WSPÓŁCZESNA POLSZCZYZNA Wybór opracowań AKTY I GATUNKI MOWY Redakcja Jerzy Bartmiński Stanisława Niebrzegowska-Bartmińska Joanna Szadura Projekt okładki i stron tytułowych / Jerzy Durakiewicz Skład / Artur Drozdowski (c) Wydawnictwo UMCS, Lublin 2004 ISBN 83-227-2127-7 Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej 20-031 Lublin, pl. Marii Curie-Skłodowskiej 5 tel. (O-preflks-81) 537-53-04 Dział Handlowy: tel./faks (O-prefiks-81) 537-53-02 http://press@ramzes.umcs.lublin.pl Spis treści Od redakcji...7 I. Akty mowy i ich aspekty .......................... 9 1. Roman Jakobson, Funkcje języka w aspekcie komunikacyjnym...9 2. John Austin, Performatywy i wypowiedzi konstatujące...16 3. John R. Searle, Czym jest akt mowy?...24 4. Anna Wierzbicka, "Akty mowy"...33 5. Ignacio Vazques-Orta i in., Kognitywna klasyfikacja aktów mowy...51 II. Problem teorii gatunków mowy...54 6. Stefania Skwarczyńska, O uniwersum mowy i znaczeniu etymologii dla badań genologicznych...54 7. Stefania Skwarczyńska, Cechy konstytutywne gatunku...64 8. Michał Bachtin, Problem gatunków mowy...81 9. Antoni Furdal, Genologia lingwistyczna...88 10. Anna Wierzbicka, Genry mowy...99 11. Anna Wierzbicka, Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach...107 12. Anna Duszak, Gatunek mowy (genre) - w stronę kategorii intertekstualnej...137 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka...144 13. Stanisław Gajda, Gatunki wypowiedzi potocznych...144 14. Barbara Boniecka, Jolanta Panasiuk, Życiorys na tle innych wypowiedzi biograficznych...153 15. Jerzy Bartmiński, Gatunki folkloru...169 16. Jadwiga Kowalikowa, Przystawia jako komunikaty...179 17. Maria Wojtak, Modlitwa ustalona - podstawowe wyznaczniki gatunku...187 18. Stefan Sawicki, Gatunek literacki: pojęcie klasyfikacyjne, typologiczne, politypiczne?...197 19. Michał Głowiński, Gatunki - gramatyką literatury...205 20. Stanisław Gajda, Propozycja systematyki gatunków naukowych...217 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny (na przykładzie gatunków prasowych)...225 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny (?) problem współczesnej refleksji tekstologicznej...238 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań...258 23. Kazimierz Ajdukiewicz, Zdania pytajne...258 24. Anna Wierzbicka, Piotr Wierzbicki, Pytania i odpowiedzi...268 25. Małgorzata Kita, Pytanie i odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu...272 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupelnienia a pytania rozstrzygnięcia...285 27. Wacław Biały, Cechy specyficzne intonacji pytań wedlug Hansa- Waltera Wodarza...298 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie". Dynamika kroków...303 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki...331 29. Stanisław Karolak, Modalność epistemiczna...331 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja...336 31. Renata Grzegorczykowa, O modalności intencjonalnej...353 Od redakcji Seria wydawnicza pt. Współczesna polszczyzna. Wybór opracowań ma służyć studentom polonistyki jako pomoc w samodzielnym studiowaniu zagadnień językowych w zakresie kilku przedmiotów uniwersyteckich, takich jak wstęp do językoznawstwa, tekstologia, nauka o współczesnym języku polskim, gramatyka współczesnej polszczyzny. Będzie też zapewne użyteczna przy nauce dialektologii, leksykografii, genologii, a także stylistyki i teorii literatury. Założeniem redaktorów serii jest wspomaganie podmiotowego traktowania studiów przez studentów, respektowanie ich potrzeby bezpośredniego kontaktu z żywą myślą badawczą, i niepoprzestawania jedynie na ujęciach podręcznikowych i encyklopedycznych. Także - respektowanie prawa studenta do indywidualnego wyboru lektur. Układ zagadnień i dobór tekstów pozostają w ścisłym związku z układem i zawartością tomu Współczesny język polski, wydanego w roku 1993 we Wrocławiu pod red. J. Bartmińskiego w ramach Encyklopedii kultury polskiej XX wieku i wznowionego przez Wydawnictwo UMCS w roku 2001. Nasza antologia niejako uzupełnia tamten tom, rozszerza horyzont problemów, wypełnia niektóre luki tematyczne. Na serię Współczesna polszczyzna. Wybór opracowań składają się następujące części: 1. Programy dydaktyczne. Bibliografia. Etykieta językowa (red. Jerzy Bartmiński). 2. Warianty języka (red. Jerzy Bartmiński i Joanna Szadura). 3. Akty i gatunki mowy (red. Jerzy Bartmiński, Stanisława Niebrze-gowska-Bartmińska i Joanna Szadura). 4. Tekstologia. Część pierwsza (red. Jerzy Bartmiński i Stanisława Niebrzegowska-Bartmińska). 5. Tekstologia. Część druga (red. Jerzy Bartmiński i Stanisława Niebrzegowska-Bartmińska) . Od redakcji 6. Części mowy (red. Jerzy Bartmiński i Marta Nowosad-Bakalarczyk). 7. Skladnia (red. Jerzy Bartmiński i Urszula Majer-Baranowska). 8. Morfologia (red. Jerzy Bartmiński i Małgorzata Brzozowska). 9. Prozodia i fonetyka z fonologią (red. Jerzy Bartmiński). Zasady wyboru i opracowania redakcyjnego są wspólne dla całej serii. Teksty podajemy w całości, w skrócie lub we fragmentach. Wycięcia redakcyjne są zaznaczane trzema kropkami w nawiasach kwadratowych. W przypadku wyboru jedynie fragmentów dłuższych tekstów rezygnowaliśmy z autorskich wewnętrznych numeracji części. Niektóre tytuły wybranych fragmentów opracowań pochodzą od redakcji, co oznaczono gwiazdką. Ujednolicono graficznie sposób podawania przykładów i wyróżniania terminów (kursywa, tłusty druk, spacjowanie). Ograniczono też - zwłaszcza przy starszych pracach - zestawienia bibliograficzne i część przypisów, zachowując jednak w tekście głównym informację o autorach i latach wydania przywoływanych prac, by Czytelnik mógł - jeśli zechce szukać dalszych szczegółowych informacji - dotrzeć do nich samodzielnie, sięgając do tekstu oryginalnego. Autorom dziękujemy za zgodę na dokonanie przedruków. Jerzy Bartmiński Akty mowy i ich aspekty Roman Jakobson Funkcje języka w aspekcie komunikacyjnym Roman Jakobson, Poetyka w świetle językoznawstwa, "Pamiętnik Literacki" 1960, R. 51, s. 431-473 Ponieważ [... ] lingwistyka jest ogólną wiedzą o strukturze językowej, poetyka może być rozpatrywana jako integralna część lingwistyki. [... ] Krótko mówiąc, wiele zjawisk poetyckich wchodzi nie tylko w zakres wiedzy o języku, lecz w zakres całej teorii znaków, tj. ogólnej semiotyki. Ta teza odnosi się nie tylko do sztuki słowa, lecz także do różnych odmian języka, który ma wiele cech wspólnych z niektórymi innymi, a nawet ze wszystkimi, systemami znaków (cechy pansemiotyczne). Podobnie i następne zastrzeżenie nie dotyczy niczego, co byłoby specyficzne dla literatury: problem stosunku między słowem i światem jest charakterystyczny nie tylko dla sztuki słowa, ale dla wszystkich w ogóle rodzajów dyskursu. Lingwistyka jest skłonna badać wszystkie możliwe przypadki stosunku między dyskursem i tym, co logicy nazywają unwerse oj discourse: co z tego świata jest zwerbalizowane poprzez daną wypowiedź i jak jest zwerbalizowane. Walory prawdziwości, jeżeli są to - powtarzając za logikami - "jednostki pozajęzykowe", wykraczają oczywiście poza granice poetyki i lingwistyki w ogóle. 10 I. Akty mowy i ich aspekty Język powinien być badany we wszystkich odmianach swych funkcji. Przed rozważaniami nad poetycką funkcją języka musimy określić jej miejsce wśród innych funkcji językowych. Opis tych funkcji wymaga krótkiego przeglądu konstytutywnych czynników, charakterystycznych dla wszystkich aktów mowy, dla każdego przypadku komunikacji językowej. NADAWCA kieruje KOMUNIKAT do ODBIORCY. Aby komunikat był efektywny, musi on być zastosowany do KONTEKSTU (czyli musi coś oznaczać), kontekstu uchwytnego dla odbiorcy i albo zwerbalizowanego, albo takiego, który da się zwerbalizować; dalej, konieczny jest KOD, w pełni lub przynajmniej w części wspólny dla nadawcy i odbiorcy (albo innymi słowy - dla tego, kto "koduje", i tego, kto "dekoduje" komunikat); na koniec musi istnieć KONTAKT - fizyczny kanał i psychiczny związek między nadawcą i odbiorcą, umożliwiający im obu nawiązanie i kontynuowanie komunikacji. Wszystkie te czynniki, nieodłącznie związane z komunikacją słowną, mogą być przedstawione w schemacie w następujący sposób: KONTEKST KOMUNIKAT NADAWCA ODBIORCA KONTAKT KOD Każdy z tych sześciu czynników determinuje inną funkcję języka. Chociaż rozróżniamy sześć podstawowych aspektów języka, nie moglibyśmy równocześnie znaleźć komunikatu słownego spełniającego tylko jedną funkcję. Odmienność każdorazowego aktu mowy polega nie na monopolu którejś z tych funkcji, ale na odmiennym porządku hierarchicznym funkcji. Struktura słowna komunikatu zależy przede wszystkim od funkcji dominującej. Ale chociaż nastawienie (Einstellung) na oznaczanie, orientacja na kontekst, krótko mówiąc, tzw. funkcja POZNAWCZA ("oznaczająca", "de-notatywna") jest zasadniczym celem licznym komunikatów, to uboczne uczestnictwo również innych funkcji w tych komunikatach musi być brane pod uwagę przez obserwatora-lingwistę. Tak zwana funkcja EMOTYWNA (albo ekspresywna), ześrodkowana na adresacie, wskazuje na bezpośrednie wyrażenie postawy mówiącego wobec tego, o czym on mówi. Chodzi tu o wywarcie wrażenia pewnej emocji, prawdziwej lub udanej. [...] Różnią się one [wykrzykniki pełniące funkcję emotywną] od środków języka poznawczego zarówno przez swój kształt dźwiękowy (osobliwe szeregi dźwiękowe albo nawet dźwięki gdzie indziej nie spotykane), jak też i przez swą rolę syntaktyczną (są one nie komponentami, lecz ekwiwalentami zdań). [...] 1. Roman Jakobson, Funkcje języka w aspekcie komunikacyjnym* 11 Orientacja na ODBIORCĘ, funkcja KONATYWNA, prezentuje najczystszą ekspresję gramatyczną w formach wołacza i rozkaźnika, które pod względem syntaktycznym, morfologicznym, a często nawet fonematycznym różnią się od innych kategorii nominalnych i werbalnych. Zdanie rozkazujące różni się zasadniczo od zdania oznajrnującego: pierwsze z nich nie podlega, drugie zaś podlega ocenie prawdziwości. Kiedy Nano ze sztuki O'Neilla The Fountain ("zdecydowanym tonem rozkazu") mówi: "Pij!", rozkaźnik nie może wywołać pytania: "Czy to prawda?", które z pełnym uzasadnieniem może nastąpić po zdaniach takich, jak: "Piło się", "Będzie się piło". W przeciwieństwie do zdań rozkazujących zdania oznajmujace mogą być zamienione na pytajne: "Piło się?", "Będzie się piło?". Tradycyjny model językowy, szczególnie ten, który został oświetlony w Sprachtheorie Karola Biihlera1, był sprowadzany do tych trzech funkcji - emotywnej, konatywnej i poznawczej - oraz do trzech wierzchołków owego trójkątnego modelu: pierwszej osoby - nadawcy, drugiej osoby - odbiorcy, i do "osoby trzeciej", a ściślej - kogoś lub czegoś, o czym jest mowa. Z tej podstawowej triady dadzą się łatwo wyprowadzić pewne dodatkowe funkcje językowe. A więc funkcja magiczna jest w zasadzie pewnym rodzajem przemiany nieobecnej albo nieistniejącej "trzeciej osoby" w odbiorcę konatywnego komunikatu: Niech mu ręka uschnie! Zgniła wodo, pili-ma, pili-mu, pili-mi, zdejm brodawkę, zdejm brodawkę zaraz mi! [polskie "zamawiania"] Wodo, wodo, rzeko-królowo, zorzo-zorzeńko! Zabierzcie zmartwienie ciężkie i zanieście zmartwienie ciężkie za morza głębokie, w morską głębinę, gdzie ani ludzie nie chodzą, ani konni nie jeżdżą. A jak w morskiej głębinie czarny kamień nie drgnie, tak aby do sługi Bożego to ciężkie zmartwienie do jego serca mężnego dostępu nie miało i nie szukało, ale żeby uciekło i sczezło. [Z północnorosyjskich "zamawiań", zapisanych przez Rybnikowa2.] Jednakże trójkątny model językowy Biihlera nie wystarcza. Istnieją komunikaty służące przede wszystkim do ustanowienia, przedłużenia lub podtrzymania komunikacji, do zaznaczenia, że kontakt nie został przerwany ("Hallo, czy pan mnie słyszy?"), do pobudzenia uwagi współrozmówcy lub do sprawdzenia tej uwagi ("Słucha pan?", a po drugiej stronie drutu: "Uhm!"). To nastawienie na KONTAKT albo - według terminu Bronisława Malinowskiego - funkcja FATYCZNA3 może być zobrazowana przez 1 K. Biihler, Sprachtheorie, Jena 1934. 2 n. H. PbiÓHHKOB, UecHu, III, MocKea 1910. 3 B. Malinowski, The Problem oj Meaning in Primitme Languages, [w:] C. K. Ogden, L. A. Richards, The Meaning oj Meaning, wyd. 9, New York and London 1953. 12 I. Akty mowy i ich aspekty obfitą wymianę rytualnych formuł, a nawet przez całe dialogi, których jedynym zadaniem jest przedłużenie komunikacji. Pisarka amerykańska Do-rothy Parker w humoresce Herę we arę dostarcza tu wymownych przykładów: No tak! - powiedział młody człowiek. - Ano tak! - odpowiedziała ona. - No więc, jesteśmy - powiedział. - Jesteśmy - powtórzyła ona. - Nieprawdaż? - Można nawet powiedzieć, że byliśmy - powiedział. - Ach! Ach! Jesteśmy. - No tak! - powiedziała. - No tak! - odpowiedział - tak, tak! Usiłowanie rozpoczęcia i podtrzymania rozmowy jest typowe dla mówiących ptaków. Ta fatyczna funkcja stanowi jedyną z funkcji językowych, która wspólna jest ptakom i ludziom. Jest to również pierwsza funkcja słowna, którą opanowują dzieci: zdradzają one skłonność do komunikowania, zanim są zdolne nadawać lub odbierać komunikat zawierający informację. W nowoczesnej logice zostało dokonane rozróżnienie między dwiema płaszczyznami języka: "językiem przedmiotowym", mówiącym o przedmiotach, i "metajęzykiem", mówiącym o samym języku - według znanego terminu, którego twórcą jest Alfred Tarski4. Lecz metajęzyk jest nie tylko koniecznym instrumentem naukowym używanym przez logików i lingwistów. Gra on również ważną rolę w naszej w naszej mowie codziennej. Podobnie jak Jourdain Moliere'a, który nie wiedział, że mówi prozą, używamy metajęzyka nie zdając sobie sprawy z charakteru metajęzykowego naszej działalności. Ilekroć nadawca lub odbiorca chcą sprawdzić, czy posługują się jednakowym kodem, mowa zostaje sprowadzona do KODU: przybiera ona funkcję METAJĘZYKOWĄ. "Nie jestem pewien, co pan przez to rozumie" - mówi wtedy odbiorca; nadawca zaś, dla uprzedzenia tego rodzaju wątpliwości, upewnia się: "Rozumie pan, co powiedziałem?" Wyobraźmy sobie taki szaleńczy dialog: Sztubak się oblał. - A co to znaczy "oblać się"? - "Oblać się" to tyle, co "spalić się". - A "spalić się"? - "Spalić się" to nie zdać egzaminu. - A co to "sztubak"? - nie daje za wygraną rozmówca, nie obeznany ze słownictwem szkolnym. - "Sztubak" to uczeń niższych klas. Wszystkie te równania zdaniowe przynoszą informację wyłącznie o polskim kodzie słownikowym, ich funkcja jest ściśle metajęzykowa. Każdy proces nauki języka, szczególnie proces przyswajania sobie przez dzieci języka ojczystego, posługuje się na szeroką skalę operacjami metajęzyko- A. Tarski, Pojęcie prawdy w językach nauk dedukcyjnych, Warszawa 1933. 1. Roman Jakobson, Funkcje języka w aspekcie komunikacyjnym" 13 wymi. Afazję w wielu wypadkach można zdefiniować jako utratę zdolności do operacji metajęzykowych. Omówiliśmy dotychczas wszystkie czynniki uczestniczące w komunikacji językowej - oprócz samego komunikatu. Nastawienie (Einstellung) na sam KOMUNIKAT, skupienie się na komunikacie dla niego samego - to POETYCKA funkcja językowa. Rozpatrzenie tej funkcji nie może być zadawalające bez wzięcia pod uwagę ogólnych problemów językowych, a z drugiej strony - badanie języka wymaga pełnego uwzględnienia jego funkcji poetyckiej. Wszelkie próby zredukowania zakresu funkcji poetyckiej do samej poezji lub ograniczenia poezji tylko do funkcji poetyckiej byłyby błędnym uproszczeniem. Funkcja poetycka nie jest jedyną funkcją w zakresie sztuki słowa, jest wszakże jej dominantą, funkcją determinującą, gdy tymczasem w pozostałych aktach językowych występuje ona jako element podrzędny, akcesoryjny. Funkcja ta, przez wysunięcie wyczuwalności znaku, pogłębia podstawową dychotomię: znak - przedmiot. A więc, mając do czynienia z funkcją poetycką lingwistyka nie może ograniczać jej tylko do dziedziny poezji. Dlaczego mówisz zawsze " Joan and Margery", a nigdy "Margery and Joan"7 Czy wolisz Joan od jej siostry? - Ależ nie, tylko to gładziej brzmi. W szeregu dwu współrzędnych imion - jeśli nie wmieszają się tu problemy hierarchii - pierwszeństwo krótszego imienia bardziej odpowiada mówiącemu (choć on sam nie zdaje sobie z tego sprawy) jako dobrze zorganizowana postać komunikatu. Pewien człowiek zwykł był mówić: "Podlec Dolecki". Chociaż pogardę można wyrazić innymi słowami, jak np. "łajdak", "łotr", "szelma", "nikczemnik", to jednak nieświadomie uciekał się do poetyckiego chwytu paronomazji. Slogan polityczny "/ like Ike" (aj lajk ajk), doskonale zbudowany, składa się z trzech monosylab i liczy trzy dyftongi (aj), przy czym po każdym symetrycznie następuje po jednym fonemie spółgłoskowym (..L.k..k), podczas gdy trzy słowa razem wzięte stanowią wariację: w pierwszym słowie nie ma fonemu spółgłoskowego, w drugim - dwa otaczają dyftong, a trzecie słowo tylko kończy się spółgłoską. Podobne dominujące jądro (aj) zauważył Hymes w niektórych sonetach Keatsa. Oba kolony trzysylabowej formuły "/ like/Ike" rymują się z sobą, a drugie słowo z dwu rymujących mieści się w pierwszym (rym echowy): (łajk) - (ajk), paronomastyczny obraz uczucia, które w pełni obejmuje swój przedmiot. Oba kolony alite-rują z sobą i pierwszy z dwu aliterujących wyrazów włączony jest w drugi: (aj) - (ajk), paronomastyczny obraz lubiącego subiektu, ogarniętego 14 I. Akty mowy i ich aspekty 1. Roman Jakobson, Funkcje języka w aspekcie komunikacyjnym" 15 przez ulubiony obiekt. Drugorzędna poetycka funkcja w tym haśle wyborczym wzmacnia jego oddziaływanie i skuteczność. Jak powiedzieliśmy, przy badaniu lingwistycznym funkcji poetyckiej konieczne jest wyjście poza granice poezji, a z drugiej strony - lingwistyczne badanie poezji nie może się ograniczać tylko do funkcji poetyckiej. Osobliwości poszczególnych gatunków poetyckich powodują różne zhierarchizowanie innych funkcji językowych, które w nich uczestniczą - przy niezmiennie dominującej funkcji poetyckiej. Poezja epicka, skierowana na osobę trzecią, posługuje się w znacznym stopniu poznawczą funkcją językową; liryka, zorientowana na pierwszą osobę, łączy się ściśle z funkcją emotywną; poezja drugiej osoby jest nasycona funkcją konatywną i ma charakter suplikatoryjny lub ekshortatywny, w zależności od tego, czy pierwsza osoba jest podporządkowana drugiej, czy też druga - pierwszej. Teraz, kiedy nasz pobieżny opis sześciu podstawowych funkcji komunikacji językowej jest mniej więcej kompletny, możemy uzupełnić nasz schemat podstawowych czynników odpowiednim schematem funkcji: POZNAWCZA EMOTYWNĄ KONATYWNA POETYCKA FATYCZNA METJĘZYKOWA Jakie jest empiryczne kryterium językoznawcze dla funkcji poetyckiej? A zwłaszcza jak się to odbija na wewnętrznych cechach każdego utworu poetyckiego? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy przypomnieć dwa podstawowe zabiegi w postępowaniu językowym: są to wybór i kombinacja. Jeżeli przedmiotem komunikatu jest "dziecko", mówiący wybiera spośród rozlicznych, bardziej lub mniej zbliżonych do siebie rzeczowników, jak: "malec", "synek", "dziecko", "chłopczyk" - wszystkie ekwiwalentne pod pewnym względem; następnie, aby orzec o tyrn przedmiocie, może on wybrać jeden z semantycznie bliskich czasowników: "płacze", "ryczy", "wrzeszczy", "szlocha". Oba wybrane słowa zostają włączone do strumienia mowy. Wybór dokonuje się na bazie EKWIWALENCJI, podobieństwa lub różnicy, synonimiki czy antonimiki, podczas gdy kombinacja - potrzebna do zbudowania szeregu - powstaje na bazie PRZYLEGŁOŚCi. Funkcja poetycka - to projekcja zasady ekwiwalencji z osi wyboru na oś kombinacji: ekwiwalencja staje się konstytutywnym chwytem szeregu. W poezji sylaba równa się sylabie tego samego szeregu, przycisk wyrazowy równa się przyciskowi wyrazowemu, podobnie jak brak przycisku równa się brakowi przycisku; długość prozodyjna zostaje zrównana z długością, krótkość z krótkością, przedział międzywyrazowy równa się przedziałowi między-wyrazowemu, brak przedziału - brakowi przedziału, pauza syntaktyczna - pauzie syntaktycznej, brak pauzy - brakowi pauzy. Sylaby stają się jednostkami miary; to samo dzieje się z morami i przyciskami. Mógłby ktoś zaprotestować i stwierdzić, że metajęzyk także posługuje się następstwem jednostek ekwiwalentnych wówczas, gdy zestawia synoni-miczne wyrażenia w równaniach zdaniowych: A = A (kawaler to czlowiek nieżonaty). Jednakże poezja i metajęzyk pozostają w stosunku do siebie w diametralnej opozycji: metajęzyk posługuje się szeregiem, aby zbudować równanie, podczas gdy poezja posługuje się równaniem, aby zbudować szereg. W poezji - i do pewnego stopnia w ukrytych przejawach funkcji poetyckiej - szeregi ograniczone przez przedziały międzywyrazowe stają się współwymierne, o ile są odczuwane jako łzochroniczne lub stopniowane. Szyk "Joan and Margenf ukazał nam zasadę poetyckiego stopniowania sylabicznego, tę samą zasadę, która w klauzulach wierszy ludowego eposu serbskiego została podniesiona do rangi obowiązującego prawidła5. Gdyby nie dwa izosylabiczne, rymujące słowa, zestawienie "malutki-ważniutki" nie stałoby się obiegowym powiedzonkiem. Symetria trzech dwusylabo-wych czasowników, z tożsamą spółgłoską inicjalną i z tożsamą samogłoską końcową, dodaje splendoru lakonicznemu oznajmieniu Cezara o zwycięstwie: Veni, vidi, mci. [...] Podsumowując: analiza wiersza mieści się całkowicie w kompetencjach poetyki, a poetykę z kolei można określić jako tę część lingwistyki, która rozpatruje funkcję poetycką w jej stosunku do innych funkcji językowych. Poetyka - w szerokim znaczeniu tego słowa - zajmuje się funkcją poetycką nie tylko w poezji, gdzie jest ona nadrzędna w stosunku do innych funkcji językowych, lecz także poza poezją, gdzie jakaś inna funkcja jest nadrzędna w stosunku do poetyckiej. Przełożyła z angielskiego Krystyna Pomorska 5 J. Maretić, Metrika narodnih naSih pjesama, Rad Jugoslavenske Akademije, CLXVIII-CLXX, (Zagreb) 1907. 2. John Austin, Performatywy i wypowiedzi konstatujące 17 John Austin Performatywy i wypowiedzi konstatujące [w:] Austin John, Mówienie i poznawanie. Rozprawy i wykłady filozoficzne, Warszawa 1993 [oryg. 1962], Wyd. Nauk. PWN, s. 550-560 To, co będę miał tu do powiedzenia, nie jest ani trudne, ani sporne, a jedyną zaletą moich wypowiedzi, przy której chciałbym obstawać, jest ich prawdziwość, przynajmniej częściowa. Zjawisko, które będziemy rozważać, jest bardzo rozpowszechnione i oczywiste, toteż nie mogło pozostać dotąd nie zauważone, choćby przygodnie. Nie znalazłem jednak przejawów uwagi poświęconej jemu szczególnie. Zbyt długo filozofowie zakładali, że zadaniem "twierdzenia" może być jedynie "opisywanie" jakiegoś stanu rzeczy lub "stwierdzanie jakiegoś faktu", co musi ono czynić prawdziwie lub fałszywie. Gramatycy wprawdzie wskazywali regularnie, że nie wszystkie "zdania" są twierdzeniami1 (są używane do wypowiadania twierdzeń): tradycyjnie, poza twierdzeniami (gramatyków), istnieją również pytania i wykrzyknienia oraz zdania wyrażające rozkazy, życzenia i przyzwolenia. A filozofowie bez wątpienia nie zamierzali temu przeczyć, mimo swobodnego użycia terminu "zdanie" w sensie "twierdzenie". Niewątpliwie też zarówno gramatycy jak filozofowie uświadamiają sobie, że wcale nie jest łatwo - za pomocą kilku nudnych oznak gramatycznych, takich jak szyk słów, tryb i podobne - odróżnić nawet pytania, rozkazy, i tak dalej, od twierdzeń. Nie było chyba jednak w zwyczaju rozwodzić się nad trudnościami, jakie ten fakt wyraźnie wywołuje. Jak bowiem mamy rozstrzygać, co jest co? Jakie są granice i definicje każdego z typów wypowiedzi? Ale w ostatnich latach wiele rzeczy, które i filozofowie i gramatycy uznawali bez wahania za "twierdzenia", poddano badaniu z nową starannością. Owo badanie rozwijało się cokolwiek pośrednio - przynajmniej w filozofii. Najpierw pojawił się pogląd, formułowany niekiedy z domieszką niefortunnego dogmatyzmu, że twierdzenie (o fakcie) powinno być "weryfikowalne", 1 Oczywiście, powiedzenie, że zdanie jest w ogóle twierdzeniem, nie jest w rzeczywistości słuszne; zdania używa się do wypowiadania twierdzenia, a samo twierdzenie jest "konstrukcją logiczną" z takich wypowiedzeń twierdzenia. to zaś doprowadziło do przeświadczenia, że wiele "twierdzeń" zasługuje jedynie na miano pseudo twierdzeń. Wykazano najpierw i w sposób najbardziej oczywisty - co jako pierwszy bodaj systematycznie uzasadnił Kant - że wiele "twierdzeń" to zupełne nonsensy mimo nienagannej formy gramatycznej. A ciągłe odkrywanie nowych typów nonsensu - choć zbyt często pozwalano na to, by ich klasynKacja była niesystematyczna, a wyjaśnienia tajemnicze - wyszło w sumie tylko na korzyść. Wytyczamy jednak - to znaczy czynią to nawet filozofowie - pewne granice masie nonsensu, co do której skłonni jesteśmy uznać że ją wypowiadamy, nastąpiło więc naturalne przejście do pytania drugiej fazy, czy mianowicie wiele rzekomych pseudotwierdzeń rzeczywiście ostaje się jako twierdzenia w ogóle. Zaczęto utrzymywać, że wielu wypowiedziom wyglądającym jak twierdzenia albo w ogóle nie towarzyszy, albo tylko częściowo towarzyszy intencja, by utrwalać lub przekazywać zwykłą informację o faktach. "Zdania etyczne", na przykład, są chyba pomyślane, wyłącznie lub częściowo, jako coś, co wyraża emocje, normuje zachowanie lub w szczególny sposób na nie wypływa. Tu również Kant należał do pionierów. Bardzo często również używamy wypowiedzi w sposób wykraczający poza reguły w każdym razie tradycyjnej gramatyki. Zaczęto zauważać, że wiele szczególnie kłopotliwych słów, wtopionych w jawnie opisowe twierdzenia, nie służy wskazywaniu jakichś szczególnie dziwnych, dodatkowych cech rzeczywistości, którą się opisuje, lecz wskazywaniu (nie: opisywaniu) okoliczności, w jakich dane twierdzenie zostało wygłoszone, zastrzeżeń, którym jest poddane, lub sposobu, w jaki ma się je traktować, i podobnym celom. Przeoczanie tych możliwości, ongiś tak powszechne, nosi nazwę błędu "opisowości"; ale nie jest to chyba dobra nazwa, ponieważ sam termin "opisowy" jest swoisty. Nie wszystkie twierdzenia prawdziwe czy fałszywe są opisami i dlatego wolę używać słowa "konstatujący". Idąc tymi drogami pokazano obecnie w szczegółach lub przynajmniej ukazano tę możliwość, że wiele tradycyjnych kłopotów filozofii powstało z pewnego błędu - z błędu uznawania za zwykłe twierdzenia o faktach wypowiedzi, które są bądź (w interesujący niegramatyczny sposób) bezsensowne, bądź też pomyślane jako coś zupełnie innego niż twierdzenia o faktach. Niezależnie od tego, co myślimy o którymś z tych poglądów i sugestii, niezależnie od tego, jak biadamy nad występującym na samym początku pomieszaniem, w jakie popadły doktryny i metody filozofii, nie sposób wątpić, że owe poglądy i sugestie zrobiły rewolucję w filozofii. Jeśli zechcemy nazwać ją największą i najbardziej zbawienną rewolucją w jej dziejach, po namyśle okaże się, że nie jest to przesadne roszczenie. Nic dziwnego, że początki grzęzną w szczegółach, że towarzyszy im stronniczość i dążenie do ubocznych celów. Rewolucje mają to do siebie. l V* 18 I. Akty mowy i ich aspekty 2. John Austin, Performatywy i wypowiedzi konstatujące 19 Wstępne wyodrębnienie performatywów2 Ten typ wypowiedzi, jaki mamy tu rozważać, oczywiście nie jest w ogólności jakimś typem nonsensu, choć nadużywanie go może, jak zobaczymy, rodzić dość szczególne odmiany "nonsensu". Wypowiedzi tego typu należą raczej do naszej drugiej klasy - do wypowiedzi maskujących. Ale bynajmniej nie muszą one udawać twierdzeń o faktach, opisowych czy konstatujących. Dość często jednak do tego dochodzi, a jest dość dziwne, że dochodzi wtedy, gdy owe wypowiedzi przybierają swą najwyraźniejszą postać. Gramatycy, jak sądzę, nie widzieli niczego poprzez to "przebranie", a filozofowie co najwyżej tylko niekiedy coś widzieli3. Dogodnie będzie zatem badać ten typ wypowiedzi najpierw w tej mylącej postaci, aby wydobyć jego cechy, przeciwstawiając je cechom twierdzeń o faktach, małpowanym przez tamte wypowiedzi. Jako pierwsze nasze przykłady wybierzemy zatem pewne wypowiedzi, które mogą popadać pod nie rozpoznaną dotąd kategorię gramatyczną, wyjąwszy kategorię "twierdzenia"; które nie są nonsensami i nie zawierają żadnych z owych słów sygnalizujących niebezpieczeństwo, jakie filozofowie dziś odkryli lub sądzą, że odkryli (dziwne słowa, takie jak "dobry" czy "wszystko"; podejrzane czasowniki pomocnicze, takie jak "powinien" czy "może"; oraz wątpliwe konstrukcje, takie jak okresy warunkowe). Wszystkie te przykłady zawierają pewne banalne czasowniki w pierwszej osobie liczby pojedynczej czasu teraźniejszego w trybie oznajmującym i w stronie czynnej4. Można tu znaleźć wypowiedzi spełniające te warunki, a przy tym takie, że: A. w ogóle nie "opisują", nie "zdają sprawy" z niczego i nie konstatują niczego, nie są "prawdziwe ani fałszywe"; oraz B. wypowiedzenie danego zdania jest w całości lub w części wykonaniem jakiejś czynności, której z kolei nie opisałoby się normalnie jako mówienia czegoś. Wcale nie jest to tak paradoksalne, jak może brzmieć lub jak nieudolnie usiłowałem spowodować, by brzmiało; a przykłady, jakie zostaną teraz podane, będą w istocie rozczarowujące. 2 Wszystko, o czym mowa w tym paragrafie, jest prowizoryczne i podlega rewizji w świetle późniejszych paragrafów. 3 Prawnicy powinni najlepiej uświadamiać sobie prawdziwy stan rzeczy. Niektórzy być może dziś go sobie uświadamiają. Ulegają oni jednak swej bojaźliwej fikcji, że formuły "prawa" są twierdzeniami o faktach. 4 Nie jest to poza wzorem: wszystkie one są "wyraźnymi" performatywami, a także należą do tej rozległej klasy, która zostanie nazwana później klasą "wypowiedzi sprawczych". Przykłady: (P.a.) "Tak (tzn. biorę tę kobietę za mą prawnie poślubioną żonę)" - wypowiedziane w trakcie ceremonii zaślubin. (P.b.) "Nadaję temu statkowi imię «Królowa Elżbieta»" - wypowiedziane, gdy butelka rozbija się o dziób. (P.c.) "Mój zegarek daję i zapisuję w spadku mojemu bratu" - występujące w testamencie. (P.d.) "Idę o zakład, że jutro będzie padał deszcz." W przykładach tych widać wyraźnie, że wypowiedzenie zdania (oczywiście w stosownych okolicznościach) nie jest opisem mówiącym, że robię coś, o czym trzeba by powiedzieć, że robię to coś, wypowiadając owo zdanie5; nie jest też stwierdzeniem, że to coś robię - owa wypowiedź jest po prostu robieniem tego czegoś. Wypowiedzieć takie zdanie to zrobić owo coś. Żadna z przytoczonych wypowiedzi nie jest ani prawdziwa, ani fałszywa - stwierdzam to jako oczywiste i nie uzasadniam tego. Nie wymaga to uzasadnienia, tak samo jak nie wymaga go twierdzenie, że "psiakrew!" nie jest ani prawdziwe, ani fałszywe. Może być tak, że taka wypowiedź "służy do informowania" - ale to zupełnie coś innego. Nadać imię statkowi to wypowiedzieć (w stosownych okolicznościach) słowa: "Nadaję imię, itd.". Gdy w urzędzie stanu cywilnego lub przed ołtarzem, itd., mówię: "Tak", to nie powiadamiam o małżeństwie - ja w nie wstępuję. Jak mamy nazwać tego typu zdanie czy wypowiedź?6 Proponuję nazwać je zdaniem performatywnym lub wypowiedzią performatywną, lub, dla skrótu "performatywem". Terminem "performatyw" będziemy posługiwać się na wiele pokrewnych sposobów i w wielu pokrewnych konstrukcjach, tak jak terminem "imperatyw". Nazwa ta pochodzi oczywiście od angielskiego perform, czasownika, który występuje zazwyczaj z rzeczownikiem oznaczającym czynność - wskazuje ona, że wygłoszenie wypowiedzi jest wykonaniem jakiejś czynności, jest czymś, o czym nie myśli się normalnie jako tylko o powiedzeniu czegoś. Może się tu nasuwać wiele innych terminów, z których każdy obejmowały odpowiednio jakąś węższą czy szerszą klasę performatywów; na przykład wiele spośród performatywów ma charakter wypowiedzi wprowadzających 5 Tym bardziej nie jest opisem niczego, co już zrobiłem lub mam jeszcze zrobić. 6 "Zdania" tworzą klasę "wypowiedzi", która, według mnie, ma być gramatycznie zdefiniowana, choć wątpię, czy podano zadowalającą definicję. Wypowiedziom performatywnym przeciwstawione są, dla przykładu, a zarazem w sposób istotny, wypowiedzi konstatujące: wysłowić wypowiedź konstatującą (tzn. wypowiedzieć ją z historycznym odniesieniem) to wygłosić twierdzenie. Wysłowić wypowiedź performatywną to na przykład założyć się. Zob. niżej o "illokucjach". 20 I. Akty mowy i ich aspekty 2. John Austin, Performatywy i wypowiedzi konstatujące 21 umowę ("Zakładam się") lub deklarujących ("Ogłaszam wojnę"). Ale żaden ze znanych mi obiegowych terminów nie jest dostatecznie szeroki, by objąć je wszystkie. Terminem technicznym najbardziej zbliżonym do tego, czego potrzebujemy, jest może wyrażenie dokonawcze, termin używany ściśle przez prawników na oznaczenie tej części, to znaczy tych klauzul dokumentu, które służą przeprowadzeniu transakcji (przelania tytułu własności lub czegoś innego), będącej głównym jego przedmiotem; natomiast reszta dokumentu "wymienia" jedynie okoliczności, w których transakcja ma być przeprowadzona7. Ale słowo "dokonawcze" ma inne znaczenie, a faktycznie często jest dziś używane mniej więcej w znaczenu "ważne". Wybieram więc nowe słowo, któremu - choć jego pochodzenie jest ważne - nie będziemy może tak skłonni przypisywać znanych nam uprzednio znaczeń. Czy mówienie może to sprawić? Czy mamy więc powiedzieć coś takiego: "Ożenić się to po prostu powiedzieć kilka słów", lub: "Założyć się to po prostu coś powiedzieć"? Stanowisko takie wydaje się dziwne czy nawet na początek niepoważne, ale opatrzone wystarczającymi obwarowaniami może przestać być dziwne. Rozsądny zarzut wyjściowy pod adresem tych twierdzeń, a nie jest to zarzut pozbawiony ważności, może brzmieć następująco. W bardzo wielu przypadkach można wykonać jakąś czynność dokładnie tego samego rodzaju nie przez wypowiadanie słów, pisanych czy mówionych, lecz w jakiś inny sposób. W pewnych miejscach, na przykład, mogę zawrzeć małżeństwo przez wspólne zamieszkiwanie, lub mogę się założyć z maszyną w totalizatorze, wrzucając monetę do automatu. A więc może powinniśmy odwrócić powyższe zdania i mówić: "Powiedzieć kilka określonych słów to ożenić się", lub: "Ożenić się to. w pewnych okolicznościach, po prostu powiedzieć kilka słów", lub: "Powiedzieć po prostu coś określonego to założyć się". Ale prawdopodobnie rzeczywisty powód, dla którego takie uwagi brzmią niebezpiecznie, wiąże się z innym oczywistym faktem, do którego będziemy musieli powrócić później i zająć się szczegółami. Wypowiadanie słów jest w istocie zazwyczaj jednym z głównych czy nawet głównym zdarzeniem w ramach wykonywania czynności (zakładania się czy jakiejś innej), której wykonanie jest również przedmiotem owej wypowiedzi. Ale wypowiedź bynajmniej nie jest zazwyczaj, jeśli w ogóle jest, jedyną rzeczą konieczną, by uznać czynność za wykonaną. Mówiąc ogólnie, zawsze konieczne jest, by okoliczności, w jakich wypowiada się słowa, były na jakiś sposób czy na jakieś sposoby odpowiednie, a bardzo często konieczne jest, by bądź sam mówiący, bądź inne osoby wykonali również pewne inne działania, "fizyczne" lub "umysłowe", czy nawet czynności wypowiadania dalszych słów. A więc, by nadać imię statkowi, istotne jest, abym był osobą wyznaczoną do nadania mu imienia; aby się (po chrześcijańsku) ożenić, istotne jest, bym nie był już żonaty z kobietą żyjącą, zdrową i nie rozwiedzioną, itd.; aby zakład został dokonany, jest ogólnie konieczne, aby zgłaszający go został uznany przez przyjmującego (który coś musi zrobić, na przykład powiedzieć: "Zakład"!); a trudno, by coś było darem, jeśli mówię: "Daję ci to". ale nigdy tego nie wręczam. Jak dotąd, zgoda. Działanie może być wykonane w inny sposób niż za pomocą wypowiedzi performatywnej, a okoliczności, wraz z innymi działaniami, muszą być w każdym razie odpowiednie. Ale wysuwając zarzuty możemy mieć na myśli coś zupełnie innego, tym razem całkowicie błędnego, szczególnie, gdy myślimy o niektórych spośród budzących większy lęk performatywów, takich jak: "Obiecuję...". Czy na pewno słowa te muszą być wypowiedziane "poważnie" oraz tak, by były przyjęte poważnie? W ogólności, choć mgliste, jest to prawdziwe - jest to ważny komunał występujący w rozważaniach nad treścią dowolnej wypowiedzi. Nie mogę, na przykład, żartować ani pisać poematu. Możemy jednak czuć, że powaga wypowiedzi polega na tym, iż są one wypowiadane jako (jedynie) zewnętrzny i widomy znak, dawany dla wygody, dla utrwalenia czy dla informacji, jakiejś czynności wewnętrznej i duchowej. A stąd już tylko krótki krok do przekonania czy do założenia, które się przyjmuje nieświadomie, że z uwagi na wiele celów wypowiedź zewnętrzna jest opisem, prawdziwym lub fałszywym, tego, że zachodzi działanie wewnętrzne. Klasyczny wyraz tego poglądu można znaleźć w Hippolytosie (1.612), gdzie Hippolytos mówi: f] Y\tioa' óućóuox, f) §L cppr]v OWCO^OTÓC;, to znaczy: mój język przysiągł, lecz moje serce (lub umysł lub jakiś inny zakulisowy artysta) nie uczyniło tego"8 A więc wypowiedź: "Obiecuję" zobowiązuje mnie - utrwala moje duchowe założenie, że istnieją duchowe kajdany. 7 Spostrzeżenie to zawdzięczam profesorowi H. L. A. Hartowi. 8 Nie zamierzam wykluczać wszystkich zakulisowych wykonawców - operatorów świateł, inspicjenta, a nawet suflera; sprzeciwiam się jedynie pewnym natrętnym duble-rom. 22 I. Akty mowy i ich aspekty John Austin, P'erj'armaty>wy i wypowiedzi konstatujące 23 Pocieszające jest, gdy spostrzegamy w samym tym przykładzie, jak nadmiar głębi czy raczej podniosłości od razu toruje drogę niemoralności. Ten bowiem, kto mówi: "Obiecywanie nie jest tylko sprawą wypowiadania słów! Jest to czynność wewnętrzna i duchowa!", często jawi się jako rzetelny moralista, występujący przeciw rodowi powierzchownych rezonerów. Widzimy go tak, jak on widzi siebie, jako tego, kto przenika niewidzialne głębie przestrzeni etycznej, z wszystkimi znamionami wybitnego specjalisty w swoistej dziedzinie. Ale Hippolytosowi dostarcza on wyjścia, biga-miście usprawiedliwienia za jego "tak", a krętaczowi - obrony jego: "Idę o zakład". Słuszność i moralność są w równej mierze po stronie wyraźnego oświadczenia, że nasze słowa to nasze więzy. Jeśli wykluczamy takie jak te fikcyjne czynności wewnętrzne, czy możemy przyjąć, że jakieś inne rzeczy, które na pewno muszą normalnie towarzyszyć tego rodzaju wypowiedzi jak: "Obiecuję, że... " lub: "Tak (biorę tę kobietę...)" są przez nią faktycznie opisywane, a więc ich obecność sprawia, że taka wypowiedź jest prawdziwa, a ich nieobecność sprawia, że jest fałszywa? Cóż, obierając najpierw tę ostatnią ewentualność, zastanawiamy się następnie nad tym, co faktycznie mówimy o danej wypowiedzi, gdy któraś z okoliczności normalnie jej towarzyszących jest nieobecna. W żadnym wypadku nie mówimy, że wypowiedź jest fałszywa, lecz raczej, że jest to wypowiedź - lub raczej czynność9, na przykład obietnica - pusta, dana w złej wierze, nie spełniona i podobnie. W konkretnym przypadku obiecywania, tak jak w przypadku wielu innych performatywów, jest rzeczą właściwą, by osoba wypowiadająca obietnicę miała pewną intencję, a mianowicie intencję dotrzymania słowa; spośród wszystkich okoliczności towarzyszących ta wygląda chyba na najbardziej stosowną, by stanowić to, co wypowiedź: "Obiecuję" opisuje czy utrwala. Czyż nie mówimy rzeczywiście, gdy taka intencja jest nieobecna, o "fałszywej" obietnicy? Ale powiedzenie to nie jest mówieniem, że wypowiedź: "Obiecuję, że..." jest fałszywa w tym sensie, iż choć ktoś twierdzi, że obiecuje, to nie obiecuje, lub w tym sensie, że choć opisuje, to co opisuje błędnie - błędnie relacjonuje. Przecież ten ktoś rzeczywiście obiecuje - obietnica nie jest tu nawet pusta, choć jest złożona w złej wierze. Jego wypowiedź jest chyba myląca, prawdopodobnie zwodnicza i niewątpliwie błędna, lecz nie jest to kłamstwo ani przeinaczanie faktów. Co najwyżej możemy podać powód, by mówić, że implikuje ona czy podsuwa jakiś fałsz lub odstępstwo od fak- tów (tej treści, że ów ktoś zamierza coś zrobić), ale to zupełnie inna sprawa, A ponadto nie mówimy o fałszywym zakładzie czy fałszywym chrzcie, a okoliczność, że rzeczywiście mówimy o fałszywej obietnicy nie musi nas bardziej zobowiązywać niż fakt, że mówimy o fałszywym ruchu. Słowa "fałszywy" nie używa się koniecznie tylko wtedy, gdy mowa o twierdzeniach. [Tłum. Bohdan Chwedeńczuk] 9 Rozmyślnie unikamy ścisłego rozróżniania tych rzeczy, właśnie dlatego, że nie jest to właściwe rozróżnienie. ohn R. Searle, Czym jest akt mowy? 25 John R. Searle Czym jest akt mowy?1 "Pamiętnik Literacki" R,. 71, 1980, z. 2, s. 241-248 Wstęp Typowa sytuacja mówienia, obejmująca mówiącego, słuchacza oraz wypowiedź, składa się z wielu rodzajów aktów stanowiących wypowiedź mówiącego. Mówiący w sposób charakterystyczny porusza szczękami i językiem oraz wydaje dźwięki. Ponadto spełnia akty należące do klasy informowania, irytowania lub nudzenia słuchaczy, jak również akty należące do klasy wypowiedzi odnoszących się do Kennedy'ego, Chruszczowa czy bieguna północnego, wykonuje też akty należące do klasy oznajmiania, pytania, wydawania poleceń, zdawania sprawy, pozdrawiania, ostrzegania. Elementy tej ostatniej klasy Austin nazwał aktami illokucji i w niniejszych rozważaniach nimi będę się zajmował, tak że artykuł ten mógłby właściwie nosić tytuł: "czym jest akt illokucyjny?" Nie staram się zdefiniować zwrotu "akt illokucji", chociaż jeśli moja analiza poszczególnych aktów tego typu powiedzie się, to mogłaby stanowić po temu podstawę. Następujące np. czasowniki i zwroty określają akt illokucji: stwierdzać, twierdzić, opisywać, ostrzegać, czynić uwagi, komentować, rozkazywać, polecać, żądać, krytykować, przepraszać, odrzucać, aprobować, witać, obiecywać, wyrażać aprobatę, wyrażać ubolewanie. Austin twierdzi, że w języku angielskim istnieje ponad tysiąc takich zwrotów. Chcę na wstępie powiedzieć, dlaczego badanie aktów mowy, zwanych także aktami językowymi, uważam za ważne i interesujące dla filozofii języka. Sądzę, że istotną cechą każdego zjawiska komunikacji językowej jest to, iż zawiera ona akt językowy. To nie symbol, jak na ogół się sądzi, 1 [John R. Searle, amerykański filozof języka, jeden z głównych autorytetów w zakresie teorii aktów mowy, profesor uniwersytetu w Berkeley. Autor głośnej książki Speech Acts (1969) oraz wielu studiów publikowanych w czasopismach filozoficznych i książkach zbiorowych. Przekład według: J. R. Searle, What is a Speech Act?, [w:] The Philosophy of Language, Oxford 197?, s, 9-46 (pierwodruk ukazał się w roku 1965). Publikujemy jedynie pierwszą, cześć artykułu.] ani słowo ani zdanie, ani nawet nie konkretne zastosowanie symbolu, słowa czy'zdania, stanowi jednostkę komunikacji językowej, lecz jest nią ich wyprodukowanie w konkretnym spełnieniu aktu mowy. Mówiąc dokładniej, wytworzenie empirycznego zdania w określonych warunkach jest aktem illokucji i akt ten stanowi podstawową jednostkę komunikacji językowej. _ . Nie potrafię dowieść, że komunikacja językowa w istocie swej składa Się z aktów, lecz mam na rzecz tego argumenty, które mogą być przeko-nuiace dla sceptyków. Jeden z takich argumentów polega na zwróceniu uwagi wątpiącego na fakt, że gdy dźwięk czy znak na papierze są traktowane jako przejaw komunikacji językowej, czyli jako komunikat, to jednym z powodów takiego ich ujęcia jest przeświadczenie, że zostały one wytworzone przez kogoś z taką właśnie intencją. Nie mogą być one uważane za zjawiska naturalne, jak kamień, wodospad czy drzewo. Aby uznać je za objawy komunikacji językowej, trzeba założyć, że zostały wytworzone przez to co nazywam właśnie aktem mowy. Taka jest np. logiczna przesłanka obecnych prób odczytania pisma Majów, gdy hipotetycznie zakłada się, że znaki na kamieniach, z którymi mamy do czynienia, zostały wytworzone przez istoty bardziej lub mniej do nas podobne oraz że kierowały się one w tym określoną intencją. Gdybyśmy byli pewni, że znaki te są skutkiem, powiedzmy erozji wodnej, to nie istniałby problem odczytywania ich, ani nawet nie nazywano by ich hieroglifami. Obejmowanie ich mianem komunikacji językowej nieodzownie implikuje ich powstanie jako aktów mowy. Wykonanie aktu mowy jest podjęciem działania określonego przez pewne reguły Uważam, że zadawanie pytań oraz wypowiadanie twierdzeń należy do czynności określanych przez reguły, podobnie jak uderzenie piłką w baseballu czy ruch konia w szachach. Zamierzam wyjaśnić ideę aktu illokucyjnego przez określenie koniecznych i wystarczających warunków dla wykonania określonego rodzaju aktu illokucyjnego oraz przez wyprowadzenie z nich zbioru reguł semantycznych używania wyrażenia (lub syntak-tycznych wskazówek), które charakteryzowałyby określoną wypowiedź jako akt illokucyjny danego rodzaju. Jeśli uda mi się określić warunki i odpowiadające im reguły chociaż dla jednego rodzaju aktu illokucyjnego, to dostarczy to wzoru do analizy innych aktów, a zarazem do wyjaśnienia samego pojęcia w ogólności. Aby jednak ustalić te warunki i wyprowadzić z nich reguły wykonywania aktu illokucji, muszę wstępnie rozważyć trzy kategorie- reguły zdania i znaczenie. Ograniczę się tylko do takich aspektów tych pojęć które są ważne dla celów tego artykułu, jednak to nawet wymagałoby poświęcenia przynajmniej odrębnego artykułu każdemu z nich; czasem jednak może warto zrezygnować z sumienności na rzecz zwięzłości. 26 I. Akty mowy i ich aspekty Reguły Ostatnimi czasy na gruncie filozofii języka toczyły się ważne dyskusje dotyczące reguł używania wyrażeń. Niektórzy filozofowie powiadali nawet, że znajomość znaczenia słowa polega po prostu na znajomości reguł jego używania czy stosowania. Niepokojącą cechą tych dyskusji jest to, że żaden filozof, o ile mi wiadomo, nigdy nie sformułował reguł użycia choćby jednego tylko wyrażenia. Jeśli znaczenie jest sprawą reguł użycia, to niewątpliwie powinniśmy umieć opisać reguły stosowania wyrażeń w taki sposób, by wyjaśniały one znaczenie tych wyrażeń. Inni zaś filozofowie, zniechęceni może niepowodzeniami swych kolegów w stworzeniu reguł, odrzucali modny pogląd głoszący, że znaczenie jest sprawą reguł, i twierdzili, że w ogóle nie ma tego typu reguł semantycznych. Przypuszczam, że sceptycyzm ten jest przedwczesny i że pochodzi on z nieumiejętności rozróżnienia różnych rodzajów reguł, które postaram się poniżej przedstawić. Rozróżniam dwa typy reguł: 1) reguły, które określają istniejące dotychczas formy zachowania; np. zasady etykiety określają stosunki międzyludzkie, lecz stosunki te istnieją niezależnie od zasad etykiety, 2) inne zaś reguły nie tylko regulują, lecz tworzą i określają nowe formy zachowania. Np. zasady futbolu nie tylko regulują tę grę. lecz stanowią jej warunek, określają aktywność, na której ona polega. Czynność grania w futbol powstaje przez działanie zgodne z regułami; poza tymi regułami futbol nie istnieje. Ten drugi rodzaj reguł określam mianem konstytutywnych, podczas gdy piewrsze nazywam regułami regulatywnymi. Reguły regulatywne normują aktywność już istniejącą, aktywność, której istnienie jest logicznie niezależne od istnienia reguł. Konstytutywne reguły natomiast tworzą (a także normują) działalność, której istnienie jest logicznie uwarunkowane przez te reguły. Reguły regulatywne przybierają formę imperatywną lub mogą być tak parafrazowane, np. "krojąc jedzenie, trzymaj nóż w prawej ręce", lub "oficerowie mają nosić krawaty do obiadu". Natomiast pewne reguły konstytutywne przybierają zupełnie inną formę, np. daje się mata w szachach, gdy atakuje się króla w ten sposób, że żaden jego ruch nie pozostawia go poza atakiem; lub: zdobycie bramki następuje, gdy gracz z piłką przekroczy w czasie gry linię bramkową przeciwnika. Jeśli wzorem reguł są dla nas reguły imperatywno-regulatywne, to takie nieimperatywne reguły konstytutywne wydają nam się czymś skrajnie dziwnym i zaledwie przypominającym reguły. Warto zauważyć, że mają one prawie tautologiczny charakter, gdyż to. czego reguła dostarcza, jest częściową definicją mata czy zdobycia bramki. Lecz oczywiście ten (jruosż-tautologiczny charakter 3. John R, Searle, Czym jest akt mowy? 27 jest konieczną konsekwencją tego, że są to reguły konstytutywne: reguła określająca "zdobycie bramki" musi określać, czym jest "zdobycie bramki", podobnie jak zasady futbolu określają,, czym jest futbol. To, że bramkę zdobywa się w określony sposób i że dostaje się za to sześć punktów, może być czasem regułą, a czasem prawdą analityczną. A to, że może być określone tautologicznie, jest wskazówką, że mamy do czynienia z regułą konstytutywną. Regulatywne reguły mają na ogół formę: "zrób X", lub "jeśli X to Y". Niektóre reguły konstytutywne też mają taką formę, lecz inne mają formę: "J^jest uważane za Y". Nieumiejętność dostrzeżenia tego gra pewną rolę w filozofii. Tak więc np. niektórzy filozofowie pytają: "w jaki sposób obietnica może tworzyć obowiązek?" Podobnie można zapytać: "w jaki sposób zdobycie bramki może dać sześć punktów?" Na oba te pytania można odpowiedzieć, ustalając regułę mającą formę: "yf jest uważane za Y". Skłonny jestem sądzić, że zarówno niepowodzenia pewnych filozofów w sformułowaniu reguł określających użycie wyrażeń, jak też sceptycyzm innych co do istnienia takich reguł, płyną, przynajmniej częściowo, z nieumiejętności rozróżniania między regułami konstytutywnymi i regulatywnymi. Większość filozofów przyjmuje regułę regulatywną za wzór czy paradygmat reguły, a gdy spogląda się na semantykę z punktu widzenia jedynie reguł regulatywnych, to nie znajduje się tam nic interesującego dla analizy logicznej. Istnieją niewątpliwie reguły społeczne w rodzaju: "nie należy mówić obscenów na zebraniach towarzyskich", lecz nie jest to reguła, która jest istotna dla wyjaśnienia semantyki języka. U podstaw niniejszych rozważań leży hipoteza, że semantyka języka może być traktowana jako seria systemów reguł konstytutywnych i że akty illokucji są aktami dokonywanymi w zgodzie z takimi zbiorami konstytutywnych reguł. Jednym z moich celów jest sformułowanie zbioru reguł konstytutywnych dla określonego rodzaju aktu mowy. A jeśli to, co powiedziałem o regułach konstytutywnych, jest słuszne, to nie będzie niespodzianką, że nie wszystkie te reguły mają formę reguł imperatywnych. Trzeba wiedzieć, że reguły dzielą się na wiele różnych kategorii, z których żadna nie jest jednak podobna do zasad etykiety. Próba określenia reguł aktu illokucji może być traktowana także jako sprawdzian hipotezy, że reguły konstytutywne leżą u podstaw aktów mowy. Jeśli nie uda nam się w sposób zadowalający sformułować tych reguł, to nasze niepowodzenie będzie częściowym obalaniem tej hipotezy. Zdania Różne akty illokucji często posiadają cechy wspólne. Rozważmy wypowiedzenie następujących zdań: 28 I. Akty mowy i ich aspekty 3. John R. Searle, Czym jest akt mowy? 29 (1) Czy Jan opuści pokój? (2) Jan opuści pokój. (3) Janie, opuść pokój! (4) Chciałbym, żeby Jan opuścił pokój. (5) Jeśli Jan opuści pokój, ja uczynię to samo. Wypowiedzenie każdego z tych zdań w określonej sytuacji będzie wykonaniem różnych aktów illokucji. Pierwsze będzie pytaniem, drugie stwierdzeniem dotyczącym przyszłości, czyli przepowiednią, trzecie żądaniem lub rozkazem, czwarte wyrażeniem pragnienia, piąte zaś warunkowym wyrażeniem intencji. Dokonując każdego z tych aktów, mówiący będzie wykonywał pewne dodatkowe akty, które są wspólne dla wszystkich tych illokucji. Wypowiadając każde z tych zdań, mówiący będzie odnosił je do konkretnej osoby, Jana, będzie też orzekał o opuszczeniu pokoju przez tę osobę. W żadnym wypadku nie jest to wszystko, co on czyni, lecz za każdym razem jest to część tego, co czyni. Powiedziałbym więc, że w każdym z tych przypadków, chociaż illokucyjne akty są odmienne, to przynajmniej pewne nieillokucyjne akty oznaczania lub orzekania są te same. Mówienie o tej samej osobie i orzekanie o niej tej samej rzeczy w każdym z tych aktów illokucyjnych skłania mnie do powiedzenia, że jest pewna wspólna treść w każdym z nich. Coś w rodzaju "Jan opuści pokój" wydaje się wspólną ich cechą. Moglibyśmy je wszystkie napisać tak, by wyodrębnić tę wspólną im cechę, np. "Twierdzę, że Jan opuści pokój", "pytam, czy Jan opuści pokój" itd. Ze względu na brak lepszego słowa proponuję nazwać tę wspólną treść zdaniem [proposition] i powiedzieć, że wspólną cechą tych aktów illokucji jest to, że wypowiadając każdy z nich (1-5), mówiący wyraża zdanie, że Jan opuści pokój. Proszę zwrócić uwagę, że nie powiedziałem, iż zdanie wyraża zdanie logiczne; nie wiem, w jaki sposób mogłoby ono wykonać akt tego rodzaju. Powiem jednak, że wypowiadając zdanie, mówiący wyraża zdanie logiczne. Trzeba także zwrócić uwagę na to, że rozróżniam między zdaniem a asercją czy stwierdzeniem tego zdania. Zdanie, że Jan opuści pokój, jest wyrażone w wypowiedziach 1-5, natomiast tylko w przypadku 2 mamy do czynienia z asercją. Asercją jest aktem illokucjł, natomiast żadne zdanie nie jest aktem, chociaż akt wyrażenia zdania jest częścią wykonania pewnych aktów illokucji. Mogę to podsumować, mówiąc, że odróżniam akt illokucji od zdaniowej treści aktu illokucji. Oczywiście, nie wszystkie akty illokucji mają zdaniową treść, nie ma jej np. okrzyk "hura" czy "och". Jest to rozróżnienie dawne, które w takiej czy innej formie już pojawiło się u takich autorów, jak Frege, Scheffer, Levis, Reichenbach i Hare nie wspominając o innych. Z semantycznego punktu widzenia możemy rozróżniać w zdaniu wskazówkę zdaniową i wskazówkę siły illokucji. Tak więc dla wielkiej klasy zdań używanych do spełnienia aktów illokucji możemy dla celów naszej analizy przyjąć, że każde z takich zdań ma dwie (niekoniecznie rozdzielne) części: element wskazujący treść i element wskazujący funkcję. Element wskazujący funkcję ukazuje, w jaki sposób treść ma być odebrana, lub innymi słowy, jaką silę iłlokucji ma wypowiedź, czyli czego dokonuje illokucyjny akt mówiącego przez wypowiedzenie zdania. Wskazówkami funkcji w języku angielskim są: porządek słów, akcent, intonacja, interpunkcja, tryb czasownika, i wreszcie cała grupa tzw. słów performatywnych, które pozwalają na wskazanie rodzaju illokucji, jaką wykonuję przez zaczęcie zdania od: "przepraszam", "ostrzegam", "stwierdzam", itd. Często w rzeczywistych sytuacjach mówienia kontekst może pokazywać, jaka jest siła illokucji wypowiedzi, bez potrzeby szczególnej wskazówki ukazującej funkcję. Jeśli to semantyczne rozróżnienie jest w ogóle przydatne, to wydaje się, że powinien istnieć jakiś jego odpowiednik syntaktyczny i pewne najnowsze osiągnięcia gramatyki transformacyjnej wydają się na to wskazywać. Podkreślanie sposobu wypowiedzi wprowadza rozróżnienie między elementami pełniącymi funkcję wskazywania intencji a elementami treści zdaniowej. Rozróżnienie między czynnikiem wskazującym funkcję i czynnikiem wskazującym treść [propisition] okaże się bardzo użyteczne w analizie aktu ilłokucji. Skoro ta sama treść może być wspólna wszystkim rodzajom aktów illokucyjnych, to możemy oddzielić analizę treści od analizy rodzajów illokucji. Sądzę, że istnieją reguły wyrażania zdań [propositions], reguły mówienia o czymś i reguły orzekania czegoś, lecz wszystkie one mogą być rozważane niezależnie od reguł dotyczących funkcji illokucyjnej. Nie będę tu rozważał reguł odnoszących się do treści, lecz zajmę się jedynie regułami funkcji. Znaczenie Akty mowy są w sposób typowy dla siebie dokonywane przez wypowiadanie dźwięków lub pisanie. Na czym jednak polega różnica między p o prostu powiedzeniem dźwięku czy postawieniem znaków [pisma] a wykonaniem aktu mowy? Jedną z różnic jest to, że dźwięki czy znaki, które ktoś realizuje, dokonując aktu mowy intencjonalnie, mają znaczenie, druga zaś na tym, że są one rozumiane jako mające znaczenie. Z istoty, gdy mówi się, to intencja znaczeniowa zostaje wyrażona, a wypowiadanie, emitowanie ciągu morfemów, jest odbierane jako mające znaczenie. Nawiasem mówiąc, w tym punkcie załamuje się nasza analogia między aktami 30 I. Akty mowy i ich aspekty 3. John R. Searle, Czym jest akt mowy? 31 mowy a graniem w gry. Składniki gry, np. szachów, nie są rozumiane jako mające znaczenie ze swej istoty, a zrobienie ruchu nie jest traktowane jako znaczące. Lecz czym jest intencja znaczeniowa mówienia i czym jest posiadanie znaczenia? Odpowiedź na pierwsze zaczerpnąć można z rozważań P. Gri-ce'a. W artykule Meaning badacz ten daje następującą analizę sensu tego pojęcia. Powiedzieć, że A ma coś na myśli przez x, to tyle co: intencją A wypowiadającego x jest wywołanie określonego efektu u słuchaczy dzięki temu, że rozpoznają oni tę intencję. Wydaje mi się to dobrym początkiem analizy znaczenia, ponieważ ukazuje ścisły związek pomiędzy ideą znaczenia a ideą intencji oraz ponieważ chwyta coś, co jak sądzę, jest istotne dla mówienia językiem: mówiąc językiem, usiłuję zakomunikować coś słuchaczowi przez to, że przekazuję mu moją intencję komunikowania mu tego. Gdy dokonuję np. asercji, to staram się zakomunikować i przekazać słuchaczowi przekonanie o prawdziwości określonego zdania, a środki, jakich używam, to wypowiadanie pewnych dźwięków, przez których wykonanie chcę wywołać w nim pożądany efekt dzięki temu, że rozpozna on moją intencję wywołania takiego właśnie efektu. Ukażę to na przykładzie. Z jednej strony mogę próbować przekonać kogoś, że jestem Francuzem, mówiąc po francusku, ubierając się po francusku, odnosząc się entuzjastycznie do de Gaulle'a i mając wielu znajomych wśród Francuzów. Lecz mogę też usiłować przekonać kogoś, że jestem Francuzem, po prostu mówiąc, że nim jestem. Na czym polega różnica między tymi dwoma sposobami przekonywania? Istotna różnica tkwi w tym, że w drugim wypadku próbuję przekonać, że jestem Francuzem, dając po prostu do poznania, że intencją moją jest stworzenie takiego przekonania w słuchaczu. Ta intencja tkwi u podstaw wypowiedzi, że jestem Francuzem. Natomiast jeśli staram się przekonać kogoś, że jestem Francuzem, mówiąc po francusku, ubierając się jak Francuz, itd., to jeśli odczyta on w tych zachowaniach intencję przekonania go, że jestem Francuzem, to wtedy rozpoznając taką moją ukrytą intencję, stanie się on raczej podejrzliwy niż przekonany. Taka analiza znaczenia, mimo jej pewnych zalet, wydaje mi się jednak pod pewnymi względami wadliwa. Przede wszystkim brak w niej odróżnienia rodzajów efektów - perlokucyjnego i illokucyjnego - do których wywołania mogę zmierzać, a także brak powiązania tych różnic z ideą znaczenia. Innym brakiem jest niewyjaśnienie, w jakiej mierze znaczenie jest sprawą reguł czy konwencji. Powyższe ujęcie znaczenia nie wyjaśnia, jaki jest związek między czyjąś intencją znaczeniową a tym, co dana wypowiedź znaczy rzeczywiście w języku. Aby ukazać tę kwestię, posłużę się pewnym kontrprzykładem. Chodzi tu o pokazanie związku między intencją mówiącego a znaczeniem wypowiadanych przez niego słów. Przypuśćmy, że jestem żołnierzem amerykańskim podczas drugiej wojny światowej wziętym do niewoli przez oddziały włoskie oraz że chcę przekonać Włochów, że jestem oficerem niemieckim, by mnie zwolniono. Chciałbym więc powiedzieć po niemiecku lub po włosku, że jestem oficerem niemieckim. Przypuśćmy jednak, że nie znam na to dostatecznie ani niemieckiego, ani włoskiego. Próbuję powiedzieć, że jestem oficerem niemieckim za pomocą kilku znanych mi słów niemieckich licząc, że nie znają oni na tyle niemieckiego, by przejrzeć mój plan. Powiedzmy, że znam tylko kawałek wiersza niemieckiego ze szkoły. A więc, ja, jeniec amerykański zwracam się do moich włoskich zwycięzców ze zdaniem: "Kennst du das Land. wo die Zitronen bluhnen ?' Opiszmy tę sytuację w kategoriach koncepcji Grice'a. Pragnę wywołać określony efekt, a mianowicie przekonanie, że jestem oficerem niemieckim, i zamierzam wywołać ten efekt, dając rozpoznać słuchaczom moją intencję. Zmierzam do tego, by pomyśleli, że staram się powiedzieć im, że jestem oficerem niemieckim. Czy jednak na podstawie mówienia: "Kennst du das Land..." można rozpoznać intencję znaczeniową "jestem oficerem niemieckim"? Nie tylko jedno z drugiego nie wynika, lecz ponadto wydaje się jawnym fałszem, że gdy wypowiadam zdanie niemieckie, moja intencja znaczeniowa jest "jestem niemieckim oficerem" czy nawet "Ich bin deutscher Offizier1', ponieważ wypowiedziane słowa znaczą: "Znasz-li ten kraj, gdzie cytryna dojrzewa?" Oczywiście, moją intencją jest wprowadzenie w błąd moich zwycięzców, by myśleli, że mam na myśli "jestem oficerem niemieckim", a ten zamiar wprowadzenia w błąd polega na tym, by pomyśleli, że użyte przeze mnie słowa niemieckie to właśnie znaczą,. W Dociekaniach filozoficznych Wittgenstein pisze: "Powiedz 'jest tu zimno' mając na myśli 'jest ciepło'". Nie możemy tego zrobić, ponieważ to, co mamy na myśli, jest funkcją tego, co mówimy. Znaczenie jest czymś więcej niż intencją znaczeniową, jest ono także sprawą konwencji. Koncepcja Grice'a może być jednak uzupełniona tak, by wyjaśniała także przykłady w rodzaju powyższego. Mamy tu do czynienia z sytuacją, gdy próbuję wywołać pewien efekt, ukazując moją intencję wywołania tego efektu, lecz środek, jakim się posługuję, który jest konwencjonalnie określony przez reguły posługiwania się nim, zostaje tu użyty jako narzędzie wywołania całkowicie odmiennych efektów illokucyjnych. Tak więc koncepcję znaczenia Grice'a musimy przeformułować w taki sposób, by intencja znaczeniowa tego, co ktoś mówi, była czymś więcej niż tylko przypadkowym związkiem ze znaczeniem zdania w języku, w którym się mówi. 32 L Akty mowy i ich aspekty Analiza aktów illokucji musi dotyczyć aspektu zarówno intencjonalnego, jak i konwencjonalnego wypowiedzi i musi wyjaśnić relację między nimi. W akcie illokucji mówiący zmierza do wywołania określonego efektu, ukazując słuchaczowi swoją intencję wywołania tego efektu, a ponadto, jeśli używa on słów w sensie dosłownym, to jego intencja będzie zrealizowana dzięki temu, że reguły używania wyrażeń, które on wypowiada, łączą te wyrażenia z efektami, o których wywołanie idzie. Jest to właśnie to powiązanie elementów, które jest niezbędne do analizy aktu illokucji. Anna Wierzbicka "Akty mowy" [w:] Semiotyka i struktura tekstu. Studia poświęcone VII Międzynarodowemu Kongresowi Slawistów Warszawa 1973. Praca zbiorowa pod redakcją Marii Renaty Mayenowej, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk 1973, ZNiO, s. 201-219 Przełożyła Hanna Buczyńska-Garewicz Pomyśl o wyrażeniu "mówię...", np. w "mówię, że dziś będzie deszcz", które równa się po prostu twierdzeniu "będzie..." (L. Wittgenstein, Dociekania filozoficzne)1 Powiedzieć komuś coś Zestawmy dwie wypowiedzi; 1. - Deszcz pada! 2. - Deszcz pada. Pierwsza - to spontaniczny wykrzyk, druga - oznajmienie. W moich Dociekaniach semantycznych próbowałam zdać sprawę z różnicy semantycznej między tymi wypowiedziami, postulując następujące struktury głębokie: 1. sądzę, że deszcz pada 2. chcę, żebyś wiedział, że deszcz pada sądząc, że zarówno chcę, jak i sądzę są to elementarne jednostki semantyczne2. Ponieważ doszłam do przekonania, że sądzę nie jest proste, że można je sprowadzić do mówienia stanowiącego jedną z autentycznych jednostek semantycznych, chciałabym zmodyfikować poprzednią analizę w sposób następujący: 1. mówię: deszcz pada 2. chcę, żebyś to wiedział, mówię: deszcz pada 1 L. Wittgenstein, Philosophical Investigations, tłum. G. E. M. Anscombe, New York 1966, s. 192. A. Wierzbicka, Dociekania semantyczne, Wrocław-Warszawa-Kraków 1969. i-ozdz. II. 34 L Akty mowy i ich aspekty 4. Anna Wierzbicka, "Akty mowy" 35 Ta interpretacja ma wiele wspólnego z tym, co zaproponował J. R. Ross w rozprawie pt. Zdania oznajmujące3. Według Rossa każde zdanie oznaj-mujące zawiera czasownik performatywny z podmiotem ja i dopełnieniem dalszym ty, który może, ale nie musi ukazać się na powierzchni; czasownik ten scharakteryzować można jako następującą wiązkę cech: + Yerbum, + Performatywne, + Komunikatywne, + Językowe, 4- Oznajmujące. George Lakoff, prezentując analizę Rossa i deklarując się jako jej zwolennik, nie używa, języka "cech" i posługuje się sformułowaniem następującym: "Nawet oznajmienia (statements) przedstawione w formie logicznej powinny zawierać jakiś czasownik performatywny o znaczeniu «mówić» czy stwierdzać"4. [... ] Myślę, że wahanie w wyborze między słowami mówię, stwierdzam, oznajmiam (say, state, dedare i telt) wypływa z braku ogólniejszego aparatu analitycznego w postaci próbnego zestawu indefinibiliów. Sądzę również, że jest ono związane z brakiem jakiejkolwiek interpretacji pojęcia "dopełnienie dalsze" w propozycji Rossa, innymi słowy - z brakiem interpretacji owego ci (mówię ci). Jaki jest stosunek, chciałoby się zapytać między powiedzeniem czegoś a powiedzeniem czegoś do kogoś i powiedzeniem czegoś komuś1. Do rozwiązania tych - i innych - problemów semantyki asercji potrzebna jest lista niedenniowalnych jednostek semantycznych oraz analiza takich pojęć, jak prawda, wiedzieć, sądzić i powodować, przeprowadzona w terminach owych jednostek. Zdając sobie dobrze sprawę, że do ostatecznego rozwiązania tego problemu jest jeszcze bardzo daleko, chciałabym zaproponować próbnie następującą analizę: S jest P = Mówię ci, że S jest P = = chcąc spowodować, żebyś to wiedział, mówię: S jest P. Mówię cżjest więc eksplikowane poprzez mówię (tell przez say). Obiekt ty w strukturze głębokiej nie jest bezpośrednio związany z mówieniem - jest to podmiot przekazywanej wiedzy. [...] Chciałabym wysunąć następującą hipotezę: różne tzw. akty mowy - w rodzaju mówienia (komuś), pytania, radzenia, obiecywania itp. - implikują, ex definitione, różne intencje i założenia; obserwując jakikolwiek akt mowy z zewnątrz nazwalibyśmy go - lub nie - mówieniem komuś czegoś, pytaniem, radzeniem itp. w zależności od dwóch czynników: 1) od 3 J. R. Ross, On Declaratwe Sentences, [w:] Readings in English Trans]"ormational Grammar, wyd. R. Jakobs, P. Rosenbaum, Boston 1970. 4 G. Lakoff, Linguistics and Natural Logics, "Synthese", XXII (1970), s. 166. tego, co się mówi, 2) od tego, czy sądzimy, że intencje i założenia, wyrażone albo w słowach, albo w intonacji - mogą być rzeczywiście przypisane mówiącemu. A więc: Mówię ci, że Szymon jest w Krakowie = chcąc spowodować, żebyś to wiedział, mówię: Szymon jest w Krakowie. Jan powiedział Marii, że Szymon jest w Krakowie. = Jan, który mówiąc to, mógł chcieć spowodować, żeby Maria to wiedziała, powiedział do Marii: Szymon jest w Krakowie. Prośby i rozkazy W swojej książce zatytułowanej Abstract Syntax and Latin Comple-mentation Robin Lakoff przedstawia zdanie Come! (Chodź!) w postaci: / order you to come (rozkazuję ci przyjść)5, i bynajmniej nie jest w tej analizie odosobniona. Nie wiem, co skłania ją - i innych - do myślenia, że owo Chodź! do właśnie rozkaz. Czyż strukturą głęboką owego Chodź! nie może być proszę cię. żebyś przyszedl, blagam cię, żebyś przyszedł, radzę ci. żebyś przyszedł - równie dobrze jak rozkazuję ci przyjść! W moim przekonaniu znaczenie imperatiwu zależy od intonacji. Przyjdź!, powiedziane z intonacja błagalną, znaczy to samo, co błagam cię, żebyś przyszedł, powiedziane z intonacją rozkazującą, znaczy to samo, co rozkazuję ci -przyjść, z intonacją radzącą - to samo co radzę ci przyjść itd. Wydaje się, że jest jeden inwariant wspólny większości, jeśli nie wszystkim imperatiwom, a mianowicie: mówię, że chcę, żebyś..., obok niego występują inne komponenty stanowiące o różnicach między rozkazami, prośbami, radami itp. Sposób przedstawienia tych innych komponentów nie powinien zależeć od tego, czy ich wykładniki są werbalne, czy intonacyjne (segmentalne czy suprasegmentalne). Proponuję następujący sposób przedstawienia różnicy między rozkazami a prośbami: Chodź tutaj! (intonacja rozkazująca) = = Rozkazuję ci przyjść tutaj = = zakładając, że musisz robić to, co ja chcę, żebyś robił, chcąc spowodować, żebyś tu przyszedł, mówię: chcę. żebyś tu przyszedł. R. Lakoff, Abstract Syntax and Latin Complementation, MIT Press. Cambridge Mass., 1968. I. Akty mowy i ich aspekty 4. Anna Wierzbicka, "Akty mowy" 37 Chodź tutaj! (intonacja prosząca) = = Proszę cię, żebyś tutaj przyszedł = = zakładając, że możesz zrobić to albo nie zrobić, chcąc spowodować, żebyś to zrobił, mówię: chcę, żebyś tu przyszedł. Różnica między rozkazem a prośbą tkwi w założeniach: rozkaz zawiera \v strukturze głębokiej założenie, że adresat musi zrobić to, co mówiący chce, aby zrobił; prośba zawiera w strukturze głębokiej założenie, że adresat może zrobić to albo nie zrobić tego, co mówiący chce, aby zrobił. Wspólny komponent: chcąc spowodować, żebyś to zrobil, jest potrzebny do tego, aby odróżnić takie "gry językowe". jak rozkazywanie, proszenie, zakazywanie, żądanie itp. od oznajmionego chcenia (Chcę. żebyś tu przyszedł). W wypadku rozkazów i próśb może się wydawać, że komponenty: mówię, chcę. żebyś... i chcąc spowodować, żebyś, dublują się niepotrzebnie. Porównanie z eksplikacjami innych "aktów mowy" wskazuje jednak, że to dublowanie jest tu jednak potrzebne. W swoim interesującym artykule pt. Postulaty konwersacyjne George Lakoff i Dawid Gordon sformułowali następujące "postulaty znaczeniowe" dla próśb: "jeżeli a szczerze prosi b, żeby b zrobił R, to a zakłada, że b może zrobić R, że b będzie skłonny zrobić R, i że b nie zrobi R nieproszony" . Wydaje mi się, że z tych czterech "postulatów znaczeniowych" pierwszy ujmuje rzeczywisty składnik struktury semantycznej, drugi chwyta niepełny składnik struktury semantycznej (istotną cechą próśb, w przeciwieństwie do rozkazów, jest założenie, że adresat może zrobić, ale może i nie zrobić tego, o co się go prosi), trzeci i czwarty zaś są zbędne, ponieważ są one tylko konsekwencjami komponentu (nie postulowanego przez Lakoffa i Gordona): chcąc spowodować, żebyś.... Podobne obiekcje nasuwa Searle'owska analiza próśb7. Według Searle'a istotą prośby (jej "regułą zasadniczą") jest to, że jest to próba sprawienia, aby słuchacz wykonał dany akt, warunkiem szczerości jest to, iżby mówiący chciał, aby adresat wykonał dany akt, treścią propozycjonalną jest jakiś przyszły akt słuchacza, a założenia ("reguły przygotowawcze") są takie, że słuchacz jest w stanie wykonać ów akt, że mówiący sądzi, iż słuchacz jest w stanie wykonać ów akt, i że nie jest rzeczą oczywistą dla mówiącego i dla słuchacza, że ten ostanł w normalnym biegu rzeczy wykona ów akt z własnej woli. Trudno nie uznać tej analizy za zasadniczo trafną. Jednakże ponieważ autor nie stawiał sobie za cel modelowania realnych wypowiedzi języko- wych, włożył więc w swoją analizę więcej - i zarazem mniej - niż jest potrzebne do parafrazy, która miałaby być sprawdzana testem podstawial- ności. Zadanie, którego ani Lakoff i Gordon, ani Searle nie starali się rozwiązać, mimo że jest ono w najwyższym stopniu relewantne dla rozważanych przez nich problemów, to kwestia skonstruowania zapisu semantycznego dla mowy zależnej (w zakresie próśb, rozkazów, pytań itp.). Moje własne próby skonstruowania takiego zapisu prowadzą mnie do wniosku, że jedyną możliwą drogą jest przedstawienie mowy zależnej poprzez niezależną (tzn. poprzez wypowiedź performatywną w pierwszej osobie). A więc: X poprosił Y-a, żeby zrobił Z. = X, który mógł zakładać, że Y mógł zrobić albo nie zrobić Z, i który mógł chcieć - mówiąc to, co powiedział - spowodować, żeby Y zrobił Z, powiedział do Y-a: zakładając, że możesz zrobić to albo nie zrobić, chcąc spowodować, żebyś to zrobi!, mówię: chcę, żebyś to zrobił X rozkazał Y-owi, żeby zrobił Z. = X, który mógł zakładać, że Y musi zrobić to, co X chciał, żeby robił, i który mógł chcieć, mówiąc to, co mówił, spowodować, żeby Y to zrobil, powiedział do Y-a: zakładając, że musisz robić to, co ja chcę, żebyś zrobił, chcąc spowodować, żebyś to zrobił, mówię: chcę, żebyś zrobil Z. Pierwsza część tych eksplikacji (który mógl...) odpowiada Austinow-skim "warunkom fortunności". Przekonania o tym, że mowa zależna jest semantycznie wtórna w stosunku do niezależnej, można się chyba doczytać w analizach semantycznych Leibniza. Oto na przykład Leibnizowskie definicje rozkazy i rady: "Imperare est significare Tibi, nos velle ut sit imposita Tibi necessitas faciendi", "Consulere - significare, nos utile Tibi judicare, ut facias"8. Leibniz nie opatruje tych definicji żadnym komentarzem, ale fakt, że są one sformułowane w terminach tibi i nos, mówi sam za siebie. Boyd i Thorne w artykule Semantyka czasowników modalnych wypowiedzieli następującą uwagę: "Ilekroć rozkazuję jest użyte preformatyw-nie, dopełnienie musi być wołaczem. Rozkaz w formie «Rozkazuję chłopcu iść», większości osób wydałby się nieco dziwny, choć nie jest dziwne zdanie oznajmujące «Rozkazałem chłopcu iść». Moim zdaniem przyczyna tej asymetrii tkwi w tym. że zdanie «Rozkazałem» jest wtórne w stosunku do 6 D. Gordon, G. Lakoff, Conversational Postulałeś (mpis powielany, bez daty). 7 J. Searle, Speech Acts, Cambridge 1969, s. 66. 8 Leibniz, Table de definitions, [w:] Opuscules et fragments inedits de Leibniz, wyd. L. Couturat, Paris 1903, s. 499. 38 I. Akty mowy i ich aspekty 4. Anna Wierzbicka. "Akty mowy" 39 «Rozkazuję»: «Rozkazałem chłopcu iść. = Ja, mogąc..., powiedziałem do chłopca: rozkazuję ci iść»"9. Jeśli mowa o definicjach Leibnizowskich, warto zacytować jeszcze jego oryginalną interpretację próśb: "petere - proponere aliąuid tanąuam bonum dicenti, quod effici possit an audiente"10. A więc według Leibniza osoba prosząca widzi swoje dobro w jakimś akcie adresata, gdy tymczasem osoba rozkazująca chce jakiegoś aktu ze strony adresata. Rozróżnienie to jest na pewno subtelne, ale nie jest całkiem przekonywające. Trafniejsze wydawałoby mi się przedstawienie tej różnicy między prośbą a rozkazem, o którą chodzi Leibnizowi (jeżeli to jest różnica semantyczna), za pomocą rozróżnienia chcę (w wypadku rozkazu) i pragnę (w wypadku prośby): mówię: chcę. żebyś to zrobił - mówię: pragnę, żebyś to zrobil. Pytania Gordon i Lakoff piszą: Postał, G. Lakoff, Ross i inni wysunęli przypuszczenie, że formą logiczną pytań powinno być PROSIĆ (a, b), POWIEDZIEĆ (b, a, S), a nie PYTAĆ (a, b, S); innymi słowy, proszę, żebyś mi powiedzial..., a nie pytam cię.... Zaproponowana przez nas analiza próśb potwierdza to przypuszczenie. Porównaj (7) i (2): (2) a. Chcę, żebyś wyniósi śmiecie. b. Czy możesz wynieść śmiecie? c. Czy zechciałbyś wynieść śmiecie? d. Czy wyniesiesz śmiecie? (7) a. Chcę, żebyś mi powiedział, czy stary wyszedł. b. Czy możesz mi powiedzieć, gdzie jest przystanek autobusu? c. Czy zechciałbyś powiedzieć mi, czemu rzuciłeś swoją żonę? d. Czy powiesz mi, jak naprawić telewizor? Każde ze zdań w (7) wyraża pytanie. Jeżeli analizuje się pytania zgodnie z naszą propozycją, jako rodzaj próśb, tłumaczy się to samo przez się11. Analiza ta nie wydaje mi się w pełni adekwatna. Sądzę, że pytania są blisko spokrewnione z prośbami, ale nie są po prostu rodzajem próśb. (Nawiasem mówiąc, nie jest dla mnie jasne, dlaczego Gordon i Lakoff uważają pytania za rodzaj próśb raczej niż np. za rodzaj rozkazów). Zestawmy dwie wypowiedzi: 9 J. Boyd, J. P. Thorne, The Semantics of Modal verbs, "Journal of Linguistics", V (1969), s. 60. 10 Leibniz, op. cit., s. 499. 11 Gordon, Lakoff, op. cit., s. 4. 1. Powiedz mi, co się stało. 2. Co się stało? Pierwsze można rozwijać, i to na różne sposoby. Można powiedzieć: powiedz mi krótko, co się stalo, powiedz mi otwarcie, powiedz mi dokładnie, powiedz mi wlasnymi slowami, itp. Drugich rozwijać w taki sposób nie można. Pod tym względem Co się stało? jest analogiczne do Pytam cię. co się stało, nie do Powiedz mi. co się stało. Z różnicy tej można, być może, zdać sprawę w następujący sposób: wiadomo, że presupozycyjnego komponentu zdania nie da się ani zanegować, ani rozwinąć (zmodyfikować) w żaden sposób; zanegować czy zmodyfikować można tylko to, co jest pod asercją12. W wypadku pytań, próśb, rozkazów itp. nie można mówić o jakimś "komponencie pod asercją". Ale pojęcie to da się uogólnić w taki sposób, aby było stosowalne zarówno do zdań oznajmujących, jak i innych. "Komponent pod asercją" to ten. którego zapis semantyczny zaczyna się od wyrażenia mówię. Odpowiednikiem "komponentu pod asercją" jest więc w wypadku pytań, próśb itp. komponent, którego zapis również zaczyna się od mówię. Nazywając ten komponent zaczynający się od mówię głównym, chciałabym wyrazić przypuszczenie, że główny komponent pytania wyraża chcenie dowiedzenia się, a nie chcenie sprawienia, aby ktoś spowodował, iżbyśmy dowiedzieli się tego, czego chcemy się dowiedzieć. Być może, na tym właśnie polega pokrewieństwo łączące autentyczne pytania z pytaniami adresowanymi do samego siebie i z medytatywnymi pytaniami w rodzaju: Ciekaw jestem, co się stało. Przeciwko traktowaniu pytań jako swego rodzaju próśb przemawia także wzgląd na intonację: ponieważ segmentalne wykładniki intencji komunikatywnej wypowiedzi mogą być nieobecne, i często są nieobecne, ostatecznym kryterium rozstrzygającym o tym, czy dana wypowiedź jest prośbą czy rozkazem, radą czy pozwoleniem itp., jest intonacja (przynajmniej w tych wypadkach, w których wykładniki segmentalne są istotnie nieobecne). Intonacja pytań, różna zresztą dla różnych typów pytań, różni się od intonacji próśb, jest więc pożądane, aby zapisy semantyczne dla tych dwóch typów wypowiedzi były różne. Wreszcie jeśli osoba X mówi do osoby Y: proszę cię. żebyś mi powiedział, gdzie jest Z, czy przedstawiałoby się tę wypowiedź w formie zależnej jako: X zapytał Y-a, gdzie jest Zl Wydaje mi się, że nie. A gdyby ktoś zdał sprawę z wypowiedzi X-a w taki sposób, naraziłby się na zarzut nieścisłości. 12 Zob. np. D. Parisi, A. Puglielli, On Declarative Adverbs (mpis powielany, bez daty). 40 I. Akty mowy i ich aspekty 4. Anna Wierzbicka, "Akty mowy" 41 Adekwatną formą mowy zależnej byłoby w tym wypadku X poprosil Y-a. żeby mu powiedział, gdzie jest Z. Proponowałabym następujący sposób przedstawienia różnicy między powiedz mi... a pytam cię...: Powiedz mi, co się stało. = Spowoduj, żebym wiedział, co się stało, mówiąc to. Co się stało? = Chcąc, żebyś spowodował, mówiąc to, żebym wiedział, co się stało, mówię: chcę wiedzieć, co się stało. Założenie, że adresat wie to, co osoba pytająca chce wiedzieć, wydaje się zbędne (jako osobny komponent w zapisie). Pytanie zależne można przedstawić w sposób następujący: X zapytał Y-a, co się stało. = X, który mógł chcieć spowodować, mówiąc to, co powiedział, żeby Y spowodował, żeby on, X. wiedział, co się stało, powiedział do Y-a: chcąc spowodować, żebyś spowodował, żebym wiedział, co się stało, mówię: chcę wiedzieć, co się stało. Proponując te eksplikacje, idę w istocie śladem definicji Leibniza: "Querere id est interrogare est voluntatem cognoscendi ostendere ei, qui potest docere seu dare cognictionem. Qui si det dictur respondere"13. Zdaniem Searle'a w pytaniu zawarte są następujące presupozycje: 1) mówiący nie zna "odpowiedzi", tzn. nie wie, czy pewne zdanie jest prawdziwe, albo też, w wypadku funkcji zdaniowej, nie zna informacji potrzebnej do uzupełnienia zdania w sposób prawdziwy; 2) nie jest rzeczą oczywistą dla mówiącego i słuchającego, że słuchający dostarczyłby informacji nie pytany; "warunkiem szczerości" pytań jest to, że mówiący chce owej informacji; "regułą zasadniczą" jest to, że pytanie stanowi próbę wydobycia informacji od adresata14. I w tym wypadku trudno nie przyznać, że analiza ta zasadniczo "pasuje" do faktów. Jednakże pragnąc uchwycić inwariant pytań, nie możemy sobie pozwolić na wprowadzenie do opisu takich obserwacji, jak np. ta, że dla mówiącego i słuchającego nie jest oczywiste, że słuchający dostarczyłby w tym czasie informacji nie pytany - nie dlatego, żeby obserwacje te nie były trafne, ale dlatego, że wykraczają one poza konieczne minimum. W ślad za Leibnizem rozważmy razem z pytaniami i odpowiedzi. Znów chciałabym twierdzić, że odpowiedź ma specjalną strukturę semantyczną, różną: od struktury zdań oznajmujących. A więc na przykład zdanie: Nie wiem (albo Nic., albo Samochód potrącił staruszkę.), wypowiedziane jako odpowiedź na pytanie Co się stalo?, można przedstawić w następujący sposób: Nie wiem. = Odpowiadam, że nie wiem. = = Chcąc powiedzieć coś, co chciałaś spowodować, żebym powiedział mówiąc, że chcesz to wiedzieć, mówię: nie wiem. I: 13 Leibniz, op. cit., s. 494. 