Mirosław Ustrzycki Ziemianie na Kresach 1863-1914 Publikacja dofinansowana przez Komitet badań naukowych © Mirosław Ustrzycki © Wydawnictwo ARCANA, 2006 ' Opracowanie redakcyjne Zuzanna Dawidowicz Projekt okładki Konrad Glos Zdjęcia pochodzą ze zbiorów © Biblioteki Jagiellońskiej oraz © Archiwum Państwowego w Krakowie ISBN 83-89243-43-1 Wydanie pierwsze, Kraków 2006 Wydawnictwo ARCANA ul. Dunajewskiego 6 33-133 Kraków tel./fax (012) 422-84-48 (012) 429-56-29 - dział handlowy e-mail wydawnictwo@arcana.pl www.arcana.pl Druk i oprawa: Drukarnia GS, ul. Zabtocie 43, Kraków Spis treści Wstęp 7 Rozdział I Granice ziemiańskiej wspólnoty 25 Rozdział II Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów 60 Rozdział III Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach 107 A) Dom i rodzina 111 B) Religia 138 C) Ziemia 154 D) Ojczyzna i naród 168 E) Życie ziemiańskie jako ideał (kresowy „żywot człowieka poczciwego") 205 Rozdział IV Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych 217 Rozdział V Ziemianie Kresów wobec „ludu" (pomiędzy swojskością a obcością) 280 Rozdział VI Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan 326 Zakończenie 375 Bibliografia 385 Indeks osób 399 Wstęp Autor książki, którą łaskawy Czytelnik zechciał wziąć do ręki, postawił sobie za zadanie sportretowanie społeczności ziemiańskiej, stanowiącej cząstkę ludności polskiej na Kresach. Choć procentowo nieliczna, grupa ta w istotniej mierze formowała postać tamtejszej polskości oraz ukształtowała dzisiejsze nasze wyobrażenie o niej. Współczesna nam polska świadomość historyczna mitologizuje i uwzniośla ziemie zabużańskie, z drugiej jednak strony pozostają one obszarem, 0 którym powszechna wiedza jest bardzo płytka, a i badania naukowe ich dotyczące dopiero się rozwijają. Kraina ta, przestrzeń kluczowa dla kultury pozbawionego niepodległości narodu - zwłaszcza w trzech początkowych dekadach XIX wieku - w dobie popowstaniowej uległa marginalizacji. Nie zmienia to faktu, iż dla znaczącej liczby Polaków była najbliższą ojczyzną; wielu zaś z nich poczyniło starania, aby w pamięci następnych pokoleń pozostała jako raj polskości. Żadne ze słów składających się na tytuł pracy nie tłumaczy się samo przez się, stąd też koniecznym jest ich rozszyfrowanie. Interesujący mnie obszar to Kresy w znaczeniu nadawanym temu pojęciu w XIX wieku, a więc przedrozbiorowe ziemie Rzeczypospolitej, które znalazły się na wschód od Królestwa Polskiego. Inaczej niż czyni się to często dzisiaj, terminem tym nie obejmowano austriackiej Galicji Wschodniej (zachodniej Ukrainy) ze Lwowem. Kresy z drugiej połowy XIX wieku to zatem terytorium należące do Rosji 1 zamknięte w przybliżeniu w granicami sześciu guberni Kraju Północno-Zachodniego1 (odpowiadających historycznej Li- 1 Gubernie: wileńska, kowieńska, grodzieńska, mińska, mohy-lewska, witebska. Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 twie) i trzech guberni Kraju Południowo-Zachodniego2 (odpowiadających Rusi/Ukrainie). Przez Polaków określane one były także mianem ziem zabranych. Wszystkie te nazwy przewijać się będą w obrębie pracy. Był to obszar o powierzchni około 470 tysięcy kilometrów kwadratowych. Przedmiotem mojego zainteresowania jest zatem wspomnianych dziewięć guberni, choć ich zasięg nie pokrywa się dokładnie z obszarem objętym rozbiorami. W ich obrębie znalazł się bowiem Kijów, który odpadł od Rzeczypospolitej już w połowie XVII wieku; poza ich granicami zaś dawne Księstwo Kurlandii i Semigalii. Rezygnuję wreszcie z możliwego rozciągnięcia pojęcia Kresów tam, gdzie Polacy zamieszkiwali w większych skupiskach tuż za zakreślonym powyżej obszarem, a więc np. na Smoleńszczyznę. O takim formalistycz-nym utożsamieniu Kresów z przestrzenią zamkniętą w administracyjnych granicach wyżej wymienionych guberni decyduje wyróżnienie ich poprzez rosyjski system praw wyjątkowych skierowanych przeciw polskości i polskim elitom. Jak pokazuje to moja praca, miał on olbrzymi wpływ na kształtowanie się zachowań i postaw interesującej nas grupy, a nawet na zespół ziemiańskich wartości. Czynił przez to interesujące nas ziemie obszarem pod wieloma względami jednolitym. Trzeba też zaznaczyć, iż opisuję tutaj rzeczywistość, za którą stoi duży ładunek emocjonalny nadawany jej zarówno przez wielu ludzi XIX wieku, jak i przez osoby dziedziczące uczucia wobec tej ziemi w następnych epokach. Ponieważ zaś tekst skupia się na tym, co zawarte w ludzkich umysłach i w świadomości, decyduję się na konsekwentne używanie wielkiej litery w słowie: Kresy, co nie stanowi deklaracji ideologicznej ze strony autora, lecz raczej ukłon w stronę tradycji ujmowania tym słowem pewnej rzeczywistości wyobrażonej, a nie tylko miejsca na mapie3. Bohaterem zbiorowym pracy są polscy ziemianie. Próby 2 Gubernie: wołyńska (ze stolicą w Żytomierzu), podolska (Kamieniec Podolski), kijowska. 3 Por też.: R. Kiersnowski, Kresy przez małe i przez wielkie „K" -kryteria tożsamości, [w:] Kresy - pojęcie i rzeczywistość. Zbiór studiów, pod red. K. Handke, Warszawa 1997, s. 110. Wstęp zdefiniowania pojęcia ziemiaństwa podejmowane były przez polskich historyków wielokrotnie. W tym miejscu warto odnotować, iż oscylują one wokół dwu kryteriów ustalania przynależności do tej warstwy społecznej. Pierwsze ma charakter formalny - określa mianem ziemianina osobę posiadającą powyżej 50 ha ziemi (wedle innych wersji ponad 100 ha) -odnosi się zatem do warstwy posiadającej. Drugie, które określić można jako towarzysko-kulturowe, przyjmuje za kryterium styl życia i uznanie przynależności przez wspólnotę ziemiańską - odnosi się do warstwy o specyficznym statusie społeczno-kulturalnym4. W książce tej, ze względu na jej tematykę, przyjmuję ten drugi sposób rozumienia pojęcia „zie-miaństwo". Nie skupiam się bowiem na ekonomicznym aspekcie funkcjonowania majątków ziemskich, lecz na rzeczywistości kulturowej, jaką tworzyli ludzie je zamieszkujący. Reguły zaliczania jednostek do ziemiaństwa mają tu w konsekwencji treść historyczną i są regułami własnymi opisywanego środowiska. Dlatego też szczegółowo przedstawione zostaną dopiero w ramach Rozdziału I. W istocie cała prezentowana przeze mnie praca stanowi wielką definicję polskiego ziemiaństwa kresowego rozpisaną na kilka rozdziałów tekstu. „Polskość" interesującej mnie grupy też nie jest rzeczą oczywistą. Na pewno znajduje się w opozycji do napływowej „rosyjskości". Jej dobrą definicją byłoby uznanie, iż dotyczy 4 Spośród napotkanych przeze mnie definicji za najtrafniejszą uważam tę zaproponowaną przez Wojciecha Roszkowskiego: „Będzie to ogół większych właścicieli ziemskich pochodzenia szlacheckiego lub z rodzin nowych, które przez małżeństwa i współżycie towarzyskie zdołały się zasymilować z grupą, a także w pewnej mierze dzierżawców pochodzenia szlacheckiego lub ziemian świeżo wywłaszczonych na skutek okoliczności siły wyższej." W. Rosz-kowski, Gospodarcza rola większej prywatnej własności ziemskiej w Polsce 1918-1939, Warszawa 1986, s. 11. Porównaj: Idem, Landowners in Po-land 1918-1939, New York 1991, s. 2-3, 7. W pracy tej autor proponuje używanie pojęcia: „landed gentry" na określenie tak wyodrębnionego ziemiaństwa, natomiast pojęcia: „landowners" w sytuacji, gdy za kryterium przyjmowana jest własność. Por. też.: W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna, Poznań 1999, s. 16-17. Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 spadkobierców narodu politycznego dawnej Rzeczypospolitej5. Wobec niepolskich często korzeni rodów kresowych nie chodzi tu o kryterium etniczne, prędzej o świadomościowe -przyznawanie się do polskości, rozumianej zresztą w sposób różnoraki, niekoniecznie w kategoriach narodu nowoczesnego (językowo-kulturowego), lecz raczej przywiązania do wspomnianego dziedzictwa. Znów odesłać tu trzeba Czytelnika do szczegółowszych rozważań na ten temat pomieszczonych w oddzielnym podrozdziale pracy („Ojczyzna i naród"). Nie obejmuję natomiast badaniami tych ziemian, bardzo zresztą przed I wojną światową nielicznych, którzy zerwali zupełnie związek z polskością i zadeklarowali się jako przynależący do jednego z tworzących się (w nowoczesnej formie) „narodów kresowych". W obrębie opisywanej przeze mnie grupy dominowało wyznanie katolickie, aczkolwiek sporo było protestantów, trafiali się też prawosławni i mahometanie. Liczebność prezentowanej społeczności może być określona jedynie w przybliżeniu. Na progu opisywanej epoki -po fali konfiskat, jakie miały miejsce w konsekwencji powstania styczniowego, pozostało na Kresach około 15-16 tysięcy polskich właścicieli majątków ziemskich. Wraz z rodzinami stanowili zapewne zbiorowość niespełna stutysięczną. Przed wojną liczba posiadaczy spadła do nieco powyżej 8 tysięcy, co mogło dawać około 40 tysięcy członków rodzin ziemiańskich6. W tym czasie obszar dziewięciu guberni zamieszkiwało już 25 milionów osób, z czego Polacy reprezentujący różne warstwy społeczne stanowili najwyżej 10%. 5 Takim pojęciem posługuje się także - i to w odniesieniu do znacznie późniejszego okresu - Krzysztof Jasiewicz, tytułujący swą pracę: Zagłada polskich Kresów. Ziemiaństwo polskie na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939-1941. Studium z dziejów zagłady dawnego narodu politycznego, Warszawa 1998. 6 Wyliczenia w oparciu o: D. Beauvois, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, passim; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalnośćspołeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, passim; W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Proińnces ofthe Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 66. Zob. też.: P. Eberhardt, Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie, Warszawa 1998. 10 Wstęp Nie budziły większych moich wątpliwości ramy czasowe, w jakich należało zamknąć prezentowaną opowieść. Upadek powstania styczniowego otworzył półwiecze, w którym polscy ziemianie natykali się na jawnie wrogą politykę carskiego państwa zmierzającego do osłabienia ich pozycji, której zagrażały już przemiany ekonomiczne i społeczne, dokonujące się na Kresach po reformie uwłaszczeniowej z 1861 roku. Oba te czynniki powodowały, że epokę międzypowstaniową od popowstaniowej dzieliła przepaść. Wprawdzie już okres panowania Mikołaja I (zwłaszcza po upadku powstania listopadowego) przyniósł koniec dominacji kultury polskiej na Kresach i ograniczenie roli społecznej ziemian, ale nie znał jeszcze otwartej walki z warstwą ziemiańską i jej sposobem życia, niszczenia kulturowych podstaw jej tożsamości. Tak działo się natomiast w badanej przeze mnie epoce, poprzedzonej zresztą czasem rozbudzonych nadziei związanych z „odwilżą posewastopolską". Nigdzie na ziemiach polskich restrykcje wobec polskości nie były tak dotkliwe. Pod tym względem ogromna też była różnica pomiędzy ziemiami zabranymi a Królestwem Polskim. Bieg życia ziemiańskiego na Kresach w opisywanym półwieczu był przez owe restrykcje, które stały się narzędziem władzy rosyjskiej w ograniczaniu pozycji polskości i katolicyzmu, w znacznej mierze określany. Będzie o nich mowa ściślej i bardziej szczegółowo przy okazji omiawiania poszczególnych sfer ziemiańskiej aktywności i problemów, z którymi stykali się przedstawiciele tej warstwy. Tutaj warto jednak położyć nacisk na fakt, iż styl życia ziemian, cenne dla nich wartości oraz stabilność podstaw materialnych poddane zostały licznym i często dotkliwym ograniczeniom. Po powstaniu styczniowym jego uczestnikom skonfiskowano majątki. Tym, wobec których istniały tylko podejrzenia, nakazano swe dobra sprzedać. Katoliccy (gdyż religia, nie narodowość była podstawową w prawie rosyjskim kategorią) mieszkańcy dworów zmagać się musieli z dążnością rządzących do wyrugowania ich z Kresów. Znajdowali się pod presją fiskalną (istniejący do 1897 roku specjalny podatek, będący kontynuacją popowstaniowej kontrybucji) i administracyjną (niekonsekwentne, ale niekiedy odczuwalne 11 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wsparcie władz dla chłopów w ich konfliktach z dworem). Co najstotniejsze, nie mogli do 1905 roku nabywać dóbr ziemskich na obszarze guberni kresowych. Majątek raz utracony w wyniku sprzedaży, bankructwa lub śmierci właściciela pozbawionego najbliższych krewnych teoretycznie nie mógł już powrócić w polskie ręce. Ziemianie Kresów pozbawieni byli reprezentacji samorządowej, jaką uzyskali w 1864 roku w formie ziemstw mieszkańcy wewnętrznych guberni rosyjskich; nie byli też dopuszczeni do wyższych urzędów na obszarze swoich małych ojczyzn. Pozostawali więc poddanymi drugiej kategorii, którym utrudniano dbałość o własny interes ekonomiczny. Silnie odczuwali zarazem dyskryminację w sferze kultury, języka, religii. Wiele kościołów zostało zamkniętych, zakazywano budowania nowych, a nawet remontowania niszczejących, ograniczano swobodę duszpasterską księży i próbowano wprowadzać do świątyń język rosyjski. Język polski był zakazany w miejscach publicznych, nie było polskiej szkoły, ani teatru, ośrodków wydawania polskiej prasy. Znaczna część tych restrykcji była łagodzona lub likwidowana od 1897 roku, a zwłaszcza w wyniku pierwszej rewolucji rosyjskiej (1905-07 roku), nigdy nie zostały one jednak całkowicie wycofane. Zatrzymuję się w swym opisie życia ziemiańskiego przed rokiem 1914 - rokiem oznaczającym zapoczątkowanie procesu, którego źródła znajdowały się w znaczącej mierze poza rzeczywistością Kresów, a który oznaczał zniszczenie znanego ziemianom świata. Wojna, przesuwające się fronty, okupacja niemiecka, rysująca się perspektywa niepodległości, a zwłaszcza rewolucja z jej kalejdoskopem ośrodków władzy i pogromami dworów dokonywanymi przez wieś, to już odrębna epoka - epoka tak bogata w wydarzenia i przemiany, że latom 1914-1921 z powodzeniem można by poświęcić odrębną i bez wątpienia pasjonującą książkę. Kilkakrotnie w obrębie narracji wypełniającej to opracowanie piszę jednak o zjawiskach występujących w owym czasie - czynię to tam, gdzie ich prezentacja pozwala na lepsze zrozumienie podejmowanych przeze mnie problemów oraz konsekwencji, jakie niosły za sobą: ziemiański sposób myślenia i ziemiańskie postawy. Poznanie losów interesującej mnie grupy na Kresach w 12 Wstęp opisywanym półwieczu to oczywiście zadanie olbrzymie i przekraczające możliwości pojedynczego historyka. Konieczne więc było podjęcie szeregu decyzji ograniczających wybrane pole badawcze. Ograniczenia te dotyczą bazy źródłowej - o czym dalej; mają też charakter merytoryczny. Podtytuł pracy: Świat wartości i postaw jest deklaracją zakresu zagadnień, jakimi chcę się tutaj zająć. Wskazuje, że interesuje mnie wszystko to, czemu sami ziemianie w swym życiu nadawali znaczenie, jak i sposób, w jaki chronili cenne dla swej wspólnoty wartości i mierzyli się z tym, co stawało na drodze ich realizacji. Wybrany zespół zagadnień tworzy - jak sądzę -spójną całość, dającą klucz do poznania i zrozumienia zjawisk istotnych dla ziemian na co dzień, dylematów stających przed każdym z nich. Całość ta obejmuje takie kategorie, jak: mentalność, wartości7 ważne dla ziemian w wymiarze ponad-materialnym, wzorce postępowania, dalej postawy8 i zachowania wobec najżywiej odczuwanych problemów z dziedziny gospodarczej, społecznej, narodowej, politycznej. Interesuje mnie tutaj również: jak realizowali ziemianie postulowane przez nich wartości i wzorce postępowania. Nie jest natomiast tematem rozprawy ani życie codzienne, ani ideologia. Zagadnienia te nie zostały zapomniane przez autora, lecz podporządkowane wskazanej powyżej problematyce. Na przykład zainteresowania i rozrywki ziemiańskie opisane są w związku z pozytywnym wartościowaniem przez ziemiań-stwo ich roli jako składowej kresowości, a także dlatego, że pomagały bądź przeszkadzały mieszkańcom dworów w realizowaniu wartości wyższego rzędu. Z kolei pojęcie światopoglądu jest szersze niż przedmiot moich badań (nie poświęcam się tu zwłaszcza analizom stosunku ziemian do problemów transcendentalnych). 7 Szczegółowe rozważania na temat wartości - zob. wstępne uwagi do rozdziału III. 8 Postawę rozumiem tu jako pewne psychiczne nastawienie wobec otaczających zjawisk - nastawienie o charakterze „afektywnej oceny", wraz z postępującymi za nim reakcjami na postrzeganą rzeczywistość. Por.: M. Marody, Postawa, [w:] Encyklopedia socjologii, komitet redakcyjny, t. III, Warszawa 2000, s. 152. 13 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Konstrukcja pracy, jej podział na rozdziały odwołuje się do kategorii pojęciowych i do zjawisk, które na podstawie analizy źródeł uznałem za najistotniejsze dla sposobu myślenia ziemian, postrzegania przez nich ich własnej wspólnoty i otaczającego świata oraz reagowania nań. W trzech pierwszych rozdziałach dominują zagadnienia związane z kluczowymi kategoriami określającymi tożsamość ziemian Kresów, trzy kolejne ukazują sposób, w jaki radzili sobie oni z wyzwaniami, które przynosiła opisywana epoka. Pomysł na tę książkę to ukazanie panoramy zainteresowań i przekonań ziemian, ale też naturalnych odruchów i głęboko zinternali-zowanych sposobów postrzegania przez nich swego życia jako nacechowanego sensem, stanowiącego zadanie do wypełnienia, posiadającego walor etyczny itd. Celem moim jest także przedstawienie sposobu rozumienia przez ziemian ich miejsca w świecie społecznym. Wszystkie te zagadnienia pozostają ze sobą w złożonych relacjach, rzec by raczej należało, że są ze sobą splątane. Naturalny wymóg uszeregowania ich w ramach poszczególnych rozdziałów pociągał za sobą częstokroć konieczność umieszczania odwołań do oddalonych od siebie fragmentów tekstu. Mam nadzieję, że nie przysporzy to Czytelnikowi nadmiernych trudności w śledzeniu toku wywodu. Konstruując tekst, starałem się zrealizować trudne zadanie połączenia ujęcia analitycznego z syntetyzującym. Aby nie zakłócać spójności narracji, zmuszony byłem wiele interesujących informacji i smakowitych cytatów pomieścić w przypisach. Apeluje więc tutaj do Czytelnika, aby i nimi nie wzgardził. Praca ta stara się realizować dwa cele istotne we współczesnych badaniach humanistycznych: cel antropologiczny -uchwycenia sposobu rozumienia przez badaną grupę społeczną rzeczywistości, w której jest ona zanurzona oraz cel tradycyjny dla historii - zdiagnozowania uwarunkowań napędzających ludzkie działania w zakresie polityki, relacji społecznych, gospodarki, kultury, życia codziennego. Te dwie perspektywy stanowią awers i rewers tej samej dążności do zbadania, jak sposób myślenia moich bohaterów określał ich sposób życia. Stąd bliskie są mi cele, które szkoła „Annales" postawiła przed historią mentalności, w ujęciu Sławomira Gawlasa prezentujące się w sposób następujący: 14 - ¦ Wstęp ...uważano, że ma się ona stać płaszczyzną integrującą możliwości i inspiracje etnologii, socjologii, psychologii i zwłaszcza psychologii społecznej. Georges Duby uważał nawet, że ma ona być odpowiednikiem tej ostatniej dla przeszłości, łączy je podobny przedmiot badań - funkqonowanie człowieka w grupie społecznej. [...] Przedmiotem badań są zjawiska powszechne, codzienne, mało uświadamiane, spontaniczne9. W istocie w obrębie badanych zagadnień trudno czasem wyznaczyć granicę pomiędzy przejawami świadomie formułowanych idei i bezrefleksyjnych odruchów. Blisko związane z badaniami świadomości są też takie dziedziny historii, jak dzieje myśli i idei oraz obyczaju, do których również się odwołuję10. Z kolei, starając się stworzyć portret zbiorowy grupy społecznej, zwróciłem szczególną uwagę na fakt, że stanowi ona pewną sieć relacji i zależności, które owocują pojawieniem się reguł życia społecznego i ich aksjologicznego fundamentu. Na linii jednostka - społeczeństwo formuje się tożsamość grupy i każdego jej członka11. Piotr Sztompka stwierdza, że grupa społeczna to: zbiór jednostek, w którym wspólnota pewnych istotnych społecznie cech wyraża się w tożsamości zbiorowej i towarzyszą temu kontakty, interakcje i stosunki społeczne w jej obrębie częstsze i bardziej intensywne niż z osobami z zewnątrz. Inaczej: zbiorowość ludzi, pomiędzy którymi występuje więź obiektywna, subiektywna i behawioralna12. Ambicją pracy jest przy tym zaprezentowanie sposobu myślenia i postępowania grupy społecznej umieszczonej w konkretnym miejscu Europy na przestrzeni pięćdziesięciu lat. 9 S. Gawlas, Świadomość społeczna w polskich badaniach historycznych, „Roczniki Historyczne" 1984, s. 9-10. 10 Por.: K. Zamorski, Uwagi o pamiętnikach jako źródle poznania poglądów szlachty na wieś galicyjską, [w:] Zniesienie poddaństwa chłopów w Polsce środkowej, „Acta Universitatis Lodzensis. Folia Historica", [z.] 13, s. 165-166. 11 Por.: M. Melchior, Kategoria tożsamości jako wyzwanie badawcze, [w:] Kulturowy wymiar przemian społecznych, pod red. A. Jawlowskiej, M. Kempnego, E. Tarkowskiej, Warszawa 1993, s. 229. 12 P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczeństwa, Kraków 2002, s. 196. 15 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Wyzwanie stanowi tu zatem znalezienie takiego sposobu opisu, który nie zacierając różnic, nie ograniczałby się zarazem do skatalogowania bogactwa istniejących zjawisk, lecz wskazywał dominujące tendencje, pewne reguły i cechy wspólne. Błędem byłoby przede wszystkim skupienie się na najwybitniejszych jednostkach wywodzących się ze środowiska. Nieporozumieniem bywa w historiografii próba charakterystyki jakiejś grupy poprzez jej elity czy wręcz poprzez jej reprezentację polityczną. Osoby należące do tej górnej sfery zbiorowości, stanowiąc osobowości najaktywniejsze, z reguły najlepiej wykształcone, czy też obdarzone wyjątkowymi uzdolnieniami, z definicji nie mogą być reprezentatywne dla ogółu -dla większości, która cech tych jest w znacznej mierze pozbawiona. Próbą przełamania tego schematu jest przede wszystkim nurt badań nad życiem codziennym, w którym wprawdzie moja praca się nie mieści, ale z którym jest spokrewniona. Skupianie się historyków na postaciach najbardziej wybijających się spowodowane jest w znacznym stopniu dostępnością źródeł - osoby publiczne pozostawiają ich po sobie znacznie więcej. Decyzja o badaniu „szeregowego" ziemiań-stwa oznacza więc konieczność sięgnięcia po świadectwa historyczne stworzone przez osoby pozostające w cieniu, stąd też moja decyzja o wyborze pamiętników jako głównego źródła wykorzystanego w prowadzonych badaniach. O tym, iż ich waga długo nie była doceniana przez polską historiografię, świadczyć może taka oto zaskakująca deklaracja jednego z jej najwybitniejszych przedstawicieli - Stefana Kieniewicza, dotycząca pamiętników jego ojca (bardzo cennych i wielokrotnie przeze mnie wykorzystywanych) - „Długi czas nie przychodziło mi do głowy, by mogły przydać się także historykowi"13. Największą wartość mają dla mnie wspomnienia tych ziemian, którzy nie wyróżniali się nadmiernie w swym środowisku. Ich reprezentatywność jest większa niż zapisków przy- 13 S. Kieniewicz, Przedmowa, [w:] A. Kieniewicz, NadPrypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 6; Idem, Materiały pamiętnikarskie w moim warsztacie badawczym, „Pamięt-nikarstwo Polskie" 1971, nr 2. 16 Wstęp kładowo autorstwa Edwarda Woyniłłowicza czy Konstantego Skirmunta, którzy żyli w świecie w znacznej mierze niedostępnym dla innych ziemian. Oczywiście takie postawienie sprawy wciąż nie jest równoznaczne z rozwiązaniem problemu reprezentatywności. Pamiętniki pozostawiają z reguły osoby o bardziej rozwiniętych zainteresowaniach intelektualnych, umiejące sprostać zadaniu przedstawienia toku swego życia w piśmie (często, choć nie zawsze z myślą o publikacji), bardziej samoświadome. Autorami wykorzystanych przeze mnie źródeł są więc najczęściej osoby o ponadprze-ciętnym statusie intelektualnym, zazwyczaj także materialnym. Ważne jest natomiast to, iż zanurzone w rzeczywistości przeciętnych ziemian z ich kręgów sąsiedzko-ziemiańskich, doskonale ją znający i z nią zaprzyjaźnieni są świadkami tych, którzy pozostają dla historyka milczący. W bibliografii mojej pracy znajduje się blisko sto pamiętników. Ich liczba mogłaby być większa, gdyż nie wszystkie istniejące źródła pamiętnikarskie adekwatne do tematu książki zostały przeze mnie wykorzystane. Nie było też jednak takiej potrzeby. Na pewnym etapie badań lektura kolejnych tekstów nie przynosiła już nowych rewelacji, a jedynie ilustrację do zdiagnozowanych wcześniej zjawisk. Jestem przekonany, iż najwartościowsze pozycje zostały uwzględnione, a ich zasób spełnia wymogi reprezentatywności. Przy założeniu -zasadnym, jak sądzę - że w każdym z owej setki przebadanych memuarów zawarte są informacje na temat kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu dworów sąsiedzkich, rodzinnych, czy poznanych w różnych okolicznościach, można przyjąć, że ponad 10% siedzib ziemiańskich zostało objętych okiem badacza, to zaś jest już liczba zadawalająca. Pamiętniki bardzo często zawierają także sądy o charakterze uogólniającym, formułowane przez autorów, a dotyczące całej warstwy. Skonfrontowane one zostały także ze wspomnieniami osób spoza środowiska ziemiańskiego oraz spoza Kresów. Opisy formułowane w sposób świadomy istnienia ewentualnego czytelnika (a więc cechujące się pewną tendencyjnością a także subiektywizmem charakterystycznymi dla me-muarystyki) starałem się zrównoważyć poprzez inne źródła. 17 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 W pierwszym rzędzie jest to prasa, notująca na bieżąco kwestie istotne dla ziemian. Jej zaletą jest to, iź często prezentowała poglądy ziemiańskie w sposób bezpośredni (w korespondencjach z prowincji i w tekstach publicystów wyrażających ziemiańskie interesy, bądź krytycznych wobec niektórych cech środowiska), wydawana była przez osoby bezpośrednio związane ze środowiskiem ziemiańskim, ewentualnie żywo nim zainteresowane, w zależności od tytułu apologetycznie bądź sceptycznie doń nastawione. Niestety w związku z obowiązującym na Kresach do czasów pierwszej rewolucji rosyjskiej zakazem wydawania prasy w języku polskim, okres ukazywania się tutaj gazet ograniczał się do ostatniego dziesięciolecia opisywanej epoki. Także niezmiernie cenny ze względu na swe zainteresowanie dziewięcioma guberniami „Kraj" -wychodzący w Petersburgu pojawił się na rynku prasowym dopiero w 1882 roku. Również z początku XX wieku pochodzą wykorzystane przeze mnie teksty o charakterze publicystycznym. Użyteczna okazała się także literatura piękna (o wyraźnie edukacyjnych intencjach), mająca tę zaletę, że powstała w omawianym czasie, dotykała z reguły spraw dla ziemian najistotniejszych, wyrastała z ich obserwacji i głębszego przemyślenia. Nie spełniły natomiast nadziei inne źródła pochodzące bezpośrednio od ziemian - potencjalnie bardzo atrakcyjne. Dostępne owoce ich własnej twórczości literackiej zawierają materiał niezwykle interesujący. Niestety w stosunku do ilości powstających utworów tego typu (nieomal nigdy nie drukowanych) stan ich zachowania jest mniej niż nikły. Przywoływane w pracy opublikowane wiersze Jadwigi Kieniewiczowej czy myśli Jadwigi Rzewuskiej wykorzystane zostały w charakterze ilustracyjnym. Podobną rolę spełniają fragmenty ziemiańskich listów. Korespondencje bowiem nie okazały się wdzięcznym materiałem z dwóch powodów. Ich reprezentatywność jest mniejsza niż pamiętników (tu już o objęciu nie dziesięciu, ale jednego procenta dworów trudno mówić). Wadę tę rekompensować winien fakt, iż są źródłem powstałym współcześnie do opisywanych zjawisk, a więc świadectwem bezpośrednim. Niestety zawierają one niewiele treści istotnych z 18 Wstęp punktu widzenia celów badawczych pracy. Mają z reguły charakter bardzo sformalizowany, bądź ograniczającą się do spraw błahych, użytecznych co najwyżej do odtwarzania życia codziennego, a i to nie w najwyższym stopniu. Także autorzy innych publikacji dotyczących Kresów nie korzystają w znaczącym stopniu z korespondencji. Wyjątkiem jest Tadeusz Epsztein, wysoko ceniący informacje zgromadzone dzięki badaniom korespondencji14, ale i on sięga niemal wyłącznie po listy zawierające doniesienia młodzieży z miast ich nauki (zwłaszcza z zagranicy), materiał ten nie dotyczy więc właściwie Kresów a doświadczeń z wyjazdów poza nie, co stanowi jedynie poboczny wątek mojej rozprawy. Podstawowa niedogodność wykorzystanych źródeł związana jest z czasem ich powstania. W przypadku pamiętników był on w znaczącej większości przypadków odległy od opisywanej epoki (duża partia pochodzi na przykład z lat sześćdziesiątych XX wieku). O wiele mniej liczna jest grupa wspomnień powstałych „w epoce" - dla ówczesnego czytelnika, a także dzienników. W ślad za tym pojawiają się nieuchronnie wszelkie problemy związane z charakterem ludzkiej pamięci korygującej przeszłość. Jak pisał bowiem o mieście, które zostało przez Kresy w naszych czasach zaadoptowane, a w istocie o naturze pamięci w ogóle Józef Wittlin: Nie do Lwowa tęsknimy po latach rozłąki, lecz do siebie samych we Lwowie. Nie ma też groźniejszego fałszerstwa tzw. rzeczywistości niż pamięć. Fałszuje ona wszystko: ludzi, pejzaże, wydarzenia, nawet - klimaty15. Odpowiedzieć mu jednak można słowami Stanisława 14 T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w IIpołowie XIX wieku, Warszawa 1998. 15 Cyt. za: D. Sapa, Między polską wyspą a ukraińskim morzem. Kresy południowo-wschodnie w polskiej prozie 1918-1988, Kraków 1998, s. 90. Na temat „zwodniczości" pamiętników kresowych pozostających pod presją paradygmatu romantycznego i sielskiego pisze też Roman Jurkowski: Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 21. Por.: S. Siekier-ski, Dwór ziemiański we wspomnieniach współczesnych, [w:] Dworki, pejzaże, konie, redaktor K. Stępnik, Lublin 2002, s. 24-28. 19 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Thugutta, recenzującego pamiętnik Hipolita Korwin-Milew-skiego: Stwierdzenie prawdy czy fałszów, zawartych w opowieści, nie zawsze jest łatwe, stopień zrozumienia wypadków, na które się patrzyło, nie zawsze dostateczny. Pod jednym tylko względem będzie zawsze dobry pamiętnik źródłem nie do zastąpienia: pod względem bezpośredniego oddania barwy i zapachu życia16. Inny, pokrewny problem, dotyczący także pozostałych kategorii źródeł, wiąże się z faktem, że poddany kwerendzie ich zasób cechuje nierównomierne rozłożenie w czasie. Dla lat 1864-1880 ich ilość jest bardzo mała, nadreprezentowane są świadectwa z ostatniej przedwojennej dekady. Autor świadom tych wszystkich ograniczeń starał się spoglądać na posiadane źródła krytycznie, weryfikować zawarte w nich treści, zestawiać zwłaszcza sądy wypowiadane przez ziemian z ich czynami. Wiedza o tych ostatnich mogła mieć też charakter pozaźródłowy, uzyskany dzięki dostępnej literaturze historycznej. Dawało to szansę na maksymalne zbliżenie się do założonego celu poznania mentalności, osądów, motywacji, postaw i zachowań badanej grupy. Zarazem nie sposób zanegować faktu, iż takie zrozumienie zawsze pozostaje niepełne, dążyć zaś trzeba do jego osiągnięcia w możliwie najwyższym stopniu. Zmierzając do poznania umysłowości ziemiańskiej, ograniczyłem się do badania źródeł oddających ją w sposób najbardziej bezpośredni, a więc o polskiej proweniencji, w przeważającej mierze będących tworem samych ziemian, ewentualnie osób bezpośrednio z nimi związanych. Dominuje tu literatura pamiętnikarska. Dobór bazy źródłowej nie jest zatem przypadkowy, lecz wynika z koncepcji pracy, zakładającej wniknięcie możliwie głęboko w świat samych ziemian Kresów, w sprawy ich poruszające, określające sposób życia, te, o które chcieli walczyć, jak również te, które były tak z nimi zrośnięte, że w praktyce nie zauważane. 16 S. Thugutt, Pamiętnik szlachcica kresowego, „Niepodległość", ł. V (zbioru ogólnego), listopad 1931 - kwiecień 1932, s. 140. 20 Wstęp Literatura przedmiotu - w kontekście popularności mitu kresowego - okazuje się zaskakująco uboga. Z początkiem lat dziewięćdziesiątych XX wieku tematyka ta została uwolniona od ograniczeń cenzuralnych, stając się pośród innych polskich „białych plam" dyżurnym zapełniaczem księgarskich półek, wywołując wręcz odczucie przesytu. Zdecydowana większość publikowanych wówczas tekstów okazuje się jednak pozbawiona większej wartości z punktu widzenia badacza XIX-wiecznych Kresów (interesująca natomiast dla każdego, kto chce przyjrzeć się współczesnemu funkcjonowaniu mitu Kresów). Wypełniły je treści zaczerpnięte przez ich autorów z „zasłyszenia", z tradycji obecnej wśród sfer ziemiańskich, w najlepszym wypadku z lektury kilku przypadkowych tekstów powstałych przed wojną, bądź na emigracji. Ich główną ambicją było zaś stworzenie obrazu mającego wszystkie cechy baśni, unikającego zaś prawdy życia17. Wobec tego lista autorów publikacji naukowych godnych polecenia i posiadających dużą wartość poznawczą jest stosunkowo krótka. Otwiera ją zaś paradoksalnie nazwisko Francuza (acz od lat związanego swym dorobkiem naukowym z Polską). Najwcześniejszą z prac, które trzeba tu wymienić jest bowiem książka Daniela Beauvois: „Walka o ziemię"18 (wy- 17 O micie, w który ukształtowały się polskie Kresy, ale bardziej o naturze mitu w ogóle pisze Daniel Beauvois: „Mit, mówi Roland Barthes jest mową wybraną przez historię: nie ma miejsca w niej na naturę rzeczy. Ale kto wie, czym jest natura rzeczy? Od Gombrowicza każdy wie, że tożsamość ludzka jest na ogól nieuchwytna, że ciągle wymyka się poszukiwaczom autentyczności. Jeśli więc nie ma jednoznacznej prawdy dla osobowości ludzkiej, dlaczego powie ktoś, miałaby istnieć prawda historii, czyli grup ludzkich? Grupy te, jak i jednostki, potrzebują gęby, czyli masek, by usprawiedliwiać swoje zachowanie, by narzucać je innym, ilustrować jakieś zasady, koić rany, sublimować kłamstwa. Wtedy już nie ma znaczenia, czy żyje się w prawdzie niby pierwszej, faktograficznej, konkretnej, naukowej, ustalonej czy w prawdzie bajkowej, legendarnej, iluzorycznej, wtórnej. Po prostu prawdy nie ma." D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich", czyli jak mu położyć kres, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, pod red. W. Wrzesińskiego, t. IX: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, Wrocław 1994, s. 93. 18 Zob. przypis 6. 21 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 danie francuskie w 1993 roku) - opracowanie wzbudzające kontrowersje, świadomie jednostronne, pisane ze z góry przyjętym założeniem19, ale starające się zmierzyć z tematem z pomocą warsztatu badawczego historyka, sięgające po nie wykorzystane wcześniej źródła, wreszcie, choć pełne uproszczeń, nie tworzące wizerunku z gruntu fałszywego. Daje ono wiele materiału dla dziejów stosunków grupy ziemiańskiej z innymi warstwami społecznymi zamieszkującymi Kresy. Niezwykle kompetentna rozprawa Tadeusza Epszteina na temat edukacji ziemiańskiej młodzieży20 wraz z jego licznymi artykułami naukowymi pozwala poznać kulturę i aktywność intelektualną ziemiaństwa guberni ukraińskich. Najciekawsza w tym zestawieniu i najbardziej użyteczna z mojego punktu widzenia okazuje się budząca szacunek nie tylko swymi rozmiarami książka Romana Jurkowskiego: Ziemiańsłwo polskie Kresów Pół-nocno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza", której tytuł nie oddaje w pełni zawartości. Z jednej strony bowiem główny obszar, jaki penetruje autor jest węższy niż sugerowany - jest to działalność Towarzystw Rolniczych. Z drugiej jednakże strony umieszcza Jurkowski w jego tle szeroki wachlarz zagadnień, pisząc nie tylko o gospodarce Litwy, aktywności politycznej jej ziemiaństwa, ale sięgając - i to w sposób wnikliwy - w najbardziej interesującą mnie sferę mentalności ziemian. Warto także zwrócić uwagę na pracę Andrzeja Romanow-skiego: Pozytywizm na Litwie21, choć jej bohaterem jest raczej kresowe miasto niż wieś. Opracowania Witolda Rodkiewicza22 i Teodora Weeksa23 pozwalają zapoznać się z polityką rosyjską 19 Daniel Beauvois postrzega polskie ziemiaństwo jako grupę o cechach kolonizatorów. Jak sam przyznaje, nakłada na rzeczywistość Kresów doświadczenie Francuza, który przemyślał wybuch wrogości mieszkańców Algierii wobec swego kraju i doszukał się analogii pomiędzy dwoma odległymi w czasie i przestrzeni zjawiskami. 20 Zob. przypis 14. 21 A. Romanowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003. 22 Zob. przypis 6. 23 T. R. Weeks., Nation and State in Late Imperiał Russia. Nationalism and Russification on the Western Frontier, 1863-1914, De Kalb, Illinois 1996. 22 Wstęp wobec guberni zachodnich. Stojące na wysoki poziomie testy socjologa posiadającego duże wyczucie materii historycznej -Ryszarda Radzika24 cenne są dla poznania skomplikowanych zagadnień narodowościowych na Kresach, aczkolwiek usytuowane są nieco na uboczu moich głównych zainteresowań. Jak widać z powyższego zestawienia opracowane dotąd przez badaczy zagadnienia stanowią z punktu widzenia tematu przeze mnie obranego jedynie drobne fragmenty czy też przyczynki. W istocie żaden z kluczowych dla tej pracy problemów nie doczekał się dotąd monografii, podjęte przeze mnie badania mają więc charakter prekursorski. Poza pracami Rodkiewicza i Weeksa nie podejmują się też autorzy opisu całości ziem kresowych - skupiają się bądź na obszarze Litwy, bądź na obszarze Ukrainy. Trudność stanowi także znalezienie dla zawartych w pracy tez materiału porównawczego dotyczącego innych obszarów Rosji czy Europy. Brak jest opracowania, która opierałaby się na analogicznej koncepcji. W odniesieniu do guberni bałtyckich i zamieszkującego je niemieckiego ziemiaństwa dysponujemy pracą Heide Whelan25, skupiająca się na roli rodziny i domu oraz statusu społecznego (przynależności klasowej) w życiu tamtejszej wspólnoty ziemiańskiej i na sposobie, w jaki pomagały one w realizowaniu istotnych dla niej wartości. Witold Molik przy okazji opisywania życia codziennego ziemian Wielkopolski poświęcił sporo miejsca także ich mentalności (formowaniu się jej „kapitalistycznego" wymiaru)26. Interesującą koncepcję na temat domów arystokracji angielskiej w okresie od średniowiecza po wiek XX zaproponował Mark Girouard27. 24 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środkowo-Wschodnie] XIX stulecia, Lublin 2000. Spośród jego artykułów zwłaszcza: Ewolucja narodowa społeczności Kresów Wschodnich, „Kultura i Społeczeństwo" 1991, nr 2. 25 H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capita-lism among the Baltic German Nobility, Koln 1999. 26 Zob. przypis 4. 27 M. Girouard, Life in the English Country House. A Social and Archi-tectural History, New Haven and London 1978. Autor odczytuje tu architekturę poprzez jej związki z życiem codziennym, obyczajem, 23 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Wobec obszerności i zróżnicowania podejmowanych w tej książce zagadnień wiele szczegółowych kwestii mogło zostać tylko dotkniętych. Niejednokrotnie też autor bliższy jest hipotez (aczkolwiek jak sądzi dobrze umotywowanych analizą źródeł) niż wniosków ostatecznych. Losy ziemian polskich na Kresach w drugiej połowie XIX wieku to rozległe zagadnienie, które pozostawia pole badawcze dla licznych jeszcze historyków. Zapewne zweryfikują oni niektóre z sądów zawartych w tej pracy. Jej zadaniem było poczynić krok w kierunku zrozumienia realiów epoki pozornie nieodległej, ale po wielokroć zacieranej w naszej świadomości zarówno poprzez celowe działania jej ideologicznych oponentów, jak i poprzez ogrom a zarazem brutalność zmian, jakie przyniósł wiek XX. Z drugiej strony jej obraz wypaczony został także poprzez dążenia do jej gloryfikacji. Prezentowana przeze mnie rozprawa nie jest podporządkowana chęci rozprawienia się z mitami, choć zapewne mimochodem czyni to niejednokrotnie. Starałem się dać tutaj materiał do poznania ludzi wartych wysiłku zrozumienia, współtworzących świat naszej wyobraźni. Moją intencją było możliwie głębokie wniknięcie w świat, jaki widzieli wokół siebie ziemianie Kresów. W tym miejscu chciałbym także podziękować wspierającym mnie uczonym - historykom, których przychylność, cierpliwość, rady i recenzenckie uwagi przyczyniły się do zaistnienia tej publikacji. Wyrażam wdzięczność Panom Profesorom: Andrzejowi Chwalbie, Tomaszowi Gąsowskiemu, Witoldowi Molikowi i Wacławowi Wierzbieńcowi. mentalnością. Bada, jak używano domów i poszczególnych fragmentów ich przestrzeni. Prezentuje ich funkcjonowanie jako centrów lokalnej władzy, ale przede wszystkim ośrodków organizowania życia towarzyskiego i rozrywek. 24 GRANICE ZIEMIAŃSKIEJ WSPÓLNOTY Traktament - to było wielkie słowo - gradacja olbrzymia tego, jak kogo dwór traktuje' Bohaterami tej pracy są ludzie o bardzo zróżnicowanym statusie majątkowym, poziomie intelektualnym, przyzwyczajeniach i ambicjach. W każdej z dworskich siedzib, które zamieszkiwali, życie płynęło właściwym dla niej nurtem. Zarazem jednak te niepowtarzalne jednostki odczuwały silnie przynależność do grupy (wspólnoty, a raczej wspólnot różnych szczebli) spojonej licznymi więziami. Właśnie rodzaj tych więzi definiował bycie ziemianinem na Kresach - określał jego tożsamość jako członka większej zbiorowości. Istnienie tych związków było zarazem jednym z najbardziej podstawowych doświadczeń codzienności. Celem tego rozdziału jest sformułowanie szerokiej definicji interesującej mnie grupy, odwołującej się przede wszystkim do sposobu definiowania jej przez samych jej uczestników. Wymaga to zasygnalizowania w tym miejscu wielu problemów, które znajdą rozwinięcie w kolejnych rozdziałach pracy. Odczuwanie przez ziemian kresowych przynależności do wspólnoty miało u podstaw: podobieństwo losu skłaniające do solidarności, odrębność obyczajową (kulturową) od grup otaczających - opartą na odniesieniu do tradycji tej samej przynależności stanowej i na przekonaniu o potrzebie realizowania pewnych istotnych wartości. Utwierdzane ono było poprzez codzienne życie towarzyskie i przez określenie - nie zawsze głośno artykułowanych - kryteriów włączania i wykluczania ze wspólnoty. Istotne jest zwłaszcza to, że członków opisywanego środowiska łączyła pewna nić o charakterze emocjonalnym. 1 M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s. 77. 25 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 Środowisko ziemian Kresów jawi się jako konglomerat wspólnot lokalnych i rodzinnych, które łączyło przede wszystkim życie towarzyskie. Zygmunt Domański pisał: ...rodziny ziemiańskie siedziały tak obok siebie z dziada-pradziada. Bardzo często łączyły je związki małżeńskie, dzięki czemu cała okolica w dalekim zasięgu była ze sobą nie tylko zaprzyjaźniona, ale i spokrewniona, albo przynajmniej skoligacona. Nie było po prostu ludzi obcych i obojętnych prześlizgujących się po powierzchni życia sąsiedzkiego2. Sąsiedztwo stanowiło naturalne środowisko ziemianina3. Dobitnie pokazują to relacje pamiętnikarskie, których obowiązkowym motywem była prezentacja okolicznych, zaprzyjaźnionych dworów, najczęściej umieszczana na początku wspomnień - po informacjach genealogicznych. Można przy tym zauważyć, że opisy takie sprawiały ich autorom wielką przyjemność i równoznaczne były z powrotem myślą w świat przyjazny a co najmniej oswojony - w obszar podstawowego doświadczenia życiowego. Także prezentacja zagłady świata Kresów w latach 1917-1920 odbywała się we wspomnieniach przede wszystkim poprzez ukazanie znikania dworów (dotkliwość tego przeżycia szczególnie silnie wyrażona została w utworach „pań kresowych" z terenu Ukrainy4). Tego rodzaju lokalne wspólnoty odznaczały się po powsta- 2 Z. Domański, Pamiętniki, BN, rkps akc. 9216, k. 67. 3 Na znaczenie sąsiedztwa w kulturze, ale też i systemie ustrojowym Rzeczypospolitej w epoce przedrozbiorowej wskazywał niegdyś Andrzej Zajączkowski, pisząc: „Rzeczpospolita szlachecka nie była federacją folwarków, choć formalnie, z ustrojowego punktu widzenia może się tak przedstawiać. Rzeczpospolita była federaq'ą sąsiedztw, na pewno sąsiedztw małych, w dużej ilości wypadków sąsiedztw dużych, wojewódzkich." I dalej: „Sąsiedzi to znajomi, osobiście, z widzenia, ze słyszenia, ale znajomi. Ludzie swoi. Ta swoj-skość sprowadza się do akceptowania tych samych zasad, ulegania tym samym ideologicznym czynnikom wyznaczającym postawy, prowadzenia tego samego trybu życia." A. Zajączkowski, Szlachta polska. Kultura i struktura, Warszawa 1993, s. 70, 74. 4 Mam na myśli pamiętniki: Marii Dunin-Kozickiej: Burza od Wschodu i Zofii Kossak-Szczuckiej: Pożoga oraz dziennik Elżbiety z Zaleskich Dorożyńskiej: Na ostatniej placówce. 26 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty niu styczniowym małą zmiennością, co było następstwem sytuacji prawnej (ukaz grudniowy z 1865 roku o zakazie nabywania ziemi przez osoby „polskiego pochodzenia i wyznania katolickiego"). Zasiedzenie odgrywało więc na Kresach większą rolę niż na innych obszarach zamieszkałych przez polskich ziemian i było faktem dla wszystkich oczywistym, tak że stało się jednym z elementów opisywanego tu modelu kulturowego. Granice sąsiedztwa zakreślały obszar spraw bezpośrednio dotyczących ziemianina. Wszystko, co działo się w tym obrębie, było dlań istotne, a regularne wizyty towarzyskie wyznaczały rytm spędzania czasu wolnego i stanowiły istotną część sposobu życia. Bardzo silna była potrzeba bycia razem, „bywanie" wartościowano wysoko. Stanowiło to znaczący składnik obyczajowości kresowej i było świadectwem „uspołecznienia". Gdy działo się inaczej, dostrzegano w tym objaw kryzysu społeczności. Korespondent „Kraju" z Inflant u schyłku wieku XIX ubolewał, ale też i pozostawiał nutę nadziei: Życie towarzyskie obumiera powoli, a przyczynia się do tego, obok innych powodów, brak łączności nawet między sąsiadami; każdy bieduje u siebie, a do wspólnego działania nie widzi pobudek. Toteż prawdziwym wyjątkiem w tym względzie była zabawa trzydniowa, która się odbyła w Wy-szkach u hr. J. M.5. Podobne smutne refleksje, na drugim krańcu Kresów -pod Krzemieńcem snuł inny obywatel kilka lat wcześniej: Pusto dookoła, sąsiad do sąsiada, gdy zajrzy parę razy do roku, to po to tylko, by swoje biedy i kłopoty szeroko a długo wyłuszczać6. W istocie jednak powodów do tego typu utyskiwań nie było wiele. Wizyt nie brakowało a cele ich były różnorodne. Odwiedzano się dla rozrywki, z potrzeby uczynienia zadość tradycyjnym formom grzeczności, dla znalezienia pomocy w problemach codziennej egzystencji, ze względu na istniejące związki rodzinne i aby stworzyć okazję do powstania no- 5 „Kraj" 1896, nr 46 z 15 (27) listopada, s. 23. 6 „Kraj" 1888, nr 10 z 4 (16) marca, s. 12. 27 ! Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 wych. To elementarne sąsiedztwo nie było odleglejsze niż o dzień drogi a zatem do kilkudziesięciu wiorst7. Dla poszerzenia tego kręgu służyły jednak pewne centra - miasto lub (rzadziej) zamożniejszy pałac arystokratyczny. Naturalnie o rozległości podtrzymywanych kontaktów decydowały skłonności poszczególnych osób i obok zwolenników dominującego modelu stosunkowo ograniczonej, ale z dużą systematycznością podtrzymywanej liczby znajomości w najbliższej okolicy, można było spotkać miłośników dalszych peregrynacji. Z czasem, wraz z rozwojem sieci transportowej (kolej), odległości łatwiej było pokonywać. Jednak do końca opisywanej epoki stanowiły wciąż pewne wyzwanie - sieć kolejowa była rzadka i w przypadku niejednego majątku podróż do najbliższej stacji była już wyprawą. Drugą, często aktualizowaną więzią była oczywiście więź rodzinna, z sąsiedzką silnie spleciona8. Małżonków szukano zresztą w pierwszej kolejności w najbliższym otoczeniu - ślub po sąsiedzku to nieomal stereotyp. Do wyjątków nie należały przypadki, gdy kilka męskich latorośli z jednego dworu prowadziło do ołtarza kolejne córki z innego lub gdy wdowiec obierał na kolejną małżonkę siostrę zmarłej. Zdarzała się i potrzeba wyjazdu do Rzymu po dyspensę na ślub pomiędzy bliskimi krewnymi. Związki rodzinne stawały się więc niekiedy niezwykle splątane. Oczywiście nie brakowało także małżeństw pomiędzy osobami z różnych guberni. Stanowiły one liczbę niewielką w porównaniu ze związkami między mieszkańcami tego samego lub przyległych powiatów -liczbę jednak po powstaniu styczniowym rosnącą9. Jednak już 7 W. Podhorski, Zkmiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 36. (1 wiorsta = 1.07 km.) 8 Mówi o tym powyższy cytat z pamiętników Zygmunta Do-mańskiego. Por. też np.: Z. z Tyszkiewiczów Klemensowa Potoc-ka, Echa minionej epoki XIX-XX wiek. Moje wspomnienia, BN, rkps akc. 11711, t.I, k. 97-98; P. Mańkowski, Pamiętniki, BN, rkps 9781,1.1: Lata 1866-1896, k. 77; A. Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe, Warszawa 2001, s. 15. 9 T. Epsztein, Małżeństwa szlachty posesorskiej na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w latach 1815-1880, [w:] Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku, t. IX: Studia o rodzinie, pod red. J. Leskiewiczowej, Warszawa 1991, s. 231-235. 28 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty mariaże pomiędzy Ukrainą a Litwą albo między Galicją czy Poznańskiem a Kresami, choć nie były sensacją, stanowiły wydarzenie. Wacław Podhorski wspominał: Co prawda nasze ziemiaństwo niechętnie wypuszczało od siebie te piękności wraz z ich posagami, same mało poszukiwało związków z innymi dzielnicami Polski, w rezultacie prawie wszyscy byliśmy spokrewnieni10. Tadeusz Epsztein wskazuje przy tym, że ziemianie z Kresów południowo-wschodnich częściej wiązali się z rodakami z Galicji i Królestwa niż z sąsiadami z Litwy11. Obowiązkiem podtrzymywania więzi rodzinnych obejmowano bardzo szerokie związki pokrewieństwa i powinowactwa - krąg osób stykających się podczas ślubu starał się nadal utrzymywać kontakty przy okazji chrzcin i imienin, w miarę posiadanych możliwości bez oglądania się na odległość. Należało krewnych odwiedzać, a co najmniej pozostawać w stałym kontakcie listownym. Odkrycie nawet najbardziej odległego pokrewieństwa wzbudzało między osobami dotąd sobie nie znanymi odruch zwiększonego zaufania i bliskości. Szeroko rozpowszechniona wiedza genealogiczna pozwalała zaś krew-niaczą bliskością objąć bardzo szeroki zespół mieszkańców Kresów, choć przesadził zapewne Czesław Miłosz, twierdząc, że: „Ziemiaństwo to [Litwy] stanowiło jedną wielką rodzinę, wszyscy byli jakoś spokrewnieni ze wszystkimi..."12. W istocie jednak samo nawet rozpoznanie ziemianina -krajana nawiązywało automatycznie więź, owocowało kredytem zaufania. Jako bliskiego identyfikowano mieszkańca własnej guberni w innej, a ziemianina z Kresów poza ich obszarem. Rodziny znające się u siebie trzymały się razem także w Wilnie i w Warszawie bądź we włoskim czy niemieckim 10 W. Podhorski, op. cit., k. 55. Kazimiera Tańska pisała o krewnym, który po ślubie osiadł pod Poznaniem: „...da Bóg, żeby wrócił do domu, bo tak jak dzisiaj to mimo że żeni się bardzo znakomicie jednak jest jak w niewoli z tem wygnaniem." K. z Białłozorów Tańska, Pamiętnik z lat 1870-1884, BN, rkps. 8779, t. IV (II1872-VH 1875), k. 8. 11 T. Epsztein, Małżeństwa..., s. 235. 12 C. Miłosz, Rodziewiczówna, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 45. 29 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 kurorcie. W każdym razie w pierwszym odruchu cieszono się przede wszystkim starymi znajomościami, później poszerzano krąg towarzyski. Kurczowe trzymanie się „kresowej rodziny", a zwłaszcza starych znajomych było zasadą zwłaszcza w okresach zagrożenia i w przypadkach wygnania - w czasach rewolucyjnych 1917-1920, ale też wcześniej, tuż po powstaniu styczniowym - członkowie wspólnot kresowych odnajdywali się na zesłaniu, ale i w polskich miastach poza obrębem Kresów. Łucja Hornowska tak opisywała kontakty rodzinne w Warszawie (około 1867 roku): Towarzystwo, które mnie otaczało, składało się z żywiołów bardzo niejednolitych, a nieskończenie różnych. Trochę bogatego Wołynia: Pruszyńscy, Chojeccy, Jarczyńscy, Brezowie, Mogilniccy, Marszałkowa Omiecińska, staruszkowie Knoll Ignacowie serdeczni przyjaciele rodziców. Trochę Litwy wygnańczej (koledzy ojca z Pawłowska), Kułłakowscy, Łappo-wie, Medekszowie ze Żmudzi - z Królestwa długo nikogo nie spotkałam13. Być może był to jednak przypadek skrajny. Wraz z upływem lat rosła jednak mobilność społeczności kresowej - w pierwszym rządzie dotyczyło to coraz większej liczby ziemian trafiających do szkół średnich i wyższych, także poza obszarem dziewięciu guberni. Od początku XX wieku coraz więcej było okazji do zaangażowania się w działalność społeczną i polityczną. Także życie gospodarcze wymagało kontaktów z liczniejszym kręgiem osób14. Powiększały się możliwości zawierania przyjaźni i aranżowania małżeństw. Codzienne życie w majątkach kresowych modernizowało się i nie odbiegało już tak silnie choćby od standardu z Poznańskiego. Z drugiej strony problemy życia polityczne- 13 Ł. z Dunin-Borkowskich Hornowska, Wspomnienia, BN, rkps 10423, cz. II, k. 2-3. 14 Warto tu zwrócić uwagę na esej „Opowieści pana Guze" zamieszczony w przywoływanym powyżej tomie Czesława Miłosza. Potwierdza się tutaj (i zaskakuje zarazem), jak wiele wspólnych znajomych, miejsc, doświadczeń mogło mieć dwóch „przypadkowych" ludzi z Kresów, którzy zresztą osobiście nigdy się nie spotkali. I. Granice ziemiańskiej wspólnoty go i społeczno-narodowego Kresów w wieku dwudziestym nabrały większej jeszcze swoistości, co owocowało zwiększonym poczuciem odrębności Kresów od całości dawnej Rzeczypospolitej (vide: ruch krajowy na Litwie). Wkraczamy tu już w obszar emocji patriotycznych, które układały się na tej ziemi w sposób szczególnie złożony, a którym poświęcony zostanie odrębny rozdział. Próbując sformułować ogólniejszą tezę, stwierdzić można, że, choć pewna jedność ziemian-Polaków czy ziemian na Kresach nie była w opisywanych przeze mnie środowiskach pustym dźwiękiem, to jednak podstawową rolę odgrywało poczucie więzi osobistych silnych w grupach węższych - o charakterze lokalnym i rodzinnym. Potencjalnie bliscy byli wszyscy ziemianie - dziedzice tradycji Rzeczypospolitej. Od współobywateli z Kresów, ale zamieszkałych o setki wiorst - w innych guberniach, oddzielała jednak rzadkość kontaktów. Ci zaś, którzy zamieszkiwali poza terenem ziem zabranych wyodrębniali się już wyraźniej poprzez fakt, że warunki gospodarcze, prawne, z czasem coraz istotniejsze narodowe, w jakich żyli powodowały, iż nie prezentowali tożsamego z ziemianami Kresów modelu kulturowego. Aby być członkiem kresowej wspólnoty ziemiańskiej trzeba było spełnić pewne wstępne kryteria. Zatem do kręgu tego należało się niemal wyłącznie z urodzenia - z odpowiednich rodziców uznawanych za przynależnych do środowiska. Nie budzącą wątpliwości legitymację stanowiło więc szlachectwo i urodzenie w majątku na Kresach (ściślej posiadanie przez rodziców takiego majątku). W ten sposób kresowość była dziedziczona. Utwierdzało ją posiadanie własności ziemskiej, zamieszkiwanie w niej i związki rodzinne z innymi ziemianami. Do wspólnoty wchodziło się też przez małżeństwo. W tym ostatnim przypadku społeczność ziemiańska mogła jednak uznać za mezalians i nie zaakceptować związku z osobą postrzeganą jako obca ze względów religijnych bądź społecznych. Nie było jednak reguły mówiącej, kiedy należy się tak zachować. Decyzje były podejmowane w zależności od indywidualnych zapatrywań i od układów rodzinnych. Poza tym dostrzec trzeba istnienie całego szeregu przypad- 30 31 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 ków granicznych, które domagały się rozstrzygnięcia. Po obrzeżach sfery poruszali się zatem ci, którzy tracili majątki -„wydziedziczeni" w wyniku represji lub bankructwa oraz ci, którzy dobrowolnie obierali kariery poza rodowymi siedzibami, a więc wywodząca się spośród ziemiaństwa inteligencja. Przynależność tych ludzi do warstwy potwierdzała przede wszystkim akceptacja rodziny bądź innych ziemian, których udział we wspólnocie nie budził wątpliwości. W przypadku ziemian obierających karierę adwokata, inżyniera, lekarza (zjawisko to systematycznie przybierało na znaczeniu) decydującą rolę odgrywała okazywana przez nich chęć podtrzymywania kontaktów. Była ona bowiem z reguły odwzajemniona. Nawet ci, którzy spędzali lata w głębi Rosji mieli szansę powrócić. Modelem najczęściej spotykanym było jednak bądź zatrzymywanie przez tych „nowych inteligentów" choćby niewielkiej posiadłości ziemskiej, bądź regularne, czasem tylko świąteczne i wakacyjne, wizytowanie domu rodzinnego i dalszych krewnych15. Byli i tacy, którzy zmuszeni do szukania chleba poza majątkiem, dorobiwszy się, porzucali dawne zajęcie i wracali na ziemię, gwarantującą im utrzymanie wysokiego statusu16. Zjawisko to miało charakter ogólnopolski. O osobach takich pisze Stanisław Siekierski: ...poważna część tej inteligencji pełniła życie dwuśrodo-wiskowe. Formalnie wykonywała określone zawody, ale związana była emocjonalnie i rodzinnie z dawnymi swoimi pałacami i dworkami, gdzie nie tylko bardzo często gościła, ale uwikłana była także w sprawy rodzinne...17. Część z nich znajdowała zresztą zatrudnienie w kręgu wiejskim - np. inżynierowie i chemicy związani z cukrownic- 15 Typowym przykładem może być jeden z najznamienitszych adwokatów moskiewskich Aleksander Lednicki i jego rodzina. Zob.: W. Lednicki, Pamiętniki, 1.I, Londyn 1963. 16 R. Manteuffel-Szoege, Wspomnienia..., [w:] Inflanty, Inflanty..., wspomnienia rodzinne zebrał R. Manteuffel-Szoege, opracował Z. Szopiński, Warszawa 1991, s. 177. 17 S. Siekierski, Dwór ziemiański we wspomnieniach współczesnych, [w:] Dworki, pejzaże, konie, redaktor K. Stępnik, Lublin 2002, s. 23-24; Idem, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 125-126. 32 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty twem na Ukrainie, lekarze, architekci opracowujący projekty przebudowy dworów. Jako „urodzeni ziemianie" nie przestawali być nimi w oczach współobywateli mimo wykonywanego zawodu. Trudności gospodarcze powodowały, że wśród ziemian traciła nawet znaczenie opinia, iż działalność handlowa nie jest zajęciem dla przyzwoitego człowieka18. Janina Żółtowska los gorzej sytuowanych ziemian w XIX wieku postrzegała generalnie w sposób następujący: Młody szlachcic z dobrym nazwiskiem, dużymi zdolnościami, ale niezamożny, nie miał przed sobą innych widoków jak harowanie w długich butach na folwarku z perspektywą schłopienia, albo zawody liberalne, jak adwokacki, doktorski i inżynierski w małych prowincjonalnych miastach19. Ci, którzy majątki utracili w wyniku klęski finansowej, znajdowali się towarzysko w znacznie trudniejszej sytuacji. Brak kapitału, często wstyd z powodu deprecjonującej kondycji materialnej utrudniały im kontakty towarzyskie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że przynajmniej część z nich wraz z bankructwem znikała z horyzontu zainteresowań swych bardziej szczęśliwych ziomków. Oczywiście uogólnianie byłoby tu nie na miejscu. Jedni zasilali grupę rezydentów dworskich, inni szukali zajęcia w miastach, gdzie mogli być przygarniani przez ziemiańskie kolonie, jeszcze inni stawali się wreszcie dzierżawcami lub zarządcami. Musieli więc znaleźć sobie miejsce pomiędzy pracą własnych rąk, intelektu oraz ofiarnością współobywateli. Ci, którzy osiągali finansowe powodzenie mogli cieszyć się podobnymi względami jak opisywana powyżej ziemiańska inteligencja. Inni spadali w każdym razie na niższe piętro prestiżu, stawali przed widmem deklasacji, byli swoistym memento dla pozostałych. Swoistą grupę stanowili zwłaszcza wydziedziczeni, ale 18 T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II połowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 114-115. 19 J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 8. Por.: P. Podhorski, Moje wspomnienia, Ossol., rkps 15657, cz. I, k. 158-159. 33 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 nie z własnej winy - męczennicy społeczności ziemiańskiej, a więc ofiary represji rosyjskich - pozbawieni majątku w wyniku konfiskaty za udział w powstaniu, a zwłaszcza zesłańcy. Jarosław Iwaszkiewicz pisał o nich: Kultura polska na Ukrainie stwarzała cały szereg dziwacznych osób, stojących na marginesie, poza nawiasem życia dworów magnackich i półmagnackich...20. Oni także bywali przygarniani w ziemiańskich dworach jako bezterminowi goście, zasilali grono rezydentów. Charakterystyczne jednak, że pozostawiano im niejednokrotnie wręcz honorowe pierwszeństwo. Co najmniej należała im się powszechna uwaga i bezpieczne miejsce wśród współobywateli. Za przykład takiego losu niech posłuży opisywany przez Annę Pruszyńską „Pan Fiediuszko" - Walery Radwan-Fie-diuszko - powstaniec z Litwy, który przeniósł się na Podole (cytat poniższy ma i tę zaletę, że pokazuje jak wyglądało życie towarzyskie lokalnej wspólnoty). Lubiano go ogólnie jako byłego powstańca, ceniono go za rezolutność i dobry humor [...]. W towarzystwie przydatnym był: z hreczkosiejem rozmawiał o sprawach rolniczych i gospodarstwie, z proboszczem i starszymi panami do mariasza i winta zasiadał, w rozmowach ze starszymi paniami orientował się znakomicie w parantelach i pokrewieństwach [...]. A dobrze się też czuł wśród młodzieży, niedorostków wokół siebie gromadził wspomnieniami, jak o w czasie powstania z fuzją do lasu poszedł...21. Abstrahując od politycznej oceny przeszłości powstańców i ludzi za powstanie represjonowanych, uznawano, że są oni symbolem zarówno ideałów wspólnoty, jak i jej ciężkiego losu. Byli oni obecni w życiu ziemian przez cały opisywany okres aczkolwiek ich liczba w sposób naturalny spadała. Chwała ojców przenosiła się z reguły na dzieci, o ile były urodzone do czasów powstania lub na zesłaniu. Kolejne pokolenia musiały jednak swoją pozycję w społeczności kształtować same, co nie zawsze było łatwe. 20 J. Iwaszkiewicz, Książka moich wspomnień, Kraków 1968, s. 26. 21 A. Pruszyńską, Między Bohem a Sluczą, Wrocław 1991, s. 31-32. 34 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty Odrębny przypadek stanowili dzierżawcy. Choć łączyły ich z ziemianami interesy i rolniczy zawód, najczęściej postrzegani byli jako grupa z innego pułapu towarzyskiego22. Świadczy o tym choćby znikoma uwaga, jaką poświęcają im ziemianie w pamiętnikach. Dostrzec też można, że nie byli oni stałymi gośćmi przy większości ziemiańskich stołów. Dawał im prawo do szacunku tytuł szlachecki, ale brak samodzielnego stanowiska oraz powagi dziedzictwa ziemskiego był zbyt poważnym mankamentem23. Wiek dwudziesty przyniósł wzrost kontaktów z nimi poprzez Towarzystwa Rolnicze i różne formy działań społecznych, ale wydaje się, że niewiele zmienił w życiu towarzyskim. Julian Talko-Hryncewicz pisał: Z klasy oficjalistów i ekonomów pochodzili dzierżawcy, lecz obywatele, jakkolwiek mieli wśród nich krewnych i przyjaciół, jednak zdaleka się trzymali, uważając siebie za coś lepszego24. Należy w tym miejscu skorygować powyższy cytat, stwierdzając, że dzierżawcy wywodzili się nie tylko z grup wymienionych przez pamiętnikarza, ale także bezpośrednio spośród rodzin ziemiańskich (osoby, które utraciły majątki; synowie, dla których nie wystarczyło dziedzictwa). Zwłaszcza tym ostatnim nie groził ostracyzm środowiska. Przy tym wszystkim kwestia: kto jest właścicielem ziemskim a kto dzierżawcą przedstawiała się niejednokrotnie w sposób bardzo skomplikowany - na przykład, gdy dzierżawa stanowiła fikcję ukrywającą zakup wbrew ukazowi gru- 22 T. Epsztein, Małżeństwa..., s. 220. 23 Dla wcześniejszej - międzypowstaniowej epoki podobną sytuację potwierdza Tadeusz Bobrowski: „Z ludzi pracy tylko dzierżawcy do towarzystwa obywatelskiego byli na równi dopuszczani, bo najprzód mieli do czynienia z pańszczyzną i chłopstwem, co już im pewną dozę państwa dawało; a następnie każdy dzierżawca mógł kupując wieś zostać obywatelem. Jako taki in potentia miał prawo do pewnego zachowania, ale jako nie będący jeszcze in actu pozycjom zdobytym już ustępować musiał." T. Bobrowski, Pamiętniki mojego życia, 1.1: O sprawach i ludziach mego czasu, Warszawa 1979, s. 97. 24 J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930,1.1, s. 151. 35 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty dniowemu majątku (przepisy w tym względzie zaostrzono w ostatnich dniach 1884 roku st. st.25), lub gdy ziemianin puszczał w dzierżawę własne dobra a sam na tej zasadzie obejmował inne. O takiej sytuacji (w guberni kijowskiej) pisze Anna z Dąbrowskich Glińska: Przypuszczam, że ojciec administrował majątkami ks. Szczerbatowej [...] a Żorniszcze oddał w dzierżawę. W r. 1899, zamiast wrócić do Żorniszcz, Ojciec dzierżawił Ma-rianówkę, należącą do brata Matki, Stefana Sosnowskiego, który z kolei administrował majątkiem Narajówka, własność Meleniewskich. Cała ta kołomyjka skończyła się w 1908 r., gdy właściciele powrócili do swych gospodarstw i energicznie zabrali się do pracy na roli, odnawiania domów i upiększania ogrodów26. Z kolei rodzina Czesława Okołowa z guberni mińskiej dzierżawiła Horki k. Słucka „w ciągu 72 lat, poczynając od pradziada Kazimierza" - w trzech pokoleniach. Jednocześnie jego ojciec był właścicielem dwu folwarków o 35 wiorst od Słucka, które sam puścił w dzierżawę27. W odniesieniu do dzierżawców nie była zatem kwestionowana przynależność do wspólnoty tych, którzy mieli najbliższych krewnych ziemian lub łączyli posiadanie majątku z dzierżawą. Poza tym każdy przypadek był postrzegany indywidualnie. Natomiast w żadnym razie nie należała do wspólnot ziemiańskich szlachta czynszowa bądź zaściankowa, bez względu na to, czy obroniła swój tytuł szlachectwa wobec prawa rosyjskiego. Stosunek do niej (zwłaszcza na płaszczyźnie towarzyskiej) nie odbiegał wiele od relacji z chłopami. O obu tych grupach, podobnie jak o przedstawicielach innych narodowości, jako „zewnętrznych" wobec opisywanej społeczności przyjdzie opowiedzieć w innym miejscu pracy. 25 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność spoleczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 108-109; W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provinces ofthe Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 68. 26 A. z Dąbrowskich Glińska, Było... przeminęło... Pamiętnik, 1.1, BN, rkps akc. 9732, k. 8. 27 C. Okołów, Papiiętnik, BN, rkps akc. 9969, z. I, k.3. 36 „Modelowy" ziemianin polski na Kresach to właściciel około tysiąca dziesięcin28, co nie oznacza, że takowi przeważali. Nawet w zasobnych w duże majątki guberniach kijowskiej i wołyńskiej większość dóbr nie przekraczała pięciuset dziesięcin29. Wspomniany poziom był raczej rodzajem symbolu i wzorca pełnej finansowej niezależności i niewątpliwej zamożności. Dolna granica bycia ziemianinem nie była skrupulatnie określana cyfrą posiadanej ziemi - za takowego przed 1861 rokiem mógł się natomiast uważać posiadacz chłopów pańszczyźnianych, później zaś jego potomkowie (wszystko weryfikował aktualny status i opinia środowiska, wedle zasad powyżej omawianych). Wśród tego ogółu ziemiańskiego nie było skłonności do jawnego segregowania jego członków wedle zamożności, a przywiązanie do formalnej przynajmniej równości było duże30. Realnie jednak różnice nie były ignorowane. Małżeństwa na przykład dobierane były często wedle podobnego statusu majątkowego, a to musiało na przyszłość skutkować w życiu towarzyskim. Tadeusz Epsztein, opisujący ziemian guberni południowych w drugiej połowie XIX wieku, sugeruje wyodrębnienie czterech grup. Pierwszą stanowiłyby rodziny o tradycji z czasów Rzeczypospolitej, które nadal posiadały duże dobra, drugą rody wzbogacone na przełomie XIX i XX wieku, trzecią -najliczniejszą - średnie ziemiaństwo, zaś „na samym dole warstwy znajdowały się rodziny, które swym skromnym pochodzeniem i niewielkim majątkiem nie wyróżniały się spośród pozostałych". Historyk przyznaje jednak zarazem, że podziały nie były ostre, zależały od sytuacji materialnej, posiadanych koligacji i kontaktów towarzyskich31. Sądzę, że ba- 281 dziesięcina = 1,09 ha. 29 D. Beauvois, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, s. 59. Autor podaje tu dane dla roku 1890. 30 S. Rudnicki, Ziemiaństwo, [w:] W. Mędrzecki, S. Rudnicki, J. Żarnowski, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Żarnowski, Warszawa 2003, s. 207. 31 T. Epsztein, Edukacja..., s. 11-12. Dla świadka epoki z guberni północnych istniały dwie grupy - wywodzące się odpowiednio: ze starych, wielkich rodów i ze średniej szlachty, która dorobiła się od 37 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 riery te (i snobizmy) nie zdominowały myślenia ziemian o własnej warstwie. W każdym razie, kto utrzymywał się przy majątku nie musiał bać się izolacji w środowisku, nawet jeśli nie mógł olśnić zamożnością. Bycie ziemianinem było ważniejsze od oszacowanej zamożności stojącej za tym określeniem. Bardzo wyraźnie zaznaczała się natomiast wyjątkowość arystokracji. Dla uściślenia, gdy ziemianie mówili o arystokratach, myśleli o tych, którzy posiadali nie tylko tytuły, ale także (a może przede wszystkim) środki finansowe na życie znacznie ponad stan owego „tysiącwiorstowego" ziemianina. Ogół ziemiański przypisywał im wiele cech wskazujących na ich odrębność (często godnych potępienia jak kosmopolityzm, ser-wilizm wobec Rosjan, brak dbałości o wspólne dobro, jakim była ziemia32), nie do tego jednak stopnia, by uznać ich za zupełnie wyłączonych poza środowisko33. „Zwykli" ziemianie nie byli zdecydowani, czy mówić o nich: „my" czy „oni", mieli jednak poczucie, że jest to sfera bardzo bliska, a winna być jeszcze bliższą. Bez wątpienia, inaczej niż omawiani wcześniej dzierżawcy, obserwowani byli arystokraci z wielkim zainteresowaniem34. Wyodrębniali się poprzez swój majątek, po- końca XVIII wieku do powstania styczniowego. Zarazem zauważał on: „choć czujne oko pozwalało spostrzec u pierwszego [patrycjatu - takiego określenia używa pamiętnikarz - M. U.] względem drugiego małe muchy w nosie, jednak ku końcowi XIX w. linia demarka-cyjna już nieławo dawała się dostrzec." H. Korwin-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. 6. 32 Podobną wizję prezentowała literatura, zwłaszcza ta promująca model Polaka-katolika, walczącego na ziemi-placówce, której symbolem była twórczość Marii Rodziewiczównej. B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Paris 1985, s. 216. 33 Najsilniej odrębność i „kastowość" arystokracji podkreślał Wacław Podhorski. Miał on zresztą skłonność do wyodrębniania jeszcze innych podgrup w obrębie warstwy. Nawet on jednak traktował arystokrację jako część ziemiaństwa. W. Podhorski, op. cit., k. 8-11. 34 Choć krytyczny skądinąd obserwator - Wacław Lednicki -pisał o obojętności i dystansie wobec arystokracji (W. Lednicki, op. cit., s. 86 i 193.), przeczy temu (zwłaszcza obojętności), częstotliwość z jaką grupa ta pojawiała się na kartach pamiętników ziemiańskich. Prawdą jest jednak, że wielokrotnie były to informacje z drugiej ręki, świadczące o braku liczniejszych okazji do kontaktów. 38 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty :• .. wiązania europejskie (w tym rosyjskie) - życie światowe raczej niż kresowe. Również małżeństwa zawierali często z osobami spoza obszarów Kresów, w tym także innych narodowości, aczkolwiek trzeba przyznać, że nie należały do wyjątków także związki z miejscowym średnim ziemiaństwem35. W największym może stopniu ich odmienność była następstwem pośredniego jedynie kontaktu z życiem rolnika, a w efekcie innego położenia materialnego i doświadczenia życiowego, odrębności (przynajmniej po części) wyznawanych wartości, wreszcie - często - możliwości uniknięcia represji i ograniczeń nałożonych przez rząd rosyjski na polskie ziemiaństwo. Sumowało się to na stan pewnej obcości, choć nie sposób tu generalizować - wszystko zależało od indywidualnych cech „magnata". Jedni arystokraci żyli blisko z ogółem ziemiańskim, inni niemal wyłącznie w świecie międzynarodowej so-cjety. Zjawisko ekskluzywizmu możnych, odgrodzenia się od innych grup znane było i z innych dzielnic polskich, tak z Królestwa Polskiego36, jak z Wielkopolski37. Podobne też cechy arystokratów podlegały krytyce przemieszanej z podziwem38. Kresy nie stanowiły tu wyjątku. Okazje do kontaktu jednak się zdarzały i niekiedy pałac mógł stać się ośrodkiem życia towarzyskiego. Niektóre siedziby wielkich panów były bardzo popularne, jak na przykład Sanguszkowska (książęca) Sławuta39. Z kolei o hrabim Józefie Potockim z Antonin możemy się dowiedzieć, że: Oczy wszystkich południowych prowincji były zwrócone na tę rezydencję, której komfort i zbytek każdemu imponowały. [...] Snobizm wołyniaków oczarowany był zbytkiem i stroną powierzchowną tej egzystencji...40. 35 T. Epsztein, Małżeństwa..., s. 212; S. Rudnicki, Ziemiaństwo..., s. 208; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej..., s. 19-20. 36 S. Wiech, Społeczeństwo Królestwa Polskiego w oczach carskiej policji politycznej (1866-1896), Kielce 2002, s. 179-180. 37 W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna, Poznań 1999, s. 16, 90. 38 A. Kwilecki, Ziemiaństwo wielkopolskie, Warszawa 1998, s. 26. 39 F. Kostrzewski, Pamiętnik, BN, rkps 6377, k. 32. 40 J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 164. 39 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 Zarazem pana tego cechowało ...duże poczucie hierarchii społecznej, i można było dokładnie obliczyć, do którego miejsca w pokojach i przedpokojach odprowadzi przy pożegnaniu każdego ze swoich gości41. Największą polską majętność na Kresach stanowiła Biała Cerkiew Branickich (hrabiowie) - „państwo w państwie", jak z podziwem zauważali ziemianie42, która nie odrzucała nie-utytułowanych braci. Wreszcie Ubarów książąt Czetwertyń-skich regularnie i chętnie przyjmował szerokie grono gości43. Znamienne, że wszystkie te magnackie, ale obywatelskie zarazem (nie stroniące od wspólnoty) pałace znajdowały się na obszarze guberni południowych. W historycznej Litwie brakowało następcy księcia Karola Radziwiłła „Panie Kochanku"44. Dobrą sławą cieszył się jedynie Landwarów Tyszkie-wiczów. Renoma Sawicz Edwarda Woyniłłowicza miała inny charakter, źródło jej. tkwiło w działalności społecznej gospodarza. W okresie po uzyskaniu praw politycznych (po 1905 roku) szlachta chętnie też sięgała po wielkie nazwiska i właścicieli największych fortun przy wyborze swego przedstawicielstwa parlamentarnego. Działo się tak także na Litwie (Druccy-Lubeccy - książęta; Korwin-Milewscy - hrabiowie, choć posłujący do Rady Państwa Hipolit świeżo nadanego przez papieża tytułu nie przyjął). Z drugiej strony wiele możnych rodów zapomniało najwyraźniej o szlacheckiej komitywie. Niektóre z nich miały zresztą w ogóle słaby kontakt z Kresami, wiązały się małżeństwami z rodami europejskimi i przesiadywały w Paryżu lub Rzymie45, a nawet, jeśli pozosta- 41 W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 134. 42 P. Podhorski, op. cit., k. 145; Z. ze Świeckich Guzowska, Za moich czasów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 8036, k. 26. 43 J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. III, Warszawa 1902, s. 45; J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s 160-161. Por.: Wspomnienia z Wołynia, tekst anonimowy, 1867, BJ, rkps 4832, k. 4-5. 44 „Radziwiłłowie mieli się, istotnie, za książąt krwi [...] w Nieświeżu wszystkich, czy to gości i sąsiadów, czy starszych oficjalistów i rezydentów, traktowano na równi, trochę jak swoich dworzan". M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 169. 45 Postać takiego paryskiego arystokraty wywodzącego się z Ukrainy wzorcowo prezentują wspomnienia Józefa Lubomirskiego, 40 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty ' . wały w kraju, to nie mogły znaleźć wspólnego języka z ogółem ziemiańskim. W każdym razie wydaje się, że, w porównaniu do I Rzeczypospolitej, ziemianie stracili znaczą część złudzeń co do równości w obrębie stanu (tak jak musiała je stracić biedota szlachecka) - pod tym względem społeczność polska nie wykazała się zbyt zdecydowanym oporem wobec kastowego systemu rosyjskiego. Jedyną grupą, którą ziemianie dopuszczali do pełnej kon-fidencji i towarzyskich układów, a której pochodzenie społeczne nie miało znaczenia, byli księża katoliccy46. Stanowili oni nie tylko pożądanych, ale wręcz honorowanych i często sadzanych na pierwszym miejscu przy stole gości. Wynikało to tyleż z tradycji i powagi religii, co z faktu, iż duchowieństwo było mocno zadomowione w kresowym pejzażu47, a zarazem stanowiło dla ziemian głównego partnera w podtrzymywaniu ich wzorca kulturowego i chętnie przyjmowało styl życia swych dobroczyńców. Melchior Wańkowicz w swoich Szczenięcych latach pozostawił taką oto relację: Miejsce czołowe przy stole zajmował ksiądz - choćby tam nie wiem jaki personat przyjechał. [...] sadzano nieraz na tych pierwszych miejscach proboszczów zupełnie nieokrzesanych, synów włościan litewskich, wszystkie jednak gaffy przykrywała powaga sukni48. Ksiądz stanowił zarazem jedną z najbardziej trwałych figur polskości na Kresach. Użyte przez Jarosława Iwaszkiewicza sformułowanie o osobach na marginesie życia dworów można by odnieść i do niego samego. Przyszły pisarz był bowiem synem administratora z cukrowni, sam zaś zarabiał udzielając korepetycji Historia pewnej ruiny. Pamiętniki 1839-1870, Warszawa 1975. Na podobnego kosmopolitę „kandydował" zresztą także Hipolit Korwin-Milewski, póki nie zdecydował się, w wieku trzydziestu lat, związać swej przyszłości z rodzinnym majątkiem na Litwie. Natomiast jego brat Ignacy zmarł na prywatnej wyspie na Adriatyku jako obywatel włoski. 46 J. Kossakowski, Notatki z lat dziecięcych, BN, rkps akc. 13223, k. 19. 47 W. Lednicki, op. cit., s. 529. 48 M. Wańkowicz, op. cit., s. 78-80. 41 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 w dworach na Ukrainie. O ziemianach pisał on: „...kasta ta była oddzielona głęboką przepaścią od sfery, do której ja należałem"49. Dotykamy tu problemu znacznej grupy ludności (najczęściej pochodzenia polskiego), która bywała dopuszczana do udziału w życiu towarzyskim, ale z reguły nie na pełnych prawach, nie jako integralna część wspólnoty. Chodzi tu przede wszystkim o różnego typu oficjalistów i zarządców oraz inteligencję niekoniecznie szlacheckiego pochodzenia, a w każdym razie nie zaliczającą się do opisywanych wcześniej „ziemian o inteligenckiej profesji". Skrajnie krytyczny wobec środowiska polskich ziemian w Kijowskiem, przebywający krótko w powiecie taraszczań-skim na początku lat osiemdziesiątych lekarz - Władysław Matlakowski notował na gorąco: O podtrzymywaniu elementu polskiego, spójni biedniejszych z bogatszymi nie ma mowy; lekarze i urzędnicy fabryczni stanowią inny świat; oficjaliści - inny; bogacze -inny50. Zamieszkujący sąsiedni powiat August Iwański junior jeszcze w odniesieniu do początku XX wieku uznawał za powszechne zjawisko „wyróżnień i stopniowań, segregujących ludzi na doskonałe stwory czyli ziemian, i mniej dobre: dzierżawców, przedstawicieli wolnych zawodów, administratorów i ludzi z miasta, których przeciwstawiano zamkniętej klasie towarzystwa"51. Jednak osądy te, choć dużo w nich trafności, upraszczają złożony obraz zagadnienia. Pod względem stosunku ziemian do wyliczanych grup społecznych zaszły w opisywanym okresie - na tak sennych pod wieloma innymi względami Kresach - widoczne zmiany. Oficjaliści i zarządcy dworscy stanowili kategorię osobną. Pełnili niezmiernie ważną rolę zarówno tam, gdzie właściciel majątku nie był zainteresowany jego osobistym prowadzeniem, jak i tam, gdzie rozmiary posiadłości wymagały 49 J. Iwaszkiewicz, op. cit., s. 10. 50 W. Matlakowski. Wspomnienia ukraińskie, „Wiadomości", Londyn 1955, nr 11 z 13 marca, s. 2. 51 A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 361. 42 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty grupy osób wspomagających kierowanie nią. Wykonywali zbliżony do ziemiańskiego zawód, a często, jako bardziej fachowi od niejednego właściciela ziemskiego, okazywali się wręcz niezastąpieni. Byli potomkami (często w znaczeniu dosłownym) dawnych ekonomów z czasów pańszczyźnianych i jako tacy posiadali swoisty status, najczęściej też tytuł szlachecki52. Byli ludźmi zaufanymi, związanymi z dworem od lat, bądź wręcz pokoleń. Stąd też relacje z nimi miały niejednokrotnie charakter familijny a stosunek do nich bywał w efekcie cieplejszy niż w odniesieniu do dzierżawców, mających wyższy teoretycznie status społeczny. Inaczej natomiast kształtowały się stosunki z przyjmowanymi coraz częściej do pracy przedstawicielami inteligencji o wykształceniu technicznym czy rolniczym. Nie wywodzili się oni już ze „świata feudalnego" i relacje z nimi układały się raczej na zasadzie pracodawca - podwładny. Przechodzimy tu już jednak do zagadnień związanych z inteligencją. W tradycyjnej mentalności ziemiaństwa kresowego tkwiła silna admiracja dla tytułu szlacheckiego, jako przepustki do towarzystwa. Często, i coraz częściej, kontaktowali się jednak ziemianie z przedstawicielami inteligencji rozumianej jako kategoria osób o profesjonalnym wykształceniu i utrzymujących się z pracy umysłowej. W pierwszym rzędzie zatrudniali nauczycieli (i nauczycielki), ale także lekarzy, inżynierów, których rola w warunkach gospodarki pouwłaszczeniowej rosła. O czasach sprzed opisywanej epoki - niedługo po powstaniu listopadowym Tadeusz Bobrowski pisał: Praca osobista, tak zwana wyzwolona, ceniła się tanio, ba! nawet postponowaną była. Taki nauczyciel, lekarz, urzędnik niewyborowy lub artysta w towarzystwach obywatelskich bywali, o ile byli w nich nieuniknieni, ale się do nich nie liczyli jako ludzie bezpośredniej renumeracji z rąk dobrodziejów 52 Ciekawy przykład oficjalisty - syna chłopa pańszczyźnianego, który byl „dopuszczany do wspólnych posiłków w jadalnym pokoju, w dniu zwykłym przy oddzielnym stoliku, a w święta uroczyste przy rodzinnym stole", przytacza natomiast Jerzy Marcin Osmołowski: Wspomnienia z przeszłości. Lata dziecinne i młodzieńcze, BN, rkps akc. 7042, k. 38-39. 43 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 swoich, tj. obywateli, zażywający! Domy, gdzie tacy panowie nauki i pracy na stopie równości i przyjaźni byli, były bardzo rzadkie53. Właśnie ów fakt wykonywania pracy najemnej najmocniej obciążał towarzyską hipotekę wykształconych ludzi pracujących dla dworu. Ich status najdokładniej poznać można na przykładzie powszechnie zatrudnianych na Kresach korepetytorów, a ze względu na stosunkowe bogactwo materiału, dające szansę na wnikliwsze spojrzenia, warto skupić się przez moment na obszarze południowych guberni. Na początek proponuję zapoznać się z tezami specjalizującego się w tej tematyce Tadeusza Epszteina, który z dużą jednoznacznością stwierdza, że w drugiej połowie XIX wieku pozycja społeczna nauczyciela wśród ziemiaństwa poprawiła się - zarówno ze względu na podniesienie się poziomu nauczycieli, jak i wzrost przekonania o potrzebie nauki wśród ziemian. Nauczyciel był traktowany we dworze jako jeden z domowników, zasiadał do wspólnego stołu, uczestniczył w uroczystościach rodzinnych i spotkaniach towarzyskich54. Rzeczywiście owa towarzyska bariera pierwszego stołu (w odróżnieniu od drugiego, ewentualnie trzeciego przeznaczonych dla służby) została przełamana. Nastąpiło to, jak można szacować, w drugiej, najdalej trzeciej dekadzie po powstaniu. Oznaczało wyniesienie pań i panów uczących ponad poziom służby, wśród której wcześniej wyznaczano im zazwyczaj miejsce - inaczej mówiąc, zrównanie ich mniej więcej z poziomem rezydentów. Można mieć jednak wątpliwości, co do uznania pełnej równości towarzyskiej. Zdają się jej przeczyć jednogłośne, przywoływane już wcześniej wypowiedzi Władysława Matlakowskie-go i Augusta Iwańskiego, również Tadeusza Bobrowskiego, który aktualizował swe sądy dotyczące pierwszej połowy wieku także w odniesieniu do czasów popowstaniowych55. Głosy 53 T. Bobrowski, op. cit., 1.1, s. 97. 54 T. Epsztein, Edukacja..., s. 49. 55 T. Bobrowski, op. cit., 1.1, s. 278. 44 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty te pochodzą, co ważne, z różnych okresów - aż po osobiste doświadczenia Jarosława Iwaszkiewicza z ostatnich lat przed wojną. Pisał on o Hajworonie Leonsów Rzewuskich (gdzie starano się podtrzymać ginący splendor rodu56): ...istniał w tym domu niezmiernie głęboki przedział pomiędzy państwem a nauczycielstwem. [...] W Hajworonie byłem tylko nauczycielem, któremu nie wszyscy podawali rękę, chociaż zasiadali z nim przy jednym stole57. Jak widać objawy społecznej akceptacji bywały stopniowane. Przeciwko tym świadectwom postawić można wprawdzie liczne, pełne sympatii i atencji wspomnienia wychowanków, wyrażających się o swych nauczycielach z poważaniem. Trzeba jednak pamiętać, że dotyczą one czasów ich dzieciństwa, gdy sami jeszcze znajdowali się w praktyce poza kręgami towarzyskimi. Spośród najbardziej zainteresowanych, relację przeciwną autorowi Panien z Wilka pozostawił też inny kresowy korepetytor - Adolf Dygasiński, łatający swój budżet w latach dziewięćdziesiątych pracą w tak możnych dworach, jak Chodkiewiczów na Wołyniu (Młynów) i Bispingów (to już Grodzieńszczyzna - majątek Massalany, gdzie do stołu zasiadał też rządca). Miał tu okazję być przedstawiany w towarzystwie i brać udział w rozmowach58. Znów, jak wielokrotnie w tej pracy, przyjdzie stwierdzić, że każdy przypadek był indywidualny i wszystko zależało od charakteru i mentalności poszczególnych ziemian. Trudno w efekcie dokonywać stanowczych uogólnień59. Można jedy- 56 M. Ustrzycki, Studium postaw ziemian polskich na Kresach w XIX w. - przypadek rodziny Rzewuskich (gałąź na Pohrebyszczu), „Studia Historyczne" 2001, z. 2, s. 222 i 231. 57 J. Iwaszkiewicz, op. cit., s. 144-145. 58 A. Dygasiński, Listy, Wrocław 1972: List do Natalii Dygasińskiej, Młynów, 26 października 1892, s. 321; Listy do Zofii Dygasińskiej: Chrza-nówka, 7 maja 1895, s. 392-393; Chrzanówka, 10 maja 1895, s. 395; Massalany, 1 sierpnia 1897, s. 401. 59 Czyni to na przykład Maria Czapska. Opierając się na swych doświadczeniach z Austrii wskazuje na lepsze traktowanie nauczycielek na ziemiach polskich („przyjmowano je niejako do rodziny"). M. Czapska, op. cit., s. 216. 45 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 nie zwrócić uwagę na pewne tendencje i ich uwarunkowania. Czas przynosił zmiany. Wydaje się, że, o ile przyniósł docenienie nauczyciela na szczeblu domowym, o tyle nie zawsze na forum szerszego towarzystwa (łatwiej było tu o równy status korepetytorom niż guwernantkom). Nie można wszakże zaprzeczyć, że praktyczne znaczenie nauczycieli rosło, tak jak rosły potrzeby edukacyjne ziemian i ich zaufanie do książkowej wiedzy oraz jej użyteczności. Ponadto prestiż tych pracowników słowa opierał się na fakcie, że okazywali się bardzo cennymi współpracownikami w dziele podtrzymania wartości kultury ziemiańskiej i polskiej w przyszłych pokoleniach, a to, w obliczu restrykcyjnej polityki caratu, miało smak owocu zakazanego (wspólnie spożywanego). Zjawiska, które zaprezentowałem w oparciu o materiał dotyczący ziem ukraińskich, nie inaczej przedstawiały się w pozostałych guberniach. Losy nauczycieli mogą z kolei posłużyć za exemplum losu innych grup inteligenckich - lekarzy, inżynierów zatrudnianych przez dwory, zwłaszcza od momentu, gdy majątki zaczęły się uprzemysławiać. Przy całym swym przywiązaniu do dawnych układów społecznych, nawet kresowe ziemiaństwo wyciągało wnioski z procesów modernizacyjnych i coraz więcej jednostek w jego szeregach skłonnych było uznać cenzus pracy (zwłaszcza umysłowej) i talentu za równy niemal cenzusowi urodzenia. Ludzie wykształceni stawali się cenni a więc i wyżej cenieni. Nie bez znaczenia był i fakt, że tak wielu ziemian podejmowało zawody inteligenckie, stanowiące dla nich coraz bardziej kuszącą finansowo alternatywę60 - miało to owocować przemieszaniem się obu grup, co jednak na Kresach nie dokonało się ostatecznie przed I wojną światową61. Zalety ludzi o profe- 60 Tadeusz Epsztein pisał o nich: „Zatrudnienie na wyższych stanowiskach technicznych, również poza przemysłem cukrowniczym, nie tylko zapewniało dostatek materialny, ale nie było traktowane jako całkowita degradacja społeczna. Niejeden dyrektor czy inżynier miał wyższe dochody od wielu średniozamożnych ziemian, prestiż jednak ciągle był wyższy po stronie nawet biednego, ale właściciela ziemskiego." T. Epsztein, Edukacja..., s. 110. 61 Kresy zestawić tutaj można z Anglią (posiadającą oczywiście 46 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty sjonalnym wykształceniu pozwoliły im także na bliską współpracę z ziemianami w organizacjach finansowych, gospodarczych, edukacyjnych i w polityce - mogło się to jednak realizować - i realizowało - dopiero od początku XX wieku. Doceniony - w odniesieniu do inteligenta, nie musiało jednak oznaczać równy. Choćby nawet i afronty nie były mu już przez ziemianina czynione, to jednak granice asymilacji były zakreślone. Do końca omawianego okresu małżeństwa pomiędzy przedstawicielami tych dwóch warstw pozostały rzadkością, a dla wielu były wręcz nie do pomyślenia, zwłaszcza, gdy kandydat nie posiadał tytułu szlacheckiego. O reakcjach na małżeństwo Emilii Bohdanowiczówny z lekarzem (początek XX wieku) pisał Wacław Lednicki: Wyszła za ginekologa, który pracował w jednym z miejscowych szpitali moskiewskich. Nazywał się Ignacy Dyski, i w tym tkwił inny kolec: Dworzecka-Bohdanowiczówna wychodzi za mąż za ginekologa, i w dodatku za Dyskiego! Wuja-szek Poczobutt nazywał go dyską62. Najbardziej znaną literacką prezentację problemu barier, jakie stawiano w doborze małżonków stanowi Nad Niemnem, gdzie skandalem był nawet związek z mieszkańcem zaścian- własną specyfikę rozwarstwienia społecznego), gdzie procesy przełamywania barier społecznych przebiegały w sposób szybszy i znacznie głębszy. Na wyspach awans finansowy a w efekcie prestiżowy osób spoza starych rodów spowodował, że: „... gentry, a następnie klasa średnia zniknęły z wielkich domostw jako osoby zatrudnione lub podporządkowane i powróciły w charakterze gości. Średniowieczni książęta nie byli skłonni zasiąść do stołu z kimkolwiek niższej rangi niż baron; wiktoriańscy książęta byli przygotowani na spotkanie przy kolacji nawet dziennikarza". M. Girouard, Life in the English Country House. A Social and Architectural History, New Haven and London 1978, s. 11. W realiach polskich nie było tradycyjnie tak wielkiej przepaści pomiędzy magnaterią a szeregowym ziemiaństwem, natomiast z większą trudnością dochodziło do zbliżenia pomiędzy szlachetnie a nie-szlachetnie urodzonymi. 62 W. Lednicki, op. cit., s. 88. Por. też: A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 354; K. z Białłozorów Tańska, op. cit., t. IV, k. 4, 7, 27; A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., 1.1, k. 31-32. 47 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 ka o - bądź co bądź - mocnych szlacheckich korzeniach, który jednak „kalał się" pracą własnych rąk. Związki takie trafiały się jednak coraz częściej, tyleż ze względów finansowych, co w efekcie postępującej emancypacji młodych spod wyłączności prawa rodziców do decydowania o ich życiu. W środowisku przeważały jednak postawy niechętne tego typu mezaliansom, choć od schyłku XIX wieku można dostrzec kryjącą się za nimi swego rodzaju bezradność - zaczęto sobie zdawać sprawę, że jest to nieuniknione signum temporis. Problem napływu osób innego niż szlacheckie pochodzenia do sfery posiadaczy ziemskich był w sposób sztuczny zminimalizowany na skutek istnienia zakazu zakupu ziemi przez Polaków. W ten sposób zjawisko znane z innych ziem polskich, przybierania ziemiańskiej szaty przez wzbogacone rodziny mieszczańskie (burżuazyjne), nie poddawało próbie snobizmu ziemian na Kresach. Nie było zresztą tutaj wielkich polskich rodów przemysłowych czy bankierskich, nie było więc problemu ich aspiracji do współuczestniczenia w elicie. W tym okresie (już wkrótce po powstaniu styczniowym) w Królestwie zawarto szereg związków małżeńskich pomiędzy przedstawicielami obu warstw, a nawet tamtejsi ziemianie obierali sobie za małżonki panny z rodzin burżuazji żydowskiej63. Pod tym względem dzieliła obie części zaboru rosyjskiego wielka różnica. W rozdziale tym wielokrotnie wymieniane były różnego rodzaju kryteria decydujące o tym, kogo interesująca mnie wspólnota ziemiańska uznawała za uprawnionego do pełnego członkostwa (bycie ziemianinem na Kresach) a kogo za jedynie akceptowanego w kręgach towarzyskich (kontakt na stopie równości lub bliskiej równości). Za kryteriami tymi kryły się pewne kategorie o charakterze wartościującym, określające, co cennego posiada i oferuje środowisko, co czyni zeń sferę wyjątkową (elitę społeczeństwa kresowego). Tego typu czynniki dopuszczenia do wspólnoty i wykluczenia obcych, 63 D. Rzepniewska, Przemiany w rodzinie ziemiańskiej Królestwa Polskiego, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne ihdtumwe, praca zbiorowa, Warszawa 1990, s. 44-46. 48 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty jak urodzenie, posiadanie ziemi i akceptowanie podstawowych wzorców zachowań należy uznać za tradycyjne i charakteryzujące warstwy ziemiańskie w całej Europie. Specyfiką polskich Kresów wydaje się to, że w tej ostatniej sferze - o czym będzie jeszcze mowa - pozostawiano niezwykle dużo swobody. Ewolucja pojęć obowiązujących w środowisku ziemian na Kresach zmierzała jednocześnie (tym razem zgodnie z europejską normą) do docenienia mniej poprzednio istotnych kategorii: wykształcenia i pieniądza (niekoniecznie już tożsamego z majątkiem ziemskim)64. Niezwykle ważne dla ujrzenia ziemian Kresów jako wspólnoty było silnie przez nich odczuwane pojęcie obywatelstwa i jego ethos. W rozumieniu ziemian było ono tytułem najwyższym, jakim mógł się ówczesny człowiek szczycić. Ponieważ sądzili, że przynależy im prawem urodzenia i sprawowania pieczy nad ziemią, było powodem do dumy całej warstwy. Stąd też stanowiło naczelny element tożsamości omawianej grupy. Jeśli chłop w poczuciu swej wartości mówił o sobie: „gospodarz", „człowiek prosty", to ziemianin: „obywatel". Określenie to oznaczało przynależność do elity powołanych do duchowego co najmniej (gdy trudno było o polityczne) przywództwa w społeczeństwie. Jego treścią było zarazem poczucie posiadania obowiązków wobec kraju, jego mieszkańców i wyznawanych przez nich wartości i ideałów65. Zobowiązywało do świadczenia pomocy i rady przede wszystkim domownikom, sąsiadom, następnie zaś wszystkim o podobnej kondycji - na zasadzie wsparcia we wspólnym losie oraz wszystkim słabszym, potrzebującym pomocy - to już raczej na zasadzie miłości chrześcijańskiej, ewentualnie pa-triarchalnej opieki. Taki wzór osobowy wyłania się na przykład z analizy nekrologów ziemian kresowych zamieszczanych w prasie66. Było to zarazem pojęcie demokratyczne (w obrębie „sta- 64 M. Girouard, op. cit., s. 2-3 i 268. 65 T. Bobrowski, op. cit., 1.1, s. 301. 66 Najwięcej tego typu materiału dostarcza „Kraj" petersburski, pozwalając przy tym śledzić trwałość tego wzorca na przestrzeni ćwierci wieku, od roku 1882, w którym zaczął się ukazywać. W tymże 49 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 nu") - jak miano szlachetnie urodzonego w dawnej Rzeczypospolitej, aczkolwiek w realiach opisywanej epoki ograniczone do szlachty ziemiańskiej. W sensie geograficznym granice tego obywatelstwa miały charakter lokalny bądź regionalny (było się obywatelem powiatu: oszmiańskiego, konstantynowskiego, ewentualnie: Podola, Litwy, Żmudzi). Odczucie przynależności do całości dawnej Rzeczypospolitej miało już bowiem inny i nie tak głęboki charakter - była to kwestia nie tyle tożsamości, co wyznawanej idei (nie wchodzę tu w kwestię patriotyzmu i lojalności wobec różnie rozumianej ojczyzny, co stanowi temat odrębnego rozdziału). Źródła praw do posiadania owej kresowej obywatelskości były różnorakie: dziedziczona ziemia, przynależność do sfery twórców i nosicieli kultury, tradycja „bycia tu od wieków" oraz dziedzictwo duchowe i etyczne przodków. Ta ostatnia sfera wiązała się ściśle z lokalnością. W znacznej bowiem mierze ziemianie wywodzili swój status i sposób życia z faktu zasiedzenia - łączności z krajem od pokoleń67. Za literacki symbol tego zakorzenienia posłużyć może tysiącletni dąb - Dewajtis z powieści Marii Rodziewiczówny - ... gdy ludzie doń przychodzili, po konarach jego szło potężne tchnienie: Witajcie, witajcie! jedna ziemia nas zrodziła i hodowała. Korzeniami ją w uścisk objąłem, a wy ramionami i duszą! Kto nas stąd wyrwie, kto!6S. Edward Woyniłłowicz w swoim testamencie (zmarł w 1928 roku) pozostawił zaś takie przesłanie: piśmie prezenował także Aleksander Jelski taką oto wzorcową postawę: „Zamożniejsi czemóż nie biorą przykładu z domu państwa S. w P. (pow. B.)? Czcigodni ci właściciele, oddani obowiązkom obywatelskim, garną ku sobie wszystkich, potrzebujących opieki, ratunku, pocieszenia i pomocy. W czasie wakacyi letnich zbiera się w P. kilkadziesiąt osób, dla których niezbędnem jest takie zainteresowanie się, więc: młodzież sieroca, rekonwalescenci, przygnębieni wiekiem lub okolicznościami." „Kraj" 1893, nr 3 z 15 (27) stycznia, s. 11. 67 D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 240. 68 M. Rodziewiczówna, Dewajtis, Poznań 1996, s. 32. Por. też s. 154-159. 50 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty Woyniłłowiczowie nie przyszli ani ze Wschodu, ani z Zachodu, są rdzenni, miejscowi, krew ze krwi, kość z kości tego ludu, który niegdyś grzebał się w tych kurhanach, dzisiaj na cmentarzach wiejskich i rodzinną ziemię białoruską sochą kraje69. Nie eksponowano natomiast zbyt często korzeni wywodzących się z innych regionów dawnej Rzeczypospolitej, mimo że, wbrew stereotypom, ruchliwość szlachecka była znaczna70, a napływ nowych rodzin na Kresy jeszcze do połowy XIX wieku zauważalny (nawet z Wielkopolski, na początku epoki zaborów71) a do XVIII wieku duży (potwierdza to na przykład lektura pracy Romana Aftanazego)72. Ci względnie nowi mieszkańcy Kresów poprzez związki małżeńskie byli jednak silnie związani z resztą społeczności. Pojęcia służby, a zarazem szczególnego - naczelnego miejsca warstwy ziemiańskiej w kraju miały z kolei związek z istotną rolą pamięci zbiorowej. O jej wadze w tworzeniu tożsamości człowieka pisze Małgorzata Melchior: „Społeczna tożsamość jednostki (i grupy) pozostaje w ścisłym związku z jej poczuciem bycia zakorzenioną, to znaczy ze świadomością posiadania swego miejsca w świecie, specyficznych odniesień w przeszłości, odniesień, które decydują o jej poczuciu kontynuacji." Konieczna jest jej wiedza, „o tym, skąd się wywodzi - w sensie społecznym, historycznym, kulturowym"73. Wśród ziemian niezwykle silne było przekonanie, że są oni 69 Cyt. za: J. Iwaszkiewicz, Przedmowa, [w:] E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1933, s. VIII. Podobnie: W. Podhorski, op. cit., k. 6; Z. Domański, op. cit., k. 9, A. Iwański junior, op. cit., s. 345. 70 S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskk w XX wieku, Warszawa 1996, s. 32-33. 71 W. Molik, op. cit., s. 27. 72 Przyznają to w swych wspomnieniach chyba tylko Emilian i Józef Moszyńscy: „O dawnych możnych rodach z XVI w. [...] nie pozostało nawet tradycji w powiecie. [...] Większość ziemian zamieszkałych za moich czasów w Owruckim osiedliła się w powiecie z końcem XVII lub w ciągu XVIII stulecia." Wymieniają też rodziny osiadłe w wieku XIX. E. i R. J. Moszyńscy, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętnika), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 220. 73 M. Melchior, Kategoria tożsamości jako wyzwanie badawcze, [w:] Kulturowy wymiar przemian społecznych, pod red. A. Jawłowskiej, M. Kempnego, E. Tarkowskiej, Warszawa 1993, s. 231. 51 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 posiadaczami dziedzictwa kulturowego, pewnego modelu cywilizacyjnego o wielkiej mocy duchowej, którego twórcami byli ich antenaci. Cechy prawdziwej kultury ducha przekazują się z pokolenia na pokolenie, gromadząc się wiekami, powoli, jak ziarnka piasku, narastając jedne nad drugimi, aby wreszcie stworzyć góry74. Wyróżniało to ziemian w ich własnych oczach spośród innych grup społecznych zamieszkujących Kresy. Jako tradycja żywa, bo obdarzana emocją, aktualizowana była przez nich zwłaszcza pamięć o zasługach przodków dla sprawy publicznej. Dziadów częściej wspominano jako zasłużonych dla Ojczyzny i współobywateli niż jedynie jako odznaczających się cnotliwym życiem. Posłużyć mieli za przykład realizacji zasad etyki życia obywatelskiego. Istotne znaczenie miała zatem tradycja uczestnictwa w życiu narodu politycznego - urzędników mających swą cząstkę w chwale szlacheckiego państwa i rycerzy stojących na jego straży75. 74 Z. z Rodowiczów Iwanicka, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 13580, cz. I, k. 1. 75 Jak pisze Janusz Tazbir, w czasach I Rzeczypospolitej było „znane przysłowie, iż szlachcic bez urzędu jest jak chart bez ogona. Król polski miewał podobno do rozdania kilkanaście tysięcy tych stanowisk. Część z nich zresztą nosiła często fikcyjny charakter, mimo to do urzędu dążył każdy ambitniejszy członek stanu szlacheckiego." J. Tazbir, Kultura szlachecka w Polsce. Rozkwit - wpadek - relikty, Warszawa 1978, s. 28. W epoce zaborów z piastowaniem urzędów wciąż wielu wiązało raczej zalety gościnności i umiejętności znalezienia się w towarzystwie, niż sprawowania władzy. Jeszcze w 1905 roku zauważano w „Kraju", że szlachta, oczekująca na przywrócenie wyboru marszałków, kojarzy z tym stanowiskiem dawne pojęcia: „Gościnnie a szeroko otwarte podwoje, imponującą presentację i temu podobne [...] atrybucje pana marszałka z przed półwieku." Janusz, Sprawy szlacheckie, „Kraj" 1905, nr 31 z 5 (18) sierpnia, s. 4. Jednocześnie już w okresie „odwilży posewastopolskiej" pojawiły się głosy wzywające do obioru osób rzeczywiście chcących rozwiązywać problemy szlacheckie i do zerwania „z tradycją powoływania na te stanowiska li tylko ludzi zamożnych..." D. Szpoper, Pomiędzy caratem a snem o Rzeczypospolite). Myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich w guberniach zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego w latach 1855-1862, Gdańsk 2003, s. 562. 52 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty Wiele w tym było snobizmu, więcej potrzeby dowiedzenia swego odwiecznego a przez to jakby naturalnego i oczywistego przodownictwa w życiu Kresów, prawomocności zajmowania w kraju szczególnego miejsca. Obywatelstwo oparte było, jak za czasów I Rzeczypospolitej, gdy przywileje stanowe były źródłem niezwykle silnego poczucia wspólnoty76, na „stanowym poczuciu podmiotowości politycznej"77. W istniejącej sytuacji politycznej, gdy droga do urzędów była w praktyce zablokowana, a droga rycerska zarzucona po klęsce powstania styczniowego, nauki płynące z przeszłości trudno było oczywiście dosłownie aktualizować. Ich upamiętnianie było swego rodzaju tezauryzacją godności, służącą wspólnocie jako historyczna legitymizacja zagrożonej pozycji i prestiżu. Zdaniem Romana Jurkowskiego: Ziemianie żyli na Kresach ze świadomością, że ciągle jeszcze są przedmurzem, że to oni byli tu pierwsi. Sprawiało to, że w głębi duszy uznawali je za swoją własność i tylko siebie uważali za elitę zdolną do działań politycznych i gospodar-czo-społecznych78. Wobec prezentowanych zjawisk nie może dziwić waga przywiązywana przez ziemian do cenzusu urodzenia. Bez wątpienia, aby być uznanym za przynależnego do szczególnej grupy, jaką stanowili obywatele-ziemianie, trzeba było na Kresach wykazać się szlacheckim pochodzeniem. W tym sensie obszar ten w największym stopniu spośród wszystkich ziem polskich pielęgnował szlacheckie dziedzictwo Rzeczypospolitej. W państwie szlacheckim urodzenie było wartością samą w sobie, ekskluzywizm jako element ideologii nosił zaś wręcz znamiona rasizmu79. W omawianej epoce tego typu 76 J. Tazbir, op. cit., s. 53. 77 B. Cywiński, Ogniem próbowane. Z dziejów najnowszych Kościoła katolickiego w Europie Srodkowo-W'schodniej, t. I: Korzenie tożsamości, Warszawa 1993, s. 34. 78 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 91. 79 Autorzy zajmujący się tą epoką mówią o sferze religijnej i mistycznej, w jakiej lokowało się szlachectwo. A. Zajączkowski, op. cit., s. 49-50; J. Tazbir, op. cit., s. 31. 53 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty myślenie funkcjonowało jeszcze - jako przeżytek, ale nie we wszystkim łatwo się było odeń ziemianom uwolnić. Szlachectwo pozostawało istotną kategorią tożsamości omawianej grupy, a wzorzec społeczeństwa stanowego trwał w świadomości większości ziemian jeszcze w początkach dwudziestego wieku. Jednak również cenzus wykształcenia, zwłaszcza w kontaktach towarzyskich, zaczynał odgrywać coraz znaczniejszą rolę. W punkcie wyjścia epoki zaborów - w początkach XIX wieku spośród zawodów inteligenckich kojarzyła się ziemianom z ethosem obywatelskim tylko praca urzędnicza (z wyboru) i profesja prawnicza. Posiadała ona tę wyższość nad innymi rodzajami pracy umysłowej, że znajdowała oparcie w sarmackim ideale służby publicznej. Trudno było natomiast o jakieś skojarzenia z ziemiańsko-ry-cerskim systemem wartości w przypadku profesjonalnego pisania lub nauczania80. Z czasem nastąpiło jednak rozszerzenie obszaru zajęć postrzeganych jako użyteczne dla społeczności81. Także uznanie wartości poszczególnych jednostek spoza stanu stało się podstawą dopuszczenia ich do towarzyskiej bliskości oraz do współudziału w organizowaniu życia zbiorowego (Towarzystwa Rolnicze, praca oświatowa, polityka itd.). W tym zakresie już u schyłku XIX wieku zarysował się wyraźny wyłom, który oznaczał, że pochodzenie, choć nadal istotne, przestawało być „alfą i omegą" mentalności ziemiańskiej. Każde kolejne pokolenie wychowywane w kresowych majątkach miało coraz liczniejsze kontakty z ludźmi ze sfer inteligencji, doznawało ich też w coraz młodszym wieku. Ogromną rolę odgrywały tu doświadczenia zdobywane w szkołach średnich i na uniwersytetach, także zagranicznych (i w ogóle znajomość Zachodu). 80 T. Kizwalter, O nowoczesności narodu. Przypadek Polski, Warszawa 1999, s. 98; J. Tazbir, op. cit., s. 32. 81 Przy czym paradoksalnie właśnie urzędnicy stanęli wśród zawodów inteligenckich na Kresach najniżej, a to ze względu na brak po powstaniu styczniowym urzędów obieralnych i pozostawienie Polakom tylko najniższych stanowisk. O ile w pokoleniu Tadeusza Bobrowskiego (ur. 1829), krytykowany przez niego ekskluzywizm był jeszcze sposobem na życie dla większości ziemian82, o tyle dla młodszych, ludzie wykształceni spoza środowiska ziemiańskiego stawali się coraz bardziej naturalnym otoczeniem. Istotną cezurą były tu lata 1861-1865 (uwłaszczenie - powstanie - wprowadzenie systemu represji antyziemiańskich). Wypchnęły bowiem ziemian z bezpiecznego, na półfeudalnego świata w rzeczywistość wolnorynkowej walki o przetrwanie, w której coraz bardziej liczyły się zdolności osobiste, wiedza i praca. Pokolenia dorastające już w cieniu popowstaniowego kryzysu musiały wyciągnąć z tego wnioski. Coraz wyżej stawiano zdobywanie wykształcenia i wiedzy o świecie. Ludzie je posiadający, choć pozbawieni klejnotu szlacheckiego, lepiej pasowali do niszy kulturowej zamieszkałej przez ziemian niż pozbawiona poloru intelektualnego drobna szlachta. Znamienne, że w XX wieku źródłem dumy stanie się obok określenia ziemianin-obywatel, także pojęcie: inteligencja wiejska, jakim zaczną opisywać siebie właściciele majątków ziemskich (zjawisko o charakterze ogólnopolskim, już przed I wojną światową zauważalne także na Kresach). Przynależność stanowa długo pozostawała w oczach ziemian gwarancją przynależności do gatunku ludzi kulturalnych i predestynowanych do wyższych ponad codzienną egzystencję celów. Jednak coraz liczniejsi z nich odczuwali jako anachronizm ten sposób oceniania ludzi. Co istotne pojawił się element podziwu dla twórców kultury - pracowników sfery duchowej, a nawet przywódców na jej obszarze. Było to zjawisko zupełnie nowe, gdyż trzy pierwsze ćwierci XIX wieku znały postawy ziemiańskie oparte na co najmniej lekceważeniu takich „próżniaków" - ludzi związanych ze sztuką i lite- 82 Porównaj cytat opatrzony przypisem 53., którego początek brzmi: „A więc najprzód tytułowi panowie osobną niby wyższą nad szlachtę koterię składali, wysoko się ważąc i od nietytułowanych ważeni. Wśród nietytułowanej szlachty domagał się najprzód urząd, najczęściej mizernie piastowany, następnie majątek, nie z własnej pracy, a prostym nurtem pańszczyzny, a często i srogiego ucisku płynący. Praca osobista, tak zwana wyzwolona, ceniła się tanio..." itd. 54 55 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 raturą83. W zmianie tej dużą rolę odegrała recepcja treści tak cenionej na Kresach literatury romantycznej. Pomnikową wręcz pozycję wyrobił sobie następnie Henryk Sienkiewicz, idealny wyraziciel tęsknot i ideałów wspólnoty ziemiańskiej. Z honorami zaczęto przyjmować w dworach znanych pisarzy i malarzy84. Akceptowana, a czasem wymarzona, stawała się nawet kariera artystyczna dla dzieci ziemiańskich (przypomina o tym postać Zygmunta Korczyńskiego z Nad Niemnem). Wymienione zjawiska zagościły na Kresach mniej więcej w latach osiemdziesiątych XIX wieku85. Pewnym skrajnym przykładem uznania wyższości twórcy w sferze duchowej i etycznej był głośny przypadek zwrócenia się Konstantego Skir-munta do Elizy Orzeszkowej z prośbą o nałożenie „pokuty" za jego udział w odsłonięciu pomnika Katarzyny Wielkiej w Wilnie86. Jednak fakt ten obwarować należy pewnymi zastrzeżeniami. Autorka Chama wywodziła się jednak z ziemiaństwa a dobrowolny podsądny był z nią spokrewniony87. Trudno ocenić jaką rolę grał w środowisku cenzus zamożności, gdyż temat ten, jak wiadomo niedżentelmeński, nie był głośno podejmowany. Jeden fakt wydaje się wszakże nie ulegać wątpliwości. Tak istotne dla wspólnoty kryterium szlachectwa przestało być wszechmocne między innymi dla- 83 T. Epsztein, Małżeństwa..., s. 220. 