czegoś nauczyć przy raczkującym dziecku? 22.00 Ucałowałem mamę na dobranoc. Zapytała: "Adrianie, cieszysz się z dziecka?" Skłamałem, że tak. Zatopiony okręt to "Coventry". Bardzo to smutne. Cieszę się, że Ministerstwo Wojny odrzuciło ojca. 27 Czwartek Dostałem list lotniczy od Hamisha Manciniego, którego poznaliśmy w zeszłym roku na wakacjach. 1889 West 33 Street New York Cześć, Aid! Wnerwiony, że strach! Dobra, pomyślałem, że zacynkuję. Ostatnio czułem się jakiś napruty, pewnie rozwód mamusi z numerem czwartym i to mnie wytrąciło. Ale! Hamish Mancini nie będzie tak sterczał, dosyć tego szajsu wapniakowi! Nie moja brocha, panie Aid! Przyjeżdżam Cię odwiedzić na jakiś czas. Mam szmal. Posiadam dokumentację. Nic mnie tu nie trzyma. Jutro biorę samolot i oglądam Twoją starą brytyjską chałupę w starożytnym rejonie Midlandów. Będziemy promenować wśród starodawnych ruin. Eksploracja krainy Szekspira. Co Ty na to? Mam tu niezły Liban! Do zobaczenia w sobotę, brachu Hamish Mancini Po kilkakrotnym przeczytaniu listu doszedłem do wniosku, że Hamish zamierza przyjechać do nas w sobotę! Żałuję teraz, że powiedziałem mu, że mieszkamy w chacie krytej strzechą. Rodzice jeszcze nic nie wiedzą. Mama twierdziła, że Hamish swoim nieustannym paplaniem popsuł jej cudzołożne wakacje avec Lucas. 28. Piątek Po szkole do dentysty na miarę sztucznego zęba. Wykorzystał moją sytuację osoby całkiem bezbronnej na fotelu dentystycznym i nie przestawał rzucać krytycznych uwag na temat zębów Brytyjczyków. Jego asystent pochodzi z Malajów, więc obaj są najwyraźniej rozgoryczeni, że musieli egzystować pod jarzmem kolonialnym. Szedłem do domu bardzo wolno, ogarnięty przerażeniem na myśl o tym, że muszę poinformować rodziców o przyjeździe Hamisha Manciniego. Pies wyszedł mi na spotkanie do połowy naszego zaułka. Miło zobaczyć szczęśliwą twarz. Po przyjściu do domu okazałem specjalną troskę mojej biednej ciężarnej matce; zrobiłem jej kawę i nalegałem, żeby się położyła na kanapie z nogami na poduszce. Położyłem jej drugą poduszkę pod głowę i dałem do czytania "Radio Times". Widziałem to wszystko na starych filmach (tak postępował Cary Grant wobec Doris Day). Mama powiedziała: "Adrianie, to bardzo miło z twojej strony, ale mogę usiąść tylko na kilka minut, bo za pół godziny gram w squash". Była jednak w dobrym humorze, więc powiedziałem jej o Hamishu. Trochę przewracała oczami, zacisnęła nawet wargi, ale się nie wściekła. Może ciąża złagodziła jej temperament. 29. Sobota Pierwsza kwadra księżyca 23.30. Pokój gościnny przygotowany, spiżarnia pełna pasztecików z dyni, zamrażalnik pęka od wieprzowiny, kaczanów kukurydzy itd. Łazienka została sprzątnięta zgodnie z amerykańskimi standardami higieny, pies wyszczotkowany, a Hamisha ani śladu. Oglądaliśmy dziennik o dziewiątej, ale żaden samolot nie rozbił się nad Atlantykiem ani dziś, ani innego dnia w tym tygodniu. O jedenastej ojciec oświadczył: "Nie zamierzam siedzieć ani chwili dłużej w moim najlepszym ubraniu". Więc wszyscy zdjęliśmy z siebie nasze najlepsze rzeczy i poszliśmy spać. 5 rano. Hamish Mancini jest w pokoju gościnnym. Gra na gitarze pieśni z Appalachów. Przyjechał taksówką z lotniska Heathrow (sto trzydzieści mil!); taksówkarz bez trudu odnalazł nasz dom, ale Hamish nie mógł uwierzyć, że to dobry adres, i zmusił tego biednego faceta do objeżdżania naszego przedmieścia w poszukiwaniu chałupy pod strzechą. W końcu kierowca podjechał z powrotem pod nasz dom i wyciągnął ojca z łóżka. Hamish zapłacił kompletnie wykończonemu taksówkarzowi w dolarach. 30 Niedziela Zielone Świątki Przy śniadaniu Hamish popełnił straszliwe faux pas. Zapytał mamę: "Hej, Paulino, a gdzie ten łeb Lucas?" Nastała grobowa cisza, po czym ojciec oświadczył lodowatym tonem: "Moja żona i pan Lucas nie są już przyjaciółmi". Ale Hamish brnął dalej: " To szkoda, bo pan Lucas był w porządku. A co się stało?" Mama wtrąciła: "Nie mamy zwyczaju rozmawiać przy śniadaniu o sprawach osobistych. Nie w Anglii" - dodała. A Hamish: "A, to ta słynna brytyjska rezerwa, o której tyle słyszałem". Wydawał się naprawdę szczęśliwy, jakby odkrył całą wioskę złożoną z chałup krytych strzechą. Po południu zabraliśmy go z wizytą do Berta i Queenie. Po prostu nie posiadał się z radości. W drodze powrotnej w samochodzie powtarzał: "Jezus! Autentyczny Derby (wymawiał to niczym rym do Herbie) i Joan!" Poszedłem spać o dziesiątej zupełnie wykończony jego nieustannymi okrzykami entuzjazmu. 31. Poniedziałek Święto wiosenne ( prócz Szkocji) . Dzień wolny od pracy ( Szkocja) . Dzień Pamięci ( U SA ) Zabraliśmy Hamisha do wesołego miasteczka na terenach rekreacyjnych. Sprawiał wrażenie przygaszonego. "Zdaje mi się, że Disneyland wpoił mi raczej wygórowane oczekiwania co do poziomu rozrywki". Hamish zabrał mamę na ring samochodowy, a my z ojcem wsiedliśmy na diabelski młyn. Umierałem z przerażenia, podobnie jak ojciec. Wszystko było w porządku, dopóki nie spojrzałem w dół i nie zobaczyłem durnia obsługującego mechanizm. Wyglądał jak neandertalczyk w zamszowych spodniach, a ja jego niezdarnym łapom powierzyłem własne życie! Kiedy wysiadaliśmy z diabelskiego młyna, ojciec wyglądał, jakby postarzał się o dziesięć lat, ale na pytanie mamy, jak się bawił, odparł, że wspaniale. Nasz pies stał się wiernym towarzyszem Hamisha, chodzi za nim wszędzie. Hamish nazywa go "Błękitek" i śpiewa mu ohydne amerykańskie piosenki o psach, które wysiadują na grobach swoich panów. Niedobrze mi się robi na myśl, jak łatwo jest kupić uczucia psa. Czerwiec. 1. Wtorek Hamish chce poznać Pandorę. Wyjaśniłem mu, jak się rzeczy mają pomiędzy mną a Pandorą, ale Hamish nawet nie chciał słuchać. Powiedział tylko: "Przecież to, na miłość boską, nie przeszkadza, żebym ja się z nią spotkał". W porze obiadu zadzwoniła babcia z pytaniem, czy ojciec po nią przyjedzie, powiedziałem jej jednak, że mamy w domu Amerykanina, na co oświadczyła, że nie będzie sobie wobec tego zawracać głowy. "Adrianie, jestem za stara, żeby narażać się na towarzystwo Amerykanów". Doskonale rozumiem, co miała na myśli. Hamish znalazł numer telefonu Pandory w naszym klawiszowym notesie na stole w hallu, zadzwonił i zaprosił się do niej na kolację. Trudno, ale przynajmniej w domu jest spokojnie. Czytam "Spokojnego Amerykanina" Grahama Greene'a, brata Hughie Greene'a. 2 Środa Hamish poszedł z Pandorą zjeżdżać na nartach na suchym stoku. Mam nadzieję, że obydwoje coś sobie połamią, najlepiej karki. 3 Czwartek Zabrałem z sobą Hamisha, żeby mu pokazać, jak obecnie funkcjonuje angielska szkoła średnia. Swoją dotychczasową wiedzę o szkolnictwie angielskim Hamish zaczerpnął wyłącznie z lektury " Tom Brown w szkole", więc trochę był rozczarowany, że zarzucono tradycyjne biczowanie i tortury. Pan Dock, mój nauczyciel angielskiego, poprosił Hamisha o wygłoszenie w naszej klasie krótkiej pogadanki "Moje wrażenia z Anglii". Hamish nie odczuwał najmniejszego zażenowania. Wyszedł na środek klasy, wypluł gumę do żucia do kosza na papiery pana Docka i powiedział: " Więc tak, Anglia jest prima, wspaniała, naprawdę fajna. Jezus, ale tu zielono! Chodzi mi o to, że naprawdę zielono. Po prostu uwielbiam wasze rury (kominy- przetłumaczył pan Dock), u nas nie ma rur (kominów). Ale najfajniejsze to myślę są wasze dziewczyny. (W tym momencie wzrok jego spotkał się ze wzrokiem Pandory). Może z wierzchu wydają się jak góry lodowe, ale, na Boga, te siedem ósmych pod powierzchnią rozpala chłopaka do białości". Plótł tak jeszcze dziesięć minut! Ucieszyłem się na dźwięk dzwonka. Pandora nie odzywa się do mnie już dwadzieścia cztery dni. 4 Piątek Hamish cały czas po przebudzeniu spędza w domu Pandory. To czyste nadużycie naszej gościnności. Przyszedł telegram z Ameryki. Zaadresowany był do Manciniego, ale otworzyłem na wypadek, gdyby się okazało, że jego matka umarła czy coś takiego. DZIECINKO STOP WRACAJ DO DOMU DO MAMUSI STOP MUSIMY SIĘ STARAĆ ODDZIAŁ Y W AĆ NA SIEBIE POZYTYWNIE STOP JAK CIĘ TRAKTUJĄ ANGOLE STOP ZADEPESZUJ I PODAJ PRZYJAZD NA KENNEDY'EGO STOP MAM NOWEGO ANALITYKA STOP PORTUGALCZYK STOP ETHEL GLITTENSTEINER PRZYSIĘGA ŻE WYLECZYŁ JĄ Z KLEPTOMANII STOP JAKA POGODA STOP TU JEST KOSZMARNIE STOP NIE TYLE UPAŁ ILE WILGOĆ STOP POZDRÓW ODE MNIE ADRIANA PAULlNĘ I PANA LUCASA STOP KOCHAM CIĘ DZIECINKO. Zaniosłem telegram do domu Pandory. Wzięła go ode mnie bez słowa. Odszedłem bez słowa. 5 Sobota Hamish pojechał do domu do mamusi. Mam nadzieję, że kiedy następnym razem ucieknie, pojedzie na przylądek Horn, za krąg polarny czy w jakiekolwiek miejsce, w którym mnie nie będzie. 6 Niedziela Św. Trójcy. Pełnia księżyca Cały dzień spędziłem w swoim pokoju aktualizując mapę kampanii falklandzkiej. Doskonale zdaję sobie sprawę, że przeżywamy ważny moment historyczny i ja, Adrian Mole, przepowiadam, ze naród brytyjski zmusi rząd do rezygnacji. 7. Poniedziałek Święto ( Rep. Irlandii) Mama Kotka Klary Neilson Mitzi Co łączy wyżej wymienione? Fakt, że wszystkie oczekują dzieci, kociąt czy szczeniaków. Płodność tego przedmieścia jest po prostu zadziwiająca. Nie można przejść ulicą, żeby się nie natknąć na ciężarną kobietę, a to wszystko zaczęło się od chwili, kiedy magistrat nasycił wodę fluorem. 8 Wtorek. Spotkałem Berta Baxtera przed sklepem z gazetami. Siedział na wózku inwalidzkim i czytał "Morning Star". Odbyliśmy długą rozmowę na temat kultury robotniczej. Bert oświadczył, że gdyby był młodszy, wśliznąłby się do redakcji gazety "Sun " i porozwalałby maszyny drukarskie. Próbował mnie namówić, żebym się zapisał do młodych komunistów. Powiedziałem, że pomyślę nad tym. Pomyślałem pięć minut i zdecydowałem, że tego nie zrobię. Mogliby się o tym dowiedzieć członkowie komisji egzaminacyjnej. 9. Środa Już najwyższa pora skończyć z dzieciństwem, więc zdjąłem z półki wszystkie książki Enid Blyton. Zapakowałem je w karton od masła Anchor i wystawiłem przed drzwi mojego pokoju. Mam nadzieję, że rodzice zrozumieją aluzję i przestaną zwracać się do mnie jak do niedocofa. Każdy, kto rozumie, jak funkcjonuje Międzynarodowy Fundusz Walutowy (przerabiałem to na matmie w zeszłym tygodniu), zasługuje na więcej szacunku. 10. Czwartek Tyczka jest w ciąży! Widziałem ją dzisiaj w sklepie spółdzielczym. Maxwell House dostał histerii przy kasie, więc rozmowa z nią była mi oszczędzona. Nieszczęsna kobieta wyglądała żałośnie. To kara za zbyt swobodne życie seksualne. Swoją drogą, ciekawe, kto jest ojcem. 11 . Piątek Ojciec ma zupełnie dosyć pracy nadzorcy przy renowacji brzegów kanału. Twierdzi, że jak tylko Boz, Baz, Maz, Daz i Gaz, czyli cała jego banda uporządkuje kawałek brzegu, to w nocy przyjdzie jakiś brudas i wywali na dziewiczy brzeg domowe śmieci z całego miesiąca. Banda powoli traci zapał i morale jest bardzo niskie. Oferowałem pomoc w postaci grupy dyżurnych, ale ojciec odpowiedział, że jeśli ktoś pod osłoną ciemności przydźwiga stary materac choćby tylko z odległości trzystu metrów, to od pozbycia się tego materaca nie powstrzyma go gromada pryszczatych wyrostków. 12 Sobota. Napisałem do pana Tydemana do BBC i wysłałem mu kolejny wiersz. Jako temat wybrałem Norwegię, bo jestem ekspertem od norweskiego przemysłu skórzanego. Szanowny Panie Tydeman, miałem właśnie wolną chwilę, więc pomyślałem, że napiszę do Pana parę słów i poślę Panu mój nowy wiersz "Norwegia". To (znaczy mój wiersz) jest modernistyczna szkoła poezji, czyli mówiąc inaczej, nie jest to o kwiatkach i takich tam. I nie ma rymów. Jeśli będzie Panu trudno to zrozumieć, to może znajdzie Pan kogoś, kto Panu to wytłumaczy? Może to zrobić każdy nowoczesny poeta. Z wyrazami szacunku Adrian Mole (lat 15 i 1/4) PS. Jeśli nadzieje się Pan na korytarzu na Terry Wogana, czy może Pan go poprosić, żeby wymienił na antenie moją babcię? Ona się nazywa May Mole, ma siedemdziesiąt lat i cukrzycę. NORWEGIA Norwegio! Kraju niemożliwej ortografii Ukrywasz swą urodę za parawanem dziwnych samogłosek Kraju długich nocy, krótkich dni i kropek nad "o". Majestatycznie przeżuwające renifery Ostrożnie stąpają po lodowych krach Zawsze pamiętając, co się zdarzyło Titanicowi Pewnego dnia zatrzymam się na twoich brzegach. Mieszkam w sercu Anglii Ale! Norwegio! Duch mój przebywa w twoich wilgotnych fiordach Zatoczkach. 13 Niedziela. Pierwsza po św. Trójcy Spędziłem dzień u babci czytając "News of the World" I odżywiając się przyzwoicie, co w moim życiu stanowi niewątpliwą odmianę. Jedliśmy pieczeń baranią z sosem miętowym (mięta ze skrzynki na oknie). Babcia ma nadzieję, że kolejne wnuczątko będzie dziewczynką. Powiedziała: "Dziewczynkę można ładnie ubrać". Zrobiła już na drutach fioletowe poranne wdzianko i jeden buciczek. Używa kolorów neutralnych "na wszelki wypadek". Z przerażeniem myślę o dniu, kiedy w tych buciczkach znajdą się jakieś nóżki. 14 Poniedziałek Ostatnia kwadra księżyca Naszego dotychczasowego listonosza zastąpił inny o nazwisku Courtney Elliot. Znamy jego nazwisko, ponieważ zapukał do drzwi i przedstawił się. Z pewnością nie jest zwykłym listonoszem, nosi koszulę z nieprasowalnej bawełny i muszkę w czerwone groszki do szarego pocztowego munduru. Sam się wprosił do kuchni i zażądał, żeby go przedstawić psu. Kiedy pies został sprowadzony z ogrodu, Courtney spojrzał mu w oczy i powiedział: "Cześć, koleś, miło cię poznać". Niech mnie nikt nie pyta, co to znaczy, wiem tylko, że nasz pies przewrócił się na grzbiet, a Courtney drapał go po brzuchu. Courtney odmówił kawy typu nesca, oznajmił, że pija tylko świeżo mieloną brazylijską, po czym wręczył ojcu listy ze słowami: "Obawiam się, panie Mole, że jeden jest z Urzędu Skarbowego", uchylił przed mamą czapkę i poszedł. List był rzeczywiście z Urzędu Skarbowego. Powiadamiali ojca, że otrzymali informację, iż w ubiegłym roku podatkowym prowadził prywatny warsztat półek na przyprawy we własnym domu, a tymczasem w urzędzie nie ma żadnego śladu istnienia podobnego przedsiębiorstwa, czy więc mógłby wypełnić załączony formularz? Ojciec się wściekł: "Jakiś cholerny dureń doniósł na mnie do podatków". Poszedłem do szkoły. Po drodze widziałem Courtneya wychodzącego od Singhów i zajadającego chipati. 15. Wtorek Dzisiaj Courtney przyniósł pismo z Urzędu Ceł i Akcyzy. Zapytują ojca (raczej bez ogródek), dlaczego nie zarejestrował swojego półkowego przedsiębiorstwa w związku z podatkiem od wartości dodanej. Ojciec wrzeszczał trzymając to pismo w ręku. "Ktoś się na mnie uwziął!" I tu oboje z mamą zaczęli liczyć, ilu wrogów narobili sobie w życiu. Doszli do dwudziestu siedmiu, nie licząc krewnych. 16 Środa Ojciec najwyraźniej obawia się porannych wizyt Courtneya Elliota. Dziś przyszło kolejne pismo z Urzędu Ceł i Akcyzy grożące unieważnieniem karty bankowej ojca. Dzisiaj też zostałem uderzony w głowę piłką krykietową. To była moja wina. Kiedy zobaczyłem piłkę lecącą w moją stronę, zamknąłem oczy i uciekałem w przeciwnym kierunku. Leżę teraz w łóżku w oczekiwaniu, czy to się okaże wstrząsem mózgu. Tyczka sześć razy przedefilowała przed naszym domem. 17 Czwartek Właśnie znalazłem kartkę na dnie torby na zakupy. Za Przeciw Może być dziewczynka. Utrata niezależności. George nie chce. Większy dodatek Gruba jak stodoła. rodzinny. Ból w czasie porodu. Adrian będzie zazdrosny. Pies może się nie przyzwyczaić. Czy jestem za stara w wieku 37 lat?. . Żylaki. PAS 18. Piątek Dziś przy śniadaniu udawałem entuzjazm dla niemowlęcia. Zapytałem mamę, czy pomyślała już o jakimś imieniu. Mama na to: " Tak. Będzie miała na imię Christabel". Christabel! To brzmi jak postać z "Piotrusia Pana". Nikt nie ma na imię Christabel. Biedny dzieciak. 19. Sobota Pojechaliśmy dziś z Nigelem na przejażdżkę rowerową. Postanowiliśmy znaleźć jakiś dziki zakątek, żeby móc powrócić do natury i tak dalej. Pedałowałem całe mile, ale wszystkich lasków i pól strzegły druty kolczaste z napisami: " Trzymać się z daleka ", więc mogliśmy jedynie zbliżyć się do natury na pewną odległość. W drodze powrotnej odbyliśmy filozoficzną dyskusję na temat wojny. Nigel jest bardzo zapalony. Jego ambicją jest wstąpić do wojska. Oznajmił: " To niezłe życie, a po powrocie do cywila będę miał zawód". Pomyślałem: Jaki, płatnego mordercy?" Ale nic nie powiedziałem. Większość znanych mi kadetów zapomina, że prawdziwi żołnierze muszą zabijać ludzi. 2O Niedziela Druga po św. Trójcy. Dzień Ojca Ojciec już ponad tydzień okupuje telewizor i ogląda te idiotyczne, świńskie mistrzostwa świata. Chciałem dziś po południu obejrzeć w BBC 2 film dokumentalny o rzadkich roślinach Norwegii, ale nie pozwolił mi przełączyć na inny kanał i siedział w kompletnej ciemności oglądając mecz Francji z Kuwejtem. Był nadęty, bo zapomniałem, że dzisiaj Dzień Ojca. Złożyłem oficjalny protest na ręce mamy, odmówiła jednak wystąpienia w roli arbitra, więc poszedłem do swojego pokoju na górę i uaktualniłem mapę kampanii falklandzkiej. Sprawdziłem także stan mojego konta w Towarzystwie Budowlanym, żeby się przekonać, czy stać mnie na kupno przenośnego czarno-białego telewizorka. Mam zupełnie dosyć uzależnienia od telewizora rodziców. Zszedłem na dół w samą porę, żeby obejrzeć znakomitą inwazję na boisko pod przewodem jakiegoś Araba w szmacie na głowie. Nie mam nic przeciwko oglądaniu interesujących inwazji kibiców na boisko, nie mogę znieść jedynie futbolu. 21 Poniedziałek Najdłuższy dzień. Nów Rano pan Scruton zebrał całą szkołę w wielkiej sali. Nawet nauczyciele ateiści musieli być obecni. Byłem bardzo zdenerwowany. Od niepamiętnych czasów nie przekroczyłem żadnego ze szkolnych przepisów, ale Scruton w jakiś sposób budzi w człowieku poczucie winy. Kiedy zamknięto drzwi i cała szkoła staja w równych rzędach, Scruton skinął na panią Figges siedzącą przy fortepianie, która zaczęła grać "Alleluja". Część uczniów piątej klasy (a w tej liczbie i Pandora) śpiewała inne słowa: "Alleluja! co to dla ciebie itd." W sumie robiło to duże wrażenie. Choć pomyślałem sobie, że już najwyższa pora na kolejną wizytę niewidomego stroiciela fortepianów. Kiedy śpiew umilkł, pani Figges znieruchomiała, a pan Scruton wszedł na podium i po chwili ciszy oznajmił: "Dzień dzisiejszy przejdzie do historii". Po czym milczał wystarczająco długo, by wszystkie rzędy obiegła pogłoska o jego rezygnacji. Krzyknął: "Cisza!" i kontynuował: "Dziś, za trzy minuty dziewiąta, urodził się przyszły król Anglii". Wszystkie dziewczęta, prócz Pandory (która jest republikanką), westchnęły: "Och, więc lady Di..." Klara Neilson wykrzyknęła: "Ile waży?" Pan Scruton uśmiechnął się, ale zignorował pytanie. Pandora zapytała głośno: "Ile będzie kosztował?" W tym momencie słuch pana Scrutona uległ natychmiastowej poprawie i polecił Pandorze opuścić salę. Biedna Pandora przechodziła wzdłuż szeregów do drzwi wyjściowych z twarzą tak czerwoną jak radziecka flaga. Kiedy mnie mijała, usiłowałem podtrzymać ją na duchu uśmiechem, ale widocznie wypadło to nie najlepiej, bo syknęła: "Ciągle jeszcze wlepiasz we mnie gały, co?" Pan Scruton pozwolił nam się rozejść, ale przedtem wygłosił mowę o tym, jak bardzo rodzina królewska przyczyniła się do podniesienia brytyjskiego eksportu: Położyłem się bardzo wcześnie; to był bardzo długi dzień. 22 Wtorek Mały książę opuścił dzisiaj szpital. Ojciec ma nadzieję, że będzie miał na imię George, tak jak on. Mama stwierdziła stanowczo, że rodzina królewska powinna iść z prądem czasu i nazwać małego księcia Brett albo Jason. Szkocja już wyeliminowana z mistrzostw świata. Zremisowali z Rosją 2:2. Ojciec mówił o drużynie rosyjskiej "te komunistyczne dranie". Nie umie przegrywać z fasonem. 23 Środa Pandora została w szkole odizolowana. Pracuje przy stoliku przed drzwiami gabinetu pana Scrutona. Zostawiłem w szatni na jej wieszaku następujący liścik: Pandoro, krótko, tylko żeby Ci powiedzieć, że podziwiam Twoją dzielną postawę w poniedziałek. Adrian Mole, Twój były kochanek PS. Moja mama jest w ciąży. 24. Czwartek Letnie przesilenie (koniec kwartału) Rano na przerwie znalazłem na swoim wieszaku kartkę: Adrianie, nigdy nie byliśmy kochankami, więc Twój podpis na liście był nie tylko nieścisły, ale także oszczerczy. Mimo to dziękuję Ci za poparcie. Pandora PS. Wstrząsnęła mną wiadomość, że Twoja mama jest enceinte. Powiedz jej, żeby zadzwoniła do przychodni. 25 Piątek Mój ma czternaście centymetrów w pełnym wyproście i około trzech w stanie uśpienia. Bardzo się niepokoję. Donkey Dowkins z piątej p twierdzi, że u niego przekracza długość linijki, a przecież Donkey jest tylko tydzień starszy ode mnie. 26 Sobota Dziś wieczorem z wielką przyjemnością oglądałem w telewizji Roya Hattersleya. Po raz kolejny uderzyła mnie jego niewątpliwa szczerość i zasób słów. Pan Hattersley przepowiadał wczesne wybory. Zaprzeczył, jakoby Michael Foot był zbyt niechlujny, by zostać następnym premierem. 27 Niedziela Trzecia po św. Trójcy Nie mogę już dłużej podtrzymywać tej fikcji z chodzeniem do kościoła w każdą niedzielę; będę musiał powiedzieć babci, że stałem się agnostykiem ateistą. Jeśli Bóg istnieje, to On/Ona musi wiedzieć, że jestem hipokrytą. Jeżeli jednak nie ma żadnego Boga, to oczywiście wszystko to jest pozbawione znaczenia. 28. Poniedziałek Pierwsza kwadra księżyca Kiedy wróciłem ze szkoły, zadzwonił Bert, żeby się pochwalić, że Wydział Opieki Społecznej zapłacił za założenie telefonu w jego emeryckim domku. Bert wyjaśnił, że zadzwonił już do jednej ze swoich córek w Melbourne w Australii, a Queenie dzwoniła do swojego najstarszego syna w Ontario, Kanada. Wysłuchali już oboje Piosenki przez Telefon, Przepisu na Dziś, Prognozy Pogody, Nowin Krykietowych i z niecierpliwością oczekują wieczoru i Historii na Dobranoc. Zwróciłem Bertowi uwagę, że sam będzie musiał zapłacić za każde połączenie, na co zaśmiał się tym swoim astmatycznym śmiechem i oznajmił: "Pewnie mnie już tu nie będzie, zanim przyjdzie rachunek". (Bert ma prawie dziewięćdziesiątkę.) 29 Wtorek. Jak zwykle, dyskusja w ostatniej chwili, dokąd pojedziemy na letnie wakacje. Ojciec zauważył: " To już pewno ostatnie. W przyszłym roku o tej porze będziemy tonęli w pieluszkach". Mama się strasznie wściekła i oznajmiła, że dziecko w niczym nie ograniczy jej ruchów. I gdyby zapragnęła w przyszłym roku wspinać się w Hindukuszu, to przytroczy dziecko do pleców i pójdzie. Hindukusz! Narzeka, kiedy ma dojść do przystanku autobusowego. Zaproponowałem Krainę Jezior. Chciałbym się przekonać, czy pobyt tam wpłynie korzystnie na moją poezję. Ojciec proponował Skegness, mama Grecję. Nie mogliśmy dojść do porozumienia, więc każde z nas napisało swoją propozycję na skrawku papieru z rolki kasowej. Mama następnie włożyła te kartki do sosjerki. A że nie ufaliśmy sobie nawzajem, mama poszła po panią Singh. Przyszła pani Singh i razem z małymi Singhami stali w naszej kuchni. Pani Singh zapytała: "Po co ta cała procedura, pani Mole? Czy mąż nie może zdecydować?" Mama wyjaśniła, że pan Mole nie cieszy się w domu specjalnymi przywilejami. Pani Singh robiła wrażenie osoby bardzo tym zdziwionej, mimo to wyciągnęła kartkę. Było na niej napisane: "Skegness", Taki pech! Pani Singh przeprosiła, że musi wracać do domu przygotować jedzenie dla męża. Zauważyłem: że, kiedy wychodziła, ojciec rzucił tęskne spojrzenie na jej śliczne sari i sandały ozdobione półszlachetnymi kamieniami. Zauważyłam także, iż obrzucił smutnym wzrokiem mamę w dresie i w butach do kostek. Mama powiedziała: "Nieszczęsna sterroryzowana kobieta". Ojciec westchnął i przyznał jej rację. 30 Środa. Mama chce zmienić mieszkanie. Chce sprzedać dom, w którym przeżyłem całe życie. Oświadczyła, że dla dziecka potrzeba więcej miejsca. Do jakiego stopnia można zgłupieć? Niemowlęta w ogóle nie potrzebują żadnego miejsca. Mają około dwudziestu jeden cali długości. Lipiec 1 Czwartek Dzień dominiów ( Kanada) Nigel załatwił mi w ciemno randkę z Sharon Bott. Mam się z nią spotkać w sobotę na ringu wrotkowym. Jestem tym bardzo zdenerwowany. Nie mam najmniejszego pojęcia o jeździe na wrotkach, nie mówiąc już o kochaniu się. 2 Piątek Pożyczyłem od Nigela jego discowrotki i trenowałem najezdni naszego zaułka. Wszystko było w porządku, dopóki mogłem się trzymać jakiegoś żywopłotu, ale przerażała mnie myśl o jeździe wzdłuż otwartych ogródków, gdzie nie było się czego przytrzymać. Chciałem pojeździć na wrotkach po domu, żeby nabrać wprawy, ale ojciec zaczął jęczeć na temat śladów na podłodze w kuchni . 3 Sobota 12.15. Wstałem O szóstej, żeby potrenować jazdę na wrotkach. Pan O'Leary głośno i nieelegancko protestował z powodu porannego hałasu, więc pojechałem ćwiczyć na tereny przedszkola, ale musiałem zrezygnować. Tyle tam było potłuczonego szkła i psich kup, że obawiałem się o kółka. Zaczekałem na otwarcie sklepu warzywnego, kupiłem funt winogron, wróciłem do domu, wykąpałem się, obciąłem paznokcie u nóg itd. Potem wyłożyłem na łóżko wszystkie moje rzeczy i próbowałem zdecydować, w co się ubrać. Była to żałosna kolekcja. Po wyeliminowaniu szkolnego mundurka zostawały trzy pary rozszerzanych dżinsów (SZEROKIE U DOŁU! Nikt już tego nie nosi poza najgorszymi idiotami!), dwie koszule, obydwie z długimi kołnierzykami w szpic (WYDŁUŻONE SZPICE! Tak!), cztery swetry ręcznie robione przez babcię (RĘCZNIE! DNO!). Jedyną możliwą ewentualność stanowiły ciemnozielone sztruksy w grube prążki i wojskowy sweter khaki. Ale jakie buty? Zostawiłem w szkole adidasy, a nie mogę przecież iść na boisko wrotkowe w eleganckich butach jak do ślubu, chyba jasne? O 22.30 zadzwoniłem do Nigela i zapytałem go, co się nosi na wrotkowisku. "Spodenki z satynowymi wypustkami, kamizelki z satyny, białe podkolanówki, mały magnetofon marki Sony i jeden złoty kolczyk" - wyjaśnił. Podziękowałem Nigelowi, odłożyłem słuchawkę i jeszcze raz przejrzałem swoje rzeczy. Najbardziej podchodzące wydały mi się czarne spodenki gimnastyczne, biały siatkowy podkoszulek i szare podkolanówki. Jestem jedyną osobą na całym świecie, która nie ma kieszonkowego magnetofonu marki Sony, uszy też mam nie przekłute, więc muszę się obejść bez tych dwóch detali, co mam nadzieję nie zrobi większej różnicy Sharon Bott. Czy mam od razu pójść w spodenkach, czy przebrać się na miejscu? I jak poznam Sharon Bott? Widziałem ją tylko w szkolnym mundurku, a z mojego doświadczenia wynika, że w cywilnych ciuchach dziewczyny zmieniają się nie do poznania. Muszę kończyć, bo już pora iść. 6 po południu. Pierwszy i ostatni raz poszedłem na wrotki. Sharon Bott jest mistrzynią. Przemykała obok mnie z szybkością 40 mil/godz., zwalniając jedynie od czasu do czasu, żeby wykonać szpagat w powietrzu. Zwalniała też, żeby zaproponować: "A gdybyśmy tak oderwali się od bandy, co ty na to, Klucho?"' ale nigdy nie zatrzymywała się na tyle długo, żebym zdołał ją wciągnąć w prawdziwą rozmowę. Kiedy na ring miały wkroczyć dzieci poniżej lat dwunastu, podjechała do bandy i pomogła mi przemieścić się do kawiarni. Wypiliśmy coca-colę, a potem poczołgałem się do szatni po winogrona. Kiedy je wręczałem, Sharon zapytała: "Dlaczego kupiłeś mi winogrona? Nie jestem biedna ". Obrzuciłem znaczącym spojrzeniem jej postać w plastykowym kombinezonie i minispódniczce, ale w tym momencie zabrzmiała muzyka disco i Sharon pomknęła na ring, żeby oddać się dzikim tańcom na wrotkach. Wkrótce otoczyli ją wysocy młodzieńcy w satynowych szortach, więc pokuśtykałem do szatni, żeby się przebrać. Po powrocie do domu zadzwoniłem do Nigela. Powiedziałem, że Sharon Bott jest beznadziejna. Nigel oznajmił, że Sharon Bott już do niego dzwoniła ze skargą, że ją skompromitowałem przychodząc w szkolnym kostiumie gimnastycznym. Nigel postanowił zaprzestać prób kojarzenia par. 4 . Niedziela Czwarta po św. Trójcy. Święto Niepodległości w USA Zacząłem właśnie niedzielny obiad, kiedy zadzwonił Bert Baxter i wezwał mnie do siebie w trybie pilnym. Zjadłem spaghetti bolognese tak szybko, jak tylko się dało i pobiegłem do Berta. Szabla, groźny wilczur, stał w progu i miał zafrasowaną minę. Na wszelki wypadek dałem mu psią czekoladkę i wbiegłem do wnętrza. W dużym pokoju zastałem Berta na wózku inwalidzkim, telewizor nie grał, więc wiedziałem, że chodzi o coś poważnego. Bert wyjaśnił: "Queenie źle się poczuła". W miniaturowej sypialni na wielkim mokrym łóżku leżała Queenie. Wyglądała strasznie (nie miała na sobie tych swoich sztucznych policzków czy warg). Powiedziała: "~Adrianie, dobry z ciebie chłopiec, że przyszedłeś". Zapytałem, co jej dolega. "Mam w piersiach takie bóle jakby czerwone rozżarzone igły" - wyjaśniła. W tym miejscu Bert jej przerwał: "Przed chwilą mówiłaś - czerwone rozżarzone noże". "Igły, noże - co za różnica" - powiedziała Queenie. Zapytałem Berta, czy wezwał lekarza. Powiedział, że nic, ponieważ Queenie boi się lekarzy. Zadzwoniłem do mamy po radę, co robić dalej. Obiecała, że zaraz przyjdzie. Kiedy na nią czekaliśmy, zaparzyłem herbatę, nakarmiłem Szablę, a Bertowi zrobiłem kanapkę z buraczkami. Przyjechali rodzice i wszystkim się zajęli. Mama zadzwoniła po karetkę. Całe szczęście, że przyjechali, bo tymczasem Queenie zaczęła się dziwnie zachowywać, mówiła coś o kartkach żywnościowych i takich tam. Bert trzymał ją za rękę i przemawiał do niej "ty stara wariatko". Sanitariusze właśnie zamykali drzwi karetki, kiedy Queenie zawołała: "Przynieś mi słoik z różem. Nigdzie nie pojadę bez różu". Pobiegłem do sypialni i zacząłem szukać na toaletce. Na wierzchu były niezliczone słoiki, siatki i spinki do włosów, talerzyki, koronkowe serwetki, zdjęcia niemowląt i ślubów. Znalazłem wreszcie róż w szufladzie i zaniosłem do karetki. Mama pojechała z Queenie, a my z ojcem zostaliśmy, żeby podtrzymywać Berta na duchu. Po dwóch godzinach mama zadzwoniła ze szpitala. Queenie ma wylew i będzie przebywała w szpitalu w nieskończoność. Bert się zmartwił: "Co ja teraz zrobię bez pomocy mojej dziewczynki?" Dziewczynki! Queenie ma siedemdziesiąt osiem lat. Bert nie chciał pojechać do nas. Boi się, że magistrat odbierze mu bungalow. 5. Poniedziałek Święto z okazji Dnia Niepodległości ( USA) Queenie nie może mówić. Jest niby przytomna, ale nie może uruchomić mięśni ust. Mama przez cały dzień była u Berta, sprzątała i gotowała. Ojciec będzie do niego wpadał codziennie, wracając z pracy nad kanałem. Ja obiecałem wyprowadzać strasznego Szablę na poranny I wieczorny spacer . 6 Wtorek Pełnia księżyca Berta odwiedziła Katie Bell, opiekunka społeczna. Chce, żeby Bert na jakiś czas wrócił do Domu Promiennego Słońca im. radnego Coopera. Reakcja Berta: " Wolałbym śmierć od tej kostnicy". Katie Bell jutro przychodzi do nas. Tym samym wyda się kłamstwo Berta, że opiekujemy się nim we troje przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Queenie ciągle bardzo marna. 7.Środa Katie Bell to dziwna kobieta. Mówi (i wygląda) tak jak Rysiek Cytryna. Ubrana była w skórzaną kurtkę i zamszowe dżinsy, nosi długie i brudne włosy z przedziałkiem pośrodku. Ma długi i spiczasty nos (od wtykania go w cudze sprawy, jak zawyrokował ojciec). Siedziała u nas w dużym pokoju, jedną ręką skręcała papierosa, a drugą robiła notatki. Oświadczyła, że Bert jest uparty i cierpi na lekką starczą demencję, więc potrzebny mu jest konsultant z dziedziny psychogeriatrii. Mama się wściekła i krzyczała: "Potrzebna mu jest pielęgniarka na całą dobę!" Katie Bell zrobiła się purpurowa i oświadczyła: "Całodobowa opieka jest niezwykle kosztowna". Ojciec zapytał, ile kosztowałoby umieszczenie starszej osoby w domu starców. Katie Bell odpowiedziała: "Około dwustu funtów tygodniowo". Ojciec zawołał: "Dajcie mi dwieście funtów na tydzień, a sam się zajmę tym starym durniem". Na to Katie Bell: "Panie Mole, nie mogę przenosić funduszy z jednego rachunku na drugi". Już przy wyjściu powiedziała: "Nie podoba mi się ten system tak samo jak panu. Wiem, że jest do niczego, ale cóż mogę zrobić?" Mama poradziła jej życzliwie: "Kochana pani, może pani umyć głowę, od razu się pani lepiej poczuje bez tych tłustych strąków wokół twarzy". 8 Czwartek Zostawiłem dziś na wieszaku Pandory karteczkę tej treści: Pandoro, Queenie Baxter jest w szpitalu po wylewie. Bert jest sam w bungalowie. Chodzę do niego i robię, co mogę. ale byłoby dobrze. gdybyś Ty go odwiedziła Jest bardzo przygnębiony. Czy masz jakieś zdjęcia Pączka? Twój, jak zawsze, Adrian 9. Piątek Dzisiaj wspaniały dzień. W szkole zaczęły się wakacje na osiem cudownych tygodni. A wieczorem wydarzyło się coś jeszcze wspanialszego. Byłem właśnie w trakcie prasowania gigantycznych kalesonów Berta, kiedy do pokoju wkroczyła Pandora. Trzymała w ręku słoik marynowanych buraków domowej roboty. Aż mnie zatkało. Pandora z każdym dniem piękniejsza. Bert był nieprzytomnie uszczęśliwiony. Wysłał mnie do kuchni, żebym zaparzył herbatę. Nie mogłem zapanować nad drżeniem rąk. Czułem się jak po wstrząsie elektrycznym. Wpatrywałem się tęsknie w Pandorę podając jej herbatę. A w jej oczach był taki sam wyraz tęsknoty!!! Oglądaliśmy zdjęcia Pączka, dawnego kucyka Pandory. Bert rozwodził się w nieskończoność nad wszystkimi końmi i kucykami, z jakimi się zetknął jako stajenny. O 21.30 umyłem Berta, wysadziłem na nocnik i położyłem do łóżka. Siedzieliśmy przy elektrycznym kominku, dopóki Bert nie zaczął chrapać. Dopiero wtedy padliśmy sobie w ramiona przy akompaniamencie cichych westchnień i jęków. Trwało to do chwili, gdy zegar Berta wybił dziesiątą. Ani razu nie pomyślałem o seksie. Czułem się bardzo uspokojony i szczęśliwy. W drodze do domu zapytałem Pandorę, kiedy sobie uświadomiła, że ciągle mnie kocha. Odpowiedziała: "Kiedy zobaczyłam, jak prasujesz te obrzydliwe kalesony. Jedynie wyjątkowy chłopak może się zdobyć na coś takiego'". W dzienniku podali wiadomość, że w sypialni królowej znaleziono jakiegoś mężczyznę. Według "Radia Cztery" był to intruz, ktoś, kogo królowa nie zna. Komentarz ojca: " To jej wersja ". 10. Sobota Ojciec zawiózł Berta do Queenie, więc pojechałem do Sainsbury'ego autobusem. Mama dała mi trzydzieści funtów i poprosiła, żebym kupił jedzenia na pięć dni. Pamiętałem ostatnią lekcję gospodarstwa domowego, kiedy to pani Jabłkowa uczyła nas, jak przyrządzać tanie i maksymalnie pożywne posiłki, kupiłem więc: 2 funty soczewicy I funt suszonego groszku 3 funty żytniej mąki I paczkę drożdży I funt cukru pudru I litr zwykłego jogurtu 20 funtów kartofli "King Edward" 2 funty ciemnego ryżu 1 funt suszonych moreli 1 tubkę sera śmietankowego 2 funta margaryny Krona 1 dużą główkę kapusty 2 funty przedniej baraniny 1 dużą brukiew 4 funty pietruszki 2 funty marchwi 2 funty cebuli Nigdy nie zrozumiem, jak mi się udało dotaszczyć to do przystanku autobusowego. Konduktor nie okazał się zbyt usłużny. Nie pomógł mi pozbierać kartofli, nie podniósł ani jednego! Mam zamiar napisać skargę do Sainsbury'ego z powodu nędznej jakości ich szarawych papierowych toreb. Powinny wytrzymać pół mili! Mama bynajmniej mi nie podziękowała, kiedy wręczyłem jej piętnaście funtów reszty. Jęczała bez końca, że zapomniałem o torcie owocowym, groszku w puszce itd. A już zupełnie się wściekła, kiedy zobaczyła, że nie kupiłem białego, grubo pokrojonego chleba tostowego. Zwróciłem jej uwagę, że ma wszystkie składniki potrzebne do upieczenia chleba w domu. Powiedziała na to: "Mała poprawka! Ty masz wszystkie składniki!" Spędziłem cały wieczór na wyrabianiu ciasta i wpychaniu go do brytfanki. Nie wiem, jaki błąd popełni- łem. Chociaż co pięć minut otwierałem drzwiczki piecyka, żeby sprawdzić, ciasto po prostu nie chciało rosnąć. 11. Niedziela Piąta po św. Trójcy Pandora twierdzi, że nie powinienem był otwierać piecyka. Ojciec odmówił jedzenia gulaszu z przedniej baraniny. Poszedł do pubu na paszteciki z mikrofalowego piekarnika nadziewane mielonym z bułą i na frytki wycinane w ząbki. Zmierza prosto do zawału. 12Poniedziałek Święto ( Irlandia Północna) Brainbox Henderson zaczął wydawać magazyn poetycki klubu młodzieżowego. Dałem mu kilka moich młodzieńczych prac i jeden nowszy, bardziej dojrzały wiersz pt. ODA DO ENGELSA, CZYLI HYMN NA CZEŚĆ WSPÓŁCZESNYCH NĘDZARZY Engelsie, skatalogowałeś niegdysiejsze nieszczęścia ubogich, Nie zdając sobie sprawy, że ubóstwo będzie z nami jeszcze w 1984. Ale cóż to? Cóż to spostrzegam w 1983? To kolejka głodnych przed pośredniakiem. Choć szczury i gruźlica smutnym dziś tylko wspomnieniem, Ubodzy pchają dziś na wózkach wybladłe dzieci rozrywane kaszlem, Młode matki czekają przy okienku szóstym, Młodzi ojcowie stoją w kolejce, by opłacić kary, Starzy ludzie patrzą przez okna magistrackich domów na mijające ich życie. Och, Engelsie, gdybyś był z nami z piórem w dłoni, Zatrząsłbyś się z oburzenia, A twój wrażliwy nos chwytałby złe zapachy roku 1983. Pandora przeczytała ten wiersz w domu Berta. Uznała, że to dzieło geniusza. Posłałem tekst wiersza Bertowi Baxterowi. On bezustannie mówi o Engelsie. 13 Wtorek Brainbox Henderson pokazał mi żałosny utwór Barry Kenta zgłoszony na konkurs poetycki. Kent jest przekonany, że zdobędzie pierwszą nagrodę w wysokości pięciu funtów. Ta rzecz się nazywa " Tulipan". Wdzięczny, czerwony, prosty, wysoki, W wazonie Na stole W pokoju W naszym domu. Według Hendersona wiersz Kenta wykazuje japońskie wpływy kulturowe! Do jakiego stopnia może się posunąć głupota! Najbliższy kontakt Barry Kenta z kulturą japońską nastąpił wtedy, kiedy siedział na siodełku skradzionej hondy. 14 Środa Ostatnia kwadra księżyca W tym tygodniu co wieczór chodziłem do Berta i zabierałem tego strasznego Szablę na czteromilowy spacer, ale dziś nie mogę się na to zdobyć. Nie mogę ścierpieć widoku ludzi przechodzących na drugą stronę ulicy, żeby się z nami nie spotkać. Szabla od niepamiętnych czasów nikogo nie ugryzł, ale zawsze sprawia takie wrażenie, jakby miał to za chwilę zrobić. Nawet inne wilczury na jego widok kulą się pod ścianami. Chciałbym, żeby Queenie trochę się pospieszyła z wyzdrowieniem, ona jest bardzo dumna z Szabli. Zawsze mówi: "Bandzior w krzaki zboczy, gdy wilczura zoczy". 15. Czwartek św. Swithina Rodzice Pandory zabrali dziś Berta do Queenie, więc spędziliśmy z Pandorą dwie niezwykłe godziny na ich łóżku, oglądając "Rocky I" na magnetowidzie. Trzymałem ręce zdecydowanie z dala od stref erogennych Pandory. Po filmie rozmawialiśmy o naszej przyszłości. Pandora powiedziała, że po skończeniu studiów chciałaby kopać studnie w krajach Trzeciego Świata. Demonstrowała sposób montowania studni artezyjskiej za pomocą zapalonego papierosa. Na nieszczęście papieros wypadł jej z ręki i wypalił dziurę w kołdrze. Pandora jest tym bardzo zmartwiona, jej rodzice są fanatycznymi przeciwnikami palenia. Czytam "Jima szczęściarza". Napisał to facet o nazwisku Kingsley A mis. Ojciec mówi, że Kingsley Amis był redaktorem gazety "New Statesman". Zadziwiające, jak dobrze ojciec się orientuje w sprawach literackich. Nigdy nie czytał książek, ale w samochodzie musi słuchać "Radia Cztery", bo gałka się zacięła i nie może przestawić na Terry Wogana. 16 Piątek 17.30. Właśnie dzwoniła Tyczka z zapytaniem, czy ojciec już wrócił z pracy. Powiedziałem jej, że codziennie w drodze do domu wstępuje do Berta Baxtera. Podziękowała jakimś wyjątkowo smutnym głosem i oznajmiła, że zadzwoni później. Pewnie teraz, kiedy dziecko ma się wkrótce urodzić, żałuje swoich lekkich obyczajów. Mamie wyjaśniłem, że to była pomyłka; nie należy denerwować ciężarnych kobiet. 17 Sobota Widziałem przed chwilą ojca spacerującego pod rękę z Tyczką flisacką ścieżką wzdłuż kanału. Wiem, że ta dróżka jest trochę kamienista, ale Tyczka może chyba chodzić bez pomocy. To ładnie, że ojciec służy jej wsparciem w godzinie potrzeby, ale powinien się chyba bardziej liczyć z opinią. Jeśli ludzie zobaczą starszego mężczyznę pod rękę z ciężarną kobietą, będą skłonni uważać, że on jest ojcem płodu. Schowałem się za starym mostem, dopóki nie zniknęli mi z oczu, a potem poszedłem po Pandorę. 18 Niedziela Szósta po św. Trójcy Ojciec przy śniadaniu oświadczył, że podda się sterylizacji. Odsunąłem talerz z nietkniętymi kiełbaskami. 19. Poniedziałek Od Berta poszedłem do babci. Właśnie robiła ciasto na Boże Narodzenie. Pozwoliła mi wrzucić do masy dwadzieścia pensów i nie przestawała jej mieszać, dopóki nie wyraziłem w myśli jakiegoś pragnienia. Okazałem się w istocie strasznym egoistą. Mogłem wyrazić życzenie, by na świecie zapanował pokój, żeby Queenie szybko wyzdrowiała, żeby mama miała szczęśliwe rozwiązanie, ale zamiast tego zapragnąłem, żeby pryszcze na moich barkach zniknęły przed wyjazdem na wakacje. Przeraża mnie myśl o obnażeniu pleców przed wzrokiem głupich turystów na plaży w Skegness. Osobisty detektyw królowej, porucznik Trestrail, musiał złożyć rezygnację, ponieważ gazety wykryły, że jest homoseksualistą. Wydaje mi się to bardzo niesprawiedliwe. Nie jest sprzeczne z prawem, a gotów bym się założyć, że królowej nie robi żadnej różnicy. Barry Kent MNIE nazywa pedałem, ponieważ lubię czytać i nie znoszę sportu. Rozumiem więc, co znaczy być prześladowanym. 20 Wtorek Nów Dostałem zagraniczny list, zaadresowany do mnie, ale to musi być pomyłka. Nie znam żadnych cudzoziemców. Norsk rikskringkasting, BERGEN, Norway Kjaere Adrian Mole, John Tydeman viste meg ditt dikt "Norge" ogjcg var dypt rort av de folelser dc uttrykte. Jcg haper d u en deg vil besokc vart land. DeI er vakkert og d u vil kun n e oppleve fjordene og se hvor Ibsen og Grieg Jevde. Som en inlellektueJl person burdc dcl inleressere dcg Nar d u besokcr oss og snakker med oss vil d u oppdage al vare vokaler ikkc er sa eiendommelige. Husk al vi bare har langc nellcr og korte dager om vinteren. I juni er det helI motsatt sa kom om sommeren - vi skal ta i mot deg pa beste mate. Til lykke med din e studier av norsk laerindustri. HjerteJig hilsen Din, Knut Johansen 21. Środa Już za osiem dni zaczną się moje wakacje w Skegness. Zapytałem ojca, czy moglibyśmy zabrać Pandorę. Nie mogę znieść myśli o tym, że przez dwa tygodnie będę sam na sam z rodzicami. Ojciec oświadczył: "Będzie mile widziana pod warunkiem, że wyrzyga sto dwadzieścia funtów". 22. Czwartek Kiedy sprzątaliśmy u Berta, zapytałem Pandorę, czy chciałaby pojechać do Skegness. Odpowiedziała: "Kochany, poszłabym za tobą do piekła, ale Skegness jest ponad moje siły". Bert oświadczył: "Pandoro, jesteś zarozumiałą, rozpuszczoną dziewczyną. Dobrze by ci zrobił kontakt z proletariatem. Życie nie składa się wyłącznie z suchych stoków narciarskich i lekcji gry na altówce". W tym miejscu westchnął głęboko i powiedział: "Osobiście oddałbym teraz prawe jajo za tydzień w Skeg- ness". Policzki Pandory okryły się cudownym różowym rumieńcem. Powiedziała: "Bardzo mi przykro, Bert. Człowiek łatwo zapomina o swojej uprzywilejowanej pozycji". Bert zapalił woodbine'a, westchnął ponownie i oznajmił: "Ja już na pewno nie będę miał żadnych wakacji. W moim wieku jedynym oczekiwanym odpoczynkiem może być śmierć". Żeby jakoś zmienić nastrój, Pandora zadzwoniła do szpitala z zapytaniem jak się ma Queenie. Pielęgniarka powiedziała: "Pani Baxter prosiła dzisiaj o słoik różu". Na wieść o tym Bert bardzo się ucieszył: " To znaczy, że staruszka czuje się lepiej". Położyliśmy Berta do łóżka, a potem odprowadziłem Pandorę do domu. Odbyliśmy wspaniałą sesję pół francuskich, pół angielskich pocałunków, po czym Pandora powiedziała: "Adrianie, zabierz mnie do Skegness". Było to najbardziej romantyczne zdanie, jakie kiedykolwiek słyszałem. 23 Piątek 11.00.Rano pojawił się na naszym progu brudny biały kot. Miał na szyi karteczkę z napisem: "~Nazywam się Roy", ale bez adresu. Zupełnie mnie zignorował, kiedy brałem butelkę z mlekiem, więc odpłaciłem mu tym samym. 18.00. Rodzice pokłócili się z powodu Roya. Ojciec oskarżył mamę o to, że zachęca go (kota) do zostania, dając mu mleko na spodeczku. Mama oskarżyła ojca o to, że nienawidzi zwierząt. Pies robi wrażenie zaniepokojonego, chyba czuje się niepewnie. Roy przespał cały dzień na dachu komórki, w ogóle nieświadomy niepokoju, który wywołał. 24. Sobota Poszedłem dziś kupować letnie ubranie. Towarzyszyła mi mama. Chciałem kupić u Marksa i Spencera szary sweter zapinany na suwak (w Skegness wieją imne wiatry). Przymierzyłem jeden, ale mama oświadczyła, że wyglądam w nim jak Frank Bough, i odmówiła zapłacenia. Odbyliśmy małą sprzeczkę na temat naszych odmiennych gustów. Rozejrzawszy się po sklepie spostrzegłem, że paru innych nastolatków również nie mogło dojść do porozumienia z rodzicami. Chodziliśmy przez chwilę po sklepie w milczeniu, aż wreszcie mama zaciągnęła mnie do działu punków i próbowała mnie namówić na jaskrawozieloną koszulę z lamparcim wzorem. Odmówiłem przymierzenia tej ohydnej rzeczy, więc kupiła ją dla siebie! Ekspedient o wyglądzie sadysty powiedział: "Masz fajną mamę". Udałem, że go nie słyszę. Nie było to zresztą trudne, bo przez system stereo Sid Vivious śpiewał na cały regulator świńską wersję "My Way". Śpiewał tak głośno, że drżały powiązane łańcuchami kurtki i nabijane nitami pasy. Następnie poszliśmy do Mothercare*(Przypis: Mothercare -- sieć sklepów z ubraniami, kosmetykami itd. dla małych dzieci i młodych matek.), gdzie mama zupełnie oszalała kupując miniaturowe ubranka i krem przeciwko rozstępom skóry. Miałem nadzieję, że kupi sobie jakąś przyzwoitą sukienkę ciążową na ten upiorny okres, kiedy brzuch jej zacznie wyraźnie sterczeć, ale poinformowała mnie, że zamierza do końca nosić drelichowe spodnie. Stanę się pośmiewiskiem całej szkoły. 25. Niedziela Siódma po św. Trójcy Trochę powtarzałem do egzaminów. Po wakacjach będę musiał przejść te idiotyczne, kretyńskie "próbne". Postanowiłem zdawać angielski, geografię i historię w pierwszym etapie" a na państwowym obróbkę drewna" gospodarstwo domowe i biologię. Wszystko to, co prawda" jest jedną wielką stratą czasu, bo tacy intelektualiści jak ja nie potrzebują żadnych kwalifikacji, żeby dostać pracę czy osiągnąć sukces: to po prostu przychodzi automatycznie. A to dlatego, że jest nas tak niewielu. Problem polega jedynie na tym, żeby ludzie wpływowi rozpoznali w kimś intelektualistę. Dotychczas nikt się jeszcze nie poznał na mnie, choć od niepamiętnych czasów używam na co dzień różnych długich słów" jak " wielostrukturowy". 26. Poniedziałek Dziś rano Courtney Elliot przyniósł złą wiadomość. Komisja do Walki z Bezrobociem przysłała ojcu pismo z zawiadomieniem" że "porządkowanie brzegów kanału jest bardzo poważnie opóźnione". Ojciec grzmiał bez przerwy: "Czego oni się spodziewają przy tak niewolniczych zarobkach?" Mama (umiarkowanie jak na nią) wtrąciła: ,"Nie pracowałeś zbyt niewolniczo. Jesteś w domu codziennie o wpół do piątej". Ojciec wypadł z kuchni trzasnąwszy drzwiami. Pobiegłem za nim i ofiarowałem pomoc w porządkowaniu brzegów kanału, ale nie przyjął mojej oferty: "Lepiej zostań w domu i pomóż mamie w wakacyjnym pakowaniu". Mama i Courtney Elliot rozwiązywali krzyżówkę w "Guardianie", a wakacyjne rzeczy ciągle czekały na pranie w koszu na bieliznę, więc zabrałem psa do Berta i oglądałem w telewizji uroczystości żałobne za poległych w wojnie falklandzkiej. Katedrę Świętego Pawła wypełniały tłumy wdów i żałobników. Po powrocie do domu wyrzuciłem do kosza mapę kampanii falklandzkiej. 27. Wtorek. Pierwsza kwadra księżyca Mama dostała dziś pompatyczny list od ojca Pandory. Odmawia stu dwudziestu funtów na wyjazd Pandory do Skegness! Ten głupi skąpiec powiada, że wyłożył już czterysta funtów na spływ kajakowy rzeką Wye dla całej rodziny we wrześniu, a szyty na miarę wodoodporny kombinezon dla Pandory kosztował czterdzieści funtów, więc "nie może już bardziej nadszarpnąć swoich finansów". Czyli mam przed sobą dwa tygodnie bez Pandory, chyba że wpadnę na pomysł, jak szybko zarobić sto dwadzieścia funtów. Pandora nie ma żadnych pieniędzy, całe kieszonkowe wydaje na struny do altówki. 28 .Środa Brzuch mamy zaczął się dziś wyraźnie uwydatniać, nic jednak nie robi, żeby to ukryć. W istocie sprawia wrażenie, jakby była z tego dumna. Pokazuje brzuch każdemu, kto tylko przyjdzie. Muszę wychodzić z pokoju. 29. Czwartek Przez ostatnie trzy dni ojciec ciężko pracował nad kanałem. Nie wracał do domu przed dziesiątą wieczorem. Okropnie się denerwuje, że będzie musiał zostawić kanał i jechać na urlop. Poszedłem odwiedzić Queenie w szpitalu. Leży na oddziale pełnym starych kobiet o wyblakłych zapad- niętych policzkach. Dobrze, że Queenie była uróżowana, bo inaczej bym jej nie poznał. Queenie nie mówi normalnie i bardzo trudno zrozumieć, o co jej chodzi. Wyszedłem po dwudziestu minutach zupełnie wyczerpany uśmiechaniem się. Przechodząc przez salę starałem się nie patrzeć na stare kobiety, co jednak nie przeszkodziło im wykrzykiwać do mnie i wymachiwać rękami. Jedna poprosiła, żebym przyniósł kawałek ładnego dorsza na kolację dla jej męża. Pielęgniarka, wyglądająca na zmęczoną, wyjaśniła, że większość tych kobiet żyje w czasie przeszłym. Naprawdę nie mam im tego za złe, ich teraźniejszość jest po prostu straszna. 30. Piątek Poszliśmy wszyscy do domu Pandory, żeby omówić sprawę opieki nad Bertem w czasie naszego pobytu na wakacjach. Bert przez cały czas spotkania marudził. Cokolwiek się dla niego robi, nie wzbudza w nim cienia wdzięczności. Czasami chciałbym, żeby zamieszkał w Domu Promiennego Słońca im. radnego Coopera. Moja mama wręczyła mamie Pandory następującą listę: l. Bert pije tylko z kubeczka koronacyjnego Jerzego v. 2. Słodzi herbatę trzema czubatymi łyżeczkami cukru. 3. Nie należy mu pozwolić oglądać " Telewizyjnej Listy Przebojów", bo to go zbytnio ekscytuje. 4. We wtorki przychodzi rejonowa pielęgniarka, żeby sprawdzić, czy nie robią mu się odleżyny. 5. Je tylko kanapki z buraczkami, jajecznicę, curry firmy Vesta i różne sosy z butelek Dream Toppings. Nie trać energii na poszerzenie tego menu. Ja próbowałam bez najmniejszego skutku. 6. Bert wypróżnia się dokładnie o 9.05 rano. Staraj się więc przyjechać odpowiednio wcześnie, żeby przygotować nocnik. 7. Szabla musi codziennie wyjść na co najmniej czteromilowy spacer. Jeśli chodzi mniej, robi się niemożliwy. 8. Nie odzywaj się do Berta podczas serialu "Na skrzyżowaniu". 9. W sytuacji awaryjnej zastąpi cię pani Singh, ale musi mieć przyzwoitkę. 10. Berta można spokojnie zostawić na noc, pod warunkiem że dostanie swoją codzienną porcję ciemnego piwa (TRZY BUTELKI). 11. Będzie podejrzewał, że podkradasz jego emeryturę. Nie zwracaj na to uwagi. 12. Niech cię nie opuszcza przysłowiowe brytyjskie szczęście! 31. Sobota Pensjonat Rio Grande, Skegness. Rano Pandora przyszła się pożegnać. W normalnej sytuacji perspektywa spędzenia bez niej dwóch tygodni wprawiłaby mnie w rozpacz, ale byłem zbyt zajęty pakowaniem i szukaniem kostiumu kąpielowego, żeby się załamać. Pandora pomogła mi w pakowaniu mojej apteczki. Wreszcie o szóstej po południu wyjechaliśmy z naszego zaułka. Samochód zepsuł się w Grantham, więc przyjechaliśmy do Rio Grande o 24.30. Pensjonat był zamknięty i pogrążony w totalnych ciemnościach. Staliśmy na schodach i naciskaliśmy dzwonek przez całe wieki, aż wreszcie jakiś nieszczególnie wyglądający facet otworzył nam drzwi. Zapytał: "Rodzina Mole'ów? Spóźnili się. Te drzwi są zamykane o jedenastej, a kto przyjdzie później, płaci pięćdziesiąt pensów kary". Na to mama: "A kimże pan jest?" Mężczyzna wyjaśnił: "Jestem Bernard Wieprza, właściciel pensjonatu Rio Grande". Mama: "Dziękujemy w każdym razie za wylewne przyjęcie, panie Wieprza". Wpisała nas do księgi rejestracyjnej, a ja tymczasem pomogłem ojcu zdjąć walizki z bagażnika na dachu. Brezent gdzieś po drodze wyparował, więc wszystko było przemoczone na wylot. Piszę to w moim pokoju w suterenie z widokiem na śmietniki. Z sąsiedniej kuchni dobiegają mnie odgłosy kłótni państwa wieprzów. Jakże bym chciał być z powrotem w Midlandach. Sierpień 1. Niedziela Ósma po św. Trójcy. Koniec kwartału w Szkocji Obudziły mnie krzyki pana Wieprzy. "Jeden plasterek bekonu na każdy talerz, Beryl! Chcesz mnie zrujnować?" Szybko się ubrałem i wbiegłem po sześciu kondygnacjach schodów do pokoju rodziców na stryszku. Obudziłem ich wiadomością, że za chwilę będzie śniadanie. Ojciec poprosił, żebym pobiegł do jadalni i zajął przyzwoity stół (on jest doświadczonym bywalcem pensjonatów nadmorskich). Zająłem stół przy dużym panoramicznym oknie i obserwowałem współpensjonariuszy schodzących się na śniadanie. Z jakiegoś powodu wszyscy mówili szeptem. Matki karciły dzieci, żeby były cicho, żeby siedziały prosto itd. Ojcowie wpatrywali się w nakrycia. Wejście moich rodziców wywołało pewne poruszenie. Moja mama nigdy nie mówi cicho, toteż wszyscy, nie wyłączając pana Wieprzy, usłyszeli jej narzekania na nylonową bieliznę pościelową. Jestem pewien, że dlatego dostaliśmy tylko dwie kromki opiekanego chleba. 2. Poniedziałek Święto (Szkocja, Rep. Irlandii) Ojciec wrócił do swoich proletariackich korzeni. Kupił kapelusz z napisem: "Całuj mnie szybko, ściskaj powoli", i spacerował po promenadzie popijając piwo z puszki . Włożyłem okulary słoneczne i trzymałem się dość daleko w tyle. 3.Wtorek Jeszcze jedenaście dni, a ja już straciłem wszystkie pieniądze w automatach. 4. Środa Pełnia księżyca Dzisiaj pokazało się słońce! Dzisiaj też odbył się chrzest księcia Williama. W Rio Grande uczczono to wydaniem na kolację po dodatkowym jajku na twardo. 5.Czwartek. Do naszego stolika przysiadł się facet o nazwisku Ray Peabody. Jest rozwodnikiem z Corby. Spędzał niegdyś w Rio Grande miodowy miesiąc. (Nic dziwnego, że się rozwiódł). Przyjechał do Skegness, żeby wziąć udział w konkursie talentów. Jest śpiewakiem i żonglerem. Zademonstrował nam trochę żonglerki z nakryciami, dopóki pan Wieprza nie polecił, żeby "zaprzestał nadużywania zastawy". 6. Piątek Wysłałem Pandorze kartę z osiołkiem. Kochana Pani. w środę pokazało się słońce, ale nie rozjaśniło czarnej rozpaczy, w jakiej pogrąża mnie nasze rozstanie. Tu jest kulturalna pustynia. Dzięki Bogu, przywiozłem z sobą książki Nevila Shute'a. Twój aż po bezkres Adrian X 7 Sobota, Pojechaliśmy samochodem do Gibraltar Point obejrzeć rezerwat zwierząt. Rezerwat widziałem, zwierząt nie. Pewnie schroniły się gdzieś przed wiatrem. Czytałem "Okrutne morze", napisane przez Nicholasa Jakiegośtam. 8.Niedziela Dziewiąta po św. Trójcy Ojciec wypłynął dziś na połów ryb z Towarzystwem Zwolnionych z Pracy Sprzedawców Elektrycznych Grzejników Akumulacyjnych. Spędziliśmy z mamą dzień na plaży, czytając niedzielne gazety. Kiedy mama jest ze mną sama, jest zupełnie miła. Słońce grzało mocno, ale mam na plecach osiemnaście pryszczy, więc nie mogłem zdjąć koszulki. 9 Poniedziałek Kupiliśmy dziś jednodniowe bilety i pojechaliśmy do wakacyjnego obozu rekreacyjnego. Wszyscy ci wybladli, apatyczni ludzie spacerujący bez celu po terenie ogrodzonym drutem kolczastym sprawili na mnie nieprzyjemne wrażenie. Ojciec zaczął gwizdać "Most na rzece Kwai" i rzeczywiście było zupełnie jak w obozie dla jeńców wojennych. Nikt nikogo nie torturował ani nie głodził, ale miało się wrażenie, że obsługa w każdej chwili może zmienić zachowanie. Rodzice udali się prosto do baru, więc wykorzystałem wszystkie idiotyczne bezpłatne atrakcje, zawody staruszków ze zartretyzowanymi kolanami, konkurencję przeciągania liny itd. i ustawiłem się przed barem w oczekiwaniu na rodziców. Z typowym dla nich egoizmem wybrali bar "dozwolony od lat osiemnastu". O 13.30 ojciec przyniósł mi butelkę soku i paczkę chrupek kartoflanych. O 14.30 zajrzałem do baru i zapytałem, jak długo zamierzają tam przebywać. Ojciec warknął: "Przestań jęczeć. Znajdź sobie jakieś zajęcie". Przez chwilę oglądałem ośle derby, potem mnie to znudziło, więc poszedłem czekać na nich w samochodzie. O 16.00 zaanonsowano przez głośniki: "Adrian Mole, lat piętnaście, proszony jest o zgłoszenie się do punktu zagubionych dzieci, gdzie czekają na niego mamusia i tatuś". Taki wstyd! Żeby jeszcze powiększyć moją udrękę, ponury facet z obsługi wręczył mi lizaka! Rodzice uznali to wydarzenie za niesłychanie zabawne i zaśmiewali się przez całą drogę powrotną do pensjonatu. 10. Wtorek W czasie kolacji pan Wieprza przekazał ojcu wiadomość, że kogoś z bliskich przyjaciół przewieziono do Królewskiego Szpitala i że ma natychmiast zadzwonić na oddział dwunasty. Było to dla nas wszystkich kompletnie niezrozumiałe. Ojciec me ma żadnych bliskich przyjaciół. Wstał od stołu w stanie kompletnej paniki. Mama chciała z nim pójść, ale powstrzymał ją słowami: "Nie, Paulino, to nie ma żadnego związku z tobą". Nie było go około piętnastu minut, a po powrocie oświadczył: "Mam coś ważnego do powiedzenia wam obojgu. Chodźmy gdzieś, gdzie będziemy sami". Usiedliśmy w koszu na promenadzie. Tamże dowiedzieliśmy się z mamą, kto jest ojcem jednodniowego synka Tyczki. Minęło jakieś sześćdziesiąt godzin, zanim mama zapytała: "Jak ma na imię?" Ojciec odpowiedział: "Brett, bardzo mi przykro". Nie przychodziło mi do głowy absolutnie nic, co mógłbym powiedzieć, więc milczałem. Ciągle nic takiego nie przychodzi mi do głowy, toteż idę spać. 11 Środa. 12.30. Ojciec pojechał zobaczyć Bretta i Tyczkę. Mama go do tego zmusiła. Zupełnie nie mam pojęcia, co powiedzieć mamie. Zawsze wiedziałem, że nie umiem prowadzić zdawko- wych rozmów, ale teraz wiem, że odnosi się to również do poważnych. 20.00. Mama siedzi w pokoju na stryszku z rękami splecionymi na wielkim brzuchu. Nie zapłakała ani razu, jestem po prostu przerażony. 21.00. Zadzwoniłem do mamy Pandory i wszystko jej opowiedziałem. Okazała pełne zrozumienie. Obiecała, że po ułożeniu Berta na noc przyjedzie po nas do Skegness. Zapakowałem wszystkie walizki, zmusiłem mamę do umycia twarzy i poprawienia fryzury, po czym rozpoczęliśmy oczekiwanie na panią Braithwaite. 12. Czwartek Ostatnia kwadra księżyca W domu 23.00. Na widok pani Braithwaite mama natychmiast się rozpłakała. Pani Braithwaite powiedziała: "Oni wszyscy są dranie, Paulino", i spojrzała z wyrzutem na MNIE. To zwykła niesprawiedliwość! Zamierzam pozostać absolutnie i bezwzględnie wierny Pandorze. Reszta jest chaosem! Przyjechaliśmy do domu dziś o 4.30 nad ranem. Pani Braithwaite nie lubi przekraczać szybkości trzydziestu mil na godzinę. Poszedłem prosto do łóżka. Nie miałem odwagi sprawdzić, czy ojciec był w swoim pokoju. 13. Piątek Dzień zapowiadał się źle. Z łazienki zniknęła ojca maszynka do golenia, musiałem się więc posłużyć różową maszynką, którą mama goli się pod pachami. Pociąłem sobie twarz na strzępy (ale na brzegach umywalni zebrała się zadowalająca ilość zarostu). Musiałem się ogolić, ponieważ miała przyjść babcia, żeby poznać straszną prawdę o tym, jak to jej syn spłodził nieślubne dziecko, podczas gdy jego żona oczekuje legalnego potomka. Babcia całkiem dobrze zniosła tę wiadomość. Zapytała: " W jakim szpitalu jest ta kobieta?" Mama udzieliła jej odpowiedniej informacji, babcia poprawiła kapelusz i odjechała taksówką. Pandora powiedziała mi, że jej mama bliska jest nerwowego załamania, ponieważ Bert Baxter przez cały tydzień ją wykorzystuje. Osobiście sądzę, że świat oszalał. Barry Kent wygrał konkurs poetycki w klubie młodzieżowym. Jego kretyńsko uśmiechnięta gęba była w wieczornej gazecie. To już niemal przekracza granice mojej wytrzymałości. 14. Sobota Babcia opowiedziała się za tamtą stroną! Podarowała część naszych dziecinnych ubranek Brettowi Slaterowi, synowi Tyczki. Wiem, że babcia nie lubi mamy, ale mama jest przynajmniej legalną żoną ojca. Mam kompletnie, ale to kompletnie dosyć dorosłych! Są na tyle bezczelni, żeby pouczać dzieci, po czym sami łamią wszystkie ustalone przez siebie zasady. Rano przyszedł ojciec Pandory, żeby zapytać, czy mama czegoś potrzebuje. Mama go ofuknęła: " Wynoś się do domu i pomóż własnej żonie!" Jak tak dalej pójdzie, nie będzie miała przyjaciela w żadnym mężczyźnie. Dziś rano czynny był Barclaya Bank. Mógłbym się założyć, że ojciec stał pierwszy w kolejce. Zawsze zapomina pójść do banku w piątek. 15. Niedziela Dziesiąta po św. Trójcy Zjawił się ojciec z zapytaniem, czy może wrócić do domu. Chciałem, żeby mama się zgodziła, ale, niestety, powiedziała nie. Więc ojciec zamieszka u babci. Zdradliwy szczur zabrał stereo. Mama twierdzi, że nic ją to nie obchodzi. Kiedy urodzi się jej dziecko, dostanie dobrze płatną pracę i kupi najlepsze stereo na świecie. 16 Poniedziałek Pandora wprawiła mnie dzisiaj w stan szoku pytając, czy nie jestem ciekaw, jak wygląda "mój braciszek Brett". Strasznie dziwna jest myśl, że mam brata. Może ten biedny dzieciak będzie miał więcej szczęścia niż ja, jeśli chodzi o cerę. 17 Wtorek Dziś przyszedł czek od ojca na pięćdziesiąt funtów. Mama czek podarła i odesłała mu strzępy. Naprawdę, do jakiego stopnia może się posunąć głupota? Nawet mama pożałowała później swojego postępku. Tyczka, Maxwell House i Brett wprowadzili się do babci. 18. Środa Zabrałem psa na spacer i jakby nigdy nic wstąpiłem do babci, gdzie od niechcenia zajrzałem do łóżeczka Bretta Slatera. Skórę dzieciaka pokrywają jakieś łuski. Ma też mnóstwo zmarszczek. Nie widziałem ani Tyczki, ani ojca. Babcia usiłowała nauczyć Maxwella jakichś manier przy stole. Nie siedziałem u babci długo. Mamie nie powiedziałem, że w ogóle tam poszedłem. W końcu to tylko przypadkowa wizyta. 19. Czwartek Nów Pani Braithwaite jest na środkach uspokajających z powodu Berta Baxtera, więc jej obowiązki przejęła pani Singh. Nie widziałem Berta od wieków. Wiem, że będzie robił prymitywne komentarze na temat męskości mojego ojca, więc trzymam się od niego z daleka. Zniechęciłem się do seksu. Wydaje się przynosić jedynie kłopoty, zwłaszcza kobietom. 20.Piątek Mama jest zbyt przygnębiona, żeby cokolwiek ugotować, więc muszę to robić sam. Dotychczas mieliśmy albo sałatę z tuńczykiem, albo z konserwą wołową, ale myślę, że jutro wypróbuję coś innego, na przykład szynkę. Ojciec dzwoni bez przerwy, żeby się dowiedzieć, jak się czuje mama. Dziś zapytał mnie, czy wspominała o rozwodzie. Powiedziałem, że nie wspominała, ale sprawia wrażenie, jakby o tym myślała. 21 Sobota Znowu jakby nigdy nic odwiedziłem babcię. Brett ma olbrzymi nos ojca. Babcia właśnie zmieniała obrzydliwą pieluszkę. Zdumiało mnie, jak wielki jest jego siusiak. Tyczka karmi Bretta piersią (biedny dzieciak musi być głodny, bo kiedy ostatni raz przyglądałem się Tyczce, nie miała wcale piersi). Ojca i Tyczki nie było w domu, w przerwie między karmieniami kupowali jakieś rzeczy dla dziecka. 22 Niedziela. Jedenasta po św. Trójcy Poszedłem kupić gazety niedzielne, ale nawet mi się nie chciało przejrzeć ukradkiem "News of the World " za stelażem z kartami urodzinowymi, jak to zwykle robię. Mam dosyć skandali seksualnych we własnej rodzinie, nie muszę czytać innych. Pan Cherry, właściciel sklepu, zapytał, czy ma odwołać prenumeratę pisma rybackiego i "Zrób to sam", które brał ojciec. Odpowiedziałem twierdząco. Gazety ważyły trzy funty, ale nie było w nich absolutnie nic, poza informacją, że Organizacja Wyzwolenia Palestyny znowu wymknęła się z Bejrutu. 23. Poniedziałek Mama Barry Kenta urodziła kolejne dziecko. Pandora przechodziła koło kościoła akurat w momencie, kiedy cała rodzina Kentów opuszczała świątynię po ceremonii chrztu. Powiedziała, że niemowlę wygląda tak samo jak każdy z Kentów - dziki wzrok i olbrzymie pięści. Nazwali dziecko Clarke, na cześć Supermana. Dobre! dobre! 24. Wtorek Pani Singh załatwiła Bertowi wakacje z jakąś dobroczynną instytucją opiekującą się starymi Hindusami. Zapytałem, od jak dawna Bert jest wyznawcą hindu. Odpowiedziała: "Nic mnie to nie obchodzi, ze nie jest wyznawcą hindu, może być członkiem sekty moonie czy misjonarzy bożego światła, byle był tylko z daleka ode mnie". Szabla jest w schronisku Królewskiego Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami. Ze względu na inne psy mam nadzieję, że trzymają go w odosobnieniu. 25.