14 Searle, op. cit., s. 66. X odpowiedział, że nie wie. = X, który mógł, mówiąc to, chcieć powiedzieć coś, co X chciał spowodować, żeby Y powiedział (mówiąc, że chce to wiedzieć), powiedział do Y-a: chcąc powiedzieć coś, co chciałeś spowodować, żeby powiedział mówiąc, że chcesz to wiedzieć, mówię: nie wiem. Rozkaz, zakaz i pozwolenie Rozkazuję ci zrobić Z. = Zakładając, że nie możesz nie zrobić tego, co ja chcę, żebyś zrobił, chcąc spowodować, żebyś zrobił Z, mówię: chcę żebyś zrobił Z. Zabraniam ci zrobić Z. = Zakładając, że nie możesz zrobić tego, co nie chcę, żebyś zrobił, chcąc spowodować, żebyś nie zrobił Z, mówię: nie chcę, żebyś robił Z. Pozwalam ci zrobić Z. = Zakładając, że nie możesz zrobić tego, co nie chcę, żebyś zrobił, nie chcąc powodować, żebyś nie zrobi) Z., mówię: nie mówię: nie chcę, żebyś robił Z. Powtarzam tutaj eksplikacje rozkazu, aby uwydatnić ścisły związek, jaki zachodzi pomiędzy tymi trzema typami wypowiedzi. Założenia zakazów i pozwoleń są takie same, założenia rozkazów - nieco inne od tamtych. Z drugiej strony intencja komunikatywna (chcąc...) zakazów zbliża je bardziej do rozkazów niż do pozwoleń: jeżeli rozkazodawca usiłuje spowodować, żeby ktoś coś zrobił, zabraniający usiłuje spowodować, aby ktoś czegoś nie zrobił; pozwalający, z drugiej strony, nie "usiłuje" nic spowodować. 42 I. Akty mowy i ich aspekty 4 Anna Wierzbicka, "Akty mowy" 43 Interesująca jest gra negacji w tych trzech typach wypowiedzi. Można by powiedzieć (dość niejasno), że zakaz jest negatywnym rozkazem, a pozwolenie - negacją zakazu. Mówiąc ściślej, pozwolenie jest semantycznie bardziej złożone niż zakaz, gdy tymczasem stosunek między zakazem a rozkazem, chociaż uderzająco symetryczny, nie da się opisać w terminach większej i mniejszej prostoty. Leech stawia znak równości między zabronić a nie pozwolić: forbid = not allow15. Ale X nie pozwolił Y-owi zrobić Z nie pozostaje przecież w takim stosunku do X zabronił Y-owi zrobić Z, jak na przykład. X poprosil Y-a, żeby zrobil Z do X nie poprosil Y-a, żeby zrobil Z. Dlatego powiedzieć, że zabronić równa się nie pozwolić, to tylko pozornie zanalizować "zakaz" w terminach "pozwolenia". Boyd i Thor-ne z kolei próbują drogi wprost przeciwnej. Pozwalam mu iść, powiadają, "jest z grubsza rzecz biorąc równoważne w stosunku do Nie zabraniam mu iść, co wskazuje na to, że potencjał illokucyjny pierwszego to zaprzeczenie - ze strony mówiącego - żeby czegokolwiek zabraniał"16. Ta diametralna różnica w sposobie rozwiązania, wydawałoby się bardzo prostej kwestii, wskazuje raz jeszcze na potrzebę eksplikacji głębszych i mniej impresjonistycznych. Można się zastanawiać, czy zakazy i pozwolenia nie dzielą jeszcze jednego założenia, nieobecnego w rozkazach: założenia o chceniu adresata. Nie jest łatwo rozstrzygnąć, czy założenie takie stanowi istotnie część znaczenia, a jeśli tak, to jaka jest jego dokładna forma. Rozważmy na przykład zdanie: Nie palić (czy Rauchen verboten). Czy jest ono skierowane do wszystkich, przy założeniu, że każdy może chcieć zapalić, czy też tylko do tych, którzy będą chcieli palić, przy założeniu, że właśnie będą chcieli palić? Ale może założenie o potencjalnym chceniu adresata jest już implicite zawarte w formułach: chcąc spowodować, żebyś nie zrobil Z i nie chcąc spowodować, żebyś nie zrobil Z? prawo domagać się, aby adresat zrobił to, czego się od niego chce. Mówi się zazwyczaj, że warunkiem fortunności rozkazów jest nadrzędna pozycja rozkazodawcy w stosunku do odbiorcy. Niewątpliwie to samo można by powiedzieć o zakazach i pozwoleniach. Ten, kto prosi, nie zajmuje pozycji nadrzędnej w stosunku do odbiorcy; i nie zajmuje jej ten, kto żąda. Pod tym względem żądanie jest więc spokrewnione z prośbą. Z drugiej strony jest w żądaniu coś kategorycznego i nie znoszącego sprzeciwu, co zbliża je raczej do rozkazów niż do próśb. Być może, następująca eksplikacja zda sprawę z tych intuicji: Żądam żeby to zrobiono. = Zakładając, że mam prawo powiedzieć: to musi być zrobione, chcąc spowodować, żeby to zrobiono, mówię: chcę żeby to zrobiono. Ważne i interesujące pojęcie prawa (mam prawo) musi być rozważone osobno. Żądanie nie jest bynajmniej jedynym czasownikiem performatyw-nym. w którego treści to pojęcie występuje. Oto dwa inne: Protestuję. = Zakładając, że mam prawo powiedzieć: nie chcę, żeby to zrobiono, chcąc spowodować, żeby tego nie zrobiono, mówię: nie chcę, żeby to zrobiono. Upoważniam cię do zrobienia tego. = = Zakładając, że mówię to, mogę spowodować, żebyś miał prawo to zrobić, chcąc spowodować, żebyś miał prawo to zrobić, mówię: chcę, żebyś miał prawo to zrobić. Pojęciami blisko spokrewnionymi z prawem (i również wymagającymi odrębnego rozważenia) są obowiązek i zobowiązanie, toteż performatyw gwarantuję, oparty, jak się wydaje, na pojęciu zobowiązania, jest blisko spokrewniony z tymi, które są oparte na pojęciu prawa. Żądanie, protest, upoważnienie, gwarancja, obietnica Żądamy uwolnienia wszystkich aresztowanych. Żądam natychmiastowego zwrotu mojego paszportu. Istotną cechą żądania, odróżniającą je od rozkazów, zakazów, pozwoleń i próśb, jest rzeczywiste czy udane przekonanie mówiącego, że ma on 15 G. Leech, Towards a Semantic Description of English, London 1969, s. 206. 16 Boyd, Thorne, op. cit., s. 70. Gwarantuję, że to będzie zrobione. = = Zakładając, że chcesz, aby to było zrobione, chcąc spowodować, żebyś mógł myśleć, że jestem zobowiązany spowodować, żeby to było zrobione i żebyś mógł być pewnym, że to będzie zrobione, mówię: to będzie zrobione. Gwarancja z kolei jest blisko spokrewniona z obietnicą. W analizie obietnic przeprowadzonej przez Searle'a zobowiązanie odgrywa istotną rolę. Wśród dziewięciu warunków, które wypowiedź musi spełnić, aby być obietnicą, Searle wymienia następujące: "7. Intencją mówiącego jest, aby jego wypowiedź zobowiązywała go do wykonania danego aktu; 8. Intencją I. Akty mowy i ich aspekty mówiącego jest wywołać u słuchacza wiedzę, iż wypowiedź stanowi z jego strony zobowiązanie do wykonania aktu"17. Gdybyśmy mieli zaakceptować tę analizę w pełni, musielibyśmy włączyć do naszej ekspłikacji obietnicy takie dwa komponenty: chcąc być zobowiązanym do zrobienia tego, chcąc spowodować, żebyś wiedzial. że jestem zobowiązany do zrobienia tego. Wydaje rni się, że wykraczałoby to znowu poza niezbędne minimum: jeden z tych komponentów (albo: jeden komponent tego rodzaju) może być potrzebny, ale nie dwa. Zaproponowałabym następującą (szkicową) eksplikację: Obiecuję zrobić Z. = Zakładając, że chcesz, abym zrobił Z, nie chcąc nie zrobić tego, co chcesz, żebym zrobił, chcąc spowodować, żebyś mógł myśleć, że jestem zobowiązany to zrobić, mówię: zrobię Z. Pożądana pewność adresata, charakterystyczna dla gwarancji, jest nieobecna w obietnicach. Negatywny komponent nie chcąc... łączy obietnice z pozwoleniem: pozwolenie i obietnica nie mają, jak się wydaje, charakteru spontanicznych aktów, ale są raczej rezultatem ustąpienia presji (rzeczywistej lub potencjalnej) ze strony adresata. Ostrzeżenia i groźby, rady i pouczenia Według Searle'a, ostrzeżenie wyraża myśl, że dane zdarzenie nie leży w interesie słuchacza, rada - myśl, że jakieś zdarzenie leży w interesie słuchacza. Formułując swoje "reguły szczerości" i "reguły przygotowawcze" dla tych dwóch aktów mowy, Searle używa wymiennie wyrażeń leżeć w interesie, być korzystnym dla, być w najlepszym interesie18. Leibnizowskie definicje zbliżonych wyrazów łacińskich uderzają dążeniem do uchwycenia relacji strukturalnych w ich prostocie i symetrii: "suadere est propone-re aliąuid tamąuam bonum audienti", "dissuadere tamąuam malum"19, zwłaszcza, że te same pojęcia dobro i zlo pojawiają się też w definicjach wielu innych słów pokrewnych, jak benedicere. maledicere. minari i in.20. Zapewne kryje się w tych definicjach również uzasadnienie Leibnizowskiej definicji prośby, petere ("petere proponere aliąuid tamąuam bonum dicenti, 11 Searle, op. cit., s. 60. 18 Op. cii., s. 67. 19 Leibniz, op. cii., s. 499. 20 Op. cii., s. 499. • 45 quod efficit possit ab audiente")21, która na tle definicji suadere i dissu-adere uderza piękną prostotą i symetrią. Czy istotnie należy upatrywać obecność pojęć zla i dobra w znaczeniu takich słów, jak radzić, odradzać, grozić, ostrzegać! W wypadku rady sugestia taka wydaje się raczej uzasadniona, w wypadku groźby i ostrzeżenia trudno mi znaleźć motywację dla dokonania wyboru między dwoma wskazanymi poniżej wariantami eksplikacji: Jeżeli się poruszysz, = Zakładając, że nie chcesz, żebym strzelił (albo: strzelę, (grożąco) że byłoby dla ciebie źle gdybym strzelił), chcąc spowodować, żebyś wiedział o tym przedtem i nie poruszył się, mówię: jeśli się poruszysz, strzelę. Ostrzegam cię, że jeśli = Zakładając, że nie chcesz, żebym strzelił (albo: się poruszysz, strzelę. że byłoby źle dla ciebie, gdybym strzelił), chcąc spowodować, żebyś wiedział o tym przedtem (i nie zrobił tego, czego nie chciałbyś zrobić), mówię: jeśli się poruszysz, strzelę. Radzę ci iść. = Zakładając, że nie wiesz, co zrobić, chcąc spowodować, żebyś wiedział, co zrobić, >. byłoby dla ciebie dobrze, wyobrażając sobie, że ja jestem tobą, mówię: chcę żebyś poszedł. Jestem skłonna zgodzić się z Searle'em, że "ostrzeżenie [... ] nie musi mieć na celu powstrzymania adresata od określonego działania"22. Czasami ostrzegamy innych o czymś, co uważamy za nieuniknione, chcąc jedynie poinformować słuchacza o jakimś przyszłym zdarzeniu i umożliwić mu przygotowanie się na nie. Nie jestem pewna, jaki wniosek należy stąd wyciągnąć; niepewność tę ujawniam w eksplikacji, wprowadzając komponent nawiasowy. Można myśleć o przypisaniu "ostrzeżeniu" dwóch znaczeń - jednego z owym komponentem nawiasowym i jednego bez; a można też myśleć, że znaczenie jest jedno i komponent nawisowy w jego skład nie wchodzi. Groźba w przeciwieństwie do ostrzeżenia ma, jak się wydaje, na celu powstrzymanie adresata od określonego działania. Co do rady, znów jestem skłonna zgodzić się z Searle'em, że "nie jest to próba spowodowania czyjegoś działania (w takim sensie, w jakim na przykład prośba jest). Rada to raczej mówienie komuś, co jest dla niego najlepsze"23. Mimo to wprowadziłam do eksplikacji rady komponent 21 Op. cit., s. 499. 22 Searle, op. cit., s. 67. 23 Op. cit., s. 67. , I. Akty mowy i ich aspekty 4. Anna Wierzbicka, "Akty mowy" 47 mómę: chcę. żebyś. . . , starając się w ten sposób wyjaśnić w radach imperatrwów. Paradoksem rady jest bowiem to, ze chociaż radząc komuś, aby coś zrobił, nie wyrażamy naszego chcenia, aby on ite > to jednak używamy wtedy niejednokrotnie formy imperatiwu można ten fakt zignorować, traktując go po prostu jako struktury powierzchniowej. Ponieważ jednak jest to cecha radom w wielu różnych językach, trudno oprzeć się Po dla niej jakiegoś uzasadnienia semantycznego. Otóż uzasadnienia widzę w tym, że udzielając rady, wyobrażamy sob e sieb ie samych w sytuacji tej drugiej osoby i wobec tego ujmujemy w myśli naszą radę jako imaginacyjną decyzję w stosunku do nas samych. Innym typem wypowiedzi, który posługuje się formą imperatiwu me mając na celu spowodowania, żeby ktoś coś zrobił, niefw tym wypadku, poszukując jakiegoś --dla formy imperatiwu, można przypuścić, że "instruktor (ten, daje pouczenia, przepisy itp.) w wyobraźni stawia siebie na miejscu osoby pouczanej. A więc na przykład, zdanie z książki kucharskiej^^ jajka. . . , wyjęte z rozdziału na temat omletów, można przedstawić w spo sób następujący: Rozbij cztery jajka. . . = Zakładając, że chcesz zrobić omlet, chcąc spowodować, żebyś wiedział, jak to zrobić, wyobrażając sobie, że jesteś ze mną, mówię: chcę żebyś rozbił cztery jajka. .. Pozdrowienia, podziękowania itp. Austin określa tę grupę terminem behabitwes. Nie jest to oczywiście żadna grupa czy kategoria sensu stncto, wyraźnie «**^L^ Wyodrębniam ją tutaj - jak Austin - tylko dla ceiow P t kompozycyjnych. Pozdrowienia = Chcąc spowodować, żebyś wiedział, że będąc z dala od (z Capri). ciebie, myślę o tobie, . wiedząc, że nie mogę, mówiąc to, spowodować, aby się to stało, mówię: chcę, żeby ci było dobrze. Witaj (w War- = Chcąc spowodować, aby ci było dobrze, kiedy jesteś ze szawie) mną w moim miejscu, , . }' wiedząc, że nie mogę, mówiąc to, spowodować, aby się to stało, mówię: chcę, aby ci tu było dobrze. Moje kondolen-cje. Gratulacje, (gratuluję) Dzięki, (dziękuję) Przepraszam. = Wiedząc, że stało ci się coś złego (umarł ci ktoś bliski), zakładając, że odczuwasz z tego powodu ból, chcąc spowodować, żebyś wiedział, że ja także odczuwam ból z tego powodu, mówię: ja także odczuwam ból z tego powodu. = Wiedząc, że spowodowałeś dla siebie coś dobrego, zakładając, że jesteś z tego powodu zadowolony, chcąc spowodować, żebyś wiedział, że ja także jestem zadowolony, mówię: ja także jestem z tego powodu zadowolony. = Wiedząc, że spowodowałeś dla mnie coś dobrego, chcąc spowodować, żebyś wiedział, że oceniam to, mówię: jestem ci wdzięczny. = Wiedząc, że spowodowałem dla ciebie coś złego, chcąc spowodować, żebyś mi wybaczył, mówię: żałuję, że to zrobiłem. (Oczywiście eksplikacje powyższe nie idą zbyt daleko; słowa takie, jak ból, zadowolony, oceniać, wdzięczny, wybaczyć czy żal, wymagają odrębnego rozważenia. Skonfrontowanie eksplikacji tych słów z eksplikacjami "beha-bitywów" może wskazać na potrzebę zmodyfikowania tych ostatnich eksplikacji - mogą się one okazać nieco redundantne). Według Searle'a gratulacje są zbliżone do podziękowań w tym, że oba te akty wyrażają tylko to, co jest "warunkiem szczerości" każdego z nich: warunkiem szczerości gratulacji jest to, aby mówiący był zadowolony z jakiegoś zdarzenia związanego z adresatem i korzystnego dla adresata, warunkiem szczerości podziękowań jest - aby mówiący czuł wdzięczność z powodu jakiegoś korzystnego dla niego aktu wykonanego przez adresata. Pozdrowienia natomiast nie mają żadnego warunku szczerości ani żadnej w ogóle ,,treści propozycjonalnej" i są tylko aktem uprzejmego rozpoznania jednej osoby przez drugą24. Jak widać z eksplikacji, które zaproponowałam powyżej, myślę, że pozdrowienia (przynajmniej witam i pozdrawiam; nie wykluczam, że także dzień dobry, dobranoc, do widzenia) mają pewną treść i pewien "warunek szczerości". Fakt, że zwykle wypowiada się je w sposób czysto konwencjonalny, niejako mechaniczny, nie musi przemawiać przeciwko tej tezie: w każdej kulturze istnieje wiele formuł używanych w sposób czysto konwencjonalny, a jednak znaczących. Myślę, że i w tym wypadku ma rację Leibniz, gdy mówi: "Salutare est conversationem incipere cum significa-tione benevolentiae, praesertim com voto. Yaledicere est tali significatione conversationem fintie"25. Niewątpliwie, wszelkiego rodzaju pozdrowienia 24 Op. cii., s. 66. 25 Leibniz, op. cii., s. 500. 48 I. Akty mowy i ich aspekty 4 Anna Wierzbicka, "Akty mowy" 49 należą do wypowiedzi najbardziej konwencjonalnych i błahych: to nie znaczy, że nie mogą nieść one zarazem significatio benevolentiae. Leibnizowska definicja gratulacji ("congratulari = testari eventum tibi gratum etiam nobis gratum esse")26 jest bliska Searle'owskiej, choć zwięź-lejsza. Wydaje mi się, że obie pomijają pewien istotny element: to. że eventum tibi gratum musi być jakoś spowodowane przez adresata, tak że może ono uchodzić za jego osiągnięcia. Austin włączył do swojej kategorii "behabitywów" także trzy następujące szczególnie interesujące czasowniki: błogosławić, przeklinać i życzyć. Leibniz traktował błogosławieństwo i przekleństwo po prostu jako rodzaj życzenia ("benedicare est optare bonum alteri", "maledicere est optare ma-lum alteri")27, tracąc przez to chyba z oczu magiczny czy religijny światopogląd leżący u podłoża tych dwóch aktów. Istotna różnica między błogosławieństwem i przekleństwem z jednej strony, a życzeniem z drugiej, polega, jak się zdaje, na założeniu o sile własnych słów w pierwszym wypadku, a bezsile w drugim. Błogosławię cię. = Chcąc spowodować dla ciebie dobro, zakładając, że mogę to spowodować, mówiąc to (co mówię), mówię: chcę dla ciebie dobra. Przeklinam cię. = Chcąc spowodować dla ciebie zło, zakładając, że mogę to spowodować, mówiąc to (co mówię), mówię: chcę dla ciebie z!a. Życzę ci Z. = Chcąc, żebyś miał Z, wiedząc, że nie mogę tego spowodować, mówiąc to, mówię: chcę dla ciebie Z. Możliwe, że zaproponowane tu eksplikacje błogosławieństwa i przekleństwa są również nieco redundantne. Skonstruowanie wersji maksymalnie ekonomicznych wymaga jednak uprzedniego systematycznego przestudiowania relacji w zakresie całego pola "czasowników performatywnych". To samo dotyczy relacji między różnymi typami komponentów, w szczególności relacji między komponentami typu zakładając i komponentami typu wiedząc. "Ekspozytywy" I ten termin pochodzi od Austina28. Wyrażenia zaliczone do tej grupy również nie stanowią jakiejś ściśle określonej, naturalnej kategorii semantycznej. W granicach tej grupy znalazłyby się zapewne również niektóre 26 Op. cit., s. 500. 27 Op. cit., s. 499. 28 Austin, op. cit. spośród czasowników rozważanych poprzednio, a mianowicie powiedzieć, zapytać, odpowiedzieć. Twierdzę, że on to zro- = bił. Zgadzam się z nim. = Potwierdzam to, co on powiedział. Zaprzeczam temu. Zapewniam cię, że on : to zrobił. Podkreślam, że on to ; zrobił. Przyznaję, że zrobiłem to. Wyznaję, że zrobiłem to. Wypowiadamy wam wojnę. Otwieram dyskusję. = Chcąc powiedzieć to, co jestem pewny, że jest słuszne, mówię: on to zrobił. Chcąc spowodować, żebyś wiedział, czy myślę tak jak on, czy nie, mówię: myślę, że on ma rację. Chcąc spowodować, żebyś wiedział, czy to, co on powiedział, jest prawdą czy nie, mówię: to, co on powiedział, jest prawdą. Chcąc spowodować, żebyś wiedział, czy to jest prawda, czy nie, mówię: to nie jest prawdą. Chcąc spowodować, żebyś nie wątpił o tym, co jest prawdą, mówię: on to zrobił. Chcąc spowodować, żebyś zwrócił uwagę na to, co mówię, mówię: on to zrobił. Zakładając, że nikt nie chciałby musieć powiedzieć to o sobie, nie chcąc powiedzieć o czymś, co jest prawdą, że nie jest prawdą, mówię: zrobiłem to. Zakładając, że nikt nie chciałby, aby ludzie wiedzieli to o nim, chcąc powiedzieć to, co jest prawdą, mówię: zrobiłem to. Zakładając, że mówiąc tak, możemy to spowodować, chcąc spowodować, żebyście o tym wiedzieli, mówimy: teraz będzie między nami wojna. Zakładając, że mówiąc tak, mogę to spowodować, chcąc spowodować, żebyście o tym wiedzieli, mówię: teraz będzie dyskusja. Podsumowanie Różne typy wypowiedzi, takie jak mówienie komuś czegoś, pytania, prośby, rady, obietnice, podziękowania, życzenia, różnią się między sobą strukturą semantyczną. Obecność lub nieobecność w danej wypowiedzi eksplicytnego wyrażenia w rodzaju: mówię ci, pytam, proszę, radzę jest z punktu widzenia struktury głębokiem nieistotna. Jeżeli wyrażenie takie 50 I. Akty mowy i ich aspekty da się zrekonstruować jako implicytna część wypowiedzi (przede wszystkim na podstawie intonacji), należy je włączyć do zapisu struktury głębokiej. Struktury głębokie są dyskretne i jako takie nie mogą oczywiście odzwierciedlać różnic intonacyjnych o charakterze gradualnym; jednakże nie wszystkie te różnice intonacyjne są właśnie gradualne - na przykład różnica intonacyjna między zdaniem oznajmującym (Deszcz pada.) a pytającym (Deszcz pada?) jest dyskretna i nie można jej zlekceważyć w zapisie semantycznym. To samo, wydaje mi się, dotyczy intonacji prośby, rozkazu, obietnicy, rady itd. - wszystkie te intonacje są łatwe do rozróżnienia uchem i wszystkie posiadają ekwiwalentne wykładniki segmentalne (proszę, rozkazuję itd.), niewątpliwie dyskretne. To, co łączy wszystkie wymienione wykładniki segmentalne i ich ekwiwalenty, wyrażenia intonacyjne, to mówię - semantyczny odpowiednik tego, co Austin29 nazwał "siłą illokucyjną" wypowiedzi. Jest kwestią otwartą, czy jest to element prosty, czy też złożony z dwóch indefinibiliów: ja i mówię. Argumentem na rzecz traktowania owego mówię jako elementu prostego jest jego szczególny stosunek do czasu: to mówię nie jest skrótem wyrażenia mówić teraz. Aby zdać sobie z tego sprawę, wystarczy zastanowić się nad różnymi wyrażeniami odpowiadającymi temu mówię w strukturze powierzchniowej; rozkazuję ci, ostrzegam cię. obiecuję ci. żądam, protestuję itp. Żadną miarą nie można ich przecież "uzupełnić" do postaci: rozkazuję ci teraz, protestuję teraz itp. Wszystkie inne ("opisowe", "kon-statatywne", "sprawozdawcze", "zależne", czy jak by się ich nie nazwało) użycia czasowników performatywnych posiadają jakieś (eksplicytne bądź implicytne) odniesienia do czasu. Aby zdać sprawę z zaobserwowanych faktów i aby zrobić to nie w postaci opisowego komentarza, ale w postaci eksplicytnej, wysuwam tezę, że wszystkie te nie-performatywne użycia są semantycznie wtórne w stosunku do użyć performatywnych i że ich zapis semantyczny powinien zawierać w sobie zapis użycia performatyw-nego wraz z zapisem "warunków fortunności", które z kolei odpowiadają poszczególnym komponentom znaczenia danego performatywu. Op. cii. Ignacio Vazques-Orta i in. Kognitywna klasyfikacja aktów mowy [w:] Elżbieta Tabakowska (red.), Kognitywne podstawy języka t językoznawstwa, Kraków 2001, Universitas, s. 207-210 Niektóre z pięciu kategorii aktów mowy zaproponowanych powyżej [tj. a. asertywy: Jurek dużo pali. b. dyrektywy: Wyjdź stąd! c. komisywy: Obiecuję, że jutro przyjdę. d. ekspresywy; Moje gratulacje z okazji urodzin. e. deklaratywy: Biorę sobie ciebie za męża i przysięgam, że...] są do siebie bardziej zbliżone niż inne. Wydaje się zatem, że akty mowy można przypisać do pewnych nadrzędnych kategorii na podstawie występowania określonych podobieństw. Na przykład asertywne akty mowy mają wiele cech wspólnych z pytaniami zadanymi w celu uzyskania informacji (Czy Jurek dużo pali?). Jedne i drugie można przypisać do nadrzędnej kategorii informatywnych aktów mowy. Podobnie dyrektywy i komisywy mogą utworzyć wspólną kategorię, ponieważ w obu przypadkach nadawca nakłada jakieś zobowiązanie, albo na odbiorcę (dyrektywy), albo na siebie samego (komisywy). Możemy je nazwać obligatywnymi aktami mowy. Ekspresywy i deklaracje również mają podstawową wspólną cechę: w obu przypadkach wymagany jest pewien usankcjonowany tradycją rytuał społeczny, w którym akty te mają zostać spełnione. Możemy, na przykład, złożyć gratulacje z jakiejś okazji, np. z okazji urodzin komuś, kto ma właśnie urodziny, a robiąc to, przekazujemy pewien społecznie rozpoznawalny sygnał, informację, że ten ktoś jest nam bliski i że nie zapomnieliśmy o uroczystym dla niego dniu. Ekspresywne i deklaratywne akty mowy można zatem włączyć do nadrzędnej kategorii konstytutywnych aktów mowy. Przyjrzymy się teraz bliżej tym trzem głównym kategoriom oraz różnym typom aktów mowy, które do nich należą. Informatywne akty mowy obejmują wszystkie akty mowy, które służą przekazaniu odbiorcy informacji, uzyskaniu informacji od odbiorcy lub też stwierdzeniu, że mówiący nie ma pewnych informacji. Informacja może dotyczyć tego, co rozmówcy wiedzą, co sądzą, o czym są przekonani lub też co czują. 52 I. Akty mowy i ich aspekty (4) a. Nie znam za dobrze tego miasta. b. Czy może mi pani powiedzieć, jak dostać się do dworca? c. Tak. Niech pan skręci w lewo, potem jeszcze raz w prawo. Dworzec będzie po lewej stronie. Informatywne akty mowy są nie tylko bardzo zróżnicowane, ale też opierają się na wielu dodatkowych założeniach - na przykład na założeniu, że odbiorca może chcieć wiedzieć, dlaczego nadawca zadaje pytanie, i że on sam nie zna odpowiedzi. Dlatego też w powyższej krótkiej rozmowie nadawca najpierw wyjaśnia, dlaczego zadaje pytanie ((4)a), a następnie zamiast zapytać wprost Gdzie jest dworzec ?, sprawdza jednocześnie (Czy może mi pani powiedzieć), czy odbiorca jest w stanie udzielić tej informacji ((4)b). Wydaje się dość oczywiste, że druga osoba nie odpowie na zadane jej pytanie po prostu tak, ale interpretuje je jako pytanie, w którym chodzi o uzyskanie informacji i, jeśli potrafi, stara się tę informację przekazać. Zwróćmy też uwagę, że nadawca odpowiedzi ((4)c) posługuje się trybem rozkazującym - zwykle stosowanym w przypadku poleceń - w celu przekazania informacji, bez obligowania odbiorcy do zrobienia czegokolwiek. Przykład ten ilustruje tezę, że nie ma prostej zależności między formą wypowiedzi językowej (w tym przypadku trybem rozkazującym) a intencją komunikacyjną, którą ta forma realizuje. \V przypadku obligatywnych aktów mowy zarówno motywacja, jak i spodziewany wynik interakcji są zupełnie inne. Wyobraźmy sobie następującą sytuację: Marek i Piotr wychodzą z przyjęcia. Ponieważ Marek nie wypił tyle alkoholu co Piotr, może powiedzieć: (5) a. Marek: Daj mi kluczyki. Ja poprowadzę. b. Piotr (podając kluczyki): W porządku. Następnym razem rnoja kolej, obiecuję. W wypowiedzi Marka ((5)c) można wyróżnić dwa akty obligatywne: dyrektywę i komisywę. Zauważmy, że prośba wyrażona w (5)a jest zupełnie inna niż pytanie, które służy uzyskaniu informacji ((4)b). Marek nie chce, aby Piotr mu coś powiedział, ale żeby coś zrobił, a konkretnie, żeby dał mu kluczyki od samochodu. Marek, oczywiście, chce prowadzić. Celem jego wypowiedzi jest po pierwsze zobligowanie Piotra, aby zrobił to, o co go prosi, ale też chce on podać powód swojej prośby i dlatego proponuje, że to właśnie on poprowadzi. Zgłaszając tę propozycję, Marek zobowiązuje się, że usiądzie za kierownicą, pod warunkiem, że Piotr przekaże mu kluczyki. Podobnie wygląda wypowiedź Piotra ((5)b). Najpierw przychyla się on do prośby, nie tyle używając słów, ile po prostu przekazując kluczyki, a potem obiecuje, że poprowadzi następnym razem, przez co zobowiązuje się do określonych działań w przyszłości. Jak widać, wszystkie obligatywne 5 Ignacio Vazques-Orta i in., Kognitywna klasyfikacja aktów mowy_________53 akty mowy, takie jak prośby, propozycje i obietnice, mają jedną cechę wspólną. Nadawca zobowiązuje odbiorcę lub siebie samego do pewnych działań w przyszłości. Konstytutywne akty mowy to akty, które tworzą rzeczywistość społeczną. Dzieje się tak jedynie wtedy, gdy coś zostaje wypowiedziane przez właściwą osobę, w określony sposób i w odpowiednim momencie. Jest tak zapewne w przypadku deklaracji (2)e: Nadaję ci imię "Batory" oraz (3)e: Biorę sobie ciebie za męża i przysięgam, że.... Jedynie matka chrzestna może nadać nazwę wodowanemu statkowi, i tylko panna młoda może dopełnić aktu zaślubin. Warunki, które muszą zostać spełnione dla takich konstytutywnych aktów mowy jak deklaracje, muszą być spełnione także w odniesieniu do ekspresywnych aktów mowy, jakimi są podziękowania ((2)d: Dzięki. Wiedzialem. że można na ciebie liczyć) czy gratulacje ((3)d: Moje gratulacje z okazji urodzin). Dziękujemy komuś i chwalimy kogoś jedynie wtedy, gdy ten ktoś coś dla nas zrobił lub też obiecuje, że zrobi. Tak samo gratulujemy z okazji urodzin tylko właśnie wtedy, kiedy ktoś ma urodziny. A zatem, chociaż ekspresywne akty mowy ((2)d, (3)d) i deklaratywne akty mowy ((2)e), ((3)e) wyrażają różne intencje komunikacyjne, w obu przypadkach wymagane są te same warunki skuteczności czy adekwatności aktu mowy, zwane warunkami fortunności. Na rys. l zestawiono podstawowe trzy kategorie aktów mowy oraz ich podkategorie, a także typowe czasowniki, które są używane w konkretnych wypowiedziach. akty mowy konstytutywne informatywne ekspresywne deklaratywne asertywne dziękować chwalić przepraszać pozdrawiać nazywać puślubić skazywać oglaszać twierdzić wyrażać opisywać zakladać pytania o informacje pytać obligatywne dyrektywne komisywne prosić obiecywać kazać proponować proponować radzić Rys. 1. Kategorie i podkategorie aktów mowy . II g Stefania Skwarczyfiska, O uniwersum mowy i znaczeniu etymologii.. . 55 Problem teorii gatunków mowy 6 Stefania Skwarczyńska O uniwersum mowy i znaczeniu etymologii dla badań genologicznych [w:] Stefania Skwarczyńska, Wstęp do nauki o literaturze, t. 3, Warszawa 1965, Instytut Wydawniczy PAX, s. 82-83, 348-360 [... ] Ze względu na stwierdzoną nieodłączność przedmiotów genologicznych od wypowiedzeń językowych oraz ze względu na genetyczną i strukturalną ich zależność od naturalnej struktury wypowiedzenia musimy rozpocząć nasze [... ] rozważania genologiczne od spojrzenia na strukturę tegoż wypowiedzenia. [...] Mówiąc o wypowiedzeniu językowym, mamy na myśli wszelkiego typu sensowne wypowiedzenia językowe skierowane ku odbiorcy. A więc nie tylko tak czy inaczej określane utwory literackie. Sprowadzone do wypowiedzenia językowego, jako swojej podstawy, stają tu one al pari obok tworów "nieliterackich"; twory językowe pisane stają obok tworów ustnych, utrwalone w ten czy inny sposób - obok tworów efemerycznych; twory bezpośrednio obsługujące życie - obok tworów obsługujących je pośrednio; twory nie określone (lub niejednoznacznie określone) kształtem artystycznym - obok tworów artystycznych; twory proste i zwarte, w wymiarach jednego zdania czy jego zastępnika, obok tworów wewnętrznie skomplikowanych i rozgałęzionych, rozbudowanych w licznych kompleksach zdaniowych. Do tego "zamachu" na tradycyjnie wyodrębnioną i wyróżnioną pozycję utworów artystycznych upoważnia nas nie podlegające zakwestionowaniu i właściwie przyjęte dziś powszechnie stwierdzenie, że dotyczy ich, podobnie jak i wszystkich innych sensownych tworów językowych, natura wypowiedzenia językowego, jego struktura. Ponadto jednak, co już podkreślaliśmy wielokrotnie1, także doświadczenie badaczy literatury; granica pomiędzy tymi wszystkimi tworami, gdy idzie o ich konkrety, okazuje się płynna. Historyk literatury obok utworów stricto sensu literackich rejestruje utwory, które przez długie wieki żyły w postaci oralnej, obok utworów o charakterze tzw. czysto artystycznym - twory o charakterze praktycznym (listy pani de Sevigne, kazania Skargi), obok utworów "rozłożystych", jak eposy i powieści - jednozdaniowe sentencje, maksymy, przysłowia. Nie oznacza to oczywiście, by dla tego czy innego typu wypowiedzenia nie wchodziła w grę pewna specyfikacja struktury wypowiedzenia. To kwestia modyfikacyjnego wachlarza jej konstytutywnych czynników. [...] Mowa tu o nazwach genologicznych o walorze "imion wymownych", a więc takich, które bezpośrednio prezentują odnośne pojęcie genologiczne, uwypuklając w sposób mniej lub więcej zupełny jego momenty treściowe; tym samym odbijają one bezpośrednio mniej lub bardziej dokładnie dany przedmiot genologiczny. Dzięki temu możemy, poprzez poddanie zabiegom etymologicznym poszczególnych nazw genologicznych tego typu, zdać sobie sprawę z jednej strony z charakteru rodzajów i gatunków w dobie krystalizacji tych nazw, z drugiej uchwycić sposób, w jaki rzeczywistość danego przedmiotu genologicznego załamywała się w świadomości społecznej dawnej, co pojmowano jako istotne, a przynajmniej charakterystyczne dla danego przedmiotu genologicznego. Stąd etymologia, a więc gałąź językoznawstwa, jest podstawowa dla badań genologicznych z ich perspektywy historycznej. Forma językowa tego językowego symbolu, jakim jest tego typu nazwa genologiczna, może być różna; stanowić ją może jedno słowo - rzeczownik lub inna część mowy w funkcji rzeczownika (na przykład baśń. pieśń, miracle, scherzo), określenie złożone z dwóch słów, zwykle rzeczownika i przymiotnika (na przykład powieść historyczna) lub dwóch rzeczowników, z których drugi "dopełnia" swoją treścią treść pierwszego (na przykład roman-fleuve), wreszcie określenie wielosłowne o słowach przynależnych do różnych części mowy (rzeczownik, przymiotnik, zaimek, przysłówek, przyimek, spójnik, czasownik) i rozmaicie wzajemnie gramatycznie usto- Por. S. Skwarczyńska, Wstęp do nauki o literaturze, t. I i II, Warszawa 1954. 56 II. Problem teorii gatunków mowy efania Skwarczyńska, O uniwersum mowy i znaczeniu etymologii... 57 sunkowanych (na przykład chanson de toile, chanson de mai mariee, piece-a~these, & nawet całe zdanie, na przykład prowansalski no-sai-que's-es). [...] Chociaż problemy formy językowej nazw genologicznych są przede wszystkim problemami językoznawczymi, to przecież, poprzez stosunki zachodzące pomiędzy ich formą językową i jej przemianami a odnośnym przedmiotem genologicznym i pojęciem genologicznym, należą w pełni do zainteresowań genologii. [...] Nie oczekujmy, oczywiście, od nazw genologicznych o charakterze "imion mówiących", zarówno tych o metryce dawnej, których sens etymologiczny już się zatarł w powszechnym odczuciu, jak i tych, gdzie jest on ciągle żywy, by przedstawiły one odnośne pojęcie genologicz-ne w pełni jego treści, by równały się dawniejszej definicji lub nowszemu opisowi strukturalnemu. Chwytają one tylko niektóre właściwości danego przedmiotu genologicznego, ale niewątpliwie właściwości w ówczesnym rozumieniu istotne lub charakterystyczne. Dotyczą one stron czy aspektów danego przedmiotu genologicznego bardzo różnych. Pozwala nam to nieraz uchwycić "na żywo" nie tylko charakter dawniejszego odczucia rzeczywistości genologicznej, lecz także różne strukturalne perypetie rodzajów i gatunków literackich w toku ich tzw. życia. Spróbujmy wyróżnić kilka typów nazw genologicznych w zależności od tego, jakie eksponują one aspekty czy czynniki strukturalne przedmiotu genologicznego. 1. Typ nazw genologicznych eksponujących aspekt funkcjonalny przedmiotu genologicznego. Wymieńmy tutaj rodzaj dydaktyczny, poemat dydaktyczny, a dalej grupę gatunków, których nazwa wskazuje na ich funkcję pochwalą, jak pochwala, eloge. laudy. Funkcję społeczną gatunku eksponuje nazwa piece-a-these, powieść tendencyjna. Podobnie funkcję gatunku eksponuje nazwa kolysanki czy testamentu. Misterium wzięło swoją nazwę od łacińskiego ministerium, które wskazywało na służbę tego gatunku, oczywiście służbę wobec Boga i Kościoła; dopiero fałszywa etymologia przysądziła nazwie mistere pochodzenie od greckiego uuCTTT]pua (tajemnicze obrzędy kultowe), przenosząc tym samym punkt ciężkości gatunku z jego służebnej funkcji na tajemnice wiary, której byłby jakoby obrzędem; tak zinterpretowany w nazwie gatunek miał niewątpliwie pokrycie w jego strukturze. Aluzja do tajemnicy, do tajemniczości mistycznej, okazała się, na tle tzw. życia tego gatunku, bardziej trafiająca w jego sedno niż aluzja do służby Bożej; świadczą o tym modernistyczne neomisteria. 2. Typ nazw genologicznych eksponujących gatunek poprzez charakter jego tworzywa i formę podawczą.Te-go typu jest nazwa rodzaju lirycznego; pochodzi, jak wiadomo, od instrumentu muzycznego - liry, na którą grecki poeta komponował utwór muzyczny i utwór językowy, początkowo nierozłącznie związany w Grecji z muzyką na lirze. Nazwa genologiczna przechowała po dziś dzień pamięć o dawnym charakterze liryki, z którym dzisiaj nie ma ona nic wspólnego (lub bardzo mało). Na ów nieodłączny strukturalnie moment muzyczny i wokalny poszczególnych gatunków wskazują takie ich nazwy jak: pieśń, cantus. kantylena, kantyczka, canzona i inne. Od instrumentu muzycznego - rota - bierze prawdopodobnie nazwę dawna rotrouange. Na postać mówioną, strukturalną dla gatunku, wskazują nazwy takich gatunków, jak: baśń, dit. saga, tale, gawęda, z tym, że nazwa potrafi dać wyraz specyficznym formom mowy zdecydowanym przez treść i charakter wypowiedzenia; świadczą o tym nazwy baśni i bajki, pochodzące z prasłowa, od pnia ba-(mówić), które między innymi służyło w językach słowiańskich znaczeniu "czarować", "zamawiać", a także "gadać"2; nazwa dit inaczej charakteryzuje gatunek, który wskazuje. Opowiadanie w postaci przeplatanki prozy i wiersza - śpiewane lub mówione i śpiewane - uzyskało nazwę chante-fable (trudno ustalić jego poetykę, bo znamy bodaj tylko jeden okaz tego gatunku - Aucassin et Nicolette). Nazwa rozmowy, dialogu charakteryzuje ten gatunek od strony jego formy podawczej: wymiany zdań kilku podmiotów mówiących, a nazwy jego odmian podkreślają stosunki zachodzące pomiędzy ich wypowiedziami, takie jak stosunek kontrowersyjny, ostry, łagodny, wielo- lub jednotema-tyczność, na przykład konwersacja, dyskusja, dysputa. Wymiana kontrowersyjnych zdań, oparta o przyjęte z góry założenie dylematyczne, jakie rozmówcy winni rozstrzygać (najczęściej z dziedziny dworskiej kazuistyki miłosnej), która początkowo była grą towarzyską, później gatunkiem literackim - znalazła charakterystykę w swojej nazwie: jeu parti. Z kolei znamienną dla gatunku wypowiedź jednego podmiotu mówiącego wydobywa nazwa genologłczna monologu (mowa tu o gatunku literackim i dramatycznym). Rozmowę "myślną" z sobą samym uwypukla nazwa soliloquium, także rozmyślanie. 3. Typ nazw genologicznych eksponujących okoliczności genezy gatunku lub okoliczności towarzyszące recepcji konkretnych utworów przez niego określonych. Por. "baśń" i "baj" w: A. Briickner, Slownik etymologiczny języka polskiego, Kraków-Warszawa b. d. s. 11, 18; F. Sławski, Slownik etymologiczny języka polskiego, *• I, Kraków 1952-1956 "bajać" s. 25, "baśń" s. 28. 58 II. Problem teorii gatunków mowy f, gtefania Skwarczyńska, O uniwersum mowy i znaczeniu etymologu.. . 59 Nazw tego typu zwłaszcza nazW o metryce starej, na przykład w aeropagu gatunków helleńskich, jest ogromnie dużo. I tak na przykład nazwa: panegi-ryk eksponuje greckie zgromadszenie ludu dla obchodu pewnej uroczystości (7iavT)yifiouó<;) i mowę na nim pochwalną (7iavr)yupuxó<; Xóyoc;); semantyczna ewolucja doprowadziła do cadnoszenia nazwy panegiryk do utworu pochwalnego - aż do przesady -- pod adresem jednej osoby. Nazwa chanson de toile (wymienna z chanson d'histoire i romance) stąd pochodzi, że utwory określane tym gatunkiem epjiczno-lirycznym śpiewane były przez kobiety przy szyciu i hafcie. Nazwa alfta, aube ujmuje ten gatunek liryki sytuacyjnej od strony strukturalnej dl. wiele odmian dokumentów urzędowych, rozkazy wojskowe czy polecenia wydawane w cyklu produkcyjnym. Znajdują w nich wyraz jedynie najbaf dziej powierzchowne, nieomal biologiczne strony indywidualności (a i to głównie w ustnej realizacji tego typu znormaty-wizowanych wypowiedzi). W znakomitej większości gatunków mowy (z wyjątkiem artystyczno-literackich) indywidualny styl nie należy do intencji wypowiedzi, nie jest jej jedynym celem, lecz, by tak rzec, epifenomenem, wartością dodatkową. Różne gatunki mowy mogą ujawniać różne warstwy i aspekty osobowości, zaś między indywidualnym stylem a językiem ogólnonarodowym mogą zawiązywać się rozmaite wzajemne stosunki. Samo zagadnienie ogólnonarodowych i indywidualnych pierwiastków języka jest w swej istocie właśnie kwestią wypowiedzi (tylko w niej przecież, w wypowiedzi, język ogólny wciela gię w indywidualne formy). Globalne określenie stylu, a w szczególności stylu indywidualnego, wymaga pogłębionych studiów zarówno nad naturą wypowiedzi, jak różnorodnością gatunków mowy. Organiczna, nierozerwalna więź stylu z gatunkiem jest wyraźnie wi- doczna również w związku z problemem stylów językowych bądź funkcjonalnych. W istocie, style te są nie czym innym niż stylami gatunkowymi, występującymi w określonych dziedzinach ludzkiej działalności i porozumiewania się. W każdej takiej sferze funkcjonują własne gatunki, dostosowane do jej specyficznych warunków. Odpowiadają im określone style. Gatunki, tzn. konkretne, względnie trwałe pod względem tematycznym, kompozycyjnym i stylistyczny typy wypowiedzi, kształtują się w zależności od funkcji (naukowej, technicznej, publicystycznej, praktycznej, obyczajowej) oraz specjalnych, właściwych każdej sferze, okoliczności obcowania językowego. Styl wchodzi w nierozerwalny związek z określonymi jednostkami tematycznymi i - co szczególnie ważne - z określonymi jednostkami kompozycyjnymi: pewnymi typami budowy całości, formami jej zwieńczenia, odmianami stosunku mówiącego wobec innych uczestników językowego porozumiewania się (słuchaczy lub czytelników, partnerów, cudzej mowy itp.). Styl jest elementem gatunkowej jedności wypowiedzi. Nie znaczy to, oczywiście, że nie może on być przedmiotem specjalnych, samodzielnych badań. Takie badania, tj. stylistyka jako odrębna dyscyplina, są tak możliwe, jak pożądane. Będą one jednak poprawne i efektywne jedynie pod warunkiem ciągłego respektowania gatunkowej natury stylów językowych, oparcia się na uprzednich studiach nad odmianami gatunków mowy. Jak dotąd, stylistyka pozbawiona jest takiej bazy. Stąd jej niedostatki. Nie istnieje powszechnie przyjęta klasyfikacja stylów. Ich typologie często naruszają podstawowy logiczny wymóg wszelkiego podziału - jednolitość zasad, a same podziały są zwykle ubogie ł niedostatecznie zróżnicowane. Tak na. przykład w wydanej ostatnio gramatyce uniwersyteckiej języka rosyjskiego mówi się o następujących odmianach języka: literackim, narodowym, abstrakcyjnym języku nauki, języku naukowo-technicznym, pra-sowo-publicystycznym, familiarno-praktycznym oraz zwulgaryzowanym języku pospolitym. Obok tych stylów wśród odmian stylistycznych figurują dialektyzmy. archaizmy i profesjonalizmy. Klasyfikacja ta jest absolutnie przypadkowa. U jej podstaw znalazły się rozmaite zasady (czy założenia) podziału. Jest, ponadto, uboga, słabo zróżnicowana. Wszystko to stanowi bezpośrednie następstwo niedostatecznego rozpoznania natury stylów językowych i braku przemyślanej klasyfikacji gatunków mowy ze względu na dziedziny działalności człowieka (a także niezwykle dla stylistyki ważnego rozróżnienia gatunków pierwotnych i wtórnych). Oderwanie stylów od gatunków jest szczególnie zgubne przy rozważaniu wielu kwestii historycznych. Historyczne przemiany stylów są nieodłączne od zmiany gatunków mowy. Język literacki to złożony i.dynamiczny system stylów językowych; w systemie języka literackiego udział stylów oraz wza- 86 II. Problem teorii gatunków mowy o Michał Bachtin, Problem gatunków mowy 87 jemne relacje między nimi ulegają ciągłym zmianom. Systemem jeszcze bardziej skomplikowanym, zorganizowanym przy tym na innych zasadach, jest język literatury, do którego wchodzą także językowe style nieliterac-kie. Aby rozpoznać tę zawik!aną historyczną dynamikę systemów, by od prostego (a w większości przypadków powierzchownego) opisu funkcjonujących i nawzajem wymieniających się stylów przejść do historycznego objaśnienia ich przemian, specjalne opracowanie historii gatunków mowy jest niezbędne (przy czym nie tylko gatunków wtórnych, lecz także pry-marnych). Bezpośrednio, subtelnie i sprawnie odzwierciedlają one wszystkie zmiany, jakie zachodzą w życiu społecznym. Wypowiedzi oraz ich typy, tzn. gatunki mowy - to pasy transmisyjne od historii społeczeństwa do historii języka. Żadne nowe zjawisko (fonetyczne, leksykalne, gramatyczne) nie wejdzie do systemu językowego, jeśli nie odbyło długiej, zawiłej drogi gatunkowo-stylistycznych prób i sprawdzianów. Ton każdej epoce rozwoju języka literackiego narzucają określone gatunki mowy, nie tylko wtórne (literackie, publicystyczne, naukowe), ale i prymarne (określone typy dialogu ustnego - towarzyskiego, salonowego, społeczno-politycznego, filozoficznego, potocznego dialogu familiarnego i in.). Wszelkiej ekspansji języka literackiego, dokonującej się kosztem po-zaliterackich odmian języka narodowego, towarzyszy nieodłącznie silniejsze lub słabsze przenikanie do wszystkich gatunków języka literackiego (literackich, naukowych, publicystycznych, potocznych) nowych gatunkowych chwytów budowy całości wypowiedzi, jej zwieńczenia, włączenia słuchacza lub partnera itp. Prowadzi to do mniej lub bardziej istotnych przekształceń i modernizacji gatunków mowy. Rozpatrując nieliterackie warstwy języka narodowego, musimy więc koniecznie odwoływać się także do tych gatunków mowy, w których warstwy te znajdują realizację. W większości przypadków będą to różnorodne typy gatunków dialogu potocznego. Stąd właśnie wyraźniejsze lub słabsze zdialogizowanie wtórnych gatunków, osłabienie ich monologowej kompozycji, odmienny stosunek do słuchacza - jako do partnera-współrozmówcy, nowe formy zwieńczenia całości itp. Gdzie styl, tam i gatunek. Styl, przechodząc z jednego gatunku do drugiego, nie tylko zmienia swe brzmienie w otoczeniu gatunkowym, do którego nie przywykł, ale zarazem niweczy lub modyfikuje dany gatunek. A zatem style, tak indywidualne, jak językowe, należą do gatunków mowy. Aby owocnie opracować wszystkie kwestie stylistyki, pogłębione i rozszerzone przebadanie tych ostatnich jest absolutnie nieodzowne. W zakres zagadnienia wypowiedzi ł gatunków mowy wchodzi również zasadniczy problem ogólnometodologiczny, a mianowicie problem wzajemnej relacji między leksyką i gramatyką a stylistyką. Gramatyka (i leksyka) w istotny sposób różnią się od stylistyki (niektórzy nawet przeciwstawiają je sobie). Zarazem jednak żadne studia gramatyczne (nie mówiąc już o gramatyce normatywnej) nie mogą się obyć bez poszukiwań stylistycznych. W wielu przypadkach granica między gramatyką a stylistyką jak gdyby w ogóle zanika. Istnieją zjawiska, które niektórzy badacze zaliczają do dziedziny gramatyki, inni zaś do stylistyki. Dotyczy to, na przykład, syntagmy. Można powiedzieć, że na obszarze konkretnego zjawiska językowego gramatyka i stylistyka to schodzą się, to znów rozmijają: jeśli rozpatrywać dane zjawisko wyłącznie w kontekście systemu języka, to ma ono wówczas charakter gramatyczny, gdy zaś jest analizowane na tle całości indywidualnej, wypowiedzi lub gatunku mowy, wtedy należy do stylistyki. Przecież już sam dokonywany przez mówiącego wybór określonej formy gramatycznej jest aktem stylistycznym. Oba podejścia do jednego i tego samego faktu języka nie powinny pozostawać dla siebie nieprzenikliwe ani mechanicznie po sobie następować. Należy je organicznie zespolić (przy jednoczesnym wyraźnym rozgraniczeniu metodologicznym), zgodnie z realną jednością zjawiska językowego. Jedynie dogłębne przemyślenie natury wypowiedzi oraz swoistości gatunków mowy może zapewnić poprawne rozstrzygnięcie tej złożonej kwestii metodologicznej. Aby przezwyciężyć uproszczone poglądy na temat życia językowego, tzn. "strumienia mowy", komunikacji itp., które ciągle jeszcze pokutują w naszym językoznawstwie, przebadanie natury wypowiedzi i gatunków mowy ma, jak się wydaje, fundamentalne znaczenie. Co więcej , rozpatrzenie wypowiedzi jako realnej jednostki językowego porozumiewania się pozwoli lepiej zrozumieć również naturę jednostek języka (jako systemu) - słowa i zdania. g Antoni Furdal, Genologia lingwistyczna 89 Antoni Furdal Genologia lingwistyczna "Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego", t. 39, 1982, s. 61-70 Dyskusja nad związkami językoznawstwa z innymi naukami, rozpoczęta na szeroką skalę kilka lat temu w niektórych naszych ośrodkach uniwersyteckich1, przybrała już, jak pokazuje obecny zjazd Polskiego Towarzystwa Językoznawczego [XXXIX, w roku 1980], charakter ogólnopolski. Program zjazdu uwidocznia, że jej punkt ciężkości został położony na zagadnienia teoretyczne i metodologiczne. Jest to zrozumiałe i naturalne. Ale równie oczywiste jest, że w ślad za tym winniśmy z wolna zmierzać do efektów materiałowych, jakie jest w stanie uzyskać w tym względzie językoznawstwo, a z nim razem cała humanistyka. Za jedną z takich dziedzin, które umożliwiają nam rejestrowanie i analizę faktów lingwistycznych dotychczas niedostatecznie branych pod uwagę, a powstającą w wyniku spojrzenia interdyscyplinarnego na nasze najbliższe sąsiedztwo, można chyba uznać genologię lingwistyczną. Termin i część problematyki jest zapożyczona z nauki o literaturze. Genologia jest wewnętrzną dyscypliną poetyki, a zajmuje się opisem i klasyfikacją gatunków literackich. Badania genologiczne mają w obrębie teorii literatury bardzo długą tradycję ł są, także w Polsce, dobrze rozwinięte. Dopracowano się tam całego szeregu kryteriów, które umożliwiają identyfikację kilkuset gatunków literackich. Przy sposobności wspomina się często o gatunkach publicystycznych i innych formach wypowiedzi, które jednak mimo szeregu interesujących prób nie doczekały się dotąd ze strony teoretyków literatury i publicystyki wyczerpującego opisu2. Ze stanowiska lingwistyki problem gatunków literackich wchodzi do szerszej problematyki teorii komunikacji językowej. Poszczególnym gatun- 1 Np. w Uniwersytecie Wrocławskim podjęto w r. 1971 z inicjatywy Katedry Językoznawstwa Ogólnego cykl spotkań dyskusyjnych o charakterze interdyscyplinarnym, w których brali udział językoznawcy i przedstawiciele innych nauk, zwłaszcza humanistycznych. Pierwsze materiały opublikowano w Studia Linguistica I, Wrocław 1974. 2 Por. np. M. Szulczewski, Publicystyka i wspólczesność, Warszawa 1969. zwłaszcza rozdział II: U podstaw genologii dziennikarskiej; tenże, Publicystyka. Problemy teorii i praktyki, Warszawa 1976; Encyklopedia wiedzy o prasie, Wrocław 1976, hasło Gatunki dziennikarskie. Prac dotyczących gatunków literackich nie przytaczamy ze względu na ich powszechną znajomość. koni literatury pięknej odpowiadają w innych dziedzinach określone typy wypowiedzi, podobnie jak istnieją środki stylistyczne obserwowane w mowie potocznej, będące na tym samym poziomie semiotycznym co figury stylistyczne występujące w poezji. Położenie nacisku na ten ostatni fakt stało się swego czasu przyczyną prób wyodrębnienia stylistyki lingwistycznej obok istniejącej od dawna stylistyki literackiej. W istocie jest to jedna nauka zajmująca się właściwie takimi samymi problemami, tyle że na gruncie innych form wypowiedzi. Wspomniane rozróżnienie było więc sztuczne i nie miało szans utrzymania się. Spełniło jednak w pewnej fazie ewolucji nauk filologicznych pożyteczną rolę, ponieważ uświadomiło zarówno językoznawcom jak badaczom literatury, iż obie nauki są ze sobą ściśle związane. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że zwłaszcza w dobie struk-turalizmu znaczenie owego związku usiłowano pomniejszyć, a w każdym razie unikano pozytywnych wypowiedzi na jego temat. Proponując termin genologia lingwistyczna na określenie gałęzi językoznawstwa zajmującej się opisem i klasyfikacją komunikatów językowych zdajemy sobie sprawę z jego przejściowego czy może raczej roboczego charakteru. W rzeczywistości dyscyplina, o jaką nam chodzi, jest jedna czy raczej powinna być jedna i rozpadać się na działy związane ze sferami komunikacji językowej, między którymi wymienimy na jednym z pierwszych miejsc komunikację artystyczno-literacką. Niemniej jednak wydaje się nam konieczne poprzez taki właśnie tytuł niniejszego referatu zwrócenie uwagi na sam problem, którego naukowe zainicjowanie należy bez wątpienia do nauki o literaturze. Jeżeli uda się powołać taką naukę, w przyszłości będziemy zapewne mówić o jednej tylko genologii - istotnej dyscyplinie nauk filologicznych. Podstawą teoretyczną genologii jest zasadniczy schemat komunikacji językowej rozwijany od czasów F. de Saussure'a, a składający się z trzech elementów: nadawcy, komunikatu i odbiorcy. Przedmiotem naszych zainteresowań jest właśnie komunikat rozumiany jako pełna wypowiedź charakteryzująca się jednością formalną i treściową3. Funkcjonowane i budowa komunikatów zależy od rodzaju kontaktu między nadawcą i odbiorcą, przekazywanych treści, indywidualnej aktywności nadawcy, oraz - co tu dla nas szczególnie ważne - względnie stałych konwencji społecznych. Komunikaty są zatem niesłychanie zróżnicowane. Mieszczą się między słownym Pozdrowieniem przyjaciela spotkanego na ulicy a Iliadą czy Odyseją, pomiędzy wizytówką z imieniem i nazwiskiem a wielogodzinnym przemówie- Proponujemy termin komunikat pozostawiając wypowiedź jako synoni-'czny. Termin przekaz zachowujemy dla komunikatów nie tylko językowych. 90 II. Problem teorii gatunków mowy q Antoni Furdal, Genologia lingwistyczna 91 niem na wiecu. Nie zmienia to jednak faktu, że stanowią jedną kategorię zjawisk właściwych kulturze ludzkiej i podlegają tym samym prawom formułowanym przez semiotykę. Zaznaczmy, że wiele praw szczegółowych, jakie się odnoszą do poziomu syntaktycznego czy innych, można przenieść na grunt problematyki genologicznej. Badania nad genologią lingwistyczną trwają już właściwie od dawna, mimo że nie mają charakteru kompleksowego i nie są przypisywane samodzielnej, wyodrębnionej spośród innych dyscyplinie badawczej. Są to przede wszystkim prace mające za przedmiot opis poszczególnych gatunków komunikatywnych. Ostatnio obserwujemy w tej dziedzinie w Polsce wyraźną aktywność, zwłaszcza wśród językoznawców młodego pokolenia. Tak np. na jeden tylko zjazd językoznawców w Szczecinie w grudniu 1979 roku zgłoszono referaty omawiające ogłoszenie, toast, wykład, a nawet egzamin. Wiele tematów tego rodzaju jest w różnych ośrodkach w trakcie opracowywania. W sumie jest już wystąpień takich na tyle dużo, że można na ich podstawie wyprowadzić pewne ogólniejsze zasady opisu jednostek komunikacyjnych. Jednocześnie trzeba zauważyć, że dalsze działanie w tej dziedzinie domaga się wyraźniejszych sformułowań metodologicznych, zwłaszcza że monografie gatunków komunikatywnych stanowią interesujące pole tematyczne dla prac magisterskich i doktorskich. Wydaje się, że w chwili obecnej należałoby sobie zdać przede wszystkim sprawę z ważniejszych kryteriów formalnych umożliwiających wyodrębnianie i klasyfikację komunikatów4. Za podstawowe rozróżnienie należy bez wątpienia uznać podział na komunikaty mówione i pisane. Jest jednak pewna ilość cech, które nie stosują się do tego podziału, dlatego też próbuję tutaj ich ogólniejszego przeglądu. Są to właściwości następujące: 1) informacje o samym akcie komunikatywnym, będące zarazem często cechami delimitacyjnymi komunikatu, 2) struktura linearna komunikatu i odstępstwa od niej, 3) segmentacja komunikatu, 4) obecność lub brak kodów poza językowych, 5) wyróżniania jakościowe elementów tekstu, : 6) tradycyjne elementy stylistyczne. Powyższe punkty nie wyczerpują całości problematyki. Ponieważ ich zestawienie jest ukierunkowane na zagadnienia formalne, w pełnym przeglądzie cech trzeba będzie zwrócić uwagę szczególnie na stronę semantycz- ną gatunków komunikatywnych np. na zagadnienie ich metaforyczności czy a}egoryczności w odniesieniu do całego komunikatu. Informacje o akcie komunikatywnym. Jako pierwszą z tej grupy wymienimy informację o miejscu i czasie aktu komunikatywnego. Zależy ona, jak wiele innych cech komunikatu, od rodzaju kontaktu między nadawcą i odbiorcą. Przy kontakcie bezpośrednim, np. w rozmowie czy na zebraniu informacja taka jest zawarta w samej sytuacji. Natomiast w tekstach utrwalonych na piśmie odpowiedni sygnał może występować w postaci stałej lub okazjonalnej formuły, np. Dzialo się dnia 21 marca 1958 roku w Krakowie..., lub być wyodrębniony jako data w określonym miejscu komunikatu. Niekiedy jest to tylko informacja aluzyjna, np. u Sienkiewicza: "Na tym kończy się ten szereg książek pisanych w ciągu kilku lat i w niemałym trudzie - dla pokrzepienia serc"5. Informacja o nadawcy pojawia się w podobnych warunkach6. Formuła pełna występuje np. w testamencie Ja. X. Y. ..., skrócona w postaci podpisu funkcjonuje na tych samych zasadach co data. Status podpisu np. malarza na obrazie ma nieco inny charakter, ponieważ jest to często jedyny element językowy w dziele plastycznym i nie można poza szczególnymi przypadkami interpretować go jako część złożonego semiotycznie przekazu, ale jako osobny eliptyczny komunikat niesamoistny: To dzielo jest tworem człowieka imieniem X. Y. Informacja o odbiorcy ma natomiast zasięg znacznie szerszy. Występuje ona często pod postacią wezwania, czyli zwrócenia się do odbiorcy. Zaliczamy do tego typu sygnałów wołacze, częste w wypowiedzeniach mówionych potocznych (Janku!), spełniające nieraz dodatkową rolę komunikatywną lub emocjonalną (Ty gapo!). Ich produktem ubocznym o charakterze literackim są wezwania retoryczne (O roku ów!). Ostatnia informacja o akcie komunilcatywnym to zaanonsowanie zawartości komunikatu. Bywa ona czasami włączana w zasadniczy korpus wypowiedzi (Arma virumque cano...) lub np. Opowiem panu o tym zębie - w poczekalni u dentysty. Nasza cywilizacja wytworzyła jednak w tym względzie specjalny skonwencjonalizowany sygnał. Jest nim tytuł komunikatu odnoszący się do tekstów utrwalonych, ale obejmujący ich wszystkie dziedziny, od artystycznych do prawno-administracyjnych. Wydaje się, że wszelkiego rodzaju streszczenia, podsumowania, spisy rzeczy należy również włączyć do omawianej kategorii sygnałów mimo ich większej objętości tekstowej. 4 Niektórymi z nich zajmowałem się już w Językoznawstwie otwartym, Opole 1977, s. 114-118. Zakończenie Trylogii. Zajmują się tym szczególnie wiele teoretycy literatury. 92 II. Problem teorii gatunków mowy Wszystkie przedstawione rodzaje informacji o akcie komunikatywnym funkcjonują najczęściej także jako sygnały delimitacyjne7. Termin delimi-tacja nie jest tu może najszczęśliwszy. Kiedy N. Trubecki mówił o cechach delimitacyjnych, miał na myśli rozdzielanie elementów językowych zawartych w ciągu fonicznym wypowiedzi pojmowanym uniwersalnie, tj. bez początku i końca, inaczej mówiąc w dowolnym punkcie wypowiedzi. Stąd zarówno akcent inicjalny, jak oksytoniczny były sygnałami delimitacyjny-mi wyrazowymi mimo ich zasadniczej odrębności strukturalnej. Idąc dalej w tym kierunku należałoby rozróżnić sygnały delimitacyjne początkowe czyli sygnały otwarcia od sygnałów delimitacyjnych końcowych czyli sygnałów zamknięcia. Do pierwszej grupy w odniesieniu do wyrazów będzie należał wspomniany akcent inicjalny, do drugiej oksytoniczny. Przenosząc to na płaszczyznę komunikatu stwierdzamy, że np. tytuł utworu literackiego, rozprawy naukowej czy aktu prawnego jest najczęściej sygnałem otwarcia czy może raczej jednym z sygnałów otwarcia odnośnego komunikatu. Informacja o nadawcy, jeśli jest w postaci podpisu. bywa zwykle sygnałem zamknięcia, ale zdarza się i w funkcji inicjującej wypowiedź. Bywają wreszcie takie sytuacje, np. w niektórych artykułach zamieszczanych w periodykach naukowych lub w podaniach do urzędów, że informacja o nadawcy pojawia się dwukrotnie, na początku i na końcu tekstu. Data w zależności od konwencji przyjętych w pewnych rejonach stylistyczno-komunikatywnych spełnia jedną bądź drugą rolę. Zwrócenie się do odbiorcy jest zwykle sygnałem otwarcia, ale jest to ten typ informacji o akcie komunikatywnym, który częściej niż inne pojawia się w środku tekstu. Jego charakter kontaktowy czy fatyczny nie ulega wtedy wątpliwości. Pragniemy tylko zwrócić uwagę, że zarówno ten jak i inne omówione tu sygnały uważamy za elementy składowe komunikatu. Zastrzeżenie to jest konieczne wobec wielofunkcyjności elementów w procesie przekazywania informacji. Mówiąc o sygnałach delimitacyjnych komunikatu winniśmy jeszcze wspomnieć o pozdrowieniach, powitaniach i pożegnaniach, które w postaci specjalnych, niekiedy nader skonwencjonalizowanych formuł pojawiają się w bardziej złożonych wypowiedziach oznajmiając początek lub zakończenie wypowiedzi. Linearność i dwuwymiarowość komunikatu. Budowa linearna jest właściwa podstawowej, dźwiękowej formie języka. Komunikaty dźwiękowe mają charakter jednokierunkowy i jednorazowy. Jedynym for- 9. Ant toni Purdal, Genologia lingwistyczna 93 7 Przede wszystkim T. Dobrzyńska, Delimitacja tekstu literackiego, Wrociaw 1974. oraz Delimitacja tekstu pisanego i mówionego, [w:] Tekst, język, poetyka, Wrocław 1978, s. 101-118. Problemy te wiążą się z zagadnieniem segmentacji komunikatu. alnym związkiem elementów w ich obrębie jest następstwo pociągające &3. sobą układy łańcuszkowe tych elementów. Wynalazek pisma poszerzył w nieoczekiwanym stopniu możliwości k mponowania tekstów. Dwuwymiarowość przekazu pisanego wywołała możliwość wytworzenia się zupełnie nowych jakości. Najogólniej mówiąc legają one na naruszaniu jednokierunkowości informacji. Etap wstępny v przejściowy do tego naruszania stanowią przypisy w tekście pisanym. Linearny jeszcze w zasadzie ciąg tekstowy, rozbity tylko z powodu rozmiarów i formatu karty zadrukowanej lub zapisanej na wersy ulega przez wprowadzenie przypisu rozgałęzieniu. Odbiorca porzuca na moment nurt główny a po odebraniu informacji powiązanej semantycznie a najczęściej też syńtaktycznie z fragmentem tekstu bezpośrednio przed przypisem, powraca do niego. Graficznie można by to przedstawić następująco: " ~~ Przypisu nie należy mylić z dygresją, która nie zakłóca struktury linearnej tekstu nawet dźwiękowego, ponieważ opatrzona jest dodatkowymi językowymi elementami komunikatywnymi określającymi jej stosunek do głównego nurtu treściowego wypowiedzi. Drugim etapem przezwyciężania jednokierunkowości komunikatu są indeksy i spisy treści. Umożliwiają one odbiorcy trafienie do interesujących go odcinków tekstu bez konieczności poddawania się jego strukturze linearnej. W pewnych przypadkach może to być jak gdyby powrót do wcześniejszych fragmentów informacji lub przeskoczenie niektórych jej segmentów. Rola odbiorcy jest tu większa niż dajmy na to w przypadku odsyłaczy. Właściwym jednak przejawem dwuwymiarowości tekstu pisanego są jego układy przestrzenne. W stadium wyjściowym mają one charakter wyliczenia, to znaczy pod względem składniowym ciąg tekstowy jest nadal linearny, jedynie fragmenty wypowiedzi pozostające do siebie w stosunku współrzędnym są ułożone graficznie w osobnych wersach z równymi odstępami. Odbiorcy umożliwia to m.in. łatwiejsze uchwycenie zależności między różnej skali jednostkami semantycznymi w komunikacie. Najwyższy typ komunikatu dwuwymiarowego reprezentuje tabela. Oto jej najprostsza konstrukcja: zwierzęta dzikie zwierzęta domowe zwierzęta drapieżne wilk kot zwierzęta roślinożerne antylopa koza Tabela ta jest w zasadzie transpozycją kilku komunikatów: 1) Wilk i kot są zwierzętami drapieżnymi, 2) Antylopa i koza są zwierzętami roślinożernymi, 3) Wilk i antylopa są zwierzętami dzikimi i 4) Kot i koza są 94 II. Problem teorii gatunków mowy 9 Antoni Furdal, Genologia lingwistyczna 95 zwierzętami domowymi. Wszystkie te komunikaty można by zamienić na jeden rozbudowany, ale także rozbić go na szereg elementarnych, np. Wilk jest zwierzęciem dzikim drapieżnym itd. Rzecz w tym, że tabela zawiera wszystkie wymienione i nie wspomniane, ale możliwe treści równocześnie. W tabeli można je traktować jako ich sumę, ale jednocześnie, trzeba pamiętać, wolno je odbierać w dowolnym zakresie i dowolnej kolejności. Komunikat zawarty w tabeli jest niejako pozbawiony cech modalnych, ponieważ układ przestrzenny przy skonwencjonalizowanych zasadach semiotyki tabel zastępuje elementy składniowe, bez których żaden komunikat liniowy obejść się nie jest w stanie. Wskutek tego nadawca nie jest w możności narzucić odbiorcy swego zdania ze wszystkimi szczegółami, a komunikat nabiera charakteru bardziej obiektywnego. Współcześnie posługujemy się tabelami w bardzo szerokim zakresie, poczynając od pospolicie używanych "potocznych" jak np. rozkłady jazdy czy cenniki do bardzo złożonych używanych np. w naukach ścisłych. Specjalną formą tabeli, a zarazem komunikatu pisanego są wykresy. W ich przypadku jednak, jak również np. gdy chodzi o mapę, wkraczamy już w zakres symbiozy języka i kodów pozajęzykowych. Segmentacja. Najwięcej wiadomo o segmentacji fonicznej w utworach literackich, ściślej w poezji. Do problematyki wersyfikacyjnej należą zagadnienia intonacji, pauz różnej skali, rytmu, a więc rozmieszczenia akcentów, eufoniki i stroficzności. Mniej uwagi poświęcono dotychczas segmentacji graficznej. Jest to gałąź wiedzy bardziej praktyczna niż teoretyczna, a rozwijana jest raczej przez wydawców-praktyków niż filologów. Od strony teoretycznej najwięcej do powiedzenia miało tu chyba bibliotekoznawstwo. Wydaje się, że sposoby segmentacji przestrzennej tekstu prozaicznego można ułożyć w następującej kolejności: akapit, odstęp między wierszami, przerwanie tekstu i podjęcie go na nowej stronie, to samo z obniżeniem, opuszczenie stronicy lub kartki, przeniesienie tekstu do następnego tomu. Segmentacja dłuższych komunikatów utrwalonych, zwłaszcza w piśmie, nabiera znaczenia i wpływa dodatnio na wartości semantyczne tekstu przez sygnowanie wyodrębnionych fragmentów. Może ono mieć charakter neutralny, to znaczy poszczególne odcinki tekstu oznacza się cyframi rzymskimi lub arabskimi albo literami, ewentualnie dodaje się równie formalne określenia, jakimi są rozdzial, paragraf, część, księga, tom. Typ drugi to tytuły rozdziałów czy też innych fragmentów. Są one dość różnorodne, a w dziejach literatury nie tylko pięknej przeszły znamienną ewolucję. Trzeba jednak zauważyć, że problem ten ściąga na siebie uwagę filologów dopiero w ostatnim czasie. Szczególne znaczenie w udoskonalaniu strony treściowej komunikatów pisanych posiada segmentacja pogłębiona. Polega ona na dzieleniu rozdziałów na mniejsze jednostki, nieraz do szóstego i siódmego miejsca w skali podziału. Największą wartość przedstawia ona dla komunikatów naukowych i prawnych. Obecność kodów pozajęzykowych. Dwuwymiarowość czy może raczej względną dwuwymiarowość pisma zaliczamy mimo wszystko do właściwości kodu językowego w wersji optycznej ze względu na rolę, jaką pismo pełni w komunikacji społecznej. Przy rozważaniu problemów językoznawstwa teoretycznego trzeba sobie zdawać sprawę, że dzisiaj już w wielu środowiskach odbiera się więcej sygnałów językowych w postaci pisanej niż w mówionej. Zapominanie o tym prowadzi nieraz w naszej nauce do twierdzeń nieco anachronicznych. Do kodów pozajęzykowych obecnych w komunikatach należą przede wszystkim kody optyczne towarzyszące przekazom językowym. W mowie będą to najczęściej sygnały mimiczne i gestykulacyjne, w piśmie kod iko-niczny. Jakkolwiek jesteśmy dalecy od tego, żeby kodu językowego w obu mediach nie uważać za autonomiczny, to znaczy możliwy do używania bez czynników pomocniczych, to jednak nie możemy stwierdzić, by Dzień dobry czy Dziękuję panu powiedziane przez telefon a z towarzyszeniem znaków np. kinezycznych funkcjonowało zawsze jednakowo. Problem, o który nam chodzi, dotyczy jednak przede wszystkim komunikatów pisanych zaopatrzonych w ryciny, fotografie i szkice. W utworach literatury pięknej mają one często charakter suplementarny, ale nie można powiedzieć tego samego o niektórych podręcznikach czy rozprawach naukowych. Zdarza się i tak, wprawdzie dość rzadko, iż rysunek czy zdjęcie jest jednostką segmentacyjną komunikatu, tzn. rolę organizującą w tekście przejmują na siebie ilustracje, a komentarz do nich ma charakter wyjaśniający. Do kodów pozajęzykowych należy też zaliczyć różne zakresy barw i form geometrycznych używane np. w sygnalizacji drogowej, w naszym przypadku na drogowskazach, gdzie oprócz uproszczonej strzałki jest informacja słowna. Ogromną rolę grają tu konwencje społeczne. Tak np. wizytówka pojmowana jako komunikat spełnia swoją rolę m.in. za przyczyną kształtu i rozmiarów karty, na której są wydrukowane podstawowe informacje odnoszące się do jej właściciela. Jakąś rolę w tym względzie należy przypisać także pieczęciom. Jeśli legitymację uznamy także za komunikat, a jak się zdaje nie mamy innej możności, skład i funkcjonowanie obecnych w niej elementów nacechowanych semantycznie nastręczy wielu interesujących tematów do rozważań. Wszystko to jednak ustę-na plan dalszy wobec szczególnego zasobu symboli przynależących 96 II. Problem teorii gatunków mowy 9 Antoni Furdal, Genologia lingwistyczna 97 do różnozakresowych kodów, z jakimi mamy do czynienia w przypadku mapy. Problemem dyskusyjnym może być, czy symbole pozaliterowe w postaci znaków interpunkcyjnych, ale nie w funkcji syntaktycznej, tylko np. w matematyce jako znaki mnożenia czy dzielenia, a także symbole literowe o charakterze ideograficznym oraz wzory chemiczne, będą należeć do tej grupy zagadnień, jaką omawiamy w niniejszym rozdziale. Wyróżnienia jakościowe elementów tekstowych. Temat dotyczy w zasadzie pojedynczych wyrazów lub grup wyrazowych, ale w pewnych wypadkach może obejmować także większe odcinki tekstowe mówione bądź pisane. Czyni się to zwykle w celu uwydatnienia pozycji semantycznej wyróżnianych elementów wypowiedzi z uwagi na ich bezwzględną lub okazjonalną, to jest wynikająca z doraźnej sytuacji komunikatywnej, wartość. Do wyróżnienia fonicznego elementów tekstu mówiący dysponuje bardzo bogatym asortymentem środków. Na plan pierwszy wysuwa się tu doniosłość głosu od szeptu do krzyku. Istotny jest właściwie nie bezwzględny stopień natężenia głosu, ale stosunek między ciągiem fonicznym neutralnym a uwydatnianym wyrazem czy grupą wyrazów. Z reguły fragment podkreślany jest głośniejszy, ale zdarzają się też sytuacje odwrotne. W komunikatach mówionych stosuje się również zwalnianie tempa mowy, a następnie cały szereg środków konwencjonalnych i niekonwencjonalnych, jak np.. dodanie odcienia nosowego itp. Wiele mogą na ten temat powiedzieć obserwacje wypowiedzi aktorów, gdzie stopień skonwencjonalizowania odcieni wymawianiowych jest większy niż w codziennych kontaktach między ludźmi. Retoryka, która się tą problematyką zajmuje, traktuje jednak rzecz nieraz w sposób izolowany w stosunku do innych zagadnień językowych. Jeżeli wyróżnienia jakościowe fragmentów tekstu mówionego są trudne nie tyle do stwierdzenia, bo ich obecność jest łatwo zauważalna, ale do określenia ich skali i wzajemnych opozycji, to pismo, zwłaszcza jego ważniejsza społecznie wersja współczesna - druk, pozwala na bliższą analizę jakościową. Wchodzą tu w rachubę, jak wiadomo, inny krój pisma, np. kursywa, rozstrzelenia liter, kapitaliki, podkreślenia, ramki (ale w ciągu tekstowym, np. definicja w ramce na skraju stronicy funkcjonuje na zasadzie układów przestrzennych tekstu, o czym była mowa w poprzednim rozdziale), cudzysłowy, inne kolory liter bądź ich podłoża itp. Wspomnieliśmy powyżej o wyróżnianiu jakościowym elementów mniejszych niż wyrazy np. zaakcentowanie w mowie Przypisy a nie przepisy. Jest w przypadku pisma pewna kategoria, która formalnie biorąc reprezentuje ten typ zjawiska, ale w rzeczywistości funkcjonuje na zasadzie wyróżniania całych wyrazów. Chodzi to u pisownię małych i dużych liter na początku wyrazów, co określa ich status apelatywny bądź przynależność do imion własnych. Opozycja Zielona Góra : zielona góra ma taki właśnie charakter. Natomiast pisownia jan kowalski stosowana coraz częściej w naszych wydawnictwach, na plakatach i w telewizji pełni rolę wyłącznie ekspresywną. Elementy stylistyczne. Poniżej poziomu komunikatu, a więc od zdania poczynając i w dół aż do fonemu, mamy do czynienia z elementami, które zgodnie z tradycją można nazwać stylistycznymi. Składają się one na pełny obraz języka przystosowywanego do treści przekazu i warunków komunikatywnych. Stały się one jedną z zasadniczych dziedzin zainteresowań filologii od antycznej po strukturalistyczną i z tego względu można im tutaj nie poświęcać specjalnej uwagi. Wypada tylko stwierdzić, że pełny opis komunikatu nie może się bez nich obejść. Zastrzegamy sobie co najwyżej prawo do innego zhierarchizowania znaczeniowego tych cech. Trzeba więc zaznaczyć, że większą niż to się zwykle dzieje rolę przypisujemy frazeologii rozumianej jako dyscyplina wchodząca w skład semantyki przy wszystkich jej widocznych uwarunkowaniach składniowych. Ze względów semantycznych również nie będziemy dążyć do radykalnego rozdzielenia np. terminologii od metaforyki wyrazowej, ściślej mówiąc będziemy je od siebie oddzielać, ale potraktujemy je jako dwa aspekty tego samego zagadnienia. Na zakończenie pragniemy przypomnieć, że klasyfikację komunikatów przeprowadzono u nas dotychczas jedynie w obrębie literatury pięknej. Prócz tego było parę prób dotyczących publicystyki i niektórych innych dziedzin8. Poza zasięgiem systematycznych badań stoi właściwie niemal cała sfera wypowiedzi potocznych, prawno-administracyjnych, a przede wszystkim tego, co w drukarniach nazywa się akcydensami, a co stanowi ogromną dziedzinę komunikatów językowych spełniających funkcje informacyjne w najróżniejszych zakresach współczesnego życia. Dodajmy, że nawet tak ważna dziedzina, jaką jest sama nauka, nie doczekała się klasyfikacji lingwistycznej swoich form wypowiedzi. Wydany ostatnio Slownik terminów literackich5 próbuje definiować niektóre z nich podając terminy i kryteria wobec nich stosowane w czasach antycznych (!). Czy podjęcie ogólnej klasyfikacji komunikatów, oczywiście po wykonaniu całego szeregu prac cząstkowych, zwłaszcza monograficznych, opisujących pojedyncze gatunki komunikatywne, ma widoki powodzenia? W tej Częściowo wspomnianych w przypisie 2. 9 M. Giowiński, T. Kostkiewiczowa, A. Okopieii-Slawińska, J. Sławiński, Slownik terminów literackich, Wrociaw 1976. Już po oddaniu do druku nin. artykułu ukazała się książka S. Gajdy, Podstawy badań stylistycznych nad językiem naukowym, Warszawa 1982. . 98 II. Problem teorii gatunków mowy chwili trudno na to odpowiedzieć. Jesteśmy za to w stanie podać, jakie nadzieje można wiązać z rozwinięciem genologii lingwistycznej. Otóż w odniesieniu: - do językoznawstwa ogólnego - może należałoby zmodyfikować twierdzenie, że język istnieje w tekstach, na twierdzenie, że istnieje on w komunikatach, - do języka osobniczego - może wypadnie dołączyć do poziomów fonologicznego, morfologicznego, leksykalnego i syntaktycznego także poziom genologiczny, - do stylistyki rozumianej jako nauka zajmująca się odmianami językowymi - zastąpienie zbyt ogólnikowo i intuicyjnie traktowanego wyróżnienia niektórych stylów np. naukowego czy urzędowego - typologią komunikatów realnie istniejących w tych dziedzinach, - do problematyki interdyscyplinarnej (co jest jednym z głównych tematów obecnego zjazdu PTJ) - znalezienie wyraźniejszej podstawy do integracji nauk filologicznych poprzez zbliżenie językoznawstwa i nauki o literaturze. . 10 Anna Wierzbicka Genry mowy [w:] Teresa Dobrzyńska, Elżbieta Janus (red.), Tekst i zdanie. Zbiór studiów, Wrocław 1983, ZNiO Wyd. PAN, s. 125-137 Uniwersum mowy nie składa się z wyrazów ani zdań: składa się z wypowiedzi (aktów mowy). Całe zróżnicowanie strukturalne mowy ludzkiej zdeterminowane jest w znacznym stopniu zróżnicowaniem gatunkowym owych indywidualnych wypowiedzi. Racjonalne badanie struktury ludzkich wypowiedzi zakłada ich identyfikację gatunkową. Struktura, zarówno gramatyczna jak i znaczeniowa, pytania różni się od struktury rozkazu, struktura rozkazu różni się od struktury donosu, struktura donosu różni się od struktury hasła (sloganu) i tak dalej. [...] Celem niniejszego - z konieczności bardzo skrótowego - artykułu jest próba pokazania, jak Bachtinowska idea jednolitej teorii genrów mowy mogłaby być wcielona w życie w ramach semantyki elementarnych jednostek znaczeniowych ("semantic prirnitives"), rozwijanej przez autorkę od szeregu lat (zob. w szczególności Wierzbicka 1969, 1972, 1980, 1980a i w druku). Nie tu miejsce na wykład zasadniczych idei tej teorii semantycznej. Wystarczy powiedzieć, że znaczenie jest w niej formułowane w specjalnym języku semantycznym, języku rygorystycznie skodyfikowanym, ale nie sztucznym, lecz wykrojonym z dowolnego języka naturalnego. W zastosowaniu do genrów mowy metoda ta prowadzi do wymodelowania każdego genru poprzez ciąg prostych zdań, wyrażających założenia, intencje i inne akty umysłowe mówiącego, definiujące dany typ wypowiedzi. Elementarność lub ąuasi-elementarność jednostek semantycznych stosowanych w modelu i ich powtarzalność (w różnych układach) zapewnia łatwe porównywanie różnych genrów i unaocznia wiążące je relacje strukturalne. Użycie fragmentu języka naturalnego jako języka opisu semantycznego zapewnia intuicyjną zrozumiałość i weryfikowalność proponowanych formuł. Oto przykładowy zestaw formuł definiujących wybrane genry mowy1: Nie trzeba chyba dodawać, że zaproponowane tutaj eksplikacje nie pretendują do rangi formuł ostatecznych czy optymalnych. Z pewnością wszystkie czy prawie wszystkie m°zna ulepszyć. Niemniej jednak formuły te są zaproponowane na serio: nie są to ylko orientacyjne ilustracje zaproponowanej metody, ale także próby jej zastosowania. (Dlat •ego autorka byłaby wdzięczna za wszelkie szczegółowe uwagi i propozycje korekt). 100 II. Problem teorii gatunków mowy 10 Anna Wierzbicka; Genry mowy 101 Pytanie chcę żebyś sobie wyobraził że ja nie wiem tego co ty wiesz i że ty chcesz mi to powiedzieć mówię to bo chcę żebyś mi to powiedział Prośba chcę żebyś zrobił dla mnie coś dobrego (X) mówię to bo chcę żebyś to zrobił nie wiem czy to zrobisz bo wiem że nie musisz robić tego co ja chcę żebyś robił Rozkaz chcę żebyś zrobił X mówię to bo chcę żebyś to zrobił wiem że to zrobisz bo wiesz że musisz robić to co ja chcę żebyś robił Groźba mówię: chcę żebyś wiedział że jeżeli zrobisz X to ja zrobię ci coś złego myślę że nie chcesz żebym to zrobił mówię to bo chcę żebyś nie zrobił X Ostrzeżenie mówię: jeżeli zrobisz X to może ci się stać coś złego myślę że nie chcesz żeby to się stało mówię to bo chcę żebyś mógł spowodować żeby to się nie stało Pozwolenie wiem że chcesz zrobić X wiem że rozumiesz że nie mógłbyś tego zrobić gdybym ja nie chciał żebyś to zrobił mówię: nie chcę żebyś sądził że ja nie chcę żebyś to zrobił mówię to bo chcę żebyś mógł to zrobić Podziękowanie wiem że zrobiłeś dla mnie coś dobrego mówię: czuję dla ciebie coś dobrego z tego powodu mówię to bo chcę żeby ci było przyjemnie Gratulacje wiem że stało się coś co jest dla ciebie dobre sądzę, że stało się to bo ty coś zrobiłeś sądzę że cieszysz się z tego powodu mówię: i ja cieszę się z tego powodu mówię to bo chcę żeby ci było przyjemnie jCondolencje wiem że stało się coś co jest dla ciebie złe (ktoś w twojej rodzinie umarł) sadzę że czujesz smutek z tego powodu mówię: i ja czuję smutek z tego powodu mówię to bo chcę żebyś się czuł mniej smutny Przeprosiny wiem że zrobiłem coś co było dla ciebie złe sądzę że możesz czuć do mnie coś złego z tego powodu mówię: żałuję że to zrobiłem mówię to bo chcę żebyś nie czuł do mnie nic złego Komplement mówię: można o tobie powiedzieć coś dobrego czuję z tego powodu podziw dla ciebie mówię to bo chcę żeby ci było przyjemnie Przechwałka mówię: o mnie można powiedzieć coś dobrego czego nie można powiedzieć o innych ludziach jest mi przyjemnie z tego powodu mówię to bo chcę żebyś czuł dla mnie podziw i zazdrość Skargai mówię: dzieje mi się coś złego czuję się źle z tego powodu mówię to bo chcę żebyś mi współczuł Skarga2 mówię: ktoś powoduje że dzieje mi się coś złego czuję się źle z tego powodu mówię to bo chcę żebyś zrobił temu komuś coś złego Przemówienie chcę coś powiedzieć do was wszystkich sądzę że chcielibyście wiedzieć co ja chcę powiedzieć Wykład chcę powiedzieć do was różne rzeczy o X sądzę że powinniście wiedzieć coś o X sądzę że wiecie że ja wiem dużo o X mówię to bo chcę żebyście wiedzieli coś o X Pogadanka chcę powiedzieć do was różne rzeczy o X s%dzę że rozumiecie że ja mogę powiedzieć dużo o X 102 II. Problem teorii gatunków mowy sądzę że chcielibyście żebyście wy i ja mówili jedno do drugich o X Referat sądzę że rozumiecie że mogę powiedzieć dużo rzeczy o X których wy nie wiecie bo pracowałem myśląc o X sądzę że powinienem wam teraz powiedzieć różne rzeczy o X które wiem z tego powodu Rozmowa mówię: ... mówię to bo chcę żebyśmy mówili różne rzeczy jeden do drugiego sądzę że i ty chcesz żebyśmy mówili różne rzeczy jeden do drugiego Dyskusja sądzę że ty myślisz o Z co innego niż ja mówię: ... mówię to bo chcę żeby każdy z nas powiedział co o tym myśli (i dlaczego) sądzę że i ty chcesz żeby każdy z nas powiedział co o tym myśli i dlaczego sądzę że mówiąc to moglibyśmy spowodować że będziemy myśleć to samo chciałbym żebyśmy myśleli to samo Spór wiem że ty myślisz o Z co innego niż ja sądzę że ty myślisz źle mówię: ... mówię to bo chcę żebyś myślał tak samo jak ja Kłótnia wiem że ty myślisz o Z co innego niż ja mówię: ty myślisz źle mówię to bo chcę żebyś powiedział że mówiłeś źle Reminiscencje mówię to co pamiętam mówię to bo chcę wyobrazić sobie na nowo pewne rzeczy które zdarzyły się w moim życiu Pamiętniki chcę pisać o różnych rzeczach które pamiętam z mojego życia piszę to bo chcę powiedzieć to co pamiętam o tych rzeczach sądzę że ludzie chcieliby wiedzieć o tych rzeczach i chcieliby móc je sobie wyobrazić tak jak ja je pamiętam Autobiografia chcę pisać o tych rzeczach które stały się w moim życiu 10. Anna Wierzbicka, Genry mowy 103 piszę to bo chcę żeby ludzie wiedzieli o moim życiu i mogli je sobie wyobrazić sądzę że ludzie chcieliby wiedzieć o moirn życiu i móc je sobie wyobrazić Porządek dzienny mówimy: to są rzeczy które chcemy zrobić kiedy zbierzemy się żeby robić rzeczy mówiąc i chcemy to zrobić w tej kolejności: ... mówimy to (pisząc) bo chcemy żeby każdy kto mógłby tam być wiedział o tym Protokół mówimy: to są rzeczy które ludzie powiedzieli kiedy zebraliśmy się żeby robić rzeczy mówiąc mówimy to (pisząc) bo chcemy żeby ktoś kto chciałby później wiedzieć co ludzie powiedzieli kiedy się tam zebrali mógł się tego dowiedzieć Wyjaśnienie sądzę że nie rozumiesz X sądzę że chciałbyś to rozumieć mówię: ... mówię to bo chcę żebyś to rozumiał Zawiadomienie sądzę że nie wiesz X sądzę że chciałbyś to wiedzieć mówię: ... mówię to bo chcę żebyś to wiedział Ogłoszenie mówię: ... mówię to bo chcę żeby wszyscy to wiedzieli sądzę że jeżeli powiem to w ten sposób to wszyscy będą mogli to wiedzieć Okólnik2 mówię: ... mówię to (pisząc) bo chcę żeby każdy kto należy do grupy X to wiedział 2 Od red. W pracy Semantic Analysis oj the Lexicon as a Tool for Comparing Cultures (1980, maszynopis powielony, s. 7) A. Wierzbicka podaje następującą definicję: Okólnik I say this (in writing) because I want everyone who is part of the institution X to know it and to do something because of it I assume that everyone who is part of this institution understands that hę must know what I say I Want him to know because I represent the institution X of which hę is a part I say the same thing (in writing) to everyone who is part of institution X 104 II. Problem teorii gatunków mowy 10 Anna Wierzbicka, Genry mowy 105 sądzę że każdy kto należy do grupy X rozumie że powinien wiedzieć to co ja chcę żeby wiedział Zarządzenie3 mówię: chcę żeby każdy kto należy do grupy X robił Z sądzę że każdy kto należy do grupy X rozumie że powinien robić to co ja chcę żeby robił Żart mówię: chcę żebyś sobie wyobraził że mówię X sądzę że rozumiesz że tego nie mówię mówię to co mówię bo chcę żebyś się śmiał Kawał4 mówię: chcę żebyś sobie wyobraził że zdarzyło się X sądzę że rozumiesz że nie mówię że się to zdarzyło mówię to bo chcę żebyś się śmiał sądzę że rozumiesz że ludzie mówią to jedni drugim żeby się śmiali Flirt mówię: chcę żebyś sobie wyobraził (a) że mówię X sądzę że rozumiesz że może tego wcale nie myślę mówię to bo chcę żebyś sobie wyobraził(a) że podobasz mi się jako osoba płci przeciwnej Toast mówię: chcę żeby stało się coś dobrego dla X wyobrażam sobie że jeżeli powiemy to pijąc ten alkohol to się to stanie mówię to bo chcę powiedzieć że czujemy dobre uczucia dla X 3 Od red. Dla porównania podajemy: Zarządzenie I want all people who can be thought of as belonging to place P to do X I assume that they will understand that they will have to do what I say I want them to do because I represent institution I I assume that everyone understands that people cannot cause anything to happen in place P that the institution I doesn't want to happen in place P (Semantic Analysis, s. 6). 