84 W wielkopańskim Hajworonie Leonsów Rzewuskich tuż przed wojną z dumą i snobizmem podkreślano związki rodzinne z Balzakiem, których, jako mających posmak skandalu, rodzina musiała się kiedyś wstydzić. J. Iwaszkiewicz, op. cit., s. 143. T. Epsztein, Małżeństwa..., s. 237. 85 Jako pewną nowość i to nawet na salonach Warszawy w roku 1890, odnotowuje malarz Franciszek Kostrzewski, że artysta może się znaleźć w domu Pana z Panów, bo „artystów lepszego gatunku wszędzie dziś wpuszczają." Jednocześnie jednak wspomina, że już w latach siedemdziesiątych był goszczony m. in. w dworach i pałacach Wołynia i Żmudzi. F. Kostrzewski, op. cit., k. 5. 86 M. Now,ak-Kiełbikowa, Konstanty Skirmunt. Polityk i dyplomata, Warszawa 1998, s. 18-21, 24; P. Wieczorkiewicz, Polacy w petersburskiej Radzie Państwa 1906-1914, [w:] Losy Polaków w XIX-XX w. Studia ofiarowane Profesorowi Stefanowi Kieniewiczowi w osiemdziesiątą rocznicę fego urodzin, kom. red. B. Grochulska, J. Skowronek, Warszawa 1987, s. 108. 87 K. Skirmunt, Moje wspomnienia 1866-1945, Rzeszów 1997, s. 38. 56 I. Granice ziemiańskiej wspólnoty tego, że ziemianie uznali konieczność jego uzupełnienia o status właściciela majątku. Przekonała się o tym szlachta niepo-siadająca i zaściankowa. Było to zresztą zjawisko zgodne z duchem czasu (i to nawet nie XIX a już końca XVIII wieku, jakby konsekwencja idei Konstytucji 3 Maja). Interesujące świadectwo w tej materii pozostawił Wacław Lednicki: Życie to, w którym panował dobrobyt i pewna finansowa swoboda wytworzyło całkiem specjalny ludzki gatunek. Cechowała tych ludzi szczególna nonszalancja i absolutny brak wszelkiej afektacji, typowe dla osób wychowanych w dostatku i niezależności; cechowało ich także powściągliwe w swoim wyrazie poczucie godności osobistej, zrodzone ze świadomości wytrwale spełnionego obowiązku narodowego. Świadomość ta wyrobiła w nich postawę pewnej duchowej wyższości, a nawet dumy, które do najostatniejszych czasów wyróżniały owych kresowców88. Autor przechodzi tu do porządku ponad faktem, że poważna część ziemian nie posiadała stabilnej sytuacji finansowej, zagrożona była ciągle widokiem bankructwa. Samo posiadanie majątku było wystarczającą gwarancją zamożności jeszcze przed uwłaszczeniem, w opisywanej epoce nie było już dostateczne. Z drugiej strony nie sposób nie przyznać pamiętnikarzowi racji, iż owo poczucie posiadania (i to posiadania szczególnego: ziemi) w istotny sposób określało kondycję ziemian i właśnie „pewna finansowa swoboda" stanowiła eksponowany element ich stylu życia - wyznacznik pozostawania na poziomie wspólnoty. Zaś owo „spełnienie obowiązku narodowego" to w realiach kresowych przede wszystkim utrzymywanie ziemi. Nie dziwi w tym kontekście, że porażka materialna (utrata majątku) mogła oddalać od środowiska89. W rozdziale tym zarysowałem pewne warunki wyjściowe, decydujące o tym, kto znajdował się w orbicie świata, którego analizy dokonuję w mojej pracy. Umożliwiłem w ten 88 W. Lednicki, op. cit., s. 50. 89 W. Matlakowski, op. cit., „Wiadomości", Londyn 1955, nr 11 z 13 marca, s. 2. 57 Ziemianie polscy na kresach w latach 1864-1914 sposób moim bohaterom przedstawienie się, zdefiniowanie swej grupy. Nie wyczerpuje to tematyki więzi spajających środowisko. Składały się na nie także sposób bycia, kultura oraz wartości, jakim ziemianie hołdowali, a które stanowiły ideologiczną podstawę ich modelu kulturowego90. Wszystko to również formowało zespół cech związanych silnie ze wspólnotą, aczkolwiek nie w sensie elementów jej definicji. Podobnie w odniesieniu do niemieckiego ziemiaństwa guberni bałtyckich Heide Whelan wskazuje, że przynależność stanowa zobowiązywała je do obrony prestiżu i honoru. Wiązały się z tym zaś nakazane schematy zachowań, obyczaju, stylu życia, doboru społecznego91. W wielu sferach życia ziemiańskich Kresów dochodziły do głosu wzorce będące punktem odniesienia - najbardziej (czy najpowszechniej) pożądane, których nie sposób było zignorować, do których trzeba było się jakoś odnieść, co nie oznaczało koniecznie ich przyjęcia. Bowiem, choć realizowanie ich dobrze było w środowisku widziane, nie miały one charakteru bezwzględnie normatywnego - nie istniał jedyny dozwolony światopogląd ani obligatoryjny zespół zachowań. Poszczególni członkowie wspólnoty dostosowywali się do jej oczekiwań z większą lub mniejszą skrupulatnością. Poprzeczka wymagań nie stała zresztą wysoko. Trzeba bowiem zaznaczyć, że różnorodność było immanent-ną cechą tego środowiska i to, co różniło nie było niszczone przez to co relatywnie podległe konsensowi. Józef Weyssenhoff kreślił na podstawie swoich doświadczeń z guberni północnych końca XIX wieku taki oto, idylliczny z jego perspektywy obrazek życia ziemian na Kresach: „Komitywa była generalna, solidarna, niemal rodzinna, 90 Szymon Rudnicki w odniesieniu do ziemiaństwa polskiego w ogóle pisze: „Na wspólnotę ziemiaństwa składały się podobne zasady moralne i wzory obyczajow,e, wychowanie, którego rezultatem byl podobny zespół zachowań, dobre maniery ułatwiające współżycie z otoczeniem a wreszcie wzory konsumpcji i ubierania się." S. Rudnicki, Zietniaństwo polskie..., s. 18. Por.: S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej..., s. 19-20. 91 H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capita-lism among the Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 3. 58 /. Granice ziemiańskiej wspólnoty mocno oparta na miłości bliźniego, którego egzemplarzem najwybitniejszym był sąsiad. A że w tej rozszerzonej familii jeden członek mniej się uczył, drugi nie należał do prastarej szlachty, trzeci w tej i owej sprawie się poszkapił - to wiedziano, lecz darowano mu lekko, jako człowiekowi z przeznaczenia Bożego bliskiemu. Zdarzało się, że w jednym i tym samym gnieździe ojciec był zupełnym Europejczykiem pod względem wykształcenia i towarzyskiego obycia, synowie zaś zupełnie pierwotni, to znów bracia różnili się między sobą tak kardynalnie, że jeden był nowożytnym aferzystą, drugi hreczkosiejem najstarszego typu, trzeci tylko wyłącznie myśliwym. Jednak gniazda trzymały się zgodnie. Każdy urządzał sobie życie według swego instynktu i nie znajdował w tym przeszkód w tyranii rodzinnej, a tym mniej w tyra-nicznej opinii sąsiedzkiej92. Sadzę, że, choć nieco zbyt wygładzające konflikty, w podstawowym swym przekazie są to uwagi trafne. Wielu na Kresach było dziwaków (a anegdoty o nich ulubioną ozdobą pamiętników, których autorzy zdają się być dumni z istnienia odmieńców), wiele sposobów na wypełnienie sobie życia. Nie przeszkadzało to w istnieniu poczucia wspólnoty, gdyż mniej dzieliło w jej obrębie niż w stosunku do otoczenia. Tym właśnie cechom wspólnym przyjdzie poświęcić dalsze rozważania. 92 J. Weyssenhoff, Wspomnienia, [w:] K. M. Górski, J. Wessenhoff, Z młodych lat. Listy i wspomnienia, Warszawa 1985, s. 389. 59 ŚWIAT ROZRYWEK I DOŚWIADCZEŃ KULTUROWYCH ZIEMIAN KRESÓW W naszych prowincjach wschodnich życie toczyło się często w wyższych empirejach i ziemianie chętnie pozwalali sobie na dywersje szlachetniejszego gatunku...1 Życie ziemian na Kresach, ich kultura i sposób bycia nie były zdominowane przez pracę, ani obowiązek rozumiany jako przymus zewnętrzny. Oczywiście wiele zależało tu od kondycji majątkowej, ale chyba tylko jednostki walce o byt poświęcały całą swą energię. Ethos obywatelski i świadomość powołania do zawodu rolnika odgrywały wielką rolę w formowaniu się tożsamości opisywanej grupy. Jednocześnie jednak doświadczeniem podstawowym każdego z ziemian było realizowanie się i rozwijanie swojej osobowości w czasie wolnym od trosk materialnych. Praca miała bowiem być na usługach stylu życia, a nie stanowić jego treść. O treści decydowało doskonalenie się zgodne z własnymi preferencjami a zatem kształtowanie rzeczywistości kulturowej, którą się oddychało. W tym sensie życie ziemian na Kresach było ich własną kreacją. Naturalnie nie każdy ziemianin postrzegał siebie jako twórcę i powiernika swoistej kultury i nie każdy odczuwał potrzeby intelektualne lub prezentował odpowiedni poziom umysłowy. Ograniczeniem bywały też „dobre chęci" i status materialny, jaki określał egzystencję poszczególnych rodzin. W rozdziale tym piszę zarówno o tym, co ziemianom dawało najwięcej radości i satysfakcji, jak też o tym, czemu przypisywali największą wartość i podawali jako obszar godny ich aspiracji kulturowych; o tym co określało ich styl życia a zarazem wyrastało ponad banał powszedniej egzystencji, co uznawali za warte ochrony w opisywanej epoce oraz ciepłego wspomnienia, gdy ona odeszła. 'W. Lednicki, Pamiętniki, 1.I, Londyn 1963, s. 51. 60 //. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Punktem dojścia tych rozważań nie może być rekonstrukcja jakiegoś ustalonego systemu zachowań ani wyliczenie uznawanych przez ziemian powinności, dotyczących ich aktywności intelektualnej czy artystycznej. W istocie, jak sugerowało to już zakończenie poprzedniego rozdziału, na krajobraz kulturowy ziemiańskich Kresów spoglądać należy jako na uni-wersum polifoniczne raczej, niż jednorodne. Można zaryzykować stwierdzenie, że jedyne, co było w nim cechą powszechną, to wielość form obieranych przez uczestników kresowej wspólnoty, aczkolwiek istniały też pewne dominanty, które zostaną tu uwypuklone. Kreślony obraz nie odpowiadałby bowiem rzeczywistości zarówno gdyby przybrał formę katalogu różnic, jak i arbitralnie skonstruowanej jedno-wymiarowości. Opisując środowisko ziemian kresowych trzeba jednak pamiętać, że obok domów, o których charakterze stanowiły użycie i ciągła zabawa, były domy marazmu i nudy, obok światowych i nowoczesnych, swojskie i takie, gdzie niczego nowego nie oczekiwano i gdzie nic się nie działo. Rozrywki były różne, różne charaktery ludzi. Roman Dmowski, szukając źródeł indywidualizmu polskiego, tak opisywał szlachtę I Rzeczypospolitej: Obok szlachcica światłego przez miedzę siedział ignorant, obok cnotliwego - podły, obok dzielnego - tchórz i niedołęga; [...] szlachcic polski bardzo mało musiał, a przeważnie był, czem chciał. Chciał siedzieć w księgach - to siedział, chciał gardzić sztuką czytania i pisania - mógł gardzić; chciał był dobroczyńcą swego otoczenia - to był, chciał być jego plagą -mógł także; chciał życie oddać za ojczyznę - to je oddał, chciał ją zdradzić - to zdradzał. W Polsce jak kto chce - mówiło przysłowie2. Ziemianin na Kresach w drugiej połowie XIX wieku -wobec represji rządowych i skutków uwłaszczenia - nie wszystko już „mógł", ale wciąż wiele z opisywanej atmosfery tutaj przetrwało. Był to ów szeroki oddech - możność swobodnego wyboru sposobu życia - który tak cenili kresowcy, nieznany ich zdaniem innym ziemiom polskim. 2R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Lwów 1907, s. 51-52. 61 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Aby zaznajomić się z owymi kontrastami spójrzmy najpierw na opisy dwóch majątków skreślone piórem Wacława Lednickiego. Oto Ciałosze Poczobuttów-Odlanickich: Atmosfera panująca w Ciałoszach była atmosferą [...] snu, rozleniwienia, życia wegetacyjnego, zabijającego wszelką inicjatywę, wszelki impet do czegoś lepszego, nowego, obcego. Zaśniedziałość, apatia, bierność - absolutne. [...] Jadło się tam doskonale, spało dużo, gadało bez ustanku, ale zawsze i wyłącznie o sprawach domowych lub rodzinnych. O wykształceniu powiadano: Bo na co to i po co, gospodarstwo chwała Bogu jest, żyć z czego mamy - to po co na świecie guza szukać?; [o podróżach:] A po co? A na co? - Obejdzie się cygańskie wesele bez marcepanów, obejdzie się i bez nas3. Jakże inaczej prezentuje się Bigosów Nitosławskich -Witold Nitosławski, wykształcony inżynier na emeryturze zajmował się projektowaniem budynków i sadem; różne plany inżynieryjno-architektoniczne wykonywał też u znajomych, nie dawał się bowiem zaprosić bez konkretnego celu. Jego pasją był Byron i Shelley, próbował ich nawet tłumaczyć na rosyjski. Jego syn - Włodzimierz studiował matematykę, przyrodę i agronomię, znał też dobrze literaturę francuską, polską i rosyjską. Wśród przyjemności obu panów znajdowały się też oczywiście karty, szachy, polowania i cygara4. Ziemianie bardzo sobie cenili dobre współżycie w obrębie sąsiedztw i, choć zdarzały się waśnie, nie wydaje się, aby pośród ich najważniejszych przyczyn znajdowały się różnice w sposobie bycia5. Z drugiej strony naruszenie pewnych ak- 3 W. Lednicki, op. cit., s. 131-134. 4 Ibidem, s. 422-438. O takich podziałach przeniesionych na obszar szkoły pisał też Stanisław Stempowski: „Polacy w klasie dzielili się na dwa odłamy: marszałkowiczów, elegantów, bałagułów, karciarzy, bawidamków oraz na czytających książki i posiadających zainteresowania umysłowe." S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 81. 5 Jako jedyna na różnice charakterologiczne i zainteresowań jako źródło rozpadu więzi towarzyskich na Litwie (inaczej niż na Ukrainie) 62 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów ceptowanych przez ogół przyzwyczajeń, ujawniało obcość profana. Tak było na przykład ze sposobem zaprzęgania koni, do którego ziemianie na Kresach przywiązywali zawsze dużą wagę, różniącym Polaków od Rosjan6, ale też ziemian z różnych obszarów ziem polskich. Gdy Kazimierz Oświęcimski z Galicji poślubił Śniadecką i objął Worniany na Litwie budził w okolicy niechęć tym, że jeździł powozikiem zaprzężonym w parę koni a „nie w czwórkę, jak się zawsze u nas jeździło"7. W świetle rozdziału dotyczącego ziemian jako wspólnoty nie dziwi, iż w ich modelu kulturowym komitywa ludzi dobrze się znających odgrywała wielką rolę. Wnioski płynące z badań nad formami rozrywek doskonale to potwierdzają. Głównym miejscem organizowania rozrywek były ziemiańskie dwory. Lista zabaw była długa: bale, przejażdżki i spacery, sporty, karty, amatorskie przedstawienia, fortepian... W domu w czasie wakacji i na święta rojno było od młodzieży, konna jazda, tenis, kąpiele w Dniestrze, w jesieni i w zimie polowania i kuligi. W zimie patriarchalny nastrój, głośne czytanie wieczorami. Brat mój i ja pasjonowaliśmy się polowaniami z chartami i mieliśmy jedyne w okolicy polowanie z puchaczem na jastrzębie8. W dzień nie ustawano w organizowaniu partii krykieta, wycieczek, spacerów i kąpieli; wieczorem gier towarzyskich...9. wskazywała Janina z Puttkamerów Żółtowska. Całość jednak jej pamiętników wskazuje na nietypową dla środowiska skłonność do eksponowania spraw konfliktowych. J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, zwłaszcza: s. 75-76. 6 Z. Opacki, Płaszczyzny relacji polsko-rosyjskich na Kresach Wschodnich doby zaborów. Zarys problematyki, [w:] Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, cz. I, Gdańsk 2000, s. 24. 7 J. Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997, s. 136. 8J. z Kownackich Jaworska, Z moich wspomnień, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966, s. 81. 9 A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 358-359. Por. też: „Kurier Litewski" 1907, nr 126 z 9 (22) czerwca, s. 2. Podobne zestawienia można znaleźć w znacznej części pamiętników ziemiańskich. 63 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Zajęcia te budziły tym większy entuzjazm, w im większej grupie się odbywały. Samotnicze zajęcia schodziły na plan dalszy. Przyjemnością samą w sobie - i to najpowszechniejszą spośród zażywanych na Kresach - było spotkanie rodzinne czy sąsiedzkie: zwykłe odwiedziny, uroczystość bądź bal. Oczywiście wiele zależało od tego, czy zebrane towarzystwo istotnie dobrze się ze sobą czuło, bardzo jednak mało mamy świadectw opisujących takie spotkania jako nudny obowiązek towarzyski. Bawiono się we własnym gronie, to jest przy bardzo ograniczonym dostępie osób spoza warstwy ziemiańskiej - najłatwiej było włączyć się w ów krąg księżom. Regularność tych imprez była bardzo duża, zaś uchybienie zaproszeniu bardzo źle widziane. Za wizytami stało wręcz poczucie obowiązku - nie obywatelskiego może ale obyczajowego (tj. wobec tradycji kulturowej środowiska). W dworach, które bez gości nie potrafiły się obyć, ich obecność była już nie świętem a codziennością. O Makowie na Podolu na początku XX wieku dowiadujemy się: Życie na wsi w owych czasach, pomimo odległości i długich wędrówek końmi, było jednak towarzysko dość urozmaicone. Wszędzie niespodziewani goście byli na porządku dziennym.[...] Gdy trzy dni brak było gości nasza służba chodziła smutna, twierdząc, że wszyscy o nas zapomnieli10. Zmartwieniem zaś Kazimiery Tańskiej w roku 1870 na Litwie było kolidowanie ze sobą licznych zaproszeń zarówno przez nią otrzymywanych, jak i rozsyłanych11. Choć zróżnicowane pod względem zamożności, a także odległości koniecznych do pokonania, całe Kresy starały się podtrzymywać ten sposób bycia. Nieprzypadkowo „staropolska gościnność" była tak cenioną tutaj cnotą i jednym z najistotniejszych elementów preferowanego wzorca osobowego. Bez wątpienia odróżniały się pod tym względem zie- 10M. ze Zdziechowskich Alfredowa Żurowska, Wspomnienia... od roku 1880 do 1914, BN, rkps akc. 13602, k. 149 i 175. 11 K. z Białłozorów Tańska, Pamiętniki z lat 1870-1884, BN, rkps. 8779,1.1 (II-VII 1870), passim. 64 Stawiszcze Branickich w gub. kijowskiej. Wnętrze dworu w Beyzymach w gub. wołyńskiej - Władysław Młodecki, Teresa z Beyzymów Młodecka, panna Maria Beyzym. Sala balowa. Narowią Horwattów w gub. mińskiej. Wyjazd na spacer. Bielica Świackich w gub. mińskiej. II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów mie wschodnie od zachodnich dawnej Rzeczypospolitej. Już w latach siedemdziesiątych przebywający w Poznańskiem Stanisław Trzebiński spostrzegał, że: Goście [...] bywali rzadziej niż w naszych stronach - przeważnie podczas świąt i rodzinnych uroczystości lub polowań, wyprawianych zimą, podczas wakacyi Bożego Narodzenia12. Czas - w każdym razie do 1914 roku - nie dokonywał na Kresach zmian radykalnych13. Największe zjazdy i fety odbywały się z okazji imienin -zwłaszcza pani domu, która to data była jedną z najważniejszych w kalendarzu każdego kresowego dworu. Okazjami były też uroczystości rodzinne (chrzciny, śluby); podczas wakacji i karnawału nie potrzeba było innej motywacji jak chęć miłego spędzenia czasu14. Podstawową przyjemność stanowiły tradycyjnie posiłki i konwersacja. Urozmaicone i, co istotne, pochodzące z własnej produkcji jedzenie stanowiło 12 S. Trzebiński, Pamiętnik, BN, rkps akc. 11806, k. 80. 13 Aczkolwiek inaczej postrzegał zmiany dokonywane przez czas Józef Dunin-Karwicki, gdy porównywał lata dziewięćdziesiąte z epoką wcześniejszą, a zwłaszcza z połową wieku: „Mój Boże, gdzie te niedawne jeszcze czasy, gdy trzeba było być dobrze kutym w literaturze kalendarzowej, aby ciągle śledzić za przerozmaitymi imieninami po domach obywatelskich, trwającymi po kilka dni, gdyż inaczej nie przyjechawszy na podobną fetę, nieodmiennie nastąpiłaby obraza nie do darowania. A dziś każdy siedzi w swym kącie jak mysz w dziurze, z której chyba termin sądowy szlachcica wypłoszy. My zaś tylko starzy, wspominamy przeszłe, a zdaje się tak niedawne czasy". Q. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897, s. 160. Narzekania na upadek życia towarzyskiego były jednak odosobnione, przeważają zdecydowanie nad nimi relacje o ochoczym poszukiwaniu zabawy. W decydującej mierze odgrywał tu zresztą rolę wiek osoby przekazującej świadectwo. 14 Pisała pamiętnikarka: „Gdy do takich uciech dodamy imieniny, rocznice ślubów, chrzciny, zjazdy rodzinne, które ożywiały nasze dwory, a prócz tego jesienne polowania [...] to będziemy mieć przybliżony obraz życia towarzyskiego na Ukrainie." M. z Wierz-bickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, Wspomnienia z lat 80-tych XIX w. do 1934 roku, Ossol., rkps 13172, k. 125. Por. też: E. i R. J. Moszyńscy, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętnika), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 223. 65 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 zresztą jedną z wielkich atrakcji życia na Kresach nie tylko przy okazji przyjmowania gości - nieprzypadkowo pamiętniki tak wiele miejsca poświęcają opisom dań i specjałów kuchni kresowej na czele z owymi najpowszechniej cenionymi ogórkami kiszonymi z miodem. Poczesne miejsce zajmowała także galeria trunków; tu produkcja domowa konkurowała z zagraniczną. Oczywiście takie spotkania miały swoje dodatkowe atrakcje - wycieczki piesze i łódką, podziwianie parków i stawów, grzybobranie - duch Pana Tadeusza był tu stale obecny. Najwiącej rozrywek przynosił wieczór. Tańce (zwłaszcza w sezonie karnawałowym), karty należały do standardu. Wizytowano się często, a jak każde imieniny tak i wizyta zwykła huczną libacją uczczone były prócz tego tańce dla młodych w obecności babek, matek, ciotek, garnirujących fotele, a zielone stoliki dla panów do rana co najmniej gości trzymało [sic]. A i trzydniówka nierzadką była15. Urozmaiceniu i większej paradzie służyły iluminacje i fajerwerki. Wreszcie bardzo dużo miejsca poświęcano rozrywkom kulturalnym jak muzykowanie, deklamacje, amatorskie teatrzyki (najczęściej wedle własnego scenariusza) i żywe obrazy. Swoje umiejętności prezentowali gospodarze i przybyli goście. Za temat przedstawień i inscenizacji obierano treści życia codziennego (romansowe i farsy) i patriotyczne (Grottger) oraz wątki literackie - z dzieł romantycznych i Sienkiewicza. Nie brakowało jednak także przebieranek za „egipskie księżniczki", „wezyrów" i „dzikich". Przygotowania do takich spektakli trwały niekiedy tygodniami i wymagały nie tylko zapału dramatopisarskiego, ale i scenograficznego oraz kostiumologicznego. Te formy rozrywek wręcz domagały się zgromadzenia liczniejszego towarzystwa. O obyczajach świętowania w Inflantach dowiedzieć możemy się z relacji Stanisława Manteuffla-Szoege. Dla uczczenia jego matki (tym razem to wyjątkowo urodziny): 15M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 120. 66 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Wieczorem była zwykle iluminaqa, zapalano ognie bengalskie i puszczano rakiety. Grywano komedyjki, tańczono, śpiewano. Z kolei: W Bykowie zaś zabawiano się zwykle tak, że tańczono albo urządzano maskaradę. [...] W Bonifacowie, gdy zjeżdżało się dużo gości a pogoda dopisywała, urządzano iluminacje, puszczano fajerwerki, urządzano żywe obrazy. Raz wybudowano w ogrodzie wieżę z desek. Rolę Aldony grała ciotka Emma, pod wieżą stał pan Adamowicz jako Konrad Wallen-rod, w zaimprowizowanej zbroi, z mieczem u boku i deklamował to, co Konradowi wypowiedzieć należało16. Znamienne, że ten sam zestaw zabaw powtarza się nieodmienne na całym obszarze Kresów17. Te przyjemności, które posługiwały się formą i wątkami kultury wysokiej, wprowadzały w obręb towarzystwa element „wyższej cywilizacji", o której z dumą mówili ziemianie. Świadczyć miały o klasie i pozycji intelektualnej a zarazem społecznej jej uczestników. Jeśli przyjrzeć się zaangażowaniu uczestników w poszczególne rodzaje rozrywek, można zauważyć, że na pewno najwięcej energii wkładano w wieczorne radości - zwłaszcza w tańce (młodzież), tym bardziej, że był to „legalny" i wygodny sposób nawiązania niezobowiązującego flirtu. Taki był też i cel bali organizowanych w karnawale bądź podczas wakacji - ...panna mająca zabłysnąć w salonie mogła się tylko wyróżnić w mazurze. Taniec zawsze należał u nas do narodowych obrządków, postawa w tańcu decydowała o połowie małżeństw i najświętobliwsze matrony czuły nieprzeparty pociąg i podziw dla pierwszego mazurzysty wśród młodzieży18. 16 S. Manteuffel-Szoege, Wspomnienia..., [w:] Inflanty, Inflanty..., wspomnienia rodzinne zebrał R. Manteuffel-Szoege, opracował Z. Szopiński, Warszawa 1991, s. 75-76. 17Por. np.: A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu...Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 81 i 151-153; A. Chojecki, Żywot średniego człowieka, BJ, rkps 9786, k. 3. To tylko przykłady bardzo licznie pomieszczonych w pamiętnikach tego rodzaju opisów. 18J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 35. 67 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Również działalność aktorska, reżyserska, a często także autorska amatorskich miłośników teatru wydaje się być autentyczną potrzebą i przyjemnością, podejmowaną przy każdej większej okazji a czasem i bez niej - w węższym gronie rodzinnym. W tej aktywności chodziło jednak raczej o zabawę, wspólne radości, nie zaś o wielką kulturę (ta zajmowała więcej miejsca w indywidualnym organizowaniu sobie wolnego czasu, o czym w dalszej części rozdziału). Dzięki nim następowało umocnienie poczucia swojskości i bezpieczeństwa w obrębie wspólnoty, od pokoleń podtrzymującej te same formy rozrywek. Oto wspomnienie Piotra Mańkowskiego - późniejszego biskupa kamie-niecko-podolskiego, dotyczące końca lat osiemdziesiątych: W jesieni zazwyczaj więcej zjeżdżało się gości za stron dalszych; rozpoczynał się sezon imienin [...]. Był więc z tego powodu ruch wzmożony, a przyjęcia, zawsze sute, stawały się bardziej wystawnemi. Rozmowa, śpiew i muzyka, spacery po ogrodzie, lub łódką po stawie w Mojówce, czas nam uprzyjemniały. Było nam dobrze i swojsko [podkreślenie moje -M. U.] na naszym Podolu!19. Uzupełnieniem życia towarzyskiego i rodzinnego była bogata korespondencja, która, zwłaszcza w przypadku kobiet, stanowiła jeden z najważniejszych elementów codzienności - zgodnie z formułą, o jakiej pisała do swej matki Janina Żółtowska: Nasza korespondencya taki intymny, drogi światek utworzyła między nami - że nie wiem doprawdy cobym bez niej poczęła20. Jej niepokój budził nawet pięciodniowy brak listu od stałego korespondenta. Trzeba jednak zauważyć, że wbrew tej deklaracji, listy pisywane na Kresach, które pochłaniały często długie godziny dnia ziemiankom, zawierały mało osobi- 19R Mańkowski, Pamiętniki, BN, rkps 9781,1.1: Lata 1866-1896, k. 77. 20 List /. z Puttkamerów Żółtowska do matki Z. Puttkamerowej, Caux, 15 października 1910, BN, rkps 10289,1.1, k. 38-39. Por.: listy z listopada tegoż roku - Ibidem, k. 56 i 64. 68 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów stych treści (nawet w obrębie rodziny) i przybierały kształt dość sformalizowanego sposobu na podtrzymywanie relacji towarzyskich. Swoistą kategorię stanowiły osoby czyniące z podróży w celach towarzyskich sposób na życie. Ich wyprawy miały nieraz charakter sztafetowy - od dworu do dworu, na duże często odległości, z wielodniowym pobytem u każdego z gospodarzy a przy rzadkim goszczeniu we własnym majątku. Zjawisko to, znane w polskiej kulturze szlacheckiej, występowało nie tylko na Kresach21, a w opisywanej epoce stanowiło już przeżytek „szczęśliwych" czasów pańszczyźnianych, gdy troska o gospodarstwo nie musiała zaprzątać głowy podróżników. Odchodziły one w przeszłość, jakkolwiek Wacław Lednicki daje świadectwo o ich istnieniu jeszcze na początku XX wieku na Litwie - Józef Poczobutt zawsze był w drodze: Od sąsiada do sąsiada, ze ślubu na pogrzeb, z pogrzebu na chrzciny, z chrzcin na srebrne wesele [...] skory był do przyjazdu, a mniej do wyjazdu, bo ulegał namowom, i przyjechawszy na wieczornego wincika do Witolda Sławińskiego na przykład, siedział w Tołoczynie tydzień albo i dwa22. Z kolei o Kopczyńskim z Hołodziek na Ukrainie w latach osiemdziesiątych XIX wieku dowiadujemy się, że: jest wiecznie w podróży; jeśli nie za granicą, to w guberni, u znajomych, u krewnych, u sprawnika; pojedzie na ślub, na chrzciny, na imieniny; dla niego wszystko jedno, czy pogoda, czy słota choć psa wygoń, czy ciepło czy mróz z zawiejką23. Oczywiście te ostatnie przypadki uznać należy za skrajne. Na drugim krańcu znajdowały się dwory niechętne kontaktom, zamykające swe bramy, oglądane przez sąsiadów tylko z daleka. Stanowiły one jednak część znikomą, ich wła- 21E. Kowecka, W salonie i w kuchni. Opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX w., Warszawa 1989, s. 160-161; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 210-211. 22 W. Lednicki, op. cit., s. 185. Por. też: s. 111-113. 23 W. Matlakowski, Wspomnienia ukraińskie, „Wiadomości", Londyn 1954, nr 39 z 26 września, s. 2. 69 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ściciele postrzegani byli jako dziwacy i to w swej oryginalności nie bardzo godni uznania. Wzajemne odwiedzanie się i związane z nim rozrywki były na Kresach przedmiotem niemal powszechnego uznania - wołano wprawdzie czasem o oszczędność, ale nie o zaniechanie obyczaju, który stanowił w istotnej mierze treść życia wspólnoty. Okazyjnie jedynie przewijały się w dotychczasowych rozważaniach dwie formy rozrywek, związane z życiem towarzyskim, którym przyznać tu trzeba należne im poczesne miejsce. Były to bowiem dwie wielkie pasje królujące pośród przyjemności życia kresowego - karty i polowanie. Naczelnym pożeraczem czasu i rozrywką, po którą sięgało się najczęściej był zielony stolik. Miał stałe miejsce przy większych zebraniach, ale nie zawodził też, gdy w długie wieczory brak było ekscytującego towarzystwa. Cechowała go wielka siła uzależniania i mniej lub więcej zagorzałych karciarzy było mnóstwo. Zaczynano sobie go cenić z wiekiem. Grali przede wszystkim dojrzali mężczyźni i starsi panowie, ale w skrajnych wypadkach chorobą ogarnięty był cały dom włącznie z kobietami. Sytuacja taka spotykała się z potępieniem moralistów24. Już z początkiem roku, a więc w okresie karnawału, w petersburskim „Kraju" pojawiały się ostrzeżenia przed karcianym niebezpieczeństwem. Na przykład w roku 1893 Aleksander Jelski pisał: Do plag naszego społeczeństwa należy w pierwszym rzędzie karciarstwo. Po domach w mieście i na wsi nie ma prawie innej zabawy, tylko karty. Grają zawzięcie starzy i młodzi, ojcowie z synami, co zaś najwstrętniejsze - kobiety, których wszystkie wdzięki ciała i duszy gasną przy zielonym stoliku. I cóż to za matki, za żony, za córki, za gospodynie z waletami w ręku? Co więcej, jak donosił korespondent, w okolicy, z której pisał (w guberni mińskiej), sprowadzono nawet z Monako ruletę25. 24 T. Bobrowski, Pamiętniki mojego życia, 1.1: O sprawach i ludziach mego czasu, Warszawa 1979, s. 347. 25 „Kraj" 1893, nr 3 z 15 (27) stycznia, s. 11. Podobne wieści przynoszą: „Kraj" 1899, nr 4 z 22 stycznia (3 lutego), s. 32, a także artykuł: 70 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Wizja powyżej skreślona jest z pewnością zbyt czarna w stosunku do rzeczywistości. Trzeba jednak przyznać, że istotnie karty pozostawały ciągle rozrywką najłatwiejszą i podejmowaną przy każdej okazji, dla wielu były niezbędnym zwieńczeniem dnia. Ci, którzy byli wolni od tego nałogu, podkreślali to we wspomnieniach jako swą szczególną zasługę. O sile namiętności karcianej, tłumiącej inne zainteresowania, pisał też Melchior Wańkowicz: Pewnego razu ojcu udało się wypchnąć czterech sąsiadów na Wystawę Paryską, sam zaś pojechał w tydzień po nich. Zastał ich w Paryżu w hotelu... rżnących w winta. Natychmiast po przyjeździe ze swego ihumeńskiego powiatu rozstawili stolik i nie zdążyli być ani razu na wystawie26. Ponieważ zielony stolik łączył się wielokrotnie z hazardem bywał nieszczęściem życia społecznego i rodzinnego. Grywanie na wielkie sumy nie było na szczęście częste, zwłaszcza wśród zasiedziałych już na roli obywateli27. Do pewnej ilości bankructw - nie sposób oszacować jak dużej - zapewne się jednak przyczyniło. W każdym razie taka zgubna rola była hazardowi przypisywana przez niektórych członków społeczności. Najgłośniejszy był przypadek Józefa Weyssenhoffa - późniejszego popularnego pisarza, który przegrał w Petersburgu swój majątek „o dziwnie adekwatnej do tej sytuaqi nazwie: Samoklęski"28. Zdecydowana większość ziemian do ulubionych i wysoko cenionych form spędzania wolnego czasu zaliczała polowania. Była to pasja głęboko zakorzeniona w tradycji ziemiańskiej, wpajana potomkom od najmłodszych lat, a edukacja w tym zakresie była istotną częścią stawania się mężczyznami Przeciw karciarstwu, „Kraj" 1903, nr 5 z 31 stycznia (13 lutego), s. 8-9, z którego dowiadujemy się, że choroba miała ogólnopolski zasięg. 26M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s. 8. 27 J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930, t. I, s. 159; M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 74-75. 28T. Chrzanowski, Wstęp, [w:] Ziemianie - pomiędzy rzeczywistością a wspomnieniem, Kraków 1998, s. 25-26. Józef Weyssenhoff byl osobą silnie związaną z Kresami, aczkolwiek wspomniany majątek, będący jego dziedzictwem, znajdował się na Lubelszczyźnie. 71 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 przez potomków rodów29. Otrzymanie pierwszej strzelby, podobnie jak i pierwszego konia, miało charakter inicjacyjny. O Hieronimie Kieniewiczu z Dereszewicz pisała Janina Żół-towska: „Nie darowałby im [synom] tylko jednej rzeczy, gdyby nie mieli zainteresowań myśliwskich"30.1 rzeczywiście jego syn Antoni - pamiętnikarz nie tylko podzielał zamiłowania ojca, ale przywiązywał do nich taką wagę, że w swych wspomnieniach pomieścił relacje o polowaniach jako aneks31. Obszerne passusy dotyczące przeżyć myśliwskich były zresztą częste w memuarystyce a literacką formę przyjęły w sławnym Sobolu i pannie Józefa Weyssenhoffa. Nieliczni tylko, jak Wacław Lednicki, Tadeusz Bobrowski, czy Stanisław Stem-powski deklarowali brak zainteresowania czy wręcz potępienie polowań32. Były to zresztą postacie dla społeczności kresowej dość nietypowe. Choć łowy stanowiły domenę mężczyzn, dopuszczano do nich z ostrożnością także kobiety. Aczkolwiek stworzona do myślistwa była przede wszystkim „puszczańska" Litwa, także Ukraina wykazywała nie mniejsze zainteresowanie polowaniami. Tradycyjnie, zajmowanie się myślistwem stanowiło istotne znamię statusu społecznego. Uznać je można ponadto za pewien obrzęd „rycerskiego życia" ziemian - było momentem emocjonującym w ich spokojnym raczej bytowaniu oraz uznaną formą rywalizacji. Był to, poza zaspokojeniem żyłki łowieckiej, sposób wyżycia się dla ludzi gnuśniejących cały rok dzięki zbyt beztroskiemu życiu i wyładowania nadmiaru temperamentu. Nikt z ówcześnie żyjących ludzi w żadnych wojnach udziału nie brał, wyobrażali więc sobie, że te łowieckie wyczyny mają z tym coś wspólnego i otaczali je nimbem pewnego bohaterstwa33. 29 Doskonałą, choć nieco we wnioskach nieprawomyślną wobec przyjętych w środowisku opinii, wizję literacką tego zjawiska dal Czesław Miłosz w Dolinie Issy. 30J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 29. 31 A. Kieniewicz, op. cit. 32 W. Lednicki, op. cit., s. 518; W. Spasowicz, Wiadomość o Tadeuszu Bo-browskim, [w:] T. Bobrowski, op. cit., 1.1, s. 35; S. Stempowski, op. cit., s. 213. 33 W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 40. 11 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Zjawiska te znane były zresztą w całej chyba Europie. Z biegiem czasu dało się jednak zauważyć tendencję do mniej poważnego podejścia do polowań. Przede wszystkim stanowiły one formę towarzyską coraz szerzej otwierającą się na osoby spoza ziemiaństwa, a nawet (rzecz prawie nieznana z przyjęć domowych) - na rosyjskich urzędników. Traciły swą nadzwyczajną aurę - przestawały być świętem i misterium wspólnoty a stawały się jedną z wielu rozrywek, przy okazji których (poprzez odpowiednie rozdysponowanie zaproszeń) załatwić można było bieżące interesy. Z myślistwem wiązało się posiadanie psów i koni - wspominanych przez ziemian często niemal jak członkowie rodziny. Ich imiona i losy pamiętane były jeszcze w późnej starości. Już w początkach opisywanej epoki odszukać można taką oto skargę związaną z rzekomym brakiem zainteresowania przeszłością rodzinną: O takich drobnostkach współczesne nam młode pokolenie i wiedzieć nie chce, a zato ściśle umie na pamięć genealogie psów i koni34. W istocie nie należy sądzić, aby różnice pokoleniowe grały tu poważną rolę. Mniej emocjonalny był natomiast związek z bronią myśliwską, choć i ta zaprzątała w dużym stopniu uwagę ziemian. Wszystko to były dziedziny, w których nie uchybiało dobremu tonowi dowodzenie swej wyższości nad innymi35. Stanowiły przedmiot dumy i starań, które zapewnić miały pożądaną w towarzystwie sławę myśliwską. Dla niejednego ziemianina była to jedyna pasja i miłość jego życia i jedyny przedmiot, co do którego posiadał gruntowną wiedzę. Wydaje się, że polowania i karty mogły stanowić alter- 34 List E. Michałowskiego do P. Moszyńskiego, Czernichów, 14 (26) grudnia 1867, BN, rkps 9937, k. 3-4. Józef Dunin-Karwicki pisał zaś: „... gdy tylko okoliczności polityczne zniewalają naszą młodzież do bezczynności, to nieodmiennie wytwarzało się wśród niej jakieś modne zajęcie się końmi, psami myśliwskimi, zaprzęgami itp. [...] bo bądź co bądź młody Polak do koni i korda stworzony i w tem szuka zużytkowania sił młodzieńczych, które jego organizm po prostu rozsadzają." [J. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka..., s. 71-72. 35 Por. W. Podhorski, op. cit., k. 37. 73 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 natywę dla osób zmęczonych formami rozrywek, w których gustowała młodzież, a więc tańcami, teatrem, nowoczesnymi sportami. Choć należały do dziedziny towarzyskiej nie wymagały tak ścisłego przestrzegania towarzyskich form, zapewniały nieco spokoju w wyizolowanej przestrzeni toczącej się gry, bądź na zacisznym stanowisku łowieckim w lesie. Pojęcie sportu długo obejmowało na Kresach przede wszystkich dziedziny aktywności o których pisałem powyżej, to jest wiązało się głównie ze strzelbą, końmi oraz zaprzęgami. Uzupełnione było ewentualnie o pływanie - wpław lub łodziami. Z czasem rosła jednak potrzeba aktywności fizycznej i różnorodność jej form. Przełomem był tu schyłek XIX wieku, który przynosił nowe mody i zmiany obyczajów. Dotyczyło to przy tym nie tylko mężczyzn, ale i kobiet, które przestawały tak bardzo lękać się wulgarnej opalenizny. W latach dziewięćdziesiątych dużą rolę poczęły odgrywać rozrywki, które kojarzono z angielszczyzną. Najbardziej spektakularny był sukces tenisa - korty pojawiły się w licznych majątkach, a mecze budziły wiele emocji także wśród oglądających. Tak na przykład wyglądało to we wspomnieniach Zofii z Tyszkiewiczów Potockiej: Po opuszczeniu Rygi [Kazimierz Lubomirski] był częstym gościem rodzin angielskich, w ich historycznych zamkach. Uprawiał sporty [...]. Tenis najwięcej przypadł do gustu, a powracając do kraju zaopatrzył się w cały sprzęt, jak siatki, piłki, rakiety. Pierwszy kort na asfalcie założył w Krzeszynie, następny w Landwarowie i nauczył grać nasze rodziny. [...] Z okien można było śledzić rozgrywane match'e. Na razie partnerów było mało lecz z czasem sąsiedzi zakładali korty w rezydencjach. Zachęta do poważnych turniejów. Biały sport towarzyski szybko się rozwijał36. W ślady tenisa, z niemal równym powodzeniem, podążał krykiet, z przełomem wieku zawitał nieśmiało rower37. 36 Z. z Tyszkiewiczów Klemensowa Potocka, Echa minionej epoki XIX-XX wiek. Moje wspomnienia, BN, rkps akc. 11711, t. II, k. 85-86. 37 Pierwsze samochody były ważną innowacją w zakresie transportu, jednak o sporcie automobilowym dowiadywali się kresowiacy 74 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Pojawiające się jeszcze sporadycznie stoły bilardowe stanowiły raczej konkurencję dla kart niż rodzaj sportu. Można powiedzieć, że ten rodzaj nowinek przyjęły Kresy dość chętnie, dzięki czemu poszerzyły ustalony od dawna zestaw rozrywek. Innowacje te, choć porwały przedstawicieli różnych pokoleń, nie przez wszystkich były jednak akceptowane. Skłonny w ogóle do malkontenctwa a zarazem moralizatorstwa Józef Dunin-Karwicki pisał u schyłku wieku: ...wśród naszej młodzieży chorują dziś na anglomanię, na nowomodny sport pieszy, konny, cyklowy, wioślarski, tenni-sowy, grę w polo itp. inne zamorskie wymysłydo czego używają wprost nieprzyzwoitych trykotowych obcisłych kostiumów, z nawpół wygorsowanemi ramionami, a co najbardziej potępiam, że ośmielają się tak prezentować przed damami, przyglądającemi się lub nieraz uczestniczącemi w tych sportowych zapasach38. Kontakty ziemian ze sztuką, dobrami kultury, wiedzą stanowią następny, obszerny zespół zagadnień, wymagających opisu. Ich wyróżnienie przeze mnie ma dość umowny charakter i jest w dużym stopniu uwarunkowane potrzebami konstrukcyjnymi pracy. Różne poziomy kultury i obszary zachowań kulturowych nie były bowiem w świadomości ziemian wyraźnie rozgraniczone. Zajęcia o charakterze ludycz-nym i intelektualnym, przeżycia estetyczne i emocjonalne stanowiły całość. Obok mniej lub bardziej hedonistycznych i beztroskich zabaw w życiu i otoczeniu ziemian znajdowało się miejsce na dzieła sztuki, książki i przedmioty o walorach estetycznych oraz na zainteresowania intelektualne. Najczęściej zaś sfery te po prostu się przenikały, będąc częścią jednolitego doświadczenia bycia ziemianinem na Kresach. Do- jedynie z gazet. Doczekały się też Kresy następującego wydarzenia: „Obecny dziedzic tych dóbr [Niewirkowa] p. Emanuel Małyński, po powrocie z zagranicy pierwszy na Wołyniu dokonał pięknych wzlotów na aeroplanie systemu Farmana, którym w oryginalny dzisiaj jeszcze sposób objeżdżał swe folwarki." S. Niemirycz, Z zakamarków Wołynia, „Wieś Ilustrowana" 1912, nr 3, s. 29. 38J. Dunin-Karwicki, Ze starego autoramentu. Typy i obrazki wołyńskie, Sery a I, Warszawa 1898, s. 229. 75 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 skonale ilustruje to wspomnienie Anny Pruszyńskiej o jej babce - Paulinie Abramowiczowej: Burda lubiła nade wszystko kwiaty, muzykę, hafty artystyczne i książki, grała dużo na fortepianie i haftowała ornaty, bibliotekę strzelczyniecką wzbogaciła przed laty książkami francuskimi, przywożonymi z Paryża [...]. Korespondowała z przebywającymi na emigracji poetami Goszczyńskim i Zaleskim39. Odbiór sztuki przez ziemian odbywał się w dużym stopniu w sposób opisany powyżej, to jest przy okazji zjazdów rodzinnych i sąsiedzkich, a co najmniej w gronie domowników. Bardzo często kontakt z muzyką, teatrem, poezją, książką był wkomponowany w życie towarzyskie wspólnoty bądź w życie codzienne dworu. Nie funkcjonował na jakichś szczególnych prawach lecz jako część naturalnego piękna Kresów, które doskonale w oczach ziemian uzupełniane było pięknem architektury i wystroju domu, ogrodu (choć z gustami bywało różnie40) oraz czynnościami i rozrywkami, które posiadały walor estetyczny41. Tadeusz Chrzanowski wskazuje, że choć ziemianie (pisze w ogóle o ziemiach polskich, nie tylko o Kresach) nie byli specjalistami od wielkiej sztuki, to jednak: ...pozostaje faktem, że oni doskonale wyczuwali, iż realizują piękno - nie tworzone przez artystów, ale przez zwyczajnych ludzi. Ogrodnik budował z krzewów i roślin krajobrazy pełne wdzięku, kucharz wspaniałymi wypiekami stwarzał martwe natury świątecznych stołów42. 39 A. Pruszyńska, Między Bohem a Słuczą, Wrocław 1991, s. 17. Por.: Nałęcz [J. Umiastowska], Szmat ziemi i życia... Opisy i wspomnienia, Wilno 1928, s. 104-105. "Janina Żółtowska pisała o panującej w architekturze dworkowej „epoce zupełnej anarchii i naśladownictwa wszystkich stylów", co dawało fatalne efekty. J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 13. Istotnie nowo wznoszone czy przebudowywane siedziby charakteryzowały się często eklektyzmem, brakiem dbałości o harmonię całości; popularny był gotycyzm, ale z XX wiekiem zawitał nawet styl zakopiański. 41 Ksiądz Marian Tokarzewski moralizatorsko i z lekceważeniem pisał, iż: „Teatrzyk amatorski, balik jeden lub drugi, wtedy, jak się młodzież zjedzie ze szkól, oto najczęstsze przejawy życia polskiego, kulturalnego i towarzyskiego na prowincji." M. Tokarzewski, Straż przednia (ze wspomnień i notatek), Warszawa [1926], s. 70. 42 T. Chrzanowski, op. cit., s. 14. 76 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Takie właśnie odczucie, iż jedną z centralnych cech życia w kresowym dworze jest jego walor estetyczny, musiało leżeć u źródła przeżyć Zofii Kossak-Szczuckiej na moment przed spodziewanym jego pogromem: Z żarłocznym pragnieniem nasycenia się jeszcze raz pięknem patrzyłam na ściany obciągnięte spłowiałym jedwabiem koloru szaropopielatego, zasianym w drobne bukieciki róż, którego łagodna barwa pieściła wzrok dotknięciem niewypowiedzianej słodyczy. Zapatrzywszy się w doskonałą harmonię, jaką na tle obicia tworzyły stare, francuskie, kolorowe sztychy, odsuwałam od siebie myśl o wszystkim innym43. W znacznie mniejszym stopniu, zwłaszcza w początkowym okresie opisywanej epoki, występowało zapotrzebowanie na sztukę i kulturę dla nich samych, to jest na kontakt z wielką kulturą jako wartością autonomiczną. Kazimierę Tań-ską jeden z koncertów nudził, bo grano bez przerw, za to na kolejnym przyjęciu: ... po obiedzie grano na całą orkiestrę do godziny 12 tej. bawiłam się bardzo dobrze grałam w domino z panią Hrabiną co mnie bardzo zajmowało i znów w kilka miesięcy później: ... cały dzień do północy prawie przepędziliśmy przy muzyce prześlicznej Szumana. Mazur i skoczna polka wywołały tańce a chociaż w bardzo nielicznym towarzystwie zabawa szła ochoczo44. Jednocześnie bardzo wyraźnie podkreślano, że istnienie wysublimowanych zainteresowań świadczy o poziomie ludzi z towarzystwa45. Poza tym samo pojęcie sztuki nabierało 43 Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 84-85. Por. też s. 290,325-326. 44 K. z Białlozorów Tańska, op. cit., t. II (VII 1870-IV 1871), k. 75; t. III (IV 1871-111872), k. 9. 45 Jedynie wizyty w teatrze czy operze w mieście miały charakter nadzwyczajny. Stanowiły pasję jednostek, tym bardziej że do 1905 roku, aby obejrzeć polskie przedstawienie, trzeba była udać się poza obszar Kresów. O wznowionych w 1905 roku przedstawieniach 77 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 z czasem wyższej wartości, rósł też szacunek dla artystów. Każda aktywność świadcząca o wysokim poziomie cywilizacyjnym domów kresowych była przez środowisko wysoko wartościowana, oczekiwana, co nie znaczy powszechna - jak pisałem na początku rozdziału sposoby na życie były rozliczne. Jej obecność była odpowiedzią na różnorakie potrzeby. Świadczyła o wyjątkowości mieszkańców dworów, jak również o ich przynależności do uprzywilejowanej warstwy, bo odróżniała od nie-ziemiańskiego otoczenia. Podnosiła więc ich wartość w oczach własnych, współobywateli i pomagała w utrzymywaniu uprzywilejowanego miejsca w hierarchii społecznej. Była też elementem tradycji a także oczywiście owocem autentycznych zainteresowań, emocji, wrażliwości estetycznej itd. Podstawowym miejscem kontaktu z dobrami kultury był dla ziemianina jego własny dom i jego otoczenie. O wartości jaką stanowił dwór w życiu kresowym więcej informacji pomieszczonych zostanie w kolejnym rozdziale. Tu przynajmniej zasygnalizować trzeba, że był on m. in. schronieniem dla przedmiotów upiększających wnętrza, często odziedziczonych po przodkach, będących więc zarazem pamiątką rodowej przeszłości. Był także miejscem gromadzenia dzieł sztuki i teatralnych w Wilnie Zofia Potocka pisała: „Był to przedsmak rozkoszy kulturalnej, której Wilno było pozbawione prawie pół wieku..." Warto jednak zauważyć, że w repertuarze dominowały komedie i farsy, gdy wystawiono poważniejszą sztukę, ograniczano się zazwyczaj do jednego aktu. Z. z Tyszkiewiczów Klemensowa Potocka, op. cit., t. II, k. 105-106. Wydarzeniami, często jednak głównie towarzyskimi, były występy sławnych muzyków. Mogły one wyglądać także i w taki sposób, jak występ Ignacego Paderewskiego w Mińsku w 1904 roku: „Zjazd ziemiaństwa był duży, wszystkie miejsca zajęte. Gdy wszedł na estradę Paderewski, witany był owacyjnie. W loży jednak Stefanii Wańkowiczowej toczyła się tak ożywiona głośna rozmowa, nawet po rozpoczęciu koncertu, że w pewnej chwili Paderewski przerwał grę i czekał dłuższą chwilę, spoglądając na lożę, z której dochodziły śmiechy i głosy. Dopiero gdy ucichła rozmowa, zaczął grać dalej. Mistrz podobno nie był zadowolony z przyjęcia w Mińsku." A. Kieniewicz, op. cit., s. 256. 78 //. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów słowa pisanego, czasami dlatego tylko, że tak kazał obyczaj, kiedy indziej ze względu na potrzeby serca i umysłu - ...wszędzie prawie natrafialiśmy na makaty, tyftyki, pasy, manele, koronki. Kochano się też w porcelanie [...]. Trzeba dodać, że o ile większość obywateli ziemskich nie odznaczała się szczególną inteligencją, prawie wszyscy znali się na tym co piękne46. Dużą wagę przywiązywano zwłaszcza do mebli, kilimów, obrazów (portrety rodzinne), drobnych pamiątek rodzinnych i trofeów myśliwskich. Uzupełniały wystrój księgozbiory, jak w domu rodzinnym Stanisława Stempowskiego: W dwu szafach mieściła się zebrana przez matkę i odziedziczona biblioteka, w której oprócz wszystkich ważniejszych dzieł literatury pięknej i historycznej, polskiej i tłumaczonej (cały Szekspir ilustrowany), były komplety dzieł w oryginale Woltera, Russa i in. z końca 18 stulecia, pozostałe po macierzystym dziadku matki...47. Tak wyglądało wyposażenie zamożniejszych dworów, a uboższe starały się je przynajmniej naśladować. Oczywiście sama obecność tych „przedmiotów estetycznych" nie decydowała jeszcze o poważniejszym zaangażowaniu ziemianina w świat kultury wysokiej i nie musiała świadczyć o głębszej wrażliwości ich posiadacza. Od niego samego zależało czy stanowiły one tło, czy treść jego bytowania. Jednak przekazy źródłowe są wręcz nasycone świadectwami osobistego stosunku do tych rzeczy i ich realnego funkcjonowania w życiu dworów. Tworzyły one co najmniej pewną atmosferę silnie odbijającą od świata zewnętrznego. O tym, że ich siedziby stanowią element wyższej cywilizacji w na pół 46 T. Garczyński, Wspomnienia, BN, rkps 10562, t. II, k. 25-26. Por.: M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 131; Idem, W słońcu, „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 245; A. Rostwo-rowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe, Warszawa 2001, s. 84; A. Romanowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003, s. 105-108. 47 S. Stempowski, op. cit., s. 22. 79 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów barbarzyńskim otoczeniu, ziemianie mówili bardzo chętnie. Zgromadzone przedmioty nie mogły pozostać bez wpływu na ich wrażliwość, choćby dlatego, że poznawano je już w dzieciństwie wraz z ich walorami estetycznymi i przesłaniem ideowym (patriotycznym, etycznym). W związku z tym, w dużym stopniu decydowały jednocześnie o sposobie postrzegania świata, ugruntowywały jego tradycyjną formę i potwierdzały przynależność do uprzywilejowanej warstwy. Stanowiły więc także symbol więzi łączących wspólnotę. Elementem kreowania przez ziemian wokół siebie atmosfery piękna była też ich własna amatorska twórczość artystyczna, w olbrzymiej części utracona dla nas w biegu późniejszych dziejów Kresów. Bogata była produkcja poetycka i dramaturgiczna, wykorzystywana często przy okazji świąt rodzinnych i w kontaktach towarzyskich. Do tego dochodziły tworzone na własne potrzeby pamiętniki, dzienniki i sztambuchy gromadzące utwory uznanych twórców oraz przyjaciół, pieśni ludowe czy narodowe i rysunki48. Lela codziennie poświęcała kilka godzin na pisanie dwóch dzienników. [...] W małym dzienniku notowała codzienny rachunek sumienia, plan czynności na dzień bieżący i krótkie streszczenie tego, co miała pisać w dużym dzienniku [...] opisywała [w nim] szczegółowo cały przebieg dnia, wszystkie swoje czynności i dobre uczynki, wszystkie przyjemności i smutki, działalność osób innych, pochwały lub krytyki [...]. Streszczała przeczytane książki lub własne nowe utwory. Pisała sztuki teatralne49. Cała ta działalność miała charakter jednej z rozrywek, tylko w sporadycznych przypadkach wiązała się z ambicją „bycia pisarzem". Trudno dziś ocenić jej rzeczywisty poziom artystyczny - raczej znikomy, nie upierali się przy jego wyso- 48 T. Epsztein, Życie intelektualne i kulturowe dworu ziemiańskiego na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w drugiej połowie XIX wieku, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe, praca zbiorowa, Warszawa 1998, s. 189. 49 A. Kieniewicz, op. cit., s. 135-137. Por.: J. z Puttkamerów Żół-towska, Dzienniki, BN, rkps 10277,1.1, passim. 80 , kiej ocenie nawet sami uczestnicy przedstawień. Jeden z takich utworów - zachowany w zbiorach Biblioteki Jagiellońskiej dramat - krytyk Mieczysław Pawlikowski recenzował w sposób następujący: Sztuka ludowa z zacną tendencją patriotyczną. Główny pomysł osnowy bardzo szczęśliwy, wybornie nadający się do sztuki ludowej w rodzaju Krakowiaków i Górali itp. - Rozkład działania w akty i sceny wielce udany. - Przeprowadzenie rzeczy zresztą pod każdym względem najnieudolniejsze w świecie. - Autor III ciej Części Krakowiaków lub ktokolwiek posiadający taką rutynę dramatopisarską, przerobiłby bez trudu ten melodramat na bardzo pożyteczną a nawet zabawną sztukę ludową - a ściślej mówiąc napisałby z danej osnowy bez trudu dobrą sztukę niedzielną50. Swoje utwory publikowali nieliczni - najczęściej były to wiersze pomieszczone w prasie. Interesujący zbiorek poezji ogłosiła na przykład Jadwiga Kieniewiczowa51, zaś aforyzmy i przesłania moralne Jadwiga Rzewuska52. Choć tak chętnie chwytali ziemianie za pióro, kiedy redaktor „Dziennika Kijowskiego" szukał korespondentów z prowincji, nie mógł ich znaleźć, bo: „Zamożniejszym się nie chciało, a ubożsi nie umieli poprawnie pisać"53. Kwitła twórczość malarska; w zakresie muzyki - wykonawcza, czy nawet kompozytorska, co wymagało już jednak pewnej wiedzy fachowej. Coraz częściej też pojawiły się osoby wybierające uczelnie artystyczne, jako miejsce rozwijania talentu - starsze pokolenia traktowały to ciągle jako dziwactwo. Jednak już w pierwszej popowstaniowej dekadzie studiujący malarstwo w Monachium Edward Mateusz Rómer doświadczał nie byle jakich kontaktów artystycznych: Wiliję zapewne będziemy mieli składkową w kółku które 50 M. Pawlikowski - doklejona karta, [w:] G. Giedrojć, J. Gorz-kowski, Halina. Melodram w trzech aktach i jednej odsłonie. Rzecz dzieje się na Litwie w roku 1863, BJ, rkps 5071. 51J. K. [J. Kieniewiczowa], Myśli rymowane, Kraków 1900. 52 L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888. 53 T. Garczyński, op. cit., k. 17. ii Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 najwięcej z sobą się widuje i trzyma, z Brandtem, Gierym-skiemi, Kurellą, Chmielowskim, Padlewskim, Maleckim, Krzy-żanowskim...54. Ziemianie Kresów prezentowali różnorodne zainteresowania o charakterze mniej lub bardziej naukowym, czy po prostu oryginalne hobby. Jan Kossakowski wśród sąsiadów wymieniał znawców historii, prawa, bibliofili; jego ojciec pasjonował się fotografią55. Spotykamy miłośników socjologii i botaników. Wśród domorosłych naukowców znaczną część stanowili archeologowie (oczywiście ich metody wstrząsnęłyby sumieniem dzisiejszego badacza), zainteresowania etnograficzne były częściej domeną inteligencji. Ogromną popularność miały dociekania historyczne i genealogiczne, często dotyczące własnej rodziny - będące zarazem formą snobizmu, czasem szersze, wsparte badaniem dokumentów pozostających w posiadaniu rodzin kresowych56. Jako przykłady takich badaczy dziejów własnej małej ojczyzny, ze szczególnym uwzględnieniem miejsc związanych z historią rodową, wymienić można: Edwarda Rulikowskiego, Kazimierza Pułaskiego, Eustachego Iwanowskiego57, Tadeusza Jerzego Stec-kiego. Takie bardziej profesjonalne podejście do wiedzy o przeszłości było w drugiej połowie XIX wieku nowością58. Natomiast Aleksander Darowski z Kijowszczyzny - . M. Rómera do rodziców: E. i Z. z Białłozorów, Monachium, 21 grudnia 1870, BN, rkps 8730,1.1, k. 116. Od 1869 roku studiował wraz z nimi malarstwo m, in. także Ignacy Korwin-Milewski. A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Bracia Korwin-Milewscy - patrioci czy apostaci?, [w:] Francja - Polska XVI11-X1X w. Studia z dziejów kultury i polityki poświęcone Profesorowi Andrzejowi Zahorskiemu w sześćdziesiątą rocznicę urodzin, komitet redakcyjny: A. Mączak i in., Warszawa 1983, s. 145. 55 J. Kossakowski, Notatki z lat dziecięcych, BN, rkps akc. 13223, passim. 56T. Epsztein, Życie intelektualne..., s. 191. 57 Idem, Dwór ziemiański na Podolu, Wołyniu i Ukrainie jako ośrodek poszukiwań genealogicznych w drugiej połowie XIX wieku, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe, praca zbiorowa, Warszawa 2000, s. 422. 58 Ibidem, s. 421. 82 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów ... zbieracz przysłów szlacheckich. Posiadał niezwykły zasób wiadomości historycznych, znał dzieje Polski na wylot a historię rodzin szlacheckich na Rusi jak nikt inny. Na nieszczęście, wiedzę swoją i wrodzone zdolności zmarnował, nie wytknąwszy sobie żadnego celu w życiu; nie poświęcił też swojego talentu pracy literackiej59. Z tymi zainteresowaniami wiązało się zbieractwo, które owocowało niekiedy imponującymi kolekcjami pamiątek historii, dzieł sztuki czy zwykłych kuriozów60 - echo Puław Izabeli Czartoryskiej. Granica pomiędzy pasją muzealniczą a zwykłym upiększaniem dworów, o których pisałem powyżej, była zresztą płynna. Decydowało to, jaką część energii życiowej na to przeznaczano. O zbiorach Wacława Fedoro-wicza z Witebszczyzny czytamy: Muzeum prywatne po Fedorowiczu, to jeden z najciekawszych zbiorów polskich, mamy tam starą broń, pasy słuckie, tkaniny, ubiory, masońskie znaki lóż polskich, druki, autografy, monografie, cenne materiały rękopiśmienne, pieczęcie, medale, monety, ordery, ryngrafy, wykopaliska, terrakoty, zausznice, pierścienie, zegary, dzbany, tabakierki, szkła, portrety, sztychy itd.61. W Semerynkach na Wołyniu Jan Pruszyński likwidował pokoje gościnne, by pomieścić swe skarby przywożone nawet z Londynu i Kairu62. To właśnie los tych zbiorów i ich właściciela w czasie rewolucji stanowi jeden z symboli zagłady świata kresowego w Pożodze Zofii Kossak-Szczuckiej: 59 W. Matlakowski, op. cit., „Wiadomości", Londyn 1954, nr 39 z 26 września, s. 2. 60 „Było w tem zbieractwie zapewne i nieco snobizmu [...], było i wiele dyletanctwa, tem wszakże powściąganego, że wykształcenie, jako się rzekło, było prawdziwie solidne. Ale nadewszystko trwała pasja do historii i wszystkiego co się z historią kraju łączyło [...] w tych domach panował prawdziwie historyczny zaduch. Pachniało historią". K. Pruszyński, Na czarnym szlaku, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 235. 61 W. Z., Z Witebszczyzny, „Wieś i Dwór" 1913, z. XVI, s. 11. 62 A. Pruszyńska, op. cit., s. 84-85. - 83 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ... żegnając swój stary dom, brodził po kolana w strzępach całe życie zbieranej, pełnej białych kruków biblioteki, i patrzył, jak gromada dzieci wiejskich wśród krzyków i śmiechu tłukła markizy i pasterzy z saskiej porcelany63. Wśród rozrywek popularniejszych znajdowało się czytanie. Stanowiło jedną z nielicznych, którym oddawano się w samotności. Miłośników miało wśród przedstawicieli wszystkich pokoleń i obu płci. Obok prywatnej lektury, rozpowszechnione było także wieczorne czytanie w gronie rodzinnym, często z obecnością dzieci, które uzupełniało zwykłe domowe zajęcia i konwersację. W cieple palącego się smolistego drewna spędzało się czas jakiś na rozmowach i opowiadaniach, a potem, po zapaleniu naftowej lampy ojciec czytał zazwyczaj ciekawe książki64. Dla tych, którzy pamiętali z dzieciństwa takie wieczory, obyczaj ten był silnie związany z ich wyobrażeniem kresowego szczęścia. Dla Elżbiety Dorożyńskiej stanowił ratunek przed lękami czasu rewolucji. Pod datą 24 stycznia 1919 roku notowała: Po obiedzie Hanka albo ja czytamy Dziaduniowi poczciwego Chodźkę [...]. Wreszcie wjeżdża lampa, a więc z radością zasiadamy do robót, a jedno z nas głośno czyta kochanego Sienkiewicza. To jest najmilsza chwila w dniu; ileż ukojenia i radości daje nam to czytanie65. Wśród lektur ziemiańskich znajdowały się dzieła naukowe ewentualnie popularnonaukowe: socjologiczne, filozoficzne, liczne historyczne. Dominowała jednak literatura piękna, oraz prasa. W dworach znajdowała się literatura „w obu językach" tj. w polskim i francuskim - o różnym poziomie, zwłaszcza wśród francuskich nie brak było pośledniejszych romansów. W niewielu domach królowała literatura rosyj- 63 Z. Kossak-Szczucka, op. cit., s. 53. MJ. Mineyko, op. cit., s. 44. Por.: A. Pruszyńska, op. cit., s. 75-76; W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 19, S. Stem-powski, op. cit., s. 17-18, A. Kieniewicz, op. cit., s. 474, 477. 65 E. z Zaleskich Dorożyńska, Na ostatniej placówce. Dziennik z życia wsi podolskiej w latach 1917-1921, Warszawa 1925, s. 83. 84 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów ska66, choć bywały dwory, które uległy tej fascynacji. Zdarzały się też książki w innych językach: niemieckim, angielskim67. Najwyżej cenioną częścią ziemiańskiej lektury była polska literatura piękna. Obowiązkowe miejsce zajmowała w niej dzieła romantyczne, pośród nich zaś najwięcej emocji budził Adam Mickiewicz - zwłaszcza jego utwory o silnej wymowie mar-tyrologicznej, jak Dziady, Konrad Wallenrod. Wśród klasyków znajdował też istotne miejsce Władysław Syrokomla. W obrębie nurtu gawędy szlacheckiej, która miała tak wielką rolę w tworzenie się mitu Kresów poza ich obrębem, ich mieszkańcy nie wykazywali znaczniejszego zainteresowania ani Henrykiem Rzewuskim ani Wincentym Polem. Większym wzięciem cieszyli się natomiast Zygmunt Kaczkowski i Ignacy Chodźko, których twórczość artystyczna nakierowana była na uwznioślenie szlacheckiej tradycji lokalnej68. Właśnie pisma tego ostatniego były pierwszymi po powstaniu styczniowym dziełami z zakresu polskiej literatury pięknej, jakie zostały opublikowane na Litwie69. Słabe było też zainteresowanie współczesną literaturą dotyczącą Kresów - przede wszystkim postrzeganymi dzisiaj jako klasycy: Józefem Weyssenhoffem i Marią Rodziewi-czówną. Bieżąca produkcja literacka docierała na Kresy systematycznie i obejmowała wszystkie ważniejsze nazwiska (w pierwszym rzędzie dotyczyło to powieści drukowanych w odcinkach w prasie). Pełny sukces odnosili jednak nieliczni, a właściwie troje z nich (i w tej właśnie kolejności, gdy chodzi o uzyskaną rangę): Henryk Sienkiewicz (jego powieści historyczne, nie twórczość pozytywistyczna), Józef Ignacy Kra- 66 Wedle Waleriana Meysztowicza: „rosyjska się nie liczyła". W. Meysztowicz, op. cit., s. 14. 67 Henryk Kieniewicz (brat Stefana - historyka) wspominał: „Moja matka była intelektualistką, jak mało kto znała ówczesną literaturę francuską i angielską. Przepadała także za pracami historycznymi, lubiła muzykę, pasjonowała się nowymi prądami w malarstwie." H. Kieniewicz, Polska nad Prypecią, „Arcana" 2001, nr 2, s. 152. 68 A. Waśko, Wstęp, [w:] Romantyczna gawęda szlachecka. Antologia, wybrał i opracował A. Waśko, Kraków 1999, s. IX. 69 W latach 1872-1881 ukazały się trzy edycje, w tym 11-tomowa w latach 1875-1879. A. Romanowski, op. cit., s. 125. 85 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 szewski i Eliza Orzeszkowa70 Zaznaczyć przy tym trzeba, że twórczość Kraszewskiego uznawana była niekiedy za niecenzuralną za względów obyczajowych. Tym bardziej dotyczyć to musiało Stefana Żeromskiego, który budził bardzo ostrożne zainteresowanie. Klasyka pozytywizmu warszawskiego nie spotkała się natomiast z odzewem. Nie sposób odmówić większej uwagi postaci Henryka Sienkiewicza, którego twórczość stała się na Kresach od lat osiemdziesiątych instytucją nieporównywalną z dziełem żadnego innego pisarza. Autor Potopu idealnie utrafił w zapotrzebowanie emocjonalne ziemian na apologię tradycji, której byli dziedzicami, i której - jako zagrożonej - czuli się obrońcami. O Litwie dowiadujemy się: W ogóle uznanie, zachwyt, entuzjazm, popularność, rozgłos, jakie uzyskał Sienkiewicz przez napisanie Trylogii, było niesłychane i żaden pisarz w Polsce nie mógł mu dorównać71. W relacji z podróży po Polesiu w roku 1891, a więc jeszcze przed ukazaniem się Quo vadis i Krzyżaków, napotkać można takie spostrzeżenie: ... rozmowa weszła na utarte tory, na temat historycznych powieści Sienkiewicza, stanowiących dziś zresztą treść powszechną rozmowy konwenansowej, jak do niedawna stanowiły ją pogoda lub zdrowie72. W Michałówce na Podolu, gdzie powstała część Pana Wołodyjowskiego: W zamku utrzymywano z pietyzmem mały gabinet Sienkiewicza, jego biurko, fotel, pióro. Nie wolno było nic tam ruszać73. 70 Znacznie dłuższą listę, ale jak sądzę na wyrost, podaje Tadeusz Epsztein (być może jest to zestaw książek znajdujących się w kresowych biblioteczkach, co nie musiało jednak oznaczać ich czytania z zapałem). Zob.: T. Epsztein, Życie intelektualne..., s. 188. 71J. Mineyko, op. cii., s. 49. Por. też: J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 71. 72 J. Iłgowski, Z wycieczki na Białoruś, „Kraj" 1891, nr 36 z 6 (18) września, s. 6. 73 A. z Dąbrowskich Glińska, Było... przeminęło... Pamiętnik, t. I, BN, rkps akc 9732, k. 43. 86 7/. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Jeśliby oceniać przymioty kresowej duszy na podstawie doboru lektury przez ziemian, można by mówić o skłonności do egzaltacji, do wielkich wzruszeń. Chętnie też zanurzano się w atmosferze sielankowej bądź heroicznej przeszłości szlacheckiej. Problemami współczesności interesowano się mniej - zwłaszcza jeśli wykraczały poza sferę ziemiańską (powieść o tematyce miejskiej praktycznie nie funkcjonowała w środowisku). Pewne wybory nie są wprawdzie jasne - dlaczego z większym zainteresowaniem spotkała się Orzeszkowa niż Rodziewiczówna74? Od literatury oczekiwali ziemianie najczęściej treści rozrywkowych bądź użytkowych (np. umoral-niających, patriotycznych). Traktowano ją ponadto jako część ogłady towarzyskiej. Książki oceniane były pod względem wymowy społeczno-politycznej, stosunku do religii75. Liczna i różnorodna prenumerata prasy stanowiła wyróżnik domów bardziej aktywnych intelektualnie i zamożniejszych. W nich: Do śniadania między ósmą i dziewiątą gazety były już na jadalnym stole. Gazeta Warszawska, Dziennik Kijowski, Kraj, Chimera, tygodniki, czasopisma rolnicze informowały w różnych odcieniach o sprawach bliskich i dalekich76. Tak bogata lektura na pewno nie była jednak standardem. Skala czytelnictwa prasy zaczęła wyraźnie rosnąć u schyłku XIX wieku. W sytuacji, gdy do 1905 roku Kresy nie miały prasy własnej, na zapotrzebowanie ziemiańskie odpowiadało początkowo przede wszystkim Królestwo Polskie. Z pism warszawskich największą popularnością cieszyły się „Kłosy" (ukazywały się do 1890 roku) i „Tygodnik Ilustrowany". Oba posiadały bogate działy literackie oraz spraw społecznych i kulturalnych i nie skupiały się na polityce. „Tygodnik..." (zwłaszcza do 1886 roku) więcej miejsca poświęcał historii, „Kłosy" były bardziej zainteresowane współczesnością77. Oba 74 Obie, choć tak różne w szczegółach, prezentowały podobną wizję świata ziemiańskiego, tj. łączyły krytycyzm z finalnym optymizmem. 75T. Epsztein, Życie intelektualne..., s. 189. 76J. Łazowski, Trwające blaski. Wspomnienia z lat młodzieńczych 1900-1917, Ossol., rkps 13315, k. 58. 77Z. Kmiecik, Prasa polska w Królestwie Polskim i Imperium Rosyjskim 87 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów należały do obozu „starej prasy". Pisma reprezentujące pozytywizm polski nie przyjęły się na Kresach. W 1882 roku w Petersburgu zaczął ukazywać się „Kraj", którego jednym z głównych odbiorców miało stać się opisywane środowisko. W tygodniku tym polityka i ekonomia zajmowały już bardzo wiele miejsca. „Wpływ tego pisma na szlachtę - i inteligencję w ogóle - na Litwie Historycznej [i dodajmy na Ukrainie - M. U.] był przemożny, a w dziedzinie kultury i znajomości szerokiego świata zasługa jego była ogromna"78. Wiadomości polityczne i praktyczne czerpano także z rosyjskojęzycznej prasy urzędowej. W wyniku liberalizacji polityki rosyjskiej po 1905 roku na obszarze dziewięciu guberni mogły pojawić się pisma w języku polskim. Spośród nich największy wśród ziemian sukces odniósł „Dziennik Kijowski". Uzupełniano ten zestaw tytułów wedle własnych zainteresowań o pisma o tematyce artystycznej, rolniczej, politycznej (w tej chyba kolejności)79. Sprowadzano sporo gazet francuskich, znacznie mniej niemieckich i angielskich, o rosyjskich (poza wspomnianymi urzędowymi) wzmianki są sporadyczne. Do wyliczenia dorzucić trzeba jeszcze „Przyjaciela Dzieci" ukazującego się przez cały omawiany okres w Warszawie, od którego rozpoczynał się kontakt ze słowem pisanym wielu najmłodszych kresowiaków. Tak zarysowany obszar lektury słowa pisanego stanowił o kulturze intelektualnej i artystycznej tych ziemian, którzy rzeczywiście odczuwali potrzebę korzystania zeń. Po tych, którzy chcieli błyszczeć w środowisku, oczekiwano, że zain- w latach 1865-1904, [w:] Historia prasy polskiej, t. II: Prasa polska w latach 1864-1918, pod red. J. Łojka, Warszawa 1976, s. 45-46. 78 K. Okulicz, Opowieści nobliwe i sentymentalne, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1974, z. 28, s. 117. Por. też: J. Talko-Hryncewicz, op. cit., s. 184; A. Romanowski, op. cit., s. 212-213. 79 Na przykład w Żorniszczach: „Prenumerowaliśmy dużo pism codziennych i tygodników. W dawnych latach Kłosy, Wędrowiec, następnie Tygodnik Ilustrowany, Świat, Biblioteka Dzieł Wyborowych, Wieś i Dwór. Z codziennych - warszawski Kurjer Polski, a ostatnio Dziennik Kijowski. My siostry dostawałyśmy dziecinne i młodzieżowe pisma z Przyjacielem Dzieci na czele." A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., 1.1, k. 19-20. Pof.: K. Skrzyński, Wspomnienia, Ossol., rkps 15585, k. 4. 88 I teresowania takie wykażą. Inni wchodzili w tę sferę kultury co najwyżej poprzez udział w konwersacjach na modne tematy. Obecność książek i gazet w domu nie oznaczała ich czytania. Bywało i tak, jak u Stefanowstwa Podhorskich: Mimo usilnych starań nie zdołaliśmy dociec co ich interesuje. Jak we wszystkich dworach leżały na stole różne czasopisma polskie, ale należy wątpić czy były czytane. Uważano za obowiązek popieranie polskich wydawnictw i spełniano go sumiennie, w prenumeracie zaś francuskich był odcień snobizmu80. U Wierzbickich zaś: Książek dużo nie bywało, literaturą nikt się nie zajmował. W szafce oszklonej i starannie zamkniętej nie kłócąc się ani ze Słowackim ani z Krasińskim widniały dzieła Mickiewicza w ładnej oprawie lecz naturalnie wydanie dozwolone...81. Na pewno pasjonaci czytelnictwa znajdowali się w mniejszości. To, że autorzy pamiętników informują o bogatej lekturze, nie może dziwić - piszą z reguły ci, którzy w młodości czytali i wychowali się w otoczeniu ceniącym słowo pisane. Były to dwory, gdzie zaopatrywano się przy okazji pobytu w mieście lub poprzez sprzedaż wysyłkową w całe paczki książek82 . Wielkie biblioteki (na°wet do dwudziestu tysięcy pozycji) miały przede wszystkim pałace arystokratyczne, ale także Józef Dunin-Karwicki w Mizoczu czy Witold Sławiński w Tołoczynie83. Gdzie indziej ograniczeniem były nie tylko czas i 80T. Garczyński, op. cit., k. 22. 81 Czytano natomiast trochę prasy, przy czym prenumeratę „Kraju" umieszcza autorka w latach 1880-1884, co nie zgadza się z latami wydawania pisma. M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 74. 82J. Ostoja, Gdzie przyczyna?, „Wieś Ilustrowana" 1912, nr 6, s. 27-28. A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., 1.1, k. 19; J. Mineyko, op. cit., s. 44; J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 53. 83 R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, Wrocław 1991-1997, t. I-XI, passim; I. T. Lisewycz, Duchowno sprahli (duchowne żyttja polśkoji menszyny na Naddniprjańskij Ukrajini w 1864-1917 rr.), 89 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 chęci, ale także zamożność - zarówno książka, jak i prenumerata prasy były towarami luksusowymi nawet dla ziemian. Trzeba jednak zauważyć, że ziemianie potrafili znaleźć na to radę. Ze schyłku XIX wieku, mamy liczne informacje na temat bibliotek składkowych, dzięki którym książki i czasopisma mogły krążyć pomiędzy dworami84. Ze względów cenzural-nych występował na Kresach deficyt pewnych dóbr kultury wysokiej o treściach patriotycznych - w przypadku literatury sprawę w dużym stopniu rozwiązywał jednak przemyt85. Poziom edukacyjny ziemian był bardzo różny. O ich kształceniu napisał już wiele (w odniesieniu do Ukrainy) Tadeusz Epsztein86. Nie miejsce tu na analizę ilościową i szczegóły dotyczące losów oświaty kresowej czy podróży edukacyjnych ziemian. Istotne dla mnie jest natomiast ukazanie zakresu wiedzy przez nich zdobywanej. Podstawowe, tradycyjne wykształcenie, które można by utożsamić z ogładą Kyjiw 1997, s. 77-79; A. Romanowski, op. cit., s. 105; L. Niesciarczuk, Rola mecenatu i filantropii w tworzeniu materialnej i duchowej spuścizny Białorusi w XVIII i XIX wieku, [w:] Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Materiały II sesji naukowej zorganizowanej w Muzeum Zamoyskich w Kozłów-ce 22-24 maja 2002, opracował R. Maliszewski, Muzeum Zamoyskich w Kozlówce 2003, s. 568; W. Lednicki, op. di., s. 94. 84 W. Podhorski, op. cit., k. 17; M. z Wierzbickich, 1. v. Iwaszkiewi-czowa, 2. v. Kopemicka, op. cit., k. 160; K. Okulicz, Brzask, dzień i zmierzch na ziemiach Litwy historycznej. Szkic historyczno-publicystycz-ny, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972, s. 11-12; T. Epsztein, Życie intelektualne..., s. 188-189; D. Fajnhauz, 1863. Litwa i Białoruś, Warszawa 1999, s. 307. Nie było to zjawisko znane tylko z Kresów. O podobnych inicjatywach w Lubelskiem - zob. T. Epsztein, Biblioteki wędrowne w dworach ziemiańskich na Lubelszczyźnie w XIX i XX wieku, [w:] Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie..., ss. 555-565. 85 Janina Żóltowska tak wspominała swój kontakt w dzieciństwie z dziełami Mickiewicza: „Wierszy uczyłyśmy się z dwóch tomików wydania paryskiego, przechowywanych skrzętnie pod kluczem jako literaturę nielegalną. Kufry mojej babki po powrocie z podróży były wyjątkowo pełne prezentów a szczególnie najnowszych książek." J. z Puttkamerów Żóltowska, Inne czasy..., s. 52. Por. Z. Niezabytowska, Dzieje rodziny kresowej, „Wiadomości", Londyn 1958, nr 21 z 25 maja, s. 2. 86 T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w IIpołowie XIX wieku, Warszawa 1998. 90 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów towarzyską, było obowiązkowym elementem wyposażenia ziemianina potrzebnego w jego życiu w społeczności kresowej. Uzyskiwane było przede wszystkim poprzez naukę domową pod opieką korepetytorów czy guwernantek, o ile majątek mógł zapewnić wystarczające środki. W przeciwnym razie musiał wystarczać wysiłek wychowawczy członków rodziny. Treści tego nauczania obejmowały przede wszystkim języki nowożytne (sam francuski coraz częściej nie wystarczał87) oraz umiejętności artystyczne (fortepian) wreszcie wiedzę religijną. Zawsze obecny był także pewien przekaz patriotyczny. O takiej edukacji pisała Janina Żółtowska: Kulturą przesiąka się najlepiej podświadomie biorąc ją z otoczenia, jako rzecz rozumiejącą się sama przez się. Dzieci pierwsze uproszczone pojęcia o życiu znajdują w bajkach, i o krok od nich w historii, pojętej nie pedantycznie ale pod postacią mitów88. Na przestrzeni opisywanej epoki, w obrębie tego modelu rosła rola przedmiotów, na które nie było miejsca w oficjalnym systemie edukacyjnym - historii Polski wraz z geografią, literatury i kultury ojczystej, co stanowiło de facto rozwinięcie wspomnianego przekazu patriotycznego. Wolniej wprowadzane były nauki ścisłe i przyrodnicze oraz wychowanie fizyczne (oczywiście taniec i jazda konna znajdowały się w programie od dawna). Odrębne zasady dotyczyły kształcenia dziewcząt - tutaj ogłada towarzyska była najważniejsza - jej kluczową część stanowiła znajomość francuskiego, w zależności od mody także innego języka. Szczególny nacisk kładziono na umiejętności artystyczne i bardziej „praktyczne" robótki ręczne. Pewna wiedza o historii i kulturze narodu ważna była nie tylko dla towarzyskiego obycia pań, ale 87 Stanisław Stempowski wspominał: „A już rozpocząłem był ósmy rok życia i trzeba było myśleć o przygotowaniu mnie do gimnazjum, a więc o nauce języka rosyjskiego. Był to już po polskim, ukraińskim, francuskim i niemieckim piąty język, który miałem poznać i to gruntownie." Nie byl on odosobnionym przypadkiem. S. Stempowski, op. cit., s. 21. Por.: S. Trzebiński, op. cit., k. 41. 88J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 33. 91 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 także dla możliwości kształcenia w tej mierze przyszłych pokoleń, dla przekazu tradycji (postać matki-Polki w omawianym okresie popowstaniowym zaczyna nabierać coraz większego znaczenia - będzie jeszcze o tym mowa przy okazji rozważań o rodzinie). Z czasem dziewczęta coraz liczniej trafiały także na pensje czy do szkół klasztornych (najbardziej elitarne to zakłady: Niepokalanek w Jazłowcu w Galicji i Sa-cre Coeur w Warszawie i Lwowie). Panny z kresowych dworów jeździły na edukację nawet do Moskwy na pensję Mada-me Melon89. Po 1900 roku zaczęły się pojawiać na europejskich uniwersytetach90. Miał trochę racji urodzony w połowie wieku Hipolit Kor-win-Milewski, stwierdzając, że w jego pokoleniu uważano, iż „wystarczają dobre maniery i elegancka powierzchowność, a wykształcenie jest tylko dla mieszczuchów lub szlagonów"91. Dotyczyło to przede wszystkim edukacji zinstytucjonalizowanej - w ramach oficjalnego szkolnictwa. Nastawienie to w omawianej epoce zmieniało się jednak bardzo szybko. Decyzja o zdobyciu matury czy dyplomu uniwersyteckiego wynikała bądź z zainteresowań (coraz częściej godzono się z tym, że młody człowiek może szukać drogi swojego rozwoju w szkole), bądź ze względu na wymagania życia w pouwłasz-czeniowych warunkach gospodarczych i społecznych. Bardziej praktyczna strona wykształcenia, zdobywająca sobie coraz większą wagę oznaczała, przynajmniej przejściowo i w przypadku chłopców, wejście w rosyjski system nauczania - a więc znajomość rosyjskiego, a także łaciny, następnie zaś zdobywanie wykształcenia pod kątem zawodu - rolnika, prawnika, lekarza, architekta, inżyniera itd. Na poszczególne stopnie oficjalnej edukacji - gimnazjum, studia nie wstępowali oczywiście wszyscy. 89M. z Bułhaków Janiszewska, Szczęśliwe lata 1886-1908, BN, rkps akc. 15239, k. 16. 90 Ale na przykład Julia Dunin-Wyhowska z Podola już w r. akad. 1883/4 studiowała medycynę w szwajcarskim Bernie. T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży..., s. 177. 91 H. Korwin-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. 13. 92 //. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Ogólnie jednak stopień wykształcenia: matur, odbywanych (aczkolwiek rzadziej ukończonych) studiów wśród pokoleń urodzonych po powstaniu styczniowym był wysoki i wiedza fachowa nie stanowiła już w nich niczego niezwykłego (inaczej niż w pierwszej połowie wieku). Nieomal standardem stało się to wśród ziemian urodzonym od końca XIX wieku. Motywacje wyboru drogi zdobywania fachowego wykształcenia podlegały zresztą gradacji: 1. poszerzenie wiedzy o elementy bardziej nowoczesne tylko jako wyższy stopień obycia towarzyskiego lub realizacja swoich indywidualnych zainteresowań; 2. zdobycie wiedzy potrzebnej w zawodzie rolnika - po uwłaszczeniu bardziej wymagającym, a więc głównie związanej z agronomią i przyrodoznawstwem, ekonomią, także prawem; 3. „polisa ubezpieczeniowa" na wypadek utraty majątku92; 4. świadomy wybór zawodu inteligenckiego. Ten splot motywacji, a także dostępność pewnych uczelni i potrzeba ucieczki przed polityką rusyfikacyjną decydował o wyborze kierunków studiów. Wyobrażanie sobie kresowych ziemian jako ludzi nie wychylających nosa poza najbliższą okolicę byłoby błędne. Podróże i wizyty w miastach przez gros z nich były podejmowane bardzo chętnie, oczywiście na miarę możliwości finansowych. Stanowiły element pożądanego stylu bycia, wedle większości ziemian konieczny dla pełni życia człowieka cywilizowanego. Interesuje mnie w tym momencie, jak wyglądała znajomość świata poza obrębem stałych kontaktów (a więc owych kręgów towarzyskich, których zabawy opisywałem na początku rozdziału). Jeszcze w ścisłym związku z tymi kręgami pozostawały wizyty, a czasem długotrwałe pobyty w najbliższych rodowym siedzibom miastach. Najprostszym doświadczeniem oderwania się od codzienności była wizyta w kościele parafialnym. Oprócz tego, że posiadała wartość religijną była też często liczona w poczet rozrywek, a jej uzupełnieniem bywało małe zgromadzenie u proboszcza. Ksawery Pruszyński wspominał: 92 O wykształceniu jako „swoistym pasie bezpieczeństwa" pisze też Stanisław Siekierski: Kultura szlachty polskiej..., s. 168. 93 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Msza niedzielna nie była już w moich czasach tem samem czem była ongi w życiu okolicznej szlachty. Poświęcało się pobytowi w Starym Konstantynowie zaledwie jeden dzień. Wracaliśmy do domu już o zmierzchu [...]. Starsze pokolenie, jak moi stryjowie i ojciec gdy żył, patrzyło na to z goryczą. Oni przynajmniej gnali do miasteczka parafialnego już w sobotę wieczór, powrót zaś, jeśli tylko mogli, przeciągali co najmniej do poniedziałku. Poprzednie pokolenia, o których pamięć była w mojej rodzinie szczególnie silna, posunęły ten obyczaj znacznie dalej. Ostatnie i pierwsze dni tygodnia spędzały w miasteczku, wyczekując mszy niedzielnej lub odsiadując ją. Wielokrotnie miano nawet w miasteczkach własne domy...93. Jednak ów obyczaj w opisywanej tu formie był raczej rzadkością w drugiej połowie XIX wieku. Mimo religijności ziemian, wizyty w kościele parafialnym wcale nie musiały mieć charakteru regularnych, cotygodniowych podróży. Na przeszkodzie stały odległości (sieć parafialna była rzadka) i warunki komunikacyjne (zwłaszcza na Białorusi, ale wiosną lub w okresie deszczów niemal wszędzie). Okazji do opuszczania wsi było jednak mnóstwo. Dla każdego majątku naturalnym centrum było najbliższe większe miasto - często była to stolica powiatu lub guberni, w zależności od miejsca zamieszkania, ewentualnie istotny ośrodek komunikacyjny i handlowy. Potrzeby zmuszały do wizyt dalszych - w Wilnie, Grodnie, Mohylewie, Kijowie, ale też Petersburgu, Rydze, Dorpadzie, Odessie i Warszawie. Załatwiano tam interesy gospodarcze94. W tym celu jeździli zazwyczaj mężczyźni, choć nie tylko. Maria Żurowska pisała o swej babce Augustynie Podhorskiej: „...była to osoba wiecznie zajęta różnymi interesami i w ciągłych rozjazdach między Warszawą gdzie posiadała kilka kamienic, Kijowem i powiatowym miasteczkiem Skwirą95. Wyprawiano się do miasta dla większych zakupów, rzadziej do lekarza czy adwokata. Istotne znaczenie miały wy- 93 K. Pruszyński, op. cit., s. 220. 94 Ibidem, s. 221. 95 M. ze Zdziechowskich Alfredowa Żurowska, op. cit., k. 16. 94 U. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów jazdy edukacyjne - w niektórych wypadkach decydowano się wówczas na wynajęcie mieszkania i część rodziny zamieszkiwała w mieście. Pamiętnikarka relacjonuje: Wujostwo Tłuchowscy mieli piękny majątek Pawłówkę w powiecie Berdyczów, ale woleli mieszkać w Warszawie gdzie czwórka starszych dzieci uczęszczała do szkół...96. Duże miasta kresowe zawsze gościły poważną liczbę rodzin ziemiańskich, osiadłych tam na stałe - często dotyczyło to osób starszych, które oddały majątek we władanie potomstwa. Doskonałym przykładem takiego miasta był zwłaszcza Kijów, także Wilno, ale i nieodległa od Kresów Odessa. Powodem do dłuższych pobytów była też po prostu chęć zabawienia się, której najlepiej sprzyjał karnawał, tym bardziej, że część ziemian w okresie zimowym uznawała wieś za nie najlepsze miejsce do mieszkania. Wówczas to tworzyły się w miastach swego rodzaju kolonie ziemiańskie. Zdaniem Józefa Mineyki na przełomie wieków: Obywatele ziemscy przez cały rok pozostawali przeważnie u siebie na wsi. Niekiedy tylko odwiedzali sąsiadów lub swoich krewnych zamieszkałych nieraz i w dalekich stronach. Jednak bez zjazdów w miastach trudno byłoby wyrobić sobie stosunki wśród społeczeństwa i zawierać szersze znajomości. Karnawały w ogromnym stopniu spełniały te rolę97. Zabawy karnawałowe ziemian były liczne i huczne. Każde większe miasto miało tu coś do zaproponowania, ale największą sławą cieszyły się Wilno oraz Warszawa98. Troską 96 J. Dyakowska, Wspomnienia, Ossol., rkps 15375, k. 23. Por.: A. Kieniewicz, op. cit., s. 46. Natomiast Kazimierz Okulicz twierdził, że: „Kontakt z Warszawą był głównie z powodu bojkotu szkolnego, dość słaby; znacznie większy z Petersburgiem, dokąd ojcowie jeździli do urzędów centralnych a synowie (córki czekały na mężów w domu) do wyższych uczelni." K. Okulicz, Brzask..., s. 14. Andrzej Ro-manowski pisze o uczelniach w Rydze i Dorpacie, że stanowiły „naturalne miejsca polskiej aktywności" A. Romanowski, op. cit., s. 18. 97J. Mineyko, op. cit., s. 83. 98 W. Lednicki, op. cit., s. 74-75; K. Skirmunt, Moje wspomnienia 1866-1945, Rzeszów 1997, s. 23; Z. z Tyszkiewiczów Potocka, op. cit., t. l,passim. ....... 95 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wielu pań było nadążenie za zalewem zaproszeń. Zjawisko to stanowiło przeniesienie a zarazem nasilenie form życia towarzyskiego z dworów. Zofia Rómerowa w czasie pobytu w 1877 roku w Wilnie notowała: Ten miesiąc zaczął się od wieczora tańcującego i na wieczorze się skończył. [...] Nie ma istotnie na nic czasu, wizyty [...], hałas śmiechy, żarty, aż się człowiek za głowę bierze, że nie ma kiedy pomodlić się i choć kilka wierszy przeczytać.[...] ... istotnie trudno jest żyć w mieście, na nic czasu nie ma, gość ciągły albo zaprosiny, bawią się ciągle, post na to żeby się przerwały te światowe uciechy, mięsa nie jedzą a bawić się nie przestają". Gubernie południowe miały przede wszystkim swoje kontrakty kijowskie - niezwykłą instytucję o długiej tradycji. Spełniające teoretycznie funkcję wielkich targów, dawały przy okazji (a dla niektórych w pierwszym rzędzie) szansę na towarzyską zabawę. Wedle Wacława Podhorskiego: Ludzi ze świata widywało się, gdy się jeździło raz do roku na kontrakty do Kijowa, które były nie tylko giełdą towarową i załatwianiem bieżących interesów, ale jak najbardziej też giełdą towarzyską. Był to nie tylko zjazd ziemiaństwa z całej Rusi, bo wielu przyjeżdżało tam ze wszystkich dzielnic Polski. [...] Nie tylko młodzież jeszcze wolna jak ptak, dawała ujście swemu temperamentowi, ale wielu już statecznych pater familiae nie tylko dotrzymywało nam kroku, ale nieraz dystansowało i nawet trochę gorszyło100. Autor monografii dotyczącej kijowskich kontraktów -Henryk Ułaszyn pisał w końcu wieku o postępującym po 1875 roku ich kryzysie, nie tylko ze względów gospodarczych, ale także z powodu przesunięcia ich na okres postu, przez co miały zaniknąć towarzyszące im bale i inne zabawy101. Jednak "Z. z Białłozorów Rómerowa, Dziennik z lat 1844-1877, BN, rkps 8738, t.V: 1877, k. 5-6,12,15. Jej mąż Edward Jan Rómer zażywał też w Wilnie takich rozrywek jarmarcznych, jak: tresura lwów, występy „Chińczyków i Azteków", głowa „psa morskiego", panoramy. E. Rómer, Dzienniki z lat 1855-1872, BN, rkps 8724, t. XI: 1866, k. 47-48,55. ™ w podhorski, op. cit., k. 13-14. 101H. Ułaszyn, Kontrakty kijowskie. Szkic historyczno-obyczajowy 1798-1898, Petersburg 1900, s. 101-104. 96 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów wbrew tym tezom, z okresu od lat dziewięćdziesiątych aż po I wojnę światową mamy świadectwa trwania związanego z nimi bogatego życia towarzyskiego102. Podobny charakter miały wszelkie większe jarmarki oraz organizowane od schyłku XIX wieku licznie na całych Kresach wystawy rolnicze103. Nie przez wszystkich natomiast miasto cenione było jako miejsce kontaktu z kulturą104. Wynikało to oczywiście w dużym stopniu z cenzurowania kultury polskiej w miastach Kresów. Dwór był dla polskości znacznie lepszym schronieniem105. Zarazem z powodu tychże właśnie ograniczeń stosowanych przez rząd rosyjski często intencją opuszczenia wsi i podjęcia dalszej podróży była swego rodzaju turystyka patriotyczna i religijna. Warszawę a zwłaszcza Kraków odwiedzano, by odnaleźć tam ślady przeszłości, poczuć dumę z dziedzictwa tradycji, która na Kresach nie mogła rozbrzmiewać równie pełnym głosem (oczywiście gród pod Wawelem miał tu przewagę nad stolicą „Priwislinskowo krają", ale ta i tak oferowała więcej, niż miasta Kresów, gdzie język polski do 1905 roku był zakazany w miejscach publicznych). Były to miejsca, gdzie wieziono dzieci, by uzupełnić ich historyczną edukację. Wilno i Częstochowa realizowały natomiast potrzeby silnego kultu maryjnego. Swego rodzaju zapleczem dla Kresów była Galicja, a 102 A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., 1.1, k. 22; K. Skrzyński, op. cit., k. 59; M. Lewicka, Dzieciństwo, Warszawa 1973, s. 181. Jan Pic de Replonge o czasach sprzed samej wojny pisał: „Na kontrakty zjeżdżali się właściciele majątków i kupcy zbożowi. Kijów zmieniał się nie tylko w wielki jarmark. Zjeżdżały się teatry i teatrzyki, ciągnęły liczne rzesze wydrwigroszów, szulerów i cór Koryntu. Tu zdarzała się niejedna tragedia, przegrywano w karty majątki. Nie jeden desperat odbierał sobie życie." J. Pic de Replonge, Obrazy pamiętnych lat, Ossol, rkps 15535, cz. I: W Rosji i na Ukrainie, k. 38. 103 Wileńskie Towarzystwo Wyścigów Konnych organizowało systematycznie wystawy już od 1885 roku. A. Romanowski, op. cit., s. 274. Por.: „Kraj" 1891, nr 32 z 9 (21) sierpnia, s. 11; M. ze Zdzie-chowskich Alfredowa Żurowska, op. cit., k. 105. 104 Porównaj przypis 45. 105 A. Gella, Naród w defensywie. Rozważania historyczne, Londyn 1987, s. 105. . . . ¦ 97 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Lwów i Kraków były miastami bardzo bliskimi i goszczącymi kresowiaków regularnie. Przybywano tu w podobnych celach, jak do miast kresowych. Wielu ziemian miało tu krewnych, bardzo wielu szukało nauki zarówno w szkołach średnich, jak i wyższych. Wielką zaś atrakcją była swoboda, jaką cieszyła się polska kultura106. Doświadczenia dla chętnych mogły być bardzo bogate. W 1888 roku Alfred Rómer donosił: Przeszły czwartek u Popielą był bardzo ciekawy. Znajdował się tam Bobrzyński i Klaczko, który tu osiadł na stałe. Jedna z najciekawszych osobliwości jest wkrótce oczekiwaną tutaj, jest to znany pisarz i filozof Sołowjew syn historyka107. Zapewne wzgląd na swobody nieznane państwu carów był najistotniejszym powodem osiadania przez licznych ziemian w Galicji na starość (zwłaszcza we Lwowie). Wydaje się, że ośrodki miejskie - miejsca załatwiania interesów, rozrywki i nauki odgrywały istotną rolę w życiu ziemian, dla części były równoprawnym z dworami obszarem bytowania108. Poważna część ziemian, mimo ukochania swego wiejskiego trybu życia, tęskniła za (okazjonalnym choćby) szerszym oddechem w mieście. Można powiedzieć, że miasta kresowe były wciągnięte w obszar życia kresowej wspólnoty, której nie wystarczały kontakty w obrębie dworskich sąsiedztw. Mimo to w ogólności miasto nie cieszyło się dobrą opinią, ani pod względem moralnym, ani estetycznym, co w kulturze ziemiańskiej miało zresztą długą tradycję109. 106 Ziemianie częściej podróżowali do Lwowa, tam też częściej zamieszkiwali, ale podróże do Krakowa budziły więcej emocji, żywiej zapadały w pamięć. Zob też: S. Estreicher, Znaczenie Krakowa dla życia narodowego polskiego w ciągu w. XIX, [w:] Kraków w XIX w., Kraków 1932,1.1, „Biblioteka Krakowska", nr 72, s. 70; J. Purchla, Matecznik Polski: pozaekonomiczne czynniki rozwoju Krakowa w okresie autonomii galicyjskiej, Kraków 1992, s. 51-55. W7List A. Rómera do brata B. Rómera, [Kraków], 5 stycznia 1888, BN, rkps 8767, k. 92. 108T. Epsztein, Małżeństwa szlachty posesorskiej na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w latach 1815-1880, [w:] Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku, t. IX: Studia o rodzinie, pod red. J. Leskiewiczowej, Warszawa 1991, s. 231-232. 109 J. Tazbir, Kultura szlachecka w Polsce. Rozkwit - upadek - relikty, Warszawa 1978, s. 16. 98 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Wieś zaś była postrzegana jako naturalne dla szlachcica miejsce na ziemi110. Ta była też bardziej polska (gdy rozpatrywać ją, co czynili ziemianie, jako sferę orbitującą wokół dworu). Zwłaszcza mniejsze miasteczka miały niewiele do zaproponowania, ze względu na swe ubóstwo i zdominowanie przez pogardzaną przez ziemian ludność żydowską. Mimo tych wszystkich zastrzeżeń, oferta miejska była na tyle interesująca, iż znajdowali się chętni do definitywnego porzucenia wsi dla miasta. Skłonność taką przejawiali czasem ci, którzy ukończywszy studia, czuli jeszcze smak życia studenckiego i widzieli na dodatek szansę zrobienia kariery w miejskim zawodzie. Znamionowała również tych, którzy ponad - względny zresztą - wiejski spokój przedkładali rozrywki „metropolii"111. Poza granice ziem polskich udawano się bardzo chętnie, co nie znaczy, że licznie. Bariera finansowa była tu bardzo istotna112. Jednak dla zaskakująco wielu ziemian podróże po Europie, nawet coroczne, stanowiły oczywisty i konieczny elementem standardu życiowego i sposobu spędzania czasu - „Kto tylko mógł sobie pozwolić, wyjeżdżał na czas jakiś użyć życia w innych krajach"113. Rzadsze tylko stawały się wielomiesięczne (nawet wieloletnie) podróże po Europie -od miasta do miasta - charakterystyczne dla pierwszej połowy wieku. Częstsze a krótsze wypady ułatwiał zresztą rozwój połączeń kolejowych. Na dłużej wyprawiali się czasem 110 Zgodnie z tym, co pisał Stanisław Manteuffel-Szoege: „Bywają wszak chwile i nawet dłuższe okresy nie tylko znośne, ale i szczęśliwe. I takich chwil miasto mało daje, daleko więcej wieś, i to szczególnie ta dawna, prosta, patriarchalna, chrześcijańska, nie rozagito-wana wieś..." S. Manteuffel-Szoege, op. cit., s. 81. 111 Sporadycznie jedynie spotkać można świadectwa takie jak to: „Marzeniem ojca była Warszawa z bibliotekami, muzeami, teatrami, a szczególnie operetką, którą b. lubił." A. z Dąbrowskich Gliń-ska, op. cit., 1.1, k. 19. 112 Z ubogiego powiatu radomyskiego Maria Wierzbicka donosiła: „Nasze ziemiaństwo podróży dla przyjemności nie odbywało -już Częstochowa via Warszawa zaliczała się do bardzo dalekich..." M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 106. 113 M. ze Zdziechowskich Alfredowa Żurowska, op. cit., k. 87. Por.: Nałęcz ]]¦ Umiastowska], op. cit., s. 108. . ¦ . 99 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 , ludzie młodzi. Poza tym więcej czasu spędzały poza krajem kobiety (najczęściej z dziećmi) niż mężczyźni, którzy zbyt dużo mieli zajęć w majątku. Cele tych wypraw były zarówno turystyczne, jak i bardziej praktyczne. Z Litwy, na przełomie wieków: W okresie Wielkiego Postu udawano się do Wiednia, Londynu, Paryża po nowe stroje na wiosenny sezon tak zwany Zielony Karnawał albo do Rzymu lub na Riwierę. Często kojarzono małżeństwa...114. To ostatnie dotyczyło jednak głównie arystokracji. Jako turyści, dla podziwiania sztuki, cywilizacji i ludzi innych krajów podróżowali ziemianie praktycznie do wszystkich krajów europejskich (choć najrzadziej na Półwysep Iberyjski i do Anglii) oraz na Bliski Wschód. Przypadkiem wyjątkowo oryginalnego globtrotera był Karol Dyakowski z Kijowszczyzny, który „...9-cio krotnie przeszedł, a raczej przejechał na wielbłądach Afrykę..."115. Podczas podróży zawsze zwracano uwagę na zabytki architektury i sztuk plastycznych, nierzadko na osiągnięcia techniczne. Przypatrywano się z zainteresowaniem odmiennemu obyczajowi. Korzystano z okazji do usłyszenia gry wybitnych muzyków. Oczywiście zdarzały się też osoby tak nieczułe na dobra kultury, jak opisani w cytowanym wcześniej fragmencie Szczenięcych lat miłośnicy kart. Takowi jednak zazwyczaj pozostawali w domu. Najskuteczniej zmusić ich do wyjazdu mogła potrzeba medyczna. Za granicami szukano bowiem często także konsultacji lekarskich (Niemcy, Szwajcaria, rzadziej Francja) i kuracji uzdrowiskowych (te same kraje plus Włochy). Wyprawy do badów były niezwykle popularne, czasem stanowiły jedynie pretekst do wywczasów w miłym towarzystwie. Deklarowanie takiego celu wyjazdu ułatwiało zresztą uzyskanie paszportu. Udawano się za granicę w końcu także po naukę - głównie, choć nie tylko, na poziomie wyższym (kraje niemieckojęzyczne, Francja, Belgia, sporadycznie Włochy). 114 Z. z Tyszkiewiczów Potocka, op. dt., Ł \, k. 57. 115J. Dyakowska, op. cit., k. 13. 100 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów Z europejskich podróży przywożono sprawunki. Mogły to być zarówno modne kreacje, jak i książki. Przywożono też doświadczenie pewnego sposobu życia - nie tożsamego z kresowym, aczkolwiek nie traktowanego przez ziemian jako obcy. Mieszkańcy zabużańskich dworów cenili sobie bowiem z reguły bardzo wysoko swą przynależność do cywilizacji zachodniej. W pierwszym rzędzie oznaczało to udział w dziedzictwie chrześcijaństwa łacińskiego w odróżnieniu od „barbarzyńskiego" prawosławia (choć nie sposób było uniknąć im pewnych wpływów także ze strony kultury rosyjskiej)116. Z odczuciem pozostawania częścią Zachodu wiązała się jednak także znajomość Europy w zakresie jej kultury, zasad życia towarzyskiego, nowinek z dziedziny filozofii i socjologii czy też techniki, wreszcie życia politycznego. To ostatnie nie budziło chyba wielkich emocji, raczej zaciekawienie i nie tyle z potrzeby trzymania ręki na pulsie współczesności, co jako część ogłady towarzyskiej. Z drugiej strony występowały też słabsze, ale zauważalne odczucia nieufności bądź wręcz lęku przed Zachodem, posądzanym przez niektórych o nadmierny konsumpcjonizm, zlaicyzowanie i porzucenie zasad etycznych. Uważano, że poprzez pogoń za materialistycznie rozumianym postępem wykorzenił się on sam z opartego na chrześcijaństwie systemu wartości. Typowym przykładem takich poglądów mogą być tyrady Józefa Dunin-Karwickiego przeciw „wszystko niwelującej cywilizacji końca wieku"117. Motywy takowe były niezwykle silne w polskim romantyzmie i w XIX wieku wciąż znajdowały sobie miejsce w polskim społeczeństwie. Wśród ziemian, zwłaszcza w młodszych pokoleniach, przeważała jednak skłonność do akceptacji tworów cywilizacji zachodniej118. Co równie ważne, wydaje się, że ziemiańskie Kresy 116 R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 114 i 118. 117J. Dunin-Karwicki, Ze starego autoramentu..., Serya I, passim. 118 J. Jedlicki, Stereotyp Zachodu w Polsce porozbiorowej, [w:] Mity i stereotypy w dziejach Polski, redaktor naukowy: J. Tazbir, Warszawa 1991, s. 116-117. 101 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nie cierpiały przy tym na poważniejszy kompleks niższości wobec Europy, a raczej dzieliły z nią prawo do odczucia cywilizacyjnej wyższości nad azjatycką Rosją119. Uważam, że było to autentyczne przekonanie o pozostawaniu na tym samym poziomie kulturowym, a nie potrzeba kompensacji kompleksów, o jakiej, w odniesieniu do polskich elit końca XIX wieku, pisze Jerzy Jedlicki w sposób następujący: Trzeba było wciąż na nowo dowodzić sobie i światu, że myśmy inni, a przecież tacy sami; inni, a nie gorsi; a jeśli gorsi, to dlatego, że lepsi120. Znaczna odporność na taką mentalność wiązała się wśród ziemian Kresów z poczuciem własnej wartości na obszarze kultury. W swój tradycyjny model kulturowy wprowadzało zie-miaństwo pewne innowacje o mniej lub bardziej fundamentalnym znaczeniu. Inspiracja zagranicą grała tu równie istotną rolę, jak wymagania zmieniającej się rzeczywistości społeczno-gospodarczej Kresów. Wzrastało zapotrzebowanie na prasę, naturalny stawał się szybszy przepływ informacji, wskazywano częściej na umiłowanie sztuki jako element wysokiego statusu cywilizacyjnego ziemian, wzrastała rola wykształcenia. Rosło znaczenie pierwiastka intelektualnego w kulturze ziemian, wtedy przede wszystkim, gdy było to niezbędne dla radzenia sobie z problemami codzienności. W obrębie bardziej bezinteresownych namiętności, rozrywek i zażywanych wspólnie przyjemności przemiany następowały wolniej. Świadczy o tym zwłaszcza rodzaj preferowanej lektury (chętne zwracanie się ku przeszłości), czy też niechęć do wyrzekania się rozwiniętych form życia towarzyskiego bez względu na ich koszty. Najwyraźniej dostrzegalną zmianą było 119 O podobnej skłonności ziemian z Królestwa Polskiego do oglądania się na Europę Zachodnią i deprecjonowania Rosji donosiła tamtejsza żandarmeria rosyjska. S. Wiech, Społeczeństwo Królestwa Polskiego w oczach carskiej policji politycrnej (1866-1896), Kielce 2002, s. 93. 120J. Jedlicki, Polskie koncepcje kultury rodzimej (1900-1939), „Kultura i Społeczeństwo" 1991, nr 2, s. 35. Por.: A. Jaszczuk, Spór pozytywistów z konserwatystami o przyszłość Polski 1870-1903, Warszawa 1986, s. 8-9. 102 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów rozszerzenie zakresu uprawianych sportów. W najzamożniej-szych środowiskach nawet tradycyjne rozrywki mogły być też okazją do kontaktu z szerokim światem - na jesiennym polowaniu w 1909 roku, wspomina Maria Żurowska: Zastaliśmy w Antoninach licznie zgromadzonych gości. Towarzystwo międzynarodowe złożone z anglików, francuzów, polaków oraz jednej amerykanki121. Ziemianie czuli się mieszkańcami wyspy kultury w mało cywilizowanym bądź wrogim oceanie122. W skrajnej formie wyraziła to Janina Żółtowska: A jednak, pomimo że żyłam jak w fortecy w polskim dworze, kulturze i francuszczyźnie, czułam doskonale wkoło siebie powiew śmierci123. Konieczność utrzymania tych enklaw przez wspólnotę była elementem konserwujących zachowania kulturowe, dlatego opisywane zmiany następowały wolno i z dużą ostrożnością. Bez wątpienia ceniono sobie swój własny, tworzony od lat model kulturowy i dobierano z zewnątrz elementy doń pasujące, do pewnego stopnia cenzurowano wpływy zewnętrzne (idee, które mogły burzyć spokój społeczny, prądy antyreligijne, treści uznawane za niemoralne). Przemiany nie objęły też wszystkich dworów, zwłaszcza tych uboższych, które jednakże pozostawiły mniej śladów w źródłach. Formację modernizującą się stanowiła tylko część ziemian, która miała za sąsiadów niepoprawnych „hreczkosiejów". O przynależności do tej pierwszej decydowała głównie zamożność, także istniejące w rodzinie tradycje wychowawcze i eduka- 121 M. ze Zdziechowskich Alfredowa Żurowska, op. cit., k. 166. 122 Por.: D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich", czyli jak mu położyć kres, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, pod red. W. Wrzesińskie-go, t. IX: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, Wrocław 1994, s. 100. 123 J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 83. O rodzinnych Dereszewiczach (ubóstwianych zresztą przez spokrewnioną z Kie-niewiczami Żółtowska) pisał Henryk Kieniewicz: „Musicie zrozumieć, że ten dom, rzucony w głębokie puszcze, był oazą kultury. Czytano wszystko, dyskutowano zawzięcie, dzielono się na obozy, skakano sobie do oczu." H. Kieniewicz, op. cit., s. 155. 103 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 cyjne. Oczywiście osobiste przekonania ziemian nie musiały wynikać z tak prostych uwarunkowań, były wynikiem własnych przemyśleń i instynktów. Stare z nowym wchodziło na Kresach czasem w konflikt, czemu świadectwo niech dadzą zwolennicy dwóch przeciwnych opcji124. Oba opisy dotyczą lat osiemdziesiątych XIX wieku, choć relacja Stanisława Stempowskiego stworzona została po latach. Kazimiera Tańska pisała z ironią o wyemancypowanej pannie Kościałkowskiej: ... kuzynka nasza przybyła tu z Grodna. Jest to panna wykształcona, pisze dużo do rozmaitych pism periodycznych. [...] Wielka przyjaciółka żydów pani Orzeszkowej autorki piszącej o żydach i Świętochowskiego bezwyznaniowca który nie chrzci dzieci swoich, a wydaje prawdę - Zarozumiałość przebija się w jej słowach, z tem wszystkiem przyjemnie i korzystnie niekiedy znaleźć się w podobnem towarzystwie. Dużo mówiła o obywatelstwie Guberni Grodzieńskiej, które bardzo ganiła pod każdem względem125. Z kolei Stanisław Stempowski o rozterkach własnego dzieciństwa: W atmosferze polowań i konnej jazdy zrodziła się we mnie awersja do zabijania i do tężyzny; wśród zdrowych i zadowolonych polubiłem chorych i smutnych; wśród francuskiego przymusu mego wychowania zacząłem czytać polskie książki; od towarzystwa panów uciekałem do chamów [...]; nabożność kamieniecka i wścibstwo księżowskie zrobiły ze mnie ateusza...126. Jednak w istocie przypadki gwałtownego ścierania się różnych światopoglądów nie były częste. Ostatnie z pokoleń będących bohaterem pracy, wchodzące w dorosłość w dekadzie przed I wojną światową, wydaje się wyróżniać zauważalnie na tle swoich poprzedników. Miało już charakter w dużej mierze inteligencki i tworzyło pewną 124 Por. też: C. Miłosz, Opowieści pana Guze, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 134. 125 K. z Bialłozorów Tańska, op. cit., t. V (X 1883-11884), k. 35. 126 S. Stempowski, op. cit., s. 213-214. 104 II. Świat rozrywek i doświadczeń kulturowych ziemian Kresów syntezę tradycji i modernistycznej kultury wysokiej, zaś czasem odwracało się od tradycji na rzecz radykalizmu (nie była to jednak choroba o charakterze epidemii - Stanisław Stempowski - urodzony jeszcze w 1870 roku - był tu zarówno prekursorem, jak i należał do wyjątków). Czuło się też naturalnie wśród „angielskich" rozrywek i w „angielskich" ubraniach127. Jego aktywna elita miała za sobą studia uniwersyteckie, często w największych ośrodkach europejskich, legitymowała się znajomością współczesnych idei filozoficznych i politycznych, co jeszcze do schyłku XIX wieku nie było tak powszechne, choćby ze względu na mniejszy obieg prasy. Kresy były światem żywego, a nie tylko usilnie podtrzymywanego obyczaju128 i żywej kultury, która przejawiała się przede wszystkich w życiu wspólnotowym, w pielęgnowaniu dziedzictwa przodków i piękna świata dworów. Były miejscem, gdzie powstawały twory umysłu na skalę małą i wielką. Do tej pierwszej przypisać można zainteresowania archeologiczne, genealogiczno-historyczne i kolekcjonerstwo, artystyczną twórczość amatorską ziemian. Mówiąc o drugiej, trzeba pamiętać, że tutaj rodzili się i wychowywali twórcy, może nie tak dominujący polską kulturę, jak ci z epoki romantyzmu, ale ważni dla niej: Eliza Orzeszkowa, Jarosław Iwaszkiewicz, Czesław Miłosz, Karol Szymanowski, Józef Czapski. Kresy wciąż oddziaływały na wyobraźnię wielu Polaków, a tak ukochany przez nie Henryk Sienkiewicz wiele ich atmosferze zawdzięczał. Choć warstwa ziemiańska znajdowała się w sytuacji permanentnego zagrożenia swej pozy- 127 A tak Mark Girouard prezentuje zestaw zalet, jakie winny cechować „modelowego angielskiego dżentelmena" u schyłku XIX wieku, zgodnie z angielską opinią publiczną: „Musiał być uprzejmym, gościnnym, dobrym sportowcem, modelowym gospodarzem, zainteresowanym rolnictwem, dobrze jeśli członkiem jednego bądź kilku miejscowych stowarzyszeń. Zainteresowania intelektualne i artystyczne akceptowalne, nie były jednak konieczne. Nacisk położony był na to, co uznawano za wiejskie zalety." M. Girouard, Life in the English Country House. A Social and Architectural History, New Haven and London 1978, s. 272. 128 W. J. Burszta, Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretar Poznań 1998, s. 170. .,. ,,.,., ... 105 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 cji społecznej, nie czuła się jeszcze przegraną, jej styl bycia trudno uznać za dekadencki. Pomimo wykazywanych postaw obronnych, akceptowała też zmiany. Gospodarze kresowych dworów realizowali swe potrzeby kulturalne na różnym poziomie w zależności od indywidualnych możliwości i inklinacji129. Tworzyli świat kultury polskiej i tradycyjnej, ale też często bardzo europejskiej i przynajmniej po części nowoczesnej. Kresy były światem różnorodnym i bardzo tolerancyjnym, aczkolwiek istniały pewne dominanty, związane z cenionymi elementami tradycji zwłaszcza religijnej i narodowej. O sferze najważniejszych dla nich wartości traktuje następna część pracy. 129 Wart zacytowania, choć niezwykle jednostronny jest opis obsesyjnie wręcz krytycznego wobec ziemian Władysława Matlakow-skiego, dotyczący Kijowszczyzny w latach osiemdziesiątych: „Gra w karty, jedzenie, najgrubsza kazuistyka polityczna, pożary, sprawy rodzinne, zwłaszcza koligacje stanowią wątek rozmów. Nie słyszałem też aby ktoś z tutejszych bogaczy miał jakiś poważniejszy cel ogólny na oku, zajmował się nauką lub sztuką. Nie ma tu ani galerii obrazów, ani bibliotek: życie schodzi na najgrubszym materializmie i kwietyzmie, jeśli nie na procesach i skandalach. Nie ma tu żadnej opinii publicznej. Można być infamisem, oszustem, sza-chrajem, tyranem dla chłopów, kobietą lekkich obyczajów, byle się należało do sociełe, miało krewnych i mamonę - można być pewnym, że nikt domu nie zamknie przed nosem i każdy z uśmiechem uprzejmym na ustach poda rękę. [...] Plagę dla kraju stanowią częste wyjazdy i pobyty za granicą, bal huczny gromadzi całe sąsiedztwo; zjeżdżają się o 100-150 wiorst, a całe tygodnie schodzą tym, co na nim nie byli, na rozpytywania, kto był, kto z kim tańczył." W. Ma-tlakowski, op. cit., „Wiadomości", Londyn 1955, nr 11 z 13 marca, s. 2. Niemal równie mało uznania miał dla ziemian Stanisław Stem-powski - zob.: S. Stempowski, op. cit., s. 303. 106 ni NACZELNE WARTOŚCI ŻYCIA ZIEMIAŃSKIEGO NA KRESACH Gdybym byt powołany do wypisania jakiegoś godła na ganku jej dworu, zapewne wypisałbym tylko cztery krótkie słowa: wiara, obowiązek, serce, ziemia1 Świat, jaki kształtowała wokół siebie wspólnota ziemiańska na Kresach, posiadał dla niej między innymi ten walor, że umożliwiał realizację szeregu cennych dla niej wartości2. Opis najważniejszych ich kategorii stanowi zadanie tego rozdziału. Ich wypełnianie stanowiło w oczach ziemian cel wart zabiegów. Umożliwiało bowiem nadawanie sensu światu i własnej egzystencji, co stanowi elementarną potrzebę psychiczną każdego człowieka3. Andrzej L. Zachariasz stwierdza, że sens taki konstytuuje się [...] w sferze tego, co obowiązuje i z czego wynikają powinności. Jest to zatem poziom wartości. Te wartości z mocy swego obowiązywania w przypadku podejmowania działań mających na celu ich realizację funkcjonują jako określone powinności. Inaczej mówiąc, podjęcie działań ze względu na nie wymaga określonych zachowań4. 