Środa Kiedy zszedłem na dół, Courtney EIliot popijał w kuchni brazylijską kawę. Oznajmił: "Mam ważną przesyłkę dla panicza Mole'a". Był to list z BBC! Zaniosłem list na górę do swojego pokoju i wpatrywałem się w kopertę pragnąc gorąco, by zawierała następującą informację: "Dajemy godzinny program poetycki zatytułowany: «Adrian Mole - młodzież i jej poezja»". Chciałem, żeby to właśnie było w liście, ale oczywiście brzmiał zupełnie inaczej: British Broadcasting Corporation 19 lipca Drogi Adrianie Mole'u' dziękuję za wyjątkowo porządnie napisany list i wiersz pod tytułem "Norwegia',. To znaczny postęp w porównaniu z poprzednią pracą i stanowi dowód Twojego dojrzewania jako poety. Jeżeli szkolny magazyn odrzucił "Norwegię", to znaczy, że jego redaktor(-ka) powinien pójść do lekarza. Chyba że w waszej szkole jest wielu bardzo dobrych poetów. Całkowicie się z Tobą zgadzam w kwestii nudnych rymowanych wierszy o kwiatkach itp., ale musisz pamiętać, że zanim wyzwolisz się z reguł rymu i rytmu, musisz te reguły znać. Podobnie malarz, który chce zostać abstrakcjonistą, musi umieć rysować z natury, zanim zacznie wszystko mieszać. Picasso jest tu bardzo dobrym przykładem. Mam nadzieję, że pozytywnie przeszedłeś test o norweskim przemyśle skórzanym. Mój norweski kolega (jest producentem radiowym w Bergen, w Norwegii), któremu pokazałem Twój wiersz, był bardzo poruszony faktem, że z taką wnikliwością studiujesz problemy jego kraju. Dołączam tłumaczenie listu, który wysłał do Ciebie, ponieważ pewnie trudno było Ci ten list zrozumieć w języku norweskim. A propos, myślę, że "fiordy" są lepszym słowem niż "zatoczki". Nie martw się ortografią, dobry redaktor zawsze poprawi podobne drobiazgi. Podoba mi się użycie wykrzyknika "Ale!" w przedostatnim wersie. Nie mogę wykorzystać tego wiersza w żaden praktyczny sposób, ale zachowam go w archiwum jako aide memoire, żebym mógł śledzić Twoje poetyckie postępy (Pamiętaj, że poezja nie jest zajęciem szczególnie dochodowym. . . ) Rzadko spotykam Terry Wogana w korytarzach BBC - on pracuje w "Radio Dwa", a ja w " Trzy" i "Cztery". Ponadto jego audycja idzie na antenę bardzo wcześnie i zwykle nie ma go już w budynku, kiedy ja zasiadam przy swoim biurku. Z najlepszym i życzeniami i ponownymi wyrazami wdzięczności za to, że mogłem poznać Twoją najnowszą pracę. Pozdrowienia John Tydeman ("Radio Cztery") Drogi Adrianie, John Tydeman pokazał mi Twój wiersz pt. "Norwegia". Bardzo mnie wzruszyły uczucia, które w nim wyrażasz. Mam nadzieję, że odwiedzisz kiedyś nasz kraj. Jest bardzo piękny, zobaczysz fiordy i miejsca, gdzie mieszkali Ibsen i Grieg. Powinno cię to zainteresować jako intelektualistę. Może kiedy przyjedziesz i porozmawiasz z nami, przestaniesz utrzymywać, że nasze samogłoski są wyjątkowo dziwne. Pamiętaj, że mamy długie noce i krótkie dnie tylko w zimie. W czerwcu jest wręcz przeciwnie. Przyjedź więc w lecie, powitamy cię bardzo serdecznie. Powodzenia w studiach nad norweskim przemysłem skórzanym Knut Johansen Co za wspaniały list! "Znaczny postęp", "dojrzewasz jako poeta "! Tłumaczenie jest jeszcze lepsze, to właściwie zaproszenie do odwiedzenia Norwegii! No, prawie zaproszenie. Nie ma tam wzmianki o zapłaceniu kosztów podróży, ale jest "przyjedź w lecie, a powitamy Cię bardzo serdecznie". Mama i Courtney Elliot przeczytali obydwa listy. Courtney powiedział: "Ma pani wyjątkowego syna, pani Mole". Odpowiedź mamy była krótka, ale wzruszająca: "Wiem o tym". 26. Czwartek pierwsza kwadra księżyca Zagadnąłem Courtneya Elliota na temat opóźnionego doręczenia listu z BBC: nosił datę 19 lipca, czyli podróżował sto cztery mile ponad miesiąc. Courtney wyjaśnił: "Zdaje mi się, że w lipcu wykoleił się pociąg pocztowy w Kettering. Możliwe, że twój list znajdował się w jednym z nieszczęsnych worków spoczywających u podnóża nasypu, dopóki nie odkrył ich rolnik spieszący do domu". Poczta ma zawsze jakieś usprawiedliwienie. 27. Piątek Stopę procentową w banku obniżono do 10,5, więc mama umówiła się z dyrektorem banku, panem Niggardem. Chce wziąć pożyczkę, ponieważ nie ma już żadnych pieniędzy. Mam nadzieję, że ten plan się powiedzie, bo nie dostałem ani grosza kieszonkowego już od dwóch tygodni. 28. Sobota Pandora bierze lekcje wiosłowania przed wyjazdem na spływ rzeką Wye. Dziś miała pierwszą lekcję i poprosiła, żebym z nią poszedł i w razie konieczności zastosował pocałunek życia, gdyby wpadła do wody i zaczęła się topić. Pandora wyglądała niesłychanie podniecająco. W czarnym wodniackim kombinezonie i w hełmie. Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów poczułem, że mój zaczął się poruszać samorzutnie. Nie pamiętam nic więcej z całej tej lekcji, nie mogłem więc brać udziału w entuzjazmie Pandory w samochodzie jej ojca w drodze do domu. 29. Niedziela Dwunasta po św. Trójcy Cały dzień leżałem w łóżku. Mama pojechała z jakimiś kobietami na piknik do miejscowości zwanej Green Common. Kiedy wróciła, było już zupełnie ciemno. Bardzo się niepokoiłem. 3o. Poniedziałek Święto letnie ( Zjednoczone Królestwo prócz Szkocji) Mama była już dziś szczęśliwa. Wysprzątała cały dom (łącznie z szufladą na sztućce i szafą pod schodami). Śpiewała na okrągło tę samą piosenkę: Nie można zabić ducha. Bo jest jak skała Odwieczny i silny. Nigdy, nigdy się nie poddaje! Wygląda na to, że ten piknik dobrze jej zrobił. 31 Wtorek Rano mama poszła na spotkanie z dyrektorem banku. Poradziłem, żeby się ubrała w luźną sukienkę, wtedy dyrektor nie zorientuje się, że mama jest w ciąży. Okazało się jednak, że ojciec już żebrał w banku o pieniądze i przy okazji wypaplał wszystkie rodzinne sekrety. Pan Niggard doskonale wiedział, że jedyne dochody mamy to zapomoga i dodatek rodzinny, więc odmówił udzielenia pożyczki. Oświadczył, że byłoby to zbyt ryzykowne. Nie ma rady, będę musiał wziąć jakąś pracę na soboty. Rozpaczliwie potrzebuję pieniędzy, muszę zapłacić karę w bibliotece za przetrzymanie książek przez dwa miesiące. Wrzesień 1. Środa Dostałem kartkę od Berta Baxtera z widokiem ratusza w Bradford. Drogi Chłopcze, wspaniała zabawa ze starcami, zwiedzamy świątynie i prawie codziennie jesteśmy na weselu. Żarcie niezłe, ale musiałem rzucić alkohol ze względu na religię pozostałych starców. Queenie wychodzi w przyszłym tygodniu. Bądź więc dobrym chłopcem i trochę uprzątnij w naszym bungalowie. Serd. pozdrowienia Bert Dziś po południu Pandora zdawała test kajakowy pierwszego stopnia. Jej instruktor, facet o nazwisku Bill Sampson, stwierdził, że Pandora ma "olbrzymie talenty kajakarskie". Nie przestawał mówić o jej mocnych ramionach, elastycznych nadgarstkach i wspaniałych udach. Pandora zdała test bez najmniejszego trudu. Bill Sampson ofiarował się przygotować ją do testu drugiego stopnia. Pandora zaproponowała, żebym dzielił z nią to nowe hobby, ale czuję paniczny lęk przed wywrotką, więc odmówiłem. Zupełnie mi wystarcza, że obserwuję ją z brzegu i oddaję się intelektualnym rozmyślaniom pilnując ręczników i termosu. 2. Czwartek Nie da się już ukryć faktu, że mama jest w ciąży. Ma wypięty brzuch i chodzi w bardzo charakterystyczny sposób. Trochę jej trudno się schylać, więc pół dnia spędzam na podnoszeniu z podłogi różnych przedmiotów. Spodnie płócienne są na nią za ciasne, więc mam nadzieję, że kupi sobie ładną ciążową sukienkę w kwiaty. Księżna Diana wyglądała uroczo w czasie ciąży. Mamie też byłoby dobrze w takim wielkim białym kołnierzu. Odwróciłoby to uwagę od zmarszczek na jej szyi. 3.Piątek. Pełnia księżyca Jutro Pandora z rodzicami wyjeżdża nad rzekę Wye. Zaproponowałem, że będę karmił Marleya, ich olbrzymiego rudego kota. Przyjęli moją uprzejmą ofertę i powierzyli mi klucze do domu. To wielka odpowiedzialność, bo ich dom pęka od kosztownych urządzeń elektrycznych i antyków. 4. Sobota Dziś pomachałem ręką na pożegnanie mojej ukochanej. Posyłała mi pocałunki przez tylną szybę volvo, a potem zniknęła za rogiem. Poczekałem pół godziny (na wypadek, gdyby wrócili po jakąś zapomnianą rzecz), po czym poszedłem do ich domu, zrobiłem sobie kawę i usadowiłem się przed olbrzymim kolorowym telewizorem. Na kolację przygotowałem sobie kanapkę z tuńczykiem (muszę pamiętać, żeby przed ich powrotem odkupić puszkę tuńczyka) i zjadłem ją przy biurku pana Braithwaite'a. Nie mogłem nie zauważyć listu leżącego na biurku: Szanowny Przewodniczący, Arturze, z najgłębszym żalem zgłaszam rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącego sekcji Elm Ward Partii Pracy. Ostatnio Komitet przesunął się tak bardzo na prawo, że moje umiarkowane poglądy traktowane są jako "ekstremalne". Jak Ci wiadomo, sprzeciwiałem się wysłaniu przez Komitet telegramu z gratulacjami do Pani Thatcher w okresie kryzysu falklandzkiego i z tego powodu zostałem nazwany "stalinowcem" i "zdrajcą ". Pani Benson poradziła mi nawet, żebym wrócił do Rosji, ho tam jest moje miejsce. Wiem, że Pani Benson jest wiernym członkiem partii i osobą niezastąpioną przy zbieraniu pieniędzy, ale jej ciągłe opowieści o rodzinie królewskiej nie wydają mi się specjalnie na miejscu na zebraniach Partii Pracy, zwłaszcza przy tak wysokim bezrobociu. I na koniec muszę stwierdzić, że Twoje komentarze na temat Tony Henna są dla mnie wyjątkowo oburzające. Nazywanie członka własnej partii "głupkowatym wytrzeszczem" jest nie do przyjęcia, Arturze. Tony Benn dobrze służył krajowi w przeszłości i pewnego dnia może stać się jego przywódcą. Wyjeżdżam na tygodniowy urlop. Porozmawiam z Tobą po powrocie Twój Ivan Braithwaite Obok listu leżała zaadresowana koperta ze znaczkiem. Pan Braithwaite z pewnością nie zdążył wysłać listu, więc wrzuciłem go do skrzynki w drodze do domu. 5. Niedziela Obejrzałem właśnie wspaniałe przedstawienie w naszym dzielnicowym ośrodku. Miało tytuł " Woza Albert" i dotyczyło Afryki Południowej, okrucieństwa tamtejszego rządu wobec czarnych, którzy wykonują całą pracę. Na zakończenie nawet się rozpłakałem. Przysięgam, że już do końca życia nie zjem żadnego jabłka z Kapsztadu. 6 Poniedziałek Święto Pracy (USA i Kanada) Spędziłem cały dzień na podlewaniu roślin u Braithwaite'ów. Mieszkanie wśród takiej obfitości flory nie może być zdrowe. To cud, że Pandora i jej rodzice nie umarli jeszcze z braku tlenu. Na ich miejscu trzymałbym raczej kanarka w klatce. 7 Wtorek Poszedłem z mamą do kliniki przedpołogowej. Czekaliśmy dwie godziny w poczekalni pełnej ciężarnych kobiet z czerwonymi twarzami. Mama zapomniała przynieść próbkę moczu, więc pielęgniarka wręczyła jej błyszczącą brytfankę ze słowami "Złociutka, wyciśnij dla nas parę kropli". Mama dopiero co wróciła z ubikacji, więc wypełnienie tego polecenia zajęło jej całe wieki, przez co straciliśmy miejsce w kolejce do wagi. W chwili kiedy mierzono jej ciśnienie, mama była już w stanie superpodniecenia. Oświadczyła, że lekarz ostrzegł ją przed zbytnim wysiłkiem i zalecił mniej nerwowy tryb życia. 8. Środa Uświadomiłem sobie ze zgrozą, że w poniedziałek zaczyna się szkoła i że spędziłem tylko jeden dzień na powtarzaniu do egzaminów. Zabrałem do Braithwaite'ów podręcznik historii, nakarmiłem kota i zasiadłem w gabinecie. Łudziłem się, że atmosfera tego pomieszczenia pomoże mi w koncentracji, ale muszę przyznać, że nie wywarła na mnie większego wpływu. W dalszym ciągu nie mogę zapamiętać drugiego imienia księcia Ferdynanda ani daty bitwy pod Mons. 9. Czwartek Poszedłem do domku Berta Baxtera, żeby trochę posprzątać. W sobotę Queenie wychodzi ze szpitala. Mam nadzieję, że Hindusi dostarczą Berta z powrotem na czas. Do trzeciej rano powtarzałem do tych próbnych egzaminów. 1O. Piątek Ostatnia kwadra księżyca Courtney Elliot oznajmił w progu: "Słodki bilecik dla młodego panicza ". Był to list od Pan. Adrianie najmilszy, wystartowaliśmy w niedzielę wieczorem z Builth Wells i bardzo fajnie popłynęliśmy z prądem. Mama i tata wiosłują w otwartej kanadyjce, a ja w pojedynczym kajaku. Noc spędziliśmy na campingu w Llanstephan. Było cudownie, nie zapięłam wejścia do namiotu, patrzyłam w gwiazdy i myślałam o Tobie. Zaraz za Llanstephan jest dziki prąd, zwany Piekielną Dziurą. Miejscowi bardzo się go boją, a przewodnik kajakowy określa to miejsce jako "trzeci stopień trudności, konieczna przenoska ". Znaczy to, że nie można przez to miejsce przepłynąć, trzeba przenieść brzegiem kajak i całe wyposażenie. Rodzicom udało się dotrzeć do brzegu, ale mnie woda poniosła na Piekielną Dziurę. Naprawdę, Adrianie, przypominało to "Deliverance", niemal oczekiwałam, że na moście pojawi się walijski półgłówek i zacznie pobrzękiwać w struny harfy. W każdym razie znalazłam się w Piekielnej Dziurze, kajak się wywrócił do góry dnem, ale jakoś mi się udało wydostać. Kajak rozleciał się na dwie części, a ja po odzyskaniu przytomności dopłynęłam do brzegu. Do zobaczenia w niedzielę bardzo zakochana Pandora Ps Nerwy mamy znowu puściły 11.Sobota Całą noc miałem straszne sny. Ciało Pandory dryfujące pod resztkami mola w Skegness. 12. Niedziela Czternasta po św. Trójcy Wszyscy, oprócz mojego ojca, wrócili dzisiaj do domu. Wyprasowałem mój szkolny mundurek, jest na mnie o wiele za ciasny, ale mama nie może sobie pozwolić na kupienie nowego. 13. Poniedziałek. Jestem teraz w piątej klasie i mogę korzystać z przywileju wchodzenia do szkoły bocznym wejściem. Kiedy wreszcie nadejdzie przyszły rok, będę mógł używać frontowego wejścia (tylko szósta klasa i personel)! Może mam jakieś perwersyjne skłonności, ale z prawdziwą przyjemnością obserwowałem pierwszą, drugą, trzecią i czwartą klasę tłoczące się do najpodlejszego wejścia na tyłach budynku. Poinformowałem szkolną sekretarkę, panią Claricoates, że znowu należą mi się bezpłatne obiady. Jak zwykle była pełna współczucia i powiedziała: "Nie przejmuj się, chłopcze, wszystko się wyjaśni w praniu". Był próbny egzamin z angielskiego. Skończyłem pierwszy. Dziecinnie proste. 14. Wtorek Mamy nowego wychowawcę. Nazywa się Lambert. Jest typem nauczyciela, który lubi być przyjacielski. Oświadczył na wstępie: " Uważajcie mnie za kolegę. Chcę wiedzieć o wszystkich waszych problemach, zarówno szkolnych, jak i domowych". Sprawia wrażenie raczej samarytanina niż nauczyciela. Umówiłem się na spotkanie z nim jutro po lekcjach. Mama skończyła dzisiaj trzydzieści osiem lat. Kupiłem jej kartę z napisem "Szczęśliwych 18 urodzin ", ale sprytnie zmieniłem jedynkę na trójkę za pomocą Tipexu i wysuszonej soczewicy. Napis na froncie brzmiał teraz: "Szczęśliwych 38 urodzin". Niestety, tekst wewnątrz kartki zupełnie nie odpowiadał stylowi życia mamy: W przyszłości matka i żona Życia początkiem lekko zatrwożona Dziś twoim udziałem śmiech i dyskoteka Nie rozważanie, co cię potem czeka. Obrazek na kartce przedstawiał nastolatkę szalejącą przy dźwiękach gramofonu. Po namyśle doszedłem do wniosku, że kartka nie była wybrana zbyt szczęśliwie. Szkoda, że jak coś kupuję, to zawsze pod wpływem impulsu! Na prezent dla mamy miałem depilator pod pachy. Spostrzegłem, że skończył jej się preparat, którego normalnie używa. Ojciec przysłał kartkę z wizerunkiem smutnego kota. W środku napisał: " Twój, jak zawsze, George". Ten śmierdzący szczur Lucas przysłał kartę z Sheffield. Kartka była w pudełku, na jej pierwszej stronie komiksowa mysz zajadała ser (pewno edamski). Wewnątrz Lucas napisał: "Paulino, nigdy nie zapomnę nocy w lasku sosnowym. Z nie gasnącą miłością. Twój Bimbo". Mama dostała dziesięć innych kart, wszystkie od kobiet i wszystkie z kwiatami. Nie rozumiem, dlaczego kobiety są tak przywiązane do kwiatów. Na mnie kwiaty nie robią żadnego wrażenia. Wolę drzewa. 15. Środa Rano, zanim poszedłem do szkoły, zadzwonił ojciec. Chciał rozmawiać z mamą, ale mama odmówiła. Słychać było płacz Bretta. Wydawało mi się, że babcia kłóciła się z Tyczką. Ktoś (przypuszczam, że mógł to być jedynie Maxwell) grał na dziecinnym ksylofonie. Ojciec sprawiał wrażenie bardzo nieszczęśliwego. Powiedział: "Adrianie, wiem, że postąpiłem źle, ale kara znacznie przekracza zbrodnię". Po lekcjach miałem długą rozmowę z panem Lambertem. Zabrał mnie do kawiarni i postawił herbatę z ciastkiem waniliowym. Na pożegnanie powiedział: "Adrianie, spróbuj się oderwać od idiotycznej sytuacji, do jakiej doprowadzili twoi rodzice. Jesteś uzdolnionym chłopcem i nie możesz pozwolić, żeby cię ściągnęli do swojego poziomu". Uzdolniony chłopiec! W końcu ktoś poza Pandorą poznał się na moich intelektualnych możliwościach. Miałem próbny egzamin z biologii. Skończyłem ostatni. 16. Czwartek Barry Kent umówił się z panem Lambertem, żeby porozmawiać o swoich problemach rodzinnych! Pan Lambert musiałby mu poświęcić dwadzieścia cztery godziny. Cha! cha! cha! Próbny egzamin z geografii. Już taki mój pech - nie było pytań o przemyśle skórzanym w Norwegii. 17. Piątek Nów Prawie wszyscy z naszej klasy umówili się z panem Lambertem na rozmowę o problemach rodzinnych. Nawet Pandora, której mama udziela porad w Poradni Małżeńskiej! Pan Lambert chodzi po szkole z bardzo kiepską miną i obgryza paznokcie. Przestał już zapraszać do kawiarni. 18. Sobota List od Tydemana! Niestety, kolejna odmowa. Bogowie jeszcze się do mnie nie uśmiechają. British Broadcasting Corporation 17 września Drogi Adrianie Mole'u, dziękuję za Twój ostatni list (bez daty - jeśli chcesz być pisarzem, a nawet jeśli nie chcesz - musisz datować swoje listy. Jak wiesz, trzymamy je w kartotekach. BBC ma mnóstwo kartotek - przechowywane są w Ware w Herefordshire w magazynach lub w Caversham koło Reading. Niektóre materiały archiwalne są bardzo cenne). Pobyt na wsi wydaje się źle wpływać na Twój nastrój. Tak się często dzieje z poetami typu Wordswortha i consortes. W innych przypadkach poprawia samopoczucie - śpiewające skowronki, skaczące baranki, Pączkujące żonkile, szumiące wodospady. To prowokuj do pisania ód i pobudza wyobraźnię. Zapomnij więc o smutku i samobójstwie i napisz coś pogodnego. Obawiam się, że wiersz nie odpowiada jeszcze wymaganiom radiowym, ale wykazuje pewien poetycki postęp, więc próbuj dalej. Oczywiście, będziemy respektować Twoje prawa autorskie (BBC jest zwykle bardzo dobre w tych sprawach). Prawami autorskimi zajmuje się specjalny wydział i nie zawracamy tym głowy dyrektorowi generalnemu. Jednak Twoja chwila jeszcze nic nadeszła. Nie zabijaj się z powodu kolejnej odmowy. Gdyby poeci popełniali samobójstwo z powodu odrzucenia ich wczesnych utworów, nie byłoby w ogóle żadnej poezji. Bardzo serdeczne pozdrowienia John Tydeman 19. Niedziela Piętnasta po św. Trójcy Nabrawszy głęboko powietrza w płuca poszedłem dziś odwiedzić Berta i Queenie. Byli do mnie wrogo nastawieni, ponieważ zaniedbywałem ich przez tydzień. Bert zauważył: "Queenie, on się już nie przejmuje nami, starymi. Woli się wałęsać". Jak daleko można się posunąć w niesprawiedliwości? Nie pamiętam nawet, kiedy ostatni raz się wałęsałem. Queenie nic nie powiedziała, bo nie bardzo może mówić z powodu wylewu, ale miała niewątpliwie nieprzyjazną minę. Bert kazał mi przyjść nazajutrz, żeby posprzątać. Ich pomoc domowa przychodzi we wtorki i Bert lubi, żeby na jej przyjście było czysto. 2. Poniedziałek Courtney Elliot nie przyniósł mamie dziś rano czeku z zapomogą. Poszedłem do szkoły bardzo tym zmartwiony, pełen jednak nadziei, że czek przyjdzie pocztą popołudniową. Bardzo się zdziwiłem, że w próbnych egzaminach uzyskałem jedynie średnie oceny. To bez wątpienia jakaś pomyłka. 21. Wtorek Rano mama pokłóciła się z Courtneyem Elliotem na temat czeku. Courtney oświadczył: "Pani Mole, nie może pani strzelać do posłańca, jeśli wiadomość jest zła lub jeśli w ogóle nie ma wiadomości". Mama przez cały dzień usiłowała się dodzwonić do Wydziału Opieki Społecznej, ale telefon był ciągle zajęty. 22. Środa Opuściłem lekcje i poszedłem z mamą do Wydziału Opieki Społecznej. Nie miała odwagi pójść sama. Jestem zadowolony, że poszedłem, bo to z całą pewnością nie jest miejsce dla ciężarnej kobiety. Mama najpierw stanęła w kolejce narzekających do recepcji. Ja usiadłem na jednym z krzeseł przyśrubowanych do podłogi. Urzędniczka z recepcji ukrywała się za szklanym przepierzeniem, toteż kolejni petenci musieli głośno wykrzykiwać swoje najbardziej prywatne finansowe sekrety. Słyszałem moją mamę wykrzykującą podobnie jak inni, potem przyszła z numerkiem 89 i powiedziała, że musimy poczekać, aż nasz numer ukaże się na elektronicznym ekranie. Czekaliśmy w nieskończoność w towarzystwie, które mama nazywa "ofiarami społeczeństwa ". (Ojciec określiłby to jako "szumowiny".) Po sali snuła się grupa włóczęgów przyśpiewując i kłócąc się między sobą. Szalały dzieci. Nastoletnie matki z krzykiem rozdzielały klapsy. Chłopak o kulach wdrapywał się po schodach przy pomocy starego skina w poszarpanych butach Doc Martens. Nikt nie zwracał najmniejszej uwagi na napisy: "Proszę nie palić", na linoleum pełno było niedopałków. Przyzwoici ludzie wpatrywali się w czubki swoich butów. Mniej więcej co dziesięć minut na ekranie zapalał się kolejny numer i ktoś znikał za drzwiami z napisem: "Rozmowy prywatne". Nie zauważyłem, żeby którakolwiek z tych osób wracała potem przez te same drzwi. Było w tym coś upiornego. Mama powiedziała: "Mają tam pewnie komory gazowe". Nasza rozmowa przebiegała w warunkach absolutnie sprzecznych z kodeksem handlowym, ponieważ nie była w najmniejszym nawet stopniu prywatna. Urzędnik siedział za szklanym przepierzeniem, więc mama wykrzyczała, że nie otrzymała czeku z zapomogą i jest bez grosza. Urzędnik wyjaśnił: "Pani Moulds, czek został wysłany w piątek". "Jaka PANI MOULDS? krzyknęła mama. - Ja się nazywam MOLE. Em-o-el--e!" "Przepraszam - powiedział urzędnik - mam złe akta". Czekaliśmy piętnaście minut, urzędnik powrócił i oznajmił: "Czek będzie wysłany dziś wieczorem". Ale ja potrzebuję pieniędzy teraz - użalała się " mama. - W domu nie ma nic do jedzenia, a syn potrzebuje spodni do szkoły": , . . "Nic na to nie mogę poradzić - odpowiedział facet niechętnie. - Niech pani od kogoś pożyczy". Mama spojrzała mu prosto w oczy i zapytała: "Czy może mi pan pożyczyć pięć funtów?" " To sprzeczne z przepisami. Teraz rozumiem, dlaczego wszystkie meble są tam przyśrubowane do podłogi. Sam miałem ochotę cisnąć jakimś krzesłem. 23.Czwartek Równonoc jesienna Zapomoga nie przyszła. Courtney EIliot pożyczył mamie pięć funtów. 24.Piątek 8.30 rano. Zapomoga nie przyszła. Przyszedł za to czek od ojca, więc jesteśmy uratowani! Mama dała mi piętnaście pensów na batonik Mars, pierwszy od wielu dni. 16.30. Mama zaniosła rano czek do banku, ale nie chcieli jej wypłacić pieniędzy, bo wyklarowanie czeku trwa cztery dni. Dyrektor banku, pan Niggard, uczestniczył w jakiejś likwidacji, więc mama poczekała na jego powrót i zaczęła żebrać o pożyczkę. Pan Niggard pozwolił jej wziąć dwadzieścia pięć funtów. Z tych wszystkich zmartwień mamie popuchły kostki. Ktoś drogo za to zapłaci! 25. Sobota Pierwsza kwadra księżyca Dalej nie ma zapomogi! Poszukałem "spuchniętych kostek" w "Rodzinnej encyklopedii zdrowia", pisma "Dobra gos- podyni domowa". Podtytuł brzmi "Kompletne kompendium nowoczesnej wiedzy medycznej na użytek domowy", ale nie ma tam hasła "~spuchnięte kostki". Kierując się własną inteligencją zajrzałem pod "Ciąża". Zainteresował mnie fakt, że "Ciąża" sąsiaduje z hasłem "Seks i rozmnażanie". Zacząłem czytać "Jądra i sperma" i zdumiała mnie informacja, że moje własne jądra produkują kilkaset milionów plemników dziennie. Dziennie! Gdzie się to podziewa? Wiem, że część wycieka samorzutnie w nocy , część czasami przy mojej pomocy, ale co się dzieje z tymi niezliczonymi milionami, które się tam kłębią? A co w przypadku ludzi cnotliwych, jak księża? W ciągu życia muszą uzbierać tryliony trylionów. Mózg się skręca, nie mówiąc już o jądrach. 26. Niedziela Szesnasta po św. Trójcy Wczoraj wieczorem przeczytałem w łóżku cały rozdział ,Seks i rozmnażanie". Kiedy się obudziłem, okazało się, że kilkaset milionów plemników wyciekło. Ale przynajmniej zapewni to pozostałym trochę więcej miejsca na swobodniejsze machanie ogonami. 27. Poniedziałek Zapomogi w dalszym ciągu nie ma! Nadzwyczajnie szczęśliwym zbiegiem okoliczności przerabialiśmy dziś na biologii człowieka przechowy- wanie nasienia. Mogłem zaprezentować wyczerpujący i jasny referat o cyklu życia plemnika. Na panu Southgate, nauczycielu biologii, zrobiło to ogromne wrażenie. Po lekcji powiedział: "Mole, nie mam pojęcia, czy to u ciebie wrodzony talent do biologii, czy obsesyjne zainteresowanie seksem. Jeśli to talent, to może jednak będziesz zdawał egzamin z biologii, a jeśli obsesja, to radziłbym ci skorzystać z pomocy szkolnego psychologa "'. Zapewniłem pana Southgate, że moje zainteresowanie ma podłoże czysto naukowe. 28. Wtorek Nie ma zapomogi! Po szkole poszliśmy z Pandorą na spacer do lasku i okazało się, że na polanie zaczęto budować domki dyrektorskie. Pandora stwierdziła, że poświęca się angielskie lasy na sauny, podwójne garaże i drzwi na patio. Jakiś szczęśliwiec dyrektor będzie miał w swoim ogródku najlepsze drzewo kasztanowe w Anglii. Ale dostarczy mu to również wielu powodów do wściekłości, bo każdej jesieni Barry Kent ze swoją bandą będzie atakował ten kasztan kijami. Cha! cha! cha! Poszedłem do Pandory i obserwowałem w telewizji, jak na zjeździe Partii Pracy głosowano za jednostronnym rozbrojeniem. Pan Braithwaite wyjaśnił, że w przypadku wygrania wyborów Partia Pracy pozbędzie się całego uzbrojenia nuklearnego. Na to pani Braithwaite: "Oczywiście, zostawiając nas w ten sposób na pastwę sowieckiego zagrożenia". Państwo Braithwaite zaczęli się spierać na temat zalet jednostronnego i wielostronnego rozbrojenia. Sprzeczka stała się dość ostra i pan Braithwaite oskarżył panią Braithwaite o to, że wysłała jego list z rezygnacją do komitetu dzielnicowego Elm Ward Partii Pracy. Pani Braithwaite krzyczała: "Ivan, mówię CI po raz ostatni, ze nie wysłałam tego przeklętego listu". Pandora odprowadziła mnie do domu i wyjaśniła, że ojciec napisał taki list, ale zdecydował się go nie wysyłać. Poczuł się więc bardzo dotknięty, kiedy przyjęto jego rezygnację. Pandora powiedziała: "Biedny tata, znalazł się na zupełnym politycznym pustkowiu". 29. Środa Dzień .św. Michała (koniec kwartału) Nie ma zapomogi! Mama dostała list z banku z wyjaśnieniem, że czek ojca nie miał pokrycia. Poleciła mi w drodze do szkoły wstąpić do babci, żeby ich o tym poinformować. Tyczka właśnie karmiła Bretta, więc nie wiedziałem, w którą stronę odwrócić wzrok. Czy ignorowanie dziecka, które ssie pierś, należy do dobrych czy do złych manier? Dla pewności wpatrywałem się w szyję Tyczki. Babcia szykowała Maxwella do przedszkola. Biedny dzieciak owinięty był w tyle warstw, że trochę przypominał Scotta na biegunie południowym. Jednak zdaniem babci: " W powietrzu jest przymrozek, a Maxwell ma słabe piersi". Ojciec wcześnie poszedł nad kanał, więc zostawiłem wiadomość babci. Ściągnęła usta w prostą linię i powiedziała: "Kolejny czek bez pokrycia? Twój ojciec powinien zacząć skakać z trampoliny". Zapytałem, czy babcia nie ma chwilami dosyć Bretta, Maxwella i Tyczki. Oświadczyła na to, że rozkwita przy ciężkiej pracy, co musi być prawdą, bo wygląda znacznie lepiej niż wtedy, gdy jedynym jej zajęciem było słuchanie przez cały dzień "Radia Cztery". Teraz nie słucha nawet "Świata na jedynce". Z jakiegoś powodu Brett nie lubi głosu Robina Daya. Zaczyna wrzeszczeć i wymiotuje. 30. Czwartek Nie ma zapomogi! Napisałem dziś wiersz. W OCZEKIWANIU NA ZAPOMOGĘ Drzwi spiżami skrzypią, puste półki Fablonem pokryte Wtóruje zamrażarka żałobnym elektrycznym bzykiem. Chłopiec idzie do szkoły w porwanych spodniach. Kobieta czeka przy skrzynce na listy. Rachunki gromadzą się za zegarem. Głodny pies skowyczy przez sen. Towarzystwo Budowlane śle listy kwasem solnym pisane. Cały dom czeka, czeka. czeka. Czeka na zapomogę. Czytam "Zielonoświątkowe wesela " Philipa Larkina. Październik 1 Piątek. Mama zadzwoniła do Obywatelskiego Biura Porad, żeby się dowiedzieć, kto jest naszym posłem do parlamentu. Potem zadzwoniła do posła do domu, ale go nie zastała. Żona powiedziała, że pojechał na Wyspy Kanaryjskie w specjalnej misji gromadzenia danych. Robiła wrażenie bardzo rozgoryczonej. 2.Sobota Courtney przyniósł list z Pens. King Edward Cottage Yosserdyke Norfolk Kochana Paulino, ojcu i mnie bardzo przykro, że masz kłopoty, mamy jednak nadzieję, że do tej pory wszystko się wyjaśniło. Nigdy specjalnie nie lubiliśmy George'a' ma porywczy temperament i wydaje nam się, że lepiej Ci bez niego. Co do pieniędzy, Paulino, to mieliśmy tylko kilka dobrych dni przy kopaniu kartofli i sami jesteśmy aktualnie w potrzebie, posyłamy jednak przekaz pocztowy dla Adriana, bo wiemy, jak lubi słodycze. Gdybyś tylko, Paulino, pokładała większą ufność w Panu, nie miałabyś w życiu tylu kłopotów. Bóg karze tylko pogan i niewierzących. W czasie Bożego Narodzenia byliśmy zaszokowani ilością papierosów i alkoholu w waszym domu. Nie wychowaliśmy Cię w ten sposób, Paulino Ojciec nie wypił w życiu nawet kropli, nie był też niewolnikiem nikotyny. Jesteśmy porządnymi ludźmi, żyjemy w bojaźni Bożej, znamy swoje miejsce i chcielibyśmy, żebyś się bardziej do nas upodobniła, zanim będzie za późno. Wujek Dennis, ciocia Marsja i kuzyn Maurycy wyprowadzili się z przyczepy do kwaterunkowego domu. Mają wszystkie nowoczesne urządzenia i ciocia Marsja twierdzi, że czuje się jak w Pałacu Buckingham. Może kiedy już urodzisz to nie chciane dziecko, przyjedziesz i sama zobaczysz. W kaźdym razie, Paulino, modlimy się za Ciebie. Twoi, szczerze przywiązani Mama i Ojciec PS. Ciocia Marsja zapytuje, czy nie znalazłaś szarej skarpetki Maurycego, która zaginęła podczas ostatniego Bożego Narodzenia Myśl o tej skarpetce nie daje jej spokoju. 3. Niedziela Siedemnasta po św. Trójcy. Pełnia księżyca Mama napisała dziś następującą odpowiedź: Drodzy Rodzice, przepraszam, że odpowiadam na wasz wspaniale podnoszący na duchu list po krótkiej zwłoce, ale dopiero otrzeźwiałam z pijackiego zamroczenia. Adrian cieszył się nieprzytomnie z przekazu na pięćdziesiąt pensów i natychmiast pobiegł kupić mi puszkę piwa. Jest naprawdę bardzo dobrym dzieckiem. Nic nie sprawiłoby mi większej przyjemności niż obejrzenie kwaterunkowego domku cioci Marsji, ale obawiam się, że trudno mi będzie wyrwać się z zaklętego kręgu bankietów, które składają się na moje życie. Wiecie, jak to jest z hedonistami żyjemy jedynie w pogoni za przyjemnościami i nie chodzimy do kościołów. Obawiam się również, iż mimo bardzo dokładnych poszukiwań nie udało się odnaleźć zagubionej szarej skarpetki. Rozumiem niepokój cioci Marsji z tego powodu, toteż posyłam ostatni banknot jednofuntowy, żeby mogła kupić nowe skarpetki (dwie) i wreszcie zaznać spokoju. To, co piszecie o George'u, jest zgodne z prawdą, tylko że wyszłam za niego, bo wówczas dużo i często się śmiał. A w naszym domu w sercu kartoflisk nie słyszało się często śmiechu, prawda? Serdeczne pozdrowienia Wasza córka Paulina i wnuk Adrian Błagałem mamę, żeby nie wysyłała tego listu. Powiedziała, że się zastanowi i postawiła go za pojemnikiem na chleb. 4. Poniedziałek Nie ma zapomogi! 5. Wtorek Mama się załamała. Zadzwoniła do lokalnego radia i oświadczyła, że porzuci swoje dziecko w Wydziale Opieki Społecznej, jeżeli nie dostanie należnego zasiłku. Rano obudziło mnie radio, z którego płynął głos mojej własnej matki omawiającej na falach eteru nasze problemy finansowe. Rozmawiała z telefonu na dole w hallu z Mitchellem Malone, niedorozwiniętym discjockeyem. Twierdziła, że porzuci mnie w Wydziale Opieki Społecznej, jeśli dyrektor owegoż biura nie skontaktuje się z nią do południa. Mitchell Malone okropnie się podniecił i powiedział: "Drodzy słuchacze, znajdujemy się w sytuacji przypominającej «W samo południe». Czy Paulina Mole, ciężarna samotna matka, zostawi swego syna w Wydziale Opieki Społecznej? Czy też pan Gudgeon, dyrektor biura, który występował w naszym programie w ubiegłym tygodniu, wręczy Paulinie od dawna jej należny czek? Słuchajcie naszej stacji, będziemy podawać wiadomości o aktualnym rozwoju wydarzeń". Zasiedliśmy z mamą w oczekiwaniu na telefon. O 12.30 mama zarządziła: "Adrianie, kładź palto, idę cię porzucić". Kiedy o 12.35 wychodziliśmy z domu, zadzwonił telefon. Ojciec błagał, żeby nie wymieniać w radiu jego nazwiska. W Wydziale Opieki Społecznej obecność sprawozdawców radiowych i dziennikarzy wywołała minizamieszki. Wszyscy petenci chcieli opowiedzieć o swoich problemach. Maksymalnie podekscytowani włóczędzy rozpoczęli bójkę. Personel opuścił stanowiska pracy i trzeba było wezwać policję. Mitchell Malone prowadził audycję na żywo spoza studia, nadał więc płytę pt. "Klinika we władaniu szaleńców". Byłem porzucony przez czterdzieści pięć minut, zanim pan Gudgeon wręczył mamie "wypłatę na nagłe potrzeby" w wysokości dwudziestu pięciu funtów. Oświadczył, że powinno nam to wystarczyć na weekend. Poprosił, żeby mama stawiła się u niego w poniedziałek rano, ale w tym momencie wtrącił się sierżant policji: "Nie, panie Gudgeon, to pan pójdzie do pani Mole". Pan Gudgeon miętosił postrzępione wąsy tłumacząc: "Ależ ja mam w poniedziałek rano zebranie". Sierżant machnął pałką i oświadczył: "Zgadza się, panie Gudgeon, ma pan zebranie z panią Mole". Po tych słowach odszedł i zaczął pałką rozdzielać włóczęgów. 6 Środa Dziś wieczorem na pierwszej stronie gazety ukazały się zdjęcia mamy i moje. (Pryszczy prawie nie widać.) Tytuł: KŁOPOTY MA TKI. Tekst poniżej: Atrakcyjna przyszła matka Paulina Vole (58) zdobyła się wczoraj na desperacki krok porzucenia swojego jedynego dziecka Adriana (5) w biurze Opieki Społecznej przy Carey Street. Pani Vole twierdzi, że od trzech tygodni czeka na zasiłek. Oświadczyła: "Byłam w rozpaczy. Adrian znaczy dla mnie więcej niż samo życie, ale musiałam podjąć drastyczny krok i porzucić go, żeby zwrócić uwagę na naszą niedolę". Pan Gudgeon (42), dyrektor biura przy Carey Street, wyjaśnił dziś. "Pani Vole stała się nieszczęśliwą ofiarą braku personelu. Urzędnik obsługujący komputer złamał duży palec u nogi pijąc squash ". 7 Czwartek Dziś ukazały się w miejscowej gazecie następujące sprostowania: Pani Paulina Vole pragnie sprostować wypowiedź przypisaną jej we wczorajszym numerze. Nie powiedziała: "Adrian znaczy dla nic więcej niż samo życic" W tej samej notatce zamiast: "pijąc squash" powinno być. "grając w squash". Przepraszamy panią Vole i pana Rcginalda Gudgcona i dziękujemy im za wskazanie tych nie zamierzonych niedokładności. 8. Piątek Mama zadzwoniła do lokalnej gazety z żądaniem, żeby wydrukowali następujące sprostowanie: Pani Paulina Mole ma lat 38, nie 58, jak podano w wydaniu ze środy. Ma też zupełnie dosyć gadania sąsiadów. Wczoraj wieczorem pani O'Leary wykrzykiwała: "Nie ma co, pani Mole, świetnie się pani trzyma na swój wiek". 9 .Sobota. Ostatnia kwadra księżyca Dziś był telefon z "Księgi rekordów Guinnessa". Jakiś inteligenciak zapytał mamę, czy zgodzi się na wydrukowanie swojego nazwiska w dziale "Najstarsze położnice". Poprosił też o przysłanie metryki urodzenia mamy. Mama oznajmiła spokojnie, że dziecko jeszcze się nie urodziło, a ona ma trzydzieści osiem lat. Facet na to: " Wobec tego przepraszam, że panią niepokoiłem, pani Vole", i odwiesił słuchawkę. Przeczytałem lokalną gazetę od deski do deski, ale nie było najmniejszej wzmianki na temat wieku mojej mamy. 10. Niedziela Osiemnasta po św. Trójcy Mama spędziła dzień na czytaniu "Observera" z nogami powyżej głowy. Zabrałem psa na spacer, poszliśmy do lasu obejrzeć dyrektorskie domki w budowie. Zwiedziliśmy domek " Winchester". Pies podniósł nogę w głównej sypialni, po czym przykucnął na patio przeznaczonym na bar i barbecue, więc musiałem go wyprowadzić. 11. Poniedziałek Dzień Kolumba (USA), Dzień Dziękczynienia ( Kanada) Courtney przyniósł niezwykle ekscytującą kartkę: Drogi Adrianie Mole'u! bardzo mnie interesują Twoje prace. Gdybyś chciał je publikować, proszę o kontakt, wtedy wszystko wyjaśnię. Z poważaniem L.S. Caton Kartkę wysłano z Bolton. Zastanawiałem się, jak L.S. Caton dowiedział się o moim istnieniu. Może wspomniał o mnie pan Tydeman podczas jakiegoś bankietu w BBC? Wysłałem panu Catonowi zwięzłą i powściągliwą odpowiedź z prośbą o bardziej szczegółowe wyjaśnienia. Zjawił się Gudgeon i wręczył mamie resztę należnych jej pieniędzy. Wychodząc zapytał, do kogo należą męskie buty nr 10 pod kanapą. Mama wyjaśniła, że są własnością jej syna Adriana. Zapytała: "Chyba w moim stanie mam niewielkie szanse na partnera?" Pan Gudgeon oblał się rumieńcem i z pośpiechu potknął się o psa. Mieliśmy dziś ekstra kolację: kurczak w curry, a do tego jeszcze mama dosypała do ryżu trochę szafranu. Jedliśmy trzymając talerze na kolanach (tzn. mama na brzuchu) przed telewizorem, gdzie pokazywano, jak wyciągnięto z morskiego dna stary tudorowski wrak "Mary Rose". Mama powiedziała: " To chyba jednak powinno zostać na dnie". Byłem zawiedziony, bo nie pokazali żadnych szkieletów, ale komentator oświadczył, że to historyczne wydarzenie, więc starałem się wzbudzić w sobie podniecenie. 12. Wtorek Dziś dziewczynka z pierwszej klasy, Anna Luiza Wirgfield, poprosiła mnie o autograf. Powiedziała: "Zobaczyłam twoje zdjęcie w gazecie i wyjaśniłam mamie, że chodzisz do naszej szkoły, ale mama nie uwierzyła, bo w gazecie napisali, że masz zaledwie pięć lat. Więc chcę mieć twój autograf na dowód, że cię znam". Dałem dzieciakowi autograf. Muszę się przyzwyczaić, że kiedyś będą mnie o to napastować. Przez całą matmę ćwiczyłem podpisy. Po powrocie do domu oglądałem falklandzkie oddziały specjalne. Wypatrywałem Clive'a Kenta, ale jakoś go nie dostrzegłem. 13 . Środa Mama dostała z Opieki Społecznej talon na szkolne spodnie dla mnie. Opiewa na dziesięć funtów. Żeby jednak kupić spodnie, muszę iść do jednego z trzech sklepów wyznaczonych przez Opiekę Społeczną. Wszystkie wymienione sklepy - Henry Blogetts i Synowie, ubrania szkolne; Swinging Sixties; Mick n'Dave - znane są z tego, że sprzedają szmaty po wygórowanych cenach. Nie poniżę się do tego stopnia, żeby pójść tam z talonem. Schowałem talon do portfela. Kiedy już będę sławny i bogaty, będę mu się przypatrywał, a może nawet pokażę go przyjaciołom na dowód, że zaznałem kiedyś gorzkiego smaku biedy. 14. Czwartek Poszedłem dziś zobaczyć, jak się miewa Brett. Chyba wie, że jestem jego bratem, bo jak się pochyliłem nad łóżeczkiem, obnażył dziąsła w głupim uśmiechu i naprawdę mocno ścisnął mój palec. Ma już zdrowszą cerę, więc może przed tym dzieckiem jest jakaś przyszłość. Babcia wygląda bardzo nędznie, ale nawet w połowie nie tak nędznie jak Tyczka. Obie kobiety bardzo się nawzajem denerwują. Babci nie podoba się, że Tyczka używa do puddingu Yorkshire zwykłej mąki, a dla Tyczki nieznośne jest to, że babcia smaruje na noc piersi Maxwella maścią mentolową Vick i zawija szarym papierem. Twierdzi, że szelest papieru nie pozwala jej spać. Kiedy wróciłem do domu, mama bardzo szczegółowo wypytywała o babcię i Tyczkę. Żądała, żebym opisał wyraz ich twarzy i intonację głosu. 15. Piątek Zgłosiłem się do udziału w szkolnym przedstawieniu. Wystawiamy "Brata marnotrawnego" Oscara Wilde'a. Mam przesłuchanie w poniedziałek. Spodziewam się, że zagram Ernesta, choć mama twierdzi, że najlepsza jest rola torby. W swoim mniemaniu jest osobą nadzwyczaj dowcipną. 18 Poniedziałek Weekend był zbyt nudny, żeby w ogóle cokolwiek o nim pisać. Pan Golightly, nasz nauczyciel sztuki dramatycznej, przerwał mi w połowie monolog Henryka V: "Adrianie, «Brat marnotrawny» to elegancka komedia obyczajowa, a nie męska epika wojenna. Chcę się przekonać, czy dasz sobie radę z rolą komediową". Kazał mi przeczytać kwestię o stacji Victoria, a kiedy skończyłem, oświadczył: " W porządku, dasz radę". Postanowiłem zostać aktorem, kiedy dorosnę. W czasie przerw w próbach będę pisał powieści. 19 Wtorek Dzisiaj pani Singh poszła z mamą do przychodni przedporodowej. Ginekolog zdecydował, że mama musi więcej odpoczywać, w przeciwnym bowiem razie czeka ją leżenie w łóżku. Puchnięcie kostek spowodowane jest wysokim ciśnieniem. Jest o wiele za stara, żeby mieć dziecko, toteż lekarze poświęcają jej więcej uwagi, bo gdyby umarła przy porodzie, mieliby kłopoty. 20 Środa Kiedy na geografii powiedziałem Pandorze: "Cześć", głos mój drżał w sposób zupełnie nie kontrolowany. Siedziałem cicho przez resztę lekcji. 21. Czwartek Mama zapytała, dlaczego jestem taki spokojny. "Nie powiedziałeś niemal słowa, odkąd skończył się «Blue Peter». Czy coś się stało?" Zaskrzeczałem w odpowiedzi: "Nic", i wyszedłem z pokoju. 22. Piątek. Nie mogę ufać własnemu głosowi. W jednym momencie jest głęboki i donośny jak u lana Paisleya, a zaraz potem wysoki i skrzekliwy jak u Margaret Thatcher, zanim agencje reklamowe zajęły się ustawieniem jej głosu. 2 3 . Sobota Zadzwonił Bert Baxter z wiadomością, że ojca wyrzucili z Agencji do Walki z Bezrobociem. Milczałem. Bert zapytał: "No co, nie masz nic do powiedzenia?" Wyjąkałem "nie" i odłożyłem słuchawkę. Będę musiał iść do lekarza w sprawie mojego głosu. Takie objawy nie mogą być normalne. 24. Niedziela Dwudziesta po św. Trójcy. Koniec brytyjskiego czasu letniego Dzisiaj pies oszalał i poszarpał na strzępy niedzielne gazety. Nie potrafił wytłumaczyć swojego dziwacznego zachowania. Cały hall pokrywały strzępki zadrukowanego papieru: "Ken Livingstone broni dziś...", "utrzymanie rakiet falklandzkich... 700 milionów funtów...", "Żołnierze izraelscy patrzyli bezradnie na...", "śledztwo w sprawie zamków błyskawicznych w spodniach...", "strażacy przyjmą 7 ,5%, ale atmosfera jest wybuchowa. . ." Pozmiatałem te strzępy i wyrzuciłem do kosza, przykrywając świat zewnętrzny pokrywą. 2 5 . Poniedziałek Święto ( Rep. /Irlandii) . Ostatnia kwadra księżyca Po dniu milczenia w szkole poniosłem swój rozchwiany głos do gabinetu doktora Graya. Doktor Gray nawet nie podniósł głowy znad swoich obrzydliwych bazgrołów. Zapytał jedynie: "o co chodzi?" Na przemian basem i dyszkantem wypowiedziałem cały swój niepokój na temat uszkodzonych strun głosowych. Dr Gray na to: "Na miłość boską, chłopcze, po prostu przechodzisz mutację. Trochę późno, ale twój rozwój fizyczny jest generalnie opóźniony. Powinieneś zacząć uprawiać jakieś sporty i więcej przebywać na świeżym powietrzu". Zapytałem, jak długo będzie trwała ta mutacja. A doktor: "Któż to może wiedzieć? Nie jestem przecież prorokiem, prawda?" Nie wierzyłem własnym uszom. Po skończeniu szkoły będę przede wszystkim płacił składki na prywatną służbę zdrowia. Wycofałem się z udziału w sztuce Wilde'a. W teatrze potrzebny jest pewny głos, a nie mogę tego powiedzieć o swoim. 26. Wtorek Barry Kent popełnił edukacyjne samobójstwo Zjawiając się w szkole w kostiumie Hell Angels. Pan Lambert udawał, że tego nie zauważył (Barry Kent jest od niego wyższy o dwadzieścia centymetrów) , ale pan Scruton wypatrzył Kenta w stołówce I kazał mu się przebrać, bo - jak .powiedział - "jeszcze ktoś straci oko na tym żelastwie. Kent poszedł do szatni czwartej klasy i tam zdjął kurtkę. Pod spodem miał koszulkę z trupią czaszką też nabijaną ćwiekami, więc Scruton kazał mu zdjąć również i koszulkę. I wtedy ukazała się nabijana ćwiekami skórzana kamizelka. Nie mam pojęcia jak Kent przemieszcza się z takimi ciężarami. Pan Scruton wysłał go do domu z listem do rodziców. 27. Środa Kilku uczniów czwartej klasy najłatwiej ulegających wpływom zjawiło się w szkole z ćwiekami na plecach szkolnych marynarek. 28 Czwartek Pan Scruton dołożył nowy przepis do miliona już istniejących. W szkole wolno nosić ćwieki jedynie na podeszwach sportowych butów. 29. Piątek Mama będzie miała dziecko za dwa tygodnie! W szpitalu zrobili jej dziś badania. Wpadła w panikę, ponieważ nasz pokój gościnny jest nadal jedynie pokojem gościnnym, w niczym nie przypomina pokoju dziecinnego. Ciągle nam potwornie brakuje pieniędzy. Zasiłek macierzyński wystarcza jedynie na połowę używanego wózka. 30. Sobota Pies znowu dostał szału i poszarpał moją bezcenną kolekcję starych numerów "Beano", Zbierałem je od siódmego roku życia, więc z rozpaczą patrzyłem na ich strzępki. Miałem ochotę porządnie psa skopać w moim pokoju, ale skończyło się na tym, że jedynie ze- pchnąłem go ze schodów. Dawniej zawsze szanował literaturę. Będę musiał pójść do weterynarza, może pies ma jakieś zaburzenia mózgowe. 31 . Niedziela. Dwudziesta pierwsza po św. Trójcy. Hallowe'en Koniec czasu oszczędzającego światło dzienne ( USA i Kanada) O piątej mój tak zwany najlepszy przyjaciel zaprosił mnie na przyjęcie z okazji Hallowe'en. Powiedział: "Pryszczaty, zupełnie zapomniałem wysłać ci zaproszenie, ale przyjdź; przebierz się za czarownika, bo inaczej nie wejdziesz". Postanowiłem nie przebierać się za czarownika, chciałem zerwać ze stereotypami, poszedłem więc jako diabeł. Mama pomogła mi zaimprowizować kostium. Wykorzystaliśmy stare płetwy ojca, jakieś czarne baletowe rajtuzy mamy i jej pomarańczową perukę, którą kupiła przed laty na przyjęcie z tańcami w klubie wędkarskim ojca. W tych baletowych rajtuzach wyglądałem trochę nieprzyzwoicie, więc włożyłem na wierzch spodenki kąpielowe, ale kiedy już wszystko to przyodziałem, ani trochę nie przypominałem diabła. Wyglądałem raczej na idiotę. Mama wpadła na pomysł, żeby na moją diabelsko ucharakteryzowaną twarz naciągnąć nylonową pończochę. Trochę to poprawiło ogólne wrażenie, ale mojemu kostiumowi ciągle czegoś brakowało. O siódmej przeżywałem kryzys niepewności i gotów byłem się rozebrać, ale mama w tym momencie złapała puszkę zielonej fosforyzującej farby z rozpylaczem, którą podrabialiśmy trochę zeszłoroczną choinkę. Spryskała mnie od stóp do głów. Pies zaczął skomleć i uciekł pod suszarkę do naczyń. Nie miałem więc wątpliwości, że osiągnąłem zamierzony efekt. Krótka droga do domu Nigela była prawdziwym koszmarem. Dzieci w spiczastych czapkach biegły za mną z okrzykami: "Pokaż, co umiesz, albo dawaj forsę". Nawoływałem bez przerwy, żeby się odczepiły, ale szły za mną aż do domu Nigela nadeptując mi na płetwy. Początkowo Nigel nie chciał mnie wpuścić, bo nie miałem kostiumu czarownika. (On wszystko bierze tak dosłownie! Jak nie będzie się miał na baczności, to skończy przy komputerach). Wyjaśniłem jednak, że jestem diabłem, więc mnie wpuścił. Rodzice Nigela oglądali na górze telewizję, dobraliśmy się więc do ich barku, wypiliśmy koktajle Tia Maria i Egg Flip. Na przyjęciu w ogóle nie było dziewczyn, co wydało mi się trochę dziwne. Nigel oświadczył, że dziewczyny przyprawiają go o mdłości. Czarodzieje tańczyli wraz ze mną przy świetle przefiltrowanym przez wydrążoną dynię, do muzyki Duran Duran dochodzącej z płyt. Chyba wszystko było w porządku, ale jednak bez dziewczyn brakowało czegoś je ne sais quoi ( określenie francuskie ). O dziesiątej wparowała matka Nigela z ruchomym bufetem. Całe jedzenie zniknęło w dziesięć minut. Część została zjedzona, ale wiele rozrzucono. Bez cywilizacyjnego wpływu dziewcząt chłopaki wracają do stanu pier- wotnej dzikości. Szkoła zmusza mnie do czytania " Władcy much" Williama Goldinga. Dzielę egzemplarz książki z trzema półgłówkami, którym przeczytanie jednej strony zajmuje pół godziny, więc jest to doświadczenie raczej przygnębiające. Listopad 1. Poniedziałek Pełnia księżyca Po lekcjach poszedłem do fryzjera z moją nieprzytomnie grubą matką. Nie chciała, żebym z nią szedł, ale przecież nie można jej wypuścić samej. Kobiety zawsze rodzą w budkach telefonicznych, w autobusach, windach itd. To fakt powszechnie znany. Zakład "Franco" prowadził jakiś Włoch. Wrzasnął na mamę, jak tylko przeszła przez próg bambusowych drzwi. "Halo, Paulino, dlaczego to nie przychodzisz do Franka co tydzień jak dawniej?" Mama wyjaśniła, że nie może sobie teraz pozwolić na regularne bywanie u fryzjera. Na to Franco: "Co za głupstwa opowiadasz! Najpierw uczesanie, potem jedzenie. Chcesz, żeby twoje bambino otworzyło oczęta i spojrzało na brzydką mamma?" Słuchałem ze zdumieniem, jak dyrygował mamą, która jakoś zdawała się tego nie zauważać. Owinął jej szyję prześcieradłem i polecił: "Proszę siadać, nic nie mówić i nie ruszać się", po czym przechylił ją do tyłu i zaczął jej myć głowę. Zwymyślał ją, że ma kilka siwych włosów, ubolewał potem nad rozdwojonymi końcami i brakiem połysku. Następnie wysuszył jej włosy ręcznikiem i posadził ją przed lustrem. Mama poprosiła: "Franco, tylko wyrównaj". Na to Franco: "Nie ma mowy, Paulino. Wszystko obetnę i zaczynamy od początku". I mama pozwoliła mu robić, co chciał. Cały czas siedziała spokojnie! Pozwoliła mu też spryskać swoje krótko ostrzyżone włosy fioletową farbą i jeszcze mu za to zapłaciła! W dodatku dała mu napiwek! 2. Wtorek W telewizji jest nowy program. Nazywa się "Kanał Czwarty" i przeznaczony jest dla mniejszości, jak intelektualiści czy członkowie klubów rozrywek umysłowych. Wreszcie znalazłem coś dla ducha. Przepowiadam, że "Kanał Czwarty" odmieni brytyjskie społeczeństwo. Wszyscy durnie zaczną go oglądać i zrodzi się w nich potrzeba wykształcenia i kultury! Tak, przed Wielką Brytanią stoi nowa epoka odrodzenia! 3. Środa Mama spakowała podręczną walizeczkę i postawiła ją w hallu. 4. Czwartek Dziś zadzwonił ojciec z pytaniem, jak się czuje mama. Powiedziałem, że tak dobrze, jak można oczekiwać w podobnych okolicznościach, w połowie dziewiątego miesiąca ciąży. Zapytał, czy głowa niemowlęcia już się wysuwa. Odpowiedziałem ozięble, że nie są mi znane tajniki porodu. Zapytałem natomiast, jak się czuje jego niemowlę. Odpowiedział: "Słusznie, Adrianie, wbijaj nóż głębiej". Po czym odłożył słuchawkę. 5. Piątek Noc ognisk Zgodnie z zaleceniem środków przekazu zamknąłem psa w komórce na węgiel. Potem poszedłem na ognisko Poradni Małżeńskiej. Roiło się od par małżeńskich kłócących się przy świetle sztucznych ogni, więc wymknęliśmy się z Pandorą za ścianę spółdzielczej piekarni, gdzie podzieliliśmy się paczką fajerwerków. Wypisałem w powietrzu słowo PANDORA, a ona - ADRAIN. Bardzo mnie to przygnębiło. Chodzimy z sobą ponad rok, już powinna wiedzieć, jak się pisze moje imię. Wróciliśmy do dużego ogniska, gdzie znalazłem naszego psa. Oglądał pokaz sztucznych ogni i przeżuwał hot doga. Już nawet przestałem liczyć, ile razy jakiś wścibski dorosły występował z uwagą: " Tego psa powinno się zamknąć w bezpiecznym miejscu". Usiłowałem wyjaśnić, że nasz pies jest indywidualistą i nie można go traktować jak zwykłego psa, ale wśród eksplozji sztucznych ogni i zachwyconych okrzyków tłumu, towarzyszących wystrzeleniu każdej żałosnej rakiety, było to dosyć trudne. W końcu zabrałem głupiego psa do domu, przez co straciłem konkurs na "Najlepiej ubranego faceta ". 6. Sobota Napisałem wiersz polityczny. Zamierzam wysłać go do redakcji "New Statesmana ". Pan Braithwaite powiedział mi, że oni co tydzień drukują jakiś wywrotowy wiersz. PANI THATCHER, napisał Adrian Mole Czy pani płacze, pani Thatcher, czy pani czasem płacze? Czy pani budzi się ze snu. Czy płacze pani jak wierzba przy dróżce? Kojąc łzy w Marksa-Spencera poduszce? Czy też łzy pani jak stopiona stal? Czy pani czasem żal? Czy budzi panią myśl o "trzech milionach "? I smutek, że nie dla nich świat dokonań? Czy kładąc rano niebieski swój mundurek widzi pani w kolejce ludzi rząd jak sznurek Czy pani płacze, pani Thatcher, czy pani czasem płacze? Uważam, że mój wiersz jest bardzo inteligentny. Należy do tego typu utworów, które mogą rzucić rząd na kolana. 7. Niedziela. Poszliśmy z mamą odwiedzić Berta i Queenie. Wszyscy napotkani po drodze znajomi albo pytali, kiedy dziecko się urodzi, albo robili komentarze typu: "Pewnie chciałaby pani, żeby już było po wszystkim". Odpowiedzi mamy nie odznaczały się szczególnym wdziękiem . Bert otworzył nam drzwi i natychmiast zapytał: "Jeszcze nie wypsnęłaś tego gnojka?" Mama na to: "Zamknij się, obrzydliwy staruchu". Czasami naprawdę wzdycham do dawnych czasów, kiedy ludzie byli dla siebie uprzejmi. Trudno się domyślić, że mama i Bert bardzo się lubią. Wszyscy byli zbyt starzy, zbyt chorzy (nagle bardzo mnie rozbolały obydwa nadgarstki) albo zbyt ciężarni, żeby cokolwiek ugotować. Więc na niedzielny obiad jedliśmy chleb z serem. A po południu na zmian uczyliśmy Queenie mówić. Przy mnie powiedziała bardzo wyraźnie: "Proszę słoik buraczków . Kiedy dorosnę, mogę zostać terapeutą mowy. Do domu pojechaliśmy taksówką, bo mamie trochę spuchły kostki. Taksówkarz bardzo narzekał, bo odległość wynosiła zaledwie pół mili. 8. Poniedziałek O trzeciej nad ranem obudził mnie płacz mamy. Nie chciała powiedzieć, o co chodzi, więc tylko poklepałem ją po plecach i poszedłem z powrotem do łóżka. Chciałbym, żeby pozwoliła ojcu wrócić. W końcu przyznał przecież, że bardzo żałuje. 9. Wtorek Nie mogłem się skoncentrować w szkole, bo martwiłem się, o mamę. Pan Lambert zwrócił mi uwagę, że bezmyślnie wpatruję się w okno, zamiast pisać o przyszłości brytyjskiego przemysłu stalowego. Oświadczył: "Adrianie, zostały ci tylko trzy minuty na skończenie wypracowania". Napisałem więc: "W moim przekonaniu brytyjski przemysł stalowy nie ma żadnej przyszłości, dopóki obecny rząd jest przy władzy". Wiem, że dostanie mi się za to, ale mimo wszystko oddałem pracę. 10. Środa Mama sprząta dom od góry do dołu jak oszalała. Zdjęła wszystkie zasłony i firanki. Teraz każdy przechodzień może podglądać nasze najintymniejsze chwile. Oglądałem swoje pryszcze w lustrze w dużym pokoju, kiedy z ulicy dobiegł mnie głos pani O'Leary: "Masz wielki bąbel z tyłu na szyi. Nie przeocz go, chłopcze". Piętnaście łat zajęło mi przekonanie się, jaką rolę odegrały zasłony w cywilizowanym życiu angielskim. Dzisiaj umarł pan Breżniew, rosyjski premier. Światowi przywódcy wysłali na Kreml kłamliwe telegramy, jak bardzo im przykro z tego powodu. 11 . Czwartek Rocznica zawieszenia broni Kiedy wróciłem ze szkoły, małej walizeczki mamy nie było w przedpokoju. Mamy też nigdzie nie było, ale na puszce od herbatników znalazłem kartkę: Wody odeszły o 3.35. Jestem na porodówce w Szpitalu Królewskim. Weź taksówkę. Banknot pięciofuntowy w słoiku po spaghetti. Nie martw się. Ucałowania Mama PS. Pies jest u pani Singh. Okropnie niechlujny charakter pisma. Jazda taksówką była jednym koszmarem. Całą drogę usiłowałem uwolnić rękę ze słoika po spaghetti. Taksówkarz powtarzał: " Ty głupi niedocofie, trzeba było odwrócić słoik do góry nogami". Zaparkował przed wejściem do szpitala i trochę znudzony obserwował walkę mojej ręki ze słoikiem. Oświadczył: "Będę musiał doliczyć ci za postój". Upłynęło chyba ze sto lat, zanim odezwał się ponownie: "Zresztą i tak nie mam reszty z pięciu funtów". Byłem bliski łez, kiedy wreszcie uwolniłem rękę ze słoja. Widziałem oczyma duszy, jak mama mnie przyzywa. Dałem więc taksówkarzowi piątkę i wbiegłem do szpitala. Znalazłem windę i nacisnąłem guzik z napisem: "Izba Porodowa". Wysiadłem w innym świecie. Robił wrażenie Ośrodka Kontroli Lotów Kosmicznych w Houston. Jakiś technik zapytał mnie: "Kim jesteś?" "Jestem Adrian Mole"- odparłem. "Masz pozwolenie na przebywanie na porodówce?" " Tak" - odpowiedziałem. (Dlaczego to zrobiłem, dlaczego?) "Pokój trzynaście. Pacjentka wykazuje pewien upór". "Nic dziwnego, to bardzo uparta osoba " - przytaknąłem I Poszedłem wzdłuż korytarza. Drzwi zamykały się I otwierały; dostrzegłem kobiety przywiązane do przerażających urządzeń. Ponad błyszczącą posadzką unosiły się stękania i jęki. Otworzyłem drzwi do sali trzynaście i ujrzałem mamę na wysokim łożu pogrążoną w lekturze " Wspomnień mężczyzny polującego na lisy" Siegfrieda Sassoona. Wydawała się zadowolona, że mnie widzi, a potem zapytała, po co przyniosłem .do .szpitala słoik po spaghetti. Byłem w połowie wyjaśnień, kiedy wykrzywiła twarz i zaczęła śpiewać "Hard day a night . Po chwili przestała śpiewać i znowu wyglądała normalnie. Nawet się śmiała, kiedy doszedłem w opowiadaniu do strasznego taksówkarza. Wkrótce przyszła miła czarna pielęgniarka i zapytała: " W porządku, złotko?" Mama na to: " Tak. A to jest Adrian". Pielęgniarka zarządziła: "Adrianie, załóż maskę i fartuch, i usiądź w kącie. Za chwilę zacznie się akcja ". Po jakiejś półgodzinie mama zdecydowanie więcej śpiewała, a mniej mówiła. Co chwila łapała mnie za rękę i dosłownie miażdżyła ją w uścisku. Przyszła znów pielęgniarka i ku mojej wielkiej radości kazała mi wyjść. Ale mama nie chciała puścić mojej ręki. Więc pielęgniarka poradziła, żebym starał się na coś przydać i mierzył czas między skurczami. Kiedy wyszła, zapytałem mamę, co to są skurcze. "Bóle" - wyjaśniła z zaciśniętymi zębami. Zapytałem, dlaczego nie zamrożono jej krzyża, żeby nie czuła bólu. Mama na to: "Nie znoszę, kiedy robią coś przy moim krzyżu". Bóle następowały teraz co minutę, mama zupełnie oszalała, wbiegło całe mnóstwo ludzi i kazali jej przeć. Siedziałem w pewnej odległości, od strony głowy mamy, i starałem się nie patrzeć na drugi koniec łóżka, gdzie kręcili się lekarze i pielęgniarki z jakimiś metalowymi przedmiotami. Mama dyszała ciężko, zupełnie jak na Boże Narodzenie, kiedy nadmuchuje balony. Po chwili wszyscy krzyczeli: "Niech pani prze, pani Mole, niech pani prze!" Mama najwidoczniej parła tak mocno, aż oczy wyszły jej na wierzch. "Mocniej!" krzyczeli. Mama znowu jakby oszalała i doktor powiedział: ,, Widzę główkę dziecka" . Próbowałem się wtedy wymknąć, ale mama zawołała: "Gdzie jest Adrian, chcę Adriana!" Nie chciałem zostawić jej samej z obcymi, więc powiedziałem, że zostanę. Przez następne trzy minuty wpatrywałem się w pieprzyk na brodzie mamy i nie podnosiłem wzroku, dopóki nie usłyszałem czarnej pielęgniarki: "Idzie główka". 0 17.19 mama znów miała ciężki moment, po czym lekarze i pielęgniarki wydali głośne westchnienie. Spojrzałem w ich stronę i zobaczyłem coś chudego, fioletowego, zwisającego głową w dół. Pokryte było czymś białym. "Pani Mole, jest śliczna mała dziewczynka" - powiedział doktor i wydawał się tak zadowolony, jakby sam był ojcem. Mama zapytała: "Czy wszystko w porządku?" " Wszystkie palce na miejscu" - odpowiedział lekarz. Dziecko zaczęło krzyczeć jakoś tak dziwnie, jakby niechętnie, kiedy je położono na trochę tylko spłaszczonym brzuchu mamy. Mama patrzyła na nie tak, jakby to była cenna biżuteria czy coś podobnego. Pogratulowałem mamie, a ona powiedziała: "Przywitaj się z siostrą". . . Lekarz spojrzał na mój fartuch i maskę i zapytał: "To pan nie jest panem Mole, ojcem dziecka?" "Nie, jestem Adrian Mole, brat dziecka ". "A więc przekroczyłeś wszystkie przepisy obowiązujące w tym szpitalu. Muszę poprosić, żebyś wyszedł. Możesz być wspaniałym nosicielem zakaźnych chorób dziecięcych". Wyszedłem więc na korytarz, kiedy oni wszyscy czekali na pojawienie się czegoś pod nazwą łożysko. W poczekalni pełno było zafrasowanych mężczyzn, palili papierosy i rozmawiali o samochodach. ( Będę kontynuował po drzemce) O 18. 15 zadzwoniłem do Pandory i opowiedziałem jej nowiny. Piszczała w słuchawkę. Potem zadzwoniłem do babci. Szlochała w słuchawkę. Następnie zadzwoniłem do Berta i Queenie, którzy zapowiedzieli, że mamę odwiedzą. Udało mi się jednak odwieść ich od tego zamiaru. Wtedy skończyły mi się pięciopensówki, więc poszedłem odwiedzić mamę i siostrę. Potem wróciłem do domu. Chodziłem po pustych pokojach usiłując sobie wyobrazić, jak będę je dzielił z małą dziewczynką. Umieściłem wszystkie tłukące się przedmioty w moim pokoju na górnych półkach. Potem położyłem się do łóżka. Było dopiero wpół do ósmej, ale z jakiegoś powodu czułem się wyjątkowo zmęczony. O ósmej piętnaście obudził mnie telefon. Ojciec coś bredził na temat córeczki. Chciał znać każdy szczegół. Powiedziałem, że jest podobna do niego. Na pół łysa i ze złym wyrazem twarzy. 12. Piątek Dziś Rosjanie wybrali sobie nowego przywódcę. Nazywa się Andropow. W szkole stałem się bohaterem. Rozeszło się jakoś, ze ja odbierałem poród. Pani w stołówce dała mi dodatkową porcję frytek. Po lekcjach poszedłem do szpitala odwiedzić moje kobiety. Mieszkam u Pandory. Przy kolacji opowiedziałem im szczegółowo cały poród. W połowie opowiadania pan Braithwaite wstał od stołu i wyszedł. 13. Sobota Po południu poszliśmy z Pandorą odwiedzić mamę i niemowlę. Musieliśmy się przepychać przez tłum gości przy jej łóżku. Jak na osobę tak upartą, to jest bardzo lubiana. Dziecko podawano sobie z rąk do rąk jak dowód rzeczowy w sądzie. Wszyscy wykrzykiwali: Jaka śliczna!" Kobiety wzdychały: "Jakie to wzruszające". Mężczyźni powtarzali: " Takie malutkie paznokietki" I wtedy pojawili się Bert i Queenie, więc zrobiono miejsce na wózek Berta. Queenie osunęła się na łóżko przygniatając mamie nogi i nikt już nie panował nad chaosem. Nagle pielęgniarki stały się stanowcze i kompetentne. Przełożona powiedziała: " Tylko dwoje odwiedzających przy jednym łóżku". I w tym momencie wkroczyła babcia z ojcem. Wszyscy oddalili się z wielką skwapliwością, pozostawiając przy łóżku tę właśnie dwójkę. 14. Niedziela Niedziela pamięci Mama dzwoniła, że wraca do domu jutro rano o 10.30. Prosiła, żebym tylko nie zapomniał włączyć ogrzewania. Zapytałem, czy mam zamówić taksówkę. Powiedziała: "Nie trzeba, ojciec uprzejmie zaofiarował, że nas przywiezie". Nas! Nie jestem już jedynakiem. Obserwowałem płatki maków spadające na główki dzieci w Westminster Abbey. Zwilgotniały mi oczy, chyba zaczyna mi się zaziębienie. 15. Poniedziałek Nie poszedłem dziś do budy. Wcześnie rano zjawiła się pani O'Leary z panią Singh, żeby posprzątać dom. Powiedziałem, że sam to potrafię, ale pani O'Leary w ogóle nie potraktowała mnie poważnie: "Mówisz głupstwa, chłopcze. Myślisz, że byle jaki młodzik potrafi posprzątać tak dokładnie, by nic nie zaalarmowało sokolego wzroku kobiety?" O 11.15 uderzył mnie dość niezwykły widok: ojciec niósł swoją córeczkę przez ogródek od frontu. Za nim szła moja wychudzona matka z fioletowymi włosami. Nie starcza mi już odczuć na wszystkie zawiłości mojego życia. Nazachwycawszy się dzieckiem, panie O'Leary i Singh oddaliły się, pozostawiając moją najbliższą rodzinę sam na sam. Zrobiłem więc herbatę, żeby złagodzić napięcie. Mama zabrała swoją herbatę do łóżka, a moja zupełnie wystygła. Ojciec trochę jeszcze posiedział, a potem poszedł do domu, do babci. O 14.30 przyszła akuszerka. Wykonała jakieś tajemne czynności przy mamie w zaciszu głównej sypialni. O 15.15 akuszerka zeszła na dół i oświadczyła, że mama cierpi na poporodową depresję spowodowaną zaburzeniami hormonalnymi. Zapytała, kto się mamą opiekuje. Powiedziałem, że ja. Na to ona tonem pełnym powątpiewania: "Rozumiem". "Doskonale potrafię posłużyć się odkurzaczem" zawołałem. A położna: " Twoja mama potrzebuje większego wsparcia". Wziąłem więc poduszkę z mojego łóżka i zaniosłem mamie. Ten przejaw dobroci sprawił, że się rozpłakała. 16.Wtorek Zadzwoniłem do szkolnej sekretarki, pani Claricoates, z zapytaniem o urlop macierzyński. Scruton przejął słuchawkę. Warknął: "Mole, jeśli nie zobaczę cię jutro w szkole, będę bardzo niezadowolony". Dziecko budziło się w nocy pięciokrotnie. Wiem, ponieważ siedziałem przy łóżeczku sprawdzając co dziesięć minut, czy mała oddycha. Mama przestała płakać i znowu zaczęła malować rzęsy tuszem. 17. Środa Pani Singh i pani O'Leary na zmianę opiekują się moją mamą i siostrą. Pandora twierdzi, że zanudzam wszystkich niemowlęciem. Mówi, że godziny karmienia mojej siostry nie interesują jej tak bardzo. Jak daleko może się posunąć gruboskórność? 18. Czwartek Kiedy wróciłem ze szkoły, ojciec prasował rzeczy dziecka. Uprzedził od razu: "Jeśli będziesz się śmiał to cię zatłukę". Mama karmiła dziecko trzymając nogę na grzbiecie psa: .Cudowny obrazek rodzinny, trochę zmącony w chwili gdy ojciec odstawił deskę do prasowania a i poszedł do domu do swojej drugiej rodziny. 19 . Piątek Zapytałem mamę, jak zamierza nazwać dziecko. Powiedziała: ."Nie potrafię wybiec myślą poza następne karmienie, a co dopiero wybrać imię". Zasugerowałem, żeby każde z nas sporządziło listę imion, co też zrobiliśmy po następnym karmieniu. Mama Ja Charity Tracy Christobel Klara Zoe Toyah Jade Diana Frankie Pandora India Sharon Rosie Georgina Caitlin Rut Na liście mamy podobały mi się tylko Rosie i Rut. Mamie nie podobało się żadne z proponowanych przeze mnie imion. Oświadczyła: "Pandora to bardzo pretensjonalne". Ja uważam, że to najbardziej Poruszające imię od początku świata. Ilekroć je wymawiam, ilekroć je słyszę, coś po prostu rozsadza mi żebra. 2O. Sobota Moja siostra nazywa się Rosie Germaine Mole. "Rosie" podoba się wszystkim, ale tylko mama lubi .,Germaine". W Urzędzie Stanu Cywilnego urzędnik podniósł brwi i zapytał: "Germaine? Jak w «Żeńskim eunuchu»?" Mama: " Tak. Pan to czytał?" "Nie, ale moja żona nie może się od tego oderwać" - powiedział przygładzając nie wyprasowaną koszulę. Wpisanie Rosie do oficjalnego rejestru Wielkiej Brytanii uczciliśmy pójściem na obiad. Rosie siedziała w nosidłach rozpłaszczona na piersi mamy. Zachowywała się bardzo dobrze. Obudziła się tylko, kiedy mama upuściła jej na głowę gorącą frytkę. Po jedzeniu pojechaliśmy do domu taksówką. Mama czuła się zbyt zmęczona, żeby iść na przystanek autobusowy. 21. Niedziela Ojciec przyniósł dwadzieścia pięć funtów. Ubolewał nad mamą, podczas gdy ona rozmrażała pod gorącą wodą baranią łopatkę. Wszczęli gwałtowną dyskusję o przyszłości swojego związku. Wziąłem więc psa do ogrodu na trening posłuszeństwa, co było czystą stratą czasu. Nasz pies mógłby doprowadzić do łez Barbarę Woodhouse. 22 .Poniedziałek Na lekcji angielskiego mieliśmy opisać jakąś osobę. Napisałem więc o Rosie. ROSIE Rosie ma około osiemnastu cali długości, dużą głowę z kręconymi czarnymi włosami jak braciszek Tuck. W odróżnieniu od reszty rodziny ma oczy brązowe. I zupełnie dobrą cerę. Usta ma bardzo maleńkie poza momentami, kiedy wrzeszczy. Wtedy przypominają podziemną grotę. Jej szyja jest pomarszczona jak u indora. Ubiera się w ubranka unisex i zawsze ma jednorazową pieluszkę. Cały dzień leniuchuje w przenośnym łóżeczku, z którego wyjmuje się ją tylko na karmienie i na przebieranie. Ma rozdwojoną osobowość: w jednej minucie spokojna, w następnej wrzeszczy jak oszalała. Ma zaledwie jedenaście dni, ale już rządzi naszym domem. 