4 Od red. Dla porównania podajemy: Kawał: I say: I want you to imagine that X happened I assume you understand that I'm not saying that it happened I say it because I want us to laugh I assume that many people say it to one another to cause one another to laugh I assume you understand that one can't say this to everyone (Semantic Analysis, s. 8). Donos0 mówię: X zrobił Z wiem że wy uważacie Z za coś złego wiem że chcecie wiedzieć kiedy ktoś robi Z sądzę że zrobicie X-owi coś złego z powodu zrobienia Z sądzę że nie powiecie X-owi że ja wara to powiedziałem mówię to bo sądzę że zrobicie dla mnie coś dobrego dlatego że wam to powiedziałem Świadectwo mówię to co wiem (X) wiem to nie dlatego że ktoś inny mi to powiedział sądzę że nikt nie może powiedzieć że ja tego nie wiem mówię to bo chcę żeby wszyscy wiedzieli że to jest prawda * * * W jaki sposób można znaleźć jednolitą płaszczyznę dla analizy wypowiedzi tak różnych, jak z jednej strony proste, jednowyrazowe nieraz pytania i odpowiedzi, a z drugiej skomplikowane formy literackie, naukowe, publicystyczne czy administracyjne? Moim zdaniem płaszczyznę taką znaleźć można opierając analizę na elementarnych komponentach illokucyjnych, odpowiadających prostym aktom umysłowym ludzi mówiących. Pojęcie aktu mowy jest niewystarczającym narzędziem do analizy mowy nie tylko dlatego, że wyklucza (przynajmniej implicite) genry złożone, ale również dlatego, że wyklucza komponenty illokucyjne mniejsze niż samodzielny "akt", komponenty takie, jak indywidualne intencje i założenia mówiącego. Każdy akt mowy odpowiada zintegrowanej wiązce aktów mentalnych. Również każdy genre mowy odpowiada zintegrowanej wiązce aktów mentalnych. Poszukując jednolitej płaszczyzny dla analizy mowy, potrzebujemy z jednej strony pojęcia "większego", bardziej pojemnego niż "akt" (a więc pojęcia "genru"), z drugiej 5 Od red. Dla porównania podajemy: Donos 1 say: X did Z know that institution I which you represent regards Z as something bad know that you want to know when someone does Z l assume that you will do something bad to X because of that 1 assume that you will not tell X that I told you about it 1 sa>' it because I assume that you will do something good to me because I told you that (Semantic Analysis, s. 8). 106 II. Problem teorii gatunków mowy zaś strony pojęcia prostszego, bardziej elementarnego niż "akt" (a więc pojęcia "komponentu illokucyjnego"). Jak słusznie podkreślał Bachtin, zasadniczą cechą definicyjną każdego genru mowy jest cel - intencja komunikatywna (zob. też pojęcie "celu illokucyjnego" u Searle'a 1976). Aby zdefiniować genry mowy w eks-plikacyjnym modelu, trzeba przede wszystkim wyizolować zasadniczy cel komunikatywny każdego genru (taki, jak: "chcę żebyś to powiedział" dla pytania, "chcę żebyś to zrobił" dla rozkazu, "chcę żebyś się śmiał" dla kawału, "chcę żebyś wiedział" dla wykładu itd.). Ale wyizolowanie "celów illokucyjnych" to tylko pierwszy krok analizy. Dalszy jej ciąg - to pełny rozkład wszystkich genrów na. konstytuujące je założenia, emocje, postawy itd. (zob. Wierzbicka 1972, 1973, 1977). Przedstawianie mowy w postaci zhierarchizowanych kompleksów aktów umysłowych nadawcy tekstu i powoływanie się przy tym na Bach-tina może się wydawać kombinacją paradoksalną: Bachtin przeciwstawiał przecież bardzo ostro lingwistykę (w szerokim sensie słowa) psychologiczną lingwistyce socjologicznej, walczył z monologiczną interpretacją mowy i widział wszystkie gatunki mowy jako w istocie swojej dialogiczne, a więc oparte na dialektycznej interakcji między nadawcą a adresatem. W istocie jednak analiza genrów mowy propagowana w niniejszym artykule, choć formalnie reprezentująca punkt widzenia mówiącego, przyjmuje jednak w pełni Bachtinowskie założenie o dialogiczności mowy. Przedłożone eksplikacje przypisują prawie wszystkim rozważanym tu genrom mowy strukturę polifoniczną: w zaproponowanym modelu mówiący wyrażają wprawdzie swoje myśli, swoje intencje i emocje, ale czynią to w kontekście wyobrażanych, antycypowanych czy zakładanych jako punkt wyjścia sądów, intencji i emocji swoich adresatów (a często także innych ludzi - potencjalnych przedmówców i interlokutorów). 11 Anna Wierzbicka Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach [W:] Anna Wierzbicka, Język, umyśl, kultura. Wybór prac pod red. Jerzego Bartmińskiego, Warszawa 1999, Wydawnictwo Naukowe PWN, s. 228-269 1. Schemat analizowania "form mówienia" kultury Każda kultura posiada swój własny zasób charakterystycznych dla niej aktów i gatunków mowy. Jak zauważył Bachtin (1979: 257), w mówieniu, tak jak i w pisaniu, "odlewamy naszą mowę w formy określonych gatunków [...]. Te forrny dane są nam tak, jak dany nam jest język ojczysty". Podobnie jak Bachtin uważam, że złożone gatunki oraz "sytuacje mowy" (takie jak wykład, list czy plotka) należy traktować tak samo jak proste akty mowy (takie jak pytanie, prośba, obietnica czy ostrzeżenie). Nie oznacza to bynajmniej, iż terminologiczne i pojęciowe rozróżnienia pomiędzy "gatunkiem mowy", "procesem mowy" i "aktem mowy" nie mogą być w pewnych kontekstach użyteczne. Pomimo wielkiej różnorodności gatunków mowy (używam tego terminu w sensie bachtinowskim, jak terminu ogólnego) - w zakresie funkcji, struktury, a przede wszystkim długości - mają one tę samą naturę językową i poddają się jednolitemu opisowi (potrzebę przeprowadzania takich rozróżnień pojęciowych i zarazem badania całego bogactwa wymienionych tu zjawisk w obrębie jednolitej teorii podkreślał Hymes [1962]). Myśl, iż różne kultury mogą być badane przez pryzmat charakterystycznych dla nich gatunków mowy, jest już dziś szeroko przyjęta, jednak rzadko przyznaje się, że dotyczy to w równej mierze aktów mowy prostych, Jak i złożonych. Sądzę jednak, że międzykulturowe badania gatunków mowy przez długi czas nie mogły się rozwijać z powodu braku metajęzyka semantycznego, który byłby wolny od wpływów jednej kultury i jednego Języka. 108 II. Problem teorii gatunków mowy ^ Anna Wierzbicka, Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach 109 1.1. Waga nazewnictwa potocznego Sądzę, że jednym ze szczególnie owocnych sposobów badania aktów i gatunków mowy właściwych pewnej kulturze jest skupienie się na ich nazwach potocznych, to jest na specjalnych słowach, w których zawiera się obraz najbardziej kulturowo istotnych "form mowy" (por. Goffman 1981). Nie znaczy to bynajmniej, że wszystkie "gry językowe" (por. Wittgenstein 1953) spotykane w danej kulturze będą miały swe własne nazwy. Niemniej wydaje się, iż gry językowe posiadające swoje nazwy są ważniejsze w danej kulturze od tych, które ich nie mają. Według Gumperza (1972: 17) "członkowie wszystkich społeczeństw posiadają pewne utarte sposoby porozumiewania się, które postrzegają jako odrębne całości, odmienne od innych typów dyskursu, cechujące się specjalnymi regułami mowy i zachowań niewerbalnych". Co istotne, "te sposoby porozumiewania się często posiadają swoje własne nazwy" (1972: 17). Tak więc "jedną z dobrych etnograficznych technik służących do zrozumienia wydarzeń słownych jest analiza słów nazywających je" (Hymes 1962: 110). 1.2. Dwa sposoby badania Gatunki mowy charakterystyczne dla danej kultury są opisywane zwykle dwoma sposobami: z zewnątrz bądź od wewnątrz. Jeżeli są one opisywane z zewnątrz, badacze skupiają się na problemach takich jak "pytania w języku eskimoskim", "rozkazy w języku zuluskim" czy "błogosławieństwa i obelgi w języku jakuckim". Jeżeli studiowane są od wewnątrz, czytamy wówczas o takich gatunkach, jak namakke. sunmakke, kormakke w Cu-na, lub rapping i capping w Black English (por. Sherzer 1974; Abrahams 1970). Niebezpieczeństwa pierwszego sposobu wydają się być oczywiste. Angielskie słowa, takie jak guestion [pytanie], command [rozkaz] lub blessing [błogosławieństwo], odnoszą się do pojęć zależnych od języka. Tworzą one angielską taksonomię potoczną, która jak wszystkie taksonomie potoczne jest zdeterminowana kulturowo. Spojrzenie na repertuar nieangielskich gatunków mowy poprzez pryzmat angielskich pojęć potocznych, niesie ryzyko opisu wykrzywionego, etnocentrycznego. Z drugiej strony, jeżeli opisuje się gatunki mowy właściwe danej kulturze od wewnątrz, przy użyciu pojęć, takich jak namakke lub rapping, rezultaty mogą wprawdzie być wolne od etnocentrycznego skrzywienia, lecz mogą być trudne do zrozumienia dla osób z zewnątrz. Oczywiście prace Sherzera (1974) czy Abrahamsa (1970) czynią wiele, aby wyjaśnić znacze- nie ł "siłę illokucyjną" omawianych gatunków, lecz fakt, że owe wyjaśnienia przyjmują formę długich studiów i nigdy nie są wieńczone zwięzłymi i intuicyjnie zrozumiałymi formułami, stanowi, jak sądzę, poważną przeszkodę do ich rzeczywistego zrozumienia. To samo dotyczy również pierwszego sposobu badania. Autorzy prac, takich jak "pytania w języku eskimoskim", "rozkazy w języku zuluskim" czy też "obelgi w Black English", często sami podkreślają, iż akty bądź gatunki mowy, o które chodzi, nie są faktycznie pytaniami, rozkazami lub obelgami w naszym rozumieniu tego słowa i że używają terminów angielskich wyłącznie dla wygody. Sądzę jednak, że ponieważ wyjaśnienia tego, czym te gatunki faktycznie są, również przyjmują formę długich studiów, nie zakończonych krótką i intuicyjnie zrozumiałą formułą (inną niż najbliższy termin angielski), czytelnikowi jest bardzo trudno uchwycić ich kulturowo specyficzną naturę. Moim zdaniem musimy zdać sobie sprawę z dwóch rzeczy: po pierwsze z tego, że potoczne nazwy aktów i gatunków mowy są zależne od kultury 1 stanowią ważną podstawę do zrozumienia konwencji porozumiewania się charakterystycznych dla danego społeczeństwa, po wtóre z tego, że dla pełnego wykorzystania tego źródła musimy przeprowadzić szczegółową analizę semantyczną tych nazw i przedstawić jej rezultaty w niezależnym od kultury metajązyku semantycznym. Searle twierdził, że: Akty illokucyjne są, by tak rzec, naturalnymi rodzajami pojęciowymi i nie powinniśmy przypuszczać, że czasowniki naszego potocznego języka dzielą pole pojęciowe aktów illokucyjnych zgodnie z jego rzeczywistą, «obiektywną», strukturą, tak samo jak nie powinniśmy sądzić, że wyrażenia nazywające i opisujące rośliny i zwierzęta w języku potocznym ściśle odpowiadają naturalnym rodzajom biologicznym (Searle 1979: IX-X). Należy jednak zauważyć, że kiedy filozofowie języka dyskutują o takich aktach illokucyjnych jak promise [obietnica] (patrz: Searle 1969: 54-71), reguest [prośba] czy order [rozkaz] (patrz: Searle 1979: 3), nie mówią oni o żadnych niezależnych od języka "rodzajach naturalnych". Dyskutują o kompleksach prostych składników znaczeniowych, które zostały wybrane 2 ogromnego zasobu elementów funkcjonujących w porozumiewaniu się pomiędzy ludźmi i połączone w pojęcia właściwe językowi angielskiemu. Wydaje się dość oczywiste, że takie mniej lub bardziej rytualne akty mowy jak chrzest, egzorcyzm czy też rozgrzeszenie nie mogą być rozpatrywane jako niezależne od kultury rodzaje naturalne, analogiczne do biologicznych rodzajów naturalnych. Jest jednak złudzeniem myśleć, że takie «nierytualne" akty mowy, jak obietnica, rozkaz czy ostrzeżenie są w mniejszym stopniu zależne od kultury (por. Rosaldo 1982; Yerschueren 1985). 110 II. Problem teorii gatunków mowy jj.. Anna Wierzbicka, Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach_____111 Autorzy niedawno wydanej pracy (Fraser, Rintell i Walters 1980: 78) stwierdzają, iż ich badania były oparte na założeniu, że Każdy język zapewnia swoim użytkownikom taki sam podstawowy zbiór aktów mowy, takich jak proszenie, przepraszanie, oświadczanie i obiecywanie, z wyjątkiem pewnych kulturowo zależnych zrytualizowa-nych aktów, takich jak chrzest, kontrowanie w brydżu czy ekskomuniko-wanie. Podstawą tego założenia jest Twierdzenie, że jeżeli jeden język umożliwia taki akt, jak proszenie, to każdy inny język również to zapewni. Chociaż mogą pojawić się pewne wyjątki, gdy przejdzie się od podstawowych, codziennych aktów, takich jak proszenie, do bardziej kulturowo zdeterminowanych, jak chrzest, niemniej wyjątki takie nie pojawiły się i jest mało prawdopodobne, że się w przyszłości pojawią, zważywszy na to, co dziś wiemy o języku (1980: 79). Trudno, moim zdaniem, byłoby oprzeć badania na mniej uzasadnionym założeniu. 1.3. Kilka przykładów z języka angielskiego i japońskiego Skupmy uwagę na następującym przykładzie: pojęcie takie jak warning [ostrzeżenie] nie jest niezależne od języka w takim sensie, jak niezależne są pojęcia mimosa pudica czy felis domestica; przeciwnie, jest ono przynależne do pewnego języka w takim samym stopniu jak potoczne angielskie pojęcie shrub [krzak] czy bug [robak]. Pojęcie to jest funkcją znaczenia angielskiego słowa warning [ostrzeżenie], a nie jakimś "Urdatum" zadanym przez Boga czy naukę. Angielskie czasowniki oznaczające akty mowy przedstawiają potoczną taksonomię aktów mowy, a nie jakąś niezależną od kultury, naukową czy filozoficzną kategoryzację ludzkich sposobów porozumiewania się. Jest wiele języków nie posiadających dokładnego odpowiednika angielskiego słowa warning [ostrzeżenie], mają one za to słowa na sposoby porozumiewania się nie nazywane w języku angielskim. Na przykład język japoński posiada słowo satosu, które łączy niektóre ze składników pojęcia angielskiego zawartego w słowie warning [ostrzeżenie] z pewnymi innymi komponentami, takimi jak założenie, że nadawca stoi ponad odbiorcą (w hierarchii społecznej), chęć ochrony odbiorcy przed niefortunnymi zdarzeniami i "dobre uczucia" wobec odbiorcy (patrz: Neville 1981). W języku angielskim założenie hierarchicznej wyższości nadawcy nad odbiorcą zawarte jest w czasownikach, takich jak order [kazać] i forbid [zakazać], ale nigdy nie jest łączone (leksykalnie) z intencją chronienia kogoś czy opieki nad kimś. To połączenie składników: 'jestem twoim przełożonym; jestem za ciebie odpowiedzialny; nie chcę, abyś zrobił coś złego; troszczę się o ciebie', jest cechą charakterystyczną kultury japońskiej, w której stosunek pomiędzy zwierzchnikiem i podwładnym jest upodabniany do stosunku między rodzicem i dzieckiem (patrz: Nakane 1970, 1972; Lebra 1976; Smith 1983) i cecha ta znajduje odzwierciedlenie w znaczeniu japońskiego czasownika satosu. Fakt. że język angielski nie posiada żadnego czasownika, który by łączył autorytet, odpowiedzialność i troskę, wydaje się być również znaczący. Używając metajęzyka semantycznego opartego na uniwersalnych pojęciach prostych, możemy jasno i precyzyjnie pokazać podobieństwa i różnice między różnymi aktami mowy. Na przykład stosunek między warn [ostrzegać] a threaten [grozić], można przedstawić w następujący sposób (por. Wierzbicka 1987d): warn [ostrzegać] mówię: jeżeli zrobisz X, to może stać ci się coś złego (Y) myślę: jeżeli będzie o tym wiedział, to możesz nie zrobić X mówię to, bo chcę, żebyś o tym wiedział threaten [grozić] mówię: jeżeli zrobisz X, to zrobię ci coś złego (Y) myślę: jeżeli będziesz o tym wiedział, to możesz nie zrobić X mówię to, bo chcę, żebyś nie robii X Japońskie pojęcie zawarte w słowie satosu można przedstawić następująco (por. Neville 1981; Morimoto 1985): satosu (a) mówię: powinieneś zrobić X (b) będzie źle, jeśli tego nie zrobisz (c) mówię to, bo myślę, że powinieneś to wiedzieć (d) myślę: zrobisz to z tego powodu (e) wiesz, że czuję coś dobrego do ciebie (f) wiem: ja mogę mówić do ciebie takie rzeczy (g) ty nie możesz mówić do mnie takich rzeczy Składnik (a) w tej eksplikacji pokazuje, że satosu jest pod pewnymi względami podobne do angielskiego pojęcia advise [doradzać]; (b) łączy Je z angielskim warn [ostrzegać] i admonish [napominać]; (c) pokazuje, że nadawca czuje się odpowiedzialny za działania odbiorcy; (d) przedstawia Pewność nadawcy co do swego wpływu; (e) określa źródło tej pewności 112 II. Problem teorii gatunków mowy Anna Wierzbicka, Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach _____ 113 oraz zainteresowania nadawc/ postępowaniem odbiorcy; podczas gdy (f) i (g) przedstawiają asymetryczny charakter tego związku. Mogłoby się wydawać, że asymetryczny charakter pojęcia satosu łączy się z takimi angielskimi słowami związanymi z władzą, jak order [rozkazać] czy reprimand [upominać]; w istocie jednakże satosu nie odwołuje się do władzy nadawcy nad odbiorcą. Raczej szuka ono swego uzasadnienia w odpowiedzialności i dobrych uczuciach wobec słuchającego, to jest w "rodzicielskim" stosunku osoby "stojącej wyżej" (mówiącego) wobec osoby "stojącej niżej" (słuchacza). Pojęcie satosu jest wyraźnym przykładem często dyskutowanego japońskiego "paternalizmu". W Japonii Oczekuje się, że zwierzchnik będzie żywił uczucia rodzicielskie. Istotnie, oczekiwania społeczne względem jego roli często powodują, że zachowuje się on tak, jakby żywił takie uczucia, niezależnie od tego, czy ma je faktycznie czy nie. Ta gra oczekiwań przypomina oczekiwania zwiększonej odpowiedzialności kierDwane wobec najstarszego syna w tradycyjnej rodzinie japońskiej. Musi on wykazywać poczucie odpowiedzialności za innych, zajmujących niższą pozycję w rodzinie. Na Zachodzie takie przejmowanie odpowiedzialności za czyjeś sprawy osobiste byłoby uznane za wtrącanie się w jego sprawy prywatne. Tymczasem w Japonii osoby na stanowiskach kierowniczych, mistrzowie czy dyrektorzy bywają pośrednikami przy zawieraniu małżeństw przez ich podwładnych i jest to widziane jako przejaw "rodzicielskiej" odpowiedzialności i troskliwości w stosunku do podwładnych (De Vos 1985: 159). Jak pokazuje Lebra (1976: 51) w przedwojennej Japonii nawet Jednostki wojskowe stanowiły ąuasi-rodziny składające się z ąuasi-rodziców i ąuasi-dzieci. Pewien były oficer zauważył, że podoficer jest jak gospodyni, która opiekuje się żołnierzami jak matka, podczas gdy dowódca kompanii może być porównany do ojca, którego rozkazy są ściśle przestrzegane, ale który również żywi przywiązanie rodzinne do swoich żołnierzy. (Lebra cytuje tu pracę Minami 1953: 157). O ile od przełożonego oczekuje się zachowań "rodzicielskich", o tyle podwładny powinien przyjąć rolę dziecka - nie tyle posłusznego, co raczej takiego, które zna swoich rodziców i może polegać na ich uczuciach. Również to znajduje odbicie w zasobie japońskich czasowników oznaczających akty mowy. a zwłaszcza (jak wykazała Morimoto 1985) w pojęciu nedaru. Najpierw jednak kilka dodatkowych cytatów z prac psychologów społecznych: W tradycyjnym systemie japońskim osoba podwładna nie miała "praw". Jedynym środkiem, jakim dysponowali podwładni - zważywszy na to, że nie istniały stosunki kontraktowe - było wzbudzanie przez nich dobroci i życzliwości u swoich przełożonych. Reakcje te wzbudzano poprzez apelowanie do ich potencjalnych uczuć opiekuńczych. Ta zdolność do wzbudzania życzliwości i dobroci u przełożonych w sposób nieco manipulacyjny zwana jest po japońsku amaeru. Została ona obszernie i przekonywająco opisana przez Takeo Doi (1973) (De Vos 1985: 159-160). Jak zauważyła Morimoto (1985), język japoński ma dwa czasowniki zwykle tłumaczone na angielski jako ask for [prosić o]: tanomu i nedaru; lecz o ile tanomu można rzeczywiście uznać za semantyczny ekwiwalent angielskiego ask for [prosić o], nedaru oznacza raczej inne, charakterystyczne japońskie pojęcie, które odzwierciedla psychologię amae (analizę semantyczną pojęcia amae/amaeru znaleźć można w pracy: Wierzbicka 1992, rozdz. 4). Nedaru niezmiennie oznacza bliski stosunek, i sądzę, że zawarte w tym czasowniku jest coś więcej, niż "zakładam, że będziesz chciał to zrobić". Używany on jest przez podwładnego tylko wobec przełożonego, z którym utrzymuje on bliskie stosunki [... ] i pokazuje, że mówiący wie, że przełożony żywi wobec niego przyjazne uczucia, i że on może to wykorzystać (Morimoto 1985). Opierając się na analizie nedaru przedstawionej przez Morimoto, zaproponować można następującą eksplikację tego pojęcia: nedaru (a) mówię: chcę żebyś zrobił dla mnie coś dobrego (b) mówię to, bo chcę, żebyś to zrobił (c) wiem: nie musisz tego robić (d) myślę, że będziesz chciał to zrobić (e) bo wiem, że czujesz do mnie coś dobrego (f) wiem: ty możesz robić dla mnie takie dobre rzeczy ja nie mogę robić takich dobrych rzeczy dla ciebie Zarówno angielskie ask for [prosić o], jak i japońskie tanomu zawie-raj% pierwsze trzy z tych składników (a, bić), lecz nie zawierają (d) [tzn. pełnego pewności oczekiwania, że życzenie zostanie spełnione z powodu zakładanej życzliwości słuchacza], (e) [tzn. założenia "dobrych uczuć" u słuchacza] czy (f) [tzn. założenia, że stosunek ten jest ze swej natury symetryczny, nie tyle w terminach władzy i autorytetu, co raczej opiekuńczości i zależności]. W proponowanych tu formułach zarówno znaczenie angielskich czasowników warn [ostrzegać] i threaten [grozić], jak i japońskiego satosu zostało Przedstawione w uproszczonym i zestandaryzowanym języku angielskim iPolskim). Niemniej formuły te mogłyby bez trudu być przetłumaczone na japoński, ponieważ o ile słowa takie jak warn [ostrzegać] (podobnie też 114 II. Problem teorii gatunków mowy j l Anna Wierzbicka, Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach 115 złorzeczyć, kląć. przeklinać) nie mają japońskich ekwiwalentów, semantycznie prostsze słowa, takie jak ja, chcieć, wiedzieć, robić, dziać się, zły czy bo, maja swoje odpowiedniki nie tylko w języku japońskim, ale także w innych językach świata. Z tego powodu używany tu metajęzyk semantyczny może być w pewnym sensie uważany za niezależny od konkretnego języka. Zdaniem Coulmasa (1981: 70): Trudność sprowadza się do ogólnego pytania, jak akty mowy mogą być tłumaczone i porównywane międzykulturowo. Traktowanie aktów mowy. takich jak podziękowania czy przeprosiny, jako kategorii niezmiennych i abstrakcyjnych jest z pewnością przedwczesne. Ja jednak powiedziałabym mocniej - jest to nie tylko przedwczesne, ale wręcz etnocentryczne. Coulmas pisze dalej (1981: 81): Bądź co bądź podziękowania i przeprosiny są siowami zachodnimi [...], a ich występowanie w innych kulturach nie powinno być zakładane z góry. W szczególności nie powinniśmy zakładać, że nazwy aktów mowy w poszczególnych językach odnoszą się do uniwersalnych typów aktów mowy. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Niestety, w dalszym wywodzie Coulmas pisze: Mając to na uwadze możemy teraz przejść do problemu międzykultu-rowej porównywalności podziękowań i przeprosin. [... j Gdy chodzi o przeprosiny i podziękowania, wydaje się rozsądne przyjąć, że jako ogólne kategorie aktów mowy funkcjonują one w każdej społeczności (1981: 81). Lecz w rzeczywistości sam Coulmas przekonywająco pokazał, że pojęcia zawarte w angielskich słowach thanks [podziękowania] i apology [przeprosiny] nie stosują się do kultury japońskiej. Czyż zatem nie należało uznać, że z tego powodu nie są one dobrymi narzędziami do międzykulturowych badań porównawczych nad aktami mowy? Mogą być one użyteczne raczej do tego, by pokazać, że pojęcia te nie pasują do kultur takich jak japońska. Nasuwa się oczywiście pytanie: co robią Japończycy w sytuacjach, kiedy my przepraszamy czy dziękujemy? Jednak aby opisać akty mowy specyficzne dla kultury japońskiej w terminach pozytywnych, potrzebujemy metajęzyka, który nie opierałby się na anglojęzycznych nazwach aktów mowy, takich jak thank czy apologise. To thank [dziękować komuś] można zdefiniować w następujący sposób: 'powiedzieć, że czujemy coś dobrego do pewnej osoby, ponieważ zrobiła ona dla nas coś dobrego'. Europejczykowi może się to wydawać najzupełniej ^naturalną" i "normalną" reakcją na wyświadczoną przysługę. Lecz w kulturze japońskiej, która kładzie nacisk na hierarchię społeczną, a przede wszystkim na konieczność odwzajemniania wszelkich przysług, taka reakcja jest znacznie mniej "normalna", mniej odpowiednia. Jak pokazuje sam Coulmas, w kulturze japońskiej "normalne" jest reagowanie na przysługi innych ludzi w taki sam sposób, w jaki reaguje się na własne wykroczenia wobec innych: mianowicie, przez mówienie, że czujemy "coś złego" raczej niż "coś dobrego" z tego powodu. Tak więc wyrażenia takie jak sumimasen [dosłownie: 'nigdy się nie kończy', tj. jestem świadom mojego "nie kończącego się" długu wobec ciebie] są używane zarówno w sytuacjach, które z europejskiego punktu widzenia wymagałyby podziękowań, jak w sytuacjach, które wymagałyby przeprosin. Nie jest więc zaskakujące, że japoński nie ma czasownika odpowiadającego angielskiemu thank [dziękować]. Najbliższy odpowiednik to wyrażenie pochodzenia chińskiego kansha suru, które nigdy nie mogłoby być użyte przez dziecko dziękujące swojej matce za prezent czy przez wykładowcę dziękującego studentowi za jakąś przysługę - i które jest właściwie ograniczone do języka pisanego (Kaoru Sakurai, informacja osobista). Założenie, że niezależnie od statusu, rangi czy typu relacji można zawsze reagować na przysługę w ten sam sposób, jest obce kulturze japońskiej, a brak ogólnego czasownika odpowiadającego angielskiemu thank [dziękować] jest tego odzwierciedleniem. Tłumacząc zarówno angielskie słowo thank, jak i japońskie wyrażenie kansha suru na metajęzyk uniwersalnych jednostek semantycznych, możemy przedstawić podobieństwa i różnice między nimi i w ten sposób udokumentować te różnice kulturowe, które mogłyby inaczej wydawać się nieuchwytne czy niedostępne dla ścisłej analizy. Proponuję następujące formuły (nieco inna eksplikacja thank i komentarz - patrz: Wierzbicka 1987d): thank (a) wiem: zrobiłeś dla mnie coś dobrego (b) mówię: czuję wobec ciebie coś dobrego z tego powodu (c) mówię to, bo chcę, żebyś czul coś dobrego kansha sura (a) wiem: zrobiłeś dla mnie coś dobrego (b) mówię: czuję do ciebie coś dobrego z tego powodu (b') wiem: nie mógłbym zrobić dla ciebie czegoś dobrego takiego, jak to (b") czuję coś złego z tego powodu (c) mówię to, bo myślę, że powinienem to powiedzieć Składniki (a) i (b) w powyższych eksplikacjach są takie same, ale "cel illokucyjny" (c) jest różny w każdym przypadku, gdyż pojęcie japońskie 116 II. Problem teorii gatunków mowy Anna Wierzbicka, Akty i gatunki mowy w różnych językach i kulturach 117 kładzie nacisk na poczucie3 zobowiązania ze strony mówiącego. Najważniejsze jednak, że pojęcie japclońskie implikuje relację asymetryczną (składnik b1) i uczucie ,.niespłacalnefS° długu", który łączy uczcie ąuasi-wdzięczności z czymś przypominającym11 P°czucie winy (składnik b"). Należy dodać, że Oczeekiwanie> iz podziękowania czy przeprosiny to "powszechne akty mowy", > które można znaleźć w większości kultur, a może nawet we wszystkich, jest'* całkowicie bezpodstawne. Weźmy przypadek australijskich Aborygenów^ *omgu. Yolngu nigdy nie wy.yrażaJą slownie podziękowań [... [Zakładają, że] ludzie normalnie robią j Jakieś rzeczy z dwóch Powodow: albo dlatego, że chcą, albo dlatego, że mi(tm)ją jakieś zobowiązania wynikające z konkretnych relacji pokrewieństwa. rDlateS° tez Yolngu' któremu Balanda [biały] właśnie wyświadczył jakąś ! Przyslug?. myśli automatycznie, że Balanda np. podwiózł go łodzią, poriniewaz tak chclal> wie-c nie ma P°trzeby mu dzif kować [ ] Ta analiza jPrzyczyn> dla których Yolngu coś robią, zgadza się z zasadą wzajemności, kktóra działa w obr?bie systemu zobowiązań wobec poszczególnych krewnycch (Harris 1984: 134"135)' Z drugiej strony zobowvia.zania °Parte na systemie pokrewieństwa, które po części wyjaśniają brrak słowa »dziękuję" w wielu językach australijskich Aborygenów, znajdi;1^ odbicie w innych aktach mowy, nie mających odpowiedników w językac"h europejskich i nie mających miejsca w zleksy-kalizowanych taksonomiacch aktów mowy w Jakach takich Jak angielski. Ten problem rozpatrzymy^ w innym miejscu. 1.5. Eliminowanie błędny011 kó1 Stosowanie w eksplik\v mowy, która nie wykracza poza doraźne intencje nadawców. Nie daje ona badaczowi narzędzi do opisu długotrwałych, stabilnych zamiarów i nastawień, strategii. Jednym słowem w nowej teorii języka centralną pozycję zajmuje człowiek ze względu na swoje właściwości pozwalające mu na tworzenie i odbieranie tekstów. Przy czym jego teksty mogą się różnić stopniem strukturalnojęzykowej złożoności, głębokością i precyzją wyrażania świata, a także orientacją intencjonalną. W komunikacyjno-działaniowym paradygmacie językoznawstwa język może być traktowany podmiotowo jako narzędzie ludzi w różnych dziedzinach ich działalności, kultury. Wysoki stopień skonwencjonalizowania (czasem rytualizacji) działań kulturowych obejmuje również zachowania językowe. Postać tekstu zależy przede wszystkim od decyzji o wyborze sytuacji kulturowej i wiąże się z wyborem np. języka naukowego i gatunku artykułu. W dalszej kolejności o obecności w tekście poszczególnych elementów językowych (leksykalnych i gramatycznych) decyduje determinacja funkcjonalna związana z konwencjonalizacją kulturowo-językową1. W takim ujęciu gatunek przenosi się do obszaru konwencji kulturowych (obejmujących również pewne reguły językowe) i istnieje jako pewna całość, wzorzec, w którym mieszczą się kategorie poznawczo-aksjologicz-ne, komunikacyjno-pragmatyczne i strukturalno językowe. Pojęcie gatunku staje się jednym z kluczowych w opisie języka. Tym samym rośnie ranga problematyki genologicznej (genologia 'nauka o gatunkach tekstów' we współczesnym językoznawstwie). 2. Gatunek w niektórych koncepcjach genologicznych Nie przeceniając wartości poznawczych definicji, spróbuję już na wstępie określić termin gatunek tekstu (wypowiedzi). Gatunek zatem to kulturowo i historycznie ukształtowany, ujęty w społeczne konwencje sposób językowego komunikowania się; wzorzec organizacji tekstu. Wtórnie ter- 1 T. Zgólka, Tekstowe, funkcjonalne i pragmatyczne kryteria wyodrębniania stylowych odmian języka, [w:] Synteza w stylistyce slowiańskiej, Opole 1991. 146 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka min ten oznacza także zbiór tekstów, w których określony wzorzec jest aktualizowany, realizowany. Zwróćmy uwagę, że pojęcie wzorca nie jest obce etnolingwistyce, która operuje kategorią rytuału, czyli zachowaniem o wysokim stopniu konwen-cjonalizacji. Posługuje się nim teoria komunikacji społecznej i socjolingwi-styka, rozważając relacje między typami sytuacji a typami zachowań językowych. Przywołuje go logiczna teoria relacji, choćby w postaci pojęcia "gra językowa" u L. Wittgensteina. Nieobce jest ono psychologii i psy-cholingwistyce, gdy konstruują teorię kompetencji językowej. O wzorcach mówi się w teorii tekstu. Chyba jednak najdłuższą tradycję ma rozpatrywanie wzorców tekstowych w literaturoznawstwie bo poczynając od antycznej poetyki. Przyjął się tu termin gatunek. Współczesna genologia rozciąga ten termin na całe uniwersum tekstowe. To współczesne żywe zainteresowanie wzorcami ma swoje teoriopo-znawcze uzasadnienie. Tłumaczy się reorientacją, jaka dokonała się w naukach humanistycznych. Zajęły się one badaniem ludzkiej działalności, a jej istotą jest przestrzeganie reguł, konwencji. Za błąd uznano naśladowanie nauk ścisłych i dążenie do wykrywania praw oraz do abstrakcyjnej formalizacji języka. W badaniach działalności językowej za kluczowe przyjmuje się kategorie "kontekstu" i "aktu komunikacji językowej" a nawet "kodeksu komunikacyjnego". Mowa ludzka istnieje w postaci konkretnych wypowiedzi. Tworząc je, posługujemy się względnie trwalymi, typowymi formami ich konstruowania. By osiągnąć cele, wcielamy nasze myśli i zamiary w określone ramy językowe. Czynimy to wcale pewnie i zręcznie, choć możemy nie wiedzieć o istnieniu i funkcjonowaniu owych wzorców gatunkowych. Czasami są one szablonowe i schematyczne, czasami elastyczne, pozwalają na twórcze wybory. Dane są nam one wraz z językiem ojczystym. Mówimy wyłącznie przy użyciu określonych gatunków. Nauczyć się mówić, to tyle co umieć tworzyć gatunkowo ukształtowane wypowiedzi2. Nie ma zatem wypowiedzi bezgatunkowych. Całe nasze zachowanie językowe zmierza do utrwalenia stosownych gatunków z bogatego ich repertuaru, co nie wyklucza zmian w gatunkach i w repertuarze gatunkowym. Znaczy to, że gatunek nie jest tylko czysto poznawczym konstruktem. Gatunkami są te wzorce tekstowe (i zbiory tekstów), które historycznie zostały uznane za takie, tj. tkwią w społecznej świadomości językowej. Można mówić o różnych postaciach istnienia gatunku: 1) w konkretnych tekstach, w systemie (na szczeblu normy) na poziomie tekstowym 3. Stanisław Gajda, Gatunki wypowiedzi potocznych 147 Zob. M. Bachtin, Estetyka twórczości slownej, Warszawa 1986. i w kompetencji; 2) w opisach genologicznych (jako kategoria poznawcza); 3) w normie skodyfikowanej (zakazy i nakazy) zwłaszcza w praktyce dydaktycznej. Ustalenie wzorców gatunkowych wymaga rozpatrzenia relacji tekst - społeczno-kulturowy kontekst jego funkcjonowana. Każda bowiem wypowiedź występuje w określonych kulturowo okolicznościach i może być w różnym stopniu przez nie zdeterminowana. Można by wyróżnić trzy rodzaje kontekstu. Najbliższy stanowi sytuacja komunikacyjna. Mieści się ona w ramach kontekstu szerszego - socjokulturowego (obejmuje on m.in. typy sytuacji, kategorie uczestników - ich funkcje i role społeczne oraz konwencje zachowań). Ten ostatni z kolei jest determinowany przez kontekst ogólnokulturowy z takimi czynnikami jak rodzaje i cele działalności społecznej. Przy rozpatrywaniu korelacji między cechami wypowiedzi a składnikami kontekstów ważne staje się ustalenie składników istotnych kulturowo i językowo. Za takie uznaje się czynniki kontekstowe, które konsekwentnie decydują o formie, stosowności i znaczeniu tekstu poprzez swój wpływ na, uczestników aktu komunikacji językowej. Najczęściej przy opisie tła komunikacyjnego wypowiedzi wymienia się takie składniki kontekstowe, jak: 1) parametry komunikacyjne z ich właściwościami społecznymi, biologicznymi i językowymi, 2) warunki czasowe i przestrzenne przebiegu komunikacji, 3) dziedziny życia społecznego, do której należy akt komunikacji językowej, 4) temat komunikacji, 5) kanał przekazu, 6) stopień oficjalności, - 7) intencje nadawcy. Każda dziedzina działalności ludzkiej dysponuje złożonym i różnorodnym, otwartym repertuarem gatunków. Wzorce gatunkowe odpowiadają charakterystycznym sytuacjom działań językowych. Są, co podkreśla M. Bachtin, formą oglądu i rozumienia rzeczywistości. Nie można ich, według niego, ujmować jako gotowej formy wypowiedzi. Wiąże się z nimi wartościujące przedstawienie świata. Są zarówno czynnikiem formotwór-czym jak i kategorią poznawczą oraz aksjologiczną. Funkcjonują jako sui generis światopoglądy ukształtowane w długotrwałym procesie przemian świata, jako jego odbicie i wyrażenie względem niego stosunku. Według S. Skwarczyńskiej strukturę gatunkową konstytuują takie czynniki jak: 1) nadawca, 2) odbiorca, 3) stosunek nadawca-odbiorca. 148 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka 4) sytuacje - nadawcza, nadawczo-odbiorcza i odbiorcza, 5) funkcja tekstu, 6) temat, 7) ujęcie przedmiotu, 8) tworzywo tekstu, 9) przedstawienie i wyraz, 10) kod. Te czynniki i ich relacje rzutowane na tekst stanowią swoisty czerpak, przy pomocy k;órego można wybierać różne gatunki. Ilość wariantów struktury tekstu J2st praktycznie nieograniczona jako rezultat możliwych modyfikacji czynr.ików i ich relacji oraz odpowiadających im pól w tekście3. A. Wierzbicka modeluje każdy gatunek "poprzez ciąg prostych zdań, wyrażających założenia, intuicje i inne akty umysłowe mówiącego", nawiązując do teorii aktów mowy Austina-Searle'a i własnej koncepcji semantyki elementarnych jednostek znaczeniowych4. Oto jej opis rozmowy (zob. str. 131): 13. sław Gajda, Gatunki wypowiedzi potocznych 149 rozmowa mówię ... mówię to bo chcę żebyśmy mówili różne rzeczy jeden do drugiego sądzę, że i ty chcesz żebyśmy mówili różne rzeczy jeden do drugiego. W genologii widać zatem tendencję do traktowania gatunku jako projekcji typu wydarzeń komurikacyjnych na struktury tekstowe. Wzorzec gatunkowy powinien: 1) ujmować tekst nie tylko statycznie, rezultatyw-nie, ale także dynamicznie, procesualnłe, wskazując reguły wykonawcze oraz jako strukturę formalrą, treściową i funkcjonalną (intencjonalną), 2) zawierać takie kategorie jak nadawca, odbiorca, temat, typ czynności, warunki komunikacji i jej cel (uznaje się go za podstawowy czynnik gatunkotwórczy). Potoczna wiedza o gatunkach stanowi rezultat subiektywnego porządkowania tekstów (a także wpływu szkolnej wiedzy genologicznej). Użytkownicy języka kierują się pr;y tym zasadami, które mają jakieś znaczenie dla członków danej społeczncści językowej i którymi mogą się oni kierować w swoich wzajemnych stosunkach i współdziałaniu. Zasady te, wydaje się, wyrażają reguły określające, co może być powiedziane, w jakiej sytuacji i w jakiej formie, przez kogo i do kogo. Postrzeganie rzeczywistości gatunkowej (samoświadomość) wyraża się w wydzielaniu gatunków i wskazywaniu rozróżnień między nimi, w nadawaniu im nazw oraz w poczuciu społecznej stosowności ich użycia w rozmaitych sytuacjach. Ta wiedza gatunkowa ujawnia, jak użytkownicy przyjmują własne formy wypowiedzi. Z reguły w wiedzy potocznej gatunki opisuje się przy pomocy kilku cech. 3 S. Skwarczyńska, Wstęp d) nauki o literaturze, t. 3, Warszawa 1965. 4 A. Wierzbicka, Genry movy, [w:] Tekst i zdanie, Wrocław 1983. Na zakończenie tej części ogólnej kilka zdań o systematyzacji tekstów. jSIie można odmawiać nauce prawa do różnych, nawet "sztucznych" uporządkowań wypowiedzi przeprowadzanych na różnych podstawach5. Mają one swoje walory poznawcze i praktyczne. Największą wartość jako "naturalne" uporządkowanie tekstów ma systematyzacja gatunkowa. W tej hierarchicznej systematyzacji podstawowy jest poziom gatunkowy. Maksymalizuje on zarówno podobieństwa percepcyjne pomiędzy egzemplarzami tego samego gatunku, jak i różnice pomiędzy gatunkami. Niżej sytuuje się poziom (międzypoziom) odmian gatunkowych, jeszcze niżej konkretne teksty. "Ku górze" system gatunków trzeba osadzać względem odpowiednich systemów nadrzędnych - wzorców tekstowych (tekstemów stylowych), związanych z sytuacjami społeczno-komunikacyjnymi panującymi w podstawowych sferach działalności ludzkiej. Między tym poziomem "rodzajowym" a gatunkowym również można mówić o środpoziomach, o makro-gatunkach, blokach i mikrosystemach gatunkowych. Ich istnienie świadczy o tym, że gatunki nie stanowią tworów całkowicie samodzielnych i niezależnych od siebie, lecz wyrastają i rozwijają się we współżyciu z innymi gatunkami, rywalizują ze sobą i uzupełniają się wzajemnie. 3. Teksty potoczne a genologia W dotychczasowym dorobku genologii sporo uwagi poświęcono tym "rodzinom" gatunków, które są związane z wyspecjalizowanymi sferami ludzkiej działalności. Zachowania językowe w tych sferach mają profesjonalny charakter, por. gatunki tekstów artystycznych, naukowych, publicystycznych i urzędowych. Wysoki stopień konwencjonalizacji lub nawet rytualizacji działań językowych przejawia się w istnieniu wzorców gatunkowych o stosunkowo schematycznej i twardej strukturze. Tak więc wyrazistość wzorców i ich społeczna ranga sprawiły, że stały się one przedmiotem zainteresowania genologii w pierwszym rzędzie. Natomiast gatunki wypowiedzi potocznych nie doczekały się dotąd większego zainteresowania, choć od pewnego już czasu język potoczny Przyciąga uwagę badaczy. Być może jedną z przyczyn takiej sytuacji jest to, że samoświadomość językowa ogranicza się głównie do języka pisanego. Por. m.in. J. Anusiewicz i F. Nieckula, Charakterystyka tekstów mówionych na "e klasyfikacji aktów komunikacyjnych, [w:] Studia nad skladnią polszczyzny mówionej. Wrocław 1978 i A. Awdiejew, J. Labocha i K. Rudek, O typologii tekstów języka Mówionego, "Polonica", VI, 1980. 150 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka 1 Gajda, Gatunki wypowiedzi potocznych 151 Również charakter potocznych wzorców gatunkowych związany z właściwościami języka potocznego nie ułatwiał badaczom zadania. Jednak stopniowo od poziomów niższych przechodzą oni do poziomu tekstowego6. Naturalną niejako koleją nadchodzi czas zajęcia się również problematyką genologiczną. Na język potoczny składa się zasób środków językowych oraz wyrażany przez nie potoczny światopogląd, będący rezultatem połączenia aspektu kognitywnego (potocznego obrazu świata) i pragmatycznego (celów, motywów zachowania językowego itp.). Cechą charakterystyczną działań językowych w życiu codziennym jest ich przede wszystkim ustność i spontaniczność, a także sytuacyjność oraz współwystępowanie szeregu względnie autonomicznych i równocześnie aktualizowanych kodów znakowych, zwłaszcza prozodycznego, parafonetycznego (śmiech, płacz) i wizualnego (mimika, gesty, ruch, dystans przestrzenny). W wyniku oddziaływania tych kontekstowych czynników teksty potoczne cechuje "astrukturalność" (w zestawieniu z tekstami głównie pisanymi innych odmian funkcjonalnych), przejawiająca się w organizacji dźwiękowej, leksykalnej, składniowej i treściowej. Tę antystrukturalność widać również na płaszczyźnie gatunkowej, tekstowej. Już na wstępie swoich badań genolog musi podjąć problem segmenta-cji potocznego toku mowy na wypowiedzi (teksty). Dotąd sporo mówiło się o segmentacji wewnątrztekstowej, zwłaszcza na wypowiedzenia. Na nią też zwracali uwagę wydawcy tekstów potocznych, którzy często ograniczali się do przytaczania fragmentów tekstów a nie całych wypowiedzi. Trzeba się liczyć z tym, że problem segmentowania może wyglądać odmiennie w optyce badacza i użytkownika języka. Badacz powinien jednak uwzględnić praktykę użytkownika. Kwestia sygnalizowania i rozpoznawania granic wypowiedzi ma podstawowe znaczenie dla przebiegu procesów komunikacji. Dla tekstów potocznych charakterystyczne jest użycie na "brzegach" języka funkcji fatycznej (ramy wypowiedzi mogą przyjmować - jak w listach, a więc w tekstach pisanych - charakter wyrazistych formuł) lub metajęzykowej (częste są wówczas określenia gatunkowe, np. Opowiem, co się zdarzyło..., Powiem kawał...). Nie brak jednak wypowiedzi potocznych o zatartych granicach. Fragment potocznego toku mowy traktowany jako całość tekstowa może stać się częścią, zaś część - całością. Dość częste jest włączanie tekstu w tekst - wypowiedź włączona strukturalnie w sytuację komunikacyj- 6 Por. m.in. K. Pisarkowa, Skladnia rozmowy telefonicznej, Wrocław 1975 i J. Mazur, Organizacja tekstu potocznego, Lublin 1986. ną, odniesioną bezpośrednio do "Ja-Tu-Teraz" mówiącego może zawierać wtórnie włączone teksty, np. A teraz opowiem ci historię.... Występują zatem teksty o wyraźnej ramie, posiadające delimitatory językowe lub pozajęzykowe, oraz takie teksty, w których obserwujemy włączanie się wypowiedzi w wypowiedź. Specyfika segmentacji wewnętrztek-stowej oraz delimitacji tekstowej ma niewątpliwie związek z ustnym charakterem komunikacji potocznej, z jej silnym osadzeniem sytuacyjnym, z bliskością partnerów i z ich dużą wiedzą wspólną. Punktem wyjścia do badań genologicznych nad językiem potocznym może być teza, że w każdej sferze komunikacji funkcjonuje względnie uporządkowany system wzorców gatunkowych. Bez jego istnienia i przyswojenia nie ma efektywnej komunikacji. Ów skonwencjonalizowany, ograniczony, ale i otwarty repertuar gatunkowy wiąże się z określonymi typami sytuacji socjokulturowych (społeczno-komunikacyjnych). Różnorodność funkcjonalna gatunków jest tak wielka, że trudno o znalezienie jednej, wspólnej płaszczyzny ich badania. Wydaje się, że centralne miejsce w systemie gatunków potocznych zajmuje rozmowa. Jest to gatunek uniwersalny, który funkcjonalnie zaadoptowany występuje również w innych niż potoczna sferach komunikacji. Pojawia się on w wielu wariantach, odmianach. Niektóre z nich w swoim rozwoju historycznym usamodzielniły się w odrębne gatunki, np. list. Pełna systematyzacja gatunków potocznych byłaby obecnie przedwczesna, można jednak zaproponować kilka punktów widzenia na ich repertuar. 1. Gatunki proste i złożone. Podstawą dla takiego rozróżnienia może być teoria aktów mowy Austina-Searle'a. Gatunki proste to najkrócej ujmując typy aktów illokucyjnych, nazwane przez rzeczowniki odsłowne, których znaczenie określa działanie mowne, np. groźba, odmowa, prośba, przysięga, pytanie, ślubowanie, zaproszenie itd. Gatunek złożony to stypizowany ciąg aktów mowy, którego struktura ma względnie konwencjonalny charakter. Ma się tu do czynienia zazwyczaj z zespołem niejednorodnych aktów, z których każdy w globalnej czynności ma swoją funkcję i miejsce, por. przywitanie w rozmowie. Taki ciąg (np. rozmowa, list) w całości może spełnić rolę właściwą gatunkowi prostemu (por. list jako instrukcja czy ostrzeżenie). Stosunki między poszczególnymi aktami wypowiedzi w makroakcie mogą układać się różnie, np. stosunki podrzędności, zapowiedź nawet obligatoryjna kolejnego aktu (por. gratulacje i podziękowanie). 2. Gatunki prymarne i sekundarne. Pierwsze są aktualizowane w tekstach, które rodzą się w warunkach komunikacji "twarzą w twarz" i są 152 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka odniesione bezpośrednio do "Ja-Tu-Teraz" mówiącego. Należą tu zarówno gatunki proste (pytanie), jak i złożone (rozmowa). Gatunki sekundarne (pochodne) pojawiają się w warunkach wysoko rozwiniętej komunikacji kulturowej i są derywowane od gatunków prymarnych. Do takich pochodnych gatunków należy m.in. potoczny list, pamiętnik, dyskusja. Sekundarne gatunki potoczne mogą być punktem wyjścia do dalszych przeobrażeń, por. list jako podstawa artykułu naukowego. 3. Tematyczne zespoły gatunków. Oprócz gatunków, które cechuje nieograniczoność tematyczna (rozmowa, list), istnieją niejako wyspecjalizowane treściowo. Należą tu ap. gatunki etykiety językowej, por. kondo-lencje, podziękowanie, pozdrowienie, pożegnanie, życzenie itd. Wśród gatunków potocznych znajdują się więc gatunki o wyrazistej szablonowej strukturze oraz takie, które cechuje "astrukturalność", które wydają się zaprzeczać istnieniu w świadomości językowej użytkowników wzorców gatunkowych. Genologiczny wymiar języka potocznego odznacza się sporym bogactwem, zróżnicowaniem i wymaga systematycznej uwagi badaczy języka potocznego oraz genologów. 14 Barbara Boniecka, Jolanta Panasiuk Życiorys na tle innych wypowiedzi biograficznych1 [w:] Jan Adamowski, Stanisława Niebrzegowska (red.), W zwierciadle języka i kultury, Lublin 1999, Wydawnictwo UMCS, s. 152-169 Żyj wedlug życiorysu, który chcialbyś sobie napisać. Leszek Kumor Fakty z własnego lub cudzego życia, które ktoś chce z jakichś względów komuś ujawnić, mogą być ujęte w całość zwaną życiorysem, curriculum vi-tae (z ang. nazywane c.v., czytane - [siwi]), biogramem, notą biograficzną, biografią, wspomnieniem, zwierzeniem.2 Wymienić tu wypada jeszcze dziennik, pamiętnik, niektóre listy i opinie.3 Znalazłoby się też miejsce dla spowiedzi, nekrologów i mów pogrzebowych, przemówień jubileuszowych 1 Artykuł jest znacznie skróconą wersją obszernego studium przeznaczonego do publikacji w oddzielnym tomie. 2 Termin życiorys ma znaczenie najszersze i definiowany jako 'opis czyjegoś życia i działalności' jest synonimem pozostałych gatunków. Specyfikacja gatunkowa nazw wobec życiorysu bliskoznacznych dotyczy różnych sfer: ankietowego sposobu uporządkowania danych (curriculum vitae); upowszechnienia danych, np. poprzez publikację (biogram, nota biograficzna); przedstawiania faktów z życia kogoś wybitnego, sławnego, często w postaci zbeletryzowanej (biografia); przypomnienia zdarzeń minionych, w których autor sam uczestniczył lub dotyczących osób, które znał (wspomnienie). Znaczenie gatunkowe "wspomnienia" zleksykalizowalo się i ma postać związku frazeologicznego wspomnienie pośmiertne, oznaczającego 'artykuł (lub inną formę publicystyczną) omawiającą życie i działalność zmarłego'; pozbawienia cech oficjalności w opozycji do publicznego charakteru pozostałych gatunków (zwierzenie). Por. definicje wymienionych nazw gatunkowych zamieszczone w Slowniku języka polskiego pod red. M. Szymczaka, Warszawa 1978 (SJP) i w Slowniku wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych W. Ko-Palińskiego, Warszawa 1989. 3 Na przykład listy pochwalne, polecające, gończe, uwierzytelniające dotyczą charakterystyki, oceny lub opinii o osobach drugich, a pisane są przez osoby publiczne, których głos - z racji urzędu lub autorytetu - ma charakter opiniotwórczy. Wyjątkiem •J^t gatunek, który w polskich realiach jest nowością: list motywacyjny (nazywany też 'ntencyjnym), pisany przez samego zainteresowanego starającego się o pracę. Ten ostatni Hczy w sobie cechy tradycyjnego życiorysu i podania. (Por. M. Wolny, List motywacyjny 3ako nowy gatunek językowy, "Poradnik Językowy" 1998, z. 4/5, s. 1-11). Opiniotwórczy ctlarakter niektórych typów listu przypomina samą "opinię" - gatunek definiowany Jako 'ocena, zaopiniowanie kogoś (ustne lub na piśmie)', zob. SJP, t. II, op. cit., s. 527. 154 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka a nawet niektórych toastów. Wszystkie wymienione gatunki łączy coś, ale też istotnie różni. Fakt ten potwierdza się w samych nazwach. W ostatnich latach tradycyjny schemat życiorysu okazał się szczególnie podatny na zmiany. Wypierany przez tekst określany mianem curriculum vitae staje się życiorys wypowiedzią coraz bardziej rozmytą pod względem charakterystyki gatunkowej. Zmiany motywowane są nową sytuacją społeczno-polityczną kraju, nowym układem komunikacyjnym, nową interakcją społeczną. Autorki podejmują się przeanalizować zgromadzone przez siebie teksty4 pod względem cech inwariantnych oraz atrybutów stanowiących o ich wariantywności. W tym celu wybierają wyłącznie samodzielnie5 pisane teksty potrzebne w różnych sytuacjach urzędowych.6 Zgodnie z definicją przyjętą przez M. Bachtina7, a następnie przez A. Wierzbicką8, na gatunek mowy czy typ wypowiedzi składają się: a) określone intencje, b) zespół typowych treści, c) utrwalona kompozycja (struktura), d) stałe środki językowe. Wymienione kategorie warto zweryfikować w przyjętym korpusie, implikują bowiem swoiste układy i powiązania, tym ciekawsze, że życiorys obligatoryjnie towarzyszy9 innym typom 4 Korpus tekstów poddawanych badaniu stanowią przede wszystkim 1) życiorysy pisane przez kandydatów na studia polonistyczne w UMCS w 1998 roku (100 sztuk), 2) życiorysy pochodzące od osób ubiegających się o pracę, składane w różnych firmach (100 sztuk), 3) życiorysy dostępne za pośrednictwem słowników, encyklopedii oraz stanowiące osobne publikacje. Wykaz źródeł zamieszczamy na końcu opracowania. 5 Życiorysy nie własne, zwykle literackie, wymagają osobnego studium. 6 Spośród różnych gatunków tekstów użytkowych szczególnie wysoka frekwencja wyróżnia właśnie życiorys. Do pisania życiorysu zmuszony jest niemal każdy użytkownik języka. Po zmianie ustroju Polski z socjalistycznego na kapitalistyczny (nie bez znaczenia okazały się też wzory dawane przez państwa Zachodu oraz USA) zaczęła narastać i intensyfikować się rywalizacja. Przedstawienie na piśmie własnej osoby komuś, kto potencjalnie może zapewnić lepszą przyszłość (dać pracę, przyjąć do szkoły), stało się jednym z ważniejszych i trudniejszych zadań. Z tych właśnie względów życiorys jako tekst użytkowy wart jest wielopłaszczyznowej pogłębionej analizy. 7 M. Bachtin, Problem gatunków mowy, [w:] Idem, Estetyka twórczości slownej, Warszawa 1986. 8 A. Wierzbicką, Analiza lingwistyczna aktów mowy jako potencjalny klucz do kultury, [w:] Problemy wiedzy o kulturze. Prace dedykowane S. Żólkiewskiemu, pod red. A. Brodzkiej, M. Hopfinger i J. Lalewicza, Wrocław 1986; A. Wierzbicką, Genry mowy, [w:] Tekst i zdanie. Zbiór studiów, pod red. E. Janus i T. Dobrzyńskiej, Wrocław 1983. 9 Jeśli jednak występuje sam, to najczęściej pod nazwą "biografia", "biogram" - zob. Slownik wyrazów obcych. Wydanie nowe, Warszawa 1996, s. 128; "biografia zbeletryzowana", "biografia literacka", "opowieść biograficzna", "biografia upowieścio-wiona", "powieść biograficzna" - Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny. Tom I A-M. Warszawa 1984, s. 86. Słowo życiorys służy wówczas za synonim wymienionych w serii, ale jako hasło "życiorys" w zasadzie nie pojawia się w słownikach i encyklopediach literackich. Jest za to w leksykonach języka polskiego. Wchodzi tu w rachubę również wspomnienie. A. Taront, Wspomnienia emigranta polskiego z pólnocnej Frań- 14 B. Boniecka, J. Panasiuk. Życiorys na tle innych wypowiedzi biograficznych 155 czy gatunkom wypowiedzi. Tradycji polskiej znane są przede wszystkim takie kolekcje gatunków, jak: podanie - życiorys oraz podanie - opinia - życiorys. W ostatnich latach przybyły nowe: list motywacyjny - c v. - życiorys; list motywacyjny - życiorys; list motywacyjny - c.v. - (ewentualne) załączniki.10 Intencja życiorysu Intencja życiorysu nie wynika z jego definicji, ale jest określona przez użytkowy charakter tego gatunku wypowiedzi. Życiorys, rozumiany jako opis dla celów praktyczno-użytkowych11 własnego życia i działalności, nie jest więc pisany/opowiadany ze względu na samego siebie. Nadawca prezentuje w nim te fakty dotyczące własnej osoby, które mogą okazać się atrakcyjne dla odbiorcy, zgodne z jego oczekiwaniami. Dominuje tu nie funkcja informacyjna, ale funkcja impresywna, a nawet perswazyjna. Stąd w życiorysach kandydatów na studia polonistyczne wysoką frekwencję uzyskują informacje dotyczące humanistycznych zainteresowań, uczestnictwa w olimpiadach z języka polskiego, udziału w konkursach recytatorskich, ortograficznych, przynależności do koła teatralnego, własnych prób twórczości poetyckiej i nagród za tę działalność. WT życiorysach kandydatów na podyplomowe zawodowe studia logopedyczne natomiast wspomina się raczej o doświadczeniach w pracy z dziećmi, szczególnie z dziećmi specjalnej troski, o przygotowaniu pedagogicznym takim, jak: staże, praktyki, kursy dokształcające itp. Rzetelność tych informacji potwierdzana jest własnoręcznym podpisem. Illokucyjną wartość życiorysów zwiększają deklaracje kandydatów dotyczące planów zawodowych. Kandydaci na polonistykę motywują swoje starania o miejsce na uczelni chęcią pracy w zawodzie polonisty, wydawcy, dziennikarza, ubiegający się o przyjęcie na studia zawodowe natomiast - chęcią podniesienia kwalifikacji, potrzebami środowiska, w którym żyją, i koniecznością rozwiązania specyficznych problemów, z którymi stykają się w czasie pracy zawodowej. cji- Do druku przygotowali i komentarzami opatrzyli: D. Beauvois, K. Ożóg, J. Śrutek, Wrocław 1994. 10 Załączniki to formy dołączane fakultatywnie przez zainteresowanego do kanonicznego zestawu tekstów urzędowych lub wymuszone przez procedury urzędowe. Są to zaświadczenia, oświadczenia, kwestionariusze osobowe, wyniki specjalistycznych badań 'tp., a także fotografie. 11 H. Belkę, Problemy typologii i klasyfikacji tekstów użytkowych, "Pamiętnik Literacki", LXX, 1979, z. 3, s. 323-346. 156 III. Gatmki mowy w różnych odmianach i stylach języka Subiektywność informacji ztwartych w tych tekstach bywa obiektywizowana w postaci dołączonych specjalistycznych opinii i zaświadczeń, formułowanych przez instytucje lub osoby uprawnione (np. lekarza specjalistę, psychologa), o braku przeciwwskazań do wykonywania zawodu, szczególnych zdolnościach w dmym zakresie lub potrzebie zdobywania przez kandydata specjalizacji oiaz z zapotrzebowania środowiska, w którym pracuje. Treściowo-kompozycyjny lne K 2,23-90 B 164-181 K 2,158 K 10,75 K 35,51 i- m - ' pogrzeb ------ (_ . ------ "p">cni pngt-jchnwe " ---- .pTwmnwy r.hrrrinnwe . . __ r- m ----- - v. . . ... chrzciny ---- 1_ . ______ _ _____ _ _____________ . ----- .pieśni chrzcinowe 1 akolicznościowel ---- - -------------- ~ ----- ' ~' j 7^my K 5,317-328 P C K 1,309-448 K 4,57-59 t (-.wyliczanki p '" L» rymowanki nfab ----------- .pr7yipii-wki tanemne L SP -L nsom -- - ------------------- -- >P"eśni biesiadne okolicznościowe ^modlitewki K 33,135 KL 135-182 K 48,78 K 39,67 K 45,315 K 16,14-15 FK K 2,155 K 2,154-155 K 2, 221 K 2,156-157 .-.kolędy bożonarodz. twa -.pieśni wielkanocne • SP -.pieśni maryjne -.pieśni o świętych ---- -.TomAuńMiia znachor. dział. ____ T" m ------ • • . ------- , ------ _.tr.ły<;ankl piakl. ' sp ---- ... ,-> pieśni pasterskie ------------ Lpi^ini Hisackie praca --- - - i «-wojna ---------------- - ------------------ - -- 'Pieśni żołnierske to u l M ^ O s 178 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka 1 J* 1 ^- O '- *r* M oo L oo - S 'c -& B " -a fl. 3 Jaj C 3 a CQ i 3ś 2 2 2$ 3 •a 3- " I .IM 5b gt ? ^ y .2 Ó" -3 t> O ^j p* oj rTrfrf rfrra « | | || fl « " » 1 "i i Jc& t,?^ 1 - •§ |ooo i. g g " 8 ^ ,2S I i 1 li 1 1 1 II r! 1 1-1 1. 1 t T T T T T t T TT L 0.1-5.-5. ; -5. -a. -5. ; » 1 S. i 1 1 J t., t t!. T t. T T. .T S. .§ » ~-&\ o Os i 1 ii * G ' •§ 1 1 ' a°i =g "a .S -i ° -H 6^2- •.Ą&.l ^ tf* i^ 1 1 » -s a" f s -i u || 00 a1 " °- L o /r - -S n n - S •S tj S B - *Qt^ U 2 C3 aj ,Q ŁJ - i J lii |J| « e .s- E 1 . 1ś ii ii ^ | |.l-d łsS * ii s- i;l - l JŻ *2 2 1 i g. S 3 i "* c JŚ°"« "s "i'"3 J'*''3" m HHill " auzaiuiouome -------- L « s » | *• li T |^|l - "(tm) J3 O "" ? ^ •§ S 2 5-3 16 Jadwiga Kowalikowa Przysłowia jako komunikaty [w:] Grażyna Habrajska (red.), Język w komunikacji, t. 2, Łódź 2001, Wydawnictwo Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej w Łodzi, s. 112-117 Swoistość przysłów traktowanych jako szczególny rodzaj komunikatów przejawia się: - w semantyce i jej strukturze - w funkcjach - w formie językowej. Cechom tekstu towarzyszą charakterystyczne konstytuanty aktów porozumiewania się, w jakich paremia bywają transmitowane i recypowane: - formacja nadawcy - formacja odbiorcy - relacje pomiędzy uczestnikami interakcji. Sam akt jako taki nosi również znamiona, których nie sposób przeoczyć. Ma on mianowicie podwójny wymiar: - synchroniczny, uwidaczniający się niejako na powierzchni interakcji określonej oraz ograniczonej czasowo i przestrzennie; - diachroniczny, którego istotą jest przekazywanie w ciągu nieokreślonego czasu, z pokolenia na pokolenie, wspólnych i uogólnionych, wzbogaconych i korygowanych doświadczeń w postaci tzw. mądrości ludowych - składników, transmiterów i wykładników kultury. Tak widziany proces komunikacji odznacza się trwaniem i kontynuacją przy neutralizacji kategorii czasu i przestrzeni jako wyznaczników nadawania i odbierania. Z genologicznego punktu widzenia teksty przysłów są niejednorodne. Znajdziemy wśród nich obok przysłów właściwych, prymarnie anonimo-wych, rozmaite sentencje o charakterze tzw. "skrzydlatych słów". Faktycznie trzeba je traktować jako cytaty z dzieł konkretnych autorów: pisarzy, uczonych, myślicieli, wybitnych osobowości itp. Jednak nazwiska ich zacierają się stopniowo w świadomości ł pamięci przeciętnych członków wspólnoty kulturowej i komunikacyjnej. Zaś fragmenty wypowiedzianych tob napisanych niegdyś tekstów, oderwawszy się zarówno od twórców jak 1 °d całości, funkcjonują w społecznym obiegu samodzielnie i anonimowo jako wspólna własność intelektualna i kulturowa. 180 III. Gatltunk' mowy w różnych odmianach i stylach języka Kategoria przysłów odznacz;za sie. wi?c zarazem heterogenicznością oraz otwartością. Jest wciąż rozszer#zana l wzbogacana o konsultacje rekapitulujące doświadczenia kolejnych l pokoleń. Obok wspomnianych - skrzydlatych słów, przenikają do niej także liczne frazeologizmy zwłaszcza t takie, które St. Skorupka nazwał frazami. Przysłowia są wykorzystywaane w procesie porozumiewania się, bądź jako autonomiczne komunikaty, bP^dź jako składniki obszerniejszych tekstów. W pierwszym przypadku trzebią, w nich widzieć nośniki informacji głównych, dla których interakcja zos)staja zainicjowana, w drugim - przekaźniki informacji pomocniczych, przybierających postać motta, egzemplifikacji i ilustracji, argumentu za lub pj>rzeciw w wywodzie czy w interpretacji faktów. Sytuacja pierwsza zachodzi21. gdy recepcja tekstu paremiologicznego jawi się jako cel komunikacji. Zddarza się tak, gdy ktoś przysłowia czyta: dla przyjemności, jako badacz itp. llub wygłasza dla nich samych, np. podczas imprez literackich i kulturalny c cn- Druga, znacznie częstsza, oPbeJmuJe wszystkie upodrzędnione odwołania się do przysłów przytaczanych w obrębie tekstu autorskiego nadawcy, który realizuje inny, niż ich preezentacJa> nadrzędny cel komunikacyjny. Jako komunikaty, przysłowia właściwe nie mają konkretnego nadawcy prymarnego. W przypadku skrzydlatych słów - jego pozycja uległa również neutralizacji, wyzerowaaniu- w każdym razie odbiorcy nie wchodzą z nim w kontakt. Skrywa się l bowiem za samą wypowiedzią. O tym, że autor musiał w jakiejś postaci: ] pojedynczej lub zbiorowej i w jakiś sposób: incydentalny bądź sekwencyjn^o-ewolucyjny zaistnieć, świadczy realność samego tekstu. Nie nastąpiło p?rzecież zjawisko samokreacji! Wnioskowanie pośrednio ppozwala poznać rolę, jaką ów nieobecny nadawca wybrał dla siebie, hinformując o tym uniwersalnego adresata i beneficjenta nauk i wskazóVwek- Można by ją nazwać dydaktyczno-moralizującą. Zakreśla ona ogó^ma. ramę, w której obrębie mieszczą się: - objaśnianie faktów i zjawisk (np. "Strach ma wielkie oczy"); - wskazywanie na zachodzące pomiędzy nimi związki ("Im dalej w las, tym więcej drzew", "Z głodem1 Jak z miodem"); - ostrzeganie (np. "Nie mćow n°P> P°ki nie przeskoczysz"); - radzenie ("Lepiej brzuch^1 zepsuć niż boski dar zmarnować"); - zalecanie ("Co masz zrotblć jutro zrób dzisiaj, co masz zjeść dzisiaj, zjedz jutro", "Jest to cnota na^d cnotami: trzymaj język za zębami"); - snucie refleksji o charaktterze filozoficznym ("Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej"); - pocieszanie ("Koń ma c?ztery nogi i też się potknie"); 16. Jadwiga Kowalikowa, Przyslowia jako komunikaty 181 - wprowadzanie elementów humoru, niekiedy uszczypliwego ("Każda potwora znajdzie swego amatora", "Do św. Ducha nie zdejmuj kożucha, a po św. Duchu dalej chodź w kożuchu", "Młoda jak jagoda na św. Marcina"); - zakazywanie ("Nie pchaj palca między drzwi", "Kobiety nie bij nawet kwiatem!"). Jak pokazują przytoczone przykłady, większość tekstów cechuje poli-funkcyjność dydaktyczna, bądź zakodowana w tekście, bądź też przypisywana mu przez poszczególnych recypientów, konkretyzowana w indywidualnych odbiorach i interpretacjach. Nadawca prymarny przysłów, czyli ich autor, jest nie tylko anonimowy, ale zbiorowy w sensie nie tylko podmiotowym, osobowym, ale pro-cesualnym: ślady jego działań rozciągających się w czasie przejawiają się w wariantywności tekstów paremiologicznych. Gdy istotę zjawiska stanowi zamiana i substytucja w obrębie poszczególnych składników ("Suchy marzec mokry maj, będzie żytko jako gaj" lub: "Suchy kwiecień..." - cd. taki sam), można je traktować jako skutek zakłóceń transmisji lub recepcji spowodowanych niedostatkiem np. artykulacji słuchu lub pamięci (por. zabawę w głuchy telefon). Ale trzeba tutaj dopuścić także świadome działania modyfikacyjne, aktualizację i pluralizację doświadczeń (może zmienić się klimat?). Por. też pary wariantów: "Gniew jest złym doradcą" i "Głód jest złym doradcą"; "Nadzieja jest matką głupich" i "Nadzieja jest matką nieszczęśliwych". Działania innowacyjne sprawiły, że często funkcjonują obok siebie dłuższa i krótsza wersja tego samego przysłowia. Na przykład: "Do św. Ducha nie zdejmuj kożucha" oraz "Do św. Ducha nie zdejmuj kożucha, a po św. Duchu, dalej chodź w kożuchu". Na tym przykładzie widać, iż kreatywność współautora (autora - kontynuatora), zaowocowała wyposażeniam rozszerzonego komunikatu w funkcję ludyczną. Podobny zamysł został zrealizowany w rozwinięciu znanego przysłowia: "Nie mów hop, póki nie przeskoczysz" o sekwencję: "a jeżeli przeskoczysz, najpierw sprawdź, w co wskoczyłeś". Zdarzają się też przekształcenia tekstów paremiologicznych, polegające na zachowaniu ich początkowego odcinka i dodaniu nowego segmentu końcowego często w roli wniosku: np. paremium: "Gość w dom, Bóg w dom" ma też postać: "Gość w dom - jedzenie ze stołu". Niekiedy przekształcenie obejmuje dwie operacje: - substytucje jednego lub kilku składników - przestawienie pierwotnego układu elementów. Porównaj: "Czym chata bogata, tym rada"; "Tym chata bogata, co ukradnie tata". 182 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka 16. , Kowalikowa. Przyslowia jako komunikaty 183 W rezultacie zmienia się też funkcja tekstu: usprawiedliwienie skromnego przyjęcia gościa zostaje zastąpione surową oceną posiadania zdobytego nieuczciwie. Dla dopełnienia prezentacji kategorii nadawcy należy wspomnieć o charakterystycznym dła przysłów nadawcy sekundarnym, pośredniczącym, który konkretny tekst puszcza w obieg, pisząc go czy też wypowiadając. Na uwagę zasługuje również pozycja odbiorcy. Z jednej strony mamy do czynienia z odbiorcą zbiorowym, nieokreślonym, znajdującym się poza czasem, z drugiej bywa on wskazywany przez nadawcę sekundarnego jako adresat wypowiedzi. Z punktu widzenia anonimowego i diachronicz-nego nadawcy prymarnego pozostaje on wszakże wtedy jedynie adresatem cząstkowym, pojedynczą, jednostkową realizacją zbiorowego, nieokreślonego, uniwersalnego (ograniczonego jedynie zasięgiem kulturowym) odbiorcy. Treść przekazywana w przysłowiach, czyli ich semantyka, ma budowę wielowarstwową. Pierwsza, powierzchniowa, mówi o konkretnej rzeczywistości: o wymienionych osobach, faktach, przedmiotach, zjawiskach. Realne elementy tworzą logiczne konstrukcje: obrazy czy ciągi dziań się, które dają się jako takie zrozumieć, zinterpretować. Odbiorca uświadamia sobie bez trudności wszystkie funkcje owych konstrukcji z dominującą funkcją przedstawieniową na czele ("Przyszła kryska na Matyska", "Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka"). W warstwie drugiej sytuuje się znaczenie przenośne oraz symboliczne. Jej recepcja odbywa się poprzez operacje uogólnienia, porównywania, kojarzenia. Merytoryczny charakter egzemplifikacjł zawartych w przysłowiach sprawia, że regulacyjne oddziaływanie owych przekazów obejmuje wiele dziedzin, a poszczególne przykłady mogą być interpretowane w wieloraki sposób, odnoszone do znacznej liczby konkretnych sytuacji ("Na złodzieju czapka gore", "Uderz w stół, nożyce się odezwą"). W warstwie trzeciej znajdują się rozmaite odniesienia w postaci zakotwiczeń w określonej rzeczywistości, np. historycznej, topograficznej, obyczajowej ("Załapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma", "Nie od razu Kraków zbudowano") oraz aluzji. Dla zrozumienia tekstów, w których warstwa ta odgrywa ważną rolę w przekazywaniu informacji potrzebna jest pewna przedwiedza, wtajemniczenie, znajomość spraw i rzeczy (historii, geografii, nazw miejscowych itp.). Dlatego bez dodatkowych objaśnień wiele polskich przysłów, dla odbiorcy cudzoziemskiego lub wywodzącego się z innej tradycji kulturowej, pozostanie komunikatami trudnymi lub wręcz niemożliwymi do odebrania, zwłaszcza w swych warstwach głębszych. Do tekstów ograniczających, przez semantykę, pozycję odbiorcy należą np. przysłowia układające się w swoiste połsko-chrześcijańskie kalendarium ("Na św. Wincenty bywa mróz cięty", "Św. Agnieszka wypuszcza skowronka z mieszka", "Na św. Bartłomiej śliwy jak płomień" i wiele innych), odwołujące się do wydarzeń historycznych ("Za króla Olbrachta wyginęła szlachta"), miejscowości ("Nie od razu Kraków zbudowano"), do Biblii, antyku czy lokalnego folkloru. W warstwie kwintesencji znaczeń tekstu ł kontekstów uwidacznia się funkcja utożsamiająco-jednocząca nadawcę z odbiorcą. Jej rezultat to doświadczenie uczuć wspólnotowych i wynikającej stąd satysfakcji po stronie drugiego z partnerów interakcji. Trzeba też pamiętać o jeszcze jednej warstwie obecnej w przysłowiach. Tworzą ją informacje zakodowane przez nieokreślonego, diachronicznego, zbiorowego nadawcę, niejako mimo jego woli i nieświadomie, mianowicie informacje o nim samym, czyli o całej wspólnocie pokoleniowej, którą reprezentuje: o mentalności, zajęciach, kulturze duchowej i materialnej, statusie materialnym, życiu codziennym jej członków, o systemie wartości stosowanych przez nich w ocenie siebie i świata oraz uznawanych za regulator własnych zachowań. Jej poznanie wzbogaca zarówno rodzimych, jak i zwłaszcza obcych odbiorców o wiedzę interesującą, a niekiedy bardzo potrzebną, jako wykładnik normy zachowań zapewniających kontaktom i konkretnym aktom porozumiewania się skuteczność. Trafna, pełna recepcja przysłów zależy też od indywidualnych cech odbiorcy: struktury jego umysłu przejawiającej skłonności do określonego rodzaju skojarzeń, oraz interpretacji metafor i symboli, a także w bogactwie asocjacji. Owe w znacznej mierze wrodzone predyspozycje kształtuje osobiste doświadczenie. Wielowarstwowość przysłów ma też wymiar kulturowy. Daje się w nich odkrywać mianowicie rozmaite pokłady. Elementy rodzinne, które można by nazwać rodowymi, sąsiadują, a często przeplatają się z elementami obcymi, przejmowanymi i przyswajanymi, lokalne i regionalne z uniwersalnymi. Zjawisko owej heterogeniczności dobrze ilustrują cytowane już teksty współtworzące swoiste połsko-chrześcijańskie kalendarium. Z jednej strony rejestrują one rytm przyrody uwarunkowany m.in. klimatem i determinujący życie ludzi: ich pracę, wypoczynek, sposób ubierania się, odżywiania i in. Z drugiej, wiążą przejawy owego rytmu z innym porządkiem tj. z tzw. rokiem kościelnym, znaczonym m.in. dniami dedykowanymi kultowi różnych Świętych Pańskich. Grupa tego rodzaju powszechnie znanych przysłów uderza swą liczebnością. Przywołajmy poza już zacytowanymi wcześniej kilka dalszych przykładów: "Św. Zofija kłosy rozwija" , "Od św. Hanki chłodne wieczory i ranki" , "Pankracy, Serwacy i Bonifacy źli na ogrody chłopacy" , "Na św. Grzegorza idzie zima do morza" , "św. Maciej zimę traci, albo ją bogaci" . 184 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Wspominając o ujawniającej się w przysłowiach roli nieokreślonego nadawcy pryraarnego, a taksę o wielowarstwowej strukturze semantyki, dotknęliśmy z konieczności funkcji owych swoistych komunikatów. Ich sygnalizowany dydaktyzm wiąże się z pragmatyzmem uwidaczniającym się dobitnie w przestrogach, radach, nakazach, zakazach. Towarzyszy mu aksjologiczna interpretacja spraw ludzkich. Wartościowanie ma charakter bezpośredni lub pośredni, a można by się go dopatrzyć u większości tekstów, które w strukturze głębokiej zawierają schemat: postępuj tak, bo to jest dobre, lub nie rób tak, bo to źle, nie mówiąc już o komunikatach ogniskujących się wokół czasowników performatywnych: "czynić", "robić", "wykonywać" obecnych w warstwie powierzchniowej, np. "Nie rób drugiemu, co tobie niemiło", por.: "Nie śmiej się dziadku z cudzego wypadku", "Nie mów nigdy - nigdy". Wartościowanie dokonuje się też w konstatacjach, gdzie dyrektywność została zneutralizowana, a tekst nabiera charakteru refleksji filozoficznej, np. "Nie ma złego, co by na dobre nie wyszło", "Fortuna kołem się toczy", "Lepszy wróbel w ręku niż gołąb na sęku". Wartości preferowane w przysłowiach należą do uniwersalnych. Są nimi: dobro, prawda, miłość, a także sprawiedliwość, życzliwość, miłosierdzie, oszczędność, pracowitość, umiar, hojność, rozwaga, cierpliwość, wytrwałość, mądrość. Z deficytu wymienionych cnót powstają wytykane w pare-miach wady: chełpliwość, głupota, upór, próżność, pycha, lenistwo, naiwność, obłuda, zazdrość, tchórzostwo, skąpstwo, brak taktu. Otrzymują one zarazem wymiar pragmatyczny, (np. "Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje", "Ziarnko do ziarnka a zbierze się miarka", "Lepiej z mądrym zgubić, niż z głupim znaleźć"). Ich moralizatorska wymowa daje się sprowadzić do konstatacji - opłaca się być cnotliwym. Dopiero w najnowszych tekstach prymarnie reklamowych, które zaczynają funkcjonować jako przysłowia zauważymy akcenty propagowania postaw egocentrycznych czy hedonistycz-nych (np. "Podaruj sobie odrobinę luksusu"). Prezentowane dotąd cechy i funkcje przysłów uzewnętrzniają się poprzez formę językową. Krótkość, często lapidarność tekstu zwiększa su-gestywność, a więc skuteczność komunikacyjną. Nierzadko sprzyja temu rytmizacja oraz rym ("Jaki pan, taki kram"). Uznany za nadrzędny cel dydaktyczny bywa formułowany bezpośrednio przy użyciu form rozkaźnika, np. "Nie mów...", "Nie czyń... ", "Nie zdejmuj...". ..Nie bij..." lub pośrednio: w postaci wysnuwanego przez odbiorcę wniosku, np. "Od św. Hanki zimne wieczory i ranki" - należy się odpowiednio ubierać. "Czas goi rany" - nie należy rozpaczać lecz przeczekać oraz za pośrednictwem metafory, np. "Kto sieje wiatr - ten zbiera burzę", "Skrzypiące drzewo najdłużej stoi, najwięcej przetrzyma", "Gdy 16. Jadwiga Kowalikowa, Przyslowio. jako komunikaty 185 rozum śpi, budzą się demony", "Strach ma wielkie oczy", "Mądrzejsze jajo od kury". Ekspresywności sprzyja nadanie mu kształtu konkretnego obrazu, najczęściej dynamicznego, np. "Przyszła koza do wożą", "Nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka", "Mówił dziad do obrazu, a obraz mu ani razu". Podobną rolę pełni paralelizm składniowy realizowany często w takich m.in. schematach jak: Jak... tak... ("Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie"), Im... tym... ("Im dalej w las, tym więcej drzew"), Jaki... taki. .. ("Jaki pan, taki kram"), Kto... ten (temu)... ("Kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje"), Gdzie... tam... ("Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą") oraz budowanie porównań ("Pasuje jak kwiatek do kożucha" lub "... pięść do nosa", "Wygląda jak strach na wróble" ł in.; "Ma powodzenie jak tramwaj w Boże Narodzenie", "Dobierają się do niej/niego, jak do śledziowej głowy w Wielką Niedzielę", "W marcu jak w garncu"). Za pośrednictwem języka odzwierciedla się też swoista sytuacja nadawcy i odbiorcy. Istnienie pierwszego zdradza np. forma trybu rozkazującego, która jednocześnie drugiego stawia w pozycji adresata (chociaż nie został on nazwany), np. "Śmiej się...", "Nie mów...", "Szukajcie a znajdziecie". Kiedy indziej ściśle ukryty nadawca wskazuje na partnera za pomocą zdania podmiotowego, np. "Kto zjada ostatki, ten piękny i gładki", "Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada", "Kto nie ma w głowie, ten ma w nogach". Czasem jest on wskazany przez wymienienie jego nazwy lub cechy, np. "Głodnemu chleb na myśli", "Dzieci i ryby głosu nie mają". Nie jest to oczywiście nazwa dosłowna, lecz aluzyjna lub dająca się skonkretyzować i uiścić na podstawie analogii i sytuacji. Często następuje pełna neutralizacja pozycji obu partnerów, np. "Łaska pańska na pstrym koniu jeździ", "Deszcz ranny - płacz panny", "Jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma". Tutaj na plan pierwszy wysuwa się sytuacja. Gdy tekst przysłowia stanowi składnik wypowiedzi nadawcy sekundar-nego, sygnalizuje ów fakt struktura zdania. Z przytoczeniem w postaci mowy zależnej i niezależnej, por. "Mądre przysłowie powiada: Nie chwali się dnia przed wieczorem", "Warto pamiętać, iż nie taki diabeł straszny, jak go malują". Obok tekstów, w których cały przekaz został zawarty w słowach, pojawiają się warianty skrócone, gdzie część informacji pozostawiono w kontekście, zakładając jego powszechną znajomość, por. formy: "Nie taki diabeł straszny...", "Komu w drogę...". Istnienie w obiegu tego rodzaju konstrukcji dowodzi, że są one jako całość jednoznacznie rozumiane i interpretowane. To zaś potwierdza hipotezę, iż przysłowia odznaczają się wciąż żywotnością, wyrazistością komunikacyjną. Jako samodzielne teksty 186 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka lub też składniki obszerniejsjych przekazów pełnią wciąż rolę regulatorów zachowań. Ale jednocześnie niektóre ulegają transformacji, co świadczy z jednej strony o zmianie systemu wartości odzwierciedlającego się w zmodyfikowanych mądrościach, a z drugiej o istnieniu zapotrzebowania społecznego na właściwy paremiom sposób ujmowania i upowszechniania nowych doświadczeń (por. "Siedź w kącie, a nie znajdą cię"). Bibliografia Balowski M., 1992, Struktura językowa aforyzmów, Opole. Gluski J., 1971, A Comparatwe Book of English, Prench, German, Italian, Spanish and Russian Proverbs with Latin Appendix, Amsterdam. Kowalikowa J., 1997, Świat wyobrażeń i doświadczeń czlowieka w przyslowiach polskich i koreańskich, "Zeszyty Naukowe UJ MCCX. Prace Językoznawcze", z. 118, Kraków, s. 37-40. Kim J. Ch., 1993, Proverbs, East an West. Ań Antology of Chinese, Korean, Japonese Saings with European Equivalents, Seul. Krzyżanowski J. (red.), 1969-1978, Nowa księga przyslów i wyrażeń przyslowiowych polskich, Warszawa, zwłaszcza t. l (1969) s. VII i dalsze (Dzieje przysłowia polskiego w toku pięciu wieków). Krzyżanowski J., 1958, Mądrej głowie dość dwie slowie. Trzy centurie przyslów polskich, Warszawa, t. 2, (1960), Dmie nowe Centurie przyslów polskich, Warszawa. Markiewicz H., Romanowski A., 11990, Skrzydlate slowa, Warszawa. Mieder W., 1993, Ogólne uwagi o maturze przyslów, "Literatura Ludowa", z. 3, s. 49-68. Nyczaj A., 1996, Mala księga przyslów polskich, Radom. Świerczyńska D., 1978, Paremiogwafia i paremiologia obca, [w:] Nowa księga przyslów polskich, t. 4, Warsaawa, s. 155-163. Świerczyńska D., Świerczyński A.., 1996, Przyslowia w sześciu językach, Warszawa. 