1M. Jałowiecki, U Edwarda Woyniłłowicza, „Wiadomości" Londyn 1958, nr 18 z 4 maja, s. 2. Mowa o domu Anny z Wańkowiczów Domańskiej. 2 Za trafny sposób rozumienia pojęcia wartości uważam definicję proponowaną przez Miltona Rokeacha, która stwierdza, że wartość jest to „typ przekonania, centralnie umieszczonego w ogólnym systemie przekonań jednostki, o tym, jak powinna lub nie powinna ona postępować, lub o pewnym ekstremalnym stanie świata, który jest wart lub niewart osiągnięcia." M. Ziółkowski, Wartości [w:] Encyklopedia socjologii, komitet redakcyjny, t. IV, Warszawa 2002, s. 291. Jako szczególnie istotną cechę wartości należałoby wskazać fakt owego jej „centralnego umieszczenia", co oznacza także, że posiada ona w sposobie rozumienia świata wielką wagę. 3 K. J. Brozi, Antropologia wartości. Kategoria standardu kulturowego w badaniach nad wartościami, Lublin 1994, s. 255. 4 A. L. Zachariasz, Filozofia. Jej istota i funkcje, Rzeszów 1999, s. 210. 107 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Funkcjonowanie każdej rzeczywistości kulturowej wymaga zatem norm5 legitymizowanych przez wartości6, a więc nacechowanych pozytywnie z punktu widzenia etycznego. Jerzy Szacki pisze: Istnienie jakiejkolwiek trwałej, zwartej i zdolnej do solidarnego działania grupy społecznej wymaga uznawania przez jej członków pewnych wartości wspólnych - w tym co najmniej znaczeniu, że przynależność do danej zbiorowości wyklucza obojętny stosunek do określonych spraw. [...] Nie 5 W literaturze naukowej funkcjonuje wiele pojęć (wzorce zachowań, wzory kulturowe, normy społeczne, normy kulturowe) o identycznej nieomal treści. Oto najtrafniejsze moim zdaniem definicje: Wedle Ewy Nowickiej wzór kulturowy: „... to mniej lub bardziej ustalony w zbiorowości sposób zachowania lub myślenia", to: „... norma kulturowa realizowana przynajmniej w pewnej mierze". E. Nowicka, Świat człowieka - świat kultury. Systemowy wykład problemów antropologii kulturowej, Warszawa 1997, s. 77. Andrzej Kojder stwierdza: „Normą społeczną nazywa się normę regulującą stosunki międzyludzkie [...]. Wskazuje ona adresatom, jak powinni postępować w określonych okolicznościach i jakiego postępowania powinni się wystrzegać. Norma definiuje rodzaj i zakres powinności, jakie ciążą na jednostce (i/lub grupie społecznej) w związku z pełnieniem przez nią różnych ról życiowych (zawodowych, rodzinnych, koleżeńskich itp.), i tym samym określa, w jaki sposób powinni się zachowywać członkowie grupy w sytuacjach uznanych za szczególnie doniosłe." A. Kojder, Norma społeczna, [w:] Encyklopedia socjologii..., t. II, Warszawa 1999, s. 336. Piotr Sztompka definiuje: „Normy kulturowe: takie reguły, których przedmiotem są właściwe, oczekiwane, obarczane powinnością sposoby czy metody działania, a więc środki stosowane do osiągnięcia celu." P. Sztompka, Socjologia. Analiza społeczna, Kraków 2002, s. 286. Natomiast reguły określające, co jest właściwym i godnym celem nazywa ten badacz właśnie wartościami kulturowymi. Ibidem, s. 259. 6 Wedle Erwina Laszlo: „Kultury w świetle ostatecznej analizy, są systemami ukierunkowanymi na wartości. Dzięki swej niezależności od zaspokajania potrzeb biologicznych oraz potrzeby reprodukcji gatunku, kultury nie zaspokajają potrzeb ciała, lecz urzeczywistniają wartości. Wartości określają potrzeby racjonalności, usen-sownienia przeżyć, bogactwa wyobraźni i głębi wiary, które odczuwa człowiek żyjący w kulturze". E. Laszlo, Systemowy obraz świata, Warszawa 1978, s. 120. 108 znaczy to oczywiście, że ludzie należący do takich zbiorowości nie mogą występować przeciwko poglądom powszechnie w tych zbiorowościach wyznawanych, muszą jednak liczyć się z tym, że akt tego rodzaju spotka się z potępieniem lub nawet doprowadzi do wykluczenia ich z grupy7. W istocie w społecznościach nowożytnych z reguły nie mamy do czynienia z powszechnie obowiązującymi skodyfi-kowanymi systemami8 wartości czy sztywnymi kodeksami postępowania. Istniejące normy kreują jednak pewien zespół odniesień - ich waga polega na tym, że wymagają zajęcia stanowiska. Są mniej lub bardziej uświadamiane i werbalizowane, ale mogą posłużyć do wydawania osądów na temat zachowania członków grupy9. Także interesująca nas wspólnota ziemiańska posługiwała się obszernym zespołem norm znajdujących oparcie w wartościach. Ich realizacja była społecznie preferowana, ale nie bezwzględnie obowiązująca - odrzucenie karane jedynie w skrajnych wypadkach. Karą za zbyt dalekie odstąpienie od norm mogła być w jednym wypadku zaledwie opinia dziwaka czy ekscentryka, w innym (gdy chodziło o wartości najcenniejsze) - wykluczenie ze wspólnoty (zazwyczaj szybciej następowało zerwanie ze strony „przestępcy"). Opisywana grupa ziemiańska cechowała się daleko idącą tolerancyjno-ścią wobec swych członków. Nie przejawiała ambicji zbudowania niepodważalnego systemu aksjologicznego ani ujednolicenia funkcjonujących w jej ramach światopoglądów. 7 J. Szacki, Tradycja. Przegląd problematyki, Warszawa 1971, s. 155-156. "Wedle definicji Marka Ziółkowskiego: „... system stanowi względnie izolowaną, wyodrębniającą się z otoczenia całość, która jest skoordynowanym wewnętrznie i mającym w miarę trwałą strukturę układem elementów oddziałujących na siebie nawzajem, a także na system jako całość." M. Ziółkowski, System, [w:] Encyklopedia socjologii..., t. IV, s. 140. W odniesieniu do wartości takie systemy proponują często religie i ideologie, jednak duże społeczności (jak opisywana grupa ziemian Kresów) nie mogą w moim przekonaniu posiadać jednego, wspólnego systemu wartości - zjawisko takie mogło występować co najwyżej w społeczeństwie pierwotnym. 9 Por.: W. J. Burszta, Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretacje, Poznań 1998, s. 50. 109 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Paradoksalnie - cechą wspólną domów kresowych była przede wszystkim różnorodność, istniały jednak pewne dominanty. Dzięki nim sfera wartości dawała ziemianom szansę na budowanie poczucia bycia wspólnotą także w wymiarze ponad-lokalnym (nie tylko powiatu, ale i Kresów jako całości). Rozdział ten prezentuje pewne idealne założenia normatywne kresowego świata ziemian, ale też wszelkie odstępstwa i wyjątki od nich. Ukazuje wartości i zachowania preferowane i najczęściej wcielane w życie. W tym też sensie można mówić o aksjologicznym zapleczu modelu kulturowego ziemiańskiego życia na Kresach - posiadającego swą tradycję i nacechowanego emocjami, ale przybierającego różne formy w poszczególnych dworach. To jego musieli bronić ziemianie zagrożeni zarówno polityką państwa, jak i przemianami gospodarczymi, społecznymi i narodowymi, których byli uczestnikami. Tl no III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach A) Dom i rodzina : Jednym słowem był to pokój zadomowiony, w którym toczyło się życie1 Cały dotychczasowy tok moich rozważań wskazuje, jak wielka była rola kręgu domowego i siedziby dworskiej ziemian w ich życiu codziennym oraz w obrębie prezentowanego przez nich modelu kulturowego. Była to oczywiście sfera najbliższa, obdarzana więc emocją o charakterze najbardziej naturalnym i żywiołowym, bez potrzeby ideologicznego uzasadnienia. Zarazem jednak był to obszar, który umożliwiał rozwój wszelkich innych wartości konstytutywnych dla wspólnoty. To we dworze w pierwszym rzędzie realizował się ziemianin - tu było jego naturalne środowisko i twierdza jego świata na poziomach od codzienności po ideologię. Stąd też krąg osób zamieszkujących dwór oraz na stałe z nim związanych odgrywał pierwszorzędną rolę w życiu ziemian. Tworzyły go relacje pokrewieństwa a także inne wymogi, które wiązały ludzi na lata z majątkiem. Występował tu rodzaj gradacji bliskości. Największe znaczenie miała sama rodzina, która była bardzo liczna, bo najczęściej kilkupokole-niowa a ponadto przygarniająca jako rezydentów także dalej spokrewnione i skoligacone osoby, które znajdowały się w potrzebie. Wynikało to z faktu, iż siła więzi rodzinnych była odczuwana także wobec osób, wedle dzisiejszych pojęć, dość odległe spokrewnionych i stanowiła podstawę pewnej instynktownej ufności2. Świadczy o tym szeroki zakres utrzymywanych kontaktów, jak i sformułowania tego typu: Była jeszcze druga rodzina książąt Jabłonowskich, dziedziców Ostroga, którą z owych czasów pamiętam, to jest książę Karol Jabłonowski, ożeniony z cioteczną siostrą mej matki, 1 A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 169. 2 Por.: W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 193. 111 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Pelagią Potocką. Jego syn Artur, będący tem samem naszym bliskim krewnym...3. O ile poczucie przynależności do rodu było silne i odnawiane przy okazji licznych zjazdów rodzinnych, o tyle w omawianej epoce hierarchia w jego obrębie miała już tylko znaczenie honorowe i sporadycznie patriarchowie rodów mieli możliwość decydowania o sprawach jego dalej spokrewnionych członków4. Kolejny stopień stanowiły osoby zamieszkujące na stałe we dworze i/lub zasiadające regularnie do stołu wraz z gospodarzem. Wywodzić się one mogły spośród korepetytorów, niektórych oficjalistów, czasem był to zaprzyjaźniony ksiądz lub lekarz - o regułach ich dopuszczania do najbliższego kręgu była już mowa w rozdziale I. Ich status miał oparcie we wspólnej z domownikami pracy, bądź wieloletnim zasiedzeniu. Jako przykład niech posłuży majątek Dyakowskich w powiecie skwirskim: Mówiła mi Jadwiga Potocka [...], że gdy pierwszy raz przyjechała do Lisowiec nie mogła się zorientować kim są tak liczne starsze panie - zadomowione we dworze. A były to dawne nauczycielki naszej Matki, które miesiącami przesiadywały w naszym domu, a gdy na zimę wyjeżdżały do Kijowa, to się im tam posyłało produkty i zapomogi5. Ostatnią sferę „osób dworskich" silnie złączonych ze wspólnotą tworzyła służba i większość oficjalistów. Choć nie osiągali statusu osób, które mogły uważać się za członków rodziny, stanowili we dworze bez wątpienia element swoj-skości, nie zaś obcości. Zarazem jednak więzi jakie występowały pomiędzy rodziną gospodarza a osobami powiązanymi gospodarczo z dworem nie były na tyle ścisłe, aby mówić o występowaniu na Kresach rodziny typu „familii". W dalszej części rozdziału poświęcam uwagę tylko osobom pozostającym w więzach pokrewieństwa. 3Q. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897, s. 32. 4 Przykład wyjątkowej rangi głowy „rodu Meyszta" przytacza Walerian Meysztowicz: Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 45. 5J. Dyakowska, Wspomnienia, Ossol., rkps 15375, k. 16. 112 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Ten szeroki krąg ludzi związanych z dworem był charakterystyczny dla polskiej tradycji szlacheckiej6. Kresy nie stanowiły pod tym względem jakiegoś fenomenu, utrzymywały natomiast ten model dłużej niż inne ziemie polskie. Wynikało to przede wszystkim z niepolskiego otoczenia i represyjnej polityki władz, a zarazem z opóźnienia przemian w sposobie gospodarowania i w efekcie z długiego utrzymywania się patriarchalnego modelu domostwa ziemiańskiego. Czynniki te odróżniały Kresy od innych ziem polskich. Sam dom - dwór a szerzej majątek był bazą materialną dla znacznej grupy ludzi z nim związanych. Natomiast poprzez fakt jego trwałości nie tylko na przestrzeni jednego, ale i kilku pokoleń nabierał wysokiej wartości jako niezbywalny element tradycji oraz tożsamości rodowej, stanowej czy wręcz narodowej. W świecie, który przynosił zagrożenia dla kultury ziemian, był elementem pewności i źródłem poczucia bezpieczeństwa. Choć tak pozornie stabilny, mógł być jednak utracony w wyniku jednorazowej katastrofy - bankructwa i utraty majątku. W tym miejscu zajmuję się siedzibą ziemiańską nie jako wartością ekonomiczną ale jako szczególnym miejscem -bliskim sercu ziemianina i wartościowym z punktu widzenia jego sposobu życia (czyli nie tyle majątkiem co domem) a tym samym zamieszkującą go rodziną, z którą stanowił jedność. Stałe miejsce we dworze miały osoby spokrewnione ze sobą w prostej linii: dziadkowie, dzieci, rodzice a także rodzeństwo. Zawarcie małżeństwa w przypadku kobiet oznaczało z reguły opuszczenie domu - żona szła za mężem. Mężczyzna dla zakładanej rodziny wybierał własny dom. Jeśli w posiadaniu rodzinnym było do dyspozycji kilka folwarków, obierał jeden z nich; budował się, gdy nie było gotowego domostwa. W najgorszym razie stawiał przy domu rodzinnym dobudówkę bądź szukał dzierżawy. Spośród zakładających własne rodziny dzieci, w starym domu pozostawał zazwyczaj tylko ten z synów, który był przewidziany do objęcia 6 S. Dziedzic, Wieś i dwór. Wpływy, powinowactwa i kontakty kulturowe, [w:] Dziedzictwo. Ziemianie polscy i udział ich w życiu narodu, pod red. T. Chrzanowskiego, Kraków 1995, s. 113. 113 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 go jako dziedzictwa (niekoniecznie najstarszy). Czasem stawał się jego gospodarzem automatycznie - tuż po swym ślubie, częściej - dopiero, gdy rodzice postarzeli się lub zmarli. Ci, którzy odsuwali się od zarządu majątkiem osiągali status dostojnych patriarchów dworu. W teorii rodzina miała realizować model hierarchiczny. Tak widział dom patriarchalny w latach dziewięćdziesiątych XIX wieku Piotr Podhorski: Dwór staropolski, o ogromnych tradycjach i zasadach - stosunek dzieci do rodziców bez mała patriarchalny. Wszystkie święta i uroczystości rodzinne, na które zjeżdżała się cała bliższa i dalsza rodzina, były nacechowane powagą i godnością obecnych w stosunku do Dziadostwa, którzy umieli zachować swój autorytet i ze zdaniem których wszyscy liczyli się bezapelacyjnie7. W rzeczywistości funkcje poszczególnych członków rodziny i relacje między nimi zależały jednak od osobowości i temperamentu każdego z nich. Z zasady, przestrzeganej w ogromnej większości wypadków, ranga mężczyzn w domu była bez wątpienia wyższa niż kobiet. Przypadki niewiast, które potrafiły wziąć małżonka pod pantofel były jednostkowe. Model osobowy dobrego gospodarza obejmował poświęcenie się najbliższym, pracę w majątku i starania o podniesienie jego kondycji, „staropolską gościnność" i zalety towarzyskie. To ostatnie wiązało się z faktem, że osobą publiczną - reprezentującą dom był przede wszystkim pan domu, ewentualnie starsi synowie. On miał świecić przykładem moralnym nie tylko domownikom, ale także światu. Do niego należała oczywiście także troska o byt materialny rodziny i przyszłość jej członków. Zwłaszcza w starszym wieku winien stanowić wzór etycznego życia i symbol najwyższych wartości oraz promieniować życiową mądrością wyrażającą się pielęgnowaniem tradycji. Ten typ „gospodarza starej daty" pojawia się nie tylko w pamiętnikach i nekrologach ziemian, jest też bardzo typowy dla literatury - zwłaszcza dla twórczości Marii Rodziewiczówny8. 7P. Podhorski, Moje wspomnienia, Ossol., rkps 15657, cz. I, k. 10. 8 Bohdan Cywiński pisze o nim jako o jednym z typowych modeli 114 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Wzorzec ten był postrzegany jako silnie związany z tradycją szlachecką, a jego zanikanie, które zdaniem części przedstawicieli środowiska dało się obserwować, znamionować miało kryzys kultury ziemiańskiej. O ile mężczyzna odpowiadał za stronę intelektualną wspólnoty rodzinnej, o tyle dziedzina duchowa należała do kobiety. W tradycyjnym modelu rodziny odpowiednikiem wzorca osobowego mężczyzny: obywatela-gospodarza był wzór kobiety - „staropolskiej matrony". Powaga pań rosła bowiem wraz z ich wiekiem, a przede wszystkim po zamążpójściu i urodzeniu dziecka. Dostojna matrona była postacią godną najwyższego szacunku. Określany tak typ był obowiązujący wśród pokoleń urodzonych około powstania styczniowego i wcześniej, a to oznacza, że dotyczył wciąż pań, których starość przypadała na kres opisywanej epoki. W pokoleniach tych kobieta z reguły nie wychylała się samodzielnie poza rodzinny krąg, nie posiadała zwłaszcza wykształcenia innego niż domowe. Rekompensować to miały inne jej cnoty. Nekrolog Pelagii Bo-bińskiej z Socharzewskich przedstawia taki właśnie ideał: Nieboszczka była coraz rzadszym już dziś typem zacnej staroszlacheckiej matrony, całem sercem oddanej swym obowiązkom. Kądziel przędła, domu strzegła. Jasny jej umysł nie wysilał się wzbijać w podniebne wyżyny, nie pisała dzieł uczonych, ale każdy dzień jej zacnego i pracowitego życia był dziełem prawdziwej miłości i poświęcenia, oddanym innym z zupełnem zaparciem się własnem, a serdeczna prostota, niezwykła uprzejmość i iście staropolska gościnność czyniły dom jej ogniskiem, gdzie starodawne cnoty rodzinne miały swe stałe i bezpieczne schronisko9. Funkcją ziemianki na Kresach było stabilizowanie świata wartości - poprzez dawanie przykładu cnót, a w pierwszym literackich Polaka-katolika z dworu. Pozostałe typy, to jego zdaniem: „dziewczę z polskiego dworu" i „wierny sługa". B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Paris 1985, s. 212-215. W twórczości Rodziewiczówny spotykamy też typ kobiety - strażniczki tradycji i narodowości. A. Martuszewska, Jak szumi Dewajtis? Studia o powieściach Marii Rodziewiczówny, Kraków 1989, s. 163-164. . : . ' „Kraj" 1894, nr 36 z 8 (20) września, s. 24. 115 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 rzędzie przez wychowanie młodzieży w duchu konserwatywnym, katolickim10. Dalej idące ambicje własne nie mieściły się w tym modelu. Nie było przyjęte, aby damy wchodziły na salony w inny sposób niż poprzez konwenans towarzyski. Nie przyznawano im koniecznych do tego zdolności, aczkolwiek znajdowały się panie, które potrafiły odegrać w życiu dworu na tyle dużą rolę, że zasługiwały na tego rodzaju pochwałę: „Jej rządy były wspaniałe. Oprócz rozumu prawie męskiego [podkreślenie moje - M. U.] posiadała wiele innych zalet..."11. Kobieta na forum publicznym występowała u boku męża12. Jej status 10 O nich pisał Wacław Podhorski: „Te dwa pokolenia kobiet wychowywały się prawie bez wyjątku w domu, z zewnętrznym światem za młodu prawie się nie kontaktowały, nie było też" w ich światopoglądzie żadnych współczesnych nowatorskich idei i samo przez się były one twierdzą konserwatyzmu, a czasem nawet nieco przestarzałych pojęć, które nie nadążały za zmieniającymi się wymaganiami życia." W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 61. Por.: Nekrolog Marii z de Lippe-Lipskich Henrykowej hr. Za-biełłowej, „Kraj" 1904, nr 12 z 19 marca (1 kwietnia), s. 23-24. 11 Z. z Tyszkiewiczów Potocka, Echa minionej epoki XIX-XX wieku. Moje wspomnienia, BN, rkps akc. 11711,1.1, k. 13. 12 W tym miejscu trudno powstrzymać się od zamieszczenia dłuższego cytatu - mianowicie kolejnego, niezwykle interesującego nekrologu. Dotyczy wprawdzie ziemianki z Królestwa Polskiego (Heleny z hr. Morstinów Ostrowskiej), ale odpowiada też mentalności kresowej - pomieszczony jest zresztą, tak jak i wcześniej przywoływane, w „Kraju". „... małżonka znanego z działalności publicznej sędziwego p. Aleksandra Ostrowskiego (herbu Korab), niegdyś wice-prezesa b. Towarzystwa rolniczego w Królestwie polskim, następnie członka b. rady stanu Królestwa, z kolei gubernatora cywilnego radomskiego, później dyrektora głównego spraw wewnętrznych, a ostatnio prezesa komitetu Towarzystwa kredytowego ziemskiego, w wieku lat 77, zakończyła życie w dniu 4 grudnia r. b. w dobrach Maluszyn w pow. nowo-radomskim, guberni piotrkowskiej położonych. Zmarła, przez matkę swą Marję, z domu hrabiankę Ostrowską (herbu Rawicz), była wnuczką zasłużonego w swoim czasie męża stanu, właściciela dóbr tomaszowskich i założyciela miasta Tomaszowa rawskiego, niegdyś wojewody i prezesa senatu b. Księstwa warszawskiego, a później Królestwa kongresowego, hr. Tomasza Ostrowskiego, który, po traktacie wiedeńskim, 116 71/. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach wobec świata był najwyższy w momencie, gdy stawała jako gospodyni naprzeciw gości przy okazji wszelkich uroczystości domowych. Stąd też zazwyczaj gospodarstwo domowe oraz wychowanie dzieci były przedmiotem najwyższej chluby kobiety zamężnej. O ile gospodyni cieszyła się przy tym, w ramach swych obowiązków i możliwości, wysokim prestiżem w środowisku, o tyle dziewczęta przed ślubem pozostawały zupełnie w cieniu. Nawet w stosunkowo nowoczesnych Dereszewiczach Kieniewiczów, wedle rozkochanej w nich skądinąd Janiny Żółtowskiej: Córki, jak często bywa, grały mniejszą rolę od synów w oczach rodziców, z wyjątkiem najstarszej [...]. Pozornie okazywano im dużo uczucia...13. Bywało, że już w chwili narodzin radość z nowego członka rodziny była zróżnicowana w zależności od płci: Zaraz po urodzeniu rozsyłano umyślnych posłańców do krewnych lub okolicznych dworów z tą wiadomością radosną, szczególnie radosną jeśli był to chłopak, bo nasze [dziewczynek] ukazanie się naświecie i wtedy zbyt pożądanym nie było14. wjeżdżającego po raz pierwszy do Warszawy, w charakterze króla polskiego, Najjaśniejszego Cesarza Aleksandra I, witając na czele senatu, wręczył J. C.-K. Mości klucze nowej królewskiej jego stolicy." W ten oto sposób hrabina została nieomal pominięta we własnym nekrologu, gdzie znalazło się miejsce dla zasłużonych członków jej rodziny, cesarza i aluzji politycznej. „Kraj" 1892, nr 49 z 4 (16) grudnia, s. 27. 13 J. z Puttkamerów Źółtowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 29. O roli kobiety-ziemianki w Królestwie Polskim - zob. D. Rzepniewska, Kobieta w rodzinie ziemiańskiej w XIX wieku. Królestwo Polskie, [w:] Kobieta i społeczeństwo na ziemiach polskich w XIX w., zbiór studiów pod red. A. Zarnowskiej i A. Szwarca, Warszawa 1990, s. 36-39. 14 M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, Wspomnienia z lat 80-tych XIX w. do 1934 roku, Ossol., rkps 13172, k. 123. Jednak następująca opowieść z połowy wieku stanowiła już tylko wspomnienie i anegdotę z dawnych czasów: Rafał Bohdano-wicz z Janowicz w Witebszczyźnie, „... zapisując przyjście na świat każdej córki, zamieszczał w kronice rodzinnej datę i imię bez żadnego komentarza. Przy narodzinach synów wypisywał zawsze: Bóg dal mi syna - i dopiero potem notował datę i imię owego daru". W. Lednicki, op. cit., s. 46-47. 117 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Do tychże generacji należały, głoszące kresową moralność w formie publikacji literackich: Jadwiga Kieniewiczowa i Jadwiga Rzewuska (co znamienne wydały one swe dzieła nie pod własnym nazwiskiem, ale jedynie pod inicjałami - J. K., bądź pod męskim pseudonimem - Ludwik Piotr Leliwa)15. Pani z Dereszewicz tak opiewała posłannictwo ziemianki: Gdyż niewiasty jest zadaniem / Spajać ogniwa rodzinne, [...] O sobie zapomnieć trzeba / Służyć Bogu i ojczyźnie, / By ' zaskarbić wobec nieba / Polki zasługę w spuściźnie! / Pełne wdzięku i urocze, / A umysłem wykształcone, / W wesołości też ochocze, / Kochające, ubóstwione; / Niech każda będzie aniołem / Przy ognisku swem domowem...16. Strofy te przypominają reguły znane nam także z innych źródeł. Zgodnie z nimi kobieta realizować się miała w kręgu najbliższych i prowadzić przykładne, moralne życie domowe; winna być w pierwszym rzędzie dobrą matką i katoliczką oraz podporą mężowi - zapewniała w ten sposób domowe szczęście i ciepło. Jadwiga Rzewuska pouczała: Czem kapłan w Kościele, tem matka w rodzinie; [...] Ani urodzenie, ani majątek, ani nauka nie stanowią ostatecznego wyroku o życiu naszem, jedynie wychowanie macierzyńskie jest nieodwołalną wyrocznią naszego losu17. Opisane zasady miały długą tradycję i trwały wciąż w epoce popowstaniowej. Jednak ten ich aspekt, o którym pisała w cytowanych zdaniach autorka Myśli szlachcica polskiego, to jest kształtowania młodych pokoleń na kontynuatorów tradycji domowej i religijnej oraz wzorców moralnych uległ pewnej korekcie. Coraz istotniejsza stawała się mianowicie rola edukacji patriotycznej, która w nowych warunkach musiała chronić się w murach domowych. W efekcie trud jej prowadzenia 15 W pierwszej dekadzie XX wieku wiersze pod swym nazwiskiem wydały natomiast m.in.: Janina Górska (Poezye, Kraków 1900) i Jadwiga Podhorska (Poezye, Kraków 1906; Ballady i poezye, Kraków 1909). 16 J. K. [J. Kieniewiczowa], Do wnuczek, [w:] Myśli rymowane, Kraków 1900, s. 34-35. 17L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888, s. 21 i 80. 118 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach coraz silniej był związany z rolą matki. Dzięki temu wokół kobiet narastała aura bojowniczek o to dziedzictwo, które w rzeczywistości politycznej Kresów było zagrożone: O ten hart ducha naszych matek, sióstr, żon i córek rozbijały się najskrajniejsze tendencje rusyfikatorskie. To też rusyfika-torzy za główną zawadę do primirenja (ugody) uważali kobiety. Jeżeli nie ulegliśmy w tej ciężkiej, nierównej walce z podstępnym wrogiem prawie przez półtora wieku, szczególnie na Litwie - jeżeli ochroniliśmy choć w części nasze znicze domowe, zawdzięczamy to w znacznej mierze niewiastom. O cześć Warn, niewiasty nasze!18. Na określenie tego typu kobiety spopularyzowała się wkrótce nazwa: „Matki-Polki". Analogicznie, w odniesieniu do niemieckiego ziemiaństwa znad Bałtyku dowiadujemy się z pracy Heide Whelan, że za strzeżenie niemieckości odpowiadała w pierwszym rzędzie kobieta jako żona i matka, ponieważ „duch człowieka jest w domu; duch domu natomiast jest duchem kobiety-matki"19. Charakter zadań wychowawczych, jakie przyjmowały na siebie ziemianki, wymagał od nich szerszej wiedzy dotyczącej polskiej historii i kultury. Był to pierwszy krok na drodze wzrostu potrzeb edukacyjnych kobiet. Poza tym, już wkrótce po upadku powstania styczniowego, odpowiedzialność za 18 J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930, t. I, s. 51-52. Por.: M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Warszawa 1990, s. 28; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 179-180. Gdy w 1906 roku cztery znane ze swej działalności publicznej damy: Eliza Orzeszkowa, Alina Wilejsziowa, Emma Jeleńska-Dmochowska i Konstancja Skirmuntt upominały się o prawo wyborcze dla kobiet, przywoływały następujący argument: „... usuwanie z pod aktu tego nas, które nosimy w sercach wszystkie łzy i ideały narodów naszych, a w ręku swem pielęgnujemy jako matki i wychowawczynie, drzewo przyszłości narodowej,- nazwanem być musi niesprawiedliwością." Do wyborców i wybrańców naszych Ziem i Miast, „Kurier Litewski" 1906, nr 46 z 25 lutego (10 marca), s. 1. 19 H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capita-lism among the Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 236. Por też. E. Aleksandravićius, A. Kulakauskas, Pod władzą carów. Litwa w XIX wieku, Kraków 2003, s. 300. 119 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wiele majątków i obowiązki gospodarowania przejąć musiała żeńska część rodziny. Działo się tak w majątkach, w których mężczyźni ginęli bądź stawali się ofiarami aresztowań. W niektórych z pozostałych dworów panie przejmowały także część odpowiedzialności za gospodarstwo u boku mężów - tego rodzaju ich pomoc okazywała się bardzo użyteczna wobec trudności pierwszego okresu po uwłaszczeniu20. Z czasem na zjawiska te nałożyły się idee emancypacyjne, przesączające się powoli z zachodniej Europy. W efekcie tych zmian także status kobiety zaczynał ulegać przekształceniu - nie szybko może, ale radykalnie. Obok staropolskich matron pojawiać się zaczęły ich młodsze krew-niaczki, które wprawdzie nie występowały zazwyczaj z otwartą krytyką dawnych obyczajów, ale którym nie wystarczały już wąskie ramy egzystencji ich rodzicielek. Następstwem był wzrost poziomu wykształcenia kobiet oraz ich udziału w życiu społeczności. W Mińskim Towarzystwie Rolniczym znalazły się w 1889 roku zaledwie trzy panie (ok. 1 %). W 1908 roku powstało dziesięcioosobowe Koło Zjednoczonych Ziemianek. Wedle spisu z 1 stycznia 1915 roku na 458 członków było 51 kobiet. Prowadziły one działalność oświatową i charytatywną21. Pojawił się też ideał społecznego posłannictwa pań z dworu. Młode dziewczęta od schyłku wieku zaczęły szukać drogi realizowania się w służbie ludziom, np. jako lekarki i nauczycielki. Była to dodatkowa motywacja do kształcenia się, zdobywania wiedzy poza domem, a z początkiem wieku szukania jej także na zagranicznych uniwersytetach. Na przełomie wieków pojawił się typ młodej panienki, o niezależnych poglądach, równoprawnej partnerki jej rówieśni-ków-mężczyzn. Powiększały się też szeregi pań światowych i 20Por. A. z Dąbrowskich Glińska, Było... przeminęło... Pamiętnik, t. II, BN, rkps akc. 10106, k. 78-79. W Poniemuniu Murowanym (gub. kijowska) w 1889 roku powstała żeńska szkoła gospodarstwa wiejskiego - jedyna w Rosji szkoła rolnicza dla kobiet. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, 395-396. 21R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 182. 120 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach brylujących towarzysko. Przed takimi obyczajami ostrzegał Józef Dunin-Karwicki, (a co ciekawe od jego poglądów nie odbiegały też daleko przemyślenia Jadwigi Kieniewiczowej22). Autor wspomnień ubolewał, że kobiety starają się naśladować mężczyzn - biorą udział w polowaniach, jeżdżą na rowerach, palą papierosy a co więcej próbują karier zawodowych. Czyż nie stosowniej, - zapytywał - aby tę wiedzę, nabytą w domu rodzicielskim przez staranne domowe wychowanie, zużyła kobieta na korzyść własnych dzieci, to jest na przygotowanie synów do szkół i na kompletne kształcenie córek u swego boku - co w każdym razie bardziej jest pożądanem, jak kosztowne oddawanie gdzieś poza oczy na pensyę?23. Troska o dzieci i okazywanie im miłości było z założenia jedną z naczelnych funkcji wspólnoty domowej. Już niemal wyłącznie w arystokratycznych pałacach utrzymywał się zwyczaj, że dziecko było tylko w drodze łaski lub w momentach uroczystych dopuszczane do rodziców. Tutaj nianie bywały dla najmłodszych osobami bliższymi od rodzicieli24, tu też odgrywało rolę trochę już wtedy archaiczne pojęcie brata mlecznego. W większości pozostałych dworów dziecko miało stały dostęp do ojca i matki (co nie znaczy, że piastunki były zbędne) i uczestniczyło w pełni w życiu domowym a jedynie względy towarzyskie odsuwać je mogły od równoprawnego miejsca przy większych zjazdach rodzinnych. Mimo wszystkich starań, w wielu dworach braki edukacyjne rodziców powodowały, że nie zawsze umiejętnie dbano o zdrowie i wychowanie potomstwa. Bardziej zaangażowana w wychowanie dzieci była zawsze matka, ojciec interweniował tylko w sprawach zasadniczych, był wzorem zachowania dla synów, czasem musiał korygo- 22J. K. J. Kieniewiczowa], Kapłanka rodziny, [w:] op. cit., s. 122-123. 23J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. IV, Warszawa 1904, s. 45-47. 24Zob. np. M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 195-199. Ale podobnie, w odniesieniu do nie tak zamożnego ziemiań-stwa: M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 70. 121 Ziemianie polscy na Kresach w łatach 1864-1914 wać wychowanie dziecka - zwłaszcza w odniesieniu do chłopca, „by nie wyrosła z niego baba"25. Jeszcze profesor Stefan Kieniewicz wspominał: W dzieciństwie Ojciec (Tatko) był dla nas - rodzeństwa postacią nieco odległą i hierarchicznie nadrzędną: bytującą powyżej sztabu niań i guwernantek dużo mniej dostępną od Mamy. W obecności Ojca nie należało błaznować i hałasować, potrafił bowiem huknąć, jeżeli się w czymkolwiek uchybiło obowiązującej normie26. W tym miejscu warto zauważyć, że rola kobiety w rodzinie, wobec niezwykle szerokiego zakresu obowiązków, mogła stawać się paradoksalnie znaczniejsza niż rola mężczyzny - głowy domu. Bowiem, podczas gdy ona była specjalistką od relacji kształtujących się wewnątrz domu, on zajmował się tym co łączyło go ze światem zewnętrznym27. Był chlebodawcą i decydentem, ale płytsze wniknięcie w sprawy emocjonalne w rodzinie utrudniać mu mogło kształtowanie jej życia codziennego. Cenioną regułą, wedle której winna być zorganizowana rodzina ziemiańska, była pełna lojalność jej członków wobec siebie i solidarność na zewnątrz. Wewnętrzne konflikty zdarzały się jednak, jak w każdej społeczności; nie zawsze łatwo było pogodzić charaktery i ambicje. Nie w każdym dworze realizowana była zasada podległości żony wobec męża, a zastępować ją mogła domowa wojna. Wobec niechęci ziemian do ujawniania takowych sytuacji, trudno jest określić jak wielka była ich skala. Jednak wydaje się, że domy objęte konfliktem stanowiły raczej coś patologicznego niż ukrywaną normę. Nawet krytyczni wobec środowiska i wyczuleni na skandale pamiętnikarze, jak Tadeusz Bobrowski i Wacław Lednicki piszą o konkretnych przypadkach, nie uznając ich za zjawisko powszechne. Jednostkowych przejawów buntu młodzieży nie brakowało nigdy, nie był jednak codziennym doświadczeniem tzw. konflikt pokoleń. Kolejne generacje 25 A. Kieniewicz, op. cit., s. 66. 26 S. Kieniewicz, Przedmowa, [w:] Ibidem, s. 5. 27 S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 22. Por. D. Rzepniewska, Kobieta w rodzinie ziemiańskiej..., s. 42-43. 122 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach wnosiły zawsze coś nowego w życie Kresów. Następowały jednak po sobie bez dokonywania dramatycznych zmian w zakresie świadomości czy mentalności. Z reguły młodzi utożsamiali się z dorobkiem przeszłości i uznawali autorytet starszych. Jedyna radykalna różnica występowała pomiędzy tymi, którzy przyszli na świat przed powstaniem i świadomie je przeżyli, choćby jako podrostki, a tymi, którzy dorastali już w rzeczywistości popowstaniowej. Ci drudzy łatwiej akceptowali zmienność świata i bardziej skłonni byli do postaw tolerancyjnych. Świat tych pierwszych był bardziej nienaruszalny. Wyodrębniało się także wyraźnie, jak była o tym mowa, pokolenie osób dorastających w XX już wieku. Jednak jego odmienność i nowoczesność tylko sporadycznie była przyczyną niesnasek w rodzinie. Przeważyła skłonność do podtrzymania harmonii życia kresowego. Zasadą przyjętą w teorii, traktowaną jako naturalna i z reguły respektowaną, było przygarnianie pod dach tych wszystkich członków rodziny, którzy znajdowali się w potrzebie - bez środków do życia lub bez opieki. W ten sposób powstawała w dworach grupa rezydentów. Przyjmowano ich na dożywocie w zamian za scedowanie na opiekuna reszty majątku (o ile jakiś w ogóle był) lub na pełną łaskę, wymagając w zamian spełniania drobnych obowiązków lub nic zgoła. Było to dziedzictwo szlacheckich zasad gościnności i solidarności rodowej - podobne obyczaje przestrzegane były i po drugiej stronie Bugu28. Nie zmienia to faktu, że rezydenci stanowili obciążenie budżetu domowego i ich dobroczyńcom nie zawsze łatwo było przejść nad tym do porządku dziennego. Goszczono potrzebujących przez kilka lat lub miesięcy, póki nie znaleźli innego rozwiązania swych problemów. Czasem zwykła wizyta przeciągała się z kilkudniowej w kilkumiesięczną lub kilkuletnią. Zdarzali się tacy, którzy wędrowali w ten sposób od dworu do dworu. Zgadzało się to zresztą z tradycyjnym trybem życia na Kresach, polegającym na długotrwałym goszczeniu po dworach nawet osób nie spo- 1% Ładem, Przemiany w rodzinie ziemiańskie] Królestwa Polskiego, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe, praca zbiorowa, Warszawa 1990, s. 28. 123 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 krewnionych i bez konkretnej potrzeby materialnej. W domach zamożniejszych nie stanowiło to dla gospodarzy większego problemu (miejsca było dość, komfort natomiast nie był specjalnie wymagany). W tej sytuacji trudno było czasem odróżnić gościa od rezydenta. Zjawiska te stały się jednak po uwłaszczeniu nieco rzadsze. Właśnie rezydenci mogli przysparzać najwięcej problemów w życiu domowym i bywali zarzewiem konfliktów. Ich status był często niejasny - mogli mieć zbyt wiele lub przeciwnie - nic do powiedzenia29. Skandal w rodzinie, choć był czymś wstydliwym, nad podziw często, gdy się już wydarzał, stanowił publiczną tajemnicę. Z niechęci do jawnych i głośnych konfliktów wiele sobie zarazem wybaczano, znacznie więcej oczywiście mężczyznom niż kobietom. Choć etyka życia rodzinnego była jasno określona, okazywało się, że nie jest nienaruszalną. Specyfika źródeł utrudnia jednoznaczne oceny, wstydliwość zaś autorów pamiętników powoduje, że nie sposób zwłaszcza pisać o życiu erotycznym na Kresach. Niektórzy pamiętnika-rze szeroko rozpisują się o swobodzie seksualnej panującej w społeczności ziemiańskiej (vide: Wacław Lednicki30). Choć sta- 29 O tym, jak wyglądać mogły takie relacje, zwłaszcza, gdy sprawę komplikowały zawirowania finansowe, świadczyć może przykład domu Edwarda Jana Romera. Z początkiem roku 1866 spisywał on swe rozmyślania nad tym, kogo, w związku z trudnościami pieniężnymi, pozbyć się z domu: „Prawda, że w składzie domu mego bardzo się wiele ciężaru opiera na moją chorą Zosię, a są darmozjady, które się tylko między sobą kochają, dziwaczą się kiedy im niewygodnie, żadnego upomnienia ani przymówki nie znoszą, a pomocą żadną nie są. U nich zaś patrzeć, to wszystko pięknie, elegancko, modnie." W konkluzji stwierdza, że problemu nie może radykalnie przeciąć, bo nie stać go na zwrot złożonych u niego kapitałów. E. Rómer, Dzienniki z lat 1855-1872, BN, rkps 8724, t. XI: 1866, k. 5-6. "Czytamy u niego o małym majątku, gdzie można było spędzić „nie tylko bardzo wygodną, ale i przyjemną noc", bo „panna D. nigdy żadnych obiekcji nie robiła i nie okazywała żadnych osobistych predylekcji", o Karolu Świackim z Bielicy - „Istotnie można było o nim powiedzieć: co z brzegu to nieprzyjaciel - ładna, brzydka, podlotek, mężatka", o pani S., która „rzeczy brała prosto i z humorem". W. Lednicki, op. cit., s. 100 i 118, por. też s.: 83-85,119. Podobnie, ale bardziej dosadnie na ten temat: M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s.: 183 i 189-190. 124 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach nowią mniejszość, wydaje się, że wielu pozostałych, dokonuje świadomego przemilczenia. Część z nich przyznaje się do tego wyraźnie - decyduje tu ich pruderyjność lub niechęć do czynienia ze skandali sprawy, która zakłóci sielankowy obraz Kresów; czasem dają do zrozumienia, że mieliby o czym pisać. Wydaje się, że istniało zwłaszcza ciche przyzwolenie na poważniejsze romanse kawalerów i mniej znaczące miłostki żonatych panów, mniejsza była oczywiście tolerancja wobec podobnych zachowań kobiet ze sfery ziemiańskiej31. Najsławniejszym skandalem na Kresach był chyba los Isi (Jadwigi) z Kieniewiczów Lubańskiej, która miała kilkuletni romans z gubernatorem mińskim - hr. A. Musin-Puszkinem. Po jego odwołaniu ze stanowiska w 1905 roku dziewczyna popełniła samobójstwo32. Charakterystyczne, że wypadek ten wzmiankowany był raczej ze współczuciem niż z potępieniem. W rodzinach ziemiańskich na Kresach wyjątkowo silne było odczucie, że nie przynależą one tylko do chwili bieżącej, ale wpisane są w nurt wieków, których bieg opromienił także dzisiejsze pokolenia. Ksawery Pruszyński tak widział to zjawisko: Więź rodzinna [...] tam, na szerokich kresach, od bałtyckiej Połągi do czarnomorskiego Akermanu, była rzeczą ogromnie, wprost nieprawdopodobnie silną. Staroszlachecki snobizm rodowy, kilka pokoleń spokoju i zamożności, warunkujące, jak wiadomo, powstanie tradycji, atawizmy i dziedziczenie majątkowe, robiły swoje. Wyrosłem, jak tylu innych synów tej warstwy i tego kraju, w dokładnej znajomości dziejów mojej rodziny od co najmniej stu pięćdziesięciu lat, w świecie, gdzie sama w sobie tworzyła jeszcze jeden, osobny i ściślejszy świat33. 31P. Podhorski, op. cit., cz. I, k. 8-10; A. Kieniewicz, op. cit., s. 414; J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 164; J. z Moszyńskich Szembekowa, Wspomnienia, BN, rkps 9940, passim; A. Ślisz, Henryk Rzewuski, Życie i poglądy, Warszawa 1986, s. 84-85. 32J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 99; M. Czapska, op. cit., s. 164-165. Natomiast najbliżej z nią spokrewniony Antoni Kieniewicz powstrzymał się od podawania szczegółów. 33 K. Pruszyński, Na czarnym szlaku, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 224. Por.: L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], op. cit., s. 131. . .-........ 125 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Za rodziną stał zatem ród i galeria zasłużonych antenatów, których przeszłe życie, sprawy i ambicje zdawały się wciąż ważne i aktualne. Zgodne to było z deklaracją: Trwa we mnie wiecznie żywa i silna więź łącząca dzieje mych przodków z życiem potomków naszego rodu34. Zygmunt Domański tak widział kresowe dwory: ... często z budynku odczytywało się jakby historię rodziny; pokolenia w miarę rozrastania, bądź bogacenia się, bądź ubożenia dobudowywały albo wspanialsze albo skromniejsze przybudówki. Taki naprawdę wrosły w ziemię dom już samym swoim widokiem budził zaufanie35. Owa praca pokoleń może też być rozumiana mniej dosłownie. Wszystkie zdarzenia, jakie zaszły w murach dworu, stanowiły dla jego mieszkańców kolejny element składający się na jego solidność. Często podkreślali ziemianie, że siła ich domów tkwiła właśnie w tradycji wielu generacji je zamieszkujących. Czasem tkwiło w tym przekonaniu coś mistycznego, wspominany był „duch domu", zawarta w nim moc o charakterze etycznego napomnienia. Mieczysław Jałowiecki myśli takie formułował w sposób jednoznaczny: Dwory jak ludzie mają duszę - myślałem. Jedne z nich promieniują czymś miłym, rodzinnym, czymś dobrym, inne są bez wyrazu, są wreszcie takie, które na nazwę bezdusznych zasługują. Ludzie, którzy tam mieszkali od pokoleń, musieli zapewne pozostawić po sobie jakąś niewytłumaczalną ema-nację duchową, która przenikła do starych mebli, do ścian, do portretów rodzinnych, stwarzając ową szczególną atmosferę, która ogarnia człowieka już bodaj na progu36. Sława przodków była przenoszona na cały ród - instytucję trwałą, kumulującą w sobie zasługi pokoleń oddane współobywatelom i krajowi. Treść tej chwały stanowiły dokonania MZ. z Rodowiczów Iwanicka, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, BN, rkps akc 13580, cz. I, k. 1. 35Z. Domański, Pamiętniki, BN, rkps akc. 9216, k. 17. 36 M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 182-183. Por. też: M. Wańkowicz, op. cit., s. 44-45. 126 / III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach militarne oraz sprawowane godności. Szczególnie pieczołowicie podtrzymywano pamięć urzędników dawnej Rzeczypospolitej i jej żołnierzy37. Najpełniejsza była znajomość nieodległych czasach upadku państwa, epoki napoleońskiej, ewentualnie służby w wojskach Królestwa Kongresowego. Wiedza o tej przeszłości tworzyła przekaz bliski starszym pokoleniom i wpajany dzieciom38. W odniesieniu do bardzo wielu spośród ziemian była sprawą fundamentalną dla ich tożsamości. Jako przykład przytoczyć można wspomnienie Wacława Lednickiego o Józefie Poczobucie: Żyło w nim jakieś takie mgławicowe pojęcie o wielkości rodu Poczobuttów w ogóle i o znaczeniu domu jego rodziców w szczególności. Doskonale znał wszelkie genealogie i więzy pokrewieństwa. Nie zapominał nigdy o astronomie Marcinie Odlanickim Poczobucie, ale daleko bardziej [...] imponował mu jakiś szam- 37 Natomiast Artur Chojecki - typowy przedstawiciel pogranicza społeczności ziemiańskiej, którego rodzina uległa pauperyzaqi po połowie XIX wieku, syn dzierżawcy i administratora, swą dumę i poczucie związku z ziemiańskim światem czerpał z samego faktu pochodzenia od poczciwej szlachty: „Rodzina Chojeckich herbu Lu-bicz [...] należy do tej średniej szlachty, tak licznej w całej Polsce, która w ciągu jej dziejów stanowiła najważniejszą warstwę społeczną, rzec by można firmissimum Reipublicae fundamentum [...]. Ród Chojeckich nie wydał ani świętych, ani bohaterów, ani geniuszów; w dziejach ojczyzny Chojeccy nie odgrywali ról pierwszoplanowych, historia nie opromieniła tego nazwiska jakąś aureolą chwały, do zaszczytów się nie pieli: nie znajdujemy wśród nich senatorów, wojewodów, czy hetmanów. Ale za to nie było też zdrajców, łotrów, sprzedawczyków, infamisów. Typowe średniaki na ogół poczciwe i pożyteczne." A. Chojecki, Żywot średniego człowieka, BJ, rkps 9786, k. 3. 38 T. Epsztein pisze: „Podstawowe fakty o pokrewieństwie, wybitniejszych postaciach, skandalach i sukcesach rodu były przekazywane z pokolenia na pokolenie. Wręcz wałkowane w codziennych rodzinnych rozmowach, plotkach i legendach." T. Epsztein, Dwór ziemiański na Podolu, Wołyniu i Ukrainie jako ośrodek poszukiwań genealogicznych w drugiej połowie XIX wieku, [w:] Dwór polski. Zjawisko historyczne i kulturowe, praca zbiorowa, Warszawa 2000, s. 423. < 127 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 belan Stanisława Augusta [...]. Oczywiście nie zapominał o wzmiance w Panu Tadeuszu39. Jak stwierdza pamiętnikarz, uznanie dla historycznej wielkości swego nazwiska doprowadzało Józefa Poczobutta niemal do łez. Efektem była znana pasja genealogiczno-heral-dyczna ziemian. Toteż Tadeusz Bobrowski zauważał, że heraldyka była „na arystokratycznym Wołyniu bardzo uprawianą, którą snadź Wołyniacy pocieszają się w dzisiejszym upadku"40. Znaczenie kresowego dworu polegało między innymi na tym, że stanowił on miejsce, gdzie rodowa historia mogła być przywoływana i to nie tylko od święta, ale na co dzień. Objawiała się w formie materialnej (w pamiątkach rodzinnych) oraz werbalnej (w opowieściach przy kominku o przeszłości własnej i naddziadów). Portrety przodków stanowiły stały i niezbędny element wyposażenia dworów i wspierane były przez pamiątki z nimi związane - ordery, broń, zapiski41. Ich obecność naznaczała charakter przestrzeni dworskiej dopóki te ziemiańskie siedziby istniały i wspomagała odnawianie pamięci o losach przeszłych pokoleń. I tak w Głębo-kiem k. Grodna Mikulskich: Umeblowanie było skromne. Czego było dużo - to portretów rodzinnych, chyba ze trzydzieści. Portrety wisiały na 39 W. Lednicki, op. cit., s.179. 40 T. Bobrowski, Pamiętniki mojego życia, 1.1: O sprawach i ludziach mego czasu, Warszawa 1979, s. 123. Zbliżoną motywację zainteresowań przeszłością, choć bez tej ironii, podaje Janina Żółtowska: „Z trudem godzono się na ciasne ramy egzystencji, nawet wśród przyjemności i bezpieczeństwa dobrobytu, i dlatego oglądano się wstecz, za czymś, co gasło, jak piękna chmura na zachodzie." J. z Puttkame-rów Żółtowska, Inne czasy..., s. 87. Por. też. Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 255. 41 Tak na przykład w Dereszewiczach, które wcale nie należały do tradycjonalistycznych, portrety rodzinne i inne pamiątki historyczne stanowiły charakterystyczne wyposażenie. Przedmioty te były niewątpliwie wpisane w kanon wystroju dworów kresowych. Zob. J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 22-23; A. Kienie-wicz, op. cit., s. 23-28. 128 Żywy obraz: „w Haremie". Antoniny Potockich w gub. wołyńskiej. Teresa z Sułkowskich Wodzicka, Ludwika Wodzicka. Kazimierz Podhorski z Bereznej w gub. kijowskiej. III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach ścianach ściśle jeden obok drugiego: i w zbrojach i w kontu-szach i w perukach i kaftanach z żabotami z czasów Napoleońskich i Królestwa Kongresowego. Ma trony jakby w klasztornych ubiorach głowy i dostojnych szatach, aż po markizy z pudrowanymi głowami, głęboko wygorsowane, z muszkami itd... Wszyscy to byli jacyś starostowie, kasztelani, pułkownicy, rotmistrzowie itd... Było kilka portretów księżniczek Druckich-Lubeckich, żon rozmaitych Mikulskich42. W Jakimówce Gnatowskich (pow. taraszczański, gub. kijowska) w zbliżonym czasie: Urządzenie wewnątrz domu odpowiada powadze i wdziękowi wyglądu zewnętrznego, pomiędzy zaś pamiątkami ro-dzinnemi na pierwszym miejscu postawić należy chlubną kolekcję oznak honorowych, jako to: virtuti militari, legji honorowej francuskiej, gwiazdy napoleońskiej i wielu innych należących ongi do dziada obecnego właściciela [...]. Zdobył on te zaszczytne odznaczenia przy oblężeniu Saragossy, w wąwozach Samosierry i na innych polach walk rozlicznych, a przez swoją śmierć bohaterską pod Daszowem, pozostawił słuszny tytuł do chwały przyszłym pokoleniom swego rodu43. Ta troska o zbiorową pamięć charakterystyczna była zresztą w środowisku ziemiańskim na całym obszarze ziem polskich44. ^S. Mianowski, Wspomnienia 1895-1945, BN, rkps akc. 15277, z. 2, k. 7. 43 „Wieś Ilustrowana" 1912, nr 5, s. 24. 44 Porównaj wspomnienie pochodzące z Wielkopolski: „Gdy wszystkie twarze starych portretów spoglądały na nas ze ścian naszej sali jadalnej, mogło nam się zdawać, że dziadkowie i pradziadkowie stale są świadkami i uczestnikami naszego domowego życia". Cyt. za: W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna, Poznań 1999, s. 135. Elżbieta Kowecka pisze o tym, że w XIX wieku portrety szlacheckie znikały w polskich dworach z bardziej eksponowanych miejsc do -na przykład - jadalni. Trudno dostrzec taki proces na Kresach, z kolei podrzędności miejsca w jadalni może przeczyć powyższy cytat. E. Kowecka, W salonie i w kuchni. Opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX w., Warszawa 1989, s. 68. Na temat obecności wątku dworskich pamiątek w literaturze pięknej zobacz: B. Cywiński, Rodowody..., s. 211; Dworki, pejzaże, konie, redaktor: K. Stępnik, Lublin 2000, s. 72-75 i 114. -,: ... •; ; • 129 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Tadeusz Epsztein tak opisuje funkcjonowanie owych znaków pamięci: Każdy od dziecka znał historię różnych przedmiotów zakwalifikowanych do kategorii pamiątek rodzinnych. Do relikwii rodzinnych mógł być zaliczony prawie każdy przedmiot, nawet skrawek papieru, na którym z trudem możemy odczytać jakieś bazgroły, owoc twórczej działalności prababki lub pradziadka45. Aby spełniać swą funkcję, musiały więc nosić one osobiste piętno właściciela (jak jego listy, zapiski) lub wiązać się z jego działalnością obywatelską bądź żołnierską - dawać świadectwo chwalebnej przeszłości. Wystawione na pokaz, także wobec gości, stawały się wspólnym dziedzictwem i cenną własnością środowiska. Taka pieczołowitość dotycząca dokumentów związanych z dziejami rodów nie była bynajmniej czymś oczywistym i powszechnym. Ten sam historyk wskazuje na fakt, iż bywało, że archiwa rodzinne pozostawały w zapomnieniu „nie zabezpieczone przed wilgocią, kurzem i gryzoniami", były palone bądź porzucane przy sprzedaży majątku, nie zawsze ratowano je także w okresie rewolucji, nawet, gdy istniała taka możliwość46. Nie wszyscy ziemianie ulegali genealogicznym fascynacjom, a ich snobizmy zaspokajała zamożność i fakt, że wagi ich klejnotu nikt nie zamierzał podważać. Stąd też nie odczuwano zwłaszcza potrzeby dowodzenia czegokolwiek papierem (obowiązek taki narzuciły jedynie władze zaborcze w pierwszej połowie XIX wieku). Anna Glińska znalazła w wieku piętnastu lat (w 1911 roku) na strychu wielki kufer zawierający między innymi książki z XVII wieku a także dokument nadania kasztelami przez Zygmunta III jednemu z przodków - 45 T. Epsztein, Życie intelektualne i kulturowe dworu ziemiańskiego na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w drugiej połowie XIX wieku, [w:] Dwórpolski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe, praca zbiorowa, Warszawa 1998, s. 199. 46 Idem, Dwór ziemiański na Podolu, Wołyniu i Ukrainie jako ośrodek poszukiwań genealogicznych w drugiej połowie XIX wieku, [w:] Dwór polski..., Warszawa 2000, s. 423-424; Idem, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II połowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 5-6. 130 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Na pytanie, dlaczego nikt nigdy nie zainteresował się tym kufrem, Rodzice odpowiedzieli mi, że był on własnością dziadka Antoniego. Zostawił go w dawnych latach na przechowanie, a po jego śmierci wszyscy o kufrze zapomnieli...47. Ponadto sama dawność przedmiotu, jeśli nie można było związać z nim żadnej rodzinnej opowieści, nie musiała jeszcze stanowić o jego wartości w oczach mieszkańców dworów i na przykład wiele starych mebli czekał raczej los rupiecia niż zabytku, gdy przegrywały ze zmieniającą się modą. Na najbardziej podstawowym poziomie dom ziemiański na Kresach jawi się w optyce jego mieszkańców po prostu jako miejsce, gdzie pośród codzienności chroni się szczęście. Źródłem owego szczęścia była swojskość, poczucie bezpieczeństwa i trwałości świata wyznaczanego przez obręb dworu i majątku, odczucie bliskości składających się nań miejsc i przedmiotów - wszystko co opisać można właśnie poprzez określenie: zadomowienie. Urządzenie wewnątrz było pogodne, proste i nam odpowiadające. Stworzone naszą wolą i naszym wyborem, przejmujące ustawicznie nasze myśli, uczucia i gesty, stało się szybko nieodłączną od nas częścią, dostosowaną do każdego ruchu, tak zżyte z nami jak stare, miłe ubranie48. Dom to także miejsce ładu - w stosunkach między ludźmi, które przynajmniej na pozór na trwałe są ustalone, w rozkładzie zajęć, w harmonii z przyrodą49. Uogólniając, było to miejsce życia „właściwego i poczciwego". Dlatego też tak silnym uczuciem obdarzany był sam dworek: ulubione w nim pokoje - świadkowie biegu codziennych spraw, zgromadzone rzeczy, z którymi wiązały się wspomnienia o osobach bliskich. Na pewno można mówić o istnieniu przestrzeni symbolicznych, których waga była pochodną wiązanych z nimi skojarzeń i emocji. Dotyczyło to zwłaszcza tych miejsc, które okalała aura wspomnień dzieciństwa. Zaliczał się tu salon, gdzie 47 A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., 1.1, BN, rkps akc. 9732, k. 15-16. 48 Z. Kossak-Szczucka, op. cit., s. 5. 49 A. Witkowska, Litewsko-białoruska przestrzeń idylliczna, „Przegląd Wschodni", 1.1, z. 1, s. 53. 131 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 rodzice czytali dziecku pierwsze książki (a w nim kominek), pokoje dziadków (czasem też ukochanych ciotek czy nawet służby), gdzie przychodziło się po cukierki bądź opowieści. Przykładowo tęsknota Edwarda Mateusza Rómera za rodzinnym domem przybrała postać następujących obrazów: Czytałem więc z rozradowanem sercem żywo mając przed oczami tę scenę z życia domowego, którą sobie tak w wyobraźni zatrzymałem, a której Ojciec drogi tak silnie skreślił na piśmie wizerunek, że rzadko pędzel artysty biegłego mógłby coś podobnego na płótno przelać. Ojczulek kochany siedzący za swym stolikiem w szlafroku, zajęty pisaniem listów lub rachunkami, Matula modląca się w trzecim pokoju i mały [.?.] przebierający paluszkami po nowym swoim fortepianie.. -50. Dużą wagę emocjonalną posiadał też ganek i prowadząca do dworku (lipowa) aleja - to czym dwór się prezentował, co stanowiło o jego majestacie, wyznaczało granicę, ale zarazem stanowiło zaproszenie. Wedle Czesława Miłosza: Dla wielu osób pochodzących z dworów gazon i klomby przed gankiem, sad, park oznaczały szczególną dziedzinę pogody oddzieloną od folwarku, gdzie uwijała się służba i od okolicznej wioski51. Tak silne nacechowanie emocjonalne przestrzeni dworskiej wiązało się z faktem, że styl życia ziemian i realizowane przez nich wzorce kulturowe znajdowały tu optymalne miejsce swego rozwoju52. Wygnanie stąd oznaczało oderwanie na zawsze od naturalnego środowiska, umieszczenie w świecie, który miał w sobie coś nierzeczywistego. Tak bez wątpienia odczuwali swe wypędzenie ci ziemianie, których dwory znalazły się po 1921 roku poza granicą ryską. Marzenie o dworze było też udziałem tych, którzy wcześniej tracili swe majątki w wyniku bankructwa. Tak działo się w przypadku 50List E. M. Rómera do rodziców: E. i Z. z Białłozorów, Monachium, 20 lutego 1870, BN, rkps 8730,1.1, k. 86. Por.: A. Kieniewicz, op. cit., s. 168. 51C. Miłosz, Miejsca utracone, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 224. 52S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej..., s. 159-161. 132 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach rodzeństwa Rodowiczów, którzy już jako dzieci, gdy rodzina znalazła się na bruku kijowskim, odczuwali dojmującą potrzebę powrotu: Ile dobrych godzin wieczornych zbiegło nam na takich marzeniach. Jakże realne wydawały się nam plany rysowane tego wymarzonego domu, w którym oprócz spokojnych w starości rodziców, wyznaczaliśmy pokoje dla nas wszystkich, którzy tu mieć będziemy gniazdo rodzinne, choćbyśmy gdzieś daleko w świecie pracować mieli... Bracia moi zrobili nawet taką tekturową makietę tego naszego przyszłego domu-dwo-ru, która stała na kominku, jako ciągłe przypomnienie naszych ideałów i dążeń53. O tym przywiązaniu do dworu (i tworzących go ludzi) świadczy też zjawisko podtrzymywania z nim kontaktów przez wywodzącą się z ziemiaństwa inteligencję, a także przypadki powrotów, często po latach, tych, którzy poświęcili się karierze w głębi Rosji. Istnienie dworu-schronienia - przestrzeni, do której się wraca było podstawą zaufania do stabilności świata w ogóle, które charakteryzowało ziemian na Kresach. Według Zofii Kossak-Szczuckiej: „Wokoło domu spoczywała cisza, błogość i zaufanie zupełne do świata"54. Symbolizowane to być miało przez powstrzymywanie się od zamykania na noc drzwi. Maria Dunin-Kozicka umieściła na początku swej opowieści taką oto sielską scenę: Otwierają się drzwi ganku. Służba dawna, naprawdę do nas przywiązana, zbiega po schodach na powitanie. Zeskakuje, jak wróbelek, małymi nóżkami nasza złotowłosa Haneczka [córka] [...]. Psy wspinają się łapami na stopnie powozu, wznoszą pyski w górę i radosnym, urywanym szczekaniem oznajmiają światu, iż oczekiwani gospodarze już powrócili. Przez otwarte drzwi ganku widać dębowe ściany jadalni, wysmukłe kwietne wazy, stół nakryty śnieżnie i srebrzyście...55. 53Z. z Rodowiczów Iwanicka, op. cit., cz. I, k. 25. : ¦¦¦" ' 54Z. Kossak-Szczucka, op. cit., s. 6. 55M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Warszawa 1990, s. 15. 133 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 W sytuacji, gdy dom kresowy cechował się tak dalece, w odczuciu jego mieszkańców, odwiecznością i zwłaszcza stabilnością, tym mocniej musiała zostać odczuta później jego zagłada z lat 1917-1920. Antoni Urbański tak podsumowywał sporządzoną przez siebie listę strat: Przy każdym domu piszę rozgromiony, rozgrabiony, spalony, zostały pogorzek, zostało puste uroczysko. W czterech moich książkach piszę to kilkaset razy, możnaby napisać kilka tysięcy razy. Dwór rozgromiony - to znaczy, że bolszewicka zaraza pastwiła się nad biednym drogim dworem56. Umieranie murów i zapełniających je przedmiotów oznaczało koniec pewnego świata a zarazem wiary w nienaruszalność wartości, które on uosabiał. Wedle Anny Kieżuń, proces ten w oczach jego świadka i ofiary przebiegał następująco: Sceneria dworu z otaczającą przyrodą traci wówczas swą integralność, rozsypuje się jej hierarchiczny obraz, tym samym wali się zabudowa przestrzeni duchowej mieszkańców. W miarę ogołacania z rzeczy, zadeptywania pokoi, niszczenia zabudowań i ogrodowego otoczenia dworu rodzinnego, Dorożyńską niepokoi groźba utraty... własnej duszy...57. 56 A. Urbański, Pro memoria. 4-ta serja rozgromionych dworów kresowych, Warszawa 1929, s. VII. 57 A. Kieżuń, Ocalić w słowie. Pejzaże domowe we wspomnieniach Zofii Kossak-Szczuckiej, Elżbiety z Zaleskich Dorożyńskiej, Marii Dunin-Kozic-kiej, [w:] Dworki, pejzaże..., s. 143-144. Sama Elżbieta Dorożyńską na gorąco ubierała swe odczucia w takie słowa - 22 listopada 1917: „Żaden pokój do siebie niepodobny; wszystko poprzewracane. Łóżko Mamy wyniesione i krucyfiks i obrazy; resztki te, które chciałam tak zachować, jak były za Jej życia. Szafa i skrzynie z przyborami malarskiemi, nietknięte od Jej śmierci, teraz w pośpiechu poprzewracane, spakowane. Przeżywam śmierć Gruszki, mojego rodzinnego domu."; 3 grudnia 1917: „Mam wrażenie, że każdy grat ożył i skarży się, że mu się krzywda dzieje, że go ruszają z miejsca, na którem tyle lat w spokoju przeżył. Nieraz przy pakowaniu ręce mi opadają: każdy obrazek, każdy drobiazg - to, na co dawniej nie zwracałam uwagi, prawie nie widziałam, teraz zdaje się przemawiać tłumem wspomnień i prosi, by go ochronić i ustrzec od zagłady." E. z Zaleskich Dorożyńską, Na ostatniej placówce. Dziennik z życia wsi podolskiej w latach 1917-1921, Warszawa 1925, s. 6 i 9. 134 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Gdy myśli się o życiu ziemian polskich na Kresach, pamiętać trzeba, że właśnie dwór był podstawowym miejscem, gdzie prowadzili oni życie towarzyskie, pracowali i załatwiali swe interesy materialne, bawili się i modlili. Wszystko to odbywało się częściej w gabinecie, salonie, na folwarku, niż w jakichkolwiek powołanych do tego instytucjach. W rzeczywistości politycznej Kresów ranga siedziby wiejskiej ziemianina była większa, niż miałoby to miejsce w kraju rządzonym przez Polaków. Jednym z epitetów, jakie używają badacze na określenie domu ziemiańskiego w epoce zaborów jest: dwór-reduta, ewentualnie dwór-twierdza58. Intencją takiego sformułowania jest wskazania na fakt, że w obrębie jego ścian musiało z konieczności chronić się to, co przez rządy zaborcze zakazane było na forum publicznym. Na ziemiach, którymi się tu zajmujemy, stanowiących część państwa rosyjskiego, skrajnie mocno odczuwana była restrykcyjna polityka, uniemożliwiająca rozwój polskich instytucji kulturalnych, politycznych, cenzurująca wypowiedzi opuszczające mury prywatnego domu. W nim zatem odbywała się obrona polskości; w odniesieniu do ziemiańskiego dworu kresowego -obrona jej szczególnej formy: opisywanego w tej pracy modelu kultury. Ponieważ wysiłek ten był dziełem wspólnym środowiska, można mówić, iż w domowych pieleszach chroniła w dużej mierze sfera publiczna. Państwo rosyjskie nie było państwem totalitarnym i nie potrafiło interweniować w życie codzienne dworów, w granicach majątku bywało z reguły bezsilne59. Na Kresach dwór stanowił tą przestrzeń, gdzie ziemiański wzorzec kulturowy ^B. Jedynak, Obyczaje domu polskiego w czasach niewoli 1795-1918, Lublin 1996, s. 58; A. Kijas, Ziemiaństwo kresowe u progu II Rzeczypospolitej. Zagrożenia i nadzieje, [w:] Ziemiaństwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1994, s. 123. 59 Próbowano wprawdzie zakazać przedstawień teatralnych w języku polskim także w domach prywatnych, jednak bez powodzenia. W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provinces ofthe Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 168-169.0 powszechności tej formy rozrywki i rozpowszechnianiu przez nią patriotycznych treści była mowa w rozdziale II. 135 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ' nie był bezpośrednio atakowany (jedyne ograniczenie, egzekwowane konsekwentnie w jego obrębie, to zamknięcie po 1864 roku domowych kaplic)60. Nie sięgała tu cenzura, nie była w praktyce groźna interwencja urzędnika czy popa. Dom i rodzina były ostoją pewnego sposobu życia, były z nim nieomal tożsame, bo niewiele ważnego działo się poza kręgiem rodzinnym. Dorota Sapa trafnie to uchwyciła (aczkolwiek pisze tu głównie o wizji prezentowanej przez literaturę piękną): Kresowy dom jest znakiem rozpoznawczym zespołu wartości wytworzonych przez kulturę ziemiańską. Jest jej punktem centralnym, stabilnym i konserwatywnym - fortecą kresową w sensie dosłownym i metaforycznym...61. W efekcie dwór postrzegany był przez ziemian jako ostoja polskości, a także źródło jej promieniowania (to drugie zadanie spełniał w rzeczywistości w mniejszym zakresie - raczej wiązał ze sobą już przekonanych, niż przyciągał neofitów). Z każdym dworem związana była znaczna ilość osób, także spoza warstwy ziemiańskiej i dawał im on możliwość funkcjonowania w sferze kultury polskiej62. Dwory wspierały się też nawzajem w swojej polskości. Domy-twierdze to trafna metafora jednego aspektu ich funkcjonowania - stawiania granicy temu, co mogłoby uderzyć w sprawy najdroższe. Chodziło tu bardziej o odpór dawany zasadom polityki rosyjskiej niż o zamykanie się przed konkretnymi ludźmi. Za- 60R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 441. 61D. Sapa, Między polską wyspą a ukraińskim morzem. Kresy południo-wo-wschodnie w polskiej prozie 1918-1988, Kraków 1998, s. 74. Porównaj podobne refleksje dotyczące ziemian niemieckich w Rosji w okresie po ograniczeniu autonomii guberni bałtyckich: H. W. Whe-lan, op. cit., s. 228,233-237. Używa tu autorka w odniesieniu do domu i rodziny określenia: bulwark (bastion, przedmurze). 62 O powiecie owruckim na początku XX wieku czytamy: „Dwory polskie były ostoją polskości. Tu przechowywały się księgozbiory naszej literatury - często białe kruki, tu były pamiątki z czasów niepodległości, tu była służba polska i tu miejscowa ludność mówiła względnie starała się mówić po polsku." E. i R. J. Moszyńscy, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętnika), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 222. 136 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach razem można mówić o otwartości kresowego domu dla wszystkich tych, którzy nie byli zagrożeniem. Stanowiąc środowisko naturalne znanej nam już wspólnoty ziemiańskiej, najszerzej otwierał ramiona na jej członków. Każdy, kto akceptował jego reguły mógł się tu spotkać z pozytywnym przyjęciem, oczywiście w formie, jaka wynikała z jego pozycji społecznej. Trudno dostrzec w ziemiańskiej codzienności dominację przejawów zamknięcia i oblężenia. Elementy otwartości mogły zresztą istnieć dlatego właśnie, że siła tej twierdzy - jak wierzono - była tak wielka, iż nikt nie poważy się jej dobywać. Także w znaczeniu dosłownym dwór nie był miejscem zamkniętym - wobec braku zagrożenia fizycznego (poza okresem rewolucyjnym) był słabo strzeżony, jego brama zapraszała raczej niż odstraszała. 137 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 B) Religia ¦ ¦ ' ...wiara i tradycje nie powinny ostygać w chłodzie którym wieje dzisiejsze społeczeństwo1 Do najbardziej intymnych a zarazem najsilniej przeżywanych sfer życia jednostki należy religia. Jest ona jednocześnie niezwykle ważnym elementem życia społecznego. W przypadku ziemian Kresów dostrzec można, jak wielkie miała znaczenie dla konstruowania ich tożsamości i dla ocen, jakie formułowali względem innych. Kontakt z wiarą i jej praktykowanie było czymś naturalnym, od pokoleń stanowiło podstawowe doświadczenie codzienności. Jej ranga wywodziła się zarówno z faktu', że była czymś niezwykle swojskim, a treści religijne wnikały w wiele zachowań kulturowych, jak i z tego, że trzeba było o nią walczyć. Polityka rządu spychała ją w prywatność, ale poprzez swą represyjność czyniła zarazem dobrem tym więcej pożądanym i tym konsekwentniej chronionym przez wspólnotę. Stąd też z byciem ziemianinem na Kresach w opisywanej epoce wiązało się silnie zaangażowanie emocjonalne w „polską wiarę" - katolicyzm, choć trafiali się przecież w środowisku także protestanci. Nie sposób z dzisiejszej perspektywy ocenić siły wiary poszczególnych członków dziewiętnastowiecznej, kresowej społeczności ziemiańskiej, odpowiedzieć na pytania: jak głęboko ją przeżywali, jaką rolę spełniała w rozwoju duchowym jednostek? Tak osobiste wyznania sporadycznie jedynie znajdowały miejsce w zachowanych źródłach, nie pasowały zwłaszcza do tematyki pamiętników i zadań, jakie stawiali przed nimi ich autorzy. Bardziej wylewne w wyznaniach bywały kobiety. To spod ich także pióra wyszły publikacje, za którymi stały głębsze przemyślenia na ten temat (przywoływane już dziełka Jadwigi Rzewuskiej i Jadwigi Kieniewiczo- 1 List E. M. Rómera do rodziców: E. i Z. z BMłozorów, 15 stycznia 1875, BN, rkps 8730,1.1, k. 132. 138 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach we])2. O kresowych damach, zwłaszcza tych hołdujących tradycyjnym wartościom, można powiedzieć, że postawą najczęściej przez nie prezentowaną było traktowanie religii i Boga w pierwszym rzędzie jako oparcia. Wiara oznaczała dla nich coś trwałego w kruchym świecie słabego człowieka. Przekonanie o nieuchronności boskich wyroków owocowało fatalizmem, a zarazem poczuciem bezpieczeństwa. Bóg jawił się jako pocieszenie i ucieczka. Dość powszechne w całym środowisku było chyba przekonanie o trwałej obecności boskiej w ludzkim życiu a także odwoływanie się do religijnej wizji świata. Bez wątpienia częstym było szukanie w religii drogi rozwiązywania życiowych dylematów. Posiadała ona bowiem wartość drogowskazu moralnego; nakazy chrześcijańskiej etyki służyły za wzór postępowania. Edward Jan Rómer w liście do syna Izydora, który zamierzał się żenić, zalecał mu, aby postarał się ukazać narzeczonej, że ...z Ciebie mąż najlepszy, w przyszłości ojciec wzorowy, a nadewszystko człowiek w każdym zdarzeniu stały, w przygodzie przytomny, ludziom usłużny, społeczności użyteczny będzie. A jeszcze nad to wszystko, że znasz drogi Boże, że z nich nie zboczysz, zgorszenia z siebie nie dasz nikomu i że chętnie do winnicy Pańskiej na parobka się zaciągniesz i gorliwie pracować będziesz. Niech Twoje każde słowo, każdy ruch, każda myśl, każde poczucie, ku temu religijnemu celowi wszelkiej społeczności się zwróci. Niech Tobie światło niebieskie zabłyśnie i z oczu nie znika, ażebyś wiedział, że fundament zakładanego domu tylko w tem świetle może być dobry3. Sankcja religii była zatem głównym źródłem moralności, także wychowanie dzieci ujęte było w jej ramy. Jednocześnie, jak się wydaje, w pobożności tej kontakt z Kościołem domi- 2L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888; J. K. Q. Kieniewiczowa], Myśli rymowane, Kraków 1900. 3 Odpis listu E. Rómera do syna Izydora w: E. Rómer, Dzienniki z lat 1855-1872, BN, rkps 8724, t. XI: 1866, k. 23. 139 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nował nad kontaktem z Bogiem. Uwagi powyższe należy traktować jednak jako ostrożne hipotezy. Pewna „wstydliwość" autorów źródeł w zakresie tak osobistej tematyki utrudnia stawianie jednoznacznych tez i pozostawia wciąż pole dla szczegółowych badań dla specjalistów w zakresie dziejów duchowości. Zauważyć można, że religia nie bywała z reguły na Kresach przedmiotem głębszej refleksji intelektualnej czy teologicznego dyskursu. Józef Dunin-Karwicki, przedstawiając wyidealizowany wizerunek „prawdziwie wielkiego pana" z pierwszej jeszcze połowy XIX wieku, pisał o nim m.in.: Pobożnym i wierzącym był prawdziwie w gruncie duszy, pobożnością swych ojców, nie dopuszczającą żadnego w wierze rozumowania4. Mimo iż w produkcji wydawniczej na Litwie dominowały dzieła o treści religijnej5, w większości bibliotek dworskich nie zajmowały one naczelnego miejsca. Nawet, jeśli trafiały na półki, nie ma wielu świadectw ich głębszej lektury czy dyskusji jakie mogłyby wywołać. W systematycznym użyciu znajdowała się jedynie literatura religijno-wychowawcza skierowana do młodzieży. Oczywiście istniały także osoby bardziej zainteresowane poszerzaniem wiedzy związanej z ich wiarą: Matka nasza była bibliotekarką Sodalicji, sprowadzała i czytała wszystkie najnowsze pozycje tak krajowe jak i zagraniczne i rozprowadzała książki religijne po dworach. [...] W zimie wyjeżdżaliśmy zwykle na parę dni do Kijowa - i był to okres pogłębienia religijnego, konferencji, rekolekcji. W naszem mieszkaniu co poniedziałek odbywało się tajne zebranie pogłębiania wiedzy religijnej pod przewodnictwem księży...6. Mamy tu jednak do czynienia z inicjatywą wyjątkową, a 4J. Dunin-Karwicki, Ze starego autoramentu. Typy i obrazki wołyńskie, Serya I, Warszawa 1898, s. 83. 5 A. Romanowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003, s. 126-128. 6J. Dyakowska, Wspomnienia, Ossol., rkps 15375, k. 21. 140 J/7. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach nie z regułą. Opisywana powyżej Sodalicja, założona (nielegalnie) w 1911 roku przez grupę ziemianek z Kijowszczyzny była jedyną na Kresach7. Znamienne też, że studia teologiczne i powołania kapłańskie były wśród ziemian niezwykle rzadkie8. Natomiast wysokim prestiżem cieszyły się ośrodki edukacyjno-wychowawcze na poziomie szkolnictwa średniego - przede wszystkim dla dziewcząt (ale także jezuicki w galicyjskim Chyrowie dla chłopców). O tym, że religia zajmowała w życiu kresowym bardzo wiele miejsca, stanowił fakt, że była ona czymś oczywistym, naturalną składową egzystencji. Jej nakazy i rytuały były wpajane od dzieciństwa. Stanowiła owoc poszanowania tradycji, odwiecznych wzorców kulturowych. Zarazem stała u podstaw wielu zachowań, a w związku z tym była też i warunkiem trwania tej tradycji. Edward Mateusz Rómer pisał do swych rodziców o modlitwach, jakie zanosił w noc sylwestrową 1874 roku: ... wziąłem Koronkę którąś mi przysłał Ojcze mój Drogi [...]. Modliłem się wierząc w skuteczność tej prośby bo te modlitwy były tak często i w najrozmaitszych przygodach przez tyle lat na ustach Dziada Michała, potem Twoich Mój Najdroższy Ojcze... i zawsze zbawiennym skutkiem przychodziły osładzać Wasze dusze i tych za których prosiliście; tak... wiara i tradycje nie powinny ostygać w chłodzie którym wieje dzisiejsze społeczeństwo9. Dla wielu ziemian motywację do aktywności religijnej stanowiły nie tyle potrzeby ducha czy refleksja nad naturą świata i miejsca w nim transcendencji, ile przywiązanie do zastanego modelu kulturowego. Zdaniem Janiny Żółtowskiej: Stosunek do religii był emocjonalny. Trzymano się jej raczej z tradycji i obyczaju, niżeli znano jej nakazy10. 7 Ibidem, k. 18-20. 8 T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II połowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 116; M. Tokarzewski, Straż przednia (ze wspomnień i notatek), Warszawa [1926], s. 18-19, 57, 63. 9List E. M. Rómera..., op. cit., k. 132. 10 J. z Puttkamerów Żóltowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 87. .,.,.,,. ¦¦¦..¦ 141 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Nie była to z reguły religijność intelektualna, lecz raczej nawykowa, poza tym w pierwszym rzędzie zewnętrzna (obrzędowa i obyczajowa). W opisach indywidualnego obcowania ziemian Kresów z religią więcej jest świadectw dotyczących obrzędowości niż przywołujących przeżycia duchowe związane z wiarą. Zachowanie zewnętrznych stron pobożności było przedmiotem dużej troski. Symbole religijne miały w domu swe stałe miejsce. Msza była obowiązującym elementem tygodniowego rozkładu zajęć, o ile kościół znajdował się w osiągalnej odległości (stanowiła jak wiemy czasami także rodzaj rozrywki). Julia Dyakowska wspominała: Praktyk religijnych było niewiele, może za mało nawet. Kościół w Pawłoczy [...] był odległy o 40 wiorst; drogi wiosną, jesienią i zimą niemożliwe do przebycia, tak że jedynie w okresie letnim jeździliśmy na mszę do kościoła. W pozostałe niedziele zbieraliśmy się w domu na wspólną modlitwę, a w maju na nabożeństwo majowe11. Modlitwa poprzedzała posiłek; pacierz poranny i wieczorny stanowiły ważny moment życia zwłaszcza dla kobiet i dzieci - współtworzyły więź między nimi. Rzadziej wspólne modły obejmowały całą rodzinę; w przypadku mężczyzn były momentem bardziej intymnym. Właśnie kobiety pisały też najwięcej o praktykach religijnych, rzadko wychodząc jednak poza komunały. Wszystkie uroczyściej obchodzone święta miały charakter religijny, one też tworzyły często najpiękniejsze wspomnienia dzieciństwa. Obyczaje z nimi związane były pieczołowicie podtrzymywane i stanowiły powód do dumy, jako świadectwo bogactwa kulturowego wspólnoty i element piękna kresowego życia. W domu Wacława Lednickiego, mieszkającego w Moskwie, tradycyjny sposób świętowania i kontakt z katolickim kościołem były kluczowymi elementami związku z polskością12 . Także reguła obchodzenie imienin raczej, niż uro- 11 J. Dyakowska, op. cit., k. 21. Por.: A. Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe, Warszawa 2001, s. 19-20. 12 W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 40-43. 142 dzin odpowiadała tradycji chrześcijańskiej. O stałej obecności religii decydowała również ranga miejscowego kościoła (kaplicy) i cmentarza przy nim położonego w historii rodzinnej. Stanowiły one miejsce nieomal wszystkich ważnych wydarzeń - chrztów, ślubów i pogrzebów. Stąd obdarzane były wielkim sentymentem. Zasiedziałość ziemian owocowała więc i w ten sposób. Józef Dunin-Karwicki o kościele mizockim pisał: ... jest dla mnie najdroższym rodzinnym klejnotem. Tu bowiem otrzymałem błogosławieństwo kapłańskie na całe długie życie, tu w grobach familijnych złożyłem obok rodziców co miałem najdroższego w życiu...13. Jak w całym polskim katolicyzmie dużą rolę odgrywał na Kresach kult maryjny - Ostra Brama (dla całych Kresów, nie tylko dla Litwy) i Częstochowa oraz różne regionalne cudowne obrazy (jak na przykład berdyczowski). Jako ilustracja tej ufności wobec wizerunków Maryi niech posłuży przykład Edwarda Pruszyńskiego z Wołynia, który pierwszym darem dla nienarodzonego jeszcze syna (Ksawerego - późniejszego pisarza) uczynił obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej14. Dewocja była „obowiązkiem" starszych pań, w przypadku młodszych kobiet stanowiła raczej dziwactwo czy ekstrawagancję. O swej szwagierce Adeli z Jodków Kieniewiczo-wej (Leli) pisał Antoni Kieniewicz: W momentach rozterek duchowych i konieczności umartwienia siebie pani domu, włożywszy włosiennicę i habit zakonny, spędzała noc w [...] trumnie, przy której paliły się świece woskowe. [...] Każden piątek w tygodniu był dniem umartwień. Lela własnoręcznie gotowała obiad dla biednych [...]. Na znak umartwienia Lela nie wkładała do uszu swych 13 J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. IV, Warszawa 1904, s. 135. Do wyjątków zaliczyć można świadectwo dotyczące stanu kaplicy w Antoninach Potockich na początku XX wieku: „Znalazłem ją w najokropniejszym zaniedbaniu. Stajnie bez porównania lepiej były utrzymane i widać było, że o nie więcej dbano niż o przybytek Boży - kaplicę." M. Tokarzewski, op. cit., s. 41. 14 A. Pruszyńska, Między Bohem a Sluczą, Wrocław 1991, s. 10. Por.: W. Lednicki, op. cit., s. 23 i 293-294; L. P. Leliwa ]]¦ z Jaczewskich Rzewuska], op. cit., s. V. 143 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ogromnych pięknych butonów (dormeuse). Zdarzały się wypadki, że niektórym biednym myła nogi. Wymieniłem tu niektóre śmiesznostki [podkreślenie moje - M. U.] Leli15. Przytoczony przykład miał charakter skrajny i nie znajdował licznych naśladowczyń. Damom w jesieni życia (rozpoczynającej się w owej epoce około pięćdziesiątki) przystawało decydować się na dodatkowe posty, czarne suknie, spędzać czas z imieniem Bożym na ustach i myślą o śmierci w duszy. Wedle ziemiańskiego ideału „staropolskie matrony", obok troski o dzieci i domowe szczęście, winny wypełniać swe życie głównie praktykami religijnymi. Model ten miał raczej charakter postulatywny, niż opisywał rzeczywistość większości dworów. Gorliwość w wierze zdobywała uznanie środowiska, wystarczało jednak ograniczenie się do podstawowych przejawów pobożności, by nie obawiać się nagany. Tak jak dewocja była cechą niektórych, tak zdarzała się również wiara w gusła, czary, mieszanie katolicyzmu z „religią przyrody", co było najczęściej następstwem małej wiedzy religijnej. W jednostkowych wypadkach zjawiska takie wynikały z uszanowania religijności ludowej, w której magia zajmowała naczelne miejsce16. Religia, co jest zjawiskiem naturalnym w każdym społeczeństwie (a tym wyraźniej się zaznaczającym, im bardziej jest ono tradycjonalistyczne), nie stanowiła dla ziemian Kresów sprawy czysto prywatnej. Katolicyzm (i Kościół katolicki) był jednym z celów ataków rządu rosyjskiego, jako czynnik sprzyjający jego zdaniem polskiej buntowniczości. W raporcie z 1885 roku generał-gubernator wileński Iwan Ko-chanow wzywał rząd do wyeliminowania z nabożeństwa języka polskiego, jako symbolu wrogiej narodowości17. W sy- I 15 A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 337-339. 16Zob. np.: J. M. Osmołowski, Wspomnienia z przeszłości. Lata dziecinne i młodzieńce, BN, rkps akc. 7042, passim, zwłaszcza k. 62-63; A. Pruszyńska, op. cit., passim, zwłaszcza s. 52-53. 17T. R. Weeks, Nation and State in Late Imperiał Russia. Nationalismus and Russification on the Western Frontier, 1863-1914, De Kalb, Illinois 1996, s. 56. : . ... , ¦- • , III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach tuacji, gdy rząd nie dawał religii swobody rozwoju, walka o przydrożną kapliczkę, zamknięty kościół, opór wobec wtrącania się popa w pogrzeby, wsparcie księdza, który odmawiał używania języka państwowego w trakcie mszy stanowiły doświadczenie oporu, sytuacji, w którą trzeba było się silniej zaangażować. Wobec bojkotu duchownych wprowadzających do kościoła język rosyjski, wiele zabiegów kosztowało często znalezienie posługi kapłańskiej i dotarcie do podstawowych sakramentów18. Gdy represje w tej sferze (szczególnie silne na Litwie) uległy złagodzeniu po 189719, a zwłaszcza 1905 roku, wspólnota ziemiańska nie omieszkała uzewnętrznić siły swych uczuć religijnych. Uciskano przedewszystkiem kościół, to też ludność rzuciła się najpierw do wskrzeszenia zewnętrznego okazicielstwa religijnego, napawając się z rozkoszą obrzędowością, prześladowaną przez czterdzieści lat. Stąd te niezliczone pielgrzymki do miejsc świętych, procesje okolicznościowe, stawianie krzyżów i figur świętych przydrożnych, wznoszenie nowych świątyń i domaganie się zwrotu zabranych na cerkwie20. Działania te miały za sobą siłę przekonań i uczuć religijnych, a zarazem je umacniały. Przy tym ziemianie odczuwali dotkliwie przede wszystkim ograniczenia w swobodzie religijnej „na własnym podwórku" - ingerencje władzy w życie parafii, a nawet zamykanie prywatnych dworskich kaplic (czasem miejsc spoczynku przodków). Mniej cierpieli z powodu niemożności wprowadzania religii w życie społeczne - tęsknili raczej za swobodą codziennych praktyk, niż za procesja- 18M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s. 147-151; M. z Bułhaków Janiszewska, Szczęśliwe lata 1886-1908, BN, rkps akc. 15239, k. 103; Z. Domański, Pamiętniki, BN, rkps akc. 9216, k. 16. 19 W roku tym m. in. odwołano zakaz budowy świątyń katolickich oraz zniesiono przymus uczęszczania uczniów-katolików do cerkwi w dni świąt państwowych. 20 „Kraj" 1907, nr 23 z 13 (26) lipca, s. 13. „Kurier Litewski" podawał, że już w latach 1897-1904 w guberni wileńskiej przebudowano lub wzniesiono kościoły w 22 parafiach. „Kurier Litewski" 1906, nr 73 z 31 marca (13 kwietnia), s. 1. 144 145 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 mi czy udziałem księży w wydarzeniach publicznych (co zresztą związane byłoby głównie z życiem miast). Niewątpliwe znaczenie dla stosunku ziemian do spraw religii miał przy tym fakt, że posiadali oni świadomość wspólnoty losów Kościoła i ziemiaństwa, na równi prześladowanych. Ksiądz był kimś bliskim i swojskim, częścią polskiego krajobrazu Kresów, członkiem towarzyskiego kręgu, obdarzanym z reguły szacunkiem i poważaniem. Oczywiście zdarzały się i postawy niechętne wobec kapłanów. Stanisław Stem-powski pisał o swoim ojcu: A że nie znosił udawania i był szczery, nie wykazywał nabożeństwa i księży miał za kaleków, chyba że który polował i lubił wypić21. Istotne znaczenie miał jednak fakt, że duchowni, wypełniający sumiennie swoją posługę, byli niejednokrotnie prześladowani, stawali się współuczestnikami walki o wolność sumień. Niezwykle aktywny w swej pracy duszpasterskiej na Litwie na przełomie wieków i płacący za to osadzeniem w guberniach wewnętrznych ks. Józef Borodzic pisał: ... każdy kapłan musi być niezłomnym rycerzem i wodzem, musi stać w pierwszym szeregu straży czujnej, broniącej praw Kościoła i Ojczyzny przed drapieżnym najezdcą [sic]. Być kapłanem tej ziemi - to zaprawdę szczytne powołanie22. Gorzej, gdy doświadczenie tej walki było następujące: Na cały powiat mozyrski był tylko jeden ksiądz w Mozyrzu i to tak wystraszony, że trudno było po nim oczekiwać prawdziwej pomocy. Kaplicę dereszewicką, dokoła której znajdowały się groby rodzinne, opieczętowano23. 21S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 25. Por.: M. Tokarzewski, op. cit., s. 91-92. 22 J. Borodzic, Pod wozem i na wozie. Pamiętniki ks.J...B..., czyli kilka lat pracy duszpasterskiej na Litwie, Białej Rusi i w głębi Rosyi, Kraków 1911, s. 8-9. Podobne były losy księdza Mariana Tokarzewskiego: „W ciągu 23 lat kapłaństwa kilkanaście razy przez rząd byłem usuwany z para-fji; oddany pod sąd, skazany na więzienie, kilkakrotnie pozbawiany prawa pracy w ukochanej djecezji na Podolu, i wreszcie, zmuszono mnie wyjechać do Rosji." M. Tokarzewski, op. cit., s. 22. 23H. Kieniewicz, Polska nad Prypecią, „Arcana" 2001, nr 2, s. 154. 146 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Kontakt z księdzem bywał przedmiotem tęsknoty, gdy, co zdarzało się często, parafia pozostawała nie obsadzona. Kiedy zaś nabożeństwo odbywało się bez przeszkód, przestrzeń parafialnego kościoła stawała się jednym z centrów lokalnej wspólnoty ziemiańskiej - przedłużeniem najbardziej udomowionej przestrzeni dworskiej. Kościół jawił się jako ognisko polskości i kultury ziemiańskiej24. Taki związek dostrzegała - i była nim zaniepokojona - także strona rosyjska. Najwyżsi urzędnicy carscy postrzegali Kościół katolicki jako instytucję wspierającą polskie działania zmierzające do ograniczenia postępów kultury rosyjskiej. Kler oskarżali zaś o chęć sfanatyzowania wiernych i objęcia nad nimi przewodnictwa ideologicznego, o prozelityzm i polonizowanie chłopów25. Obrona religii była dla ziemian częścią zadania ochrony odwiecznego i „właściwego" sposobu życia. Siłą katolicyzmu była determinacja ziemian, aby pozostał on istotną częścią ich modelu kulturowego, a w związku z tym także ogromna waga, jaką przywiązywali do przekazywania wiary dzieciom. Opisywana wspólnota traktowała wyznanie katolickie jako element scalający, jedną z cech własnych odróżniających od obcych czy wręcz wrogów - Moskali. Momentem jaskrawym było starcie z religią prawosławną, zwłaszcza wobec faktu, iż była ona ekspansywna (a co więcej fakt ten wynikał z inspiracji państwa i był postrzegany jako jeden z elementów polityki antyziemiańskiej). Na tle religijnym toczyła się więc cicha wojna, głównie z miejscowymi popami. Towarzyszyła jej jawna pogarda wobec „wyznania państwowego". Zygmunt Domań-ski widział to w sposób następujący: Właściwym podziałem za moich czasów [tuż przed I wojną światową - M. U.] była nie narodowość a religia. Katolik automatycznie uważany był i sam się uważał za coś wyższe- 24 W. Lednicki, op. cit., s. 528-529. 25 T. R. Weeks, op. cit.,s. 55-56; W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provinces ofthe Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 26. Zob. też informacje na temat raportu Konstantego Pobiedono-scewa o stanie prawosławia w zachodnich guberniach z 1886 roku: Prawosławie na kresach, „Kraj" 1889, nr 3 z 20 stycznia (1 lutego), s. 4. 147 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 go, a prawosławny za coś niższego, mimo że prawosławie nazywało się religią panującą26. Trzeba dodać, że „oryginalna", swojska wiara prawosławna ludu nie budziła nigdy wrogości, ani chęci nawracania (aczkolwiek brak też było większego nią zainteresowania)27. Teraz jednak, gdy cerkiew intensyfikowała starania o nawracanie katolików, osłabiało to „polską wiarę", odbierało polskości kolejne obszary. Ekspansywność prawosławia w rzeczywistości kresowej odczuwano jako prowokację i obrazę dla najgłębszych uczuć. Zdawano sobie bowiem sprawę, iż oznaczała ona otaczanie ziemian sferą obcości w ich rodzimej ziemi. Stałą drzazgą w sercu mieszkańców Chotowa była cerkiew w obrębie ogrodu i przyjazdy popa na nabożeństwa, odprawiane w pustej prawie kaplicy. Skoro tylko rozlegał się głos dzwonu, który dawniej ściągał domowników i okoliczną ludność na mszę, wszyscy w Chotowie kryli się po swoich domach: dziedziniec, folwark, ogród pustoszały, dwór zdawał się wymarły do wyjazdu popa28. W konsekwencji Polak w powszechnym odczuciu nie mógł być prawosławnym. Nie budziła natomiast negatywnych emocji przynależność do wyznań protestanckich. Dowodzi to zresztą, że w wymiarze publicznym związek z religią był do pewnego stopnia związkiem przeciw czemuś raczej, niż za czymś. Przyjęcie prawosławia było jednym z tych nielicznych zachowań, które wspólnota kwalifikowała jednoznacz- 26Z. Domański, op. cit., k. 12-13. 27 Z. Opacki, Płaszczyzny relacji polsko-rosyjskich na Kresach Wschodnich doby zaborów. Zarys problematyki, [w:] Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, cz. I, Gdańsk 2000, s. 13. 28 Z. Niezabytowska, Dzieje kresowej rodziny, „Wiadomości", Londyn 1958, nr 21 z 25 maja, s. 2. Gdy Aleksander Lednicki był w gimnazjum zmuszany do udziału w modlitwach w soborze i całowania prawosławnego krzyża, jego dziadkowie, „...pochorowali się, zaś babka nie widząc innego wyjścia, pełna przerażenia i grozy z powodu takiego pogwałcenia religii, nałożyła na siebie ciężką pokutę i przez cale życie, oprócz środy i piątku, pościła także i w sobotę." W. Lednicki, op. cit., s. 261-262. 148 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach nie jako zdradę - pobudki były tu najczęściej pragmatyczne i wiązały się z chęcią ułatwienia sobie kariery w głębi Rosji. Decyzja taka oznaczała wejście w nową sferę losów życiowych, z której nie było już powrotu. Reformy 1905 roku przyniosły tolerancję wyznaniową i spadek presji państwowej w tej sferze. Codzienne praktyki religijne mogły rozwijać się bez przeszkód. Katolicyzm pozostał niezwykle istotnym elementem życia społeczności ziemiańskiej. Fakt, iż nie trzeba już było tak zaciekle o jego swobodę walczyć, nie osłabił związku emocjonalnego z nim. Nie zagroziły istotnie jego pozycji także coraz powszechniej docierające na Kresy w początku XX wieku idee nowoczesnego społeczeństwa zachodniego, którego jedną z cech była zmniejszająca się rola wiary w życiu codziennym. Wkrótce potrzebę oparcia się na wierze miało na nowo umocnić pojawienie się wielkiego antychrysta w postaci bolszewików. Jak widać z powyższych rozważań polskość i wiara ojców funkcjonowały na Kresach w bliskim związku. Religia wspierała polskość w jej kresowym wydaniu. Wobec likwidacji katolickich kościołów i klasztorów przez państwo, wobec jednoznacznych, negatywnych ocen prawosławia formułowanych przez ziemian rodziło się źródło dla wsparcia mentalności przedmurza, pojawiało się miejsce dla ukształtowania modelu Polaka-katolika. Bohdan Cywiński stwierdza, że ...w lokalnym polskim społeczeństwie kresowym [...] ideał Polaka-katolika miał relatywnie największy sens i był chyba stosunkowo najmniej anachroniczny29. Uwaga ta wydaje się trafna, ale trzeba poczynić zastrzeżenie, że sprawy przedstawiały się w sposób bardziej złożony. Istotnie żywo odczuwana była przez ziemian sytuacja jednoczesnego ataku na ich kulturę (język i religię) i pozycję społeczną i ekonomiczną (ziemię). Kultura ziemiańska była bez wątpienia silnie związana z wiarą i obyczajowością religijną, tożsamość tej grupy zbudowana była między innymi na opozycji wobec cywilizacji Wschodu. Niekoniecznie jednak owocowało to skonkretyzowaną ideą kontynuowania 29 B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Paris 1985, s. 210. 149 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 walki kresowych rycerzy na przedmurzu katolicyzmu. Nie wszyscy ziemianie formułowali takie hasła i nie zdominowały one myślenia ziemiańskiej większości w opisywanej epoce. I nie chodziło tu nawet o to, iżby nie współgrały one z przekonaniami mieszkańców dworów, ale raczej o to, że życie kresowe zbyt mało miało w sobie elementu fanatycznego, aby wytworzyć skodyfikowaną ideologię, która byłaby z ostentacją wyznawana i propagowana. Deklaracje przekonań tego typu nawet w pamiętnikach nie są nagminne, a te, które się tam znajdują, stanowią raczej owoc późniejszych przemyśleń niż dokument opisywanego czasu. Specjalizował się w nich, wydający jeszcze „w epoce", Józef Dunin-Karwicki30. Pisał także Zygmunt Domański, że: W czasach popowstaniowych jedyną twierdzą polskości poza rodziną był Kościół, toteż stanowił nie tylko świętość religijną, ale i narodową31 - czynił to jednak z perspektywy lat. Mit przedmurza, ideał Polaka-katolika, jakim go dziś znamy, nie były czymś na Kresach zastanym, nie były wrośnięte silnie w kresowość XIX-wieczną. Formowały się wówczas i nabrały mocy dopiero w tradycji i sentymencie kresowym, pod wpływem nowej sytuacji politycznej diaspory ziemiańskiej po rewolucji, a silniej jeszcze po II wojnie światowej. Stworzyły wówczas nowy, aktualny dziś i szeroko znany mit. W epoce zaborów mit ten istniał, był jednak znacznie słabszy, niż mogłoby się wydawać, zaskakująco być może słaby, jak na obszar, gdzie jego narodzinom sprzyjała szlachecka tradycja obrony polskiej, katolickiej twierdzy. Trzeba jednocześnie zauważyć, że wśród ziemian Kresów niewystępowanie przeciw wierze było rodzajem obowiązku wobec wspólnoty. Z gorliwości religijnej nie czyniono warunku akceptacji człowieka w środowisku, aczkolwiek pobożność była cnotą cenioną. Postawy antykościelne były 30[J. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897, s. 191-192; X. [Idem], Przejażdżki po Wołyniu. Obrazki z przeszłości i teraźniejszości, Lwów 1893, s. 17. 31 Z. Domański, op. cii., k. 16. 150 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach postrzegane raczej jako pewna ekscentryczność, antyreligijne i ateistyczne spotykały się z jawną wrogością najczęściej wtedy, gdy były zbyt głośno wyrażane32. Tolerancja była duża i rosła z upływem dekad - w zakresie prywatnych przekonań. Stanu sumień raczej nie prześwietlano, byle ich ekspresja nie raniła uczuć religijnej większości. Prawdziwym przestępstwem przeciw kodeksowi kresowej wspólnoty było dopiero przejście na prawosławie. Zdaniem Janiny Żółtowskiej, na początku XX wieku: Zeloci katoliccy mieli za złe ówczesnemu społeczeństwu jego ospałość. Prądy liberalne a więc świeckie, bardzo wtedy przeniknęły umysły, ale wierność dla obyczaju i wrodzona poczciwość robiły swoje33. Mocna pozycja katolicyzmu w obrębie tradycji i tożsamości ziemiańskiej oraz jego wymowa polityczna powodowały, że nawet dość liczni antyklerykałowie i mniej liczni wolnomyśliciele i ateiści byli bardzo ostrożni w głośnym atakowaniu religii34. Raczej skłaniali się do uznawania jej praktycznych zalet w istniejącej sytuacji, choćby nie znajdowali w jej ramach miejsca dla siebie. Ulegali też presji środowiska. Tadeusz Garczyński wspominał: 32 Adolf Dygasiński w czasie swego pobytu na Kresach w końcu XIX wieku dzielił się z córką następującym doświadczeniem: „Ja tu mam wielką uciechę, ponieważ od różnych hrabiów i niehrabiów, a głównie hrabiów, przychodzą na mnie denuncjacje ciągłe o ateizm, i to w najwyższym stopniu. Jedna hrabianka, stara panna, ale - trzeba przyznać - osoba wielce moralna, zadała sobie trud podkreślania moich zdań niemoralnych w jakiejś ramocie i wydelegowała jedno małżeństwo (hrabiego i hrabinę) do mojej chlebodawczyni z ostrzeżeniem, aby mię rychło wyrzucono za drzwi albo i za okno, zanim zepsuję na nic swego ucznia." List A. Dygasińskiego do córki Z. Dygasińskiej, Massalany, 31 maja 1899, [w:] A. Dygasiński, Listy, Wrocław 1972, s. 498. 33J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 46. Dalej dodaje jeszcze, aczkolwiek z dużą przesadą: „Starsze pokolenie sarkało na jezuitów, dlatego że zgubili Polskę, a wszyscy zgodnie prześmie-wali się z dewotek [...]. Istniało powszechne przekonanie, że Stolica Apostolska politykuje z rządem rosyjskim i nie broni narodowych potrzeb polskich." Ibidem, s. 87. 34 Por.: W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 61-62. 151 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Jenicz z Kawonówki cieszył się szczególną sławą w okolicy... obił księdza, który mu się czymś naraził. W rezultacie trzymano się od niego z daleka. Nie dlatego, aby ziemiań-stwo było szczególnie nabożne, ale uważano, że z punktu widzenia polskości był to czyn wysoce niewłaściwy35. Głęboką religijność można odnaleźć także w nowoczesnej, półinteligenckiej rodzinie Wacława Lednickiego - tu zresztą znów decydowała szczególna sytuacja, gdy w obronie wiary ryzykowano szczególnie wiele36. Religia katolicka stanowiła jeden z czynników spajających wspólnotę ziemian. Z ich punktu widzenia, praktyczne jej funkcje realizowały się w istocie w obrębie kultury ziemiańskiej o wyraźnie polskim charakterze. Natomiast z nie tak wielkim naciskiem mieszkańcy dworów zwracali uwagę na jej zdolność utrzymywania ładu i moralności wśród warstw niższych (chłopów). Wprawdzie zdaniem Szymona Rudnic-kiego ziemiaństwo polskie jeszcze w pierwszej połowie XX wieku uważało, że jest matecznikiem myśli chrześcijańskiej i konserwatywnej: bez moralnego ziemiaństwa nie będzie moralnego społeczeństwa, ponieważ nadal ziemiaństwo jest przykładem dla ludu37. Ten wątek rezydencji ziemiańskich jako ośrodków promieniowania cywilizacji na chłopską wieś był w opisywanej epoce bardzo popularny w myśleniu ziemiańskim. Treści i sposoby tego oddziaływania wyobrażano sobie jednak dość 35T. Garczyński, Wspomnienia, BN, rkps 10562, t. II, k. 32. 36 Matka Wacława, zgodnie z prawem rosyjskim, jako córka prawosławnego (Włodzimierza Kriwonosowa - także prawosławnego jedynie po ojcu, czującego się Polakiem i uczestnika powstania styczniowego) sama była prawosławną i wyznanie to „dziedziczył" po niej autor pamiętników. Tymczasem porzuciła ona nazwisko ojca, była praktykującą katolicką, ślub z Aleksandrem Lednic-kirri brała w Narwie na mocy fikcyjnej metryki, chrzest Wacława odbył się w Twerze. Ujawnienie tych faktów grozić mogło zsyłką obojga rodziców i przekazaniem dzieci pod opiekę państwa (Aleksander Lednicki borykał się z szantażystami). W. Lednicki, op. cit., s. 290-299. 37S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskie w XX wieku, Warszawa 1996, s. 26. 152 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach mgliście. Rzadko mówiono dosłownie o użyciu religii jako narzędzia oświecania ludu. Wskazywano natomiast czasami, że katolicyzm chłopów litewskich wyróżnia ich pozytywnie na tle prawosławnej ludności ruskiej. Sformułowania takie były naturalną konsekwencją uprzedzeń wobec wyznania prawosławnego, świadczyły o tym, że różnice religijne zaczynają odgrywać coraz większą rolę w konflikcie społecznym na Kresach, stanowiły wreszcie raczej rozwinięcie stereotypu, niż owoc głębszej refleksji nad funkcjonowaniem religii w życiu ludu. Refleksji takiej w środowisku ziemiańskim bowiem brakowało. Zjawiska wierności tradycji, religijności, patriotyzmu przenikały się i trudno ustalić ich hierarchię. Tworzyły pewną całość, której spoistość była gwarancją utrzymania cenionego przez ziemian modelu życia. Wydaje się, że autonomiczność wiary była silniej podkreślana przez starsze pokolenie. Z czasem religia coraz częściej występowała w świadomości ziemian nie jako element sam w sobie, ale w pełniejszym kontekście kulturowym. Czy można jednak tu mówić o jej uprzedmiotawianiu? Sądzę, że brak podstaw do tak ostrego sformułowania - po prostu w danej sytuacji politycznej religia nie mogła pozostać sprawą czysto prywatną. Temperatura emocji wokół niej wypływała nie tyle z etycznego i mistycznego jej przeżywania, co z jej głębokiego związku z codziennością i wzorcami kulturowymi, będącymi w dodatku w stanie permanentnego zagrożenia a postrzeganymi nieomal jako ideał. Jednak dla olbrzymiej liczby ziemian pozostawała nie rzeczą na pokaz, lecz intymnym, cennym przymiotem ich duszy. 153 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 C) Ziemia ... bronić zębami i pazurami, pomimo nudy, cierpień i niedostatków, swej polskiej ziemi przed tymi, którzy na nią czyhają.1 Imperatyw obrony ziemi stał się pars pro toto losu ziemiańskiego na Kresach oraz postawy etycznej opisywanej grupy -wartością najwyższą, jeśli wierzyć deklaracjom jej członków. Fakt ten stanowił bezpośrednią odpowiedź na splot czynników, które decydowały o trudności utrzymania majątków i na istniejący od grudnia 1865 roku stan prawny, powodujący, że ich utrata była teoretycznie nie do odrobienia. Wydziedziczenie każdego ziemianina oznaczało dlań tragedię osobistą i to nie tylko w wymiarze finansowym. Odejście od ziemi, która stanowiła źródło prestiżu, oznaczało dlań degradację społeczną. Zagrażało też jego związkowi ze wspólnotą i podważało jeden z podstawowych składników jego tożsamości. Wymuszając zmianę stylu życia, mogło oznaczać wydziedziczenie również w sensie kulturowym i, co istotne, odebrać potomstwu szansę na bycie tym, kim „być z urodzenia powinno". Gdy proces taki dotykał coraz liczniejszych przedstawicieli grupy, uzyskiwał znaczenie wykraczające poza los jednostkowy. Oznaczał wyrwę w materialnej bazie kresowo-ści-polskości. Wiemy już z dotychczasowych rozważań, jak ważnym oparciem dla kultury ziemian na Kresach były dwory - nie było dla nich nieomal alternatywy. Bez tej materialnej podstawy nie mogła ona pozostawać żywą. Obrona ziemi stała się zatem naczelnym hasłem przyświecającym ziemianom i nabrała rangi obowiązku wobec rodziny, potomków (a także przodków) oraz wspólnoty i - szerzej - narodu. Tę swoją obronną misję ziemianie bardzo silnie podkreślali, czyniąc z niej jeden z podstawowych elementów opisujących ich kondycję życiową. Utrwalił się wręcz stereotyp, że o swoistości bytu ziemian na Kresach decydowało to, 1 H. Korwin-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. 78. III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach że swoje wysiłki skoncentrować musieli na ochronie polskiej ziemi i majątków (nieprzypadkowy jest tytuł książki Daniela Beauvois - Walka o ziemię). W istocie presja państwa w zakresie własności ziemi, choć w intencjach rządu miała być jednym z naczelnych narzędzi polityki antypolskiej, możliwa była do odparcia. Co więcej przepisy prawa udawało się na różne sposoby obchodzić2. Sytuacja nie była aż tak beznadziejna, jak przedstawiali to ziemianie. Przejaskrawiali obraz swego położenia, skądinąd pod wieloma względami nie komfortowego. Pozwalało im to bardziej kontrastowo widzieć rzeczywistość, umieszczać się w perspektywie walki dobra ze złem, szłuszności i przemocy, nadawać w efekcie swym poczynaniom bardziej heroiczny rys. Trzeba od razu podkreślić, że - wedle deklaracji mieszkańców dworów - ziemia przedstawiała dla nich wartość nie ekonomiczną a emocjonalną3 i na poły sakralną. Jak pisała Maria Dunin-Kozicka: Nie znaliśmy wcale kupczenia ziemią, kochaliśmy ją jeno jak coś niewyobrażalnie cennego i nie dającego się niczym zastąpić4. Była ziemia przede wszystkim dziedzictwem przekazanym przez przodków, niosła pamięć o nich i o wartościach, którym służyli. Stanowiła wehikuł tradycji, podobnie jak dom była łącznikiem pomiędzy pokoleniami. Szacunek wobec poprzednich jej mandatariuszy zobowiązywał do dochowania jej wierności. Ziemiańskie widzenie świata zawierało w sobie mocne przekonanie, że ich los spleciony jest z rolą, z którą związały się dzieje kilku pokoleń. Było w tym poczucie siły przeznaczenia. Panowało też przekonanie, że prawo do ziemi uzyskane zostało poprzez ofiary dziadów - jej zdobyw- 2 Zobacz rozdział IV. 3 Warto tu przywołać znamienne sformułowanie Juliana Talko-Hryncewicza. Wspomnienia swe dedykował on kobiecie „... w dowód wieloletniej a wiernej przyjaźni jak ta ziemia kresowa, z której pochodzimy..." J. Talko-Hryncewicza, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930,1.1, s. 5. 4M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Warszawa 1990, s. 27. 154 155 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ców i obrońców a także poprzez pracę współczesnych5. Jadwiga Rzewuska idealną realizację tak rozumianej miłości do ziemi widziała w sposób następujący: U nas zaś szlachcic na zagrodzie tak daleko równy panu wojewodzie, że gdyby kto za garść jego ziemi milion mu dawał, dumnie wąsa podkręci i wykrzyknie z oburzeniem: Podły zuchwalcze, nie na bankiera mnie matka rodziła - a byłbym gorzej, bo cyganem, żebym sprzedać ważył się groby rodziców, kolebkę mych dzieci, drogą ojcowiznę moją, to miejsce święte dla mnie, gdzie od wieków równy równemu dłoń braterską ściska. Niech łakomi się i gryzie swe miliony ten, komu żydowska krew w żyłach płynie, ja synem ziemiańska rycerskiego narodu; nazywam bogactwem, co prześwietną sławą ojcowie nam zdobyli, a my ciężką pracą i iście męczenników cierpliwością przechowujemy6. Jak z powyższego cytatu widać, w tak zdobytym prawie własności ziemi i pociąganych przez nie obowiązkach ogniskowała się tożsamość ziemian Kresów jako obywateli7. Wartości te definiowały ich kondycję zwłaszcza w sytuacji drugiej połowy XIX wieku, gdy urząd i miecz były niedostępne. Realizowała się tu jednak także zasada o bardziej uniwersalnym charakterze. Wskazuje na to Bohdan Cywiński, pisząc, że w świecie szlachty Europy środkowo-wschodniej ...ziemia miała wyraźny walor pozamaterialny, jej posiadanie stanowiło konieczny element obywatelskiego statusu8. 5 Tak samo widziała to dziewiętnastowieczna powieść historyczna dotycząca Kresów, której przekaz był ziemianom znany. D. Sapa, Między -polską wyspą a ukraińskim morzem. Kresy południowo-wschodnie w polskiej prozie 1918-1988, Kraków 1998, s. 45. 6 L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888, s. 171-172. 7 Tak widział to również Kazimierz Fudakowski: „Kultura Polski jest wybitnie kulturą rzymsko-katolicką i rolniczą, a posiadanie ziemi i praca na niej traktowana była jako jeden z przywilejów służby publicznej i nawet więcej - służba publiczna była uzasadnieniem posiadania ziemi przez szlachtę." K. Fudakowski, Moje wspomnienia, BN, rkps akc, 12231, k. 6. 8B. Cywiński, Ogniem próbowane. Z dziejów najnowszych Kościoła katolickiego w Europie Środkowo-Wschodniej, 1.1: Korzenie tożsamości, Warszawa 1993, s. 34. Także Heide Whelan opisuje niechęć niemieckich 156 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Posiadanie najświętszego warsztatu pracy, jakim w przekonaniu ziemian były ich majętności (uzupełnionego tytułem szlacheckim), pozwalało im na zachowanie przeświadczenia o wyjątkowości ich pozycji w społeczności Kresów, pewności, że nie zatracili mandatu obywatelstwa przysługującego ich przodkom. Tylko na tej zasadzie możliwym było, że ... wielka własność szlachecka miała wówczas poczucie, że dziedziczy po senatorach RP prawo i obowiązek do rządu Wielkim Księstwem Litewskim9. W konsekwencji takiego rozumowania deklarowali się niekiedy ziemianie jako powiernicy ziemi, której istotnym właścicielem była wspólnota, której zatem się służyło, a nie która służyła10. Bez wątpienia nie wszyscy ziemianie czuli się z powołania rolnikami. Dla wielu jednak ich warsztat pracy i służby był rzeczywiście miejscem indywidualnego realizowania się. Spełniali się w orce i siewie; czasem postrzegali ten fakt wręcz jako posłannictwo i wypełnienie życiowej misji. Edward Jan Rómer zapiski swego dziennika za rok 1866 opatrzył mottem: Mam pług, to orzę, mam motykę, to kopię, a gdybym nie miał tego ni tej, tobym, zdaje mi się, palcami w ziemi drapał, aby przecież coś posiać11. Bez względu na osobiste zaangażowanie w prowadzenie gospodarki majątku, owo przekonanie, że związek z ziemią odpowiada ziemianom na pytanie: „kim jesteśmy?", było w nich bardzo silne. Niezwykle interesująco ilustruje to sposób, w jaki jeszcze po latach widział swe życie Mieczysław Jałowiecki. Pisał on: ziemian do czynienia z ziemi obiektu zachowań kapitalistycznych i do zgarniania pieniędzy jako celu jej posiadania. Zauważa, że, choć począwszy od końca XIX wieku zachowań takich nie sposób było uniknąć, wciąż nie znajdowały one miejsca w ziemiańskim ethosie. H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capitalism among the Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 44-45. 9 W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 19. 10 A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 273. 11E. Rómer, Dzienniki z lat 1855-1872, BN, rkps 8724, t. XI: 1866, k. 5. 157 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Dominującym czynnikiem w moim życiu, tak jak i w życiu mego ojca, było przywiązanie do ziemi rodzinnej i do naszego gniazda. Osobiście nie widziałem świata poza Syłgudysz-kami i patrzyłem nań przez pryzmat moich dwóch parafii oraz puszcz, jezior, łąk i zagajników Łabonarszczyzny12. Tymczasem nie był on, jak sugerować mógłby cytat, jednym z kresowych hreczkosiejów. Słowa te wyszły spod pióra człowieka, któremu przysługiwał tytuł książęcy, który część dzieciństwa spędził w Petersburgu, ukończył studia w Rydze i uzyskał doktorat w Halle. Przed 1914 rokiem zdążył jeszcze przepracować nieco czasu w dyplomacji rosyjskiej w Niemczech13 . Na prośbę ojca istotnie zdecydował się na rezygnację z tej drogi kariery, ale niedługo mógł nacieszyć się pracą w rodzinnym majątku (łączoną z zatrudnieniem w banku w Wilnie), gdyż został on utracony po traktacie ryskim. Opisując swą życiową dolę, zaprezentował się jednak tak, jak wynikało to z preferowanego w środowisku ziemiańskim, idealnego wzorca ziemianina-rolnika, którego źródeł szukać można jeszcze u Jana Kochanowskiego. Jako przejaw właściwego stosunku do ziemi podkreślali ziemianie fakt (mniejsza w tym momencie na ile zgodny ze stanem rzeczywistym14) wypełniania podstawowego wobec niej obowiązku, to jest zagospodarowania jej, bez względu na okoliczności. Walerian Meysztowicz wspominał z dumą: Pamiętam sadzenie dębów. To ani dla mnie, ani dla ciebie, może dla twego syna, raczej wnuka - mówił mi ojciec. A potem zatrzymał się i zamyślił. Wiedział, że mogło być jeszcze inaczej. Ale sadził. Tak jak Boryna siał. Można było ruble złożyć do banku w Szwajcarii, a porębę zostawić jak była. Tego się nie robiło15. Owo bezwarunkowe zobowiązanie wobec ziemi owoco- 12 M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 99. 