23. Wtorek Dziś wieczorem zadzwonił ten szczur Lucas. Mama mówiła coś do niego przez dziesięć minut, jakimś takim przyciszonym głosem, jakby nie chciała, żebym słyszał. Usłyszałem jednak jej ostatnie słowa, zanim cisnęła telefon przez całą szerokość hallu. Wypowiedziała je bowiem na wysokich decybelach: " W porządku - więc zbadaj grupę krwi!" Może Lucas podejrzewa, że ma jakąś śmiertelną chorobę. Oby tak było. 24. Środa Pan O'Leary pojechał do Irlandii, żeby głosować w tamtejszych wyborach, które odbywają się jutro. podziwiam jego patriotyzm, nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego nie mieszka stale w Irlandii. Zapytam go o to, kiedy wróci. Pani O'Leary nie jest nastawiona tak patriotycznie. Została w domu i wydała przyjęcie na cześć jakiejś "Ann Summers"*( przypis:*Ann Summers - nazwa sieci sex- shopów). Mama była zaproszona, ale nie poszła. Powiedziała, że dzięki Ann Summers znalazła się w tak paskudnej sytuacji. Przez całą noc obserwowałem drzwi domu O'Learych, ale widziałem tylko gromady chichoczących kobiet w średnim wieku z brązowymi papierowymi torbami. 25. Czwartek. W wyborach powszechnych w Irlandii nikt nie odniósł zwycięstwa. Zakończyły się remisem. Pana O'Leary'ego zatrzymano na lotnisku East Midlands z podejrzeniem o terroryzm, wypuszczono go jednak z ostrzeżeniem, żeby nie starał się ponownie przywozić do kraju akcesoriów Małego Żołnierzyka. 26 . Piątek Przed szkolną furtką doznałem dzisiaj straszliwego szoku. Czekała na mnie Tyczka. Stała kołysząc stary wózek rodziny królewskiej z Brettem i Maxwellem w środku. Wyglądała jak uchodźca z kronik filmowych z okresu drugiej wojny światowej. Maxwell wrzasnął: "Cześć, bracie!" Myślałem, że zwraca się do Bretta, ale nie, ten dzieciak mnie miał na myśli! Wepchnąłem mu w gębę kawałek batonika Mars zanim zdążył mnie bardziej skompromitować, i przed~ stawiłem Tyczce Pandorę. Powiedziałem do Tyczki: "Moja przyjaciółka Pandora", a do Pandory: "Pani Doreen Slater". Obie kobiety w ciągu sekundy zmierzyły się wzrokiem od stóp do głów, po czym uśmiechnęły się fałszywie. "Jakie rozkoszne dzieci" - powiedziała Pandora wpatrując się w wózek. "Dwa nieznośne szczeniaki - jęknęła Tyczka. - Nigdy bym ich nie miała, gdybym wiedziała wcześniej..." " Wiedziała, o czym?" - zapytała Pandora ze sztuczną niewinnością. "Że zabierają całe życie. Nie miej dzieci" - ostrzegła Tyczka. Na to Pandora: "Chcę mieć sześcioro". ,I być równocześnie redaktorem «Timesa»?" - wtrąciłem sarkastycznie. "A jakże! - odparła Pandora. - I jeszcze samodzielnie malować mieszkanie". "Poczekaj! - powiedziała Tyczka. - Poczekaj, a zobaczysz!" - zabrzmiało to jak klątwa Cyganki. Zapytałem Tyczkę, dlaczego na mnie czekała, więc wyjaśniła, że z moim ojcem trudno wytrzymać, a z babcią jeszcze trudniej. "Ale co ja na to mogę poradzić?" Nic chciałam tylko zrzucić z siebie ten ciężar" (po prostu). Po czym popchała wózek w stronę domu babci. Naprawdę nie znam ani jednego normalnego dorosłego! Wszyscy są pomyleni. Jeśli nie walczą na Bliskim Wschodzie, nie ubierają pudli w plastykowe płaszcze to każą się zamrażać. Albo czytają "Sun" w przekonaniu, że to prawdziwa gazeta. 27. Sobota Dziś wieczorem po raz pierwszy zmieniłem pieluszkę. Jutro spróbuję to zrobić z otwartymi oczyma. 28.Niedziela Jak mama może się uśmiechać, a nawet śmiać się, zmieniając te obrzydliwe pieluszki? O mało nie zemdlałem, choć usiłowałem wykonać tę czynność za pomocą pewnego rodzaju urządzenia ochronnego (zapinka do bielizny). Może kobiety mają słabo rozwinięty zmysł powonienia? Ciekawe, czy robiono jakieś badania na ten temat? Jeśli zdam egzamin z biologii, mogę się tym zająć. 29. Poniedziałek Od urodzenia Rosie mama zupełnie przestała się mną interesować. Nigdy nie była szczególnie troskliwa - zawsze musiałem sam czyścić buty - ale ostatnio czuję się autentycznie zaniedbany uczuciowo. Jeżeli będę miał zaburzenia psychiczne, kiedy dorosnę, będzie to wyłączna wina mamy. Większość czasu spędzam w swoim pokoju na czytaniu. Skończyłem właśnie " To Sir with Love". To jest o czarnym nauczycielu, którego źle traktują biali chuligani. Odnosi jednak nad nimi. zwycięstwo dzięki własnej wytrwałości, uprzejmości i stanowczości, po czym postanawia zostać inżynierem,. Oceniam tę książkę na pięć punktów w skali dziesięciopunktowej. A to nieźle, bo jestem bardzo wymagający. 30. Wtorek Dzień św. Andrzeja Zrobiłem listę prezentów gwiazdkowych w kolejności preferencji: Lista dużych prezentów Komputer (nie ma szans) Kolorowy telewizor (przenośny) Adapter Hi-Fi (przyszłe zbiory płytowe) Elektroniczna maszyna do pisania (wiersze) Kożuch trzy czwarte (ciepło i status) Spis drobniejszych prezentów Para spodni z zaszewkami Buty adidas (nr 10) Kurtka adidas (obwód klatki piersiowej 36 cali) Lampka kreślarska (nocne poetyzowanie) Gigantyczna puszka czekoladek Quality Street Komplet przyborów do pisania z prawdziwego złota (z wygrawerowanym A. Mole) Para kapci Elektryczna maszynka do golenia Szlafrok z Habitatu (taki, jaki ma ojciec Pandory) Rzeczy, które dostaję i tak, czy chcę czy nie Wydanie specjalne "Beano" Czekoladowe papierosy Paczka mazaków Przyczepiany nos (okulary) i wąsy Dałem ten spis mamie, ale nie była w nastroju do podejmowania jakiejkolwiek rozmowy o świętach. W istocie samo wspomnienie o świętach wprawiło ją w zły humor. Grudzień 1 Środa Pełen emocji telefon od babci. Tyczka zabrała Bretta i Maxwella i przeniosła się do ojca Maxwella, który właśnie wrócił z Bliskiego Wschodu z mnóstwem wypchanych wielbłądzików i masą forsy wolnej od podatku. Najwyraźniej mój ojciec nie ma nic przeciwko pozbawieniu go praw rodzicielskich, a ojcu Maxwella wcale nie przeszkadza, że Tyczka urodziła kolejne dziecko w czasie jego nieobecności. To szokujące. Czyżbym był jedynym strażnikiem tej odrobiny moralności, która się jeszcze ostała w naszym społeczeństwie? 2. Czwartek Ojciec Maxwella, Trevor Roper, nie ma nic przeciwko Brettowi, ponieważ uważa, że Brett jest wynikiem nieudanego coitus interruptus! Tyczka wychodzi za pana Ropera., jak: tylko skończy się jego sprawa rozwodowa. Nic dziwnego, że ten kraj jest w takim stanie.. Poważnie rozmyślam nad powrotem na łono Kościoła (jednak nie na ślub Tyczki). Umówiłem Się z pastorem, wielebnym Silverem. Wziąłem jego adres z książki telefonicznej. 3. Piątek Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem Pastora reperował rower. Wyglądał całkiem normalnie tyle że ubrany był w czarną suknię. Podniósł .się i uścisnął mi dłoń, przy czym omal nie połamał mi kości. Potem zabrał mnie do swojego gabinetu i zapytał,. w jakiej sprawie chciałem się z nim spotkać. Powiedziałem, ze niepokoi mnie upadek moralności .we współczesnym życiu. Drżącymi rękami zapalił papierosa I zapytał, czy próbowałem znaleźć przewodnika w Bogu. Wyjaśniłem, że utraciłem wiarę w Boga. Na co pastor: "O Boże, tylko nie to!" A potem mówił bez przerwy. Wszystko sprowadzało się do tego, że trzeba mleć wiarę. Powiedziałem, ze nie mam wiary i spytałem, jak mogę jej nabrać. Odpowiedział: "Musisz mieć wiarę!" Przypominało to płytę obracającą się w miejscu. Zapytałem: "Jeśli Bóg istnieje, to jak może dopuścić do wojen, głodu, katastrof na autostradach?" Wielebny Silver odpowiedział: "Nie wiem. Sam spędzam bezsenne noce zastanawiając się nad tym". Weszła pani Silver z dwoma kubkami neski i paczką lukrowanych ciastek. Powiedziała: "Derek, za dziesięć minut zaczyna się ten twój Otwarty Uniwersytet". Zapytałem wielebnego Silvera, co studiuje. "Mikrobiologię. Z mikrobami przynajmniej wiadomo, co jest grane'. Pożegnałem się, życząc pastorowi powodzenia na nowej drodze życia. Poradziwszy, żebym nie tracił nadziei, wypuścił mnie na zły i szalony świat. Było zimno, ciemno, jacyś chuligani ciskali na ulicy frytkami. Wróciłem do domu w znacznie gorszym stanie niż kiedykolwiek. 4. Sobota Przeżywam załamanie nerwowe. Nikt tego jeszcze nie zauważył. 5. Niedziela Poszedłem do Berta, on jest moją ostatnią deską ratunku. (Pandora mnie zawiodła. Przypisuje stan moich nerwów temu, że jadam mięso). Powiedziałem: "Bert, jestem nerwowo załamany". Na to Bert oświadczył, że przechodził podobne załamanie w czasie pierwszej wojny. Było spowodowane ciągłym oglądaniem tysięcy zabitych i wiecznym strachem o własne życie. Zapytał, co jest przyczyną mojego załamania. "Brak moralności w społeczeństwie" - wyjaśniłem. Na to Bert: " Ty bałwanie, potrzeba ci trochę ciężkiej pracy. Możesz zacząć od pozmywania naczyń"'. Kiedy skończyłem, Queenie zrobiła mi herbatę i całą górę kanapek z pastą z krabów. Jedząc oglądałem w telewizji audycję religijną "Pieśni chwały'. Kościół był pełen ludzi, którzy zdawali się bardzo szczęśliwi, robili wrażenie, że pragną wyśpiewać całą duszę. Jak to się dzieje, że oni mają wiarę, a ja nie? Już taki mój pech. 6. Poniedziałek Wrzaski Rosie obudziły mnie o 1, o 2.30 i o 4 nad ranem. Wstałem o szóstej i wysłuchałem audycji dla farmerów w "Radio Cztery'. Jakiś wiejski nudziarz mękolił o hodowli gęsi w Essex. O 8.20 wszedłem do pokoju mamy, żeby poprosić o pieniądze na obiad, i zastałem Rosie głęboko uśpioną na łóżku mamy. Jest to absolutnie niedopuszczalne według wszystkich książek o niemowlętach. Sprawdziłem, czy Rosie może swobodnie oddychać, wyjąłem trzy funty z portmonetki mamy i poszedłem do szkoły, gdzie starałem się zachowywać normalnie. 7 Wtorek Dziś o trzeciej nad ranem umarła Queenie. Dostała wylewu we śnie. Bert powiedział, że to dobra śmierć, i skłonny jestem przyznać mu rację. Dziwne wrażenie robiły rzeczy Queenie w domu Berta. Ciągle nie mogę uwierzyć, że Queenie nie żyje, a jej ciało znajduje się w kostnicy Spółdzielczego Zakładu Pogrzebowego. Nie rozpłakałem się, kiedy mama przekazała mi tę wiadomość; prawdę mówiąc miałem ochotę się śmiać. Rozpłakałem się dopiero, kiedy zobaczyłem stojący na toaletce słoik różu. Nie dopuściłem do tego, żeby Bert zobaczył, że płakałem, a on też starannie ukrywał przede mną swoje łzy. Wiem jednak, że płakał. W szufladzie nie ma czystych chusteczek. Bert nie wie, jak załatwić świadectwo zgonu, formalności pogrzebowe itp. Ojciec Pandory wziął więc na siebie, całą papierkową robotę związaną ze śmiercią. 8. Środa Bert poprosił, żebym napisał wiersz do działu "Zgony" w lokalnej gazecie. 22.00. Jestem przerażony. Cierpię na kompletną niemoc twórczą. 23.30. Odblokowało się. Skończyłem wiersz. 9. Czwartek Dziś wieczorem ukazały się w gazecie następujące nekrologi: BAXTER Maud Lilian (Queenie). Zmarła spokojnie w domu 7 grudnia 1982. Była najlepszą dziewczyną. Bert, Szabla i Adrian. Biała twarz, czerwone policzki, Oczy jak pączki krokusa. Ręce zręczne j pewne, choć żylaste od pracy Praktyczne, wygodne ciało w młodzieńcze kolory przybrane. Poskręcane stopy twardo stojące na ziemi. Glos miękki i pewny nagły, skrzeczący śmiech . Jej ciało zimne i bez życia. Ale pamięć o niej tak ciepla i radosna jak sierpniowy deszcz. Uroczystości pogrzebowe i kremacja w poniedziałek 13 grudnia o 13.30 w krematorium Gilmore. Kwiaty proszę posyłać do Spółdzielczego Zakładu Pogrzebowego. Napisane z miłością przez Adriana na prośbę pana Berta Baxtera. BAXTER Queenie. Żegnana z prawdziwym żalem przez Paulinę i Rosie Mole. BAXTER Maud Lilian Dlaczego nagle tak rozstanie? Dlaczego czasu nie starczyło Na czule pożegnanie? Pogrążony w smutku syn Natan, synowa Maria, wnuki Jodie i Jason. BAXTER Queenie Żegnaj, Queenie. Rodzina Braithwaite'ów. BAXTER Queenie Uśmiech i mile dla każdego słowo Baczna na wszystko uwaga Znosiła cierpienia bez skargi Dla każdego zbłąkanego psa znalazła kość. Niech cię Bóg błogosławi, Queenie Przyjaciele z Zimozielonych. BAXTER Queenie. Życie jest zmaganiem w poszukiwaniu wizji. Mamy nadzieję, że znalazłaś swoją. Przyjaciele rodzina Singh. BAXTER Queenie. Trudno wyrazić słowami, jak bardzo mi będzie brakowało twojego towarzystwa. Sąsiadka Doris. BAXTER Queenie Najgłębsze współczucie. John mleczarz. BAXTER Queenie. Straciliśmy drogą starą przyjaciółkę. Julian i Sandy z salonu fryzjerskiego "Jolie Madame". BAXTER Queenie. Bolesna strata. May i George Mole. BAXTER Queenie. Będzie mi Ciebie brak, Queenie. Betty ze sklepu ze słodyczami z mężem Cyrylem i dziećmi Carol i Pat. Moje epitafium dla Queenie wywołało poruszenie. Mówiono, że jest w złym guście, niektórzy krytykowali brak rymów. Czy przez resztę życia muszę być skazany na egzystencję wśród niewykształconych prostaków? Wzdycham do dnia, kiedy kupię pierwszą kawalerkę na Hampsteadzie. Wywieszę na drzwiach ostrzeżenie: "Domokrążcom i filistynom wstęp wzbroniony". 10. Piątek Braithwaite bardzo zmartwiony pogrzebem Queenie. Najtaniej może to zorganizować za trzysta pięćdziesiąt funtów (zwykła trumna, jeden karawan, jeden samochód dla żałobników). Ubezpieczenie Queenie na wypadek śmierci opiewa jedynie na trzydzieści funtów. Wykupiła je w 1931 roku, kiedy za tę sumę można było mieć ozdobną trumnę, dwa zaprzęgi czarnych koni w pióropuszach, stypę i cały tłum asysty w cylindrach. Zapomoga pogrzebowa przyznawana przez rząd nie na wiele się przydaje. Nie można za nią kupić nawet mosiężnego gwoździa do trumny. Jedynym wyjściem dla Berta jest wzięcie pożyczki i pochowanie Queenie na kredyt. 11 Sobota Towarzystwo Kredytowe odrzuciło prośbę Berta o pożyczkę. Stwierdzili, że w wieku lat dziewięćdziesięciu jest za stary, wygląda więc na to, ze pogrzeb Queenie będzie musiał się odbyć na koszt Opieki Społecznej (zielona furgonetka, trumna z dykty, prochy do słoika po dżemie). Bert jest bardzo przygnębiony. Powiedział: "Chciałem godnie wyprawić moją dziewczynkę". Spędziłem wobec tego całą noc dzwoniąc do wszystkich, którzy znali Queenie, próbując ich nakłonić do darowania pieniędzy. Wielokrotnie nazwano mnie świętym. 12 Niedziela Mama poszła z panią O'Leary, panią Singh i swoją kobiecą grupą na piknik na Greenham. Common. Zabrała ze sobą Rosie, więc w domu jest bardzo spokojnie. Nastawiłem płytę "Toyah" na cały regulator i kąpałem się przy otwartych drzwiach. 22.00. Właśnie obejrzałem w telewizji kobiety. na Greenham Common. Przywiązywały dziecinne buciczki do drutów odgradzających bazę rakietową. Potem wszystkie wzięły się za ręce. Komentator telewizyjny powiedział, że zebrało się tam trzydzieści tysięcy kobiet. Pies obrażony, bo mama wyszła na cały dzień: Nie zdaje sobie sprawy, że mama o wiele mil stąd broni jego przyszłości. Wróciły do domu bezpiecznie. Cała grupa mamy przyszła do nas. Rozmawiały o kobiecej solidarności, kiedy podawałem im kawę i kanapki z tuńczykiem. Czułem się wyłączony z rozmowy, więc poszedłem spać. 2 nad ranem. Obudziło mnie właśnie walenie do drzwi. Pan Singh i pan O'Leary domagali się, żeby ich wpuścić. Wstałem i wyjaśniłem, że w naszym saloniku zebrało się około dwudziestu kobiet. Pan O'Leary: "Powiedz Caitlin, żeby się pospieszyła; nie mogę znaleźć swojej piżamy". Pan Singh: "Zapytaj Sity, jak się włącza nasz elektryczny czajnik". Powiedziałem im, że dla ich własnego dobra będzie lepiej, jak sobie pójdą. 13 Poniedziałek Pogrzeb Queenie Zostawiliśmy Rosie u pani Singh i poszliśmy do bungalowu Berta. Na całej ulicy okna były zasłonięte na znak szacunku dla Queenie. Sąsiedzi przyglądali się wieńcom rozłożonym wzdłuż ścieżki do drzwi frontowych. Bert w ślubnym garniturze siedział w swoim wózku inwalidzkim. Obok niego siedział Szabla. Mama pocałowała Berta. Bert powiedział: "Nie mogę znieść myśli, że ona leży w nie ogrzewanej trumnie, nigdy nie lubiła zimna". Mama występowała jako gospodyni, ponieważ nie pojawił się nikt z rodziny Queenie. (Queenie pokłóciła się z nimi, bo nie uznawali jej małżeństwa z Bertem.) Nadjechały samochody, pracownicy zakładu pogrzebowego przy mojej pomocy ulokowali Berta w pierwszym samochodzie. Mama, ja, sąsiadka Doris i państwo Braithwaite wsiedliśmy również do tego samochodu. Następny samochód wypełnili mniej ważni żałobnicy i pojechaliśmy powoli do krematorium Gilmore. Kiedy wjeżdżaliśmy na cmentarz, jakiś mężczyzna zdjął kapelusz i pokłonił się. Bardzo mnie wzruszył ten gest. Moi rodzice usiedli w kaplicy obok siebie, na krótką chwilę zjednoczeni. My z Pandorą siedzieliśmy po obu stronach Berta, który chciał mieć przy sobie młodych, jak oświadczył. Uroczystość była krótka, odśpiewaliśmy ulubioną kolędę Queenie " W żłobie leży" i jej ulubioną piosenkę "Gdybym ja rządził światem". A potem, podczas gdy z organów płynęła smutna muzyka, trumna zaczęła się posuwać w stronę fioletowej kotary za ołtarzem. Kiedy trumna dotarła do kotary, Pandora szepnęła: "Boże, jakie to barbarzyńskie " Ze zgrozą obserwowałem, jak trumna znikała. Bert powiedział: "Do zobaczenia, staruszko" i potem Queenie spłonęła w piecu. Byłem w takim szoku, że z trudem szedłem wzdłuż nawy. Po wyjściu na zewnątrz oboje z Pandorą spojrzeliśmy w górę. Z komina wydobywał się dym, rozwiewany przez wiatr. Queenie zawsze mówiła, że chciałaby fruwać. Myślę, że jest jakaś logika w życiu i śmierci. Urodziła się Rosie, więc Queenie musiała zrobić dla niej miejsce. Stypa odbyła się w domu Pandory i było to bardzo pogodne spotkanie. Bert trzymał się dobrze i nawet zaryzykował parę dowcipów. Zauważyłem jednak, że ilekroć wymieniłem imię Queenie, ludzie odwracali głowy i udawali, że nie dosłyszeli. Bert znowu jest sam i będzie wymagał więcej opieki niż kiedykolwiek. Jak ja sobie poradzę? W czerwcu mam egzaminy. 14. Wtorek W "Radio Cztery" podano, że rząd wydaje miliard funtów na zakup sprzętu wojskowego. A jedno z naszych szkolnych laboratoriów zamyka się po Bożym Narodzeniu, bo szkoła nie może sobie pozwolić na zaangażowanie nowego nauczyciela. Biedny stary pan Will idzie na emeryturę po trzydziestu latach pocenia się nad palnikiem Bunsena. Bardzo nam go będzie brakowało. Był niezwykle wymagający, ale przy tym bardzo sprawiedliwy. Nigdy nie robił sarkastycznych uwag i wydawał się słuchać tego, co każdy z nas miał do powiedzenia. Za dobre wyniki rozdawał również małe batoniki Mars. 15. Środa Wyjęliśmy dziś choinkę. Trochę zardzewiała, ale przykryłem złotkiem najgorsze miejsca. Mama się uparła, żeby powiesić ozdoby, które zrobiłem w dzieciństwie. Powiedziała, że mają dla niej wartość sentymentalną. Choinka wygląda zupełnie dobrze z tymi wszystkimi błyszczącymi bombkami I ohydnymi aniołkami. Wziąłem Rosie na ręce i pokazałem jej ubraną choinkę, nie mogę jednak stwierdzić, żeby ją to szczególnie ucieszyło. Po prostu głęboko ziewnęła. Za to pies dostał jednego ze swoich ataków szaleństwa i trzeba go było uspokoić zwiniętym w trąbkę "Guardianem". 16. Czwartek Kupiłem u pana Cherry'ego paczkę tanich kart świątecznych, ale nie napisałem ich jeszcze. Poczekam, kto mnie przyśle życzenia. 17. Piątek Szkolna wewnętrzna poczta świąteczna działa równie źle jak poczta ogólna. Wysłałem kartkę do Pandory przed apelem, ale nie dostała jej nawet po ostatniej lekcji. Dowiem się, którzy pierwszoklasiści występowali w roli elfów i solidnie ich obrugam. 18. Sobota Courtney zgromadził sto pięćdziesiąt funtów napiwku od mieszkańców swojego pocztowego obwodu. Wyda to na weekend w Wenecji. Stwierdził, że Boże Narodzenie w Wenecji należy do doświadczeń, które każdy powinien przeżyć przynajmniej raz w życiu. Chciałbym, żeby stało się moim udziałem. Courtney oznajmił, że angielskich kanałów w żadnym razie nie da się porównać z weneckimi. 19. Niedziela Dziś Rosie Germaine Mole uśmiechnęła się po raz pierwszy. Uśmiech ten skierowany był do psa. Zadzwonił ojciec z pytaniem, co robimy w święta. Mama odpowiedziała: " To, co zwykle o tej porze roku. Jemy indyka, upijamy się, kupujemy nowe żarówki do lampek na choinkę itp." Ojciec odparł: "My z mamą spędzimy spokojne święta w domu we dwoje. Tylko mama i ja. Z dala od najbliższych i najdroższych". Mama powiedziała: " To brzmi wspaniale. No, ale muszę pędzić. Właśnie pojawił się tłum przedświątecznych balowników z szampanem". Było to absolutne kłamstwo. To ja wszedłem do pokoju z filiżanką kakao. 20. Poniedziałek Jutro ostatni dzień lekcji przed feriami. Więc szkoła trochę zwariowana. Dziewczyny w ogóle nic nie robią, siedzą w klasie i liczą, ile która dostała kart, piszą setki dalszych. Poczta elfów zupełnie zatkana. Ja jeszcze nie wysłałem żadnych kart. Ciągle czekam, czy sam dostanę chociaż jedną. Jutro szkolny koncert. Po raz pierwszy nie biorę w nim udziału. Mama zadowolona, bo to znaczy, że nie musi przyjść. 21. Wtorek Ostatni dzień szkoły Bogu dzięki! Dostałem siedem kart świątecznych. Trzy bardzo gustowne. Cztery ohydne, wydrukowane na kiepskim papierze, których nawet nie da się postawić. Po ich otrzymaniu szybko napisałem siedem kart i podałem je przechodzącemu elfowi. Pan Golightly, reżyser świątecznego przedstawienia "Brata marnotrawnego", bardzo był zdenerwowany, kiedy życzyłem mu powodzenia na dzisiejszy wieczór. Powiedział: "Adrianie, przez twoją rezygnację w roli Ernesta mam karzełka " (Petera Browna, którego matka paliła przez całą ciążę!). Cieszę się, że zrezygnowałem z tej roli, ponieważ sztuka okazała się kompletnym fiaskiem. Lady Bracknell zapomniała powiedzieć: "Torebka?" A Peter Brown stał za krzesłem, tak że publiczność widziała jedynie czubek jego głowy. Simona Bates była całkiem niezła jako Gwendolina, szkoda tylko, że kostium nie zakrywał jej tatuażu. O pozostałych rolach nawet nie warto pisać. Najlepsza w przedstawieniu była scenografia. Pogratulowałem nauczycielowi obróbki drewna, panu Animbie, jego zaangażowania. Zapytał: "Myślisz, że ktoś zauważył, że to przerobiona sceneria z przedstawienia «Piotrusia Pana» sprzed trzech lat?" Zapewniłem go, że nikt nie krytykował obrzeżonej palmami wyspy, widocznej przez oszklone drzwi. Po zakończeniu przedstawienia pan Golightly był nieuchwytny. Ktoś mi powiedział, że wymknął się zza kulis przed końcem, pod pretekstem odwiedzenia matki w szpitalu. Najlepszą częścią wieczoru była przerwa, kiedy Pandora grała w bufecie na altówce. 22. Środa Podjąłem dziś piętnaście funtów z książeczki w Towarzystwie Budowlanym. Wiem, że to bardzo dużo, ale przybyła mi jeszcze jedna osoba, której muszę kupić prezent. 21.30. Zapomniałem, że nie ma już Queenie. Niepotrzebnie byłem taki ekstrawagancki. Co za skleroza! 23.Czwartek Zrobiłem spis prezentów i poszedłem do Woolwortha, gdzie jest duży wybór upominków. Pies Sztuczna kość 1,25 Pandora Szczerozłoty łańcuch 2,00 Mama Czasomierz do jajek ok. 1,59 Rosie Czekoladki Santa 79 p. Bert 20 woodbine'ów 1,09 Nigel W tym roku nie dostanie Jego najlepszym przyjacielem jest teraz Clive Barnes Ojciec Duża puszka antyzamarzacza do samochodu 1,39 Babcia Świąteczna paczka ściereczek do kurzu 1,29 Ciocia Zuzanna Chusteczki do nosa 99 p. Szabla Grzebień 1,29 Woolworth pełen był kupujących, więc musiałem pół godziny stać w kolejce do kasy. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ludzie odkładają zakupy na dwa ostatnie dni przed świętami. W drodze powrotnej nie mogłem wsiąść do autobusu z powodu gromady idiotów. Poszedłem z Pandorą na party do klubu młodzieżowego. Nigel spowodował skandal tańcząc z Clive'em Barnesem, który miał umalowane usta i rzęsy! Wszyscy szeptali, że Nigel jest pederastą, postarałem się więc, żeby nie mieli żadnych wątpliwości, że nie jest to już mój najlepszy przyjaciel. Barry Kent przeszmuglował do klubu dwie puszki piwa Tartan przez drzwi przeciwpożarowe. Jego sześcioosobowa banda nieź1e się urżnęła. Na zakończenie Rysiek Cytryna nastawił "Białe święta" w wykonaniu jakiegoś starca i wszyscy romantycznie tańczyli parami. Powiedziałem Pandorze, jak bardzo ją uwielbiam, a ona zapytała: "Aidy, mój drogi, jak długo potrwa nasze szczęście?" Pandora zawsze potrafi wszystko zepsuć. Odprowadziłem ją do domu. Pocałowałem ją dwa razy. Poszedłem do domu. Nakarmiłem psa. Zbadałem pu1s Rosie. Poszedłem spać. 24. Piątek Mama jest więźniem Rosie, więc musiałem sam zrobić wszystkie przygotowania świąteczne. Już o 7.30 stałem w ko1ejce po świeżego indyka, wieprzowinę i mięso na kiełbasy. O 9.00 stałem w kolejce w sklepie warzywnym: 3 funty fasolki, 24 mandarynki, 2 funty mieszanych orzechów, dwie wiązki gałązek jemioły (sprawdziłem, czy mają jagody), sałata (nie zapomnij o zie1onej papryce), dwa pudełka daktyli (kupiłem te z wielbłądem na opakowaniu), 3 funty jabłek (jak nie będzie koksów, weź te słodkie zielone), 6 funtów kartofli (sprawdź każdy, czy nie kiełkuje). O 11.15 byłem w pralni: pranie i suszenie narzut na kanapę i fotele. O 14.00 byłem w sklepie spożywczym z długą listą, a wózek Rosie stał przed sklepem jako środek transportu. Sera Stilton ze dwa i pół funta (upewnij się, że jest i niebieski i twardy), dwa pudełka biszkoptów, czerwona i żółta galaretka... puszka sałatki owocowej... I tak w nieskończoność. O 16.10 przepychałem się przez drzwi wejściowe Woolwortha, usiłując dotrzeć do lady ze świątecznymi lampkami. O 16.20 dotarłem do lady, żeby się przeko!1ać, że wszystkie półki są puste, i posłuchać rozmów i!1nych zdesperowanych k1ientów: "Curry ma takie a la latarnie", " U Rumbelowa są dwie paczki w kształcie gwiazd", " W Habitacie są lampki nowoczesne, a1e bardzo drogie". Poszedłem do wszystkich wyżej wymienionych sk1ep ów, jednak o 17.00 poddałem się i stanąłem na końcu długiej kolejki do autobusu. Pijani młodzieńcy spryskani "szaloną pianą" z aerozolu (zamiast confetti) i dziewczęta z fabryki przybrane w girlandy ze złotka paradowa1i po mieście Śpiewając kolędy. Jezus przewróciłby się w grobie. O 17.25 wpadłem w panikę, opuściłem kolejkę i pognałem do Marksa i Spencera, żeby coś kupić. Ogarnął mnie stan chwi1owego obłędu. Głos w mojej głowie nieustannie powtarzał: "Za pięć minut zamykają sk1epy! Kup! kup! kup!" W sklepie pełno było spoconych mężczyzn kupujących damską bieliznę. O 17.29 oprzytomniałem i wróciłem na przystanek autobusowy. Akurat w porę, żeby zobaczyć odjeżdżający autobus. Wróciłem do domu o 18.25, kupiwszy pudełko świątecznych lampek w sklepie pana Cherry'ego na sąsiedniej ulicy. Mama nadała dużemu pokojowi szczególnie odświętny wygląd (odkurzyła nawet listwy podłogowe). Kiedy zapaliliśmy nowe lampki, ułożyliśmy owoce, zawiesiliśmy Pęki gałązek jemioły itd., pokój przypominał świąteczną pocztówkę. Wypiliśmy z mamą drinka, zanim nadjechał Bert, przywieziony przez miłego ochotnika samochodem Opieki nad Starymi Ludźmi. Posadziliśmy go przed telewizorem z butelką ciemnego piwa i kanapką z buraczkami, a sami poszliśmy do kuchni przygotowywać paszteciki i deser . 1 w nocy. Właśnie wróciłem z nocnego nabożeństwa. Było bardzo wzruszające (nawet dla ateisty), choć żywy osioł w kościele wydawał mi się nieporozumieniem. 2 w nocy. Przypomniałem sobie w tej chwili, że nie kupiłem dziadka do orzechów. 25. Sobota Boże Narodzenie Wstałem o 7.30. Wziąłem prysznic, ogoliłem się, umyłem zęby, wycisnąłem pryszcze i poszedłem na dół nastawić czajnik. Nie wiem, co się ostatnio stało z Bożym Narodzeniem, ale coś się zmieniło. Już nie jest tak samo jak wtedy, kiedy byłem dzieckiem. Mama nakarmiła i umyła Rosie, a ja zrobiłem to samo z Bertem. Potem przeszliśmy do dużego pokoju i odpakowaliśmy nasze prezenty. Byłem bardzo rozczarowany, kiedy zobaczyłem kształt mojego prezentu. Na pierwszy rzut oka mogłem stwierdzić, że nie zawierał ani jednego mikroprocesora. Zgoda, kożuch jest ciepły, ale nie można z nim nic zrobić, można go jedynie nosić. W istocie już po dwóch godzinach bardzo mnie to znudziło, więc zdjąłem kożuch. Mama w każdym razie była zachwycona czasomierzem do gotowania jajek. powiedziała: "Och, następny do mojej kolekcji". Rosie zupełnie zignorowała czekoladę Santa, którą jej kupiłem. Zmarnowane 79 pensów! Ja dostałem następujące prezenty: kożuch trzy czwarte (z katalogu Littlewoods) wydanie specjalne ,.Beano" (duże rozczarowanie, w tym roku jest bardzo dziecinny) kapcie (takie, jakie nosi Michael Caine, choć niewiele osób o tym wie) szwajcarski scyzoryk wojskowy (ojciec ma nadzieję, że będę go używał na świeżym powietrzu) puszkę słodyczy (niby od psa) czapkę kominiarkę; zrobioną na drutach (od babci Mole; tak! tak!) księgę sportową dla chłopców (od babci Sugden, z c Stanleyem Matthewsem na okładce) Ucieszyłem się, kiedy o jedenastej zjawiła się ciocia Zuzanna ze swoją przyjaciółką Glorią. One prowadzą nader wielkoświatowe i śmiałe rozmowy, a Gloria jest bardzo efektowna i pociągająca. Ubiera się w fikuśne sukienki, koronkowe rajstopy, nosi wysokie obcasy. Na dźwięk jej dziwnie słodkiego głosu ciepło mi się robi w żołądku. Nigdy nie zrozumiem, jak może się przyjaźnić z ciocią Zuzanną, która jest strażniczką w więzieniu, pali cygara Panama i ma owłosione palce. Indyk był w porządku. Byłby lepszy, gdyby przed pieczeniem zostały usunięte ścięgna i torba plastykowa. Podczas krojenia Bert zademonstrował męski szowinizm. Wpatrując się w dekolt Glorii powiedział: Daj mi ładny kawałek piersi". Gloria nie wydawała się w najmniejszym stopniu zaszokowana, ale ja się zaczerwieniłem i udawałem, że coś mi spadło pod stół. Kiedy mama zapytała, jaki kawałek indyka mi dać, powiedziałem: "Poproszę o skrzydło". Naprawdę miałem ochotę na pierś, nogę albo udko. Ale skrzydło wydawało mi się jedyną częścią indyka pozbawioną seksualnych konotacji. Rosie zjadła kilka łyżek tłuczonych kartofli z sosem. Jej zachowanie przy stole jest straszne, gorsze nawet niż Berta. Dostałem kieliszek wina "Bycza krew" i poczułem się bardzo zmysłowo nastawiony. Przez godzinę mówiłem bardzo błyskotliwie i dowcipnie, ale potem mama kazała mi odejść od stołu. Stwierdziła: " Wystarczy, żeby powąchał fartuch pokojówki, a już się zupełnie zatraca ". Królowa nie wyglądała na zbyt szczęśliwą w czasie swojej dorocznej mowy. Może podobnie jak ja dostała w tym roku nędzne prezenty gwiazdkowe. Bert i ciocia Zuzanna posprzeczali się na temat rodziny królewskiej. Bert oświadczył, że "przeniósłby całą tę ferajnę do kwaterunkowych domków w Liverpoolu". Gloria na to: "Ależ to zbyt drastyczne. Lepsze byłoby Milton Keynes. Oni nie są przyzwyczajeni do tak surowych warunków". Wieczorem poszedłem do babci i do ojca. Babcia zmusiła mnie do zjedzenia czterech pasztecików i zapytała, dlaczego nie włożyłem nowej czapki. Ojciec nic nie powiedział, siedział na fotelu kompletnie pijany. 26. Niedziela Pierwsza po Bożym Narodzeniu Wymieniliśmy z Pandorą prezenty podczas uroczystej ceremonii przy świecach w moim pokoju. Zawiesiłem jej na szyi łańcuch ze szczerego złota, a ona włożyła mi na szyję szalik: 70% wełny, 10% kaszmiru i 20% akryliku. Kaszmirowy szalik w piętnastym roku życia! Będę go zawsze nosił w ten sposób, żeby metka znajdowała się na widocznym miejscu. Pandora zupełnie oszalała na temat łańcuszka ze szczerego złota. Wpatrywała się w lustro i powtarzała: "Dziękuję ci, kochany. Jak mogłeś sobie pozwolić na prawdziwe złoto? Musiało cię to kosztować co najmniej sto funtów!" Nie powiedziałem jej, że Woolworth sprzedawał łańcuszki tanio, po dwa funty za sztukę. 27 Poniedziałek Drugi Dzień Świąt. Dzień wolny od pracy (Zjednoczone Królestwo poza Szkocją) Święto ( Kanada, Szkocja, Irlandia) Dzieciak na nowym BMX właśnie podał mi liścik. Drogi mój, bardzo mi przykro, ale muszę odwołać naszą wyprawę do kina na "E. T.". Obudziłam się dziś z paskudną wysypką na szyi. Twoja Pandora PS. Mam uczulenie na metale nieszlachetne. 28. Wtorek Przechadzałem się po High Street w moim kożuchu kaszmirowym szaliku. Widziałem Nigela w nowych skórzanych spodniach upozowanego przy czerwonych światłach. Zaproponował mi, żebyśmy poszli do niego porozmawiać". Zgodziłem się. Po drodze wyjaśnił mi, że zastanawia się, jaką formę seksu wybrać. Homoseksualizm, bi- czy hetero. Zapytałem, która mu najbardziej odpowiada. "Wszystkie trzy, Molaku . odpowiedział. Nigel nigdy nie potrafił podjąć żadnej decyzji. Pokazał mi, jakie dostał prezenty: przybory do ćwiczeń, piłkarskie buty Adidas, przybory do makijażu firmy Mary Quant i dres. 29. Środa Danny Thompson stał się rastafarianinem. Spotkałem go dziś rano, kiedy przechadzałem się po High Street. Zapytał, czy gram na jakimś instrumencie. Odpowiedziałem, że nie. "Głupia sprawa, stary. Potrzebny mi basista od zaraz". Wyraziłem zdumienie, że w zespole reggae potrzebny jest basista. Zaklaskał dziwacznie w ręce, roześmiał się i powiedział: "Gitara basowa, która podaje rytm". Wyjaśniłem, że mój jedyny wkład mógłby polegać na pisaniu słów. Zaproponował, żebym napisał kilka piosenek i przedłożył je braciom. Po czym w sposób dość skomplikowany uścisnął mi dłoń i oddalił się sprężystym krokiem, a jasne warkoczyki podskakiwały mu na karku. 30 Czwartek Ja, mama, Rosie, ciocia Zuzanna i Gloria poszliśmy dziś do parku Bridgegate. Bert nie lubi świeżego powietrza, więc został w domu z psami i resztkami świątecznego jedzenia. Przeszliśmy jakieś niezliczone mile. Szedłem za Glorią, żeby się dobrze przyjrzeć jej tyłkowi i nogom. Dziś wieczorem ciocia Zuzanna i Gloria wracają do więzienia Holloway. Bardzo mi ich będzie brakowało. Są takie wesołe i pełne życia. Bert wraca do swojego kwaterunkowego bungalowu. Jego nie będzie mi brakowało. Cały dzień ogląda telewizję i nie pozwala nikomu wziąć na ręce Rosie. 31 Piątek Bert zapytał, czy mógłby zostać do Nowego Roku. Oświadczył, że nie może sobie wyobrazić powitania Nowego Roku w towarzystwie ochotniczego opiekuna społecznego. Mama się zgodziła, ale zabrała mnie do kuchni i wyszeptała: "Adrianie, Bert nie może tu zostać na zawsze. Nie mogę doglądać równocześnie niemowlęcia i starca!" O jedenastej zadzwonił ojciec, żeby życzyć nam wszystkim szczęśliwego Nowego Roku. Na twarzy mamy pojawiły się jakieś plamy i zaprosiła go na drinka . O 23.15 zadzwonił z Sheffield ten szczur Lucas, narzekając na to, że wita Nowy Rok jedynie w towarzystwie butelki Johny Walkera. Reakcja mamy: " To straszne! Nie mogłeś sobie kupić lepszej whisky? W końcu to noc sylwestrowa ". Mama znowu wygląda bardzo ładnie. Jej figura prawie wróciła do normy. W istocie po tych telefonach wyglądała tak zalotnie jak dawniej. Ojciec przekroczył próg naszego domu za minutę dwunasta z paczką zimnych ogni "Zip" (najbardziej zbliżone do tradycyjnej grudki węgla *)( przypis: Obchody Nowego Roku tradycyjnie w Anglii zostawia się Szkotom. Przez całą noc sylwestrową w telewizji występują Szkoci. A zgodnie ze szkockim obyczajem na pierwszą wizytę noworoczną należy przynieść grudkę węgla na szczęście ) Kiedy o północy Szkoci szaleli w telewizorze, staliśmy wszyscy wokół wózka Berta śpiewając "Auld Lang Syne". Potem rozmawialiśmy o Queenie i Tyczce i robiliśmy uwagi typu: "Ciekawe, co też nam przyniesie rok 1983?" Mnie osobiście nic już nie zdziwi. Gdyby ojciec oświadczył, że jest rosyjskim agentem, a mama postanowiła uciec z cyrkowcem, nawet bym nie mrugnął okiem. O pierwszej zadzwoniła Pandora, żeby powiedzieć: "Szczęśliwego Nowego Roku". Party u Braithwaite'ów wydawało się w pełnym toku. Żałowałem, że tam nie poszedłem, zamiast okazywać dobroć serca i siedzieć w domu. Położyłem się spać sztywny z przerażenia. 1983 to rok moich egzaminów. Styczeń1983 1. Sobota. Nowy Rok Moje postanowienia noworoczne: 1. Co wieczór będę powtarzał do egzaminów co najmniej przez dwie godziny. 2. Przestanę używać dużego puszka mamy do czyszczenia wanny. 3. Kupię specjalną szczoteczkę do zamszu do czyszczenia mojego kożucha. 4. Nie będę snuł erotycznych rojeń w czasie lekcji. 5. Raz w tygodniu będę oliwił rower . 6. Postaram się znowu polubić Berta Baxtera. 7. Zapłacę karę (88 pensów) i znowu zapiszę się do biblioteki. 8. Połączę rodziców. 9. Zrezygnuję z prenumeraty "Beano" 3. Niedziela Dzisiaj zbadałem dokładnie moją powierzchowność. W ostatnim roku urosłem tylko dwa całe, muszę się więc pogodzić z faktem, iż będę należał do osób, które nigdy nie widzą dobrze w kinie. Moja cera jest koszmarna, uszy mam odstające, a we włosach tworzą mi się samoczynnie trzy przedziałki i żebym robił nie wiem co, nigdy nie będę uczesany modnie. 3. Poniedziałek Między rodzicami toczą się negocjacje dotyczące powrotu do stanu małżeńskiego. Mama powiedziała: "Adrianie, jakże to się może ułożyć? Jest tyle do zapomnienia ". Zasugerowałem hipnozę. 4.Wtorek Dalsze negocjacje za zamkniętymi drzwiami. Kiedy ojciec wychodził, zapytałem go o przebieg rozmów. Powiedział: "Bez komentarzy"' i wsiadł do samochodu. 5. Środa Negocjacje zostały przerwane. Usłyszałem brzęk cukiernicy rozbijającej się na podłodze w kuchni, a potem podniesione głosy. I trzaśnięcie drzwiami. 6. Czwartek Wiadomość przekazana pośrednikowi (mnie): podjęcie nowych negocjacji mile widziane. Przekazałem informację, odpowiedź była pozytywna, więc pozostawiono mi ustalenie terminu i miejsca spotkania, a także załatwienie opieki nad Rosie. 7. Piątek Spotkanie odbyło się o 20.00 w chińskiej restauracji. Negocjacje przeciągnęły się na cały wieczór i zostały odłożone, kiedy jedna ze stron musiała wrócić do domu nakarmić dziecko. 8. Sobota Obydwie strony wydały następujące oświadczenie: Uzgodniono, że Paulina Monika Mole i George Alfred Mole podejmą próbę życia we wzajemnej harmonii na okres jednego miesiąca. Jeżeli w tym okresie Paulina Monika Mole, określana odtąd jako PMM., lub George Alfred Mole. określany odtąd jako GAM.. złamią warunki umowy, umowa ta zostanie uznana za nieważną i automatycznie podjęte zostaną kroki rozwodowe. Umowa l G.A.M. będzie z pogodą ducha i bez nieustających napomnień wykonywał przypadającą na niego część zajęć domowych. 2 P. MM. będzie utrzymywała swoją część sypialni w higienicznym porządku. 3 Obie strony będą udawały się do pubu w niedzielę w południe. 4 Dzieci z tego związku, Adrian i Rosie Mole, cieszyć się będą po równi i na tych samych prawach względami i zainteresowaniem obojga rodziców. 5. Sprawy finansowe omawiane będą w każdy piątek o siódmej wieczorem. 6. Dla P.M.M. zostanie otwarte oddzielne konto bankowe. 7 Żadna ze stron nie będzie flirtować, uwodzić ani cudzołożyć z osobnikami płci odmiennej bez pełnej wiedzy lub zgody partnera. 8 P.M.M. zobowiązuje się zakręcać tubkę z pastą do zębów po każdorazowym użyciu. 9 G.A.M. zobowiązuje się prać własne chustki do nosa. 10. Obie strony mają nieograniczoną swobodę uprawiania własnych hobby, zainteresowań politycznych, uczestniczenia w demonstracjach i spotkaniach towarzyskich poza domem. 11 G.A.M wyrzuci obydwie pary kawaleryjskich spodni z drobnego sztruksu. 12. P.M.M. nie będzie nieustannie wracać do epizodu z Doreen Slater Podobnie postępować będzie G.A.M. w sprawie epizodu z Lucasem. Podpisane dnia 8 stycznia Paulina Mole George Mole A. Mole, pierwszy świadek Rosie Mole, drugi świadek (podpis x) 9. Niedziela Dziś ojciec spalił w ogrodzie swoje kawaleryjskie spodnie. Poszturchując płonące szmaty, oświadczył: "Od tej chwili pozostają mi tylko proste i wąskie". Nie wiem, czy miał na myśli swoje życie, czy spodnie. 1O. Poniedziałek Dziś zaczęła się przeklęta, ohydna szkoła. Wszyscy wymachiwali nowymi kalkulatorami. Moja kurtka kożuchowa wywoływała trochę poruszenia, gdziekolwiek się pojawiła, a pojawiała się wszędzie. Zbyt jest cenna, żeby ją zostawiać w szatni. Na apelu trzymaliśmy się z Pandorą za ręce. Wypatrzył to Scruton. Powiedział: "Zachowajcie te głupie, młodzieżowe zaloty na godziny pozaszkolne". Jeszcze na przerwie Pandora była tym przygnębiona, ale pocieszyłem ją w męskiej toalecie, wyjaśniając, że Scruton najprawdopodobniej jest impotentem, więc wścieka się na widok młodych kochanków promieniejących obietnicą Wschodu. 11. Wtorek Wieczorem widziałem w telewizji Roya Hattersleya. Przybiera na wadze. Powinien się zacząć odchudzać na wypadek, gdyby ogłoszono wybory powszechne. Widzowie nie lubią tłustych polityków. Wystarczy sobie przypomnieć, co się po wojnie przydarzyło Churchillowi. Wykopano go, bo był za gruby. Wiem to wszystko, bo dziś na historii oglądaliśmy film o drugiej wojnie. Jeśli poprawi mi się pamięć, to mogę zostać historykiem. 12. Środa Nigel założył w szkole Klub Miłośników Pedału. Na razie jest jedynym członkiem, ale ciekawe, kto się jeszcze przyłączy. Zauważyłem, jak Brain Box Henderson kręcił się wokół afisza z zakłopotaną miną. 13.Czwartek Pan Scruton zarządził likwidację Klubu Miłośników Pedału twierdząc, że ani on, ani szkolni administratorzy nie mogą tolerować używania sali gimnastycznej do "niemoralnych celów". Nigel udawał niewinnego. "Ależ panie dyrektorze, Klub jest dla uczniów, którzy w czasie przerw chcą trochę popedałować na ćwiczebnych rowerach, pobrykać, powygłupiać się, pograć w jakąś grę. Co jest niemoralnego w zabawie?" Pan Scruton powiedział: "Nigel, słowo pedał zmieniło w ostatnich latach znaczenie. Znaczy teraz przede wszystkim zupełnie coś innego". Nigel zapytał: "Co znaczy, panie dyrektorze?" Scruton zaczął się pocić, dłubać w swojej fajce, ale nie odpowiadał, więc Nigel ułatwił mu sytuację: "~Przepraszam, panie dyrektorze, widzę, że będę musiał zdobyć jakiś bardziej aktualny słownik". 14. Piątek Muszę pójść zobaczyć, jak sobie radzi Bert. Boże, jaka szkoda, że się z nim związałem, wisi na mojej szyi jak kamień młyński. 15. Sobota Szkołę opanowała nowa mania dowcipów. W moim przekonaniu te tzw. dowcipy są dziecinne. Ze zdumieniem obserwuję, jak koledzy uczniowie zanoszą się od śmiechu na korytarzach i ze łzami rozbawienia opowiadają sobie nawzajem owe żarty. Mężczyzna wszedł do baru i poprosił o szklankę wody. Barman wymierzył w niego pistolet, Mężczyzna powiedział' "Dziękuję" Dlaczego? Bo miał czkawkę. albo: Jaka jest różnica między łysiną a żarówką? Żadna - obydwie świecą w ciemności. albo: Kto wymyślił aparat fotograficzny? Obrazkow, Oskarze Wilde, wróć! Kraj cię potrzebuje. 16. Niedziela 6 rano. Ojciec włożył dzisiaj swoje nowe obcisłe dżinsy. Wygląda w nich idiotycznie. Owca przebrana za jagnię. Przypomina to twardy befsztyk podany jako filet z polędwicy. Musiałem zająć się Rosie, kiedy rodzice poszybowali do pubu. Musiałem się także zająć pieczeniem wieprzowiny i kartofli, na mnie także spoczęła odpowiedzialność za gotowanie jarzyn. Nakarmiłem Rosie bez problemów, ale całe wieki zajęło mi jej "odpowietrzanie". Klepałem ją po plecach bez najmniejszego skutku, beknęła dopiero, kiedy obróciłem ją do góry nogami. Udawałem, że nie trzeba jej zmieniać pieluszki i odegrałem kompletne zdumienie, kiedy mama zauważyła, że w pokoju śmierdzi. 22.00. Stanąłem przed koniecznością trudnego zapisu. Jakie są moje prawdziwe uczucia w związku z powrotem ojca do domu? To już tydzień, więc miałem mnóstwo czasu, żeby się zastanowić. Przeżywałem już wcześniej pogodzenia rodziców, które zawsze kończyły się tragedią. Myślę więc, że powstrzymam się z oceną do czasu, kiedy skończy się cały ten sentymentalizm i życie powróci do normy. 24.15. Dlaczego nie poszedłem do Berta? Mole, dlaczego jesteś takim szczurem? 17 Poniedziałek Dzisiaj zaczęły się poranne programy w tv. Wstałem o 5.45, żeby nie ominął mnie ten historyczny moment. Zrobiłem śniadanie dla siebie i dla psa i zabrałem je do dużego pokoju. Normalnie płatki kukurydziane nie mają wstępu do dużego pokoju, bo czasami jakiś wymknie się z talerza i przyklei się do dywanu. Nie miałem jednak wątpliwości, że dziś, ze względu na specjalną okazję, mama nie będzie miała nic przeciwko temu. Pies trochę wszystko pochachmęcił, bo wszedł w swoją miskę i wdeptał w dywan Pedigree Chum i suchary Winalot. Zeskrobałem jednak najgorsze za pomocą pustej paczki po papierosach i zasiedliśmy obaj z psem w oczekiwaniu na początek programu o 6.30. Obudziłem rodziców o 6.25 krzycząc z korytarza na dole, że zaczyna się poranna telewizja. Ojciec wrzasnął z góry, że nie ma najmniejszej ochoty oglądać Franka Bougha o 6.30 rano i że skręci mi kark, jeśli nie ściszę odbiornika. Rosie się obudziła i zaczęła płakać. Okazało się, że to moja wina. Przez te wszystkie wrzaski i awantury straciłem początek. Już taki mój pech! Bardzo mi się podobały wiadomości, sławni ludzie, horoskopy i Frank Bough. Wygląda na poważnego faceta. Chciałbym mieć takiego ojca. Najlepsza jednak była Selina Scott ze swoją urodą i błyskotliwą inteligencją. O 7.45 Courtney Elliot dosiadł się do mnie przed telewizorem. Oświadczył, że programowi brak "intelektualnej wagi" i że wobec tego będzie w dalszym ciągu słuchał "Radia Cztery" przez słuchawki. Spóźniłem się do szkoły, ponieważ Frank prawie do dziewiątej nie mógł otworzyć szampana! Napisałem skargę do dyrektora generalnego: Szanowny Panie, chciałbym przekazać moje gratulacje z powodu nowego programu " Telewizja przy śniadaniu". Widziałem pierwszą audycję i uznałem ją za wielkie osiągnięcie, zważywszy wszystkie okoliczności. Jednak zarówno ja, jak i moi koledzy spóźniliśmy się do szkoły z powodu późnego otwarcia butelki szampana. Świadczy to albo o wyraźnym lekceważeniu nastoletnich widzów. albo o fatalnej niewiedzy z waszej strony co do godziny rozpoczęcia zajęć, kiedy to ja i moi koledzy powinniśmy się stawić w szkole Chciałbym zasugerować, żeby przeprowadzał Pan bardziej drobiazgowe sondaże. Wreszcie chciałbym poprosić, żeby w przyszłości wszystkie specjalne punkty programu, jak np. Ernest Hemingway mówiący o swoich ostatnich książkach czy księżna Diana słuchająca Swojego horoskopu, nadawane były przed 8.30 rano (prócz piątków, kiedy nie mamy porannego apelu). Dziękuję i czekam na odpowiedź, Pański najbardziej uniżony sługa A. Mole (lat 15 i 9 miesięcy) 18. Wtorek Lord Franks ogłosił swoje sprawozdanie z wojny falklandzkiej; powstrzymam się jednak od komentarzy, dopóki nie przeczytam, jaki użytek robi z tego dzisiejszy artykuł wstępny w "Guardianie". 22.30. Nie mogę znaleźć "Guardiana", nie ma go w koszyku psa. 19. Środa Znalazłem "Guardiana " w koszu na śmieci, zawinięte nim były wczorajsze jednorazowe pieluszki. Zgłosiłem stanowczy protest w tej sprawie. Mama tłumaczyła się nędznie, że zabrakło jej plastykowych toreb na śmieci. 20 . Czwartek Selina Scott prześladuje mnie we śnie; dzisiejszej nocy jako domokrążca sprzedawała na naszej ulicy ogórki. Kupiłem pół tuzina płacąc banknotem pięćdziesięciofuntowym, który miałem w portfelu. Selina uśmiechnęła się nieśmiało: "Ile masz lat?" odpowiedziałem: "Prawie piętnaście, cna dzieweczko". W tym momencie pies skoczył mi na twarz i obudziłem się. Próbowałem opowiedzieć ten sen mamie, ale nie chciała słuchać. Powiedziała spokojnie: "Nudniejsze od wysłuchiwania cudzych snów jest tylko wysłuchiwanie cudzych kłopotów". 21. Piątek Ostatniej nocy wiosłowaliśmy z Seliną Scott we dwójkę przez Atlantyk. Selina wpadła do wody i połknął ją delfin. Wpłynąłem w głąb brzucha delfina i dołączyłem do Seliny. Było tam całkiem przytulnie. Wypiliśmy po kieliszku szampana, potem wypłynęliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy z powrotem do łódki, gdzie zastaliśmy Franka Bougha, który uczył Pandorę, jak interpretować wyniki meczów piłki nożnej. Opowiedziałem ojcu mój sen bardzo szczegółowo (jak była ubrana Selina itd.), ale widziałem, że wcale tym się nie interesował. Teraz już wiem, dlaczego ludzie płacą za wizyty u psychiatrów. (Tylko oni słuchają!) 22. Sobota Dziś rano nie było Seliny, więc musiałem się zadowolić pójściem do miasta z Pandorą, która chciała kupić różowe świecące getry. Po odwiedzeniu około pięćdziesięciu sklepów, w których Pandora z krytyczną pogardą komentowała odcienie różowego i w końcu niczego nie kupiła, zaproponowałem, żebyśmy poszli na kawę. Podczas zdejmowania piany z kawy wyjaśniłem Pandorze, co czuję wobec Seliny. Pandora przyjęła to bardzo spokojnie. Powiedziała: " Tak, Selinie Scott najeży się podziw. Niewiele kobiet zniosłoby tortury tylu operacji kosmetycznych". Według Pandory nos, usta, piersi, uszy i oczy Seliny przemodelował nóż chirurga. Biedna Selina musi spędzać trzy godziny na fotelu charakteryzatora, żeby ukryć blizny pooperacyjne. Pandora wyjaśniła następnie. "Oczywiście, w klinice występowała pod swoim prawdziwym nazwiskiem - Edna Grubbe!" Zapytałem Pandorę, skąd ma tak dokładny wgląd w życie sław. Pandora zgasiła papierosa i oznajmiła: "Moja rodzina była bardzo zaprzyjaźniona z osobami wysoko postawionymi w BBC". Zapytałem, z kim mianowicie byli tak zaprzyjaźnieni. Z facetem, który myje okna? Powiedziałem to jednak spokojnym tonem, ponieważ Pandora wpadła w jeden ze swoich złych nastrojów. Podjęliśmy następnie nasze poszukiwania, ale w żadnym sklepie nie było getrów w odpowiednio odblaskowym różowym kolorze. Pandora pojedzie więc na jeden dzień do Londynu, żeby dokonać tego zakupu. Westchnęła: "Boże, jak ja nie znoszę tej przeklętej prowincji!" 23. Niedziela Dzisiaj zadzwonił ten szczur Lucas. Powiedziałem, że mama poszła z ojcem do pubu. Zapytał, do którego pubu, więc mu powiedziałem, a on zamiast się wyłączyć, zarzucił mnie pytaniami o Rosie; poprosił nawet, żebym ją przyniósł do telefonu, bo chciał posłuchać jej gaworzenia. Oświadczyłem, że Rosie rozwija się powoli i jest dopiero na etapie wrzasków. Wtedy Lucas powiedział coś dziwacznego: "Moja krew". Mama wróciła do domu w złym humorze, a ojciec w jeszcze gorszym. Zdaje się, że mama musiała w krytycznym momencie przerwać grę w strzałki, bo wezwano ją do telefonu. 24 Poniedziałek Pracownicy wodociągów zapowiedzieli strajk, więc ojciec kazał się nam wszystkim wykąpać dziś wieczorem. Nie wyłączając psa. Potem zaczął szukać pojemników i gromadzić zapasy wody. W trakcie tych czynności wesoło pogwizdywał i miał bardzo zadowoloną minę. Ojciec uwielbia kryzysy. 25 . Wtorek Cudownie! Wspaniale! Rozkosznie! Doskonale! Prysznice w szkole zakazane! Skończyły się tortury eksponowania dwa razy w tygodniu moich niedorozwiniętych mięśni. Mam tylko nadzieję, że pracownicy wodociągów będą strajkowali, dopóki nie skończę mojej edukacji. Tak naprawdę to powinni się domagać pięciuset funtów tygodniowo. 26. Środa Courtney Elliot zaproponował dawanie mi prywatnych korepetycji przed egzaminami. Podobno jest doktorem filozofii i porzucił akademicką karierę po kłótni w stołówce na temat przydziału nowych katedr. Miał podobno obiecaną katedrę, ale jej nie dostał. Wydaje mi się to dość błahym powodem porzucenia dobrej pracy. W końcu to zupełnie wszystko jedno, gdzie się siedzi. No, ale ja jestem egzystencjalistą i dla mnie nic naprawdę nie ma znaczenia. Nie robi mi różnicy, na jakim stołku siedzę. Czytam " W drodze" Jacka Kerouaka. 27 Czwartek Wieczorem w telewizji Ken Livingstone mówił o swoim zwycięstwie, bo Sąd Najwyższy obniżył ceny biletów autobusowych w Londynie. To skłoniło mnie, żeby poprosić rodziców o pieniądze na autobus do szkoły. Rano jestem zupełnie wykończony po przejściu mili. Ojciec odparł, że on chodził do szkoły cztery mile w każdą stronę w porywach wiatru, w deszczu, śniegu, gradzie, upalnym słońcu czy mgle. Powiedziałem z sarkazmem (choć nie pozbawionym poczucia humoru): "Dziwny klimat panował w Midlandach w latach pięćdziesiątych". Ojciec na to: "Wtedy mieliśmy klimat, to był klimat. Ty byś nawet nie wiedział, o co chodzi, gdyby zadymka zasłoniła ci oczy". 28. Piątek Przypomniałem ojcu, że w poniedziałek wchodzą w życie nowe przepisy o pasach bezpieczeństwa.. "Nikt nie zmusi George'a Mole'a do noszenia dziecinnych szeleczek" - powiedział. Mama na to: "Zrobi to bez trudu policjant, więc się lepiej zapnij". 29. Sobota Zadzwonił Bert Baxter z zapytaniem, dlaczego nie przychodzę. Wyjaśniłem, że byłem zbyt zajęty. "Zbyt zajęty, żeby odwiedzić starego, samotnego wdowca ". Obiecałem, że przyjdę jutro po kolacji. "Kolacja? Co to takiego?" Powiedziałem: "Przecież pamiętasz; to mięso, sos, czy jarzyny i tak dalej". Bert oświadczył, że nie jadł przyzwoitego posiłku już od tak dawna, że ucierpiał na tym nawet jego zasób słów. Zaprosiłem go na jutro na kolację i obiecałem, że ojciec go przywiezie. Ale kiedy powiedziałem o tym rodzicom, wściekli się i oświadczyli, że na jutro umówili się na oglądanie domów i zamierzali przynieść jakieś dania z chińskiej restauracji. Oglądanie domów! Dlaczego nie porozumieli się ze mną? Przecież w tym roku mam egzaminy i nie mogę przeżywać żadnych gwałtownych zmian, wstrząsów czy neuroz. To jest teraz najważniejsze! 30. Niedziela Spędziłem niedzielne popołudnie na głośnym czytaniu Bertowi "News of the World". Zdumiała mnie liczba duchownych porzucających swoje owieczki w pogoni za atrakcyjnymi rozwódkami. Przeczytałem mu także kilka fragmentów z kolorowego dodatku do "Sunday Timesa", ale Bert przerwał mi okrzykiem: "Myślisz, że interesują mnie jakieś przeklęte włoskie meble czy «Dzień z życia» jakiegoś zakichanego pianisty?" Odpowiedziałem: "Uważam, że powinieneś śledzić rozwój nowoczesnych wzorców kulturowych". Bert oświadczył na to, że ilekroć słyszy słowo "kultura ", sięga po swój korkociąg. Ochotnik z Opieki nad Starcami zjawił się o 19.00, żeby zabrać Berta do pubu. Jest to szczupły mężczyzna o imieniu Wesley, wyglądający na nerwowego. Kiedy wszedł do pokoju, Szabla warknął i obnażył swoje straszliwe kły. Bert ostrzegł: "Wesley, nie rób żadnych gwałtownych ruchów. Zęby Szabli groźniejsze są niż jego szczekanie". Nie mogłem się oprzeć pokusie popisania się, poszturchiwałem więc Szablę i klepałem go po brzuchu. Wykonałem nawet swój specjalny bankietowy numer i włożyłem głowę w pysk Szabli. Ale nie trzymałem jej tam długo: oddech Szabli cuchnął tanim psim żarciem. Po wyjściu Wesleya i Berta trochę posprzątałem. Pod poduszką Berta znalazłem ślubne zdjęcie jego i Queenie. Zabawne, że starzy, cuchnący, nieatrakcyjni ludzie też mogą być sentymentalni. 31. Poniedziałek Bawiliśmy się z Nigelem doskonale w drodze do szkoły. Machaliśmy do kierowców, którzy zapomnieli zapiąć pasy. Mało który nam podziękował. Luty 1. Wtorek Dziś pojawiły się pierwsze rysy na nowej zgodzie małżeńskiej: spór na temat pieniędzy. Państwo utrzymuje nas w stanie, w jakim chce nas utrzymywać, czyli w nędzy. A moi rodzice po prostu nie potrafią być biedni. Mnie to nie robi różnicy, jestem do tego stanu przyzwyczajony. Nigdy nie miałem na tydzień więcej jak trzy funty, które mogłem naprawdę uważać za własne. 2. Środa W połowie "Coronation Street"* (przypis: "Coronation Street" - popularny serial angielski.) pojawił się na naszym progu Lucas z żądaniem zobaczenia Rosie. Ojciec oświadczył, że Rosie jest zajęta i nie można jej przeszkadzać, jednak Lucas zaczął wykrzykiwać tym swoim tubalnym głosem, więc ojciec go wpuścił, żeby powstrzymać gadanie sąsiadów. Mama zbladła śmiertelnie pod warstwą Maxa Factora. Lucas powiedział: "Paulino, żądam dostępu do mojego dziecka". Ojcu trochę zadrżały kolana i usiadł na oparciu fotela, żeby dojść do siebie. Poprosił słabym głosem: "Paulino, powiedz, że Rosie jest moja". Mama na to: "Oczywiście, George, że jest twoja". Lucas wyciągnął kalendarz na rok 1982 w czarnej oprawie i oświadczył: "Rozpoczęliśmy z Pauliną naszą aferę miłosną l6 1utego 1982. Do skonsumowania tego związku doszło jednak dopiero w niedzielę, 16 marca 1982, kiedy Paulina przyjechała na wiec protestacyjny do Sheffield". Mama wykrzyknęła: "Ale miałam wtedy nową spiralę, nie mogłam zajść w ciążę!" Ojciec powiedział: "Cudzołożnica". "Nie jestem cudzołożnicą" - zaszlochała mama. Ojciec: "Jeżeli spirala jest taka pewna, dlaczego przestałaś jej używać?" "Ależ miałam ją wtedy" - powiedziała zaniepokojona mama. Lucas próbował otoczyć mamę ramieniem, ale potraktowała go ciosem karate w kark. Wszyscy zapomnieli o mojej obecności, dopóki nie wybiegłem z pokoju z okrzykiem: "Mam dosyć tej wiecznej niepewności!". W drodze do swojego pokoju minąłem łóżeczko Rosie. Bawiła się beztrosko paluszkami u nóg, nieświadoma, że na dole rozstrzygały się problemy jej pochodzenia. 3. Czwartek Zdaje się, że w marcu 1982 roku oboje rodzice utrzymywali potajemne związki, które zaowocowały urodzeniem się dwójki dzieci. Tymczasem mój dziennik z tego okresu odnotowuje jedynie dziecinne, czternastoletnie myśli i problemy. Zastanawiam się, czy żona Kuby Rozpruwacza notowała naiwnie: 22.30 Kuba jeszcze nie wrócił. Może zatrzymali go w biurze. O.1O. Kuba przyszedł do domu cały pokrwawiony, potrącił go wóz rzeźniczy wywożący wnętrzności. W obecnym okresie kryzysu wspiera mnie Pandora. jest prawdziwym słupem soli. 4. Piątek Musiałem spędzić dzień w gabinecie pielęgniarki, ponieważ poczułem się źle na pierwszej lekcji (w.f.). Zapytała, czy coś niedobrego dzieje się w domu. Rozpłakałem się i wyznałem, że wszystko. "Adrianie, życie dorosłych jest bardzo skomplikowane. Nie sprowadza się do późnego chodzenia spać i własnych kluczy do drzwi wejściowych " - powiedziała. Wyjaśniłem, że moim zdaniem rodzice powinni być moralni, niezawodni i kierować się zasadami. "To bardzo wysokie wymagania" - powiedziała. Musiała mi obiecać, że zachowa moje łzy w tajemnicy. Obiecała to i pozwoliła mi zostać tak długo, aż moje oczy wróciły do normy. 5.Sobota Lucas nie przestaje nas prześladować. Dziś przyszedł list od adwokata. Lucas wezwie nas do sądu, jeżeli nie będzie miał dostępu do Rosie. Courtney Elliot poradził, żebyśmy wzięli jeszcze lepszego adwokata, który napisze list z pogróżkami: jeżeli Lucas nie zaprzestanie swojej kampanii, to powstrzymamy go nakazem sądowym. Nie bardzo wiem, co to znaczy, ale brzmi wystarczająco groźnie. 6 Niedziela Przerwałem wielomiesięczne milczenie i poszedłem się pogodzić z babcią. Początkowo zachowywała się ozięble, ale kiedy zaproponowała, że zrobi mi krem toffi, wiedziałem, że już mi przebaczyła. Kupiła papugę, która się nazywa Russell (na cześć Russella Harty'ego, który jest największym ulubieńcem babci, zaraz po mnie). Babcia powiedziała: " Ten ptaszek dostarczył mi więcej przyjemności niż cała rodzina razem wzięta, a co więcej, słucha i nie pyskuje . Nic nie powiedziałem babci o sprawie Lucasa. Kolejny szok mógłby ją zabić. Oświadczyła, że po skandalu Tyczka- Trevor Roper wypadły jej wszystkie włosy i już nie odrosły. To tłumaczy, dlaczego nie zdejmuje w domu kapelusza. 7. Poniedziałek Michael Heseltine stchórzył przed publiczną debatą z przedstawicielami Ruchu na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego. Chodziło o rakiety dalekiego zasięgu, więc pewnie obawiał się zdemaskowania. Podobnie dzieje się u nas w domu: ojciec odmawia spotkania z mamą Pandory, która pracuje w poradni małżeńskiej. Rosie wyrzynają się zęby. Brudzi sześć śliniaków dziennie. Ślina permanentnie zwisa jej z ust. Wygląda jak wściekły pies. 8. Wtorek Nie ma co pytać, jak wytrzymuję długi dzień w szkole. Po prostu szkoda zachodu. Poruszam się jak uśmiechnięty robot. Ale moja dusza płacze, płacze, płacze. Gdybyż tak nauczyciele wiedzieli, że każde ich nieprzychylne słowo przyprawia mnie o łzy. Jak dotąd, z powodzeniem wymawiam się zapaleniem spojówek, ale chwilami sytuacja staje się niebezpiecznie Jasna. Dziś mija okres próby. 1 nad ranem. Obydwie strony zgodziły się na przedłużenie okresu próbnego. 9.Środa IRA porwała konia wyścigowego Shergara. Pandora wydaje się bardziej przejęta problemami konia niż moimi. Zapytałem: "Pandoro, czy przypadkiem nie cierpisz na zakłócenia perspektywy?" Odpowiedziała: "Nie, Shergar jest bardzo rasowy i szalenie delikatny. Musi strasznie cierpieć". Nie wiem, do kogo się zwrócić o pomoc. Może ucieknę do Londynu. 10. Czwartek Zmieniłem zdanie co do Londynu. Według "Guardiana" zatrucie powietrza ołowiem powoduje, że mieszkający tam cockneye popadają w obłęd. 11. Piątek Nasz adwokat nazywa się Cyryl Hill. Napisał stanowczy list do Lucasa, żeby się odczepił od naszej rodziny. List kosztował nas dwadzieścia funtów. 12.Sobota. Atmosfera w domu gęsta jak syrop, więc poszedłem do Berta. Ledwie się mogłem przecisnąć przez tłum ochotniczych opiekunów społecznych, którzy pchali się w oczekiwaniu na polecenia Berta. Jednak żaden z nich nie chciał się zająć Szablą, więc wyczyściłem jego budę, wyszczotkowałem go i zabrałem na codzienną przechadzkę po terenach rekreacyjnych. Był tam Barry Kent ze swoim gangiem. Zawiązywali na supły sznury od huśtawek, ale dzięki obecności Szabli czułem się na tyle bezpiecznie, że skorzystałem ze zjeżdżalni. W drodze do domu minąłem wiele owczarków alzackich wraz z właścicielami. Może to zwykły zbieg okoliczności, ale każdy właściciel był w zasadzie karłem. Psy sięgały im do pasa. Nie wiem, co to znaczy. Ale musi coś znaczyć. 13. Niedziela Jutro dzień św. Walentego. Chyba nie pójdę do szkoły. Nie mogę znieść myśli o tym, że będę jedynym uczniem, który nie wkroczy do klasy z garścią wulgarnie kolorowych pocztówek i uśmiechem wyrażającym samozadowolenie. Wiem, że dostanę kartkę od Pandory, ale to się nie liczy. Chodzę z nią od przeszło roku. 14 Poniedziałek Dzień św. Walentego Dostałem cztery kartki: jedną od Pandory, jedną od babci, jedną od mamy i jedną od Rosie. Też mi dopiero! Posłałem Pandorze kartkę z kupidynem i czekoladki "After Eight". Lucas przysłał kartkę Rosie. Moi rodzice w tym roku nie zawracali sobie głowy kartkami, odkładają pieniądze na list adwokata. 15. Wtorek Ostatki Pandora się do mnie nie odzywa, ponieważ napisałem bezmyślnie na jej kartce "z najlepszymi życzeniami". Powiedziała: "Adrianie, to wyraźny objaw rozkładu naszego związku". Obawiam się, że ma rację. Trochę mi przechodzą uczucia do niej. Jest o wiele za mądra. Mama zbyt była zajęta Rosie, żeby zrobić naleśniki, więc ja spróbowałem. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego ojciec tak się wściekł; sufit w kuchni i tak wymagał malowania. 16 Środa Popielec Dziś specjalny dzień moich rodziców. Osiągnęli już liczbę trzydziestu papierosów dziennie każde. Gdyby dowiedziała się o tym opieka społeczna, byliby skończeni. I całkiem słusznie. 17 Czwartek Dzisiaj napisałem wiersz na ścianie szkolnej toalety. Wydało mi się, że to dobry sposób, żeby wbić trochę politycznego uświadomienia w zakute łby moich kolegów. PRZYSZŁOŚĆ Cóż za przyszłość przed młodymi? Jakież pieśni są przed nimi? Wszystkie szczyty już zdobyte, Rymy wszystkie już zużyte. Po maturze prac ni skąd. Dla nas podział, dla nich rząd. Sztucznych zajęć oferują nam królestwo, A my chcemy tylko marzeń i nadziei księstwo. A. MOLE 18. Piątek Dzisiaj wezwano mnie do dyrektora w sprawie klozetowego wiersza. Zapytałem dyrektora, skąd wiedział, że ja jestem autorem. Wyjaśnił: "Podpisałeś się, głupcze". Zostałem zawieszony na tydzień. 19. Sobota Dzisiaj przyszedł po mnie Barry Kent ze swoją bandą. Zaproponował: "Idziemy do miasta. Jak chcesz, możesz z nami pójść". Miałem trochę nihilistyczny nastrój, więc poszedłem. 2O. Niedziela Włóczyłem się z Barry Kentem i z chłopakami po opustoszałym centrum handlowym. Odczuwam dziwne pokrewieństwo z kręgami przestępczymi. Zaczynam rozumieć, dlaczego lord Longford (inny znany intelektualista) spędza czas na odwiedzaniu więzień. Barry łaskawie przyzwolił, żebym nazywał go Baz . 21. Poniedziałek Obchody urodzin Waszyngtona Baz zabrał nas dzisiaj do siebie i przedstawił rodzime. Pani Kent zapytała: "Czy to nie ty byłeś zamieszany w te skandale?" Powiedziałem: " Tak, to ja, ale co z tego?" Wtrącił się pan Kent: "Zachowuj się przyzwoicie. Rozmawiasz z moją żoną". Natychmiast przeprosiłem i przypomniałem sobie o dobrych manierach. W rzeczy samej wstałem i ofiarowałem pani Kent jedyne nie złamane krzesło. Dzieci Kentów kłębiły się w dużym pokoju, oglądając program telewizyjny o eksplozji populacji. Na radioodbiorniku stało posępne, pokolorowane zdjęcie Clive'a Kenta w mundurze. Zapytałem, co u niego. Pani Kent wyjaśniła: "Jest w szpitalu wojskowym. Po Falklandach ma zupełnie zrujnowane nerwy". Zjadłem przyjemną kolację z rodziną Kentów: kanapki z frytkami i z sosem pomidorowym. Kiedy już przyzwyczaiłem się do dziwnego zapachu w ich domu, to po raz pierwszy od wielu tygodni poczułem się naprawdę odprężony. 22. Wtorek Liścik od Pandory: Adrianie, skoro wolisz towarzystwo chuliganów i społecznego marginesu, to wydaje mi się, że pora nam zerwać. Wybrałeś inną drogę od tej, którą ja zamierzam wędrować po tym świecie. Dziękuję Ci za wszystkie przyjemne chwile Pandora Braithwaite 23. Środa Dzisiaj podjąłem trochę pieniędzy z mojego konta w Towarzystwie Budowlanym i kupiłem sobie pierwszą w życiu parę butów Doc Marten. Są ciemnobrązowe i mają dziesięć rzędów dziurek do sznurowania. Dodają mi jeden cal wzrostu. 24. Czwartek Początek wieczoru spędziłem stojąc przed sklepem monopolowym z całą bandą. Robiłem zabawne uwagi na temat przechodzących dziewcząt i cała banda się śmiała. Zaczęli mnie nazywać "Mózgowiec". Baz dał do zrozumienia, że mam kwalifikacje na przywódcę. 25. Piątek . Pani Kent zdecydowała się na nowe meble, więc poszliśmy na wysypisko, żeby zobaczyć, co się da znaleźć. Wróciliśmy z dwoma prawie całymi krzesłami do kuchni, wiklinowym koszykiem na bieliznę i dywanikiem przed kominek. Jutro jedziemy wózkiem Rosie po pralkę z wyżymaczką. Pani Kent była bardzo zadowolona z naszych zdobyczy. Powiedziała: " To po prostu skandal, co ludzie wyrzucają ". Pan Kent przed dwoma miesiącami stracił pracę, kiedy zamknęli mleczarnię. Trochę był zawstydzony, kiedy przynieśliśmy nowe meble. Słyszałem, jak mówił do żony: "Na dobre i na złe, prawda, Ido?" 26. Sobota Udało mi się pożyczyć wózek, ale niestety razem z Rosie. W drodze powrotnej z wysypiska trzeba ją było wyjąć z wózka i nieść na rękach. Zachowywała się jednak nadzwyczajnie i ani razu nie zapłakała. Pani Kent była szalenie uszczęśliwiona nową pralką. Po umyciu pralka wyglądała zupełnie dobrze. Pan Kent wyjął zepsuty silnik i zaczął go czyścić na dywanie, a pani Kent nawet nie mruknęła. Moja mama dostałaby szału. Nie pozwala ojcu napełnić w pokoju zapalniczki. 