17 Maria Wojtak Modlitwa ustalona - podstawowe wyznaczniki gatunku [w:] Jan Adamowski, Stanisława Niebrzegowska (red.), W zwierciadle języka i kultury, Lublin 1999, Wydawnictwo UMCS, s. 129-138 Nie jest łatwo odpowiedzieć na pytanie czym jest modlitwa. Rozpatrywana z filozoficznego lub teologicznego punktu widzenia jawi się jako "najbardziej doskonały akt religijny, dialog, rozmowa z Bogiem" (Zdybic-ka 1984, 156). "W modlitwie jako mowie - akcentuje Welte (1995, 20) - człowiek mówi do Boga i z Bogiem. Człowiek nazywa Boga i wypowiada siebie". Autonomiczna wartość religijnego dialogu wiąże się przy tym z trzema zasadniczymi postawami człowieka modlącego się: postawą religijnego oczekiwania (nadziei), postawą religijnego zrozumienia (wiary) i postawą oddania (miłości) (Węcławski 1995, 98-107; por. też Zdybicka 1984; Welte 1995; Nedoncelle 1995). Ograniczenie rozważań do modlitwy chrześcijańskiej pozwala wyodrębnić trzy formy życia modlitwy zachowane w tradycji (KKK 1994, 607): 1. modlitwę ustną, która nabiera kształtu przez slowa wypowiadane w myśli lub na głos, 2. rozmyślanie, 3. kontemplację. "Formy modlitwy - stwierdza lakonicznie Nedoncelle (1995, 142) - rozciągają się od modlitwy ustnej i stereotypowej do modlitwy milczącej i swobodnej", por. ujęcie Węcławskiego (1995, 108), który wyodrębnia trzy postacie szeroko rozumianego języka modlitwy: milczenie, wewnętrzną lub zewnętrzną improwizację oraz modlitwę ustaloną, wspólną wielu ludziom. Uwzględniając filologiczny punkt widzenia i traktując modlitwę jako typ wypowiedzi o określonej strukturze i potencjale illokucyjnym (funkcjonującej w ramach kultu zinstytucjonalizowanego lub prywatnego), można zaproponować następującą typologię: - modlitwa ustalona (wspólnotowa) z uwzględnieniem różnych form modlitwy liturgicznej oraz spokrewnionych z nią różnorodnych postaci modlitw zawartych w modlitewnikach (zob. Nadolski 1989, 1992); ~- modlitwa prywatna (określenie Zdybickiej 1984, 157) - indywidualna, która może przybierać formę tekstu wotywnego (zob. Kowalski 1993, 1994) lub poetyckiego. 188 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Głównym przedmiotem charakterystyki w przedstawianym szkicu będą te rodzaje modlitw ustalonych, które są w modlitewnikach określane jako okolicznościowe lub przygodne i polecane wiernym jako forma dialogu z Bogiem. Wypada jednak wspomnieć także o wybranych typach modlitwy liturgicznej (ich opisy prowadzone z różnych punktów widzenia znaleźć można w następujących publikacjach: Sinka 1988, Nadolski 1992, Maku-chowska 1996a, Wojtak 1998a). Analizy są pomyślane jako próba charakterystyki genologicznych aspektów modlitwy ustalonej. Gatunek traktuję za Gajdą (1990, 71) jako sposób językowego komunikowania się w określonej dziedzinie działalności ludzkiej, jako wzorzec organizacji tekstu. Opis gatunku może być zatem ograniczony do cech istotnych. "Jako zespół konwencji regulujących wypowiedzi gatunek obejmuje sposoby konstruowania tekstów, ich organizację semio-tyczną, intencjonalne nastawienie nadawcy wobec odbiorcy, a także typowe zastosowania" (Bartmiński 1990, 15; zob. też uwagi o kwalifikacji gatunkowej i stylowej tekstu - Bartmiński 1998). Punktem wyjścia przedstawianych tu analiz chcę uczynić model tekstu (strukturę, globalny schemat, superstrukturę w terminologii van Dijka), a więc wyznaczniki granic (tworzące ramę tekstową składniki: inicjalny i finalny), a także sposób zorganizowania wewnętrznej struktury tekstu (segmenty tekstowe i relacje między nimi). Kolejnym składnikiem opisu wzorca gatunkowego modlitwy ustalonej będzie charakterystyka potencjału illokucyjnego tego typu wypowiedzi, a komponentem dopełniającym próba opisu stylistycznego. Niektóre zagadnienia omówiłam szerzej w artykule poświęconym początkom stylu religijnego w polszczyźnie, gdzie charakteryzowałam modlitwę jako podstawowy gatunek tego stylu, czyniąc punktem wyjścia pojęcie wzorca tekstowego (Wojtak 1992). Model tekstu Rama - składnik inicjalny Człowiek odczuwający potrzebę kontaktu z Bogiem w modlitwie może swe pragnienie urzeczywistnić w obrębie działań kultowych (liturgii) lub poza liturgią. Spełnienie takiego pragnienia ułatwiają modlitewniki (książeczki do nabożeństwa) zawierające teksty modlitewne o strukturze kolekty (szczegóły w dalszej części szkicu), teksty litanii oraz inne rodzaje wypowiedzi umożliwiające kontakt ze sferą sakralną. W obrębie modlitewnika wyodrębnione są różne klasy modlitw (brak miejsca na rozwijanie tego 17. Maria Wojtak, Modlitwa ustalona - podstawowe wyznaczniki gatunku 189 zagadnienia) - dla przedstawianych analiz ważne są te grupy wypowiedzi, które wiążą się ze strukturą i funkcją tytułów. Tytułom owym da się przypisać status standardu ze względu na ukształtowanie formalne. Zawierają bowiem zwykle nazwę gatunkową modlitwa i określenie odsyłające do sytuacji komunikacyjnej. Odzwierciedlają więc złożone relacje nadawczo - odbiorcze, różnorodność celów oraz czasowego usytuowania modlitwy (zob. Wierusz Kowalski 1973). W modelu tekstu tytuł pełni funkcję inicjalnego składnika ramy tekstowej, podlegającego procesom petryfikacji. W grupie analizowanych tytułów wyodrębniają się więc: a) formy realizujące schemat Modlitwa X-a, czyli odsyłające do twórcy: modlitwa św. Ignacego, św. Bernarda, św. Augustyna itd. lub do nadawcy, a więc osoby, która reprezentując określoną kategorię wiernych, uzna tekst za własny: modlitwa bierzmowanego, człowieka starego, żołnierza itd.; b) formy typu Modlitwa za..., czyli tytuły odsyłające do benefaktywnego uczestnika aktu komunikacji, np.: za Ojca Sw., za biskupa, za kaplanów, rodziców, wodza, ojczyznę itd. W nowszych modlitewnikach tytuły modlitw wstawienniczych przybierają formę W intencji X-a; c) formy odsyłające do adresata, schemat: Modlitwa do..., np.: do Najświętszej Panny Nieustającej Pomocy, do św. Antoniego itd.; d) formy określające składniki roku liturgicznego, formuła: Modlitwa na..., np.: na Zwiastowanie; na Adwent, na Nowy Rok itd.; e) formuły nazywające cel: Modlitwa o..., np.: o urodzaje, o pokorę, o trzeźwość, o zdrowie mamy itd.; f) formuły złożone typu: Modlitwa X-a Rama - składnik finalny Finalny składnik ramy tekstowej tworzą dwa komponenty (segmenty) - oba w wysokim stopniu spetryfikowane: formuła końcowa o funkcji do-ksologii i aklamacja. Formuła doksologiczna, a więc wysławiająca Boga, pojawia się także w modlitwie liturgicznej, jako autonomiczna wypowiedź lub jako segment większej całości. Jej pełna wersja brzmi: Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Syna Twego, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków (zob. Sinka 1988, 183). Tylko ona jest uwielbieniem Boga w trzech osobach. Najczęściej stosowana jest wersja skrócona: Przez Chrystusa, Pana naszego (z możliwością zmiany szyku). Dodać trzeba, że kształt formuły zależy od tego, kto jest adresatem modlitwy, sama formuła zaś przejęta jest z kolekty (szczegóły niżej). W roli aklamacji występuje zwykle Amen, które w takim przypadku nie tylko zamyka modlitwę właściwą, ale jest potwierdzeniem treści modlitwy. Można je traktować jako znak pokrewieństwa ze strukturą kolekty. 190 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka 17. Maria Wojtak, Modlitwa ustalona - podstawowe wyznaczniki gatunku 191 Aklamacja taka może być samodzielnym i jedynym wypełnieniem finalnej przestrzeni tekstu. Segmentacja wewnętrzna tekstu Większość wypowiedzi modlitewnych zawartych w książeczkach do nabożeństwa powiela strukturę kolekty, czyli pierwszej modlitwy kapłańskiej na początku Mszy św. (por. Sinka 1988,182-183; Nadolski 1992,130-131). Kolekta składa się z trzech zasadniczych części: anaklezy, anamnezy (które tworzą inwokację) i prośby (zob. Nadolski 1992, 130). Analizowane modlitwy można zatem uznać za teksty kliszowane w sensie formalnym. Oto ilustracja w postaci Modlitwy przed podróżą (Md, 78): 1. Anakleza, czyli wezwanie Boga: Boże. 2. Anamneza, czyli przypomnienia działań Boga i pośrednie uzasadnienie prośby: któryś prowadzil slugę swego Abrahama i strzegl od niebezpieczeństw na wszystkich drogach jego wędrówki. 3. Prośba: prosimy Cię, abyś raczyl strzec nas slugi swoje. Bądź nam, o Panie, przy wyruszeniu pomocą, w drodze pociechą, w skwarze ochlo-dą, od deszczu i zimna osloną, w znużeniu silą niosącą, w przeciwno-ściach obroną, w trudnych przejściach podporą, na wypadek rozbicia przystanią, abyśmy prowadzeni przez Ciebie, szczęśliwie doszli do celu podróży, a potem w zdrowiu powrócili do swych domów. O stereotypizacji schematu świadczy nie tylko stałość przedstawionego układu, podlegającego reprodukcji, lecz także sposoby wiązania anaklezy z anamnezą: Boże, który...; Boże, Ty... (zjawisko obserwowane w strukturze kolekty - zob. Nadolski 1997, 178). Procesom stereotypizacjł podlegają wszystkie segmenty wypowiedzi modlitewnej. Anakleza przybiera najczęściej postać wezwania: Boże (Boże nasz, Boże Stwórco i Odkupicielu); Wszechmogący, Wieczny Boże; Miłosierny Boże; Panie lub Panie Boże. Źródłem owych nazw jest Kanon Rzymski, a więc ich użycie to kolejny przejaw pokrewieństwa analizowanych tekstów z modlitwą liturgiczną (por. Nadolski 1997,177). Najogólniejsze prawidłowości związane ze stosowaniem nazw wypełniających apostrofy rysują się następująco: w zwrotach do Boga Ojca podstawowym składnikiem jest forma Boże lub Ojcze, inwokacje kierowane do Chrystusa są formułami z wokatywem Panie jako konstytutywnym składnikiem, anaklezy w wypowiedziach adresowanych do Matki Bożej zawierają najczęściej formę Matko (por. Makuchowska 1996 b, 65). O schematycznym początku anamnezy była już mowa, trzeba więc jeszcze tylko zwrócić uwagę na stereotypowy sposób formułowania prośby: spraw prosimy, aby...; spraw, aby...; prosimy Cię, abyś...; roz-kaźnik dookreślający i ukonkretniający prośbę poprzedzony formą racz (abyś raczyl). Globalny schemat modlitwy ustalonej, nawiązującej do struktury kolekty, rysuje się następująco: Modlitwa (do...; o...; za... itd.) Boże, który. •. (Ty...), spraw, prosimy, aby... (Przez Chrystusa, Pana naszego). Amen. Potencjał illokucyjny Wypowiedź modlitewną winno się rozpatrywać jako wyjątkowy, osobliwy, szczególny typ działania językowego. Na poziomie wzorca działania wyróżnia taką wypowiedź złożony potencjał illokucyjny, gdyż jest ona prośbą (błaganiem, skargą), ale także dziękczynieniem i uwielbieniem Boga. W określonych tekstach wymienione rodzaje celów mogą wystąpić jako autonomiczne. Najczęściej jednak prośbie lub dziękczynieniu jako illokucji dominującej towarzyszy uwielbienie jako działanie subsydiarne (wspierające illokucję główną). Modlitwa jest jednak także obcowaniem człowieka religijnego z Bogiem, formą zredukowanego dialogu, modlitwa zatem wzywa i nazywa Boga, a dialog jest podejmowany z wiarą (z przeświadczeniem) o realności osoby słuchającej, o stałej obecności Boga. W obrębie modlitwy rozpatrywanej jako działanie (zdarzenie komunikacyjne) da się wyodrębnić zespół kroków illokucyjnych (illokucjł cząstkowych) realizowanych przez kolejne segmenty modelu (por. Żmudzki 1990). Cel modlitwy ustalonej opisywany przez pryzmat jej struktury, a realizowany sukcesywnie, przedstawić można w postaci następującej formuły (schematu kroków illokucyjnych): ufne wezwanie Boga (konceptualizowa-nego jako istota wszechmocna, wieczna, potężna i nieogarniona itd.), przypomnienie Jego działań, sformułowanie prośby. Człowiek religijny zakłada bowiem (presupozycja pragmatyczna), że skoro Bóg jest wielki, potężny, spełni także jego prośbę. Bez takiej presupozycji dialog z Bogiem nie miałby sensu. Hierarchia ilłokucyjna (pojęcie zaproponowane przez Motscha - por. Żmudzki 1990, 152) obejmuje natomiast illokucję dominującą, jaką jest Prośba, i illokucję subsydiarne: wezwanie i odwołanie do działań Boga jako pośredni sposób wyrażania uwielbienia, adoracji, głoszenia Bożej chwaty- Brak miejsca na szczegółową charakterystykę sposobów wykonania Poszczególnych działań językowych. Zaznaczyć więc wypada jedynie, że w modlitwie ustalonej przebiegają one z reguły według konwencjonalnych 192 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka 7 Maria Wojtak, Modlitwa ustalona - podstawowe wyznaczniki gatunku 193 wzorów. Adresowanie ma kształt frazy wokatywnej w funkcji apelu właściwego, wypełnionego formami językowymi wybieranymi z określonego repertuaru. Przypomnienie działań Boga jest strukturą narracyjną oparta na wyliczeniu, a prośba jawi się jako bezpośredni akt mowy z precyzyjnie dookreślonym przedmiotem (dlatego ten segment tekstu przybiera niejednokrotnie kształt wyliczenia). Szczególny charakter prośby modlitewnej (a także modlitewnego dziękczynienia) wiąże się z rolą illokucyjną nadawcy, który występuje jako petent wobec sacrum - nieogarnionego, niewyrażalnego. Wypowiedzi modlitewne zawierają więc liczne formy językowe służące podnoszeniu rangi adresata i obniżaniu rangi nadawcy (zob. Skubalanka 1990, 147). O doborze form adresatywnych była już mowa, trzeba więc jedynie przypomnieć, że ich obecność jest obligatoryjna (zob. Wojtak 1992, 92). Obraz relacji między nadawcą tekstu modlitewnego a jego adresatem ukonkretnia się przez wprowadzenie specjalnych zabiegów służących uobecnieniu podmiotu mówiącego. Istotne są zarówno formy autoadresatywne, jak i różnorodne przejawy osłabienia kategoryczności imperatywów wyrażających intencję prośby. Rola illokucyjną nadawcy to rola pokornego sługi, niegodnego łask, którymi w swym miłosierdziu (czemu człowiek modlący się daje wiarę) obdarza go Bóg. Jest ona stosunkowo często tematyzowana. Porównajmy dla przykładu następujące sformułowanie: Wejrzyj na moją nędzę i trudne położenie (CHP, 175); Oto my, dzieci twego Kościoła, przed Twym ukorzeni Majestatem, błagamy... (CHP. 179; MSW, 266); abyś raczył strzec nas sługi swoje (Md, 78); użycz sługom swoim daru trwałego spokoju (Md, 79). W wielu wypowiedziach, dla odmiany, nadawca niemal znika z tekstu, gdyż jest weń wpisany jedynie za pośrednictwem czasownikowych form gramatycznych lub stosownych zaimków. Dystans między nadawcą a adresatem uwypuklają wtedy różnorodne adresatywy powtarzane w tekście wielokrotnie. Rolę illokucyjną nadawcy odzwierciedlają ponadto wyrażenia, które prośbie nadają kształt działania szczególnie uprzejmego. Modlący się człowiek wyraża przekonanie, że spełnienie prośby zależy od woli Bożej. Dlatego tak często w kierowanych do Boga petycjach pojawiają się formuły z czasownikiem raczyć (funkcjonującym niegdyś jako ważny składnik etykiety dworskiej, a potem szlacheckiej): racz przyjąć modły nasze (JM, 21; NB, 125); racz przyjąć pokorne prośby nasze (JM, 40); racz nam łask swych udzielić (MSW. 264); racz wszystkie me westchnienia przyjąć łaskawie (CHP, 189). Modlitwę wyróżnia więc specjalna optyka nadawczo - odbiorcza oraz określone, konwencjonalne, osadzone w tradycji językowe środki jej wyrażania. Stylistyczne wyróżniki wypowiedzi modlitewnych Modlitwa ustalona okolicznościowa (przygodna) jest wypowiedzią skierowaną do Boga (lub innej osoby ze sfery sacrum), realizującą określony schemat (model tekstu). Funkcjonuje jako przejaw dialogu z istotą niepo-strzegalną, a zatem dostępną jedynie poprzez symbol. Jak każda modlitwa ma ona charakter apelatywny. Człowiek świadomy swej ograniczoności, odrębności bytowej, ale także moralnej niższości nawiązuje z Bogiem kontakt osobowy. Wypowiedzi tego typu podlegają procesom sakralizacji (ry-tualizacji). O modlitewnej wartości słowa decyduje bowiem jego religijna historia (por. Węcławski 1995, 113). Jakie zjawiska uznać zatem można za stylistyczne wyróżniki przedstawianego gatunku modlitwy? Ważną grupę cech tworzą wyróżniki uwarunkowane strukturalnie, a więc szablonowość (termin ten nie ma konotacji wartościujących) w związku z petryfikowaniem się globalnego schematu tekstu, który podlega procesom: a) standaryzacji - konkretne wypowiedzi realizują skostniałą strukturę podstawową, powielającą model kolekty, dlatego analizowane modlitwy okolicznościowe tworzą gatunek wtórny w stosunku do wspomnianego wariantu modlitwy liturgicznej; b) stereotypizacji - określone segmenty tekstu (nie tylko ramowe) przybierają kształt formuł lub innych klisz. Wśród cech o determinacji strukturalnej sytuować zatem trzeba szablonowość jako cechę prymarną (dominantę); formuliczność oraz powtarzalność (gdyż obowiązuje zasada analogii jako podstawowy wyznacznik kompozycyjny - stąd paralelny układ segmentów, powtórzenia i anafo-ry) jako cechy sekundarne (por. rozróżnienia zaproponowane przez Riesel i Kożynę i przedstawione precyzyjnie w monografii Wyderki 1990). Kolejny zespół wyróżników to, w proponowanym tu ujęciu, cechy związane z potencjałem illokucyjnym wypowiedzi modlitewnej: apelatywność (bo trudno mówić o perswazyjności, jeśli rozumie się ją jako oddziaływanie na postawy oraz przekonania odbiorcy) i dialogiczność. Pragmatyczne uwarunkowania wymienionych cech nie są ich jedynymi determinantami. Intencje i cele wypowiedzi modlitewnej realizują się, jak pokazywałam, w poszczególnych krokach illokucyjnych związanych ze strukturą tekstu. Godne uwypuklenia jest też bogactwo wykładników wymienionych cech. Szkicowy nawet opis stylistycznych cech tekstów musi zawierać wzmiankę o wyróżnikach związanych z genezą użytych środków. Mówiąc o genezie mam na myśli zarówno formy typowe dla wielkich stylów funkcjonalnych (odmian językowych) i niosące z sobą cechę potoczności, kolokwialności, oficjalności, urzędowości, naukowości, rytualności itp., jak i tzw. barwę 194 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka, stylistyczną form, czyli żartobliwość, archaiczność, hieratyczność (podnio-slość, wzniosłość), wulgarność, pospolitość itp. Modlitwa ustalona preferuje niezwykłość, hieratyczność i archaiczność (naturalny konserwatyzm - zgodnie z określeniem Węcławskiego 1995, 114). Wśród wykładników owych cech sytuują się: formy składniowe - finalny szyk orzeczenia, postpozycja przydawki; formy fleksyjne i leksykalne. Porównajmy dla przykładu: Daj nam, prosimy, Panie, deszcz pożyteczny, a wyschlą i spragnioną ziemię niebieskimi potoki napełnij (JM, 41); Oto boleść przykula mnie do loża, niemoc trawila ciało moje, a śmierć otaczala mnie z tysiącem postrachów swoich (CHP, 182-183); Pobłogosław, Panie, nas i te dary, które z Twej szczodrobliwości pożywać mamy (JM, 23). Wzorzec gatunkowy modlitwy ustalonej A. Spetryfikowany model tekstu: 1. Rama: a) składnik inicjalny - schematyczny tytuł lub wezwanie modlitewne; b) składnik finalny: formuła doksologiczna najczęściej w wersji zredukowanej (może być opuszczony), aklamacja - zawsze Amen. 2. Segmentacja: podział na trzy człony: dwa pierwsze tworzą inwokację i są wezwaniem adresata ze sfery sakralnej (anakleza) oraz przypomnieniem jego działań (anamneza); trzeci jest modlitewną prośbą. Liczne elementy tego modelu są kliszowane, schematyczny jest też sposób łączenia segmentów. B. Złożony potencjał illokucyjny - modlitwa jako szczególny rodzaj komunikacji człowieka religijnego z nieogarnioną i niewysłowioną sferą sakralną, człowieka, który z wiarą w opatrzność występuje w roli petenta w stosunku do osób z tej sfery. Wzorzec modlitwy (wzorzec działania modlitewnego) obejmuje linearny układ intencji w postaci kroków illoku-cyjnych, wpisanych w poszczególne segmenty: adresowanie i przypomnienie (uzasadnienie, motywacje prośby) - pośrednio zaś akt adoracji Boga, prośba lub dziękczynienie. W skład wzorca wchodzi jednak także trwały układ intencji związanych z ich relacjami. Jest to układ subsydiarny z intencją prośby jako dominującą. C. Stylistyka: wiązka cech o uwarunkowaniach strukturalnych, a więc szablonowość (formuliczność, powtarzalność), grupa cech o determinacji pragmatycznej - apelatywność i dialogiczność (ale też ekspresywność) 17. Maria Wojtak, Modlitwa ustalona - podstawowe wyznaczniki gatunku 195 oraz zespół wyróżników związanych z genezą użytych środków: niezwykłość (metaforyczność i symboliczność), hieratyczność i archaiczność. Wykładniki językowe: kompozycja; konstrukcje składniowe (zjawiska z zakresu szyku i paralelizmy), formuły, leksyka terminologiczna, podniosła, specjalna metaforyka i symbolika. Dążenie do harmonizowania środków oraz typi-zowania, a także nadawanie tekstowi kształtu, który odbiega nie tylko od potoczności, ale także od sposobów wysłowienia typowych dla innych sfer komunikacji. Przyjęty w przedstawionym szkicu punkt widzenia nie pozwala wydobyć i precyzyjnie opisać wszystkich aspektów modlitwy ustalonej. Umożliwia jedynie pokazanie tych jej składników, które sytuują wypowiedź modlitewną w klasie wypowiedzi użytkowych. Tak zaprogramowany opis może mieć charakter dyferencjalny i deskryptywny zarazem. Umykają mu jednak, co trzeba z pokorą przyznać, bardzo ważne zjawiska, charakterystyczne wyłącznie dla modlitwy. "Modlitwa jako mowa - stwierdza Welte (1995, 20-21) - musi siebie przekraczać ku Temu, do Kogo przemawia. [... ] Musi się poruszać jednocześnie [... ] na płaszczyźnie mowy bezpośredniej i jej skończoności, i na zapośredniczonej przez skończoną mowę płaszczyźnie nieskończoności Boga, którego modlitwa ma wzywać i nazy- wać Ku pierwszej z owych płaszczyzn filolog może próbować się zbliżać, druga pozostaje dla niego tajemnicą. Literatura Bartmiński J., 1990, Folklor - język - poetyka, Wrocław. Bartmiński J., 1998, Tekst jako przedmiot tekstologii lingwistycznej, [w:] Tekst. Problemy teoretyczne, red. J. Bartmiński, B. Boniecka, Lublin. Gajda S., 1990, Gatunki wypowiedzi, [w:] Sprawozdania Opolskiego Towarzystwa Przy-jaciól Nauk. Wydzial H Języka i Literatury, seria B, Opole. Kowalski P., 1993, Samotność i wspólnota. Inskrypcje w przestrzeniach wspólczesnego życia, Opole. Kowalski P., 1994, Prośba do Pana Boga. Rzecz o gestach wotywnych, Wrocław. Makuchowska M., 1996a, Struktura gatunkowa modlitwy liturgicznej, [w:] Styl a tekst, red. S. Gajda, M. Balowski, Opole. Makuchowska M., 1996b, Modlitewne formy adresatywne, "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Opolskiego, Językoznawstwo", t. 16, Opole. Nadolski B., 1989, Liturgika, t. l, Liturgika fundamentalna, Poznań. Nadolski B., 1992, Liturgika, t. 4, Eucharystia, Poznań. Nadolski B., 1997, Inspiracja liturgiczna w Modlitewniku księżnej Gertrudy, [w:] Tekst sakralny. Tekst inspirowany liturgią, Red. G. Habrajska, Łódź. Nedoncelle M., 1995, Prośba i modlitwa, Kraków. 196 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Sinka T., 1988, Zarys liturgiki, Gościkowo-Paradyż. Sinka T., 1994, Zarys liturgiki, Kraków. Skubalanka T., 1990, O kilku problemach gramatyczno-stylistycznych literatury staropolskiej, "Acta Universitatis Lodziensis. Folia Linguistica", 23, Łódź. Welte B., 1995, Modlitwa jako mowa, "Znak", z. 12. Węcławski T., 1995, Wspólny świat religii, Kraków. Wierusz Kowalski J., 1973, Język a kult. Funkcja i struktura języka sakralnego, [w:] Studia Religioznawcze PAN, nr 6, Warszawa. Wojtak M., 1992, O początkach stylu religijnego w polszczyźnie, "Stylistyka", l, Opole. Wojtak M., 1998a, Czy można mówić o stylu czlowieczej rozmowy z Panem Bogiem?, [w:] Czlowiek - dzielo - sacrum, red. S. Gajda, H. J. Sobeczko, Opole. Wojtak M., 1998b, Projavlenije standartizacii v vyskazyiianijach religioznogo stilja (na materiale liturgićeskoj molitvy), [w:] Tekst: Stereotip i tvorćestvo. Meźvuzovskij sbornik naućnych trudov, Perm. Wyderka B., 1990, Cechy skladniowo-stylistyczne siedemnastowiecznej prozy publicystycznej. Piśmiennictwo śląskie na tle ogólnopolskim, Opole. Zdybicka Z., 1984, Czlowiek a religia, Lublin. Żmudzki J., 1990, Dynamika tekstu a jego struktura, [w:] Tekst w kontekście, red. T. Dobrzyńska, Wrocław. Wykaz skrótów CHP - Chwalmy Pana. Modlitewnik i śpiewnik dla wszystkich, oprać. ks. J. Szyca, Warszawa 1987. JM - Jezus i Maryja. Modlitewnik dla wiernych, ułożył ks. A. L., Warszawa 1966. KKK - Katechizm Kościola Katolickiego, Poznań 1994. Md - Módlmy się..., oprać. ks. J. Humeński, ks. J. Żukowicz SJ, Kraków 1974. MSW - Módlmy się wszyscy. Książka do nabożeństwa dla doroslych, dzieci i mlodzieży, oprać. ks. dr S. Krzysztofalik, Warszawa 1977. 18 Stefan Sawicki Gatunek literacki: pojęcie klasyfikacyjnej typologiczne, politypiczne? [w:] Henryk Markiewicz, Janusz Sławiński (red.), Problemy metodologiczne wspólczesnego literaturoznawstwa, Kraków 1976, Wydawnictwo Literackie, s. 204-211 1. Szkic ten porusza problematykę wyraźnie metodologiczną. Stawia sobie zresztą skromne cele; jest próbą pełniejszego zrozumienia trudności związanych z charakterem pojęć, charakterem znaczenia nazw, którymi posługujemy się w genologii. Dotyczy zagadnień z pogranicza nauki o literaturze i szeroko rozumianej logiki. 2. Jak wiadomo, szczególnie silny akcent na kategorię gatunków literackich kładł ten nurt myśli teoretycznej o literaturze, który odnajdujemy w poetykach klasycystycznych, poetykach Odrodzenia i Oświecenia1. Bliższe wejrzenie pozwala stwierdzić, że pojęcie gatunku było tu budowane jako pojęcie klasyfikacyjne. Jeśli nawet nie zachowywano jednolitej zasady podziału w obrębie pojęcia nadrzędnego, często zresztą takiego pojęcia nie konstruowano, to jednak zawsze uważano, że wszystkie cechy stanowiące pojęcie, tworzące pojęcie, muszą być obecne w każdym egzemplarzu, w każdym utworze należącym do klasy pojęciem tym wyznaczonej. Utożsamienie następowało w oparciu o bezpośrednią konfrontację utworu i pojęcia. Stąd wniosek o daleko idących praktycznych konsekwencjach: utwór, który nie posiada choćby jednej cechy wymaganej przez pojęcie gatunku, nie jest utworem przynależnym do tego gatunku. Poczucie rzeczywistości i zdrowy rozsądek chroniły naturalnie przed banicją wiele dzieł, zwłaszcza wybitnej wartości, ale nie chroniły już ich przed ujemną oceną przy interpretacji. Bardzo ważnym - choć nie jedynym naturalnie - kryterium wartościowania była bowiem wówczas wierność w stosunku do ustalonych pojęć gatunkowych. Utwór, który nie posiadał jakiejś cechy przewidywanej dla klasy gatunkowej, do której należał, był oceniany ujemnie, często •- bez "taryfy ulgowej". W naszej tradycji krytycznej szczególnie wyraźnie to wartościowanie genologiczne zaznaczyło się w mało samodzielnych, 1 Zagadnienia z tym związane omawia m.in. S. Pietraszko, Doktryna literacka polskiego klasycyzmu, Wrocław 1966. 198 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka lecz bardzo typowych, ujęciach Ludwika Osińskiego. Jakże klasycystycznie brzmią choćby jego uwagi oceniające Odprawę poslów greckich: Oto cała osnowa tragedii z kilkunastu scen złożonej, ozdobionej chórami, mającej wszelkie przymioty jedności i prawdy. Schodzi jej na trwodze i przerażeniu, na tych ważnych znamionach, którymi się scena tragiczna od epopei rozróżnia [.. . ]2. Szkic o "poezji pasterskiej" w III t. Dziel Osińskiego3 w całości jest swoistą pulsacją - do i od jakościowego wzorca gatunku. Przyczyny tego wartościującego nastawienia wiążą się jeszcze z tradycjami myśli starożytnej. Arystoteles poetykę zaliczał przecież do filozofii praktycznej, która posiadała ambicje kierowania działalnością ludzką. "Teoria naucza, jak postępować należy, aby podobne dzieła utworzyć" - to było powszechne przekonanie w kręgu oddziaływania poetyki klasycystycznej. Dostosowanie powstającego każdorazowo utworu do zaakceptowanego powszechnie systemu reguł genologicznych było uważane za elementarny obowiązek poety, za sprawdzian posiadanego przezeń kunsztu - stwierdza w odniesieniu do okresu staropolskiego Teresa Michałowska4. Wydaje się jednak, że do przyczyny wiążącej się z ogólnym, Arysto-telesowskim jeszcze, podziałem nauk na teoretyczne i praktyczne, dodać należy i tę, która wynika z charakteru pojęć genologicznych. Siatka pojęciowa, przez którą patrzono na literaturę, była mało elastyczna, oddzielała wyraźnie i faworyzowała utwory gatunkowo "prawowierne", była mało tolerancyjna dla chwiejnego pogranicza. Poetyka klasycystyczna jest dobrym przykładem tego, jak rodzaj pojęć, którymi się posługujemy (tym razem klasyfikacyjnych), może formować nasze poglądy na rzeczywistość, a także sposoby jej interpretacji i oceny. 3. Ten aspekt normatywny dawnych teorii gatunkowych, często ujawniający się zresztą poprzez zdania powinnościowe, wzbudził właśnie najostrzejszy sprzeciw pokolenia romantyków. Postulowali oni bądź to praktyczne krzyżowanie gatunków, bądź też teoretyczne ich pomijanie jako nieistotnych konwencji. Na naszym terenie jako szczególnie wyraźną, choć może niebyt wpływową, odnotować można wypowiedź Adama Mikołaja Pieńkiewicza w wydanej w latach 1835-36 w Wilnie antologii Wybór po-ezyj z pisarzów polskich...: [...} nie czyniłem względu na liczne [... ] rodzaje, gatunki i podgatun-ki. Mniejsza albowiem dla, serca naszego, czy ktoś swoich uczuć i wyobraźni płody w sposób nieśmiertelnych Homerów, Wirgilich, Tassów przedstawił; [... ] czy przejął się duchem Szekspirów, Szyllerów, Gettych; [... ] bądź się unosi z Dawidem, Pindarem, Naruszewiczem, Koźmianem, Osińskim; [...] lub na wiejskim flecie Teokrytów, Gesnerów, Szymonowiczów, Kar-pińskich przegrywa; [... ] lub też drogą Ezopów, Lafontenów, Lessingów, Kryłowów, Morawskich, Góreckich; czyli by wreszcie utorował sobie jakąś nową do tajni serca ludzkiego drogę. Skoro tylko poema szlachetnymi i pięknymi obrazami zdolne jest wzruszyć serce i podnieść ducha czytelnika, już tym samym jego autor ma niezaprzeczalne prawo i do prawdziwej chwały, i do czci spółczesnych i potomnych5. Pieńkiewicz przyjmuje podział poezji w oparciu o nowe kryteria: tematykę i stosunek do niej mówiącego i przeżywającego podmiotu. Wyróżnia: "pienia religijne", "wiersze filozoficzne" ("poważne i tkliwe" oraz "wyśmiewające" ) i "poezję erotyczną". Podział zrozumiały, jeśli "źrzódłem poezji jest serce człowieka; duszą jej wierne uczuć, namiętności i charakterów ludzkich obrazy; a celem poezji jest obudzenie w ludziach prawych uczuć"6. Ten przydługi cytat miał wskazać jedynie kierunek przemian świadomości literackiej, przemian, które miały wówczas charakter niewątpliwie rewolucyjny, a które z czasem się umocniły i po dziesięcioleciach najsilniejszy teoretyczny wyraz - w skali światowej - znalazły, nie bez wpływu heglizmu, w poglądach Benedetto Crocego. U nas po r. 1918 zwłaszcza przedstawiciele awangardy akcentowali nastawienie antygatunkowe, co m.in. wiązało się z postulatem oryginalności, nowatorstwa7. Jeszcze w r. 1936 sporo racji miała Stefania Skwarczyńska, gdy pisała: Wszystkie kierunki w teorii literatury od psychologizmu i nawet este-tyzmu po kierunek czystej teorii - widzą w koncepcji rodzaju literackiego skostniałość, obcą życiu, jeśli już nie wyraźnie hamującą jego rozwój, coś, jeśli nie szkodliwego dla twórczości, to zupełnie zbędnego, coś, co jako pojęcie pomocnicze (Hilfsbegriff) może się przydać w szkole lub nauce, ale co nie ma istoty wyraźnej, co, jednym słowem, nie jest z żadnego punktu widzenia istotne8. 4. Niezależnie jednak od tych przemian i antygenologicznych nastawień dawny, klasycystyczny podział na gatunki literackie trwał nadal - w różnych podręcznikach, w nawiązujących do dawnych tradycji poetykach9. Trwał i przetrwał przecież długi okres niepopularności. Równocze- 5 Wybór poezyj z pisarzów polskich Tamże, s. III. ], Wilno 1835, t. I, s. XLIX-L. 2 L. Osiński, Dzielą, t. III, Warszawa 1861, s. 216. 3 Tamże, s. 300-317. 4 T. Michałowska, Staropoilska teoria genologiczna, Wrocław 1974, s. 156. Tamże, s. III. 7 Zob. E. Balcerzan, Sytuacja gatunków, [w:] Przez znaki, Poznań 1972, s. 132-194. 8 S. Skwarczyńska, Ze studiów o istotności i istocie rodzajów literackich, "Pamięt-nim Literacki" XXXIII (1936), s. 577. 9 Np. w licznych wydaniach H. Gallego Stylistyki i teorii literatury oraz Teorii prozy i poezji w zarysie. 200 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka śnie powstawały stopniowo w badaniach literackich warunki sprzyjające jego ponownej akceptacji. Prócz coraz wyraźniejszego uświadamiania sobie podziału cech na istotne dla pojęcia (niezmienne) ł nieistotne (zmienne) oraz związanej z tym zmienności zjawisk, jednym z momentów tworzących nową sytuację było też dostrzeżenie przez naukę możliwości tworzenia pojęć innego charakteru niż pojęcia klasyfikacyjne. Próbowano je tworzyć już w II pół. XIX w. przede wszystkim na terenie nauk społecznych, a szczególnie duże zasługi ma tu znany socjolog i metodolog niemiecki Max We-ber10. Książką w tym zakresie wyjątkowo znaczącą była wspólna praca dwu uczonych niemiecko-amerykańskich C. G. Hempla i P. Oppenheima Der Typusbegńff im Lichte der neuen Logik (Leiden 1936)n. Chodzi tu naturalnie o pojęcia typologiczne. Pojęcia te tym różnią się od pojęć klasyfikacyjnych, że nie wymagają identyczności, jednorodności cech wszystkich egzemplarzy zbioru. Przyjmowano pewien model, wzorzec, bądź istniejący realnie, bądź tworzony sztucznie, i stosunkiem do niego - pośrednio - wyznaczano zakres pojęcia. Pojęcie typologiczne obejmowało wszystkie jednostki podobne do przyjętego wzorca, przede wszystkim posiadające te same cechy co wzorzec, lecz w różnym stopniu ich natężenia. Tego rodzaju pojęcia stawały się bardziej elastyczne, w mniejszym stopniu krępujące badaną rzeczywistość. Zaczęto też sobie uświadamiać, że właśnie humanistyka jest tą dziedziną, w której pojęcia typologiczne mogą znaleźć szerokie zastosowanie12. Zwrócić tu trzeba uwagę na W. Tatarkiewicza, który jako jeden z pierwszych już w r. 1931 wskazywał na konieczność posługiwania się pojęciami typologicznymi w badaniach nad sztuką13. Począwszy od lat trzydziestych zaczęto też tu i ówdzie mówić o tym, że pojęcia genologicz-ne są właściwie pojęciami typologicznymi. Nie poświęcono jednak temu zagadnieniu dotychczas osobnej uwagi. W polskim kręgu naukowym o po- Zob. zwiaszcza Die Objektwitat sozialwissenschaftlicher und sozialpolitischer Erkenntnis, [w:] Gesammelte aufsdtze żur Wissenschaftslehre, 4. wyd. Tiibingen 1973, s. 146-214. Zob. też H. Oppenheimer, Die Logik der soziologischen Begriffsbildung mit besonderer Berucksichtigung von Max Weber, Tiibingen 1925. 11 Zob. recenzję tej pracy Z. Jordana w "Kwartalniku Psychologicznym" 1939 (XII/1), s. 61-67. Zob. I. Lazari-Pawłowska, O pojęciu typologicznym w humanistyce, "Studia Filozoficzne" 1958, nr 4, s. 30-53, przedr. w: Logiczna teoria nauki, Warszawa 1966, s. 639-667; T. Pawlowski, Metodologiczne zagadnienia humanistyki, Warszawa 1969, rozdz. II Pojęcia typologiczne w naukach historycznych. 13 Zob. Pojęcie typu w architekturze, "Przegląd Historii Sztuki" II (1930/1931), s. 1-7. W zmienionej postaci i pod innym tytułem (Pojęcie typu w sztuce) przedr. w: Skupienie i marzenie, Kraków 1951, s. 113-126. Por. też S. J. Gąsiorowski, Metoda typologiczna w badaniach nad sztuką, "Przegląd Historii Sztuki" II (1930/1931), s. 98-114. 18. Stefan Sawicki, Gatunek literacki... 201 jęciach typologicznych w związku z genologią wspomina np. H. Markie-wicz w rozprawie Spory genologiczne14 łącząc je - chyba niepotrzebnie - z cechami esencjalnymi. M. Głowiński w artykule Gatunek literacki i problemy poetyki historycznej (zob. praca zbiorowa: Proces historyczny w literaturze i sztuce, Warszawa 1967, s. 31-60) porusza to zagadnienie jedynie w krótkich końcowych uwagach i obszernym przypisie. Wydaje się, że nie ma żadnych przeciwskazań, aby tym pojęciem posługiwać się w genologii w miejsce dawnych pojęć klasyfikacyjnych, i to - wbrew zastrzeżeniom Głowińskiego - zarówno w poetyce opisowej, jak i historycznej. Ani nasilenie elementu subiektywnego (narrator), ani częściowa dialogizacja nie muszą zmieniać określenia powieści jako gatunku narracyjnego związanego z epicką przedmiotowością, choćby nawet ta przedmiotowość była poważnie ograniczona. Naturalnie "mierzenie" cech musi w literaturze napotykać na trudności i prowadzić nieuchronnie do zmniejszenia precyzji ustaleń. 5. Nie koniec jednak na tym. Pod naporem obserwacji historycznych i - zwłaszcza - nauk biologicznych zaczęto rozluźniać również pojęcie typologiczne. Wpływ na to miały, jak się wydaje, sformułowania Wittgen-steina dotyczące tzw. "rodzin znaczeniowych" ("meaning families") w jego Philosophical Investigations (Oxford 1953)15. Zaczęto podkreślać nie tyle jakościowe (stopniowanie cech), ile przede wszystkim ilościowe (ilość cech) podobieństwo do modelu. Pojęciem typologicznym obejmuje się więc zbiór jednostek podobnych do wzorca ze względu na posiadanie pewnej ilości (nie wszystkich) cech wzorca. Skrajną postać tego rodzaju pojęć nazywa Morton Beckner w swej książce The Biological Way of Thought (New York 1959) pojęciami politypicznymi. Z pojęciami tymi wiążą się 3 warunki. Jeśli przyjmiemy jako modelowy określony zespół cech fi, fg... fn, to pojęcie politypiczne obejmie zbiór jednostek takich, że:. 1) Każda z jednostek należących do zbioru posiada dużą liczbę ("a large number") cech f modelu; 2) Każda cecha f modelu jest obecna w wielu jednostkach zbioru; 3) Żadnej z cech f modelu nie posiada każda jednostka zbioru. W zbiorze objętym pojęciem politypicznym, obok jednostek o bardzo bliskim podobieństwie, mogą być jednostki bardzo mało do siebie podobne, a nawet takie, które nie posiadają żadnej cechy wspólnej. Ich wspólnota opiera się jedynie na relacji do wzorca. Relacje w obrębie zbioru prowa- 14 H. Markiewicz, Spory genologiczne, Zeszyty Naukowe UJ, Prace historycznolite-rackie, z. 5 (1963), s. 7-27. Nieco zmieniony przedruk w kolejnych wydaniach Glównych Problemów wiedzy o literaturze. 15 Zob. L. Kój, On defining meaning families, "Studia Logica", t. XXV (1969), s. 141-150. 202 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka dzą właściwie do wielu typów, stąd - politypiczność całości. Pojęcia takie mogą być również stosowane na terenie genologii literackiej. Ich zaletą jest duża elastyczność, możliwość konstruowania jednolitego przedmiotu badania z utworów bardzo niejednorodnych. Wychodzą one naprzeciw doświadczeniom historyków literatury. "Często [... ] na przestrzeni dłuższego okresu rozwojowego wspólne całemu gatunkowi pozostają jedynie właściwości [... ] drugorzędne [... ] - stwierdza Cz. Zgorzelski w Uwagach wstępnych do swej monografii o dumie (Duma poprzedniczka ballady, Toruń 1949, s. 5). Liczy się z tym faktem również w późniejszych, bardziej teoretycznych i wycieniowanych rozważaniach16. Podobnie rzecz ujmuje - nawiązując do Zgorzelskiego - I. Opacki17. Pojęcia politypiczne umożliwiają wstępną obserwację bardzo rozległego materiału. Przydatne są zwłaszcza w badaniach historycznych. Niebezpieczeństwo czai się w tym, co nazywamy czasem "workiem pojęciowym", tzn. w zbytnim rozszerzaniu zakresu, mnożeniu - przy zwiększającej się liczbie cech f zespołu wzorcowego (modelowego) - jednostek pozbawionych cech wspólnych. Pojęcie politypiczne bardziej wydaje się przydatne w badaniach historycznych, mniej w poetyce teoretycznej, gdyż nie skupia uwagi na cechach upodobniających do siebie poszczególne utwory. Pewnym wyjściem byłoby tu określenie wysokiego ułamka posiadanych cech zespołu wzorcowego jako warunku należenia poszczególnych utworów do definiowanego zbioru. Również uszczuplenie ilości cech zespołu wzorcowego ograniczyłoby nadmierną niejednorodność zbioru. 6. Historycy literatury często protestują przeciwko pojęciom teoretycz-noliterackim, postulują pojęcia "zmienne", "dynamiczne", "historycznoli-terackie". Nie wiem, czy można o takich pojęciach mówić. Nawet pojęcie ruchu jest pojęciem stałym. Nawet pojęcie politypiczne jest, jak sądzę, czymś jednoznacznym, choć cechy je wyznaczające mogą mieć charakter ruchomy. Również homonimiczność nie jest dynamicznością. Prawdopodobnie część badaczy usatysfakcjonowałaby politypiczność pojęć gatunkowych. Wydaje się jednak, że często mylą oni pojęcie gatunku z pojęciem ciągu gatunkowego. Brunetłere był tym, który pod wpływem ewolucjoni-zmu biologicznego najsilniej chyba zaakcentował w historii literatury ba- 16 Zob. La dynamisme de la balladę comme genre litteraire, [w:] Poetics - Poetyka - UoemuKa, Warszawa 1961, s. 689-705; Ballada polska, Wrocław 1962, Wstęp, s. VII-XXIII; Historycznoliterackie perspektywy genologii w badaniach nad liryką, "Pamiętnik Literacki" LVI (1965), z. 2, s. 361-378. 17 I. Opacki, Genologia a historycznoliterackie konkrety, "Zagadnienia Rodzajów Literackich" 1959, z. l, s. 91-96; Krzyżowanie się postaci gatunkowych jako wyznacznik ewolucji poezji, "Pamiętnik Literacki" 1963, z. 4, s. 349-389; Ballada literacka - opis gatunku, [w:] Ballada, Wrocław 1970, s. 5-82. 18. Stefan Sawicki, Gatunek literacki... 203 danie ewolucji gatunków literackich. Znamienna jest jego próba wyprowadzenia z wymowy kaznodziejskiej XVII w. poprzez wymowę Rousseau - liryki romantycznej Lamartine'a, W. Hugo, Alfreda de Yigny18. Wśród for-malistów rosyjskich zmienność gatunków zajmowała uwagę J. Tynianowa. Ze współczesnych polskich badaczy literatury ewolucją gatunków literackich interesuje się najwytrwalej Cz. Zgorzelski19. Otóż wydaje się, że dla tego typu badań pożyteczne być może pojęcie ciągu gatunkowego, O jednolitości zbioru nie decyduje wówczas odniesienie do wspólnego wzorczego zbioru cech, lecz do jednostek sąsiadujących w ciągu. Definiujemy najpierw egzemplarz lub zbiór początkowy ciągu i z niego wyprowadzamy zjawiska następujące w czasie. Każdy element tego ciągu łączy podobieństwo do elementu poprzedzającego go i następującego po nim. To podobieństwo właśnie decyduje o więzi poszczególnych ogniw ciągu. Od pewnego momentu elementy ciągu mogą już nie mieć niczego wspólnego z ogniwem początkowym, choć przynależą do tego samego ciągu. Pojęcie tego rodzaju sekwencyjnej identyczności zaproponował H. Reichenbach w odniesieniu do zjawiska nauki w książce The Direction of Time (Los Angeles 1956, par. 26)20. To pojęcie ciągu, zbliżone do tzw. definicji indukcyjnej, ma dwie niedogodności. Po pierwsze, niczego nie mówi o poszczególnych egzemplarzach ciągu prócz tego, że są one ogniwami danego ciągu, podobnymi, lecz i zróżnicowanymi w stosunku do swych sąsiadów. Po drugie, umożliwia przedłużanie ciągu w nieskończoność. Gdyby ograniczyć się jedynie do pojęcia ciągu, nie byłoby np. uzasadnienia dla rozgraniczenia ballady od dumy, żeby pozostać przy gatunkach najlepiej historycznie u nas opracowanych. Byłby to jeden i ten sam ciąg zjawisk. Wydaje się więc, że pojęcie to należałoby wykorzystywać dla uwypuklenia procesu ewolucji, a na jego kanwie zbiory o bliższym podobieństwie nazywać i wyodrębniać przy pomocy pojęć typologicznych: konstruowanych elastycznie, ale i niezbyt szeroko. Zjawisko politypiczności powinno być dla nas zawsze sygnałem, że rodzi się już rzeczywistość nowa, którą trzeba by określić nowym pojęciem i nazwą nie przerywając równocześnie opisu procesu ewolucji. 7. Spróbujmy zsumować te uwagi, które często chciałoby się zresztą opatrzyć znakiem zapytania. Otóż wydaje się, że dla celów teoretycznych w genologii najbardziej przydatne byłyby umiejętnie konstruowane poję- 18 Zob. F. Brunetiere, L'ćvolution des genres dans l'histoire de la littćrature, Paris 1890. 19 Zob. jego szkic ogłoszony w "Tekstach" (1975 nr 1) Perspektywy genologii w poznawaniu poezji wspólczesnej. 20 Por. S. Amsterdamski, Między doświadczeniem a metafizyką, Warszawa 1973, rozdz. 2. 204 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka cia typologiczne, posługujące się zarówno podobieństwem jakościowym, jak i ilościowym do wzorca. Podobieństwo to powinno być w odniesieniu do poszczególnych utworów uwarunkowane odpowiednio dużą ilością cech, tak aby było ono nie tylko podobieństwem do wzorca, lecz i do innych utworów należących do zbioru. Sądzę też, że liberalizm właściwy temu pojęciu należałoby również rozciągnąć na układ cech modelu. W badaniach historycznoliterackich pomocne byłoby pojęcie ciągu genologicznego jako podstawy dla ugrupowań utworów określanych przy pomocy pojęć typologicznych. Gdy mówi się o "modelu liryki sentymentalnej", "wzorcu powieści młodopolskiej" czy "centrum gatunku" - nawiązuje się właśnie do pojęć typologicznych. Pojęcie politypiczne jest ważne dla szerokiej penetracji zjawisk, pozwala objąć dużą ilość utworów oraz dostrzec rodzące się zjawiska historycznie nowe. 8. Refleksja nad charakterem pojęć używanych w genologii nie jest może zbyt ważna dla praktyki badawczej. Wypływa z potrzeby czy chęci bardziej świadomego posługiwania się narzędziami badawczymi w naszej dyscyplinie21. Pogłębiona mogłaby być jedynie przez logików, dla których zagadnienie pojęć używanych w nauce o literaturze i szerzej - w humanistyce, jest - jak sądzę - bardzo interesującym polem dociekań. Koniecznym przygotowaniem dla tego typu badań musiałyby być jednak prace, których przykład zaprezentowała ostatnio Teresa Michałowska w przywoływanej już książce Staropolska teoria genologiczna. 21 Dużo uwagi pojęciom genologicznym oraz ich stosunkowi do nazw i specyficznie rozumianych przedmiotów genologicznych poświęca S. Skwarczyńska w III tomie Wstępu do nauki o literaturze (Warszawa 1965) oraz w artykule Nie dostrzeżony problem podstawowy genologii, [w:] Problemy teorii literatury, Wrocław 1967, s. 145-164. 19 Michał Głowiński Gatunki - gramatyką literatury*1 Michał Głowiński, Gatunek literacki i problemy poetyki historycznej, [w:] Problemy teorii literatury, seria 2. Wyboru prac dokonał Henryk Markiewicz, Wrocław 1976, ZNiO, s. 109-129; kolejny przedruk zob.: Genologia polska. Wybór tekstów. Wybór, opracowanie i wstęp Ewa Miodońska-Brookes, Adam Kulawik, Marian Tatara, Warszawa 1983, PWN, s. 78-106 Kariera gatunku literackiego jako przedmiotu zainteresowań i narzędzia opisu jest we współczesnej nauce o literaturze faktem dokonanym. Likwi-datorska teoria Benedetta Croce należy - jak się zdaje - do przeszłości, nie kontynuują jej nawet ci, którym jego ekspresjonistycznie zorientowana estetyka byłaby bliska w tym czy w owym. Dla współczesnych badaczy gatunki istnieją, tak jak istniały dla dawnych teoretyków i praktyków klasycyzmu (choć oczywiście pewne kierunki obywają się bez nich - np. francuska tzw. krytyka tematyczna). [... ] gatunek [... ] jest kategorią - jak wiadomo - ogromnie wiekową i tradycyjną. Wiekowość owa i tradycyjność nie są bynajmniej faktem obojętnym. Raczej odwrotnie: wpływają one w sposób decydujący na dzisiejsze funkcjonowanie gatunku w nauce o literaturze, dzieje się tak nawet wtedy, gdy imion Arystotelesa i autorów renesansowych i klasycystycz-nych poetyk nie wzywa się na daremno. Wpływają przez to, że czynią z gatunku coś oczywistego, fakt tak głęboko zakorzeniony w naszej świadomości kulturalnej, że wystarczy po prostu go przyjąć, czyli właśnie uznać o. priori, że istnieje. Powstała więc sytuacja niewątpliwie paradoksalna: następstwem przemian w nauce o literaturze stało się reaktywowanie jednej z najstarszych kategorii w myśleniu o literaturze, ukształtowanym 1 Praca niniejsza pierwotnie była referatem wygłoszonym w Instytucie Badań Literackich w r. 1965 na sesji poświęconej problemom procesu historycznoliterackiego; PO raz pierwszy ukazała się w tomie zawierającym materiały tej sesji: Proces historyczny w literaturze i sztuce, pod red. M. Janion i A. Piorunowej, Warszawa 1967. Następnie stanowiła rozdz. l mojej książki Powieść mlodopolska. Studium z poetyki historycznej (Wrocław 1969). [... ] 206 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka w europejskim kręgu kulturalnym, kategorii, która na dobrą sprawę nigdy całkowicie nie zniknęła, ale która obecnie ujawnia się ze zdwojoną mocą. A więc - by jeszcze raz rzecz podkreślić - gatunek jest czymś tak głęboko zakotwiczonym w świadomości literackiej, że przyjmuje się jego egzystencję bez żadnych zastrzeżeń, tak jakby był darem natury. Nikt wprawdzie tego już tak nie formułuje, że gatunki "natura podyktowała", jak Andre Chenier w znanym wierszu, cytowanym w wielu rozprawach poświęconych tej problematyce [...], ale też zbyt daleko nie odeszło się od tego mniemania. Taki układ rzeczy decyduje o tym, że gatunek literacki nie jest narzędziem ani tak teoretycznie uzasadnionym, ani tak elastycznym, jak mógłby być. Tkwiące w podtekście wielu wypowiedzi o gatunku przeświadczenie o jego "naturalności", że jest niejako dany a priori, wyraża się w tym, że na ogół mało miejsca i uwagi poświęca się sposobowi jego istnienia, że w zasadzie przyjmuje się podział na lirykę, epikę i dramat jako fakt oczywisty, nie kwestionuje nawet wtedy, gdy uzasadnienia różnią się od tradycyjnych, więcej - gdy podział ów poddaje się mniej lub bardziej znaczącym modyfikacjom. I on bowiem także istnieje. Istnieje i wówczas, gdy się nie łączy z normatywną świadomością zwolenników klasycyzmu. Enzo Caramaschi powiedział trafnie o Brunetierze, że połączył Chapela-ina z Darwinem (za pomocą teorii Taine'a) [...]. O łączeniu Chapelaina (jednego z najbardziej ortodoksyjnych w XVII w. głosicieli teorii czystości i odrębności gatunków) z późniejszymi autorytetami humanistyki można mówić także w przypadku innych teoretyków gatunków, tylko że współcześnie inni będą (oczywiście nie Taine i nie Darwin) partnerzy tego złożenia. Złożenie to nabiera cech poniekąd symbolicznych; Brunetiere przyjmował przecież nie tylko to, że gatunki mają swą istotę i swe granice, swe prawa i swe przywileje, przyjmował także, że gatunki mają swoją historię. W tym był niewątpliwie prekursorem współczesnych rozważań o gatunkach. I to prekursorem podlegającym działaniu tych sprzeczności, które bynajmniej nie zniknęły dzisiaj. Teza o historyczności gatunku, obowiązująca obecnie niemal powszechnie (dziwne byłoby, gdyby rzecz kształtowała się inaczej: dlaczego gatunki w epoce tak bardzo zhistoryzowanej miałyby być enklawą pozaczasowo-ści?), nie prowadzi do zakwestionowania silnie utrwalonego przeświadczenia o tym, że gatunek jest dany. Tak więc tutaj historia toczy się w obrębie tego, co dane ł ukształtowane, tego, co jest już gotowe. Toteż teza o historyczności nie przebudowuje w sposób zasadniczy samej teorii, modyfikuje ją jedynie. Nie przebudowuje jej także sformułowana przez Ireneusza Opac-kiego teza o krzyżowaniu się gatunków [...], a to dlatego, że u jej podstaw 19. Michał Głowiński, Gatunki - gramatyką literatury 207 znajduje się całkiem klasycystyczne przeświadczenie o jednolitości i czystości tych gatunków, które w pewnych sytuacjach wchodzą z sobą w związki i są "zanieczyszczane" w toku dziejów. Wydaje się, że dość powszechnie obowiązująca opinia głosi, iż nie ma ściśle określonego repertuaru gatunków, istnieją zaś pewne ramy dla struktur gatunkowych, w które można wprowadzić każdy istniejący sposób wypowiedzi, jeśli odznacza się jakimiś, dla siebie tylko charakterystycznymi, właściwościami [...]. Nawet więc ewidentnie słuszna teza o historyczności gatunków nie była w stanie przezwyciężyć podskórnie istniejącego mniemania o sui generis ich "naturalności". Toteż wydaje się słuszne przywołać dowody pokazujące różnorakie ograniczenia, jakim gatunki (i ich teorie) podlegają, choć nikt dzisiaj expressis verbis o "naturalności gatunków" nie mówi, nikt też - za Goethem - nie nazwie epiki, liryki i dramatu "naturalnymi formami poezji" [...]. Współcześnie, bardziej niż świadomości, są to fakty podświadomości naukowej; świadczą one, jak bardzo na myślenie teoretycznoliterackie oddziaływają tradycje klasycyzmu. Tymczasem teoria gatunków jest określona w sposób wieloraki, a więc nie tylko - mówiąc najogólniej - przez europejską praktykę literacką. jest określona choćby przez język, w jakim jest sformułowana. Dany język otwiera szczególne możliwości dla określonego teoretyzowania na temat gatunków - Cornelis Stutterheim sugestywnie pokazał (na przykładzie Staigera), że pewne teorie gatunkowe mogły być sformułowane tylko w niemczyźnie, są zaś niemal nie do wyrażenia po francusku czy po angielsku. Gra tu rolę zresztą nie tylko - jak w przypadku analizowanym przez Stutterheima szczególna łatwość, z jaką język niemiecki podlega różnym operacjom słowotwórczym, pozwalającym kreować abstrakta nie do utworzenia w innych językach. Chodzi także o utrwalone zwyczaje językowe, które pozwalają wyostrzać w teorii to, co w innych językach, gdzie danego zwyczaju nie ma, takiemu wyostrzeniu nie podlega. W polskiej genologii utrwaliło się ścisłe rozróżnienie pomiędzy rodzajem i gatunkiem (czasem jeszcze i odmianą gatunkową), co pozwala tworzyć konstrukcję hierarchiczną typu: epika - powieść - powieść fantastyczna. Konstrukcja taka jest dla nas czymś oczywistym, zrozumiałym samym przez się. Nie będzie ona tak oczywista dla kogoś, kto się posługuje językiem, w którym rozróżnia się wprawdzie rodzaj i gatunek, ale rozróżnienie to nie jest tak silnie utrwalone w świadomości (np. we francuskim, w którym wszystko w zasadzie załatwia się terminem genre, mimo że istnieje także espece). Możliwości danego języka stają się więc współczynnikiem teorii [...]. Owe ograniczenia językowe są w pewnych wypadkach częścią ograniczeń kulturowych. Te zaś ujawniają się wówczas, gdy 208 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka bierze się pod uwagę piśmiennictwo (czy twórczość ustną) innych kręgów kulturowych. Toteż nie darmo na ten fakt zwracają uwagę właśnie antropologowie. Franz Boas głosił, że gatunki nie są koniecznymi stopniami w rozwoju form literackich, że krystalizują się w określonych okolicznościach i mogą być rozumiane i oceniane wewnątrz tradycji, której część stanowią, toteż nie można ich przeto dzielić według zasad obowiązujących w innych kulturach [...]. Twierdzenia te wydają się niezmiernie ważne - i to wtedy nawet, gdy nie ma się możliwości poddania analizie gatunków, występujących w twórczości indiańskich plemion. Ważne dlatego, że pozwalają spojrzeć na obowiązujące u nas teorie z właściwej perspektywy. Pozwalają mianowicie ujrzeć je nie tylko jako wytwór określonej kultury, ale także jako dokument pewnej świadomości społecznej. Zapomina się bowiem o tym, że gatunek powstał nie jako "obiektywne", "bezinteresowne" narzędzie opisu w poetyce, stawiającej sobie cele naukowe, lecz jako wyraz każdorazowo określonego rozumienia literatury, tego, co w ogóle jest literaturą, a co nią nie jest, co jest dozwolone w danym typie wypowiedzi, a co nie jest w innym itd. Fakt ten nie jest bynajmniej obojętny, gatunek bowiem znaczy również przez to, w jaki sposób funkcjonował. Nauka o literaturze czerpie więc pojęcia gatunkowe z określonej historycznie praktyki literackiej, jednym z jej zadań jest przeto zrekonstruowanie historycznych znaczeń pojęcia, którym obecnie się posługuje jako z pozoru neutralnym narzędziem opisu. Samo pojęcie gatunkowe powinno bowiem być przedmiotem badania, przedmiotem rekonstrukcji, ono znaczy przez swą historię. Wydaje się to tym istotniejsze, że terminologia gatunkowa podlegała w dziejach dość znacznym ewolucjom, zmieniały się zasady podziału, zmieniały się hierarchie w podporządkowaniu jednych gatunków drugim, czasem kategorie gatunkowe nie wiązały się z rodzajowymi [...]. Myślenie o gatunkach przeszło przez wielorakie perypetie, zanim ukształtowało się w postać, którą dzisiaj znamy i praktykujemy [...]. Jest to fakt, którego nie należy lekceważyć - i to nie dlatego, że jest to w tej dziedzinie swoistą lekcją historycznej względności, każącą przyjąć, że i nasze kategorie gatunkowe, które wydają się niemal "darem natury", są w istocie jedną z wielu możliwych historycznie teorii genologicznych. Nie należy go lekceważyć i dlatego, że w każdej swej historycznej mutacji gatunek ma trochę inny sens. Brak umotywowania współczesnego aprioryzmu gatunkowego nie wynika jedynie z historycznej zmienności teorii. Aprioryzm gatunkowy jest obecnie o tyle paradoksalny, że nie uogólnia doświadczeń literatury współczesnej, przeciwnie - w bieżącej praktyce literackiej gatunek jest w pew- 19. Michał Gtowiński, Gatunki - gramatyką literatury* 209 nych dziedzinach niemal nieistotny (wcześniejsze "światopoglądy gatunkowe" zawsze odnosiły się do aktualnego pisarstwa, uogólniały jego doświadczenia, tworzyły zespół norm). Staje się on więc wyodrębnioną dziedziną nauki o literaturze. Ale i w tym zakresie zachodzą zjawiska paradoksalne. Powszechnie przyjmuje się, że "gatunki istnieją" (w sensie, w jakim była mowa o tym wyżej), a jednocześnie tworzy się najróżniejsze ich definicje i najróżniejsze zasady podziału. Czymże bowiem one są? Skala możliwości jest ogromna: od instytucji [... ] do kategorii estetycznej [...]. Podobna rozmaitość istnieje w obrębie zasad podziału. Obok tradycyjnych kryteriów, jak konstrukcja wypowiadającego, występują inne: rola czasu [...], formy gramatyczne [...], zespół faktów skupiony wokół czynników "życiowych", warunkujących dany typ wypowiedzi [...], sposób przekazywania dzieł odbiorcy [...], sposób "działań" zawartych w utworze [...]. Uwagi te nie zmierzają do konstatacji, że w teorii gatunków panuje z jednej strony skostnienie, z drugiej - chaos. Nie zmierzają tym bardziej do eliminowania w ogóle kategorii gatunkowych. Byłoby to nie tylko nierozważne, byłoby to po prostu samobójcze: historyk literatury sam sobie amputowałby język. Istotne jest co innego: ciągłe podkreślanie, że gatunek "nie istnieje po prostu", że właściwie ciągle znajduje się w sferze ciemności. No i przede wszystkim, że nie jest neutralnym narzędziem opisu (a takie przeświadczenie zostało niewątpliwie wpisane w wiele rozważań na ten temat), że ujmowanie literatury w kategoriach gatunkowych już w jakiś sposób określa i ustawia przedmiot, że od razu wprowadza go w pewne tradycje myślenia o literaturze, tradycje bynajmniej nieobojętne. A że obiektywizm krytyka polega - jak powiedział Roland Barthes [... ] - na pełnej świadomości języka, którym on się posługuje, należy zastanowić się bliżej, jakie ma właściwości i konsekwencje posługiwania się językiem gatunku. Przede wszystkim należy ustalić, jakim celom służyć mają kategorie gatunkowe, jakie są ich odniesienia teleologiczne, jakie mają spełniać zadania poznawcze. Mówiąc inaczej: czy gatunki mają służyć jedynie analizie pewnego zespołu dzieł literackich, czy też stanowić narzędzie opisu procesów, dokonujących się w toku rozwojowym literatury? Albo: czy gatunki są narzędziem poetyki opisowej, czy poetyki historycznej? Wydają się one bowiem czym innym zależnie od tego, z jakiej perspektywy się je ujmuje. 210 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Różnice są istotne. Ujawniają się one już w tym, co można nazwać stopniem aprioryczności. W poetyce opisowej kategoria gatunku służy analizie budowy danej grupy dzieł literackich. Tylko temu. Dla krytyka ważne jest jedynie to, czy dane utwory mają tyle istotnych cech wspólnych, że pozwalają o sobie mówić jako o pewnej zorganizowanej całości. Może go zaś nie interesować pytanie, czy ktoś kiedyś utwory te w taką grupę łączył, ma on sporą swobodę w formowaniu takich grup niezależnie od tego, czy ich elementy kiedykolwiek w historii funkcjonowały łącznie. Z tej racji ma możliwość kształtowania określonych zespołów gatunkowych tylko ze względu na budowę utworów niezależnie od wszystkiego innego, jedynie dla swych celów analitycznych. Obowiązują go za to rygory istotne przy tego rodzaju operacjach: wyraźne uświadomienie kryteriów podziału, troska o jego logiczną poprawność itd. Można więc powiedzieć, że w poetyce opisowej gatunki (rodzaje, odmiany gatunkowe - w tym zakresie takie hierarchizacje okazują się bardzo użyteczne) są czynnikiem porządku. Zupełnie inna sytuacja powstaje w obrębie poetyki historycznej [...]. Tutaj bowiem już nie porządek staje się sprawą najważniejszą. Nie chodzi tylko o opis pewnych sposobów konstruowania dzieła literackiego, tak jak one kształtowały się w danym wycinku czasu. W takim ujęciu poetyka historyczna byłaby tylko ubogą krewną poetyki opisowej. Chodzi zaś o zrekonstruowanie tego, jak dane sposoby organizowania dzieła literackiego funkcjonowały w określonej sytuacji historycznoliterackiej. Krytyk nie może już - tak jak mógł w poetyce opisowej - izolować ich od innego kręgu spraw. Przede wszystkim nie można izolować ich od funkcjonujących w danej epoce teorii gatunkowych, czyli - od jej świadomości literackiej. To prawda, że już same utwory świadczą o świadomości ich twórców, że dany typ wypowiedzi konstruuje się tak, a nie inaczej [...]. Nie musi to być jednak świadomość gatunku, czyli utrwalonego sposobu komponowania, problematyka gatunkowa w wielu epokach po prostu twórców nie interesowała. Dla poetyki historycznej świadomość gatunkowa jest więc tak samo ważnym przedmiotem badania, jak gatunkowa konstrukcja dzieł. W historii bowiem gatunek znaczy na tle tej świadomości, ona nadaje mu jego historyczną wymierność, jego sens. Czym innym bowiem jest gatunek na tle różnego typu świadomości gatunkowych lub - tym bardziej - wtedy, gdy świadomość literacka epoki nie wyraża się w podejmowaniu spraw gatunku. Poetykę historyczną interesuje więc gatunek bezpośrednio na tle świadomości literackiej epoki, pośrednio - na tle całej jej sytuacji historycznoliterackiej. Zwalnia to ją od takich zobowiązań, istotnych dla poetyki opisowej, jak np. przestrzeganie zasadności podziału itp. Podział, 19. Michał Glowiński, Gatunki - gramatyką literatury* 211 jeśli nawet nie jest bezpośrednio przez epokę dany, jest tu także przedmiotem badania. Czy wszystko to jednak znaczy, że poetyka historyczna ma prawo posługiwać się kategorią gatunku tylko wtedy, gdy mówi o tych epokach, w których świadomość gatunkowa funkcjonowała i miała w praktyce literackiej podstawowe znaczenie? Wydaje się to podstawowym problemem metodologicznym. Podstawowym i najtrudniejszym: każde rozwiązanie krańcowe jest nie do przyjęcia. Odpowiedź w pełni pozytywna na tę kwestię pozbawiłaby poetykę historyczną języka, pozbawiłaby ją kategorii ogólnych. Odpowiedź w pełni negatywna, implikować by mogła swoisty aprioryzm, a więc bezwzględne stosowanie kategorii gatunkowych, niezależnie od epoki, o której się mówi (tak się zresztą dzieje w większości prac z tego zakresu) - w konsekwencji sprowadzałoby to poetykę historyczną do poetyki opisowej, negowało jej historyczne założenia. Istnieją wszakże inne możliwości rozwiązania tej kwestii. Możliwości owe zarysowują się wówczas, gdy gatunek ujmie się jako istniejący intersubiektywnie w danej epoce zespół wskazań, zasad, przyzwyczajeń, regulujących określoną dziedzinę wypowiedzi, decydujących o tym, że "tak się pisze". Gatunki byłyby więc swoistą gramatyką literatury - ta metafora nie jest chyba dowolnością, gdyż sposoby działania, jak też sposoby istnienia tych dwu zjawisk są w istocie bardzo do siebie podobne [...]. Podobieństwo wyraża się w tym przede wszystkim, że nie każdy mówiący gramatycznie musi znać reguły gramatyczne języka, którym się posługuje ("znać" znaczy tutaj umieć sformułować teoretycznie). Tak samo nie każdy, kto wie, że w danym typie wypowiedzi "tak się pisze", musi posiadać umiejętność teoretycznego sformułowania swej wiedzy. Jednakże w literaturze sformułowanie bądź niesformułowanie owej wiedzy nie jest sprawą obojętną. W tym bowiem, czy zostaje ona zwerbalizowana, czy nie, wyraża się stosunek epoki do gatunku, wyrażają się jej mniemania na ten temat. Inaczej bowiem gatunek funkcjonuje wtedy, gdy jego reguły są nie pisane, inaczej wówczas, gdy jest on powiązany z uświadomionym systemem zasad. Dla poetyki historycznej jest to różnica fundamentalna, gdyż mówi o odmiennych sytuacjach gatunku, a właśnie sytuacja gatunku jest tu przedmiotem jej obserwacji. Sięgnijmy po przykład: czym innym jest oda w poetykach klasycystycz-nych XVII i XVIII w., kiedy rygorystycznie formułowano, jakie powinna mieć ona właściwości, czym innym w poezji XX w., kiedy wiersze kontynuujące tradycje tego typu poezji, a często nawet nazywane odami (np. Claudel, Iwaszkiewicz, Peiper), nie wiążą się z tego typu teorią. Czym innym jest powieść w okresie realizmu, kiedy dobitnie formułowano tak 212 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka w wypowiedziach samych pisarzy, jak w tekstach krytycznych, jakie ona powinna spełniać warunki, by być powieścią, czym innym choćby współcześnie, kiedy nie ma takich rygorystycznie pojmowanych przepisów, określających co jest, a co nie jest powieścią. Różnice te - podkreślmy to raz jeszcze: o podstawowym znaczeniu - nie sprowadzają się do tego, że raz wskazania są bezpośrednio formułowane, innym razem - nie (współcześnie teoretyzuje się na temat powieści więcej niż w wieku ubiegłym), nie sprowadzają się także do tego, że w pierwszym wypadku mają charakter normatywny, w drugim - nie. Gatunki są zawsze normatywne, są zestrój ami dyrektyw [...]. Różnice ujawniają się w typie i w stopniu normatywizmu [...]. W pierwszej z opisywanych sytuacji gatunek jest po prostu nakazem, nakazem w ostatniej instancji określającym dany sposób mówienia, w przypadku drugim zaś jest tylko utrwalonym społecznie sposobem postępowania literackiego. Wówczas gdy gatunek jest nakazem, dominuje on w świadomości literackiej epoki, jest jej kategorią naczelną, Wówczas zaś, gdy jest intersubiektywnie utrwalonym sposobem postępowania, daje się porównywać do zwyczaju, jest swego rodzaju niepisanym kodeksem literatury (tak jak w każdej społeczności istnieją choćby niepisane kodeksy dobrego wychowania). Kiedy mowa o sytuacji gatunku w określonej epoce historycznej, wyłania się inny jeszcze krąg spraw istotnych. Powstaje problem, jakiego typu wartości są przypisywane gatunkowi. Jakiego typu, to znaczy: czy mu się przyznaje wartość tylko w tej postaci, w jakiej występuje współcześnie, czy też traktuje się go jako pewną akceptowaną tradycję, która w różnych czasach różne przybierała postacie. Dla świadomości gatunku ma to ogromne znaczenie, wpływa także na charakter normatywizmu gatunkowego. Zastrzec się tu trzeba, że owo zróżnicowanie pomiędzy ściśle współczesnym a "historycznym" ujmowaniem gatunku w świadomości literackiej danej epoki nie ma charakteru absolutnego. Nigdy bowiem tak się nie działo, by całkowicie wyeliminowano tradycję, by wartość przyznawano tylko gatunkowemu "teraz", tak jak nigdy przecież nie akceptuje się wszystkich tradycji danego gatunku. Dla siedemnastowiecznego klasycy-sty gatunek był wartościowy jedynie w tej postaci, w jakiej praktykowano go w jego epoce, ale był wartościowy także przez swe mniemane czy rzeczywiste związki z literaturą antyczną. Jaskrawszy jeszcze przykład [.. • ] stanowią mniemania o powieści, utrwalone w tej kulturze literackiej, jaką wytworzył dziewiętnastowieczny realizm. Ukształtowany ówcześnie wzorzec powieści (kompozycja zamknięta, wszechwiedzący narrator, obecność fabuły to najważniejsze bodaj jego wyróżniki) uznany został za powieść tout court. Przy takim ujęciu powieść XVIII w., o kompozycji otwartej, 19. Michał Glowiński, Gatunki - gramatyką literatury" 213 zbudowana z epizodów, wydawać się musiała po prostu zła, fałszywa, nieumiejętnie zrobiona. Choćby współczesny stosunek do powieści jest - by tak powiedzieć - dużo bardziej pluralistyczny. Historyczna świadomość gatunku jest więc nie tylko zdolnością wyodrębnienia danych zespołów wypowiedzi, wiąże się z dokonywaną w większym lub mniejszym stopniu absolutyzacją jakiejś postaci gatunku. Pozwala to stwierdzić, co konkretnie w określonej epoce przez dane pojęcie gatunkowe rozumiano, jakie właściwości z gatunkiem wiązano, w czym widziano jego istotę. W konsekwencji umożliwia to rekonstrukcję konkretnego historycznego znaczenia pojęć gatunkowych w różnych epokach, oczywiście w powiązaniu z szeroko rozumianą praktyką literacką. Dla sytuacji gatunku literackiego niezwykle ważny jest element, który można określić jako grę konieczności i możliwości. Chodzi więc o to, co w danej epoce wiąże się z gatunkiem w sposób konieczny, co jest nieuniknioną konsekwencją jego przyjęcia, tak jak w XIX w. konsekwencją konieczną wyboru powieści była fabularność, w XVIII w. koniecznym następstwem wyboru ody - retoryczna stylistyka. Działanie gatunku nie sprowadza się do narzucenia norm czy praw [... ] o charakterze bezwzględnym. Są one bezwzględne wtedy jedynie, gdy się ujmuje je tylko w perspektywie jednego niewielkiego wycinka czasu. Ujęcie, które w pewnym okresie stanowi konieczność (jak kompozycja fabularna w epoce realizmu), w innych znajdować się może w sferze możliwości. Gatunek nie osiąga jednak w zasadzie tego stopnia normatywności, by działać tylko w obrębie faktów koniecznych, wtedy byłby jedynie schematycznym wzorcem, co nie przeszkadza zresztą temu, że pewne kierunki dążą właśnie do takiego ujmowania gatunku (najbardziej ortodoksyjne dążenia klasycyzmu). Konieczność otwiera takie czy inne możliwości; to bowiem, co jest możliwe, działa w powiązaniu z tym, co się wydaje w danym czasie koniecznym następstwem danego gatunku. Każdy gatunek przynosi z sobą pewien zespół możliwości, który ujawnia się nie tylko w poszczególnych utworach (utwór może być czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym, jedynym, nie mieszczącym się w obowiązujących w epoce regułach gatunku - jest to choćby przypadek Paluby Irzykowskiego na tle powieści przełomu XIX i XX w.), ale - i to właśnie tutaj jest interesujące - w samej gramatyce gatunku. Możliwości nie są więc przypadkami, nie są załamaniami reguły. Przeciwnie: dopiero na ich tle ujawnia się to, co w danym czasie jest w gatunku konieczne. Dla poetyki historycznej jest niezwykle ważne, czy gatunek w określonym etapie swego rozwoju działa przede wszystkim jako wyznacznik w sferze konieczności, czy też element konieczności zredukowany jest do minimum, sam zaś gatunek określa tylko sferę możliwości. Wydaje się, 214_____ III. Gatunki nowy w różnych odmianach i stylach języka że przypadek pierwszy realizuje się wówczas, gdy gatunek osiąga wyrazisty stopień krystalizacji, a jego aktualne reguły uznawane są za jedynie wartościowe. Przypadek drugi realizuje się wtedy, gdy gatunek nie jest absolutyzowany w jednej postaci, dopuszcza więc wielość zróżnicowanych relacji (sytuacja pierwsza - powieść od Balzaka do Tołstoja; druga - choćby powieść okresu międzywojennego). Mówiąc o gatunku jako elemencie świadomości literackiej epoki, braliśmy pod uwagę w istocie tylko świadomość twórców czy raczej świadomość "środowiska literackiego", tzn. tych, którzy bezpośrednio kształtują kulturę literacką swojego czasu. Ujęcie takie jest jednak niepełne. Dla sytuacji gatunku równie istotne jest bowiem jego funkcjonowanie wśród odbiorców. Świadomość gatunkowa kształtuje się zarówno po stronie nadawcy, jak odbiorcy, co nie znaczy, oczywiście, że kształtuje się w ten sam sposób. Owa świadomość publiczności literackiej jest dla poetyki historycznej problemem niezmiernie ważnym. To kwestia nie tyle rozpowszechnienia gatunku w odbiorze czytelniczym, ile jego rozpoznawalności, posiadanej bądź nie posiadanej przez ową publiczność umiejętności określenia przynależności gatunkowej danej wypowiedzi. Tak jak poprzednio - roz-poznawalność ta może się opierać na wiedzy, która może zostać przez odbiorcę sformułowana teoretycznie, albo funkcjonować tak jak u mówiącego, który nigdy o regułach gramatycznych nie słyszał, jednakże z mniejszą lub większą poprawnością je stosuje. Gatunkiem, który w ten ostatni właśnie sposób funkcjonuje wśród - najszerszej publiczności, jest powieść: przeciętny abonent popularnych bibliotek w praktyce potrafi odróżnić ją od noweli czy poematu (by pozostać w kręgu wypowiedzi narracyjnych), ale z pewnością nie wskaże istotnych różnic pomiędzy nimi [...]. Rozpoznawalność gatunku jest sygnałem jego położenia w danej rzeczywistości kulturalnej. Położenia, które nie jest bynajmniej określone, jakby się z pozoru wydawało, jedynie przez twórców, lecz uwarunkowane także przez swoiste wymagania i oczekiwania odbiorców (na ogół zresztą nie formułowane expressis verbis). Gatunek jest bowiem jednym z elementów swoistego porozumienia, jakie pisarz zawiera z czytelnikiem. Gatunek niejako mówi czytelnikowi, czego może oczekiwać w danej wypowiedzi, niejako projektuje jego zachowanie jako odbiorcy literatury. Wydaje się, że np. współcześnie (poza takimi przypadkami jak stylizacje, w których wyrazistość gatunkowa służy osadzeniu w tradycji), kategorie gatunkowe znajdują szczególne zastosowanie w tych dziedzinach literatury, które mają bardzo rozległy adres społeczny, które - inaczej mówiąc - stają się elementem kultury masowej. W tym przypadku szczególnie służą sygnalizowaniu odbiorcy tego, czego ma po danej wypowiedzi oczekiwać, 19. Michał Głowiuski, Gatunki •- gramatyką literatury 215 sygnalizowaniu, które nie musi być konieczne w innych typach literackiego wtajemniczenia: najbardziej elitarny dział literatury, jakim współcześnie jest poezja, niemal całkowicie wyzwolił się od wszelkich specyfikacji geno-logicznych. Gatunek jako element kultury masowej wiąże się ze sposobami rozpowszechniania (kącik "satyry" w popularnym piśmie) i już przez to sygnalizuje swój właściwy charakter. W tym wymiarze bowiem istotne jest ostatecznie to, że komedia to "coś do śmiechu", melodramat - "coś do płaczu" itd. Zagadnienia rozpoznawalności gatunku i jego funkcjonowania wśród odbiorców są w istocie podstawowymi problemami socjologii gatunku literackiego. Podsumowując dotychczasowe rozważania, powiedzieć można, że gatunek literacki utrwalony w danej kulturze jest pewną jednostką semantyczną, a w konsekwencji sugeruje czytelnikowi, jakich znaczeń może się spodziewać, gdy wchodzi w kontakt z określonym gatunkowo dziełem literackim. Znaczenia te ujmuje gatunek w dużym uogólnieniu, sygnalizuje zatem odbiorcy nie konkretne sensy danej wypowiedzi, ale - by tak powiedzieć - typ sensów, a więc każe mu zwracać uwagę na ogólne ukierunkowanie tej wypowiedzi, przez co - w ostatecznej instancji - określa postawę czytelniczą. Gatunek literacki, zjawisko jednocześnie systemowe i historyczne, jednocześnie fakt świadomości literackiej i zespół reguł, element rzeczywistości historycznoliterackiej i narzędzie opisu - to dla poetyki historycznej jedna ze spraw zasadniczych. Jedna, ale nie jedyna, nawet wtedy, gdy przyzna się gatunkowi pozycję uprzywilejowaną, tzn. gdy się przyjmie, że w gatunku zbiegają się te wszystkie zjawiska, jakie poetykę historyczną mogą interesować. System gatunkowy nie jest bowiem nigdy wyizolowany, wiąże się z innymi systemami, oddziaływają one na niego, tak jak on oddziałuje na nie. Chodzi tu o system stylistyczny, system wersyfikacyjny, a także - choć jest to zjawisko dużo mniej ustabilizowane i wykrystalizowane - zespół dążności tematycznych. Nie jest powiedziane, że system gatunkowy musi zajmować pozycję dominującą; w poezji współczesnej choćby, gdzie rolę zasadniczą pełni system języka poetyckiego, dzieje się inaczej. Gatunek jest więc systemem wśród systemów. Zadaniem poetyki historycznej jest ukazanie tych systemów i sposobów ich działania, tak jak zadaniem nauki o literaturze w ogóle jest - według świetnej formuły Rolanda Barthes'a - "nie rozszyfrowanie sensów badanego 216 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka dzieła, ale rekonstruowanie reguł i przymusów wypracowania tego sensu" [...]. W tym właśnie rekonstruowaniu reguł i przymusów (dodajmy jeszcze - możliwości) kategoria gatunku wydaje się szczególnie istotna. Tak traktowana, wyzwala się ona od klasycystycznych obciążeń i paranteli i pozwala dotrzeć do najistotniejszych problemów procesu historycznoli-terackiego. Pozwala dotrzeć, gdy jest się świadomym, że gatunek (tak jak systemy stylistyczne, wersyfikacyjne, tematyczne) jest elementem zjawiska szerszego - konwencji literackich, konwencji, będących zasadniczym przedmiotem badania poetyki historycznej. 20 Stanisław Gajda Propozycja systematyki gatunków naukowych* [w:] Stanisław Gajda, Podstawy badań stylistycznych nad językiem naukowym, Warszawa-Wrocław 1982, PWN, s. 173-175 i tabl. Równocześnie z pojawieniem się ogólnych typologii tekstów czynione są próby klasyfikacji tekstów naukowych [por. Beneś 1969, Mistrik 1975, Wasilew 1977, Malczewskaja 1977]. Najpełniejszą przedstawił J. Mistrik, który w postaci modelu ujął 16 typów - według niego gatunków - tekstu naukowego w języku słowackim. Modele uwzględniają różne parametry tekstu. Oto dla przykładu model dysertacji: Dis - Nv [(E3, H3, Y3) (La 83 Ma) (OT<2)\X. Formułę tę da się werbalnie odczytać: dysertacja (Dis) należy do stylu naukowego (TV), jego podstylu opartego na wykładowym sposobie prezentacji treści (v); od strony kompozycyjnej reprezentują ją teksty długie (L3), o bardzo złożonym rozczłonkowaniu poziomym (H^) i trójstopniowym pionowym (Y3) i od stron językowej teksty, w których używa się słów posiadających najwyżej 2-3 znaczenia, przy czym znaczenie wybrane jest dość jednoznacznie determinowane przez kontekst (-La), o wysokim stopniu spójności (83) i o przewadze wykładowego sposobu ujęcia (Ma); ponadto w tekście dysertacji występują autosemantyczne środki ikoniczne (fotografie, schematy, tabele itp. - 0), a tytuł informuje wprost, o czym mówi się w tekście (T2); ze względu na postawę emocjonalną nadawcy tekst ma charakter obiektywny (x). J. Mistrik stawia więc na jednej płaszczyźnie dość różnorodne cechy tekstu co wynika z braku oparcia się na teorii genologicznej. Założenie systematyki gatunków naukowych [... ] Za S. Skwarczyńską jako istotne cechy struktury gatunkowej przyjmuje się tu cechy należące do pól strukturalnych nadawcy, odbiorcy, stosunku nadawca-odbiorca, sytuacji nadawczej i odbiorczej oraz nadawczo--odbiorczej, funkcji, przedmiotu, ujęcia, tworzywa, przedstawienia i kodu. Ponieważ niektóre z nich są stopniowalne, to odpowiadają im pojęcia ty- 218 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka pologiczne. W rezultacie pojęcia gatunkowe mogą mieć politypiczny charakter. Pojęcia takie są zwykle przejściowe, przyszłe badania mogą doprowadzić do odkrycia własności wspólnych przedmiotom podpadającym pod dane pojęcie i do przekształcenia go w pojęcia zwykłe lub do rozbicia na szereg równorzędnych pojęć. Wyłania się tu ściśle związany z klasyfikacją gatunków problem rozwoju gatunku, ciągu gatunkowego oraz gatunku i jego odmian. Struktura gatunkowa jest zjawiskiem dynamicznym, tzn. ma swoją genezę i znajduje się w stanie permanentnej mniej lub bardziej wyraźnej zmiany. Kształtujące się wraz z naukową sferą działalności, sferą komunikacyjną i językiem naukowym gatunki wywodzą się albo od tzw. gatunków prostych [Skwarczyńska 1965, 227-228], tj. od gatunków obsługujących potrzeby życia potocznego(gatunków potocznych), np. artykuł naukowy z listu, albo z gatunków artystycznych [por. Olschki 1921-1923]. Ta derywacja gatunkowa dotyczy genezy gatunków naukowych w ogóle, w języku polskim chyba większość gatunków naukowych została przyjęta z łaciny i z innych, już nowożytnych języków (współcześnie obserwuje się internacjonalizację struktur gatunkowych). Zagadnienie modyfikacji narodowej, podobnie zresztą jak cała sprawa życia gatunków, wymaga szczegółowych badań. W praktyce niełatwe jest odróżnienie gatunku od odmiany. Przykładowo potoczna rozmowa dała życie takim współczesnym gatunkom czy odmianom jednego gatunku, jak: rozmowa naukowa, konsultacja, egzamin, dyskusja naukowa (wraz z takimi jej odmiana, jak dyskusja parlamentarna i panelowa), polemika. Wyróżnia się artykuły teoretyczne, przeglądowe itp., dysertacje doktorskie i habilitacyjne oraz monograficzne i syntetyczne. Zakresy odpowiadających tym nazwom pojęć nie są ostre, dlatego w proponowanej roboczej tablicy klasyfikacyjnej na jednej płaszczyźnie - wobec niemożności rozstrzygnięcia bez specjalnych badań - stawia się być może gatunki i odmiany. Proponowana systematyzacja (zob. tabela) nie jest pozbawiona pewnego stopnia spekulatywności. Opiera się co prawda na teorii genologicznej, ale nie jest uwieńczeniem empirycznych badań przeprowadzonych racjonalnymi metodami nad tekstami i nad świadomością językową użytkowników. Stosowana metoda intuicyjna oraz brak jakiegoś wyraźnego systemu gatunków ich wzajemnego warunkowania się sprawiają, że przedstawiona klasyfikacja ma charakter roboczej hipotezy, która wymaga weryfikacji. Jej celem nie jest schemat sam dla siebie, lecz poznanie podstaw podziału, własności, które dyferencjonują i hierarchizują zjawiska gatunkowe oraz pozwalają poznać stylowy charakter struktur gatunkowych, jedność strony formalnej i funkcjonalnej. 