Monika Warneńska Ścieżką na Ararat Kłaniam się nisko górze srebrnej, Czterdziestokrotnie cześć oddaję Araratowi, co osiwiał Na widok nieszczęść tego kraju. Kłaniam się nisko wodzie żywej, Czterdziestokrotnie ukłon składam Sewańskiej głębi niezmierzonej I prężnym łukom wodospadów. Kłaniam się każdej kropli deszczu, Czterdziestokrotnie głowę zginam Za to, że dzięki niej na nowo Serce zieleni bić zaczyna. I wam się kłaniam, ludzie prości, Po tysiąckroć do ziemi nisko, Za to, że w dłoniach macie siłę, Która z kamieni sok wyciska. Igor Sikirycki: „Powitanie Armenii" Monika Warneńska Ścieżką na Ararat Książka i Wiedza Warszawa 1977 Konsultant naukowy: dr Maciej Popko Redaktor: Wiesława Staśkiewiez Okładkę projektował: Zdzisław Długosz Redaktor techniczny: Ewa Leśniak Korektorzy: II. Leś-Cichal, M. Włodarczyk Copyright by „Książka i Wiedza", 1977 Warszawa, Poland I. Armenia — dawna miłość 1. Gdy pytam sama siebie: -— Armenia, jak to się zaczęło, od kiedy zafascynowała mnie przeszłość tego narodu, jego tragiczne dzieje — widzę przed sobą książkę ze stemplem bibliotecznym, z nazwiskiem znanej i sławnej autorki, z dziwnym, niezrozumiałym tytułem na pierwszej stronie. Tytuł książki Z. Nałkowskiej brzmi: „Choucas". Mam lat trzynaście lub czternaście, i. jeszcze bardzo mało wiem o świecie. Co znaczy ten tytuł? Książka mówi o pięknej Szwajcarii, o ptakach zwanych choucas, ufnie przylatujących po okruszyny na balkon budynku, zawieszony pośród gór — i o ludziach z innego krańca kuli ziemskiej. „...Panna Hovsephian jest taka malutka i chuda, że to jest aż niewiarygodne. Nosi żałobę, ubrana jest czarno od stóp do głowy. Ma czarne włosy i wielkie czarne oczy w chudych powiekach, i czarną sukienkę, i czarny sweter, i czarne pończochy, i czarne pantofelki. Białe ma tylko ręce i drobną, chudą twarz. ...Panna Hovsephian wygląda na starszą, niż jest, jak zwykle kobiety Wschodu. Jej oczy są wystraszone i tragiczne, 0 każdej chwili gotowe do płaczu, oczy, które widziały. Ale gdy się do niej odezwać, uśmiecha się mile i dziecinnie. I ten uśmiech cieniutkich warg na drobnych, białych zębach jest jej jedyną młodością. ...Pokazała nam dziwny, długi młynek, w którym była kawa, zmielona przez nią samą na proszek, subtelny jak pył. Oglądaliśmy różne drobne przedmioty, mające wartość relikwii, stare pieniądze, stare książki, których klasyczny język nazywa się grabar, a druk wygląda jak jakiś napis runiczny na przedhistorycznym wykopalisku. Odczytywała nam, również dla nas nieczytelne, tytuły książek współczesnych, nazwiska poetów i artystów. O wszystkich mówiła «byli», bo żaden już nie żył. Wszyscy najlepsi, cały kwiat inteligencji armeńskiej był wymordowany. Panna Hovsephian urodziła się w Trebizondzie, ale nie miała tam już nikogo z rodziny. Nie miała nigdzie nikogo. Była sama. Wszyscy zginęli. 1 jak zginęli! 6 Dzieckiem słyszała opowieści o straszliwych rzeziach Abdulhamida w Vanie, Mouch, Bitlisie, Diarbekirze i Trebizondzie, o trzystu tysiącach wymordowanych Armeńczyków. A po rewolucji młodo tureckiej, od której czekali wyzwolenia, wybuchły nowe masakry w Cylicji. Piliśmy z cieniutkich, granatowych ze złotem filiżaneczek ową kawę turecką, uczuwając aromatyczny, słodki miał w ustach. A ona mówiła: — Kiedy rozpoczęła się wojna, nastały nowe prześladowania i wtedy zginęło milion dwieście pięćdziesiąt tysięcy Armeńczyków. Turcy mordowali ich w mieszkaniach, na ulicach, po więzieniach. Małych chłopców spędzali na rynki miast i zarzynali siekierami i nożami, a za kordonem policji wyły z męki i szalały ich matki. Całe miasta armeńskie, całe wojska widm, całe zastępy mających umrzeć gnano przez bagna i pustynie szlakami, wzdłuż których gniły trupy tych, którzy poszli dawniej. Idąc, umierali z głodu i zarazy — mężczyźni, kobiety i małe dzieci. Zatrzymywali się na odpoczynki na cmentarzach, w truciźnie zaledwie przysypanych ziemią ciał. I znowu szli dalej, a w trawie między grobami zostawiali umierających na tyfus i cholerę, do i szwajcarskim sanitariuszom. W pobliżu miast nawet widziało się często na ziemi to jakąś rękę, to ogryzione kości, to kawałki gnijącego mięsa ludzkiego, z płytkich, zbiorowych grobów wywleczone przez psy. Wody Eufratu były zatrute, cuchnące od trupów... Gdy tak mówiła, jej oczy tragiczne, przechowujące w sobie grozę widzianego, pełne zawsze płomiennych łez, były jednak zupełnie suche. Tylko cieniutkie wargi drżały i krzywiły się lekko, gdy je domknęła. ...Cylicja to jest dawne Królestwo Małej Armenii. W wieku XI papież i cesarz niemiecki obdarzyli nią Armeńczyków w nagrodę za pomoc, którą ci, jedyni wówczas chrześcijanie Azji, dawali wyprawom krzyżowym. Bo od samego początku IV wieku, gdy na wschodzie panował maz-deizm, a na zachodzie bóstwa greckie, państwową religią Armenii był chrześcijanizm. Mówiła tak swoim cichym, nieśmiałym głosem o wielkich dziejach Haiastanu, o jego starej kulturze i języku, o jego piękności, o bohaterskim wytrwaniu przez osiem wieków niewoli. Mówiła o wspaniałej bazylice w Ereruk, o dawnej stolicy, cy zdobyli i zburzyli wraz z cudowną "świątynią" Świętego Grzegorza z VII wieku. O wielkich wojnach, które lud jej toczył z Asyrią, Persami i Rzymianami. Tak — była córką antycznego narodu ta mała, czarna, nikła panna Hovsephian, potomkinią Hitytów, o których mówi Biblia. I kochała tę swoją dwa i pół tysiąca lat istniejącą ojczyznę..." Po wielu latach podobny obraz miałam odnaleźć w strofach wierszy armeńskiego poety Ge-worga Emina Pieśń o żurawiu: Na skrzydłach swoich pogorzeliska, Zgliszcza Armenii Uniosłeś. Ból twój w latach ucisku W łzy się zamienił. I klekotałeś: — Czy ujrzę kiedyś Pola zielone? Tam tylko pełno śmieci i biedy, Domy spalone. — Ach, gdzie się skryjesz przed tym, wędrując W świecie bezpańsko? Na morzu, lądzie widzisz i czujesz Rozpacz ormiańską... (przekład Włodzimierza Boruńskiego) sprawdzenia, jaki jest ten kraj. Co w nim się działo? Jak z nim było naprawdę? Historia i legenda, poezja i pieśń, literatura i film (niezapomniane Ameryka! Ameryka)... Wszędzie słowa: Armenia, Ormianie kojarzą się we wspomnieniach z rzeziami, okrucieństwem, wygnaniem, sieroctwem, rozpaczą. Może dlatego, wyruszając pierwszy raz do Erewanu, miałam nieodparte wrażenie, że jadę na spotkanie z posępnym miastem, pełnym smutku i żałoby; że zobaczę ludzi, na których twarzach niezatarte piętno pozostawiły tragedie poprzednich pokoleń. Lot do Erewanu z Tbilisi: godzina w powietrzu. Samolot pełen niewysokich pasażerów — czarnowłosych, czarnookich i orlonosych. Posługują się gardłowym, dziwnym językiem, niepodobnym do żadnego z europejskich. Litery w książce czytanej przez pasażera — sąsiada, któremu niedy-skretnie zaglądam przez ramię, przypominają pismo klinowe. Inne są niż alfabet łaciński, niż rosyjska cyrylica. Inne niż pismo gruzińskie, 10 Kilkutygodniowej wędrówki po sąsiedniej krainie, przez jej mieszkańców zwanej „Sakartwelo". Armenia w języku ormiańskim zwie się Haja-stan. Słowo „Polska" po ormiańsku brzmi: Le-chastan. Podróż pociągiem z Erewanu do Tbilisi: cała noc jazdy. Na korytarzu wagonu sypialnego słychać nie tylko język rosyjski i ormiański, lecz również angielski i francuski. Pociągiem jadą ludzie, których wygląd i sposób bycia świadczy, że przywędrowali z innych krańców świata. Pytam o to. Odpowiedź pierwsza: Francja. Odpowiedź druga: Stany Zjednoczone. Na stałe do Erewanu? Nie. W odwiedziny do krewnych. Nie można dłużej przeszkadzać przybyszom w kontemplacji urzekającego zjawiska. Fascynuje ono całkowicie również mnie. Oglądane z powietrza czy z lądu, zza szyby wagonu czy z okna samolotu, z nieodpartą siłą przykuwa wzrok. To zjawisko zwie się A r a r a t. Biały potężny szczyt otulony śniegowym kap- 11 wym blaskiem przesłania horyzont, zdaje się być tuż. Dominuje nad pejzażem przesuwającym się z wolna za szybą wagonu, wydźwignięty ponad pięć tysięcy metrów nad poziom morza. W dniach bujnego, gwałtownego rozkwitu armeńskiej wiosny, podczas lata rozprażonego upałem, w porze jesieni, niosącej obfity plon płodów rolnych i wspaniałych owoców — na horyzoncie trwa w majestatycznej obojętności góra osłonięta białym cieniem śniegu. Trwa milczący świadek przemian, burz i wstrząsów, które przeorywały ziemię, rozpościerającą się u jego podnóża. M a s i s — mówi stara kobieta o włosach gęsto przesianych siwizną. Nie odrywa spojrzenia od „świętej góry", której nazwa w języku ormiańskim brzmi M a s i s. Ma łzy w oczach. Ararat, choć bliski, lecz zarazem daleki, leży poza terenem Armenii radzieckiej — w Turcji. Linia kolejowa przebiega miejscami w odległości zaledwie siedmiu kilometrów od granicy. Ale święta góra Masis zespoliła się nieodłącznie z legendą, historią i tradycją Hajastanu. Ararat w encyklopedii: wygasły wulkan na 12 CJl, wysuiiusu jiuu xii. yicuiug uMaj. >~g\j .i.v.t>tum<~*i tu zatrzymała się na nim arka Noego. Ararat w poezji armeńskiej: Tam na Ararat posiwiały Mgnieniem spadało stulecie I mijało. Miecz złych błyskawic bił o skały, Na diamentowym pękał grzbiecie I mijał. Oczy śmiertelnych pokoleń Spozierały na śnieżne szczyty I mijały. Dzisiaj nadeszła twoja kolej ku szczytom świata spójrz i ty I mijaj... (Awetik Isaakian, przekład) Ararat w anegdocie, trochę jak gdyby zaczerpniętej ze skarbnicy dowcipów „radia Erewan": Turcja, na której terytorium leży góra Ararat, zwróciła się z pretensjami do władz Armeńskiej SRR. Jakim prawem wydano po drugiej stronie granicy serię znaczków, na których figuruje Ararat? — Odpowiedź brzmiała: księżyc nie należy do Turcji i nigdy do niej nie należał. A jednak 13 nych pfzez Kepublikę Turcji... " —-••¦------ --•——- -,,-r-- Ararat we wspomnieniach polskich podróżników... Jeden z wybitnych polskich badaczy Kaukazu Bolesław Hryniewiecki pisał: „Wielkie szczyty gór najczęściej występują wśród większego łańcucha, wśród szeregu gór niższych na przedgórzu i w otoczeniu zastępu nieco niższych szczytów, przez to nie wywierają takiego wrażenia potęgi jak Ararat, który nie ma obok siebie rywali. Z równiny gładkiej jak stół, jaką jest dolina Araksu (dno dawnego jeziora) wyniesiona na 800 m nad poziomem morza, wznosi się pokryty czapą wiecznego śniegu potężny, stożkowaty kolos (wysokości 5205 m), a więc bezpośrednio o 4400 m ponad podstawą. Jest on 0 400 m wyższy od Mont Blanc; z gór głównego łańcucha Kaukazu ustępuje Elbrusowi (5629 m) 1 znacznie przewyższa Kazbek (5043 m). Jego dość łagodne stoki przypominają nieco Etnę (3279 m). Naprzeciw niego na północ wznosi się w odległości 100 m inny stożek wulkaniczny Alaghóz (po ormiańsku Aragac — przyp. M. W.), lecz znacznie niższy (4085 m). Związany z wielkim 14 Ararat Araratem siodłem górskim (2705 m) stożek Małego Araratu wznosi się do 3914 m. Razem ze swą potężną podstawą pokrywa on przestrzeń 960 km kwadratowych. ...Ta potężna góra, owiana urokiem legendy biblijnej, która tu umieściła arkę Noego po po- 15 świecie ocaione zwierzęia i rozsiaiy się poczytywana jest u Ormian za górę świętą, której szczyt jest niedostępny dla człowieka. Ma ona za sobą tradycję na pozór starszą niż Olimp Hellenów. Tymczasem związanie tej właśnie góry z legendą biblijną jest wytworem średniowiecza. Nazwa Ararat jest armeńskiego pochodzenia i stanowi synonim wielkości. W języku Ormian góra nosi nazwę Masis, w języku Turków nazywa się Aghry-dag (trudna góra) lub Daghir-dag (góra gór). Rzecz charakterystyczna, że stary kronikarz ormiański Mojżesz Choreński z pierwszych wieków chrześcijaństwa, opisując Armenię, wspomina o największej górze Masis, ani słówkiem nie wiążąc tej góry* z legendą biblijną o Araracie, a był przecież pisarzem chrześcijańskim obeznanym z Biblią. Dopiero podróżnik wenecki Marco Polo w wieku XIII, wracając z Chin, gdy ujrzał tę wspaniałą górę, wznoszącą się niedaleko źród-liska dwóch rzek, Tygrysu i Eufratu, żywiących Mezopotamię, zdecydował, że to właśnie jest góra Ararat wspomniana w Biblii. Świadectwo to przemówiło do patriotyzmu Ormian i odtąd już nazwa 16 lUWUltŁ góry od czasów Noego. Pod urokiem tej legendy pozostawał również podróżnik francuski Jean Chardin, który w drugiej połowie XVII wieku odwiedził Persję i przebywał w niej czas dłuższy. W sprawozdaniu ze swej podróży umieścił rysunek z sylwetką Araratu, na którego szczycie stoi arka Noego. Legendzie tej hołdował także znakomity botanik francuski J. P. de Tournefort, który w listach swych, pisanych z podróży po Kraju Zakaukaskim, oczarowany bogactwem tamtejszej flory, obiecywał sobie, że ujrzy jeszcze bogatszą florę u stóp Araratu, skąd miały się rozsiać wszystkie rośliny z nasion, jakie Noe w arce zgromadził. Wiara w niedostępność tej góry dla człowieka utkwiła głęboko w umysłach Ormian, jak świadczy następująca legenda. Niejaki Jakub, biskup z Nisbis, postanowił odszukać ślad arki Noego na Araracie, starał się wspiąć jak najwyżej, zmęczony jednak odpoczął i zasnął; we śnie zjawił się anioł i zniósł go z powrotem. Świątobliwy człowiek nie dał za wygraną i spróbował wchodzić na górę po raz wtóry, z tym samym wyni- 2 — Ścieżką na Ararat 17 noża. Gdy ta próba"pówtórzyia się po faz trzeci, anioł zjawił się przed nim i rzekł: Pan Bóg wysłuchał twoich modłów i daje ci jako pamiątkę kawałek drzewa z arki Noego, nie próbuj jednak więcej wchodzenia na szczyt tej góry. Ten kawałek skamieniałego drzewa przechowuje się podobno jako relikwię w Eczmiadzynie". Czy ta relikwia istnieje rzeczywiście — nie wiem, gdyż jej nie widziałam. Prawdą jest natomiast bardzo długo utrzymujące się przekonanie o niedostępności Araratu. Kiedy profesor uniwersytetu w Dorpacie Fryderyk Parrot po dwóch próbach jako pierwszy w roku 1829 wszedł na szczyt Araratu, gazety w ówczesnym Tyflisie, dzisiejszym mieście Tbilisi, pisały o tym z powątpiewaniem. Następnym zdobywcą Araratu był geolog, znawca Kaukazu, W. H. Abich (1844 r.). Parrot wyruszył na podbój Araratu od strony północnej, gdzie rozciąga się ogromna wyrwa zwana doliną Świętego Jakuba. Ta droga okazała się najlepsza dla wszystkich następnych wypraw, atakujących szczyt Araratu. Słynna i obfitująca w zdobycze cenne dla nauki była wyprawa Józefa Chodźki, filomaty i wychowanka uniwersytetu 18 Drogi w górach wileńskiego, w latach późniejszych pułkownika--topografa w służbie carskiej, znanego badacza Kaukazu. Wyprawa ta dotarła na szczyt Araratu w roku 1850. Jej zdobywca wraz z kompanią żołnierzy spędził przeszło cztery doby na szczycie góry, przeprowadzając pomiary triangulacyjne. Wśród wypraw przedsięwziętych w latach późniejszych, warto wymienić próbę wejścia na Ara- 19 ir i i Kaukazie Polaka, znawcę tutejszej przyrody, Ludwika Młokosiewicza. Wśród osób, które mu towarzyszyły, brała udział w wyprawie córka Młokosiewicza, Julia. Była ona pierwszą kobietą, która dotarła aż na sam szczyt Wielkiego Araratu. W pierwszych dniach września 1903 roku zdobył Ararat polski uczony, Bolesław Hryniewiecki. Pisał on po wielu latach wspominając tę wyprawę: „Ararat jest wystygłym wulkanem. Kiedy w poprzedniej epoce geologicznej ział ogniem, wypływały z niego potoki lawy, zastygające później na zboczach. Można wśród nich spotkać szkło wulkaniczne, tak zwany obsydian. W nowszych stosunkowo czasach Ararat ożył i przemówił po swojemu, z siłą niszczycielską i złowrogą. U wylotu wspomnianej poprzednio doliny Świętego Jakuba, wokół jedynego źródła, rozłożyła się wioska Ahuri, pełna sadów i winnic. Legendy ormiańskie twierdzą, że tę wioskę założył sam Noe. Ararat, przez długie lata spokojny, pewnego dnia w tym tragicznym roku 1844 zatrząsł się w posadach, wyrzucając obłoki pary, kamieni i duszących gazów siarkowych. Domy padały od pod- 20 lyiKo zaoiaio ujsu z, odbiło się również na sąsiednich miastach, takich, jak Erewan, Nachiczewan, Bajazet. W cztery dni po pierwszej katastrofie przyszło nowe trzęsienie ziemi. Potoki wody zmieszane z mułem runęły ze zboczy Araratu, zmiatając z powierzchni nieszczęsnej doliny domy, sady i winnice. Nie pozostało z nich ani śladu, zginęło zaś wówczas około dwieście ofiar"... Bolesław Hryniewiecki pisał jeszcze o świętej górze Ormian: „Położony blisko terytorium prastarych kultur, Ararat widział niejedno. Widział rojowisko ludzkie u swych stóp, wędrówki ludów, ciągłe wojny, wzrost, potęgę i upadek różnych państw i kultur. Pomijając przeszłość odległą kultur sume-ryjsko-akadyjskich, o których mówi prehistoria, wygrzebując w piaskach pustyni coraz to nowe świadectwa ich zmienności, widział Ararat powstanie nad brzegami Tygrysu i Eufratu potężnych państw, jak Asyria i Chaldeja. Siady walk Asyrii z położonym na północ od Araratu państwem Urartu widać z klinowych napisów umieszczonych ku wiecznej pamiątce na skałach nad 21 niwy i Daouonu, powstanie państwa uyrusa, Które rozszerzając na zachód swe dzierżawy zagrażało wolności Grecji. Widział wzrost i upadek tego państwa, gdy wojska genialnego wodza Aleksandra Macedońskiego odbywały swój zwycięski pochód na wschód aż do Indii. Widział roz-padnięcie się tej potężnej monarchii. Widział, jak daleki Rzym sięgnął tutaj po swe panowanie, jak szły tędy legiony Lukullusa, wielkiego wodza i polityka, który przed Cezarem rozpoczął politykę imperialistyczną Rzymu, lecz w bogactwach, jakie przywiózł w triumfie do wiecznego miasta, największą zdobyczą cywilizacyjną był nie złoty posąg Mitrydata ani tarcza nabita kameami, lecz wiśnia, którą on pierwszy sprowadził do Europy, i ta zdobycz jedynie się ostała. Widział później Ararat nad Tygrysem w Bagdadzie, na ruinach dawnych cywilizacji Asyrii i Chaldei, których stolice Niniwę i Babilon dawno zasypał piasek pustyni, rozkwit kultury arabskiej pod panowaniem Sasanidów i Omajjadów. Widział i najście Turków z głębi Turanii i hordy Tamerlana, jak zniszczyły stolicę wolnej Armenii, miasto Ani, które rozkwitało pod panowaniem 22 ' budzi zainteresowanie arcneoiogow. w wreszcie zbliżanie się północnego państwa, Rosji carskiej, która po ujarzmieniu ludów kaukaskich tu na przełęczach Araratu wbiła swe najdalej wysunięte na południe słupy graniczne. Widział również i rzezie nieszczęsnych Ormian, dokonywane od czasu do czasu rękami Kurdów, wobec czego dyplomacja zachodnioeuropejska umywała ręce, podobnie jak to widzieliśmy, gdy pod znakiem swastyki hordy o ideologii Dżyngis-Chana czy Tamerlana, uzbrojone w broń nowoczesną, runęły na nas z zachodu, by tępić narody stojące na drodze ich panowania. A on, nad gwar i gorączkę życia ludzkiego przed milionami lat siłami górotwórczymi wywyższony, urąga temu wszystkiemu, co się dzieje w dole. Jemu zaś urągają żywioły. Urąga mu woda w śnieg zamieniona, ciężkim, srebrnym turbanem wieńcząc tę głowę, co niegdyś płonęła ogniem, a topniejąc od dołu, huczy wśród szczelin spękanej lawy i, krusząc trachity, znosi czarny piasek w dół i układa go u stóp olbrzyma. Urąga mu mróz, co powoduje spękanie i kruszenie się odłamów dawnej lawy, krystalizuje śnieg 23 boki i znoszą w dół kamienie. Urąga mu Wicher, co wygryza w nim zęby skalne i wyoruje żleby. Lecz olbrzym pozostał olbrzymem, choć miliony lat głębokimi bruzdami rozorały jego oblicze". Podczas podróży samolotem wyraźnie widoczny jest „sąsiad", czy też „młodszy brat" Araratu — szczyt Aragac, znajdujący się już na terytorium Armenii radzieckiej (4094 m wysokości). Aragac, to również wygasły wulkan, od dawna nieczynny, przez wiele miesięcy w roku spowity śniegiem. Tylko latem topnieje na krótko biała powłoka — i wtedy widoczne są cztery wierzchołki Aragacu z wulkaniczną kotliną pośrodku. O Araracie można nieskończenie... Wrócimy jeszcze do niego. Na razie jednak samolot zniża się nad stolicą Armeńskiej SRR. Przed nami Erewan. Zdumienie i zaskoczenie. Erewan posępny, żałobny?... Nic z tych rzeczy. Miasto zgoła nie przypomina moich o nim wyobrażeń. Jest pogodne i piękne. Tętni ruchem, kipi życiem. Stolica, pełna z rozmachem zaplanowanych bulwarów, placów i szerokich alei, wychodzi naprzeciw przy- Droga w górach nych kolorach. Różne odcienie fioletu i rożówości, blada czerwień, barwy liliowe, płowe i żółte. To nie tynki, lecz naturalne kolory wulkanicznego tufu i bazaltu — najpospolitszych materiałów budowlanych, w które obfituje Armenia. Chwilami ten widok wydaje się dziwnie znajomy, choć początkowo trudno stwierdzić skąd. Z nagła przychodzi zrozumienie: przecież piękne tufy i bazalty armeńskie o tak oryginalnych kolorach i deseniach można widzieć w okładzinach zdobiących stacje metra moskiewskiego. Upał. Południe w sensie podwójnym. Pora dnia, w której od wiosny do jesieni zazwyczaj w Erewanie jest_gorąco. Słońce, zieleń parków, barwny tłum. Ruch zamiera w najgorętszych godzinach dnia, aby ożyć ponownie o zachodzie. Miasto ma w sobie coś z południowej atmosfery znajomej każdemu, kto zawadził o Włochy, Jugosławię, Grecję. A zarazem jest inne, odmienne, przykuwające. Dwaj wiekowi mieszkańcy Erewanu kroczą bez pośpiechu ulicą, pogrążeni w rozmowie. Każdy z nich ma sznur paciorków, podobny do różańca. 26 diomacń SiisKicn, owamycn iud poamznycn Kamyków łagodzi napięcie, uspokaja nerwy. Tak twierdzą mieszkańcy Bliskiego Wschodu. W Armenii jesteśmy na przedprożu Orientu. Przypomina o tym wiele drobnych szczegółów powszedniego życia. Skwery z basenami i fontannami. Wodotryski. Metalowe słupki, z których tryska woda zimna i smaczna. Kawiarenki uliczne. Kawa znakomita. Mielona na proszek „subtelny jak pył", który mieszała w podłużnym młynku panna Hovsep-hian z powieści Zofii Nałkowskiej. Obsługa błyskawiczna i uprzejma. Znakomitą kawę, przyrządzoną na sposób zachodni lub wschodni, pokrewny tureckiemu, można było dostać w Erewanie jeszcze wtedy, gdy ten napój w innych miastach radzieckich dopiero zdobywał sobie prawo obywatelstwa. Powietrze i woda. Światło słoneczne i kolory domów. Nowoczesna architektura, pasjonująca jak wiele spraw w Armenii. Erewan — jedno z najbardziej sędziwych miast na świecie — starszy jest aniżeli Rzym. W roku 1968 obchodził 2750-lecie istnienia. 27 Jak wyglądał Erewan „wczoraj" i „przedwczoraj"? Czyli przed pół wiekiem, przed stu laty, jeszcze dawniej. Muzea erewańskie na to pytanie dadzą nam niejedną odpowiedź. Dostojnie sędziwe miasto posiada barwną przeszłość. Początki jej toną w po-mroce dziejów i obrastają legendami. Skąd pochodzi nazwa „Erewan"? Istnieją dwa jej źródło-słowy, nawiązujące do podania o Noem i o jego arce. Kiedy Noe żeglował po wodach wzburzonych potopem, uradował go wielce widok Arara-tu. Góra ta bowiem wznosiła się wysoko nad poziom groźnie spienionych fal. Na widok Araratu Noe miał wykrzyknąć: „pojawiła się!" Po ormiań-sku słowo „pojawić się" znaczy „erewan". Inna odmiana tej legendy głosi, że praojciec Noe, zakotwiczywszy arkę u zbocza Araratu, rozejrzał się za miejscem dogodnym dla ludzi. Ujrzawszy skrawek lądu zawołał: „erebunie!", co oznaczać miało: „tu sucho!" Mieszkańcy Erewanu twierdzą, że biblijna arka musiała płynąć ku wschodniej części Armenii. Dlaczego? Odpowiedź poważna i rzeczowa: 28 strome niż zachodnie. Mogło więc óńo bardziej sprzyjać zakotwiczeniu biblijnego statku. Odpowiedź żartobliwa, z przymrużeniem oka: takiego koniaku, jak po wschodniej stronie zbocza Araratu, nigdzie na świecie nie wyrabiają. Za czasów Noego koniak wprawdzie jeszcze nie istniał, ale jak mówią legendy, wierzenia i pieśni ludowe, nasz praszczur wino pijał dzbanem — więc... Anegdota anegdotą. Warto jednak sięgnąć do bardziej prawdopodobnego rodowodu nazwy „Erewan". Uczynimy to podczas wędrówki po mieście, rozpoczętej pod znakiem archeologii. — Erebuni — powiada towarzyszący mi historyk, wskazując łagodne wzniesienie ze śladami prac archąologicznych —¦ to słynne obecnie wzgórze Arin Berd. Znaczną część wykopalisk zagospodarowano i udostępniono zwiedzającym. W upalnym blasku słońca jaskrawo biały kolor stopni aż oślepia. Na podłużnej, pionowo ustawionej rdzawej płycie stylizowane płaskorzeźby — postacie wojowników i wodzów. Inny relief wyryty w czerwonym tufie: groźne, a zarazem majestatyczne oblicze władcy zdaje się surowym okiem Akt założenia Erebuni (Erewanu) spisany pismem klinowym w 782 r. p.n.e. mierzyć przybysza. To Argiszti, król Urartu, królestwa istniejącego niegdyś na terenach, gdzie obecnie leży Armenia. Jak było z arką Noego i z jego triumfalnym okrzykiem na widok suchego lądu, nikt naprawdę nie wie. Archeologo- 30 czytań napis wyryty na Kamieniu pismem klinowym. Kopia tego napisu ozdabia jeden z placów w centrum Erewanu. To swoista metryka dzisiejszego miasta. Inskrypcja owa głosi bowiem, że wypełniając rolę boga Haldi władca Argiszti, syn Menua, dźwignął twierdzę celem umocnienia potęgi królestwa Urartu i dla obrony jego przed wrogami. Twierdza ta nazwana została Erebuni. Przyjmuje się, że starożytna, iirartyjska nazwa Erebuni przetrwała dotąd w nieco zmienionej postaci, jako Erewan. Ustalono też datę budowy Erebuni, prakolebki Erewanu. Był to rok 872 przed naszą erą. Rok ten uważany jest za początek narodzin miasta, które w tym miejscu wyrosło. Jak świadczą zapisy kronikarzy, 6600 robotników zapędzonych do przymusowej pracy budowało twierdzę. W jej obrębie powstał również pałac dla władcy, budynki gospodarskie, spichlerze, koszary dla wojska. Całość twierdzy Erebuni zajęła — obliczając po dzisiejszemu — przestrzeń dwóch hektarów. Wzgórze, które wznosi się blisko dzisiejszego parku imienia Komsomołu, przez długie lata u- 31 Roboty archeologiczne na wielką skalę rozpoczęto w roku 1950. Od tego czasu wzniesienie Arin Berd „przemawia", odsłaniając tajemnice Ere-buni. Już w pierwszym etapie pracy archeologowie znaleźli resztki murów twierdzy i wspomniany wyżej napis, a także statuetki wotywne z wyrytą na nich dedykacją dla boga Haldi i z imieniem króla Argiszti, fundatora1 miasta. Znaczną część fortyfikacji dokoła twierdzy odsłonięto w roku 1968, kiedy zbliżała się uroczystość 2750--lecia narodzin Erewanu. Sąsiednie okrągłe pagórki ukrywały resztki prastarej świątyni urartyjskiej, zwanej susi. Ruiny Erebuni wystawiają chlubne świadectwo mistrzostwu architektów królestwa Urartu. Budowle wznoszono z naturalnego, nieco obrobionego kamienia i z czerwonej cegły. Fundamenty były z kamienia, wiązania dachowe — z drewna, pokrywanego grubą warstwą gliny. Geometryczne formy budynku oraz ścienne malowidła w ich wnętrzach przypominają niejednym szczegółem architekturę asyryjską. Staję jak wryta, w niemym zachwycie, na widok fresków zdobiących budowle Erebuni. Freski te są co prawda rekon- 32 i barwy pierwotne. Wspaniała harmonia kolorów: rdzaworudy fryz z akcentem czerni, niebieskie i żółtawe postacie ludzkie, jako rytmiczne przerywniki — rozety. Pięknie wyglądają płaskie, żółte, stylizowane lwy. Szczególnie bogato ozdobiono sale, w których odbywały się uroczystości dworskie: mnóstwo fresków z realistycznie potraktowanymi postaciami bogów, lwów, leopar-dów, byków, psów. Skala barw jest żywa i bogata: przeważa wśród nich czerwień i niebieskość, której głębię nadaje białe tło. Ornamenty bardzo różnorodne: stylizowane wzory kwiatowe, girlandy, geometryczne koła, liście palmowe i owoce granatu. Karmir Biur, czyli Czerwone Wzgórze na brzegu rzeki Razdan, było miejscem, gdzie istniała druga, jeszcze słynniejsza twierdza urartyjska Tejszebaini. Nazwa jej pochodziła od imienia Tej-szeba — boga, który wedle wierzeń urartyjskich rządził burzami i piorunami. Twierdza, zbudowana w VII wieku przed naszą erą, była jednym z ważnych punktów w systemie umocnień ochraniających granicę królestwa Urartu. Wzgórze Karmir Biur stanowiło dogodny punkt obserwa- 34 teren czterohektarowy. Widać z wykopalisk, że budowle wznoszono starannie, według celowo obmyślanego planu. W obrębie twierdzy istniały koszary dla oddziałów wojskowych. Głównym punktem był zamek. Tejszebaini, twierdza otoczona murami, wśród których tkwiły wieże strażnicze, była przede wszystkim ośrodkiem zarządzania północnymi prowincjami królestwa Urartu. Trzydzieści lat pracy poświęcił leningradzki uczony, dyrektor Ermitażu, profesor Borys Pio-trowski, na badanie tajemnic Czerwonego Wzgórza. Wykopaliska na terenie Karmir Biur rozpoczęto w roku 1939. Długo i mozolnie oczyszczano wyłaniające się na światło dzienne ruiny Tejszebaini spod zwałów ziemi i gruzu, nawarstwionych w ciągu wieków. Odsłonięto sto pięćdziesiąt komnat zamkowych, oprócz warsztatów i magazynów. Wszystkie te pomieszczenia były niezbyt obszerne, z wyjątkiem „wielkiej sali", nazwanej tak przez archeologów, istotnie ogromnej i przestronnej. Prawdopodobnie spełniała ona rolę piwnicy lub magazynu wina. Dach tej sali wspierały trzy potężne kolumny z cegieł. Wewnątrz znaleziono kilkaset amfor, każda o pojemności około tysiąca 35 chowywano w nich prawdopodobnie wino i oliwę. W tejże sali i obok niej znaleziono ponad tysiąc dzbanów z czerwonej gliny oraz kilkaset czarek do picia — wszystkie opatrzone imieniem urartyj-skiego władcy. Rozkwit królestwa Urartu przypadł na IX—VII wiek przed naszą erą. Archeologowie znaleźli pochodzące z tego czasu okazy broni, tarcze, pięknie przyozdobione płaskorzeźbami wyobrażającymi lwy i byki, z wyrytymi napisami hołdowniczymi dla władcy. Znaleźli kołczany do strzał z misternymi rysunkami przedstawiającymi bogów, jeźdźców, uskrzydlone demony i sceny wojenne. Odrestaurowane freski o motywach zwierzęcych zachwycają ekspresją i pięknem. Ówcześni artyści najchętniej przedstawiali lwy i byki oraz konie. Urartyjczycy, wedle świadectwa kronikarzy asyryjskich, słynęli daleko i szeroko jako znakomici jeźdźcy i doświadczeni hodowcy koni. Z upodobaniem przedstawiali więc na swoich malowidłach rumaki oraz wozy bojowe. Liczne rysunki świadczą także o rozwiniętej w królestwie Urartu hodowli bydła. Z epoki rozkwitu królestwa pochodzą również 36 niczo uśmiechnięty Tejszeba — bóg burzy, Hal-di — bóg nieba, najważniejsza postać urartyj-skiego panteonu, oraz Sziwini — bóg słońca. Kronikarze asyryjscy przekazali również wiadomości o posągach odlewanych z brązu przez mistrzów Urartu. Rzadko natomiast spotykane są urartyj-skie rzeźby w kamieniu. Posągi i sprzęty przywiezione z urartyjskiego miasta Musasir, odkryte w ruinach Chorsabad (Asyria), ozdobione były płytkami ze złota, ułożonymi w motywy figuralne. Rozkopując wzgórza ukrywające twierdze Erebuni i Tejszebaini uczeni znaleźli również piękną biżuterię oraz misterne wyroby z brązu, złota i srebra. Wielkim skarbem okazały się znaleziska w postaci glinianych tabliczek, gęsto pokrytych pismem klinowym. Są one zbiorem dokumentów mówiących o życiu codziennym, o gospodarce przodków dzisiejszych mieszkańców Erewanu. Rozszyfrowanie tych napisów przez badaczy pozwoliło stwierdzić, że twierdza Tejszebaini dotkliwie ucierpiała od pożaru, przy czym ustalono nie tylko rok, lecz nawet miesiąc tej klęski. Pożar wybuchł bowiem, jak informują napisy, w 37 no jeszcze owoców wlńógfadu", czyli pod" koniec " lipca lub na początku sierpnia. Świadectwem tego są liczne wykopaliskowe przedmioty osmalone ogniem lub na wpół spalone. Twierdza Tejsze-baini dźwignęła się jednak ze zniszczeń spowodowanych pożogą i egzystowała nadal jeszcze po upadku Erebuni. Dopiero w początkach V wieku przed naszą erą padła ofiarą najazdów koczowniczych plemion scytyjskich. Archeologowie mają pełne ręce roboty w Armenii, która słusznie nazywana jest „wielkim muzeum pod gołym niebem". Erewan zaś uchodzi jak gdyby za przedsionek tego muzeum. Uczeni w granicach miasta prowadzą badania i prace wykopaliskowe. Z działalnością archeologów sprzymierza się wysiłek paleontologów, geologów, historyków. Stwierdzono w toku długoletnich badań, że nad rzeką Razdan, na miejscu dzisiejszego miasta Erewan, od bardzo dawna powstawały osiedla ludzkie. Zakładano je tam, gdzie istniały dogodne warunki uprawy roli, budowy systemów nawadniających i obrony przed najazdami wroga. Paleontologowie znaleźli ślady człowieka żyjącego przed 25 tysiącami lat w okolicach dzi- 38 się laiejscuwusu leząca na południowy zachód od Erewanu, odkopano świadectwa istnienia i działalności ludzi żyjących w czasie od IV tysiąclecia przed naszą erą do początków II tysiąclecia. Człowiek ówczesnej epoki, zwanej przez naukowców eneolitem, żyjący na terytorium dzisiejszego Erewanu, znał uprawę ziemi, trudnił się myślistwem i rybołówstwem. Wykopaliska z II tysiąclecia przed naszą erą znaleziono niedaleko erewańskiego dworca kolejowego i w pobliżu dworca miniaturowej kolejki pionierskiej. Barwna, burzliwa historia Armenii fascynuje i wciąga. Jeszcze do niej powrócę. Na razie jednak warto zawrzeć bliższą znajomość ze współczesnym miastem. W licznych dziełach poświęconych Erewanowi podkreślany jest wiek stolicy Armenii. To miasto — niemal rówieśnik Babilonu i Niniwy — datą narodzin o prawie trzydzieści lat wyprzedza Rzym! Z tą wszakże różn;cą, że prastare nrasto europejskie, dzisiejsza stolica Italii, odgrywało przez cały czas swego istnienia aż do naszych dni ważną rolę polityczną, ekonomiczną, kulturalną. 