13 yv czasach II Rzeczypospolitej był przedstawicielem rządu polskiego w Wolnym Mieście Gdańsku. 14 W tym miejscu przedstawiam raczej ziemiańskie ideały. Zagadnienie rzeczywistych ich zachowań wobec problemów gospodarowania stanowi jeden z głównych tematów piątego rozdziału pracy. 15 W. Meysztowicz, op. cit., s. 18. 158 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach wało także pragnieniem utrzymania związku z nią, jakie przejawiała zdecydowana większość osób urodzonych w rodzinach ziemiańskich, bez względu na obraną drogę kariery. Dało jednak o sobie znać dobitnie przede wszystkim poprzez zaciętą walkę o utrzymanie się na swoim „posterunku" (przy swoim przeznaczeniu) podczas rewolucji. Wygnani ziemianie, gdy tylko pojawiała się taka możliwość, powracali do zniszczonych dworów i próbowali odtwarzać gospodarkę, nie oglądając się na bliskość frontu i niepewność sytuacji. Zofia Kossak-Szczucka opisywała, jak na jesieni 1917 roku ziemianie obsiewali pola, nie łudząc się co do szans zebrania plonów16. Jej zdaniem przyczyna tego leżała w ...mocnym, chociaż często nieświadomym, poczuciu obowiązku obsiania ziemi niezależnie od tego komu plon przypadnie. Nieobsianie ziemi zdawało się zbrodnią każdemu z tych ludzi, przesiąkniętych tradycją, związanych wiekami z - tym warsztatem. W tym właśnie stosunku do ziemi widziała zresztą autorka wyższość ziemian nad chłopami - ...chłop miał dopiero w sobie chciwość ziemi, gdy ziemianin przesiąkł cały już miłością ku niej17. Czy istotnie było to powszechne zachowanie? Józef Czap-ski, który podobnie opisuje działania swego ojca, wskazuje je właśnie jako wyjątkowe: Mój ojciec się zachowywał nie tak, jak wszyscy na Kresach, mój ojciec się zachowywał inaczej niż tylu ziemian. [...] I kiedy ta groza już szła na nas, wszystko zasiał; podczas żniw, kiedy trzeba było uciekać, wszystko było znów rozkręcone po staremu. Inni sprzedawali Żydom lasy, wycinali, żeby tylko pieniędzy nabrać się najwięcej18. 16 Jest to z jej strony pewna przesada, bo na Ukrainie w całym okresie rewolucyjnym ziemianie walczyli, często z powodzeniem, o zatrzymanie przynajmniej części plonów ze swych pól. 17Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 60. Por.: D. Sapa, op. cit, s. 55. 18 J. Czapski, Wspomnienia, [w:] Wyrwane strony, Montricher 1993, s. 197. 159 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Opisywane powyżej, wysoko ocenianie postępki nie cechowały zapewne wszystkich ziemian, istotne, że odpowiadały propagowanemu przez nich wzorcowi etycznemu. Odbiciem tego ideału, choć formułowanym z mniejszą samoświadomością niż w przypadku Szczuckiej, jest również drugi dokument doby rewolucyjnej - dziennik Elżbiety Do-rożyńskiej. Pisał o jej sylwetce Artur Górski: Ale jest coś droższego niż życie, to mianowicie, co nadaje życiu wartość, cenę. [...] Tą wartością jest miłość do ziemi. Stary polski mocny animusz serca. Można po nim rozpoznać polskość. Ziemia nie jest tylko warsztatem dochodowym, farmą. To jest matka. Wielka, święta macierz, pełna cudów, godna czci19. Sformułowania te przywołują pewien rys obecny czasem, acz na pewno nie przeważający, w stosunku ziemian do ziemi - skłonność do postrzegania jej w kategoriach quasi-religij-nych, jako dawczyni życia, przedmiotu o wymiarze transcendentnym. Łączyło się to z przekonaniem o Bożej sankcji dla szczególnej misji rolnika. Cały ten opisywany sposób myślenia nie był nadzwyczajnym fenomenem Kresów. Miał charakter ogólnopolski a nawet ogólnoeuropejski, tyle że w omawianej epoce był coraz bardziej przebrzmiały. Stanowił jeden z bardziej archaicznych elementów mentalności kresowej, bo Kresy aż po koniec wieku konsekwentnie opierały się zmianom w tym zakresie. W przywoływanych wypowiedziach ziemian z dużą regularnością przewija się motyw obrony polskości poprzez obronę ziemi. Walka o majętność wsparta była motywacją patriotyczną - miała być starciem o warownie narodowości20. 19 A. Górski, Przedmowa, [w:] E. z Zaleskich Dorożyńska, Na ostatniej placówce. Dziennik z życia wsi podolskiej w latach 1917-1921, Warszawa 1925, s. III. 20 Podobne łączenie wymogów obowiązku narodowego i własnego interesu charakteryzowało też ziemian w Królestwie Polskim i wiązane być mogło z postawą organicznikowską, rozkwitającą w Wielkopolsce i na Pomorzu. Ziemian Kresów nie cechował jednak tak silny utylitaryzm, jak Polaków spod zaboru pruskiego. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 81 i 86. 160 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Ziemianie widzieli tu dla siebie misję niezmiernej wagi i aktualności i przekonani byli, że nie wykonują jej jedynie we własnym imieniu, lecz jako uczestnicy zadania obejmującego cały ciąg pokoleń. Była ona ważnym czynnikiem wyznaczającym ich tożsamość jako Polaków, a także nosicieli cywilizacji (majątek ziemski traktowali jako szczególne miejsce kultury na obszarze swoistego pól-barbaricum). Nie sposób już było rozdzielić ideału od prywatnego interesu21. Wobec faktu, że zadanie ocalenia ziemi nie było łatwym, kształtowało ono obronną mentalność ziemian Kresów. Daniel Beauvois ujmuje to w sposób następujący: Rosyjskiej obsesji wydzierania Polakom każdego roku pewnej powierzchni ziemi, obsesji przebijającej z raportów carskich gubernatorów, przeciwstawiano poczucie oblężonej twierdzy, której zresztą zdolności obronne powiększały się, dzięki stale rosnącej koniunkturze22. Wojciech Roszkowski pisze wręcz, że ziemia była traktowana przez interesującą nas grupę jako część polskiego dziedzictwa kulturowego23. Wacław Lednicki w swych pamiętnikach użył określenia: „stosunek sentymentalno-patriotyczny", a powtórzył je za nim w swej rozprawie Roman Jurkowski24. 21R. Wapiński, Polska i małe ojczyzny Polaków. Z dziejów kształtowania się świadomości narodowej w XIX i XX wieku po wybuch II wojny światowej, Wrocław 1994, s. 145. 22 D. Beauvois, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, s. 278. Por.: W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provinces ofthe Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 80. Fragment wiersza Jadwigi Kieniewiczowej zaprezentować może siłę tej egzaltacji: „Kochajmy tę ziemię własną, / Krwią i łzami wciąż zroszoną / A choć smutną, wszakże jasną, / Bohaterstwem uświęconą; / Nad tym skarbem już ostatnim - / Ach, ta ziemia nam tak droga - / Złączmy się w uścisku bratnim, / Nie puszczajmy do niej wroga!" J. K. Q. Kieniewiczowa], Do współbraci. Cykl w 6 strofach [w:] Myśli rymowane, Kraków 1900, s. 30. Por.: L. P. Leliwa |J. z Jaczewskich Rzewuska], op. cit., s. 70-71. 23 W. Roszkowski, Landowners in Poland 1918-1939, New York 1991, s. 24. 24 W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 48. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 86. - .,: :, •; j ¦<,;:•¦>:. ./¦ • ;,- 161 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 W sytuacji, gdy majątek dawał oparcie dużej grupie osób związanych z kulturą polską i stanowił obszar względnie swobodnego jej rozwoju, tego typu rozumowanie ziemian nie było pozbawione podstaw. Utrata ziemi pozostawiała z tego punktu widzenia próżnię w miejscu, które było dotąd azylem. Jak pisał Julian Talko-Hryncewicz: „... z utratą bowiem ziemi ginęła liczna klasa obywateli, dzierżawców i oficjalistów i polskość zanikała"25. To zakotwiczenie polskości w substancji majątkowej ziemiaństwa powodowało, że trudno było rozgraniczyć realizowanie osobistych korzyści materialnych od służby pewnym ideałom. Być może istotnie w efekcie: „Ojcowizna stała się czymś w rodzaju substytutu ojczyzny"26, nie można natomiast moim zdaniem mówić w tym wypadku wyłącznie o sublimacji czysto materialnego interesu27. Intencją była bowiem troska o własną ekosferę z jej cennymi wartościami. Jak wskazuje Stanisław Ossowski każda zbiorowość potrzebuje materialnej „osi krystalizacji" wiążącej ją zarazem wokół pewnych wartości i bardzo często osią tą jest właśnie ziemia28. W optyce ziemian ich działania na roli miały walor etyczny, gdyż pozwalały osłonić inne wartości ich życia. 25J. Talko-Hryncewicz, op. cit., s. 147. Por.: J. z Puttkamerów Żół-towska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 28; W. Meysztowicz, op. cit., s. 17. Daniel Beauvois z kolei stwierdza: „Ostoją i rękojmią tego idealnego życia była posiadana ziemia." D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich"', czyli jak mu położyć kres, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, pod red. W. Wrzesińskiego, t. IX: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, Wrocław 1994, s. 100. Por. też: S. Kieniewicz, Jak być Polakiem pod zaborami, „Znak" 1987, nr 11-12, s. 39-40. 26D. Beawois, Walka o ziemię..., s. 41. Por. też: s. 239. Podobny zarzut stawia ziemianom Stanisław Stempowski, dodając, że postawa taka miała endecką proweniencję. S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 303. 27 Choć w tych kategoriach oceniała to Janina Żółtowska: „Obowiązek poświęcania się dla ziemi, tak zalecany w obyczajowych powieściach, w rzeczywistości był bardzo popłatnym interesem, o ile kogoś nie ogarnęła utracjuszowska gorączka. Najdziwniejszym było to, że nikt korzyści tak oczywistych nie nazwał po imieniu." J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 28. 28 S. Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny, [w:] Dzieła, t. III: Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967, s. 215-216. 162 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Cały opisywany wyżej zespół konotacji, wiążących się z posiadaniem majątków ziemskich, powodował, że w środowisku ziemiańskim istniał bardzo silny nacisk na dochowanie wierności ziemi. Oznaczało to nakaz wyzbycia się jakiejkolwiek myśli o jej sprzedaży (chyba że w zupełnej ostateczności - części dla uratowania całości majątku29). Konsekwentnie podkreślano, że nie można z nią wiązać wartości o charakterze ekonomicznym, że nie służy wyłącznie jako źródło zysków30. Galicyjski hrabia, który chciał uzyskać informację o cenie gruntów na Litwie miał usłyszeć: Nie mogę na to pytanie panu odpowiedzieć, bo u nas ziemia nie ma ceny. Nikt na Litwie oprócz skończonego łajdaka ziemi nie sprzeda, bo jej już nigdy nie odkupi31. Jawne - „cyniczne" postrzeganie ziemi jako przedmiotu rachunku ekonomicznego można dostrzec w literaturze wspomnieniowej tylko u kosmopolity Józefa Lubomirskiego, którego refleksje po utracie wspaniałej posiadłości w Dubnie były następujące: Ale oprócz odszkodowania [...] wycisnąłem z tych posiadłości wszystko do ostatniego grosza. Czy wygrałbym proce- 29 Piotr Podhorski twierdził, że potrzeba utrzymania ziemi w polskich rękach „... wytworzyła absurdy gospodarcze, że jakiś skrawek gruntu o kilku dziesięcinach położony o 2-3 wiorst od folwarku ze stratą trzeba było uprawiać a nie można było w żadnym wypadku sprzedać ze względów patriotycznych i opinii, która w tym wypadku była jednolita i bezwzględna". P. Podhorski, Moje wspomnienia, Ossol., rkps 15657, cz. I, k. 76. 30 Ze względu na odmienność sytuacji prawnej decyzja o opuszczeniu ziemi łatwiej przychodziła ziemianom z Królestwa. Jednak przywiązanie do ziemi jako czegoś więcej niż źródła zysku materialnego było trwałą cechą ziemian w ogóle, nie tylko kresowiaków. S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskie w XX wieku, Warszawa 1996, s. 25 i 33. 31 M. Jałowiecki, Na skraju..., s. 102. Wedle zaś księdza Mariana Tokarzewskiego pomiędzy licznymi wadami ziemiaństwa na Kresach znajdowała się ta jedna zaleta, że : „... kiedy moskale, kupując kawałek ziemi uważali go sobie, jako przedmiot handlu, polak każdy przeciwnie uważał go za skarb i świętość narodową..." M. Toka-rzewski, Straż przednia (ze wspomnień i notatek), Warszawa [1926], s. 73. 163 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach sy, czy przegrał, nie mogłem liczyć przez długie lata na dochód powyżej dwudziestu tysięcy rubli, akurat tyle, ile wynosiły koszty administracji i utrzymanie domowników32. Tego typu perspektywa była w społeczności ziemiańskiej czymś niesłychanym. Ludzie podobni, ci, którzy wyzbywali się ziemi, byli postrzegani przez wspólnotę jako zdrajcy33. Wedle samych zainteresowanych solidarność i jednomyślność ziemian w tej kwestii była tak duża, że odstępcy takowi pojawiali się sporadycznie. Ci nieliczni, którzy sprzedawali ziemię w obce ręce, spotykali się z jednoznacznym i głośnym potępieniem, zwłaszcza, gdy byli posiadaczami znanego nazwiska i wielkiego majątku34. Okazywano im niechęć, jawnie krytykowano brak uczuć patriotycznych; głosy oburzenia pojawiały się nawet w prasie polskiej za kordonem35. W pewnym stopniu dotyczyło to także tych, którzy bankrutowali wskutek własnej nierozwagi. Dla praktykowanego przez ziemian ostracyzmu wobec łamiących tak ważną regułę gorące słowa uznania miał Roman Skirmunt: ... ten który się ziemi lekkomyślnie pozbył, bywa omijany i niechętnie widziany jak ów bajeczny człowiek bez cienia. To dowodzi poczucia odpowiedzialności przed historyą, która nam tę placówkę powierzyła36. Równocześnie wysoko ceniono pomoc sąsiedzką, zmierzającą do podtrzymania upadających majątków. Udzielenie rady, kredytu, wsparcie w zarządzaniu majątkiem to świadectwa iście obywatelskiego sposobu postępowania, który 32J. Lubomirski, Historia pewnej ruiny. Pamiętniki 1839-1870, Warszawa 1975, s. 384-385. 33 Widziano tu często negatywnie się wyróżniającą cechę arystokracji. W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 8-9. 34R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 130. 35J. Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997, s. 137; W. Lednicki, op. cit., s. 50; T. Bobrowski, Pamiętniki mojego życia, 1.1: O sprawach i ludziach mego czasu, Warszawa 1979, s. 284 (w przypisie). "Ro-munt [R. Skirmunt], Nowe hasła w sprawie odrodzenia narodowości litewskiej. Napisał..., Lwów 1904, s. 13. . > • zasługiwał na pochwały. I znów w takich wypadkach wzgląd na rachunek ekonomiczny nie powinien zdaniem ziemian wchodzić w grę. Pisał Edward Woyniłłowicz: Wyzbycie się ziemi lub wyzucie z niej ziemianina, uważało się za grzech antynarodowy, zdarzały się wypadki, że ludzie całkiem nawet niezamożni, woleli tracić pożyczone sumy, niż zmuszać dłużnika do sprzedaży, choćby kilku dziesięcin ojcowizny37. Mieczysław Jałowiecki wspominał, że, dokonując z ramienia banku taksacji dóbr nie rokujących żadnych nadziei na dobre zagospodarowanie, mówił do nieudolnego właściciela: Gdyby pan nie był Polakiem, po prostu wnioskowałbym o nieudzielenie panu pożyczki. Uważam jednak, że moim obowiązkiem, jak i instytucji, którą reprezentuję, jest obrona ziemi będącej w rękach polskich...38. Trudno powiedzieć, czy działo się istotnie tak, jak opisują to powyżsi pamiętnikarze i jak wielka była skala działań pomocowych. Dla przeprowadzanego tutaj wywodu znaczenie ma jednak fakt, iż bez wątpienia pośród norm ziemiańskiego życia tego typu altruizm stał bardzo wysoko. Preferowany przez ziemian niekapitalistyczny sposób postrzegania ziemi nie był zapewne jedynie następstwem nowo powstałej po 1865 roku sytuacji prawnej. Wręcz przeciwnie, był przejawem odwiecznego, „postfeudalnego" związku z nią39 - posiadał wsparcie w tradycji państwa szlacheckiego, gdzie ziemia była bożym darem; wartością ekonomiczną co najwyżej praca chłopów pańszczyźnianych (jak pisał Wacław Podhorski: Do 1861 roku przeciętny ziemianin słabo orientował się w powierzchni posiadanej ziemi, ale za to dobrze wiedział wiele do tej ziemi jest przywiązanych dusz40). 37E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1931, s. 39. 38M. Jałowiecki, Na skraju..., s. 137. 39R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 87. 40 W. Podhorski, op. cit., k. 31. Por.: J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. IV, Warszawa 1904, s. 194-196. 164 165 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Choć uwłaszczenie zmieniało dotychczasowe warunki gospodarowania, potrzeba było czasu, aby rewizji uległ także sposób myślenia. Tymczasem powiązanie, jakie stworzył rząd rosyjski pomiędzy interesem narodowym i materialnym ziemian, sprzyjało utrwaleniu się w środowisku poczucia, iż odziedziczona przez nich rola posiada w sobie walory wykraczające poza porządek tego świata41. Jej sprzedaż byłaby świętokradztwem, zdradą wspólnoty, pozbyciem się własnych korzeni i bezpiecznego azylu dla preferowanego sposobu bycia; co więcej winowajcy groził ostracyzm społeczny. Podobne uwarunkowania występowały zresztą także w zaborze pruskim, tam jednak procesy modernizacyjne zachodziły o wiele szybciej. Rozwój gospodarki wolnorynkowej wymuszał jednak także na Kresach ewolucję pojęć i zezwolenie na nabywanie ziemi przez Polaków, jakie nastąpiło w 1905 roku, ujawniło ten fakt. Choć dawne ideały nie były podważane, ziemia weszła do dość znacznego obrotu handlowego. Co bardziej zaskakujące część jej właścicieli nie pamiętała o dbałości, aby nie przeszła ona w obce ręce. A przecież ówczesne ustępstwo rządu polegało jedynie na tym, iż Polak mógł już sprzedać majątek ziemski drugiemu Polakowi, ale nadal nie mógł nabyć go od Rosjanina. Poziom napięcia emocjonalnego wobec problemu ziemi zdaje się jednak wówczas opadać42. Zarysowany w tym podrozdziale ideał funkcjonował przede wszystkim w sferze werbalnej, być może także w intencjach - rzeczywistość spełniania swego obowiązku wobec ziemi była bardziej skomplikowana, weryfikowały ją między innymi gospodarcze zainteresowania i zdolności ziemian bądź ich brak. Bardzo wyraźnym rysem kultury ziemian był natomiast fakt, że obowiązek wobec ziemi nie schodził im z ust. Stosunek do ziemi był najwyższym probierzem stosunku do uznawanych przez wspólnotę imponderabiliów, ich zwornikiem, bo też i punktem krytycznym ziemiańskiego być albo nie być. Stereotyp ziemianina na placówce-ziemi to motyw częściej nawet przywoływany niż podobne stereotypy zwią- 41 W. Roszkowski, Landowners..., s. 7. 42R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 134-135. 166 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach zane z religią. Silnie przeniknął także do literatury, stając się m.in. centralnym problemem twórczości Marii Rodziewiczów-ny oraz Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej, Puszczy Józefa Weys-senhoffa. Żadna inna z kwestii związanych z opisywanym światem wartości nie owocowała tak daleko idącą jednomyślnością ziemian, jak problem właściwego stosunku do roli. Wolno przy tym powiedzieć, że ziemia ocierała się o sferę sacrum. Jej utrzymanie postrzegali ziemianie jako swój naczelny cel, misję, której wypełnianie określa ich powołanie, nadaje sens działaniom. W ogromnym stopniu definiowała zatem ich los. Ziemia traktowana w ten sposób, a nie jako rzecz, stanowiła źródło dumy. Ludzie, którzy tak postępowali uważali się za wyżej stojących pod względem moralnym. Pracę na ziemi postrzegano jako wyjątkowo szlachetną (jak w poezji staropolskiej) - stanowiła też ona o ziemiańskości ziemian, o obywatelskiej kondycji obywateli, o ich patriotyzmie jako Polaków. 167 I Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 D) Ojczyzna i naród W tem jego zasiedzeniu się na ojczystej ziemi, w tem zżyciu się z rodzinną okolicą, jej ludźmi i przyrodą byl niezmiernie sympatyczny rys jakiejś rodzinnej swojskości...1 Poszczególne ojcowizny, w których toczyło się życie ziemian - konsekwentnie bronione schroniska ich sposobu życia, składały się na ojczyznę, na kraj, który zamieszkiwała ich wspólnota. W sytuacji, gdy dla większości z nich dwór i okolica stanowiły doświadczenie podstawowe, związani byli silnie z tymi przestrzeniami, o których mogli powiedzieć, że są rzeczywiście ich własne, oswojone, posiadają walor zadomowienia. Prywatne przestrzenie poszczególnych majątków sąsiadowały z innymi, których właścicielami byli ludzie bliscy i pod pewnymi względami sobie podobni, poddani zwłaszcza tym samym uwarunkowaniom historycznym. Łączyły ich w sposób naturalny: życie towarzyskie i rozrywki, wspólny los rozumiany jako konieczność podołania tym samym trudnościom codziennego bytowania, wielopokoleniowy czasem związek z danym miejscem na mapie. Emocje i ideały ziemian Kresów ogniskować się mogły przy tym wokół przywiązania do pewnych wspólnotowych wartości (religii, tradycji, modelu kultury), zarazem owocowały etycznym nakazem (imperatywem) szanowania ich i obrony ich materialnej podstawy - ziemi. Wszystko to ułatwiało wzajemne zrozumienie i było podstawą do tworzenia się więzi, o których była już mowa na początku pracy. W ten sposób kreowana była sfera bezpieczeństwa i swojskości, będąca emocjonalną podstawą dla miłości ojczyzny, uczuć patriotycznych. Lapidarnego określenia natury takich odczuć dokonał przed laty Bohdan Cywiński. Pisał on: Naturalny człowiekowi i niemal pozahistoryczny patriotyzm stanowi ideowy odpowiednik umiłowania swojskości, ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach a więc kręgu zapewniającego zwiększone poczucie bezpieczeństwa i naturalną przynależność do wspólnoty2. Formuła ta odpowiada doskonale ziemiańskiemu poczuciu lokalności-swojskości, o którym tu mowa. Wedle definicji Stanisława Ossowskiego: Ojczyzna - to nie jest pojęcie geograficzne, które można scharakteryzować bez odwoływania się do postaw psychicznych jakiejś zbiorowości. Obszar jakiś staje się ojczyzną o tyle, o ile istnieje jakiś zespół ludzki, który odnosi się doń w pewien sposób i w pewien sposób kształtuje jego obraz. Wówczas dla tego zespołu ów szmat rzeczywistości zewnętrznej nabiera swoistych wartości, które go czynią ojczyzną3. Zasięg ojczyzny prywatnej określany jest przez siłę więzi nawykowej4. Działanie tej więzi najmocniejsze było w obrębie tych zajmowanych przez ziemian obszarów ziemi, które przekazali im ich przodkowie. Rodowe siedziby były najbardziej trwałym elementem ich życia. Związek z krajem był zarazem funkcją doświadczenia codzienności. Ojczyzny prywatne równały się najbliższemu sąsiedztwu, obejmowały kraj znany doskonale od dzieciństwa i wspólnotę ludzi, która stykała się z sobą na co dzień. Źródła emocji, łączonych z tym najbliższym im miejscem, miały charakter potocznego doświadczenia - miłości do ludzi (pozostających w więzach pokrewieństwa bądź różnego stopnia znajomości), do krajobrazu, kraju dorastania i obywatelskiego trudu. Były to wartości nie poddające się działaniu czasu, postrzegane przez ziemian jako związane na trwałe z ich kondycją5. 1 „Wieś Ilustrowana" 1911, nr 12, s. 34 - Nekrolog Wilhelma hr. Broel-Platera z Abramowska w powiecie trockim pisany przez sąsiada. 2B. Cywiński, Doświadczenie sześciu pokoleń, „Znak" 1978, nr 10-11, s. 1292. 3 S. Ossowski, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny, [w:] Dzieła, t. III: Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967, s. 203. * Ibidem, s. 210-211. 5 Jan Łazowski z Podola tak wspominał tę wyidealizowaną bliskość w ramach kresowej „małej ojczyzny": „Kotiurzany kochały Kresy i znały ich bogactwa różnorodne. Związki rodzinne, strzępy żywszych lub odleglejszych tradycji, zetknięcia gospodarcze łączyły je z tymi, którzy posiadali ziemię kresową, ziemię złotodajną - psze-niczną, buraczaną, szczodrą po królewsku. Bliskimi byli: Podhorscy, 168 169 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Stanisław Ossowski wskazuje jednak równocześnie, że już na poziomie relacji z ojczyzną prywatną istnieje obok więzi nawykowej także element więzi ideologicznej. Aby traktować jakiś obszar jako ojczyznę prywatną, nie wystarcza emocjonalny związek, wynikający z przywiązania do miejsc, gdzie spędziło się jakąś część życia. Stosunek nawykowy musi był uzupełniony pewnymi - wedle określenia autora - „elementami przekonaniowymi", uzasadniającymi głębszy związek z terytorium - Stosunek uczuciowy do tej prywatnej ojczyzny jest poparty nakazem moralnym: jest on nie tylko sprawą moich osobistych przywiązań, ale jest także moim obowiązkiem...6. Uczucia ziemian wobec ich kraju oparte były w dużej mierze na wartościach związanych z dziedzictwem wspólnoty; przypominano sobie zasługi przodków dla lokalnej społeczności i spoglądano na pozostawione przez nich pamiątki. Wiązało się to z tradycją - nie tylko zasiedzenia, ale i tego, co wspólne w przeszłości rodów ziemiańskich, przede wszystkim zasług, jakie oddał krajowi tworzony przez nich naród polityczny dawnej Rzeczypospolitej. Stanowiły one zarówno przedmiotem dumy, jak i źródło zobowiązań. Ziemianie Kresów, określając swoją tożsamość, bardzo silnie zaznaczali swe osadzenie w pewnej całości, wykraczającej poza sferę dworu. Pojęcia: służby krajowi i ziemi przodków, bycia obywatelem, funkcjonowania we wspólnocie, pracy dla lokalnej społeczności zajmowały istotne miejsce w formułowanych przez nich postulatach etycznych. Doświadczenie przynależności do pewnej większej całości stanowiło integralną część poczucia sensu i celowości kresowej egzy- Czetwertyńscy, Mazarakowie, Potoccy /z Machnówki, Turbijówki/, Makowieccy, Karwiccy, Abrahamowiczowie, Sadowscy, Górscy, Mo-raczyńscy, Buszczyńscy, Klonowscy, Sumowscy, Dorowscy a dobrze znanymi byli: Braniszczyzna z 237000 ha nawskroś polska, [...] Sła-wuta Sanguszków, Rzewuskich scheda z Wierzchownią [...], Grochol-skich nad Bohem włości, Olyka Radziwiłłów, Sobańskich i Choło-nieckich dobra, wielkich Potockich Peczara i Antoniny - i tyle innych klejnotów kraju szerokiego jak dłoń Boża." J. Łazowski, Trwające blaski. Wspomnienia z lał młodzieńczych 1900-1917, Ossol., rkps 13315, k. 67. 6S. Ossowski, op. cii., s. 218-219. 170 Ul. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach stencji. Były to ideologiczne podstawy emocji patriotycznych ziemian, to jest ich przywiązania do kraju i jego mieszkańców. Wspólnota obywatelska wymagała realizacji pewnego minimum obowiązków, w zamian za co zapewniała możliwość konstruowania swej tożsamości w jej ramach. Dzięki przywiązaniu do tego co wspólne znajdowano odpowiedź na pytanie: „kim jesteśmy" i wyodrębniano własny krąg kulturowy spośród odmiennych odeń (chłopskiego czy rosyjskiego). Siła związku z krajem, jaki odczuwali ziemianie, była sumą więzi doświadczanych w codziennym życiu i przekonań dotyczących etycznej wagi przynależności do wspólnoty i kraju, gdzie tkwią jej korzenie. Tych właśnie wartości broniła Konstancja Skirmuntt, gdy pisała o tutejszości: Czem głęboko ukryte, granitowe fundamenty dla budowy, tem jest u nas to poczucie tutejszości dla patrjotyzmu przedstawicieli i obrońców kraju. Ono wyraża ich serdeczny związek z ziemią, z jej tysiącletnimi dziejami, z uśpionymi w niej prochami przodków; ono utrzymuje żywy związek ich z miljo-nami ludu miejscowego; ono stwierdza, że się tu czujemy, jak pamięć sięgnie, swoimi, z ziemią poniekąd zrosłymi, nie przybyszami - ale dziedzicami7. Jej wywód dobrze ilustruje emocje, jakie wiązały ziemian z ich krajem. Oparte one były o poczucie swojskości, rozumianej jako zaanektowanie przestrzeni prawem zasługi dziadów i porywów własnego serca. Na pewno siła tego związku była zróżnicowana w zależności od zasięgu osobistych kontaktów i doświadczeń życiowych ziemian. Zwłaszcza w sferze arystokratycznej był on słabszy i stanowił jedno ze źródeł tworzenia się bariery pomiędzy „szeregowym" ziemiań-stwem a przynajmniej częścią możnych rodów. Zasięg terytorialny owych kresowych prywatnych ojczyzn był kwestią indywidualnych odczuć. Te najmniejsze, oparte głównie o więź nawykową, utożsamiane były najczęściej z powiatem czy też sąsiedztwem zakreślonym przez cenzus 7Futurus [K. Skirmuntt], Nasza tutejszość, [w:] Kartki polityczne ze spraw krajowych poruszonych w prasie wileńskiej 1905-7 r., Warszawa 1907, s. 49-50. 171 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 częstych kontaktów - można je opatrzyć mianem ojczyzn lokalnych. Znacznie większą rolę odgrywało jednak z reguły określanie swej przynależności do kraju na szczeblu regionalnym. Uznawali się więc ziemianie w pierwszym rzędzie za mieszkańców Litwy historycznej (ewentualnie z wyodrębnieniem Żmudzi, Inflant, Litwy właściwej, Białorusi), Wołynia, Podola, Ukrainy (tj. Kijowszczyzny). Równie często dawali wyraz poczuciu przynależności do społeczności danej guberni. Dlatego też poprzez Wołyń rozumiano najczęściej gubernię wołyńską, zaś mówiąc o Litwie myślano nierzadko po prostu o sześciu guberniach Kraju Pólnocno-Zachodniego. Właśnie te całości łączyły w najwyższym stopniu więzi nawykowe z ideologicznymi. Zarazem przy wyznaczaniu ich granic kryteria historyczne splatały się najwyraźniej z ahistorycznym często i narzuconym przez Rosję podziałem administracyjnym. Działo się tak, ponieważ to w jego ramach toczyła się od kilku już pokoleń wspólna praca ludzi połączonych podobnym losem. Miejskie centra administracyjne grały rolę w życiu towarzyskim i ekonomicznym. Pod władzą jednego gubernatora i szerzej generał-gubernatora obowiązywały podobne realia polityczne. Granice te wsparte już zresztą zostały pewną tradycją -choćby urzędów powiatowych i gubernialnych z czasów ich obieralności przed powstaniem styczniowym. Niegdysiejsze życie samorządowe odtwarzane było znów w początkach XX wieku przez Towarzystwa Rolnicze, ziemstwa, organizacje społeczne. Jednocześnie nie wszyscy zapominali o tych granicach, które miały za sobą szacowniejszą przeszłość historyczną. Ta zaś mogła być przedmiotem dumy, gdy utożsamiano się z nią jako z dziedzictwem przodków. Wśród ziemiańskich antenatów znajdowali się bowiem obrońcy i urzędnicy tych ziem, obdarzani tytułami związanymi z historycznymi dzielnicami Rzeczypospolitej. Wiele rodów rozpoznawało zarówno w błyszczących świetnością dworach, jak i w ruinach ślady wiekowego związku z daną ziemią. Bardzo silne było poczucie przynależności do tej całości o wiekowych korzeniach, jaką była Litwa, z jej tradycją państwowości i własnej warstwy rządzącej. Nazwa Wielkiego 172 71/. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Księstwa nie była tylko pustym dźwiękiem, obdarzano ją autentyczną atencją i miłością. Nie przypadkiem właśnie na Litwie powstał ruch krajowy, który już na tym szczeblu umieszczał ojczyznę ideologiczną. O wiele słabsze było natomiast poczucie przynależności do jednego kraju - Rusi wśród ziemian południowych guberni kresowych. O ile powszechne było na północy mówienie o sobie: Litwin, o tyle sporadycznie ziemianin spod Dubna czy Kamieńca mówił o sobie: Ru-sin8. Co ciekawe określanie swej tożsamości w kategoriach należenia do historycznej Rusi i bycia Rusinem (gente Ruthe-nus) bez porównania silniejsze było pod zaborem austriackim - w Galicji Wschodniej. Pojęciem polskiej Ukrainy jako pewnej całości posługiwano się na Kresach częściej w kontekście historycznym, niż w odniesieniu do współczesności. Wreszcie jako pewną całość nacechowaną emocjonalnie rozpatrywać można - pomieszczone w tytule pracy - Kresy. W odniesieniu do ewentualnego patriotyzmu ogólnokreso-wego trzeba by mówić o szczeblu meta-regionalnym. W istocie jednak świadomość patriotyczna najsłabiej wykształcona była w stosunku do tej całości. Poczucie jedności tych ziem nie było wśród ziemian na tyle silne, by traktowali je jako jeden kraj. Wokół samego słowa: „Kresy" (rzadko zresztą wówczas używanego przez ich mieszkańców) nie wytworzyła się jeszcze mityczna atmosfera. Nie stanowiły zwłaszcza całości z punktu widzenia bagażu historycznego. Może wydawać się to zaskakujące wobec znanego nam stereotypu polskiego przedmurza na wschodzie i wiekowej obrony polskich Kresów przez ich rycerzy. W istocie jednak mit Kresów jako pewnej naturalnej całości jest mitem utraconej ojczyzny i powstał, gdy uległa ona zagładzie - pomiędzy tymi, którzy zostali z niej wygnani. Ale nawet wtedy kresowe emocje nie objawiały się inaczej, jak poprzez poszczególne ojczyzny lokalne i regionalne. Po określeniu: „ja-obywatel" następowało dookreślenie: „z Podola", „z Inflant", „z Łuckiego", „z Mozyrskiego". 8P. Eberhardt, Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie, Warszawa 1998, s. 33; R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych z w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 56. , 173 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Równocześnie jednak zdawano sobie sprawę z tego, że ziemian - mieszkańców wszystkich dziewięciu guberni połączyły wyroki historii (i rządu rosyjskiego). W konsekwencji dostrzegano, że Wołyniakowi bliżej jest do Litwina niż do „Królewiaka", „Galicjanina" czy „Poznaniaka". Nieco łatwiej było o odnoszenie się do Kresów jako całości, gdy myślano o ludziach, niż gdy używano kategorii bardziej abstrakcyjnych: kraj, ojczyzna. W tym drugim przypadku zbyt słaba była historyczna legitymacja dla jedności, w tym pierwszym odgrywały już istotną rolę realia czasu teraźniejszego. Oczywiście w konkretnych przypadkach oba punkty widzenia ulegały przemieszaniu. Patrząc na swe poszczególne regionalne ojczyzny w ramach ziem zabranych, dostrzegali ziemianie zarówno ich bliskość, jak i odmienność. Jako przykład takich odczuć posłużyć mogą wspomnienia Wacława Podhorskiego: Jeżeli je [Kresy północno-wschodnie] nazwałem bliźniaczymi, to dlatego, że warunki polityczne, socjalne i kulturalne ; mieliśmy identyczne, a różnice, które między nami można było się dopatrzeć wywołane były warunkami klimatycznymi, geofizycznymi i co z tego wynika ekonomicznymi i gospodarczymi. Jeżeli chodzi o nas, tośmy naszych współbraci , z Litwy i Białorusi uważali za najbliższych. Mieliśmy te same tradycje, wady i zalety, być może u nich zmodyfikowane różnicami temperamentu i tempem życia, które w stosunku do nas szło na zwolnionych obrotach9. Trzeba też zauważyć fakt, że te odrębności nie pociągały za sobą wrogości. Józef Dunin-Karwicki - Wołyniak opisywał odrębności obyczajowe Żmudzi przychylnie, a nawet widział wśród miejscowych obywateli więcej cech pozytywnych niż w swoich rodzinnych stronach10. Mieczysław Jałowiecki, będący Litwinem (w ówczesnym znaczeniu tego słowa), jeszcze po latach postrzegał mieszkańców Ukrainy jako pełniej odpowiadających modelowi kresowca11. 9 W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 66. 10 J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. III, Warszawa 1902, s. 130,139-141. 11 M. Jałowiecki, W słońcu, „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 244. 174 J/7. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach W klasyfikacji zaproponowanej przez Stanisława Ossow-skiego wyższym szczeblem uczuć patriotycznych jest związek z ojczyzną ideologiczną. Tutaj więzy ideologiczne dominują nad nawykowymi. Co więcej, takie rozumienie ojczyzny oznacza też większą rolę wspólnoty niż terytorium w tworzeniu patriotycznych emocji. Chodzi tu zaś o wspólnotę szczególnego rodzaju, jaką jest naród12, a więc - jak chętnie określa to dzisiejsza humanistyka - nie realną a wyobrażoną, bowiem opierającą się nie na rzeczywiście doświadczanych kontaktach, lecz na przekonaniach i ideach13. Przekonania te oraz sposób rozumienia fenomenu narodu ulegały na Kresach w opisywanej epoce daleko idącym zmianom, wymagają więc bardziej szczegółowej analizy. Zanim jednak zajmiemy się śledzeniem torów tej ewolucji, wypada zwrócić uwagę, jak kształtowało się ziemiańskie poczucie jedności ziem polskich, posiadającej dla nich wagę przede wszystkim jako dziedzictwo I Rzeczypospolitej. Bez wątpienia ziemianie przejawiali duże zainteresowanie losami innych części dawnej Polski, śledzili zwłaszcza zagrożenia dla polskości, jakie niosły tam działania rządów (germanizacja w zaborze pruskim), śledzili też osiągnięcia polskiej polityki (głównie w Galicji). Problemy te budziły żywe emo- 12S. Ossowski, op. cit., s. 204-211. 13 Ibidem, s. 210, gdzie autor pisze: „Stosunek do ideologicznej ojczyzny nie opiera się na bezpośrednich przeżyciach jednostki względem ojczystego terytorium i na wytworzonych przez te przeżycia nawykach, ale na pewnych przekonaniach: na przekonaniu jednostki o jej uczestnictwie w pewnej zbiorowości i na przekonaniu, że jest to zbiorowość terytorialnie związana z tym właśnie obszarem. Moja ojczyzna w tym ideologicznym znaczeniu - to ziemia mego narodu. Istotą mego związku z tą ziemią, związku, ze względu na który używam w stosunku do niej zaimka dzierżawczego moja jest uczestnictwo we wspólnocie narodowej. To uczestnictwo stanowi warunek niezbędny i wystarczający." Por.: B. Ander-son, Wspólnoty wyobrażone. Rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, Kraków 1997, s. 19-21; J. W. Burszta, Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretacje, Poznań 1998, s. 145-146; R. Ra-dzik, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środkowo-Wschodniej XIX stulecia, Lublin 2000, s. 31. . . , , 175 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 cje i stanowiły przedmiot rozmów, do których materiału dostarczała prasa czytywana przez ziemian. Pisał o tym Julian Talko-Hryncewicz - korespondent „Kraju": Niejeden z Polaków, żyjący na dalekich kresach lub na Syber-ji [...] dowiadywał się z Kraju, co się dzieje w dzielnicach polskich, jak cierpią w Poznaniu, co robią Polacy w Ameryce, jak pod Wawelem rozwija się polska szkoła, nauka i sztuka14. Dobór tytułów czytywanych przez ziemian na Kresach, o czym była mowa w rozdziale drugim, wskazuje jednocześnie, że nad tematyką polityczną dominowały zagadnienia literacko-kulturalne. One również dotyczyły przede wszystkim całości ziem polskich - prezentowały ich historię i dorobek cywilizacyjny. Wiązało się to z charakterystyczną dla zainteresowań czytelniczych w tej epoce chęcią udzielenia pozytywnej odpowiedzi na pytanie Wincentego Pola: „Znaszli ten kraj?". Wprawdzie tego rodzaju zainteresowania w przypadku ziemian wykraczały także poza polski obszar, nie cierpiało na tym jednak ich poczucie bliskości z poszczególnymi dzielnicami dawnej Rzeczypospolitej. Budowaniu emocji wokół polskości bardziej uniwersalnej, niż tylko kresowa, sprzyjały także wizyty poza obszarem dziewięciu guberni. Bywano w interesach w Warszawie, z modlitwą udawano się do Częstochowy (aczkolwiek częściej do Ostrej Bramy), odwiedzano czasem majątki ziemskie w Poznańskiem. Największe wzruszenia przynosiły zaś kontakty z Galicją. Podróże tam, szczególnie zaś zetknięcie się z Krakowem, nabierały wymiaru pielgrzymek patriotycznych. Choć trudno tego dowieść, zaryzykowałbym twierdzenie, że Kraków był „emocjonalną stolicą" Kresów na równi z Wilnem a zarazem obdarzany był większym uczuciem niż Warszawa. Jego atrakcyjność polegała na żywym trwaniu tradycji dawnego państwa - nigdzie nie mającej takich warunków do rozkwitu jak pod Wawelem. Świadectwa tej fascynacji są bardzo liczne15. W sposób symboliczny wyraził wdzięczność 14 J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930, s. 184. 15 Jadwiga Kieniewiczowa układała takie rymy: „Kto się z naj- 176 ///. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Kresów dla skarbnicy uczuć narodowych, jaką był Kraków, Emeryk Czapski, darowując mu swe zbiory muzealne. Nad bramą zaś swego pałacyku a zarazem muzeum, gdzie spędził ostatnie lata życia, kazał umieścić napis: „Monumentis Patriae naufragio ereptis - z ojczyzny zatonionej szczątki zachowane"16. Wszędzie zresztą, gdzie się udawano, swoboda kultury polskiej była większa niż na Kresach, a doświadczenie tego było realizacją tęsknot, jakie wywoływała represyjność polityki rosyjskiej. Kazimierz Fudakowski wspominał przyjazd z Ukrainy do Królestwa Polskiego: Wszyscy wkoło nas mówili po polsku: tragarze, konduktorzy, obsługa na dworcu i w restauracji, co dla nas dzieci było jak gdyby objawieniem i namacalnym dowodem tego, o czym nas rodzice uczyli i w nas wpajali, o czym dziadunio opowiadał, za co walczył i cierpiał i otaczany był w domu nimbem świętości17. Wielką atrakcję dla ziemiańskiej duszy stanowiły zwłaszcza rozproszone po ziemiach polskich pamiątki historyczne (architektura). Dziedzictwo to - spadek po państwie Jagiellonów napawać mogło dumą i dodawało siły do jego obrony także na wschód od Bugu. Gdy ziemianie na Kresach używali (a czynili to bardzo często) określeń: Polak, polskość, odwoływali się w istocie do opisanych powyżej treści. Odczuwali zatem silnie wagę dalszych przestrzeni kraju naszego / Ujrzy nagle wśród grodu, wspomnieniem wielkiego, / To go na widok gruzów i świętych pamiątek / Ogarnia błoga rzewność, tęskny serca wątek, / I chciałby uklęknąć na tej ziemi tak drogiej, / Doznając już przedświtu swobody drogiej, /1 chciałby się do niej przygarnąć jak do matki". J. K. [J. Kieniewiczowa], U stóp Wawelu. Przed laty [w:] Myśli rymowane, Kraków 1900, s. 70. Por. też: W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 14; S. Trzebiński, Pamiętnik, BN, rkps. akc. 11806, k. 24; K. Skirmunt, Moje wspomnienia 1866-1945, Rzeszów 1997, s. 23; K. Skrzyński, Wspomnienia, Ossol., rkps 15585, k. 26-27. 16M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 145; A. Roma-nowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litew-sko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003, s. 109. 17 K. Fudakowski, Moje wspomnienia, BN, rkps akc, 12231, k.17. 177 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach tradycji I Rzeczypospolitej, a więc historycznej jedności ziem polskich. Im dotkliwsza była polityka antypolska rządów, tym silniej czuli się związani z tą najszerzej pojętą ojczyzną poprzez wspólność dziejów, wiary, dorobku kulturalnego, języka. Wspólnotę z mieszkańcami poszczególnych jej części odczuwali zwłaszcza, gdy dostrzegali podobieństwo własnego i ich losu (analogie pomiędzy polityką rosyjską a niemiecką) oraz, gdy kibicowali realizowaniu się w Galicji nadziei i aspiracji, które sami żywili, a na których spełnienie nie mieli przed 1905 rokiem nadziei. W praktyce, w ogromnej mierze to poczucie bliskości zawężało się do świata ich ziemiańskich pobratymców, ewentualnie twórców szczególnie zasłużonych dla polskiej kultury (prestiż tych ostatnich dopiero się tworzył). Nie należy jednocześnie sądzić, iżby wieści spoza kordonu, bez wątpienia istotne dla ziemian, zaprzątały ich na co dzień i w pierwszej kolejności. Problemy własnego podwórka były wystarczająco absorbujące, aby na nich skupiała się uwaga i wysiłki kresowych dworów. Siłę bardziej uniwersalnej polskości podważała nierzadko siła regionalizmów. Nie tylko panujące ówcześnie na Kresach warunki życia odbiegały drastycznie od innych ziem polskich. Już od wieków specyfika województw wschodnich nadawała im inny charakter niż centrum Polski (a dotyczyło to także, stanowiącej formalnie część Korony, Ukrainy). Na Litwie pamiętano o dawnej odrębności państwowej, na Ukrainie o tradycji kraju frontowego. Czasem budziły się wątpliwości czy mieszkańcy innych regionów Polski dostatecznie docenili kresowy wysiłek18. Grały też oczywiście rolę lokalne snobizmy. O tym jak przenoszone one były jeszcze w czasy niepodległej Polski pisał Witold Gombrowicz: My, Gombrowicze uważaliśmy się zawsze jako nieco lepiej w proporcji do ziemiaństwa sandomierskiego, a to z powodu zwłaszcza rozmaitych pokrewieństw, które nam pozostały z litewskich czasów, a także dlatego, że litewska szlachta, bogatsza i od wieków osiadła na swoich majątkach, mogła po- 18 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 93-94. 178 szczycić się lepszą tradycją, ściślejszą historią i znaczniejszymi urzędami. Nie jestem jednak pewien, czy sandomierska szlachta podzielała ten punkt widzenia19. Silny na Kresach był zwłaszcza negatywny wizerunek „Koroniarza" - zawsze chętnego do decydowania w imieniu innych. W powieściach Marii Rodziewiczówny mowa wręcz była o „odwiecznym antagonizmie"20. Z perspektywy niedawnej historii nakładały się na to resentymenty w związku z powstaniem styczniowym - często oskarżano „Królewiaków", że posłużyli się wówczas mieszkańcami Kresów w swoim własnym interesie21. Fobie te odżywały także od 1906 roku wśród działaczy ziemiańskich w Dumie, gdzie nowe dowody arogancji dawali ich zdaniem politycy narodowo-demo-kratyczni z Warszawy22. W tymże roku, w związku ze źle przyjętym przez reprezentantów społeczności polskiej na Kresach 19 W. Gombrowicz, Wspomnienia polskie, Kraków 1996, s. 7-8. 20C. Miłosz, Rodziewiczówna, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 29-30. Mieczysław Porowski pisał: „... przyjechałem na Kresy jako tak zwany koroniarz czy królewiak, ale jako taki nigdy nie zaznałem animozji ze strony kresowców, którzy naogół z uprzedzeniem ustosunkowywali się do koroniarzy (coprawda koroniarze odpłacali im tem samem)." M. Porowski, Wspomnienia 1904-1918, Ossol., rkps 13542, k. 4. Por. też: M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 167; P. Podhorski, Moje wspomnienia, Ossol., rkps 15657, cz. 1, k. 23. 21R. Wapiński, Polska i małe ojczyzny Polaków. Z dziejów kształtowania się świadomości narodowej w XIX i XX wieku po wybuch II wojny światowej, Wrocław 1994, s. 145; R. Jurkowski, Koło Polskie i Koło Poselskie Litwy i Rusi wobec problemu agrarnego w I Dumie Państwowej, [w:] Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, cz. III, Gdańsk 2002, s. 105. 22 R. Jurkowski, „ W epoce defensywy narodowej". Działalność i poglądy społeczno-polityczne Edwarda Woyniłłowicza w latach 1878-1909, [w:] Polska i Polacy. Studia z dziejów myśli i kultury politycznej XIX i XX wieku. Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Romanowi Wapińskiemu, pod red. M. Mroczki, Gdańsk 2001, s. 153; D. Szpoper, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa. Myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich na ziemiach litewsko-białoruskich w latach 1904-1939, Gdańsk 1999, s. 39; S. Rudnicki, Ziemiaństwo, [w:] W. Mędrzecki, S. Rudnicki, J. Żarnow-ski, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Żarnow-ski, Warszawa 2003, s. 217. 179 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 endeckim projektem wspólnego z Królestwem koła w Dumie, można było przeczytać w „Kurierze Litewskim": Powtarza się tu znowu ta wspaniała iluzja, która 40 z górą lat temu postawiła Litwę i Ruś już nie nad brzegiem, ale w połowie obrywu strasznej przepaści dziejowej, w głębi której mnóstwo sił naszych zginęło, i z której z niezmiernym trudem poczynamy się wydobywać23. Zaś w kilkanaście miesięcy później poseł do II Dumy -Stanisław Wańkowicz stwierdzał: ... my, polacy z Litwy i Rusi, chybaśmy nigdy krzywdy Koronie nie przyczynili, czego znów nie można powiedzieć o polityce Koła Polskiego względem nas24. Poczucie odrębności wobec Polski mógł też niejednokrotnie umacniać sentyment do kultur ludowych lub dawnych, niepolskich korzeni wielu rodów ziemiańskich, który miewał nierzadko formę snobizmu, ale z czasem (raczej dopiero od początku XX wieku) bywał też głęboko przez pewną część ziemian przeżywany. Wreszcie codzienna aktywność tak hrecz-kosieja, jak i społecznika, poza oczywiście efektami indywidualnymi, przynosiła realne owoce tej węższej (lokalnej i regionalnej) wspólnocie i z nią w konsekwencji najsilniej wiązała. Bez względu na żywione ideały na co dzień realizowano się w obrębie i dla swojej małej ojczyzny - Polska jako całość pozostawała rzeczywistością bardziej „odświętną". Była ojczyzną mniej dotykalną, a bardziej intelektualną, emocje, które budziła wyrastały ze sfery idei (więź ideologiczna). Ojczyzna regionalna była bliższą, naturalną, opartą na prostszych emocjach (więź nawykowa, ale znacząco wzmocniona przez „elementy przekonaniowe")25. Na co dzień dla znamienitej większości ziemian Kresów polski patriotyzm wyrażał się nie w jakimś uniwersalnym wzorcu, nie poprzez polskość w ogóle, 23 S. K., Program Narodowej Demokracji wobec Litwy i Rusi, „Kurier Litewski" 1906, nr 64 z 19 marca (1 kwietnia), s. 2. 24 S. Wańkowicz, Audiatur..., „Kurier Litewski" 1907, nr 170 z 3 (16) sierpnia, s. 1. 25R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 95. 180 J/7. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach ale w postaci swojskości - polskości kresowej i w dodatku ziemiańskiej właśnie. Jej treścią był ten konkretny model kultury, którego opisu dokonuję w tej pracy. Kultura ziemian, nawet, jeśli określana jako polska, nie była tożsama z polskością mieszkańców Poznańskiego, ani nawet Kieleckiego. W sytuacji, w jakiej znajdowali się ziemianie ziem zabranych, gdy ich kultura i stojąca za nią baza materialna znajdowały się w stanie ciągłego zagrożenia, wielu spośród nich musiało dojść do wniosku, że ich polskość jest wręcz najwyższej próby. Na obszarach, które zamieszkiwali, to oni byli głównym nośnikiem i obrońcą polskości rozumianej jako dziedzictwo - w skali kraju była to tego dziedzictwa część istotna. Ich przodkowie byli twórcami potęgi państwa. Współcześni zmagali się zaś z presją zaborcy. Mieli więc ziemianie Kresów podstawy by postrzegać swoją pozycję jako wyjątkowo znaczącą (aczkolwiek równą zasługę oddawali niejednokrotnie ziemianom z Poznańskiego). Niektórzy stawali wręcz na stanowisku tak daleko idącym jak Hipolit Korwin-Milewski, o którym Władysław Grabski pisał: ...z całym najgłębszym przekonaniem sprawy majątkowe, własne oraz innych Polaków, uważa za najgłębszą sprawę narodową26. Polskość ziemian Kresów była bardziej tradycyjna niż w innych zaborach, czyli, jak chcieli wierzyć, bardziej prawdziwa. Inaczej niż mieszkańcy dworów z innych dzielnic mieli się też legitymować pochodzeniem z dziada-pradziada27. W skrajnej postaci przekonania takie owocowały odczuciem, że oto Kresy nie są pograniczem, ale centrum polskości28. O tego typu nastawieniu pisze Jan Błoński: 26 W. Grabski, Idea Polski, Warszawa 1935, s. 90, por. też s. 87. 27 A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 344-345. 28 O podobnym zjawisku występującym pośród Niemców bałtyckich pisze Heide Whelan: „Niemcy stały się [dla nich] przede wszystkim krajem Goethego i Schillera i kultura ta celebrowana była w prowincjach bałtyckich jak nigdzie indziej, gdyż Niemcy z Cesarstwa skupili się na bardziej materialnych zainteresowaniach i dążeniach." H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capitalism among the Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 229. 181 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Tam, gdzie żyje się najbardziej i najzgodniej po sąsiedzku, tam także jest najbardziej Polska. A tak właśnie żyje się na kresach... rodzinnie i wedle starych obyczajów29. Swojskość stanowiła więc o wysokiej jakości polskości. Paradoksem było, że takie rozumowanie, przypisujące sobie szczególne miejsce w obrębie Polski, miało w sobie zarazem coś z separatyzmu. Trzeba jednocześnie przyznać, że takie „nadwartościowywanie" Kresów nie było wśród ziemian powszechne. Zjawiska takie dały się jednak zaobserwować i stanowiły jeszcze jeden element kolażu odczuć patriotycznych zdobiącego Kresy. Długo utrzymującą się zasadą było, że - jakkolwiek skomplikowane były związki kresowego ziemianina z szeroką, polską ojczyzną zarówno na Litwie, jak i na Ukrainie - jego świadomość ogólnopolska nie mogła obyć się bez pośrednictwa szczebla regionalnego. Zarazem jednak związek z ojczyzną regionalną nie wystarczał większości ziemian do opisu swego miejsca w świecie. Jacek Kolbuszewski twierdzi, że przenoszenie „regionalizmu" ponad „centralizm" kulturowy stanowiło plon romantyzmu. Równocześnie uznaje „jedność z całą Polską" za jeden z atrybutów pojęcia Kresów30. Właśnie ze względu na kresowość - swego rodzaju odmienność, swą relację z szerszą wspólnotą trzeba było dopiero określić. Ojczyzny kresowe stanowiły zatem realny wehikuł uczuć do Polski i jako takie musiały być szczególnie wartościowane. Konsekwencją była tradycyjna dwustopniowość świadomości patriotycznej: litewskość, białoruskość, wołyńskość itd. były odmianami polskości starego - „mickiewiczowskiego" typu i były tego samego rzędu, co mazurskość czy kieleckość. Michał Rómer wspominał: ... w czasach dzieciństwa mojego i bardzo wczesnej młodości nie uświadamiałem sobie odrębności tych dwóch pojęć: 29 J. Błoński, Polski raj, „Tygodnik Powszechny" 1987, nr 51-51 z 20-27 grudnia. Por.: }. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 19. 30 J. Kolbuszewski, Kresy jako kategoria aksjologiczna, „Przegląd Powszechny" 1987, nr 11, s. 182-183. 182 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach litewskość dla mnie mieściła się w polskości, jako element rodzajowy tejże31. Przyszły rektor uniwersytetu w Kownie z biegiem lat coraz klarowniej dostrzegał archaiczność tej sytuacji. W swoim pokoleniu nie był zresztą odosobniony - w początkach XX wieku, wraz z rozwojem ruchów narodowych wśród „narodowości kresowych", coraz liczniejsza grupa ziemian odczuwała potrzebę bardziej jednoznacznego określania swej tożsamości. Niektórzy decydowali się na akces do jednej z tychże narodowości. W przypadku innych (i liczniejszych) skutkowało to zjawiskiem zmniejszania się siły związku z ojczyzną regionalną, na rzecz szerzej rozumianej polskości, której ideę odnajdywano zarówno we wcześniejszych wystąpieniach powstańczych, jak i w codziennych zmaganiach z presją rządu rosyjskiego. Takie słabnięcie ziemiańskiego poczucia „tu-tejszości" - bardzo silnego dotąd, zwłaszcza na Litwie - dostrzegali u schyłku epoki (i niepokoili się nim) Michał Rómer32 i Konstancja Skirmuntt. Ta ostatnia pisała z żalem: Umieliśmy niegdyś wlewać ją [litewskość] w życie kraju w doskonałej z polskością harmonji. Z niej płynął hart naszego wytrwania. Ona stanowi granitowe podstawy naszego tu bytu33. Zjawiska te wiązały się z jedną z najważniejszych przemian, jakie dokonywały się na Kresach w opisywanej epoce. Polegała ona na przechodzeniu ziemian od pojmowania zjawiska narodu w kategoriach politycznych ku dowartościo- 31 Cyt. za: J. Sawicki, Michał Rómer a problemy narodowościowe na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Toruń 1998, s. 138. Zaś wedle Waleriana Meysztowicza: „... Litwinami byliśmy wszyscy: w pałacach, dworach i chatach; nikomu to nie przeszkadzało być Polakiem. Przynależność do dwóch narodów, stanowiących jedną Rzeczypospolitą była powszechnie przyjęta. Nie było zasady wyłączności narodowej. Nie zabraniano Litwinowi być Polakiem, ani Polakowi Litwinem". W. Meysztowicz, op. cit., Londyn 1986, s. 10. 32J. Sawicki, op. cit., s. 136. 33 Futurus [K. Skirmuntt], Czego nam w rdzennej Litwie niezbędnie potrzeba, [w:] Kartki polityczne..., s. 38. 183 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wywaniu wyznaczników kulturowo-językowych. W obrębie ziemiańskiej społeczności Kresów myślenie tradycyjnymi kategoriami funkcjonowało długo. W I Rzeczypospolitej przynależność do narodu (szlacheckiego - jedynego wówczas istniejącego) określało posiadanie specjalnego statusu prawnego. Po upadku państwa wiara w możliwość istnienia tak pojmowanej wspólnoty na Kresach była coraz mniej uzasadniona. Działo się tak wraz z postępującym ograniczaniem szlacheckiej samorządności po rozbiorach, a następnie po kolejnych powstaniach i spiskach. Ziemianie wciąż jednak widzieli siebie jako elitę polskości, a w praktyce właściwy naród. Wedle Dariusa Staliunasa jeszcze w połowie XIX wieku: .. .stykamy się z modelem społeczeństwa złożonym z dwóch warstw: szlachty jako przedstawiciela elity społecznej oraz , ludu. Inaczej mówiąc, Polak w tym przypadku jest kategorią • nie tyle etnokulturową, lecz socjalną, a nawet prawną. Więc można twierdzić, że nadal mamy do czynienia z pojęciem narodu w znaczeniu politycznym, a nie ernokulturowym34. Tak było niewątpliwie do powstania styczniowego, ale i później trudno było zarzucić ten system pojęciowy. Poczynając od ram powiatu po przynależność do wspólnoty ogólnopolskiej o członkostwie w elicie niezmiennie decydowało w odczuciu ziemian posiadanie rodowodu sięgającego narodu szlacheckiego. Ryszard Radzik łączy ten sposób myślenia z lokalnością, która była w świadomości ziemian tak silna35. W codziennych kontaktach grały rolę głównie te relacje, które formowały grupę obywateli danej okolicy poprzez odwołanie do tradycji i związków sąsiedzko-rodzinnych. A wtedy pojęcie litew-skości stawało się bliższe niż polskości, aczkolwiek nie były 34 D. Staliunas, Konserwatywna szlachta litewska w połowie XIX w. -kwestia podwójnej świadomości politycznej, [w:] Kultura Litwy i Polski w dziejach. Tożsamość i współistnienie, redakcja naukowa: J. Wyrozum-ski, Kraków 2000, s. 137. 35 R. Radzik, Ewolucja narodowa społeczności Kresów Wschodnich, „Kultura i Społeczeństwo" 1991, nr 2, s. 69-71. Por.: W. Meysztowicz, op. cit., s. 8. 184 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach one sprzeczne, gdyż ta druga zawierała w sobie pierwszą36. Korzenie etniczne z reguły nie były tu istotne, musiały ustąpić przed poczuciem należenia do wspólnoty historycznej, którą obdarzano mianem polskiej37. Jako paradoks postrzegali to czasem kresowiacy dopiero z perspektywy lat. S. Za-biełło pisał: Niechybnie jestem Polakiem, za Polaka się uważam i mój patriotyzm polski jest najsilniejszym uczuciem, które kiedykolwiek istniało. Ale historycznie biorąc moja rodzina jest zdecydowanie litewska, a bawiąc się za młodych lat poszukiwaniami genealogicznymi i sprawdziwszy to po drugiej wojnie światowej [...] stwierdziłem, że o ile sięgać mogą moje dochodzenia, nie mam prawdopodobnie ani jednej kropli polskiej krwi w żyłach38. Brak państwa, które trwało jednak w świadomości, konserwował w znacznej mierze to utożsamianie narodu z warstwą obywateli. Duma z bycia Polakiem dotyczyła w przypadku ziemian przede wszystkim sławnej przeszłości -dziedzictwa osiągnięć, ale i cierpień Rzeczypospolitej. Wywodziła się z niezwykłości miejsca, jakie szlachta zajmowała w tamtym państwie, a następnie z niedawnej historii i teraźniejszości zmagań o utrzymanie resztek dawnej pozycji, z „martyrologii", przez którą przeszło ziemiaństwo postawione w swoim odczuciu w pozycji ofiar. Zaplecze historyczne odgrywało tak istotną rolę, gdyż to w przeszłości bardziej niż w teraźniejszości spoczywał ziemiański patent na wielkość. Szlachtę postrzegano jako warstwę będącą od wieków nośnikiem kultury, tradycji i wartości patriotycznych39. Poję- 36R. Radzik, Ewolucja narodowa..., s. 60, 62. 37 H. Dylągowa, Koniec Rzeczypospolitej. Granica wschodnia w świadomości Polaków XIX i XX wieku. Kilka refleksji historycznych, „Przegląd Wschodni" t. II, z. 4, s. 915; C. Miłosz, Rodziewiczówna..., s. 26-27. 38Cyt. za: S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskie w XX wieku, Warszawa 1996, s. 40 (w przypisie). 39D. Szpoper, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa..., s. 43; M. Król, Szlachta jako warstwa historyczna w polskiej myśli konserwatywnej XIX wieku, [w:] Tradycje szlacheckie w kulturze polskiej, redakcja naukowa Z. Stefanow-ska, Warszawa 1976, s. 82. 185 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 cie narodu politycznego nieistniejącego państwa stanowiło tymczasem paradoks. Następowało określenie się w kategoriach zjawiska przeszłego, a więc w kategoriach bardziej ze sfery ducha niż rzeczywistości. Sprzyjało to zmistyfikowaniu postrzegania tejże rzeczywistości. Wedle Romana Jurkowskie-go na Kresach: Zostały zachwiane proporcje obecności przeszłości w życiu codziennym. Stawała się ona wszechobecna, sankcjonowana aktualnymi działaniami, niejako utwierdzana teraźniejszością. Zdaniem historyka szczególnej rangi nabierała w okresach bezpośredniego zagrożenia - w latach: 1905-07, 1917-21. Posługiwanie się przez ziemian realiami Polski jagiellońskiej nazywa on ahistoryzmem40. Naturalne dla ziemian myślenie w kategoriach narodu politycznego ulegało z upływem lat przekształceniom. Coraz istotniejszą rolę zaczynała grać sfera języka i kultury, co nie znaczy, iżby do roku 1914 ziemianie w swej masie zaakceptowali konieczność funkcjonowania w realiach narodu nowoczesnego. Istotną rolę grał jednak fakt, że przeciwstawianie się, choćby bierne, rosyjskości (tak kulturze, jak i polityce państwa) w istotnej mierze decydowało o tożsamości ziemian Kresów. Zmagania z ograniczeniami prawnymi nałożonymi na polskość (utożsamianą przez rząd w dużym stopniu z katolicyzmem) oznaczały konieczność ulokowania swych starań na obszarze obrony rodzinnej mowy, religii, tradycji narodowej i stanu posiadania, kulturowych wyznaczników przynależności narodowej, które tym samym stawały się bardziej cenne41. Następowała też częściowa demokratyzacja pojęcia narodu, towarzyszyło temu, jak była już o tym mowa, 40R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 90. Podobnie: R. Radzik, Ewolucja narodowa..., s. 60. Jeszcze ostrzej pisze o zachowawczości myślenia ziemian Andrzej Mencwel, podsumowując swe tezy formułą: „... był to typ amputowany." A. Mencwel, Przedwiośnie czy potop. Studium postaw polskich w XX wieku, Warszawa 1997, s. 16. 41R. Radzik, Między zbiorowością etniczną..., s. 89 i 235; S. Mianow-ski, Wspomnienia 1895-1945, BN, rkps akc. 15277, z. 1, k. 45. . 186 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach słabnięcie rangi poczucia lokalności wśród ziemian. Wszystkie te zjawiska napotykały jednak na hamulce związane z przywiązaniem ziemian do dawnej rzeczywistości społecznej a w konsekwencji i narodowej. Sposób widzenia dziedzictwa narodowego miał wpływ na charakter ziemiańskiej tożsamości narodowej. Jakkolwiek nie myślano by o wspólnocie narodowej w kategoriach języka i kultury, to i tak konstruowane w ten sposób poczucie narodowe wiele dziedziczyło z tradycji narodu politycznego, a cenione i bronione elementy dziedzictwa w znacznej przecież mierze miały treść szlachecką. Elementy defensyw-ne w ramach ziemiańskiego modelu kulturowego wymuszały stanie na straży polskości w pierwszej kolejności w jej dawnej, utrwalonej formie. Taki konserwujący charakter miała przede wszystkim tradycja rodowa, częstokroć umacniająca także związek ziemian z „małą ojczyzną". Poprzez nią odczytywana była historia narodu. Następowało jej spersonifiko-wanie w postaciach owych przodków własnych czy sąsiedzkich, z których wizerunkami na co dzień obcowano w dworach. Za ich pośrednictwem wiedza o przeszłości, obejmująca tradycję chwały stanu szlacheckiego i państwa polskiego, nosiła w sobie znamiona bardzo osobiste, związane często w pierwszej kolejności z lokalnymi godnościami. Dzięki nim pamiętano o zasługach rycerskich szlachty kresowej i jej służbie publicznej. Dwór stawał się arką, w której przetrwać mogło to, co uważano za warte ocalenia z potopu - kultura społeczności sprzed zaborów, bądź choćby pamięć o niej42. Naprawdę bogata i plastyczna była tradycja, która nie sięgała głębiej niż o sto lat wstecz. Oparta ona była na rodzinnej wiedzy o uczestnikach konfederacji barskiej (niekiedy trzeba się też było ze wstydem przyznać do targowiczan), powstania kościuszkowskiego, armii Księstwa i Królestwa, kolejnych spisków i powstań. Emocje patriotyczne budziły 42 S. Mossakowski, Przedmowa, [w:] R. Aftanazy, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, 1.1, Wrocław 1991, s. 7. Podobnie działo się zresztą i w innych zaborach. W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura mate-rialna, Poznań 1999, s. 114. , , ,, 187 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 się w sposób naturalny, gdy dorastało się w takiej tradycji, jaka była udziałem na przykład Anny Pruszyńskiej, piszącej o swej babce: ...z domu Paulina Rakowska, siostra trzech braci konarsz-czyków i powstańców 1863 r., Wiktora, Józefa i Henryka. Pierwsi dwaj po powrocie z Syberii mieszkali w Strzelczyńcach.. .43. Była to zatem tradycja walk o niepodległość, którą dotykał paradoks podwójnego waloryzowania. Jej uczestników szanowano i otaczano czcią za ich bezinteresowność i ofiarność - widząc w nich bohaterów i współbraci w tragicznym losie. Jednocześnie jednak (zwłaszcza w odniesieniu do ostatniego powstania, będącego doświadczeniem nie tyle historycznym, co bardzo osobistym) odczuwano błędność ich szlachetnej drogi. Ewentualną chęć wkroczenia na nią następnych generacji postrzegano zaś jako poważne niebezpieczeństwo44 . Wiązała się z tym szczególna ostrożność, jaką zachowywano w większości rodzin w odniesieniu do edukacji młodego pokolenia, niekiedy uznając wręcz wiedzę o styczniowym zrywie za możliwą do przekazania dopiero dorosłym. Nie była to zasada obowiązująca powszechnie. W niektórych dworach tradycja powstańcza stanowiła ważną część wychowania patriotycznego oferowanego dzieciom45. W realiach Kresów znajdował się zresztą zazwyczaj ktoś, kto tę wiedzę przekazał: członek dalszej rodziny, wędrowny zesłaniec, który po latach wrócił do kraju - osoby, które nie respektowały „zmowy milczenia"; bramy dworu nie były przed nimi za- 43 Z kolei dziadek Pauliny Rakowskiej byl targowiczaninem. Udział jego syna w powstaniu listopadowym a wnuków w styczniowym przedstawia autorka pamiętnika w kategorii odkupienia win. A. Pruszyńska, Między Bohem a Słuczą, Wrocław 1991, s. 17-19. 44R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 76. Więcej informacji na ten temat zamieszczam w rozdziale VI. 45S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 25 i 33; Z. z Rodowiczów Iwanicka, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 13580, cz. 1, k. 26; J. Dyakowska, Wspomnienia, OssoL, rkps 15375, k. 1,3,5; K. Skrzyński, op. cit., k. 20,23-24; M. Jalowiecki, Na skraju..., s. 17-18; M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s. 86-91. 188 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach mykane46. Wraz z upływającym czasem, gdy wkraczały w dorosłe życie pokolenia urodzone po powstaniu styczniowym, więcej pamiętano o bohaterstwie powstańców, mniej o braku rozwagi, jakim zgrzeszyli. W opisywanym okresie wzrastała także stopniowo świadomość potrzeby jak najszerszego poznawania historii ojczystej - to jest zdobywania popularnej (rzadziej naukowej) wiedzy o dziejach Polski poczynając od czasów piastowskich i legendarnych oraz systematycznego przekazywania jej młodym pokoleniom. Świadczy o tym chociażby bardzo wyraźny wzrost roli historii w nauczaniu domowym oraz wielka popularność powieści historycznej. Przekaz skierowany do młodego pokolenia nasycał się treściami historii ogólnonarodowej, które uzupełniały bardziej partykularny przekaz tradycji rodzinnej47. Źródło tej wiedzy „fachowej", choć przysposobionej dla niefachowego czytelnika stanowił jednak wąski zestaw podręczników, przez co miała ona charakter pewnego powszechnie przyjętego kanonu, by nie powiedzieć stereotypu, skupiającego się na losach władców, Wiktoriach i klęskach oręża, odnoszącego się także do problemu przyczyn upadku państwa (najwięcej tu było mowy o zdradzie sąsia- 46 T. Epsztein, Wpływ powstań narodowych na wychowanie młodego pokolenia polskich ziemian na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II poi. XIX w., [w:] Polacy a Rosjanie Materiały z konferencji „Polska - Rosja. Rola polskich powstań narodowych w kształtowaniu wzajemnych wyobrażeń". Warsza-wa-Płock, 14-17maja 1998 r., pod red. naukową T. Epszteina, Warszawa 2000, s. 230. Artykuł ten zawiera wiele ciekawych uwag na temat żywotności tradycji powstańczych. Por. też: M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopemicka, Wspomnienia z lat 80-tych XIX iv. do 1934 roku, OssoL, rkps 13172, k. 140; W. Podhorski, op. cit., k. 19-20; J. M. Osmolowski, Wspomnienia z przeszłości. Lata dziecinne i młodzieńcze, BN, rkps akc. 7042, k. 66. 47 Identyczną tendencję dostrzega Heide Whelan wśród ziemian niemieckich - na skutek zaznaczającej się stopniowo rusyfikacji w II połowie XIX wieku rosła pośród nich świadomość historyczna. Wiedza o przeszłości wspomagała miłość ojczyzny. Historia kraju łączyła się z historią i tradycją rodową. Były one świadomie wykorzystywane jako narzędzie edukacji nowych pokoleń. H. W. Whelan, op. cit., s. 237-238. 189 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 dów i Targowicy)48. Stosunek do tej wiedzy był bardzo emocjonalny, tym bardziej że dodatkową cechą syntez była zawartość silnego ładunku patriotycznego i programowanie emocji, które stawały się dobrem wspólnym czytelników. Janina Żółtowska wspominała mniej udane dzieła tego typu z wielką ironią: W dzieciństwie początków historii uczyłam się z jakichś podręczników, będących streszczeniem prac Lelewela, udostępnionych młodzieży przez trzeciorzędnych belfrów. Cechą tych podręczników była płaczliwa neurastenia i żebracze biadolenie. [...] Wedle autorów mających za cel rozwijanie umysłu dziecka, wszystkie bitwy były zawsze na próżno zwycięskie, wszystkie traktaty pokojowe źle zawarte, jeden szereg niedołęgów składał się na poczet królów, a dzierżenie władzy monarszej odznaczało się tylko brakiem pieniędzy49. Owa wielka historia stawała się ziemianom bliższa, na podobieństwo ich dziejów rodowych, dzięki powieści historycznej, która ułatwiała identyfikację z przeszłością, realizując potrzebę nawiązania osobistej więzi z dramatis personae i emocjonalnego przeżycia dziejów. Najchętniej czytywane były przy tym gawędy szlacheckie: Ignacego Chodźki, Zygmunta Kaczkowskiego, Władysława Syrokomli. Dlaczego ich twórczość bliska była ziemianom Kresów, wyjaśniają refleksje Chodźki, dotyczące jego twórczości a znamionujące wrażliwość podobną tej, która była udziałem mieszkańców dworów: Każda stopa ziemi przez ludzi zajęta ma swoją przeszłość. ^Najpowszechniej korzystano z Dziejów Polski w 24 obrazach Władysława Ludwika Anczyca, Śpiewów historycznych Juliana Ursyna Niemcewicza, Pielgrzyma w Dobromilu Izabeli z Flemingów Czarto-ryskiej; rzadziej zaś docierały prace Joachima Lelewela, a z nowości Michała Bobrzyńskiego. A. Chojecki, Żywot średniego człowieka, BJ, rkps 9786, k. 3; S. Trzebiński, op. cit., k. 40; W. Lednicki, Pamiętniki, t. I, Londyn 1963, s. 288-289. Co ciekawe lista ta nie odbiegała w sposób istotny od zawartości biblioteczek polskiej młodzieży gimnazjalnej związanej z tajnymi kółkami samokształceniowymi rozwijającymi się pod zaborem rosyjskim. B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Paris 1985, s. 41-42. 49J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., Londyn 1959, s. 71. 190 '. 1 s ! III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Przeszłość ta z ludzką podobna i prawie zjednoczona, albo jest znamienitą i wiekopomną, oznaczoną wielkimi wypadkami i znakomitymi dziełami rąk ludzkich trwającymi dotąd lub rozsypującymi się dziś w gruzy; albo po cichu, skromna, przemijająca jedną łzą i westchnieniem oznaczona... pierwsza dla dziejopisa narodów i całej ludzkości, druga dla dzie-jopisa serca ludzkiego, a zatem dla powieściopisarza właściwą jest treścią50. Żaden twórca nie mógł jednak równać się pod względem siły oddziaływania z Henrykiem Sienkiewiczem, który potrafił połączyć oba poziomy przeżywania przeszłości, opisane przez swego literackiego poprzednika. Jak pisał Józef Mineyko: „Bezwzględnie Sienkiewicz przyczynił się ogromnie do pobudzenia w narodzie ducha patriotyzmu"51. Istniał również pewien kanon historyczny, do którego przywiązywano wagę szczególną, o czym świadczy włączenie ikonografii z nim związanej do domowego zestawu znaków pamięci. Skupiał się on, jak chyba w całej Polsce, na trzech postaciach: ks. Józefie Poniatowskim, Tadeuszu Rejtanie i Tadeuszu Kościuszce. Scena śmierci księcia w nurtach rzeki, 50Cyt. za: Romantyczna gawęda szlachecka. Antologia, wybrał i opracował A. Waśko, Kraków 1999, s. 337. 51J. Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997, s. 49. Interesujące świadectwo takiego oddziaływania polskiego noblisty pozostawił Wacław Lednicki: „[Władysław Koźliński] czytał i czytał Trylogię, w końcu nauczywszy się wielu ustępów na pamięć. I wtedy naraz wielka Rzeczpospolita jagiellońska, wciąż jeszcze zachowana przez Wazów, skaptowała jego serce i zaczęła w nim żyć [...]. I wtedy linia demarkacyjna przeszła przez jego umysł: po jednej stronie znalazł się Wschód: Rosja, Bizancjum, Tatarzy, Kozacy, rosyjscy urzędnicy, po drugiej - Zachód: Polska, Rzym, rycerstwo, polskie powstania, polscy patrioci. [...] Ten chłopak, który źle mówił po polsku, którego pociągały tuzinkowe rosyjskie ozdoby życiowe, który w dzieciństwie bawił się ze zruszczonymi dziećmi białoruskimi, który przeszedł jedynie przez szkoły rosyjskie, nie odebrawszy żadnego solidnego polskiego wykształcenia, który wydał się być typowym przedstawicielem trzeciej generacji polskiej zamieszkałej w Rosji, ten chłopak złapany na haczyk rosyjskiej kultury i życia - naraz z tego haczyka się zerwał i od owego czasu stał się Polakiem." W. Lednicki, op. cit., s. 567. , .,...-. 191 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 portrety dwu pozostałych bohaterów były obowiązującym elementem wystroju dworów52. Podobnie jak w przypadku rodowych bohaterów, najwięcej zainteresowania poświęcano jak widać postaciom z początkowego okresu niewoli. Kierowały one uwagę na osobiste bohaterstwo i były wzorcem postawy wobec ojczyzny53. Ogół tych przedstawień i pamiątek patriotycznych tworzył pewien zestereotypizowany zestaw, służący prostej deklaracji właściwego stosunku do cenionej w środowisku wartości, jaką była pamięć o dziejach obrony niepodległego bytu państwowego. Nie była pośród ziemian żywotna nadzieja na podjęcie tej tradycji jako aktualnej drogi postępowania. Łatwiej było natomiast o egzaltację patriotyczną wokół hasła obowiązku wobec ziemi i współobywateli. Janina Żółtowska opisywała to w sposób następujący: W braku wszelkiego życia politycznego, każdy ślub i każdy większy zjazd rodzinny nabierał znaczenia manifestacji narodowej. Toasty i mowy rzadko bywały dowcipne i okolicznościowe, a zaraz, choć często nieudolnie, uderzały w górny ton zasług, cnoty, jedności i trwania. Każdy, który swego majątku nie strwonił, uchodził w panegirycznych przemówieniach za wzorowego obywatela. Nikt jednak nie zdawał sobie sprawy, że bierze udział w fantasmagorii, w ostatniej glorii tradycji szlacheckiej54. Odważniej formułowało dążenia patriotyczne wielu korepetytorów kresowej młodzieży, którzy świadomie budzili w niej miłość do imienia Polski, polskich miast i bohaterów historycznych, jednoznacznie przedstawiając to dziedzictwo 52T. Epsztein, Wpływ powstań narodowych..., s. 234; E. Kowecka, W salonie i w kuchni. Opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX w.. Warszawa 1989, s. 67; A. Mieleszko-Maliszkiewicz, Moje wędrówki po kraju, BN, rkps 5623, k. 5-6; A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 27; J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 22-23. 53 B. Cywiński, Rodowody..., s. 221-222. 54J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 63. Podobnie: M. Jałowiecki, Na skraju..., s 172. 192 Kominek w sali jadalnej pałacu Bułhaków w Dobośni w gub. mińskiej. Konstanty Podhorski i Paweł Gnatowski. III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach jako zobowiązanie domagające się podjęcia55. Tak rozumiana tradycja patriotyczna stać się miała podstawą ideologiczną dla podjęcia zbrojnych zmagań o Kresy i wolną Polskę w epoce porewolucyjnej, była owym ukrytym przesłaniem, które miało się kiedyś przebudzić. Z czasem ujawniały się na Kresach coraz wyraźniej kontrowersje wokół sposobu rozumienia wspólnoty narodowej. Ryszard Radzik wskazuje, że w historycznej Litwie zmniejszało się po roku 1864 systematycznie znaczenie kategorii: genłe Lithuani, a rosło: natione Poloni - Nowoczesna idea narodu polskiego, w przeciwieństwie do feudalnej, regionalnej litewskości, była tego samego rzędu co idea narodu rosyjskiego - zatem była w stosunku do niej konkurencyjna56. Było to wynikiem między innymi coraz wyraźniej dostrzegalnej, choć nie powszechnej recepcji demokratycznych i nacjonalistycznych prądów ideowych, jakie trafiały na początku XX wieku do młodszego pokolenia. Kazimierz Fudakowski, którego zaprowadziły one do zaangażowania w działalność endecji, wspominał: Wzrastająca we mnie świadomość więzi narodowej, na którą składała się tradycja narodowa i rodzinna, obyczaj łącznie z jego etyczno-religijnym podłożem, słowem wszystko co stanowiło spuściznę polską, z całą jej kulturą zderzało się w moim młodym umyśle z panującymi prądami społecznymi, poglądami o wolności, demokracji, sprawiedliwości społecznej, które w siebie wchłaniałem. Z tego konfliktu wewnętrznego wyłaniać się zaczęła idea solidaryzmu społecznego, w przeciwieństwie do walki klas57. Baza społeczna polskości, w jakiej zanurzeni byli ziemianie, poszerzała się bardzo powoli, ale systematycznie. Dowodzą tego przedstawione poprzednio rozważania dotyczą- 55S. Mianowski, op. cit., z. 1, k. 2,9-10; J. Dyakowska, op.ck.,k. 22; J. M. Osmolowski, op. cit., k. 44. 56 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną..., s. 110-111. , . 57K. Fudakowski, op. cit., k. 8. ¦ , •., , .. .¦-.>.;-. 193 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ce granic wspólnoty ziemiańskiej i warstw społecznych, które do bliskości z nią były dopuszczane. Nie tylko inni ziemianie, ale także inteligenci stawali się dla mieszkańców dworów współpracownikami w kreowaniu wartości kulturowych i podtrzymywaniu dziedzictwa narodowego. Zaczęto dostrzegać utajone ziarno polskości wśród zdeklasowanej szlachty, o czym przyjdzie jeszcze opowiedzieć. Zarazem przynajmniej od lat dziewięćdziesiątych coraz częściej brak szlacheckiego pochodzenia był wybaczany tym, którzy posługiwali się tym samym językiem, czytali tych samych pisarzy, czcili pamięć tych samych bohaterów narodowych, byli pomocni w działalności społecznej i politycznej. Zauważalne zmiany następowały zwłaszcza w odniesieniu do języka. Obłożony restrykcjami, był jednym z tych elementów kultury ziemiańskiej, wobec którego wierność dawała możliwość wyraźnego zadeklarowania się po stronie polskości. Jadwiga Rzewuska pouczała w związku z tym: Gruntowne poznanie mowy rodzinnej było dawniej obowiązkiem obywatelskim - teraz gdy ją pod obcem berłem ze szkół, prawodawstwa, z użycia publicznego wyrzucono, gdy z kościoła nawet usiłują ją wydrzeć, gdy za prywatne rozmowy na ulicach, dworcach kolei żelaznych, teatrach i innych miejscach publicznych kary każą płacić tym, którzy dopuszczą się zbrodni używania języka macierzystego, dziś wobec podobnego stanu rzeczy dla Polaka gruntowna znajomość języka polskiego stała się nietylko jak dawniej obowiązkiem obywatelskim, ale że się tak wyrażę, obowiązkiem sakramentalnym58. Język długo stanowił na Kresach wyróżnik o charakterze bardziej społecznym niż narodowym. Polszczyzna miała tu zresztą konkurencję w francuszczyźnie; w kulturze francuskiej ziemianie zanurzali się chętnie jako w dodającej prestiżu. Jednak dzięki zmianom przyzwyczajeń edukacyjnych, wśród pokoleń dorastających po powstaniu typ „Francuzek"59 58L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888, s. 64. 59 „... stara pani Krystyna [Świejkowska] na wskroś Francuzka, z 194 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach - z trudem radzących sobie z mówieniem po polsku, stał się już rzadki. Różnica pomiędzy połową wieku a jego schyłkiem była olbrzymia60. Waga języka dla zagrożonej tożsamości kulturowej powodowała, że począł stawać się wartością samą w sobie61. Kryterium językowe, jako określające przynależność narodową, było jednak dla ziemian długo podejrzane. Jeszcze po wielu latach Walerian Meysztowicz narzekał na „nacjonalizm glotologiczny: to znaczy nacjonalizm czysto językowy"62. Przede wszystkim jednak przemiany w kierunku nowoczesnego widzenia narodu hamował fakt, iż niezwykle trudnym do przyjęcia dla ziemian było etniczne kryterium określania przynależności narodowej. Po pierwsze, sami wywodzili się w znacznym procencie z rodów litewskich i ruskich, a tylko nieliczni chcieli się ku tym korzeniom cofnąć63. Decyzje takie prowadziły zresztą do sytuacji z punktu widzenia no- powodu swego wychowania, nie umiała nawet przyjąć brata szlachcica. .." Q. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897, s. 159. 60 Jednak jeszcze dla okresu przełomu wieków mamy świadectwa utrzymywania się konkurencyjności języka francuskiego wobec polskiego. Henryk Kieniewicz wspominał: „Panowie chętniej mówili po polsku, ale moja matka na przykład, ze swoją siostrą cioteczną, Janią Czapską utrzymywały korespondencję wyłącznie po francusku. A wiele pań, jak choćby moja stryjenka, ciocia Lela [znana nam już dewotka - M. U.], nigdy się dobrze po polsku nie nauczyło." H. Kieniewicz, Polska nad Prypecią, „Arcana" 2001, nr 2, s. 156. Skrajny wydaje się przypadek Stanisława Stempowskiego (w przypadku mężczyzn takie wychowanie było rzadsze), któremu -w latach siedemdziesiątych - rodzice zakazywali mówić po polsku dla lepszego opanowania języka francuskiego, gramatyki polskiej uczył się w czasach uniwersyteckich, gdy zorientował się, że trudno mu porozumieć się z kolegami. Pisał: „Chcąc wyłożyć swoje myśli na papierze, zobaczyłem dopiero moją niedolę - kalectwo duchowe: myślałem na raz po francusku, po polsku i ukraińsku, po rosyjsku i po niemiecku stosownie do nasuwających się pojęć, które nabyłem w danym języku." S. Stempowski, op. cit., s. 12 i n., 214. 61R. Radzik, Ewolucja narodowa..., s. 61. 62 W. Meysztowicz, op. cit., s. 11. 63 D. Beauvois, Rzeczypospolita polsko-litewska w XVIII wieku i pięć narodów na jej obszarach w wieku XIX, [w:] Historia Europy Środkowowschodniej, pod red. J. Kłoczkowskiego, 1.1, Lublin 2000, s. 305-306; 195 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 woczesnego narodu absurdalnych, jak w znanym przypadku Iwanowskich z Lebiodki w powiecie lidzkim, gdzie spośród rodzonych braci dwóch było Polakami, jeden Białorusinem, a jeden Litwinem64. Wacław Lipiński (Wiaczesław Łypynśkyj), który dokonał wyboru na rzecz ukraińskości, pisał w 1909 roku: My zaś szlachta tutejsza, z ducha i pochodzenia ukraińska, którzy Polakami z kultury tylko szlacheckiej i tradycji państwowej byliśmy, dziś - gdy ta kultura szlachecka w Polsce zamiera i Sienkiewicz tam Wyspiańskiemu coraz bardziej ustępuje [...] między nowoczesną polskością i odradzającym się naszym narodem wybierać musimy65. W rzeczywistości, mimo zachodzących na Kresach zmian, autor Wesela nie zastąpił jeszcze w umysłach ziemian twórcy Potopu, a przyczyną tego był między innymi lęk ziemian przed koniecznością dokonania wyboru, jakiego domagał się Lipiński. Trzeba zauważyć, że ziemianie Kresów wybór taki uczynili przed wiekami, opowiadając się za religią, językiem i kulturą wspólnoty szlacheckiej, która miała charakter polski, ale była wspólnotą polityczną. Dopiero wiek XIX uczynił z wyznaczników kulturowych, a zwłaszcza językowych czynnik wyraźnie różnicujący narody. Po wtóre w wieloetnicznej od wieków rzeczywistości Kresów splatanie się kultur postrzegano jako naturalne i nie 64 Wśród nich znaleźli się późniejsi (po I wojnie światowej): minister w rządzie polskim i profesor na litewskim uniwersytecie w Kownie. S. Mianowski, Świat, który odszedł. Wspomnienia Wilnianina 1895-1945, Warszawa 1995, s. 60; J. Sawicki, op. cii., s. 136. Por. też: J. Stempowski, W Dolinie Dniestru, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 275. Takich przypadków na pograniczach narodowych było na przełomie wieków wiele. O tym, że Kresy rosyjskie nie miały na nie monopolu, przekonuje najbardziej jaskrawy chyba przykład z Galicji - braci Szeptyckich - Stanisława, polskiego generała i szefa sztabu Rzeczypospolitej oraz Andrzeja (Andrija), grekokatolickiego metropolity lwowskiego, zarazem jednego z przywódców i bohaterów narodowego ruchu ukraińskiego. 65 W. Lipiński, Szlachta na Ukrainie. Udział jej w życiu narodu ukraińskiego na tle jej dziejów, Kraków 1909, s. 68-69. 196 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach żądano wyznaczania ostrych granic66. Andrzej Szwarc i Paweł Wieczorkiewicz ujmują to następująco: Jest to świat, w którym przetrwało wiele reliktów kultury dawnej Rzeczypospolitej, w którym pod rosyjskim jarzmem mimo przypominających niekiedy feudalizm stosunków społecznych żyli obok siebie w nietrwałej, jak się miało okazać, harmonii przedstawiciele różnych narodowości i wyznań67. Towarzyszyło temu przywiązanie do dwuszczeblowości świadomości narodowej. Ta zaś lepiej sprawdzała się w kategoriach narodu politycznego, podczas gdy w rzeczywistości narodu kulturowego szczeble niższe traktowane być musiały jako wartości zupełnie innego (gorszego, w sensie: mniej znaczącego) rzędu. W zjawiskach tych między innymi należy szukać źródeł wyrażanych przez Czesława Miłosza deklaracji, iż jest „ostatnim obywatelem Wielkiego Księstwa Litewskiego"68. Po trzecie wreszcie, konsekwentne stosowanie kryteriów językowych i etnicznych musiałoby w efekcie doprowadzić ""R. Wapiński, Polska i małe ojczyzny..., s. 143-144. 67 A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Wstęp, [w:] H. Korwin-Milew-ski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. V. Por.: K. Pruszyński, Na czarnym szlaku, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 236. 68 Pisał on też o sobie: „Niech będzie tak, że niektórzy czują się źle w kulturach etnocentrycznych. Użyteczność takich osobników na tym właśnie może polegać, że tworzą tkankę łączną, tam, gdzie sprzeczne narodowe lojalności zdają się nie do pogodzenia". C. Miłosz, Przedmowa, [w:] Szukanie ojczyzny..., s. 14. Komentarzem do splątania wyznaczników tożsamości narodowej na Kresach mogą być też losy dalekiego krewnego polskiego (mimo wszystko) no-blisty. O Oskarze Miłoszu Czesław Miłosz pisze, że do 1914 roku „... wcale się za Litwina nie uważał i był, nominalnie, synem zamożnego polskiego ziemianina na Kresach [podkreślenie moje - M. U.]". \dem,]akz tąLitwą było [w:] Szukanie ojczyzny..., s. 163-164. Był jednak jednocześnie Oskar Miłosz synem pół-Włocha i Żydówki, w dzieciństwie posługiwał się językiem polskim, potem stał się poetą francuskim i posłem Litwy przy Lidze Narodów. O swym ojcu - „nominalnie polskim ziemianinie" pisał: „On to wpoił mi szacunek dla litewskiego pochodzenia naszej rodziny i tę nieufność wobec Polski, którą zachowałem przez całe życie". Cyt. za: Idem, Opowieści pana Guze, [w:] Szukanie ojczyzny..., s. 136,144,147. 197 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ziemian do dostrzeżenia problemu narodowego także na wsi. Wedle reguł nowoczesnego myślenia o narodzie oznaczałoby to zaś, że ziemianie przestają być elitą lokalnej społeczności a stają się na Kresach mniejszością narodową. Nie szukano zresztą wśród chłopów także przejawów polskości, preferując utrzymywanie stanowego dystansu69 (mimo że polskie wsie, acz stosunkowo nieliczne, na Kresach jednak istniały). Z tych samych względów nowocześniejszego myślenia o narodzie długo nie chciało zaakceptować ziemiaństwo wschodniej Galicji70. Dla większości ziemian prawdziwym narodem mógł być jedynie naród historyczny. Dlatego też, pojmując naturę konfliktu z rosyjskością (funkcjonowała na tym samym poziomie co polskość), starali się nie dopuszczać do siebie świadomości, iż podobny konflikt mógłby postawić ich naprzeciwko narodów „chłopskich". Póki nie nastąpiła zmiana pojęć, polskość opisywanego typu była w znacznym stopniu instynktowna i postrzegana jako stabilna, a w konsekwencji także mało ofensywna, skrajnie odległa od myślenia nacjonalistycznego71. Swoistą jakością w życiu Kresów ostatniej dekady przed I wojną światową był ruch krajowy, szczególnie silny na Litwie, gdzie przybrał postać liczącej się formacji politycznej. W zakres pracy nie wchodzi w żadnym razie omawianie form organizacyjnych i programów ruchów politycznych. Dzieje krajowców posiadają zresztą bogatą literaturę naukową72. 69 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną..., s. 134. 70M. Ustrzycki, Pomiędzy konserwatyzmem a nacjonalizmem. Podola-cy wobec kwestii narodowej na wsi wschodniogalicyjskiej na przełomie XIX i XX wieku (do roku 1908), „Przegląd Wschodni", t. VI, z. 3, s. 482-486. 71 Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości i potrzeba chwili (stanowisko szlachty w Litwie i Rusi). Napisał..., Lwów 1905, s. 24. 72 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej na Litwie i Białorusi w latach 1905-1922, Poznań 1983; J. Bardach, Krajowcy, federaliści, in-korporacjoniści, [w:] O dawnej i niedawnej Litwie, Poznań 1988; D. Szpo-per, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa...; Krajowość - tradycje zgody narodów w dobie nacjonalizmu. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej w Instytucie Historii UAM w Poznaniu (11-12 maja 1998), pod red. J. Jurkiewicza, Poznań 1999; R. Miknys, Stosunki polsko-litewskie w wizji politycznej krajowców, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1993, z. 104 (zbioru ogólnego); J. Sawicki, op. cit. 198 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Jednak ze względu na fakt, iż nurt ten odzwierciedlał mentalność niemałej części ziemian, wydaje się słusznym poświęcenie koniecznego minimum miejsca prezentacji sposobu, w jaki ujmował on pojęcia ojczyzny i narodu. Dla zwolenników tego sposobu myślenia kluczowe znaczenie miał patriotyzm szczebla regionalnego. Tutaj umiejscawiali swą ojczyznę ideologiczną, przy czym, nietypowo jak na wiek dwudziesty, nie definiowali jej jako miejsce zamieszkiwania narodu nowoczesnego (jednolitego pod względem kulturowym). Widzieli kraj przede wszystkim jako całość o charakterze historycznym (Litwa historyczna), podkreślali też wspólność interesów zamieszkujących go ludzi73, przy czym ich perspektywa obejmowała też, często jako szczególnie wręcz znaczącą, ludność chłopską. Odmawiali zaś traktowania kryterium etnicznego jako decydującego w konstruowaniu wspólnoty74. Ich koncepcja oznaczała de facto poszerzenie definicji dawnego narodu politycznego i objęcie nim wszystkich mieszkańców kraju bez względu na pochodzenie czy używany język. Tak powstała wspólnota obywateli miałaby charakter ponadstanowy (i na tym polegała nowoczesność myślenia krajowców), a zarazem ponadetniczny (co w „wieku narodów" było anachronizmem, bądź, jak kto woli, wyprzedzaniem epoki), co nie zmienia faktu, że niekiedy otrzymywała nazwę narodu właśnie75. Idea ta bliska była zachodnioeu- 73R. Miknys, Stosunki..., s. 124. 74 Roman Skirmunt podkreślał, iż różne grupy zamieszkujące obok siebie od wieków nie mogą być sobie obce. Pisał: „Człowiek przywiązuje się do roli, na której wyrósł, która go żywiła, mimowolnie, jak dziecko do matki. Ziemia karmicielka posiada względem niego naturalną siłę atrakcyjną. Ona mu jest prawdziwą macierzą, ona zbliża ludzi i łączy synów swoich w jedną wielką rodzinę." Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości..., s. 20-21. 75 „... na całym obszarze Litwy zamieszkuje jeden naród, zce-mentowany w przebiegu wielu wieków krwią wspólną Litwinów, Polaków i Białorusinów." Sargas [B. Jałowiecki], Litwo, ojczyzno nasza..., Petersburg 1906, s. 5-7. Por.: M. Zadencka, Krajowość a strategie elit wobec emancypacji narodowej ludu w końcu XIX i na początku XX wieku: Litwa i Białoruś, prowincje bałtyckie, Finlandia, [w:] Krajowość - tradycje zgody narodów. .., s. 51; R. Miknys, Pojęcie społeczeństwa, narodu i państwa w środo- 199 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ropejskiemu pojmowaniu narodu jako wspólnoty obywateli danego państwa (w wypadku Kresów państwowość była jedynie rzeczywistością mniej lub bardziej jawnie postulowaną). Skomplikowany - i bardzo zindywidualizowany - był stosunek zwolenników idei krajowej do polskości. Zdawali sobie sprawę ze znaczenia kultury i języka, które odróżniały ich od chłopów (od części z nich odróżniała też religia). Generalnie uważali jednak, że o ile należą do kulturowej wspólnoty polskiej, o tyle politycznie przede wszystkim do wspólnoty litewskiej76. Dawała tu o sobie znać bardzo silna niechęć wobec dominacji Królestwa Polskiego77. W myśleniu takim dostrzegalna była tradycja dwuszczeblowości świadomości narodowej, choć jej wyznaczniki uległy zmianie78. Co więcej litewskość stawała się tu już regionalizmem innego rzędu niż wisku inteligencji wileńskiej w początkach XX wieku, [w:] Granice i pogranicza. Historia codzienności i doświadczeń, pod red. M. Liedke, J. Sadow-skiej, J. Trynkowskiego, Białystok 1999,1.I, s. 169-170. 7ń Michał Rómer w programowym atykule numeru okazowego „Gazety Wileńskiej" prezentował to stanowisko w sposób następujący: „W tym zakresie obywatelstwa krajowego, a więc zakresie politycznym, społecznym i ekonomicznym, naszymi krajami ojczystymi są Litwa i Białoruś. Natomiast wyłącznie w zakresie kul-turalno-narodowym jesteśmy synami narodu polskiego i tego pokrewieństwa naszego wyrzekać się nie będziemy i nie chcemy." Cyt. za: J. Sawicki, op. cit., s. 83. 77 W ostrych słowach formułował to Michał Rómer w przywoływanym artykule: „... w określeniu stanowiska naszego musimy się kierować potrzebami krajowymi i w nich szukać punktu wyjścia dla wszelkiej akcji politycznej, społecznej i kulturalnej. Z tego też względu odrzucamy stanowisko tzw. kresów, które kraje nasze -Litwę i Białoruś - traktują jako satelity czyjeś, których rozwój i bieg ma być określony prawami ciążenia ku jakiemukolwiek ośrodkowi zewnętrznemu; nas, szczerych i prawowitych obywateli Litwy i Białorusi, powinno obowiązywać zupełne usunięcie wszelkiej tendencji do sztucznego podporządkowania rozwoju obu naszych krajów potrzebom rozwoju krajów ościennych." Ibidem. Por. Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości..., s. 28-29. 78 J. Bardach, Wieloszczeblowa świadomość narodowa na ziemiach li-tewsko-ruskich Rzeczypospolitej w XVII-XX wieku, [w:] Krajowość - tradycje zgody narodów..., s. 30. 200 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach kieleckość - miała znacznie wyższą rangę79. Była to próba nowocześniejszej niż szlachecka, ale zarazem anty-nacjonali-stycznej konstrukcji idei patriotycznej wokół więzi regionalnej. O tym oporze przeciw nacjonalizmowi pisze Roman Wa-piński, dodając: Być więc może, że w rozwoju ideologii regionalistycznej znajdowało wyraz przede wszystkim dążenie do swojskości80. Próba ta okazała się zresztą na dłuższą metę nieudana w dobie tworzenia się państw narodowych. Stanowiła jednak odbicie emocji wielu ziemian, którzy, dostrzegając nieaktual-ność koncepcji narodu politycznego, odczuwali, że Kresy nie są właściwym miejscem dla funkcjonowania narodów nowoczesnego typu81. Trwanie silnego poczucia patriotyzmu regionalnego i określanie swej polskości nie inaczej jak tylko w jego kontekście, występowało wśród ziemian na całych Kresach, bez wątpienia jednak słabsze było na Ukrainie. Decydowały tu w mniejszym chyba stopniu tradycje odrębności prawno-ustro-jowej Litwy, w większym charakter relacji z „ludem" ruskim (ukraińskim), który był bardziej wrogo nastawiony do „panów", niż miało to miejsce na północy Kresów. Jak określa to Roman Jurkowski: 79 Zdaniem Zbigniewa Opackiego myśl konserwatywna krajowców podtrzymywała myślenie o narodzie w formule: gens-natio. Z. Opacki, Stosunki polsko-rosyjskie w XIX-XX wieku a świadomość dziedzictwa Rzeczypospolitej, [w:] Polacy i sąsiedzi..., cz. III, s. 75. W istocie wydaje się jednak, iż ich litewskość było już czymś więcej niż gens, a mniej niż natio. 80R. Wapiński, Między ojczyznami prywatnymi a ideologicznymi, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Prace Historycznoliterackie", nr 10-11, s. 126. Konstancja Skirmuntt tak widziała cel działań stronnictwa krajowego: „Jest nim możliwe szczęście i dobrobyt wszystkich narodowości, zamieszkujących kraj nasz. Dlatego nie wejdą do Stron. Kraj. ani wszechpolacy, ani wszechlitwini, nie pomogą mu ani żydzi-syjoniści, ani rosy-anie-rusyfikatorzy. Dla patryotów jest w nim miejsce - nie ma go dla nacyonalistów lub nachodźców [sic]." Futurus [K. Skirmuntt], Stronnictwo Krajowe Litwy i Białejrusi, [w:] Kartki polityczne..., s. 72-73. 81R. Radzik, Ewolucja narodowa..., s. 65-66. 201 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Na Rusi kresowość była mniej swojska niż na Litwie i Białorusi, a zagrożona ze strony Ukraińców, stawała się bardziej polską niż krajową82. Być może wynikało to także z faktu, że trzy gubernie południowe modernizowały się szybciej pod względem gospodarczym i cywilizacyjnym, co ułatwiało odrzucenie archaicznych już kategorii historycznych konserwowanych przez ziemian Litwy (a także galicyjskich „podolaków")83. Zmiany w sposobach myślenia o ojczyźnie i narodzie nie pojawiły się w sposób nagły; stanowiły efekt narastających zmian w zakresie uwarunkowań społecznych i politycznych Kresów. Dopiero jednak na początku nowego stulecia dały o sobie znać wyraźniej, także w formie publicznej dyskusji. Poprzednio bowiem, w dość statycznej rzeczywistości Kresów, jasne formułowanie podobnych kwestii nie było konieczne. Jak pisał Roman Skirmunt: ... szlachcic-rolnik zajęty pracą na roli, nie czuje w sobie osobliwego pociągu do łamania głowy nad takiemi zagadnieniami - woli on je omijać i ignorować. Ale przychodzą chwile w dziejach, że apatya taka staje się zgubna na równi z niepowołaną ruchliwością. Sfinx zabija i tych, którzy się zagadnieniami jego nie interesują84. Trzeba też powiedzieć, że wiele z podnoszonych tutaj problemów, stawianych pytań i stosowanych kryteriów pojęciowych jest efektem oczekiwań historyka, który czytając źródła i starając się zajmować pozycję naukowca, doszukuje się jasnych kategorii, niekoniecznie istniejących w rzeczywistości kresowej (a zwłaszcza w świadomości osób w niej żyjących). Wielu, a ściślej znakomita większość ziemian, nie czuło potrzeby definiowania pojęć patriotyzmu, polskości, ojczyzny. Poruszali się oni w sferze naturalnych dla nich odczuć, spraw pozornie oczywistych, które, jako nie przystające do dzisiejszych pojęć, odczytujemy dziś jako mocno zagmatwa- 82R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 177. 83R. Wapiński, Między ojczyznami prywatnymi..., s.121-122. 84Ro...munt [R. Skirmunt], Nowe hasła w sprawie odrodzenia narodowości litewskiej. Napisał..., Lwów 1904, s. 15. 202 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach ne. Wielu z ziemian owego czasu, poproszonych o nazwanie swych emocji patriotycznych, nie umiałoby zapewne tego uczynić. Dla większości bohaterów tej pracy naturalnymi były -przynajmniej do czasu - wielopoziomowość emocji patriotycznych, przemieszanie kryteriów narodowych ze społecznymi, wreszcie polskość niesprzeczna a wręcz zawierająca w sobie litewskość, białoruskość, wołyńskość. Określali siebie jako Polaków, wymieniając tę cechę obok wyznania i swojego szlachectwa, jako zworniki ich tożsamości. Elementy te nie były od siebie drastycznie rozdzielone, stanowiły pewien splot, z którego niełatwo wydestylować samo poczucie narodowe i patriotyzm. Wszystko to stanowiło środowisko naturalne, przez nielicznych więc jedynie było roztrząsane i mogło funkcjonować w nie-zideologizowany, na poły nieuświadomiony sposób. Przede wszystkim miało wyraźny posmak kresowej swoistości, cennej przez to, że nie była polskością jakiegoś uniwersalnego typu, ale właśnie regionalnie określoną rodzi-mością-swojskością. Wraz z nasilaniem się tendencji nacjonalistycznych w Europie wschodniej ziemianie zaczynali być jednak zmuszani do zadawania sobie wielu nowych pytań, zwłaszcza o wybór lojalności wobec ruchów narodowych. Wyzwanie to pojawiło się przed ziemiaństwem, gdy hołubiona przez nie dotąd wizja narodu politycznego stawała się nieaktualna. Musieli zastanowić się więc, co to znaczy, że są Polakami. Coraz częściej przełamywali bezrefleksyjność sposobu postrzegania zjawisk związanych z funkcjonowaniem fenomenu narodowości. Dla części odpowiedź na pojawiające się problemy stanowiła idea krajowa. Równocześnie inni przedstawiciele ziemiaństwa nie byli skłonni do naruszania w niczym swych odwiecznych wizji rzeczywistości narodowej, kolejni zaś zmierzali do akceptacji koncepcji nacjonalistycznej. Stanowiska polaryzowały się. Opisywana epoka miała jednak charakter przejściowy, ewolucja pojęć napotykała na poważne bariery. Koncepcja narodu nowoczesnego wywierała siłą faktów nacisk na ziemiański światopogląd, nie była jednak do końca epoki zasymilowana przez większość z nich. Istotne 203 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 znaczenie miał fakt, że to, co było narodowych chlebem powszednim (język i kultura), a więc z natury w małym stopniu podlegało ideologizacji, wobec presji polityki rządowej nabierało charakteru zideologizowanego już obowiązku. Coraz też częściej stawali się ziemianie Polakami z języka i kultury, a nie tylko obywatelami (nieistniejącej) Rzeczypospolitej. Zarazem nie umniejszało to rangi poczucia obywatelskości, która zachowywała swój urok, bo lepiej określała wysokość pozycji, do której aspirowano, niż kryteria etniczne. 204 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach E) Życie ziemiańskie jako ideał (kresowy „żywot człowieka poczciwego") ¦ Inne tam było powietrze - czyste, pachnące, .. - , inni byli ludzie - prości, szczerzy, uczciwi, wierni Bogu i ojczyźnie...1 W XX wieku słowo Kresy stało się trwałym elementem polskiej mitologii, opisywało krainę odległą w czasie, ale też - ze względu na trudne do przekroczenia granice - w przestrzeni. Pozostawało jednocześnie miejscem pożądanym: tak przez tych, którzy musieli je pozostawić, jak i przez wielu, którzy nigdy go nie widzieli. Te bezkresne, polskie niegdyś ziemie na Wschodzie osiągnęły status narodowego ideału, na co pracowała literatura przez cały wiek XIX. Jan Błoński pisze: Polski raj znajduje się na Litwie. Mieści się w okolicach Nowogródka, jak mniemał Mickiewicz, nad brzegami Niemna, gdzieś między Lida a Grodnem, jak wspominała Orzeszkowa, zdaniem zaś Sienkiewicza w Laudzie. A może nawet na Polesiu, jak sądzili Weyssenhoff, Kuncewiczowa i - horri-bile dictul... Rodziewiczówna2. Bywało, że książki wspomnianych autorów czytywali też sami mieszkańcy Kresów i we własnych wspomnieniach kontynuowali ich panegiryk na część tego miejsca jedynego w swym rodzaju. Dwory, sąsiedztwa, małe ojczyzny nad Pry-pecią czy Niemnem, historyczne krainy stawały się klejnotami polskiego dziedzictwa kulturowego (trzeba dodać, że samo słowo Kresy nie było w XIX wieku przez ich mieszkańców często używane, ale kojarzony dziś z nim zespół konotacji w znacznej mierze już funkcjonował). Z kart pamiętników wyłania się kraj, który cechuje nade wszystko zdolność za- 1 Tak Zofia Iwanicka wspominała Żmudź. Z. z Rodowiczów Iwa-nicka, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 13580, cz. I, k. 25. 2 J. Błoński, Polski raj, „Tygodnik Powszechny" 1987, nr 51-52 z 20-27 grudnia. 205 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 pewniania szczęścia i na zawsze później utraconego sensu życia. Nastroje te nie mogą dziwić, gdyż taka jest natura pamięci, że cyzeluje obraz, zwłaszcza, gdy sięga do lat dzieciństwa i młodości3. Czesław Miłosz pisał na temat polskiej pamięci o Litwie: Sentymentalne wspomnienia świadczą zwykle o dobrym samopoczuciu wspominających, tj. strony rodzinne ukazują się im w postaci bezkonfliktowej4. Sentymentu w stosunku ziemian do ich kraju nie brakowało. Wiele wskazuje też na to, że kresowa, ziemiańska rzeczywistość, choć mitem stała się dopiero z czasem, także, gdy trwała, przez swych mieszkańców nad wyraz często postrzegana była jako idylliczna. Nie można zaprzeczyć, że źródła powstałe w interesującej nas epoce zawierają też ślady zniechęcenia wobec losu ziemianina. W sposób dobitny brzmi to na przykład w liście Alfreda Rómera: 3 Wacław Podhorski pisał o Ukrainie: „A że do tego kraju mogliśmy się przywiązać, to nie powinno nikogo dziwić. Był to bowiem kraj mlekiem i miodem płynący, najbogatszy zakątek naszego kontynentu o najcudowniejszym klimacie kontynentalnym, mimo bliskości morza..." W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 12. Porównaj też refleksje Stanisława Manteuffla-Szoege, który w odrodzonej Polsce chciał z przeszłości zaczerpnąć: „... nektaru miłości i piękna - dla siebie i dla innych, i tchnąć stamtąd nowe życie na zmurszały świat." S. Manteuffel-Szoege, Wspomnienia..., [w:] Inflanty, Inflanty..., wspomnienia rodzinne zebrał R. Manteuffel-Szoege, opracował Z. Szopiński, Warszawa 1991, s. 86. 4C. Miłosz, Opowieści pana Guze, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 222. Bardzo ostro sentymenty te oceniał Antoni Sobański -sam tęskniący za rodzinną Ukrainą - zarzucający jednak tym, którzy wzdychają do utraconych majątków, że w ich pamięci tkwi jedynie bogactwo i władza, nie zaś za przyroda i kultura kraju. Pisał: „Moja Ukraina żyje i może nawet dane mi będzie ją kiedy ujrzeć, a wiem że dla mnie pozostanie ona niezmieniona. Dla ogromnej jednak większości Polaków - ich Ukraina zapadła się w nicość na zawsze. Co z niej pozostało, to głód dobrobytu, przy odziany w romantyczne kiecki kreacji Wincentego Pola". A. Sobański, Trzy kraje lat dziecinnych, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 257-258. 206 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach ... mogę siebie porównać do psa przywiązanego do budy do czego zresztą mniej więcej każden ziemski właściciel podobny. Niekiedy więc wyję, niekiedy i radość czuję błogą, gdy obroża mniej dolega5. Wypowiedzi takie nie stanowią jednak dominującego tonu. Choć życie ziemian nie było wolne od trosk, podkreślić trzeba, że wszystko, co mąciło ziemiańską harmonię, odbierali oni jako rzeczywistość raczej zewnętrzną - nie wpisaną, lecz właśnie sprzeczną z naturą ojczystego kraju. Takimi jawiły się problemy gospodarcze, restrykcyjne posunięcia rządu, konflikty z ludnością chłopską. Michał Rómer, spoglądając wstecz na środowisko, z którego wyrósł, pisał w swym Autożyciorysie: Wszystko zdawało się wyraźne, proste, od wieków takie same, jakby płynące z samej natury stworzenia, bez żadnych ostrych konfliktów, zagadnień tragicznych, bez walk i nienawiści społecznej6. Choć dotkliwa bywała dla ziemian polityka rosyjska (i jako taką ją przedstawiali), umieli jednak na co dzień odsuwać na stronę jej następstwa i realizować w skali dworu tryb życia, jaki sami uważali za najwłaściwszy. Jan Łazowski tak widział przełom XIX i XX wieku: Był to okres wielkiego spokoju i dosytu w sprawach publicznych i gospodarczych. Kto na swej harfie duchowej nie miał strun o wysokim tonie, mógł sądzić, że harmonia jest pełna. I taką też zewnętrzną postać miały bieżące wówczas równo, jak perły na sznurze, powszednie dni domu kotiurzeń-skiego. Tylko subtelne ucho, blisko dopuszczone, słyszało całą skalę i zrywy strun królewskich - związanych niewolą7. Właśnie pojęcie harmonii wydaje się w sposób najbardziej 5 List A. Rómera do brata Bronisława, Karolinów, 4 września 1878, BN, rkps 8767, k. 6. Por.: K. z Białłozorów Tańska, Pamiętniki z lat 1870-1884, BN, rkps. 8779, t. III (IV 1871 - II 1872), k. 34. 6 Cyt. za: J. Sawicki, Michał Rómer a problemy narodowościowe na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Toruń 1998, s. 12. 7 J. Łazowski, Trwające blaski. Wspomnienia z lat młodzieńczych 1900-1917, Ossol., rkps 13315, k. 12-13. •:. 207 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 trafny oddawać charakter życia ziemian na Kresach w ich własnym oglądzie. Ziemia ta, choć nie wolna od problemów, odczuwana była przez nich jako to najwłaściwsze dla człowieka miejsce, którego należy bronić raczej niż je ulepszać. Największą jej zaletą była stabilność i ład. Pielęgnowano wizję kraju pełnego przyjaznych sobie dworów, wtopionych w przyrodę i koegzystujących pokojowo z okolicznymi wsiami, które budować miały naturalne ramy egzystencji ziemiańskiej, dane jakby od Boga. Wrogowie byli daleko. Zofia Kossak-Szczuc-ka pomieściła w Pożodze portret dwóch sług z majątku w No-wosielicy: Życie im zeszło w błogim przeświadczeniu, że na świecie panuje Harmonia wraz z Ładem i że wszystko jest dobrze tak właśnie, jak jest [...] lata nastąpią po latach, przynosząc ze sobą nie zmiany, ale przemiany, konieczne, naturalne, w istocie swojej nic nie zmieniające8. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to zagłębienie się w umysłowość sług jest w istocie rzutowaniem przez autorkę własnego widzenia świata na innych. Ziemianie chętnie trzymali się tego rodzaju formuł - coraz bardziej egzotycznych wobec przemian, jakie niósł wiek XIX, ale jednak jakże cennych, co najjaskrawiej udowodniło nadejście bolszewizmu. Tworzono wokół siebie piękno, chętnie podkreślano wagę przestrzegania nakazów etycznych a także religijnych, urodzenie miało dawać gwarancję realizowania dobra; niewiele pozostawało miejsca na wątpliwości. Ceniony przez ziemian styl życia cechował ekskłuzywizm z wciąż niezwalczonym, choć nieco słabnącym z czasem poczuciem wagi dobrego urodzenia9. Były to źródła „naturalnego 8Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 14. 9M. Jalowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 35. Skrajną formę tego rodzaju myślenia prezentował Ignacy Korwin-Milew-ski, który dowodził: „... arystokracja w znaczeniu greckiem tego słowa, to jest - przewaga lepszych - stosuje się do małej garstki szlachty ziemiańskiej, mówiącej po polsku, pilnującej kultury polskiej, wyznającej religię świętą katolicką, żyjącej na ziemi przodków dawnemi tradycjami naszemi." I. K. Korwin-Milewski, Walka z kłamstwem, Petersburg 1911, s. 68-69. ¦ , x . ¦¦..;. ,. -¦ .- 208 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach konserwatyzmu" środowiska, jaki dominował w codziennych zachowaniach (abstrahując od zróżnicowania poglądów jednostek na kwestie ideologiczne)10. Janina Żółtowska (wtedy Puttkamerówna), z egzaltacją, tłumaczącą się zapewne ówczesnym jej wiekiem (16 lat), notowała: I choćby cały świat się zdemokratyzował lub zsocjalizował będę śnić o przeszłości i będę się starała, choć mnie życie twardym przykuje łańcuchem zachować tego wdzięku i poezji który się rodzi w bogactwie11. Ceniono sobie powolność tego życia i delektowanie się nim. Łagodnych form hedonizmu nie trzeba było się wstydzić. Pogoń za sukcesem nie była wysoko ceniona, co nie znaczy, że nie rosły fortuny. Przy tym wysoko wartościowano prostotę i autarkię dworskiego bytowania. Wszystkie te zjawiska miały w kulturze ziemiańskiej długą tradycję, która na Kresach okazała się bardzo trwałą, choć, jak jeszcze zobaczymy, nie ustrzegła się zmian12. W tej szczególnej towarzyskiej atmosferze, gdzie panowała specyficzna etykieta, gościnność, w mikroklimacie społecz- 10 D. Beauvois, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, s. 235-236; M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Warszawa 1990, s. 16. Stanisław Manteuffel-Szoege ideał kresowy utrzymany w tym duchu opiewał następującymi słowami: „Ta wieś swoja, bliska, ściśle łączyła się z dawniejszym patriarchalnym życiem. Gdy wracało się do swoich stron i do siebie, do domu rodziców lub dziadków, zawsze spotykało się te same twarze, które też zawsze witały po dawnemu, jak swego. Nawet zwierzęta poznawały nas, czy to konie, czy psy. Zmian, jeżeli nie były konieczne, ot tak sobie, dia dogodzenia jakiejś niemądrej fantazji lub z nudów, nie przeprowadzano." S. Manteuffel-Szoege, op. cit., s. 79. 