20. Stanisław Gajda, Propozycja systematyki gatunków naukowych 219 Typologiczna klasyfikacja gatunków Jako kryteria klasyfikacyjne przyjmuje się własności tekstów (gatunków) z pól strukturalnych wyróżnionych przez S. Skwarczyńska. Nie precyzuje ona jednak, o jakie własności chodzi. Trzeba przeanalizować poszczególne pola strukturalne w tekście naukowym i dokonać wyboru cech istotnych. Wśród komunikantów przedstawionych w tekście różnorodnymi środkami tematycznymi, językowymi itd. da się wyróżnić komunikantów przedstawionych implicite (nadawca i odbiorca implicytni) oraz explici-te (nadawca i odbiorca eksplicytni) [por. Macurova 1974]. Ich amplituda modyfikacyjna jest znaczna, ale bardzo ograniczona w porównaniu z różnorodnością cech komunikantów realnych. Jest to wynikiem dominacji pola strukturalnego przedmiotu i ujęcia w tekście naukowym, stąd pole strukturalne komunikantów nie jest zbytnio eksponowane. Wydaje się, że do istotnych cech komunikantów przedstawionych w tekście należy zaliczyć wielość (nadawca implicytny: indywidualny, grupowy, instytucjonalny; odbiorca implicytny: indywidualny i zbiorowy - mała grupa, średnia, nieprzeliczalna), sposób uobecnienia (nadawca eksplicytny: 1. os. 1. p., 1. os. 1. mn., bezosobowy; odbiorca eksplicytny: 2. os., bezosobowy), rolę komunikacyjną związaną z polem strukturalnym funkcji (nadawca: uczony, dydaktyk, popularyzator, mistrz; odbiorca: uczeń, laik, praktyk) oraz z polem strukturalnym przedmiotu i ujęcia (nadawca: informator, narrator, deskrypter 'ten, kto opisuje' i dysertator 'ten, kto rozważa, dowodzi'). W polu strukturalnym stosunek nadawca - odbiorca oraz w ściśle z nim związanym polu sytuacji nadawczej, odbiorczej i nadawczo-odbiorczej za istotne w tekście naukowym należałoby uznać stałość/zmienność roli komunikacyjnej (monolog lub dialog), partnerskie/niepartnerskie stosunki (pod względem społecznym i psychicznym), ustność/pisemność, pośredniość (radio, TV itp.)/bezpośredniość komunikacji ustnej, oficjal-ność/nieoficjalność sytuacji nadawczo-odbiorczej, spontaniczność/brak spontaniczności, równoczesność/nierównoczesność nadawania i odbioru. Za ważne w polu strukturalnym funkcji przyjmuje się [por. S. Skwarczyńska] funkcję informacyjno-przedstawiającą i dydaktyczno-wychowaw-czą. Każda z nich może wystąpić w jednej z dwu orientacji: praktycznej lub humanistycznej. W niektórych gatunkach mogą zaznaczyć się także inne funkcje (ekspresywno-impresywna i rozrywkowo-autoteliczna). Analizy wymagałoby zagadnienie, jak te typowe funkcje mogą się konkretyzować. W kluczach dla dyferencjacji gatunkowej tekstów naukowych polach przedmiotu, ujęcia, przedstawienia oraz tworzywa i kodu istotne wydają 220 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Tab. 1. Systematyka gatunków naukowych Cechy pól strukturalnych Gatunki (i odmiany) Charakter treści a Pełność ujęcia Rozczłonkowanie poziome pionowe Forma podawcza Skonwencjonalizowanie Artykuł Dysertacja Studium Rozprawa Referat (Koreferat) Preprint Raport Tezy Bibliografia Streszczenie Encyklopedia Artykuł encyklopedii Słownik Esej Recenzja (Krytyka) Opinia Informacja (Sprawozdanie) Podręcznik (Skrypt) Wykład Odczyt Pogadanka Patent Norma List Instrukcja Poradnik Zadanie (Ćwiczenie) Rozmowa Konsultacja Egzamin Dyskusja Głos w dyskusji Polemika + -(+)+ - - + + + + + 4-- + 4- + (+) - - -f- _ + (+) - (+) (+) (+) "-" brak danej cechy lub niski stopień jej natężenia "+" znaczny stopień natężenia cechy ( ) fakultatywność cechy "±" szeroka amplituda modyfikacji cechy 1 "Pełny" oznacza tu dokładność przedstawienia całego (części systemu pojęć). 2 Referaty są. wygłaszane, ale mówcy posługują się dodatkowo "pismem" dla przedstawienia znaków ikonicznych i formalnych. 3 Encyklopedia wyróżnia się spośród wszystkich gatunków tym, że usiłuje objąć kody pojęciowe różnych dyscyplin. 20. Stanisław Gajda, Propozycja systematyki gatunków naukowych* 221 Ciągłość Rozmiar Kody j. naturalny pojęciowy l Funkcje informacyjna dydaktyczna - (+) - - + (+) - _ 4-- 4- (+) ± - ± (+) (+) 4- 4- 4- - - 222 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Tab. 1. Systematyka gatunków naukowych (cd.) Cechy pól strukturalnych Gatunki (i odmiany) Komunikanci N implicytny O implicytny N eksplicytny O ekspK- J3J5L Artykuł Dysertacja Studium Rozprawa Referat (Koreferat) Preprint Raport Tezy Bibliografia Streszczenie Encyklopedia Artykuł encyklopedii Słownik Esej Recenzja (Krytyka) Opinia Informacja (Sprawozdanie) Podręcznik (Skrypt) Wykład Odczyt Pogadanka Patent Norma List Instrukcja Poradnik Zadumę (Ćwiczenie) Rozmowa Konsultacja Egzamin Dyskusja Głos w dyskusji Polemika <+)---- (+) - ± - ± -+ + -(+) W (+) ± ± - (•f) ± + ± - (+) ± + ± ± (+) ± + ± ź + (-) 20. Stanisław Gajda, Propozycja systematyki gatunków naukowych" 223 Komunikanci role iraplicytny N/0 implicytny O/N eksplicytny N + + + (+) H- - 224 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka się takie cechy, jak: charakter treści (informacji) - dane albo dane i informacja (w węższym znaczeniu), albo sama informacja lub informacja i dane, pełność ujęcia (pełne rozwinięte, pełne, skrócone, krótkie) stopień rozczłonkowania poziomego i pionowego, przeważająca forma podawcza, rozmiar (duży - średni - mały), stopień skonwencjonalizowania ujęcia i przedstawienia (duży - średni - mały), ciągłość/brak ciągłości (por. artykuł a encyklopedia), stosowane kody - język naturalny (rodzaj pod-języka), ikoniczne, formalne itd., rodzaj kodu pojęciowego. Biorąc pod uwagę syntaktykę tekstów naukowych, na czoło wysuwa się opozycja cech: prymarność - sekundarność (por. artykuł a streszczenie w czasopiśmie referatywnym czy bibliografia). 21 Mieczysław Balowski Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny (na przykładzie gatunków prasowych)1 [w:] Danuta Ostaszewska (red.), Gatunki mowy i ich ewolucja, t. l, Mowy piękno wielorakie, Katowice 2000, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, s. 316-329 Wokół gatunków publicystycznych toczy się ustawiczna dyskusja. Rozważania prowadzone są z dwu pozycji: filologicznej (literaturoznawczej i językoznawczej; por. Trzynadlowski 1970, 1978; Gatunki... 1983; Wolińska 1987) oraz prasoznawczej (por. Kupis 1957; Wegner 1969; Borecki 1970; Dziki 1989; Bauer 1991: 42). Prasoznawstwo początkowo posiłkowało się metodologią literaturoznawczą, po czym rozszerzyło ją o prace językoznawcze (por. Trzynadlowski 1970; Pisarek 1972, 1974). Obecnie sięga po swoje własne narzędzia badawcze i nimi opisuje teksty publicystyczne. Nie zrezygnowało jednak całkowicie z opisów filologicznych, zwłaszcza np. lingwistyki tekstu. Jednakże jak dotąd nie doczekano się całkowicie opracowania typologicznego. Jedynie niektóre "szlachetne" (termin Bauera 1991: 62) gatunki dziennikarskie posiadają swoje monografie: felieton (Chmielewski 1902; Stasiński 1982; Terakowska 1987), reportaż (Maziarski 1966; Kniaginino-wa, Pisarek 1969; Niedzielski 1966; Gołaszewska 1984; Litwin 1988; Wolny 1991) czy list (Skwarczyńska 1937; Kałkowska 1982), zajęto się także kilkoma "mniej szlachetnymi", np. wywiadem prasowym (Dłużak 1986; Bauer 1988; Kita 1998), wiadomością prasową (Kniagininowa, Pisarek 1966), informacją (Tetelowska 1966), komentarzem (Miczka 1986,1987,1992; Balowski [1999, w druku]), hasłem (Bralczyk 1990), reklamą prasową (Krzy-żewski 1948; Dubiel, Kamiński, Kniagininowa, Pisarek, Dyoniziak 1965; Kurta 1969), przeglądem prasy (Lubelska 1975), recenzją prasową (Mił-kowski 1988), zdjęciem z podpisem (Zagrodnikowa 1974) itd., choć nie zawsze ich opis jest pełny. 1 Do podobnych wniosków, choć prowadzonych niezależnie i na trochę innym materiale, doszły B. Boniecka i J. Panasiuk z UMCS w Lublinie w referacie Profilowanie wzorca gatunkowego audycji przez spikerów radiowych, wygłoszonym w listopadzie 1999 roku w Siedlcach. i 226 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka W dalszej części skoncentruję się na badaniach prasoznawczych, które bezpośrednio wpływają na kształtowanie świadomości gatunkowej nadawcy, a po części także odbiorcy, ponieważ -jak twierdzi J. Maziarski (1969: 122) - "gatunki dziennikarskie są w swej istocie tworami społecznymi, pewnego typu kodami, rozpoznawalnymi dzięki istnieniu w świadomości nadawców ł odbiorców zakorzenionych wzorców". "Eksplicytnym wyrazem świadomości gatunkowej są wypowiedzi o gatunkach sygnalizujące ich historyczną egzystencję" (Gajda 1982:172). Najłatwiej więc byłoby sięgnąć po prace dotyczące "działalności publicystów" początków prasy oraz okresów późniejszych (np. Historia..., 1976-1981; Pisarek 1975, 1987) i tam w wypowiedziach normatywno-opisowych znaleźć ich wyodrębnienie. Jednakże w tym przypadku natrafiamy na podstawowy problem. Dziennikarstwo w swych początkach "weszło" na teren "społecznego oddziaływania, faktycznie zajęty przez literaturę, która nader często przedtem, jak również i potem spełniała z bardzo dobrym skutkiem funkcje prasy, funkcje publicystyczne" (Trzynadlowskł 1970: 170). I choć tradycje publicystyczne można odnaleźć już w czasach starożytnych (niektórzy historycy literatury greckiej uważają komedie Arystofa-nesa w pierwszym rzędzie za publicystykę polityczną i społeczną), to jednak ich podstawową formą wypowiedzi były gatunki literackie (takie jak esej. traktat, opowiadanie, rozprawa, wspomnienie, list, relacja, pamiętnik dziennik itd.), które z racji swej użyteczności, sprawdzonej na gruncie literatury, z powodzeniem zaczęły spełniać swoje nowe funkcje - funkcje publicystyczne. Dopiero późniejszy (na przełomie XIX i XX wieku oraz w pierwszej połowie XX stulecia) rozwój prasy spowodował wykształcenie się na tym gruncie nowych form przekazu (m.in. doniesienia, informacji, korespondencji, notatki, reportażu, wiadomości), egzystujących na równi z dotychczasowymi oraz - co gorsze - z innymi gatunkami niepublicystycznymi (np. wierszem, powieścią w odcinkach, opowiadaniem literackim itp.), drukowanymi w prasie. Te ostatnie - niektóre - z racji długiej symbiozy z prasą zaczęły być jak gdyby zawłaszczane przez "publicystyczną świadomość gatunkową", zmieniając zestaw własnych cech konstytutywnych (z reguły uzupełniając je o nową lub nowe2). Ogólnie znane jest, że wiek XIX charakteryzuje się tworzeniem w literaturze an-tygatunków, wiek XX zaś - mieszaniem gatunków. Natomiast w dziennikarstwie daty te trzeba by przesunąć co najmniej o 50 lat, np. takim antygatunkiem można by nazwać skomentowaną informację. Zjawisko intertekstualności zachodzi w tego typu współczesnych gatunkach prasowych, jak fotoreportaż, porada redakcyjna czy reklama prasowa. Ich wpływ na świadomość gatunkową jest znaczny. Jednak te zagadnienia z konieczno- 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny...____227 Przez długie lata publicystyczna świadomość gatunkowa odbiorcy była kształtowana przez prasę codzienną (np. dzienniki czy gazety), w której występowała większość dzisiejszych gatunków prasowych. Spowodowało to, że za podstawowe wyznaczniki gatunku prasowego uznano aktualność ł prawdziwość poruszanego problemu, dziś tzw. pakt faktograficzny (por. Bauer 1991: 45). I jeśli nawet w okresie późniejszym kwestionowano te cechy jako np. fałszywe (dla przykładu w czasopismach), to jednak uznawano tak powstałą sytuację za "chwyt", za zjawisko podobne do zjawiska literackiego (tu: literatury dydaktycznej - nieważne, czy ma ono odniesienie do rzeczywistości, ważne, że jest prawdopodobne i że ma moc pouczenia, że da się wyprowadzić z niego morał), za celowe operowanie cechami negatywnymi dla osiągnięcia pożądanego efektu (zgodnie z ówczesną teorią o stabilizacji kategorii: aktualność - nieaktualność, fałszywość - prawdziwość), gdyż nie sposób wyobrazić sobie np. nieaktualną prasę (o manipulacji tymi kategoriami, zwłaszcza kategorią prawdziwość - nieprawdziwość, mogliśmy się przekonać w drugiej połowie XX wieku). W wyniku tego dziennikarze coraz wyraźniej odczuwali "obcość" niektórych gatunków niepublicystycznych na łamach gazet (por. uwagi na temat łączliwości gatunkowej w prasie w: Kwade 1987). Dokonał się samorzutnie podział na gatunki autochtoniczne dziennikarskie (ale w pierwotnym tego słowa znaczeniu, czyli dziennikowe) oraz autochtoniczne żurnali-styczne (czasopiśmiennicze) i ksenochtoniczne, które w czasie późniejszym albo ulegały adaptacji (np. artykuł, esej, felieton, reportaż; por. Pawluczuk 1978), albo pozostawały w niezmienionej formie, służąc jedynie spotęgowaniu funkcji estetycznych współczesnej prasy (wiersz, sentencja, aforyzm, opowiadanie literackie itp.). Efektem owego rozchwiania były dość rozległe badania genologiczne, przeprowadzone w drugiej połowie XX wieku przez prasoznawców, które doprowadziły do ukształtowania wzorca normatywnego przynajmniej niektórych gatunków publicystycznych. Należą do nich te, które mają długą tradycję (niekoniecznie prasową), np. reportaż, felieton, informacja prasowa, komentarz, esej. Nie oznacza to jednak, że skończyły się problemy z potoczną świadomością gatunkową, że wypracowano skuteczną metodę, aby w sposób prosty można było je zidentyfikować. Jest to wynikiem dwu czynników. Po pierwsze, dziennikarze ciągłe wprowadzali do wzorca normatywnego różnorodne innowacje, będące - ich zdaniem - indywidualizacją wypowiedzi prasowej, co spowodowało dużą płynność cech ści muszą pozostać tu pominięte, czekając na osobne opracowanie. Tutaj ograniczymy się tylko do wskazania jednego ich aspektu, a mianowicie - wprowadzania nowych elementów (czy cech innych gatunków) jako wyrazu indywidualizacji wypowiedzi. 228 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka konstytutywnych. Przykładowo Z. Bauer (1996: 109) uważa, że dziennikarze mogą nie reprodukować całego wzorca gatunkowego, a jedynie jego "dominantę", cechę inwariantną, która "zdecyduje o sposobie odbioru wypowiedzi i przesądzi o skuteczności dziennikarskiego wysiłku", toteż nie ogranicza "inwencji dziennikarza w doborze [i modyfikacji] gatunku". Po drugie, wyniki badań miały zbyt wąskie grono odbiorców, a sami dziennikarze również nie sięgali po nie, stąd nadal brakowało jasnej świadomości gatunkowej zarówno nadawcy, jak i odbiorcy (nawet tych gatunków, które posiadały swoją kodyfikację)3. Jedynym kryterium wyboru takiej a nie innej formy wypowiedzi było tworzenie czegoś nowego w oparciu o jedną (najwyżej dwie) cechę inwariantną, co miało nawiązywać do ciągle zmieniającego się świata, do szukania w życiu czegoś nowego (ta dążność do coraz to nowego, najlepiej sensacyjnego, stanowiła podstawę zachwiania się w prasie kategorii: autentyczność - fikcyjność, a w okresie późniejszym także manipulacji nią nierzadko jako kategorią: prawda - fałsz). Najbardziej nadawały się do tego gatunki pełniące funkcję publicystyczną. Nowe ujęcia kodyfikacyjno-typologiczne też nie służyły budowaniu jasnej świadomości gatunkowej. Brak wyraźnej, jasnej świadomości gatunkowej nadawcy musiał znaleźć swoje odbicie w świadomości odbiorcy, kształtowanej przede wszystkim przez teksty prasowe; w nielicznej tylko mierze także przez teksty literackie, użytkowe i inne, a już sporadycznie - przez refleksję naukową tych tekstów. (Przypomnijmy, że gatunek to nie definicja słownikowa, ale intersubiektywny zespół norm i wskazań, a nawet przyzwyczajeń, regulujących praktykę komunikacyjną i określających stopień jego sche-matyzacji, kategoryczności). Tę zależność potwierdziły również badania ankietowe (dotyczyły jedynie reportażu i komentarza prasowego) przeprowadzone przeze mnie w grupie 140 studentów polonistyki. Studenci nie tylko nie potrafili wskazać definicji gatunku prasowego (w ankiecie były ujęte nazwy gatunków: reportaż, relacja, doniesienie, informacja, wzmianka, notatka, komentarz, felieton, esej, artykuł wstępny), ale także mieli problemy z identyfikacją wzorca gatunkowego (zidentyfikowali go poprawnie jedynie w 21%, w 28% - z niewielkim błędem, w 51% - błędnie), np. mylono reportaż z artykułem wstępnym, a nawet z doniesieniem; komentarz zaś łączono z relacją, felietonem, artykułem, czy z esejem. 3 Porównajmy taką choćby wypowiedź: "Niejeden doświadczony dziennikarz, słysząc lub czytając rozważania o gatunkach prasowych, machnie lekceważąco ręką: ktoś znowu chce go zanudzić teorią, podczas gdy dziennikarstwo to praktyka, praktyka i jeszcze raz praktyka. Jeśli więc teoretycy chcą - nich mówią o gatunkach, ale i tak nie na wiele się to przyda w codziennej, redakcyjnej mitrędze." (Bauer 1996: 107). 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny...____229 Współczesna praktyka potwierdza istnienie problemu z wyodrębnieniem wzorca gatunkowego. Często sami redaktorzy uciekają od używania nazw gatunków prasowych, zmieniając np. nadtytuł reportaż na relacja, nie zmieniając przy tym gatunku wypowiedzi (por. np. reportaże w "Gazecie Wyborczej": nr 36 z 12.02.1991, s. 7; nr 125 z 11.05.1991, s. 11; nr 264 z 13.11.1991, s. 11; nr 243 z 15.10.1992, s. 11; nr 267 z 17.11.1994, s. 10; nr 301 z 28.12.1994, s. 11). Tym samym czytelnik wypracowuje sobie ciągi synonimiczne, np. reportaż - relacja - doniesienie (z...) - artykuł (z...). Często w ogóle pomija się nadtytuł (por. np. w "Trybunie": nr 27 z 2-3.02.1991, s. 6; nr 155 z 6-7.07.1991, s. 6; nr 195 z 24-25.08.1992, s. 6; nr 12 z 16-17.01.1993, s. 7; nr 83/84 z 9-12.04.1993, s. 6; nr 219 z 18-19.09.1993, s. 8), szczególnie w "niepewnym" przypadku (np. w przypadku komentarza czy felietonu), lub wprowadza się inną nazwę (np. Sto slów, jak w "Trybunie", por. nr 11 z 15.01.1993, s. 1; czy prawie wszystkie numery z lat 1991-1993, s. 1). W niektórych podręcznikach kodyfikacyjnych tego typu określenia używane są wymiennie (np. w czeskim i słowackim praso-znawstwie pisze się o komentarzu jako odmianie artykułu; por. "komentarz [... ] w postaci drukowanej rodzaj artykułu, który powstał z komentowanej informacji..."; Osvaldova, Holada, red., 1999: 91; podobnie cytowany poniżej przykład z fait divers)4. Wróćmy jednak do kształtowania świadomości gatunkowej przez prasoznawcze badania genologiczne. Dziennikarska orientacja typologiczno-genologiczna wywodziła się z dwu źródeł: z genologii filologicznej (najczęściej teoretyczno-literackiej) oraz z refleksji praktyków (dziennikarzy) nad własnym warsztatem pracy, czyli z prenaukowej wiedzy prasoznawczej. Zakładała ona nawiązanie do czynności poznawania, przedstawiania i wyrażania rzeczywistości przez dziennikarza, a zatem do metodologii nauk społecznych (por. Tetelowska 1972: 19). Jednak jako punkt wyjścia przyjmowała sytuację komunikacyjną5, "w której nadawca i odbiorca porozumiewają się za pośrednictwem medium [kanału - M.B.] prasowego (może to być również radio lub TV)" 4 W tym przypadku można by mówić o ciągu gatunkowym w rozumieniu S. Sawic-kiego (1976) czy o pierwotnych i wtórnych gatunkach mowy w rozumieniu M. Bachtina. Porównajmy również ciąg gatunkowy wskazany przez A. Rejtera: "Np. reportaż podróżny stanowi konglomerat przetworzonych pokrewnych mu typów wypowiedzi takich jak: prywatny list z podróżny, relacja z podróży, dziennik podróży, list z podróży (karta z podróży), jako samodzielny gatunek mowy ukonstytuowany w XIX w." (Rejter 1999: 37). 5 Por. taki fragment: "To, czy odbiorca zna nazwę jakiegoś gatunku - jest rzeczą drugorzędną. Ważne jest, by poprawnie identyfikował sytuację komunikacyjną wpisaną w ów gatunek. Z drugiej strony ważne jest również, by nadawca komunikatu - czyli piszący tekst dziennikarz - wiedział dobrze, wybierając daną konwencję gatunkową, czy pasuje ona do jego zamierzeń." (Bauer 1996: 108). (Bauer 1991: 46), zawierając pewien układ, zwany "paktem faktograficznym" (termin Bauera 1991: 46). Aby był ważny, wymagał od nadawcy wiernego, dokładnego (tzn. szczegółowego) i - w zależności od gatunku - zwięzłego przedstawiania faktów. Ponadto pakt ujmował możliwość odwołania się do "tu i teraz", tzn. do rzeczywistości istniejącej (czyli zakładał brak świata przedstawionego) oraz czasu teraźniejszego (wspólnego dla nadawcy i odbiorcy, niewiele oddalonego od momentu ukazania się np. gazety czy czasopisma)6. Podstawowymi więc wyznacznikami gatunku prasowego były: nadawca, odbiorca, kanał, intencja nadawcy znana odbiorcy (wskazywana także choćby przez miejsce ukazania się, np. w prasie na pierwszej stronie, w telewizji czy radiu - do południa, wieczorem itp.), aktualność i weryfikowalność w rzeczywistości pozajęzykowej. Zaowocowało to podziałem wszystkich gatunków na dwie podstawowe grupy: gatunki informacyjne (referujące wydarzenia rzeczywiste) oraz gatunki publicystyczne (objaśniające wydarzenia rzeczywiste), z czasem też nazywane rodzajami publicystycznymi (na wzór rodzaju literackiego). Pierwsze z nich ukazywały się na pierwszych stronach gazet, drugie - na pozostałych oraz w czasopismach. Pierwsze zawsze zachowywały aktualność (aktualność bezwzględna: fakty właśnie dziejące się), drugie raczej do niej tylko nawiązywały (aktualność względna: zainteresowanie odbiorców). Podział ten ponadto wsparto funkcją tekstu. Nie wytworzono jednak nowej sys-tematyzacji cech gatunków prasowych niż ta, która swój początek miała na gruncie literackim - literatury pięknej lub piśmiennictwa użytkowego (por. inwariantne wyznaczniki takich gatunków, jak esej, opowiadanie, gawęda, felieton, relacja, reportaż, list itd.)7. Inną propozycją jest teoria J, Maziarskiego (1969, 1970), który "wybór wzorca gatunkowego [uzależniał] nie tylko od obiektywnych warunków determinujących decyzję nadawcy. Do warunków tych należy m.in. sytuacja społeczna [rozumiana jako akt komunikacji - M.B.], w której realizuje się wypowiedź, adres tej wypowiedzi [czyli intencja - M.B.], jej funkcja, treść itp." (Maziarski 1970: 77). Nadrzędne wobec nich by- 6 Wielkość "niewiele" była określana przez warunki techniczne gazety, redaktora, dziennikarzy itp. (im bardziej cofniemy się wstecz, tym większa byia). 7 Gdyby do tego podziału przyłożyć funkcje wyznaczone przez S. Skwarczyń-ską (funkcję informacyjno-przedstawieniową, ekspresywno-impresywną, wychowawczo-zabawową i rozrywkowo-autoteliczną), to osiągnie się podział na rodzaje prasowe przyjęte w klasycznych światowych badaniach publicystycznych: gatunki informacyjne (np. wzmianka, informacja, depesza), publicystyczne (np. komentarz, felieton, esej, polemika), propagandowe (np. reklama prasowa, apel, sylwetka) i rozrywkowe (np. krzyżówka, diagram, humor, karykatura, fotografia, grafika). Por. Burger 1990; Koszyk, Pruys 1976; Hemanus, Varis 1983 i inne. 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny... 231 łoby "tworzywo" (czyli kod), które stanowi niejako "rodzinę gatunków" (por. językoznawczy termin "rodzina języków"): językowych, obrazowych lub językowo-obrazowych (Maziarski 1979: 126-129; por. też propozycję Gombo 1967), przy tym odrzuca on jako nadrzędny wcześniejszy podział na dwa rodzaje: publicystyczny i informacyjny, ponieważ podział "ten jako z jednej strony krzyżujący się, z drugiej zaś niezupełny, nie spełnia elementarnych warunków metodologicznej poprawności" (Maziarski 1970: 79). Odczytanie gatunku jako "klucza" do jego zrozumienia spowodowało, że osadza on go w akcie komunikacji. Przyjął więc takie wyznaczniki gatunkowe, jak: intencja nadawcy, odbiorca (typ), kod (język lub obraz), konsy-tuacja (warunki ł środki przekazu), temat, forma podawcza, kompozycja, schematyzacja układu graficznego gazety. "Powtarzający się [zaś] zespół kilku lub kilkunastu cech (wyróżników) tworzy strukturę gatunku" (Maziarski 1970: 90). Natomiast gatunki, w których dominuje wspólna cecha (najwyżej dwie-trzy), tworzą grupę gatunków, pełniącą określoną funkcję. Typologię funkcji przyjmuje on częściowo za S. Skwarczyńską (dydaktyczno-moralizatorska oraz rozrywkowo-autoteliczną), a częściowo uzupełnia (czy modyfikuje) o funkcję informacyjno-publicystyczną. Ten poziom tworzą rodzaje. Nadrzędne wobec nich pozostają rodziny gatunkowe. Nie podaje jednak nazw rodzajów, ale jedynie nazwy rodzin gatunków. Literaturoznawcze doświadczenia genologiczne na grunt prasoznaw-stwa adaptował R. Borecki, który uznał że istnienie "poszczególnych gatunków odpowiada różnorodności zadań politycznych, ideologicznych, poznawczych i estetycznych, stojących przed każdą z dziedzin «twórczości» dziennikarskiej" (Borecki 1970: 118). Odwołując się do badań filologicznych, zdefiniował pojęcie gatunku: "Przez gatunek będziemy rozumieć historycznie ukształtowany typ przedstawienia realnej rzeczywistości, wyróżniającej się systemem słownych cech strukturalnych" (Borecki 1970: 119). Dokonując zaś typologii gatunków telewizyjnych, wydzielił kategorię nadrzędną: sposób przedstawiania rzeczywistości (informacyjny - odzwierciedlający, publicystyczny - przetwarzający, artystyczny - kreatywny) oraz kategorię pośrednią między powyższą a gatunkiem - rodzaj. "Rodzaj jest to grupa gatunków związanych wspólnymi środkami obrazowania i ekspresji; stanowi on jakby całościową warstwę gatunków wyróżniających się szeregiem cech. [... ] Okolicznością decydującą jest przy tym stylistyczne (w szerokim sensie tego słowa) zabarwienie gatunku" (Borecki 1970: 126-127). Jako inwariantną cechę gatunku uznał on temat, co - według niego - jest zgodne z praktyką telewizyjną. Jako cechy fakultatywne przyjął: intencję nadawcy (nadawców), kreatywność nadawcy, kod, środki wyrazu, syntetyczność wypowiedzi, autentyczność - fikcyjność prezentowa- 232 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka nych wydarzeń, charakter przedstawionego przedmiotu. Widać tutaj duży nacisk na kod przekazu, który przejawia się w takich choćby wydzielonych przez niego cechach, jak: środki wyrazu czy syntetyczność wypowiedzi. W podobnym kierunku zmierza typologia W. Pisarka. Jako kryterium wydzielania gatunków (telewizyjnych) przyjął on: nadawcę (przede wszystkim postawę komunikatora wobec rzeczywistości), odbiorcę (typ komunikatora), funkcję (społeczną programu zamierzoną), kod (język przekazu), formę, tematykę, fikeyjność (artystyczność) - autentyczność (dziennikar-skość), stopień zaangażowania warsztatu telewizyjnego, zasięg terytorialny, stopień i rodzaj konwencjonalizacji (Pisarek 1974: 27; por. też klasyfikację Ropy 1979). Pisarek uważa, że nie należy tworzyć hierarchicznych struktur typologicznych (typu: rodzaj - gatunek), gdyż istnieją poważne (i chyba nierozwiązalne) teoretyczne trudności związane z opracowaniem uniwersalnej, metodologicznie poprawnej typologii, uwzględniającej jednocześnie praktyczną stronę telewizji (czy radia i prasy). Należałoby więc "szukać rozwiązania w trzech kierunkach: a) ograniczyć się do ustalenia niewielkiej liczby najważniejszych szerokich kategorii, w praktyce bowiem poszczególne typologie opracowywane dla różnych celów przez różnych badaczy tym bardziej różnią się między sobą, im bardziej są szczegółowe; b) zastosować w typologii kilka podziałów, aby każdy z nich był dokonany wedle innego kryterium; celem ostatecznym byłaby typologia wieloaspektowa oparta na podziale krzyżowym; c) uwzględnić możliwości szczegółowego podziału każdej z głównych kategorii; pozwoliłoby to zaspokoić zróżnicowane potrzeby różnych badaczy przy jednoczesnym zachowaniu niezmienionych głównych kategorii typologii ogólnej." (Pisarek 1974: 24). Późniejsze prace z tego zakresu nie wprowadzają nowych typów klasyfikacyjnych ani cech gatunkowych czy rodzajowych8. Prezentują jedynie 8 Inną orientację genologiczną zaproponowała B. Doleszak-Wajdzik (1968). Jednak z racji ograniczeń objętościowych pełne omówienie jej koncepcji w tym artykule pominę, odsyłając zainteresowanych do cytowanej pracy. Warto tu jedynie wspomnieć o tym, że według niej: "Systematyzację gatunków dziennikarskich [... ] trzeba zacząć od wyznaczników mieszczących się w kodzie dzinnikarskim [przez kod rozumie ona kanał informacji], jak: częstotliwość ukazywania się, miejsce na kolumnie i szpalcie, rozmiary publikacji, tytuły i rubryki, na czym polega selekcja materiałów prasowych, jakie czynniki je determinują itd." (Doleszak-Wajdzik 1968: 64). Jednak wydzielenie gatunków prasowych tylko wediug tychże kryteriów byłoby niemożliwe, ponieważ często zmieniano miejsce różnych gatunków na kolumnie, szpalcie czy stronie (por. wyżej cytowane lokalizacje reportaży prasowych w "Gazecie Wyborczej" czy "Trybunie"). Podobnie nieczytelnym wyznacznikiem gatunkowym jest choćby rozmiar publikacji (por. komentarze ukazujące się w "Gazecie Wyborczej", "Gazecie Polskiej", "Trybunie" czy "Polityce"). 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny... 233 dokładniejszy opis gatunków (por. Ropa 1979; Bauer 1991). Dla większej przejrzystości zestawmy kryteria wydzielania gatunków, rodzin gatunkowych i rodzajów prasowych. Obrazuje to tabela 1. Tab. 1. Cechy inwariantne i wariantne gatunków, rodzin i rodzajów dziennikarskich Propozycja Cechy poziomu wyższego Cechy gatunkowe Zbigniewa Bauera rodzaj prasowy: funkcja, aktualność bezwzględna - względna gatunek: nadawca, odbiorca, kanał, intencja nadawcy (= illokucja), wery-fikowalność w rzeczywistości, częstotliwość ukazywania się, miejsce na kolumnie i w szpalcie, rubryka, wielkość publikacji Jacka Ma-ziarskiego rodzina gatunków: kod (język lub ikonografia), grupa gatunków (= rodzaj prasowy): cechy z poziomu niższego, funkcja gatunek: nadawca, odbiorca (typ), intencja nadawcy (= illokucja), temat, konsytuacja (warunki i środki przekazu), forma podawcza, kompozycja, schematyzacja układu graficznego gazety Ryszarda Boreckiego sposób przedstawiania rzeczywistości: informacyjny - odzwierciedlający, publicystyczny - przetwarzający, artystyczny - kreatywny, rodzaj prasowy: cechy z poziomu niższego, sposób przedstawiania rzeczywistości gatunek: temat, nadawca (zwłaszcza stopień jego kreatywności), intencja nadawcy (= illokucja), kod, funkcja, sytuacja komunikacyjna, środki wyrazu, syntetyczność, autentyczność - fikeyjność, charakter przedstawianego przedmiotu / zjawiska Walerego Pisarka nie ma poziomów wyższych gatunek: nadawca (postawa komunikatora wobec rzeczywistości), odbiorca (typ), kod, intencja nadawcy (= illokucja), funkcja (społeczna), autentyczność - fikeyjność, forma podawcza, temat, stopień zaangażowania warsztatu, zasięg terytorialny, stopień i rodzaj konwencjonalizacji Cechy gatunków, rodzin i rodzajów pochodzą z wielu różnych płaszczyzn (da się tu wydzielić relacje styczności, zawierania czy kontaminacji). Wśród nich przeważają głównie dwie perspektywy wydzielania cech gatunkowych: pierwsza - dotycząca teorii komunikacji, druga - socjologiczno-psychologiczna. Kształtowana więc przez nie świadomość gatunkowa nie mogła być jasna, wyraźna. Wprowadzała raczej pewien chaos, czego wyrazem jest cytowany w przypisie 2 fragment wypowiedzi Z. Bauera, ujmujący stosunek dziennikarzy do jakichkolwiek prób systematyzacji gatunków i 234 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka prasowych. To samo można powiedzieć o odbiorcy, który przez ca}y czas był "wychowywany" przez praktykę. Z prezentowanej mu w szkole (por. Pytasz, red. 1993; Jedliński 1984) teorii wyniósł tylko wzorce normatywne gatunków tradycyjnych lub całkowicie nowych, jak np. fait divers (choć i tu dostaje przekonania o dwu drogach tej formy; por. artykuł B. Tokarz Fait divers, sylwiczność i sztuka poetycka oraz taką choćby wypowiedź: "Fait divers to notatka prasowa zawierająca informacje o sensacyjnych, niezwykłych wydarzeniach. [... ] Fait divers w odróżnieniu od informacji politycznej, która zawsze jest informacją częściową, niedokończoną, zawsze jest informacją całościową, skończoną, immanentną" (Pytasz, red. 1993-81-82). O ile świadomość gatunkowa (zwłaszcza odbiorcy) jest niejasna, niewyraźna, o tyle w przypadku wzorca normatywnego sytuacja przedstawia się trochę lepiej. Gdyby się przyjrzeć definicjom poszczególnych gatunków, można zobaczyć w nich elementy definicji (lub całe definicje), zaczerpnięte z innej (lub innych) dyscypliny naukowej, a jedynie przyswojone na gruncie prasoznawstwa i tam właśnie przysposobione, podobnie jak i same gatunki. Z uwagi na ograniczoną objętość artykułu pominiemy rozważania na temat różnych definicji gatunkowych, skupiając się na pochodzeniu gatunków, aby w ten sposób odnaleźć ich "potoczny" wzorzec normatywny, kształtujący "potoczną" świadomość gatunkową. Przytoczmy gatunki uznawane za prasowe: ankieta, apel, artykuł wstępny (publicystyczny), biogram, depesza, diagram, dyskusja (redakcyjna, zwana też debatą), esej, fait dwers, felieton, fotografia, fotoreportaż, gawęda, grafika artystyczna (zwana też karykaturą), hasło, humor, humoreska, informacja skomentowana lub zbeletryzowana, kalendarium, kalendarz, kazanie (zwane też homiletyką), komentarz, komunikat, konsultacja, korespondencja, krzyżówka, list (list do redakcji i list otwarty), mapa, nekrolog, notatka, odpowiedź redakcyjna, ogłoszenie, plan, polemika, porada redakcyjna, przegląd prasowy, przegląd wydarzeń, przekaz dzieła literackiego, recenzja, reklama, relacja (zwana też opowiadaniem lub sprawozdaniem), rozrywki umysłowe, rozmowa, sylwetka, szkic (zwany też artykułem publicystycznym), slogan, tabela (statystyczna), wykład, wykres, wywiad, wzmianka, zdjęcie z podpisem, życiorys. Oczywiście, różnie ujmowane w systematyce prasowej (raz jako gatunki, raz jako odmiany gatunkowe). Dzieląc je na grupy, można by odnaleźć ich pierwotny wzorzec normatywny, który stał się podstawą owego "potocznego" schematu: 1. Literackie: esej, felieton, reportaż (jako fragment dziennika z podróży lub listu z podróży), gawęda, hasło (jako część lub całość sentencji, maksymy, złotej myśli), humor, humoreska, kazanie, homilia, list, rela- 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny...____235 cja (zwana też: opowiadanie lub sprawozdanie), rozrywki umysłowe (np. zagadka, rymowanka, aforyzm, sentencja), slogan (jako część lub całość sentencji, maksymy, złotej myśli), sylwetka (jako opis postaci, część dzieła literackiego), szkic, przekaz dzieła literackiego. 2. Naukowe: ankieta, artykuł, diagram, konsultacja, mapa, plan, recenzja, tabela (statystyczna), wykład, wykres. 3. Urzędowe: apel, biogram, depesza, komunikat, nekrolog, ogłoszenie, życiorys. 4. Potoczne: debata, dyskusja (dialog), fait divers (jako część, sekwencja rozmowy, dialogu), informacja skomentowana lub zbeletryzowana (jako część rozmowy, dialogu), komentarz (jako część rozmowy, dialogu), rozmowa, wywiad (jako rozmowa, dialog), wzmianka (jako sekwencja w rozmowie, dialogu; część rozmowy). 5. Użytkowe (szkolne): notatka, kalendarium, kalendarz. 6. Artystyczne (nieliterackie): fotografia, grafika artystyczna (zwana też karykaturą), reklama graficzna, rozrywki umysłowe (np. rebus). 7. Odmiany powyższych na gruncie prasowym: fotoreportaż (< reportaż), korespondencja (< list), krzyżówka (< tabela), odpowiedź redakcyjna (< list), polemika (< dyskusja), porada redakcyjna (< list), przegląd prasowy (< kalendarium), przegląd wydarzeń (< kalendarium), reklama (< recenzja), zdjęcie z podpisem (< zdjęcie). Wzorzec normatywny ma o wiele większe zakorzenienie w rzeczywistości językowej lub artystycznej niż jego świadomość (refleksja wzorca). Ta ostatnia jest budowana przez nową, jeszcze młodą dziedzinę humanistyczną, która sięga po wzorce z innych, posiadających wypracowane i sprawdzone gatunki mowy. Tę świadomość mają prasoznawcy, dla których "świadomość [gatunkowa] powinna być w praktyce dziennikarskiej «taktem», a nie «wędzidłem». Konwencja gatunkowa nie powinna dziennikarza krępować, ale umożliwiać mu takie kształtowanie wypowiedzi, które jest zgodne z celem komunikowania. [... ] W działalności dziennikarskiej chodzi bowiem zawsze o szybkość i skuteczność przekazu - nic więc dziwnego, że formy sprawdzone górują nad tymi, których walory są jeszcze nieznane" (Bauer 1996: 131). To też wyjaśnia sięganie po wzorce normatywne do innych dziedzin życia ludzkiego, a następnie ich modyfikowanie, co w rzeczywistości poprzez zderzenie nowego, wtórnego gatunku z pry-marnym wzorcem osłabia pierwotną świadomość gatunkową, nie dając nic w zamian poza wątpliwością. Sekundarne wzorce normatywne w większości czekają jeszcze na opracowanie. 236 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Literatura Balowski M., [1999, w druku], Struktura argumentacyjna komentarzy prasowych. Bauer Z., 1988, Wywiad prasowy. Typologia i struktura, Kraków. Bauer Z., 1991, Wokól gatunków prasowych, [w:] Bauer Z., Chudziński E., red., Dziennikarstwo i jego konteksty, Kraków. Bauer Z., 1996, Gatunki dziennikarskie, [w:] Bauer Z., Chudziński E., red., Dziennikarstwo i świat mediów, Kraków, s. 107-132. Bauer Z., red., 1969, Dziennikarstwo i jego konteksty, Warszawa. Borecki R., 1970, Próba systematyzacji i podzialu gatunków telewizyjnych, [w:] Kafel W., red., Metody i techniki badawcze w prasoznawstwie, t. 2, Warszawa. Bralczyk J., 1990, Hasla przedwyborcze. (Wybory do Sejmu i Senatu w 1989), "Zeszyty Prasoznawcze", nr 2-4, s. 39-49. Burger H., 1990, Sprache der Massenmedien, Berlin-New York. Chmielowski P., 1902, Najdawniejsze nasze felietony, "Pamiętnik Literacki", z. 1. Diużak F., 1986, Traktat o wywiadzie, "Prasa Polska", nr 5, s. 6-8. Dubiel P., Kamiński E., Kniagininowa M., Pisarek W., Dyoniziak R., 1965, Reklama w prasie. Zawartość, język, odbiór, Kraków. Dziki S., 1989, Wstęp do typologii wspólczesnej prasy polskiej, Kraków. Gajda S., 1982, Podstawy badań stylistycznych nad językiem naukowym, Warszawa. Gatunki z pogranicza literatury, 1983, [w:] Miodońska-Brookes E., Kulawik A., Tatara M., wybór, oprać., wstęp: Genologia polska, Warszawa, s. 477-495. Golaszewska M., 1984, Estetyka rzeczywistości, Warszawa. Gombo P., 1967, Bevezete's a sajtoismeretbe, Budapest. Hemanus P., Yaris T., 1983, Mass-media yesterday and today, Praha. Jedliński R., 1984, Gatunki publicystyczne w szkole średniej, Warszawa. Kałkowska A., 1982, Struktura skladniowa listu, Warszawa. Kita M., 1998, Wywiad prasowy. Język - gatunek - interakcja, Katowice. Kniagininowa M., Pisarek W., 1966, Język wiadomości prasowych, Kraków. Kniagininowa M., Pisarek W., 1969, Wyrazy i zdania reportażu, Kraków. Koszyk K., Pruys K. H., 1976, Wórterbuch der Publizistik, Miinchen. Krzyżewski T., 1948, Reklama prasowa i spis czasopism, Kraków. Kupis T., 1957, Z prac nad systematyką gatunków dziennikarskich, "Kwartalnik Pra- soznawczy", nr 1. Kurta H., 1969, Reklama prasowa, Warszawa. Kwade E., 1987, O lączliwości gatunkowej w czasopiśmie (na przykladzie "Radości i smutków" w "Przyjaciólce"), "Zeszyty Prasoznawcze", nr 2, s. 31-40. Litwin J., 1988, Język i styl polskiego reportażu (na materiale z lat 1945-1975), Rzeszów. Lubelska M., 1975, Poetyka przeglądu prasowego, "Teksty", nr 5, s. 125-139. Łojek J., red., 1976-1981, Historia prasy polskiej, t. 1-4, Warszawa. Maślanka J., red., 1975, Encyklopedia wiedzy o prasie, Warszawa. Maziarski J., 1966, Anatomia reportażu, Kraków. Maziarski J., 1969, Metodologiczne problemy nauki o gatunkach dziennikarskich, [w:] Kafel M., red., Metody i techniki badawcze w prasoznawstwie, t. 1> Warszawa, s. 116-129. Maziarski J., 1970, Problem systematyzacji gatunków dziennikarskich, [w:] Kafel M., red., Metody i techniki badawcze w prasoznawstwie, t. 2, Warszawa, s. 77- 104. Maziarski J., 1976, Narracja felietonu, "Zeszyty Prasoznawcze", nr 3, s. 55-64. 21. Mieczysław Balowski, Świadomość gatunkowa a wzorzec normatywny... 237 Miczka E., 1986, Metaforyka komentarza prasowego, "Neophilologica. Studia Językoznawcze" VI. Miczka E., 1987, Proces metaforyzacji a status nazw wlasnych w komentarzu prasowym (na przykladzie "Le Monde"), "Zeszyty Prasoznawcze", nr l, s. 41-52. Miczka E., 1992, Tematyczna i argumentacyjna struktura komentarza i informacji prasowej, [w:] Dobrzyńska T., red., Typy tekstów. Zbiór studiów, Warszawa, s. 27-36. Milkowski W., 1988, Recenzja jako rodzaj twórczości dziennikarskiej, "Zeszyty Szkoleniowe", nr 9, s. 20-26. Niedzielski Cz., 1966, O teoretycznoliterackich tradycjach prozy dziennikarskiej (podróż - powieść - powieść - reportaż), Toruń. O metodzie badań gatunków publicystycznych, 1968, "Zeszyty Prasoznawcze", nr 4, s. 63-75. Osvaldova B., Halada J., red., 1999, Encyklopedie prakticke źurnalistiky, Praha. Pawluczuk A. W., 1978, Reportaż jako śmierć literatury, "Kontrasty", nr 3. Pisarek W., 1972, Frekwencja wyrazów w prasie. Wiadomości - komentarze - reportaże, Kraków. Pisarek W., 1974, Typologia programów telewizyjnych, "Zeszyty Prasoznawcze", nr l, s. 23-31. Pisarek W., 1975, Retoryka dziennikarska, Kraków (II wyd. - 1988). Pisarek W., 1987, Miejsce prasy, radia i telewizji w świadomości kulturalnej Polaków, Kraków. Pytasz M., red., 1993, Leksykon szkolny. Gatunki paraliterackie, publicystyczne i użytkowe, Gorzów Wielkopolski. Rejter A., 1999, Wtórny gatunek mowy jako obiekt badań lingwistycznych, "Poradnik Językowy", z. l, s. 35-43. Ropa A., 1979, Próba klasyfikacji występujących w telewizji odmian języka, "Zeszyty Prasoznawcze", nr l, s. 41-48. Sawicki S., 1976, Gatunek literacki: pojęcie klasyfikacyjne, typologiczne czy politypiczne, [w:] Markiewicz H., Slawiński J., red., Problemy metodologiczne współczesnego literaturoznawstwa, Kraków. Skwarczyńska S., 1937, Teoria listu, Lwów. Stasiński P., 1982, Poetyka i pragmatyka felietonu, Wrocław. Tetelowska L, 1966, Informacja - odrębny gatunek dziennikarski, "Zeszyty Prasoznawcze" , nr 1-2, s. 16-33. Tetelowska L, 1972, Szkice prasoznawcze, Kraków. Terakowska D., 1987, Felieton: temat (i klopot) dla prasoznawcy, "Zeszyty Prasoznawcze", nr 3, s. 41-51. Trzynadlowski J., 1970, W kręgu wyznaczników gatunkowych form dziennikarskich, [w:] Kafel M., red., Metody i techniki badawcze w prasoznawstwie, t. 2, Warszawa, s. 105-117 [też w: "Wrocławski Rocznik Prasoznawczy" 1975/1976]. Trzynadlowski J., 1978, Literatura i reportaż. Dwa sposoby widzenia rzeczywistości, "Kontrasty", nr 10. Wegner J., 1969, Metoda systematyzowania form dziennikarskich, [w:] Kafel M., red., Metody i techniki badawcze w prasoznawstwie, t. l, Warszawa, s. 130-140. Wolińska O., 1987, Język XIX-wiecznych wiadomości prasowych, Katowice. Wolny K., 1991, O poetyce wspólczesnego reportażu polskiego (1945-1985), Rzeszów. Zagrodnikowa A., 1974, Podpisy do zdjęć w prasie. Ich forma i funkcja, Kraków. 22 Bożena Witosz Gatunek - sporny (?) problem współczesnej refleksji tekstologicznej1 "Teksty Drugie", nr 5, 2001, s. 67-85; przedruk jako Gatunek - sporny (?) problem najnowszej refleksji tekstologicznej, [w:] Włodzimierz Bolecki, Ryszard Nycz (red.), Sporne i bezsporne problemy współczesnej wiedzy o literaturze, Warszawa 2002, s. 268-285 Gatunek jest obecnie wspólną kategorią badań językoznawczych i teore-tycznoliterackich. Genologia lingwistyczna ukonstytuowała się jako subdy-scyplina teorii tekstu niedawno (mniej więcej dwadzieścia lat temu) i od momentu powstania jest gałęzią rozwijającą się niezwykle dynamicznie. Trudno dziś (może poza kognitywizmem) wskazać kierunek, który mógłby poszczycić się podobnym przyrostem opracowań naukowych. Również w dyskursie teoretycznoliterackim problematyka genologiczna w sposób wyraźny przesuwa się ostatnio w stronę centrum zainteresowań, a płynące z tego kręgu badań postulaty stworzenia "genologii uogólnionej"2, "innej"3 czy "Nowej Genologii - obejmującej swym zasięgiem artystyczne, pa-raartystyczne i nieartystyczne formy komunikacji piśmienniczej"4, rodzić mogą nadzieję na wypracowanie zintegrowanej, koherentnej teorii gatunku. Wymaga to jednak podjęcia międzydyscyplinowego dialogu (co - wobec modnej dziś tendencji do zacierania granic i osłabiania opozycji - staje się, jak sądzę, potrzebą chwili), który, po uzgodnieniu stanowisk 1 W obrębie językoznawstwa terminem tekstologia określa się zintegrowane badania nad tekstem - literaturoznawcze, antropologiczno-kulturowe, ogólnosemiotyczne, socjologiczne i oczywiście lingwistyczne. Zbudowany paralelnie do nazw innych dziedzin lingwistyki: fonologii, morfologii, leksykologii, frazeologii, syntaktologii (składni) i se-mazjologii (semantyki) - na pierwszy plan wysuwa jednak językoznawczą perspektywę ujęcia przedmiotu badań. Zob. J. Bartmiński, Tekst jako przedmiot tekstologii lingwistycznej, [w:] Tekst, Problemy teoretyczne, red. J. Bartmiński i B. Boniecka, Lublin 1998, s. 19-20. 2 Zob. M. Glowiński, Poetyka wobec tekstów nieliterackich, [w:] Tegoż, Poetyka i okolice, Warszawa 1992, s. 81. 3 Postulat taki zgłosił Włodzimierz Bolecki w artykule wstępnym O gatunkach to i owo, "Teksty Drugie" 1999, nr 6, s. 5. 4 Cytuję tu fragment z artykułu E. Balcerzana Nowe formy w pisarstwie i wynikające stąd porozumienia, [w:] Humanistyka przelomu wieków, red. J. Kozielecki, Warszawa 1999, s. 375. Świadectwem rosnącego zainteresowania problematyką kategoryzacji tekstów jest tom Genologia dzisiaj, red. W. Bolecki i I. Opacki, Warszawa 2000. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny. .. 239 w kwestiach metodologicznych oraz wskazaniu ewentualnych rozbieżności, zmierzałby do obrysowania obszaru zbliżeń i - w dalszej kolejności - współpracy w budowaniu modelu typologii całego uniwersum mowy. Właściwie można dziś uznać, że ów dialog został już zainicjowany. Sygnałem komunikacji są, w moim przeświadczeniu, coraz liczniejsze w piśmiennictwie obu dyscyplin "świadectwa lektury", dowodzące wzrastającego zainteresowania sposobem myślenia i dorobkiem Drugiego. Jak potoczą się losy spotkania, różniących się przecież, metodologii, zależeć będzie od wielu teoretycznych rozstrzygnięć, nie tylko między lingwistyką tekstu a teorią literatury, ale także wewnątrz obu dyscyplin. Mimo uświadamianych trudności warto, jak sądzę, uczynić na drodze ku porozumieniu krok bardziej zdecydowany i podjąć próbę wstępnych uzgodnień. Szkic ten - w punkcie wyjścia - przedstawia więc w największym skrócie (jednak bez aspiracji do całościowej syntezy) stanowisko, jakie zajmuje dziś genologia lingwistyczna wobec modelu kategoryzacji przestrzeni tekstowej i gatunku jako podstawowej kategorii porządkującej, by - w następnej części - poddać pod teoretyczną rozwagę problemy wynikające z odmiennych opcji metodologicznych, standardów badawczych czy sposobów podejścia do przedmiotu badań. W końcowej partii rozważań zmierzać będę do wyraźniejszego zaznaczenia "miejsc wspólnych", które mogłyby stanowić podstawę nowego programu badawczego. * * * Dla genologii lingwistycznej zasadniczą płaszczyzną teoretycznych odniesień była od początku (i właściwie pozostaje nadal) koncepcja gatunków mowy M. Bachtina5. Inspiracje stamtąd płynące były tak silne i zarazem dla teorii tekstu atrakcyjne, że przesłoniły (początkowo niemal całkowicie) długą i bogatą tradycję genologii literackiej. Zadecydował o tym z pewnością autorytet Anny Wierzbickiej, która w modelowanych przez siebie genere'ach wyraźnie opowiedziała się po stronie Bachtina, przeciw metodom genologii literackiej, z powodu, jak pisała, ich zamknięcia się wokół problemów wewnętrznych literatury6. Zgłoszony w tym czasie postulat 5 Odysłam do klasycznej już dziś pozycji: M. Bachtin, Estetyka twórczości slownej, przeł. D. Ulicka, Warszawa 1986. 6 Manifestacje wzajemnej nieufności odnaleźć można było wówczas w pracach przedstawicieli obu dyscyplin. Koncepcja Wierzbickiej została nieprzychylnie oceniona przez literaturoznawców zarówno ze względu na niefortunność samego terminu genre (Michał Głowiński lansowane przez Wierzbicką pojęcie genr'u nazwał "osobliwym nieporozumieniem" świadczącym o tym, że wybitna lingwistka, przekładając termin Bachtina zapomniała, iż gatunek ma długą tradycję literacką; zob. M. Głowiński, Poetyka 240 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Antoniego Furdala7, by badania nad gatunkiem miały charakter interdyscyplinarny, nie zyskał wśród językoznawców powszechnej akceptacji. Niepodjęcie dialogu z "zewnętrznymi" porządkami opisu miało też przyczyny natury "wewnętrznej" - pamiętać należy, że był to moment narodzin językoznawczej genologii, a więc okres sprzed lat dwudziestu, kiedy to w metarefleksji lingwistycznej kultywowane były "czyste" metodologie; z drugiej strony, pobrzmiewająca wówczas w pracach teoretycznoliterac-kich nuta permanentnego niezadowolenia z osiągnięć tradycyjnej systematyki genologicznej nie zachęcała językoznawców do poszukiwań inspiracji właśnie w tym teoretycznym obszarze8. Pogląd Bachtina, wyrażony w dwu znanych, cytowanych najczęściej fragmentach, które dla porządku tutaj przypominam, ukierunkował badania struktur werbalnych i w sposób zasadniczy wpłynął na kształtowanie się lingwistycznego modelu kategoryzacji uniwersum mowy: "Mówimy wyłącznie przy użyciu określonych gatunków mowy, tzn. wszelkie nasze wypo- wobec..., s. 79), jak i z powodu zignorowania przez autorkę niebagatelnych przecież osiągnięć poetyki w zakresie gatunkowego opisu form paraliterackich i użytkowych, by przypomnieć tylko prace S. Skwarczyńskiej, poświecone formom rozmowy i listu czy znaczny w tej dziedzinie dorobek J. Trzynadlowskiego. Słowa krytyki padły również pod adresem rodzącej się nowej dyscypliny językoznawstwa. Głowiński wyrażał zdziwienie, że lingwistyka, która w zasadzie skupia swe wysiłki na analizie zdań i dopiero w ostatnich latach otwarła się ku tekstowi, chce przejąć kompetencje poetyki - gałęzi zajmującej się "od zawsze tym, co «jest ponad zdaniem*"; zob. M. Głowiński, Poetyka. .., s. 74. 7 Myślę tu o artykule A. Furdala, Genologia lingwistyczna, "Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego" 1982. 8 Trudno w tym miejscu zebrać cały plon toczonych wówczas dyskusji. Przypomnę tylko, że F. Jameson w: The Political Unconcius (Ithaca 1981, s. 105) pisał, iż genologia została "całkowicie zdyskredytowana przez współczesną teorię i praktykę literacką" (cyt. za R. Cohen, Historia i gatunek, przeł. M. Adamczyk-Grabowska, "Pamiętnik Literacki" 1989, z. 2, s. 262) - zostało bowiem zakwestionowane przekonanie, że teksty tworzą klasy i że reprezentanci jednego gatunku posiadają jakiekolwiek cechy wspólne. Gatunek przestaje być również kluczem do interpretacji tekstu. Podobny ton pobrzmiewa w artykule M. Beaujour Genus universum: gatunek literacki renesansu, przeł. M. Dramińska-Joczowa, "Pamiętnik Literacki" 1980, z. 2. Zwrócono tu uwagę na nurt krytyki postromantycznej, która nie może zaakceptować istnienia gatunków, gdyż traktuje tekst jako coś absolutnie pojedynczego i niepowtarzalnego. W opublikowanych wcześniej polskich pracach teoretycznoliterackich poddawano krytyce tradycyjną klasyfikację genologiczną z powodu heterogeniczności kryteriów i w konsekwencji nieostrości dyferencjacji, niejasności statusu ontologicznego gatunku, swego rodzaju "anarchii" genologicznej nomenklatury. Zob. m.in. H. Markiewicz, Rodzaje i gatunki literackie, [w:] Tegoż, Glówne problemy wiedzy o literaturze, Kraków 1976; M. Głowiński, Gatunek literacki i problemy poetyki historycznej, [w:] Genologia polska, wybór i wstęp E. Miodońska-Brooks, A. Kulawik, M. Tatara, Warszawa 1983, s. 83; J. Trzynadlowski, Sztuka slowa i obrazu, Wrocław-Łódź 1982, s. 12. , 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 241 włedzi posługują się konkretnymi, względnie trwałymi i typowymi formami konstruowania całości", i dalej: "Gatunki mowy są nam dane w taki sam nieomal sposób, jak język ojczysty, którego używamy bez trudności również przed teoretycznym opanowaniem gramatyki"9. Z założenia, że nie ma wypowiedzi, której nie przysługiwałaby kwalifikacja gatunkowa, wynika co najmniej kilka konsekwencji natury metodologicznej, na które chciałbym tutaj zwrócić uwagę. Jeśli przyjąć, że każda forma językowego komunikowania się stanowi reprezentację jakiegoś gatunku mowy, to model opisu powinien wypracować odpowiednio elastyczną koncepcję kategorii gatunku. Gatunek, analogicznie do podstawowego w badaniach lingwistycznych pojęcia tekstu czy w obrębie teorii współczesnej estetyki - pojęcia sztuki, traktowany jest dzisiaj jako kategoria nieostra, tzn. taka, której nie sposób zdefiniować przy pomocy skończonego rejestru właściwości uznanych za konieczne i wystarczające10. Gatunek nie ma zatem charakteru dyskretnego, jego granice są rozmyte, przenikalne, rozciągliwe, otwarte. Założenie to jest dla tekstologii lingwistycznej niezwykle istotne, gdyż jedynie zgoda na nieostrość kategorialną gatunku pozwala znieść podział na teksty, które są aktualizacją reguł gatunkowych i na te, które tych wymogów nie spełniają, bowiem przynależność do określonego gatunku ma charakter stopniowalny - konkretny tekst może być postrzegany jako bardziej lub mniej typowy czy wręcz wątpliwy jego reprezentant. Tym samym dyskusja nad zasadnością podstawowego założenia lingwistycznej teorii genologicznej o obligatoryjnej specyfikacji gatunkowej każdej aktywności werbalnej staje się zbędna11. Pojęcie gatunku mowy obejmuje swym zakresem co najmniej kilka terminów funkcjonujących od dawna w dyscyplinach, dla których tekst jest 9 M. Bachtin, Estetyka.. ., s. 373. 10 Zob. tom O nieostrości, red. Z. Muszyński, Lublin 1988. O kategoriach nieostrych piszą także ostatnio - w dyskursie estetycznym: T. Pękała, Awangarda i ariergarda. Filozofia sztuki nowoczesnej, Lublin 2000, s. 165; w dyskursie teoriotekstowym: B. Ha-tim, I. Mason, Discourse and the Translator, London 1990; J. Swales, Genre Analysis: English in Academic and Research Settings, Cambridge 1990; B. Witosz, Opis w prozie narracyjnej na tle innych odmian deskrypcji, Katowice 1997, s. 42-43; A. Duszak, Tekst, dyskurs, komunikacja międzykulturowa, Warszawa 1999, s. 36-37; B. Witosz, Między opowiadaniem a opisem, [w:] Praktyki opowiadania, red. B. Owczarek, Z. Mi-tosek i W. Grajewski, Kraków 2001. 11 Dlatego też trudno - w świetle założeń teoretycznych genologii lingwistycznej - zgodzić się z formułowanymi ostatnio zarzutami dotyczącymi "rozmycia" pojęcia gatunku w koncepcji Bachtina. Zob.: A. Wilkoń, Gatunki pierwotne i wtórne w perspektywie historycznej i wspólczesnej, [w:] Gatunki mowy i ich ewolucja, red. D. Ostaszewska, Katowice 2000, s. 14. 242 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka przedmiotem analizy - umieszczonych w różnych modelach i na różnych poziomach kategoryzacji. Myślę o takich nazwach, jak: gatunek literacki, akt mowy, formy mowy, "sytuacje mowy", formy wypowiedzi (termin funkcjonujący w dydaktyce szkolnej), formy podawcze (a więc: opis, opowiadanie, dialog), techniki narracyjne (przynajmniej niektóre, np. strumień świadomości, monolog wypowiedziany itp.). Gatunek mowy - w sensie Bachtinowskim - jest więc terminem najbardziej ogólnym12, obejmującym swym zasięgiem rozmaite (pod względem funkcji, struktury, długości) zachowania mowne. Pojawienie się nowego terminu - o tak szerokim zasięgu - nie wyklucza jednak obecności pozostałych nazw, często już dobrze w metajęzyku zadomowionych. Mimo iż wszystkie wymienione akty słowne należy traktować tak samo, zachowanie terminologicznych i pojęciowych rozróżnień może okazać się w pewnych kontekstach teoretycznych korzystne13. Istotniejsze wydaje się natomiast zwrócenie uwagi na fakt, iż pomimo znacznego zróżnicowania, wszelkie struktury werbalne, które dana społeczność kulturowa postrzega jako odrębne całości, odmienne od innych typów dyskursu, i które często posiadają swoje nazwy, poddają się przyjętym w teorii gatunku regułom opisu. Punktem wyjścia lingwistycznej koncepcji jest przekonanie, że podstawę rozróżnień gatunkowych stanowi naturalna ludzka potrzeba kategoryzacji, niezbędna do orientowania się w świecie. Dlatego Bachtin zwracał uwagę, że umiejętność porządkowania generycznego stanowi składnik także przeciętnej kompetencji językowej. Oznacza to, że typologia naukowa powinna odwoływać się również do genologii potocznej14, uznając za nazwy gatunkowe określenia nie usankcjonowane przez dotychczasowe systemy klasyfikacyjne, takie jak np.: notatki, ale i paplanina, gderanie, 12 Bliskie gatunkom mowy wyróżnione przez E. Goffmana "formy mowy" (jednak badacza interesuje potoczna nomenklatura genologiczna, a nie ta, wypracowana przez tradycję poetyki); zob. E. Goffman, Form of Talk, Oxford 1981. Niejasny jest jednak status "sytuacji mowy", wprowadzonych do opisu przez A. Wierzbicką, obok gatunków i aktów mowy; zob. A. Wierzbicką, Język - umyśl - kultura, red. J. Bartmiński, Warszawa 1999, s. 228. 13 Zwróciła na to uwagę A. Wierzbicką w: Język - umyśl..., s. 228. 14 Podobne postulaty zgłaszają m.in.: Dell H. Hymes, The Ethnography of Spea-king, [in:j Readings in the Sociology of Language, ed. J. Fishman, The Hague 1968, s. 110; J. Gumperz, Discourse Strategies, Cambridge 1982; E. Goffman, Form of Talk, Oxford 1981; A. Okopień-Sławińska, Teoria wypowiedzi jako podstawa komunikacyjnej teorii dzielą literackiego, "Pamiętnik Literacki" 1988, z. 1; S. Gajda, Gatunki wypowiedzi, [w:] Sprawozdania 1987-1990. [Opolskie Towarzystwo Przyjaciół Nauk, Wydział II Języka i Literatury, Seria B, nr 22, red. W. Hendzel, Opole 1990); M. Kita, Porozmawiajmy o rozmowie. Kryteria typologu rozmowy jako interakcji werbalnej, "Stylistyka" VIII, 1999. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 243 pijacki bełkot, babskie gadanie itp. Rodzić to może pytanie: czy każda "gra językowa" ma swoją nazwę gatunkową? Trudno dziś - na wstępnym etapie badań gatunków (zwłaszcza potocznych) - o jednoznaczną odpowiedź15. Odsuwając na przyszłość generalne rozstrzygnięcia, teksto-logia koncentruje się wokół opisania struktur już przez daną społeczność kulturową nazwanych, uznając - odwołam się tu do słów Anny Wierzbic-kiej - "iż gry językowe posiadające swoje nazwy są ważniejsze w danej kulturze od tych, które ich nie mają"16. Stanowisko Bachtina, iż także replika w dialogu może być traktowana jako gatunek mowy (pierwotny - w rozumieniu autora), należałoby uzasadnić następująco: wypowiedź jest gatunkiem, gdy spełnia kryterium przynależności do tej kategorii. Zatem, dialogowa replika jest gatunkiem, jeśli wyizolowany komponent illokucyjny (jeden z kryteriów gatunkowości, o czym niżej) pozwalają zinterpretować jako: prośbę, pytanie, obietnicę, zobowiązanie.17 Lingwistyka tekstu zakłada, że ideałizacyjny model gatunku mowy można zbudować, sięgając do dwu ugruntowanych we współczesnej semantyce tradycji opisu ludzkiej kategoryzacji: tzw. klasycznej (wiązanej z Arystotelesem) oraz nowszej, tzw. prototypowej. Pierwszy opis traktuje model (gatunek) w kategoriach inwariantu i zakłada, że powinien on zawierać cechy stałe (konstanty), które pełniłyby funkcję utożsamiającą i zarazem odróżniającą. Jednakże założenie, że wyznaczniki gatunkowości mają charakter dyskretny (utrzymuje się tu zatem ostrość kategorialną), powoduje ograniczenie stosowalności modelu klasycznego tylko do niektórych struktur generycznych. Zadanie opracowania zintegrowanego modelu opisu zróżnicowanych zjawisk tekstowych oznaczać musiało odrzucenie klasyfikacji taksonomicznej, która, przypomnę raz jeszcze, zasadza się na przypisywaniu obiektom cech w sposób absolutny (tzn., że do danej kategorii klasyfikacyjnej mogą należeć obiekty wyróżniające się zespołem cech przynależnych im i tylko im) i równocześnie poszukiwanie zasady "wyzna- 15 Należy rozważyć niektóre wątpliwości zgłaszane przez A. Wilkonia, Gatunki mówione, [w:] Porozmawiajmy o rozmowie: lingwistyczne aspekty dialogu, red. M. Kita, współred. J. Grzenia, Katowice 2003. Rzecz idzie o to, by w kolekcji różnych nazw, odróżnić pojęcia genologiczne od pojęć odnoszących się do np. pewnych całostek kompozycyjnych tekstu (akapit, zapowiedź) lub operacji semantyczno-logicznych dokonywanych w linearnej tekstu (przeciwstawienie, wynikanie itp.). Zob. też A. Wilkoń, Spójność i struktura tekstu. Wstęp do lingwistyki tekstu, Kraków 2002. 16 A. Wierzbicką, Język - umyśl..., s. 229. 17 Wyjaśnia to, analizując szerzej Bachtinowskie rozróżnienie gatunków pierwotnych i wtórnych, T. Dobrzyńska, Gatunki pierwotne i wtórne. (Czytając Bachtina), [w:] Typy tekstów, red. T. Dobrzyńska, Warszawa 1992, s. 75-81. Niezależnie od tej dystynkcji należałoby odróżnić gatunki proste (często utożsamiane z aktami mowy) od gatunków złożonych, których te pierwsze są składnikami. 244 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach je jącej filozofię wątpienia w czystości klasyfikacji"18. Szansę taką stworzyła wykorzystywana we współczesnej semantyce kategoryzacja prototypowa, wiązana z nazwiskami L. Wittgensteina i E. Rosch. Przypomnę w największym skrócie: Wittgenstein na przykładzie pojęcia gry dowodził swej tezy, że o przynależności danego pojęcia do jakiejś kategorii nie decydują cechy konieczne i wystarczające, ale raczej rodzaj "podobieństwa rodzinnego", tzn., że poszczególne elementy należące do danej kategorii mogą, ale nie muszą mieć ze sobą wiele wspólnego. Poszczególne rodzaje gier: piłka ręczna, szachy, tenis itp., są do siebie podobne tylko do pewnego stopnia. Nie jest jednak możliwe wyróżnienie zbioru cech, które byłyby wspólne wszystkim grom. Zakresem takiego pojęcia, jakim jest gra, będzie szereg odrębnych podzbiorów przedmiotów, jednakże każdy z owych podzbiorów posiada pewne cechy wspólne z pewnymi innymi podzbiorami mieszczącymi się w zakresie pojęcia. Dzięki temu właśnie desygnaty pojęcia nie stanowią luźnego zespołu nie powiązanych ze sobą przedmiotów, ale stanowią rodzinę podzbiorów19. Z kolei przejęta z psychologii eksperymentalnej teoria prototypów - rozwijana przez E. Rosch20 18 W. Kalaga, Metateksty genologii: tropy nomadyczne, (referat wygłoszony na konferencji teoretycznoliterackiej "Genologia dzisiaj", w dniach 17-22 września 1999). 19 Zasada podobieństwa rodzinnego jest jednym z podstawowych założeń przyjmowanych w konstruowaniu modeli kognitywnych (por. dla przykładu znaną pracę G. La-koff, Women, Fire and Dangerous Things, Chicago 1987). W polskiej literaturze na temat wykorzystania relacji podobieństwa w semantyce kognitywnej pisali m.in. H. Kar-dela, Ogdena i Richardsa trójkąt uzupelniony, czyli co bada gramatyka kognitywna, [w:j Językowy obraz świata, red. J. Bartmiński, Lublin 1990; K. Termińska, Rodzina wypowiedzeń konstytuowanych przez czasownik «czuć», "Prace Językoznawcze" 16. Studia z językoznawstwa rosyjskiego i slowiańskiego, Katowice 1990; I. Nowakowska-Kempna, Konceptualizacja uczuć w języku polskim, Warszawa 1995. Na przydatność relacji podobieństwa rodzinnego w typologii i konceptualizacji gatunku wskazywali m.in. J. Abra-mowska, Polska bajka ezopowa, Poznań 1991; B. Witosz, Transgresja norm gatunkowych w wypowiedzi, "Poznańskie Spotkania Językoznwcze", t. VI, Poznań 2001; B. Witosz, Między opowiadaniem a.... 20 Teoria prototypów w semantyce kognitywnej ewoluuje w sposób niezwykle dynamiczny. Odsyłam w tym miejscu do trzech opracowań o charakterze syntetycznym, które obrazują drogę kształtowania się tej kategorii we współczesnej lingwistyce: G. Lakoff, What Categoris Reveal about the Mind, [in:] Tegoż, Women..., Chicago 1987; G. Klei-ber, La semantique du prototype, Paris 1990 i ostatnio U. Eco, Kant et ornithorinque, Paris 1999. Spośród opracowań dostępnych w języku polskim m.in. P. Łozowski, Czym jest prototyp w semantyce diachronicznej?, [w:] Podstawy gramatyki kognitywnej, red. H. Kardela, Warszawa 1994; E. Tabakowska, Gramatyka i obrazowanie. Wprowadzenie do językoznawstwa kognitywnego, Kraków 1995; I. Nowakowska-Kempna, Konceptualizacja. .., Warszawa 1995; A. Duszak, Tekst, dyskurs. .., Warszawa 1998; A. Wierzbicka, Język..., s. 27-193; E. Miczka, Prototyp w lingwistyce tekstu, [w:] Gatunki mowy. • •, s. 20-32; Kognitywne podstawy języka i językoznawstwa, red. E. Tabakowska, Kraków 2001. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny. . . 245 - oparta jest na tzw. kategoriach naturalnych, które charakteryzują się: informacją sytuacyjną, brakiem ostro zakreślonych ram demarkacyjnych, stopniowalnością i rozciągliwością. Sytuacyjny charakter kategorii naturalnych oznacza, że o przyporządkowaniu jakiegoś okazu do określonej kategorii decyduje w dużej mierze kontekst użycia, wiedza użytkownika (jego kompetencja komunikacyjna, wiedza encyklopedyczna, doświadczenie, przekonania i preferencje). W tym znaczeniu prototyp oznacza taki element kategorii, który jest najszybciej zauważany, łatwo zapamiętywany i stanowi najczęściej wybieraną podstawę generalizacji21. Prototyp może oznaczać jednak nie tylko jeden wyizolowany składnik kategorii, np. element łatwo interpretowalny i rozpoznawalny przez odbiorcę, ale wiązkę cech typowych, wśród których nie zawsze daje się przeprowadzić gradację ważności, jaką cechy te mają z punktu widzenia tworzonej kategorii. Struktura gatunku modelowanego przy pomocy prototypu obejmuje cechy wyraziste (plasowane w centrum kategorii) oraz cechy marginalne (sytuowane na peryferiach). Na ogół centrum jest wyraziste i w sposób wyraźny określone, natomiast peryferie są rozmyte i często nakładają się na obszary pograniczne sąsiednich kategorii. Wykorzystanie prototypu definiowanego w sposób tak "elastyczny" jako narzędzia opisu gatunku oznaczać musi równocześnie akceptację relatywności w jego postrzeganiu, która wynika z (inter)subiektywnego doboru kryteriów. Tłumaczy to również fakt, że w procesie lektury ten sam tekst może być przez członków wspólnoty kulturowej włączony do odmiennych modeli gatunkowych22, 21 Jak wynika z badań psychologów ludzie łatwiej i szybciej potrafią ustalić przynależność do kategorii PTAK wróbla niż pingwina (decydujący wpływ ma naturalnie postrzegana cecha latania w przypadku wróbla i jej brak w przypadku pingwina). Jednocześnie uznajemy np. krzesło biurowe za lepszego reprezentanta kategorii KRZESŁO niż krzesło elektryczne (w tym przypadku decyduje dominująca funkcja, jaką przedmiot z tej klasy powinien spełniać, referuję za A. Duszak, Tekst, dyskurs. .., s. 34). Dwa podane tu przykłady świadczą, że kryteria przynależności do poszczególnych kategorii są w każdym przypadku innego rodzaju. 22 Zjawisko rozchwiania statusu gatunkowego wypowiedzi analizuje G. Grochowski w: Teksty hybrydy. Literackość i jej pogranicza, Warszawa 2000. Autor analizuje utwory, które łamią konwencje gatunkowe tak dalece, że prowadzona w nich "gra" z przyzwyczajeniami odbiorców zakłóca tok lektury. Utrudniając (czy wręcz uniemożliwiając) czytelnikowi określenie przynależności gatunkowej, tekst uruchamia równocześnie kilka dróg interpretacji i otwiera możliwości różnych, często niespójnych sposobów jego waloryzacji (por. np. przytaczane przez autora wypowiedzi krytyków na temat Boskiego Juliusza Jacka Bocheńskiego, który to tekst był odczytywany raz jako powieść historyczna, przez innych jako powieść z kluczem: pamflet na władzę komunistyczną, a także jako przypowieść (parabola) o uniwersalnych mechanizmach władzy (s. 67-74); opinie krytyków na temat polimorficzności Imperium Ryszarda Kapuścińskiego (s. 121-122), czy recenzje Narkotyków Witkacego (s. 161-162), na koniec wreszcie werbalizowane kło- 246 III Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka a także, że ten sam odbiorca może dokonywać różnej kategoryzacji tego samego obiektu, bowiem - stanowisko to jest istotne - kategoryzacja przy pomocy efektów prototypowych nie jest dana raz na zawsze, ma charakter dynamiczny23. Podobieństwo rodzinne i kategoria prototypu okazują się przydatne w typologii szczególnie wtedy, gdy nie jesteśmy w stanie wymodelować gatunku w postaci inwariantu. Łączenie na zasadzie podobieństwa rodzinnego daje możliwość objęcia kategoryzacją rozmnożonego dzisiaj niebywale zbioru tekstów "magmowatych", hybrydycznych, które - z powodu niespełnienia rygorystycznych kryteriów - wyrzucane były poza system klasyfikacyjny, tworząc powiększające się nieustannie obszary pogranicza. Skłonna byłabym wysunąć tu hipotezę, że gatunkiem, który mógłby być przy pomocy takich narzędzi poddany próbie kategoryzacji, byłaby powieść uchylająca się - jak dotąd skutecznie - wszelkim taksonomiom. Jeśli na podstawie przedstawionych tu kryteriów za prototypowe (centralne) uznać niektóre cechy XIX-wiecznej powieści realistycznej (wobec braku badań ankietowych można jedynie założyć, że odbiorcy właśnie w tych utworach poszukiwaliby cech reprezentatywnych dla kategorii), to w zbiorze tekstowych realizacji gatunku powieści można umieścić pokaźną liczbę utworów, które z klasyczną powieścią realistyczną nie mają wiele wspólnego, ba, mogą nie mieć żadnej typowej cechy wspólnej. Wystarczającym warunkiem decydującym o przynależności takich struktur do powieścio- poty krytyków z odczytaniem i właściwym zaklasyfikowaniem Szczelin istnienia Jolanty Brach-Czainy (s. 205-207). Kontaminacja odmiennych wzorców w obrębie wypowiedzi (celowa bądź wynikająca z niskiej kompetencji komunikacyjnej), która prowadzi do - w aspekcie perlokucyjnym - niefortunnych działań językowych, jest zjawiskiem powszechnie obserwowanym nie tylko w obrębie stylu potocznego, ale także w oficjalnych tekstach kierowanych do instytucji: np. rozmywanie granic skargi, podania i prośby. Zob. m.in. K. Wyrwas, Skarga czy podanie? Kontaminacja wzorców tekstowych w strukturze adaptacyjnej gatunku mowy, [w:] Stylistyka a pragmatyka, red. B. Witosz, Katowice 2001 (w druku). O nawiązywaniu do innych wzorców gatunkowych pisze szerzej - także w aspekcie teoretycznym - M. Wojtak, Wyznaczniki gatunku wypowiedzi na przykladzie tekstów modlitewnych, "Stylistyka" VIII, Opole 19991, s. 105-117. Idealizacja w oparciu o efekty prototypowe pozwala na ujęcie gatunku w perspektywie dynamicznej, umożliwia uchwycenie "przepostaciowania" gatunku, o czym pisał I. Opacki, Krzyżowanie się postaci gatunkowych jako wyznacznik ewolucji poezji, [w:] Tegoż, Odwrócona elegia. O przenikaniu się postaci gatunkowych w poezji, Katowice 1999, s. 68 (prwrd. "Pamiętnik Literacki" 1963, s. 4, s. 165). Należy jednak mieć na uwadze, że prototyp rozumiany w koncepcji lingwistycznej również jako "najlepszy" reprezentant gatunku nie oznacza - jak to ma miejsce w opracowaniach teoretyczno-literackich - szczytowego, czyli najwartościowszego punktu rozwoju gatunku czy jego odmiany, wobec którego ocenia się fazy schyłkowe i rozwojowe. Zob. o tym I. Opacki, Krzyżowanie się...; M. Głowiński, Gatunek literacki i problemy poetyki historycznej, [w:] Problemy teorii literatury, t. 2, red. H. Markiewicz, Wroclaw-Kraków 1987. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 247 wego gatunku byłoby jedynie pozostawanie w relacji do kategorii centralnej (prototypu); inaczej mówiąc, o umiejscowieniu danego egzemplarza w polu genologicznym powieści decyduje posiadanie jakiejś cechy wspólnej z jakimś egzemplarzem spośród tych, które budują rodzinę, niekoniecznie z kategorią centralną. Struktury kategorii nie da się przedstawić w postaci pojedynczego drzewa z wieloma rozgałęzieniami. Relacje wewnątrz gatunku tworzą skomplikowany system zależności z częściowo zachodzącymi na siebie polami24. Przyjęty model typologii dopuszcza w definiowaniu poszczególnych kategorii stosowanie kryteriów (bez ograniczania ich liczby) sytuowanych na różnych płaszczyznach tekstu: strukturalnej, semantycznej i pragmatycznej. Początkowo Anna Wierzbicka żywiła nadzieję, że uda się zbudować jednolitą teorię genologiczną, obejmującą swym zasięgiem wszystkie formy werbalnych interakcji "w ramach semantyki elementarnych jednostek znaczeniowych". Autorka pragnęła wymodelować gatunek "poprzez ciąg prostych zdań, wyrażających założenia, intencje i inne akty umysłowe mówiącego"25. Okazało się jednak wkrótce, że metoda zaproponowana przez Wierzbicka (wzbogacająca koncepcję Bachtina o osiągnięcia współczesnej semantyki i pragmatyczną teorię aktów mowy) może być stosowana tylko do modelowania ograniczonej liczby gatunków, bowiem znacznie częściej komponent illokucyjny stanowi tylko jeden ze składników specy-fikujących kategorię. W lingwistycznych procedurach badawczych często się po pragmatyczno-semantyczną propozycję Wierzbickiej sięga, uznając rangę zagadnienia intencyjności wypowiedzi. W niektórych przypadkach zresztą wyeksplikowany cel illokucyjny staje się elementem jedynym i wystarczającym do zidentyfikowania gatunku. Za przykład może tu posłużyć prawno-urzędowy tekst, jakim jest testament. Inwariantnym składnikiem konstytuującym strukturę podstawową testamentu jest performatyw ZAPISUJĘ, a formułą eksplikującą jego minimalną postać (jądro gatunku jest: [(ja) ZAPISUJĘ Y-owi (komu) Z (co)]. W pozycji leksemu "zapisywać" w konkretnych realizacjach mogą pojawić się oczywiście różne jego semantyczne substytuty: "legować", "darować", "dać", "oddawać", "prze- 24 Jak zwracają uwagę semantycy, takie skomplikowane relacje taksonomiczne prezentuje wiele kategorii naturalnych. Np. "ubranie damskie", noszone wyłącznie lub zazwyczaj przez kobiety nie mieści się w klasyfikacji opartej na rozróżnieniu damskie/męskie, gdyż niektóre ubrania noszone są zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety. Dlatego też pozycja taksonomiczna pojęcia "ubranie damskie" jest niedookreślona - odnosi się w równym stopniu do spódnicy, spodni i garnituru. Zob. Kognitywne podstawy języka. . ., s. 68. 25 Zob. A. Wierzbicka, Genry mowy, [w:] Tekst i zdanie, red. T. Dobrzyńska i E. Janus, Wrocław 1983, s. 129. 248 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka znacząc" itp.26. W innych tekstach - j ak np. w opisie - rolę konstanty gatunkowej może pełnić nie zamysł komunikacyjny, a schemat ustrukturowa-nia (morfologia gatunku)27. Teksty poddające się kategoryzacji w oparciu o jeden wyznacznik są, powtórzę raz jeszcze, rzadko spotykane. Przyjęto zatem, że podstawą typologizacji są koń figur a ej e cech. Warto zauważyć, że lista wyznaczników gatunkowych - w miarę postępu badań - stale się wydłuża; do wymienionych wcześniej: strukturalnych, tematycznych i funkcjonalnych, dołącza się coraz częściej (pod wpływem kognity-wizmu) wskaźniki aksjologiczne i emocjonalne oraz elementy określające status ontologiczny obiektów, o których mowa w tekście, przynależność do odpowiedniego rejestru stylistycznego28. Otwartość kategorii, prototypowość oraz rodzinne podobieństwo, zakładające członkostwo bez konieczności posiadania wszystkich cech wspólnych przez członków kategorii, pozwalają grupować nie tylko warianty jednego gatunku wokół modelu (prototypu, kategorii jądrowej), ale także wskazywać podobieństwo (o różnym stopniu bliskości) między odrębnymi gatunkami. Wskazanie na relacje pokrewieństwa między autonomicznymi formami tekstów jest - dla konstruowania ogólnego modelu typologii - niezwykłe istotne metodologicznie. Wiele gatunków można grupować w określone bloki ze względu na jakieś cechy, które są im wspólne. Grupę odrębnych gatunków, jakimi są życiorys (i jego dzisiejszy wariant curriculum vitae), biogram, nota biograficzna, biografia, wspomnienie, zwierzenie, dziennik, pamiętnik, a także spowiedź, nekrolog, mowa pogrzebowa, przemówienie jubileuszowe, niektóre rodzaje toastów (lista nie jest zamknięta) łączy - najogólniej rzecz biorąc - kryterium tematyczne, różni natomiast - wiele innych właściwości29. Innym przykładem mogłaby być rozmowa, gatunek, który w obrębie jednego tylko stylu (potocznego), ograniczonego do odmiany mówionej, pozostaje w relacji pokrewieństwa z wieloma innymi, by wymienić tu zaledwie kilka: konwersacja, ploteczki, pogaduszki, rozmowa intymna, rozmowa przy stole, 26 W ten sposób z powodzeniem wymodelowała gatunek testamentu B. Żmigrodzka [w:] Testament jako gatunek tekstu, Katowice 1997. 27 Definicję: "opis jest gatunkiem/tekstem, którego nadawca orzeka o X tak, że orzeka wyłącznie o cechach X, cechach inherentnych i cechach X w relacji do Y" - przedstawia wyizolowana formuła jądrowa - [X jest jakiś], która może być powielana w zmodyfikowany sposób w kolejnych aktualizacjach. Zob. B. Witosz, Opis w prozie.. •, s. 56. 28 Zob. model gatunku/tekstu, jaki przedstawił tekstolog J. Michel-Adam, Les textes: types et prototypes, Paris 1992. 29 O typologicznych cechach gatunku życiorysu zob. B. Boniecka, J. Panasiuk, Przelamywanie paradygmatu gatunkowo-stylistycznego tekstu życiorysu, [w:] Gatunki mowy.. ., s. 47-73. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 249 pogwarki, nocne rodaków rozmowy itp. Wśród cech prototypowych tego gatunku umieszcza się wyznaczniki pragmatyczne: nastawienie na kontakt i porozumienie, wymianę informacji, charakter ludyczny, funkcję, jaką jest wypełnienie czasu, oraz wyznaczniki strukturalne: swobodną wymianę ról nadawczo-odbiorczych. Jeśli podjąć się określenia niektórych spośród wymienionych tu gatunków wykazujących podobieństwa do rozmowy, to daje się zauważyć między nimi różnice dotyczące dominanty tematycznej, skali nastroju, tonu, relacji między uczestnikami itp. Zestawienie konwersacji i rozmowy pozwala wydobyć cechy przeciwstawne obu gatunków: konwersację wyróżnia język "sztuczny", "gra językowa", podtrzymywanie wybranego tematu, posługiwanie się elitarnym kodem rozwiniętym, dominują w niej tematy z bloku semantycznego, kultura, rozmowę natomiast cechuje język naturalny, spontaniczność, luźny układ tematów, wielość odmian socjalnych języka, tematy codzienne30. Jednakże mimo łatwo dostrzegalnych różnic, w modelu typologicznym bliżej siebie uplasujemy rozmowę i konwersację, a także ploteczki, pogaduszki, aniżeli np. nocne rodaków rozmowy i rozmowy przy stole. Tak zakreślone ramy typologii mają więc charakter elastyczny, pozwalają, dokonując podziałów w przestrzeni tekstowej, wskazać gatunki (typy) występujące jedynie jako rozmyte klasy. Stanowisko, że gatunki mowy dają się najlepiej analizować w kategoriach podobieństwa rodzinnego i teorii prototypów31, nie musi zakładać równocześnie, że inne modele kategoryzacji zachowań komunikacyjnych należy zdecydowanie odrzucić.32 Pragnę w tym miejscu jedynie zasugerować, że schemat tekstu w postaci inwariantu może być z powodzeniem wykorzystywany, gdy celem badawczym jest wypracowanie wzorca jakiegoś jednego wybranego gatunku; natomiast, gdy zmierza się do skonstruowania schematu podziału wszystkich gatunków (charakterystycznych dla danej kultury w określonym czasie), efektywniejsze jest odwołanie się do efektów prototypowych. Pozwala to uniknąć pewnych niezamierzonych trudności i konsekwencji natury metodologicznej. Spróbuję to wyjaśnić odwołując się do przykładu skargi33 - gatunku, który dla lingwisty jest szczególnie interesującym przedmiotem oglądu: realizuje się bowiem w dwu odmianach substancjalnych języka (mówionej i pisanej); przekracza granice typologii stylowej - występuje 30 Takie zestawienie przedstawił A. Wilkoń, Gatunki mówione.... 31 Prezentowane również przez Swalesa, Genre Analysis.... 32 Anna Wierzbicka zdecydowanie się przeciwstawia opozycyjnemu traktowaniu modelu klasycznego i potocznego. Zob. A. Wierzbicka, Język - umyśl. .., s. 27. 33 Definicję skargi (a właściwie dwu jej odmian: potocznej i oficjalnej) w oparciu o metodę eksplikacji illokucji nadawcy przedstawiła A. Wierzbicka, Genry mowy..., s. 130. 250 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka w stylu potocznym, urzędowym i artystycznym; także w zmodyfikowanej postaci może pojawić się i w stylu religijnym i w tekstach naukowych - np. jako składnik różnego rodzaju wypowiedzi nadawcy o charakterze wstępnym, w których może on uskarżać się na swoją trudną sytuację badawczą (itp.). Odmana potoczna ma w swoim zasobie wiele nazw genologicznych, wymienię kilka: lament, utyskiwanie, biadolenie, zrzędzenie, psioczenie, narzekanie, żalenie się, bluzganie, gderanina itp.; niewątpliwie pod jakimś względem do skargi podobnych (także bogaty rejestr odnajdziemy wśród gatunków artystycznych, by wymienić tylko elegię, żal, lament, tren i in.). Wnioski płynące z subtelnych analiz semantycznych, jakim poddano predykaty konstytuujące wymienione tu potoczne gatunki mowy, wskazują na istniejące między nimi różnice, które uzasadniają ich dyferencjację gatunkową (jednak tylko w oparciu o model prototypowy). Niektóre z nich mają charakter adresatywny: skarga, żalenie się; inne: gderanie, narzekanie, zrzędzenie, biadanie, nazywają typ zachowań językowych niezależnych od obecności odbiorcy; także fakt, że "żalimy się na coś, co bezpośrednio działa na naszą niekorzyść"34 pozwala odróżnić skargę i żal od narzekania (narzekamy na brzydką pogodę, ale skarżymy się, żalimy się na to, że deszcz zniszczył nam siewy"). Posługując się metodą "illokucyjnej" charakterystyki, można wyeksplikować gatunek skargi za pomocą następującej formuły definicyjnej: [ja X mówię: czuję się źle z powodu Y], uznając tym samym, że (tak jak wymaga tego klasyczny model taksonomii) koniecznym i wystarczającym jego wyznacznikiem jest akt wyrażenia przez nadawcę niezadowolenia z jakiegoś stanu rzeczy35. Tę formułę definicyjną uznać należy za konstytutywną dla skargi realizowanej w stylu mówionym potocznym, pisanym oficjalnym i artystycznym (poszczególnym odmianom towarzyszyć mogą dodatkowe illokucje, ale składnik jądrowy pozostaje niezmienny). Gdyby pozostać więc przy inwariantnej charakterystyce gatunku, wszystkie wymienione wcześniej struktury należałoby traktować jako warianty (stylowe i sytuacyjne) jednego gatunku - skargi. Sądzę jednak, że takie radykalne stanowisko, choć konsekwentne metodologicznie, nie bardzo przystaje do rzeczywistości tekstowej i kompetencji użytkowników języka, dokonujących przecież w obrębie tych form wypowiedzi dyferencja-cji, czego dowodem są m.in. właśnie odrębne nazwy gatunkowe36. Dlatego 34 J. Reszka, Cechy semantyczne i składniowe wybranych wyrażeń komunikujących niezadowolenie nadawcy z istniejącego stanu rzeczy (narzeka, utyskuje, skarży się, żali się), "Polonica XIV, 1989, s. 57-58. 