39 żył pafowiekowy 'okres upadku. Dzielił on bowiem los całej Armenii, która była przez długie stulecia kością niezgody i powodem wojen między potężnymi sąsiadami. Wielokrotnie stawała się ona polem zajadłych bitew. Prowadziły przez nią szlaki przemarszu wielu walczących ze sobą armii. Kraj często był niszczony. Wielokrotnie plądrowano i grabiono sędziwe miasto, które wyrosło na terenie dawnego królestwa Urartu. Szczególnie dotkliwe ciosy zadały Erewanowi niszczycielskie najazdy hord Tamerlana. Złupie-nie przez nie miasta w roku 1387 przyczyniło się do jego stopniowego upadku gospodarczego. Dalszy, szczególnie niełaskawy okres dla miasta przypadł na wieki XVI—XVII, kiedy toczyły się zajadłe wojny między Persją a Turcją. Do zniszczeń wojennych przyłączyły się klęski spowodowane przez naturę: katastrofalne trzęsienie ziemi w roku 1679 zniszczyło wiele cennych budowli. Niektóre ocalałe pomniki architektury z wczesnych lat wieku XVII, a nawet starsze zachowały się jednak prawie cudem aż do naszych dni i zobaczyć je można podczas przechadzki po mieście. Najważniejsze z tych zabytków to kościoły Zoa- 40 "piasKorzeżDy i rysunKi roooiy aawnycn mistrzów, po dziś zachwycające każdego przybysza. Miasto nie zdołało po licznych klęskach i spustoszeniach wrócić w ubiegłych wiekach do dawnej świetności. Około połowy zeszłego stulecia, już pod panowaniem carskiej Rosji, Erewan był raczej osadą, zaludnioną zaledwie przez piętnaście tysięcy mieszkańców. „...pełne kurzu, zapuszczone miasteczko guber-nialne, o nielicznych, zbudowanych według «urzę-dowych» wzorów dużych gmachach, takich, jakie wznoszono dla instytucji państwowych we wszystkich zakątkach Rosji niezależnie od charakteru, historii i warunków geograficznych danej okolicy. Za główną ulicą tłoczyły się w nieopisanym za-. gęszczeniu boczne uliczki i zaułki, a przy nich całe zbiorowisko jednakowych domków o płaskich dachach, zbudowanych najczęściej z niewypalo-nej cegły i grożących rozsypaniem się w ciągu najbliższych dziesięciu, dwudziestu lat. Uliczki były ciasne i brudne. Nikt ich nigdy nie zamiatał. Co dzień od czwartej po południu zaczynał dąć wiatr z dolin górskich — bryza; wiał od gołych, piaszczystych stoków gór Kanaker. Zaczy- 41 Fragment starej dzielnicy Erewanu nało się to, co mieszkańcy Erewanu nazywali kurzawą. Wiatr od gór nawiewał drobny, żwirowaty, kłujący pył; z ulicy podnosił się słup miejskiego kurzu; pełno w nim było wszelkiego śmiecia, papierków i różnych nieczystości. Wszystko to kręciło się, wirowało w powietrzu, zatykało oczy i usta, zgrzytało w zębach. ~ O pewnych godzinach powstawał na ulicach miasta bardzo dziwny ruch. Nocą fpały tam jakieś zwierzęta podobne do góry szarych worków. syiwetKi luazKie umocowywały mi na małe drewniane domki, zwierzęta wstawały, otrząsały się. Po chwili ulicą przeciągała karawana; szła z doliny Araratu przez całe miasto w górę do Kanaker. Wielbłąd za wielbłądem posuwał się kołyszącym krokiem, znacząc płaskie ślady na pokrytej kurzem ziemi. Od jednego do drugiego przeciągnięty był sznur. Kiwając długą szyją wielbłąd wprawiał w ruch ciężkie i dziwne dzwonki zawieszone koło grdyki, rozlegała się tęskna pieśń wędrowców. To pszczoły-podróżnicz-ki przeprawiały s;ę przez główną ulicę miasta w drodze na letnisko". Tak odmalowuje Erewan lat przedrewolucyj-nych znana pisarka Armenii radzieckiej, Marietta Szaginian. Pisze dalej: „Prawie wszystkie parterowe budynki wznoszono z gliny lub surowej cegły. Nieliczne domy z czerwonego tufu były prywatną własnością bogaczy. Płaskie dachy; wąskie, ciasne i kręte ulice; gdzieniegdzie aryki, czyli odkryte kanały — tak wyglądał przedrewolucyj-ny Erewan. Duszący, dokuczliwy pył, unoszący się w powietrzu latem, jesienny brud i zimowe 42 43 Zaułek w starym.Erewanie bardziej przestronnych i zadbanycn". Już w początkach naszego stulecia Erewan posiadał doskonałą wodę do picia, doprowadzaną z okolicznych źródeł. Ale nie potrafiono wtedy należycie gospodarować wodą. Wzdłuż ulic ciągnęły się brudne i zaśmiecone kanały irygacyjne. Żelazne, prymitywne studnie otoczone były nigdy nie wysychającymi kałużami. „Taki był więc stary Erewan — stwierdza Marietta Szaginian — otwarty dla wiatru i kurzu, zamknięty na skutek bezdroży dla człowieka; obdarzony cudowną wodą, nie wyzyskaną przez złą gospodarkę miejską. Nie ukazano i nie wykorzystano kontrastów jego klimatu i warunków przyrodniczych, piękna położenia i zabytków przeszłości, ani w perspektywach ulic, ani w ogólnym rozplanowaniu miasta; uroczą rzekę Zangę (inaczej Razdan — przyp. M.W.) widzieli mieszkańcy tylko pod murami wytwórni koniaku w brudnym, stromym wąwozie, nie zabudowanym dokoła, podobnym do podmiejskiego śmietniska". A potem przyszła pierwsza wojna światowa, rewolucja i wojna domowa. Miasto nad rzeką Razdan, wielokrotnie ciężko doświadczane przez los, 45 w nim wojska tureckie, grabiąc i plądrując, jak za dawnych czasów. Erewanem wstrząsały rozruchy. Epidemie — wśród nich zwłaszcza groźna plaga tyfusu — dziesiątkowały ludność. Po mieście błąkały się osierocone dzieci. Mnóstwo ludzi koczowało na ulicach, bez dachu nad głową. Dopiero okrzepnięcie władzy radzieckiej w Armenii przyniosło istotne, głębokie i trwałe zmiany w życiu kraju oraz w życiu jego stolicy. Gdzie szukać pozostałości dawnych, bezpowrotnie minionych czasów? Próbowałam to uczynić podczas pierwszej mojej podróży do Armenii w roku 1959. Teraz owe resztki przeszłości znaleźć coraz trudniej. Rzeka Razdan wije się malowniczymi zakrętami. Nad nią długo przetrwała reszta jednej z najstarszych dzielnic. Domki i domeczki, cha-tyny i chałupki niepozorne, budowane terasowa-to jedne nad drugimi, oddzielone płotkami i przegrodami przykucnęły, zgarbiły się na stokach nadbrzeżnych, jak gdyby zawstydzone swoim ubogim wyglądem i świadome bliskiego kresu 46 dzielnic, nowych 'gmachów bardzo jasKrawy. Jeszcze kilka, najwyżej kilkanaście lat — i szczątki „przedwczorajszego" Erewanu znikną bez śladu. Pozostaną tylko na starych rycinach, ilustracjach, fotografiach. Przez skupiska parterowych, stłoczonych domków i krętych, ciasnych uliczek przebito arterie wylotowe. Dźwigi, betoniarki, inne maszyny budowlane świadczą, że chwile istnienia chałupek przylgniętych do zboczy nad Raz-danem zostały już policzone. Dzisiejszym młodym mieszkańcom miasta oraz przyjezdnym i turystom trudno wyobrazić sobie wygląd Erewanu sprzed pierwszej wojny światowej. Spis miast imperium rosyjskiego z roku 1910 wymieniał go wśród rzędu miast o liczbie trzydziestu tysięcy mieszkańców, na równi z Łomżą i Piotrkowem... W ciągu zaledwie półwiecza wyrósł nowy Erewan. Podczas pierwszej przechadzki ulicami miasta podziwiamy jego uroki. Za nami pozostał hotel „Armenia". Ze wszystkich stron przyciągają wzrok różowe, żółte, czerwonawe gmachy. Szary fiolet kanr.enia sąsiaduje z rdzawym brązem. Nadzwyczajne bogactwo kolorów. Podobno ka- 47 Plac S. Spandariana w Erewanie ruznyi:ii uarw i uuticm, nuwj liicwan wy- ¦—¦-¦ rósł ze słynnych wulkanicznych tufów — i stoi również na wulkanicznym tufie. Pierwsze spostrzeżenie: nowoczesne budynki zachowały w wielu szczegółach i detalach architektonicznych elementy swojskiej, regionalnej, niepowtarzalnej tradycji. Charakterystyczne dla miejskiego budownictwa płaskie dachy stanowią nieodzowną część wielu domów. Na tych dachach spędza się wieczory i przyjmuje się gości latem. Z roku na rok przybywa coraz więcej parków. Pierścienie skwerów i trawników, pasy zieleni, przydają miastu świeżości w dniach upałów wiosennych oraz długiego, dusznego od spiekoty, bez-deszczowego lata. W sąsiedztwie gwarnych, ruchliwych, wielkomiejskich ulic nieoczekiwanie napotkać można ciche, cieniste, zielone zakątki. W tym mieście, niegdyś suchym, brudnym, niemiłosiernie zapylonym, powstało mnóstwo zwierciadeł wodnych wkomponowanych w otoczenie. Lżej oddychać, jeśli się patrzy na oryginalne w kształcie „Łabędzie Jezioro" lub na „Erewańską Wenecję", na inne sztuczne jeziora, sadzawki i baseny. 4 — Ścieżką na Ararat 49 Fontanny w Erewanie nia miasta — wybudowano w nim 2750 fontann i posadzono tyleż drzew. Miasto jest południowe i wschodnie zarazem. Posiada jednak własną, oryginalną, niepowtarzalną urodę. Dominantą pejzażu Erewanu jest znamienny akcent: Ararat wyraźnie widoczny z różnych punktów miasta, choć leży poza jego obrębem i... poza granicami republiki. Gdy podziwiamy dzisiejszą stolicę Armenii radzieckiej, jej rozbudowę, nowoczesne gmachy i narodowy charakter współczesnej architektury — pada nazwisko słynnego architekta, Aleksandra Tamaniana (1878—1936). On opracował w roku 1924 plan przebudowy stolicy i walnie przyczynił się do realizacji tego planu. Pierwszy zarys nowego Erewanu według jego projektu powstał w ciągu następnych lat dziesięciu. Tamaniana zaliczono do najwybitniejszych architektów przedrewolucyjnej Rosji. W roku 1917 pełnił on funkcję wiceprezesa Akademii Sztuk Pięknych w Petersburgu. Początek Rewolucji Październikowej zastał Tamaniana na obczyźnie, w Persji. W roku 1S20 znakomity architekt wraca do Armenii — i odtąd największą pasją jego ży- 51 % nowych gmachów, nowych osiedli i nowych miast. O Aleksandrze Tamanianie słyszy każdy przybysz, odwiedzający stolicę Armenii radzieckiej, każdy podróżnik zafascynowany urodą dzisiejszego miasta i jego dziejami najnowszymi. Tamanian sięgnął jako budowniczy do bogatych wzorów architektury ormiańskiej, do skarbca narodowej tradycji. On był twórcą siedziby rządu Armeńskiej SRR oraz gmachu opery i baletu. „Erewańczycy zżyli się z wysoką sylwetką Aleksandra Iwanowicza, z jego ciemnymi okularami i siwą, spiczastą bródką — pisze Marietta Szaginian. — Widywali go często, jak szedł piechotą, nie spiesząc się, po rozkopanych, zawalonych stosami gliny i kamieni ulicach Erewanu, zmienianych według jego planów. Nie mówił on nigdy o życiu osobistym, o osobistych potrzebach, ponieważ wykluczył je całkowicie z własnej* świadomości. A. I. Tamanian przyjechał do Armenii z namiętnym pragnieniem dawania i dawania, tworzenia i tworzenia, a nie brania i wygodnego urządzania sobie życia. Przez wszystkie te lata czuł się bardzo szczęśliwy. Nie miał życia osobistego. Budował domy mieszkalne i gmachy pu- 52 IlitJcJ jąc się nawzajem, kiedy można już dostrzec zasady jego planowania w miastach, wszyscy młodzi architekci ormiańscy bez zastrzeżeń opowiadają się za Tamanianem i kształcą się na jego spuściźnie". Uwagi te, zanotowane przez pisarkę w pierwszych latach po drugiej wojnie światowej, są nadal aktualne. Wiedza i talent mistrza Tamaniana, odwaga i rozmach jego myśli, umiłowanie tradycji narodowej — wszystko to jest nadal wzorem dla średniego i młodego pokolenia współczesnych architektów armeńskich. W starym Erewanie było wszędzie ciasno. Dalsza jego rozbudowa wydawała się wręcz niemożliwa. W nowym Erewanie, stolicy republikańskiej, znalazło się miejsce na nowe ulice i budowle, nowe gmachy i osiedla. Ten właśnie szeroki rozmach, przestrzenność, troska o powietrze i światło, o wodę i zieleń, harmonijne zespolenie architektury z krajobrazem, umiejętne wpisanie budownictwa w pejzaż widoczne na każdym kroku — to cechy charakterystyczne dzisiejszego Erewanu. Plany dalszej rozbudowy miasta oka- 53 ¦M Jc A uua j. lci X Clili fcił-AZj-Lt: stromizny wzniesień wyrastających pośrodku miasta utrudniają komunikację, gdzie z trudnością dojeżdżają autobusy lub samochody, najpierw zaplanowano linię trolejbusową, potem zaś kolejkę linową. Rzeka Razdan jest niewątpliwie ozdobą miasta. Płynie ona łożyskiem w kształcie wąwozu o spadzistych zboczach. Jak zagospodarować te skarpy? Znalazła się rada. Rzekę przegrodzono kamiennymi progami w odległości kilkudziesięciu metrów jeden od drugiego. Powstał w ten sposób ciąg basenów, nad którymi posadzono drzewa. Bulwary nad Razdanem stały się jednym z najpiękniejszych zakątków miasta. Kamień i woda przyczyniają się do ukształtowania nowego oblicza stolicy Armenii radzieckiej. Mozaikowo ułożone kamyki, które tworzą obramowania fontann i basenów, mają kolory pastelowe, spokojne, jak gdyby zgaszone upałem. Kiedy spadnie wreszcie deszcz lub gdy powiew wiatru rzuci na kamień kurzawkę drobnych kropel, kamienne mozaiki grają żywymi barwami. Na każdym kroku w tym mieście widoczne są świadectwa owocnej współpracy urbanistów, ar- 54 poajęn azieio meKsanara lamaniana, w iwunjz,y sposób rozwijają jego myśli i plany. Jak zwykle przy podobnych okazjach, nie brakło sporów między urbanistami, architektami a miłośnikami przeszłości: czy usunąć wszystko, co pozostało ze starego, przedwczorajszego Erewanu, czy też pozostawić resztki przedrewolu-cyjnych dzielnic, jako lekcję przeszłości?... Pozostawiono je łącząc „stare" z „nowym" mądrze i taktownie. Przechadzka po dzisiejszym Erewanie jest równocześnie lekcją jego historii. Urbaniści i architekci, realizujący budowę nowego Erewanu, musieli pokonać szczególnie skomplikowane trudności. Miasto rozłożone jest bowiem na terenie górzystym, rozczłonkowanym, nierównym. Północna jego część leży około pięciuset metrów niżej aniżeli południowa — i obydwie różnią się od siebie klimatem czy raczej mikroklimatem. Każde sto metrów różnicy poziomu daje różnicę temperatury około jednego stopnia. W górnych dzielnicach miasta powietrze jest zazwyczaj o kilka stopni chłodniejsze niż w jego częściach dolnych, bardziej podanych ku słońcu. Według obliczeń chmurnych w każdym roku. „Tworząc to miasto przyroda wezwała, zda się, na pomoc wszystkie kontrasty — pisze Marietta Szaginian. — Latem upał dochodzi do 40 stopni, zimą mrozy sięgają 20 stopni. Średnia temperatura roczna zbliżona jest do Sewastopola, Baltimore, Plymouth, Londynu, Paryża, Turynu; średnia temperatura lata — do Algieru, Barcelony, Florydy; średnia temperatura zimy — do Leningradu, Nowogrodu, Helsinek". Istotnie, zimą mieszkańcy Erewanu czują się jak w Moskwie, latem jak... w Algierze. Każda zresztą pora roku ma swoiste piękno w tym mieście klimatycznych kontrastów. Wiosna trwa krótko. Jest jednak bardzo piękna i bujna w swoim rozkwicie. Podczas paru zaledwie dni owocowe drzewa pokrywają się mgiełką kwiecia o delikatnych kolorach i odurzającym zapachu. Gorące i suche lato erewańskie przynosi temperaturę od +26 do +41°. Szczególnie ciepła jest jesień. Zimy są na ogół długie, śnieżne i mroźne. Za najpiękniejszą porę roku uważana jest złocista, długa jesień, przynosząca bogactwo owoców i jarzyn. 56 Radzieckiej i.T. o"najmniejszej ilości ó"padów~śtó-licą republikańską Kraju Rad. Latem w tym mieście na ogół nie bywa więcej niż zaledwie piętnaście dni deszczowych! Nieraz w centrum miasta i w jego południowej części pada jesienny deszcz, podczas gdy dachy domów i jezdnie ulic na północy miasta pokrywa szklista skorupa cienkiego lodu. Erewan nadal rozwija się i wzrasta. Prastare miasto przeżywa powtórną młodość. W roku 1972 liczba jego mieszkańców sięgała 800 tysięcy, co stanowi 30 procent ludności całej Armenii radzieckiej. Przypomnijmy, że w początkach naszego wieku Erewan liczył zaledwie 30 tysięcy mieszkańców. Różnica jest więc ogromna. W latach władzy radzieckiej osiedliło się w tym mieście ponad 200 tysięcy repatriantów, przybyłych na stałe z różnych stron świata do ojczyzny przodków. 95 procent mieszkańców stolicy stanowią Ormianie, na dalszych miejscach plasują się Rosjanie, Kurdowie, Azerbejdżanie, Ukraińcy i inni. Erewan lat siedemdziesiątych — to nie tylko piękne miasto, lecz także ośrodek nowoczesnego 57 w oiuiic,y ^-ł.nijeiisis.iuj orun rozwozi się ao innycn' republik Kraju Rad. Ponad siedemdziesiąt różnych wyrobów idzie na eksport. W mieście tym rozwinął się przemysł maszynowy, zwłaszcza mechanika precyzyjna, obróbka metali nieżelaznych, chemia, włókiennictwo. Zdobyły uznanie i popularność erewańskie jedwabie, wełny, obuwie oraz tutejsze konserwy owocowe. Światowe rekordy sławy biją wszakże erewańskie wina i koniaki. Tradycje wysokiej jakości miejscowych produktów alkoholowych sięgają daleko w przeszłość. Rozwój tej gałęzi przemysłu zyskał również jednak nowy rozmach w okresie współczesnym. Z erewańskiej fabryki wędruje w świat 25 rodzajów wysokogatunkowych win, wśród których szczególnie ceniony jest i poszukiwany przez smakoszy muskat. Idą w świat również erewańskie koniaki: „Jubileuszowy", „Armenia", „Ahtamar", „Dwin"... zdobywając medale na wielu wystawach międzynarodowych. Znakomity smak i zapach armeńskiego koniaku przypisywać należy — jak twierdzą znawcy — miejscowemu mikroklimatowi, właściwościom gleb okolicznych, na których dojrzewają winogrona, jakości ere- 59 doświadczeniom "mistrzów; z pokolenia rra poko-lenie dziedziczących sekrety wyrobu słynnego napoju, w którego każdej kropli — jak twierdzą smakosze — błyszczy odrobina armeńskiego słońca. Erewan współczesny — to wielki, dynamicznie rozwijający się ośrodek naukowy. Działa w nim około stu instytutów naukowych i dziesięć wyższych uczelni, na których kształci się prawie 12 tysięcy słuchaczy. Gdy pytać o dziedziny nauki, z których słynie stolica Armeńskiej SRR, padają natychmiast odpowiedzi: maszyny liczące, fizyka kwantowa, lasery, teoretyczne i praktyczne problemy radiofonii. Około stu akademików i członków-korespondentów Akademii Nauk, około pięciuset doktorów, prawie trzy tysiące kandydatów nauk — to ci, których działalność rozsławiła Erewan jako miasto nauki. 3. Przechadzkę po Erewanie, która dokładniej zaznajomi mnie z tym miastem, rozpoczynam od jego północnych krańców. Tu, niedaleko drogi 60 w mitologii staroarfneńskiej uosabiał dobro, silę i męstwo. Pomnik wykonany w czerwonym tufie przedstawia zwycięską walkę tego boga ze złośliwymi smokami, które chciały zagarnąć pod swoją władzę przestrzeń niebios, odcinając ludzi od życiodajnego słońca. Kanaker: znam już tę dzielnicę z lektury książki Marietty Szaginian. Tu leżała kiedyś zakurzona, senna wioska i tu zatrzymywały się na popas wędrujące z dalekiego świata karawany. Okolice wioski Kanaker, spalone słońcem, okryte pyłem, przypominały pustynię. Obecnie ta część miasta jest pięknie zazieleniona. Uroku dodaje jej malowniczy wajNÓz rzeki Razdan. Przystajemy w pobliżu domu Chaczatura Abo-wiana, pisarza, pedagoga, twórcy nowoczesnego ormiańskiego języka literackiego i nowoczesnej ormiańskiej literatury. Dom mieszkalny Abowia-na zamieniony został na muzeum. Trudno w tym miejscu nie pomyśleć o ciężkim i zagadkowym losie pisarza, który 2 kwietnia 1848 r. wyszedł ze swojego domu — i nigdy więcej do niego nie powrócił. Pomnik autora Ran Armenii wykonany został w Paryżu w roku 1913 dłutem artysty 61 dek tamtejsi Ormianie. Długo ów pomnik znajdował się na obczyźnie, nim trafił do Erewanu i znalazł się na właściwym miejscu. Na małym placyku w pobliżu wznosi się inny pomnik, przedstawiający dwie kobiety idące ku sobie. Jedna z nich to Ormianka, druga — Estonka. Napis na postumencie mówi o przyjaźni dwóch narodów, Chaczatur Abowian studiował bowiem w estońskim mieście Tartu. W tej samej dzielnicy zatrzymujemy się na chwilę przed dwoma cennymi pomnikami dawnej architektury ormiańskiej, które przetrwały aż do naszych czasów. Kościół Świętego Akópa wybudowano w roku 1695. Kościół Matki Boskiej jest znacznie starszy, wzniesiono go bowiem w roku 1565. Moi towarzysze zwracają uwagę na dwie dzielnice w tej samej północnej części miasta. Nazwa ich jest podobna: Nor Arabkir i Nor Zejtun. W dwudziestych latach naszego wieku w pierwszej z tych dzielnic osiedlili się reemigranci, którzy cudem ocaleli podczas masowych rzezi tureckich dokonanych w mieście Arabkir w Armenii zachodniej. Nor Zejtun znaczy Nowy Zejtun. 62 pisarz ormiański Pobliska dzielnica otrzymała tę nazwę na pamiątkę miasta Zejtun w północnej części Cylicji, jednej z prowincji tureckich. Mieszkańcy tego miasta dzielnie stawiali opór napaściom tureckim. Również tę dzielnicę w początkach rozbudowy Erewanu zaludnili przede wszystkim reemigranci. Na terenach kamiennych i nieurodzajnych, gdzie żadna roślina nie mogła zapuścić korzeni, na ugorach, z których wiatry roznosiły na miasto brud i kurz, wznoszą się budynki zakładów prze- 63 zajmujący obszar 110 hektarów. Zanim wejdziemy w jego cienistą zieleń, uwagę moją zwraca posąg na postumencie ozdobionym płaskorzeźbami przedstawiającymi zabawne, karykaturalnie potraktowane typy ludzkie. — To pomnik jednego z naszych najsłynniejszych pisarzy satyryków, Akopa Paro-sjana — objaśniają moi przewodnicy. — A .te postacie są bohaterami jego utworów. Z północnej części miasta w różnych porach roku można podziwiać wspaniale widoczny Ara-rat, szczególnie piękny o wschodzie słońca lub tuż przed jego zachodem. Ogromny, pięćdziesię-ciometrowej wysokości obelisk upamiętnia półwiecze Rewolucji Październikowej. Park Ahtanak — obszerny, zielony i bardzo piękny. Tutaj także wykorzystano asymetrię i nierówności terenu dla utworzenia sztucznych wodospadów, sadzawek i fontann. Głównym wszakże akcentem w parku Zwycięstwa jest pomnik na cześć wolności, dźwignięty w roku 1950, w roku 1967 zaś zrekonstruowany. Monumentalna rzeźba dwudziestodwumetrowej wysokości wykuta w szarym tufie wyobraża postać „Matki 64 na frontach drugiej wojny światowej. Przypomina o tym również muzeum „Radziecka Armenia w Wielkiej Wojnie Narodowej", sąsiadujące z pomnikiem. Chwila odpoczynku. Wstępujemy na kawę do restauracji, która zwie się Aragil, czyli żuraw. Wśród zielonych drzew parku przebłyskuje taflą wody sztuczne jezioro, zwane Arewik. To znaczy: słoneczko. Na starych, pożółkłych fotografiach w muzeum historii Erewanu można zobaczyć ulicę Abowia-na, niegdyś Ostafiowską — wąską, zabudowaną niskimi, niepozornymi domami. Do najważniejszych jej budynków należały wówczas mleczarnie i kawiarnie w typowo wschodnim stylu, ponadto łaźnie, bardzo skromne kino i niepokaźny dom pionierów. Ulica ta stała się teraz arterią prawdziwie wielkomiejską, z mnóstwem nowoczesnych, wielopiętrowych budynków mieszkalnych i sklepów, z pięknym gmachem muzeum sztuki i twórczości ludowej, z malowniczo zamykającym się skwerem, na którym wznosi się pomnik Abowiana. W pobliżu tej ulicy działają 5 — Ścieżką na Ararat r przyjaciele wskazują jeszcze jeden pomnik pisarza, Awetika Isaakiana (1875—1957), przypominając, że jego twórczość poetycka fascynowała w swoim czasie Aleksandra Błoka. Naprzeciw tego pomnika inny park, nazwany romantycznie „Flora". Wśród zieleni akacji, mimoz i płaczących wierzb bieleje marmur rzeźby nazwanej „Ręce przyjaźni". Stolica Armenii radzieckiej otrzymała ją od włoskiego miasta Carrary, z którym Erewan utrzymuje przyjacielskie kontakty. Jak w kalejdoskopie przesuwają się dalsze fragmenty Erewanu. W nazwach ulic, w pomnikach, w tablicach pamiątkowych widoczne jest poszanowanie i umiłowanie historii i tradycji. Ulica Sajat Nowa: budynki z pięknego, różowego tufu, wśród nich kilka instytutów Akademii Nauk. W XIII wieku istniał tu kościół pod nazwą Ka-togike, z którego pozostała do naszych dni tylko wieża zegarowa. W tym miejscu znaleziono napis wykuty w kamieniu: głosił on, że w roku 1246 bogacz nazwiskiem Szahmadin z miasta Ani wykupił Erewan (!) i ustanowił w tym mieście własne prawa! 66 Awetik Isaakian, poeta ormiański sąsiaduje koscioi owięiego jriuLia, jeuen ^ najstarszych zabytków stolicy, pochodzi on bowiem z V wieku. Obok hotelu „Erewan" mały budyneczek. Wskazują mi go moi przewodnicy, wiedząc, jak pilnie tropię ślady pisarzy w różnych krajach i w różnych miastach. W domku tym bowiem zatrzymał się w roku 1928 Maksym Górki. Pobieżny rzut oka na muzeum geologiczne — i już przed nami plac Lenina. Nie zwracam uwagi na jego formę, na kształt „owalno-trapezoi-dalny", jak mówią fachowcy. Zachwycają mnie dwie cechy placu: rozmach i harmonia. Talent i twórcza myśl Tamaniana w tym punkcie Erewanu1 dokonały najwięcej. Pięknie wkomponowane są w rozległą przestrzeń gmachy, których wygląd świadczy o konsekwentnym, twórczym wykorzystywaniu wzorów rodzimej architektury. Filharmonia, której foyer zdobią freski Mar-tirosa Sariana. Muzeum historyczne i muzeum ruchu rewolucyjnego. Muzeum literatury: rękopisy i pamiątki po pisarzach ormiańskich, dokumenty obrazujące historię ormiańskiego teatru. Według miejscowej tradycji król Artawazd II w 68 łożył teatr w roku 56 przed naszą erą. Piękny" jest też pomnik Lenina: na bazaltowym postumencie posąg z miękkoziarnistego granitu, który wydobywany jest w Górach Pambackich. Galeria obrazów. Interesują mnie przede wszystkim najstarsze zabytki sztuki ormiańskiej. Wśród nich są takie okazy, jak mozaiki z III wieku naszej ery, znalezione w łaźni okresu rzymskiego Garni, kopie oryginalnych fresków z kościoła Świętego Piotra, tak jak sam kościół pochodzących z V wieku, kopie fresków średniowiecznych z klasztoru w Achpat (Hahpat). Wiele przepięknych płócien malarzy ormiańskich dawniejszych i współczesnych, wśród nich znakomite dzieła niezrównanego odtwórcy tutejszego krajobrazu, Martirosa Sariana. Odwiedzamy jeszcze jedno miejsce bardzo ciekawe, choć nie tak historyczne i nie tak romantyczne, jak pomniki i zabytkowe budowle. Jest nim kryty rynek w pięknej hali, pełen życia, gwaru i kolorów. Nieprzebrane bogactwo owoców, jarzyn, ziół, przypraw, koniecznych w ormiańskiej kuchni. W pobliżu meczet — podobno najpiękniejszy 69 skicn, jakie istniały w Erewanie; zamieniony został na muzeum historii tego miasta. Blisko meczetu inna zabytkowa mniejsza budowla — kaplica, w której urządzono muzeum przyrodnicze Armenii. W jednym z sąsiednich budynków znajduje się planetarium. Idziemy bulwarem noszącym imię sławnego rewolucjonisty Stiepana Szaumiana w kierunku kolumnady. Pod nią płonie wieczny ogień na cześć tych, którzy zginęli podczas walk o ustanowienie władzy radzieckiej w Armenii. Zieleń jednego z najpiękniej rzych parków oraz szczególnie liczne w tym zakątku fontanny stwarzają wspaniałe tło dla pomnika dwudziestu sześciu komisarzy bakińskich, których rozstrzelali brytyjscy interwenci. Znowu pomnik!.,. Jest ich wiele w Erewanie, lecz prawie każdy z nich wystawia chlubne świadectwo talentom ormiańskich mistrzów. Na placu dworcowym miedziany Dawid z Sasunu, bohater legendarnego eposu, cwałując na grzbiecie bajecznego konia atakuje wroga mieczem. Postument z ogromnych płyt bazaltowych, w nim ogromna czasza pełna wody. To symbol cierpie- 70 Pomnik Dawida z Sasunu w Erewanie piero w naszych czasach znalazło kres. Pomnik ten — dzieło artysty E. Kochiana — powstał w roku 1959. W sąsiedztwie dworca kolejowego przekraczamy niepozorny most, aby zobaczyć zachowane jeszcze w pobliskiej dzielnicy resztki starego Erewanu. Tu można błądzić wąskimi krętymi uliczkami i oglądać stare niskie domy z surowej cegły lub z nie ociosanego kamienia na podmurówce. Jeśli spróbujemy z ciekawości zajrzeć do wnętrza obejścia — zobaczymy zacisze wewnętrznego ogródka — winorośl na ścianach, przytulną werandę, nierzadko mały basen. Pachnie zieleń nagrzanych słońcem drzew owocowych. Przy każdym takim domu jest bowiem nieduży sad. Pod liśćmi dojrzewają rumiane ' morele, aromatyczne brzoskwinie, orzechy i owoce morwy. Ale te domki — to już „ostatni Mohikanie". Prędzej czy później ustąpią one miejsca współczesnej zabudowie. Przejeżdżamy przez park imienia Komsomołu. Kilkanaście hektarów powierzchni zagospodarowano starannie sadząc drzewa i krzewy wokół sztucznego jeziora, które istniało od dawna, za- 72 od którego zaczęłam erewańskie wędrówki, oglądając znaleziska archeologiczne w ruinach twierdzy Erebuni. Mijamy drugie „królestwo" archeologów: Karmir Biur. Niedaleko tego wzgórza, w miejscu gdzie rzeka Razdan wypływając z wąwozu toczy się przez Równinę Araracką, nurt jej napotyka przegrodę w postaci ogromnej tamy: 450 metrów długości, 150 metrów szerokości, całość zwierciadła wodnego obejmuje przestrzeń 70 hektarów. To słynne „morze erewańskie". Ten wielki sztuczny zbiornik wodny ma ogromne znaczenie dla miasta i jego mieszkańców. Położony w najniższej