21 Niedziela Dobre wiadomości. Pralka działa. Dzisiaj na sznurach pani Kent wisiały tony szarawych pieluszek. powiedziałem jej o proszku "Ariel", więc oznajmiła: "Kupię jutro, jak dostanę zasiłek rodzinny". 28. Poniedziałek Rosie ma pierwszy ząb. Mój palec wskazujący ciągle jeszcze krwawi. Marzec 1. Wtorek Spędziłem wieczór przed chińską frytkarnią, rzucając bomby z krewetek razem z całą bandą. Od wieków już nie przeczytałem żadnej książki. Zamiast czytać o życiu po prostu je przeżywam. 2. Środa Dzień św. Dawida Prześladuje nas policja! Dziś wieczorem, kiedy włóczyliśmy się po centrum handlowym, przejechał bardzo wolno wóz policyjny i kierowca bacznie nam się przyglądał. Oto przykład państwa policyjnego! 3 Czwartek Dzielnicowy, szeregowiec Gordon, przyszedł do moich rodziców, żeby ich ostrzec, że zadaję się ze znanym gangiem. Ma przyjść jutro, żeby wygłosić do mnie mowę o odpowiedzialności obywatela. 4. Piątek Szeregowiec Gordon to taki typ faceta, którego nie można nie lubić. Jest chudy i jowialny, każdego nazywa "chłopem". Mówił różne rzeczy, jak: "~Adrianie, nie ulega wątpliwości, że jesteś mądrym chłopcem", czy: "Pochodzisz z porządnej rodziny" (Cha! cha!), czy: "Kent i jego banda są straceni, nie przysłużą ci się w żaden sposób". Zapytał, dlaczego nagle zszedłem z dobrej drogi. Wyjaśniłem, że jestem egzystencjalnym nihilistą. Gordon powiedział: "Zwykle chłopaki twierdzą, że z nudów popadli w tarapaty". Uśmiechnąłem się cynicznie i powiedziałem: " Tak, egzystencjalny nihilizm jest po prostu o stopień wyżej". Widziałem, że moje słownictwo zrobiło na nim wrażenie. Później przyszli rodzice i zaczęli nawijać slogany w stylu: "On jest takim dobrym chłopcem w domu" (ojciec), czy: "Barry Kent sprowadził go na manowce" (mama). Po wyjściu policjanta wyczyściłem buty i poszedłem z psem do łóżka. 5.Sobota Zadzwoniła babcia z oświadczeniem, że w Zimozielonych wszyscy już wiedzą, w jak "złym towarzystwie się obracam". Zmusiła mnie, żebym przyszedł do niej na herbatę. Nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale w głosie babci jest coś takiego, że nie można się uchylić od wykonania polecenia, więc poszedłem. Przypiekając placki na elektrycznym kominku babcia wyznała, że w 1953 roku ojciec miał kłopoty z policją. Złapano go na podprowadzaniu jabłek, powiedziała: "Biedny dziadek i ja o mało nie umarliśmy ze wstydu". Zapytałem, czy ojciec kontynuował swoją kryminalną karierę. Babcia odpowiedziała: " Tak, było coraz gorzej, zaczął się specjalizować w gruszkach i śliwkach ". Ciekaw byłem, w jaki sposób wyperswadowano ojcu zejście z drogi przestępstwa. Babcia wyjaśniła: "Dziadek sprawił mu niezłe lanie pasem z solidną klamrą". Biedny ojciec! Teraz rozumiem, dlaczego pełen jest wewnętrznej furii . 6 . Niedziela Należenie do gangu nie jest tak ekscytujące, jak sobie wyobrażałem. Spędzamy czas jedynie na kręceniu się po centrum handlowym i bardzo przewiewnych terenach rekreacyjnych. Czasami marzę o tym, żeby się znaleźć w moim pokoju z książką w ręku i psem u boku. 7. Poniedziałek Wróciłem właśnie do domu po bardzo zimnym i nudnym wieczorze, wypełnionym wznoszeniem okrzyków na spokojnych ulicach. Barry Kent wywrÓcił dla draki pojemnik ze śmieciami, ale tak naprawdę nie było to szczególnie śmieszne i z pewnym wysiłkiem zmuszałem się do wybuchania śmiechem razem z innymi członkami gangu. Barry Kent powiedział: "Gdyby nie ja, wuj Pedro straciłby pracę". Wuj Pedro jest zamiataczem ulic. Kiedy Barry poszedł do domu, pozbierałem potłuczone szkło. Nie chciałbym, żeby jakiś dzieciak się na nim przewrócił. 8 Wtorek Postanowiłem nie przystępować do egzaminów. I tak nie mam szansy zdać, więc po co tak sobie szarpać nerwy. Nerwy będą mi potrzebne, kiedy zacznę pisać, żeby zarobić na utrzymanie. 9.Środa Dziś wieczorem wydarzył się bardzo nieprzyjemny incydent. Barry Kent okropnie przezywał dwójkę małych Singhów. Powiedziałem: ",Baz, daj im spokój, oni są w porządku". Barry wykrzywił się i oznajmił: "Nie cierpię wszystkich, którzy nie są Anglikami". Przypomniałem mu o wuju Pedro, więc dodał: "Prócz Hiszpańców" Nie potrafię dłużej prowadzić tego podwójnego życia. 10. Czwartek Pierws.za strona mojej nowej powieści: KOMISARIAT, napisał Adrian Mole, lat 15 i 11 miesięcy. Jake Butcher przysłonił oczy powiekami przed okrutnym wichrem, który szalał nad betonowymi płytami chodnika opustoszałego centrum handlowego. Niedopałek wraz z przekleństwem wypadł mu z ust. "Psiakrew" - splunął. To był jego ostatni papieros. Zgniótł nędzny niedopałek podeszwą wiernego buta Doc Marten. Zanurzył obie dłonie zwinięte w pięści w przytulne jak łono kieszenie kurtki, a wolną ręką poprawił zapięcie sportowej torby Adidas. W tym momencie okna sklepu Tesco oświetlił nagły promień światła. "Chryste - powiedział do siebie Jake - te okna mają dokładnie kolor słoneczników na obrazie Van Gogha". I tak, na rozważaniach o sprawach sztuki i kultury, upływał Jake'owi czas. Po chwili odezwał się nagły grzmot burzy. "Chryste - powiedział Jake- ten grzmot przypomina armaty z Symfonii 1812!". Z goryczą naciągnął na głowę kaptur kurtki, gdy pierwsze krople deszczu jak gigantyczne łzy upadły na betonową pustynię. "Co ja tu robię? - zadawał sobie pytanie Jake. - Dlaczego tu przyszedłem? - niepokoił się. - Dokąd zmierzam?" - rozpaczał. I w tym momencie niespodziewanie pojawiła się tęcza. "Chryste - powiedział Jake - ta tęcza wygląda jak. . . " Musiałem w tym miejscu przerwać. Nie mam pojęcia, skąd się wziął Jake ani dokąd zmierza. 11. Piątek Pandora Braithwaite chodzi z Brainem Boxem Hendersonem. Mam nadzieję, że będą oboje bardzo szczęśliwi. Nigel twierdzi, że spędzają czas rozmawiając o wyższej matematyce. Dziś wieczorem trochę powrzeszczałem przed wejściem do Klubu Młodzieżowego. Rysiek Cytryna udawał, że nas nie słyszy, zauważyłem jednak, że pulsowała mu żyła na skroni. Dlaczego moi rodzice nie dostrzegają, że staję się chuliganem? 12. Sobota Wieczorem spotkałem przed chińską frytkarnią Danny'ego Thompsona, białego rastafarianina. Zapytał. czy napisałem już jakąś piosenkę dla grupy. Obiecałem, że pójdę prosto do domu i coś napiszę. Byłem bardzo zadowolony z tej wymówki, która pozwoliła mi wcześniej rozstać się z bandą. Miałem kompletnie dosyć Barry Kenta wrzucającego mi w spodnie kulki z krewetek. 13. Niedziela Dzień Matki Szczur Lucas przysłał mamie kartkę podpisaną: Rosie . Babcia wysłała Tyczce kartkę podpisaną: "Brett". Mama wysłała babci Mole kartkę podpisaną: George . Ojciec wysłał babci Sugden kartkę podpisaną: "Paulina". Ja w tym roku nie wysłałem kartki kobiecie która mnie urodziła. Stosunki międzyludzkie w naszej rodzinie zupełnie zanikły. To są skutki życia w cieniu bomby. 13 . Poniedziałek Dzień Wspólnoty Brytyjskiej Wczoraj o siódmej rano aresztowano Barry Kenta za niszczenie hiacyntów na skwerku przed ratuszem. Powołuje się na okoliczności łagodzące, że miał to być prezent dla jego matki. 15. Wtorek Dlaczego warto żyć Może kiedyś będzie lepiej Dlaczego nie warto I tak się umiera Życie to wieczny niepokój Za dużo okrucieństwa na świecie W czerwcu egzaminy Rodzice mnie nienawidzą Straciłem Pandorę Nikt nie odchodzi żywy z gangu Barry Kenta. 16 Środa Elżbieta Sally Broadway nieustannie zrywała mi z szyi szkolny szalik i uciekała z nim, zmuszając mnie, żebym ją gonił. To pewna oznaka, że żywi wobec mnie romantyczne zainteresowania. Po raz pierwszy od wielu miesięcy czuję, jak burzą się moje hormony. 17 Czwartek W czasie przerwy obiadowej Elżbieta porwała moją dyrektorską aktówkę i umknęła na boisko sportowe. Dogoniłem ją w krzakach, gdzie odbyliśmy bardzo miłą szamotaninę, w wyniku której zdjąłem jej okulary i wyciągnąłem z włosów szpilki. Wygląda zupełnie inaczej bez okularów i z włosami rozpuszczonymi na plecy. Powiedziałem: "Elżbieto, przecież ty jesteś piękna!" Bóg jeden wie, do czego by doszło, gdyby nie zadzwonił dzwonek na następną lekcję. 2 nad ranem. Nie mogę spać z powodu dźwięków irlandzkich kobz dobiegających z domu O'Learych. 4 nad ranem. Właśnie obudził mnie odgłos tłuczonego szkła. 6 rano. Sprzed domu O'Learych odjechał wóz policyjny, uwożąc we wnętrzu Seana O'Leary. Sean wyglądał bardzo radośnie, śpiewał nawet "~Dwadzieścia odcieni zieleni". 18. Piątek Nareszcie! Rodzice zauważyli, że wymykam się spod kontroli, i zabronili mi po szkole wychodzić z domu. Spędziłem wieczór na czytaniu "Black Beauty" po raz piąty. 19. Sobota Napisałem list do Barry Kenta zgłaszając rezygnację z uczestnictwa w gangu. Drogi Baz, wapniaki kazały mi przez tydzień siedzieć w domu. Będę więc musiał przestać włóczyć się z Tobą i z chłopakami. A co gorsze, Baz, zmuszają mnie, żebym w czerwcu przystąpił do tych przeklętych egzaminów, więc lepiej, żebym zrzekł się swojego miejsca w bandzie i zostawił je komuś, kto tego bardziej potrzebuje. Mam nadzieję, że Twoja sprawa w sądzie skończy się pomyślnie. Nie masz do mnie żalu, co? Z braterskim pozdrowieniem Mózgowiec 20. Niedziela Początek brytyjskiego czasu letniego 20.00. Cały dzień rzęsisty deszcz. 22.30. Jak może padać "rzęsiście"? Jakże dziwnym tyranem jest język angielski. 21. Poniedziałek Od piątku wieczorem rodzice prawie się do mnie nie odzywali. Zbyt są zajęci obserwowaniem, jak się rozwijają talenty manualne Rosie. Ilekroć dzieciak schwyci plastykową cegłę lub wepchnie sobie suchar w buzię, otrzymuje gorący aplauz. 22. Wtorek Zdecydowałem się porzucić dom. Nikt się tym nie przejmie. Rodzice pewno nawet nie zauważą, że mnie nie ma. Poinformowałem Towarzystwo Budowlane, że za tydzień zamierzam podjąć pięćdziesiąt funtów. Nie ma potrzeby, żeby bez powodu tracić oprocentowanie. 23. Środa Przygotowuję się do odejścia. Napisałem już listy pożegnalne. Pandoro, może mnie nie być przez jakiś czas. Adrian Kochani Rodzice, w chwili gdy to przeczytacie, będę już daleko. Wiem, że łamię prawo uciekając z domu przed ukończeniem szesnastego roku życia, ale szczerze mówiąc, los uciekiniera lepszy jest od mojej aktualnej nędznej egzystencji. Wasz syn A. Mole Drogi Bercie, posłuchałem Twojej rady i udałem się na poznanie świata. Nie potrzebujesz mnie teraz, kiedy masz tych wszystkich dziwnych ochotników tłoczących się dokoła. Musisz tylko pamiętać, Bert, że Twoja popularność bierze się z ich przekonania, że jesteś niezwykłym facetem. Już wkrótce zorientują się, że jesteś nieopanowany i przeklinasz. Przyślę Ci kartkę z jakiegoś końca świata. Adios, Amigo. PS. Ucałowania dla Szabli, nie zapomnij mu przekazać herbatników. Kochana Babciu, przykro mi, że muszę Cię zmartwić, ale wyjechałem na jakiś czas. Przestań, proszę, walczyć z rodzicami. "Oni nie wiedzą, co czynią". Rosie jest teraz urocza i na pewno chciałaby Cię zobaczyć. Masę ucałowań Adrian Szanowny Panie Scruton, kiedy będzie Pan czytał te słowa, będę o wiele mil od Pańskiej zasmarkanej szkoły. Niech się więc Pan nie trudzi wysyłaniem łowcy wagarowiczów. Zamierzam wykształcić się w wielkiej szkole życia i nigdy nie wrócę. A. Mole PS. Czy wie Pan, że przezywają Pana " Wytrzeszcz"? Z powodu Pańskich upiornych, maniakalnie wyłupiastych oczu? Wszyscy się z Pana wyśmiewają za plecami, a najbardziej pan Jones, nauczyciel w.f. PPS. Sądzę, iż powinien zawstydzać Pana fakt, że Barry Kent po pięciu latach w Pańskiej szkole ciągle jeszcze nie umie czytać. Najdroższa Elżbieto, przykro mi, że muszę się oddalić, kiedy nasze uczucie zaczęło zawiązywać się w pąk. Chłopak musi jednak robić to, co do niego należy Nie czekaj na mnie, Elżbieto. Może mnie nie być przez jakiś czas Twój pełen żalu i najczulszych wspomnień Aidy Mole Baz, musiałem zgalać. Świnie będą mnie szukać. Czy możesz zmylić pogonie? Mózgowiec Nigel, powodzenia w pedalstwie. Ja też różnię się od tłumu, rozumiem więc, co to znaczy nigdy nie maszerować w takt. Ludzie przeciętni będą musieli się nauczyć, jak nas zaakceptować. Byle do przodu, jak się to mówi w tych stronach. Trzymaj się, bracie! Twój stary kumpel Aidy 24. Czwartek Pięć dni do wyjazdu. Zapuszczam brodę. Pożyczyłem walizkę dziadka. Na szczęście inicjały te same. Miał na imię Arnold. Babcia myśli, że walizka potrzebna mi na wycieczkę kempingową z Klubem Młodzieżowym. Prawda ją zabije. 25. Piątek . Zacząłem pakować walizkę. Muszę zachować umiar, jeśli chodzi o czyste skarpetki bieliznę. Będę musiał obniżyć standard i zmieniać je co drugi dzień. Jeszcze ani śladu brody. 26. Sobota Ojciec poinstruował Courtneya Elliota, żeby nie dostarczał żadnego listu z pieczątką Sheffield. Jednak Courtney przyniósł dziś rano do kuchni list z wyjaśnieniem: "Panie Mole, Królewska Poczta musi działać. Pod tym względem jesteśmy jak Pony Express"*(przypis: Pony Express - amerykańska poczta konna działająca bardzo szybko i sprawnie w okresie przed wprowadzeniem kolei.) Ojciec porwał list na drobne kawałeczki i wepchnął je nogą do kosza. Wydostałem potem strzępy i próbowałem złożyć w całość. ... ole, ... wałem ... nta ... wa silna jeśli nie... Ros... ole... jest jego córką. Pragnie, żeby wymienione dziecko. . . Rosie Lucas. Mój klient. . . badanie krwi. . . pod przysięgą, że. . . stosunek odbył... Paulina Mole... wiadomości oczekuję.. Z poważaniem Coveney, Tinker, Shulman, adwokaci 27 Niedziela Wapniaki spędziły trzy godziny zmuszając Rosie, żeby siedziała o własnych siłach. Ona jednak osuwała się na poduszki zaśmiewając się nieustannie. Gdyby mogła mówić, wiem, co by powiedziała: "Przestańcie mieszać do mojego rozwoju, zrobię to, kiedy będę gotowa". Powiedziałem, że mięśnie jej pleców nie są jeszcze wystarczająco mocne, ale wapniaki nie chciały słuchać. Mówili różne głupstwa w rodzaju: " Rosie jest niezwykle rozwinięta ", "kiedy miałeś pięć miesięcy, byłeś decydowanie zapóźniony". We wtorek pożałują tych brutalnych słów. 28. Poniedziałek Jakiś starszawy Amerykanin dostał dyrekcję Narodowej Rady Węgla. To naprawdę bezwstydne! Anglia ma bez liku bezwzględnych, pozbawionych pracy dyrektorów, którzy byliby zaszczyceni możliwością pozamykania kopalń we własnym kraju. Pan Scargill zupełnie słusznie protestuje, w tym względzie całkowicie się z nim zgadzam. Zapakowałem piżamę i szlafrok. Jutro dzień ucieczki. Zrobiłem spis podstawowego wyposażenia, ubrania itd. Wrotki "Słownik medyczny" Penguina Przybory do golenia guma 3 swetry Dziecinne aspiryny 2 koszule Zestaw pierwszej pomocy 3 pary spodni Śpiwór 5 par skarpetek Kuchenka kempingowa Kalosze Zapałki Buty Doc Marten 6 puszek fasoli Tenisówki Łyżka Pomarańczowe nieprzemakalne spodnie Nóż Widelec 4 pary kalesonów Butelka 4 podkoszulki Serwetki Dziennik Radio tranzystorowe Podręcznik przetrwania Pies "Robinson Kruzoe" "Jak przeżyć bez pieniędzy w Londynie i w Paryżu" 29. Wtorek 6 rano Wszystko, prócz psa, zapakowałem według listy. 6.05 Wszystko wypakowałem. 6.10 Zapakowałem ponownie. 6.15 Wypakowałem. 6.30 Przepakowałem, ale na próżno. Walizka dalej nie chce się zamknąć. Postanowiłem wyjąć wrotki. 6.33 I kalosze. 6.35 I kuchenkę kempingową. 6.37 Walizka się zamyka. 6.39 Usiłowałem podnieść walizkę. Nie ma mowy. 6.40 Wypakowałem puszki fasoli. 6.44 Wszystko przepakowałem. 6.45 Wściekam się. 6.48 Wypakowałem butelkę i serwetki. 6.55 Wyjąłem z walizki buty Doc Marten. Postanowiłem w nich iść. Straciłem piętnaście cennych minut na ich zasznurowane. 7.10 Obejrzałem dokładnie pryszcze w łazience. 7.13 Sprawdziłem, czy na listach pożegnalnych są znaczki. 7.14 Podniosłem walizkę. Nie najgorzej. Ale nie najlepiej. 7.15 Przepakowałem walizkę, biorę tylko połowę ubrań. 7.19 Podniosłem walizkę. Lepiej. 7.20 Przypomniałem sobie o śpiworze. Próbowałem go zmieścić do walizki. 7.21 Kolejny atak szału. 7.22 Przekopałem walizkę przez cały pokój. 7.22 30 sek. Wapniaki wrzeszczą ze swojego pokoju. Chcą wiedzieć, co oznaczają te hałasy. 7.24 Zrobiłem herbatę. Wapniaki zapytały, dlaczego mam otwieracz do konserw w kieszeni swetra. Skłamałem, że na pierwszej lekcji mamy gospodarstwo domowe. 7.31 Nakarmiłem psa, przygotowałem dziecku poranną breję. 7.36 Sprawdziłem książeczkę oszczędnościową Towarzystwa Budowlanego. 7.37 Wyszczotkowałem psa. Zapakowałem do walizki jego rzeczy osobiste: miskę, szczotkę, świadectwo szczepienia, tabletki przeciw robakom, smycz, kolczatkę, 5 puszek Chum, paczkę sucharów Winalot. 7.42 Spróbowałem podnieść walizkę. Nie da rady. 7.47 Postanowiłem nie zabierać psa. Powiedziałem mu o tym. 7.49 Pies płacze. Wapniaki wrzeszczą na niego, żeby był cicho. 7.50 Postanowiłem jednak zabrać psa. 8.00 Zapakowałem pewne minimum do torby Adidas. 8.10 Schowałem walizkę dziadka do szafy. 8.15 Pożegnałem się z Rosie. 8.20 Wziąłem psa na smycz. 8.21 Czekam, aż wapniaki zajmą się czymś Innym. 8.25 Wyszedłem z psem z domu. 8.30 Wrzuciłem do skrzynki listy pożegnalne. 9.00 Podjąłem z książeczki Towarzystwa Budowlanego pięćdziesiąt funtów i skierowałem się na północ. 30. Środa. 15.00 Stacja benzynowa Watford Gap, autostrada M1 Pierwszy błąd, który popełniłem, to czekanie na okazję od południowej strony wjazdu na auto- stradę. A drugi to zabranie psa. 19.31. Sheffield Podwiozła mnie ciężarówka transportująca trzodę chlewną. Już taki mój pech! Odbyłem długą rozmowę z kierowcą, co graniczy niemal z cudem, jako że nie słyszałem ani jednego jego słowa przez warkot motoru. Nie mogę się zbytnio pokazywać. Sheffield to królestwo tego szczura Lucasa. Dlaczego moja broda jeszcze nie rośnie? 21.30. Leeds Nastawiłem dziennik "Radia Cztery" o dziewiątej. Nie było żadnej wzmianki o moim tajemniczym zniknięciu. Piszę to nad brzegiem kanału. Podszedł do mnie przed chwilą jakiś mężczyzna i zapytał, czy nie sprzedałbym psa. Przez chwilę odczuwałem pokusę, ale jednak odmówiłem. 23.00. Zadzwoniłem do domu, ale nikt nie podniósł słuchawki natychmiast, jak to się dzieje w filmach o zbiegłych dzieciach. Kolejny dowód ich obojętności. 31. Czwartek . 1 nad ranem. Mężczyzna, który interesował się psem, zaczepił mnie przed chwilą z pytaniem, czy nie sprzedałbym siebie. Odpowiedziałem "nie" i wyjaśniłem, że ojciec jest komendantem policji na całą Walię. Mężczyzna zapytał: " To dlaczego ty śpisz pod gołym niebem w Leeds?" Posłużyłem się kolejnym kłamstwem: "Ojciec mnie wysłał. To rodzaj próby zaradności. Jeśli sobie poradzę, zapisze mnie do Szkoły Policyjnej w Hendon". Dlaczego powiedziałem mu tak wymyślne kłamstwo? Dlaczego? Musiałem wysłuchać jego licznych uwag pod adresem policji. Obiecałem, że przekażę je ojcu, i zapisałem nawet nazwisko i adres faceta w moim dzienniku: Stanley Gibbons Pokój 2 Schronisko Komunalne Laurels Paradise Cuttings Leeds Zaprosił mnie, żebym się przespał u niego na składanym łóżku, ale odmówiłem tłumacząc, że ojciec obserwuje mnie przez specjalny teleskop. Więc sobie poszedł. Kwiecień 1. Piątek Wielki Piątek. Prima aprilis 10.00. Leeds (W pralni) Bogu niech będą dzięki za pralnie samoobsługowe, gdyby ich nie wymyślono, umarłbym już pewnie z przemoknięcia. Wszystko poza tym jest zamknięte. Wysuszenie śpiwora kosztowało funta. Byłem jed- nak tak przemoczony i zziębnięty, że nie miało to dla . . mnie znaczenia. Czekam, żeby pies się obudził. Czuwał wczoraj w nocy, stojąc na straży naszych ciał przed zakusami Stanleya Gibbonsa. Jutro skończę szesnaście lat. I ciągle ani śladu brody. Wielki Piątek! 2 Sobota Stacja kolejowa Manchester Przyjechałem tu ciężarówką z rybami. Udawałem, że śpię, żeby uniknąć konwersacji z kierowcą. 10.31. Zastanawiam się, co rodzice kupili mi na urodziny. Mam nadzieję, że nie martwią się zbytnio. Może powinienem zadzwonić i przekonać ich, że jestem zdrowy i szczęśliwy. 12.52. Kelnerka w bardzo złym humorze wyrzuciła nas z kawiarni na stacji. To wszystko przez tego głupiego psa. Pchał się za ladę i żebrał o kawałki bekonu. A przecież rano kupiłem specjalnie dla niego bułkę z bekonem. 15.00. Nikt mi nie złożył życzeń urodzinowych. 15.05. Nie jestem zdrów (zaziębiłem się) i nie jestem szczęśliwy. Tak naprawdę to jestem głęboko nieszczęśliwy. 17.30. Kupiłem sobie kartkę urodzinową. Napisałem: Naszemu najdroższemu pierworodnemu synowi w szesnastą rocznicę urodzin. Z wielką miłością od pełnych podziwu i kochających rodziców PS. Synu, wracaj do domu. Wraz z Tobą zabrakło tu życia i pogody. 18.15. Nic nie było o mnie w dzienniku o szóstej. 19.30. Nie wyobrażam sobie kolejnej nocy pod gołym niebem. 21.00. Na ławce w parku. Zapytałem trzech kolejnych policjantów o godzinę, ale żaden nie wykrył we mnie zbiega. Najwyraźniej nie rozesłano mojego rysopisu. 21.30. Zadzwoniłem przed chwilą do komisariatu. Zmieniłem głos. Powiedziałem: "Adrian Mole, szesnastoletni uciekinier, znajduje się w pobliżu Centrum Transfuzji Krwi. Rysopis: niski jak na swój wiek, szczupły, włosy koloru mysiego, cera niezdrowa. Ma na sobie zieloną marynarkę od szkolnego mundurka, pomarańczowe nieprzemakalne spodnie, niebieską koszulę. Czapka kominiarka. Brązowe buty Doc Marten. Jest z nim kundel o następującym wyglądzie: nieduży, kudłaty pysk, zez w lewym oku. Ma obrożę w szkocką kratę i takąż smycz". Dyżurny sierżant powiedział: "Synku, prima aprilis był wczoraj". 23.00. Czekałem przy Centrum Transfuzji, ale nie pokazał się żaden policjant. Nigdy ich nie ma, kiedy są potrzebni. 23.30. Przeszedłem przed komisariatem dwadzieścia cztery razy, ale żaden z tych granatowo umundurowanych kretynów nie spojrzał na mnie po raz drugi. 23.45. Nie wpuszczono mnie właśnie do hinduskiej restauracji, ponieważ jestem bez krawata i mam nierasowego psa. 3. Niedziela Wielkanoc Dalej w Manchesterze (kruchta kościoła św. Ignacego) 1.00. Bezdomni tradycyjnie sypiają w kruchtach kościelnych, dlaczego więc pastorzy nie zadbają, by kruchty były troszkę bardziej przytulne? Nie zbankrutowaliby, gdyby postarali się o jakiś materac. 7.30. Wstałem o szóstej. Umyłem się w kałuży, w której kąpią się ptaki. Przeczytałem napisy na nagrobkach. Poszedłem następnie na poszukiwanie jakiegoś sklepu. Znalazłem jeden, kupiłem dwa czekoladowe jajka Cadbury'ego. Jedno zjadłem, drugie dałem psu. Biedak był tak wygłodniały, że zjadł również srebrne opakowanie. Mam nadzieję, że mu nie zaszkodzi, nie stać mnie na weterynarza. Zostało mi tylko piętnaście funtów. 4. Poniedziałek Kruchta kościelna św. Ignacego, Manchester 6.00. Od dwóch dni mogę zgodnie z prawem kupić papierosy, uprawiać seks, jeździć na motocyklu i mieszkać poza domem. A jednak dziwna rzecz, teraz, kiedy mam do tego prawo, nie mam najmniejszej ochoty na żadną z tych rzeczy. Muszę przerwać. Spomiędzy nagrobków wyłania się kobieta o przyjemnej twarzy. 9.00. Leżę w łóżku żony pastora. Ona jest prawdziwą chrześcijanką. Nie przeszkadza jej, że jestem egzystencjalnym nihilistą. Mówi, że wyrosnę z tego. Pies jest na dole. Leży na piecyku Aga. 10.00. Pani Merryfield, żona pastora, zadzwoniła do rodziców z prośbą, żeby po mnie przyjechali. Zapytałem, jaka była ich reakcja. Zmarszczyła swoją miłą twarz w skupieniu i po chwili powiedziała: "Najbliższe prawdy wydaje mi się określenie: ulga połączona ze złością ". Jeszcze nie widziałem pastora. Odpoczywa po trudach wczorajszego dnia. Mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko temu, że w łóżku jego żony leży nieznajomy. 12.30. Pastor właśnie wyszedł. Dzięki Bogu! Co za nudziarz! Nic dziwnego, że biedna pani Merryfield sypia osobno. Pewno w obawie, że on zacznie przez sen mówić o religioznawstwie porównawczym. Mam za sobą tydzień życia pod gołym niebem. Ostatnia rzecz, na jaką mam ochotę, to wykład o monofizytach. 14.30. O wpół do jedenastej wielebny Merryfield przyniósł mi obiad i bredził o lamaizmie - religii tybetańskiej, podczas gdy mój obiad stygł, stygł, aż wreszcie zupełnie zakrzepł. 18.00. Zauważyłem, że rodzice nie pędzą na złamanie karku, żeby dotrzeć tu jak najprędzej. Chciałbym, żeby się pospieszyli. Dotychczas przeszedłem już mitraizm, orfizm i zielonoświątkowców. Zdecydowanie popieram ludzi mających jakieś uboczne zainteresowania, ale to jest naprawdę absurdalne. 5. Wtorek Mój pokój. Dom Nie było transparentów na ulicy ani tłumów cisnących się, żeby zobaczyć, jak wysiadam z samochodu ojca. Tylko wymizerowana twarz mamy w oknie dużego pokoju, a za nią jeszcze bardziej wynędzniała twarz babci. Ojciec nie ma zwyczaju rozmawiać, kiedy prowadzi na autostradzie, więc od chwili wyjazdu z domu pastora prawie nie zamieniliśmy słowa. (A wielebny Merryfield postarał się o to, żebyśmy nie rozmawiali na plebanii, bo wykładał o kalwinizmie i sekcie shakers. Pani Merryfield usiłowała mu przerwać słowami: "Uspokój się, kochanie", ale to go jedynie zachęciło do kontynuowania, tym razem o kwietyzmie). Za to mama i babcia miały wiele do powiedzenia. W końcu poprosiłem o litość, poszedłem do łóżka i przykryłem się wraz z głową białą, wyprasowaną pościelą. 6. Środa Doktor Grey właśnie odszedł od mojego wezgłowia. Stwierdził, że cierpię na depresję spowodowaną zmartwieniem. Terapia ma polegać na odpoczynku w łóżku i braku kłótni w rodzinie. Rodzice przytłoczeni poczuciem winy. Nie mogę odpoczywać, bo martwię się listem wysłanym do " Wytrzeszcza" Scrutona. 7 Czwartek Pies jest u weterynarza, który opatruje mu pęcherze na łapach. Wstałem dziś na pięć minut i wyjrzałem przez okno mojego pokoju. Nic mnie jednak nie zainteresowało w tym miejskim pejzażu, więc wróciłem do łóżka. Jeszcze nie rozpakowałem prezentów urodzinowych. 8. Piątek Zjadłem batonik Mars. Czuję, że wracają mi siły fizyczne, ale psychicznie jestem w dalszym ciągu na samym dnie. 9.Sobota. 10.00. Znowu mi się pogorszyło, kiedy przyszedł doktor Grey. Leżałem bez ruchu na poduszce, pozwoliłem mu zbadać puls itd. Wychodząc z pokoju wymamrotał: "Dama kameliowa, psiakrew". Może chodziło o lekarstwo, które zamierza mi podawać. Południe. Poprosiłem, żeby mama zaciągnęła zasłony w obronie przed słońcem. 10. Niedziela. Leżałem cały dzień twarzą do ściany. Przyniesiono Rosie, żeby mnie rozweseliła, ale jej dziecinna paplanina tylko mnie rozdrażniła, więc ją zabrano. 11. Poniedziałek Przytransportowano Berta Baxtera do mojego wezgłowia, ale jego prymitywne okrzyki w rodzaju: " Wyłaź z tego legowiska, ty leniwy draniu", nie oderwały mnie od nihilistycznych myśli. 12 Wtorek Właśnie wyszedł Nigel; próbował mnie rozerwać grając cicho moje ulubione taśmy " Toyah". Dałem mu do zrozumienia, że czułbym się lepiej i bez niego, i bez "Toyah". 13. Środa Najlepszym dowodem na to, że rodzice są nieprzytomni ze zmartwienia, jest fakt, że wpuścili do domu Barry Kenta. Jego nieskoordynowane brednie o poczynaniach gangu nie wywołały u mnie ani zainteresowania, ani ożywienia, więc wyprowadzono go z zaciemnionego pokoju. 14 Czwartek Zamówiono wizytę konsultanta psychologa. Doktor Grey przyznał się do porażki. 15 Piątek Właśnie wyszedł doktor Donaldson, zapoznawszy się z uwagą ze wszystkimi moimi troskami. Kiedy opadłem z powrotem na poduszki, powiedział: "Zajmiemy się nimi po kolei". l. Wojna nuklearna to jest problem, wykonaj jakiś pozytywny krok w kierunku przezwyciężenia strachu - zapisz się do Ruchu na rzecz Rozbrojenia Nuklearnego. 2. Jeśli nie zdasz egzaminów końcowych, możesz przystąpić do nich w przyszłym roku albo wcale nie zdawać - jak królowa. 3. Oczywiście, że rodzice cię kochają. Nie mogli spać przez cały czas twojej nieobecności. 4. Nie jesteś strasznie brzydki. Jesteś przyjemnym, przeciętnie przystojnym chłopcem. . 5. Nie masz nic wspólnego ze sprawą ojcostwa twojej siostry i nic tu nie możesz pomoc. 6. Nigdy nie słyszałem, żeby szesnastolatek miał własny program poetycki w "Radiu Cztery". Musisz sobie stawiać realne cele. 7. Napiszę do pana Scrutona " Wytrzeszcza" i poinformuję go, że list do niego napisałeś w stanie wielkiego stresu. 8. Pandora należy do problemów nierozwiązywalnych. 16. Sobota Rano o ósmej zjawiła się w moim pokoju babcia i kazała mi wstać z łóżka. Powiedziała: "Dosyć już tego rozpieszczania. Weź się w garść i ogol ten idiotyczny zarost". Zaprotestowałem słabo, że potrzebuję więcej czasu, żeby się odnaleźć. Babcia na to: "A ja potrzebuję wyprać pościel, więc wychodź z łóżka ". Ja: "Ale mnie trawi niepokój". " To nic dziwnego po całym tygodniu spędzonym w łóżku jak umierający łabędź!" -- odpowiedziała z typową gruboskórnością. Babcia jest porządną dobrą kobietą, ale ma minimalne rozeznanie w subtelnościach intelektualnych. Spędziłem dzień na kanapie popijając lukozadę. 17. Niedziela Kanapa Rodzice zwracają się do mnie tonem wymuszonej wesołości. Czynią żałosne wysiłki, żeby przywrócić mnie do normalnego życia, starając się zwrócić moją uwagę na interesujące programy w telewizji. "Oglądaj dziennik" - wykrzykują. Co też zrobiłem. Były w nim wyłącznie morderstwa, bomby, ukryci szpiedzy, katastrofy kolejowe, drogowe, powietrzne. Jedyna zabawniejsza informacja dotyczyła człowieka bez nóg, który przeszedł z John O'Groats do Land's End* (przypis: * John O'Groats - najbardziej na północ wysunięte miejsce w Szkocji, Land's End - najbardziej na południowy wschód, w Kornwalii) Ten dowód okrucieństwa losu przeciwstawiony wspaniałości ludzkiego ducha sprawił, że szlochałem w dralonowe poduszki. 18. Poniedziałek Dziś zaczęły się ferie. Trzeba mojego pecha! Jestem zbyt chory, żeby cieszyć się przerwą. 19 Wtorek ŻONKILE, napisał A. Mole. Kiedy tak sobie na sofie spoczywam, Od kępki żonkili wzroku nie odrywam. Chylą się drżące w ukłonie. Gdy ciężarówki Pęd je owionie. Żółte czapeczki wsparte na dzielnych zielonych łodygach Jak poeta na żonie, gdy pisze miłosny madrygał. 20 Środa Zjadłem dziś trochę płatków. Czuję, jak powoli powracają mi siły. 21. Czwartek Dziś po południu przyszła na dziesięć minut Pandora. Brain Box Henderson stał przed naszą furtką, manipulując kalkulatorem. Może starał się wyliczyć, jak bardzo kocha Pandorę. Na pewno nie tak bardzo jak ja, Hendersonie. O tym mogę cię zapewnić! Pandora miała na sobie czarno-białe szmatki. Powiedziała mi, że to najnowsza moda. Jutro znowu przyjdzie. 22. Piątek Poprosiłem mamę, żeby poszła do miasta i kupiła mi trzy koszulki trykotowe. Czarną, białą i szarą. Kiedy mama wróciła, zabrałem się do koszulek za pomocą nożyczek. Babcia uznała to za objaw wzrastającego szaleństwa. U siłowałem wytłumaczyć, że teraz tak się ubieramy w podkulturze nastolatków. Nie mogła jednak tego pojąć. Kiedy ojciec zobaczył mnie ubranego w szmaty, zbladł i najwyraźniej miał już na końcu języka jakiś komentarz. Ale mama zdążyła wyszeptać: "George, nie teraz, bo znowu go wypędzisz". Pandora przyszła koło piątej. Pod koniec audycji Johna Cravena trzymaliśmy się w objęciach. Nasze szmatki poplątane, nasze usta w ogniu. 23 . sobota Pandora poszła do Braina Boxa Hendersona, żeby mu przekazać tę wiadomość, ale nie było go w domu, bo kupował programy do komputera, więc zostawiła mu informację na komputerze. Odbicie Hendersonowi Pandory jest zwycięstwem Sztuki nad Technologią. 24. Niedziela Czytam książkę "Kingsley. Życie, listy i dzienniki Kingsleya Martina" C. H. Rolfa. Dziwne, ale w ogóle nie ma tu wzmianki o tym, że napisał "Jima szczęściarza". 25. Poniedziałek Poszedłem na spacer z Pandorą i Rosie. (To znaczy my z Pandorą szliśmy, a szczęśliwa Rosie jechała w wózeczku). Wstąpiliśmy do Berta. Bardzo się ucieszył na nasz widok. Opuścili go wszyscy ochotnicy i nie miał w domu ani jednego woodbine'a. Strasznie cuchnął, więc rozebraliśmy go i wsadziliśmy do wanny. (Bert nalegał, żeby na część tej operacji Pandora zasłoniła sobie oczy). Umyłem mu resztkę włosów i porządnie go całego wyszorowałem, podczas gdy Pandora poszła z Rosie i Szablą do sklepu pana Patela po woodbine'y. Po powrocie Pandory wyciągnęliśmy Berta z wanny (Pandora obiecała, że nie otworzy oczu). Wytarłem go l włożyłem mu czystą piżamę. Wyglądał wspaniale z białymi włosami rozwianymi z tyłu głowy. Gdybym był głównym lokatorem naszego domu, zabrałbym Berta do siebie. On wymaga całodobowej opieki kochających osób. Problem polega na tym, że prócz matki Teresy i paru innych zakonnic mało kto wytrzymałby z Bertem dłużej niż dwa dni. Zapytałem, czy nie ma szans, żeby przeszedł na katolicyzm, na co odpowiedział: "Dokładnie takie szanse jak na to, że pani Thatcher stanie się kobietą!" W drodze do domu dobrze się bawiliśmy. Udawaliśmy małżeństwo z małą córeczką Rosie. Pandorze wcześniej niż mnie znudziła się ta zabawa, ale i tak kilka osób dało się nabrać. 26. Wtorek Dziś rano psu przydarzył się nieszczęśliwy wypadek na podłodze w kuchni. Nieszczęśliwy dla mnie, ponieważ musiałem to posprzątać. Wiedząc z doświadczenia, jak użyteczny w takich sytuacjach jest "Sunday Times", schwyciłem gazetę i dokonałem wstrząsającego odkrycia, że "odnaleziono dziennik Hitlera"! Cytuję:,,«Sunday Times» przytacza dziś pełną wersję historycznego odkrycia. Dzienniki Hitlera przeleżały niemal czterdzieści lat w niemieckiej stodole z sianem". Przeczytałem to z zainteresowaniem. I pomyśleć, że o mały włos użyłbym tego rewelacyjnego artykułu do wytarcia psiej kupy! 27. Środa Czy świat przeżywa kompletny kryzys zaufania? Dzienniki Hitlera poddawane są szczegółowym badaniom specjalistów. Dlaczego nie mogą przyjąć zapewnień "Sunday Timesa ", że dzienniki są autentyczne? Nawet taki sceptyk jak ja zdaje sobie sprawę, że "Sunday Times" nie ryzykowałby swej reputacji, gdyby istniał najmniejszy cień podejrzenia, że dzienniki są falsyfikatem. 28 Czwartek Herr Wolf-Rudiger Hess, syn Rudolfa Hessa (pierwszego szaleńca po Hitlerze), oświadczył, że dzienniki Hitlera są autentyczne. Więc widzisz, Pandoro! A propos, Rudolf Hess ma osiemdziesiąt dziewięć lat. Tyle samo co Bert Baxter . 29. Piątek Ojciec zabrał mnie i Rosie do banku. Miało mu to pomóc w uzyskaniu pożyczki. Pan Niggard, dyrektor banku, spojrzał z politowaniem na moje szmaty. Potem zapytał: "Na co panu potrzebna ta pożyczka, panie Mole? Na samochód, rozbudowę domu czy może na ubranka dla dzieci?" Ojciec odpowiedział: "Nie, mnie nie stać na kupowanie niczego. Chciałbym znów poczuć w ręku jakieś pieniadze". Dowiedziawszy się, że oboje rodzice nie pracują i s na zasiłku, pan Niggard odmówił udzielenia pożyczką co wyjaśnił następująco: "Chcę tylko panu pomóc. Kiedyś ml pan za to podziękuje". Ojciec odpowiedział: "Nie. I przenoszę moje zadłużone konto gdzie indziej". 30 Sobota Mama uznała, że cukier jest przyczyną wszelkiego zła na świecie I zakazała używania cukru w domu. Informując mnie o tej decyzji zdążyła wypalić dwa papierosy. Maj 1. Niedziela Usłyszałem, jak ojciec powiedział: "Paulino, chyba będę musiał pomyśleć o Morzu Północnym". Wbiegłem do kuchni z okrzykiem: " Tato, nie rób tego! Sytuacja ekonomiczna musi się poprawić!" Ojciec miał bardzo zaskoczoną minę. Może zdziwił go ten emocjonalny wybuch z mojej strony. Ja sam byłem nim zaskoczony. 2. Poniedziałek Święto Lord Dacre zagwarantował autentyczność dzienników Hitlera. A więc Pandora winna mi jest półtora funta za przegrany zakład. Cha! cha! cha! 3.Wtorek Znowu szkoła Od mojego ostatniego dnia w szkole nastąpiło trochę zmian. Wyrzucono pana Jonesa, nauczyciela w .f., a pan Lambert ożenił się z panią Fossington-Gore i nazywa się teraz Lambert- Fossington-Gore. Ona się nazywa Fossington-Gore-Lambert. Pan Scruton jest na zwolnieniu chorobowym. Cierpi na załamanie wywołane koniecznością ułożenia rozkładu zajęć, więc funkcje jego przejął Podgy Pickles, wicedyrektor. Nowy reżim jest trochę swobodniejszy, choć nie na tyle liberalny, żebym mógł chodzić do szkoły w moich szmatach. Pierwszy dzień po feriach spędziliśmy na omawianiu metody powtarzania do tych przeklętych egzaminów. 18.00. Zacząłem powtarzać angielski, biologię i geografię. 19.00. Postanowiłem skoncentrować się na jednym przedmiocie naraz. Wybrałem angielski. 20.00. Skończyłem powtarzanie, kiedy zadzwonił Bert Baxter z prośbą o pomoc. Znów zatkał mu się klozet. 4. Środa Dostałem list od L. S. Catona, człowieka, który poznał się na moim talencie pisarskim. Stempel głosił "Nowy Jork". Drogi Adrianie Mole'u, dziękuję za przysłanie mi pierwszej strony powieści " Tęsknota za Wolverhampton". Jestem pewien, że każdy wydawca godny tego miana skwapliwie skorzysta z okazji wydania tak obiecującej pracy. Za niewielkim wynagrodzeniem (powiedzmy sto dolarów) z przyjemnością podjąłbym się reklamowania pańskiego dzieła. Proszę wystawić czek na: L. S. Caton Ltd. i wysłać pod adresem The Dixon Motel 1,599 Block 19 New York State USA Ojciec odmówił dania mi pieniędzy po przeczytaniu pierwszej strony " Tęsknoty za Wolverhampton ", Powiedział: "Czytałem w życiu różne bzdury, ale to..." 5.Czwartek Ojciec poszedł na rozmowę w sprawie pracy w charakterze robotnika portowego na platformie naftowej na Morzu Północnym. Mój ojciec robotnikiem portowym! To prawie tak samo, jakby mieć ojca kowboja. Mam nadzieję, że dostanie tę pracę. Byłby nieobecny w domu dwa tygodnie na miesiąc. 6. Piątek Kolejne rozczarowanie. Dzienniki Hitlera są fałszerstwem. Zapłaciłem Pandorze półtora funta. Bardzo jestem zawiedziony. Tak chciałem przeczytać, co wariaci jedzą na śniadanie i jak się zachowują w życiu prywatnym. 7 Sobota Cały dzień powtarzałem z Pandorą do egzaminów w gabinecie jej matki. Nasz dom jest nie do wytrzymania, ponieważ ojciec szaleje z rozpaczy, że nie dostał pracy w firmie naftowej . Mówiłem mu, że nie powinien kupować koszul w kratkę i dżinsów, zanim dostanie zawiadomienie o przyjęciu do pracy, ale oczywiście nie chciał mnie słuchać. Teraz winien jest babci 38 funtów 39 pensów. 8. Niedziela. "Sunday Times" wydrukował żałosne przeprosiny pod adresem swoich czytelników i byłych czytelników. Zachowam dzisiejsze wydanie i użyję go do sprzątania psich kup, jeśli zajdzie konieczność. Adrian Mole nie lubi, kiedy robi się z niego balona. Zwłaszcza wobec przyszłej pani Adrianowej Mole, Pandory, z domu Braithwaite. 9. Poniedziałek Pani Thatcher zwołała wybory powszechne na 9 czerwca! Jak daleko może się posunąć egoizm? Czy ona nie zdaje sobie sprawy, że w maju i w początkach czerwca powinien panować spokój, kiedy wszystkie nastolatki powtarzają materiał do egzaminów? Jak mamy się uczyć, kiedy ze wszystkich głośników dzień i noc płyną głośne i fałszywe obietnice, a aktywiści partyjni bezustannie pukają do drzwi, przypominając wahającym się wyborcom, że nadeszła pora "~decyzji". Pani Thatcher może sobie ogłaszać" że "' wychodzi w kraj", ale niektórych z nas nie stać na taki luksus. 10. Wtorek Ilekroć pomyślę o egzaminach, ogarniają mnie stany lękowe. Wiem, że nie zdam. Mój główny problem polega na tym, że jestem przeintelektualizowany, ciągle rozmyślam nad takimi sprawami jak: czy Bóg był żonaty, albo: jeżeli piekło to inni, to czy niebo jest puste? Te myśli przeciążają mój umysł" przez co zapominam o konkretnych danych, jak przeciętny opad deszczu w przeciętnej dżungli podzwrotnikowej i takie tam nudziarstwa. 11. Środa Babcia dała mi jakieś pigułki na umysł, mające mi pomóc w powtarzaniu materiału. Spreparowane są z obrzydliwej części byka. Babcia stwierdziła: "Dziadek wierzył w nie bez zastrzeżeń". Połknąłem rano dwie, ale po południu dalej nie mogłem sobie przypomnieć stolicy Brytyjskiego Hon- durasu. Ale mimo wszystko także wierzę w te pastylki. 12. Czwartek Sądziłem, że rodzice porzucili zamiar przeprowadzki, ale nie! Przy śniadaniu mama wprawiła mnie w panikę oznajmieniem, że po moich egzaminach sprzedamy dom i przeniesiemy się do jakiegoś zapadłego zakątka Walii! Powiedziała: "Chcę, żebyśmy mieli szansę przeżycia ataku nuklearnego". Napisałem do magistratu z prośbą o włączenie mnie na listę mieszkaniową. Poprosiłem o trzypokojowe mieszkanie z balkonem i czynną windą, wychodzące na południe. 13. Piątek Rodzice muszą wynegocjować nową umowę małżeńską. Nie dziwię się: ojciec nienawidzi Walii. Zaczyna marudzić, nawet kiedy pokazują Walię w telewizji. Mama wypożyczyła z biblioteki złowieszcze książki: "Leczenie poparzeń popromiennych", "Hodowla pszczół (wprowadzenie)" i "Życie bez mężczyzn - poradnik praktyczny". 14. Sobota 10.00. Właśnie zapukał do drzwi facet w granatowym garniturze w białe paski, w niebieskiej koszuli, w niebieskim krawacie, z niebieską rozetką w klapie. Wyciągnął rękę i powiedział: "Julian Pryce-Pinfold, konserwatywny kandydat na posła, ufam, że będę miał głosy państwa". Było mi bardzo przyjemnie, że wziął mnie za osiemnastolatka. Odpowiedziałem jednak: "Nie, wy planujecie eksterminację klasy pracującej". Pryce-Pinfold zarżał jak koń i powiedział: "Nie przesadzajmy, staramy się tylko troszkę ją ukrócić". Zostawił swój plakat wyborczy, więc dorysowałem mu na głowie diable rogi, napisałem na skroni ,,666" i wystawiłem to w oknie dużego pokoju. 15 . Niedziela Powtarzanie biologii przerwał mi facet w szarym garniturze, białej koszuli i czerwonym krawacie. Zapukał do drzwi i oznajmił, że jest naszym kandydatem z ramienia Partii Pracy. Powiedział: "Jestem Dave Blakely, zamierzam przywrócić pracę w Wielkiej Brytanii". Ojciec zapytał, czy są jakieś posady w centralnych biurach Partii Pracy. (Objaw daleko posuniętej desperacji). Dave Blakely odparł, że nigdy nie był w centrali, więc nie ma najmniejszego pojęcia. "Nie zgadzam się z oficjalną polityką Partii Pracy" - oświadczył. Mama zaatakowała go w sprawie rozbrojenia nuklearnego, skrytykowała politykę partii w sprawie mieszkań, oświaty i współpracy związkowej. Dave Blakely zapytał: "Pani niewątpliwie popiera torysów?" Mama odburknęła: "Oczywiście, że nie. Całe życie głosowałam na Partię Pracy". 16 . Poniedziałek Dziś po południu przed szkołą stał blondyn w żakiecie ze znaczkiem wojskowym w klapie i rozdawał ulotki wyborcze. W drodze do domu przeczytałem tę ulotkę. Facet nazywa się Duncan McIntosh, a jego partia " Wyślij ich tam, skąd przyszli". Jej polityka sprowadza się do przymusowej deportacji czarnych, brunatnych, żółtych, mieszańców, Żydów, Irlandczyków, Walijczyków" Szkotów, Celtów i wszystkich posiadających domieszkę krwi normańskiej. W istocie prawo pozostania w kraju mają tylko ci, którzy mogą udowodnić, że są jasnowłosymi Saksonami czystej krwi. Mama stwierdziła, że gdyby ten facet doszedł do władzy, ludność Wielkiej Brytanii skurczyłaby się do jednej osoby. 17. Wtorek Barry Kent zagroził Duncanowi McIntoshowi ciężkimi obrażeniami cielesnymi, jeżeli nie będzie się trzymał z dala od szkoły. Dołączył ostatnio do grupy "Rock przeciwko rasizmowi" (Barry Kent, nie Duncan McIntosh). 18. Środa Kandydatka socjaldemokracji (zielony kostium, pomarańczowa bluzka, krawat w kolorze neutralnym, nerwowy uśmiech) właśnie wyszła od nas bliska płaczu, ponieważ mama nie pozwoliła jej pocałować Rosie. 19. Czwartek Rano pokazano mi zamazane zdjęcie na pół rozwalonej chałupy z pytaniem, czy chciałbym w niej zamieszkać. Dałem odpowiedź negatywną. Mama oznajmiła: " To wygląda wprost idealnie. Dwie mile do najbliższego sklepu, pięćdziesiąt pięć mil od najbliższej bazy amerykańskiej! Czy nie chciałbyś z samego rana karmić kurczaków, Adrianie?" Odpowiedziałem: "Nie cierpię kurczaków. Odrzucają mnie ich ohydne dzioby i okrutne oczy". 20. Piątek Scruton odszedł na emeryturę z powodu złego stanu zdrowia (lekko zbzikował) i do drzwi dyrektorskich przyśrubowano tabliczkę z nazwiskiem Podgy Pickles. Podgy nigdy mnie nie uczył, ale według wszelkich świadectw jest przyjemnym facetem, opowiada o swojej rodzinie i informuje klasę, kiedy zamierza kupić nowy samochód. Dziś rano był apel. Podgy miał na krawacie żółtko od jajka. Wiem, bo stałem obok niego. Wezwał mnie na podium i kazał wygłosić mowę pt. "Dlaczego uważam za konieczne zniesienie szkolnych mundurków?" Mówiłem ze szczerego przekonania, powołując się na ubóstwo moich rodziców, co wywołało łzy w oczach pani Fossington-Gore-Lambert. 21. Sobota Dziś rano ojciec wyrzucił z frontowego ogródka trzech polityków. Powiedział: "Mój syn uczy się na górze, żeby zapewnić sobie lepszą przyszłość, a wasze nieustanne zabiegi, żeby zwrócić na siebie uwagę, rozpraszają go". W rzeczywistości mierzyłem właśnie wtedy mojego, ale te hałasy istotnie rozpraszały moją uwagę. Ciągle gubiłem odpowiednie miejsce na linijce. 22. Niedziela O piątej po południu Rosie zaczęła raczkować. Rodzice zgotowali jej entuzjastyczną owację. 23. Poniedziałek Moje wypracowanie z angielskiego pt. "Rozpacz" zostało głośno odczytane w klasie. Pod koniec czytania wszyscy mieli miny raczej żałosne. Jest to historia chomika cierpiącego na nieuleczalną chorobę. Zapytałem pana Lamberta-Fossington-Gore, czy jest to na odpowiednim poziomie dla BBC. Roześmiał się i powiedział: "Raczej dla Muzeum Historii Naturalnej w Bristolu". Posłuchałem jego rady i wysłałem tam wypracowanie. 24. Wtorek Powiesiłem na drzwiach wywieszkę: "Uwaga. Nikt nie ma prawa przebywać po drugiej stronie drzwi". Mam dosyć zakłócania mojego spokoju. 25. Środa Nikt nie przyszedł mnie obudzić. Spóźniłem się do szkoły, a kiedy wróciłem do domu, brudna bielizna ciągle leżała na podłodze w moim pokoju i zasłony były zasunięte. 26. Czwartek Z ogródka na tyłach domu skradziono mój wyścigowy rower. Pierwsze podejrzenia padły na śmieciarzy. Nigdy nam nie wybaczyli, że zeszłego lata w naszych pojemnikach na śmieci zalęgły się robaki. 27Piątek Poszedłem w ślad za śmieciarzami w górę naszej ulicy I usiłowałem podsłuchać jakiś podejrzany strzęp rozmowy, ale rozmawiali wyłącznie o Lenie Fairdough. Jeden z nich ostrzegł mnie, żebym się trzymał z daleka od maszyny mielącej w tyle ciężarówki. Czyżby była to aluzja do ewentualnej przemocy, jeśli ośmielę się przekazać moje podejrzenia policji? 28. Sobota Dzisiaj Nigel przyprowadził mój rower. Zamierzał na nim uciec, żeby uniknąć egzaminów, ale zrezygnował z tego planu, kiedy ojciec kupił mu pomoce audiowizualne do nauki. Jesteśmy jedyną rodziną na całej ulicy, która nie ma magnetowidu, więc proszenie rodziców O podobne pomoce mija się z celem. Będę musiał polegać jedynie na własnym umyśle. 2 9. Niedziela Cały dzień leżałem w łóżku powtarzając do egzaminów. Bert Baxter dzwonił trzykrotnie, ale na moją prośbę rodzice za każdym razem odpowiadali, że nie ma mnie w mieście. Za trzecim razem mama zapytała: "Bert, czy chodzi o coś ważnego?" Bert na to: "Niezupełnie. Chciałem mu tylko powiedzieć, że to chyba moje dziewięćdziesiąte urodziny". Czułem się jak nędzny szczur, ponieważ udawałem, że nie było mnie w mieście. Poszedłem do Berta i dałem mu dziewięćdziesiąt serdecznych szturchańców (choć nie mam wątpliwości, że należał mu się jeszcze jeden). Chyba mu to dobrze zrobiło. 30 . Poniedziałek Napisałem piosenkę dla zespołu reggae Danny'ego Thompsona. SŁUCHAJ, CO MÓWI, słowa Adriana Mole'a Siostry i bracia słuchajcie Jah. Słuchajcie słów jego z bliska i z daleka. Hajle Sellassje siedzi na tronie. Słuchajcie, co mówi; słuchajcie. co mówi (powtórzyć 10 razy) JAH! JAH! JAH! Powstańcie i idźcie za Sellassje królem. Przyniesie wam nowe jutro. Etiopia to nowa wam nadzieja Słuchajcie. co mówi; słuchajcie, co mówi (powtórzyć 20 razy) Na geografii dałem to Danny'emu Thompsonowi. Przeczytał i powiedział: "Nieźle jak na białego!" Co za bezczelność, on jest dwa razy bielszy ode mnie! Mama Pandory uznała, że wydarzenia w naszej rodzinie przekraczają jej zrozumienie. Poradziła, żebyśmy skorzystali z pomocy terapeuty od spraw rodzinnych. 31 Wtorek Dostałem list od Johnny'ego Tydemana. Nie przypominam sobie żadnych cytatów, na które się powołuje. Czy rzeczywiście napisałem wiersz "Jesienne odrodzenie"? Musiałem to napisać w kwietniu, kiedy równowaga mojego umysłu była lekko zakłócona. British Broadcasting Corporation 30 maja Drogi Adrianie Mole'u, nie zamierzam nazywać Cię "Aidy" i sądzę, że nieco przedwcześnie zacząłeś zwracać się do mnie per "Johnny". W istocie nigdy nie używam tej formy imienia, jedynie "John". Nie chciałbym występować w roli napuszonego starca, ale kiedy osoba w twoim wieku pisze do kogoś oficjalny list, uprzejmość nakazuje zachowanie formalnych zwrotów, choć na tym etapie naszej korespondencji nie mam nic przeciwko temu, żebyś zwracał się do mnie per "drogi Johnie Tydeman". Ale w żadnym wypadku nie "Johnny". Mam wiele przydomków znanych moim przyjaciołom, nie mam jednak zamiaru zdradzić Ci żadnego z nich. Wiążą się one zresztą na ogół z moim nazwiskiem, nie z imieniem. Twój ostatni list był w sumie raczej dziwny. Czyżbyś przypadkiem dobrał się do barku rodziców? Czy też opróżniłeś tylko resztki wina z poprzedniego wieczoru? Mam nadzieję, że nie próbowałeś znowu wąchać kleju? Bardzo jestem zadowolony, że postanowiłeś nie kończyć z sobą jeszcze w tym roku. Byłoby to szokujące marnotrawstwo. Poeta może umrzeć młodo jedynie w przypadku, gdy napisał już wiele innych udanych wierszy, jak Keats, Shelley, Chatterton i spółka. Większość poetów na starość pisze brednie vide Wordsworth i znaczna część Tennysona. Nie mam wątpliwości, że przyprawiłbyś mamę o rozpacz, więc lepiej, żebyś żył. Najwidoczniej pod jakimś tajemniczym wpływem Twoja gramatyka zeszła na psy, np. "poszłem do biblioteki". Jednak wiersz "Jesienne odrodzenie" zawiera niewątpliwie dobre momenty. Podoba mi się gra słów z facetami. Choć jest trochę prymitywna. "Rozmaryna" w istocie nazywa się rozmaryn (sic nie sik), więc w żaden sposób nie daje się rymować z wazeliną. Nie martw się o swoje akta. Zostaną zmielone, zanim dotrze do nich KGB. Twoje tajemnice są całkowicie bezpieczne w naszych archiwach. Z najlepszym i życzeniami powodzenia w próbach pisarskich oddany John Tydeman Czerwiec 1. Środa. To będzie ostatni wpis przed egzaminami. Zaraz ma przyjść Courtney Elliot, żeby udzielić mi ostatnich wskazówek. Muszę przerwać, bo właśnie podjechała jego taksówka. 2. Czwartek Wczoraj wieczorem rodzice poszli do terapeuty od spraw rodzinnych. W czasie ich nieobecności oddawaliśmy się z Pandorą bardzo intensywnym uściskom, tak intensywnym, że czuję, jakby spadł ze mnie ciężki kamień. Jeżeli nie zdam, nie ma to znaczenia. Poznałem, co znaczy miłość prawdziwej kobiety. Sue Townsend SEKRETNY DZIENNIK ADRIANA MOLE'A LAT 13 i 3 Z angielskiego przełożyła Hanna Pawlikowska Styczeń 1 Czwartek Święto w Anglii, Irlandii, Szkocji i Walii Moje postanowienia noworoczne: 1. Będę pomagał niewidomym przechodzić przez jezdnię, 2. Będę wieszał spodnie na wieszaku. 3. Będę zakładał koszulki na płyty. 4. Nie zacznę palić. 5. Przestanę wyciskać pryszcze. 6. Będę dobry dla psa. 7. Będę pomagał prostym i ubogim. 8. Po wysłuchaniu wczoraj wieczorem obrzydliwych odgłosów dochodzących z dołu ślubuję też nigdy nie pić alkoholu. Wczoraj podczas przyjęcia ojciec upił psa wiśniówką. Gdyby dowiedziało się o tym Królewskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, byłby załatwiony. Minęło już osiem dni od Bożego Narodzenia, a mama ciągle nie włożyła zielonego fartucha z lureksu, który jej kupiłem na gwiazdkę. W przyszłym roku dostanie gałki do kąpieli. Trzeba mojego pecha, żeby akurat na pierwszy dzień Nowego Roku pojawił się pryszcz na brodzie. 1 Piątek Święto w Szkocji. Pełnia księżyca Czuję się paskudnie. Wszystko przez to, że o drugiej nad ranem mama wyśpiewywała na szczycie schodów "Que sera, sera!" Trzeba mojego pecha, żeby mieć taką matkę! Niewykluczone, że moi rodzice to alkoholicy. W przyszłym roku mogę wylądować w sierocińcu. Pies zemścił się na ojcu. Jednym skokiem wywrócił mu model statku, potem pobiegł do ogrodu, a takielunek plątał mu się między łapami. Ojciec bez końca powtarzał: " Trzy miesiące pracy na nic". Pryszcz na mojej brodzie powiększa się coraz bardziej. Wszystko przez to, że mama nie ma pojęcia o witaminach. 3 Sobota Chyba zwariuję z braku snu! Ojciec wyrzucił psa z domu i pies przez całą noc szczekał pod moim oknem . Już taki mój pech! Ojciec bluzgał na niego przekleństwami. Jeżeli nie będzie się hamował, to go przyskrzyni policja za wygadywanie świństw. Myślę, że ten pryszcz to czyrak. Trzeba mojego pecha, żeby się uformował akurat w miejscu widocznym dla każdego. Powiedziałem mamie, że nie przyjąłem dzisiaj żadnej witaminy C. A ona na to: " Więc kup sobie pomarańczę". Typowe! Ciągle jeszcze nie używa fartucha z lureksu. Z przyjemnością pójdę znowu do szkoły. 4 Niedziela Druga po Bożym Narodzeniu Ojciec rozchorował się na grypę. Przy naszym odżywianiu wcale mnie to nie dziwi. Mimo deszczu mama poszła mu kupić witaminę C w płynie, chociaż - jak jej powiedziałem - "na to już za późno". Prawdziwy cud, że nie dostaliśmy jeszcze szkorbutu. Mama twierdzi, że absolutnie nic nie widzi na mojej brodzie, ale przemawia przez nią jedynie poczucie winy z powodu naszego odżywiania. Pies uciekł, bo mama nie zamknęła furtki. Ja złamałem ramię adapteru. Nikt jeszcze o tym nie wie, a przy odrobinie szczęścia choroba ojca może potrwać dłuższy czas. Tylko on i ja używamy adapteru. Dalej ani śladu fartucha. 5Poniedziałek Pies jeszcze nie wrócił. W domu bez niego spokojnie. Mama zadzwoniła na policję i podała jego rysopis. Przedstawiła go znacznie gorzej, niż naprawdę wygląda: rzadkie kudły nad oczami i tak dalej. Uważam, że policja ma ważniejsze sprawy niż szukanie psów, na przykład ściganie morderców. Powiedziałem to mamie, ale i tak zadzwoniła. Dopiero by miała nauczkę, gdyby tak została zamordowana z powodu czyjegoś psa! Ojciec jeszcze leniuchuje w łóżku. Podobno jest chory, ale zauważyłem, że nie przestał palić! Dzisiaj przyszedł Nigel. Opalony po feriach Świątecznych. Przypuszczam, że wkrótce się rozchoruje z powodu szoku wywołanego zimnem w Anglii. Moim zdaniem rodzice Nigela popełnili błąd zabierając go za granicę. Nigel nie ma jeszcze ani jednego pryszcza. 6 Wtorek Trzech Króli. Nów Ale pies się urządził! Zwalił z roweru faceta z gazowni i pomieszał mu dokumentnie papiery. Pewnie teraz wszyscy wylądujemy w sądzie. Policjant oświadczył, że mamy obowiązek pilnować psa i zapytał, od jak dawna pies kuleje. Mama odpowiedziała, że wcale nie kuleje i zaczęła go oglądać. W lewą przednią łapę wbił mu się miniaturowy model pirata. Pies się ucieszył, kiedy mama wyciągnęła pirata, i skoczył zaraz na policjanta ubłoconymi łapami. Mama poleciała do kuchni po ścierkę, ale ja przedtem wytarłem nią nóż po dżemie truskawkowym, więc mundur policjanta wyglądał w końcu jeszcze gorzej. Potem policjant sobie poszedł. Jestem pewien, że zaklął. Mógłbym o tym donieść jego przełożonym. Muszę poszukać " Trzech Króli" w moim nowym słowniku. 7 Środa Dziś rano przyjechał Nigel na swoim nowym rowerze. Rower ma bidon, licznik kilometrów, szybkościomierz, żółte siodełko i bardzo wąskie, wyścigowe opony. Szkoda go dla Nigela. Jeździ tylko do sklepów i z powrotem. Gdyby to był mój rower, jeździłbym po całym kraju, zdobywając doświadczenia. Mój pryszcz albo czyrak sięgnął szczytu. Większy już chyba być nie może. Znalazłem. w słowniku określenie pasujące do ojca. Symulant. Ciągle Jeszcze leży i żłopie witaminę C. Pies zamknięty w komórce na węgiel. Trzech Króli ma jakiś związek z trzema mędrcami. 8 Czwartek Teraz mama dostała grypy. To oznacza, że obojgiem muszę zajmować się ja. Już taki mój pech. Cały dzień biegałem po schodach na górę i na dół. Ugotowałem im ogromny obiad: po dwa jajka w koszulkach z fasolą i budyń z kaszy manny z pliszki. (Dobrze, że włożyłem zielony fartuch z lureksu, bo jaja wyślizgnęły się z garnka i rozpełzły po mnie). O mały włos bym coś powiedział, kiedy zobaczyłem, że w ogóle nie tknęli jedzenia. Niemożliwe, żeby byli tacy chorzy. Zaniosłem wszystko psu do komórki. Jutro rano przychodzi babcia, więc musiałem wyczyścić popalone garnki, a potem wyprowadzić psa na spacer. Zanim się położyłem, było wpół do dwunastej. Nic dziwnego, że jestem mały jak na swój wiek. Zdecydowałem jednak, że nie zostanę lekarzem. 9 Piątek W nocy nic tylko kaszel, kaszel, kaszel. Jak nie jedno, to drugie. Można by się spodziewać, że zdobędą się na odrobinę delikatności po moim ciężkim dniu. Przyszła babcia, była kompletnie zdegustowana stanem, w jakim znajduje się dom. Pokazałem jej mój pokój, tam jest zawsze czysto i porządnie, toteż babcia dała mi pięćdziesiąt pensów. Pokazałem jej wszystkie puste butelki w koszu na śmieci była oburzona. Babcia wypuściła psa z komórki. Powiedziała, że mama postąpiła okrutnie zamykając go. Pies zwymiotował na podłogę w kuchni. Babcia zamknęła go z powrotem. Wydusiła pryszcz na mojej brodzie. Wygląda jeszcze gorzej. Opowiedziałem babci o zielonym fartuchu, a ona wtedy oznajmiła, że na każdą gwiazdkę kupuje mamie sweter ze stuprocentowego akryliku i mama nigdy jeszcze żadnego z nich nie włożyła. 10 Sobota Rano. Teraz pies jest chory! Ciągle wymiotuje, więc musi przyjść weterynarz. Ojciec zabronił mi mówić weterynarzowi, że pies był przez dwa dni zamknięty w komórce na węgiel. Zalepiłem pryszcz plastrem, żeby nie dostały się zarazki od psa. Weterynarz zabrał psa. Jego zdaniem wystąpiła jakaś obstrukcja i konieczna będzie operacja. Babcia pokłóciła się z mamą i poszła do domu. Znalazła wszystkie gwiazdkowe swetry pocięte w kawałki w torbie ze ściereczkami do kurzu. To naprawdę oburzające, zważywszy, że tylu ludzi głoduje. Pan Lucas z sąsiedniego domu przyszedł odwiedzić rodziców, którzy jeszcze leżą w łóżku. Przyniósł mamie kartkę z życzeniami "szybkiego powrotu do zdrowia" i jakieś kwiaty. Mama siedziała w łóżku w takiej koszuli, spod której widać było dość duże partie klatki piersiowej. Mówiła do pana Lucasa głosem przyprawiającym o mdłości. Ojciec udawał, że śpi. Nigel przyniósł swoje płyty. Fascynuje go punk rock, ale dla mnie to nie ma żadnego sensu, kiedy nie słyszy się słów. Zdaje mi się zresztą, że staje się intelektualistą. Pewnie z tych wszystkich zmartwień. Po południu. Poszedłem zobaczyć, jak się czuje pies. Jest po operacji. Weterynarz pokazał mi plastykową torebkę pełną obrzydliwości. Była tam grudka węgla, gałązka jodły ze świątecznego ciasta i modele piratów z okrętu ojca. Jeden z piratów wymachiwał kordelasem, co musiało być dla psa bardzo bolesne. Niestety, za jakieś dwa dni może wrócić do domu. Kiedy przyszedłem, ojciec kłócił się przez telefon z babcią o puste butelki w koszu na śmieci. Pan Lucas był na górze i rozmawiał z mamą. Po jego wyjściu ojciec poszedł na górę i sprzeczał się o coś z mamą, aż się popłakała. Ojciec jest w złym humorze. To znaczy, że się lepiej czuje. Zrobiłem mamie herbaty, chociaż mnie o to nie prosiła. Też się rozpłakała. Niektórym ludziom trudno dogodzić! Pryszcz ciągle na posterunku. 11 Niedziela Pierwsza po Trzech Królach Teraz wiem, że jestem intelektualistą. Wczoraj wieczorem oglądałem w telewizji Malcolma Muggeridge'a i rozumiałem niemal każde słowo. Wszystko się zgadza. Nieudany dom, złe odżywianie, niechęć do punków. Chyba zapiszę się do biblioteki i zobaczę, co z tego wyniknie. Szkoda, że tu w sąsiedztwie nie ma żadnych innych intelektualistów. Pan Lucas chodzi wprawdzie w sztruksowych spodniach, ale pracuje w ubezpieczeniach. Już taki mój pech! Właściwie co "pierwsze po Trzech Królach"? 12 Poniedziałek Pies wrócił. Bez przerwy liże szwy, więc kiedy jem, siadam do niego tyłem. Mama dziś wstała rano, żeby przygotować mu posłanie, na którym będzie spał, dopóki nie wydobrzeje. Jest to tekturowe pudło po paczkach płatków mydlanych. Ojciec stwierdził, że przez to pies będzie kichał i popękają mu szwy, a weterynarz weźmie jeszcze więcej, jeśli będzie musiał go znowu pozszywać. Pokłócili się na temat pudła, a potem ojciec czepiał się pana Lucasa. Nie widzę najmniejszego związku między posłaniem dla psa a panem Lucasem. 13 Wtorek Ojciec poszedł do pracy. Chwała Bogu! Nie wiem, jak mama może go strawić. Rano przyszedł pan Lucas, żeby zapytać, czy mama nie potrzebuje pomocy w domu. On jest bardzo dobry. A pani Lucas myła u siebie okna z zewnątrz. Jej drabina chwiała się niebezpiecznie. Napisałem do Malcolma Muggeridge'a na adres BBC z zapytaniem, co mam robić jako intelektualista. Spodziewam się, że szybko odpisze, bo już mi obrzydł brak jakiejkolwiek bratniej duszy. Napisałem wiersz, co zajęło mi dwie minuty. Nawet sławni poeci potrzebują więcej czasu. Wiersz nazywa się "Kran", ale naprawdę to nie jest o kranie, jest raczej głęboki, w ogóle o życiu i tak dalej. KRAN, napisał Adrian Mole Woda z kranu kapie i spać mi nie daje, Nocą na podłodze jezioro powstaje. Brak zlewu dywanom ruiną zagraża, Co znowu tatusia na mozół naraża, By zakupić nowe. A w pracy wszak ojciec może wykorkować. Tato, nie bądź taki! Lepiej nie omieszkaj zlewu zreperować! Pokazałem wiersz mamie, ale tylko ją rozśmieszył. Ona nie jest szczególnie bystra. Ciągle nie wyprała moich spodenek gimnastycznych, a Jutro zaczyna się szkoła. Wcale nie przypomina matek z telewizji. 14 Środa Zapisałem się do biblioteki. Wziąłem "Pielęgnację skóry", "Pochodzenie gatunków" i książkę napisaną przez kobietę, o której ciągle mówi mama. Książka się nazywa "Duma i uprzedzenie", a ta kobieta Jane Austen. Widziałem, że zrobiło to wrażenie na bibliotekarce. Może podobnie jak ja jest intelektualistką. Nie przyglądała się pryszczowi, jest więc nadzieja, że się zmniejszył. Najwyższy czas! Pan Lucas pił z mamą kawę w kuchni. Było pełno dymu. Śmiali się z czegoś, ale kiedy wszedłem, to przestali. Pani Lucas czyściła u siebie w domu rynny. Chyba była w złym humorze. Myślę, że małżeństwo państwa Lucasów nie jest szczęśliwe. Biedny pan Lucas! Żaden z nauczycieli w szkole nie zauważył, że jestem intelektualistą. Pożałują tego, kiedy zostanę sławny. w naszej klasie jest nowa dziewczyna. Siedzi przy mnie na geografii. Jest całkiem w porządku. Ma na imię Pandora, ale lubi, jak się do niej mówi Puszka. Zupełnie nie mam pojęcia dlaczego. Może nawet się w niej zakocham. Najwyższy czas, żebym się zakochał, mam już przecież 13 i 3/4 roku. 15 Czwartek Włosy Pandory są koloru melasy i mają odpowiednią długość jak na włosy dziewczyny. Pandora ma całkiem niezłą figurę. Widziałem, jak grała w koszykówkę i podskakiwały jej piersi. Poczułem się trochę dziwnie. To chyba to! Psu zdjęto szwy. Ugryzł weterynarza, ale myślę, że jest do tego przyzwyczajony. (Znaczy weterynarz, bo co do psa, to nie mam wątpliwości). Ojciec zauważył złamane ramię adapteru. Skłamałem. Powiedziałem, że to pies skoczył na adapter. Ojciec oświadczył, że poczeka, aż pies kompletnie wydobrzeje po operacji i wtedy go wyrzuci. Mam nadzieję, że to żart. Pan Lucas znowu był w kuchni, kiedy wróciłem ze szkoły. Mama już czuje się lepiej, więc nie rozumiem, po co on ciągle przychodzi. Pani Lucas po ciemku sadziła drzewka. Przeczytałem kawałek "Dumy i uprzedzenia", ale to bardzo staroświeckie. Uważam, że Jane Austen powinna napisać coś chociaż trochę nowocześniejszego. Oczy psa są tego samego koloru co oczy Pandory. Zauważyłem to jedynie dlatego, że mama go ostrzygła. Wygląda gorzej niż kiedykolwiek. Mama i pan Lucas wyśmiewali się z nowej fryzury psa, co nie było szczególnie eleganckie, bo przecież on nie może się bronić, co stawia go w sytuacji podobnej do rodziny królewskiej. Idę wcześnie do łóżka, żeby myśleć o Pandorze i robić ćwiczenia na rozciągnięcie kręgosłupa. Nic nie urosłem przez dwa tygodnie. Jak tak dalej pójdzie, to zostanę karłem. Jeżeli pryszcz nie zniknie, pójdę w sobotę do lekarza. Nie mogę dłużej znosić tego, jak mi się wszyscy przypatrują. 16 Piątek Przyszedł pan Lucas i ofiarował się zawieźć mamę samochodem po zakupy. Podwieźli mnie do szkoły. z przyjemnością wysiadłem, miałem dosyć tych wszystkich chichotów i dymu z papierosów. Po drodze minęliśmy panią Lucas. Niosła wielkie torby z zakupami. Mama pomachała jej ręką, ale obładowana pani Lucas nie mogła jej odmachać. Dziś była geografia, więc siedziałem całą godzinę obok Pandory. Ona z każdym dniem wygląda lepiej. Powiedziałem jej, że ma oczy tego samego koloru co nasz pies. Zapytała, jaki to pies. Wyjaśniłem, że kundel. Pożyczyłem Pandorze mój niebieski mazak, żeby pokolorowała przestrzeń wokół Wysp Brytyjskich. Myślę, że docenia te drobne uprzejmości. Zacząłem dzisiaj "Pochodzenie gatunków", ale w telewizji to było lepsze. Za to "Pielęgnacja skóry" jest absolutnie bezbłędna. Zostawiłem ją otwartą na stronie o witaminach. Mam nadzieję, że mama zrozumie aluzję. Położyłem książkę na kuchennym stole obok popielniczki, więc musi ją zauważyć. Umówiłem się na wizytę u lekarza w sprawie pryszcza. Zrobił się teraz fioletowy. 17 Sobota Zostałem obudzony wcześnie rano. Pani Lucas betonuje przed domem i betoniarka musiała pracować bez przerwy, żeby cement nie stężał, zanim pani Lucas zdążyła go rozprowadzić łopatą. Pan Lucas zrobił jej herbaty. On jest naprawdę dobry. Nigel przyszedł zapytać, czy pójdę z nim do kina, ale powiedziałem, że nie mogę, bo idę do lekarza w sprawie pryszcza. Nigel na to oświadczył, że nie widzi żadnego pryszcza, ale oczywiście powiedział tak tylko przez grzeczność, bo pryszcz jest dzisiaj gigantyczny. Doktor Taylor musi być jednym z tych przepracowanych internistów, o których tyle się czyta. Nawet nie obejrzał pryszcza, powiedział tylko, że nie powinienem się przejmować, i zapytał, czy w domu wszystko w porządku. Opowiedziałem mu o moim nieszczególnym życiu rodzinnym, o kiepskim odżywianiu, na co oznajmił, że jestem dobrze odżywiony i że powinienem wrócić do domu i cieszyć się tym, co mam. To by było na tyle o państwowej służbie zdrowia. Wezmę roznoszenie gazet i przerzucę się na lecznictwo prywatne. 