STANISŁAW BURKOT SPORY O POWIEŚĆ W POLSKIEJ KRYTYCE LITERACKIEJ XIX WIEKU Wrocław 1968 POLSKA AKADEMIA NAUK -ODDZIAŁ W KRAKOWIE PRACE KOMISJI HISTORYCZNOLITERACKIEJ Nr 18 WROCŁAW - WARSZAWA - KRAKÓW ZAKŁAD NARODOWY IM. OSSOLIŃSKICH WYDAWNICTWO POLSKIEJ AKADEMII NAUK UWAGI WSTĘPNE Z kopciuszka i "proletariusza literatury" 1 wyrosła w XIX wieku na prawdziwego potentata; w swym rozwoju wchłonęła doświadczenia innych rodzajów literackich - dramatu i liryki, łamiąc dawne bariery międzyga-tunkowe, stawiane i strzeżone pilnie przez twórców poetyk normatywnych. Ta zadziwiająca kariera powieści ma oczywiście swe źródła społeczne i polityczne: towarzyszy wielkim przemianom socjalnym, jest ich niewątpliwym odbiciem. Demokratyzacja społeczeństw, której etapy wyznaczały rewolucje antyfeudalne, walki klasowe XVIII i XIX wieku, stworzyła nowe potrzeby w dziedzinie kultury - przede wszystkim potrzebę literatury masowej, zdolnej zaspokoić duchowe aspiracje nowych klas i sił społecznych. Rozwojowi powieści towarzyszyła niezmiernie ciekawa dyskusja literacka, której uczestnicy zajmowali często wyraźnie krańcowe stanowiska. Aprobata i entuzjazm jednych - zrozumiałe przez sam fakt czytelniczych sukcesów - wywoływały równocześnie namiętne opory przeciwników: ci zgodnie potępiali "zepsucie smaku literackiego", którego jakoby była zwiastunem, zgubne wpływy na kształtowanie się ludzkich charakterów, widzieli w powieści gatunek-efemerydę i przepowiadali jej rychły upadek2. Powieść jednakże wykazywała ciągle zadziwiającą zdolność regeneracji, umiejętność przystosowania się do wymogów kolejnych prądów i kierunków w literaturze. W tej ewolucji gatunku niemałą rolę - obok oczywiście twórców - odegrała krytyka literacka, uzasadniająca teoretycznie zarówno sam sens istnienia powieści, jak i potrzebę stałych modyfikacji i zmian formalno--treściowych. Ustalenia teoretyczne poszczególnych krytyków zdradzać będą skłonność do traktowania kolejnych propozycji jako rozstrzygnięć nieodwołalnych i ostatecznych, zamykających stale otwarty problem "poetyki powieści". Poszukiwanie norm i reguł w tym zakresie okazało 1 Określenie Kraszewskiego z jego przemówienia na uroczystości jubileuszowej w Krakowie w 1879 roku. 2 Przepowiednie tego typu powtarzają się w XIX wieku co kilkanaście lat, nie brak ich także w krytyce literackiej XX wieku. 6 się jednak prawdziwie syzyfową pracą: trwałość i ostateczność rozstrzygnięć teoretycznych była bowiem znikoma. Zwykle przed kolejnym pokoleniem krytyków stawało zadanie ponownego podjęcia tematu. Przedstawiana praca nie jest więc historią powieści ani też jej teorią: w rozwoju historycznym próbuje prześledzić przebieg sporów o powieść w polskiej krytyce literackiej, sygnalizuje także stałe modyfikowanie gatunku, podkreśla wpływ rozważań teoretycznych i krytyczno-literackich na warsztat powieściopisarzy, na przemiany struktury wewnętrznej dzieł. Trudno byłoby powiedzieć, że stan świadomości teoretycznej krytyków w poszczególnych epokach wpłynął w sposób decydujący na ewolucję gatunku; krytyka modyfikowała bowiem swe sądy najczęściej pod naporem faktów, to jest w związku z potrzebą analizy nowych utworów literackich, ukazujących się na rynku księgarskim. Trudno jednak nie widzieć i wpływu odwrotnego - krytyki na praktykę twórców. Inspiracje wywodzące się od krytyków miały niekiedy wielkie znaczenie dla nowatorskich poczynań samych pisarzy. Tak zarysowane zadania pracy wymagały od autora objęcia obserwacją dużego odcinka czasu, bowiem ograniczenie badań do jednej epoki literackiej stwarzało niebezpieczeństwo błędnej perspektywy. Problem sporów o powieść wchodził już w zakres badań historyków literatury, jednakże najczęściej fragmentarycznie, bądź okazjonalnie. Po raz pierwszy temat ten pojawił się u Piotra Chmielowskiego w Dziejach krytyki literackiej w Polsce i u Bronisława Gubrynowicza w studium o romansie za czasów Stanisława Augusta 3; w dwa lata później Bronisław Czarnik ogłosił rozprawę pod tytułem Spór literacki o "Jana z Tęczyna" 4. Konstanty Wojciechowski dla podobnych celów przebadał przedmowy do pierwszych powieści polskich z początku XIX.wieku5. Zaciekawienie dyskusją literacką odbiło się także szerokim echem w studiach szczegółowych o po-wieściopisarzach. Wystarczy wymienić tu prace Sławomira Czerwińskiego o Jaraczewskiej 6 i Jana Gebethnera o Mostowskiej 7. Sporo miejsca temu tematowi poświęcił Marian Szyjkowski w rozprawie Myśl Jana Jakuba 3 P. Chmielowski, Dzieje krytyki literackiej w Polsce, Warszawa 1902, s. 473-507; B. Gubrynowicz, Romans polski za czasów Stanisława Augusta, "Pamiętnik Literacki" 1903 s. 192-215, 379-393, 519-538; także: Lwów 1904. 4 B. Czarnik, Spór literacki o "Jana z Tęczyna" (1825). Kartka z dziejów krytyki w Polsce, "Pamiętnik Literacki" 1905, s. 205-217. 5K. Wojciechowski, Przedmowy do pierwszych powieści polskich XIX wieku, "Pamiętnik Literacki" 1905, s. 267-273. 6S. Czerwiński, Elżbieta z Krasińskich Jaraczewska. Studium z dziejów powieściopisarstwa polskiego, Prace Historycznoliterackie nr 35, Kraków 1930. 7 J. Gebethner, Poprzedniczka romantyzmu, Prace Historycznoliterackie nr 12, Kraków 1918. 7 Rousseau w Polsce XVIII wieku 8; znajdziemy go także we wstępach Idy Kotowej do powieści Klementyny z Tańskich Ploffmanowej 9. Jednakże poza artykułem Bronisława Czarnika kolejne rozprawy nie przynoszą nowego materiału. Niezmiennie powtarza się w nich pozorny paradoks, silnie wyeksponowany przez Gubrynowicza: oto czołowi twórcy polskiej powieści - Krasicki, Jezierski, Jaraczewska, Hoffmanowa - są jej zdecydowanymi przeciwnikami na gruncie teoretycznym. Nie kuszono się nawet 0 wyjaśnienie przyczyn owego paradoksu. Opinie tego typu spotkać można 1 dzisiaj, chociaż badania nad dawną powieścią poszerzyły się znacznie. Z nowszych studiów wymienić należy rozprawy Mieczysława Klimowicza 10 i Zdzisława Skwarczyńskiego n. Dopiero jednak Maria Rutkowska w artykule Sądy współczesnych o powieści polskiej XVIII wieku. Z problemów terminologii12 daje częściowe wytłumaczenie wspomnianej poprzednio sprzeczności: termin "romans" obejmował wówczas zarówno utwory /pisane na modłę panny Scudery, jak i Fieldinga czy Smolletta - był //więc wieloznaczny. Używano go w krytyce w dwojakim znaczeniu: dla określenia dzieł "szkodliwych", godnych potępienia, i "moralnych", służących "poprawie" czytelnika. Badania zapoczątkowane ongiś przez Gubrynowicza i Czarnika kontynuowali: Kazimierz Wyka1S, Maria Żmigrodzka14, Maria Stra-szewska15, Mieczysław Inglot16, Antonina Bartoszewicz" i Wincenty 8M. Szyjkowski, Myśl Jana Jakuba Rousseau w Polsce XVIII wieku, Kraków 1913. 9 I. K o t o w a, Wstępy do: Dziennik Franciszki Krasińskiej w ostatnich latach panowania Augusta III pisany, Bibl. Nar.., S. I, Nr 119, Kraków 1929; Listy Elżbiety Rzeczyckiej, Bibl. Nar., S. I, Nr 99, Kraków 1927. 10 M. K 1 i m o w i c z, Nad "Historią" Krasickiego. Wokół genezy i chronologii, "Pamiętnik Literacki" 1955, z. 4; Narodziny romansu listowego w literaturze polskiej XVIII wieku, "Pamiętnik Literacki" 1958, z. 4; Romans Gellerta w literaturze polskiej czasów saskich, "Pamiętnik Literacki" 1959, z. 3/4. 11 Z. Skwarczyński, Zmiany w technice i funkcji romansu polskiego za czasów Stanisława Augusta, Prace Polonistyczne, S. V, Łódź 1947; W szkole sentymentalizmu. "Tygodnik Wileński" z 1804 roku, Łódź 1958. 12 M. Rutkowska, Sądy współczesnych o powieści polskiej XVIII wieku. Z problemów terminologii, "Pamiętnik Literacki" 1965, z. 3/4, s. 79-104. 13 K. Wyka, Romantyczna nobilitacja powieści, "Twórczość" 1946, z. 10. 14 M. Żmigrodzka, Walka o realizm w estetyce i krytyce literackiej kraju w latach 1831-1848, "Pamiętnik Literacki" 1953, z. 1. 15 M. S t r a s z e w s k a, Czasopisma literackie w Królestwie Polskim w latach 1832-1848, cz. I (1832-1840), Wrocław 1953; cz. II (1840-1848), Wrocław' 1959. 16 M. Inglot, Poglądy literackie koterii petersburskiej w latach 1841-1843, Wrocław 1961; Polskie czasopisma literackie ziem litewsko-ruskich w latach 1832- -1851, Warszawa 1966. 17 A. Bartoszewicz, Spór o powieść historyczną w połowie XIX wieku na tle antagonizmu między "Dziennikiem Warszawskim" a "Gazetą Warszawską", 8 Danek 18. Wcale obfity materiał bibliograficzny nie świadczy jednak ani o systematycznym zainteresowaniu historyków literatury sporami o powieść, ani też o uporządkowaniu wszystkich problemów interpretacyjnych. Uwagi wymienionych autorów - poza pracami Antoniny Barto-szewicz - zrodziły się bowiem na marginesie innych zainteresowań, były jednym z ogniw szerszej argumentacji. Ten sam charakter posiadają konstatacje dotyczące dyskusji nad powieścią w krytyce pozytywistycznej. Znajdziemy je w pracach Janiny Kulczyckiej-Saloni19, Zbigniewa Żabickiego20 i Marii Żmigrodzkiej?1, w artykułach Henryka Markiewicza -2 i Teresy Cieślikowskiej 23. Wstęp Zygmunta Szweykowskiego do Pism krytycznych wybranych Sygietyń-skiego 24 otwiera zainteresowania dla dyskusji o powieści w okresie naturalizmu. Dalsze uwagi na ten temat przyniosły prace Jana Nowakow-skiego 25 i Henryka Markiewicza 26. W obcej literaturze naukowej temat ten pojawia się zwykle na tycłi samych prawach, co u nas - najczęściej przy okazji rozważań o początkach nowoczesnej powieści realistycznej. W pracach rosyjskich i radziec- okresu miądzypowsta ^wSeHKo, ĘucKyccun "BecTHHK MocKoccKoro Zeszyty Naukowe Uniw. im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, Nauki Hum.-Społ., z. 2, Fil. Poi. (1), Toruń 1959, s. 63-83; Polemiki wokół powieści francuskiej w polskiej krytyce literackiej okresu międzypowstaniowego, Zeszyty Naukowe Uniw. im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, Nauki Hum -Społ., z. 3, Fil. Poi. (2), Toruń 1960, s. 127-175; Walka o powieść tendencyjną u schyłku niowego, "Ruch Literacki" 1963, z. 5/6. Por. także: E. 3. 0 poMane e noJibCKOu łcpimtłce 40-50-x zodoe XIX a., yHMBepcMTeTa" 1966, nr 5, s. 16-31. 18 W. Dane k, Kraszewski i Walter Scott, Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie, z. 17, Kraków 1963; O małżeństwie powieści z historią, "Ruch Literacki" 1964, nr 1; Powieści historyczne J. I. Kraszewskiego, Warszawa 1966. 19 J. Kulczy cka-Saloni, Krytyka literacka lat 1863-1881 [w:] Z literatury lat 1863-1918. Studia i szkice, Wrocław 1957, s. 117-200; Programy i dyskusje literackie [w:] Obraz literatury polskiej. Literatura polska w okresie realizmu 1 naturalizmu, t. I, Warszawa 1965, s. 29-32. 20 Z. Ż a b i c k i, Z problemów ideologu i estetyki pozytywizmu, Warszawa 1964. 21 M. Żmigrodzka, Orzeszkowa. Młodość pozytywizmu, Warszawa 1965. g 22 H. Markiewicz, Pozytywizm a realizm krytyczny, "Pamiętnik Literacki'* 1055, z. 2. • 23T. Cieślikowska, Problem tendencyjnej powieści pozytywizmu, Prace Polonistyczne, S. XVI, Łódź 1960, s. 139-152. 24 Z. Szweykowski, Wstęp do: A. Sygietyński, Pisma krytyczne wybrane, Warszawa 1932, s. 7-59. 25 J. N o w a k o w s k i, Spór o Zole w Polsce. Z dziejów pozytywistycznej recepcji naturalizmu francuskiego, Wrocław 1954. 26 H. Markiewicz, Spór o naturalizm [w:] Tradycje i rewizje, Kraków 1957, s. 195-232. kich - że wymienię Sipowskiego i Kożinowa 27 - wiąże się z badaniami nad rozwojem terminologii literackiej. We Francji jego zapowiedź bądź rozwinięcie znajdziemy u Gustave Reyniera (LP roman sentimental avant ,,1'Astree", 1908), u Georges Pellissiera (Le realisme dv romantisme, 1912). Sporo miejsca tym problemom poświęcił Władysław Folkierski (Entre le classicisme et le romantisme, 1925). Marginesowe uwagi znajdziemy także w pracach Georges Blina (Stendhal et los problemes du roman, 1953), Rene-Marill Albśresa (Histoire du roman modernę, 1962) i Georges Mała (Le dilemme du roman au XVIII0 siecle, 1962). W Anglii rzecz przedstawia się nieco inaczej: w XVIII wieku dokonało się tam zdecydowane oddzielenie w terminologii romansu rycerskiego (romance) od powstającej powieści realistycznej (novel): termin pierwszy nabrał znaczenia pejoratywnego i nie budził przynajmniej charakterystycznych nieporozumień. Nie oznacza to jednak, że angielska krytyka literacka nie znała samej dyskusji na temat prawości i nieprawości nowego gatunku 2S. Z prac angielskich związanych z tematem wymienić warto Bernarda Weinberga (French Realism. The Crilical Reaction 1830-1870, 1937), Arnolda Kattle (An In-iroduction to the English Novel, 1951). Pisali na ten temat również Miriam Allott (Novelists on ihe Novel, 1959), Richard Stang (The Theory of the Novel in England 1830-1870, 1959) oraz Kenneth Graham (English Criti-cism of the Novel 1865-1900, 1965). W Niemczech, gdzie spory o powieść miały podobny jak u nas i we Francji charakter, odnotować warto wczesne zainteresowanie problemami terminologicznymi: o pochodzeniu terminu "romans" pisano już w XIX wieku 29. Z nowszych badaczy wymienić można Maxa Ludwiga Woiffa (Geschichte der Romantheorie von den Anfdngen bis zur Mitte des achtzehnten Jahrhunderts, 1915), Bruna Mark-wardta (Geschichte der deutschen Poetik, 1956). Zawiłe drogi dyskusji o powieści, sama ilość wystąpień krytycznych, zmuszają do przeprowadzenia dość ścisłej selekcji materiału. W tym zakresie badania dotychczasowe - chociaż fragmentaryczne - oddają nieocenione usługi, pozwalają bowiem ustalić hierarchię problemów. W przedstawianej pracy uwzględnione zostały dwa ważkie kryteria doboru: w pierwszym rzędzie brane były pod uwagę głosy wnoszące nowe treści do toczącej się dyskusji. Uwzględniono także wszystkie wypowiedzi, które wprawdzie nie rozwijały teorii powieści, lecz miały duże znaczenie 27 B. B. CnnoBCKHił, Onepnu U3 ucropuu pyccKozo pomana, C-II6. 1909;. B. KOSHHOB, IIpoucxo3icdeHue poMana, MocKBa 1963. 2fc Por. M. Rutkowska, op. cit., s. 86; Z. S i n k o, Powieść angielska osiemnastego wieku a powieść polska lat 1764-1830, Warszawa 1961, s. 11. 29 Za W. Kożinowem wymienię chociażby pracę: P. V o e 1 k e r, Dic Bedeutungs-cntwickelung des Wortes Roman, "Zeitschrift fur romanische Philologie" 188G, Band X, Heft 4, s. 485-525. 10 praktyczne. W ten sposób sporo miejsca zajmuje na przykład omówienie krytyki Dwóch światów Kraszewskiego, przeprowadzonej przez Lewe-stama 30, chociaż postulat odejścia od "kopiowania natury" ku prezentacji w powieści "bytów idealnych" był tylko nieporozumieniem. Jednakże głos Lewestama został podjęty przez pisarzy: powieści tego typu pisał na przykład Korzeniowski (Wyprawa po żoną), chociaż nie przyniosły mu one większych sukcesów. Materiał krytyczno-literacki, zgromadzony do tej pracy, czerpałem przede wszystkim z artykułów prasowych. Jednakże w XVIII i XIX wieku sami twórcy dość chętnie zabierali głos w sporach o powieść, zaopatrując własne lub tłumaczone utwory wstępami i przedmowami. Wypowiedzi te zostały wprowadzone do rozważań, jako że ich wartość poznawcza jest dość duża. Odzwierciedlają bowiem stan świadomości teoretycznej pisarzy, a nie tylko krytyków. Sporo ciekawego materiału znalazło się także w różnego typu podręcznikach wymowy i poetyki, chociaż - jak zwykle w podręcznikach - opinie w nich wyrażone wykazują spore opóźnienie w stosunku do ówczesnego stanu dyskusji literackich. 30 F. H. Lewestam, Powieści jako literacka oznaka czasu. "Dwa śv)iaty", powieść w czterech łomach J. I. Kraszewskiego, "Gazeta Codzienna" 1855, nry 225- -226. I. PREHISTORIA SPORÓW Wiek XVII nie odznaczył się u nas ani zbyt bujnym rozwojem romansu, ani też szerszą o nim dyskusją. Wprawdzie Jadwiga Rudnicka w swej Bibliografii powieści polskiej 1601-1800 * notuje aż 843 wydania różnych utworów spokrewnionych z romansem, z czego ponad 700 przypada' jednak na wiek XVIII. Jeśli zważymy, że z pozostałej liczby około 30% stanowią wznowienia tych samych tytułów, to ilość romansów XVII wieku okaże się właściwie niewielka. Najwięcej było oczywiście tłumaczeń, następną grupę stanowią różnego typu przeróbki, przy czym - podobnie jak we Francji2 - uderza duża ilość utworów powstałych na kanwie Dekameronu Boccaccia. Dzieł oryginalnych było prawdziwie niewiele. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w latach 1800-1831 Karol Estrei-cher notuje w swej Bibliografii ponad 300 utworów powieściowych. Gwałtowna eksplozja romansu rozszerza się jeszcze bardziej w latach czter- ¦ dziestych i pięćdziesiątych. Ale jest to już wiek triumfów tego gatunku. Na zachodzie Europy romans - mimo że nie znalazł się w obrębie tworzonych wówczas przepisów na dzieła "dobrego smaku" - stanowił wcale niebagatelne zjawisko społeczne i literackie. Dowodem może być szeroka i długotrwała dyskusja w krytyce francuskiej XVII wieku, wzięli w niej udział ludzie uchodzący za prawodawców poetyki dla następnych pokoleń. Dyskusja owa ma swą bogatą historię; w rozważaniach naszych odwołać się wypadnie do autorów, których znajomość w polskiej publicystyce literackiej wydaje się niewątpliwa. Do czołowych przeciwników romansu należał Nicolas Boileau-Despreaux, który w licznych wystąpieniach atakował Gombreville'a, Calprenede'a, Desmaretsa, Scudery za zgubny wpływ na kształtowanie uczuć, na moralność. Szczególnie niebezpieczne romanse okazywały się dla "młodego wieku". Tej problematyce poświęcił Boileau Dialogue sur les heros de roman, napisany na przełomie 1664 i 1665 roku; w utworze tym spotykają się i rozmawiają ze sobą bohaterzy popularnych romansów pseudohistorycznych - postaci wpro- 1 J. Rudnicka, Bibliografia powieści polskiej 1601-1800, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964. 2 Por. G. Eeynier, Le roman sentimental avant ,,1'Astree", Paris 1908, s. 12. 12 ' wadzone do powieści z Biblii, z Herodota i z mitologu. Najostrzej wykpił 1 Boileau fałszywą czułość owych postaci, ich zniewieściałość, nieliczenie się autorów z prawdopodobieństwem historycznym. Kiedy zgromadzeni u Plutona "herosi" domagają się "wydania balu" -¦ zdajemy sobie sprawę, że pozornie tylko jesteśmy w starożytności. Boileau w swym parodys-tycznym Dialogu wykrył kostiumowość dawnych romansów: były one wytworem kultury dworskiej i przedstawiały życie ówczesnej socjety francuskiej3. W 1710 roku Boileau napisał jako wstęp do Dialoguc sur les heros de voman rozprawę (Discours de roman), w której wspomina o źródłach swej niechęci do nowego gatunku 'literackiego. Podstawą sztuki, a tym samym literatury, był dla Boileau rozum: romanse, nie licząc się z jego prawami, z prawdą, wprowadzały w obieg fałszywe opinie o wypadkach i ludziach z przeszłości. Sam krytyk - jak wspomina - był w młodości ich gorącym czytelnikiem, lecz później "rozum otworzył mu oczy" i wówczas poznał "dziecinność tego typu dzieł"4. Owym "poematom prozą",, jak nazywano wówczas romanse, poświęcił Boileau wiele miejsca w Listach 5, a także w Satyrach 6. Główne zarzuty Boileau dałyby się Ująć w następujących kategoriach: romanse nie posiadają żadnych wartości poznawczych: są fałszywe w przedstawianiu faktów z przeszłości, w kreowaniu uczuć i charakterów; wywierać mogą zły wpływ na obyczaje młodzieży, a wpływ ten jest tym bardziej niebezpieczny, że są chętnie czytane przez wszystkich. Ich błędem największym jest to, że grzeszą przeciwko rozumowi konstrukcją nierealnego świata. Oskarżenie Boileau zwrócone było przeciwko pewnemu typowi romansów dworskich, niezwykle popularnych w jego czasach. Sam atak był celny i trudno dziś nie przyznać mu racji. Z naszej perspektywy popełnił jednak poważny błąd: typ romansu, który krytykował, był tylko jedną z wynaturzonych postaci całego gatunku. Vraie histoire comiąue de Francion (1623) Charles Sorela, Le roman comiąue (1651- -1657) Paula Scarrona i Roman bourgeois (1686) Antoine Futeriere'a otwierały przed powieścią drogi mające ją w przyszłości wywieść z ciasnego zaułka 7. W XVII wieku opinie Boileau nie miały jeszcze znaczenia poetyckiego 3 Por. V. C o u s i n, La societe francaise au XVII siecle d'apres "Le Grand Cyrus" de M-lle Scudery, Paris 1858. 4 N. Boileau-Despreaux, Oeuvres, Dresde 1746, t. IV, s. 7-8. 5 Między innymi w Lettre a monsieur Perrault de l'Academie Francoise (1700), ibidem, s. 99. 6 Satyra X zawiera najpełniejsze sformułowanie niechęci autora do romansów (Oeuvres, Dresde 1746, t. I, s. 154-155). 7 Por. G. Pellissier, Le realisme du romantisme, Paris 1912, s. 178-179. i 13 rygoru. Biskup Pierre-Daniel Huet wydał w 1670 roku Traite de l'origine des romans, w którym pisał:' Nie sądzę, że należy potępić ich [romansów] czytanie. Najlepsze rzeczy na świecie mają zawsze jakieś przykre następstwa. Romanse mogą sprowadzić gorsze jeszcze rzeczy niż nieuctwo. Wiem, o co się je oskarża: ostudzają one pobożność, pobudzają rozpustne namiętności, niszczą obyczaje. Wszystko to może się zdarzyć i zdarza się czasem. Lecz dlaczego umysły nieukształcone mają z nich zrobić zły użytek? Dusze niepoczciwe zatruwają się samoistnie i jad znajdują wszędzie8. Równie niebezpieczne może być dla nich czytanie historii czy bajek, gdzie łatwo o mało budujące przykłady. Jednym słowem: to ludzie są źli, a nie książki, które czytają. Oczywiście mogą być dzieła niebezpieczne dla "młodego wieku", lecz odpowiednio dobrane romanse oddać mogą nieocenione usługi w wychowaniu młodzieży: Dorzucę do tego - pisał Huet - że nic tak nie rozwija umysłu, nie pozwala go ukształtować i zbliżyć do ludzi, jak lektura dobrych romansów. Są to milczący nauczyciele, którzy następują po tych ze szkół i którzy uczą nas mówić i żyć na sposób bardziej ukształcony i przekonywający[...] ». W ten sposób równolegle z szeroką i długotrwałą kampanią Boileau przeciwko romansom pojawiły się w XVII wieku głosy biorące w obronę nowy gatunek literacki. Nie było o nim mowy w poetykach starożytnych - u Arystotelesa i Horacego - nie umieścił ich także - rzecz zrozumiała - w swych "przepisach" autor UArt poe1ique, mimo że już wówczas doceniono społeczną wagę nowego zjawiska. Pierre-Danieł Huet próbował podważyć najcięższy argument, którym stale operował Boileau - oskarżenie o demoralizujące wpływy na czytelników; nie ograniczył się jednak do polemiki z tym zarzutem. Z wielką wprawą i erudycją obalał i inne twierdzenia przeciwników romansu. Przyczynę wzrostu jego popularności widział nie w "zepsuciu smaku" czy w modzie, lecz "w naturalnej potrzebie umysłu ludzkiego. Ta skłonność do bajek - pisał - która jest wspólna wszystkim ludziom, nie zjawia się dzięki rozumowaniu, naśladownictwu czy zwyczajowi, jest w nich naturalna, a znajduje przynętę w ich umyśle i duszy, ponieważ pragnienie uczenia się i poznawania jest właściwe człowiekowi, nic go bowiem, prócz rozumu, nie odróżnia od zwierząt10. , 8 P.-D. Huet, Paris 1725, s. 93. 9 Ibidem, s. 95. 10 Ibidem, s. 81. Traite de l'origine des romans [w:] Zaide, histoire espagnole, Poznawanie "fikcji, bajek i romansów" staje się dla myślącego człowieka rodzajem rozrywki i uzupełnienia studiów; "podobizna prawdy", "naśladownictwo i omamienie" dla samego Arystotelesa były często ,.bardziej miłe niż właściwa prawda". Zarzut, że romanse są nieprawdziwe zbija Huet znów przypomnieniem Arystotelesa, który pouczał, "iż poeta jest więcej poetą przez fikcje, które wymyśla, niż przez wiersze, które układa; można więc twórców romansów zaliczyć do grona poetów" ". Fikcja literacka - mniej lub więcej prawdopodobna - jako właściwość całej literatury fabularnej łączy romanse z poematami epickimi. Poprzednicy Hueta, na których się powołuje - Giraldi i Pigna - nie odróżniali jednych od drugich. Sam Huet stawia już wyraźne granice: romanse są mniej ozdobne, mniej "wypracowane", więcej w nich zdarzeń i więcej rozsianych idei; cechują się większym prawdopodobieństwem wydarzeń, bowiem w poematach wiele jest cudowności. Sporo wspólnego mają także z dawną biografią (np. Życie Apoloniusza napisane przez Filostrata), a także z podróżopisarstwem (np. Podróż Hanona). Jeśli jednak dzieła te są "prawdziwe w całości, a fałszywe tylko w niektórych częściach - romanse przeciwnie: są prawdziwe we fragmentach, a fałszywe w całości" 12. Na tej drodze dochodzi Huet do definicji całego gatunku: romanse są to zmyślone przygody miłosne, pisane prozą, z zachowaniem kunsztu, dla zabawy i nauki czytelników. Powiedziałem' zmyślone, aby odróżnić je od historii prawdziwych. Dodaję: miłosne, ponieważ miłość winna być podstawowym tematem powieści. Trzeba, żeby były pisane prozą, aby je lepiej przystosować do użytku tego wieku. Należy, aby były pisane z kunsztem i według pewnych reguł, w przeciwnym wypadku będą bezładną gmatwaniną, pozbawioną porządku i piękna 13. Celem romansów winno być pouczenie czytelnika: dlatego też cnota zawsze musi być nagrodzona, a występek - ukarany. Huet dostrzegł jednak niebezpieczeństwo natrętnego dydaktyzmu w dziele literackim. Umysł ludzki jest "naturalnym wrogiem pouczeń", należy więc "zwieść igo powabem przyjemności i osłodzić surowość przykazań wdziękiem 'przykładów" u. Oczywiście zarówno definicja romansu, jak i niektóre opinie szczegółowe miały się okazać niewystarczające już w XVIII wieku, lecz znaczenie wystąpienia Hueta było olbrzymie. Jego obecność w świadomości 11 Ibidem, s. 80. 12 Ibidem, s 6. 13 Ibidem, s. 3. 14 Ibidem, s. 3. teoretycznej pisarzy XVIII wieku wydaje się niewątpliwa. Chociaż nie wymieniano samego nazwiska, w późniejszej krytyce literackiej aż do-XIX wieku posługiwano się przytoczonymi argumentami. Istnienie tęga typu wypowiedzi tłumaczy również szereg sprzeczności w stosunku do romansu u Krasickiego czy Jezierskiego. Na kształtowanie się ich opinii oddziaływał bowiem nie tylko Boileau. Jedna z najwcześniejszych prób "nobilitacji powieści" - dziś zapomniana, pamięta się bowiem raczej niechęć Boileau - formułowała szereg istotnych momentów teoretycznych: określała cel romansów, wskazywała na potrzebę "kunsztu" przy ich tworzeniu, na antyczną genealogię gatunku, na pokrewieństwa z poematem epickim z jednej strony, a z drugiej - z biografią i podróżopi-sarstwem, akcentowała wreszcie większą przydatność społeczną nowego gatunku. Romans stawał się sprzymierzeńcem ludzi myślących, rozumnych, a nie tylko "zabawką leniuchów". Te właśnie cechy spowodują wzrost zainteresowania gatunkiem w wieku następnym: stanie się on orężem w walkach społecznych i politycznych, przy jego pomocy pisarze propagować będą nowe idee i doktryny. Jak każdy nowy środek przekazywania i popularyzacji idei, który wymyka się spod uświęconych tradycją zwyczajów, budziła powieść silne opory: zawsze miała liczne grono> gorących przeciwników, rodziła nieufność, a często zgorszenie. Stan dyskusji w krytyce literackiej XVII wieku posiada tę jeszcze właściwość, że-prawie bez większych zmian przetrwa przez wiek XVIII i szerokim echem odbije się w całej kulturze europejskiej. Na naszym terenie pierwsze uwagi na temat romansów pochodzą z czasów Boileau i Hueta. Najczęściej - za Bronisławem Gubrynowiczem 15 - jako pierwszy głos w tej sprawie uznaje się wypowiedź ^Stanisława He-rakliusza Lubomirskiego z Rozmów Artaxessa i Ewandra... Przytoczmy ją tutaj w całości: W zmyślonych zaś historiach, co je romaniami nazywają, tak łacińskim, jak i potocznym języków stylem różni znacznie słyną. Barklajus w Argenidzie i Eu-fornijej siłę uczy i oraz delektuje, gdy w* swej zwięzłości nic nie odstępując, łagodnie zabawia. Coż by o innych mówić, których jest tak wiele włoskim-i francuskim językiem napisanych: Cyrus, Eromena, Stratonica, Caloander, Dianea, Taliclea, Klekia, Cleopatra, Pharamond i innych, których dla wielkości liczby na pamięć wyliczyć niepodobna. Te wszystkie księgi dla niczego nie są napisane, tylko dla polerowania stylu i wymowy. Jakoż we Włoszech, a we Fran-cyjej osobliwie najwięcej takich ksiąg ludzie znaczni u dworów, same nawet panny i damy pospisowały, które uczonym stylem i dowcipu swego (nad męski czasem) pamiątką życzyły sobie być sławne 10. 15 Por. przypis 3 do Uwag wstępnych. 16 S. H. L u b o m i r s k i, Rozmowy Artaxessa i Ewandra, w których polityczne* moralne i naturalne uwagi zawarte wedle podanych okazyi. Tak jako mówione' właśnie były, prawdziwie wyrażone są. Spisane, Warszawa 1694, s. 82-83. 16 Lubomirski przyjmuje do wiadomości istnienie romansów, w ich czytaniu widzi zabawę i rozrywkę, nie dostrzega natomiast wywołanego przez nie zepsucia obyczajów. Jest to rzecz znamienna. Zważywszy, ze wcześniej przytoczone sądy Boileau precyzowały tylko dość rozpowszechnione w krytyce literackiej stanowisko, ich pominięcie przez Lubomirskiego mogłoby świadczyć, że spory francuskie nie dotarły jeszcze do Polski. Jednakże juz Łukasz Opaliński w Obronie Polski (1648) wspominał - chociaż pośrednio - o toczącej się we Francji dyskusji. Narzekał mianowicie, że szlachta tamtejsza czyta tylko opowieści miłosne, które to "szkodliwe książki w sposób zdradziecki szerzą zarazę wśród dzieci i zabijają młodzież". Ten cytat z Lipsiusa przytaczał Opaliński z pełną aprobatą 17. W roku 1652 pojawia się na naszym terenie głos krytyczny, który bierze w obronę romanse. Myślę o wstępie do mało znanego badaczom dawnej powieści utworu Gaspara Ensa, filologa niemieckiego, który w oparciu o tzw. "romans łotrzykowski" Mateusza Alemana napisał po łacinie Vitae humanae proscenium in quo sub persona Gusmani Alja-raci...representantur. Romans ten, mimo ze nie ujmuje go żadna z dotychczasowych prac czy bibliografii - znany był juz Kraszewskiemu i cieszył się dużą poczytnością w Polsce 18. Ukazał się nakładem Jerzego Forstera, zasłużonego wydawcy w Gdańsku, "cum privilegio S. M. R. Poloniae et Sueciae", za czasów Jana Kazimierza. Ens w przedmowie do czytelnika podjął się - co jest rzeczą ciekawą - obrony "niemoral-ności w literaturze"; wskazywał na potrzebę wprowadzenia do r/amansów nie tylko obrazów cnoty; życie łotra może być także pouczającym, choć negatywnym przykładem. Zostaje mi jeszcze - pisał Ens - zadanie odparcia oskarżeń tych, co pragną, by do uszu młodzieży dochodziła tylko nazwa cnoty, by młodzież nie słyszała nawet o występkach. Co za głupcy! W jakiż bowiem sposób odróżni cnotę od występku ktoś, kto jednego i drugiego nie pozna? Jak będzie dążył do dobra ten, kto nie unika zła? A jak może uniknąć tego, o czym nie wie? Należy zatem poznać jedno i drugie, dobro i zło, lecz w celu przeciwnym- zło, by go unikać, dobro, by do niego dążyć. A czyż Spartanie, przewyższający surowością obyczajów wszystkie narody, nie przyprowadzali swych dzieci przed pija- 11 Ł. Opaliński, Wybór pism, Bibl. Nar., S. I, Nr 172, Wrocław-Kraków, 1959, s. 172-173. 18 Gaspare Ens [editor], Vitae humanae proscenium in quo sub persona GMS-•mani Alfaraci...ad vivum representantur, Dantisci 1652, Sumptibus Georgi For-steri S. M. R. Bibliopole cum privilegio S. M. R. Poloniae et Sueciae. Romans ten zadedykował wydawca Hieronimowi Parysowi, staroście czerskiemu. Jeden z dwóch egzemplarzy znajdujących się w Bibliotece Jagiellońskiej w Krakowie posiada na okładce i stronie tytułowej zapisane nazwiska kolejnych właścicieli w XVII wieku: są to nsjczęściej polskie nazwiska szlacheckie. i 17 nych Lelotów czyli niewolników, by przez oglądanie brzydoty pijaństwa uchyliły się i stroniły od niego? Wiem, że słabością natury ludzkiej jest większy pociąg do zła niż do dobra, ale ta wada wywodzi się głównie stąd, że młodzi w fałszywym mniemaniu uważają zło za dobro, a dobro za zło. Wadę tę z pewnością lepiej pojmą i ustrzelą się jej, jeżeli będą oglądać przykłady innych i przypatrzą się, co się temu lub owemu przytrafiło. Skuteczniej uczą przykłady niż zalecenia. Czy nieświadomi występku i innych wydarzeń życia sami siebie nie oszukujemy fałszywymi wyobrażeniami? Jak te ciosy, które się przewiduje, są mniej dotkliwe, podobnie mniej niespodzianek zdarzy się w życiu tego, kto wcześnie wszystko pojmie i rozważy; na to jednak potrzebne jest doświadczenie już to własne, już to cudze. A o ileż lepiej zmądrzeć, ucząc się na przykładzie drugiego człowieka niż na "własnym nieszczęściu n. Cytowana przedmowa wyprzedza o lat czterdzieści wystąpienie Lubo-mirskiego i po Opalińskim jest najszerszą wypowiedzią, odbijającą dyskusje o romansie na zachodzie Europy. Sam problem stawia zresztą w sposób dość ciekawy: podkreślona w niej została dydaktyczna funkcja literatury. Jeśli zważymy, że romans Mateusza Alemana miał duży wpływ na kształtowanie się nowoczesnej powieści realistycznej w XVIII wieku, że oddziałał zarówno na Fieldinga, jak Lesage'a 20, spopularyzowanie u nas powieści Ensa i jego sądów o romansie miało pewne znaczenie. Zachęciło bowiem tłumaczy do przyswojenia kulturze polskiej i innych utworów tego typu. Przedsięwzięcia swe opatrywali przedmowami, w których usprawiedliwiali się z zajęcia "bajką", wskazując równocześnie na jej walory wychowawcze. W wypowiedziach tych pojawiają się często argumenty użyte przez Ensa w obronie powieści i służą one urobieniu przekonania, że gatunek ten wiedzie do poprawy obyczajów. Jan Stanisław Jabłonowski, tłumacz Historii Telemaka, syna Ulissesa, króla greckiego haku... pisał w 1726 roku, iż "senectus w bajkach rozerwania szukać zwykła" i słusznie temu wiekowi "puerilia przypisują''. Ja się spodziewam - stwierdzał jednak - że nagany ani cenzury mieć nie będę z takiej [bajki], która nie tylko jako owego poety: "Et partem veri fabuła semper habet", ale która cała jest prawdą. Nie pierwszy ten to autor jest, ktoregom ja po polsku przetłumaczył, który istnej prawdy, dowcipnej nauki, moralnej admonicji ślicznie żywe kolory albo zmyślonych akcyj, albo imion cieniami oświecił i odmalow ał21. • n Op. cit., Ad lectorem, s 5, tłum. F. Reichman. 20 Ślady wpływów Mateusza Alemana szczególnie widoczne są w Przygodach Józefa Andrewsa Henry Fieldinga i w Przypadkach Gil Blasa Rene-Alain Lesage'a (Por. Ph. van T i e g h e m, Les influences etrangeres sur la litterature frangaise 1550-1880, Paris 1961, s. 41-42). 21 J. S. Jabłonowski, Do łaskawego czytelnika [w:] Historia Telemaka, syna Ulissesa, króla greckiego Itaku..., Sandomierz 1726. 2 - S. Burkot: Spory o powieść 18 Pobożni ojcowie franciszkanie, wydając w 1756 roku Argenidę Bug-notiusa w tłumaczeniu Wacława Potockiego i Waleriana Wyszyńskiego, zapewniali, że autor chciał "przykład światu zostawić, w jakich cnotach godnie urodzeni ćwiczyć powinni". Ksiądz Walerian Wyszyński, "szkół pobożnych kapłan", tłumaczył więc romans "dla wielu młodych dam i panien pożytku" 22. Tak samo Jan Kajetan Bernard Jabłonowski opisywał "polskim wierszem" "białogłowskiej płci historią" dla "zalecenia i wyrażenia cnót różnych licznych wszego stanu" 23. Tego rodzaju przedmowy spowodowane krytycznymi uwagami współczesnych o romansach mają zwykle charakter usprawiedliwienia; zapewniają zawsze, że prezentowany romans nie wiedzie do zepsucia obyczajów, lecz ma na celu ich poprawę. Wynikały więc z podobnych założeń, jak uwagi Pierre-Daniel Hueta. Odczytać z nich można również istnienie niechęci i uprzedzeń, które zaprezentował we Francji Boileau. Siady wpływu dyskusji francuskich nie są oczywiście w pełni widoczne, ale też romans nasz wiedzie żywot niezwykle anemiczny. Gabriel Korbut ustalał ongiś początki oddziaływania Boileau na naszym terenie na lata pięćdziesiąte XVIII wieku 2i, wtedy bowiem Józef Jędrzej Zaluski dokonał pierwszego tłumaczenia, a raczej przeróbki jego Satyr (1753). Kolejna próba przyswojenia tego cyklu utworów pochodzi z początku XIX wieku 25, jednakże Gorczyczewski, podobnie jak Załuski, zmienił tekst Boileau w sposób istotny: całkowicie pominięte zostały ataki na romanse {Satyra X). Po 1764 roku wpływ autora L'Art poetiąue staje się bardziej widoczny, chociaż nie przetłumaczono wówczas żadnej z cytowanych poprzednio wypowiedzi.fWydajiT się wielce prawdopodobne, że pisarze i pu-', blicyśd polskiegcToswiecenia korzystali z opinii Boileau na temat romansów za pośrednictwem literatury i krytyki francuskiej XVIII wieku, lw której - najczęściej anonimowo - powtarzano opinie zarówno Boi-'leau, jak i Hueta. Odwoływali się bowiem do nich Diderot, Voltaire, Mar-montel i Rousseau. Siady wpływu Hueta widoczne są u nas w formułowaniu zadań romansu, w sympatii do nowego gatunku. W duchu wypowiedzi krytyka francuskiego "lytonitor" zachęcał do czytania najnowszych utworów powieściowych: " -"^ 22 L. G. B u g n o t i u s, Argenida, Wilno 1756 (Do Czytelnika). *3 J. K. B. Jabłonowski, Exem.pt..., b. m. w. Jak podaje J. Rudnicka {Bibliografia powieści polskiej...) - po 1760 roku. 24 G. Korbut, Początki wpływu Boileau'a w Polsce, odb. ze Sprawozdań z Posiedzeń Tow. Nauk. Warszawskiego, Wydział Językoznawstwa i Literatury, R. III, z. 8, Warszawa 1910, s. 83. 25 Tłumaczenie Satyr, dokonane przez Jana Gorczyczewskiego (Warszawa 1805), jest właściwie, podobnie jak Załuskiego, ich spolszczeniem. 19 Dzieje bajeczne są książki, które młódź z pożytkiem czytać może, przeto iż w nich i cnoty nader wdzięcznymi, i występki wielce obrzydliwymi są odmalowane, jak to Telemak, Pamela i inne 2|J. Obok zaraz, jakby pod dyktando Boileau, przeczytać możemy, że "miłość romansowa źrzódłem jest kłamstwa, zdrady i narzekania" 27. Ośmiesza więc "Monitor" damy modne, które znaczną część życia spędzają na czytaniu "Kolloandra, Chryzeidy, Magiellony, Banialuki etc." 28. Owa dwoistość opinii, pokrywająca się z niechęcią do romansów u Krasickiego i. Jezierskiego. i z uprawianiem przez nich tego gatunku, posiada - jak już mówiliśmy - swe źródła w siedemnastowiecznej opozycji Boileau •¦- Huet, a także w narastającej wówczas wieloznaczności samego terminu "romans". Nowy typ powieści społeczno-obyczajowej stał się w XVIII wieku wypróbowanym narzędziem w walce o przebudowę świata, wierzono w skuteczność jego celów wychowawczych, natomiast romanse dworskie i rycerskie XVII wieku znalazły się w całości na indeksie. Zdawano sobie wówczas sprawę z generalnej przemiany modelu powieści. Denis Dideror pisał w Pochwale Richardsona (1761): Przez romans aż do dziś rozumiano ciąg błahych i chimerycznych wydarzeń, którego lektura była niebezpieczna dla smaku i obyczajów. Chciałbym bardzo znaleźć inną nazwę dla dzieł Richardsona, które kształcą umj'sł, wzruszają duszę, tchną przede wszystkim miłością do dobra, i które nazywa się także romansami 29. Podobną próbę określenia nowego romansu przez przeciwstawienie go dawnym wzorcom odnalazła Maria Rutkowska w dyskusji wywołanej pojawieniem się Podolanki Michała Dymitra Krajewskiego 30. Autor Dialogu albo rozmowy Podolanki z mężem (1784) domagał się, by romans, choć jest tylko "historią zmyśloną", tak był napisany, aby wydawał się prawdziwy, "żeby rzeczy tym szły porządkiem, jak się pospolicie w biegu życia ludzkiego zdarzają". Oczywiście uznać w tym trzeba formułowanie zasad nowoczesnej powieści realistycznej, przeciwstawiającej się Banialukom i Magiellonom, lecz w konkretnym wypadku sprawa dotyczyła założeń ideowych Podolanki, możliwości wychowania ludzi nie skażonych 26 "Monitor" 1765, nr LXII, s. 478. 27 "Monitor" 1772, nr LII, s. 405. 28 "Monitor" 1771, nr XVI, s. 126. M D. Diderot, Eloge de Richardson (1761) [w:] Oeuvres choisies, Paris 1880, t. I, s. 183. 30 M. Rutkowska, Sądy współczesnych o powieści polskiej XVIII wieku. Z problemów terminologii, "Pamiętnik Literacki" 1965, z. 3/4, s. 89. Przebieg samej polemiki przedstawiła Z. Meresch w artykule Polskie prawykonanie polemiki literackiej czyli spór o "Podolanke wychowaną w stanie natury", Zeszyty Naukowe Uniw. Wrocławskiego, S. A, nr 17, Wrocław 1959, s. 123-149. 20 cywilizacją. Była to pośrednio polemika z doktryną Rousseau i w minimalnym stopniu dotykała teorii powieści31. Ciągła żywotność romansów dawnego typu, ośmieszonych ongiś przez Miguela Saavedra Cervantesa w Don Kichocie, z którymi walczył Boileau, stała się powodem licznych utyskiwań publicystów "Monitora" na szerzącą się ,,modę romansową". Równocześnie czytelnicza popularność tego typu utworów spowodowała gwałtowną ekspansję trzeciorzędnej literatury powieściowej, pisanej dla rozrywki, bez szerszych ambicji społecznych S2. Dla ludzi oświecenia rozrywka, pomijająca zadania dydaktyczne i moralizatorskie, prowadziła do zepsucia obyczajów lub w najlepszym razie do bezowocnej straty czasu. W jakim stopniu dydaktyzm stał się kategorycznym nakazem w dziedzinie literatury, niech świadczy znamienna wypowiedź z "Monitora": "Wyperswadować złym pisarzom, żeby nie pisali, rzecz bardzo trudna: trzeba by albowiem pierwej skonwinkować, że źle piszą" 33. Cenzura nie bierze tego momentu pod uwagę i często pozwala na druk książek na tej tylko zasadzie, że nic się w nich nie znalazło - ani złego, ani dobrego u. Mimo cytowanej poprzednio życzliwości dla Telemaka i Pameli ogólny lon monitorowych rozważań o romansach jest wyraźnie krytyczny wobec całego gatunku. Dzieła w stylu Pameli były nieliczne, zaś morze złej literatury powieściowej mogło wówczas budzić niepokój. Zamiast romansów poleca "Monitor" czytanie "moralnych i historycznych" książek, przy czym w samym przeciwstawieniu "ksiąg historycznych" i "historii zmyślonych" trudno nie widzieć śladów dawnej argumentacji Boileau. Ta skłonność do uogólnienia i objęcia anatemą całego gatunku budziła natychmiast opory i zmuszała do licznych ustępstw: znajdziemy więc w "Monitorze" życzliwe wzmianki o Emilu Rousseau i Telemaku Fene-lona. Życzliwość dla tych utworów tłumaczy się ich zaangażowaniem w sprawy wychowawcze. Bardziej zdziwić musi entuzjazm dla Pameli i Nowej Heloizy. W roku 1768, notując widocznie swe wrażenia z lektury, publicysta "Monitora" pisał: "Żadnego listu ani dawnych, ani teraźniejszych wieków nie mieliśmy, który by tak żywo serce czytelników przeniknął, jak listy Heloizy" 35. Dodać jednak wypada, ze w# stosunku do wymienionych tu utworów "Monitor" nie używa terminu "romans": Emil jest oczywiście traktatem dydaktycznym, lecz Nowa Heloiza tylko 31 Podobne uwagi zawierał List Sandomierzanki do Podolanki w stanie natury wychowanej. Por. przyp. 57. 32 Por. K. Wojciechowski, Zagadnienia społeczne w powieści polskiej XVIII wieku i w początkach XIX, Lwów 1906. 33 "Monitor" 1772, nr LXXII, s. 605. 34 Ibidem, s. 606. i5 "Monitor" 1768, nr XCIV, s. 940. 21 zbiorem interesujących listów, a Telem,ak "bardziej poematem niż romansem". Kształtowanie się nowych poglądów na powieść, na jej zadania społeczne i technikę twórczą wskazuje wyraźnie na powolne zwycięstwo ^romansu realistycznego. Nie należy jednak zasady tej generalizować. Pierre-Daniel Huet mówił o romansach jako o utworach prawdziwych w szczegółach i równocześnie fałszywych w całości, przeciwstawiając je w ten sposób historii i podróżopisarstwu; dopuszczał jednakże istnienie romansów fałszywych i w szczegółach, i w całości, które bez reszty są wymysłem autora, są kreacją, a nie reprodukcją świata 36. "Fikcja" i "wymysł", nawet najbardziej nieprawdopodobne, mogą przecież dostarczyć okazji do "rozrywki i nauki". Nie raziły go więc Magiellony i Chryzeidy, mimo że przedstawiały wydarzenia sprzeczne z życiowym prawdopodobieństwem. Kreacyjny charakter wielu romansów XVII wieku nie został przezwyciężony i w wieku następnym: Diabeł kulawy Lesage'a przedstawia nieprawdopodobną wędrówkę bohatera z uczynnym diabłem, który mu podnosi dachy domów, aby mógł poznać prawdziwe życie ludzi. Utwór jest więc nieprawdopodobny i prawdziwy równocześnie. To samo da się powiedzieć o Podolance wychowanej w stanie natury, o przygodach ,.prawdziwego" Doświadczyńskiego na "nieprawdopodobnej" wyspie Mpu, o zdarzeniach w Goworku Franciszka Salezego Jezierskiego, które śniły się tylko autorowi. Pisano wprawdzie wiele o potrzebie prawdy w dziełach sztuki, nawet 0 obowiązku "wiernej kopii natury" pod względem historycznym i moralnym, w opisach i alegoriach, w odtwarzaniu ludzkich uczuć i charakterów 37, lecz wszystkie wysiłki twórcy obliczone były nie na prezentację 1 opis przedstawianego świata, ale na jego ocenę, na odnalezienie ostatecznej reguły życia. Można to było robić przez alegoryzację szczegółów rzeczywistych, bądź też przez konstrukcje logiczne z elementów nierealnych. W tym zwłaszcza wypadku powieść XVIII wieku korzeniami swymi sięgała do czasów panny Scudery. Oczywiście nowa powieść nie była wiernym powtórzeniem starych wzorców, nie mieściła się już w dawnej definicji Hueta; przestała być wyłącznie "historią miłosnych przypadków", rozszerzyła znacznie swą tematykę, pogłębiła psychologiczne prawdopodobieństwo postaci, lecz nie rozwiązała jeszcze swego kontaktu z "bajką", to jest z czymś nieprawdopo- 36 P.-D. Huet, op. cit., s. 7. R.-M. Alberes w Histoire du roman modernę (Paris 1962, s. 17) podkreśla właśnie kreacyjny charakter dawnych romansów i widzi w tym pewien typ prekursorstwa najnowszych tendencji w powieściopisarstwie. ¦ 37Voltaire w rozprawie Du vrai dans les oeuvrcs (Oewres, t. IX, Paris 1844, s. 169) pisał o potrzebie "une copie fidele de la naturę". Arcywzorem wierności naturze były dla niego dzieła Racine'a. 22 dobnym, zmyślonym. Stąd też pisarze XVIII wieku narażeni byli stale na - przyznajmy od razu - dziwny zarzut przedstawiania światów fikcyjnych. Bowiem chociaż wiedziano, że zmyślenie jest właściwością całej literatury fabularnej, chociaż za przykładem Hueta powoływano się w tym zakresie na autorytet Arystotelesa, to argument użyty ongiś przez Boileau nie stracił nic ze swej aktualności. Bajeczność była miarą niedoskonałości całego gatunku, z niej wypływały wszystkie zgubne skutki, jakie przypisywano romansom. Zmyślony charakter "historii romansowych" powodował zanegowanie całego gatunku; wynikało to z fałszywego przymierzenia tworów fikcyjnych do historii prawdziwej, zapisanej przez kronikarzy i dziejopisów. Jeszcze Ignacy Krasicki narzekał, że w utworach tego rodzaju "dzieje prawdziwe od ich wymyślenia rozeznać było trudno" 38, jednak rozumiał już, że w romansach nie chodzi o wierność wobec faktów i wydarzeń historycznych, lecz o takie usytuowanie elementów fabuły, które najlepiej mogłyby zmierzać do poprawy obyczajów. Cokolwiek bądź, choćby się [romansopisarze] niekiedy i z prawdą minęli, usprawiedliwili działanie swoje dobrą intencją. Tak więc mniemać należy, iż nie rzecz, jakoby prawdziwą była, obwieszczali, ale w chwalebnych przykładach wzbudzać chcieli ku cnocie czytających; ci zaś z tego, co im nie nadawano za rzecz zdarzoną, udziałali, jak była [!] w istocie59. Jeszcze dalej na tej właśnie drodze postąpił Filip Neriusz Golański, autor mającego kilka wydań dzieła O wymowie i poezji (1786), który niewątpliwie za przykładem biskupa Hueta, lecz w sposób prekursorski na naszym terenie, dowodził, że "imaginacja" jest źródłem zarówno nauki, jak i sztuki. Nauki, które po większej części z imaginacji pochodzą, przedsiębiorą jak najdoskonalszym naśladowaniem wyrażenie natury; toż samo w oorządku ich czyni poezja przez dobrane rymy. A więc jako malarz, taK i poeta, ażeby tym lepszą i żywszą sztukę wydali, zasięgają zewsząd do dzieła swego rozlicznych w naturze znajdujących się piękności i kształtów, które przez imaginacja składnie ułożone, zawsze przyjemny i tkliwy widok wystawują 4". Wniosek, jaki wyciąga Golański z tego rozumowania, jest niezwykle ważny dla teorii dzieła literackiego: "Wymyślenie więc imaginacji czyli - jak pospolicie nazywamy - fikcyja duszą jest poezji, atoli fikcyja nie rażąca prawdy, nie taka, żeby do wiary podobna nie była" 41. Stąd już tylko krok do stwierdzeń istotnych dla naszego tematu: 38 I. Krasicki, Uwagi (1778). Cytuję za: Dzieła. Warszawa 1878, t. III, s. 408. 39 Ibidem. 