i najsuchszej części Erewanu, sąsiadując z rejonem przemysłowym na południu miasta, stwarza korzystniejszy mikroklimat i zapobiega zbytniemu wyjałowieniu okolicznych ziem. Ciekawe i godne uwagi są dwa mosty na Raz-danie. Mały, osiemdziesięciometrowej długości most Karmir, co znaczy „czerwony" — nazwa ta jest słuszna, zbudowano go bowiem z czerwonego tufu — istnieje od XII wieku. Wiadomo ze starych kronik, że uległ on zniszczeniu podczas trzęsienia ziemi w roku 1679. Dźwignięto go jed- 73 i został w roku 1830 — i w takim kształcie, jaki nadano mu wówczas, przetrwał do dziś. Przez długie lata był to jedyny most na zachodnich krańcach miasta. Niedaleko niego powstał drugi most, znacznie większy. Budowany w latach Wielkiej Wojny Narodowej, ukończony po zwycięstwie nad hitleryzmem, został nazwany Ahta-nak. Masywny, żelazobetonowy, oblicowany bazaltem, mocno wrósł trzema łukami w brzegi wąwozu rzeki Razdan. Oglądany z daleka wywiera wrażenie lekkości, a zarazem siły. Przejechawszy tym mostem na lewy brzeg Razdanu, stojąc pośrodku starej szosy eczmia-dzyńskiej, widzimy resztki zabytkowej twierdzy, istniejącej od połowy XII wieku. Podobnie jak most, ucierpiała ona dotkliwie podczas trzęsienia ziemi w roku 1679, potem została również odbudowana. O twierdzy tej wspomina pisarz-de-kabrysta A. S. Gribojedow w swoich notatkach z podróży i Chaczatur Abowian, w swojej słynnej powieści Rany Armenii. Blisko twierdzy jeszcze w początkach zeszłego wieku miał swój pałac chan perski. Ciekawostka historycznolite-racka: w pałacu tym po przyłączeniu Armenii do 74 Howa Mądremu biada. Aktorami byli oczywiście amatorzy, oficerowie rosyjscy, wśród nich deka-bryści, przyjaciele autora. Wydarzenie to upamiętnione zostało napisem na tablicy bazaltowej, zachowanej w tym miejscu do dziś. Mijamy rozbudowane obecnie zakłady produkcji win i koniaków. Krótki postój w wąwozie Razdanu. Kanion stumetrowej głębokości pozwala obejrzeć różne skały pochodzenia wulkanicznego, , nawarstwione przez tysiąclecia. W pobliżu powstanie jeszcze jedna strefa wypoczynku dla mieszkańców stolicy, obejmująca teren trzystuhek-tarowy. I trzecie wzgórze, intensywnie eksploatowane przez archeologów i paleontologów; nazwa jego trudna do wymówienia dla przybysza: Cicerna-kavberd. Pod warstwą ziemi znaleziono ślady bytowania człowieka w drugim i pierwszym tysiącleciu przed naszą erą. Z lat znacznie późniejszych pochodzą ruiny małej twierdzy o kwadratowych basztach. Na szczycie wzgórza, którego zbocza porasta zieleń młodego parku, wzniesiono jeszcze jeden pomnik. Pielgrzymują doń przybysze, zwłaszcza Ormianie, odwiedzający ziemię przod- 75 i.. ko nachylone ku sobie. Opodal mur bazaltowy z płaskorzeźbami upamiętniającymi straszliwą rzeź Ormian — ludobójstwo dokonane przez Turków w roku 1915 z nie spotykanym poprzednio okrucieństwem. Obelisk w kształcie ostrosłupa jest prosty i surowy. Tu również płonie wieczny ogień. * W tym miejscu przypominam sobie wszystko, co wiadomo mi było z lektury o tragedii Ormian, o rzekach przelanej krwi, o ranach zadanych na-' rodowi... W opisującej te wydarzenia powieści współczesnego pisarza radzieckiego Sergiusza Go-rodeckiego: Ogrody Semiramidy — czytałam przejmującą skargę Ormianina, jednego z tych, którzy uszli co prawda z życiem podczas rzezi, ale utracili swoich bliskich. W skardze tej brzmią tony przypominające lament biblijnego Hioba: „...rozproszony jest lud nasz i po kościach braci naszych przejść można przez całą Armenię od Rosji do Mezopotamii. Obok czaszki matki leży czaszka nie narodzonego jej dziecięcia. Aby je urodzić, położyła się na ziemi i zmarła pod kolbami askarów, żądających, by szła i nie zatrzymywała się. Warkocze małych dziewczynek okry- 76 wije suuit; z iycn warKoczy gniazaa. Setki tysięcy braci naszych zginęły w drodze na wygnanie. Miasto nasze starte w proch. Ormianin nie może nawet marzyć o tym, by go pogrzebano według obrządków ojców jego. Kamienisty jest nasz kraj, tylko pracy przodków naszych zawdzięczamy obszerne pola orne i nieprzeliczone sady. Ale nie starczyłoby ziemi z tych wszystkich pól i sadów, by przyjęła nie pogrzebane ciała pomordowanych naszych rodaków. Nasi zmarli gniją tam, gdzie upadli. Smród i rozkład jest wokół nas. W każdym domu była studnia, ale nie mamy, skąd byśmy się napili, bowiem wszystkie studnie pełne są ciał pomordowanych. Wrogowie nie mogli zmusić naszych braci, by im służyli, dopóki bracia nasi byli między żywymi. Więc zmusili ich, by służyli im po śmierci. Ciała martwych naszych braci odejmują nam wodę. Od pierwszego dnia stworzenia nie widział świat większej hańby i większych mąk niż te, które spadły na nas, na Ormian. Oto i teraz idą bracia nasi, za dnia dręczeni przez skwar, drętwiejący nocą z zimna, idą na północ z braci nasfych ostatni..." 77 szlością, kf6faTuż nie wróci. Myślę "o niej w tym pięknym mieście o kolorowych gmachach i przestronnych placach; w mieście, gdzie na miejscu zakurzonych śmietnisk wyrosły parki. W mieście, z którego ludzie spoglądają na majestatyczną sylwetkę Araratu. W mieście, którego mieszkańcom nigdy już nie zagrozi widmo ludobójczej zagłady. Wieczorem oglądamy pięknie wystawiony spektakl: narodową operę Dawid z Sasunu. 1. Jeden dzień spędzony nad atlasem i nad mapą Armeńskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. Nim zagłębię się na dobre w ciekawą historię Hajastanu — przyda się rzut oka na geografię tej krainy. Bez wiadomości geograficznych trudno bowiem byłoby zrozumieć jej dzieje. Niektórzy uczeni nadają Wyżynie Armeńskiej miano „górskiej wyspy". Jej powierzchnia (ok, 400 tys. km2) sięga bowiem średnio 1800 m nad poziom morza, o pięćset metrów przewyższając wyżyny sąsiednie: irańską i małoazjatycką. Ponad 90 procent terytorium Armenii radzieckiej leży wyżej niż tysiąc metrów nad poziomem morza. Wszechobecność gór ze wszystkich czterech stron świata. Na północy naturalną granicę z Gruzją stanowi pasmo Małego Kaukazu. Od południa wznoszą się liczne odgałęzienia Taurusu Armeń- 79 jałc gctyoy pierścień, otaczając wan. Daleko na południe wysuwają się pasma Zangezur i Barguszat. Najwyższy grzbiet wśród łańcuchów górskich Wyżyny Armeńskiej to Ararat (5156 m). Najwyższy szczyt w Armenii radzieckiej to Aragac (4094 m). Pomiędzy nimi rozpościera się Równina Araracka (800—1000 m n.p.m.). Góra Kaputdżuch w łańcuchu zangezurskim osiąga 3904 m n.p.m. Nieco niższa jest góra Demur-Dag, należąca do tego samego łańcucha. Północne łańcuchy górskie, biegnąc nieomal równolegle, rozdzielają się koło jeziora Sewan. Na południu raz do siebie się zbliżają, raz rozbiegają kapryśnie. Wąwozy i kaniony, doliny i kotliny, płaskowyże i samotne szczyty — wszystkie najbardziej charakterystyczne cechy krajobrazów górskich można znaleźć w Armenii. Geologicznie góry Armenii są młode i niespokojne. Zarówno liczne ciepłe źródła mineralne, jak wykresy sejsmiczne świadczą, że pod zastygłymi skałami, pod zboczami okrytymi bujną zielenią, wciąż płonie ogień. Ararat, prawie wygasły wulkan, trwa pogrążony w bezruchu. Kroniki 80 riym'' — z geologicznego punktu widzenia — wybuchu wulkanu Nemrud. Pewne klęski żywiołowe, o których wspominają armeńscy dziejopisarze, są następstwem burzliwych procesów, zachodzących wewnątrz skrawka skorupy ziemskiej, na którym leży Armenia. Słusznie nazywana jest ona często „małym Uralem". Terytorium jej jest bowiem jak gdyby jednym wielkim muzeum geologicznym, gdzie można znaleźć próbki niema] wszystkich minerałów, występujących na globie ziemskim. Głównym tutejszym -bogactwem mineralnym jest miedź i żelazo. Bardzo wcześnie rozpoczęła się na ziemiach dzisiejszej Armenii epoka brązu. Zamieszkujące ją ludy od dawna bowiem umiały przetwarzać kruszec miedzi na miedź czystą. Dodając do niej cynę, wytwarzały brąz. Archeologowie znaleźli w okolicach Erewanu i Leninakanu kamienne formy służące do sporządzania odlewów z brązu: pochodzą one z końca trzeciego tysiąclecia przed naszą erą. Przedmioty z miedzi wykryto w okolicach Lori i Leninakanu. Wyroby z brązu — nad jeziorem Sewan, w dolinach Araratu i Sziraku. Największym bogactwem Armenii, z którego 6 — Ścieżką na Ararat 81 / h ¦ * ~ir — wspaniałe materiały budowlane, przeważnie' pochodzenia wulkanicznego. Tufy i bazalty, ande-zyty i porfiry, marmury i wapień, gips i pumeks występują na terenach Armenii w wielkiej obfitości — obok szlachetnych i półszlachetnych kamieni, takich jak malachit i kryształ górski, jak chalcedon, onyks, agat i krwawnik. O wielorakim zastosowaniu tych kamieni, nie tylko jako ozdób i biżuterii, mówią stare kroniki armeńskie. Pisarz Mechitar Ajriwanci, żyjący w XIII wieku, zestawił tabelę rzekomych właściwości leczniczych, jakie posiadają miejscowe kamienie szlachetne. Siła ich oddziaływania bądź leczniczego, bądź zapobiegającego chorobom jest — zdaniem kronikarza — ściśle związana z porami roku, w których potęgowały się dolegliwości ludzkie. To-paz podobno chronił przed cierpieniami wątroby, szafir zaś — przed trądem. Agat miał jakoby zapobiegać truciźnie zawartej w jadzie żmij i skorpionów. Szmaragd udzielał daru jasnowidzenia... O istnieniu rud żelaza w sąsiedztwie Armenii mówią źródła i przekazy dotyczące drugiego tysiąclecia przed naszą erą. W XIV wieku przed naszą erą władca południowo-zachodniej części 82 szratta opisywał w liście do swego zięcia, faraona egipskiego Amenhotepa III, żelazne kindżały. Jeden z władców hetyckich ubolewał w liście do króla Babilonii, że nie może spełnić jego prośby, czyli przysłać mu miecza z żelaza. Marietta Szaginian pisze: „Istnieje dziwny, niewytłumaczalny związek pomiędzy barwami nieba i kamienia, charakterem krajobrazu i rysunkiem zdobiącym miejscowe minerały, tak jakby składniki zarówno w lotnej, jak i stałej postaci lubiły układać się w jednakowe warstwy, stosować się do właściwości danej okolicy i żyć w powinowactwie z wyboru z otaczającą je przyrodą-. Można to zauważyć na Uralu, oglądając tamtejsze jaspisy, które są jakby odbiciem barwy i rysunku uralskiego nieba. W Armenii nie ma różnorodności barw, właściwych północy ZSRR, jest tam natomiast jakaś suchość, lekkość jakby piórkiem nakreślonych konturów, niezwykła, ledwo oko muskająca delikatność barw i rysunku, podobna do tej, którą dostrzegamy zarówno na niebie, jak i na kamieniach. Pamiętam brzask poranka na krawędzi łorijskiego kanionu, chwilę bezruchu przed sa- 83 pominą ptaka zrywającego się do lotu. Gdy zabłysnął złoty rąbek słońca nad horyzontem, wszystko dokoła nas, zda się, zatrzepotało. Doznaliśmy wprost fizycznego wrażenia, jak gdyby* lekki wietrzyk przemknął po trawie, po kamieniach, po policzku, po włosach. Ale wiatru nie ma, to tylko blask zorzy spłynął na ziemię i w powietrzu zadrgał pierwszy promień słońca. W takiej właśnie chwili stary geolog Owannes Eigranowicz Karapetian, który tak wiele pracy poświęcił Armenii od czasu, kiedy powstała władza radziecka, który stworzył muzeum geologiczne Armenii i przeprowadził wiele badań z zakresu geologii, odrąbał młotkiem kawałek tak zwanego ażurowego kwarcu, gęsto rozsianego po kanionie, i dał mi go do ręki. Zobaczyłam kamień jakby inkrustowany w środku cienką jak koronka porcelaną, mlecznobiałą z niebieską obwódką, przechodzącą ku brzegom w jakiś subtelny ząbkowany haft. Wszystko, co nas w tej chwili otaczało, zdawało się zaklęte w tym kawałku przezroczystego kwarcu: i budzący się świt, i delikatna pierzastość obłoków, i przebiegające po trawie drżenie, i chłód poranku, i górska czystość powietrza. 84 pierwszym roku budowy elektrowni wodnej Dzo-rages kopano ziemię podczas ulewnego deszczu. Na niebie nie było ani jednej chmurki, słońce świeciło, a skądś z boku zacinał ukośnie deszcz. Przemoknięty robotnik bez czapki wyszedł z rozkopu i otrząsając się z wody otworzył dłoń. Leżał na niej lśniący od deszczu znaleziony właśnie skarb. Garść kryształów ametystu, dużych jak krople różowego deszczu, co nie wiadomo skąd spadł przed chwilą..." W dolinach ukrytych pomiędzy łańcuchami górskimi od tysiącleci rozwijało się życie. Geograf starożytny Strabon nadmienia, że gdy ówczesny młody królewicz armeński został wzięty do niewoli przez Partów jako zakładnik, musiał zapłacić w okupie „siedemdziesiąt dolin", w zamian za odzyskanie wolności. Dla górzystej Armenii bezcennym skarbem jest woda. W tutejszym klimacie szczególnie ochraniane są i cenione jej zapasy: rzeki zwykłe i podziemne, źródła i jeziora. Nie tak odległe są lata, kiedy rozdzielca wody we wsi, zwany mirab, przechowywał u siebie klucze od żelaznych zamków zagradzających ślu- 85 czórie w'betonowych ścianach. Zatrzymywały one lub też przepuszczały wodę z kanałów na pola. Przydział wody zależał głównie od łaski lub kaprysu wiejskiego dygnitarza. Jednym chłopom dostarczał wody pod dostatkiem, innym nie dawał jej wcale. Wybuchały gwałtowne zwady i walki o wodę między zagrodami, wioskami i gminami, między klanami i rodami. Największym, często zresztą spotykanym w Armenii przestępstwem, była kradzież wody. Uczony I. Szopen pisał przed stu laty: „Kradzież wody jest tu rzeczą tak codzienną, że ten, kto osobiście nie pilnował sprawiedliwego wydzielania należnej mu części z ogólnego kanału, mógł położyć się spać jako człowiek zamożny, a obudzić się jako nędzarz". Wśród legend armeńskich często powtarzają się opowieści o groźnym potworze, który krąży dokoła źródła lub porywa rzeczkę, aby ludziom odebrać wodę. Przez teren Armenii płyną liczne rzeki, przeważnie jednak niewielkie. Wszystkie zmierzają do Morza Kaspijskiego. Najgęściejsza jest sieć rzek w okolicach górskich. Ale rzecz ciekawa: 86 Natomiast niżej, w dolinach, nurty ich wzbierają i często pędzą naprzód z niszczycielską siłą, zmiatając wszystko, co im stoi na drodze. Znamienną cechą wszystkich niemal rzek armeńskich jest ich znaczny spadek i wielka, ale nierównomierna ilość wody. Wiosną, zasilane śniegiem topniejącym na zboczach gór, przybierają gwałtownie. Powodzie niszczą wtedy drogi, druzgoczą mosty, wyrywają drzewa z korzeniami. Kręty bieg rzek armeńskich powoduje częste zmiany ich koryta. Rzeki te nie są spławne ani żeglowne. Żłobią one w najtwardszych nawet pokładach skalnych malownicze kaniony i szczeliny. W Zangezurze rzeka Worotan przebija się przez bazaltowe wzniesienia, wystrzelające ponad jej nurt na wysokość 250—500 metrów. Żadna smuga słonecznego światła nie sięga w głąb podłużnych i wąskich rozpadlin skalnych, na których dnie fale kłębią się i kipią. Jest w Armenii sporo tak zwanych suchych rzek: tylko w okresie ulew i deszczów wiosennych oraz jesiennych wypełniają się wodą po brzegi. Rzeki zasilane wyłącznie wodą ze źródeł są najmniej kapryśne, bieg ich zaś jest bardzo często potrafią wyrządzać nieobliczalne" szkody. Mecamor, czyli Sewdżur, który czerpie wodę wyłącznie ze źródeł podziemnych, należy do najob-fitszych i... najbardziej łagodnych rzek Armenii. Prawie tysiąckilometrowej długości Araks wypływa ze wzniesień wysokości 330 m i przemierza równinę nadkaspijską. Dopływami Araksu są rzeki: Achurian, Mecamor, Kasach, Razdan, Azat, Wedi oraz w najbardziej południowej jego części — Worotan, Woch-czi i Megri. Araks burzliwy w górach, na równinie zachowuje się spokojniej, choć nieraz daje znać o sobie kaprysami wiosennych powodzi. Niejeden most już w starożytności padł ofiarą rozpętanych wód tej rzeki. Pisał o niej Wergiliusz: „Araks nie znosi okowów". W licznych podaniach, legendach, pieśniach armeńskich pojawia się Araks i Kura. Wśród północnych dopływów „rzeki-matki" — tak nazywana jest Kura — dwa najważniejsze to Pam-bak i Dzoraget, które zespalają swoje nurty tworząc rzekę Debed. Natomiast Araks i Kura łączą się w pobliżu osady Sabirabad w Azerbejdżanie. dwa razy od niej dłuższy, ale niesie znacznie mniej wody. Do Kasacha z prawej strony wpada Gecharot — rzeka czerpiąca wody z lodowców Aragacu. Armenia radziecka uboga jest w węgiel kamienny. Ale rzeki płynące przez nią dostarczają innego niewyczerpanego bogactwa: jest nim „biały węgiel", czyli energia wodna. Jezior w Armenii radzieckiej jest niewiele. Najważniejsze z nich •— to słynny Sewan, znajdujący się na wysokości 1900 m n.p.m., powierzchnia jego wynosi 1288 km2, maksymalna głębokość w niektórych częściach sięga 100 m. Górzysta ziemia miejscowa chciwie wypija dwie trzecie opadów w ciągu każdego roku. Porowate, skaliste grunty wulkanicznego pochodzenia mają szczególną właściwość: znaczna część opadów przenika w ich głąb, tworząc podziemne rzeki i zbiorniki wodne. Od wieków dbano w Armenii o zapasy wody, drążąc studnie, budując zbiorniki, tamy, kanały oraz inne urządzenia nawadniające. Studnie były skarbem w każdej wsi. Kradzież wody, samowolne jej odprowadzenie na własne pole z pola sąsiada, była przestępstwem, 89 rie zabytki świacTcząb""piećzorowrtbsci, Jaką" otaczano zbiorniki wody. We wsi Sanain zachowała się budowla z przełomu XIII i XIV wieku: źródło ujęte w piękne obramowanie. Woda płynie wąskim tunelem, wyłożonym kamieniami, do artystycznie zaprojektowanego zbiornika. W kołchozie Parakar, położonym w dolinie Araratu, utalentowany architekt Rafo Izraelian na specjalne życzenie mieszkańców wykonał artystyczną obudowę miejscowego źródła. Na kamiennej fasadzie wyryto pamiątkowy napis z nazwiskami obrońców ojczyzny wywodzących się ze wsi Parakar. Za przykładem tego kołchozu poszło wiele innych. Zaopatrzenie wsi w wodociągi stanowi jedną z wielkich zdobyczy Armenii radzieckiej. W roku 1914 sieć rurociągów doprowadzających wodę do wiosek nie przekraczała długości 65 kilometrów. Korzystało z tej sieci zaledwie 52 tysiące osób. W roku 1940, na który przypadło dwudziestolecie istnienia Armeńskiej SRR, sieć ta wydłużyła .się do 660 km i obsługiwała 300 tysięcy ludności. „Kamienne wąwozy w najwęższych miejscach proszą się wprost o zapory, płaskie krawędzie ka- • Miasto Aławerdy nionów doskonale nadają się do przeprowadzenia kanałów, stoki zaś górskie do zakładania rur" — pisze Marietta Szaginian. Już w dwudziestych latach naszego wieku powstała w pobliżu Erewanu na Razdanie pierwsza elektrownia wodna. Na krótko przed rozpoczęciem drugiej wojny światowej, właśnie w Armenii, jako w pierwszej z republik radzieckich, zaczęto budować sieć miniatu- 90 91 wuunc iiicz,w_yiiie pruait: w zasiusuwaniu, oarazo zaś pożyteczne w małych miasteczkach i na wsiach. Dostarczają one bowiem nie tylko światła, lecz również siły napędowej, przydatnej do wielu uciążliwych prac w gospodarce wiejskiej. Liczne rzeki podziemne torując sobie drogę wśród pokładów wulkanicznego tufu i bazaltu filtrują wodę naturalnym sposobem. Woda ta jest czysta jak kryształ i bardzo smaczna. Armenia radziecka posiada wiele źródeł, naliczono ich dotychczas około 7500. Są wśród nich źródła mineralne — ciepłe i gorące — o cennych właściwościach leczniczych. Źródła mineralne naj gęściej rozsiane są w basenie rzeki Araks, ponadto na północno-zachodnich zboczach Gór Gegamskich, na wschodnich stokach Aragacu i w basenie rzeki Worotan. Niektóre z tych źródeł przypominają właściwościami leczniczymi słynne wody Karlo-vych Varów. Leczą one skutecznie choroby żołądka, przewodu pokarmowego, wątroby, a także cukrzycę. W odległości niespełna 20 km na północ od Erewanu tryskają źródła Arzni, skuteczne w wypadkach chorób serca i systemu nerwowego. Wody ze źródła Arzni, a także ze źródeł Dżermuk 92 przyjemnego, orzeźwiającego smaku. Niektóre źródła mineralne znane były od niepamiętnych czasów. W roku 1925 ekspedycje naukowe rozpoczęły planową pracę nad badaniem armeńskich wód mineralnych. W pobliżu źródeł stare doły i szałasy, prymitywne pomieszczenia gromadziły chorych, którzy usiłowali wyleczyć się prymitywnymi kąpielami w wodach minerał-" nych. Od zbadania źródła Arzni w latach trzydziestych zaczęła się intensywna rozbudowa tutejszych uzdrowisk i kąpielisk. Kąpielisko Arzni daje 1860 litrów wody na dobę; przybywa tu mnóstwo chorych na serce, na podagrę i na dolegliwości reumatyczne. Kiedyś dokuczał mieszkańcom Arzni i przybyszom silny wiatr, sypiący na kąpielisko tumany kurzu. Zasadzono jednak w miejscowym parku wiele drzew i krzewów, które skutecznie powstrzymują napór złośliwego wiatru. Klimat Armenii jest bardzo zróżnicowany. Na Równinie Ararackiej notowana jest latem temperatura prawdziwie tropikalna: dochodząca do plus 42 stopni. Natomiast w okolicach wyżynnych zi- 93 czerwcu lub nawet w lipcu. Wierzchołek Aragacu przyodziany jest w śnieżny kaptur jeszcze dłużej, do sierpnia lub września. Zanim tę zlodowaciałą pokrywę zdąży stopić słońce, już na nią zaczyna prószyć śnieg kolejnej zimy. Tak więc bardzo charakterystyczne dla Armenii jest przenikanie i współdziałanie różnego typu klimatów. Zima ogarnia całą Armenię w grudniu. Erewan bieleje wtedy od śniegu. Mrozy w stolicy dochodzą nieraz do — 25 stopni. Mroźna i ostra zima bez odwilży ustala się zazwyczaj w Leninakanie, na północny zachód od Erewanu. W górach śnieg nieraz zawala drogi na wysokość człowieka. Obecnie drogi górskie są czynne przez cały rok bez przerwy. Ale jeszcze przed 20—30 laty przez całą zimę nie odgarniano z nich śniegu aż do wiosny. Klimat Armenii nie zmienił się od wieków. Świadczą o tym zapisy w kronikach historycznych. Zima w nizinnych okolicach tego kraju była zawsze chłodna, w górzystych zaś wręcz surowa. Słynny armeński dziejopis, Mojżesz z Chorenu, 94 nie Araratu, łagodny klimat podgórskich okolic i klimat surowszy na podniebnych wyżynach. Mimo znacznych różnic klimatu w poszczególnych okolicach Armenii wskutek wyżynnego położenia i odległości od morza (190 km od Morza Kaspijskiego i 160 km od Morza Czarnego) jest ona krajem o klimacie suchym, kontynentalnym, o gwałtownych przeskokach i znacznych różnicach temperatur między zimą a latem, a także między dniem a nocą. Armenia, jak całe Zakau-kazie, osłonięta jest przed naporem chłodnego arktycznego powietrza barierą łańcuchów górskich. Wysoko w górach zdarzają się mrozy do 40°. Ale masy powietrza tropikalnego, często nadciągające z wiatrem od strony południowego zachodu, powodują także silne ocieplenia podczas zimy, latem zaś sprowadzają fale upału. Powietrze wyżynnej Armenii jest silnie rozrzedzone, ale oddycha się nim łatwo i lekko. Zawiera ono bowiem bardzo mało wilgoci, wiele natomiast ozonu. Suchość tego powietrza nadaje przestrzeni niezwykłą widoczność, pozwala wyraźniej dostrzegać każdy szczegół krajobrazu i architektury. 95 .Następne moje "spotkanie z Historią Armenii dokona się poprzez księgi. Poprzez jeden z najwspanialszych na świecie skarbców ksiąg, jakim jest Matenadaran. Majestatyczny gmach na wzgórzu wykonany został wedle projektu wybitnego architekta Marka Władimira Grigoriana, częściowo wprost w litej bazaltowej skale. Budowę jego ukończono w roku 1959. Gmach ten również świetnie harmonizuje z otoczeniem i stanowi piękny akcent, zamykający aleję Lenina. Matenadaran nosi imię twórcy ormiańskiego alfabetu, Mesropa Masztoca — i jego posąg widnieje na tarasie u szczytu szerokich schodów prowadzących do bramy budynku, które mają kształt wysokiej, łukowato wgłębionej wnęki. U podnóża schodów po obu stronach stopni wznoszą się posągi ormiańskich historyków i uczonych. Z prawej strony posąg „ojca historiografii ormiańskiej", Mojżesza z Chorenu. Ze strony lewej spogląda- na wchodzących wykuty w kamieniu matematyk, astronom i geograf, który żył w VII wieku, Ananiasz Szirakaci. Jest obok nich 96 wyunniejszycn postaci z kręgu dawnej ormiańskiej nauki i literatury. Zasłużyli sobie na trwały pomnik kronikarze, dziejopisarze, kopiści. Wszyscy, których nazwiska są znane, i ci, którzy pozostali bezimienni. Dzięki nim ocalały bowiem bezcenne dla kultury światowej księgi i manuskrypty, gromadzone w Armenii od IV wieku naszej ery, czyli od półtora tysiąca lat. Pięknie pisał o nich w roku 1939 Awetik Isaakian: W ponurym mroku głuchych murów klasztornych cel, odosobnieni, Bez snu, po nocach, przy kagankach, ciężarem bólu przytłoczeni, Bez przerwy wodą zapijając spleśniały chleb — dziejopisarze Na zwojach kart pożółkłych, suchych, zapisywali bieg wydarzeń: Najazdy krwawych hord i klęskę w tej wojnie, którą narzucili, Zagładę kraju ojczystego i zemstę zawziętego wroga; I Haiastanu los okrutny opłakiwali — i wierzyli, Że niebo wreszcie ich usłyszy, że modły muszą dojść do Boga. (przekład Włodzimierza Boruńskiego) 7 — Ścieżką na Ararat 97 koplsów". I trudno rzeczywiście o nazwę szą. Jest to bowiem zarazem książnica, archiwum i muzeum oraz miejsce pracy nie tylko historyków, lecz także specjalistów z różnych dziedzin wiedzy. Są to zbiory rękopisów najbogatsze na świecie. Nie ma na kuli ziemskiej innego podobnego zasobu skarbów kultury, zawartych w rękopisach. Wchodzącego przybysza urzeka i onieśmiela zarazem atmosfera powagi, skupienia i dostojeństwa, właściwa świątyniom wiedzy i kultury, jaka panuje w Matenadaranie. Potem rozpoczyna się fascynacja jego skarbami. Stronice manuskryptów iluminowane przez bezimiennych mistrzów, inicjały i miniatury grają tęczą barw, bogactwem odcieni. Snuje się na pergaminach pajęcza sieć liter, kreślonych alfabetem wywodzącym się pośrednio z aramejskiego. Matenadaran nosi, jak wspomniano poprzednio, imię Mesropa Masztoca, biskupa ormiańskiego, żyjącego na przełomie IV i V wieku. Trudno byłoby znaleźć lepszego patrona dla skarbca ksiąg niż twórcę ormiańskiego alfabetu. Przedtem Ormianie posługiwali się literami greckimi, syryjskimi, perskimi. Biskup syryjski Daniel opracował alfabet prze- 98 Pomnik Mesropa Masztoca przed Instytutem jego imienia (rzeźbił G. Armenii duchowny syryjski Awei, Kiory rozpowszechniać go wśród miejscowych mnichów. Ale niebawem okazało się, że alfabet ów jest niedoskonały. Brakowało w nim bowiem wielu dźwięków charakterystycznych dla języka ormiańskiego. Biskup ormiański Mesrop Masztoc pojechał więc do Syrii, zwiedził po drodze Grecję, powróciwszy zaś do kraju ułożył dla swoich rodaków alfabet, który przetrwał do dziś. Szeleszczą pergaminowe stronice ksiąg. Złoto i czerwień — kolory przeważające w subtelnych miniaturach nie straciły świeżości w ciągu stuleci. Sekret wytwarzania czerwonej farby pozostał własnością mnichów i do dziś nie zdołano go zbadać. Wiadomo tylko, że głównym składnikiem tej czerwieni był sok koszenili. Oglądam rękopisy. Nie śmiem dotknąć manuskryptu pisanego sanskrytem na liściach palmowych. Rękopis ten kształtem przypomina wachlarz. Najstarszy manuskrypt pergaminowy, Ewangelia św. Łukasza, pochodzi z roku 887. Według miejscowej rachuby czasu był to rok 336. Ormianie liczą bowiem początek naszej ery od roku 551. Ewangelia późniejsza, z roku 1053: wspaniałe miniatury nie- 100 iwWiWU Miniatura ; z Ewangeliarza - j( z Tulkuranu. Ewangelia z roku 1193 roztacza bogactwo barw, którymi grają iluminacje. Pod jedną z miniatur widać postacie dwóch „fundatorów" księgi. Rękopis ormiański, najcięższy spośród manuskryptów istniejących na świecie, waży 32 kilogramy (981 r.). Kronikarze przekazali, że na pergamin, z którego księga ta została sporządzona, użyto 607 skór cielęcych. Jakby dla kontrastu inny rękopis, maleńki, miniaturowy, o wadze nie przekraczającej dwunastu gramów. Pierwsza drukowana księga ormiańska — tłoczona w Wenecji w roku 1512. Autograf słynnego poety Sajath Nowy, pochodzący z roku 1766. I dokument całkiem inny: rozkaz Napoleona Bo-napartego opatrzony własnoręcznym podpisem. Palimpsesty, odczytywane współcześnie, odsłaniają uczonym zagadki swojej podwójnej treści. Najstarsze rękopisy znajdowano wewnątrz okładzin należących do ksiąg znacznie wcześniejszych. Kopiści w ten sposób usztywnili okładki, zabezpieczając swą pracę przed wilgocią. Nie wiedzieli oni zapewne, że ocalają dla potomnych dzieła znacznie starsze niż te, których przepisywanie 102 KOpisow, pocnoazącego' 2 Toku 1283, znaleziono palimpsest z V wieku oraz fragmenty manuskryptów z VI i VII wieku. Jeden z bezcennych ewangeliarzy pochodzący z XI stulecia znaleziony został w oprawie o sześć wieków późniejszej. Skarby Matenadaranu są świadectwem, że Armenia miała uczonych, myślicieli i artystów, którzy działali nieprzerwanie mimo ustawicznych wojen nękających ten kraj, mimo straszliwych rzezi i rozlewu krwi. Najazdy wrogów nie zdołały zniweczyć ciągłości kultury narodowej. Skarby Matenadaranu wystawiają również chlubne świadectwo przywiązaniu, jakim darzyli rodzimą kulturę przodkowie dzisiejszych Ormian.. Wiele pokoleń mieszkańców tego kraju przyczyniło się do ocalenia drogocennych skarbów kultury, które przetrwały aż do naszych dni. Księgi i manuskrypty ratowano wielokrotnie przed ogniem, przed zniszczeniem i zagładą, jakie niosła wojna, przed plądrowaniem i grabieżą. Przechowywano je w zakamarkach odległych, trudno dostępnych monasteryw i w górskich pieczarach. Tak dotrwały aż do naszych czasów bez- 103 \ Miniatura z Ewangeliarza z XIII wieku KOpiSOW, KlOre Zlueniyii.tt.uwcu.Kj jciiyu kilkadziesiąt tysięcy parostronicowych fragmentarycznych tekstów na pergaminie i na papirusie — to unikaty stokroć cenniejsze niż złoto. Są wśród nich bezcenne oryginały. I są również nie mniej wartościowe, przed wiekami sporządzone kopie dzieł zaginionych bezpowrotnie. Są rękopisy dzieł autorów greckich i syryjskich, których oryginały przepadły. Dzieła te zachowały się tylko w tutejszych zbiorach w przekładzie na ormiański. Matenadaran posiada odpisy dzieł ze słynnej w starożytności biblioteki aleksandryjskiej, którą strawił doszczętnie pożar. Nie ma nigdzie na świecie oryginałów dzieł starogreckie-go mędrca-stoika Zenona, i nic po nim nie pozostało. Ocalał w odpisie i przekładzie jego traktat O przyrodzie, zachowany w Matenadaranie. Przywędrował on z Turcji, gdzie sporządzony został w roku 1280. W kopii zachowała się też Kronika pisarza kościelnego Euzebiusza z Cezarei. Podstawę zbiorów Matenadaranu stanowiły zasoby wiekowej biblioteki w Eczmiadzynie, prastarej siedzibie ormiańskich katolikosów, czyli patriarchów. Księgi i rękopisy z kolekcji w 105 Rybak z rękopisu ormiańskiego z XIII wieku (mat. Margare) BW zalążek Matenadaranu. Habent sua fata libelli. „Księgi mają swoje losy". To łacińskie przysłowie, narzuca się pamięci z nieodpartą siłą, gdy słucham fragmentów historii kultury. W XI wieku podczas jednej tylko napaści Turcy Seldżucy spalili w monasterach ormiańskich ponad 10 tysięcy rękopisów. Pokazano mi wspomniany już ogromny rękopis wagi ponad 32 kg. Uciekający przed rzeziami