18 Niedziela Druga po Trzech Królach. Początek semestru Hilary w Oksfordzie Pani Lucas pokłóciła się z mamą na temat psa. W jakiś sposób wymknął się z domu i przemaszerował po mokrym betonie. Ojciec zaproponował, że załatwi uśpienie psa, ale mama się rozpłakała, więc obiecał, że tego nie zrobi. Wszyscy sąsiedzi myli na ulicy samochody i przez cały czas się przysłuchiwali. Czasami autentycznie nienawidzę tego psa! Przypomniałem sobie dzisiaj o moim postanowieniu pomagania prostym i ubogim i zaniosłem parę starych roczników "Beano" jednej raczej niezamożnej rodzinie, która się wprowadziła na sąsiednią ulicę. Wiem, że są biedni, bo mają tylko czarno-biały telewizor. Drzwi otworzył mi chłopak. Wyjaśniłem mu, po co przyszedłem. Rzucił okiem na roczniki, powiedział "czytałem to" i zatrzasnął mi drzwi przed nosem. Tyle o pomocy ubogim! 19 poniedziałek Dołączyłem w szkole do grupy, która się nazywa Dobrzy Samarytanie. Wychodzimy z pomocą do ludności i takie tam. W poniedziałek po południu opuszczamy matmę. Dzisiaj mówiliśmy o tym, co będziemy robić. Mnie przydzielono do grupy emerytów. Nigelowi dostało się bezwzględnie paskudne zadanie doglądania dzieci w grupie zabawowej. Jest zdegustowany jak świnia. Nie mogę się doczekać następnego poniedziałku. Wezmę magnetofon, żeby nagrywać opowieści wapniaków o wojnie. I tak dalej. Mam nadzieję, że dostanie mi się jakiś z dobrą pamięcią. Pies jest z powrotem u weterynarza. Cement powbijał mu się w łapy. Nic dziwnego, że się wczoraj wieczorem tak awanturował na schodach. Dzisiaj w szkole przy obiedzie Pandora uśmiechnęła się do mnie, ale właśnie zakrztusiłem się chrząstką, więc nie mogłem się odwzajemnić uśmiechem. Wiadomo, mój pech! 2O Wtorek Pełnia księżyca Mama szuka pracy! Mogę skończyć jako przestępca włóczący się po ulicach. I tak dalej. Pewnie przez całe dnie trzeba będzie przesiadywać w pralni, żeby nie zmarznąć. A co będę robił podczas wakacji? Będę dzieckiem z kluczem na szyi, cokolwiek to znaczy. A kto się zajmie psem? I co ja będę jadł przez cały dzień? Będę skazany na chrupki kartoflane I słodycze, aż zrujnuję sobie kompletnie cerę l wypadną mi wszystkie zęby. Uważam, że mama postępuje bardzo egoistycznie. Zresztą i tak nie będzie dobrym pracownikiem. Nie jest szczególnie rozgarnięta, a na Boże Narodzenie za dużo pije. Zadzwoniłem do babci i wszystko jej opowiedziałem, a ona na to, że w czasie wakacji mogę mieszkać u niej, popołudnia mogę spędzać na zebraniach grupy Zimozielonych i tak dalej. Teraz żałuję, że zadzwoniłem. Dziś na przerwie było zebranie Samarytan. Rozdzielono starców. Mnie się dostał jeden mężczyzna o nazwisku Bert Baxter. Ma osiemdziesiąt dziewięć lat, więc chyba nie będę miał z nim do czynienia zbyt długo. Marzę tylko o tym, żeby nie miał psa. Psy obrzydły mi dokumentnie. Albo są u weterynarza, albo stają przed telewizorem zasłaniając obraz. 21 Środa Państwo Lucasowie się rozwodzą! Pierwsi na naszej ulicy. Mama poszła pocieszać pana Lucasa. Musiał być bardzo zgnębiony, bo kiedy ojciec wrócił z pracy, mamy jeszcze nie było. Pani Lucas gdzieś pojechała taksówką. Myślę, że odjechała na zawsze, bo zabrała ze sobą swój komplet śrubokrętów. Biedny pan Lucas, teraz sam będzie musiał sobie robić pranie i tak dalej . Ojciec przygotował wieczorem kolację. Było curry podgrzane w plastykowej torebce i ryż, jedyna rzecz w zamrażalniku poza paczką czegoś zielonego, od czego odleciała nalepka. Ojciec zażartował, że wyśle to do inspekcji sanitarnej. Mama się nie śmiała. Może jej myśli zaprzątał nieszczęsny pan Lucas pozostawiony samotnie. Po kolacji poszedłem do starego pana Baxtera. Ojciec mnie podwiózł, bo jechał grać w badmintona. Dom pana Baxtera trudno dostrzec z ulicy. Otacza go gigantyczny, nigdy nie przycinany żywopłot z ligustru. Kiedy zapukałem, pies za drzwiami zaczął szczekać , warczeć i rzucać się na skrzynkę do listów. Zanim dałem nogę, usłyszałem jeszcze odgłos przewracanych butelek I przeklinającego mężczyznę. Mam nadzieję, że poszedłem pod zły adres. W drodze do domu spotkałem Nigela. Powiedział mi, że ojciec Pandory jest mleczarzem! Trochę się do niej zniechęciłem. Kiedy wróciłem, w domu nie było nikogo, więc nakarmiłem psa, przyjrzałem się pryszczom i poszedłem spać. 22 Czwartek To bezczelne kłamstwo, że ojciec Pandory jest mleczarzem! Jest księgowym w mleczarni. Pandora oświadczyła, że rozkwasi Nigelowi gębę, jeśli jeszcze raz dopuści się zniesławienia. Znowu jestem w niej zakochany. Nigel zaprosił mnie na jutrzejszy wieczór do dyskoteki w klubie młodzieżowym, dochody z tej dyskoteki są przeznaczone na komplet nowych piłek do ping-ponga. Nie wiem, czy pójdę, bo Nigel w czasie weekendów jest punkiem. Matka mu na to pozwala pod jednym warunkiem: musi nosić siatkowy podkoszulek pod przepisową bluzą tego bractwa. Mama była na rozmowie w sprawie pracy. Ćwiczy pisanie na maszynie i nic nie gotuje. T o co będzie, kiedy .już dostanie pracę? Ojciec powinien się temu stanowczo sprzeciwić, zanim staniemy się rozbitą rodziną. 23 Piątek Zdecydowanie ostatni raz poszedłem do dyskoteki. Poza mną i Ryśkiem Cytryną, działaczem młodzieżowym, były tam same punki. Nigel przez cały wieczór straszliwie się popisywał. W końcu przekłuł sobie ucho agrafką. Mój ojciec musiał go zawieźć do szpitala naszym samochodem. Rodzice Nigela nie mają samochodu, bo jego ojciec ma w głowie stalową płytkę, a matka tylko 122 cm wzrostu. Naprawdę nie można się dziwić, że Nigel jest taki, skoro jest dzieckiem szaleńca i karlicy. Ciągle nie mam wiadomości od Malcolma Muggeridge'a. Może jest w złym nastroju. Tacy intelektualiści jak on i ja często miewają złe nastroje. Zwykli ludzie nas nie rozumieją i twierdzą, że mamy muchy w nosie, ale to nieprawda. Pandora poszła odwiedzić Nigela w szpitalu. Ma lekkie zakażenie krwi od tej agrafki. Pandora uważa, że Nigel jest bardzo odważny. Ja uważam, że jest bardzo głupi. Cały dzień bolała mnie głowa przez tę przeklętą maszynę mamy, ale się nie skarżę. Muszę teraz zasnąć. Jutro mam iść do Berta Baxtera. To jednak był dobry adres. Co za obrzydliwy pech! 24 Sobota Dzień dzisiejszy był najkoszmarniejszym dniem mojego życia. Mama dostała pracę; będzie pisać na tej swojej przeklętej maszynie w biurze ubezpieczeń! Zaczyna w poniedziałek! Pan Lucas pracuje w tym samym biurze. Będzie ją codziennie zabierał samochodem. Ojciec też jest w złym humorze - podejrzewa, że sypie mu się wał korbowy. Ale co najgorsze, Bert Baxter nie jest miłym emerytem! Pije, pali i ma owczarka alzackiego, który się nazywa Szabla. Kiedy przycinałem gigantyczny Żywopłot, Szabla był zamknięty w kuchni, ale nawet na chwilę nie przestał warczeć. Jest jednak coś jeszcze gorszego! Pandora chodzi z Nigelem! Chyba nigdy się nie pozbieram po tym szoku! 25 Niedziela. Trzecia po Trzech Królach 10 rano. Jestem chory przez te wszystkie zmartwienia, zbyt słaby, żeby dużo pisać. Nikt nawet nie zauważył, że nie jadłem śniadania. 2 po południu. Wziąłem w południe dwie dziecinne aspiryny i poczułem się trochę lepiej. Może kiedy stanę się sławny i mój dziennik zostanie odkryty, ludzie uświadomią sobie tortury zapoznanego intelektualisty w wieku 13 i 3/4 roku. 6 po południu. Pandoro! Moja utracona miłości! Już nigdy nie pogłaszczę twych włosów koloru melasy! (Chociaż mój niebieski mazak jest ciągle do twojej dyspozycji). 8 wieczorem. Pandoro! Pandoro! Pandoro! 10 wieczorem. Dlaczego? Dlaczego? Dlaczego? Północ. Zjadłem kanapkę z pastą z krabów i pomarańczę (to na cerę). Poczułem się trochę lepiej. Mam nadzieję, że Nigel zleci ze swojego roweru i rozpłaszczy go ciężarówka. Nigdy więcej nie będę z nim rozmawiał. Wiedział, że jestem zakochany w Pandorze! Gdybym dostał na gwiazdkę rower wyścigowy zamiast nędznego budzika z radiem stereo, wszystko ułożyłoby się inaczej. 26 Poniedziałek Musiałem się podnieść z łoża boleści, żeby przed szkołą odwiedzić Berta Baxtera. Trwało całe wieki, zanim tam dotarłem, bo czułem się osłabiony i musiałem co chwila przystawać dla odpoczynku, ale dzięki pomocy jakiejś starszej damy z długimi czarnymi wąsami znalazłem się wreszcie przed frontowymi drzwiami. Bert Baxter leżał jeszcze w łóżku, ale rzucił mi klucz przez okno i otworzyłem sobie drzwi. Szabla był zamknięty w łazience, powarkiwał nieustannie, a inne odgłosy dochodzące z łazienki zdawały się wskazywać, że rozszarpuje na strzępy jakieś ręczniki czy coś. Bert Baxter leżał w okropnie brudnej pościeli i palił papierosa. W pokoju straszliwie śmierdziało, przypuszczam, że ten odór wydzielał sam Bert Baxter. Pościel robiła wrażenie pokrwawionej, ale Bert wyjaśnił, że to od kanapek z marynowanymi buraczkami, które zwykle jada przed snem. Było to najobrzydliwsze pomieszczenie, jakie widziałem w życiu (a brud i zaniedbanie nie są mi obce). Bert Baxter dał mi dziesięć pensów i poprosił, żebym mu przyniósł z kiosku "Morning Star". Więc do tego wszystkiego jest jeszcze komunistą! Zwykle Szabla przynosi gazetę, ale dzisiaj został ukarany zamknięciem za obgryzanie zlewu. Sprzedawca w kiosku poprosił, żebym doręczył Bertowi Baxterowi rachunek (winien jest za gazety trzydzieści jeden funtów i dziewięćdziesiąt siedem pensów), a kiedy to zrobiłem, Bert roześmiał się i podarł rachunek ze słowami: "Przebrzydły okularnik". Spóźniłem się do szkoły, więc musiałem pójść do sekretarki, żeby mnie wpisała do odpowiedniej księgi. To jest nagroda dla Dobrego Samarytanina! Nawet matma mi nie przepadła! Pandora i Nigel stali razem w kolejce po obiad, ale postanowiłem ich zignorować. Pan Lucas nie wstaje z łóżka, jest mężczyzną porzuconym, więc mama się nim opiekuje po pracy. Jest zresztą jedyną osobą, którą on zgadza się przyjmować. Ciekawe, kiedy mama znajdzie czas, żeby zająć się mną i ojcem. Ojciec nadąsany. Pewnie zazdrosny o to, że pan Lucas nie jego wybrał na swojego pocieszyciela. Północ. Dobranoc, Pandoro, moja miłości o włosach koloru melasy. 27 Wtorek Dzisiaj lekcja plastyki bardzo dobra. Malowałem samotnego chłopca na moście. Właśnie utracił swoją pierwszą miłość na rzecz najlepszego eks-przyjaciela. Eks- przyjaciel miotał się w wezbranych wodach rzeki. Chłopiec obserwował, jak najlepszy eks-przyjaciel tonie. Najlepszy eks- przyjaciel trochę z wyglądu przypominał Nigela. Chłopiec był trochę podobny do mnie. Pani Fossington-Gore powiedziała, że w moim obrazku jest "głębia ". W rzece też! Cha, cha, cha! 28 Środa Obudziłem się dziś rano trochę zaziębiony. Poprosiłem mamę, żeby napisała parę słów i zwolniła mnie z wf. Powiedziała, że nie zamierza mnie już więcej rozpieszczać. Ciekaw jestem, jak by się czuła na błotnistym boisku wśród lodowatej mżawki w samej koszulce i spodenkach gimnastycznych? Kiedy rok temu w dniu sportu szkolnego brałem udział w wyścigu trzynożnym, przyszła mnie oglądać ubrana w futro, a oprócz tego owinęła sobie nogi kocem, chociaż był czerwiec! W każdym razie teraz jej głupio, bo graliśmy w rugby i mój kostium był tak ubłocony, że zatkała się rura odpływowa w pralce. Zadzwonił weterynarz, żebyśmy już zabrali psa. Był u niego dziewięć dni. Ojciec oświadczył, że pies musi zostać w szpitalu, dopóki on nie dostanie wypłaty, czyli do jutra. Weterynarz bierze tylko gotówkę, a ojciec nie ma żadnych pieniędzy. Pandoro! Dlaczego? 29 Czwartek Idiotyczny pies jest z powrotem w domu. Odmówiłem wyprowadzania go na spacery, dopóki nie odrośnie mu sierść na ogolonych łapach. Po powrocie od weterynarza ojciec był dość blady i powtarzał nieustannie: " Wyrzucone pieniądze": Oświadczył też, że od dzisiaj pies będzie jadł tylko resztki z jego talerza. To znaczy, że niedługo pies zdechnie z głodu. 30 Piątek Ten parszywy komunista Bert Baxter zadzwonił do szkoły ze skargą, że zostawiłem na deszczu sekator od żywopłotu! Twierdził, że przez to sekator kompletnie zardzewiał. Domagał się odszkodowania. Powiedziałem dyrektorowi, panu Scrutonowi, że sekator już był zardzewiały, nie ulegało jednak wątpliwości, że mi nie uwierzył. Zrobił mi wykład na temat tego, jak trudno jest starym ludziom związać koniec z końcem. Kazał mi iść do Berta Baxtera, wyczyścić i naostrzyć sekator. Chciałem opowiedzieć dyrektorowi wszystko o tym Bercie Baxterze, ale pan Scruton ma w sobie coś takiego, że w jego obecności zupełnie nie mogę zebrać myśli. To chyba dlatego, że jak się wścieknie, strasznie wybałusza oczy. W drodze do Berta Baxtera widziałem mamę i pana Lucasa wychodzących z kantoru bukmachera. Machałem do nich i wołałem, ale mnie nie dostrzegli, chyba nie mogli. Cieszę się, że pan Lucas czuje się lepiej. Bert Baxter nie otworzył mi drzwi. Może umarł? Pandoro! Ciągle jeszcze myślę o tobie, dziecinko. 31 Sobota Już prawie luty, a ja nie mam komu wysłać kartki na dzień św. Walentego. Luty 1 Niedziela Czwarta po Trzech Królach Wczoraj późnym wieczorem straszne krzyki na dole. Kosz na śmieci w kuchni wywrócony kopnięciem drzwi do ogrodu trzaskające bez przerwy. Chciałbym żeby moi rodzice wykazywali trochę więcej delikatności. Przechodzę trudny okres emocjonalny i potrzebuję snu. l tak zresztą nie spodziewam się, żeby potrafili zrozumieć, co to znaczy być zakochanym. Są małżeństwem czternaście i pół roku. Poszedłem po południu do Berta Baxtera, ale dzięki Bogu pojechał do Skegness z wycieczką Zimozielonych. Szabla wyglądał przez okno w dużym pokoju. Pokazałem mu znak " V". Mam nadzieję, że nie będzie tego pamiętał. 2 Poniedziałek Matki Boskiej Gromnicznej Pani Lucas wróciła! Widziałem, jak wyrywała z ogrodu drzewka i krzaki i ładowała je na tył furgonetki; potem zapakowała wszystkie narzędzia ogrodnicze i odjechała. Na boku furgonetki wymalowany był napis "Schronisko dla kobiet". Pan Lucas przyszedł porozmawiać z mamą, zszedłem na dół powiedzieć mu dzień dobry, ale był zbyt przygnębiony, żeby w ogóle mnie zauważyć. Prosiłem mamę, żeby przyszła trochę wcześniej z pracy, bo mam już dosyć wiecznego wyczekiwania na kolację. Nie spełniła jednak mojej prośby. Nigela wyrzucono dzisiaj ze szkolnej stołówki, bo pomstował na sznycel zapiekany w cieście: "Pełno cholernego ciasta, a sznycla ani śladu", powtarzał. Uważam, że pani Leech słusznie go wyrzuciła, w końcu wykrzykiwał to przy wszystkich pierwszoklasistach. My z trzeciej klasy musimy dawać przykład. Pandora przygotowała petycję protestacyjną w sprawie sznycla. Ja nie podpiszę. Dzisiaj dzień Dobrych Samarytan. Musiałem wobec tego iść do Berta Baxtera. Ominęła mnie klasówka z algebry! Cha, cha, cha! Bert dał mi kawałek pokruszonej skały ze Skegness i przyznał, że mu przykro z powodu telefonu do szkoły ze skargą w sprawie sekatora. Oświadczył, że czuł się samotny i chciał usłyszeć ludzki głos. Gdybym był najsamotniejszą osobą na calusieńkim świecie, nigdy bym nie zadzwonił do naszej szkoły! Wolałbym raczej zegarynkę, odzywa się co dziesięć sekund. 3 Wtorek Już od wielu dni mama nie robi w domu naprawdę nic. Całe jej zajęcie to chodzenie do pracy, pocieszanie pana Lucasa, czytanie i palenie papierosów. W samochodzie ojca poszedł wał korbowy. Musiałem mu pokazać, skąd odjeżdża autobus do centrum. Żeby czterdziestoletni mężczyzna nie wiedział, gdzie jest przystanek autobusowy! Ojciec wygląda tak niechlujnie, że wstydziłem się pokazać w jego towarzystwie. Kiedy nadjechał autobus, odczułem ulgę. Krzyknąłem jeszcze przez okno, że na dole nie wolno palić, ale pomachał mi ręką i zapalił. Za to jest kara pięćdziesiąt funtów! Gdybym ja zarządzał autobusami, karałbym palaczy grzywną tysiąca funtów, a ponadto zmusiłbym każdego do zjedzenia dwudziestu woodbine'ów. Mama czyta "Żeńskiego eunucha " Germaine Greer . Twierdzi, że to książka, której przeczytanie zupełnie zmienia życie. Mojego nie zmieniła, ale tylko ją przejrzałem. Pełno tam plugawych słów. 4 Środa Nów Miałem pierwszy mokry sen! A więc mama me myliła się w sprawie tego "Żeńskiego eunucha". Zmienił moje życie. 5 Czwartek Mama kupiła sobie taki kombinezon, jaki noszą malarze pokojowi. Pod spodem wyraźnie widać majtki. Mam nadzieję, że nie będzie w tym wychodziła na ulicę. Jutro idzie przekłuwać sobie uszy. Mam wrażenie, że staje się rozrzutna. Matka Nigela jest rozrzutna. Stale przychodzą do nich zawiadomienia o wyłączeniu prądu i tak dalej, bo matka Nigela co tydzień kupuje sobie nową parę butów na wysokich obcasach. Ciekaw jestem, na co idzie u nas dodatek rodzinny? Właściwie ja powinienem go dostawać. Jutro zapytam mamę. 6 Piątek Wstąpienie królowej na tron, 1952 Mieć pracującą matkę to koszmar. Wpada z wielkimi torbami zakupów, robi kolację, potem szybko się odpicowuje. Ale w dalszym ciągu nic nie sprząta, zanim nie pocieszy pana Lucasa. O ile wiem, już od trzech dni pomiędzy kuchenką a lodówką leży kawałek bekonu! Zapytałem ją dzisiaj o mój dodatek rodzinny, odpowiedziała ze śmiechem, że wydała go na dżin i papierosy. Gdyby dowiedziała się o tym opieka społeczna, miałaby za swoje! 7 Sobota Rodzice wrzeszczą na siebie od paru godzin bez przerwy. Zaczęło się od tego plasterka bekonu w szparze obok lodówki, a skończyło na kosztach reperacji samochodu ojca. Poszedłem na górę do swojego pokoju i nastawiłem "Abbę". Ojciec miał czelność otworzyć drzwi i zażądać, żebym ściszył adapter . Ściszyłem. Jak zszedł na dół, znowu nastawiłem głośniej. Nikt mi nie ugotował kolacji, więc poszedłem do chińskiej restauracji, kupiłem porcję gorących frytek i torebkę sosu sojowego. Usiadłem pod daszkiem na przystanku autobusowym i zjadłem frytki, a potem trochę pochodziłem, ale czułem się bardzo przygnębiony. Wróciłem do domu. Nakarmiłem psa. Przeczytałem kawałek "Żeńskiego eunucha ". Poczułem się jakoś dziwnie. Poszedłem spać. 8 Niedziela Piąta po Trzech Królach Ojciec przyszedł rano do mojego pokoju na pogawędkę, jak oznajmił. Przejrzał zbiór wycinków i fotografii dotyczących Kevina Keegana, dokręcił klamkę w szafie swoim wieloczynnościowym scyzorykiem, a potem zapytał, co w szkole. Wreszcie oświadczył, że bardzo mu przykro z powodu wczorajszych awantur, i wyjaśnił, że przechodzą z mamą "niedobry okres". Zapytał, czy mam coś do powiedzenia. Powiedziałem, że jest mi winien trzydzieści dwa pensy za chińskie frytki i sos sojowy. Dał mi funta. Zarobiłem w ten sposób sześćdziesiąt osiem pensów. 9 Poniedziałek Rano przed domem pana Lucasa stała ciężarówka od przeprowadzek. Pani Lucas i jakieś inne kobiety wynosiły z domu meble i ustawiały je na chodniku. Pan Lucas przypatrywał się wszystkiemu z okna swojej sypialni. Wydawał się trochę przestraszony. Pani Lucas śmiała się i pokazywała na niego palcem, wtedy wszystkie kobiety zaczynały się śmiać i śpiewały: "Co temu winien Zygmuś, że jest taki śliczny". Mama zadzwoniła do pana Lucasa z zapytaniem, czy wszystko w porządku. Pan Lucas Oznajmił, że nie może pójść do pracy, bo musi pilnować adapteru stereo i płyt. Ojciec pomógł pani Lucas załadować na ciężarówkę kuchenkę gazową, a potem Poszedł z mamą na przystanek autobusowy. Szedłem w pewnej odległości za nimi, bo mama miała długie dyndające kolczyki, a ojcu podwijały się mankiety od spodni. Zaczęli się o coś kłócić, więc przeszedłem na drugą stronę ulicy i poszedłem do szkoły dłuższą drogą. Bert Baxter był dziś bez zarzutu. Opowiedział mi o pierwszej wojnie światowej. Oświadczył, że uratowała mu życie Biblia, którą zawsze nosił w kieszeni na piersi. Pokazał mi tę Biblię: jest wydana w 1956 roku. Myślę, że Bert zdradza objawy lekkiej sklerozy. Pandoro! Wspomnienie o tobie jest nieustającą udręką! 10 Wtorek Pan Lucas mieszka u nas, dopóki nie zdobędzie trochę nowych mebli. Ojciec pojechał do Matlock, próbuje tam sprzedać elektryczne piece akumulacyjne jakiemuś wielkiemu hotelowi. Nasz piec gazowy wysiadł. Lodowaty ziąb. 11 Środa Pierwsza kwadra księżyca Ojciec zadzwonił z Matlock, że zgubił kartę bankową Barclaya i nie może dziś wrócić, więc mama i pan Lucas nie kładli się całą noc, usiłując naprawić piec. Zszedłem na dół o dziesiątej, żeby zobaczyć, czy mogę w czymś pomóc, ale drzwi do kuchni były zamknięte. Pan Lucas oświadczył, że nie może w tym momencie ich otworzyć, bo właśnie doszedł do decydującego etapu reperacji pieca, a mama mu pomaga i ma zajęte ręce. l2 Czwartek Rocznica urodzin Lincolna Dzisiaj wieczorem przyłapałem mamę w łazience na farbowaniu włosów. Było to dla mnie kompletne zaskoczenie. Przez lat trzynaście i trzy czwarte uważałem, że jest ruda, a teraz nagle odkryłem, że ma włosy ciemnoblond. Mama poprosiła, żebym m c me mówił ojcu. Ależ to musi być małżeństwo! Ciekaw jestem, czy ojciec wie o tym, że ona nosi wypchane staniki? Nigdy ich nie wiesza na sznurze z resztą prania, ale widziałem je kiedyś upchnięte w kąt bieliźniarki. Ciekawe, jakie to jeszcze tajemnice mama ukrywa? 13 Piątek Nie ulega wątpliwości, że był to dla mnie pechowy dzień! Pandora już nie siedzi przy mnie na geografii. Siedzi za to Barry Kent. Cały czas ode mnie ściągał i wdmuchiwał mi w ucho balony z gumy. Poskarżyłem się pannie Elf, ale ona też się boi Barry Kenta, więc nic mu nie powiedziała. Pandora wyglądała dziś bardzo powabnie, miała spódnicę z rozcięciem, spod której widać było jej nogi. Ma strup na jednym kolanie. Na nadgarstku zawiązała sobie futbolowy szalik Nigela, ale panna Elf to zauważyła i kazała jej zdjąć. Panna Elf nie boi się Pandory. Posłałem jej kartkę na dzień św. Walentego (Pandorze, nie pannie Elf). 14 Sobota Dzień św. Walentego Dostałem tylko jedną kartkę. Charakter pisma mamy, więc się nie liczy. Mama dostała tak gigantyczną kartkę, że musiała ją dostarczyć do domu furgonetka z poczty głównej. Mama zaczerwieniła się po czubki uszu, kiedy otworzyła kopertę i zobaczyła kartkę. To było strasznie fajne. Wielki słoń z satyny dźwigał w trąbie bukiet plastykowych kwiatów, a z pyska wychodził mu balon: "Halo, Króliczku, nigdy cię nie zapomnę". Wewnątrz nie było żadnego imienia, jedynie wyrysowane serca, a w nich napis "Paulina". Kartka od ojca była niewielka, z bukietem purpuro- wych kwiatów na pierwszej stronie. Ojciec napisał w środku: "Spróbujmy jeszcze raz". A oto wiersz, który napisałem na kartce do Pandory: Pandoro! Ja uwielbiam cię, Ja zaklinam cię Nie ignoruj mnie. Napisałem to lewą ręką, żeby się nie zorientowała, że to ode mnie. 15 Niedziela: Starozapustna Wczoraj wieczorem pan Lucas przeniósł się z powrotem do swojego pustego domu. Myślę, że miał po prostu dosyć ciągłych awantur o kartkę ze słoniem. Powiedziałem ojcu, że mama nic nie może poradzić na to, że jakiś mężczyzna uwielbia ją w sekrecie. Ojciec roześmiał się bardzo nieprzyjemnie i oświadczył: "Musisz się jeszcze dużo nauczyć, synu". W porze obiadowej wymknąłem się do babci. Ugotowała mi prawdziwy niedzielny obiad, z sosem i puddingiem Yorkshire z małych oddzielnych foremek. Ma też zawsze czas i ochotę, żeby zrobić domowy budyń. Zabrałem do babci psa i po południu wszyscy poszliśmy na spacer, żeby lepiej strawić obiad. Babcia nie rozmawiała z mamą od czasu awantury o swetry. Twierdzi, że "nigdy więcej noga jej nie stanie w tym domu". Zapytała mnie, czy wierzę w życie po śmierci. Powiedziałem, że nie wierzę, a na to babcia oznajmiła, że właśnie wstąpiła do sekty spirytualistów i słyszała dziadka, który mówił o swoim rabarbarze! A dziadek nie żyje od czterech lat! W środę wieczorem babcia znów idzie do spirytualistów i będzie próbowała ponownie się z nim skontaktować. Chciała, żebym z nią poszedł, bo - jak twierdzi - jest wokół mnie jakaś specyficzna aura. Pies zaczął się dławić kością od kurczaka, ale odwróciliśmy go do góry nogami i uderzyliśmy tak mocno w kark, że kość wyleciała. Zostawiłem go u babci, żeby doszedł do siebie po tym przeżyciu. Szukałem "starozapustnej" w swoim kieszonkowym słowniku, ale na próżno. Jutro sprawdzę w słowniku w szkole. Całe wieki nie mogłem zasnąć, myślałem o Bogu, o Życiu, o Śmierci i o Pandorze. 16 Poniedziałek. Obchody rocznicy urodzin Waszyngtona List z BBC! Biała, podłużna koperta z tłustym nadrukiem BBC. I z moim nazwiskiem i adresem! Czyżby chcieli wziąć moje wiersze? Niestety, nie. Był za to list od faceta o nazwisku John Tydeman, który brzmiał tak: Drogi Adrianie Mole'u, dziękuje Ci za wiersze, które wysłałeś do BBC, a które jakimś sposobem wylądowały na moim biurku. Przeczytałem je z zainteresowaniem i muszę przyznać, że jeśli weźmie się pod uwagę Twój młody wiek, to mogą się wydawać obiecujące. Nie są jeszcze wystarczająco dobre, byśmy mogli rozważać włączenie ich do któregokolwiek z bieżących programów poetyckich. Czy nie przyszło Ci do głowy, by je posłać do magazynu szkolnego lub parafialnego (jeśli taki istnieje)? Jeżeli zamierzasz w przyszłości zaproponować BBC którakolwiek ze swoich prac, to sugerowałbym przepisanie jej na maszynie i zachowanie kopii dla siebie. BBC zazwyczaj w ogóle nie rozpatruje prac nadesłanych w rękopisie, i chociaż Twój rękopis był wyjątkowo porządny, miałem pewne trudności z odcyfrowaniem wszystkich słów- zwłaszcza w zakończeniu wiersza zatytułowanego "Kran", gdzie dość brzydka plama spowodowała rozpłynięcie się atramentu. (Plama z herbaty czy łza? Kropla, która przelała Twój "kran"?) Skoro pragniesz poświęcić się karierze literackiej, to chciałbym Cię uprzedzić, że musisz wyrobić w sobie pewien brak wrażliwości, który pozwoli Ci w miarę spokojnie i bezboleśnie godzić się z nieuniknionymi przypadkami odrzucenia Twoich prac. Z najlepszym i życzeniami sukcesów w przyszłych wysiłkach literackich, a przede wszystkim z życzeniami szczęścia Twój John Tydeman. PS. Załączam wiersz niejakiego Johna Mole'a, który ukazał się w ostatnim " Times Literary Supplement". Czy to kuzyn? Wiersz jest bardzo dobry. Na moich rodzicach zrobiło to autentyczne wrażenie. W szkole bez przerwy wyciągałem ten list i odczytywałem na nowo. Spodziewałem się, że któryś z nauczycieli będzie chciał go przeczytać, ale żaden się nim nie zainteresował. Bert Baxter przeczytał list, podczas gdy zmywałem te jego przeklęte naczynia. Powiedział, że wszyscy w BBC "to banda narkomanów". Szwagier jego wujka mieszkał kiedyś w sąsiedztwie kobiety, która robiła w rozgłośni herbatę, więc Bert wie wszystko o BBC. Pandora dostała siedemnaście kart na dzień św. Walentego. Nigel siedem. Nawet Barry Kent, znienawidzony przez wszystkich, dostał trzy. Uśmiechałem się tylko, kiedy wszyscy rozpytywali, ile kart ja dostałem. W każdym razie idę o zakład, że jestem jedyną osobą w szkole, która dostała list z BBC. 17 Wtorek Barry Kent zapowiedział, że mnie zgnoi, jeśli nie będę mu dawał codziennie dwudziestu pięciu pensów. Powiedziałem, że traci jedynie czas, usiłując pogróżkami wyciągnąć ode mnie pieniądze. Nigdy nie mam żadnych wolnych pieniędzy. Mama wpłaca moje kieszonkowe prosto do spółdzielni mieszkaniowej i daje mi jedynie piętnaście pensów dziennie na batonik Mars. Barry Kent oznajmił, że będę musiał mu wobec tego oddawać pieniądze na obiad. Wyjaśniłem mu, że odkąd obiady podrożały do sześćdziesięciu pensów, ojciec płaci czekiem. Na to Barry Kent uderzył mnie w jajka i odszedł ze słowami: "Jeszcze nie tak oberwiesz!" Zapisałem się do roznoszenia gazet. 18 Środa Pełnia księżyca Obudziłem się z bólem w jajkach. Powiedziałem mamie. Chciała je obejrzeć, ale nie miałem na to najmniejszej ochoty, więc stwierdziła, że muszę być dzielny. Znowu nie zgodziła się napisać mi usprawiedliwienia na wf i musiałem się tarzać w błocie. Barry Kent wdeptał mi głowę w kałużę. Pan Jones to zauważył i odesłał go wcześniej z boiska, żeby wziął prysznic! Chciałbym mieć jakąś bezbolesną chorobę, która uwolniłaby mnie od gier. Coś takiego jak słabe serce byłoby w sam raz. Przyprowadziłem psa od babci, która wykąpała go i wyszczotkowała. Śmierdzi jak stoisko perfumeryjne u Woolwortha. Poszedłem z babcią na spotkanie spirytualistów; pełno tam było okropnie starych ludzi. Jeden szaleniec wstał i oświadczył, że ma w głowie radio, które dyktuje mu, co ma robić. Nikt nie zwrócił na niego uwagi, więc usiadł z powrotem. Kobieta o nazwisku Alice Tonks zaczęła chrząkać, przewracać oczami i rozmawiać z jakimś Arturem Mayfieldem, ale mój dziadek milczał, Babcię trochę to zasmuciło, więc po powrocie do domu zrobiłem jej filiżankę napoju Horlick. Dała mi pięćdziesiąt pensów i poszedłem z psem do domu. Zacząłem czytać "Folwark zwierzęcy" George'a Orwella. Myślę, że jak dorosnę, mógłbym zostać weterynarzem. 19 Czwartek 1960 - urodził się książę! Andrzej Książę Andrzej ma dobrze, pilnują go goryle. Barry Kent nie wyłudza od niego pieniędzy. Pięćdziesiąt pensów przepadło! Gdybym tak znał karate, przeciąłbym Barry Kentowi tchawicę. W domu spokojnie. rodzice nie rozmawiają ze sobą. 20 Piątek Dzisiaj na geografii Barry Kent poradził pannie Elf, żeby się " wypchała ", wysłała go więc do pana Scrutona, żeby mu wymierzył karę, Mam nadzieję, że dostanie pięćdziesiąt batogów. Zamierzam się zaprzyjaźnić z Craigiem Thomasem, To jeden z największych chłopaków w trzeciej klasie, Dziś na przerwie kupiłem mu batonik Mars. Udawałem, że mi niedobrze i nie mam ochoty na czekoladę. Powiedział: "Dobra, Molak". Po raz pierwszy się do mnie odezwał. Jeśli dobrze rozegram swoje karty, mogę się znaleźć w jego gangu. A wtedy Barry Kent nie odważy się mnie tknąć. Mama czyta kolejną książkę o seksie, ma to tytuł "Druga płeć", a napisana jest przez jakiegoś pisarza żabojada Simona de Beauvoir. Mama zostawiła książkę na stoliku w dużym pokoju, gdzie każdy mógł ją zobaczyć, nawet babcia! 21 Sobota Miałem cholernie tajny sen, w którym Szabla masakrował Barry Kenta. Przyglądali się temu panna Elf i pan Scruton, Była tam też Pandora w tej spódnicy z rozcięciem. Zarzuciła mi ręce na szyję i powiedziała: "Należę do drugiej płci". W tym momencie się obudziłem i okazało się, że miałem mokry sen po raz drugi w życiu. Musiałem wrzucić piżamę do pralki, żeby mama tego nie odkryła. Dzisiaj przyjrzałem się dokładnie swojej twarzy w lustrze w łazience. Mam pięć pryszczy, nie licząc tego na brodzie. Mam też ślady zarostu nad wargą. Wygląda na to, że wkrótce będę musiał zacząć się golić. Poszedłem z ojcem do warsztatu, spodziewał się, że dzisiaj odbierze samochód, ale okazało się, że jeszcze nie gotowy. Wszystkie części leżały osobno. Oczy ojca napełniły się łzami. Było mi za niego wstyd. Poszliśmy do Sainsbury'ego. Ojciec kupił puszki łososia, krabów i krewetek, tort owocowy, a także jakiś obrzydliwy biały ser obsypany pestkami od winogron. Kiedy wróciliśmy do domu, mama strasznie się wściekła, bo zapomniał o chlebie, maśle i o papierze toaletowym. Powiedziała, że nie można go nigdzie puścić samego. Ojcu trochę się poprawił humor . 22 Niedziela Mięsopustna Ojciec zabrał psa i poszedł na ryby. Pan Lucas przyszedł na obiad i został na kolację. Zjadł trzy kawałki tortu jagodowego. Graliśmy w monopole. Pan Lucas był bankierem. Mama ciągle trafiała do więzienia. Ja wygrałem, ponieważ w przeciwieństwie do nich naprawdę koncentrowałem się na grze. Ojciec wrócił frontowymi drzwiami, a pan Lucas wyszedł tylnymi. Ojciec powiedział, że przez cały dzień miał ochotę na tort jagodowy. Ale nie została ani okruszynka. powiedział, że nie zabrał nic do jedzenia i nic też nie brało na wędkę. Mama dała mu na kolację ten ser z winogronowymi pestkami i odchudzający chleb. Ojciec rzucił tym wszystkim o ścianę i oświadczył, że nie jest....... myszą, tylko....... mężczyzną, a na to mama, że już od niepamiętnych czasów nie....... i wtedy kazali mi wyjść z pokoju. To okropne, kiedy się słyszy, jak własna matka przeklina. Myślę, że to wpływ tych wszystkich książek, które czyta. Jeszcze nie wyprasowała mojego szkolnego mundurka, ale mam nadzieję, że o tym pamięta. Pozwoliłem dziś psu spać w moim pokoju, on nie znosi kłótni. 23 Poniedziałek Dostałem list od pana Cherry'ego prowadzącego sklep z prasą, że mogę od jutra rozpocząć roznoszenie gazet. Czy można mieć większego pecha?! Bert Baxter niepokoi się o Szablę, który nie chce jeść i nawet nie próbuje nikogo ugryźć. Poprosił, żebym go zabrał na badanie. Obiecałem, że zrobię to jutro, jeżeli stan Szabli się nie poprawi. Mam dosyć zmywania dla Berta. On chyba odżywia się wyłącznie sadzonymi jajkami; zmywanie naczyń w zimnej wodzie bez żadnego płynu to naprawdę nie żarty. Nigdy nie ma tam suchej ścierki do wycierania. Tak naprawdę to nie ma tam w ogóle żadnej ścierki do naczyń, a Szabla podarł na strzępy wszystkie ręczniki. Więc nie mam pojęcia, w jaki sposób Bert może się w ogóle umyć. Chyba spróbuję załatwić dla niego pomoc domową. Muszę się skoncentrować, żeby zdać egzaminy państwowe, jeśli chcę zostać weterynarzem. 24 Wtorek Św. Mateusza Wstałem o szóstej, żeby poroznosić gazety. Przypadła mi Elm Tree Avenue. Strasznie elegancka. Czytają tam bardzo ciężkie gazety: " Timesa", "Daily Telegraph" i "Guardiana". Wiadomo, mój pech! Bert oświadczył, że Szabla ma się lepiej, usiłował ugryźć mleczarza. 25 Środa Dziś wcześnie wstałem powodu roznoszenia gazet. Prócz gazet codziennych dostarczyłem także dwadzieścia pięć egzemplarzy "Puncha". 26 Czwartek Gazety się dzisiaj pomieszały. Elm Tree Avenue dostała "Sun" i "Daily Mirror", a wszystkie ciężkie dzienniki poszły na Corporation Row. Nie rozumiem, dlaczego wszyscy się tak powściekali. Można by się spodziewać, że dla odmiany chętnie przeczytają inną gazetę. 27 Piątek Ostatnia kwadra księżyca Wcześnie rano zobaczyłem Pandorę na podjeździe pod numerem sześćdziesiątym dziewiątym przy Elm Tree Avenue. Miała na sobie toczek i bryczesy, nie mogła więc być w drodze do szkoły. Postarałem się, żeby mnie nie zauważyła. Nie chcę, żeby mnie widziała przy takim nędznym zajęciu. A więc wiem już, gdzie mieszka Pandora! Dobrze sobie obejrzałem dom. Jest znacznie większy od naszego. We wszystkich oknach są opuszczane drewniane rolety, a pokoje wyglądają jak dżungla tyle tam roślin w doniczkach. Zajrzałem przez skrzynkę do listów i zobaczyłem dużego rudego kota, który coś jadł na kuchennym stole. Biorą "Guardiana", "Puncha", "Priate Eye" i "New Society". Pandora czyta komiks dla dziewcząt "Jackie", nie jest więc intelektualistką tak jak ja. Ale żona Malcolma Muggeridge'a też pewno nie jest intelektualistką. 28 Sobota Pandora ma niedużego tłustego konika, który się nazywa Pączek. Codziennie rano przed szkołą karmi go i skacze na nim przez beczki. Wiem o tym, bo schowałem się za volvem jej taty, a potem poszedłem za nią na pólko w pobliżu torów dawnej kolejki. Ukryłem się za wrakiem samochodu na skraju pola i obserwowałem Pandorę. Wyglądała cholernie fajnie w tym jeździeckim stroju, a piersi jej podskakiwały jak szalone. Wkrótce będzie musiała nosić stanik. Serce biło mi tak mocno, że czułem się jak stereofoniczny głośnik I odszedłem, żeby mnie nie usłyszała. Ludzie się poskarżyli, że gazety dotarły z opóźnieniem Został mi "Guardian" w papierowej torbie, Więc wziąłem go do domu, żeby przeczytać. Pełno tam było błędów ortograficznych. Niedobrze się robi na myśl o tym, ile osób umiejących pisać ortograficznie jest bez pracy. Marzec 1. Niedziela Zapustna, św. Dawida Przed roznoszeniem gazet zaniosłem Pączkowi trochę cukru. W jakiś sposób zbliżyło mnie to do Pandory. Nadwerężyłem sobie kręgosłup przez dźwiganie tych wszystkich niedzielnych dodatków. Zbywający egzemplarz "Sunday People" zabrałem do domu jako prezent dla mamy, która powiedziała, że to się nadaje wyłącznie do wyłożenia kubła na śmieci. Za sześć poranków dostałem dwa funty i sześć pensów; to naprawdę niewolnicza praca. I w dodatku muszę połowę oddać Barry Kentowi. Pan Cherry otrzymał skargę od numeru sześćdziesiątego dziewiątego przy Elm Street Avenue, że nie dostarczono wczoraj "Guardiana". Posłał więc pod numer sześćdziesiąty dziewiąty "Daily Express" wraz z przeprosinami, ale ojciec Pandory odniósł gazetę do sklepu i stwierdził, że " woli obejść się bez czytania ". Dzisiaj nie zadałem sobie nawet trudu, żeby przeczytać gazetę, mam kompletnie dosyć gazet. Na niedzielny obiad był jakiś chiński gulasz i fasolka szparagowa. Kiedy ojciec poszedł odwiedzić babcię, zjawił się u nas pan Lucas. Miał plastykowego narcyza w klapie sportowej kurtki. Moje pryszcze zniknęły całkowicie. To widocznie wpływ porannego powietrza. 2 Poniedziałek Mama weszła przed chwilą do mojego pokoju i oznajmiła, że ma mi coś strasznego do powiedzenia. U siadłem na łóżku i przybrałem szalenie poważny wyraz twarzy na wypadek, gdyby się okazało, że zostało jej tylko sześć miesięcy życia, że przyłapano ją na kradzieży w sklepie czy coś takiego. Niby to poprawiała zasłony, obsypała popiołem z papierosa model Concorde'a i zaczęła mamrotać o "stosunkach między dorosłymi", o "skomplikowanym życiu" i o tym, że "musi siebie odnaleźć". Powiedziała, że jest bardzo do mnie przywiązana! Przywiązana!!! I że za nic nie chciałaby mnie zranić. Następnie oświadczyła, że dla niektórych kobiet małżeństwo jest jak więzienie. Potem wyszła z pokoju. Małżeństwo w niczym nie przypomina więzienia! Kobiety wypuszczane są codziennie do sklepów i tak dalej, a wiele z nich nawet chodzi do pracy. Myślę, że mama podchodzi do sprawy trochę melodramatycznie Skończyłem "Folwark zwierzęcy". To cholernie symboliczne. Płakałem, kiedy Boksera wzięto do weterynarza. Od tej pory będę traktował świnie z należytą pogardą, jak na to zasługują. Bojkotuję wieprzowinę w każdej postaci. 3 Wtorek Ostatki Dzisiaj dałem Barry Kentowi forsę za rzekomą ochronę. Nie bardzo widzę, jak może istnieć jakiś Bóg. Gdyby istniał, na pewno by nie dopuścił, aby osobnicy pokroju Barry Kenta bezkarnie zagrażali intelektualistom. Dlaczego więksi są tak niemili dla mniejszych? Być może ich umysły męczą się szybciej z powodu dodatkowego wysiłku koniecznego dla wytworzenia większych kości i tak dalej, być może te wielkie chłopaczyska doznają uszkodzenia mózgu w wyniku tych wszystkich sportów, a może po prostu ci wyrośnięci lubią sypać pogróżkami i staczać bójki. Kiedy pójdę na uniwersytet, mogę się zająć tym problemem. Opublikuję swoją rozprawę i poślę egzemplarz Barry Kentowi. Może do tej pory już się nauczy czytać. Mama zapomniała, że dzisiaj był dzień pączków. Przypomniałem jej o tym o jedenastej wieczorem. Nie mam wątpliwości, że potem celowo wszystkie przypaliła. Za miesiąc będę miał czternaście lat. 4 Środa Popielec Dziś rano doznałem paskudnego szoku. Odniosłem pustą torbę do sklepu pana Cherry'ego i zobaczyłem, jak pan Lucas wertował magazyny z najwyższej półki. Stałem za stelażem i wyraźnie widziałem, że wybrał "Big and Bouncy", zapłacił i wyszedł ze sklepu schowawszy pismo pod palto"Big and Bouncy" to wyjątkowo nieprzyzwoity magazyn. Pełno tam obrzydliwych obrazków. Mama powinna się o tym dowiedzieć. Dzisiaj ojciec odebrał samochód z warsztatu. Mył go i rozkoszował się nim przez całe dwie godziny. Zauważyłem, że z tylnej szyby zniknęła nalepka w postaci machającej ręki, którą kupiłem mu na gwiazdkę. Powiedziałem, że powinien złożyć skargę w warsztacie, na co oświadczył, że nie chciał stwarzać problemów. Pojechaliśmy do babci, żeby wypróbować samochód. Babcia poczęstowała nas filiżanką rosołu z kostki Bovril i obrzydliwymi ciastkami z anyżkiem. Nie zapytała, jak się czuje mama, stwierdziła natomiast, że ojciec jest szczupły i mizerny i wymaga "odżywienia ". Powiedziała, że Berta Baxtera wyrzucono ze stowarzyszenia Zimozielonych z powodu jego zachowania w Skegness. Autokar czekał na niego przez dwie godziny na stacji autobusowej. Wysłano grupę zwiadowczą na poszukiwania do pubów, wtedy wrócił Bert - nietrzeźwy, ale sam, i trzeba było wysłać drugą grupę zwiadowczą na poszukiwanie pierwszej. W końcu zawołano na pomoc policję i wiele czasu minęło, zanim udało się wytropić wszystkich emerytów i doprowadzić ich do autokaru. Według babci podróż powrotna była koszmarem. Wszyscy emeryci nieustannie się przepychali (nie do wyjścia, tylko między sobą). Bert Baxter recytował nieprzyzwoity wiersz o Eskimosie, a pani Harriman zasłabła i trzeba było rozluźnić jej gorset. Babcia oznajmiła, że od czasu tej wycieczki dwóch emerytów już zmarło. Winą za to obciąża Berta Baxtera "tak jakby ich zamordował" - ale według mnie jest bardziej prawdopodobne, że wykończyły ich zimne wiatry w Skegness. Powiedziałem: "Bert Baxter nie jest taki zły, kiedy się go bliżej pozna ". A babcia na to, że nie rozumie, jak Dobry Bóg mógł zabrać dziadka, a zostawić taką szumowinę jak Bert Baxter. Potem zesznurowała usta i zaczęła przecierać oczy chusteczką, więc wyszliśmy. Kiedy wróciliśmy do domu, mamy nie było; chodzi teraz na zebrania jakiejś grupy kobiecej. Słyszałem, jak ojciec mówił samochodowi "dobranoc". Chyba coś z nim niedobrze! 6 Piątek Nów Pan Cherry jest bardzo zadowolony z mojej pracy I podniósł moje wynagrodzenie do dwóch i pół pensa za godzinę. Zaproponował mi też wieczorną rundę na Corporation Row, ale odmówiłem. Na Corporation Row magistrat lokuje wszystkich trudnych lokatorów. Pod numerem trzynastym mieszka Barry Kent. Pan Cherry dał mi dwa stare numery "Big and Bouncy". Prosił tylko, żebym nic nie mówił mamie. Jakby coś podobnego w ogóle mogło mi przyjść do głowy! Schowałem magazyny pod materac. Tacy intelektualiści jak ja mają prawo interesować się seksem. Zwykli ludzie typu pana Lucasa powinni się tego wstydzić. Dzisiaj zadzwoniłem do opieki społecznej, żeby zapytać o pomoc domową dla Berta Baxtera. Skłamałem i przedstawiłem się jako jego wnuk. W poniedziałek przyślą do niego opiekuna społecznego. Wypożyczyłem "Wojnę i pokój" na kartę ojca. Swoją kartę biblioteczną zgubiłem. Zaprowadziłem psa na pólko koło torów, żeby poznał Pączka. Całkiem sobie przypadli do gustu. 7 Sobota Po rozniesieniu gazet położyłem się z powrotem do łóżka i leżałem całe rano czytając "Big and Bouncy". Czułem się jak nigdy dotąd. Poszedłem z rodzicami do Sainsbury'ego, gdzie wszystkie kobiety kojarzyły mi się z "Big and Bouncy", nawet te po trzydziestce. Mama oświadczyła, że wyglądam, jakbym miał gorączkę, nawet się tym zaniepokoiła i odesłała mnie na wielopiętrowy parking, żebym dotrzymywał towarzystwa psu w samochodzie. Pies miał już towarzystwo, szczekał i skomlał tak głośno, że wokół samochodu zebrała się grupka ludzi wymieniających komentarze typu "biedactwo", "co za okrucieństwo, żeby go w ten sposób przywiązać". Pies zaczepił obrożą o dźwignię zmiany biegów i oczy wychodziły mu z orbit. Na mój widok usiłował podskoczyć i omal się nie udusił. Próbowałem wytłumaczyć tym ludziom, że kiedy dorosnę, zostanę weterynarzem, ale nie chcieli słuchać i zaczęli coś mówić o Królewskim Towarzystwie Opieki nad Zwierzętami. Samochód był zamknięty, Więc musiałem sforsować małą szybkę i włożyłem rękę do środka. Pies oszalał z radości, kiedy go uwolniłem, więc ludzie się rozeszli. Ojciec jednak nie szalał z radości na widok uszkodzonej szybki, tylko się wściekł. Cisnął torby z zakupami, potłukł jajka, pogniótł ciasto, a potem jechał zdecydowanie za szybko. W drodze do domu nikt się nie odzywał, jedynie pies nie przestawał się uśmiechać. Skończyłem " Wojnę i pokój". Całkiem niezłe. 8 Niedziela Pierwsza w wielkim poście Mama poszła na zebranie, na którym grupa kobiet przeprowadza specjalne ćwiczenia, żeby nabrać większej pewności siebie. Mężczyzn się na te zebrania nie wpuszcza. Zapytałem ojca, na czym polega "ćwiczenie pewności siebie". Odpowiedział: "Bóg jeden wie, ale na pewno nie oznacza to dla mnie nic dobrego". Na obiad niedzielny mieliśmy odgrzanego w torebce plastykowej dorsza w maśle i frytki pieczone w piecu, potem brzoskwinie z puszki ze śmietaną z tubki. Ojciec otworzył butelkę białego wina i pozwolił mi się trochę napić. Niewiele wiem o winach, ale był to chyba całkiem niezły rocznik. Oglądaliśmy film w telewizji i wtedy wróciła mama i zaczęła nas strofować. Mówiła: "no, dosyć tego", "teraz się tutaj zmieni" i temu podobne. Potem poszła do kuchni i zaczęła sporządzać wykres podział wszystkich prac domowych na trzy części. Zwróciłem jej uwagę, że oprócz odrabiania lekcji mam już roznoszenie gazet, opiekę nad emerytem i karmienie psa, nie posłuchała mnie jednak, powiesiła wykres na ścianie ze słowami: "Zaczynamy od jutra". 9 Poniedziałek Dzień Wspólnoty Brytyjskiej Przed roznoszeniem gazet wyczyściłem klozet, umyłem wannę i umywalkę. Wróciłem do domu, przygotowałem śniadanie, włożyłem pranie do pralki i poszedłem do szkoły. Wręczyłem Barry Kentowi wymuszone pieniądze na "ochronę", poszedłem do Berta Baxtera, gdzie czekałem na opiekuna społecznego, który się nie zjawił. Obiad zjadłem w szkole. Na lekcji gospodarstwa domowego upiekłem kruche ciasto z jabłkami. Wróciłem do domu. Odkurzyłem hal, duży pokój i jadalnię. Obrałem kartofle, poszatkowałem kapustę, skaleczyłem się w palec, spłukałem krew z kapusty. Położyłem kotlety na grillu, wyszukałem w książce kucharskiej przepis na sos. Zrobiłem sos. Odcedziłem grudki przez sitko. Nakryłem do stołu, podałem kolację, pozmywałem. Namoczyłem przypalone garnki. Wyjąłem pranie z pralki, wszystko niebieskie, nie wyłączając białej bielizny i chustek do nosa. Powiesiłem pranie na stojaku. Nakarmiłem psa. Wyprasowałem kostium na wf, wyczyściłem buty. Odrobiłem lekcje. Wyprowadziłem psa na spacer, wykąpałem się. Umyłem wannę. Zrobiłem trzy filiżanki herbaty. Umyłem filiżanki. Położyłem się do łóżka. Trzeba mojego pecha, żeby mieć matkę ćwiczącą pewność siebie. 10 Wtorek 1964- urodził się książę Edward Dlaczego nie mogłem się urodzić jako książę Edward, a książę Edward jako Adrian Mole? Traktowany jestem jak niewolnik. 11 Środa Powlokłem się do szkoły po rozniesieniu gazet i wykonaniu prac domowych. Mama nie chciała mi dać usprawiedliwienia na wf, więc zostawiłem kostium w domu. Uganianie się po boisku na tym zimnym wietrze wydawało mi się wprost niewyobrażalne. Ten sadysta pan Jones kazał mi przebiec całą drogę ze szkoły do domu po kostium. Pies pewnie wybiegł za mną z domu, bo kiedy dotarłem do szkolnej furtki, już tam był. Zamknąłem mu furtkę przed nosem, ale przecisnął się między sztachetami i podążył za mną na boisko. Pobiegłem do szatni i zostawiłem go na zewnątrz, słyszałem jednak głośne szczekanie, rozlegające się echem po szkole. Usiłowałem przemknąć się na boisko niepostrzeżenie, ale pies mnie zauważył i pobiegł za mną, no a potem zobaczył piłkę i włączył się do gry. Okazał się bardzo dobry w futbolu i nawet pan Jones się śmiał, dopóki pies nie przedziurawił piłki. Pan Scruton, dyrektor z wyłupiastymi oczami, obserwował to wszystko z okna swojego gabinetu. Polecił mi zabrać psa do domu. Powiedziałem, że stracę przez to szkolny obiad, na co oświadczył, że będzie to dla mnie nauczka, żeby nie przyprowadzać zwierząt do szkoły. Pani Leech zarządzająca kuchnią postąpiła nadzwyczaj szlachetnie. Włożyła do pieca moją porcję ryżu i curry, a także ciasto z rodzynkami i budyniem, żeby jedzenie mi nie wystygło. Pani Leech nie lubi pana Scrutona, więc dała mi wielką kość szpikową dla psa. 12Czwartek Dziś po obudzeniu odkryłem na całej twarzy olbrzymie czerwone plamy. Mama stwierdziła, że to nerwowe, ale ja w dalszym ciągu uważam, że odżywiam się nieprawidłowo. Ostatnio jedliśmy mnóstwo rzeczy podgrzewanych w opakowaniach. Może mam uczulenie na plastyk? Mama zadzwoniła do recepcjonistki doktora Greya, żeby zamówić wizytę, ale doktor może mnie przyjąć najwcześniej w poniedziałek! Mogę przecież mieć gorączkę tropikalną i zarażać nią całą okolicę! Powiedziałem mamie, że chodzi o nagły wypadek, na co odparła, że "jak zwykle przesadzam ". Orzekła, iż kilka plam nie oznacza bynajmniej, że jestem umierający. Nie mogłem wprost uwierzyć, że zamierza normalnie iść do pracy. Chyba własne dziecko powinno być ważniejsze od pracy? Zadzwoniłem do babci, która za chwilę przyjechała taksówką, zabrała mnie do siebie i położyła do łóżka. Właśnie teraz leżę u babci. Jest tu bardzo czysto i spokojnie. Leżę w piżamie dziadka. Przed chwilą zjadłem talerz rosołu z kaszą. To pierwsze odpowiednie pożywienie od wielu tygodni. Spodziewam się, że kiedy mama po przyjściu do domu stwierdzi moją nieobecność, to wybuchnie awantura. Ale mówiąc szczerze, mój kochany dzienniczku, mam to w nosie. 13 Piątek Pierwsza kwadra księżyca Lekarz, wezwany do nagłego wypadku, zjawił się wczoraj w domu babci o wpół do dwunastej w nocy. Stwierdził, że cierpię na acne vulgaris. Według niego jest to tak powszechne, że uchodzi za normalne objawy wieku dojrzewania. Uznał za mało prawdopodobne, bym cierpiał na gorączkę tropikalną, jako że nie byłem w tym roku w Afryce. Poradził babci, żeby zdjęła wydezynfekowane prześcieradła z okien i drzwi. Babcia oświadczyła, że chciałaby się poradzić jeszcze jednego doktora. I wtedy lekarz stracił cierpliwość. Wykrzykiwał bardzo głośno: "Na miłość boską, ten chłopak ma zwykłe wypryski nastolatka!" Babcia oznajmiła, że złoży skargę w Izbie Lekarskiej, na co lekarz się roześmiał, zbiegł na dół i trzasnął drzwiami. Przed pójściem do pracy wstąpił ojciec, przyniósł mi zadania domowe z nauk społecznych i przyprowadził psa. Zapowiedział, że jeśli w czasie przerwy obiadowej zastanie mnie w łóżku, to stłucze mnie na kwaśne jabłko. Wywołał babcię do kuchni i odbył z nią głośną rozmowę. Słyszałem, jak mówił: "Sytuacja między mną a Pauliną jest bardzo niedobra, teraz już tylko walczymy o to, komu z nas nie przypadnie opieka nad Adrianem". Ojciec z pewnością się pomylił. Musiało mu chodzić o to, komu z nich przypadnie opieka nade mną. A więc zdarzyło się to najgorsze: moja cera w ruinie, a rodzice się rozchodzą. 14 Sobota To już oficjalne. Rozwodzą się! Żadne z nich nie chce się wyprowadzić z domu, więc pokój gościnny przekształcił się w kawalerkę dla ojca. To może się bardzo niekorzystnie odbić na mnie. Może mi przeszkodzić w zostaniu weterynarzem. Dziś rano mama dała mi pięć funtów, zapowiedziała tylko, żebym nie mowił o tym ojcu. Kupiłem biokrem na moje pryszcze i nową pł ytę długogrającą "Abby ". Zadzwoniłem do pana Cherry'ego i wyjaśniłem mu że z powodu problemów osobistych nie będę mógł przez kilka tygodni pracować. Pan Cherry oznajmił, że wie o rozwodzie moich rodziców, ponieważ ojciec odwołał prenumeratę "Cosmopolitan". Ojciec dał mi pięć funtów i zapowiedział, żebym nic nie mówił mamie. Część tego wydałem na zakup fioletowego papieru i kopert, żeby zrobić wrażenie na BBC i zmusić ich do przeczytania moich wierszy . Reszta pieniędzy musiała iść na Barry Kenta i jego wymuszoną ochronę. Chyba nikt na świecie nie jest równie nieszczęśliwy. Gdyby nie moja poezja, to już bym kompletnie zwariował. PĄCZEK, napisał Adrian Mole, lat prawie czternaście Mały konik kasztan Tam na polu stoi, Jabłka je na błoniu. Przyjdzie może pora, Kiedy serce moje Całkiem się zagoi. Głaszczę grzbiet konika I nieznane ciepło Na wskroś mnie przenika. Żegnaj, o kasztanku, Ja odchodzę, znikam, A wilgoć i błoto buty me przenika. Wysłałem wiersz do BBC. Na kopercie napisałem "pilne". 15 Niedziela Druga wielkim poście W domu bardzo spokojnie. Ojciec pali papierosy w pokoju gościnnym, mama w sypialni. Oboje niewiele jedzą. Pan Lucas dzwonił do mamy trzykrotnie. Ona za każdym razem odpowiadała: "Jeszcze nie, jeszcze za wcześnie". Prawdopodobnie zapraszał ją na drinka do pubu, żeby zapomniała o kłopotach. Ojciec zabrał stereo do swojego pokoju. Nastawia płyty Jima Reevesa i wpatruje się w okno. Zaniosłem mu filiżankę herbaty, powiedział zdławionym głosem: "Dziękuję, synu". Kiedy zaniosłem herbatę mamie, przeglądała stare listy, pisane ręką ojca i powiedziała: "Adrianie, co ty sobie o nas myślisz?" Odpowiedziałem, że zdaniem Ryśka Cytryny, młodzieżowego przywódcy, rozwód jest wyłącznie winą układu społecznego. A mama na to: "Do diabła z układem społecznym ". Uprałem i wyprasowałem na jutro szkolny mundurek. Robię się zupełnie dobry w pracach domowych. Moje pryszcze są tak straszliwe, że nawet nie mogę się zmusić do pisania o nich. W szkole wszyscy będą się ze mnie wyśmiewać. Czytam "Człowieka w żelaznej masce". Wiem dokładnie, co on odczuwa. Poszedłem do szkoły. Była zamknięta. Wśród tych wszystkich kłopotów zapomniałem, że są ferie. Nie miałem ochoty wracać do domu, więc poszedłem do Berta Baxtera. Oświadczył, że był u niego opiekun społeczny, który obiecał załatwić nową budę dla Szabli, ale nie pomoc domową (dla Berta, nie dla Szabli). W zlewie były znowu naczynia z całego tygodnia. Bert twierdzi, że zostawia je dla mnie, ponieważ tak dobrze zmywam. W trakcie zmywania wyznałem Bertowi, że moi rodzice się rozwodzą. Powiedział, że nie popiera rozwodów. Sam był żonaty przez trzydzieści pięć nieszczęsnych lat i nie widzi powodu, żeby komu innemu miało to być oszczędzone. Ma podobno czworo dzieci, ale żadne z nich do niego nie przychodzi. Dwoje jest w Australii, więc sądzę, że trudno mieć do nich pretensje, ale pozostała dwójka powinna się wstydzić. Bert pokazał mi zdjęcia swojej nieżyjącej żony. Zrobiono je pewnie przed wynalezieniem chirurgii plastycznej. Bert przyznał, że kiedy się żenił, pracował jako stajenny (stajenny robi coś przy koniach) i dopóki nie zaczął pracować na kolei, nawet nie zauważył, że jego żona przypomina konia. Zapytałem, czy chciałby znowu zobaczyć konia. Powiedział, że tak, więc go zabrałem do Pączka. Dojście tam zajęło nam całe wieki. Bert szedł strasznie wolno i co chwila przysiadał na murkach ogrodowych, ale w końcu dotarliśmy na miejsce. Bert stwierdził, że Pączek nie jest koniem, tylko kucykiem - klaczą. Nie przestawał go poklepywać i powtarzać: "No i kto jest taką ślicznotką, co?" Potem Pączek zaczął biegać, więc usiedliśmy na wraku samochodu i Bert zapalił woodbine'a, a ja zjadłem batonik Mars. Później poszliśmy z powrotem do domu Berta. Kupiłem paczkę chińskiego gulaszu z grzybami i krem toffi, więc Bert chociaż raz zjadł przyzwoity posiłek. Oglądaliśmy w telewizji "Pebble Mill at One", a potem Bert pokazał mi stare zgrzebła i fotografie wielkiego domu, w którym pracował jako chłopiec. Oświadczył, że właśnie wtedy musiał stać się komunistą, ale zasnął, zanim mi wytłumaczył, dlaczego. Kiedy wróciłem do domu, nikogo nie było, więc puszczałem płyty "Abby" na cały regulator, dopóki głucha sąsiadka nie zaczęła walić w ścianę. 1 7 Wtorek Dzień św. Patryka. Święto w Irlandii Północnej i Republice Irlandii Przeglądałem "Big and Bouncy". Zmierzyłem mojego. Ma jedenaście centymetrów. Pan O'Leary, który mieszka po drugiej stronie ulicy, był pijany o dziesiątej rano! Wyrzucono go od rzeźnika, bo nie przestawał śpiewać. 18 Środa Rodzice rozmawiają z adwokatami. Myślę, że walczą o to, kto będzie się mną opiekować. Stanę się rozszarpywanym na wszystkie strony, a moje zdjęcie znajdzie się w gazetach. Mam nadzieję, że do tej pory znikną mi pryszcze. / 19 Czwartek Pan Lucas wystawił swój dom na sprzedaż. Mama twierdzi, że wstępna cena wynosi trzydzieści tysięcy funtów! Co on zrobi z taką sumą? Mama mówi, że kupi inny, większy dom. Zastanawiam się, do jakiego stopnia można zgłupieć. Gdybym ja miał trzydzieści tysięcy funtów, wędrowałbym po świecie, gromadząc doświadczenia. Nie wziąłbym jednak z sobą żadnych prawdziwych pieniędzy , ponieważ gdzieś czytałem, że wszyscy cudzoziemcy to złodzieje. Zaszyłbym sobie w spodnie czeki podróżne wartości trzech tysięcy funtów. A przed wyjazdem: a) wysłałbym Pandorze trzy tuziny czerwonych róż; b) b) zapłaciłbym pięćdziesiąt funtów okupu, żeby zatkać Barry Kenta; c) kupiłbym najlepszy rower wyścigowy przejechałbym na nim przed domem Nigela; d) zamówiłbym olbrzymi kontener drogiego jedzenia dla psów, żeby pies był należycie odżywiany podczas mojej nieobecności; e) wynająłbym gosposię dla Berta Baxtera; f) dałbym każdemu z moich rodziców po tysiąc funtów, żeby się nie rozstawali. Wróciłbym z wyprawy po świecie wysoki, opalony, pełen ironii płynącej z doświadczenia, a Pandora płakałaby wieczorami w poduszkę, żałując utraconej szansy zostania panią Adrianową Mole. W rekordowym czasie zdobyłbym kwalifikacje weterynarza i wtedy kupiłbym dom na wsi. Jeden pokój przerobiłbym na gabinet, żeby mieć jakieś spokojne miejsce, gdzie mógłbym być intelektualistą. Na pewno nie zmarnowałbym trzydziestu tysięcy funtów na kupno połowy domu - bliźniaka! 20 Piątek Pierwszy dzień wiosny. Pełnia księżyca Dzisiaj pierwszy dzień wiosny. Magistrat poprzycinał wszystkie wiązy wzdłuż Elm Tree Avenue. 21 Sobota Moi rodzice odżywiają się osobno, o różnych porach, toteż zjadam zazwyczaj sześć posiłków dziennie, bo nie chcę nikomu robić przykrości. Telewizor jest teraz w moim pokoju, ponieważ nie mogli ustalić, do kogo należy. Mogę oglądać w łóżku horrory późno w nocy. Zaczynam nabierać pewnych podejrzeń co do uczuć mamy wobec pana Lucasa. Znalazłem liścik, który od niego dostała. "Paulino, jak długo jeszcze? Na miłość boską, odejdź ze mną. Twój na zawsze, Bimbo". Wprawdzie podpis brzmiał "Bimbo", ale wiedziałem, że to od pana Lucasa, bo napisane było na odwrocie rachunku-monitu, który przysłała mu elektrownia. Ojciec powinien się o tym dowiedzieć. Schowałem ten liścik pod materac, razem z numerami "Big and Bouncy". 22 niedziela Trzecia w wielkim poście. Początek czasu letniego w Wielkiej Brytanii Dzisiaj są urodziny babci, kończy siedemdziesiąt sześć lat i na tyle wygląda. Zaniosłem jej urodzinową kartkę i roślinę w doniczce, która nazywa się tygrysia lilia, co w obcych językach brzmi Dieffenbachia. W ziemię wetknięta była plastykowa etykietka z napisem: "Uwaga! Sok tej rośliny jest trujący!" Babcia zapytała, kto wybrał akurat tę roślinę. Powiedziałem, że mama. Babcia jest bardzo zadowolona z rozwodu rodziców. Oświadczyła, że zawsze dostrzegała w mamie skłonność do rozwiązłości i teraz się okazało, że miała rację. Nie miałem ochoty wysłuchiwać podobnych uwag o mamie, więc wróciłem do domu. Udawałem przed babcią, że idę się spotkać z przyjacielem. Ale tak naprawdę to nie mam już przyjaciela, pewnie dlatego, że jestem intelektualistą. Przypuszczam, że ludzie trochę się mnie obawiają. Zajrzałem do słownika, żeby sprawdzić, co znaczy "rozwiązłość". Nie jest to bardzo miłe. 23 Poniedziałek Znów do szkoły, już taki mój pech! Mieliśmy dziś lekcję gospodarstwa domowego. Piekliśmy w piecu kartofle z nadzieniem z sera. Moje kartofle były największe, toteż nie upiekły się przed końcem lekcji, dokończyłem pieczenie u Berta Baxtera. Chciał znowu zobaczyć Pączka, co jest troszkę kłopotliwe, bo on tak strasznie wolno chodzi. Poszliśmy jednak, wszystko jest lepsze od matmy. Bert zabrał ze sobą wszystkie końskie zgrzebła i wyczyścił Pączka, który błyszczał jak prawdziwy kasztan. Bert tak się przy tym zadyszał, że musiał usiąść na wraku samochodu i zapalić woodbine'a, później poszliśmy do jego domu. Szabla jest w lepszym humorze, odkąd dostał nową budę, a i dom Berta jest w lepszym stanie, odkąd Szabla więcej przebywa na zewnątrz. Bert powiedział mi, że zdaniem opiekuna społecznego powinien pójść do domu starców, gdzie miałby należytą opiekę. Bert skłamał i powiedział, że wnuk przychodzi codziennie i nim się zajmuje. Opiekun społeczny to sprawdzi, więc mogę się znaleźć w kłopocie za podszywanie się pod kogoś innego! Ciekawe, ile jeszcze potrafię znieść! 24 Wtorek Wczoraj wieczorem widziałem, jak mama wyjeżdżała z panem Lucasem jego samochodem. Musiała to być jakaś specjalna okazja, bo ubrana była w kombinezon z cekinami. Wyglądała trochę rozwiąźle. Pan Lucas ubrany był w najlepszy garnitur i miał na sobie mnóstwo złotej biżuterii. Jak na starego człowieka, to niewątpliwie umie się ubrać. Gdyby ojciec bardziej dbał o swój wygląd, nie doszłoby do tego wszystkiego. Zrozumiałe, że każda kobieta woli mężczyznę w garniturze, obwieszonego mnóstwem złotej biżuterii od takiego jak mój ojciec, który rzadko się goli, nosi stare rzeczy i nie ma żadnej biżuterii. Nie będę spał, żeby zobaczyć, o której mama wróci. Północ. Mamy jeszcze nie ma. 2 nad ranem. Mamy ani śladu. 25 Środa Zwiastowanie N M Pannie Zasnąłem w końcu, więc nie wiem, o której mama wróciła. Ojciec powiedział, że poszła na kolację i na tańce urządzane w firmie ubezpieczeniowej z okazji Bożego Narodzenia. W marcu! Daj spokój, tato! Nie urodziłem się wczoraj! Dziś na wf było pływanie. Woda, podobnie jak szatnia, była lodowato zimna. Muszę postarać się o jakąś kontuzję, żeby nie iść na wf w przyszłym tygodniu. 26 Czwartek Policja zatrzymała Barry Kenta, bo jechał na rowerze bez tylnego światła. Mam nadzieję, że wsadzą go do więzienia. Dobrze by mu zrobił gwałtowny szok. 27 Piątek Pandora i Nigel rozstali się! Głośno o tym w szkole. Dla mnie to najlepsza wiadomość od niepamiętnych czasów. Czytam "Panią Bovary". To też napisał żabojad. 28 Sobota Ostatnia kwadra księżyca Nigel dopiero co wyszedł, jest zupełnie załamany. Próbowałem go pocieszyć aforyzmami o plaży pełnej kamyków I morzu pełnym ryb. Był jednak za bardzo przygnębiony, żeby w ogóle mnie słuchać. Powiedziałem mu o moich podejrzeniach dotyczących mamy i pana Lucasa, na co zauważył, że to przecież ciągnie się od dawna. A więc wszyscy wiedzieli, poza mną i ojcem! Rozmawialiśmy jeszcze przez dłuższy czas o rowerach wyścigowych, a potem Nigel poszedł do domu rozmyślać o Pandorze. Jutro Dzień Matki. Nie mogę się zdecydować, czy kupić jakiś prezent czy nie, Mam tylko sześćdziesiąt osiem pensów. 29 Niedziela Czwarta w wielkim poście, Dzień Matki Wczoraj wieczorem ojciec dał mi trzy funty. Powiedział przy, tym: "Synu, kup matce coś porządnego, to może być już po raz ostatni". Nie miałem najmniejszego zamiaru jechać z powodu mamy do śródmieścia, więc kupiłem u pana Cherry'ego pudełko czekoladek Czarna Magia i kartę z nadrukiem " Wspaniałej matce". Producenci kart widocznie uważają, że wszystkie matki są wspaniałe, bo słowo to figuruje na absolutnie każdej kartce. Miałem ochotę wykreślić " wspaniała " i napisać w to miejsce "rozwiązła", ale się powstrzymałem. Podpisałem "syn Adrian". Dałem mamie prezent rano. Powiedziała tylko: "Adrianie, nie powinieneś był tego robić". Miała rację, rzeczywiście nie powinienem był. Muszę kończyć, Mama urządza coś, co nazywa "cywilizowanym spotkaniem". Ma być pan Lucas. Ja naturalnie nie jestem zaproszony! Będę podsłuchiwał pod drzwiami. 30 Poniedziałek Straszna rzecz zdarzyła się wczoraj wieczorem, Ojciec i pan Lucas pobili się w ogródku przed domem, cała ulica wyległa, żeby to obserwować. Mama starała się ich rozdzielić, ale obydwaj przykazywali, żeby "trzymała się od tego z daleka". Pan O'Leary próbował pomóc mojemu ojcu i wykrzykiwał raz po raz: "George, przyłóż temu oślizgłemu cwaniaczkowi jednego ode mnie". Pani O'Leary wygadywała głośno straszne rzeczy na moją matkę. Wyglądało na to, że od Bożego Narodzenia pilnie obserwowała wszystkie mamy poruszenia. Cywilizowane spotkanie skończyło się koło piątej, kiedy ojciec uzmysłowił sobie, od jak dawna trwał romans mamy i pana Lucasa. Około siódmej odbyli kolejne cywilizowane spotkanie, kiedy jednak mama wyznała, że wyjeżdża z panem Lucasem do Sheffield, ojciec zapomniał o kulturze i zaczął walczyć. Pan Lucas uciekł do ogrodu, ale ojciec przygwoździł go chwytem rugby koło krzaków laurowych i walka rozgorzała na nowo. Naprawdę było to bardzo ekscytujące. Z okna mojego pokoju miałem dobry widok. Pani O'Leary powiedziała w pewnej chwili: "Żal mi tylko tego dziecka ", wtedy wszyscy spojrzeli do góry i zauważyli mnie, więc zrobiłem smutną minę. To doświadczenie objawi się prawdopodobnie w przyszłości pod postacią jakichś urazów. Na razie czuję się dobrze, ale przecież nigdy nie wiadomo. 31Wtorek Mama wyjechała z panem Lucasem do Sheffield. Musiała usiąść za kierownicą, bo pan Lucas miał tak popodbijane oczy, że nic nie widział. Poinformowałem sekretarkę w szkole o ucieczce mamy. Była bardzo miła i dała mi jakiś formularz, żeby ojciec wypełnił. To na bezpłatne obiady w szkole. Staliśmy się teraz niepełną rodziną. Nigel poprosił Barry Kenta, żeby przez kilka najbliższych tygodni przestał mnie maltretować. Barry Kent oświadczył, że się nad tym zastanowi. Kwiecień 1 Środa Prima aprilis Rano zadzwonił Nigel udając przedsiębiorcę pogrzebowego i zapytał, kiedy ma przyjechać po ciało. Telefon odebrał ojciec. On naprawdę nie ma poczucia humoru. Miałem w szkole dobrą zabawę mówiąc dziewczynom, że wystają im halki, co było nieprawdą. Barry Kent przyniósł na lekcję plastyki proszek łaskoczący i nasypał go do długich butów pani Fossington-Gore. Ona też nie ma za grosz poczucia humoru. Barry Kent nasypał mi trochę proszku za koszulę. To nie. było zabawne. Musiałem pójść do szkolnej pielęgniarki, żeby mnie uwolniła od tego całego łaskotania. Dom wygląda potwornie brudno, bo ojciec nic nie robi. Pies tęskni za mamą. Urodziłem się dokładnie trzynaście lat i trzysta sześćdziesiąt cztery dni temu. 2 Czwartek Dziś mam czternaście lat! Dostałem od ojca dres i piłkę. (On nie ma najmniejszego pojęcia 0 moich potrzebach). Od babci Mole dostałem "Podręcznik stolarki dla chłopców". (Bez komentarza). Od dziadka Sugdena jednego funta schowanego w kartce urodzinowej. (Z pewnością nie można go zaliczyć do osób nadmiernie rozrzutnych). Najlepsze było dziesięć funtów od mamy i pięć od pana Lucasa. (Wyrzuty sumienia). Nigel przysłał żartobliwą kartkę. Na pierwszej stronie jest nadruk: "Kto jest atrakcyjny, czarujący, inteligentny i przystojny", a w środku: "no, z pewnością nie ty, bracie". Nigel dopisał do tego: "Bez obrazy, druhu". Do koperty włożył dziesięć pensów. Bert Baxter przysłał kartę do szkoły, ponieważ nie wie, gdzie mieszkam. Ma cholernie porządny charakter pisma, zdaje się, że to się nazywa pismo rytownicze. Na pierwszej stronie kartki jest owczarek alzacki, a w środku Bert napisał: "Najlepsze życzenia od Berta i Szabli. PS. Zlew się zatkał". W kopercie był bon książkowy wartości dziesięciu szylingów. Stracił ważność w 1958 roku, ale mimo wszystko był to miły gest. A więc nareszcie mam czternaście lat! Wieczorem przyjrzałem się sobie dokładnie w lustrze i wydało mi się, że dostrzegłem pewne oznaki dojrzałości. (Poza tymi przeklętymi pryszczami). 