11J. z Puttkamerów Żółtowska, Dzienniki, BN, rkps 10277,1.1, k. 184. 12 Tradycji tej wyrazem była staropolska poezja ziemiańska, o której Janusz Tazbir pisał, że zawarta w niej „... pochwała szczęścia w domowym zaciszu stanowiła pierwszą chyba w naszej literaturze apologię mierności i poprzestawania na małym, a zarazem naganę arywizmu oraz pogoni za sukcesem." J. Tazbir, Kultura szlachecka w Polsce. Rozkwit - upadek - relikty, Warszawa 1978, s. 19. 209 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nym, zwanym przez niektórych socjologów semiosferą, mógłby się narodzić kresowy Proust13. Do tych uwag Daniela Beauvois, piszącego o Ukrainie, podsuwają ilustrację pamiętniki związanego z Litwą Wacława Lednickiego. W 1934 roku oglądał on w Warszawie wraz z ojcem stare fotografie, robione w należącym do rodziny Borku koło Smoleńska (gdzie Kresy pomieściły swoją „filię"): ... naraz jedna z nich szczególniej przyciągnęła moją uwagę. [...] Tak, to była dwunasta. Cienie są krótkie, słońce świeci. Zatrzymaliśmy się, aby dać Mile Jaubert możność sfotografowania nas. Za chwilę zejdziemy w dół po drugiej stronie szosy, do rzeki, aby się kąpać. Widzę małe kamyczki w piasku u naszych nóg na drodze i ślady kół na niej. Wszystko to takie konkretne, takie rzeczywiste, jak żywe. Widzę ramię Zosi, przyciśnięte do drzewa, widzę parasolkę mojej babci, pasek skórzany Tadzia. Stoimy tam, wszyscy, żywi; mówimy. [•••] I wtedy zrozumiałem raz jeszcze, że tylko nasze wspomnienia są prawdziwie realne. Tylko pamięć nasza jest rękojmią nieznisz-czalności, wszystko inne jest widmem, iluzją, mirażem bez treści i bez znaczenia. [...] czułem się opętany przez Prousta14. Więzy ze światem kresowych dworów, zadzierzgane od dzieciństwa, pozostawały bardzo silne. Wielokrotnie zaobserwować można trudność, z jaką przychodziło się rozstawać z nimi ziemianom i postępującą za nią skłonność do powrotów. Charakterystyczne pod tym względem są wspomnienia Stanisława Stempowskiego. Ten socjalista i outsider środowiska ziemiańskiego, odsłania swą nie dającą się zatrzeć miłość do wiejskiego życia. Przymusowe okresy gospodarowania na wsi określał w pamiętnikach jako intermezza, życie tymczasowe, w przeciwieństwie do właściwego życia 13D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 238. 14 W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 7-8. Eliza Orzeszkowa pisała o swym życiu i wspomnieniu rodzinnego dworu: „U końca życia wydaje się ono szeregiem snów, a człowiek samemu sobie - cieniem siebie samego." List E. Orzeszkowej do E. Pawlowicza, Grodno, 10 lutego 1899, [w:] E. Orzeszkowa, Listy zebrane, t. VII, Wrocław 1971, s. 141. 210 III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach konspiratora. Formułując takie deklaracje, oszukiwał jednak sam siebie. I nie potrafił równocześnie ukryć, jak głęboko wniknęło weń dziedzictwo ziemiańskiej krwi. Pisał o dekadzie spędzonej na roli po roku 1906: Powoli ziemia dzięki temu, że wszystko na niej trzeba było stworzyć czy odrodzić na nowo, wciągała mnie w wiekuisty kołowrót nigdy nie kończących się wokół niej prac. Odpadały ode mnie stopniowo anarchistyczne, młodzieńcze marzenia o wolnym, wyzbytym z własności i przywiązań życiu wędrownym, szły w niepamięć złowrogie przeczucia, że Podole podminowanie jest jak wulkan [...] bolączkami socjalnymi, narodowymi, religijnymi, kulturowymi [...]. Od świtu wszystko wokoło stawało się przedmiotem naszego żywego zainteresowania i za wszystko czuło się odpowiedzialność. To nadawało mi poczucie pełni życiowej - cokolwiek uczyniłem, postanowiłem, rozkazałem, było twórcze, wnet rodziło skutki dobre lub złe, słowem sam kułem swój los, byłem twórcą od nikogo niezależnym15. W ten sposób zdecydowany krytyk życia ziemiańskiego, oddawał mimowolną cześć jego wartościom i mitologii, które głęboko musiały w nim tkwić. Podobną pochwałę kresowego życia stanowiła postawa człowieka, który obrał zupełnie inną drogę, Antoniego Poczo-butta - powstańca 1863 roku, który następnie spędził prawie całe życie w Petersburgu, osiągając wysokie godności w służbie kolejowej. Gdy swe ostatnie lata spędzał w jednym z rodzinnych majątków na Kresach, spotykał go Wacław Lednicki: Wuj Antoni zachował się w mojej pamięci w swym ostatnim wizerunku - staruszka w mundurze i w rogatywce weterana 63 roku, które zastąpiły bobrowe kołnierze i czapki fokowe jewo priewoschoditielstwa. A więc przy schyłku życia wrócił do swojej młodości ten młody i stary powstaniec. Ekscelencja została w środku16. 15 S. Stempowski, Pamiętnik 1870-1914, Wrocław 1953, s. 299-301, por. s.: 125 i 213. 16 W. Lednicki, op. cit., s. 140-141. Por. M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 108. 211 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Takich powrotów było bardzo wiele. Jednocześnie nie wolno zapominać o tych, którzy odcinali się od swego zakorzenienia w Kresach, ulegali urokom innych drogowskazów, niż te, którymi kierować się chcieli członkowie wspólnoty ziemiańskiej i którzy traktowani byli przez nią jak zdrajcy. Dotyczyło to porzucających lekkomyślnie ziemię, zrywających z wiarą ojców na rzecz prawosławia, a czyniących to w imię kariery w Rosji, bądź łatwiejszego życia za granicą. Boleśnie odczuwano fakt podejmowania przez nich nieakceptowanych w środowisku wzorców zachowań17. Wiemy już z poprzednich partii pracy, że poza modelem obywatela-rolnika, spełniającego się na roli i angażującego się w życie wspólnoty coraz liczniej obierali ziemianie drogę innych (inteligenckich) karier. Nasuwa się pytanie, na ile osoby takie traktowano jako unikające podjęcia preferowanych w społeczności wzorców zachowań, na ile zaś akceptowano ich wybór. Wydaje się, że problem ten nie budził większych emocji, dopóty, dopóki nie wiązał się z zerwaniem kontaktów z krajem, jego ludźmi, językiem i obyczajem. Samo odejście od tradycji życia na roli nie było w sposób bezpośredni negatywnie wartościowane, bo stało się oczywistą koniecznością ekonomiczną. Dziennikarz „Kraju" tak postrzegał skrajne przypadki tego procesu: Można by zaznaczyć wiele wypadków, gdzie syn siedział w dawnym majątku ojca w charakterze dzierżawcy a wnuk już w charakterze rządcy. Ale to są wydarzenia już coraz rzadsze. Zazwyczaj dawny dziedzic, po sprzedaży majątku przenosi się do miasta, a synowie jego wstępują w szeregi [...], adwokatów, często komisjonerów18. 17 To zespolenie ziemi i religii jako dwóch bastionów wymagających obrony było częstym wątkiem w literaturze pięknej opisującej życie Kresów, w pierwszym rzędzie w powieściach Marii Rodziewi-czówny. Marek Czertwan - główny bohater Dewajtisa wyraża to w ten sposób: „... naród każdy myśl ma swoją, miejsce w szeregu świata i urząd naznaczony. My od wieków dwóch rzeczy strzeżemy: Boga swego i ziemi. I ustrzegliśmy!" M. Rodziewiczówna, Dewajtis, Poznań 1996, s. 96. Por. też: S. Stempowski, op. cit., s. 160 (w przypisie). 18 „Kraj" 1902, nr 26 z 28 czerwca (11 lipca), s. 14. 212 7/7. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Podejmowanie przez ziemian pracy w charakterze inżynierów, bankowców czy prawników było od lat osiemdziesiątych zjawiskiem powszechnym w Europie i stanowiło odpowiedź na zmieniające się wymogi nowoczesnej gospodarki19. Inna rzecz, że przynajmniej część ziemian pozostała nieufna wobec tej drogi życiowej, o czym świadczyć może choćby tworzony przez nich czarny wizerunek miasta, a więc miejsca, gdzie owe kariery się realizowały. Trzeba też zauważyć, że jedynie sporadycznie dostrzec można przejawy dumy ziemian z osiągniętych przez krewnych wysokich pozycji zawodowych poza majątkiem. W ich pamiętnikach niespodziewanie mało jest refleksji nad takimi karierami, zwłaszcza w zestawieniu z licznymi pochwałami życia rolnika. Widać więc, że kariery inteligenckie mniej były zbiorowym marzeniem środowiska, bardziej wymogiem współczesności20. Należy jednak od razu powiedzieć, że niejednokrotnie stanowiły marzenie jednostek - była to już jednak realizacja osobistych pragnień, choćby najbardziej szlachetnych, a nie ethosu oby-watela-ziemianina. W tym ostatnim nie wyłączne wprawdzie, ale uprzywilejowane miejsce należało do zawodu rolnika. Wynikało to zapewne tyleż z tradycji, co i z małej władzy, stojącej za większością karier, podczas, gdy rolnik mógł mieć poczucie, że jednak „mocno siedzi na swoim". Problem pojawiał się natomiast we wcale nierzadkich przypadkach, gdy wymogi obranego zawodu zmuszały do długotrwałego pobytu w głębi Rosji21. Ci, którzy się nań de- 19 M. Girouard, Life in the English Country House. A Social and Ar-chitectural History, New Haven and London, s. 300-301. 20 Edward Woynillowicz wspominał, że do obrania drogi, która dawałaby mu zawód, skłoniła go groźba utraty majątku przez rodziców oskarżonych o wspieranie powstania - „... ujrzałem się w pozycji człowieka bez dachu, bez chleba; przejrzałem, iż trzeba tak się postawić, abym własnemi siłami mógł dać sobie radę w świecie." E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1931, s. 19. Por. też: F. Dołęga Lewandowski, Wspomnienia z lat 1889-1944, BN, rkps 7933,1.1, k. 10. 21R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 114. Czesław Miłosz o licznych synach kresowego ziemiaństwa pisał: 213 w Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 cydowali, narażeni byli na wtopienie się w środowisko rosyjskie, przejęcie jego wartości i wzorców zachowań. Na ich pracy nie zyskiwał też bezpośrednio kraj22. To zaś nie zawsze spotkać się mogło z pobłażliwością pozostawionych w kraju rodaków. Groźbę wedle wielu stanowiło zresztą także nazbyt długotrwałe przebywanie na zagranicznych wojażach23. Postacie takich negatywnych bohaterów, którzy zrywając więzy tracili swą tożsamość i szacunek współobywateli, znamy z dzieł Elizy Orzeszkowej i Marii Rodziewiczównej, Józefa Weyssenhoffa. Wybaczenie uzyskać mogli jedynie jako powracający między swoich i rozumiejący popełniony błąd synowie marnotrawni. Bowiem w przekonaniu tych twórców kraj ojczysty z jego ludźmi i obyczajami był najwłaściwszym miejscem dla spędzenia życia także z punktu widzenia etyki -pozwalał odkryć w sobie dobro, które gdzie indziej zamierało. W powieści Rodziewiczówny tysiącletni dąb jest głosem tego kraju: „Nie gwałćcie Bożych wyroków, nie odchodźcie, bo zmarniejecie, jakbym ja zmarniał, żeby stąd mnie wzięto!"24. „Studiowali zwykle w Dorpacie, Rydze, jak mój ojciec, Petersburgu, jak pan Guze. Zatrudnienie znajdowali daleko od swoich stron rodzinnych, dzięki nagłemu, zaiste amerykańskiemu, postępowi technicznemu Rosji w początkach dwudziestego wieku. Naftowe pola Baku, Turkiestan jak u pana Guze, Syberia jak u mojego ojca, to były miejsca ich działalności. Budowano w Azji rosyjskiej nowe koleje..." C. Miłosz, Opowieści-pana Guze..., s. 155. Por. też: W. Lednicki, op. cit., s. 54 i n. 22 Zarzuty tego rodzaju, mocno zresztą przesadzone, czynił kresowym ziemianom z punktu widzenia narodowego Jan Ludwik Popławski: Zadania polityki narodowej na kresach, [w:] Pisma polityczne, t. II, Kraków-Warszawa 1910, s. 367-368. 23 Jak nieudolnie rymowali autorzy przywoływanego już w innym miejscu amatorskiego dzieła dramatycznego: „Ale nasze pany Kraju / Kraju nie kochają; / Tak prześliczne łany, / Żydy odprzedają. / Lub sprzedawszy wełnę, / i złotą pszenicę; / Mając kieszeń pełną, / Jadą za granicę. / Aby tam wzbogacać, / Wyblakłe frejliny; / Majątki utrącać, / Biedzić kraj rodzinny." G. Giedrojć, J. Gorzkowski, Halina. Melodram w trzech aktach i jednej odsłonie. Rzecz dzieje się na Litwie w roku 1863, BJ, rkps 5071, k. 2. Por.: C. Miłosz, Opowieści pana Guze..., s. 134. 24 M. Rodziewiczówna, op. cit., s. 38. Por.: Q. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897, s. 18. III. Naczelne wartości życia ziemiańskiego na Kresach Kresy były nie tylko ziemiańskim rajem, ale zarazem i obowiązkiem. Doświadczeniem każdego mieszkańca kresowego dworu było życie pośród ludzi - w kręgu różnorodnych kontaktów, niejako pod stałą obserwacją. Zdawał on na co dzień sprawę ze swego stosunku do innych (w pierwszym rzędzie członków rodziny) i do oczekiwań wspólnoty. Ta zaś, aczkolwiek nie nazbyt restrykcyjna, preferowała pewne zachowania, które nagradzała wyższym stopniem akceptacji. Model etycznego życia obejmował przede wszystkim spełnianie podstawowych, codziennych zadań - pracę na roli, opiekę nad najbliższymi, okazywanie miłości i pomocy krewnym, gościnność, uczciwość i uczynność w stosunku do sąsiadów. Wysoko wartościowano poświęcenie osobistego szczęścia na rzecz innych. Tak na przykład widział zasługi swoich rodzicieli Antoni Kieniewicz: W listopadzie [1907 roku] będziemy obchodzić złote wesele moich najdroższych rodziców. Pół wieku szczęśliwego wspólnego przeżycia niezmąconego najmniejszym zgrzytem. Miłość Boga, ojczyzny, rodziny, bliźnich i praca ciężka i żmudna, lecz wdzięczna na zagonie rodzinnym dla kraju, społeczeństwa i przyszłych pokoleń25. Wzorzec człowieka służącego współobywatelom był najchętniej przywoływany, najwyżej stawiany. Obok niego stały (czy też lepiej: zawierały się w nim) wzorce: rolnika, patrioty, dobrej matki. Choć należy sądzić, że dla wielu ziemian sprawy gospodarowania były kwestią najbardziej wypełniającą życie, że niemała część z nich była z tego dumna, a niejeden czerpał radość, to jednak wizerunku Kresów nie dominuje rolnicza sielanka. To, co zdaje się budzić najżywsze porywy serca i czyni z 25 A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 319. Podobne cechy zestawiają nekrologi ziemian Kresów - jako przykład niech posłuży wspomnienie po Stanisławie Wigurze z pow. łuckiego na Wołyniu: „... zakończył pełne najpiękniejszych cnót obywatelskie życie. W osobie tego zacnego obywatela, sąsiada, męża, opiekuna sierot, doradcy i sprawiedliwego sędziego, współobywatele i liczna rodzina zmarłego ponoszą nieodżałowaną stratę." „Kraj" 1887, nr 37 z 11 (23) września, s. 13. >- -..,.-. 214 215 (Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Kresów Arkadię, to raczej sielanka towarzyska. Możemy zresztą mówić także o pewnym obowiązku towarzyskim. Trzymających się na uboczu środowisko oceniało negatywnie. Do powinności wysoko wartościowanych należało wreszcie utrzymywanie dziedzictwa wspólnoty, a w jego obrębie zwłaszcza wartości, które prezentowałem w poprzednich rozdziałach. Andrzej Chodubski uznaje to za cechę charakterystyczną mieszkańców obszarów kresowych, gdziekolwiek na świecie by się one nie znajdowały: Kresowianie są społecznością silnie przywiązaną do loka-lizmu; przedkładają wartości kulturowe nad cywilizacyjne. Przez wartości kulturowe rozumie się przekazywanie z pokolenia na pokolenie określonych wzorców postaw, zachowań, ocen, działań społeczno-politycznych i gospodarczych, ich podzielanie i realizację. Przez wartości cywilizacyjne rozumie się zorientowanie na nowoczesność, na oddziaływania zewnętrzne dominujące powszechnie w świecie26. Tak ważny dla Kresów „Kraj" w artykule programowym inaugurującym pismo - pióra Włodzimierza Spasowicza deklarował: Szczególniej takie społeczeństwo, jak nasze, które przebyło ciężki proceder upadłości i dźwigania się tylko jedynie tym szczupłym moralnym kapitałem kilku cnót wyrobionych wiekami doświadczenia, kilku dobrych przyzwyczajeń i uzdolnień drogo kupionych, niema prawa uronić ani źdźbła z tego kapitału. Wyrzeczenie się tych dobytków, niszczenie ich byłoby poprostu samobójstwem27. Ochronę wartości i modelu kulturowego środowiska traktowali ziemianie jako zadanie niełatwe, ale w najwyższym stopniu warte wysiłków. Zakres i formy wypełniania przez ziemian obowiązków wobec wspólnoty ulegały zresztą zmianom i nie były tak pozbawione „wartości cywilizacyjnych", jak chce tego cytowany wyżej teoretyk kresowości. 26 A. Chodubski, Cywilizacyjna interpretacja kresów, [w:] Granice i pogranicza. Historia codzienności i doświadczeń, pod red. M Liedke, J. Sadowskiej, J. Trynkowskiego, Białystok 1999, t. II, s. 119. 27 W. Spasowicz, Zamiast programu, „Kraj" 1882, nr 1 z 4 (16) lipca, s. 5. Por. W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 81. 216 IV REALIZACJA OBOWIĄZKÓW OBYWATELSKICH I PATRIOTYCZNYCH ¦ ' -i Przetrwaliśmy niezliczone, ciężkie próby, ; przetrwamy więcej i trwać będziemy ...,.,. mimo ciężkie przeciwności...1 Cenione przez ziemian polskich na Kresach wartości, głęboko ugruntowane poprzez dzieje ich bytowania w tym kraju, napotykały w drugiej połowie XIX wieku na szereg zagrożeń. Najbardziej jaskrawymi były te, które napływały ze strony władz. Znacznie głębsze źródła miały natomiast przemiany rzeczywistości gospodarczej i społecznej. Ethos ziemia-nina-obywatela opierał się na pełnieniu najszlachetniejszego w jego oczach zawodu rolnika oraz sprawowaniu przywództwa (jeśli nie politycznego, to co najmniej cywilizacyjnego) nad społecznością kraju2. W obu tych aspektach nie mógł już czuć się tak pewnie jak przed epoką powstaniową - stopniowa utrata pozycji następowała od lat trzydziestych XIX wieku. Po 1864 roku - w sposób najbardziej bezpośredni i natychmiastowo odczuwany - zagrożeni byli ziemianie w ich stanie posiadania. Po wtóre, mimo wciąż utrzymywanego prestiżu, ulegała zmniejszeniu ich rzeczywista rola społeczna, to jest możność oddziaływania na inne warstwy. Wpływały na to takie zjawiska, jak emancypacja chłopów i wzrost znaczenia inteligencji. W konsekwencji polskość - kresowość - obywatelskość, będące najcenniejszym dziedzictwem ziemian, domagały się konserwacji, ale i modernizacji - ich żywotność była funkcją 1J. Obst, Zamiast wstępu, [w:] Z okolic Dźwiny, księga zbiorowa, Wilno 1912, s. X. 2D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich", czyli jak mu położyć kres, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, pod red. W. Wrzesińskiego, t. IX: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, Wrocław 1994, s. 101. 217 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 siły ziemian w kraju. Obrona zajmowanych przez wspólnotę pozycji stanowiła o treściach obowiązku obywatelskiego, jaki nakładali na siebie ziemianie. Podejmowane działania bywały narzucone przez okoliczności, ale stanowiły też świadomą drogę realizowania siebie i wyznawanych wartości. Stało za nimi także pojęcie obowiązku patriotycznego, wynikające z przekonania o pozytywnej i kluczowej wręcz roli, jaką ma do spełnienia ziemiaństwo dla dobra kraju oraz różnie rozumianej polskości. Służba „sprawie" zajmuje wiele miejsca w auto-legendzie kresowej - obejmuje obronę stanu posiadania (ziemia), kultury (język, religia, tradycja), przyszłości narodowej potomstwa. Aby ochronić i zrealizować wyznawane wartości i własny model kulturowy ziemianie musieli także starać się o utrzymanie bądź rozszerzenie materialnej i społecznej, ewentualnie politycznej podstawy swej pozycji. W tradycji szlacheckiej obywatelstwo związane było zawsze z ziemią. Zaś urodzenie i majątek stanowiły wystarczającą legitymację do sprawowania urzędów i godności oraz -oczywiście - do przewodzenia innym grupom społecznym. Obrona majątków była w interesującej nas epoce naglącą potrzebą chwili, gdyż stanowiły one cegły, budujące bastion dla ziemiańskiego świata, stylu życia i statusu społecznego. Sam tytuł szlachecki znaczył w praktyce coraz mniej i jedynie zamożność dawała wystarczającą siłę do walki z przeciwnościa-mi, o jakich była powyżej mowa. Naturalnie o znaczeniu warstwy ziemiańskiej decydowało w stopniu coraz większym nowoczesne wykształcenie. By zapewnić je potomstwu, niezbędne było jednak także solidne oparcie materialne. Jeśli miało ono formę wiejskiej siedziby, posiadało tę dodatkową zaletę, że ułatwiało ochronę dzieci przed wpływami rusyfi-katorskimi i przed ich wypadnięciem poza obszar kresowej wspólnoty. Kresowa „idea ziemi" opierała się głównie o jej wartość niematerialną - w dużym stopniu stanowiła jednak sublimację walki o byt - walki, która w tradycji szlacheckiej nie była wysoko wartościowana, jeśli dotyczyła jednostkowego interesu. W opisywanej epoce stawała się jednak koniecznością. W realiach popowstaniowych sukces w gospodarowaniu nabierał dodatkowego sensu jako przejaw oporu 218 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych wobec presji rosyjskiej, więc i obrona „ojcowskiego zagonu" zyskiwała status misji i patriotycznej powinności3. Bo jak pouczała Jadwiga Rzewuska: Kto u nas prawdziwie dobrym gospodarzem, w całej doniosłości tego czcigodnego wyrazu, ten niech się śmiało rycerzem sprawy ojczystej mianuje. [...] Obecnie polityka nasza, to ziarno nasze4. Straty w ziemiańskiej substancji majątkowej po powstaniu styczniowym były poważne. Po okresie rekwizycji i przymusowych sprzedaży, stanowiących restrykcję wobec uczestników zrywu oraz osób politycznie podejrzanych, następowały bankructwa. Ich przyczyną była nieumiejętność gospodarowania w nowych - pouwłaszczeniowych warunkach. Nie wszyscy ziemianie potrafili poradzić sobie z wyzwaniami wolnego rynku pracy i zbytu, na który oddziaływały już koniunktury w gospodarce światowej5. Z wyzwaniem tym musieli się zmierzyć w drugiej połowie wieku także ziemianie z innych zaborów a kryzys lat osiemdziesiątych, związany z napływem taniego zboża z Ameryki, miał zasięg ogólnoeuropejski6. Trudności kresowiaków powiększały na- 3 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 81; R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 105; P. Wieczorkiewicz, Polacy w petersburskiej Radzie Państwa 1906-1914, [w:] Losy Polaków w XIX-XX wieku. Studia ofiarowane Profesorowi Stefanowi Kieniewiczowi w osiemdziesiątą rocznicę Jego urodzin, kom. red. B. Grochulska, J. Skowronek, Warszawa 1987, s. 109-110. 4L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888, s. 70-71. Na antypodach tej wizji stoją, dokonywane bez wątpienia złośliwym okiem, obserwacje Władysława Matla-kowskiego: „Pojęcie szafarstwa swoim mieniem, jako cząstką mienia publicznego, tutaj nie istnieje - uznają tylko zasadę absolutnej własności, którą wolno nawet spalić, zniszczyć, sprzedać Niemcowi, Moskalowi, komukolwiek." W. Matlakowski, Wspomnienia ukraińskie, „Wiadomości", Londyn 1954, nr 50 z 12 grudnia, s. 2. 5 W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna, Poznań 1999, s. 50. 6 W. H. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capitalism 219 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 tomiast posunięcia rządu - kontrybucja, która przekształciła się w stały podatek (istniał do 1897 roku), ograniczenie kredytu, nieprzyznanie samorządu szlacheckiego, wspieranie (aczkolwiek niekonsekwentne) chłopów w konfliktach z zie-mianami-katolikami7. Ziemianie Kresów, zwłaszcza na łamach prasy, narzekali chętnie na swe fatalne położenie ekonomiczne, nieurodzaje i ogólnie niesprzyjającą sytuację gospodarczą8. W pamiętnikach pozostawili zaś raczej obraz dobrobytu i stabilizacji finansowej. Jednocześnie jako szczególnie dotkliwy ocenili zakaz nabywania ziemi przez Polaków, który ozna- among the Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 298; M. Girouard, Life in łhe English Country House. A Social and Architectural History, New Haven and London, s. 300. 7 Jako przykład drogi ziemianina do finansowej klęski posłużyć może relacja Ryszarda Manteuffla-Szoege: „Sekwestr, kontrybucja, zesłanie, a potem internowanie, połączone z niezbyt udolną gospodarką żony i dorastających synów, europejski kryzys rolny lat osiemdziesiątych, koszty wykształcenia licznego potomstwa (sześciu synów, z których wszyscy otrzymali wyższe wykształcenie i córka), nieumiejętność dostosowania się do gospodarki kapitalistycznej po zniesieniu systemu pańszczyźniano-feudalnego w roku 1864, wreszcie lichwiarski system kredytowy Banków Wileńskiego i Moskiewskiego, dyskryminujący Polaków - wszystko to spowodowało, że posiadłości rodziny [...] zostały po kolei sprzedane. Około roku 1905 przeszedł w obce ręce ostatni z owych licznych majątków." R. Manteuffel-Szoege, Wspomnienia..., [w:] Inflanty, Inflanty..., wspomnienia rodzinne zebrał R. Manteuffel-Szoege, opracował Z. Szo-piński, Warszawa 1991, s. 175; Por.: W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 263. 8 Bez wątpienia istniały obszary, o których nie można było powiedzieć, aby stanowiły przykład gospodarczej koniunktury, jednak opis, jaki korespondent „Kraju" przesyłał z powiatu dziśnień-skiego guberni wileńskiej, stanowi przykład znacznej przesady: „Trochę stęchle mięso, brak dobrej kucharki, stanowią słabą stronę wiejskiego życia nawet w dość zamożnych domach. Ziemianin, osławiony smakosz z dziadów pradziadów, jada dziś gorzej od przeciętnego mieszczucha [...] zadawalając się byle czem: starą kurą, chu-dem cielęciem..." Niemiec - potencjalny nabywca ziemi miał powiedzieć o powiatach dziśnieńskim i wilejskim: „... okolica głucha, lasy wyniszczone, brak kolei, brak rzek, drogi nędzne, fabryk żadnych, przytem wilki i rozbójnicy!" „Kraj" 1885, nr 28 z 14 (26) lipca, s. 7-8. Wieści podobne przysyłano nawet z Kijowa. 220 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych czał, że każda indywidualna klęska w walce o utrzymanie majątku (do czasu zmiany przepisów w 1905 roku) stanowiła też stratę dla całej wspólnoty9. Jak wyglądała rzeczywistość? Odpowiedź na to pytanie utrudnia brak kompleksowych opracowań życia gospodarczego Kresów w interesującej nas epoce. W dalszej części rozdziału zaprezentowane zostaną rezultaty badań o tyle tylko ścisłe, o ile pozwoliły na to założenia metodologiczne pracy. Nadal pozostaje tu duże pole do dociekań dla specjalistów od historii gospodarczej. Wydaje się, że kreślenie obrazu ziemiańskiej ekonomii głównie czarnymi barwami nie byłoby zasadne. Największe trudności przeżywali ziemianie w okresie tuż po uwłaszczeniu. Czas ów wyeliminował tych, którzy nie potrafili pogodzić dotychczasowych przyzwyczajeń z wymogami osobistego zaangażowania w warsztat pracy rolnika lub nie znaleźli kompetentnych współpracowników. Później okresy pomyślniejsze przeplatały się z takimi, które przynosiły poważne wyzwania, jak kryzys lat osiemdziesiątych (w Królestwie Polskim zaowocował on falą sprzedaży majątków i ucieczką zwłaszcza młodych do miasta10. Na Kresach zjawisko dobrowolnego porzucania ziemi miało, ze znanych na już powodów, znacznie mniejszą skalę). Obszary dynamicznie się rozwijające (Ukraina) sąsiadowały z pozostającymi w stagnacji (Polesie). Codzienny trud gospodarowania jednych prowadził do porażki, innych do spektakularnych sukcesów, bez wątpienia nie można mówić o staczaniu się ogółu po równi pochyłej". O tym, że niemało było posiadaczy zasobnych portfeli świadczyć mogą chociażby liczne budowy i przebudowy dworów kresowych czy względnie częste podróże zagraniczne. Już lata siedemdziesiąte pozwoliły ziemianom na złapanie oddechu. Początek XX wieku przyniósł dostrzegalną sta- 9 W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 17. 10 D. Rzepniewska, Przemiany w rodzinie ziemiańskiej Królestwa Polskiego, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe, praca zbiorowa, Warszawa 1990, s. 38. 11 Por.: W. Lednicki, op. cit., s. 48, J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 82 i 85; R. Jurkowski, Zie-miaństwo polskie Kresów..., s. 85. 221 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 bilizację ich sytuacji ekonomicznej12. Maria Dunin-Kozicka pisała o ówczesnej Ukrainie: Przeważnie fortuny kresowe były znaczne i żyło się tu dostatnio, lecz przychodziły jednak niekiedy złe lata, żywiołowe klęski, nieurodzaje, dławiły czasem ciężary zostawione przez poprzednie pokolenia, dobijały lichwiarskie procenta...13. Ogólnie wydaje się, że przy zmniejszaniu się liczby osób, które utrzymały się przy ziemi, rosła pomyślność pozostałych14. Kontekstem, który uważa się za kluczowy dla opisu ziemiańskiego losu na Kresach, był zakaz nabywania ziemi przez osoby „katolickiego wyznania i polskiego pochodzenia" (ukaz grudniowy z 1865 roku). Restrykcja ta, mająca w intencji władz doprowadzić do stopniowego wypłynięcia majątków z rąk polskich, miała rzeczywiście istotne skutki dla polskiego stanu posiadania na Kresach. Jej działanie nie było jednak tak bezapelacyjne, jak się to z reguły przedstawia (i jak jawi się to w relacjach samych ziemian). Fakt ten wynikał z dużej sprawności, jaką, korzystając z luk prawnych, wykazali ziemianie w obchodzeniu ustawy. Metodą podstawową był fikcyjny zastaw: pod zastaw majątku pożyczano sumę, jaką był on wart, „dłużnik" nie zwracał „pożyczki", więc majątek prze- 12 S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskie w XX wieku, Warszawa 1996, s. 41. Roman Jurkowski widzi to w sposób następujący: „Stan ekonomiczny w kilka lat po powstaniu znacząco się polepszył, rosły ceny na płody rolne i drzewo, podatki były znikome, administracja terenowa przekupiona łapówkami. Zdecydowana większość dworów zapewniała jego mieszkańcom spokojne, dostatnie życie, które biegło odwiecznym, utartym torem pór roku, świąt religijnych, uroczystości domowych, narodzin, ślubów, zgonów. U progu XX w., mało który ziemianin przeczuwał nadchodzącą zagładę tego tak, zdawałoby się, harmonijnego i tradycyjnego porządku." R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 106. Zob. też: A. Romanowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-biało-rusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003, s. 110-111. 13 M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Warszawa 1990, s. 27. Por.: W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 16, 43-44; M. Tokarzewski, Straż przednia (ze wspomnień i notatek), Warszawa [1926], s.69. 14D. Beauvois, Mit „kresów wschodnich"..., s. 100-101. 222 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych chodził na własność „pożyczającego". Praktykę tę uniemożliwiły dopiero ustawy z grudnia 1884 roku (stycznia 1885 r. n. st.). Inną metodą były fikcyjne dzierżawy ziemi, które stanowiły przykrywkę dla zmiany właściciela. Zakupu majątku dokonać można było także przez osoby podstawione - Polaków zwolnionych ze względu na szczególne zasługi wobec państwa spod rygorów prawa grudniowego, krewnych nie posiadających obywatelstwa rosyjskiego (cudzoziemcom zabroniono nabywania ziemi dopiero w 1887 roku) oraz Rosjan. Uszczelnianie przepisów trwało wciąż w łatach dziewięćdziesiątych, ale nie doprowadziło nigdy do zablokowania wszelkich możliwości omijania zakazów15. Transakcje tego typu opierały się na zaufaniu, ponieważ prawdziwy nabywca wręczał fikcyjnemu gotówkę, ten zaś kupował majątek na swoje nazwisko i w świetle prawa był jego właścicielem. Osoba, która wyłożyła pieniądze władała majątkiem i uzyskiwała z niego dochody bez tytułu prawnego. Z podobnych metod korzystali również Żydzi, a nigdy nie brakowało Rosjan chętnych do tego typu transakcji, przeprowadzanych (i to często bezinteresownie) wbrew polityce własnego rządu16. Generał-gubernator wileński Iwan Kochanow informował w 1892 roku Petersburg, że absolutnie niemożliwym jest odnotowanie wszystkich metod, do jakich uciekają się Polacy, aby utrzymać prawo do posiadania własności ziemskiej i uniemożliwić jej przejście w ręce rosyjskie. Tak liczne miały one być jego zdaniem i w większości przypadków niemożliwe do wykrycia przez administrację. Co więcej, jak podaje Witold Rodkiewicz, mimo zaostrzenia ustaw, jedynie znikoma część wykrytych transakcji była prawnie unieważniana17. 15R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 108-116,457-459; W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provinces of the Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 75. 16R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 462-467; W. Rodkiewicz, op. cit., s. 67-68, 72. 17 W latach 1884-1894 w trzech guberniach pozostających pod władzą Kochanowa wykryto 565 takich spraw, na drogę sądową skierowano 46, z czego wygrano jedną. Skuteczniejsi byli general-guberna-torzy kijowscy: Aleksander Drentel i Aleksiej Ignatiew, którzy w latach 1885-1894 spośród skierowanych do sądu 210 spraw wygrali 144. 223 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Mimo tych udanych wybiegów podejmowanych przez polskich ziemian wiele bankructw kończyło się przejściem majątku w ręce rosyjskie (brakowało Polaków dysponujących wystarczającymi zasobami pieniężnymi do nabywania posiadłości). Obrona ziemi pozostawała więc obowiązkiem najważniejszym i jeśli miano się z niego wywiązać nie wystarczały pięknie brzmiące deklaracje. O tym, kto podołał wyzwaniu decydowała chęć do codziennej, nieefektownej pracy i umiejętności rolnicze. Mieszkaniec dworu nie mógł już dłużej być tylko rentierem, którego włości przed uwłaszczeniem przynosiły dochód same, bez konieczności zarządzania nimi jako warsztatem pracy. Wprawdzie najzamożniejsi i później mogli podtrzymywać stare metody gospodarowania, wśród arystokracji zaś wciąż znajdowali się tacy, którzy niezbyt dobrze wiedzieli, skąd biorą się ich pieniądze. Jednak i w obrębie tej grupy niemało było takich, którzy, jak Tyszkiewiczowie, Potoccy, czy Braniccy, uczestniczyli w kierowaniu swymi dobrami i poświęcali czas dbałości o ich rozwój18. Natomiast w przypadku właścicieli mniejszych fortun jasno dało się zauważyć, że model ziemianina odgrodzonego od spraw folwarku murem zarządców, czy wręcz puszczającego większość ziemi w dzierżawę, a znającego jedynie lipową aleję przed dworem i lasy, będące areną polowań, staje się coraz rzadszy. Przemiany te następowały już w pokoleniu urodzonym po połowie XIX wieku i rozpoczynającym samodzielne gospodarowanie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Realia gospodarcze wymusiły tu radykalną zmianę kresowych obyczajów. Tak na przykład Hipolit Korwin-Milewski oceniał, że przed powstaniem pilne zajmowanie się gospodarstwem i gromadzenie kapitałów było wśród ziemian rzadkie i wcale nie cenione. Trudności, na jakie napotykały władze w dochodzeniu swych racji, wynikały z faktu, że w przypadku fikcyjnych transakcji żadnej z ich stron nie zależało na rozgłosie i miały one formę ustną. W. Rodkiewicz, op. cii., s. 82-85. 18 Z. z Tyszkiewiczów Potocka, Echa minione] epoki XIX-XX wieku. Moje wspomnienia, BN, rkps akc. 11711,1.1, k. 25-26 i n; A. z Dąbrowskich Glińska, Byb... przeminęb... Pamiętnik, t. II, BN, rkps akc. 10106, k. 4-6. 224 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Rok 1863 i jego gorzkie następstwa miały od razu zrewolucjonizować tę umysłowość. Już około r. 1880 dobre gospodarowanie i ciułanie akcji lub listów zastawnych Banku Wileńskiego było uważane za cnotę obywatelską19. Zaś Stanisław Manteuffel-Szoege do podobnych konstatacji dodawał uwagę: Wprawdzie i później ludzi rzetelnej, prawdziwej pracy na palcach można było policzyć, ale każdy coś robił, pracował choć trochę, a przede wszystkim więcej niż dawniej interesował się własnym gospodarstwem i jego losem20. Opinie te można skontrastować sądem Wacława Lednic-kiego: ...to życie wiejskie nie miało prawie nic wspólnego z fachową krzątaniną i uwijaniem się koroniarza w królestwie buraków, kartofli, cieląt, świń, indyków, co tak doskonale opisała Maria Dąbrowska w swoich Nocach i dniach11. Należy jednak zaznaczyć, że taką swobodą od gospodarskich zatrudnień cieszyli się nieliczni, a i tak najczęściej za osiągniętym ideałem i bezpieczeństwem finansowym domowników stała praca samego przynajmniej gospodarza. Owszem bywały też okresy dobrej koniunktury, kiedy znów pieniądz zaczynał przychodzić łatwo22. Dla większości ziemian chęć utrzymania się przy ziemi oznaczała teraz konieczność osobistego udziału w planowa- 19 H. Korwin-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. 6. Por.: (J. Dunin-Karwickij, Wspomnienia Woły-niaka, Lwów 1897, s. 66-67; A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 344; F. Dołęga Lewandowski, Wspomnienia z lat 1889-1944, BN, rkps 7933,1.1, k. 1. 20S. Manteuffel-Szoege, Wspomnienia..., [w:] Inflanty, Inflanty..., s. 67. Hipolit Gieczewicz - wiceprezes Wileńskiego Towarzystwa Rolniczego jeszcze w 1902 roku uważał za wskazane napominać: „Dziś już nie wystarcza siedzieć na roli, dziś trzeba na niej gospodarować, i w dodatku gospodarować dobrze, bo inaczej pójdziemy wszyscy z torbami o zebranym chlebie." „Kraj" 1902, nr 35 z 30 sierpnia (12 września), s. 8. 21 W. Lednicki, op. cit., s. 51. 22 L. Krzywicki, Wspomnienia, 1.1, Warszawa 1957, s. 340. 225 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 niu i nadzorowaniu produkcji i zbytu, starania o kredyt, pla-_ nowanie, bilansowanie kosztów, troskę o to, by nie marnowano wysiłku i jego owoców, wymagała chęci, wykształcenia i pracy. To, czy dany ziemianin odpowiadał na te wyzwania, zależało od jego osobistych zdolności i temperamentu. Jeden zadowalał się pracą w kancelarii, inny był w domu rzadkim gościem, spędzając czas w polu. Ten drugi przypadek ilustrować może w skrajnej i raczej nie rozpowszechnionej formie przykład mieszkańców Dereszewicz z początku XX wieku. Antoni Kieniewicz wspominał: Oznajmiłem Ruciowi [bratu - M. U.], że zamierzam znacznie skrócić mój miesiąc miodowy i stanę wkrótce do wspólnej z nim pracy. [...] Program naszej codziennej pracy w wiosennym okresie był następujący. Trzy razy w tygodniu wczesnym rankiem po śniadaniu jeździłem do Łopczy w sprawach gospodarczych [...]. Pozostałe trzy dni w tygodniu spędzałem przeważnie w Kopcewiczach, gdzie spotykałem się z Ruciem. Omawiane tam były najważniejsze sprawy majątkowe [...]. Tam też przeważnie odbywały się transakcje [...]. Niedziele i dni świąteczne spędzaliśmy zwykle w domu. Ale wówczas też bywały różne sprawy do załatwienia, poza tym rachunki i wypłaty23. Ten, kto pozostawiał majątek na łasce współpracowników bądź dzierżawców, rzadko okazywał się szczęśliwcem, trafnie inwestującym swój kapitał zaufania. Udział w gospodarstwie miały też często kobiety - dotyczyło to zwłaszcza kurnika, czasem ogródka warzywnego czy sadu. Przykład z 1900 roku, który przechował we wspomnieniach tenże Antoni Kieniewicz, uznać jednak wypada za ekstremalny: Pani Grabowska trzy razy dziennie bywała przy udoju i 23 A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 209 i 212. Znamiennym faktem byl też sposób uhonorowania ojca z okazji pięćdziesiątej rocznicy objęcia przezeń majątku - „Jako prezent pamiątkowy dla ojca od jego dwóch synów uradziliśmy przedstawić mu w zdjęciach fotograficznych całą jego działalność gospodarczą." Ibidem, s. 213. Por. S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 24 i 343-345. 226 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych omal każdą krowę znała po imieniu i doskonale wiedziała na pamięć, ile mniej więcej powinna dać każda krowa mleka z udoju24. W przypadku braku mężczyzn w domu koniecznością stawało się jednak niekiedy przejęcie przez panie pełni obowiązków. Najbardziej znanym przykładem takiego losu była bez wątpienia niestrudzona bojowniczka o swój kawałek ziemi - Maria Rodziewiczówna. Na przeciwnym biegunie umieścić można postawę Janiny Żółtowskiej, która tak wspominała odczucia będące jej udziałem w młodości: Na zapytanie [...] czy lubię gospodarstwo?, nie byłam w stanie odpowiedzieć, ale intencja tego zapytania przeraziła mnie na równi z propozycją, abym, nie umiejąc pływać, wskoczyła do zimnej i głębokiej wody25. Osobiste zaangażowanie właściciela majątku w czynności rolnika oraz związane z tym umiejętności, choć zapewne nie były powszechne, posiadały jednak tę właściwość, że były oczekiwane i cenione przez środowisko. Nie każdy potrafił bądź chciał sprostać roli profesjonalnego kierownika ziemskiego warsztatu pracy, ale w każdym razie rolę tę, oznaczającą rzeczywistą pracę w gospodarstwie poczęto traktować jako przynależną ziemiańskiej kondycji. Dzięki temu mógł pojawić się w prasie nekrolog następującej treści (trzeba jednak przyznać, że w swej szczegółowości niezbyt typowy): On jeden z pierwszych, jeżeli nie najpierwszy na Podolu, zaczął prowadzić racjonalne gospodarstwo z prawidłowem nawożeniem gruntów, oraz hodowlą owiec cienkorunnych wysokiego gatunku, nie mówiąc już o stadzie, w którem się dzielne i piękne zarazem chowały konie. Dział też fabrycz-no-przemysłowy nie był zaniedbany przez ś.p. Januarego, który prócz gorzelni i dużych młynów, dwie cukrownie na własną rękę prowadził, przez co też niemałą wyświadczył usługę sąsiadom, których gospodarstwa plantacja buraków 24 A. Kieniewicz, op. cit., s. 170. Por. A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., t. II, k. 80; Nałęcz Q. Umiastowska], Szmat ziemi i życia... Opisy i wspomnienia, Wilno 1928, s. 94. 25J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 78. 227 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 podniosła. Chrzanówka, w której mieszkał ś.p. January Sula-tycki była szkołą praktyczną dla wielu naszych rolników, którzy tam czerpali wiedzę, nabytą długoletnim doświadczeniem i pracą gospodarza, pod którego gościnnym dachem każdy znajdował życzliwą radę, a często i pomoc. Ś.p. January Sulatycki był ostatnim z wybieralnych marszałków pow. mohylowskiego.. .26. Następowały też w konsekwencji opisywanych zjawisk zmiany w obyczajowości, w mniejszym stopniu w sposobie organizacji czasu. Coraz częściej odwiedzającym majątek gościom prezentowano nie tylko portrety przodków i nowe umeblowanie salonu, ale także oborę i spichlerz. O Ukrainie około 1910 roku czytamy: ...nieledwie obrządkiem każdej wizyty było zwiedzanie folwarku a czasem bytność w polu. Na marginesie takiego spaceru po stajni, oborze, chlewni, stodole, magazynie itd. zawsze jeden drugiemu wskazywał usterki i mówił o swoich doświadczeniach. Zamieniało się to jak gdyby w nieustającą pomoc sąsiedzką27. Gospodyni chwaliła się zaś pozostającymi w jej gestii ogrodem i kurnikiem. Także dyskusja o cenach paszy i zboża nie była w złym guście (choć zazwyczaj nie wypadało nudzić nią pań). Jako wadę wytykał ten fakt ziemianom Władysław Ma-tlakowski (w odniesieniu już do początku lat osiemdziesiątych): W rozmowach, jakie słyszałem, prócz banalności powszednich, nie poruszano nic innego niż tylko ceny cukru, zboża, towarzystwa akcyjne itp.28 Wciąż jednak, aż do końca epoki, co odbiegało drastycznie od zwyczajów w Wielkopolsce, gość nie troszczył się o wcześniejsze obwieszczenie swojego przyjazdu, gospodarzo- 26 „Kraj. Dział Informacyjno-Ilustrowany" 1897, nr 1, s. 11. 27T. Garczyński, Wspomnienia, BN, rkps 10562, t. II, k. 37. Por. J. M. Osmolowski, Wspomnienia z przeszłości. Lała dziecinne i młodzieńcze, BN, rkps akc. 7042, k. 67. 28 W. Matlakowski, op. cii., „Wiadomości", Londyn 1955, nr 11 z 13 marca, s. 2. 228 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych wi zaś z reguły nie przychodziło do głowy sarkać na utratę czasu wywołaną wizytami (raczej nierzadkimi na Kresach)29. Aczkolwiek na co dzień dominowała zasada: majątek dla trybu życia, nie zaś odwrotnie, to jednak jej obowiązywanie zamknięte było w granicach rozsądku i towarzyszyło jej wzrastające poczucie odpowiedzialności30. Rozwaga w dysponowaniu swym majątkiem i oszczędność oraz życie proste - „nie na pokaz" zdobywały sobie coraz istotniejszą pozycję wśród zalet idealnego ziemianina. Przywiązywano do nich z czasem coraz większą wagę, inaczej niż działo się to w tradycyjnym modelu szlacheckich zachowań i ciągle jeszcze na początku epoki (jak w owym dworze na Litwie w roku 1870, gdzie: „Cały układ domu na pańską skalę, może i trochę zanadto, bo sług ilość niepospolita, a roboty żadnej - Usługi mało. Nauczycielek trzy"31). Jadwiga Rzewuska napominała: „Szlachcic powinien na marcypanach znać się, a bigos hultajski jeść"32. Nie oznaczało to jeszcze uczynienia z oszczędności cnoty kardynalnej. Wymogi gościnności i towarzyskości domagały się wciąż swoich praw, a ich przejawy stanowiły nadal jedną z głównych zalet życia na 29 W. Molik, op. cit., s. 324-325; S. Trzebiński, Pamiętnik, BN, rkps akc. 11806, k. 80. 30 Ciekawe sformułowanie ideału takiego łączenia sprzeczności pojawiło się we „Wsi Ilustrowanej": autor wychwala tych, którzy pamiętali „... nietylko o sobie, ale i o zawsze mile witanych gościach, budując swe obszerne dwory i trafnie umieli stosować w życiu zasadę: dulce et utile, nie zaniedbując strony estetycznej przy zakładaniu siedzib dla siebie." Swoje tezy ilustruje przykładem Ja-kimówki Pawła Gnatowskiego (pow. taraszczański, gub. kijowska): „Majętność ta stoi jakby na przełomie pomiędzy staremi a nowo-żytnemi wymogami, chociaż bowiem obecny jej właściciel spłacił daninę postępowi, przerobiwszy gorzelnię, urządziwszy wzorowo ratyfikację, młyny wodne i otworzywszy fabrykę dachówek, trwałych i poszukiwanych, - nie przeszkadza to mu jednak z pietyzmem przechowywać otrzymaną w spuściźnie tradycję tych, coraz rzadszych cech, o których wyżej wspominałem." „Wieś Ilustrowana" 1912, nr 5, s. 23-24. Por. W. Podhorski, op. cit., k. 36-37. 31 K. z Białłozorów Tańska, Pamiętniki z lat 1870-1884, BN, rkps. 8779,1.1 (II-VII1870), k. 17. 32 L. P Leliwa, Q. z Jaczewskich Rzewuska], op. cit., s. 177. 229 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Kresach33. Widziano jednak potrzebę znalezienia „złotego środka". W każdym razie do przeszłości odeszły bez wątpienia czasy, gdy do obowiązków szlachetnie urodzonego należało realizowanie zasady: „zastaw się a postaw się". Przesadne formy podejmowania gości, znamionujące rozrzutność były rzadsze i nie spotykały się z takimi zachwytami, jak jeszcze w pierwszej połowie wieku. Wielotygodniowe wizyty i podróże „sztafetowe" stawały się coraz bardziej wspomnieniem z dawnych lepszych czasów. Ideały ulegały zmianie34. Jednostki, które hołdowały dawnemu trybowi życia nadal jednak funkcjonowały w środowisku. Wielu nie mogło też odzwyczaić się od bezrefleksyjnego zaspokajania zachcianek. Częściej jeszcze odnotowywane były przypadki hulaszczego trybu życia młodzieży, oddającej się miejskim - kosztownym, a zarazem sprzecznym z moralnością rozrywkom i karcianemu hazardowi35. 33 wiele na ten temat powiedziane zostało w dwu pierwszych rozdziałach. 34 W doskonałym kształcie ideał pełnej wyrzeczeń pracy propagowała Rodziewiczówna. Występuje on także w prasie oraz w literaturze pamiętnikarskiej. Jego ujęte w niezwykle patetyczną formę sformułowanie daje na przykład Stanisław Manteuffel-Szoege: op. cit., s. 85-86. Witold Molik pisze o polskich ziemianach: „Różnice [...] były szczególnie widoczne między polskimi ziemianami w zaborze rosyjskim (w tym zwłaszcza na ziemiach zabużańskich) i pruskim. Pierwsi dłużej tkwili w szlachetczyźnie, a drudzy spośród wszystkich polskich ziemian bodaj najbardziej upodobnili się do właścicieli ziemskich w krajach zachodniej Europy" i dalej: „We wzorcu osobowym ziemianina, lansowanym w drugiej połowie XIX i na początku XX wieku w polskich czasopismach Wielkiego Księstwa Poznańskiego, eksponowano między innymi takie cnoty, jak: oszczędność, zamiłowanie do porządku, pragmatyzm w życiu publicznym i prywatnym oraz przede wszystkim sumienne wykonywanie codziennej pracy. Cnoty te nie należały do tradycyjnych wartości kultury szlacheckiej..." W. Molik, op. cit., s. 317-319. Sądzę, że przemiany tego rodzaju dotyczyły też Kresów - dystans „do Europy" ulegał zmniejszeniu, zwłaszcza w zakresie propagowanych wzorców, również - choć w mniejszym może stopniu - w obrębie postaw. 35 „Kraj" 1891, nr 32 z 9 (21) sierpnia, s. 11; J. M. Osmołowski, op. cit., k. 83; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 204 i n. 230 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Wielu nastawionych krytycznie i moralizatorsko obserwatorów życia ziemiańskiego na Kresach wyczulonych było na te zjawiska, niektórzy wskazywali wręcz na ich powszechność, choć ocenę taką należy uznać za przesadną. Jerzy Marcin Osmołowski pisał o traceniu majątków na przełomie wieków w wyniku kart, rozrzutności i nieudanych interesów. Swe uwagi podsumowywał: Ziemianie-polacy przypisywali stratę majątków eksterminacyjnej polityce carskiej. Z moich osobistych przeżyć i doświadczeń dochodzę do wniosku wręcz odmiennego. Kurczenie się ziemi polskiej na Kresach przypisać należy wyłącznie (poza wypadkami konfiskaty) nieudolności właścicieli...36. Żandarmeria rosyjska formułowała podobne tezy w odniesieniu do ziemian Królestwa Polskiego37 (którzy jednak byli w korzystniejszym pod względem prawnym położeniu). Rzeczywiście w istniejących warunkach, ci, którzy grzeszyli brakiem rozwagi i odpowiedzialności, płacili wyjątkowo łatwo utratą majątku, za czym szło społeczne potępienie. O tym, że jednak nie wszyscy tak postępowali, świadczy uparte trwa- %J. M. Osmołowski, op. cit., k. 100-101. Jeszcze ostrzejszy w ocenach był człowiek z zewnątrz - lekarz Władysław Matlakowski, o którego przesadnym jednak krytycyzmie była już mowa. Pisał on o Ukrainie w latach osiemdziesiątych: „Kiedyś, gdy jaki Polak zdobędzie się by napisać dzieje tej prowincji, bezstronnie, na zimno, będzie musiał, z bólem w sercu, przyznać, że do ostatecznego rozgro-mu sami Polacy przyłożyli rękę. [...] Wyzuli się sami ze swego dziedzictwa. A mogiły, które smętnie spoglądają na łany czarnozie-mu, będą świadczyły wiecznie o bezrządzie, egoizmie i upadku cnót obywatelskich tutejszych Polaków". W. Matlakowski, op. cit., „Wiadomości", Londyn 1955, nr 11 z 13 marca, s. 2. Z kolei skrajnie odmienne opinie formułował Z. Kamiński, zdaniem którego życie kresowe charakteryzowały: „pracowitość, oszczędność, życie z ołówkiem w ręku", zaś: „Rozrzutność, życie nad stan, utracjuszostwo to były rzeczy nieznane, zupełnie nie praktykowane." Cyt. za: A. Ki-jas, Ziemiaństwo kresowe u progu II Rzeczypospolitej. Zagrożenia i nadzieje, [w:] Ziemiaństwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1994, s. 114. 37S. Wiech, Społeczeństwo Królestwa Polskiego w oczach carskiej policji politycznej (1866-1896), Kielce 2002, s. 97. 231 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nie znacznej części właścicieli przy swych majątkach, choć obiektywne uwarunkowania prowadzenia gospodarki rolnej na Kresach nie zawsze im sprzyjały. Bez wątpienia ziemia zaczynała nabierać w coraz większym stopniu charakteru warsztatu pracy. Jednak przejawy wolnorynkowego i tradycyjnego jej postrzegania ulegały przemieszaniu. Kanony etyczne, zakazujące handlu nią jako towarem, funkcjonowały przez cały opisywany okres, od początku XX wieku ulegały jednak erozji. Zauważalne stało się to zwłaszcza w wyniku przemian następujących po 1905 roku. Gdy można już było sprzedawać swoim, opadł poziom emocji wokół ziemi, zmalał nacisk opinii publicznej na kurczowe trzymanie się jej. W efekcie nastąpił wzrost sprzedaży, ale co ciekawe i paradoksalne - w znacznym stopniu w ręce rosyjskie38. Można by odnieść wrażenie, że wyczekiwano na złagodzenie presji społecznej ograniczającej obrót ziemią. Dodatkowym czynnikiem, skłaniającym część właścicieli majątków do sprzedaży, mogło być upowszechnianie się i wzrost prestiżu inteligenckiego trybu życia - dla bycia ziemianinem zaczynała się pojawiać alternatywa. Rolę grać mógł również lęk przed sytuacją na wsi po rewolucji 1905 roku, aczkolwiek trudno tego dowieść, zwłaszcza, że ziemianie do takich niepokojów solidarnie się nie przyznawali. Emocje takowe były natomiast jednym z powodów wyzbywania się majątków przez Rosjan w guberniach wielkorosyjskich39. Coraz bardziej w cenie była na Kresach rolnicza fachowość. Nie wystarczyło, w co niegdyś wierzono, posiadanie potrzebnych członkowi stanu szlacheckiego umiejętności we 38R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 134-135. Alarmowała, przejaskrawiając obraz, Konstancja Skirmuntt: „I jest na tej ziemi [...] klasa zwana ziemiańską, która [...] zwolna z ziemi się wyzbywa. Wyzbywa się w obce ręce z filozofią, godną lepszej sprawy, oddaje dziedziczone majątki pod zielone kopuły i pod sochy burłaków, za pomocą specjalnej maszyny do wyjaławiania kraju z przyrodzonej mu narodowości jaką jest Bank Włościański, niosący zagładę i starym dworom i starym krzyżom i kapliczkom tuż przy domu." K. Skirmuntt (Futurus), Kartki Krajowe w dalszym ciągu Kartek Politycznych. Reminiscencje z prasy wileńskiej 1906-13, Wilno 1913, s. 42-43. 39R. Pipes, Rewolucja rosyjska, Warszawa 1994, s. 132. 232 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych krwi40. Model wykształcenia stawał się bardziej racjonalny, coraz częściej kierowano młodzież na rolnicze, techniczne i prawnicze kierunki studiów41. Pojawiła się także instytucja praktyk w przodujących gospodarstwach. W 1883 roku ziemianin z guberni wileńskiej konstatował: Ostre pazury losu odarły nas z wielu iluzji, otrzeźwiły z wygodnej drzemki; dziś ten i ów dochodzi do przekonania, że postęp i nauka nawet i do roli mogą się zastosować, a osobista praca jest jakby coś rodzajem obowiązku... Większość jednak bardzo dwuznacznie kiwa głowami na to nowatorstwo!42. Mniej więcej od przełomu wieków szukanie praktycznej, zawodowej wiedzy na studiach było powszechnie akceptowane, choć oczywiście już nie tak powszechnie podejmowane. Nie brakowało przy tym wciąż osób, które studiowały dla samego obycia intelektualnego i towarzyskiego w świecie, pomijając cele praktyczne. Z wielką ironią pisał o tym Mielchior Wańkowicz: W 1898 roku jego brat Czesław objął Kałużyce: Miał wielkie projekty i mało umiejętności (niech mi kto powie, poco takie ziemiańskie synki studjowały na przykład, jak Cześ, medycynę?). Ze wszystkich gałęzi gospodarstwa kultywował najbardziej myślistwo. [...] Berło po nim objął Tol w 1905 r. prosto z Instytutu Cywilnych Inżynierów w Petersburgu (niech mi kto powie, po co takie ziemiańskie synki studjowały, jak np. Tol, architekturę? Stryj Stanisław z Rud-kowa był nawet... na budowie okrętów)43. 40 Tadeusz Bobrowski pisał o latach trzydziestych i czterdziestych XIX wieku, że starsi młodych „... nawet do gospodarskiej pracy nie bardzo napędzali uważając, że każdy w swoim czasie gospodarzyć potrafi - zresztą ogólnie panowało przekonanie, że temu, kto będzie miał majątek, pracować nie przystoi." T. Bobrowski, Pamiętnik mojego życia, 1.1: O sprawach i ludziach mego czasu, Warszawa 1979, s. 92. 41 T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II połowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 84 i n. Por.: H. W. Whelan, op. cit., s. 270-273. 42 „Kraj" 1883, nr 15 z 10 (22) kwietnia, s. 7. 43 M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s. 153-154. 233 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Lekceważenie takiego wykształcenia nie wydaje się jednak w pełni zasadne. Jak była już o tym mowa, wielu ziemian obierało z konieczności kariery inteligenckie; wiara w to, iż ich przyszłość związana jest wyłącznie z ziemią mogła okazać się zgubna. Nowym zjawiskiem była moda na wystawy rolnicze i poznawanie nowości hodowlanych czy technicznych. Efektem było upowszechnianie się nowoczesnych technik uprawy roli, maszyn, odmian roślin i zwierząt44. Program przystosowania majątków do nowych, kapitalistycznych form produkcji proponował ziemianom petersburski „Kraj"45. Aby obrazu nie czynić nadmiernie różowym trzeba jednak zauważyć, że modernizacja nie wszędzie postępowała w wielkim tempie. Do nowości podchodzono bowiem ze sporą ciekawością, ale jeszcze większą ostrożnością, zakładając, że ryzyko pionierstwa podjąć winni najzamożniejsi46. Korespondent „Kraju" donosił w 1883 roku z Podola: Posiadacze większej własności są tu w ogóle zamożni, wszelako nie wszędzie jeszcze spotkać można gospodarstwo postępowe; płodozmianów jest bardzo mało i to zwykle w wielkich kluczach, u najbogatszych obywateli: hr. Branickiego, Sulatyckich, Mańkowskich itd.47. Wiedza rolnicza znajdowała nowych adeptów powoli. Zaś przy okazji wystaw niejednokrotnie stawiano na pierwszym 44 T. Epsztein, Ziemianie polscy na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie (1863-1914) w „Walce o ziemię" Daniela Beuavois, „Kwartalnik Historyczny" 1997, z. 1, s. 64. Innego zdania jest Roman Wapiński, który stwierdza, że pozostawanie ziemian w uprzywilejowanej pod względem prestiżu społecznego pozycji nie skłaniało ich do modernizacji - „Na ogół chcieli żyć tak jak ich ojcowie i dziadowie". R. Wapiński, Polska na styku..., s. 91. Sadzę, że w świetle przebadanych przeze mnie źródeł tak jednoznaczne sformułowania nie mogą się obronić. 45 Z. Kmiecik, Prasa polska w Królestwie Polskim i Imperium Rosyjskim w latach 1865-1904, [w:] Historia prasy polskiej, t. II: Prasa polska w latach 1864-1918, pod red. J. Łojka, Warszawa 1976, s. 38-39. 46R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 117 i 148. 47 „Kraj" 1883, nr 30 z 24 lipca (5 sierpnia), s. 1. Por.: M. z Wierz-bickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, Wspomnienia z lat 80-tych XIX w. do 1934 roku, Ossol., rkps 13172, k. 75. 234 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych miejscu ich funkcję towarzyską, a także manifestacji polskości, w dalszej dopiero kolejności dochodziła do głosu ich rola głębiej edukacyjna. Podobnie kontrakty kijowskie tyleż miały znaczenia jako wydarzenie z dziedziny ekonomii co rozrywki48. Mimo to zjawiska modernizacji na początku XX wieku były już łatwo dostrzegalne. Prąd nowocześniejszego myślenia o zawodzie rolnika ożywiała do pewnego stopnia bliskość dużych miast (Wilno), zwłaszcza zaś sprawnych Towarzystw Rolniczych (mińskie). Największą rolę odgrywały jednak lokalne warunki klimatyczne i glebowe, które dawały szansę na wykorzystanie koniunktur a energiczniejszym jednostkom zasadne nadzieje na dochodowość inwestycji. Pod tym względem przodowała zaś Ukraina. Głębokość zmian w poszczególnych majątkach zależna była od indywidualnych cech właściciela - stanu jego świadomości, skłonności do ryzyka, talentu do rolnictwa. Generalnie mentalność i zachowania ziemian Kresów ulegały wyraźnym przemianom pod wpływem trudności dnia powszedniego49. Wchodzili oni na drogę pobratymców z Wielkopolski, wielu czyniło to niespiesznie, większość ze znacznym opóźnieniem, które pod wieloma względami nie było jednak aż tak wielkie, jak się z reguły uważa50. 48 A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., 1.1, BN, rkps akc. 9732, k. 22; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 285; A. Romanowski, op. cit., s. 271, 278. 49 Warto tu nadmienić, że bardzo ostrożny w tej kwestii jest Roman Wapiński, który pisze: „Na większości terytorium Krajów Zabranych z wyraźniejszymi oznakami modernizacji - jak się wydaje - można się było spotkać niemal wyłącznie w kilku miastach i w części dóbr ziemiańskich. W dodatku innowacjom w sferze rzeczy rzadko towarzyszyły poważniejsze zmiany w mentalności i obyczajowości. [...] Wielu gospodarowało tak jak ojcowie, nadal nie brakowało i utracjuszy." R. Wapiński, Polska na styku..., s. 116-118. 50 Jak podaje Witold Molik szlachta wielkopolska jeszcze w pierwszej połowie wieku w swej większości przeznaczała posiadane fundusze, a nawet zaciągane kredyty na konsumpcję. Jednak już w związku z kryzysem lat siedemdziesiątych: „Większość z nich zdobyła się [...] na duży wysiłek, poszerzyła swą wiedzę rolniczą, ograniczyła do minimum wydatki domowe, zintensyfikowała produkcję rolną, zmieniła zgodnie z potrzebami rynku jej strukturę itd." W. Molik, op. cit., s. 28-29, 41, 50, 62. 235 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Obszar Kresów był bardzo niejednolity pod względem tendencji rozwoju gospodarczego, profilu produkcji w majątkach i w konsekwencji zamożności ziemiaństwa. Likwidacja pańszczyzny wymusiła kierowanie produkcji rolnej na rynek. Niejeden z ziemian chwytał się także handlu, nasilało się wreszcie uprzemysłowienie majątków. Jak pisał (nadmiernie zapewne generalizując) Witold Walewski: Minęły już te czasy, kiedy szlachta brzydziła się prowadzeniem interesów. [...] Nauczono się korzystnie lokować kapitały - w uprzemysłowieniu własnego gospodarstwa, w akcjach, w nabywaniu placów miejskich...51. Obok handlu zbożem najważniejsze źródło dochodów ziemian na większości terytorium dziewięciu guberni stanowiły produkcja spirytusu i przeróbka drewna. Zwłaszcza go-rzelnictwo rozwijało się dynamicznie dzięki ustanowieniu monopolu państwowego i urzędowych cen, po jakich państwo nabywało od ziemian zakontraktowany alkohol52. Niewyczerpanym źródłem dochodów zdawały się ziemianom lasy - nie wymagające nakładów, oczekiwały w granicach ich włości wymiany na gotówkę. Ich karczowanie i sprzedaż przybrały rozmiary do tego stopnia niepokojące (zwłaszcza na Litwie), że władze rosyjskie uznały potrzebę ustawowej ochrony zasobów leśnych w majątkach prywatnych. Odpowiednie prawo, wprowadzone już w 1888 roku, nie przynosiło większych efektów53. W konsekwencji w okolicach Mińska wrażliwe oczy dostrzec mogły w 1911 roku taką postać lasu: Coraz mniej w nim pięknych drzew, coraz więcej drzewa, obalonych mocarzy, porąbanych trupów, tułowi, bezczelnie obłupanych z kory, pni, pozbawionych gałęzi i bezpańskich konarów, wałęsających się po ziemi, jak napół obumarłe szkielety w łachmanach liści zeschłych i bez życia. Smutne pobojowisko! [...] Okazuje się, że nasz pociąg posiada zaledwie 51 W. Walewski, Wspomnienia z Podola, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966, s. 58. Por.: J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 26-27. 52R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 143-144. 53 „Kraj": 1889, nr 3 z 20 stycznia (1 lutego), s. 15; 1903, nr 12 z 21 marca (3 kwietnia), s. 14. 236 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych parę wagonów osobowych; reszta to platformy, na których spoczywają w przykładnej zgodzie pnie, belki i tramy najrozmaitszego autoramentu54. Choć pośród ziemian znajdowali się tacy, którzy wskazywali na szkodliwość tego typu działań, generalnie ogół nie widział niczego niewłaściwego w znikaniu wielowiekowych puszcz i nie starał się go powstrzymać. Unikali ziemianie tego tematu w pamiętnikach55, rozmiary zjawiska potwierdza jednak obok prasy także literatura piękna (Weyssenhoff, Rodzie-wiczówna). Maria Rodziewiczówna, która w swych powieściach (Dewajtis) wyrażała troskę wypływającą z jej silnej (i prekursorskiej) świadomości ekologicznej, nie mogła liczyć na zrozumienie wśród mieszkańców dworów. W efekcie kapitalizacji i uprzemysłowienia gospodarki ziemiańskiej systematycznie wrastały w krajobraz majątków kresowych duże młyny, liczne tartaki i gorzelnie oraz inne drobne fabryki56. Majątek Bielica w Mohylewszczyznie prezentował się tuż przed wybuchem wojny następująco: 54 S. Podhorska-Okołów, Z kraju Budrysów, „Wieś Ilustrowana" 1911, nr 8, s. 22. Tego typy spostrzeżenia pojawiały się w prasie systematycznie, także i dużo wcześniej. Zob. „Kraj": 1884, nr 10 z 4 (16) marca, s. 16; 1897, nr 17 z 25 kwietnia (7 maja), s. 25; „Kurier Litewski" 1913, nr 58 z 12 (25) marca, s. 3. 55 Za wyjątek uznać można Kazimierza Okulicza, którego wyraźną intencją była zresztą demitologizacja kresowej sielanki. Zob. K. Okulicz, Opowieści nobliwe i sentymentalne, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1974, z. 28, s. 114. 56 Udział ziemiaństwa w przemyśle ziem zabranych, wobec słabości miast i burżuazji, byl nieproporcjonalnie duży. Generalnie trudno jednak uznać Kresy za obszar uprzemysłowiony. Produkcja przemysłowa na głowę mieszkańca sześciu północnych guberni stanowiła w 1911-12 roku szóstą część produkcji Królestwa Polskiego, największym przemysłem w regionie było gorzelnictwo (w końcu XIX wieku gubernia mińska zajmowała drugie miejsce w państwie pod względem produkcji spirytusu), zaś jedynym przemysłowym miastem w regionie Białystok (sukiennictwo). O wiele silniej rozwinięty był przemysł w trzech guberniach południowych. T. R. We-eks, Nation and State in Late Imperiał Russia. Nationalism and Russification on the Western Frontier, 1863-1914, DeKalb, Illinois 1996, s. 78, 80; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 190; W. Kula, Historia gospodarcza Polski w dobie popowstaniowej 1864-1918, Warszawa 1947, s. 59. 237 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Gorzelnia połączona z młynem parowym przerabia kartofle i część zboża na spirytus. Tartak przepiłowuje poręby z lasów miejscowych, przeważnie sosny i świerki na deski, a przy tem wytwarza siłę elektryczną, ta oddaje Bielicy liczne usługi: a więc najprzód oświetla dwór i zabudowania gospodarcze, potem porusza mleczarnię i maślarnię, wreszcie elektryczność pompuje wodę, przyrządza herbatę, gra na fortepianie itd. Jeżeli dodać pokłady torfu, które eksploatuje się na opał i pokłady gliny, z której cegielnia oprócz cegły dostarcza jeszcze doskonałych drenów na potrzeby własne i okolicy to łatwo zrozumieć, że ruch w gospodarstwie jest nieustanny57. Te inwestycje w przemysł rolny miały jednak i swoje drugie oblicze. Wielu ziemianom zabrakło wyobraźni i fachowej wiedzy, czego skutkiem było otwieranie przedsiębiorstw nie przynoszących dochodu bądź nawet przerywanie ich budowy przed ukończeniem. Zaciągnięte kredyty obciążały wówczas i tak napięte budżety i powiększały liczbę tych posiadaczy majątków, którzy ponieśli klęskę w staraniach o ich utrzymanie58. 57Bielica i jej życie towarzyskie, „Wieś Ilustrowana" 1913, nr 11, s. 20-21. O innym przykładzie takiej różnorodnej i na dużą skalę działalności prowadzonej przez Aleksandra Mikulskiego zobacz: J. Go-dlewski, Na przełomie epok, Londyn 1978, s. 39. Klasę dla siebie w zakresie uprzemysłowienia stanowiły Dereszewicze Kieniewiczów na Polesiu. A. Kieniewicz, op. cit., passim; H. Kieniewicz, Polska nad Prypecią, „Arcana" 2001, nr 2, s. 151; J. Ilgowski, Z -wycieczki na Białoruś, „Kraj" 1891, nr 37 z 13 (25) września, s. 6. Por. też: J. Łazowski, Trwające blaski. Wspomnienia z lat młodzieńczych 1900-1917, Ossol., rkps 13315, k. 68; Nałęcz [J. Umiastowska], op. cit., s. 103-106,112,124-126. 58 Oto obraz „guberni zachodnich" widziany oczami jednego z korespondentów „Kraju": „W podróży mej zdarzało mi się także widzieć nasze gospodarstwa przemysłowe. Niestety, nie idzie to jakoś. Ciągle daje się czuć brak ludzi wykwalifikowanych, chęci są czasem i najlepsze, chcemy coś zrobić i nie umiemy. Urządzamy parowe młyny, olejarnie, krochmalarnie, fabryki dachówek, gorzelnie, browary, papiernie, najczęściej nie mając wyobrażenia o tem wszystkiem; cóż z tego wynika? Fabryka idzie źle, właściciel brnie w długi, wyrąbuje ostatki lasów, banki ziemskie w końcu tylko korzystają, a obywatel, który przy zwyczajnym systemie gospodarstwa mógłby się utrzymać, zapracowuje się a jednak traci wszystko". Ton tej wypowiedzi ilustruje zarazem lęki i asekuranctwo wielu ziemian. „Kraj" 1892, nr 42 z 16 (28) października, s. 14. Por. M. Porowski, Wspomnienia 1904-1918, Ossol., rkps 13542, k. 16. 238 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych O charakterze gospodarki na Ukrainie, obok zjawisk wyżej opisanych, zadecydowała także (i przede wszystkim) koniunktura na cukier. Warunki klimatyczno-glebowe na prawym brzegu Dniepru, wyjątkowo sprzyjające plantacjom buraków, otwierały przed tamtejszymi rolnikami szansę, którą wielu właścicieli majątków potrafiło wykorzystać. Efektem były nie tylko uprawy, ale i własne cukrownie, często z doprowadzonymi do nich liniami kolejowymi59. Oczywiście tworzenie własnych fabryk wymagało kapitału, który posiadało niewielu. Średnio zamożni wchodzić mogli jednak w licznie powstające spółki, inni poprzestać na dochodowej uprawie. Obszar ziemi pozostającej w rękach polskich ziemian przeznaczonej pod buraki sięgał setek tysięcy dziesięcin. Cukrownictwo rozwijało się już od lat czterdziestych XIX wieku i nabierało przyśpieszenia; miejsce eksportu zboża, charakterystycznego dla przyległych obszarów, zajmował w guberniach południowych eksport cukru60. Zyski były więcej niż satysfakcjonujące. Już w 1895 roku Adolf Dygasiński dzielił się następującymi spostrzeżeniami: Podole jest to kraj buraków i cukrowni, więc ma swój charakter, gdyż sprawy przygotowania słodyczy wyciskają i na ludziach bardzo specyficzne znamię. Żeby to krótko wyrazić, powiem: od każdego wieje geszefciarstwo. Jesteś burak i w cukier się obrócisz. [...] Chociaż narzekają, ludzie są tu jednak kapitalnie bogaci...61. 59 W. Kula, op. cit., s. 60; D. Beauvois, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, s. 234, S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskie..., s. 38. 60 T. R. Weeks, op. cit., s. 79; O. Subtelnyj, Ukrajina. Istorija, Kyjiw 1993, s. 330; A. Chwalba, Polacy z Ziem "Zabranych i Rosja w wieku XIX, [w:] Dzieje polityczne, kultura, biografistyka. Studia z historii XIX i XX wieku ofiarowane prof. Zbigniewowi Dworeckiemu, pod red. L. Trzecia-kowskiego i P. Matusiaka, Poznań 2002, s. 163; W. Wielhorski, Ziemie Ukrainne Rzeczypospolitej. Zarys dziejów, Londyn 1959, s. 81; A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., t. II, k. 1; W. Podhorski, op. cit., k. 45-46. 61 List A. Dygasińskiego do córki Z. Dygasińskiej, Chrzanówka, 7 maja 1895, [w:] A. Dygasiński, Listy, Wrocław 1972, s. 392. 239 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Zaś o włościach Potockich na tymże Podolu tuż przed wojną czytamy: Gospodarstwa tutejsze niejednemu na zachodzie mogłyby zaimponować intensywnością i umiejętnem wyzyskaniem kolosalnych bogactw gleby. Na olbrzymich łanach co chwila spotykasz narzędzia rolne najnowszych systemów. [...] Bo poza pszenicą jego żarłoczna (jak ktoś nazwał) mość burak, pierwszorzędną tu odgrywa rolę62. Generalnie Ukraina charakteryzowała się wyższym stopniem uprzemysłowienia niż Litwa. Łatwiej też było tam o gotówkę. Wszędzie jednak dla polskim ziemian istotny był problem kredytów. Umożliwiały one inwestycje, ale też często zużywane były na bieżące potrzeby (niekoniecznie w sensie konsumpcji, lecz zaspakajania kosztów prowadzenia tradycyjnej gospodarki rolnej w majątku) - co dostrzegalne było zwłaszcza w guberniach północnych. Zadłużenie majątków narastało63. W niektórych przypadkach nie musiało to budzić niepokoju, gdyż krył się za tym po prostu duży rozmach inwestycyjny, w innych jednak znamionowało rozpaczliwą walkę o przetrwanie. Licytacje za długi bankowe stały wszędzie na porządku dziennym64. Wchodzili ziemianie również w interesy handlowe, najczęściej na niewielką skalę. Jednak Ksawerego Pruszyńskie-go poniosło chyba pióro, kiedy pisał: 62K. L. Z Ukrainy, „Wieś i Dwór" 1912, z. I, s. 18-19. 63 Roman Jurkowski podaje następujące cyfry: W 1888 roku w pięciu guberniach Kraju Pólnocno-Zachodniego (bez kowieńskiej) zadłużonych było 27,5 % ziemi, w 1894 roku dotyczyło to już 51,7 %, zaś w 1905 roku wskaźnik ten wynosił dla sześciu guberni: od 52 % w guberni kowieńskiej do 72 % w mińskiej. R. Jurkowski, Ziemiań-stwo polskie Kresów..., s. 126. 64 Na przykład w 1891 roku z Kijowa donoszono: „Kijowski bank ziemiański wystawił na sprzedaż publiczną za długi 209 majątków w prowincjach południowo-zachodnich; z tych na Wołyń przypada 102 (94 majątków polskich, 8 ruskich [tj. rosyjskich - M. U.]), na Podole 52 (45 polskich, 7 ruskich) i na gubernię kijowską majątków 54 (34 polskich, 19 ruskich, 1 starozakonny)". „Kraj" 1891, nr 19 z 10 (22) maja, s. 15. 240 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Owa szlachta kresowa miała pozatem cechę, o której mało się wie: oto olbrzymi, niepospolity u Polaków, zmysł handlowy. Wielkie fortuny Jaroszyńskich, Szczeniowskich, Trzecia-ków, Lipkowskich, wyrosły [...] właśnie na wielkich busi-nessach [...]. Szlachta kresowa negocjowała, handlowała, przeprowadzała tranzakcje olbrzymie, nieznane zupełnie szlachcie ówczesnego Królestwa [...] lub Galicji...65. Istotną rolę odgrywały też dostawy na potrzeby państwa - zwłaszcza armii (konie, pasza). Niejeden wykorzystał na przykład swą szansę przy okazji wojny z Turcją z lat 1877-7866. Podczas gdy brak talentu lub utracjuszostwo wielu ziemian było źródłem bankructw i deklasacji całych rodzin67, inni znajdowali drogę rozwoju swych majątków. Już w roku 1887 donosił „Kraj", iż: Nawet obecnie, pomimo wpływów ujemnych, możnaby w rozmaitych stronach kraju naliczyć kilkudziesięciu ziemian, którzy pracą lat kilkunastu, czasem nawet lat kilku, doprowadzili swe gospodarstwa do takiego stanu, że w warunkach miejscowych winny być uważane za wzorowe, za odpowiadające wszelkim wymaganiom ekonomicznym i logicznym. Prawda, że luminarzy takich, w stosunku do przestrzeni i ludności kraju, jest jeszcze zamało...68. Spoglądając całościowo, u schyłku XIX wieku przypadki pomyślnego i nowoczesnego gospodarowania to już nie wyjątki, lecz duża fala, która umożliwiła polskiemu ziemiaństwu 65 K. Pruszyński, Na czarnym szlaku [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 221-222. 66 W. Podhorski, op. cit., k. 39 i 53. 67 Stanisław Stempowski prezentował postawy i losy swoich stryjów: Antoni - mieszkał głównie w Kijowie, na wieś zaglądał rzadko, dla wypoczynku, nie dla gospodarowania; Bogumił - stracił swą część majątku na nieudolnych interesach za granicą, zarządzał majątkiem Antoniego, zmarł w domu dla obłąkanych; Marian -utraciwszy własny, przejął majątek po Antonim, doprowadził go na skraj bankructwa i wreszcie sprzedał Rosjaninowi; Tadeusz - straciwszy majątek w mieście mieszkał w domu publicznym. S. Stempowski, op. cit., s. 370-381. 68 „Kraj" 1887, nr 28 z 10 (22) lipca, s. 2. 241 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 przetrwanie do rewolucji69. Zarazem, choć coraz bardziej byli ziemianie „kapitalistami" z potrzeby, niechętnie się do tego przed sobą przyznawali i woleli mówić o dzierżeniu ziemi w kategoriach uniwersalnych i etycznych. Do początku XX wieku w staraniach ziemian Kresów o realizację ich interesów materialnych dominowały indywidualne inicjatywy, ewentualnie wzajemne wsparcie w obrębie kręgów sąsiedzko-rodzinnych70. Tego typu pomoc była wysoko ceniona, aczkolwiek bez wątpienia nie było regułą postępowanie wedle idealnego wzorca prezentowanego przez Wacława Podhorskiego: .. .jeżeli się komu noga powinęła i nie mógł swojej ojcowizny utrzymać, to zbierało się konsorcium, które składało odpowiednie fundusze, zagrożony majątek brało w administrację, a po [wyratowaniu] zwracało właścicielowi. Pamiętnikarz wskazuje jako przykład zasługi na tym polu Władysława Iwańskiego71. Z inicjowania tego typu działań znany i powszechnie za nie ceniony był Tadeusz Bobrowski (póki pośmiertnie nie zepsuł sobie opinii nadmiernie szczerymi i krytycznymi wobec współziomków wspomnieniami). Poszukiwanie szerszych form organizacyjnych i łączenie ich z działalnością społeczną musiało natomiast mieć znikomy zakres wobec podejrzliwości władz w stosunku do jakichkolwiek wspólnych wystąpień społeczeństwa polskiego. Tego typu aktywność nie nabrała więc wielkiego rozmachu 69 Wyliczenie wzorcowo prowadzonych majątków na Litwie -zob.: R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 87. Roman Wa-piński uważa jednak, że tylko w zaborze pruskim: „Znaczna, być może przeważająca część wielkich i średnich właścicieli ziemskich stała się nowoczesnymi producentami rolnymi", co widoczne było w poziomie produkcji. R. Wapiński, Polska na styku..., s. 111. 70 Roman Jurkowski pisze: „Ziemianie do roku 1905, zasięg swego działania traktowali jako część akcji w obronie stanu posiadania, zamykając się w związkach rodzinnych, w zasadzie nie wychodząc poza kontakty sąsiedzkie (powiatowe, jak mawiali), rzadziej guber-nialne." R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 90-91. 71 W. Podhorski, op. cit., k. 7; Por.: „Kraj" 1893, nr 3 z 15 (27) stycznia, s. 11. 242 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych (a nawet preferowana w środowisku skłonność do pomocy sąsiedzkiej była zaletą nielicznych). Trudno odpowiedzieć na pytanie, ile w tym było obiektywnej niemożności, ile lęku przed szerzej zakrojonymi działaniami, a ile zwykłego egoizmu. Mieczysław Porowski jeszcze ostatnią przedwojenną dekadę charakteryzował: Ucisk narodowościowy, ograniczenia polityczne, odległość ośrodków kulturalnych i większych miast powodowały pewną zaściankowość i zamykanie się w kręgu własnych przyziemnych interesów; cechą stał się trzeźwy oportunizm życiowy72. Działalność na forum publicznym nie była bez wątpienia łatwa. Istniała wśród ziemian tradycja życia samorządowego sprzed powstania listopadowego i jego pozostałości sprzed zrywu styczniowego oraz udziału w komisjach do spraw włościańskich działających na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Potem przez czterdzieści lat Petersburg stronił od pytania ich o zdanie i dopuszczania do współdecydowania o sprawach kraju. Wyjątek stanowiły Towarzystwa Rolnicze, które jednak w intencji władz pozostawać musiały instytucjami o wąskim zakresie uprawnień i o charakterze wyłącznie ekonomicznym, w żadnym razie politycznym. Nawet na tworzenie tych organizacji rząd niechętnie udzielał zgody, jako że mogły stanowić źródło niezależnej od państwa inicjatywy. W latach siedemdziesiątych uzyskano pozwolenie na założenie Towarzystw w Witebsku, Mińsku, Mohylewie i Kijowie. Miały one zresztą posiadać rosyjski charakter, co szybko okazało się nierealne wobec małej aktywności zie-mian-Rosjan. Kierowniczą w nich rolę przejmowali stopniowo Polacy, jednak, poza Mińskim Towarzystwem Rolniczym, kierowanym od 1889 roku przez Edwarda Woyniłłowicza73, ak- 72 M. Porowski, op. cit., k. 18. Roman Skirmunt zaś pisał: „Zwolna zrodziła się w nim [ziemiaństwie] obojętność i zniechęcenie do wszelkich objawów życia niwy ojczystej poza granicami pałacu, dworu i parku." Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości i potrzeba chwili (stanowisko szlachty na Litwie i Rusi). Napisał..., Lwów 1905, s. 27. Por.: E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1931, s. 39. 73 O niejako ubocznej, choć dla ziemian niezwykle ważnej funkcji, jaką spełnił rozkwit działalności tej instytucji, pisze Janusz 243 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 tywność pozostałych do końca stulecia miała ograniczony charakter. Kluczową instytucją polskiego życia ekonomicznego w prowincjach północnych był ponadto Wileński Bank Ziemski powstały w 1872 roku, który osłaniał częściowo polskie majątki przed przejściem w obce ręce i umożliwiał inwestycje74. Przełom wieków przyniósł wzrost ilości inicjatyw, do których dopuszczona została społeczność polska (głównie ziemiańska), jak również wyraźniejszą chęć jej zaangażowania się w powstające możliwości działań. Od roku 1897, po dwudziestu latach przerwy, zaczęto udzielać pozwoleń na zakładanie kolejnych Towarzystw Rolniczych. Powstawały one także w miastach powiatowych - bądź jako samodzielne bądź jako filie większych. Do głównych należały natomiast zakładane w latach 1899-1901: Wileńskie Towarzystwo Rolnicze na czele z Hipolitem Gieczewiczem a następnie Pawłem Kończą75, Kowieńskie TR (Aleksander Meysztowicz), Grodzieńskie TR (Konstanty Skirmunt)76. W 1902 roku zaproszono też 1 Iwaszkiewicz: „Zebrania odbywane cztery razy do roku, ściągały do Mińska masę ziemiaństwa, które wówczas nadawało temu miastu charakter wybitnie polski. Wszędzie słychać było mowę polską, w sklepach i na ulicach pełno było ogorzałych twarzy ziemiańskich. Słychać było najbardziej rozmaite odcienie gwary kresowej." J. Iwaszkiewicz, Przedmowa, [w:] E. Woyniłlowicz, op. cii., s. XI. Por.: H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 118. 74 A. Romanowski, op. cit., s. 279; D. Szpoper, A. Bielecki, Aleksander Meysztowicz - portret polityczny konserwatysty, Gdańsk 2001, s. 48. Ponadto w 1894 roku przy redakcji „Kraju" powstało Biuro Korespondencyjne (później - Informacyjne), skupiające przedstawicieli finansów, przemysłu i ziemian, którego celem miało być gromadzenie informacji ekonomicznych, pomoc prawna dla polskich właścicieli ziemskich i próba obrony polskich interesów gospodarczych w Petersburgu. A. Szwarc, Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej. Zwolennicy ugody z Rosją, ich poglądy i próby działalności politycznej (1864-1905), Warszawa 1990, s. 260; Z. Kmiecik, op. cit., s. 40. 75 Od 1884 roku istniało w Wilnie Towarzystwo Wyścigów Konnych, spełniające de facto rolę Towarzystwa Rolniczego, którego powołania nie zaakceptowały władze. 76 Wymienieni ziemianie sprawowali funkcje wiceprezesów, co było równoznaczne z kierowaniem pracą Towarzystw. Stanowiska prezesów z urzędu przypadały gubernatorom lub marszałkom szlachty, a więc z reguły Rosjanom, którzy jednak w niewielkim stopniu wtrącali się w ich działalność. IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych ziemian do udziału w komitetach powołanych doraźnie dla radzenia o sprawach związanych z potrzebami rolnictwa. W rok później w guberniach: mińskiej, witebskiej i mohylew-skiej wprowadzono wreszcie ziemstwa o ograniczonych w stosunku do guberni wewnętrznych kompetencjach, zwane stąd przez polskich ziemian „margarynowymi" i nie zaszczycane większą uwagą77. Spośród wymienionych powyżej instytucji największym zainteresowaniem cieszyły się Towarzystwa Rolnicze. Ich gwałtowny rozwój ilościowy w ciągu ostatnich kilkunastu lat przed wojną świadczy, jak bardzo wyczekiwaną była jakakolwiek możliwość decydowania ziemian o sobie78. Aktywniejsi ziemianie i reprezentująca ich prasa deklarowali przekonanie o potrzebie wspólnej pracy nad podniesieniem poziomu rolnictwa i wspólnego występowania w obronie swych interesów ekonomicznych. Liczebność poszczególnych Towarzystw była nominalnie duża - w początkach XX wieku przekraczała z reguły dwustu, w przypadku znaczniejszych pięciuset członków. Z zaangażowaniem, konsekwencją działań, a więc i skutecznością było już jednak gorzej. Na czoło wysuwał się zdecydowanie Mińsk, w dalszej kolejności Wilno. Na południu Kresów znaczenie Towarzystw było gene- 77R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., passim; S. Brzozowski, Polskie rolnictwo w XIX wieku, [w:] Dziedzictwo. Ziemianie polscy i udział ich w życiu narodu, pod red. T. Chrzanowskiego, Kraków 1995, s. 51; A. Romanowski, op. cit., s. 271-273; T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży..., s. 23. 78 Inicjatywy powołania Towarzystw Rolniczych i instytucji kredytowych podejmowane były przez ziemian Kresów już w okresie „odwilży posewastopolskiej". Nie uwieńczył ich sukces, ponieważ zablokowane zostały przez władze (na temat tych działań ziemian obszernie: D. Szpoper, Pomiędzy caratem a snem o Rzeczypospolitej. Myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich w guberniach zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego w latach 1855-1862, Gdańsk 2003, s. 290-437, zob. też s. 563). Był to chyba jedyny przypadek, gdy w okresie popowstaniowym udało się ziemianom uzyskać koncesje, której odmówiono im w czasach liberalizacji polityki na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Przyczyną była obiektywna potrzeba ekonomiczna, którą rząd musiał z czasem uznać oraz fakt, iż oczekiwał on początkowo, że Towarzystwa będą instytucjami rosyjskimi. 244 245 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ralnie mniejsze wobec korzystniejszych warunków dla rozwijania inicjatyw prywatnych79. Wszelka czynniejsza działalność opierała się przy tym na wąskiej grupce „aktywistów", angażujących się w każdą nadarzającą się możliwość pracy na forum publicznym80. Od reszty niełatwo było nawet ściągnąć składki81. Wywoływało to następujące refleksje: U nas jednak zwykle tak bywa, że garstka wybranych dźwiga na swych barkach różnego rodzaju instytucje, a większość, nie przykładając ręki do poparcia ich wysiłków, korzysta śmiało z prawa krytyki, i w dodatku jeszcze po za plecami ludzi czynu82. 79 Por.: S. Niemirycz, Z zakamarków Wołynia, „Wieś Ilustrowana" 1912, nr 3, s. 28. 80 Za przykład posłużyć może, nie pierwszoplanowa przecież, postać Józefa Iżyckiego z Niszowiec (pow. mohylowski, gub. podolskiej), z którego nekrologu dowiadujemy się, że był współzało-życielem miejscowego oddziału Syndykatu Rolnego oraz Towarzystwa Rolniczego, prezesem Towarzystwa Kredytu Wzajemnego, członkiem zarządów ziemskich oraz brał udział w akcji wyborczej do Dumy a także w wydawaniu pisma rusińskiego propagującego współpracę Polaków i Rusinów. „Kresy" 1907, nr 2 z 12 (25) stycznia, s. 24. 81 Jak podaje Roman Jurkowski w Mińskim Towarzystwie Rolniczym od 1885 roku trzeba było publicznie odczytywać listy dłużników a od 1887 roku ustalać kuratorów sąsiedzkich dla ściągania składek. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 182-184. 82Helota [M. Obrębski], Z grodzieńskiej spółki rolniczej, „Kraj" 1900, nr 41 z 13 (26) października, s. 11-12. Z obrad wyróżniającego się przecież pozytywnie swoją skutecznością Towarzystwa mińskiego donosił zaś jeden z jego członków, iż niektórzy uczestnicy przenosili się w czasie dyskusji do części sali poza stołem prezydialnym, skąd trudniej było śledzić jej przebieg - „Proszę zwrócić uwagę, jak coraz ciaśniej tam się robi i za przykładem jednych ciągną i inni i w krzesłach na sali robi się puściej, a tam zbiera się śmietanka towarzystwa [...]. Część tamtą, poza stołem, mniej obchodzą obrady, a jest to rodzaj rautu, na którym gawędka, herbatka papierosy, urozmaicają czas, a wesołość i głośne rozmowy nie zawsze dają się poskromić dzwonkiem prezydującego." „Kurier Litewski" 1908, nr 124 z 31 maja (13 czerwca), s. 3. Por.: K. Skrzyński, Wspomnienia, Ossol., rkps 15585, k. 41. 246 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Trzeba jednak zauważyć, że ziemianie-Polacy wyróżniali się o wiele większą aktywnością niż Rosjanie83. W ten sposób potwierdzali, że to oni są tu wciąż u siebie i że jest to ich kraj, podczas gdy przybysze ze Wschodu stanowią nadal element obcy - mimo starań rządu nie wrośnięty w rzeczywistość Kresów. Większość sekcji w ramach Towarzystw działała jednak dość opieszale. Interesująca jest kolejność ich powstawania. Jako pierwsze zakładane były i działały najczynniej komitety gorzelniane; za nimi szły handlowe. Komisje rolne (tj. ogól-norolnicze) powstawały na końcu84. Stanowi to potwierdzenie faktu, że od Towarzystw oczekiwano przede wszystkim wsparcia w załatwianiu bieżących interesów. Wykazywały też one troskę o rozwój możliwości eksportowych85 oraz czyniły starania u władz w tak istotnych dla ziemian kwestiach, jak ułatwienia w uzyskiwaniu kredytu, problem serwitutów i szachownic pól. W dalszej kolejności szło propagowanie wśród mieszkańców dworów wiedzy rolniczej. Tę funkcję realizować miały w pierwszym rzędzie wystawy rolnicze. O ile jednak odnosiły one z reguły sukces towarzyski, o tyle nie zawsze szło za tym powodzenie w zakresie celów edukacyjnych. Istotnymi inicjatywami były farmy doświadczalne, codzienna zaś aktywność wypełniała się przede wszystkim w prezentacji referatów i w dyskusjach nad nimi. Odrębna sferą działalności Towarzystw były próby rozwoju Kółek Rolniczych, to jest instytucji mających na celu do-darcie do chłopów (ewentualnie drobnej szlachty) z nowocze- 83R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 367, 423-425. M Ibidem, s. 394. 85 Z łam „Kraju" dowiadujemy się na przykład o takiej oto ciekawej inicjatywie: „Siłą przyciągającą tych zebrań w roku bieżącym ma być sprawozdanie delegata kijowskiego Towarzystwa rolniczego do Francji, p. Choneńko, w celu zawiązania bezpośrednich stosunków z rynkiem francuskim w sprawie wywozu mąki. Projekt ten, podjęty przed paru laty na jednem z posiedzeń Towarzystwa rolniczego przez ś.p. Aleks. Jałowieckiego, wprowadzono w życie ukonstytuowaniem specjalnej komisji pod przewodnictwem p. Lip-kowskiego i delegowaniem do Paryża p. Choneńki." „Kraj" 1891, nr 6 z 8 (20) lutego, s. 15. 247 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 sną wiedzą rolniczą, propagowanie wśród nich spółdzielczości, pomoc w uzyskiwaniu kredytu. Inicjatywy tego typu zaczęto rozwijać po 1905 roku pod wpływem wydarzeń rewolucyjnych, gdy ludność włościańska, pozostająca dotąd poza sferą czynniejszego zainteresowania ziemian, okazała się być drzemiącym zagrożeniem. I tak przykładowo dowiadujemy się, że jesienią 1906 roku: Zamianowany przez Radę Wileńskiego Towarzystwa Rolniczego instruktorem właściciel dóbr Brzegi w powiecie wileńskim, pan Hieronim Zawisza-Czarny, udaje się obecnie za granicę w celu zbadania szczegółowego urządzeń tego rodzaju w W. Ks. Poznańskiem, Prusach Królewskich, Śląsku i Galicji. Dzielnice te słyną dziś ze świetnego rozwoju rolnictwa i instytucji pomocniczych, mających na celu szerzenie wiadomości z zakresu rolnictwa wśród warstw najszerszych86. W dwa lata później ziemianin ten wygłaszał dla osób zainteresowanych spośród włościan i szlachty referaty na temat zasad zakładania sklepów spółdzielczych i towarzystw spożywczych87. W 1908 roku w guberni wileńskiej było Kółek Rolniczych 37, w innych zaledwie pojedyncze (podczas gdy w Poznańskiem w 1905 roku - 288)88. Sądząc ze wspomnień ziemiańskich działalność tego typu angażowała znikomą liczbę gospodarzy dworów i nie zapadła im w pamięć. Efekty nie były też zachęcające - ze strony „warstw najszerszych" panowała nieufność, członkowie Towarzystw szybko zaś ulegali zniechęceniu89. Troska Towarzystw o położenie gospodarcze kraju przynosiła owoce głównie wtedy, gdy chodziło o zabezpieczenie interesów warstwy ziemiańskiej, a i wówczas zaprzepaszczano 86 Kółka rolnicze u nas, „Kurier Litewski" 1906, nr 257 z 12 (25) listopada, s. 1. 87 „Kurier Litewski" 1908, nr 250 z 30 października (12 listopada), s. 2-3. 88R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 368-372. 89„Kurier Litewski" 1906, nr 11 z 14 (27) stycznia, s. 1; W. Walew-ski, op. cit., s. 38; Futurus [K. Skirmuntt], Stronnictwo Krajowe Litwy i Białejrusi, [w:] Kartki polityczne ze spraw krajowych poruszonych w prasie wileńskiej 1905-7 r., Warszawa 1907, s. 76-77. 248 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych wiele szans w wyniku konfliktów, braku konsekwencji i zbyt małej ilości osób włączających się w podejmowane inicjatywy. Brakowało często chęci działania dla dobra wspólnego, a więc właśnie poczucia obywatelskiego - pomimo że słowo obywatel odmieniane było stale przez wszystkie przypadki90. Trzeba też w tym miejscu dodać, że generalnie po 1905 roku zaangażowanie ziemian w działalność polityczną odciągnęło znaczną część aktywnych jednostek od pracy w Towarzystwach91. Zaś późniejszy zawód wywołany ograniczonym zakresem oferty rządowej owocował wprawdzie powrotem do działalności w ich ramach, jednak z mniejszą już znacznie energią92. Wreszcie z małym stosunkowo zainteresowaniem spotkały się ziemstwa wprowadzone w 1911 roku przez Piotra Stołypina93. Brak autorytetu tej instytucji w polskich środowiskach wynikał z kurialności wyborów, która zapewniała przewagę w nich elementowi rosyjskiemu94. Z postawą obrony własnych pozycji (i niedopuszczania do ingerencji rosyjskiej) wiązała się także funkcjonująca w obrębie kręgów sąsiedzko-rodzinnych instytucja sądów polubownych. Cieszyła się ona jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku wielkim autorytetem; to o niej czytamy w Pamiątkach Soplicy: „... w narodzie żadna władza nie jest w prawie naruszać świętości kompromisu..."95. W interesującej nas epoce, 90 Porównaj wyjątkowo krytyczne uwagi na ten temat Hipolita Korwin-Milewskiego: op. cit., s. 253. 91 Roman Jurkowski odnotowuje zjawisko spadku aktywności ziemian z Mińskiego TR już w latach 1901-1904, w związku z pojawieniem się nowych możliwości działań w „ziemstwach margarynowych" i komisjach do spraw rolnictwa. Potwierdza to zresztą, iż pula aktywistów była szczupła. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 259. n Ibidem, s. 412. 93 W sześciu guberniach: mińskiej, mohylewskiej, witebskiej, kijowskiej, podolskiej i wołyńskiej. 94R. Pipes, op. cit., s. 68; L. Bazylow, Historia Rosji, Wrocław 1985, s. 451-452; T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży..., s. 31. 95H. Rzewuski, Pamiątki Soplicy, Wrocław 1997, s. 153. Por.: T. Bo-browski, op. cit., 1.1, s. 89-90; J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. IV, Warszawa 1904, s. 81-92. 249 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 w swych nieformalnym kształcie, choć wciąż wysoko wartościowana, traciła jednak stopniowo na realnym znaczeniu. Mieli ziemianie natomiast szansę uczestniczyć - jako w jednej z nielicznych otwartych dla nich form działalności publicznej, w działalności sądów pokoju (sądów przysięgłych). Wprowadzone one zostały na Kresach w 1871 roku. Sędziowie w nich byli wprawdzie, inaczej niż w guberniach wewnętrznych, mianowani, sporą ich część stanowili jednak Polacy. Poziom zaangażowania w pracę tych instytucji, zajmujących się podrzędnymi z punktu widzenia ziemian sprawami, nie był jednak wielki96. Stanisław Stempowski wypowiadał się natomiast krytycznie o ziemiańskiej aktywności publicznej w ogóle: Wbrew zwyczajom naszych ziemian, uchylających się zwykle od pełnienia bezinteresownej służby publicznej i przykrywających swój absenteizm patriotycznym frazesem (Wąchać, pańdziu, tego smrody chłopskie i z Moskalami siadać do stołu - mawiali - a do zielonych stolików u Rosjan i we własnym domu z nimi siadać - to nic?), uważałem za potrzebne być wszędzie, gdzie można bronić interesów ludności przed zakusami i nadużyciami administracji i urzędników. Wszak przez ich ręce szły nasze pieniądze na szpitale, drogi itp. Toteż dałem się wybrać do mizernego uproszczonego ziemstwa powiatowego...97. Nie sposób podać procentowego udziału w ogóle ziemiańskiej społeczności tych ziemian, którzy stali się sprawnymi rolnikami (podobnie jak ich odsetka przed 1864 rokiem). Warto jednak dostrzec, że oficjalny sposób postrzegania roli społecznej ziemianina szybko uległ znaczącej przemianie. Jej treścią stawała się praca. Majątek zaś nabierał kształtu warsztatu pracy i przedsiębiorstwa produkcyjnego. W każdym ra- 96 „Kraj" 1883, nr 48 z 27 listopada (9 grudnia), s. 9. Należy też jednak odnotować głos entuzjazmu. Alfred Romer pisał o sądach w Święcianach: „Istotnie, żeby to można było mieć wszędzie taki dobór ludzi sumiennych i taką sprężystość w sądzeniu spraw byłoby może wcale nie źle na świecie. Jakiś Żyd mi powiedział Mirowe sądy namnożyły złodziei, a sądy przysięgłych zmniejszą znacznie tę ilość." List A. Rómera do brata Bronisława, Karolinów, 15 września 1885, BN, rkps 8767, k. 65. 97S. Stempowski, op. cit., s. 338. 250 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych zie ten jego aspekt dołączał teraz do innych - utrwalonych w tradycji. Nie godzono się bowiem, by zaprzepaścił on istnienie domu rozumianego jako skarbnica dziedzictwa i centrum życia towarzyskiego. O efektywności zachodzących przemian, o tym że znaczna część szlachty znalazła swoje miejsce w nowej rzeczywistości, świadczy natomiast relatywny sukces „walki o ziemię" z rządem rosyjskim. W istniejących, niesprzyjających ziemiaństwu warunkach, gdy miało ono przeciw sobie sprawujących władzę, potrafiło osiągnąć lepsze rezultaty w obronie swego stanu posiadania przed apetytem chłopów, niż szlachta rosyjska, która traciła swe „wiśniowe sady" w zastraszającym tempie (inna sprawa, że przynajmniej jej część czyniła to planowo, aby zainwestować kapitał w bardziej dochodowe, nowocześniejsze gałęzie gospodarki)98. Nigdzie w państwie rosyjskim ilość ziemi w rękach wielkiej własności nie spadała tak wolno jak w guberniach litewskich. Olbrzymia różnica występowała też pomiędzy Ukrainą lewobrzeżną a prawobrzeżną99. Ogólnie w 47 guberniach Rosji europejskiej ziemianie stracili w latach 1862-1904: 41,6 % ziemi, zaś w 9 guberniach zachodnich - 21,7 %m. Co więcej ziemianie polscy z Kresów, nie mogąc legalnie nabywać ziemi na ich obszarze, dokonywali tego w najbliższym sąsiedztwie - w guberniach smoleńskiej, czernichowskiej, cher-sońskiej, besarabskiej. Zwłaszcza w odniesieniu do Smoleńsz-czyzny rozmiary zjawiska wywoływały niepokój władz. W 1887 roku Konstantin Pobiedonoscew alarmował Aleksandra III: W guberni smoleńskiej dzieją się rzeczy, na które od dawna należałoby zwrócić uwagę: odbywa się kolonizacja polska, [...]. Powiat kraśnieński - najlepszy w guberni [...], rdzennie rosyjski powiat ziemiański, stanie się szybko całkowicie polskim. Większość majątków została nabyta przez Polaków, którzy już nadają ton również powiatowemu ziemiaństwu101. 98D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 277-278; T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży..., s. 16; R. Pipes, op. cit., s. 68. H. W. Whelan, op. cit., s. 5. "O. Subtelny), op. cit., s. 329. 100R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 118-119. 101 Cyt. za: W. Lednicki, op. cit., s. 471-472 (w przypisie). Por.: W. 251 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Dla przetrwania kultury ziemiańskiej znaczenie kluczowe miał majątek i stanowiący jego centrum dwór. W dworach też i na płaszczyźnie kontaktów pomiędzy nimi skupiała się aktywność ziemian w zakresie troski o dobra cywilizacyjne, zwłaszcza o treści polskiej i katolickiej. Najpowszechniejszą formą realizacji obowiązku obywatela wobec tożsamości kulturowej jego i wspólnoty była opieka nad religią, kultywowanie obyczaju, języka i kultury narodowej w najbliższym środowisku. Najczęściej zresztą należy dostrzegać tu nie tyle świadome wypełnianie jakiejś nałożonej na siebie misji, co raczej postępowanie instynktowne, z czasem (zwłaszcza w relacjach pamiętnikarskich) coraz bardziej obrastające w ideologię. Odwieczna tradycja dbałości o parafialny kościół, dworską kaplicę, przydrożne kapliczki i krzyże napotykała na wyjątkowo silny i trudny do przełamania opór władz. Każdy sukces: odbudowa niszczejącego obiektu, uzyskanie zgody na nabożeństwo w pałacowej czy cmentarnej kaplicy był okupiony długotrwałymi staraniami, prośbami i zabiegami z użyciem protekcji. Ale też w żadnej dziedzinie wykraczającej poza interes osobisty, nie czyniono zabiegów z równą energią i poświęceniem (czasem godności własnej). Zdawano też sobie sprawę z wagi tradycji narodowej -jej przetrwaniu służyła dbałość o krążenie w środowisku dzieł narodowej literatury (zwłaszcza romantycznych i tych współczesnych, które były naładowane emocjami wspólnotowymi), pieśni patriotycznych, eksponowanie pamiątek domowych102. Przy okazji rozważań na temat patriotyzmu poruszony już Rodkiewicz, op. cit., s. 81; Z. Opacki, Płaszczyzny relacji polsko-rosyj-skich na Kresach Wschodnich doby zaborów. Zarys problematyki, [w:] Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, cz. I, Gdańsk 2000, s. 22; W. Walewski, op. cit., s. 58. 102 O jednej z rodzin ziemiańskich (w tym wypadku zamieszkującej w mieście) czytamy: „Leonostwo Manteufflowie stworzyli dom, z którego promieniowały wpływy kultury polskiej, przekraczające znacznie teren powiatowego miasta [Rzeżycy - M. U.], w którym mieszkali. Stryj Leon był czynny między innymi w organizowaniu widowisk teatralnych, odczytów popularnych, spotkań towarzyskich, obchodów rocznic narodowych itp." Inflanty, Inflanty..., s. 264. 252 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych został temat przekazywania dziedzictwa kulturowego młodszym pokoleniom. Przypomnieć wypada, że zmiany w modelu wychowania świadczyły o wzrastającej trosce o cele narodowe. Patriotyczną motywację nosiła też często własna twórczość artystyczna ziemian - bogata w treści patriotyczne i religijne. Intencję taką głosili na przykład twórcy wydanej w 1912 roku publikacji prezentującej różne formy aktywności intelektualnej i artystycznej Polaków (ziemian i inteligencji) z Witebszczyzny: Celem księgi tej jednak nie jest sprawiać czytelnikom zadowolenie estetyczne, skończoną formą artystyczno-literacką, jej zadaniem jest przede wszystkim wykazać już samem pojawieniem się, swą objętością, ilością nazwisk, wyglądem zewnętrznym, alfabetem łacińskim że... jesteśmy™3. Nie można też zapomnieć o fundacjach i donacjach ziemian na cele naukowe, kulturalne i dobroczynne. Najbogatsze jednostki mogły zaangażować się w finansowanie powstającej po 1905 roku polskiej prasy, teatru (Wilno), fundować stypendia naukowe dla uzdolnionej młodzieży, zasilać biblioteki publiczne i towarzystwa naukowe (także na obszarze innych zaborów)104. Tego typu hojność była jednak przymiotem jednostek, nie regułą. Co więcej można powiedzieć, że jej skala w proporcji do zamożności wielu polskich rodów ziemiańskich na Kresach była wręcz znikoma105. Nie można natomiast zarzutu mizernych rozmiarów odnieść do tej sfery aktywności ziemiańskiej, jaką była (w każdym razie od początku XX wieku) działalność oświatowa i to 103J. Obst, op. cit., s. X. 104 S, Rudnicki, Ziemiaństwo, W. Mędrzecki, S. Rudnicki, J. Zarnowski, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Zarnowski, Warszawa 2003, s. 246-247. 105Por. T. Epsztein, Ziemianie polscy na Wołyniu..., s. 67-69; Idem, Mecenat polskiego ziemiaństwa Wołynia, Podola i Ukrainy w latach 1864-1914, [w:] Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772-1999, praca zbiorowa pod red. K. Jasiewicza, Warszawa 1999, s. 186-197. Por. M. Toka-rzewski, op. cit., s. 68 i 79. 253 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 w formie tajnej. Jej ośrodkami również były poszczególne siedziby dworskie. Początkowo jednak tajne szkolnictwo na Kresach było prowadzone głównie w miastach a na wsi przez chłopów, księży i drobną szlachtę106. Udział ziemian w tej działalności wzrastał z wolna, aczkolwiek był i tak większy niż miało to miejsce w Królestwie Polskim107. Jednak dopiero od początku wieku małe (najczęściej skupiające kilkanaścioro dzieci) szkółki dworskie stały się zjawiskiem powszechnym na całych Kresach. Długo też nie mieli ziemianie ambicji tworzenia w tym zakresie centralnych struktur organizacyjnych. Janina Żółtowska tak opisywała to zjawisko: Ktoś, gdzieś utrzymywał tajne ochronki, tajne zakonnice uczyły w Wilnie, prawie w każdym dworze zbierano dzieci na lekcje katechizmu108. Wiele kresowych panien dostrzegło w tej działalności możliwość wyrażenia swych patriotycznych emocji i bycia użytecznymi także poza ziemiańską społecznością. Właściciele majątków zatrudniali też niekiedy zawodowych nauczycieli a nawet wznosili na potrzeby szkoły oddzielne budynki. Iwan Lisewycz wskazuje, że także arystokraci znajdowali się pośród zaangażowanych w takową działalność - wymienia min. nazwiska Radziwiłłów i Chodkiewiczów109. Nauczanie objęło obok podstawowych umiejętności czytania, pisania i rachunków, katechizm oraz język, literaturę i historię Polski. Wysuwało na plan pierwszy treści religijne i 106 L. Zasztowt, Szkolnictwo na ziemiach litewsko-ruskich (od 1795 roku), Warszawa 1997, s. 243-244; Idem, Nielegalne szkoły w Wileńskim Okręgu Naukowym w latach siedemdziesiątych XIX w., „Rozprawy z dziejów oświaty" R.37: 1996, s. 120-121; E. Aleksandravićius, A. Kula-kauskas, Pod władzą carów. Litwa w XIX wieku, Kraków 2003, s. 301-303; W. Rodkiewicz, op. cił., s. 214; A. Romanowski, op. cit., s. 283-284. Por.: Z. ze Świeckich Guzowska, Za moich czasów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 8036, k. 39 i n.; J. Dziemian, Życiorys kapłana kresowego. Wspomnienia, BN, rkps akc. 9357, k. 9 i n. 107 S. Wiech, op.cit.,s. 286. 108J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 83. 1091. T. Lisewycz, Duchowno sprahli (duchowne żyttja polśkoji men-szyny na Naddniprjańskij Ukrajini w 1864-1917 rr.), Kyjiw 1997, s. 29. 254 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych narodowe, w formie bliskiej oczywiście sercu nauczających mieszkanek dworu. Skierowane było w pierwszym rzędzie do katolików - dzieci oficjalistów, inteligencji technicznej, służby domowej, następnie zaś okolicznej - ubogiej i zdeklasowanej szlachty. Sporadycznie jedynie obejmowało dzieci chłopskie (niekoniecznie polskie). W programie ujmowany był wówczas, choć nie zawsze, odpowiednio: język litewski, białoruski, bądź ukraiński (ten najrzadziej). Rutynową praktyką było maskowanie tych działań pozorami nauczania umiejętności praktycznych - Naukę polskiego, surowo wzbronioną, trzeba było przykrywać jakimś rzemiosłem. Powstawały więc koszykarnie, szwalnie, tkalnie, gdzie młodzież uczyła się fachu, języka i historii Polski oraz ugruntowywała swoją przynależność narodową110. Nauka zawodu zazwyczaj była zupełną fikcją, celem zaś było przekazywanie treści zakazanych w oficjalnym systemie szkolnym111. Julia Dyakowska informuje nawet o istnieniu na Ukrainie tajnych szkół średnich - dla chłopców w powiatowej Winnicy i dla dziewcząt, z internatem - na wsi, w Jaroszynce112. Aktywność coraz znaczniejszych z czasem grup inteligencji zaowocowała od schyłku wieku działalnością bardziej zorganizowaną, w dużych miastach tworzone były tajne organizacje oświatowe (istotną rolę odegrały tu działania endecji). W Wilnie w 1897 roku powstało towarzystwo „Oświata" -zalegalizowane przejściowo w latach 1906-1908. Analogiczne instytucje funkcjonowały w Mińsku i Kijowie. Ziemianie od 110 A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., t. II, k. 30. 111D. Szarzyński-Sęp, Polskie Towarzystwo Oświaty Ludowej na Rusi. Szkice i przyczynki do dziejów oświaty polskiej na Rusi w latach 1870-1920, BN, rkps akc. 8747, passim; M. Porowski, op. cit., k. 17, 78-79; M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 251-252; M. Dunin-Kozicka, op. cit., s. 29; E. i R. J. Moszyńscy, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętnika), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 222; Z. z Rodowiczów Iwanicka, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 13580, cz. I, k. 26; Z. z Tyszkie-wiczów Potocka, op. cit., t. I, k. 38; A. Kieniewicz, op. cit., s. 241; W. Podhorski, op. cit., k. 22. 112J. Dyakowska, Wspomnienia, Ossol., rkps 15375, k. 1-3. 255 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 1905 roku angażowali się coraz silniej w ich działalność, zajmując poważną część stanowisk w ich władzach. Wtedy też uległ dalszemu przyśpieszeniu rozwój szkółek przy dworach113. Działalność ta częściowo zalegalizowana w wyniku pierwszej rewolucji rosyjskiej, po kilku latach znów przejść musiała do ukrycia. Żadna inna forma ziemiańskiej aktywności o charakterze nielegalnym nie była tak rozwinięta - zasługa zaś przypadała głównie ziemiankom114. Skala i efekt tej pracy - charakterystycznej dla aktywności ziemian Kresów przede wszystkim w ostatnich kilkunastu latach przed wojną - są rzeczywiście trudne do przecenienia. Funkcja tego nauczania nie tłumaczyła się wyłącznie wzniosłymi ideałami patriotycznymi. Obok nich, ale i w związku z nimi, stało dążenie ziemian do związania ze sobą grup ludności pozostających na obrzeżach kultury polskiej, ale możliwych do pozyskania dla niej. Był to sposób na poszerzenie zaplecza własnej warstwy - tak potrzebnego wobec zachodzących procesów demokratyzacji życia społecznego. Skryte niejako dotąd dla ziemian zaplecze polskości odkrywano tam dopiero około roku 1905. Oto jak widział to zjawisko na terenie Pińszczyzny Jerzy Marcin Osmołowski - sam pracownik tajnej oświaty: Liczne - kilkodziesięcioro dzieci, mając do wyboru naukę w szkole gminnej, odległej o kilka wiorst, lub naukę w szkółce tajnej, prowadzonej przez właścicielkę majątku, wybrały za zgodą rodziców drugą. W ciągu paru lat odżywały stopnio- 113 L. Zasztowt, Szkolnictwo..., s. 246; J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej na Litwie i Białorusi w latach 1905-1922, Poznań 1983, s. 29; A. Romanowski, op. cit., s. 299-302; M. Porowski, op. cii., k. 78-89; I. T. Lisewycz, op. cii., s. 19-20; T. Epsztein, Ziemianie polscy na Wołyniu..., s. 69; Idem, Wpływ powstań narodowych na wychowanie młodego pokolenia polskich ziemian na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w II poł. XIX w., [w:] Polacy a Rosjanie. Materiały z konferencji „Polska - Rosja. Rola polskich powstań narodowych w kształtowaniu wzajemnych wyobrażeń". Warszawa - Płock, 14-17 maja 1998 r., pod red. naukową T. Epsz-teina, Warszawa 2000, s. 240; K. Skrzyński, op. cit., k. 33. 114 W. Świderska, Polska Macierz Szkolna na Podolu, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966, s. 140-143. H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 127; A. Romanowski, op. cit., s. 292-295. HiTER a PIE RS ON PHOT. Adam (zm. 1878) i Maria z Potockich Rzewuscy. 256 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Rakliszki Houwaltów w gub. wileńskiej. wo za pośrednictwem dzieci u ojców uczucia patriotyczne polskie, okazało się, że paru starszych ma książki do nabożeństwa polskie, z których ich ojcowie modlili się - jeden umiał czytać z tej książki. Dalej natomiast przyznawał, że w wielu miejscach szlachta zaściankowa uległa już rusyfikacji, do czego przyczyniło się między innymi uczestnictwo dzieci w oficjalnym systemie oświaty115. W tym miejscu dotknąć trzeba problemu stosunku ziemian do ich szlacheckich braci - uboższych i w znacznej części nie będących już szlachtą z punktu widzenia prawa rosyjskiego. Szereg kontrowersji wokół tego tematu rozbudziły tezy Daniela Beauvois, zwłaszcza te zawarte w jego „Walce o ziemię"116. Francuski uczony stwierdzał tam, że nastąpiło zerwanie jedności szlacheckiej, że - co więcej - ziemiaństwo kresowe zaakceptowało fakt deklasacji drobnej szlachty, a nawet w pewnych sytuacjach (przypadek „jednodworców", inaczej: czynszowników117) traktowało ją jako wroga, stawało się więc w konsekwencji współodpowiedzialne za jej deklasację i klęskę materialną. Niektóre elementy tego wizerunku potwierdzają również badane przeze mnie źródła, choć zwłaszcza literatura pamiętnikarska ostrożna była w poruszaniu tych kwestii. Wypełnianie obowiązków wobec „młodszej braci" leżało w dobrze pojętym interesie warstwy ziemiańskiej, która, rozrzucona w kilkunastu tysiącach mniej lub bardziej stabilnych ekonomiczne dworskich twierdz, nie mogła przetrwać na 115J. M. Osmołowski, op. cit., k. 124-125; Por.: D. Beauvois, Rosyj-sko-polska wojna o oświatę na terenie Ukrainy (1863-1914), [w:] Europa nieprowincjonalna..., s. 422. 