tureckimi Ormianie zabrali go ze sobą, dzieląc to brzemię na dwie części, aby ułatwić transport bezcennego skarbu. Mnóstwa odkryć dokonali uczeni badając tajemnice wiekowych manuskryptów. Ormiańscy mnisi przyczynili się wielce w swoim czasie do podniesienia na niezrównany poziom sztuki miniatur. Kunszt iluminowania ksiąg przenieśli oni i przeszczepili do wielu krajów Europy. Stare' kroniki ormiańskie rozpowszechniły w świecie wątki niektórych odwiecznych mitów i legend. Z tych źródeł zaczerpnięty został motyw mitu o Ara Przepięknym, władcy i bohaterze, ukochanym przez legendarną królową Semiramis. Od- 107 ;:.ik. Święty Jerzy, rękopis ormiański z XIV wieku (mai. Toros Taronad) najdziemy echa tego mitu w poemacie Juliusza Słowackiego Król Duch: „— Ja, Her Armeńczyk, leżałem na stosie..." Do tych wątków należy również opowieść o Ahaswerze, wiecznym tułaczu, który wędruje po świecie bez wytchnienia i umrzeć nie może. Matenadaran zawiera wiele cennych rękopisów związanych z historią najbliższych republik: Azerbejdżanu i Gruzji. Podczas przygotowań do ju- 108 we- kiego poety.....azerbejdzansiuego, dywan, czyli zbiór wierszy. Wielkim wydarzeniem było również wykrycie w zbiorach tutejszych niezmiernie rzadkiego egzemplarza dywanu — poezji klasyka literatury uzbeckiej Alisze-ra Nawoi (1441—1501). Nie mogę się oderwać od skarbów Matenadara-nu. Oglądam jeszcze jedną, i jeszcze jedną księgę. Na pergaminowych stronicach wiją się barwne ornamenty, patrzą wielkimi oczyma kolorowe uskrzydlone anioły, unosi się w obłokach Bóg--stworzyciel świata oraz Chrystus z ogniem i młotem w dłoni. Można spotkać wśród miniatur Adama i Ewę wyganianych z raju, i Noego, który żegluje ku szczytowi Araratu. Oglądam na chybił trafił bezcenne dzieła starogreckie, staroperskie, starosłowiańskie, arabskie, gruzińskie, łacińskie, etiopskie, syryjskie, sanskryckie i chińskie. Oglądam ferman szacha perskiego z XVII wieku oraz nuty o dziewięć i dziesięć stuleci wcześniejsze. Wśród nich przekłady Arystotelesa na dawny język ormiański grabar. Ten język, dziś martwy, ocalił przed zagładą stare dzieła, przywrócił im życie. Początek rozdziału w rękopisie ormiańskim z XIV wieku Wśród rękopisów reprezentowane są dzieła z licznych dziedzin nauki: filozofii i historii, prawa, medycyny, matematyki, geografii, literatury. Oglądam ormiańskie dzieła medyczne: można się z nich dowiedzieć o wielostronnym zastosowaniu wina w lecznictwie, o używaniu już w XIII i XIV stuleciu narkozy przy użyciu wywarów preparowanych z korzenia mandragory, o stosowaniu hipnozy i terapii wodnej, o sztuce chirurgii. Okazuje się, że już w X i XI wieku ormiańscy eskulapi potrafili posługiwać się nicią jedwabną przy zszywaniu ran. 110 patriarcna Joannes iviaiiua &v ludzi, którzy przedkładają teatr nad kościół, modlitwę i pobożne rozmyślania. Są w Matenada-ranie „polonica": księgi i rękopisy, w których przewijają się nazwiska takie jak: Barącz, i nazwy miejscowości: Lwów, Kraków, Kamieniec Podolski... Mnóstwo rękopisów znajdujących się obecnie w Matenadaranie powstało na emigracji lub na wygnaniu — w Aleksandrii, Isfahanie, Rzymie, Madrasie, Kalkucie — wszędzie, gdzie istniały kolonie Ormian. Dlatego wiele materiałów znajdują tutaj uczeni poszukujący źródeł do historii wielu krajów bliskich i dalekich: Włoch i Francji, Polski i Rosji, Syrii, Turcji i Grecji, Iranu oraz Indii. Daleko w tyle za Matenadaranem pozostają inne zbiory manuskryptów ormiańskich — w Jerozolimie, gdzie znajduje się 4500 pozycji, w Wenecji (4000), w Isfahanie i w Tbilisi, w Oksfordzie, Wiedniu i Leningradzie, w paryskiej Bibliotece Narodowej i w British Museum, w Stambule i Berlinie, w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Pomiędzy notatki z Matenadaranu wpisałam fragment wiersza jednego z najwybitniejszych Ul :m» Jest to urywek ż Hymnupoświęconego miniatu-rzystom: ...Tak, pracowita, chyląc się daleko, zawsze przenosząc sztukę nad rzemiosło, błyszcząc legendą, przypowieścią dysząc, rysując kwiaty, ptaki śpiewające między wierszami — dusza średniowieczna, j , mroczna, lecz przecież cała utkana ze światła | kształtując piękno, zapomniała naraz t' o swym więzieniu i pewna triumfu chowała się w literach nieprzebytych jak w lasach z bajki... Nie znamy jej imion. Twórcy naiwni! Dzisiaj zniewoleni olśniewającym zapomnianym kunsztem ' szukamy śladów na inkunabułach, aby nie osierocić arcydzieła. Cóż po Nieśmiertelności! Tutaj jednak na suchej rdzy pożółkłych pergaminów pozostał ich pokorny, cichy smutek, natchniona miłość i mozolny geniusz... (przekład Andrzeja Mandaliana) Kolejne zanurzenie się w odległą i zamierzchłą historię Armenii — poprzez kamienie. „Żywe kamienie" ruin i budowli. Nie tylko my jedziemy do Eczmiadzynu. W ho- 112 uprzejma i sprawna, słychać wciąż, podobnie jak w samolocie, obcojęzyczne rozmowy. W hallu kręcą się przybysze, z którymi bez trudu porozumieć się można po angielsku lub francusku. Wygląd ich i ubiór świadczy, że przyjechali z dalekiego świata. Odnajduję twarze znajome z niedawnej podróży drogą powietrzną. Wszyscy mówią o Eczmiadzynie. Wszyscy wybierają się do Eczmiadzynu. Widać od razu, że to miejsce jest dla Ormian, skądkolwiek by przyjechali, swego rodzaju narodową świętością. Niedaleko Eczmiadzynu skręcamy w boczną drogę oznaczoną płaskorzeźbą przedstawiającą orła i zatrzymujemy się na dłuższy postój w malowniczym miejscu. Szeroka przestrzeń pełna ruin i obalonych kolumn. Szczątki murów, fragmenty kamiennych płaskorzeźb. — To Zwart-noc — objaśnia Edik, nasz przewodnik i tłumacz. Zwartnoc — dzieło uważane za najwyższe osiągnięcie średniowiecznego budownictwa w Armenii z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Zwartnoc — świątynia aniołów stróżów — powstała w Vii wieku naszej ery na rozkaz kato-likosa Nersesa, zwanego Budowniczym. Sebeos, 8 — Ścieżką na Ararat 113 \ Świątynia Zwar przykład dawr,i VII wieku, najbardziej charakterystyczny tektury ormiańskiej (rekonstrukcja) Przekrój i plan świątyni Zwartnoc ery, przekazał potomnym garść wiadomości o Nersesie. Urodził się on we wsi Iszkan w prowincji Taik, leżącej na północnym zachodzie ówczesnego terytorium Armenii. Wykształcenie uzyskał w Bizancjum. Prawdopodobnie około roku 643 zarządził położenie fundamentów pod zamierzoną wspaniałą świątynię. Siłami niebiańskimi, które miały nad nią czuwać, były anioły stróże. Anioły, które zjawiały się we śnie jednemu z patronów kościoła ormiańskiego, świętemu Grzegorzowi Oświecicielowi. Ówcześni architekci, którzy dźwignęli mury szerokości 1,4 metra, byli mistrzami nieprzeciętnej miary. Znany badacz historii i kultury Kaukazu, uczony austriacki Joseph Strzygowski, twierdzi, że Ormianie czerpali wzory architektoniczne z Azji na długo przed dotarciem do Armenii wpływów chrześcijańskiej sztuki śródziemnomorskiej. Oryginalna myśl architektoniczna dawnej Armenii znalazła swój wyraz najpierw w budowlach opatrzonych kopułami, nie zaś w bazylikach o płaskich dachach. Dopiero z Armenii sklepienie kopulaste rozszerzyło się i ugruntowało w Europie. 116 pułach był inny niż sposoby "posługiwania się cegłą, drzewem i gliną, właściwe chrześcijańskiej kulturze śródziemnomorskiej. Dlatego wszędzie tam, gdzie widoczny jest wpływ Armenii na chrześcijańskie budownictwo sakralne innych krajów — można znaleźć jego rys charakterystyczny: kopułę na podstawie kwadratowej. Ormianie od wieków słynęli nie tylko na Wschodzie jako mistrzowie w budowaniu sklepień. Jedną z metod szczególnie dla nich znamiennych było zalewanie wapienną zaprawą przestrzeni pomiędzy dwoma oblicówkami z płyt kamiennych. Materiały budowlane spotykane w Armenii szczególnie nadawały się do tego celu. Wszędzie można było znaleźć obfitość bazaltów i tufów oraz wapienia, który dawał doskonałą zaprawę wiążącą. Lekkie, porowate tufy — czerwonawy, żółty, szary — używane były na ściany wewnętrzne. Z tufu szaroczarnego, twardego i mocniejszego budowano ściany zewnętrzne, konstruowano łuki, sklepienia, galerie, kolumny i filary mostów. Zaprawa wiążąca, używana przez dawnych budowniczych ormiańskich, podobna jest do cemen- 117 u i kamienie poćnóclżeriia wulkanicznego — znajdowano w wielkiej obfitości blisko Erewanu. Przestrzeń pomiędzy oblicowanymi płytami, wypełniona cementem, była znacznie szersza niż płyty. W VII wieku nie ścinano ich brzegów, pozostawiając je w naturalnej grubości. Czasem układano je na podobieństwo szachownicy wedle kolorów: brązowy i ciemnoczerwony tuf przeplatano czarnym bazaltem. Przylegające do siebie brzegi płyt były dokładnie obrobione i dopasowane idealnie. Podporę budowli stanowiły ściany lub sklepienia, rzadziej kolumny. « Ormianie budowali domy i gmachy długo, nieraz kilkanaście lat, nieraz nawet kilkadziesiąt. Murarze tworzyli odrębną korporację. W VII wieku nazywano ich „mistrzami kamienia". Świadectwem poważania, jakim cieszył się ten zawód, są wiadomości zawarte w dziele wspomnianego już historyka Sebeosa. Budową Zwartnocu kierował mistrz Owannes, architekt, którego podobizna widnieje na kamiennej wielkiej płaskorzeźbie. Wyobrażono go jako poważnego, brodatego człowieka z motyką i szpadlem w ręku. Motyka i szpadel — to na- 118 Ormiańskie zdobnictwo w kamieniu i miedzi mistrz Owańhes został nimi obdarzony?... Dowiemy się za chwilę, zwiedzając Zwartnoc. Budowę świątyni opisał współczesny jej narodzinom historyk Sebeos, ponadto późniejszy — Samuel Aneci. Oprócz kościoła wybudowano w bezpośredniej jego bliskości piękny i obszerny pałac katolikosa z salą przeznaczoną na odbywanie ceremonii oficjalnych, z kaplicą, refektarzem, łaźnią oraz izbami mieszkalnymi. Nerses Budowniczy nie mógł jednak czuwać nad postępami robót architektonicznych związanych z powstawaniem kościoła. Czasy były niespokojne: wojny pomiędzy Arabami a Bizanjcum nie sprzyjały rozwojowi pokojowych przedsięwzięć. Jakieś złe fatum musiało zawisnąć nad świątynią. Nie potrafiły jej ochronić anioły-stró-że, albowiem wielkie trzęsienie ziemi w X wieku zniszczyło ją na dobre. Niektórzy kronikarze twierdzą, że mistrz Owan-nes i jego współpracownicy dokonali błędnych obliczeń opracowując plany świątyni. Spowodowało to wady w jej konstrukcji. Skutki pomyłek nie dały długo czekać na siebie. Kościół nie 120 Świątynia Zwartnoc istniała zaledwie "Ifzysta la€ Trzy wieki to niewiele jak na dzieje Armenii. Dzisiejsi badacze uzasadniają nietrwałość budowli zbyt słabymi przyporami, na których spoczywa ściana drugiego piętra: krzywa linia łuków, podtrzymujących tę ścianę przy bardzo wielkiej ich rozpiętości była statycznie niekorzystna. Z biegiem lat i stuleci ziemia przysypała prawie całkowicie gruzy i rumowiska. Zapomniane zostało miejsce, w którym wznosił się wspaniały gmach. Resztki fundamentów, niewielkie odłamki płyt — to były jedyne tropy, którymi szedł od roku 1904 znakomity architekt i historyk sztuki, Toros Tumanian, uczestnicząc w pracach wykopaliskowych, rozpoczętych w roku 1900. Poszukiwania archeologów uwieńczone zostały powodzeniem. Spod warstw ziemi wyłoniły się szczątki budowli. Tumanian w toku żmudnych badań opracował i w roku 1905 przedłożył projekt rekonstrukcji świątyni Zwartnoc, kreśląc plany trzypiętrowej budowli z centralną kopułą umieszczoną na greckim krzyżu. Wielu uczonych skłonnych było potraktować jego szkice jako twory zbyt daleko posuniętej fantazji. Lecz wkrótce 121 k T'""1 nym mieście ormiańskim, w Ani, potwierdziły trafność planów Tumaniana. Znaleziono posąg jednego z ormiańskich monarchów, króla Gagika, który na dłoni trzyma miniaturę trzypiętrowej świątyni. Był to kościół Świętego Grzegorza, którego wzór niewątpliwie stanowił Zwartnoc. Spod pyłu nagromadzonego podczas stuleci wyłoniły się resztki płaskorzeźb, mozaik, malarstwa. Pojawiają się w nich motywy ludzi i zwierząt, ptaków i roślin. Jako ozdoba budowli sakralnej użyty został ornament na wskroś świecki: liście, łodygi i grona winne oraz gałązki granatu, z których zwisają owoce. Dlatego właśnie mistrz Owannes wyobrażony został na płaskorzeźbie z narzędziami służącymi do uprawy winorośli... Rzeźby o motywach roślinnych cechuje niezrównane piękno. Trudno oderwać wzrok od kamiennych pędów winorośli, od ciężkich gron dojrzałych owoców. Małe kolumny mają kapitele o nie spotykanym i oryginalnym kształcie plecionych koszy. Dużą kolumnę zdobi kamienny orzeł. Jest coś niezwykle dramatycznego w ruchu, jakim ten ptak rozpostarł skrzydła. Jak gdyby usi- 122 ' grtiz, który"przysypał świątynię. Na tle czerwonej ziemi i zetlałej od upału trawy spoczywają stare płyty świątyni i wydobyte na światło dzienne jej fundamenty. Za fundamentami widnieje odkopana łaźnia, z boku komnaty pałacowe, siedziba patriarchy, sala posiedzeń, jadalnia. W muzeum, obok szczątków mozaik, które zdołały zachować swe subtelne barwy, można obejrzeć szkice ukazujące Zwartnoc takie, jakim było przed wiekami. Dolne piętro miało po dwie kolumny w każdym z trzydziestu dwóch narożników. Nad kolumnami dekoracyjne łuki obejmowały każde z podłużnych okien. Wewnętrzna ściana dolnego piętra tworzyła również wgłębiony łuk. Ponad pierwszym piętrem biegł przepięknie wykonany fryz z płaskorzeźbami przedstawiającymi kamieniarzy, którzy dzierżyli w dłoniach łopaty, młoty, topory i inne narzędzia. Ponad fryzem wznosiła się druga kondygnacja z trzydziestoma dwoma okrągłymi oknami i z sześćdziesięcioma czterema kolumienkami wewnątrz. Dachy dwóch niższych pięter były jednospadowe. Kopułę najwyższego piętra wieńczył ostry stożek. 123 spotykamy zegar słoneczny oraz""bu3ynki" 'pomocnicze obok pałacu katolikosa. Ciekawe i dobrze zachowane są ruiny łaźni. Pod jej podłogą była próżnia, tędy wchodziła gorąca para, która znajdowała ujście przez otwory umieszczone w ścianach. Długo pamiętać będę kamienne winorośle i granaty, plecionkę na kapitelach obalonych kolumn i świerszcze, miarowym cykaniem grające pomiędzy kamieniami. W końcu III wieku lub na początku IV istniała w tym miejscu wioska pod nazwą Wardgesawan. W latach 117—140 naszej ery ówczesny król Wardan otoczył wioskę murem warownym i nadał jej miano Wagarszapat lub Nor Kacak, co znaczyło „nowe miasto". W drugiej połowie drugiego stulecia naszej ery, kiedy na terytorium dzisiejszej Armenii przewagę uzyskały plemiona Partów, w miejscu, gdzie później miał powstać Eczmiadzyn, istniała osada pod nazwą Kainopolis. Rozwój Eczmiadzynu datuje się od roku 301, 124 Fragment fasady muzeum Tumaniana Poprzednio istniała tam świątynia ognia. Archeologowie odkryli pod fundamentami kościoła miejsce, na którym istniał ołtarz świętego ognia. Warto przyjrzeć się z bliska życiu religijnemu Ormian. Religia niewielkiego liczebnie narodu, bardzo żywotna, spełniała i nadal spełnia rolę integrującą, zespalając Ormian zamieszkałych w ojczyźnie z tymi, których losy od wieków i od pokoleń rozrzuciły po świecie. Przypomnijmy: Armenia już w roku 301 naszej ery jako pierwsze państwo na świecie uznała religię chrześcijańską za panującą, wyprzedzając w tym Rzym. To fakt bezsporny. Ale procesy, jakie ów fakt poprzedziły, na pewno obfitowały w momenty burzliwe. Legenda przypisuje głoszenie chrześcijaństwa w Armenii dwom apostołom, Tadeuszowi, który podobno głosił ewangeliczną dobrą nowinę w Armenii Południowej, oraz Bartłomiejowi, który czynił to samo w Armenii Północnej. Obaj do dziś pozostali ulubionymi świętymi Ormian. Rzymski pisarz chrześcijański Tertulian (ok. 160 — ok. 240 r.) pisze o chrześcijanach 126 Plakietka z kości słoniowej z Ewangeliarza (VI—VII wiek) skie przekazały wiadomości o prześladowaniach chrześcijan w roku 110, Wsroku 230, a zwłaszcza pod koniec III stulecia naszej ery. Jak więc pogodzić z tym bezspornie uznaną przez historyków datę — rok 301 — w którym chrześcijaństwo z religii prześladowanej stało się panującą? Król Tirydates III z rodu Arsacydów (syn Chosroesa I, który został zamordowany przez Persów) napotkał młodą, urodziwą i pobożną dziewczynę imieniem Ripsime. Była ona wyznaw-czynią religii chrześcijańskiej i pochodziła z Rzymu. Kiedy cesarz Dioklecjan rozpoczął kolejne prześladowania chrześcijan, Ripsime oraz grono jej rówieśnic pod opieką pobożnej zakonnicy, przeoryszy imieniem Gajane, uszło w świat, aby ocalić życie i cześć. Wszystkie miały nadzieję, że właśnie Armenia stanie się dla nich spokojnym schronieniem, również dzięki temu, że tu mogły spotkać współwyznawców. Tirydates, urzeczony pięknością Ripsime, pragnął ją zabrać na swój dwór i uczynić nałożnicą. Pobożna kandydatka na mniszkę z oburzeniem odrzuciła zaloty monarchy, oświadczając, że ślubowała zachowanie dziewic- 128 oślepiła go i pchnęła do strasznych zbrodni. Kazał zgładzić wszystkie uciekinierki — bezbronne kobiety — wraz z przeoryszą Gajane mieszkające wówczas w pobliżu późniejszego miasta Eczmia-dzyn. Za ten czyn ukarany został srodze: popadł w obłęd. Przekonany, że stał się wilkiem, uciekł do lasu i błąkał się#jak dzikie zwierzę. Siostra Tirydatesa, która mimo wad monarchy kochała go wielce, z rozpaczy nawróciła się na chrześcijaństwo, pragnąc przebłagać Boga. Niebawem nawiedził ją sen proroczy: żyjący w poniżeniu Grzegorz, potomek wytępionego przed laty partyjskie-go rodu, spokrewnionego z Arsacydami, mógł skutecznie przebłagać Boga za winy Tirydatesa. I tak też się stało. Grzegorz, później zwany Oświecicielem, wyleczył z obłędu monarchę. Za sprawą tegoż pobożnego wyznawcy chrzecijań-stwa w mieście Asztiszat zniszczona została świątynia bogini Anait (Anahit) na znak chęci nawrócenia, jaką wyraził król Tirydates. Grzegorz, wyświęcony przez arcybiskupa Cezarei na katolikosa, czyli zwierzchnika miejscowego kościoła, z żarliwością jął niszczyć pogaństwo 9 — Ścieżką na Ararat 129 Z V W1KK.U, .rt.gaiuaiigej.us, pioz,c. „...i jjj. z-j u,y w o*.j do świątyni bożka zwanego Mihra, który miał być synem Ahura Mazdy, w osadzie, która wedle mowy Partów nazywa się Bagajarit, zniszczył tę pogańską świątynię aż do fundamentów. A skarby w niej zgromadzone zostały zabrane i rozdzielono je pomiędzy ubogich, a miejsce, w którym stała świątynia, oddane zostało kościołowi..." W każdej legendzie tkwi ziarno prawdy historycznej. W danym wypadku przy ówczesnym układzie sił społecznych, o czym będzie mowa później, uznanie chrześcijaństwa za religię panującą dokonane było bez wątpienia celem konsolidacji władzy królewskiej. Eczmiadzyn: cztery świątynie z czterech rogów zdają się strzec miasta. Budowle o pięknych proporcjach są harmonijnie zespolone z otaczającym je krajobrazem, jak gdyby stanowiły jego nieodrodną część. Katedra Dżwari (Krzyża), główny ośrodek religijny Eczmiadzynu, wywodzi swoje początki z IV wieku. Pierwotnie miała kształt prostokątny, tak jak 130 TT Według legendy, w miejscu, gdzie położono fundamenty pod bazylikę, Grzegorz Oświeciciel ujrzał Chrystusa trzymającego w rękach złoty młot. Katedra w Eczmiadzynie została zrujnowana podczas najazdów perskich w połowie V wieku naszej ery. Odbudowano ją w roku 483. Pierwotny styl budowli przez późniejsze przeróbki, trwające aż do VII stulecia, zatracił się jednak prawie całkowicie. Po przebudowie w VII wieku z dawnych murów pozostało zaledwie kilka kamieni. Znacznie późniejsza jest dzwonnica obok katedry — powstanie jej datuje się na rok 1658. Ogólny widok obecnego Eczmiadzynu nadany został miastu w wieku XII. Po drugiej wojnie światowej unowocześniono miasto. Rozrasta się szybko dzięki rozwojowi rolnictwa i przemysłu w najbliższej okolicy. Lecz tak jak dawniej, wysoko wznoszą się nad miastem budowle kościelne. W Eczmiadzynie istnieje akademia teologiczna obrządku ormiańskiego. Brodaci mnisi krążą alejkami wokół katedry. Zwiedzający Ormianie i ob- 131 zeiim. Pamiątki i zabytki pieczołowicie w nim zachowane przykuwają wzrok. Są w tym skarbcu drogocenne akcesoria kościelne — szaty liturgiczne, naczynia wotywne, łańcuchy i medaliony. Są tiary szczerozłote, przebogato zdobione diamentami i drogimi kamieniami — wśród nich bardzo kosztowna tiara ofiarowana przez Ormian zamieszkałych w Chinach. Są mozaiki, a wśród nich przepiękny anioł z XII wieku — mozaika wykonana we Lwowie. Znowu bezcenne rękopisy. Nad jednym z nich, pochodzącym z przełomu XVI i XVII wieku, cierpliwie i żmudnie pracowała przez trzy lata kobieta, Margarita Aleksa-nian. Przypłaciła tę pracę utratą wzroku. Wspaniale iluminowany rękopis przetrwał artystkę, która na zawsze oślepła. Złoto i migotanie klejnotów oszałamia. Pod szkłem lśniące chrzcielnice i puchary. Gęsto złotem przetykane uroczyste szaty liturgiczne i chorągwie kościelne. Zbiór pastorałów z głowicami ze złota — własność katolikosa. Piękne okazy najrzadszych numizmatów. Mozaiki o kolorach i odcieniach barw pełnych niezrównanej subtelności. Wciąż wracam do ksiąg — do ciężkich foliałów, 132 Relikwie owiane legendą: w drogocennej oprawie święta włócznia, którą podobno rzymski setnik Longinus pchnął bok Chrystusa ukrzyżowanego. I — szczątek arki, którą Noe zakotwiczył u szczytu Araratu... Trudno oderwać się od bezcennych zabytków skarbca eczmiadzyńskiego. Opuściwszy wreszcie jego sale — stajemy znowu twarzą w twarz z zielenią i słońcem. Są w Eczmiadzynie prócz głównej katedry jeszcze trzy świątynie: Ripsime, Ga-jane i Szohakat. Dwie z nich noszą imiona legendarnych męczennic. Kościół Świętej Ripsime ufundowany w VII wieku przez ówczesnego katolikosa Komitasa wznosi się w pustce prawie zupełnej, na otwartej szeroko przestrzeni. Nabożeństwo jest w nim odprawiane tylko raz do roku. W tej świątyni umieszczono płytę bazaltową odgrzebaną z ruin Zwartnocu. Inskrypcje sławią jednego z królów Urartu, państwa, które było poprzednikiem Armenii. Dalej za miastem, w lesistym i górskim wąwozie, leży klasztor noszący imię Świętej Włóczni — monaster wykuty w skale. Mieszkańcy jego, mnisi, spędzali miesiące i la- 133 "T....."¦¦""¦ lach podziemnych. Od V stulecia, ściślej: od soboru chalcedońskie-go, członkowie sekty monofizytów — niektórzy zwali ich poglądy herezją — oddzielili się od kościoła rzymskokatolickiego. Głosząc, że Chrystus ma dwie natury — boską i ludzką, ale boska całkowicie pochłonęła ludzką —• utworzyli własny, ormiański odłam chrześcijaństwa. Obrządek ormiański religii chrześcijańskiej stał się religią narodową tego niewielkiego, okrutnie przez losy doświadczonego narodu. Wystarczy choćby raz być w Armenii, aby dostrzec szacunek, którym nawet niewierzący obywatele darzą Kościół. I odwrotnie — łatwo stwierdzić, jak wielką rolę odgrywa w życiu współczesnej Armenii, zwłaszcza w jej kontaktach z rodakami rozsianymi po świecie, kościół ormiański. Ważny wpływ na rolę Kościoła wywiera postawa duchownych ormiańskich, głęboko przywiązanych do ojczyzny — oraz rozum i takt katolik osa, nawet .jeśli jest on stosunkowo świeżej daty obywatelem Eczmiadzynu. Obecny katolikos Wazgen I pochodzi z Rumunii. Wśród poprzedników jego na stanowisku głowy ormiańskiego kościoła byli również inni przedsta- 134 Kartka z Ewangeliarza sporządzonego dla patriarchy Konstantyna I (1221—1267) to CD Ci N L' 9 ? N 93 *-< & nie. N 03 CO o' c-h i? TS B $ ora W N fD cieniu Eczmiadzyh riówy — "miasto liczące ponad 30 tysięcy mieszkańców, z kilkoma zakładami przemysłowymi. I jestjeszcze jeden Eczmiadzyn, znacznie starszy niż katedra, niż inne budowle sakralne i związane z nimi tradycje historyczne. W pobliżu jeziora Ajgerlicz, które jest ulubionym miejscem wypoczynku, licznie odwiedzanym przez mieszkańców Eczmiadzynu — wznoszą się dwa kamieniste wzgórza ze śladami prac wykopaliskowych. W latach 1965—1966 archeologowie odsłonili w tym miejscu pod kilkoma warstwami kulturowymi osadę z epoki brązu, czyli z okresu od początku trzeciego tysiąclecia przed naszą erą do początku pierwszego tysiąclecia przed naszą erą. W północno-zachodniej części większego wzgórza odsłonięto dwadzieścia kilka małych pieców do wytapiania brązu ze sporą ilością' szlaki. Pieców podobnych było w tym miejscu prawdopodobnie więcej. Musiał to być więc ośrodek produkcji metalurgicznej. Świadczą o tym nie tylko piece, ale gotowe wyroby z brązu: naczynia, broń, a także monety srebrne i miedziane. W pobliżu osady prawdopodobnie istniała twier-" dza obronna. Znaleziono ślady kanału doprowa- 138 ją zresztą iicznF'p62Sostaiosci dawnycn urządzeń nawadniających. Innym ciekawym świadectwem sztuki sprzed tysięcy lat są rysunki naskalne. Jeszcze dotychczas nie zdołano rozszyfrować tajemnic drugiego, mniejszego wzgórza. Być może znajdowało się tutaj obserwatorium astronomiczne. Religia ormiańska, związane z nią obrzędy i wierzenia, jakie przetrwały w Armenii, znajdują swój wyraz w kościołach Eczmiadzynu. Wokół kościoła odcinają się bielą na tle murawy płyty grobowe. Zatrzymujemy się przed mogiłą angielskiego lotnika, którego tak oczarował Eczmiadzyn, że kazał się tu pochować. Na białych płaskich marmurach rude plamy krwi. Ze zdumieniem widzę, jak zabijana jest kura na ofiarę, jak czeka na swoją kolej baran. Świeżą krwią jagniąt, baranów i kur naznacza się groby umarłych. Religijne obyczaje ormiańskie uznają dwa rodzaje ofiar: zabicie zwierzęcia i upieczenie go w pobliżu świątyni na specjalnie wyznaczonym miejscu po to, by przyrządzone mięso rozdać ubo- 139 W VII wieku powstały klasztorne budowle Ecz-miadzynu. Dzwony z klasztorów wzywając wiernych na modlitwę lub oznajmiając porę modłów mnichom, dźwięczą tak jak przed stuleciami. 1. Jeszcze jedno „zanurzenie w historię" — tym razem poprzez odwiedziny w muzeum. W Erewanie jest wiele muzeów, mam w czym wybierać. Ale zaczynam od muzeum historycznego. Od najstarszych świadectw obecności człowieka na ziemi dzisiejszej Armenii. Od zabytków epok najbardziej odległych, wydobytych na światło dzienne skrzętną, mrówczą pracą archeologów, dla których Armenia jest prawdziwym rajem. Wiele skarbów oddaje ludziom tutejsza ziemia. I wiele ich drzemie pod nią nadal. Historia Armenii sięga w odległe i zamierzchłe tysiąclecia. Ormianie należą do najstarszych narodów na kuli ziemskiej. Archeologia wspomaga historyków i kronikarzy. Dzięki niej ustalono, iż Wyżyna Armeńska należy do najdawniejszych kolebek cywilizacji. Najstarsze znaleziska, odkryte przez uczonych na terytorium Armenii radziec- 141 .Pochodzą one ż etapu rozwoju kultury materialnej pierwotnych ludzi, zwanego kulturą szelską lub inaczej abwilską. Okres ów należał do ery paleolitu, ciągnącego się od siedemsetnego lub sześćsetnego do czterdziestego tysiąclecia przed naszą erą. Z tych przepastnych "„otchłani czasu" pochodzą bryły szkliwa wulkanicznego, czyli obsydianu, obrobione ręką człowieka. U podnóża jednej z wyżyn armeńskich, zwanej Artin, leży wzgórze Satani-Dar, które zyskało światową sławę z powodu owych archaicznych znalezisk. Były wśród nich przede wszystkim prymitywne ostrza ręczne z obsydianu w kształcie bądź migdałowatym, bądź sercowatym. Obok ostrzy ręcznych znaleziono prymitywne narzędzia do rąbania w kształcie dysków, masywne rylce i coś w rodzaju świdrów, czyli odłamki obsydianu ostro zakończone. Nieco późniejsze narzędzia, również z obsydianu, wśród nich zwane fachowo tłuki pięściowe, znaleziono w Arzni, w szczelinach, które wyżłobił Razdan. Wygląd tych narzędzi świadczy o ich przydatności podczas polowania i walki. Epoka wczesnego paleolitu, z której pochodzą najstarsze wykopaliska znalezione na terenie 142 dzenie klimatu, "spowodowane ogarnięciem terytorium Armenii przez lodowce. Korzystniejsza dla istot żywych zmiana klimatu nastąpiła u schyłku paleolitu, około 14 tysięcy lat przed naszą erą. Zmienił się wówczas świat roślinny i zwierzęcy. Siady bytowania pierwotnego człowieka z epoki mezolitu (12 000—43000 lat przed naszą erą) pozwalają stwierdzić, że na ziemiach dzisiejszej Armenii powstały zalążki rolnictwa i hodowli bydła. Uczeni stwierdzili również istnienie wówczas handlu wymiennego, którego przedmiotem były wyroby z obsydianu. Wydobywany prawdopodobnie nad brzegami jeziora Wan i na stokach Aragacu obsydian wędrował na tereny dzisiejszej Syrii, Iranu, Iraku. Dopiero jednak szczątki ceramiki z następnych okresów pozwalają dokładniej określić czas istnienia najstarszych ludzkich osiedli na ziemiach, które w wiele lat później miały zostać nazwane Armenią. Od schyłku VI do IV tysiąclecia p.n.e. w dolinach Araksu i Kury egzystowały osiedla epoki neolitu i chalkolitu, których mieszkańcy trudnili się pasterstwem i pracą na roli. Zaczęli oni wyrabiać również ceramikę, początkowo po- 143 IM kich siedzib, które' miały kształt okrągły, znaleziono również ślady obróbki miedzi. Trzecie tysiąclecie przed naszą erą należy już do epoki brązu. Z tych czasów pochodzą ozdoby, narzędzia i okazy ceramiki, znalezione w osiedlu Szengawit, charakterystyczne dla kultury kuro--araksyjskiej. Wykopaliska w Armenii, podobnie jak w jej sąsiedztwie — Gruzji i w Azerbejdżanie — pozwalają stwierdzić, że podstawą gospodarki ludów, które w owych czasach zamieszkiwały tutejsze tereny, była stopniowo rozwijająca się uprawa roli i hodowla zwierząt domowych. „Zabytki wieku miedzianego na Zakau-kaziu są przy tym bardzo podobne do zabytków Azji Przedniej, pochodzących z tych samych czasów, posiadają jednak zarazem pewne swoiste cechy, świadczące o samodzielnym rozwoju tamtejszych plemion. ...Zakaukazie było głównym ośrodkiem wydobycia obsydianu, z którego w pierwszej połowie III tysiąclecia sporządzano liczne narzędzia w różnych okręgach Mezopotamii i w Elamie. Za pośrednictwem ludności Zakauka-zia wyroby południowe dostawały się na Północ" (Historia Powszechna, tom I). 