40 F. N. Go 1 ań s k i, O wymowie i poezji, wyd. II, WiJno 1788, s. 386. 41 Ibidem, s. 387. 23 Wiersz nie mający wyobrażenia poetyckiego nie jest poezją; dzieło, acz prozą ułożone, ale całe w pięknej imaginacji poetycznej, a przy wyrazach dosadnych - do poezji należeć będzie. Takiego gatunku są romanse, czyli zmyślone niby historie, które mogą wiele naprawić i wiele zepsućf...] 42. Umieszczenie romansów w rzędzie innych gatunków literackich, chociaż dokonało się u nas o sto lat później niż we Francji, było jednak tylko wynikiem rozumowania teoretycznego, bez szerszych konsekwencji w krytyce. Tutaj bowiem przełamywanie dawnych niechęci napotykało na poważne opory. Wzrastała przede wszystkim rola prawideł poetyckich, a wraz z tym rola Boileau, Tendencje klasycyzujące, chociaż nie stanowiły jedynego nurtu w literaturze XVIII wieku, obok nich bowiem odnaleźć można ślady liberalizmu w zakresie stosowania reguł na dzieła "dobrego .smaku", stawały się istotną przeszkodą w równouprawnieniu nowych gatunków. Nieśmiałe próby wytłumaczenia przed opinią publiczną szybkiego rozwoju romansu, z którymi spotykamy się na łamach "Monitora", w wypowiedziach Ignacego Krasickiego i Adama Czartoryskiego, w teoretycznych rozważaniach Gdańskiego, sąsiadują zwykle z dogmatycznym przypominaniem o zdroźności lektury tego typu dzieł. Jan Chrzciciel Albertrandi w przedmowie do tłumaczonych Przypadków Robinsona Kru-zoe (1769) szukał jeszcze - jak jego poprzednicy w czasach saskich - argumentów na usprawiedliwienie swego czynu. Podjął jednakże wyraźną polemikę z przeciwnikami romansu. Jaka jest wieku naszego płochość - mówią oni - każdy pozna, kto wejrzy na niezliczone prawie mnóstwo i gatunek nikczemny romansów w tym wieku wydanych. Człowiekowi za rozumem, a nie za przepisami zepsowanego gustu idącemu sprzeciwić by się takiej skłonności raczej, niż jej dogadzać wrażeniem [!] w ręce czytelników nowego romansu należało. Jak drogi jest czas - powiadają ciż sami - jak oraz usilne rozumnego człowieka powinno być staranie, aby przy szczupłych życia ludzkiego granicach pożytecznie był użyty, i ci nawet znają, którym tego czasu przeciągłość uciążliwa być się zdaje. Izaliż tedy nie jest to czytelnika owego niepowetowanej szkody nabawić, zaprzątać go daremnym zmyślonych przypadków czytaniem? 43 Przytoczone przez Albertrandiego argumenty przeciwników romansu są powtórzeniem uwag Boileau. Miast romansów publicyści proponują czytanie uczonych ksiąg, które "kształcą umysł", "poprawiają obyczaje". Wzorem w tym zakresie może być "uczona dama" z "Monitora", która kocha męża, choć już jest sześć miesięcy po ślubie, czyta wyłącznie "mo- iz Ibidem, s. 401-402. 43 J. Ch. Albertrandi, Przedmowa tłomacza do: D. Defoe, Przypadki Robinsona Kruzoe. Z angielskiego języka na francuski przełożone i skrócone od para Fleury, Warszawa 1769, s. 8. Nazwisko polskiego tłumacza podaję za Bibliografią... J. Rudnickiej. 24 ralne i historyczne książki", a unika romansów 44. W tym samym tonie wypowiedział się Franciszek Zabłocki w wierszu Rady młodej Dorotce dane, w którym uczona dama czyta pilnie rozprawy historyczne Naruszewicza, Wyrwicza, Lachowskiego. Ironiczne rady dla Dorotki są wykazem prawdziwej lektury ówczesnych kobiet. Nie lepiejże czytać Magiellonę Lub Hipolita miłostki zmyślone Z Juliją swoją; albo Banelukę, Teć to ukażą kochania się sztukę. W romansach tedy zasmakuj Doroto, Romanse więcej poważaj r.ad złoto. Tam najprościejsze serce w niewinności Dozna tlejących iskier namiętności. Tam znajdziesz obraz łechcących rozkoszy, Bo cnota nigdy ich swobód nie płoszy, Tam pod pokostem różnobarwnych ziółek Sztuka blekoty zamienia w fijołek, Cnotę brudnymi zagważdża węglami, A grzech krasnymi piększy cynobrami43. Powróćmy do Albertrandiego: podważył on ów mit uczonej damy, która historię Naruszewicza przedkłada nad romanse. Nauka w Przypadkach jego [Robinsona] zawarta i powszechniejsza jest, i do wykonania łatwiejsza [...]. Nauki te są ludziom w powszedniości najpotrzebniejsze, które oschle i trybem nauczyciela przełożone, odrażałyby czytelnika, powleczone zaś pozorem historii i przypadków najciekawszych opisaniem przyozdobione, onegoż mile do siebie wabia. Z tego zaś każdy łatwo wniesie, że księga tak doskonałą, tak oraz potrzebną zawierająca naukę, nie może być poczytana za daremną dla czytelnika onej czasu utratą, choćby też dobrze w niej rozrywkę przystojną, pominąwszy nawet naukę, upatrj w ano 4e. Trudno nie zauważyć, że argumenty Albertrandiego są powtórzeniem istotnej części wywodów Pierre-Daniel Hueta. Tłumacz Przypadków Robinsona Kruzoe nie bronił wszystkich romansów; stwierdzał istnienie dzieł złych i szkodliwych, równocześnie jednak nie zgadzał się na potępienie całego gatunku. W wypowiedzi Albertrandiego istnieje jedno stwierdzenie niezwykle interesujące i oryginalne: atak na Boileau i jego przestarzałe poglądy. Taki jest bowiem pośrednio sens następującego zda- nia: Ci, którzy za uprzedzonymi w przeszłych wiekach idą, albo sytością niejaką uciech i rozrywek odrażeni [!] są, albo nieużytej surowości przymiotem towa- 44 "Monitor" 1767, nr XXI, s. 163. 45 F. Zabłocki, Rady młodej Dorotce dane, "Zabawy Przyjemne i Pożyteczne" 1774, s. 390-403. 46 J. Ch. Albertrandi, Przedmowa tłomacza..., s. 10. 25- rzystwu ludzkiemu naprzykrzają się, pewnie przyganią mi, iż romansów ojczystym językiem pisanych liczbę tym Przypadków Robinsona wykładem pomnożyłem 47. Ostatecznie jednak dla Albertrandiego korzyści z lektury romansów były większe, niż niebezpieczeństwo zepsucia obyczajów. Romanse stawały się doskonałym orężem, przy którego pomocy można było kierować wychowaniem społeczeństwa. Późniejsze wypowiedzi Ignacego Krasickiego, Franciszka Salezego Je-zierskiego czy Adama Czartoryskiego cechować się będą wspominaną już dwoistością opinii - od ostrożnej aprobaty do całkowitej negacji. Wyrazem tych rozterek mogą być powstające wówczas definicje romansu. "Książę poetów" w Zbiorze potrzebniejszych wiadomości porządkiem alfabetu ułożonych za Huetem definiował romanse, jako "historie bajeczne, po większej części miłosne awantury w sobie zawierające". Dodawał równocześnie, by być w zgodzie z obowiązującymi przepisami na dzieła "dobrego smaku", że "rodzaj ten pisma, zbyt teraz rozpleniony, zabawką momentalną nie nadgradza nieskończonego uszczerbku w obyczajach młodzieży" 48. Jednakże zarówno w przedmowie do Mikołaja Doświadczyń-skiego przypadków, jak i w dziele O rymotworstwie i rymotworcach głosił chwałę Cervantesa i zaliczał go do wielkich poetów hiszpańskich49. W Uwagach (1778) dzielił romanse na złe i dobre: "Pierwsze miejsce takowym dać należy, które ku cnocie i obyczajności wiodą" 50. Franciszek Salezy Jezierski w Niektórych wyrazach porządkiem abecadła zebranych i stosownymi do rzeczy uwagami objaśnionych był bardziej arbitralny: określał romanse jako utwory wyszukane, będące "albo niepodobieństwem, albo niezwyczajnością". Niechęcią i potępieniem obejmował nawet utwory, które zawierały w sobie wiele prawdy: [...] ponieważ skłonność [do naśladowania natury] jest bardzo powolna, czyliż trzeba jeszcze rozumowi zatrudniać się, aby ją wystawić w wyobrażeniach tkliwszych, a zatem bardziej rozrzewniających, a choćby w tym była uczuciów serca ludzkiego sama przez się tylko sztuka powtarzania, to nie będzie w tym żadna dla dobra skromności przysługa, bo kto zbyt we wszystkim naśladuje-naturę, ten szpeci obyczajów powagę si. 41 Ibidem, s. 11. 48 I. Kr asie Ki, Zbiór potrzebniejszych wiadomości porządkiem alfabetu ułożonych, Warszawa-Lwów 1781, t. II, s. 455. 49 I. Krasicki, O rymotworstwie i rymotworcach [w:] Dzieła, Warszawa 1378, t. IV, s. 309. 50 Ibidem, s. 408. Podobne uwagi na temat romansów odnaleźć można w Panu Podstolim (cz. II, ks. III, rozdz. X), gdzie z różnych odmian tego gatunku wyróżniał ten, "który wdziękiem historii słodzi przepisy obyczajowości. Nie powinny się takowe dzieła zwać romansami, mniejsza o nazwisko [...]" (Kraków 1927, s. 239). 51 F. S. J e z i e r F k i, Niektóre wyrazy porządkiem abecadła zebrane i stosownymi do rzeczy uwagami objaśnione, Warszawa 1791, s. 187. 26 Owa niechęć generalna kłóci się jednak z praktyką twórczą Jezier-skiego; wciągnął on romanse do polemik i walk politycznych epoki, nadając im wysoką rangę sprawnego środka kampanii antymagnackiej. Adam Czartoryski, autor Krótkiego uwiadomienia o celu i umyśle, vo którym, jest pisanym romans Tom-Dżona 52, umieszczonego jako wstęp do polskiego wydania powieści Fieldinga w tłumaczeniu Franciszka Za-błockiego, nie szczędził pochwał pisarzowi angielskiemu. W sądzie swym oparł się na opinii La Harpe'a i za krytykiem francuskim przeprowadził niezwykle ciekawą analizę struktury wewnętrznej nowoczesnego romansu. Wydaje się, że to wystąpienie jest najpełniejszym u nas przyswojeniem sobie przez polską krytykę literacką zasad powieści realistycznej, prezentującej odmienny wzorzec niż dawne romanse panny Scudery. Stało się to niewątpliwie pod wpływem powieści angielskiej. Znane były wówczas nie tylko poszczególne utwory Fieldinga czy Smolletta, lecz także ich wypowiedzi teoretyczne. George Tobias Smollett w tłumaczonej u nas Przedmowie do Historii i awantur Roderyka Random definiował istotę powieści realistycznej na nowy już sposób: autorzy nie zadziwiali w niej swych "czytelników nierozumnym wydziwianiem strasznym i do prawdy nie podobnym, nie dbając o serce ani o rozum, [nie] używali pomocy bogów i diabłów, czarowników". Rodowód nowoczesnej powieści, "malującej zręcznie różne przypadki trafiające się w życiu naszym", prowadził Smollett od Cervantesa. Sam miast nadzwyczajnych przygód herosów chciał "odmalować namiętności pospolitych ludzi". Stąd też - twierdził ¦- "awantury" Roderyka Random są "prawdziwe", ale dla "niewymieniania osób pod zmyślonymi ukrył je okolicznościami"53. Budowa nowego typu powieści nie powinna opierać się na starych zasadach: i właśnie autor Krótkiego uzoiadomienia o celu i umyśle, w którym jest pisanym romans Tom-Dżona referował je w sposób niezwykle interesujący. Stwierdzenie podstawowe dotyczyło sposobów rozwijania fabuły. W dawnych powieściach - a pozostałości widoczne są jeszcze w utworach Fieldinga, Lesage'a czy Smolletta - losy bohaterów były pasmem przygód spowodowanych przez zły los, przypadek, przez bogów i czarownice. Bohater poddany był działaniu sił zewnętrznych, przekraczających możliwości jego ludzkiej natury; w powieściach Fieldinga, Defoe i Lesage'a istnieje wprawdzie skłonność do eksponowania roli 52 A. Czartoryski, Krótkie uwiadomienie o celu i umyśle, w którym jest pisanym romans Tom-Dżona [w:] H. Fieldłng, Historia Torn-Dżona, Warszawa 1793. 5S T. G. Smollett, Historia i awantury Roderyka Random, Warszawa 1785, ¦s. 9. Powieść ta, tłumaczona z francuskiego, została przypisana H. Fieldingowi. (Por. Z. Sinko, Powieść angielska osiemnastego wieku a powieść polska lat 1764- -1830, Warszawa 1961, s. 11). 27 przypadku w samej fabule, lecz zanikła prawie całkowicie ingej-encjajsił ł-ta ^pierwszy krok do uręąlnienia_powieści. Równocześnie jednak wraz z wyrugowaniem bogów i czarownic trzeba było na ich miejsce wprowadzić inną siłę motoryczną rozwoju fabuły, sam przypadek bowiem nie wystarczał. Siłę taką odkryto w samym człowieku - w sprzecznych charakterach działających postaci. Takowy kontrast - pisał autor Krótkiego uwiadomienia... - czyli opozycja, albo sprzeczność charakterów wbrew różniących się między sobą jest obrazem współczesności. Persony w akcję tego dzieła wchodzące są wybite przecudnie z oryginałów tych, z którymi codziennie przychodzi się na świecie spotvkać. Nie zażywia [!] słów obfitością swe obrazy autor, ale cechą prawdziwości znaczy czyny każde, co tworzą osnowę dzieła51. Obok zasady kontrastu, jako samoistnej siły rozwoju wydarzeń powieściowych, podkreśla Czartoryski inną istotną cechę nowego typu powieści: prezentację działania postaci, a nie opowiadanie o ich działaniu. Żaden z aktorów [bohaterów powieści] nic nie czyni, nie nie mówi, jak tylko convenientia sibi. Strzeżenie tej reguły w romansach i [w utworach] dramatycznych i [w] każdych z imaginacji samej pochodzących produkcjach jest najpryncypialniejszą w nich zasługą i potrzebuje trafności, porządku i baczności 53. Charakter konsekwentnie rozwijany winien się sprawdzać w działaniu postaci, w jej wypowiedziach, a nie w autorskim zapewnieniu. Stąd też wynika stałe odwoływanie się Czartoryskiego do poetyki dramatu. Uwagi zawarte w Krótkim uwiadomieniu... sięgają najgłębiej w istotę nowego wzorca powieści, zawierają równocześnie zapowiedź zaintereso-"wanla psychiką postaci z całym skomplikowaniem odmienności nattcr ludzkich. Jednakże uwagi owe w praktyce naszych powieściopisarzy f XVIII wieku nie odegrały jeszcze większej roli. Ich realizacja wiązać się będzie z rozwojem powieści sentymentalnej z początkiem XIX wieku, a pełne zastosowanie znajdzie w Malwinie Marii Czartoryskiej-Wirtem- " berskiej i w Dwóch panach Sieciechach Juliana Ursyna Niemcewicza. Ukazanie się Krótkiego uwiadomienia... poprzedzone zostało w na- v szej krytyce literackiej długą i niezwykle żarliwą dyskują, wywołaną pojawieniem się Podolanki wychowanej w stanie natury, życie swe i przypadki opisującej Michała Dymitra Krajewskiego (1784). Wojnę o Podo-lankę określono mianem pierwszego sporu literackiego w Polsce 56. Ważny ze względów historycznych - nie wnosił jednak nowych 54 A. Czartoryski, Krótkie uwiadomienie..., s. VIII-IX. 55 Ibidem, s. IX. 66 G. K o r b u t, Historia literatury, Warszawa 1929, t. II, s. 28 dyskusji o romansie. Wśród zarzutów wytoczonych Podolance na pierwsze-miejsce wysuwa się sprawa prawdziwości czy prawdopodobieństwa poszczególnych elementów fabularnych. Zarzut ten, będący dalekim echem siedemnastowiecznych oskarżeń o fałszywość opowiadanych "historyj", wynikał w znacznej mierze z naiwnego rozumienia prawdy w dziele literackim. Autor Listu Sandomierzanki do Podolanki w stanie natury wychowanej formułował swoje postulaty w dwuwierszu: Co jest dla zabawki, zawdy Powinno być bliskie prawdy 57. Z ciekawszych spraw, które przyniósł spór o Podolankę, warto wymienić pierwsze uwagi na temat oryginalności dzieła literackiego. Zasugerowane zostały przez samego Krajewskiego, który w przedmowie do powieści wyznawał z zaczepną szczerością: Autorowie nasi przepisują jedni drugich, a inszy porządek słów, który dają cudzej rzeczy, inszy początek słbo koniec czyni inszą kombinacją, a zatem inszą książkę 5S. Ironiczny ton owych stwierdzeń, zawarty w przyznaniu, że sam także "przebrał się w cudze pióra", świadczy, iz Krajewski nie stawiał jeszcze orzed romansem kategorycznego nakazu oryginalności. Spora rozmiarami produkcja powieściowa z lat 1764-1795 mogła obudzić jednak niepokoi. O dzieła w pełni samodzielne było wówczas trudno. Nie przeszkadzało to autorowi Podolanki w Wojciechu Zdarzyńskim życie i przypadki swoje opisującym (1785) "obedrzeć z piór" Mikołaja Dośvjiadczyńskiego przypadków. Główny bohater w Księdzu Plebanie Józefa Kossakowskiego stwierdzał z prostotą, że "nie kazał Pana Podstolego pakować do sapet, chcąc go mieć zawsze przed oczyma" 39, bo postanowił naśladować go we wszystkim. Było to oczywiście zgodne z ówczesną poetyką, która nakazywała "naśladować naturę", zawsze jednak za pośrednictwem "dobrych wzorów". Na tle dotychczas przytoczonych głosów pewnym zaskoczeniem było wystąpienie Juliana Ursyna Niemcewicza, który w przedmowie do tłu- 57 Autorstwo Listu Sandomierzanki do Podclanki w stavie natury wychowanej (Kraków 1784) przypisuje się Franciszkowi Siprczyńskiemu; następnie jako odpowiedź na to wystąpienie ukazał się Odpis męża Podolanki na List Sandomierzanki podany do druku (Warszawa 1784). M. D. Krajewski napisał prawdopodobnie także Dialog czyli rozmowa Podolanki z mężem. Dzieło ostatnie (Wrocław 1784); w roku 1788 ukazał się jeszcze List Paryżanki do Podolanki. Sam Krajewski wprowadził do tekstu powieści charakterystyczną tyradę przeciwko romansom, które "zarażają damy waporami i spazmami" (Warszawa 1784, s. 154). 58 M. D. Krajewski, Podolanka..., Warszawa 1784, s. 10-11. 5S J. Kossakowski, Ksiądz Pleban, wyd. II, Warszawa 1788, s. 17. \ 29 i raaczenia Historii Małgorzaty z Walezyi, królowej Nawarry (1781) przeciwstawił "pożyteczne" romanse dawne, pseudohistoryczne, "złym i niebezpiecznym" dążnościom w najnowszym powieściopisarstwie społeczno--obyczajowym. W wywodach Niemcewicza raz jeszcze odnajdziemy ślady wpływów Hueta. Ponurym być zawsze - dowodził autor przedmowy - rozumowi nawet nie przystoi; rozsępić czoło i dozwalać imaginacji przystojne rozigranie się - toż samo jest rozumem; powstawać przeciw romansom bez braku wszystkim jest znakiem niewiadomości albo zrzędy: i w tym rodzaju pisma łączyć się może wybornie pożytek z zabawieniem. Umysł romansów w dawnych wiekach pisanych dowodzi, iż każda rzecz w owym czasie była pod piętnem wspaniałości. Miłość, gałantność, rozrywki, dogadzając swym zamiarom, używały śrzodków najzacniejszych. Ślicznej płci żeńskiej ręką uwite bywały wieńce dla samych tylko rycerzów i dla tych, którym odwagi, rzetelności, najgrzeczniejszego obchodzenia się dank bywał przyznany. Różnicę w tej mierze między owymi wiekami a teraźniejszym ukazują produkcje obojga: wzory pryncypialnych charakterów, w romanse wchodzących, z osób biorą się, a osnowa według obyczajów i panujących układa się zwyczajów [...]. Jakież nam dzieje - pisał dalej tłumacz - przed oczy stawiają teraźniejsze romanse? Współczesnych ludzi i obyczajów równie jak i dawne są obrazem; znajdujemy w nich awanturki toczące się w ciasnym kręgu drobnych biesiadowania przypadków wynikłe z plotkliwych [!] powieści, rozplatane bez wzbudzenia ciekawości. Nikczemność zewsząd się ukazuje: dysertacje czcze, pisane w stylu zbujanej [!] imaginacji, w których czułość nie istotna, lecz wysmażona, pędem z głowy zagorzałej leci na papier, nic nie zawadziwszy o serce00. Wystąpienie Niemcewicza, wbrew pozorom, nie jest nawoływaniem do rehabilitacji dawnego typu romansów. Wyrosło w atmosferze dworu CzartoTyskich i może być uważane za pierwszy głos w walce o prawa serca w powieści. Protest przeciwko rozumowi, związany z rozwojem polskiego sentymentalizmu, objawiający się w przeciwstawieniu rycerskiej przeszłości zepsuciu świata współczesnego, przynosi bowiem nowatorskie i ożywcze dla późniejszej dyskusji literackiej aż do czasów krytyki romantycznej podkreślenie potrzeby "czułości istotnej", a nie ,/wysmażonej w zagorzałej głowie". Równie rewelacyjne okazuje się przekonanie, że romanse są obrazem ludzi i obyczajów w danej epoce, że literatura nie realizuje wiecznie tych samych zasad piękna, lecz jest podporządkowana przemianom życia społecznego i odbija aktualny stan danego narodu. Myśl tę spopularyzować miała w przyszłości Anna Luiza Herminia de Stael-Holstein w Szkicu o zmyśleniach (Essai sur les fictions). Warto wskazać na jeden jeszcze aspekt sprawy: zainteresowanie Niem- 60 J. U. Niemcewicz, Do czytelnika [przedmowa do tłumaczenia:] Ch. R. C a u m o n t, Historia Małgorzaty z Walezyi, królowej Nawarry, Warszawa 1781, s. 9-10. 30 cewicza dla "dawnych wieków", dla historii, które przynieść miało w rezultacie pierwsze próby stworzenia polskiej powieści historycznej (Dwaj' panowie Sieciechowie), w roku 1781 mieści się jeszcze w obrębie argumentów przytoczonych ongiś przez Pierre-Daniel Hueta. Autor Traite de l'origine des romans dopuszczał wprawdzie istnienie romansów współczesnych, w których pisarz ma większą swobodę tworzenia fikcji; za bardziej doskonałe, a równocześnie z natury za bardziej prawdziwe uważał jednak utwory o tematyce zaczerpniętej z przeszłości61, wymagały bowiem liczenia się autora z powszechnie znanymi faktami. Przeszłość i jej pochwała - jakże wyraźna w wystąpieniu Niemcewicza - jako temat powieści stworzyły odpowiedni grunt do sformułowania programu romansu historycznego; sama powieść, którą tłumaczył, nie należała do najświetniejszych osiągnięć w tym zakresie, jednakże w porównaniu z romansem pseudohistorycznym wprowadzała szereg innowacji. Autorka francuska - podobnie jak to robił później Walter Scott - w licznych przypisach do tekstu podkreślała autentyczność wydarzeń, dialogów i postaci, by odróżnić je od właściwych "zmyśleń". Ów przejaw troski o prawdę w romansie historycznym był niewątpliwie najbardziej pociągający dla polskiego tłumacza. Tylko bowiem na tej drodze powieść mogła stać się zapisem obyczajów i ludzi w przedstawianej epoce. Było to już" otwarte przyznanie nowemu gatunkowi w literaturze prawdziwych wartości poznawczych, których odmawiano przecież "fikcjom" i "zmyśleniom". Przekonany jestem - pisał Niemcewicz - że w liczbie romansów, którymi świat jest teraz zarzucony, daleko jest więcej takich, co umysł obłąkać mogą, lecz nie pisma gatunek, ale piszących winować należy. Z tej przyczyny z wyborem czytać je trzeba, i z języków, w których są pisane, tłumaczyć62. Przegląd stanowisk krytycznych wobec powieści upoważnia do kilku stwierdzeń ogólnych. Przede wszystkim trudno byłoby dziś podtrzymać rozpowszechnioną opinię, że ludzie^_ XVIII wieku widzieli w romansie tylko zagrożenie obyczajów. Zgodnie z panującymi wówczas przekonaniami, którym najpełniejszy wyraz dał Marmontel w Essai sur les romans consideres du cóte mcral 63, wartość powieści mierzono ich możliwościami poprawy obyczajów. Nie wszystkie więc romanse XVIII wieku zyskały sobie uznanie: zdaniem Marmontela były i takie - jak Nowa Heloiza Rousseau - które nie gwarantowały odpowiednich wpływów wychowawczych. Z opinią tą zresztą zgodził się sam 61 P.-D. H u e t, op. cit., s. 7. 62 J. U. N i e m c e w i c z, op. cit., s. 13. 13 J. F. Marmontel, Essai sur les romans consideres du cóte morał [w:J Oeuires completes, Paris 1787, t. XII, s. 303-410. 3t Rousseau, twierdząc iż jego powieść nie nadaje się "dla młodego wieku" 64. Tak sformułowane zadania romansu musiały oczywiście dokonać przynajmniej częściowej rehabilitacji gatunku, ongiś bezwzglgdnie potępionego przez Boileau. Owe próby przyswojenia romansu dla potrzeb wieku podpadały w konflikt z klasycystycznymi przepisami na dzieła "dobrego smaku", lecz ludzie oświecenia przejawiali w tym zakresie daleko posunięty liberalizm, znacznie większy niż nasi pseudoklasycy z początkiem . XIX wieku. 1 W osiemnastowiecznej dyskusji nad powieścią sprecyzowano cały szereg ważnych postulatów teoretycznych; ustalono jej genealogię - powiązania z epopeją i historią, podkreślono wagę obserwacji natury jako istot- | nego czynnika w budowaniu świata fikcyjnego, zwrócono uwagę na potrzebę doskonalenia warsztatu twórcy, na potrzebę wytworzenia w obrę- ,bie samej fabuły takich sił, które byłyby sprawnym motorem rozwoju ^wydarzeń, wreszcie na prezentację bohaterów przede wszystkim przez ich działanie. Postulaty owe, chociaż nie znalazły u nas natychmiastowych Realizatorów, odbiły się jednak na dalszym rozwoju gatunku. 84 J. J. Rousseau, Seconde prćface [do] Julie ou la Nouvelle Heloise, ou lettre de deux amants habitans d'une petite ville du pied des Alpes [w]: Oeuvres completes, Paris 1856, t. I, s. 7. II. ATAKI I OBRONA Po doświadczeniach XVIII wieku wydawać by się mogło, że powieść •ostatecznie zwyciężyła. Jednakże w okresie narastania zasadniczych sporów estetycznych, w zaciętej walce między klasykami i romantykami nastąpiło wyraźne usztywnienie stosunku niektórych krytyków do romansu; popularne stały się znowu niechęci Boileau, zapomniana natomiast została tolerancja Krasickiego czy Gdańskiego. W dyskusji nad powieścią col-nięto się niekiedy do stanu sprzed 1764 roku. Stanisław Jaszowski - późniejszy autor powieści historycznych - w 1820 roku wypowiedział dość znamienne słowa: "Każdego dobrze życzącego naszej literaturze cieszyć to powinno, iż my w porównaniu z innymi narodami prawie żadnych nie posiadamy romansów" 1. Powstające wówczas podręczniki wymowy i poezji, przede wszystkim ^aś Euzebiusza Słowackiego Prawidła wymowy i poezji, mimo iż starają się "zasady poetyckiego geniuszu szukać w wielkiej czułości serca złączonej z nadzwyczaj żywą imaginacją" 2, w stosunku do romansu zachowują daleko idącą powściągliwość. Euzebiusz Słowacki, by uratować na przykład Telemaka - tylekroć polecany wzór pedagogiczny XVIII wieku - proponuje zaliczyć go do epopei, a nie do romansów 3. Bardziej odważny w tym zakresie był Józef Korzeniowski. W Kursie poezji (1829) omawia szeroko sam gatunek, nie wykazuje jednak dla niego wielkiego entuzjazmu, nie widzi jego odrębności, stara się natomiast przypisać mu prawidła właściwe epopei 4. Jan Śniadecki w rozprawie O pismach klasycznych i romantycznych sformułował bowiem podstawowy kanon zasad, według którego dzielono utwory na zle i dobre: W moim więc rozumieniu - pisał - to wszystko jest klasycznym, co jest zgodne z prawidłami poezji, jakie dla Francuzów Boileau, dla Polaków Dmo- 1 S. Jaszowski, Krótka wiadomość o życiu i pismach Antoniny Niemcerzy-¦cowej, "Pszczoła Polska" 1820, t. II, s. 322. 2 E. Słowacki, Prawidła wymowy i poezji, Wilno 1826, s. 213. 3 Ibidem, s. 279. 4 J. Korzeniowski, Kurs poezji, Warszawa 1829, s. 199-204. 33 chowski, a dla wszystkich wypolerowanych narodów przepisał Horacy; romantycznym zaś to. co przeciwko prawidłom tym grzeszy i wykracza5. Romans znalazł się więc automatycznie na indeksie u Śniadeckiego. Wraz z usztywnieniem się oficjalnej krytyki, ze wzrostem niechęci silniej zabrzmieć musiały także wystąpienia obronne. Jest rzeczą znamienną dla tego okresu dyskusji, że podobnie jak Sniadecki do Boileau, zwolennicy romansu cofnęli się również do XVII wieku: przypomniano wówczas Traite de l'origine des romans Pierre-Daniel Hueta. Powołują się na niego anonimowi autorzy rozpraw O romansach z "Ćwiczeń Naukowych" (1818) i Słówka o romansach z "Rozmaitości" (1821)6. Najwcześniejsza obrona romansów z początku XIX wieku została napisana wierszem i nosi w sobie cechy związku z nowymi tendencjami w literaturze europejskiej. Uwagi nad romansami z "Tygodnika Wileńskiego" (1804) wymierzone zostały bezpośrednio w powtarzanie opinii Boileau i stanowią zapowiedź przyszłych triumfów nowego gatunku literackiego. Początek utworu w sposób jednoznaczny mówi o przeżyciu się dawnych przepisów i prawideł: Często pierwsze wzruszenie, często jedno zdanie Długiego pasma wieków uświęca mniemanie. Ktoś pierwszy wyrzekł: "Romans jest świata zarazą, Zepsuciem dla młodzieży, obyczajów skazą [...]". Odtąd świat temu wierzy, głosi i powtarza7. Anonimowy autor Uwag nad romansami dał na początku pełne przypomnienie sformułowań Boileau, podkreślił dogmatyczny charakter tych sądów, bowiem bez nowej analizy faktów uchodziły dalej za pewniki. I to jest niewątpliwie najciekawszy, a zarazem najsilniejszy argument wytoczony w obronie powieści. Zdzisław Skwarczyński w swej rozprawie o "Tygodniku Wileńskim" zwracał uwagę na sentymentalny rodowód prezentowanych w tym czasopiśmie poglądów. Pełen pasji głos w obronie powieści, wyrastając w tym środowisku, łączył się z nim genetycznie, lecz tonem swym przekraczał granice sentymentalnej opozycji przeciwko rozumowi i był zapowiedzią buntu romantyków. Autor Uwag nad romansami odrzucał "stuarkuszne morałów księgi", "teologów suche pustynie", "kra- 5 J. Sniadecki, O pismach klasycznych i romantycznych, "Dziennik Wileński" 1819, t. I, nr 1, s. 3-4. 6 [Anonim], O romansach, "Ćwiczenia Naukowe" (Oddział Literatury) 1818, t. II, s. 152; [Anonim], Słóioko o romansach, "Rozmaitości" 1821, nr 26. 7 [Anonim], Uwagi nad romansami, "Tygodnik Wileński" 1804, nr 14, s. 197. Szeroką analizę tego wystąpienia dał Z. Skwarczyński w pracy: W szkole sentymentalizmu. "Tygodnik Wileński" z 1804 r., Łódź 1958. 3 - S. Burkot: Spory o powieść 34 inę Newtona i Montesąuieugo"8, ważniejsze dla niego były "uczucia'", a o nich mówiły najczęściej romanse. Apostrofa kończąca rozprawę, skierowana do "filozofa genewskiego, dobroczyńcy świata", wyżej od Umowy społecznej stawia Nov-ą Heloizą 9_ W tym właśnie przeciwstawieniu odnaleźć można wzrastające przekonanie, że romanse postawiły przed literaturą nową szansę: przy ich pomocy można wychowywać młode pokolenie, "poprawiać obyczaje", ale przede wszystkim poznawać świat. Autor wierszowanej rozprawy powierzył romansom trudną rolę nosiciela nowych tendencji filozoficznych, przede wszystkim zaś badacza "tajemnic serca ludzkiego". Chodziło oczywiście o możliwość przedstawienia rozwoju ludzkich namiętności, co nie było zbyt mile widziane przez pisarzy oświecenia. Dla autora Uwag nad romansami te właśnie motywy miały nieprzeparty urok. Powieści Richardsona, Rousseau, Goethego i Sterne'a stawały się dla pokolenia twórców z początku XIX wieku wzorem godnym naśladowania i bodźcem do własnych - początkowo niezwykle nieśmiałych - prób pogłębienia wewnętrznych przeżyć bohaterów. Biada każdemu romansowi ¦- pisał Ludwik Kropiński - a tym bardziej mojemu, jeżeli przyjdzie pod sąd samego tylko rozumu i zimnej rozwagi! O pismach serca winno wyrokować serce, kierowane dokładną znajomością serc ludzkich I0. Od postulatów do praktyki droga była jednak daleka; przeważająca część naszych "czułych" romansów nie wykroczyła poza granice miernych naśladownictw. Jednakże, jak to podkreślił Zdzisław Libera u, druga fala sentymentalizmu w naszej literaturze, przejawiająca się głównie na terenie powieści, rozwinęła i wydoskonaliła jej kształty. W omawianym okresie dyskusji podkreślić przede wszystkim wypada złożony charakter wielu opinii. Z jednej strony układ sił, a także typ argumentów, którymi posługiwali się zwłaszcza przeciwnicy romansu, przypominały wiek XVII i XVIII. Inna była jednak treść wystąpień obronnych, sięgających niekiedy głęboko w istotę poetyki całego gatunku Zrozumiano przede wszystkim, że zadanie powieści nie polega na wymyślaniu pouczających przykładów, lecz na odtworzeniu wyglądu społe- 8 Montesąuieugo dotyczą następujące wersy: Lub z zasępionym czołem i twarzą ponurą Duch praw w ręku - nad rzędów rozmyślać naturą (Op. cit., s. 199). Milszą drogą człowieka do szczęścia powiodła, Ileż dobra spłynęło z tak pięknego źródła, (Op. cit, nr 15, s. 217). 10 L. Kropiński, Julia i Adolf czyli nadzwyczajna miłość dwojga kochankowi nad brzegami Dniestru, (Autor do czytelnika), Warszawa 1824. 35 czeństwa, na zapisie zarówno politycznych, społecznych, jak i psychologicznych motywów działania jednostek i całych warstw/U źródeł takiego rozumienia gatunku położyć trzeba sformułowanie Anny Luizy Herminii de Stael-Holstein, która w Szkicu o zmyśleniach (1795; nie analizowała juz prawa powieści do nazwy dzieła literackiego - było to dla niej sprawą oczywistą - lecz postawiła przed nią nowe ambitne zadania. Ich realizacja stała się w XIX wieku miarą sukcesów całego powieściopisarstwa. De Stael nie rezygnowała oczywiście z dydaktycznych celów literatury, podkreślała jej "umoralniającą" rolę, lecz główne zadanie widziała w "odmalowaniu naszych codziennych obyczajów" 12. Wierność owego "odmalowania" wymagała pewnej ostrożności w przekazywaniu nauk. Utworzono osobny gatunek z tak zwanych powiastek filozoficznych; lecz wszystkie powieści winny być filozoficzne, wszystkie bowiem posiadać powinny cel moralny; być może jednak, iż do celu tego dążymy mniej pewną drogą, gdy poddajemy wszystkie wątki jednej myśli i pozbawiamy rozwój wydarzeń nawet podobieństwa do prawd: każdy rozdział jest wówczas czymś na kształt alegorii, gdzie wydarzenia są tylko ilustracją morału, który ma % nich wyniknąć ls. Przezwyciężenie tej generalnej wady romansów XVIII wieku widziała Statl w "kroczeniu śladami życia, w trzymaniu się wiernie kopiowania, rozwoju, niekonsekwencji losów ludzkich" 14. Te właśnie postulaty otwarły drogi dla powieści realistycznej. I chociaż wyczytać je można było pośrednio z głoszonego wcześniej przez Niemcewicza 15 przekonania, że romanse są wiernym obrazem obyczajów swej epoki, zapisem ich przemian, to jednak zwycięstwo nad zasadą "pouczania przez piękne przykłady" w utworze literackim było jeszcze dalekie. Śladami de Stael - chociaż nie tylko jej - kroczył u nas Stanisław Potocki w swym_dziele O wymowie i stylu (1815). Dając systematyczny przegląd gatunków, miał widać niemałe kłopoty z zakwalifikowaniem powieści. Umieścił je ostatecznie w rozdziale o dość dziwnym i skomplikowanym tytule: "Składy filozoficzne, bajeczność, zmyślenia, powieści, romanse, przekładanie". Wywody Potockiego są kompilacyjnym połączeniem sformułowań Hueta, Marmontela i cytowanych wcześniej zasad pani 1 de Stael. Jest rzeczą niewątpliwą - pisał - że można powieści czyli zmyślenia zwrócić ku celowi nader użytecznemu; podają one bowiem wielką zręczność rozsze- 11 Z. Libera, Z problemów sentymentalizmu w literaturze polskiej [w:] Z polskich studiów slawistycznych, Warszawa 1958, s. 163-180. 18 Por. A. Sorel, M-me de Stael, Paris T890, s. 63. 13 A. L. H. de S t a e 1, Szkic o zmyśleniach [w:] Wybór pism krytycznych, Wrocław 1954, s. 19. 14 Ibidem, s. 20. 15 Por. przypis 60 do rozdziału I. 36 rzania nauezań, malowania życia i obyczajów ludzi, wskazania obłąkań, w które nas namiętności wciągają, znienawidzenia występku, a uprzyjemnienia cnoty. Dobry kierunek powieści przyłożyłby się łatwiej i lepiej do tego celu, niż proste nauczania; dlatego też widzimy, że we wszystkich wiekach ludzie najmędrsi używali bajek i zmyśleń, jak pewnych środków nauki. Taką zawsze była zasada poezji epicznej i dramatycznej; nie natura więc ich składni, lecz złe jej użycie na pogardę ją mianowicie w tylu licznych romansach skazuje 16. Mimo że Potocki wśród celów powieści wymienia "malowanie życia i obyczajów", to jednak nakaz nauczania przez dobre przykłady jest ciągle celem nadrzędnym. W Pochwale Ignacego Krasickiego na przykład wyżej ceni Pana Podstclego od Mikołaja Doświadczyńskiego przypadków. Pięknym i ujmującym jest wzór Podstolego: dobry gospodarz, dobry obywatel, dobry pan, dobry ojciec rodziny. Łączy te wszystkie przymioty, co siebie i innych uszczęśliwić mogą; zgoła każdy, co czyta to dzieło, jakiżkolwiek jest los jego, jeśli zdrowo sądzi o rzeczach, chciałby być panem Podstolim ". Dalszym elementem rozszerzającym dotychczasową definicję romansu jest u Potockiego - niewątpliwie za przykładem Richardsona i Sterne'a - rozumienie tego gatunku jako "historii serc ludzkich" 18. Nie było to równoznaczne z dawną definicją romansu jako "zmyślonych przygód miłosnych". Wierna i drobiazgowa rekonstrukcja sfery życia psychicznego, kolejno po sobie następujących radości i smutków zarysowuje się w powieści sentymentalnej jako problem istotny, ważny przede wszystkim ze względu na swe funkcje poznawcze. W ten sposób starano się odtworzyć bądź zapisać obyczaje współczesne, sposoby myślenia i przeżywania. Powoli ugruntowywało się przekonanie, że tak zwany cel moralny utworu literackiego nie może być realizowany przez natrętne zabiegi dydaktyczne. Zaczęto w nowym gatunku widzieć przede wszystkim wierne dokumenty epoki, w samym procesie twórczym podkreślać potrzebę "malowania" jednostek i społeczności. ~~~~~ Wiem także ¦- pisała Maria Czartoryska-Wirtemberska - że wiele innych gatunków pism byłyby nad romans użyteczniejszymi, lecz nie czując w sobie zdolności do uskutecznienia ważniejszego zamiaru, chwyciłam się tego, którego brak zupełnie w naszym języku czyni mi nadzieję, że moja praca niezupełnie czczą będzie [...]. W romansach [...], w tych szczerych obrazach społeczeństwa, każdy niemal znajdując zdarzenia podobne tjm, których doświadczał, uczucia sercu znajome, błędy, w które wpadał, namiętności, jakie nieraz w pożyciu spo- 16 S. Potocki, O wymowie i stylu, Wilno 1815, t. II, cz. 2, s. 202-203. 17 S. Potocki, Pochwała Ignacego Krasickiego, "Pamiętnik Warszawski" 1816, t. IV, s. 138. 18 S. P o t o c k i, O wymowie i stylu, t. II, cz. 2, s. 208. Takie rozumienie romansu przejął Potocki zresztą ze sformułowań La Harpe'a, którego najwyżej cenił z autorów zagranicznych. 37 tykał, mimowolnie zajmuje się tym opisaniem, porównywa, rozważa i częstokroć tjch uwag czynionych bez uprzedzenia staje się to w głębi serca przekonanie, że w jakiejkolwiek doli, w jakimkolwiek wypadku działać dla cnoty jest to pewniejszym nad wszelkie inne sposobem działać dla szczęścia 19. Powtórzmy myśl zasadniczą: w powieści chodzi o "szczere obrazy społeczeństwa", które dla czytelnika mogą mimowolnie stać się źródłem "poprawy moralnej". Było to odwrócenie porządku rzeczy: dla ludzi XVIII wieku "cel moralny" stanowił nadrzędny układ wszelkich poczynań artystycznych; powieściopisarz mógł oczywiście - znów niejako mimowolnie - stworzyć wielkie malowidło społeczne, lecz nie wolno mu było zapominać o obowiązku "nauczania przez piękne przykłady". Poglądy Marii Czartoryskiej-Wirtemberskiej - nowatorskie na naszym terenuP^ wykazują zależność od tych tendencji, którym patronowała pani de Stael. Nasza krytyka literacka przyjęła Malwinę z życzliwością i entuzjazmem. Pochwał nie skąpili autorce nawet przeciwnicy romansu; zgodnie podkreślano niezwykłość utworu zwłaszcza w wiernym odtworzeniu obyczajów, w doskonałej charakterystyce grup społecznych. Jest w tym dziele jakiś powab miejscowy - pisał anonimowy entuzjasta na łamach "Pamiętnika Warszawskiego" -¦ tym żywiej obchodzący Polaka, im bardziej wierne wystawia obrazy, im częściej tak niejednemu lube i słodkie przywodzi wspomnienia 20. Nawet zawsze niechętnie usposobiony do romansów Jan Śniadecki, autor Listu stryja do synowicy, musiał przyznać, że "nie ma w sobie tych wad ["wyuzdanej rozwiązłości" Klarysy Richardsona] i nieprzyzwoitości Malwina: powieść całkiem narodowa o familiach, miejscach, zdarzeniach towarzyskich wyższego rzędu i o obyczajach polskich" LI. Odejście od dydaktyzmu dokonało się wiec - przynajmniej teoretycznie - jeszcze przed Walter Scottem 22. W naszej literaturze pierwszym nowoczesnym romansem jest niewątpliwie Malwina, a jej pojawienie się wyprzedza znacznie początki oddziaływania utworów autora Rob Roya. Spotkanie polskich czytelników z Walter Scottem nie jest jednak tak 19 M. Czartorysk a-W irtemberska, Malwina czyli domyślność serca, (Do mojego brata), Warszawa 1816, s. II-IV. 20 S. S., rec. Malwiny, "Pamiętnik Warszawski" 1816, t. IV, s. 233. 21 [J. Śniadecki], "Malwiaa", List stryja do synowicy pisany z Warszawy 31 stycznia 1816 r. n. s. z przesłaniem nowego pod tym i'jtvł?m romansu, "Dziennik Wileński" 1816, t. III, s. 123. 22 W tym znaczeniu można przyjąć zastrzeżenie W. Kubackiego, dotyczące powtarzanej przez badaczy "legendy o wielkim wpływie Walter Scotta na literaturę, sztukę i historię" (Twórczość Feliksa Bernatowicza, Wrocław-Warszawa-Kraków 1964, s. 17). Wydaje się jednak, że popularyzację romansu historycznego przypisać można Scottowi. 38 późne, jak się dotąd sądziło; przed pierwszymi tłumaczeniami Dmochow-skiego 23 czytano jego romanse w przekładach francuskich 24. Wiadomości o romansach Walter Scotta pojawiły się zresztą w naszej prasie już w roku 1816. Drugi poeta - pisał "Pamiętnik Warszawski" - [obok Byrona] Walter Scott, w Szkocji zrodzony, daje imaginacji szybki i najmilszy popęd [...]. Od lat niewielu cztery obszerne poemata wyszły spod jego pióra, oprócz romansów, którym imienia nie użyczył swego 23. W literaturze polskiej powieść sentymentalna przyniosła znaczne rozszerzenie tematyki, większe zainteresowanie psychiką człowieka, wprowadziła szerokie zmiany w zakresie techniki narracji i kompozycji. Teraz dopiero wykorzystano w pełni doświadczenia romansu XVIII wieku, konstruując ciąg zdarzeń fabularnych w oparciu o zasadę sprzecznych charakterów i wynikających z nich konfliktów dramatycznych. Losy ludzkie w dawnych powieściach wikłał najczęściej przypadek: romans był sumą awantur, mniej lub więcej umotywowanych "nadzwyczajnych" przygód bohatera 26. Juz w tak zwanych powieściach "listowych" wokół postaci kochanków skupiali pisarze odrębne ciągi wydarzeń, podkreślając przy tym odmienność i niepowtarzalność natur ludzkich. Samo działanie tylko częściowo zależało od owych odmienności - zwykle na przeszkodzie do szczęścia stawała wola rodziców lub różnice majątkowe i społeczne. Chwalebnym wyjątkiem jest tu znów Malwina, w której fabuła oparta została w całości na odmiennych charakterach braci-bliźniaków. Dalszy postęp w tym zakresie przyniosły powieści Skarbka, a przede wszystkim Jaraczewskiej. Zofia i Emilia, Pierwsza młodość - pierwsze uczucia, Wieczór adwentowy są doskonałą ilustracją przemian w wewnętrznej strukturze powieści. Jaraczewska organizuje materię powieś-;ciową jako pewien ciąg powiązanych ze sobą wydarzeń, przy czym sama logika tych związków wewnętrznych jest wystarczającą motywacją ich 2i Trudno dziś podtrzymać opinię niektórych badaczy na temat "oryginalności" Jana z Tęczyna z tej racji, iż jego ukazanie się poprzedza tłumaczenia Dmochow-skiego. (Por. J. Dihm, Wstęp do Jana z Tęczyna, Bibl. Nar. S. I, Nr 150, Wrocław 1954, s. LII). Por. W. Ostrowski, Walter Scolt w Polsce 1816-1830, Zeszyty Naukowe Uniw. Łódzkiego, Nauki Hum.-Społ., S. I, z. 29, Łódź 1963, s. 115-132. 24 Por S. B u r k o t, Kraszewski jako teoretyk powieść, "Ruch Literacki" 1962, nr 6, s. 289. 15 S [tłum.], Fzut oka na literaturą angielską, "Pamiętnik Warszawski" 1816, t. VI, s. 298-299. 26 S. Skwarczyńska dostrzegła przyczynowo-skutkowe uporządkowanie zdarzeń już w powieści XVIII wieku (Robinson Crusoe), wydaje się jednak, iż przewagę ma wówczas ciągle jeszcze staroświecka konstrukcja "sumy przypadków". Por. S. Skwarczyńska, Wstęp do nauki o literaturze, t. I, Warszawa 1954, s. 282- -283. 39 rozwoju i nie zachodzi już potrzeba stałego odwoływania się do przypadku. Wiek XVIII przyniósł - oprócz wielkich przygód w stylu Robinsona na bezludnej wyspie - także pierwsze próby przezwyciężenia tego schematu w porządkowaniu wydarzeń fabularnych. JTaką antyawanturniczą powieścią była Podróż sentymentalna Laurence Sterne'a. Niezwykła jego popularność w całej literaturze europejskiej początku XIX wieku (z doświadczeń tych korzystali: Irving, Jean Paul Richter, Janin, a u nas - Czartoryska-Wirtemberska 27, Skarbek28 i młody Kraszewski) tłumaczy się tą właśnie dążnością. Charakteryzując właściwości romansu XVIII wieku, Zdzisław Skwar-czyński pisał o specyficznej roli postaci w dawnym romansie: Ogólnie można powiedzieć, że postać bohatera jest z punktu widzenia potrzeb ówczesnych twórców elementem konstrukcyjnym o tyle pożądanym, że stwarza więź między mniejszymi jednostkami narracyjnymi, daje złudę "przygód". Inna sprawa, że rola tej postaci niejednokrotnie maleje, często redukuje się jej istotny udział w sprawach opisywanych do minimum, bywa ona nawet manekinem, wręcz bezceremonialnie popychanym ręką autora. Obecność jej przecie, nawet gdy jest pozorem, rozwiązuje sprawę ciągłej dynamiki, sprawę akcji utworu, pozwala brnąć przez "egzempla" 29. Powieść Sterne'a wyłamywała się z tych reguł przede wszystkim przez świadome bagatelizowanie przygód zewnętrznych. Chimeryczność obrazów i nastrojów, brak skrępowania zasadami prymitywnie rozumianego dydaktyzmu czyniły z niej sztandarowe dzieło dla nowych poczynań w romansopisarstwie. Powieści sentymentalne z początku XIX wieku, odwracając się od zasady niezwykłości przygód, musiały rozbudowywać świat wewnętrzny bohaterów. Dostrzeżone bogactwo życia psychicznego ludzi i wzrastające zainteresowanie dla tego typu tematyki prowadziło do formułowania nowocześnie rozumianych zadań powieścio-pisarstwa. Polski tłumacz Podróży sentymentalnej podkreślał u Sterne'a przede wszystkim "naturalność, obfitość i żywość myśli, jasność i rozmaitość obrazów", dostrzegł krytykę obyczajów, najwyżej jednak cenił walor "wzruszania serc" 30. Na tej drodze powieść wyzwalała się powoli z natrętnego dydaktyzmu, 27 Na związki między Malwiną i powieściami Sterne'a zwrócił uwagę Ś n i a-d e c k i w Liście stryja do synowicy... (s. 130). 28 Por. K. Bartoszyński, O powieściach Fryderyka Skarbka, Warszawa 1963, s. 82-86. 29 Z. Skwarczyński, Zmiany w technice i funkcji romansu polskiego..., s. 14-15. 38 L. S t e r n e, Podróż sentymentalna. (Tłomacz do czytelnika) {Przedmowa ¦datowana 1815], Warszawa 1817, s. 2. 40 chociaż romans sentymentalny nie doprowadził do pełnej niezależności: wzrosła wprawdzie rola zabiegów "malarskich" w utworze - pisarze starają się chwytać na gorąco rysy psychiczne jednostek oraz obyczajowe grup społecznych, odkrywają nie tylko zmienność natury ludzkiej, zmienność osobowości, lecz także ewolucję historyczną społeczeństwa. Najlepszą ilustracją tego właśnie odkrycia mogą być Dwaj panowie Sie-eiechoyjie, powieść oryginalna i nowatorska, w której czas dzielący oba pamiętniki zapisał się zmianą wyobrażeń, zwyczajów i obyczajów. Tego typu zmiany obserwowała Jaraczewska już w życiu bezpośrednio po sobie następujących pokoleń (Wieczór adwentowy). Przeszłość istnieje w tych utworach nie tyle jako źródło umoralniających przykładów, lecz jako pewien zakres wiedzy, godzien bliższego zainteresowania pisarza i czytelnika. W ten sposób podkreślono walory poznawcze literatury. Dotyczyło to zresztą nie tylko przeszłości - teraźniejszość mogła i powinna być badana i poznawana w podobny sposób. Maria Czartoryska--Wirtemberska tworzyła swą powieść z pełną świadomością jej doku-raentarnego charakteru: I"...] romanse Krasickiego, Jezierskiego itd. - stwierdzała - opisują zwy-} czaję naszych ojców i dziadów, lecz bynajmniej nie malują obrazu teraźniej-? szego społeczeństwa 31. Z pewną dozą kokieterii wobec uświęconych opinii, usprawiedliwiając się z podjęcia gatunku romansowego, wyrażała równocześnie przekonanie, że "i romans czasem korzystnym być może" 32. Wymaganie dydaktycznej użyteczności literatury, celu moralnego nie znikło oczywiście z krytyki literackiej. Zarówno w wystąpieniu Marii Czartoryskiej-Wirtemberskiej, jak i w uwagach tłumacza Podróży sentymentalnej powtarzają się zapewnienia, że "umoralnienie" czytelnika mają autorzy zawsze na uwadze. W podobnym duchu wypowiadali się: Adam Kazimierz Czartoryski w Myślach o pismach polskich (1810) 33, Stanisław Potocki w dziele O wymowie i stylu (1815) i wielu innych 3i. Równocześnie jednak zarówno w cytowanych poprzednio wystąpieniach przedstawicieli powieści sentymentalnej, jak przede wszystkim w bardziej skrajnych i śmiałych sformułowaniach Anny Mostowskiej odnaleźć można dąż- 31 M. Czartorysk a-W irtemberska, op. cit., s. II. 32 Ibidem, s. III. 31 A. K. Czartoryski, Myśli o pismach polskich, Wilno 1801 [właściwie: 1810], s. 218-220. 34 S. O. [Stanisław Okraszewsk i(?)] w Uwagach nad powieścią o Sieciechach ("Pamiętnik Warszawski" 1815, t. III, s. 404-405), polemizując z zarzutami innego recenzenta, podpisującego się znakiem XXX (ibidem, s. 400-403), podkreślał prawo autora do krytycznego przedstawiania przeszłości narodowej. 