116 Najszczegółowiej rozważa jego argumenty Tadeusz Epsztein: Ziemianie polscy na Wołyniu..., ss. 59-71. 117 Jednodworcy była to szlachta mieszkająca w dobrach ziemiańskich i uprawiająca przed powstaniem styczniowym rolę za symboliczny czynsz wieczysty. Kategoria prawna, skasowana formalnie w 1868 roku poprzez włączenie jej członków w obręb chłopstwa bądź mieszczaństwa, istniała nadal, określana z czasem przez władze częściej jako „czynszewniki". D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 140-148, 281; A. Zajączkowski, Szlachta polska. Kultura i struktura, Warszawa 1993, s. 33. 257 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 dłuższą metę w społecznej próżni. W XIX wieku wystarczało jednak ziemianom kształtowanie interesujących nas relacji poprzez formy bardzo tradycyjne (i patriarchalne)118. Grupami ziemianom najbliższymi, związanymi z nimi w sposób naturalny interesem ekonomicznym, byli oficjaliści i służba. Aby tę bliskość wzmocnić, kandydatów na wymienione funkcje dobierano najchętniej spośród okolicznej szlachty119. Zapewnienie źródła zarobku miało być jednocześnie wyrazem dbałości o jej los. Oczywiście sam fakt podległości wykluczał partnerstwo (poza jednostkowymi przypadkami wyjątkowo zaufanych doradców). Mogli za to ziemianie spodziewać się, że pozostawanie w tym samym systemie ekonomicznym i chęć wyodrębnienia się od chłopskiego otoczenia zwiąże tych ludzi z dworem. Jako katolicy (choć nie zawsze już polskojęzyczni) byli oni w sposób naturalny bliżsi kulturze ziemiańskiej niż prawosławni chłopi (wyróżnik ten tracił na znaczeniu na Litwie etnicznej). Tworzyli dzięki temu pewną bezpieczną sferę otaczającą ziemiańską rodzinę, równocześnie odgradzającą od wsi ale i pośredniczącą w stosunkach z jej mieszkańcami120. Poza tą grupą wybrańców pozostawali jednak inni, którzy nie czerpali korzyści z istnienia dworów i pałaców. Ich los został spopularyzowany dzięki powieści Elizy Orzeszkowej Nad Niemnem. Ogół drobnej szlachty nie otrzymywał od swych bogatszych ziomków wsparcia ekonomicznego. Długo też nie mógł doczekać się prometejskich gestów w zakresie oświaty i kultury - działo się tak w sytuacji, gdy treści kultury narodowej były pośród tej ludności zagrożone121. 118 Zdaniem Daniela Beauvois nawet przejawy tych paternalistycz-nych stosunków uległy zanikowi pomiędzy latami trzydziestymi a pięćdziesiątymi i „zbiedniała szlachta stała się siłą roboczą na równi ''' z chłopstwem ukraińskim." D. Beauvois, Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie, Paryż 1987, s. 135. 119 J. Dyakowska, op. cit., k. 15. 120 T. Epsztein, Konflikty społeczne na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w 2. połowie XIX wieku w oczach ziemiaństwa polskiego [w:] Polacy i sąsiedzi..., cz. II, Gdańsk 2001, s. 14; A. Pruszyńska, Między Bohem a Słuczą, Wrocław 1991, s. 70. 121 Na zaniedbania w tej sferze w odniesieniu także do pracowników cukrowni na Ukrainie wskazywała jeszcze po 1905 roku prasa: 258 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Odczuwała ona także (podobnie jak większość oficjalistów) dyskryminację na stopie towarzyskiej. Nie obdarzała też w konsekwencji „obywatelstwa" zaufaniem122. Konflikty w najostrzejszej formie występowały na południu Kresów, choć i Litwa nie była od nich wolna, zwłaszcza w swej wschodniej części oraz z dala od miast. Nieporozumienia pojawiały się zwłaszcza w związku z niejasną sytuacją prawną „jednodworców". Kategoria ta była liczna na obszarze ziem ukraińskich, poza nimi rzadka. Po uwłaszczeniu systematycznie usuwani oni byli przez ziemian z uprawianych działek, co już w latach siedemdziesiątych owocowało buntami123. Wedle Juliana Talko-Hryncewicza (uwagi te dotyczą lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych): Rząd rosyjski, widząc w czynszownikach żywioł politycznie niepożądany, starał się ich usunąć i znalazł u właścicieli ziemskich chętną pomoc. Niezadowoleni bowiem z małego czynszu, woleli oni zaokrąglić swe ziemie wyrzucając z odwiecznych sadyb czynszowników, których los był gorszy od chłopskiego. Nad szlachtą czynszową zawisły chmury: prześladowanie rządu, panów, niechęć rasowa i pogarda chłopów124. W 1886 roku rząd spróbował uregulować ustawowo kwestię czynszowników, obejmując ich reformą uwłaszczeniową125. Wywołało to nową falę nieporozumień pomiędzy mieszkańcami dworów a przedstawicielami szeregowej szlachty126. W ten „Dziennik Kijowski" 1906, nr 81 z 10 (23) maja; J. Lubiewa, O stosunkach fabrycznych na Rusi, „Kresy" 1907, nr 34 z 13 (26) września, s. 8-9. 122Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 10-11. 123 D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 152,159; W. Matlakowski, op. cit.,passim. 124 J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930,1.1, s. 150. 125D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 177 i n. 126 O tym, że sześć guberni północnych także nie było wolnych od tego problemu świadczą doniesienia pojawiające się regularnie w „Kraju" - z Wileńszczyzny: „Tymczasem do kłopotów starych przybywa obecnie nowy: sprawa czynszowników. Kto w Boga wierzy nazywa siebie czynszownikiem i wchodzi do komitetów z podaniem o uwłaszczenie. Znam w oszmiańskim pow. obywatela, u którego szlachcic, siedzący na pustoszy za kontraktem, zamarzył o nadziale 259 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 sposób odsuwali ziemianie od siebie, nie będąc w pełni świadomi wagi tego procesu, element drobnoszlachecki - skupiający w sobie w pierwszej połowie XIX wieku (a w oczach władz i później) najżywsze tendencje buntownicze wobec ograniczeń polskości na Kresach, najaktywniejszy w powstaniu styczniowym127, a z czasem - zwłaszcza na Ukrainie - coraz mniej tej polskości zachowujący w swojej masie. Jak pisała Janina Żółtowska: „Świeżość barw dobrzyńskiego zaścianka gasła. Nikt nie mógł się powołać na siłę, która przyszła w pomoc Stolnikowi"128. W tym kontekście zrozumiała staje się waga opisywanych wcześniej ziemiańskich inicjatyw edukacyjnych. Oferta ta była metodą naprawienia błędów, czasami spóźnioną, instynktowną próbą poszerzenia pola swojskości wobec coraz groźniejszych postaw chłopów. Rozkwit tajnego szkolnictwa na początku XX wieku a zwłaszcza po 1905 roku był znamieniem nowego sposobu patrzenia ziemian na to, jak powinno wyglądać kształtowanie opisywanych relacji. Zmiana ta wiązała się z doświadczeniem rozwoju nowoczesnych ruchów narodowych - polska niegdyś szlachta ulegała nie tylko rusyfikacji, ale także (i częściej) lituanizacji bądź rutenizacji129 - oraz z i rozpoczął proces." „Kraj" 1889, nr 20 z 18 (30) maja, s. 14.1 dwa lata później z Mińszczyzny: „...szlachta zaś zagonowa dała niedawno dowody najniedorzeczniejszej pretensji w sprawie czynszowej, popierając swe uroszczenia uporczywie, z zaciętością niemal; wszakże poszwankowawszy fatalnie na niewczesnych procesach, owi pseu-do-czynszownicy już się uspokoili i zawierają umowy na mocy prawa." „Kraj" 1891, nr 19 z 10 (22) maja, s. 14. 127T. R. Weeks, op. cii., s. 56-57; D. Fajnhauz, 1863. Litwa i Białoruś, Warszawa 1999, s. 173; R. Radzik, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środko-wo-Wschodniej XIX stulecia, Lublin 2000, s. 99. 128J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 84. Wedle korespondenta „Kraju" z Witebszczyzny: „Szlachta nasza zagrodowa nie wie nawet często do jakiej należy narodowości [...]. Innego podziału ludzi [szlachcic] nie pojmuje; są, wedle niego, panowie, szlachta i chłopi, ale o narodowości swojej nie ma najmniejszego pojęcia." „Kurier Litewski" 1907, nr 26 z 2 (15) lutego, s. 3. Por.: R. Wapiński, Polska na styku..., s. 58-59; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej..., s. 76 i 196. 129 Inną kwestią jest fakt, że w wielu przypadkach była to re-lituanizacja, re-rutenizacja, choć po upływie wieków. 260 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych narastającą sytuacją rewolucyjną, która pokazywała, jak potencjalnie niebezpieczne dla ziemian może być ich uprzywilejowanie ekonomiczne, gdy staje się przedmiotem zazdrości grup odczuwających własne położenie jako niesprawiedliwe. W 1907 roku Michał Tyszkiewicz w referacie przeznaczonym do odczytania na zjeździe ziemian ostrzegał przed „chłopie-niem" drobnej szlachty, co może ją pchnąć w kierunku radykalnych ruchów politycznych - ...klasa ta pozostaje najbardziej zasługującą na naszą opiekę, a dodać muszę, iż dziś pod wpływem usilnej propagandy socyalistycznej z jednej strony, poczajowskiej z drugiej, może się od nas na zawsze oderwać i ostatecznie powiększyć tylko wrogi nam chłopski obóz130. Oprócz tajnych szkół innym przejawem zmiany nastawienia znacznej części ziemian były działania podjęte przez nich w związku z wyborami do Dumy. Demokratyzacja systemu politycznego kazała bowiem szukać możliwie szerokiego wsparcia także poza własnym kręgiem. Stanisław Stempow-ski pisał, że nastąpiło wtedy podniesienie się w swej godności „upośledzonych towarzysko oficjalistów i procesowanej drobnej szlachty". Sąsiad pamiętnikarza - Władysław Kożu-chowski miał mówić o potrzebie współpracy przedwyborczej z tą grupą: 130 Zarazem twierdził jednak, że program ten nie jest niczym nowym, ale kontynuacją dawnych zasług ziemiańskich - „Usiłowania nasze w kwestyi dziś palącej, są tylko dalszym ciągiem odwiecznej trądycyi. Dawno już w tym kraju stawialiśmy kościoły, zakładaliśmy szkoły i drukarnie, pomagaliśmy ubogiej szlachcie naszej, a Henryk Rzewuski wspomina, iż umieliśmy ją uszanować." Gdyby było to regułą w epoce popowstaniowej, zapewne kwestia nie byłaby tak palącą, za to wszystkie jego przestrogi byłyby zbyteczne. M. Tyszkiewicz, Nasze zadania społeczne, „Kresy" 1907, nr 34 z 13 (26) września, s. 4. Narzucają się tu słowa Marty z Nad Niemnem: „Był, uważasz, taki czas krótki, że ci Bohaterowicze u nas we dworze bywali i do stołu z nami siadali. [...] Będzie temu już lat dwadzieścia dwa... trzy... [chodzi oczywiście o rok 1863 - M. U.] Jaki to był gwar u nas, jakie życie i moje, i wszystkich... A teraz wszystko inaczej... inaczej... wieczny smutek. .."E. Orzeszkowa, NadNiemnem, Kraków 1997, s. 15-16, por. też: s. 371. 261 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 My starzy nie potrafimy tego dokonać, popełniliśmy wobec drobnej szlachty i oficjalistów wiele głupstw i nam już nie uwierzą131. Próba znalezienia konsensusu, podjęta przez ziemian w ostatnim okresie epoki zaborów, przynosiła efekty w odniesieniu do jednostek, czasem całych wsi (zaścianków), ale nie ogółu zdeklasowanej szlachty. Niedostateczność tych działań w latach poprzednich wynikała przede wszystkim z ogromnej przepaści, jaka dzieliła te grupy. Problemem był też fakt, iż mieszkańcy dworów nie rozciągali na swych „młodszych braci" (właściwie była to już formuła archaiczna) pojęcia obywatelstwa. Do ustępstw skłaniały ich dopiero przemiany społeczne zachodzące w schyłkowym okresie istnienia carskiej Rosji132. Oczywiście nie można też zapominać, że w poprzednich dekadach wszelkie potencjalne inicjatywy napotkać musiały na zdecydowany opór rządu, wyczulonego na zapędy ziemian do sprawowania kierownictwa nad innymi grupami społecznymi na Kresach133. Wobec systemu ograniczeń prawnych, w jakim przyszło żyć ziemianom na Kresach, nie mogła też normalnie rozwijać się ich aktywność polityczna. Jej poziom był reglamentowany przez państwo. Rzadko bowiem pod dachami dworów decydowano się na prowadzenie działalności konspiracyjnej; 131 S. Stempowski, op. cit., s. 320-322. Por.: D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 189,199, 202. Ponownej aktywizacji polskiej szlachty zagrodowej na Kresach trzeba było dokonywać w niepodległej już Polsce w latach trzydziestych XX wieku, w co angażowało się wojsko polskie. A. L. Sowa, Stosunki polsko-ukraińskie 1939-1947. Zarys problematyki, Kraków 1998, s. 41; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej...^. 76-78. 132 Był to już okres rewolucyjny, którego początek Richard Pipes wyznacza na rok 1899. 133 Endemiczny raczej charakter miały działania podejmowane bezpośrednio na rzecz społeczności miejskiej w przypadku Karola Czapskiego - zasłużonego prezydenta Mińska w latach 1890-1901, który z własnego majątku dokładał niekiedy do realizowanych inwestycji. M. Czapska, op. cit., s. 117. 262 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych istnienie nielegalnych polskich partii tylko w nielicznych było faktem przyciągającym uwagę. Odczuwali oczywiście ziemianie potrzebę posiadania reprezentacji, co więcej sami czuli się powołani do reprezentowania interesów kraju i całej jego społeczności. W dużym stopniu radzili sobie jednak bez formalnych instytucji. Zamrożenie życia politycznego na Kresach powodowało paradoksalnie, że ziemianie nie napotykali konkurencji, która mogłaby przejąć przewodnictwo w społeczeństwie kresowym: Nie opuszczając na ogół swych majątków, ziemiaństwo, w wielu wypadkach, potrafiło skutecznie ważyć na biegu wielu spraw powiatowych czy parafialnych, zwłaszcza tam, gdzie przekupna administracja rosyjska nie wykazywała zbytniej gorliwości134. O małym stosunkowo zainteresowaniu ziemian życiem politycznym i to nawet w jego aspektach dotykających bezpośrednio Kresów, świadczyć może znamienny i zaskakujący fakt, iż znaczna część ziemiańskich pamiętnikarzy we fragmentach swych dzieł dotyczących stanu prawnego panującego na Kresach czy działań ziemiańskich polityków posługuje się najwyraźniej nie własną pamięcią, a wiedzą zaczerpniętą z opracowań historycznych. Przekonuje o tym bezosobowy sposób przekazywania tych informacji oraz stereotypowość ich zestawiania. Także zaprezentowana przeze mnie w rozdziale dotyczącym doświadczeń kulturowych ziemian analiza czytelnictwa prasy wskazuje, że aktualna tematyka polityczna znajdowała sobie wprawdzie miejsce wśród zainteresowań mieszkańców dworów, nie było to jednak miejsce pierwsze. Do czasów pierwszej rewolucji rosyjskiej, wobec braku ciał reprezentacyjnych i nielegalności stowarzyszeń o charakterze politycznym, musieli ziemianie zadawalać się instytu- 134R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 79. Powtórzone tu zostają uwagi Andrzeja Szwarca i Pawła Wieczorkiewicza: Bracia Korwin-Milewscy - patrioci czy apostaci?, [w:] Francja - Polska XVIII-XIX w. Studia z dziejów kultury i polityki poświęcone Profesorowi Andrzejowi Zahorskiemu w sześćdziesiątą rocznicę urodzin, komitet redakcyjny: A. Mączak i in., Warszawa 1983, s. 146. 263 Ziemianie polscy no Kresach w latach 1864-1914 cjami, jakie były im dozwolone a opisanymi w poprzednich fragmentach rozdziału. Realne znaczenie miały właściwie tylko te o charakterze ekonomicznym. Można powiedzieć, że związane z nimi było „zastępcze" życie polityczne kresowych ziemian. Za ciała przedstawicielskie uznawano więc przede wszystkim Towarzystwa Rolnicze135. Budzi to skojarzenia z analogiczną funkcją warszawskiej instytucji kierowanej przed powstaniem styczniowym przez Andrzeja Zamoyskiego. Ambicje i autorytet Towarzystw kresowych nie sięgały jednak tak daleko. Do pewnego stopnia zbliżał się do tego modelu jedynie Edward Woyniłłowicz, czego intrygującym przejawem były organizowane przezeń swoiste „sejmiki relacyjne": Najciekawsze zjazdy w Sawiczach odbywały się po kwartalnych zebraniach Mińskiego Towarzystwa Rolniczego. Gospodarz składał sąsiadom jak gdyby sprawozdanie ze swej działalności społecznej i politycznej, wygłaszając też ekspo-se na przyszłość"6. Woyniłłowicza określał Mieczysław Jałowiecki mianem: bezapelacyjnego autorytetu dla ziemiaństwa zamieszkującego tę ogromną połać kraju od Niemna aż do nadrzecznych łęgów Dnieprowych i błot i rozlewisk Prypeci137. Rzadko natomiast próbowały Towarzystwa wyjść w swych obradach poza kwestie rolnicze - w sferę polityki. Nastąpiło to dopiero w okresie rewolucji 1905-07 roku, a i wtedy z opóźnieniem w stosunku do guberni wielkoruskich i z dużą ostrożnością138. Poza tym życie polityczne Kresów do 135 D. Szpoper, A. Bielecki, op. cii., s. 23; A. Romanowski, op. cit., s. 268-270, 278. 136 Z. Domański, Pamiętniki, BN, rkps akc. 9216, k. 85. Por. M. Porowski, op. cit., k. 31. 137 M. Jałowiecki, Li Edwarda Woyniłłowicza, „Wiadomości", Londyn 1958, nr 18 z 4 maja, s. 2. 138R. Jurkowski, „W epoce defensywy narodowej". Działalność i poglądy społeczno-polityczne Edwarda Woyniłłowicza w latach 1878-1909, [w:] Polska i Polacy. Studia z dziejów myśli i kultury politycznej XIX i XX wieku. Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Romanowi Wapińskie-mu, pod red. M. Mroczki, Gdańsk 2001, s. 151. O swoistej formie „życia politycznego" około roku 1895 pozostawił informację Jerzy 264 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych 1905 roku niemal nie istniało, bo też nie było władzy, o którą można by walczyć. Zamiast tego odnotować można było konflikty, w których dominowały animozje osobiste i starcia koterii, jak w przypadku sporów o przywództwo w Wileńskim Banku Ziemskim i Wileńskim Towarzystwie Rolniczym139. Od momentu rewolucji 1905-07 roku w działaniach ziemian zaczęły odgrywać rolę legalne partie polityczne a zwłaszcza możliwość udziału w wyborach do rosyjskiego parlamentu. Dzięki tej ostatniej ziemianie mogli zresztą po części utrzymywać nadal złudzenie bycia główną siłą reprezentującą kraj - w pierwszej kadencji, na 27 członków Koła Terytorialnego (obejmującego parlamentarzystów z Dumy i Rady Państwa) 21 pochodziło z polskich rodów ziemiańskich140. Jak donosił z guberni mińskiej korespondent „Kuriera Litewskiego": Co do partji ziemiańskiej, ujawnia ona najwięcej działalności i, nie zważając na liczne przeróżnej natury przeszkody, zajmuje się sprawą przyszłych wyborów. [...] Program tej partji [...] ma na celu los i dobro wszystkich mieszkańców kraju, bez różnicy narodowości i wyznania, jest więc prawdziwie obywatelskim141. Powstające po 1905 roku przedstawicielstwo polityczne było w poważnej mierze kontynuacją znaczenia tych jednostek, które już wcześniej dały się poznać jako aktywne w dzia- Marcin Osmołowski: „W Grodnie społeczeństwo polskie dzieliło się na dwa odłamy: klerykalno-arystokratyczny, reprezentowan[y] przez kilka rodzin ziemiańskich, stale osiadłych w Grodnie i trzy siostry Zyndram-Kościałkowskie i demokratyczno-postępow[y], grupujące się około Elizy Orzeszkowej, zwalczanej przez małą grupkę zachowawczą i powszechnie szanowanej przez obywateli miasta Grodna, nie tylko polaków, ale rosjan i żydów." J. M. Osmołowski, op. cit., k. 91-92. 139 A. Szwarc i P. Wieczorkiewicz, Bracia Korwin-Milewscy..., s. 147-148. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 328-332. 140 R. Jurkowski, Koło Polskie i Koło Poselskie Litwy i Rusi wobec problemu agrarnego w I Dumie Państwowej, [w:] Polacy i sąsiedzi..., cz. III, Gdańsk 2002, s. 103-104. 141 „Kurier Litewski" 1906, nr 55 z 9 (22) marca, s. 2-3. 265 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 łalności publicznej. Chodziło o te same nieliczne grupki czyn-niejszych ziemian, o których była już mowa przy okazji omawiania funkcjonowania Towarzystw Rolniczych142. Z właściwą sobie uszczypliwością pisała o nich Janina Żółtowska: Nikt nie domyślał się, że to jakby ostatni zjazd rodzinny z cudzej łaski, przed pogrzebem i że tych ludzi nie tylko bliskich sobie, ale spowinowaconych nie łączy już żaden prąd ożywczy, jak 100 lat przedtem w oczekiwaniu na Napoleona143. Naturalne przywództwo polityczne działaczy gospodarczych było jakby łącznikiem starego z nowym, to jest typowej dla środowiska działalności obywatelskiej z aktywnością na nowoczesnej scenie politycznej. Ziemianie nie czuli się na niej pewnie. W czasie pierwszych od dziesięcioleci istotnych wyborów, do których zostali dopuszczeni (w kwietniu 1906 roku), kierowali się osobistymi sympatiami, ogólnym wrażeniem, jakie wywierała osobowość przemawiającego. Jeśli zatrzymywali się dłużej nad kwestiami programowymi, dotyczyło to raczej propozycji zaradzenia codziennym bolączkom, niż szerszych projektów politycznych i ich ideologicznych uzasadnień. Spory doktrynalne w dużym stopniu były dla nich niezrozumiałe, tym bardziej zasady nowoczesnej organizacji i agitacji politycznej144. Wystarczały organizowane doraźnie komitety przedwyborcze145. Aspektem pozytywnym towarzyszącym tym zjawiskom była daleko idąca jedność społeczności ziemiańskiej w trakcie wyborów do Dumy oraz znaczny stopień entuzjazmu, zwłaszcza podczas akcji elekcyj- 142 Piotr Podhorski pisał o najaktywniejszych ziemianach - członkach ziemstw i Dumy, że „zasadniczo prowadzili całą polską politykę na Kresach." P. Podhorski, Moje wspomnienia, Ossol., rkps 15657, cz. 1, k. 159. 143J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 124. Nota bene „prąd ożywczy" oczekiwania na Napoleona nie był wcale wartki na Kresach początków XIX wieku. 144Janusz, Sprawy szlacheckie, „Kraj" 1905, nr 31 z 5 (18) sierpnia, s. 4. Śladem braku poważnych animozji na tle ideologicznym była niechęć do wyrażania we wspomnieniach negatywnych opinii o innych ze względu na ich przynależność polityczną. 145R. Jurkowski, „Wepoce defensywy narodowej"..., s. 155. 266 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych nej przed dwiema pierwszymi kadencjami146. To rzeczywiście duże zainteresowanie możliwością wypowiedzenia swego zdania musiało prędko zmaleć, gdy okazało się, że owoce w postaci ustępstw rządu są znacznie mniejsze od oczekiwanych, a reprezentacja polska w parlamencie sztucznie przez władze ograniczana. Stało się to w istocie już po wyborach do III Dumy jesienią 1907 roku147. Nieco miejsca poświęcić warto stosunkowi ziemian do ruchów politycznych rozwijających się na obszarze Kresów. Zakres postulatów badawczych pracy nie obejmuje wprawdzie rozważań nad dziejami myśli politycznej ani losami obozów politycznych. Jednak w ostatniej dekadzie opisywanej epoki zjawiska te stały się częścią składową kresowej rzeczywistości i wpływały też na życie części dworów, aczkolwiek w skali, której nie należy przeceniać. Pojawienie się na Kresach formacji politycznych o lepiej wykrystalizowanym obliczu programowym było zjawiskiem związanym z otwarciem dyskusji o przyszłości Rosji - w tym i spraw polskich, a także z narastaniem problemów społecznych i narodowych. Dla ziemian była to szansa ponownego wkroczenia na obszar uprawiania polityki i opuszczenia skromnego i nieefektownego poletka działalności publicznej, jakie dotąd uprawiali. Wiemy już, że w pierwszym odruchu zwrócili się ziemianie ku osobom i formom działalności charakterystycznym dla dawnego wzorca służby obywatelskiej. Pomysł rozwiązywania problemów poprzez życie partyjne nie utrafiał w ich smak 146 M. ze Zdziechowskich Alfredowa Żurowska, Wspomnienia... od roku 1880 do 1914, BN, rkps akc. 13602, k. 145; I. Łychowski, Polskie stronnictwa polityczne na Rusi, „Kresy" 1906, nr „okazowy" z 15 (28) grudnia, s. 4. 147R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 259. Jan Mań-kowski, opisując aktywność ziemiańską związaną z wyborami, wskazywał na szczególne zainteresowanie sprawami oświatowymi, które wyróżniano spośród innych problemów. Podsumowywał zaś swe uwagi: „Ostatecznie z całej naszej pracy społecznej, zdaje się, że wykształcenie pewnej liczby panien i danie drobnej szlachcie katolickiej] pewnego przedsmaku szkolnictwa polskiego było jedynym najrealniejszym skutkiem naszej organizacji." J. L. Mańkow-ski, Pamiętnik, BN, rkps 9780, k. 137-150. 267 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 . polskości konfrontacyjnej - wypierającej polskość kresową152. Stanowiła nowocześniejszą próbę kontynuacji dwuszczeblo-wej świadomości narodowej, akceptowała rozwój ruchów narodowych ale tylko do etapu, na którym, jako nacjonalizmy, domagały się własnych - narodowych państw. Kryła się za litewską krajowością także intencja rozszerzenia wspólnoty obywatelskiej Wielkiego Księstwa na ludność chłopską i ten element ideologii był dla ziemian najtrudniejszy do zasymilowania, choć byli już wśród nich i tacy, którzy zaczęli dostrzegać konieczność akceptacji tego typu ewolucji pojęć. Ze względu na chęć osłabienia siły wspólnot czysto narodowych krajowość była - w regionie Europy, gdzie zaistnienie narodów etniczno-kulturowych przypieczętowała I wojna światowa - skazana na klęskę. W interesującym nas okresie łatwiejsza do przyjęcia okazała się na Litwie, gdzie tradycja odrębności była silna a przepaść pomiędzy dworem i wsią nie tak wielka jak na Ukrainie153. Aktywność krajowców uwieńczona została powołaniem w czerwcu 1907 roku Stronnictwa Krajowego Litwy i Białej Rusi, które działało dynamicznie, skupiając zarówno przedstawicieli inteligencji, jak i wybitne postaci świata ziemiańskiego na czele z Edwardem Woynilłowiczem154. Analogiczne: Polskie Stronnictwo Krajowe na Rusi powstało w Kijowie w listopadzie 1907 roku155, ale zainteresowanie jego działalnością było znikome. 152J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej..., s. 49-50; J. Sa-wicki, Michał Rómer a problemy narodowościowe na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Toruń 1998, s. 137-138. 153 J. Jurkiewicz, Koncepcja krajowa a przemiany stosunków narodowościowych na Litwie i Białorusi w początkach XX w. (do 1918 r.), [w:] Krajowość - tradycje zgody narodów w dobie nacjonalizmu. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej w Instytucie Historii UAM w Poznaniu (11-12 maja 1998), pod red. J. Jurkiewicza, Poznań 1999, s. 129-130. 154 D. Szpoper, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa. Myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich na ziemiach litewsko-białoruskich w latach 1904-1939, Gdańsk 1999, s. 30-31. 155 R. Jurkowski, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi a zmienność epoki 1914-1918. Szkic do dziejów ziemiaństwa kresowego, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Historia", nr 17, s. 10. .-. ¦ • 270 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Półtora roku później „Kurier Litewski" donosił: „... odbył się zjazd stronnictwa krajowego na Rusi. Stawiło się zaledwie 20 członków"156. Nie została przez ziemian podjęta w istotnej skali inicjatywa biskupa wileńskiego - Edwarda Roppa, pod którego patronatem powstało na początku 1906 roku Stronnictwo Konstytucyjno-Katolickie na Litwę i Białoruś. Tę „chadecką" formację inspirowała nauka społeczna Kościoła oraz program rosyjskich kadetów. Ruch nie mógł spotkać się z akceptacją mieszkańców dworów wobec swego dość daleko posuniętego radykalizmu (sięgającego nawet wywłaszczania gruntów prywatnych). Odpowiadał on na problemy, których ziemianie nie chcieli dostrzegać, lub które uważali za odległe od kresowych realiów. Katolicka szata niewiele tu pomogła157. Od początku XX wieku swoją obecność zaczęło zaznaczać na Kresach Stronnictwo Narodowo-Demokratyczne. Hipolit Korwin-Milewski wspominał: Mniej więcej także w końcu 1903 r. i na początku 1904 r. dała się odczuć, przynajmniej dla zupełnie nie zakonspirowanego naiwnego człowieka jak ja, infiltracja do naszych kresowych sfer społecznych partii narodowo-demokratycznej [...] Nie wiedziałem jeszcze o egzystencji p. Romana Dmowskiego158. Formacja ta u postaw swej ideologii umieszczała zainteresowanie obszarem wszystkich zaborów. Proponowała umieszczenie na pierwszym miejscu wartości narodowych, co wydawać się mogło bliskie sercu środowisk ziemiańskich. Wiemy już jednak, że dominujący tu sposób rozumienia patriotyzmu był odległy od endeckiego wyznania wiary. Działacze Narodowej Demokracji stawiali sobie za cel obronę polskości, zwłaszcza tam, gdzie była ona bezpośrednio zagrożona przez politykę państwową. Chodziło tu jednak o polskość bardziej 156 „Kurier Litewski" 1909, nr 122 z 3 (16) czerwca, s. 3. Tadeusz Epsztein podaje błędnie informację, że próba utworzenia stronnictwa na Ukrainie w grudniu 1907 roku nie powiodła się. T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży..., s. 30. 157 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej..., s. 44-45. > , 158H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 134. ..-,•;?¦ -,;:. > 271 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 demokratyczną, a zarazem bardziej ekspansywną niż widzieli ją ziemianie, o polskość, do której kierownictwa ci ostatni mogli być dopuszczeni tylko warunkowo. Uznanie „ludu" za najwartościowszą część narodu, odrzucenie bagażu pojęciowego związanego z funkcjonowaniem narodu politycznego i zastąpione go kryteriami etnicznymi wyprzedzało ewolucję sposobu myślenia większości ziemian. Preferowanie tychże kryteriów oznaczało też skupienie uwagi na polskim terytorium etnicznym, a to owocowało niejasnym stanowiskiem endecji w kwestii „granicy 1772 roku"159. Niepokojący był dla ziemian zwłaszcza fakt, że konfrontacyjne pojmowanie interesów narodowych, połączone z docenieniem znaczenia warstw chłopskich oznaczać musiało pomnożenie źródeł niepokoju na wsi kresowej i uczynienie ze „swoich" chłopów - obcych i wrogich przedstawicieli innego narodu160. Roman Skirmunt z punktu widzenia krajowców konstatował: Demokracja narodowa polska, mająca racyę bytu w ziemiach rdzennie polskich, gdy się przerzuci przez Bug koziołkiem z Korony na błonia Litwy i Rusi, staje się arystokracyą antina-rodową, bo czemże innym będzie ta garść szlachty, stojąca w antagonizmie stanowym i narodowym względem miejscowego ludu?161. Współpraca okazała się trudna także w Dumie, gdzie obok powyższych względów grała rolę także ostrożność reprezentantów Kresów, którzy nie chcieli zadrażniać stosunków z rządem162. 159R. Wapiński, Narodowa Demokracja 1893-1939. Ze studiów nad dziejami myśli nacjonalistycznej, Wrocław 1980, s. 56-57, 61,125; R. Jurkow-ski, „W epoce defensywy narodowej"..., s. 158. Zdradę ze strony narodowej demokracji, jakiej ta dopuściła się w 1921 roku w związku z traktatem ryskim, wytykało wielu ziemiańskich pamiętnikarzy. 160 D. Szpoper, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa..., s. 42; R. Jurkowski, Koło Polskie..., s. 105-106. 161 Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości..., s. 32. Por. M. Jało-wiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 100, J. Łazowski, op. dl., k. 66; K. Okulicz, Brzask, dzień i zmierzch na ziemiach Litwy historycznej. Szkic historyczno-publicystyczny, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972, s. 25. 162 J. Jurkiewicz, Rozwój polskiej myśli politycznej..., s. 46. 272 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych Sposób myślenia endeków bez wątpienia nie wyrastał z doświadczeń ani z mentalności kresowego ziemiaństwa. Metody uprawiania polityki i cele obu stron nie były tożsame, a dotychczasowe działania ziemian wywoływały krytykę - do czasów pierwszej rewolucji rosyjskiej endecja ostro atakowała ich lojalizm163. Z kolei ziemianom importowany ruch endecki zanadto przypominał kosztowny prezent, jaki w formie powstania zafundowało im Królestwo czterdzieści lat wcześniej. Oczywiście program endecji, zwłaszcza, gdy ograniczała ona swój radykalizm, odchodziła od haseł powstańczych i szukała porozumienia z Rosją, mógł stać się dla ziemian atrakcyjny164. Bez wątpienia bowiem miał na uwadze siłę kulturową polskości165 i polski stan posiadania - wartości cenne dla ziemian166. W XX wieku znajdowali się pośród mieszkańców dworów ludzie nowej już formacji intelektualnej i kierujący się innymi emocjami niż ich przodkowie. Szlachecki model patriotyzmu był już dla nich archaiczny. Spośród nich rekrutowali się ci ziemianie, którzy uznali program endecki za swój i poparli ruch (ale i z nich wywodzili się zwolennicy polityki krajowej, a nawet socjalizmu). Nie byli oni liczni, niewielu zresztą zapewne orientowało się w jego charakterze zwłaszcza w okresie tajności. Zmiana pod tym względem przyjść miała już w czasie wojny, a zwłaszcza w II Rzeczypospolitej. Stanisław Kozicki sytuację na Litwie i Ukrainie ocenia następująco: 163Ibidem, s. 29-30; S. Rudnicki, Ziemiaństwopolskie..., s. 41. 164Por. R. Wapiński, Narodowa Demokracja..., s. 31-35. 165 prOgram SD-N z 1903 roku w odniesieniu do Kresów kladl szczególny nacisk na „walkę z propagandą i przymusem prawosławia oraz na obronę we wszystkich warstwach społeczeństwa kultury polskiej i ducha polskiego przed wpływami rosyjskimi, groźniejszymi tu o wiele niż w Królestwie, chroniąc zwłaszcza młode pokolenie od znieprawienia." S. Kozicki, op. cit., s. 144. 166 Znajdował też Roman Dmowski słowa pochwały dla „myśli konserwatywnej na Litwie i Rusi" za obronę tych właśnie wartości, zwłaszcza gdy zestawiał ją z konserwatyzmem (i ziemiaństwem) galicyjskim. R. Dmowski, Upadek myśli konserwatywnej w Polsce, Warszawa 1914, s. 15. 273 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Najsilniejszą warstwą było ziemiaństwo, lecz skoncentrowane na sprawie obrony ziemi przed przejściem w obce ręce, [...] zmuszone do życia wśród ludu obcego, w prze ważnej swej części nie było skłonne do przejęcia się sposobami myślenia panującymi w Lidze...167. W tworzeniu struktur endeckich na Kresach ziemianie wzięli udział, ale pozostawali w cieniu grup inteligenckich. Ich akcesja następowała głównie po 1905 roku, co było zresztą charakterystyczne dla całości ziem polskich168. Jak podaje Stanisław Kozicki koło Ligi Narodowej powstało w Wilnie w 1897 roku. Na 26 członków liczyło 10 ziemian. Na Ukrainie próby tworzenia struktur Narodowej Demokracji rozpoczęto w 1901 roku, przyśpieszeniu uległy po zjeździe „inteligencji kresowej ze wsi i miast" w listopadzie 1904 roku w Warszawie. Jednak wśród 17 członków kijowskiej Ligi Kozicki nie wymienia żadnego ziemianina poza „adwokatem i ziemianinem" Wilhelmem Kulikowskim169. Udział ziemian w Lidze Narodowej był więc o wiele większy na Litwie niż na Ukrainie170. Z drugiej strony o znacznym zainteresowaniu linią programową endecji w guberniach południowych świadczyć może sukces czytelniczy, jaki wśród ziemian odniósł „Dziennik Kijowski". Popularności takiej nie notował natomiast „Dziennik Wileński" prowadzony przez tak wybitnego członka LN (i jej komisarza na Litwę), jakim był Józef Hłasko. Socjaliści wreszcie dla większości ziemian Kresów byli postaciami z innego świata. Ich radykalizm był mało zrozu- 167 S. Kozicki, op. cit., s. 144. 168 jj Wapiński, Narodowa Demokracja..., s. 67. 169 S. Kozicki, op. cit., s. 146-154. 170 Główni działacze ziemiańscy SD-N na Litwie to Wawrzyniec Puttkamer (ojciec tylekroć cytowanej przeze mnie Janiny Żółtow-skiej), Marian Chelchowski, Bronisław Umiastowski, Eugeniusz Rómer. Na Ukrainie wymienić trzeba przede wszystkim zaangażowanego w wydawanie „Gazety Kijowskiej" Włodzimierza Grochol-skiego, a także Szczęsnego Poniatowskiego i Tomasza Michałow-skiego. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 532 (w przypisie); T. Epsztein, Edukacja dzieci i młodzieży..., s. 29; S. Garztecki, Codzienna prasa polska w Kijowie w latach 1906-1918. Wspomnienia, „Rocznik historii czasopiśmiennictwa polskiego" 1969, z. 1, s. 107. 274 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych miały, w miejscowych warunkach kojarzyć się mógł tylko źle - z niepokojami na wsi, z rewolucją. Często widziano w nich osoby zarażone obcą, bo rosyjską ideą, a więc siłę antypolską, zwłaszcza w odniesieniu do polskości uosobionej w ideale kresowym171. Jednak nawet wśród ziemian na Kresach socjalizm znajdował adeptów różnorodnego formatu (by wymienić tylko Józefa Piłsudskiego, Stanisława Stempowskie-go i Feliksa Dzierżyńskiego). Okazję do poddania się fascynacji doktryną socjalistyczną mieli przede wszystkim młodzi ziemianie podejmujący naukę w szkole czy to rosyjskiej czy to zagranicznej. Stanisław Mianowski (z majątku Małe Solecz-niki) wspominał swój pobyt w wileńskim gimnazjum: Byłem bardzo narodowo patriotycznym i głęboko wierzącym po katolicku chrześcijaninem. Byłem przeniknięty tradycjami ziemiańsko-szlacheckimi. Gdy byłem już w IV klasie zaprzyjaźniłem się z Mieczysławem Zejmo, [...]. Był on zdecydowanym PPS-em i należał do partii. Pod wpływem rozmów z Zejmą zmieniłem się bardzo. Po pierwsze zachwiała się we mnie religia. [...] Po drugie, aczkolwiek zostałem wielkim patriotą, przestały mnie zachwycać tradyqe szlachecko-ziemiańskie [...], stałem się fanatykiem socjalizmu...172. 171 Kazimiera Tańska notowała w 1884 roku, a więc w epoce pionierskiej polskiego socjalizmu: „W Warszawie odkryto spisek socy-alistyczny, należą do niego Moskale i żydzi na czele spisku stoi Xiąże Meszczeński prezydent okręgowego sądu. [...] Dzięki Bogu nikt z polaków do tej obrzydliwości nie należy." K. z Bialłozorów Tańska, op. cit., t. VI (11884-VI1884), k. 48. 172 S. Mianowski, Wspomnienia 1895-1945, BN, rkps akc. 15277, z. 1, k. 31-32. Natomiast Zofia Guzowska, opisując popularność socjalistycznych i „chłopomańskich" idei w gimnazjum puławskim („apostołował" tam m.in.: Ludwik Waryński), wskazywała na bardzo zdystansowany ale nie wrogi do nich stosunek młodzieży ziemiańskiej z Kresów: „Wyniósłszy z domów poglądy konserwatywne,- młodzież ta trochę niechętnie odnosiła się do nowych prądów, żyjąc beztrosko, wesoło, z iście bałagulskim rozmachem." Bywała jednak na zebraniach socjalistów, „prowadząc z nimi ożywione dyskusje, co zresztą nie psuło ogólnej harmonii choć nieraz dochodziło do bardzo ostrej wymiany poglądów." Z. ze Świeckich Guzowska, op. cit., k. 14. 275 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Jerzy Marcin Osmołowski jako źródło znajomości poglądów radykalnych wskazuje także szkolę (gimnazjum w Piń-sku). Ponadto wielokrotnie dyskutował z kuzynem Lucjanem Rydzewskim - proletariatczykiem173. Oddziaływały na młode umysły także lektury i to nie koniecznie marksistowskie. Wspominał o tym Stanisław Stempowski174, zaś Maria Czap-ska o sobie i bracie Józefie pisała: Skąd się wziął u nas ten demokratyzm, omal rewolucyjny, zarówno obcy Babci, jak i ojcu? Nie byt zasobny określił naszą świadomość, a Konopnicka, Orzeszkowa, Janusz Kor-czak, później Żeromski i Tołstoj175. Najbardziej żarliwi neofici nie szukali już drogi powrotu do środowiska ziemiańskiego, wśród innych pozostawał jedynie nalot socjalistycznych idei, traktowany przez współobywateli jako rodzaj fanaberii. Starsze pokolenia nie dostrzegały z reguły niebezpieczeństwa tego ideologicznego fermentu, jaki w umysłach pozbawionej nadzoru młodzieży siał niekiedy socjalizm. Generalnie był on jednak „chorobą" dotykającą tylko powierzchni ziemiańskiego organizmu. Nie mogło być oczywiście mowy o działalności pośród ziemian partii socjalistycznych, wiedza o nich była jeszcze mniejsza, niż ta dotycząca endeq'i. Do początku XX wieku zainteresowanie ziemian Kresów życiem politycznym było znikome, co odpowiadało też znikomym możliwościom legalnych działań w tym zakresie. Rzeczywistość tej ziemi była tak odległa od możliwości otwartej dyskusji o sprawach kraju (małych ojczyzn), państwa (rosyjskiego), narodu (polskiego), o ich przyszłości, że trudno było oczekiwać wyrazistego krystalizowania się poglądów -angażowano się więc w prace o doraźnym z reguły charakterze i o profilu głównie ekonomicznym. Pierwsze wyłomy w przedmiotowym wyłącznie traktowaniu ziemian przez władze pojawiły się jednak tuż po 1900 roku. Wtedy też oni sami 173J. M. Osmołowski, op. cit., passim. 174 S. Stempowski, op. cit., s. 93 i in. 175M. Czapska, op. cit., s. 245. Warto zwrócić uwagę, że poza Elizą Orzeszkową nie byli to autorzy obecni na większą skalę w dworach kresowych. 276 IV. Realizacja obowiązków obywatelskich i patriotycznych coraz wyraźniej zaczęli dostrzegać potrzebę większej mobilizacji w obronie swych pozycji społecznych, co zbiegło się z dojrzewaniem nowocześniejszej, jeśli chodzi o zainteresowania intelektualne, generacji ziemiańskiej młodzieży, obytej w znacznej mierze z ogólnopolskimi i zachodnioeuropejskimi prądami ideologicznymi. Kampania przed pierwszymi wyborami do parlamentu w kwietniu 1906 roku dała ziemianom szansę na znaczne wzmożenie ich aktywności. Choć w swej masie nie preferowali oni uczestnictwa w nowoczesnej grze partyjnej, do części z nich dotarli ze swymi racjami nie tylko dawni działacze gospodarczy i posiadacze znamienitych nazwisk (czasem łączący zresztą posiadanie powyższych przymiotów z bardziej nowoczesną formą działalności publicznej), ale też przedstawiciele nurtu, a wkrótce partii krajowej oraz Stronnictwa Demokratyczno-Narodowego. Ścieranie się poglądów w tym ostatnim okresie przed wybuchem wojny bardziej żywe wydaje się na północy Kresów - de facto zaś w orbicie środowisk działających w Wilnie (konflikt krajowcy - endecy, angażujący zresztą w co najmniej równym stopniu inteligencję miejską, co mieszkańców dworów)176. Przyczyną w pierwszym rzędzie były zapewne wyjątkowo tutaj złożone kwestie poczucia narodowego i różnorodność barw emocji patriotycznych. Być może grało też rolę gorsze położenie ekonomiczne Litwy, które mobilizowało do aktywniejszego szukania no- 176 Jerzy Marcin Osmołowski widział litewską scenę polityczną tej epoki w sposób następujący: „Obok popularnych wśród ziemiań-stwa idei odrębności Litwy historycznej od Korony, reprezentowanej przez Ed. Woyniłlowicza i rodzinę Skirm[untów] kierunek Wszechpolski zyskał zwolenników - zupełna antyteza Krajowości, ku któremu skłaniała się przeważnie znaczna część polaków osiadłych w miastach, a wśród ziemian kilku bardzo ofiarnych i zamożnych ziemian, jak np. p. Hieronim Kieniewicz, średnie i drobne ziemiaństwo, oraz szlachta zaściankowa. Trzeci kierunek najmniej popularny w części zachodniej Kresów, werbujący zwolenników ze wschodniej połaci - to program kadecki szerzony przez Lednickie-go, Wykowskiego i innych w Mińszczyźnie i Mohylewszczyźnie, a księcia Franciszka Druck[iego]-Lubeckiego na Polesiu." J. M. Osmołowski, op. cit., k. 120-121. 277 6LZ '\LZ'OLZ 'ippp} -rrz mofaizp z lunipnfg ¦ if$l'6L6l topsicnos bhvdnyo pod hfijodsod/iz33Z}j vu p vpv}8vz 'zaiMaiscf >j ,/ajz AzDaza oą\A) Sts izpiM rojuAzDn i bmojs oSaiąop ojsazD e 'BAtpjujai aisaj>[BZ m ndajsod Ąeimso 'ipAMOjrą -|n>[ mojozm uaz qDADfeuA{d - psAzjo>[ q3XłSTA\Xzx> qoXuMad eSaziłs -op aru }5jifsj l[3bmojs ijDAuA^tiBSau aiuzaeuzoupaf m i aruuoiłsoupat o>[jXł ais azsid vcnpiuxvzsąo oSapjsjod LjDBUOłXj3ł ipĄure} eu pajop -aisaizp ajaiM zazid Bniaiuąsi qDB>[łn^s \pAulAovzi\]MJó q" :zdim3ise{ ais BUiuiodop qDBsai>j bu uetuibiz tjoj aruaiusDop o 8/i ¦fLL -s '-jp -do 'ppiAiAz.i>i i :-joj -06L 's 'L861 BM 'viU3iuiuodsm i R^syi -}vj ipRpoiui 2 'jjoquassX8Ą\ -f 'pfsjęf) -yą H [:M] 'viU3iuuiodsM '^oquassAaĄ\ f „asouiaią 1 pfejpjuod ap '?ojq -op EuozpoiM t psouu3iuins qai ĄajBZ auMOłunjS ipi Mc>[pozjd n( -BZDAąO 5lS BpjBdBZ pO X{TUOJqD U[DI>[DUByUT T ipi>[SU9TMO>[ MO^EIOJ •qDiupoqDSA\-OMo;upn{od q3BS3i>{ bu i aiuzAzDzsuij^ m iuiXjpEiso iuib^bioj z fapsazD zbjod ojBZJBpz ais od - oSapjsfAsoj BiuaiMiEąsz ijpsndop 3tu nkzoAąo oSaMS op iub oSapjsLfeoi npfezj op n>[unsołs m uiAMopoSn uiopfejd pB{>[Azid bu |jB§3[n aiu '.9]uzAzdIq pi>[pTM Mpazjd uaiuiMazid qDAuzEiAM muaiuins eu e[eui atu o; ez ajy 'i>[s -Ma^ijoMOu qDnj du >[b[ 'EiuBpBTSod iMouBłS qai aofezoiS b>[simb[z eu J3MBU ajEdso asop i[Xzj;Bd fipuiMoid (aMS pso>[spd uiałSOJZM pBU TJBMO3Ejd 3IU ^DAuzaAłOUłBd qoXuuAzD }OUD TJBIMEjdn OJBUI 8/j azjaiui fouzDeuz m iuo ij§oui ibAzod ą I qDBS9J)J BU IDSO>[S{od UOZJł BIMOUBłS 9Z '0{Aq UI3IM0q UBiuiatz sou^) -OMOłoiuipazad niudo^s uiAznp m A\Aą auBMOł>[BJł auzoajods AdnjS auui az '{BMopoMod (]\om -od ouBMOiuijap3J pso>[spłBMXqo apśfod b) uazfep qDi łs>[ał -uo>[ i>[S[ałBMAqo 'psouMX}>[B puzaiso>[8{Bp m ais ipiMBads fozjoS 'uiAuzdiuiouo>[8 3zja;>[BjBqD o atzpazj mAzsMjaid m t ipAofezaxq uBjsizp 9is9j>[bz m saia^ui [cms o i>[sojł z en.oyzbicn.oao 8ZZ -ods n>(aTM XIX n3U0>( m qai>[spci }ubuuj qDXuMEp t AuzAzazsuaiM -O)j o>[SiMopojs aefnsido - o8aA\osaj>j BAV)suBiuiaiz ła^EZ 1 pBM biu -E§azxisod ąosods ADfefnsaiałm atruuazaid jjouuassAayyi jazof al 9IS A3B[ni9T>{ '9IUBTUI9I2 DSOUZOJłSO UEIUI91Z -9J9IM9IU 0{Xq (9UZ0Ijqnd 9ZJ9JS M 9UJB9J B '9UJB9I OD '0§9ł Op pAzfep Of Aq Bq9ZIł - UBJBIZp UIZI{B9J ntBZpOI O§9MS Oł OSOU -{BjBizp ipspoM q3Azsqa{§ bu jnzD 9is gjz -Bd B^BiMS pso{E}sozod 9UM9dsz o; BjAg 'ibugSTygłUT Aoouiod zaq 3Aqo ais AjSoui 9iu Z9ł o^sgzD '^aisoupgf ADBid bu 9is k\e\ -9ido - ujgiuazpoMod ujAzsfgiuui 9is AjAzsgp auBA\oztuB§Joz (aizpjBq i azsjazs Auiioj -n>[łn>js op Afizpoipop om^bj omo>[ -unso^s (9Mt|zoui znf o\ o\Aą Ap§) Bjopso>[ 5Mopnq bu gzpteiu -aid 'BpBj B^zpaisfes 'b>[{o>{zs - 3uemozi{B9j AjAq nSoad oSaus -e{m [9zi{q uii '9zs(amz39łn>[s uiAł A{Aq UBiuiaiz eiubjeizp gz 'BUZOUI DBZE>[SM 'BIU9IU|9§On DfetB^nZg "9UZDAłip -BJ3IMEZ Euz3ijqnd 3souA\Ał>[B uETUi9iz npAz m sez bjSoui n>[OJ 5061 °d '?bmbpAm ats Aqoj§out ZE łS9f 9IU 'EU^OłSI DOt[D '(9T>[S[AsOJ lfDn{OM9J (9ZSAU9ld EJ11Z93 1 n>[OJ 0061 ojo>[o od mjDBUizoj ApiqEu iuiAuzD9{ods TuiBdruS lUlAuUI Z nł>[EłUO>[ O§9ZSd9{ Z9} AZD AłBIMSO 9IS9J>[EZ M -TUJ 'AłBUS 9UJ9IUiAm (9IZpjEq(BU OUOZSOUOd 'MO>[łB(E -pSEJM qDAufo|O>( UI9Mpni>[UBq Z ZBJM 'Z9ł (E^n} DOip 'EIUEM -ojepodsoS gzjgjs m As93>jns o^gzood 3BMi>[sAzn f9pqAzs(Eivs[ •q3Au(ADEZI|IMAD 09IU§BTSO ZBJO (9UZ39{Ods I [9UZDIUIOUO>[9 ifoAzod Buoaqo B{Aq oSg; op b§ojq "uiopsołJBM fo[ 1 psouz^gj -Ods qDI BTUBMJł 9TU9TUM9dBZ UEJEIZp ipi {93 AuMO{8 O>[b( UIOU -BIUI3TZ A{BA\AZE>[SM O§9I>[S{9łBA\AqO n>[ZBIMOqO AzBiJBJNJ •qizpais /(qDAuzD9iMpo" z qai Dfeunsn Ajbiui 9iuzD9ł 9JOł>[ 'BIU3ZOJ§BZ A{B}SBiEU jO)[OM B {EpBds UBIUI9IZ Au ApS 'gpuauioui m >[Bł 9is ojbizq ' SOuAzjd 9IU BZDJBpodsO§-OUZD9{Ods 3S -BIZp I E 'q3I>[SppiMBłSp9Zjd {BO n{93 UlAł M 9TUBłsAziO>{AM BU nqOSOds 9TUZ3Ał>[Bjd OUB§9ZJłSOp 9IJSJ 'BISM 9Z lbB{9J 9IS 9IUEZJłSOBZ BU ApEJ DZ9{EUZ ^SEIUIOłBU OUEIUin 9IU 9IZp§TJ\[ •{BidAsn >[9iBłsop i>fsuiBJ>(n ApS SBZDpod 'uezeimzoj \\dAm. fl6l~f98l m. vu 3iuviui3iz V ZIEMIANIE KRESÓW WOBEC „LUDU" (pomiędzy swojskością a obcością) Wysokie piramidalne topole i duże drzewa w kwadrat zasadzone rzucone wśród pola oznaczały dwór zawsze o dwie conajmniej wiorsty od najbliższej wioski oddalony.1 Ziemiańska aktywność i zaangażowanie tak w życie publiczne, jak i prywatne w pełnych barwach prezentowały się w obrębie ich obywatelskiej wspólnoty - w naturalnym środowisku ludzi podobnych sobie pod względem statusu społecznego. Otoczenie pałaców i dworów zamieszkiwali jednak ci, którzy za część tej wspólnoty poczytywani nie byli, a którzy stanowili zdecydowaną większość mieszkańców ziem kresowych. Grupa ta, acz najliczniejsza, nie była głównym przedmiotem ziemiańskich rozmyślań i pozostawała najsłabiej przez ziemian poznaną. Obejmowała ludność najczęściej niepolską etnicznie i - poza Litwą właściwą - z reguły prawosławną a zarazem usytuowaną na niższym szczeblu hierarchii społecznej - różnie rozumiany lud a także społeczność żydowską. Relacje z tą grupą stawały się w obliczu przemian społecznych przełomu wieków coraz istotniejszym problemem. Pośród ludzi tych żyli ziemianie od pokoleń, w znacznej części była to ich dawna ludność poddańcza. Mieli to być zarazem członkowie szerszej wspólnoty Kresów - autochtoni kresowości, ci, których przynależność do kraju, podobnie jak ziemian, legitymowało dziedzictwo ojców i dziadów2. 'M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, Wspomnienia z lat 80-tych XIX w. do 1934 roku, Ossol., rkps 13172, k. 51. 2 Do narodowości krajowych zaliczano obok Polaków: Rusinów (Białorusinów, Ukraińców), Litwinów, Łotyszy, mniejsze grupy, jak Tatarzy, czy Karaimi, w żadnym zaś razie Rosjan. Nie było zgodności co do tego, jak traktować Żydów - świadomość dawności ich zasiedzenia nie zawsze równoważyła poczucie obcości kulturowej. 280 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... Odwieczne związki ulegały jednak przekształceniom. W XIX wieku następował powolny, ale systematyczny rozwój świadomości społecznej oraz narodowej chłopów, nasilały się konflikty. Co najmniej od początku XX wieku ich interesy starali się reprezentować inteligenci zaangażowani w ruchy polityczne, w mieszkańcach polskich dworów widzący często swych głównych wrogów. Lud, który wydawał się ziemianom bliski - „nasz dobry lud", stawał się coraz bardziej daleki i niezrozumiały i nie do końca już „nasz". Podstawową dla ziemian kwestią było: jak żyć z tymi, którzy są częścią kresowości, a de facto nie przynależą do tego samego kręgu kulturowego. Problemem jeszcze większej wagi stawało się pytanie: jak powstrzymać groźbę, którą niosą coraz częstsze wrogie wystąpienia wsi przeciw dworowi. W deklaracjach ziemian ta strona ich życia była często przemilczana. Silna zaś była tendencja do podkreślania ścisłych i przyjaznych stosunków z ludem. „Toteż życzliwa ufność wszystkich niższych układała się promieniem wokół naszych kroków" - jak chciała wierzyć Zofia Kossak-Szczucka3. W istocie, wbrew tym tezom, doświadczenie życia obok ludu było dla ziemian doświadczeniem kontaktu z obcymi, a z czasem, o czym przekonać się miała boleśnie autorka powyższych słów, wręcz z wrogami. Utrwalony schemat postrzegania relacji z ludnością chłopską opierał się na wierze w naturalność układu patriarchalne-go. Chłopi - nie należący do szlachetnie urodzonych, słabo wykształceni, znajdujący się na o tyle niższym poziomie cywilizacyjnym i tak bardzo odmienni obyczajem i sposobem rozumienia świata nie mogli być partnerami. W tradycji ziemiańskiej i zgodnie z wyznawanymi przez tę warstwę wartościami niewłaściwym było natomiast postrzeganie chłopów jako wrogów. Przeciwnie, jako jedną z pozytywnych cech kondycji ziemiańskiej wskazywano sprawowanie nad nimi opieki. Widziano w nich „młodszych braci", bądź potrzebu- 3Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 16. Zaś na stronie dziesiątej: „Z ziemiaństwem polskim lud ten żył dobrze i zgodnie, uznając chętnie wyższość paniw i szanując ją". 281 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 jące nadzoru dzieci, aczkolwiek sformułowania w rodzaju użytego przez Józefa Dunin-Karwickiego określenia: „... że z włościanami zupełnie jak z dziećmi łagodnie, lecz stanowczo, dla ich dobra, obchodzić się należy"4, wychodziły już z mody. Przedstawiciele młodszych pokoleń unikali tego typu retoryki, inna rzecz, że zmiana zachowań niekoniecznie nadążała za zmianą języka. Istotnym elementem kresowego mitu był wizerunek poczciwych włościan - tych, z którymi od wieków związał ziemian los i którzy współtworzą kresową sielankę. Wierzono, że patriarchalizm niezbędny jest obu stronom. W XIX wieku odstępstw od tego sposobu myślenia na Kresach nieomal nie było. W porównaniu do Wielkopolski, gdzie chłopu podawano już rękę i traktowano jako towarzysza przy tym samym warsztacie pracy, różnica była kolosalna. Za Bugiem jeszcze w początkach XX wieku wyłącznie jednostki próbowały nieśmiało wprowadzać bardziej partnerskie stosunki w relacjach głównie z bogatszymi chłopami (na przykład na Żmudzi)5. W całej opisywanej epoce dominującą była jednak inna postawa. Właściwa, w rozumieniu ziemian, forma kontaktu dworu ze wsią wypływać winna z paternalistycznego wyobrażenia o wymianie powinności. Dla chłopa, tak jak działo się to od pokoleń, dwór był często jedynym znanym centrum (konkurować z nim mogła jedynie cerkiew bądź kościół). Chłop okazywać winien uszanowanie dla mieszkańców dworu, ufność wobec nich, dawać im pierwszeństwo w porządku świata. Pan, w zasadzie, chodzić był winien zawsze w nimbie pa-triarchalnej łaskawości, niby dobre słonko, ale nie do pomyślenia była sytuaq'a, by nie mógł mieć racji, aby mógł znaleźć się w sytuacji śmiesznej, aby mógł zawdzięczać chłopu jakąś-kolwiek przysługę, aby mógł o coś prosić, za coś dziękować6. 4X. U- Dunin-Karwicki], Przejażdżki po Wołyniu. Obrazki z przeszłości i teraźniejszości, Lwów 1893, s. 7. 5 R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 117-118; S. Rudnicki, Ziemiaństwo polskie w XX wieku, Warszawa 1996, s. 34. 6M. Wańkowicz, Szczenięce lata, Warszawa 1934, s. 127. 282 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... Kategoria „pan" funkcjonowała nadal, choć formalnie chłop i ziemianin byli już teraz sąsiadami. Nie istniała renta feudalna i pańszczyzna, od chłopa oczekiwano jednak, aby w kontaktach ekonomicznych uznawał wolę pana, jako tego który „wie lepiej" i nie zamierza chłopa skrzywdzić. W dobie pouwłaszczeniowej wciąż istotne były związki gospodarcze - dla właściciela majątku okoliczna ludność była najtańszą siłą roboczą, dla włościan ziemianin jedynym dostępnym pracodawcą, pozwalającym na uzupełnienie dochodów osiąganych z własnych niewielkich gospodarstw7. Ponadto ze swej strony dziedzic poczuwał się do obowiązków patrona. Jego dawny poddany miał prawo do porady, pomocy materialnej w chwili nieszczęścia lub w związku z wydarzeniami okolicznościowymi, wsparcia opieką lekarską. Chłopi w razie choroby przychodzili więc do dworu po lekarstwo (choć nigdy nie pozbyli się nieufności wobec oficjalnej medycyny, preferując rady znachorów). Pogorzelcy liczyć mogli na drewno, pozwalające im się odbudować. Z kolei: [...] mamka po wykarmieniu dziecka we dworze po roku i 6-ciu tygodniach dostawała drzewa sosnowego na chatę darmo; natomiast obowiązaną była odprowadzić z powrotem krowę, daną jej z trzody dworskiej, by maleństwu mleka nie zabrakło8. Melchior Wańkowicz wspominał: . Do dworu po osąd ściągali ludzie ze wszystkich wsi t.zn. tych, które należały do Kałużyc przed uwłaszczeniem, a teraz zostawały w symbiozie gospodarczej z dworem (las-pa-stwiska-odrobek). Dwór był nietylko materialnym rozjemcą, ale godził małżeństwa, interweniował, gdy macocha biła pasierbicę itp. Zdarzyło się, że do dworu przyszli prosić o rozwód9. 7 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 139. 8M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit.,k.U. 'M. Wańkowicz, op. cit., s. 126-127. Zob. też: A. z Dąbrowskich Glińska, Było... przeminęło... Pamiętnik, t. II, BN, rkps akc. 10106, k. 23; 283 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Tego typu zestawy dworskich powinności powtarzały się we wszystkich majątkach i uzupełniane były o elementy rytualne, jak przyjmowanie i obdarowywanie włościańskiej młodej pary10- odwzajemniane wizytą wsi w razie wesela we dworze11 (a także udziałem w pogrzebie dziedzica). Dzięki nim dwór stawał się jednocześnie ośrodkiem rozdającym łaski wśród chłopów12. Źródłem tych powinności była dla ziemian tyleż tradycja, co nakazy miłosierdzia. Nie wiązały się zaś w ich świadomości z tylokrotnie przywoływanym przeze mnie pojęciem obowiązku obywatelskiego, który obejmował zobowiązania wobec rodziny, ziemi, kresowej polskości, ale nie wobec ludu. Wzajemne świadczenie sobie stanowiło odświętną formę kontaktu, która spełniała potrzebę czynienia piękna i dobra. W tym też kontekście układ patrymonialny leżał bez wątpienia w interesie obu stron. Nie zmienia to jed- E. i R. J. Moszyńscy, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętnika), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 222; W. Walewski, Wspomnienia o Podolu, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966, s. 37-38; M. K. Pawlikowski, Mińszczyzna, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972, s. 301. 10 A. Pruszyńska, Między Bohem a Słuczą, Wrocław 1991, s. 26. 11 Opis takiego uczczenia ślubu Jerzego Broel-Platera (syna Adama - wileńskiego gubernialnego marszałka szlachty) zamieściło czasopismo „Wieś i Dwór". Ten tradycyjny obrzęd uzupełniony został o aktualne treści przez Aleksandra Tyszkiewicza, który: „Tę jedność dworu i wsi i stosunek oparty na traktowaniu włościan jako młodszej braci, uwydatnił w mowie przy uczcie weselnej [...], zaznaczając że ta jedność jest jedyną potęgą, zdolną zwalczyć rozpanoszoną obecnie nienawiść partyjną, klasową i narodowościową, a toast swój Kochajmy się zakończył słowami: Kochajmy lud jak braci, bo czas po temu." „Wieś i Dwór" 1912, z. II, s. 18. 12 Bardzo rzadko zdarzało się natomiast, aby ktoś z dworu „zstępował" do wsi. Nawet młode entuzjastki z ostatniego przedwojennego pokolenia pewniej czuły się we własnych ścianach. Za wyjątek poczytać można wspomnienie o Idalii Broel-Platerowej zamieszczone w jej nekrologu: „... sama z iście chrześcijańską miłością odwiedzała chorych w ubogich chatach wieśniaczych, dostarczała im leków, doglądała ich, niosła im hojną pomoc materjalną i pocieszała w zwątpieniu; młode wieśniacze pokolenie o ile możności oświecić się starała, siejąc przedewszystkiem ziarna prawdziwej moralności." „Kraj" 1891, nr 3 z 18 (30) stycznia, s. 26. 284 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... nak faktu, że choć doraźna pomoc usuwała niektóre przejawy ubóstwa, nie przyczyniała się do likwidacji jego przyczyn. Miała charakter zachowawczy, tj. nie była nakierowana na zmianę istniejących na wsi stosunków13. O tym, że opisany powyżej sposób układania sobie przez ziemian kontaktów z chłopami nie wyczerpywał jeszcze zakresu tych stosunków, w których pozostawało wiele miejsca na konflikty, będzie jeszcze szczegółowo mowa. Sami ziemianie obserwowali zmiany, jakie przynosił czas, a dawnymi formułami pokrywali fakty świadczące o emancypacji, jakiej podlegała wieś. Bez wątpienia system patriarchalny wniknął głęboko w ziemiańską mentalność, zaś ślady poddańczej rzeczywistości długo nie mogły ulec w niej zatarciu14. W większości dworów sposób postrzegania relacji międzyludzkich nie ulegał większym zmianom aż do końca epoki zaborów15. Nieodmiennie odbierano pozytywnie zachowywanie przez chłopów dawnych sposobów okazywania dziedzicom szacunku - poprzez odkrywanie głowy, całowanie w rękę itp. Negatywnie przez ziemian wartościowanym elementem przeszłości była natomiast pańszczyzna. Choć w trakcie przygotowywania reformy uwłaszczeniowej nie wszystkim łatwo było pogodzić się z jej zniesieniem (głosy były podzielone, zwłaszcza na Ukrainie wiele było niechętnych16), z czasem pojawiły się licz- 13 R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość. Polscy panowie i białoruscy chłopi w świetle pamiętników ziemian i realiów kresowych drugiej połowy XIX - początku XX wieku, [w:] Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, cz. II, Gdańsk 2001, s. 28; D. Beauvois, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, s. 97, 102, 127; B. W. Gałka, Ziemianie i ich organizacje w Polsce lat 1918-1939, Toruń 1997, s. 26. 14 Zaś po stronie ukraińskiej podtrzymywanie przez ziemian tej przepaści pomiędzy „panem" a „chamem" jest pamiętane do dzisiaj, o czym świadczą ukraińskie podręczniki historii. Zob. też: Wiek ukra-ińsko-polski. Rozmowy z Bohdanem Osadczukiem, rozmowę prowadzą: B. Kerski, A. S. Kowalczyk, Lublin 2001, s. 36. 15R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 27-28. 16J. Łobodowski, Pochylony nad „Pamiętnikiem Kijowskim", „Kultura", Paryż 1965, nr 7-8, s. 199. Zob. też: D. Staliunas, Konserwatywna szlachta litewska w połowie XIX w. - kwestia podwójnej świadomości poli- 285 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nie deklaracje prezentujące ją w kategoriach winy ziemian i nawołujące do zmazania pamięci owych czasów. Ta ostatnia postawa szybko stała się wręcz obowiązującym standardem. Nie przeszkadzało to jednak faktowi, że ziemianie niejednokrotnie wzdychali z sentymentem i tęsknotą za czasami, kiedy ich opieka nad chłopem strzegła go przed zejściem z drogi moralności a wsi zapewniała spokój17. Konflikty miały być wypaczeniem charakterystycznym dla nowych, po-pańszczyźnianych czasów. Lud był w gruncie rzeczy dobry, a to oznaczało też, że chciał harmonijnego współżycia z „przyrodzonymi panami". Józef Mineyko w pamiętnikach pisanych na początku lat sześćdziesiątych XX wieku komentował pomoc świadczoną przez dwór w sposób następujący: Chłop więc znał pana, pan znał chłopa i współżycie było przeważnie przyjazne. Chłop pamiętał pańszczyznę i uważał obywatela ziemskiego za swego opiekuna. [...] Przychodził więc chłopek i mówił: My pańskie, panoczek - i dwór czuł się w obowiązku dopomagać swoim wioskom w nieszczęściu lub w potrzebie18. tycznej, [w:] Kultura Litwy i Polski w dziejach. Tożsamość i współistnienie, redakcja naukowa: J. Wyrozumski, Kraków 2000, s. 136-137. Wedle raportów policyjnych także w Królestwie Polskim tuż po powstaniu widoczna była wrogość wobec rządu na tle przeprowadzonej reformy - ziemianie traktowali ją jako zamach na ich stan posiadania. S. Wiech, Społeczeństwo Królestwa Polskiego w oczach carskiej policji politycznej (1866-1896), Kielce 2002, s. 90. 17 Tak lubiany przez ziemian Ignacy Chodźko pisał w 1876 roku: „Patriarchalnymi były stosunki naszych przodków z poddanymi; cóż znaczy słowo, patriarchalność, to nie niewolnictwo, lest miłość i łagodność chrześcijańska ze strony rządców, a przywiązanie i ufność ze strony rządzonych; i taki w rzeczy samej był niegdyś stosunek między panem i chłopkiem jego. Urodzenie rozdzielało te dwie kasty głęboką przepaścią, ale tę przepaść zapełniała miłość chrześcijańska." Cyt. za: R. Wapiński, Polska na styku..., s. 50. Por. też: [J. Dunin-Karwicki], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897, s. 8-9; Idem, Z moich wspomnień, t. IV, Warszawa 1904, s. 122; S. Manteuffel-Szoege, Wspomnienia..., [w:] Inflanty, Inflanty..., wspomnienia rodzinne zebrał R. Manteuffel-Szoege, opracował Z. Szopiński, Warszawa 1991, s. 81. 18 J. Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997, s. 42. Por.: W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 12. 286 1 ¦ V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... ¦ Dlatego też zaniepokojony zmianami, jakie postrzegał w otaczającej rzeczywistości, korespondent „Kraju" „znad Niemna" pisał: Patrymonialny do 1861 roku stosunek między dworem i wsią na Litwie, nie zostawił po sobie żadnych śladów. Dziś wieś jest albo sąsiadem dworu, albo dostawcą rąk roboczych dla pól dworskich, a jak w jednym, tak w drugim razie daje się często uczuwać niezbyt przychylne usposobienie, doprowadzające do nieporozumień, połączonych z mniej lub więcej dotkliwemi dla obu stron stratami19. Spoglądając na sposób postępowania ziemian z ludem dostrzec można natomiast, że do końca XIX wieku brak było prób zmiany jego statusu ekonomicznego i intelektualnego. To, czym się w tej dziedzinie szczycono, to świecenie przykładem, czyli bierne pozostawanie w bezpiecznej odległości oraz patriarchalna pomoc20. Nawet inicjowany przez Narodową Demokrację „Noworocznik Litewski" z 1904 roku jako podstawowe obowiązki wobec ludu wyliczał: Być dobrym dla ludu obojga wyznań, pomagać mu materyal-nie i radą, leczyć go i nieść pomoc w niedoli. Święcie dotrzymywać umowy względem każdego, a zmusić lud, by wierzył naszemu słowu i moralnej wyższości nad Moskalami. Zalecenia te uzupełniał jeszcze nakazem dbałości o polskość, tam, gdzie była ona wciąż wśród ludu żywa21. Jeszcze w stworzonym po II wojnie światowej opisie Ukrainy z początku XX wieku Wiesław Wielhorski pisał o dobrodziejstwach polskiej tam obecności: Przemysł cukrowniczy sprzyjał też podnoszeniu cywilizacji i kultury duchowej wśród ludności wiejskiej, jako skut- 19 „Kraj" 1885, nr 28 z 14 (26) lipca, s. 7. Porównaj podobne w treści wypowiedzi z Podola - „Kraj" 1891, nr 7 z 15 (27) lutego, s. 15 i z Mińszczyzny - „ Kraj" 1891, nr 19 z 10 (22) maja, s. 14. 20Zob.: B. Z. Bauffałł, Postulaty rolnictwa na Litwie, „Kraj" 1903, nr 5 z 31 stycznia (13 lutego), s. 6. 21 Obowiązki Polaka w Kraju Zabranym, „Noworocznik Litewski" 1904, s. 207. 287 I Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ku i wyższych zarobków i stykania się z personelem cukrowni, przedstawiającym ogładę towarzyską i zasób kultury umysłowej22. Ludność chłopska nie była jednak usatysfakcjonowana tym światłem cywilizacji płynącym ze środowiska ziemiańskiego, zaś w tradycyjnych formach wsparcia widziała albo realizację odwiecznego obyczaju, a więc coś co się z samej zasady należało, albo sposób oskubywania naiwnych ziemian. Nie poczuwała się więc do wdzięczności. Wedle Piotra Pod-horskiego: O ile kto robi coś dobrego dla miejscowego społeczeństwa ale robi to bezinteresownie - ukrainiec uważa go za głupiego, określając wszelkie takie poczynania jako pańskie wydum-ki - względnie przy zbytnim pobłażaniu jak durnoho pana -co jest szczytem lekceważenia23. W istocie w duszy chłopa pokutowała zawiść wobec oglądanej we dworze zamożności i poczucie krzywdy. Wprawdzie niekoniecznie musiały one owocować społeczną wrogością (nawet w sytuacjach rewolucyjnych nie zawsze tak się działo). Bywały skierowane przeciw konkretnym jednostkom, często zaś przybierały wręcz formę nastrojów fatalistycznych - bez szukania winnych i bez próby odwrócenia swego losu24. Równocześnie jednak wiara ziemian w miłość, jaką miał odczuwać do nich chłop - wdzięczny za opiekę i bezpieczny w quasi-feudalnym układzie społecznym - była złudzeniem. Rzeczywistość, w jakiej żyli ziemianie, pozostawała nieprzy- 22 W. Wielhorski, Ziemie Ukrainne Rzeczypospolitej. Zarys dziejów, Londyn 1959, s. 82. 23 P. Podhorski, Moje wspomnienia, Ossol., rkps 15657, cz. 1, k. 28. Gdy ziemianin Brocholski jeszcze w okresie II Rzeczypospolitej podtrzymywał zwyczaj rozdawania wśród chłopów mąki, usłyszał od bogatej włościanki korzystającej z daru: „Durny daje a rozumny bierze". Cyt. za: R. Jurkowski, Wyobrażenia a rzeczywistość..., s. 29. Por. też: J. z Puttkamerów Żóltowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 86. 24R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 178; T. Epsztein, Konflikty społeczne na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w 2. połowie XIX wieku w oczach ziemiaństwa polskiego, [w:] Polacy i sąsiedzi..., cz. II, s. 10. V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... stawalna do sposobu widzenia świata przez chłopa. Była źródłem łask i krzywd, które postrzegał on niemal jak zjawiska przyrody. Chłop miał poczucie wielkiego dystansu i był nieufny, ale wobec wiary w ogólną niezmienność świata, nie uchylał się od zachowywania pozorów. Obok tych pozorów, które mieszkańcom dworów dawały materiał do kreślenia idyllicznego obrazu ludu, rzeczywistość współżycia obu grup społeczności kresowej wypełniały też jawne konflikty i narastająca wrogość, indywidualne przypadki nienawiści, z czasem też coraz więcej niechęci chłopów do całej warstwy ziemiańskiej. W drugiej połowie XIX wieku nastąpiły zmiany w dotychczasowych regułach gry i poważny wyłom w zasadzie podległości chłopa woli pana. Dotyczyło to nie tylko uwłaszczenia, które zmieniało prawną formułę relacji. Dla zmian sposobu myślenia jeszcze większe znaczenie mogło mieć polskie powstanie 1863 roku, które dało chłopom szansę przeciwstawienia się panom z błogosławieństwem państwa. W trakcie jego trwania włościanin stawał się niejednokrotnie sojusznikiem caratu w zwalczaniu szlacheckich buntowników. Zjawisko to wystąpiło z różnym w zależności od regionu natężeniem - na największą skalę w dawnych Inflantach Polskich (gubernia witebska) i na Ukrainie, czego symbolem stała się Sołowijówka. Mieszkaniec chaty nie mógł tu łatwo zapomnieć o tym, choćby krótkim czasie, gdy pan stał się dlań zwierzyną łowną, a i ziemianom trudno było otrząsnąć się z szoku25. Anonimowa autorka powstałych w 1867 roku Wspomnień z Wołynia pisała: Kozacy [...] sami przyznawali, że nigdzie jeszcze nie widzieli podobnego narodu i dziwili się,- po co im tutaj przyjść kazano, kiedy Cesarz w chłopach lepszych ma jeszcze obrońców26. Dodawała też, że chłopi żywili nadzieje (podsycane przez rosyjskie Komisje Śledcze) na usunięcie panów i przejęcie ich 25 O. Subtelnyj, Ukrajina. lstorija, Kyjiw 1993, s. 343; D. Fajnhauz, 1863. Litwa i Białoruś, Warszawa 1999, s. 215-216. 26 Wspomnienia z Wołynia, tekst anonimowy, 1867, BJ, rkps 4832, k. 9. 288 289 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 majątków. Chętnie więc przyczyniali się do ich skazania27. Oczywiście władze nie zaniedbały wykorzystania chłopskiej niechęci do panów także w guberniach północnych, gdzie nastroje wśród włościan były bardziej podzielone - łącznie z udziałem w oddziałach powstańczych, znacznym zwłaszcza w Kowieńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie - ale gdzie również nie zabrakło czynnych wystąpień przeciw Polakom28. Chłopi nie doczekali się spełnienia nadziei na radykalne wzbogacenie się kosztem pańskiego majątku, mogli jednak w następnych latach niejednokrotnie liczyć na wsparcie administracji w sporach z ziemianami. Polityka rosyjska, szukająca w chłopie sojusznika przeciw ziemianom, mogła pobudzać go do wrogich wystąpień, wpajać przekonanie, że słuszność jest po jego stronie29. Takie w każdym razie były intencje Petersburga, bowiem osobiste zapatrywania poszczególnych urzędników, jak i ich zamiłowanie do łapówki często korygowały nakazy oficjalnej polityki państwowej. O to, aby źródło konfliktów nie wyschło, postarało się w sposób świadomy państwo, pozostawiając nieuregulowaną sprawę serwitutów i szachownic pól30. Mieszkańcy dworów zdawali sobie sprawę z faktu, iż obszary dawnej Rzeczypospolitej potraktowane zostały w sposób specjalny. W trakcie przeprowadzania reformy uwłaszczeniowej nadziały ziemi były wyznaczane w sposób dla chłopów bardziej korzystny, niż miało to miejsce w guberniach wewnętrznych Rosji31. Działalność pośredników 27 Ibidem, k. 15-16. 28 D. Fajnhauz, op. cit., s. 132,172-173,185-218, S. Kieniewicz, Dere-szewicze 1863, Wrocław 1986, s. 134-140; A. Martuszewska, Jak szumi Dewajtis? Studia o powieściach Marii Rodziewiczówny, Kraków 1989, s. 152. 29 Jak podaje Daniel Beauvois, chłopi w skargach do władz chętnie powoływali się na to, że są wiernymi ruskimi kmieciami, którzy uciskani są przez panów-Lachów. D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 113. Por. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 551-552; W. Bułhak, Rosyjskie koncepcje panowania w Polsce w latach 1863-1905, „Ar-cana" 1998, nr 1, s. 53-56. "Jeszcze w 1911 roku serwituty dotyczyły 41% majątków w gub. mińskiej, 28,8% w gub. grodzieńskiej, 22,6% w gub. wileńskiej. R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 38. 310. Subtelny], op. cit., s. 319. Już w 1862 roku na zjeździe szlachty 290 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... mirowych Jan Mańkowski recenzował krótko: „Rzeczywiście, boleśnie oni w owym czasie operowali polskich ziemian i to bez chloroformu"32. Pośród chłopów pamięć pańszczyzny nakładała się na przekonanie o nowych krzywdach, jakie wyrządzali im panowie utrudniając dostęp do wspólnych niegdyś lasów i łąk. Co więcej etyka chłopska część majątku ziemian (las, rzeka, łąka) traktowała jako dar Boży, do którego nikt nie może mieć wyłącznego prawa33. Janina Żółtowska komentowała zaś: Złodziejstwo u chłopów było powszechne i należy je uważać za najcięższą karę za pańszczyznę, bo wypływało z podświadomego uczucia wspólności, przynależności do tego samego lasu, czy łąki34. Gdzieś w tle pozostawał narastający chłopski głód ziemi. Ta zaś była przez ziemian twardo broniona ze względu tyleż na własny interes, co na nakazy etyczne wspólnoty. Na Kre- w Wilnie jej przedstawiciele poczuli się zmuszeni do sformułowania programu: „unieszkodliwienia propagandy rządowej wśród chłopów" i „ normalizacji stosunków między dworem a wsią". D. Fajnhauz, op. cit., s. 93. 32J. L. Mańkowski, Pamiętnik, BN, rkps 9780, k. 61. 33 Tak widział to ziemianin z okolic Pińska - Hieronim Nielubo-wicz-Tukalski: „W ogóle pojęcie kradzieży u Poleszuka jest zupełnie swoiste, a tym samym swoiste jest jego poczucie odpowiedzialności [...]. Kradzież leśna nie jest kradzieżą, bo las rośnie sam, bez niczyjej pomocy i starań, jest Boży. [...] podobnie ustosunkowuje się Poleszuk do wycięcia trawy na łące i koniczyny w polu." Cyt. za: R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 30-31. Por.: M. Dunin-Kozicka, Burza od Wschodu, Warszawa 1990, s. 22; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 236. Jeszcze dalej posunięte były te przejawy mentalności chłopskiej w guberniach wewnętrznych Rosji, gdzie nie była z entuzjazmem przyjmowana idea prywatnej własności ziemi (jak wiadomo znakomita większość chłopskiej ziemi była własnością mirów). Richard Pipes pisze: „Praca, tylko praca, przekształcała res nullius we własność: ponieważ ziemia dziewicza była nie tknięta przez pracę, nie mogła być czyjąś własnością. W rozumieniu chłopa przywłaszczenie drewna było przestępstwem, ponieważ drewno było produktem pracy, ale nie było przestępstwem karczowanie drzew." R. Pipes, Rewolucja rosyjska, Warszawa 1994, s. 92. 34J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 86. 291 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 sach, w porównaniu z całą Rosją, wyjątkowo mało ziemi przechodziło z rąk ziemiańskich do chłopskich. W odróżnieniu od innych obszarów ziem polskich problemu nie rozładowywała także emigracja. W konsekwencji, bez względu na intencje ziemian, na ich dobrą wolę w łagodzeniu nieporozumień bądź jej brak, sprzeczność interesów i sposobów myślenia była często po prostu nieusuwalna. Ziemianie stali na drodze najsilniejszego chłopskiego pragnienia - pożądania ziemi. Jak pisał o Ukrainie początku XX wieku Witold Walewski: U podłoża stosunku między wsią a dworem leżał odwieczny antagonizm między bogatym i biednym. Nie mogły tego stanu rzeczy zmienić nawet najlepsze chęci ze strony dworu, tak jak nie można zmienić natury ludzkiej35. Mieszkańcy dworów stawali przed problemami nierozwiązywalnymi36. Zaś ich sąsiedzi spod strzech postarali się o drastyczne przecięcie owych problemów podczas rewolucji, której ziemianie nie spodziewali się, ale która w sposób nieunikniony narzuca się dzisiejszemu badaczowi jako kontekst opisywanych relacji37. Kontynuacja zaś tych sprzeczności miała 35 w. Walewski, op. cit., s. 35. Już w 1883 roku znaleźć możemy w „Kraju" stwierdzenie, że u źródeł konfliktu miedzy wsią a dworem leży „... niedawno powstałe, ale coraz bardziej szerzące się w ludzie uprzedzenie, że ziemia winna w całości i niepodzielnie należeć do chłopa, i że jedynie panowie, dzierżący w swem ręku wielkie obszary, tamują jemu drogę do szczęścia". „Kraj" 1883, nr 15 z 10 (22) kwietnia, s. 8. 36R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 149-172; Idem, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 40; W. Roszkowski, Landowners in Poland 1918-1939, New York 1991, s. 7; T. Chrzanowski, Wstęp, [w:] Ziemianie - pomiędzy rzeczywistością a wspomnieniem, Kraków 1998, s. 5. 37 Zofia Kossak-Szczucka tak wyjaśniała postawę chłopów w 1917 roku: „Zapewne bowiem lepiej jest mieć pana dobrego niż złego, ale nikt nie może zaprzeczyć, że lepiej nie mieć pana wcale, niż mieć chociażby najlepszego. Z chwilą gdy udało się agitatorom przekonać chłopów, że panów może nie być wcale, że wypędzając ich spełnią swoje święte prawo, wyrok zapadł bez dyskusji." Z. Kossak-Szczucka, op. cit., s. 43. Pojawia się przy tej okazji pytanie: w jakim sensie ziemianin był dla chłopa „panem" (a autorka traktuje tu to pojęcie dosłownie) w 56 lat po uwłaszczeniu? 292 - V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... •••-••'- miejsce w niepodległym już państwie w formie walki o reformę rolną i wcale nie z niechęci do polskości (choć sugerowali to ziemianie) decydował wówczas rząd o przekazywaniu ziemi w chłopskie - w tym niepolskie - ręce. Ilość spraw spornych pomiędzy wsią a dworem na Kresach oraz ich przewlekłość były znaczne. Stały się najpowsze-dniejszym doświadczeniem codzienności, największą zadrą w ziemiańskim bytowaniu, zakłócającą spokój kresowego raju. Ta ciemna (chyba najciemniejsza) strona owego życia, w wielu wspomnieniach była programowo pomijana, ale aż nadto gwałtownie upomina się o uwagę w ówczesnej prasie. Korespondencje do „Kraju" obfitują w opisy konfliktów i ciągłej udręki kontaktu z włościańskim sąsiadem - „Do wszelkich znanych dotąd przekleństw należałoby dodać jeszcze: bodaj-byś się procesował - na wsi!"38. Znamy je także z literatury: [...] kilka wsi chłopskich i jedna okolica szlachecka trzymały Korczyn w oblężeniu formalnym i gdyby Benedykt zażarcie jej nie bronił, mnóstwo tych drobnych rybek rozszarpałoby w mgnieniu oka tę większą rybę39. 38To z guberni wileńskiej - „Kraj" 1884, nr 10 z 4 (16) marca, s. 8. Porównaj skargi na chłopskich sąsiadów: z gub. podolskiej - „Kraj" 1886, nr 18 z 4 (16) maja, s. 13; z gub. kijowskiej - „Kraj" 1886, nr 27 z 6 (18) lipca, s. 14; z gub. witebskiej - „Kraj" 1891, nr 49 z 6 (18) grudnia, s. 15; z gub. mińskiej - „Kraj" 1901, nr 41 z 12 (25) października, s. 16. To tylko przykłady ogromnej liczby podobnych korespondencji nadchodzących z całych Kresów. Głosów równoważących je, dotyczących dobrych relacji dworu ze wsią, pojawiała się znikoma ilość. Zaliczyć do nich można doniesienie z pow. bychow-skiego gub. mohylewskiej: „Odczytując tegoroczne numery Kraju, należy zauważyć, że z nadsyłanych wiadomości z zachodniego kraju, napotykamy najczęściej same niepomyślne wiadomości o nieprzyjaznych stosunkach właścicieli ziemskich z włościanami, o rozmaitych gwałtach, podpalaniach, mordach itp. Sądzę więc, że czytelnikom Kraju przyjemnie będzie odczytać choć parę faktów innej treści, tyczących się naszej Białej Rusi..." Tu następuje opis przypadku małżeństwa ziemiańskiego, które po kursach medycznych poświęciło się pomocy lekarskiej dla włościan. Gdy w ich majątku zdarzył się pożar, okoliczne wsie przyszły ze znaczną pomocą. „Kraj" 1891, nr 49 z 6 (18) grudnia, s. 14. 39 E. Orzeszkowa, Nad Niemnem, Kraków 1997, s. 50. 293 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 - Spośród pamiętnikarzy podobny obraz sytuacji skreślił m.in. Wacław Lednicki: Każdego obywatela ziemskiego dręczyły nieuniknione konflikty z sąsiadującymi z jego majątkiem wioskami. Wciąż konie i bydło włościańskie wchodziły w szkodę, dzieci wiejskie łaziły po sadach, zrywając dojrzałe jabłka, gruszki i śliwki, wciąż były kradzieże na folwarku, kradzieże w lesie, a nawet, co chłopi sami uważali za karygodne z punktu widzenia etyki złodziejskiej, kradzież snopów z pola40. Najczęstszymi formami chłopskich przestępstw były wypasy bydła na dworskich łąkach lub w lasach, nielegalne wyręby, zaorywanie miedz oraz zwykłe kradzieże z pól i magazynów dworskich. Dochodziło też do utarczek z oficjalistami. Ziemianie zazwyczaj próbowali dochodzić sprawiedliwości sami - rekwirując zwierzęta, wymierzając za pośrednictwem oficjalistów kary cielesne. Rzadziej wkraczali na drogę sądową41. Procesy z okolicznymi wsiami stały się jednak w wielu dworach chlebem powszednim, bardziej złożone sprawy (zwłaszcza własnościowe) ciągnęły się przez lat kilkadziesiąt i były dziedziczone po ojcu przez syna. Za nimi postępowały próby egzekwowania wyroków i długów. Wobec kryminalnych czynów chłopów państwo stosowało reguły prawa, bez względu na założenia swej antyziemiańskiej polityki. Zwykle ziemianie doczekiwałi się więc pozytywnych dla siebie decyzji, gorzej było z ich wykonaniem. Korespondent „Kraju" z guberni wileńskiej informował, że wielu ziemian miewa często „... naraz kilkanaście spraw u sędziego pokoju, spraw długich kłopotliwych, które nawet wygrane należą do przegranych, gdyż wyrok istnieje tylko na papierze, [...] a 40 W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 561. Por.: Nałęcz [J. Umiastowska], Szmat ziemi i życia... Opisy i wspomnienia, Wilno 1928, s. 97-98. 41 Jak podaje Roman Jurkowski, wedle danych rosyjskiego MSW, w dziewięciu guberniach w latach 1888-99 miało miejsce 1634 takie sprawy, a w znacznie krótszym okresie lat 1910-13 już 2530. Są to i tak dane niepełne. Ponadto trzeba pamiętać, że absolutna większość konfliktów nie trafiała przed sądy. R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 36. 294 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... chłop [...] śmieje się z sądów i prawa własności"42. Także chłopi udawali się przed oblicze prawa, aby szukać tam uzasadnienia dla swych roszczeń: serwitutowych bądź związanych z niejasnościami w wytoczeniu granic. Ze strony chłopskiej dochodziło też niejednokrotnie do aktów zemsty - rękoczynów wobec pracowników majątku, podpaleń dworskich młynów czy stogów siana43. Opisywane zjawiska charakteryzowały całą, objętą naszymi rozważaniami epokę, jednak ich nasilenie podlegało fluktuacjom. Pierwsza kulminacja nastąpiła w latach 1880-90, w związku z podjęciem przez władze prób prawnego uregulowania kwestii własnościowych, następna po 1900 roku, osiągając szczyty w okresach obu rewolucji44. Choć konflikty tego rodzaju dotyczyły wszystkich dziewięciu kresowych guberni, gwałtowniejsze formy (pobicia, podpalenia) przybierały one raczej na Ukrainie niż na Litwie. Dysproporcja ta zaznaczyła się już w okresie wprowadzania reformy uwłaszczeniowej, miała swą kontynuację w zróżnicowanym nasileniu akcji antypowstańczych w trakcie styczniowej insurekcji i pozostała aktualną po lata rewolucyjne. Chłopi ukraińscy wyprzedzali białoruskich i litewskich w rozwoju świadomości społecznej a także narodowej. Niska dynamika rozwoju cywilizacyjnego guberni północnych łagodziła też różnice społeczno-ekonomiczne. Szybszy rozwój południa Kresów 42 „Kraj" 1885, nr 28 z 14 (26) lipca, s. 8. 43 Wyjątkowo jednoznaczne opinie o tej sytuacji (w odniesieniu do powiatu olkopolskiego na Podolu w latach dziewięćdziesiątych) formułował Stanisław Trzebiński: „Niemiłe było [...] bezpośrednie sąsiedztwo chłopskich mieszkań, dzięki czemu w ogrodzie i schowkach nawet poza domem leżących nic nie można było utrzymać. Bo komunizm w sensie co twoje - to moje, o co mego - to tobie nic do tego wówczas już także należał do najważniejszych artykułów wiary naszych kochanych kmiotków i pod tym względem towarzysze Lenin i Trockij niczego nowego nie potrafiliby już ich nauczyć." S. Trzebiński, Pamiętnik, BN, rkps akc. 11806, k. 150; Por. też: P. Pod-horski, op. cit., k. 26-28; J. L. Mańkowski, op. cit., k. 82-87; E. J. Po-krzywnicki, Żywoty i sprawy urodzonego Ernesta Jerzego Grzymały Po-krzywnickiego i jego rodziny, Ossol., rkps 15415,1.1, k. 46-53. 44R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 173. 295 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 współgrał z faktem, że kontrasty religijne (wyznanie odgrywało wielką rolę w zachowaniach chłopów wobec powstańców), etniczne i ekonomiczne były tu wyjątkowo silne45. Jednak litewscy historycy popowstaniową rzeczywistość także swego kraju postrzegają jako przepełnioną konfliktami: Świadomość chłopska kształtowała się w walce o serwituty, wypasie zwierząt na dworskich pastwiskach, wycince dworskich lasów i jeszcze ostrzejszych konfliktach, nierzadko kończących się czerwonym kurem ponad zabudowaniami dworskimi46. Nową jakość w dziejach relacji chłopów z dworem przyniósł czas rewolucyjny. Jednak nie można powiedzieć, iżby z nadejściem 1905 roku na Kresach dał znać o sobie jakiś zespół zjawisk zupełnie nowych - wcześniej niebywałych. Zapowiedzi pogłębiania się kryzysu stosunków społecznych występowały tu już od kilku lat. Podobnie od początku wieku szerzyły się działania propagandowe wysłanników partii radykalnych. Zmianie uległa natomiast skala wystąpień oraz częstotliwość, z jaką pojawiały się ich najostrzejsze formy. Nowością było także to, iż przybierały bardziej zorganizowany charakter - miały miejsce pierwsze strajki. Inspiracja przychodziła często z zewnątrz. Gdy chłopskiego głodu ziemi i sprawiedliwości nie zaspakajał car, mógł to z czasem uczynić apostoł wiary rewolucyjnej. To właśnie okres pierwszej rewolucji przyniósł utratę wiary włościan w zaspokojenie ich pretensji przez monarchę47. Wzrosła liczba napaści na oficjalistów, usuwano często siłą pracowników najemnych. Z Ukrainy donoszono: Włościanie, obałamuceni, żądają obecnie podczas robót około buraków znacznego podwyższenia ceny [...]. Tam, gdzie robotnicy pracują na dawnych warunkach, rozpędzają ich, a 45T. Epsztein, Konflikty społeczne..., s. 25; O. Subtelny], op. cit., s. 320; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 88-89; Z. Do-mański, Pamiętniki, BN, rkps akc. 9216, k. 11-12. 46E. Aleksandravićius, A. Kulakauskas, Pod władzą carów. Litwa w XIX wieku, Kraków 2003, s. 235. 47R. Pipes, op. cit., s. 132. 296 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... '. także i czeladź dworską. [...] Wśród włościan kwitną gawędy, że wszystka ziemia powinna do nich należeć, a około buraków nie potrzebują robić, bo im fabryki niepotrzebne...48. Notowano większą ilość podpaleń i kradzieży mienia, nastąpiły pierwsze pogromy dworów, w rzadkich jednak wypadkach atakowano bezpośrednio ich właścicieli. Chłopska przemoc nie przybrała na Kresach tak katastrofalnych dla dworów rozmiarów jak w innych guberniach (zwłaszcza sąsiadujących bałtyckich49). Na tle całego państwa rosyjskiego, wieś „polskich" guberni zachodnich (zwłaszcza Litwy) zachowała najwięcej spokoju. Nie wydaje się również, aby już wówczas upowszechniło się tutaj, charakterystyczne dla chłopów guberni wewnętrznych, dążenie do zupełnego pozbycia się ziemian ze swego sąsiedztwa50. Jednak nasilenie sytuacji konfliktowych było na tyle duże, że wśród ziemian zaobserwować się dało objawy paniki51. Wielu wprawdzie czekało w swych majątkach na rozwój wydarzeń, licząc na swój autorytet w okolicy, inni, również liczni szukali jednak wyjścia w ucieczce do miasta lub sięgali po pomoc państwa rosyjskiego i jego siły militarnej. Nawet związany z ruchem krajowym „Kurier Litewski" uderzał w ton alarmistyczny - sytuację na Wołyniu widział w sposób następujący: [...] kto wie, jak straszne kataklizmy gotuje najbliższa przy- 48 „Kraj" 1905, nr 22 z 3 (16) czerwca, s. 26. 49 H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and (Zapita- lism among the Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 1 i 309. 50 R. Pipes, op. cit., s. 37; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów. .., s. 176-177; Idem, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi a zmienność epoki 1914-1918. Szkic do dziejów ziemiaństwa kresowego, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Historia", nr 17, s. 7; T. Epsztein, Konflikty społeczne..., s. 22-23. 51 Nawet znad Niemna, gdzie spokojniej było niż nad Dnieprem, informowano w grudniu 1905 roku o takich nastrojach: „Zdenerwowanie społeczeństwa zdaje się powszechnem, jak Litwa szeroka i długa. Ziemianie za lada pogłoską o napadzie chłopów na lasy dworskie, lub o zagarnięciu pastwisk dworskich, bledną i szepcą: już zaczyna się." „Kraj" 1905, nr 48 z 2 (15) grudnia, s. 9. Por. J. Miney-ko, op. cit., s. 179-183. 297 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 szłość. Włościaństwo znakomicie jest poinformowane o tem, co się dzieje w Izbie Państwowej i, naturalnie, uwaga jego wyłącznie ześrodkowuje się na kwestji agrarnej. Jak tylko zapadnie uchwała, która włościanom nie trafi do przekonania, możemy się spodziewać całego szeregu napadów, grabieży i pożarów, bo ciemna ta masa, zawczasu podburzana i powstrzymywana tylko nadzieją, iż kwestia ziemi zostanie rozstrzygnięta na ich korzyść, zacznie sobie sama sprawiedliwość wymierzać52. Perspektywą, która budziła największy niepokój ziemian na Kresach, była możliwość uchwalenia przez Dumę prawa o parcelacji ziemi należącej do majątków53. Ziemianie musieli jakoś bronić swej własności. Nie sposób ocenić, jaka część zagrożonych właścicieli majątków zdecydowała się w trakcie rewolucji 1905-07 roku na rozwiązanie siłowe. Wstydliwość w ujawnianiu tego faktu miała liczne źródła: niechęć do ujawnienia własnej słabości, sprzeczność takiego postępku z utrzymywanym mitem o „naszym ludzie", wreszcie niezręczność wykorzystania „wrogiego" państwa i jego kozaków we własnym interesie. O ile jednak te zahamowania wyraźne są w znacznej części literatury pamiętnikarskiej, o tyle nie były tak powszechne w trakcie opisywanych zdarzeń. Dla znacznej części ziemian rozwiązanie to było wtedy oczywistością. Chyba tylko mimowolnie przyznała to później Zofia Kossak-Szczucka, kiedy szukała wyjaśnienia bezradności mieszkańców dworów wobec rewolucji 1917 roku: „Omyłka polegała na tym, że społeczeństwo kresowe, przyzwyczajone opierać się zawsze na władzy, odwykłe od rachowania na swe własne siły, dłuższy czas nie umiało rozeznać się w sytuacji, z uporem szukając ciągle owej nie egzystującej już władzy"54. 52 „Kurier Litewski" 1906, nr 131 z 14 (27) czerwca, s. 3. Por. S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 297. 53T. Epsztein, Konflikty społeczne..., s. 17-19; „Kurier Litewski" 1906, nr 131 z 14 (27) czerwca, s. 3. 54 Z. Kossak-Szczucka, op. cit., s. 48. Z kolei Artur Górski, omawiając postawę innej obrończyni „kresowej rubieży" - Elżbiety Dorożyńskiej, przeciwstawia jej działania „z pomocą serca", po- 298 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... Konstanty Skrzyński (mający wówczas czternaście lat) twierdził po latach jednoznacznie, że polskie dwory na Podolu unikały interwencji wojska55. Jednak Jan Mańkowski, spisujący swe wspomnienia jeszcze w epoce zaborów, przyznawał bez skrępowania, że nie umiał zachować zimnej krwi i z pomocy takiej korzystał. Nie on jeden zresztą, bo gdy kradzieże w majątkach nasiliły się, a lokalne władze nie spieszyły z pomocą: Wtedy to kilku obywateli [...] pojechaliśmy w pierwszych dniach stycznia 1906 roku do Kamieńca, aby prosić gubernatora Eilera o pomoc. Zastaliśmy u niego kilku obywateli z innych okolic Podola, którzy w takiej samej sprawie przybyli. Gubernator kazał nam być cierpliwymi, powiedział, że nic dla nas uczynić nie może, że sprawa musi iść zwykłą drogą urzędową, że ma tylko na całą gubernię 100 kozaków i 100 dragonów, bo wojska jeszcze z wojny w Mandżurji nie wróciły...56. Ziemianie polscy na Kresach świadomi byli użyteczności siły reprezentowanej przez państwo i dla utrzymania porządku społecznego nie wahali się sięgać po nią - zresztą okazjonalnie także i przed okresem rewolucyjnym. Każda taka decyzja oznaczała jednak wzrost napięcia pomiędzy obiema stronami57. Wydarzenia tego typu miały miejsce nie tylko na wszechniejszym w jego optyce okrucieństwom obu stron konfliktu: „... rozwiązania antagonizmu między dworem a wsią czyto szablą ułańską, czy policją z kozakami carskimi [podkreślenie moje - M. U.], czy rzezią i grabieżą, czy bolszewickim ukazem i cerezwyczajką..." A. Górski, Przedmowa, [w:] E. z Zaleskich Dorożyńska, Na ostatniej placówce. Dziennik z życia wsi podolskiej w latach 1917-1921, Warszawa 1925, s. VIII. 55 K. Skrzyński, Wspomnienia, Ossol., rkps 15585, k. 28. 56J. L. Mańkowski, op. cit., k. 96-99. Por.: „Kraj" 1906, nr 6 z 10 (23) lutego, s. 14; „Dziennik Kijowski" 1906, nr 10 z 12 (25) lutego. 57R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 75; A. Szwarc, Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej. Zwolennicy ugody z Rosja, ich poglądy i próby działalności politycznej (1864-1905), Warszawa 1990, s. 350. A. Chwalba, Polacy z Ziem Zabranych i Rosja w wieku XIX, [w:] Dzieje polityczne, kultura, biografistyka. Studia z historii XIX i XX wieku ofiarowane prof. Zbigniewowi Dworeckiemu, pod red. L. Trzeciakow-skiego i P. Matusiaka, Poznań 2002, s. 163; D. Beauvois, Walka o zie- 299 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Ukrainie. Edward Woyniłłowicz przyznawał, że zadecydowana w początkach rewolucji 1905 roku w kręgu Mińskiego Towarzystwa Rolniczego rezygnacja z pomocy sotni kozackich musiała zostać uchylona wobec „pracy żywiołów wywrotowych"58. Konstanty Skirmunt (Grodzieńskie) także zdecydował się na uzyskanie od gubernatora pomocy wojskowej59. Znamienne, że nie wahał się tego uczynić w okresie odbywanej przez siebie „pokuty" za uczestnictwo w odsłonięciu pomnika carycy Katarzyny, nie spodziewał się więc pewnie potępienia ze strony środowiska. Siostra zaś jego - Jadwiga pisała w marcu 1905 roku do autorki owej pokuty - Elizy Orzeszkowej: „... wojsko dalej u nas stoi i mamy przekonanie wszyscy, że obecność jego włościan naszych i wsie okoliczne w spokoju utrzymuje"60. Zgodnie ze spostrzeżeniem Zofii Kossak-Szczuc-kiej, w 1917 roku siły tej ziemianom brakowało, jednak już w rok później ratunkiem dla wielu majątków i ich właścicieli stały się okupacyjne wojska niemieckie. Skutki były jak najgorsze, bo równoznaczne z brutalizacją chłopskich działań61. Innego rodzaju odpowiedzią ziemian na to, co zdarzyło się na kresowej wsi w połowie pierwszej dekady XX wieku, było szukanie nici ściślejszego porozumienia z chłopami i wyjście naprzeciw ich interesom62. Alternatywą była dalsza I i mię..., s. 100,116-117; S. Trzebiński, op. cii., k. 150; „Kraj" 1883, nr 39 z 25 września (7 października), s. 10. Podobne zjawisko zaobserwować można było w Królestwie Polskim. S. Wiech, op. cit., s. 265-266. 58 E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1928, Wilno 1931, s. 105-106. Por.: A. Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe, Warszawa 2001, s. 18; Nałęcz [J. Umiastowska], op. cit., s. 159-160. 59 M. Nowak-Kiełbikowa, Konstanty Skirmunt. Polityk i dyplomata, Warszawa 1998, s. 28. 60Cyt. za: R. Jurkowski, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi..., s. 8. 61 S. Rudnicki, Ziemiaństwo, [w:] W. Mędrzecki, S. Rudnicki, J. Żarnowski, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Żarnowski, Warszawa 2003, s. 218. 62 Jeszcze w 1903 roku takie dążenia działaczy ziemiańskich budziły, jak się okazuje, zastrzeżenia. Oto korespondent relacjonujący przebieg obrad Kijowskiego Towarzystwa Rolniczego wypowiedział się o nim krytycznie i dokonał porównania jego postulatów, z tymi jako sformułowało współcześnie Mińskie TR. To ostatnie chwalił za podjęcie spraw ułatwień w kredycie dla ziemian polskich, 300 ; V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... radykalizacja chłopa, ewentualnie także rusyfikacja bądź pogłębienie procesów uzyskiwania świadomości narodowej (litewskiej czy ukraińskiej) o charakterze konfrontacyjnym. Taki ścisły związek pomiędzy emancypacją społeczną a narodową nastąpił w tym czasie w Galicji Wschodniej63. Nieśmiało podejmowano więc próby wyjścia poza dawny - patriarchalny schemat działań. O inicjatywach tych była mowa w poprzednim rozdziale. Wiemy już, że skuteczność tej oferty na polu spółdzielczości czy też kredytu była niewielka. Największe powodzenie osiągały akcje charytatywne. Względny zapał do działalności społecznej, będący owocem poczucia zagrożenia, okazał się, tak jak samo owo poczucie, chimeryczny. Pośród przyczyn tego faktu znajdowała się też daleko posunięta chłopska nieufność64. Z kolei propozycja oświatowa skierowana była głównie do potomków drobnej szlachty a jej pierwszorzędnym celem było wzmacnianie wśród niej kresowej polskości. Tajne szkolnictwo dla chłopskich dzieci, nawet to o polskim charakterze, było organizowane przez samych mieszkańców wsi bądź księży65. Wśród części ziemian panowało zresztą przekonanie, iż edukacja dzieci wiejskich może być niebezpieczna, gdyż wykształcenie wzmaga pod chłopskimi strzechami nastroje emancypacyjne i antyziemiańskie66. Mieszkańcy dworów często wyrażali opinię, że za zło na likwidacji serwitutów i szachownic, zniesienia praw wyjątkowych przeciw katolikom. Tymczasem Kijowskie TR - jego zdaniem - zgromadziło ludzi nie związanych w większości z rolnictwem i podjęło uchwały nie podążające za opinią publiczną - m. in. w sprawie oświaty na wsi i organizacji życia kulturalno-edukacyjnego chłopów. „Kraj" 1903, nr 3 z 18 (31) stycznia, s. 14-15. 63C. Partacz, Od Badeniego do Potockiego. Stosunki polsko-ukraińskie w Galicji w latach 1888-1908, Toruń 1996, s. 123-124. 64R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 102, 215-216, 368-372; M. Porowski, Wspomnienia 1904-1918, Ossol., rkps 13542, k. 13-14. 651. T. Lisewycz, Duchowno sprahli (duchowne żyttja polśkoji menszy-ny na Naddniprjańskij Ukrajini w 1864-1917 rr.), Kyjiw 1997, s. 35-36; J. Dziemian, Życiorys kapłana kresowego. Wspomnienia, BN, rkps akc. 9357, k. 3. 66T. Epsztein, Konflikty społeczne..., s. 21; Idem, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w U połowie XIX wieku, Warszawa 1998, s. 131; Por.: I. K. Korwin-Milewski, Walka z kłamstwem, Petersburg 1911, s. 68-70. 301 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wsi odpowiada ciemnota ludu. Z reguły nie widzieli natomiast siebie w roli tych, którzy mogliby to zmienić, winą obarczali wyłącznie rząd rosyjski i prawosławną cerkiew67. Można powiedzieć, że wspólnota ziemiańska nie wykazała się umiejętnością nowoczesnego myślenia o obowiązkach wobec „młodszych braci", nie znalazła bowiem systemowych dróg intelektualnego czy gospodarczego rozwoju wsi68. Z drugiej jednak strony możliwości takie miała znacznie ograniczone -utrudnienie stanowił brak samorządu o dostatecznych kompetencjach (w odniesieniu do Towarzystw Rolniczych - zakaz tworzenia sekcji chłopskich) oraz dalekie od przychylności postawy chłopów wobec pomysłów modernizacyjnych. Zdaniem Romana Jurkowskiego: „... zarówno oni [ziemianie], jak i chłopi, nie mogli wyjść ze stereotypu patriarchal-nych zależności, w których dobry pan daje, a poczciwy nasz chłopek z pokorą i wdzięcznością przyjmuje." Chłop zachowywał się biernie, ziemianin szybko się zniechęcał69. Zaobserwować można jeszcze jedną prawidłowość związaną ze stosunkiem ziemian do ich chłopskich sąsiadów i z falowaniem nastrojów rewolucyjnych. Wprawdzie jeszcze na zjeździe ziemian w sierpniu 1907 roku Michał Tyszkiewicz przestrzegał: Osobiście uważam olbrzymi blok mużycki, jako największe niebezpieczeństwo dla cywilizacji, najpewniejszą podporę 67R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 39. 68 Jednym z nielicznych, który podjął taką próbę, był socjalista a zarazem ziemianin - Stanisław Stempowski. W trakcie swego gospodarowania w majątku w latach 1906-14 godził się na wypasanie koni na jego polu przez najbiedniejszych chłopów. Szkody i kary darował, ale tylko jeśli widział szansę na przekonanie winnego do zaniechania przestępczego procederu. Prenumerował gazety w języku ukraińskim dla umiejących czytać chłopów, dwóch z nich wysłał na swój koszt na kursy spółdzielcze. Zainicjował założenie sklepu spółdzielczego a następnie spółdzielni kredytowej obejmującej kilka wsi. Nawiasem mówiąc nawet on w początkowym okresie swych kontaktów z chłopskimi sąsiadami był zmuszony szukać pomocy wojskowej. S. Stempowski, op. cit., s. 306-313; D. Beawois, Walka o ziemię..., s. 118-120. 6'R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 214. 302 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... socjalizmu. Wszelkie usiłowania rządu i społeczeństwa powinny być skierowane ku temu, aby tego panowania ciemności nie dopuścić, ciemności te same rozproszyć, zalew barbarzyństwa powstrzymać70. Był to już jednak głos odosobniony - większość mieszkańców dworów, uwięziona w swym pojmowaniu stosunków społecznych jako z natury patriarchalnych, przejawiała zadziwiająca zdolność zapominania o najostrzejszych przejawach konfliktu. Tak też działo się, gdy tylko fala niepokojów opadła - Społeczeństwo [...] otrząsnęło się szybko z przykrych reminiscencji tego okresu i powróciło do beztroskiego, dawnego życia71. Pierwsze objawy ówczesnej rewolucji zupełnie nas nie zaniepokoiły72. Życie wróciło do normalnego trybu, niestety społeczeństwo ówczesne nie zastanowiło się nad tym i nie wyciągnęło z tego wszystkiego żadnych wniosków ani wskazówek jak postępować w przyszłości. [...] Ten okres można było porównać jedynie do czasów przedrozbiorowych - marazm życiowy"73. W środowisko ziemiańskie powracał spokój, zapominano o strachu, przed sobą widziano znów drogę, choć może niełatwą, ale ugruntowaną. Tymczasem prawdziwa otchłań drugiej rewolucji była blisko, choć zupełnie nie była oczekiwaną. Jana Mańkowskiego tuż przed 1917 rokiem pamięć „nieporządków lat 1905 i 1906" (tak tytułuje rozdział) skłaniała do następujących refleksji: Od początku roku 1905 czuć było u nas na Podolu gotujące się rozruchy włościańskie. Niektórzy obawiali się rewolucji, lecz już w czasie kontraktów Kijowskich znany obywatel i przemysłowiec Ignacy Szczeniowski słusznie zauważył w kole naszych znajomych, że rewolucji w tak rozległem i róż- 70M. Tyszkiewicz, Nasze zadania społeczne, „Kresy" 1907, nr 34 z 13 (26) września, s. 3. 71 W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 59. 72 Ibidem, k. 73. 73 P. Podhorski, op. cit., k. 29. Por.: J. Pic de Replonge, Obrazy pamiętnych lat, Ossol., rkps 15535,1.1: W Rosji i na Ukrainie, k. 45-46; J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 135. 303 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... norodnem państwie jak Rosja być nie może, że mogą być tylko w różnych miejscach rozruchy i nieporządki. Okazało się niebawem, że miał zupełną słuszność. Każda najgłupsza rewolucja musi mieć jakieś hasło, jakąś myśl i cel, do którego dąży. W państwie rosyjskiem włościanie i robotnicy są zbyt rozmaici i stoją na zbyt różnych poziomach umysłowych i kulturalnych, wskutek czego nie są w stanie wspólnej myśli sformułować...74. Choć ziemianie obserwowali na co dzień przejawy niechęci chłopskiej i uwikłani byli w konflikty, zdawali się być zaskakiwani każdorazowym ich nasileniem, a rewolucja stanowiła dla nich szok i dla niemal wszystkich pozostała nie wyjaśnioną do końca życia zagadką. Odwieczny układ stosunków pomiędzy panem a chłopem został zerwany. W stosunku do pogromów lat 1917-20 ziemianie odczuli przede wszystkim ogromne zdziwienie i bolesną niemożność zrozumienia, skąd nadeszły zjawiska tak odmienne od ich wyznania wiary w „dobry lud". Za tymi nastrojami postępował żal wobec niezasłużonego wyroku losu i niewdzięczności chłopów, dojmujący jeszcze po latach. Dawała mu wyraz na przykład Anna Pruszyńska: Przy tej bramie wolickiej sadyby ten lud powitał mnie niegdyś życzliwie podając chleb i sól. W pogrzebie mego męża uczestniczył tłumnie i szczerym był bez wątpienia w każdym swym objawie czci i sympatii. Przeżegnałby się kilkakrotnie przejęty grozą, gdyby kto mu wtedy powiedział, że to on właśnie nam ów święty chleb błogosławiony odbierze, z domu naszego rumowisko ruin i zgliszcz uczyni75. Bez wątpienia skala wystąpień chłopskich w okresie, gdy nabrały one rozmachu, a więc od końca 1917 roku, przekraczała miarę dotychczasowych form konfliktu. Kolejne dwory 74J. L. Mańkowski, op. cit., k. 93-94. 75 A. Pruszyńska, op. cit., s. 69. Por.: A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 457; K. Zbyszewski, Pięć lat w Kijowie, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 367-368, M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 423, 426. padały ofiarą grabieży i zniszczenia, niejednokrotnie aż do fundamentu, do ostatniej deski, która mogła przydać się we włościańskiej zagrodzie76. Członkowie ziemiańskich rodzin, jeśli nie uciekli ze swego dziedzictwa, mogli oczekiwać śmierci, niejednokrotnie poprzedzonej torturami, bez względu na wiek, płeć i - jak sami podkreślali - dotychczasowe relacje ze wsią. Jednak, wbrew dominującym w środowisku odczuciom, zjawiska te nie pojawiły się jak deus ex machina. U ich źródeł stała mentalność chłopów, o której była już mowa i ich niski poziom cywilizacyjny, zaniedbania w polityce państwa i gorliwość rewolucyjnych agitatorów w ich wykorzystaniu. Wśród przyczyn zła znajdowały się jednak także błędy i bierność ziemian. Łagodniejsze formy starego konfliktu przekształciły się wreszcie w regularny front. Nie sposób jednocześnie zaprzeczyć, że siła destrukcyjna rosyjskiej rewolucji była na tyle duża, że musiała chyba przeważyć nad owocami dobrej woli „pomieszczików", nawet tam, gdzie istotnie taka dobra wola w stosunku do chłopa była obecna. Ponadto rozładowanie wrogości pomiędzy dworem a wsią, jakie w dużej mierze nastąpiło w tym okresie na ziemiach Polski centralnej, możliwe było między innymi dzięki rozbudzeniu wśród tamtejszego chłopstwa poczucia narodowej jedności z innymi warstwami. W odniesieniu do - w przeważającej mierze -obcych etnicznie chłopów na Kresach nie było to możliwe. Jakimi drogami biegło rozumowanie ziemian Kresów, które w opisywany wyżej sposób kształtowało ich stosunki z włościanami? Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że postawili sobie oni za cel zaklęcie podminowanej konfliktami rzeczywistości poprzez odmowę akceptacji faktów. Obserwowali je, a jednak starali się wypchnąć ze swej świadomości. Mamy tu do czynienia ze zjawiskiem wiary w przyjęte a priori założenia o istnieniu harmonii kresowego społeczeństwa, o funkcjonowaniu szerszej niż obywatelska, choć w istocie fikcyjnej wspólnoty kresowości (chłopi, nawet prawosławni nie byli zaliczani do pogardzanego Wschodu, bo byli tutejsi). 76 M. Dunin-Kozicka, op. cit., s. 40-41; A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., t. II, k. 18-19. Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Oznaki co najmniej niechęci chłopów do ziemian były wręcz jaskrawe, sprzeczność interesów przybierała namacalne formy i nie wybuchała tylko ze względu na swoiste zastygnięcie rzeczywistości w państwie carów przez lat czterdzieści po powstaniu. Hajdamackie wątki w literaturze (tak popularny przecież Sienkiewicz) nie były jednak aktualizowane w umysłach ziemian aż do pierwszej zagłady Kresów, dopiero potem uznano je za profetyczne. Charakterystyczne, że choć na Ukrainie stosunki były znacznie gorsze, trudno dostrzec, aby spokój ziemian ukraińskich był mniejszy niż litewskich. Mimo że spotykano się z wieloma kryminalnymi postępkami chłopów, fakty te często nie przedostawały się na poziom uogólnień formułowanych przez ziemian co do natury bytowania kresowej wsi77. Na ich usprawiedliwienie powiedzieć można, że nie byli osamotnieni w swym błędzie. Carat i jego biurokracja jeszcze w lecie 1905 roku wciąż byli przekonani, że chłopi są siłą konserwatywną78 i jako takim oddawali im poczesne miejsce w Dumie. Szybko mieli się zawieść w swych nadziejach. Podwójne widzenie relacji z ludem odpowiadało podwójnej jego ocenie moralnej - istniał biały i czarny wizerunek chłopskiego charakteru. Biały był w środowisku lepiej odbierany - optymistyczna wizja ludu to składnik swego rodzaju poliłical correctness tego czasu - trzeba było w nią wierzyć, więc, choć nie było to łatwe, wierzono. Chłop był immanent-ną częścią kresowego świata - nie mógł być więc umiejscowiony po stronie zła, które Kresom było z przyrodzenia obce, zamieszkało tam dopiero w czasie rewolucji. Był cichym rolnikiem, żyjącym zgodnie z rytmem swej kondycji społecznej. Na poziomie ogólnych deklaracji mówiło się, że lud „jest dobry". Obraz czarny był przywoływany przy okazji konkretnych negatywnych doświadczeń. Zgodnie z nim mieszkańców wsi (zwłaszcza Rusinów) charakteryzowało lenistwo, tylko w nadzwyczajnych okazjach potrafili się zmobilizować 77R. Wapiński, Polska na styku..., s. 50-51; T. Epsztein, Konflikty społeczne..., s. 10. 8R. Pipes, op. cit.,s. 26. 306 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... ' ¦ do większej aktywności, przejawiali skłonność do alkoholu, byli ciemni i zabobonni79. Owo lenistwo posiadało zresztą w oczach ziemian istotną zaletę - miało zapobiegać chłopskiemu buntowi na „gnuśnej" wsi ruskiej. Lepiej postrzegano zamożniejszych chłopów, na przykład Żmudzinów. Obrazu, jaki stworzyli sobie ziemianie spoglądając na życie włościan, nie sposób dziś zweryfikować źródłowo. Istotne jest jednak nie to czy był on trafny czy też nie, ale to, że był on nie pogłębiony, podlegający stereotypom myślowym, nie wiążący obserwacji z refleksją. Stanowił pochodną patrzenia poprzez siebie - wypadkową tego jaki chłop być powinien i tego czym raził jako z gruntu inny - uwypuklał przede wszystkim odmienność chłopskiej kultury. Ziemianie Kresów byli w dużym stopniu bezradni w swej próbie oglądu chłopskiego otoczenia. Nie należy bowiem wierzyć w deklarowaną przez nich znajomość chłopskiego świata i bliskość z nim. Podobnie jak w Galicji Wschodniej uważali ziemianie, że znają doskonale lud80, bo zwracają się doń w jego własnym językiem, stykają się na gruncie patriarchalnej opieki, w zamian zaś otrzymują wyrazy poszanowania. Rewolucja dowiodła, że nie była to wystarczająca podstawa do zaufania ani dostateczny przejaw owej bliskości. Jak zauważał Stefan Kieniewicz: Okazało się, że ta życzliwość dworu, okazywana wsi, nie była w stanie przełamać głębokiej obcości pomiędzy dwoma niepodobnymi do siebie światami81. Wacław Lipiński, który wybrał przynależność do narodu ukraińskiego, zarzucał jednoznacznie szlachcie odcięcie się od ludu, co dostrzegali także inni obserwatorzy nie uwikłani w konwencje myślowe środowiska82. I rzeczywiście ziemianie 79Z. ze Świeckich Guzowska, Za moich czasów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 8036, k. 29; J. Łazowski, Trwające blaski. Wspomnienia z lat młodzieńczych 1900-1917, Ossol., rkps 13315, k. 35; Z. Kossak-Szczucka, op. cit., 10. "M. Ustrzycki, Pomiędzy konserwatyzmem a nacjonalizmem. Podolacy wobec kwestii narodowej na wsi wschodniogalicyjskiej na przełomie XIX i XX wieku (do roku 1908), „Przegląd Wschodni", t. VI, z. 3, s. 480 i 486. 81S. Kieniewicz, Przedmowa, [w:] A. Kieniewicz, op. cit., s. 9. 