144 ziemiacn armeńskich. Początkowo" były one okrągłe, budowane z ubitej gliny, potem z surowej cegły, niekiedy na kamiennym fundamencie. Z czasem pojawiły się większe budynki publiczne i prostokątne świątynie. Z końca trzeciego tysiąclecia przed naszą erą pochodzą groby, w których zachowały się wspaniałe wyroby ze złota, srebra i brązu, wśród nich bogate diademy i naczynia. Ozdoby i ornamenty pozwalają stwierdzić, że lud oddawał cześć Słońcu, a także zwierzętom, takim jak byk i jeleń. Znaleziono również w świątyniach okazy z ceramiki wyprodukowane nad Araksem i Kurą, świadczące o rozkwicie garncarstwa. Cechą charakterystyczną ceramiki należącej do tego kręgu kulturowego były różne odcienie czerwieni wewnątrz naczyń, od różowego poczynając, a kończąc na brązowordzawym, i czarny kolor z zewnątrz. Ulubionym i najczęściej spotykanym motywem zdobniczym była spirala wyryta lub przylepiona do powierzchni naczyń. Wiele osad ludzkich położonych nad Kurą i Araksem pozostawało przez- długie lata w tych samych miej- 10 — Ścieżką na Ararat 145 warstwy wykopaliskowe. Oprócz domów z czasem pojawiły się umocnienia wewnętrzne i mury, odgradzające domy przedstawicieli arystokracji plemiennej, starostów rodów i wodzów. W kurhanach i podziemnych grobowcach znaleziono wiele przedmiotów, mówiących o życiu ludzi ówczesnych. Srebrne i złote naczynia, broń, ozdoby, posążki świadczą o bogactwie właścicieli i o mistrzostwie tych, którzy owe wyroby sporządzali. Jeden z najciekawszych grobowców odkryto w mieście Kiro-wakan. Zawierał on wiele malowanych naczyń, oręż z brązu i masywną złotą czarę ozdobioną figurami lwów. Prawdopodobnie terytoria nad Kurą i Araksem zamieszkałe były wówczas przez plemiona zwane Hurytami. Język ich wykazuje bliskie pokrewieństwo z językiem Urartyjeżyków z Wyżyny Armeńskiej. Niektórzy uczeni sądzą, że język Hury-tów był podobny do języków ludów Kaukazu i Zakaukazia. W drugiej połowie II tysiąclecia na Zakaukaziu, a więc i w dolinach Armenii stosowano nawadnianie pól. „Można przypuszczać, iż rozwinęło się 146 rosn, noaowia oyafa. w tym czasie także rozpowszechniła się hodowla koni i używanie ich pod wierzch oraz do jazdy rydwanem. Świadczą 0 tym brązowe wędzidła różnych rodzajów, znajdowane w mogiłach. ...O starciach zbrojnych pomiędzy plemionami chciwymi ziemi i łupów świadczy też rozwój produkcji broni, począwszy od sztyletu aż do długiego miecza brązowego i innych rodzajów udoskonalonego oręża" (Historia Powszechna, tom II). Podczas robót wykopaliskowych, prowadzonych w wiosce Leczaszen, w miejscu, gdzie obniżył się poziom jeziora Sewan, na południowo-zachodnim jego wybrzeżu archeolodzy znaleźli pod kurhanem grobowiec, w którym wokół wspaniałego rydwanu wodza plemiennego znaleziono trzynastu zabitych niewolników. Los właściciela podzielił również poganiacz zabity podczas pogrzebu 1 pochowany obok byków wprzężonych do rydwanu. Rzecz ciekawa i znamienna: dawne pojazdy, których resztki przetrwały aż do naszych czasów, bardzo są podobne do tych wozów, które we wsiach tutejszych można było widzieć jeszcze w 147 Październikową.' W II i I tysiącleciu przed naszą erą rozwinięta już była na tutejszych ziemiach obróbka metali. Wskazują na to znaleziska w postaci pieców, form i łyżek, którymi czerpano roztopioną płynną masę, oraz gotowe wyroby, zwłaszcza piękne siekiery miedziane, służące jako ozdoba lub do celów bojowych. Również z miedzi wyrabiano szpile upiększone najczęściej motywem podwójnej spirali albo dwoma kołami, ponadto sztylet, ostrza, pierścienie. Ludy ówczesne opanowały umiejętność sztucznego nawadniania gruntów. W przedmiotach obecnie wydobywanych przez archeologów można znaleźć wyrażone ornamentem lub ozdobą świadectwa kultu oddawanego wodzie, którą czczono jako źródło życia i płodności. Dzieje ludów zamieszkujących dzisiejsze terytorium Armenii w II tysiącleciu przed naszą erą mają jeszcze wiele kart nie wyjaśnionych. Wschodnią część Wyżyny Armeńskiej prawdopodobnie już w II tysiącleciu przed naszą erą zamieszkiwały plemiona, które w późniejszych 148 Kami. Fołudniowo-zachodriie tereny Wyżyny Armeńskiej (zapewne to właśnie terytorium źródła hetyckie nazywają krainą Hurri) w połowie II tysiąclecia przed naszą erą znajdowały się pod zwierzchnictwem państwa Mitanni. Było to potężne państwo; w XVII wieku przed naszą erą utworzyły je plemiona Hurytów. Potem staje się ono domeną wpływów królestwa hetyckiego, a następnie prowincją Asyrii (XIII w. p.n.e.). Kraina, która stanowiła trzon późniejszego państwa hetyckiego, znajduje się we wschodniej części Wyżyny Anatolijskiej. W VI—V wieku przed naszą erą obszar ten zaczęto nazywać Kapadocją. Tę wyżynę oddzielają od Morza Czarnego i Morza Śródziemnego potężne pasma górskie. Najdawniejszych znanych nam mieszkańców tego kraju nazywamy Hatytami lub Protohetytami. Mówili oni językiem być może spokrewnionym z językami dzisiejszego Kaukazu, ale nie był to język indoeuropejski. Hatyci stanowili luźną grupę plemion, przeważnie rolniczych. Ich kraj był ważnym ośrodkiem wydobycia metali. Leżąc na skrzyżowaniu szlaków karawan prowadzących od Morza Egejskiego do Mezopotamii, bardzo wcze- 149 która rozwinęła się na rozległym terytorium Azjf Zachodniej. Około 2300 roku przed naszą erą do Anatolii dotarły plemiona indoeuropejskie. Zasymilowały one miejscową ludność, narzuciły jej swe języki. Jednakże obraz życia Anatolii nie uległ większym zmianom. Ośrodkami życia społecznego i administracji pozostały warowne osiedla, zwane mia-stami-państwami; władzę sprawowali książęta. W grupie rywalizujących miast stopniowo zdobywali przewagę Hetyci, którzy w XVII w. p.n.e. stworzyli silne państwo ze stolicą w Hattusas. W jej ruinach (dziś wioska Bogazkale), około 150 km na wschód od Ankary, znaleziono bogate archiwa tekstów klinowych na glinianych tabliczkach. Treść ich rzuca nieco światła także na dzieje Armenii. Znajdujemy tam mianowicie wiadomości o kraju Hajasa, istniejącym w dolinie rzeki Karaś (Eufrat Zachodni) w okresie, który o półtora tysiąca lat wyprzedza początek naszej ery. Uważa się za rzecz możliwą, że nazwa Hajasa zawiera ten sam składnik Haj-, który występuje w określeniu Hajastan — ,,kxaj Hajów", czyli Armenia. Trzeba podkreślić, że nazwy Armenia 150 skich — Herodota, Ksenofonta, Strabona, Tacyta. Dokumenty z Hattusas zawierają wiadomości o wojnach Hetytów z państwem Hajasa, o przymierzach i sojuszach, którym służyły małżeństwa zawierane między członkami rodów królewskich. Jednakże w odniesieniu do późniejszych ziem armeńskich dopiero państwo Urartu, które istniało w IX—VI wieku przed naszą erą, osiągnęło większe znaczenie i rozgłos, głównie dzięki kronikarzom asyryjskim. W pierwszych świadectwach i zapisach prawda historyczna, potwierdzona przez archeologię, często miesza się z legendą. W ciągu wieków XI—X przed naszą erą odbywa się konsolidacja tworów państwowych wśród plemion zamieszkujących Wyżynę Armeńską. Najważniejszymi spośród nich były: Diauehi, inaczej Dajaenowie („kraj Taochów" u starożytnych autorów greckich) osiadli w dolinie rzeki Czoroch i okolicach przyległych do niej od południowego wschodu; Alzowie — nad górnym Tygrysem (orm. Aracani); Szubria na północ od źródeł Tygrysu; królestwa Nairi w dolinie rzeki 151 UtJK KU11U UUga IlćtwanilU 1 UCbZ,uz,u i Ardini (ośrodek kultu boga Haldiego) w dolinie Górnego Zabu. Na południe od Taurusu Armeńskiego mieszkało plemię Arme. Później powstaje nad jeziorem Wan państwo Biajnili, które Asy-ryjczycy nazywali Urartu, spadkobiercy plemiennego związku Uruatru. Królestwo Urartu jest najstarszym tworem państwowym, którego ślady znaleziono na terytorium Kraju Rad. Stolicą Urartu było miasto Tuszpa, dzisiejsze Wan. Liczne znaleziska i dokumenty pisane pozwalają stwierdzić, że władcy Urartu wiele wojowali i wiele budowali. Dźwigali twierdze, drążyli kanały nawadniające, wznosili mosty. W królestwie Urartu rozwijało się rzemiosło, rolnictwo i sadownictwo, zwłaszcza uprawa winorośli. Większość inskrypcji wyrytych na skałach pismem klinowym w językach urartyjskim i aka-dyjskim koncentruje się w okolicach jeziora Wan. Obok zapożyczonego od Asyryjczyków pisma klinowego używano anatolijskiego pisma hierogli-ficznego, prawdopodobnie pod wpływem pohetyc-kich państewek południowo-wschodniej Anatolii i Syrii. 152 młodego państwa urartyjskiego. Około roku 832 rządził nim król Sarduri I, pierwszy z władców urartyjskich, po którym zachowały się aż do naszych czasów jego własne inskrypcje, pisane jeszcze nie w języku urartyjskim, lecz w dialekcie asyryjskim języka akadyjskiego. Napisy te znaleziono w mieście Wan (dawna Tuszpa) na wschodnim brzegu jeziora Wan. Król tego państwa już w tym czasie mianuje się „królem Biajnili" i „władcą Tuszpy", a także przybiera zapożyczony z Mezopotamii tytuł „króla wielkiego, króla mocnego, króla całości, króla Nairi". Rozwój i rozkwit królestwa Urartu zwrócił uwagę najsilniejszego sąsiedniego państwa, którego ustrój oparty był na niewolnictwie. Państwem tym, które już od XIII w. p.n.e. niepokoiło plemiona zamieszkałe na Wyżynie Armeńskiej, była Asyria. Asyryjskim napisom wykutym w kamieniu, glinianym tabliczkom i płaskorzeźbom zawdzięczamy wiele cennych wiadomości o królestwie Urartu. Na przełomie XII i XI wieku przed naszą erą król asyryjski Tiglatpilesar I podejmuje wyprawy wojenne przeciw mieszkańcom Wyżyny Ar- 153 Ormianie niosą daniny królowi perskiemu (Persepolis, VI—V wiek p.n.e.) ' groźriynT; "ustawicznym niebezpieczeństwem, j ea-na z ważnych dróg handlu karawanowego prowadziła wzdłuż Tygrysu z Azji Mniejszej i z ziem dzisiejszej Armenii, przechodziła przez Asyrię i w jej granicach łączyła się ze wschodnim szlakiem wiodącym z Babilonii do Syrii. Asyryjskim władcom nie podobał się rozmach i energia, z jaką umacniali swoje panowanie królowie Urartu. Z drugiej strony to właśnie zagrożenie ze strony Asyrii zmuszało plemiona z Wyżyny Armeńskiej do jednoczenia się — występowania jako związki plemienne, które w źródłach asyryjskich notowane są pod nazwą Uruatru i Nairi. Na czele pospolitego ruszenia „królów Nairi" — jak podają źródła asyryjskie — stali „królowie", będący zapewne jeszcze wodzami plemion lub związków plemiennych. Niektóre z tych związków, jak na przykład Diauehi (Diauhowie) w dolinie rzeki Czoroch, okazały się bardzo trwałe i silne. Możliwe więc, że „królowie" ich byli już kimś znaczniejszym niż zwykli plemienni wodzowie. Być może wtedy zaczęły się tam tworzyć zalążki klas społecznych i państw. Związek plemienny Nairi sięgał na wschodzie 155 zachodzie zas aż do górnego Biegu rzek Ćzoroch i Eufrat. Wojny pomiędzy Asyrią a królestwem Urartu i jego sprzymierzeńcami toczyły się wielokrotnie — i z wynikami zmiennymi dla obu stron walczących. Okres rozkwitu i spokoju w dziejach królestwa przypadł na czas panowania syna i następcy króla Sardura I, władcy imieniem Iszpuini, który kontynuował politykę ojca, nie napotykając wówczas większych trudności ze strony Asy-ryjczyków. Kolejnym jego następcą był król Me-nua. Rozszerzył on znacznie terytorium Urartu, szczególnie na południe. Urartyjczycy umocnili się wtedy w dolinie Araksu i na północnych zboczach Araratu. Król wybudował twierdzę Menua-hinili, która miała być punktem wypadowym dla dalszych wypraw wojennych na terytorium Za-kaukazia. Za panowania tego władcy prowadzone było z wielkim rozmachem budownictwo. Cały kraj pokryła sieć licznych kanałów nawadniających. Wśród nich powstał tak zwany kanał Szamiram, do niedawna zaopatrujący w wodę miasto Wan. Wzniesiono wówczas wiele twierdz obronnych. 156 tyjski wstępuje król Argiszti I, syn króla Menua, znany nam już z napisów w wykopaliskach dawnej twierdzy Erebuni. Pod jego rządami państwo Urartu osiąga szczyt potęgi. Z czasów panowania tego monarchy pochodzi jedna z największych, zachowanych aż do naszych dni, inskrypcja starożytnego Wschodu — olbrzymia „Kronika hor-horska", wyryta na stromych skałach Wankale nad jeziorem Wan. Wiadomości w niej zawarte przekazują potomnym, iż król Argiszti dokonał wypraw orężnych przeciw krajom sąsiednim i znacznie poszerzył granice państwowe. Dotarł nad jezioro Urmia oraz do pogranicznych prowincji asyryjskich i przywiózł oprócz łupów mnóstwo jeńców. W jednym tylko roku pojmał do niewoli około dwudziestu tysięcy nieprzyjacielskich żołnierzy. Wielu z nich użył do budowania nowych twierdz obronnych i do wykonywania innych wielkich robót publicznych. Wyprawy wojenne władcy Urartu podejmowali na cześć najważniejszego boga. Był nim Haldi, bóg rządzący niebiosami. Bez wątpienia na decyzje królów wywierali wpływ kapłani, którzy w królestwie Urartu odgrywali ważną rolę. 157 prace wykopaliskowe na terenie starożytnego miasta Argisztihinili — przerwane przed osiemdziesięciu laty. To właśnie miasto założył w 775 r. przed naszą erą — na lewym brzegu środkowego biegu Araksu, w środkowej części doliny Arara-tu — król Argiszti I. Miasto otaczały ogrody i winnice. Zbudowano w nim doskonałe urządzenia nawadniające — kanały i aryki. W połowie VII stulecia przed naszą erą Argisztihinili bardzo się rozwinęło, stając się jednym z ważniejszych ośrodków gospodarczych i religijnych Wyżyny Armeńskiej. Tędy prowadził szlak, którym wędrowały liczne karawany kupieckie. Argisztihinili zbudowane było na planie prostokąta. Zachowały się ruiny dzielnic mieszkaniowych najuboższych warstw i szczątki siedzib miejscowych bogaczy. Środkowa część miasta położona była na pięciu łączących się ze sobą wzgórzach. Miasto otoczone było podwójnym pierścieniem murów obronnych, od 3,5 do 5 m szerokich, od 4 do 6 m wysokich. Istniały też magazyny, gdzie przechowywano żywność. W twierdzy zachodniej odkryto piwnicę z 68 ogromnymi naczyniami na wino. Miary pojemności na owych na- 158 i "znakami klinowymi. Każda z tych ygrdmnyeir beczek mogła pomieścić około 1250 litrów wina. Obok piwnic znajdowały się składy pszenicy, jęczmienia, grochu, soczewicy. Archeologowie stwierdzili, że w mieście tym mieszkało 20—30 tysięcy osób. W resztkach zachowanych domów znaleziono narzędzia murarskie, broń, gliniane opakowania, prawdopodobnie służące do przechowywania i transportu pachni-deł, maści leczniczych itp. W innych ruinach znaleziono również wyroby artystyczne oraz pieczątkę z onyksu. Te przedmioty posłużyły do nazwania domów, z których wydobyto je na światło dzienne: murarza, wojownika, lekarza i stróża pieczęci. Znalezione przedmioty świadczą, że miasto Argisztihinili było dużym ośrodkiem produkcyjnym. Badania wykazały, że zaopatrywało ono w wyroby rzemieślnicze osiedla urartyjskie w innych częściach królestwa. Dlaczego tak duży ośrodek handlowy i kulturalny uległ zagładzie — na razie jeszcze nie wiadomo. W niektórych częściach twierdzy i obwarowań zachowały się ślady pożaru. Były one zapewne skutkami najazdu 159 Nieco później, gdy tron Armenii objęła dynastia Erwandydów, znaczna część Argisztihinili legła całkowicie w gruzach. Tylko wschodnie zbocze wzniesienia, na którym rozłożone było miasto, ożyło ponownie, tu bowiem powstał później Ar-mawir — rezydencja dynastii Orontydów; wokół niej skupiły się pałace możnowładców. Wróćmy jednak do dziejów Urartu — państwa, które po latach rozkwitu niebawem zazna, klęsk, prowadzących je do całkowitego upadku. Epizody z walk Asyryj czyków z państwem Urartu i z plemionami zamieszkującymi Wyżynę Armeńską znane są z kronik i płaskorzeźb. U schyłku VIII wieku przed naszą erą Asyryj -czycy uderzają z wielką siłą na Urartu. Wtargnęli wówczas do słynnego miasta Ardini (po asy-ryjsku Musasir), zagarniając ogromne łupy: tysiące tarcz, hełmów, łuków, strzał i innego oręża, mnóstwo wyrobów metalowych. Sam tylko wywieziony przez nich posąg króla Argiszti, odlany w miedzi, ważył 1800 kilogramów! Była to wielka i dotkliwa klęska wojenna państwa Urartu; ówczesny król Rusa I popełnił samobójstwo (w roku 714 p.n.e.). 160 r nie zdruzgotał Urartu i nie zdołał zniszczyć najbardziej urodzajnych obszarów królestwa, leżących na wschód od jeziora Wan. Kolejny władca, król Argiszti II, raz jeszcze zdołał przywrócić pokój w kraju i rozszerzyć jego granice. Jego następca, Rusa II, wybudował ogromny kanał nawadniający w pobliżu miasta Wan. Ale około połowy VII stulecia przed naszą erą królestwu Urartu i Asyrii zagraża wspólny wróg — Medowie. Król urartyjski Sardur III (654—625 r. p.n.e.), który przedtem wielokrotnie toczył wojny z Asyrią, szuka teraz przymierza z niedawnym przeciwnikiem wobec niebezpieczeństwa najazdu me-dyjskiego. Na horyzoncie dziejów pojawia się jeszcze jedna siła nieprzychylna dla Urartu — plemiona scytyjskie, wspomagające najeźdźców z Medii. Państwo Urartu wciągnięte zostało w wir wydarzeń, które miały mu przynieść całkowitą zagładę. Próby sojuszu z Asyrią nie przyniosły ratunku. W latach 610—609 wojska me-dyjskie, po zajęciu Asyrii i zdobyciu Niniwy, wtargnęły do Urartu i prawdopodobnie zajęły jego stolicę, miasto Tuszpa. Kronikarz średniowiecznej Armenii Mojżesz z Chorenu utrzymuje, 11 — Ścieżką na Ararat 161 dąć Urartu, jeśli zwycięży, w zamian za pomoc Scytów w tej wyprawie wojennej. Trudno wysupłać prawdę spośród zagmatwanych i sprzecznych wiadomości dotyczących tej odległej epoki. Najprawdopodobniej około roku 590 przed naszą erą Scytowie, pokonawszy ostatecznie Urartyjczy-ków, obrócili w gruz i perzynę miasta i twierdze tego kraju, wśród nich Tejszebaini. Od tego czasu Urartu przestaje istnieć i nazwa jego pozostaje tylko na kartach historii. Państwo Urartu odegrało wielką rolę w procesie tworzenia się ludów i państw Zakaukazia oraz Wyżyny Armeńskiej. Zamieszkiwała to królestwo ludność bardzo różnorodna pod względem etnicznym, która jeszcze nie zdążyła przekształcić się w narodowości i w znacznym stopniu zachowała strukturę plemienną. „Herodot wyróżniał na tym terytorium w V wieku przed naszą erą cztery grupy etniczne: Saspejrów, Matienów, Alarodiów i Armeniów. W związku z powstawaniem społeczeństwa klasowego i państwa zachodzi na peryferiach byłego państwa urartyjskiego pro- 162 mienne mówiące rożnymi ""językami/ głownie archaicznymi dialektami huryckimi, łączą się w większe jednostki etniczne. Proces powstawania narodowości odbywa się głównie wokół dwóch ośrodków: gruzińskiego na północnym zachodzie i armeńskiego na południowym zachodzie oraz w centrum. W ten sposób koniec dziejów Urartu jest jednocześnie początkiem historii narodów gruzińskiego i ormiańskiego" (Historia Powszechna). Wróćmy do poszukiwania przodków Ormian. Tę nazwę etniczną uczeni wywodzą od plemion Arme, zamieszkałych na południe od pasma Tau-rusu Armeńskiego i na zachód od jeziora Wan. Na północy od nich istniało może wspomniane już państewko czy państwo Hajasa, o którym donoszą źródła hetyckie z XIV—XIII wieku przed naszą erą. Niewykluczone, że właśnie na jego ziemiach żyli Hajowie — późniejsi Ormianie. Zdaniem niektórych uczonych w okresie upadku państwa Urartu Hajowie przeniknęli w głąb Wyżyny Armeńskiej i wchłonęli resztki plemion urartyjskich. Około połowy VI stulecia przed naszą erą grecki kronikarz Hekatajos wymienia już 163 żyny Armeńskiej. W drugiej połowie VI wieku przed naszą erą kolejni — po Medach — najeźdźcy atakują tę ziemię. Najeźdźcy ci to Persowie. Przodkowie Ormian usiłują pozbyć się narzuconego im jarzma, ale bez skutku. Późniejsze eposy armeńskie przekazały ślady tych zmagań. Część wodzów i wielmożów armeńskich przeszła na stronę najeźdźcy, i to częściowo przyczyniło się do jego zwycięstwa. W związku z ekspansją perską pierwszy raz w roku 521 przed naszą erą pojawiła się w źródłach historycznych nazwa Armenia. Niedaleko od irańskiego miasta Kermanszah widnieje na skale nad wsią Bisutun (tzw. Skale Behi-stuńskiej) inskrypcja klinowa wykuta z rozkazu władcy perskiego Dariusza I w trzech językach: akadyjskim, staroperskim i elamickim. Jest w niej wzmianka o Ormianach i państwie Armina, czyli Armenii, o niezwykłej zaciętości i odwadze, z jaką w pięciu bitwach bronili niezawisłości, walcząc z przeważającymi siłami najeźdźców. „Król Dariusz opowiada: Ormianina Dadarszi-sza, sługę swego, wyprawiłem do Armenii, nakazując mu: »Idź, rozbij buntowników, co nie chcą 164 był do Armenii, buntownicy zebrawszy siły ruszyli na niego zbrojną ławą. Jest w Armenii miasto zwane Zuza: tam doszło do bitwy ósmego dnia miesiąca Turawachar (19 kwietnia 521). Ahu-ramazda pomógł nam: z pomocą jego wojsko nasze odniosło krwawe zwycięstwo nad wojskami buntowników... (Król Dariusz opowiada dalej) ...po raz drugi zebrawszy swe wojska, buntownicy ruszyli ławą zbrojną przeciwko wojskom Dadar-szisza. A jest w Armenii twierdza zwana Tigra: tam doszło do bitwy dnia osiemnastego miesiąca Turawachar (28 kwietnia). Ahuramazda dopomógł nam: z pomocą Ahuramazdy wojsko nasze odniosło krwawe zwycięstwo nad wojskami buntowników... I opowiada król Dariusz: po raz trzeci zebrali buntownicy swoje siły i ruszyli znowu przeciwko Dadarsziszowi zbrojną ławą. A jest w Armenii twierdza Uchiama: tam doszło do bitwy dziewiątego dnia miesiąca Tajgraczi (20 maja). Ahuramazda pomógł nam: z łaski jego wojsko nasze odniosło krwawe zwycięstwo nad wojskami buntowników. Po tym zwycięstwie Dadarszisz czekał, aż przybędą do Medii... Król Dariusz opowiada: po tym zwycięstwie wyprawiłem do Ar- 165 łem mu: idź, rozbij buntowników, co nie chcą rrii się poddać. Wachumisa usłuchał. Kiedy przybył do Armenii, buntownicy zebrawszy siły, ruszyli przeciwko niemu ławą zbrojną. A jest w Asyrii miejsce zwane Izzala: doszło tam do bitwy dnia piętnastego miesiąca Anamaka (18 stycznia 520 roku). Ahuramazda pomógł nam:, z łaski Ahu-ramazdy wojsko nasze odniosło krwawe zwycięstwo nad buntownikami... Król Dariusz opowiada: i znów zebrali buntownicy swe siły i ruszyli ławą zbrojną przeciwko Wachumisie. A jest w Armenii miejsce zwane Autijara: tam doszło do bitwy..." Profesor F.A. Chałtjanc (z jego pracy o dawnych dziejach Armenii Marietta Szaginian cytuje napis wyryty na Skale Behistuńskiej) zaznacza, że Ormianie „raz po raz zwyciężali Persów i nawet przekraczali granicę Asyrii", dopóki „dynastia araracka nie została zniesiona przez Dariusza, a kraj, podobnie jak inne państwa lenne, nie dostał się pod władanie satrapy". Rzecz ciekawa, że w tekście akadyjskim i staroperskim kraj, o którym mowa w inskrypcji, nazwany jest Ar-mina, w elamickim zaś — Urartu. 166 naszą erą była u progu stworzenia samoistnego państwa, dostała się pod obcą zwierzchność i weszła w skład perskiej monarchii Achemenidów. Dynastia ta rządziła Persją w latach 558—330 przed naszą erą, aż do podboju Persji przez Aleksandra Wielkiego. Władcy perscy, narzucając ludowi oprócz przymusowych danin także obowiązek pracy dla króla i możnowładców, pogłębiali tym samym przepaść między ludem a arystokracją, przyczyniając się do rozwarstwienia społeczeństwa armeńskiego. Podstawą ustroju społecznego ówczesnej Armenii była wspólnota rodowa (tun), złożona z wielkich rodzin patriarchalnych (erd), których zwierzchnikiem był tak zwany tanuteros. Własnością wspólnoty rolników była ziemia uprawna, pasterzy — łąki i zwierzęta domowe. W miarę postępowania rozkładu tej pierwotnej wspólnoty, w Armenii wyodrębniła się spośród ludności arystokracja, czyli „najczcigodniejsi". Naczelnicy rodowi i wodzowie plemion gromadzili wokół siebie drużyny wojowników i przedsiębrali wyprawy wojenne, z których łupy wzbogacały ich samych oraz członków drużyn. Jeńcy pojmani w 167 nionymi u wodzów i u wojowników, należących do ich drużyn. W ówczesnej Armenii rozwinięte było rolnictwo, sadownictwo, hodowla. Wydobywano także rudy żelaza. Przez terytorium armeńskie przechodził tak zwany trakt królewski — stara, odwieczna arteria karawan handlowych. Kupcami byli jednak w tym okresie przede wszystkim obcy — Babilończycy i Aramejczycy. Słynnemu historykowi greckiemu Ksenofonto-wi również zawdzięczamy wiele rzeczowych wiadomości o życiu mieszkańców starożytnej Armenii, których poznawał biorąc udział w odwrocie wojsk greckich z Mezopotamii po klęsce Cyrusa Młodszego i opisał w dziele Anabaza. Chwalił on obfitość dóbr w Armenii i gościnność jej mieszkańców. Grecy znaleźli w Armenii na postojach i podczas przemarszów „wszelkiego rodzaju dostatki: bydło na rzeź, zboże, wina stare, nęcące aromatem, rodzynki i rozmaite owoce strączkowe". Ludność była hojna i życzliwa. Greków, rozmieszczonych po wsiach, „nie puszczano z żadnego miejsca, nie zastawiwszy im wprzód śniadania: wszędzie stawiano na stół mięso jagnięce, 168 UHJ.CUĆ1, jęcz- miennego". Mieszkania ludności, jak opisuje Kse-nofont, były podziemne. „Wejście było jakby otwór studni; na dole jednak (mieszkania) były obszerne. Wejścia dla bydła były wykopane, ludzie zaś schodzili po drabinie. W mieszkaniach były krowy, kozy i drób, wszystko wraz ze swoim potomstwem". W czasach, kiedy Armenia należała do monarchii Achemenidów, kształtuje się miejscowa religia. Niemały wpływ wywarły na nią wierzenia irańskie. Od niepamiętnych czasów wśród plemion, z których powstał naród armeński, istniał kult przodków. Oddawano cześć mitycznemu Haj-kowi, protoplascie Armeńczyków. W okresie perskim naczelne miejsce w panteonie zajmuje bo-gini-matka Anait (Anahit). Czczono też jej siostrę, boginię płodności Astlik (Asthik), boga wojny, który zwał się Waagn, i innego boga, imieniem Tir. Wszelkimi zjawiskami przyrody, oglądanymi i przeżywanymi przez ludzi, rządziły w pojęciu Armeńczyków dobre lub złe duchy. Powstają wtedy zalążki eposów armeńskich, wśród nich podanie o walce Hajka z Belem, wodzem półbo- 169 królowe] asyrjrjSKiej szamiram, i;^n ^mm,*^* dy, przeciwko królowi Ara, „wspaniałemu" lub „pięknemu". Te wątki legend i podań wywodzą się z czasów toczących się wojen między królestwem Urartu a potężną Asyrią. Wielki kronikarz armeński, Mojżesz z Chorenu, notując w kilkaset lat później wiadomości o wojnach toczonych przez praojców Ormian z potężnymi wrogami, zapisał dramatyczny epizod o miłości królowej asyryjskiej Szamiram do legendarnego króla Armenii. Był nim Ara Piękny, który odrzucił miłość królowej i nie chciał jej poślubić. „Szamiram w wielkim gniewie na czele licznego wojska spieszy, aby wtargnąć na ziemie Armenii i napaść na Ara. Ale wszystko wskazuje na to, że nie podąża z zamiarem zamordowania go lub prześladowania, tylko po to, aby go zwyciężyć, wziąć do niewoli i zmusić wówczas do spełnienia jej pragnień. Trawiona namiętnością — tak mówi o niej pieśń — pojawia się nagle na polach przynależnych do Ara, od jego imienia nazwanych Ajraratem". Lecz Ara nie chciał się poddać i zginął w boju. Zrozpaczona Szamiram nakazała wówczas ara- 170 bóstwom o ludzkich ciaiacn, lizać jego rany, auy -go wskrzesić. Arałezy nieraz potrafiły wskrzesić poległych bohaterów. Tym razem ich usiłowania były daremne. Wówczas Szamiram przebrała jednego ze swych faworytów w szaty Ara i rozpowszechniła wiadomość, że bogowie cudownym sposobem przywrócili życie królowi. „Gdy już wieść ta rozeszła się po całej armeńskiej ziemi i gdy wszyscy w nią uwierzyli, Szamiram zakończyła wojnę". Mit o Ara i Szamiram jest armeńską odmianą prastarego wątku o bóstwie, które umiera i zmartwychwstaje. Wątek ów jest pokrewny babilońskiemu mitowi o Tammuzie i Isztar. Legendarna opowieść znalazła odzwierciedlenie u Platona w X księdze Państwa. Platon pisze: „Żył Ira, syn Armenii... Został zabity na wojnie". Ira ożył na stosie podczas uroczystości pogrzebowych i szczegółowo opisał to, co widział w zaświatach. Platon każe mu nakreślić harmonijną koncepcję systemu gwiazd, postacie trzech sióstr-Parek, przecinających nić istnień ludzkich, wędrówkę dusz i świadomy wybór przez nie przyszłego losu w 171 ArmenczyKa imieniem Ara pobudza wyobraźnię niejednego z poetów żyjących wiele stuleci później — i pojawia się w literaturze odległych nawet narodów. Wizję Platona przekształcił po swojemu Dante w Piekle, stanowiącym część Boskiej Komedii. Po wielu latach, jak już wspomniałam, Juliusz Słowacki w pierwszym rapsodzie Króla Ducha napisze: „Ja, Her Armeńczyk, leżałem na stosie..." W VI wieku przed naszą erą powstają opowieści epickie o zmaganiach królów armeńskich Erwanda i Tigranesa z monarchami perskimi. Religia perska pozostawi swoje piętno na wierzeniach armeńskich, przeplatając je motywami zaczerpniętymi ze swoich wierzeń, obrzędów oraz imionami bóstw. 2. W roku 334 rusza w swoją wielką wyprawę wojenną do Azji na czele grecko-macedońskiej armii Aleksander nazwany później Macedońskim lub Wielkim. Persja zostaje podbita, ostatni z dynastii Achemenidów, król Dariusz III (380—330 172 SćiilLU iX. Upadek monarchii perskiej przynosi Armenii niepodległość. Odtąd rozpoczyna się nowy rozdział jej dziejów. Już za czasów perskich na terytorium Armenii zaczynają powstawać państwa całkowicie lub częściowo niezawisłe. Na zachodnim krańcu tych ziem, na północ od górnego biegu Eufratu, gdzie istniało kiedyś znane nam już państwo Haj asa, leżała wówczas tak zwana Mała Armenia. Zaludniali ją przeważnie pasterze, hodowcy bydła i koni. Wielu tutejszych rzemieślników posiadło kunszt obróbki metali. Za Aleksandra i przez pewien okres po jego śmierci Mała Armenia podlegała formalnie Macedończykom, ale już w latach 322—321 przed naszą erą powstało tu niezależne królestwo. Kraj ten leżał na uboczu pozostałych ziem armeńskich i ciążył ku sąsiedniemu państwu pontyjskiemu, do którego w roku 115 przed naszą erą przyłączył Małą Armenię król Pontu, Mitrydates VI. Drugim krajem niezawisłym w Armenii była 173 "w5-żachodnią część Wyżyny ArmensKiej. urodzajny i żyzny kraj, którego część środkową słynny historyk rzymski Polibiusz nazwał „Piękną Równiną", leżał w pobliżu wielkich i ważnych ówczesnych szlaków handlowych. W Sofenie wcześniej niż w innych regionach Armenii wprowadzono w obieg pieniądze i zaczęto bić własną monetę. Kiedy po śmierci Aleksandra Macedońskiego rozpadła się przez niego stworzona ogromna monarchia, powstało państwo Seleucydów. W skład tego państwa weszła z czasem większość terytoriów dawnego państwa perskiego leżących w Azji Zachodniej, prócz tych jego części, które stały się państwami samodzielnymi. Sofena wchodziła formalnie w skład państwa Seleucydów, miała jednak swoją własną dynastię, rządzącą na prawach dziedziczności tronu, oraz autonomię wewnętrzną. W pewnych okresach uniezależniała się nawet całkowicie od Seleucydów. Trzecia część Armenii — to tak zwana Armenia właściwa, leżąca w dorzeczu górnego Tygrysu i w okolicach jeziora Wan, na terytoriach dawnego państwa Urartu. Kraj ten posiadał ustrój 174 z miejscu w cl ujruanua, j.