O teatrze z Bali Pierwszy występ teatru z Bali, który opiera się o taniec, śpiew, pantomimę, muzykę — i niezmiernie mało przypomina teatr psychologiczny taki, jak go rozumiemy w Europie— przywrócił od razu teatrowi znaczenie czystej i autonomicznej twórczości, umieszczając go w perspektywie halucynacji i lęku. Szczególnie zasługuje na uwagę, że pierwsza z krótkich sztuk składających się na widowisko, które czyni nas świadkami wyrzutów, jakie robi ojciec zbuntowanej przeciw tradycjom córce, rozpoczyna się pochodem widm; albo też, jeśli wolimy — osoby, mężczyźni i kobiety, które posłużą rozwojowi dramatycznego, lecz dobrze znajomego tematu, objawiają się nam najpierw w stanie postaci widmowych, zostają zobaczone pod kątem halucynacji, właściwej wszelkiej postaci teatralnej — zanim pozwolą się rozwinąć sytuacjom symbolicznego jakby — skeczu. Sytuacje są tu zresztą tylko pretekstem. Dramat nie dzieje się między namiętnościami, lecz między stanami ducha, uproszczonymi, wysuszonymi, sprowadzonymi do gestów — do schematów. Słowem, mieszkańcy Bali urzeczywistniają z najskrajniejszą bezwzględnością ideę teatru czystego, gdzie wszystko, pomysł i spełnienie, liczy się i nabiera istnienia tylko w miarę obiektywizacji na s c e n i e . Udowadniają więc zwycięsko potrzebę absolutnego pierwszeństwa reżysera, którego twórcza moc e l i m i n u j e słowa. Tematy są nieścisłe, abstrakcyjne, niezmiernie ogólnikowe. Życie daje im dopiero zawiłe kłębowisko scenicznych chwytów, które narzucają naszemu umysłowi pojęcie metafizyki opartej o nowy użytek gestu i głosu. Co jest bowiem osobliwego we wszystkich tych gestach, w kan- ciastych