82 W. Lipiński, Szlachta na Ukrainie. Udział jej w życiu narodu ukraiń- 307 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nie interesowali się, czym żyje lud, nie widzieli go w jego codzienności i nie rozumieli jego sposobu myślenia83. Używanie mowy chłopskiej urosło w oczach ziemian wręcz do rangi symbolu ich dobrej woli. Miało istotnie w sobie coś z ducha jagiellońskiej Rzeczypospolitej, w której „umiano się pięknie różnić", bywało też efektem wychowania przez niepolskie piastunki. Istniało jednak również jego bardziej prozaiczne uzasadnienie - za mówienie do chłopów na Kresach po polsku przewidziane były w prawie rosyjskim kary, a wobec napięcia pomiędzy dworem a wsią donos chłopski nie był wykluczony84. W literaturze pamiętnikarskiej uderza fakt, że opis sąsiadujących z dworem wsi ma często charakter krajobrazowy, w tym sensie, iż jest to spojrzenie z daleka - chałupy i ich mieszkańcy są przedmiotem kontemplacji, jak bór i rzeka. skiego na tle jego dziejów, Kraków 1909, s. 57. Por: L. Wyczółkowski, Listy i wspomnienia, Wrocław 1960, s. 60; W. Matlakowski, Wspomnienia ukraińskie, „Wiadomości", Londyn 1955, nr 11 z 13 marca, s. 2. 83 Jako wyjątek pod tym względem jawi się pamiętnik Marii z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowej, 2. v. Kopernickiej, która poświęciła opisowi szczegółów życia chłopskiego kilkanaście stron (op.cit.,k. 19-33,36-38). 84 W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provin-ces ofthe Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 166; R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 40. Interesujące jest zestawieniu dwu refleksji pomieszczonych przez Augusta Iwańskiego w jego wspomnieniach w odległości kilku stron: „Dwór, otaczający go sad i park oraz zabudowania dworskie odcinały się ostro od pozostałej wsi. Były to, niestety, zbyt wielkie kontrasty, stanowiące bodaj najistotniejszą przyczynę późniejszej naszej katastrofy." oraz: „Nie wdając się w uogólnienia stwierdzić muszę, że w moim majątku i wielu znanych mi stosunek do miejscowej ludności był życzliwy i poprawny. Mówiliśmy chętnie po ukraińsku i nie krępowaliśmy tej ludności w jej mowie, zwyczajach i religii. Niejednokrotnie jednak chłopi przejmowali nasz język i obyczaje." A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 340 i 346. Autor zdaje się dostrzegać wagę, jaką miało zachowywanie przez ziemian dystansu wobec chłopów dla powstawania nieprzychylnej atmosfery pomiędzy nimi. W chwilę później jednak powraca do tradycyjnych zaklęć mających dowieść bliskości obu grup. 308 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... Między wzgórzami, w dole, były stawy, nad stawami w okrąg rozłożone wsie. Każda wieś przerośnięta była gęstwą sadów, które wiosną otulały chaty niby welon. W chatach tych mieszkał lud rosły i krzepki...85. Ten związek ludu z naturą był zresztą chętnie podkreślany. Chłopi nie są natomiast we wspomnieniach stroną działającą, gdyż funkcjonują na zupełnie innej niż ziemianie płaszczyźnie. Jest to kolejny powód, dla którego opis zatargów z nimi był często miłosiernie pomijany. Byli obserwowani z daleka, a dwór dzięki swym alejom, drzewom, ogrodom i trawnikom uzyskiwał przestrzenne oddalenie i ochronę przed sferą egzystencji włościan86. Taka perspektywa charakteryzowała także polską powieść tego czasu, a nie było od niej wolne nawet Nad Niemnem. Chłop wobec ziemian na Kresach miał prawo występować w swej inności tylko, gdy ulegała ona oswojeniu i poetyzacji - to jest ujęta zostawała w sielankowy opis, zaś kontakt wpisany w ramy rytuału87. To poczucie obcości było oczywiście obustronne. Chłopi widzieli panów jako okrutnych i niesprawiedliwych, drażliwych na punkcie własnej wielkości, nieużytecznych i leniwych, ale nade wszystko jako dziwacznych - nie znających życia, naiwnych, zajętych rzeczami: cudacznymi, niepraktycznymi, „nie z tego świata"88. E. Jeleńska w ten sposób relacjonowała sposób, w jaki Poleszucy postrzegali ziemian: 85Z. Kossak-Szczucka, op. cii., s. 9. 86 Porównaj motto tego rozdziału oraz: C. Miłosz, Miejsca utracone, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 224; W. Lednicki, op. cit., s. 50. 87D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 239; D. Sapa, Między polską wyspą a ukraińskim morzem. Kresy południowo-wschodnie w polskiej prozie 1918- 1988, Kraków 1998, s. 74 i 205. H. Dylągowa, Kresy Wschodnie we wspomnieniach, [w:] Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772-1999, praca zbiorowa pod red. K. Jasiewicza, Warszawa 1999, s. 158. Zob.: A. Pruszyńska, op. cit., s. 27; M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 200-201, 246. 88 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środkowo-Wschodniej XIX stulecia, Lublin 2000, s. 22 i 157. 309 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 dziwi się [lud] ich sposobowi życia: długo śpią z rana, w nocy siedzą, chodzą bez żadnej potrzeby to do lasu, to przez wieś; w pakojach ponastawiano rozmaitych cacek, sadzą dzikie, nieużyteczne drzewa koło domu, przy drogach wymyślają jakije-to sztuki, np. jeżdżą na welocypedach albo zwyczajne stare chaty rysują. Na szto im hetol Ot, wiedomo, pany!89. Ze strony chłopów brak zrozumienia i tolerancji był jeszcze głębszy, niż miało to miejsce ze strony ziemian. Być może te odczucia były równie niebezpieczne jak jawna niechęć. Prosta kultura ludowa nie akceptowała odmienności. Niewykluczone, że inność była główną zbrodnią ziemian w oczach ludu - nieprzypadkowo ofiarą pogromów padały w pierwszej kolejności fortepiany, książki i kwiaty doniczkowe. Nasuwa się wniosek, że, obok rozbieżności interesów materialnych, olbrzymia przepaść cywilizacyjna i nieprzystawalność światopoglądowa obu sfer stanowiły główne problemy stosunków wsi z dworem. Fikcję bliskości ludu utrzymywali ziemianie (sami w nią chyba wierząc) także dzięki istnieniu służby. W tej sferze zbliżenie mogło się istotnie zrealizować. Służba był to jednak „lud" bardzo swoisty - szczególnie dobrany, wychowywany często od dzieciństwa, żyjący w tym samych kręgu zdarzeń, przyjmujący część kultury ziemian, dostosowany w pełni do rytmu ich życia i od nich zależny - idealny do kochania. Stosunek do starszych osób spośród sług bywał bardzo osobisty - często wynikający ze wspomnień dzieciństwa (dziecko bywało spychane w sferę życia służby, ale czasem też i najlepiej tam się czuło90) oraz z powierzania służbie bieżących spraw domu. Daniel Beauvois pisze, że to służba w istocie była owym „naszym ludem"91- stanowiła oswojoną obcość i pozwalała zre-latywizować postrzeganie nie tak przychylnej rzeczywistość wiejskiej. Te dwie grupy przemieszały się w świadomości ziemian, a właściwie służba przesłoniła chłopów. A przecież w 89Cyt. za: Ibidem, s. 181. ¦"Zob. np.: J. M. Osmolowski, Wspomnienia z przeszłości. Lata dziecinne i młodzieńcze, BN, rkps akc. 7042, k. 38-39; W. Podhorski, op. cit., k. 15; M. Czapska, op. cii., s. 195-199. 91D. Beauvois, Walka o ziemię..., s. 102. 310 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... ¦¦< • znacznej części nie wywodziła się nawet spośród chłopskich chat, lecz ze szlacheckich okolic (w tekstach pojawia się też użycie określenia „lud" w stosunku do drobnej szlachty). Ambicje kulturowe mieszkańców zaścianków mogły obiecywać wzajemną akceptację. Służba i czasem oficjaliści stanowili bezpieczną otoczkę życia ziemiańskiego - póki pozwalały na to środki, kresowe majątki charakteryzował przerost ilościowy tej grupy, długo utrzymywany92. Dwór spełniał w ten sposób rolę łaskawego chlebodawcy i formował otoczenie, które nie było mu wrogie. Ujemną stroną statusu tej grupy było podporządkowanie praktycznie wszystkich obszarów aktywności, łącznie z prywatnością, regułom narzuconym przez chlebodawców. Pełna kontrola nad życiem służby miała być rekompensowana przez przejęcie przez ziemian odpowiedzialności za jej byt. Wedle zasad etycznych przypisanych kresowemu dworowi niewłaściwe było pozbywanie się pracowników ze względu na rachunek ekonomiczny, zaś oczekiwane zapewnienie im należytych warunków życia, także na emeryturze. Wzajemnie od służby spodziewano się wierności - tj. nieporzucania posady, gdy ktoś zaproponował jej lepsze warunki. Nie był to więc stosunek czysto ekonomiczny, aczkolwiek też nie rodzinny, w typie „rzymskiej familii"93. Można raczej mówić o „feudalnym" modelu dobrego sługi, zarazem wiecznego dziecka, które zdaje się na opiekę możniejszych94. Ważnym dla ziemian pytaniem było: kto odpowiada za zakłócenia pokojowego współżycia dworu i wsi? Ze szcze- 92 O Ukrainie pisał Wacław Podhorski: „Cechą zupełnie specyficzną i nie spotykaną już w innych dzielnicach Polski była niesłychana ilość domowej służby i patriarchalny do niej stosunek. Była to spuścizna po tak stosunkowo niedawnym ustroju pańszczyźnianym. [...] Gdy po [ojca] śmierci objąłem po nim siedzibę i likwidowałem te przerosty służbowe, które istniały, to zastałem etat służby domowej czterdzieści siedem osób. Zredukowałem go do jedenastu..." W. Podhorski, op. cit., k. 31-32. 93 Choć tego określenia używa Zofia Kossak-Szczucka, op. cit., s. 13. 94Zob.: M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernic- ka, op. cit., k. 59; J. Dyakowska, Wspomnienia, Ossol., rkps 15375, k. 15; A. Pruszyńska, op. cit., s. 67. 311 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 gólnym natężeniem stawiali je sobie retrospektywnie - po doświadczeniu rewolucji i wypędzenia, ale i wcześniej szukali na nie odpowiedzi. Wszelkie konflikty nie miały ich zdaniem ani nieuchronnego, ani naturalnego charakteru. Przede wszystkim nie umieszczali odpowiedzialności po swojej stronie. Grała tu też rolę tradycyjna wiara we własną misję - ziemianie nie chcieli przecież być kolonizatorami, mieli stanowić błogosławieństwo tej ziemi, źródło łask i wzorców moralnych dla jej mieszkańców, więc oczekiwali od nich wdzięczności. Odstępstwa od tego modelu były w ich opinii wypaczeniami i wypływały z czynników zewnętrznych - działań rządu i cerkwi oraz różnych agitatorów i aferzystów95. Ci ostatni to różnego rodzaju „pokątni doradcy" (pojęcie często przez ziemian używane96), namawiający chłopów do wszczynania procesów i czerpiący zyski z reprezentowania ich w sądzie, robiący na chłopskiej krzywdzie własne interesy. Ich wpływy wydawały się niektórym obserwatorom znaczne: Zdaje się, że dwudziestoletnie, ciągłe, głośne i powszechne utyskiwania na fatalną robotę pokątnych doradców nie osiągnęły żadnego skutku. [...] Bandy wyrzutków społecznych mogą wciąż bez przeszkody rujnować dobrobyt ludu, tępić jego pojęcie o uczciwości, podniecać najgorsze instynkty [...]. 95 Wedle Tadeusza Epszteina pogrom ziemiaństwa z lat 1917-20 „dla większości autorów [pamiętników] nie miał większych związków z wcześniejszymi stosunkami między dworem a wsią. Byli właściciele ziemscy nie czuli się w żadnym stopniu winni tragedii, która dokonała się na ich oczach. Całe oskarżenie zostało skierowane na pozostałych uczestników wydarzeń: carat, rosyjskie środowisko lewicowe, chłopów, kolejne rządy ukraińskie, Niemców." T. Epsztein, Konflikty społeczne..., s. 16. 96 Na przykład w numerze „Kraju" z 1887 na pięć doniesień sądowych w dwóch mowa jest o „pokątnych doradcach" podburzających chłopów i czynszowników do oporu wobec wyroków sądowych zapadających na korzyść ziemian. „Kraj" 1887, nr 1 z 4 (16) stycznia, s. 5. „Pokątną adwokaturę" spotykamy w piśmie wielokrotnie. Zob. np.: „Kraj": 1883, nr 6 z 6 (18) lutego, s. 7-8; 1889, nr 29 z 21 lipca (2 sierpnia), s. 10-11; 1895, nr 28 z 13 (25) lipca, s. 29. Wątek ten obecny jest także w Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. 312 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... We wszystkich zakątkach kraju istnieje już cała klasa specjalistów, takiej robocie oddanych97. Obraz „agitatorów" z kolei był bardzo mglisty - trudno w ogóle mówić o stosunku ziemian do ruchów rewolucyjnych, ich uczestnicy mieli w sobie coś z wysłanników mocy szatańskich. Zatem to pop, pośrednik mirowy, podejrzanej proweniencji adwokat i nihilista siali nienawiść, której owoce musiał zbierać ziemianin. Konstatacja ta była o tyle trafna, że wszystkie te siły czyniły z premedytacją wiele, aby skłócić dwór ze wsią. Abstrahuje jednak od faktu, że bez realnego podłoża utarczki nie powtarzałyby się z taką uporczywością a namiętności zwrócone przeciw „panom" nie wybuchłyby w czasie rewolucji z taką siłą. Problemem relacji pomiędzy dworem a wsią zawiera też w sobie kwestie związane z postrzeganiem przez ziemian tożsamości narodowej chłopów. Tożsamość ta w opisywanej epoce właśnie nabierała znaczenia, ale kształtowała się też bardzo powoli. Jej przejawy najszybciej dały o sobie znać na ziemiach ukraińskich, nieco później, ale od początku XX wieku już dostrzegalnie, pośród chłopów litewskich, aż do końca okresu w niewielkim tylko stopniu pośród Białorusinów. Mimo zachodzących procesów, dla większości ludności chłopskiej kategorie lokalnej swojskości - tutejszości oraz przynależności religijnej pozostawały bliższe niż myślenie w kategoriach narodowych. Także kresowi ziemianie nie spieszyli się z uznaniem wagi odrębności etnicznych pośród „ludu" i potraktowaniem ich jako mających charakter różnic narodowościowych98. Co najmniej do schyłku XIX wieku przekonanie takie nie było wielkim błędem w ocenie faktycznego stanu aktualnego, co najwyżej oznaczało niedostrzeganie 97 [S.], Truciciele życia społecznego, „Kraj" 1897, nr 23 z 6 (18) czerwca, s. 7-8. 98 Na analogiczny brak świadomości przemian narodowych wśród ludu wskazuje w odniesieniu do ziemian prowincji bałtyckich Heide Whelan, op. cit., s. 211-212. 313 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 znamion nabierającego dynamiki procesu uzyskiwania przez coraz większą grupę chłopów świadomości narodowej". W punkcie wyjścia - w roku 1864 bez wątpienia dominowało wśród ziemian myślenie w kategoriach narodu politycznego. A to w konsekwencji oznaczało, iż nie uznawali wsi za przestrzeń, w której zaistnieć może problematyka narodowa. „Inność" chłopa objawiała się im nade wszystko w sferze jego obyczajowości. Fakt, iż zróżnicowanie wsi rozumieli ziemianie z Kresów głównie w kategoriach regionalnych i folklorystycznych100, upodabniał ich do krewniaków z Galicji Wschodniej. Dodać natomiast należy, że na obszarze ziem zabranych była to bardziej zasadna perspektywa, gdyż pod zaborem austriackim przemiany na wsi zachodziły szybciej. Ponadto ziemianie Kresów długo uznawali wszelkie odrębności kulturowo-językowe ludu za nie grające na dłuższą metę roli politycznej. Okazywano im nawet wiele sympatii, co współgrało z sentymentami ziemian i deklarowanym przez 99 Bohdan Cywiński w odniesieniu do całej Europy Środkowowschodniej pisze: „Lokalność świata chłopskiego wyznaczała granice poczucia swojskości. Długo trwało, by w tę mentalność tutejszą, postrzegającą te granice w obrębie wspólnoty języka, obyczaju, etho-su i praktyk religijnych wniknęła kategoria narodu, a tym bardziej narodowego państwa. W większości narodów świadomość tę przyniósł dopiero wiek XX, wprowadził ją jednak jako wartość trwałą, włączył w obręb tradycyjnego ethosu chłopskiego, którego kategoryczne nakazy przełamać można jedynie niszcząc całą strukturę społeczeństwa agrarnego." B. Cywiński, Ogniem próbowane. Z dziejów najnowszych Kościoła katolickiego w Europie Środkowo-Wschodniej, t. I: Korzenie tożsamości, Warszawa 1993, s. 34. Wydaje się, że nawet to ujęcie grzeszy nadmiernym docenieniem kryterium językowego (charakterystycznego dla nowoczesnej świadomości narodowej) w budowaniu tożsamości chłopskiej. Więcej na ten temat zob.: R. Wa-piński, Polska i małe ojczyzny Polaków, Wrocław 1994, s. 101-102; J. Bardach, O świadomości narodowej Polaków na Litwie i Białorusi w XIX-XX w, [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VI: Między Polską etniczną a historyczną, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 1988, s. 250; W. Mędrzecki, Chłopi, [w:] W. Mędrzecki, S. Rudnicki, J. Żarnowski, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Żarnowski, Warszawa 2003, s. 114; P. Eberhardt, Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie, Warszawa 1998, s. 33-34. 100R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 31. V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... nich zrozumieniem dla chłopskiej kultury, której jednak nie wyobrażano sobie na płaszczyźnie równości. Efektem tych odczuć było między innymi kolekcjonowanie ludowych pieśni i twórczość własna w językach ludowych kilku polskich ziemian, dzięki czemu to właśnie oni - czym na pewno byliby zaskoczeni - stali się prekursorami ruchów „odrodzenia narodowego" (odnosi się to zwłaszcza do kultury białoruskiej)101. Choć świeże doświadczenia z czasów powstania wskazywały, że dawna „jagiellońska" jedność kruszy się, nie przewidywano daleko idącej emancypacji Rusinów i Litwinów102. Nie wprawiała większości ziemian w panikę perspektywa zrusyfikowania tej ludności, chyba że dotyczyło to nawracania na prawosławie chłopów katolickich. Początkowo nie przywiązywano zresztą większej wagi również do umacniania polskości poza ścianami dworów (znów podobnie, jak działo się to za Zbruczem), co było logiczną konsekwencją zarówno dystansu pomiędzy dworem a wsią, jak i odrzucenia możliwości, iż w tej ostatniej pojawić się może istotne ognisko narodowych konfliktów103. Jak wskazuje Zbigniew Opacki: Horyzontalne widzenie świata społecznego [...] oznaczało większe poczucie łączności i solidarności z warstwami wyższymi poszczególnych krajów niż własnymi plebejskimi104. Z czasem, zwłaszcza od początku XX wieku, obecność i znaczenie odczuć narodowych na wsi dostrzegała coraz znaczniejsza część ziemian. Występował tu cały wachlarz postaw -od negowania prawa Ukraińców czy Litwinów do określania się mianem narodów, poprzez przyjęcie ich „odrodzenia 101 Ryszard Radzik pisze o nich: „Ludzie ci widzieli białoruskość na poziomie ludowym, kulturowym, a nie narodowo-politycznym, separatystycznym wobec polskości - i tak ją odbierając, nadawali jej formę literacką." R. Radzik, Między zbiorowością etniczną- ¦ ¦, s. 13 i 204. Por.: W. Pawluczuk, Ukraina. Polityka i mistyka, Kraków 1998, s. 96-99. 102 J. Łobodowski, op. cii., s. 200. 103 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną..., s. 150, 155-157; M. Ustrzycki, Pomiędzy konserwatyzmem a nacjonalizmem..., s. 480-486. 104Z. Opacki, Płaszczyzny relacji polsko-rosyjskich na Kresach Wschodnich doby zaborów. Zarys problematyki, [w:] Polacy i sąsiedzi..., cz. I, Gdańsk 2000, s. 10. 314 315 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 narodowego" za zjawisko naturalne, po - rzadkie wprawdzie - własne akcesy do narodowości kresowych (traktowane jako odnalezienie swych korzeni). Poziom emocji związanych z tym problemem był jednak w przypadku zdecydowanej większości ziemian niski, podniósł się dopiero w epoce po I wojnie światowej i po doświadczeniach związanych z próbami (w przypadku Litwy i Łotwy udanymi) stworzenia na Kresach państw narodowych. Często można było pośród nich zauważyć niedowierzanie, z jakim przyjmowali rozchodzenie się dróg różnych etnicznie społeczności Kresów. Dla niektórych mieszkańców dworów jeszcze po pokoju ryskim obcojęzyczny lud na Kresach pozostawał tylko innym rodzajem Polaków105. Ci, którzy nie chcieli zaakceptować faktu, że kresowa rzeczywistość narodowa podlega zmianom, uznawali sztuczność ruchów narodowych, która miała wynikać z dominującej w nich roli agitatorów wprowadzających pośród ludu nieadekwatne tam kategorie106. Siłą napędową i inspiracją tych ruchów była istotnie działalność inteligentów wywodzących się po części „z ludu", po części (w przypadku społeczności prawosławnych) z duchowieństwa. Bez wątpienia wyprzedzali oni naturalne procesy narodowe dokonujące się wśród ludu i stymulowali je, co nie znaczy, że nie znajdowali tam podstaw do swej działalności, zaś różnice etniczne i -poza Litwą właściwą - religijne między chłopem a ziemianinem potęgowały różnice społeczne i obyczajowe. Większość ziemian długo nie widziała nic zdrożnego w przejawach rozwoju samoświadomości narodów kresowych. Stosunkowo łatwo mogli mieszkańcy dworów zgodzić się na uznanie ich ambicji kulturowych i przyznanie, że nabierają stopniowo dojrzałości. Z dużą trudnością przychodziła im jednak akceptacja ich konkretnych żądań, a zwłaszcza uformowania się ich reprezentacji politycznej. Grzechem tej ostatniej było dążenie do podkreślania swej odrębności, radykal- 105 A. Chojecki, Żywot średniego człowieka, BJ, rkps 9786, k. 3. 106R. Jurkowski, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 32-34; H. Kor-win-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. 115; M. Murdelio [F. Oskierka], Sęp nam wyjada nie serca lecz mózgi, Wilno 1927, s. 11-14. 316 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... ne negowanie prawa ziemian do kierowania społecznością Kresów, traktowanie ich jako kolonizatorów, często jednoznaczne ataki na polskość107. W tym zakresie ruch litewski, choć późniejszy od ukraińskiego, okazał się lepiej zorganizowany i bardziej zdecydowany w stawianiu żądań, co przez ziemian nie zostało przeoczone, a od czasów pierwszej rewolucji rosyjskiej wśród części zaczęło budzić lęk, u większości tylko niedowierzanie108. Konflikt dał znać o sobie m.in. w kościołach. Choć od dawna śpiewano w nich obok polskich także litewskie pieśni religijne, zorganizowana akcja wprowadzania litewskich kazań na początku XX wieku skłaniała część polskich wiernych do manifestacyjnego opuszczania nabożeństw. Wraz z rozwojem po 1905 roku legalnej sceny politycznej coraz częściej słyszano z ust litewskich działaczy narodowych oskarżenia wobec polskich elit o wynaradawianie litewskich chłopów oraz żądania odsunięcia tychże elit (zwłaszcza ziemiańskich) od sprawowania roli kierowniczej zarówno w polityce, jak i w kulturze. Aby mógł się rozwinąć nowoczesny narodowy 107 Lękano się też w konsekwencji obcości Ukraińców, która zastępowała swojskość Rusinów. R. Wapiński, Miejsce ziem wschodnich Rzeczypospolitej przedrozbiorowej w polskiej świadomości politycznej lat 1864-1918, [w:] Polska -Kresy -Polacy. Studia Historyczne pod red. S. Ciesielskiego, T. Kułak, K. Matwijowskiego, Wrocław 1994, s. 55. Musiała budzić niepokój ziemian frazeologia w typie, jaki prezentował chociażby przywoływany już Wacław Lipiński: „Przyszło powstanie 1831 r. Ocknął się po raz ostatni w dziejach naród szlachecki; ocknął się, by strupieszały, do życia niezdolny, w gruzy się rozpaść; [...] tu zaś u nas na Ukrainie szlachta polska, która już ludu swego nie miała, bo ludu się swego dawno wyrzekła, tylko śmierć swą dziejową powstaniem 31 r. przyśpieszyła." W. Lipiński, op. cit., s. 61. 108R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 99, 101; Idem, Wyobrażenia i rzeczywistość..., s. 35; Idem, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi..., s. 8. J. Jurkiewicz, Koncepcja krajowa a przemiany stosunków narodowościowych na Litwie i Białorusi w początkach XX w. (do 1918 r.), [w:] Krajowość - tradycje zgody narodów w dobie nacjonalizmu. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej w Instytucie Historii UAM w Poznaniu (11-12 maja 1998), pod red. J. Jurkiewicza, Poznań 1999, s. 123; K. Pruszyński, Na czarnym szlaku, [w:] Kraj lat dziecinnych..., s. 237; J. Mineyko, op. cit., s. 56-57. ... .. ...... 317 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ruch litewski, musiał on przeciąć związek polskości i litewko-ści, jaki ukształtowało na Litwie dawne szlaecheckie myślenie o narodzie109. Korespondent litewskiej „Auśry" widział pomiędzy dworem a wsią przepaść sprzeczności narodowych: Według słów szlachty każden szlachetny człowiek mówi po polsku, chłopi używają chłopskiej mowy. Dwory, okolice i miasteczka są jak choroba raka w ciele człowieka. Co górka, to dworek - można wyobrazić sobie, jak poniżona jest nasza mowa. Panowie mówią o żmudzkiej sekcie, o separatyzmie™. Niewielu ziemian mogło zaakceptować ruch, który rozbijał ideę jagiellońskiej Rzeczypospolitej. Fakt, iż idea ta była żywa, powstrzymywał od niechęci do niepolskich etnicznie współmieszkańców Kresów (wyżej cytowana opinia o postawach ziemian to efekt publicystycznej przesady), ale skłaniał też do oporu wobec separatyzmu ich ruchów politycznych. O stosunku do autorów tej „uzurpacji" najlepiej świadczy przekaz Waleriana Meysztowicza (wprawdzie już z czasów Litwy Środkowej): Nawet nie mieliśmy dla nich nazwy. Litwini - mówił Michał Juchniewicz - to Jagiełło, Chodkiewicz, Mickiewicz, Piłsudski i ja - a wy to Lietuvisym. Sprzeciw wobec politycznego oblicza ruchów narodowych narósł w środowisku ziemiańskim wyraźnie dopiero w czasie wojny i po niej. Dało się jednak wówczas zaobserwować także przeciwstawne zjawisko - wiązania się niektórych ziemian z nową państwowością. Na potrzebę uznania bytu narodowości kresowych - zwłaszcza Litwinów - wskazywali w pierwszym rzędzie zwolennicy ruchu krajowego. Ten ruch także dążył do zachowania dawnej jedności, ale na zasadzie 109 E. Aleksandravićius, A. Kulakauskas, op. cit., s. 170-171. 110 Cyt. za: P. Łossowski, Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883-1939, Warszawa 1985, s. 34. Por. zarzuty wobec szlachty litewskiej formułowane przez „Vilnias Zinios" - cytowane w: „Kurier Litewski" 1907, nr 35 z 14 (27) lutego, s. 2. 111 W. Meysztowicz, op. cit., s. 31. Por. opinię na temat trwałości tego typu postaw: P. Hostowiec [J. Stempowski], Etapy pewnego odwrotu, „Kultura", Paryż 1960, nr 6, s. 129-130. 318 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... uznania równorzędności kultur ludowych. Ziemianom zarzucał w tym względzie daleko idące zaniedbania. Chciał łączyć sprzeczności, które jego wybitna przedstawicielka widziała w sposób następujący: Zapaleńcy litewscy, wyszli przeważnie z ludu, lubują się w dziejach ojczystego kraju tylko do Unji; szlachta tylko od Unji112. Zagrożenie na polu kulturowo-językowym ze strony „młodych narodów" (ewentualne wypieranie polskości z Kresów) przez większość ziemian było wciąż lekceważone. Ci, którzy je dostrzegali, mieli trudności z jego dokładniejszym zidentyfikowaniem i zrozumieniem113. Część z nich niepokoiła emancypacja narodowości kresowych, inni widzieli w nich sojusznika wobec zagrożeń rusyfikacyjnych (była to m.in. optyka krajowców114). Niektórzy dostrzegali z kolei w zachodzących procesach inspirację rosyjską115 (wbrew oczywistym faktom prawnej dyskryminacji tych ruchów), tak jak niektórzy Rosjanie intrygę polską116. Należy przy tym zauwa- mFuturus [K. Skirmuntt], Czego nam w rdzennej Litwie niezbędnie potrzeba, [w:] Kartki polityczne ze spraw krajowych poruszonych w prasie wileńskiej 1905-7 r., Warszawa 1907, s. 30. Por.: Eadem, Nasza „tutej-szość", [w:] Kartki polityczne..., s. 52; Eadem, O prawdę i zgodę z powodu Głosu Litwinów do magnatów, obywateli i szlachty na Litwie i odpowiedzi młodego szlachcica litewskiego, Lwów 1906, s. 23-24; Ro.. .munt [R. Skir-munt], Nowe hasła w sprawie odrodzenia narodowości litewskiej. Napi-. sal.., Lwów 1904, s. 3. 113R. Wapiński, Polska na styku..., s. 53-54. 114 Zob.: Futurus [K. Skirmuntt], Stronnictwo Krajowe Litwy i Bia-lejrusi, [w:] Kartki polityczne..., s. 75; Ro.. .munt [R. Skirmunt], Nowe hasła..., s. 6; R. Miknys, Pojęcie społeczeństwa, narodu i państwa w środowisku inteligencji wileńskiej w początkach XX wieku, [w:] Granice i pogranicza. Historia codzienności i doświadczeń, pod red. M. Liedke, J. Sadow-skiej, J. Trynkowskiego, Białystok 1999,1.1, s. 169. 115M. Jałowiecki, Na skraju..., s. 100. 116 Generalnie władze rosyjskie nie doceniały znaczenia kwestii narodowej, w ludności chłopskiej na swych zachodnich obrzeżach widziały Rosjan i z polskością wolały walczyć poprzez wspieranie rosyjskości, a nie ruchów „młodych narodów", których kulturę dyskryminowano niekiedy w sposób dotkliwszy, niż polską (na- 319 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 żyć, że trudno było o podjęcie aktywnej akcji przeciw ruchom narodowym. Natomiast działania obronne przyjęły formę znanych nam już prób rozszerzania zasięgu polskości głównie poprzez tajną oświatę. Nawet jednak wówczas w orbitę narodowej aktywności wciągać chciano głównie ludność o korzeniach szlacheckich, nie zawsze dostrzegając, a tym bardziej nie wyciągając wniosków z istnienia polskich chłopów. Były to też kroki podejmowane raczej w sposób intuicyjny, niż w ramach jakiegoś szerszego programu. Bez wątpienia nie zamierzali ziemianie „polonizować" chłopów ruskich czy litewskich, co nie było zresztą jakimś ustępstwem wobec ruchów narodowych, lecz wypływało z faktu, że dla zdecydowanej większości ziemian myślenie tego typu nacjonalistycznymi kategoriami nie stało się jeszcze naturalne117. W podsumowaniu zauważyć trzeba, że wokół ziemian dużo było obcości, którą paradoksalnie traktowali jako swoj-skość. Żyli na polskiej wyspie szczęśliwości i z niej dokonywali obserwacji, które jednak nie miały w sobie jasności spojrzenia, bo opierały się na dogmatach wywiedzionych ze świata odchodzącego do przeszłości. Punkt widzenia ziemiańskiego salonu był nazbyt dominujący nad sprawami, które działy się poza granicą lipowej alei. Dlatego wszyscy, którzy znajdowali się poza ziemiańską społecznością, z trudem dobijali się w jej oczach własnej podmiotowej prawdy. Rzeczywistość kontrastowała przy tym z chętnie budowanymi sielankami ale ich nie burzyła. Ziemiański sposób widzenia relacji z ludem cechowało tyle niekonsekwencji, że z poszczególnych rzucenie cyrylicy językowi litewskiemu, zakaz druków w językach białoruskim i ukraińskim). Zdarzały się jednak wyjątki, jak w przypadku ks. Piotra Światopelka-Mirskiego (nota bene wysoko cenionego przez polskich ziemian), który w 1904 roku na stanowisku ministra spraw wewnętrznych prowadził politykę faworyzowania Litwinów w zakresie oświaty i kultury. T. R. Weeks, Nation and State in Late Imperiał Russia. Nationalism and Russification on the Western Frontier, 1863-1914, DeKalb, Illinois 1996, s. 46-47; H. Korwin-Mi-lewski, op. cit., s. 129. 117 J. Jurkiewicz, Koncepcja krajowa..., s. 129; Z. Domański, op. cit., k. 13; I. K. Korwin-Milewski, Wiązanka odpowiedzi Szlachcica tudzież słowo o tem, do czego ma dążyć Szlachta Litewska, Warszawa 1911, s. 15-16. 320 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... wypowiedzi można by stworzyć różne światy umieszczane na drodze łączącej wieś z dworem. Sprawia to wrażenie schizofrenii, a jest bez wątpienia skutkiem bezradności w ocenie rzeczywistej sytuacji, owocem bardzo rozwiniętego myślenia życzeniowego. W stosunkach z ludem bardziej dokuczały ziemianom napięcia o charakterze społecznym niż narodowym. Jedne i drugie starano się jednak odsuwać od siebie i radzić sobie z nimi jak najmniejszym kosztem. Aktywność ziemiańska na tym polu nie była duża, na pewno mniejsza, niż ta, jaką wykazywali w realizacji swych obowiązków obywatelskich. Wobec opisywanych konfliktów nie byli stroną w natarciu. Odczuwali je jako nie należące do ich świata, burzyły bowiem utrwalone sposoby myślenia. Ziemianie bronili się przed ujrzeniem wśród autochtonów kresowości potencjalnych wrogów. Dlatego wyłącznie jednostki spośród społeczności ziemiańskiej wychodziły poza reguły postępowania, opierające się na systemie: jak najmniej dostrzegać, przeciwdziałać tylko doraźnym zagrożeniom, nie myśleć o problemie ludu, jako zadaniu do podjęcia i rozwiązania. Poszukiwanie przez ziemian formuły współżycia z niepolskim i nieszlacheckim otoczeniem utrudnione było na skutek żywionego przez nich przekonania, że formułę taką (o patriarchalnej treści) już posiadają. Z tej niemożności próbowali się wyzwolić przede wszystkim zwolennicy ruchu krajowego i nieliczne osoby zaangażowane w działania nowoczesnych partii politycznych. Przy całym zróżnicowaniu postaw zauważyć można, że czas przynosił wprawdzie wzrost niepokoju, mniejszy jednak, niż byłoby to zasadne wobec nabierających tempa przemian na wsi. Nie wytworzył też wspólnego frontu ziemian, choć wielu odczuwało intuicyjnie, że ekosfera ich stylu życia traci stabilne podstawy ze względu na narastającą dookoła niechęć. Dotąd ziemianie czuli się gospodarzami Kresów, wkrótce stać się mieli intruzami i ofiarami „dziejowej sprawiedliwości". Miast na czele społeczeństwa, ich miejsce coraz wyraźniej sytuowało się obok niego. Reagowanie na tę sytuację utrudniał brak własnej państwowości i system prawnych ograniczeń. Zawiniły jednak także ich własne błędy i często 321 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 niezrozumienie czasu, w którym przyszło im żyć. Nieliczne próby wspomagania rozwoju wsi rozbijały się o brak rzeczywistej komunikacji między obiema warstwami. Bolszewizm miał wkrótce zlikwidować nadzieje na lepszą przyszłość na znacznym obszarze Kresów, ale nawet właściciele tych dworów, które miały szczęście zostać objęte granicami II Rzeczypospolitej, nie zostali uwolnieni od kłopotów związanych z ambicjami chłopów, ani nie powrócili do funkcji przewodzenia społeczności Kresów. Było to jedno ze źródeł ich rozczarowania niepodległością, wielka tragedia kresowych ziemian - tragedia alienacji równoległa tragedii wypędzenia. Formułę „pomiędzy obcością a swojskością" realizowały też kontakty ziemian z ludnością żydowską, której poświęcali jednak mieszkańcy dworów bardzo mało uwagi. Nie należała ona do wspólnego z nimi kręgu kulturowego, nie stanowiła wsparcia dla ziemiańskich dążeń, ani nie pozostawała, jak chłopi, pod opieką ziemian. Jej miejsce znajdowało się „od zawsze" na marginesie życia interesującej nas społeczności, która dostrzegała inność Żydów, ale i pamiętała z reguły o wiekach spędzonych na tej samej ziemi. Dominującym, praktycznie powszechnym odczuciem wobec nich było lekceważenie, częstym pogarda. Na co dzień spotykany „nasz wiejski żydek" - pachciarz, czy specjalista od drobnych posług był traktowany z wyrozumiałością, przez jednych z sympatią, przez innych z antypatią118. Był częścią kresowej harmonii różnorodnych elementów i nie zakłócał sposobu życia ziemian, nie był groźny, mógł być obdarzany sentymentem, ale był też trzymany na dystans. Żydzi, jako że byli stałym, ale 118 Oto jeden z opisów: „Żydowska poczta pantoflowa działała tak sprawnie, że każde donioślejsze wydarzenie, jak ślub, chrzciny, pojedynek, czy kupno czwórki koni rozchodziło się momentalnie po dalszej nawet okolicy, gdyż prawie każdy dwór posiadał swego żydka", który szukał przy dworze możliwości robienia interesów. A. z Dąbrowskich Glińska, op. cii., t. II, k. 73. Por.: M. ze Zdziechow-skich Alfredowa Żurowska, Wspomnienia... od roku 1880 do 1914, BN, rkps akc. 13602, k. 172; M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 118. 322 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... emocjonalnie niezbyt bliskim elementem krajobrazu, w opisie wypadali dość stereotypowo119. Gorzej postrzegano Żydów miejskich i właścicieli gospod. Stawali się często symbolem brudu (dosłownego, ale czasem i moralnego), co współgrało z generalnym uprzedzeniem ziemian do miasta. Źle widziano Żydów dorabiających się bogactw, zwłaszcza tych, u których pożyczano pieniądze, ewentualnie korzystających na pośrednictwie handlowym pomiędzy majątkiem a rynkiem (nabywcy lasów)120. Był to jednak temat wstydliwy i tego typu wizerunki nie były często przez ziemian kreślone. Rzadko formułowano natomiast oceny dotyczące Żydów jako zbiorowości. Ich obcość nie była podkreślana ponad normy epoki. Choć przypisywano im niekiedy pewne „plemienne" wady (pożądanie pieniądza, brak ideałów121), widziano i zalety (pracowitość, oszczędność122). Nie wykraczało to poza naturalną skłonność do tworzenia stereotypów, jakich doczekała się każda kresowa społeczność. Oznacza to, że trudno jest dostrzec wśród ziemian Kresów przejawy nowoczesnego antysemityzmu123- nie widziano w Żydach nosicieli szcze- 119R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 102-103; R. Wa-piński, Polska i małe ojczyzny..., s. 164-165. 120G. Berendt, OdAnatewkido Odessy. Żydzi na Ukrainie pod carskim panowaniem, [w:] Wschód - Zachód, Ukraina. Materiały z sesji naukowej, pod red. T. Stegnera, Bydgoszcz 1999, s. 47-48. Por.: „Kraj" 1888, nr 44 z 28 października (9 listopada), s. 16. Nieuczciwe machinacje Żydów były też stałym wątkiem powieści Marii Rodziewiczówny. C. Miłosz, Rodziewiczówna, [w:] Szukanie ojczyzny..., s. 31. 121 Wadą na stałe Żydom przypisaną było ich materialistyczne rozumienie wartości ziemi - tak odległe od zapatrywań ziemian. Jadwiga Rzewuska pisała na przykład: „Są narody, którym posiadłości ziemskie nie do twarzy. Żyd, Cygan i Tatar może każdy w zakresie swej działalności gospodarczej ciągnąć zyski z ziemi, którą posiada, ale nie jest nigdy possessionatus w moralnem, wzniosłem znaczeniu tego słowa." L. P. Leliwa [J. z Jaczewskich Rzewuska], Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888, s. 171. 122 A. Iwański senior, Pamiętniki 1832-1876, Warszawa 1968, s. 28. 123 Świadkowie epoki, którzy używają pojęcia: „antysemityzm" (Adolf Dygasiński o Wołyniu: „Antysemityzm bo wszędzie na dobre tu rozkwita") mają zazwyczaj na myśli pogardę wobec Żydów. Zob.: List Adolfa Dygasińskiego do Natalii Dygasińskiej, Młynów, 16 li- 323 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 V. Ziemianie Kresów wobec „ludu"... gólnego zła a wytykane im grzechy posiadały ludzki wymiar. Niepokoiło zbliżenie Żydów miejskich do kultury rosyjskiej, aczkolwiek problem ten nie był tu stawiany tak wyraziście jak w przypadku Królestwa Polskiego124. Nie mówiono o nich jako o wiernych współpracownikach Rosji w zwalczaniu polskości, dopiero później pojawiła się legenda o ich zgubnej roli w powstaniu styczniowym125. U niektórych pamiętnikarzy widoczna jest obsesja na punkcie związków Żydów z bolsze-wizmem, jest to jednak optyka, która narodziła się dopiero z doświadczeń rewolucji (rzeczywiście licznego udziału Żydów w ruchach rewolucyjnych126) i z perspektywy lat127. Nie było wobec nich postaw agresywnych ani zrozumienia dla skierowanych przeciw nim pogromów. stopada 1892, [w:] A. Dygasiński, Listy, Wrocław 1972, s. 329; J. M. Osmołowski, op. cit., k. 45-49. 124 Mocniej odczuwano asymilację Żydów do rosyjskości w miastach. A. Romanowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003, s. 97. 125 O postawach Żydów wobec powstania zobacz: D. Fajnhauz, op. cit., s. 225-228 oraz ciekawe świadectwo we wspomnieniach Bronisława Grąbczewskiego: Na służbie rosyjskiej. Fragmenty wspomnień, Warszawa 1926, s. 22. 126 „Nadreprezentacja" Żydów pośród rewolucjonistów wynikała z kilku czynników: dyskryminacji prawnej przez Rosję carską, wysokiego poziomu wykształcenia, małego udziału w ruchu ludności wiejskiej - najbardziej biernej politycznie. Inne grupy odznaczające się tymi cechami również posiadały nieproporcjonalnie liczną reprezentację w partiach radykalnych. Przykładowo wśród osób aresztowanych za działalność rewolucyjną w 1900 roku Żydzi stanowili 23,6% (4,1% ludności Rosji) a katolicy 23,4% (9,2% ludności). Z kolei w partii bolszewickiej, zdominowanej przez inteligencję, 22 % stanowiła szlachta (1,7% ludności Rosji). W. Rodkiewicz, op. cit., s. 274; R. Pipes, op. rif., s. 290-291. 127 Tego typu nastroje, które zakwalifikować trzeba jako antysemickie, pojawiły się już w pisanej niedługo po rewolucji Pożodze Zofii Kossak-Szczuckiej. Fakt ten wydaje się paradoksalny wobec postawy autorki w czasie II wojny światowej, kiedy to stała się ona jedną z inicjatorek Rady Pomocy Żydom („Żegoty"). Wskazuje chyba przede wszystkim na siłę emocji, jaką wywołać musiała zagłada kresowego świata. ,, . -.-. -.-...¦...... , . . > Wszystko to wynikało zapewne z ogólniej niechęci ziemian do zawiści narodowych, którym nie chcieli dać wstępu na Kresy. Antysemityzm jako idea nie miał ponadto w sobie nic, co do importowania go skłonić by mogło mieszkańców dworów - nie był ani konserwatywny, ani chrześcijański, nie miał tu też za sobą realnych konfliktów z ludnością żydowską128 . Przynajmniej do roku 1914 czas nie przynosił istotnych przemian129. Nie zmieniało to faktu, że Żydzi pozostawali dla ziemian ludźmi z niskiego pułapu cywilizacyjnego. Z dzisiejszej perspektywy w stosunku do nich razi zwłaszcza owo traktowanie ich jako istoty niższe, które wyrażało się w standardowym niemal używaniu określania: „żydki" (choćby to był rodzaj pobłażliwej sympatii), sporadycznym: „żydzi" oraz w społecznej akceptacji okazywania im tej niższości130. Nie byli jednak narodem wyklętym. 128 K. Pruszyński, op. cit., s. 222. 129 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 105; R. Wapiński, Polska na styku..., s. 83. 130 Melchior Wańkowicz prezentując swoją „teorię traktamen-tu", pisał: „Szul, pachciarz, nie otrzymywał traktamentu ani w kredensie, ani nawet w kuchni. Stał w sieni, zastępującej hali, gdzie mu na komodzie stawiano szklankę herbaty." M. Wańkowicz, op. cit., s. 77-78. Por.: A. Kieniewicz, op. cit., s. 346. : 324 325 VI ZIEMIANIE KRESÓW WOBEC ROSJI I ROSJAN1 Przebojem jest niemożebnie Mierzyć się nam z tym kolosem, A też znowu niepotrzebnie Jęczeć zawsze całym głosem,...2 Jakkolwiek centralne miejsce w sposobie postrzegania świata przez członków interesującej nas grupy ziemiańskiej zajmowała ich kresowa polskość, nie mogli oni jednak pominąć faktu, że są mieszkańcami imperium rosyjskiego i poddanymi cara. Stało przed nimi zadanie wypracowania jakichś dających się wprowadzić w życie zasad współżycia z państwowością rosyjską. Ziemianie polscy na Kresach znaleźli się po 1864 roku w wyjątkowo skomplikowanym położeniu. Stanowili zbiorowość elitarną. Historycznie - dziedziczyli tradycję przynależności do elity władzy (to oni tworzyli niegdyś naród polityczny tych ziem). Współcześnie - walczyli o utrzymanie wysokiego statusu społecznego i majątkowego. Aby ich zmagania zakończyły się powodzeniem potrzebowali ze strony państwa opieki, nie zaś wrogości. Do szukania takowego sojuszu skłaniać ich winien również naturalny dla większości przedstawicieli środowiska konserwatyzm światopoglądowy. Konserwatywne państwo rosyjskie powinno z kolei być gwarantem utrzymania istniejącego ładu. Ponieważ jednak prowadziło po powstaniu styczniowym politykę represyjną wobec polskości, a zwłaszcza jej „ducha buntu", uosobionego zdaniem rządzących właśnie w warstwach wyższych, zwracało się więc przeciw ziemianom. W związku z tym, jak okre- 1 Pierwotna i znacznie krótsza wersja tego rozdziału była publikowana jako: Postawy polskich ziemian na Kresach wobec Rosji i Rosjan po powstaniu styczniowym (w świetle pamiętników), „Przegląd Wschodni", t. VIII, z. 1(29), ss. 77-96. 2J. K. Lf. Kieniewiczowa], Do współbraci. Cykl w 6 strofach, [w:] Myśli rymowane, Kraków 1900, s. 28. 326 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan ślali to konserwatywni politycy polscy, było w swej polityce wobec Polaków rewolucyjne: istniejąca rzeczywistość społeczna była dla niego niepożądaną, a sojuszników szukało poza grupą polskich ziemian kresowych, nie tylko wśród przybywających na Kresy Rosjan, ale także pośród miejscowych chłopów. Po uśmierzeniu styczniowego zrywu intencją władz carskich było usunięcie polskości z guberni zachodnich, zaś polscy ziemianie, nawet jeśli nie skompromitowali się udziałem w powstaniu, przestali być partnerami. Przykładowo na Ukrainie generał-gubernator Aleksander Bezak wymieniał jako jedynych Polaków, z którymi może się porozumieć: gen. Adama Rzewuskiego oraz Józefa Lubomirskiego, który nie miał prawie związków z krajem3. Po kilku latach rząd zdał sobie wprawdzie sprawę, iż nieprędko będzie w stanie oczyścić ten obszar z osób przyznających się do polskości4. Z trudem jednak przychodziło mu zdobycie się na wystarczającą dozę zaufania, aby zacząć szukać sposobów na pozyskanie lojalności ziemian poprzez kompromis. Rosjanie poddani byli obsesji wiecznej buntowniczości Polaków, zwłaszcza dziewięć kresowych guberni widzieli jako pole zmagań rosyjskości i polskości, której chorążymi była szlachta i kler5. Polityka rządu rozdarta była ponadto pomiędzy dwiema tendencjami. Pierwsza - państwowa („imperialna") szukała 3 Znamienne, że wedle relacji Józefa Lubomirskiego Bezak, deklarując zaufanie wobec obu arystokratów, zarazem zalecał im pozbycie się majątków. Gdy zaś Rzewuski dziwił się, że i jemu to radzi, odrzekł: „Czy może pan ręczyć za pańskich spadkobierców?" J. Lubomirski, Historia pewnej ruiny. Pamiętniki 1839-1870, Warszawa 1975, s. 341-345. 4 Jak zauważa Roman Jurkowski, już w 1866 roku zaczęło się umacniać na dworze przekonanie (poparte przez cara), że nie należy traktować na Kresach jako wroga całego ziemiaństwa, lecz wypada rozróżniać je ze względu na stopień wierności wobec państwa. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 452-453. Tendencja ta nie miała jednak cech trwałości. 5 T. R. Weeks, Nation and State in Late Imperiał Russia. Nationalism and Russification on the Western Frontier, 1863-1914, DeKalb, Illinois 1996, s. 54-59. 327 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 gwarancji dla stabilności Rosji w skłonieniu warstw posiadających do lojalności wobec dynastii. Zmierzała do tego poprzez wskazanie im wspólnych z władzą interesów, a zarazem nie chciała wtrącać się w kwestie ich narodowej tożsamości. Druga - nacjonalistyczna („biurokratyczny nacjonalizm") zmierzała do likwidacji wszelkich odrębności i do kulturowej asymilacji społeczności nie-rosyjskich, poszukiwała rozwiązań siłowych i skłonna była popierać „lud" przeciw warstwom wyższym. Do roku 1904 zwycięstwo, zwłaszcza w odniesieniu do guberni zachodnich, odnosiła ta druga koncepcja6, a i później, po krótkim interludium rządów ks. Piotra Światopełka-Mirskiego oraz czasów rewolucji, znów zaczęto do niej powracać7. Toteż mieszkańcy polskich dworów raczej odczuwali silny nacisk rosyjskiej ręki, niż zauważali wyciągniętą do zgody. Państwo rosyjskie zagrażało ekonomicznej pozycji ziemian, zmierzając wprost do wyrugowania polskiej własności ziemskiej z Kresów i zastąpienia ją rosyjską. Utrudniało katolikom dostęp do polityki i działalności państwowej. Do końca XIX wieku, ale w ogromnym stopniu i później uniemożliwiało udział w rządach Kresami - zamknięty był tu dla ziemian polskich dostęp do wyższych - potencjalnie atrakcyjnych urzędów8. Uderzało wreszcie w wartości istotne dla tożsamości ziemiańskiej (religię, kulturę, tradycję)9. Traktowało zatem 6 W. Rodkiewicz, Russian Nationality Policy in the Western Provin-ces oj the Empire (1863-1905), Lublin 1998, s. 10-14. Wyliczenie podstawowych celów tej polityki - zob. s. 20. 7 Rząd miał w tej sprawie coraz bardziej związane ręce. Starania Piotra Stołypina o sformułowanie pewnej oferty współpracy wobec polskich ziemian blokowane były przez nacjonalistyczne nastroje w Dumie. T. R. Weeks, op. cit., s. 146; A. Chwalba, Polacy w służbie Moskali, Warszawa-Kraków 1999, s. 36-38; W. Rodkiewicz, op. cit., s. 16. 8 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 7. Urzędników-Polaków było niewielu i to wyłącznie na niższych stanowiskach. Jak podaje Andrzej Chwalba: „W roku 1907 Polacy posiadali, jak powiadano na Podolu, dwie posady wybitne: dyrektora banku państwowego i zastępcy prezesa sądu okręgowego w Żytomierzu." A. Chwalba, Polacy w służbie..., s. 228-229. 9 Niebezpieczeństwo niosła szkoła - np.: zdaniem gubernatora wołyńskiego S. Suchodolskiego (1892-1896) dzięki oświacie polskie 328 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan ziemian jak wrogów, a tym, w następstwie, niełatwo było odpowiedzieć zaufaniem wobec państwa. Sytuację z polskiej perspektywy ratował brak konsekwencji po stronie rosyjskiej, słabość struktur biurokratycznych państwa i daleko posunięta korupcja jego urzędników (zgodnie ze znaną formułą, że „Rosja to autokracja łagodzona przez łapownictwo"). Kazimierz Okulicz podsumowywał tę sytuację następująco: Niedołężna, leniwa, przekupna ręka administracji rosyjskiej nie była zdolna wprowadzić w życie wszystkich najdrobniejszych przepisów rusyfikatorskich, którymi zasypano ją w latach popowstaniowych10. Ziemianie chętnie podkreślali specyficzność sytuacji życia pod naciskiem praw wyjątkowych, zagrożenia ze strony polityki władz11. Można wręcz stwierdzić, że stworzyli obraz egzystencji w oblężonej twierdzy odnoszący się do dwu zwłaszcza sfer: posiadania ziemi oraz ochrony stylu życia i związanej z nim religii. Bez względu na ogromną różnicę zaangażowania w powstanie (bardzo aktywna Litwa, niemal bierna Ukraina), na obszarze wszystkich dziewięciu guberni panował ten sam system praw wyjątkowych. Poziom odczuwanego przez ziemian niepokoju podlegał zmianom - najsil- dzieci miały „wchodzić w ogólny bieg życia rosyjskiego" i „powoli tracić oznaki narodowej a nawet religijnej odrębności". I. T. Lise-wycz, Duchowno sprahli (duchowne żyttja polśkoji menszyny na Naddni-prjańskij Ukrajini w 1864-1917 rr.), Kyjiw 1997, s. 6. (Autor pracy mówi o „duchowym pragnieniu", „duchowym głodzie", jaki był skutkiem polityki rosyjskiej wobec polskich ziemian). Bolesne było dla ziemian wypchnięcie z forum publicznego ojczystego języka - w oczy kłuły nie tylko rosyjskie napisy na ulicach miastach i na stacjach kolejowych, ale i ogłoszenia, jak to wiszące u sprawnika w Trokach: „kurif, plewat' na poi i goworit' po polski strogo wospreszczajetsia (palić, pluć na podłogę i mówić po polsku jest surowo wzbronione)." J. Talko-Hryncewicz, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930, s. 209. Takich dolegliwości w życiu codziennym był cały szereg. 10 K. Okulicz, Brzask, dzień i zmierzch na ziemiach Litwy historycznej. Szkic historyczno-publicystyczny, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972, s. 15. 11 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., Warszawa 2001, s. 74. 329 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 niejszy był tuż po upadku powstania, słabł wraz ze stabilizowaniem się sytuacji - gdy rosyjska polityka wypierania polskości straciła na dynamice, blokowana przez bezwładność systemu władzy. Krótko po powstaniu anonimowy autor Karty z martyrologii małego powiatu pisał: Jeżeli Opatrzność nie ześle cudu wstrzymującego rozwój moskwicyzmu, nie upłynie pół wieku, a śladu nie pozostanie we wszystkim, jacy byli mieszkańcy, jakiego wyznania, jaka była ich mowa, zatrudnienia, z kraju zagospodarowanego, obfitego, rolniczego - stanie się step porastający chwastami12. Lęk o przetrwanie własnej formacji społecznej narastał w okresie wzmożonej rusyfikacji, za rządów bardziej nieprzejednanych gubernatorów, gdy wydawano prawa skierowane przeciw Kościołowi lub wzmagające ograniczenia w obrocie ziemią13. Odsuwany zaś był wraz z poprawą sytuacji gospodarczej i zamożności ziemian oraz gdy zauważano skłonność władz do czynienia ugodowych gestów. Polityka państwa kazała ziemianom szukać odpowiedzi na pytania: czy utożsamiać się z państwem rosyjskim, czy też kontestować je; jak funkcjonować w jego strukturach, ewentualnie jak stawić mu opór. Były to zatem kwestie o znaczeniu politycznym, miały też wagę praktycznych, codziennych wyborów. Odpowiedzi udzielane przez ziemian nie były konsekwentne. Gros ziemian nie chciał traktować Rosji jako państwa własnego, z którym wiązano by się wspólnotą interesów i uczuciem. Starano się, aby rzeczywistość polityczna wytworzona przez rozbiory a następnie system prawny narzucany po klęsce kolejnych powstań nie przynależały do dziedziny życia codziennego, nie mąciły spokoju panującego w dworze. Dostrzec można równoległość dwóch stosowanych przemiennie przez ziemian taktyk postępowania: podkreślania wyrządzonej im krzywdy i spychania nieprzyjemnych faktów w cień. W przypadku najzamożniejszych wchodził w grę i ten 12 Karta z martyrologii małego powiatu, BJ, rkps 2811, k. 1. 13 Na przykład na Litwie za szczególnie trudne uznawano lata 1864-68 i 1884-97. 330 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan prosty czynnik, że posiadamy przez nich pieniądz był dobrym środkiem dla odparcia zagrożeń i utrzymywania wysokiego statusu społecznego, w konsekwencji czego istniejąca rzeczywistość nie doskwierała im zbytnio, a nawet była postrzegana jako warta zachowania14. Wielokrotnie udawało się więc minimalizować rzeczywiste skutki represyjnej polityki państwa, a kiedy nie było to możliwe zmierzano przynajmniej do tego, by usunąć je w głąb świadomości i nie przywoływać na co dzień z pamięci. Ograniczali ziemianie kontakty z Rosjanami. Żywotne dla imperium sprawy nie skupiały ich uwagi. Państwo traktowali jako coś nałożonego na ich świat z zewnątrz, ale nie zasymilowanego. Rosja nie była ojczyzną, a wskazania patriotyzmu i umiłowania tradycji nakazywały utrzymywać wobec niej dystans15. Tradycja historyczna, język, osobiste kontakty wiązały ziemian z ich ojczyznami lokalnymi, ewentualnie z ideą jedności ziem dawnej Rzeczypospolitej. Ponadto wyjazdy poza granicę, a zwłaszcza spotkania z Galicją doby autonomii i jej rozbudzonym życiem narodowym, stanowiącym kontrast z rzeczywistością Kresów, skłaniały do nabierania coraz większej rezerwy wobec rzeczywistości rosyjskiej16. 14 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 442-443,544; Idem, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi a zmienność epoki 1914-1918. Szkic do dziejów ziemiaństwa kresowego, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Historia", nr 17, s. 7. 15 Przeciwnie niż miało to miejsce w ramach ethosu ziemian niemieckich w guberniach bałtyckich, w którym było miejsce na rosyjski patriotyzm, lojalność wobec monarchy, poświęcenie dla interesów imperium. Uczucia te słabły jednak wraz z nasileniem się tendenqi do rusyfikacji prowincji. H. W. Whelan, Adapting to Modernity. Family, Caste and Capitalism among tlie Baltic German Nobility, Koln 1999, s. 44. 16 prZy czym pobyty pod Wawelem nie zawsze musiały prowadzić do zainteresowania ruchami radykalnymi czy irredentystycz-nymi. W biografii Aleksandra Meysztowicza czytamy na przykład o tym polityku: „Meysztowicz obserwował życie polityczne i kulturalne Galicji i porównywał je zapewne do sytuacji w Północno-Zachodnim Kraju Imperium Rosyjskiego - wniosek był oczywisty. Trzeba było próbować kroczyć podobną drogą jak kolejne pokolenia stańczyków i starać się osiągnąć możliwie jak najwięcej u siebie, na Litwie i Białorusi." D. Szpoper, A. Bielecki, Aleksander Meysztowicz - portret polityczny konserwatysty, Gdańsk 2001, s. 18-19. 331 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 \ VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan W ten sposób poczucie przynależności do nieistniejącej Polski podważało lojalność wobec Rosji. Była to jednak tylko jedna strona medalu. Jednocześnie bowiem bardzo silne były nastroje rezygnacji, pogodzenia się z trwałością stanu istniejącego, lęku przed konsekwencjami dalszej walki. Skutkowało to skłonnością ziemian do okazywania a nawet podkreślania wobec władzy swego lojalizmu. Chcieli dowieść w ten sposób, że zasługują na zniesienie ograniczeń prawnych, gdyż duch buntu już pośród nich wygasł. Sam fakt przynależności państwowej był z reguły akceptowany, choć częściej ze względu na jego nieodwracalność (jak wierzono), niż na zgodność z historyczną sprawiedliwością. Decydowało tu subiektywne, acz bez wątpienia uzasadnione przekonanie o tym, że argument siły znajduje się po stronie państwa. Tak to widział na przykład Konstanty Skirmunt: Ojciec mój w powstaniu udziału nie brał, ale w najbliższej rodzinie przeżył poniesione klęski, i całe życie pozostał pod wrażeniem niewspółmierności naszych sił i potęgi rosyjskiej17. Ponadto bardzo silne było przekonanie ziemian, że w świecie w ogóle, a w ich okolicy w szczególności nie należy się spodziewać żadnych radykalnych zmian. Mieszkańcom wielkich dworów i małych dworków po tej i tamtej stronie Niemna wydawało się jeszcze wtedy, że otaczający ich świat zastygł w narzuconych po powstaniu 1863 roku formach i w tych wąskich ramach trzeba sobie radzić18. Wiara ta pozostawała nieomal powszechną jeszcze u progu wojny światowej19. Dzięki niej w środowisku dominowały postawy lojalistyczne20. Myślenie o Rosji w kategoriach okupanta, którego rządy 17 K. Skirmunt, Moje wspomnienia 1866-1945, Rzeszów 1997, s. 19-20. 18 K. Okulicz, Przedmowa, [w:] J. Godlewski, Na przełomie epok, Londyn 1978, s.X. Por.: P. Podhorski, Mo/e wspomnienia, Ossol.,rkps 15657, cz. 1, k. 14. 19 R. Jurkowski, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi..., s. 12. 20 S. Kieniewicz, Jak być Polakiem pod zaborami, „Znak" 1987, nr 11-12, s. 38; D. Fajnhauz, 1863. Litwa i Białoruś, Warszawa 1999, s. 306; 332 trzeba będzie prędzej czy później strącić, wydaje się być rzadko spotykaną wówczas postawą21. Od upadku powstania styczniowego nie leżała w charakterze ziemian walka z wiatrakami. Postulat niepodległości znikał z horyzontu ambicji absolutnej większości z nich22. Od lat dziewięćdziesiątych XIX wieku nawet przewrażliwiona administracja rosyjska zaczęła przyznawać, że Polacy wyrzekają się swoich marzeń i godzą na przyszłość w obrębie państwa rosyjskiego. Stabilność tej postawy miała wynikać nie z pro-rosyjskich sympatii, ale z poczucia bezsilności23. Jak to określa Roman Jurkowski, „pod względem politycznym uzyskano pełną pacyfikację, zarówno w wymiarze zbiorowym, jak i indywidualnym"24. Ryszard Radzik stwierdza zaś, że nie chodziło tu o L. Krzywicki, Wspomnienia, Warszawa 1957,1.1, s. 335; Z. Domański, Pamiętniki, BN, rkps akc. 9216, k. 70. 21 Sformułowaniami takimi zaczęto się posługiwać dopiero z perspektywy lat, jak w przypadku księdza Waleriana Meysztowi-cza, gdy pisał: „[Był] strach przed okupantem - z pełną jednak świadomością, że to wróg i okupant." W. Meysztowicz, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986, s. 19. Wizję Meysztowicza wspólnoty rodów ziemiańskich prowadzących politykę mającą na celu niepodległość, a po drodze uśmierzenie czynowników w chwilowym sojuszu z carem ośmieszał pochodzący z tych samych okolic Kazimierz Okulicz: Opowieści nobliwe i sentymentalne, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1974, z. 28, s. 107. Z kolei Janina Żółtowska pisała: „Nikt nie ukrywał przede mną, że dźwigamy skutki przedawnionej tragedii, że straciliśmy niepodległość, że brak nam swobód politycznych i że dalej cierpimy prześladowania religijne [...]. Każdy w Polskę wierzył, jak w życie pozagrobowe, ale bezsilność była zarazem taka, że owo pozagrobowe szczęście zdawało się niedostępne." J. z Putt-kamerów Żółtowska, Inne czasy - inni ludzie, Londyn 1959, s. 83. 22 Por. A. Chwalba, Polacy z Ziem Zabranych i Rosja w wieku XIX, [w:] Dzieje polityczne, kultura, biografistyka. Studia z historii XIX i XX wieku ofiarowane prof. Zbigniewowi Dworeckiemu, pod red. L. Trzecia-kowskiego i P. Matusiaka, Poznań 2002, s. 162; B. Gałka, Represje carskie wobec ziemian Kresów Wschodnich za udział w ruchu niepodległościowym w II połowie XIX i na początku XX wieku ,[w:] Ziemiaństwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1994, s. 85; A. Kijas, Ziemiaństwo kresowe u progu II Rzeczypospolitej. Zagrożenia i nadzieje, [w:] ibidem, s. 115. 23 T. R. Weeks, op. cit., s. 57-59. 24 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 434. 333 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wzrost poczucia przynależności do państwa carów jako stanu pożądanego (wymarzonego ideału), lecz nierzadko częściowe pogodzenie się z realiami, przyzwyczajenie do istniejącego stanu rzeczy. Pokolenie schyłku XIX wieku było świadome klęsk kolejnych powstań, mniej buntownicze, nastawione bardziej na prace pozytywistyczne, co nie znaczy, że w pełni pogodzone z losem25. Wydaje się, że generacje nie mające w pamięci rządów Murawiewa i Bezaka mogły już być odważniejsze w marzeniach, jednak i wśród ich przedstawicieli dominowała wpojona przez ojców ostrożność, czy po prostu realizm polityczny. Endecki publicysta lękał się czy młodzież ta nie „zaśnie w zbrodniczej obojętności, egoizmowi i tchórzostwu na wzór ojców nadając pozory rozumu i politycznej dojrzałości"26. Nieco większe ambicje, ale wciąż dalekie od emancypacyjnych przyniosła dopiero rewolucja lat 1905-07. Swe nastroje opozycyjne wyraźniej zaczęli zaznaczać ci, którzy zaangażowali się w nowoczesne ruchy polityczne, zwłaszcza krajowcy (podczas gdy narodowa demokracja przyjmowała właśnie konsekwentnie prorosyjskie stanowisko). W czasie wojny Michał Rómer dostrzegał wśród szlachty litewskiej dość płytkie, acz zróżnicowane ideowo zaangażowanie w działania polityczne na rzecz sprawy polskiej, przy głębokim - jak optymistycznie oceniał - trwaniu nastrojów niepodległościowych wśród tych, którzy pozostawali bierni27. 25 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środkowo-Wschodniej XIX stulecia, Lublin 2000, s. 103; K. Okulicz, Brzask..., s. 15. Kontrastowało to z nadziejami żywionymi przez część ziemian na Kresach po 1855 roku, sięgającymi wręcz myśli o monarchii dualistycznej -unii dwu formalnie niepodległych państw. D. Szpoper, Pomiędzy caratem a snem o Rzeczypospolitej. Myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich w guberniach zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego w latach 1855-1862, Gdańsk 2003, s. 561. 26 [Ksiądz Władysław], Młodzież polska na Litwie, „Noworocznik Litewski" 1904, s. 192. 27 Litwa wobec wojny. (Poufny memoriał Michała Rómera z sierpnia 1915), opracował W. Sukiennicki, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1970, z. 1, s. 63-64. 334 j i VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan Dynastia panująca nie budziła wśród polskich ziemian cieplejszych uczuć, co najmniej od czasów Aleksandra III (1881-1894). On i jego następca - Mikołaj II (1894-1917) traktowani byli nie tylko jako despoci, ale jako ludzie o wątpliwej wartości moralnej i intelektualnej. Uosobiona w postaci cara władza mogła jedynie liczyć na szacunek ze względu na swą siłę, na pewno natomiast nie na miłość. Większość ziemian nie traktowała dynastii jako własnej. Polscy politycy-lojaliści chętnie powoływali się natomiast na wspólnotę wysiłku żołnierskiego Polaków i Rosjan w toczonych przez carat wojnach. O ile jednak wojny z Turcją nie wywoływały rzeczywiście większej niechęci28, o tyle inaczej przedstawiały się nastroje w momencie wybuchu wojny z Japonią w 1904 roku. Literatura pamiętnikarska zgodnie stwierdza dominację wyrazów sympatii wobec Japończyków i radości z ponoszonych przez Rosję klęsk. Osłabienie państwa witano z nadzieją na złagodzenie jego polityki wobec Polaków. Równolegle następowały jednak działania mające demonstrować uczucia państwowe ziemian (adresy do cara, gromadzenie funduszy dla wsparcia wysiłku wojennego) a podejmowane niekoniecznie pod naciskiem władz. Nie znaczy to jednak, że inicjujące je organizacje ziemiańskie wyrażały przez to nastroje ziemiańskiego ogółu29. Oczywiście nie sposób określić ściśle częstotliwości występowania postaw kontestujących wówczas interes państwowy. W tym duchu opisał jednak swe uczucia nawet Mieczysław Jałowiecki, mający za sobą epizod służby w rosyjskiej dyplomacji i daleki w owych latach od negowania przynależności państwowej Kresów30, y .?i^,f >;q 28 W tym okresie o prawomyślnych nastrojach wśród polskich ziemian donosili gubernatorzy z Wilna i Mohylewa. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 454. 29 Ibidem, s. 512-515; A. Romanowski, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003, s. 444. 30 M. Jałowiecki, Na skraju imperium, Warszawa 2000, s. 113-114. Por. też: A. Kieniewicz, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, Wrocław 1989, s. 261; W. Podhorski, Ziemiaństwo na Ukrainie, BJ, rkps 9831, k. 73, 77. 335 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Natomiast już w roku 1914 nastroje były odmienne. Wraz z niemal całym społeczeństwem polskim w Rosji ziemianie Kresów odbierali wojnę z Niemcami, jako starcie ze znienawidzonym, odwiecznym wrogiem, wspólnym dla wszystkich mieszkańców imperium. Inną kwestią był natomiast brak skłonności do zamanifestowania tych uczuć poza sferą symboliczną. Z wyjątkiem zawodowych wojskowych, polscy przedstawiciele sfery ziemiańskiej z Kresów nie śpieszyli z entuzjazmem do szeregów armii rosyjskiej; wyszukiwali najróżniejsze preteksty i poruszali posiadane kontakty, aby uzyskać służbę zastępczą bądź na tyłach31. Usprawiedliwiali to faktem, iż w istocie wojna nie toczy się w obronie ich ojczyzny, lecz obcego organizmu państwowego32. Nie mieli też większych oporów w nawiązywaniu stosunków z Niemcami, kiedy ci zaczęli okupować Kresy, zwłaszcza że stanowili oni czasami osłonę dworów przed niebezpieczeństwem rewolucyjnym. Wraz z rozpadaniem się od 1917 roku starych struktur państwa rosyjskiego ziemianie stanęli natomiast licznie do walki w szeregach tworzonych oddziałów polskiej samoobrony czy też korpusu gen. Józefa Dowbór-Muśnickie-go, zwłaszcza że liczyli na ocalenie dzięki nim swoich dworów przed zagładą. Podejmowali w ten sposób tę tradycję niepodległościową, w której żywotność tak bardzo do niedawna wątpili, za sobą zaś pozostawiali lojalność wobec państwa, które odchodziło w przeszłość. Przed początkiem XX wieku Rosja nie dawała ziemianom szansy okazania ich zaangażowania w rzeczywistość państwa poprzez udział w sprawowaniu władzy. Oczywiście jednostki mogły poza obszarem Kresów robić urzędnicze kariery, ale środowisko jako całość nie posiadało reprezentujących je instytucji - nie wprowadzono w pierwszym rzędzie na tere- 31 A. Rostworowski, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe, Warszawa 2001, s. 133. 32 „Służba w szeregach w obronie ojczyzny rosyjskiej i ubóstwionego cara, nie uśmiechała się ani mnie, ani wielu innym. Trzeba było szukać jakiegoś możliwego rozwiązania, by uniknąć o ile możności przelewu krwi w okopach w służbie wroga." Z. Domań-ski, op. cit., s. 110. . . . ¦ . 336 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan nie Kresów ziemstw. Możliwości aktywniejszego uczestnictwa w rządach otwierane przed ziemiaństwem od 1902 roku, pokazywały, że jest ono zainteresowane przede wszystkim w załatwieniu spraw partykularnych. Gdy warunki życia i działalności publicznej zmieniły się, akceptacja odnowionych struktur politycznych państwa okazała się daleko idąca. Najmocniej w życie ogólnopaństwowe włączyli się ziemianie w związku z narodzinami rosyjskiego parlamentaryzmu. Powszechnie zaangażowali się w wybory do Dumy, bez wezwań do bojkotu, a za to z próbami (acz w epoce narastającego nacjonalizmu już niezbyt udanymi) współpracy z miejscowymi Rosjanami33. Dopiero ponowne załamanie się wiary w możliwość kompromisu na bazie parlamentarnej, jakie nastąpiło po kilku latach, wywołało ochłodzenie entuzjazmu ziemian34. Łagodzenie kursu politycznego wobec polskości, jakie rozpoczęło się w dobie pierwszej rewolucji rosyjskiej, miało miejsce w czasie, gdy ziemianie stykali się z rosnącą wrogością ludności chłopskiej. Zarówno rząd, jak i kresowe ziemiań-stwo zainteresowane były w pacyfikacji nastrojów społecznych, co więcej - jak była o tym już mowa - mieszkańcy dworów w ich obronie sięgali po siłę zbrojną państwa. Liczyli ponadto, że w sferach rządowych znajdą sojusznika przeciw groźbie reformy rolnej, mającej licznych zwolenników w Dumie35. Andrzej Szwarc zwraca uwagę na lęk ziemian przed 33 P. Wieczorkiewicz, Polacy w petersburskiej Radzie Państwa 1906-1914, [w:] Losy Polaków w XIX-XX wieku. Studia ofiarowane Profesorowi Stefanowi Kieniewiczowi w osiemdziesiątą rocznicę Jego urodzin, kom. red. B. Grochulska, J. Skowronek, Warszawa 1987, s. 101-103; R. Jurkow-ski, „W epoce defensywy narodowej". Działalność i poglądy społeczno-polityczne Edwarda Woyniłłowicza w latach 1878-1909, [w:] Polska i Polacy. Studia z dziejów myśli i kultury politycznej XIX i XX wieku. Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Romanowi Wapińskiemu, pod red. M. Mroczki, Gdańsk 2001, s. 157. 34 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 259, 412; H. Kor-win-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), Warszawa 1993, s. 210. 35 A. Chwalba, Polacy z Ziem Zabranych..., s. 163; R. Jurkowski, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi..., s. 8; Idem, Koło Polskie i Koło Poselskie Litwy i Rusi wobec problemu agrarnego w I Dumie Państwowej, 337 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 przemianami rewolucyjnymi i stwierdza, że podczas prób porozumienia ziemiaństwa z władzami: Dążenie do współpracy silniejsze było chyba po stronie ziemian, z których część miała niebawem wzywać kozaków przeciwko chłopom, strajkującym lub napastującym dwory36. W odniesieniu zaś do rewolucji lutowej 1917 roku Karol Zbyszewski pisał wręcz: „Cara uważali [ziemianie] za naczelnego stróża swych majątków"37. O ile przejawiali ziemianie skłonność do zapewnienia sobie bezpieczeństwa dzięki lojalnej postawie wobec państwowości rosyjskiej i takową deklarowali, o tyle stawali w opozycji wobec „Rosji nacjonalistycznej"38, to jest takiej, która budowana być miała w oparciu o hasła panslawistyczne i ksenofobiczne oraz zasadzać się na wymuszonej siłą jedności także na poziomie kulturowym. Od początków panowania Aleksandra III zauważalne stało się, że tendencje takie są bliskie zarówno licznym politykom rosyjskim, jak i wielu zwykłym Rosjanom. Najdotkliwiej odczuła je ludność żydowska, przeciwko której skierowano falę pogromów. Polacy z niepokojem śledzili przejawy rosnącej nietolerancji w rosyjskiej prasie - dostrzegano je także z perspektywy galicyjskiej: : Na tę ziemię krwawego ucisku skierowane są obecnie wszelkie ciosy rządu rosyjskiego i ujadania prasy [...]. Przedmiotem pocisków jest przede wszystkim duchowieństwo katolickie i ziemiaństwo polskie. Wszystkie niemal pisma rosyjskie w najczarniejszych barwach malują stan rzeczy na Litwie, jak gdyby stała ona na olbrzymim wulkanie, z które- [w:] Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, cz. III, Gdańsk 2002, s. 106-108; D. Fajnhauz, op. cit., s. 306; J. M. Osmołowski, Wspomnienia z przeszłości. Lata dziecięce i młodzieńcze, BN, rkps akc. 7042, k. 127. 36 A. Szwarc, Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej. Zwolennicy ugody z Rosją, ich poglądy i próby działalności politycznej (1864-1905), Warszawa 1990, s. 349-350. Por.: R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 551. Por.: D. Szpoper, A. Bielecki, op. cit., s. 35-36,41. 37 K. Zbyszewski, Pięć lat w Kijowie, [w:] Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942, s. 367. 38 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 446-447. ¦W VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan go wyrzucana lawa i popioły miały pokryć cały naród rosyjski rozpalonym całunem39. Zagrożenie tego typu nastrojami wśród Rosjan zbiegało się z narastaniem niebezpieczeństwa konfliktów socjalnych. Nasilające się przełomie XIX i XX wieku ziemiańskie próby znalezienia dróg porozumienia z rządem miały więc na celu osłabienie dwu wrogich radykalizmów: społecznego i narodowego a przy tym wsparcie „starej Rosji" - jako mniej groźnej. O ile jednak na dworze carskim uparcie przeciwstawiano się przemianom społecznym, o tyle trudniej przychodziło tam oparcie się fali nacjonalizmu oraz przesadnym lękom przed polskim buntem40. Uzyskiwane w dobie pierwsze rewolucji przez społeczeństwo polskie koncesje okazały się niewystarczające i po części przejściowe. Stąd też trwałe porozumienie ziemian z rządem okazało się na dłuższą metę niemożliwe41. Bez względu na przekonanie o potrzebie znalezienia swego miejsca w państwie, niechęć pośród mieszkańców dworów budziły przypadki przesadnego manifestowania lojalizmu, formy bezwarunkowej służalczości. Najbardziej raziły próby przy-podobania się przedstawicielom władz, zabiegi o osobiste korzyści „u dworu" (dworskie tytuły i zaszczyty) oraz działania, które szły na rękę władzy (zwłaszcza sprzedaż ziemi). A więc obok czynów, które bezpośrednio groziły pozycji ziemian, 39 Z Litwy, „Nowa Reforma" 1885, nr 40 z 19 lutego, s. 1. 40 Np. w 1897 roku, w artykule w „Kraju", wskazującym na potrzebę powołania ziemstw w guberniach zachodnich, pojawiły się następujące uwagi piętnujące ale i uspakajające tych, którzy straszą polską nielojalnością: „... tylko epigonowie, natchnieni przez błąkające się jeszcze od czasu do czasu wśród umysłów przesądy i obawy przed jakimś widmem przewrotu, [...] ostrzegają przed wyma-rzonemi niebezpieczeństwami i stają do walki z wytworzonym przez ich wyobraźnię nieprzyjacielem. [...] Zresztą nie może być mowy o jakichś intrygach politycznych polskich, [...] Na korzyść reformy świadczy działalność publiczna przedstawicieli żywiołu polskiego w szczupłym jej zakresie dotychczasowym [...]- nigdzie i nigdy nie dali oni żadnego powodu do podejrzewania ich o dążenie do jakichś celów ubocznych." B. Kutyłowski, Wobec reformy ziemskiej, „Kraj" 1897, nr 3 z 17 (29) stycznia, s. 1. 41 W. Rodkiewicz, op. cit., s. 24. ?;; • 338 339 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 także to, co godziło w narodową dumę, nie było w „staropolskim stylu". Tego typu uczynki odbierano jako niepatriotycz-ne, niehonorowe lub jako uleganie wzorom kultury rosyjskiej, a więc jako zachowania naganne. Ogół ziemiański oskarżał o nie przede wszystkim arystokrację, która przybrała rysy kosmopolityczne. Wacław Podhorski pisał o niej: Cechą, która specjalnie odróżniała tę grupę [...] był ich kosmopolityzm, serwilizm w stosunku do panującego dworu, staranie się i przyjmowanie przez nich urzędów dworskich...42. Mimo że postępowanie takie było jednoznacznie negatywnie wartościowane, zawsze znajdowali się tacy, którzy przyjmowali petersburski order czy godność. Znacznie łatwiej środowisko ziemiańskie dawało przyzwolenie na objawy lojalizmu, kiedy w grę wchodził interes wspólny. Program ugody był zazwyczaj oceniany jako jedyny możliwy i jako taki akceptowany. Godzono się na gorące powitania monarchy, udział w uroczystościach na cześć gubernatorów. Natomiast zawsze z niechęcią myślano o nabożeństwach ku czci cara, zwłaszcza gdy do udziału w nich zmuszano młodzież szkolną43. Do zorganizowanych form prezentacji wiernopoddańczych uczuć nie było zresztą wiele okazji w sytuacji, gdy nawet inicjatywa własna w formułowaniu 42 W. Podhorski, op. cit., k. 8. Por. też: J. M. Osmolowski, op. cit, k. 36-37; }. Mineyko, Wspomnienia z lat dawnych, Warszawa 1997, s. 38-39. Także żandarmeria Królestwa Polskiego obserwowała na podległym jej terenie, iż arystokracja w mniejszym stopniu ulega nastrojom opozycyjnym i łatwiej decyduje się na gesty lojalistyczne. Donosiła na przykład w raporcie, że: „...z wyższych sfer tylko polska arystokracja nie przestrzegała ogłoszonej z okazji setnej rocznicy rozbiorów [I rozbioru - M. U.] żałoby i nie zważając na głosy potępienia - oddawała się uciechom i zabawom karnawałowym." S. Wiech, Społeczeństwo Królestwa Polskiego w oczach carskiej policji politycznej (1866-1896), Kielce 2002, s. 178-182. 43 Choć na przykład w zapiskach Edwarda i Zofii Rómerów odnajdujemy ciepłe, by nie powiedzieć entuzjastyczne świadectwo uczestnictwa w takich uroczystościach. E. Rómer, Dzienniki z lat 1855-1872, BN, rkps 8724, t. XI: 1866, k. 41, 43; Z. z Białłozorów Rómero-wa, Dziennik z lat 1844-1877, BN, rkps 8738, t.V: 1877, k. 27. i VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan pozostających w tym duchu adresów do cara była przez władze źle widziana jako objaw zbytniej niezależności44. Kryteriami, według których oceniano lojalistyczne gesty, były: ich konkretna cena - nadzieja na uzyskanie w zamian złagodzenia kursu politycznego wobec ziemian oraz ich treść symboliczna - nie mogły naruszać preferowanego zespołu wartości. Za wystąpienie przeciw tym zasadom część ziemian Kresów uznała na przykład postępowanie „kataryniarzy" (odsłonięcie pomnika Katarzyny II w Wilnie miało miejsce jesienią 1904 roku). Udział w publicznym okazywaniu czci carycy, którą wspominano jako sprawczynię mordu na Polsce, nie mógł liczyć na łatwe zrozumienie, tym bardziej że pożytek z niego nie był oczywisty. Pojawiły się zarzuty, że nie przyniósł żadnych konkretnych skutków poza osobistą nagrodą dla niektórych uczestników imprezy. Dla zrozumienia ich postawy podkreślić jednak trzeba fakt, że podejmowali decyzję pod wpływem daleko idących obietnic generał-gubernatora ks. Piotra Swiatopełka-Mirskiego, które stanowiły w ich oczach zapowiedź tak wyczekiwanej ugody z rządem45. Ich czyn potrak- 44 A. Szwarc, op. cit., s. 348; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 474-475. 45 W historiografii brak jest zgodności w kwestii źródeł złagodzenia systemu prawnego względem polskości na Kresach po 1905 roku. Choć oczywistą przyczyną wydaje się rozwój rewolucji, zwrócić trzeba uwagę na zdecydowanie odmienne od dotychczasowej polityki rosyjskiej poglądy i dążenia Swiatopełka-Mirskiego, który już we wrześniu 1904 roku objął funkcję ministra spraw wewnętrznych. Decyzja o udziale ziemian w odsłonięciu pomnika carycy miała dać mu do ręki argument na rzecz poczynienia koncesji. Nie sposób natomiast ocenić, czy istotnie wywarła realny wpływ na decyzje podejmowane na dworze, czy też jej znaczenie niknęło wobec wydarzeń rewolucyjnych, które miały prędko wyznaczyć linię polityczną rządu. Sam Swiatopełk-Mirski już w styczniu 1905 roku musiał ustąpić ze stanowiska. W. Rodkiewicz, op. cit., s. 267; R. Pipes, Rewolucja rosyjska, Warszawa 1994, s. 13; T. R. Weeks, op. cit., s. 51-53; A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Bracia Korwin-Milewscy - patrioci czy apostaci?, [w:] Francja - Polska XVIII-XIX w. Studia z dziejów kultury i polityki poświęcone Profesorowi Andrzejowi Zahorskiemu w sześćdziesiątą rocznicę urodzin, komitet redakcyjny: A. Mączak i in., Warszawa 1983, s. 148-149; A. Romanowski, op. cit., s. 447. 340 341 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan I towano jednak jako symboliczne kapitulanctwo, w którym dostrzeżono wręcz wystawienie na szwank własnej tożsamości46. Roman Skirmunt formułował taką oto ocenę: ...w polityce musimy dążyć do osiągnięcia możliwie wielkich korzyści realnych, ale bez pomiatania godnością narodową, której obrona powinna być jedną z jej podstaw węgielnych. Dążenia do osiągnięcia li tylko korzyści realnych, choćby z podeptaniem tej czci, to może... pasienie wieprzy..., ale nigdy polityka!47. Odczuwana przez samych uczestników uroczystości potrzeba usprawiedliwiania się, określanie decyzji jako „ofiary moralnej" najlepiej pokazuje, że ten stopień lojalizmu wykraczał już poza standardy przyjęte w środowisku ziemiańskim48. O tym, z jakim trudem zdobywali się ziemianie na przeciwstawienie się władzy, świadczy jednak fakt, iż głosy potępienia wychodziły od tych, którzy wśród zaproszonych na odsłonięcie pomnika się nie znaleźli. Ale przecież ich własne elity, złożone z osób przez ziemiańską wspólnotę szanowanych i istotnie jej przewodzących, które zaproszenie takie otrzymały, stawiły się nieomal w komplecie49, a co najmniej szukały 46 Krytyczne opinie prasy z pozostałych zaborów oraz z emigracji na temat zachowania reprezentantów ziemiańskiej społeczności Litwy pomieszczone zostały w broszurze: Glosy prasy polskiej o udziale sześćdziesięciu szlachciców litewskich w uroczystościach odsłonięcia pomnika Katarzyny w Wilnie, Lwów 1904, wydanej przez osoby związane z endecją. Publikację otwierały słowa: „Poleca się pamięci spo-liczkowanego narodu imiona zaprzańców...", po czym następowała lista nazwisk. Dalej czytamy m. in.: „...sześćdziesięciu upodlonych Polaków na przodujących w społeczeństwie stanowiskach, to cyfra, o której najzuchwalsi czynownicy pewnie nie marzyli; sześćdziesięciu nowych kochanków historycznej nierządnicy - to nawet dla Katarzyny II dosyć!" Ibidem, s. 4. 47 Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości i potrzeba chwili (stanowisko szlachty na Litwie i Rusi). Napisał..., Lwów 1905, s. 26. 48 K. Skirmunt, op. cit., s. 29-30; M. Jałowiecki, Na skraju..., s. 102-106. Por.: R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 529-533. 49 Uniki stosowali ci, którzy zaangażowani byli w działalność narodowej demokracji. Por. J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 95. usprawiedliwienia dla uczestników hańbiącej imprezy. Usprawiedliwienia te musiały się spotkać ze znacznym zrozumieniem, skoro przy okazji wyborów do Rady Państwa w 1906 roku, gdy przyszło ziemianom wybierać pomiędzy wyjątkowo skompromitowanym „kataryniarzem" Hipolitem Korwin-Milewskim a Wawrzyńcem Puttkamerem, który uchylił się od udziału w imprezie, przygniatającą większością udzielili poparcia temu pierwszemu. On sam oceniając z perspektywy czasu udział Adama Broel-Platera w odsłonięciu pomnika Murawiewa w 1898 roku, ale zapewne mając w pamięci również własną postawę w sześć lat później, pisał: W takich zaiste piekielnych czasach trudno było wyprowadzić ścisłą linie demarkacyjną między poświęceniem i pła-skością50. Jako skrajny przykład serwilizmu wymienić natomiast można stanowisko jego brata - Ignacego, który w latach 1911-1912 wystąpił z szeregiem tekstów, które wywołały powszechne oburzenie (także Hipolita)51. Głosił w nich potrzebę całkowitej asymilacji politycznej ziemiaństwa polskiego, czyniąc ponadto ze związku z dynastią element jego tożsamości. Pisał, że przetrwać może jedynie „jako szlachta zachowawcza, katolicka, o własnej specyficznej kulturze, o własnym języku, lojalna i wierna, jak przed wiekami swoim dawnym Wielkim Książętom, tak obecnie Imperatorom Wszechrosyjskim z woli Bożej spadkobiercom tamtych"52. Jego wystąpienie, choć prezentowane jako przejaw konserwatyzmu, naruszało w istocie tradycyjne wartości ziemiańskie. Spotkało się też z potępieniem na tyle jednoznacznym, na ile pozwalały względy cenzuralne. O stosunku ziemian do państwowości rosyjskiej mówią także postawy przyjmowane przez nich wobec istniejących możliwości realizowania karier, do których dopuszczeni byli 50 H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 109. 51 A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Wstęp, [w:] Ibidem, s. XIV. 521. K. Korwin-Milewski, Walka z kłamstwem, Petersburg 1911, s. 5. Zob. też: A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Bracia Korwin-Milewscy..., s. 160. . , 342 343 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 w głębi Rosji. Były one otwarte dla katolików do wysokich, choć nie najwyższych szczebli (maksymalnie stanowisko gubernatora). Ponadto można było tam wykonywać wolne zawody: adwokata, profesora uniwersytetu, inżyniera, lekarza. Z możliwości tych korzystano w znacznej skali53. W miastach gubernialnych i powiatowych w całej Rosji nie brak było na urzędach Polaków, zwłaszcza pochodzących z Litwy54. Andrzej Szwarc twierdzi, że na szansę robienia karier poza Kresami odpowiadała głównie młodzież z uboższych rodzin55, co w świetle źródeł nie wydaje się tak oczywiste56. Trzeba zwrócić uwagę, że mniej zamożni mieli trudniejszą drogę ze względu na brak funduszy na zdobycie wykształcenia. Majętniejsze rodziny zapewniały swym synom bardziej wszechstronne wykształcenie, z którego ci czynili często praktyczny użytek. Najmożniejsze rody decydowały się niekiedy na umieszczanie dzieci w petersburskich szkołach dla elity: Szkole Prawa, Liceum Aleksandra I („Carskosielskie Liceum") i Korpusie Paziów. Wacław Lednicki pisał o nich: Szkoły te niewątpliwie służyły sprawie imperializmu rosyjskiego: przygotowywały zastępy sług potęgi rosyjskiego państwa. Stąd dla Polaków, którzy nie uznawali i w duchu nie godzili się z rozbiorami Polski - nie było usprawiedliwienia dla tej kolaboracji. Ale Polacy uczęszczający do tych szkół przedkładali zasady kastowe nad patriotyczne57. 53 Chętniej niż w okresie międzypowstaniowym, choć wtedy polska szlachta była zachęcana do służby państwowej, ale wolała ograniczyć się do działalności w obrębie własnych instytucji samorządowych. A. Chwalba, Polacy zZiem Zabranych..., s. 159; D. Beauvois, Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyź-nie, Paryż 1987, s. 254-256 i 264; E. Aleksandravićius, A. Kulakau-skas, Pod władzą carów. Litwa w XIX wieku, Kraków 2003, s. 226. 54 A. Chwalba, Polacy w służbie..., s. 44 i 99; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 148-150. 55 A. Szwarc, op. cit., s. 348. 56 Wydaje się, że decydował tu splot różnych czynników: stosunki rodzinne, zwłaszcza możliwości podziału majątku, przebyta droga edukacyjna - osobiste zainteresowania i ambicje oraz stopień asymilacji do kultury rosyjskiej, światopogląd, poglądy polityczne, etc. 57 W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 72. 344 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan W pamiętnikach pojawiają się często informacje na temat karier w wolnych zawodach, nie budzących większych emocji. O licznych przecież osobach zaangażowanych w służbę w administracji i wojsku wzmianek jest niewiele, sporadycznie zdarza się nawet jawne negowanie ich istnienia (w tekstach powstałych w wiele lat po opisywanych wydarzeniach58), co wskazuje, że z perspektywy czasu ich decyzje nie zawsze były powodem do chluby. Natomiast współcześni wydarzeniom nie czynili tajemnicy z polskiego uczestnictwa w strukturach państwa59. Co więcej równouprawnienie w dostępie do urzędów stanowiło jeden z kluczowych elementów ziemiańskiego programu politycznego (co prawda myślano o wykorzystaniu go głównie na Kresach). Nie ukrywano się wcale z posiadanymi rangami i mundurami, zwłaszcza służby cywilnej. W przypadku stopni wojskowych również nie były one kompromitujące, obnoszenie się z mundurem wojskowym jednak raziło. Natomiast gen. Bronisław Grąbczewski pochodzący z Kowieńszczyzny, syn powstańca styczniowego zesłanego na Syberię, w latach 1903-1906 gubernator astrachański i hetman tamtejszych wojsk kozackich tak rozwiązywał swój osobisty dylemat moralny: Pamiętam, że gdy [ojciec] nas żegnał i błogosławił, drżały mu usta. Potem kazał nam uklęknąć, podnieść prawe ręce do góry i przysięgnąć, że będziemy słuchali matki, nigdy nie sprzeniewierzymy się naszej polskości, nie pozwolimy użyć się na szkodę własnej ojczyzny. Przysięgliśmy. Scena ta wywarła na mnie wrażenie piorunujące i utkwiła w pa- 58 Na przykład Wacław Podhorski pisał: „Nikt z nas nie kwapił się do żadnych urzędów ani cywilnych, ani wojskowych [...]. Gdy wybuchła wojna Japońska, zawodowych wojskowych wśród nas nie było..." W. Podhorski, op. cit., k. 73. Można nawet odnaleźć wątek wallenrodyczny: C. Miłosz, Opowieści pana Guze, [w:] Szukanie ojczyzny, Kraków 2001, s. 137-138. 59 Oto refleksja korespondenta „Kraju" z Wileńszczyzny, kontrastująca z opinią pomieszczoną w powyższym przypisie: „W pośród żyjącej szczęśliwie generacji szlacheckiej mieliśmy dość często wojskowych, gdzieniegdzie kandydatów praw, dyplomatów, ba nawet filozofów! ale agronomów [...] dotąd nie spotykaliśmy wcale." „Kraj" 1883, nr 15 z 10 (22) kwietnia, s. 7. 345 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 mięcinacałeżycie.[...]Toteż, gdy okoliczności zmusiły mnie do służby w wojsku rosyjskiem, gdy, po złożeniu odpowiednich egzaminów, 22-go listopada 1875 roku otrzymałem szarżę oficerską w jednym z pułków lejb-gwardji, konsystujących w Warszawie, w obawie, by mnie nie użyto przeciwko mym rodakom, natychmiast wszcząłem starania o translokację na Wschód60. Informacje o służbie państwowej pojawiały się w ziemiańskich nekrologach i na nagrobkach61. Nie skutkowała ona ostracyzmem środowiska62 i nikomu nie przychodziło do głowy mówienie o „kolaboracji"63. Być może za skrajny uznać należy przykład gen. Adama Rzewuskiego (zm. 1888). Odznaczony Orderem św. Stanisława za udział w szturmie Warszawy w 1831 roku, zaangażowany także w zwalczanie powstania styczniowego, carski adiutant ostatnie dwadzieścia lat życia spędził w swych dobrach w powiecie skwirskim (gub. kijowska) spotykając się w sąsiedztwie z przejawami szacunku i uznania ze względu swój „staropolski styl bycia"64. Podobnie jak on, duża grupa osób z Kresów okazała się na tyle wiernymi i zasłużonymi w służbie carskiej poddanymi, że otrzymała zwolnienie spod rygorów zakazu kupowania ziemi przez katolików65, co zresztą, jak wiemy, niejednokrotnie 60 B. Grąbczewski, Na służbie rosyjskiej. Fragmenty wspomnień, Warszawa 1926, s. 18. 61 Z. Opacki, Płaszczyzny relacji polsko-rosyjskich na Kresach Wschodnich doby zaborów. Zarys problematyki, [w:] Polacy i sąsiedzi..., cz. I, Gdańsk 2000, s. 23. 62 C. Okołów, Pamiętnik, BN, rkps akc. 9969, z. 2, k. 8; S. Mianow-ski, Wspomnienia 1895-1945, BN, rkps akc. 15277, z. 1, k. 5; P. Podhor-ski, op. cit., k. 3, 8; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej..., s. 97. 63 Pojęcie to nie jest zresztą adekwatne do realiów epoki i społeczności, która nie myślała o otaczającej jej rzeczywistości politycznej w kategoriach okupacji. Próba przypinania ówczesnej współpracy z rządami zaborczymi etykiety „kolaboracji" wydaje się anachronizmem. 64 M. Ustrzycki, Studium postaw ziemian polskich na Kresach w XIX w. - Przypadek rodziny Rzewuskich (gałąź na Pohrebyszczu), „Studia Historyczne" 2001, z. 2, s. 220-221, 224, 230-231. 65 Na przykład w guberni wileńskiej i grodzieńskiej do początku lat osiemdziesiątych zwolnienie przyznano 118 katolikom (ale 346 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan okazywało się zbawienne dla polskiego stanu posiadania. Szczególnie niechętnie widzieli natomiast ziemianie osoby przyjmujące funkcję marszałka szlacheckiego z nominacji -godność symboliczną - „wykradzioną" wspólnocie przez państwo po powstaniu styczniowym66. Generalnie przebywania na służbie państwowej nie traktowało środowisko jako zdrady do momentu, gdy nie wiązało się z nią wtopienie się w żywioł rosyjski (małżeństwo) lub co gorsza konwersja na prawosławie. Na żądanie zmiany wyznania ze strony zwierzchników odpowiadano zresztą często podaniem się do dymisji i była to reakcja oczekiwana przez ziomków. Ci, którzy się ugięli, nie mogli liczyć na pobłażliwość. Polskie gubernie kresowe odróżniały się tu zdecydowanie od guberni bałtyckich i ich niemieckiej społeczności ziemiańskiej. Jak podaje Heide Whelan kariery tamtejszych ziemian wiązały się często z poślubieniem Rosjanek, a w konsekwencji z rusyfikacją całych gałęzi rodów. W efekcie około 1914 roku w Estlandii na 104 rody - 74 miały rosyjskie gałęzie67. Na Kresach zjawisko takie występowało głównie wśród arystokracji i nie musiało łączyć się z problemem karier, a raczej z jej częściowo ponadnarodowym charakterem. nie wyłącznie ziemianom), w latach dziewięćdziesiątych kolejnym 46 osobom - przy czym zazwyczaj były to zwolnienia jednorazowe. Podobnie było w innych guberniach. W Kraju Południowo-Zachodnim przywilej ten na stałe posiadało ok. 20 rodzin arystokratycznych. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 456-460. 66 Ziemianom odebrano po powstaniu przywilej obierania marszałków szlachty, wyznaczać ich zaczęły władze. Początkowo wśród nominałów sporo było Polaków, gdyż w dziewięciu guberniach rosyjska warstwa ziemiańska była bardzo słaba. Jednak ziemianie nie szanowali ich tak, jak ich poprzedników wybieranych na sejmikach. W 1868 roku Polacy na Litwie utrzymywali prawie połowę stanowisk marszałków powiatowych, w 1885 roku na 53 powiaty w 12 marszałkami byli katolicy. W ciągu następnych trzech lat zastąpieni zostali prawosławnymi i to najczęściej urzędnikami. Jedynym wyjątkiem pozostał Adam Broel-Plater - wileński gubernial-ny marszałek szlachty od 1878 roku. A. Romanowski, op. cit., s. 49; W. Rodkiewicz, op. cit., s. 139-141; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 469; D. Szpoper, A. Bielecki, op. cit., s. 14. 67 H. W. Whelan, op. cit., s. 39. 347 je polscy na Kresach w latach 1864-1914 /' /prmułowanych wobec osób udających się „za pe^ Lo edukację w głąb Rosji istotne było przede f yy utrzymywały one kontakt z krajem i jego pfi&Jfpły zagrożenie w postaci wpływów kultury W oC uąV J tak się działo, to nie widziano nic złego w t^y/a w wolnych zawodach, które pozostawiały :s dla swobody myślenia i zachowań zgodami środowiska. Trzeba przyznać, że ganio-fakt opuszczenia kraju (zwłaszcza, gdy dana leźć dla siebie zajęcie na miejscu) - postrze-ftAńe jako uchylanie się od obowiązku. Jednak 'jy ^/^tawiano, chyba nawet częściej, osobom wy- że sam w ty. Zat*V. v yii. rozumianym wtedy bardziej w katego-i ch. i symbolicznych niż politycznych. Vi^//,zegalne w omawianej epoce przejawy pożytku ziemian do państwa były raczej funkcją . Opisywane zjawiska wskazują, iż nawet 41 T/Żemian przynalezności do Rosji nie musiało ¦y. ^„v- p* ^mu uznaniu rządzących tym krajem zasad -*V^neg0 firĄffzebę pozostawienia pewnej dozy autonomii U^ Sądk^ f^ ft a przede wszystkim potrzebę obrony god-¦"--'" \i f/i i. Nie chcieli ziemianie kapitulować z góry i 1 ^//^pstwa woleli czynić bez ostentacji. ^k^uw^ fi/^64-1905 - a w przypadku ogromnej większo- \, byt^ od łr0 schyłek I wojny światowej - zestaw końce- .o schyłek I wojny światowej zestaw konce ^ istniejących realiach warzyli się marzyć, nie v/ rfiu emancypacji spod władzy rosyjskiej. Trud- vj vl W -$P / id^ce nadzieje w sytuacji, gdy obserwowano Sjj Siem^p A) y. j stojącą za nią siłę imperium. W tym czasie 1)1' ° Ja^pJy,^ozostałych zaborów zapominało o Kresach a howi> Q ó J Laliści z Królestwa przestali wierzyć w moż-ky*°.L ^Jj ^godą tych ziem, a bywało, że traktowali je 4 as 0V) ^ebiński, Pamiętnik, BN, rkps akc. 11806, k. 34. tf 348 ¦co*' V7. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan jako stracone dla polskości69. Tadeusz Bobrowski snuł u schyłku wieku następujące refleksje na temat utraty przez ziemian ich pozycji: Posiadając nadto [w początkach panowania Aleksandra II] najpiękniejsze dobra w Cesarstwie, najwięcej zaawansowaną kulturę intelektualną, byliśmy jeszcze wówczas siłą, która umiejętnie i z umiarkowaniem użyta mogła na gruncie praktycznym wyrobić sobie pod nowym panowaniem, wolnym od uprzedzeń i nienawiści, wcale znośny modus vivendi, którego wyrazem byłyby: zupełna autonomia Królestwa, a uwzględnienie nieodzownych potrzeb i z czasem uznanie pewnych praw narodowości polskiej w obrębie jej wiekowego osiedlenia na Rusi, jedynych możliwych i racjonalnych postulatów położenia naszego tak dobrze wówczas, jak i obecnie70. Dążenia ziemian obejmowały w pierwszym rzędzie zaprzestanie traktowania katolików jako ludzi drugiej kategorii (zwłaszcza w obrocie ziemią), udzielenie minimum samorządu, swobodę rozwoju języka, religii i kultury - krótko mówiąc równouprawnienie ze szlachtą rosyjską, a także pozostawienie miejsca na swobodny rozwój własnego modelu kulturowego. Wszystko, czego ziemianie pragnęli, była to pewna elementarna sprawiedliwość w traktowaniu ich jako pełnoprawnych członków struktury państwowej71. Chętnie odwoływali się do czasów sprzed powstania, kiedy to powołani zostali do współpracy z władzami i realia tamtej epoki - to już był trudno osiągalny ideał. Aż do początku XX 69 A. Szwarc, op. cit., s. 45-46 i 58; R. Wapiński, Polska i małe ojczyzny Polaków, Wrocław 1994, s. 109,111; Idem, Miejsce ziem wschodnich Rzeczypospolitej przedrozbiorowej w polskiej świadomości politycznej lat 1864-1918, [w:] Polska - Kresy - Polacy. Studia Historyczne, pod red. S. Ciesielskiego, T. Kułak, K. Matwijowskiego, Wrocław 1994, s. 57-60; S. Kieniewicz, Kresy. Przemiany terminologiczne w perspektywie dziejowej, „Przegląd Wschodni" 1.1, z. 1, s. 7; D. Fajnhauz, op. cit., s. 306; A. Romanowski, op. cit., s. 214. 70 T. Bobrowski, Pamiętnik mojego życia, t. II: Wspomnienia wieku dojrzałego, Warszawa 1979, s. 61. 71 A. Szwarc, op. cit., s. 374-375; R. lurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 502; D. Szpoper, A. Bielecki, op. cit., s. 32, 41. 349 . .y polscy na Kresach w latach 1864-1914 Ziemian^ r y ¦ u nierua n*e kyty głośno artykułowane. Dopiero wieku ich P™^ .ektóiych z komisji do spraw rolnictwa, po-w ramach Pra^ roku^ sformuiOwano postulaty wprowadze-wołanych wly^dle określenia Romana Jurkowskiego, zie-nia ziemstw . l] ¦> .' r ** , * J>. J \..3. e z szeregiem telegramów i memoriałów, zastąpili ziemia ^ ostrożny i nie wychodzący wciąż poza wierających aaer^prawnienia wachlarz postulatów74. W tym program rown rOsyjscy domagali się już (choć unikając tych okresie ^j^^ryzmu i konstytucji75. Wedle koresponden-nazw) par a ^ społeczność tej guberni na progu reform ta „Kraju z sowa{y pytania: najbardziej intefe y *3 uędzie katolikom kupować ziemię i pełnić w kra-czy wo jOwą? Jakie nastąpią ulgi religijne? Czy będą ju s uz ę rz „jxowi ma}oruskiemu? Kiedy będzie zawarty dane prawa ]? ' pokójzjapo^' • . , . prwszej rewolucji poszczególne punkty ich W dobie piei \ i ¦ j • i • • j j^ne zostały jedynie połowicznie. programu spe jworow widzieli swą przyszłość w ramach Miesz ancy ^^o . starajj gje znaiez^ tam dla siebie miej-panstwa rosyjs zainaUgUrOwany właśnie system parlamen-sce, wy orzys ' jepodległości (tym bardziej walce o nią tarny77. Mysi oi>'r b ią) po- 73 Ibidem, s. 74 Domagaj wolności sumie11^ do służby pańs powszechnego d, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 495-497. 0 się przede wszystkim: samorządu ziemskiego, jj^ swobody obrotu ziemią, dopuszczenia ^ ośvviaty w języku miejscowym, czasem też jiauczanja j zrównania stanu prawnego chłopów. por K okulicz Opowieści nobliwe..., s. 114. 77 " c' et, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa. Myśl polityczna i dzia- 77 D. Szpop ' iów polski^ na ziemiach litewsko-białoruskich w latach Mność konserwM' L 1904-1939, **19"844 350 V/. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan zostawała gdzieś w sferze pomiędzy zapomnieniem a głębokim ukryciem. Nie mobilizowała na pewno do działalności politycznej. Ziemiaństwo - pisał Józef Mineyko: [...] w przeważającej większości stało się apatyczne i zniechęcone do spraw politycznych. Uczucia patriotyzmu, jakby przerażone niepowodzeniami powstań i ich następstwami, głęboko w sercach się pochowały oczekując innych czasów. O wypadkach bieżących mówiło się szeptem, natomiast zaczęto więcej zajmować się cenami zboża, uprawą roli i sprawami sąsiedzkimi78. W 1907 roku przedstawiciel najbardziej niepokornego Stronnictwa Krajowego o ewentualnym postulacie autonomii dla historycznej Litwy pisał: Tyle mamy do zdobycia realnego i żywotnego obecnie, że zajmować się teraz odległą przyszłością, jest to robić to samo, co robi dziecko, które zamiast uczyć się lekcji, rozmyśla nad tem, co będzie robiło, jak będzie dużem. [...] Czekajmy więc i nie wołajmy o deser, gdy barszczu jeszcze przed sobą nie mamy79. Myśl o tym, iż Polska (a w jej ramach Kresy) mogłaby stać się równorzędnym partnerem Rosji zaczęła być włączana w obręb ziemiańskich ambicji wraz z podniesieniem stawki aktem 5 listopada 1916 roku wydanym przez państwa centralne. Wtedy wzrosła aktywność polityczna wielu ziemian, słabła natomiast ich lojalność80. Wraz z rozwojem rewolucji 78 J. Mineyko, op. cit., s. 38. Por.: K. Okulicz, Opowieści nobliwe..., s. 115,117; L. Krzywicki, op. cit., s. 339; H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 248. 79 S. Wańkowicz, Audiatur..., „Kurier Litewski" 1907, nr 170 z 3 (16) sierpnia, s. 1. O słabości nadziei żywionych przez społeczeństwo Kresów świadczyć może entuzjazm, z jakim jeszcze po latach wyrażał się o manifeście W. Ks. Mikołaja Mikołajewicza z 1914 roku Edward Woyniłowicz: „Wrażenie, które wywarł manifest, było wprost odurzające: nikt od dawna tak nie przemawiał, myśleć nawet tak nie było dozwolonem." E. Woyniłłowicz, Wspomnienia 1847-1828, Wilno 1931, s. 178. Por.: M. Czapska, Europa w rodzinie, Warszawa 1989, s. 256. 80 R. Jurkowski, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi..., s. 15-18. 351 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 zaczęto zaś podejmować działania zmierzające do rzeczywistego wzięcia spraw w swoje ręce. W epoce popowstaniowej nie tyle samo państwo rosyjskie, co jego nadmiar był przedmiotem kontestacji ze strony ziemian. Stosunek do Rosji determinował fakt, że, poza krótkim intermedium w okresie rewolucyjnym, nie była ona skłonna do radykalnego złagodzenia swej polityki rusyfikacyjnej. Kompromis z państwem rosyjskim nie zależał jednak tylko od zaprzestania represji. Poza programem równouprawnienia skrywały się dalej idące pragnienia, które nie były łatwe do pogodzenia z naturą państwa rosyjskiego. Tym, co wywoływało oburzenie szlachty, była bowiem przede wszystkim wyłączność rządów rosyjskich na Kresach, brak zgody na polski współudział, na współrządy ziemian. Znamienny jest prestiż, jakim cieszyli się ostami marszałkowie szlacheccy z wyboru, którzy po 1863 roku pozbawieni zostali swych funkcji - owo „z wyboru" wypowiadane było zawsze wielkimi literami w opozycji do popowstaniowych nominałów. Tym natomiast, co najbardziej godziło w szlachecką ambicję, był fakt, że rządy na ich ziemi sprawowane były przez ludzi osobiście z nimi nie związanych, nie wyrosłych ze środowiska81. Ksawery Pruszyński pisał po latach: „... cieszę się, że w owej społeczności i w mojej rodzinie ceniono nade wszystko nie łaski nadane przez władzę, ale godności, przyznawane w wolnym obiorze współobywateli"82. Jak pokazał to rozdział dotyczący obowiązków obywatelskich, społeczny i polityczny aktywizm nie był zapewne celem wszystkich ziemian, jednak ich elita starała się chwytać każdą okazję do współdecydowania o rzeczywistości Kresów. 81 Atencję, jaką przed powstaniem otaczano ludzi sprawujących choćby najbardziej iluzoryczną władzę, ale wywodzących się z towarzystwa ziemiańskiego, najlepiej chyba ukazał w swych pamiętnikach Tadeusz Bobrowski. Z kolei o stosunku do marszałków Rosjan niech zaświadczy następujący przekaz z początku XX wieku: „... wypadało na tym obiedzie wznieść też zdrowie obecnych marszałków powiatowych [...]. Wzniesienie tego toastu powierzono panu Aleksandrowi, zaznaczając, że trzeba wznieść zdrowie tych marszałków, ale ich tak nie nazywając..." J. L. Mańkowski, Pamiętnik, BN, rkps 9780, k. 123. 82 K. Pruszyński, Na czarnym szlaku, [w:] Kraj lat dziecinnych..., s. 226. 352 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan Duży wpływ na prezentowane wobec państwowości rosyjskiej postawy miała więc odpowiedź na pytanie: w jakim stopniu państwo wypełnia swe obowiązki wobec obywateli i do jakiego stopnia traktuje ich jako partnerów? Problem polegał jednak na tym, że kategorią obowiązującą w Rosji nie była kategoria obywateli (wiemy już jak znacząca dla ziemian Kresów), lecz poddanych83. W istocie' niewiele zmienił tu nawet okres parlamentarny, gdy przeszczepieniu do Rosji instytucji państwa demokratycznego nie towarzyszyła asymilacja ich ducha. Już ta zasadnicza sprzeczność utrudniała akceptację państwa i nie chodzi tu o internalizację przez ziemian myśli liberalnej, lecz o tradycje tego stanu w I Rzeczypospolitej, kiedy stanowił on naród polityczny i, zgodnie z obowiązującą ideologią, był właściwym źródłem władzy. System rosyjskiego samodzierżawia oferował odmienną koncepcję funkcjonowania szlachty w państwie, jako - wedle określenia Ryszarda Radzika - „stanu publicznie aktywnego, ekonomicznie niezbyt zróżnicowanego, szeregującego elitę społeczną i - co najważniejsze - pełniącego służebne funkcje wobec państwa"84. Nie odpowiadało to dążnościom i ideałom ziemian Kresów, którym obca była tradycja służby władcy. Wobec sporu o podmiotowość bądź przedmiotowość warstwy ziemiańskiej w państwie upadała możliwość pełnej jej asymilacji do idei rosyjskiej. Kompromis byłby możliwy jedynie wówczas, gdyby strona rosyjska przyjęła odmienny model umiejscowienia szlachty w strukturze państwa, wywodzący się z polskiej, a nie rosyjskiej tradycji. Jedynie wtedy byłoby możliwe stworzenie więzi ideologicznej z Rosją 83 Do czasu zebrania się I Dumy w 1906 roku społeczeństwo rosyjskie nie miało głosu w sprawach ustawodawstwa, budżetu państwa i administracji. Również samorządy, posiadające uprawnienia w zakresie kultury i gospodarki, były pozbawione władzy administracyjnej. Perspektywa porozumiewania się ziemstw na szczeblu ogólnopaństwowym była nie do pomyślenia dla dworu. Doszło do niego dopiero w okresie przygotowawczym do pierwszej rewolucji rosyjskiej i stanowiło ono jedną z głównych jej sił napędowych. R. Pipes, op. cit., s. 42. 84 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną..., s. 100. - fur:.:>ii> 353 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 jako ojczyzną poprzez wykorzystanie kategorii narodu politycznego, do której przywiązani byli ziemianie. Swoboda praktycznego wyrażenia swej więzi z krajem (Kresami) byłaby szczeblem do stworzenia więzi wyższego rzędu, dawałaby także szansę na pogodzenie kultywowania tradycji Rzeczypospolitej z utożsamieniem się z państwem rosyjskim. Oczywiście w rosyjskich realiach drugiej połowy XIX wieku była to możliwość czysto teoretyczna. Oznaczałaby bowiem okcydentalizację Rosji, co zawsze budziło lęk przeważającej części jej elit. W istniejącej sytuacji następowało raczej odpychanie się polskości i rosyjskości (o stosunku ziemian do cywilizacji rosyjskiej piszę poniżej). Rosja wydawała się na tyle silna, iż nie potrzebowała przyjmować austriackiego modelu rozwiązania sprawy polskiej. W efekcie jednak, o ile możliwy był szczery austriacki patriotyzm Polaków z Galicji, o tyle rosyjski patriotyzm mieszkańców Kresów, którzy chcieli pozostać Polakami, musiał być w najlepszym wypadku płytki i słabo angażujący, jeśli nie udawany. Jeśli ziemianie odczuwali potrzebę obrony przed Rosją, dotyczyło to głównie materialnej podstawy istnienia warstwy (ziemi) oraz ziemiańskiej tożsamości. Zagadnieniom tym poświęcony został rozdział dotyczący realizowania obowiązków obywatelskich, tutaj więc wystarczy krótkie przypomnienie obszarów, jakich dotyczyła ta aktywność ziemiańska. W okresie bezpośrednio po powstaniu celem rządu było usunięcie polskości z Kresów, stąd wzmożone starania ziemian o utrzymanie, wbrew prawom wyjątkowym, stanu posiadania. Obrona majątków była główną formą oporu, jaką stosowali ziemianie wobec państwa rosyjskiego. W podeszłym wieku niejeden z nich oddawał jednak „placówkę" potomstwu i przenosił się do Lwowa, Krakowa czy wręcz Rzymu, szukając tam wytchnienia od codziennych zmagań. W celu ochrony tożsamości stosowano formy oporu obejmujące kultywowanie tradycji, troskę o język, utrzymywanie praktyk religijnych i próby zabezpieczenia niezależności Kościoła, ograniczenie do pewnego stopnia kontaktów ze stroną rosyjską. W sposób najbardziej zdecydowany wyrazili ziemianie sprzeciw wobec prób wprowadzenia języka rosyjskiego do kazań i posług religijnych. Wspierano kapłanów opierających się zarządze- 354 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan niom a pogardą otaczano uległych. Śpiewano wbrew zakazom polskie pieśni, odbywano pogrzeby bez księży, po ślub bądź chrzest jeżdżono w razie potrzeby dziesiątki i setki kilometrów. Wobec przeświadczenia o beznadziejności czynnego oporu, kultywowanie tradycji i kultury narodowej w gronie najbliższych było najpowszechniejszą strategią przetrwania85. Właśnie na tym obszarze istniała szansa powodzenia i sporo tu osiągnięto. Do form oporu zaliczyć też trzeba propagowanie zakazanych treści kultury, powiązane niekiedy z przemytem literatury pięknej, symboli narodowych czy rzadziej broszur politycznych86. Julia Dyakowska przekazała w swych pamiętnikach dramatyczny opis przewożenia w 1911 roku przez granicę medalionów i dokumentów potrzebnych do założenia w Kijowszczyźnie Sodalicji87. Wreszcie znana nam już działalność oświatowa stanowiła najpowszechniejszy sposób czynnego zwalczania dążeń państwa skierowanych przeciw polskiej kulturze. Działania te wiązały się z pewnym, minimalnym zresztą, ryzykiem. Policja wykrywała regularnie nielegalne szkoły. Te, na których trop wpadła, stanowiły jednak niewielki procent całości i były to raczej placówki prowadzone z inicjatywy księży i chłopów niż ziemiańskie88. Zapał żandarmów nie był wielki, gdyż uznawali oni tego typu działalność za niezbyt szkodzącą państwu i Najjaśniejszemu Panu89. To zaś ułatwiało im przyjęcie osłabiającej czujność łapówki (przestępca polityczny nie mógł liczyć na tak łatwe wykupienie się)90. Środki materialne, jakimi dysponowali ziemianie, 85 A. Szwarc, op. cit., s. 347-348; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 8; R. Wapiński, Między ojczyznami prywatnymi a ideologicznymi, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Prace Historycznoliterackie", nr 10-11, s. 117. 86 M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, Wspomnienia z lat 80-tych XIX w. do 1934 roku, Ossol., rkps 13172, k. 129. 87 J. Dyakowska, Wspomnienia, Ossol., rkps 15375, k. 18-20. 881. T. Lisewycz, op. cit., s. 8, 27-28. 89 Przyznawał to nawet raport Ministerstwa Spraw Wewnętrznych sporządzony krótko przed wojną. Zob. Ibidem, s. 32. 90 Piotr Podhorski pisał: „I tak się złożyło, że obywatel dobrze usytułowany mógł sobie pozwolić na dużo wykroczeń poza pra- 355 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 w zupełności wystarczały na opłacenie okolicznych urzędników i policjantów - Dobrze opłacane władze policyjne rosyjskie zamykały oczy na to, co się robiło w ochronce...91; [...] na wsi, dzięki najrozmaitszym figlom i łapówkom, prawie wszystkie [panny z dworu - M. U.] utrzymywały polsko-katolickie szkółki...92; [...] powstawały i szkółki polskie naturalnie prywatne i niby tajne, ale policja o nich często wiedziała, milczała jednak dobrze opłacana93. Szerzej opisywał tę sytuację Zygmunt Domański: Za tajne szkoły polskie nieraz ziemianie płacili kary, najczęściej jednak zawierało się pewną cichą dżentelmeńską umowę z miejscowym uradnikiem (urzędnikiem policyjnym): dwór dawał kilka wozów siana lub coś podobnego rocznie, a za to przedstawiciel władzy pełnił czynności ultraoficjal-nie, podjeżdżał wolno pod oficyną, długo przywiązywał konia, rozmawiał ze spotkanymi ludźmi, aż wreszcie dochodził do pomieszczenia tajnej szkółki. W danej chwili śladu po dzieciach już nie było [...]. Przedstawiciel władzy stwierdza, że wszystko w porządku, żadnej szkółki nie ma i że donos był fałszywy94. Rzadko ziemianie ponosili materialne konsekwencje prowadzenia szkół, a wysokość kar, znacząca dla uboższych, dla średnio zamożnych nie była nadmiernie dotkliwa. W swych wspomnieniach szczycą się mieszkańcy dworów swoją dzia- wem - o ile nie dotyczyło to polityki i odruchów, szczególnie u polaków o charakterze narodowym." P. Podhorski, op. cit., k. 32. 