>_i_i, w uguinjm luŁiwju pozostawał on w tyle za Sofeną. Władza Seleucydów miała tutaj podstawy mocniejsze. Na północny wschód od Armenii, w dolinie Araksu, leżało królestwo powstałe w IV wieku przed naszą erą. Zamieszkująca go ludność tubylcza, Alarodiowie — niektórzy uczeni dopatrują się w nich potomków Hurytów —¦ zasymilowała się stopniowo z Ormianami. W królestwie tym panowała dynastia Orontydów, inaczej zwanych Erwandydami, wywodząca się od władców XVIII satrapii z okresu achemenidzkiego. Pochodzący z tej dynastii monarcha, król Orontes II (po or-miańsku Erwand), uznawał nad sobą władzę Aleksandra, ale do czasu. Walki i waśnie diado-chów — wodzów armii Aleksandra — po śmierci tego monarchy przyczyniły się do rozpadu jego mocarstwa, i król Erwand ogłosił niepodległość kraju. Stolicą było miasto Armawir, istniejące na miejscu urartyjskiego miasta Argisztihinili. Ale w roku 220 przed naszą erą kraj ten został podbity przez Antiocha III, zwanego Wielkim, jednego z Seleucydów, a wkrótce potem królestwo to przyłączone zostało do Armenii, odtąd zwanej 175 wieku przed naszą erą* prawie wszystKie ziemie armeńskie znalazły się pod władzą Seleucydów. W III stuleciu przed naszą erą i na początku II stulecia prawie cały obszar późniejszej historycznej Armenii zamieszkiwali Ormianie. W tym okresie zaczyna się budzić ormiańskie poczucie narodowe. Seleucydzi są jeszcze jednak silni, a więc na nowy rozdział samodzielnego bytu Armenia musi wciąż czekać. W II wieku przed naszą erą Rzym rozpoczął wojnę z państwem Seleucydów. Wielka bitwa pod Magnezją, w 190 roku, w której Rzymianie rozgromili wojska Antiocha III, zadecydowała o klęsce jego armii i o porażce państwa. Antioch III utracił wszelkie posiadłości w Azji Mniejszej na północ od pasma gór Taurus. Armenia stała się wówczas państwem niezależnym. Stało się to za sprawą dwóch armeńskich książąt, pełniących podczas panowania Seleucydów urząd namiestników. Artaksijas, po armeńsku Artaszes, namiestnik Armenii Wielkiej, i Zariadris, czyli Zareh, namiestnik Sofeny — skorzystali z dogodnej okazji, aby skupić wokół siebie zwolenników oraz wierne im wojska i ogło- 176 W państwach tych istniała liczna warstwa wolnego chłopstwa, które dostarczało armii bitnego żołnierza. Sofena i Armenia Wielka rozszerzają wyprawami wojennymi swe granice poza Wyżynę Armeńską. Artaszes przyłączył stopniowo do swego państwa część Azji Mniejszej i wiele prowincji od jeziora Sewan na północy kraju aż do ziem nad rzeką Kurą i do Morza Kaspijskiego. Liczne i zwycięskie wyprawy króla Artaszesa I dostarczają monarchii niewolników. Wielmoże armeńscy posiadali również ogromne ich rzesze. Artaszes I (190—159 p.n.e.) nakazał oznaczyć granice wsi i pól, ponieważ ziemia armeńska zaludniła się teraz gęściej wskutek przybycia wielu cudzoziemców, osiedlających się w miastach, w dolinach i na równinach. Jedni z nich pojawiali się dobrowolnie, innych ówczesnym zwyczajem król przesiedlał z okolic niedawno włączonych w obręb swego państwa. Artaszes I wprowadził także rozgraniczenie gruntów przy użyciu znaków granicznych. Jeden z tych znaków granicznych, zachowany do naszych czasów, można oglądać w erewańskim muzeum historycznym. Były to 12 — Ścieżką na Ararat 177 wgłębieniem'. Kamienie te wkopywano na granicach pól, umieszczając na nich czworokątne wieżyczki, wystające nieco nad powierzchnię ziemi. Rozwija się wówczas handel z sąsiednimi krajami. Na jednym ze szlaków tranzytowych, wiodących ż Azji i z Chin do portów czarnomorskich, powstaje na rozkaz króla nowa stolica, miasto Artaszat. Niektóre źródła historyczne podają, że Hannibal, wódz Kartaginy, po jej upadku uszedł do Armenii — i tam swoimi radami pomógł Arta-szesowi przy wyborze odpowiedniego miejsca i przy rozpoczęciu budowy miasta Artaszat. Plu-tarch w Lukullusie pisze: „Opowiadają, że Kartagińczyk Hannibal, po pokonaniu Antiocha przez Rzymian, schronił się u Ormianina Artaksijasa. Doradzał mu i kierował nim w wielu pożytecznych poczynaniach. Między innymi uwagę jego zwróciło przepiękne i dogodne miejsce, zaniedbane i opuszczone; nakreślił na nim plan miasta, po czym zaprowadził tam Artaksijasa i pokazując mu to miejsce namawiał go, by założył tam miasto". Historyk rzymski Tacyt pisze o mieście Arta- 178 współpracy Artaszesa z Hannibalem: „Miasta w Armenii są następujące: Artaksata, które nazywają również Artaksjatą, a które założył Hannibal dla króla Artaksijasa, leży nad rzeką Araks, w pobliżu równiny Araksene. Jest przepięknie zabudowane i służy jako rezydencja królewska. Miasto leży w dolinie podobnej do półwyspu. Dokoła niego, z wyjątkiem wąskiego przesmyku, ciągnie się nad rzeką mur; przesmyk odgrodzony jest rowem i wałem". Po tej starożytnej stolicy nie zostało dziś ani śladu. Artaszes I dbał również o kulturę, o rozwój sztuki. Jego poprzednicy tę dziedzinę życia narodu zaniedbywali i lekceważyli całkowicie. „Nie znali rachuby czasu, chociaż inne narody już ją u siebie wprowadziły. Statki nie pływały po jeziorach i rzekach naszego kraju. Nie było sprzętu rybackiego. Ziemię uprawiano w niektórych tylko okolicach. Za przykładem ludów Północy, również mieszkańcy naszego kraju żywili się surowym mięsem. Wszystko to uległo zmianie za panowania Artaszesa" — pisze Mojżesz z Cho-renu. 179 Dzielny Artaszes król rumaka czarnego dosiada Zwija czerwony arkan ze złotym pierścieniem Jak orzeł śmignął nad rzeką skrzydlatym cieniem Rzuca czerwony arkan ze złotym pierścieniem... (przekład Andrzeja Mandaliana) Postać tego władcy wyraziście rysuje się na tle dziejów starożytnej Armenii. Pieśniarze ludowi układali o nim gusany i wisany (poezje i poematy). Legenda twierdziła, że za jego panowania ziemia nigdzie nie leżała odłogiem: ani na polach, ani w górach. Prawda historyczna jest bezsporna: Artaszes I był energicznym, światłym reformatorem życia narodu. Za jego panowania, na początku II wieku przed naszą erą, różnoplemienna ludność Armenii zaczęła mówić jednym językiem — ormiańskim. , Artaszes utworzył dynastię Artaksydów (Arta-szydów), która odegrała wielką rolę w dziejach starożytnej Armenii. Ale po krótkim okresie pomyślnego rozwoju zjawia się w pobliżu Armenii nowy przeciwnik — królestwo partyjskie. Powstało ono około połowy III wieku przed naszą 180 rozciągającej się oa MofZa Śródziemnego do Indii. W końcu II wieku przed naszą erą Partowie najeżdżają na Armenię; jednym z zakładników więzionych na dworze króla Partów zostaje książę Tigranes. Po śmierci króla Armenii Artawazda I w 95 roku Tigranes wykupił się z niewoli i wstąpił na tron Armenii. Sławne panowanie, któremu zawdzięcza przydomek Wielkiego, rozpoczął od podbojów na zachodzie, przyłączając do swoich posiadłości Sofenę. Rozszerzywszy w latach siedemdziesiątych przed naszą erą granice Wielkiej Armenii, tworzy potężne państwo, które ciągnęło się od rzeki Kury do Eufratu i dotarło granicami do trzech mórz: od Kaspijskiego do Czarnego i dalej na południe aż po Morze Śródziemne. Na razie sytuacja Armenii układa się pomyślnie, albowiem najgroźniejszy przeciwnik — państwo Seleucydów — chyli się wówczas ku upadkowi. Przeciwnik drugi — republika rzymska — przeżywa ostry kryzys. Pobliskie państwo Pontu łączy sojusz zawarty w roku 94 przez Tigranesa II z królem pontyjskim Mitrydatesem VI. Przez pewien czas stosunki między obydwoma państwami układają się po- 181 T..... Monety ormiańskie z czasów króla Tigranesa II (I wiek p.n.e.) prawnie, łączy je nawet przymierze, wzmocnione małżeństwem Tigranesa z córką Mitrydatesa VI. Potem wybucha nowa fala wzajemnych waśni i wojen. Ale królestwo Pontu wdało się w niesnaski z Rzymem i tę okoliczność Tigranes II potrafił zręcznie wykorzystać. Wyruszywszy ku brzegom Morza Śródziemnego, rozciągnął swoje panowanie na ziemie Syrii i Fenicji, a także podbił nizinną Cylicję, Medię i Mezopotamię. W południowej części Wyżyny Armeńskiej władca ten wznosi w roku 77 nową stolicę, którą nazwał Tigranokerta. Jest to dzisiejsze miasto Farkin, położone w południowej Turcji. Do no- 182 mieszkańcy dwunasta ~ miast hellenistycznych Azji Mniejszej. Tigranes nie tylko wybudował nową stolicę, lecz także wspaniale ją przyozdobił. Według opisów starożytnych historyków greckich, Tigranokerta była wspaniałym, bogatym i ludnym miastem; otoczyły je mury tak grube, że wewnątrz nich mieściły się stajnie, spichrze i magazyny. We wszystkich miastach pojawiali się rzemieślnicy i kupcy greccy. Ekspansja armeńska nie była jednak długa. Mocarstwo tak rozległe i tak szybko stworzone istniało zaledwie do lat sześćdziesiątych przed naszą erą. Dlaczego? Podboje Tigranesa Wielkiego rozszerzyły i ożywiły handel Armenii, przez której terytorium przechodziły dwa wielkie szlaki handlowe: jeden z nich łączył wybrzeże Morza Czarnego z Persją oraz Indiami, drugi prowadził z Syrii do wschodniej Persji. Z Armenii wywożono płody rolne, konie i muły, metale oraz barwnik otrzymywany z owada zwanego koszenila, nadający tkaninom 183 kraju przede wszystkim wyroby rzemieślnicze....... i przedmioty, które dziś nazwalibyśmy luksusowymi, z Azji Mniejszej, Syrii oraz Egiptu. Tigra-nes II i jego następcy wybijali własne monety — złote, srebrne i miedziane z greckimi napisami. Miasta na głównych szlakach handlowych stawały się ośrodkami rzemiosła i handlu. Ludność w nich była mieszana: nad Ormianami przeważali liczebnie Grecy, Persowie, Syryjczycy, Żydzi, gdyż dawne i nowe miasta zaludniano mieszkańcami podbitych terenów. Klasą panującą w państwie Tigranesa była arystokracja utworzona z rządzących rodzin plemiennych. Wielkie znaczenie mieli również kapłani. Świątynie miejscowe posiadały ogromne majątki i własnych niewolników. Szczególną sławą i czcią cieszyła się świątynia bogini płodności Anait w mieście Asztiszat. Godności kapłańskie były dziedziczne. Najwyższy kapłan był drugą osobą po królu w państwie. Zazwyczaj to stanowisko należało do brata monarchy. Najwyższy kapłan miał głos decydujący w ustalaniu praw. Król miał nieograniczoną władzę; otaczano go kultem należnym bogu. 184 pi, żyjący we wspólnotach wiejskich. Ziemia, którą uprawiali, uważana była za własność króla. Obciążano ich więc różnymi powinnościami. Istniały również wielkie dobra ziemskie, należące do króla i do miejscowych arystokratów. Chłopi często bronili swojej wolności, ale z biegiem lat stawali się coraz bardziej zależni od arystokracji. W budownictwie, w kopalniach, a także przy pracach domowych zatrudniano niewolników. Najliczniejsi spośród nich — to jeńcy wojenni. Ponadto jednak można było popaść w niewolę za długi lub urodzić się niewolnikiem. 3. Za panowania Tigranesa II wśród wyższych warstw społecznych szerzyły się wpływy greckie, popierane przez króla. Język grecki stał się oficjalnym językiem arystokracji. Monarchę wspierała w tych tendencjach i zainteresowaniach jego małżonka, księżniczka pontyjska Kleopatra. Na dworze władcy znajdowali schronienie uciekający przed Rzymianami uczeni i pisarze helle- 185 i retor Amfikrates, historyk i filozof MetrodoróŚ"T ze Skepsis (zm. w r. 70) i inni. Kultura hellenistyczna wpływa na kulturę miejscową. Wiele bóstw armeńskich zaczyna być utożsamianych z bóstwami greckimi. Posągi stawiane w miejscowych świątyniach są w stylu greckim; wywiera on wpływ na całą architekturę. Według relacji Plutarcha, syn Tigranesa II, Artawazd II, pisywał w greckim języku tragedie, mowy i prace historyczne. . Armeńskie wierzenia religijne od czasów panowania Achemenidów ulegają iranizacji. Najwyższym bóstwem staje się indoirański Ahura-mazda. Jako przeciwnik Arymana, ducha ciemności, Ahuramazda symbolizował światło. Syn jego, Mihra (Mitra), był bogiem ognia i „światłem ze światła ojca swego". Siady i echa kultu słońca miały przetrwać w świadomości narodu przez długie wieki. Wśród bogiń czołowe miejsce zajmowała Ana-hit, opiekunka wód, a zarazem bogini płodności. Spośród bóstw dawnych największym kultem otaczano boginię Asthik. Wśród prostego ludu trwały nadal dawne obyczaje i obrzędy. Obok na- 186 Kultura Hellenistyczna, istniał teatr ludowy, lu-dowe opowieści epickie; częstym motywem była walka o wolność. O wolność, której wciąż trzeba było bronić — i wciąż odzyskiwać ją na nowo... „Niejednolite pod względem socjalnym i gospodarczym państwo Tigranesa, rządzone przez słabo rozwinięty aparat administracyjny, nie było trwałe" (Historia Powszechna). Rzeczywiście szybko ujawniła się jego wewnętrzna słabość. Nastąpiło to podczas pierwszych starć z Rzymianami, którzy pokonawszy w 70 roku przed naszą erą wojska pontyjskie, skierowali swoje uderzenie na sprzymierzonego wtedy z władcą Pontu monarchę Armenii. Wiosną roku 69 wojska rzymskie rozpoczęły oblężenie miasta Tigranokerta. Królowi Tigranesowi II nie udało się odeprzeć najeźdźców. Despotyzm monarchy musiał mocno zaciążyć poddanym, jeśli zbuntowali się przeciwko niemu najemni żołnierze i przymusowo przesiedleni do Tigranokerty mieszkańcy innych ziem, którzy teraz otworzyli na oścież przed Rzymianami bramy miasta. Może istotnie ludność Armenii miała dosyć wojen i podbojów, które prowadził król Tigranes II?... Zdaniem niektórych historyków 187 nych wojen i niesnasek". Wkrótce po zdobyciu Tigranokerty przez Rzymian król armeński traci wszystkie kraje, które niedawno podbił na Południu. Wódz rzymski Lu-kullus, wierny zasadom polityki Rzymu na Wschodzie, popiera wszystkie posunięcia, które mają służyć interesom republiki rzymskiej. Ludność, przesiedlona rozkazem Tigranesa do miast armeńskich, może teraz wrócić na ziemie rodzinne. Przedstawiciele dynastii obalonych przez króla Armenii wracają na swoje trony. Również arystokracja armeńska zaczyna mieć dość despotyzmu Tigranesa. W kolejnych spiskach przeciwko władcy uczestniczą nawet jego synowie. Najmłodszy spośród nich, imiennik ojca, wraz z kilkoma innymi synami możnych rodów ucieka w roku 66 do Partii. Król partyjski, korzystając z zamieszek wewnętrznych w Armenii, próbuje zaatakować sąsiada. Początkowo Tigranes II odparł jego napad. Jego syn, Tigranes Młodszy, zwraca się wówczas o pomoc do Rzymu, i tę pomoc otrzymuje. Tigranes Wielki jest osaczony: nie może walczyć równocześnie na dwa fronty, z dwoma przeciwnikami tak potężnymi jak Rzym 188 niewolnicy, ludność napływowa, a także część arystokracji i możnowładców. Król rozpoczyna więc pertraktacje z Rzymianami. Terytorium Armenii, które niedawno tak rozszerzył, ulega znacznemu okrojeniu. Niektóre rozległe tereny, wśród nich Syria i Cylicja, dostają się Rzymowi. Tigranes II musi również zapłacić wielką kontrybucję. Państwo Sofeny otrzymuje Tigranes Młodszy, stracony później w Rzymie. Ojciec jego uznany zostaje za „przyjaciela i sprzymierzeńca ludu rzymskiego", co w rzeczywistości oznaczało podporządkowanie Rzymowi polityki zagranicznej Armenii. Wielkie mocarstwo Tigranesa II przestaje istnieć. W I wieku przed naszą erą losy Armenii są niepewne, zmienne. W zależności od sytuacji, zwłaszcza od wojen toczących się między Rzymianami a Partami, państwo armeńskie raz bliższe jest niezawisłości, to znowu bardziej lub mniej uzależnione od Rzymu. Armeńczycy broniąc swej niepodległości walczyli z najlepszymi wodzami rzymskimi — kolejno z Sullą, Lukullusem, Pompejuszem, Kras-susem, Markiem Antoniuszem, Aureliuszem. Ja- 189 ko jeana z, giuwuj p, grywają rolę w dziejach Armenii, pojawia się król Artawazd II (po grecku Artabanos), starszy syn i następca Tigfańesa IL Jest to postać kontrowersyjna, budząca sprzeczne oceny — i tym bardziej ciekawa. W legendach ormiańskich prawie do naszych czasów przetrwały ślady i echa nienawiści jaką żywił do niego lud.' W osiedlu Asztarak, jak zresztą w wielu innych miejscowościach Armenii, zachował się ciekawy zwyczaj: rokrocznie przed Wielkanocą w Wielki Piątek rozlega się w domach stukanie oznaczające, iż na nowo skuwane są kajdany, trzymające Artawazda pod ziemią. Łańcuchy te w ciągu roku przegryzają psy, ślepo wierne królowi — ale co roku lud na nowo zakuwa w nie złego władcę. Podobna legenda istnieje do dziś w sąsiedniej Gruzji. Baśniowe psy przegryzają łańcuchy sku-wające mitycznego bohatera greckiego, Prome-teusza. Podobieństwo tych legend świadczy, że istnieją one od czasów znacznie dawniejszych niż panowanie historycznego króla Artawazda II. Jak wytłumaczyć niechęć wobec owego wład^ cy? Niechęć tak silną, że echa jej przetrwały w 190 żesz z Chorenu przedstawia Artawazda II jako monarchę całkowicie obcego ludowi: „Artawazd nie dokonał żadnego czynu dowodzącego odwagi i męstwa. Oddawał się obżarstwu i pijaństwu, brodził i błądził po błotach, po gąszczach trzcin, po urwiskach, polując na osły i dziki. Nie troszczył się ani o rozum, ani o męstwo, ani o to, by pozostawić po sobie dobrą pamięć. Był sługą i niewolnikiem swego łakomstwa, i tylko ciało swoje tuczył. Kiedy wojska zarzuciły Artawazdowi próżniactwo i nadmierną żarłoczność, a zwłaszcza to, że Antoniusz odebrał' mu Mezopotamię, zapłonął on gniewem, kazał zebrać wiele dziesiątków tysięcy wojska, ruszył na Mezopotamię i wypędził stamtąd wojska rzymskie..." Natomiast rzymscy historycy — Tacyt, a zwłaszcza Plutarch — przedstawiają Artawazda w zgoła innym świetle. Plutarch pisząc biografię Marka Krassusa charakteryzuje Artawazda jako wesołka i hulakę, ale zarazem jako dowódcę energicznego i rozumnego. Współdziałając początkowo z Rzymianami, udzielał Krassusowi, ich dowódcy, dobrych i skutecznych rad, jak występować przeciwko Partom. Ale Krassus wzgardził tymi rada- 191 1X11 1 Illt; U.VAiilt:j.±x ^uinuvj -t.».iw*~,._____.._. _ czas zmienił front i obrócił broń przeciwko Rzymianom, sprzymierzając się z Partami. Odwróciła się karta historii: wojska Krassusa zostały sromotnie pobite, on sam zginął. Potem Artawazd i król Partów Orodes II zawarli między sobą pokój. Plutarch opowiada: „Orodes zawarł już pokój z Artawazdem i zgodził się na małżeństwo swego syna Pakorosa z jego siostrą. Wydawali wzajemnie na swoją cześć uczty, podczas których wino się lało obficie. Podczas tych uczt odbywały się często greckie przedstawienia. Orodesowi bowiem nie był obcy ani język grecki, ani literatura. Artawazd tworzył nawet tragedie, pisał mowy i dzieła historyczne, z których część zachowała się do dzisiaj. Kiedy na dwór królewski przywieziono głowę zabitego Krassusa, stoły były już uprzątnięte po uczcie i aktor tragiczny Jazon deklamował fragment Bachantek Eurypidesa, w którym jest mowa o Agaue *. Podczas gdy go oklaskiwano, wszedł * Agaue, córka Kadmosa, matka Penteusza, króla te-bańskłego, którego zamordowała w przystępie szału zesłanego na nią przez Dionizosa za to, że obraziła matkę jego, Semele. 192 lem, a potem rzucił głowę" Krassusa ha środek sali. Partowie zaczęli klaskać w dłonie i wydawać radosne okrzyki, a słudzy, na rozkaz króla, zaprosili Sillakesa, aby spoczął. Jazon oddał jednemu z aktorów szaty Penteusza, chwycił głowę Krassusa i wpadając w bachiczną ekstazę, zaczął uroczyście recytować następujący wiersz: Wracamy z gór z rogami zabitego niedawno jelenia — Zdobyczą pomyślnych łowów..." Plutarch przedstawia więc Artawazda w całkowicie innym świetle. Tragedie, mowy i dzieła historyczne pisane przez tegoż władcę po grecku nie zachowały się do naszych czasów. Również schyłek życia Artawazda II rzymski historyk przedstawia odmiennie niż inni dziejopisarze. W ślad za Krassusem przedsięwziął najazd na Partów Marek Antoniusz. I ta wyprawa nie powiodła się. W drodze powrotnej, przypisując Ar-tawazdowi winę za niepowodzenia, Marek Antoniusz nakazał grabież Armenii. Podstępnie zwabił Artawazda do Egiptu i tu uwięził, oznajmiwszy, że „darowuje" go Kleopatrze. Artawazd miał uzy- 13 — Ścieżką fta Ararat 193 skie skarby Armenii. Ale monarcha armeński, ów lekkomyślny wesołek i hulaka, nie chciał tego uczynić. Rzymski historyk, Grek z pochodzenia, Dion Kasjusz notuje przy tej okazji, iż „Ormianie dali dowód wielkości ducha, zasługując sobie tym na sławę". W roku 34 przed naszą erą Artawazd został zgładzony. Tacyt, choć nie darzył Ormian sympatią, napiętnował decyzję uśmiercenia Artawazda jako „zbrodnię Antoniusza" — scelus Antonii. Na królewskim dworze i w miastach obowiązywało wówczas greckie wykształcenie, działały szkoły greckie, występowały teatry greckie z aktorami tejże narodowości. Greczyzna pozostawała językiem warstw wyższych i oświeconych oraz arystokracji dworskiej. Ale pieśni ludowe i legendy powtarzały wątki dawnych wierzeń. Choć życie prostego ludu ormiańskiego było ciężkie, choć przytłaczały go podatki i daniny, choć wyniszczały go nieustanne prawie wojny, jednak ten lud pozostawał wierny tradycjom narodowym. Nie sięgały do niego wpływy greczyzny, coraz silniej zakorzeniające 194 (*'•* Pasterz grający na flecie z Ewangeliarza z XIV wieku (Matenadaran) tworzyli" nowe pieśni — lecz nie zapominali o pieśniach starych, odziedziczonych po pradziadach, o dawnych obrzędach i tańcach. We wsiach powstały od dawna zalążki teatru ludowego. Przedstawienia odbywały się przy wtórze bam-birno. Tak nazywano instrument, używany przez gusanów — pieśniarzy ludowych. Niebiosami i ziemią ból targnął porodu Szkarłatem mórz targnął ból porodu Trzcina z wód purpurowych się rodzi Z jej oddechu dym czarny się rodzi -Z jego kłębów płomień się rodzi Z iskier jego dziecię się rodzi I włosy jego były z płomienia I broda jego była z płomienia I słońcu równe było urodą... (przekład Andrzeja Mandaliana) Mojżesz z Chorenu zanotował w V wieku tę epicką opowieść z czasów dynastii Artaksydów, opatrując ją uwagą: „Słyszeliśmy na własne uszy, jak śpiewano tę pieśń, wtórując sobie na bam-birno". Była to pieśń o narodzinach mitycznego bohatera Waagna. To pogańskie bóstwo, syn słońca 196 później z Herkulesem. Żoną"Waagria była bogini miłości Asthik, początkowo identyfikowana z Anahit, patronką Armenii. Kult Anahit miał wyjątkowe znaczenie — kapłanami jej byli prawdopodobnie monarchowie, tacy jak Tigranes i Ar-tawazd. Mimo wojen i zmagań z wrogiem, rozwój kultury postępował naprzód. Budowano w kraju pałace, świątynie i zamki warowne. Cierpliwie dźwigano je z gruzów po każdej prawie kolejnej fali zniszczeń wojennych. O architekturze i rzeźbie Armenii, o jej teatrze można znaleźć wiele pochlebnych wzmianek w dziełach kronikarzy. Współczesny poeta ormiański, Nairi Zarian, napisał w poemacie Głos ojczyzny o tych odległych czasach: Teutońska dzicz Nosiła jeszcze dzikich zwierząt skóry I nie umiała mięsa piec. A myśmy byli tym narodem, który I wino pił, i rzeźbił bóstw figury. I już z Hektorem wraz Do boju szedł z drużyną swoją Nasz dzielny Zarmair, co walczył pod Troją, (przekład Andrzeja Mandaliana) 197 monarchii Tigranesa" pozostały tylko wspomnienia. Ale państwo armeńskie istniało nadal. Rzymianie do jego spraw wewnętrznych raczej wówczas się nie mieszają. Pilnują jednak zasady podporządkowania im polityki zagranicznej, jaką prowadzi Armenia. Kraj ten bowiem dla Rzymu ma znaczenie strategiczne: Utrata Armenii zagrażałaby rzymskim granicom wschodnim. Dlatego nieraz na terytorium Armenii stacjonowały garnizony rzymskie. 4. W 20 r. przed naszą erą Rzymianie wprowadzają na tron armeński wnuka Tigranesa II Wielkiego. Był nim Tigranes III, który przebywał w Aleksandrii, a następnie w Rzymie jako zakładnik. Protektorzy mieli nadzieję, że nowy władca będzie im posłuszny. Następnie panował Tigranes IV (10—1 r. p.n.e.), sympatyzujący z Partami. Jego następca, Arta-wazd IV, ciążył raczej ku Rzymowi. Warto wspomnieć, że w tych latach rządziła Armenią kobieta — królowa Erato, żona, a zarazem siośtrź 198 późnięj prżeż"pewień""czas królującej" w Cylicji Izabeli — Ormianka, która zasiadła na tronie. Dokumenty historyczne świadczą, że prowadziła politykę energiczną, rozumną i śmiałą. Na przełomie I wieku przed naszą erą i I wieku naszej ery .coraz silniejsze stają się wpływy arystokratycznych rodów armeńskich. Zmniejsza się natomiast znaczenie królów, bądź wyznaczanych przez Rzym, bądź wysuwanych przez miejscowe potężniejsze rody czy ugrupowania arystokratyczne. , Podobnie jak monarchowie; jedni przedstawiciele wielkich rodów sympatyzowali z Rzymem, inni z Partami. Arystokracja z południowych terenów kraju ciążyła raczej ku Rzymowi. Możne rody z innych okolic — ku sąsiadom partyjskim, z którymi zresztą często łączyły je pokrewieństwo kultury i obyczaju, ponadto zaś mieszane małżeństwa. Ośrodkiem stronników Rzymu była Tigranokerta, ośrodkiem sympatyków królestwa Partów — miasto Artaksata (inaczej: Artaszat). Okoliczności te miały swój wpływ na wybór stolicy przez kolejnych królów. Od czasu wygaśnięcia dynastii Artaksydów, których panowanie koń- 199 armeńscy Dyn cudzoziemcami popieranymi przez ugrupowania arystokratyczne. Z partyjskiej dynastii Arsacydów wywodzi się — i przy ich pomocy zasiadł na tronie armeńskim w roku 53 naszej ery — król Tirydates I. Prowadził on zaciekłą wojnę z Rzymianami, którzy usiłowali pozbawić nowego monarchę tronu, aby osadzić na nim kogoś ze swoich protegowanych. W obronie Tirydatesa wystąpili jednak energicznie Partowie — zawarty został kompromis. Tirydates I pozostał królem zależnym od Rzymu. I do Rzymu przybył w roku 66, gdzie uroczyście koronował go Neron. Odtąd przez okres panowania dynastii Arsacydów Armenia pozostawała w podwójnej zależności: formalnej od Rzymu i faktycznej od Partów. Król Partów wyznaczał kandydata na tron armeński, a cesarz rzymski tego kandydata zatwierdzał. Schyłek panowania Tirydatesa I jest mało znany. Wiadomo, że przeniósł on stolicę do miasta Artaksata, przemianowawszy jego nazwę na krótko na Neronie. Mało wiemy o historii Armenii u progu naszej ery. W początkach lat siedemdziesiątych I wieku zaatakowały ten kraj plemiona Alanów. Najazd 200 przez Mojżesza z unorenu, gazie jecuiaK posiać Tirydatesa I łączy w jedną z Artaszesem I. Wiadomo również, że przez pewien czas Armenia była prowincją rzymską, że przetaczały się przez jej terytorium fale kolejnych wojen pomiędzy Partami a Rzymianami. Korzystając z tych zmagań dwóch potęg, państwa włączone w skład monarchii Partów ponawiają próby zdobycia niepodległości. W wyniku jednej z takich prób w drugiej połowie II wieku i później Armenia istnieje jako państwo prawie niezależne. Panowali w tym czasie Sohaemus (140—178), Sa-natruk (178—216) i Waharsz II (216—217). Kiedy Rzymianie pod wodzą Karakalli schwytali podstępnie ostatniego z wymienionych królów armeńskich wraz z całą rodziną, aby w kajdanach odesłać go do Rzymu, kraj ogarnia powstanie. Na czele walczących staje Tirydates II, syn pojma-nego monarchy, który uciekł z niewoli rzymskiej (215 r.) do Wologezesa V, króla Partii. Dzięki zwycięskiej walce Tirydatesa II z cesarzem Mak-rinusem Rzymianie zmuszeni byli ustąpić. Zawarli z nim pokój, wypuścili na wolność Wahar-sza II, a Tirydatesa II ogłosili królem. 201 państwa r-arraw jesx luźna i raczej iormamą. Monarchia Partów słabnie i powoli zmierza ku upadkowi. Rośnie natomiast w potęgę Persja, której rządy niebawem obejmie dynastia Sasanidów. Kiedy w roku 226 państwo ostatecznie przestało istnieć, królowie armeńscy z dynastii Arsacydów naturalnym niejako biegiem wydarzeń stają się przeciwnikami władców sasanidzkich. Walka z nimi zbliża ponownie Armenię do Rzymu. Dalekie mocarstwo osłabione wstrząsami wewnętrznymi jest mniej niebezpieczne niż dawniej. Przeciwstawiając się zakusom Persów, Armeńczycy szukają zbliżenia i sojuszu z innymi plemionami kaukaskimi, również broniącymi swojej niezawisłości. Sasanidzi usiłują koniecznie zapobiec dalszym próbom zbliżenia pomiędzy Armenią a Rzymem. Król perski Szapur I przemocą wprowadza na tron armeński Artawazda V (252—273), prawdopodobnie przedstawiciela tej części dynastii Arsacydów, która skłonna była do ugody z sąsiadami perskimi. Nieco później panował Tirydates III (286—330), jedna z najciekawszych postaci w historii starożytnej Armenii. Ten monarcha ener- 202 sów z Rzymianami, długie i przewlekłe, tym razem oszczędziły Armenię. Czterdziestoletni pokój, który w niej zapanował, przyczynił się do nowego rozkwitu królestwa. Historia Armenii w III wieku jest stosunkowo mało znana, głównie dzięki fragmentarycznym, niepewnym wiadomościom z literatury greckiej i rzymskiej. Rozpowszechnia się wówczas ustrój feudalny, który nie zdołał jednak całkowicie pokonać dawnych stosunków społecznych. Wyrasta nowa arystokracja, opierająca się na wielkiej, niezależnej od króla własności ziemskiej. Rycerze armeńscy potrafią stawać nie tylko okoniem wobec najeźdźców, lecz także wobec własnego króla. Najznaczniejsi wielmoże w owych czasach budują na skałach zamki niedostępne jak orle gniazda, które z niemałym trudem, a często bezskutecznie oblegały legiony rzymskie, kiedy przychodziło im toczyć walkę na terytorium Armenii. W początkach IV wieku naszej ery znaczna część Armenii rozpadła się na drobne dziedziczne księstwa, rządzone przez możnowładców zwanych nahararami. Nie płacili oni żadnych prawie po- 203 większych włości ziemskich. Ludność, która je zamieszkiwała, stanowiła podporę monarchy w razie jego zwad i waśni z nahararami. O zwady, często przeradzające się w otwarte bunty, nie było trudno w tych warunkach, gdy każdy książę skłonny był uważać się za wszechwładnego pana w granicach swoich posiadłości. Tirydates III chce umocnić swą władzę. Szuka sprzymierzeńca pewniejszego niż dotychczasowi. Znajduje go w kościele chrześcijańskim. I tym należy bez wątpienia tłumaczyć decyzję monarchy, który postanowił przyjąć chrzest i wprowadzić nową religię. Religia, której stronnicy do niedawna nieraz byli prześladowani, została uznana obowiązującym wyznaniem państwowym. Długotrwałe więzi i kontakty Armenii z Par-tami, a potem z Persami parodowały umocnienie wpływów irańskich, zwłaszcza w dziedzinie religii i języka. Armenia za czasów Arsacydów nadal pozostawała w obrębie wpływów kultury hellenistycznej. Wszystkie napisy zachowane 204 tekturze i w innych dziedzinach sztuki. Ciekawym zabytkiem budownictwa antycznego jest bazaltowa świątynia w Garni, wzniesiona w odległości około 30 km od Erewanu na przełomie I i II wieku. Powstała ona dzięki królowi Tiry-datesowi I. Nazwę Garni nosiła również twierdza, w której obrębie dźwignięto świątynię. O istnieniu twierdzy mówią kamienne inskrypcje. Ze świątyni zostały fundamenty i podmurówka, do której prowadzi dziewięć stopni. Kolumny joń-skie podtrzymują dach otwartego perystylu. Kolumny, klasyczny styl budowli, fragmenty belkowania, mozaiki — wszystkie te elementy noszą piętno wpływów hellenistycznych. Motywy zdobnicze i ornamenty widoczne na płaskorzeźbach, dobór i ukształtowanie materiału budowlanego są rodzime, armeńskie. Znaczna część świątyni w Garni zniszczona została wskutek trzęsienia ziemi w roku 1679. Ocalałe tylko jej szczątki. Silne wpływy irańskie natomiast — jak zaznaczyliśmy wyżej — odzwierciedlały się przede wszystkim w wierzeniach pogańskich, a także w dziedzinie języka. W świątyniach miasta Ani od- 205 miał swoją główną świątynię w Armawirze. W Artaszat kształcono nowych kapłanów Mitry. Bóg wojny Waagn, który u Persów zwał się Were-tragna, miał swoją główną świątynię na wybrzeżu jeziora Wan. W mieście Asztiszat szczególnie czczona była Anahit, bogini płodności, której święto uroczyście obchodzone wypadało w sierpniu, jako tradycyjnym miesiącu róż. Często bóstwa perskie utożsamiano z greckimi: Aramazda z Zeusem, Anahit z Artemidą, Myhera z Hefajstosem. Z rdzennych perskich wierzeń mieszkańcy Armenii zaczerpnęli wiarę w boga czasu, którego siedzibą jest najwyższa góra na ziemi — za taką uważany był w Persji podobnie jak w Armenii — Ararat. Bóg czasu o świcie rzuca z wysoka białą kulę, wieczorem czarną i w ten sposób na miejsce dnia wprowadza noc, a na miejsce nocy — dzień. Przeciwstawienie światła i mroku, zła i dobra znalazło wyraz w starym perskim podaniu o Arymanie i Ormuzdzie (Ahuramazdzie), o zwalczających się nawzajem siłach dobra i zła. Wpływom irańskim przypisują niektórzy uczeni 206 ryśtyczną dla nich po dziś dzień. Tirydates III, chcąc umocnić swoją władzę, wypowiedział walkę starożytnej religii armeńskiej, która siłą rzeczy mocno była związana ż wierzeniami perskimi i poprzez którą Persowie, a zwłaszcza panująca dynastia Sasanidów, mogli wpływać na sąsiedni kraj. Był to więc zręczny manewr taktyczny monarchy w jego rozgrywkach z potężnym sąsiadem. Światłość się stanie, Błogie świtanie. Ptaki są w gnieździe, Kury na grzędzie. Gnuśny w łożnicy leży, Skrzętny do pracy bieży, Bramy niebieskie się otwierają; Złoty stolec w raju stawiają. Chrystus na tronie siada, Przed nim Prorok na ziemię pada, Złote pióro w prawicę ujął, Zło i dobro w księdze spisuje: Sprawiedliwym — szczęsne rajskie litanie, Grzesznym — płacz i zębów zgrzytanie. (przekład Andrzeja Mahdaliana) 207 poprzednim rozdziale Grzegorz Oświeciciel (257— —332), twórca kościoła ormiańskiego. Ale rzeczywistość nie wyglądała tak sielankowo, jak w tej pieśni. Stara religia bynajmniej nie chciała ustąpić dobrowolnie. Monarchia wypowiada jej walkę. Z rozkazu króla niszczone są liczne zabytki dawnej kultury pogańskiej. W gruz obracają się świątynie Anahit i Waagna. Poszły z dymem liczne bezcenne rękopisy. Surowo zabroniono przedstawień teatralnych o wesołej, fry-wolnej treści. Kościół chrześcijański objął w posiadanie dobra i majątki należące do świątyń pogańskich. Tirydates III przez cały okres swoich rządów toczył walkę z kapłanami pogańskimi, widząc w nich przeciwników polityki, którą konsekwentnie prowadził — polityki wzmocnienia państwa i tronu monarszego. Zginął z ręki swoich przeciwników, których popierali perscy Sasanidzi. Kościół chrześcijański bardzo szybko, bo już w IV wieku naszej ery, stał się w Armenii potężną siłą dorównującą królewskiej i niezawisłą od niej. Duchowni chrześcijańscy, podobnie jak 208 spraw państwa. Utrwalony w tych czasach porządek feudalny stawiał króla na szczycie starannie przestrzeganej hierarchii społecznej. Na niższym szczeblu znajdowali się bydeaszchowie, czyli wielkorządcy czterech najważniejszych prowincji pogranicznych państwa. Kolejne miejsce w tej hierarchii zajmowali nahararowie, wasale króla lub wspomnianych wielkorządców. Odgrywali oni znaczną rolę na dworze monarszym i piastowali wysokie stanowiska państwowe, zazwyczaj dziedzicznie przechodzące z ojca na syna. W pałacu królewskim podczas uroczystości i zebrań zajmowali miejsca wedle ściśle przestrzeganego porządku. Również strój ich i obuwie wyznaczały osobne, dokładne przepisy. Kościół posiadał także podobną hierarchię. Arcybiskup, czyli katolikos, którego stanowisko przez pewien czas było dziedziczne, stał wyżej niż którykolwiek z nahararów. Podlegli mu biskupi — godności ich również były dziedziczne — zajmowali wobec niego taką pozycję jak nahararowie wobec władcy. Drobni właściciele ziemscy (azatowie) oraz duchowieństwo nie płacili podatków. Azatów obo- 14 — Ścieżką na Ararat 209 •»"!"