35 Takie właśnie stanowisko zajęła K. Wyrwas, Skarga.... 36 Warto w tym miejscu przypomnieć raz jeszcze, że, choć ujęcia kognitywne dopuszczają różne sposoby kategoryzacji tego samego obiektu lub klasy obiektów, 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 251 właśnie typologia prototypowa wydaje mi się "lepszym" wyborem metodologicznym, bowiem proponowane przez nią taksonomie nie działają ponad, obok czy wbrew przyjętym przez daną społeczność normom i zwyczajom budowania i różnicowania struktur komunikacyjnych; także dlatego, iż respektują oczywisty fakt, że poszczególne wyznaczniki gatunkowe nie mają charakteru dyskretnego, mogą być wspólne dla różnych gatunków. Gatunki mowy współistnieją w uniwersum tekstów z innymi formami, a jako struktury otwarte podatne są na różnego rodzaju mutacje. Tym samym uznaje się przekształcenia pierwotnych form wypowiedzi we wtórne teksty (w Bachtłnowskim rozumieniu) za proces o dużym stopniu złożoności. Nie jest to bowiem proces jednokierunkowy - wyłącznie od form mówionych (prostych) do pisanych (złożonych). Przekształcanie form gatunkowych ma charakter wielokierunkowy i wielopoziomowy. Gatunki pierwotne, którymi posługujemy się w potocznych sytuacjach komunikacyjnych, zaczynają się z czasem różnicować, oddalać od siebie, wytwarzając swoje własne odmiany, które w odczuciu użytkowników przybierają postać odrębnych form. Na tej zasadzie tworzą się konstelacje bliskich sobie gatunków. W teoretycznym opisie można uznać jeden z nich (jednak przy zachowaniu typologicznej odrębności pozostałych form mających odrębne nazwy) za reprezentanta całego zespołu (prototyp), a pozostałe - pozostające z nim w relacjach podobieństwa - umieścić w odpowiedniej od niego odległości. Tym samym, powtórzę raz jeszcze, system typologii grupowałby również w określone bloki gatunki, którym przypisujemy status autonomiczny37. Interferencje między gatunkami - dostrzeżone38 - powinny być jednak odpowiednio zinterpretowane i uwzględnione w całościowym systemie modelującym. Problem ten rozważają dziś także teoretycy literatury. Edward Balcerzan, zastanawiając się, jak nazwać transgresję gatunkową to jednak mocno podkreśla się w nich, że ów proces dokonuje się poprzez ludzkie doświadczenie; kategoryzacji nie dokonujemy na własny subiektywny użytek, ale jako członkowie wspólnoty kulturowej zgadzamy się co do naszych intersubiektywnych doświadczeń. 37 Przypomnę tu uwagi, choć wypowiedziane w innym kontekście, I. Opackiego, który dostrzegał istnienie w konkretnej epoce historycznej gatunku koronnego, "użyczającego" pozostałym formom swoich cech. Zob. I. Opacki, Krzyżowanie się..., s. 63. 38 Na ten proces stosunkowo wcześnie zwrócili uwagę przedstawiciele teorii tekstu i stylistyki. Zob. S. Gajda, Gatunkowe wzorce wypowiedzi, [w:] Encyklopedia kultury polskiej XX wieku. Wspólczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wrocław 1993. Postulat, by podjąć zadanie opisania interferencji gatunków, zgłaszała wielokrotnie Teresa Dobrzyńska. Zob. T. Dobrzyńska, Tekst. Próba syntezy, Warszawa 1993, s. 32; taż, Badania struktury tekstu - nowe źródlo inspiracji stylistyki, "Stylistyka" I, Opole 1992, s. 61; taż, Tekst w perspektywie stylistycznej, [w:] Tekst i jego odmiany..., s. 135 i nast. 252 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka i jak określić bloki gatunków do siebie podobnych, proponuje nazwę ogólniejszą - paradygmaty ąuasi-rodzajowe39. W systematyce tekstów budowanej przy pomocy kategorii prototypu wszelkiego rodzaju generali-zacje nadbudowane nad poziomem podstawowym (centrum kategorii) nie są jeszcze opatrzone precyzyjnymi określeniami. Niemniej jednak rezygnuje się tu z podziału rodzajowego - nadrzędnego wobec kategoryzacji gatunkowej - odrzucając hierarchiczny podział, jak proponowała klasyczna genologia literacka: od kategorii najbardziej ogólnych do specyficznych. Z powodu przyjętych założeń należałoby zrezygnować z wprowadzenia poziomu rodzajowego i pozostać przy określeniu łatwiej, jak myślę, wpisującym się w proponowany model typologii - grupować teksty (analogicznie do relacji w polu jednego gatunku) w rodziny gatunków. Konkretny tekst jest w akcie interpretacji porównywany z najbardziej prawdopodobnym modelem gatunkowym czy też grupą modeli zarówno wtedy, gdy (jak w ujęciu holistycznym) traktujemy wypowiedź jako całość, jak i wówczas, gdy (jak w ujęciu atomistycznym) zadaniem badawczym jest odkrycie jej złożonej struktury gatunkowej. Tylko nieliczne spośród ludzkich interakcji językowych odwołują się do reguł jednego gatunku. Większość tekstów aktualizuje równocześnie cechy kilku wzorców, a ich postać gatunkowa przybiera kształt skomplikowanej, wielopiętrowej konstrukcji. Badania konkretnych interakcji językowych muszą więc kłaść nacisk na wykrywanie ich genologicznej złożoności, ich wtórnego charakteru, by użyć określenia Bachtina. Jednakże samo ujawnienie gatunków składowych nie stanowi jeszcze odkrycia struktury wypowiedzi. W analizach należy uwzględniać również transformacje, jakie zachodzą w obrębie gatunków przetransponowanych z innego kontekstu do nowego sąsiedztwa, oraz przekształcenia mające miejsce w wyniku wzajemnego oddziaływania na siebie gatunków składowych. Podział na gatunki jest możliwy dzięki temu, że z reguły nie wszystkie wyróżniki poddają się operacjom przetransponowania do innych form i wynikającym stąd modyfikacjom.40 Krzyżowanie się form wypowiedzi jest zawsze w określony sposób ograniczone. 39 E. Balcerzan, W stronę genologii multimedialnej, "Teksty Drugie" 1999 nr 6, s. 21. 40 Pytania dotyczące przebiegu i efektów zespolenia kilku gatunków w obrębie jednej wypowiedzi (ich prostego skontaminowania przy zachowaniu odrębności każdego ze składników czy stopienia różnych form w jedną strukturę) stawiają również literaturo-znawcy. Zob. I. Opacki, Krzyżowanie się..., s. 26; G. Grochowski, Teksty hybrydy. • • 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 253 W wielu nurtach współczesnej tekstologii, zwłaszcza w tzw. lingwistyce interakcyjnej41, przyjmuje się, że gatunkowa struktura ma postać hierarchiczną. Zawsze istnieje jakiś składnik dominujący (moduł), który pozwala na wyeksplikowanie specyfiki gatunkowej tekstu jako całości. Tymczasem analizy genologicznej heterogeniczności wielu współczesnych realizacji (zarówno literackich, jak i spoza kręgu wypowiedzi estetycznych) zdają się w wielu przypadkach temu stanowisku przeczyć, a może, powiedzmy ostrożniej, nie do końca je potwierdzać. W lingwistyce dominuje postawa, w której najpierw dąży się do zbudowania teoretycznego modelu wypowiedzi, a potem weryfikowania go w zetknięciu z konkretnymi faktami językowymi. Jednakże, trzeba to przyznać, opisanie relacji między podstawowymi regułami a ich powierzchniowymi eksponentami wymaga ze strony lingwistów intensywniejszych i wnikliwszych analiz. Genologia lingwistyczna koncentruje swe zainteresowania raczej wokół typów, a nie okazów. Nie może jednak abstrahować od problematyki wynikającej z indywidualnego użycia kodu gatunkowego. Teksty bowiem, jako struktury zaktualizowane, w całej swej rozmaitości reprezentują nie tylko rozpoznawalne typy komunikatów, ale posiadają swoje cechy indywidualne, takie, które decydują o tym, że nie ma dwóch takich samych wypowiedzi. Te zagadnienia są wprawdzie głównie przedmiotem analizy stylistycznej i częściowo pragmalingwistycznej, ale w jakiejś mierze powinny być uwzględniane również w specyfikacji gatunkowej42. Wiele ścieżek interpretacyjnych odkrywają dla lingwistów badacze literatury, mający niejako "na co dzień" do czynienia z formami, w których odwołanie się do wzorca nie oznacza przyjęcia i realizacji jego reguł, a służy jedynie jako punkt odniesienia dla różnych typów "gier intergatunkowych" prowadzonych, by uzyskać zamierzony cel - rozchwianie statusu dyskursywnego literackiej wypowiedzi. 41 Koncepcję lingwistyki interakcyjnej prezentuje dokładnie praca R. Yiona, La communication verbale. Analyse des interactions, Paris 1992. Ostatnio interakcjonizm w charakterystyce gatunku wywiadu wykorzystała M. Kita, Wywiad prasowy. Język - gatunek - interakcja, Katowice 1998. Tam też obszerna bibliografia. Koncepcje hierarchicznej budowy tekstu w badaniach lingwistyki tekstualnej szeroko omawia A. Duszak, Tekst, dyskurs.... 42 Rolę pierwiastka indywidualnego w wypowiedzi podkreśla współczesna stylistyka. Zob. J. Bartmiński, Derywacja stylu, [w:] Pojecie derywacji w lingwistyce, red. J. Bartmiński, Lublin 1981; S. Gajda, Styl indywidualny a wspólczesna stylistyka, [w:] Z polskich studiów slawistycznych, seria VII, Warszawa 1988; B. Witosz, Ewolucja kategorii podmiotu w badaniach stylistycznych, [w:] Nowe czasy, nowe języki, nowe (i stare) problemy, red. E. Jedrzejko, Katowice 1998; B. Witosz, "Dziennik pisany nocą" - między gatunkowym a indywidualnym stylem wypowiedzi, [w:] Język Artystyczny, t. 11, red. A. Wilkoń i D. Ostaszewska, Katowice 2001 (w druku). Marginalizowanie kreatywności podmiotu zarzuca genologii lingwistycznej A. Wilkoń, Gatunki pierwotne..., s. 14. 254 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka Jak dowodzi tego lektura współczesnej twórczości, konfiguracje cech gatunkowych mają w przypadku wielu utworów charakter incydentalny, są wynikiem jednostkowych i niepowtarzalnych działań tekstotwórczych podmiotu, które łamią konwencje gatunkowe tak dalece, że prowadzona w nich "gra" z przyzwyczajeniami odbiorców zakłóca tok lektury - utrudniając (czy wręcz uniemożliwiając) czytelnikowi określenie ich przynależności gatunkowej. Teksty takie uruchamiają równocześnie kilka dróg interpretacji i otwierają możliwości różnych, często niespójnych, sposobów ich waloryzacji. Odwołam się bezpośrednio do przykładu43, który poddał genolo-gicznej interpretacji Grzegorz Grochowski: "W istocie więc Szczeliny nie są ani tylko traktatem filozoficznym, ani esejem filozoficznym, ani esejem literackim, ani poematem prozą, ale wszystkim po trochę" (podkr. B.W.)44; i dalej: "Przeciwstawne sposoby pisania nie zostają uzgodnione w jednej nadrzędnej perspektywie, ale trwają w dialogicznym napięciu, równocześnie kwestionując się i uzupełniając. Nie zawsze da się rozstrzygnąć, który rodzaj komunikacji wchłania w siebie obce formy, a który podlega absorpcji"45. Warto na marginesie zaznaczyć pewną różnicę, jaka rysuje się między językoznawczymi, a wywodzącymi się z kręgu badań literackich interpretacjami i ocenami -jak można to określić - perlokucyjnego aspektu kontestacji ogólnie przyjętych norm konstruowania tekstów. Łamanie konwencji - w przypadku tekstu literackiego - jest odczytywane jako manifestacja wzmożonej świadomości gatunkowej, której tekst oczekuje także po stronie kulturowej kompetencji czytelniczej. Normy wypowiadania są traktowane jako krępujący gorset zagrażający indywidualnym procesom twórczym. Natomiast w obrębie komunikacji pozaestetycznej nierespektowanie reguł gatunku interpretowane jest jako wynik niedostatecznej kompetencji komunikacyjnej, która zakłóca interakcję. Równocześnie siatka taksonomiczna, która "nakłada" się na żywioł mowy, jest postrzegana jako czynnik niezbędny, regulujący, decydujący o fortunności aktów językowych, czynnik umożliwiający wręcz ludzkie porozumienie. W istocie jednak genologia lingwistyczna i literaturoznawcza mówią o tym samym i to samo, nieco inaczej jedynie rozkładając akcenty. Genologia lingwistyczna koncentruje swe wysiłki na stworzeniu ogólnej teorii gatunku i w miarę elastycznej typologii form; dla współczesnego literaturo-znawstwa natomiast niezbędna staje się i teoria, i wypracowanie narzędzi 43 Mowa tu o książce J. Brach-Czainy Szczeliny istnienia, Warszawa 1992. 44 G. Grochowski, Tekstowe hybrydy..., s. 207-208. 45 Tamże, s. 259. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 255 opisu oraz metod interpretacji konkretnego tekstu jako jednostkowej aktualizacji reguł gatunkowych46. Jeśli gatunek rozumieć jako system "reguł gry", osadzonych w szeroko pojętej kompetencji komunikacyjnej (czy jak nazywa to Stanisław Balbus - w polu tradycji literackiej)47, to bez jego znajomości niemożliwy byłby, jak pisze Włodzimierz Bolecki, sam akt pisania, gdyż ten jest zawsze odwołaniem się do jakiegoś wzorca, choćby poprzez jego zanegowanie48. Dla analiz tekstu literackiego gatunek - osadzony w "przestrzeni hermeneu-tycznej"49 wraz z całym system typologicznym - stanowi pole odniesień, których znajomość staje się niezbędna w wykrywaniu i ocenie nowatorstwa oraz niepowtarzalności jednostkowych realizacji. * * * Sądzę, że jest to dobry moment, by pokusić się o wskazanie "miejsc wspólnych" genologii literaturoznawczej i lingwistycznej. Przyjęcie teorii komunikacji jako adekwatnej podstawy koncepcji gatunku rysuje perspektywę syntetycznej interpretacji, zdolnej pomieścić całą złożoność wypowiedzi literackich i praktycznych. Oznacza to jednak rezygnację, przynajmniej częściową z przypisywania formom artystycznym odrębnego statusu. Na ten stan "zagrożenia" literatury zwraca uwagę Balbus: "Oto coraz bardziej się różnicującym pod względem formalnym zjawiskom literackim, a więc konkretnym literackim tekstom, które gruntownie i skutecznie wymykają się taksonomiom ustalanym dla nich na gruncie literackim i z przesłanek literackich tak czy owak się wywodzącym - narzuca się (aby utrzymać typologiczne, genologłczne o nich myślenie) taksonomię z gruntu pozaliterac-ką, «naturalną», wypływającą bowiem z «naturalnych», pozaestetycz-nych użyć ludzkiej mowy"50. Osłabienie dystynkcji między literaturą i tekstami użytkowymi osiągnąć można - z jednej strony, modyfikując koncep- 46 Por. wypowiedziane w podobnym duchu uwagi Michała Głowińskiego, który między zorientowaniem teoretycznym i generalizującym, charakterystycznym dla lingwistycznych koncepcji tekstu, a skupieniem się na analizie konkretnej realizacji, typowym dla podejścia literaturoznawczego, upatrywał różnicy między metodami językoznawstwa i nauki o literaturze. M. Głowiński, Nauka o literaturze wśród innych dyscyplin, [w:] Humanistyka przełomu wieków, red. J. Kozielecki, Warszawa 1999, s. 346. 47 Por. S. Balbus, "Zagląda gatunków", "Teksty Drugie" 1999, nr 6, s. 33. 48 W. Bolecki, O gatunkach..., s. 6. 49 S. Balbus, "Zagląda..., s. 33. 50 Tamże, s. 31. 256 III. Gatunki mowy w różnych odmianach i stylach języka cję funkcji estetycznej i poszukując nowych wyznaczników literackości51, z drugiej akceptując próby tworzenia podstaw systematyzacji - także tekstów literackich przy pomocy metodologii "zewnętrznych": genologii wyrastającej korzeniami z koncepcji Bachtina, Austinowskiej teorii aktów mowy oraz współczesnej semantyki kognitywnej, których założenia dopuszczają wielość i heterogeniczność kryteriów porządkujących. Dziś, jak można wnosić, wsłuchując się w głosy wypowiadane z nieco odmiennych perspektyw badawczych, nie ma istotnych różnic między dyscyplinami ani w kwestii manifestacji potrzeby i rangi genologii w dzisiejszym dyskursie teoretycznym, ani co do wyboru podstaw metodologicznych dla zintegrowanej typologii52. Trudnym problemem może natomiast okazać się próba stopienia hierarchicznej klasyfikacji form artystycznych (z podziałem rodzajowym, gatunkowym i odmianami gatunków) z niezhierarchizowaną typologią, w której relacje między poszczególnymi obiektami przybierają postać siatki o skomplikowanych, równolegle przebiegających powiązaniach. Dlatego też nie bez racji, Edward Balcerzan postuluje, by konstruowanie "Nowej Genologii" odbywało się "nie zamiast, lecz obok genologii tradycyjnej" oraz, by dążenia do kategoryzacji koncentrowały się wokół form kultury nowożytnej, form aktualnych, "dostępnych nam empirycznie także w dniu dzisiejszym"53. "Nowa Genologia" - jako propozycja opracowywanego wspólnie modelu podziału gatunków - uznaje w swym wyborze metodologicznym dominację kategoryzacji "naturalnej". Włączenie tekstów literackich w ogólny schemat kategoryzacji, tak by zarazem nie wyrywać ich z kontekstu innych form estetycznych, jest niewątpliwie jednym z pilniejszych zadań, które należy podjąć i rozwiązać w taki sposób, by nie stało się to zarzewiem teoretyczno-metodologicznych sporów. Jednakże pytanie - jak wpisać w radialną sieć odniesień typologicznych dyferencjację stylową? - ciągle czeka jeszcze na odpowiedź. Jedno niewątpliwie już dziś wiadomo: nie da się charakterystyki gatunku wypowiedzi poprowadzić niezależnie od jej wyznaczników struktural- 51 Spośród wielu ważnych głosów wypowiedzianych na ten temat przypomnę tylko zaprezentowane ostatnio stanowisko E. Balcerzana "Sprzecznościowa koncepcja literac-kości (referat wygłoszony na XXX Konferencji Teoretycznoliterackiej w Krasiczynie 9-15 IX 2001 pt. Sporne i bezsporne problemy współczesnej wiedzy o literaturze. 52 Podstawowe założenie genologii lingwistycznej o obligatoryjnej kwalifikacji gatunkowej każdej wypowiedzi jest formułowane również w dzisiejszym dyskursie teore-tycznoliterackim. Por. tezę E. Balcerzana: "z każdego tekstu mogą zostać wygenerowane reguły gatunku". A. Balcerzan, W stronę genologii..., s. 10. Model kategoryzacji prototypowej, w rozumieniu proponowanym przez semantykę kognitywną, został już na gruncie współczesnej teorii literatury także wstępnie zaprezentowany. Zob. R. Nycz, Tekstowy świat. Poststrukturalizm a wiedza o literaturze, Warszawa 1995. 53 E. Balcerzan, Nowe formy w pisarstwie..., s. 374. 22. Bożena Witosz, Gatunek - sporny... 257 nych, semantycznych, stylowych i pragmatycznych. W związku z tym może się okazać, że należy ponownie rozważyć jedną z częściej pojawiających się w pracach teoriotekstowych tez o nadrzędności charakterystyki gatunkowej wobec pozostałych specyfikacji tekstu54. Być może wyraźne rozgraniczenie i przedstawienie w hierarchicznym uporządkowaniu wyznaczników genologicznych, stylistycznych i strukturalnych tekstu w ogóle nie jest możliwe. Na poziomie idealizacyjnym - wiele na to wskazuje - model gatunku stanowi model tekstu55. Choć problem relacji tekstu i gatunku, a także w konsekwencji - genologii wobec tekstologii lingwistycznej jest teoretycznie doniosły i domaga się wszechstronnej refleksji, zrównanie modelu gatunku i tekstu w niczym nie komplikuje podstaw schematyzacji form wypowiedzi. Problemem bowiem pozostaje w dalszym ciągu konstrukcja samego modelu. Jeśli bowiem, zgodnie z założeniem, teoretyczny konstrukt jest zawsze prostszy od "problematycznego bytu" form zaktualizowanych, to rozważenia wymaga kwestia: czy, w jakim zakresie i gdzie umiejscowić w schematach (reprezentacjach) tekstów i ich wzajemnych relacji wszystkie wymienione wcześniej parametry (gatunkowe, stylowe, strukturalne, sytuacyjne). To zagadnienie dzisiaj wydaje się najistotniejsze i wymagające wspólnego wysiłku teoretycznego. 54 Stanowisko, iż opis wzorca gatunkowego staje się punktem wyjścia dla analiz stylistycznych, tematycznych, strukturalnych, aksjologicznych itp. wypowiedzi, ugruntowała w dużym stopniu pragmalingwistyka. Zob. m.in. prace B. Sandig, Stilistik der deutschen Sprache, Berlin, New York 1986; oraz tejże Tendenzen der linguistischen Stil-forschung, [in:] Stilfragen, Berlin, New York 1995. Na wieloaspektowe relacje między stylistyką a tekstologią zwraca uwagę J. Mazur, Styl w aspekcie pragmatycznym, "So-cjolingwistyka" 1990 nr 9; M. Wojtak, Stylistyka a pragmatyka VII, 1998; M. H. KOJKH-na, Cmujvb u ytcanp: ux eapuanmuenocmb, ucmopmecKan u3MeHHueocmt> u coomnoweHue, "Stylistyka" VIII, 1999; B. Witosz, Czy gatunek i styl są we wspólczesnej stylistyce pojęciami konkurencyjnymi?, "Stylistyka" VIII, 1999. 55 Por. modele organizacji tekstu, zaproponowane przez J.-M. Adama, Les tex-tes. . .; Kerbrat-Orecchioni, L 'Enonciation. De la subjectivitś dans le langage, Paris 1980, s. 19. Zob. też E. Balcerzan, W stronę genologii..., s. 12-13. IV Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań 23 Kazimierz Ajdukiewicz Zdania pytajne [w:] Kazimierz Ajdukiewicz, Język i poznanie, t. l, Wybór pism z lat 1920-1939, Warszawa 1985, PWN, s. 278-286; pierwodruk w: Kazimierz Ajdukiewicz, Logiczne podstawy nauczania, Warszawa-Wilno 1938, s. 15-21 9. Funkcja zdaniowa Zastąpmy w zdaniu "Jan jest człowiekiem" zawarty w nim wyraz "Jan" przez nic nie znaczącą literę "z". Otrzymamy wtedy wyrażenie "x jest człowiekiem". Skoro w nim "f nic nie znaczy, to wyrażanie to nie jest ani prawdą, ani fałszem, zatem nie jest już zdaniem. Jest to jednak formuła, z której otrzymywać można będzie zdanie prawdziwe lub fałszywe, jeśli tylko za literę "z" podstawiać będziemy stosowne wyrażenia o określonym znaczeniu, mianowicie stosowne nazwy. Wyrażenie zawierające na miejscu pewnego wyrazu bezsensowną literę lub kilka takich liter, ale przemieniające się w zdanie, gdy się na miejsce litery (czy też liter) podstawi stosowne sensowne wyrazy, nazywa się formułą zdaniową lub też funkcją zdaniową. Bezsensowną literę, zawartą w funkcji zdaniowej, nazywa się zmienną. Oto przykłady fukncyj zdaniowych: "a; jest człowiekiem", "Jan R Piotra", "x+5=7" itp. Jasną jest rzeczą, że pierwsze z tych wyrażeń przekształci się w zdanie po podstawieniu stosownych nazw zamiast "f, drugie znów zmieni się w zdanie po podstawieniu stosownych funktorów zamiast ".R" (funktorów zdań kategorycznych, jak np. "lubi", "bije", "ratuje" itp.), trzecie zaś po podstawieniu liczb zamiast "z". 23. Kazimierz Ajdukiewicz, Zdania pytajne 259 10. Budowa zdań pytajnych Koncepcja funkcji zdaniowej pozwoli nam dokładniej omówić zdania pytajne, odgrywające tak ważną rolę w nauczaniu. Zdanie pytajne nie jest oczywiście zdaniem w sensie logicznym, gdyż żadne zdanie pytajne nie jest prawdą ani fałszem. Nie możemy podać tak prostej chakterystyki zdań pytajnych, jak ta, którą podaliśmy dla zdań w sensie logicznym, określając je jako wyrażenia będące prawdą lub fałszem. Zaznaczmy tylko, że terminu "zdanie pytajne" używamy w tym sensie, w jakim używa go gramatyka. Zdanie pytajne jest zawsze sprzężone z pewnym zbiorem zdań w sensie logicznym, które stanowią dla tego zdania pytajnego odpowiedzi. Wśród odpowiedzi dla pewnego zdania pytajnego wyróżnimy odpowiedzi właściwe i odpowiedzi niewłaściwe. Zajmiemy się naprzód odpowiedziami właściwymi. W tym celu musimy się bliżej zająć budową zdań pytajnych i ich odmianami. W każdym zdaniu pytajnym wyróżnić można, jako jego część, całe zdanie w sensie logicznym lub przynajmniej fragment takiego zdania. Nadto wchodzi w skład zdania pytajnego partykuła py-tajna, mająca postać zaimka lub przysłówka pytajnego, ewentualnie wraz z bliższymi jego określeniami, lub znak pytania, a często jedno i drugie. W zdaniu pytajnym "czy Ziemia jest kulą?" występuje partykuła "czy", pytajnik oraz całe zdanie w sensie logicznym "Ziemia jest kulą". W zdaniu pytajnym "kto odkrył Amerykę?" występuje partykuła "kto", pytajnik oraz fragment zdania w sensie logicznym "odkrył Amerykę". 11. Datum ąuaestionis Zwróćmy uwagę na te zdania pytajne, które prócz partykuły pytajnej oraz, ewentualnie, znaku pytania zawierają tylko fragment zdania, np. zdanie pytajne "kto odkrył Amerykę". Jakie zdania w sensie logicznym byłyby odpowiedziami (właściwymi) na to pytanie? Oto takie np.: "Kolumb odkrył Amerykę", "Magellan odkrył Amerykę", "Cezar odkrył Amerykę", "Napoleon odkrył Amerykę", "Sokrates odkrył Amerykę". Wśród tych odpowiedzi trafiają się obok zdań prawdziwych i zdania fałszywe. Łatwo zauważyć, że wszystkie te zdania, które są odpowiedziami na pytanie "kto odkrył Amerykę", mają ten sam schemat, tzn. dają się wszystkie uzyskać z pewnej funkcji zdaniowej, mianowicie z funkcji zdaniowej "xodkrył Amerykę" , przez podstawienie stosownych nazw za zmienną "z". Kto zrozumiał zdanie pytajne, ten tym samym nie wie jeszcze, jak będzie brzmiała prawdziwa odpowiedź na nie, zna już jednak jej brzmienie do pewnego stopnia, 260 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań mianowicie zdaje sobie z tego sprawę, że prawdziwa odpowiedź na pytanie "kto odkrył Amerykę" będzie miała postać jakiejś wartości funkcji zdaniowej "x odkrył Amerykę", która wskazana jest jednoznacznie przez samo zdanie pytajne. Ta funkcja zdaniowa wyznaczona jest, po części, przez fragment zdania w sensie logicznym, zawarty w zdaniu pytajnym, po części zaś, przez partykułę pytajną, która wskazuje, w którym miejscu ma ten fragment zdania zostać uzupełniony przez zmienną, aby powstała funkcja zdaniowa, będąca schematem odpowiedzi na to pytanie. Np. zaimek pytaj-ny "kto" w zdaniu pytajnym "kto zabił Cezara?" wskazuje, że fragment zdania "zabił Cezara" należy uzupełnić zmienną "z" tak, by ona stanęła na miejscu podmiotu; zaimek "kogo" w zdaniu pytajnym "kogo zabił Bru-tus?" wskazuje, że zmienna ma pełnić rolę przedmiotu "a>a zabił Brutus" itp. Odpowiadającą w ten sposób zdaniu pytajnemu funkcję zdaniową, stanowiącą schemat dla odpowiedzi na nie, nazywa się datum quaestionis, co dosłownie przetłumaczone znaczy "dana pytania". Zawartą w datum guae-stionis zmienną (może tych zmiennych być kilka, gdy w zdaniu pytajnym występowało kilka partykuł pytajnych) nazywamy niewiadomą pytania. Partykuła pytajną wraz ze swymi ewentualnymi bliższymi określeniami wskazuje nie tylko miejsce, w którym należy do fragmentu zdania w sensie logicznym, zawartego w zdaniu pytajnym, dołączyć niewiadomą pytania, by datum guaestionis otrzymać, lecz nadto spośród wszystkich wartości, które wstawione za niewiadomą pytania obracają datum guaestionis w zdanie prawdziwe lub fałszywe, wyróżnia zazwyczaj niektóre tylko. Tak np. zaimek pytajny "kto" użyty w pytaniu "kto odkrył Amerykę" wyróżnia nazwy osób z wszystkich nazw, które wstawione na miejsce zmiennej "x" w funkcji zdaniowej "x odkrył Amerykę" przekształcają tę funkcję w zdanie prawdziwe lub fałszywe. W pytaniu "kto z Polaków walczył o wolność Ameryki" zaimek pytajny wraz ze swym bliższym określeniem wyróżnia nazwy Polaków. Zbiór tych, przez zaimek lub przysłówek pytajny wyróżnionych, wartości dla niewiadomej pytania nazywamy zakresem niewiadomej pytania. Mówiliśmy dotychczas o zdaniach pytajnych, składających się z partykuły pytajnej i z fragmentu zdania w s. 1. l Czy to, cośmy o nich powiedzieli, daje się też zastosować do tych zdań pytajnych, które pod partykułą pytajną mają całe zdanie? Czy także i takim zdaniom pytajnym odpowiada datum guaestionis w postaci funkcji zdaniowej, będącej schematem dla odpowiedzi na nie? Weźmy np. zdanie pytajne "jak świecą się lampy?", które oprócz partykuły "jak" zawiera całe zdanie w s. 1. "świecą się lam- Skrót, zamiast "w sensie logicznym". 23. Kazimierz Ajdukiewicz, Zdania pytajne 261 py". Datum guaestionis, czyli formułą będącą schematem dla odpowiedzi, będzie funkcja zdaniowa "xświecą się lampy", przy czym zakresem niewiadomej pytania ,,af' są przysłówki, jak np. "jasno", "ciemno", "mizernie", "wspaniale" itp. Datum guaestionis posiadają więc także i te zdania pytajne, które pod partykułą zawierają nie tylko fragment zdania w s. 1., lecz całe takie zdanie. 12. Pytania rozstrzygnięcia i pytania dopełnienia2 Pewne trudności we wskazaniu owego datum guaestionis nastręczają pytania składające się z partykuły pytajnej "czy" oraz całego zdania w s. 1. , tą partykułą objętego, i pytania z takimi równoznaczne. Pytania takie nazywają się pytaniami rozstrzygnięcia, wszystkie zaś inne zdania pytajne zowią się pytaniami dopelnienia. Pytaniem rozstrzygnięcia jest np. "czy słońce świeci?", "czy wieloryb jest rybą?" itp. Pytaniami dopelnienia są wszystkie wyżej przytoczone zdania pytajne ("kto odkrył Amerykę?", "jak świecą się lampy?" itd.). Charakterystyczną cechą pytań rozstrzygnięcia jest to, że każde z nich ma tylko dwie odpowiedzi właściwe, będące zdaniami nawzajem sprzecznymi. Np. odpowiedziami właściwymi na pytanie "czy wieloryb jest rybą" są zdania w s. 1. "tak, wieloryb jest rybą" oraz "wieloryb nie jest rybą" i zdania z tymi równoznaczne. Datum guaestionis dla tego zdania pytajnego musiałoby być funkcją zdaniową, której wartościami są powyższe dwa zdania sprzeczne lub ich równoznaczniki. Otóż i dla takich pytań znaleźć można (jakkolwiek w sposób nieco sztuczny) datum guaestionis. Gdy od zdania pytajnego wymaga się, aby było sformułowane jasno, to obok innych warunków jasności, które nakładamy na wszelkie wypowiedzi, przy zdaniach pytajnych domagamy się przede wszystkim tego, by wskazywały one wyraźnie datum guaestionis oraz zakres niewiadomej pytania. Gdy te nie są wskazane, wówczas odbiorca pytania nie wie, o co go pytają. 13. Założenia pytania. Pytania negatywne Nie zawsze jako odzew na pytanie otrzymuje się odpowiedź właściwą. Zanim przystąpimy do rozpatrzenia różnych rodzajów odpowiedzi niewłaściwych, musimy jednak wpierw wyjaśnić terminy: "pozytywne" i "negatywne założenie pytajne". 2 Językoznawcy preferują terminy "pytanie o rozstrzygnięcie" i "pytanie o uzupełnienie" [Red.]. 262 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pj ii! Przez pozytywne założenie pytajne rozumie się stwierdzenie, że przynajmniej jedna odpowiedź właściwa na to pytanie jest prawdą, co jest równoważne dysjunkcji wszystkich odpowiedzi właściwych na to pytanie. Przez negatywne założenie pytania rozumiemy zaś stwierdzenie, że choć jedna z odpowiedzi właściwych na to pytanie nie jest prawdą, co jest równoważne dysjunkcji zaprzeczeń wszystkich odpowiedzi właściwych. Pozytywnym założeniem pytania "kto odkrył Amerykę" będzie np. "ktoś odkrył Amerykę", negatywnym założeniem tego pytania będzie "ktoś nie odkrył Ameryki". Mówimy tu o założeniach, gdyż wydaje się, że ktokolwiek na serio stawia jakieś pytanie, o tym można założyć, że wierzy, iż jakaś właściwa odpowiedź na to pytanie jest prawdziwa, ale nie wierzy, żeby wszystkie były prawdziwe. Pytanie, którego pozytywne lub negatywne założenie nie jest prawdziwe, nazywamy pytaniem niewłaściwie postawionym. Pytania rozstrzygnięcia są zawsze właściwie postawione, mają one bowiem tylko dwie odpowiedzi właściwe, będące zdaniami nawzajem sprzecznymi, a z tych dwóch zdań zawsze jedno jest prawdziwe, a jedno fałszywe. Ze względu na to, że u stawiającego pytanie domyślamy się wiary w jego pozytywne oraz negatywne założenia, mogą zdania pytajne służyć do komunikowania drugim pewnych wiadomości. Gdy ktoś do mnie zwraca się z pytaniem "kiedy Jan się ożenił?", a ja przedtem nic o ożenku Jana nie wiedziałem, wówczas to zdanie pytajne informuje mnie o tym, że Jan się w ogóle ożenił, nie gorzej, niż gdyby mi powiedziano "wiesz, Jan się ożenił". Tę własność zdań pytajnych, iż komunikują one pewne wiadomości, wyrażalne przy pomocy założeń pytania, spożytkowujemy stawiając tzw. pytanie sugestywne, tj. pytanie stawiane w celu udzielenia osobie pytanej informacji, jakiej osoba ta nie posiada. Sugestywne będzie więc np. pytanie wtedy, gdy zwracamy się z nim do kogoś, kto nie wie jeszcze, czy prawdziwe są założenia tego pytania, i czynimy to w tym celu, aby w założenie tego pytania uwierzył na podstawie zaufania, jakie w nas pokłada. Jeśli bowiem ufa w prawdziwość tego, w co wierzymy, a słysząc pytanie, z którym się doń zwracamy, przyjmuje, iż wierzymy w założenia tego pytania, to na podstawie ufności w nasz sąd sam w te założenia uwierzy. Poza tym sugestywne może być każde pytanie, jeśli wypowiadane jest z takim aparatem słów i gestów, z których można się domyślić pożądanej przez pytającego odpowiedzi. Szczególnie nadają się do tego pytania rozstrzygnięcia, dla których, jako dopuszczających dwie tylko odpowiedzi: "tak" i "nie", łatwo jest przez intonację i gesty wskazać odpowiedź żądaną. Pytanie sugestywne może być złośliwe, jeśli intencją pytającego jest zasugerowanie odpowiadającemu odpowiedzi fałszywej. 23. Kazimierz Ajdukiewicz, Zdania pytajne 263 Do złośliwych pytań sugestywnych zbliżone są pytania podchwytliwe, to jest takie, w których intencją pytającego jest skłonić odpowiadającego do odpowiedzi, z której - w sposób niedostrzegalny dla odpowiadającego - wynika coś, co stoi w sprzeczności z innymi jego wypowiedziami, lub coś, co odpowiadający pragnie zataić. 14. Odpowiedzi niewłaściwe Odpowiedzią właściwą na dane pytanie nazwaliśmy każde zdanie powstające z datum guaestionis tego pytania przez podstawienie za niewiadomą pytania jakiejś wartości, należącej do zakresu tej niewiadomej. Nie zawsze jednak odzewem na pytanie bywa odpowiedź właściwa; zdarza się, że jako taki odzew podawane jest zdanie nie będące odpowiedzią właściwą, lecz czyniące w większym lub mniejszym stopniu zadość intencjom pytającego. Takie zdania uważamy też za odpowiedzi, lecz dla odróżnienia nazywamy je odpowiedziami niewłaściwymi. Wśród odpowiedzi (właściwych i niewłaściwych) dobrze jest też wyróżnić odpowiedzi całkowite i częściowe. Odpowiedź jest odpowiedzią całkowitą, gdy jest takim zdaniem, z którego jedna lub więcej odpowiedzi właściwych (ewent. przy przyjęciu pozytywnego założenia pytania) wynika. Odpowiedzi właściwe należą oczywiście do odpowiedzi całkowitych; nazwiemy je odpowiedziami całkowitymi wprost, dla odróżnienia od odpowiedzi całkowitych nie wprost, tj. takich, które nie są odpowiedziami właściwymi, ale z których jakaś właściwa odpowiedź wynika. Tak np. dla pytania "czy wieloryb jest rybą?", odpowiedzią całkowitą, lecz nie wprost, jest zdanie "wieloryb jest ssakiem". Nie jest to bowiem odpowiedź właściwa na to pytanie, ale jest to zdanie, z którego wynika odpowiedź właściwa "wieloryb nie jest rybą". Odpowiedzią częściową nazywamy zdanie, z którego wprawdzie nie wynika żadna odpowiedź właściwa, ale które wyklucza spośród wszystkich odpowiedzi właściwych niektóre, a więc z którego, przy przyjęciu pozytywnego założenia pytania, wynika dysjunkcja niektórych (nie wszystkich) odpowiedzi właściwych. Odpowiedzią częściową na pytanie "kto odkrył Amerykę" - może być np. zdanie: "jakiś Włoch odkrył Amerykę". Gdy nauczyciel na pytanie "kto z was krzyczał?", skierowane do jednego z uczniów w klasie, otrzymuje odpowiedź "ja nie krzyczałem", to odpowiedź ta jest też odpowiedzią częściową. Odróżnić należy odpowiedzi całkowite od odpowiedzi wyczerpujących. Odpowiedź nazwiemy wyczerpującą, jeśli jest zdaniem prawdziwym, z którego wynika każda prawdziwa odpowiedź właściwa. Każdą inną odpowiedź 264 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań nazwiemy niewyczerpującą. Rzecz jasna, że każda odpowiedź wyczerpująca jest odpowiedzią całkowitą, ale niekoniecznie na odwrót. Jakaś odpowiedź właściwa będzie tylko wtedy odpowiedzią wyczerpującą, jeśli jest jedyną prawdziwą lub jeśli z niej wynika każda prawdziwa odpowiedź właściwa. Jest rzeczą pożądaną, by pytania były tak stawiane, aby jakaś odpowiedź właściwa była zarazem odpowiedzią wyczerpującą. Do odpowiedzi niewłaściwych zaliczamy wreszcie tzw. odpowiedzi znoszące pozytywne założenie pytania. Przez odpowiedź znoszącą pozytywne założenie pytania rozumiemy zdanie będące zaprzeczeniem pozytywnego założenia pytania lub zdanie, z którego takie zaprzeczenie wynika. Gdy na pytanie "kto był synem Kopernika?", otrzymuje się odpowiedź "Kopernik nie miał syna", to jest to odpowiedź znosząca pozytywne założenie tego pytania, które przyjmuje, że ktoś w ogóle był synem Kopernika. Nazwaliśmy pytanie, którego jedno z założeń jest fałszywe, pytaniem niewłaściwie postawionym. Jeśli niewłaściwość pytania polega na tym, że nie jest spełnione jego pozytywne założenie, to nie można na nie dać ani odpowiedzi całkowitej, ani częściowej, zgodnej z prawdą; chcąc dać odpowiedź prawdziwą, można co najwyżej dać odpowiedź znoszącą pozytywne założenie pytania. Jeżeli nie jest spełnione negatywne założenie, tzn. jeśli wszystkie odpowiedzi właściwe na to pytanie są prawdziwe, wówczas jedyną wyczerpującą odpowiedzią na to pytanie będzie odpowiedź znosząca negatywne zalożenie pytania. Odpowiedź znosząca negatywne założenie jest zawsze odpowiedzią całkowitą nie wprost. Ponieważ przy pytaniach rozstrzygnięcia oba założenia są zawsze spełnione, przeto nie można przy nich, zgodnie z prawdą, podać odpowiedzi znoszącej założenie takich pytań. Dokonaliśmy więc następujących podziałów odpowiedzi: I a) Odpowiedzi właściwe b) Odpowiedzi niewłaściwe II a) Odpowiedzi całkowite ot) wprost • .. . P) nie wprost b) Odpowiedzi częściowe •.--•-• III a) Odpowiedzi wyczerpujące b) Odpowiedzi niewyczerpujące. 15. Znaczenie psychologiczne zdania pytajnego Jak każde wyrażenie, tak i zdania pytajne posiadają swe znaczenia psychologiczne oraz znaczenia językowe. Znaczeniem psychologicznym zdania 23. Kazimierz Ajdukiewicz, Zdania pytajne 265 pytajnego, czyli myślą, którą zdanie pytajne u wymawiającego je lub u słuchającego wyraża, jest normalnie stan pewnego psychicznego napięcia, podobny do pragnienia, zmierzający do zdobycia przez osobnika, żywiącego ów stan, takiego przekonania, które może być wyrażone przez jakaś odpowiedź właściwą na to zdanie pytajne. Osobnik, przeżywający ów stan psychicznego napięcia, który nazwiemy stanem pytania, zmierza więc normalnie do zdobycia pewnej wiadomości, ale nie byle jakiej, lecz wiadomości z góry do pewnego stopnia określonej. Wiadomość, do której pytający dąży, jest mianowicie ograniczona do tych tylko, które dałyby się wyrazić zdaniami w s. L, stanowiącymi wartość dati guaestionis zdania pytajnego, wyrażającego ów stan pytania. Ten więc, kto pyta na serio "kto odkrył Amerykę", dąży do zdobycia pewnej wiadomości, ale nie do byle jakiej, lecz dążenie jego ma wytknięty kierunek ku jakiejś wiadomości wyrażalnej przez zdanie o formie "x odkrył Amerykę". Jeśli tu mówimy, że stan pytania jest pewnym psychicznym dążeniem, skierowanym ku zdobyciu pewnej wiadomości, to nie należy tego tak rozumieć, jakby pytający pragnął tej wiadomości. Czego się bowiem pragnie, o tym się w pragnieniu też myśli. Tymczasem pytający nie myśli wcale w pytaniu o jakiejś swojej przyszłej wiadomości; myśl pytającego ma za swój przedmiot to, czego wiadomość ta będzie dotyczyła. A więc ten, kto np. pyta "jakiego koloru jest szmaragd?", ten w pytaniu swym myśli tylko o szmaragdzie i jego kolorze, nie myśli zaś wcale o swojej przyszłej wiedzy dotyczącej koloru szmaragdu. Mówiąc, że stan pytania jest dążeniem do zdobycia pewnej wiadomości, chcieliśmy przez to tylko wyrazić, że ów stan jest dążeniem, które znajduje zaspokojenie w chwili, gdy taka wiadomość zostanie osiągnięta. Na serio przeżyty stan pytania jest szczególną postacią zainteresowania. Zainteresowanie bowiem, pojęte jako stan psychiczny, a nie jako dyspozycja do takich stanów, jest również pewnym stanem napięcia psychicznego, zdążającego do zdobycia wiadomości z pewnego zakresu. Dążenie to może mieć, mniej lub więcej dokładnie, wytyczony kierunek. Gdy kierunek ten ustala się do tego stopnia, iż zwraca się ku wiadomościom wyrażalnym przy pomocy zdań, będących wartością pewnego datum guaestionis, zainteresowanie staje się pytaniem. Zainteresowanie jednak może jeszcze nie być tak dalece skrystalizowane pod względem swego kierunku, by się nadawało do wyrażania go w zdaniu pytajnym. Do tego czasu też zainteresowanie nie jest stanem pytania. Stan pytania na serio jest skrystalizowanym zainteresowaniem. Nie zawsze znaczeniem psychologicznym zdania pytajnego jest opisany wyżej stan napięcia psychicznego, czyli dążenia zwróconego ku wiado- 266 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań mościom pewnego rodzaju. Należy wśród znaczeń psychologicznych zdań pytajnych dokonać analogicznego rozróżnienia, jak to, które przeprowadziliśmy odnośnie do znaczeń psychologicznych zdań w s. L, czyli sądów (pojętych jako zjawiska psychiczne). W obrębie sądów odróżniliśmy sądy wydane, czyli przekonania, od sądów tylko pomyślanych, czyli supozycji. Analogicznie też i wśród znaczeń psychologicznych zdań pytajnych wyróżnić należy pytania postawione na serio i pytania tylko pomyślane. Gdy ktoś szukający swego zagubionego parasola woła, "gdzie jest mój parasol?", wówczas przeżywa stan pytania na serio. Tymczasem obojętny słuchacz, którego kwestia owego parasola nie grzeje ani nie ziębi, może to zdanie py-tajne rozumieć, zdanie to posiada i dla niego swe znaczenie psychologiczne, ale tym znaczeniem u niego nie jest stan dążenia, napięcia, skierowanego ku zdobyciu takiej wiadomości. Obojętny słuchacz nie dąży do tego, by się dowiedzieć, gdzie jest ów parasol, a przecież przeżywa myśl, stanowiącą o rozumieniu usłyszanego przezeń zdania pytajnego; owa myśl jego nie będzie pytaniem, postawionym na serio, lecz pytaniem tylko pomyślanym. 16. Pytania dydaktyczne Znaczeniem psychologicznym zdań pytajnych, których używa nauczyciel w szkole, bywa najczęściej dla nauczyciela pytanie tylko pomyślane, a nie postawione na serio. Nauczyciel wszakże przeważnie zwraca się do uczniów ze zdaniami pytajnymi, na które odpowiedź jest mu już znana, a więc nie może nimi wyrażać swego dążenia do zdobycia pewnej wiadomości, skoro taką wiadomość już posiada. Znaczeniem psychologicznym tego samego zdania pytajnego dla ucznia może być jednak pytanie serio. Niekiedy nauczyciel pyta na serio; np. gdy podczas eksperymentu przeprowadzonego przez ucznia pyta, "jaką temperaturę wskazuje twój termometr?" , nie widząc skali termometru. Na ogół jednak pytania nauczyciela nie są pytaniami na serio. Te pytania, zadawane na serio, występują wtedy, gdy nauczyciel egzaminuje ucznia oraz gdy stosuje metodę erotematyczną. Gdy nauczyciel podczas egzaminu kieruje do ucznia zdanie pytajne, np. "kto panował w Polsce po Kazimierzu Wielkim?", wówczas zdanie to nie wyraża postawionego na serio pytania nauczyciela. 'Nie jest ono w ogóle pełną wypowiedzią myśli nauczyciela, lecz jest tylko wyrażeniem eliptycznym, skrótowym. Pełną myśl egzaminatora wyrażałoby zdanie rozkazujące "powiedz mi, kto panował w Polsce po Kazimierzu Wielkim!" lub może zdanie pytajne "czy wiesz, kto panował w Polsce po Kazimierzu Wielkim?" To ostatnie zdanie pytajne wyrażałoby już pytanie postawione na serio. 23. Kazimierz Ajdukiewicz, Zdania pytajne 267 Nie na serio pyta też nauczyciel, gdy stosuje heurezę w formie erote-matycznej. Przy tej metodzie występują obok tzw. pytań naczelnych jeszcze tzw. pytania naprowadzające. Pytanie jest naczelne w obrębie jakiegoś okresu nauczania (lekcji, fragmentu lekcji lub grupy lekcji), gdy znalezienie trafnej i uzasadnionej na nie odpowiedzi jest jednym z ostatecznych celów tego okresu. Pytanie jest naprowadzające w danym okresie nauczania, gdy znalezienie przez uczniów trafnej i uzasadnionej na nie odpowiedzi nie należy do ostatecznych celów tego okresu, lecz ma być tylko środkiem dla osiągnięcia trafnego i uzasadnionego rozwiązania pytania naczelnego tego okresu. Przydawki "naczelne" i "naprowadzające" są więc względne; to samo pytanie może w pewnym mniejszym okresie nauczania być naczelnym, a w większym być tylko naprowadzającym. Otóż gdy nauczyciel formułuje przy heurezie zdania pytajne, zwracając się z nimi do uczniów, wówczas też nie wyraża on tymi zdaniami pytań, postawionych na serio. Nie są też jego heurystyczne zdania pytajne skrótami tylko dla zdań, rozkazujących uczniowi, by na sformułowane mu zdanie pytajne dostarczył odpowiedzi; ani nie są skrótami dla zdań pytajnych, w których chodzi o to, czy uczeń wie to, czego dotyczy heurystyczne zdanie pytajne. Wydaje się, iż stan psychiczny nauczyciela, wyrażony przez heurystyczne zdanie pytajne, jest podobny do stanu psychicznego, jaki wyraża aktor na scenie przy pomocy słów swej roli. Nauczyciel "gra" pytającego na serio, ale nie pyta na serio, wczuwa się on w stanowisko człowieka, który nie zna jeszcze odpowiedzi na pytanie naczelne i "gra" takiego. Uczeń, słyszący stawiane mu pytanie, jest jednak takim, jakiego gra nauczyciel, i zdania pytajne, wygłoszone przez nauczyciela, traktuje na serio, tzn. psychologicznym znaczeniem tych zdań pytajnych dla ucznia są pytania postawione na serio. Tyle o zdaniach pytajnych i ich znaczeniach. Poświęciliśmy im nieproporcjonalnie dużo miejsca ze względu na to, że zdania pytajne i wyrażone nimi pytania odgrywają ważną rolę w nauczaniu, a mało gdzie spotkać się można z ich logiczną analizą. 24 Anna Wierzbicka, Piotr Wierzbidd Pytania i odpowiedzi [w:] Anna Wierzbicka, Piotr Wierzbicki, Praktyczna stylistyka, Warszawa 1970, Wiedza Powszechna, s. 234-238 Każdy tekst - a przynajmniej każdy dobry tekst - jest ukrytym dialogiem. Każdy tekst jest systemem pytań i odpowiedzi. Każde zdanie stanowi odpowiedź na jakieś nie sformułowane wprost, ale tkwiące w podtekście pytanie. Rozważmy na przykład następujący tekst: Józef Conrad-Korzeniowski urodził się w roku 1857 pod Berdyczo-wem. Wykształcenie uzyska) w gimnazjum św. Anny w Krakowie. Zanim został powieściopisarzem, służył kolejno w marynarce francuskiej, brytyjskiej, przez krótki czas w belgijskiej. Pisał po angielsku. Nie był jednak Anglikiem. Całe życie uważał się za Polaka. Nietrudno jest wskazać pytania, na jakie odpowiadają kolejne zdania tego tekstu: 1. Kiedy i gdzie urodził się Józef Conrad-Korzeniowski? 2. Gdzie (Józef Conrad-Korzeniowski) uzyskał wykształcenie? 3. Co robił (Józef Conrad-Korzeniowski), zanim został powieściopisarzem? 4. Po jakiemu pisał (Józef Conrad-Korzeniowski)? 5. Czy był Anglikiem (Józef Conrad-Korzeniowski)? 6. Za kogo (Józef Conrad-Korzeniowski) uważał się przez całe życie? Autor przytoczonego opowiadania o Conradzie, formułując swój tekst pod postacią odpowiedzi na te właśnie pytania, zakłada już pewną wiedzę u czytelnika - i pewien kierunek jego zainteresowań. Sposób budowania naszych wypowiedzi powinien świadczyć o tym, że uważamy słuchaczy za osoby inteligentne i rozumne, które nie będą zadawać pytań bezsensownych, nielogicznych, takich że jedno od Sasa drugie od łasa; toteż ciąg odpowiedzi, jakim będzie nasza wypowiedź, musi wskazywać na zakładany przez nas ciąg pytań sensownych i wzajemnie powiązanych. 1. Wykształcenie uzyskał Conrad-Korzeniowski w gimnazjum św. Anny w Krakowie. 2. Wśród wychowanków św. Anny w Krakowie był Conrad-Korzeniowski. 24. Anna Wierzbicka, Piotr Wierzbicki, Pytania i odpowiedzi 269 Które z tych zdań wybierzemy do opowieści o życiu Conrada? Oczywiście pierwsze. Bo pierwsze stanowi odpowiedź na takie właśnie pytanie, które śmiało mógłby nam zadać każdy człowiek interesujący się w danym momencie życiorysem Conrada ("Gdzie uzyskał Conrad wykształcenie?"). Zdanie drugie jest odpowiedzią na pytanie, które, zadane na przykład po prelekcji o życiu Conrada, byłoby pytaniem ni w pięć ni w dziewięć ("Jacy są znani wychowankowie gimnazjum św. Anny w Krakowie?"). Rozważmy jeszcze parę zdań. 1. Prawo grawitacji zostało sformułowane przez Newtona. 2. Newton sformułował prawo grawitacji. Czego dotyczy pierwsze z wymienionych zdań? Oczywiście prawa grawitacji. Czego dotyczy drugie? Oczywiście Newtona. W tekście o Newtonie użyjemy więc raczej drugiego zdania, w tekście o grawitacji - raczej pierwszego. 1. Piotr dostał tę książkę od Michała. 2. Michał dał tę książkę Piotrowi. Wyobraźmy sobie, że powiedziano nam, iż jedno z powyższych zdań występuje w jakimś tekście po zdaniu: (A) "Z przyjemnością przeczytałem Buszującego w zbożu, powieść Salingera, pożyczoną mi przez Piotra", drugie zaś wyjęte jest z jakiegoś innego tekstu, w którym następowało po zdaniu: (B) "Niestety Buszującego w zbożu Salingera nie ma już u nas w domu". Które z zacytowanych powyżej zdań (l i 2) mogło następować w tekście po zdaniu A, a które po zdaniu B? Odpowiedź nie jest chyba trudna. Zdanie: "Niestety Buszującego w zbożu nie ma już u nas w domu" może podsunąć słuchaczowi sensowne pytanie: "A co się z nim stało?" I uprzejmy rozmówca, uprzedzając to pytanie, śpieszy zawczasu z odpowiedzią. "Michał (mój brat) dał tę książkę Piotrowi". Zdanie: "Z przyjemnością przeczytałem Buszującego w zbożu, powieść Salingera pożyczoną mi przez Piotra", może nasunąć m. in. pytanie: "A skąd Piotr miał tę książkę?" I uprzejmy rozmówca, uprzedzając to pytanie, śpieszy z informacją: "Piotr dostał tę książkę od Michała". Tak więc, jeśli chcemy, aby wypowiedź nasza była sensowną i spójną całością, musimy pilnie zważać, aby każde następne zdanie było odpowiedzią na jedno z możliwych pytań, jakie nasuwają zdania poprzednie. Jednym ze środków, jakich dostarcza nam w tym zakresie język, są pary wyrazów i pary konstrukcji, pozwalające ująć tę samą obiektywnie sytuację od róż- 270 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań nych stron, to znaczy opisać ją w zdaniach, będących odpowiedziami na różne możliwe pytania. Na przykład: X da) Y-owi - Y dostał to od X-a. X wychował Y-a - Y jest wychowankiem X-a. X rozbił szybę - Szyba została rozbita przez X-a. Są to tzw. relacje odwrotne. [... ] Inny ważny środek służący do konstruowania tekstu na zasadzie ciągu odpowiedzi na sensowny, logiczny układ pytań to szyk wyrazów. Wyobraźmy sobie, że przygotowujemy notatkę o wyprawie Kolumba. Mamy już pierwsze zdanie: W roku 1492 Krzysztof Kolumb wyruszył na statku "Santa Maria" do Indii i w wyniku tej wyprawy odkrył Amerykę: Przypuśćmy, że chcemy jeszcze dorzucić do tego zdania informację na temat rozbicia się statku i że mamy dwa projekty: 1. U brzegów Haiti rozbiła się "Santa Maria". 2. "Santa Maria" rozbiła się u brzegów Haiti. Gdybyśmy przyjęli pierwszy projekt, ktoś mógłby wyrazić w stosunku do nas pretensję: "Piszecie, że u brzegów Haiti rozbił się nie jakiś okręt, ale «Santa Maria» - a przecież już z waszego poprzedniego zdania wynika, że będziecie się zajmować właśnie «Santą Marią»; czytelnik notatki oczekuje od drugiego zdania informacji nie o tym, jaki okręt rozbił się u brzegów Haiti, lecz o tym, co się z «Santą Marią» stało". Otóż drugi projekt spełnia oczekiwania czytelnika. Nawiązuje do poprzedniego zdania w pierwszych wyrazach ("Santa Maria"), a to, co nowe - przeznacza na najważniejsze miejsce końcowe ("rozbił się u brzegów Haiti"). I taka jest właśnie główna zasada budowania dłuższych tekstów: nawiązanie do tego, co już zostało napisane - początek zdania wprowadzenie nowej informacji - koniec zdania • Podane grupy wyrazów trzeba ułożyć w przemyślanej kolejności, aby odtworzone w ten sposób drugie zdanie stanowiło sensowną całość z pierwszym. Podajemy wzór: Wielki angielski parowiec pasażerski "Titanic" zatonął w roku 1912, zderzywszy się z górą lodową. było/ rozwiniecie nadmiernej szybkości/ jedną z przyczyn katastrofy Wielki angielski parowiec pasażerski "Titanic" zatonął w roku 1912, zderzywszy się z górą lodową. Jedną z przyczyn katastrofy było rozwiniecie nadmiernej szybkości. 24. Anna Wierzbicka, Piotr Wierzbicki, Pytania i odpowiedzi 271 - Baran, kogut i kaczka - to pierwsi na świecie pasażerowie pojazdu powietrznego, w balonie wypełnionym gorącym powietrzem/ odbyli oni/ swą podróż podniebną - Wraz z innymi skarbami wawelskimi wrócił do Polski z Kanady w roku 1959 miecz koronacyjny królów polskich - Szczerbiec, mieczem Bolesława Chrobrego/ według legendy/ był/ Szczerbiec - W roku 1683 zagrożonemu Wiedniowi przyszli na pomoc Polacy pod wodzą Jana III Sobieskiego. wielkie zwycięstwo/ nad wojskami tureckimi dowodzonymi przez Kara Mustafę/ wtedy/ odniosło/ wojskie polskie - Amerykańska łódź podwodna "Nautilus" to pierwszy na świecie okręt o napędzie atomowym, pod lodami bieguna północnego/ w roku 1958/ przepłynął on - Autorem pierwszego wielkiego, sześciotomowego słownika języka polskiego był Polak szwedzkiego pochodzenia, Samuel Bogumił Linde, w Warszawie/ w latach 1807-14/ ukazywało się/ jego wielkie dzieło - Jednym z największych bogactw Indonezji są drzewa kauczukowe, kauczuk/ wyrabia się/ z ich soku - Pierwszy telewizor został skonstruowany w roku 1924. uczony szkocki John Logia Baird/ był/ jego twórcą - Pierwszym pasażerem pojazdu kosmicznego był pies Łajka. specjalną tresurę/ przeszedł on/ przed swoim lotem w sztucznym satelicie Ziemi, Sputniku Nr II - Ziemia i Księżyc są ciałami niebieskimi krążącymi razem w tej samej średniej odległości od Słońca. ogrzewa/ oba ciała/ z tą samą siłą/ Słońce/ i oświetla • Zdania A i B wyjęte są każde z innego tekstu. Jak może brzmieć zdanie występujące bezpośrednio przed zdaniem A, a jak zdanie, występujące bezpośrednio przed zdaniem B? - A. Boska Komedia jest dziełem Dantego. B. Dante jest autorem Boskiej Komedii. - A. Telefon jest wynalazkiem Grahama Bella. B. Grahem Bell jest wynalazcą telefonu. - A. Po długotrwałych deszczach nastąpiły upały. B. Przed upałami były długotrwałe deszcze. - A. Pod Chocimiem Polacy odnieśli wielkie zwycięstwo nad Tjirkami. B. Pod Chocimiem Turcy ponieśli druzgocącą kieskę. - A. Pożyczyłem 100 zł cioci. B. Ciocia pożyczyła ode mnie 100 zł. 25 Małgorzata Kita Pytanie i odpowiedź w mteraJkcyjnej strukturze wywiadu* [w:] Małgorzata Kita, Wywiad prasowy. Język - gatunek - interakcja, Katowice 1998, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, s. 66-78 Wymiana składająca się z pytania i odpowiedzi jest uznana za podstawową, definicyjną cechę interakcji określanej jako wywiad. Zadawanie pytania to akcja, w której szczególnie dobitnie ujawnia się aspekt interpersonalny wymiany1. Jednak taka wizja tej akcji -jak uważa L. Apostel (1981: 23-24) - nie jest pełna: należy bowiem także uwzględnić sytuację, kiedy A zadaje pytanie samemu sobie, to zaś oznacza, że: "[... ] tout interrogatoire social est accompagne d'interrogationis personnelles"2 (Apostei, 1981: 23). Poza tym możliwa jest sytuacja, że A zadaje pytanie B, po to, by odpowiedział na nie C, obecny bądź nieobecny i pytany przez B, który jest tylko medium tej akcji. W definicji pytania poza (1) sytuacją typową, w której występują dwie różne osoby A i B, należy wziąć pod uwagę także takie możliwości, jak: (2) A i B to ta sama osoba, (3) A jest jedną osobą, B jest grupą (lub na odwrót), (4) A, pytając B, używa B jako pośrednika między sobą (czyli A) a C. W wywiadzie te trzy ostatnie kombinacje także mogą zostać wykorzystane. Interakcje, które odpowiadają przypadkowi (2), to tzw. wywiady z samym sobą - zadający pytanie i udzielający odpowiedzi (wywiadu) jest tą samą osobą. Możliwość (3) jest realizowana wówczas, gdy X rozmawia np. z członkami zespołu muzycznego lub gdy z F-em przeprowadza wywiad dwóch (kilku) dziennikarzy3. Przypadek (4) zachodzi natomiast wtedy, kiedy osoba należąca do kategorii odbiorcy zbiorowego przekazuje pytanie dla Y-a dziennikarzowi, prosząc go o zadanie pytania określonej osobie publicznej. X staje się tu ogniwem pośredniczącym z Z-em, który nie ma możliwości, by wejść w bezpośredni kontakt z F-em, pozwalający na 1 Jest to istotna cecha konstytuująca w ogóle dialog (wszelką działalność interlo-kucyjną). Hagege, 1985: 312-314. 2 "[... ] wszelkiemu społecznemu zadawaniu pytań towarzyszy jednostkowe zadawanie pytań" 3 Por. Żydek-Bednarczuk, 1995 o wywiadzie typu J 00 pytań do... oraz wywiady typu: konferencja prasowa. 25. Małgorzata Kita, Pytanie i odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu* 273 osobiste, bezpośrednie postawienie pytania4. Tym samym relacji językowej między pytaniem a odpowiedzią towarzyszy relacja interpersonalna między zadającym pytanie a osobą, do której pytanie jest adresowane. W tej relacji, niezależnie od realnych układów łączących osoby, między którymi ona zachodzi, rola dominująca - z punktu widzenia tekstu - przypada temu, który zadaje pytania. To on steruje zachowaniem osoby, do której kieruje pytanie. Językoznawcy badają pytanie z różnych perspektyw teoretycznych. Przytoczę tu dwie propozycje podejścia do pytania5, ujmujące jego aspekty kognitywny i interakcyjny. A. Wierzbicka definiuje pytanie, podobnie jak inne genry mowy, jako "[...] ciąg prostych zdań, wyrażających założenia, intencje i inne akty umysłowe mówiącego" (Wierzbicka, 1983: 129). Zadając pytanie, lokutor wykonuje następujące operacje mentalno-lingwistyczne (Wierzbicka, 1983: 129): 4 Jest to sytuacja dziennikarza, kiedy występuje on w roli pośrednika między udzielającym wywiadu a odbiorcą zbiorowym. Por. także następującą wymianę: X: Ciekawe, czy zaskoczy cię informacja, o co najczęściej pytali mnie ludzie, którzy wiedzieli, że zamierzam przeprowadzić z tobą wywiad. Podpowiadam, że nie chodziło o termin waszego rozwodu... Y: "Czy ona jest lesbijką?" X: Zgadza się. ("Playboy" 1995, 9) 5 O pytaniach pisali m. in. Ajdukiewicz, 1985; Bellert, 1971; Świdziński, 1973; Boniecka, 1978, 1983; Pęrczyńska, 1978; Danielewiczowa, 1991a, b; Rudek-Data, 1984, 1991. Por. także o pytaniu jako jednej z czynności illokucyjnych Searle, 1987: 87-88: Reguła zawartości zdaniowej Każde zdanie lub funkcja zdaniowa Reguła przygotowawcza 1. M* nie zna "odpowiedzi", tzn. nie wie, czy zdanie jest prawdziwe, lub, w przypadku funkcji zdaniowej, nie zna informacji potrzebnej do dopełnienia zdania tak, by było prawdziwe (ale zob. komentarz niżej). 2. Nie jest oczywiste zarówno dla M, jak i dla S**, że S nie zapytany dostarczyłby w danej chwili informację. Reguła szczerości M chce informacji. Reguła istotna Uchodzi za próbę wydobycia tej informacji z S. Komentarz Istnieją dwa rodzaje pytań: (a) pytania rzeczywiste, (b) pytania egzaminacyjne. W pytaniach rzeczywistych M chce znać (ustalić) odpowiedź, w pytaniach egzaminacyjnych M chce wiedzieć, czy S wie. ; M = mówiący, * S = słuchający. 274 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań "chcę, żebyś sobie wyobraził, że ja nie wiem tego, co ty wiesz, i że chcesz mi to powiedzieć mówię to, bo chcę, żebyś mi to powiedział". W innej definicji pytania (traktowanego jako jeden z aktów dyskur-sywnych typu generatywnego) nacisk jest położony na sterowanie przez zadającego pytanie zachowaniem drugiego rozmówcy: "Poser une que-stion/ Questionner/ Interroger. Poser une ąuestion, c'est demander a 1'allocutaire qu'łl accomplisse un acte de discours d'une certaine formę determinee par le contenu propositionnel de la ąuestion. Ainsi, par exemple, un locuteur qui pose une ąuestion «Est-ce qu'il neige?» deman-de a l'allocutaire de repondre a cette ąuestion en lui affirmant si oui ou non ii neige au moment de 1'enonciation. La reponse a une ąuestion n'est necessairement assertive. L'allocutaire peut, par exemple, repondre a la ąuestion «Promettez-nous de venir?» en faisant l'enonciation performati-ve «Je le promets»"6 (Vanderveken, 1988: 182)7. Każde pytanie ma więc podwójny aspekt, obejmujący: "[...] (1) la specification d'une certaine information (d'un certain etat epistemiąue) et (2) une demande pour que 1'information ainsi specifiee soit donnee au locuteur (c'est-a-dire pour que cet etat soit porte a la connaissance du questionneur)"8. (Hintikka, 1981: 56). Zadawanie pytania oznacza wykorzystywanie akcji o charakterze językowym w celu osiągnięcia pewnego celu9. Ze strony zadającego pytanie powoduje pewną modyfikację w zachowaniu językowym tego, do kogo py- 6 "Zadawać pytanie. Pytać. Stawiać pytanie to prosić allokutora, żeby wykonał akt mowy o pewnej formie określonej przez zawartość propozycjonalną pytania. Tak więc lokutor, który zadaje pytanie: «Czy pada śnieg?» prosi rozmówcę o odpowiedź na to pytanie przez stwierdzenie, czy w momencie wypowiedzi śnieg pada czy nie pada. Odpowiedź na pytanie nie musi być asertywna. Rozmówca może na przykład na pytanie: «(Czy) obiecujesz, że przyjdziesz?)) odpowiedzieć wypowiedzią performatywną: «Obiecuję, że przyjdę»". 7 Różnica między wymienionymi czasownikami, mającymi również siłę illokucyjną pytania, sprowadza się do ich znaczenia: "[... j ąuestionner ou interroger quelqu'un, c'est poser une ąuestion dans une conversation ou on lui pose des questions d'une manierę suivie (comme, par exemple, a un examen ou lors d'une enquete)" ["[...] pytać lub odpytywać kogoś to zadawać pytanie w rozmowie, w której pytanie stawia się w sposób nieprzerwany (jak np. na egzaminie lub w trakcie śledztwa")] (Vanderveken, 1988: 182). W języku polskim odpowiadałyby im czasowniki pytać i odpytywać. 8 "[. .. ] (1) wyszczególnienie pewnej informacji (pewnego stanu epistemicznego) i (2) prośbę, aby tak wyszczególniona informacja została przekazana lokutorowi (tzn. aby ten stan został dostarczony do wiedzy pytającego)". 9 "Chodzi w nich ó uzyskanie zdania, które potwierdzałoby (zaprzeczałoby) lub uzupełniało temat pytania (tzw. datum questionis)". (Grzegorczykowa, 1996: 42). 25. Małgorzata Kita, Pytanie i odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu 275 tanie jest kierowane10. Kiedy zadaje się pytanie, oczekuje się na nie odpowiedzi11. Jeśli pytanie ma - generalnie - przypisaną sobie strukturę syntaktyczną12, to w przypadku odpowiedzi problem nie jest tak jednoznaczny. Tu wkraczamy w domenę zjawisk o wiele bardziej złożonych. Uznaję, że odpowiedź to funkcjonalna kategoria pragmatyczna o różnej formie, uzależniona od pytania13. Przyjrzyjmy się reakcjom werbalnym osób, którym zadano pytanie14. Przybierają one następujące postaci: 10 Por. następujące uwagi: "La question prend, au moins symboliquement, posses-sion du questionnć, puisqu'une reponse, verable le plus souvent, est attendue de lui: «La question, bien qu'elle se presente comme une demande d'information, est aussi une prise effectuee sur autre sujet parlant qu'elle constitue, quoi qu'il fasse, en repondeur virtuel - ne serait-ce que pour etablir qu'il refuse de repondre. Elle est une mainmise d'ordre symbolique sur le corps, le temps et la parole de l'autre, du simple fait que'elle brise du silence et ouvre un espace verbal»". ["Pytanie bierze, przynajmniej symbolicznie, w posiadanie pytanego, ponieważ oczekiwana jest od niego odpowiedź, zwykle werbalna: «Pytanie, choć jest prezentowane jako prośba o informację, jest również wzięciem dokonanym na innym podmiocie mówiącym, którego ustanawia, niezależnie od tego, co on robi, jako wirtualnego odpowiadającego, choćby tylko po to, by stwierdzić, że odmawia on odpowiedzi. Jest ono przywłaszczeniem, w wymiarze symbolicznym, ciała, czasu i słowa drugiego człowieka, co wynika z tego, że rozbija ono ciszę i otwiera przestrzeń werbalną»".] (Hagege, 1985: 294-295). Por. też: "Pytanie wymaga przede wszystkim językowej reakcji odbiorcy (przede wszystkim dlatego, że są możliwe niejęzykowe reakcje, np. mimika czy gestykulacja). Pytanie wywołując reakcję, podporządkowuje ją sobie w pewien sposób, uzależnia, pod wieloma względami określa jej kształt." (Mayenowa, 1974: 266). 11 Mam tu na myśli pytania prototypowe (właściwe, typowe), obok nich istnieją bowiem wypowiedzi mające formę pytania, ale pełniące inne niż pytania funkcje; zob. np. Danielewiczowa, 1991a, b. 12 Zob. klasę zdań pytajnych (pytających) w podręcznikach gramatycznych; mają one pewne wykładniki językowe: "L'interrogation est codee en langue; par une courbe intonative, avec ou sans mots speciaux ou sequence particuliere." ["Pytanie jest zakodowane w języku: ma pewną linię intonacyjną, ma lub nie właściwe mu słowa, czy wreszcie szczególną sekwencję."] (Hagege, 1985: 294). 13 "Une interpretation subtile peut conduire a devancer les questions par des assertions qui repondent a une attente, ou a donner une reponse qui, en depit d'une apparence d'eloignement, devine les implications d'une question. Inversement, les que-stions peuvent etre esquivees quand on entend se derober a 1'interrogation pour conjurer Pinterrogatoire, et les reponses peuvent etre biaisees, ce qui n'empeche nullement la progression du sens, mais lui imprime une direction correspondant a la qualite dMnformation que chacun concede et au type de relation qu'il entend instaurer." ["Subtelna interpretacja może doprowadzić do wyprzedzania pytań asercjami, które odpowiadają na oczekiwania, lub do dania odpowiedzi, która - sprawiając nawet wrażenie oddalonej - odgaduje implikacje pytania. I odwrotnie, pytania mogą być uchylane wówczas, kiedy allokutor usiłuje uniknąć pytania, aby zażegnać wypytywanie, lub odpowiedzi mogą być wykrętne. Wszystko to nie stanowi przeszkody dla rozwijania sensu, ale nadaje mu kierunek odpowiadający jakości informacji, którą każdy powierza, i typowi relacji, jaką zamierza ustanowić."].(Hagege, 1985: 314-315). 14 Jest też możliwa odpowiedź niewerbalna (uśmiech, kiwnięcie głową, wykrzyknik 276 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Odpowiedź jednoznaczna: X: A w co Pan wierzy? Y: W nic nie wierzę. Nie wierzę w siebie, nie wierzę w Boga, nie wierzę w żaden system myślowy, nie wierzę w różdżkarstwo, Harrisa, parapsychologię, w sojusz robotniczo-chlopski, w czarne koty, ideologie et cetera. Nie wierzę w nic, co jest niesprawdzalne. To mnie zresztą pozbawia wspólnoty z ludźmi, którzy w te wszystkie rzeczy wierzą. No, może trochę przesadziłem, wierzę w niektórych czytelników, a także w to, że człowiek jest niereformowalriy i nie można go usprawiedliwić na si!ę. .. (Sabelanka, 1987: 131) X: Czy to znaczy, że cala sprawa nie była skierowana przeciwko premierowi, ale po prostu była sprawą i w którymś momencie pojawił się w niej premier? Y: Tak. X: Czy możemy nazwać tę sprawę? Y: Nie, nie możemy. ("Polityka" 1996, 2) Odpowiedź pozorna: X: Czy mogę prosić Panią o trochę niedyskrecji z życia prywatnego. Przecież jest Pani z krwi i kości kobietą. .. Y: Wszyscy żerują na sensacjach, a kiedy okazuje się, że ich nie ma - zawiedzeni pytają: "Co Pani robi, że ma pani takie bujne włosy?... " Odpowiadam: smaruję naftą... Tak, tak, piję też kozie mleko... Przez wiele lat prowadziłam pustelnicze życie - cenię samotność i niezależność. Znalazłam swoją własną receptę na pogodę ducha, radość życia, młodość. Dopracowałam się własnej życiowej filozofii. Cóż mogę powiedzieć więcej? Jestem życzliwa ludziom, chętnie pomagam im - nawet obcym. Wiern, że często wykorzystują moją łatwowierność... Kocham zwierzęta, naturę. Lubię też jeździć na motorze - takim małym... To ten, którym przyjechałam na nasze spotkanie... (Różycki, 1991: 23) itp.) i brak odpowiedzi (jakiejkolwiek reakcji) - milczenie: X: Nazywają Pana wieszczem. Jest w tym domieszka żartobliwości, która, nie wiemy, czy nie zniknie z czasem. Y: Milczy, śmieje się X:[...J (Kąkolewski, 1973: 31) 25. Małgorzata Kita, Pytanie t odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu' 277 Odpowiedź okrężna: X: Czy jest Pan wierny swojej żonie? Y: Ja już panu powiedziałem, że mnie te sprawy nie bawią, bo to jest związane z kupą kłopotów. Mnie ludzie znają i gdybym na przykład pokazał się w kinie, na ulicy czy w kawiarni z inną kobietą - to mogę być pewny, że ktoś życzliwy zadzwoni do mojej żony. A żonę mam piekielnie zazdrosną. Po cholerę mi te kłopoty?! Na szczęście ja niechętnie przebywam w towarzystwie kobiet. Nie ma nic gorszego, jak kobieta w towarzystwie: upija się, rozrabia, trzeba się nią opiekować, odwieźć do domu, żeby jej się nic nie stało. Po cholerę mi te kłopoty?! Boże, jaki one cyrk potrafią zrobić - woła taka: Kocham Józia! A co mnie jakiś Józio obchodzi?. .. (Różycki, 1991: 124) Odpowiedź wykrętna: X: Utarło się już, że relaks prawdziwego mężczyzny to wino, kobiety i śpiew. Jak jest ze śpiewem - każdy słyszy. Co z pozostałymi nałogami? Y: Nie wiem, jak odpowiadać na takie pytania. Palę sporadycznie, alkoholikiem nie jestem i mam nadzieję, że nie będę... Plotek na mój temat jest tyle, że powinienem osiwieć. Artysta, który przestaje być anonimowy, zaczyna być we wzmożony sposób obserwowany. Ludzie o nim mówią i dopisują mu legendę, przyszywają łaty. Liczba osób, z którymi kładziono mnie do łóżka, jest już tak duża, że nie wystarczyłoby mi dni i nocy. .. Ilość płynów, które wypiłem, pieniędzy, które rzekomo przetrąciłem, imponuje nawet mnie samemu... Już dawno przestałem się tym przejmować. Wiem, co robię i dokładnie wiem, kim jestem. Dla mnie ważne jest, kogo widzę w lustrze rano przy goleniu. Czy ja jeszcze tę twarz trochę lubię? No cóż, każdy z nas ma swój intymny mały świat i szanujmy tę prywatność. (Różycki, 1991: 141) Odpowiedź pusta (i naleganie ze strony X-& na uzyskanie odpowiedzi): X: Co jest dla Pana najważniejsze w życiu? Y: Nie potrafię na to odpowiedzieć. Sporo jest rzeczy ważnych. X: Istnieje przecież coś takiego jak hierarchia ważności? Y: To wtedy, gdy Pani sobie powie, że życie ma jakiś cel. A przecież życie nie ma żadnego celu. Jest uczestnictwem w jakiejś przygodzie, wydarzeniu, które może być ciekawe, wartościowe, pożyteczne, przyjemne. Wydaje mi się, że sprawia ono tym więcej satysfakcji, im pełniej potrafimy zrozumieć to, co się dookoła nas i z nami dzieje i stawić czoło nowym sytuacjom. Inaczej trzeba by sobie powiedzieć, że żyje się dla jakiejś sprawy: zbawienia, wieczności, sławy... (Sabelanka, 1987: 87-88) Odpowiedź ogólna (i naleganie ze strony X-& na udzielenie konkretnej odpowiedzi): : 278 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań X: Kim Pan jest? Y: Tego nikt nie wie i pewnie do końca życia się nie dowie. Poważnie, ja nie żartuję. X: Ale jak by Pan siebie określił? Y: Nigdy nie próbowałem. Albo próbowałem, jak byłem młody. Potem doszedłem do wniosku, że to nie ma najmniejszego sensu. Każdy człowiek tak ogromnie się zmienia w procesie dojrzewania. A mężczyźni dojrzewają bardzo, bardzo powoli, są pod tym względem zapóźnie-ni w rozwoju gatunku w porównaniu z płcią piękną, która dojrzewa szybko i na ogół mądrze. Męską dojrzałość osiąga się nie wcześniej niż koło czterdziestki. Zresztą, jeśli chodzi o pisarzy - nie mam na myśli poetów, bo to całkiem inna sprawa - to okres dojrzałości przychodzi stosunkowo późno. X: A więc może się Pan określić jako pisarz, tak? Y: Tak. Chyba mogę się tak nazwać z pewną dozą prawdopodobieństwa i odpowiedzialności. X: Co to jest pisarstwo - profesja, powołanie, misja, posłannictwo? Y: Może to wszystko razem, zależnie od tego, co kto sobie wybierze. [... ] X: Ale jak traktuje pisarstwo Jerzy Krzysztoii? Y: Dla mnie była to zawsze osobista przygoda, w trakcie której lepiej poznawałem siebie i otaczający mnie świat. Muszę powiedzieć, że najwięcej radości i przyjemności czerpałem z pisania, zupełnie jak prawdziwy grafoman, jeżeli przyjąć, że grafomani się cieszą, gdy piszą. X: A gdzie miejsce na te cierpienia i męki twórcze? Y: Niech zostaną na dnie studni niepamięci, jak mawiał Zawieyski. Zresztą, czy przyzwoity kowal będzie się użalał na ciężką robotę, skoro raz się do niej wziął? X: Debiutował Pan bardzo wcześnie i od razu odniósł Pan sukces. Opowiadania indyjskie zostały wyróżnione Nagrodą Młodych imienia Pie-trzaka. Jak Pan się wtedy czuł? Y: [...j (Sabelanka, 1987: 11-13) Propozycja zmiany tematu jako reakcja na pytanie: X: [... ] Póki co - popularność pan zdobywa, a ł w legendę powoli obrasta. Te głośne romanse... Y: ? X: Stwierdził Pan niedawno, że właśnie o takie rzeczy należy pytać aktorów, a nie o politykę. Y: Są aktorzy, którzy chętnie opowiadają o swoim życiu prywatnym. To ich sprawa. Madonna kreuje swój image przy pomocy skandali obyczajowych, inni - nieudzielaniem wywiadów. Pozwoli pan, że będę odpowiadał na pytania, na które sobie życzę. (Zawiśliński, 1994: 22) Te przykłady nadają sens rozróżnieniu odpowiedzi reaktywnych na pytania ("reakcją" nazywa się wszelką formę zachowania, werbalnego lub niewerbalnego, wywołanego zachowaniem poprzedzającym, Kerbrat-Orecchioni, 1990: 206): (1) odpowiedzi właściwe, czyli przynoszące wyma- 25. Małgorzata Kita, Pytanie i odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu* 279 ganą w inicjacji informację, (2) reakcje komentujące interwencję lokutora. Dla tych drugich przyjmuje się nazwę "replika", co ma swe zakotwiczenie w języku potocznym, szczególnie w formie czasownikowej replikować (por. definicje replika i replikować w Slowniku języka polskiego pod redakcją M. Szymczaka). Ponieważ jednak w polskiej literaturze językoznawczej w pracach nad dialogiem bywa niekiedy używany termin "replika" w znaczeniu 'wypowiedź jednej osoby w dialogu', można zastanowić się nad inną nazwą: "riposta", również występującą w języku ogólnym, oznaczającą 'ciętą, trafną i szybką odpowiedź' (Słownik języka polskiego pod redakcją M. Szymczaka), jakkolwiek jej znaczenie jest węższe. Granice między odpowiedzią a ripostą mogą się niekiedy okazać płynne, np. w wywiadach często wtedy, kiedy sąsiadują ze sobą dwa stwierdzenia: jedno wypowiedziane przez ^f-a, drugie - przez Y-&. Pomocne tu okazuje się spostrzeżenie T. Todorowa (zob. Kerbrat-Orecchioni, 1990: 202), iż każda asercja ma włączone w pewien sposób implicytne pytanie: prawda? co ty na to?, choć reakcja na asercję nie jest tak silnie wymagana, jak np. przy pytaniu, które wymaga odpowiedzi. Należy także odnotować sytuacje, kiedy replika współwystępuje z odpowiedzią, komentując w jakiś sposób inicjację, i kiedy replika zastępuje odpowiedź: X: Kilka miesięcy temu w wywiadzie dla "Filmu", swój stosunek do tego, co dzieje się w krajowej polityce, określił pan bardzo dosadnie "mam to w dupie". Czy dzisiaj powtórzyłby pan to samo? Y: A co to ma za znaczenie? Czy przyszedł pan rozmawiać ze mną o polityce? X: Nawet jeśli będę się starał omijać politykę, to obawiam się, że i tak o nią zahaczymy. W udzielanych przez pana wywiadach kontekst polityczny pojawia się nader często. .. Y: To jest jakaś choroba, że my niemal wszystko sprowadzamy do polityki. Z aktorami nie prowadzi się politycznych wywiadów [...]. (Zawiśliński, 1994: 11) X: Czy traktuje pan jako komplement opinię, że Linda grał Linde? Y: A kogo ja mam grać? (Zawiśliński, 1994: 17) Za ripostę (replikę) uznaje się np.: - odmowę udzielenia odpowiedzi (z różnych powodów, m.in. dlatego, że zadane pytanie nie powinno być postawione albo nie jest możliwe znalezienie właściwej odpowiedzi): 280 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań X: Pański zawód to rysownik? Y: Z przynależności związkowej - grafik. A praktycznie rysownik prasowy. X: Uważa Pan, że należałoby dodać - wybitny? Y: Na to pytanie nie ma inteligentnej odpowiedzi. (Krzemień, 1986: 7) - przyznanie się do niewiedzy, - wskazanie innego adresata, który wydaje się właściwym (właściwszym) adresatem pytania: X: Jest Pan cynikiem i oportunista? Y: Niech Pani zapyta moich czytelników. Moja postawa wynika z uwzględnienia zarówno wartości historycznych jak i współczesnych. Naród nie może żyć samą przeszłością ani tylko dniem współczesnym. Tymczasem jedni proponują nam Piłsudskiego, a drudzy Port Północny. Ta świeczka i ogarek to rozpaczliwa chęć pogodzenia tych dwóch wartości: tego, co minęło, i tego, co jest [...]. Ja nikogo nie oceniam w kategoriach moralnych i nie widzę, kto dał innym prawo, żeby to / czynili [...]. (Sabelanka, 1987: 124) Relacja między pytaniem a odpowiedzią jest dwukierunkowa: pytanie implikuje odpowiedź, a sens odpowiedzi zależy od pytania, na które ona odpowiada. Ale też każda odpowiedź ma sens w interakcji o tyle, o ile może być potraktowana jako odpowiedź na pytanie postawione implicytnie lub eksplicytnie w jakimś momencie interakcji (por. Apostel, 1981: 27). Ocena, że interwencja jest odpowiedzią - spodziewaną, pełną i wyczerpującą lub taką, jakiej Y może z różnych powodów udzielić - na zadane pytanie, mieści się w zachowaniach interakcyjnych obydwu zainteresowanych stron15. Dokonuje jej - w pierwszym etapie - osoba odpowiadająca w momencie, kiedy subiektywnie uznaje, że powiedziała już wszystko, czego oczekiwano w odpowiedzi lub co może być powiedziane w wywiadzie, i kończy swoją interwencję, przekazując tym samym głos zadającemu pytanie. Drugi etap oceny wystarczalności odpowiedzi od tego momentu należy do zadającego pytanie. Dysponuje on następującymi środkami: Jeśli uzna, że odpowiedź na jego pytanie jest pełna, adekwatna: 15 Ocena dotyczy realizacji w odpowiedzi maksym: ilości: "Niech twój wkład w konwersację zawiera tyle informacji, ile jej potrzeba (dla aktualnych celów wymiany)"; stosunku: "Niech to, co mówisz, będzie relewantne"; sposobu: "Unikaj niejasnych sformułowań", "Unikaj wieloznaczności" (Grice, 1980, 98-99). Dwie maksymy sposobu nie muszą być w wywiadzie stosowane: "Mów w sposób uporządkowany" - jej nierespek-towanie może być zniwelowane w trakcie prać redakcyjno-autoryzacyjnych, a "Bądź zwięzły (unikaj zbędnej rozwlekłości wypowiedzi)" - przeczy w pewnym sensie istocie wywiadu. Por. także Kerbrat-Orecchioni, 1980: 210-215 (o prawach dyskursu). 25. Małgorzata Kita, Pytanie i odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu' 281 - inicjuje kolejną wymianę, która też może być wymianą z pytaniem jako inicjacją, ale już innym, dotyczącym czegoś innego, - może tę ocenę wyrazić za pomocą cody. Jeśli uważa, że odpowiedź jest niewystarczająca: - zadaje kolejne pytania o uzupełnienia, otwierając tym samym sekwencję pytań i odpowiedzi na jakiś temat, - ponawia pytanie w takiej samej postaci lub zmodyfikowane, czemu mogą towarzyszyć formuły typu: nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ciągle nie otrzymałem odpowiedzi na moje pytanie1 . Ocena wystarczalności odpowiedzi ma więc charakter negocjacyjny. Obu stronom przysługują jednakowe uprawnienia do wyrażania tej oceny. Jednym z warunków uznania przez pytającego odpowiedzi za pełną jest jego przekonanie o szczerości odpowiadającego17. Przeprowadzający 16 Zob. np. następujące interwencje X-a, oceniające odpowiedź V-a za niewystarczającą: X: Nie odpowiedział pan jednak na pytanie o porzucenie teatru. (Zawiśliński, 1994: 24) X: Co pan ma na myśli? (Zawiśliński, 1994: 24) X: A konkretniej? (Zawiśliński, 1994: 27) X: Pan unika konkretów... (Zawiśliński, 1984: 41) X: Wciąż jednak nie wiem, dlaczego nie pociągnęła pana szansa wyemigrowania z Polski. (Zawiśliński, 1994: 42) X: Czy niczego w życiu nie zawdzięcza pan kobietom? Y: Jak każdy normalny mężczyzna, bardzo wiele zawdzięczam kobietom. X: Na przykład... Y: Czułość, intymność i wszystko, co kobieta może dać mężczyźnie. (Zawiśliński, 1994: 45) 17 Zob. maksymę P. Grice'a (super maksyma: "Staraj się, by twój wkład w konwersację był prawdziwy", oraz maksymy szczegółowe: "Nie mów tego, o czym jesteś przekonany, że nie jest prawdą" i "Nie mów tego, do stwierdzenia czego nie masz dostatecznych podstaw"; Grice, 1980: 97). Por. też prawo szczerości O. Ducrot (1979) i C. Kerbrat-Orecchioni zauważa: "La łoi de sincerite ne dit pas que 1'on croit necessairement a la verite de ce que 1'on asserte, ou que łon a toujours 1'intention de tenir ses promesses. Elle enonce simplement que parler, c'est se prćtendre sincere: tout enonce presuppose en de-hors de contre-indications du type «c'est pour de rire», «je gelege», etc., que L [locuteur - M. K. ] adhere aux contenus assertes; et le recepteur accorde correlativement a L, en dehors de toute contre-indication toujours, un credit de sincerite". ["Prawo szczerości nie wyraża faktu, że koniecznie wierzy się w prawdziwość tego, co się stwierdza, lub że zawsze ma się intencję dotrzymania obietnicy. Wyraża tylko to, że mówić, to mieć się za szczerego: wszelka wypowiedź zakłada - poza przeciwwskazaniami typu: «żar-tuję», «to żart» itp. - że lokutor przyłącza się do treści wypowiadanych, a odbiorca 282 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań wywiad ze szczerości osób, z którymi rozmawiają, czynią jeden z istotniejszych mikrotematów wywiadu: X: I ostatnia sprawa: czy we wszystkim był pan szczery? Y: Zgodziłem się na tak długą i szczerą rozmowę, bo wydaje mi się, że krótkie wywiady są powierzchowne, nie mogą być inne. Dziennikarz zadaje trzy, cztery pytania i na tym się kończy. ("Playboy", 1995, 5) X: Znowu wywiad będzie nieszczery. .. Y: Dlaczego nieszczery, że nie pamiętam? X: Dlatego nieszczery, bo bardzo dawno temu - nie pamiętam daty - tak Pan osobiście zareklamował swoją postawę w rozmowie z Andrzejem Gassem, też dla "Kultury". Y: Kiedy ja naprawdę uważam, że wszystkie wywiady są nieszczere. Bo wtedy ludzie kogoś udają, żeby lepiej wypaść: inteligentnie, dowcipnie, słusznie czy szczerze. X: Kogo będzie Pan teraz udawał: szczerego czy błyskotliwie inteligentnego? Y: Wiec powiem otwarcie: będę wciskał Pani kity. X: Nie Pan pierwszy. Niech będzie. [... ] (Krzemień, 1986: 109) Szczerość mówiących jest zakładana - na mocy niepisanego kontraktu - przez odbiorcę zbiorowego. Cechę tę przekracza się w przypadku wypowiedzi ironicznych18, a odbiorca nie zawsze ma wskazówki potrzebne do uznania wypowiedzi za ironiczną. Trudno też określić szczerość w komplemencie, którego celem jest (do)wartościowanłe jednego z rozmówców (udzielającego wywiadu). Przedstawiając wymianę złożoną z pytania i odpowiedzi oraz fakultatywnie cody, skoncentrowałam się przede wszystkim na tym jej aspekcie, w którym przejawiają się właściwości interakcyjne wywiadu, czyli współdziałanie uczestników wywiadu w konstruowaniu (budowaniu) interakcji. Jej rezultatem jest tekst wywiadu, zamieszczony w prasie, który otrzymuje odbiorca zbiorowy. W rozdziale tym przedstawiłam tekst dialogowy wywiadu (czyli interakcję werbalną wywiadu, wydarzenie komunikacyjne o kształcie wywiadu, przyznaje lokutorowi - również poza wszelkimi zastrzeżeniami - kredyt szczerości"]. (Kerbrat-Orecchioni, 1980: 213). Por też taką wymianę: X: Na początku naszych rozmów mówił pan, że [... j Później okazało się, że [...]