3 Piątek Dziś dostałem doskonałą ocenę z klasówki z geografii. Tak! Z dumą donoszę, że uzyskałem dwadzieścia punktów na dwadzieścia możliwych! Zostałem także pochwalony za schludną formę mojej pracy. Nie ma takiej rzeczy, której bym nie wiedział o norweskim przemyśle skórzanym. Barry Kent wydaje się rozkoszować własną ignorancją. Na pytanie panny Elf, jaką pozycję zajmuje Norwegia w odniesieniu do Wielkiej Brytanii, odpowiedział: "Piąta woda po kisielu". Przykro mi odnotować, że nawet Pandora śmiała się wraz z całą klasą. Jedynie ja i panna Elf zachowaliśmy powagę. Przepchałem zlew Berta Baxtera, pełen był kości i liści herbacianych. Poradziłem Bertowi, żeby używał raczej herbaty w torebkach. W końcu żyjemy w dwudziestym wieku! Bert obiecał, że spróbuje. Powiedziałem mu też, że moja mama uciekła z agentem ubezpieczeniowym, a on na to: "Czyżby to było zrządzenie boskie"? I zaczął się śmiać, aż mu oczy zaszły łzami. 4 Sobota Nów Dzisiaj z ojcem sprzątaliśmy w domu. Nie mieliśmy wyboru: jutro babcia przychodzi na herbatę. Po południu poszliśmy do Sainsbury'ego. Ojciec wybrał wózek, którym nie sposób było kierować. Ponadto wózek piszczał jak torturowana mysz. Wstydziłem się być w pobliżu. Ojciec oczywiście ładował do wózka wyłącznie niezdrowe jedzenie. Musiałem się temu sprzeciwić i żądałem z uporem, żeby kupił jakieś świeże owoce i sałatę. Kiedy doszliśmy do kasy, nie mógł znaleźć karty gwarancyjnej banku, bez której kasjerka nie chciała przyjąć czeku, dopiero kierownik kas musiał zażegnać ten spór. W końcu ojciec pożyczył ode mnie część pieniędzy urodzinowych. Winien mi jest osiem funtów, trzydzieści osiem i pół pensa. Zmusiłem go do napisania czegoś w rodzaju weksla na odwrocie rachunku ze sklepu. Muszę przyznać, że chylę czoło przed Sainsburym, potrafią, jak się zdaje, przyciągnąć lepszą klientelę. Obserwowałem pastora, który kupował całe opakowanie złożone z czterech rolek papieru toaletowego potrójnej grubości i w kolorze fioletowym. Musi mieć za dużo pieniędzy! Mógłby kupić zwykły biały papier , a różnicę w cenie ofiarować na biednych. Co za hipokryzja! 5 Niedziela Niedziela pasyjna Rano przyszedł Nigel. Ciągle jeszcze szaleje na punkcie Pandory. Próbowałem odwrócić jego uwagę, opowiadając o norweskim przemyśle skórzanym, ale jakoś nie udało mi się go zainteresować. Zmusiłem ojca, żeby wstał o pierwszej po południu. Nie widzę powodu, żeby gnił w pościeli cały dzień, kiedy ja jestem od rana na nogach. Wstał i wyszedł myć samochód. Z boku za tylnym siedzeniem znalazł kolczyk mamy, więc usiadł i tępo się w niego wpatrywał. Zapytał: "Adrianie, czy tęsknisz za matką?" Odpowiedziałem: "Oczywiście, ale życie musi toczyć się dalej". A on na to: "Nie rozumiem, dlaczego". Uznałem to za objaw samobójczych nastrojów, więc natychmiast pobiegłem na górę i usunąłem z łazienki wszystkie niebezpieczne przedmioty. Kiedy zmywałem po kolacji, na którą była mrożona wołowina, głośno domagał się w łazience swojej brzytwy. Skłamałem, że nie mam pojęcia, gdzie jest jego brzytwa. Następnie usunąłem z kuchennych szuflad wszystkie noże i ostre narzędzia. Ojciec usiłował ogolić się maszynką na baterie, ale z baterii powyciekał płyn i całe pozieleniały. Lubię myśleć o sobie jako o człowieku wyrozumiałym, ale język, którego używał ojciec,. przekraczał wszelkie dopuszczalne granice, i to jedynie dlatego, ze nie mógł się ogolić! Herbata okazała się imprezą raczej nudnawą. Babcia cały czas wygadywała straszne rzeczy na mamę, a ojciec nie przestawał majaczyć na temat swojej za nią tęsknoty. Mnie w ogóle nikt nie zauważył. Znacznie więcej uwagi poświęcili psu. Babcia wyperswadowała ojcu pomysł zapuszczenia brody. Powiedziała: "Dla ciebie, George, to może zabawne, że będziesz wyglądał jak komunista, ale dla mnie nie!" Oświadczyła, że dziadek golił się codziennie, nawet w okopach pod Ypres. Czasami musiał odganiać szczury, żeby nie zjadły mu mydła do golenia. Dziadka podobno przedsiębiorca pogrzebowy ogolił jeszcze w trumnie, więc skoro umarli mogą być ogoleni, to dla żywych tym bardziej nie ma usprawiedliwienia, Ojciec próbował się wytłumaczyć, ale babcia ani na chwilę nie przestawała mówić, więc było to dość trudne. Obaj byliśmy zadowoleni, kiedy poszła do domu. Przeglądałem "Big and Bouncy". W końcu to przecież niedziela pasji! 6 Poniedziałek Dostałem pocztówkę od mamy. Mieszkają u przyjaciół, dopóki nie znajdą mieszkania, Napisała, że jak się już urządzą, to będę mógł przyjechać na weekend. Bardzo denerwująca jest ta liczba mnoga. Nie pokazałem tej kartki ojcu. 7 Wtorek Moja ukochana Pandora chodzi z Craigiem Thomasem. Thomas, możesz być pewien, że ostatni raz dostałeś ode mnie batonik Mars! Barry Kent podpadł, bo na lekcji plastyki rysował nagą kobietę. Pani Fossington- Gore oświadczyła, że jest wstrząśnięta nie tyle tematem rysunku, ile brakiem znajomości podstaw biologii. Ja zrobiłem bardzo dobry rysunek. Niewiarygodny Olbrzym .miażdży, rozkwasza kompletnie Craiga Thomasa. Pani Fossington-Gore uznała to za "doskonałe wyrażenie przytłaczającej opresji." Telefon od mamy. Miała dziwny głos, jakby była zaziębiona. Bez przerwy powtarzała: "Adrianie, pewnego dnia zrozumiesz". W tle słychać było cały czas odgłosy jakby siorbania. Pewnie ta glista, Lucas, obcałowywał jej szyję. Widziałem, jak to robili na filmie. 8 Środa Ojciec nie chciał mi napisać usprawiedliwienia na wf, więc prawie cały ranek spędziłem w piżamie nurkując i wyciągając cegły z dna basenu. Wykąpałem się natychmiast po powrocie d? domu,. ale jeszcze ciągle śmierdzę chlorem. Nie widzę, jaki. sens mają podobne zajęcia. Mało prawdopodobne, żebym jako człowiek dorosły spacerował w piżamie wzdłuż brzegów rzeki. I kto byłby na tyle głupi, żeby dawać nurka do rzeki po jakąś cholerną starą cegłę? Wszędzie dokoła leży pełno cegieł! 9 czwartek Wczoraj wieczorem odbyliśmy z .ojcem ważną rozmowę. Zapytał, z kim wolałbym mieszkać, z nim czy z mamą? Odpowiedziałem, że z obojgiem. Oświadczył na to, że zaprzyjaźnił się w pracy z jedną panią, która nazywa Się Doreen Slater. Chciałby, żebym ją poznał. A Więc to tak! Tak wygląda z bliska porzucony mąż, kompletnie załamany i bliski samobójstwa! 1O Piątek Zadzwoniłem do babci, żeby jej powiedzieć o Doreen Slater. Nie wydawała się zachwycona i oznajmiła że to bardzo pospolicie brzmiące nazwisko, w czym jestem skłonny jej przyznać rację. Wziąłem z biblioteki "Czekanie na Godota ". Bardzo się rozczarowałem, że to sztuka teatralna. Mimo wszystko spróbuję przeczytać. Ostatnio zaniedbałem swój umysł. Nigel zapytał, czy nie chciałbym u niego zostać na weekend: Jego rodzice jadą na wesele do Croydon. Ojciec mi pozwolił. Wydawał się całkiem zadowolony. Idę do Nigela jutro rano. Dziś zaczęły się ferie wielkanocne. Muszę się starać by mój umysł nie zaśniedział. 11 Sobota Pierwsza kwadra księżyca Nigel ma cholerne szczęście. Jego dom jest absolutnie fantastyczny. Wszystko nowoczesne. Wyobrażam sobie, co on myśli o naszym domu, niektóre meble u nas mają ponad sto lat! Sypialnia Nigela jest olbrzymia, jest tam kolorowy telewizor, kompletna aparatura stereo, tory kolejki elektrycznej, gitara elektryczna i wzmacniacz. Nad łóżkiem punktowe światła. Czarne ściany, biały dywan i kołdra w stylu kontynentalnym z reklamą samochodów wyścigowych. Nigel ma też mnóstwo starych numerów "Big and Bouncy", więc je przeglądaliśmy, potem Nigel wziął zimny prysznic, a ja tymczasem pokroiłem bagietkę i ugotowałem zupę. Nieźle się uśmieliśmy z "Czekając na Godota". Nigel dostał ataku śmiechu, kiedy powiedziałem, że Vladimir i Estragon to brzmi jak pigułki antykoncepcyjne. Przejechałem się na wyścigowym rowerze Nigela. Chciałbym mieć taki rower bardziej niż cokolwiek na świecie. Gdybym miał wybierać między Pandorą a rowerem, to wybrałbym rower. Przykro mi, Pandoro, ale taka jest prawda. Poszliśmy do frytkami i zamówiliśmy wszystko. Rybę, frytki, marynowaną cebulę, korniszony i rozciapciany groszek. Dla Nigela nic nie było za drogie, ma olbrzymie kieszonkowe. Trochę połaziliśmy, a potem oglądaliśmy w telewizji "Ponowny atak potwora". Powiedziałem, że ten potwór przez swoje wyłupiaste oczy trochę mi przypomina dyrektora Scrutona. Nigel znowu dostał histerii ze śmiechu. Wydaje mi się, że mam duży dar zabawiania ludzi. Może zmienię jeszcze plany i zamiast zostać weterynarzem, zacznę pisać komedie sytuacyjne do telewizji. Kiedy skończył się film, Nigel zapytał: "Co byś powiedział na kieliszeczek?" Podeszliśmy do barku w rogu pokoju i Nigel nalał każdemu z nas dużą whisky z wodą sodową. Tak naprawdę to nigdy dotychczas nie próbowałem whisky i już nigdy więcej nie spróbuję. Nie rozumiem, jak ludzie mogą to pić dla przyjemności! Gdyby to było lekarstwo, każdy szybko wylałby je do zlewu! Nie pamiętam, kiedy położyłem się spać, ale musiałem to zrobić, bo siedzę teraz w łóżku rodziców Nigela i piszę swój dziennik. 12 Niedziela Niedziela Palmowa Weekend u Nigela naprawdę otworzył mi oczy! Przez ostatnie czternaście lat żyłem w nędzy, nawet o tym nie wiedząc. W najlepszej wierze przystałem na kiepskie mieszkanie, nędzne jedzenie i mizerne kieszonkowe. Jeżeli ojciec nie może mi zapewnić przyzwoitego poziomu życia ze swojej obecnej pensji, to musi po prostu zacząć szukać nowej pracy. Zresztą i tak ciągle narzeka na kłopoty z upychaniem elektrycznych pieców akumulacyjnych, Ojciec Nigela pracował jak niewolnik, żeby swojej rodzinie zapewnić nowoczesne warunki życia. Może gdyby mój ojciec zrobił barek z formiki w rogu dużego pokoju, mama dalej mieszkałaby z nami, Ale nie! On woli się przechwalać meblami sprzed stu lat. Tak! Zamiast się wstydzić naszych antyków, dumny jest z tych starych parszywych rupieci, Powinien brać przykład z Wielkiej Literatury, Przecież pani Bovary uciekła od tego głupca, doktora Bovary, bo nie potrafił zaspokoić jej potrzeb. 13 Poniedziałek Dostałem bilecik od pana Cherry'ego z zapytaniem, kiedy mogę z powrotem podjąć roznoszenie gazet. Odpowiedziałem, że z powodu opuszczenia domu przez mamę jestem ciągle w złym stanie psychicznym. To zresztą prawda. Wczoraj chodziłem w skarpetkach nie do pary i nawet sobie z tego nie zdawałem sprawy. Jedna była czerwona, a druga zielona. Muszę się zebrać do kupy, bo mogę skończyć w domu wariatów. 14 Wtorek Dostałem kartkę od mamy. Znalazła mieszkanie i chce żebym możliwie najprędzej przyjechał do niej i do Lucasa, Dlaczego mama nie może napisać listu jak każdy normalny człowiek? Dlaczego listonosz ma mieć wgląd w moje prywatne sprawy? Nowy adres mamy: 79a, President Carter Walk, Sheffield. Zapytałem ojca, czy będę mógł pojechać, Powiedział: "Oczywiście, jeżeli ona zapłaci za bilet". Więc napisałem do mamy z prośbą o przysłanie jedenastu funtów i osiemdziesięciu pensów, 15 Środa Poszedłem z Nigelem do klubu młodzieżowego. Było cholernie fajnie. Graliśmy w ping- ponga, dopóki nie popękały piłeczki. Wtedy spróbowaliśmy stołowej piłki nożnej. Wbiłem Nigelowi pięćdziesiąt goli na jego trzynaście. Nigel zaczął się dąsać i oznajmił, że przegrał tylko dlatego, że nogi jego bramkarza zlepione były przezroczystą taśmą. Ale to nieprawda. Wygrałem dzięki nieporównanie większej zręczności. Gromada punków zaczęła robić nieprzyjemne uwagi na temat moich rozszerzanych spodni, ale młodzieżowy przywódca Rysiek Cytryna włączył się w sprawę i poprowadził dyskusję dotyczącą indywidualnego gustu. Zgodziliśmy się wszyscy, że każdy ma prawo się ubierać zgodnie z własnymi upodobaniami. Jednak chyba zapytam ojca, czy mógłbym dostać nowe spodnie. Dziś mało który czternastolatek nosi takie rozszerzane, a ja nie chcę rzucać się zbytnio w oczy. Barry Kent usiłował się wcisnąć wyjściem przeciwpożarowym, żeby nie płacić pięciu pensów wstępu. Ale Rysiek Cytryna wypchnął go z powrotem na dwór, na deszcz. Bardzo byłem z tego zadowolony. Winien jestem Barry Kentowi dwa funty za wymuszoną ochronę. 16 Czwartek Dostałem kartkę urodzinową od cioci Zuzannyo dwa tygodnie za późno! Ona nigdy nie pamięta właściwych dat. Ojciec twierdzi, że to .z powodu nieustannego napięcia w pracy, ale mnie się zdaje, ze strażniczka więzienna ma wyjątkowo łatwe zajęcie, w końcu wszystko sprowadza się do zamykam a I otwierania drzwi. Ciotka wysłała mi prezent zwykłą pocztą, więc przy odrobinie szczęścia powinienem go dostać na gwiazdkę. Cha, cha! 17 Piątek Wielki Piątek Biedny Jezus, to musiało być dla niego straszne. Ja sam nie miałbym na to dość odwagi. . Pies pomiętosił wielkanocne ciastka, nie szanuje żadnej tradycji. 18 Sobota Przyszła paczka od cioci Zuzanny. Haftowany pokrowiec na szczotkę do zębów, zrobiony przez jedną z więźniarek, która się nazywa Gracja Basen. Ciotka Zuzanna twierdzi, że powinienem za to podziękować. Chyba wystarczy, że siostra mego ojca. pracuje w więzieniu Holloway. Teraz jeszcze oczekuje się ode mnie, że zacznę pisywać listy do więźniarek! Gracja Basen może być nawet morderczynią! Ciągle czekam na jedenaście funtów osiemdziesiąt pensów. Nie wydaje się, żeby mama nadzwyczajnie pragnęła mnie zobaczyć. Niedziela 19 Wielkanoc Dzisiaj jest dzień, w którym Jezus uciekł z grobu w grocie. Houdini pewnie od niego zaczerpnął pomysł. Ojciec zapomniał pójść w piątek do banku, więc jesteśmy bez grosza. Musiałem zanieść do sklepu butelki po lemoniadzie, żeby kupić sobie jajko wielkanocne. Oglądałem film, a potem było fantastyczne śniadanie u babci. Upiekła ciasto przybrane maleńkimi puchatymi kurczakami. Trochę tego puchu dostało się ojcu do ust i trzeba go było mocno walić w plecy. On zawsze potrafi wszystko zepsuć. Nie ma za grosz towarzyskiego wyrobienia. Po śniadaniu poszedłem do Berta Baxtera. Ucieszył się na mój widok, a ja poczułem się dość paskudnie, bo ostatnio go zaniedbałem. Dał mi górę komiksów pod tytułem "Orzeł" ze wspaniałymi rysunkami. Czytałem je do trzeciej nad ranem. My, intelektualiści, często nie śpimy do późna. To nam dobrze robi. 20 Poniedziałek Święto w Zjednoczonym Królestwie (prócz Szkocji) Ojciec wściekły, ponieważ bank ciągle zamknięty. Zabrakło mu papierosów, co mu na pewno nie zaszkodzi. Dalej ani śladu jedenastu funtów osiemdziesięciu pensów. List do Gracji Basen. Jest w skrzydle "D". Napisałem tak: Droga panno Basen, dziękuję za zrobienie pokrowca na szczotkę do zębów. Jest zachwycający. Z uprzejmym pozdrowieniem Adrian 21 Wtorek Dziś rano ojciec był pierwszy w kolejce do banku. Kiedy dostał się do środka, kasjer oświadczył, że nie może mu wypłacić żadnych pieniędzy, bo na koncie nic już nie zostało. Ojciec zażądał rozmowy z kierownikiem. Było mi okropnie wstyd, więc siedziałem za plastykowym drzewkiem czekając, aż ustaną krzyki. Pan Niggard, facet z dyrekcji, wyszedł i uspokoił ojca. Obiecał, że załatwi tymczasową pożyczkę. Ojciec wyglądał okropnie żałośnie, powtarzał ciągle: " To rachunek tego przeklętego weterynarza". Pan Niggard wydawał się pełen zrozumienia. Pewno też ma zwariowanego psa. Niemożliwe przecież, żebyśmy tylko my byli w takiej sytuacji. Jedenaście funtów z przyległościami przyszło popołudniową pocztą, więc jutro rano jadę do Sheffield. Nigdy jeszcze nie jechałem sam pociągiem. Naprawdę ostatnio rozwijam skrzydła. 22 Środa Ojciec odwiózł mnie na stację. Udzielił mi także rady na drogę: żebym nie jadł wieprzowych pasztecików w bufecie. Stałem przy oknie, a ojciec na peronie. Ciągle spoglądał na zegarek. Nie przychodziło mi do głowy nic, co mógłbym mu powiedzieć. Ojcu też nie. Wreszcie zapytałem: ",Nie zapomnisz nakarmić psa, prawda?" Ojciec roześmiał Się nieprzyjemnie i w tym momencie pociąg ruszył, więc pomachałem mu ręką i Poszedłem szukać miejsca w przedziale dla niepalących. Wszyscy śmierdzący palacze stłoczyli się razem, krztusząc się i. kaszląc.. Wyglądali dość prymitywnie i zachowywali Się hałaśliwie, przecisnąłem się więc przez ten niewielki przedział, wstrzymując oddech. Pasażerowie w przedziałach dla niepalących robili wrażenie ludzi spokojniejszego, typu. Znalazłem miejsce przy oknie naprzeciwko jakiejś starszej pani. Chciałem wyglądać przez okno albo poczytać książkę, ale starsza pani zaraz zaczęła Opowiadać mi o operacji macicy swojej córki i mówiła różne rzeczy, których nie miałem ochoty słuchać. O mało nie zwariowałem! Nieustanne jap, jap, jap! Jednak dzięki Bogu wysiadła w Chesterfield. Zostawiła tygodnik "Świat Kobiet", więc najpierw zdrowo się uśmiałem nad kącikiem problemów, potem przeczytałem opowiadanie i pociąg zaczął zwalniać przed Sheffield. Mama rozpłakała się na mój widok. Było to trochę krępujące, ale równocześnie bardzo przyjemne. Z dworca wzięliśmy taksówkę. Sheffield wygląda całkiem dobrze, zupełnie się nie różni od naszego miasta. Nie zauważyłem żadnych wytwórni noży i widelców. Pewnie Margaret Thatcher wszystkie polikwidowała. 23 Czwartek Św. Jerzego Dzisiaj poszliśmy z mamą po zakupy. Kupiliśmy w Habitacie abażur do lampy w sypialni, a potem dla mnie nowe spodnie. Są cholernie fajne, naprawdę obcisłe. Zjedliśmy chiński lunch dla businessmenów i poszliśmy na film Monty Pythona o życiu Jezusa. Film był strasznie odważny, więc było mi głupio, że się śmiałem. Kiedy wróciliśmy, Lucas był w domu. Przygotował kolację, ale powiedziałem, że nie jestem głodny i poszedłem do swojego pokoju. Chyba bym się udławił, gdybym zjadł posiłek przygotowany przez tę glistę. Później zadzwoniłem z budki do ojca, ale ledwie zdążyłem krzyknąć: "Nie zapomnij nakarmić psa", kiedy włączył się sygnał. Poszedłem do łóżka z powodu wyczynów tego przebrzydłego Lucasa. Mówi na mamę "Poli", choć doskonale wie, że ona ma na imię Paulina. 24 Piątek Pomogłem mamie pomalować kuchnię. Wybrała kolory brązowy i kremowy, wygląda to paskudnie, zupełnie jak nasze szkolne ubikacje. Lucas podarował mi scyzoryk. Próbuje mnie przekupić, żebym go znów polubił. Nic z tego, Lucas! My Mole'owie nigdy nie zapominamy. Podobni jesteśmy do mafii; kto się nam narazi, pamiętamy o nim do końca życia. Lucas ukradł żonę i matkę, więc będzie musiał za to zapłacić! Szkoda, bo scyzoryk ma mnóstwo przyborów, które bardzo by mi się przydały na co dzień. 25 Sobota Lucas nie pracuje w soboty, więc musiałem przez cały dzień znosić jego lubieżność. Bez przerwy dotyka ręki mamy, albo ją całuje, albo otacza ramieniem; nie mam pojęcia, jak ona to wytrzymuje. Ja bym zwariował. Po południu Lucas powiózł nas za miasto, teren był pagórkowaty i znaleźliśmy się dość wysoko. Zmarzłem, więc siedziałem w samochodzie i obserwowałem, jak mama i Lucas robili z siebie głupców. Dzięki Bogu, że nie było w pobliżu żadnych ludzi. Nie jest to zbyt atrakcyjny widok, kiedy starsi państwo wbiegają pod górę zanosząc się od śmiechu. Wróciliśmy do domu, wykąpałem się, pomyślałem o psie i zasnąłem. Jutro do domu. 3 nad ranem. Właśnie mi się śniło, że zakłułem Lucasa wykałaczką do zębów od mojego scyzoryka. Najmilszy sen od niepamiętnych czasów. 26 Niedziela 14.10. A więc mój krótki pobyt w Sheffield dobiega końca. Mam jechać pociągiem o 19.10, czyli zostało mi tylko pięć godzin na spakowanie. Ojciec miał rację. Nie potrzebowałem dwóch walizek z ubraniami. Jednak zawsze twierdzę, że od przybytku głowa nie boli; lepiej mieć za dużo niż za mało. W każdym razie na pewno bez żalu opuszczę to ponure mieszkanie z kaszlącymi sąsiadami, choć oczywiście trochę mi przykro z powodu uporu mamy, która nie dała się namówić na to, by wrócić ze mną do domu. Powtarzałem, że pies zagłodzi się na śmierć z tęsknoty za nią, więc mama natychmiast zadzwoniła do ojca, a on, jak skończony głupiec, powiedział, że pies właśnie zjadł całą puszkę Pedigree Chum i pełną miskę sucharów Winalot. Opowiedziałem mamie o ojcu i Doreen Slater w nadziei, że się wścieknie z zazdrości, ale tylko się roześmiała i zapytała: "A więc Doreen jeszcze ciągle wszystkich obskakuje?" Bardzo się starałem sprowadzić ją do domu, ale muszę wyznać, że poniosłem klęskę 23.00. Podróż powrotna jeden koszmar wszystkie przedziały dla niepalących pełne, musiałem więc dzielić przedział z fajkami, cygarami i papierosami. Dwadzieścia minut stałem w kolejce po kawę do bufetu. Kiedy doszedłem do okienka, krata się zamknęła i facet zatknął wywieszkę: "Nieczynne z powodu awarii sygnalizacji". Wróciłem do przedziału, na moim miejscu siedział jakiś żołnierz. Znalazłem inne miejsce, ale musiałem znosić towarzystwo jakiegoś wariata siedzącego naprzeciwko, który twierdził, że ma w głowie radio kontrolowane przez Fidela Castro. Ojciec czekał na mnie na dworcu, pies rzucił się na powitanie, ale źle obliczył i mało brakowało, a wpadłby pod ekspres do Birmingham dwudziesta pierwsza dwadzieścia trzy. Ojciec oznajmił, że na kolacji była Doreen Slater . Wnioskując ze stanu, w jakim zastałem dom, można było przypuszczać, że była na śniadaniu, na obiedzie i na kolacji! Nigdy jej nie widziałem, ale pozostawione przez nią ślady świadczą, że ma jasnorude włosy, używa pomarańczowej szminki i sypia po lewej stronie łóżka. Ładny powrót do domu, nie ma co! Ojciec poinformował mnie, że Doreen wyprasowała mi na rano szkolny mundurek. Nie wiem, czego się spodziewał. Bo chyba nie podziękowań? 27Poniedziałek Podczas zajęć z gospodarstwa domowego pani Bull uczyła nas zmywania naczyń. Tak jakby jajko uczyło kurę! Muszę być chyba najlepszym pomywaczem na świecie. Barry Kent stłukł nietłukący się talerz, więc pani Buli wyrzuciła go z klasy. Widziałem, jak palił na korytarzu papierosa, wcale się z tym nie kryjąc. Nie można mu odmówić odwagi. Uznałem, że moim obowiązkiem jest donieść na niego do pani Bull. Zrobiłem to wyłącznie w trosce o zdrowie Barry Kenta. Zabrano go do Wytrzeszcza Scrutona i skonfiskowano paczkę Benson and Hedges. Nigel twierdził, że pan Scruton palił je w pokoju nauczycielskim w czasie przerwy, ale to chyba nie może być prawda. Pandora i Craig Thomas wywołują skandal, demonstrując jawnie na boisku swoje zainteresowania płciowe. Panna Elf musiała pukać w szybę pokoju nauczycielskiego i prosić, żeby wreszcie przestali się całować. 28 Wtorek Dziś rano na zebraniu całej szkoły pan Scruton wygłosił mowę. Dotyczyła ogólnego braku moralności w kraju, ale tak naprawdę, to chodziło o Pandorę i Craiga Thomasa. Mowa ta nie odniosła żadnego skutku, bo kiedy śpiewaliśmy " W dali jest zielone wzgórze", zauważyłem, jak Pandora i Craig wymieniali namiętne spojrzenia. 29 Środa Ojciec się martwi, bo akumulacyjne piece elektryczne idą nie najlepiej. Jego zdaniem dowodzi to jedynie, iż konsumenci nie są tak głupi, jak się powszechnie przypuszcza. Mam zupełnie dosyć jego nocnych wędrówek po domu. Poradziłem mu, żeby się zapisał do jakiegoś klubu albo znalazł sobie jakieś hobby, ale on najwyraźniej nie ma zamiaru przestać się nad sobą litować. Humor poprawia mu się tylko wtedy, kiedy w telewizji reklamują te elektryczne piece do ogrzewania. - Wtedy śmieje się do rozpuku. 30 Czwartek. Dzisiaj w szkole byłem poważnie zagrożony. Barry Kent rzucił moją dyrektorską aktówkę z automatycznym zamkiem na bramkę do rugby. Muszę szybko zdobyć dwa funty, zanim zacznie w podobny sposób traktować mnie samego. Nie ma sensu prosić ojca o pieniądze, i tak jest w rozpaczy z powodu tych wszystkich rachunków-monitów na czerwonych blankietach. Maj 1 Piątek Wcześnie rano zadzwoniła babcia i ni stąd, ni zowąd oświadczyła: "Chociaż maj na świecie, nie rozdziej się przecie". Nie mam najmniejszego pojęcia, o co jej chodziło. Domyślam się jedynie, że miało to jakiś związek z noszeniem podkoszulków. Z przyjemnością notuję, że Barry Kent i jego banda zostali wyrzuceni z klubu młodzieżowego "Nie na ulicy". (Co oznacza, że teraz będą spędzali czas rzeczywiście na ulicach. Cholerny pech!) Rzucili prezerwatywę napełnioną wodą w grupę dziewcząt, które podniosły wrzask. Pandora przekłuła to szpilką od znaczka klubowego, a Rysiek Cytryna wyszedł ze swojego biura i poślizgnął się na mokrej podłodze. Wściekł się potwornie, na jego żółtych spodniach pełno było brudnych plam. Pandora pomogła mu wyrzucić całą tę bandę i miała przy tym strasznie zaciętą minę. Pewnie dostanie odznakę "najaktywniejszy członek roku". 2 Sobota Przyszedł list od Gracji Basen! Brzmiał następująco Drogi Adrianie, dziękuję za Twój uroczy list z podziękowaniami. Sprawił m radochę. Dziewczyny wyśmiewają się z mojego zalotnika Wychodzę warunkowo piętnastego czerwca, czy mogłabym przyjechać i zobaczyć się z Tobą? Twoja ciotka Zuzanna jest jedną z najlepszych klawiszek, dlatego w ogóle zrobiłam ten pokrowiec na szczotkę do zębów. A więc do zobaczenia piętnastego Z serdecznymi pozdrowieniami Gracja Basen PS. Zostałam niesłusznie skazana za podpalenie, ale to już należy do przeszłości. Dobry Boże! I co ja mam teraz zrobić? 3Niedziela Druga po Wielkanocy Nie ma nic w zamrażalniku, w spiżarni pusto, a w pojemniku na pieczywo tylko jakiś odchudzający chleb. Nie mam pojęcia, co ojciec robi z pieniędzmi. Musiałem pójść do babci w obawie przed śmiercią głodową. O czwartej przeżyłem jedną z owych rzadkich chwil szczęścia, które będę pamiętał przez całe życie. Siedziałem u babci przed elektrycznym kominkiem, jadłem ociekającą masłem grzankę i czytałem News of the World". W czwartym programie radia szło dobre słuchowisko o torturach w obozach koncentracyjnych. Babcia spała, a pies siedział spokojnie. I nagle ogarnęło mnie to strasznie błogie uczucie. Może robię się religijny. Wydaje mi się, że mam zadatki na to, by zostać jakimś świętym. Zadzwoniłem do cioci Zuzanny, ale była na służbie w więzieniu Holloway. Prosiłem jej przyjaciółkę Glorię, żeby ciocia jak najszybciej do mnie zadzwoniła 4 Poniedziałek Święto w Zjednoczonym Królestwie. Nów Zadzwoniła ciocia Zuzanna. Gracji Basen cofnięto warunkowe zwolnienie, ponieważ podłożyła ogień w pracowni hafciarskiej i spłonęły wszystkie pokrowce na szczotki do zębów. Tamta strata jest moim zyskiem! 5Wtorek W drodze do szkoły spotkałem naszego listonosza, który powiedział, że mama przyjedzie mnie odwiedzić w sobotę. Naprawdę mam ochotę napisać na niego zażalenie do głównego dyrektora poczty za czytanie cudzych prywatnych kartek! Kiedy wróciłem po szkole do domu, już i ojciec zdążył przeczytać moją kartkę. Wydawał się zadowolony i zaczął porządkować duży pokój, potem zadzwonił do Doreen Slater i powiedział, że "nie wyrobi się w sobotę". Dorośli zawsze pouczają młodzież, że powinna wyrażać się jasno, a następnie sami wypowiadają masę bredni. Doreen Slater zaczęła coś wykrzykiwać do telefonu. Ojciec na to oznajmił, że "nie chciał długotrwałego związku", że "nie ukrywał tego od początku" i że "nikt nie zastąpi jego Pauliny". Doreen Slater wrzeszczała bez przerwy, aż wreszcie ojciec odłożył słuchawkę. Telefon nie przestawał dzwonić, dopóki ojciec nie zdjął słuchawki z widełek. Do drugiej w nocy sprzątał jak szalony, a przecież jest dopiero wtorek! Co to będzie w sobotę rano? Nieszczęsny idiota wyobraża sobie, że mama wraca na dobre. 6 Środa Z dumą zapisuję, że zrobiono mnie dyżurnym w porze obiadu. Moim obowiązkiem jest stać przy kuble dla świń i pilnować, żeby koledzy-uczniowie dokładnie opróżniali swoje talerze. 7 Czwartek Bert Baxter zadzwonił do szkoły, żebym jak najszybciej do niego przyszedł. Pan Scruton mnie obrugał, oświadczył, że szkolny telefon nie jest przeznaczony dla wygody uczniów. Wypchaj się, Scruton, stary, głupi Wytrzeszczu! Bert był w straszliwym stanie. Zgubił sztuczne zęby. Miał je od 1946 roku i był do nich wyjątkowo przywiązany, bo przedtem należały do jego ojca. Szukałem ich wszędzie, ale nie znalazłem. Poszedłem do sklepu, kupiłem mu zupę w puszce i krem toffi w proszku. Nie mógłby zjeść nic innego. Obiecałem, że jutro przyjdę znowu i spróbuję poszukać tych zębów. Szabla chociaż raz wydawał się zadowolony, coś energicznie przeżuwał w swojej budzie. Ojciec ciągle jeszcze sprząta w domu. Nawet Nigel zauważył, jak czysta jest podłoga w kuchni. Wolałbym jednak, żeby ojciec nie używał fartucha, wygląda w nim jak pedał. 8 Piątek Znalazłem zęby Berta w budzie Szabli. Bert wypłukał je pod kranem i włożył w usta! To najohydniejsza scena, jaką kiedykolwiek widziałem. Ojciec poznosił bukiety kwiatów na powitanie mamy. Są wszędzie i zasmradzają cały dom. Dom pana Lucasa został w końcu sprzedany. Widziałem, jak posłaniec agenta handlu nieruchomościami wywieszał odpowiednią tablicę. Mam nadzieję, że nowi właściciele będą przyzwoici. Czytam "Młyn nad Flossą ", napisany przez faceta o nazwisku George Eliot. 9 Sobota O 8.30 obudziło mnie głośne walenie we frontowe drzwi. Był to urzędnik z elektrowni. Kompletnie mnie zaskoczył, podobno przyszedł wyłączyć prąd. Ojciec jest winien elektrowni dziewięćdziesiąt pięć funtów siedemdziesiąt dziewięć pensów. Powiedziałem urzędnikowi, że prąd elektryczny jest nam potrzebny do zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, jak telewizja i stereo, na co on oświadczył, że ludzie tacy jak my podkopują egzystencję tego kraju. Podszedł do szafy z licznikami, coś tam pogrzebał i druga wskazówka kuchennego zegara zatrzymała się nagle. To było cholernie symboliczne. Ojciec wrócił ze sklepu, gdzie poszedł po "Daily Express". Pogwizdywał i miał szalenie wesołą minę. Zapytał nawet urzędnika z elektrowni, czy nie napiłby się herbaty. Urzędnik odmówił z podziękowaniem i pobiegł szybko przez ogródek do swojej niebieskiej furgonetki. Ojciec włączył czajnik elektryczny. Musiałem mu powiedzieć. Oczywiście okazało się, że to wszystko moja wina! Ojciec oświadczył, że nie powinienem był wpuścić tego inkasenta. A ja na to, że powinien co tydzień odkładać pieniądze na zapłacenie rachunków, tak jak robi babcia. Ale on się po prostu wściekł. Mama przyjechała z Lucasem! Było zupełnie jak dawniej, wszyscy wykrzykiwali coś jednocześnie. Poszedłem z psem do sklepu i kupiłem pięć paczek świec. Pan Lucas pożyczył mi pieniądze. Kiedy po powrocie zatrzymałem się w hollu, usłyszałem, jak mama mówiła: "George, nic dziwnego, ze nie możesz popłacić rachunków . Spójrz tylko na te kwiaty. Musiały kosztować majątek"Powiedziała to bardzo ciepło. Pan Lucas oswladczył., ze pożyczy ojcu szmalu", ale ojciec odparł z wielką godnością: "Wszystko, czego chcę od pana, to moja żona". Mama pochwaliła go, że utrzymuje dom w takim porządku. Ojciec robił wrażenie smutnego i wyglądał staro. Było mi go bardzo żal. .. Wysłano mnie na dwór na czas dyskusji nad tym, kto będzie się mną opiekował i te przepychanki trwały w nieskończoność. Aż do momentu, kiedy trzeba było zapalić świece. Lucas ochlapał stearyną swoje nowe zamszowe buty. Było to jedyne radosne wydarzenie w tym całym tragicznym dniu. Kiedy mama z Lucasem odjechała taksówką, położyłem się do łóżka z psem. Słyszałem, jak ojciec rozmawiał przez telefon z Doreen Slater, potem trzasnęły frontowe drzwi i zobaczyłem przez okno jak odjeżdżał samochodem. Na tylnym siedzeniu pełno było kwiatów. 16Niedziela Trzecia po Wielkanocy. Dzień Matki w USA i Kanadzie. Pierwsza kwadra księżyca Wstałem dopiero o wpół do piątej po południu. Chyba cierpię na depresję. Przez cały dzień nic się nie zdarzyło, prócz burzy gradowej koło szóstej. 11 Poniedziałek Bert zaproponował, że pożyczy nam piecyk naftowy. Nasze gazowe centralne nie działa bez elektryczności. Podziękowałem mu za tę uprzejmą propozycję, ale odmówiłem. Czytałem gdzieś, że te piecyki łatwo się przewracają, więc nie ulega wątpliwości, że nasz pies spowodowałby absolutne piekło. Jeżeli się wyda, że wyłączono nam prąd, to chyba poderżnę sobie gardło. To byłby przecież wstyd nie do wytrzymania. 12Wtorek Miałem dziś długą rozmowę z panem Vannem, doradcą do spraw wyboru zawodu. Powiedział, że jeśli chcę zostać weterynarzem, muszę zdawać maturę z fizyki, chemii i biologii. Według niego plastyka, obróbka drewna i gospodarstwo domowe nie na wiele mi się zdadzą. Jestem na rozdrożu życiowym. Niewłaściwa decyzja w chwili obecnej może spowodować niepowetowaną stratę w świecie weterynarii. W naukach ścisłych jestem beznadziejny. Zapytałem pana Vanna, z jakich przedmiotów trzeba zdać maturę, żeby pisać komediowe seriale do telewizji. Oznajmił, że do tego nie potrzeba żadnych kwalifikacji, wystarczy być kretynem. 13 Środa Miałem poważną rozmowę na temat matury z ojcem, poradził mi, żebym wybrał tylko te przedmioty, z których jestem dobry. Powiedział, że weterynarz spędza pół życia wsadzając ręce w krowie w tyłek, a drugir pół robiąc zastrzyki tłustym, rozpaskudzonym psom. Rozważam więc od nowa moją zawodową przyszłość. Chętnie zostałbym poławiaczem gąbek, ale nie sądzę, żeby było na to w Anglii wielkie zapotrzebowanie. 14 Czwartek. Panna Sproxton mnie zwymyślała, bo wypracowanie angielskie nosiło wyraźne ślady stearyny: wyjaśniłem że rękawem płaszcza zawadziłem o świecę, kiedy odrabiałem lekcje. Oczy jej napełniły się łzami, powiedziała, że jestem "kochanym, dzielnym chłopcem " i postawiła mi dobry stopień. Po kolacji złożonej z krakersów i tuńczyka graliśmy z ojcem w karty przy świecach. Było cholernie fajnie. Ojciec poobcinał końce palców w rękawiczkach, Więc wyglądaliśmy jak para ściganych przestępców. Czytam "Ciężkie czasy" Karola Dickensa. 15 Piątek Właśnie babcia złożyła nam niespodziewaną wizytę. Zastała nas przy nowej kampingowej kuchence gazowej: jedliśmy zimną fasolę z puszki. Ojciec czytał przy świecy "Playboya", a ja "Ciężkie czasy", oświetlając strony latarką z kółka na klucze. Czuliśmy się absolutnie zadowoleni. Ojciec nawet zauważył, że to "dobry trening na wypadek końca cywilizacji", kiedy wpadła babcia i dostała histerii. Zmusiła nas, żebyśmy przenieśli się do niej, więc leżę teraz w łóżku nieboszczyka dziadka. Ojciec śpi na dole, na dwu zsuniętych fotelach. Babcia wypisała czek z banku pocztowego na zapłacenie rachunku za elektryczność. Jest wściekła, bo za te pieniądze zamierzała napełnić zamrażarkę. Kupuje rocznie dwie całe krowy. 16 Sobota Pomogłem babci w zakupach na weekend. W spożywczym była okropnie czujna, wpatrywała się w wagę jak jastrząb w mysz polną. Następnie zaatakowała i oskarżyła ekspedientkę o niedoważenie bekonu. Ekspedientka śmiertelnie jej się przestraszyła i dołożyła plasterek bekonu. Ręce nam odpadały, kiedy wreszcie doczłapaliśmy się pod górę z wielkimi torbami zakupów. Nie mam pojęcia, jak babcia sobie radzi, kiedy jest sama. Myślę, że magistrat powinien zainstalować na wzgórzach ruchome chodniki, na dłuższą metę przyniosłoby to oszczędności, bo starzy ludzie nie padaliby tak często we wszystkich możliwych miejscach. Ojciec zapłacił dziś na poczcie rachunek za elektryczność, ale upłynie co najmniej tydzień, zanim komputer wyda zezwolenie na ponowne podłączenie u nas prądu. 17 Niedziela Babcia zerwała nas wcześnie i zabrała z sobą do kościoła. Ojciec musiał się uczesać i włożyć krawat swojego nieboszczyka ojca. Babcia trzymała nas obu pod ręce i wydawała się dumna z naszej obecności. Nabożeństwo było okropnie nudne. Pastor wyglądał jak najstarszy człowiek na świecie i przemawiał dziwnie słabym głosem. Ojciec uparcie wstawał wtedy, kiedy powinno się siedzieć i vice versa. Ja robiłem to, co babcia, bo ona zawsze wie, jak się zachować. Ojciec śpiewał za głośno i wszyscy na niego spoglądali. Kiedy już można było wyjść na zewnątrz, uścisnąłem rękę pastora. Jakbym dotknął martwych liści. Po obiedzie słuchaliśmy płyt babci z Alem Jolsonem, potem babcia poszła się zdrzemnąć, a my z ojcem pozmywaliśmy naczynia. Ojciec stłukł dzbanek do mleka, który miał czterdzieści jeden lat! Musiał wyjść na piwo, żeby się pozbierać po tym szoku. Ja poszedłem najpierw do Berta Baxtera, ale nie zastałem go w domu, więc poszedłem zobaczyć Pączka. Bardzo się ucieszył na mój widok. Musi być cholernie nudno tak przez calusieńki dzień stać na tym poletku. Nic dziwnego, że Pączek chętnie widzi gości. 18 Poniedziałek Babcia nie rozmawia z ojcem z powodu tego dzbanka. Nie mogę się doczekać powrotu do domu, gdzie takie sprawy jak dzbanek do mleka nie mają znaczenia. 19 Wtorek Pełnia księżyca Ojciec w tarapatach, bo wczoraj wrócił późno. Autentycznie! Ma tyle lat co ten stłuczony dzbanek, więc chyba może wracać, kiedy mu się podoba. Dzisiaj powiedziałem mu o wymuszaniu ochrony. Musiałem to zrobić, ponieważ Barry Kent poważnie uszkodził mój szkolny mundurek i oderwał szkolną tarczę. Jutro ojciec porozmawia z Barry Kentem i odbierze od niego wszystkie moje pieniądze, wygląda na to, że stanę się zamożny! 20 Środa Barry Kent wyparł się wszystkiego, udawał, że nigdy nie słyszał o jakichkolwiek pogróżkach wobec mnie i bardzo się śmiał kiedy ojciec zażądał od niego zwrotu pieniędzy. Ojciec poszedł do jego ojca, pokłócili się i mój ojciec zagroził wezwaniem policji. Uważam, że ojciec jest bardzo odważny. Ojciec Barry Kenta przypomina wielką małpę i ma iIęcej włosow na wIerzchu dłoni niżż mój ojciec na całej głowie. W policji powiedzieli, że nie mogą nic zrobić bez dowodów, więc zamierzam poprosić Nigela o zeznanie pod przysięgą, że widział, jak wręczałem pieniądze za tę wymuszoną ochronę. 21 Czwartek Barry Kent pobił mnie dzisiaj w szatni: Zawiesił mnie na wieszaku na palta. Nazwał mnie między innymi "zausznikiem glin ", ale inne przezwiska. są zbyt okropne, żeby je zapisywać. Babcia dowiedziała się o całej sprawie (ojciec nie chciał jej o tym powiedzieć ze względu na jej cukrzycę). Wysłuchała mnie uważnie: włożyła kapelusz, zacisnęła wargi i wyszła. Nie było jej godzinę i siedem minut. Wróciła, zdjęła płaszcz, poprawiła fryzurę i ze specjalnego paska antyzłodziejskego, który nosi wokół talii, wyciągnęła .dwadzieścia siedem funtów osiemnaście pensów. powiedziała: "Adrianie, on już nie będzie ci więcej dokuczał, ale gdyby tylko spróbował, daj mi znać". Potem przygotowała mi kolację. Sardele, pomidory, piernik. W dowód wdzięczności i uznania kupiłem babci w aptece pudełko czekoladek dla cukrzyków. 22 Piątek Cała szkoła mówi o tym, jak siedemdziesięciosześcioletnia starsza dama wystraszyła Barry Kenta i jego tatę do tego stopnia, że oddali mi wyłudzone przemocą pieniądze. Barry Kent nie ma odwagi się pokazać. Jego banda wybiera nowego przywódcę. 23 Sobota Z powrotem w domu, elektryczność włączona wszystkie rośliny doniczkowe uschły. Słomianka pełna rachunków-monitów na czerwonych blankietach. 24 Niedziela. Ostatnia przed Wniebowstąpieniem Postanowiłem pomalować swój pokój na czarno, bo lubię ten kolor. Nie mogę dłużej znieść tapety z Noddym. W moim wieku to po prostu nieprzyzwoicie budzić się codziennie patrząc na Kłapoucha i innych głupców ze świata zabawek na wszystkich ścianach. Ojciec twierdzi, że mogę pomalować na taki kolor, jaki mi Się żywnie podoba pod warunkiem, że kupię farbę I sam to zrobię. 25 Poniedziałek Postanowiłem zostać poetą. Ojciec powiedział że poeci nie mają stałego zatrudnienia, żadnych emerytur czy innych podobnych nudziarstw, ale mimo to jestem absolutnie zdecydowany. Usiłował zainteresować mnie karierą programisty komputerowego, ale mu wyjaśniłem, że "w moją pracę muszę wkładać duszę całą, a wiadomo powszechnie, że komputery nie mają duszy". Ojciec odparł: "Amerykanie właśnie nad tym pracują". Ale ja nie mogę czekać tak długo. Kupiłem dwie puszki czarnej farby emulsyjnej i półcalowy pędzelek. Zacząłem malować zaraz po powrocie ze sklepu Zrób-to-sam. Noddy ciągle prześwituje spod czarnej farby. Chyba potrzebne będą dwie warstwy. Wiadomo, mój pech. 26 Wtorek Ostatnia kwadra księżyca Położyłem już dwie warstwy czarnej farby! Noddy ciągle przebija! Czarne ślady łap na podeście i na schodach. Nie mogę zmyć farby z rąk. Z pędzla wypadają włosy. Mam dosyć tej całej imprezy. Pokój wygląda ciemno i ponuro. Ojciec nawet nie kiwnął palcem, żeby mi pomóc. Wszędzie czarna farba. 27 Środa Trzecia warstwa. Trochę lepiej, przebija już tylko czapka Noddy'ego. 28 Czwartek Wniebowstąpienie Przejechałem po czapkach Noddy'ego dziecinnym pędzlem i resztą farby, ale ciągle przebijają te przeklęte dzwoneczki. 29 Piątek Przejechałem po dzwoneczkach czarnym mazakiem, dziś wieczorem zrobiłem sześćdziesiąt dziewięć, zostało już tylko sto dwadzieścia cztery. 30 Sobota. O 23.25 skończyłem ostatni dzwoneczek. Wiem, jak musiał się czuć Rembrandt po wymalowaniu kaplicy sykstyńskiej w Wenecji. 2 nad ranem. Farba wyschła, ale musiała być jakaś wybrakowana, bo wszędzie są smugi, a gdzieniegdzie można dostrzec pasiaste spodnie Gollywoga i nos pana Ploda. Dzięki Bogu, nie przebijają już te przeklęte dzwoneczki! Przed chwilą pojawił się ojciec powiedzieć mi, żebym poszedł spać, oznajmił przy okazji, że mój pokój przypomina mu obraz Salvadora Dali, Określił to jako surrealistyczny koszmar, ale jest po prostu zazdrosny, bo w jego sypialni są na ścianach obrzydliwe różyczki. 31 Niedziela Pierwsza po Wniebowstąpieniu Kupiłem laseczkę kadzidła w sklepie pana Singha. Zapaliłem je w moim pokoju, żeby się pozbyć zapachu farby. Ojciec przyszedł do mojego pokoju, wyrzucił laseczkę przez okno z okrzykiem: "Nie dopuszczę do zabaw z narkotykami". Usiłowałem mu wytłumaczyć, o co chodzi, ale był zbyt rozwścieczony, żeby w ogóle słuchać. Przez parę godzin siedziałem w swoim pokoju, wydawało mi się jednak, że te czarne ściany zamykają się nade mną, więc poszedłem do Berta Baxtera. Nie mogłem go w żaden sposób zmusić, żeby słyszał, co do niego mówię, wróciłem wobec tego do domu i oglądałem program religijny w telewizji, Zjadłem kolację, odrobiłem geografię, poszedłem do łóżka. Pies nie chce teraz zostawać sam w pokoju, piszczy, żeby go wypuścić. Czerwiec 1 Poniedziałek Święto w Republice Irlandii Ojciec dostał list, od którego twarz mu pobladła: zwolnili go z pracy! Będzie na zasiłku! Jak zdołamy się utrzymać za te grosze, które da nam rząd? Trzeba będzie się pozbyć psa. Jego jedzenie kosztuje trzydzieści pięć pensów dziennie, nie licząc psich krakersów Winalot, Jestem teraz dzieckiem niepełnej rodziny, którego ojciec bierze zasiłek dla bezrobotnych! Opieka społeczna będzie mi kupowała buty! Nie poszedłem dzisiaj do szkoły, zadzwoniłem do sekretarki i wyjaśniłem, że mój ojciec jest chory psychicznie i wymaga opieki, Wydawała się okropnie tym przejęta i zapytała, czy zdradzał objawy gwałtowności. Powiedziałem, że dotychczas nie zdradził Żadnych, ale jeśli zacznie, to zadzwonię po lekarza. Zrobiłem ojcu mnóstwo gorących, słodkich napojów jako lekarstwo na szok, a on nie przestawał mówić o elektrycznych piecach akumulacyjnych i o tym, jak wszystko wygada prasie. Zadzwonił do Doreen Slater, zjawiła się natychmiast i przyprowadziła ze sobą strasznego dzieciaka, który miał na imię Maxwell. Pierwsze spotkanie z Doreen Slater było dla mnie szokiem. Niepojęte, jak ojciec mógł z nią obcować cieleśnie. Jest chuda jak tyczka. Nie ma ani biustu, ani tyłka. Jest cała prosta, od góry do dołu, nie wyłączając nosa, ust, włosów. Jak tylko przestąpiła próg, porwała ojca w objęcia. Maxwell zaczął płakać, pies zaczął szczekać, więc poszedłem z powrotem do swojego czarnego pokoju i policzyłem, ile elementów przebija spod farby. Jest ich sto siedemnaście! Doreen wyszła o 13.30, żeby zaprowadzić Maxwella do przedszkola. Zrobiła dla nas jakieś zakupy, a potem ugotowała nędzny posiłek złożony ze spaghetti i sera. Ona też jest samotną matką, Maxwell to dziecko nieślubne. Opowiedziała mi o sobie, kiedy zmywaliśmy naczynia. Mogłaby być całkiem przyjemna, gdyby tylko nie była taka chuda. 2 Wtorek Nów Doreen i Maxwell zostali na noc. Maxwell miał spać na sofie, ale tak płakał, że wylądował w końcu w małżeńskim łóżku pomiędzy ojcem a Doreen, więc ojciec nie mógł pogłębić cielesnego poznania Doreen. Wymiotował zresztą jak świnia, ale i tak mniej niż Maxwell. Cha, cha, cha! 3 Środa Dzisiaj poszedłem do szkoły, ale nie mogłem się skoncentrować, ciągle myślałem o Tyczce. Ma ładne, białe zęby (proste, oczywiście ). Kiedy wróciłem ze szkoły, przygotowała dla mnie ciasteczka z dżemem. Nie skąpi tak dżemu jak niektóre inne kobiety. Ojciec strasznie pije i pali, a według Doreen stał się również okresowo impotentem. To jest coś, o czym wolałbym nie wiedzieć! Doreen rozmawia ze mną tak jak z kimś dorosłym, nie jak z chłopcem w wieku lat czternastu, dwóch miesięcy i jednego dnia, który jest synem jej kochanka. 4 Czwartek Z samego rana zadzwoniła mama, telefon odebrała Doreen. Mama poprosiła mnie do telefonu. Chciała wiedzieć, co Doreen robi u nas w domu. Powiedziałem, że ojciec przechodzi załamanie nerwowe i Doreen się nim opiekuje. Powiedziałem też o wyrzuceniu go z pracy i o tym, że bardzo pije, za dużo pali i w ogóle się zaniedbuje. Potem poszedłem do szkoły. Byłem w nastroju buntowniczym, więc włożyłem czerwone skarpetki. To surowo zabronione, ale co mnie to obchodzi. 5 Piątek Panna Sproxton podczas apelu zauważyła moje czerwone skarpetki. Stara Torba doniosła wytrzeszczowi Scrutonowi. Wezwał mnie do gabinetu i wygłosił mowę o niebezpieczeństwach nonkonformizmu. Potem odesłał mnie do domu, żebym się przebrał w regulaminowe czarne skarpetki. Kiedy przyszedłem do domu, ojciec leżał w łóżku - przechodził kurację przeciwko impotencji. Oglądałem z Maxwellem program dla dzieci w TV, dopóki ojciec nie zszedł na dół. Wtedy opowiedziałem mu całą skarpetkową sagę. Przemienił się natychmiast w kompletnego szaleńca! Zadzwonił do szkoły i wyciągnął Scrutona ze strajkowego zebrania dozorców. Wykrzykiwał do telefonu: "Żona mnie porzuciła, straciłem pracę, opiekuję się zidiociałym chłopcem - domyślam się, że chodziło mu o Maxwella - a pan prześladuje mojego syna z powodu koloru skarpetki!" Scruton oświadczył, że jeśli przyjdę do szkoły w czarnych skarpetkach, cała sprawa pójdzie w niepamięć, ale ojciec odparł, że będę nosił skarpetki takiego koloru, jaki mi się podoba. Scruton wyjaśnił, że stara się utrzymać pewien standard. Ojciec na to, że angielska drużyna na mistrzostwach piłkarskich świata w 1966 roku nie miała czarnych skarpetek, nie miał ich także sir Edmund Hillary w 1953 roku. Scruton w tym momencie jakby nieco przycichł. Ojciec odłożył słuchawkę ze słowami: "Pierwsza runda dla mnie". Cała ta historia mogła się z powodzeniem znaleźć w gazetach jako "Awantura o czarne skarpetki w szkole" . Gdyby mama to przeczytała, wróciłaby do domu. 6 Sobota O radości! O zachwycie! Pandora organizuje protest w sprawie skarpetek. Przyszła dziś do mnie do domu! Tak! Stanęła na frontowym ganku i oświadczyła, że podziwia moją postawę! Zaprosiłbym ją do środka, ale dom jest w strasznym stanie, więc nie mogłem tego zrobić. W poniedziałek rano Pandora będzie zbierała podpisy pod petycją w szkole. Powiedziała, że jestem bojownikiem w walce o prawa jednostki. Chce, żebym jutro rano przyszedł do niej do domu. Wyłania się komitet i ja mam być głównym mówcą! Chciała koniecznie zobaczyć czerwone skarpetki, ale powiedziałem jej, że są w pralce. Doreen Slater i Maxwell pojechali dziś do domu. Wieczorem przychodzi babcia, więc trzeba usunąć wszystkie ślady ich pobytu. 7 Niedziela Zielone Świątki Babcia znalazła smoczek Maxwella w łóżku ojca. Skłamałem, że to pewnie pies przyniósł z ulicy. Był to bardzo nieprzyjemny moment. Nie jestem dobrym kłamcą, czerwienię się jak burak, a babcia ma oczy, które dostrzegają wszystko, wydają się przenikać człowieka na wskroś. Żeby odwrócić jej uwagę, opowiedziałem o awanturze z czerwonymi skarpetkami, ale babcia stwierdziła, że przepisy są po to, żeby ich przestrzegać. Pandora wraz z komitetem czekali na mnie w wielkim salonie. Pandora przewodniczy, Nigel jest sekretarzem, a przyjaciółka Pandory, Klara Neilson, skarbnikiem. Craig Thomas i jego brat Brett są tylko zwykłymi członkami. Ja nie mogę piastować wysokiej funkcji, ponieważ jestem ofiarą. Rodzice Pandory rozwiązywali krzyżówkę z "Sunday Timesa " w kuchni wyłożonej drewnianą boazerią. Zdaje się, że całkiem dobrze się z sobą czują. Przynieśli nam do salonu kawę i zdrowotne herbatniki. Pandora przedstawiła mnie rodzicom. Powiedzieli, że podziwiają moją postawę. Oboje należą do Labour Party i dużo mówili o męczennikach z Tolpuddle*. (Przypis: *Męczennicy z Tolpuddle - sześciu robotników folwarcznych z Tolpuddle w pobliżu Dorchester, których w] 834 r. wywieziono do Australii za założenie związku zawodowego. W wyniku ogólnonarodowych protestów zostali dwa lata później ułaskawieni) Zapytali, czy to, że zdecydowałem się protestować w czerwonych skarpetkach, jest faktem znaczącym. Skłamałem, powiedziałem, że wybrałem czerwone, ponieważ to symbol rewolucji i oblałem się rewolucyjnie czerwonym rumieńcem. Ostatnio staję się niemal profesjonalnym kłamcą. Mama Pandory powiedziała, że mogę do niej mówić Tania. To chyba rosyjskie imię? Ojciec Pandory zaproponował. żebym nazywał go Iwan. Jest bardzo miły, dał mi do przeczytania książkę "Filantropi w podartych spodniach ". Jeszcze jej nie przejrzałem, ale będę ją czytał dziś wieczorem, bo interesuje mnie zbieranie znaczków. Uprałem czerwone skarpetki i położyłem na kaloryferze, żeby wyschły na rano. 8 poniedziałek Obudziłem się i ubrałem, najpierw włożyłem czerwone skarpetki, przed kalesonami i podkoszulkiem. Ojciec stał w drzwiach i życzył mi powodzenia. Czułem się jak bohater. Spotkałem Pandorę i resztę komitetu na rogu naszej ulicy; wszyscy mieliśmy czerwone skarpetki. Skarpetki Pandory były z lureksu. Ta dziewczyna ma odwagę! Całą drogę do szkoły śpiewaliśmy "Nic nas nie powstrzyma ". Kiedy wchodziliśmy w bramę, poczułem się trochę przestraszony, ale Pandora okrzykami zachęty podniosła nas wszystkich na duchu. Wytrzeszcz Scruton musiał być wcześniej o wszystkim powiadomiony, bo czekał na nas w szatni czwartej klasy. Stał nieruchomo z założonymi rękami, wpatrując się w nas podpuchniętymi oczyma. Nie odezwał się, jedynie ruchem głowy wskazał, że mamy iść na górę. Wszystkie czerwone skarpetki zebrały się na górze. Serce biło mi strasznie głośno. Scruton w milczeniu wszedł do swego gabinetu, usiadł za biurkiem i zaczął uderzać w zęby szkolnym piórem. A my po prostu staliśmy. Uśmiechnął się jakoś strasznie i nacisnął dzwonek na swoim biurku. Weszła sekretarka, a on powiedział: "Pani Claricoates, proszę usiąść, podyktuję pani list". List był do naszych rodziców i brzmiał następująco: Szanowni Państwo.. Jest moim smutnym obowiązkiem poinformować Państwa. że wasz syn/córka świadomie nie podporządkowała się jednemu z przepisów obowiązujących w tej szkole Traktuję to jako niezwykle poważne wykroczenie. Zawieszam przeto syna/córkę Państwa na okres tygodnia. Młodym ludziom bardzo często brak obecnie moralnego przewodnictwa w domu, toteż uważam za swój obowiązek zajmować nieprzejednane stanowisko w szkole. Jeśli Państwo życzą sobie omówić ze mną tę kwestię bardziej szczegółowo. proszę zatelefonować do sekretarki. by ustalić termin spotkania. Z poważaniem G.Scruton Dyrektor Pandora zaczęła mówić, że ucierpią na tym jej egzaminy, ale Scruton ryknął, żeby się zamknęła! Nawet pani Claricoates podskoczyła na krześle. Scruton kazał nam poczekać, aż list zostanie przepisany i powielony, a wówczas lepiej będzie, żebyśmy się "jak najszybciej zabierali ze szkoły". Czekaliśmy przed gabinetem Scrutona. Pandora płakała (ponieważ była zła i zawiedziona, jak wyjaśniła). Na sekundę otoczyłem ją ramieniem. Pani Claricoates dała nam listy. Uśmiechała się bardzo uprzejmie; niełatwa musi być pracy u despoty. Poszliśmy do domu Pandory, ale był zamknięty, więc powiedziałem, że wszyscy mogą przyjść do mnie. Wyjątkowo było całkiem czysto, poza śladami psiej sierści. Ojciec wściekł się z powodu listu. Podobno jest konserwatystą, ale na razie nie zachowuje się zbyt konserwatywnie . Mimo wszystko nie mogę odżałować, że nie włożyłem w piątek czarnych skarpetek. 9 Wtorek Pierwsza kwadra księżyca Ojciec widział się dziś ze Scrutonem i zapowiedział, że jeśli nie będę mógł wrócić natychmiast do szkoły w skarpetkach dowolnie przeze mnie wybranego koloru, to złoży skargę u lokalnego posła. Pan Scruton zapytał ojca, kto jest posłem w jego okręgu. Ojciec nie wiedział. 10 Środa Jesteśmy w sobie zakochani, Pandora i ja! To już oficjalne. Ona powiedziała o tym Klarze Neilson, Klara powtórzyła Nigelowi, a Nigel mnie. Poprosiłem Nigela, żeby powiedział Klarze, żeby powiedziała Pandorze, że odwzajemniam jej miłość. Jestem w siódmym niebie z radości i zachwytu. Mogę nawet . nie zwracać uwagi na to, że Pandora pali dziennie pięć papierosów Benson and Hedges i że ma własną zapalniczkę. Kiedy jest się zakochanym, takie sprawy nie mają znaczenia. 11 Czwartek Spędziłem cały dzień z moją ukochaną. Nie mogę dużo pisać, jeszcze mi się trzęsą ręce. 12 Piątek Dostałem wiadomość ze szkoły, że Bert Baxter chce mnie widzieć w pilnej sprawie. Poszedłem tam z Pandorą (jesteśmy nierozłączni). Bert jest chory. Pandora posłała mu łóżko, zmieniła pościel (smród jakby w ogóle jej nie przeszkadzał), a ja zadzwoniłem do lekarza. Opisałem objawy. Dziwne oddychanie, blada twarz, poty. Próbowaliśmy trochę uprzątnąć sypialnię, podczas gdy Bert nie przestawał wygadywać jakichś głupstw, które nie trzymały się kupy. Pandora powiedziała, że on majaczy. Trzymała go za rękę, dopóki nie przyszedł lekarz. Doktor Patel był całkiem sympatyczny, stwierdził, że Bert potrzebuje tlenu. Podał mi numer telefonu, żeby wezwać karetkę, która nie przyjeżdżała całe wieki. Myślałem o tym, że ostatnio zaniedbałem Berta i poczułem się jak wredny szczur. Sanitariusze znieśli Berta na dół na noszach. Utknęli na zakręcie schodów i postrącali całe mnóstwo pustych słoików po buraczkach. W hallu na dole przebiliśmy z Pandorą przejście między śmieciami i nosze jakoś przeszły. Zanim wyszli na zewnątrz, otulili Berta wielkim puchatym, czerwonym kocem. Potem wsadzili go do karetki i odjechali na sygnale. W gardle miałem wielka kulę, a oczy mi zaczęły łzawić .Musiało to być spowodowane kurzem. W domu Berta są straszne kurze. 13 Sobota Bert jest na oddziale reanimacji i nie można go odwiedzać. Dzwonię co cztery godziny, żeby się dowiedzieć o jego stan. Udaję, że jestem kuzynem. Pielęgniarki udzielają odpowiedzi typu: "Bez zmian" Szabla jest u nas. Nasi pies jest u babci. ponieważ on się boi owczarków alzackich. Mam nadzieję, że Bert nie umrze. Poza tym. że go lubię, to nie mam się w co ubrać na pogrzeb. Ciągle szaleńczo zakochany w P. 14 Niedziela Św. Trójcy. Poszedłem odwiedzić Berta, wszędzie ma jakieś rurki. Zaniosłem mu słoik buraczków, na potem, kiedy już się będzie lepiej czuł. Pielęgniarka schowała je do szafki Berta. Zaniosłem mu też kilka kart z życzeniami "powrotu do zdrowia ", jedną od Pandory i ode mnie, jedną od babci, jedną od ojca i jedną od Szabli. Bert spał, więc nie siedziałem długo. 15 Poniedziałek Komitet Czerwonych Skarpetek głosował za tym, żeby tymczasem ustąpić Scrutonowi. Nosimy czerwone skarpetki pod czarnymi. Buty są przez to trochę ciasne, ale to nam nie przeszkadza, ponieważ chodzi o zasadę. Bertowi trochę się poprawiło. Mniej śpi. Jutro pójdę go odwiedzić. 16 Wtorek Bert ma już tylko kilka rurek. Nie spał, kiedy wszedłem do pokoju. Na początku mnie nie poznał, ponieważ byłem w masce i w fartuchu. Wziął mnie za lekarza. Powiedział: "Zabierzcie te przeklęte rury z moich genitaliów, nie jestem systemem kanalizacyjnym". Wtedy zorientował się, że to ja i zapytał, jak się czuje Szabla. Odbyliśmy długą rozmowę na temat zachowania Szabli, a potem przyszła pielęgniarka i powiedział, że muszę już iść. Bert prosił, żebym powiadomił jego córki, że jest na łożu śmierci: dał mi pół korony na telefon! Dwie z tych córek mieszkają w Australii. Powiedział, że numery telefonów znajdę na odwrocie jego starej wojskowej książeczki wypłat żołdu. Ojciec wyjaśnił mi" że pół korony ma mniej więcej wartość dwunastu i pół pensa. Zatrzymam tę półkoronówkę .Jest solidnej grubości i na pewno stanie się kiedyś cennym starociem. 17 Środa Pełnia księżyca Przewróciliśmy z Pandorą cały dom Berta do góry nogami w poszukiwaniu książeczki wypłat żołdu. Pandora znalazła plik brązowo-kremowych pocztówek" bardzo nieprzyzwoitych. Były podpisane: A VI!C !C)li! amour cheri. Lula. Oglądając je poczułem się jakoś dziwnie. Pandora też. Wymieniliśmy pierwszy naprawdę namiętny pocałunek. Miałem ochotę na pocałunek francuski, ale nie bardzo wiem, na czym on polega" więc musiałem poprzestać na zwyczajnym, angielskim. Ani śladu książeczki żołdu. 18 Czwartek Teraz Bertowi odłączono już wszystkie rurki. Jutro przenoszą go na normalny oddział. Powiedziałem, że nie znalazłem tej książeczki, a on oświadczył, że to już nie ma znaczenia, skoro wie, że nie umiera. Dzisiaj była ze mną Pandora. Jest w dobrej komitywie z Bertem, rozmawiali o Pączku. Bert dał jej kilka wskazówek na temat pielęgnacji kucyków, Potem Pandora wyszła, żeby włożyć do wazonu kwiaty, które przyniosła, a Bert zapytał, czy "już mi dała". Czasami zachowuje się po prostu jak obleśny starzec, który nie zasługuje na żadne odwiedziny. 19 Piątek Bert jest na dużej sali, pełnej mężczyzn z połamanymi nogami i z bandażami na piersi. Teraz, kiedy włożył zęby, wygląda dużo lepiej. Niektórzy pacjenci powitali gwizdami Pandorę wchodzącą na oddział. Wolałbym, żeby nie była wyższa ode mnie. Bert naraził się siostrze oddziałowej, bo poplamił szpitalną poście1 sokiem buraczanym. Ma przepisaną płynną dietę. 20 Sobota Mam nadzieję, że Bert wkrótce wróci do domu. Ojciec ma kompletnie dosyć Szabli, a babcia nie może już znieść naszego psa. Lekarz powiedział, żeby Bert przestał palić, ale Bert twierdzi, że w osiemdziesiątym dziewiątym roku życia to już nie warto. Poprosił, żebym mu kupił dwadzieścia woodbine'ów i pudełko zapałek. Co ja mam zrobić? 21 Niedziela Pierwsza po św. Trójcy - Dzień Ojca Nie mogłem spać w nocy ze zmartwienia przez te woodbine'y. Po długim namyśle postanowiłem nie spełnić życzenia Berta. Potem poszedłem do szpitala, gdzie okazało się, że Bert kupił sobie te swoje cuchnące pety w ruchomym kiosku. Właśnie zmierzyłem swojego. Urósł jeden centymetr. Może mi być niedługo potrzebny. 22 Poniedziałek Obudziłem się z bólem gardła, nie mogłem przełykać, próbowałem przywołać ojca z dołu, ale udało mi się jedynie wydać rodzaj skrzeku. Starałem się zwrócić uwagę ojca waląc szkolnym butem w podłogę, ale ojciec krzyknął: "Przestań, do diabła, hałasować". W końcu wysłałem na dół psa z wiadomością wetkniętą za obrożę. Czekałem strasznie długo, aż usłyszałem psa szczekającego na ulicy. Więc nie przekazał wiadomości! Byłem bliski rozpaczy. Musiałem wstać, żeby pójść do ubikacji, ale nie mam pojęcia, jak się tam dostałem, wszystko przypominam sobie jak przez mgłę, Stałem na szczycie schodów i skrzeczałem najgłośniej, jak mogłem, ale ojciec słuchał płyt Almy Cogan, więc musiałem zejść na dół i powiedzieć mu, że ,jestem chory. Zajrzał mi do gardła i wykrzyknął: "Jezus Maria! Adrianie, masz migdałki jak rakiety Polaris1 Co ty tu robisz? Wracaj natychmiast do łóżka, ty głupcze!" Zmierzył mi gorączkę, miałem 112° Fahrenheita. Po prawdzie powinienem już nie żyć. Teraz brakuje pięciu minut do północy, rano przychodzi lekarz. Modlę się tylko, żebym dożył do tej pory. Gdyby jednak miało się zdarzyć to najgorsze, zapisuję niniejszym wszystkie moje dobra doczesne Pandorze Braithwaite, zam. przy Elm Tree Avenue pod numerem sześćdziesiąt dziewięć. Wydaje mi się, że jestem przy zdrowych zmysłach. Ale to bardzo trudno stwierdzić, kiedy ma się 112° Fahrenheita gorączki. 23 Wtorek Mam zapalenie migdałków" T o już pewne. Jestem na antybiotykach. Pandora siedzi przy moim łóżku i czyta mi głośno. Wolałbym jednak, żeby tego nie robiła, bo każde słowo czuję jak spadający na głowę kamień. 24 Środa Kartka "wracaj do zdrowia" od mamy. W kopercie banknot pięciofuntowy. Poprosiłem ojca, żeby kupił mi za to pięć butelek lukozady. 25 Czwartek Ostatnia kwadra księżyca Prześladują mnie sny-majaki na temat lady Diany Spencer, mam nadzieję, że będę czuł się lepiej na ślub. Gorączka ciągle 112° Fahrenheita. Ojciec nie mógł sobie poradzić z Szablą, więc Pandora wzięła go do siebie (Szablę, nie ojca). 26 Piątek Doktor powiedział, że termometr jest zepsuty. Czuję się troszeczkę lepiej . Dzisiaj wstałem na dwadzieścia minut. Oglądałem program dla dzieci, występowała Carol Leader, to moja ulubiona prezenterka. Pandora przyniosła mi kartkę "wracaj do zdrowia" . Sama ją narysowała mazakami. Podpisała: "Na zawsze twoja, Pan"" Chciałem ją pocałować, ale wargi mam jeszcze popękane. 27 Sobota Dlaczego mama mnie nie odwiedziła? 28 Niedziela Druga po św" Trójcy Mama właśnie wyszła, żeby zdążyć na pociąg do Sheffield. Jestem wykończony od nadmiaru wzruszeń" Następuje pogorszenie. 29 Poniedziałek Pandora poszła odwiedzić Berta Baxtera. Powiedziała, że pielęgniarki mają go dosyć, bo nie chce leżeć w łóżku i nie robi niczego, co mu zalecą. Wypisują go w czwartek. Tęsknię za ciszą i spokojem oddziału szpitalnego. Byłbym idealnym pacjentem. Ojciec Pandory oddał Szablę do przechowalni, kosztuje go to trzy funty dziennie, ale twierdzi, że się stokrotnie opłaca, 30 Wtorek Wkraczam w okres rekonwalescencji, Muszę się bardzo oszczędzać, jeśli mam odzyskać swój dawny wigor. Lipiec 1 Środa Dzień dominiów ( Kanada) , Nów Dziś po południu pojawił się łowca wagarowiczów, przyłapał mnie na leżaku we frontowym ogródku. Nie wierzył, że jestem chory! Napisze na mnie raport do szkoły! Wydawał się nie dostrzegać tego, że byłem w piżamie, szlafroku i w kapciach i że popijałem lukozadę. Zaproponowałem, że mu pokażę moje obrzydliwe migdałki, ale zrejterował i nadepnął psu na łapę. Pies jest bardzo niewytrzymały na ból, więc dostał szału. Wyszedł ojciec i jakoś ich rozdzielił, ale wszystko mogło się źle dla nas skończyć. 2 Czwartek Lekarz powiedział, że mogę jutro iść do szkoły, jeżeli się będę dobrze czuł. Nie ma wątpliwości, że moje samopoczucie nie będzie wystarczająco dobre. 3 Piątek Do dawnego domu pana Lucasa wprowadza się ciemnoskóra rodzina, Mogłem się dobrze przypatrzeć z mojego leżaka, jak wyjmowano ich meble z furgonu. Damy o brązowej skórze wnosiły do domu olbrzymie garnki, więc wygląda na to, że rodzina jest liczna. Ojciec oświadczył, że "to początek końca naszej ulicy". Pandora należy do Ligi Antynazistowskiej. Uznała za niewykluczone, że ojciec może być rasistą. Czytam "Chatę wuja Toma". 4 Sobota Święto Niepodległości w USA Ulica pełna jest brązowoskórych ludzi przyjeżdżających lub odjeżdżających samochodami, furgonetkami, minibusami. Bez przerwy wchodzą i wychodzą z dawnego domu pana Lucasa. Ojciec mówi, że pewno na jeden pokój przypadają trzy rodziny, Wybieramy się z Pandorą, aby ich powitać w naszej dzielnicy. Zdecydowani jesteśmy udowodnić, że nie wszyscy biali są fanatycznymi rasistami. Bert Baxter ciągle w szpitalu. 5 Niedziela Trzecia po św. Trójcy Leżałem w łóżku do szóstej po południu. Nie miałem powodu wstawać. Pandora poszła na hippodrom. 6 Poniedziałek Pani O'Leary usiłuje zorganizować bankiet uliczny w dniu ślubu księcia Karola. Na razie zapisała się na to jedynie rodzina Singhów. 7 Wtorek Bert Baxter uciekł ze szpitala. Zadzwonił do Krajowego Komitetu Swobód Obywatelskich i tam mu powiedzieli, że może się wypisać na własną prośbę, więc to zrobił. Jest u nas w pokoju gościnnym. Ojciec chodzi po ścianach z wściekłości. Pandora, Bert i ja zapisaliśmy się na ten sąsiedzki bankiet uliczny. Bert wygląda teraz znacznie lepiej, bo może już palić, ile chce. Przyszedł do nas ojciec Pandory, żeby naradzić się z moim ojcem, co zrobić z Bertem i Szablą. Obaj się upili i zaczęli się kłócić na tematy polityczne. Bert walił butem w podłogę, domagając się, żeby mówili ciszej. 8 Środa Ojciec jest bliski desperacji z powodu chrapania Berta. Mnie to nie przeszkadza, kładę w uszy stopery. Dzisiaj poszedłem do szkoły. Postanowiłem zdawać egzaminy końcowe z gospodarstwa domowego, plastyki, obróbki drewna i z angielskiego. Na maturę przygotowuję geografię, matematykę i historię. Pandora zdaje egzaminy końcowe z dziewięciu przedmiotów. Miała jednak lepsze ode mnie warunki . Należała do biblioteki już w wieku lat trzech. 9 Czwartek Jutro zaczynają się w szkole ośmiotygodniowe. wakacje. Pandora wkrótce jedzie do Tunezji. Nie wiem, jak przeżyję bez mojej ukochanej. Próbowaliśmy francuskiego pocałunku, ale żadnemu z nas się to nie podobało, więc wróciliśmy do angielskiego. Moja cera jest bardzo dobra. Myślę, że wpływa na to w równym stopniu fakt, że jestem zakochany, jak I to, że piję lukozadę. 