41' ności emancypacyjne romansu. Znana autorka "powieści grozy", w której twórczości dopatrzono się romantycznego prekursorstwaS3, pisała w Objaśnieniu do Pokuty: "Cel mój jest bawić, jeśli ten osiągnę, już jestem kontenta i żadnej innej nie pragnę nadgrody"36. Jeszcze dobitniej swą niechęć do umoralniających romansów XVIII wieku wyraziła w przedmowie Do czytelnika, umieszczonej przed powieścią Strach w zameczku (1806): Nie było prawie żadnego wielkiego autora, który by coś w tym gatunku nie napisał. Diderot, Montesąuieu, Rousseau i Yoltaire, równie jako i wielu innych wielkich pisarzów, nie wstydzili się pióra swego zniżyć do tego rodzaju. Lecz czas, w którym tak trudno było pisać podobne dzieła, już minął, a panie La Fayette, de Riccoboni i wielka liczba autorek i autorów, rozkosz i zabawa wieków swoich, które w tkliwych powieściach wystawiały nam modele dobrego tonu, prawdziwej miłości i najczystszych obyczajów, gdzie bohatyr romansu ukazywał nam obraz męstwa, miłośnika ojczyzny, stałego kochanka, dobrego męża, ojca i poczciwego obywatela, a bohatyrka była przykładem cichych cnót domowych i wiernych amantekrte"powieści, które zaszczycały wiek Ludwika XIV i wielką część jeszcze XVIII wieku, czytane były z upodobaniem, a nawet i z zachwyceniem, te dzieła, z których wielka liczba, pomimo lekkości rodzaju swego, warte [!] są jednak wiecznej pamięci, teraz... - mamże prawdę wyjawić? - teraz niezmiernie nas nudzą 37. Zaludniła więc Mostowska swój świat powieściowy "płodami samej imaginacji", dalekimi od wzorów dla naśladowania przez młodzież. Owa niezależność od dydaktyzmu, chociaż nie łączyła się z postulatem "ma-larskości", nie podnosiła celów poznawczych romansu, była jednak istot-nynT~eiementem opozycji przeciwko powieści oświeceniowej. W latach dwudziestych i trzydziestych z tych właśnie tendencji ukształtował się u nas typ powieści romantycznej, opartej nie na powtarzaniu rzeczywistości, lecz na kreowaniu świata powieściowego w zależności od wyobraźni twórcy. Tendencjom tym patronowali zarówno Ernest Teodor Ama-deusz Hoffmann, jak również Jean Paul Richter. We Francji pod ich wpływem tworzył Paul Janin, a w Polsce - Józef Ignacy Kraszewski (Maciek i Maciuś, Leon - Leontyna) i Ludwik Sztyrmer (Pantojel, Fre-nofagiusz i Frenolesty). 35 Por. J. G e b e t h n e r, op. cit. 10 A. M o s t o w s k a, Pokuta. Powieść polska [w:] Zabawki w spoczynku po trudach. (Objaśnienie), Wilno 1809. W podobnym Objaśnieniu do Strachu w zameczku próbowała autorka utworzyć odpowiedni "cel wychowawczy": powieść "dowodzić miała młodzieży skłonnej do łatwowierności ku rzeczom nadprzyrodzonym, jako mocno strzec się potrzeba zwodnych pozorów". Było to jednak tylko powtórzenie uwag Ann Radcliffe. (Por. Z. S i n k o, Powieść angielska XVIII wieku, a powieść polska lat 1764-1830, Warszawa 1961, s. 150.) 37 A. Mostowska. Strach w zameczku (Do czytelnika), Wilno 1806, s. VI. 42 Mimo wyraźnych zmian wewnętrznych samego modelu, mimo wzrastającego zainteresowania krytyki literackiej romanse napotykały nadal na silną opozycję, zwłaszcza pseudoklasyków. Najpełniej owe przestarzałe niechęci - jak juz mówiliśmy - prezentował Jan Śniadecki w Liście stryja do synowicy, napisanym z powodu Malwiny. List ów pod względem rzeczowym nie wnosił nic nowego do arsenału środków, jakimi posługiwano się od dwóch wieków przy zwalczaniu "plagi romansów". Śniadecki powtarzał za autorem UArt poetiąue twierdzenie, że romanse .szczególnie szkodliwe są dla młodzieży. Patrzyłem nieraz w mym życiu - pisał - na okropne skutki lekcji romansowych: na choroby nerwowe, na stępioną ustawicznym drażnieniem tkliwość serca, na wygórowaną w imaginacji czułość, na niestateczność i dziwactwo humoru, na nudy życia w świecie rzetelnym, gdzie trudno spotkać romansowych bohatyrów - zgoła na ruinę zdrowia, rozsądku i pokoju duszy 38. Z tych samych pozycji atakowali romanse nasi pseudoklasycy 39, niezbyt przychylnie przyjmował je Kazimierz Brodziński10. Klementyna z Tańskich Hoffmanowa w Pamiątce po dobrej matce zalecała młodym dziewczętom lekturę romansów na późniejsze lata, "kiedy człowiek zbo-gacony doświadczeniem, wzmocniony rozsądkiem, własnym oczom, własnemu przekonaniu tylko wierzy i rozróżnić łatwo może bajki od prawdy, zmyślone urojenia od zdań sprawiedliwych" 41. Przypomnijmy jednak, że pozornie w sądzie o romansach ze Śniadeckim zgadzał się Mickiewicz: Ach, te to, książki zbójeckie! Młodości mojej niebo i tortury! One zwichnęły osadę mych skrzydeł I wyłamały do góry, Ze już nie mogłem na dół skręcić lotu 42. Gustawowa tyrada przekonuje nas, że dyskusja o powieści przebiegała na innej płaszczyźnie, niż najważniejsze spory estetyczne epoki. Romans niósł wprawdzie ze sobą znamiona swobody twórczej, niezależności od norm i przepisów poetyki, lecz jego przydatność dla manifestowania no- 38 J. S n i a d e c k i, op. cit., s. 122. 39 Sporo uwag na ten temat znaleźć można w Korespondencji literackiej Kajetana Koźmiana z Franciszkiem Wężykiem (1845-1856), Kraków 1913. Por. uwagi o Kraszewskim i Kaczkowskim. 40 K. Br [o d zi ń sk i], rec. Pamiątki po dobrej matce, "Pamiętnik Warszawski" 1819, t. XV, s. 315-316. 41 K. Hoffmanowa, Pamiątka po dobrej matce czyli ostatnie jej rady dla córki, Warszawa 1819, s. 189. 42 A. Mickiewicz, Dzieła, t. III, Utwory dramatyczne, Warszawa 1955, -s. 47. 43 ¦wych haseł literackich nie została początkowo dostrzeżona przez wiel-Idch poetów romantycznych. Najbardziej znamienną dla przedstawionych tendencji wydaje się anonimowa rozprawa O romansach, umieszczona w .,Ćwiczeniach Naukowych" z 1818 roku. Dojrzałość teoretyczna i erudycja autora pozwalają dziś uznać owo wystąpienie za najszerszą, a zarazem najpełniejszą wypowiedź na temat powieści przed rokiem 1822. Nowe problemy weszły do .szerszej dyskusji wraz z postawieniem przez autora pytania, na które wcześniej nie dano jednoznacznej odpowiedzi: Czy rodzaj romansów powinien mieć miejsce w literaturze i czy nie jest zbytecznym tak co do swego przedmiotu, okazującego się nam w zbyt zmiennej i często potwornej postaci, jako też co do układu i kształtu, które zawsze niestałe, jak sam przedmiot, niejako się wyłamują samowolnie ze wszystkich prawideł? 43. Pytaniem tym - bez względu na charakter odpowiedzi - autor rozprawy odwołał się już do nowych opinii i sądów. Romanse, przedstawiające najczęściej dzieje ludzkiego uczucia, odtwarzają życie społeczne, -stają się zapisem zwyczajów i obyczajów epoki, są więc ważną częścią literatury narodowej. Stąd też zadanie krytyki polegać powinno na opracowaniu teorii romansu. Oczywiście w roku 1818 teoria owa mogła być Tozumiana jako zbiór przepisów. Oznaczmy cel właściwy piszących romanse, nadajmy temu rodzajowi pisania pewniejszy kształt i układ, ścieśniając lub rozciągając podług potrzeby w niektórych względach jego obręby; słowem, określmy jego wewnętrzną i powierzchowną wartość, a przekonamy się, czy można go uczynić nie tylko przyjemnym, ale nawet pożytecznym u. W uwagach o celu romansów, w powoływaniu się na Hueta i Potockiego 45, w dążeniu do nakreślenia prawideł znać oczywiście zwolennika klasycyzmu -¦ i takie niewątpliwie pozycje zajmował autor rozprawy. Chociaż widział w romansie gatunek "wyłamujący się ze wszelkich prawideł", to jednak nie uznawał literatury niezależnej od norm i przepisów. W rozprawie dostrzec można i te tendencje, którym na początku XIX wieku patronowała pani de Stael, Herder46 i bracia Schleglowie. 43 [Anonim], O romansach, "Ćwiczenia Naukowe" (Oddział Literatury) 1818, i. II, s. 148. 44 Ibidem, s. 160. 45 "I z tego względu twierdzi jeden z naszych naczelnych krytyków i pisarzy, że «kiedy romanse są dobrymi, nazwać je można historią serca ludzkiego»" (ibidem, s. 172; S. Potocki, O wymowie i stylu, Wilno 1815, t. II, cz. 2, s. 208). 46 Sąd Herdera o romansach odnaleźć można między innymi w jego Briefe zur Beforderung der Humanitat [w:] Herders W erkę, Leipzig und Wienn b. r. w., t. IV, 44 "Romanse - przekonywał nasz krytyk •- powinny być rzetelnym obrazem towarzystwa ludzi. Bo więcej im prawda dodaje powagi i mocy, aniżeli zmyślenie wdzięku i przyjemności" 47. Autor rozprawy akcentował więc wagę wiernego odtwarzania rzeczywistości. Z tych też względów wyżej cenił utwory o tematyce współczesnej niż historycznej, chociaż nie wykluczał tych ostatnich; w aluzyjnym zwrocie podkreślał - co jest rzeczą niezwykle ciekawą - ich znaczenie dla kształtowania świadomości narodowej w okresie niewoli. Pierwsze bowiem [romanse współczesne] mają najbliższy związek z naszym losem, stawiając nas pośrzód osób zupełnie podobnych do tych, z którymi żyjemy; drugie [romanse historyczne] zamykają w sobie drogie pamiątki, jakie nam czas wszystko porywający dochował. Lecz nie sama teraźniejszość i przeszłość powinna wyłącznie zajmować piszącego romanse; może on [...] łączyć z często żałosnymi pamiątkami, ze smutną niestatecznością obecnych przemian nadzieje i życzenia serca swojego 48. Powierzając romansom obowiązek zachowania "drogich sercu pamiątek" oraz popularyzacji w społeczeństwie "nadziei i życzeń", autor rozprawy uczynił powieść pełnoprawnym gatunkiem literatury. Zaprezentowany zespół przepisów nie zawsze był zgodny z kanonem klasycystycznej poetyki. Odrzucał na przykład ważki obowiązek opierania się na "dobrych wzorach", wyżej ceniąc bezpośrednią obserwację natury, dopuszczał pewną swobodę kompozycyjną itp. Przytoczmy zresztą te uwagi: , Tak więc naturalność w osnowie i w wykładzie romansów jest główną cechą ich zewnętrznej doskonałości. Nie przestrzega się w nich ściśle jedności, zwłaszcza miejsca i czasu, byle nie było nagłych przelotów w miejsca najodleglejsze, byle działanie zbyt długo nie przeciągało się aż do późnej starości osób, w dziecinnym wieku wystawionych na początku romansu, a tym bardziej aż do odrodzenia się następnych pokoleń. Unikać także powinien autor rozwiązań nadzwyczajnych i cudownych, co przechodzi granice moralnego [!] prawdopodobieństwa, za którymi nie masz już naturalności48. Z trzech klasycznych jedności - wprawdzie dotyczyły one tylko dramatów, lecz krytyk w poszukiwaniu norm próbował przymierzyć je do nowego gatunku - w romansach wystarczyło "ocalić jedność głównego działania" 30. Przyznać trzeba, że wymaganie to, jak na klasycystyczne i normotwórcze inspiracje autora - świadczy raczej o bezsilności i prze- cz 402-404. Ocena powieści angielskich Richardsona, Fieldinga i Sterne'a stała się okazją do uwag generalnych o nowoczesnym romansie. 47 [Anonim], O romansach..., s. 167. 48 Ibidem, s. 167-168. 49 Ibidem, s. 174-175. 50 Ibidem, s. 176. 45 życiu się dotychczasowej poetyki. Z jednej strony bowiem zrozumiano już doniosłość romansów - nie wystarczała więc jawnie manifestowana niechęć, jak u Sniadeckiego, z drugiej strony jednak niosły one z sobą niebezpieczeństwo romantycznego buntu - nie liczyły się przecież z ja-kimikolwiek przepisami. Apel o naturalność i wierność wobec rzeczywistości był również niekonsekwencją: pod hasłem tym w latach dwudziestych krytycy francuscy spod znaku ,,Le Globe" zaatakują klasyków, oskarżając ich o fałszowanie obrazu świata. Źródeł fałszerstwa dopatrywali się w oglądaniu rzeczywistości przez zniekształcające okulary "dobrych wzorów" 51. Dla zrozumienia charakteru i intencji autora rozprawy nie bez znaczenia jest także fakt, że powstała ona jako polemika z poglądami Sniadeckiego 52. Oczywiście zarówno u autora Listu stryja do synowicy oraz późniejszej rozprawy O pismach klasycznych i romantycznych (1819), jak i u innych klasyków odnaleźć można apele o "naśladowanie natury" w dziełach sztuki, lecz obowiązki pisarza wymagały wyboru z natury "pouczających" bądź szczególnie pięknych przykładów. W istocie więc dzieła sztuki, "twory imaginacji" miały na celu "piększenie i ozdabianie" rzeczywistości. Zbierać w jeden obraz rozrzucone piękności natury, wynosić się za granice zmysłów, tworzyć tam świat zmyślony, ustawiać w nim pełną harmonię i porządek lub dzieła mieszkańców jego opiewać, wmawiać cnotę przez przyjemne jej powaby, stwarzać teraźniejszą jej szczęśliwość przez czarujące omamienia lub ja w przyszłości przez powabny obraz nadziei zapewniać, dodawać mocy prawdzie przez zdobiące ją wdzięki, przez wielkie i uderzające obrazy rządzić sercem, wolą i umjsłem człowieka, rozszerzać granice samego rozumu i ledwo nie nad własne wynosić go siły - oto jest dzieło imaginacji5S. Powrót do naturalności, postulowany przez anonimowego autora rozprawy O romansach odczytać "oczywiście należy jako atak przeciwko przytoczonym tu założeniom estetycznym klasyków: nie ma bowiem mowy o ulepszaniu i poprawianiu natury. Jest natomiast - znana ze Szkicu o zmyśleniach pani de Stael - świadoma dążność do postawienia przed powieścią jako jej głównego celu - kopiowania życia społecznego. Powieść stając się kroniką społeczności, zapisem obyczajów i zwyczajów epoki, powoli zdobywała sobie czołowe miejsce wśród innych gatunków > literackich. 51 Już jednak S. Potocki miał wątpliwości czy "dobre wzory" przyczyniają się •do rozwoju literatury: "Sama wielkość i piękność wzorów - pisał - może się do utłumienia geniuszu przykłada, a przynajmniej ślepe ich naśladowanie" (O wymowie i stylu, Wilno 1815, t. I, cz. 1. s. 166). 52 Świadczą o tym wyraźnie aluzje na stronach 217-221, 230. 53 N. O., O imaginacji, "Dziennik Wileński" 1819, t. I, nr 3, s. 323. 46 Wystąpienie Sniadeckiego i cytowany wcześniej głos Jaszowskiego są: Już coraz bardziej odosobnionymi przykładami niechęci do romansów.. Po roku 1820 zwyciężyła opinia, że "romanse są znakomitą i ważną gałęzią literatury". Rozumieć to zaczyna przede wszystkim młode pokolenie twórców, coraz silniej powiązanych ze zdobywającymi popularność tendencjami romantycznymi. Cytowany wcześniej fragment z IV części Dziadów potępia romanse z perspektywy racjonalistycznej, lecz równocześnie widzi w nich źródło uczuciowej edukacji całego pokolenia, a to nie było przecież równoznaczne z ich odrzuceniem i negacją jako dzieł sztuki. Nawet co bardziej liberalni "klasycy" zdobywali się wówczas na słowa uznania czy zaciekawienia. "Tygodnik Wileński" w 1821 roku umieścił recenzję mało znanego utworu Michała Wazgirda: recenzja ta jest o tyle ciekawa, że podkreśla jeszcze jedną zaletę romansów, mianowicie, że mogą przyczynić się do "udoskonalenia języka" narodowego. Rozprawy naukowe kształcą w języku zdolność do precyzyjnego formułowania myśli, tragedia posługuje się "językiem wyższego stopnia i oświecenia", w komedii spotykamy się ze stylem ..niższej klasy": "romans zaś obojga tego przykład może wystawiać. Dlategoż pisarze romansów pamiętać by powinni, że od nich mowa ojczysta niemałej przysługi oczekiwać może" 54. Zwrócenie uwagi na konieczność pielęgnowania języka w utworach powieściowych jest najwidoczniejszym dowodem awansu tego gatunku w oczach krytyki. Oczywiście bieżąca produkcja powieściowa była jeszcze uboga, dlatego też wystąpienia teoretyczne mają zwykle charakter postulatów, życzeń, a nie konstatacji. Świadomość teoretyczna przewyższała wówczas praktykę twórczą dość wyraźnie. Na dobrą sprawę gdyby autorowi rozprawy 0 romansach przyszło ilustrować własne tezy przykładami z literatury polskiej, mógłby odwołać się wyłącznie do Malwiny Marii Czartoryskiej--Wirtemberskiej. Nie lepsza była sytuacja krytyka w 1823 i 1825 roku. Stąd też nic dziwnego, że bieżącą produkcję powieściową oceniano wówczas krytycznie lub wręcz negatywnie. Tak było w wypadku Dwóch panów Sieciechów, Nierozsądnych ślubów Feliksa Bernatowicza, Emmeliny- 1 Arnolfa Rautenstrauchowej 55 czy nawet powieści Fryderyka Skarbka. 54 [Anonim], rec. Czterech wieczorów w stolicy M. Wazgirda, "Tygodnik Wileński" 1821, nr 6, s. 142-143. 55 Anonimowy autor artykułu O literaturze romansów w ogólności i w szczególności o polskich tego rodzaju płodach z przyłączeniem uioag nad romansem polskim mającym tytuł "Nierozsądne śluby" ("Astrea" 1321, t. I, nr 1, s. 3-30) nie szczędził autorowi entuzjastycznych pochwał. Natomiast "omówienie" w "Wandzie" (1820, t. I, nry 11-13) odmawiało powieści większych wartości. Por. także: X. B. w rec. Emmeliny i Arnolfa Łucji z Giedroyciów Rautenstrauchowej ("Gazeta Literacka" 1821, nr 17); następnie polemika: S. ,,Emmelina i Arnolf". Kilka uwag dla. 47" •Zanotowany wzrost zainteresowania i sympatii dla romansów po~ 1820 roku objawił się także opublikowaniem licznych artykułów 56 i rozpraw przez wiele ówczesnych czasopism. "Astrea", redagowana przez Franciszka Grzymałę, już w 1821 roku umieściła niezwykle ciekawy artykuł, który - mimo iż czasopismo nie należało do "romantycznych" •- uznać trzeba za manifest nowych tendencji w powieściopisarstwie. Autor artykułu wychodzi z Herderowskiego założenia, że literatura każdoczesna jest wiernym obrazem myśli, uczuć i dążności ludu i wieku, w którym wzięła początek. W niej to niezaprzeczonym piętnem pokolenie każde wyciska swe skłonności, zwyczaje i obyczaje; w niej życie swoje maluje. W literaturze szukać trzeba śladów drogi, jaką szedł rozum ludzki w ogólnym swoim postępie - i licznych zboczeń, na któi-e go wiodły chwilowo niedołężność i namiętności; w obyczajach zaś i w wyobrażeniach panujących śledzić nawzajem początku i przyczyn, charakteru i znamion współczesnych im płodów ludzkiego umysłu 37. Ta część wypowiedzi nie jest specjalnie rewelacyjna: sformułowania tego typu można było wówczas spotkać przy okazji różnych dyskusji literackich. Jednakże anonimowy autor artykułu O literaturze romansów w ogólności za takie właśnie znamię czasu uznał romanse: Nowym i do tegoczesnej literatury wyłącznie należącym rodzajem płodów umysłowych są romanse. Pisma te, w których fikcje poetyczne pod postacią historyj tym bardziej zajmują, im się zdają podobniejsze do prawdy, im wierniej są z życia czerpane, zupełnie były starożytnym obcymi. Zdarzenia prywatne nie mogły zajmować ludzi oddanych całkiem publicznym sprawom, póki kobiety nie utworzyły w pożyciu domowym stosunków wpływających na losy i szczęście człowieka 58. Zdarzenia codziennego życia jako najczęstszy temat w powieściach nowoczesnych nadają im specyficzne, nieporównywalne z innymi gatunkami piętno. W tym nowym zawodzie Anglicy pierwsze zajmują miejsce. U nich to poznano najpierwej, iż obraz uczuć duszy, obraz mało znaczących zdarzeń prywatnego życia może zająć i wzruszyć serce i umysł człowieka tyle i więcej, jak świetne przeznaczeń koleje, zadziwiające wypadki i ważne dla społeczeństwa tych, co czytali ten romans, "Gazeta Literacka" 1821, nr 20; F., Do pana S. Polemika o "Emmelinę", "Gazeta Literacka" 1821, nr 22. 56 Anonimowy autor Słówka o romansach ("Rozmaitości" 1821, nr 26) zwracat na przykład uwagę na historię gatunku. Ciekawy jest ićwnież artykuł umieszczony w "Lechu" (1823, t. II, nr 4, s. 117-126) pod tytułem Rozbiór romansu Goethego "Cierpienia młodego Wertera" i niektóre uwagi nad krytyką w La Harpie. 57 [Anonim], O literaturze romansów w ogólności..., "Astrea" 1821, t. I, nr 1" s. 3-4. 58 Ibidem, s. 7-8. 48 sprawy. Romanse Anglików sa to twory wyobraźni zasadzone jedynie na malowaniu obyczajów, charakterów i zdarzeń domowego żj-cia, bez pomocy alegorii, nadprzyrodzonych wypadków ani nawet przystosowań historycznych59. Z toku wywodów wynika niezbicie, że chodzi nie tylko o angielską powieść realistyczną XVIII wieku, lecz także o utwory całkiem nowe. Nie padło nazwisko Walter Scotta, jednakże wydaje się, że był to właściwy powód zachwytów anonimowego autora. W tym samym mniej więcej czasie ukazujące się u nas oryginalne czasopisemko o dziwacznym tytule "Pustelnik Londyński z Ulicy Pikadilli", wydawane przez Konstantego Szteka, w liście, prawdopodobnie fikcyjnym, Woodsona do wydawcy "Pustelnika" donosiło o wzrastającej popularności romansów szkockiego pisarza: Walter Scott bierze po 5000 fun. szL za najmniejszy swój romans, a drukarze drukujący romanse jego dziesięć razy więcej zyskują Zaledwo romans jaki na widok publiczny wyjdzie, natychmiast pierwsze wydanie jest wyczerpane. Francuzi na granicy naszej czekają na romanse Scotta, porywają po kilkaset egzemplarzy do Paryża, które w kilka dni potem są przetłumaczone i natychmiast roz-sprzedane. To samo dzieje się i w Niemczech cc. Walter Scott wniósł do powieściopisarstwa europejskiego doskonałe zespolenie zamiłowania do przeszłości z "malarskim" opracowaniem tematu. Historia w dawnych romansach istniała najczęściej jako źródło umo-ralniających przykładów: pisarz wybierał z niej pewne wydarzenia, najczęściej pojedyncze, bez powiązania z innymi, i nadawał im cechy łatwo czytelnej nauki moralnej. Scott odtwarzał przeszłość bez ubocznych celów, śledził nie tylko fakty i zdarzenia, lecz także ich wzajemne powiązanie. Znajomość Walter Scotta w Polsce ugruntowała się ostatecznie pod koniec lat dwudziestych, kiedy to Franciszek Salezy Dmochowski przyswoił naszej kulturze podstawową grupę romansów "wielkiego nieznajomego". Było to nie tylko olbrzymie przedsięwzięcie wydawnicze, lecz także ważny moment w spopularyzowaniu pewnego typu powieści, przyczyniający się do rozbudzenia zainteresowań tematyką historyczną61. Niezależnie od wszystkich odmienności przezentowanych przez rodzime próby romansu historycznego w Polsce, główna grupa powstałych wówczas utworów zrodziła się z zachwytów dla angielskiego pisarza. Wanto 59 Ibidem, s. 8-9. 60 W o o d s o n, List do wydawcy, "Pustelnik Londyński z Ulicy Pikadilli" 1822, t. I, nr 6, s. 177-178. 61 Por. Z. Skwarczyński, Problemy początków powieści historycznej w Polsce, Zeszyty Naukowe Uniw. Łódzkiego, Nauki Hum.-Społ. S. I, z. 11, Łódź 1965, s. 19-29. 49 jednak pamiętać, że Scott stworzył pewien wzorzec romansu, który korzeniami swymi głęboko tkwił w XVIII wieku 62. Charakteryzując własny warsztat twórczy autor Wanerleya stwierdzał, iż [...] szuka jakiegoś tematu ogólnego na żyznym i ogromnym polu historii, które dostarcza wzorów wszelkiego rodzaju; zatrzymuje się na jakiejś postaci, na jakimś połączeniu okoliczności, na jakimś rysie obyczajów, który go uderza; wyobraża sobie, iż będzie mu mógł służyć wybornie za podstawę do fikcji". Historia była więc tylko podstawą do konstrukcji romansowych. Jest to niezwykle istotny moment teoretyczny, pozwoli bowiem lepiej zrozumieć opozycję przeciwko Scottowi, która zrodziła się prawie równocześnie z popularnością jego dzieł. Ślady owej opozycji można znaleźć we Francji na łamach czasopism ,,Le Globe", w wystąpieniach Merimeego ei i Sten-dhala. Zainteresowanie historią i jej nowoczesne rozumienie postawiło przed powieścią postulat prawdziwości nie tylko ogólnego zarysu wydarzeń, lecz autentyzmu nawet drobnych szczegółów obyczajowych i społecznych. Problem prawdy w romansach historycznych znalazł się w centrum uwagi naszej krytyki literackiej z okazji ukazania się Jana z Tączyna 6". W przedmowie Do Czytelnika Niemcewicz starał się zaprezentować własne rozumienie roli nowego gatunku literackiego w opracowaniu tematów z przeszłości: Zważywszy jak od kilkunastu lat - dowodził - we wszystkich krajach dzieła rodzaju tego są chciwie czytane, podobnym-że ziomkom moim przysłużyć się umyśliłem. Jakoż wielu godzi się ze mną, że rodzaj ten z pożytkiem przyjemność i zabawę połączą. Jest on, iż tak rzekę, uzupełnieniem objaśniającym surowe i poważne dzieje [...]. Romans historyczny bierze za cel obraz towarzystwa narodu jakiego w wybranej przez autora epoce. Pisarz wchodząc w nim w szczegóły, zbyt drobne dla dziejopisa, wystawiia nam ludzi wszelkiego rzędu i stanu. Wszystkie dramma tego osoby nie tylko czynami, mową nawet powinny nam dać poznać, jakimi były towarzystwo, polityczne kraju położe- 62 Podkreślał to W. D i b e 1 i u s w studium Englische Romankunst, Berlin und Leipzig 1922, t. II, s. 114-163. 63 Przeważająca część polskich tłumaczeń Walter Scotta opuszczała jego przedmowy. Ponieważ nie mogłem dotrzeć do pierwszych wydań angielskich, cytuję za tłumaczeniem francuskim: W. Scott, Peveril du Pic, Paris 1823 (Lettre servant de preface, s. 24). M Por. P. Merimee, Notice historiąue sur la vie et les ouvrages de Cervantes [w:] Histoire de Don Quicfrotte de la Manche, Paris 1826, s. 15. bS Dokładne przedstawienie przebiegu owej dyskusji dał B. Czarnik w artykule Spór literacki o "Jana z Tęczyna" (1825). Kartka z dziejów krytyki w Polsce. "Pamiętnik Literacki" 1905, s. 205-217. 4 - S. Burkot: Spory o powieść 50 nie, jego oświata, opinie, namiętności, przesądy nawet; powinny nas przenieść w owe czasy, pomiędzy siebie, słowem, dać nam żyć i obcować z sobą 66. Wystąpienie Niemcewicza zrodziło się w aurze popularności Walter Scotta, akcentowało jednak - znacznie silniej niż to robił autor Czarnego karła, walor autentyzmu drobnych nawet szczegółów, walor "malarskiego" podejścia do historii. Z tym ostatnim postulatem łączy się wówczas pojęcie pewnego rodzaju obiektywizmu: historia jest tematem sama w sobie, pisarz powinien więc wiernie odtwarzać dokumenty, a nie prezentować własnych poglądów na przedstawianą kwestię; mogą one być bowiem tylko "zmyśleniami". W przedmowie do Czarnego karła Walter Scott raz jeszcze podkreślił, iż często "więcej słuchał głosu swojej wyobraźni niż surowej prawdy, że często nawet dwie i trzy [postaci] w jedne połączył jedynie w tym zamiarze, aby się lepiej przydały do jego planów" 67. Można /więc powiedzieć, że chociaż rodowód Jana z Tęczyna i powieści Walter ' Scotta jest wspólny - obaj pisarze cel romansów widzieli w malowaniu przeszłości, to jednak u Niemcewicza prawda historyczna w wyższym stopniu ograniczała możliwości wyobraźni. W dyskusji, którą rozpętał Jan z Tączyna, główną uwagę skupiło samo rozumienie historii, mniej miejsca zajęła natomiast sprawa powieści. Jednakże łatwo dostrzec, że Philopolski (Tytus Dzieduszycki) w rozumieniu zadań romansu bliższy był Walter Scottowi niż Niemcewicz. Nie zgadzał się na "dopełnianie historii przez romans", a jego główną rolę widział w "poznaniu charakteru człowieka" 68. W istocie jednak zarówno Dzieduszycki, jak jego polemista - Walenty Chłędowski60 ominęli główny problem teoretyczny. Cały spór rozgorzał wokół stwierdzenia Niemcewicza, iż historia sensu stricto "wystawia nam ważniejsze królestw wypadki, zapisuje rozkazy monarchów, czyny przedniej szych podwładców i wodzów, poruszenia na dworach monarchów - zawsze na szczycie wysokości, nie zniża się ona do prywatnych towarzystw, nie wchodzi nigdy do 66 J. U. Niemcewicz, Jan z Tączyna. Powieść historyczna, (Do Czytelnika), Warszawa 1825, s. 1-3. 67 W. Scott, Czarny karzeł. Pierwsze powieści mojego gospodarza, Warszawa 1826, s. 20. 68 Philopolski [T. Dzieduszycki], Uwagi nad "Janem z Tęczyna", powieścią historyczną, wydaną przez J. U. Niemcewicza, "Rozmaitości" 1825, nr 28. 69 W. Chłędowski, Rozbiór uwag Philopolskiego nad "Janem z Tęczyna", powieścią historyczną J. U. Niemcewicza, Lwów 1825. Ciekawą jest rzeczą, że zarówno Jan z Tęczyna, jak i Dwaj panowie Sieciechowie wywołały gorącą polemikę w prasie literackiej (por. przypis 34). Szczególnie ostro atakowano przedstawienie przeszłości "bez czci i szacunku". W podobnym tonie wypowiedział się S. i A. P. ("Nalęcz", romans historyczny przez autora "Pojaty" porównany z powieścią "Kazimierz Wielki" przez pana Bronikowskiego napisaną, "Gazeta Polska" 1829, nry 174, 175, 177, 178). 51 poziomych ludu lepianek" 70. Walenty Chłędowski w swych uwagach na temat romansu historycznego zgadzał się właściwie z Dzieduszyckim, podkreślał bowiem "poetycki", to jest fikcyjny charakter wydarzeń powieściowych. Protestował jednakże przeciwko zamykaniu romansu w ciasnych regułach gatunku spokrewnionego z bajka.. "Obszerne pole romansu - pisał - nie daje się ściśle ograniczyć pewnymi i stałymi teorii prawidłami" 71, z tych względów odmawianie powieściom prawa do "uzupełniania" historii wydaje się niesłuszne. Uwaga owa, choć dość interesująca, nie znalazła jednak szerszego rozwinięcia w wywodach krytyka. Warto jeszcze podkreślić, że zakwestionowane przez Dzieduszyckiego sformułowania Niemcewicza nie były jego oryginalną własnością, zostały bowiem przejęte z artykułu Feliksa Bodina, ogłoszonego w lutym 1823 roku na łamach "Revue Encyclopediąue", a którego tłumaczenie umieściła u nas "Astrea". Zbieżność toku rozumowania i samej frazeologii wyklucza możliwość pomyłki. Historia - pisał Bodin - zawsze prawie stolic się trzyma, rzadko dwory monarchów opuszcza, a nigdy nie widziano, żeby do skromnych mieszkań ludu zajrzała. Może więc pod tym względem romans historyczny obyczajów posłuży za pomocniczy środek, a nawet za dopełnienie historii72. W dalszej części wywodów Feliks Bodin formułował cel romansów historycznych zgodnie z intencjami Walter Scotta i całego nowego po-wieściopisarstwa: nie chodzi w nich o umoralnienie przez wzniosłe przykłady lecz o "malowanie obyczajów, które równie jak prawa i ustawy istotną stanu towarzyskiego są częścią" 73. Arcywzór tego typu twórczości widział krytyk w dziełach Walter Scotta. Mimo wcześniej przytoczonych zbieżności, w dalszej części wywodów widoczna jest także różnica między Bodinem i Niemcewiczem: dla polskiego pisarza romans historyczny był tym doskonalszy, im dokładniej i wierniej odtwarzał epokę. Wraz z wielkim sporem o powieść historyczną, ze wzrostem popularności Walter Scotta dojrzewała szybko nasza krytyka literacka zajmująca się powieściopisarstwem. Jeśli jeszcze w 1821 roku anonimowy autor artykułu O literaturze romansów w ogólności... mógł ilustrować swe odkrywcze sądy - oczywiście w sensie pozytywnym - Nierozsądnymi ślubami Bernatowicza, to już w dwa lata później powieści tego typu zostały potępione i ośmieszone. Romans sentymentalny raził wówczas krytyków sztucznością uczuć, małą znajomością ludzkiej psychiki, niedo- 70 J. U. Niemcewicz, op. cit., s. 2. 71 W. Chłędowski, op. cit., s. 19. 72 F. B o d i >", Uwagi nad literaturą romantyczna przystosowaną do historii, starożytności i obyczajów narodowych, "Astrea" 1823, t. IV, nr 1, s. 4. 73 Ibidem, s. 5. 52 statkami kompozycji i stylu. Anonimowy recenzent Smutnych wspomnień nieszczęśliwego Kazimierza podkreślał, iż naczelnym obowiązkiem romansopisarza "najpierwej winno być zachowane do prawdy podobieństwo - to jest tak [powinien] opowiadać rzeczy, jak się dziać mogły i jak się dziać powinny"74. W tym samym duchu przeprowadzono krytykę Powietrza w Barcelonie - utworu bardzo słabego - i znacznie ambitniejszych powieści, jak Pan Antoni, a nawet Podróż bez celu 75. Analiza powieści Skarbka dostarczyła krytyce literackiej okazji do wprowadzenia nowego problemu w krąg rozważań, mianowicie kwestii oryginalności dzieł literackich. Z tego, że romanse nasze w większym lub mniejszym stopniu były kopiami utworów obcych, żartowali już pisarze oświecenia. Do 1826 roku powieść polska wzbogaciła się o jeden utwór prawdziwie oryginalny •- o Malwinę. Obok niej można jeszcze wymienić Dwóch panów Sieciechów i z dużymi zastrzeżeniami już Pana Antoniego. Pozo-stała olbrzymia produkcja powieściowa składała się z tłumaczeń, bądź też z naśladownictw Rousseau, Goethego, Sterne'a, de Genlis, Radcliffe itp. Po 1826 roku przybył jeszcze jeden wzór - Walter Scott. Wszystkie jednak naśladownictwa nosiły na sobie piętno tego typu utworów - nie miały większych ambicji ani wartości. "Można rodzaj naśladować - pisał recenzent Podróży bez celu - lecz nigdy dowcipu - i pisarz najnieszczęśliwszym będzie wtenczas, kiedy koniecznie chce być wesołym i żartobliwym" 76. Najszersza wypowiedź na temat oryginalności, tłumaczeń i przeróbek w literaturze powieściowej należy do autora Pana unterlejtnanta Wojciecha (1826), ciekawego ze wszech miar utworu, przede wszystkim ze względu na zawarte w nim akcenty polemiczne. Romans ten, określony przez autora jako "oryginalny", wyrósł w,atmosferze wpływów Sterne'a, lecz nie był w tym stopniu naśladownictwem, co Podróż bez celu. Autor zwracał się do młodych pisarzy, by miast naśladować - tworzyli dzieła oryginalne. Tłumaczenia zaś należy zostawić ludziom, którzy z powodu wycieńczonych sił do pisania oryginalnych dzieł nie są zdatni. Dopóki to nie nastąpi, literatura nasza podobną będzie do arkusza papieru, a literatura tych narodów, które same przez się myślą - do prasy drukarskiej "'. 74 [Anonim], Niektóre uwagi nad romansem "Smutne wspomnienia nieszczęśliwego Kazimierza", "Lech-Dziennik Polski" 1823, nr 8, s. 246. 75 Por. B., rec. Chwili wesołości Fr. Skarbka, "Gazeta Literacka" 1822, nr 17; [Anonim], rec. Pana Antoniego i Podróży bez celu, "Biblioteka Polska" 1825, t. I, nr 6, s. 279-285. 73 [Anonim], rec. Podróży bez celu, "Biblioteka Polska" 1825, t. I, nr 6, s. 281. 77 [Anonim], Pan unterlejtnant Wojciech, Romans oryginalny, Warszawa 1826, s. 16. 53 Pożyteczność i waga społeczna powieści jest już sprawą oczywistą: romanse stanowią "jeden szczebel tej wielkiej drabiny, po której ludzie nieba sięgają" 78, jednakże zmienić trzeba ich charakter, przede wszystkim zaś wykształcić prawdziwie oryginalnych powieściopisarzy. Droga do oryginalności prowadzi przez zrozumienie charakteru nowego gatunku. Jego zasadniczą cechą jest wierne trzymanie się natury. Pisarz - zdaniem autora Pana unterlejtnanta Wojciecha - jest "niczym więcej, jak tylko kopistą co do rzeczy, co zaś do formy, do układu - winien być koniecznie poetąf...]" 79. Mimo niedoskonałości i pewnych niekonsekwencji były to najwcześniejsze na naszym terenie próby sformułowania programu powieści realistycznej. "Kopiowanie natury", o którym wielekroć pisać będzie później Józef Ignacy Kraszewski, znaczyło przede wszystkim - wierne odtwarzanie życia społecznego, z tym, co było w nim dobre i złe, bez upiększeń i retuszy, bez wyszukiwania w rzeczywistości społecznej umo-ralniających przykładów. %ądy tego typu prowadzą nas znowu na teren francuskich sporów literackich z lat dwudziestych. Romantycy spod znaku "Le Globe" żądali od twórców literatury oryginalnej, osobistej i szczerej. Pojęcie piękna było dla nich względne, wszelkie wysiłki pisarzy zmierzać powinny do - posłużmy się określeniem Merimeego - .,reprodukowania wydarzeń życia realnego, do malowania ludzi takimi, jakimi oni są" 80. Dość reprezentatywna dla poglądów "Le Globe" jest recenzja utworu Wiktora Hugo - Le dernier jour d'un condamne. Anonimowy autor owej recenzji przypominał autentyczne opowiadanie o ostatnim dniu skazańca, umieszczone w czasopiśmie amerykańskim, tchnące "prawdziwą prostotą i nieobecnością wszelkich zabiegów artystycznych"81. Wiktor Hugo stworzył obraz podobny; przeniósł jednakże wydarzenia do Francji, upiększył i zmienił - dał w ten sposób utwór fałszywy i nieszczery. "Wierne kopiowanie" stawało się nakazem chwili, na tej bowiem drodze widzieli możliwość przeciwstawienia się francuskiemu klasycyz-mowi. Wzrosła niepomiernie rola bezpośredniej obserwacji, a nawet bezpośredniego przeżycia: była to droga do autentyzmu w literaturze. "Wstręt do szczegółów - pisał Stendhal w liście do Suttona Sarpe'a - oto co gubi naszą literaturę. Wszyscy chcą pobieżnie szkicować, jak pan Scribe" 82. W wyznaniu tym brzmią echa związków Sten-dhala z poglądami pisarzy grupy "Le Globe". 78 Ibidem, s. 21. 79 Ibidem, s. 19. 80 Por. przypis 64. 81 [Anonim], rec. Le dernier jour d'un condamne V. Hugo, "Le Globe" 1829, t. VII, nr 10. 68 Stendhal [Henri Beyle], Korespondencja, Warszawa 1963, s. 363. 54 Była to jednak nowa perspektywa literacka, odmiennie pojmująca zadania powieściopisarstwa niż u Walter Scotta. W obrębie wzorca stworzonego przez jego romanse poczęto dokonywać istotnej korekty. Nie wystarczała już wierność ogólnej atmosfery obyczajowej, "tworzenie fikcji na bazie historii", trzeba było zapewnić światu kreowanemu w powieści odpowiedni stopień autentyzmu. W autorecenzji Czerwonego i czarnego Stendhal pisał: W powieściach dla pokojówek nie ma znaczenia to, że wjdarzenia są niedorzeczne, że zjawiają się w stosownym czasie, Dy dać zabłysnąć bohaterowi, jednym słowem, że są, jak się to drwiąco mówi, r o m a n s o w e [...]. Taki bjł w roku 1830 stan rzeczy wśród publiczności francuskiej, jeżeli chodzi o powieść. Geniusz Walter Scotta wprowadził modę na średniowiecze. Można było być pewnym powodzenia zużywając dwie strony na opis widoku z okna pokoju, w którym się znajdował bohater, dwie następne na opis jego stroju i jeszcze dwie na odmalowanie kształtu fotela, w którym siedział. Pan de S[tendhal], znudzony tym całym średniowieczem, ostrołukiem i strojami XV wieku, odważył się opowiedzieć zdarzenie, jakie miało miejsce w roku 1830, i stawić czytelnika w zupełnej niewiedzy co do fasonu sukien, jakie noszą pani de Reąsl i panna de La Mole, jego dwie bohaterki, bo ta powieść ma ich dwie, na przekór regułom do tej pory przestrzeganym S3. I dalej: Ponieważ w dziedzinie powieści najtrudniej jest malować podług natury, nie kopiować książek, nikt jeszcze przed panem de S[tendhalem] nie odważył się na sportretowanie tych obyczajów tak mało wdzięcznych, ale które mimo to, pod wpływem owczego pędu właściwego Europie, w końcu zapanują od Neapolu aż po Petersburg 84. Jak inni krytycy i pisarze, związani z grupą "Le Globe", podkreślał Stendhal walor autentyzmu. Jedna rzecz zdziwi czytelnika - pisał. - Ta powieść nie jest powieścią. Wszystko, co w niej opowiedziano, zdarzyło się naprawdę w roku 1826 w okolicach Rennes [."1. Pewnego dnia - dodawał jeszcze - ta powieść malować będzie czasy starożytne, jak powieści Walter Scotta 83. Korekty, których dokonywał Stendhal w obrębie skotowskiego wzorca powieści, dotyczyły pogłębienia autentyzmu fabuły i tła przez wzrost roli bezpośredniej obserwacji. Chodziło także o bardziej naturalną konstrukcję postaci i pogłębioną analizę wewnętrznych motywów ich działania. Powrót 88 Ibidem, s. 414-415. W cytowanym tłumaczeniu zmieniłem wyrażenie "powieściowe" na "romansowe", bardziej odpowiednie ze względu na jego pejoratywne współcześnie u nas znaczenie. 84 Ibidem, s. 417-418. 85 Ibidem, s. 431-432. 55 do tematyki współczesnej - uwarunkowany potrzebą bezpośredniego przeżycia tematu przez pisarza - wiązał się z wiarą twórcy w to, ze zreformowana powieść może stać się "kroniką" współczesności, w której epoka zapisze swe najważniejsze rysy. Wystąpienie krytyków francuskich z postulatami szczerości i wierności w kopiowaniu natury utworzyło pod koniec lat dwudziestych nową anty-nomię: zdobywający sobie europejską popularność romans Walter Scotta zralazł się już na cenzurowanym. Nowe dą-cnia w powieściopisarstwie postulowały trudny do praktycznej realizacji wzorzec powieści całkowicie prawdziwej, opartej w najdrobniejszych nawet szczegółach na naśladowaniu natury. Opozycja owa znajdzie swe odbicie w polskiej krytyce literackiej po 1831 roku. III. CZASY TRIUMFU I PIERWSZEGO KRYZYSU Okres między powstaniami 1831 i 1863 roku przyniósł znaczne uspokojenie klasycystycznej opozycji w sporach o powieść. Można byłoby fakt ów uważać za wyraźny znak, że batalia cała zakończyła się zwycięstwem "proletariusza literatury", że rozpoczął się wiek jego triumfu. W naszej literaturze - nie tylko zresztą w naszej - pojawiły się nowe talenty pisarskie, twórcy, którzy z wielkim zapałem i dużymi umiejętnościami przystąpili do trudnego zadania - renowacji romansu, stworzenia jego odświeżonej postaci. Kierunek istniejących wówczas nowatorskich prób i poszukiwań, zapisany w krytyce literackiej i w praktyce twórczej, da się1 dziś określić jako zdecydowane odrzucenie zasady naśladowania natury przez pryzmat dobrych wzorów. Zasada owa wchodziła dawniej w skład podstawowych kanonów poetyki, rozumianej najczęściej jako zbiór przepisów na dzieła "dobrego smaku". Bunt romantyków przeciwko tej zasadzie, podniesiony w imię oryginalności i samodzielności w procesie tworzenia, miał początkowo - przynajmniej u nas - dość ograniczony charakter: zapisał się wyraźnie na terenie liryki i dramatu, nie objął jednak powieści. Stąd też po 1831 roku odwoływanie się do "dobrych wzorów" jako zasady twórczej spotykamy u wielu krytyków. Nie zrezygnował z niej na przykład Michał Grabowski; w każdym prawie artykule na temat powieści powtarzał z uporem, iż jedyna szansa stworzenia dobrego romansu historycznego leży w wiernym naśladowaniu Walter Scotta 1. Nie są to zresztą jedyne dowody związków Grabowskiego 2 z poglądami Koź-miana, Osińskiego, Wężyka i innych. Warto tu przypomnieć, że w latach pięćdziesiątych te same dążności klasycystyczne ożyją pod piórem Lucjana Siemieńskiego i Juliana Kłaczki3, w latach zaś siedemdziesiątych 1 Por. M. Grabowski, Zygmunt Kaczkowski. Ostatnie stanowisko podanio-wo-historycznej powieści polskiej, "Gazeta Codzienna" 1854, nry 132-137, 164- -169, 259-263. 1 Por. A. Bar, Grabowski jako teoretyk i przeciwnik romantyzmu, "Pamiętnik Literacki" 1929, s. 164-196; H. Hleb-Koszańska, Zródla sądów w rozprawie Michała Grabowskiego "O nowej literaturze francuskiej", Wilno 1929. SL. Siemieński, Kilka rysów z literatury i społeczeństwa, t. II, (Walka 5T nawiązywać do nich będzie Stanisław Tarnowski4. I nie jest chyba rzeczą przypadku, że prezentowaną grupę krytyków jednoczyła nie tylko niechęć do powieści, lecz także wspólne przekonania ideowe i polityczne. Wraz ze wzrostem popularności Walter Scotta, z wielkim sukcesem jego utworów, wychodzącym poza Europę (odbił się w twórczości pisarzy amerykańskich, między innymi u Coopera), w literaturze owych lat zrodziła się już antyskotowska opozycja: miała ona pewien wpływ na przebieg sporów o romans, trudno więc nie brać jej pod uwagę. Wspominałem już, że w krytyce i literaturze francuskiej ślady jej dostrzec można w twórczości pisarzy związanych z czasopismem "Le Globe", występujących z programem bezwzględnej szczerości i prawdy, z programem swoiście pojętego autentyzmu. Był to niewątpliwie atak na "zmyślony" charakter przygód bohaterów w romansach Walter Scotta 3. Opozycja owa wnosiła jeszcze jeden ciekawy aspekt do całej sprawy. Chodzi mianowicie o bardzo wyraźne przeciwstawienie współczesności tematyce historycznej, wszechwładnie panującej wówczas w powieści. Ważne jest bowiem, że współczesność ową zarówno Balzac, jak i Stendhal starają się odtwarzać możliwie dokładnie. Mają nawet ambicje dawania takich obrazów życia współczesnego, które dla pokoleń następnych byłyby źródłem wiedzy o przeszłości, byłyby więc historycznymi 6. Równocześnie uświadomiona już potrzeba oryginalności, zerwanie z zasadą naśladownictwa, wcześniej czy później doprowadzić musiała do powstania opozycji także na terenie samego romansu historycznego. Kontynuując w tym względzie obserwacje Wincentego Danka 7, podkreślić trzeba, ze obok plagi "walterskotacji", która objęła całą literaturę europejską, rozwijały się - niekiedy bardzo nieśmiało - tendencje zmierzające do sformułowania programu romansu historycznego, w całości opartego na dokumentach. Tendencje owe zrodziły pisarstwo Paula Lacroix, zwanego-Bibliofilem, którego utwory przypominają bardziej kroniki, niz romanse historyczne. W przedmowie do Les deux fous. Histoire du temps de Fran-cois I Jacob (Paul Lacroix) pisał, iż wszelka mistyfikacja w romansie, wszelkie naśladownictwo innych twórców nie może skończyć się sukce- reahzmu z idealizmem; Pamiętniki i romanse), Warszawa 1859, s. 419-439 ~ J. K 1 a c z k o, Przegląd piśmiennictwa ("Krewni" J. Korzeriowskiego)_ "Wiadomości Polskie" 1857, nry 2-4, 7. 4 S. Tarnowski, Romans polski w początku XIX wieku, "Przegląd Polski'* 1871, z. VIII, s. 171-233. 5 Szeroką analizę wzajemnych zależności między historią i fikcją w powieściach Walter Scotta dał W. D a n e k w artykule Kraszewski i Walter Scott, Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie, Kraków 1963, z. 17, s 3-15. 6 Por. przypisy 82-86 do rozdziału U. 7 W. D a n e k, O małżeństwie powieści z historią, "Ruch Literacki" 1964, nr U 58 sem. Krytyka potrafi bezbłędnie odczytać właściwe zależności, "co cesarskiego, oddać należy cesarzowi, a co skotowskiego - Scottowi", szkoda bowiem stroić się w "cudze piórka". Nie mieszając "dobrego ziarna z ką-kolem", zmyśleń z prawdą, Lacroix ośmielał się wskazać, ze dzieła jego nie są właściwie romansami historycznymi, lecz kronikami. Obecnie jeśli ktoś mnie zapyta, dokąd zmierzam, gdzie zaszedłem, do jakiej szkoły zbliżyłem się i jaki system przyjąłem w tej grupie powieści historycznych, odpowiem szczerze, iż starałem się być sobą, ze nie naśladowałem nikogo z wyjątkiem pisarzy dawnej epoki, że szedłem za bardziej logicznym, a mniej udziwnionym systemem kompozycji8. Dyskusja nad powieścią w naszej krytyce literackiej owych lat skupiała się wokół trzech podstawowych problemów, które w układzie chronologicznym przedstawiały się następująco: 1. Spór o powieść historyczną, zapoczątkowany w latach dwudziestych szeregiem artykułów i tłumaczeniami Walter Scotta. 2. Spór o powieść współczesną. Pojawił się w krytyce nieco później, bo wyraźnie po 1831 roku, i miał charakter nieśmiałej opozycji przeciwko "wszechwładnej modzie na "walterskotacje". 3. Spór o główne zasady poetyki powieści. Szczególnie widoczny staje .się w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, doprowadził w rezultacie do sformułowania zasad twórczości realistycznej. Te trzy kręgi tematyczne - mimo iż mogą się niekiedy pokrywać czasowo i treściowo - określają kierunek poszukiwań teoretycznych i krytycznoliterackich. Wydają się być wystarczającym schematem, według którego będziemy porządkować dalszy ciąg wywodów. Zachwyt Michała Grabowskiego dla Walter Scotta towarzyszył popularności tego pisarza u nas na przestrzeni prawie trzydziestu lat. Jeśli jednak w Myślach o literaturze polskiej q wiązał się z manifestowaniem romantycznej postawy buntu, wyzwalania się od wszelkich przepisów i norm, to w latach pięćdziesiątych popularyzacja reguł romansu skotowskiego zmierzała właśnie do narzucenia twórcom określonego wzorca kompozycyjnych i treściowych rozwiązań, zmierzała więc w istocie do tworzenia nowych przepisów i schematów. 8 Jacob [P. Lacroix], Les deux fous. Histoire du iemps de Francois I, Paris 1830, s. XII-XIII. 9 M. Grabowski, Myśli o literaturze polskiej, "Dziennik Warszawski" 1828, i. XII, nr 36, s. 107-161. 59 W Myślach o literaturze polskiej odczytujemy prawdziwy zachwyt dla ¦wszelkich poszukiwań, dla nowatorstwa formalnego i tematycznego: Dzisiaj, kiedy już nikogo nie obchodzą przepisy Arystotelesa i prawidłowe kursa Eschenburgów i La Harpów, przeciwnie, estetyki, a więcej jeszcze historie literatur dzień ode dnia stają się więcej zajmujące bogactwem widoków, które z nowego ukazane punktu, odkrywają, i wielkimi myślami, które się do tych przywiązują odkryć10 [...]. Walter Scott - pisał dalej Grabowski - malarz natury i serca ludzkiego, o którym sprawiedliwie powiedziano, iż miał objawienie przeszłości, rozszerzył pole imaginacji całą nie obejrzaną sferą obyczajów, historii i charakteru narodów i wieków ". Wywody Grabowskiego nie dostrzegały jednak - a przyznać trzeba, że często świadomie - istotnych problemów teoretycznych. Zwroty w rodzaju "malarz natury i serca ludzkiego" zaczerpnięte zostały ze słownictwa przeciwników klasycyzmu, sugerowały równocześnie wysokie wartości poznawcze romansów Walter Scotta, nadawały im walor "prawdy o historii i charakterze narodów i wieków". W kampanii na rzecz Walter Scotta były to argumenty raczej demagogiczne i mylące, sugerowały bowiem pewien autentyzm świata przedstawionego, pomijały zaś występowanie "zmyśleń", pomniejszały rolę fikcji w jego utworach. Możliwie wiernie wystudiowane tło epoki, umieszczenie przygód romansowego bo-natera na tle autentycznego wydarzenia nie rozwiązywało oczywiście tkwiącej w tego typu utworach wewnętrznej sprzeczności między zmyśleniem i prawdą. Podkreślanie w romansach Scotta tylko prawdy i zgodności z historią musiało odbywać się na zasadzie przemilczenia pozostałej warstwy utworów. Niedostatek argumentacji zwolenników Walter Scotta zilustrować można w naszej krytyce literackiej artykułem z "Dziennika Warszawskiego" ¦O dziełach Coopera Amerykanina... Jego anonimowy autor, zwolennik Walter Scotta, podkreślał przede wszystkim nieuchronną konieczność posługiwania się postaciami fikcyjnymi. [...] Jakąż rolę - pisał - mają grać [w romansie] owe osoby zwane historycznymi? Mająż one być bohatyrami romansu? Gdzież więc znaleźć życie tak zapełnione wydarzeniami, ażeby wystarczyło na wiele tomów, i którego by wszystkie czyny tak skierowane były ku jednemu celowi, ażeby zachowały zawsze jedność potrzebną do zainteresowania? To wcale niepodobna. Potrzeba zatem wymyślać, a wtenczas każemy naszym bohatyrom wypełniać mnóstwo czynów, o których historia naucza nas wyraźnie, że nie miały miejsca. Tym sposobem rodzą się Pharamondy, Cyrusy, Klelie itd., dzieła płaskie i fałszywe, gdzie za pomocą imienia historycznego osoby całkiem obce historii fałszują wypadki i przenoszą w wieki oddalone ton i zwyczaje salonów, do jakich [pisarze] uczęszczają. 