. Y: No właśnie... Doszukuje się pan sprzeczności, niekonsekwencji i Bóg wie, czego jeszcze. A ja przecież nie taję, że mówię to, co w danej chwili myślę, i odpowiadam w zależności od tego, jakie pan zadaje pytania. Myślę, że o sobie i swoim życiu sam wiem najlepiej. (...) (Zawiśliński, 1994: 47) 18 Por. np. wymianę i interwencję Y-a, w części ironiczną: 25. Małgorzata Kita, Pytanie i odpowiedź w interakcyjnej strukturze wywiadu* 283 spotkanie dwóch lokutorów) jako zhierarchizowaną strukturę wymian werbalnych. Schematycznie można go przedstawić w następującej formie: Interakcyjna struktura wywiadu - interwencja otwierająca X-& - wymiany transakcyjne - wymiana l - interwencja X-& - akt mowy [1], akt mowy [2], akt mowy [n] - interwencja F-a - akt mowy [l'], akt mowy [21], akt mowy [n'] - wymiana 2 - interwencja X-a - interwencja F-a .- wymiana 3 - interwencja X-& - interwencja F-a - wymiana 4 - interwencja X-& - interwencja F-a -' - wymiana n - interwencja X-a, - interwencja F-a - interwencja zamykająca sekwencja X: Twoja profesja zużywa, niszczy. Jest to cena sztucznego przeżywania i wywoływania emocji - konsekwencja pracy zarówno fizycznej, jak i intelektualnej. Co robisz dla psychicznej higieny? Jak ładujesz swój akumulator? Y: Ra.no na śniadanie piję sok pomarańczowy z ananasem, potem siadam do cadillaca i szofer wiezie mnie na basen; jeszcze tylko sauna, masaż i długi relaks na specjalnej leżance. Wiozą mnie następnie na plan zdjęciowy, gdzie już wszyscy na mnie czekają, zajmują się mną, pytają, jak mi leci... Oczywiście wszystko odbywa się zgodnie z harmonogramem, sprzęt działa znakomicie, wszystko jest zapięte na ostani guzik. Wieczorem z kolei wiozą mnie na przedstawienie. Ja się skupiam i gram... Niee, nic nie robię, ponieważ nie mam na to żadnych możliwości. Ganiam od świtu załatwiając swoje sprawy prywatne i zawodowe. Biegam z pracy do pracy, żeby utrzymać się na jakim takim poziomie. Walczę z różnymi przeciwnościami losu - pękającymi rurami, cybantami w moim standardowym mieszkaniu w bloku, z psującym się maluchem... Gdy przychodzi moment, kiedy mam wyjść do teatru, to jestem już tak umęczony, że właściwie powinienem położyć się spać. (Różycki, 1991: 45) 284 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Schemat wywiadu w praktyce nie musi być respektowany. W publikowanym tekście można pominąć interwencje otwierającą i zamykającą19, czyli te elementy jego struktury, które w relacji między X-em a Y-em pełnią funkcję głównie rytualną (fatyczną). Tym samym wywiad składa się z wymian (sekwencji) transakcyjnych. Odnotować też należy, że jednostki hierarchiczne o charakterze modułu mogą pojawić się w dowolnym miejscu interakcji wywiadu. Przedstawiony tu model interakcji dialogowej ma charakter hierarchiczny. Oznacza to, że między jego poszczególnymi komponentami zachodzą relacje zawierania i podrzędności. Odwołuje się on w tym sensie do lingwistyki strukturalnej; w pracy E. Benveniste'a znajduje się sformułowanie: "la naturę articulee du langage"20, Benveniste, 1966: 119, a tytuł książki E. Rouleta i jego współpracowników (1987), w której zostały wyłożone zasady tej koncepcji, brzmi L'Articulation du discours enfranęais contempo-rain. Pisząc o prekursorach tego spojrzenia na dyskurs dialogowy (Sinclair i Coulthard), podkreśla się osadzenie ich propozycji w tradycji lingwistycznej: "Un des elements essentiels du modele tient a la notion de rang. Dans le domaine grammatical, Halliday, a quł se referent les auteurs, avait longuement developpe 1'idee d'une hierarchie des unites grammaticales. Les morphemes se combinent en mots, qui eux-memes forment des groupes. C'est cette demarche, classiąuement attestee dans les recherches lingui-stiąues, ąue Sinclair et Clouthard appliąuent a 1'analyse du discours."21 (Bachmann, Lindenfeld, Simonin, 1993: 163). Badania szkoły genewskiej, której przedstawicielem jest E. Roulet, są bez wątpienia najbardziej spójną i przekonującą wersją modelu organizacji dialogu. 19 J.-M. Adam widzi specyficzną cechę wywiadu telewizyjnego w formie sondy ulicznej: [... ] ["Brak rytualnych fatycznych sekwencji otwarcia i zamknięcia tłumaczy się [... ] przez wymagania gatunkowe wywiadu telewizyjnego. Opuszczaniu całej fatycznej sekwencji otwarcia odpowiada jednak rytualna sekwencja zamknięcia: podziękowanie i przekazanie głosu do studia".] (Adam, 1992: 161). 20 "[...] artykułowany charakter mowy". 21 "Jeden z zasadniczych elementów modelu wynika z pojęcia rangi. W dziedzinie gramatyki Halliday, do którego odwołują się autorzy, długo rozwijał ideę hierarchii jednostek gramatycznych. Morfemy łączą się w słowa, te z kolei tworzą grupy. Właśnie takie postępowanie, potwierdzone w badaniach lingwistycznych, Sinclaire i Coulthard stosują w analizie dyskursu". 26 Magdalena Danielewiczowa Pytania uzupełnienia a pytania rozstrzygnięcia1 [w:] Magdalena Danielewiczowa, O znaczeniu zdań pytajnych w języku polskim. Charakterystyka struktury tematyczno-rematycznej wypowiedzeń interrogatywnych, Warszawa 1996, Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, s. 45-55 4.1. Kryteria przyjmowane w literaturze przedmiotu Rozróżnienie między pytaniami nazwanymi w tytule rozdziału, przyjmowane przez większość językoznawców i logików zajmujących się problemem interrogatywności, jest bardzo stare. Już Arystoteles oddziela od wszystkich innych pytania, na które można odpowiedzieć Tak lub Nie, określając je mianem dialektycznych. Cytuję: Nie wydaje się, aby każda przesłanka ogólna była przesłanką dialektyczną, jak np. "czym jest człowiek?" albo "w ilu znaczeniach mówi się o dobru?", bo dialektyczna przesłanka jest taka, na którą można odpowiedzieć "tak" albo "nie", a właśnie w stosunku do-wymienionych zdań nie jest to możliwe. Dlatego też pytania tego rodzaju nie są dialektyczne, chyba że pytający sam wprowadzi rozróżnienia i podziały, na przykład "czy dobro znaczy to a to czy nie". Bo na tego rodzaju pytania łatwo odpowiedzieć twierdząco lub przecząco (Arystoteles 1978: 211). W każdej niemal znaczniejszej pracy polskiej czy obcej, dotyczącej problemu pytań, powraca echem to Arystotelesowskie rozróżnienie. Różnice między poszczególnymi ujęciami mają w większości charakter terminologiczny, nie dotyczą natomiast istoty zagadnienia, tzn. kryteriów wydzielenia tych dwóch wielkich klas zdań pytających. W polskiej literaturze przedmiotu istnieje np. kilka par nazw, odnoszących się do interesujących nas zjawisk. U Ajdukiewicza pojawiają się terminy: pytania rozstrzygnięcia i pytania dopełnienia (Ajdukiewicz 1965: 86-94), Ingarden mówi o pytaniach egzystencjalnych i pytaniach rzeczowych (Ingarden 1972: 328-482), Świdziński proponuje nazwać je odpowiednio pytaniami 1 Rozdział ten stanowi poprawioną i znacznie rozszerzoną wersję mojego wcześniejszego artykułu. Zob. (Danielewiczowa 1991c). 286 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań wyboru i pytaniami rozstrzygnięcia (Świdziński 1976). Taka synoni-miczność terminologiczna charakteryzuje też obce teksty związane z omawianymi zagadnieniami2. Jeśli chodzi o cechy będące podstawą rozróżnienia pytań rozstrzygnięcia i pytań uzupełnienia, to są one w większości znanych mi prac takie same. Podział, o którym mowa, opiera się zwykle na dwóch kryteriach: kryterium formalnym i kryterium odpowiedzi. Mówiąc o kryterium formalnym ma się najczęściej na myśli spostrzeżenie, że pytania rozstrzygnięcia rozpoczynają się innym niż pytania uzupełnienia operatorem pytajnym. W języku polskim np. wykładnikiem pytań rozstrzygnięcia jest partykuła czy, która w pewnych sytuacjach, zwłaszcza nacechowanych potocznością, może być wyzerowana. Pytaniu uzupełnienia natomiast towarzyszy jakiś zaimek pytajny, zajmujący zwykle pierwszą pozycję w zdaniu. Jest to wykładnik obligatoryjny, który nie podlega operacji zerowania. Drugim kryterium podziału pytań, przyjmowanym prawie powszechnie, jest kształt datum guaestionis, a tym samym zbiór odpowiedzi mieszczących się w horyzoncie oczekiwań nadawcy pytania. Mówi się więc, że dla pytań rozstrzygnięcia przewidywanymi odpowiedziami są odpowiedzi Tak lub Nie, potwierdzenie lub zaprzeczenie datum guaestionis, natomiast dla pytań uzupełnienia - zbiór wszystkich zdań spełniających funkcję zdaniową zawartą w pytaniu. Powyższe kryterium znajduje wyraz zwłaszcza w tych ujęciach, w których znaczenie pytania opisywane jest poprzez zbiór odpowiedzi z nim sprzężonych. Jeśli wspomniane przed chwilą kryteria zastosujemy do opisu rzeczywistości językowej, to okaże się niestety, że nie dzielą one zbioru pytań w sposób wyczerpujący na dwa rozłączne podzbiory. Z nieadekwatności tradycyjnego podziału pytań zdaje sprawę Ch. Bally, który zamiast dwóch typów, przyjętych jak wszędzie, tak również w gramatykach francuskich, wyróżnia aż cztery rodzaje interrogatywów (Bally 1950: 35). Niezwykle inspirujące z interesującego nas punktu widzenia są również nowsze prace D. Bolingera (Bolinger 1978) oraz F. Kiefera (Kiefer 1980). Wiele do myślenia dają zwłaszcza spostrzeżenia Kiefera, z wielką skrupulatnością odnotowującego przykłady interrogatywów o formie pytań rozstrzygnięcia (yes-no-quaestions), na które jednak w języku angielskim w pewnych sytuacjach odpowiada się podobnie, jak na pytania uzupełnienia (wh-quaestionś). 2 Por. np. ang. yes-no-questions i wh-quaestions, polar guaestions i pronominal guestions, franc. interrogation totale i interrogation partielle, roś. o6wf eonpocu i nacm-nue eonpocu. O terminologii związanej z pytaniami rozstrzygnięcia i uzupełnienia pisze dokładniej Z. Cackowski (Cackowski 1964). 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupełnienia a pytania rozstrzygnięcia 287 W polszczyźnie można wskazać trzy grupy pytań, które wymykają się tradycyjnemu podziałowi na pytania rozstrzygnięcia i pytania uzupełnienia a mianowicie takie, które: nie spełniają żadnego z omawianych wcześniej warunków, znajdują się więc całkowicie poza klasyfikacją; są nietypowe ze względów formalnych, ze względu na kryterium formalne trzeba by uznać za pytania rozstrzygnięcia, ale względy semantyczne przemawiają za tym, by widzieć również związki takich wypowiedzeń z pytaniami uzupełnienia. 4.2. Wypowiedzenia pytajne nie spełniające żadnego z powszechnie przyjętych kryteriów - o-pytania Przyjrzyjmy się najpierw pytaniom zupełnie nie mieszczącym się w tradycyjnych podziałach, a w związku z tym nie opisanym w literaturze przedmiotu. Istnienie tych wypowiedzeń w języku polskim odnotował jako pierwszy A. Bogusławski, przyznając im jednocześnie status zdań (Bogusławski 1983: 9). Są to mianowicie zdania w rodzaju: [24] A Stefan? [25] A jutro? , • , [26] A Piotrusiem? wyjęte z takich np. kontekstów: A. - Maria wyjeżdża w poniedziałek. B. - A Stefan? A. - Stefan - w piątek. C. - Dzisiaj nie możemy się spotkać?... . D. - Nie. C. - A jutro? D. - Też nie. E. - Zajmij się Agatką. F. - A Piotrusiem? E. - Piotrusiem zajmie się babcia. Zdania tego typu będziemy dalej nazywać o-pytaniami, ponieważ a pełni tutaj funkcję niepowtarzalnego operatora, jest obligatoryjne, nieusuwalne i to ono właśnie konstytuuje pytania tego rodzaju. ^.-pytania uwzględnił w swoim opisie również R. Huszcza, uznając je za czysto tematyczne (Huszcza 1986). Nie podzielam opinii Huszczy. To prawda, że segmentalnie wyrażony jest w interesujących nas interrogaty-wach jedynie temat, a ściślej biorąc jego topikalizowana część. Powiedzieć 288 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań jednak, że są one pozbawione rematu, znaczyłoby odmówić im statusu zdań. [... ] Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że a-pytania są elipsami jakichś innych zdań, że w związku z tym powinny być interpolowane odpowiednio albo do pytań uzupełnienia, albo do pytań rozstrzygnięcia, a co za tym idzie, problem może okazać się pozorny. Przeciwko takiemu rozwiązaniu przemawia jednak fakt, że w języku polskim istnieją operacje tworzące regularnie nawet od pojedynczych lek-semów takie właśnie minimalne wypowiedzenia pytajne (por. (Bogusławski 1983: 9)). Z drugiej strony interpretacja danego a-pytania jako pytania uzupełnienia lub jako pytania rozstrzygnięcia jest przede wszystkim, inaczej niż to ma miejsce w innych interrogatywach, dziełem odbiorcy. Chodzi o to, że na pytanie [24] można odpowiedzieć np.: [27] Stefan - w piątek, ale można również: [28] Stefan - nie. Świadczy to o tym, że w znaczeniu rozważanych przykładów musi tkwić jakaś cecha, która umożliwia takie w pewnych ramach dowolne ich potraktowanie, która zawiesza ważność faktu bycia pytaniem uzupełnienia lub rozstrzygnięcia. Wszystko wskazuje na to, że wypowiedzenia pytajne z a zostały powołane przez język do czego innego niż zwykłe pytania uzupełnienia czy rozstrzygnięcia. Jeśli nawet potraktujemy dane o-pytanie tak, jak zwykle traktuje się pytania rozstrzygnięcia, to i tak ciągle jeszcze nie będzie to zwykle pytanie rozstrzygnięcia, o czym świadczy zestaw możliwych na nie odpowiedzi. Na przykład wypowiedzenie [24] można zreplikować negatywnie tak, jak się replikuje pytania rozstrzygnięcia (por. odpowiedź [28]), ale już replika: [29] Stefan - tak. jest w tym kontekście niedopuszczalna. Na dobrą odpowiedź pozytywną nadaje się natomiast np. zdanie: [30] Stefan - też. Bardziej szczegółowego opisu o-pytań spróbuję się podjąć w dalszej części pracy. Na razie zależało mi tylko na tym, by wykazać, że nie ma dla nich miejsca wśród interrogatywów przy tradycyjnie ustawionych kryteriach klasyfikacji. 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupelnienia a pytania rozstrzygnięcia 289 4.3. Zawodność kryterium formalnego - pytania z modalizatorami Ze względu na kryterium formalne poza podziałem na pytania uzupełnienia i rozstrzygnięcia znajdują się wypowiedzenia obdarzone intonacją pytajną a zawierające w swym składzie leksykalnym któryś z tzw. wykładników pewności sądu (za R. Laskowskim będę je dalej nazywała modali-zatorami (Laskowski 1984: 37)), np.: [31] Podobno wrócileś niedawno z Kanady? [32] Oczywiście zapomnialeś o książce dla mnie? [33] Pewnie znowu spóźnil się na wyklad? [34] Może przyjechali innym pociągiem? [35] Chyba kupiliśmy wszystko, co trzeba? O takich wypowiedzeniach wspominali wcześniej między innymi: I. Bel-lert (Bellert 1971), P. Restan (Restan 1972) oraz R. Grzegorczykowa (Grze-gorczykowa 1988). Ich status językowy może budzić wątpliwość. Można się mianowicie zastanawiać, czy zasługują one na to, by być włączonymi do klasy pytań. Znamienne jednakże jest to, że towarzyszy im charakterystyczna intonacja wznosząca, podobna do tej, którą uznaliśmy za podstawowy wykładnik formalny zdania pytającego. Nie są to oczywiście zwykłe pytania rozstrzygnięcia z wyzerowaną partykułą czy, ponieważ jej rekonstrukcja, która przy pytaniach rozstrzygnięcia jest zawsze możliwa, daje w tym wypadku zdania dewiacyjne: [36] *Czy podobno wrócileś wczoraj z Kanady? [37] *Czy oczywiście zapomnialeś o książce dla mnie? [38] *Czy pewnie znowu spóźnileś się na wyklad? [39] *Czy może przyjechali innym pociągiem? [40] *Czy chyba kupiliśmy wszystko, co trzeba? Ta dewiacyjność jest w wypowiedzeniach [36]-[40] pochodną sztucznego włączenia do TO = DQ tych pytań modalizatorów, które do owego TO nie mogą należeć, ponieważ i one są wykładnikami synkretycznymi. Wyrażenia podobno, oczywiście, pewnie, może, chyba pełnią w zdaniach typu [31]-[35] podwójną funkcję. Po pierwsze - są sygnałem pewnych dodatkowych informacji semantycznych, będących najogólniej mówiąc odbiciem mentalnego stosunku nadawcy pytania do DQ, czyli pewnych diktów tematycznych nadbudowanych na DQ. Po drugie - wraz z intonacją pytajną pełnią tak samą funkcję, jak czy w zwykłych pytaniach rozstrzygnięcia, czyli sygnalizują remat pytania. 290 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupelnienia a pytania rozstrzygnięcia Inaczej sprawa wygląda w pytaniach, które podobnie jak [31]-[35] są wzbogacone o pewne dłkta tematyczne, w których jednak te dwie wspomniane wyżej funkcje znajdują wyraz w dwóch różnych wykładnikach formalnych. Zob. np. wypowiedzenia [19] i [21], w których za dikta tematyczne odpowiedzialne są morfemy nie oraz aby, natomiast partykuła czy zachowuje swoją zwykłą funkcję sygnalizowania rematu. Powróćmy jednak do przykładów [31]-[35]. Mimo niemożności zrekonstruowania w nich partykuły czy są one blisko spokrewnione z pytaniami rozstrzygnięcia, w których gra toczy się o weryfikację zdań zawartych w da-tutn guaestionis. Tematami TO pytań [31]-[35] są odpowiednio, wzięte pod kątem ich znaczenia, zdania: [41] Wrócileś.z Kanady. [42] Zapomnialeś o książce dla mnie. [43] (On) znowu spóźnil się na wyklad. [44] (Oni) przyjechali innym pociągiem. [45] Kupiliśmy wszystko, co trzeba. podobnie, jak w wypadku interrogatywów: [46] Czy wróćileś wczoraj z Kanady? ...'.. [47] Czy zapomnialeś o książce dla mnie? [48] Czy znowu spóźnil się na wyklad? [49] Czy przyjechali innym pociągiem? [50] Czy kupiliśmy wszystko, co trzeba? l tak, jak to ma miejsce w zdaniach [46]-[50], nadawca pytań [31]-[35] chce spowodować uzyskanie prawdziwych weryfikujących zdań o odpowiednio [41]-[45]. Różnica polega na tym, że za sprawą modalizatorów część tematyczna pytań [31]-[35] jest rozbudowana, wzbogacona w stosunku do zwykłych pytań rozstrzygnięcia o pewne dodatkowe pasma sensów, które nazywam tu diktami tematycznymi. Każdy z takich modalizatorów, który w opisanej wyższej funkcji może wystąpić w jakimś pytaniu, zasługuje na odrębny artykuł. W niniejszej pracy spróbuję podać wstępne i w całym tego słowa znaczeniu próbne eksplikacje zdań pytających, zawierających niektóre spośród wykładników pewności sądu. Bardziej niż na adekwatności interpretacji diktów tematycznych fundowanych przez słowa w rodzaju: podobno, oczywiście, na pewno, pewnie, może, chyba zależy mi przy tym na pokazaniu ich miejsca w STR, a co za tym idzie, w znaczeniu omawianych pytań. A oto przykładowe rozwiązania: Podobno S jest P? = 'Nadawca chce być skonfrontowany z prawdziwymi weryfikującymi zdaniami [R] o S jest P [To], o którym ktoś (nie nadawca) mówi, że jest prawdziwe [DT]'. Oczywiście S jest P? = 'Nadawca chce być skonfrontowany z prawdziwymi weryfikującymi zdaniami [R,] o S jest P [To], co do którego jest pewien, że jest prawdziwe [DT]'. Pewnie jest P? = 'Nadawca chce być skonfrontowany z prawdziwymi weryfikującymi zdaniami [R] o S jest P [To], co do którego przypuszcza, że jest prawdziwe [DT]'. Może S jest P? = 'Nadawca chce być skonfrontowany z prawdziwymi weryfikującymi zdaniami [R] o S jest P [To], którego prawdziwości nie wyklucza i chce w związku z tym, żeby było ono wzięte od uwagę [DT]'. Chyba S jest P? = 'Nadawca chce być skonfrontowany z prawdziwymi weryfikującymi zdaniami [R] o S jest P [To], którego prawdziwości nie jest pewien [DT]'. Wszystkie dyskutowane przez nas tutaj modalizatory wprowadzają dikta tematyczne dotyczące w jakiś sposób prawdziwości zdań stanowiących temat TO pytania. Podobno wyraźnie różni się od innych, rozważanych tu leksemów. Za jego sprawą nadawca dystansuje się do kwestii prawdziwości TQ. Podobnie jak w zdaniach oznajmujących, siuży ono bowiem do nieeksplicytnego przytaczania wypowiedzi osób trzecich. Mówiący nie bierze odpowiedzialności za ich prawdziwość, zachowując pełną neutralność. O tym, że gra toczy się tutaj wokół "cudzych" zdań świadczy fakt, że na tle innych analizowanych w tym miejscu wypowiedzeń tylko pytania z podobno mogą być negatywnie replikowane za pomocą wypowiedzeń w rodzaju: [51] Nie wierz temu. Inaczej sprawa ma się z pozostałymi modalizatorami. Są one nośnikami pierwiastków egocentrycznych; wprowadzają do pytań dodatkowe informacje o T0 z perspektywy stematyzowanego w nich "ja". Wyrażenia w rodzaju: oczywiście, rzecz jasna, na pewno, pewnie, prawdopodobnie są wykładnikami zawartych w pytaniu sądów, przypuszczeń, przekonań nadawcy na temat prawdziwości DQ. Wydają się one dosyć łatwe do zinterpretowania. Oczywiście pozostaje subtelna kwestia wyboru odpowiednich predykatów, mogących równoważyć badane wyrażenia. Pozostawiamy ją otwartą, ponieważ nie to jest zasadniczym przedmiotem niniejszej rozprawy. Na ten temat zob. (Bralczyk 1978). O wiele bardziej kłopotliwe są, w moim odczuciu, pytania zawierające może, a także chyba. Znamienne jest to, że w odniesieniu do wypowiedzeń interrogatywnych tego typu bezsensowne wydają się repliki w rodzaju: 292 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupelnienia a pytania rozstrzygnięcia 293 [52] Masz rację, a tym bardziej: [53] Mylisz się. [54] Nie masz racji, które z kolei świetnie zgadzają się z pytaniami zawierającymi modalizatory wymienione wcześniej. Niemożność zastosowania takich replik do pytań z może i chyba musi być, moim zdaniem, związana z brakiem w ich strukturze semantycznej predykatów w rodzaju: nadawca jest przekonany, że S jest P, nadawca uważa, że S jest P, nadawca sądzi, że S jest P, przypuszcza, że S jest P itp. Pytania z może są, w moim rozumieniu, wypowiadane z wyraźną intencją zaprezentowania odbiorcy pewnego rozwiązania, którego adekwatności nadawca nie wyklucza, co starałam się pokazać w próbnej ekspli-kacji. Tłumaczyłoby to, dlaczego pytań z może bardzo często używa się do formułowania różnych propozycji. Za dictum tematyczne uznaję więc tu komponent: 'nadawca chce, żeby wziąć pod uwagę S jest P, którego prawdziwości nie wyklucza'. Jeśli chodzi o interrogatywy zawierające leksem chyba, to obok chęci uzyskania prawdziwych zdań o pewnym DQ wyrażają one również wahanie, niepewność nadawcy, co do prawdziwości stematyzowanego w nich zdania. 4.4. Zawodność kryterium odpowiedzi Po tym bardzo pobieżnym omówieniu interrogatywów z wyrażeniami modalizującymi, przyjrzyjmy się trzeciej grupie zdań pytających, które nie mieszczą się w tradycyjnym podziale na pytania rozstrzygnięcia i uzupełnienia. Mam tu na myśli wypowiedzenia, które swą formą "wprowadzają w błąd", mają bowiem postać pytań rozstrzygnięcia, tzn. zawierają partykułę czy lub przynajmniej nie blokują jej wystąpienia, a mimo to zachowują się częściowo tak, jak pytania uzupełnienia. Wypada tu wspomnieć przede wszystkim o takich wypowiedzeniach pytajnych, na które można po prostu odpowiedzieć twierdząco Tak, ale odpowiedź przecząca Nie w pewnych sytuacjach może być traktowana jako nie wystarczająca, nie wyczerpująca czy wręcz niegrzeczna. Tak jest w wypadku pytań z podkreślonym, uwydatnionym fragmentem DQ. To uwydatnienie może być dokonane za pomocą akcentu logicznego, np.: [56] Czy wczoraj spotkaleś Jana? za pomocą środków leksykalnych, np. partykuły to: [57] Czy to wczoraj spotkaleś Jana? lub negacji: [58] Czy nie wczoraj spotkaleś Jana?3 Jeśli na pytania w rodzaju [56], [57] odpowiemy pozytywnie, to wszystko będzie w porządku, ale odpowiedź negatywna pozostawia pewien niedosyt informacyjny i pociąga jakby za sobą następne pytanie: [59] Jeśli nie wczoraj, to kiedy spotkaleś Jana? Na temat angielskich pytań z uwydatnieniem jakiegoś komponentu DQ pisze F. Kłefer (Kiefer 1980), uznając fakt, że mogą one występować w funkcji pytań uzupełnienia za cechę pragmatyczną. Konieczność wzbogacenia odpowiedzi negatywnej o dodatkowe informacje wiąże autor z dążeniem do przestrzegania konwersacyjnej maksymy ilości w sensie Gri-ce'owskim (Grice 1977). Trzeba jednak zauważyć, że istnieje pewna cecha semantyczna, zbliżająca pytania [56]-[58] do pytań uzupełnienia, warunkująca ów efekt napięcia towarzyszący odpowiedzi negatywnej. Charakterystyczną cechą pytań uzupełnienia jest to, że w przeciwieństwie do pytań rozstrzygnięcia niosą one ze sobą w postaci dictum tematycznego orzeczenie prawdziwości datum guaestionis4. Na tę bardzo ważną cechę, która powinna stanowić główne semantyczne kryterium klasyfikacji pytań (kryterium odpowiedzi jest wtórne wobec tej zasadniczej cechy) 3 Pytania w rodzaju [58], w których pewien składnik DQ uwydatniony jest za pomocą partykuły przeczącej, różnią się oczywiście znaczeniowo od pytań typu [56]-[57], w których tego uwydatnienia dokonuje się wyłącznie za pomocą akcentu lub jednocześnie za pomocą cech prozodycznych i partykuły to. Ta różnica semantyczna nie jest dla nas w tym momencie istotna. [... ] 4 M. Świdziński (Świdziński 1993: 123-139) uważa, że reprezentacja semantyczna zależnego pytania uzupełnienia powinna również zdawać sprawę (w formie presupozycji) z warunku wyczerpującości odpowiedzi. Po dokładnym rozważeniu tego zagadnienia doszłam do wniosku, że kwestia wyczerpuj ącości jest w prezentowanym tu ujęciu w zadawalający sposób załatwiona w remacie pytania. Jeśli pytam, kto przyszedł, a skądinąd wiadomo, że przyszli Jaś i Pawełek, to odpowiedź Pawelek na takie pytanie jest w najlepszym razie półprawdziwa. Myślę, że w sposób konkluzywny rozwiązuje ten problem ogólniejsza formuła zaproponowana dla pytań przez A. Bogusławskiego; ta mianowicie, że pytanie jest poszukiwaniem ekwiwalentnej relacji między pewnymi pojęciowymi przedmiotami. 294_____________IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań wskazywał A. Bogusławski (Bogusławski 1977a, b). Jeśli teraz porównamy pytania w rodzaju [56]-[58] z odpowiednimi pytaniami uzupełnienia, to okaże się, że łączy je pewna wspólna cecha semantyczna. Na przykład dla pytań: [57] Czy to wczoraj spotkaleś Jana? oraz [60] Kiedy spotkaleś Jana? wspólne jest przesądzenie prawdziwości tego, że spotkanie odbiorcy z Janem się odbyło, ponieważ w obu wypowiedzeniach stematyzowane jest zdanie: Spotkaleś Jana w czasie t. Zauważmy teraz, że jeśli na pytanie typu [57] odpowiemy Nie, to ta negacja nie dotyczy bynajmniej zdania, o którym była mowa wyżej. Zdanie to bowiem nie wyczerpuje tematycznej części pytań w rodzaju [57]. W datum guaestionis aktualizują się tutaj faktycznie dwa zdania: Spotkaleś Jana w czasie t, które jest prawdziwe oraz Spotkałeś Jana wczoraj. Tym, co interesuje nadawcę pytań tego typu, jest ekwiwalencja pewnych deksrypcji w stosunku do innych deskrypcji czy też prawdziwość pewnych zdań jako orzeczonych o innych zdaniach. Tak więc w pytaniu [57] nadawca chce być skonfrontowany z prawdziwymi weryfikującymi zdaniami na temat zdania Spotkaleś Jana wczoraj orzeczonego w zdaniu Spotkaleś Jana w czasie t, które jest prawdziwe, czy inaczej mówiąc na temat ekwiwalencji deskrypcji wczoraj względem deskrypcji czas t, w którym spotkaleś Jana. Ostatecznymi tematami T0 takich pytań są więc nie pojedyncze zdania, ale raczej prawdziwościowe relacje zdań, jako że w ich DQ, za sprawą występujących tu uwydatnień akcentowych lub leksykalnych, aktualizują się faktycznie dwa różne zdania. To skomplikowanie tematu wypowiedzeń w rodzaju [56], [57], a także [58], do których wrócimy jeszcze w części III, tłumaczy, dlaczego odpowiada się na nie częściowo tak, jak na pytania uzupełnienia. Interesującą grupę stanowią również takie wypowiedzenia o formie pytań rozstrzygnięcia, na które można odpowiedzieć po prostu Nie, ale prosta odpowiedź Tak wydaje się w wielu sytuacjach nie wystarczająca. Są to wypowiedzenia typu: [61] Czy któryś z tych olówków jest twój? [62] Czy ktoś z nich zna się na ptakach? F. Kiefer niezwykłe własności takich pytań - to, że krótka odpowiedź twierdząca jest dla nich w pewnych sytuacjach niestosowna - tłumaczy 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupelnienia a pytania rozstrzygnięcia 295 dążeniem odbiorców tego rodzaju wypowiedzeń do przestrzegania maksymy grzeczności (Kiefer 1980). Zwróćmy jednak uwagę, że jeśli na pytania w rodzaju [61] i [62] udzielimy odpowiedzi twierdzącej, to zbudujemy tym samym zdanie, które jest takie samo, jak zdanie zawarte w DQ pewnego pytania uzupełnienia, tzn. np. dla pytań [61], [62], odpowiednio: [63] Któryś z tych olówków jest mój. [64] Ktoś z nich zna się na ptakach. Dlatego właśnie przy odpowiedzi pozytywnej otwiera się możliwość reagowania na takie pytania w sposób, w jaki reaguje się na pytanie uzupełnienia5. Przy tradycyjnie ustawionych kryteriach podziału na pytania rozstrzygnięcia i pytania uzupełnienia trudności interpretacyjnych nastręczają też pytania zawierające w swej strukturze jakiś przysłówek lub przymiotnik parametryczny, oznaczający wysoki biegun skali, np.: [65] Dlugo się znacie? [66] Od dawna się przyjaźnicie? [67] Często się widujecie? J68] Dużo osób bylo na tym spotkaniu? Na większość tego rodzaju pytań bardzo często odpowiada się tak, jak na pytania uzupełnienia. Można by je więc interpretować jako pytania pod względem formalnym rozstrzygające, które w zależności od sytuacji mogą być replikowane albo na sposób zadany przez formę, albo tak, jak się replikuje pytania uzupełnienia. Kłopot polega na tym, że i forma budzi tu wątpliwości. W powyższych pytaniach może być bowiem zrekonstruowana zarówno partykuła czy, jak i zaimek pytajny jak, np.: [60] Czy dlugo się znacie? [70] Jak dlugo się znacie? Istnieje jednak cecha semantyczna, która sytuuje pytania w rodzaju [65]-[68] po stronie pytań uzupełnienia. Chodzi o to, że wypowiedzenia takie, podobnie jak interrogatywy [56]-[58], dzielą ze zwykłymi pytaniami 5 E. Padućeva zwróciła uwagę, że wprowadzenie zaimków nieokreślonych do wypowiedzenia tworzy napięcie dialogowe. Użycie zdań z takimi zaimkami może w pewnych sytuacjach zastępować odpowiednie pytania uzupelnienia, np.: Gdzieś tu polożylem klucze w (Nie wiesz, gdzie polożylem?) - Na stole. - Czymś sobie umazalaś buzię. ~ (Czym?) - Szminką mamy. 296 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań uzupełnienia (w postaci DT) założenie prawdziwości zdania aktualizującego się w ich "grubym" w stosunku do innych pytań (bowiem zbudowanym z dwóch nałożonych jedno na drugie zdań, por. str. 53) DQ. Zdania, których prawdziwość w pytaniach [65]-[68] jest przesądzona, to odpowiednio: [71] Znacie się od jakiegoś czasu. [72] Przyjaźnicie się od pewnego momentu. [73] Widujecie się w pewnych inwerwalach czasu. [74] Na tym spotkaniu byla pewna liczba osób. 4.5. Klasyfikująca wartość diktów tematycznych o różnym statusie Można by oczywiście wskazać więcej typów pytań, których kryterium formalne połączone z kryterium odpowiedzi nie kwalifikuje jednoznacznie do klasy pytań uzupełnienia lub rozstrzygnięcia. Nie o to tu jednak chodzi, by mnożyć przykłady. Naszym celem było pokazanie, że używając terminów pytanie rozstrzygnięcia i pytanie uzupełnienia w sensie powszechnie przyjmowanym, trzeba zachować dużą ostrożność, aby nie zniekształcić i nie uprościć obrazu rzeczywistości językowej. Nie chcę bynajmniej negować ani sensowności wydzielania tych dwóch wielkich podstawowych klas pytań, ani też przydatności tekstu odpowiedzi, z którego pomocy sama przecież często korzystam. Chcę jedynie zwrócić uwagę na klasyfikującą wartość tej cechy semantycznej, która pewnym pytaniom towarzyszy, a w innych nigdy nie występuje. Chodzi tu o wspominane wielokrotnie w tym rozdziale predykacje prawdziwości zdań stematyzowanych w DQ niektórych pytań. Sądzę, że jest to niezwykle istotne kryterium klasyfikacji pytań, o wiele ważniejsze niż przyjmowane powszechnie, a wtórne wobec niego, kryterium odpowiedzi. Poza o-pytaniami, których wydzieleniem rządzi inne, nadrzędne jak się zdaje, kryterium, wszystkie inne pytania są jakoś określone ze względu na występowanie lub brak w ich strukturze semantycznej tego dictum tematycznego. Trzeba przy tym z wielką mocą zaznaczyć, że status tej ważnej cechy pytań uzupełnienia jest zupełnie inny niż status różnych dodatkowych predykacji, które mogą czasem towarzyszyć tematowi pytania, jak to ma miejsce np. w wypadku wypowiedzeń [19]-[21], [31]-[35] czy też pytań retorycznych. Prawdziwość zdań tworzących tematy pytań uzupełnienia dana jest natychmiast, równocześnie z wyznaczeniem obiektu, o którym się orzeka. Inaczej mówiąc, wypowiadając pytanie uzupełnienia, wskazujemy w rzeczywistości pozajęzykowej pewne zdanie, które jest prawdziwe 26. Magdalena Danielewiczowa, Pytania uzupełnienia a pytania rozstrzygnięcia 297 i o którym chcemy uzyskać inne prawdziwe zdania. Za prawdziwość DQ pytań uzupełnienia odpowiadają mechanizmy referencji. Nadawca takich pytań niewiele ma tu do czynienia, ponieważ to język daje gotowe struktury, gwarantujące prawdziwość zdań zawartych w DQ. Inaczej sprawy mają się w wypadku pytań w rodzaju [19]-[21], [31]-[35] czy np. w wypadku pytań retorycznych. Tutaj pewne predykacje dotyczące prawdziwości DQ, mimo że wchodzą jako dikta tematyczne do tematu pytania, mają zupełnie inny status, ponieważ są jakby późniejsze w stosunku do wyznaczonego obiektu zdaniowego, wiążą się z innym poziomem tematu, operują między stematyzowanym w pytaniu "ja" a DQ. Znajdują one wyraz w postaci materialnych wykładników, niezależnych od DQ, takich jak modalizatory w przykładach [31]-[35], partykuły w [19]-[21] czy też cechy prozodyczne w pytaniach retorycznych, wykładników, które są do dyspozycji nadawcy, ilekroć chce on powiedzieć coś dodatkowego o DQ. 27 Wacław Biały Cechy specyficzne intonacji pytań według Hansa-Waltera Wodarza*1 "Językoznawca", nr 13, Lublin 1965, s. 92-95 O intonacji zdań polskich pisali między innymi: Broch (Slavische Pho-netik, Heidelberg 1911); Dłuska (Prozodia języka polskiego, Kraków 1974); Klemensiewicz (Pilniejsze zadania gramatyki opisowej i historycznej języka polskiego, Biul. PTJ XI, 1951). Ostatnio ukazała się praca Jassema (Akcent języka polskiego, Ossolineum 1962), wnosząca wiele nowego, jednak w literaturze na ten temat pozostają wciąż duże luki. Tym większe zainteresowanie musi zatem wywołać rozprawka młodego uczonego z Bonn umieszczona w szwajcarskim piśmie "Phonetica". Na podstawie analizy przykładów autor przedstawia główne typy intonacji zdaniowej. Podkreśla, że chodzi mu o intonacje typowe, nie zaś indywidualne, ekspresywne itp. Przebieg intonacji wykreśla ze słuchu, korzystając z nagrań na taśmie magnetofonowej; graficznie ilustruje przykłady na czterolinii; trzy pola odpowiadają wysokiemu, średniemu i niskiemu położeniu sylab. Ze względu na intonację, autor dzieli zdania na dwie grupy: do pierwszej zalicza zdania myślowo skończone, do drugiej takie, które nie reprezentują sobą żadnego skończonego aktu mówienia. Te ostatnie mają osobliwą "otwartą" (progrediente) intonację, która wskazuje, że zakończenie dopiero nastąpi. Dla zdania pojedynczego, zakończonego, obojętnego uczuciowo, charakterystyczne jest opadnięcie intonacji przypadające na ostatnią akcentowaną sylabę zdania, przy czym następna sylaba zdania pozostaje na tym samym niskim poziomie. Dzisiaj mamy dwudziestego października 'jisoj 'mamy dvuje htego pazjer 'ni ka 1 Omówienie rozprawy Hansa-Waltera Wodarza, Żur Satzintonation des Pobni-schen [Uwagi o intonacji zdaniowej języka polskiego] "Phonetica" 8 (1962), s. 128-146. Por. też tegoż Satzphonetik des Westlachischen, Bonn 1963. 27. Wacław Biały, Cechy specyficzne intonacji pytań... 299 Fakt ten łączy się z semantyczną strukturą zdania - pisze Wodarz - najważniejsza myślowo część wypowiedzi (wierzchołek semantyczny) leży zwykle na końcu zdania. Mirowicz (Z zagadnień struktury zdania, 1949) określa to jako "neutralną sytuację" w strukturze zdania. Holenderski lingwista de Groot (L 'intonation de la phrase nierlandaise et allemande con-sidere du point de vue de la linguistigue structurale, 1945) odróżnia w zdaniu ze względu na intonację część "pozytywną", funkcjonalnie konieczną, i "negatywną"; część pozytywna określana jest także przez de Groota jako "centrum toniczne"; w przytoczonym przykładzie rozpoczyna się sylabą akcentowaną najważniejszego myślowo wyrazu, to znaczy ostatnią sylabą zdania. Jeśli semantyczna struktura zdania odbiega od sytuacji neutralnej, to znaczy jeśli najważniejsze myślowo słowo nie leży na końcu zdania, to spadek intonacji przypada na akcentowaną sylabę tego najważniejszego słowa, a wszystkie następne sylaby pozostają w niskim położeniu, np. ... że słońce jest silniejsze od niego że 'sjiojnce jest sil^ńejjie od ńego Z przykładu wynika, że akcentowana sylaba pozytywnej części zdania leży niżej, aniżeli wszystkie poprzedzające ją akcentowane i nieakcen-towane sylaby. Sylaby następne pozostają w niskim położeniu. Centrum toniczne obejmuje tu 5 sylab. Przy uwydatnieniu najważniejszego myślowo wyrazu jego akcentowana sylaba bywa też podwyższona intonacyjnie i leży powyżej wszystkich poprzednich sylab. Sylaba następująca leży znów nisko, niżej niż wszystkie poprzedzające ją akcentowane sylaby, np. Janek powrócił wczoraj ijanek po 'i/ruciji "/ćoroj 300 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Akcentowana sylaba najważniejszego myślowo słowa wypowiadana jest z silniejszym akcentem (oznaczony w transkrypcji poprzez11). Obu typom zdania skończonego, neutralnemu i nacechowanemu uczuciowo (z uwydatnionym jednym słowem), wspólne jest opadanie sylaby następującej po ostatniej akcentowanej sylabie w zdaniu. Jest to ogólna, niezmienna cecha wypowiedzi zakończonych. Zdania składowe ("przed przecinkiem"), neutralne uczuciowo, mają dwa rodzaje intonacji "otwartej" (progrediente): 1. nieakcentowana sylaba, poprzedzająca ostatnią akcentowaną sylabę zdania, opada do niskiego położenia i leży niżej, aniżeli wszystkie poprzedzające ją sylaby, np. Wtedy słońce zaczęło przygrzewać /tedy* syoince za * pśylgźevać Pomiędzy sylabą poprzedzającą ostatnią sylabę akcentowaną a sylabami poprzedzającymi ją istnieje wyraźny interwał. Ostania sylaba zdania leży na poziomie sylab akcentowanych "negatywnej" części zdania. 2. W intonacji drugiego typu, np. w zdaniu: Właśnie przechodził drogą jakiś człowiek. . . ^yaśńe pśe}xośijł ' drogą l jakiś sylaba nieakcentowana, poprzedzająca ostatnią sylabę akcentowaną nie opada do niskiego położenia. Dopiero ostatnia sylaba akcentowana jest pogłębiona i znajduje się niżej niż wszystkie poprzedzające ją sylaby. Ostatnia "poakcentowa" sylaba leży wysoko. Właśnie to wysokie położenie sylaby poakcentowej (Nachakzentsilbe) uważa Wodarz za cechę wyróżniającą intonację "otwartą" (progrediente), nawiązującą. Intonacja żądań i wykrzykników zgadza się, zdaniem autora, w swych podstawowych cechach z intonacją wypowiedzi zakończonych (terminale). Jest to, jak się zdaje, ogólna cecha języków europejskich. 27. Wacław Biały, Cechy specyficzne intonacji pytań... 301 Jeśli komuś coś polecamy lub czegoś żądamy, to wówczas kładziemy nacisk na najważniejszy znaczeniowo wyraz, np. Nie denerwuj się! ńe de "neruuj śe On chyba zwariował! X zva arjovay Analizę intonacji zdań pytających zaczyna Wodarz od przypomnienia, że w języku polskim rozróżnia się dwa rodzaje pytań: 1) pytania o uzupełnienie i 2) pytania o rozstrzygnięcie. Pierwsze przyjmują intonację wypowiedzi zakończonych, drugie mają specjalną intonację, która je odróżnia od wszystkich innych zdań. Typ pierwszy: Kiedy pan wyjeżdża? 1kędy pan Opadnięcie ostatniej sylaby akcentowanej do niskiego położenia jest tu identyczne jak w zdaniach zakończonych, neutralnych. Typ drugi. W pytaniach o rozstrzygnięcie ostatnia sylaba akcentowana obniża się i leży pod poziomem wszystkich poprzednich sylab. Sylaba następująca po niej podwyższa się i podnosi do góry, zwykle, jeśli nie zawsze, ponad poziom sylab akcentowanych negatywnej części zdania, np. 302 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Czy wszyscy są na miejscu? _ _____ J cylfśyscy są na'miejscu To charakterystyczne "podwyższenie i zagięcie" (Aufwartsverschlei-fung), cechujące intonację pytań o rozstrzygnięcie, może też wystąpić w pytaniach o uzupełnienie, jeżeli zawierają one ładunek emocjonalny: Co chcesz przez to powiedzieć? _______ J co xces pśes to po't5ejeć Reasumując - przyjmuje Wodarz dla języka polskiego trzy różne, podstawowe rodzaje intonacji: zamkniętą (terminale), otwartą (progrediente) i pytającą. Intonacja zamknięta stosowana jest w zdaniach oznajmujących, rozkazujących, wykrzyknikach i pytaniach o uzupełnienie; otwarta charakteryzuje zdania składowe (przed przecinkiem), a pytająca stosowana jest w pytaniach o rozstrzygnięcie oraz w pytaniach o uzupełnienie, jeśli te wypowiadane są z ładunkiem emocjonalnym. Praca Wodarza, ścisła, konkretna, podbudowana licznymi, typowymi przykładami, stanowi duży wkład do badań nad intonacją zdania polskiego. 28 Urszula Żydek-Bednarczuk Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie". Dynamika kroków [w:] Urszula Żydek-Bednarczuk, Struktura tekstu rozmowy potocznej, Katowice 1994, Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego, s. 52-85 1. Rozczłonkowanie tekstu - rozmowy W lingwistyce teorii tekstu segmentacja i delimitacja jednostek rozpatrywane są w ramach zdania i w ramach tekstu. Kierunek pierwszy uznaje za punkt wyjścia zdanie lub wypowiedź i dotyczy badania struktury większej całości (Isenberg, 1976, 1977; Padućeva, 1988; Brinker, 1985; Pisarkowa, 1975; Dobrzyńska, 1978: 101-119; Kita, 1989; Włtosz, 1989). Kierunek drugi zaś za punkt wyjścia przyjmuje tekst i bada rozczłonkowania tekstu od części większych do najmniejszych (Giilich, Herger, Raible, 1974; Quasthoff, 1980; Techtmeier, 1984; Warchala, 1991; Skubalanka, red. 1987). W segmentacji tekstu używa się następujących określeń: "sekwencja", "fraza", "krok", "wymiana", "składnik". [...] 2. Kroki i wymiany w rozmowie Przyjmuję krok w rozmowie jako najmniejszą jednostkę rozczłonkowania tekstu. Typ oraz sposób powiązania dwóch kroków opisują formy łączenia. Dotyczą one nie tylko struktury rozmowy, ale - eksplicytnie - także partnerów zamieniających się rolami. Sposób użycia różnych typów kroków, a przede wszystkim ich struktura językowa warunkują dynamikę w rozmowie (schemat 7). 304 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Schemat 7. Typy kroków w rozmowie potocznej Krok rozmowy Obligatoryjna Zróżnicowany w zależności od typu rozmowy, funkcji interaktywnych oraz sposobu prowadzenia tematu Zmiana roli partnerów rozmowy Organizacja zmiany kroków w rozmowie ze zmianą roli poprzednika i następnika Typ połączenia, to znaczy związki, stosunki miedzy krokami Typy kroków Temat Formy łączenia Struktury ucięte, Typy interakcji w rozmowie kroków, sygnały struktury przerwane i organizacja zmiany ról Rozpatrzmy następujący przykad: (1) l M: Krzyś / jak było / a śniegu dużo / wydałeś wszystkie korony 2 K: było fajnie / wszyscy z ubiegłego roku / a korony wydałem i sprzedałem bo musisz mi kupić nowe narty 3: M: a te są złe 4: K: mchm 5: R: za krótkie / on ma metr siedemdziesiąt sześć (Bytom) "Krok w rozmowie to jest to, co indywiduum czyni i mówi w czasie, kiedy zostaje mu udzielony głos" (Goffman, 1972: 12). Jeżeli partner zabiera głos w rozmowie i wypowiada swoją kwestię, to robi krok (np. l M). Drugi krok zostaje wykonany po zmianie roli nadawczo-odbiorczej (2 K), kolejny - to znowu wymiana. Kroki układają się w sekwencje, a oparte są na diadzie inicjującej i reagującej. Po pytaniu musi nastąpić odpowiedź (3 M-4 K). Zjawisko prowadzenia rozmowy należy opisać od inicjowania rozmowy przez partnera, wprowadzenia tematu rozmowy, do reakcji odbiorcy. Nie bez znaczenia są sytuacja i kontekst, czyli to, co określamy jako ramę. Pierwszy krok rozpoczynający rozmowę, inicjujący ją, nazwiemy krokiem inicjującym. Kolejny, który jest reakcją na inicjację - krokiem reagującym. Reakcje partnera mogą być bardzo różne: (2) A; zmyłaś naczynia? -> B: tak A: no i co / byłeś? (sytuacja i wiedza partnerów zastępuje określenie miejsca) -> B: a co myślałeś (Katowice) 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 305 Drugi i czwarty krok są reakcją na inicjację rozmowy, ale jednocześnie kończą ją i uniemożliwiają prowadzenie jej dalej. Niektóre rozmowy rozwijają się. Każdy kolejny krok wznawia i reaktywuje to, co zostało zainicjowane w kroku pierwszym (np. w przykładzie (1) kroki: 1M-2K). Drugi krok wymusza następstwo kolejnego kroku. Mamy więc trzeci typ: kroki reaktywujące. Wprowadzają one nową informację i można wyrazić w nich własne zdanie, z uwzględnieniem informacji z poprzedniego kroku inicjującego lub reagującego. Krok reaktywujący zapewnia płynność rozmowy, swobodną wymianę ról nadawczo-odbiorczych. Informuje nas także o stosunkach socjalnych i gotowości partnera do rozmowy. Jego podstawową cechą jest rozwój płaszczyzny tematycznej. Wydzielone trzy podstawowe kroki w rozmowie spełniają różne funkcje i decydują, czy rozmowa jest statyczna, czy dynamiczna. Aby uzasadnić to twierdzenie, należy opisać strukturę każdego z kroków oraz funkcje, jakie spełniają w rozmowie. Opis dotyczy językowego obrazu kroku. Zanim przejdziemy do opisu lingwistycznego kroków w rozmowie, spróbujmy ustalić, czy przewaga któregoś z typów kroków nie decyduje o charakterze rozmowy. [... ] Możemy wyróżnić temat rozmowy, w których aktywna jest tylko jedna osoba, rozwijająca temat, druga zaś przyjmuje taki podział ról, potwierdza swoją obecność i akceptuje temat, stosując sygnały: tak, no, mchm, np.: (3) _» NS: po roku wiesz kazali mi sfilmować wiesz akurat tę wystawę która była pod / prezydium wiesz tego DF: mchm -» NS: tam była taka zosowska wystawa DF: no / / -» NS: ja ci wchodzę do myśliwskiej a on siedzi przy stoliku / mój wykładowca / wiesz / ja w pierwszej kolejności / mnie zatkało bo cały sprzęt noszę / wiesz pod rękami DF: mchm (TM, T, I: 73) W rozmowie partnerzy podzielili się rolami: jeden jest informatorem, a drugi słuchaczem, potwierdzającym swoją obecność. Informator przyjmuje rolę kierującego procesem rozmowy, inicjuje tematy, rozwija, wprowadza nowe elementy. Słuchacz komentuje rozmowę w formie sygnałów: no, mchm, tak. Przytoczona rozmowa należy do rozmów reagujących, podstawowym krokiem w jej budowie jest krok reagujący. [... ] W rozmowie każdy z partnerów może zainicjować temat i rozwijać go: 306 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań (4) -*• A: a to kształcenie literackie powinno być z kulturalnym połączone na przykład / wiersz o bazyliszku z piątej B: no tak / a w teatrzyku szkolnym robimy teraz formy małe teatralne - A: i to można zintegrować z plastyką i muzyką • B: a w teatrzyku dzieci przygotowały "Szewczyka Dratewkę" • A: na polskim to się łatwo omawia / bo dziecko czują rolę - B: granie na uczuciach i przeżyciach to podstawy kółka zainteresowań / patrz na przykład ten mój teatrzyk (Bytom) Każdy z uczestników rozmowy inicjuje i rozwija własny temat. Przedstawia swój punkt widzenia, który musi łączyć się z punktem widzenia partnera. Rozmowa toczy się dwutorowo, chociaż temat nadrzędny jest wspólny: język polski i integracja literatury oraz kultury, każdy z partnerów reprezentuje w warstwie tematycznej swój punkt widzenia. Zachowany zostaje ciąg myślowy każdego z interlokutorów, a ich wypowiedzi łączą się poprzez sygnały typu: a to, no tak, i to. Zapewniają one spójność tekstu i organizują go, mimo podwójnego rozwijania tematu. [... ] Ze względu na aktywność rozmówców ten typ rozmów zaliczymy do rozmów aktywnych. Podstawowym krokiem jest tu krok inicjujący. Niektóre rozmowy toczą się bardzo szybko, toteż kolejne kroki i wymiany wzajemnie się łączą. Przypominają łańcuch wypowiedzi, w których poszczególne ogniwa mają wspólny element, np.: (5) -»• l K: a po Tatrach też pan chodzi? 2 J: e Tatry ni / za wysoko 3 K: Zachodnie są takie jak dla nas takich niedzielnych piechurów 4 J: nie proszę panią boo to trzeba chodzić po Tatrach trzeba chodzić 5 M: z przewodnikiem z grupą 6 J: bez plecaka / ii jeszcze w dodatku z przewodnikiem (TM, T. II: 170) Rozmowa jest polilogiem i występują w niej trzy osoby. Partnerzy rozwijają jeden temat, każdy z nich, komentując go, wprowadza do niego nowy element. Uzupełnia wypowiedź poprzedniego rozmówcy, dopełniają, stosując dopowiedzenia. Nie ma ścisłego podziału ról w takiej rozmowie, tak jak to było w rozmowach reagujących i aktywnych. Spontaniczność rozmówców, kooperacja pozwala prowadzić im rozmowę określaną jako rozmowa bezpośrednia. Podstawę do jej budowy stanowią kroki reaktywujące, które łączą poprzednik z następnikiem. [... ] We wszystkich trzech typach rozmów występują charakterystyczne dla nich kroki: inicjujące, reagujące i reaktywujące. Tworzą one ciągi, których prymarną funkcją może być kontynuacja dla następcy. Ciągi inicjujące elidują prymarnie reakcję partnera w ramach tematu rozmowy. Może ona być połączona z poprzednikiem i rozwijać się, ale też może zakończyć 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 307 się sygnałem fatycznym, podtrzymującym rozmowę. Krokom w rozmowie towarzyszą sygnały językowe. Sygnały w rozmowie pełnią funkcję fatyczną, konatywną, ekspresyw-ną i komunikacyjną. Oddzielenie funkcji fatycznej od konatywnej bywa czasem problematyczne. Przyjmuję, że funkcja fatyczną nastawiona jest przede wszystkim na kontakt między nadawcą i odbiorcą, funkcja konatywną (impresywna) zaś wykorzystuje możliwości wpływu słuchacza na tok opowiadania. Nie chodzi tu o podtrzymanie kontaktu, ale raczej funkcja ta - jak sądzi Weiss (1986: 234) - służy do podtrzymywania uwagi, potwierdzenia, że zawartość została dobrze zrozumiana; stąd: oznaki zdziwienia lub zabawy; oceny negatywnej lub pozytywnej treści i formy; wprowadzenie stanu mentalnego nadawcy, który porównuje, komentuje, zadaje dodatkowe pytania, niesie aktywną pomoc w rozmowie, parafrazując i podpowiadając. O ile funkcja fatyczną może przedłużać tylko kontakt słowny, o tyle funkcja konatywną decyduje o wyraźnym wpływie rozmowy na partnera dialogu. K. Ożóg (1990) traktuje ją jako prowokację fatyczną, według K. Pisarkowej (1975: 127) zaś funkcję tę spełniają sygnały konatywne terminalne i sygnały konatywne kontynuujące. Funkcja ekspresywna informuje nas o niektórych, nie uświadomionych cechach nadawcy. Funkcja informacyjna nastawiona jest na przekaz treści zamkniętych w temacie rozmowy. Wszystkie funkcje spaja funkcja komunikacyjna, zorientowana na porozumienie partnerów. Kategoria kroku w rozmowie badana jest ze względu na występowanie elementów językowych1. Badanie kroków z punktu widzenia pragmatyki nie pozwala uchwycić wszystkich elementów struktury językowej. Najlepszym dowodem jest analiza lingwistyczna kroków, która pomoże ustalić wiązki cech decydujących o tym, czy rozmowy potoczne są statyczne, czy dynamiczne. W opisie struktury językowej kroków, które są elementami płaszczyzny organizacji tekstu i nośnikami tematu w rozmowie (płaszczyzna semantyczna oraz gramatyczna), wyróżniłam części składowe poszczególnych kroków: - incipity, rozpoczynające każdy krok - spełniają różne funkcje w zależności od typu kroku; - sygnały w rozmowie - występują na początku (wtedy mogą pełnić funkcję fatyczną), w środku (kiedy pełnią funkcję konatywną) lub na końcu 1 Dla egzemplifikacji podaję fragmenty rozmów potocznych, wykorzystując przede wszystkim nagrania własne. Stosuję zapis ortograficzny, leksemy zaś wyróżniam. W przykładach stosuję zapis urwania^, przerwania < [, mówienia równoległego [[. Zaznaczam również pauzy /, //. 308 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań (kiedy zamykają krok i jednocześnie nawiązują do kroku następnego); sygnały są więc operatorami tekstowymi i decydują o spójności rozmowy; - zakończenia, urwania i przerwania - występują na końcu kroku i są warunkiem ponownego nawiązania tekstu, wcześniejszego włączenia się w rozmowę; - tematy - należą do najważniejszej kategorii w rozmowie; analiza dotyczy sposobu wprowadzenia, rozwijania, zmieniania tematu i pojawiania się tematów pobocznych. Nie bez znaczenia są te elementy językowe, które łączą kroki z punktu widzenia lingwistycznego i które jednocześnie decydują o zmianie roli nadawczo-odbiorczej w rozmowie. Punktem docelowym analizy jest pogrupowanie składników kroków ze względu na ich cechę dynamiczną w rozmowie potocznej. 3. Kroki inicjujące 3.1. Kroki wprowadzające temat Kroki inicjujące otwierają rozmowę. Ich cechą charakterystyczną jest pozycja początkowa. Gromadzą się tam sygnały, które nie pełnią funkcji informacyjnej, ale fatyczną i emocjonalną. Są też zróżnicowane formalnie. Porównajmy kilka przykładów inicjowania rozmów w kręgu rodzinnym i towarzyskim. Rozmowy rodzinne: (6) K: mamo / kiedy będzie obiad? / umieram z głodu M: a w szkole nie jadłeś? K: ale to było o pierwszej (Bytom) (7) J: cholera długo jeszcze będziesz palił ten blat / zabieraj to dziadostwo ze stołu! W: czekaj / jeszcze tylko ten kondensator przylutuję (Rybnik) Rozmowy w gronie przyjaciół: (10) X: morduchna i lapencja / co u ciebie słychać (11) H: kłaniam się pięknie / z pracy do domu? (zasł.) (zasł.) 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 309 Problematyką początku kroku inicjującego zajmowali się: K. Pisarkowa (1975), J. Mazur (1986) i K. Ożóg (1991). Badacze ci zwracali uwagę na początki replik bez podziału na inicjujące i reagujące. Moje obserwacje, dokonane na materiale zebranych tekstów mówionych i nagrań własnych, dotyczą systematycznego opisu lingwistycznego początków kroków, zwanych dalej incipitami. Przy wydzielaniu incipitów zwróciłam uwagę na ich powtarzalność w krokach inicjujących. Poprzedzają one wprowadzenie tematu, dzielą się ze względu na budowę gramatyczną i pełnioną funkcję na: 1. Formuły pozdrowień2. 2. Zwroty adresatywne. 3. Incipity emocjonalne. 4. (Jwasi-czasownikowe sygnały kontaktu. 5. Spójniki jako sygnały pełniące funkcję konatywną. 6. Połączenia różnych incipitów. Formuły pozdrowień są jednostkami leksykalno-semantycznymi używanymi regularnie w określonych warunkach. Ich cechą charakterystyczną jest znaczne zawężenie zakresu oznaczania leksemu, powiązane ze wzbogaceniem jego treści. W rezultacie treść może być bardzo szeroka, np.: cześć stary byku / góra z górą się nie zejdzie a my nareszcie mamy czas (zasł.), a oznacza pozdrowienie. W rozmowach w formie pozdrowień wystąpiły następujące zwroty: (A) dzień dobry (rzadko), witam (serdecznie, pięknie), klaniam się (pięknie), cześć, hej, czołem, serwus, się ma, czuwaj, ahoj, salve, saluto, salem alejkum. (B) jak ci leci, co u ciebie slychać, co porabiasz, jak dobrze że cię widzę, kopę lat, góra z górą się nie zejdzie, a kogóż to moje oczy widzą, to naprawdę ty. morduchna i lapencja. Formuły pozdrowień mają postać konwencjonalną, ale wraz z zacieśnieniem więzi między partnerami przybierają formy familiarne. Pełnią one wiele funkcji. Uniwersalne zwroty pozdrowień mają funkcje fatycz-ne; natomiast formuły - funkcję ekspresywną i pragmatyczną3. Niektóre 2 Formuły pozdrowień są opisane w rozprawie doktorskiej K. Ożoga: Zwroty grzecznościowe w języku mówionym mieszkańców Krakowa (1982). W pracy cytuję te incipity grzecznościowe, które pojawiły się w moim materiale. 3 Funkcja fatyczną w schemacie R. Jakobsona nastawiona jest na kontakt. Wprowadzam, podobnie jak K. Pisarkowa, funkcję konatywną, gdyż uważam, że oprócz funkcji wyłącznie nastawionej' na kontakt w rozmowach rodzinnych występuje jeszcze oddziaływanie na odbiorcę w czasie mówienia. Ma ono inny charakter niż tylko podtrzymywanie więzi fatycznej. -> 310 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań z nich świadczą o kreatywności partnera, np. morduchna i łapencja znaczy daj buzi i podaj rękę. Użycie odpowiedniej formuły ściśle zależy od układów socjologicznych między partnerami. Ponieważ formuły pozdrowień są wstępem do wprowadzenia tematu rozmowy, ich wybór ma ścisły związek ze sposobem rozpoczęcia tematu: (17) A: cześć mała / ty jeszcze żyjesz usiłuje się z tobą skontaktować od miesiąca bo trzeba przygotować tekst do gazetki (Katowice) (18) B: kłaniam się pięknie jest już Hanka w pracy (zasł.) Często formuły pozdrowień tworzą ciągi złożone z klasycznego pozdrowienia A i pytania typu B. W formule inicjującej rozmowę znajdują się formy adresatywne. Spełniają one funkcję przywołania odbiorcy, zwrotu do partnera. Zapowiadają wprowadzenia tematu przeznaczonego dla konkretnej osoby. Inci-pity adresatywne przyjmują postać imion w mianowniku bądź w wołaczu, w pełnej postaci lub w formie deminutywnej (Ożóg, 1991), np.: Krzysztof, Marek, Krzysiu, Mareczku, albo nazwisk w postaci demłnutywnej lub augumentatywnej, np.: Kajtoszku / Kajtoszek (Kajtoch); Zajączku (Zając). Mogą wyrażać relacje pokrewieństwa: mamo, tato, syneczku, córeczko, ciociu, podobnie jak imiona występują one w mianowniku lub wołaczu. Do form incipitu należą również przezwiska: Szczota, Fett Sack, Kot, oraz określenia ekspresywne, często w postaci deminutywnej: (19) A: słoneczko ty moje co było u dziadków (Bytom) (20) B: koteczku / boli cię główka / zmierz temperaturę i weź aspirynę (Bytom) oraz augumentatywnej: (21) A: chamie / gdzie się pchasz B: ty gnojku / jak ty mówisz do mnie (zasł.) Rozmowę mogą też rozpoczynać skonwencjonalizowane zwroty, np.: (22) A: dziewczyno / nic się nie przejmuj / ta opinia to nic złego / (Katowice) Do kolejnej grupy incipitów rozpoczynających krok inicjujący rozmowę należą indeksy emocjonalne. Mają one formę przekleństw o wyraźnej 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 311 funkcji emocjonalnej, np. pierónie. cholera, kurde, jak i nomina sacra: Jezus Maria, Mario święta, rany boskie. W rozmowach rodzinnych zdarza się, że formuły te występują obok siebie, np.: (23) A: Jezu Maria / cholera patrz co robisz to jest pod napięciem (Rybnik) (26) K: kurde / musiałeś to przynieść / jeszcze będę dzisiaj zaprawiała (Bytom) Do grupy czwartej charakterystycznych incipitów inicjujących rozmowę należą quasi-czasowniki pełniące funkcję konatywną. K. Pisarkowa (1975: 20) twierdzi, że "podgrzewają one kanał ze strony nadawcy". K. Ożóg (1991: 80) traktuje je jako incipity, "które straciły wartość kategorialną i pełnią funkcje związane z organizacją tekstu"4. W analizowanych rozmowach wystąpiły następujące gwasi-czasownikowe sygnały kontaktu: Słuchaj (29) A: słuchaj / ale to było jeszcze w Orawce Wiesz (Kraków: 57) (30) B: wiesz tu mu zajechał / że prądy wysokiej częstotliwości od dwudziestu tysięcy wzwyż (Kraków: 124) Wyobraź sobie (31) NS: aa wyobraź sobie że nikt nie siedział w tej kawiarni tylko on sam (TM, T, I: 73) Rozumiesz (32) H: rozumiesz / byłam wczoraj w Śląskiej ale nie było tego Grochowskiego (Katowice) Znaczy (33) A: słuchaj / ale tak potrafi wiesz / znaczy nic poważnego z nią z tymi chłopakami nie wiążesz (Kraków: 56) 4 K. Ożóg (1990) zalicza je do guosi-czasownikowych operatorów kontaktu i przedstawia leksykon metatekstowy takich czasowników. K. Pisarkowa (1975), U. Kriger (1983), J. Mazur (1986: 100) określają je jako sygnały kontaktu. 312 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Widzisz, patrz (34) A: widzisz / nacharowałam się i co z tego mam / i tak piacą dopiero za pół roku (Katowice) (35) B: patrz pani / jak chorują / jak się nie nadadzą to się sprzeda (Łódź, T. I: 277) (36) B: S: no / no popacz pani niy ma takigo śledzia ... nareszcie opiekany (TM. T. I: 160) Wiedzieć (wiesz, wie pani) (37) A: wiesz co my to chyba ręcznie tutaj przyszyjemy (Kraków: 123) (38) M: no wie pani co ja pani powiem / że ja w mieście byiem raz bo nie miałem czasu (TM, T. I: 282) Proszę ja ciebie (39) A: proszę ja ciebie to trwa już od roku / maiy choruje ciągle Mówić (mówię ci) (Rybnik) (40) R: mówię pani / że to było wszystko za szybko / byłem owszem na tym dworcu ale nie mogę pani dokładnie opisać / w każdym razie ładny dworzec (TM, T. I: 288) Kolejną grupę stanowią sygnały w funkcji incipitów. Należą tu: no, a, ee, że, to. bo:5 (42) L: no trzy komisje przychodzą i badają i nic (TM, T. II, cz. 2: 111) (47) S: to nie utrzymało się jeszcze to mlyko B: to niy człowiek / to głupek (Bytom) (48) S: to lun chodził do mnie pado widzisz znowu jednym życie uratowoł to łun lubił pisać... (TM, T. II: 181) 5 Incipity: ale, a, bo, i, więc tracą w rozmowach cechę implikowania dwóch pozycji syntaktycznych dla wyrażeń lub zdań (Grochowski, 1986: 48). Najczęściej łączą kroki w rozmowie lub spajają czasem dość odległe konteksty. Oper.ator ale może wprowadzić temat prawostronnie: ale ja nie jem. 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"...____313 To pełni różne funkcje gramatyczne, może zastępować rzeczownik, przymiotnik, pełnić funkcję spójnika i partykuły. Do ostatniej grupy należą sygnały łączące się w ciągi incłpitów, np.: (49) Marysia / ty słuchaj / tyś czytała ten życiorys z tego / z okupacji (Kraków: 26) [...] Temat w kroku inicjującym zostaje wprowadzony po incipicie, czyli przygotowaniu nadawcy do odbioru tematu, zawiera predykat dynamiczny lub statyczny oraz argument zdarzeniowy. (50) -» M: a nas ojciec sześcioro nas było on jeden pracuje na kopalni a wie pani jak to dawni też było / że strajki były (wprowadzenie w temat: 6 dzieci, ojciec pracował na kopalni, były strajki) (TM, T. I: 117) (51) -> N: muszę wam to powiedzieć muszę / Grzegorz tam robi rzeczywiście karierę (robić karierę) (Bytom, wideo) Leksemy, które pojawiają się w formie incipitów, mogą też wystąpić na końcu kroku, np. (52) M: bo to tyż się liczy prawda? N: no nie wiem jak dalej będzie to życie długie prawda? (TM, T. II, cz. I: 178) (53) K: [... j przez tyle lat człowiek na coś zasłużył no nie? (TM, T. I: 241) Do leksemów ł sygnałów kończących krok inicjujący należą: prawda, no nie, wiesz, wie pani, rozumiesz, widzisz, czy nie tak, no no, tak to jest, proszę ja ciebie. Niektóre wyrażenia wyraźnie wskazują na zakończenie rozmowy, np.: to bylo na tyle, skończ już, no to koniec. 3.2. Kroki sterujące, kierujące rozmową Kroki sterujące nie wprowadzają nowego tematu, ale kierują i rozwijają temat rozpoczęty w kroku inicjującym, np.: (54) W: na Podgórnej jest już ekspres / w ciągu 24 godzin B: będę musiała się wybrać W: droksze to jest ale wyczyszczą B: mchm W: późnij na Witczaka tyż jest w Bytomiu tyż jest czyszczalnia pół biydy teraz (Bytom, T, I: 140) 314 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie" 315 (55a) -» K: a Szczota to dzisiaj szybę rozwalił / to było jak gruby papier / on tylko mocniej przycisnął i jak walnęło M: pytałam czy byłeś pytany? -* K: zaraz pan z chemii przyleciał i pyta się czy go rozrywa (Bytom) (56) -" NS: tutaj tutaj mam kurcze kamerę i tutaj mam ten cały statyw DF: mchm NS: obładowany niesamowicie a on pomyślał sobie co za fotoreporter wchodzi wiesz (śmiech) KS: co z Nowin Gliwickich NS: aa wyobraź sobie że nikt nie siedział w tej kawiarni tylko on sam (TM, T. I: 73) Właściwością kroku sterującego jest to, że dokonuje on podziału tematu na mniejsze cząstki przerywane wymianą ról nadawczo-odbiorczych. Możemy wyróżnić w nim dominanty główne: "pralnia ekspres", "rozbicie szyby w szkole", "wygląd NS w czasie wejścia do kawiarni". Jeżeli potraktujemy je jako archileksem tematyczny to kolejny krok sterujący stanowi hiponim i hiperonim tematyczny, np.: ulice na których mieści się pralnia, przybycie nauczyciela po zbiciu szyby'(jako kontynuacja wydarzeń), dalsze opisy wyglądu NS ł spotkanie nauczyciela. Dynamiczność kroku polega tu na rozwijaniu tematu, ale udział w tym rozwinięciu ma tylko jeden z partnerów. Drugi zaś pełni rolę słuchacza i sygnałami reakcji potwierdza proces rozumienia tekstu. Może również zadać pytanie kontrolne. Zdarza się, że partnerzy sterują swoimi krokami inicjującymi i rozwijającymi. Oto ciąg dalszy rozmowy: (55b) M: miałeś być pytany z matmy i co? • K: ale ta szyba poleciała już pani z peciola. To jest takie wahadło / jak walnęła to ta szyba też / ale za nią. . M: co z tą matmą?! - K: falnie to wygląda taka ostra dziura i kupa szkła - M: dość tego / czy ty słyszałeś o co pytałam?! - K: nie byłem pytany / o to ci chodzi? (Bytom) W rozmowie matka prowadzi własny temat, czy X był pytany z matematyki, a syn opowiada o wybiciu szyby, opisując kolejne wydarzenia i wygląd rozbitej szyby w drzwiach. Rozmowa przypomina dwutorowe prowadzenie tematu, ale po ostrym przerwaniu tematu: "szyba", syn odpowiada na pytanie rozstrzygające i wtrąca pytanie kontradykcyjne, które jest jednocześnie językowym wyróżnikiem zachowania emocjonalnego syna. 3.3. Kroki kontrolujące Kroki kontrolujące występują dość rzadko w typie kroków inicjujących. Nie mają one wpływu na rozwinięcie tematu, ale raczej pełnią funkcję kontrolującą bądź sprawdzają rozumienie treści przez partnera. Przykłady: (57) N: ja to muszę powiedzieć / muszę / Grzegorz robi tam karierę -»S: ty musiałaś specjalnie stamtąd przyjechać żeby nam o tym powiedzieć (Byto, wideo) (58) (59) M: [... ] i on był z tą z bratową i ona miała dwoje dzieci i ona przyszła i tak się skolegowała ze mną wie pani a jo rzeczywiście miałam inkszego kawalera +B: tak? M: tak / jo miała inkszego kawalera / yy ładnego i bogatego (TM, T. II: 240) S: kupię sobie nowe buty / a narty na przyszły rok +M: tak? a forsa ci z nieba spadnie ja jestem goła S: buty dostane na gwiazdkę to jest 2 miliony +M: mchm? już to widzę jak buty maszerują pod choinkę S: ale mamo / tata dostanie barbórkę (60) MP: no / jak przyjdzie to ją ściska pocałują szkoły tysz / niy [... ] MP: ja ja to jak do nos przyjdzie prowda / no to łon ->SK: ta prawnuczka? ja / to syn albo synowa łoni łotworzył te drzwi (Bytom) kaj to ona chodzi do (TM, T. II: 42) t U podstaw leży funkcja reagująca, która wymusza pewne zachowanie odbiorcy (nie zawsze werbalne). Nie może więc krok kontrolny zamknąć rozmowy. Towarzyszy mu często pauza, przerwanie. Partner, stosując kroki kontrolne, sprawdza uwagę odbiorcy, bada jego stan wiedzy w zakresie rozwijającego się tematu. Odbiorca po zmianie ról może pytać z niedowierzaniem, emfazą w głosie, może wprowadzić stan powątpiewania w prawdziwość wypowiedzi partnera. Często w kroku kontrolnym manifestowana jest emocjonalność rozmówców. Krok kontrolny ma formę sygnału, lekse-my: tak?, no nie?, ale zawsze towarzyszy mu powątpiewanie w prawdziwość słów partnera. Czasem przybiera postać dopowiedzenia, które kontroluje prawidłowy przebieg rozumienia. Przedstawione trzy typy kroków inicjujących nastawione są głównie na nadawcę - osobę kierującą rozmową. Towarzyszy im często pauza, która jest sygnałem do zmiany roli. Wymiana nie ma jednak wpływu na dalszy 316 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań przebieg rozmowy, gdyż kierowanie rozmową i jej przebiegiem należy do jednego z rozmówców. Pytanie kontrolne, które może być zadane przez obu partnerów, ma często podtekst emocjonalny. Nie łączy się bezpośrednio z tematem (chyba, że potwierdza wiedzę odbiorcy), ale dynamizuje tekst właśnie przez swoją emocjonalność. Na podstawie analizy rozmów możemy ustalić model pytania inicjującego: Incipit + wprowadzenie tematu + rozwiniecie + (sygnał potwierdzenia) + (pytanie kontrolne) Przykłady: A: Incipit (czasów.) + Propi + (sygnał: no nie /prawda) B: sygnał kontrolny (powątpiewanie) A: + Prop2 B: + (kontrola wspólnej wiedzy nadawcy i odbiorcy) (61) A: Słuchaj / byłam wczoraj u dentysty B: coo / ty? A: + protezka mi się złamała i jedna plomba jest wypłukana B: w spółdzielni / u Wiśniewskiego (sygnał kontrolny wspólnej wiedzy) (Katowice) Obecność kroków kontrolnych i sygnałów zamykających krok inicjujący o funkcji potwierdzenia wiedzy lub jej funkcji fatycznej, typu: no nie? prawda, no wie pani, jest fakultatywna; natomiast kroki inicjujące i rozwijające temat są obligatoryjne. 4. Kroki reagujące Zmiana roli nadawczo-odbiorczej wymusza kolejny krok - reagujący. Po inicjacji musi nastąpić reakcja, gdyż partner oczekuje jej, dając znak w postaci pauzy, zawieszenia intonacji. Reagowanie zależy od poprzedzającej je inicjacji, toteż zajmuje miejsce drugie. Niemożliwa jest wypowiedź werbalna zaczynająca się krokiem reagującym. Sprawdźmy na konkretnych przykładach, jaka jest budowa strukturalna kroków reagujących i jaką one pełnią funkcję w wypowiedzi. Przykłady: 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 317 (64) B: ach / to kawał drogi -»W: no B: ale wypocznę trochę ->B: mchm W: większy spokój jest a chłop to marudzenia ->B: mchm tam / coś zawsze ma do (TM, T. I: 137) (66) M: przeczytałeś Krzyżaków? • ->S: tak M: wiesz coś z tego? ->S: no M: a co ci się podobało? S: nic / to głupota żeby bitwa pod Grunwaldem była ł powodu baby ^M: co? S: zawsze były wojny z powodu baby (Bytom) Analiza kroków reagujących wskazuje na postawę odbiorcy w czasie rozmowy, który ogranicza się do formuł grzecznościowych, podtrzymujących konwersację i zapewniających swobodny rozwój tematu rozmowy przez partnera. Krok reagujący wypełnia puste miejsce po to, aby poprzedni rozmówca kontynuował swoją kwestię. Jest on skierowany na odbiorcę w celu zmiany roli. Aktywność i spontaniczność zachowane są tylko po jednej stronie, drugi rozmówca zaznacza swoją obecność sygnałem, czasem powtarza wcześniejsze kwestie, a czasem po prostu odpowiada na pytanie. Wśród kroków reagujących wydzielono: - sygnały słowne, : - powtórzenia, - dopowiedzenia i uzupełnienia, - odpowiedzi całkowite lub częściowe na pytanie bez kontynuacji (zamknięcie kwestii). 4.1. Sygnały słowne Do sygnałów słownych należą sygnały o funkcji fatycznej (por. Pisarko-wa, 1975: 29-31). Zawierają one element wartościujący wypowiedź. Struktura językowa sygnałów jest zróżnicowana. Występują w postaci sygnału polifunkcyjnego: no, wiośnie, no właśnie, pewnie, no pewnie, prawda, istotnie, jasne, otóż to, acha, jak najbardziej, w porządku, tak, fajnie. Mogą też wartościować wypowiedź w kroku inicjującym ujemnie, spełniają funkcję fatyczną i konatywną. W kroku reagującym pojawia się wtedy: nie, trudno, daj spokój, niech to szlag trafi (przekleństwa), coś takiego, np.: 318 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań (67) K: to musi być z wyższego poziomu na niższy nie? -»S: no oczywiście -»K: tak W: no inaczej by nie leciało (TM, T, H, cz. 2: 126) (69) S: dostałem gola z bioli ->M: fajnie S: ale jutro jest klasówka / to poprawie -»M: no (Bytom) Sygnały nie łączą się syntaktycznie z wcześniejszymi jednostkami. Funkcjonują najczęściej w związku z kontekstem, pełnią rolę sygnału pozycyjnego o funkcji fatycznej. O ile sygnały wartościujące wypowiedź partnera pozytywnie pozwalają na rozwinięcie kroku inicjującego, o tyle wartościujące negatywnie mogą natychmiast zakończyć rozmowę. Sygnały sprzeciwu występują w formie wykrzykników predykatywnych, np.: (70) A: dlaczego nie zrobiłaś obiadu / jest piąta!! B: milczenie -*A: ja coś mówiłem / słyszysz jest piąta!! ->B: dość! / wynocha stąd (kontekst: B ma terminową pracę do skończenia i pracuje) (Rybnik) Po zastosowaniu takiego sygnału rozmówcy kończą rozmowę. Podsumowując funkcje sygnałów reagujących, należy stwierdzić, że funkcja fatyczna przeplata się z konatywną. Szczególnie sygnały wartościujące wypowiedź ujemnie mogą "zaatakować" nadawcę i rozmowa zaczyna nabierać żywego tempa, a nawet przeradza się w kłótnię. 4.2. Powtórzenia W rozmowie partnerzy powtarzają leksem, wyrażenie, całą frazę z poprzedniej wypowiedzi, np.: (71) K: a siostra wtedy ile lat miała M: a siostra miała cztery latka -»K: cztery -+M: cztery miała K: to drobiazg ->M: drobiazg był / i tak ona nas odprowadzała (TK, T. II, cz. I: 106) 28. Urszula Żydek-Bednarezuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie" 319 (72) A: później jak młodzi przyjeżdżali do domu / to czy witali chlebem i solą? -+B: Tak -*A: Tak? -»B: Tak, jak przyjeżdżali to najpierw zagrała muzyka marsza, no ji wyszli takie te straszę kobiyty z chlebem i solą i z dzieckiem (Łódź, T. II: 40-41) W przykładzie (71) powtórzona jest część wypowiedzenia i wybrany leksem: cztery, drobiazg, natomiast w przykładzie (72) powtórzenie pełni zupełnie inną funkcję w organizacji tekstu. Pierwsze tak jest twierdzeniem na wcześniej postawione pytanie rozstrzygające. Drugie tak? to krok inicjujący - kontrolny, który wprowadza powątpiewanie respondenta. Trzecie tak jest potwierdzeniem - odpowiedzią na wątpliwości odbiorcy i powtórnym powtórzeniem części wypowiedzi z kroku inicjującego. O funkcji sygnału możemy dowiedzieć się z zastosowanej intonacji i akcentu. Elementy prozodyczne decydują o funkcji sygnału, który formalnie został trzykrotnie powtórzony, ale funkcjonalnie jest sygnałem fatycznym, konatywnym - kontrolnym i znaczeniowym (twierdzenie). (73) ->B: lubię muzykę lat sześćdziesiątych A: co? . ->B: lubię Czerwone Gitary, Bitelsów (Rybnik) Powtórzenie dokładne polega na powtórnym użyciu tych samych jednostek leksykalnych, ale rozmówca może też zastosować uszczegółowienie informacji. Po wprowadzeniu wyrażenia muzyka lat sześćdziesiątych i wprowadzeniu pytania nadawca konkretyzuje wypowiedź z kroku inicjującego i stosuje substytucję wzajemną Czerwone Gitary i Bitelsi, wprowadzając leksemy konkretyzujące znaczenie ogólne zawarte w pierwszym kroku. Tego typu powtórzenia reprezentują typ kroku, w którym realizuje się funkcja informacyjna i komunikacyjna. Rozmowa wraca czasem do wcześniejszego kroku rozmowy, powtarza fragment treści, ale dalej jej nie rozwija. Kroki te służą sprawdzeniu, ustaleniu zrozumienia treści. Partner upewnia się, czy informacja została właściwie zrozumiana. Czasem powtórzenie ma na celu opóźnienie odpowiedzi: (74) ->A: zapłaciłeś podatek za dom? ->B: co podatek za dom A: no / nie / jutro pójdę (Bytom) 4.3. Dopowiedzenia i uzupełnienia Krok reagujący może wyprzedzać zakończenie kroku inicjującego: 320 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań (75) R: chodzisz na saunę, biegasz, gimnastykujesz tylko -»U: [ musisz nie jeść (Bytom) (76) K: takich ludzi jak Mietek jest mało / pomaga tym staruszkom bo to taki / no jak to się mówi / aa a< -»L: altruista (Żory) Reakcja następuje wcześniej, niż pozwala na to sygnał wprowadzający wymianę. Partner jest kooperatywny i aktywny w rozmowie, przerywa więc krok inicjujący i w kroku reagującym dopowiada, uzupełnia wypowiedź, "pomaga" zakończyć krok inicjujący. Analizując zakres wiedzy wspólnej nadawcy i odbiorcy, może się okazać, że reagujący ma większy jej zakres niż inicjujący. Ten typ kroków reagujących zapewnia płynność rozmowy, szybkie wymiany, stanowi podstawę kroków reaktywujących. Powtórzenia mają zróżnicowaną funkcję. Sygnały w formie spójników, partykuł opóźniają rozmowę. Powtórzenia w postaci synonimów o określonym zakresie, dopowiedzenia w kroku reagującym i uzupełnienia pełnią funkcję informacyjną oraz wpływają na dynamikę tekstu. 4.4. Odpowiedzi całkowite lub częściowe zamykające krok (brak kontynuacji) Reakcją na pytanie jest odpowiedź. Pytania i odpowiedzi tworzą semantyczną całość i w analizie organizacji tekstu trzeba je badać całościowo: (77) -+A: teraz tylko są dwa mecze, Wiosi, Argentyna i RFN Holandia B: jeden w środę, drugi w czwartek? A: tak B: potem jeszcze będą? A: tak ..•:-.' • -»B: w sobotę i niedzielę ->A: no bo będzie o trzecie miejsce (Łódź, T. II: 14) Nadawca zadaje pytanie o rozstrzygnięcie - możliwa jest odpowiedź twierdząca tak lub przecząca nie. W miejscu tak może pojawić się reakcja w postaci sygnału: no, no właśnie albo: absolutnie nie, w żadnym przypadku. Odpowiedź na pytanie inicjujące miewa też formę pełnej odpowiedzi z powtórzeniem: 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie" 321 (78) JW: kiedy będzie wesele? ->U: wesele planują w tym roku / nie wiem kiedy / jeszcze nie zaplanowali terminu ale właściwie chyba przez ferie JW: i wszyscy mieszkacie w Chałupkach tak? ->U: nie / w Bluszczowie (TM, T. II, cz. I: 150) Partner powtarza część pytania i ponieważ nie potrafi udzielić jednoznacznej odpowiedzi, rozwija ją, wprowadzając nowe treści (ustalenie terminu / prawdopodobnie ferie). Kolejne pytanie poprzedzone spójnikiem i zakończone pytaniem kontrolującym wiedzę nadawcy łączy krok reagujący z krokiem następnym, inicjującym. Mimo że każda replika reagująca zamyka informację pojawiającą się w pytaniu, zastosowanie operatora w postaci spójnika czyni rozmowę spójną. Spójność w takich rozmowach dotyczy przede wszystkim płaszczyzny organizacji tekstu. Funkcją charakterystyczną odpowiedzi w kroku reagującym jest zamknięcie treści rozmowy. Każdy następny krok inicjuje nowy temat. Model kroku reagującego zawierającego odpowiedź jest następujący: Pytanie o rozstrzygnięcie Tak / Nie Pytanie inicjujące temat Odpowiedź zamknięta, ściśle związana z treścią pytania Pytanie inicjujące temat Odpowiedź wymijająca lub wyjaśniająca i zamykająca temat 5. Kroki reaktywujące W dotychczas analizowanych rozmowach partnerzy po kilku wymianach kroków inicjujących i reagujących kończyli rozmowę. Kroki reaktywujące "zapraszają do rozmowy" obu partnerów: (79) Ł: no wieesz oni te rozmiary to tak różne mają że P: tak no różnie zależy od fasonu jaki też fason dawają na luźniejszą / nie Ł: nie nie ale każda firma ma swój rozmiar i niektórzy mają właśnie mniejsze rozmiary a niektóre firmy właśnie tak samo piątka (TM, f- I: 98) 322 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań (80) l A: to co kupujemy ten komputer 2 B: nie wiem / to jest Ttyle pieniędzy 3 C: [kup / kup / nareszcie będę miał w domu 4 B: ty siedź cicho 5 C: przecież ty się na tym mało zn Fasz a wiem wszystko 6 A: [nie kłóćcie się bo trzeba coś z tymi pieniędzmi zrobić / albo dobra wieża, albo nowy telewizor i satelita albo komputer 7 B: nie masz się co zastanawiać / komputer to jest każdemu potrzebne 8 A: ale dla mnie to tabula rażą / chociaż jak czarne nauczyło się to obsługiwać z drzewa zeszło to ja chyba też / no nie/ 9 B: no widzisz / ty jesteś bałaganiara a tak będzie wszystko w komputerze / poza tym to służy też jak maszyna do pisania zaoszczędzisz na maszynistce i< 10C: mamo / kup peceta z trwałym dyskiem i procesor 386 no i drukarkę 11B: może ja też coś powiem bo w robocie codziennie przy nim siedzę. (Katowice) W przedstawionym fragmencie rozmowy partnerzy są zainteresowani jej przebiegiem, a przede wszystkim fortunnym podjęciem decyzji. Wykazują się wielką aktywnością i kooperacją. Wymiany ról nadawczo-odbiorczych, przerwania, mówienie równoległe zwiększają tempo rozmowy. Zwróćmy uwagę na progresję tematu: Prop.i K chce kupić komputer, Prop.2 X ma wątpliwości, bo to kosztuje, Prop.s X nie umie obsługiwać komputera, Prop.4 Y argumentuje - komputer przechowuje dane i Prop.5 Y argumentuje - można pisać jak na maszynie, Prop.e Z chce mieć komputer w domu, Prop.y Z podaje dane (co kupić), Prop.g X szuka uzasadnienia dla swoich wątpliwości, Prop.g Y argumentuje swoją wiedzę na temat komputera. Układ propozycji przypomina układankę z klocków - każdy kolejny krok uzupełnia obraz tekstu. Argumentacja,uzasadnienie przeplata się z formowaniem pola tematycznego słowa komputer. Wymienia się typ komputera, podaje jego dane techniczne, informacje o zastosowaniu i obsłudze. Organizacji tekstu towarzyszą operatory: no nie, no widzisz, no nareszcie, ale. Pełnią one funkcję konatywną i fatyczną, podgrzewając kanał między nadawcą i odbiorcą. W tekście ujawniają się również zależności socjalne między rozmówcami. Wejście w rozmowę C jest skwitowane krótko: siedź cicho, chociaż to właśnie C podaje najważniejsze informacje dotyczące tematu rozmowy. Ponieważ C jest synem państwa A i B, nie bierze się pod uwagę jego słów, ojciec bowiem musi zadecydować, co kupić (krok 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opia lingwistyczny "kroków w rozmowie" 323 11). Rozmowa toczy się dwutorowo: temat główny i przylegające do niego komentarze wartościujące w postaci argumentacji i uzasadnienia. W rozmowie występują różne akty mowy, np. rada (9), opinia (6), polecenie (3), rozkaz (4), prośba (10). Przez cały czas trwania rozmowy następują ciągłe zmiany w procesie formułowania. Zachodzą one w płaszczyźnie tematycznej - progresja tematu, semantycznej i funkcjonalnej (zróżnicowanie aktów mowy i operatory tekstowe). W kroku 3 mamy podchwycenie myśli z kroku l i konsekwentne rozwijanie jej w krokach 7-11. Aby ta rozmowa mogła mieć dynamiczny przebieg jeden z rozmówców musiał podchwycić temat pojawiający się w kroku inicjującym. Reaktywowanie tematu ł kooperacja partnerów stanowią podstawową zasadę kroków reaktywujących. Możemy wydzielić trzy typy kroków: - podchwytujące temat z kroku inicjującego, - rozwijające temat i kontynuujące go przez rozmówców, - zapowiadając zmianę tematu w ścisłej kooperacji z partnerem. 