./----------------------- „ „...„_..........„_____.........__ dziło sprawami kościelnymi, sądownictwem oraz szkolnictwem. Podstawową warstwę ludności w Armenii stanowili chłopi zależni od właścicieli ziemskich. Chłopi żyli we wspólnocie gminnej. Każdy z nich oprócz działki gruntu posiadał własny dom, bydło oraz narzędzia rolnicze. Wspólne były natomiast lasy i pastwiska. Początkowo istnieli szinakani, czyli wolni chłopi osiadli na gruntach królewskich. Z czasem jednak w większej lub mniejszej mierze uzależniali się od arystokracji, stając się dzierżawcami ziemi, która poprzednio do nich należała. Nadal utrzymywało się niewolnictwo. Do ciężkich robót używano jeńców wojennych. Niewolników posiadali wszyscy przedstawiciele klas panujących. W przerwach między wojnami budowano w Armenii grody warowne i miasta. Opodal miasta Artaszat powstała jedna z późniejszych stolic Armenii — miasto Dwin. Najwyższą władzę w ówczesnej Armenii posiadał król. On przyjmował i wyprawiał posłów na dwory obcych państw. On wypowiadał wojnę i decydował o zawarciu pokoju. On rządził kra- 210 kie ważniejsze sprawy, nie wyłączając zagadnień polityki zagranicznej, rozpatrywało zgromadzenie nahararów. Oficjalnie miało tylko głos doradczy, w praktyce mogło królowi narzucić swą wolę. Nahararowie stali na czele centralnych urzędów państwowych. Najwyższe godności i dostojeństwa były ich przywilejem dziedzicznym. Jednym z najwyższych urzędów było stanowisko sparapeta. Tak nazywano głównego dowódcę wojskowego. Piastował je dziedzicznie ród Mamiko-nianów. Ród Gruni sprawował urząd harazapeta, mówiąc po dzisiejszemu: ministra odpowiedzialnego za rolnictwo i podatki. Skarbem państwa zarządzał jako przedstawiciel władzy administracyjnej mardpet, którego urząd odpowiadał mniej więcej urzędowi wielkiego wezyra na dworach muzułmańskich. Z reguły był on eunuchem. W razie potrzeby nahararowie obowiązani byli •wystawić wojsko w liczbie od stu do dziesięciu tysięcy jeźdźców. Podczas rządów Arsacydów cała armia łącznie liczyła około 100 tysięcy żołnierzy. Rekrutowali się oni spośród niższej szlachty, czyli azatów. Konnica armeńska, najważniejsza 211 I dziło sprawami kościelnymi, sądownictwem oraz szkolnictwem. Podstawową warstwę ludności w Armenii stanowili chłopi zależni od właścicieli ziemskich. Chłopi żyli we wspólnocie gminnej. Każdy z nich oprócz działki gruntu posiadał własny dom, bydło oraz narzędzia rolnicze. Wspólne były natomiast lasy i pastwiska. Początkowo istnieli szinakani, czyli wolni chłopi osiadli na gruntach królewskich. Z czasem jednak w większej lub mniejszej mierze uzależniali się od arystokracji, stając się dzierżawcami ziemi, która poprzednio do nich należała. Nadal utrzymywało się niewolnictwo. Do ciężkich robót używano jeńców wojennych. Niewolników posiadali wszyscy przedstawiciele klas panujących. W przerwach między wojnami budowano w Armenii grody warowne i miasta. Opodal miasta Artaszat powstała jedna z późniejszych stolic Armenii — miasto Dwin. Najwyższą władzę w ówczesnej Armenii posiadał król. On przyjmował i wyprawiał posłów na dwory obcych państw. On wypowiadał wojnę i decydował o zawarciu pokoju. On rządził kra- kie ważniejsze sprawy, nie wyłączając zagadnień polityki zagranicznej, rozpatrywało zgromadzenie nahararów. Oficjalnie miało tylko głos doradczy, w praktyce mogło królowi narzucić swą wolę. Nahararowie stali na czele centralnych urzędów państwowych. Najwyższe godności i dostojeństwa były ich przywilejem dziedzicznym. Jednym z najwyższych urzędów było stanowisko sparapeta. Tak nazywano głównego dowódcę wojskowego. Piastował je dziedzicznie ród Mamiko-nianów. Ród Gruni sprawował urząd harazapeta, mówiąc po dzisiejszemu: ministra odpowiedzialnego za rolnictwo i podatki. Skarbem państwa zarządzał jako przedstawiciel władzy administracyjnej mardpet, którego urząd odpowiadał mniej więcej urzędowi wielkiego wezyra na dworach muzułmańskich. Z reguły był on eunuchem. W razie potrzeby nahararowie obowiązani byli ¦wystawić wojsko w liczbie od stu do dziesięciu tysięcy jeźdźców. Podczas rządów Arsacydów cała armia łącznie liczyła około 100 tysięcy żołnierzy. Rekrutowali się oni spośród niższej szlachty, czyli azatów. Konnica armeńska, najważniejsza 210 211 Zachodniej. Miasta były ośrodkami, w których rozwijało się rzemiosło i handel. Nadal przemierzały Armenię liczne karawany kupieckie. Państwo popierało handel, zapewniający zyski z opłat celnych. Ale miasta żyły swoją odrębną egzystencją, obcą dla chłopów. Ludność miejska, na ogół bardzo zróżnicowana, zależnie od narodowości związana była z różnymi grupami zawodowymi. Persowie osiadli w miastach armeńskich zazwyczaj byli rzemieślnikami. Syryjczycy i Żydzi trudnili się kupiectwem oraz lichwą. Od połowy IV wieku wskutek wojen, najazdów nieprzyjacielskich oraz zamieszek i niepokojów wewnętrznych miasta zaczynają podupadać. W drugiej połowie IV stulecia król' Arszak, czyli Arsakes II (351—367), próbuje szukać oparcia wśród ludności miejskiej. Zakłada u południowego podnóża Araratu na skrzyżowaniu szlaków handlowych miasto Arszakawan. Niewolnicy i chłopi pragnący wyzwolić się spod tyranii mo-żnowładców ciągną do nowego miasta i jak jego mieszkańcy otrzymują znaczne ulgi podatkowe. Fakt ów budzi oburzenie nahararów, zwłaszcza 212 kawanu, oraz katolikosa Nerseśa I. Teraz i kościół staje po stronie nahararów przeciw monarsze. Miasto Arszakawan zostaje zburzone, ludność wycięta w pień. Król ratuje się ucieczką i szuka sojuszników poza granicami państwa. Ale niewiele zdziałał, podejmując znowu walkę. Na-hararowie pod wodzą Nersesa z rodu Kamsaraka-nów oraz dowódcy wojskowego Wasaka Mamiko-niana występują przeciwko niemu. Dopiero groźba kolejnego najazdu Persów powoduje pojednanie obu zwaśnionych stron. Pokój z Persami dobiega końca i wróg ten znowu zagraża Armenii. Rozwój chrześcijaństwa jako religii państwowej zbliżył Arsacydów do Rzymu. Ale sojusze z nim były luźne i nie przynosiły oczekiwanego poparcia. Niektórzy możnowładcy spiskowali z Persami. W roku 367 monarcha perski Szapur II pod pretekstem zamiaru przeprowadzenia rozmów pokojowych zaprasza podstępnie na swój dwór króla Arszaka II. Mściwy Pers nie mógł wybaczyć i zapomnieć klęski, jaką jego poddani ponieśli podczas bitwy w Dolinie Araratu, kiedy naprze- 213 wasaKa mamiKoniana, wojowniKa maiego wzrostu, lecz mężnej duszy. Za radą wieszczów i magów Szapur II zwabił więc do swojego namiotu najpierw króla, potem zaś wodza i zgotował im straszliwy los. Król Arszak II został podstępnie schwytany i zamknięty w odosobnionym więzieniu, skąd już nie wyszedł. Mamikonian zginął zamordowany na miejscu. W Opowieści o królu Szapurze bezimienny pieśniarz ówczesny opisał poetyckim słowem autentyczne wydarzenia: „I za rękę ujął Szapur Arszaka, I jakby nieumyślnie go zaprowadził Na drugą stronę namiotu. I zaledwie dotknął własnej ziemi, Coraz pyszniej zaczął stąpać król Arszak, Głos mu w gniewie urwał się naraz. Tak powiada: — Zejdź mi z oczu, psie nasienie, krwawy Niewolniku, coś został panem Własnych panów. Myślisz, że odpuszczę Tobie, synom i wnukom twoim! Że wyrzeknę się zemsty za moich pradziadów! Że wyrzeknę się krwi za krew Artewana! 214 Wiedz, że ja niczego nie daruję, Nim wszystkiego, co moje — nie wezmę!... I rozkazał król perski Szapur » Włożyć łańcuch na kark Arszakowi, I w żelazo zakuć ręce i nogi, I uwięzić go w twierdzy Andmisz, Którą zowią inaczej — Anusz. Tam pozostał do śmierci król armeński. I rozkazał król perski Szapur, By stawiono przed jego oczy Wojewodę armeńskiego — Wasaka. Krzyknął gniewnie, gdy go ujrzał przed sobą, Śmiał się długo, gdy go zobaczył, Tak małego był Wasak wzrostu. I powiedział król: — Lisi pomiocie! Przez trzydzieści lat pustoszyłeś Sady moje. Na swój lisi sposób Sługi moje kąsałeś. Więc nie myśl, Że mi z rąk się wymkniesz. Tym razem Przyjdzie umrzeć ci lisią śmiercią! I odpowiedział mu Wasak: — Widzisz przed sobą tylko jeńca marnej postury, Który nie ma nawet miecza przy sobie, 215 Wczoraj Byłem lwem na pustyni; Ale kiedy nazywano mnie po prostu: Wasak — Byłem dla ciebie aż nadto wysoki, I stąpając po górach, Jedną nogą o jeden szczyt się opierałem, A drugą — o drugi. I gdym się na jedną przechylał stronę — Chwiał się szczyt prawy, I gdym się na drugą przechylał — Chwiał się szczyt lewy... I zapytał król: — A cóż to za szczyty, Co pod twoją chwiały się stopą? I powiedział Wasak: — Jednym z nich byłeś ty, królu, A drugim — cesarz Bizancjum. I tyleśmy byli warci! Dopóki Bóg nam nie odjął rozumu, Dopóki z otwartymi oczami Nie skoczyliśmy w przepaść!... I rozkazał wtedy król perski Szapur Ubić wojewodę Wasaka. A potem zedrzeć zeń skórę i wypchać ją słomą I tak wypchanego posłać do twierdzy Andmisz, Którą zowią inaczej — Anusz, Gdzie więziony był król Armenii Wielkiej — Arszak. (przekład Andrzeja Mandaliana) 216 T _ . ------1 —e>-""*"jtt*~ jej tereny. Większość nahararów staje do walki z najeźdźcą. Ramię w ramię z książętami lud broni ojczyzny. Kraj jest plądrowany przez wroga i straszliwie pustoszony, miasta rujnowane. Obydwie stolice — dawna, czyli miasto Artaszat, i nowa — Wagarszapat, legły w gruzach. Ludność wycinano w pień lub masowo wleczono do niewoli w głąb Persji. Persowie tratowali dzieci, wypuszczając na nie słonie, które — jak podają kronikarze — miażdżyły bezbronne istoty. W roku 369, kiedy nad Armenią szalała jeszcze niszczycielska wojna, zjawia się w kraju zbiegły z niewoli perskiej syn i następca Arszaka II, książę Papos, wraz z wojskami rzymskimi. Persowie zostają wyparci. Próby nowych najazdów, podejmowane przez króla Szapur a II, spaliły na panewce. Perski monarcha musiał ostatecznie uznać Paposa, wspieranego przez Rzymian, za króla Armenii. Monarcha ten jest postacią bardzo ciekawą. Prowadził dalej politykę swego ojca. Otaczał opieką budownictwo i dbał o dobrobyt kraju. Poskramia kolejne bunty wielmożów, usiłuje również ograniczyć wszechwładzę Kościoła, zbyt natrętnie 217 zbawił ród Gregorydów dziedzicznego prawa do stanowiska arcybiskupa. Usiłuje zerwać ścisłą więź między kościołem ormiańskim a Imperium Rzymskim. Od jego czasów datuje się samodzielność kościoła ormiańskiego i odtąd arcybiskup tego kościoła zwie się katolikosem. Król zarządził też konfiskatę dóbr kościelnych, znosząc równocześnie obarczające chłopów podatki i powinności, m.in. dziesięcinę. Na rozkaz króla Paposa zamknięto większość kościołów. Energiczny władca kazał mnichom wziąć się do pracy i zmniejszył liczbę duchowieństwa. Jego rozumna polityka przyczyniła się do przejściowego wzmocnienia władzy królewskiej w Armenii. Chociaż Papos zasiadł na tronie przy pomocy Rzymian, z czasem nawiązał stosunki z Szapurem II, usiłując lawirować jak najzręczniej, aby umocnić niepodległość państwa. Niesforni książęta przeciwstawiali się poczynaniom króla Paposa. Oni to przyczynili się do zamordowania go w roku 374 przez Rzymian. Współczesny prozaik radziecki, Stiepan Zorm, napisał o tym władcy wielką powieść historyczną, zatytułowaną Papos. Wprowadzenie nowej religii nie uchroniło Armenii przed napaściami wrogów. Kraj ten jest nadal widownią zaciętych wojen. Rzym i Persja — ówczesne potęgi — roszczą sobie pretensje do terytorium ormiańskiego. Dopięły wreszcie celu: traktatem zawartym w roku 387 kraj ten został między nie podzielony. Najpierw prowincje pograniczne Armenii włączono w obręb obu rywalizujących mocarstw. Reszta jej terytorium, czyli tak zwany Kraj Środkowy, również została przepołowiona: rządy w obu jej częściach sprawowali królowie lenni, jeden z nich uzależniony od Imperium Rzymskiego, drugi od Persów. Od roku 395 w wyniku podziału Imperium Rzymskiego powstaje Cesarstwo Bizantyjskie. Władza królewska utrzymała się w zależnej od Rzymu części środkowej Armenii do roku 391, a na terenach Armenii uzależnionych 219 T ' panami terenów "tego Teraj u stali się nahararowie, nadal często szukający oparcia u obu potężnych sąsiadów. Niewiele zachowało się wiadomości źródłowych o stosunkach społecznych Armenii w IV i V wieku. Rozdrobnienie ekonomiczne i walki różnych ugrupowań wśród możnowładców armeńskich doprowadziły wprawdzie do zniesienia przez Sasanidów władzy królewskiej również w części Armenii zagarniętej przez Persów, ale prawa miejscowe, wśród nich przywileje książąt i duchowieństwa, pozostały nie naruszone. Wewnętrzny ustrój Armenii nie zmienia się aż do połowy V wieku. Kraj tak jak dawniej podzielony był na księstwa z ich dziedzicznymi władcami, czyli na-har arami, W IV wieku rozwinęło się na terenie Armenii rolnictwo, a także pasterstwo, zarówno osiadłe, jak i koczownicze. Wzrastało wydobycie rud żelaza i miedzi oraz soli. Podczas okresów pokojowych rozrastały się miasta, wśród nich zwłaszcza Dwin. Na koniec wieku IV lub na początek wieku V, pomimo wszystkich nurtujących Armenię wstrzą- 220 j jego kultury. Naród ormiański otrzymuje swój alfabet, swoje pismo. „...Nie ujrzał tedy snu we śnie, ani widzenia na jawie, ale głębi serca jego, oczom duszy jego objawiona została prawica ryjąca w kamieniu: A, E, Y, Y; I, O, U..." — pisze w swojej Historii Armenii Mojżesz z Chorenu, opowiadając o narodzinach alfabetu armeńskiego. Twórcą jego był Mesrop Masztoc, syn Wardana, wolnego chłopa ze wsi Hatsik w prowincji Taron. Przez wiele lat pracował on na dworze króla Wramszapucha jako sekretarz monarchy, potem wycofał się w zacisze pustelni, gdzie długo i usilnie pracował nad ułożeniem alfabetu, który byłby łatwy w użyciu, prosty i dostępny dla ludu. Wysiłkami jego zainteresował się katolikos Sa-hak. O wspólnych dążeniach obu tych świątobliwych mężów dowiedział się król Wramszapuch. Doszły go słuchy, że w Syrii biskup imieniem Daniel wynalazł litery oddające dźwięki mowy armeńskiej. Na rozkaz króla jeden z dworzan wyruszył do Syrii, aby od biskupa tego otrzymać 221 jego pomysłu i tych liter zaczęto nauczać tytułem próby grupę młodych chłopców ormiańskich. Jednak nie wszystkie znaki tego alfabetu trafnie odpowiadały dźwiękom mowy ormiańskiej. Ten pierwotny alfabet, o ile rzeczywiście istniał, jest dziś nam całkowicie nie znany. Można chyba jednak wierzyć kronikarzom, jeśli twierdzą, że Me-srop syn Wardana opracowywał go długo i starannie, że uzupełniał go i przystosowywał do potrzeb języka ormiańskiego. Od roku 406, w którym weszło w życie to pismo, Ormianie liczą początek „złotego wieku" literatury. W najtrudniejszych okresach historii kraju alfabet ów zespalał naród i stanowił bezcenną broń w walce przeciwko obcym wpływom. Mesropa Masztoca kościół ormiański uznał później za świętego. Grób jego we wsi Oszakan niedaleko Eczmiadzynu zachował się do naszych czasów, otaczany pamięcią i szacunkiem. Przed powstaniem alfabetu Ormianie mieli już własną, bogatą literaturę. Jednakże wcześniejsze jej dzieła powstawały w językach obcych, głównie w greckim i syryjskim. Nie zachował się ża- 222 Oświeciciela. Przypisywano mu ponad dwadzieścia kazań, w których wszakże brakowało cech specyficznie ormiańskich. Syryjczyk Zenobiusz Glaukos był autorem historii prowincji Taron. Sekretarz króla Tirydatesa II, Rzymianin Agathangelos, był autorem opracowanej w języku greckim historii panowania tego monarchy oraz biografii świętego Grzegorza Oświeciciela. Agathangelos to pierwszy historyk Armenii, którego dzieła zachowały się aż do lat współczesnych. Faustus z Bizancjum pozostawił w swoim historycznym opisaniu lat 316—387 wiele ciekawych danych etnograficznych. Opisał on również dzieje poprzedników Tirydatesa III, panujących przed ówczesnym podziałem Armenii. Przepadły natomiast bezpowrotnie dzieła literackie z czasów pierwszych dwóch dynastii armeńskich: dramaty króla Artawazda, a także dzieła Olympiosa z Ani — prawdopodobnie Greka. Wiadomości o nich zachowały się tylko we wzmiankach kronikarzy. Z innych uczonych tego wczesnego okresu literatury armeńskiej można jeszcze wymienić Ezni-ka z Kohb, jednego ze współautorów przekładu 223 Biskup Koriusz, prawdopodobnie piszący także po ormiańsku, pozostawił biografię Mesropa. Najstarszy pomnik piśmiennictwa armeńskiego w tym alfabecie — rękopis znaleziony w okładce ewangelii Sanasarian, pochodzącej z roku 986, odczytany w palimpseście — powstał w V wieku. Rychło w Armenii rozpoczęte zostały prace nad tłumaczeniem na język ormiański ksiąg Starego Testamentu i Nowego Testamentu. Już w V wieku dokonano znakomitego pod względem wierności wobec oryginału przekładu Pisma Świętego na język ormiański. Przekład ten uważany jest za jedno z najlepszych dotychczas istniejących tłumaczeń Starego Testamentu. Potem przyszła kolej na tłumaczenie wielu dzieł literatury antycznej, przede wszystkim greckiej i rzymskiej z dziedziny filozofii, religii, literatury, przyrody. Od V wieku rozpowszechniło się na terenie Armenii nauczanie w języku ojczystym. Szkoły w zasadzie przeznaczone były dla duchowieństwa, ale dostęp do nich nie był zamknięty przed ludźmi świeckimi. Katolikos Sahak i Mesrop Masztoc założyli 224 z dzieł autorów greckich, jak na przykład Kronika Euzebiusza z Cezarei lub Apologia Arysty-desa z Aten i inne, nie dotrwały do naszych czasów. Ocalały natomiast ich przekłady ormiańskie. Historyk J.A. Manandian, członek Akademii Nauk Armeńskiej SRR, twierdzi, że „obszerna ormiańska literatura historyczna, najbogatsza literatura Wschodu, stanowi cenne źródło dla badaczy historii nie tylko Armenii, lecz również Persji, Bizancjum, Gruzji, Azerbejdżanu i wszystkich prawie narodów Bliskiego Wschodu" (Krótki przegląd dawnej historii Armenii, 1943). Nauka światowa nieraz korzystała ze źródeł ormiańskich, wysoko cenionych ze względu na ścisłość i dokładność cechującą ich autorów. Niektórzy historycy określają następny okres rozwoju literatury po „złotym" jako „srebrny". Jest to epoka najazdów perskich, czyli lata 450— —571. Do wytwornej mowy literackiej, w której pisano księgi, wchodzą coraz obficiej elementy języka mówionego, potocznego. Mimo zamieszek i wojen praca nad kształtowaniem piśmiennictwa rodzimego nie ustaje. Do nazwisk historyków po- 15 — Ścieżką na Ararat 225 X A1W.L Ml dwaj autorzy pozostawili cenne i ciekawe opisy walki ludu ormiańskiego o wyzwolenie spod jarzma Persów. Lazar z Pharbi, przeor klasztoru w Wagarszapat, stworzył dzieło, które pozostało cennym źródłem historycznym dotyczącym przebiegu walk w IV i V stuleciu. Elisze, sekretarz króla Wardana, potem pustelnik-eremita, pięknie opisał bitwę na równinie Awarayr w 451 roku. Na czoło wszystkich ówczesnych twórców wysuwa się jednak „ojciec historii ormiańskiej", autor monumentalnego opisu dziejów Armenii, Mojżesz z Chorenu. Nazywano go również „Herodo-tem Bliskiego Wschodu". Jego Historia Armenii, przełożona później na wiele języków obcych, zawiera cenne wiadomości dotyczące nie tylko Armenii, lecz również innych krajów Bliskiego Wschodu. Mojżesz z Chorenu wiedzę uzyskaną w ojczyźnie pogłębiał w uczelniach Aleksandrii, Rzymu i Konstantynopola. Dzieło jego stanowi chronologiczny wykład historii Armenii i Ormian od najdawniejszych czasów aż do roku 482. Autor sięgał do różnorodnych źródeł: korzystał zarówno z dokumentów archiwalnych, jak z ludowych 226 bezcenną skarbnicą wiedzy o dawnej Armenii. Niektórzy uczeni europejscy zarzucali innym historykom ormiańskim tego okresu pewną suchość opisu. Nikt z nich nie powie tego o Mojżeszu z Chorenu. Wszyscy się zgadzają, że dzieło jego cechuje nie tylko sumienność wobec źródeł i skrzętna pracowitość twórcy, lecz również piękny, obrazowy język. Mojżesz z Chorenu, podobnie jak żyjący około 1050 roku historyk Grzegorz Magistros, niezależnie od wiadomości i faktów historycznych starannie gromadził i zapisywał podania ludowe oraz dawne pieśni epickie z czasów przedchrześcijańskich. Pieśni tych wiele zachowało się zwłaszcza w Gohtn, jednej ze wschodnich prowincji Armenii. Przetrwały echa wydarzeń związanych z dawnymi dynastiami oraz starych wierzeń irańskich. W ten sposób zachowały się pieśni o królu Ar-szaku II i jego zwycięstwie nad Persami, o królu Tigranesie, Artawazdzie, o Aleksandrze Macedońskim, a także hymny do bogów wschodnich, przeplecione motywami czerpanymi z greckich mitów. Po wielu latach współczesny poeta Egisze Cza- 227 nil SUTOią pięKllfcigo W ich baśniach naród nieśmiertelny powstawał w walce swojej krwawej, I z pokolenia w pokolenie przekazywali pieśni sławę. Każdy dla szczęścia swego ludu wolności pragnął — i gotowy Ściskał w obronie kraju w rękach na wroga miecz swój piorunowy. (przekład Artura Międzyrzeckiego) Oprócz Mojżesza z Chorenu pojawia się i działa w ówczesnym życiu kulturalnym kraju wielu wybitnych pisarzy, tłumaczy, historyków, filozofów. Liczni kronikarze zapisują dzieje rodów książęcych, walk z herezją, zmagań o niepodległość kraju, oporu przeciw najeźdźcom perskim. Opisy tych wydarzeń są przyczynkami do historii powszechnej. Także ich trud uczci Egisze Czarenc, pisząc w cytowanym poprzednio wierszu: Giętki jest nasz język barbarzyński, Niepozorny, szorstki i słoneczny Jak na wieczność zapalone iskry Gorejących płomienisk odwiecznych. 228 Błyskał nagle przejrzystym kryształem, W skalne kwarce twardniał i krzemienie. Lecz nie ścichły nigdy jego tętna I gdy z czasem łamać się z nim przyszło, To z obawy, by śniedź wieloletnia Nie szkodziła wschodzącym zamysłom. (przekład Artura Międzyrzeckiego) Wielu młodych Ormian w celu zdobycia wyższego wykształcenia lub poszerzenia wiedzy wyjeżdża wówczas nie tylko utartymi szlakami — do Bizancjum i do Aleksandrii, lecz również do Aten. Jeden z ówczesnych uczonych, Ormianin nazwiskiem Parujr — źródła rzymskie zwą go Proerezjusz — słuchacz sofisty Juliana, zyskał takie uznanie dzięki swoim talentom krasomówczym, że współcześni wystawili mu w Rzymie pomnik z napisem: „Od Rzymu, króla miast, Proerezjuszowi, królowi mówców". Między V i VIII wiekiem przetłumaczono w Armenii wiele dzieł syryjskich, greckich, wśród nich prace filozoficzne Platona, Arystotelesa, Zenona i innych. Największym ówczesnym filozofem ormiańskim (V—VI wiek) był neoplatonik 229 n,n,jt, jŁtu^ujtt, znawca aziei Arystotelesa, sto lat później działał słynny uczony Ananiasz Szy-rakaci (ok. 600—670), matematyk, astronom i geograf kształcony w Erewanie i w Trapezuncie. Pozostawił on liczne dzieła z zakresu geografii, ko-smogonii, meteorologii oraz kalendarz, w którym sumuje wyniki wielu cennych obserwacji dotyczących Słońca, Księżyca i Ziemi. Uczony stworzył też pomnikową Geografię, zawierającą liczne wiadomości dotyczące krajów śródziemnomorskich oraz Armenii i Zakaukazia. Istnieją uzasadnione przypuszczenia, że wraz z tym dziełem ukazał się również atlas znanych wówczas krajów, który jednak nie zachował się do naszych czasów. Nauka i kultura rozwijały się we wszystkich kierunkach. Powstają wtedy tablice matematyczne i podręczniki medyczne, wraz ze słynnym Słownikiem Galena. Sobór kościelny zatwierdza pierwszy zbiór pieśni i psalmów religijnych — Szarakom, Wraz z rozpowszechnieniem chrześcijaństwa wiele wspaniałych świątyń pogańskich — pomników dawnej kultury — legło w gruzach, i wiele bogatych księgozbiorów przepadło bezpowrotnie. 230 k"u Kształtują" się" główne żasaay Konsirułicyjnt: - ¦ klasycznej architektury ormiańskiej. Wtedy właśnie powstaje katedra Zwartnoc oraz kościoły świętych Ripsime i Gajane, bogato ozdobione malowidłami, mozaiką i płaskorzeźbami. Z tych czasów datuje się ulubiony, narodowy niejako ornament, wprowadzony do budownictwa przez bezimiennych mistrzów-kamieniarzy: winorośl i owoc granatu, do dziś zachwycające przybyszów, którzy odwiedzają świątynie zarówno ocalałe, jak leżące w gruzach. Budownictwo dworskie czerpało bardzo często wzory z chłopskich domów mieszkalnych — prostokątnych pomieszczeń ze stożkową drewnianą kopułą i otworem świetlnym pośrodku. Nadal istnieją również teatry: nadworny i ludowy, których tradycje sięgają jeszcze czasów starożytnych. Współczesny poeta Awetik Isaakian sławi dzie-jopisów i kronikarzy, którzy upamiętnili „najazdy krwawych hord". Sławi również gusanów, czyli pieśniarzy: ...A w wiejskich małych, biednych chatach przy cieple ognia się zbierali 231 ~^„., u^imaia suwała uia rycerzy i wielkich zwycięstw upojeniem Przepowiadała wrogom klęskę, sromotny kres i pohańbienie, (przekład Włodzimierza Boruńskiego) Miecza, o którym mówi strofa wiersza Aweti-ka Isaakiana, patrioci Armenii nie mogli wypuścić z dłoni na przeciąg życia nawet jednego pokolenia. Naród ormiański nie pogodził się nigdy z niewolą, jaką usiłowali mu narzucić perscy -ciemiężyciele. Ustawicznie w Armenii wybuchały powstania przeciw najeźdźcom. Wielokrotnie armie gruzińska i ormiańska jednoczące się, aby wspólnymi siłami uderzyć na Persów, zadają im dotkliwe straty. W drugiej połowie V wieku król perski Jezdi-gerd II z dynastii Sasanidów postanowił pozbawić kraje zakaukaskie resztek niepodległości, zniszczyć chrześcijaństwo i zastąpić je perskim zo-roastryzmem jako religią oficjalną. Represje te miały doprowadzić do całkowitej iranizacji tych krajów, zwłaszcza Armenii. Władze perskie wprowadziły nowe obciążenia i podatki, których całe 232 wilejów duchowieństwo. Nahararom odebrano prawo do zajmowania wyższych stanowisk w państwie, oprócz stanowiska sparapeta, czyli najwyższego dowódcy wojskowego. Król perski podstępem i naciskiem usiłował zmusić książęta na Zakaukaziu i ormiańską arystokrację wojskową do przyjęcia zoroastryzmu, grożąc w przeciwnym razie pozbawieniem ich majątków ziemskich i całkowitym wymordowaniem ich rodów. Przeliczył się jednak w swoich rachubach. Na-. hararowie porwali za broń. Prosty lud stanął również do walki. W roku 450 całą Armenię ogarnęło powstanie. Na czele jego stanął Wardan Mamikonian, doświadczony, energiczny dowódca, rozumny i szlachetny człowiek. Nienawiść do perskich ciemięzców była tak powszechna, że nawet ich stronnicy, jak naharar Wasak, namiestnik księstwa Siunik, z początku przyłączył się do tego ruchu. Powstania ogarnęły inne sąsiednie kraje zakaukaskie. Powstańcy zwrócili się o pomoc do Bizancjum. Ale ta wielka potęga, zagrożona w owym czasie napadami Hunów i prowadząca własną politykę, obawiała się zadrażnień 233 saK, Któremu jj(jwit:rz.uij.u ucnronę puiuuiuuwu--wschodnich rubieży Armenii, widząc, że powstańcy nie niogą liczyć na pomoc z zewnątrz, zdradził: wydał plany wojenne perskiemu dowódcy i wskazał jego wojskom przejścia górskie. Historyk Lazar z Pharbi, opisując walkę powstańców przekazał też pełne goryczy słowa Wardana Mamikoniana: „Poznałem wskutek własnych doświadczeń oszukaństwa Rzymian, którzy w podobny sposób przysięgali wierność naszym ojcom i w podobny sposób ich zdradzali..." Rozpaczliwe męstwo i odwaga powstańców nie potrafiły zatamować drogi przeważającym siłom perskim. W bitwie na równinie Awarayr 2 czerwca 451 r. Ormianie oraz ich sojusznicy ponieśli klęskę. Padło ich wtedy na placu boju około 1500. Od tego czasu rocznica owej klęski obchodzona była w Armenii jako dzień żałoby. Sasanidzi jęli ogniem i mieczem tłumić ogniska powstańczego ruchu w krajach zakaukaskich. Najsilniejszym z tych ognisk była partyzantka pod dowództwem bratanka poległego sparapeta Wardana, bohatera bitwy pod Awarayr. Nowy przywódca zwał się Wahań Mamikonian. 