91 Z. z Tyszkiewiczów Potocka, Echa minionej epoki XIX-XX wieku. Moje wspomnienia, BN, rkps akc. 11711,1.1, k. 38. 92 H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 127. 93 M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 195. Por. też: W. Podhorski, op. cit., k. 22; E. i R. J. Moszyńscy, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętni-ka), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963, s. 222; A. z Dąbrowskich Glińska, Było... przeminęło... Pamiętnik, t. II, BN, rkps akc. 10106, k. 23. 94 Z. Domański, op. cit., k. 14. Por.: P. Podhorski, op. cit., k. 105-106. VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan łalnością oświatową ze względu na jej osiągnięcia, brak jest jednak śladu związanych z nią wątków martyrologicznych95. Ostrożność ziemian w epoce po powstaniu styczniowym była daleko posunięta. Na początku lat sześćdziesiątych w ramach poszczególnych guberni żądali zjednoczenia z Królestwem Polskim. W ponad pół wieku później, w Dumie nie odważyli się na stworzenie wspólnego z reprezentacją Kongresówki koła parlamentarnego. O ile w swym najbliższym otoczeniu ziemianie poczynali sobie z nakazami prawa dość swobodnie, licząc na wyrozumiałość niższych urzędników, o tyle na forum publicznym trzymano się z reguły ściśle granic legalności. Prób ich nagięcia dokonywały na przykład od przełomu 1905 i 1906 roku Towarzystwa Rolnicze. Mińskie TR obradowało wówczas po polsku, później jednak, przywołane do porządku przez gubernatora, powróciło do języka urzędowego. Odważniejsze okazało się Wileńskie, gdzie otwierano wprawdzie obrady po rosyjsku, ale zaraz je zamykano i 95 W latach 1872-82 spośród oskarżonych (różnych stanów) winnymi prowadzenia nielegalnych szkól uznano: w gub. kowieńskiej 25 na 126 oskarżonych, w gub. wileńskiej 63 na 225. W 1892 roku określono wysokość kar za to przestęstwo: grzywna do 300 rubli, więzienie do 3 miesięcy. W. Rodkiewicz, op. cit., s. 214, 216. Nigdzie w źródłach nie spotkałem się z przypadkiem ukarania ziemianina więzieniem za prowadzenie szkoły. Jeszcze jedno ciekawe świadectwo związane z tą sprawą przekazał nam „Kraj": „Przed sądem w Dynaburgu stanęła Paulina Mackiewiczówna, oskarżona o utrzymywanie potajemnej szkoły w miasteczku Krze-sławce. Panna M., córka bogatego obywatela, po śmierci ojca została zrujnowana, a chcąc zapracować na utrzymanie własne i matki, zdała egzamin na nauczycielkę i rozpoczęła dawanie lekcyj. W kwietniu r. b. podczas choroby matki panna M. dla pokrycia nadzwyczajnych wydatków, przyjęła zamiast zwykłych 6 uczniów -18. Policya widząc, iż nauczycielka posiada dyplom i cieszy się poważaniem obywateli, zostawiała ją w spokoju przez lat trzy. Tymczasem do miasteczka przyjechała nowa nauczycielka, i chcąc się pozbyć konkurentki, doniosła inspektorowi, iż Mackiewiczówna prowadzi tajną szkołę. Oskarżona tłumaczyła się przed sądem, iż nie wiedziała, że oprócz dyplomu potrzeba jeszcze specyalnego pozwolenia. Sąd skazał oskarżoną na rubla grzywny [podkreślenia moje - M. U.]." „Kraj" 1887, nr 1 z 4 (16) stycznia, s. 5. Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 przechodzono do „narad prywatnych", które wolno było prowadzić po polsku96. Do końca XIX wieku w obręb dopuszczanych przez ziemian form oporu bez wątpienia nie wchodziło tworzenie nielegalnych organizacji o szerszym zasięgu. Można było ewentualnie przy karcianym stoliku wymienić z przyjaciółmi kilka cierpkich uwag na temat polityki państwa, ale na pewno nie spiskować przeciw władzy. Rycerska geneza rodów ziemiańskich była przedmiotem dumy, ale niekoniecznie przekładać się musiała na program działań. Portrety tych, którzy brali udział w XVII-wiecznych zmaganiach polskiego oręża, stanowiły więc cenną pamiątkę, ale w omawianym półwieczu (inaczej niż w okresie je poprzedzającym i po nim następującym), trudno było wyobrazić sobie sytuację, w której staną się wezwaniem do czynu. Jednostki zaznaczyły od początku XX wieku swą obecność w nielegalnych partiach politycznych. Silniej zaczęły przyciągać partie zalegalizowane po 1905 roku. Normą było jednak myślenie w kategoriach dążeń do stopniowej zmiany położenia ogółu Polaków, a własnej warstwy w szczególności, w obrębie istniejącego układu politycznego. Nie myśleli ziemianie o potencjalnej przyszłej niepodległości, gdyż była ona zanadto nierealną. Wierzyli mocno w niezmienność świata, w którym żyli, nie modlili się więc także o wojnę powszechną. Choć nieprzygotowani psychicznie na wznowienie walki z zaborcą, w chwili rozpadu dawnej Rosji a następnie „wybuchu niepodległości" znajdą się oni wśród twórców nowego państwa, zasilając polskie wojsko, ministerstwa i dyplomację. Jak wspominał Jan Łazowski: „... ci sami ludzie, gdy bieg historii wbrew ich woli podpalił kraj, rzucili swą młodzież do wojska i organizacji polskich [...]. Zanim to nastąpiło, trwając na Kresach starano się wiązać z nimi przez budowę ich dobrobytu i kultury"97. 96 R. Jurkowski, „W epoce defensywy narodowej"..., s. 151. Języka polskiego używano też nieformalnie w grupującym zarówno Polaków, jak i Rosjan Klubie Szlacheckim w Wilnie (zakazu przestrzegano tylko w czasach gubernatorstwa Iwana Kochanowa). A. Roma-nowski, op. cit., s. 275. 97 J. Łazowski, Trwające blaski. Wspomnienia z lat młodzieńczych 1900-1917, Ossol., rkps 13315, k. 66-67. Por.: A. Kieniewicz, op. cit., s. 446-447; Z. Kossak-Szczucka, Pożoga, Wrocław 1998, s. 148. 358 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan O długotrwałym osłabieniu ducha buntu wśród ziemian zadecydowały klęski powstańcze i następujące po nich represje. Na Litwie cezurą stał się upadek powstania styczniowego, na Ukrainie już rozbicie spisku Szymona Konarskiego o ćwierć wieku wcześniej odebrało większości ziemian chęć do insurekcji. Oceny tradycji powstańczej dokonywane przez nich najlepiej też świadczą o tym, jaki program działań wobec Rosji uznawali za możliwy i właściwy w istniejących warunkach. Sądy odnoszące się do powstań jednak tylko pozornie wydają się oparte na pełnej zgodzie. Najbardziej żywy w pamięci styczniowy zryw starano się z tej pamięci usunąć, zgadzano się, że był błędem i jako taki nie może być inspiracją dla dalszej polityki a jedynie memento dla przyszłych pokoleń. Dostrzegano ogrom strat, jakim skutkował. Stanisław Kossakowski z Wojtkuszek w gub. kowieńskiej wyrażał w pamiętnikach opinię wielu, że rok 1863 był „... strasznym rokiem, który wykopał grób naszej nieszczęśliwej ojczyźnie"98. Postawę taką przyjmowali nawet byli powstańcy, a pokolenia wychowujące się w dwóch kolejnych dekadach po klęsce dorastały w jej przygniatającym cieniu99. Dopiero kolejne generacje uzyskały bardziej zdystansowane stanowisko. Formułując opinie o powstaniu językiem ezopowym pisało się na przykład tak jak w nekrologu Włodzimierza Czar-nockiego: Od r. 1862 do 1875 w czasie społecznej niedoli śp. Włodzi- 98 Cyt. za: D. Szpoper, Pomiędzy caratem a snem..., s. 556. Por.: J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 31; H. Korwin-Milewski, op. cit., s. XIX. 99 T. Epsztein, Wpływ powstań narodowych na wychowanie młodego pokolenia polskich ziemian na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w Upoi. XIX w., [w:] Polacy a Rosjanie Materiały z konferencji „Polska - Rosja. Rola polskich powstań narodowych w kształtowaniu wzajemnych wyobrażeń". Warsza-wa-Płock, 14-17maja 1998 r., pod red. naukową T.Epszteina, Warszawa 2000, s. 227-228. Józef Piłsudski pisał, że w świadomości społeczeństwa pozostała: „legenda, że to tylko było szaleństwo... A ta legenda strasznie szerzyła się jak zaraza, jak epidemia wśród pokolenia pogrobowców 1863 r." Cyt. za: D. Fajnhauz, op. cit., s. 306. Por.: S. Stempowski, Pamiętniki 1870-1914, Wrocław 1953, s. 25; M. Jało-wiecki, Na skraju..., s. 18; H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 29. 359 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 mierz byl czynnym wyobrazicielem trzeźwych poglądów, starając się naprzód o zapobieżenie złemu, a potem dążąc do możebnego zaradzenia zgubnym następstwom tegoż100. W nekrologach zamieszczanych w „Kraju" wątek ten często się powtarzał. O tym, jak oczywiste było dla ziemian, że powstanie stanowiło błąd, jeśli nie zbrodnię, świadczy gorliwość, z jaką poszukiwano winnych. Ich lista była długa: agi-tatorzy-aferzyści z Królestwa, rząd rosyjski we współpracy z chłopami, nierozważna młodzież, egzaltowane kobiety, rząd pruski101. W istocie, choć to, co działo się w Królestwie było decydujące dla wydarzeń na Kresach, ziemianie zza Bugu (tj. głównie z Litwy) nie zostali wciągnięci do walki siłą. Już jesienią 1862 roku organizacja białych na Litwie stała na stanowisku uzyskania niepodległości, nie odżegnując się od powstania zbrojnego. Zajmowała pozycje bardziej nieprzejednane wobec władz niż warszawska Dyrekcja. Bieg zdarzeń zaskoczył wprawdzie większość ziemian, natrafił jednak na przygotowany wstępnie grunt. Wielu z nich, nawet będących przeciwnikami powstania, przystępowało doń z poczucia obowiązku. Potępiając przedwczesność zrywu, godzono się z tym, co nieuniknione102. Drogo też przyszło za to zapłacić. Spośród zesłanych na Syberię przedstawicieli różnych warstw społeczeństwa polskiego na Królestwo przypadło 38%, na Litwę historyczną - 57%, na Ukrainę - 5%103. Znamienne było zróżnicowanie sądów co do słuszności czynienia z powstania części wychowania patriotycznego -była już o tym mowa w rozdziale dotyczącym patriotyzmu. Tradycję tę traktowano często jako przestrogę, czasem uznawano za niebezpieczną - w odniesieniu do młodego pokole- 100 „Kraj" 1888, nr 35 z 26 sierpnia (7 września), s. 12. 101 T. Bobrowski, op. cit., t. II, s. 441-443; E. Woyniłlowicz, op. cit., s. 17-18; J. Dunin-Karwicki, Z moich wspomnień, t. II, Warszawa 1901, s. 94-95; H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 31; I. K. Korwin-Milewski, Wiązanka odpowiedzi Szlachcica tudzież słowo o tętn, do czego ma dążyć Szlachta Litewska, Warszawa 1911, s. 11-12; Karta z martyrologii..., k. 1 i 3; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 74. 102 D. Fajnhauz, op. cit., s. 98,107-111,131-137,141. 103 Ibidem, s. 297. 360 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan nia przez niektórych zaliczaną pomiędzy prohibita. Bez względu na to jak ziemianie rozwiązywali ten problem, powstanie pozostawało częścią ich zbiorowej pamięci i nawet potępiane określało w dużej mierze ich tożsamość. Ponadto negatywną ocenę powstania jedynie sporadycznie rozciągano na samych jego uczestników, traktowanych często nie jako sprawcy, lecz współofiary - czynili tak nawet zdeklarowani przeciwnicy powstania, jak Tadeusz Bobrowski czy Józef Dunin-Karwicki. Weterani powstania stanowili żywe świadectwo cierpień doznanych przez wspólnotę. W konsekwencji, wśród dominującej niechęci wobec powstania styczniowego i starań o jego zapomnienie, pojawiał się także równoległy nurt wpisujący je w obręb tradycji martyrologii narodowej, co automatycznie zniechęcało do jego krytyki. Warto jednak zauważyć, że w takim przypadku nie czyniono z niego programu, a nadając mu znamiona sacrum wyprowadzano poza obręb racjonalnego dyskursu. W ogóle zresztą rozważania o powstaniu były raczej naznaczone emocjami niż chłodną, wywarzoną refleksją. Jednoznacznie oceniane było ono jako program polityczny - stanowiło wręcz negatywny wzorzec polityki - symbol błędów i złudzeń przeszłości, do których nie wolno powracać, ostatni godny ubolewania przebłysk patriotyzmu romantycznego104. Wydaje się, że zasadniczo była to optyka analogiczna do stańczykowskiej, choć nie na zasadzie naśladownictwa, lecz równoległości wniosków. Jako pozytywny wzorzec i tradycję domagającą się podjęcia traktowali powstanie nieliczni. Przybywało ich jednak w pokoleniu wchodzącym w dorosłość w początkach XX wieku. Ci poszukiwali dla siebie wzorców bohaterstwa i martyrologia powstańcza stanowiła dla nich naukę patriotyzmu105. W drugiej połowie XIX wieku wytworzyła się sytuacja, w której większość ziemian ani nie ważyła się odrzucać państwa rosyjskiego, ani nie czuła silnych z nim związków emo- 104 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 76; J. z Moszyń-skich Szembekowa, Wspomnienia, BN, rkps 9940, k. 37-39. 105 T. Epsztein, Wpływ powstań narodowych..., s. 229. Zob. W. Pod-horski, op. cit., k. 19-20; Z. z Rodowiczów Iwanicka, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, BN, rkps akc. 13580, cz. 1, k. 26. 361 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 cjonalnych. Niezadowoleni z istniejących stosunków, chronili się w swym dworze i w swojej małej ojczyźnie, aby tam kultywować tradycję i religię, zaś na zewnątrz prezentowali swój lojalizm. Stosunek ziemian Kresów do państwowości rosyjskiej, do szans porozumienia z nią najlepiej chyba podsumowuje dewiza Hipolita Korwin-Milewskiego: „nie lizać zwiniętej w kułak ręki i nie kąsać wyciągniętej do zgody"106. Oczywiście był to pewien ideał, któremu nie wszyscy potrafili sprostać. Podejmowane działania i wygłaszane opinie świadczyły o braku woli walki z istniejącym status quo. Z drugiej strony te pozornie bardzo ograniczone i nieefektowne formy oporu, na które się decydowano, okazały się skuteczne z punktu widzenia trwania kultury narodowej (wychowanie patriotyczne, obrona języka i religii, utrzymanie tradycji) oraz siły polskości na Kresach (jak np. najbardziej spektakularne sukcesy w utrzymaniu ziemi). Kilkakrotnie w dotychczasowych rozważaniach pojawiał się wątek ochrony kultury rodzimej przed kulturą rosyjską, jako istotnego elementu decydującego o stosunku ziemian do państwa. Wobec rosyjskiej kultury odczuwało się niechęć, a także - może przede wszystkim - wyższość. Wydaje się bowiem niewątpliwe, że, bez względu na stopień akceptacji rzeczywistości politycznej, najsilniej postrzeganym przez ziemian podziałem na „my" i „oni" było rozróżnienie: Polacy - Rosjanie (Moskale). Rosja w wymiarze kulturowym i cywilizacyjnym widziana była jako diametralnie odmienna i gorsza w zestawieniu z kulturą własną, traktowaną jako część cywilizacji Zachodu, co owocowało często pogardą wobec „wschodniego barbarzyństwa". Stereotyp Moskala obowiązujący w polskiej literaturze i publicystyce XIX wieku znany jest z licznych prac poświęconych temu zagadnieniu107. Jak zauważa Roman Wapiński: 106 H. Korwin-Milewski, op. cit., s. 158. Por.: R. Jurkowski, „W epoce defensywy narodowej"..., s. 147. 107 A. Giza, Polaczkowie i Moskale. Wzajemny ogląd w krzywym zwierciadle (1800-1917), Szczecin 1993; A. Kępiński, Lach i Moskal. Z dziejów 362 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan Nie ma stereotypu narodowościowego nie odwołującego się do negatywnych wyobrażeń, ale w wypadku stereotypu Rosjanina mamy do czynienia z wyjątkowym ich zagęszczeniem108. Także ziemianie Kresów byli w tej kwestii niezwykle jednomyślni i nie formułowali ocen wyraźnie odmiennych od przyjętych w społeczeństwie polskim: podkreślali „kanonicznie" rosyjskie cechy - pijaństwo i łapówkarstwo. Szczególnie wyraźnie dostrzegali służalczość Rosjan, brak potrzeby wolności, a przez to brak godności ludzkiej. To, co sami sobie cenili wysoko: honor, duma narodowa i osobista, miało być nieznane Rosjanom. Moskal to człowiek, który potrafi tylko służyć, uznaje tylko brutalną siłę - „... świat kultury wschodniej, [...] wsparty na pojęciu życia masowego z zanikiem indywidualności [...] wytworzył narodowe kultury narodów mongolskich, tureckich i rosjan"109. Wydaje się, że wyobrażenie Moskwy jako cywilizacji zniewolenia było nieomal powszechne i ziemianie byli do niego mocno przywiązani. Nie bez znaczenia był tu fakt, że na co dzień mieli do czynienia głównie z czynownikami i popami, którzy właśnie z uległości władzy czynili cnotę, a jej brak zarzucali ziemianom jako największy grzech. Rosyjskość w formie obecnej na Kresach nie proponowała wiele, zwłaszcza w zestawieniu z utrwalonym wzorcem kultury szlachecko-pol-skiej110. Również przeciwstawność rosyjskiej i polskiej wizji miejsca szlachty w państwie, o której była mowa wcześniej, skutkowała takim właśnie wartościowaniem postaw przed- stereotypu, Warszawa-Kraków 1990; Narody i stereotypy, pod red. T. Walas, Kraków 1995; Polacy i Rosjanie. 100 kluczowych pojęć, pod red. A. Magdziak-Miszewskiej, M. Zuchniak, P. Kowala, Warszawa 2002 - tu zwłaszcza artykuł J. Borkowicza, Ambiwalencja sąsiedztwa. Rosjanie w polskich oczach - perspektywa historyczna, ss. 51-77. los r Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 68. 109 Futurus [K. Skirmuntt], Dalszy ciąg. (Polemika), [w:] Kartki polityczne ze spraw krajowych poruszonych w prasie wileńskiej 1905-7 r., Warszawa 1907, s. 41-42. 110 R. Wapiński, Polska na styku..., s. 73. 363 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 stawiciełi obu narodów. Oto jak widział różnicę pomiędzy polskim a rosyjskim arystokratą Walerian Meysztowicz: Do motłochu w petersburskiej Dumie ten wielki pan [Józef Potocki z Antonin - M. U.] pasował jak [...] chart do stada nierogacizny; na rosyjską arystokrację, czołgającą się wobec cara, spoglądał z wyżyn polskiego magnata111. Chętnie wskazywali ziemianie na religię rosyjską - prawosławie jako religię „państwową" z wynikającymi z tego konsekwencjami. Najdobitniej wyrażała to Konstancja Skir-muntt: tam w kulcie religijnym bojaźń cara jest większa od bojaźni Boga, godność człowieka mniejsza od godności czynu, tam urzędowe kłamstwo gospodaruje nie tylko w polityce, lecz i w historyi, krzewiąc pojęcia i trzymając w błędzie całe pokolenia. Brutalność kultury rosyjskiej pozwala igrać z najświęt-szemi uczuciami narodów podbitych...112. Zdano też sobie w epoce popowstaniowej jasno sprawę z tego, że cerkiew jest wykonawcą rusyfikacyjnej polityki państwa. Swojskość prawosławia, związana ze stuleciami jego bytności na Kresach (i z faktem, że wiele tutejszych rodów ziemiańskich przeszło na katolicyzm dopiero w XVII wieku), była teraz szybko zastępowana przez obcość113. Jej kapłani bywali bardziej gorliwi od urzędników w śledzeniu przejawów polskiej i katolickiej „propagandy", często pracowali nad pogłębieniem przepaści oddzielającej chłopów od ziemian114. 111 W. Meysztowicz, op. cit., s. 134. 112 Futurus [K. Skirmuntt], O prawdę i zgodę z powodu Głosu Litwinów do magnatów, obywateli i szlachty na Litwie i odpowiedzi młodego szlachcica litewskiego, Lwów 1906, s. 15, por. też: s. 8. 113 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 441; Z. Opacki, Płaszczyzny relacji..., s. 13. 114 Z. Opacki, „Bóg zawłaszczony." Prawosławie w ideologii i polityce państwa rosyjskiego w XIX wieku, [w:] Naród i religia. Materiały z sesji naukowej, pod red. T. Stegnera, Gdańsk 1994, s. 102. Już wiosną 1863 roku cerkiew na Białorusi prowadziła agitację antypowstańczą wśród chłopów, przygotowując ich nawet do czynnego wystąpienia przeciw powstańcom. D. Fajnhauz, op. cit., s. 212. 364 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan Popów widzieli ziemianie jako pijaków, intrygantów, małostkowych, słabo wykształconych i goniących za zyskiem115. Uczucie pogardy wobec kapłanów cerkwi prawosławnej przypisywali także chłopom. Michał Pawlikowski opisywał jak córka prawosławnego furmana z białoruskiej wsi karmiła psa wołając: „powiedz jak pop chleba prosi." Dalej zaś stwierdzał: O ile chłop białoruski gardził popem i ze smakiem pluł trzykrotnie po spotkaniu [...], o tyle przed księżmi uchylał czapki z szacunkiem - może zewnętrznym...116. Wschód, zwłaszcza w ocenie osób o konserwatywnych zapatrywaniach, to matecznik barbarii i nihilizmu (tożsamego czasami z komunizmem - to skojarzenie nabrało mocy z perspektywy porewolucyjnej) - Rosjanie potrafią tylko niszczyć117. Jego mieszkańcom brak kultury osobistej, znajomości kultury wysokiej, brak szacunku dla wzorców moralnych. Trzeba zauważyć, że tego typu wizerunek Rosjan nie był wyłączną własnością ziemian - dawał o sobie znać nawet u5 Zupełnie wyjątkowy charakter ma następujące świadectwo: „Stosunek popa do dziedzica, nawet Polaka-katolika był jak najlepszy. W razie czyjejś śmierci we dworze pop zaraz przyjeżdżał, prosząc o pozwolenie pomodlenia się przy zwłokach. W czasie pogrzebu, gdy kondukt zbliżał się do wioski, gdzie była cerkiew, bito w dzwony i pop z chorągwiami przeprowadzał ciało przez całą wioskę." M. z Wierzbickich, 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 35. Zazwyczaj ziemianie traktowali takie gesty popów jako uzurpację i propagandę siły prawosławia na Kresach, unikali ich, a nawet płacili łapówkę, byle skłonić popa do rezygnacji z uczestnictwa w pogrzebie. 116 M. K. Pawlikowski, Mińszczyzna, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972, s. 294-295. Także chłopi rosyjscy w guberniach wewnętrznych traktowali popów, jak podaje Richard Pipes: „... nie jak przewodników i doradców, lecz jak warstwę handlarzy, którzy kupczą sakramentami hurtem i w detalu." R. Pipes, op. cit., s. 87. 117 Mieczysław Jałowiecki pisał: „Mimo przynależności do domu Rurykowiczów, z czego przyznam się byłem dumny, to od lat bodaj dziecinnych miałem jakąś instynktowną niechęć i lęk przed rosyjską kulturą, jakąś podświadomą odrazę do płynącego stamtąd strasznego nihilizmu." M. Jałowiecki, Na skraju..., s. 99, por.: s. 130-131; Zob. też: J. z Puttkamerów Żółtowska, Dzienniki, BN, rkps 10277,1.1, k. 184. 365 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 pośród polskich socjalistów, którzy, zgodnie z programem z 1892 roku, chcieli bronić Polaków nie tylko przed „wschodnim despotyzmem", ale też przed „obcym mu i na niskim szczeblu rozwoju będącym społeczeństwem rosyjskim"118. Postrzegana w ten sposób cywilizacja rosyjska (czy też Rosja, która cywilizacji w rozumieniu europejskim nie posiada i nie pojmuje) niegodna była, zdaniem ziemian, zainteresowania. Jak przekonują autorzy pamiętników, języka uczono się tylko z przymusu (raczej mężczyźni niż kobiety, które pozostając w domu były z tego przykrego obowiązku zwolnione), o literaturze nie chciano nic wiedzieć119. Nawet niektórzy ziemianie-Polacy zasiadający w Radzie Państwa w niewystarczającym stopniu znali język rosyjski, a biegle posługujący się nim Hipolit Korwin-Milewski ostentacyjnie popisywał się polskim akcentem120. W powszechnym przekonaniu Rosja nie mogła nic dać Kresom. Chętnie powtarzano, że jedynym jej osiągnięciem były trakty „katarzyńskie" - szerokie drogi powstałe za czasów Katarzyny II, a i te nazywano czasem „napoleońskimi"121. Na taką ocenę Rosji wpływało wiele czynników - doświadczenie represji popowstaniowych, odmienność tradycji, zwłaszcza ustrojowych, obcość kultury prawosławnej, niezrozumiałej więc wrogiej, zaszłości histo- 118 A. Nowak, Jak rozbić rosyjskie imperium? Idee polskiej polityki wschodniej (1733-1921), Kraków 1999, s. 317-318. 119 S. Kieniewicz, Jak być Polakiem..., s. 39; A. Kieniewicz, op. cit., s. 100-101; W. Meysztowicz, op. cit., s. 14; K. Okulicz, Brzask..., s. 13. Niewykluczone jednak, że mamy tu do czynienia ze swego rodzaju autostereotypem ziemiańskim - autorzy wspomnień uważali za stosowne podkreślać przez tego typu opinię własną opozycyjność, jednak spotykamy też świadectwa obecności wielkiej literatury rosyjskiej w kresowych bibliotekach, choć na pewno nie gościły one we wszystkich takich księgozbiorach. Przypadki fascynacji literaturą rosyjską, co było udziałem na przykład Wacława Lednickiego, trzeba chyba jednak uznać za odbiegające od statystycznej normy (informacje o takich zainteresowaniach pojawiają się też u Józefa Czap-skiego, Wspomnienia, [w:] Wyrwane strony, Montricher 1993, s. 184). 120 P. Wieczorkiewicz, op. cit., s. 105-106. 121 W. Lednicki, op. cit., s. 115; J. z Puttkamerów Żółtowska, Inne czasy..., s. 82. 366 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan ryczne, wreszcie sytuacja psychologiczna pokonanego, który rekompensuje sobie klęskę poczuciem wyższości122. Ziemianie odczuwali jako krzywdzące odmawianie im prawa do bycia elitą społeczności kresowej. Uważali, że jest im ono przynależne, a jego mocnym fundamentem jest wielowiekowa ich bytność w kraju. Podkreślanie zakorzenienia przez długi czas było sposobem na dowodzenie, iż trafne jest przekonanie wspólnoty o nieprawomocności rosyjskich prób wydarcia Kresów z objęć polskości (uosobionej w ziemiań-stwie). Dawało poczucie wyższości nad Rosjanami, którzy byli przecież w świecie Kresów obcy, nie posiadali praw przynależnych autochtonom. Bardzo chętnie wspominali ziemianie, że także chłopi widzieli w Polaku czy w Żydzie „swojego", natomiast w Moskalu „obcego". Rzutowało to na stosunki z Rosjanami - przybyszami, uzurpatorami, którzy sięgali po nienależne im miejsce a ponadto krępowali represjami życie ziemiańskie123. Grupą, która była najbardziej pogardzana i wobec której zachowywano największy dystans, byli bezpośredni wykonawcy polityki państwowej na najniższym szczeblu - drobni urzędnicy, policjanci, popi. Ze względu na nałożone na nich obowiązki mogli potencjalnie swymi działaniami na co dzień najbardziej dokuczyć. Jak pisał Walerian Meysztowicz: „Okupant to byli czynownicy wielcy i mali"124. W rzeczywistości umiano sobie z nimi radzić, a nawet jednać z pomocą łapówki i kieliszka wódki. Antoni Kieniewicz przy okazji wizytacji biskupiej, w którą mogły się wtrącić władze, pisał: o miejscowe władze byłem spokojny, z nimi byłem stale w dobrych stosunkach, wiedziały zawczasu, że przy tej okazji nie ominie ich odpowiedni prezent. Byleby nie zjechali jacyś obcy figuranci125. 122 R. Wapiński, Polska na styku..., s. 114. 123 A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., t. II, k. 21; Z. Kossak-Szczuc-ka, op. cit., s. 12; Romunt [R. Skirmunt], Głos przeszłości..., s. 21. 124 W. Meysztowicz, op. cit., s. 19. 125 A. Kieniewicz, op. cit., s. 407. Gdzie indziej czytamy: „Stanowy prystaw brał z majątku stale pensję i ordynarię, a sprawnikowi płaciło się łapówki przy okazji. Wolałem to załatwiać przez admini- 367 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Wprawdzie z powodu tych łapowniczych relacji tym niżej oceniano wartość drobnych urzędników jako ludzi, ale za to powstrzymywano się od nienawiści. Ponieważ ich przychylność okazywała się użyteczna, stosunki z nimi nie były wcale złe. Pamiętali natomiast ziemianie o tym, aby w sposób symboliczny zaznaczyć właściwe miejsce, jakie przy okazji kontaktu zajmować powinny obie strony. To ci właśnie przedstawiciele społeczeństwa rosyjskiego doznawali przyjęcia w mniej honorowych miejscach domu, co dało podstawę do mitu o bojkocie towarzyskim Rosjan. W opisie Ksawerego Pruszyń-skiego wyglądało to tak: Wreszcie byli Rosjanie. Byli to policjanci i drobni urzędnicy, którym dawano jeść w kancelarii, dokąd szła wtedy herbata i konfitury smorodinowe. Owe konfitury o nieładnej nazwie degradowały prestige'owo ich spożywców [...]. Uważało się ich za ludzi obcych, śmiesznych, czasem nienajgorszych, ale przede wszystkim nieskończenie niższych126. Dyshonor taki nie był w istocie bardzo dotkliwy dla ludzi, którzy w warunkach społeczeństwa rosyjskiego znajdowali się nieporównanie niżej w hierarchii niż ziemianie127. Także jego przyczyną były nie tylko względy „zasadnicze" (a więc patriotyczne i etyczne), ale właśnie społeczne128. Wobec najwyższych urzędników nie pozwalano sobie na stratora, bo zetknięcie się osobiste kosztowało mnie więcej. Jeżeli już uniknąć tego nie mogłem, wtykałem dygnitarzowi przy pożegnaniu sturublówkę w łapę." A. Iwański junior, Wspomnienia 1881-1939, Warszawa 1968, s. 373. Por. też: M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczo-wa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 118-119; J. L. Mańkowski, op. cit., passim. 126 K. Pruszyński, op. cit., s. 217-218. Por. M. Wańkowicz, Szczenię-cie lata, Warszawa 1934, s. 80-82; M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewi-czowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 51; A. z Dąbrowskich Glińska, op. cit., t. II, k. 21-22; J. Dyakowska, op. cit., k. 11; M. Porowski, Wspomnienia 1904-1918, Ossol., rkps 13542, k. 27-28. 127 Wedle Richarda Pipesa: „Stan urzędniczy wywodził się ze służby domowej średniowiecznych książąt, pierwotnie niewolników, i aż po wiek XX zachował silne ślady swego pochodzenia." R. Pipes, op. cit., s. 47. 128 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 443; Z. Opacki, Płaszczyzny relacji..., s. 12; R. Wapiński, Polska na styku..., s. 73. 368 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan głośne objawy wrogości, co nie znaczy, że zawsze zabiegano o ich towarzystwo. Nie było tu wspólnego frontu wszystkich ziemian - jedni bez wahania zapraszali do swoich domów gubernatorów, jeśli tylko uzyskać mogli ten zaszczyt, inni decydowali się na kontakt tylko wtedy, gdy dano im do zrozumienia, że jest on oczekiwany. Na bojkot najwyżej postawionych osobistości nie decydowano się129. Arkadiusz Stołypin - syn premiera, wspominając czasy spędzone na Litwie, przedstawia wahanie się Polaków, jaką postawę przyjąć. W latach 1890-1901 Piotr Stołypin był kowieńskim powiatowym marszałkiem szlachty. Początkowo trudno mu było nawiązać kontakt z przedstawicielami społeczeństwa polskiego. Po jego wprowadzeniu się do Kałnoberża (majątek skonfiskowany niegdyś Czapskim za udział w powstaniu!) sytuacja wyglądała następująco: Jako twory biurokracji petersburskiej marszałkowie szlachty nie byli przedmiotem szczególniejszego nabożeństwa ze strony wielkich posiadaczy polskich. Trzeba było wielomiesięcznych wysiłków ojca, by ich sobie zjednać. To mu się udało i po pewnym czasie w Kałnoberżu zaczęło pojawiać się mnóstwo polskich gości130. W roku 1902 Piotr Stołypin mianowany został gubernatorem grodzieńskim: A dla mojej matki - wspomina dalej syn - znów zaczęło się życie wykwintne wśród mnóstwa wytwornych i roześmianych polskich przyjaciół!131. Z najgorszym stosunkowo przyjęciem spotkać się mogli w wielu dworach Rosjanie w mundurach oficerów armii. Gdyby jednak ziemianie byli pod tym względem jednomyśl- 129 L. Krzywicki, op. cit., s. 337-338. 130 podobnie: choć cytowany w przypisie 81 fragment wspomnień Jana Mańkowskiego wskazuje na dystans wobec Rosjan na stanowisku marszałków, pokazuje jednak, iż zasiadano z nimi w razie potrzeby do stołu. 131 A. Stołypin, Cesarstwo i wygnanie. Przed i po roku 1917. Pamiętniki, Warszawa 1998, s. 45-50. Także w okresie swego premierostwa gościł w Kałnoberżu - „Zapraszano wtedy na obiad właścicieli ziemskich Polaków i kilku miejscowych dygnitarzy..." Ibidem, s. 67. 369 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ni, nie sięgaliby niektórzy z nich po pomoc wojskową w razie niepokojów na wsi. Odrębną kategorię stanowili sąsiadujący z polskimi: ziemianie - Rosjanie. Ludzie tej samej kondycji społecznej pozostawali jednak obcy kulturą. Na sposób, w jaki traktowano z reguły członków tej grupy, wpływał zapewne fakt, iż byli oni posiadaczami majątków zdobytych nie zawsze etyczną drogą, a zawsze ze stratą dla polskiego stanu posiadania. Stanowić mieli w intencjach władz jeszcze jeden środek rusyfikacji kraju i, aczkolwiek realizacją tej misji zupełnie się nie przejmowali, stanowiło to kolejny niepokojący sygnał dla mieszkańców polskich dworów. Nieobojętne było dla opinii ziemiańskiej, iż - jak pisał August Iwański - własność rosyjska składała się: „bądź z potomków obdarzonych przez Katarzynę dygnitarzy z okresu rozbiorów, bądź z urzędników i różnego rodzaju macherów, którzy szukali dobrej lokaty dla swych oszczędności i wykorzystywali pomyślną dla siebie koniunkturę..."132. W stosunku do ogromnej części ziemian rosyjskich uwaga o spekulacyjnym traktowaniu majątków ziemskich była trafna. Wiemy zaś, jak nisko ceniono sobie na Kresach osoby tak postępujące. Skoro większość z nich nie przebywała w swych majątkach, lecz w głębi Rosji, nie miała szans na asymilację do kresowej wspólnoty133. Ponadto pozostawali w dużej mierze obcy, gdyż nie posiadali legitymacji w postaci zasiedzenia na tej ziemi. Stopień zażyłości polskich ziemian z rosyjskimi był zróżnicowany, na ogół jednak kontakty towarzyskie nie były rzeczą zwyczajną. Nie stali się Rosjanie nigdy pełnoprawnymi członkami społeczności ziemiańskiej i częstsze wizyty polskiego ziemianina w majątku rosyjskim uznawano za fakt niezwykły, acz, jeśli uzasadniały to osobiste przymioty gospodarza, możliwy do zaakceptowania134. Przypadków takich 132 A. Iwański junior, op. cit., s. 346. 133 R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 108,116; W. Rod-kiewicz, op. cit., s. 66-67, 81; Z. Opacki, Płaszczyzny relacji..., s. 19. 134 S. Mianowski, Świat, który odszedł. Wspomnienia Wilnianina 1895-1945, Warszawa 1995, s. 24; X. [J. Dunin-Karwicki], Przejażdżki po Wołyniu. Obrazki z przeszłości i teraźniejszości, Lwów 1893, s. 31 i 48; 370 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan można w źródłach odnotować sporo, a zapewne wiele więcej tam nie trafiło. Fakt, iż majątek nie został nabyty z konfiskaty, że dana rodzina rosyjska dała się poznać ze swej kultury bycia i szacunku dla polskości, współpraca w Towarzystwie Rolniczym czy w ziemstwie owocowały nawiązaniem ściślejszych kontaktów i regularnymi odwiedzinami w dworze, gdzie zapanował język rosyjski135. Znamienne jednak, że o ile dochodziło do tego typu wizyt, o tyle nie śpieszono się z przyjmowaniem rewizyty. Nigdy wreszcie nie nastąpiło zbliżenie na tyle silne, aby ziemian rosyjskich uznano za godnych dopuszczenia do rodziny - istniał moralny zakaz małżeństw mieszanych: katolików z prawosławnymi. O ile jednak był on surowo przestrzegany w odniesieniu do polskich kobiet, o tyle zdarzały się, choć rzadkie, śluby polskich ziemian z Rosjankami. Trudno przyjąć za dobrą monetę generalizujące a częste stwierdzenia ziemian na Kresach, że unikali kontaktu z Rosjanami. Oddzielić tu trzeba sferę towarzyską od sfery interesu. W obrębie tej pierwszej członkowie panującego narodu byli okazjonalnymi, mniej lub bardziej akceptowanymi a rzadko pożądanymi gośćmi. Praktycznie powszechna wśród polskich ziemian rezerwa wobec rosyjskiej kultury powodowała, że jej przedstawicielom status ten musiał wystarczać, bez większych szans na uzyskanie pozycji pełnoprawnych członków towarzystwa136. Nie znaczy to jednak, że istniała tu jakaś nieprzekraczalna granica dwóch światów. Wielu Rosjan zabiegało o kontakty z polskim ziemiaństwem, nie chcąc pozostawać na uboczu życia kraju, w którym się znaleźli, bądź W. Podhorski, op. cit., k. 24; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 114. Inaczej sądzi jednak Daniel Beauvois, twierdząc, że, wbrew deklaracjom, kontakty towarzyskie i gospodarcze z ziemianami rosyjskimi były liczne. D. Beauvois, Walka o ziemi. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996, s. 53. 135 M. z Wierzbickich 1. v. Iwaszkiewiczowa, 2. v. Kopernicka, op. cit., k. 119-120; S. Mianowski, Wspomnienia..., z. 2, k. 25; T. Garczyń-ski, Wspomnienia, BN, rkps 10562, t. II, k. 16; A. Rostworowski, op. cit., s. 110. 136 R. Radzik, Między zbiorowością etniczną- ¦¦, s-101-102. 371 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 ze względów snobistycznych (zwłaszcza ci urzędnicy, którzy nie mogli wykazać się znamienitym urodzeniem)137. Jednostki wyróżniano jawnymi wyrazami sympatii. Czasami czyniono to szczerze, kiedy indziej dyktowała to konieczność radzenia sobie w niełatwej sytuacji prawnej i ekonomicznej na Kresach. Gdy minął pierwszy okres represji popowstaniowych część, zwłaszcza zamożniejszych ziemian, ułożyła sobie jakoś stosunki z władzą, aby móc normalnie żyć i gospodarować w państwie, gdzie wiele sfer poddanych był ściślej kontroli urzędników. Kontakty i współpracę nawiązywano prowadząc interesy na większą skalę (w tym także znaczące dla wielu majątków dostawy dla wojska), działając społecznie, czyniąc starania o koncesje dla Kościoła138. Powołanie się na troskę o utrzymanie polskiego stanu posiadania stanowiło podstawę rozgrzeszenia. O aktywności gospodarczej Hipolita Korwin-Milewskiego czytamy: Jest rzeczą oczywistą, iż działalność tego typu wymagała utrzymania co najmniej poprawnych stosunków z administracją. Za partnerów uważał jednak wyłącznie najwyższych jej przedstawicieli, kontentując dumę narodową i stanową triumfami nad powiatowymi czynownikami139. W trudniejszej sytuacji byli ci, którzy do znaczniejszych przedstawicieli władz nie mogli przemówić ani szelestem 137 Towarzyskie zbliżenie polsko-rosyjskie nastąpiło na Kresach w okresie poprzedzającym powstanie styczniowe. Sposób życia ziemian polskich jawił się wówczas wielu Rosjanom jako bardzo atrakcyjny i zapanowała nań moda. Wielu z nich zaczęło nawet przypominać sobie swe polskie korzenie. Kontakty były więc żywsze, częstsze też małżeństwa pomiędzy przedstawicielami obu narodów. A. Chwalba, Polacy w służbie..., s. 39; T. Epsztein, Małżeństwa szlachty posesorskiej na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w latach 1815-1880, [w:] Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku, t. IX: Studia o rodzinie, pod red. J. Leskiewiczowej, Warszawa 1991, s. 236. 138Z. Opacki, Płaszczyzny relacji..., s. 14; A. Chwalba, Polacy z Ziem Zabranych..., s. 162; R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów..., s. 446; R. Wapiński, Polska na styku..., s. 71-72; A. Romanowski, op. cit., s. 275. 139 A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Wstęp, [w:] H. Korwin-Milew-ski, op. cit., s. VIII. 372 VI. Ziemianie Kresów wobec Rosji i Rosjan banknotu ani świetnością nazwiska. Rzeczywiście żyli oni poza światem rosyjskim. Ze sferami wyższymi nie mieli okazji się kontaktować, szeregowi czynownicy mogli dać im się we znaki. Pozostawała im wiara, że moralnie i cywilizacyjnie stoją ponad nimi. Ci, którzy odczuli dokuczliwość rosyjskiej polityki, a w jakimś stopniu (choćby poprzez drenaż kieszeni) jej ofiarą padał każdy, musieli reagować niechęcią. Efektem tego było przekonanie, że „dobrzy" Rosjanie na Kresy nie przyjeżdżają. Co do przedstawicieli panującego narodu, z którymi stykano się w głębi imperium, opinie były podzielone. Niektórzy znajdowali dla nich cieplejsze uczucia i bardziej zrównoważone sądy. Częściej jednak wierzono, że każdy Rosjanin jest nieodwołalnie skażony naturą swego państwa. Generalnie dystans zachowywany wobec poszczególnych Rosjan wynikał bardziej z poczucia obcości i wyższości własnej kondycji kulturowej niż z dyrektyw politycznych140. Ziemiańska niechęć wobec Rosji unikała form i celów politycznych, rzadko też jej przejawy przekraczały granice legalności. Odrzucano rosyjskość jako kulturę, styl życia i system wartości. Było to, jak sądzę, następstwem nie tylko konfliktu dwu modeli cywilizacyjnych, ale i braku autentycznej i bezwarunkowej zgody ziemian Kresów na asymilację w obręb państwowości rosyjskiej, przy oficjalnym wyrażaniu tej zgody. Wydaje się, że postawy ziemian determinowane były przekonaniem o sile Rosji, bo odrzucając i kulturę i zasadę ustroju i bieżącą polityką, nie posuwano się do ostatecznych wniosków. Powszechne przekonanie o tej sile (zachwiane dopiero pod koniec I wojny światowej) i nierealności prób wywalczenia radykalnej politycznej zmiany (niepodległości lub choćby autonomii), powodowało, że ziemianie zachowy- 140 O podobnym, stosunku ziemian Wielkopolski do ich niemieckich sąsiadów pisze Witold Molik: „Dla polskiego ziemianina legitymującego się od wielu pokoleń herbem szlacheckim niemiecki sąsiad był często nie tylko przedstawicielem innego wyznania i narodu panującego w obcym mu państwie, lecz także człowiekiem niewiadomego pochodzenia, rekrutującym się z innej sfery społecznej." W. Molik, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna, Poznań 1999, s. 97. 373 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 wali pozory zupełnej lojalności, które coraz bardziej przestawały być tylko pozorami. W znacznej mierze przekonali samych siebie, że aktualna przynależność polityczna jest faktem niemożliwym do zmienienia, ale też naturalnym stanem, którego konkretne przejawy (dyskryminacja Polaków) powinny być wprawdzie ukrócone, ale którego nie trzeba z zasady odrzucać. Czuli się „skazani na Rosję" i na tym polegał w znacznej mierze deklarowany przez nich realizm polityczny141. Silna wciąż jeszcze pozycja społeczna pozwalała im natomiast na zachowanie sporej dozy niezależności w warstwie symbolicznej i o nią też dbali przede wszystkim, czując się przedmurzem cywilizacji europejskiej. R. Jurkowski, Zjemiaństwo polskie Kresów..., s. 534. 374 Zakończenie Zapoznając się z życiem polskich ziemian na Kresach, warto pamiętać, że zagadnienia, którymi żyli, i które stały się tematem tej pracy, stanowią jedynie niewielką część rzeczywistości społecznej dziewięciu guberni i problemów zamieszkujących ją ludzi. Kresy moich bohaterów to zaledwie wycinek spraw kraju zamieszkanego głównie przez chłopów, rozpiętego pomiędzy różnymi klimatami, realiami ekonomicznymi i językami jego mieszkańców. Kraj ten w opisywanym półwieczu był świadkiem rozbudzenia narodów „ludowych", przemian społecznych i ekonomicznych, wystąpień rewolucyjnych, dyskryminacji prawnej katolików, Żydów i rozwijających się kultur w lokalnych językach. Problemy, którymi żyli ziemianie, nie musiały absorbować ich sąsiadów. Zaś konfliktów w obrębie społeczności Kresów, zwłaszcza jeśli ich podłoże było nowe, mieszkańcy dworów często nie doceniali. Inaczej czynił enfant terrible kresowej społeczności Ignacy Korwin-Milewski, który w miejscu raju chciał widzieć zgoła inną pozaziemską sferę: Wspomniałem wyżej o walce wszystkich ze wszystkimi. To jest w dwóch słowach streszczone opisanie tego naszego piekła litewskiego [pokreślenie moje - M. U.], gdzie na ogromnym obszarze sześciu guberni, kilka milionów żydów walczy z Litwinami, walczy z Białorusinami, walczy z ziemianami, ażeby ich oszukać i wyzyskać, walczy z Rządem Rosyjskim, ażeby go też oszukać, [...] gdzie walczy kilka milionów tutejszych Białorusinów z ziemianami polskimi, ażeby zabrać im ziemię, pastwiska i lasy, które dotąd nie zostały jeszcze tym chłopom rozdane, a do szlachty należą. Gdzie parę milionów Litwinów walczy o odrębność i utrwalenie zasad komunistycznych między chłopstwem guberni Kowieńskiej, gdzie Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 przeciętny ksiądz walczy z popem-batiuszką, ażeby mu parafian odebrać, a przeciętny pop-batiuszka walczy z księdzem, ażeby go usunięto z parafii, gdzie cała kilkudziesięciotysięcz-na ledwo szlachta litewska walczy nieustannie z całem chłopstwem, ażeby obronić swe mienie od złodziejstwa i grabieży, a w niemałej części swojej walczy z Rządem Rosyjskim idy-otycznie, jak mucha z niedźwiedziem, dla zaszczepienia polskości nawet tam, gdzie za czasów Rzeczypospolitej takowej zupełnie nie było...1. Kwestie powyżej wyliczane, jakkolwiek byłyby przeceniane bądź niedoceniane przez ziemian, dotykały ich jednak w sposób znaczący i zazwyczaj bezpośredni, dlatego są obecne na kartach tej pracy. Ale też perspektywa członków tej specyficznej i procentowo nielicznej części ludności Kresów rozstrzyga o proporcjach w ich prezentacji. Jest to naturalne, gdyż właśnie jej los został wybrany na przedmiot rozważań w tej rozprawie i jej prawda miała zostać tu pokazana, ale i zweryfikowana. Ze względu na wybór bohatera zaproponowany przeze mnie obraz Kresów mieści się też w ramach historii Polski, przypomnieć jednak trzeba, że dotyczy ziem będących wówczas częścią Rosji, dziś zaś leżących w granicach państw powstałych na gruzach ZSRR, w znikomym jedynie stopniu w Polsce. Niezwykłość miejsca Kresów w polskiej świadomości historycznej wynika z faktu, iż stały się one wyidealizowanym modelem polskości - na tyle dziś odległym w czasie i przestrzeni, że niedostępnym już bezpośredniemu doświadczeniu, ale też bliskim poprzez osoby pamiętające je, które jeszcze niedawno żyły pośród nas i zaraziły Polaków nostalgią za idylliczną krainą na wschodzie. Wiele wśród ziemian Litwy i Ukrainy było wybitnych postaci, wiele też takich, które nie odcisnęły swego śladu w dziejach. Nawet ci ostatni, poprzez uczestnictwo w większej zbiorowości, pozostali częścią mitu. Świat Kresów przetrwał w pamięci jako miejsce, gdzie liczne wątki tradycyjnej i szlacheckiej kultury polskiej 11. K. Korwin-Milewski, Wiązanka odpowiedzi Szlachcica tudzież słowo o tem, do czego ma dążyć Szlachta Litewska, Warszawa 1911, s. 31-32. 376 Zakończenie , . ,-¦¦.. mogły być wyniesione na piedestał. Nie były w sposób poważniejszy kontestowane przez ziemiańską wspólnotę, a umacniało je zagrożenie zewnętrzne. Toteż stały się symbolem Polski w formie, którą zmiotła Historia. Już w okresie międzywojennym napotykamy następującą refleksję: Gdybyśmy rozszerzyli pojęcie stylu, [...] moglibyśmy mówić również o stylu pewnego narodu, tak samo jak się mówi czasami o czyimś stylu indywidualnym [...]. Otóż należy stwierdzić, że styl polski w. XIX urobiony został w bardzo znacznym stopniu przez podłoże ideowe pierwiastków kresowych południowo-wschodnich...2 - i północno-wschodnich - należałoby dodać. Naturalnie te dziewięć kresowych guberni było także (i przede wszystkim) obszarem zwyczajnych, codziennych zabiegów ich mieszkańców o przeżycie swych dni i nadanie im sensu. Sposoby radzenia sobie przez tutejszych ziemian (grupę najpełniej realizującą ową polską kresowość) z wyzwaniami, jakie postawił przed nimi konkretny czas historyczny, interesowały mnie najbardziej, podobnie jak stojąca za ich zachowaniami mentalność. Z konieczności wyniki moich badań musiały zaowocować pewnym skondensowanym obrazem, który w kilku rozdziałach, składających się tę książkę, stara się dać wyobrażenie o życiu społeczności rzędu setek tysięcy osób na przestrzeni półwiecza. Poszukując dominant wypełniających ten wizerunek odnieść można przede wszystkim wrażenie pewnej senności cechującej egzystencję ludzi przez Opatrzność umieszczonych w najodleglejszym i najspokojniejszym zakątku Europy. Charakterystyczne dla ziemiańskiego oglądu otaczającej rzeczywistości wydaje się przekonanie o jej daleko idącej niezmienności. O Litwie historycznej pisał Kazimierz Okulicz: Na przełomie wieku XIX i XX zdawało się mieszkańcom tego kraju, że świat zastygł w bezruchu, że nic się w nim zasadniczo nie zmieni, a dla ludności miejscowej chyba tylko 2 B. Jasinowski, Podstawowe znaczenie kresów pcAudniowo-wschod-nich w budowie polskiej psychiki i świadomości narodowej, „Pamiętnik Literacki" 1936, z. 2, s. 219. 377 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 na gorsze. Gdzieś w południowej Afryce i we wschodniej Azji toczyły się jakieś rabunkowe wojny, których echa dobiegały do uszu obywateli tego zapomnianego przez Boga i ludzi kraju i stwarzały panom grającym w winta temat do dyskusji...3. W prawdziwość tego narzucającego się wrażenia nie sposób uwierzyć, gdy przypomni się wydarzenia, jakie przetoczyły się przez ów kraj przed, a zwłaszcza po opisywanej epoce. Jednak sami bohaterowie mojej opowieści zdawali się ufać, że pozostawiono ich na jakimś bocznym torze historii, w jakiejś luce powstałej w biegu dziejów. Z perspektywy czasu jawi się ona jako oko cyklonu. W życiu ziemian nie brak było problemów dających im się we znaki. Niewielu jednak potrafiło zauważyć w nich przejaw jakiegoś szerszego zjawiska - przemiany, procesu historycznego; wielu dostrzec go nie chciało. Poszukiwanie poczucia bezpieczeństwa nakazywało nieufność wobec polityki i tych idei, które mogłyby radykalnie wpłynąć na sposób myślenia. Jak zauważa Alina Witkowska w odniesieniu do kresowego dworu: „Ład tego wiejskiego domu i jego szczęśliwość jest w dużej mierze zbudowana na izolacji od historii"4. Przede wszystkim więc bagatelizowano wszelkie przejawy dysharmonii w relacjach z innymi grupami społecznymi zamieszkującymi Kresy. Choć skrywane, były one jednak przeczuwane wystarczająco silnie, aby konsolidować środowisko, uświadamiające sobie powoli, że znajduje się w pozycji mniejszości tracącej argumenty na rzecz swej kierowniczej roli na Kresach5. Przeceniano natomiast zagrożenia płynące ze strony rządu rosyjskiego, podnosząc w ten sposób patriotyczną wartość swych działań. Konieczność obrony swego statusu skutkowała generalną (przy całym zróżnicowaniu postaw jed- 3K. Okulicz, Brzask, dzień i zmierzch na ziemiach Litwy historycznej. Szkic historyczno-publicy styczny, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972, s. 11-12. 4 A. Witkowska, Litewsko-białoruska przestrzeń idylliczna, „Przegląd Wschodni", 1.1, z. 1, s. 53. 5 Por.: R. Radzik, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środkowo-Wschodniej XIX stulecia, Lublin 2000, s. 118. 378 ¦¦¦-¦.' Zakończenie ¦¦;¦¦ nostek) zachowawczością środowiska. Z lewicowej perspektywy Ludwika Krzywickiego wyglądało to tak: Przywiązanie do katolicyzmu było silne, patriotyzm bierny, w ciągu dziesiątków lat nie ćwiczony, nadwątlony przez moc wpływów, wyznanie polityczne pozornie nijakie, lecz dość było poskrobać obywatela i obywatelkę, ażeby wyłonił się w całej okazałości tak zwany żubr [...]. Pospolity konserwatysta z dwo-ru w Kongresówce, sądzę, uchodziłby tutaj za postępowca6. Zmian raczej się lękano, niż ich oczekiwano; akceptowano to, co pozwalało na w miarę stabilną egzystencję7. Defensywny charakter kresowej - ziemiańskiej polskości pociągał za sobą pewien paradoks. Oto była ona, jeśli nie zupełnie oderwana, to w każdym razie oddalona od głównego nurtu spraw polskich. Właśnie przez to - jako skarbnica tradycyjnych treści - stała się atrakcyjna, ale traciła zarazem na swej sile witalnej. Konserwowała to, co w polskości już się wydarzyło, sięgając co najwyżej po wątki romantyczne. Wy- 6L. Krzywicki, Wspomnienia, Warszawa 1957,1.1, s. 340. 7 Zwłaszcza we wspomnieniach dominowała później ta jasna barwa. Kazimierz Okulicz pisał o pamiętnikarzu, w którego zapiskach zachowawczość, by nie powiedzieć obskurantyzm środowiska pozostawiły wyjątkowo silny ślad: „Ksiądz Meysztowicz przeżył dzieciństwo i młodość w stanowym, rolniczym, zaniedbanym , zakątku dawnej Rzeczypospolitej, rozmyślnie trzymanym przez rządy rosyjskie w zastoju. Należał do warstwy zamożnej szlachty, która za pomocą uprawiania lojalizmu, stosunków z wyższymi organami władzy i łapówek, mogła zapewnić sobie większą swobodę w życiu domowym i towarzyskim. Ta sielska idylla zapadła mu widocznie w pamięci i sercu." K. Okulicz, Opowieści nobliwe i sentymentalne, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1974, z. 28, s. 116. Porównaj uwagi Jerzego Stempowskigo na temat pierwszego tomu „Pamiętnika Kijowskiego": „Mówią [jego autorzy - M. U.] ciągle o Rusinach, [...] opisują z rozrzewnieniem jak się polska złota młodzież idiotycznie bawiła na kontraktach itd. Zdawałoby się, że przynajmniej na pogrzeb naszych kresów wypadałoby ubrać cylinder i zachowywać się z godnością. [...] Wielkie rozczarowanie przyniósł mi Wiel-horski swoją historią Ukrainy, omijającą skrzętnie wszystko, co na ten temat byłoby do powiedzenia." List ]. Stempowkiego do }. Giedroy-cia, Berne, 17 marca 1960, [w:] J. Stempowski, Listy do Jerzego Giedroy-cia, Warszawa 1991, s. 96-97. 379 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 znaczające puls życia polskiego tendencje - pozytywizm, modernizm, wzrost nastrojów irredentystycznych, nowoczesna myśl polityczna znajdowały wprawdzie swoje refleksy w życiu ziemian Kresów, były one jednak bardzo słabe8. Pozornie najwięcej zbliżało mieszkańców zabużańskich dworów do pozytywizmu, ściślej do tych jego haseł, które postulowały realizm celów politycznych, nakazywały umieszczenie wysiłków patriotycznych w sferze rozwoju bazy materialnej narodu (praca organiczna). W istocie jednak myśl pozytywistyczna była słabo znana, wiele jej elementów (zwłaszcza „klasowych") nie mogłoby doczekać się akceptacji, a istniejące zbieżności były pochodną kondycji politycznej i ekonomicznej ziemian, wymagań walki o byt poszczególnych jednostek i ziemiaństwa jako grupy. Idea pracy u podstaw realizowana w formie tajnego nauczania odległa była od demokratycznych treści, jakie nadawał jej pozytywizm warszawski9. Zadania trwania i przetrwania, ocalenia dziedzictwa przeszłości stabilizowały rzeczywistość Kresów. A jednak zmiany następowały, na niektórych polach o charakterze zasadniczym. Choć cele pozostawały te same, dobór środków dostosowywał się do realiów kolejnych dekad. Jako stabilne jawią się ideały, którym służyli ziemianie, choć, jak było to pokazane, treść pewnych pojęć (na przykład narodu) ulegała ewolucji. Sposób rozumienia otaczającego świata i istotnych wartości podlegał korektom. Wszystkie te procesy miały swoją dynamikę, ewolucja w ich obrębie była stopniowa, bez gwałtownych przyśpieszeń. Należy więc prześledzić kierunki przemian, nie sposób natomiast datować ściśle nagłych zwrotów. Warto przypomnieć w tym miejscu i zestawić obok siebie najważniejsze obszary, w obrębie których mentalność i zachowania ziemiańskie pomiędzy rokiem 1864 a 1914 uległy zmia- 8Por.: R. Wapiński, Między ojczyznami prywatnymi a ideologicznymi, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Prace Historycznoliterackie", nr 10-11, s. 117. * Por. R. Jurkowski, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschod-nich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001, s. 82; R. Wapiński, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002, s. 105. 380 Zakończenie • ¦ ¦ ¦ ,¦ nom. Można by ironicznie twierdzić, że najpoważniejszymi nowinkami na Kresach był zachwyt nad twórczością Sienkiewicza i wprowadzenie meczy tenisowych do katalogu popularnych rozrywek. Te codzienne sprawy rzucają się bowiem najbardziej w oczy podczas lektury ziemiańskiej literatury pamiętnikarskiej, której autorów cechowało zamiłowanie do opisywania rzeczy zwyczajnych. Jednak wskazać należy kilka sfer o bardziej fundamentalnym znaczeniu dla tytułowego świata wartości i postaw ziemiańskich, które również zaznały zmian. Wzrastała więc systematycznie rola i prestiż wykształcenia. Jego zdobywanie miało znaczenie praktyczne, wyznaczane przez konieczność ekonomiczną. Coraz wyżej ceniono je jako „patent na bycie dżentelmenem", wreszcie wiedza humanistyczna stawała się coraz istotniejszym orężem w walce o ocalenie wartości patriotycznych. Jednocześnie wzrost profesjonalnych umiejętności agronomicznych czynił z ziemian zawodowych rolników. W konsekwencji wspólnota stanowa posiadającej szlachty przekształcała się w warstwę wiejskiej inteligencji. Przy okazji rosła pozycja towarzyska osób parających się pracą umysłową, a cenzus urodzenia tracił nieco na swej bezapelacyjnej dotąd wadze. Dostrzegli też ziemianie, acz z opóźnieniem i w niejednakowym stopniu, zmianę, jaka nastąpiła w rzeczywistości narodowej Kresów. Nowoczesne myślenie o własnym narodzie i świadomość rozwoju narodów „kresowych" rodziły się w bólach, ale stawały się coraz powszechniejsze. Na Kresy wkraczały realia nowoczesnych podziałów narodowych o etnicznym charakterze, negujących możliwość trwania wspólnoty politycznej szlachty trzymającej ojcowską pieczę nad ludem. Emancypacja dawnych poddanych oznaczała narastanie sytuacji konfliktowych. Na zaakceptowanie tych zjawisk ziemianie nie byli w swej masie gotowi. Radzili więc sobie z nimi z trudem i nieefektywnie, nie potrafiąc ocalić dawnej harmonii. W dworach niepodważalne było stanowisko głowy rodziny, jednak wzrastała też stopniowo samodzielność kobiety. Malała liczba rezydentów i służby. Ponieważ jednocześnie 381 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 coraz częściej młodzi wyjeżdżali na studia i dla kariery, mniejsza stawała się liczba stałych mieszkańców majątków. Także goście rzadziej zaszczycali je długimi wizytami. Sprzyjało to formowaniu się modelu mniejszej wspólnoty rodzinnej za to o silniejszych często więziach uczuciowych. Ewoluowały formy rozrywek, szerszy stawał się wachlarz lektur, zwłaszcza prasy. Wszystkie te zjawiska nie doczekały się zresztą swego zwieńczenia przed I wojną światową, lecz zostały dopiero zapoczątkowane. W zakresie opisywanych przemian najwyraźniejsza cezura przebiegająca przez epokę pojawia się z początkiem XX wieku - pokolenia wchodzące w dorosłość po około 1900 roku najsilniej uległy ich oddziaływaniu. Wpływ na tę generację wywarło też doświadczenie rewolucji lat 1905-07, która niekoniecznie wpłynęła na tryb życia i pojęcia pokoleń starszych. Dlatego też podkreślić trzeba, iż trafniejsze jest postrzeganie dynamiki opisywanych tu procesów historycznych w kategoriach pokoleniowych a nie czysto chronologicznych. Nowe zjawiska życia społecznego i narodowego na Kresach, jak i zmiany w polityce rosyjskiej wobec ziemian, dały o sobie wyraźnie znać, co w pracy kilkakrotnie podkreślałem, już z początkiem stulecia, a więc przed wybuchem rewolucyjnym. W zakresie opisywanych przeze mnie problemów nie sposób jest więc wskazać ostrej cezury - nie jest nią nawet rok 1905. Można natomiast zauważyć, że od początku XX wieku nurt życia na Kresach uległ przyśpieszeniu, co miało wpływ na świadomość i postawy ówczesnej młodej generacji. Elita spośród starszych wykorzystała zaś możliwość zintensyfikowania swej aktywności publicznej. Te zmiany, jakkolwiek ograniczone, spowodowały, że przynajmniej część ziemian przygotowała się do życia w nowoczesnym państwie i chętnie zaangażowała się w Polskę niepodległą. W jakimś stopniu ziemianie strząsnęli z siebie z czasem zmęczenie i rezygnację, które były następstwem klęski powstańczej. Czasy po 1914 roku, a zwłaszcza lata 1917-1921 oznaczały przewrót w rzeczywistości Kresów, przyniosły zniszczenia materialne i zagładę niejednej z rzeczy, które pozostawiła przeszłość i o których ocalenie tak się starano. Wielu ziemia- 382 Zakończenie nom odebrały schedę, licznym ich bliskich, bardzo licznym złudzenia. Część opisywanych obszarów znalazła się pod władzą radziecką. Ziemianie, tracąc Kresy w ich dotychczasowej postaci, zyskiwali Polskę. Wywoływało to różne emocje. Bywało spełnieniem skrytych marzeń, przekraczającą granice najśmielszych nadziei niespodzianką, trudnym zadaniem do podjęcia, bądź rozczarowaniem. Źródłem zawodu było poczucie utraty pozycji społecznej, odsunięcie na boczny tor, niechęć sprawujących władzę do uznania autorytetu ziemian i przyznania im poczesnego miejsca w rządach krajem10 (zmianę przyniósł dopiero sojusz polityków ziemiańskich z sanacją), wreszcie stała groźba reformy rolnej11. Dotyczyło to zresztą ziemian polskich w ogóle, nie tylko tych z Kresów. Los jednego z kresowców, zasłużonego dla społeczności polskiej zwłaszcza w czasie I wojny światowej, tak relacjonował Wacław Lednicki: Nie spotkał się później w Polsce Karol Świacki z uznaniem i wdzięcznością za to, co dla niej zrobił. [...] Taki sam los spotkał w Polsce prawie wszystkich kresowców. Przywołany przez pamiętnikarza emigrant z Kresów pracował później w majątku szwagra w Poznańskiem. Przypominam sobie - pisał dalej Lednicki - jak pogodnie 10 S. Rudnicki, Ziemiańsłwo, [w:] W. Mędrzecki, S. Rudnicki, J. Żarnowski, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Żarnowski, Warszawa 2003, s. 212-213 i 241; S. Siekierski, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003, s. 61-62 i 246-248. W wystąpieniu opatrzonym wymownym tytułem: „Walka o nasze prawo do życia i jej drogi" Jan Stecki stwierdzał: „Uznają nas dziś za niepotrzebnych, za zbytecznych, mierzą bowiem życie i rozwój miarą ilości nie zaś jakości. W obronie swej nic innego zrobić nie możemy, jak tylko dowieść czynem, że bez nas zbraknie w Polsce pracowników najgorliwszych, charakterów najtęższych, obywateli najświatlejszych i najszlachetniejszych". J. Stecki, Walka o nasze prawo do życia i jej drogi, [w:] Zadania i obowiązki ziemiaństwa. (Referaty wygłoszone na zebraniu Związku Ziemian w Warszawie w d.6 czerwca 1921 r.), Warszawa 1921, s. 68. "Zob.: W. Mich. Ideologia polskiego ziemiaństwa 1918-1939, Lublin 2000, passim. 383 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 znosił tę wielką zmianę w swoim życiu, stale powtarzając: Straciłem Bielicę, ale za to mam Polskę11. Nie wszyscy jednak przyjmowali straty i rozczarowania z takim stoicyzmem. Niektórzy wzdychali za przeszłością. Nowa rzeczywistość nie rozpieszczała ziemian Kresów, a ich doczesny raj u progu II Rzeczypospolitej był raczej za niż przed nimi. 12 W. Lednicki, Pamiętniki, 1.1, Londyn 1963, s. 121. 384 BIBLIOGRAFIA ŹRÓDŁA Archiwalia BIBLIOTEKA NARODOWA W WARSZAWIE Domański Zygmunt, Pamiętniki, rkps akc. 9216 Dziemian Józef, Życiorys kapłana kresowego. 'Wspomnienia, rkps akc. 9357 Fiedorowicz Józef, Wspomnienia, rkps akc. 11400 Fudakowski Kazimierz, Moje wspomnienia, rkps akc. 12231, t. I Garczyński Tadeusz, Wspomnienia, rkps 10562, t. II Glińska z Dąbrowskich Anna, Było... przeminęło. Pamiętnik, t. I, rkps akc. 9732, t. II, rkps akc. 10106 Guzowska ze Świeckich Zofia, Za moich czasów. Pamiętnik, rkps akc. 8036 Hornowska z Dunin-Borkowskich Łucja, Wspomnienia, rkps 10423 Iwanicka z Rodowiczów Zofia, Historia rodu Rodowiczów. Pamiętnik, rkps akc. 13580 Janiszewska z Bułhaków Maria, Szczęśliwe lata 1886-1908, rkps akc. 15239 Kossakowski Jan, Notatki z lat dziecięcych, rkps akc. 13223 Kostrzewski Franciszek, Pamiętnik, rkps 6377 Lewandowski Felicjan Dołęga, Wspomnienia z lat 1889-1944, rkps 7933, t. I Mańkowski Jan Lucjan, Pamiętnik, rkps 9780 Mańkowski Piotr, Pamiętniki, rkps 9781, t. I: Lata 1866-1896 Mianowski Stanisław, Wspomnienia 1895-1945, rkps akc. 15277, z. 1-2 Mieleszko-Maliszkiewicz Adam, Moje wędrówki po kraju, rkps 5623 Listy Erazma Michałowskiego do Piotra Moszyńskiego, rkps 9937 Okolów Czesław, Pamiętnik, rkps akc. 9969, z. 1-4 Osmołowski Jerzy Marcin, Wspomnienia z przeszłości. Lata dziecinne i młodzieńcze, rkps akc. 7042 Potocka z Tyszkiewiczów Klemensowa Zofia, Echa minionej epoki XIX- XX wiek. Moje wspomnienia, rkps akc. 11711, t. I-II Listy Alfreda Rómera do brata Bronisława z lat 1868-1895, rkps 8767 Rómer Edward Jan, Dzienniki z lat 1855-1872, rkps 8724, t. X-XIII: 1865-1869 Listy Edwarda Mateusza Rómera do rodziców: Edwarda i Zofii z Białłozorów, rkps 8730 Rómerowa z Białłozorów Zofia, Dziennik z lat 1844-1877, rkps 8738, t. V: 1877 385 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Szarzyński-Sęp Dymitr, Polskie Towarzystwo Oświaty Ludowej na Rusi. Szkice i przyczynki do dziejów oświaty polskiej na Rusi w latach 1S70-1920, rkps akc. 8747 Szembekowa z Moszyńskich Józefa, Wspomnienia, rkps 9940 Tańska z Białlozorów Kazimiera, Pamiętniki z lat 1870-1884, rkps 8779, t. I-VI Trzebiński Stanisław, Pamiętnik, rkps akc. 11806 Żółtowska z Puttkamerów Janina, Dzienniki, rkps 10277, t. I Listy Janiny z Puttkamerów Zółtowskiej do matki Zofii Puttkamerowcj, rkps 10289, t. I Zurowska ze Zdziechowskich Alfredowa Maria, Wspomnienia... od roku 1880 do 1914, rkps akc. 13602 BIBLIOTEKA ZAKŁADU NARODOWEGO IM. OSSOLIŃSKICH WE WROCŁAWIU Dyakowska Julia, Wspomnienia, rkps 15375 Kopernicka, 1. v. Iwaszkiewiczowa z Wierzbickich Maria, Wspomnienia z lat 80-tych XIX w. do 1934 roku, rkps 13172 Łazowski Jan, Trwające blaski. Wspomnienia z lat młodzieńczych 1900-1917. rkps 13315 Pic de Replonge Jan, Obrazy pamiętnych lat, rkps 15535 Podhorski Piotr, Moje wspomnienia, rkps 15657, cz. I Pokrzywnicki Ernest Jerzy, Żywoty i sprawy urodzonego Ernesta Jerzego Grzymały Pokrzywnickiego i jego rodziny, rkps 15415, t. I Porowski Mieczysław, Wspomnienia 1904-1918, rkps 13542 Skrzyński Konstanty, Wspomnienia, rkps 15585 BIBLIOTEKA JAGIELLOŃSKA W KRAKOWIE Chojecki Artur, Żywot średniego człowieka, rkps 9786 Giedrojć Gustaw, Gorzkowski Jan, Halina. Melodram w trzech aktach jednej odsłonie. Rzecz dzieje się na Litwie w roku 1863, rkps 5071 Karta z martyrologii małego powiatu, tekst anonimowy, rkps 2811 Podhorski Wacław, Ziemiaństwo na Ukrainie, rkps 9831 Wspomnienia z Wołynia, tekst anonimowy, 1867, rkps 4832 Bibliografia 386 Źródła drukowane prasa ¦ ;V„<- u. .-..;-„Dziennik Kijowski" 1906 „Kraj" 1882-1907 '„;. - .*; „Kresy" 1906-1908 ¦ . „Kurier Litewski" 1905-1909, 1913 ;;i „Wieś i Dwór" 1912-1913 „Wieś Ilustrowana" 1911-1914 ¦•";• BROSZURY POLITYCZNE, PUBLICYSTYKA Dmowski Roman, Myśli nowoczesnego Polaka, Lwów 1907 Dmowski Roman, Upadek myśli konserwatywnej w Polsce, Warszawa 1914 Głosy prasy polskiej o udziale sześćdziesięciu szlachciców litewskich w uroczystości odsłonięcia pomnika Katarzyny w Wilnie, Lwów 1904 [Jałowiecki Bolesław]; Sargas, Litwo, ojczyzno nasza..., Petersburg 1906 [Ksiądz Władysław...], Młodzież polska na Litwie, „Noworocznik Litewski" 1904 Lipiński Wacław, Szlachta na Ukrainie. Udział jej w życiu narodu ukraińskiego na tle jej dziejów, Kraków 1909 Milewski Ignacy Karol Korwin-, Walka z kłamstwem, Petersburg 1911 Milewski Ignacy Karol Korwin-, Wiązanka odpowiedzi ... Szlachcica tudzież słowo o tem, do czego ma dążyć Szlachta Litewska, Warszawa 1911 Obowiązki Polaka w Kraju Zabranym, „Noworocznik Litewski" 1904 [Oskierka Franciszek] Murdelio M., Sęp nam wyjada nie serca, lecz mózgi, Wilno 1927 Popławski Jan Ludwik, Zadania polityki narodowej na Kresach, [w:] Pisma polityczne, z przedmową Z. Wasitewskiego, t. II, Kraków-Warszawa 1910 Rómer Michał, Litwa wobec wojny. (-Poufny memoriał... z sierpnia 1915), opracował W. Sukiennicki, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1970, z. 1 [Skirmunt Roman] Romunt, Głos przeszłości i potrzeba chwili (stanowisko szlachty na Litwie i Rusi): Napisał..., Lwów 1905 [Skirmunt Roman] Ro...munt, Nowe hasła w sprawie odrodzenia narodowości litewskiej. Napisał..., Lwów 1904 Skirmuntt Konstancya (Fururus), Kartki Krajowe w dalszym ciągu Kartek Politycznych. Reminiscencje z prasy wileńskiej 1906-13, Wilno 1913 [Skirmuntt Konstancją] Futurus, Kartki polityczne ze spraw krajowych poruszonych w prasie wileńskiej 1905-7 r., Warszawa 1907 3-87 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 [Skirmuntt Konstancja] Futurus, O prawdę i zgodę z powodu Głosu Litwinów do młodej generacji magnatów, obywateli i szlachty na Litwie i odpowiedzi młodego szlachcica litewskiego, Lwów 1906 Stecki Jan, Walka o nasze prawo do życia i jej drogi, [w:] Zadania i obowiązki ziemiaństwa. (Referaty wygłoszone na zebraniu Związku Ziemian w Warszawie w d. 6 czerwca 1921 r.), Warszawa 1921 DZIENNIKI, PAMIĘTNIKI, LISTY, LITERATURA PIĘKNA, ESEISTYKA Bobrowski Tadeusz, Pamiętnik mojego życia, opracował, wstępem i przypisami opatrzył S. Kieniewicz, Warszawa 1979, t. I-II Borodzic Józef, Pod wozem i na wozie. Pamiętniki ks. }... B..., czyli kilka lat pracy duszpasterskiej na Litwie, Białej Rusi i w głębi Rosyi, Kraków 1911 Czapska Maria, Europa w rodzinie, Warszawa 1989 Czapski Józef, Wspomnienia, [w:] Wyrwane strony, opracowała J. Polla-kówna przy współpracy R Kłoczowskiego, Montricher 1993 Dorożyńska z Zaleskich Elżbieta, Na ostatniej placówce. Dziennik z życia wsi podolskiej w latach 1917-1921, Warszawa 1925 Dygasiński Adolf, Listy, wstęp J. Z. Jakubowski, komentarze biograficzne A. Górski, przygotowanie tekstów i redakcja T. Nuckowski, Wrocław 1972 Garztecki Stanisław, Codzienna prasa polska w Kijowie w latach 1906-1918. Wspomnienia, „Rocznik historii czasopiśmiennictwa polskiego" 1969, z. 1 Godlewski Józef, Na przełomie epok, Londyn 1978 Gombrowicz Witold, Wspomnienia polskie, Kraków 1996 Górski Konstanty M., Weyssenhoff Józef, Z młodych lat. Listy i wspomnienia, opracowała I. Szypowska, Warszawa 1985 Grąbczewski Bronisław, Na służbie rosyjskiej. Fragmenty wspomnień, Warszawa 1926 Inflanty, Inflanty..., wspomnienia rodzinne zabrał R. Manteuffel-Szo-ege, opracował Z. Szopiński, Warszawa 1991 Iwański August senior, Pamiętniki 1832-1876, Iwański August junior, Wspomnienia 1881-1939, słowo wstępne J. Iwaszkiewicza, opracował W. Zawadzki, Warszawa 1968 Iwaszkiewicz Jarosław, Książka moich wspomnień, Kraków 1968 Jałowiecki Mieczysław, Na skraju imperium, wybór i układ tekstu Michał Jałowiecki, Warszawa 2000 Jałowiecki Mieczysław, ii Edwarda Woyniłłowicza, „Wiadomości", Londyn 1958, nr 18 z 4 maja Jałowiecki Mieczysław, W słońcu, „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963 Jaworska z Kownackich Jadwiga, Z moich wspomnień, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966 Kamieński Henryk, Pamiętniki i wizerunki, z rękopisów przygotowała do druku i przypisami opatrzyła I. Śliwińska, wstęp opracował W. 388 Bibliografia ¦ Kula, Wrocław 1951 [Karwicki Józef Dunin-] X., Przejażdżki po Wołyniu. Obrazki z przeszłości i teraźniejszości, Lwów 1893 [Karwicki Józef Dunin-], Wspomnienia Wołyniaka, Lwów 1897 Karwicki Józef Dunin-, Z moich wspomnień, Warszawa 1901-1904, t. MV Karwicki Józef Dunin-, Ze starego autoramentu, Warszawa 1898-1900, serya I-II Kieniewicz Antoni, Nad Prypecią, dawno temu... Wspomnienia zamierzchłej przeszłości, przygotował do druku S. Kieniewicz, Wrocław 1989 Kieniewicz Henryk, Polska nad Prypecią, „Arcana" 2001, nr 2 [Kieniewiczowa Jadwiga] J. K., Myśli rymowane, Kraków 1900 Kossak-Szczucka Zofia, Pożoga, Wrocław 1998 Kozicka Maria Dunin-, Burza od Wschodu, Warszawa 1990 Kraj lat dziecinnych, praca zbiorowa, Londyn 1942 Krzywicki Ludwik, Wspomnienia, słowo wstępne i przypisy J. Wilhel-mi. Posłowie H. Holland. Tekst przygotowali do druku T. Karwacka i J. Wilhelmi, Warszawa 1957, t. I Lednicki Wacław, Pamiętniki, t. I, Londyn 1963 Lewicka Maria, Dzieciństwo, Warszawa 1973 Lubomirski Józef, Historia pewnej ruiny. Pamiętnik 1839-1870, wstęp i komentarz J. W. Gomulicki, Warszawa 1975 Łobodowski Józef, Pochylony nad „Pamiętnikiem Kijowskim", „Kultura", Paryż 1965, nr 7-8 Malinowska Grasylda, Pamiętnik kresowej nauczycielki z lat 1833-1921, wstęp W. z Dziewulskich Ginkowa, Bydgoszcz 1995 Matlakowski Władysław, Wspomnienia ukraińskie, „Wiadomości", Londyn: 1954, nr 23 - 1955, nr 15-16 (w niektórych numerach) Meysztowicz Walerian, Gawędy o czasach i ludziach, Londyn 1986 Mianowski Stanisław, Świat, który odszedł. Wspomnienia Wilnianina 1895-1945, wyboru dokonali oraz przygotowali do druku M. z Mianow-skich Parczewska, K. M. Mianowski, Warszawa 1995 Milewski Hipolit Korwin, Siedemdziesiąt lat wspomnień (1855-1925), wstęp A. Szwarc, P. Wieczorkiewicz, Warszawa 1993 Miłosz Czesław, Dolina Issy, Kraków 1989 Miłosz Czesław, Szukanie ojczyzny, Kraków 2001 Mineyko Józef, Wspomnienia z lat dawnych, oprać. M. Wrede przy współpracy M. Sierockiej-Pośpiechowej, Warszawa 1997 Moszyńscy Emilian i R. Józef, Szkice i wspomnienia z ziemi owruckiej na Wołyniu (wyjątki z pamiętnika), „Pamiętnik Kijowski", t. II, Londyn 1963 Nietyksza Bronisław, Nadzieje, złudzenia, rzeczywistość. Wspomnienia z lat 1912-1945, t. I, Warszawa 1985 Niezabytowska Zofia, Dzieje rodziny kresowej, „Wiadomości", Londyn 1958, nr 21 z 25 maja Okulicz Kazimierz, Brzask, dzień i zmierzch na ziemiach Litwy historycz- 389 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 nej. Szkic historyczno-publicystyczny, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972 Okulicz Kazimierz, Opowieści nobliwe i sentymentalne, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1974, z. 28 (zbioru ogólnego) Orzeszkowa Eliza, Listy zebrane, do druku przygotował i komentarzem opatrzył E. Jankowski, t. VII, Wrocław 1971 Orzeszkowa Eliza, Nad Niemnem, Kraków 1997 Pawlikowski Michał K., Mińszczyzna, „Pamiętnik Wileński", Londyn 1972 Pruszyńska Anna, Między Bohem a Słuczą, opracował M. Pruszyński, Wrocław 1991 Rodziewiczówna Maria, Dewajtis, Poznań 1996 Romantyczna gawęda szlachecka. Antologia, wybrał i opracował A. Waśko, Kraków 1999 Rostworowski Andrzej, Ziemia, której już nie zobaczysz. Wspomnienia kresowe, opracowanie i przypisy S. J. Rostworowski, posłowie A. Garlic-ki, Warszawa 2001 [Rzewuska z Jaczewskich Jadwiga] Leliwa Ludwik Piotr, Myśli szlachcica polskiego, Kraków 1888 Rzewuski Henryk, Pamiątki Soplicy, Wrocław 1997 Skirmunt Konstanty, Moje wspomnienia 1866-1945, wstęp i oprać. E. Orlof, A. Pasternak, Rzeszów 1997 [Stempowski Jerzy] Hostowiec Paweł, Etapy pewnego odwrotu, „Kultura", Paryż 1960, nr 6 Stempowski Jerzy, Listy do Jerzego Giedroycia, wybrał, opracował i po-słowiem opatrzył St. Kowalczyk, Warszawa 1991 Stempowski Stanisław, Pamiętniki 1870-1914, wstęp M. Dąbrowskiej, Wrocław 1953 Stołypin Arkadiusz, Cesarstwo i wygnanie. Przed i po roku 1917. Pamiętniki, Warszawa 1998 Świderska Wanda, Polska Macierz Szkolna na Podolu, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966 Talko-Hryncewicz Julian, Z przeżytych dni (1850-1908), Warszawa 1930 Tokarzewski Marian, Straż przednia (ze -wspomnień i notatek), Warszawa [1926] [Umiastowska Janina] Nałęcz, Szmat ziemi i życia... Opisy i wspomnienia, Wilno 1928 Walewski Witold, Wspomnienia o Podolu, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966 Wańkowicz Melchior, Szczenięce lata, Warszawa 1934 • •, Weyssenhoff Józef, Puszcza, Poznań 1995 ., ¦ . Weyssenhoff Józef, Soból i panna, Kraków 1991 Woyniłłowicz Edward, Wspomnienia 1847-1928, wydał, wstępem i przypisami opatrzył Janusz Iwaszkiewicz, Wilno 1931 Wyczółkowski Leon, Listy i wspomnienia, opracowała M. Twarowska, Wrocław 1960 ¦ Z okolic Dźwiny, księga zbiorowa, Wilno 1912 . . • . ..- . ; 390 Bibliografia • ¦¦¦ Żółtowska z Putłkamerów Janina, Inne czasy, inni ludzie, Londyn 1959 LITERATURA Aftanazy Roman, Dzieje rezydencji na dawnych kresach Rzeczypospolitej, Wrocław 1991-1997, t. I-XI' Aleksandravićius Egidijus, Kulakauskas Antanas, Pod władzą carów. Litwa w XIX wieku, Kraków 2003 Anderson Benedict, Wspólnoty "wyobrażone. Rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, Kraków 1997 Bardach Juliusz, Krajowcy, federaliści, inkorporacjoniści, [w:] O dawnej i niedawnej Litwie, Poznań 1988 Bardach Juliusz, O świadomości narodowej Polaków na Litwie i Białorusi iv XIX-XX w., [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX -wieku, t. VI: Między Polska etniczną a historyczną, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 1988 Bardach Juliusz, Od narodu politycznego do narodu etnicznego ir Europie środkowo-iuschodniej, „Kultura i Społeczeństwo" 1993, nr 4 Bardach Juliusz, Polacy a narody Litwy historycznej - próba analizy systemowej, „Kultura i Społeczeństwo" 1994, nr 2 Bazylow Ludwik, Historia Rosji, Wrocław 1985 Beauvois Daniel, M/7 „kresów 'wschodnich" czyli jak mu położyć kres, [w:] Polsko myśl polityczna XIX i XX wieku pod red. W. Wrzesińskiego, t. IX: Polskie mity polityczne XIX i XX 'wieku, Wrocław 1994 Beauvois Daniel, Polacy na Ukrainie 1831-1863. Szlachta polska na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyżnie, Paryż 1987 Beauvois Daniel, Rzeczypospolita polsko-litewska w XVIII wieku i pięć narodów na jej obszarach w wieku XIX, [w:] Historia Europy Śwdkowo-Wschod-niej, pod red. J. Kłoczkowskiego, t. I, Lublin 2000 Beauvois Daniel, Świadomość obywatelska u ziemian polskich na terenach litewsko-ruskich, „Krytyka", nr 40: 1993 Beauvois Daniel, Walka o ziemię. Szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914. Sejny 1996 Berendt Grzegorz, Od Anatewki do Odessy. Żydzi na Ukrainie pod carskim panowaniem, [w:] Wschód - Zachód. Ukraina. Materiały z sesji naukowej, pod red. T. Stegnera, Bydgoszcz 1999 Błoński Jan, Polski rai, „Tygodnik Powszechny" 1987, nr 51-52 z 20-27 grudnia Borkowicz Jacek, Ambiwalencia sąsiedztwa. Rosjanie w polskich oczach - perspektywa historyczna, [w:] Polacy i Rosjanie. 100 kluczowych pojęć, pod red. A. Magdziak-Miszewskiej, M. Zuchniak, P. Kowala, Warszawa 2002 Brozi Krzysztof Jarosław, Antropologia wartości. Kategoria standardu kulturowego w badaniach nad -wartościami, Lublin 1994 Bułhak Władysław, Rosyjskie koncepcie panowania w Polsce w latach 1863-1905, „Arcana" 1998, nr 1 391 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Burszta Wojciech ]., Antropologia kultury. Tematy, teorie, interpretacje, Poznań 1998 Chwalba Andrzej, Imperium korupcji w Rosji i w Królestwie Polskim w latach 1861-1917, Kraków 1995 Chwalba Andrzej, Polacy w służbie Moskali, Warszawa-Kraków 1999 Chwalba Andrzej, Polacy z Ziem Zabranych i Rosja w wieku XIX, [w:] Dzieje polityczne, kultura, biografistyka. Studia z historii XIX i XX wieku ofiarowane prof. Zbigniewowi Dworeckiemu, pod red. L. Trzeciakowskie-go i P. Matusika, Poznań 2002 Chwalba Andrzej, Postawy i zachowania polityczne Polaków w zaborze rosyjskim na przełomie XIX i XX w., „Wiadomości Historyczne" 1991, nr 1 Cywiński Bohdan, Doświadczenie sześciu pokoleń, „Znak" 1978, nr 10-11 Cywiński Bohdan, Ogniem próbowane. Z dziejów najnowszych Kościoła katolickiego w Europie Środkowo-Wschodnkj, t. I: Korzenie tożsamości, Warszawa 1993 Cywiński Bohdan, Rodowody niepokornych, Paris 1985 Dworki, pejzaże, konie, redaktor K. Stępnik, Lublin 2002 Dylągowa Hanna, Koniec Rzeczypospolitej. Granica wschodnia w świadomości Polaków XIX i XX wieku. Kilka refleksji historycznych, „Przegląd Wschodni" t. II, z. 4 Dziedzictwo. Ziemianie polscy i udział ich w życiu narodu, pod red. T. Chrzanowskiego, Kraków 1995 Eberhardt Piotr, Polska ludność kresowa. Rodowód, liczebność, rozmieszczenie, Warszawa 1998 Encyklopedia historii gospodarczej Polski do 1945 r., kom red. A. Mączak i in., Warszawa 1981, t. I-II Epsztein Tadeusz, Dwór ziemiański na Podolu, Wołyniu i Ukrainie jako ośrodek poszukiwań genealogicznych w drugiej połowie XIX wieku [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały V Seminarium zorganizowanego przez Oddział Kielecki Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Instytut Historii Wyższej Szkoły Pedagogicznej im. }ana Kochanowskiego w Kielcach oraz Kielecki Dom Środowisk Twórczych, Kielce 7-9 października 1999, praca zbiorowa, Warszawa 2000 Epsztein Tadeusz, Edukacja dzieci i młodzieży w polskich rodzinach ziemiańskich na Wołyniu, Podołu i Ukrainie w II połowie XIX wieku, Warszawa 1998 Epsztein Tadeusz, Małżeństwa szłachty posesorskiej na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w latach 1815-188G, [w:] Społeczeństwo polskie XVIII i XIX wieku, t. IX: Studia o rodzinie, pod red. J. Leskiewiczowej, Warszawa 1991 Epsztein Tadeusz, Wpływ powstań narodowych na wychowanie młodego pokolenia ziemian na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w drugiej połowie XIX wieku [w:] Polacy a Rosjanie. Materiały z konferencji „Polska - Rosja. Rola polskich powstań narodowych w kształtowaniu wzajemnych wyobrażeń". Warszawa - Płock, l4~17 maja 1998 r., pod redakcją naukową T. Epszteina, Warszawa 2000 Epsztein Tadeusz, Ziemianie polscy na Wołyniu, Podolu i Kijowszczyźnie 392 i i Bibliografia . (1863-1914) w „Walce o ziemię" Daniela Beauvois, „Kwartalnik Historyczny" 1997, z. 1 Epsztein Tadeusz, Życie intelektualne i kulturowe dworu ziemiańskiego na Wołyniu, Podolu i Ukrainie w drugiej połowie XIX wieku, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały IV Seminarium zorganizowanego przez Oddział Kielecki Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Kielce 2-4 października 1997, praca zbiorowa, Warszawa 1998 Estreicher Stanisław, Znaczenie Krakowa dla życia narodowego polskiego w ciągu w. XIX, [w:] Kraków w XIX w., Kraków 1932, t. I, „Biblioteka Krakowska", nr 72. Europa nieprowincjonalna. Przemiany na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej (Białoruś, Litwa, Łotwa, Ukraina, wschodnie pogranicze III Rzeczypospolitej Polskiej) w latach 1772-1999, praca zbiorowa pod red. K. Ja-siewicza, Warszawa 1999 Fajnhauz Dawid, 1863. Litwa i Białoruś, Warszawa 1999 Friszke Andrzej, O kształt niepodległej, Warszawa 1989 Gałka Bogusław, Ziemianie i ich organizacje w Polsce lat 1918-1939, Toruń 1997 Gawlas Sławomir, Świadomość społeczna w polskich badaniach historycznych, „Roczniki Historyczne", r. 50: 1984 Gella Aleksander, Naród w defensywie. Rozważania historyczne, Londyn 1987 Girouard Mark, Life in the English Country House. A Social and Architec-tural History, New Haven and London 1978 Giza Antoni, Polaczkowie i Moskale. Wzajemny ogląd w krzywym zwierciadle (1800-1917), Szczecin 1993 Grabski Władysław, Idea Polski, Warszawa 1935 Granice i pogranicza. Historia codzienności i doświadczeń, pod red. M. Lied-ke, J. Sadowskiej, J. Trynkowskiego, Białystok 1999, t. I-II Hernik Jagoda, W kręgu krajowców polskich, „Więź" 1991, nr 10 Historia prasy polskiej, t. II: Prasa polska w latach 1864-1918, pod red. J. Łojka, Warszawa 1976 Hrycak Jarosław, Historia Ukrainy 1772-1999. Narodziny nowoczesnego narodu, Lublin 2000 Jasiewicz Krzysztof, Zagłada polskich Kresów. Ziemiaństwo polskie na Kresach Północno-Wschodnich Rzeczypospolitej pod okupacją sowiecką 1939-1941. Studium z dziejów zagłady dawnego narodu politycznego, Warszawa 1998 Jasinowski Bogumił, Podstawowe znaczenie kresów południowo-wschod-nich w budowie polskiej psychiki i świadomości narodowej, „Pamiętnik Literacki" 1936, z. 2 Jaskólski Michał, Tradycjonalizm polski XIX wieku. Rozważania wokół pojęcia i źródeł, „Studia Nauk Politycznych" 1988, nr 5 Jaszczuk Andrzej, Spór pozytywistów z konserwatystami o przyszłość Polski 1870-1903, Warszawa 1986 Jaśkiewicz Leszek, Carat i kwestia polska na początku XX wieku, „Przegląd Historyczny" 1995, z. 1 393 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Jedlicki Jerzy, Polskie koncepcje kultury rodzimej (1900-1939), „Kultura i Społeczeństwo" 1991, nr 2 Jedlicki Jerzy, Stereotyp Zachodu w Polsce porozbiorowej [w:] Mity i stereotypy w dziejach Polski, redaktor naukowy: J. Tazbir, Warszawa 1991 Jedynak Barbara, Obyczaje domu polskiego w czasach nieiuoli 1795-1918, Lublin 1996 Jurkiewicz Jan, Rozwój polskiej myśli politycznej na Litwie i Białorusi w latach 1905-1922, Poznań 1983 Jurkowski Roman, Polscy ziemianie z Litwy i Białorusi a zmienność epoki 1914-1918. Szkic do dziejów ziemiaństwa kresowego, „Zeszyty Naukowe Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Historia", nr 17 Jurkowski Roman, „W epoce defensywy narodowej". Działalność i poglądy społeczno-polityczne Edwarda Woyniłłowicza w latach 1878-1909, [w:] Polska i Polacy. Studia z dziejów myśli i kultury politycznej XIX i XX wieku. Księga pamiątkowa dedykowana Profesorowi Romanowi Wapińskiemu, pod red. M. Mroczki, Gdańsk 2001 Jurkowski Roman, Ziemiaństwo polskie Kresów Północno-Wschodnich 1864-1904. Działalność społeczno-gospodarcza, Warszawa 2001 Kępiński Andrzej, Lach i Moskal. Z dziejów stereotypu, Warszawa-Kraków 1990 Kieniewicz Stefan, Dereszewicze 1863, Wrocław 1986 Kieniewicz Stefan, ]ak być Polakiem pod zaborami, „Znak" 1987, nr 11-12 Kieniewicz Stefan, Kresy. Przemiany terminologiczne w perspektywie dziejowej, „Przegląd Wschodni", t. I, z. 1 Kieniewicz Stefan, Materiały pamiętnikarskie w moim warsztacie badawczym, „Pamiętnikarstwo Polskie" 1971, nr 2 Kizwalter Tomasz, O nowoczesności narodu. Przypadek Polski, Warszawa 1999 Kolbuszewski Jacek, Kresy jako kategoria aksjologiczna, „Przegląd Powszechny" 1987, nr 11 Kowecka Elżbieta, W salonie i w kuchni. Opowieść o kulturze materialnej pałaców i dworów polskich w XIX w., Warszawa 1989 Kozicki Stanisław, Historia Ligi Narodowej (okres 1887-1907), Londyn 1964 Krajowość - tradycje zgody narodów w dobie nacjonalizmu. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej w Instytucie Historii UAM w Poznaniu (11-12 maja 1998), pod red. J. Jurkiewicza, Poznań 1999 Kresy - pojęcie i rzeczywistość. Zbiór studiów, pod red. K. Handke, Warszawa 1997 Król Marcin, Szlachta jako warstwa historyczna w polskiej myśli konserwatywnej XIX wieku [w:] Tradycje szlacheckie w kulturze polskiej, redaktor nauk. Z. Stefanowska, Warszawa 1976 Kula Witold, Historia gospodarcza Polski w dobie popowstaniowej 1864-1918, Warszawa 1947 Kwilecki Andrzej, Ziemiaństwo wielkopolskie, Warszawa 1998 Laszlo Erwin, Systemowy obraz świata, Warszawa 1978 Leskiewiczowa Janina, Rychlikowa Irena, Ziemiaństwo [w:] Przemiany 394 •i ' Bibliografia społeczne w Królestwie Polskim 1815-1864, praca zespołowa wykonana pod kierunkiem W. Kuli i J. Leskiewiczowej, Wrocław 1979 Lisewycz Iwan Tymofijowycz, Duchowno sprahli (duchowne żyttja polśko-ji menszyny na Naddniprjanśkij Ukrajini w 1864-1917 rr.), Kyjiw 1997 Losy Polaków w XIX-XX w: studia ofiarowane profesorowi Stefanowi Kienie-wiczowi w osiemdziesiątą rocznicę Jego urodzin [kom. red. B. Grochulska, J. Skowronek], Warszawa 1987 Łepkowski Tadeusz, Polska - narodziny nowoczesnego narodu, 1764-1870, Warszawa 1967 Łossowski Piotr, Po tej i tamtej stronie Niemna. Stosunki polsko-litewskie 1883-1939, Warszawa 1985 Martuszewska Anna, Jak szumi Dewajtis? Studia o powieściach Marii Ro-dziewiczówny, Kraków 1989 Melchior Małgorzata, Kategoria tożsamości jako wyzwanie badawcze, [w:] Kulturowy wymiar przemian społecznych, pod red. A. Jawłowskiej, M. Kempnego, E. Tarkowskiej, Warszawa 1993 Mencwel Andrzej, Przedwiośnie czy potop. Studium postaw polskich w XX wieku, Warszawa 1997 Mędrzecki Włodzimierz, Rudnicki Szymon, Żarnowski Janusz, Społeczeństwo polskie w XX wieku, redakcja naukowa J. Żarnowski, Warszawa 2003 Mich Włodzimierz, Ideologia polskiego ziemiaństwa 1918-1939, Lublin 2000 Między irredentą a kolaboracją. Postawy społeczeństwa polskiego wobec zaborców, pod red. S. Kalembki i N. Kasparka, Olsztyn 1999 Miknys Rimantas, Stosunki polsko-litewskie w wizji politycznej krajowców, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1993, z. 104 (zbioru ogólnego) Molik Witold, Życie codzienne ziemiaństwa w Wielkopolsce w XIX i na początku XX wieku. Kultura materialna, Poznań 1999 Narody i stereotypy, pod red. T. Walas, Kraków 1995 Nowak Andrzej, Jak rozbić imperium rosyjskie? Idee polskiej polityki wschodniej (1733-1921), Warszawa 1995 Nowak-Kiełbikowa Maria, Konstanty Skirmunt. Polityk i dyplomata, Warszawa 1998 Nowicka Ewa, Świat człowieka - świat kultury. Systematyczny wykład problemów antropologii kulturowej, Warszawa 1997 Olizar Bohdan, Liga Narodowa, „Pamiętnik Kijowski", t. III, Londyn 1966 Opacki Zbigniew, „Bóg zawłaszczony". Prawosławie w ideologii i polityce państwa rosyjskiego w XIX wieku, [w:] Naród i religia. Materiały z sesji naukowej, pod red. T. Stegnera, Gdańsk 1994 Ossowski Stanisław, Analiza socjologiczna pojęcia ojczyzny, [w:] Dzieła, t. III: Z zagadnień psychologii społecznej, Warszawa 1967 Partacz Czesław, Od Badeniego do Potockiego. Stosunki polsko-ukraińskie w Galicji w latach 1888-1908, Toruń 1996 Pawluczuk Włodzimierz, Ukraina. Polityka i mistyka, Kraków 1998 Pipes Richard, Rewolucja rosyjska, Warszawa 1994 395 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Polacy i sąsiedzi - dystanse i przenikanie kultur, zbiór studiów pod red. R. Wapińskiego, Gdańsk 2000-2002, cz. I-III Purchla Jacek, Matecznik Polski. Pozaekonomiczne czynniki rozwoju Krakowa w okresie autonomii galicyjskiej, Kraków 1992 Radzik Ryszard, Ewolucja narodowa społeczności Kresów Wschodnich, „Kultura i Społeczeństwo" 1991, nr 2 Radzik Ryszard, Między zbiorowością etniczną a wspólnotą narodową. Białorusini na tle przemian narodowych w Europie Środkowo-Wschodniej XIX stulecia, Lublin 2000 Radzik Ryszard, Procesy narodowe na Kresach wschodnich w okresie zaborów, „Przegląd Powszechny" 1989, nr 6 Rodkiewicz Witold, Russian Nationality Policy in the Western Provinces of the Empire (1863-1905), Lublin 1998 Romanowski Andrzej, Pozytywizm na Litwie. Polskie życie kulturalne na ziemiach litewsko-białorusko-inflanckich w latach 1864-1904, Kraków 2003 Roszkowski Wojciech, Gospodarcza rola większej prywatnej własności ziemskiej w Polsce 1918-1939, Warszawa 1986 Roszkowski Wojciech, Landowners in Poland 1918-1939, New York 1991 Rudnicki Szymon, Ziemiaństwo polskie w XX wieku, Warszawa 1996 Rychlikowa Irena, Ziemiaństwo polskie 1772-1944, „Dzieje Najnowsze" 1985, z. 2 Rzepniewska Danuta, Kobieta w rodzinie ziemiańskiej w XIX wieku. Królestwo Polskie, [w:] Kobieta i społeczeństwo na ziemiach polskich w XIX w., zbiór studiów pod red. A. Żarnowskiej i A. Szwarca, Warszawa 1990 Rzepniewska Danuta, Przemiany w rodzinie ziemiańskiej Królestwa Polskiego, [w:] Dwór polski w XIX wieku. Zjawisko historyczne i kulturowe. Materiały II Seminarium zorganizowanego przez Oddział Kielecki Stowarzyszenia Historyków Sztuki. Kielce 6-7 kwietnia 1989, praca zbiorowa, Warszawa 1990 Sapa Dorota, Między polską wyspą a ukraińskim morzem. Kresy południowo wschodnie w polskiej prozie 1918-1988, Kraków 1998 Sawicki Jan, Michał Rómer a problemy narodowościowe na ziemiach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, Toruń 1998 Serczyk Władysław, Historia Ukrainy, Wrocław 2001 Siekierski Stanisław, Kultura szlachty polskiej w latach 1864-2001, Pułtusk 2003 Solak Zbigniew, Między Polską a Litwą. Życie i działalność Michała Rómera 1880-1920, Kraków 2004 Sowa Andrzej L., Stosunki polsko-ukraińskie 1939-1947. Zarys problematyki, Kraków 1998 Staliunas Darius, Konserwatywna szlachta litewska w połowie XIX w. - kwestia podwójnej świadomości politycznej, [w:] Kultura Litwy i Polski w dziejach. Tożsamość i współistnienie, redakcja naukowa J. Wyrozumski, Kraków 2000 Subtelnyj Orest, Ukrajina. Istorija, Kyjiw 1993 Szacki Jerzy, Tradycja. Przegląd problematyki, Warszawa 1971 Szpoper Dariusz, Pomiędzy caratem a snem o Rzeczypospolitej. Myśl poli- 396 Bibliografia •¦:'•¦ tyczna i działalność konserwatystów polskich w guberniach zachodnich Cesarstwa Rosyjskiego w latach 1855-1862, Gdańsk 2003 Szpoper Dariusz, Sukcesorzy Wielkiego Księstwa: myśl polityczna i działalność konserwatystów polskich na ziemiach litewsko-białoruskich w latach 1904-1939, Gdańsk 1999 Szpoper Dariusz, Bielecki Andrzej, Aleksander Meysztowicz - portret polityczny konserwatysty, Gdańsk 2001 Sztompka Piotr, Socjologia. Analiza społeczna, Kraków 2002 Szwarc Andrzej, Od Wielopolskiego do Stronnictwa Polityki Realnej. Zwolennicy ugody z Rosją, ich poglądy i próby działalności politycznej (1864-1905), Warszawa 1990 Szwarc Andrzej, Wieczorkiewicz Paweł, Bracia Korwin-Milewscy - patrioci czy apostaci? [w:] Francja - Polska XVIII-XIX w. Studia z dziejów kultury i polityki poświęcone Profesorowi Andrzejowi Zahorskiemu w sześćdziesiątą rocznicę urodzin, komitet redakcyjny: A. Mączak i in., Warszawa 1983 Ślisz Andrzej, Henryk Rzewuski, życie i poglądy, Warszawa 1986 Tazbir Janusz, Kultura szlachecka w Polsce. Rozkwit - upadek - relikty, Warszawa 1978 Thugutt Stanisław, Pamiętnik szlachcica kresowego, „Niepodległość", t. V (zbioru ogólnego), listopad 1931 - kwiecień 1932 Ułaszyn Henryk, Kontrakty kijowskie. Szkic historyczno-obyczajowy 1798-1898, Petersburg 1900 Urbański Antoni, Pro memoria. 4-ta serja rozgromionych dworów kresowych, Warszawa 1929 Ustrzycki Mirosław, Bałaguli i pamięć o nich na Kresach, „Kultura i Społeczeństwo" 2003, nr 4 Ustrzycki Mirosław, Pomiędzy konserwatyzmem a nacjonalizmem. Podolacy wobec kwestii narodowej na wsi wschodniogalicyjskiej na przełomie XIX i XX wieku (do roku 1908), „Przegląd Wschodni", t. VI, z. 3 Ustrzycki Mirosław, Studium postaw ziemian polskich na Kresach w XIX w. - przypadek rodziny Rzewuskich (gałąź na Pohrebyszczu), „Studia Historyczne" 2001, z. 2 Wapiński Roman, Miejsce ziem wschodnich Rzeczypospolitej przedrozbiorowej w polskiej świadomości politycznej lat 1864-1918, [w:] Polska - Kresy -Polacy. Studia Historyczne, pod red. S. Ciesielskiego, T. Kułak, K. Ma-twijowskiego, Wrocław 1994 Wapiński Roman, Między ojczyznami prywatnymi a ideologicznymi, „Zeszyty Naukowe Wydziału Historycznego Uniwersytetu Gdańskiego. Prace Historycznoliterackie", nr 10-11 Wapiński Roman, Narodowa Demokracja 1893-1939. Studia nad dziejami myśli nacjonalistycznej, Wrocław 1980 Wapiński Roman, Polska i małe ojczyzny Polaków. Z dziejów kształtowania się świadomości narodowej w XIX i XX wieku po wybuch II wojny światowej, Wrocław 1994 397 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Wapiński Roman, Polska na styku narodów i kultur. W kręgu przeobrażeń narodowościowych i cywilizacyjnych w XIX i XX wieku, Gdańsk 2002 Weeks Theodore R., Nation and State in Late Imperiał Russia. Nationalism and Russification on the Western Frontier, 1863-1914, De Kalb, Illinois 1996 Wiek ukraińsko-polski. Rozmowy z Bohdanem Osadczukiem, rozmowę prowadzą: B. Kerski, A. S. Kowalczyk, Lublin 2001 Whelan Heide W., Adapting to Modernity. Family, Caste and Capitalism among the Baltic German Nobility, Koln 1999 Wiech Stanisław, Społeczeństwo Królestwa Polskiego w oczach carskiej policji politycznej (1866-1896), Kielce 2002 Wielhorski Władysław, Ziemie Ukrainne Rzeczypospolitej. Zarys dziejów, Londyn 1959 Witkowska Alina, Litewsko-białoruska przestrzeń idylliczna, „Przegląd Wschodni", t. I, z. 1 Zachariasz Andrzej L., Filozofia. Jej istota i funkcje, Rzeszów 1999 Zajączkowski Andrzej, Szlachta polska. Kultura i struktura, Warszawa 1993 Zamorski Krzysztof, Uwagi o pamiętnikach jako źródle poznania poglądów szlachty na wieś galicyjską, [w:] Zniesienie poddaństwa chłopów w Polsce środkowej, „Acta Universitatis Lodzensis. Folia Historica", [z.] 13 Zasztowt Leszek, Nielegalne szkoły w Wileńskim Okręgu Naukowym w latach siedemdziesiątych XIX w., „Rozprawy z dziejów oświaty" 1996 Zasztowt Leszek, Szkolnictwo na ziemiach litewsko-ruskich (od 1795 roku), Warszawa 1997 Ziemianie - pomiędzy rzeczywistością a wspomnieniem, wstęp T. Chrzanowski, oprać. A. Wolska, Kraków 1998 Ziemiaństwo a ruchy niepodległościowe w Polsce XIX-XX wieku, pod red. W. Cabana i M. B. Markowskiego, Kielce 1994 Ziemiaństwo na Lubelszczyźnie. Materiały II sesji naukowej zorganizowanej w Muzeum Zamoyskich w Kozłówce 22-24 maja 2002, opracowała R. Mali-szewska, Muzeum Zamoyskich w Kozłówce 2003 INDEKS OSÓB Abramowiczowa Paulina 76 Aftanazy Roman 51, 89, 187 Aleksander I 117, 344 Aleksander II 349 Aleksander III 251, 335, 338 Aleksandravielus Egidijus 119, 254, 296, 318, 344 Anczyc Władysław Ludwik 190 Anderson Benedict 175 B Bardach Juliusz 198, 200, 269, 314 Barthes Roland 21 Bauffałł B. 287 Bazylow Ludwik 249 Beauvois Daniel 10, 21, 22, 37, 50, 103, 155, 161, 162, 195, 209, 210, 217, 222, 239, 251, 257- 259, 262, 285, 290, 299, 302, 309, 310, 344, 371 Berendt Grzegorz 323 Bezak Aleksander 327, 334 Bielecki Andrzej 244, 264, 331, 338, 347, 349 Błoński Jan 181, 182, 205 Bobińska z Socharzewskich Pelagia 115 Bobrowski Tadeusz 35, 43-45, 49, 55, 70, 72, 122, 128, 164, 233, 249, 349, 352, 360, 361 Bobrzyński Michał 98, 190 Bohdanowicz Rafał 117 U Bohdanowiczówna Emilia 47 ' Borodzic Józef 146 Borkowicz Jacek 363 i Brandt Józef 82 Brocholski 288 Broel-Plater Adam 284, 343, 347 Broel-Plater Idalia 284 Broel-Plater Jerzy 284 Broel-Plater Wilhelm 168 Brozi Krzysztof 107 Brzozowski Stanisław 245 Bułhak Władysław 290 Burszta Wojciech 105, 109, 175 Byron George 62 Chełchowski Marian 274 Chmielowski Adam 82 Chodkiewicz Karol 318 Chodubski Andrzej 216 Chodźko Ignacy 84, 85, 190, 286 Chojecki Artur 67, 127, 190, 316 Choneńko 247 Chrzanowski Tadeusz 71, 76, 292 Chwalba Andrzej 24, 239, 299, 328, 333, 337, 344, 372 Czapska Janina 195 Czapska Maria 40, 45, 121, 125, 177, 211, 255, 262, 276, 309, 310, 351 Czapski Emeryk 177 Czapski Józef 105, 159, 276, 366 Czapski Karol 262 Czarnocki Włodzimierz 359 Czartoryska z Flemingów Izabela 83, 190 Cywiński Bohdan 38, 53, 114, 115, 129, 149, 156, 168, 169, 190, 192, 314 Darowski Aleksander 82 Dąbrowska Maria 225 Dmowski Roman 61, 271, 273 Domańska z Wankowiczów Anna 107 Domański Zygmunt 26, 28, 126, 145, 147, 148, 150, 264, 296, 320, 336, 356 Dorożyńska z Zaleskich Elżbieta 26, 84, 134, 160, 298, 299 399 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Dowbór-Muśnicki Józef 336 Drentel Aleksander 223 Drucki-Lubecki Franciszek 277 Duby Georges 15 Dworecki Zbigniew 299 Dziedzic Stanisław 113 Dziemian Józef 256 Dzierżyński Feliks 275 Dyakowska Julia 95, 100. 112. 140, 142, 188, 193, 2S5. 258, 311, 355 Dyakowski Karol 100 j, Dygasińska Natalia 323 ; Dygasiński Adolf 45, 15q, 239, 323, 324 ' ( Dylągowa Hanna 309 Dyski Ignacy 47 E Eberhardt Piotr 10, 173, 314 Epsztein Tadeusz 19, 22, 28, 29, 33, 35, 37, 39, 44, 46, 56, 80, 82, 86, 87, 90, 92, 98, 127, 130, 189, 192, 233, 234, 245, 249, 251, 253, 256-258, 271, 274, 296-298, 301, 306, 312, 359, 361, 372 Estreicher Stanisław 98 Fajnhauz Dawid 90, 260, 289, 90, 324, 332, 338, 349, 359, 360, 364 Fedorowicz Wacław 83 Fiediuszko Walery Radwan 34 Fudakowski Kazimierz 156, 177, 193 Futurus, patrz: Skirmuntt Konstancja Gałka Bogusław 285, 333 Garczyński Tadeusz 79, 81, 89. 151, 152, 228, 371 Garztecki Stanisław 274 Gawlas Sławomir 14, 15 Gąsowski Tomasz 24 Gella Aleksander 97 Gieczewicz Hipolit 225, 244 Giedrojć Gustaw 81, 214 Giedroyc Jerzy 379 Gierymscy Aleksander i Maksymilian 82 Girouard Mark 23, 47, 49, 105, 213, 220 Giza Antoni 362 Glińska z Dąbrowskich Anna 36, 47, 86, 88, 89, 97, 99, 120, 130, 131, 224, 227, 235, 255, 283, 305, 322, 356, 367, 368 Gnatowski Paweł 229 Godlewski Józef 238, 332 Goethe Johann Wolfgang von 181 Gombrowicz Witold 21, 178, 179 Gorzkowski Jan 81, 214 Górska Janina 118 Górski Artur 160, 298, 299 Górski Konstanty 59, 279 Grabski Władysław 181 Grąbczewski Bronisław 324, 345, 346 Grocholski Włodzimierz 274 Grochulska Barbara 337 Grottger Artur66 Guzowska ze Święcickich Zofia 40, 256, 275, 307 H Helota, patrz [Obrębski M.] Hłasko Józef 274 Hornowska z Dunin-Borkowskich Łucja 30 Hostowiec Paweł, patrz: Stem- powski Jerzy Ignatiew Aleksiej 223 Iłgowski Jan 86, 238 Iwanicka z Rodowiczów Zofia 52, 126, 133, 188, 205, 255, 361 Iwanowski Eustachy 82 Iwański August junior 42, 44, 51, 63, 157, 181, 225, 308, 368, 370 Iwański August senior 323 Iwański Władysław 242 400 Indeks osób Iwaszkiewicz Janusz 51. 244 Iwaszkiewicz Jarosław 34, 41, 42, 45, 56, 105 Iżycki Józef 246 Jabłonowski Artur 112 Jabłonowski Karol 111 Jałowiecki Bolesław 199 Jałowiecki Aleksander 247 Jałowiecki Mieczysław 79, 107, 126, 157, 158, 165, 174, 179, 188, 192, 208, 264, 272, 304, 319, 335, 342, 359, 365 Janiszewska z Bułhaków Marta 92, 145 Jasiewicz Krzysztof 10, 279 , Jasinowski Bogumił 377 Jaszczuk Andrzej 102 Jaworska z Kownackich Jadwiga 63 Jedlicki Jerzy 101, 102 Jedynak Barbara 135 Jeleńska-Dmochowska Emma 119, 309 Jelski Aleksander 50, 70 Juchniewicz Michał 318 Jurkiewicz Jan 198, 256, 270, 271, 317, 320 Jurkowski Roman 10, 19, 22, 36, 53, 120, 136, 160, 164-166, 178-180, 186, 188, 201, 202, 219, 221-223, 232, 234-237, 240, 242, 245-249, 251, 263-267, 269, 270, 272, 274, 283, 285, 288, 290-292, 294-297, 299-302, 308, 314, 316, 317, 323, 325, 327-329, 331-333, 335, 337, 338, 341, 342, 347, 349-351, 355, 358, 360-362, 364, 368, 370, 371, 374, 380 K Kaczkowski Zygmunt 85, 190 Karwicki Józef Dunin 65, 73, 75, 89, 101, 112, 121, 140, 143, 150, 165, 174, 249, 282, 286, 360, 361, 370 Katarzyna II 56, 341, 342, 366, 370 Kerski Basil 285 Kępiński Andrzej 362 Kieniewicz Antoni 16, 47, 67, 72, 76, 80, 84, 95, 111, 122, 125, 128, 132, 143, 144, 192, 215, 226, 238, 255, 304, 307, 325, 335, 366, 367 Kieniewicz Henryk 85, 103, 146, 195, 238 Kieniewicz Hieronim 72, 277 Kieniewicz Stefan 16, 85, 122, 290, 307, 332, 349, 366 Kieniewiczowa z Jodków Adela : 143, 195 Kieniewiczowa Jadwiga [J. K.] 18, 81, 118, 120, 138, 139, 161, 176, 177, 326 Kiersnowski R. 8 Kieżuń Anna 134 Kijas Aartur 231, 333 Kizwalter Tomasz 54 Klaczko Julian 98 Kmiecik Zenon 87, 234, 244 Kochanow Iwan 144, 223, 358 Kochanowski Jan 158 Kojder Andrzej 108 Kolbuszewski Jacek 182 , Konarski Szymon 359 Konopnicka Maria 276 Kończą Paweł 244 Kopczyński 69 Kopernicka l.v. Iwaszkiewiczowa z Wierzbickich Maria 65, 66, 71, 89, 90, 99, 117, 121, 189, 234, 280, 283, 308, 311, 322, 355, 356, 365, 368, 371 Korczak Janusz 276 Kossak-Szczucka Zofia 26, 77, 83, 84, 128, 131, 133, 159, 160, 208, 259, 281, 292, 298, 300, 307, 309, 311, 324, 358, 367 Kossakowski Jan 41, 82 Kossakowski Stanisław 359 Kostrzewski Franciszek 39, 56 Kościałkowska 104 401 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Kościuszko Tadeusz 191 Kowalczyk Andrzej 285 Kowecka Elżbieta 69, 129 Kozicka Maria Dunin 26, 119, 133, 155, 209, 222, 255, 291, 305 Kożuehowski Władysław 261 Kozicki Stanisław 269, 273, 274 Koźliński Władysław 191 Krasiński Zygmunt 89 Kraszewski Józef Ignacy 86 Kriwonosow Włodzimierz 152 Król Marcin 185 Krzywicki Ludwik 225, 279, 333, 351, 369, 379 Krzyżanowski 82 [Ksiądz Władysław] 334 Kula Witold 237, 239 Kulakauskas Antanas 119, 284, 296, 318, 344 ..; Kulikowski Wilhelm 274 Kuncewiczowa Maria 205 ', Kurella Ludwik 82 -•- Kutyłowski B. 339 Kwilecki Andrzej 39 Laszlo Erwin 108 Lednicki Aleksander 32, 148, 152 Lednicki Wacław 32, 38, 41, 57, 60, 62, 69, 72, 90, 95, 111, 117, 122, 124, 127, 128, 142, 143, 147, 149, 152, 161, 164, 191, 210, 211, 214, 220, 221, 225, 251, 294, 309, 344, 366, 383, 384 Lelewel Joachim 190 Lenin Włodzimierz 295 Lewandowski Felicjan Dołęga 213, 225 Lewicka Maria 97 Lipiński Wacław (Lypynśkyj Wiaczesław) 196, 307, 317 Lisewycz Iwan Tymofijewycz 89, 256, 256, 301, 329, 355 Lubańska z Kieniewiczów Jadwiga (Isia) 125 Lubiewa Jan 259 Lubomirski Józef 40, 163. 164, 327 Lubomirski Kazimierz 74 Ł Łazowski Jan 87, 169, 207, 238, 272, 307, 358 Łobodowski Józef 285, 315 Łossowski Piotr 318 Łychowski Ignacy 267 M Mackiewiczówna Paulina 357 Malecki Władysław 82 Małyński Emanuel 75 Manteuffel-Szoege Leon 252 Manteuffel-Szoege 32, 220 Manteuffel-Szoege Stanisław 66. 67, 99, 206, 209, 225, 230, 286 Mańkowski Piotr 28, 68 Mańkowski Jan 267, 291, 295, 299, 303, 304, 352, 368, 369 Marody Mirosława 13 Martuszewska Anna 115, 290 Matlakowski Władysław 42, 44, 57, 69, 83, 106, 219, 228, 231, 308 Melchior Małgorzata 15, 51 Melon madame 92 Mencwel Andrzej 186 Meysztowicz Aleksander 244, 331 Meysztowicz Walerian 40, 84, 85, 157, 158, 177, 183, 184, 195, 216, 221, 286, 318, 333, 364, 366, 367, 379 Mędrzecki Włodzimierz 253, 300, 314, 383 Mianowski Stanisław 129, 193, 196, 275, 346, 370 Mich Włodzimierz 383 Michałowski Erazm 73 Michałowski Tomasz 274 Mickiewicz Adam 85, 89, 90, 205, 318 Mieleszko-Maliszkiewicz Adam 192 Miknys Rimantas 198, 199, 319 Mikołaj I 11 Mikołaj II 335 Mikołaj Mikołajewicz 351 402 Indeks osób Mikulski Aleksander 238 Milewski Hipolit Korwin 20, 38, 40, 41, 92, 154, 181, 224, 225, 244, 249, 256, 271, 316, 320, 337, 343, 351, 356, 359, 360, 362, 366, 372 Milewski Ignacy Korwin 41, 82, 208, 301, 320, 343, 360, 375, 376 Miłosz Czesław 29, 30, 72, 104, 105, 132, 179, 185, 197, 206, 213, 214, 323, 345 Miłosz Oskar 197 Mineyko Józef 63, 86, 95, 164, 191, 286, 297, 317, 340, 351 Molik Witold 9, 23, 24, 39, 51, 129, 187, 219, 229, 230, 235, 373 Mossakowski Stanisław 187 i Moszyński Emilian 51, 65, 136, 255, 284, 356 Moszyński Józef 51, 65, 136, 255, 284, 356 ; Moszyński Piotr 73 Murawiew Michaił 334, 343 Musin-Puszkin A. 125 \ N Napoleon I Bonaparte 266 Nielubowicz-Tukalski Hieronim ' 291 Nałęcz, patrz: Umiastowska J. Niemcewicz Julian Ursyn 190 Niemirycz Stanisław 75, 246 Niesciarczuk Leanid 90 Niezabytowska Zofia 90, 148 Nitosławski Witold 62 Nitosławski Włodzimierz 62 Nowak Andrzej 366 Nowak-Kiełbikowa Maria 56, 300 Nowicka Ewa 108 [Obrębski Mieczysław] Helota 246 Obst Jan 217, 253 Okołów Czesław 36, 346 Okulicz Kazimierz 88, 95, 237, 272, 329, 332-334, 350, 351, 366, 377-379 Opacki Zbigniew 63, 149, 201, 252, 315, 346, 364, 368, 370, 372 Orzeszkowa Eliza 56, 86, 87, 104, 105, 119, 167, 205, 210, 214, 258, 261, 265, 276, 293, 300, 312 [Oskierka Franciszek] Murdelio M. 316 Osmołowski Jerzy Marcin 43, 144, 189, 193, 228, 230, 231, 256, 257, 265, 276, 277, 310, 324, 338, 340 Ossowski Stanisław 162, 169, 170, 175 Ostoja J. 89 Ostrowska z hr. Morstinów Helena 116 Ostrowski Aleksander 116 Ostrowski Tomasz 116 Oświęcimski Kazimierz 63 Paderewski Ignacy 78 Padlewski 82 Partacz Czesław 301 Pawlikowski Michał 284, 365 Pawlikowski Mieczysław 81 Pawluczuk Włodzimierz 315 Pic de Repolonge Jan 97, 303 Piłsudski Józef 275, 318, 359 Pipes Richard 232, 249, 291, 296, 297, 306, 324, 341, 350, 353, 365, 368 Pobiedonoscew Konstanty 147, 251 Poczobutt Antoni 211 Poczobutt Józef 69, 127, 128 Poczobutt Marcin 127 Podhorska Augustyna 94 Podhorska-Okołów Stefania 237 Podhorski Piotr 33, 114, 125, 163, 179, 266, 268, 288, 295, 346, 355, 356 Podhorski Wacław 28, 29, 38, 51, 72, 73, 90, 96, 116, 151, 164, 165, 174, 206, 222, 229, 241, 242, 255, 303, 310, 311, 335, 340, 345, 371 Pokrzywnicki Ernest 295 403 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 Poi Wincenty 85, 176, 206 Poniatowski Józef 191 Poniatowski Szczęsny 274 Poniatowski Stanisław August 128 Popiel Paweł 98 Popławski Jan Ludwik 214 Porowski Mieczysław 179, 238, 243, 255, 256, 264, 301, 368 Potocka Jadwiga 112 Potocka Klemensowa z Tyszkie- wiczów Zofia 28, 74, 78, 95, 100, 116, 224, 255, 356 Potocka Pelagia 112 Potocki Józef 39, 364 Proust Marcel 210 Pruszyńska Anna 34, 76, 83, 143, 188, 258, 284, 304, 309, 311 Pruszyński Jan 83 Pruszyński Edward 143 Pruszyński Ksawery 93, 94, 125, 143, 197, 240, 241, 317, 325, 352, 368 Pułaski Kazimierz 82 Purchla Jacek 98 Puttkamer Wawrzyniec 274, 343 R Radzik Ryszard 23, 175, 184, 185, 186, 193, 195, 198, 201, 260, 309, 315, 334, 353, 371, 378 Radziwiłł Karol „Panie Kochanku" 40 Rakowska Paulina 188 Rejtan Tadeusz 191 Rodkiewicz Witold 10, 22, 23, 36, 135, 161, 223, 224, 252, 256, 308, 324, 328, 339, 341, 357, 370 Rodziewiczówna Maria 38, 50, 85, 114, 167, 179, 205, 212, 214, 227, 230, 237, 323 Rokeach Milton 107 Romanowski Andrzej 22, 79, 85, 87, 88, 90, 95, 97, 140, 222, 235, 244, 245, 256, 264, 269, 324, 335, 341, 347, 349, 358, 372 Romunt, patrz: Skirmunt Roman Ropp Edward 271 Rostworowski Andrzej 28, 79, 142, 300, 336, 371 Roszkowski Wojciech 9, 161, 166, 292 Rousseau Jan Jakub 79 Rómer Alfred 98, 207, 250 Rómer Bronisław 98, 207, 250 Rómer Izydor 139 Rómer Edward Jan 82, 96, 124, 132, 138, 139, 157, 340 Rómer Edward Mateusz 81, 82, 132, 138, 141 Rómer Eugeniusz 274 Rómer Michał 182, 183, 200, 207, 270, 334 Rómerowa z Białłozorów Zofia 82, 96, 132, 138, 340 Rudnicki Szymon 37, 39, 51, 58, 152, 163, 179, 185, 222, 253, 273, 282, 300, 314, 383 Rulikowski Edward 82 Russ, patrz Rousseau Rzepniewska Danuta 48, 117, 122, 221 Rzewuska z Jaczewskich Jadwiga [L.P. Leliwa] 18, 81, 118, 125, 138, 139, 143, 156, 161, 194, 219, 229, 323 Rzewuski Adam 327, 346 Rzewuski Henryk 85, 249 Rydzewski Lucjan 276 Sapa Dorota 19, 136, 156, 159, 309 Sawicki Jan 183, 198, 200, 207, 270 Schiller Friedrich 181 Shelley Percy 62 Siekierski Stanisław 19, 32, 39, 58, 69, 93, 119, 132, 230, 260, 262, 291, 344, 346 Sienkiewicz Henryk 56, 66, 85, 86, 105, 191, 205, 306 Skirmunt Konstanty 17, 56, 95, 177, 244, 300 Skirmunt Roman 164, 198, 199, 200, 202, 243, 272, 319, 342, 367 404 Indeks osób Skirmuntt Konstancja 119, 171, 183, 201, 232, 248, 319, 363, 364 Skowronek Jerzy 337 Skrzyński Konstanty 88, 177, 188, 246, 256, 299, 332 Sławiński Witold 69, 89 Słowacki Juliusz 89 Sobański Antoni 206 Sołowjew 98 Sosnowski Stefan 36 Sowa Andrzej 262 Spasowicz Włodzimierz 72, 216 Staliunas Darius 184, 285 Stecki Jan 383 Stecki Tadeusz Jerzy 82 Stempowski Jerzy [Hostowiec P.] 318, 379 Stempowski Stanisław 62, 72, 79, 84, 91, 104-106, 122, 146, 162, 188, 195, 196, 210-212, 226, 241, 250, 261, 262, 275, 276, 302, 359 Stołypin Arkadiusz 369 Stołypin Piotr 249, 328, 369 Subtelny] Orest 239, 251, 289, 296 Suchodolski S. 328 Sulatycki January 228 Szacki Jerzy 108, 109 Szarzyński-Sęp Dymitr 255 Szczeniowski Ignacy 303 Szekspir William 79 Szembekowa z Moszyńskich Józefa 125, 361 Szeptycki Andrzej (Szeptyćkyj Andrij) 196 Szeptycki Stanisław 196 Szpoper Dariusz 52, 179, 185, 198, 244, 245, 264, 270, 272, 331, 334, 338, 347, 349, 350, 359 Sztompka Piotr 15, 108 Szwarc Andrzej 82, 197, 244, 263, 265, 269, 299, 337, 338, 341, 343, 344, 349, 355, 372 Szymanowski Karol 105 Syrokomla Władysław 85, 190 Świacki Karol 124, 383 Światopełk-Mirski Piotr 320, 328, 341 Świderska Wanda 256 Świejkowska Krystyna 194 Świętochowski Aleksander 104 Talko-Hryncewicz Julian 35, 71, 88, 119, 155, 162, 176, 259, 329 Tańska z Białłozorów Kazimiera 29, 47, 64, 77, 104, 207, 229, 275 Tazbir Janusz 52-54, 98, 101, 209 Thugutt Stanisław 20 Tołstoj Lew 276 Tokarzewski Marian 76, 141, 143, 146, 163, 222 Trocki Lew 295 Trzebiński Stanisław 65, 91, 190, 295, 300, 348 Tyszkiewicz Aleksander 284 Tyszkiewicz Michał 261, 302, 303 U Umiastowska Janina 227, 238, 294, 300 Umiastowski Bronisław 274 Ułaszyn Henryk 96 Urbański Antoni 134 Ustrzycki Mirosław 45, 198, 307, 315, 346 W Walas Teresa 363 Walewski Witold 236, 248, 284, 292 Wańkowicz Czesław 233 Wańkowicz Melchior 25, 41, 71, 124, 126, 145, 180, 188, 233, 282, 283, 325, 368 Wańkowicz Stanisław 351 Wańkowiczowa Stefania 78 Wapiński Roman 101, 161, 173, 179, 197, 201, 202, 213, 219, 234, 235, 242, 260, 272-274, 282, 286, 306, 314, 317, 319, 325, 337, 349, 355, 362, 363, 405 Ziemianie polscy na Kresach w latach 1864-1914 367, 368, 372, 380 Waśko Andrzej 85, 191 Weeks Teodor 22, 23, 144, 147, 237, 239, 260, 320, 327, 333, 341 Weyssenhoff Józef 58, 59, 71, 72, 85, 167, 205, 237, 278, 279 Whelan Heide 23, 58, 119, 156, 157, 181, 189, 219, 233, 251, 297, 313, 331, 347 Wiech Stanisław 39, 102, 231, 256, 286, 300, 340 Wieczorkiewicz Paweł 56, 82, 197, 219, 263, 265, 337, 341, 343, 366, 372 Wielhorski Wiesław 239, 287, 288, 379 Wlerzbieniec Wacław 24 Wigura Stanisław 215 Wilejsziowa Alina 119 Witkowska Alina 131, 378 Wittlin Józef 19 , Władysław Jagiełło 318 Wolter 79 Woyniłłowicz Edward 17, 40, 50, 51, 165, 213, 243, 244, 264, 270, 277, 300, 337, 351, 360 Wyhowska Julia Dunin 92 Wyczółkowski Leon 308 Wyrozumski Jerzy 184, 286 Z Zabiełło S. 185 Zabiełłowa z de Lippe-Lipskich Henrykowa Maria 116 Zachariasz Andrzej 107 Zadencka Maria 199 Zahorski Andrzej 82, 341 Zajączkowski Andrzej 26, 53, 257 Zamorski Krzysztof 15 Zamoyski Andrzej 264 Zasztowt Leszek 254, 256 Zawisza Czarny Hieronim 248 Zbyszewski Karol 304, 338 Ziółkowski Marek 107, 109 Zygmunt III 130 Żarnowski Janusz 253, 300, 314, 383 Żejmo Mieczysław 275 Żeromski Stefan 86, 276 Żółtowska z Puttkamerów Janina 33, 39, 40, 63, 67, 68, 72, 76, 80, 86, 89, 90, 91, 103, 117, 125, 128, 141, 151, 162, 182, 190, 192, 209, 221, 227, 236, 254, 260, 266, 274, 288, 291, 303, 333, 342, 359, 365, 366 Żurowska ze Zdziechowskich Alfredowa Maria 64, 94, 97, 99, 103, 267, 322 406