1O Piątek Dzisiaj w szkole było cudownie. Wszyscy nauczyciele w dobrych humorach. Rozeszła się nawet pogłoska, że widziano, jak Wytrzeszcz Scruton się śmiał, ale ja osobiście w to nie wierzę. Barry Kent wdrapał się na maszt od flagi i powiewał majtkami swojej matki. Pandora stwierdziła, ze pewno po raz pierwszy od paru lat zostały przewietrzone. Sean O'Leary kończy dziś dziewiętnaście lat. Zaprosił mnie na przyjęcie urodzinowe. Mieszka naprzeciwko, więc nie będę musiał daleko chodzić. Robię zapis w dzienniku już teraz na wypadek, gdybym wypił o jeden za dużo. Ludzie wydają Się popadać w stan alkoholowego upojenia tuz po przekroczeniu progu domu O'Learych. 11 Sobota Pierwszy prawdziwy kac. W wieku czternastu .lat, pięciu miesięcy i dziewięciu dni. Pandora położyła mnie do łóżka. W ciągnęła mnie na schody systemem strażackim. 12 Niedziela Dziś rano ojciec zabrał mnie, Pandorę i Berta do przechowalni psów zwanej "Machnięcie ogonem". Właścicielka, pani Kalle, nie chce dłużej trzymać Szabli. Bardzo wzruszające było spotkanie Berta i Szabli. Pani Kalle to twarda kobieta, zrobiła się bardzo nieprzyjemna, kiedy ojciec odmówił zapłacenia za pobyt Szabli; nie przestawała przygładzać czarnych wąsów palcami pełnymi odcisków i używała języka nie przystojącego kobiecie. Bert oświadczył, że już więcej się z Szablą nie rozstanie. powiedział, że Szabla jest jego jedynym przyjacielem! Po tym wszystkim, co dla niego zrobiłem! Gdyby nie ja, już by nie żył, a Szabla byłby sierotą na łasce Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. 13 Poni'edziałek Bert rozmawiał z panią Singh! Mówi płynnie w języku hindi! Twierdzi, że pani Singh znalazła jakieś nieprzyzwoite czasopisma pod linoleum w łazience. Dziedzictwo po tej gliście! Pan Singh jest oburzony. Napisał do agenta handlu nieruchomościami ze skargą, że dom został splugawiony . Bert pokazał mi jeden z tych magazynów. Moim zdaniem nie są one nieprzyzwoite, no, ale ja jestem człowiekiem obytym. Schowałem ten magazyn pod materac, razem z "Big and Bouncy". Nazywa się "Fotograf Amator". Wieczorem przyszła opiekunka społeczna Berta, Katie Bell. Głupio z nim rozmawiała. powiedziała, że jest dla niego miejsce w Domu Promiennego Słońca im. radnego Coopera. Bert oświadczył, że nie chce tam iść. Na to Katie Bell, że nie ma wyboru, musi. Nawet ojciec przyznał, że było mu żal Berta. Nie na tyle jednak, by mu zaproponować zamieszkanie z nami na stałe. Biedny Bert, co się z nim stanie? Bert przeprowadził się do Singhów. Pan Singh przeniósł budę Szabli, więc to już oficjalne. Bert robi wrażenie niezwykle szczęśliwego. Curry to jego ulubiona potrawa. Pandora pozwoliła mi dotknąć biustu. Obiecałem, że nikomu nie powiem, ale tak naprawdę, to nie ma o czym mówić. Nie mogłem się w ogóle zorientować, gdzie zaczyna się jej biust pod tymi wszystkimi warstwa mi bielizny, sukienek, swetrów, wiatrówek. Czytam "Seks, garść faktów" dra A.P .G. Haiga. 16 Czwartek 11 rano. Ojciec dostał dzisiaj czek z rekompensatą za wymówienie. Skakał po całym hallu wydając kowbojskie okrzyki. Umówił się z Doreen Slater, żeby to uczcić. Ciekawe, kto też zajmie się przez ten czas Maxwellem? Tak, kochany dzienniczku, odgadłeś prawidłowo! To mam być ja! 11 wieczorem. Maxwell dopiero co zasnął. O 21.30 dzwoniła Pandora, żeby zapytać, jak sobie radzę. Nie słyszałem jej dobrze, bo Maxwell strasznie wrzeszczał. Pandora poradziła, żebym dodał trochę wódki do gorącego mleka i wlał to siłą w jego przebrzydłe gardło. Właśnie tak zrobiłem. I poskutkowało. To nie jest taki zły dzieciak, kiedy śpi. 17 Piątek Pełnia księżyca Jutro moja najdroższa, ukochana, opuszcza te brzegi. Odprowadzam ją na lotnisko. Mam nadzieję, że jej samolot nie będzie cierpiał na zmęczenie metalu. Właśnie .sprawdziłem na mapie świata, gdzie leży Tunezja, 1 odczułem niewypowiedzianą ulgę przekonawszy się, że Pandora nie będzie musiała przelatywać nad trójkątem bermudzkim. Gdyby cokolwiek się przydarzyło mojej ukochanej, nigdy już bym się nie uśmiechnął. Kupiłem jej książkę do czytania w samolocie. Ma tytuł "Krach!", a napisał ją facet o nazwisku William Goldenstein III. Jasno z niej wynika, co robić, jeśli przydarzy się najgorsze. 18 Sobota Pandora czytała "Krach!" w autokarze w drodze na lotnisko. Kiedy zawołali pasażerów do samolotu, dostała lekkiej histerii i ojciec musiał ją wnieść po schodkach. Machałem ręką tak długo, aż samolot skrył się w wielkiej chmurze, a potem ze smutkiem wsiadłem do autokaru i wróciłem do domu. Nie mam pojęcia, jak przetrwam dwa tygodnie. Dobranoc, moja tunezyjska piękności. 19 Niedziela Piąta po św. Trójcy Leżałem w łóżku i oglądałem Tunezję na mapie. 20 Poniedziałek Nie ma jeszcze kartki od mojej ukochanej. 21 Wtorek Dziś rano przyszedł Bert. Powiedział, że w Tunezji czają się liczne niebezpieczeństwa. 22 Środa Dlaczego jeszcze nie dostałem kartki? Co się mogło stać? 23 Czwartek Pytałem naszego listonosza o połączenia między Tunezją a Anglią. Powiedział, że są "diaboliczne"' tunezyjska poczta zależy przede wszystkim od wielbłądów. 24 Piątek. Ostatnia kwadra księżyca Poszedłem odwiedzić pana Singha. Powiedział, że Tunezja jest bardzo niehigieniczna. Wszyscy, prócz mnie, wydają się znać Tunezję! 25 Sobota Pandoro! Pandoro! Pandoro! O, moja miłości, Serce moje wzdycha, Język mi wysycha, Dusza moja płonie. Ty bawisz w Tunisie, Ja na Anglii łonie" Wspominając o mnie, Racz uronić łezkę. Wracaj cała, zdrowa, Od słońca brązowa I ciesz się, że tata Ma zasobną kieskę. Ona wraca za sześć dni. 26 Niedziela Szósta po św. Trójcy Poszedłem na obiad do babci. Byłem smutny i zamknięty w sobie z powodu pobytu Pandory w Tunezji. Babcia zapytała, czy mam zatwardzenie. O mały włos bym jej wszystko powiedział, ale jaki ma sens próba wyjaśniania miłości kobiecie siedemdziesięciosześcioletniej, która uważa, że samo to słowo jest nieprzyzwoite? 27 Poniedziałek Kartka z poczty wielbłądziej! Jak następuje: Najdroższy, warunki ekonomiczne są tutaj przerażające. Miałam kupić Ci prezent, ale oddałam wszystkie pieniądze żebrakowi, Adrianie, jesteś bardzo wspaniałomyślny, nie wątpię więc, że zrozumiesz, Będę Cię kochać w nieskończoność, Twoja na zawsze Pandora Co za pomysł, żeby pieniądze na prezent dla mnie oddawać brudnemu, leniwemu żebrakowi! Nawet nasz listonosz był zgorszony. 28 Wtorek Zadziwiające, że mam jeszcze siłę utrzymać pióro! Cały dzień byłem zajęty przygotowaniami do sąsiedzkiego bankietu z okazji zaślubin w rodzinie królewskiej. Przyszła pani O'Leary z zapytaniem, czy bym nie pomógł w rozwieszaniu chorągiewek. " Uważam to za swój patriotyczny obowiązek", odpowiedziałem, Pani O'Leary zaproponowała, żebym wszedł na drabinę, a ona będzie mi podawała chorągiewki. Wszystko było w porządku na pierwszych czterech czy pięciu szczebel- kach, ale potem niepotrzebnie spojrzałem w dół i dostałem strasznego zawrotu głowy, więc już później na drabinę wchodziła pani O'Leary. Nie mogłem nie zauważyć jej majtek. Niezwykle prowokujące, jak na osobę, która chodzi codziennie do kościoła, a w niedzielę nawet dwa razy, Czarna koronka! Z czerwonymi wstążeczkami z satyny! Zdaje mi się, że pani O'Leary wiedziała, że przyglądam się jej majtkom, bo poprosiła, żebym mówił do niej Caitlin. Byłem zadowolony, kiedy pan O'Leary przyszedł mnie zastąpić. Państwo Singh wywiesili gigantyczną flagę brytyjską z okna sypialni od frontu. Bert powiedział mi, że ukradł tę flagę, kiedy był w wojsku. Nasz dom jest najgorszy na całej ulicy. Ojciec zdobył się jedynie na przyczepienie do frontowych drzwi ścierki z Karolem i Dianą. Oglądaliśmy z ojcem w telewizji pokaz sztucznych ogni z okazji tych zaślubin. Mogę jedynie stwierdzić, że próbowałem się nimi zachwycić, ale mi się nie udało. Ojciec powiedział, że to jeden ze sposobów palenia pieniędzy. Ciągle jeszcze jest rozgoryczony, że nie ma pracy, Ufam, że książę Karol nie zapomni usunąć nalepki z ceną z podeszew swoich butów; mój ojciec na swoim ślubie tego nie zrobił. Wszyscy w kościele mogli przeczytać: ,,9 1/2 wybrakowane, 10 szylingów". 29 Środa DZIEŃ ZAŚLUBIN KSIĄŻĘCYCH!!! Rozpiera mnie duma, że jestem Anglikiem! Cudzoziemcy na pewno zielenieją z zazdrości! Naprawdę nie mamy sobie równych na świecie w dziedzinie pompy i parady. Muszę przyznać, że łzy zakręciły mi się w oczach, kiedy zobaczyłem wszystkich londyńczyków, którzy stali od świtu pozdrawiając z całego serca kolejnych bogatych, dobrze ubranych, sławnych ludzi przejeżdżających przed nimi w karetach i rolls royce'ach. Babcia i Bert przyszli do nas oglądać ślub, ponieważ mamy dwudziestoczterocalowy kolorowy telewizor . Początkowo nawet oglądali w zgodzie, ale potem Bert przypomniał sobie, że jest komunistą i zaczął robić antymonarchiczne uwagi typu: "bogaci próżniacy" czy "krwiopijcy", więc babcia wysłała go z powrotem przed przenośny kolorowy telewizor Singhów. Książę Karol wyglądał całkiem przystojnie mimo swoich uszu. Jego brat jest strasznie przystojny, co za szkoda, że się nie mogli zamienić na dzisiejszy dzień głowami. Serce mi zamarło na widok lady Diany w przybrudzonej białej sukni. Pomogła nawet jakiemuś staruszkowi przejść przez nawę. Uważam, że było to bardzo uprzejme z jej strony, zważywszy, że to dzień jej ślubu. Były całe tabuny okropnie sławnych ludzi. Nancy Reagan, Spike Milligan, Mark Phillips itd., itd. Królowa sprawiała wrażenie, jakby była trochę zazdrosna. Pewnie dlatego, że tym razem ludzie nie na nią patrzyli. Książę pamiętał o zdjęciu nalepki z ceną ze swoich butów. W ten sposób mam jedno zmartwienie z głowy. Kiedy książę i D i wymienili obrączki, babcia zaczęła płakać. Nie miała przy sobie chusteczki, więc poszedłem na górę po rolkę papieru toaletowego. Kiedy wróciłem na dół, byli już małżeństwem. Przegapiłem w ten sposób historyczny moment ich zaślubin! W czasie nudnej przerwy muzycznej robiłem herbatę, ale wróciłem akurat w porę, żeby posłuchać, jak śpiewa ta cała Kiwi. Ta ma dopiero płuca! Sadowiliśmy się właśnie z babcią, żeby oglądać triumfalny powrót szczęśliwej pary do pałacu, kiedy rozległo się głośne walenie do frontowych drzwi. Zignorowaliśmy to, więc ojciec musiał wstać z łóżka i otworzyć. Bert, państwo Singhowie i mnóstwo małych Singhów przyszli prosić o azyl. Zepsuł się im telewizor. Babcia zacisnęła usta, nie żywi bowiem szczególnego entuzjazmu do czarnych, brązowych, żółtych, Irlandczyków, Żydów i w ogóle cudzoziemców. Ojciec wpuścił ich do środka, a potem odwiózł babcię samochodem do domu. Rodzina Singhów i Bert skupili się wokół telewizora rozmawiając w języku hindi. Pani Singh częstowała wszystkich małymi kornwalijskimi pasztecikami. Zjadłem jeden i musiałem wypić cały galon wody. Miałem wrażenie, że w ustach zapłonął mi ogień! To zdecydowanie nie przypominało pasztecików kornwalijskich! Oglądaliśmy telewizję aż do chwili, gdy szczęśliwa para odjechała ze stacji Victoria bardzo dziwnie wyglądającym pociągiem. Zdaniem Berta pociąg wyglądał dziwnie tylko dlatego, że był czysty. Pani O'Leary przyszła z zapytaniem, czy może pożyczyć na bankiet nasze stare krzesła. Pod nieobecność ojca wyraziłem zgodę i pomogłem wynieść krzesła na chodnik. Nasza ulica wyglądała strasznie dziwacznie bez samochodów, z flagami i ozdobnymi chorągiewkami powiewającymi wokół. Pani O'Leary z panią Singh bardzo porządnie zamiotły jezdnię i chodniki. Następnie wszyscy pomagaliśmy ustawiać na jezdni stoły i krzesła. Całą pracę wykonały kobiety, mężczyźni stali na chodnikach, pijąc nadmiernie i robiąc dowcipy na temat ślubu książęcej pary. Pan Singh wystawił głośniki stereo na parapety okien swojego saloniku i słuchaliśmy Desa O'Connora, zastawiając równocześnie stoły kanapkami, ciastkami z marmoladą, kiełbaskami w cieście i na patyczkach. Potem pani O'Leary wręczyła każdemu mieszkańcowi naszej ulicy jakiś zabawny kapelusz i zasiedliśmy do jedzenia. Pod koniec kolacji pan Singh wygłosił mowę o tym, jak wspaniale jest być Brytyjczykiem. Wszyscy wiwatowali i śpiewali "Kraj chwały i nadziei". Jedynie pan Singh znał całe słowa. Potem wrócił mój ojciec z czterema kartonami jasnego piwa i dwoma tuzinami papierowych kubków i wkrótce wszyscy zachowywali się w sposób niezbyt dystyngowany. Pan O'Leary usiłował nauczyć panią Singh irlandzkiej dżigi, ale bezustannie zaplątywał się w jej sari. Nastawiłem swój longplay z "Abbą " na cały regulator i po chwili nawet starzy ludzie, czterdziestoletni i starsi, zaczęli tańczyć! Kiedy zapaliły się latarnie uliczne, Sean O'Leary wdrapywał się na nie kolejno i okręcał żarówki czerwoną, białą i niebieską krepiną, żeby wprowadzić odpowiednią atmosferę. Ja przyniosłem z domu resztę świec i pozapalałem na stołach. Ulica wyglądała bardzo po cygańsku. Bert opowiadał jakieś łgarstwa o wojnie, ojciec mówił kawały. Bankiet ciągnął się do pierwszej w nocy! Normalnie wypisują skargi, jeżeli się tylko głośniej chrząknie po jedenastej wieczorem! Ja nie tańczyłem, byłem jedynie rozbawionym, cynicznym obserwatorem. Zresztą bolały mnie nogi. 30 Czwartek Ślub pary książęcej widziałem już w telewizji siedem razy. 31 Piątek Nów Śmiertelnie znudzony ślubem pary książęcej. Jutro wraca Pandora, przyjaciółka żebraków. Sierpień 1Sobota Kartka od mamy. Chce, żebym pojechał na wakacje z nią i tą glistą Lucasem. Jadą do Szkocji. Mam nadzieję, że będą się dobrze bawić. Samolot Pandory opóźnia się z powodu strajku bagażowych w Tunisie. 2 Niedziela Siódma po św. Trójcy Bagażowi ciągle strajkują, a ojcu Pandory żebrak ukradł kartę American Express! Pandora powiedziała, że jej matkę ugryzł wielbłąd, ale już dochodzi do siebie w damskiej toalecie na lotnisku w Tunisie. Cudownie było słysz ć głos Pandory w telefonie, rozmawialiśmy przeszło pół godziny. Miała wspaniały pomysł, żeby zamówić w Tunezji rozmowę na koszt abonenta! 3 Poniedziałek Święto w Szkocji i w Republice Irlandii Tunezyjscy bagażowi zgodzili się na arbitraż. Pandora twierdzi, że przy odrobinie szczęścia będzie w czwartek w domu. 4 wtorek Tunezyjscy bagażowi dostrzegają światło u wylotu tunelu. Pandora odżywia się wyłącznie paczkowanymi daktylami i miętówkami Polo. 5 Środa Tunezyjscy bagażowi ładują już bagaże. Pandora będzie w domu w piątek wieczorem! 6 Czwartek Ojciec odmówił płacenia rozmowy z Tunezją na koszt abonenta, Komunikacja pomiędzy nami została przerwana. 7Piątek Pierwsza kwadra księżyca. Zadzwoniłem do Tunezji, kiedy ojciec brał kąpiel. Wypytywał głośno z łazienki, do kogo dzwonię. Skłamałem. Powiedziałem, że dzwonię do zegarynki. Samolot Pandory odleciał szczęśliwie. Powinna być w domu koło północy. 8 Sobota O siódmej rano Pandora zadzwoniła ze stacji St. Pancras. Ze względu na elektryfikację trakcji we Flitwick przyjedzie z opóźnieniem. Ubrałem się i poszedłem na stację, kupiłem peronówkę i czekałem na peronie drugim przez sześć długich samotnych godzin. Po powrocie do domu zastałem wiadomość od Pandory. Brzmiała jak następuje: Adrianie, wyznaję, że Twój wyraźny chłód z okazji mojego powrotu łamie mi serce. Byłam pewna, że dojdzie do wzruszającego powitania na peronie trzecim. Widocznie jednak to się nie miało zdarzyć, Adieu Pandora Poszedłem do domu Pandory. Wyjaśniłem. Doszło do wzruszającego powitania za szopą, w której jej ojciec trzyma narzędzia. 9 Niedziela Ósma po św. Trójcy Znów dotykałem biustu Pandory. Tym razem, jak mi się wydaje, poczułem coś miękkiego. Mój bezustannie to rośnie, to się kurczy, zdaje się żyć własnym życiem. Nie mam nad nim kontroli. 10 poniedziałek Dziś rano poszliśmy z Pandorą na basen. Wyglądała super w białym sznurkowym bikini. Zrobiła się tego samego koloru co pani Singh. Nie bardzo dowierzałem, że mój zachowa się jak należy, więc siedziałem na balkonie dla publiczności i obserwowałem, jak Pandora skakała z najwyższej trampoliny. Wróciliśmy do nas do domu. Pokazałem jej mój czarny pokój, Zapaliłem laseczkę kadzidła. Nastawiłem longplay "Abby" i przemyciłem na górę butelkę Santogenu, Pozwoliliśmy sobie na drobne obmacywanie, ale potem Pandorę rozbolała głowa i poszła do domu odpocząć. Cierpiałem seksualne katusze, ale przeszło mi, kiedy pomogłem ojcu rozrzucić nawóz na klombie z różami. 11 Wtorek Dostałem następną kartkę od mamy. Kochany Aidy, nie masz pojęcia, jak bardzo czekam na spotkanie z Tobą. Macierzyńskie więzy nie straciły mocy. Wiem, że czujesz się zagrożony przez mój związek z Bimbem, ale zapewniam Cię, Adrianie, że nie masz powodu. Bimbo zaspokaja moje potrzeby seksualne. Ni mniej, ni więcej. A więc, Aidy, bądź dorosły i przyjeżdżaj do Szkocji. Mnóstwo pocałunków Paulina (matka) PS. Wyjeżdżamy piętnastego. Przyjedź pociągiem ósma dwadzieścia dwa do Sheffield. Listonosz oświadczył, że gdyby mama była jego żoną, sprawiłby jej niezłe baty. On nie zna mojej mamy. Gdyby ktokolwiek tknął ją palcem, zgniotłaby go na miazgę. 12 Środa Pandora uważa, że próbne rozstanie dobrze nam zrobi. Twierdzi, że nasze próbne obmacywanki, dochodzące w porywach do skali średniej, staną się wkrótce bardzo poważne. Muszę przyznać, że to napięcie wywiera zgubny wpływ na moje zdrowie. Nie mam zupełnie energii, a sen przerywają mi nieustanne marzenia o białym bikini Pandory i majtkach pani O'Leary. Może mimo wszystko pojadę do Szkocji. 13 Czwartek Ojciec zdecydował się pojechać piętnastego do Skegness. Zarezerwował czteroosobową przyczepę campingową. Zabiera Doreen i Maxwella! I spodziewa się, że ja też pojadę! Gdybym pojechał, ludzie naturalnie uważaliby Doreen za moją matkę, a Maxwella za mojego brata! Jadę do Szkocji. 14Piątek Miałem Wczoraj tragiczny wieczór z Pandorą. Oboje przysięgliśmy sobie wierność. Jestem całkiem spakowany. Pies został odwieziony do babci z czternastoma puszkami Pedigree Chum i olbrzymią torbą psich krakersów Winalot. Zabieram " Ucieczkę z dzieciństwa " Johna Holta do czytania w pociągu. 15 Sobota. Pełnia księżyca Ojciec, Tyczka i Maxwell House odprowadzili mnie na stację. Ojciec zupełnie się nie przejął tym, że postanowiłem jechać do Szkocji zamiast do Skegness. W istocie wyglądał na bardzo zadowolonego. Jazda pociągiem był straszna. Przez całą drogę do Sheffield musiałem stać. Rozmawiałem z kobietą na wózku inwalidzkim, która jechała w budce strażnika. Była bardzo miła, powiedziała, że jedyna korzyść z inwalidztwa polega na tym, że zawsze ma się miejsce w pociągu. Choćby w budce strażnika. Mama i ta glista Lucas czekali na mnie na dworcu w Sheffield. Mama jest okropnie wychudzona, zaczęła się ubierać w rzeczy dużo dla niej za młode. Glista Lucas miał na sobie dżinsy! Brzuch wylewał mu się znad paska. Całą drogę do Szkocji udawałem, że śpię. Lucas prowadził samochód nie przestając jednocześnie miętosić mamy. Jesteśmy w miejscowości zwanej Loch Lubnaig. Leżę na łóżku w chacie z bali. Mama z Lucasem poszli do miasteczka w poszukiwaniu papierosów. W każdym razie taką wersję podali. 16Niedziela Przed chatą jest jezioro sosnowy las, a za chatą góra. Nie ma tu w ogóle co robić.. Okropnie nudno. 17 Poniedziałek Zrobiłem pranie w pralni mieszczącej się w innej chacie z bali. Rozmawiałem z amerykańskim turystą, który nazywa się Hamish Mancini. Jest dokładnie w moim wieku. Jego matka przebywa w podróży poślubnej po raz czwarty. 18 Wtorek Cały dzień padało. 19 Środa Wysłałem kartki. Dzwoniłem do Pandory na koszt abonenta. Jej ojciec odmówił zgody na zapłacenie. 20 Czwartek: Grałem w karty z Hamishem Mancinim. Jego matka i ojczym i moja matka ze swoim kochankiem pojechali samochodem oglądać wodospad. Wielkie rzeczy! 21 Piątek Maszerowałem dwie i pół mili do Callander, żeby kupić batoniki Mars. Grałem w automacie w najeźdźców kosmicznych. Wróciłem, zjadłem kolację. Zadzwoniłem z budki telefonicznej w chacie z bali. Na koszt abonenta. Ciągle mnie kocha. I ja ciągle ją kocham. Poszedłem spać. 2 2 Sobota. Ostatnia kwadra księżyca Byłem obejrzeć grób Rob Roya. Obejrzałem, wróciłem z powrotem, 23Niedziela Dziesiąta po św. Trójcy Mama zaprzyjaźniła się z małżeństwem o nazwisku Ball. Pojechali do zamku Stirling. Córka pani Ball jest pisarką. Zapytałem, jakie kwalifikacje musiała zdobyć w tym celu. Pani Ball wyjaśniła, że w dzieciństwie córka upadła głową w dół i od tego czasu była "trochę dziwna". Dzisiaj są urodziny pani Ball, więc wszyscy przyszli do naszej chałupy, żeby to uczcić. Skarżyłem się na hałas o pierwszej nad ranem, o drugiej, o trzeciej, o czwartej. O piątej postanowili wejść na szczyt góry! Zwróciłem im uwagę, że są absolutnie pijani, za starzy, kompletnie nieprzygotowani, niesprawni fizycznie i nie obznajmieni ze sposobami przetrwania, że nie mają podstawowej apteczki, odpowiednich butów, kompasu, mapy ani ciepłych napojów regeneracyjnych. Moje przestrogi spotkały się z kompletnym niezrozumieniem. Wszyscy weszli na szczyt, zeszli na dół i o 11.30 smażyli jajka na bekonie. Kiedy to piszę, państwo Ball pływają kajakiem po jeziorze. Chyba są na narkotykach. 24 Poniedziałek Pojechałem do Edynburga. Widziałem zamek, muzeum zabawek, galerię sztuki. Jadłem szkocką potrawę haggis. Wróciłem do chaty, czytałem "Glencoe" Johna Prebble'a. Jutro tam jedziemy. 25 Wtorek Masakra w Glencoe miała miejsce 131utego 1692. 14 lutego John Hill napisał do hrabiego Tweeddale'a: "Zrujnowałem Glencoe". Miał absolutną rację. Nie ma tam nic. Jutro Glasgow. 26 Środa Przejeżdżaliśmy przez Glasgow o 11 rano, a mimo to na trasie długości jednej mili naliczyłem dwudziestu siedmiu pijanych! Wszystkie sklepy, poza magazynami "Zrób-to-sam", mają kraty w oknach. Na dachach sklepów monopolowych jest drut kolczasty i tłuczone szkło. Chwilę pospacerowaliśmy, a potem mama nudziła glistę Lucasa, żeby ją zabrał do galerii obrazów. Miałem zamiar siedzieć w samochodzie i czytać "Glencoe" ale ze względu na tych wszystkich zataczających się pijaków poszedłem z nimi do muzeum bez zbytniego entuzjazmu. Naprawdę jestem zadowolony, że to zrobiłem! Mogłem przejść przez życie bez bardzo ważnego kulturalnego doświadczenia! Dzisiaj widziałem obraz Salvadora Dali przedstawiający ukrzyżowanie! Autentyczny! Nie żadną reprodukcję! Powiesili go w końcu korytarza, tak że zmienia się, kiedy się podchodzi bliżej. Kiedy wreszcie stoi się blisko, człowiek czuje się jak karzeł. To jest absolutnie fantastyczne! Obraz gigant! Wspaniałe kolory, a Jezus wygląda jak autentyczny facet. Kupiłem w muzeum sześć reprodukcji, ale to oczywiście nie to samo. Kiedyś przywiozę Pandorę, żeby to zobaczyła. Może w czasie naszego miodowego miesiąca. 21 Czwartek Dziś Oban. Natknęliśmy się na państwa Swallow, którzy mieszkają na sąsiedniej ulicy. Wszyscy nieustannie powtarzali: "Ale świat jest mały, prawda?" Pani Swallow zapytała glistę Lucasa, jak się czuje jego żona. Lucas oświadczył, że żona zostawiła go dla innej kobiety. Wszyscy się zarumienili, powtórzyli: jaki świat jest mały, i rozstaliśmy się. Mama wściekała się na Lucasa. Pytała: "Czy musisz to mówić każdemu? Jak ja się mogę czuć, twoim zdaniem, żyjąc z porzuconym mężem lesbijki?" Lucas trochę poskomlał, a mama nagle upodobniła się do babci. Wtedy się uspokoił. 28 Piątek Dzisiaj Fort William. Ben Nevis było kolejnym rozczarowaniem. Nie umiałbym powiedzieć, gdzie się kończy, a gdzie się zaczyna. Tłoczą się nań inne szczyty i wzgórza. Lucas wszedł do burnu (to po szkocku "rzeczka"), który niestety był zbyt płytki, żeby można było się utopić. 29 Sobota Pełnia księżyca Poszedłem z Hamishem Mancinim na spacer w okolice chaty. Powiedział, że jego matka jest, zdaje się, na dobrej drodze do czwartego rozwodu. Dziś wieczorem Hamish wraca do domu, w poniedziałek rano ma wizytę u swojego psychoanalityka w Nowym Jorku. Skończyłem pakowanie i czekam, żeby mama i ta glista Lucas wrócili z ukradkowej sesji miłosnej w sosnowym lesie. Wyjeżdżamy o świcie. 30 Niedziela Jedenasta po św. Trójcy Zmusiłem Lucasa, żeby się zatrzymał po pamiątki w Gretna Green. Kupiłem Pandorze kamyk w kształcie wydry , Bertowi szkocki beret, psu kokardę w szkocką kratę, babci krówki w pudełku w szkocką kratę, Tyczce herbatniki w takimż opakowaniu, Maxwellowi cukierek w kształcie smoczka też w szkocką kratę. Ojcu kupiłem ścierkę do wycierania naczyń w takiż wzór. Sobie kupiłem notatnik z okładką w szkocką kratę. Jestem zdecydowany zostać pisarzem. Oto wyjątki z moich "Myśli o Szkocji" pisanych na autostradzie M6 przy szybkości 120 mil na godzinę: Osławiona mgła usuwa się z wolna, by ukazać majestatyczne szczyty Szkocji w całym ich majestacie. Kształt widoczny w Świetlistych przestworzach okazuje się orłem - majestatycznym drapieżnikiem. Ląduje na jeziorze z podwiniętymi szponami zakłócając spokojny majestat burzliwych wód. Orzeł czyni przystanek jedynie po to, by zanurzyć swój majestatyczny dziób w wodzie, zanim rozpostrze majestatyczne skrzydła i odleci do swego szacownego gniazda wysoko w jałowych, suchych, pozbawionych zieleni górach. Wysokogórskie bydło tej krainy. Majestatyczne, rogate zwierzęta pochylają brązowookie, włochate, majestatyczne łby przeżuwając tajemnice Glencoe. Trochę tu za dużo "majestatycznych". Ale moim zdaniem całkiem dobrze brzmi. Kiedy to skończę, wyślę do BBC. Przyjechałem do domu o szóstej rano. Zbyt zmęczony, żeby więcej pisać. 31 Poniedziałek Święto w Zjednoczonym Królestwie (prócz Szkocji) Nikt nie ma pieniędzy. Banki zamknięte, a ojciec nie pamięta sekretnego kodu swojej plastykowej karty bankowej. Był na tyle bezczelny, że pożyczył pięć funtów od Berta Baxtera. Jak można emeryta prosić o pieniądze! Zupełny brak godności. Pandora i ja szaleńczo zakochani! Rozstanie jedynie rozpaliło naszą namiętność. Nasze hormony burzą się przy każdym spotkaniu. Ostatniej nocy Pandora spała z kamienną wydrą w ręce. Jakże bym chciał być ową wydrą! Wrzesień. 1Wtorek Pan Singh musiał pojechać do Indii opiekować się starymi rodzicami, Bert ma wobec tego wrócić do swojego starego, brudnego domu! Pan Singh oświadczył, że nie może zostawić swoich kobiet z Bertem pod jednym dachem. Jak daleko może sięgać głupota? Bert nie przejmuje się tym zbytnio, uważa, że to "duży komplement". Posprzątamy z Pandorą dom Berta i pomożemy mu w przeprowadzce. Winien jest magistratowi dwieście dziewięćdziesiąt cztery funty zaległego komornego. Ma spłacać po pięćdziesiąt pensów miesięcznie, więc nie ulega wątpliwości, że umrze zadłużony. 2 Środa Poszliśmy dziś z Pandorą obejrzeć dom Berta. To naprawdę przerażający widok Gdyby Bert zaniósł wszystkie puste butelki z powrotem do sklepu monopolowego, na pewno starczyłoby mu na zapłacenie zaległego komornego. 3 Czwartek Ojciec pomógł nam wynieść wszystkie meble z parteru domu Berta, korniki więc tłumnie wyległy na słońce. Kiedy ruszyliśmy dywany, okazało się, że Bert przez całe lata chodził po warstwach brudu, starych gazet, włosów, kamyczków, zdechłych myszy. Powiesiliśmy dywany na sznurze i trzepaliśmy je przez całe popołudnie, ale chmury kurzu bynajmniej się nie zmniejszały. Koło piątej po południu Pandora popadła w nagłą euforię; utrzymywała, że zaczyna dostrzegać wzór na jednym z dywanów, ale przy bliższym badaniu okazało się, ze to rozgniecione ciastko z kremem. Jutro bierzemy od mamy Pandory maszynę do czyszczenia dywanów, Pandora twierdzi, że maszynę polecał magazyn konsumentów Which" idę o zakład że urządzenie to nigdy nie miało do czynienia z takim siedliskiem brudu jak dom Berta. 4 Piątek Przed chwilą byłem świadkiem cudu! Tego ranka dywany Berta były ciemnoszare. Teraz jeden okazał się czerwonym axminsterem, a drugi niebieskim wiltonem. Dywany suszą się na sznurze od bielizny. Wywiórkowaliśmy do czysta wszystkie podłogi i umyliśmy meble środkiem dezynfekującym, który zapobiega grzybowi. Pandora zdjęła zasłony, ale rozpadły się na kawałki, zanim zdążyła je donieść do wanny. Bert siedział na leżaku, robił krytyczne uwagi i narzekał. Nie może zrozumieć, dlaczego źle jest mieszkać w brudzie! Rzeczywiście, co w tym złego? 5 Sobota Dziś rano ojciec zabrał butelki Berta do sklepu monopolowego, Wypełniały bagażnik, tylne siedzenie i podłogę samochodu. Wnętrze cuchnęło piwem, Po drodze ojcu zabrakło benzyny, więc wezwał Agencję Automobilową. Przyjechał bardzo niegrzeczny mechanik, który oświadczył, że jedyne AA potrzebne ojcu to Anonimowi Alkoholicy! 6 Niedziela: Dwunasta po św. Trójcy, Pierwsza kwadra księżyca Dom Berta wygląda wspaniale. Wszystko jest okropnie czyste i błyszczące. Przenieśliśmy jego łóżko do pokoju na dole, żeby mógł oglądać telewizję leżąc. Mama Pandory bardzo artystycznie poustawiała kwiaty, a jej ojciec zrobił specjalny otwór z gumową klapą w tylnych drzwiach, żeby Bert nie musiał ciągle wstawać wpuszczać i wypuszczać Szablę. Bert jutro wprowadza się z powrotem do siebie. 7 Poniedziałek Święto Pracy w USA i Kanadzie List lotniczy od Hamisha Manciniego. Cześć Aid! Jak leci? Mam nadzieję, że względem Pandory do przodu! Ona wydaje się bomba! Szkocja mnie przytłukła! Taka radocha, że można ocipieć! Jesteś fajny człowiek, Aid! Matka kompletnie porażona, okazuje się, że numer cztery robi w TV i ma lepszą od niej kolekcję łachów Calvina Kleina! Nie uważasz, że jesień to straszna nuda? Wszędzie te kurewskie liście! Do zobaczenia, Brachu!!! Hamish Pokazałem ten list Pandorze, ojcu i Bertowi, ale nikt go dokładnie nie rozumie. Bert nie lubi Amerykanów, ponieważ zbyt długo się ociągali z przystąpieniem do wojny czy coś takiego. Bert już w swoim czystym domu. Nie podziękował nam, ale wydaje się szczęśliwy. 8 Wtorek Od czwartku przebrzydła, ohydna szkoła. Mierzyłem stary mundurek, ale tak z niego wyrosłem, że ojciec musi mi jutro kupić nowy. Wścieka się z tego powodu, ale ja przecież nic nie mogę poradzić na to, że moje ciało jest w okresie wzrostu. Jestem już tylko pięć centymetrów niższy od Pandory. Mój bez zmian - dwanaście centymetrów. 9 Środa Babcia dowiedziała się, że Doreen i Maxwell byli w Skegness. Już nigdy nie odezwie się do ojca. A oto moja lista zakupów: sweter 29.99 2 pary szarych spodni 23.98 2 białe koszule 11.98 2 szare pulowery 7.98 2 pary czarnych skarpetek 2.37 2 pary spodenek na wf 4.99 l koszulka na wf 3.99 l dres 11.99 para tenisówek 7.99 para butów do piłki nożnej 11.99 para getrów 2.99 piłkarskie spodenki 4.99 piłkarska koszulka 7.99 sportowa torba Adidas 4.99 para czarnych butów 15.99 kalkulator 6.99 ołówki i pióra 3.99 zestaw do geometrii 2.99 Sto funtów nie powinno być dla ojca problemem. Musiał dostać olbrzymią rekompensatę za zwolnienie z pracy, więc zupełnie nie rozumiem, dlaczego leży na łóżku i jęczy. Jest po prostu nędznym kutwą! Zresztą i tak nie płacił prawdziwymi pieniędzmi. posługiwał Się kartą American Express. Pandora podziwia mnie w nowym mundurku. Twierdzi, że mam duże szanse zostać dyżurnym. 10 Czwartek Godny początek nowego roku szkolnego. Jestem dyżurnym. Moim pierwszym zadaniem jest dyżur poranny. Mam czekać przy dziurze w płocie i zapisywać nazwisko każdego, kto próbuje wślizgnąć się do szkoły spóźniony. Pandora także jest dyżurną. Odpowiada za ciszę w kolejce po obiad. Dostałem dzisiaj nowy rozkład zajęć od nowego wychowawcy klasy, pana Docka. Rozkład obejmuje zajęcia związane z egzaminami; obowiązkowe przedmioty to matematyka, angielski, wychowanie fizyczne i religia porównawcza. Zajęcia z dziedziny kultury i twórczości są do wyboru. Wybrałem więc środki masowego przekazu ( cholernie łatwe, wystarczy czytać gazety i oglądać telewizję) oraz wiedzę o rodzinie (mam nadzieję, że to wszystko o seksie). Pan Dock uczy także literatury angielskiej, więc będziemy w dobrych stosunkach, bo nie ulega wątpliwości, że jestem teraz najbardziej oczytanym uczniem w szkole. Będę mógł mu pomóc, gdyby się w czymś zaplątał. Poprosiłem ojca o pięć funtów pięćdziesiąt pensów na szkolną wycieczkę do British Museum. Wściekł się i zapytał: "A gdzie się podziała bezpłatna edukacja?" Odpowiedziałem, że nie wiem. 11 Piątek Miałem długą rozmowę z panem Dockiem. Wyjaśniłem, że jestem dzieckiem z niepełnej rodziny, a ojciec jest bezrobotny i ma gwałtowny temperament. Pan Dock oświadczył, że nic go nie obchodzi, czy jestem dzieckiem czarnoskórej jednookiej matki lesbijki i trędowatego, garbatego karła Araba - grunt, żeby moje wypracowania były jasne, inteligentne i bezpretensjonalne. Do tego się sprowadza opieka wychowawcy! 12 Sobota Rano napisałem jasny, inteligentny i bezpretensjonalny esej o przyrodzie w Szkocji. Po południu robiłem z ojcem zakupy u Sainsbury'ego. Spotkałem roztrzęsionego Ryśka Cytrynę przy stoisku z owocami. Oświadczył, że wybór owoców jest "aktem zdecydowanie politycznym". Odrzucił jabłka z Afryki Południowej i francuskie "złote delicje", izraelskie pomarańcze, tunezyjskie daktyle i amerykańskie grapefruity. Zdecydował się w końcu na angielski rabarbar, "chociaż - jak powiedział - kształt jest falliczny, prawdopodobnie podkreśla dyskryminację płci". Jego dziewczyna Cyc (zdrobnienie od Tycja) pakowała na wózek tony ryżu i nasion roślin strączkowych. Ubrana była w długą spódnicę, ale chwilami widać było jej owłosione kostki. Ojciec oznajmił, że zdecydowanie woli dobrze wygolone nogi. Ojciec lubi pończochy, podwiązki, spódnice mini i dekolty. Jest okropnie staromodny! 13 Niedziela Trzynasta po św. Trójcy Poszedłem zobaczyć Pączka. Pandora już na nim nie jeździ, ponieważ nogi wloką się jej po ziemi. W przyszłym tygodniu ma przybyć normalny koń dla Pandory. Nazywa się Ian Smith. Ludzie, którzy go sprzedają, mieszkali przedtem w Afryce w Zimbabwe. Jutro urodziny mamy. Kończy trzydzieści siedem lat. 14 Poniedziałek Pełnia księżyca Przed pójściem do szkoły zadzwoniłem do mamy. Nikt nie odpowiadał. Pewnie leżała w łóżku z tym cuchnącym szczurem Lucasem. Szkolne obiady są teraz zupełnie do niczego. Wszystkie sosy jakby wymieszane z budyniem i gorącym puddingiem. Typowy obiad to hamburger, fasola, frytki, jogurt albo pączek. To nie wystarczy do wytworzenia zdrowych kości i ścięgien. Zastanawiam się nad napisaniem protestu do pani Thatcher. Jeśli wyrośniemy na ludzi apatycznych i pozbawionych moralnego kośćca, nie będzie to nasza wina. A może pani Thatcher chce, żebyśmy byli zbyt słabi, by w przyszłości urządzać demonstracje? 15 Wtorek Barry Kent spóźnił się trzykrotnie w ciągu tygodnia. Jest więc moim nieprzyjemnym obowiązkiem poinformować o tym pana Scrutona. Niepunktualność jest oznaką rozkojarzenia umysłu. Więc musi być ukarana. 16 Środa Nasza klasa jedzie w piątek do British Museum. Będziemy z Pandorą siedzieli obok siebie w autokarze. Pandora przyniesie z domu "Guardiana , żebyśmy mogli chociaż częściowo odizolować się od reszty. 11 Czwartek Pani Fossington-Gore miała wykład o British Museum. Powiedziała, że jest to "fascynujący skarbiec osiągnięć jednostek rodzaju ludzkiego". Nikt jej nie słuchał. Wszyscy obserwowali, jak dotykała lewej piersi w momentach podekscytowania. 18 Piątek 2 nad ranem Właśnie wróciłem z Londynu. Na autostradzie kierowcę autokaru poraziło szaleństwo autostrady. Zbyt jestem wstrząśnięty tym doświadczeniem, by móc napisać jasne i inteligentne sprawozdanie z całego dnia. 19 Sobota Być może szkoła będzie potrzebowała jasnego opisu tego, co się wydarzyło w drodze do Londynu, w samym Londynie i w drodze powrotnej, sporządzonego przez obiektywnego obserwatora. Jestem jedyną osobą, która się do tego nadaje. Pandora mimo wszystkich swoich zalet nie ma moich stalowych nerwów. WYCIECZKA KLASY IV D DO BRITISH MUSEUM 7 rano Wsiadanie do autokaru. 7.05 Jedzenie przygotowanego w paczkach śniadania, picie napoju niskokalorycznego. 7.10 Autokar się zatrzymuje, Barry Kent wymiotuje. 7.20 Autokar się zatrzymuje, Klara Neilson idzie do toalety. 7.30 Autokar odjeżdża spod szkoły. 7.35 Autokar wraca pod szkołę po torebkę pani Fossington -Gore. 7.40 Zaobserwowano dziwne zachowanie kierowcy. 7.45 Autokar się zatrzymuje, Barry Kent ponownie wymiotuje. 7.55 Podjeżdżamy do autostrady. 8.00 Kierowca zatrzymał autokar i zwrócił się do wszystkich z prośbą o zaprzestanie pokazywania znaku V kierowcom ciężarówek. 8.10 Kierowca traci panowanie nad sobą, odmawia jazdy autostradą, jeżeli "cholerni nauczyciele nie uspokoją dzieci". 8.20 Pani Fossington-Gore zmusza wszystkich do siedzenia na miejscach. 8.25 Wjazd na autostradę. 8.30 Wszyscy śpiewają "Dziesięć zielonych butelek". 8.35 Wszyscy śpiewają "Dziesięć zielonych smarków". 8 .45 Kierowca bardzo głośnymi krzykami kładzie kres śpiewom. 9.15 Kierowca zjeżdża na stację obsługi, pije długo z piersiówki. 9.30 Barry Kent rozdaje tabliczki czekolady, ukradzione w sklepie samoobsługowym na stacji. Pani Fossington-Gore wybiera batonik Bounty. 9.40 Barry Kent wymiotuje w autobusie. 9.50 Wymiotują dwie dziewczynki siedzące obok Barry Kenta. 9.51 Kierowca odmawia zatrzymania się na autostradzie. 9.55 Pani Fossington-Gore zasypuje rzygowiny piaskiem. 9.56 Pani Fossington-Gore wymiotuje bez opamiętania. 10.30 Autokar prześlizguje się po twardym poboczu, wszystkie inne pasy zamknięte z powodu robót drogowych. 11.30 Na tylnych siedzeniach wybucha bójka, autokar tymczasem dojeżdża do końca autostrady. 11.45 Koniec bójki. Pani Fossington-Gore znajduje podręczną apteczkę i opatruje rany. Barry Kent zostaje ukarany - ma siedzieć obok kierowcy. 11.50 Autokar psuje się w dzielnicy Swiss Cottage. 11.55 Kierowca załamuje się w obecności mechanika z AA. 12.30 Klasa IV D wsiada w londyński autobus miejski do St. Pancras. 13.00 Klasa IV D maszeruje z St. Pancras przez Bloomsbury. 13.15 Pani Fossington-Gore puka do Tavistock House z zapytaniem, czy dr Laing mógłby szybko zbadać Barry Kenta. Dr Laing w Ameryce z serią wykładów. 13.30 Wejście do British Museum. Adrian Mole i Pandora Braithwaite przytłoczeni świadectwem bogactwa światowej kultury. Reszta klasy IV D szaleje, śmieje się z nagich posągów i wymyka się kustoszom. 14.15 Pani Fossington-Gore w stanie kompletnego załamania. Adrian Mole dzwoni do dyrektora szkoły na koszt abonenta. Dyrektor na zebraniu strajkowym obsługi kuchni, więc nie może podejść do telefonu. 15.00 Kustosze zbierają do kupy klasę IV D i każą wszystkim usiąść na schodach przed muzeum. 15.05 Turyści amerykańscy fotografują Adriana Mole'a z komentarzem: "jaki to typowy angielski uczeń". 15.15 Pani Fossington-Gore dochodzi do siebie i zabiera klasę IV D na zwiedzanie Londynu. 16.00 Barry Kent wskakuje do basenu fontanny na Trafalgar Square, jak to przewidział Adrian Mole. 16.30 Barry Kent znika; kiedy widziano go po raz ostatni zmierzał w kierunku Soho. 16.35 Przyjeżdża policja, zabiera klasę o komisariatu, organizuje autokar powrotny. Telefony do rodziców powiadamiające o zmienionej godzinie powrotu. Telefon do dyrektora do domu. Klara Neilson dostaje ataku histerii. Pandora Braithwaite mówi pani Fossington-Gore, ze przynosi ona hańbę nauczycielskiej profesji. Pani Fossington-Gore zgadza się złożyć rezygnację. 18.00 Barry Kent zostaje odnaleziony w sklepie porno. Oskarżony o kradzież maści "Rośnij duży" i dwóch "łechtaczy". 19.00 Autokar odjeżdża spod komisariatu w eskorcie policji. 19.30 Eskorta policyjna macha na pożegnanie. 19.35 Kierowca autokaru błaga Pandorę Braithwaite o utrzymanie porządku. 19.36 Pandora Braithwaite utrzymuje porządek. 20.00 Pani Fossington-Gore pisze wymówienie. 20.30 Szaleństwo autostrady opanowuje kierowcę autokaru. 20.40 Przyjazd do domu. Opony autokaru rozpalone. Klasa IV D oniemiała z przerażenia. Dyrektor odprowadza panią Fossington-Gore. Ramiona rodziców. Kierowca autokaru zatrzymany przez policję. 20 Niedziela Czternasta po św. Trójcy. Ostatnia kwadra księżyca Nawiedzają mnie stany lękowe, ilekroć pomyślę o Londynie, kulturze czy o autostradzie MI. Rodzice Pandory wnoszą skargę do wszystkich możliwych czynników. 21 Poniedziałek Pan Scruton pogratulował Pandorze i mnie zdolności przywódczych. Pani Fossington-Gore jest chora. Wszystkie przyszłe wycieczki szkolne zostały odwołane. 22 Wtorek Policja odstąpiła od oskarżenia kierowcy autokaru ze względu na "dowody poważnej prowokacji". Sklep Porno także nie podtrzymuje oskarżenia, ponieważ oficjalnie Barry Kent jest jeszcze dzieckiem. Co za pomysł! Barry Kent nigdy nie był dzieckiem. 23 Środa Pan Scruton przeczytał już moje sprawozdanie z wycieczki do Londynu. Zdobyłem za nie dwa punkty dodatkowe. Dzisiaj w dzienniku podano wiadomość, że British Museum rozważa wprowadzenie zakazu wstępu dla wycieczek szkolnych. 24 Czwartek Rozkoszujemy się z Pandorą końcem jesieni, brodząc wśród liści i wdychając zapach ognisk. Po raz pierwszy przeszedłem w tym roku pbok drzewa kasztanowego i nie rzuciłem w nie patykiem. Pandora twierdzi, że dojrzewam bardzo szybko. 25 Piątek Poszedłem dziś wieczorem z Nigelem grać w kasztany. Znalazłem pIęć ślicznych okazów i zgniotłem Nigelowe kasztany na miazgę. Cha, cha, cha! 26 Sobota Przyprowadziłem Pączka do Berta. Bert teraz nie może daleko chodzić. Pączek został sprzedanyjakiejś bogatej rodzinie. Ma się uczyć na nim jeździć dziewczynka o imieniu Kamila.Według Pandory owa Kamila wyraża się tak wytwornie, że w ogóle nie można jej zrozumieć. Bert był okropnie smutny i mowił do Pączka: "Obaj na złom". 27 Niedziela Piętnasta po św. Trójcy Pączek odjechał o 10.30. Dałem mu jabłko za szesnaście pensów , żeby odwrócić jego uwagę od rozstania. Pandora biegła za naczepą i wołała "zmieniłam zdanie" , ale samochód się nie zatrzymał . Zmieniła także zdanie co do Iana Smitha. Już nigdy więcej nie chce mieć żadnego konia ani kucyka. Ma straszne poczucie winy z powodu sprzedaży Pączka. Ian Smith przyjechał o 14.30 i zaraz został odesłany. Kiedy odjeżdżał w swojej przyczepie, na jego czarnym pysku malowała się wściekłość. Ojciec Pandory idzie jutro wcześnie rano do swojego banku, żeby unieważnić czek, który wypisał w czwartek. Wściekłość malowała się również i na jego twarzy. 28 Poniedziałek Nów Coś niedobrego z nogami Berta. Doktor twierdzi, że wymaga stałej opieki. Poszedłem tam dzisiaj, ale Bert jest za ciężki, żebym mógł go poruszyć. Pielęgniarka środowiskowa uważa, że Bert czułby się znacznie lepiej w Domu Promiennego Słońca im. radnego Coopera. Ja jednak nie zgadzam się z tym. Mijam ten dom w drodze do szkoły. Wygląda jak muzeum. A starzy ludzie robią wrażenie eksponatów. Bercie, jesteś straszliwie stary. Kochasz Szablę, buraki i woodbine'y. Nic nas nie łączy. Ja mam lat czternaście i pół, Ty osiemdziesiąt dziewięć. Ty śmierdzisz. ja nie. Dlaczego więc jesteśmy przyjaciółmi Pozostaje dla mnie tajemnicą. 29 Wtorek Stosunki Berta z pielęgniarką środowiskową nie układają się najlepiej. Bert twierdzi, że nie lubi, kiedy kobieta miętosi mu genitalia. Ja osobiście nie miałbym nic przeciwko temu. 30 Środa Cieszę się, że wrzesień już się kończy, bo przyniósł same kłopoty. Pączek odjechał, Pandora smutna, Bert na ostatnich nogach, Ojciec ciągle bez pracy. Mama dalej opętana przez tę glistę Lucasa. Październik. 1 Czwartek 7.30. Właśnie się obudziłem i okazało się, że mam całą brodę w pryszczach. Jak ja się pokażę Pandorze? 22.00. Cały dzień unikałem Pandory, ale dopadła mnie podczas szkolnego obiadu. Usiłowałem jeść zasłaniając brodę ręką, ale to się okazało bardzo trudne. Przy jogurcie wyznałem Pandorze wszystko. Przyjęła moje upośledzenie bardzo spokojnie. Powiedziała, że to w żaden sposób nie wpływa na naszą miłość, ale nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że w jej pocałunku brakowało namiętności, kiedy mówiliśmy sobie dobranoc po wyjściu z klubu młodzieżowego. 2 Piątek 18.00. Jestem bardzo nieszczęśliwy i raz jeszcze szukam pociechy w wielkiej literaturze, Nie dziwi mnie wcale, że intelektualiści popełniają samobójstwa, popadają w obłęd czy umierają z przepicia. Odczuwamy bowiem wszystko znacznie dotkliwiej niż inni ludzie. Wiemy, że świat jest zgniły i że pryszcze rujnują brody. Czytam "Postęp, współistnienie, i swoboda intelektualna" Andrieja D. Sacharowa. Według informacji na obwolucie jest to "niesłychaie istotny dokument ." 23.30 "Postęp, współistnienie i swoboda intelektualna" jest przede wszystkim niesłychanie nudną książką, według mnie, Adriana Mole'a. Nie zgadzam się z analizą przyczyn odnowy stalinizmu dokonaną przez Sacharowa. Przerabiamy Rosję w szkole. więc wiem. o czym mówię. 3 Sobota Pandora robi się obojętna. Dzisiaj nie Pojawiła się u Berta, Musiałem sam u niego posprzątać. Po południu jak zwykle u Sainsbury'ego, sprzedają tam już ciasta na Boże Narodzenie. Mam wrażenie, że moje życie ucieka. Czytam "Wichrowe wzgórza". To wspaniałe. Gdybym tylko mógł zabrać Pandorę gdzieś na wyżyny, to bez wątpienia odnaleźlibyśmy naszą dawną pasję. 4 Niedziela Szesnasta po św. Trójcy Przekonałem Pandorę, żeby zapisała się na kurs sztuki przetrwania w górach, organizowany przez klub młodzieżowy. Kurs odbędzie się w Derbyshire. Rysiek Cytryna wysyła do naszych rodziców listę koniecznego ekwipunku i formularz na wyrażenie zgody, Czy - jak w moim przypadku - do jednego rodzica. Mam tylko dwa tygodnie na osiągnięcie szczytowej formy. Próbuję robić co wieczór pięćdziesiąt pompek, Próbuję, ale mi się nie udaje. Jak dotąd moje maksimum to siedemnaście. 5 Poniedziałek Opieka społeczna porwała Berta! Trzymają go w Domu Promiennego Słońca im. radnego Coopera, Byłem go odwiedzić. Jest w jednym pokoju ze starcem o nazwisku Thomas Bell. Na każdej popielniczce jest nazwisko, Szabla dostał miejsce w przytułku Królewskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Nasz pies zginął. To naprawdę koniec. 6 Wtorek Poszliśmy z Pandorą odwiedzić Berta, co okazało się czystą stratą czasu. Jego pokój wywarł na nas dziwny wpływ: straciliśmy ochotę do jakiejkolwiek rozmowy, Bert się odgraża, że będzie skarżył opiekę społeczną o pozbawienie go należnych mu praw, Mówi, że musi się kłaść do łóżka o pół do dziesiątej, To niesprawiedliwe, bo on jest przyzwyczajony kłaść się dopiero po ostatnich wiadomościach w TV. Wychodziliśmy przez świetlicę. Starcy siedzieli pod ścianami na wysokich krzesłach. Telewizor był włączony, ale, nikt nie oglądał programu, starzy ludzie robili wrażenie zamyślonych . Opieka społeczna pomalowała ściany tej sali na pomarańczowo" pewnie W celu rozweselenia starych ludzi, Nie wydaje mi się, żeby to zdało egzamin. 7 Środa W nocy umarł Thomas Bell, Bert twierdzi, że nikt nie opuszcza tego domu żywy. Bert jest najstarszym pensjonariuszem. Jest ,śmiertelnie przerażony wizją śmierci. Teraz został jedynym mężczyzną w całym domu, Pandora mówi, że kobiety żyją dłużej. Twierdzi, że to rodzaj premii, bo za młodu muszą znacznie więcej wycierpieć, Psa ciągle nie ma. Umieściłem ogłoszenie w sklepie pana Cherry'ego, 8 Czwartek Bert jeszcze żyje, więc dziś zaprowadziłem do niego Szablę, Posadziliśmy Berta przy oknie w pokoju i machał stamtąd ręką do Szabli, który stał na trawniku na zewnątrz. Do domu nie wolno wprowadzać psów. T o jeszcze jeden z idiotycznych przepisów. Naszego psa dalej nie ma. Teraz już nie ulega wątpliwości, że nie żyje. 9 Piątek Przełożona domu starców obiecuje, że jeśli Bert będzie się zachowywał wyjątkowo przyzwoicie, to w niedzielę dostanie przepustkę na cały dzień, Przyjdzie do nas na obiad i na kolację. Dostaliśmy rachunek za telefon. Schowałem go pod swój materac. Wynosi dwieście osiemdziesiąt dziewięć funtów dziewiętnaście pensów. 10 Sobota Naprawdę niepokoję się o psa. Zniknął z powierzchni naszej dzielnicy. Obszukaliśmy z Pandorą i Nigelem wszystkie zaułki. Kolejnym moim zmartwieniem jest ojciec. Do południa leży w łóżku, potem smaży sobie jakieś świństwo, zjada je, otwiera puszkę lub butelkę, siada przed telewizorem i ogląda program popołudniowy. Nie czyni żadnych starań, żeby znaleźć pracę. Przydałaby mu się kąpiel, strzyżenie i golenie. We wtorek w szkole jest wywiadówka. Zaniosłem najlepszy garnitur ojca do pralni. Kupiłem u W.H. Smitha książkę. Kosztowała tylko pięć pensów. Napisał ją nieznany pisarz Drake Fairclough, a nazywa się "Doskonała kuchnia dla ludzi starszych ". Jutro przychodzi Bert. Ojciec Pandory kazał zlikwidować w ich domu telefon. Dowiedział się o rozmowach na koszt abonenta. 11 Niedziela. Siedemnasta po św. Trójcy WIZYTA BERTA Wstałem wcześniej i usunąłem meble z hallu, żeby wózek inwalidzki Berta miał swobodę manewru. Zrobiłem kawę i zaniosłem ojcu do łóżka, potem zacząłem gotować geriatryczny coq au vin. ZostawIłem go na ogniu i poszedłem na gorę obudzić ojca po raz drugi. Kiedy wróciłem na dół, nie ulegało wątpliwości, że spaprałem coq au vin. Cały ocet wyparował, został tylko spalony kurcza. Bardzo się zmartwiłem, bo zamierzałem potraktować tę potrawę jako mój debiut kucharski. Chciałem zaimponować Pandorze rozlicznymi talentami. Myślę, że jest trochę znudzona moim rozprawianiem o wielkiej literaturze i norweskim przemyśle skórzanym. Kiedy ojciec Pandory pojechał do Berta, Bert uparł się, że musi zabrać ze sobą olbrzymi kufer. Jeżeli dodać do tego wózek inwalidzki i fakt, że Bert rozłożył się na całym tylnym siedzeniu, to okaże się, że ja musiałem siedzieć przykucnięty w bagażniku za tylnym siedzeniem. Całą wieczność trwało wyciąganie Berta z samochodu i sadzanie go na wózku. Niemal tyle samo czasu zajęło mi wyciągnięcie ojca z łóżka. Ojciec Pandory został na jednego drinka, potem na jednego przed obiadem, potem na drugą nogę, potem na strzemiennego. Potem wypił jednego, żeby udowodnić, że nigdy się nie upija w dzień. Usta Pandory zaczęły się robić coraz węższe (kobiety uczą się tej sztuki już jako małe dziewczynki). Następnie skonfiskowała ojcu kluczyki i zadzwoniła, żeby mama przyszła po samochód. Musiałem przetrzymać wygłupy własnego ojca, który naśladował jakiegoś faceta o na- zwisku Frank Sinatra i wyśpiewywał: "Jeden za moją dziewczynkę i jeszcze jeden strzemienny". Ojciec Pandory udawał barmana, wykorzystując w tym celu nasze fajansowe dzbanki. Obydwaj wyli pijackie pieśni, kiedy zjawiła się matka Pandory. Usta miała tak zaciśnięte, że właściwie nie było ich widać. Kazała Pandorze pójść z ojcem do samochodu, następnie oświadczyła, że najwyższa pora, żeby mój ojciec wziął się w garść. Zrozumiałe, że czuje się upokorzony, wyobcowany i rozgoryczony z powodu braku pracy, ale daje zły przykład nastolatkowi, który łatwo ulega wpływom. Po tej przemowie odjechała z szybkością dziesięciu mil na godzinę. Pandora posłała mi całusa przez tylną szybę. Muszę w tym miejscu gorąco zaprotestować! Żadne poczynania mojego ojca nie wywierają już na mnie żadnego wpływu. Na obiad curry z ryżem firmy Vesta. Kiedy siedzieliśmy przy stole, przyszła pani Singh i rozmawiała z Bertem w języku hindi. Nasze curry wydało jej się bardzo dziwne, ciągle pokazywała na nie palcem i nie przestawała się śmiać. Czasami zdaje mi się, że jestem jedyną osobą na świecie, która ma jeszcze jakiekolwiek maniery. Bert wyznał ojcu swoje głębokie przekonanie, że przełożona usiłuje go otruć (Berta, nie ojca), ale ojciec wyjaśnił mu, że we wszystkich tego typu instytucjach jedzenie jest tak samo okropne. Kiedy przyszła pora wracać, Bert zaczął płakać, "nie zmuszajcie mnie, żebym tam wracał" i tak dalej, na podobnie smutną nutę. Ojciec wytłumaczył, że nie potrafilibyśmy fachowo zająć się nim w domu, popchaliśmy więc wózek Berta w stronę samochodu (choć Bert przez cały czas uruchamiał w nim hamulec). Prosił, żebyśmy przechowali w domu jego kufer. Można będzie kufer otworzyć po jego śmierci. Klucz nosi na szyi na kawałku sznurka. Pies ciągle nieobecny nie usprawiedliwiony. 12 Poniedziałek Dzień Kolumba w USA. Święto Dziękczynienia w Kanadzie Wieczorem poszedłem do klubu młodzieżowego. Rysiek Cytryna miał wykład dotyczący technik przetrwania. Powiedział, że najlepszym sposobem przeciw zamarznięciu jest wejście do plastykowego worka razem z nagą kobietą, na co Pandora zgłosiła formalny sprzeciw, a przyjaciółka Ryśka, zwana Cyc, wyszła z sali. Trzeba mojego pecha, żeby znaleźć się w górach z kobietą oziębłą! Pies niech spoczywa w pokoju. 13 Wtorek Pełnia księżyca Nerwowy telefon od babci z zapytaniem, kiedy zamierzamy odebrać psa! Głupi pies zjawił się u niej szóstego października. Poszedłem natychmiast i byłem zupełnie wstrząśnięty jego stanem: wyglądał staro i mizernie. Ma jedenaście lat, ale według psiego kalendarza powinien być na emeryturze. Nigdy nie widziałem, żeby pies postarzał się tak szybko. Te osiem dni z babcią to musiało być piekło. Babcia jest bardzo zasadnicza. 14 Środa Już się prawie przyzwyczaiłem do staruszek w domu starców. Wpadam tam codziennie w drodze do szkoły . Wydają się zadowolone, kiedy mnie widzą. Jedna z nich robi mi na drutach kominiarkę na mój kurs przetrwania. Wołają na nią Queenie. Trzydzieści sześć i pół pompki dziś wieczorem. 15 Czwartek Poszedłem do klubu młodzieżowego, żeby przymierzyć stare ohydne buty turystyczne. Rysiek Cytryna wypożyczył je w sklepie alpinistycznym. Musiałem włożyć trzy pary skarpet, żeby buty pasowały. Jedzie nas sześcioro. Rysiek jest szefem. Nie ma wprawdzie kwalifikacji, ale ma doświadczenie w przetrwaniu trudnych warunków. Urodził się i wychował w Kirby New Town*(przypis: * Kirby New Town - półn.-wsch. przedmieście Liverpoolu, zamieszkane przez ok. 60 tys. mieszkańców, znane z chuligaństwa.) Poszedłem do Sainsbury'ego i kupiłem odpowiednie zapasy na przetrwanie. Mamy nieść w plecakach jedzenie i ekwipunek, toteż waga jest istotnym czynnikiem. Kupiłem: paczkę płatków kukurydzianych litr mleka paczkę herbaty w torebkach puszkę rabarbaru 5 funtów kartofli 112 funta smalcu 112 funta masła 2 bochenki chleba funt sera 2 paczki herbatników 2 funty cukru rolkę papieru toaletowego płyn do zmywania naczyń 2 puszki tuńczyka puszkę duszonej wołowiny puszkę marchwi Ledwie dałem radę przynieść tę minimalną porcję od Sainsbury'ego do domu, więc nie mam pojęcia, jak będę maszerował z tym wszystkim po górach! Ojciec radził, żeby coś zostawić. Nie zabiorę papieru toaletowego albo płatków kukurydzianych. 16Piątek Postanowiłem nie zabierać mojego dziennika do Derbyshire. Nie mogę zagwarantować, że nie przeczytają go nieprzyjazne oczy. Poza tym nie zmieści się do mojego plecaka. Muszę już kończyć, bo minibus czeka i nadużywa klaksonu. 17 Sobota 18 Niedziela Osiemnasta po św. Trójcy 20.00. Cudownie być z powrotem na łonie cywilizacji! Przez ostatnie dwa dni żyłem jak nędzny dzikus! Spałem na ziemi, jedynie śpiwór oddzielał mnie od żywiołów! Usiłowałem zrobić frytki na maleńkim prymusie! Przedzierałem się mozolnie przez strumyki w moich niewygodnych butach! Musiałem wykonywać naturalne funkcje na wolnym powietrzu! Wycierać tyłek liśćmi! Nie mogłem się wykąpać ani wymyć zębów. Żadnej telewizji, radia ani niczego podobnego. Rysiek Cytryna nie pozwolił nam nawet siedzieć w minibusie, kiedy zaczynało padać. Twierdził, że powinniśmy znaleźć schronienie wśród bogactwa natury! Pandora znalazła plastykowy worek po karmie dla zwierząt, więc chowaliśmy się pod nim na zmianę. Nie wiem, jak mi się udało przeżyć. Jajka się potłukły, chleb zamókł, herbatniki się pokruszyły, nikt nie miał otwieracza do konserw. Mało nie umarłem z głodu. Bogu dzięki, ser nie przeciekał, nie kruszył się, nie nasiąkał wodą i nie był zamknięty w puszce. Byłem zadowolony, kiedy nas odnaleziono i zabrano do stacji Pogotowia Górskiego. Ryśkowi dostało się za to, że nie miał ani mapy, ani kompasu. Powiedział, że zna te wzgórza jak własną kieszeń. Na co główny ratownik świadczył, że chyba musiała to być kieszeń innych spodni, bo znajdowaliśmy się w odległości siedmiu mil od minibusu i zmierzaliśmy w złym kierunku. Po raz pierwszy od dwóch dni będę spał w łóżku. Jutro nie idę do szkoły z powodu pęcherzy. Muszę dać stopom dwudniowy odpoczynek. Doktor Grey był bardzo nieprzyjemny, nie ukrywał, że nie lubi być wzywany do paru pęcherzy. Zdziwiła mnie jego postawa. Wszystkim wiadomo, że gangrena zaczyna się u alpinistów właśnie od palca u nogi. 20 Wtorek Ostatnia kwadra księżyca Oto leżę w łóżku, nie mogę chodzić z powodu paraliżującego bólu, a ojciec wypełnia rodzicielskie obowiązki podając mi trzy razy dziennie parę kanapek z bekonem. Jeśli mama nie wróci wkrótce do domu, skończę jako istota upośledzona i nie przystosowana. Już teraz jestem zaniedbany. 21 Środa Pokuśtykałem do szkoły. Wszyscy nauczyciele ubrani odświętnie, bo dziś wywiadówka. Ojciec się umył i włożył najlepszy garnitur. Wyglądał dobrze, dzięki Bogu! Nikt by nie zgadł, że jest bezrobotny. Wszyscy moi nauczyciele powiedzieli mu, że jestem chlubą szkoły. Ojciec Barry Kenta sprawia wrażenie chorej świni. Cha, cha, cha! 22 Czwartek Kulałem pół drogi do szkoły. Pies szedł za mną. Pokuśtykałem z powrotem do domu. Zamknąłem psa w komórce na węgiel. Przekuśtykałem całą drogę do szkoły. Spóźniłem się piętnaście minut. Pan Scruton oznajmił, że dyżurny od spóźnień daje w ten sposób naprawdę dobry przykład. Łatwo mu mówić! Przyjeżdża do szkoły fordem cortiną, a potem tylko sobie zarządza całą szkołą. Ja mam mnóstwo problemów i nie mam samochodu. 23 Piątek Dostałem list ze szpitala z zawiadomieniem, że będę musiał się poddać operacji usunięcia migdałków we wtorek, dwudziestego siódmego tego miesiąca. Spadło to na mnie całkiem niespodziewanie! Ojciec twierdzi, że byłem zapisany w kolejce na ten zabieg od piątego roku życia! Musiałem więc przez dziesięć lat przeżywać coroczne zapalenie migdałków tylko dlatego, że państ- wowa służba zdrowia nie dostaje odpowiednich funduszy! Dlaczego akuszerki nie mogą niemowlętom usuwać migdałków przy urodzeniu? Oszczędziłoby to wielu kłopotów, bólu i pieniędzy. 24 Sobota Dzień Narodów Zjednoczonych Poszedłem kupować nowy szlafrok, piżamę, kapcie i przybory toaletowe. Ojciec, jak zwykle, lamentuje. Oświadczył, że nie rozumie, dlaczego nie miałbym używać w szpitalu mojej dotychczasowej nocnej bielizny. Odpowiedziałem, że wyglądałbym śmiesznie w szlafroku Piotruś Pan i piżamie typu Kubuś Puchatek. Poza tym, że mają okropny wzór, Są za małe i strasznie połatane. Ojciec na to, że kiedy on był chłopcem, to sypiał w nocnej koszuli Uszytej z dwu worków na węgiel. Zadzwoniłem do babci, żeby sprawdzić to podejrzane oświadczenie i zmusiłem ojca, żeby powtórzył je przez telefon. Babcia Wyjaśniła, że były to worki od mąki nie od węgla, więc już teraz nie mam wątpliwości, że ojciec jest patologicznym kłamcą! Mój szpitalny ekwipunek, bez owoców, czekolady i lukozady, kosztował pięćdziesiąt cztery funty dziewiętnaście pensów. Według Pandory w moim nowym nylonowym szlafroku wyglądam jak Noel Coward. Powiedziałem "dziękuję, Pandoro", choć mówiąc szczerze, nie mam pojęcia, kim był czy jest Noel Coward. Mam nadzieję, że nie jest to sławny morderca czy coś podobnego. 25 Niedziela Dziewiętnasta po Św. Trójcy. Koniec brytyjskiego czasu letniego Zadzwoniłem do mamy, żeby ją poinformować o czekającym mnie przeżyciu chirurgicznym. Telefon nie odpowiadał. Typowe. Woli raczej wyjść się zabawić z tą glistą Lucasem niż pocieszać jedyne dziecko! Zadzwoniła babcia, żeby powiedzieć, że zna kogoś, kto ma znajomego, który znał kogoś, kto miał usuwane migdałki i wykrwawił się na śmierć na stole operacyjnym. Zakończyła słowami: "Nie martw się, Adrianie, jestem przekonana, że u ciebie wszystko pójdzie dobrze". Stokrotne dzięki, droga babciu! 26 Poniedziałek 11 rano. Zapakowałem się i poszedłem odwiedzić Berta. On kończy się w bardzo szybkim tempie, więc może to być nasze ostatnie spotkanie. Bert także znał kogoś, kto wykrwawił się na śmierć po operacji migdałków. Mam nadzieję, że chodzi o tę samą osobę. Pożegnałem się z Pandorą, szlochała bardzo wzruszająco. Przyniosła podkowę Pączka, żebym ją zabrał do szpitala. Powiedziała, że przyjacielowi jej ojca usuwano cystę i nigdy nie obudził się z narkozy. Zostaję przyjęty na oddział im. Ivy Swallow o 14.00 czasu Greenwich. 18.00. Ojciec opuścił właśnie wezgłowie mojego łóżka po czterech godzinach oczekiwania na to, by wyrażono zgodę na jego odejście. Każda cząstka mojego ciała została zbadana. Pobrano ode mnie wszystkie płynne substancje, zważono mnie i wykąpano, wymierzono, obmacano i ostukano, ale nikt mi nie zajrzał do gardła! Na stoliku przy łóżku położyłem encyklopedię zdrowia rodziny, żeby zrobić odpowiednie wrażenie na lekarzach. Nie mogę na razie powiedzieć, jak wygląda reszta oddziału, bo pielęgniarki zapomniały usunąć parawany. Nad moim łóżkiem wisi napis "Wyłącznie płyny". Jestem potwornie wystraszony. 22.00 Umieram z głodu! Czarna pielęgniarka zabrała wszystko, co miałem do jedzenia i do picia. Mam teraz zasnąć, ale tu jest istny dom wariatów. Staruszkowie co chwila wypadają z łóżek. Nad moim łóżkiem jest nowy napis "Nic doustnie". Umieram z pragnienia! Dałbym sobie uciąć prawą rękę za puszkę soku. 27 Wtorek Nów 4 w nocy. Jestem całkowicie odwodniony! 6 rano. Właśnie zostałem obudzony! Operacja ma być dopiero o 10.00. Dlaczego nie pozwolili mi spać? Mam się znowu wykąpać. Powiedziałem, że to wnętrze mojego ciała ma być operowane, ale oni nie słuchają. 7 rano. Pielęgniarka Chinka była cały czas ze mną w łazience pilnując, żebym się nie napił wody. Nie przestawała się we mnie wpatrywać, więc musiałem zakryć mojego szpitalną gąbką. 7.30. Ubrali mnie jak szaleńca. Jestem gotów do operacji. Dostałem zastrzyk, który miał mnie otumanić, ale jestem zupełnie przytomny i przysłuchuję się awanturze o zgubioną kartotekę pacjenta. 8.00. Moje usta są kompletnie wysuszone. Zwariuję z pragnienia, nie piłem nic od dziewiątej czterdzieści pięć wczoraj wieczorem. Czuję się bardzo dziwnie, z zainteresowaniem wpatruję się w pęknięcia w suficie. Muszę znaleźć jakieś miejsce, żeby ukryć mój dziennik. Nie chcę, żeby przeczytały go jakieś wścibskie oczy. 8.30. Mama jest przy moim łóżku! Schowa mój dziennik do swojej torby ze specjalnymi przegródkami. Przysięgła (na głowę psa), że nie będzie go czytać. 8.45. Mama pali papierosa na terenie szpitala. Wygląda staro i mizernie. Daje o sobie znać całe to wyuzdanie. 9.00. Wózek z operacyjnego ciągle przyjeżdża na oddział i wyrzuca na łóżka nieprzytomnych mężczyzn. Sanitariusze pchający wózek mają zielone kombinezony i kalosze. Na podłodze sali operacyjnej muszą być potoki krwi! 9.15. Wózek jedzie w moim kierunku! Północ. Pozbyłem się migdałków. Ból przeraźliwy. Mama szukała mojego dziennika trzynaście minut. Jeszcze sama się dobrze nie rozeznaje w swojej torbie ze specjalnymi przegródkami. Tych przegródek jest siedemnaście. 28 Środa Nie mogę mówić. Nawet jęki sprawiają mi straszny ból. 29 Czwartek Przeniesiono mnie z oddziału pooperacyjnego. Moje cierpienie było zbyt trudne do zniesienia dla pozostałych pacjentów. Dostałem kartę z życzeniami powrotu do zdrowia od Berta i Szabli. 30 Piątek Dzisiaj mogłem wypić troszeczkę rosołu od babci. Przyniosła go w termosie. Ojciec przyniósł mi dużą paczkę chrupek kartoflanych, równie dobrze mógłby przynieść żyletki. Pandora przyszła w porze wizyt, niewiele miałem jej do wyszeptania. Rozmowy nie bawią, kiedy człowiek waha się między życiem a śmiercią. 31 Sobota Wigilia Wszystkich Świętych 3 w nocy. Byłem zmuszony się poskarżyć na hałasy dochodzące z domu pielęgniarek. Mam kompletnie dosyć słuchania (i oglądania) pijanych pielęgniarek i policjantów po służbie, wygłupiających się w przebraniach czarownic i czarowników. Siostra Boldry wyczyniała Szczególnie nieprzyjemne rzeczy z dynią. Najwcześniej jak tylko zechcą mnie przyjąć, zapisuję się do BOPY, do sektora prywatnego lecznictwa. Listopad 1 Niedziela Dwudziesta po Św. Trójcy Pielęgniarki zachowują się wobec mnie bardzo ozięble. Twierdzą, że zajmuję łóżko, na którym mógłby leżeć ktoś naprawdę chory! Muszę zjeść talerz płatków kukurydzianych, zanim mnie wypuszczą. Dotychczas odmawiałem tego kategorycznie, nie mogę znieść bólu. 2 Poniedziałek Siostra Boldry wepchnęła łyżkę płatków kukurydzianych w moje sponiewierane gardło. Zanim zdążyłem je strawić zaczęła zdejmować posciel z mojego łóżka. Powiedziała nawet, że zafunduje mi taksowkę, ale oznajmiłem, że poczekam aż przyjedzie ojciec i zaniesie mnie do samochodu. 3 Wtorek Wybory w USA Leżę we własnym łóżku, Pandora jest uosobieniem siły. Porozumiewamy się. bez słów. Mój głos został uszkodzony przez operację. 4 Środa Dzisiaj po raz pierwszy od tygodnia wyskrzeczałem jakieś słowa. " Tato zadzwoń do mamy i powiedz, że najgorsze minęlo." Ojciec nie mógł zapanować na uczuciem ulgi i wzruszenia. Jego śmiech brzmiał niemal histerycznie. 5 Czwartek Pierwsza kwadra księżyca Doktor Grey twierdzi, że moje kłopoty z głosem to "tylko sprawa dorastania". On jest zawsze w złym humorze! Spodziewał się, że się poczołgam do jego gabinetu i będę wyczekiwał swojej kolejki w poczekalni pełnej zarazków. Oświadczył, że powinienem być na powietrzu i z chłopcami w moim wieku rozpalać ognisko. Powiedziałem, że jestem za stary na takie pogańskie obrzędy. A on na to, że mimo czterdziestu siedmiu lat ciągle jeszcze lubi porządny ogień. Czterdzieści siedem! To wiele wyjaśnia, powinni go już wysłać na emeryturę. 