10 Ibidem, s. 112. 31 Ibidem, s. 150. 60 Inni autorowie, lepiej natchnieni, chcą, ażeby interes romansu polegał na osobach wymyślonych, które mogą stwarzać, malować, wystawiać działającymi podług swego widzimisię i czynić ich tylko świadkami albo aktorami nieznanymi owych scen historycznych, w których mocarze świata grają pierwszą rolę; i wtedy to przedstawiają oni tych ostatnich w prawdziwych kolorach, jakie im historia nadaje, i użyczają im czynów, myśli albo wyrażeń zgodnych z prawdą historyczną. Jest to rodzaj pełen prawdy, bo - jak powiada Sismondi w przedmowie do Julia Sćvera - przedstawia rzeczy, Które być mogły, chociaż my nie widzieliśmy, czy były istotnie [...] 12. Teoretyczne sformułowanie zasady prawdopodobieństwa w romansach Walter Scotta miało oczywiście duże znaczenie: z jednej strony rozbijało mit o wiernym naśladowaniu natury w jego dziełach, a z drugiej - wskazywało na niemożliwość stworzenia powieści w każdym szczególe historycznej, bez zmyśleń i nieprawdy. W ten sposób znaleźliśmy się w samym środku sporów o powieść historyczną w latach trzydziestych i czterdziestych. Można by powiedzieć, że zwolennicy Walter Scotta z przeświadczenia o możliwości tylko prawdopodobnego obrazu świata w powieści historycznej uczynili prawo absolutne, wykorzystane następnie do usprawiedliwienia całego szeregu konstrukcji fikcyjnych, pozornie zgodnych z "duchem epoki", wprzęgniętych w system doraźnych polemik i walk ideowych. Dotyczyło to głównie naśladowców Walter Scotta, a w mniejszym stopniu jego własnej twórczości. Postulat ścisłego weryzmu, prezentowany chociażby w sformułowaniach Paula Lacroix, niósł z sobą nakaz ograniczania roli elementów fikcyjnych, zmierzał do ich likwidacji. Warto podkreślić, że jego zwolennicy rozumieli zasadę autentyzmu jako ostateczny cel wysiłków, trudny do praktycznej realizacji. Konieczność tego typu poszukiwań tłumaczyli jednak rolą romansu w nowoczesnych literaturach, szerokim jego oddziaływaniem na społeczeństwo. Była to bowiem jedyna droga, by nie rozsiewać fałszywych poglądów, nie tworzyć mitów, dawać prawdziwe wyobrażenie o przeszłości. Z tych obaw wyrastała twórczość Paula Lacroix, a u nas - szczególne zaniepokojenie Kraszewskiego wzrastającą ilością "walterskotacji" i poszukiwanie przez niego innego wzorca powieści historycznej. W recenzji powieści Adama Gor-czyńskiego pisał już w 1839 roku: Tu musiemy wspomnieć, jak historia może być pokrzywdzoną przez historyczne powieści i romanse. Świętą rzeczą jest prawda, a prawda o przeszłości - najświętszą, najnietykalniejszą, bo raz wyszpeconej (zaraził nas autor starych słów nałogiem), raz okłamanej nikt potem przywrócić nie potrafi do pierwsze? czystości. Przeto ilekroć widzim nowe powieści historyczne, targające się na 12 [Anonim], O dziełach Coopera Amerykanina, tłomaczonych z angielskiego na francuskie przez A. J. B. Defauconpret, "Dziennik Warszawski" 1828, t XI, nr 32, s. 29-30. 61 . świętą, niepokalaną historią, drzemy z obawy, aby one nie sfałszowały jakiego faktu lub ducha jego nie przedstawiły w urojonym świetle ". Tak zaczął się na naszym terenie spór o prawdę w romansie historycznym. Dla ścisłości przytoczyć trzeba jeszcze wystąpienie, które przeprowadzało atak na romans skotowski z innej strony. Myślę o artykule Walter Scott i jego wiek spółczesny, ogłoszonym na łamach "Gazety Polskiej", którego autorstwo przypisać można Maurycemu Mochnackiemu u. Wskazuje na to wyraźne powiązanie z filozofią i estetyką niemiecką. Autor postawił powieściom Scotta szereg charakterystycznych zarzutów: sztuka winna być poszukiwaniem przez człowieka ideałów piękna i dobra; nie wolno jej "zniżać się do poziomych stron życia" pod groźbą wprowadzenia do dzieła sztuki elementów antyestetycznych. Romans historyczny - pisał autor - jest tak bliski poziomych scen życia, iż sam Walter Scott nie zawsze może się utrzymać w jego granicach. Najlepsze jego romanse mają coś wymuszonego, beotyckiego i płaskiego. Można poważać go jako badacza, ale nie ma w nim tej świętej strony, którą uwielbiamy w Szekspirze i w Schillerze 15. Fala popularności angielskiego pisarza, której oparło się "tylko kilku uczonych", przyniosła jednak, zdaniem autora artykułu, i rzeczywiste sukcesy literackie. Do nich zaliczyć trzeba utworzenie "odrębnego rodzaju poetyckiego", jakim stał się romans historyczny, mimo iż autor Rob Roya nie doprowadził go do "stopnia najwyższego". W romansach Walter Scotta i jego naśladowców człowiek stał się "dziełem historii i niejako kwiatem wyrastającym z jej łona". W dawnych romansach bohaterem bywał "człowiek pojedynczy", a w najnowszych "zbiorowy" 16. Do grupy zarzutów wytoczonych Scottowi zaliczyć trzeba - oprócz owej płaskości - także "zbyt długie zatrzymywanie się przy malowaniu miejscowości, obyczajów i ubiorów", obrazy takie nie są przecież "prawdziwą poezją". "Z drugiej strony nagrodzić chciano ten niedostatek awanturniczymi drobnostkami, do czego sam Walter Scott pokazał drogę" 17. Jak już wspominałem, na autorstwo Mochnackiego wskazuje w omawianym artykule przede wszystkim zespół sądów o celach sztuki. Za 13 J. I. Kraszewski, rec. Poioieści Jadama, "Tygodnik Petersburski" 1839, nr 35. 14 [M. Mochnacki], Walter Scott i jego wiek spółczesny, "Gazeta' Polska", 1828, nr 182. Na autorstwo Mochnackiego wskazał K. Wyka w artykule Romantyczna nobilitacja powieści, "Twórczość" 1946, nr 7/8. 16 Ibidem, nr 182. . 16 Ibidem, nr 183. 17 Ibidem, nr 183. 62 estetyką niemiecką, cytując Winckelmanna, modyfikował starą zasadę, iż celem sztuki nie jest "naśladowanie natury". "Produkcja idealnej, od rzeczywistej wspanialszej natury, a z wyrazem niewidomego ducha ściśle spowinowaconej - jest najwyższej sztuki zamiarem" 18. Identyczne zasady znajdziemy w artykule o Walter Scotcie: jego romanse historyczne grzeszyły zbyt bliskim podobieństwem do świata rzeczywistego, zawierały w sobie "coś beotyckiego i płaskiego", przypominały kartofle, "które się niegdyś także z Anglii i tym samym sposobem po całej Europie rozpłodziły. Wszyscy uprawiają teraz tani owoc i gospodarstwo literackie dożyło jednej z największych katastrof" 19. W ten sposób uzyskujemy ciekawy układ sił w krytyce literackiej; liczba przeciwników Walter Scotta wzrastała coraz bardziej. Z jednej strony atakowano go za zbyt dowolną rekonstrukcję faktów historycznych (Lacroix, Kraszewski), a z drugiej - w pewnych manierycznych jego konstrukcjach (rozbudowany wątek awanturniczy, skłonność do rozszerzania opisów) widziano zaprzeczenie indywidualnej prawdy o człowieku, o osobowości i psychice jednostki ludzkiej (Stendhal); wreszcie zastrzeżenia zgłosiła także grupa krytyków, która zadanie literatury widziała w rozwiązywaniu istoty "bytów idealnych" (Mochnacki), raziła ich zasada prawdopodobieństwa, raziły "fikcje", ale dlatego, że były zbyt prawdziwe. Tak więc dyskusja nad powieścią historyczną przed powstaniem listopadowym wyznaczyła kierunki późniejszych sporów. Poza wyraźnym sformułowaniem przez Kraszewskiego zreferowanego wcześniej stanowiska, trudno doszukać się w niej nowych elementów. Bliższą analizę postawy Kraszewskiego zacząć wypada od wyjaśnienia intencji, które przyświecały tworzonym przez niego młodzieńczym "obrazkom historycznym". Chodzi mianowicie o Kościół Swiętomichalski i Rok ostatni panowania Zygmunta III. Recenzent podpisujący się kryptonimem "R. W." 2<> dostrzegł - przy całej niechęci do Kraszewskiego - odmienność jego zamierzeń. Chcielibyśmy zapytać autora - pisał - czy pojmuje, co to jest obraz historyczny? Zapewne nie jest to romans historyczny, nie jest to łańcuch wypadków, połączonych zawiązaniem, intrygą i rozwiązaniem [...]. Tak przy- 18 M. Mochnacki, Myśli o literaturze polskiej, "Gazeta Polska" 1828, nr 91. 19 [M. Mochnacki], Walter Scott i jego wiek współczesny. Efektowne porównanie romansów do kartofli zapożyczone zostało z krytyki niemieckiej. Jego> twórcą był prawdopodobnie Wolfgang Menzel (Deutsche Literatur, 1827). . 20P. Chmielowski przypuszcza, że mógł to być Ignacy Szydłowski (J. 1. Kraszewski. Zarys historycznoliteracki, Kraków 1888, s. 50). Jednakże przypuszczenie to nie posiada żadnej motywacji. 63 najmniej pojmowali ten rodzaj twórcy jego, autorowie francuscy, których nasz autor zamierzał naśladować *'. ¦ Świadomość odrębności "obrazu historycznego" była więc wspólna dla krytyka i dla twórcy. W grę wchodziła kwestia autentyzmu i postawa twórcy wobec przeszłości. Walter Scott prezentował historię - jak to nazwał później Grabowski - "dodatnio", wydobywał przede wszystkim pozytywne rysy dawnych ludzi, mówił o logice czynów i wielkości charakterów. Tak zwana literatura "szalona" ukształtowała odmienną wizję przeszłości: w "kronikach" Lacroix, w "obrazach" Wiktora Hugo wybór drastycznych scen zmierzał do postawy krytycznej, a niekiedy nawet demaskatorskiej. Anonimowy tłumacz Tańca śmierci Paula Lacroix przedstawiał na łamach "Bałamuta" przykład utworów "dzisiejszej romantycznej szkoły we Francji, której głównym celem zdaje się malowanie natury ludzkiej w najbardziej odrażającym i najokropniejszym świetle, do jakiego tylko natężyć je mogą [...]" 22. Powróćmy jeszcze do cytowanej poprzednio recenzji Roku ostatniego' panowania Zygmunta III. Krytyk wśród licznych zarzutów najsilniej zaakcentował ten sam aspekt dzieła Kraszewskiego: ,,[...] Autor niniejszego obrazu zdaje się mieć talent znikczemnienia najinteresowniejszych miejsc historii w swoich rysach i obrazach historycznych" 23. Bez względu na rezultaty, na wartość artystyczną "obrazów historycznych" Kraszewskiego stwierdzić trzeba, że była to próba przejęcia odmiennej niż u Scotta postawy wobec przeszłości, a także próba stworzenia "obrazu", a nie "romansu" historycznego. W ten sposób akcentował Kraszewski znaczenie autentyzmu w dziele literackim. Edmund Wasilewski w znanym artykule o Kraszewskim z 1837 roku doskonale zdawał sobie sprawę z odmienności jego zamierzeń. W okresie wzrastającej powodzi naśladownictw Walter Scotta oryginalność można było zachować dzięki ścisłemu przestrzeganiu zasady szczerości, wiernemu powtarzaniu życia. / i Powieść, według nas, czy ona będzie historyczną lub nie, czy polską, czy niemiecką, turecką, czy jakiegokolwiek innego narodu - w najogólniejszym jej znaczeniu jest kopią życia ludzkiego [...]. W Kraszewskiego powieściach wszystko jest tak ludzkie, tak zgodne z naszą ziemią/tak naturalne jednymi słowem, iż niepodobna nie przyznać mu pierwszeństwa pirzed jego poprzednikami, z których jedni wisieli między ziemią a niebem wymarzonym i 'iniae tylko o ostatnim, nie dotknęli nigdy pierwszej - a drudzy nie próbowali sił swoich, by coś oryginalnego napisać. Kraszewski obrazuje ludzi rzeczywistych; nie wy- 21 R. W., rec. Roku ostatniego panowania Zygmunta III, "Tygodnik Petersburski"" 1833, nr 47. 22 [Anonim], Taniec makabra (Bibliofila), "Bałamut" 1833, nr 45. Por. M. Inglot, Poglądy literackie koterii petersburskiej..., s. 40. 23 Por. przypis 21. musza z ich serc innych uczuć, prócz tych, które tam natura zaszczepiła [...]. W powieściach trzeba być w pewnym względzie materialistą 24. Niezwykłość wystąpienia Wasilewskiego polega na tym, że artykuł napisany został w 1837 roku i mógł w istocie dotyczyć raczej odczutych pewnych tendencji rozwojowych talentu Kraszewskiego, a nie spełnionych już w młodzieńczej twórczości konsekwentnych zasad. Nie było bowiem jeszcze ani Poety i świata (1839), ani też Całe życie biednej (1840). Mimo iż głównym przeciwnikiem w tym artykule jest to skrzydło opozycji przeciwko romansom, które negowało ich walory estetyczne, podkreślenie potrzeby "kopiowania życia" sprzeciwiało się upiększaniu i ulepszaniu świata w obrazie powieściowym, także upiększaniu przeszłości. Inspiracje tego typu na tle powieści historycznej wyrastały z tradycji literatury oświeceniowej. Jak wiadomo, w utworze literackim nie chodziło dawniej o odtworzenie świata, a przynajmniej nie był to cel główny, lecz 0 celowy dobór pouczających, bądź szczególnie pięknych "przykładów". Po 1831 roku zasady tej trzymał się Michał Grabowski, modyfikując tylko i unowocześniając jej językowe brzmienie. W naszej sytuacji politycznej, w czasach niewoli, postulat "dodatniego" traktowania przeszłości, licznych retuszów i upiększeń w obrazie powieściowym mógł oczywiście spełniać dodatkowe funkcje - przekazywać świetność dawnych czasów dla "pokrzepienia serc", jeśli w tym miejscu wolno użyć określenia Sienkiewicza. Pozornie więc szkalujące poczynania Kraszewskiego mogły wydać się przedsięwzięciem co najmniej niebezpiecznym. Pamiętajmy jednak, iż spór, jaki rozgorzał w latach trzydziestych i czterdziestych 25, przybrał od razu charakter walki ludzi o określonych postawach politycznych. -Apologia przeszłości u Grabowskiego przemieniła się w apoteozę najbardziej reakcyjnych jej żywiołów. I dopiero na tym tle można wydać sprawiedliwy sąd o opozycji Kraszewskiego. Było to mniej lub więcej świadome przeciwstawianie się ofensywie reakcji, która pod pozorem kultu dla przeszłości starała się wskrzeszać przegrane wzorce życia społecznego 1 politycznego. A Filozofizm ośmnastego [!] wieku - wyjaśniał swe stanowisko Grabowski - burzył instytucje polityczne i religijne, starał się odczarować z wszystkich na-wyknień i sympatii z przeszłością, w których jest może najsilniejsza rękojmia uspokojenia wiotkiego umysłu i wątłego serca ludzkiego '6. 24 E[dmund] W[a s i 1 e ws k i], Józef Ignacy Kraszeyjski, "Pamiętnik Naukowy" 1837, t. III, s. 6-7. 25 Analizę owego sporu dał M. I n g 1 o t (op. cit., s. 68-100), jednakże wyraźniej-szego podkreślenia wymaga opozycyjny charakter wystąpień Kraszewskiego. 26 M. Grabowski, Literatura i krytyka, cz. III, O nowej literaturze francuskiej nazwanej szaloną (la litterature extravagante), Wilno 1828, s. 62. 65 Z tej perspektywy ideowej przedsięwzięcia zmierzające do "kopiowania natury", sprowadzające się często do przepisywania źródeł, bez opuszczeń i swoistej cenzury wewnętrznej, musiały wydać się Grabowskiemu szczególnie niebezpieczne. Jak to później tłumaczył, "dzieło sztuki z osnowy dziejowej nie wtedy osięga najwyższy cel swój, kiedy prawdy historycznej nie szczerbi [...], ale kiedy prawdę historyczną [...] rozświetla, w nieznanej przedtem jasności i wydatności ustawia" 27. Układ elementów w romansie historycznym winien być czynnością "dodatnią" w stosunku do przeszłości, winien być jej apoteozą. Nie dziwi więc ani wybór jako najdoskonalszego wzorca romansów Walter Scotta, ani też szczere wyznania na temat własnej twórczości. O kolejnej powieści swojej pisał w liście do Kraszewskiego: "Będzie to znowu - jak Stanica - wierutne kłamstwo na tle historycznym [...]. Moja historia jest zawsze tylko blichtr" 28. Było to niewątpliwie nadużycie metody skotowskiej dla propagowania określonych idei politycznych. Różnicę między Scottem i Grabowskim widzieli doskonale współcześni. Walter Scott - pisał jeden z krytyków - wyparłszy się swej indywidualności, ¦został tylko spokojnym malarzem natury [...]. Prawda i wierność w malowaniu łączyć się w nim zdaje dwie przeciwne krainy - fikcją i rzeczywistość, jak ciało z duszą 29. W podobnym duchu komentowała dorobek pisarza Eleonora G[agatkie-wicz] (Ziemięcka) we Wspomnieniu naukowym, ogłoszonym w noworocz-niku "Jutrzenka" 30. Także anonimowy autor artykułu Charakter- fyisto-ryczny romansu iv XIX wieku z "Powszechnego Pamiętnika Nauk i Umiejętności", porównując dawny romans historyczny ze skotowską jego postacią, doszedł do wniosku, że istotna różnica leżała obecnie w "samoistnym, wolnym, czysto, dla samego siebie robionym" obrazie przeszłości 31. Grabowski przejmował z angielskiego wzoru tylko elementy najbardziej zewnętrzne: manierę przerywania i zawieszania prowadzonego wątku narracji, skłonność do rozbudowy motywów awanturniczych, niepomierne rozciąganie różnego typu opisów, niektóre sposoby charakte- 27 Cytuję za: M. Grabowski, List drugi o dzisiejszym powieściopisarstwie, "Nowiny" 1854, nr 72. 28 M. Grabowski, Korespondencja literacka, Wilno 1842, t. I, cz. I, s. 135- -136. List V do J. I. Kraszewskiego z 24 III 1842 r. 29 [Anonim], W. Scott, "Magazyn Powszechny" 1834, nr 29, s. 230. 80 Eleonora Gfagatkiewicz], Walter Scott. Wspomnienie naukowe, "Jutrzenka" 1834, s. 258-259. 31 [Anonim], Charakter historyczny romansu w XIX wieku, "Powszechny Pamiętnik Nauk i Umiejętności" 1835, t. I, s. 379. M. I n g 1 o t przypuszcza, że autorem tego artykułu jest August Bielowski (op. cit,, s. 78). Przypuszczenie to nie zostało jednak odpowiednio umotywowane. 5 - S. Burkot: Spory o powieść 66 rystyki postaci itp. Te elementy formy funkcjonują jednak w utworach Grabowskiego na innych prawach niż u Scotta. Zachwiany został ich funkcjonalny związek z kreowanym obrazem przeszłości: służą nie tyle jej lepszemu, bardziej wiarygodnemu odtworzeniu, ile sankcjonują prawo twórcy do dowolnej interpretacji faktów historycznych. Znany krytyk wykorzystał przede wszystkim łączenie elementów fikcyjnych (postaci pierwszego planu) z autentycznymi (ważniejsze wydarzenia dziejowe) dla zniekształcenia obrazu przeszłości zgodnie z potrzebą aktualnej działalności politycznej. Znów więc literatura stawała się tylko płaszczyzną dla "filozoficznych i moralnych pomysłów". Odbiło się to najwyraźniej w działalności krytycznej Grabowskiego: w dziele literackim dostrzegał - przyznać trzeba, niekiedy z niezwykłą przenikliwością - przede wszystkim odpowiednio propagowane idee, nie interesowały go natomiast wartości artystyczne poszczególnych utworów. Zasługi literatury "szalonej" w tym zakresie streścił na przykład w jednym zdaniu: "Pod względem li pisarskim literatura francuska stoi zapewne wysoko [...]" 82. I nic więcej. W pełni natomiast zdawał sobie sprawę, że "lekceważenie przeszłości, złość ku niej jest namiętnością całkiem polityczną" 33. Dodajmy jeszcze: równie polityczną namiętnością był jego własny stosunek do historii. W związku z coraz szerszym rozpowszechnianiem się przekonania o prawie twórcy do dość swobodnego posługiwania się materiałem historycznym zrozumiałe stają się obawy sporej grupy pisarzy i krytyków: w praktyce Grabowskiego, Rzewuskiego, a później Kaczkowskiego zobaczyli oni poważne niebezpieczeństwo rozpowszechnienia w społeczeństwie celowych fałszów. W ogólności dzisiejsze rozpowszechnienie romansów ¦- pisał Brodziński - nie sa [H świadectwem, żeby literatura na dobrej drodze postępowała [..]. Wyobrażenia zmyślone i prawida tak zostaną powikłane, że w końcu jedne za drugie brane będą 34. W podobnym tonie utrzymane były recenzje powieści Rzewuskiego 35. Pochwały natomiast mieściły się w obrębie koteryjnych wpływów i zależności as. W kłopotliwej sytuacji znalazł się wówczas Kraszewski. 32 M. G r a b o w s k i, Literatura 33 Ibidem, s. 122. krytyka, cz. III, Wilno 1838, s. 107. 34 K. Brodziński, Pisma estetyczno-krytyczne, Warszawa 1934, t. II. s. 94. 35 A. T y s z y ń s k i, rec. Koliszczyzny i stepów, "Tygodnik Petersburski" 1838, nr 14; J. I. Kraszewski, Wyjątek z listu..., "Biblioteka Warszawska" 1845, t. IV, s. 175-179; [Anonim], Kilka ostatnich powieści polskich, "Przegląd Poznański" 1847, t. V, poszyt VII, s. 56-103. 3a Por. H. R[zewuski], rec. Stanicy Hulajpolskiej, "Tygodnik Petersburski" 1842, nr 75. 67 W Liście do wydawcy ogłoszonym na łamach "Tygodnika Petersburskiego" zaatakował rozpowszechnione sądy o jedności poglądów estetycznych koterii i potwierdził swą niezależność krytyką Stanicy Hulajpol-skiej, której, podobnie jak inni recenzenci, wytknął "chęć walterskotowa-nia"; podkreślił także, iż "dramatyczna część jest niższa i słabsza" 3\ chociaż wcześniej w sposób dość zdawkowy i jeszcze przed poznaniem całości utworu pochwalił go publicznie 38. Rok 1842 przyniósł szczególne wzmożenie sporów o powieść historyczną, równocześnie wzmogły się także ataki na Grabowskiego. Edmund Stawiński w artykule O romansie, jego przekształceniu, rozpostarciu się i wpływie na społeczeństwo pisał wręcz: Jakiekolwiek jednak romans historyczny może mieć znaczenie pod względem artystycznym, z jakąkolwiek mógł być gościnnością wszędzie przyjmowany jako dziecko swojego czasu, byłoby bluźnierstwem przeciwko historii chcieć uważać go jako jej dopełnienie (jak to mniema p. Grabowski, Literatura i krytyka). Poezja jest światem wyrosłym na żyznym łonie historii. Biada historii, jeżeli wyobraźnia podejmie się ją dopełniać 39. Uwagi te, oprócz Literatury i krytyki, wywołać mogła Korespondencja literacka Grabowskiego (1842), w której raz jeszcze powtórzył dawne przekonanie, że jedynie doskonałym wzorcem romansu jest jego typ skotowski. Nasza kłótnia o prawdę w romansie - pisał w liście do Kraszewskiego - będzie się znowu mogła wznowić, bo ja nie przestaję utrzymywać, że piszącemu romans nie należy związywać sobie rąk krytyką faktów. Idzie wszelako o rzecz ważniejszą, idzie o wierność w obyczajach wziętej za ramy epoki, ale to nie dlatego, żeby nie nauczać fałszów, żeby nie szczerbić prawdy historycznej [...], ale dlatego, że niepodobna wymyślić nic barwniejszego nad prawdę, że anachronizm historyczny wyda się snadnie w sztuce przez nieudat-ność, że odstąpiwszy przez omyłkę w jednym szczególe od prawdy, będzie roz-dźwięk (dysharmonia) w malowidle całości, zgoła, że w rzeczywistości tylko jest prawdziwia poezja. Wy się boicie złych skutków dla historii, ja nie dla historii, ale dla sztuki40. 37 J. I. Kraszewski, List do wydawcy, "Tygodnik Petersburski" 1842, nr 31. 88 J. I. Kraszewski, rec. Stanicy Hulajpolskiej, "Orędownik Naukowy" 1840, nr 9. 39 Efdmund] Stfawiński], 'O romansie, jego przekształceniu, rozpostarciu się i wpływie na społeczeństwo, "Biblioteka Warszawska" 1842, t. III, s. 93. K. E s t r e i-c h e r w Zestawieniu przedmiotów zawartych w 136 tomach "Biblioteki Warszawskiej" z 1841-1874 inaczej rozwiązał ów kryptonim (Kraków 1875, s. 282). W Bibliotece Jagiellońskiej znajduje się egzemplarz Zestawienia, w którym własnoręcznie atramentem dokonał licznych poprawek: między innymi jako autora artykułu podał Edmunda Stawińskiego. 40 M. Grabowski, Korespondencja literacka, Wilno 1342, s. 135-136. 68 Zdanie to tylko pozornie stoi w sprzeczności z sądem Grabowskiego z 1840 roku. W Literaturze romansu w Polsce pisał wówczas: Kiedy na widok walterskotowskiego dzieła zapragnięto w całej Europie romansu historycznego, można było zauważyć, że zanadto dosłownie, że zanadto poważnie zrozumiano historycznośe romansu. Przejęto się raczej dziejo-pisarskim obowiązkiem, nie poetycznym natchnieniem. Za główny, prawie za jedyny cel położono sobie wydać obraz epoki, historycznego faktu, obyczajowej szczególności. W tym zaprzątnieniu pogardzono osnową bajki, interesem, wdziękiem artystycznego utworu, troszczono się tylko o erudycję i samą erudycję 41. Wypowiedź z 1842 roku akcentuje - dodajmy: w sposób dość sofi-styczny - przekonanie, iż nie można wymyślić nic "barwniejszego nad prawdę". W ten sposób, niejako niechcący, pisarz realizuje także postulat wiernego odtworzenia przeszłości. Było to świadome dążenie krytyka do zbliżenia poglądów z Kraszewskim i do pozyskania go dla koteryj-nej "jedności". Za sądem owym nie kryła się bowiem żadna nowa treść. Etapem organizacyjnym wielkiego porozumienia dotychczasowych przeciwników miał stać się zjazd w Cudnowie, którego charakter omówił już Mieczysław Ingloti2. Taktyczne poczynania Grabowskiego nie przyniosły jednak poważniejszych rezultatów, skoro nawet Rzewuski nie zachował pełnej solidarności z Grabowskim w dyskusji nad powieścią historyczną. Jego artykuł Czy jest konieczną historyczna prawda w romansie? przyniósł bowiem raczej zbliżenie do Kraszewskiego niż do autora Literatury i krytyki. Ja prawdę historyczną - pisał •- uważam za główną treść w romansie. Tło epoki powinno być użyczone domyślnym postaciom i niejako przelewać się w ich barwie. Właściwąż [!], aby ten koloryt działał wspacznie na źródło, skąd sam nabiera blasku? 4S. Ze sformułowań Rzewuskiego wynika szereg sprzeczności, których źródłem było pomieszanie pojęć prawdy i prawdopodobieństwa 44. Kraszewski natomiast głosił, że prawda historyczna może i powinna być celem wysiłków pisarza. Tak przedstawiała się sytuacja przed ukazaniem się Słówka o prawdzie w romansie historycznym (1843). Uwarunkowania tej wypowiedzi się- 41 M. Grabo wski, Literatura i krytyka, t. II, Wilno 1840, s. 5-6. 42 M. Inglot, op. cit., s. 14-15. 43 H. H. R[z e w u s k i], Czy jest konieczną historyczna prawda w romansie?, "Tygodnik Petersburski" 1842, nr 98/99/100. 44 Szkoda, że terminy te nie znalazły tak szczegółowego omówienia, jak inne w pracach A. Bartoszewicz (Z dziejów polskiej terminologii literackiej pierwszej polowy XIX wieku, cz. I, "Pamiętnik Literacki" 1963, z. 3; cz. II, "Pamiętnik Literacki" 1964, z. 1). 69; gają zarówno wcześniej omówionych taktycznych zabiegów Grabowskie-' go, zmierzających do "zgody" z Kraszewskim, jak też nowego ataku na powieść, który przeprowadził E[dmund] StfawińskiJ na łamach "Biblioteki Warszawskiej". Autor artykułu O romansie, jego przekształceniu, rozpostarciu się i wpływie na społeczeństwo odwoływał się do sądów Boileau, Śniadeckiego i Hoffmanowej. "Klasyczna starożytność - twierdził - nie miała romansu, dopiero w czasach zepsucia smaku i obyczajów powieści rozwiozłe f!] i gorszące bawiły jej próżniactwo i zgorszenie" 45. Kraszewski wystąpił z obroną całego gatunku, a ponieważ Stfawiński] tezy swoje ilustrował rozwojem powieści historycznej, wypadło mu bronić także romansów Grabowskiego, o których wcześniej wyrażał się dość krytycznie 4(i. Czynnikiem decydującym w tym zakresie okazały się jednak wcześniejsze zabiegi przywódcy koterii, zmierzające do zgody z Kraszewskim". Takie jest źródło całego szeregu niezręcznych komplementów pod adresem "prymasa krytyków" 48. Podstawowa część wywodów w Słówku o prawdzie w romansie historycznym zawiera równocześnie szereg ukrytych i jawnych polemik z Gra-bowskim. Wspólny dla obu pisarzy był punkt wyjścia: prawem sztuki jesi wielkie kłamstwo, jest fikcja. Każde jednak zmyślenie ograniczone bywa pewną właściwością umysłu ludzkiego: Wszelki utwór gruntuje się na wziętych z postrzeżeń, z dziejów, z jakiejkolwiek bądź rzeczywistości - materiałach. Człowiek-twórca układa tylko po swojemu to, co zebrał w sobie [...]. Widzimy stąd, że zawsze jakaś prawda musi być zasadą każdego utworu ¦". W zdaniu następnym dodawał: Zależy jednak zupełnie od twórcy wystawienie jej [prawdy] tak, aby się w pewnych warunkach nieprawdą lub prawdą wydała. Część prawdziwa, zmieszana z obcymi jej pierwiastki, nie sympatyzującymi z nią rysami straci swe barwy i zniknie. Prawda dwojaką jest w historycznym romansie: artystyczna i historyczna 50. Zacytowany fragment był przede wszystkim polemiką z Grabowskim; jego przekonanie o tym, że wystarczy w utworze troszczyć się o prawdę artystyczną, a warunek prawdziwości historycznej spełni się niejako auto- 45 E. S t a w i ń s k i, op. cit., s. 85. 46 Por. przypisy 35, 37. 47 Por. przypis 42. 48 W. D a n e k, Wstęp do Zygmuntowskich czasów J. I. Kraszewskiego, Bibl. Nar., S. I, Nr 91, Wrocław-Warszawa-Kraków 1966, s. XLV-XLVI. 49 J. I. Kraszewski, Słówko o prawdzie w romansie historycznym. Cytuję za: Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, Warszawa 1962, s. 80. 50 Ibidem, s. 80. 70 matycznie - było tylko zręcznym frazesem. Zrozumiał to dobrze Kraszewski. Romanse Walter Scotta, a także naśladownictwa Grabowskiego proponowały rozwiązanie sprzeczności wewnętrznej między zmyśleniem i prawdą dziejową przez odpowiednie wymieszanie obu elementów i dość ścisły podział ich funkcji. Rozwiązanie owo postulowało wierne odtworzenie tła obyczajowego i społecznego epoki, jednakże bez wciągania w fabułę powieści -wielkich i powszechnie znanych postaci historycznych. Intryga powieściowa winna rozgrywać się w świecie fikcyjnych bohaterów. Niepodobna zaprzeczyć - komentował Kraszewski - aby tym sposobem nawet historycznie prawidziwym być nie można [...]. Jest te jednak w pewien sposób nie zwyciężenie, ale omijanie trudności tylko, zejście w cień dla bezpieczeństwa 51. I znów wyraźne tony polemiki. Romans historyczny, oparty na autentycznych materiałach, pozostał nadal niedoścignionym ideałem, godnym terenem ambitnych poszukiwań twórców, choć jego pełna realizacja była niezwykle trudna, a niekiedy prawie niemożliwa. W niektórych epokach, zwłaszcza w dawnych - u nas w głębokim średniowieczu - źródła i zapisy są tak skąpe, ze pisarz albo musi zrezygnować z odtwarzania tych epok, albo skazany będzie na "dopełnianie" wyobraźnią niepełnych źródeł. Ponadto historia zapisywała zwykle wielkie czyny, powieść natomiast "maluje przede wszystkim stronę życia realną ze wszystkimi drobnostkami, potrzebnymi w obrazie" 52. Jtyybór epok lepiej znanych i zbadanych przez historyków, wybór wielkich postaci historycznych na bohaterów pociąga za sobą szereg innych trudności; przede wszystkim zmniejsza ciekawość czytelnika, który zna już główny ciąg wydarzeń z odpowiednich studiów historycznych. Niebezpieczeństwo to nie istnieje w powieści, której bohaterzy są fikcyjni. W ten sposób wskazywał Kraszewski na jeszcze jedną sprzeczność tkwiącą w romansie historycznym: powinien on być wierny i prawdziwy, by nie rozsiewał fałszywych wyobrażeń o przeszłości, i musi być fałszywy, ,.zmyślony", jest to bowiem prawo literatury i warunek artystycznego powodzenia. Sprzeczności tej, jak zresztą wielu innych, Kraszewski' Jiie starał się przezwyciężyć, nie wierzył bowiem w samą możliwość przezwyciężenia. Rozwiązanie Grabowskiego było efektowne, ale równocześnie zbyt łatwe; prawdziwy problem rodził się dopiero wówczas, kiedy twórca miał ambicję zaspokojenia zarówno prawdy historycznej, jak i artystycznej. Droga wiodła wyłącznie przez głębokie i szczegółowe studia nad przeszłością, a równocześnie przez ścisłe trzymanie się źródeł. 51 Ibidem, s. 81. 52 Ibidem, s. 82-83. 71 Niezręczna i nieszczera obrona Koliszczyzny i stepów w drugiej części Słówka o prawdzie w romansie historycznym przed atakami krytyki, zarzucającej autorowi zwykłe naśladownictwo, pozostaje w wyraźnej sprzeczności z konsekwentną obroną własnych, wcześniej ogłoszonych poglądów. Iluzja zgody nie trwała jednak długo. Już Przepis na historyczny romans we trzech tomach (1843)3S przyniósł jej rozbicie. Był to bowiem ostry atak na naśladowców Walter Scotta: satyryczny przepis - prawie jak z książki kucharskiej - wyśmiewał prymitywizm, brak twórczej inwencji w licznych naśladownictwach. Jest to dowód, że apolo-getyczne partie Słówka... nie były szczere, lecz wymuszone przez okoliczności. Kraszewski pozostał nadal wierny swoim uporczywym poszukiwaniom "prawdy" w utworach literackich. W dwa lata później odżegnał się nawet od poparcia, którego udzielił mu w 1842 roku Henryk Rzewuski. W "Bibliotece Warszawskiej" ogłosił bowiem bardzo znamienną recenzję Listopada, pełną ostrych zarzutów i złośliwych aluzji. W "Tygodniku" poczęto drukować romans autora Pamiątek Soplicy pod tytułem Listopad. Sądzić o nim z początkowych rozdziałów nie- byłoby sprawiedliwie, ale to, cośmy czytali, daleko stoi nawet od Soplicy; pełno jest sofizma-tów (w przypiskach ich najwięcej) i stylem objawia zupełną nieznajomość języka. Są tam tak dziwne słów1 rzędy, składnie i całe frazy, a nawet przypadkowa-nie czasów, że się mimowolnie człek uśmiecha, myśląc, jak to też być może, że talent nawet gramatyki nie nauczył, kiedy się kto sam uczyć nie chce. W innych utworach tegoż pisarza przekonać się łatwo, że talent nie uczy także historii [...] 54. Spór o powieść historyczną, którego głównymi jaczestnikami po powstaniu listopadowym byli Grabowski i Kraszewski, miał dość szerokie rozgałęzienia w krytyce literackiej. W istocie jednak grupował uczestników wokół zreferowanych dotychczas dwóch stanowisk. Michała Gra-bowskiego poparł Antoni Czc.jkowski artykułem Powieść historyczna jako sztuka obrazowa, domagając się od tworu imaginacji jasnego celu, obejmującego w "sztucznym obrazie [...] zbiór pojęć i uczuć uznanych w instytucjach, obyczajach i działaniach danych osób" 55. Bliski tym poglądom był także Władysław Wężyk w artykule Dwa słowa o prawdzie i udaniu w utworach sztuki56. Za Kraszewskim opowiedział się natomiast Kazi- 53 J. I. Kraszewski, Przepis na historyczny romans we trzech tomach [w:] Akta babińskie, Wilno 1843, t. I, s. 53-92. 54 J. I. Kraszewski, Wyjątek z listu, "Biblioteka Warszawska" 1845, t. IV, s. 175-179. 55 J. A. C z a j k o w s k i, Powieść historyczna jako sztuka obrazowa, "Przegląd Warszawski" 1842, t. III, s. 42. 56 w. Wężyk, Dwa słowa o prawdzie i udaniu w utworach sztuki, "Tygodnik literacki" 1842, nr 9. 72 mierz Bujnicki 57, Aleksander Tyszyński 38 i Hipolit Skimborowicz 59. Jak już wspominałem, w pewnym okresie poparł go także Henryk Rzewuski, później jednak zbliżył się wyraźnie do Michała Grabowskiego; potwierdzają to jego kolejne powieści historyczne, mniej lub bardziej sprawnie kopiujące model skotowski. Po niezwykle żyznych latach 1840-1843 w sporach o powieść historyczną nastąpiło pewne uspokojenie. Uwagę skupiła powieść z życia współczesnego. Nawet Michał Grabowski pisał wówczas "o zawodzie polskiego pisarza ze spółczesnego życia" 60, chociaż uznawał tylko powieść historyczną. Rozbiły się także plany przeciągnięcia Kraszewskiego na stronę koterii. Zawieszenie broni trwało przez kilkanaście lat, chociaż na stopie towarzyskiej ustały dawno wszelkie kontakty autora Ulany zarówno z Grabowskim, jak z Rzewuskim. Do ponownego wybuchu doszło w 1856 roku, a bezpośrednim powodem były dwa artykuły Grabowskiego 0 Kaczkowskim61 i Kraszewskim62. Artykuł drugi, pełen inwektyw 1 złośliwości, dotyczył poglądów społecznych i politycznych pisarza; pierwszy zaś raz jeszcze powielał sądy krytyka na temat powieści historycznej i wystawiał niezwykle przychylną opinię Kaczkowskiemu jako twórcy cyklu Nieczui, dopatrując się w tym zespole utworów najdoskonalszej realizacji ideału "romansu podaniowo-historycznego". Było to oczywiście wyzwanie rzucone Kraszewskiemu; podjął je teraz inaczej, a sama odpowiedź dokonywała oczyszczenia z żenujących komplementów w Słówku... Pisarz stawał teraz do otwartej walki. Zaczął od rozważań na temat oryginalności nowych płodów literackich i trudno w tym nie widzieć aluzji do twórczości powieściowej Grabowskiego. "Ale wśród tłumu pisarzy - stwierdzał - policzmy tak szczerze, zapomniawszy stosunków i przyjaźni, ile też oryginalnych, ile wybitnych indywidualności? Zdaje mi się - szereg niedługi" 63. Zdanie owo może być komentarzem do wypowiedzi z 1843 roku: właśnie Słówko o prawdzie w romansie historycznym zrodziło się w atmosferze krępujących pisarza "stosunków i przyjaźni". W obecnym wystąpieniu formułował Kraszew- 57 K. B[ujni]cki, Kilka słów apologetycznych o romansie, "Tygodnik Petersburski" 1842, nr 81. 58 Por. przypis 35. 59 H. Skimborowicz, rec. Ostatniej z książąt Słuckick, "Przegląd Naukowy" 1842, t. I, nr 7. 60 M. Grabowski, O nowszych powieściach polskich, "Tygodnik Petersburski" 1847, nry 59-61. 61 Por. przypis 1. 62 M. Grabowski, Kraszewski, "Kronika Wiadomości Krajowych i Zagranicznych" 1856, nry 222-224, 226-228; 1857, nry 6, 7. 83 J. I. Kraszewski, Obrazy przeszłości, Cyt. za: Kraszewski o powieściopi-sarzach i powieści, s. 127. Pierwodruk: "Dziennik Literacki" 1856, nr 13. 73- ski sądy dotyczące politycznej strony obrazu przeszłości w teorii Gra-bowskiego. Wskazana w artykule o Kaczkowskim potrzeba apologetycz-nego stosunku do całej przeszłości budziła w Kraszewskim zasadnicze opory. Owo uwielbienie "ojców naszych", ich obyczajów i wiary stawało się rękojmią porządku w czasach współczesnych. Arcywzorem tego typu podejścia do przeszłości były Pamiątki Soplicy. Powieści Kaczkow-skiego kontynuowały ten wzorzec, dlatego tez zyskały tak przychylną ocenę Grabowskiego. Wnikliwość analizy Kraszewskiego jest wręcz zdumiewająca. Wysoko-ceniąc Pamiątki Soplicy, ich oryginalność widział przede wszystkim w sposobie przedstawienia tematu, w pozycji i sytuacji narratora. Soplica - pisał ¦- jest prostym w duchu przeszłości powtórzeniem jej podania, jej pojęć, i przedstawia nam świat ów widziany nie z naszego, ale z własnego jego stanowiska. To stanowi oryginalność, charakter i zasługę pisarza, który tradycje wiernie powtórzyć umiał Nie rozpatrzywszy się w tym dobrze, naśladowcy, którzy ze stanowiska właściwego swej epoce zejść już nie mogli, przyjmując soplicowski sposób zapatrywania się na przeszłość, popełnili, że się tak wyrazić pokuszę, błąd perspektywy w dziełach swoich. Jest to coś, jak gdyby malarz, nie zważając punktu widzenia obranego do obrazu, postawił w nim figury cudze, wzięte z wizerunku, którego linia pozioma była całkiem inną64. Stąd też wynikła sztuczność rozwiązań Kaczkowskiego. Rzewuski, "przebierając się za Soplicę", usprawiedliwiał gawędziarskim stylem brak jednolitości i pewną fragmentaryczność opowiadania. Przy podjęciu tej samej "komedii literackiej" Kaczkowski zapragnął stworzyć obraz epicki, z wyraźnym dążeniem do ujęcia całościowego. Dziś już ten sposób pojmowania i malowania przeszłości tak się stał niewolniczo jednym i ciągle się powtarza, że z góry zobaczywszy ledwie końce wąsów, można odgadnąć, do kogo należą. Razem jednak zebrane te częściowo trafne wizerunki dają nam zupełnie fałszywą, apologetyczną, ale niedołężną całość, odtworzoną w chwili entuzjazmu, lecz artystycznie i historycznie nieprawdziwą 65. Fałszywość obrazu w utworach gloryfikowanych przez Grebowskiego polegała - zdaniem Kraszewskiego - na aprobacie jednej tylko kasty, mianowicie szlachty. Jeśli wiek XVIII odkrywał przede wszystkim czarne strony życia tej grupy społecznej, to "wiek XIX przerzucił nas w ostateczność przeciwną, w bałwochwalstwo dnia wczorajszego" 66. Cała warstwa szlachecka nie mogła być podobna do "genialnego zawadiaki --Paska"67, nie była także jedynym żywiołem społeczności dawnych lat_ 64 Ibidem, s. 129. 65 Ibidem, s 131. 60 Ibidem, s. 128. 67 Ibidem, s. 132. 74 Szlachcic w Sophcy tak pochłonął wieśniaka, mieszczanina, Żyda, i wszystko, co obok żyło, tak sam stanął na czele, uosobiając wszystko w sobie, że poza nim ani widać reszty. Naśladowcy, nie mając do tego prawa, przesadzili jeszcze ten błąd pierwotny 68. Rekonstrukcja dawnej codzienności, a nie wyjątków, niezwykłych .sytuacji i zdziwaczałych postaci powinna być celem powieści historycznej. Tego typu rozwiązań nie przyniosła jednak twórczość "sfrancuzia-łego pana" ani też "pióro młodzika" w. Omawiana wypowiedź Kraszewskiego zamykała w istocie dyskusję nad powieścią historyczną przed 1863 rokiem. Jeszcze tylko kilka drobnych recenzji70 i artykułów 71, jeszcze próby utarczek słownych, mało istotnych dla naszego tematu, a ciężar sporów przeniesie się całkowicie na teren powieści współczesnej. Miejsce Kraszewskiego w rozwoju powieści historycznej było dość niezwykłe. Mimo że - poza Zygmuntowskimi czasami - nie stworzył w tym okresie utworów wybitnych, odegrał przecież pierwszoplanową rolę w rozwoju teorii gatunku. Rola ta polegała na świadomym budowaniu opozycji przeciwko doktrynie Grabowskiego, na krytyce politycznych aspektów zainteresowania przeszłością ze strony koterii petersburskiej. Chociaż nie stworzył sam kompletnego systemu, chociaż nie udało mu się nawet zrealizować własnych postulatów w praktyce twórczej, to przecież jego koncepcja powieści historycznej była bardziej odkrywcza i ambitna. Szukał bowiem na terenie powieściopisarstwa sposobów zbliżenia się do idealnego wzorca romansu, w którym wszystkie elementy fabularne miałyby swe autentyczne odpowiedniki w rzeczywistości. Godny podkreślenia jest także fakt, że przeszłości nie traktował w sposób apolo-getyczny, dostrzegał grzechy i błędy ojców naszych, widział społeczeństwo wieloklasowe, skłócone wewnętrznie - i była to niewątpliwie nowoczesna wersja historii narodu, bardziej postępowa i demokratyczna, niż -w mistyfikujących romansach Rzewuskiego, Grabowskiego i Kaczkowskiego. 66 Ibidem, s. 133. 69 Ibidem, s. 141. Chodzi oczywiście o Rzewuskiego i Kaczkowskiego. 70 Por. J. I. Kraszewski, rec. Sodalisa Mariahusa Z. Kaczkowskiego, "Gazeta Warszawska" 1859, nry 114, 115; [Anonim], rec. Starosty hołobuckiego, "Dziennik Literacki" 1856, nry 84-87. 71 Por. J. Bartoszewicz, Kilka słów z powodu ostatnich artykułów o Kacz-kowskim, "Dziennik Warszawski" 1854, nr 232; A.. Marcinkowski, Znaczenie romansu historycznego w dziejach sztuki [w:] Pisma krytyczno-filozoficzne, Wilno 1857, t. I (pierwodruk: "Gazeta Warszawska" 1854, nr 278). 75 Dyskusja nad powieścią współczesną w swym rodowodzie historyćzno-literackim łączy się szerzej i głębiej z tradycją XVIII wieku. Sprawa romansu historycznego w refleksji teoretycznej wyodrębniła się dopiero z chwilą pojawienia się Walter Scotta. Wprawdzie zarówno w XVII, jak i w XVIII wieku powstawały utwory tego typu (u nas: Goworek, Rzepi-¦cha, Leszek Biały), lecz świadomość ich odrębności w krytyce literackiej nie istniała prawie całkowicie. Zarówno wierszowana rozprawa Uwagi nad romansami z 1804 roku, jak też artykuł O romansach z 1818 roku omawiają główne zagadnienia nowego gatunku, nie wyodrębniając jego odmian - historycznej i współczesnej. Jeszcze w 1838 roku Józef Ignacy Kraszewski w artykule Przeszłość i przyszłość romansu świadomie starał się zacierać różnice między obu typami, dzieląc całą twórczość powieściową według innej zasady na cztery grupy. Zasadą podziału była nie treść utworu, lecz sposób jego wykonania. Wyróżniał więc romanse malownicze, tendencyjne (filozoficzne, satyryczne, moralne), poetyczne i humorystyczne. "Pierwsza z tych form jest najważniejsza i zdaje się najwięcej obiecującą na przyszłość" 72. Podział ów obejmował wszystkie odmiany powieści, a jedną z nich pisarz wyraźnie faworyzował. Chodzi -o romanse "malownicze". Do tej klasy policzyć trzeba romanse malujące obyczaje, sposób życia jakiej klasy (choćby dzisiejsze współczesne) właściwe prowincjom, miejscom itd. Historia zaczyna sie od dzisiaj, romansami historycznymi są współczesność dobrze malujące "3. Wiek poprzedni stworzył pewien wzorzec powieści społecznoobycza-jowej, tak zwany "romans wielkich dróg" 74 i on to właśnie w XIX wieku dał początek zarówno poszukiwaniom Walter Scotta, który przejął zeń wiele motywów i wątków oraz sposobów kompozycji75, jak również ciekawym przemianom powieści współczesnej. Powtarzanie motywów i wątków, kopiowanie pewnych schematów kompozycyjnych i treściowych jest sprawą chyba najbardziej uderzającą. Kontrastowe na przykład przeciwstawianie bohaterów Cjest ich dwóch) w Malwinie Czarto-ryskiej-Wirtemberskiej, w Dwóch panach Sieciechach Niemcewicza i w Zofii i Emilii Jaraczewskiej wyrasta z powieści oświeceniowej (Toin~* Jones Fieldinga). Kontynuować go będą także późniejsi pisarze, jak Ko-rzeniowski (Krewni), Rzewuski (Listopad), Kaczkowski (Kato) czy Kra- 72 J. I. Kraszewski, Przeszłość i przyszłość romansu. Cyt. za: Kraszewski -o powieściopisarzach i powieści, s. 59. 73 Ibidem, s. 59. 74 Powiązanie Kraszewskiego z tą tradycją omówiła szeroko E. Warzenica w artykule Debiut literacki J. I. Kraszewskiego, "Przegląd Humanistyczny" 1963, nr 4, s. 29-48. 75 Por. przypis 62 do rozdziału II. 76 szewski (Historia kołka w plocie). Tak charakterystyczny dla Żmichow-skiej pomysł "powieści przy kominku" (Poganka) poprzedzony został Wieczorem adwentowym Jaraczewskiej, a przez Powieści moralne Frań- cois Marmontela sięgał aż do Dekameronu. Życiorysowe uporządkowanie wydarzeń w Mikołaja Doświadczyńskiego przypadkach było wielekroć powtarzane przez wszystkich pisarzy okresu międzypowstaniowego, podobnie jak schemat powieści zbudowanej wokół podróży głównego bohatera. Wzorzec Don Kichota, Przygód Józefa Andrewsa i Podróży sentymentalnej powielany był przecież nie tylko przez Skarbka (Podróż bez celu), lecz także przez Kraszewskiego (Latarnia czarnoksięska) i Korze-niowskiego (Wyprawa po żonę). Z początkiem XIX wieku pod urokiem Walter Scotta pozostawała nie tylko powieść historyczna, lecz także jej odmiana współczesna. Ślady jego wpływu znajdziemy w twórczości tej miary pisarzy, co Dickens, Bal-zac, Gogol, Hugo, a jedynie Stendhal pozostał poza jego zasięgiem. Wpływ ten podkreślali zgodnie wszyscy krytycy (między innymi i Kraszewski, chociaż nie był jego entuzjastą 76). Jednakże raz jeszcze wypada podkreślić, że mamy do czynienia z genialnym pośrednikiem, a nie odkrywcą nowych rozwiązań artystycznych. Rozwój powieści przedstawia się wyraźnie jako pewien ciąg ewolucyjnych przemian, w których wykluczenia wzorców poprzednich zdarzają się niezwykle rzadko, prawem jest natomiast przetwarzanie i modyfikacja istniejących schematów. Źródeł rozwoju powieści współczesnej szukać należy w gwałtownych przemianach politycznych, w rewolucjach i przewrotach, w powstawaniu licznych dążeń reformatorskich i doktryn społecznych. Współczesność stawała się tak interesująca, że nawet romantyczny kult dla przeszłości nie mógł owego zainteresowania zagłuszyć. Pisał o tym wyraźnie Aleksander Tyszyński w recenzji Koliszczyzny i stepów. Na kroje książek, jak na kroje sukien, jest moda, czas pewny, wiek [...]. Przy równej suchości przedmiotu i braku dla wyobraźni żywiołu wolimy już dzisiaj powieść, której treścią przynajmniej jest prawda, wolimy obraz spółczesny, jak historyczny bajeczny, i powieść szczegółowego Balzaca wytrąca dziś romans historyczny ". W tym samym kierunku szły stałe zainteresowania Kraszewskiego. Już w Prospekcie na... Kilka obrazów towarzyskiego życia... (1830), stwier- 76 W artykule Przeszłość i przyszłość romansu notował: "Myśl jej [powieści "malowniczej"] winien wiek XIX Walter Scottowi i kto wie, czy nie jego także naśladowcom, którzy do wyjaśnienia jej i absolutnego ograniczenia się przyłożyli,, biorąc za cel to, co on z początku użył jako środek" (Kraszewski o powiesciopisa-rzaćh i powieści, s. 59). 77 A. Tyszyński, rec. Koliszczyzny i stepów, "Tygodnik Petersburski" 1838, nr 14. 