234 "wstania i ]ego zasięgiem, .roszeai więc na ustępstwa, obawiając się przeciągnąć strunę. Ale ustępstwa te dotyczyły wyższych warstw społeczeństwa ormiańskiego: przywrócony został samorząd, cofnięty nakaz przymusowego wprowadzania zoroastryzmu, możnowładztwo i duchowieństwo chrześcijańskie ponownie otrzymało przywileje. Prosty lud nie zyskał nic. Następca Jezdigerda, król Peroz, zaczął ponownie ograniczać samorząd krajów kaukaskich. Czynił to jednak zręczniej i ostrożniej, starając się w Armenii po cichu wzmacniać garnizony perskie i podsycać waśnie wśród możnowładztwa. Niewiele jednak wskórał. Gdy jego własny kraj padł ofiarą napaści środkowoazjatyckich plemion — Heftalitów, gdy Persowie zmuszeni do płacenia olbrzymiej kontrybucji usiłowali zwalić cały jej ciężar na kraje zakaukaskie, w Armenii i w sąsiadujących z nią krajach znowu wybuchło kolejne żywiołowe powstanie ludu, w którym uczestniczyła znaczna część możnowładców. Na czele powstania, które toczyło się w latach 481—484, stanął król Kartlii — jednego z gruzińskich kra- 235 „wucza gtowa — taK nazywany oa wizerunKU na jego hełmie. U jego boku znalazł się wspomniany już przywódca, obdarzony godnością spa-rapeta, Wahań Mamikonian. Po długotrwałej wojnie władca Persji szach Walarsz zmuszony był zawrzeć traktat pokojowy, wedle którego prawa i przywileje możnych oraz duchowieństwa chrześcijańskiego w krajach zakaukaskich pozostały nie naruszone, samorząd tych krajów zachowany, zabroniony został wszelki przymus w nawracaniu chrześcijan na zoroastryzm, a wyznawców tej religii na chrześcijaństwo. Ponadto szach Walarsz mianował Wahana Mamikoniana namiestnikiem, czyli marzpanem Armenii. W ciągu dwudziestolecia, od roku 571 do 591, na terytorium zakaukaskim trwała niszczycielska wojna Persji z Bizancjum. Po zwycięstwie Bizancjum w roku 628 władza perska nad tutejszymi terytoriami upadła. Lecz Bizancjum ówczesne wyszło z tej wojny również mocno osłabione. Ponadto prowadziło ono swoją politykę. Bizancjum żywiło — jako jeszcze wówczas potężne państwo — własne aspiracje, nie zawsze zgodne z aspiracjami Ormian. Często współwyznawcy Bi- 236 piej niż przez wrogów. Historyk Michał z Syrii stwierdza, że wojska bizantyjskie, dowodzone przez Mauricjusza, zuchwale ciskają w proch krzyże zdarte z kościołów, że ograbiają duchownych i świeckich, że gwałcą pobożne dziewice, które ślubowały wierność Bogu, że obcinają kobietom uszy wraz z kolczykami, które chcą zrabować. Gdy na widowni dziejów tutejszych pojawiły się z kolei prężne, ruchliwe plemiona arabskie, droga podboju ziem zakaukaskich była dla nich stosunkowo łatwa. Ten nowy wróg wtargnął do Armenii po raz pierwszy w roku 640. Arabowie podbili najpierw Persję, zdobyli Syrię i Mezopotamię. Potem przyszła kolej na Armenię. Najeźdźcy złupili i zniszczyli ówczesną stolicę, miasto Dwin, uprowadzając do niewoli kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Najazdy te powtarzają się w latach następnych. Napastnicy nękają nimi kraj i naród, już i tak osłabiony długotrwałymi, wyniszczającymi wojnami i nie mający sił, aby skutecznie przeciwstawić się wrogom. Kalifat arabski niesie z sobą nową wiarę: islam. 237 muje'religię "muzułmańską w jej odmianie szy-ickiej, która nieco różni się od ortodoksyjnej religii muzułmańskiej. Armenia wytrwale i uparcie walczy o swoją wiarę. Ta wiara bowiem jest wyrazem nie tylko religijnej, lecz również narodowej odrębności kraju. Książęta i przywódcy Armenii oraz innych krajów zakaukaskich bądź stawiają wrogom zbrojny opór, bądź też umiejętnym lawirowaniem politycznym ratują niezależność kraju. Walki Ormian przeciwko Arabom prowadzone były z wielką zaciętością i bohaterstwem. Podczas kolejnego powstania w roku 703 w bitwie nad rzeką Araks dwutysięczne zaledwie oddziały Ormian pobiły pięć tysięcy Arabów. Nieco później dwaj książęta-wodzowie: Muszek Ma-mikonian i Symbat Bagratuni, w bitwie nad Eufratem stanęli na czele pięciotysięcznej armii przeciw trzydziestu tysiącom Arabów, złożywszy poprzednio z całą odwagą rozpaczy przysięgę: „Umrzemy mężnie za kraj nasz i naród". W walkach przeciwko Arabom wyróżnił się uznany przez Bizancjum za głównego dowódcę wojsk ormiańskich — Teodor Rysztuni, zdjęty z urzędu w r. 655. 238 bowie uciekali się tez do podstępów. iaK w /uo r. namiestnik kalifa zwabił zdradziecko ormiańskich nahararów do miasta Nachiczewan, pod pretekstem zawarcia z nimi układu. Arabowie zamknęli wówczas około ośmiuset Ormian w kościołach i spalili ich żywcem. W tej sytuacji rozpadły się oddziały wojskowe, co ułatwiło zdobywcom arabskim ponowne opanowanie kraju oraz jego bezprzykładną grabież. W VIII wieku możnowładcy arabscy usadawia-ją się na dobre w armeńskich posiadłościach feudalnych — zagarniają ziemie, obarczają chłopów ogromnym podatkiem gruntowym, zwanym ha-radż (stąd wywodzi się słowo haracz) oraz innymi obciążeniami pieniężnymi i rzeczowymi. Część nahararów zdołała utrzymać ziemie, ale cały kraj gospodarczo podupada. Ciężkie położenie wieśniaków pogarsza się wskutek przymusu haradżu, który poprzednio ściągano w naturze, w postaci części plonów. Teraz zaczęto egzekwować go w srebrze. Wobec powszechnie stosowanej wymiany towarowej domaganie się takich opłat stawiało chłopów w nadzwyczaj trudnym położeniu. Historyk ormiański Hewond-Wardapet, inaczej zwa- 239 b jednym "z namiestników arabskich: „Przybywszy do Armenii, najpierw męczył on wszystkich gwałtami, prześladowaniami. Rody książęce składały mu dobrowolnie lub po niewoli konie i muły, w darze wspaniałe stroje, złoto i srebro, napełniając paszczę smoka, który przyszedł plugawić kraj". Okrutni i bezwzględni poborcy katowali i torturowali chłopów zalegających z podatkami. Prześladowania i terror wywoływały kolejne fale oporu. Przez cały okres rządów kalifatu arabskiego na Zakaukaziu (lata 632—885) wielokrotnie wybuchały w tutejszych krajach bunty i powstania ludowe. Jedno z nich rozpoczęte w latach 748—-750 przeciągnęło się aż do roku 775, czyli do czasów panowania dynastii Omajjadów. Powstańcy — jak świadczą źródła historyczne — przysięgali „żyć i umrzeć razem". Dopiero w kwietniu 775 roku przeważającej liczebnie armii kalifa udało się zadać Ormianom dotkliwą klęskę nad górnym biegiem Eufratu. Spośród kilku podobnych następnych zrywów szczególny rozmach i szeroki zasięg miało powstanie przeciw ciemięzcom arabskim w roku 851, które rozszerzyło się z Armenii na- inne kraje Zakaukazia. Wśród jego 240 wsławiło się pospolite ruszenie ludowe z prowincji Sasun w południowej Armenii. Górale sasuń-scy rozbili wojska arabskie, uwolnili rodaków pojmanych w niewolę przez wroga, zdobyli miasto Musz, po czym schwytali i stracili tyrana, namiestnika arabskiego Jusufa ibn Muhammada. Arabski kalif Mutawakkil w odwet śle znowu do krajów zakaukaskich silną armię, która te kraje niszczyła, grabiła i pustoszyła w ciągu trzech następnych lat. Te wydarzenia posłużyły jako wątek słynnego ormiańskiego eposu ludowego Dawid z Sasunu. Bezimienny, wspaniały poemat epicki przetrwał aż do naszych czasów. Według niektórych badaczy poemat ów powstał już w IX wieku, według innych .— sto lat później. Właściwy obszerny epos składa się z czterech głównych podań: „O Sanasarze i Bah-dasarze", „O Myhrze Starszym", „O Dawidzie z Sasunu", „O Myhrze Młodszym". Dawne wątki baśniowe i mityczne, wzbogacone mnóstwem szczegółów obyczajowych i scen rodzajowych, tworzą zasadniczy zrąb poematu. Temat główny decyduje o jego znaczeniu i trwałości: jest nim 16 — Ścieżką na Ąrarat 241 jeźdźcy, zwycięstwo w tej walce. Bracia Sanasar i Bahdasar, należący do pierwszego pokolenia bohaterów sasuńskich, po długotrwałej walce z bagdadzkim kalifem kładą podwaliny nowego państwa. Twierdza przez nich dźwignięta otrzymuje nazwę Sasun. To znaczy: Gniew. Syn Sanasara — Myher, pogromca Lwa i Białego Dewa, uosobiających całe zło świata, rozpoczyna bezpośrednią walkę z Msyrem. Właściwym bohaterem eposu jest syn Myhra — Dawid Jąkała, budowniczy zrujnowanej przez najeźdźcę świątyni na górze Marut. Oswobadza on naród z długotrwałej niewoli — sam ginie z ręki córki, która umiera ze strachu, słysząc krzyk trafionego przez nią Dawida. Ostatni z potomków Waagna, najbardziej tragiczna postać eposu o Dawidzie — jego syn Myher Młodszy — skazany został przekleństwem ojca na nieśmiertelność. Znużony nie kończącą się walką ze złem i daremnym poszukiwaniem śmierci, zamyka się wreszcie w skale, przepowiadając swój powrót w dniu, „gdy runie świat i na nowo się dźwignie, gdy przestanie zapadać się ziemia pod moim koniem". 242 "w "różnych dialektacH uczeni szacują na kilkadziesiąt. Oto fragment poematu, który należy do bezcennych skarbów literatury armeńskiej: Na tęgich koniach pędzą rycerze — Mrowie! I każdy z nich życie swe złoży w ofierze! Mkną czarnobrodzi wojowie, mocni w swej wierze — Mrowie! I każdy z nich życie swe złoży w ofierze! Jeźdźców miedzianobrodych błyszczą pancerze — Mrowie! Każdy z nich życie swe złoży w ofierze. Synów i ojców po stokroć się tysiąc tu zbierze — Mrowie! I każdy z nich życie swe złoży w ofierze! Trąbią trębacze! A żołnierz to jest nad żołnierze! I każdy z nich życie swe złoży w ofierze! Bębny, bębny, bębny biją jak grom! Siedmiu potężnych królów z siedmiu nadciąga stron! Wesprze mnie w boju pomoc ich hojna! Sługi moje odeszły. Wojna! Wojna! (przekład Andrzeja Drawicza) Ciekawe wiadomości dotyczące dziejów Armenii z okresu panowania kalifatu arabskiego zachowały się w dziełach historyków arabskich. Arabowie podróżowali wówczas wiele po Armenii 243 pozostające wówczas w mniejszym lub większym stopniu w zależności od Arabów i płacące im olbrzymie podatki, uważali ci historycy za „kolonie arabskie". Nazywają je często „spichlerzami". Historyk ormiański A. S. Szachnazarian, opierając się na źródłach arabskich, pisze: „Po zdobyciu Kraju Zakaukaskiego i większej części Kaukazu południowo-wschodniego kalifat arabski... utworzył z krajów położonych na północ od swojego państwa oddzielną jednostkę administracyjną o nazwie Erminiat". Według historyka arabskiego Ibn Chordadbeha (jego działalność przypada na drugą połowę IX wieku), Erminiat i Azerbejdżan stanowiły jedną czwartą ówczesnego państwa arabskiego. „Granice tej nowej jednostki administracyjnej przedstawiały się według źródeł arabskich następująco: od wschodu i północy ciągną się one od Berdar do Bab-al--Abwab (Derbent) i aż do gór kaukaskich..., od zachodu zaś aż do granicy Rum (Bizancjum)... W drugiej połowie VII wieku miasto Dwin, czyli według źródeł arabskich Dabil, jest stolicą tej nowej jednostki administracyjnej". Urodzony w Jerozolimie historyk Al-Mukadda- 244 f joliie al-Richab (można byTó" przetłumaczyć jako: rodząca winorośl), obejmującym Arran *, Armenię i Azerbejdżan: „Okręg to wielki i piękny, wiele w nim owoców i winorośli, miasta tutejsze położone są w najzdrowszych okolicach kraju. ...Wywożą stąd sukna i wspaniałe sznury; są tu i robaki kirmiz (koszenila). Jagnię kosztuje dwa dirhemy, a chleba dostaje się dwa bochenki za danika. Owoce sprzedają bez miary i bez wagi. ...Są tam użyteczne towary, duże miasta, rzeki obfitujące w wodę, piękne wsie, różne osobliwości. Owoce są tam bardzo smaczne, a ludzie sprawiedliwi, szanujący dawny obyczaj, wymowni i godni szacunku. ...W kraju tym większość stanowią chrześcijanie. Z Armenii wywożą kapy i znakomite wełniane materace". Ten sam autor pisze o stolicy Dwin jako o dużym mieście, bronionym przez niedostępną twierdzę: „Otaczają je ogrody... Place są w kształcie krzyża... Główny meczet stoi na wzgórzu, a obok meczetu jest kościół... Domy mieszkańców zbu- * Dzisiejsza Azerbejdżańska SRR. 245 kich zalet miasta cnrzescijanie stanowią w mm większość. Teraz mieszkańców ubyło, twierdza jest zrujnowana". Inny historyk arabski, żyjący również w X wieku, al-Istachri, kreśli następujący obraz Dwinu: „Miasto jest stolicą Armenii, znajduje się w nim pałac namiestnika... W mieście tym wyrabia się wełnianą odzież i dywany, poduszki, siedzenia, koronki i inne przedmioty. Z robaczków czerwonego koloru, zwanych kirmiz, mieszkańcy wyrabiają szkarłatną farbę i barwią nią sukno. Dowiedziałem się, że jest to robak, który osnuwa się przędzą podobnie jak jedwabnik. Co więcej, dowiedziałem się, że się tu wyrabia wiele tkanin jedwabnych. W Dabil (inaczej Dwin — red.), stolicy Armenii, mieszkał Symbat syn Aszota. Chrześcijanie stanowią większość mieszkańców Armenii. Jest w tym kraju miejscowość, przez którą jedzie się do Rum (Bizancjum), znana pod nazwą Terabezunde (dzisiaj Trabzon w Turcji — red.). Tam zjeżdżają się kupcy i stamtąd wyruszają do kraju Rum, aby prowadzić handel. Tak więc wszystko, co spotykamy w Armenii, wyroby, takie jak 246 bezunde". Uczony ormiański Ł. Aliszan w swojej pracy Ajrarat, wydanej w Wenecji, podaje, że z miasta Dwin prowadziło pięć szlaków handlowych. Arabski historyk Ibn Haukal, którego działalność kronikarska przypadła na lata 977—978, następującymi słowy opisywał miasto Dwin: „W Dabil szyją dużo jedwabnej odzieży. Jeśli jednak o tym mowa, to podobną można znaleźć i w kraju Rum, chociaż tutejsza jest cenniejsza. A jeżeli chodzi o wyroby zwane tkaninami ormiańskimi, są to butt (wielkie jedwabne chustki na głowę), miękkie meble, dywany, kapy i poduszki; nie ma podobnych im na całej ziemi, od końca jej aż do końca". Wyliczając inne miasta Armenii, autor podkreśla: „Żadne z nich nie może się równać z Dabil ani pod względem wielkości, ani wspaniałości. Wszystkie jednak są zasobne, obfitujące w żywność i dobrze utrzymywane". Wychwala zalety armeńskich mebli wyściełanych i dywanów znanych pod miejscową nazwą mschfur. Dalej pisze: „Z niektórych okręgów Armenii wywożą wspaniałe, wyróżniające się rasą, zdrowe, silne i wy- 247 Tlycn J^iajuw... r uu.K.t, & j\.iuj.cg(j w^iusia aitj uu kraju Rum, nazywa się Terabezunde. Jest to mia-st0) w którym zbierają się kupcy z ziem islamu i stamtąd jadą do kraju Rum, żeby w nim prowadzić handel". Chrześcijaństwo w początkach swego rozpo-wszechniania się na terytorium Armenii znajdowało szeroki oddźwięk wśród najbardziej upośledzonych warstw społecznych. Religia nakazująca ubóstwo, pokorę, miłosierdzie i miłość bliźniego kontestowała z przepychem i bogactwem świątyń pogańskich. Ale z biegiem czasu Kościół stał się nie tylko powagą państwową, rywalizującą częSto o władzę z monarchią. Stał się również bo-gaCZem. Obrósł w ziemskie dobra. Królestwo nie-biesKie duchowni obiecywali na tamtym świecie. Qoczesny świat pełen był krzywd i niedoli, wojen i ucjsku. Sprzeczności społeczne ostro nurtujące Arinenię w wieku VII i VIII znalazły swój wyraz w funtach chłopskich i w powstawaniu sekt religijnych. yj VII wieku na ziemi perskiej wywołał powstanie niejaki Mazdak, głosząc hasło „wspólnoty mienia". W dwieście lat później naukę jego 248 Azerbejdżanu — Nanek.'Stronnicy jego, tak zwani churemici, łączyli swoje buntownicze hasła ze specyficzną formą nowego sekciarstwa, którego korzenie głęboko tkwiły w mazdaizmie — staroperskiej wierze w Ahuramazdę, głoszonej przez proroka, mędrca Zoroastra, czyli Zaratustrę, żyjącego na przełomie wieków VII/VI p.n.e. Te ruchy wywołały oddźwięk w Armenii wstrząsanej ustawicznymi wojnami oraz walkami 0 władzę toczonymi przez nahararów. W części Armenii, którą władało Cesarstwo Bizantyjskie, wzrastał ucisk, szczególnie dający się we znaki chłopom. Panowie feudalni mieli twardą rękę wobec poddanych. Nie lepiej działo się wieśniakom w majątkach należących do klasztorów. Na fali buntów chłopskich wybuchających w sąsiednich krajach powstała herezja paulicjan. Zrodzona w Armenii, szybko ogarnęła niemal całe Cesarstwo Bizantyjskie. Nazwę sekty paulicjan jedni historycy wyprowadzają od imienia jej przywódcy, Pawła Pogosa, inni od świętego Pawła--Apostoła, uważanego za pierwszego teoretyka 1 właściwego twórcę Kościoła. Nauka owa trafiała na podatny grunt: do chłopów opowiadających 249 miejska oraz niewolnicy. Paulicjanie waiczyn przeciwko nierówności społecznej, potępiali zbytek i bogactwo Kościoła, żądali zniesienia hierarchii kościelnej i zakonów, uproszczenia obrzędów kościelnych, zaprzestania kultu obrazów. Ten ostatni postulat jest na pewno odbiciem szerzącego się wówczas (VIII—IX w.) w Cesarstwie Bizantyjskim ikonoklazmu, czyli obrazoburstwa. Paulicjanie głosili również konieczność wyrzeczenia się dóbr ziemskich i zniesienia własności prywatnej. Wszelkie bogactwo, a zwłaszcza majątki kościelne, uważali za dzieło szatana. Religijna nauka paulicjanów zdradza ślady poglądów, jakie wyznawali stronnicy zoroastryzmu, czyli maz-daizmu staroperskiego. Świat w pojęciu wyznawców tej sekty dzielił się na dwie części: królestwo Boga, czyli świat dobra, i królestwo szatana, czyli świat zła. Choć paulicjanie wywodzili swoje nauki z przykazań chrześcijaństwa, Kościół uważał je za herezję. Katolikos Jan z Odzunu zwołał przeciwko paulicjanom specjalny synod w Dwinie w roku 719. Potępiono wówczas jak najsurowiej sek-ciarzy, grożąc im klątwą. Paulicjanie byli z jed- 250 w obfT częściach Armenii, zarówno" w" chrześcijańskim Bizancjum, jak na ziemiach armeńskich, pozostających pod władzą perską. Ani klątwy, ani prześladowania nie zdołały jednak stłumić i wygasić tego ruchu, który ogarniał szerokie warstwy najuboższej ludności. Zarówno w Armenii, jak i w krajach, które z nią sąsiadowały, chłopi rujnowani przez nadmierne obciążenia i podatki zwracali się przeciwko wielkim posiadaczom ziemskim, świeckim oraz duchownym. W latach 726—772 ruch paulicjan zamienił się w powstanie zbrojne, które ciągnęło się aż do lat siedemdziesiątych IX wieku i zostało krw;awo stłumione przez Bizancjum. Ale ruch paulicjan nie wygasł całkowicie. Dawał on znać o sobie w Armenii z przerwami przez następne trzy wieki i wpływał na utworzenie innych pokrewnych sekt. 2. Zestawiając i porównując źródła historyczne, wśród nich również kroniki arabskie z X wieku, można stwierdzić, że na język i kulturę najeż- warstwy manosci armensKiej. zrosty iua, zwiasz-cza chłopi dochowali wierności językowi ojczystemu. Od dziejopisów arabskich można również wiele dowiedzieć się o walkach, jakie wybuchały przeciwko nowym władcom. Walki te często ogarniały całe niemal Zakaukazie. W IX wieku siła kalifatu arabskiego ulega nadwątleniu wskutek organizowania podbojów na wielką skalę i rozwoju wyzwoleńczych ruchów ludowych w zagarniętych krajach. Okres szczy-' towej potęgi arabskiego państwa dawno już minął. W ostatnim ćwierćwieczu tego stulecia wykorzystując osłabienie kalifatu możnowładcy Armenii — kraju, który wszedł w okres rozwiniętego feudalizmu — próbują z powodzeniem zrzucić jarzmo arabskie. Kalifat przestaje panować nad ziemiami, którym przyniósł wiele nieszczęść i krzywd. Na terytorium Zakaukazia powstają wówczas znowu niezależne państwa. W Armenii najsilniejszym i największym państwem stało się przede wszystkim królestwo szyrackie z rządzącą nim dynastią Bagratydów, ponadto cztery małe państewka i kilka emiratów muzułmańskich. 252 z władców tej dynastii, książę Aszot I, zręcznie wykorzystując osłabienie monarchii arabskiej w roku 861, zdołał uzyskać od kalifatu koronę Armenii. Niezwłocznie ogłasza się królem, ustanawiając dynastię Bagratydów. Uroczyste ogłoszenie tego księcia królem nastąpiło w roku 885. Pod panowaniem dynastii Bagratydów rozpoczyna się jedna z epok najbardziej pomyślnych w dziejach Armenii. Rozwija się handel, rzemiosło, kultura. Ożywione więzi handlowe łączą królestwo Armenii ze światem. Rosną miasta: Dwin, Nachiczewan, Aniwara, Wan i inne. Początkowo monarcha wraz z całym dworem osiadł w mieście Bagaran. Potem kolejnymi rezydencjami królewskimi były miasta Erazgor i Szirawakan. Ani, osada, o której pierwsze wzmianki można znaleźć w zapiskach kronikarzy z V wieku naszej ery, podniesiona została do rangi stolicy w X wieku. Ze skromnej wioski nad rzeką Arpa wyrasta wspaniały gród średniowieczny z licznymi ulicami i placami, z pałacami i kościołami, z ruchliwą dzielnicą rzemieślniczą. Miasto rozwinęło się 253 ćwierć wieku" — głosi zapis w jednej z kronik. Król Symbat II z dynastii Bagratydów wiele uwagi i troski poświęcił ufortyfikowaniu twierdzy Ani. Od wschodu i południa dostępu do miasta broniła rzeka Arpa (inaczej Achurian), od zachodu wąwóz górski Cachkadzor. Stronę północną, pozbawioną obrony naturalnej, umocniono podwójnymi murami, potężnymi basztami oraz szerokim rowem. Osiem lat trwała budowa murów. Później na rozkaz króla Symbata II wybudowano wiele gmachów, które stały się ozdobą miasta Ani. Jednym z najwspanialszych i najbardziej okazałych budynków był pałac królewski. Ruiny jego opisał członek Akademii Nauk N. J. Marr w latach 1907—1908. Donosił on wówczas: „Małe Ani, ostatni bastion ormiańskiej myśli państwowej w rdzennej Armenii, stoi przed nami jak żywe, ze wszystkimi dowodami rzeczowymi jego dawnego życia. Szczątki miasta Ani są niewyczerpanym źródłem studiów i odkryć nie tylko dla archeologów, lecz także dla historyków, dla. badaczy dziejów dawnego obyczaju i kultury". 254 Ruiny świątyni w dawnej stolicy Armenii — Ani (koniec X wieku) Całe miasto leży na trójkątnej płaszczyźnie nad wąwozem rzeki Achurian. Ściany głębokich wąwozów rzecznych broniły dostępu do miasta od strony południowego zachodu. Od strony północnego zachodu wznosił się masywny mur z kamienia ciosanego. Mur ten zbudował w roku 964 ów- 255 Tu widać odwieczny styl ormiański, nie skażony wpływami licznych zaborów i najazdów. Zachowały się ruiny pokaźnej budowli — zapewne siedziby sądu. Odsłonięte jest wnętrze sali wspartej na niskich i ciężkich kolumnach, podtrzymujących potężnymi kapitelami łuki półokrągłych sklepień. Syn i następca Aszota Łaskawego, król Symbat, zbudował później drugi mur dokoła nowej części miasta": okrągłe baszty widoczne są z dala oczom wędrowcćfw, którzy przybywają do Ani jeszcze dziś. Do najstarszych ocalałych zabytków należy również słynny kamienny krzyż, charakterystyczny dla kościelnej symboliki armeńskiej — chaczkar — pochodzący z roku 952, oraz kilka kościołów, wśród nich katedra Bogurodzicy o kształcie prostokątnym. Ściany wewnętrzne tej świątyni wylane są cementem i żwirem. Z zewnątrz budowla oblicowana jest przepięknymi płytami z kamienia ciosanego, wieńcem ażurowych półkolumn i nakreślonymi na murze łukami ornamentacyjnymi; mieszczą się w nich wąskie szczeliny, obramowane także subtelnym ornamentem. Całość świątyni stanowi wspaniały 256 Ani przechodziło później z rąk do rąk. Od roku 1045 miastem rządzą przez pewien czas katepa-nowie, czyli wielkorządcy bizantyjscy. W końcu XI wieku zdobyte zostało przez nowych najeźdźców — Turków Seldżuków. Potem przechodziło ono spod panowania emirów muzułmańskich pod berło królów gruzińskich. Za panowania słynnej królowej Tamary dawna stolica dostaje się znowu pod władzę książąt ormiańskich, dwóch braci z dynastii Zacharydów, namiestników monarchii gruzińskiej. W roku 1236 Ani zdobywają Mongołowie. Każdy kolejny okres historii, każde władanie nowego gospodarza pozostawiało na mieście swoje piętno. Obok kościołów chrześcijańskich pojawiają się meczety i minarety. Motywy arabskie wplatane są w ornamenty fresków gruzińskich. Dekoracje stają się coraz bogatsze, łączą w sobie nowe style, wchłaniają nowe elementy. Samo miasto Ani rozrasta się coraz szerzej. Ulice jego są brukowane. Wodociągi doprowadzają wodę z daleka; świadczą o tym liczne nisze w kształcie muszli na skrzyżowaniach ulic. W tym 17 — Ścieżką na Ararat 257 giunm lici miasta Euiny Ani, dawnej stolicy Armenii (koniec X wieku) czasie zresztą na terenie całej Armenii budowane są z wielkim rozmachem urządzenia nawadniające. Siedem pięknych kamiennych mostów łączy brzegi rzeki Achurian. Powstają dzielnice handlowe i rzemieślnicze z mnóstwem kramów i warsztatów kowali, rymarzy, cieśli, płatnerzy, siodlarzy i kotlarzy. 258 szybko idą w górę. Ludność Ani różnicuje się klasowo. Kontrasty społeczne zarysowują się coraz ostrzej. Kronikarze tego okresu, mówiąc o pasożytniczym zbytku, w jakim żyły bogate warstwy mieszkańców Ani i o panujących wśród nich obyczajach, piszą tak jak biblijni prorocy, którzy gromili Sodomę i Gomorę. Nawet jeśli niektóre z tych uwag są przesadne, nie należy ich lekceważyć. Przybliżają one bowiem ku dzisiejszemu czytelnikowi starodawne miasto i jego mieszkańców. Wedle relacji dziejopisów bogacze z Ani byli tak rozpieszczeni i rozleniwieni, że słudzy gotowi na każde skinienie musieli im najmniejszy drobiazg podawać wprost do ręki. Nie wysiadali ze swoich karoc i lektyk nawet po to, żeby wejść do kościoła. Kazali sobie wynosić ze świątyni na zewnątrz Ewangelię. Miasto Ani często rozbrzmiewało dźwiękami muzyki. W teatrze odbywały się regularnie przedstawienia. Nie było końca biesiadom i ucztom. Kobiety anijskie słynęły z piękności. Kiedy mnisi-asceci pojawiali się w mieście, usiłując przyprowadzić do opamiętania „dusze skazane na zatracenie", mieszkańcy stolicy 259 ,BT».r naw cl z;ja ludowa, rozpowszechniana przez pieśniarzy — aszuhów. Opiewali oni cierpienia narodu i i^go żarliwą tęsknotę do wolności. ^V pierwszej połowie XVIII wieku powstaje imt>erium perskie Nadir Szacha; w jego skład i kiika państw zakaukaskich, wśród nich ść Armenii. Persowie tworzyli na za-gartiiętych terenach zależne chanaty, aby umocnić swą władzę. ^rozpaczeni chłopi ormiańscy chwycili za broń, tak Ąjak icł\ ojcowie i dziadowie. Karne ekspedy-cJe perskie łupiły i pustoszyły zbuntowane prowincje podbitego kraju, wyniszczając ich ludność. W miastach i wsiach zmuszano Ormian i Gruzi-ró do przyjęcia islamu. Szachowie zastosowali k zwaną ustawę Imama Dżafara, wedle której członek rodziny przyjmujący islam stajaj się jedynym spadkobiercą mienia wszystkiej swoich krewnych chrześcijańskich. Nieraz ie, któ,rzy przyjęli wiarę' muzułmańską na fałszywych świadectw, uznawani byli wali w spadku ich "majątki. Kaukaz dzięki swemu położeniu geograficznemu i roli, jaką odgrywał podczas wojen między Persją a Turcją, przyciąga w wieku XVI i XVII uwagę wielu państw europejskich. Poprzez Azję Mniejszą związany był szlakami handlowymi z krajami śródziemnomorskimi, zwłaszcza z Wenecją, przez wybrzeża Morza Czarnego oraz Krym — z Polską i częściowo z Niemcami. Pod koniec lat sześćdziesiątych i osiemdziesiątych XVI wieku wyjeżdżały często do Europy delegacje ormiańskiego duchowieństwa, arystokracji i bogatego kupiectwa w rozmaitych, także politycznych sprawach. Poprzez historię Armenii w XIX i, XX stuleciu -jak nić czerwona snuje się dążenie do niepodległości. Patrioci ormiańscy, ludzie głęboko i żarliwie oddani krajowi i narodowi, usilnie szukają dróg i sposobów oswobodzenia ojczyzny. Próbują szukać sojuszników i sprzymierzeńców w tej walce pośród wielkich mocarstw Zachodu. Szukają oparcia u ich rządów bądź u wybitnych przywódców i polityków. Te starania nie przyniosły jednak żadnego rezultatu. Trudno bowiem 315 uwazac noiy aypiomaiyczne luD słowami tylko wyrażaną sympatię. W początkach wieku XVIII losy Armenii zaczynają się wiązać z bliższym, potężnym sąsiadem. Jest nim Rosja. Już od wieku XVII rozszerzają się stosunki polityczne i gospodarcze Rosji z Zakaukaziem. Wyjazdy kupców ormiańskich na Ruś są coraz częstsze i coraz bardziej regularne. W Astrachaniu i w Moskwie powstają ruchliwe kolonie ormiańskie. W roku 1701 przedstawiciel jednego z ormiańskich rodów książęcych, Israel Ori, udał się do cara Piotra I z prośbą o pomoc w walce Ormian przeciw Persom. Car mianował Israela Ori rosyjskim posłem w Persji i zobowiązał go do zbadania sytuacji w tym kraju oraz sprawdzenia, czy ewentualne powstanie zbrojne ma szansę powodzenia. Powróciwszy z Persji, Israel Ori zajął się organizacją połączonych sił zbrojnych ormiańskich i gruzińskich, które miały wspólnie wystąpić przeciw Persji. Po śmierci Israela Ori podobną rolę spełniał wybitny dowódca i wojownik, czczony przez Ormian później i aż do dziś jako bohater narodowy, 316 w iuau j. i bojowników walczących o wolność zarówno Ormian, jak i Gruzinów. Przez sześć lat, od 1722 do roku 1728, Dawid-bek utrzymał i obronił niepodległość księstwa ormiańskiego. Załamało się jednak w końcu pod ogromną przewagą Persów, którzy okrutnie rozprawili się z Dawid-bekiem. Czyny bohatera odzwierciedlił ormiański pisarz Raffi w powieści o Dawid-beku, przetłumaczonej później na rosyjski. Powieść ta stała się również kanwą scenariusza filmowego. Ormianie zwracali się także o pomoc do carycy Katarzyny II, która wysłała do Armenii oddziały wojska pod dowództwem Waleriana Zu-bowa. Zamierzała utworzyć „niepodległe królestwo armeńskie", które byłoby partnerem dogodnym dla Rosji w jej ewentualnych rozgrywkach i sporach z Persją. Śmierć carowej zniweczyła te plany. Wojska Zubowa zostały odwołane. Persowie przez zemstę zniszczyli i spustoszyli Armenię w roku 1796. W roku 1801 przyłączona została do Rosji Gruzja. 317 nieoczekiwane aresztowanie posła rosyjskiego. Wojna ta zakończyła się klęską Persów. Podczas wojen rosyjsko-tureckich, kiedy armia rosyjska zdobywała miasta Kars i Erzurum, młodzież ormiańska wielokrotnie udzielała pomocy wojskom rosyjskim. O jednym z takich wydarzeń opowiada Aleksander Puszkin, który w tym czasie znalazł się w mieście Kars: „Rano wyszedłem obejrzeć miasto. Młodszy z moich gospodarzy podjął się być moim cicerone. Oglądając fortyfikacje i cytadelę zbudowaną na niedostępnej skale, nie rozumiałem, w jaki sposób zdołaliśmy zdobyć Kars. Mój Ormianin tłumaczył mi, jak umiał, wypadki wojenne, których sam był świadkiem. Widząc, że ma ochotę do wojaczki, zaproponowałem, aby wraz ze mną jechał do pułku. Zgodził się od razu. Posłałem go po konie... W pół godziny potem wyjeżdżałem z Kars. Artemij (tak nazywał się mój Ormianin) galopował przy mnie na tureckim ogierze, trzymając w ręku giętki kurtyński dziryt; za pasem miał zatknięty kin-dżał, marzył o bitwach". 318 ¦-"W| ~