5.1. Kroki podchwytujące temat z kroku inicjującego (81) C: to jest zielona herbata mój drogi nie piłeś to nie mów / no D: gdzie tu jest zielone? (śmiech) A: kolor jest taki żółty Fbo C: [taki ma być A: szklanka C: to Ja Japończyk f narodowy kolor japoński żółty A: [acha taki żółty (Kraków: 93) Po inicjacji tematu: "zielona herbata" partner podchwytuje go i w następnym kroku, korzystając z obserwacji i kontekstu sytuacyjnego, zadaje pytanie o kolor. Kolejna osoba nawiązuje do tematu koloru herbaty i buduje wypowiedź opartą na spostrzeżeniach z aktualnej sytuacji. Kolor żólty jest tematem wprowadzającym do dalszej wypowiedzi o Japonii. Lekse-my: zielona herbata, kolor, żólty. Japonia pojawiają się na zasadzie asocjacji. Rozmówcy ustalają wspólny temat, który w dalszej części zmienia się - rozmowa dotyczy teraz kultury Japonii. Połączenie kroku inicjującego z krokiem podchwytującym temat dokonuje się za pomocą operatorów tekstowych: (82) A: ale ta Ela je świnia B: nie bardzo / przecież dyrektor to jakoś załatwił A: no ale dyrektor mówi że potrzebuje kogoś do młodszych klas / wobec tego no wiesz / Jurek to by i do młodszych mógł przejść (Kraków: 137) 324 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań Operatory tekstowe: ale, to jakoś, no ale. wobec tego, no wiesz, to łączą poszczególne segmenty w krokach. Ale pełni funkcję incipitu i spójnika przeciwstawnego. No wiesz jest operatorem eksplikacyjnym, zapowiadającym rozwiązanie problemów z poprzednich kroków. To występuje w funkcji rzeczownika i spójnika łącznego, jednocześnie stoi na granicy informacji znanej i nowej. W ten sposób to zapewnia progresję tematu, ponieważ wprowadza informacje nowe dla partnera6. Operatory łączą więc poszczególne kroki, zapowiadają pole informacyjne, pozwalają podchwycić temat podjęty w kroku inicjalnym i rozwinąć go. Można wyciągnąć stąd wniosek, że operatory tekstowe wpływają na płynność i potoczystość rozmowy. Dzięki nim kanał między nadawcą i odbiorcą jest przez cały czas kontrolowany oraz "podgrzewany". Oto kolejny przykład, w którym operatory tekstowe łączą poszczególne kroki, podchwytujące zainicjowany temat: (83) A: fajny masz ten sweter B: coś ty / dwa lata już go mam A: ale jest ci w nim fajnie / w ogóle tobie pasuje szary B: bo to kolorystycznie pasuje z moimi siwymi wlasami (Bytom) Operatory łączą się w szeregi (por. Ożóg, 1991: 89) i otwierają pole informacyjne, poszerzają go lub płynnie zmieniają temat, wprowadzając generalizację pojęcia szary kolor i - asocjacyjnie - konotację do leksemu wlosy - siwe. 5.2. Kroki reaktywujące - rozwijające i kontynuujące temat Podstawę budowy kroków rozwijających temat stanowi progresja tematu zainicjowanego i podchwyconego przez partnerów: (84) H: chodziłyśmy dużo po górach / opalałyśmy się / no nigdy nie zbłądziłyśmy bo trzymałyśmy się szlaku L: a zdobyłyście jakieś szczyty? H: a taak [... ] Giewont zdobyłyśmy / trzy razy zresztą zdobywałyśmy i za trzecim razem dopiero / udało się wejść / później Nosal / byłyśmy na hali Kondratowej / w dolinie Strążyskiej w dolinie Kościeliskiej L: W Chochołowskiej byłyście dolinie H: W Chochołowskiej właśnie nie byłyśmy skończyło się tylko na wybieraniu / byłyśmy w Jaskini Mroźnej (TM, T. II: 145) Tematem rozmowy są wakacje spędzone w górach. Respondenci mają symetryczną wiedzę i budują z niej temat za pomocą charakterystycznych 6 O użyciu operatora to i jego funkcjach pisali: M. Grochowski (1986: 73-74), J. Mazur (1986: 173-174), K. Ożóg (1990: 141-151): Wszyscy badacze zwracają uwagę na wprowadzenie części tematycznej za pomocą operatora to. 28. Urszula Żydek-Bednarczuk. Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 325 leksemów. Pole informacyjne zawiera tematyczny archileksem główny i tematyczne cechy dyferencjalne: szczyt hala dolina jaskinia Giewont Nosal Kondratowa Strążyska Kondratowa Chochołowska Mroźna Nazwy własne lokalizują zdarzenia w czasie i przestrzeni (Warchala, 1991: 85). Partner relacjonuje zdarzenia, buduje temat, łącząc poszczególne grupy leksemów w polu. Między wypowiedzi wplatane są operatory tekstowe, spajające poszczególne kroki. W funkcji tej występują: no, bo, a. a tak, zresztą. Czasowniki reprezentowane są przez predykaty dynamiczne odnoszące się do procesów i zdarzeń: opalać się. chodzić, zblądzić, zdobywać, wejść, wybierać. Krokom rozwijającym temat towarzyszą komentarze poszerzające wiedzę o zdarzeniach: nie zbłądziłyśmy, bo trzymałyśmy się szlaku; trzy razy zdobywałyśmy i za trzecim razem dopiero udało się. Pytania proste mają strukturę z szykiem przestawnym: a zdobyłyście [...], w Chochołowskiej byłyście [...], odpowiedzi zaś mają strukturę wypowiedzi złożoną, reprezentowaną przez wypowiedzi z parataksą i hipotaksą. O większości relacji decyduje stosunek logiczny, a nie formalne występowanie odpowiedniego spójnika, tym bardziej że większość wypowiedzi jest szeregowa, bez wskaźników zespolenia. Dwuelementowość wypowiedzi: pytanie i odpowiedź - z jednej strony oraz z drugiej - łańcuchy zawierające znaczną liczbę wypowiedzeń składowych relacjonujących zdarzenia, wprowadza ciągłe zmiany w sposobach formułowania wypowiedzi. Powstaje rozmowa dynamiczna, spontaniczna i bezpośrednia. Ze strony aktu komunikacji zachowany jest układ partnersko-kooperacyjny, ze strony językowej zaś wypowiedzi ulegają ciągłej zmianie na płaszczyźnie tematycznej i organizacji wypowiedzi. Progresja tematu może nastąpić też w momencie włączania się w rozmowę coraz większej liczby osób. Rozmowa "narasta" tematycznie i ze względu na różne kompetencje językowe partnerów zmienia się w swojej strukturze językowej (por. Zarębina, 1982: 6-8), np.: 326__________ IV. Dialog jętko podstawowa forma komunikacji. Typy pytań (86) l NS: cały czas stromo się wchodzi wiesz a pod koniec już jakieś siedem metrów przed samym szczytem to się wchodzi po takich linach byiaś na Giewoncie a ty? 2 DF: pięć metrów dosłownie pod szczytem 3 NS: po klamrach wiesz 4 NS: po klamrach 5 NS: trzeba wchodzić na taki tyn 6 KS: takie płaskie skały wiesz trzeba się tylko liny trzymać 7 NS: ja się w życiu nigdy tak nie bałam jak wtenczas 8 KS: ja już tam nie weszłam ja już przed tymi linami spasowałam 9 DF: no mówię ci niesamowicie 10KS: powiedziałam dalej nie idę (TM, T. I: 83-84) Rozmowa polega na przeplataniu ról i współdziałaniu w rozmowie. Temat rozmowy: zdobywanie szczytu zbudowany jest na zasadzie relacji zdarzeń dwóch partnerów. Połączenie poprzedników i następników oraz ich całościowe ujęcie tworzy temat. 5.3. Kroki reaktywujące, zapowiadające zmianę tematu w kooperacji z partnerem W trakcie rozwijania i kontynuowania tematu jeden z rozmówców proponuje zmianę - nowy temat: opowiadanie o koledze z klasy (87) A: jakie on ma dziewczyny / jakie rna ("wszystko B: [ przychodzi i mówi mi a w olimpiadzie któreś tam miejsce zająłem no to wracam sobie żeby sobie / sobie / osłodzić / powiedziałem pierwszej spotkanej dziewczynie / szsz / żeby poszła ze mną do kina zgodziła się jakaś szczerbata bez zębów / A: zezowata : B: no A: albo Renata R D: a której szkole jest ta klasa matematyczna (powtórne nawiązanie do tematu, który pojawił się na początku rozmowy) A: to jest na D. szkoła jefst taka B: [sześćdziesiąta któraś A: na D. na wprost tego akademika / w tym akademiku takie dobre jabłka są B: tak A: byłem / ale Z był wtedy po żółtaczce (dalsza rozmowa dotyczy choroby kolegi) [•••]. F: pamiętam jak on był chory jak on nam tłumaczył co to jest / ta żółtaczka (Kraków: 81-82) 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"- • 327 Partnerzy zapowiadają zmianę tematu w rozmowie i tok nie zostaje przerwany. Konwersacja toczy się płynnie, gdyż propozycja zmiany tematu jest wynikiem asocjacji: "olimpiada szkolna", "szkoła matematyczna lub jeden z partnerów wspomina wspólne zdarzenia, które stają się tematami łączącymi się w ciąg: "akademik" - "żółtaczka" - "muzyka poważna" . Różnica między krokami zmiany tematu w inicjacjach a w krokach reaktywujących jest następująca: Krok inicjujący Krok reaktywujący A: zmiana tematu A: zmiana tematu B: sygnał mchm B: podjecie tematu A: inicjacja nowego tematu A: dalsza kontynuacja W efekcie kroki reaktywujące inicjują, rozwijają i poszerzają P° e tematyczne. Otwierają również nowe tematy, które łączą się z poprzednimi na zasadzie asocjacji, lub tworzą ciąg tematów, którymi zainteresowani są wszyscy słuchacze. Kroki inicjujące otwierają tylko pola tematyczne i szybko zamykają je. W rezultacie łeksemy składające się na obraz pola tematycznego w krokach reaktywujących są rozbudowane, a w inicjujących - dość ubogie. Analiza trzech typów kroków: inicjujących, reagujących i reaktywujących miała na celu językowy opis struktury kroków, które biorą uaziai w procesie powstawania rozmowy wraz ze wskazaniem elementów ulegających w formułowaniu wypowiedzi najczęstszym zmianom. Uwagi dotyczące zmian ról nadawczo-odbiorczych i sytuacji uzupełniały analizy lingwistyczne kroków. Wskazano również na relacje tekstu z kontekstem językowym i sytuacją. Ponieważ zmienność jest cechą rozmów potocznych, dokonujemy analizy rozmowy, w której występują wszystkie kroki, i spróbujmy ustalić ich strukturę językową, decydującą o dynamiczności tekstu: (88) l A: znowu zgrubiam / przecież prawie nie jem 2 B: ty mi nie mów to tak jest po czterdziestce ale ^ 3 A: ale ja autentycznie się ograniczam 4 C: ogranicza się ogranicza / jak siada do komputera to z lewej belgijska z prawej orzefszki i rodzynki 5 A: |to na rozum bo magnezu mam za mało 6 C: rozumu / to działafna brzuch 7 B: [zostaw ją w spokoju a ty nie żresz? 8 C: ale ja nie tyję 9 B: za to mój dostaje brzucha 10 D: bo nie palę 11 B: optymista ha ha / ale ty lubisz dużo mięsa 12 D: warunek świeże i młode 328 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań 13 A: Krycha odpadamy / a wiesz mój ma fioła na punkcie Lindy de Moll 14 E: eine alte Kuu 15 B: i C: kto? / de Moll? 16 A: Olek / jak się odzywasz 17 C: to jest program z RTL-u (Rybnik) Układ kroków 1 inicjacja 2 reakcja 3 kontynuacja inicjacji 4 krok reaktywujący 5 krok reaktywujący 6 krok reaktywujący 7 krok reagujący i dalsza kontynuacja 8 krok reagujący 9 krok reaktywujący 10 krok reaktywujący 11 krok reaktywujący 12 krok reaktywujący 13 krok krok 14 krok 15 krok 16 krok 17 krok reagujący inicjujący reagujący reagujący reagujący inicjujący Typ kroku Opis jezvkowy 3.1 incipit + inicjacja tematu 4.4 odpowiedź generalizująca 3.2 incipit ale + elipsa w ponownym podjęciu tematu 5.1 podjecie tematu + komentarz 5.2 sygnał + rozwinięcie i kontynuacja tematu z komentarzem 5.2 dalsza kontynuacja przez dopowiedzenie i komentarz 4.4, 5.1 reakcja w formie nakazu i ponowne podjecie tematu 4.4 sygnał ale + odpowiedź 5.1 sygnał łączący krok 8 i 9 i ponowne nawiązanie do tematu z kroku 7 5.2 sygnał parataksy i kontynuacja tematu z kroku 9 5.2 podsumowanie w postaci indeksu emocjonalnego + kontynuacja 5.3 nawiązanie do 11 i gra językowa wprowadzająca nowy temat 4.4, 3.1 reakcja na krok 12 w postaci pełnej odpowiedzi i wprowadzenie nowe tematu 4.3 inwektywa 4.2 powtórzenie pytania 4.4 apostrofa i uwaga 3.2 nawiązanie do 13 i rozwiniecie nowego tematu z wyjaśnieniem Układ, typ kroków i opis ich struktury językowej pozwalają ustalić, które czynniki językowe mają wpływ na dynamiczność tekstu. Okazuje się, że w krokach inicjujących i reagujących najważniejszą rolę grają operatory tekstowe. Otwierają bowiem pole informacyjne do wprowadzenia tematu, podgrzewają kanał i przygotowują do odbioru nadawcę i odbiorcę. Jednocześnie ustalają stan emocji między partnerami. Apostrofy, spójniki: bo, ale, no, a otwierają krok, dzielą złożoną strukturę semantyczną na prostsze kroki i łączą je w umowne całości (kroki 1-3, 14-17). Dynamiczność tkwi więc w płynności wymiany ról, zależy od ukazania stanów ekspresji i emocji, a jej wyznacznikami są elementy językowe, organizujące otwarcie i zamknięcie kroku, począwszy od incipitów, skończywszy zaś na spójnikach, partykułach, przysłówkach, wykrzyknieniach predykatywnych. 28. Urszula Żydek-Bednarczuk, Opis lingwistyczny "kroków w rozmowie"... 329 Wprowadzają także elementy modalne, wskazujące na intencje partnerów rozmowy. Organizują płaszczyznę tekstu i w zależności od zmian w ich użyciu oraz dostosowania do inicjowanych tematów rozmowa może być bardziej lub mniej dynamiczna. Zupełnie inną rolę odgrywają kroki reaktywujące. Tutaj operatory tekstowe są tylko elementem pomocniczym, a cała uwaga respondenta skierowana jest na sposoby budowy tematu. Bierzemy więc pod uwagę płaszczyznę gramatyczną i semantyczną. Jeśli zainicjowany temat zostaje podjęty przez partnerów, to wzrasta liczba lek-semów odmiennych: rzeczowników, czasowników, przymiotników. Respondenci budują pola tematyczne z zastosowaniem różnych relacji w polu: hiponimicznych, hiperonimicznych, synonimicznych, antonimicznych. Im więcej relacji w polu tematycznym, tym temat jest bardziej rozwinięty. Do budowy pola używa się zarówno słownictwa ogólnego, jak i potocznego nacechowanego. Często pojawiają się związki frazeologiczne (kroki 4-11). Przyrost informacji buduje temat, a jest to możliwe w rozmowie tylko za pomocą kroków reaktywujących. Wprawdzie kroki inicjujące (3.1) też rozwijają temat, ale dokonuje tego tylko jedna osoba i raczej przypomina to monolog, a nie dialog. Wniosek ogólny z analizy wszystkich kroków w rozmowie można wyciągnąć taki: Rozmowa musi składać się z trzech podstawowych kroków: inicjujących, reagujących i reaktywujących, bo tylko razem decydują one o dynamice tekstu. Problem tkwi w ustaleniu stopnia dynamiczności. Tak więc dynamiczność wynika z użycia operatorów tekstowych, które jednocześnie warunkują spójność tekstu. Najwyższą dynamiczność posiada tekst w momencie rozwijania pola tematycznego w kooperacji z wszystkimi partnerami rozmowy. Rozwój informacji w postaci progresji tematu rozmowy w naturalny sposób decyduje o wprowadzeniu "nowego" do rozmowy, należy jednak szerzej spojrzeć na operatory tekstowe. Duża liczba operatorów w rozmowach świadczy o tym, że oprócz funkcji syntaktycznych (dzielą wypowiedzi o skomplikowanej budowie syntaktycznej na prostsze w momencie zmiany roli nadawcy - odbiorcy) są nośnikami funkcji semantycznych. Dotyczą one bezpośrednio nadawcy, który za pomocą operatorów wyraża swój stosunek do komunikowanej informacji. Regulują w ten sposób modalność wypowiedzi na życzącą, konieczności, prawdopodobieństwa i wzmocnionej pewności (por. Pisarkowa 1975: 74-85). W analizowanych rozmowach: - partnerzy są przekonani o słuszności swoich twierdzeń i używają wyrażeń: na pewno, 100 procent, rzeczywiście tak, oczywiście; - przypuszczają: chyba, prawdopodobnie, może; 330 IV. Dialog jako podstawowa forma komunikacji. Typy pytań - nie są pewni i sprzeciwiają się partnerowi: ale, no nie, albo, czy takie; - komunikują następstwo czasowe: teraz, potem; - nic nie mówią o stosunku nadawcy wypowiedzi do przekazanej informacji, ale semantycznie ją uzupełniają: dopiero, jeszcze, nareszcie, tylko, w końcu. V Modalność, jej typy i formalne wykładniki 29 Stanisław Karolak Modalność epistemiczna* [w:] Stanisław Karolak, Podstawowe struktury składniowe języka polskiego, Warszawa 2002, Slawistyczny Ośrodek Wydawniczy, s. 225-229 Charles Bally mówiąc o dwuczłonowości zdania jako wykładnika myśli ludzkiej stwierdza, że składnikiem koniecznym, bez którego nie mogłoby istnieć zdanie jako zdanie jest modalność. Samo dictum składające się [... ] z propozycji reprezentującej komunikowany stan rzeczy i z propozycji temporalnej nie jest jeszcze myślą (a w płaszczyźnie formalnej zdaniem reprezentującym myśl). Modalność jest członem konstytuującym myśl ludzką, co w przekładzie na nasz język można sformułować w ten sposób, że jest predykatem konstytutywnym myśli i implikującym jeden argument propozycjonalny w postaci dictum i jeden argument przedmiotowy - osobę nadawcy komunikatu. Jest to zawsze osoba pierwsza lub grupa, w imieniu której wypowiada się osoba pierwsza. Modalność rozumiana jest węziej lub szerzej. My zajmiemy się głównie modalnością w jej węższej interpretacji, czyli modalnością epistemiczna. Oznacza ona prawdziwościowy stosunek mówiącego do treści dictum, tzn. czy dane dictum jest orzekane o czymś zgodnie z prawdą, lub inaczej czy treść dictum czemuś przysługuje. Podstawowym predykatem paradygmatu modalności epistemicznej jest predykat prawdy, a sądy logiczne i zdania je zawierające są określane jako zdania asertoryczne. Asercja to wyraz przekonania mówiącego o tym, że dane dictum jest prawdziwie o czymś orzekane, że prawdziwie czemuś przysługuje. Treść tę można by wyrazić 332 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki explicite w sposób następujący: Jestem przekonany, że prawdą jest to, iż p. np. Jestem przekonany, że prawdą jest, iż ten człowiek jest niewinny. Podkreślmy raz jeszcze, że argumentem osobowym predykatu konstytuującego myśl i wykładnika tę myśl reprezentującego nie może być osoba inna niż nadawca komunikatu. W połączeniu z osobą drugą lub trzecią ten sam predykat staje się predykatem podrzędnej propozycji (dictum), która wymaga uzupełnienia modalnością, por.: Jestem przekonany, że prawdą jest to, iż ten czlowiek jest niewinny Obrońca jest przekonany, (że prawdą jest to), iż ten czlowiek jest niewinny Jestem przekonany, że prawdą jest to, że obrońca jest przekonany, (że prawdą jest to), iż ten czlowiek jest niewinny. Przytoczona formuła asercji prawie zawsze występuje w wersji zredukowanej do wyrażenia prawdą jest, lub to prawda, najczęściej w kontekście polemicznym, np.: Prawdą jest, że ten czlowiek jest niewinny To prawda, że ten czlowiek jest niewinny. W językach naturalnych istnieje jednak milcząca konwencja, zgodnie z którą zdań wypowiadanych jako prawdziwe nie zespala się z jawnym znakiem asercji, np.: Ten czlowiek jest niewinny. Natomiast jawny znak jest potrzebny wtedy, kiedy danego zdania nie uznaje się za prawdziwe, bądź nie jest się całkiem pewien jego prawdziwości. W przypadku nie uznania zdania za prawdziwe stosuje się operator negacji. W języku ogólnym jest nim na ogół partykuła nie, & w dyskursie polemicznym zwrot nieprawda, że, np.: Ten człowiek nie jest niewinny Nieprawda, że ten czlowiek jest niewinny. Jak widać "kłamstwo nie różni się niczym od prawdy, prócz tego, że nią nie jest" (S. J. Lec). Dla wyrażenia różnych stopni pewności tego, czy dictum rzeczywiście prawdziwie czemuś przysługuje, istnieje cała seria wyrażeń począwszy od tych, które oznaczają bardzo silny stopień przekonania mówiącego o prawdziwości dictum, a skończywszy na tych, które są bliskie brakowi takiego przekonania. Są to wyrażenia zawieszające asercję. W języku polskim używa się w tym celu 1. osoby liczby pojedynczej czasowników modalnych, 29. Stanisław Karolak, Modalność epistemiczną* 333 form bezosobowych typu wydaje się, bądź przysłówków modalnych, w których treść inkorporowane jest znaczenie pierwszej osoby. Por.: Jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują (S. J. Lec) Jestem pewien, że jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Wydaje mi się, że jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Nie wątpię, że jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Wierzę, że jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Przypuszczam, że jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Niewątpliwie, jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Prawdopodobnie jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują Chyba jedynie ludzie o zdrowych zmyslach wariują. Pomyliłeś się w ocenie Musiałeś pomylić się w ocenie Najwidoczniej pomylileś się w ocenie Może pomylileś się w ocenie Na pewno pomylileś się w ocenie Niemożliwe, żebyś pomylil się w cenie Nie do wiary, żebyś pomylil się w ocenie. Istnieją też specjalne wyrażenia do oznaczania informacji z drugiej ręki. I one służą do zawieszania asercji, np. Podobno rząd podal się do dymisji Podobno Anna wstąpila do zakonu Jacgues Chirac mial powiedzieć, że Francja nie przystąpi antyirackiej Jan rzekomo popelnil plagiat. Zdania z modalnością epistemiczną, których przykłady cechuje tzw. sprawozdawcze ustosunkowanie się do stanów rzeczy. Istnieją także i inne rodzaje ustosunkowań, które zalicza się do szeroko rozurnianeJ modalności. Rzecz polega na użyciu predykatu konstytutywnego innego niż predykat prawdy, ale takiego, który jest z nim niekompatybilny. Zalicza się do nich: 1) predykaty wolitywne (chcieć i formy trybu rozkazującego z inkorpo-rowanym w nich pojęciem chcenia), np. Chcę, żebyś mi wybaczyla wszystkie moje blazenstwa Wybacz mi wszystkie moje blazenstwa Chcę, żebyś przestal palić Przestań palić Sięgaj po laur! Ale nie z cudzej glowy (S. J. Lec) Burzmy Bastylie zanim je zbudują (S. J. Lec) 334 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki 2) predykaty deontyczne (powinien, trzeba, należy itp.), np. Powinieneś się wreszcie ożenić Niejeden żelazny repertuar powinien pójść na zlom (S. J. Lec) Trzeba pomagać slabszym Nawet żeby czemuś przyklasnąć trzeba mieć poczucie taktu (S. J. Lec) Czlowiek, który nie ma litości, winien o nią blagać (S. J. Lec) 3) predykaty optatywne, np. Oby nam się dobrze dzialo Oby cię święta ziemia nie nasila Niechby się wreszcie skończyla ta udręka. Do paradygmatu modalności zaliczane bywają także pytania. Dzieje się tak zapewne dlatego, że są one w pewien sposób związane z modalnością asertoryczną. Mianowicie pytania o rozstrzygnięcie są pytaniami o to, czy danemu dictum przysługuje wartość prawdy, tzn. czy jest ono o czymś prawdziwe, np. Czy pożarty misjonarz ma uważać swoją misję za spelnioną? (S. J. Lec) (Czy można prawdziwie orzec o pożartym misjonarzu, że ma on uważać swoją misję za spełnioną?) Czy produkcja myśli nadąża za przyrostem naturalnym? (S. J. Lec) (Czy można prawdziwie orzec o produkcji myśli, że nadąża za przyrostem naturalnym?) Natomiast pytania o uzupełnienie są pytaniami nie o to, czy dane dictum jest prawdziwe, lecz o to, o czym jest prawdziwe, np. Z kim się tak gwaltownie sprzeczalaś? (O kim można prawdziwie orzec predykat tak gwaltownie się sprzeczalaś; do kogo stosuje się predykat tak gwaltownie się sprzeczalaś) Kogo zabil Brutus? (O kim można prawdziwie orzec predykat zabil Brutus; do kogo stosuje się predykat zabil Brutus?). Na zakończenie niniejszego rozdziału przytoczymy cytat z K. Ajdukie-wicza dotyczący najważniejszej kwestii z zakresu modalności, a mianowicie modalności epistemicznej właściwej zdaniom oznajmującym, które reprezentują sądy logiczne. "Zdania oznajmujące, które w logice nazywamy też zdaniami w sensie logicznym mają pewną własność wspólną, odróżniającą je od wszystkich pozostałych rodzajów zdań. Mianowicie wszystkie zdania oznajmujące i tylko takie zdania są prawdą lub fałszem. Zdanie oznajmujące "Jan pojedzie na urlop" jest prawdą lub fałszem; ani prawdą ani fałszem nie jest 29. Stanisław Karolak, Modalność epistemiczna* 335 natomiast zdanie pytajne "Czy Jan pojedzie na urlop?" ani zdanie rozkazujące "Niech Jan pojedzie na urlop!" Prawdę i fałsz nazywamy wartościami logicznymi. Posługując się tym terminem możemy też powiedzieć, że cechą charakterystyczną zdań oznajmujących, czyli zdań w sensie logicznym, jest to, że mają one jakąś wartość logiczną". Pozostałe rodzaje zdań wartościowaniu logicznemu nie podlegają. 30 Barbara Boniecka Modalność a illokucja "Przegląd Humanistyczny" 11/12, 1984, s. 87-99 Nie będzie chyba przejaskrawieniem sprawy, jeśli się powie, że niemal każda praca lingwistyczna, także i ta z pogranicza lingwistyki i pokrewnych jej dyscyplin nauk humanistycznych, np. logiki czy filozofii, ma ambicję, jeśli nie przedstawienia pełnej koncepcji modalności danego badacza, to przynajmniej dotknięcia tego problemu bodajby poprzez terminologiczne nawiązania, jak np. w książce J. Tokarskiego Fleksja polska, w której słowo "modalny" pojawia się raz i to w takim kontekście, który wcale nie ułatwia czytelnikowi wykształcenia sobie wyraźnego obrazu zjawiska. Tokarski pisze: "(... walcem świat się toczy/ = jak walec/). Porównania wiążą się z momentem subiektywnym skojarzeń obrazowych, wrażeń, uczuć, oceny. Stąd blisko od nich do narzędników mających charakter modalny, np.: Szczęściem schylil się Woźny i tak uszedł śmieci. Wtem wielkim szczęściem dwakroć kichnął Podkomorzy"1. O podobne przykłady potykamy się dosłownie co krok. Wyglądałoby na to, że słów "modalność", "modalny" używa się tak, jakby w świadomości autorów prac, jak i ich czytelników pojęcia te były utrwalone jako absolutnie jednoznaczne, a przecież tak nie jest. Spór o to, co obejmuje termin "modalność", ciągle trwa. Podobne problemy łączą się z użyciem pojęć "akty mowy", "illokucja", "performatywny" pochodzącymi z nowego nurtu zainteresowań nie tylko językoznawców, ale również filozofów języka i teoretyków literatury, mianowicie z pragmatyki. Modalność bywa ostatnio w niektórych opracowaniach wyraźnie łączona z teorią aktów mowy. Takie powiązania obserwujemy np. w artykule K. Pisarkowej, "Rozważania o argumentacji w języku naturalnym"2. Argumentację pojmuje autorka jako typ aktu mowy i umieszcza ją wśród znaków perswazyjnych, które z kolei są nacechowane modalnie. Skuteczność takiego aktu - dowodzi badaczka - uzależniona jest od cechy modalności, która może np. mieć znaczenie imperatywne ('konieczne jest', 1 J. Tokarski, Fleksja polska, Warszawa 1978, s. 95. 2 K. Pisarkowa, Rozważania o argumentacji w języku naturalnym, "Polonica" III 1977, s. 79-88. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 337 'musisz', 'nie wolno ci'), ale i koniunktywne ('możliwe jest', 'prawdopodobne jest'). Owa modalność - kontynuujmy myśl autorki - może mieć postać trybu (imperativus, coniunctivus), postać wskaźników leksykalnych (przysłówki modalne), leksykalno-składniowych (czasowniki modalne) lub składniowych. Wskaźnikiem składniowym jest zdanie warunkowe. W cytowanym niżej przykładzie zostało ono ukryte w strukturze głębinowej: Proszę cię bardzo [jeżeli prośby nie spełnisz] z tego zrobi się skandal. W wywodzie Pisarkowej mamy jeszcze i takie spostrzeżenia. Zdanie warunkowe bywa utożsamiane z implikacją. Implikacja przedstawia takie przekonanie określonego nadawcy, które jeszcze nie zostało potwierdzone w sądzie orzekającym. Cecha taka nazywa się pragmatycznym założeniem lub pragmatyczną supozycją. Zanim nastąpi jej potwierdzenie, implikacja pozostaje możliwością. Hipotetyczność nie jest cechą semantyczną zdania lecz stosunkiem badacza do zdania, czyli własnością pragmatyczną. Tyle z pracy K. Pisarkowej. A oto drugi przykład wiązania modalności z pragmatyką. A. Okopień--Sławińska3, wypowiadając się na temat postaci znaczenia, wyróżniła znaczenie strukturalne, referencyjne, metajęzykowe i pragmatyczne. Znaczenie pragmatyczne polegałoby - według niej - "na relacji między znakiem a nadawcą, który posługuje się tym znakiem w akcie komunikacji z odbiorcą"4. Znaczenie pragmatyczne - twierdzi Okopień-Sławińska - może się ujawniać poprzez różne wzory intonacyjne i kategorie leksykalno-gramatyczne. Ujawnianiu znaczenia pragmatycznego służą np. zaimki osobowe, słowa okazjonalne, tryby gramatyczne, sposoby wyrażania modalności. Jeszcze jeden fragment jej wypowiedzi wyzyskamy tu dla zilustrowania faktu łączenia modalności z pojęciami z teorii aktu mowy. "... Tym, co jakąś sekwencję znaków językowych przekształca w wypowiedź, jest decyzja nadawcza, każdorazowo ustanawiająca fundamentalną dla wszelkiej wypowiedzi relację komunikacyjną: "ja-ty"5. Za semantyczny wykładnik tej decyzji autorka przyjmuje implikowaną ramę modalną, która obejmuje daną sekwencję znaków. Jej stałym ośrodkiem jest "mówię" lub jakiś jego równoważnik. Gdzieś dalej badaczka formułuje myśl, że decyzja nadawcza łączy się z jakąś skierowaną do odbiorcy intencją nadawczą. 3 A. Okopień-Sławińska, Problemy semantyki wypowiedzi: o postaciach znaczenia, [w:] Problemy metodologiczne wspólczesnego literaturoznawstwa, pod red. H. Markie-wicza i J. Sławińskiego, Kraków 1976, s. 295-329. 4 Tamże, s. 317. 5 Tamże, s. 318. 338 V. Modalność, jej typy i formaln A. Okopień-Sławińska zaznacza, że odbiera modalność jako semantyczny współczynnik aktu nadawczo-odbiorczego, jako główny komponent znaczenia pragmatycznego. Tak rozumianą modalność odgranicza od modal-ności jako kategorii gramatyczno-leksykalnej opisywanej w podręcznikach językoznawstwa i twierdzi, że wymaga ona innych narzędzi analizy i interpretacji. Związek między modalnością a illokucją dostrzegał również J. Lale-wicz6. Analizowane przez niego wypowiedzenie Spytała, czy Tadeusz już wrócił, prezentuje - według badacza - dwie składowe sensu zdania: to, o czym ono mówi, oraz sposób ustosunkowania się do adresata w związku z tym, o czym mowa. Czyli wyróżnia się tu pewne dictum (znaczenie, treść) i modalność (modus, funkcję). Lalewicz twierdzi, że potocznie rozróżniamy dziesiątki modalności czy funkcji mówienia i wylicza m.in. takie: pytać, dowodzić, wyjaśniać, powiadamiać, opisywać, opowiadać, prosić, błagać, żądać, nakazywać, odmawiać, potwierdzać, przyrzekać, grozić, nazywać, przywoływać itd. Analiza funkcjonalnego zróżnicowania wypowiedzi winna, według La-lewicza, zmierzać przede wszystkim do wyodrębnienia takich funkcji, które wynikają z immanentnych mechanizmów językowej komunikacji i którym odpowiadają jakieś językowe (w szerokim rozumieniu - także semantyczne) właściwości wypowiedzi. Ilustracją takiego rozumienia funkcji wypowiedzi może być teoria "funkcji językowych" K. Biihlera czy teoria funkcji ilokucyjnych J. Austina, a także liczne koncepcje proponowane przez językoznawców, a stanowiące rozmaite rozszerzenia teorii modalności. Konsekwencją takiego stanowiska Lalewicza jest proponowany przez niego podział wypowiedzi na wypowiedzi "do kogoś" i wypowiedzi "dla kogoś". Przekonanie o możliwości łączenia pojęcia modalności i illokucji naj-eksplicytniej wyraziła jednak J. Labocha w pracy "Składnia żądania w polszczyźnie mówionej" 7. Stanowisko badaczki w kwestii rozumienia naszych terminów zdradza ten przede wszystkim fragment jej wypowiedzi: "W oparciu o definicje modalności jako subiektywnej postawy mówiącego wobec treści wypowiedzi można określić wypowiedzenie żądające jako nacechowane modalnością woluntalną. Jeżeli przyjąć dalej, że postawa mówiącego wobec treści wypowiedzi kształtuje się w akcie mowy ze względu na określony cel komunikacyjny (np. informowanie, sterowanie czyimś zachowaniem, pytanie o coś), to wtedy można postawę mówiącego i równo- 6 J. Lalewicz, Komunikacja językowa i literatura, Wrocław 1975, s. 17 i 51 oraz inne. 7 J. Labocha, Skladnia żądania w polszczyźnie mówionej, "Język Polski" 1981 LXI, s. 32/33. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucją 339 cześnie modalność jako coś, co tę postawę wyraża (językowo, sytuacyjnie, intonacyjnie itp.), łączyć z intencją mówiącego. Można by zatem szeroko rozumieć modalność jako intencję mówiącego, czyli jego cel, zamiar komunikacyjny". * * * Być może takie korelowanie pojęć jest wynikiem wyzyskania po prostu faktu wieloznaczności terminu "modalność" (odwiecznej niemal swobody jego stosowania) i nie całkiem sprecyzowanych jeszcze znaczeniowo terminów młodej ciągle pragmatyki, a wszystko to chyba po to, by dookreślić je, a w konsekwencji zaakceptować je jako zupełnie różne, bądź na odwrót, jako wymienne, bo chyba nie po to, by bawić skojarzeniami i tworzyć błyskotliwe, acz w dalszym ciągu niejasne interpretacje i opisy językowych faktów. Już przy pierwszym czytaniu literatury przedmiotu i wstępnej selekcji informacji zauważa się więcej elementów łączących modalność z illokucją niż elementów różniących oba zjawiska. Spróbujmy wskazać na te więzi. Przyjmuje się, że każda wypowiedź jest modalna, tzn. na znaczenie zdania (wypowiedzi, komunikatów) składają się - powtórzmy za A. A. Ufimcewą8 takie komponenty, jak: nominatywny (nazwanie pojedynczego zdarzenia), denotatywny (odniesienie do pojedynczego konkretnego zdarzenia), komunikatywny (komunikatywne znaczenie), modalny i aktualizacja (odniesienie do sytuacji aktu komunikacyjnego). W pewnym przeciwieństwie do zdań znaczeniom słów brak tych dwu ostatnich. Są natomiast takie komponenty, jak: nominatywny (nazwanie klasy przedmiotów), denotatywny (odniesienie do klasy denotatów), sygnifikatywny (odniesienie do pojęcia klasy przedmiotów) i konotatywny aspekt (ekspresywne, stylistyczne semy). Dodajmy tu jeszcze to, co powiedział na ten temat Z. Klemensiewicz9: "Wyraz jest tylko odnośnym znakiem przedstawienia lub stosunku przedstawień, wypowiedzenie jest znakiem postawy mówcy względem treści przedstawionej". Z kolei M. R. Mayenowa10 tę samą myśl formułuje słowami: "Informacja przysługuje tylko wypowiedziom, nie przysługuje słowom". 8 A. A. Ufimceva, Tipy slovesnych znakov, Moskva 1974, E. 27. 9 Z. Klemensiewicz, Skladnia opisowa wspólczesnej polszczyzny kulturalnej, Kraków 1937, s. 10. 10 M. R. Mayenowa, Poetyka teoretyczna. Zagadnienia języka, Wrocław 1974, s. 139. 340 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki Najnowsza Gramatyka współczesnego języka polskiego11 w tomie Sklad-nia komponent modalny zapisuje w następujący sposób: przy czym zmienna modalna reprezentuje składnik, który zajmuje najwyższe miejsce w hierarchii składników zdania, dominuje on nad zmienną temporalną i lokatywną i nad podstawową strukturą predykatowo-argumentową (PSPA), czyli dictum i wyraża - najogólniej rzecz biorąc - postawę mówiącego względem prawdziwości/fałszywości treści PSPA, czyli jego przekonanie o prawdziwości/fałszywości charakterystyki wskazanego przedmiotu lub o prawdziwości/fałszywości relacji wiążącej wskazane przedmioty, a ponadto znaczenia nieasertoryczne. Rozwiązanie problemu modalności zaproponowane w tej gramatyce jest wynikiem wyboru stanowiska, które wykształcało się latami i co do którego nie miała wątpliwości większość badaczy. A. Wierzbicka12 elementarną strukturę wypowiedzenia zapisywała np. tak - M, że S jest P. Znaczyłoby to, że zdanie w "lingua mentalis" zawiera 1) podmiot (S), czyli znak tego rzeczywistego obiektu, który mówiący "ma na myśli"; 2) predykat (P), znak cechy (relacji); 3) ramę modalna (M), znak stosunku mówiącego do stanu rzeczy, w którym przedmiotowi S przysługuje cecha P. Podobnie wypowiada się też I. Bellert13 i K. Polański14. M. Grepl15 obmyślił dla faktu obligatoryjności składnika modalnego w każdym wypowiedzeniu następujący zapis: (Part) + Modus + Rodzaj końcowej intonacji Według niego, jest to podstawowy schemat modalny. W obrębie tego modelu mogą się realizować różne modalne typy wypowiedzeń (wypowiedzenia oznajmujące, pytające, rozkazujące, życzące). Ten abstrakcyjny schemat modalny odnosiłby się przy tym w zasadzie do wszystkich języków słowiańskich. 11 M. Grochowski, S. Karolak, Z. Topolińska, Skladnia, pod red. Z. Topolińskiej, Warszawa 1984, s. 29. 12 A. Wierzbicka, Kategoria semantyczna ramy modalnej, [w:] "Prace Komisji Słowianoznawstwa" 1971 nr 23, s. 179-182. 13 I. Bellert, Niektóre postawy modalne w interpretacji semantycznej wypowiedzeń, [w:] "Prace Komisji Słowianoznawstwa" 1971 nr 23, s. 155-169. 14 K. Polański, Skladnia zdania zlożonego w języku górnolużyckim, Wrocław 1967. 15 M. Grepl, K podstate moddlnosti, [w:] Otdzky Slovanske Syntaxe III, Brno 1973, s. 23-38. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 341 Należy tu jeszcze koniecznie podkreślić, że składnik M eksponowany był w różnych metodologiach badawczych. Generatywista R. Rużićka16 rozlicza się z elementem M już w pierwszej regule wyjściowej: (1) |#| S |#|-> |M|Nom0+Prad P (kompleks nominalny + fraza predykatywna); w regule drugiej (2) . . M- Imph (H), Jak więc widać, R. Rużićka wyróżnia cztery modalności tworzące wolne kombinacje (1. pytającą - Int, 2. rozkazującą - Imp, 3. prognostyczno-hipotetyczną i woluntalną - H, 4. przeczącą - Neg) i piątą (hortatywny rozkaźnik Imph) nie łączącą się z żadną z nich. Nieobecność M oznacza modalność oznajmującą. P. Sgall17 zapisywał takie zdanie tak: Zdanie -> Pred - Modal czyli modalność pojmował jako konstytutywną charakterystykę całego zdania na równi z predykacją. Przekonanie o obligatoryjnym i konstytutywnym statusie składnika M w wypowiedzeniu bierze się z uwzględnienia przy budowie definicji modalności wszystkich (tzn. czterech podstawowych) składników aktu porozumiewania się, tj. nadawcy, odbiorcy, rzeczywistości poza językowej i tekstu. Definicje modalności wprost wymieniają zazwyczaj dwa, które obligatoryjnie implikują pozostałe, przy czym za każdym razem wyboru dokonuje się ze względu na cel komunikatywny. W najnowszej gramatyce o modalności mówi się, że jest wyrazem stosunku między wypowiadanym przez nadawcę wyrażeniem zdaniowym a treścią tego wyrażenia (a sytuacją pozajęzykową, o której mowa), a także wyrazem stosunku nadawcy do 16 R. Rużićka, Studien żur Theorie der russischen Syntai, Berlin 1966, porównaj z pracą R. Zimek, Modalnost' wyskazywanija a jejo glubinnaja struktura, [w:] Otdzky Slovanske Syntaxe III, Brno 1973, s. 111-119. 17 P. Sgall, Generatwni popis jazyka a ćeskd deklinace, Praha 1967, s. 82-87. Zob. też R.. Zimek, Modalnost'... 342 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki treści wypowiadanego przez siebie wyrażenia zdaniowego18. M. Świdziń-ski19 modalność utożsamia wprost z postawą nadawcy wobec odbiorcy. Dla T. Milewskiego20 modalność to pewien stosunek treści wypowiedzenia do rzeczywistości. Według A. Wierzbickiej21 modalność jest sposobem ujęcia treści sądu przez mówiącego, jest postawą mówiącego wobec treści wypowiedzi, w innej zaś pracy22 jest stosunkiem mówiącego do przedstawionego stanu rzeczy. W każdej z wymienionych tu (ale i bardzo wielu pominiętych) definicji modalności mówi się o relacji między takimi komponentami aktu komunikacji, jak treść wypowiedzi (T) - rzeczywistość (R); nadawca wypowiedzi (N) - treść wypowiedzi (T); nadawca (N) - treść wypowiedzi (T) - rzeczywistość (R); nadawca (N) - odbiorca (O) itp. Słowo "relacja" ma tu swoje synonimy w słowach "postawa", "stosunek". Bez względu na to, które z komponentów aktu komunikacji zostaną w definicji skorelowane, wypowiedź ma nadal swego twórcę, nadawcę, jest wypowiedzią o rzeczywistości pozajęzykowej, ale bywa że i językowej, i nadal (w normalnych warunkach) jest wypowiedzią skierowaną do kogoś. Można by powiedzieć, że modalność jest rodzajem określonej ingerencji autora wypowiedzi we własny tekst, czyli zaznaczeniem jego postawy wobec fragmentu rzeczywistości za pośrednictwem odpowiednio sformułowanego tekstu, zatem: N - T - R - O. Określenie "odpowiednio sformułowany" jest korelatem wcześniejszego "ingerencja". Dopowiedzmy jeszcze: czyli swoista kalkulacja myślowa nadawcy, tj. akt mentalny wyrażony językowo, który zakłada spełnienie ściśle określonego przez nadawcę celu komunikacyjnego (celów komunikacyjnych)23 wobec odbiorcy. Aspekt komunikacyjny, relacja celowościowa, zamiar komunikacyjny - te rzeczy w dyskusji nad modalnością zawsze były mocno akcentowane. Przez niektórych badaczy ów aspekt był nazywany wprost "projekcją widzenia określonego wycinka świata pozajęzykowego, dokonaną przez mó- 18 R. Grzegorczykowa, K. Kallas, K. Kowalik, R. Laskowski, A. Orzechowska, J. Puzynina, H. Wróbel, Morfologia, pod red. R. Grzegorczykowej, R. Laskowskiego H. Wróbla, Warszawa 1984, s. 132. M. Świdziński, Analiza semiotyczna wypowiedzeń pytajnych we wspólczesnym języku polskim, Studia Semiotyczne IV. Wybór i wstęp J. Pelc, Wrocław 1973, s. 221 i in. 20 T. Milewski, Językoznawstwo, Warszawa 1967, s. 95/96. A. Wierzbicka, P. Wierzbicki, Praktyczna stylistyka, Warszawa 1970, s. 208. 22 A. Wierzbicka, Dociekania semantyczne, Wrocław 1969, m.in. s. 17. 23 Intencję mówiącego, czyli jego cel, zamiar komunikacyjny jako cechę definicyjną modalności eksponuje Encyklopedia wiedzy o języku polskim, Wrocław 1978. Zob. hasło "zdanie żądające". 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 343 wiącego w określonej sytuacji mówienia"24. Owa projekcja rzeczywistości w tekst językowy czy - jak mówi D. Rytel25 - owo "wyróżnianie możliwych światów, w których opisywane zdarzenia w wypowiedzeniu mogą lub muszą wystąpić", jest jedną z wielu projekcji możliwych, pochodną sposobu widzenia rzeczywistości przez konkretnego mówiącego, co się potem zatwierdza w nastawieniu, np. weryfikującym, kontemplacyjnym czy normatywnym, regulującym, projektującym określone stany rzeczy widocznym w stylu wypowiedzi (naukowy, poetycki, urzędowo-prawny)26. Co zaś do obszaru znaczeń objętych pojęciem postawa modalna, to jest on bardzo rozległy dla jednych i znacznie mniejszy dla drugich. Według pierwszych, obejmuje ona zarówno znaczenia natury intelektualnej, tj. znaczenia pewności, prawdopodobieństwa, przypuszczenia, możliwości, wątpliwości; znaczenia wolitywne, tzn. pragnienia, zamiary, życzenia, nakazy, zakazy, rozkazy, jak i znaczenia emocjonalne, np. zdziwienie, zdenerwowanie, zachwyt, oburzenie, irytacja, żal27. Dla drugich byłby to węższy krąg zagadnień związanych wyłącznie z logiczną kategorią prawdziwości i fałszu lub inaczej realności i nierealności. Potwierdzenia takiej lub innej postawy modalnej w badanym wypowiedzeniu szuka się poprzez budowanie parafraz tych wypowiedzeń, np. Jan śpi. ma swoją parafrazę w zdaniu: Prawdą jest, że Jan śpi.28; poprzez nazywanie ich expressis verbis, tzn. za pomocą tzw. psychologicznych czasowników typu: sądzę, obawiam się, spodziewam się, dziwię się, przypuszczam, chcę, proszę, pytam, także zabraniam, pozwalam, zgadzam się, obiecuję, przysięgam, np. Żądam, żeby przyszedł. Zdania z takimi czasownikami można przekształcać w synonimiczne wypowiedzenia. Zdanie powyższe więc w wypowiedzenie o postaci Niech przyjdzie. Por. też Powiedz, kto napisal Hamleta. = Kto napisal Hamleta?, Wymień królów-Piastów. = 24 Mamy tu na uwadze sposób widzenia modalności autorów konspektu gramatyki współczesnego języka polskiego. Zob. więc Gramatyka języka polskiego (uklad treści, tezy, propozycje), oprać, zbiorowe M. Grochowski, S. Karolak, K. Kowalik, R. Laskowski, A. Orzechowska, Z. Topolińska, s. 6 i 12. 25 D. Rytel, Leksykalne środki wyrażania modalności w języku czeskim i polskim, Wrocław 1982, w szczególności s. 13/14. 26 Por. J. Bartmiński, Derywacja stylu, [w:] Pojęcie derywacji w lingwistyce. Praca zbiorowa pod red. J. Bartmińskiego, Lublin 1981, głównie s. 40. 27 Można wydzielić sześć takich grup znaczeń emocjonalnych: radość, zmartwienie, gniew, nadzieja, strach, zdziwienie. Cyt. za A. A. Jordanskaja, Próba leksykograficznego opisu znaczeń grup rosyjskich slów oznaczających uczucia, [w:] Semantyka i slownik, Wrocław 1972, s. 105-123. 28 Przykład zaczerpnięto z tomu Skladnia najnowszej Gramatyki wspólczesnego języka polskiego, Warszawa 1984, s. 27. 344 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki Którzy królowie byli Piastami?29 Czasowniki te cechuje więc umiejętność organizowania ramy modalnej dla właściwej treści wypowiedzenia, czyli - idąc głębiej - na właściwą treść wskazuje się tu za pomocą elementarnych jednostek semantycznych, zwanych łndefinibiliami językowymi, więc owego sądzę, chcę, nie chcę, czuję A. Wierzbickiej30. Oto niektóre przykłady ram zaproponowanych przez badaczkę: Deszcz! rama: Sądzę, że deszcz. Spadnie. " Chcę, żebyś wiedział, że on spadnie. Gdzie on jest? " Chcę, abyś powiedział zdanie o postaci: "On jest w miejscu. .." Cholera! " Czuję złość. = Czuję się tak, jak czujemy się zwykle, gdy coś się dzieje wbrew naszej woli. Jan też przyszedł, ramy: Sądzę, że wiesz, że różni ludzie przyszli. Chcę żebyś wiedział, że Jan przyszedł. Potwierdzenia takiej lub innej postawy modalnej w danym wypowiedzeniu szuka się zatem po prostu w przekładzie na inny język, która to metoda okazuje się niezastąpiona, gdy postawy modalne wyrażane są im-plicytnie, tzn. za pomocą form trybu (Byłbym się zabił!), intonacji (Zasnął? - Zasnął.), wyrazów modalnych, głównie przysłówków (Właściwie nie pada.. Przyniósł aż dziesięć), zwrotów modalnych (Głowę daję.., Coś ty!?), wypowiedzeń aluzyjnych (Gorąco mi., Ależ tu duszno! = Otwórz okno!). Badacze przedmiotu podkreślają ponadto szczególną rolę modalności przy budowie tekstu wielozdaniowego jako spójnego. Z badań A. Wierzbickiej31 wynika np., że treść spójnego tekstu wielozdaniowego odznacza się charakterystycznym przeplotem twierdzeń (lub negacji) i presupozy-cji; dla większości presupozycji odnaleźć można w poprzedzającym tekście twierdzący (przeczący) antecedens, dla większości twierdzeń (i przeczeń) odnaleźć można w zdaniach następujących echa w postaci presupozycji. Badaczka konkluduje: "tak więc gra modusów: «chcę, żebyś wiedział AI»; «wiem. że wiesz AI - dowiedz się A2 » - to jeden z podstawowych aspektów spójności semantycznej tekstów wielozdaniowych". * * * Powyższe stwierdzenia w kwestii modalności pewnikami - co prawda - jeszcze nie są, ale są wynikiem uogólnień poglądów znacznej liczby 29 Dwa ostatnie przykłady pochodzą z pracy M. Świdzińskiego, Analiza semiotycz-na..., s. 226. 30 A. Wierzbicka, Dociekania..., passim. 31 Tamże, s. 138. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 345 badaczy tego problemu. Taka selekcja problemów, dokonana na podstawie ogromnego materiału prezentującego często informacje sprzeczne, niepełne i pochodzące z różnych metodologii badawczych, ma nam ułatwić równocześnie uporządkowanie naczelnych myśli z teorii aktu mowy, mających odniesienie do modalności. Wyjdźmy od stwierdzenia, które sprowadza się do słów: "Każdy akt mowy musi być jakiegoś illokucyjnego rodzaju"32. Znaczy to, że mówiąc np. Ten pies jest zły.33, nadawca tekstu nie tylko robi określony hałas, który można fonetycznie opisać, ale wypowiadając to zdanie, może np. ostrzegać innych przed wiadomym zwierzęciem, może komuś wyjaśniać, dlaczego pies jest uwiązany, może też polecać go jako dobrego stróża lub przedstawiać cechy psa, gdy pada pytanie Czy ten pies mógłby pogryźć turystów? Trzecim działaniem, jakie przypisuje się wypowiedzi, to wpływanie na zainteresowanych, więc np. wypowiedzenie takie może pomagać zrozumieć, dlaczego pies jest uwiązany, może przekonać co do wartości psa jako stróża itp. To, że nadawca mówi Ten pies jest zły., J. L. Austin34 nazwał aktem lokucyjnym. To, że wypowiadając się, ostrzega (wyjaśnia, poleca, zeznaje) - aktem illokucyjnym. To, że przez swoją wypowiedź nadawca kogoś powstrzymuje (wpływa na kogoś, przekonuje), Austin nazwał aktem perlokucyjnym. Lokucyjność, illokucyjność i perlokucyjność to trzy aspekty tego samego działania językowego. Studiując w szczególności prace dwóch badaczy ze szkoły Ludwiga Wittgensteina, tzn. prace J. L. Austina i J. R. Searle'a, dowiadujemy się, że "wytworzenie empirycznego zdania w określonych warunkach jest aktem illokucji i akt ten stanowi podstawową jednostkę komunikacji językowej". Mówiąc inaczej, ale ciągle cytując Searle'a, "istotną cechą każdego zjawiska komunikacji językowej jest to, iż zawiera ona akt językowy (=mowny)". "Uznanie znaku za komunikat wynika z przeświadczenia, że został on wytworzony przez kogoś z taką właśnie intencją" - twierdzi Searle i ilustruje tę własność illokucji przykładem pisma Majów. "Gdybyśmy byli pewni - 32 Zob. m.in. J. Szymura, Między językoznawstwem generatywnym a filozofią języka potocznego. Uwagi o lingwistycznej teorii aktów mowy J. M. Sadocka, "Biuletyn" PTJ XXXVI 1978, s. 145. 33 Główne założenia teorii aktu mowy oraz ilustracje przykładowe przedstawiamy, korzystając ze szczegółowego opisu tej teorii zawartego w pracy: W. Kallmeyer, W. Klein, R. Mayer-Hermann, K. Netzer, H. J. Siebert, Lektiirekolleg żur Teitlinguistik, Band 1: Einfuhrung, Athenaum Fischer Taschenbuch Yerlag, Frankfurt am Main 1974, s. 17-24. 34 J. L. Austin, How to do Things with Words, Oxford 1955. Gruntowne przedstawienie teorii Austina mamy też w pracy Eike von Savigny, Die Philosophie der normalen Sprache. Eine kritische Einfuhrung in die "ordinary language philosophy", Frankfurt 1969, s. 127-131. 346 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki wywodzi badacz - że pismo Majów, owe znaki na kamieniach, są skutkiem, powiedzmy, erozji wodnej, to nie istniałby problem odczytywania ich, ani nawet nie nazwanoby ich hieroglifami. Obejmowanie ich mianem komunikacji językowej nieodzownie implikuje ich powstanie jako aktów mowy."35 Spostrzeżenie Searle'a dotyczące intencjonalności illokucji koresponduje z tzw. Zasadą Kooperacji (Z.K.) P. Grice'a36, która rządzi racjonalną wymianą słów. Konwersacja w normalnych warunkach jest przynajmniej w pewnym stopniu aktem współpracy. "Każdy uczestnik wiąże z nim cel lub zbiór celów w pewnej mierze wspólny, a co najmniej akceptuje jakiś wspólny jego kierunek."37 Zacytujemy w tym miejscu jeszcze jeden fragment z jego pracy, aby podkreślić przy interpretacji illokucji istnienie szczególnie mocnej więzi między N a O. P. Grice pisze: "... każdy, komu zależy na zasadniczych celach konwersacji czy komunikacji (takich jak udzielanie i odbieranie informacji, wpływanie na innych i podleganie wpływowi innych), jest, w odpowiednich okolicznościach, zainteresowany w uczestniczeniu w takich wymianach słów, które są owocne tylko przy założeniu, że prowadzi się je w sposób zgodny z ZK i maksymami."38 Wygląda więc na to - posłużmy się tu słowami z pracy E. Grodzińskie-go39 - że jeśli będziemy daną wypowiedź rozpatrywać z uwzględnieniem intencji, z którą autor ją wygłasza, to wypowiedź taka staje się aktem illo-kucyjnym. Ową odmienną za każdym razem intencję wypowiedzi J. Austin określił mianem "mocy illokucyjnej", która bywa utożsamiana po prostu ze znaczeniem40. 35 J. R. Searle, Czym jest akt mowy?, "Pamiętnik Literacki" LXXI 1980, z. 2, s. 242. Przekł. H. Buczyńska-Garewicz według J. R. Searle, What is a Speech Act?, [w:] The Philosophy of Language, Oxford 1971, s. 39-46. 36 H. P. Grice, Logika a konwersacja, [w:] Język w świetle nauki, Warszawa 1980, s. 96. Przekł. B. Stanośz. Tytuł oryginału H. P. Grice, Logic and conversation, [w:] Syntax and semantics, vol. II, wyd. P. Cole i J. L. Morgan, New York-San Francisco-London: Academic Press 1975, s. 41. 37 Tamże, s. 96. 38 Tamże, s. 100. Co zaś do maksym: chodzi tu o maksymę ilości mówiącą "Niech twój wkład w konwersację zawiera tyle informacji, ile jej potrzeba dla aktualnych celów wymiany", jakości, która mówi "staraj się, by twój wkład w konwersację by) prawdziwy.", stosunku - "Niech to, co mówisz, będzie relewantne" oraz sposobu, która głosi - "Wyrażaj się przejrzyście!" Zob. w tym względzie s. 97 cytowanej wyżej pracy Grice'a. 39 E. Grodziński, Wypowiedzi perfarmatywne. Z aktualnych zagadnień filozofii języka, Wrocław 1980, s. 108/109. 40 Por. J. L. Cohen, Do Illocutionary Forces Exist?, [w:] Symposium on J. L. Austin. Oprać. K. T. Fann, London 1969, s. 420-444. Zob. też J. Szymura, Miedzy językoznawstwem generatywnym..., s. 134 i in. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 347 Zastanówmy się teraz razem z J. R. Searle'em41 nad tym, co konstytuuje określonego rodzaju akt. Jakie są wspólne cechy np. takich illokucji: (1) Czy Jan opuści pokój? (2) Jan opuści pokój. (3) Janie, opuść pokój! (4) Chciałbym, żeby Jan opuścił pokój. (5) Jeśli Jan opuści pokój, ja uczynię to samo. Dla wymienionych wyżej aktów będących: pytaniem, stwierdzeniem, żądaniem, pragnieniem, warunkowym wyrażeniem intencji wspólna będzie treść, coś w rodzaju "Jan opuści pokój", czyli wspólne będzie mówienie o tej samej osobie i orzekanie o niej tej samej rzeczy w każdym z tych aktów illokucyjnych. Ze względu na brak lepszego słowa Searle proponuje tę wspólną treść nazwać zdaniem (propositiori). Aby ją wyodrębnić, stosuje następujący zapis: Twierdzę, że Jan opuści pokój. Pytam, czy Jan opuści pokój. itd. Jak więc widać, Searle odróżnia akt illokucji od zdaniowej treści aktu illokucji. Inaczej mówiąc, z semantycznego punktu widzenia da się w zdaniu rozróżnić wskazówkę zdaniową i wskazówkę siły illokucji. Formułując myśl innymi jeszcze słowami, można powiedzieć za Searle'em, że każde ze zdań używanych do spełnienia aktów illokucji ma dwie (niekoniecznie rozdzielne) części: element wskazujący treść i element wskazujący funkcję. Element wskazujący funkcję pokazuje, w jaki sposób treść ma być odebrana, czyli jaką siłę illokucyjną ma wypowiedź. Jeśli pozbieramy informacje z różnych prac poświęconych pragmatyce, to się okaże, że rozpoznaniu funkcji służą: kontekst słowno-sytuacyjny, intonacja osoby mówiącej, także gestykulacja, wyraz twarzy i mimika no i expressis verbis wyrażające moc illokucyjną czasowniki illokucyjne lub w innej terminologii explicite performatives, np. mówię, obiecuję, przestrzegam, przypominam, uprzedzam42. J. Searle43 wśród wskazówek funkcji wymieniał przede wszystkim (dla języka angielskiego) porządek słów, akcent, intonację, interpunkcję, tryb czasownika i wreszcie całą grupę słów performatywnych typu: przepraszam, ostrzegam, stwierdzam itd. Często w rzeczywistych sytuacjach mówienia - według badacza - "kontekst może pokazywać, jaka jest si- 41 J. R. Searle, What is a Speech Act?, s. 244/245. 42 Za E. Grodzińskim, Wypowiedzi performatywne, s. 109. 43 J. Searle, What is a Speech Act?, s. 246. 348 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki ła illokucji wypowiedzi, bez potrzeby szczegółowej wskazówki ukazującej funkcję". R. Ohmann44, objaśniając możliwości stosowania teorii aktów mowy w analizie dzieł literackich, wymienił dla analizowanego przez siebie utworu kilkadziesiąt illokucji, m.in.: illokucję rozstrzygającą, postanowienie, życzenie, krytykę, obietnicę, ocenę, odmowę, prośbę, usprawiedliwienie, zaatakowanie, wyjaśnienie, pytanie, odpowiadanie, stawianie zarzutu, sprzeciw, odrzucenie zarzutu, kontroskarżenie, przeprosiny, modlitwę, rezygnację, podziękowanie, rozkaz, radę, przypuszczenie, błaganie, zgodę, przyrzeczenie, żądane, domaganie się, zakończenie czegoś. Gdzie indziej45 na liście illokucji znalazły się u Ohmanna: stwierdzenie, przyznanie racji, zapytanie, rozkazanie, polecenie, obietnica, grożenie, prośba, deklaracja, zapewnienie, zachęta, usprawiedliwienie, przypuszczenie, zdanie sprawy, nakłanianie, wyjaśnianie, asercja, przeczenie, namawianie, łajanie, postanowienie, przysięga lojalności, odmowa, komplement, podziękowanie, skarga, epitet, odpowiedź, opowiadanie fabuły. Sam Austin46 grupował czasowniki nazywające typ aktu, wydzielając: werdyktywa (np. orzekać, rozstrzygać, ustanawiać, uważać za coś, mianować, ogłosić winnym, uznać za słuszne); exercytywa, zwane też aktami sterującymi (np. rozkazywać, polecać, zakazywać, zalecać, prosić, proponować, ostrzegać, pozwalać, odradzać, popierać, pochwalać); komisywa, czyli odwrotność sterujących, tj. "zobowiązujące" (np. obiecywać, ślubować, przysięgać, podejmować się); konduktywa (np. przepraszanie, dziękowanie, gratulowanie, współczuć, okazywać szacunek, krytykować, brać za złe, żałować czegoś, chwalić, pozdrawiać, witać, życzyć czegoś, błogosławić, przeklinać, wyzwać, pozwalać sobie); ekspozytywa (twierdzić, przeczyć, podkreślać, zauważyć, pytać, zawiadomić, odpowiadać). Obowiązkowo należy tu podkreślić, że w każdej pracy poświęconej teorii aktu mowy jako szczególnie ważny w rozstrzyganiu mocy illokucyjnej wypowiedzi uznaje się kontekst. Przypisuje mu się przy tym m.in. znaczenie aktu pośredniego (illokucji pośredniej), czyli znaczenie, które pojawia się, 44 R.. Ohmann, Literatura jako akt, "Pamiętnik Literacki" LXXI 1980, z. 2, passim. Przekl. B. Kowalik, W. Kajka według R. Ohmann, Literaturę as Act, [w:] Approaches to Poetic. Ed. S. Chatman, New York-London 1973, s. 81-107. 45 R. Ohmann, Mowa, dzialanie, styl, [w:] Znak, styl, konwencja, Warszawa 1977, s. 122-145. 46 J. L. Austin, Żur Theorie der Sprachakte (How to do Things with Words), Deutsche Bearbeitung von Eike von Savigny, Stuttgart 1972. Tu cytujemy za W. Cockiewicz, Wlaściwości i uwarunkowania komunikacji językowej sportowców podczas gier zespo-lowych, [w:] Z zagadnień slownictwa wspólczesnego języka polskiego, Wrocław 1978, s. 91/92. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 349 gdy "sposób użycia zdania nie odpowiada jego formie zewnętrznej."47 Oto przykład i interpretacja przykładu cytowane za J. Szymurą48. "Wypowiedzenie zdania pytającego Can you close the door? wydaje się nie zawierać w swoim znaczeniu części określającej prośbę, z powodzeniem jednak może być zastosowane do dokonania illokucyjnego aktu proszenia o zamknięcie drzwi. Zdanie to nie znaczy, że mówiący prosi, ale pociąga za sobą to, że słuchacz rozumie, iż jest proszony o to, aby zamknął drzwi." Takie przekazywanie przez mówiącego i odbieranie przez słuchacza informacji nie objętych językowym znaczeniem danej wypowiedzi mamy np. w aluzyjnym49 (implikującym) wypowiedzeniu Nie masz pojęcia, jak bardzo podobasz mi się w fartuszku, którym żona może skłonić męża do tego, aby zajął się obiadem. Jak więc widać, te i podobne tym impłikatury konwersacyjne50 pozostają szczególnym przypadkiem celowego, racjonalnego zachowania. "Akt illokucyjny wykonany przez powiedzenie tego zdania może polegać - powiedziałby R. Ohmann51 - na żądaniu, domaganiu się, proszeniu, błaganiu, lecz jego właściwa moc określona jest przez kontekst, ale jasne, że podmiot wypowiedzi próbuje siłą swej wymowy pokierować i wyznaczyć przyszłe zachowanie swego odbiorcy." Myśl tę pragniemy uzupełnić pewnym przykładem zaczerpniętym z książki Lekturekolleg żur TextlinguistilL2. Jeśli gdzieś, tzn. w innych społeczeństwach, gdzie panują inne konwencje, zły pies (patrz przykład na s. 94) znaczy tyle, co wytwór szatana, przed którym przede wszystkim należałoby się przeżegnać, wówczas wypowiedź Ten pies jest zly, spełniłby akt wezwania (do przeżegnania się). Przechodzimy teraz już do ostatnich paraleli między modalnością a il-lokucją. Dostrzegamy je - o ile tak można powiedzieć - w ściśle pozagra-matycznym wymiarze obu zjawisk. Twierdzi się powszechnie np.. że ludzka komunikacja jest regulowana w sensie systemu znaków, ale w powiązaniu z zależnościami zdarzeniowymi (= socjalizacja wypowiedzi językowych). Austin wyraźnie motywował ten fakt, mówiąc, że np. dziecko nie uczy się jedynie określonych wypowiedzeń językowych (znaków), lecz także związa- 47 Za J. Szymurą, Między językoznawstwem genemtywnym..., s. 138. 48 Tamże, s. 139. 49 Por. K. Kleszczowa, K. Termińska, Nakłaniające zdania aluzyjne, "Język Polski" LXIII 1983, z. 1-2, s. 37. 50 H. P. Grice, Logika a konwersacja. Zob. również B. Bartschat, Struktur und Funktion yerbaler Auffordenmgen, "Linguistische Studien", Reihe A, Arbeitsberichte 98, Berlin 1982, s. 87 i in. 51 R. Ohmann, Literatura..., s. 270. 52 W. Kallmeyer, W. Klein, R. Meyer-Hermann i in., Lekturekolleg..., s. 21. 350 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki nych z tymi wypowiedziami zachowań w swoim otoczeniu. Dziecko tworzy własne przedstawienie rzeczywistości. Nie wydziela ono z kompleksu rzeczywistości jakiegoś określonego obiektu, np. "hau hau", lecz używa tej wypowiedzi także w różnych sytuacjach, aby zwrócić uwagę partnerów komunikacji na to, że np. gdzieś tam można zobaczyć lub usłyszeć psa, że ono chciałoby do niego pójść lub że się psa boi. Jak dalece nie da się zdyferencjować dziecięcych wyobrażeń rzeczywistości, ilustruje przykład: wszyscy dorośli stojący obok śmieją się, kiedy dziecko w ZOO sarnę kwalifikuje "hau hau". Dla dziecka wszystkie czworonogi są "hau hau". Dziecięce przedstawienie rzeczywistości (jak i u wszystkich ludzi) polega na hipotezie, która będzie - rzecz jasna - wkrótce zrewidowana i zastąpiona inną. Jak dalece by się nie dyferencjowało rzeczywistości, to rzeczywistość ta w naszym przedstawieniu formowana jest na kształt obrazu, który nazywa się modelem rzeczywistości53. Jak to usiłowaliśmy cały czas pokazywać owo modelowanie zdradzają illokucje. Rekonstrukcje ewentualnych interesujących aktów mowy mają - co zostało ostatnio dowiedzione - szczególną wagę w interpretacji tekstów literackich54, w interpretacji tekstów literackich, ale i w wyróżnianiu za pośrednictwem wydzielonych przez Austina i Searle'a typów illokucji (tekstowej) wzorców tekstu i w opisie stylów dzieł55. R. Ohmann56 twierdził np., że "w sztuce akcja oparta jest na toku illokucji"; "illokucje są czynnikiem, dzięki którym rozwija się akcja sztuki"; "akty illokucyjne posuwają sztukę naprzód"; "tak jak illokucje stwarzają poprzez akcję utworu zwalczające się wzajemnie rzeczywistości, tak samo stopniowo określają one rodzaj rzeczywistości rządzący całym dziełem." * * * Mówiąc to wszystko, co zostało powiedziane, usiłowaliśmy wypunktować momenty zbieżne między oboma pojęciami, tj. pojęciem modalności a pojęciem illokucji. Mamy nadzieję, że czytelnik tego tekstu dostrzega na równi z autorem pracy to, że zbieżności te dotyczą następujących aspektów: 53 Tamże, s. 23-24. 54 A. I A. Kasher, Akty mowy, konteksty i cenne wieloznaczności, "Pamiętnik Literacki" LXXI 1980, z. 2, s. 301-305. Przeł. G. Cendrowska. 55 Por. B. Sandig, Stilistik - Sprachpramatische Grundlegung der Stilbeschre-ibung, (Walter de Gruyter Studienbuch), Berlin-New York 1978. Dla celów naszego tutaj wykładu korzystamy z recenzji tej książki autorstwa K. Pisarkowej zawartej w "Biuletynie" PTJ XXXVII 1980, s. 161-169. 56 R. Ohmann, Literatura..., s. 274/27. 30. Barbara Boniecka, Modalność a illokucja 351 1) oba pojęcia odnoszą się do zjawisk natury semantycznej, tj. oba odnoszą się do komunikowanych odbiorcy postaw nadawcy tekstu, autora wypowiedzi; na określenie tych postaw w obu ujęciach odnajduje się podobne lub jednakowe wykładniki bądź w formie eksplicytnej (czasowniki psychologiczne typu: twierdzić, nakazywać, pytać), bądź implicytnej (leksykalne formy wyrażania modalności, tryby czasownikowe, iłlokucje pośrednie, intonacja, gesty, mimika, kontekst sytuacyjny); 2) zarówno modalność, jak i illokucje traktuje się jako obligatoryjny komponent znaczenia; obligatoryjność tę tłumaczy się celowościowym, intencjonalnym charakterem ludzkiej konwersacji; 3) w obu wypadkach technicznym zabiegiem stosowanym na potwierdzenie konstytutywnego charakteru owych komponentów są tłumaczenia wypowiedzeń na inny język, język mentalny, parafrazowanie, budowanie specjalnych ram; 4) oba pojęcia służą kreacji obrazu świata, modelowaniu rzeczywistości, w konsekwencji typologii zjawisk (także językowych); 5) oba pojęcia mają konotacje translingwistyczne, tekstowe, pomagają wykrywać teksty jako spójne integralne części. Orientacja zdobyta w toku dotychczasowego przeglądu literatury przedmiotu jedynej liczącej się różnicy między rozpatrywanymi pojęciami pozwala nam upatrywać w kontekstowym składniku aktu komunikacji. Uświadamiamy sobie niniejszym bardziej niż kiedykolwiek fakt, że zainteresowanie pragmatyką zaczyna się w momencie wejścia w kontekst otaczający analizowaną wypowiedź. Wejście w kontekst (także konwencjonalny) pozwala z większą odpowiedzialnością wypowiadać się badaczowi na temat zamiarów, intencji czy lepiej preferencji nadawcy, pozwala pewniej rozpoznawać jego cele i postawy57. Sądzimy, że takie zadanie stawiane pragmatyce, istotnie, wynika z poszerzenia rozumienia modalności, która tradycyjnie ograniczała swoje pole działania zasadniczo do wypowiedzeń. Mamy tu na uwadze, w gruncie rze- 57 Dla zilustrowania powyższej myśli przywołujemy wypowiedź N. i A. Kasherów, Akty mowy..., s. 304. "Nasz mówca, wypowiadając dany wiersz, pragnie coś przekazać czytelnikowi. Interpretacja nie wymaga jasno i precyzyjne sformułowanego opisu treści, które chce on przez swój wiersz zakomunikować, nie jest to konstytutywną częścią opisu wiersza [...]. Twierdzimy natomiast, że wiersz można objaśnić, opisując w miarę szczegółowo cechy charakteryzujące sylwetkę umysłową wyimaginowanego mówcy i słuchacza oraz związane z tym aspekty możliwego, odpowiedniego kontekstu wypowiedzi, który byłby stosowny dla danego wiersza, tym lepiej rozumiemy wiersz na drodze objaśniania. Jeśli na podstawie wyobrażonego kontekstu daje się wyjaśnić wiersz w jego strukturze i szczegółach oraz uzasadnić wybór tematu i słownictwa mówcy, wówczas można zaryzykować twierdzenie, że jest to interpretacja udana". 352 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki czy, to, co J. J. Katz58 nazwał "kontekstem zerowym", czyli chodziło o takie znaczenie badanej jednostki, jakie przypisuje jej rodzimy użytkownik języka, gdy nie dysponuje żadnymi informacjami dotyczącymi kontekstu, w którym wypowiedź została wygłoszona. Tak więc posługując się pojęciami "modalność", "modalny", można objaśnić typ illokucji, i vice versa. Stosując zatem np. asercję, można przekonywać, stosując tryb przypuszczający, można ostrzegać, i nie będzie to - jak się wydaje - mówieniem idem per idem czy ignotum per ignotum. 58 J. J. Katz, Propositional structure and illocutionary /orce. New York 1977, The Harvester Press, s. 15. Zob. też T. Gizbert-Studnicki, O sposobach formulowania dyrektyw, "Studia Semiotyczne" XIII. Wybór i wstęp J. Pelc, Wrocław 1983, s. 95. 31 Renata Grzegorczykowa O modalności intencjonalnej [w:] Renata Grzegorczykowa, Wykłady z polskiej skladni, wyd. 3, Warszawa 1999, PWN, s. 39-45 .* 1. Istota modalności Charakterystka ogólna zjawiska Pokazywaliśmy w poprzednich wykładach, że niezbędnym składnikiem semantycznym wypowiedzenia jest informacja o określonym stosunku nadawcy do opisywanego stanu rzeczy. Tę informację nazywa się modalno-ścią. Stan rzeczy może być ze strony nadawcy przedmiotem stwierdzenia (asercji) lub przypuszczenia i w konsekwencji celem (intencją) wypowiedzi jest poinformowanie odbiorcy, np. Piotr oddal książkę do biblioteki (Piotr podobno oddal książkę do biblioteki), może też być przedmiotem pytania, np. Czy Piotr oddal książkę do biblioteki?, może być przedmiotem zalecenia (żądania): Piotrze, oddaj książkę do biblioteki, może być wreszcie przedmiotem ekspresji woli lub emocji: Niechby Piotr oddal książkę do biblioteki! Czyżby Piotr oddal książkę do biblioteki? Te podstawowe cztery postawy (intencje) nadawcy, które można nazwać kolejno: powiadomieniami, pytaniami (z łacińska: interrogatywami), rozkazami (imperatywami) oraz ekspresywami (wśród których szczególne miejsce zajmują życzenia, zwane optatywami), stanowią podstawowy zrąb modalności wyrażanej gramatycznie bądź składniowo. W ich obrębie znajdują się pewne odmianki postaw modalnych wyrażane głównie leksykalnie, np. różne odcienie hipotetyczności (modalności epistemicznej) nakładane na powiadomienia (np. Piotr podobno (chyba) oddal książkę do biblioteki), różne odcienie powinności, które stanowią pogranicza między stwierdzeniami a zaleceniami (por. postulatywne: Trzeba (należy) oddać książkę do biblioteki, Wolno (nie wolno) palić w tym pomieszczeniu itp.). Wśród wypowiedzi ekspresywnych można wyróżnić obok ekspresji pragnienia (Niechby przestało padać!) i ekspresji emocji (Jakie to piękne!) także ekspresję sądu (typu Pada! Deszcz!), wypowiadane jako eksklamacje: nie w celu informowania, ale jako okrzyk, np. zdziwienia. 354 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki Wspomnijmy jeszcze na koniec o wypowiedziach, w których brak informacji o wyróżnionym stanie rzeczy i ustosunkowaniu nadawcy - są to akty mowy zachowaniowe; w nich cała wypowiedź stanowi rodzaj społecznego zachowania, jak powitania (Cześć! Dzień dobry.1), pożegnania (Dobranoc! Do zobaczenia!), a także różnego rodzaju wykrzykniki emocjonalne (np. przekleństwa: Psiakość! Cholera! Do diabla! itp.). Natomiast w wielu wypadkach ekspresja emocji nałożona jest na strukturę predykątowo-argumentową, np. w eksklamacjach: Jakie to piękne! W sumie wyróżnione typy postaw modalnych można przedstawić w postaci następującego grafu: Typy wypowiedzi ze względu na modalność intencjonalną deklaratywa (powiadomienia) 'chcę, żebyś wiedział, że p' konstatacje Jan wrócil hipotezy (modalność epistemicz- na) Jan chyba (podobno) wrócil interrogatywa (pytania) 'chcę, żebyś powiedział, czy p' Czy Jan wrócil? postulaty (modalność deontycz- na) Jan powinien wrócić imperatywa (rozkazy) 'chcę, żebyś spowodował, że p" Janku, wróć! ekspresywa 'czuję, że p' ekspresje woli 'czuję, że pragnę' Niechby Jan wrócil! ekspresje uczuć 'czuję emocję' Jakie to piękne! ekspresje sadów 'czuję, że sądzę' Pada deszcz! W dalszym ciągu omówimy dokładniej modalność intencjonalną, a następnie przeanalizujemy wypowiedzi o różnych modalnościach epistemicz-nych i powinnościowych (modalność deontyczna). 2. Typy modalności intencjonalnej 2.1. Powiadomienia. Jak pokazywaliśmy wyżej, w zdaniach deklaratywnych zawarta jest intencja poinformowania odbiorcy przez nadawcę o pewnym stanie rzeczy, stąd można zrekonstruować w nich, jak to czyni Anna Wierzbicka, ramę modalności o postaci: 'chcę, żebyś wiedział, 31. Renata Grzegorczykowa, O modalności intencjonalnej* 355 że p'. Modelową sytuację powiadomienia można więc opisać następująco: 'nadawca, wiedząc o pewnym stanie rzeczy i sądząc, że odbiorca nie wie, chce poinformować go o nim, wypowiadając zdanie oznajmujące'. Oczywiście, w praktyce wiele wypowiedzi odbiega od tej modelowej sytuacji: mówimy to, czego sami dobrze nie wiemy, mówimy o rzeczach znanych odbiorcom itp. Ponadto istnieją też pewne typowe odstępstwa od modelowej sytuacji. Na przykład zdań oznajmujących używa się dla formułowania stwierdzeń naukowych, w których chodzi nie tyle o poinformowanie odbiorcy, ile o sprecyzowanie własnej myśli nadawcy. Innym przykładem pozakomuni-katywnej funkcji zdań deklaratywnych są tzw. wypowiedzi performatywne typu Obiecuję, Przyrzekam, Przepraszam, których istotą nie jest poinformowanie o obietnicy czy przeproszeniu, ale dokonanie samej obietnicy czy przeproszenia za pomocą użycia zdania oznajmującego. W obrębie powiadomień w ścisłym sensie można wyróżnić trzy główne typy- 1) Konstatacje, które są nienacechowane epistemicznie; wyrażają przekonanie nadawcy, że stan rzeczy faktycznie zachodzi (zaszedł, zajdzie): Jan przyjechał, Rada Wydziału rozpatrzy wniosek itp. Taką postawę mentalną nadawcy, polegającą na uznawaniu sądu, określa się mianem asercji. Jak widać, konstatacja (asercja) może dotyczyć przyszłości, która ujęta jest przez nadawcę na równi z innymi faktami. Wypowiedzi w formie konstatacji mogą być wtórnie używane w funkcji nakłaniającej, przede wszystkim w tekstach propagandowych o niejasnej modalności, w których stwierdzenia mają sugerować istnienie rzeczywistości postulowanej, np. Polak potrafi, Caly naród popiera partię, Kryzys został przezwyciężony. Jest to bardzo charakterystyczny sposób mówienia dla tzw. nomomowy, tzn. języka stosowanego w ustrojach totalitarnych. Wypowiedzi stwierdzające mają tu podwójną funkcję: kreują mentalnie rzeczywistość postulowaną i jednocześnie nakłaniają do jej realizowania. 2) Hipotezy (zdania problematyczne) znoszą asercję zdań deklaratywnych, informują o silnym (lub słabszym) przekonaniu nadawcy co do rzeczywistości opisywanego stanu rzeczy: Jan podobno (na pewno, niewątpliwie, chyba) przyjechał. Przedmiotem informacji jest nie tyle opisywany stan rzeczy, ale przekonanie nadawcy co do jego zachodzenia. Rekonstruowana rama modalna ma więc postać: 'chcę, żebyś wiedział, że sądzę (przypuszczam, jestem przekonany), że p'. 3) Trzeci semantyczny podtyp powiadomień to zdanie postulatywne (normatywne) typu: Janek powinien zabrać się do pracy, Trzeba pomagać słabszym, Nie wolno niszczyć przyrody. Przedmiotem informacji jest w nich 356 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki sąd oceniający nadawcy, najczęściej zgodny z opinią ogólną, dotyczący opisywanego stanu rzeczy. Wartość dyrektywna (nakłaniająca) tego typu wypowiedzi nie jest sygnalizowana wprost, lecz pozostawiona domyślności i dobrej woli odbiorcy, co widać w zestawieniu z rozkazami (por. Janek powinien wziąć się do pracy obok: Weź się do pracy). Szerzej o tego typu wypowiedziach będzie mowa dalej. 2.2. Pytania. Intencja pytań jest zupełnie inna. Chodzi w nich o uzyskanie zdania, które potwierdzałoby (zaprzeczałoby) lub uzupełniało temat pytania (tzw. datum ąuaestionis). Pytanie: Czy Jan przyjechał? należy rozumieć jako wyraz chęci nadawcy, aby uzyskać wiedzę na temat przyjazdu Jana; zdanie: Kto przyjechał? to wyraz chęci uzyskania wiedzy uzupełniającej na temat czyjegoś przyjazdu. W zdaniu tym bowiem zakłada się, że ktoś przyjechał. Problematyka pytań jest ogromnie skomplikowana - istnieje na ten temat obszerna literatura zarówno językoznawcza, jak i logiczno-filozoficzna. Z polskich prac trzeba wymienić przede wszystkim rozprawę filozoficzną Kazimierza Ajdukiewicza (1938) oraz opracowania lingwistyczne I. Beller-towej (1971), M. Świdzińskiego (1973) i M. Danielewiczowej (1991). Podobnie jak przy zdaniach deklaratywnych, można mówić o pytaniach właściwych (w sensie ścisłym) i o wtórnym użyciu pytań. Przy pytaniach właściwych (typowych) mamy do czynienia z sytuacją, gdy nadawca, chcąc się dowiedzieć o stan rzeczy wyrażony w pytaniu lub uzupełnić brakującą wiedzę o tym stanie rzeczy, zwraca się do odbiorcy, o którym sądzi, że posiada wiedzę na dany temat, obligując go do odpowiedzi. Jak widać, pytania właściwe są dwóch rodzajów: 1) dotyczą prośby o potwierdzenie lub zaprzeczenie prawdziwości sądu opisującego stan rzeczy: Czy Jan przyjechał? (tzw. pytania rozstrzygnięcia) i 2) dotyczą prośby o uzupełnienie wiedzy o nie znanym nadawcy fragmencie sytuacji: Kto przyjechał? Kiedy Jan przyjechał? - pytania uzupełnienia. Oprócz pytań właściwych istnieje bardzo wiele wypowiedzi o formie pytajnej, ale funkcji odmiennej. Nie są one nastawione na uzyskanie wiedzy, ale stanowią rodzaj zachowań językowych (np. powitanie: Jak się masz?, prośba: Czy możesz podać mi sól?), a także są wykładnikiem ekspresji: Czy musisz tak hałasować? (irytacja), Chcesz oberwać? (groźba), Czyżby Janek kupił chleb? (zdziwienie). Szerzej o strukturze semantycznej pytań i ich formie mowa jest w pracach M. Danielewiczowej (1991, 1993). 2.3. Rozkazy. Skierowane są do odbiorcy, którego nadawca zobowiązuje do spowodowania stanu rzeczy opisywanego przez strukturę predykatowo-argumentową: Zamknij drzwi! Wynieście śmiecie! itp. 31. Renata Grzegorczykowa, O modalności intencjonalnej* 357 Stopień zobowiązywania odbiorcy jest bardzo różny, stąd wśród zdań nakłaniających można wyróżnić kilka typów zależnych od stopnia kate-goryczności zalecenia. Są to rozkazy, w których nadawca zajmuje pozycję nadrzędną wobec odbiorcy i dysponuje sankcją w wypadku niewypełnienia rozkazu, także rady, propozycje, wreszcie prośby. W poszczególnych typach występują różne komponenty semantyczne; np. rada tym m.in. różni się od prośby, że przy tej pierwszej zalecane wydarzenie jest dobre dla odbiorcy, a przy prośbie - dla nadawcy. Te trzy typy semantyczne mogą być wyrażane identyczną formą (np. trybem rozkazującym); różnią się one jedynie intonacją i sytuacją użycia, np. Przyjdź! może być rozkazem, prośbą, radą, a w szczególnym wypadku nawet groźbą: Tylko przyjdź! (to zobaczysz!). 2.4. Wypowiedzi ekspresywne. Tradycyjnie ten czwarty typ modalności intencjonanej był określany jako modalność życząca (tak np. w tradycji czeskiej por. Bauer, Grepl 1970), charakterystyczna dla wypowiedzi optatywnych: Niechby przestało padać! Oby Jan szczęśliwie dojechał! W wypowiedziach tych brak zupełnie skierowania do odbiorcy, stanowią one jedynie wyraz pragnienia lub emocji nadawcy. Wydaje się więc słuszne połączenie w jednej grupie ekspresji woli, emocji, a także sądu w wypadku, gdy nadawca wypowiada pewne przekonanie nie w celu poinformowania odbiorcy, np. Deszcz! Pożar! Boli! (odróżnione od odpowiedzi na pytanie: Czy boli?}, ale dla wyrażenia własnego stanu psychicznego. 3. Wypowiedzi o modalności hipotetycznej Pokazywaliśmy, że w obrębie zdań deklaratywnych, których zasadniczym celem jest informowanie odbiorcy o pewnym stanie rzeczy, wyróżnić można kilka typów ze względu na stopień pewności nadawcy. Najogólniej informację o przekonaniu nadawcy co do faktywności opisywanego zdarzenia nazywa się modalnością epistemiczną. Pewność nadawcy nie jest wyrażana oddzielnym wykładnikiem; zdania: Jan przyjechał, Wczoraj zdarzył się wypadek informują o przekonaniu nadawcy, że zdarzenie miało miejsce. Natomiast wprowadzenie jakiegokolwiek wykładnika pewności sądu, nawet wyrażającego silne przekonanie, przekształca zdanie w hipotezę; zdanie: Jan z pewnością (na pewno) przyjechał w przeciwieństwie do zdania Jan przyjechał nie zawiera asercji. Zdania hipotetyczne wyrażają różne stopnie pewności nadawcy: od słabej hipotezy (Jan pewno (chyba, zapewne, może) przyjechał) poprzez przekonanie o prawdopodobieństwie (Jan prawdopodobnie przyjechał) aż 358 V. Modalność, jej typy i formalne wykładniki do silnej hipotezy (Jon z pewnością, niewątpliwie przyjechał). Szczególny przypadek stanowi wyrażenie hipotezy opartej na cudzym sądzie (Jan podobno przyjechał, Jan miał przyjechać 'jak mówią') i na wnioskowaniu z objawów (Jan widocznie przyjechał, Jan musiał przyjechać, skoro są jego rzeczy). Szerzej o wykładnikach pewnością sądu mowa jest w pracy J. Bralczyka (1978). 4. Wypowiedzi postulatywne (zawierające modalności deontyczne) Wśród zdań deklaratywnych wyróżniają się zdania będące wyrazem postawy aksjologicznej nadawcy, np. Trzeba pomagać słabszym, Chodzimy lewą stroną, Należy odwiedzić chorego przyjaciela. Ich struktura semantyczna to nie tyle stwierdzanie, że zachodzi pewien stan rzeczy (jak przy klasycznych konstatacjach), ile wyrażanie przekonania, że dobrze by było, żeby zachodził opisywany stan rzeczy, co prowadzi wprost do postawy nakłaniania (impresywności). Przekonanie o powinności opisywane jest jako modalność deontyczna (od gr. deon 'powinność, słuszność'). W obrębie zdań o modalności deontycznej można wyróżnić bardzo wiele podtypów wyrażanych przede wszystkim za pomocą czasowników i przysłówków modalnych. Są to przede wszystkim: 1) zalecenia (nakazy) wyrażane czasownikami niewłaściwymi: powinien, trzeba, należy, a także czasownikami modalnymi musieć, mieć, np. Janek powinien (musi, ma) odwiedzić chorego ojca, Trzeba (należy), żeby Janek odwiedził ojca. Strukturę tych zdań można zrekonstruować następująco: 'jeśli nie zrobi, będzie źle'. 2) zakazy: Jankowi nie wolno iść do kina, o strukturze: 'jeśli to zrobi, będzie źle'. 3) pozwolenia (zniesienie zakazu): Jankowi wolno iść do kina, Janek może pójść do kina, o strukturze: 'jeśli to zrobi, nie będzie źle'. Wiele wypowiedzi z czasownikami modalnymi cechuje niejednoznaczność, którą usuwa kontekst. Np. zdanie: Janek może pojechać w góry może być odczytane jako pozwolenie lub możliwość i wówczas jest zwykłą konstatacją. Szerzej na temat modalności deontycznej patrz m.in. E. Jędrzejko (1987), R. Grzegorczykowa.