77 )L ¦dzał, iż każdy woli patrzeć w "zwierciadło, jak na dziki i nienaturalny obraz"78. Metaforę zwierciadła spopularyzować miał później Stendhal w Czerwonym i czarnym 79. Wygasająca w literaturze europejskiej popularność Walter Scotta łączyła się z pierwszymi sukcesami Balzaca i Dic-kensa 80. U nas natomiast ciągle jeszcze w latach trzydziestych żywe były tradycje romansu sentymentalnego, tradycje głównie czytelnicze, bo krytyka literacka już dawno wzięła je za temat do żartów. Brodziński na przykład tak pisał na temat dramatu Julii i Adolfa: ,,[...] Gdyby mieli ten rozum (który wydaje się być nadzwyczajnym), byliby się pobrali, byłoby parę dzieci więcej na świecie, a mniej o jeden romans" 81. Kolejne artykuły Kraszewskiego, poświęcone powieści, jak Rzut oka na ścieżką, którą poszedłem (1832), O polskich romansopisarzach (1836), drobne artykuły i uwagi w Wędrówkach literackich (1838), Przeszłość i przyszłość romansu (1838) rozwijały wielką ofensywę o równouprawnienie nowego gatunku i zwycięstwo powieści nowoczesnej, realistycznej, bądź też fantastycznej (jak u Hoffmanna). Przeciwstawiały się tym samym romansom sentymentalnym - kontynuacji de Genlis i Cottin (np. przez Rautenstrauchową) i pseudohistorycznym (np. w stylu Nierozsądnych ślubów Bernatowicza). Rola Kraszewskiego w rozwoju polskiej powieści "współczesnej jest wszechstronna. Tworzył nie tylko jej teorię, lecz dał także najwybitniejsze w swoim czasie realizacje praktyczne. Jeśli na terenie powieści historycznej przed 1863 rokiem znany był głównie jako twórca opozycji przeciwko Grabowskiemu i naśladowcom Walter Scotta, to na terenie powieści współczesnej nie miał właściwie współzawodników. W wystąpieniach krytycznych dokonywał wyboru odpowiedniej tradycji literackiej - odwoływał się do ciągu powieści realistycznej od Cervantesa, /Pieldinga i Lesage'a aż do Balzaca, Dickensa i Stendhala. W literaturze ŁpoIśKiej^najwyżej cenił Malwinę Czartoryskiej-Wirtemberskiej i powieści f Jaraczewskiej. Romans współczesny w wydaniu autorki Wieczoru adwentowego cieszył się wówczas dużym zainteresowaniem. Krytyka chwaliła ją zgodnie za to, że przedstawia "rzeczywiste lub na wielkim prawdopodobieństwie wymyślone zdarzenia", daje przykłady "dobrego lub złego 78 K. F. Pasternak [J. I. Kraszewski], Prospekt na dzieło pod tytułem: Kilka obrazów towarzyskiego życia, w dwóch częściach, a trzech tomach, zawierających powiastki dwie z XIX wieku, "Kurier Litewski" (Drugi dodatek) 1830, nr 76. 79 Jest rzeczą ciekawą, że tę definicję powieści z Czerwonego i czarnego cytował Kraszewski w języku francuskim już w 1838 roku w Wędrówkach literackich, t. I, Wilno 1838, s. 118. 80 Ustaleniem pierwszych tłumaczeń Balzaca zajmuje si^ M. Inglot (op. cit., s. 38-39). 81 K. Brodziński, Pisma estetyczno-krytyczne, Warszawa 1934, t. II, s. 96. 78 w rzeczywistym świecie postępowania", a nie tylko przykłady "egzaltowanej miłości" 82. Te same cechy zauważono w utworach Balzaca, którego polska krytyka literacka przyjmowała początkowo raczej nieufnie, jako że był wówczas znany przede wszystkim ze swoich Contes drolatiąues. Czasopismo* "Bałamut", polemizując z ową nieufnością, stwierdzało: Żaden podobno z francuskich pisarzy, pomimo wszelkich deklamacji recenzentów przeciwnego stronnictwa, obwiniających go o czczość w myślach i szermowanie samym tylko stylem, nie zgłębił tak gruntownie wszystkich tajemnie serca ludzkiego i żaden tak trafnie, w tak ożywionych barwach, z tak wykwintną ironią i z właściwą p. de Balzac[owi] świata znajomością obyczajów stolicy francuskiej malować nie umie 83. Tym sympatiom krytyków i twórców starał się przeciwdziałać Michał Grabowski. Tom Literatury i krytyki z 1838 roku, poświęcony "literaturze szalonej", atakował przede wszystkim objawy zainteresowania i popularności Balzaca, Janina i innych. Atak Grabowskiego dotyczył wyłącznie ideowych treści tej literatury, chociaż starym, wypróbowanym jeszcze w czasach Boileau sposobem w samych rozważaniach była mowa o zagrożeniu moralności, religii i smaku czytelników. Kobiety szlachetne, zacne - pisał, wpadając w ton kaznodziejski - mówią głośno o dziełach, autorach nie w/artych wzmianki w miejscu uczciwym. Nieraz, niewinność tych kobiet broni je od zrozumienia niemoralności w tych pismach zawartej, ale niemniej żal dlatego [!], żeby jad, który do serc nie mógł się dostać, brudził usta i ręce cnotliwe. Nasi literaci, dziennikarze, krytycy wzmiankują nazwiska tych dzieł, tych autorów, jak gdybv te należały do rzeczy literackich,, uczonych, a nie raczej do policji poprawczej i pręgierza; a tu i ówdzie młody pisarz wierszem lub prozą stara się przedrzeźnić choć z daleka tym utworom,, które bierze za literaturę nową, rnodna, duchowi wieku odpowiednią. Zai i zgrozaM. Cały patos tej tyrady był dobrze obliczonym i świetnie przeprowadzonym atakiem konserwatysty na rozpowszechnianie przez powieść francuską nowych idei i doktryn. Raził Grabowskiego zarówno krytycyzm w stosunku do przeszłości (u Paula Lacroix), jak tez demokratyzm i anty-klerykalizm w stosunku do teraźniejszości (Victor Hugo, Stendhal, Janin). Wystąpienie Grabowskiego zyskało sobie pewien rozgłos i zwolenników znalazło zwłaszcza w środowisku "Tygodnika Petersburskiego". 82 J. M., rec. Pierwszej młodości, pierwszych uczuć, "Gazeta Polska" 1830,. nry 82, 83. 83 [Anonim], Kilka uwag o stanie małżeńskim w ogólności i o tajemnicach sypialnego pokoju, "Bałamut" 1833, nr 48. 84 M. Grabowski, Liteiątura i krytyka, cz. III, Wilno 1838, s. 8. 79? Wytoczone przez krytyka zarzuty weszły na długo do języka krytyki literackiej, stały się nawet pewnego typu sloganami. Kiedy w 1840 roku Konstanty Podwysocki ogłosił recenzję Poety i świata, starał się przyporządkować ten utwór do "literatury szalonej" na naszym terenie. Żal nam tylko - dowodził - iż [powieść] jest nacechowaną tym szczególnym uczuciem przesytu i pogardliwej ironii, które stawszy się pastwą naśladownictwa, rzucającego się zwykle na wszelką nowość z talentem oddaną, mogą być powodem do mnóstwa powieści w takim rodzaju, rozwadniających •jeszcze z przesadą lę dążność, a przez to mogących wywrzeć zgubny wpływ na tę część naszego piśmiennictwa, której prace kilku znanych pisarzy, a pomiędzy nimi i autora Poety i świata zdają się tak uroczą przyszłość zwiastować 85. Z tych też powodów atakował Podwysocki Całe życie biedną, widząc-w losie Anny, w sposobie jego ukształtowania szczególną skłonność autora do wyciągania drastycznych scen z życia współczesnego 8S. Niechęć Grabowskiego do romansów francuskich prowadziła do innych jeszcze zbieżności z dawnymi poglądami Boileau. W artykule Co zostaje do czytania oprócz romansów francuskich? mówił na przykład o "bezeceństwie najpoczytniejszych u nas książek", apelował w imię zdrowego rozsądku i dobrego smaku o odrzucenie powieści i czytanie na ich miejsce "pamiętników i rozpraw naukowych" 87. Artykuł ten, będący wyrazem chwilowej refleksji, nie stał się początkiem niechęci Grabowskiego do literatury romansowej, chociaż zdawał się ową niechęć zapowiadać. Do dyskusji z Grabowskim stanął znów Kraszewski, jednakże sama polemika była mocno utrudniona przez charakter użytych argumentów w Literaturze i krytyce. Niezręcznie było występować z jawnym poparciem dla dzieł uznanych za niemoralne. 'Dlatego też w recenzji tomu o "literaturze szalonej" Kraszewski musiał, deklarować swoje potępienie dla powieści francuskich i zgadzać się oficjalnie z opiniami Grabowskiego. Jednakże przesadę i rozpasanie literatury francuskiej tłumaczył naturalną reakcją na zbyt długie skrępowanie przepisami klasycyzmu. W "literaturze szalonej" widział stan przejściowy, a nie upadek i zwyrodnienie. Im surowsze były więzy poprzednie, tym ostrzejszą postać musiał przyjąć obecny bunt. Niektóre cechy powieści francuskiej, zwłaszcza jej "ujemny", buntowniczy charakter tłumaczył Kraszewski cechami narodowymi Francuzów, ich wrodzoną skłonnością do przesady i gwałtow- 85 K. Po[d wy s o cki], rec. Poety i świata, "Tygodnik Petersburski" 1840, nr 27c m K. P[o d wy s ocki], rec. Całe życii biednej, "Tygodnik Petersburski" 1840, nr 66. 87 M. G r a b o w s k i, Co zostaje do czytania oprócz romansów francuskich? "Tygodnik Petersburski" 1839, nr 2. ' 80 ności88. Bronił więc pisarz zarówno Liacroix i jego sposobu widzenia przeszłości, który nazywał ironicznym, jak również Balzaca. Grabowski widział przede wszystkim "niemoralność" jego pism, nie dostrzegł natomiast żadnych wartości, nie przeprowadził analizy artystycznej jego dzieł. Balzac jednak zasługuje na to z wielu względów. Jest to pracowity malarz charakterów (które zresztą niekiedy przesadza), lecz czasem tak dziwne ich a naturalne chwyta odcienie, tak istotne rysy odkreśla, że trudno mu nie przyznać talentu flamandzkiego malarza. Ma on dar postrzegania, schwytania czynności, tłumaczenia ich prawdopodobnie; dar wystawiania ich w świetle stosownym, malowniczym 8!). Zrodzona z obaw przed "literaturą szaloną" niechęć Grabowskiego do romansów francuskich tłumaczy jego wysiłki nad spopularyzowaniem romansu skotowskiego. Ostatecznie bowiem zobaczył w całym gatunku odpowiednie narzędzie dla przeprowadzenia swoich idei. W kolejnym tomie Literatury i krytyki, poświęconym literaturze romansu w Polsce (1840), zgadzał się z Kraszewskim, że powieść jest najbardziej reprezentatywnym tworem XIX wieku: "W każdej literaturze jest dziś gatunkiem głównym, tym, który najwyraźniej odświetla duch [!] swego narodu" 90. Powtarzał też przeświadczenie, znane u Stendhala i Kraszewskiego, iz "romans, który dziś nazywamy obyczajowym, po kilkudziesiąt lub kilkunastu latach będzie romansem historycznym społecznym"91. W przytoczonych sformułowaniach trudno nie widzieć śladów myśli Kraszewskiego; były one zresztą zewnętrznym i czysto pozornym dowodem jedności przekonań ludzi związanych z "Tygodnikiem Petersburskim". Względy taktyczne dyktowały Grabowskiemu także pewien libe-.ralizm w ocenianiu "niebezpiecznych" utworów Kraszewskiego. Charakterystyczna pod tym względem jest opinia o powieści Poeta i świat, tak krytycznie ocenionej przez Podwysockiego. Grabowski gotów był wybaczyć autorowi pewne związki z literaturą frenetyczną. Stwierdzał nawet, że gdyby Kraszewski wystawił swego bohatera w duchu chrześcijańskim - a było to marzeniem Grabowskiego - musiałby był odrzucić całe te wejrzenie ironiczne i anatomizujące na świat, ludzi i życie, które tu jest tłem niejako całego dzieła. Pod tym względem szkoda by była, żeby to zaszło, bo jakkolwiek mamy to wejrzenie za błędne i niesłuszne, ale ponieważ w obcych literaturach długi czas było panującym, ponieważ zaprzeczyć nie można, że i u nas było w obiegu, dobrze więc, że w obrazie naro- 8t> J. I. Kraszewski, rec. Literatury i krytyki, "Tygodnik Petersburski" 1839, nry 64, 68. b» Ibidem, nr 68. 90 M. Grabowski, Literatura i krytyka, Wilno 1840; Literatura romansu w Polsce, cz. I, s. 6. 91 Ibidem, s. 17. 81 dowego pisarza pozostało dla śladu. Życie podobno to ma przeznaczenie, żeby wyczerpać wszelką myśl i wszelką kombinacją myśli; sam błąd - żeby przeszedł i nie wracał - musi się przejawić32. Szerszą próbą zdania sprawy z przemian w powieściopisarstwie był nrtykuł O nowszych powieściach polskich 93, a następnie studium o Kraszewskim 91. Oba te artykuły, przyjęte nieprzychylnie przez krytykę, pogłębiały jeszcze przepaść między Grabowskim i ..dniem dzisiejszym" społeczeństwa. Zawód polskiego powieściopisarza ze spółezesnego życia ¦- dowodził - bardzo jest trudny i niewdzięczny. Przedmiot, który odwzorowuje, ubogi jest, jednostajny, w ciasnych opisany granicach. Gdzie życie społeczne wielkie ma i wielostronne rozwinięcie, tam i powieść ma obfity i różnorodny wątek [...]. Jeżeli powieść jest ze spółezesnego życia, to treść jej zgadnąć można od razu; składa się na nią tylko kilka typów osób, kilka typów charakterów; wprowadzeni w niej będą: kilka łatwych do policzenia wypadków i niezawiła z ich powikłania bajka. Rodzina chudopacholska, w której wystąpi zapewne jakiś ideał cnoty, rodzina magnacka sfrancuziała, która posłuży za wzór wad i śmieszności - oto jedyne sprzęciwieństwo, z którego ma się urodzić jedno-, dwu-, cztery-, czasami nawet aż ośmiotomowa powieść 95. W artykule o Kraszewskim powtarzał Grabowski te same opinie, ilustrując je przykładem Interesów familijnych i Dwóch światów. W ide-alizacji drobnego szlachcica dopatrzył się krytyk "bajki pisanej gwoli pewnemu systemacikowi". Powiedzmy z tego powodu kilka słów. Systemacik, do którego zmierzamy, zasadza się na robieniu koniecznie doskonałym bohaterem każdej powieści, jeżeli nie chłopa, jak Ostap i inni, to przynajmniej uboższego szlachcica, szlach- ' cica zaściankowego, szlachcica na kilku dymach lub coś podobnego. Trudno powiedzieć, żeby na tę wyłączność skazywało konieczne wzorowanie prawdy90. Kończąc swój artykuł o Kraszewskim - wrogi i pełen inwektyw - Grabowski starał się zwalczyć wzrastającą popularność pisarza. Autor Ulany - jego zdaniem - dalekim jest jednak od tego zasobu talentu, który prawdziwego powieściopisarza tworzy [...]. Zadowolenie [krytyki] wszystkim bez wyboru, co się .w literaturze naszej okazuje, nie może mieć innego skutku, jak sprowadzić ją do kr e- 92 M. Grabowski, rec. Poety i świata, "Athenaeum" 1841, t. III, s. 149. 93 M. Grabowski, O nowszych powieściach polskich, "Tygodnik Petersburski" 1847, nry 59-61. M Por. przyp. 62. 95 M. Grabowski, O nowszych powieściach polskich, nr 59. u M. Grabowski, Kraszewski, nr 223. 6 - S. Burkot: Spory o powieść 82 tynizmu lub przynajmniej do nieznośnego parafiaństwa, bo taki wieszcz, jaki słuchacz97. Sformułowania te wywołały powszechne oburzenie. W obronie Kraszewskiego stanęli: Aleksander Tyszyński i Antoni Marcinkowski. Najostrzej jednak odpowiedział Apollo KorzeniowskiM. Ideowy sens ataku rozszyfrował bezbłędnie Wicherski w Uwagach nad zdaniem p[ana[ M[ichała] Grabowskiego o powieści i Kraszewskim: Ciężkie, długie starania wstecznych proroków spełzły na niczym; publiczność pod płaszczykiem pobożności, pod zamiłowaniem swojszczyzny i porządku ujrzała samolubstwo i stagnację; wszystko więc, czym owi prorocy starali się wpływać - padło jak martwe kule. Poszukano, na kogo by zwalić to niepowodzenie - i Kraszewski musiał odpowiedzieć [...]. W końcu długiego artykułu p. Grabowski alarmista - wedle słów poety - drży, aby literaturę nie sprowadzono do kretynizmu przez zbytnie zamiłowanie pism Kraszewskiego. Jeśli Bóg nas ma ukarać tą plagą, kretynizm przyjdzie zapewne od strony stagnacyjnej literatury, w której straszą widma, a sztuka zostanie zręcznością, alias sztuczką". Zaniepokojenie Grabowskiego rozwojem i sukcesami powieści współczesnej, zwłaszcza zaś powieści o tematyce społecznej, podejmującej analizę różnych przejawów życia, było wspólne dla całej krytyki konserwatywnej. Eleonora Ziemięcka już w 1845 roku narzekała na zgubne skutki "popularnej natury powieści". Główne niebezpieczeństwo widziała w tym, iż "wiek nasz objawia niezmierne pragnienie rzeczywistości - odbijania życia ze wszystkimi jego występkami - słowem, wymaga dzikiej prawie wierności w obrazowaniu" loa. By przeciwdziałać gwałtownie szerzącemu się złu, proponowała "uchwycić szybko gasnącą już miłość ideału, która jest najżywotniejszym pierwiastkiem chrześcijańskiej cywilizacji i największym skarbem każdego ludu. Obrazujmy wzory zamiast szkarady, podnośmy dusze miasto obznajmiać z widokiem błędów" 101. Nawet najwierniejsze "odwzorowanie" przeszłości nie mogło być tak niebezpieczne pod względem politycznym, jak tego samego typu próby w odniesieniu do współczesności. Tym da się wytłumaczyć niechęć Grabowskiego, Ziemięckiej i później nieco Juliana Kłaczki do Kraszewskiego i Korzeniowskiego. Ambicje poznawcze i krytyczne powieściopisarzy, 87 Ibidem, nr 228. 9S A. N. Korzeniowski, Korespondencja, "Gazeta Warszawska" 1857, nr 23. 99 A. Z. Wficherski], Uwagi nad zdaniem p[ana] M. Grabowskiego o powieści i o Kraszewskim, "Gazeta Warszawska" 1857, nr 40. 100 E. Ziemięcka, Eleonora Sztyrmer i literatura powieściowa w ogólności, "Pielgrzym" 1845, t. I, s. 275. 101 Ibidem, s. 275. 83 ich pasja w "anatomizowaniu" społeczeństwa stawały się znów czynnością polityczną, zwalczającą różnorodne objawy konserwatyzmu. Dla Grabowskiego rozwój wydarzeń literackich w latach czterdziestych i pięćdziesiątych był dodatkowo klęską osobistych marzeń o zwycięstwie romansu skotowskiego. Już cytowana poprzednio wypowiedź Aleksandra Tyszyńskiego stwierdzała rosnącą przewagę powieści współczesnej. Przekonanie to w latach pięćdziesiątych potwierdzał także Józef Korzeniow-ski. W Emerycie (1851) pisał na ten temat: Coraz bardziej społeczność dzisiejsza zrywa z historią. Czy to lepiej dla niej, czy gorzej? Inne to wcale i nie należące tu pytanie, wszakże fakt to oczywisty, który się i w literaturze odbija [...]. Rzeczy historyczne jako przedmioty poezji są już za późne lub jeszcze za wczesne. W tym tylko interesują dzisiejszą społeczność, jeżeli ta, przebiwszy starodawną łupinę, może się dobrać do świeżego i dzisiejszego ziarna, a zatem gdy przeszłość jest niejako pokrywką teraźniejszości i zamyka wyraźne i widne do chwili obecnej zastosowanie102. Sformułowania Korzeniowskiego stać się miały w kilka lat później ciekawym komentarzem do znanego wystąpienia Juliana Kłaczki. Jego krytyka Krewnych dotyczyła w jakimś stopniu także poruszonych w Emerycie problemów. Pomijając insynuacje dotyczące zdrady narodowej, zwróćmy uwagę na stosunek krytyka do powieści w ogóle, a szczególnie do jej współczesnej postaci. Zdaniem Kłaczki "romans jest epopeją status quo, jest poetycznym uświęceniem codzienności, a pod tym względem rozpowszechnienie jego i wziętość, którą zyskuje, bodajby tylko były estetycznym, a nie etycznym symptomem ducha i stanu narodowego" 10S. Krytyka Kłaczki rodziła się z podobnych niechęci, jak u Grabowskiego i Ziemięckiej. Powieść współczesna odtwarzała świat rzeczywisty i nie prezentowała "ideałów". Błąd Kłaczki polegał na tym, że przypisywał romansom aprobatę przedstawianej rzeczywistości, zgodę na status quo ante. Dorobek krytyki literackiej okresu międzypowstaniowego był już tematem wielu rozpraw 104. Zwrócono uwagę na formowanie się pojęć i terminów, na rolę poszczególnych autorów w doskonaleniu powieści. Referowane dotychczas wystąpienia wskazują, że w tym zakresie zasługę przypisać należy literaturze krajowej, że w istocie ton dyskusji nadawali Mi- 102 J. Korzeniowski, Emeryt, Wilno 1851, s. 95. 103 J. Klaczko, Przegląd piśmiennictwa ("Krewni" J. Korzeniowskiego), "Wiadomości Polskie" 1857, nr 2. 104 Por. przypisy 16, 17, 18 do Uwag wstępnych. 84 chał Grabowski i Józef Ignacy Kraszewski. Wystąpienia Tyszyńskiego, Marcinkowskiego czy Siemieńskiego rozwijały najczęściej problemy wprowadzone do krytyki przez głównych polemistów. Sprawa powieści znalazła się również w pracach Kremera 105, Cieszkowskiego 106 i Libelta 107, lecz wyraźnie na prawach marginesu. Niechęć do powieści widoczna u Moch-nackiego i Dembowskiego tłumaczy się ich powiązaniami z filozofią i estetyką niemiecką, z tradycją liryki i dramatu. Ekspansja powieści w latach 1831-1863 pociągnęła za sobą nie tylko wzrost jej popularności czytelniczej, lecz także potrzebę analizy teoretycznej i krytycznoliterackiej całego zjawiska. Walka o powieść historyczną prowadzona przez Grabowskiego ze ściśle określonymi celami ideowymi, opozycja Kraszewskiego przejawiająca się w próbie stworzenia nie-sko-towskiego wzorca romansu i w wyraźnym preferowaniu przez niego powieści współczesnej musiały przynieść szereg ciekawych rezultatów teoretycznych. Oczywiście w owej wielkiej dyspucie, w której wzięło udział wielu krytyków, doszło do licznych nieporozumień. Równocześnie pojawić się musiały zbieżności postaw i wniosków. Jest rzeczą charakterystyczną, że w trwającej przez wiele lat polemice znacznie ciekawsze stanowisko zajął nie profesjonalny krytyk, lecz pisarz. Grabowski poza wzorcem romansu Walter Scotta nie uznawał innych odmian, a przynajmniej ich nie rozumiał. Kraszewski odnalazłszy w powieści czołowy gatunek literatury ie8, starał się następnie przeprowadzić klasyfikację jego typów, omówić genealogię i historię, wybrać wreszcie z wielu odmian typ najbliższy i najciekawszy. Przyszłość romansu widział Kraszewski w "powieści malowniczej", to jest zajmującej się w miarę zobiektywizowanym "odwzorowaniem" stanu społeczeństwa, bez ubocznych celów, bez nauczania i umoralniania. W artykule Przeszłość i przyszłość romansu pisał na ten temat: Trzeba by zatem odstąpić od zbytecznego a suchego sposobu upowszechniania przez romans wyobrażeń o sztukach, o rzemiosłach, naukach itp. Nikt się z tego nic nie nauczy, to pewna; kto żąda nauki, gdzie indziej się po nią udaje, gwałtem zaś nikomu narzucać jej niepodobna. Narzucanie romansowi takiej myśli, czy też może tylko takiej pretensji, ujmuje mu jasności i harmonii [.. ]. 105 J.Kremer, Listy z Krakowa, t. I [w:l Dzieła, t. iV, Warszawa 1877, s. 156- -187. 106 A. C i e s z k o w s k i, O romansie nowoczesnym, "Biblioteka Warszawska" 1846, t. I, s. 135-166. 107 K. Libelt, Powieści i pisma humorystyczne Fryderyka hr. Skarbka [w:] Pisma krytyczne, t. V, Poznań 1851, s. 309-314. 106 W artykule Przeszłość i przyszłość romansu pisał: "Nie bez przyczyny, patrząc na stan dzisiejszy niemal wszystkich literatur europejskich, sądzim, że wieku XIX dziełem znamionującym będzie romans i że w tego rodzaju utworach charakter wieku najlepiej się wynurzy" (Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 58). 85 Piszmy o moralności w księgach na to przeznaczonych, lecz nie plączmy jej z romansem, bo i on na tym straci, i ona nie zyszcze 109. Zabiegi te potwierdzają, że był Kraszewski już od lat najwcześniejszych świadomym propagatorem powieści realistycznej, tradycją sięgającej do Cervantesa, Fieldinga i Lesage'a. Istotnym momentem teoretycznym, sprzyjającym jej rozwojowi, było zrozumienie, że powieść nowoczesna musi przezwyciężyć osiemnastowieczny dydaktyzm i zadania swe ograniczyć prawie wyłącznie do prostej rekonstrukcji rzeczywistości, do "malowania" obrazu świata. Równocześnie jednak Kraszewski - i to różniło go zdecydowanie od Grabowskiego - nie przyjmował wybranego wzorca za jedyny, niezmienny i powszechnie obowiązujący. Zachwycał się na przykład twórczością Jean Paula Richtera i Ernesta Teodora Amadeusza Hoffmanna 110, pełen uznania był także dla oryginalnego talentu Ludwika Sztyrmera ul. Ta wszechstronność zainteresowań wynikała z przeświadczenia, że nie ma w literaturze wzorców i metod wyłącznych. Od lat najwcześniejszych w własnej praktyce literackiej realizował zasadę wielokierunkowości poszukiwań artystycznych: był autorem nie tylko powieści Poeta i świat, lecz także Maćka i Maciusia, utworu zrodzonego z zachwytu dla Hoffmanna. Powieść fantastyczna, kreująca świat poetycki, nie była obca Kraszewskiemu i w latach późniejszych; wystarczy wymienić Pod ivloskim niebem, Czerczą mogiłą, Tomka Prawdzica, a częściowo także Historię kołka w płocie. Wszechstronność zainteresowań twórczych autora Latarni czarnoksięskiej miała się odbić dodatnio na rozległości formułowanych sądów teoretycznych. Pierwsze wystąpienia krytycznoliterackie Kraszewskiego przyniosły jeszcze mało odkrywcze próby określeń miejsca romansu w literaturze. W istocie bowiem przestał on być "proletariuszem literatury" w latach dwudziestych. Rola Kraszewskiego w tym zakresie polega głównie na oznaczeniu przyczyn gwałtownego awansu powieści. Jako "najmniej uległy prawidłom estetycznym, błędny i nieokreślony" 112, nie dziedzicząc tradycją przepisanych prawideł, zaczął romans skupiać w sobie zdobycze całej dotychczasowej literatury; łamał więc rodzajowe i gatunkowe bariery, bez skrupułów wchłaniał w siebie elementy epopei, dramatu i liryki. Tak kształtowała się jego nowoczesna postać, tą wielostronnością i swobodą zdobywał sobie popularność w literaturze. 109 Ibidem, s. 57. no por artykuł-nekrolog pt. Nieboszczyk Hoffmann [w:] Wędrówki literackie, t. I, Wilno 1838, s. 97-104. 111 Por. J. I. Kraszewski, Listy do wydawcy, "Tygodnik Petersburski" 1842, nr 50; 1843, nr 41. 112 J. I. Kraszewski, O polskich romansopisarzach. Cyt. za: Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 29. 86 W najprostszym znaczeniu romans i powieść - pisał Kraszewski - są obrazem jakiejkolwiek epoki świata, życia, widzianej nie wielkim, skupiającym okiem historyka, ale drobnostkową, flamandzką, mikroskopową źrzenica U3. Istotnym momentem w rozwoju teorii gatunku było określenie literackich wyznaczników powieści. Wiek XVIII stworzył, zwłaszcza u nas, wzorzec romansu dydaktycznego, stawiającego przed oczyma czytelnika umorainiające przykłady. Wprawdzie już Walter Scott rozpowszechnił w literaturze europejskiej inny typ powieści, nazwanej przez Kraszewskiego malowniczą, lecz społeczna popularność całego gatunku, błyskawiczne rozchodzenie się wielkich nakładów, ciągle kusiły pisarzy do rozpowszechniania tą drogę różnych teorii, doktryn, wiedzy praktycznej i ogólnej. Eugeniusz Sue propagował w swych powieściach idee socjalizmu utopijnego, a Gustaw Drouineau - zasady neochrystianizmu; angielska pisarka Harriet Martineau, a u nas Massalski popularyzowali w romansie znajomość ekonomii politycznej; powieści podróżnicze poszerzały wiedzę czytelników o obcych krajach, a fantastyczno-naukowe sławiły przed odbiorcą uroki abstrakcyjnego myślenia. Zasługą Kraszewskiego u nas było wykazanie, że powieść jest przede wszystkim dziełem sztuki, jest tworem fikcjonalnym. Dobre są bardzo powieści dla dzieci, które mogą w prostocie ducha wierzyć, że tak było w istocie, jak im piszą, którym nie potrzeba dowodów, że tak było. Lecz chcieć prostą fikcją jako dowód prawd moralnych, jako powagę, jako rezultat filozoficznego systematu pokładać, fikcją, nakręconą do założenia a priori, pytam, co ona dowiedzie? Tylko sposobu widzenia autora. Kiedy jeden pokazuje w romansie na przykład złe skutki występku (jak się to naj-trywialniej dzieje), drugi przy większym talencie z równym prawdopodobieństwem mógłby dowodzić przykładami na wywrót. I to się już trafiało. Ale oba wywody równą mają wartość - żadną. Zmyślenie będzie zawsze tylko zmyśleniem, na dowód prawd moralnych, filozoficznych trzeba czegoś więcej, niż wysileń imaginacji "*. Piękno estetyczne jako ostateczny i właściwy cel romansu, to oczywiście założenie wynikające z dawnego pojmowania zadań literatury. W okresie romantyzmu sformułowanie to kojarzy się z działalnością Teofila Gautiera, tym bardziej, że jego przedmowa do Panny Maupin (1834) stała się właściwym manifestem romantycznego hasła "sztuki dla sztuki". Pełna pasji i paradoksów tyrada cygana manifestowała przede wszystkim niezależność sztuki od przepisów moralnych i społecznych. Wystąpienia Kraszewskiego z lat trzydziestych powstawały przy wyraźnej znajomości manifestu Gautiera. Świadczy o tym chociażby atak na tych samych 113 Ibidem, s. 29. 114 J. I. Kraszewski, Przeszłość i przyszłość romansu. Cyt. za: Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 55-56. ' 87 przeciwnikówU5. Jednakże Kraszewski nie przejął hasła "sztuki dla sztuki" bezkrytycznie 116, rozumiał bowiem dobrze, że literatura odgrywała zawsze i odgrywa ważną rolę społeczną. Uciekając od utylitaryzmu i moralizowania, od "przystosowań historycznych", protestował tylko przeciwko nadużywaniu powieści dla doraźnych celów agitacji, ze szkodą dla jej wartości artystycznych. Powieść była bowiem przede wszystkim formą samopoznania społecznego; miała ukazywać życie ludzi, grup i klas społecznych w rzeczywistych wymiarach, bez upiększeń i poprawek. ,.Piękno estetyczne" rozumiał Kraszewski przede wszystkim jako wierne, bezstronne i możliwie dokładne odtworzenie świata. Wnioski wynikające z analizy rzeczywistości winien wyciągać czytelnik, a nie autor; czytelnik zobaczywszy się w "wiernym lustrze" utworu, może szukać dróg poprawy. Pisarz romansu, poeta, artysta, tam, gdzie konieczność, całość obrazu, potrzebny stopień prawdy -wymagają, nie ma się cofać przed śmiałym rysem, nie ma go naciągać do koniecznych a przesadnych prawideł, lecz starać się powinien tylko, aby nie był sam zepsutym, aby umyślnie na obrazy poczwarne i gorszące nie godził, które są samejże sztuce przeciwne "7. Dopuszczanie w powieści elementów nieestetycznych tłumaczy się oczywiście nadrzędnością prawdy i szczerości. Drugim ważkim zagadnieniem teoretycznym, z którym borykał się Kraszewski już w latach trzydziestych, była zasada "bezstronności" pisarza - dziś powiedzielibyśmy: zasada obiektywizmu, niezwykle istotny czynnik kształtującej się realistycznej metody tworzenia. W artykule Przeszłość i przyszłość romansu dowodził, że świat przedstawiony w utworze literackim zależy zawsze od sposobu widzenia pisarza, od jego przekonań i umiejętności. Każde dzieło sztuki jest więc z natury swej tworem subiektywnym. Myśl tę powtórzył raz jeszcze w cytowanej poprzednio recenzji powieści Adama Gorczyńskiego, referując na czym polega podstawowa trudność w powieści historycznej. "Gdzie tylko autor dotyka ważnych wypadków w kraju, osób i czynów, straszno, aby dając im wykład urojony, nakręcony do zmyślenia swego, nie spotwarzył ich przed potomnością" U8. 115 T. G a u t i e r, Panna Moupln, Biblioteka Boya, Warszawa b. r. w. Gautier w swej przedmowie zaatakował powieść utylitarną, propagującą idee socjalizmu utopijnego (Sue) i neochrystianizmu (Drouineau). 110 E. W a r z e n i c a, Publicystyka literacka młodego Kraszewskiego, "Przegląd Humanistyczny" 1959, nr 6. ll; J. I. Kraszewski, Przeszłość i przyszłość romansu. Cyt. za: Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 57-58. 118 J. I. Kraszewski, rec. Powieści Jadama, "Tygodnik Petersburski" 1839, nr 35. 88 Zasada wiernej rekonstrukcji świata wymagała przede wszystkim ograniczenia owej odautorskiej deformacji. Ograniczenia - bowiem pisarz nie wierzył w możliwość jej pełnej likwidacji. To ogniwo rozumowania odnajdziemy także w wystąpieniach Michała Grabowskiego. Cała jego estetyka opierała się przecież na założeniu, że dzieło sztuki jest przede wszystkim odbiciem poglądów autora, zawiera w sobie zapis jego myśli i pragnień. Co więcej - był to dla krytyka niezwykle efektowny, ale równocześnie jednostronny punkt widzenia przy analizie i ocenie utworów literackich. Kraszewski zaś podkreślał zawsze możliwość i konieczność dwojakiego ich oglądu: od strony sztuki i od strony ideologii. Dwoistość owa, budowana później z nieco innych elementów, wiązała się bezpośrednio-z przekonaniami filozoficznymi Kraszewskiego i przeszła w swoisty system umożliwiający przewycięźenie subiektywizmu wszelkich ocen. Dwa są sposoby widzenia przeszłości - pisał w recenzji Literatury i krytyki - sympatyczny i ironiczny. Pierwszy wiedzie za sobą częstokroć zaślepienie i niepomierne żądze wyświecania piękniejszych miejsc w dziejach; drugi prowadzi do znęcania się nad czarną i brzydką częścią historii. Jak jeden, tak drugi sposób, chociaż mogą się wcielić w dziełach wielkich, nie mogą dać kompletnych, sprawiedliwych obrazów, na które potrzeba bezstronnościln. /Propagowaną zasadę obiektywizmu w romansie rozumiał Kraszewski przede wszystkim jako wierne trzymanie się życia, bezpośredniej obserwacji w powieści współczesnej, bądź też dokumentów w powieści historycznej. Równocześnie - co najszerzej zaprezentował w twórczości literackiej - starał się'zwykle oglądać świat z różnych stron, demonstrować tkwiącą w nim walkę wewnętrznych sprzeczności. Owa zmiana punktów widzenia, która zyskała mu złą sławę człowieka niekonsekwentnego, zabezpieczała przed jednostronnością i subiektywizmem. W powieści Poeta i świat, która powstała w tym samym czasie, co cytowane poprzednio sformułowanie teoretyczne, ów podwójny ogląd życia zapisał się z jednej strony w sympatii narratora dla bohatera powieściowego, w swoistym współczuciu dla jego cierpień spowodowanych kolejnymi niepowodzeniami, a z drugiej - w ironicznym zanegowaniu całego pseudo-dramatu niewydarzonego poety. Bunt artysty przeciwko złemu światu przyjmuje ostatecznie wymiary groteskowe: Gustaw manifestuje go pijackimi orgiami i niezdolnością do jakiegokolwiek czynu. Powieść Kraszewskiego nie była więc apoteozą poety, jak to często zdarzało się w literaturze romantycznej, lecz bardziej zobiektywizowaną próbą ukazania cech generacji, do której sam pisarz należał. Konsekwencje owego sposobu widzenia obserwować możemy także przy charakterystyce postaci w powieściach Kraszewskiego. Żeby uprzy- n* Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 69-70. 89" tomnić sobie znaczenie jego odkrycia, musimy przypomnieć, że już Fiel-ding rozumiał korzyści wypływające z kontrastowego przeciwstawienia bohaterów; napięcie powstające wówczas stawało się siłą napędową rozwoju fabuły. Dodajmy jeszcze, że w Tomie Jonesie prawdziwe cechy bohaterów stają się jasne dopiero w zakończeniu powieści: ten, którego uważaliśmy, lub raczej który uchodził w oczach innych ludzi za wzór cnót - okazuje się łajdakiem; wykolejeniec zaś - kochającym synem i szlachetnym człowiekiem. Mówiliśmy już o polskich odpowiednikach tego sposobu charakterystyki. Otóż romantycy, wykorzystując doświadczenia swych poprzedników, dokonali jednak dość istotnych modyfikacji: potrafili w jednej postaci skupić sprzeczne cechy charakteru (istotny rys: tak zwanego bohatera romantycznego), nadając tym samym dramatyczną konstrukcję jednostce ludzkiej. Ogląd człowieka z różnych stron, podkreślający sprzeczności wewnętrzne postawy, stał się źródłem pogłębienia psychologicznego rysunku postaci i służyć miał twórcom przez wiele lat (na tej zasadzie zbudowana została przecież postać Stanisława Wokul-skiego w Lalce czy Judyma w Ludziach bezdomnych). Przedstawione tutaj cechy bohaterów literackich zjawiły się nie tylko w twórczości Kraszewskiego, lecz także w jego refleksji teoretycznej. Krytykując na przykład nierealność Karola w Duszy w suchotach Ludwika Sztyrmera, formułował pisarz zasadę życiowego prawdopodobieństwa, realizowanego właśnie przez łączenie w jednej postaci cech sprzecznych. Takim, jakim go odmalowałaś pani, p. Karol jest istotą fantastyczną, niepodobną. W najzepsutszym człowieku jest zawsze jakaś strona dobra, jakaś tendencja szlachetna, a choćby chwilowe uniesienia podnoszące go nad brudny egoizm 120. Spostrzeżenie autora Listu do Eleonory Sztyrmer nie znalazło jednak szerszego rozwinięcia w ówczesnej krytyce literackiej, nie zawsze także sam je realizował we własnej twórczości powieściowej. Na przeszkodzie stanął inny ważki problem teoretyczny w twórczości literackiej, skupiający powszechną uwagę krytyków, mianowicie problem typo-wości. Operował nim zwłaszcza Michał Grabowski. Pojęcie to, używane w dość wąskim znaczeniu m, mieściło w sobie zarówno określenie społecznej reprezentatywności danego zjawiska czy postaci, jak też zwracało uwagę na powtarzanie się pewnych cech w zespole indywidualnych przykładów, dotyczyło więc właściwości schematycznych takich 120 Ibidem, s. 78. 121 Por. M. Grabowski, O nowszych powieściach polskich, "Tygodnik Petersburski" 1847, nry 59-61. •90 uogólnień122. W tym drugim znaczeniu "typ" i "typowość" - istotne elementy ówczesnej teorii powieści - stać się musiały zaprzeczeniem proponowanego przez Kraszewskiego podwójnego oglądu i w rezultacie doprowadziły do tworów jednorodnych - pozytywnych chudopa-chołków i negatywnych arystokratów. Było to uproszczenie, które zwróciło powszechną uwagę krytyki: podkreślał go Michał Grabowski w artykule o Kraszewskim, a także Karol Szajnocha w rozprawce O typie narodowym w powieściach naszych. Powtarzanie w wielu utworach i wielu postaciach tego samego zespołu cech prowadzić musiało do jednostronności i skostnienia. "Jednostajna nuta piosenki junackiej" 123 w powieści historycznej, powtarzanie tych samych charakterów w powieści współczesnej wywołały ciekawą reakcję; spowodowały zwrócenie uwagi na psychikę bohatera. Pisał na ten temat Antoni Marcin-kowski: W romansie historycznym, powtarzam raz jeszcze, potrzeba odtworzyć najprzód człowieka w ogóle, bo taki tylko wierny obraz psychologiczny może przeżyć tego, co go wydał, a potem dopiero człowieka pewnego czasu i narodowości 124. Problem indywidualnych i typowych cech w postaci literackiej, chociaż nie został rozwiązany, wskazywał jednak na wysoki poziom teoretyczny ówczesnej krytyki. "Typ" w znaczeniu schematu prowadził do uproszczeń i odkonkretnienia; przy dalszych modyfikacjach miał dać w powieści tendencyjnej dziwaczne twory figur papierowych, ilustrujących tezę autora, a nie właściwości natury ludzkiej. Rozwiązania te budziły od dawna sprzeciw krytyki. Najpełniejszy wyraz dał mu Kraszewski w artykule O celu powieści (1847), chociaż pojedyncze sformułowania znalazły się już we wcześniejszych wystąpieniach - O polskich romansopisa-rzach (1836) i Przeszłość i przyszłość romansu (1838). Artykuł z 1847 roku powstał na marginesie dyskusji nad twórczością Eugeniusza Sue. Marcin Podrzutek i Żyd wieczny tułacz spotkały się z nieprzychylnymi ocenami redaktora "Athenaeum". Oczywiście niemałą rolę odegrała w tym wypadku niechęć do prezentowanej przez Suego doktryny społecznej, co zresztą zauważyła natychmiast kijowska "Gwiazda" 125. Kraszewski nie 122 por Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 121. 123 K. S z a j n o c h a, O typie narodowym w powieściach naszych, "Dziennik IJteracki" 1852, nr 39; także: L. Dunin-Borkowski, Powieściarstwo polskie, "Dziennik Mód Paryskich" 1848, nry 6, 9-11. 124 A. Marcinkowski [Nowosielski], Pisma krytyczno-filozoficzne, "Wilno 1857, t. I, s. 155. 125 A. Gryf [Marcinkowski], O dziełach Eugeniusza Sue z powodu artykułu o "Źydzie-tułaczu"..., "Gwiazda" 1847, nr 2, s. 150-201. 91 podejmował jednak polemiki z doktryną socjalizmu utopijnego, lecz zajął .się wyłącznie właściwościami artystycznymi omawianych dzieł. Cel więc w powieści - pisał krytyk - nie może leżeć w jej treści, która dowolnie ułożona, nic nie dowodzi i przy najlepszych chęciach stawi tylko słabą powagę imaginacji, na której wiadomo, jak mało opierać się można. Gdzież cel będzie? Oto w wyrobieniu, w szczegółach, w obrazach. Zdania dogmatycznie rzucane, choćby z pewnym ciągiem, w powieści nie są także wielkiego skutku na czytelnikach [...]. Więcej niz zdania powinny tu działać obrazy. Rozumowe prawdy wcielić się muszą, oblec szaty cielesne i z całą artystyczną ozdobą i blaskiem wystąpić przed czytelnikiem 126. Atak na powieść tendencyjną nie był tylko - jak w wypadku Teofila Gautier - manifestowaniem swobody twórcy i niezależności od norm społecznych. Kraszewski widział bowiem konieczność pogodzenia "celu artystycznego" z "celem utylitarnym", nie ma bowiem książek bez dążności, bez próby narzucenia czytelnikowi przez autora pewnego zespołu idei. Cel winien jako krew płynąć w całej powieści i ożywiać ją niewidoczny. Powinien najdrobniejsze naczynia jej wypełniać, drgać w każdym jej ruchu, a nig-.dzie, chyba w rumieńcu uczucia, nie wychodzić na jaw. Gdzie ta krew rozlewa się i płynie jak z rany rozciętego ciała, pisarz wstręt wzbudza i odpycha 127. Oczywiście było to ponowne'podkreślenie walorów powieści "malowniczej", w sposób zobiektywizowany przedstawiającej losy ludzi i społeczeństw/ "Wzory najdoskonalszych powieści - twierdził Kraszewski - pochodzą z czasów, gdy innego celu nad malowanie świata i człowieka powieść nie miała" 12S< Jedynym "językiem" powieści jest obraz literacki. Bezpośredni wykład publicystyczny, choćby najcie-Jcawsze zawierał myśli, jest "chorobliwą naroślą" i zawsze chybia celu. Wskazanie na rolę obrazu znalazło swe rozwinięcie w artykule Antoniego Czajkowskiego pod tytułem Powieść historyczna jako sztuka obrazoyia (1842), w którym krytyk domagał się "kolorytu życia i działania", możliwie pełnej iluzji rzeczywistości tworzonej przez świadomy dobór "świateł i cieni" 12». Zawarty w artykule Kraszewskiego Przeszłość i przyszłość romansu .atak na powieść tendencyjną został rozszerzony i opacznie wykorzystany 'przez następców. Edmund Stawiński, jak ongiś Mochnacki, porównał znów powieść do kartofli; brakło jej pierwiastka wieszczego i z tej racji .należała do gorszych gatunków literatury. "Marzenie, szarlatanizm po- 1!* J. I. Kraszewski, O celu powieści. Cyt. za: Kraszewski o powieściopisa-trzach i powieści, s. 92. 127 Ibidem, s. 93. 128 Ibidem, s. 95. 129 Por. przypis 55. 92 mieszały się z poezją i rozumowaniem w najfantastyczniejszych kształtach. Tym sposobem [romans] stał się przytułkiem dla włóczęgów, podrzutków, sierot, kaleków z rozlicznych krain literatury"130. Sytuacja, jaka wytworzyła się po wystąpieniu Stawińskiego, była dość paradoksalna: kiedy Grabowski, Kraszewski, Tyszyński i wielu innych pracowali nad rozwinięciem teorii gatunku, nad określeniem jego najdoskonalszej postaci, zjawiał się głos, który kwestionował sensowność całego wysiłku. Z obroną romansu pospieszyli teraz liczni krytycy. Grabowski, który w artykule Co zostaje do czytania oprócz romansów francuskich? gotów był zastąpić niebezpieczną lekturę rozprawami naukowymi, przekonywał teraz, że gatunek ten należy do prawdziwej poezji. "W niniejszej chwili jest on formą najdoskonalszą dla odwzorowania natury, ludzi i świata, co zawsze było sprawą poezji" 131. Polemizował ze Stawińskim także Kazimierz Bujnicki w artykule Kilka słów apologetycznych o romansie; wierzył w trwałość tego rodzaju pism, dostrzegał w nich "pierwiastek nieśmiertelny"132. Tego samego zdania był. także Józef Kre-mer13S. Omówiony tu incydent był właściwie bez znaczenia, nie przyniósł bowiem •- przynajmniej na razie - żadnych poważniejszych rezultatów teoretycznych. Dopiero w latach pięćdziesiątych ponowne jego podjęcie sformułować miało przeświadczenie o kryzysie powieści. W jednym przynajmniej zakresie poglądy Kraszewskiego i Grabow-skiego nie wykazywały poważniejszych różnic: obaj zaaprobowali wzorzec powieści realistycznej. Różnice zaczynały się dopiero przy rozważaniu wewnętrznej struktury romansu. Stanowisko Kraszewskiego w tym zakresie już zdążyliśmy poznać: możliwie wierne powtórzenie życia, bez retuszy i upiększeń, bez opuszczania drastycznych jego stron, jeśli są one konieczne dla całości obrazu. Fabuła powieści, jej urozmaicenie i frapujący przebieg nie odgrywały nigdy zbyt wielkiej roli, były dla pisarza środkiem, a nie celem ostatecznym. Z pewnym więc sceptycyzmem notował w artykule Przeszłość i przyszłość romansu, że u Walter Scotta "wszędzie intryga i interes są tak silne, tak poetyczne, żeby się obeszły bez historii" 1U. Świadoma konstrukcja poszczególnych elementów świata powieściowego i wysiłki zmierzające do zainteresowania intrygą kłóciły się z zasadą wierności. Był więc Kraszewski twórcą, któ- 130 E. S t a w i ń s k i, O romansie, jego przekształceniu, rozpostarciu się i wpływie na społeczeństwo, ,,Biblioteka Warszawska" 1842, t. III, 3. 98. 131 M. Grabowski, Literatura i krytyka, Wilno 1840, t. I, s. 5-6. 132 K. B[ujn]icki, Kilka słów apologetycznych o romansie, "Tygodnik Petersburski" 1842, nr 81. 183 J. Krem er, Listy z Krakowa [w:] Dzieła, Warszawa 1877, t. IV, s. 88-92. 134 Kraszewski o powieściopisarzach i powieści, s. 59. 93 Temu najbardziej odpowiadała pewna fragmentaryczność, pozorny brak porządku i logiki w przebiegu poszczególnych wątków. Wzorem tego typu kompozycji może być Latarnia czarnoksięska. Stanowisko Grabowskiego różniło się w sposób zasadniczy. Powieść jako dzieło sztuki wymagała przemyślanych zabiegów kompozycyjnych, świadomego porządkowania wszystkich elementów, przy czym układ był tym bardziej wzorowy, im bliższy stawał się układowi rzeczy w dramacie. Forma powieści powinna być elementem nadrzędnym nad treścią, chociaż sam krytyk jej analizą zajmował się raczej niechętnie. Wszakże nawet w najwyższej miary historycznym romansie h i s t o-ryczność musi być podległą sztuce, o formę i wdzięk w każdej chwili starać się należy; przeciwne (a dość pospolite w naszej literaturze) zdanie wiedzie do maskowania się coraz staranniejszego pod historią; poeta ubiega się o styl kronikarski, nudzi z umysłu, kiedy wziął się bawić, udaje dziecinnie staroświecki język i tworzy coś, co nie jest ani histora, ani poezją !35. Ową dbałość o formę, rozumianą przede wszystkim jako świadoma ^konstrukcja w powieści, kładł Grabowski w rzędzie najważniejszych założeń estetycznych, znacznie ważniejszych niż sama prawdziwość obrazu. Dyscyplina kompozycyjna w dramacie, sama konstrukcja oparta o zasadę przeciwieństwa i napięcia akcji kusiły Grabowskiego do przeniesienia tego wzorca na teren powieści. Tego typu właściwości zauważył w romansach. Rygorystyczne przestrzeganie zasad dramatycznych w powieści skłoniło krytyka w pewnym okresie nawet do potępienia Pamiątek Soplicy, itóre zrehabilitował dopiero w latach pięćdziesiątych przy okazji oceny twórczości Zygmunta Kaczkowskiego. Wcześniej zarzucał im to przede wszystkim, że osoby w nich nie były "puszczone w dramat" 136. W poglądach Grabowskiego na budowę powieści najsilniej odbiła się tradycja klasycystyczna. Jej ślad równie oczywisty odnaleźć można u Józefa Korzeniowskiego. Dramaturg i komediopisarz, który dopiero w latach •czterdziestych zwrócił się do powieści137, przeniósł swe wcześniejsze doświadczenia literackie na nowy gatunek. Już w Kursie poezji (1829) pisał, że "wiele z uwag tyczących się jedności działania, intrygi, interesu i charakteru osób, właściwych epopei, i do romansu da się zastosować" 138. W 1844 roku w Scenach z różnych miejsc, ogłoszonych pod pseudonimem Ambrożego Ambrożewicza, przeprowadził bezpośrednie porównanie dramatu i powieści, wskazując na wyższość utworów przeznaczonych na scenę przede wszystkim z racji panującej w nich dyscypliny kompozycyjnej, 135 M. G r a b o w s k i, op. cit., t. II, s. 104-105. 136 M. Grabowski, O "Listopadzie", "Tygodnik Petersburski" 1845, nr 8. 137 Por. S. Kawyn, Wstęp do: J. K o r z e n i o w s k i, Krewni, Bibl. Nar., S. 1, Nr 156, Wrocław 1955, s. VII. 138 J. K o r z e n i o w s k i, Kurs poezji, Warszawa 1829, s. 201. 94 celowości wszystkich elementów struktury139. Natomiast w cytowanej wcześniej wypowiedzi teoretycznej, umieszczonej w Emerycie (1851), dramat i powieść stały się gatunkami równoważnymi, z tym, że większą szansę rozwoju miała przed sobą powieść. "Zamknie [ona] w sobie z czasem wszystkie elementa poezji i nawet dramat zagłuszy i wyruguje" uo. Zwycięstwo romansu nad dramatem odbywać się miało na drodze przejmowania przez nowy gatunek literacki zdobyczy swego poprzednika. Równocześnie przejęcie owo prowadzić musiało na terenie powieści do ograniczenia wątków ubocznych, rezygnacji z opisowości na rzecz prezentowanego bezpośrednio działania. W zarysowanej tutaj sytuacji dopatrzyć się można początków długotrwałego sporu o kompozycję powieści, którego ostatnie ogniwo przypadło na lata dwudzieste naszego wieku i zapisało się polemiką między Albertem Thibaudet a Paulem Bourget wl. Żądaniu dyscypliny i celowości wszelkich zabiegów kompozycyjnych w powieści przeciwstawiał Thibaudet epicką rozlewność Wojny i pokoju Lwa Tołstoja, gdzie pozorny chaos, epizodyczność i wielowątkowość najlepiej prezentują czytelnikowi różnorakie kierunki samego życia. Warto zwrócić uwagę, że wysoko cenione przez Grabowskiego celowe posługiwanie się poszczególnymi elementami fabuły w utworze powieściowym, przejrzystą i czytelną kompozycję najczęściej można było spotkać w powieści tendencyjnej, związanej z propagowaniem pewnej doktryny społecznej czy politycznej, bądź też z popularyzacją określonej dziedziny wiedzy. W powieści tego typu nie tylko komentarz autorski mógł być przekazem założonego celu, lecz także świadomy wybór obrazów zaobserwowanych w życiu społecznym, ich następstwo w całości utworu itp. W krytyce literackiej lat czterdziestych i pięćdziesiątych owo powiązanie tendencji z celowością kompozycji staje się widoczne w wielu wystąpieniach. Domagano się więc "myśli, która panować winna nad utworem i stanowić jego całość" 142, zwalczano natomiast "obrazomanię" 143. Eleonora Ziemięcka wołała wielkim głosem, że ,,autor nie powinien być kopistą, rzeczywistości mamy już dosyć, ona nas ogarnia, potłumia, zasmuca. My od pisarza pragniemy wielkich obrazów, szlachetnych opowiadań, pod których wpływem słodko wypoczęłaby dusza" 144. Te właśnie 139 A. Ambrożewicz [J. Korzeniowski], Sceny z różnych miejsc,. "Biblioteka Warszawska" 1844, t. I, s. 365. 