6 Piątek Ojciec zabiera mnie jutro na jakąś specjalnie organizowaną zabawę przy ognisku (oczywiście, jeżeli będę się czuł dość dobrze). Cała impreza ma na celu zdobycie pieniędzy na Poradnię Matrymonialną. Mama Pandory gotuje jedzenie, a jej ojciec odpowiada za sztuczne ognie. Do mojego ojca należy rozpalenie ogniska, więc będę się starał stać w odległości przynajmniej stu metrów. Wiele razy widziałem, jak przypalał sobie brwi. Wczoraj wieczorem jacyś kompletnie nieodpowiedzialni mieszkańcy naszej ulicy urządzali zabawę przy ognisku we własnym ogródku! Fakt! Mimo wszystkich ostrzeżeń o niebezpieczeństwie powtarzanych przez radio, telewizję, program "Blue Peter" i inne środki masowego przekazu, kierowali się jedynie własnym egoizmem. Tym razem obyło się bez wypadku, ale to niewątpliwie tylko kwestia szczęścia. 7 sobota Ognisko na rzecz Poradni Matrymonialnej było gigantyczne. Wielkie osiągnięcie lokalnej społeczności. Pan Cherry przeznaczył na nie setki egzemplarzy magazynu pod tytułem " Teraz!" Powiedział, że od przeszło roku zawalały mu kantorek za sklepem. Pandora spaliła swoją kolekcję komiksów "Jakie". Oświadczyła, że "nie wytrzymują feministycznej analizy" i wobec tego "nie chciałaby, żeby się dostały w ręce młodych dziewcząt". Pan Singh i wszyscy mali Singhowie przynieśli hinduskie zimne ognie. Są znacznie głośniejsze od angielskich. Byłem zadowolony, że zamknęliśmy psa w komórce na węgiel z watą w uszach. Nikt nie został poważnie poparzony, ale puszczanie sztucznych ogni równocześnie z podawaniem jedzenia wydawało mi się błędem. Spaliłem rachunek telefoniczny na czerwonym blankiecie, który przyszedł dziś rano. 8 Niedziela Dwudziesta pierwsza po św. Trójcy. Dzień pamięci poległych w pierwszej wojnie światowej Naszą ulicę wypełnia gryzący dym. Poszedłem zobaczyć resztki ogniska z gorącego popiołu sterczą numery czasopisma " Teraz!", których ogień nie bierze. (Nasz czerwony rachunek telefoniczny zniknął, dzięki Bogu). Pan Cherry będzie musiał wykopać wielki dół i zalać numery " Teraz!" wapnem palonym, inaczej cała dzielnica zaczadzieje. Poszedłem do Berta. Wyszedł gdzieś z Queenie. 9 Poniedziałek Poszedłem do szkoły. Pies u weterynarza; trzeba mu usunąć watę z uszu. 10 Wtorek Spuchły mi sutki! Przekształcam się w dziewczynę!!! 11 Środa Dzień Weterana w USA. Dzień Pamięci w Kanadzie. Pełnia księżyca Doktor Grey skreślił mnie z listy pacjentów! Oświadczył, że obrzęk sutek jest powszechny u chłopców. Zazwyczaj zdarza się to w wieku lat dwunastu i pół. Doktor Grey stwierdził, że jestem niedojrzały uczuciowo i fizycznie! Ja niedojrzały? Dostałem przecież odmowny list z BBC! A czyż mogłem iść do gabinetu ze spuchniętymi sutkami? Swoją drogą nie mam pojęcia, dlaczego on to nazywa gabinetem, skoro nie robi tam nigdy żadnych zabiegów. 12 Czwartek Powiedziałem panu Jonesowi, że nie mogę ćwiczyć na wf z powodu obrzęku sutek. Zachował się niezwykłe prymitywnie. Nie wiem, czego ich uczą w tym studium nauczycielskim. 13 Piątek Dziś wieczorem odbyliśmy z Pandorą szczerą rozmowę na temat naszego związku. Ona nie chce mnie poślubić za dwa lata! Zamiast tego pragnie robić karierę zawodową! Całkiem naturalne, że jestem przytłoczony tym ciosem. Wyznałem szczerze, iż nie miałbym nic przeciwko temu, by po ślubie pracowała w jakiejś cukierni czy gdzieś, na co oświadczyła, że zamierza wstąpić na uniwersytet, a do cukierni będzie chodziła jedynie po świeżutkie ciastka. Padły między nami ostre słowa. (Znacznie ostrzejsze z jej strony). 14 sobota Nadpalone numery "Teraz!" fruwają nad całą naszą uliczką. Wydają się obdarzone szczególną wolą przetrwania. Magistrat wysłał specjalny zespół ludzi w celu wyzbierania wszystkich numerów magazynu. Pies nie ma już waty w uszach. Po prostu udaje, że nie słyszy. Poszedłem do B.B., ale był gdzieś z Quennie. Ona pcha jego wózek po terenach rekreacyjnych. 15 niedziela Dwudziesta druga po sw. Trójcy Przeczytałem "Miasto jak Alicja" Nevila Shute'a; to bardzo dobre. Chciałbym mieć przyjaciela-intelektua-listę, z którym mógłbym rozmawiać o wielkiej literaturze. Mój ojciec uważa, że "Miasto jak Alicja" napisał Lewis Caroll. 16 Poniedziałek Wróciłem ze szkoły z bólem głowy. Bardzo mi szkodzi cały ten hałas, krzyki i pouczania. Chyba nie ulega wątpliwości, że nauczyciele powinni być lepiej wychowani. 17 Wtorek Bardzo mnie martwi ojciec. Nie poprawia mu moru nawet stale powtarzana wiadomość o poczęciu przez księżnę Dianę. Babcia zrobiła już na drutach trzy pary bucików i wysłała je na adres pałacu Buckingham. Ona jest prawdziwą patriotką. 18 Środa Ostatnia kwadra księżyca Drzewa stoją całkiem gołe, Chodniki zaśmiecają Ich jesienne stroje. Zamiatacze ulic ogniem je traktują Tworząc miejskie całopalne stosy. Ja, Adrian Mole, Kopię je nogami. Ogniem za to igram Z moimi butami. Przepisałem wiersz starannie i wysłałem do Johna Tydemana do BBC. Sprawia na mnie wrażenie człowieka, który lubi wiersze o jesiennych liściach. Muszę mieć wkrótce coś na antenie albo w druku, bo inaczej Pandora straci do mnie cały szacunek. 19 Czwartek Pandora zasugerowała, żebym założył pismo literackie wydawane na szkolnym powielaczu. W czasie przerwy obiadowej napisałem pierwszy numer. Nazywa się "Głos Młodości". 20 Piątek Pandora przejrzała "Głos Młodości". Zaproponowała, żebym zaprosił do Współpracy innych utalentowanych pismaków. Powiedziała, że sama napisze coś o uprawie roślin w skrzynkach okiennych. Klara Neilson złożyła wiersz punk, bardzo awangardowy, ale nie obawiam się wprowadzania nowości. WIERSZ PUNK Społeczeństwo to rzygowina Ohydne wymioty. Flagę brytyjską Sprofanował Sid. Johnnie to zgnilizna, Śmierć, śmierć, śmierć. Zabita przez szarość Anglia cuchnie. Ściek świata. Gnojowisko Europy. Chwała Punkom Królom i królowym ulicy. Klara chce wydrukować to pod przybranym nazwiskiem, jej ojciec jest radnym z ramienia konserwatystów. Nigel napisał krótki artykuł o konserwacji roweru wyścigowego. Bardzo nudne, ale nie mogę mu tego powiedzieć, bo to mój najlepszy przyjaciel. Zaczynamy druk w środę. Podczas weekendu Pandora napisze całość na matrycach. A oto mój pierwszy artykuł wstępny: Cześć Koledzy. To jest wasz własny szkolny magazyn. Tak! Napisany i wyprodukowany wyłącznie nakładem pracy dziecięcej. W pierwszym numerze starałem się spenetrować nieznane obszary. Wielu z was pewno nie zna tajemnic uprawiania roślin w skrzynkach okiennych czy rozkoszy konserwacji roweru wyścigowego. Jeśli tak, to bądźcie przygotowani na wspaniałą niespodziankę! ADRIAN MOLE, REDAKTOR Będziemy sprzedawać egzemplarz po dwadzieścia pięć pensów. 21 Sobota Ojciec Pandory ukradł ze swojego biura paczkę matryc. Kiedy to piszę, Pandora przepisuje pierwsze strony "Głosu Młodości". Jestem w połowie expose pod tytułem "Prawda o Barry Kencie". Nie ośmielił się tknąć mnie palcem od czasu dramatycznej interwencji babci, więc wiem, że nic mi nie grozi. Zbyt zajęty, żeby iść do Berta, zrobię to jutro. 22 Niedziela Ostatnia po św Trójcy Skończyłem expose na temat Barry Kenta. Wstrząśnie szkołą w posadach. Wspomniałem o jego seksualnych perwersjach, o obrzydliwym zwyczaju pokazywania swojego za pieniądze pięć pensów za jeden rzut oka. 23 Poniedziałek Dostałem od babci kartkę z życzeniami świątecznymi, przyszło także zawiadomienie z poczty, że wyłącza ją nam telefon. Zapomniałem odwiedzić Berta, byliśmy z Pandorą zbyt zajęci ostatecznym redagowaniem magazynu. Jakże bym chciał by c tak zajęty tylko Pandorą! 2 nad ranem. Co robić z tym rachunkiem za telefon? 24 Wtorek Nigel się obraził. Poszło mu o redakcję jego artykułu. Usiłowałem mu wytłumaczyć, że tysiąc pięćset słów o szprychach rowerowych to zwykły brak samokontroli, ale nawet nie chciał słuchać. Wycofał artykuł. dzięki Bogu! Dwie strony mniej do falcowania. Jutro "Głos Młodości" znajdzie się w klasach. Jutro muszę odwiedzić Berta. 25 Środa Obezwładnił nas dziki strajk! Pani CIaricoates szkolna sekretarka, odmówiła powielenia Głosu Młodości". Stwierdziła, że w zakres jej obowiązków nie wchodzi zawracanie sobie głowy szkolnymi magazynami. Zespół redakcyjny podjął się powielić egzemplarze, ale pani Claricoates utrzymuje, że tylko ona potrafi obsługiwać "to przeklęte urządzenie". Jestem w rozpaczy. Zmarnowane całe sześć godzin pracy! 26 Czwartek Święto Dziękczynienia w USA. Nów Ojciec Pandory robi odbitki "Głosu Młodości" na swojej biurowej fotokopiarce. Nie chciał się tego podjąć, ale Pandora zamknęła się nadąsana w swoim pokoju i odmawiała przyjmowania pokarmów.d0póki ojciec nie wyraził zgody. 27 Piątek Dziś w stołówce było w sprzedaży pięćset egzemplarzy "Głosu Młodości". Pod koniec popołudnia pięćset egzemplarzy zamknięto w szafce w sali gier. Ani jeden egzemplarz nie został sprzedany! Ani jeden! Moi szkolni koledzy to banda filistrów i półgłówków. W poniedziałek obniżamy cenę do dwudziestu pensów. Dzwoniła mama i chciała rozmawiać z ojcem. Wyjaśniłem jej, że pojechał na ryby ze stowarzyszeniem Bezrobotnych Sprzedawców Elektrycznych Pieców Akumulacyjnych. Kartka z poczty: jeżeli ojciec me zadzwoni do nich przed siedemnastą trzydzieści, telefon zostanie wyłączony. 28 Sobota Telegram! Zaadresowany do mnie! Z BBC? Nie, od mamy: ADRIAN STOP POWRÓT DO DOMU STOP Co ona ma na myśli? "Stop powrót do domu"? Jak mogę przestać wracać do domu? Przecież tu mieszkam! Telefon wyłączony! Rozważam możliwość ucieczki z domu. 29 Niedziela Pierwsza niedziela adwentu Mama pojawiła się nagle, bez żadnego ostrzeżenia! Przywiozła ze sobą wszystkie walizki. Rzuciła wszystko na szalę, zdając się na wyrozumiałość ojca. A on rzucił się na jej ciało. Taktownie wycofałem się do swojego pokoju, gdzie próbuję właśnie uświadomić sobie, jakie uczucia budzi we mnie powrót mamy. W sumie jestem bardzo szczęśliwy, ale przeraża mnie myśl o tym, co będzie, kiedy obejrzy nasz brudny dom. Wścieknie się, kiedy odkryje, że pożyczyłem Pandorze jej futro z lisów. 3O Poniedziałek Św. Andrzeja Kiedy wychodziłem do szkoły, mama i ojciec byli jeszcze w łóżku. Sprzedaliśmy jeden egzemplarz "Głosu Młodości". Barry Kentowi. Chciał odkryć prawdę o sobie. On bardzo wolno czyta, więc pewno zajmie mu to czas do piątku. Spróbujemy obniżyć cenę do piętnastu pensów, żeby zwiększyć popyt. Teraz jest do sprzedania czterysta dziewięćdziesiąt dziewięć egzemplarzy! Mama i ojciec są znowu w łóżku, a jest dopiero dziewiąta. Pies bardzo zadowolony z powrotu mamy. Przez cały dzień chodzi uśmiechnięty. Grudzień 1 Wtorek Zadzwoniłem na pocztę i udawałem ojca. Mówiłem bardzo niskim głosem i wypowiedziałem masę kłamstw. Oświadczyłem, że ja, George Mole, spędziłem trzy miesiące w domu wariatów, a telefon był mi potrzebny, żeby dzwonić do Samarytan itd. Kobieta odpowiadała mi okropnie nieprzyjemnie; oznajmiła, że ma dosyć idiotycznych wymówek nieodpowiedzialnych dłużników. Telefon zostanie włączony dopiero kiedy zapłacimy dwieście osiemdziesiąt dziewięć funtów dziewiętnaście pensów, plus czterdzieści funtów za podłączenie, plus czterdzieści funtów kaucji. Trzysta sześćdziesiąt dziewięć funtów! Kiedy rodzice wstaną z łóżka i odkryją brak sygnału, koniec ze mną! 2 Środa Dzisiaj ojciec próbował gdzieś dzwonić w sprawie pracy. Dostał szału. Mama sprzątała mój pokój, przewróciła materac, znalazła numery "Big and Bouncy" i rachunek telefoniczny na niebieskim blankiecie. Siedziałem w kuchni na stołku, kiedy mnie przesłuchiwali i obrzucali obelgami. Ojciec chciał mi spuścić takie lanie, żebym się nie mógł podnieść", ale mama go powstrzymała. Powiedziała: ,,Większą karą będzie, jeśli ten skąpy gówniarz wyrzyga trochę swoich oszczędności z książeczki". A więc do tego mnie zmuszają! Teraz już nigdy nie będę mógł sobie kupić domu. 3 Czwartek Wyjąłem z mojej książeczki w spółdzielni mieszkaniowej dwieście funtów. Nie wstydzę się przyznać, że miałem łzy w oczach. Minie kolejnych czternaście lat, zanim zdołam uskładać taką sumę. 4 Piątek Cierpię na poważną depresję. To wszystko przez ojca Pandory. Powinien spędzać urlopy w Anglii. 5 Sobota Dostałem list od babci z zapytaniem, dlaczego nie wysłałem jej jeszcze kartki świątecznej. 6 Niedziela Druga w adwencie Ciągle traktują mnie jak przestępcę. Mama i ojciec nie odzywają się do mnie, nie wolno mi wychodzić. Spokojnie mogę zacząć popełniać przestępstwa. 7 Poniedziałek Ukradłem w sklepie pana Cherry'ego kółko do kluczy z Kevinem Keeganem*. (przypis: Kevin Keegan (ur. w 1951 r.) - brytyjski piłkarz, napastnik. W latach 1978 i 1979 piłkarz roku. Grał w reprezentacji Anglii. Wycofał się w 1984 r.) Wystarczy na prezent gwiazdkowy dla Nigela. 8 Wtorek Jestem okropnie zmartwiony sprawą kółka do kluczy. dziś mieliśmy w szkole zajęcia z etyki i moralności. 9 Środa Nie mogę spać ze zgryzoty z powodu tego kółka do kluczy. W gazetach pełno historii o staruszkach przyłapanych na kradzieży w sklepie. Starałem się zapłacić więcej za batonik Mars, ale pan Cherry przywołał mnie z powrotem do kasy i wydał mi resztę. 10 Czwartek Śnił mi się strażnik zamykający mnie w celi więziennej. Wielki żelazny klucz zwisał z kółka z Kevinem Keeganem. Ten ohydny, przeklęty, cuchnący telefon już działa. 11 Piątek Zadzwoniłem do Samarytan i wyznałem moją zbrodnię. Mężczyzna powiedział: " Więc odnieś to z powrotem, chłopcze". Jutro tak zrobię. 12 Sobota Pan Cherry przyłapał mnie, kiedy wieszałem na miejscu kółko do kluczy. Napisał list do moich rodziców. Właściwie mógłbym się zabić. 13 Niedziela Trzecia w adwencie Dzięki Bogu, że w niedzielę nie przychodzi listonosz. Rodzice doskonale się bawili ubierając choinkę. Z ciężkim sercem obserwowałem, jak zawieszali Świecidełka. Czytam "Zbrodnię i karę". To najbardziej prawdziwa książka, jaką kiedykolwiek czytałem. 14 Poniedziałek Wstałem o piątej, żeby złapać listonosza. Mimo mżawki zabrałem psa na spacer (chciał dalej spać, ale mu nie pozwoliłem). Całą drogę do następnej przecznicy pies kwękał i marudził, więc w końcu pozwoliłem mu wrócić do kartonowego pudła. Chciałbym być psem, zwierzęta nie mają najmniejszego pojęcia ani o etyce, ani o moralności. Listonosz przyniósł pocztę o siódmej trzydzieści, akurat kiedy byłem w ubikacji. Wiadomo, mój pech! Ojciec zabrał listy i położył je za zegarem. Przejrzałem je szybko, kiedy zanosił się kaszlem przy pierwszym papierosie. Oczywiście jeden z listów zaadresowany był do rodziców niewprawną ręką pana Cherry'ego. Mama i ojciec przez parę minut roztkliwiali się wzajemnie nad sobą, potem zaczęli otwierać listy, gdy tymczasem dmuchany ryż rozmiękał im w mleku. Było siedem parszywych kart świątecznych, które rozwiesili nad kominkiem. Skoncentrowałem wzrok na liście od pana Cherry'ego. Mama otworzyła list, przeczytała i powiedziała: "George, ten stary kretyn Cherry przy- słał rachunek za cholerne gazety". Potem zjedli dmuchany ryż i tyle. Zmarnowałem mnóstwo adrenaliny, martwiąc się niepotrzebnie. Jeżeli nie będę uważał, to mi niewiele zostanie. 15 Wtorek Mama wyjaśniła mi, dlaczego zostawiła glistę Lucasa i wróciła do ojca. Powiedziała: "Adrianie, Bimbo traktował mnie jak obiekt seksualny, oczekiwał, że ugotuję mu codziennie kolację i obcinał sobie paznokcie u nóg w saloniku. Zresztą bardzo jestem przywiązana do twojego ojca ". O mnie nie wspomniała. 16 Środa Biorę udział w eksperymentalnej szopce w szkole. Nazywa się "Od żłobka do gwiazdy". Gram Józefa, Pandora gra Marię. Jezusem jest najmniejszy chłopak z pierwszej klasy, Peter Brown. Bierze proszki, żeby urosnąć. 11 Czwartek Kolejny list z BBC! Drogi Adrianie Mole, dziękuję za przysłanie najnowszego wiersza. Zrozumiałem go bez trudu, ponieważ napisałeś go na maszynie. Jednak, Adrianie, zrozumienie to nie wszystko. Nasza sekcja poezji zasypana jest jesiennymi wierszami. Zapach ognisk i szelest zeschłych liści opanował nawet korytarze. Dobra próba, ale spróbuj ponownie, dobrze? Z najlepszym i życzeniami John Tydeman "Próbuj ponownie". To niemal zamówienie. Odpisałem mu następująco: Szanowny panie Tydeman, ile dostanę pieniędzy, jeżeli nada pan jeden z moich wierszy przez radio? Kiedy mam go przysłać? O czym ma być? Czy mogę go sam przeczytać? Czy zapłaci mi pan koszty przejazdu z góry? 0 której pójdzie na antenę? Ja muszę być w łóżku o dziesiątej. Z poważaniem A. Mole PS. Życzę panu bardzo udanych świąt. 18 Piątek Ostatnia kwadra księżyca Dzisiejsza próba "Od żłobka do gwiazdy" była kompletnym fiaskiem. Peter Brown tak wyrósł, że nie mieści się w kołysce, więc pan Animba, instruktor obróbki drewna, będzie musiał zrobić drugą. Pan Scruton siedział w głębi sali gimnastycznej obserwował próbę. Kiedy doszliśmy do momentu, w którym trzej królowie zostali zdemaskowani jako kapitalistyczne świnie, jego twarz przypominała północne stoki Eigeru. Zabrał pannę Elf do pomieszczenia z prysznicami na słówko". Wszystkie ,,słówka" słyszeliśmy dokładnie, ) strasznie krzyczał. Oświadczył, że życzy sobie wystawienia tradycyjnej szopki, w której lalka Tiny Tears zastępuje Jezusa, a trzej królowie ubrani są szlafroki i ścierki do naczyń. Zagroził odwołaniem przedstawienia, jeśli Maria, alias Pandora, będzie dalszym ciągu symulowała poród w żłobie. Jakie to typowe dla Scrutona! On jest zwyczajną, tępą, prowincjonalną, seksualnie zacofaną, faszystowską świnią. Nie mam pojęcia, jakim sposobem mógł dojść do stanowiska dyrektora. Przez trzy lata chodzi w tym samym zielonym, kosmatym garniturze. Jak możemy aż wszystko zmienić? Przedstawienie ma się odbyć wtorek wieczorem. Mama dostała kartkę świąteczną od tej glisty Lucasa. Napisał: "Poli, czy masz kwit z pralni na mój wyjściowy garnitur? Bardzo trudno dojść do ładu pralnią Sketcheleya". Mamę bardzo to przygnębiło. Ojciec zadzwonił do Sheffieid i zakazał Lucasowi wszelkich prób komunikowania się z mamą, w przeciwnym razie może poczuć kawałek sheffieidskiej stali między swoimi świńskimi łopatkami. Ojciec wyglądał doskonale przy telefonie. Papieros miał przylepiony do wargi. Mama stała oparta o lodówkę i trzymała papierosa w ręku. Przypominali trochę Humphreya Bogarta i Lauren Bacall z pocztówki, którą mam na ścianie. Chciałbym być synem prawdziwego gangstera, wtedy przynajmniej zobaczyłbym kawałek życia. 19 Sobota Nie mam pieniędzy na prezenty gwiazdkowe. Zrobiłem jednak ich spis na wypadek, gdybym znalazł dziesięć funtów na ulicy. Pandora - duży flakon Chanel Numer 5 (1.50) Mama - stoper do gotowania jajek (75 p) Ojciec - zakładka do książki (38 p) Babcia - paczka zmywaków (45 p) Pies - psie czekoladki (45 p) Bert - 20 woodbine'ów (95 p) Ciocia Zuzanna - słoik Nivei (69 p) Szabla - małe pudełko Bob Martins (39 p) Nigel - duża paczka cukierków Maltesers (34 p) Panna Elf - rękawica kuchenna (własnej roboty) 2O Niedziela Czwarta w adwencie Odbyliśmy z Pandorą prywatną próbę ról Józefa i Marii w moim pokoju. Zaimprowizowaliśmy wielką scenę, kiedy Maria wraca z Ośrodka Planowania Rodziny i mówi Józefowi, że jest w ciąży. Grałem Józefa jak Marlon Brando w "Tramwaju zwanym pożądaniem". Pandora grała Marię trochę jak Blanche Dubois. Było bardzo dobrze, dopóki ojciec nie zaczął uskarżać się na krzyki. Pies miał reprezentować pokorne bydlątko, ale nie można go było utrzymać bez ruchu na tyle długo, by stworzyć żywy obraz. Po kolacji mama napomknęła mimochodem, że zamierza włożyć futro z lisów na wtorkowy koncert w szkole. O zgrozo! O utrapienie! Natychmiast poszedłem do domu Pandory, żeby przynieść te parszywe lisy, ale okazało się, że pożyczyła je mama Pandory na świąteczną kolację z tańcami w Poradni Matrymonialnej! Pandora oświadczyła, że nie zdawała sobie sprawy, iż jedynie pożyczyłem jej futro, uważała je za dar kochanka! W jaki sposób uczeń w wieku 14 i 3/4 roku może sobie pozwolić na rozdawanie futer z lisów? Czy Pandora sobie wyobraża, że jestem milionerem jak Freddie Laker? Mama Pandory wróci po północy, więc będę musiał tam pójść przed szkołą i potem przemycić futro do plastykowego pokrowca. To będzie trudne, ale ostatnio już nic w moim życiu nie jest łatwe ani proste. Prawie stale czuję się jak bohater rosyjskiej powieści. 21 Poniedziałek Obudziłem się w ataku paniki i okazało się, że zegarek kwarcowy przy moim łóżku wskazywał ósmą pięćdziesiąt! Czarne ściany wydawały się niezwykle jasne i błyszczące; wystarczyło jedno spojrzenie przez okno, by potwierdzić moje podejrzenia: na zewnątrz leżał śnieg jak biały dywan. Poszedłem po tym śniegu do domu Pandory, potykając się bez przerwy w rybackich butach ojca. Na miejscu okazało się, że nie ma w domu żadnej ludzkiej istoty. Zajrzałem przez otwór na listy i zobaczyłem, że rudy kot Pandory maltretuje lisy mojej mamy. Wykrzykiwałem różne przekleństwa, ale parszywy cuchnący kot z sarkastyczną miną dalej włóczył futro po przedpokoju. Nie miałem wyboru, musiałem podważyć drzwi do pralni, wtargnąć do hallu i uratować futro mamy. Wyszedłem szybko (tak szybko, jak to możliwe w rybackich butach po kolana, za dużych o cztery numery). Zarzuciłem futro na siebie, żeby nie zmarznąć podczas niepewnej drogi do domu. Niemal zabłądziłem na rogu Ploughman's Avenue i Shepherd's Crook Drive, ale przedzierałem się przez zamieć śnieżną, dopóki nie dostrzegłem znajomych garaży z prefabrykatów na rogu naszej uliczki. Wpadłem do kuchni w stanie kompletnego przemarznięcia i poważnego wyczerpania; mama paliła papierosa i robiła paszteciki. Zawołała: "Coś ty, do diabła, robił w moim futrze z lisów?" Nie była ani miła, ani zatroskana, jej zachowanie w najmniejszym stopniu nie przypominało zachowania, które zazwyczaj przypisuje się matkom. Robiła wiele zamieszania, wycierając śnieg z futra i susząc je suszarką do włosów. Nawet nie zaproponowała, że zrobi mi coś gorącego do picia. Powiedziała tylko: " Mówili przez radio, że szkoła zamknięta z powodu śniegu, więc może się na coś przydasz i sprawdzisz, czy łóżka polowe nie pordzewiały. Sugdenowie przyjeżdżają na święta". Sugdenowie! Rodzina mamy z Norfolk! Brr! Są za blisko ze sobą spokrewnieni i nie potrafią mówić normalnie! Zadzwoniłem do Pandory, żeby wyjaśnić sprawę futra, uszkodzeń w domu itd., ale poszła zjeżdżać na nartach ze wzgórza za spółdzielczą piekarnią. Ojciec Pandory kazał mi się wyłączyć, bo musiał pilnie zatelefonować do komisariatu. Powiedział, że właśnie wrócił do domu i odkrył ślady włamania! Oświadczył, że dom jest w strasznym stanie (to musiał zrobić kot, ja byłem bardzo ostrożny), ale na szczęście zginęło tylko stare futro z lisów, którym Pandora wyłożyła koszyk kota. Przykro mi, Pandoro, ale to była ostatnia kropla, która przepełniła kielich. Możesz sobie poszukać innego Józefa, nie chcę występować na scenie z dziewczyną, dla której ważniejsza jest wygoda kota niż dylemat jej chłopaka. 22 Wtorek Dziś rano szkoła była zamknięta, ponieważ nauczyciele nie mogli dojechać z powodu śniegu. To ich oduczy mieszkać w starych młynach i wiatrakach na wsi! Panna Elf mieszka z jakimś Murzynem w szeregowym domku w mieście, więc dzielnie zjawiła się w szkole, żeby przygotować wszystko na popołudniowe występy. Postanowiłem wybaczyć Pandorze incydent z futrem z lisów w kocim koszyku, kiedy mi wyjaśniła, że to kotka i że oczekuje małych. Koncert szkolny nie był zbyt udany. Dzwonek dochodzący z klasy pierwszej G dzwonił za długo, ojciec powtarzał: "Dzyń! Dzyń!", mama roześmiała się za głośno i pan Scruton groźnie na nią spojrzał. Orkiestra szkolna była straszna! Mama zapytała: "Kiedy wreszcie przestaną stroić instrumenty i zaczną grać?" Wyjaśniłem, że właśnie odegrali koncert Mozarta na róg. To sprawiło, że mama i ojciec, a także mama i ojciec Pandory zaczęli się śmiać w sposób bardzo nieelegancki. Kiedy Alicja Bernard z trzeciej C, ważąca siedemdziesiąt kilo, wyszła na scenę w spódniczce baleriny i odegrała umierającego łabędzia, myślałem, że mama się rozpęknie. Mama Alicji Bernard zapoczątkowała oklaski, ale tylko nieliczni poszli w jej ślady. Klasa Dumbo odśpiewała na stojąco kilka starych, nudnych kolęd. Barry Kent śpiewał ich wulgarne wersje (wiem, bo patrzyłem mu na usta), potem usiedli ze skrzyżowanymi nogami, a kujon Henderson z piątej K grał na trąbce, na drumli, na fortepianie i na gitarze. Kretyński lizus kłaniał się w czasie oklasków z wyraźnym poczuciem wyższości. Potem nastąpiła przerwa i nadszedł czas, żebym przebrał się w kostium Józefa - białą trykotową koszulkę i dżinsy. Napięcie za sceną było olbrzymie. Stałem w kulisie (termin teatralny - oznacza bok sceny) i przyglądałem się publiczności zajmującej miejsca po przerwie. Wtedy z głośników stereo rozległa się melodia z "Bliskich spotkań", rozsunęła się kurtyna ukazując abstrakcyjny żłobek i zdążyłem tylko szepnąć Pandorze: ,,Połam nogi, kochanie", a już panna Elf wypchnęła nas w światła. Grałem wspaniale! Naprawdę stałem się Józefem, ale Pandora nie była taka dobra, zapomniała spoglądać z czułością na Jezusa - Petera Browna. Trzej punkowie-królowie zbytnio pobrzękiwali łańcuchami i popsuli moją kwestię na temat sytuacji na Bliskim Wschodzie, a na aniołów reprezentujących panią Thatcher publiczność sykała tak głośno, że recytowany przez nich chórem tekst o bezrobociu przeszedł nie zauważony. Mimo wszystko przedstawienie zostało dobrze przyjęte przez publiczność. Pan Scruton wygłosił pełną hipokryzji mowę o "odważnym eksperymencie" i "niestrudzonej pracy panny Elf za kulisami", po czym odśpiewaliśmy ,,Życzymy wam Wesołych Świąt"! W samochodzie w drodze do domu ojciec powiedział: "To najśmieszniejsza szopka, jaką kiedykolwiek widziałem. Komu przyszło do głowy zrobić z tego komedię?" Nic nie odpowiedziałem. To nie była komedia. 23 Środa 9 rano. Zostały tylko dwa dni na przedświąteczne zakupy, a ja ciągle jestem bez grosza. Zrobiłem rękawicę kuchenną Niebieski Piotruś dla panny Elf, ale żeby jej to wręczyć przed gwiazdką, musiałbym podjąć wyprawę do getta i narazić się na napad rabunkowy. Będę zmuszony śpiewać kolędy, to jedyny sposób zdobycia funduszy. 22.00. Właśnie wróciłem ze śpiewania kolęd. Domy na przedmieściu okazały się kompletnym niewypałem. Ludzie krzyczeli: ,,Przyjdź na Boże Narodzenie" nawet nie otwierając drzwi. Moją najlepszą publicznością okazali się pijaczkowie wtaczający się do i wytaczający się z "Czarnego Byka". Niektórzy płakali bez żadnego skrępowania, wzruszeni pięknem mojego solowego wykonania "Cichej nocy". Muszę przyznać, że przedstawiałem naprawdę wzruszający obrazek, kiedy tak stałem na śniegu zwróciwszy młodzieńczą twarz w stronę niebios, całkowicie niebaczny na pijackie brewerie rozgrywające się wokół. Zebrałem trzy funty, trzynaście i pół pensa, plus irlandzką dziesięciopensówkę i kapsel od piwa Guinness. Jutro idę znowu. Włożę szkolny mundurek, to powinno przynieść kilka funtów ekstra. 24 Czwartek Zaniosłem Bertowi woodbine'y. Jest dotknięty, ponieważ nie przychodziłem go odwiedzić. Powiedział, że nie chce spędzać świąt z gromadą złośliwych starych bab. On i Oueenie wywołują skandal. Są nieoficjalnie zaręczeni. Ich imiona znalazły się na tej samej popielniczce. Zaprosiłem Berta i Oueenie na pierwszy dzień świąt. Mama jeszcze o tym nie wie, ale na pewno nie zrobi jej to różnicy, mamy dużego indyka. Zaśpiewałem staruszkom kilka kolęd. Dostałem od nich dwa funty i jedenaście pensów, więc poszedłem do Woolwortha kupić Pandorze Chanel Numer 5. Nie mieli Chanela, więc kupiłem jej dezodorant pod pachy. Dom wygląda bardzo czysto i porządnie, w powietrzu unosi się magiczny zapach gotowania i pomarańcz. Poszukiwałem swoich prezentów, ale nie ma ich na zwykłym miejscu. Chcę tylko rower wyścigowy, nic innego nie sprawi mi przyjemności. Już pora, żebym uzyskał niezależność ruchów. 23.00. Przed chwilą wróciłem z "Czarnego Byka". Pandora poszła ze mną, ubraliśmy się w szkolne mundurki i przypominaliśmy wszystkim pijakom ich rodzone dzieci. Wyrzygali pieniądze za nieczyste sumienie w wysokości dwunastu funtów pięćdziesięciu siedmiu pensów! Możemy więc pójść w drugi dzień świąt na pantomimę i kupić sobie po dużej tabliczce czekolady Cadbury'ego. 25 Piątek Boże Narodzenie Wstałem o piątej rano, żeby się przejechać na moim wyścigowym rowerze. Ojciec zapłacił za niego kartą American Express. Nie mogłem pojechać daleko z powodu śniegu, ale to nie szkodzi. Już samo patrzenie na mój rower sprawia mi przyjemność. Ojciec napisał na bileciku przyczepionym do kierownicy: "Tym razem nie zostawiaj go na deszczu na dworze" - tak jakbym mógł zrobić coś podobnego! Rodzice mają porządnego kaca, więc zaniosłem im śniadanie do łóżka i równocześnie wręczyłem prezenty. Mama bardzo się ucieszyła czasomierzem do gotowania jajek, a ojciec był równie zachwycony zakładką; w istocie wszystko było w porządku, dopóki nie wspomniałem mimochodem, że Bert i Oueenie są tego dnia moimi gośćmi i czy ojciec nie mógłby wstać i pojechać po nich samochodem. Awantura trwała aż do przyjazdu tych przebrzydłych Sugdenów. Babcia i dziadek Sugdenowie, wujek Dennis, jego żona Marsja i syn Maurycy wyglądają identycznie. Jakby codziennie chodzili na pogrzeby. Trudno mi uwierzyć, że mama jest z nimi spokrewniona. Sugdenowie odmówili drinka i pili herbatę, podczas gdy mama rozmrażała indyka w wannie. Pomogłem ojcu wytaszczyć Queenie (105 kg) i Berta (98 kg) z samochodu. Queenie należy do tego typu hałaśliwych staruszek, które farbują włosy i usiłują wyglądać młodo. Bert jest w niej zakochany. Powiedział mi to, kiedy go prowadziłem do ubikacji. Babcia Mole i ciocia Zuzanna przyszły o pół do pierwszej i udawały, że lubią Sugdenów. Ciocia Zuzanna opowiedziała parę zabawnych anegdot z życia w więzieniu, ale rozśmieszyły one tylko ojca, mnie, Berta i Queenie. Poszedłem do łazienki i zastałem tam zapłakaną mamę, która oblewała indyka gorącą wodą z kranu. Powiedziała: "Adrianie, ten przeklęty ptak nie chce się rozmrozić. Co ja mam zrobić?" "Po prostu wrzuć go do pieca", poradziłem. I mama tak właśnie zrobiła. Zasiedliśmy do świątecznego obiadu z czterogodzinnym opóźnieniem. Ojciec był już wtedy zbyt pijany, żeby cokolwiek jeść. Sugdenom podobało się przemówienie królowej, ale jakoś nic poza tym ich nie zadowalało. Babcia Sugden dała mi książkę pod tytułem "Historie biblijne dla chłopców". Nie bardzo mogłem jej powiedzieć, że utraciłem wiarę, więc podziękowałem i uśmiechałem się fałszywie tak długo, aż mnie rozbolały mięśnie. O dziesiątej Sugdenowie poszli na swoje polowe lóżka. Bert, Queenie i moi rodzice grali w karty, a ja czyściłem swój rower. Wszyscy bawiliśmy się doskonale, żartując z Sugdenów. Potem ojciec odwiózł Berta i Queenie do domu starców, a ja zadzwoniłem do Pandory, żeby jej powiedzieć, że kocham ją bardziej niż samo życie. Idę do niej jutro, żeby zanieść dezodorant i zabrać ją na pantomimę. 26 Sobota Święto w Zjednoczonym Królestwie i w Republice Irlandii (może być dzień zamienny). Nów Sugdenowie wstali o siódmej, ubrani w najlepsze rzeczy porozsiadali się wokół i wyglądali godnie. Ja wyjechałem na moim rowerze. Kiedy wróciłem, mama jeszcze leżała w łóżku, a ojciec sprzeczał się z dziadkiem Sugdenem na temat zachowania psa, udałem się więc na kolejną przejażdżkę. Wstąpiłem do babci Mole, zjadłem cztery paszteciki i pojechałem z powrotem do domu. Na dwupasmowej drodze osiągnąłem szybkość trzydziestu mil na godzinę. Wspaniałe uczucie. Włożyłem nową zamszową kurtkę i sztruksowe spodnie (zawdzięczam je karcie kredytowej ojca z banku Barelaya) i poszedłem po Pandorę. Podarowała mi na gwiazdkę płyn po goleniu. To był ważny moment, oznaczał koniec dzieciństwa. Całkiem dobrze się bawiliśmy na pantomimie, chociaż była dla nas trochę za dziecinna. Bili Ash i Carole Hayman byli dobrzy w rolach Aladyna i Księżniczki, ale najlepsi byli złodzieje - Jeff Teare i Jan Giles. Sue Pomeroy bawiła wszystkich jako wdowa Twankey. Bardzo jej w tym pomogła krowa, odgrywana przez Chrisa Martina i Lou Wakefielda. 27 Niedziela Pierwsza po Bożym Narodzeniu Sugdenowie, dzięki Bogu, odjechali do Norfolk! W domu znowu zwykły bałagan. Wczoraj wieczorem rodzice ponieśli z sobą do łóżka butelkę wódki i dwa kieliszki. Nie widziałem ich od tamtej pory. Pojechałem na rowerze do Melton Mowbray, zajęło mi to pięć godzin. Poniedziałek Poważnie podpadłem, bo wczoraj wieczorem zostawiłem rower na zewnątrz. Rodzice się do mnie nie odzywają. Nic mnie to nie obchodzi, właśnie się ogoliłem i czuję się wspaniale. 29 Wtorek Ojciec w bardzo złym humorze, bo nie ma już nic do picia poza jedną butelką sherry. Poszedł do rodziców Pandory pożyczyć butelkę alkoholu. Pies przewrócił choinkę i wszystkie igły świerkowe powbijały się w nędzny dywan. Przeczytałem już wszystkie gwiazdkowe prezenty, a biblioteka ciągle zamknięta. Jestem skazany na "Reader's Digest" ojca, a więc na sprawdzian mojego zasobu słów. 30 Środa Wszystkie balony się pokurczyły. Przypominają piersi starych kobiet z telewizyjnych filmów dokumentalnych o Trzecim Świecie. 31 Czwartek Ostatni dzień roku! Tyle się wydarzyło. Zakochałem się. Byłem dzieckiem niepełnej rodziny. Stałem się intelektualistą. I otrzymałem dwa listy z BBC. Nieźle, jak na kogoś w wieku 14 i l roku. Mama i ojciec byli na balu sylwestrowym w Grand Hotelu. Mama poszła w sukience! Minęło ponad rok od czasu, gdy po raz ostatni wystawiła swoje nogi na widok publiczny. Witałem Nowy Rok razem z Pandorą, odbyliśmy bardzo namiętną sesję przy akompaniamencie Andy Stewarta i kobziarza. O pierwszej w nocy ojciec z wielkim hałasem wkroczył frontowymi drzwiami, trzymając w ręku grudkę węgla. Jak zwykle, pijany. Mama zaczęła się rozwodzić nad tym, jakim jestem wspaniałym synem i jak bardzo mnie kocha. Szkoda, że nigdy nie mówi nic podobnego na trzeźwo. Styczeń 1 Piątek Święto w Zjednoczonym Królestwie, Republice Irlandii, USA i Kanadzie Moje noworoczne postanowienia: 1. Będę wierny Pandorze. 2. Będę na noc wnosił rower do domu. 3. Nie będę czytał bezwartościowych książek. 4. Będę się intensywnie uczył do egzaminów i dostanę dobre stopnie. 5. Będę się starał być lepszy dla psa. 6. Spróbuję być na tyle wspaniałomyślny, żeby przebaczyć Barry Kentowi jego rozliczne grzechy. 7. Będę mył wannę po kąpieli. 8. Przestanę się martwić długością mojego. 9. Będę co wieczór wykonywał ćwiczenia na rozciągnięcie kręgosłupa. 10. Każdego dnia nauczę się nowego słowa i będę go używał. 2 Sobota Święto w Szkocji (może być dzień zamienny) Bardzo to interesujące, że aabec to rodzaj australijskiej kory używanej na poty. 3 Niedziela Druga po Bożym Narodzeniu. Pierwsza kwadra księżyca Chętnie pojechałbym do Afryki polować na aardwarka. 4 Poniedziałek A jak już byłbym w Afryce, to pojechałbym na południe poszukać aardwolfa. 5 Wtorek I unikałbym spotkania z aasvoglem. 6 Sobota Trzech Króli Prześladują mnie koszmarne sny o bombie. Mam nadzieję, że nie spadnie, zanim dostanę wyniki egzaminów państwowych w sierpniu 1983. Nie chciałbym też umrzeć w stanie kompletnego dziewictwa. 7 Czwartek Przyszedł Nigel, żeby obejrzeć mój rower wyścigowy. Powiedział, że to produkt masowy, podczas gdy jego rower jest "dziełem specjalisty z Nottingham". Obrzydł mi Nigel, trochę mi także obrzydł mój rower. 8 Piątek Dostałem zaproszenie na ślub Berta i Oueenie, pobierają się 16 stycznia w urzędzie stanu cywilnego przy Pocklington Street. Moim zdaniem to strata czasu. Bert ma prawie dziewięćdziesiąt lat, a Oueenie prawie osiemdziesiąt. Prezent ślubny kupię dopiero w ostatniej chwili. Znowu zaczął padać śnieg. Poprosiłem mamę, żeby mi kupiła takie zielone kalosze jak ma królowa, ale przyniosła najbardziej pospolite czarne. Potrzebne mi są tylko, żeby odprowadzać Pandorę do naszej furtki. Nie zamierzam wychodzić na dwór, dopóki śnieg się nie roztopi. W przeciwieństwie do większości chłopaków w moim wieku nie znoszę taplać się w śniegu. 9 Sobota Pełnia księżyca Nigel powiedział, że dziś wieczorem nastąpi koniec świata. Księżyc przechodzi kompletną zapaść, oznajmił. (Nigel powinien czytać "Reader's Digest", żeby wzbogacić swój zasób słów). Fakt, że zrobiło się w pewnej chwili zupełnie ciemno, wstrzymałem więc oddech i obawiałem się najgorszego, ale księżyc zaraz wrócił do normy i życie toczyło się dalej zwykłym trybem, wszędzie oprócz Yorku, gdzie zrządzeniem losu zalane zostało całe śródmieście. 10 Niedziela Pierwsza po Trzech Królach Nie mogę zrozumieć, dlaczego mój ojciec w wieku czterdziestu jeden lat wygląda tak staro w porównaniu z prezydentem Reaganem, który ma siedemdziesiąt. Ojciec nie ma żadnych zajęć ani zmartwień, a wygląda okropnie nędznie. Biedny prezydent Reagan musi dźwigać na swoich barkach losy całego świata, a mimo to jest zawsze uśmiechnięty i pogodny. To wszystko jakoś nie trzyma się kupy. 11 Poniedziałek Przeglądałem zeszłoroczny dziennik i uświadomiłem sobie, że Malcolm Muggeridge nigdy nie odpowiedział na mój list z zapytaniem, co robić, jeśli się jest intelektualistą. Zmarnowałem znaczek pocztowy pierwszej klasy! Powinienem był napisać do British Musem, bo tam kręcą się wszyscy intelektualiści. 12 Wtorek Dziś wieczorem poszedłem z Pandorą do klubu młodzieżowego. Było całkiem fajnie. Rysiek Cytryna prowadził dyskusję na temat seksu. Nikt nic nie mówił, ale Rysiek pokazał kilka interesujących zdjęć łona przeciętego na pół. 13 Środa Rodzice Pandory strasznie się pokłócili. Sypiają w oddzielnych sypialniach. Mama Pandory wstąpiła do SDP, a ojciec pozostał wierny Partii Pracy. Pandora popiera liberałów, więc ma dobre stosunki z obojgiem rodziców. 14 Czwartek Ojciec Pandory przestał się maskować i przyznał, że jest zwolennikiem Benna* (przypis:* Tony Benn (ur. w 1925 r.) - znany polityk, członek Labour Party od 1943 r., bardzo lewicowy w poglądach. W r. 1963 zrzekł się prawa sukcesji do tytułu szlacheckiego, żeby wejść do Izby Gmin.) Pandora jest w dalszym ciągu lojalna wobec niego, ale gdyby dowiedziała się o tym spółdzielnia mleczarska, byłby skończony. 15 Piątek Dzięki Bogu, śnieg topnieje! Nareszcie mogę bezpiecznie chodzić po ulicach w poczuciu pewności, że nikt nie wepchnie mi kuli śniegowej za kołnierzyk kurtki. i6 Sobota Ostatnia kwadra księżyca Dzisiaj Bert się ożenił. Dom Promiennego Słońca im. radnego Coopera wynajął autokar, żeby staruszki z balkonikami do chodzenia mogły utworzyć szpaler honorowy. Bert prezentował się bardzo dobrze. Spieniężył swoją polisę ubezpieczeniową na życie i kupił nowy garnitur. Oueenie miała kapelusz z kwiatami i owocami. Na twarz nałożyła zwały pomarańczowego pudru, usiłując przykryć zmarszczki. Nawet Szabla miał na szyi czerwoną kokardę. To ładnie, że Królewskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami wypuściło Szablę na ślub jego pana. Mój ojciec i ojciec Pandory wnieśli na schody wózek inwalidzki z Bertem jako kawalerem i znieśli go ze schodów z Bertem jako człowiekiem żonatym. Staruszki rzucały ryż i konfetti. Moja mama i mama Pandory wycałowały Oueenie i dały jej na szczęście końską podkowę. Reporter i fotograf z gazety ustawiali wszystkich do zdjęć. Zapytano mnie, jak się nazywam, uchyliłem się jednak od odpowiedzi wyjaśniając, że nie chcę nadawać rozgłosu moim aktom miłosierdzia wobec Berta. Przyjęcie odbyło się w domu starców. Przełożona upiekła ciasto, na wierzchu wypisała kolorowymi marmoladkami litery "B" i "Q". W poniedziałek Bert i Queenie przenoszą się do pawilonu, ale miodowy miesiąc spędzą w głównym budynku. Miesiąc miodowy! Cha, cha, cha! 17 Niedziela Druga po Trzech Królach W nocy śnił mi się chłopak podobny do mnie, który w czasie deszczu zbierał kamyczki. Był to bardzo dziwny sen. Czytam ,,Czarnego księcia" Iris Murdoch. Rozumiem jedno słowo na dziesięć. Moją ambicją stało się teraz odczucie prawdziwej przyjemności przy czytaniu którejś z książek tej autorki. Wtedy będę wiedział, że stoję powyżej przeciętnej masy. 18 Poniedziałek Szkoła. Pierwszy dzień nowego semestru. Mnóstwo zadań domowych w związku z egzaminami państwowymi. Nigdy sobie z tym nie poradzę. Jestem wprawdzie intelektualistą, ale nie mam zbyt wielkich zdolności do nauki. 19 wtorek Przyniosłem do domu czterysta osiemdziesiąt trzy egzemplarze ,,Głosu Młodości" w worku i torbie Adidas. Panu Jonesowi potrzebna jest szafa w sali gimnastycznej. 20 Środa Dwie i pół godziny odrabiania lekcji! To napięcie mnie wykończy. Nie wytrzymam takiego obciążenia. 21 Czwartek Mój umysł jest obolały. Musiałem przetłumaczyć na angielski dwie strony "Makbeta". 22 Piątek Moim przeznaczeniem jest zostać pracownikiem fizycznym. Nie mogę nic robić w obecnym napięciu. Panna Elf oświadczyła, że moja pierwsza praca jest całkowicie zadowalająca, ale to nie wystarczy, skoro Pandora dostaje oceny "doskonałe" wypisane czerwonym piórem na wszystkim, cokolwiek zrobi. 23 Sobota Leżałem w łóżku do wpół do szóstej wieczorem, żeby mieć całkowitą pewność, że ominą mnie zakupy u Sainsbury'ego. W "Radio Cztery" wysłuchałem słuchowiska o nieszczęśliwym domu. Zadzwoniłem do Pandory. Odrobiłem geografię. Drażniłem się z psem. Usnąłem. Obudziłem się. Martwiłem się przez dziesięć minut. Wstałem. Zrobiłem kakao. MÓJ system nerwowy - w ruinie. 24 Niedziela. Trzecia po Trzech Królach Mama przypisuje stan moich nerwów Iris Murdoch. Twierdzi, że nie powinno się czytać książek o bolesnym dojrzewaniu w trakcie przygotowań do egzaminów. 15 Poniedziałek Nów Nie umiałem odrobić matematyki. Zadzwoniłem do Samarytan. Miły pan w telefonie powiedział mi, że wynik jest dziewięć ósmych. Okazał wielką wyrozumiałość dla osoby pogrążonej w rozpaczy. 26 Wtorek Głupi Samarytanin podał mi zły wynik! Powinno być tylko siedem piątych. Dostałem sześć punktów na dwadzieścia możliwych. Pandora wszystko zrobiła dobrze. Prawdę mówiąc, uzyskała sto procent. 27 Środa. W naszym dużym pokoju odbywa się zebranie zwolenniczek równych praw kobiet. Nie mogę się skupić na odrabianiu lekcji z powodu krzyków, śmiechów i tupania na schodach. W żadnym razie nie zachowują się jak prawdziwe damy. 28 Czwartek Dostałem z historii piętnaście punktów na dwadzieścia możliwych. Pandora dostała dwadzieścia jeden na dwadzieścia możliwych. Dodatkowy punkt przypadł jej za to, że wiedziała, jak miał na imię ojciec Hitlera. 29 Piątek Wróciłem wcześniej ze szkoły ze straszliwą migreną (ominęła mnie klasówka z religii porównawczej). Zastałem ojca oglądającego w telewizji program dla dzieci, udawał, że jest żołędziem wyrastającym w dąb. Położyłem się do łóżka, zbyt wstrząśnięty, by w ogóle na to zareagować. 30 Sobota Migrena. Nie mogę pisać. 31 Niedziela Czwarta po Trzech Królach Przyszła Pandora. Przepisałem od niej zadania domowe. Czuję się lepiej. Luty 1 Poniedziałek pierwsza kwadra księżyca Mama postawiła ojcu ultimatum: albo znajdzie pracę, albo zacznie zajmować się domem, albo się wyprowadzi. Ojciec szuka pracy. 2 Wtorek Matki Boskiej Gromnicznej. Dzień kwartalnej płatności w Szkocji Przyszła babcia Mole, żeby mi powiedzieć, że w jej kościele spirytualistycznym zapowiedziano w ubiegłym tygodniu koniec świata. Oświadczyła, że wszystko powinno było się skończyć wczoraj. Byłaby przyszła powiadomić mnie o tym wcześniej, ale prała zasłony. 3 Środa Ojcu odebrano karty kredytowe! Bankom Nat West, Barciay i American Express znudziła się jego szalona rozrzutność. Nasza sytuacja pogarsza się z każdą chwilą. Ojcu zostało w szufladzie ze skarpetkami już tylko parę funtów z odszkodowania wypłaconego przez firmę. Mama szuka pracy. Towarzyszy mi poczucie deja vu. 4 Czwartek Poszedłem odwiedzić Berta i Oueenie. W tym swoim pawilonie mają taką masę rupieci, że prawie nie można się poruszać. Szabla przy każdym machnięciu ogonem strąca co najmniej dziesięć bibelotów. Oboje wydają się dosyć szczęśliwi, chociaż ich życie seksualne pozostawia pewno wiele do życzenia. 5 Piątek Mam napisać wypracowanie o przyczynach drugiej wojny światowej. Co za strata czasu! Wszyscy znają przyczyny. Wszędzie, gdzie się ruszyć, napotyka się fotografię Hitlera. 6 Sobota Skończyłem wypracowanie, przepisałem je z encyklopedii Pears. Mama poszła na ćwiczenia kobiet w samoobronie. Jeśli ojciec zacznie marudzić z powodu przypalonych grzanek, będzie mogła zaaplikować mu cios karate w tchawicę. 7 niedziela Starozapustna Cały dzień nudziłem się śmiertelnie. Moi rodzice nigdy nie robią nic w niedzielę poza czytaniem gazet. Inne rodziny jeżdżą do parku safari itd. My nigdy. Kiedy ja zostanę rodzicem, będę dostarczał moim dzieciom mnóstwa podniet w czasie weekendów. 8 Poniedziałek Pełnia księżyca Mama znalazła pracę. Wybiera pieniądze z automatów. do gry "Inwazja z kosmosu". Rozpoczęła dzisiaj, po naglącym telefonie z agencji pośrednictwa pracy, w której jest zarejestrowana. Powiedziała, że najwięcej monet znajduje się w automatach zainstalowanych w obskurnych kawiarniach i w uniwersytetach. Myślę, że mama sprzeniewierza się swoim zasadom. Ta praca służy zaspokojeniu obsesji ludzi słabych. 9 Wtorek Mama zrezygnowała z pracy. Oświadczyła, że była narażona na zaczepki seksualne, a ponadto ma uczulenie na monety dziesięciopensowe. 10 Środa Ojciec uruchamia prywatny biznes. Będzie wyrabiał półeczki na przyprawy kuchenne. Resztę pieniędzy pozostałych z odszkodowania wydał na drewno sosnowe i klej. Pokój gościnny przekształcił się w warsztat. Trociny są w całym domu. Jestem bardzo dumny z ojca. Jest teraz dyrektorem przedsiębiorstwa, a ja jestem synem dyrektora przedsiębiorstwa. 11 Czwartek Po szkole dostarczyliśmy pani Singh gigantyczną półkę na przyprawy. Nieśliśmy ją we dwóch, a potem zainstalowaliśmy w kuchni. Wypiliśmy po filiżance nędznej indyjskiej herbaty, pani Singh zapłaciła ojcu i zaczęła zapełniać półki egzotycznymi indyjskimi przyprawami. Wyglądały znacznie ciekawiej niż nudne pietruszki i tymianki u mamy. Ojciec kupił butelkę szampana, żeby uczcić sprzedanie pierwszej półki! Pojęcie "inwestycja" dla niego nie istnieje. 12 Piątek Pandora pojechała ze swoim ojcem do Londynu posłuchać wystąpienia Tony Benna. Mama Pandory pojechała do Loughborough na zjazd SDP. To bardzo smutne, kiedy polityka rozdziela rodziny. Nie jestem pewien, jak będę głosował. Czasami zdaje mi się, że pani Thatcher jest przyjemnym typem kobiety. Kiedy jednak następnego dnia widzę ją w telewizji, napawa mnie absolutnym przerażeniem. Oczy ma jak psychopatyczny morderca, ale glos osoby łagodnej. Trochę to jest mylące. 13 Sobota Pandora zachwycona Tonym Bennem, zupełnie jak kiedyś Adamem Antem. Twierdzi, że starsi mężczyźni są podniecający. Próbuję zapuścić wąsy. Jutro św. Walentego. Dziś przyszła olbrzymia kartka ze stemplem pocztowym Sheffield. 14 Niedziela Mięsopustna. Św. Walentego Wreszcie dostałem walentynkę od kogoś nie należącego do rodziny! Kartka od Pandory była czarowna, zawierała proste słowa miłości: Adrianie, tylko ty. Ja posłałem Pandorze pseudowiktoriańską kartkę, a w środku napisałem: Moja miłości! Włosy w kolorze melasy I skarpetki do kolan Wprawiają mnie w stan szoku Masz cudowną figurę. Czuję, żem Roy Rogers*, A ty jesteś Trigger. (przypis: Roy Rogers (ur. w 1912 r.) - aktor, od 1938 r. grał w westernach klasy B. Bardzo popularny do późnych lat pięćdziesiątych. Jeździł na koniu Trigger.) Nie wypadło to najlepiej, ale bardzo się spieszyłem. Pandora nie zrozumiała aluzji do Roya Rogersa, więc pożyczyłem jej stare roczniki Roya Rogersa należące do ojca. Ojciec wyrzucił do kosza kartkę z Sheffield. Mama ją wyciągnęła, kiedy ojciec poszedł do pubu. Tekst brzmiał: Paulino, cierpię. Mama uśmiechnęła się i podarła kartkę. 15 Poniedziałek Rocznica urodzin Waszyngtonu w USA. Ostatnia kwadra księżyca Kiedy wróciłem ze szkoły, mama rozmawiała przez telefon z tą glistą Lucasem. Mówiła obrzydliwym głosem rzeczy typu: "Nie proś mnie o to, Bimbo, nie mogę tego zrobić" czy,,Kochanie, między nami wszystko skończone, musimy się starać zapomnieć". Nie wytrzymam już dalszych emocjonalnych stresów. Wystarczy, że muszę się tak dużo uczyć i rywalizować z Tonym Bennem o względy Pandory. 16 Wtorek Wczoraj wieczorem przyszła mama Pandory z reklamacją w sprawie półeczki na przyprawy. Półka spadła ze ściany. Rozmaryn, bazylia i wszystko inne rozsypało się po całej podłodze z korkowych płytek. Mama przepraszała w imieniu ojca, który tymczasem ukrywał się w komórce na węgiel. Rozmyślam poważnie nad tym, żeby wszystko rzucić i zostać włóczęgą. Nawet podobałoby mi się takie życie pod warunkiem, że mógłbym się codziennie wykąpać. 17 Środa Panna Elf opowiedziała nam dzisiaj o swoim przyjacielu. Nazywa się Winston Johnson. Jest magistrem nauk humanistycznych i nie może dostać pracy! To jakie są moje szanse? Panna Elf powiedziała, że sytuacja absolwentów jest w całym kraju beznadziejna. Jej zdaniem pan Scruton nie ma wstydu, jeżeli ośmielił się powiesić nad swoim biurkiem portret pani Thatcher. Chyba staję się radykałem. 18 Czwartek Dziś rano zebrano całą szkołę w dużej sali. Pan Scruton wszedł na podium i zachowywał się jak w filmach o Hitlerze. Oświadczył, że w całej swojej długiej karierze nauczycielskiej nie zetknął się z aktem podobnego wandalizmu. Wszyscy stali w głębokim milczeniu zastanawiając się, o co chodzi. Pan Scruton oznajmił, że ktoś wszedł do jego gabinetu, dorysował Margaret Thatcher wąsy i napisał jej na dekolcie "Trzy miliony bezrobotnych". Pan Scruton powiedział, że profanacja największego przywódcy, jakiego miał ten kraj, jest zbrodnią przeciwko ludzkości. Równa się zdradzie stanu, toteż kiedy zostanie znaleziony winny, będzie natychmiast usunięty ze szkoły. Oczy Scrutona wyłupiały się do tego stopnia, że kilku pierwszoklasistów zaczęło płakać. Panna Elf odprowadziła ich w bezpieczne miejsce. Cała szkoła będzie musiała przedstawić próbkę charakteru pisma. 19 Piątek Panna Elf złożyła wymówienie. Będzie mi jej brakowało, ona bowiem przyczyniła się do rozwoju mojej świadomości politycznej. Stałem się zdecydowanie radykałem. Jestem niemal wszystkiemu przeciwny. 20 Sobota Pandora, Nigel, Klara Neilson i ja założyliśmy grupę radykalną Różowa Brygada. Dyskutujemy o takich sprawach jak wojna (jesteśmy przeciwko), pokój (jesteśmy za) i ostateczne unicestwienie społeczeństwa kapitalistycznego. Ojciec Klary Neilson jest kapitalistą, ma sklep warzywny. Klara próbuje go nakłonić, by rozdawał bezrobotnym tanie produkty, ale on odmawia. Tuczy się na ich głodzie! 21 Niedziela Zapustna Posprzeczałem się z ojcem na temat "Sunday Expressu". On nie zdaje sobie sprawy, że jest posłusznym narzędziem reakcyjnej prawicy. Odmawia przerzucenia się na czytanie "Morning Star". Mama czyta wszystko bez wyboru, prostytuując niejako umiejętność czytania. 22 Poniedziałek Znowu mam pryszcze. Ponadto jestem bardzo sfrustrowany seksualnie. Nie mam wątpliwości, że jedna namiętna sesja miłosna bardzo by poprawiła moją cerę. Pandora twierdzi, że nie zaryzykuje ewentualnością zostania samotną matką z powodu kilku głupich pryszczy. Będę więc musiał powrócić do folgowania sobie. 23 wtorek Ostatki. Nów Zjadłem dziewięć pączków w domu, trzy u Pandory, cztery u Berta i Oueenie. Babcia poczuła się dotknięta, kiedy nie przystałem na jej miłą propozycję, że zrobi mi krem. Byłem zbyt najedzony. To obrzydliwe, jeśli się weźmie pod uwagę, że Trzeci Świat żywi się kilkoma ziarnkami ryżu. Czuję okropne wyrzuty sumienia. 24 Środa Popielec Nasze panie kucharki w sokole zostały zwolnione. Obiady przyjeżdżają teraz w gorących pudłach z kuchni centralnej. Zainicjowałbym protest, ale mam jutro klasówkę z geografii. Pani Leech dostała piec mikrofalowy za trzydziestoletnie trudy przy garnku z budyniem. 25 Czwartek Dostałem z geografii piętnaście punktów na dwadzieścia możliwych. Straciłem punkty, bo napisałem, że Wyspy Falklandzkie należą do Argentyny. 26 Piątek Mój ma teraz trzynaście centymetrów, a w stanie spoczynku nawet nie ma go co mierzyć. Ogólnie rzecz biorąc poprawia się również mój wygląd. Myślę, że ćwiczenia rozciągające kręgosłup zaczynają przynosić rezultaty. Byłem tym, któremu wszyscy dokopywali, teraz mogę się spokojnie przyglądać, jak dokopują innym. 27 Sobota Przez cały tydzień ojciec nie wykonał i nie sprzedał ani jednej półki. Żyjemy teraz z zasiłku dla bezrobotnych i pieniędzy z opieki społecznej. Mama przestała palić. Pies dostaje pół puszki swojego mięsa dziennie. 28 Niedziela pierwsza niedziela wielkiego postu Na obiad niedzielny jajka, frytki i fasola! Żadnego deseru! Nie było nawet serwetek! Mama mówi, że jesteśmy nouveau poor. Marzec 1 Poniedziałek Św. Dawida ( Walia} Ojciec przestał palić. Chodzi po domu z pobladłą twarzą i przyczepia się do wszystkiego, co robię. Pokłócili się po raz pierwszy od powrotu mamy. Spowodował to pies, który zjadł na podwieczorek szynkę z puszki. To było silniejsze od niego, biedak był na pół oszalały z głodu. Znowu dostaje całą puszkę swojego mięsa dziennie. 2 Wtorek Pierwsza kwadra księżyca Rodzice cierpią na ciężkie objawy odwyku od nikotyny. Dla kogoś niepalącego jest to bardzo zabawne. 3 Środa Musiałem pożyczyć ojcu pieniądze na galon benzyny, jechał na rozmowę w sprawie pracy. Mama przystrzygła mu włosy i ogoliła go, pouczyła też, co ma mówić i jak się zachowywać. Żal patrzeć, jak bezrobocie wpędziło ojca w dziecinną zależność od innych. Czeka na wiadomość z Rządowej Agencji do Walki z Bezrobociem. Ciągle jest chory z powodu niepalenia. Ma teraz niezwykle wybuchowy temperament. 4 Czwartek Jeszcze nie ma żadnych wiadomości o pracy. Spędzam możliwie jak najwięcej czasu poza domem. Rodzice są nie do wytrzymania. Niemal chciałbym, żeby znów zaczęli palić. 5 Piątek Dostał pracę! Zaczyna w poniedziałek jako nadzorca renowacji brzegów kanału. Odpowiada za gromadę młodzieży prosto po szkole. Dla uczczenia tej nowiny kupił mamie sześćdziesiąt Benson and Hedges, a sobie sześćdziesiąt playersów. Ja dostałem dużą paczkę baloników Mars. Przynajmniej raz wszyscy są bardzo szczęśliwi. Nawet pies trochę poweselał. Babcia robi na drutach wełnianą czapkę dla ojca do pracy. 6 Sobota Poszliśmy z Pandorą obejrzeć ten fragment kanału, za którego brzegi odpowiada teraz mój ojciec. Gdyby nawet pracował tysiąc lat, to nigdy nie oczyści tego miejsca ze wszystkich starych rowerów, wózków, zielska i puszek po coca-coli! Powiedziałem ojcu, że znalazł się w beznadziejnej sytuacji, a on na to: "Nic podobnego, za rok będzie to miejsce godne podziwu". Bez wątpienia! A ja jestem Nancy Reagan, drogi tato! 7 Niedziela Druga w wielkim poście Ojciec poszedł rano zobaczyć swoje brzegi kanału. Wrócił do domu i zamknął się w sypialni. Ciągle jeszcze tam jest, słyszę, jak mama próbuje go pocieszać. Nie jest pewne, czy jutro pójdzie do pracy. W sumie myślę, że raczej nie. 8 Poniedziałek Ojciec poszedł do pracy. Wracałem ze szkoły wzdłuż brzegów kanału. Zobaczyłem, jak dyrygował grupą skinów i punków. Wyglądali raczej ponuro i nie zdradzali zbytniej ochoty do współpracy. Żaden nie chciał pobrudzić ubrania. Wydawało się, że jedynie ojciec coś robi. Był cały ubłocony. Próbowałem zamienić parę słów z chłopakami, ale zlekceważyli moje wysiłki. Podkreśliłem, że są wyalienowani przez okrutne, obojętne społeczeństwo, na co ojciec powiedział: "Zjeżdżaj do domu, Adrianie. Ple- ciesz lewicowe brednie". Jeśli nie będzie się kontrolował, wkrótce spotka się z otwartym buntem. 9 Wtorek Pełnia księżyca Moje wyniki w nauce sięgają dna. Dostałem tylko pięć punktów na dwadzieścia możliwych za ortografię. Myślę, że mogę mieć anoreksję. 10 Środa Ojciec poprosił, żebym nie przyprowadzał Pandory nad kanał po szkole. Twierdzi, że po jej odejściu nie może sobie poradzić z chłopakami. To prawda, że Pandora jest oszałamiająco piękna, ale chłopcy muszą się po prostu nauczyć samokontroli. Ja musiałem to zrobić. Pandora odmówiła skonsumowania naszego związku. Zastanawiam się czasami, co ona we mnie widzi. Żyję w ciągłym strachu, że nasz związek się skończy. 11 Czwartek Pandora i jej matka dołączyły do kobiecej grupy mojej mamy. Żaden mężczyzna ani chłopak nie ma wstępu do naszego frontowego pokoju. Ojciec tymczasem musi prowadzić żłobek w jadalni. Herod, córeczka Ryśka Cytryny, pełzała dziś pod stołem wydając okrzyki: "Cyc! Cyc!" Ojciec starał się ją uspokoić, dopóki mu nie wyjaśniłem, że Cyc to imię jej matki. Herod jest bardzo radykalnym dzieckiem, nigdy nie je słodyczy i nie chodzi spać przed drugą w nocy. Ojciec twierdzi, że kobiety powinny siedzieć w domu i zajmować się gotowaniem. Mówi to szeptem, żeby uniknąć śmiertelnego ciosu karate. 12 Piątek Ojciec miał dobry dzień nad brzegiem kanału. Dotarł już prawie do poziomu trawy. Żeby to uczcić, przyprowadził skinów i punków do domu na szklankę piwa własnego wyrobu. Mama i pani Singh obserwowały z przerażeniem, jak chłopaki wkraczają do kuchni, ale kiedy ojciec przedstawił im Baza, Daza, Maza Leva, Melva i Boża, trochę się odprężyły. Boz pomoże mi zreperować hamulce w moim rowerze. Jest ekspertem od rowerów. Kradnie je od szóstego roku życia. 13 Sobota Dziś Boz zaproponował mi powąchanie kleju, ale odmówiłem z podziękowaniem. 14 Niedziela Trzecia w wielkim poście Wszystkie znane mi kobiety udały się na wiec protestacyjny w sprawie prawa kobiet do pracy. Pani Singh poszła w przebraniu. Widziałem w parku Ryśka Cytrynę, popychał huśtawkę z Herod zbyt wysoko. Herod krzyczała: "Cyc! Cyc!" 15 Poniedziałek Kochany jestem przez dwie kobiety: Elżbieta Sally Broadway podała Wiktorii Luizie Thomson kartkę na lekcji fizyki. "Zapytaj Adriana Mole'a, czy chce ze mną chodzić". Wiktoria Luiza Thomson (dalej zwana W.L.T.) przekazała mi pytanie. Odpowiedziałem W.L.T. odmownie. Elżbieta Sally Broadway (dalej zwana E.S.B.) miała bardzo smutną minę i zaczęła zalewać łzami palnik Bunsena. Cudowna jest świadomość, że obydwie, Pandora i Elżbieta, są we mnie zakochane. Może jednak nie jestem taki brzydki. 16 Wtorek Pandora i E.S.B. pobiły się na boisku. Pandora zachowała się obrzydliwie. Na ostatnim zebraniu Różowej Brygady przysięgła całe życie być pacyfistką. Pandora zwyciężyła! Cha, cha, cha! 17 Środa Dzień św. Patryka (Irlandia). Ostatnia kwadra księżyca O 22.30 wóz policyjny przywiózł pana 0'Leary do domu. Pani 0'Leary przyszła z prośbą, żeby ojciec pomógł jej zaprowadzić pana 0'Leary na górę do łóżka. Ojciec jeszcze tam jest. Mimo podwójnych szyb dobiegają do mnie dźwięki muzyki i śpiewy. To wcale nie żarty, kiedy trzeba się wyspać przed pójściem do szkoły. 18 Czwartek Czytam ,,Dlaczego dzieciom się nie udaje" Johna Holta. To bardzo dobre. Jeśli obleję egzaminy, będzie to wyłącznie wina rodziców. 19 Piątek Moje twórcze wypracowanie z angielskiego: WIOSNA, napisał Adrian Mole Drzewa wystrzelają w pąki. niektóre nawet mają liście. Gałęzie pchają się w niebo jak pijane strachy na wróble. Ich pnie wkręcają się w ziemię tworząc plątaninę korzeni. Jasne niebo wychyla się niepewnie jak nieśmiała oblubienica na progu małżeńskiej łożnicy. Ptaki wypisują skrzydłami swoje chaotyczne trasy w wacie chmur niby pijane strachy na wróble. Przezroczysty strumyk majestatycznie pluszcze do kresu swej drogi. "Do morza", woła, "do morza" powtarza bez ustanku. Na brzegu siedzi samotny chłopiec, w lędźwiach czuje płomień i obserwuje swoje spokojne odbicie we wzburzonym strumieniu. Na sercu leży mu ciężar. Wzrok jego skierował się ku ziemi i spoczął na zdumiewającym, majestatycznym, wielobarwnym motylu. Skrzydlaty owad uniósł się w powietrze, a oczy chłopca unoszą się za nim tak długo, aż stanie się plamką na tle czerwono zachodzącego słońca. Chłopiec wyczuwa zefirek nadziei dla rodzaju ludzkiego. Pandora uważa, że to najlepsza rzecz, jaką napisałem, ja jednak wiem, że czeka mnie jeszcze długa droga, zanim opanuję swoje rzemiosło. 20 Sobota Równonoc wiosenna Mama obcięła włosy zupełnie krótko. Wygląda, jakby była jedną z więźniarek cioci Zuzanny. Już wcale nie ma w niej nic macierzyńskiego. Nie wiem, czy kupić jej coś na Dzień Matki. Wczoraj nie przestawała o tym mówić, według niej to naciąganie naiwnych przez handel. 21 Niedziela Czwarta w wielkim poście. Dzień Matki 11.30. Nic nie kupiłem mamie, więc całe rano była w złym humorze. 13.00. Ojciec powiedział: "Na twoim miejscu, chłopcze, pobiegłbym do pana Cherry'ego i kupił mamie kartę i prezent". Dał mi dwa funty, więc kupiłem kartę z napisem "Kocham cię, mamusiu" (jedyna, jaka została; wiadomo, mój pech) i pięć pudełek lukrecji (taniej, bo pudełka były zgniecione). Mamie poprawił się humor i nawet nie miała za złe, że ojciec poszedł do babci z bukietem tulipanów i wrócił po pięciu godzinach roztaczając wokół woń alkoholu. Mama Pandory tymczasem rozpieszczana była w restauracji. Zrobię to samo dla mojej mamy, kiedy już będę sławny. 22 Poniedziałek Skatalogowałem bibliotekę w mojej sypialni. Mam sto pięćdziesiąt jeden książek, nie licząc dzieł Enid Blytons. 23 Wtorek Za jedenaście dni będę miał piętnaście lat. Gdybym chciał się ożenić, to wystarczy poczekać tylko rok i jedenaście dni. 24 Środa Jedyny szczegół mojej powierzchowności, którym się teraz naprawdę martwię, to uszy. Odstają pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. To fakt stwierdzony naukowo, bo za pomocą przyborów do geometrii. 25 Czwartek Dzień Zwiastowania (dzień płatności kwartalnych). Nów Doznałem duchowego przebudzenia. Przyszło do domu dwóch przyjemnych panów reprezentujących ugrupowanie religijne Ludzie Słońca. Mówili o tym, że tylko oni mogą przynieść światu pokój. Trzeba wpłacić dwadzieścia funtów, żeby się do nich zapisać. Jakoś zdobędę te pieniądze. Nie ma zbyt wygórowanej ceny, gdy w grę wchodzi pokój. 26 Piątek Próbowałem namówić Pandorę, żeby wstąpiła do Ludzi Słońca. Moje argumenty w ogóle na nią nie podziałały. Oni przychodzą jutro, żeby się zobaczyć z moimi rodzicami i podpisać porozumienie. 27 Sobota Ludzie Słońca przyszli o szóstej. Ojciec trzymał ich na progu, na deszczu. Odzienie przemokło im na wskroś. Ojciec oświadczył, że usiłowali otumanić naiwne dziecko. Mama potem obserwowała, jak szli w górę ulicy. Zauważyła: "Nie wyglądają teraz zbyt charyzmatycznie, są po prostu cholernie zmoknięci". Ja uroniłem kilka łez. Myślę, że płakałem z uczucia ulgi, w końcu dwadzieścia funtów to kupa forsy. 28 Niedziela Niedziela pasyjna. Początek brytyjskiego czasu letniego Ojciec zapomniał wczoraj przesunąć zegarki, więc spóźniłem się na zebranie Różowej Brygady w salonie u Pandory. Przegłosowaliśmy wykluczenie z zebrania ojca Pandory z uwagi na jego ekstremistyczne lewicowe poglądy. Postanowiliśmy popierać Roya Hattersieya w spodziewanej walce o przywództwo w Partii Pracy. Pandora zraziła się do Tony'ego Benna, odkąd się dowiedziała, że to arystokrata- odszczepieniec. Klara Neilson wprowadziła nowego członka. Nazywa się Barbara Boyer. Jest bardzo urodziwa i bardzo inteligentna. Nie zgodziła się z Pandorą w sprawie polityki nuklearnej NATO. Pandora musiała przyznać, że Chiny to jedna wielka niewiadoma. Poprosiła potem Klarę Neilson, żeby więcej nie przyprowadzała Barbary. 29 Poniedziałek Przy obiedzie w szkole siedziałam obok Barbary Boyer. To naprawdę wspaniała dziewczyna. Zauważyła, że Pandora ma wiele wad. Musiałem jej przyznać rację. 30 Wtorek Popełniłem nieseksualne cudzołóstwo z Barbarą. Jestem ośrodkiem odwiecznego trójkąta. Wie o tym tylko Nigel, zaprzysiągł dochować tajemnicy. 31 Środa Nigel rozpaplał to po całej szkole. Pandora spędziła popołudnie w gabinecie wychowawczyni. Kwiecień 1 Czwartek Prima aprilis. Pierwsza kwadra księżyca Barbara Boyer skończyła naszą krótką affaire. Zadzwoniłem do niej do sklepu zoologicznego, gdzie pracuje dorywczo czyszcząc klatki. Powiedziała, że nie może znieść wyrazu cierpienia w oczach Pandory. Zapytałem, czy to dowcip primaaprilisowy, ale ona zaprzeczyła przypominając mi, że już minęło południe. Dostałem porządną nauczkę. Z powodu pożądania postradałem miłość. Jutro kończę piętnaście lat. Ogoliłem się, żeby sobie poprawić samopoczucie. 2 Piątek Mam piętnaście lat, ale z punktu widzenia prawa ciągle jeszcze jestem dzieckiem. Wszystko, co było mi niedozwolone wczoraj, jest też niedozwolone dziś. Cholerny pech! Dostałem siedem kart od krewnych i trzy od przyjaciół. Moje prezenty to jak zwykle jakaś japońska tandeta, chociaż Bert podarował mi model samolotu wykonany w Niemczech Zachodnich. Pandora zignorowała moje urodziny. Nie mam jej tego za złe. Zawiodłem jej zaufanie. Boz, Baz, Daz, Maz, Kev i Mev przyszli znad kanału i wyhoplali mnie urodzinowo. Boz podarował mi tubkę kleju do mojego modelu samolotu. 3 Sobota 8.00. Wielka Brytania w stanie wojny z Argentyną!!! Właśnie zakomunikowało to ,,Radio Cztery". Bardzo jestem podniecony. Jedna moja połowa uważa, że to tragiczne, a druga, że bardzo ekscytujące. 10.00. Obudziłem ojca, żeby mu powiedzieć o najeździe Argentyny na Falklandy. Wyskoczył z łóżka jak oparzony, bo myślał, że Falklandy leżą u wybrzeży Szkocji. Kiedy wyjaśniłem, że są oddalone o osiem tysięcy mil, położył się z powrotem i naciągnął kołdrę na głowę. 16.00. Przeżyłem właśnie najbardziej upokarzające doświadczenie mego życia. Zaczęło się od tego, że składałem ten model samolotu. Już prawie kończyłem, kiedy wpadło mi do głowy, żeby tak eksperymentalnie powąchać klej. Przytknąłem nos do podwozia i wdychałem przez kilka sekund, ale nie przydarzyło mi się nic w płaszczyźnie duchowej, za to nos mi się przykleił do samolotu na mur! Ojciec zawiózł mnie na ostry dyżur, żeby samolot odkleić. Sam nie wiem, jak przeżyłem te wszystkie śmiechy i drwiny. Lekarz na ostrym dyżurze napisał na mojej karcie wąchacz kleju". " Zadzwoniłem do Pandory, przyjdzie po lekcji gry na altówce. Jedynie miłość pozwala mi zachować równowagę... Z angielskiego przełożyła Hanna Pawlikowska