140 J. Korzeniowski, Emeryt, s. 97. 141 Por. A. Thibaudet, Kompozycja powieści, "Przegląd Humanistyczny" 1958, nr 4. 142 A. J. S., rec. Latarni czarnoksięskiej, "Biblioteka Warszawska" 1843, t. IVV s. 726. 141 [Anonim], rec. Maleparty, "Biblioteka Warszawska" 1844, t. IV, s. 216, 144 K. Ziemięcka, Eleonora Sztyrmer..., s. 276. 95 dążności, które głosiły programową ucieczkę od "powtarzania" życia, miały się okazać szczególnie niebezpieczne dla powieści realistycznej. Żyła ona właśnie z "obrazomanii", z wiernego kopiowania świata. Obrony powieści "malowniczej", reprodukującej kształt rzeczywistości podjął się Aleksander Tyszyński; powtarzał bowiem za Kraszewskim, że utwory tego typu będą źródłem wiedzy o epoce "dla przyszłych dziejopisarzy XIX wieku" 145. Sąd ten aprobował także Leszek Dunin-Borkow-ski w Nie-powieściach i nie-rozprawach 146. Jednakże w latach pięćdziesiątych omawiana niechęć do powieści tendencyjnej, przede wszystkim ze względu na mało precyzyjne posługiwanie się samym terminem "tendencja", stała się źródłem istotnego nieporozumienia. Jeśli za tendencję w powieści uważać przeprowadzenie przez autora określonej myśli, to oczywiście każda powieść okaże się skażona i ułomna w tym względzie. Stąd też dużą popularność zyskało wówczas przekonanie, że gatunek powieściowy coraz bardziej zapomina o celach dzieła sztuki, powoli chyli się do upadku. Władysław Syrokomla ograniczał ów proces degeneracji tylko do powieści współczesnej147, głównie z tej przyczyny, że stawała się ona bardzo często formą publicystycznej wypowiedzi pisarza. Niektórzy krytycy widzieli w tym procesie pewną prawidłowość, naturalną i uzasadnioną, a w sukcesach romansu tendencyjnego objaw nowoczesności14S. Stanowisko takie zaprezentował Cieszkowski w artykule O romansie nowoczesnym. Wprawdzie zgadzał się z sądem, iż "cel obcy" w literaturze jest objawem chorobliwym, lecz równie niebezpieczne okazało się hasło "sztuki dla sztuki". W całym powieściopisarstwie polskim znalazł tylko-jeden przykład romansu nowoczesnego - mianowicie Pana Podstolica Massalskiego 149. Dopiero na tym tle odpowiedniego znaczenia nabiera wystąpienie Kraszewskiego z 1847 roku; artykuł O celu powieści wyjaśniał istotę nieporozumień. Równocześnie jednak głos ów utonął w nowej fali niechęci do powieści. Prawie równocześnie w "Przeglądzie Poznańskim" ukazał się artykuł o najnowszej literaturze powieściowej, w którym autor poparł stanowisko Cieszkowskiego. DaWno już powiedziano - pisał - romanse rodzą się tylko w starych społeczeństwach, albo w epokach ospałości. Jędrne życie, młoda i pełna siły rzeczywistość nie potrzebuje sztucznego drażnienia 150. 145 A. Tyszyński, rec. Kollokacji [w:] Rozbiory i krytyki, Petersburg 1847,. t. III, s. 408. 146 L. D u n i n-B orkowski, Nie-powieści i nie-rozprawy, Bochnia 1846, s. IV. 147 W. Syrokomla [L. K o n d r a t o w i c z], rec. Kilku rysów z życia wiejskiego Adama Korsaka, "Tygodnik Petersburski" 1846, nr 6. 148 A. Cieszkowski, op. cit., s. 136-138. 149 Ibidem, s. 159. 150 [Anonim], Kilka ostatnich powieści polskich, "Przegląd Poznański" 1847, poszyt VII, s. 56. "96 Coraz mniej znaczyć miały przypomnienia, że romans jest formą samo-poznania społeczeństw. Na początku lat pięćdziesiątych stanowisko to poparł jeszcze Zygmunt Kaczkowski, występując zdecydowanie przeciwko "chorobliwym naroślom". Każda odrębna, pozaartystyczna tendencja, chociażby była nie wiedzieć jak religijną lub moralną, nie przydaje utworowi ani prawdy, ani piękności; przeciwnie - jest ona tylko balastem, bagażem, który wleczonym być musi na barkach ideału 1S1. Prawdziwą batalię wywołał jednak artykuł Lewestama Powieść jako literacka oznaka czasu (1855), w którym na przykładzie Dwóch światów Kraszewskiego zaatakował krytyk wzorzec powieści społecznej, stawiającej tezę o nieuchronnej walce między arystokracją i niższymi warstwami społeczeństwa. W powieści Kraszewskiego istnieje wprawdzie ostre skontrastowanie zestawianych światów, lecz przy bliższej analizie dostrzec można charakterystyczne oglądanie rzeczywistości z różnych punktów widzenia. Negatywnie przedstawiony świat panów ma przecież cechy szlachetne i wielkie; równocześnie otoczenie chudopachołka, objęte wyraźną sympatią narratora, zawiera wiele rysów śmiesznych, małych i prymitywnych. Cały nacisk w tej powieści położony został na niemożliwość współżycia obu środowisk, na konieczność walki. I ten moment był przyczyną ataku na Kraszewskiego. Jeszcze jaskrawiej poglądy swe przedstawił krytyk w Słówku o słówkach z powodu mojej recenzji "Dwóch światów"...: "Każda tendencja w sztuce nosi na sobie cechę przemijającą i chwilową, bo z natury swojej zwraca się wyłącznie do chwilowych usposobień masy lub też podobne w niej usposobienia wywołać albo utworzyć ma zamiar" 1L2. Pozornie było to powtórzenie uwag Kaczkowskiego, potomstwo sądów zawartych w artykule Kraszewskiego O celu powieści. Atak Lewestama poszedł jednak w innym kierunku: chodziło o odwrócenie literatury od realizmu, od zajmowania się problematyką społeczną. Zamiast "odwzorowania życia", proponował pisarzom, by wzrok zwrócili "w krainę'ducha nieziemskiego", ku myślom o "końcach ludzkości" i marzeniom "o początkach jej początku" 153. Wystąpienie Lewestama wywołało dość żywą polemikę: krytycy zwró- 151 Z. K[a c z k o w s k i], rec. Les enfants de l'amour E. Suego, "Pamiętnik Literacki" 1850, t. II, s. 633; wcześniej do podobnych wniosków doszedł L. Z[i e n k o-wicz] w artykule Co mogą znaczyć w literaturze i krytyce pytania o cel utworów? <,.Biblioteka Warszawska" 1847, t. I, s. 196-204). 152 H. F. Lewestam, Słówko o słówkach..., "Gazeta Codzienna" 1855, nr 284. 153 H. F. Lewestam, Powieści jako literacka oznaka czasu..., "Gazeta Codzienna" 1855, nr 225. 97 ciii uwagę na gołosłowność twierdzeń o przeżyciu się powieści współczesnej, realistycznej. Wskazano na monstrualny w istocie program "romansu filozoficznego" 154. Przeciwko Lewestamowi opowiedział się Tadeusz Pa-dalica 155 i Henryk Tomaszewicz 156, który zwrócił uwagę na podstawowy błąd, polegający na stosowaniu zbyt szerokiej definicji tendencyjności. Potwierdzenie niepokojów Lewestama znaleźć można jednak u samych powieściopisarzy. Postulat "romansu filozoficznego" próbował wcześniej zrealizować Kraszewski w Tomku Prawdzicu. Jak do tego doszło? Do końca lat czterdziestych pisarz starał się walczyć o zwycięstwo powieści "malowniczej", stawiającej sobie za cel wierne powtarzanie życia, bez doktrynerstwa i pouczania. W latach pięćdziesiątych natomiast zaczął się zastanawiać nad istotą samej reprodukcji. Teraz gotów był przyznać rację Grabowskiemu, że "odwzorowanie znanych postaci jest nadzwyczaj trudnym, a raczej niepodobnym prawie" 157. Postać literacka bowiem nie jest i nie może być powtórzeniem życia. Pewne prawdopodobne podniesienie charakteru do potęgi wyższej, zidealizo-wanie go dozwolone jest wprawdzie i konieczne dla nowieściopisarza, ale nie powinno przechodzić miary, która uczucie prawdy dyktuje lcs. Kolejne wystąpienia Kraszewskiego z lat pięćdziesiątych nie były więc odejściem od dotychczas wyznawanych zasad, lecz bliższym sprecyzowaniem pojęć. Jak w Norwidowych Ogólnikach, przyszedł teraz czas dodawania, że kulista ziemia jest "u biegunów spłaszczona nieco" 159. Nowe poszukiwania teoretyczne Kraszewskiego łączyły się z wyraźnym zbliżeniem pisarza do zdobyczy wielkich realistów europejskich, do Balzaca, Dickensa i Gogola. Minął już okres młodzieńczego buntu i ekstrawagancji, które Grabowski określał mianem "literatury szalonej". Dziś już - pisał Kraszewski - to szaleństwo wszędzie przyszło do opamiętania: Dickens w Anglii, Balzac we Francji, Gogol w Rosji nową otworzyli epokę, nową szkołę powieści, opartej na obrazowaniu rzeczywistości 16'. Odwołanie się do tych wzorów nie było oczywiście pierwszym wystąpieniem Kraszewskiego na ten temat, nie było także najwcześniejszym 154 K. W[i 11 e(?)], O powieści "Dwa światy" i o sądzie na nią p. Lewesiama w "Gazecie Codziennej", "Gazeta Warszawska" 1855, nry 284-288. 155 T. Pad a li ca [Z. Fisz], List XI, "Gazeta Warszawska' 1856, nr 39. 156 H. Tomaszewicz, Postronne zdańko o tendencyjnym i filozoficznym romansie. Przyczynek do sporu p. Lewestama z oponentami ex re "Dwóch światów" p. Kraszewskiego, "Gazeta Warszawska" 1856, nry 61, 64. 157 J. I. Kraszewski, Listy do redakcji, "Gazeta Warszawska" 1851, nr 305. 158 Ibidem. 153 C. K. Norwid, Poezje, Warszawa 1956, t. I, s. 141. 160 J. I. Kraszewski, Listy dc redakcji, "Gazeta Warszawska" 1852, nr 168. 7 - S. Burkot: Spory o powieść 98 w naszej krytyce literackiej. W 1839 roku "Tygodnik Literacki", powołując się na Filareta Chaslesa, stwierdzał, że w romansopisarstwie angielskim "Dickens pochwycił buławę po Walter Scotcie" 161. Miarą popularności Balzaca u nas - mimo ostrej krytyki Grabowskiego - jest prawie natychmiastowe przetłumaczenie słynnej przedmowy do Komedii ludzkiej. Balzac - podobnie jak większość ówczesnych krytyków - rodowód powieści nowoczesnej wyprowadzał od Walter Scotta; nie przeszkadzało mu to w twierdzeniu, że pisarz angielski "dał popęd pewnemu rodzajowi kompozycji, który słusznie nazwano drugorzędnym". Prawdziwy problem w powieści polega bowiem na potrzebie odtworzenia ruchów całej społeczności, nie jednostek więc, lecz wielkich mas ludzkich. "Ale jak nadać interes dramatowi o trzech lub czterech tysiącach osób, które przedstawia społeczność?" i6'd Autor Komedii ludzkiej szukał przede wszystkim wielkiej syntezy współczesnego życia i dlatego z wyraźną niechęcią odniósł się do poczynań Paula Lacroix 163, któremu zarzucił zajmowanie się wyizolowanymi faktami i niezdolność do tworzenia sensownych całości. Poglądy swe najpełniej zaprezentował w Lettres sur la litterature i w Etu-des sur M. Beyle (Federic Stendhal) 16i. Odpowiedź Stendhala, której Kraszewski nie mógł znać 165, na plan pierwszy wysuwała nie "wielką syntezę", lecz drobiazgową analizę jednostkowej natury ludzkiej i na tej drodze zmierzała do odtworzenia znamion epoki. "Publiczność - pisał Stendhal w trzeciej redakcji listu do Balzaca - która jest coraz liczniejsza i mniej bezmyślna, chce mieć coraz więcej drobnych, pra w-dziwych faktów, odnoszących się do namiętności, do danej sytuacji życiowej itd." 166. Podobne idee przyświecały wcześniej także Kraszewskiemu, lecz w latach pięćdziesiątych pod wpływem Balzaca starał się poddać rewizji dotychczasowe przekonania: kopiowanie życia uniemożliwiało jego syntetyczny ogląd. Tak zrodziła się potrzeba "idealizacji" osób i konfliktów, ideaJizacji rozumianej jako "podniesienie do wyższej potęgi" elementów przejętych z rzeczywistości. Terminem "idealizacja" posługiwano się "Tygodnik Literacki" 1839, 161 [Anonim], Teraźniejsza literatura angielska, nry 15, 16. 162 H. Balzac, Przedmowa do Komedii ludzkiej, "Tygodnik Petersburski" 1846, nr 99. 163 por JJ dg Balzac, rec. Les deux fous. Histoire du temps de Frangois I [w:] Oeuvres completes, t. XXXVIII, Paris 1935, s. 429. Pierwodruk: "Journal de Debats'* 1830, nr 10. 184 H. de B a 1 z a c, Oeuvres completes, t. XI, Paris 1935, s. 271-178; 371-405. 163 Zachowały się trzy redakcje listu Stendhala do Balzaca. Por. Stendhal, Korespondencja, Warszawa 1963, s. 510-524. ls6 Ibidem, s. 521. 99 wówczas w dwojakim znaczeniu: używano go jako synonimu "ulepszenia", poprawienia złej rzeczywistości, a także - kiedy chciano podkreślić, że w literaturze chodzi o przedstawienie nie konkretnych, lecz przede wszystkim ogólnych, typowych cech danego zjawiska. W przytaczanym już wcześniej Liście Kraszewskiego do redakcji "Gazety Warszawskiej" znajdujemy raz jeszcze przywołaną definicję Stendhala -¦ powieści jako zwierciadła przechadzającego się po gościńcu. Przypomnieć warto, że po raz pierwszy cytował ją Kraszewski w 1838 roku w Wędrówkach literackich. Obecne przywołanie miało jednak już inny sens, poddane bowiem zostało weryfikującemu wpływowi Balzaca: Już Stendhal (Beyle), pisarz wielkiego talentu, a stosunkowo małej sławy, wyrzekł, choć dosyć poziomo patrząc na zadanie powieści, że jest ona zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu. Tej definicji, która zwrot ku rzeczywistości znamionuje już, brakło głównego właściwie, to jest oznaczenia roli ideału w odwzorowaniu życia, o którym zapominać się nie godzi167. Bronił więc Kraszewski dalej powieści reprodukującej rzeczywistość, reprodukcja owa winna jednak być "wyidealizowana, a wierna" 168. Ciężko tu zakreślić stałą granicę, ale wolemy zawsze trochę zbytku rzeczywistości, niżeli owa mglistość form i postaci, która nic nie mówi i nic nie określa. Tu materiał ideałów stoi przed nami: nam nie ciosać z obłoków i mgły, ale z żywego ciała społeczności [...]. By nadać życie owym postaciom, musi się często zająć drobnostkowym obrobieniem szczegółów, jest to koniecznością nieuchronną. Wierność dagerotypu wszakże jest zarówno wadą jak niedokładność, bo prawda sztuki inną jest od prawdy natury, choć nie rzeczą, to ilością. Rozmiar utworu sztuki, zamykając go w ciasnych szrankach, nie dozwala pochwycić wszystkiego, ale tylko wybrane, wybitne, konieczne 10>>. W ten sposób zamknął Kraszewski teoretyczne formułowanie poetyki powieści realistycznej. Rozważania na temat konieczności wyboru zaobserwowanych szczegółów życia przy ich przeniesieniu do utworu literackiego, na temat roli szczegółów i uogólnień, granic fotograficznej (mówiono wówczas: dagerotypowej) wierności odtworzenia zamykały ostatecznie dyskusję. Następne pokolenie krytyków niewiele mogło dorzucić do tych uwag, co nie oznacza jednak, że teoretyczny dorobek został od razu przyswojony przez współczesnych. Wystarczy raz jeszcze przypomnieć wystąpienie Lewestama, by zauważyć, że dorobek ten nie mieścił się całkowicie w wyobrażeniach ówczesnej krytyki. Postulowane przez Lewestama odrzucenie reprodukcji rzeczywistości na rzecz rozwa- 167 J. I. Kraszewski, Listy do redakcji, "Gazeta Warszawska" 1852, nr 168. 168 Ibidem, nr 168, 189 Ibidem, nr 168. 100 żań filozoficznych przekraczało granicę "idealizacji" i prowadziło do ogólników. W obawie przed tego typu werbalizmem Kraszewski opowiadał się raczej za "zbytkiem rzeczywistości", niż "ciosaniem z mgły". Lewe-stam po prostu fałszywie zrozumiał utyskiwania pisarza na dagerotypową wierność w powieści. Wydaje się również, że wystąpienie Lewestama spowodowane zostało jeszcze jedną uwagą autora Dwóch światów. W Liście do redakcji "Gazety Warszawskiej" z 1854 roku na przykładzie utworów Niewiarowskiego i Wilczyńskiego pisarz zaatakował nieoryginalność tematyczną i formalną znakomitej części naszych płodów powieściowych. Nowe romanse powtarzały w nieskończoność wcześniej zrealizowane pomysły, kopiowały je najczęściej nieudolnie, przyczyniając się do zbanalizowania artystycznych zdobyczy poprzedników. To powielanie cudzych pomysłów świadczyło o małych ambicjach twórców powieści, o ich niechęci do poszukiwań i eksperymentów. Powieść ta - pisał o Laokoonie Niewiarowskiego - jest owocem talentu, napisana żywo, pięknie, z pewnym o formę staraniem; znać w niej człowieka myślącego i artystę, ale, ale ani o włos nie różni się od tysiąca pięciuset powieści i powiastek, których potop zaczyna zagrażać literaturze [...]. Literatura powieściowa zaczyna chorować na tik nerwowy, powtarzający się w jeden sposób i o jednej godzinie 1T0. Ten właśnie moment z rozważań Kraszewskiego stał się inspiracją dla Lewestama. Próba odświeżenia powieści wiązała się z rozwinięciem u autora Powieści bez tytułu poczucia indywidualności twórczej. Domaganie się nowych poszukiwań artystycznych, nowej formy było obroną przed schematyzmem i monotonią. W kolejnym Liście do redakcji pisał więc o potrzebie zachowania "własnej twarzy" przez każdego twórcę. "Bez myśli oryginalnej, bez ożywczego ducha, bez fizjognomii własnej żaden pisarz, szczególniej pisarz powieści, żyć nie może samoistnym życiem" m. Całość zestawionych tu uwag - od niechęci Dembowskiego i nawoływań Ziemięckiej, przez artykuły Lewestama, Grabowskiego, aż do ataków na powieść ze strony Kłaczki i Siemieńskiego - złożyła się na wzrastające w latach pięćdziesiątych przekonanie o kryzysie powieści. Nie pomogła wierszowana obrona ze strony Korzeniowskiego, który, odpowiadając Kraszewskiemu, starał się przekonać, że "nowe" w literaturze powieściowej leży w samej treści. Przeświadczenie o zużyciu się romansu skłoniło Lucjana Siemieńskiego do powtórzenia osiemnastowiecznej opinii, że gatunek ten zastąpić należy innymi płodami piśmiennictwa. 170 J. I. Kraszewski, Listy do redakcji, "Gazeta Warszawska" 1854, nr 26C, 269. 171 J. I. Kraszewski, Listy do redakcji, "Gazeta Warszawska" 1855, nr 62. 101 Powódź powieści i romansów - przekonywał -• nie da się czym innym wstrzymać, a przynajmniej zrównoważyć, tylko książkami treści budującej i uczącej, co by dostając się z łatwością do rąk większej liczoy czytelników, zrodziły w nich niesmak ku płodom nie dającym ani umysłowego pożytku, ani duchowego zbudowania I72. Najwidoczniejszym objawem przekonania" o kryzysie powieści była wzrastająca niechęć krytyków do tego gatunku 173, niechęć zwłaszcza do jego realistycznej odmiany: domagano się więc "zwalenia rządów" powieści m, odejścia od reprodukcji wiecznie tej samej rzeczywistości. Z obroną romansu wystąpił Antoni Marcinkowski (Nowosielski), który w licznych recenzjach i rozprawach, wydanych następnie w Pismach krytyczno-filozoficznych (1857), powtarzał z uporem, że dążnością wieku jest "samopoznanie, a jej środkiem - spekulacja" 175. Dążność owa najdoskonalszy kształt przybrała w beletrystyce. W Kilku myślach o powieści i jej formie powtarzał - znów za Kraszewskim - że powieść stała się najważniejszym gatunkiem bieżącej literatury. Coraz więcej zdaje się nam, iż cała twórczość poetyczna, odrzucając od siebie kunsztowną formę rymotwórczą, chce się skupić w lekkiej i nie wymuszonej formie prozą pisanego romansu; w miarę jak w formie powieści krystalizuje się potęga geniuszu ludzkiego - poezja rymowana słabnie, gaśnie jak lampa konająca [...] I76. Wyrazem przeświadczeń krytyka o roli romansu w najnowszej literaturze była uwaga na marginesie projektu wydania dzieł kompletnych autora Ulany, że "kto wie, czy kiedyś współczesny nam okres literatury krajowej nie będzie nosić imienia okresu Kraszewskiego" 177. W kryzys powieści uwierzył częściowo i sam Kraszewski; pod koniec lat pięćdziesiątych obserwujemy jego odejście ku publicystyce i bezpośredniej działalności politycznej. Do kontynuowania dyskusji na temat romansu zniechęciło go opaczne spożytkowanie przez przeciwników jego uwag i sądów. Pewną rolę w tym odejściu odegrała także "powódź powieści", utworów słabych, bez piętna indywidualności i nowatorstwa. Dalsze wzmożenie niechęci do romansu dokonało się za sprawą literatury francuskiej. Spotkanie naszej krytyki ze "szkołą realistów" Champfleu- 172 L. Siemieński, Kilka rysów z literatury i społeczeństwa, Warszawa 1859, t. I, s. 227. i-3 por j Dobrzański, Zapiski literackie, "Dziennik Literacki" 1859, t. II, nr 84. 174 K. W[itte(7)], rec. Krewnych J. Korzeniowskiego, "Gazeta Warszawska" 1857, nr 107; [Anonim], rec. Wyprawy po zone, "Gazeta Warszawska" 1858, nr 73. 175 A. Marcinkowski [Nowosielski], Pisma..., t. I, s. 92. 178 Ibidem, t. II, s. 69. 177 Ibidem, t. II, s. 143. 102 ry'ego i Flauberta ożywiło obawy, czy powieść nie stanie się źródłem demoralizacji. Wybór drażliwych tematów i sam sposób ich przeprowadzenia ilustrowały apokaliptyczne wizje upadku literatury. O Flaubercie i Pani Bovary pisano u nas już w 1859 roku. Leonard Rettel w Korespondencji z Paryża, ogłoszonej na łamach "Gazety Warszawskiej", donosił, że jest to jedna z najgorszych książek, bo jest bez serca, bez najmniejszej nadziei, bez najmniejszego promyka; jest to obszerne bagno, w którym każda pogrążona w nim istota nie wystawia głowy - i autor ma minę mówić do czytającego: oto świat, oto ludzie, a teraz róbcie sobie z tym wszystkim, co chcecie. Balzac z osobami swojego utworu zdawał się żyć, jak z osobami rzeczywistego świata: kochał jednych, nienawidził drugich, gardził innymi, o innych wyrażał się z wielkim obrzydzeniem; i jednych, i drugich wprowadzał bardzo często do rozmaitych swych romansów 17S. Rzeczą najbardziej szokującą dla polskiego czytelnika był więc w istocie obiektywizm, bezstronność autorskiej relacji. Na tej drodze otwierała się nowa szansa przed powieścią europejską, lecz dla naszej krytyki literackiej była to droga na wiele lat zamknięta. Kierunek dyskusji nad powieścią po 1863 roku wskazywał bowiem na inną tradycję z okresu międzypowstaniowego. Jeszcze przed powstaniem styczniowym pomost zbudował Jan Zachariasiewicz. W swym studium Kobieta w powieści i kobieta w życiuln podjął bezpośrednio zdyskredytowany wcześniej model powieści tendencyjnej i polecił go jako właściwy wzorzec dla przyszłych twórców. Odrzucił hasło "sztuki dla sztuki" jako "czczą, choćby nawet genialną zabawkę", przekonywał następnie, że "prawda i tendencja czasowa nie stoją w tak strasznym do siebie stosunku". Przez tendencję rozumiał jednak nie drobne teoryjki, które "w samej rzeczy sztukę poniewierają", lecz wielkie dążności czasu 18°. Swoją teorię poparł powieściami Na kresach i później Marcjanem Kordyszem. Była to próba przezwyciężenia impasu, w jakim znalazła się powieść pod koniec lat pięćdziesiątych. Trudno jednak mówić o odkrywczości i nowatorstwie tych sformułowań. 176 J. Z a m[o s t o w s k i] [L. Rettel], Korespondencja z Paryża, "Gazeta Warszawska" 1859, nr 44. 179 J. Z a c h a r i a s i e w i c z, Kobieta w powieści i kobieta w życiu, "Tygodnik Poznański", 1862, nry 27, 28, 31, 38-42. 180 Ibidem, nr 27. IV. UTYLITARNE NIEPOROZUMIENIA Określenie miejsca i roli powieści w wirze literackich sporów i dyskusji po 1863 roku wymaga dziś sporej ostrożności i rozwagi. Łatwo bowiem ulec sugestiom czołowych krytyków tego okresu - Chmielowskie-mu, Kotarbińskiemu, Bemowi, Bogackiemu czy Świętochowskiemu, którzy - nie grzesząc zbytnią skromnością w latach 1869-1876 - przypisywali sobie przesadne zasługi zarówno w przebudowie modelu samej literatury, jak też smaku czytającej publiczności. W tych przechwałkach był oczywiście urok młodzieńczego entuzjazmu dla działania na niwie literackiej, była dobra wiara i szlachetność intencji, odwaga i umiejętność prowadzenia polemiki; brakło natomiast odpowiedniego przygotowania teoretycznego, w pełni opracowanych i równocześnie jednorodnych zasad estetycznych1. Na usprawiedliwienie "młodych" przytoczyć warto ich własną samokrytykę z lat osiemdziesiątych, kiedy to nauczyli się już brać odpowiednią do rzeczy miarę, kiedy wreszcie sprawy literatury przedstawiły się im w całym skomplikowaniu, kiedy unikali uproszczeń i łatwych rozstrzygnięć ostatecznych. W Zarysie literatury polskiej z ostatnich lat szesnastu Piotr Chmie-lowski zapewniał, że nie chce "uniewinniać wybryków albo zakrywać słabe strony postępowców". Niewątpliwie brak im było wyrobienia; okazało się nawet, że niektórzy nie znali przedmiotu, o którym się rozpisywali, że znajomość języków, geografii, historii była u wielu dość słaba i powodowała rażące usterki w wydanych tłumaczeniach. Trudno także zataić, że choć początkowo starszemu pokoleniu nie - odmawiała młodzież dobrych chęci, później w gorącu walki zapomniała o tym i odpłacała pięknym za nadobne; żenię żałowała słów ostrych i jątrzących, ilekroć mówiła o umysłowej stronie przewodników starej prasy, że zbyt ryczałtowo i bezwzględnie potępiała to, co się z jej poglądami nie zgadzało2. 1 Por. S. Bur kot, Spór o powieść w latach 1852-1872, Rocznik Naukowo-Dy-daktyczny WSP w Krakowie, Prace Historycznoliterackie, z. 11, Kraków 1961; Kraszewski w oczach pozytywistów, Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie, Prace Historycznoliterackie, z. 17, Kraków 1963. 2 P. Chmielowski, Zarys literatury polskiej z ostatnich lat szesnastu, Wilno 1881, s. 74. 104 Wyliczone grzechy nie przesłoniły Chmielowskiemu olbrzymich zasług "młodych" i w niczym nie zmieniły przekonania o rozpoczęciu przez nich nowej epoki literackiej. Lecz i ten sąd doczekał się wówczas charakterystycznego zaprzeczenia. Eks-pozytywista Henryk Sienkiewicz, recenzując cytowany Zarys literatury polskiej..., pisał wręcz: Wmawiać w nas, że tworzymy jakiś przełom, jakąś nową epokę literacką, jest to - po pierwsze: pochlebiać nam, po wtóre: mylić się. Nie tworzyliśmy ani form nowych, ani treści nowej. Ideał główny pozostał ten sam i pozostanie. Być może, iż powtie nam kto, że stanęliśmy, idąc za najnowszym ruchem zagranicznym, po stronie realizmu przeciw idealizmowi, po stronie tendencyjności przeciw teorii sztuka dla sztuid. I to nie. Kraszewski, Kaczkowski, Korzeniowski, Jeż, Zacna-riasiewicz pisali powieści metodą realną, nie tylko zanim nazwa "młodzi" była wynaleziona, ale zanim wielu z "młodych" żyło na świecie, tak jak Stendhal i Balz-ac, i Flaubert pisywali przed Zola, Alexisem, Maupassantem i innymi. W najlepszym więc razie przyłączyliśmy się tylko do istniejącego kierunku3. Te dwa sądy z lat osiemdziesiątych, przytoczone na początku rozważań, wydają się być odpowiednią wskazówką do interpretacji pozytywistycznych sporów o powieść, kierują bowiem ku właściwym potrzebom badawczym, przede wszystkim zaś ku konieczności określenia podwójnej perspektywy - zarówno od strony 1880 roku jako właściwego punktu dojścia krytyki pozytywistycznej, jak też od strony koniecznych ante-cedencji 1863 roku, nadających postulatom "młodych" właściwe proporcje. W literaturze i krytyce odkrywczość nie mierzy się bowiem dobrymi chęciami twórców, lecz odpowiednim miejscem w rozwoju historyczno-literackim, w przeobrażaniu form i tematów, w stałym przemieszczaniu się elementów tradycyjnych i nowatorskich. I niewiele zmienić może fakt, że młode pokolenie - w tym wypadku pozytywiści - wchodziło do literatury pod znakiem niechęci, a nawet wrogości do zdobyczy swych poprzedników. Nawet nieznajomość osiągnięć poprzedniej generacji nie gwarantuje przecież rozwiązań oryginalnych; w najlepszym wypadku będzie to ponowne sformułowanie znanych już zasad. Nie groziło to jednak pokoleniu Świętochowskiego. Ciągłość kulturalnego rozwoju - mimo licznych manifestów "młodych" - nie została zerwana. Decydowała c tym literacka aktywność po 1863 roku pisarzy i krytyków, którzy działalność swą rozpoczynali jeszcze przed powstaniem. Zaliczymy tu Józefa Ignacego Kraszewskiego, Teodora Tomasza Jeża, Jana Zachariasiewicza, Walerię Morzkowską, Władysława Sabowskiego, Aleksandra Tyszyńskie-go, Kazimierza Kaszewskiego i wielu innych. Zgodzić się więc trzeba, ze "młodzi" spod znaków "Przeglądu Tygodniowego" od początku swej działalności aż po koniec lat siedemdziesiątych w zakresie sporów o powieść zajmowali miejsce mało odkrywcze, kroczyli błędnymi ścieżkami, 3 H. Sienkiewicz, Szkice literackie, "Gazeta Polska" 1881, nr 211. 105 z których musieli się następnie wycofać. Cały ich program w tym zakresie był eklektycznym zbiorem różnego rodzaju formułek i doktryn;, nie wytrzymały one jednak próby czasu. Ogólne założenia filozofii pozytywnej, znane "młodym" najczęściej nie bezpośrednio z dzieł Comte'a> Milla czy Taine'a, lecz z różnego typu publikacji popularnych 4, posłużyły w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych do sformułowania kilku ogólnych założeń estetycznych. A więc, że wszelka działalność człowieka - w tym także twórczość literacka -/winna mieć wyraźnie praktyczny charakter i przynosić konkretną korzyść społeczeństwu 5. Zasada ta nie była jednak nowością. W odniesieniu do literatury sformułowano ją w XVII i XVIII wieku, a w okresie romantyzmu - mimo pozorów - ni,e zniknęła przecież całkowicie: realizowali ją pisarze tej miary, co Eugeniusz Sue czy Wiktor Hugo. Nie jest więc rzeczą przypadku, że do tej właśnie tradycji odwoływał się Jan Zachariasiewicz w rozszerzonym studium z 1862 roku 6, które ogłosił teraz pod tytułem Bohaterowie i bohaterki w powieści 7. Do Eugeniusza Sue i Wiktora Hugo nawiązywała Eliza Orzeszkowa zarówno Obrazkiem z lat głodowych (1866), jak też Kilkoma uwagami nad powieścią 8. Postulat literatury tendencyjnej miał także w naszej krytyce dość bogatą tradycję. Ze zróżnicowanego dorobku teorii i praktyki twórczej z lat czterdziestych i pięćdziesiątych wybierała Orzeszkowa model najmniej atrakcyjny i odkrywczy, który - jak już mówiłem - spotkał się w latach czterdziestych ze zdecydowaną krytyką, zwłaszcza Józefa Ignacego Kraszewskiego. Świadczą o tym jego artykuły o Marcinie Podrzutku i Żydzie tułaczu, w których nie chodziło przecież o obronę hasła "sztuki dla sztuki", lecz o pryncypialne zasady literatury realistycznej - prawdy o społeczeństwie, wiernej rekonstrukcji jego życia. Wzorzec powieści tendencyjnej - mimo ostrej krytyki - nie przestał jednak interesować późniejszych twórców. W 1860 roku anonimowy autor Kilku myśli o naszej literaturze powieściowej pisał jakże znamienne dla późniejszych wystąpień słowa: Powieść jest to podobno obraz zdjęty z natury żywego społeczeństwa, pisarz jest malarzem. Cóż byśmy rzekli o artyście marnującym najkosztowniejsze farby i nierównie od nich kosztowniejszy talent, dar beży, na odtwarzanie scen wsze- 4 Por. M. Żmigrodzka, Orzeszkcnoo. Młodość pozytywizmu, Warszawa 1965, s. 89-95. Por. także: P. Chmielowski, &p. ctt, s. 64. 5 Było to powtórzenie poglądów J. S. M i 11 a z jego Utylitaryzmu (Warszawa 1959, s. 20). 6 Por. przypis 179 do rozdziału III. 7 J. Zachariasiewicz, Bohaterowie i bohaterki w powieści, "Pamiętnik Naukowy, Literacki i Artystyczny" 1867, t. I, s. 437-491. 8E. Orzeszkowa, Kilka uwag nad powieścią, "Gazeta Polska" 1866, nry 285, 286, 288. 106 tecznych lub najobrzydliwszych z natury wziętych przedmiotów i gdyby na domiar złego takie produkcje talentu po rogach ulic rozlepiał? [...]. Mamy prawo wymagać od literatury czegoś więcej, niż wrażenia na zmysły i nerwy, czegoś, co by nas podnieść i na właściwą nam drogę skierować mogło. Gdybyśmy w małych i wielkich sprawach mieli trochę więcej taktu, konsekwencji i uczucia osobistej i zbiorowej godności, której, niestety, wiele nam dotąd brakuje! Nie podzielamy zdania tych, którzy w utworach imaginacji oceniają sam tylko efekt i kompozycją, bez względu na ich treść i dążności; tak mało wymagając od piśmiennictwa, stawialibyśmy je chyba na równi z muzyką i choreografią zaprzeczeniem mu wyższego posłannictwa i rozumniejszych celów. Jeżeli gdzie, to w literaturze hasło sztuka dla sztuki Dyłoby najzupełniejszym nonsensem, przeczącym prawom wszelkich stworzonych rzeczy, z których ani jedna z najmędrszego rozporządzenia nie jest sama sobie celem, lecz wszystkie się wzajem wspierają i podtrzymują, niszczą szkodliwe wpływy, podniecają życie i walczą ze śmiercią, grożącą wiecznie młodej naturze '. rwszy po v *"°Dną Wystąpienie Orzeszkowej, uznane dość powszechni cisk, który padł na bastiony starej prasy" 10, byłr deklaracją pisarki, która rozpoczynała swój zawód niej tradycji. Powieść przed 1863 rokiem rozwija' kach: prezentują ją równie dobrze utwory fantast tera, Ernesta Amadeusza Teodora Hoffmanna, P Sztyrmera, jak realistyczne Walter Scotta, Ja~ Honore Balzaca, Karola Dickensa, Mikołaja Gogola, zefa Ignacego Kraszewskiego i Narcyzy Żmichowskiej, dencyjne Eugeniusza Sue, Gustawa Drouineau, Harriet Mart Tomasza Massalskiego. Z tego dorobku, uderzającego odmienn postaw i metod twórczych, Orzeszkowa i pozytywiści wybierali powieść tendencyjną, zdecydowanie natomiast odrzucali powieści fantastyczne i historyczne. Zwłaszcza te ostatnie budziły początkowo wiele zastrzeżeń u. "Powieściopisarz powinien - przekonywała autorka Obrazka z lat głodowych - więcej może niż autor w innej piśmiennictwa gałęzi, wsłuchać się w głos swojego czasu, zrozumieć najtajniejsze głębie ducha współczesnych" 12. Ów kult dla teraźniejszości nie był jednak całkowicie nowym elementem w krytyce literackiej i w literaturze, kontynuował bowiem wcześniejsze wysiłki Kraszewskiego, Korzeniowskiego, Żmichowskiej i Wolskiego; niepokoił niegdyś Klaczkę, wydawał się być zgodą na status quo społeczeństwa, zwłaszcza zaś aprobatą jego politycznej sytuacji. . " 8 [Anonim], Kilka myśli o naszej literaturze powieściowej, "Tygodnik Ilustrowany" 1860, nr 59. 10 J. Kulczycka-Saloni, Krytyka literacka lat 1863-1881 [w:] Z literatury lat 1863-1918. Studia i szkice, Wrocław 1957, s. 127. 11 E. Orzeszkowa, Kilka uwag nad powieścią, "Gazeta Polska" 1866, nr 288. 12 Ibidem, nr 285. 107 Dla autorki Kilku uwag nad powieścią nie istniały właściwie problemy 2 zakresu psychologii człowieka: świat powieściowy miał odbijać wielkie kwestie "rozumowe", a nie "namiętności serc". Rezygnowała więc pisarka z tych elementów warsztatowych, które rozwinęły się w twórczości Kra-.szewski' i Żmichowskiej i wydawały się być trwałą zdobyczą w procesie p ^TT~* - ' '-' W omawianych wywodach Orzeszkowej względ CZ7A~ ¦"->- v większych perspektyw teoretyczny \F^* V^J \ jczesnej literatury jest łączenie żj Kj^" ~ ,HJL. A .i". Można w tym dopatrzyć się pc i, _ ' L(tm)^ ' a literatury drugiej połowy XIX *i »» ¦ ' zwolenników i propagatorów w Hi^______ .nie zadań literatury, zwłaszcza powieści, z obowibj*^.__ za, należało do modnych wów- czas, choć żałosne gołosłowny*,.^ Ostatecznie więc Kilka uwag nad ~ptnv.eścią rozpoczyna w naszej krytyce literackiej etap błądzeń i nieporozumień, ograniczających rolę pisarstwa do propagandy określonych założeń ideowych. Wielokierunkowość rozwoju powieści w okresie poprzednim była zjawiskiem ze wszech miar pożytecznym, świadczącym o prężności i sile gatunku; z perspektywy XX wieku w tym właśnie czasie szukać trzeba początków najnowszych przeobrażeń w zakresie techniki narracji, skoncentrowania uwagi twórców na przeżyciach wewnętrznych człowieka, śmiałych i nowatorskich ¦eksperymentów na terenie kompozycji. Powieść drugiej połowy XIX wieku przezywa niewątpliwy regres w środkach wyrazu: objawia się on pewną unifikacją samej techniki - oczywiście przy równoczesnym wyspecjalizowaniu się wybranego wzorca. Rola pozytywistów w tym zakresie sprowadza się do żywiołowej obrony wybranego typu powieści i ostrej krytyki wszelkich objawów niezależności. Spór o powieść po 1863 roku nie przebiegał - jakby to mogło wynikać z artykułu Orzeszkowej - pomiędzy zwolennikami i przeciwnikami tego gatunku; nie pokrywał się także z ówczesnym podziałem na "starą" i "młodą" prasę. Pierwszorzędna rola powieści w literaturze - mimo objawów kryzysu w latach pięćdziesiątych - nie była właściwie podważana. Jedyny wyjątek stanowiły tu sądy Stanisława Tarnowskiego, wyrażone w artykule Romans polski « początku XIX wieku i w późniejszych rozprawach 1S, ale nie odegrały one właściwie żadnej roli. Kształtowanie się programu literackiego "młodych" i wybór przez nich powieści jako reprezentatywnego gatunku przyniosło zresztą inne rezultaty, niż tego oczekiwała Orzeszkowa. Przede wszystkim raz jesz- 18 S. Tarnowski, Romans polski w początku XIX wieku, "Przegląd Polski" 1371, t. III, z. 8, s. 171-233; Z najnowszych powieści polskich, "Niwa" 1881, t. XX, z. 157, s. 18-38; z. 158, s. 97-119. 108 .-<\ cze - podobnie jak to czynił ongiś Grabowski - przedstawiciele tak "młodej", jak "starej" prasy przeprowadzili ostrą krytykę powieści francuskiej; podobny zresztą był sam kierunek ataku, chociaż inna jego treść wewnętrzna. Chodziło o przysłowiową jej "niemoralność". Sprawa wydaje się mocno skomplikowana: w wystąpieniach krytycznoliterackich mówi się wówczas generalnie o całej powieści francuskiej. Jeśli padają nazwiska, to głównie Dumasa (syna) czy Feydeau. Nie wymienia się natomiast Duranty'ego, Flauberta ani Goncourtów, chociaż o tak zwanej szkole realistów pisano u nas zarówno przed powstaniem, jak i po powstaniu. Jak się wydaje, ci właśnie pisarze - ze względu na antyburżu-azyjny charakter swej twórczości u - spowodowali niechęć polskiej krytyki do nowszej powieści francuskiej. Potrzeba odwrócenia uwagi od tak niebezpiecznych przykładów skłoniła krytyków do szukania innego wzorca: w czasopismach z lat siedemdziesiątych roi się od sprawozdań i re^ ;i z powieści niemieckich 15, a także od tłumaczeń utworów Auer-eytaga, Spielhagena. Powieść ta do rangi ideału podnosiła cechy ""*"»%. "*o mieszczaństwa, jego zapobiegliwość, zmysł praktyczny, umie-*> i radzenia majątków, pracowitość itp. Te właśnie wzorce posłu-'srytyce literackiej do przezwyciężenia "niebezpiecznych" "uskich na naszą kulturę. Zadziwia w tym zakresie całko-starej" i "młodej" prasy. Polecany wzorzec niemiecki ..jiębie ogólnego pojęcia powieści tendencyjnej, podejmo-/^ arystokracji niemieckiej i junkierstwa za bezużyteczny styl utC\ nadmierne ambicje, za utracjuszostwo i niechęć do łączenia się z nową klasą. Te same problemy podjęła u nas wczesna powieść pozytywistyczna. Jednakże wzorzec niemiecki miał jedną wadę - pod względem literackim nie prezentował zbyt wielkich wartości. Jeden z naszych krytyków pisał na ten temat otwarcie: powieści niemieckie są moralne, zacne, ale "nie są wolne od zarzutu, że są nudne" 16. W owych latach nie był to wzgląd najbardziej istotny; wartości artystyczne dzieła liczyły 14 "Biblioteka Warszawska" w 1863 roku (t. I, s. 281-186) umieściła charakterystyczną pod tym względem Kronikę paryska, w której anonimowy recenzent tak pisał z okazji Salambo: "Trzeba jakiegoś niepojętego upodobania w szkaradzie. żeby z duszą utonąć w tym świecie, na wieki przepadłym, dzięki Bogu!" (s. 282). W kilka miesięcy później dodawał: "Realne piśmiennictwo francuskie ma zewnętrzną wierność fotografii, ale duch w tym rzecz> wistym ciele jest wytworem fantastycznym mniej więcej robaczywej wyobraźni autora" (t. II, s. 463, 465). 15 Wystarczy wymienić: E. S u 1 i c k i, Powieść współczesna w Niemczech, "Kłosy" 1885, nry 5, 7; E. S u 1 i c k i, Przegląd literatury niemieckiej, "Bluszcz" 1867, nr 6; [Anonim], Przegląd literatury zagranicznej. Nowe kierunki literackie w Niem-czech, "Przegląd Tygodniowy" 1867, nr 28; P. Chmielowski, Przegląd literatury niemieckiej, "Przegląd Tygodniowy" 1867, nr 47; [Anonim], Ostatnie powieści niemieckie, "Przegląd Tygodniowy" 1869, nr 6. 16 E. Sulicki, Literatura zagianiczna, "Kłosy" 1868, nr 136. 109 się mniej, niż jego tendencja. Pozytywistyczna krytyka literacka posługiwała się tym terminem dość chętnie, nie troszcząc się zbytnio o jego dokładną definicję. Dla Orzeszkowej tendencyjne były powieści Wiktora Hugo (Nędznicy, Pracownicy morza) i George Sand (zwłaszcza Indiana, Wądrowny czeladnik), a nietendencyjne utwory Józefa Korzeniowskiego (z wyjątkiem Krewnych). Jan Zachariasiewicz, który lepiej pamiętał dyskusje o powieści z lat czterdziestych i pięćdziesiątych, wskazywał na antywerystyczny charakter tendencji w utworach sztuki, chociaż rozumiał konieczność "wielkich idei". W\t temu zaprzeczyć nie może - pisał - że prawda jest po wieczne czasy ta sama. Co jest dzisiaj pięknym i dobrym, musi nim być i za sto lat. ' słuszną jest, aby dla prawdy czasowej nie fałszować ani prawdy, ani 'daje się jednak, że prawda i tendencja czasowa nie stoją w tak strasz-ebie stosunku, jak niektórzy mniemają [...]. Mam tu na myśli wielkie zasu. a nie drobne, efemeryczne tendencyjki, które w samej rzeczy wierają 17. ki na innej zasadzie przeciwstawiał tendencję realizmo-^^ Heleny, jednej ze słabszych powieści Teodora Tomasza 'wówczas: P[an] Jeż jest realistą, umiejącym władać pędzlem i z tysiąca szczegółów złożyć bogatą mozaikę, pełną wrażenia i siły [...]. W pcwieści p[ana] Jeża nic nie pociesza udręczonego uczucia, nic nie zakrywa cynizmu, nic nie oddziaływa dodatnio. A czy taki ma być cel sztuki? Przeczymy najmocniejls. Obowiązek wskazywania dobrych przykładów, uszlachetniania czytelnika przypomina oczywiście wzorce osiemnastowieczne: dzieło nie powinno być wiernym powtórzeniem życia, lecz taką jego transformacją, która dawałaby czytelnikowi przekonanie o zwycięstwie dobra nad złem. Potępienie pesymizmu, który kojarzył się "młodym" z literaturą romantyczną, stawało się istotnym czynnikiem formułowanego po 1869 roku programu literackiego. W pewnym okresie wydawało się nawet, że ów ¦optymizm wyznaczył drogi rozwoju nowej literatury. Silnie akcentował ten moment najwytrawniejszy z "młodych" krytyków - Piotr Chmielow-śk\. W recenzji Dzieci wieku Józefa Ignacego Kraszewskiego pisał na ten temat: Bezwzględny pesymizm względem teraźniejszości, bezwzględny optymizm względem przeszłości - oto dewiza [przeciwników pozytywizmu], której nie przyznają głośno, choć ubóstwiają w cichości10. 17 J. Zachariasiewicz, op. cit., s. 444-445. 18 A. W[i ś 1 i c k i], rec. Heleny T. T. Jeża, "Przegląd Tygodniowy" 1867, nr 25. 19 P. Chmielowski, rec. Dzieci wieku J. I. Kraszewskiego, "Przegląd Tygodniowy" 1870, nr 8. 110 Obrona dnia dzisiejszego przed zarzutem, że postawił on na ołtarzu mieszczański ideał "złotego cielca", jest i' ' . araktery- stvczna. Wielu z tych twierdzeń - pisał dalej Chmi' wy w objawach życia społecznego, nie zaprze ciwko podniesieniu pojedynczych faktów, chocia ogólnego prawa, potępiającego naszą ukochaną te "Ukochana teraźniejszość" popowstanio\ niepokoje: "pojedyncze, choć liczne fakty" zyskiwały aprobaty "młodych", ale w pierw? one ich społecznego optymizmu, wiary w Wiarę ową można było utrzymać przy lek czych, choć dość licznych" faktów. I w tyt stycznego charakteru powieści tendencyjne nego, beznamiętne badanie jego objawów, je podsta-;my przeznaczenia pierwsze stwa nie określały h haseł. wjedyn- ltyreali- społecz- enie tych objawów na karty powieści - ideały pisarzy sprzed powstania - należały początkowo w oczach "młodych" nie do zasług, lecz do wad generalnych. Stąd też protestowali przeciwko "ślepemu fotografowaniu życia" (Kotarbiński), przeciwko "prostym obrazkom obyczajowym" w powieści historycznej, która powinna zawierać przede wszystkim jakąś ideę. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ataki na powieść "opisową, przedmiotową" (Bogacki) powtarzały się dość często: określały zarówno stosunek do bieżącej produkcji literackiej, jak i do tradycji. Stanowiły wreszcie swoiste kryterium wartościowania: "Tendencji tu wybitnej nie ma - pisał o Nauczycielce Tecdora Tomasza Jeża Walery Przy-borowski - a szkoda, wielka szkoda! Co do mnie, nie rozumiem powieści bez tendencji" 21. Zgłoszony przez "młodych" wzorzec literacki wymagał dopasowania zdarzeń i faktów przejmowanych z rzeczywistości do przyjętej teorii. Rzeczywistość o tyle mogła być interesująca, o ile sprawdzała teorię. Wypowiedział to w sposób jednoznaczny Aleksander Świętochowski w recenzji Żydówki Michała Bałuckiego: Ten to właśnie wzgląd, że p[an] Bfałucki] umie dopasowywać swoje pomysły do poglądów trzeźwych, do wymagań nowszych, że stara się oprawiać w ramy sztuki materiał nie uciekający od rzeczywistości, że stara się wprowadzać sztukę 20 Ibidem. " Cytaty z artykułów J. Kotarbińskiego (rec. Trójki Paulina Stachur-skiego, "Przegląd Tygodniowy'' 1869, nr 10), F. Bogackiego (Powieściopisarstwo wobec społeczeństwa, "Przegląd Tygodniowy" 1871, nr 28) i W. Przyborow-s k i e g o (rec. Nauczycielki T. T. Jeża, "Przegląd Tygodniowy" 1869, nr 7). 111 na drogę posłuszeństwa jakiejś idei, że chce przez nią wpływowe działać, ten to - mówimy - wzgląd dorasta w zasłudze tejże samej wysokiej miary, co jego-talent22. i Pierwszeństwo idei, koncepcji, doktryny nad obserwacją życia reali-"ać miało postulat Orzeszkowej - konkretyzacji pierwiastka rozumo-o w literaturze pięknej. Doktryna owa wyrastała oczywiście - po-¦io czy bezpośrednio - z filozofii Comte'a. ednej strony - stwierdzał on - każda pozytywna teoria musi się opierać owacjach; z drugiej - umysł nasz potrzebuje teorii, aby móc się oddać "jom. Jeśli zjawisk nie powiążemy z pewnymi zasadami, to nie będzie-łączyć naszych obserwacji, a nawet nie zdołamy ich zapamiętać 2i. słowy - źródłem wszelkiego poznania jest obserwacja życia, wydaje się nie do pomyślenia "czysty obserwator" poznający świat bez gotowej już jego teorii. Bez takiej teorii nie byłoby do pomyślenia samo poznanie. A w języku literackim - bez idei, bez tendencji, którą pisarz przynosi niejako z sobą, nie byłaby możliwa sensowna obserwacja życia. Ta dialektyka wzajemnych uzależnień - rzeczywista, a nie zmyślona - stała się źródłem szeregu nieporozumień przy badaniu programu literatury tendencyjnej. Z jednej strony bowiem przyznać musimy, że nie ma "czystych'", nieuprzedzonych obserwatorów, każdy posiada jakiś zapas apriorycznej wiedzy o świecie; każda powieść - twór obserwacji - musi być kierunkowym, a więc tendencyjnym odbiciem świata. A z drugiej strony - każdy tendencyjny utwór -w warunkach sztuki XIX wieku - szukać musi potwierdzenia doktryny pisarza w przykładach czerpanych z życia, z obserwacji; każdy więc zawiera w sobie mniejszy lub większy ładunek realizmu. Dotychczasowe próby definicji powieści tendencyjnej szukały rozwiązania w obrębie przedstawionych tu sprzeczności. Zacytujemy jedną z tych prób: A zatem [powieść] albo przynosi fikcję konstruowaną według typowego przekroju rzeczywistości, z typowymi, podstawowymi zagadnieniami - mamy wówczas do czynienia z powieścią realistyczna, albo przynosi fikcję narzucającą pewne postulatywne ukształtowanie problemów - mamy wówczas powieść postulująca 24. 22 A. S[wi ę t o ch o ws k i], rec. Żydówki M. Bałuckiego, "Przegląd Tygodniowy" 1871, nr 20. 23 A. Comte, Metoda pozytywna w szesnasta wykładach, Warszawa 1961, s. 13- -14. 24 T. Cieślikowska, Problem tendencyjnej powieści pozytywizmu, Prace Polonistyczne, S. XVI, Łódź 1960, s. 140. 112 Definicja ta, oparta o zasadę pierwszeństwa obserwacji bądź tezy w artystycznym poznaniu świata, chociaż w całości słuszna, okazuje się jednak mało przydatna w badaniach historycznoliterackich. Jeśli nawet dla współczesnych możliwe było odróżnienie postulatów od wyników obserwacji, to dla następnych pokoleń kryterium to staje się coraz mniej jasne, odwoływać się musi do sytuacji pozaliterackich, a nie do odpowiednich wyznaczników w samym dziele. Dla przykładu: powieść Michała Bałuckiego O kawał ziemi, tak życzliwie przyjęta przez pozyty-wistów 25, stawiała postulat sojuszu między starą arystokracją i ziemiań-stwem a nowymi siłami społecznymi, to jest burżuazją. Wyrazem tego sojuszu była powieściowa miłość i małżeństwo "dzieci" przy skłóceniu, a nawet wrogości starszej generacji przedstawicieli obu klas społecznych. Nie ulega wątpliwości, ze mamy do czynienia z powieścią-postu-latem. Równocześnie historyk tamtych czasów potwierdzi typowość owego małżeństwa, a więc w pewnym stopniu jego reprezentatywność. Nietypowe natomiast okażą się opory Izabeli Łęckiej w Lalce. Wnioski, jakie powinniśmy z tego wyciągnąć, byłyby jednak fałszywe: wzorem realizmu jest nie O kawał ziemi Michała Bałuckiego, lecz oczywiście Lalka Prusa. Dla określonych powieści pozytywistycznych potrafimy odnaleźć pozali-terackie wskaźniki ich tendencyjności - potrafimy przede wszystkim wskazać na wyraźną zbieżność rozwiązań fabularnych z konkretną kampanią publicystyczną "młodych": Marta rodziła się na fali prasowych dyskusji o emancypacji kobiet; Szkice węglem wiązały się genetycznie z poruszaną przez prasę kwestią granic i roli gminnego samorządu na wsi 26. Z równym jednak powodzeniem podobne paralele dostrzec można w wypadku Placówki, Lalki, Nizin, Nad Niemnem itd. Także więc ten wskaźnik okazuje się zawodny. Każda powieść ma swą ideę, która może być wynikiem aktualnych doktryn społecznych. Problem sprowadza się więc nie do występowania idei, lecz sposobu jej realizacji w dziele literackim. Szeroki przegląd definicji literatury tendencyjnej dała w 1937 roku Hachela Kapłanowa w artykule pod tytułem W sprawie tendencji w powieści realistycznej27. Istotna w tym względzie staje się historyczna zmienność samego terminu. Dla pokolenia Chmielowskiego tendencyjność była synonimem społecznego zaangażowania literatury, jej nowoczesno- 25 Por. J. Kotarbiński, rec. O kawał ziemi M. Bałuckiego, "Przegląd Ty-jgodniowy" 1873, nr 1. 26 T. Bujnicki, "Szkice węglem" H. Sienkiewicza, "Pamiętnik Literacki" 1P63, 2. 1, s. 34. 27 R. Kapłanowa, W sprawie tendencji w powieści realistycznej [w:] Prace ofiarowane K. Wóycickiemu, Wilno 1937, s. 467-432. 113 ści 28; dla Ignacego Matuszewskiego powieść tendencyjna oznaczała "świadome fałszowanie obrazu życia w duchu pewnej doktryny filozoficznej czy socjalnej" 29. Określenie tendencji utworu przez porównanie jego prawdziwości z rzeczywistością pozaliteracką - jak już mówiliśmy - nie daje właściwego rezultatu. Nie do przyjęcia jest także rozumienie tendencyjności jako fałszywego - w intencjach pisarza - dowodu na nieprawdziwą tezę. W istocie więc z pojęciem /tendencyjności kojarzyć się będzie na terenie literackim wszelkie usiłowanie udowodnienia określonej tezy. Usiłowania takie muszą się zapisać w utworze całym szeregiem cech stylistycznych i strukturalnych; są one dostatecznie sprawdzalnym wyznacznikiem tendencyjności danego utworu. Zastrzec się jednak trzeba, że jest to zespół cech, które mogą występować razem, bądź też w pewnym wyborze. Idąc za rozwojem doktryn literackich w okresie pozytywizmu, do cech tych zaliczymy: 1. Wyraźne dążenie do nadania powieści logicznej konstrukcji, w której obrazy świata spełniałyby rolę ilustratywną w stosunku do uporządkowanego ciągu rozumowania. Tak należy wyjaśnić uwagi Orzeszkowej 0 konieczności łączenia pierwiastka "rozumowego" z "fantazyjnym". Genezy tego układu doszukiwać się należy w literaturze oświeceniowej 1 romantycznej powieści "z tezą". Paul Feval, na którego powoływali się nasi pozytywiści, twierdził na przykład, że romans "dowodzi opowiadając". [...] Szuka prawd}' w dziejach zmarłych, które są właściwą historią, lub w dziejach żyjących, które są obserwacją. W pierwszym razie znajduje bogactwo ważnych nauk, w drugim - pożytecznych 30. W tym samym duchu u nas wypowiedział się Józef Kotarbiński z okazji wspomnianego już omówienia Trójki Paulina Stachurskiego. Krytyk polemizował przede wszystkim z wyrażonym przez autora przekonaniem, że "powieść to życie, a życie nie układa się według z góry pomyślanych formułek", powieść więc nie powinna być "nabitą na kopyto praw rozumowych", ale "płynąć nurtem wolnym i swobodnym" 31. Przeciwko tego typu utworom protestowali "młodzi" zdecydowanie: Powieść nie powinna być ślepą fotografia życia, ale powinna je przedstawiać w pewnej sferze estetycznej albo moralnej. Zresztą czyliż w powieści 28 P. Chmielowski, Utylitaryzm w literaturze, "Niwa" 1872, nr 18, s. 122. 29 I. Matuszewski, O twórczości i twórcach. Szkice literackie, Warszawa 1965, s. 245. 30 P. F e v a 1, Rzecz o powieści we Francji, "Przegląd Tygodniowy" 1869, nr 31. Tłum W. Przyborowski. 31 J. Kotarbiński, rec. Trójki P. Stachurskiego, "Przegląd Tygodniowy" 1869, nr 10, s. 79. 8 - S. Burkot: Spory o powieść 114 p. Stachurskiego mamy tak wiernie przedstawione to życie, czyliż ono polega na bezmyślnym zamęcie faktów, z którego żadna myśl głębsza nie przegląda? 32. Podporządkowanie obrazu świata pierwiastkom rozumowym uznał Kotarbiński za sztandarowy wskaźnik nowej epoki w literaturze. Porównując ubiegły okres świetności powieściopisarstwa naszego - pisał w 1873 roku - z najwybitniejszymi objawami nowego zwrotu w tej przemożnej gałęzi literatury, zauważyć możemy coraz większą przewagę celowości, która pod obsłonką estetycznych kształtów stara się ukazać jakąś głębszą treść myślową. Gdy dawniejsi pisarze byli przeważnie malarzami społeczeństwa naszego, dzisiejsi stają się powoli myślicielami i moralistami; gdy dawniej powieść była głównie przedstawieniem życia, teraz staje się coraz bardziej badaniem albo sądem o jego najważniejszych zagadnieniach33. 2. Logiczność wszelkich poczynań kompozycyjnych, ich pełne podporządkowanie potrzebom rozumowego dowodu odbić się musiało na usytuowaniu głównego konfliktu i na sposobie charakterystyki postaci powieściowych. Celowość w tym zakresie objawiała się ostrym skontra-stowaniem stron "walczących", jednością bohaterów (postaci dzieliły się zwykle na idealnie dobre i demonicznie złe). Jeżeli sytuacji wybitnych nie ma - przekonywał Chmielowski - to cała powieść traci na powabie. Miłośnik wielki literatury może się wprawdzie delektować jakim oderwanym obrazkiem, jakim zręcznym słówkiem, jakąś rozmówką pochwyconą z natury, ale to całości utworu nie ocali. Zależy to bowiem od myśli, którą chcemy przedstawić, od charakteru, który najwybitniej-ma występować, od sytuacji, które stąd wypływają 34. Występowanie ostrych kontrastów, zdecydowanych linii w rysunku miało - jak to słusznie zauważył krytyk w innym miejscu - ułatwić czytelnikowi rozumienie dążności autora. Czytelnik nie potrzebuje zbyt długo pracować, ażeby w duszy swojej odbyć proces odtwarzania, to jest wystawienia sobie osobistości i widoków tak" jak je autor wyobrazić zamierzał. Nie ma tu nic zamglonego, nic niepewnego 35. Owa jednoznaczność intencji autora liczyła się - zdaniem pozytywi-stów - do najważniejszych zalet dzieła literackiego. 3. By usunąć resztę wątpliwości, czy też samą możliwość błędnego 32 Ibidem, s. 80. 33 J. Kotarbiński, rec. Na dnie sumienia E. Orzeszkowej, "Przegląd Tygodniowy" 1873, nr 22. 31 P. Chmielowski, rec. Ludzi dobrych chęci T. Szumskiego, "Przegląd Tygodniowy" 1869, nr 31. 35 P. Chmielowski, Nasi powieściopisarze. T. T. Jeż, "Opiekun Domowy" 1873, nr 4. 115 odczytania intencji autora, pisarz powinien odpowiednio komentować działanie postaci i objaśniać sytuacje. Narrator w tak zwanej powieści malowniczej przed rokiem 1863 był przede wszystkim obserwatorem życia, starał się dawać możliwie wierne sprawozdanie z tego, co widział, co przeżył. W samym utworze starał się być nieobecny ze swoją wolą i przekonaniami. Oczywiście mówimy tu o rozwiązaniu raczej teoretycznym, gdyż praktyka twórcza mogła dawać tylko bliższe lub dalsze upodobnienie do owego ideału. Wystarczy pod tym kątem widzenia przeczytać Latarnię czarnoksięską czy Pomieść bez tytułu, aby zauważyć, że obecność narratora ogranicza się do swoistego komentowania samego procesu narracji (zwroty w stylu: "powiedzieliśmy wcześniej", "pamiętamy, że bohater..." itp.); nie przeradza się natomiast w sąd nad czynami poszczególnych postaci. W powieści tendencyjnej taki obiektywizm był nie do pomyślenia. Od twórców wymagano wyraźnego zapisu ich własnych przekonań. Charakteryzując powieści, które ukazały się u nas w 1869 roku, Piotr Chmielowski podkreślał przede wszystkim brak zaangażowania autora: "Pan Kraszewski [w Dzieciach wieku] przedstawił nam fakta, a nie wnikał w ich przyczyny, odkrył rany, a nie położył na nie gojącego balsamu" 36. 4. Postulat kierowania przez twórcę przedstawionym światem pociągnął za sobą inwazję publicystyki, dziennikarskich polemik na teren powieści. Były to żywioły obce jej naturze i musiały się odbić całym szeregiem niekorzystnych przekształceń świata powieściowego. W zakresie stylu objawiło się to naciskiem retoryki, elementów cratorskich, szukaniem efektów w samym zestawianiu pojęć, a nie obrazów, co musiało spowodować gwałtowny zanik plastyczności w odtwarzaniu świata. To ostatnie zjawisko zostało dość wcześnie dostrzeżone przez "młodych" i budziło ich wyraźny niepokój. Piotr Chmielowski w cytowanym już artykule o Powieściach iv 1869 roku mierne rezultaty młodej generacji powieścio-pisarzy starał się wytłumaczyć brakiem wprawy i "dobrych wzorów w przeszłości37. Natomiast w artykule Powieści pani Elizy Orzeszko pisał wręcz - z wyraźną już melancholią - że młodemu pokoleniu brakuje przede wszystkim tego nieoszacowanego daru, bardzo rzadko spotykanego, który plastycznością nazywamy, a który polega na tym, ażeby wprowadzać na scenę ludzi żywych, rzeczywistych, ze wszystkimi ich cnotami i zbrodniami, ze wszystkimi zaletami i słabościami, ze wszystkimi ich specjalnymi różnicami, słowem, ludzi tego świata, oczywiście ze zmianami, jakich artyzm wymaga Dar ten, który w całej zupełności obecnie jeden może J. I. Kfraszewski] posiada, jest obcym 36 Kropka [P. Chmielowsjd], Powieści w 1869 roku, "Biblioteka Warszawska" 1870, t. II, s. 475. 37 Ibidem, s. 473. 116 m całej generacji młodych powieściopisarzy i powieściopisarek, a w tej liczbie i p. Orzeszkowej3S. 5. Istotnym momentem w konstrukcji powieści tendencyjnej jest jej zakończenie. W powieściowym "dowodzie" - według ówczesnych mniemań - równało się ono zamknięciu przewodu myślowego, właściwemu rozwiązaniu problemu. Radosny okrzyk "quod erat demonstrandum" zawierał powtórzenie głównej tezy powieści. Jednakże w krytyce literackiej z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych nie było w tym względzie pełnej jednolitości. Z cytowanych poprzednio wystąpień Adama Wiślickiego 39 i Piotra Chmielowskiego 40 wywnioskować możemy, że "młodzi" sprzeciwiali się pesymistycznemu rozwiązaniu intrygi powieściowej, preferowali natomiast różnego typu happy endy, chociażby takie, jak w Panu Grabie czy w Pamiętniku Waclav)y Elizy Orzeszkowej. "Ukochana współczesność" w latach sześćdziesiątych napawała optymizmem; pesymizm i tragizm kojarzył się wówczas z postawą romantyczną. Jednakże z początkiem lat siedemdziesiątych pojawiają się powieści tendencyjne o pesymistycznym, a nawet tragicznym zakończeniu (Po ciemku Teodora Tomasza Jeża, Marta Elizy Orzeszkowej). Przeprowadzone w nich "rozumowanie" jest - mówiąc językiem matematyki - "dowodem nie wprost". Uporządkowanie wydarzeń fabularnych, losy fikcyjnych postaci ilustrują nie tyle samo życie, ile dają przykład społecznych skutków braku określonych instytucji, idei, czy też ich wadliwego realizowania w praktyce społecznej. Tak skonstruowana powieść jest sumą negatywnych przykładów, które na zasadzie negacji starają się udowodnić słuszność określonej tezy. Pesymizm Marty jest więc w istocie pozorny i służy nie tyle poznaniu rzeczywistości, co propagandzie hasła emancypacji kobiet. Marta jest ponadto dość charakterystycznym wyrazem upodobań estetycznych, które zyskały pewną popularność w naszej krytyce literackiej lat siedemdziesiątych. Szukając wzorca celowej kompozycji, nie trudno było zauważyć, że owa "celowość" najsilniej objawia się w dramacie. Powieść bowiem ze względu na swój epicki i wielowątkowy charakter dopuszczała pewną epizodyczność układu. Tak zrodziła się dążność do przenoszenia na teren-powieści doświadczeń dramatu i jego dyscypliny kompozycyjnej. Dążność owa rozwinęła się w krytyce pozytywistycznej niewątpliwie pod wpływem estetyków i teoretyków niemieckich; Gustaw Freytag i Fryderyk Spielhagen - znani powieściopisarze niemieccy - ogłaszali studia na temat powiązań powieści i noweli z dramatem 41. 3SP. Chmielowski, Powieści pani Elizy Orzeszko, "Przegląd Tygodniowy" 1870, nr 1. 39 Por. przypis 18. 40 Por. przypis 35. 41 F. Spielhagen, Beitrage zur Theorie und Technik des Romans, Leipzig 1883, s. 295-315. 117 Zespół przedstawionych elementów strukturalnych powieści tendencyjnej wyznaczał jej zakres i tworzył dość sztywne ramy, utrudniające swobodne działanie pisarza. Dlatego też powieści tendencyjne - i chyba nie tylko w okresie pozytywizmu - cechuje przede wszystkim schematyzm, zanik rysów indywidualnych w odniesieniu do charakterów i sytuacji, rezygnacja z bardziej ambitnych poszukiwań formalnych. Celowość wszystkich poczynań twórcy wpływa w sposób ujemny na pojemność poznawczą dzieła. Za cytowanym już artykułem Kapłanowej przytoczmy rozumienie struktury powieści realistycznej, jakie dał ongiś Lew Tołstoj: Najważniejszym w dziele sztuki - pisał - jest istnienie czegoś w rodzaju ogniska, skupiającego i wysyłającego wszystkie promienie. Ognisko owo winno być niedostępne pełnemu wyrażeniu słowami. Przez to właśnie jest ważne dzieło sztuki, że zasadnicza jego treść w pełni może być wyrażona tylko przez nie same 42. W nowszych studiach o powieści mówi się o potrzebie tajemniczości 4S, niedopowiedzenia - stanowi to bowiem istotny czynnik aktywizacji czytelnika, prawdziwego przeżycia dzieła przy pełnym udziale jego wyobraźni. Powieść tendencyjna jest •- że się tak wyrażę - jednopłaszczyzno-wa. Marta Elizy Orzeszkowej daje przede wszystkim ilustrację do hasła emancypacji kobiet; Nad Niemnem natomiast posiada wiele "idei", wiele płaszczyzn, na których rozwijają się i znaczą wydarzenia fabularne. Refleksję teoretyczną nad powieścią charakteryzowało wówczas stale rozwijające się przekonanie, że model powieści tendencyjnej nie daje właściwych szans. Cytowane poprzednio uwagi Chmielowskiego o braku plastyki w utworach młodych powieściopisarzy, czy też stwierdzenia Józefa Kotarbińskiego o "felietonowym" charakterze powieści O kawał ziemi 4i korygowały tak fundamentalne dla programu literatury tendencyjnej wystąpienia, jak Utyhtaryzm w literaturze czy Artyści i artyzm iS. Początkowo Chmielowski starał się wyjaśniać, ze między "tendencją" i "pięknem" nie ma sprzeczności. Wywody zaczynał od przytoczenia opinii swych przeciwników: Twierdzą np., że utwory tendencyjne grzeszą po większej części brakiem naturalności i istotnego piękna; naciągając bowiem wszystkie charaktery i sytuacje do z góry powziętych tendencji, nie mogą swobodnie obserwować przyrody i pięknie jej przedstawiać. Z takiego sposobu tworzenia - twierdzą dalej - powstają mniej lub więcej rozsądne traktaty społeczne, ale nigdy arcydzieła sztuki. Że tak bardzo często bywa, nie myślemy się sprzeczać[...] 46. 42 R. K a p ł a n o w a, op. cit., s. 481-482. 43 Por. przypis 141 do rozdziału III. 44 J. Kotarbiński, rec. O kawał ziemi M. Bałuckiego, por. przyp. 25. 45 P. Chmielowski, Utylitaryztn w literaturze, "Niwa" 1872, nr 18: Artyści i artyzm, "Niwa" 1873, nry 40, 42-44, 46, 47. 46 P. Chmielowski, Utylitaryzm.., "Niwa" 1872, nr 18, s. 122. 118 "Młodzi" zgłaszając pewien wzorzec powieści i broniąc go, zdawali jednak sobie sprawę z jego charakteru: realizacja praktyczna przyniosła bowiem uderzająco mizerne, a niekiedy wręcz kłopotliwe rezultaty. Krytycy i pisarze z obozu przeciwnego podnosili często zarzuty, z którymi trzeba była się zgodzić. Stanisława I... w Kilku słowach, o powieści mówiła na przykład o braku prawdy życiowej w powieściach, o tworzeniu utopijnych światów. Powieści "nie godzi się grzeszyć przeciwko prawdopodobieństwu" i przeciw "prawom psychologii"47. Ten sam zarzut braku prawdy psychologicznej podniósł Leonard Sowinski: Osoby najnowszych polskich powieści (wyłączam utwory Kraszewskiego i Jeża) bywają najczęściej istotami fantastycznymi, nie mającymi nic wspólnego z otaczającym je światem[...]. Powieściopisarze nasi gardzą realną stroną życia: natomiast rzucą tysiące dźwięcznych słów, przeładują papierowe głowy swych automatów tysiącem paradoksów, a piersi tysiącem uczuć nadzwyczajnych, przetoczą rydwan powieści po straszliwych przepaściach i wszystko to niknie w końcu, jak widmo senne, zostawiając po sobie w głowach czytelników znużenie i zamęt[...]. Jedyną radą na wskazaną powyżej chorobę powieściopisarstwa byłoby sumienne badanie życia, zwrot do natury, studia etnograficzne nad rozmaitymi stanami, zawodami, miejscowymi typami i odtwarzanie takowych w obrazach lub szkicach umiejętnych - jednym słowem - szczere i czynne zamiłowanie prawdy 48. Wspólnym momentem w obu tych wystąpieniach jest podkreślenie antyrealistycznego charakteru powieści tendencyjnej; nie wynikała ona z obserwacji życia, ze studiów nad jednostką ludzką i środowiskiem, lecz tworzyła utopijną wizję świata, którego elementy nie znajdowały pokrycia w rzeczywistości. Ciekawą wypowiedź, potwierdzającą to stanowisko, umieścił nawet "Przegląd Tygodniowy": recenzując powieści Lubowskiego i Jeża, Zgliński już w 1874 roku pisał o fałszywych zasadach wprowadzania idei do powieści. Autorzy miast rozproszyć tendencję po całym utworze, ilustrują ją najczęściej charakterem i działaniem jednej postaci. Droga podobna jest w artystycznym znaczeniu niebezpieczna i prawie niewykonalna. Autor bowiem z konieczności otacza bohatera swego wszelkimi blaskami aureoli, odbierając mu siłę realną; w rezultacie też czyni go sztucznym, czyni go socjalnym deklamatorem, jeśli chodzi o ideę społeczną, czyni go oderwaną, książkową zasadą, jeśli chodzi o przeprowadzenie pojęcia filozoficznego, wreszcie zamienia go w ckliwego moralistę, jeśli się rzecz obraca koło etycznej myśli. Druga droga, w której myśl przewodnia wysnuwa się z samego ogniska powieści, daje większą prawdę życiową i cechuje zwykle wielkich realistów. 47 Stanisława I..., Kilka słów o powieści, "Tygodnik Mód" 1870, nr 45. 48 L. Sowinski, Przegląd literatury, "Wieniec" 1872, nr 8. 119 Droga ta zgodniejszą jest z zasadniczymi prawami sztuki, wymaga też wszelako większego w artyście talentu 49. Mimo narzekań na "wyłączny realizm" 5D, na cynizm i zepsucie literatury francuskiej, nowe w niej prądy i kierunki nie były obce naszej krytyce literackiej po 1863 roku. Najzręczniejszym z powieściopisarzy - pisał wówczas Kraszewski - będzie zawsze ten, który jak najmniej tworzy, bałamuci i kłamie; najszczęśliwszym za to - kto podsłuchuje i powtarza wiernie. Lękam się, aby ktoś z pośpiechu, przy - uchowaj Boże - rozdrażnieniu nerwowym lub usposobieniu żółciowym nie wywnioskował sobie, że jesteśmy za realizmem czystym i nie znamy, a znać nie chcemy, warunków sztuki, tworzenia... i piękności ideału. A! ideały!... Ideały tworzy też i rzeczywistość, i warunki kreacji zna ona tak dobrze, jak estetycy wykładający teorię piękna po uniwersytetach51. Realizm utożsamiano wówczas dość często z brzydotą lub wręcz z nie-moralnością. Pozytywiści odwoływali się początkowo do "nudnej, lecz moralnej" powieści niemieckiej, widząc w niej przeciwwagę dla wpływów romansu francuskiego. Tak rozpoczęła się oryginalna dyskusja o "niemoralności w literaturze". Zapoczątkował ją "Przegląd Tygodniowy" w 1869 roku opublikowaniem fragmentów przedmowy Dumasa (syna) do Damy kameliowej 52. Dyskusję podjął znów Fryderyk Henryk Lewe-stam, który zaprotestował przeciw "płodom sprośnym i zdrożnym, zwalniającym zasady religii" 53. W podobnym tonie wypowiedziała się cytowana poprzednio Stanisława I... 54. Utworzono wówczas grupę powieści "zakazanych", między innymi zaliczono tu Heleną Jeża i Orbeką Kraszewskiego. Na tle tego typu wystąpień uderzyć musi głos Chmielowskiego, który z wielką pasją zaatakował "słomę niewiadomości" i "glinę konwenansów" 55. Jednakże artykuł Niemoralność w literaturze nie był deklaracją całego pokolenia. Z odmiennym stanowiskiem wystąpił Józef Kotarbiński, przemawiając wyraźnie w imieniu redakcji "Przeglądu Tygodniowego": 49 D. Zgliński [D. Freudensohn], rec. Na pochyłości E. Lubowskiego i Ofiar T. T. Jeża, "Przegląd Tygodniowy" 1874, nr 30. 50 [Anonim], Przegląd literatury zagranicznej. Nowe kierunki literackie w Niemczech, "Przegląd Tygodniowy" 1867, nr 28. 51 J. I. Kraszewski, Kamienica w Długim Rynku, Warszawa 1868, s. 3-4. 52 W. Przyborowski, W kwestii upadłych. Z przedmowy Aleksandra Dumasa (syna) do dramatu "Kameliowa dama", "Przegląd Tygodniowy" 1869. nry 12, 15. 53 F. H. L[e w e s t a m], Kilka słów o literaturze skandalu, "Kłosy" 1870, nr 257. 54 Op. cit, "Tygodnik Mód" 1870, nr 47. 55 P. Chmielowski, Niemoralność w literaturze, "Przegląd Tygodniowy" 1872, nry 1, 2. 120 Niezbyt jeszcze dawno - pisał - uważaliśmy Dumasa za apostoła społecznego [...]. Teraz jednak, rozważywszy dokładnie istotę wpływów i rzeczywistej użyteczności utworów beletrystycznych, przekonawszy się, że całe to namaszczone kaznodziejstwo ulatuje z pustym dźwiękiem słowa, zostawiając po sobie [...] denerwujące wrażenia zmysłowe. Dzisiaj żądamy od sztuki uzacnienia lub pożytku, których z pewnością nie przyniesie, grzebiąc w śmieciach łupanarowych, błądząc w zaułkach prostytucji 5<\ Cały problem sporu o moralną wymowę dzieł literackich jest w istocie epizodem w powolnym przyswajaniu przez naszą krytykę terminu realizm 57 i nie przekracza granic nieporozumień. Nowy kierunek bowiem nie zamykał się w obrębie obyczajowej prowokacji. Rezultatem owej dyskusji - i to niewątpliwie pozytywnym - było zaciekawienie krytyki literackiej dla nowych tematów w powieści; w fazie początkowej ograniczało się ono do grupy tak zwanych tematów zakazanych. Odwaga w ich podejmowaniu, przejawiająca się w sferze stylistycznej pewną rubasz-nością, odrzuceniem zbyt sentymentalnego słownictwa, "stylem dotykalnym" - by użyć określenia Tokarzewicza58 - jest niewątpliwie zdobyczą wczesnej krytyki pozytywistycznej, zdobyczą, która prowadzić miała w przyszłości ku realizmowi. Ale nie ta droga - to znaczy poruszanie drastycznych tematów - okazała się najbardziej owocna w późniejszych przeobrażeniach powieści. Bardziej zasadnicze stały się wskazania Orzeszkowej, umieszczone w Obrazku z lat glodoxvych: odkrywanie nowych terenów obserwacji społecznej, nowych środowisk, zawodów, a przez to innych, dotychczas nieznanych literaturze ludzi, przynieść mogło pogłębienie wiedzy pisarzy o społeczeństwie. Krytyka literacka przed rokiem 1863 apelowała wprawdzie o odejście od ciągłego malowania szlachty, salonów i pałaców arystokratycznych 59. Przyniosło to w rezultacie szeroką grupę powieści ludowych, a także utwory z życia mieszczaństwa u Włodzimierza Wolskiego i młodego Sabowskiego, lecz nie zapisało się bardziej stałą przemianą w upodobaniach całej rzeszy twórców. Podjęcie tego problemu przez krytykę pozytywistyczną było ważnym momentem teoretycznym, choć w pierwszym okresie nie dało szerszych rezultatów praktycznych. Uwagi Orzeszkowej, zawarte w Obrazku z lat głodowych, rozwinął następnie Feliks Bogacki w artykułach Powieściopi- 56 J. K. K o t a r b i ń s k i, [...] Kilka słów o wprowadzeniu prostytucji do utworów sztuki, "Przegląd Tygodniowy" 1873, nr 15. 57 Por. H. Markiewicz, Dyskusja o realizmie [w:] Tradycje i revńzje, Kraków 1957, s. 45-96. 58 J. T. H o d i [T o k a r z e w i c z], Fragment z dziejów naszej powieści, "Kłosy" 1874, nr 449. 59 Por. J. I. Kraszewski, Listy do redakcji, "Gazeta Warszawska" 1854, nry 268, 269; 1855, nr 62; Obrazy przeszłości, ,,Dziennik Literacki" 1856, nry 13-16. 121 sarstwo wobec społeczeństwa i Tło powieści wobec tła życia 60. Krytyk nie-rezygnował w nich z głównych założeń literatury tendencyjnej, lecz domagając się podejmowania przez powieść nowych tematów, prezentacji nowych środowisk, zwłaszcza zaś dołów społecznych, "ludzi pracy", stworzył sytuację, w której treści realistyczne przebijać się poczęły przez skorupę doktrynerskich wskazań pozytywisty. Zacytujmy chociażby taki fragment z artykułu Powieściopisarstwo wobec społeczeństwa: Powieść powinna sprawić wielkie wrażenie, wywołać silne uczucie, rozruszać myśli. Dopiąć tego może dwoma sposobami: albo przedstawiając sam ideał, albo zanurzając nas z głową w odmęt brzydoty wszelkiego rodzaju. Im więcej się powalamy, tym więcej zapragniemy czystości. Powieść powinna jednocześnie używać obu tych sposobów, a to dla wywołania jeszcze silniejszego wrażenia przez przeciwstawienie sprzeczności; różnice tym jaśniej wystąpią na jaw, tym się staną wyrazistsze, wypuklejsze 61. , Z tych dwóch dróg w powieściopisarstwie interesuje nas oczywiście-owo "zanurzanie z głową w odmęt brzydoty", zawierało bowiem w sobie istotny element realizmu, który przynieść miał niezwykłe triumfy pisarstwa Emila Zoli. W dalszej części argumentacji Bogackiego raz po raz znajdujemy odwołania się do doświadczeń prozy realistycznej pierwszej połowy XIX wieku. Niektóre zdania wydają się być zwykłymi cytatami z artykułów Kraszewskiego: Autor, artysta kopiuje; im prawdziwiej, tym lepiej. Im prawdziwszą będzie kopia, tym też będzie żywszą. Artyzm odtwarza rzeczywistość, daje nam możność przeglądnąć się w niej. Daje nam materiał, nad którym trzeba pracować. Ze szczegółów robimy sami dla siebie wnioski. Artyzm zmusza nas myśleć 62. Tego typu zdania sąsiadują w wypowiedziach pozytywistów z ich pełnym zaprzeczeniem. Z jednej strony pisano o potrzebie wiernej kopii, a z drugiej - o konieczności porzucenia "malarskiego" stosunku do tematu, o potrzebie celowości w konstruowaniu obrazów literackich. Do rzędu ciekawych ustaleń w artykułach Bogackiego zaliczyć trzeba także jego uwag^i o typowości m i o potrzebie wprowadzenia do literatury życia najniższych warstw społecznych 6i. 60 F. B o g a c k i, Powieściopisarstwo wobec społeczeństwa, "Przegląd Tygodniowy" 1871, nry 28-32; Tło powieści wobec tła życia, "Przegląd Tygodniowy" 1871" nry 49-53. 61 F. B o g a c k i, Powieściopisarstwo wobec społeczeństwa, nr 30. 62 Ibidem, nr 30. 63 Typowość rozumiał Bogacki jako statystyczną przeciętną: "Powieściopisarz powinien brać pod uwagę tylko typ. Lecz cóż to jest ów typ? Gdzie go szukać? Typjr są zawsze i wszędzie. Typem jest średni człowiek [...]. Średni człowiek jest to pojęcie tylko, tylko idea" (ibidem, nr 32). 04 F. Bogacki, Tło powieści wobec tła życia, nr 51. 122 Od podobnych sprzeczności nie były też wolne rozprawy i recenzje Piotra Chmielowskiego: pochwała celowości i "myśli" w powieściach Teodora Tomasza Jeża sąsiadowała ze stwierdzeniem, iż pisarz ten w artystycznym trybie tworzenia jest realistą, to znsczy: trzyma się wiernie rzeczywistości, o tyle, o ile artysta, nie chcąc popaść w mglistość i marzyciel-stwo, trzymać się jej musi. Biorąc wyraz realizm w prawdziwym, nie zaś w skrzywionym przez nadużycie znaczeniu, nikt oczywiście nie pomyśli nawet robić zarzutu naszemu powieściopisarzowi, że jest prostym kopistą natury, że wprowadza w krainę sztuki "ohydny naturalizm", będący wyrazem brutalnych popędów w sercu człowieka itp., jak to dziś często daje się słyszeć, kiedy wymawiamy wyrazy: realizm, realny, realista65. W artykule Artyści i artyzm polemizował z utożsamieniem realizmu z "grubym, cynicznym materializmem" i za Proudhonem wskazywał na bogactwo "wszechstronnych myśli" oraz "zdrowych poglądów" na społeczeństwo w malarstwie Gustawa Courbeta m. Podobne poglądy głosiła z początkiem lat siedemdziesiątych - wiele wówczas pisząca na temat powieści - Waleria Marrene-Morzkowska °7. Zreferowane wystąpienia powstawały pod wyraźnym wpływem francuskich teorii estetycznych. "Gruby, ohydny naturalizm", jak nazywali go przeciwnicy, częste przypominanie- o potrzebie "kopiowania natury" świadczą o stałej obecności u nas dążeń Gustawa Courbeta, Champfleu-ry'ego, Duranty'ego, Flauberta, a następnie Zoli i jego szkoły 6S; wydaje się nawet, że pierwsze spotkanie z twórcą naturalizmu wyprzedza przekłady jego utworów w naszej prasie literackiej 69. Recepcja teorii francuskich była jednak niezwykle ostrożna. "Skrajnemu naturalizmowi" przeciwstawiano u nas łączenie pierwiastka "idealnego" z "realnym". Myśl ta powtarza się w wielu wystąpieniach: Antoni Gustaw Bem uważa Orzeszkową za "uczuciową racjonalistkę" dokonującą tej syntezy 70; Jan Zachariasiewicz polecał pisarzy angielskich ze względu na ich "realny 65 P. Chmielowski, Nasi powieściopisarze. T. T. Jeż, "Opiekun Domowy" 1373, nr 4. 66 P. Chmielowski, Artyści i artyzm, "Niwa" 1873, nr 44, s. 192. 67 Por. W. Marren e-M orzkowska, Studia z literatury zagranicznej. Powieść angielska, "Tygodnik Ilustrowany" 1873, nry 299, 301, 302, 305-309. 0(fJ. I. Kraszewski w swoich Listach, ogłaszanych w "Kłosach", już w 1871 r. (nr 320) pisał o zwycięskim pochodzie realizmu w malarstwie; Kronika zagraniczna, "Tygodnik Ilustrowany" 1877, nr 78. 69 Por. J. Nowakowski, Spór o Zole w Polsce. Z dziejów pozytywistycznej recepcji naturalizmu francuskiego, Wrocław 1954. Warto przypomnieć chociażby artykuł Realizm w powieści francuskiej. Gustaw Flaubert i jego utyjory ("Przegląd Tygodniowy" 1876, nry 11, 13, 15). 70 A. G. B e m, Nasi powieściopisarze. Eliza Orzeszkowa, "Opiekun Domowy" 1873, nr 35. 123 idealizm" 71; Waleria Marrene-Morzkowska widziała w 'realizmie i idealizmie "dwa konieczne warunki każdego dzieła sztuki" 72. "Skrajnemu realizmowi" Zoli przeciwstawiano więc twórczość Alfonsa Daudeta, łączącego "ścisły realizm" z "fantazją poetyczną"73. Można więc powiedzieć, że wypadkową zderzenia się modelu powieści tendencyjnej z wzorcem francuskiego romansu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był ten typ utworów, których najpełniejszym wyrazem u nas stała się Placówka Bolesława Prusa. Znać w niej jeszcze ślady dawnej tendencyjności (sposoby charakterystyki dworu i wsi, problem plebanii), a równocześnie coraz większego znaczenia zaczynała nabierać obserwacja życia społecznego, w miarę zobiektywizowana jego rekonstrukcja. Było to rozwiązanie połowiczne i mało konsekwentne, jednakże jego istotnym elementem jest -- mówiąc językiem ówczesnej krytyki - "rozsianie tendencji po całym utworze". Powieść przemieniała się powoli z wypracowania na temat określonej doktryny czy hasła w wielką syntezę życia społecznego. 71 J. Zachariasiewicz, O powieści tegoczesnej, "Bluszcz" 1874, nr 32. 72 W. M a r r e n e-M orzkowska, Studia o obcej literaturze powieściowej. Literatura francuska, "Tygodnik Ilustrowany" 1875, nr 392. 73 [Anonim], Realizm w powieści francuskiej. Alfons Daudet i jego utwory, "Przegląd Tygodniowy" 1877, nr 19. V. DOJRZAŁOŚĆ I NOWY KRYZYS Przemiany powieści pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych wiążą się nierozerwalnie z ogólnym kierunkiem przeobrażeń w poglądach literackich. Zachodziła wówczas bardzo istotna weryfikacja wielu twierdzeń i sądów w dziedzinie estetyki, które uważane były dotychczas za prawdy oczywiste 1. Weryfikacja owa na terenie sporów o powieść zapisała się zwycięstwem "spokojnego" opisu przy analizie jej struktury, wyznaczaniem funkcji społeczno-dydaktycznej utworu, rzadziej natomiast refleksją dotyczącą ewolucji samej formy. Dziedzictwo 23ozytywistów ciążyło ciągle jeszcze nad całością rozważań o powieści; pierwsze pytania o budowę dzieła paść miały dopiero z łamów "Ateneum", a później z "Wędrowca". Formułowali je: Stanisław Witkiewicz i Antoni Sygietyński. I chociaż poglądy naturalistów naszych wyrastały ze wspólnego z krytyką pozytywistyczną podłoża - z estetyki Hipolita Taine'a, to jednak początek lat osiemdziesiątych przyniósł istotne zmiany w samym rozumieniu celu sztuki, a także w wartościowaniu dzieł. Nie przymierzano już utworów powieściowych do poszczególnych ogniw pozytywistycznej doktryny społecznej; jeśli nawet powieści wykazywały tego typu zbieżności (np. Placówka Bolesława Prusa), to krytyka literacka przestała je liczyć do rzędu najważniejszych zasług pisarza. Dawne namiętności polemiczne, podsycane sporami między "starą" i "młodą" prasą, wyraźnie się uspokoiły i do głosu doszedł rozsądek oraz poczucie miary. Tsk zaczął się "wiek dojrzały" dla pokolenia Chmielowskiego i Świętochow-skiego. Przyszedł czas na refleksję i ocenę przebytej drogi. Przed niedawnymi jeszcze czasy - pisał w 1877 roku Stanisław Tomaszew-ski - toczyła się walka między dwoma obozami adeptów estetyki. Jedni z[e] wspomnianych adeptów utrzymywali, że sztuka ma produkować swobodnie, me ograniczając się żadnymi względami ubocznymi, a zatem dla samej siebie; drudzy zaś, że sztuka powiinna pracować dla społeczeństwa, a to przez służenie ideom prawdy i moralności. Walk? ta była w gruncie rzeczy próżną donkiszo- 1 O kierunkach owych przemian i weryfikacji pisał H. Markiewicz w artykule Antynomie powieści realistycznej XIX wieku, "Twórczość" 1966, nr 4, s. 86- -97. 125 terią, a źródłem jej proste nieporozumienie, wynikające z braku oparcia się obu partii na gruncie rzeczywistym 2. Spór między "starą" i "młodą" prasą dotyczył zagadnień światopoglądowych, w mniejszym stopniu natomiast estetycznych. Wprawdzie niektórzy krytycy i estetycy, jak Kremer czy Struve, byli zwolennikami "sztuki czystej", lecz w praktyce literackiej ich poglądy nie znalazły nigdy szerszego odbicia. Siady tendencji parnasistowskich u Felicjana Faleńskiego i spóźnionych ech romantyzmu u Leonarda Sowińskiego nie stanowiły realnego niebezpieczeństwa dla zwolenników literatury tendencyjnej. Do adeptów hasła "sztuki dla sztuki" nie można policzyć także pisarzy starszej generacji, działających po powstaniu styczniowym, jak Kraszewski, Zachariasiewicz, Jeż czy Morzkowska3. W ich twórczości odnajdziemy bowiem dowody wyraźnych związków z doktryną "młodych", a w wielu wypadkach wręcz jej prekursorstwo. Publicystyczny atak "młodych" obliczony był na przezwyciężenie tradycji romantycznej4, głównie zaś mesjanizmu, tradycjonalizmu, pesymistycznego indywidualizmu. Nie odrzucali natomiast powieści realistycznej pierwszej połowy XIX wieku. Warto jednak pamiętać, że w początkowym etapie publicystycznej kampanii, w wypowiedziach z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych odnaleźć można szereg sformułowań 5 podejmujących ogólną krytykę dawnego powieściopisarstwa. Twórcom powieści przedpowstaniowej zarzucali pozytywiści przede wszystkim ograniczanie się do "malowania" społeczeństwa, bez komentowania jego stanu, bez własnego sądu o przedstawianej rzeczywistości. Tak rozumiana "przedmiotowość" w przedstawianiu życia wiązała się u nas z teorią "powieści malowniczej", którą przedstawił ongiś Kraszewski. Jedynym celem utworów tego typu było - lub miało być - "proste kopiowanie natury", powtarzanie życia bez upiększeń i retuszy. Tak rozumianą przedmiotowość utożsamiali pozytywiści z hasłami "sztuki dla sztuki" 6. 2S. Tomaszewski, Artyzm, jego stan obecny i warunki rozwoju, "Tygodnik Powszechny" 1877, nr 1. 3 Por. J. I. Kraszewski, Zagadki, t. III, Poznań 1873; T. T. Jeż był zawsze pisarzem i politykiem w jednej osobie: w latach siedemdziesiątych podjął współpracę z prasą pozytywistyczną i chyba najdłużej pozostał wierny programowi literatury tendencyjnej. (Por.' T. T. Jeż, W sprawie nowieści ("Lalka" Prusa), "Świat" 1891, nry 6-9). 4 Por. J. Kulczyck a-S a 1 o n i, Krytyka literacka lat 1863-1881, s. 150- -154. 5 Por. przypis 32 do rozdziału IV. 6F. Bogacki w artykule Powieściopisarstwo wobec społeczeństwa pisał, że powieść, która nie operuje ostrymi kontrastami dla uwypuklenia swej tendencji, jest zła. "Inaczej powieściopisarstwo stanie się sztuką dla sztuki, inaczej nie będzie ono mieć żadnego celu, czyli według estetyków - cel jego będzie samyro w sobie" 126 Nieporozumienia powstałe w okresie walki o literaturę tendencyjną omówione zostały w poprzednim rozdziale. Obecnie chodzi o wyjaśnienie przyczyn zmiany stanowiska krytyki pozytywistycznej, która w latach osiemdziesiątych zaaprobowała zasadę obiektywizmu, stała się jej propagatorką i zwolenniczką. W badaniach Zygmunta Szweykowskiego, potwierdzonych następnie przez Henryka Markiewicza i Janinę Kulczycką--Saloni 7, podkreślono rolę naturalizmu i dyskusji nad nim u nas w samym procesie przebudowy wzorca powieści, w jej unowocześnieniu, polegającym głównie na pełnej obiektywizacji obrazu, na uniezależnieniu postaci literackich od określonych doktryn społecznych. Rzecz to niewątpliwa. Wydaje się jednak, że nie doceniono - a przynajmniej nie wszyscy badacze - równie ważnej przyczyny sprawczej, która wpłynęła na charakter i kierunek rozważań o powieści w latach osiemdziesiątych. Chodzi mianowicie o widoczny od końca lat siedemdziesiątych wpływ powieści realistycznej pierwszej połowy XIX wieku. Zainteresowanie budziła wówczas twórczość Balzaca i Dickensa 8, a także Korzeniowskiego i Kaczkow-skiego 9. Szczególną rolę w tym zakresie odegrał Józef Ignacy Kraszewski. Jego jubileusz w 1879 roku w Krakowie przypominał nie tylko zasługi społeczne pisarza, lecz także zwracał uwagę na zdobycze literackie,, zwłaszcza na terenie powieści. Autor - pisał o Kraszewskim w 1877 roku Aleksander Tyszyński - nie tylko. za przedmiot swych opowiadań nie obiera psychologicznych wyjątków, scen fantastycznych, lecz w układ jego powieści nie wchodzą nawet nigdy żadne-sztuczne węzły, zagadki lub zawikłania; czytelnik ogląda tylko zawsze przed sobą rozwijającą się prawdę, sceny jakby z własnego życia lub osób znanych, prawda i sama prawda staje się nawet w ten sposób jedynym źródłem interesu w powieści, tj. oczekiwania jej rozwiązania. Jeżeli jednak w ten sposób autor ("Przegląd Tygodniowy" 1871, nr 30). P. Chmielowski w recenzji Uskoków T. T. Jeża ("Przegląd Tygodniowy5' 1871, nr 16) oskarżał zwolenników hasła "sztuki dla sztuki" o domaganie się od powieści historycznej tylko malowania przeszłości bez odnoszenia przedstawianych faktów do wydarzeń współczesnych. W podobnym tonie wypowiedział się J. Kotarbiński w recenzji Zemsty Czokołdowej ("Przegląd Tygodniowy" 1371, nr 37). 7 Z. Szweykowski, Pierwszy etap walki o naturalizm w Polsce [w:] Pisma krytyczne wybrane A. Sygietyńskiego, Warszawa 1932, s. 24; H. Marki e w i c z, Spór o naturalizm [w:] Tradycje i rewizje, Kraków 1957, s. 207-208; J. Kulczyck a-S a 1 o n i, op. cit., s. 166. 8 Por. W. M a r r en e-M or z k o w s k a, Studia o obcej literaturze powieściowej. Literatura francuska, "Tygodnik Ilustrowany" 1875, nry 392-412 (z przerwami); Balzac, jego stanowisko i pojęcie. Studium, "Biblioteka Warszawska" 1876, t. I, s. 281-304; E. Lubowski, Romans francuski, "Kłosy" 1878, nry 696-699, 701, 703. 9 P. Chmielowski, Zygmunt Kaczkowski. Studium literackie, "Niwa" 1876, t. X, s. 654-662; 7S6-756; J. T. Ho di [T o k a r z e w ic z], Fragment z dziejów naszej powieści, "Kłosy" 1874, nry 447, 449, 457, 467, 470, 471. 127 w obrazy swe Wnosi tę rzeczywistość, na jaką spogląda każdy, tedy - dodać to> trzeba - przenosi też ją i powtarza z tymże zamętem, jaki w niej każdy widzi. Autor nie zdaje się wierzyć w żadne harmonie wewnętrzne i nie usiłuje też ich-wcale przedstawiać w żadnych skróceniach 10. To odczytanie twórczości Kraszewskiego akcentowało przede wszystkim jej prekursorski charakter - i było obliczone na wyraźne zestawienie z nowymi dążnościami we francuskiej powieści naturalistycznej. Sam zresztą Kraszewski - i chyba słusznie - zarówno w znanym sporze z Franciszkiem Krupińskim n, jak tez w jednej z Kronik zagranicznych, umieszczanych na łamach "Tygodnika Ilustrowanego" 12, podkreślał, że obwieszczane głośno nowe zadania realizmu rodowodem swym sięgają do powieści pierwszej połowy XIX wieku. Tam bowiem kiełkowały takie zasady twórcze, jak obiektywizm w przedstawianiu rzeczywistości, waga obserwacji życia w konstruowaniu świata przedstawionego w utworze. Powrót do przedmiotowego odtwarzania świata w literaturze - zapisany u nas śladami wpływu naturalizmu i ponowną falą zainteresowań dla Balzaca, Dickensa, Gogola, Korzeniowskiego i Kraszewskiego - był na przykład bezpośrednią przyczyną cytowanych wcześniej uwag Sienkiewicza o Zarysie literatury polskiej z ostatnich lat szesnastu Piotra Chmie-lowskiego 13; przekonanie, że realizmu nie wymyślili "młodzi", wynikało-z poczucia związku nowych kierunków z najbliższą tradycją literacką. Jest rzeczą znamienną, że Piotr Chmielowski, omawiając w latach dziewięćdziesiątych powieści Elizy Orzeszkowej, chciał pisarzom starszego pokolenia przypisać niechęć do sztuki obiektywnej zarówno w technice narracji, jak i w sposobach kształtowania obrazu: [...] Owe ciągłe zwracanie się do czytelnika, owe uwagi wprost od piszącego-z zamiarem objaśnienia, usprawiedliwienia czy uwydatnienia jakichś szczegółów w powieści przedstawionych był[o] spadkiem odziedziczonym po najdawniejszym powieściopisarstwie, które o przedmiotowości obrazu nie chciało nic wiedzieć u. 10 A. T y s z y ń s k i, Józef Ignacy Kraszewski i jego powieści historyczne, "Ate-neum" 1877, t. III, s. 477-478. 11 F. Krupiński, Romantyzm i jego skutki, "Ateneum" 1876, t. II, s. 111- -141; J. I. Kraszewski, Uwagi o artykule "Romantyzm i jego skutki", "Kłosy" 1876, nr 569. 12 We wspomnianej Kronice pisał na przykład: "Z tym zadaniem realizmu, na pozór nowym, chociaż ono w szkole niewłaściwie romantyczną zwanej już kiełkuje nieśmiało, niepodobna się rozminąć; nie godzi się zaprzeczać ważności jego i znaczenia. Proste odrzucanie realizmu i ignorowanie go w sztuce wcale już dziś nie starczy. Przesada, która znamionuje każdy początek, niczego nie dowodzi przeciw zasadzie" ("Tygcdnik Ilustrowany" 1877, nr 78). 13 Por. przypis 2 do rozdziału IV. 14 P. Chmielowski, Powieści ludowe Elizy Orzeszkowej, "Świat" 1891, nr 19" s. 453. 128 Krytyk nie wymieniał jednak prób obiektywizacji świata przedstawionego w powieści przed 1863 rokiem, zapisanych w postulatach powieści malowniczej, zapominał równocześnie o fakcie, że batalia o powieść tendencyjną na długo utrwaliła w epice krytykowane właśnie skłonności i metody. Wpływ pisarzy starszej generacji na "młodych", to jest na Prusa, Sienkiewicza i Orzeszkową, chociaż posiada już swą literaturę 15, czeka jeszcze na szczegółowe opracowanie. Wydaje się, że jest on znacznie szerszy i bardziej zasadniczy, niż to się na ogół przypuszcza. Atmosfera skandalu, jaką otoczona była twórczość Emila Zoli, musiała wywoływać - jeśli nie niechęć, to rezerwę naszej krytyki literackiej i twórców. Niechęć owa była siłą realną i osłabiła oddziaływanie naturalistów na twórczość Sienkiewicza, Prusa czy Orzeszkowej; prowadziło to do zainteresowania się techniką twórczą poprzedników Zoli - Balzaca i Flauberta 16. Jest rzeczą charakterystyczną, że krytyka literacka z lat siedemdziesiątych widziała na przykład w Kraszewskim zwolennika przedmiotowości. Fakt ten "młodzi", między innymi i Piotr Chmielow-ski17, poczytywali mu wówczas za ciężki grzech, a "starzy" za zasługę. Waleria Marrene-Morzkowska uważała Kraszewskiego za "ojca tego-czesnej powieści polskiej". Prawo do tego tytułu widziała przede wszystkim w fakcie, że w "utworach swych nie rządził się nigdy żadną stron-nością"18. Trzeba jednak pamiętać, ze w latach tych był Kraszewski twórcą szeregu powieści tendencyjnych, że jego wypowiedzi teoretyczne, skierowane przeciwko powieści tego typu, nie pokrywały się z praktyką twórcza. 15 Por. Z. Szweykowski, "Lalka" B. Prwsa, Warszawa 1935, s. 337; H. M a r-kiewicz, Inna zabawa "Lalką" [w:] Tradycje i rewizje, Kraków 1957, s. 245- -246; Wstęp do Lalki, Warszawa 1960, s. 25-26; J. Kulczyck a-S a 1 o n i, Bolesław Prus, Warszawa 1964, s. 55; S. Papee, Zapomniane źródło "Krzyżaków", ,.Odrodzenie" 1946, nr 43; S. Burko t, Kraszewski i Prus, Rocznik Naukowo-Dy-daktyczny WSP w Krakowie, Prace Historycznoliterackie, z. 24, Kraków 1966. 16 J. T. H o d i [T o k a r z e w i c z] w artykule Uealizm w powieści naszej pisał na temat stosunku Zoli do tradycji powieści realistycznej: "Wypielęgnowano kwiat jaskrawy, bujny, ostry dla powonienia, lecz mało pachnący; nasion jego nikt nie doświadczał, nie badał, o owocach nikt ani pomyślał. Zola, rozkrzyczawszy w polemice dziennikarskiej cudowne jego właściwości na bruku paryskim, utworzył «her-barz» z zasuszonych łodyżek Diderota, Stendhala, Balzaca, które przyozdobił świeżymi liśćmi Flauberta, Daudeta, Goncourtów i tym sposobem ' Paula Bourgeta, "Przegląd Tygodniowy" 1889, nr 1. 101 P. Bourget, Essais de psychologie cantemporaine, Paris 1883; Nouveaux-essais de psychologie contemporaine, Paris 1886. 102 E p[r z e w ó s k i], Literatura francuska, "Prawda" 1889, nr 44. 103 Ibidem. 104 P. Bourget, Przedmowa do powieści "Uczeń", "Prawda" 1889, nr 48. Koniec XIX wieku prezentuje w sporach o powieść splot szeregu przenikających się wzajemnie tendencji i daremnie chcielibyśmy szukać zarówno wypowiedzi teoretycznych, jak też konkretnych dzieł, w których dążności miałyby jednolity charakter. Przy sporej liczbie nakładających się wzajemnie kierunków i metod ilość możliwych połączeń musiała być szczególnie duża. Rodzimy dekadent w Bez dogmatu Sienkiewicza wyrastał - inaczej niż we Francji - bezpośrednio z podłoża pozytywistycznych rozczarowań z początku lat osiemdziesiątych. Równocześnie w wystąpieniach Ignacego Matuszewskiego krzyżować się będą marzenia 0 sztuce "czystej" z programem powieści społecznie zaangażowanej 103? 1 nie bez racji ideał takiego połączenia zobaczył krytyk w twórczości Stefana Żeromskiego. Przytoczone przykłady wskazują na charakterystyczne momenty zetknięć się różnych doktryn. Równocześnie jednak w krytyce i literaturze lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych obserwować możemy dość typowe zjawiska epigoństwa. Na terenie prozy, o czym pisał Henryk Afarkiewicz w artykule Antynomie powieści realistycznej XIX wieku 106, ciągle jeszcze egzystowała powieść tendencyjna, uprawiana przez drugorzędnych powieściopisarzy. W krytyce literackiej podobny charakter ma głośny spór o powieść historyczną, wywołany pojawieniem się Trylogii Sienkiewicza, spór nie wykraczający poza zasady sformułowane w pierwszej połowie XIX wieku. Jego granice określił sam Sienkiewicz w artykule O powieści historycznej. Ponownie postawiono wówczas pytanie dotyczące sensowności tego typu literatury. Jeśli chce być prawdą -- referował opinie przeciwników Sienkiewicz - to musi pozostać tylko historią; jeżeli zaś fantazja piszącego zerwie historyczne cugle i na kształt rozhukanego konia poniesie go w krainy nierzeczywiste, to utwór jego będzie historycznym fałszem. Ścisła historia, a zatem nie powieść; powieść, a zatem nie historia 107. Sprzeczność ta, z którą borykali się pisarze i krytycy pierwszej połowy XIX wieku, szczególnie jaskrawo musiała wystąpić na tle wzorca powieści naturalistycznej. Nierealność utworów tego typu - nie były bowiem one wynikiem bezpośredniej obserwacji - próbował Sienkiewicz wyjaśnić przez przypomnienie, że w każdej powieści - "psychologicznej czy fizjologicznej" 108 - musi istnieć zmyślenie, fikcja literacka. Powieściopisarz 105 I. M a t u s z e w s k i, O twórczości i twórcach, Warszawa 1965, s 245. O Ludziach bezdomnych pisał krytyk na przykład, że jest to powieść "społeczna", ale nie "tendencyjna". 106 H Markiewicz, Antynomie powieści realistycznej..., s. 89. 107 H. S i e n k i e w i c z, O powieści historycznej, "Słowo" 1839, nr 98. 108 Ibidem. 150 historyczny nie może tylko tworzyć wbrew prawdzie zapisanej w dokumentach. Podstawowy ton uwag Sienkiewicza zgodny był z powszechnym przekonaniem ówczesnych krytyków. Domagali się oni od twórców "poważnego przygotowania i wieloletnich studiów nad epoką" 109, "pośredniej obserwacji[...] śladów, jakie przeszłość po sobie zostawiła"110. Nie wystarcza już nam - pisał Chmielowski - sama "barwa miejscowa", o którą się ubiegali już romansopisarze historyczni doby dawniejszej [...], prag-niemy[...], aby kierunek myśli, sposób objawiania się uczuć, skład okoliczności jak najwięcej miały w sobie cech życia rzeczywistego w formach tej doby, którą obrał sobie pisarz do odmalowania nl. Uwagi owe, choć dobrze znane z dawniejszych dyskusji, miały pewne znaczenie w nowej sytuacji literackiej: w epoce naturalizmu próbowały przynajmniej częściowo zrehabilitować powieść historyczną. Dyskusja nad Trylogią Sienkiewicza, poczynając od cytowanego poprzednio wystąpienia Prusa, a kończąc na artykułach z pierwszego dziesięciolecia XX wieku112, dotyczyła prawie w całości problemów prawdy historycznej w utworze literackim. Podnieśli ją głównie krytycy wyrastający pośrednio czy bezpośrednio z tradycji pozytywistycznej, nie zainteresowała natomiast ani Komornickiej, ani Przesmyckiego czy Lutom-skiego. Pierwsze manifesty modernizmu - z wyjątkiem cytowanego wystąpienia Komornickiej - pomijały właściwie sam problem powieści. Młoda generacja pisarzy "przesiąknięta estetyką aż do szpiku kości" - jak pisał o niej Krzywicki113 - wolała wypowiadać się w liryce i dramacie. Powieść, na której ciążyło jej pochodzenie, znalazła się jednak w praktyce twórczej nie tylko Żeromskiego i Orkana, lecz także Przybyszew-skiego i Tetmajera. Skomplikowany mechanizm przejęcia dziedzictwa naturalizmu i realizmu lu wyrażał się także w tej sprzeczności: młode pokolenie twórców, głosząc hasła sztuki czystej, niezaangażowanej, przejmuje gatunek, którego pierworodnym grzechem było głębokie powiązanie z życiem. Powieść w tradycji XIX wieku stała się "sztuką dla maluczkich", angażowała zawsze najszersze rzesze czytelnicze, szukała odbiorcy w wielkich masach narodu. Od tej tradycji nie można się było uwolnić, choć w wystąpieniach 103 M. S z e 1 i g a, Zygmunta Kaczkowskiego "Olbrachtowi rycerze", "Świat" 1889, nr 9. 110 P. C h m i e 1 o w s k i, Powieści historyczne A. Krechowieckiego, "Ateneum" 1889, t. IV, s. 358. 111 Ibidem. "- W. N a ł k o w s k i, Sienkiewicziana, Kraków 1904. 113 K. R. Żywicki [L. Krzywicki], Najmłodsi, "Prawda" 1894. nr 16. 114 Por. K. Wyka, Modernizm polski, Kraków 1959, s. 103-106. 151 krytycznych dopatrywano się różnego typu przełomów. Dla Bałuckiego Zola, w obliczu powieści i dramatu młodych Skandynawów, stał się ¦wzorem "prawdziwej poezji". Autorowie skandynawscy - pisał - z małymi bardzo wyjątkami zrobili z powieści swoich i utworów dramatycznych formalny szpital i kryminał, w których spotykamy się ze wszystkimi chorobami, występkami, z najpotworniejszym wykoszlawieniem natury ludzkiej, a na usprawiedliwienie tego kierunku powieściowego, tej mody, jeżeli taką obrzydliwość modą nazwać się godzi, mają ci panowie odpowiedź: my szukamy prawdy, odtwarzamy życie jak jest, nie chcemy bawić czytelników, ale roztrząsać ich sumienia, nie chcemy tworzyć manekinów, wypchanych tendencjami i zdawkową moralnością, ale ludzi w całej ich nagości i prawdzie U5. Bałucki nie spostrzegł, że to, co go tak żywo oburzało u Strindberga, było tylko pochodną - i to niezbyt odległą - naturalizmu. Wraz z pojawieniem się nowej tematyki, z zainteresowaniem powieści życiem artysty (rzadko natomiast samym procesem tworzenia, zrobić to miała dopiero tak zwana powieść autotematyczna w XX wieku), z generalnym odwrotem od opisywania świata zewnętrznego ku analizie przeżyć psychicznych jednostki powieść wkroczyła na drogę powolnego ograniczania swojej pojemności poznawczej; stawała się coraz bardziej jednostronna i nieepicka. Zjawisko to sygnalizował Ignacy Matuszewski nawet na przykładzie najbardziej epickiego utworu Żeromskiego, mianowicie jego Popiołów. Spokojny nurt epicki został w nich zakłócony przez inwazję żywiołu lirycznego, który doprowadził z kolei do zachwiania jedności kompozycyjnej. "Popioły jako całość - to nie płynąca równo i poważnie epopeja, lecz burzliwa symfonia, pełna wstrząsających roz-dźwięków, które autor gwałtem niemal spaja w harmonijne akordy" 116. Kozbicie epickiej struktury powieści, jej wewnętrznej zwartości nie było jednak normą przyjętą przez wszystkich. Parnasistowskie upodobania dyktowały na przykład Zenonowi Przesmyckiemu wzorce całkiem odmienne. Narzekał więc, że w literaturze naszej "coraz trudniej było spotkać powieść dobrze zbudowaną, należycie pogłębioną, wszelkich pozbawioną zbyteczności i podpórek, i artystycznie, ze stylem jakimś napisaną" »7. Dość popularne pod koniec XIX wieku przekonanie o kryzysie powieści miało więc różne źródła: z jednej strony reakcja antypozytywistyczna sprowadziła krytykę powieści tendencyjnej, oczywiście w szerokim rozu- 115 M. Bałucki, O nowych modach w literaturze powieściowej, "Tygodnik Ilustrowany" 1894, nr 49. 116 I. Matuszewski, Zeromski i "Popioły", "Tygodnik Ilustrowany" 1904, nr 20 117 Z. Przes mycki, Powieść, "Chimera" 1901, t. III, s. 313. 152 mieniu terminu, obejmującym całą powieść społeczną. Słusznie więc narzekał Berent w liście do redaktora "Chimery" na nadużycia tego terminu przez krytyków młodopolskich118. Równocześnie z perspektywy Orzeszkowej czy Chmielowskiego kryzys powieści objawiał się w nacisku elementów subiektywnych, lirycznych na jej strukturę. Dla Miriama wielkie rozpanoszenie się gatunku powodowało zanik wartości artystycznych i to był widomy objaw kryzysu. Czy rzeczywiście powieść znalazła się w przededniu katastrofy? Czy była wówczas zagrożona? Na pytania te odpowiedziało dziś już prawie siedemdziesiąt lat literatury XX wieku. Krytycy ówcześni obserwowali jej kolejną metamorfozę, a' brak odpowiedniej perspektywy czasowej powodował przesadne wyolbrzymienie owej pozornej klęski. Błąd ten popełniała później wielekroć krytyka XX wieku. Dlatego jako przestrogę warto przytoczyć bardzo specyficzny fakt powtarzania się argumentów mających świadczyć o kryzysie. Waleria Marrene-Morzkowska tak go uzasadniała pod koniec ubiegłego wieku: Każda epoka wyrabia odpowiednią formę literacką. Dla nas, żyjących prędko, gorączkowo, w wieku pary i telefonów, powieść długa, przepełniona refleksjami i opisami wydaje się zbyt często nużącą. Kilometrowy utwór wprost odstrasza ludzi mających nie tylko mało czasu, ale po większej części przeciążonych umysłową pracą; braknie im odwagi do odczytania grubej książki, albo też ją przerzucają lekceważącą ręką, jeśli z jakichkolwiek wzglądów do tego są zmu- W ciągu ostatnich pięćdziesięciu lat argumenty te powtórzono wielokrotnie. Zmianie uległy tylko poszczególne elementy katastroficznej dekoracji: lokomotywa i telefon ustąpiły miejsca rakietom i - powiedzmy - telewizji. Ale czy wraz z tym zwiększyło się zagrożenie? Nie ma potrzeby bawić się w przepowiednie. Historia powieści XIX wieku wydaje się być zamkniętym etapem przynajmniej w jednym zakresie: zmieniła się całkowicie społeczna rola tego gatunku. Jeszcze w 1908 roku Stanisław Brzozowski w studium o Współczesnej powieści polskiej widział w romansie "źródło informacji społeczeństwa o własnym swym życiu". "U nas urasta to znaczenie powieści dzięki temu, że nauka i filozoficzna myśl nasza pozostaje udziałem nielicznych i wiedzie żywot suchotniczyf...]" 120. Dziś nikt nie szuka w powieści tego typu informacji. Ale zmiana ta dotyczy całej literatury pięknej. 118 [W. Berent], List autora "Próchna", "Chimera" 1901, t. IV, s. 467. na w. M a r r e n e-M orzkowska, Treść i forma w powieści, "Tygodnik Ilustrowany" 1891, nr 90. 120 S. Brzozowski, Współczesna powieść polska [w:] Dzieła wszystkie, t. VI,. Warszawa 1936, s. i. DISCUSSIONS SUR LE ROMAN DANS LA CRITIQUE LITTERAIRE POLONAISE1 AU XIXe SIECLE RESUME Une discussion interessante accompagnait le developpement du roman au XVIIIe et XIXe siecles. Elle partagea ceux qui y prenaient part en deux camps opposes: d'un cóte les adversaires averes du roman, auteurs de poetiąues normatives (d'apres Boileau, comme par ex. Dmochowski) et, de 1'autre, un groupe nombreux d'adep-tes, a partir des temps les plus aneiens (Pierre-Daniel Huet et, chez nous, Ignacy Krasicki et 1'auteur anonyme d'une dissertation en vers, O romansach (Sur les romans, 1804). Cette discussion eut une influence considerable sur la formation de nouveaux modeles pour le roman et sur l'evolution du genre, bien que cet ascen-dant, par la naturę des choses, etait restreint. Chaąue generation de critiąues con-siderait ses determinations theoriąues comme etant irrevocables et finales. La recherche de normes et de regles par rapport au roman se trouva etre un verita-ble labeur de Sisyphe. la permanence des decisions theoriąues dans ce domaine etait en pratiąue ephemere. Le devoir d'entreprendre a nouveau le meme sujet devenait d'habitude une necessite pour chaąue generation consecutive de critiąues. Parmi 1'enorme ąuantite de dissertations et d'articles publies dans les colonnes des journaux, de prefaces des auteurs de romans et de chapitres correspondants dans les manuels de poetiąue et d'elocution de type divers ceux ąui, en premier lieu, presentaient des problemes nouveaux tlans la discussion en cours furent choisis pour etre introduits dans le present travail. Tel etait le principe d'elimi-nation du materiel. Pour mieux comprendre les controverses sur le roman du XIXe siecle ii devint necessaire de reculer les recherches jusqu'au debut de la discussion elle--meme, au XVIle siecle. Les premieres manifestations dans notre terrain pro-viennent justement de ce temps-la et refletent certains aspects de la discussion qui se deroula autour du Roland furieux (Giraldi et Pigna). Ces mentions ne sont pas directes pour la plupart, mais elles nous arrivent par Pentremise de la litterature francaise (Łukasz Opaliński, Obrona Polski - La defense de la Pologne, 1648). La popularisation dans notre p?}rs du roman "canaille" de Gaspar Ens par Georges Fórster, editeur de Gdańsk, eut aussi une certaine importance, Ce roman etait muni d'une longue preface, dans laąuelle 1'auteur defendait son droit de decrire de raauvais sujets en les prenant pour heros afin de fournir "un evertissement et un exemple" aux lecteurs. Une ample enonciation de Stanisław Herakliusz Lubomirski, inseree dans les Rozmowy Artaxessa i Ewandra (Entre-liens d'Artaxes et d'Evandre) provient aussi du XVIle siecle. Jan Stanisław Jab-ionowski et 1'auteur anonyme de 1'introduction a YArgenide de Bugnotius publie-rent leurs reflexions sur le roman au debut du XVIIle siecle. Dans toutes ces 154 declarations les traces de 1'influence des discussions francaises au XVIIe et en particulier les enonces de Boileau et de Huet sont apparents. L'epoque du regne du roi Stanislas-Auguste n'apporta pas de changements plus importants dans ce domaine: on ecrivait alors (en suivant les principes de Boileau et de Marmontel) des observations critiques sur 1'influence pernicieuse d'ouvrages de ce type (Franciszek Salezy Jezierski, Franciszek Zablocki) en se rendant compte, d'un autre cóte, de la vogue du nouveau genre et de la possi-bilite de le mettre a profit pour 1'education morale, nationale et politique de la .societe. Voila pourquoi le roman trouva alors des defenseurs (Jan Chrzciciel Al-bertrandi, Ignacy Krasicki, Adam Czartoryski, Filip Neriusz Golański). La discussion qui eut lieu au sujet de la Podolanka wycnowana w stanie natury (La Podolienne elevee a l'etat naturel) de Michał Krajewski et surtout Tarticle d'Adam Czartoryski, publie comme introduction a la traduction de Tom Jones de Fielding (1793) apporterent une formulation des principes les plus generaux du roman realistę, lis assurerent une certaine dose de tolerance pour le genre qui ne trouva pas de place dans les manuels de poetique alors en vigueur. II faut noter, au debut du XIXe siecle, une dissertation interessante en vers, •O romansach (Sur les romans). Son auteur, un representant du sentimentalisme d'alors, entreprit la defense du nouveau genre en soutenant qu'il accorde la pri-niaute aux droits du coeur sur la "froide raison". L'opinion de nos pseudo-clas-¦siques (Osiński, Koźmian) et aussi celles de Stanisław Potocki, Jan Śniadecki et Stanisław Jaszowski temoignent d'un accroissement de malveillance envers les romans au debut du XIXe siecle. D'un autre cóte, on peut aussi remarquer des manifestations qui prennent leur defense et qu> temoignent d'une grandę maturite theoriąue des auteurs souvent anonymes. II faut mentionner ici,. en premier lieu, la dissertation O romansach (Sur les romans) de 1318 et les formulations anterieu-res de Maria Czartoryska-Wirtemberska (1816). Dans la dissertation O romansach les principes fondamentaux de 1'art realistę furent definis: les romans devraient etre un tableau fidele de la societe, tout en evitant des fictions invraisemblables. La dissertation anonyme de 1818 ne brisait pas encore tous les liens qui la rat-tachaient a la litterature du Sieele des Lumieres, bien que 1'on puisse apercevoir deja dans l'exactitude des descriptions de la vie sociale 1'influence des ouvrages de Walter Scott. L'auteur manifeste ses rapports avec les anciennes tendances litteraires en rappelant constamment les buts didactiques et moralisateurs de l'art. La societe n'etait pas decrite autrefois pour en presenter un tableau fidele. On s'efforcait d'instruire et d'edifier le lecteur en choisissant des exemples appro-pries des activitćs humaines. Madame de Stael dans son Essai sur les fictions pro-testait deja contre une pareille comprehension des buts du roman. Chez nous, Anna Mostowska (1806) s'elevait contre le devoir d'instruire au moyen de "bons exemples" dans un ouvrage litteraire. Mais ce n'est que dans la critique litteraire ¦des annees qui suivirent 1'an 1822 que l'on peut observer une liberation entiere des Jiens d'un didactisme du XVIIIe siecle. Walter Scott et ses imitateurs (Niemcewicz, Bernatowicz, Krasiński) exercerent alors une grandę influence sur la formation de nouveaux principes dans le roman ;polonais. Les discussions litteraires au cours des annees 1822-1830 tournaient principalement autour du roman historique. L'auteur anonyme de Pan unter-lejtnant Wojciech (Monsieur le sous-lieutenant Albert, 1826) fait exception ici, car ii soumit a la critique le devoir important de la defense de 1'originalite des ouvra-.ges litteraires. Walter Scott avait popularise un type de roman historique dans lequel 1'auteur 155 •etait cense d'avoir le devoir de representer le coloris local, de decrire fidelement et avec veracite les menus details des moeurs. Les themes fondamentaux du roman, les aventures de son heros principal avaient d'habitude un caractere fictif. Une opposition anti-Scottiste naąuit avec la popularisation de ce type de construetion. Elle possedait deux visages differents: l'on s'efforcait, d'un cóte, de reagir contre 1'interet uniquement porte aux themes historiąues en developpant le roman modernę resultant d'une observation directe de la vie sociale (Stendhal, Balzac). X)e 1'autre, l'on tachait de construire un modele dans leąuel tous les elements du roman historiąue auraient ete empruntes a un materiel de sources (Lacroix et, chez nous, Kraszewski). Une discussion ardente se concentra autour de ces problemes apres 1'annee 1831. Ceux qui y prenaient part joignaient a leurs opinions esthetiąues la formulation de leurs principes politiques. Le cours de cette discussion peut etre partage en irois etapes differentes au point de vue objectif et chronologiąue: 1. Controverse sar ]e roman historiąue, dans laąuelle Kraszewski et Grabow-ski representaient des opinions extremistes. 2. Controverse sur le roman contemporain, considere distinctement comme -s'opposant aux imitateurs de Walter Scott dans le pays. 3. Controverse sur les principes les plus generaux du roman realistę. lei appartient tant la discussion concernant le roman tendancieuK (Kraszewski, Lewe-stam) que celle qui s'interessait a la comprehension exacte des termes "imitation fidele de la naturę", au droit de 1'auteur d'introduire des types essentiels, enfin -au devoir de creer des ouvrages originaux (Grabowski, Kraszewski, Kaczkowski, Korzeniowski). Apres 1863, la critiąue positiviste ne s'interessa pas au debat a toutes les acąuisitions de ses predecesseurs. L'on ressentait alors une certaine hostillite envers le "roman pittoresąue" qui notait scrupuleusement differents symptómes de la vie sociale d'une manierę aussi objective que possible, sans que les auteurs expriment leur point de vue quand aux problemes qu'ils soulevent. L'on profita par contre -du modele du roman tendancieux, rejete vingt ans auparavant. Le caractere du roman de ce type-la etait comme suit' a. une tendance distincte a donner a l'ouv-rage une construetion logiąue dans laąuelle la representation de la realite accom-plirait le role d'illustration pour la these posee par 1'auteur; b. une caracteristiąue •contrastante des personnages (les heros dans ce type de roman sont positifs ou negatifs); c. commentaire etendu de 1'auteur qui explique au lecteur toutes les arnbiguites de ses tableaux; d. une diminution de la plasticite dans la description du monde represente, accompagnee d'une augmentation de 1'importance du role des figures de rhetorique, d'idees abstraites etc; e. une terminaison a tendance didactiąue. La lutte pour le roman tendancieux au cours des annees soixante et soixante--dix eut pour resultat la reduetion du role de l'observation directe de la vie et mena au schematisme dans la construetion et la manierę de caracteriser les personnages. La generation de Orzeszkowa, Chmielowski, Kotarbiński, Bem, Swięto-chowski, Sienkiewdcz et Prus accomplit, vers le debut des annśes qui suivirent l'an 1880 une serie de verifications essentielles des opimens prealablement enon-cees. Sous 1'influence de la theorie du naturalisme en premier lieu et en conse-ąuence du rappel de l'oeuvre des ecrivains du debut du XIXe siecle (Balzac, Dickens, Stendhal, Korzeniowski, Kaczkowski, Kraszewski) 1'attention se porta sur la necessite d'approfondir au point de vue psychologiąue 1'effigie des personna^es, sur la valeur de l'observation directe de la vie, sur le b3soin d'obiectivisme dans ¦156 le proces meme de la description de la vie sociale. Cest ainsi que murissait la theorie du roman realistę des annees de la huitieme deeade du siecle. Les efforts-de la critiąue litteraire de ce temps se concentrerent sur le probleme de l'exacti-tude dans la description et, simultanement, sur les problemes psychologiąues d'une-personnalite humaine. L'on ne s'occupait pas, par contre, d'une facon plus etenduc, de la construction meme de l'ouvrage. Antoni Sygietyński formuła les premieres ąuestions a ce sujet. Vers la fin du XIXe siecle la situation du roman devint plus compliąuee ś nou-veau, des que parurent les tendances modernistes et symboliques. Bien que la jeune generation des auteurs, hostile envers la tradition positiviste, n'avait pas renonce a ecrire des romans (Żeromski, Reymont, Orkan, Tetmajer, Przybyszew-ski), la critiąue litteraire considerait ce genre comme etant trop commun et vul-gaire (Przesmycki) et predisait sa fin. L'opinion critiąue de Maria Komornicka sur le modele du roman alors en vogue etait la plus interessante. Elle prevoyait que, dans l'avenir, le roman serait entierement delaisse et cederait la place a la "prose lyriąue" qui viserait a atteindre les profondeurs inconnues de la personnalite humaine. Cetait la le presage d'une evolution ulterieure du roman au XXe siecle. INDEKS AUTORÓW I TYTUŁÓW Artykuły anonimowe •Cechy nowego zwrotu w literaturze 132 Charakter historyczny romansu XIX w. 65 {Rec] Czterech wieczorów w stolicy Michała Wazgirda 46 Dialog albo rozmowa Podolanki z mężem 19 Kilka myśli o naszej literaturze powieściowej 105, 106 Kilka ostatnich powieści polskich 66, 95 Kilka uwag o stanie małżeńskim w ogólności i o tajemnicach sypialnego pokoju 78 List Paryżanki do Podolanki 28 [Rec] Maleparty J. I. Kraszewskiego 94 Niektóre uwagi nad romansem "Smutne wspomnienia nieszczęśliwego Kazimierza" 52 Historia Małgorzaty z Walezyi, królowej Nawarry 29 Calprenede de Costes Gauthier la 1L Cervantes Miguel Saavedra 20, 25, 49, 76, 77, 85 Don Kichot 20, 49, 76 Champfleury, właściwie Husson Jules 101, 122, 135 Chasles Euphemien Philarete 98 Chłędowski Walenty 50, 51 Rozbiór uwag Philopolskiego nad "Janem z Tęczyna"... 50 Chmielowski Piotr 6, 62, 103-105, 108- -110, 112-117, 119, 122, 124, 126- -128, 131, 135, 136, 141, 144, 150, 152 Artyści i artyzm 117, 122 [Rec] Dzieci wieku J. I. Kraszewskiego, 109, 128 Dzieje krytyki literackiej w Polsce 6 Jeszcze o celu sztuki (z powodu książki I. Matuszewskiego "Twórczość i twórcy") 144 J. 1. Kraszewski. Zarys historycznoli-teracki 62 [Rec] Ludzi dobrych chęci T. Szum-skiego 114 Młode siły 131, 136, 141, 142 Nasi powieściopisarze. T. T. Jeż 114, 122 Niemoralność w literaturze 119 Powieści ludowe Elizy Orzeszkowej 127 Powieści pani Elizy Orzeszko 115, 116 Powieści w 1869 roku 115 Przegląd literatury niemieckiej 108 [Rec] Uskoków T. T. Jeża 126 Utylitaryzm w literaturze 113, 117 Zarys literatury polskiej z ostatnich lat szesnastu 103, 104, 127 Z najnowszych powieści 144 Zygmunt Kaczkowski. Studium literackie 126 Choiński Teodor Jeske- Zródło i pochód naturalizmu w bele-trystyce francuskiej 133 Cieszkowski August 84, 95 O romansie nowoczesnym 84, 95 Cieślikowska Teresa 8, 111 Problem tendencyjnej powieści pozytywizmu 8, 111 Comte Auguste 105, 111 Metoda pozytywna w szesnastu wykładach 111 Cooper James Fenimore 57 Cottin Marie 77 Courbet Gustave 122, 136 Cousin Victor 12 La societe francaise au XVII siecle d'apres "Le Grand Cyrus" M-lle Scudery 12 Cybienko Elena 8 Diskussija o romanie w polskoj kri- tikie 40-50-ch godów XIX w. 8 Czajkowski Józef Antoni 71, 91 Powieść historyczna jako sztuka obrazowa 71, 91 Czarnik Bronisław 6, 7, 49 Spór literacki o "Jana z Tęczyna" (1825). Kartka z dziejów krytyki w Polsce 6, 49 Czarnocka-Loevy z Miareckich Maria 150 Zygmunta Kaczkowskiego "Olbrach- towi rycerze" 150 Czartoryska-Wirtemberska Maria 27, 36, 37, 39, 40, 46, 52, 75, 77 Malwina czyli domyślność serca 27, 36, 39, 40, 41, 46, 75, 77 Czartoryski Adam 23, 25-27 Krótkie uwiadomienie o celu i umyśle, w którym jest pisanym romans Tom-Dżona 26, 27 Czartoryski Adam Kazimierz 40 Myśli o pismach polskich 40 Czerwiński Sławomir 6 Elżbieta z Krasińskich Jaraczewska. Studium z dziejów powieściopisarst- wa polskiego 6 Danek Wincenty 7, 8, 57 Kraszewski i Walter Scott 8, 57 O małżeństwie powieści z historią 8 Powieści historyczne J. I. Kraszewskiego 8 Wstęp do Zygmuntowskich czasów J. I. Kraszewskiego 69 Daudet Alphonse 123, 128, 132, 138, 140 Listy z mojego młyna 132 David-Savageot A. 143 Le realisme et le naturalisme dans la litterature et dans l'art 143 160 Defoe Daniel 23, 26 Robinson Crusoe, 23, 38 Dembowski Edward 84, 100 Defauconpret Auguste-Jean-Baptiste 60 Desmarets Jean 11 Dibelius Wilhelm 49 Englische Romankunst 49 Dickens Charles 76, 77, 97, 98, 106, 126, 127 Diderot Denis 18, 19, 41, 128 Eloge de Richardson 19 Dihm Jan 38 Wstęp do Jana z Tęczyna 38 Dmochowski Franciszek Ksawery 33 Dmochowski Franciszek Salezy 38, 48 Dobrzański Jan 101 Zapiski literackie 101 Dostojewski Fiodor 143 Drouineau Gustave 86, 87, 106 Dunin-Borkowski Leszek zob. Borkow- ski Leszek Dunin-Dumas Alexandre (syn) 108, 119 Dama kameliowa 119 Dumesnil Renę 136 Le realisme et le naturalisme 136 Duranty Louis-Emile 108, 122 Dzieduszycki Tytus 50, 51 Uwagi nad "Janem z Tęczyna", powieścią historyczną wydaną przez J. U. Niemcewicza 50 Echsenburg 59 Ens Gaspar 16, 17 Vitae humanae proscenium in quo sub persona Gusmani Alfaraci... ad vivum representantur 16 Estreicher Karol 11, 67 Bibliografia 11 Zestawienie przedmiotów zawartych w 136 tomach "Biblioteki Warszawskiej" z 1841-1874 67 F. D. 47 Do pana S. Polemika o "Emmelinę" 47 Faleński Felicjan 125 Fenelon Francois de Salignac de la Mo- the Telemak 17, 20, 21, 32 Feval Pierre 113 Rzecz o powieści we Francji 113 JFeydeau Georges 108, 134 Fielding Henry 7, 17, 26, 44, 75-77, 85 Historia Toma-Dżona 26, 75 Przygody Józefa Andrewsa 17 Tom Jones 75, 89 Filostrat, właściwie: Flavius Philostra- tus 14 Życie Apoloniusza 14 Fisz Zenon 97 Flach Józef 145 Zwrot w modernizmie niemieckim 145 Flaubert Gustave 102, 108, 128, 131, 132, 134, 136, 138-140, 143, 147 Pani Bovary 102, 132, 138 Salambo 108, 132. Folkierski Władysław 9 Entre le classicisme et le romantisme 9 Forster Jerzy 16 Freudensohn Daniel 119 [Rec] Na pochyłości E. Lubawskiego 119 Freytag Gustav 108, 116 Futeriere Antoine 12 Roman bourgeois 12 Gagatkiewicz Eleonora zob. Ziemięcka Eleonora Gautier Theophile 86, 87, 91, 106, 148 Panna Maupin 86, 87 Gebethner Jan 6, 41 Poprzedniczka romantyzmu 6 Genlis Felicite de 52, 77 Gervex Henri 136 Giraldi Giovanni Battista (Cinthio) 14 Gnatowski Jan 133, 139 Realizm w literaturze nowoczesnej 133 Goethe Johann Wolfgang 34, 52 Gogol Nikołaj 76, 97, 106, 127 Golański Filip Neriusz 22, 23, 32 0 wymowie i poezji 22 Gombreville Martin le Roy 11 Goncourtowie (Edmond-Louis-Antoine 1 Jules-Alfred) 108, 128, 129, 138, 140, 141 Charles Demailly 140 Gorczyczewski Jan 18 Gorczyński Adam 60, 87 Gostomski Walery 144, 145 Wszechwładztwo powieści nowoczesnej 145 161 Grabowski Michał 56-59, 63-70, 72, 73, 76-82, 84, 85, 89, 90, 92. 93, 94, 100- -108 Co zostaje do czytania oprócz romansów francuskich? 79, 92 Korespondencja literacka 65, 67 Koliszczyzna i stepy 66 Kraszewski 72, 81 Literatura i krytyka 64, 66-68, 78-81 Literatura romansu w Polsce 68 List drugi o dzisiejszym powieściopi-sarstwie 65 Myśli o literaturze polskiej 58, 59 O nowszej literaturze francuskiej 56 O nowszych powieściach polskich 81, 89 O "Listopadzie" 93 [Rec] Poety i świata J. I. Kraszewskiego 81 Stanica Hulajpolska 65-67 Zygmunt Kaczkowski. Ostatnie stanowisko podaniowo-historycznej powieści polskiej 56 Graham Kenneth 9 English Criticism of the Novel 1865- -1900 9 Grudziński Stanisław 133 Utylitaryzm w sztuce 133 Słówko o powieści obyczajowej 133 Gruszecki Artur 144 Hutnik 144 Gryf, zob. Marcinkowski Antoni Grzymała Franciszek 47 Gubrynowicz Bronisław 6, 7, 15 Romans polski za czasów Stanisława Augusta 6 Hanon 14 Podróż 14 Herder Johann Gottfried 43 Briefe zur Beforderung der Humani- tdt 43 Herodot z Halikarnasu 12 Hirszband Napoleon 147 Zakapturzony idealizm 147 Sekta estetyczna 147 Hleb-Koszańska Helena 56 Źródła sądów w rozprawie Michała Grabowskiego "O nowszej literaturze francuskiej" 56 Hodi J. T., zob. Tokarzewicz Józef Hoffmann Ernst Theodor Amadeus 41, 47, 85, 106. Hoffmanowa Klementyna z Tańskich 7, 42, 69 Horacy, właściwie Quintus Horatius Flaccus 13, 33 Huet Pierre-Daniel 13, 14, 18, 19, 21, 22, 24, 30, 35, 43 Traite de l'origine des romans 13, 33 Hugo Victor 53, 76, 78, 105, 106, 109, 148 Le dernier jour d'un condamnt 53 Nędznicy 109 Pracownicy morza 109 Huysmans Joris Karl 145, 148 A rebours 145, 148 I... Stanisława 118 Kilka słów o powieści 118 Inglot Mieczysław 7, 63, 64, 68 Poglądy literackie koterii petersburskiej w latach 1841-1843 7, 63 Polskie czasopisma literackie ziem litewsko-ruskich w latach 1832-1851 7 Irving Washington 39 J. F. 132, 133 Emil Zola i jego utwory 132-134 J. M. 78 [Rec] Pierwszej młodości, pierwszych uczuć E. Jaraczewskiej 78 Jabłonowski Jan Kajetan Bernard 18 Exempt... 18 Jabłonowski Jan Stanisław 17 Janin Paul 39, 41, 78, 106 Jaraczewska Elżbieta 6, 7, 38, 40, 75-77 Pierwsza młodość, pierwsze uczucia 38 Wieczór adwentowy 38, 40, 75-77 Zofia i Emilia 38, 75 Jaszowski Stanisław 32, 46 Krótka wiadomość o życiu i pismach Antoniny Niemcerzycowej 32 Jellenta Cezary, zob. Hirszband Napoleon Jeske-Choiński, zob. Choiński Teodor Jeske-Jezierski Franciszek Salezy 7, 15, 19, 21, 25, 75 11 - S. Burkot: Spory o powieść 162 Goworek herbu Rawicz 21, 75 Niektóre wyrazy porządkiem abecadła zebrane i stosownymi do rzeczy uwagami objaśnione 25 Rzepicha 75 Jeż Teodor Tomasz 104, 109, 110, 114, 116, 118, 119, 122, 125, 129, 135 Helena 119 W sprawie powieści ("Lalka" Prusa) 125, 129 Kaczkowski Zygmunt 42, 56, 66, 72, 73- -75, 93, 96, 126, 150 Kato 75 [Rec] Les enfantes de 1'amour E. Suego 96 Sodalis Marianus 74 Starosta hołobucki 74 Kapłanowa Rachela 112, 117 W sprawie tendencji w powieści realistycznej 112 Kaszewski Kazimierz 104 Kattle Arnold 9 An Introduction to the English Novel 9 Kawyn Stefan 93 Kenig Józef 141 [Rec] Bez dogmatu H. Sienkiewicza 141 Klaczko Julian 56, 57, 82, 83, 100, 106 Przegląd piśmiennictwa ("Krewni" J. Korzeniowskiego) 57, 83 Klimowicz Mieczysław 7 Nad "Historią" Krasickiego. Wokół genezy i chronologii 7 Narodziny romansu listowego w literaturze polskiej XVIII w. 7 Romans Gellerta w literaturze polskiej czasów saskich 7 Komornicka Maria 146, 147, 150 Szkice 146 Kondratowicz Ludwik 95 [Rec] Kilku rysów z życia wiejskiego A. Korsaka 95 Korbut Gabriel 18, 27 Historia literatury polskiej 27 Początki wpływu Boileau'a w Polsce 18 Korsak Adam 95 Korzeniowski Apollo, Nałęcz 82 Korzeniowski Józef 10, 32, 57, 76, 82, 83, 93, 94, 100, 101, 106, 109, 127 Emeryt 83, 94 Krewni 57, 75, 93, 109 Kurs poezji 32, 93 Sceny z różnych miejsc 93, 94 Wyprawa po żonę 10, 76 Kossakowski Józef 28 Ksiądz Pleban 28 Kościałkowska Wilhelmina Zyndram- 142 Eliza Orzeszkowa, Szkic biograficzny 142 Nasi noweliści. Szkic ze współczesnego piśmiennictwa 142 Kotarbiński Józef 103, 110, 113, 114, 117, 119, 120, 126, 137, 142-144. Bolesław Prus jako powieściopisarz 144 Eliza Orzeszkowa i jej celniejsze powieści pod względem społecznym 143 Kilka słów o wprowadzaniu prostytucji do utworów sztuki 120 [Rec] Na dnie sumienia E. Orzeszkowej 114 [Rec] O kawał ziemi M. Bałuckiego 112, 117 [Rec] Trójki P. Stachurskiego 110, 113 Wstecznictwo w krytyce literackiej (Jan Gnatowski "Realizm w literaturze nowoczesnej. Studium") 137 [Rec] Zemsty Czokołdowej J. I. Kraszewskiego 126 Kotowa Ida 7 Wstępy do Dziennika Franciszki Kra-sińskiej i Listów Elżbiety Rzeczyckiej K. Hoffmanowej 7 Koźmian Kajetan 56 Korespondencja literacka z Franciszkiem Wężykiem (1845-1856) 42 Kożinow W. 9 Proischożdienije romana 9 Krajewski Dymitr Michał 19, 27, 28 Podolanka wychowana w stanie natury życie swe i przypadki opisująca 19, 27, 28 Leszek Biały 75 Odpis męża Podolanki na list Sando-mierzanki... 28 163 Wojciech Zdarzyński życie swe i przypadki opisujący 28 Dialog albo rozmowa Podolanki z mężem. Dzieło ostatnie 28 Krasicki Ignacy 7, 15, 19, 22, 23, 24, 32, 36 Historia na dwie księgi podzielona 7 Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki 21, 25, 28, 36, 76 O rymotworstwie i rymotworcach 25 Pan Podstoli 25, 28, 36 Zbiór potrzebniejszych wiadomości porządkiem alfabetu ułożonych 25 Kraszewski Józef Ignacy 5, 8, 10, 16, 39, 42, 53, 60-62, 65-68, 69, 70, 72, 73, 76, 77, 79-82, 84, 85, 87-101, 104, 106, 109. 115, 119, 120, 121, 125-128, 131, 133, 136, 137 Całe życie biedna 64 Cukierek z pieprzem. List do Eleonory Sztyrmer 89 Czercza Mogiła 85 Dwa światy 10, 81, 96, 99 Historia kołka w płocie 76, 85 Interesa familijne 81 Kamienica w Długim Rynku 119 [Rec] Koliszczyzny i stepów M. Gra-bowskiego 71 Kościół Swiętomichalski 62 Kronika zagraniczna 122, 127, 136 Latarnia czarnoksięska 76, 85, 93 Leon - Leontyna 41 List do wydawcy 67, 85 Listy do redakcji 97, 99, 120 Listy do nieznajomego 136, 137 [Rec] Literatury i krytyki M. Gra-bowskiego 80 Maciek i Maciuś 41, 85 [Rec] Marcina Podrzutka i Zyda-tu-łacza E. Suego 105 Nieboszczyk Hoffmann 85 Obrazy przeszłości 72, 120 O celu powieści 91, 95, 96 O polskich romansopisarzach 77, 85, 90 Orbeka 119 Pod włoskim niebem 85 Poeta i świat 64, 79, 80, 85 [Rec] Powieści Jadama 61, 87 Prospekt na... Kilka obrazów towarzyskiego życia... 76, 77 Przepis na historyczny romans we trzech tomach 71 Przeszłość i przyszłość romansu 75-77, 84. 86, 87, 90, 92 Rok ostatni panowania Zygmunta III 62, 63 Słówko o prawdzie w romansie historycznym 68, 69, 70, 72 [Rec] Stanicy Hulajpolskiej M. Gra- bowskiego 67 [Rec] Sodalisa Marianusa Z. Kacz- kowskiego 74 Tomko Prawdzie 85, 97 Ulana 72, 81, 101 Wędrówki literackie 77, 85, 99 Wyjątek z listu... 66 Zygmuntowskie czasy 69, 74 Krechowiecki Adam 150 Kremer Józef 84, 92, 125 Listy z Krakowa 84, 92 Kropiński Ludwik 34 Julia i Adolf czyli nadzwyczajna miłość dwojga kochanków nad brzegami Dniestru 34 Krupiński Franciszek Salezy 127 Romantyzm i jego skutki 127 Krzywicki Ludwik 150 Najmłodsi 150 Kubacki Wacław 37 Twórczość Feliksa Bernatowicza 37 Kulczycka-Saloni Janina 8, 306, 125, 126, 128 Bolesław Prus 128 Krytyka literacka lat 18'Ó3-1881 8, 106, 125 Programy i dyskusje literackie 8 Lachowski Sebastian 24 Lacroix Paul (Bibliofil, Jacob) 57, 58, 60, 62, 63, 78, 80, 98 Les deux fous. Histoire du temps de Frangois I 57, 58 Taniec śmierci 63 La Fayette Marie-Madeleine 41 La Harpe Jean Francois 26, 59 Lesage Rene-Alain 17, 21, 26, 77, 85 Gil Blas 17 Diabeł kulawy 21 Lewestam Fryderyk Henryk 10, 96, 97, 99, 119 164 Kilka słów o literaturze skandalu 119 Powieści jako literacka oznaka czasu. "Dwa światy", powieść w czterech tomach J. I. Kraszewskiego 10, 96 Słówko o słówkach z powodu mojej recenzji "Dwóch światów" 96 Libelt Karol 84 Powieści i pisma humorystyczne Fryderyka hr. Skarbka 84 Libera Zdzisław 34, 35 Z problemów sentymentalizmu w U-• teraturze polskiej 35 Limanowski Bolesław 139, 140 Listy o spółczesnej francuskiej literaturze 140 Lipsius Justus (Lips Joest) 16 Lubomirski Stanisław Herakliusz 15-17 Rozmowy Artaxessa i Ewandra, w których polityczne, moralne i naturalne uwagi zawarte wedle podanych okazyi. Tak jako mówione były, prawdziwie wyrażone są. Spisane 15 Lubowski Edward 118, 119, 126, 133-135 Romans francuski 126, 133, 134 Lutomski Bolesław 145 Pozytywiści i organicznicy 145 Mai Georges 9 Le dilemme du roman au XVIII-e siecle 9 Manet Edouard 136 Marcinkowski (Nowosielski) Antoni 74, 82, 84, 90, 101 Kilka myśli o powieści i jej formie 101 O dziełach Eugeniusza Sue z powodu artykułu o "Zydzie-tułaczu" 90 Pisma krytyczno-filozoficzne 90, 101 Znaczenie romansu historycznego w dziejach sztuki 74 Markiewicz Henryk 8, 120, 124, 126, 128, 133, 136, 137, 149 Antynomie powieści realistycznej XIX wieku 124, 136, 149 Dyskusja o realizmie 120, 137 Inna zabawa "Lalką" 128 Pozytywizm a realizm krytyczny 8 Spór o naturalizm 8, 126, 133 Tradycje i rewizje 8, 126 Wstęp do Lalki B. Prusa 128 Markwardt Bruno 9 Geschichte der deutschen Poetik 9 Marmontel Jean Francois 18, 35, 76 Essai sur les romans consideres de cótS morał 30 Powieści moralne 76 Marrene-Morzkowska Waleria 104, 122, 123, 125, 126, 128, 131, 132, 145, 152 Balzac, jego stanowisko i pojęcie. Studium 126 Kilka słów o działalności literackiej Kraszewskiego 128 Studia o obcej literaturze powieściowej. Literatura francuska 123, 126, 132 Studia z literatury zagranicznej. Powieść angielska 122 Treść i forma w powieści 152 Upadek zolizmu 145 Martineau Harriet 86, 106 Massalski Tomasz 86, 95 Massonius Marian 146, 147 Szkice estetyczne 146 Matuszewski Ignacy 113, 144, 147-149, 151 [Rec.] Les etudes et portraits P. Bour-geta 148 O twórczości i twórcach 113, 149 Zeromski i "Popioły" 151 Maupassant Guy de 104, 139 O Zoli 139 Mazanowski Antoni 143 Kilka myśli o powieści współczesnej 143 Melkowski Stefan 129 Poglądy estetyczne i działalność krytycznoliteracka Bolesława Prusa 129 Menzel Wolfgang 62 Deutsche Literatur 62 Meresch Zofia 19 Polskie prawykonanie polemiki literackiej czyli spór o "Podolankę wychowaną w stanie natury" 19 Merimee Prosper 49, 53 Notice historiąue sur la vie et les ouvrages de Cervantes 49 Mickiewicz Adam 42, 46 Dziady 42, 46 165 Mili John Stuart 105 Utylitaryzm 105 Miriam, zob. Przesmycki Zenon Mochnacki Maurycy 61, 62, 84, 91 Walter Scott i jego wiek spólczes- ny 61, 62 Myśli o literaturze polskiej 62 Montesquieu Charles Louis de 34, 41 O duchu praw 34 Mostowska Anna 6, 40-42 Pokuta 41, 42 Strach w zameczku 41, 42 Zabawki w spoczynku po trudach 42 N. O. 45 O imaginacji 45 Nalkowski Wacław 150 Sienkiewicziana 150 Naruszewicz Adam 24 Newton Isaac 34 Niemcewicz Julian Ursyn 27-30, 49-51, 75 Dwaj panowie Sieciechowie 27, 30, 40, 46, 50, 52, 75 Jan z Tęczyna 6, 38, 49, 50 Niewiarowski Aleksander 100 Laokoon 100 Norwid Cyprian Kamil 97 Ogólniki 97 Nowakowski Jan 8, 122 Spór o Zole w Polsce. Z dziejów pozytywistycznej recepcji naturalizmu francuskiego 8, 122 Ojetti Ugo 145 Romans we Włoszech 145 Opaliński Łukasz 16, 17 Obrona Polski 16 Orkan Władysław 150 Orzeszkowa Eliza 105-107, 111-117, 120, 122, 127-130, 135, 142, 143, 152 Kilka uwag nad powieścią 105-107 Marta 112, 116, 117 Nad Niemnem 112, 117 Niziny 112, 142 Obrazek z lat głodowych 105, 106, 120 O powieściach Teodora Tomasza Jeża z rzutem oka na powieść w ogóle 129, 135 Pan Graba 116 Pamiętnik Waclawy 116 Pisma krytycznoliterackie 142 Pompalińscy 135 Osiński Ludwik 56 Ostrowski Witold 38 Walter Scott w Polsce 1816-1830 38 Padalica Tadeusz, zob. Fisz Zenon Papee Stefan 128 Zapomniane źródło "Krzyżaków" 128 Pasek Jan Chryzostom 73 Pellissier Georges 9, 12 Le realisme du rornantisme 9. 12 Philopolski, zob. Dzieduszycki Tytus Pigna Giovanni Battista 14 Podwysocki Konstanty 79, 80 [Rec] Cale życie biednej J. I. Kraszewskiego 79 [Rec] Poety i świata J. I. Kraszewskiego 79 Potocki Stanisław 35, 36, 40, 43, 45 O wymowie i stylu 35, 36, 40, 43, 45 Pochwała Ignacego Krasickiego 36 Potocki Wacław 18 Prus Bolesław 89, 112, 123, 124, 128-130, 133, 137, 144 Lalka 89, 112 Placówka 112 [Rec] Ogniem i mieczem H. Sienkiewicza 130 Słówko o krytyce pozytywnej (Poemat realistyczny w 6 pieśniach) 130 Przesmycki Zenon 145, 151, 152 Powieść 145, 151 Przewóski Edward 148 Literatura francuska 148 Przyborowski Walery 110, 113. 119 [Rec] Nauczycielki T. T. Jeża 110 W kwestii upadłych 119 Przybyszewski Stanisław 150 R. W. 62, 63 [Rec] Rok ostatni panowania Zygmunta III 63 Racine Jean 21 Radcliffe Ann 42, 52 Rautenstrauchowa Łucja z Giedroyciów 46, 47, 77 Emm,elina i Arnolf 46, 47 Reichman Ferdynand 17 166 Reynier Georges 9, 11 Le roraan sentimental avani ,,1'Astree" 9, 11 Rettel Leonard 102 Riccoboni Marie-Jeanne 41 Richardson Samuel -1°. 34, 36, 44 Pamela 19, 20 Klarysa 37 Richter Jean Paul 39, 41, 85, 106 Rousseau Jean-Jacques 7, 18, 20, 30, 31. 34, 41. 52 Emil 20 Nowa Heloiza 20, 30. 34 Umowa społeczna 34 Rudnieka Jadwiga 11, 23 Bibliografia powieści polskie] 1601- -1800 11, 23 Rutkowska Maria 7, 9, 19 Sądy współczesnych o powieści polskiej XVIII wieku. Z problemów terminologii 7, 19 Rzewuski Henryk 66, 68, 73-75, 93 Czy jest koniecznaŁ historyczna prawda w romansie? 68 Listopad 71, 75 Pamiątki Soplicy 71, 73, 74, 93 [Rec] Stanicy Hulajpolskiej M Gra-bowskiego 66 S. 47 "Emmelina i Arnolf". Kilka uwag dla tych, co czytali ten romans 47 S. [tłum.] 38 Rzut oka na literaturę angielską 38 S. i A. P. 50 "Nałęcz", romans historyczny przez autora "Pojaty" porównany z powieścią "Kazimierz Wielki" przez pana Bronikowskiego napisaną 50 S. O. [Stanisław Okraszewski(?)] 40 Uwagi nad powieścią o Sieciechach 40 S. S. 37 [Rec] Malwiny M. Czartoryskiej-Wir-temberskiej 37 Sabowski Władysław 104 Sand George, właściwie Dudevant Auro-re 109 Indiana 109 Wędrowny czeladnik 109 Scarron Paul 12 Le roman comiąue 12 Schlegel August Wilhelm 43 Schlegel Friedrich 43 Scott Walter 8, 30, 37, 38, 48-52, 54-63, 65, 66. 70, 75-77, 84, 86, 98 Czarny karzeł 50 Rob Roy 37, 61 Waverley 49 Scribe Eugene 53 Scudery Madeleine 7, 11, 12, 21, 26 Artamene ou le Grand Cyrus 12, 15. 59 Siarczyński Franciszek 28 List Sandomierzanki do Podolanki w stanie natury wychowanej 20, 27, 28 Siemieński Lucjan 56, 57, 84, 100, 101 Kilka rysów z literatury i społeczeństwa 57, 101 Pamiętniki i romanse 57 Walka realizmu z idealizmem 57 Sienkiewicz Henryk 104, 112, 127, 128, 130, 133, 141, 147, 149, 150 Bez dogmatu 147, 149 [Rec] Le roman d'un brave homme E. About 133 Listy o Zoli 133 Ogniem i mieczem 130 O naturalizmie w powieści 141 O powieści historycznej 149 Rodzina Połanieckich 147 Szkice literackie 104 Trylogia 149, 150 Sinko Zofia 9, 26, 42 Powieść angielska XVIII wieku a powieść polska lat 1764-1830 9, 26, 42 Sipowskij W. W 9 Oczerki iz istorii russkogo romana 9 Sismondi Jean-Charles-Leonard Simonde de 60 Julia Severa 60 Skarbek Fryderyk 38, 39, 52, 76, 84 Chwila wesołości 52 Pan Antoni 52 Podróż bez celu 52 Skimborowicz Hipolit 72 [Rec] Ostatniej z książąt Słuckich J. I. Kraszewskiego 72 167 Skwarezyńska Stefania 38 Wstęp do nauki o literaturze 38 Skwarczyński Zdzisław 7, 33 Problemy początków powieści historycznej w Polsce 48 W szkole sentymentalizmu. "Tygodnik . Wileński" z 1804 roku 7, 33 Zmiany w technice i funkcji romansu polskiego za czasów Stanisława Augusta 7, 39 Słowacki Euzebiusz 32 Prawidła wymowy i poezji 32 Smollett George Tobie 7, 26 Historia i awantury Roderyka Ran-dom 26 Sorel Albert 35 M-me de Stael 35 Sorel Charles 12 Vraie histoire comiąue de Francion 12 Sowiński Leonard 118, 125, 131 Przegląd literatury 118 Spielhagen Friedrich 108, 116 Beitrdge zur Theorie und Technik des Romans 116 Stachurski Paulin 110, 113, 114 Stael-Holstein Germine de 29, 35, 37, 43, 54 Szkic o zmyśleniach 29, 35, 45 Stang Richard 9 The Theory of the Novel in England 1830-1870 9 Stawiński Edmund 67, 69, 91, 92 O romansie, jego przekształceniu, rozpostarciu się i wpływie na społeczeństwo 67, 69, 92 Stendhal Frederic, właściwie: Beyle Henri 53, 54, 57, 62, 76-78, 80, 98, 99, 106, 128, 138, 146 Czerwone i czarne 54, 77 Korespondencja 53, 54, 98 Sterne Laurence 34, 36, 39, 44, 52 Podróż sentymentalna 39, 40 Straszewska Maria 7 Czasopisma literackie w Królestwie Polskim 1832-1848 7 Struve Henryk 125 Sue Eugene 86, 87, 90, 96, 105, 106, 148 Marcin Podrzutek 90 Zyd-tułacz 90 Sulicki Edward 108 Literatura zagraniczna 108 Powieść współczesna w Niemczech 108 Przegląd literatury niemieckiej 108 Sygietyński Antoni 124, 126, 12*9, 132, 138, 140, 141, 143 Nasz ruch powieściowy 143 Pisma krytyczne wybrane 126 Współczesna powieść we Francji. Gustaw Flaubert 138, 140 Współczesna powieść we Francji. Alfons Daudet 138 Współczesna powieść we Francji. Bracia Goncourtowie 138, 141 Współczesna powieść we Francji. Emil Zola 138 Syrokomla Władysław zob. Kondrato-wicz Ludwik Szabrański Antoni Józef 94 [Rec] Latarni czarnoksięskiej J. I. Kraszewskiego 94 Szajnocha Karol 90 O typie narodowym w powieściach naszych 90 Szczepański Stanisław 133 Dezynfekcja prądów europejskich 133 Szczerbowicz-Wieczór Ludomir 131 Słówko o dwóch najnowszych historycznych powieściach Kraszewskiego 131 Szeliga Maria, zob. Czarnocka-Loevy z Miareckich Maria Sztek Konstanty 48 Sztyrmer Ludwik 41, 85, 89, 106 Pantofel 41 Dusza w suchotach "89 Frenofagiusz i Frenolesty 41 Szumski Teofil 114 ' Szyjkowski Marian 6, 7 Myśl Jana Jakuba Rousseau w Polsce XVIII wieku 6, 7 Szweykowski Zygmunt 8, 126, 128 "Lalka" B. Prusa 128 Pierwszy etap walki o naturalizm w Polsce 8, 126 Sniadecki Jan 32, 33, 37, 39, 42, 45, 46, 69 "Malwina". List stryja do synowicy pisany z Warszawy 31 stycznia 1816 r. n. s. z przesłaniem nowego pod tym tytułem romansu 37, 39, 41, 45 168 0 pismach klasycznych i romantycznych 32, 45 Świętochowski Aleksander 103, 104, 110, 111, 124, 129, 130, 137 Aleksander Głowacki (Bolesław Prus) 137 [Rec] Żydówki M. Bałuckiego 110, 111 Taine Hippolyte 105, 107, 124 Tarnowski Stanisław 57, 107, 144 Romans polski w początku XIX wieku 57, 107 Z najnowszych powieści polskich 144 Tetmajer Kazimierz Przerwa- 150 Thibaudet Albert 94 Kompozycja powieści 94 Tieghem van Philippe 17 Les influences etrangeres sur la litte- rature francaise 1550-1880 17 Tokarzewicz Józef 120, 126, 128 Fragment z dziejów naszej powieści 120, 126, 128 Tołstoj Lew 94, 117, 143 « Wojna i pokój 94 Tomaszewski Stanisław 124, 125 Artyzm, jego stan obecny i warunki rozwoju 125 Tomaszewicz Henryk 97 Postronne zdańko o tendencyjnym 1 filozoficznym romansie... 97 Turgieniew Iwan 143 Tyszyński Aleksander 66, 72, 76, 82-84, 92, 95, 104, 126, 127 Józef Ignacy Kraszewski i jego powieści historyczne 127 [Rec] Koliszczyzny i stepów M. Gra-bowskiego 66, 76 [Rec] Kollokacji 95 Rozbiory i krytyki 95 X. B. [Rec] Emmeliny i Arnolfa Ł. Rau-tenstrauchowej 46 Voelker Paul 9 Die Bedeutungsentwickelung des Wortes Roman 9 Voltaire, właściwie: Arouet Francois- Marie 18, 21, 41 Du vrai dans les oeuvres 21 Warzenica Ewa 75, 87 Debiut literacki J. I. Kraszewskiego 75 Publicystyka literacka młodego Kraszewskiego 87 Wasilewski Edmund 63, 64 Józef Ignacy Kraszewski 64 Wazgird Michał 46 Cztery wieczory w stolicy 46 Weinberg Bernard 9 French Realisme. The Critical Re-action 1830-1870 9 Wężyk Franciszek 42, 56 Korespondencja literacka z Kajetanem Koźmianem (1845-1856) 42 Wężyk Władysław 71 Dwa słowa o prawdzie i udaniu w utworach sztuki 71 Wicherski Aleksander Zygmunt 82 Uwagi nad zdaniem pana M. Gra-bowskiego o powieści i Kraszewskim 82 Winckelmann Johann Joachim 62 Winiarski Leon 145, 147 Literatura francuska 145, 147 ¦ Wiślicki Adam 109, 116 [Rec] Heleny T. T. Jeża 109 Witkiewicz Stanisław 124 Witte Karol 97, 101 O powieściach "Dwa światy" i o sądzie na nią p. Lewestama w "Gazecie Codziennej" 97 [Rec] Krewnych J. Korzeniowskiego 101 Wojciechowski Konstanty 6, 20 Przedmowy do pierwszych powieści polskich XIX wieku, 6 Zagadnienia społeczne w powieści polskiej XVIII wieku i w początkach XIX 20 Wolff Max Ludwig 9 Geschichte der Romantheorie von den Anfdngen bis zur Mitte des achtzehn- ten Jahrhunderts 9 Wolski Włodzimierz 106 Woodson 48 List do wydawcy 48 Wóycicki Kazimierz 112 Wyka Kazimierz 7, 61 Modernizm polski 150 169 Romantyczna nobilitacja powieści 7, 61 Wyrwicz Karol 24 Wyszyński Walerian 18 • Zablocki Franciszek 24, 26 Rady młodej Dorotce dane 24 Zachariasiewicz Jan 102, 104, 105, 109, 122, 123, 125 Bohaterowie i bohaterki w powieści 105 Kobieta w powieści i kobieta w życiu 102 Marcjan Kordysz 102 Na kresach 102 O powieści tegoczesnej 123 Załuski Józef Jędrzej 18 Zamostowski Jan, zob. Rettel Leonard Zapolska Gabriela 138 Zgliński Daniel, zob. Fredensohn Daniel Ziemięcka Eleonora 65, 82, 83, 94, 100 Eleonora Sztyrmer i literatura powieściowa 82, 94 Walter Scott. Wspomnienie naukowe 65 Zienkowicz Leon 96 Co mogą znaczyć w literaturze i krytyce pytania o cel utworów? 96 Zola Emile 107, 121, 122, 128, 131-139, 141, 143, 151 Les romanciers naturalistes 136 Nana 138, 139 Roman experimental 134, 136 Zyndram-Kościałkowska Wilhelmina, zob. Kosciałkowska Wilhelmina Żabicki Zbigniew 8 Z problemów ideologii i estetyki pozytywizmu 8 Żeleński Tadeusz Boy- 87 Żeromski Stefan 89, 149, 151 Ludzie bezdomni 89, 149 Popioły 151 Zmichowska Narcyza 76, 77, 106, 107 Poganka 76 Żmigrodzka Maria 7, 105 Orzeszkowa. Młodość pozytywizmu 8, 105 Walka o realizm w estetyce i krytyce literackiej kraju w latach 1831-1838 7 Żywicki K. R. zob. Krzywicki Ludwik SPIS TREŚCI wagi wstępne...5 I. Prehistoria sporów...11 II. Ataki i obrona...32 III. Czasy triumfu i pierwszegokryzysu....56 IV. Utylitarne nieporozumienia...103 V. Dojrzałość i nowy kryzys...124 Resume..153 Indeks nazwisk i ytułów...157