DO HlfPODUGŁOŚCI 1918 1944/45 1989 WIZJC-DROGI-SPfŁHIfHIC Pod redakcją WOJCIECHA WRZESIŃSKIEGO WYDAWNICTWO SEJMOWE, Warszawa 1998 Projekt graficzny Zdzisław Byczek Opracowanie redakcyjne Zespól Indeks nazwisk Klemens Górski, Jan St. Miś Redakcja techniczna Witold Motyl Korekta Bożenna Lada © Copyright by Kancelaria Sejmu Warszawa 1998 ISBN 83-7059-361-5 SŁOWO WSTĘPNE MARSZAŁKA SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W przededniu osiemdziesiątej rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości oddajemy do rąk Czytelnika dzieło autorstwa kilkunastu wybitnych historyków polskich, poświęcone możliwie wszechstronnej analizie procesów niepodległościowych. Dzieło zawiera referaty przygotowane na sesje naukowe w Krakowie (29 X 1998 r.) i Warszawie (9 XI 1998 r.), podczas których uczeni wielu krajowych ośrodków dokonają podsumowania i krytycznej oceny dorobku polskiej historiografii w dziedzinie najnowszej historii Polski. Otrzymujemy zatem nową interpretację naszych dziejów, bez retuszy politycznych, przeinaczeń i zakłamań, jakimi je nasyciła reżimowa nauka historyczna minionej epoki, kierująca się zasadą klasowej interpretacji dziejów. Związek ideowy i duchowy polskiego ruchu niepodległościowego z listopada 1918 r. z ruchem niepodległościowym, który doprowadził do przełomu w czerwcu 1989 r., jest bardzo ścisły, widoczny nie tylko w badaniu historycznym, ale także w żywej tradycji, w nawiązaniu do tamtych ideałów państwa suwerennego, aspiracji niepodległościowych i samorządności. U schyłku lat siedemdziesiątych XIX w., z dominującego wówczas w świadomości obywatelskiej pozytywizmu, zaczęła się wyodrębniać idea czynu, czyli wola walki o niepodległość, o przywrócenie państwa suwerennego.^ Ów fakt wiąże się z opublikowaniem nieco później przez Zygmunta Miłkowskiego głośnej broszury Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym. Na zjednoczenie ziem polskich i odbudowanie polskiej państwowości pracowały przede wszystkim trzy nurty polityczne: — niepodległościowy, przywiązujący szczególną wagę do polskiego czynu zbrojnego, którego najwybitniejszym przywódcą był Józef Piłsudski; — skupiony wokół Romana Dmowskiego obóz narodowodemokratyczny, budujący poczucie solidarności narodowej ponad granicami zaborów i różnicami klasowymi; 5 Słowo wstępne Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej — ruch ludowy — którego najwybitniejszym przedstawicielem był Wincenty Witos — pracujący nad uobywatelnieniem warstwy chłopskiej, awansem cywilizacyjnym wsi polskiej i kształtowaniem postaw patriotycznych chłopów. W przeciwieństwie do tych trzech nurtów politycznych internacjonalny socjalizm, odwołujący się do marksizmu, nie stawiał sobie celów narodowych i niepodległościowych. Jego działaczy łączyła idea światowej rewolucji socjalistycznej, która w latach 1919-1920 spowodowała, że znaleźli się oni — w swej zdecydowanej większości — po stronie Rosji bolszewickiej przeciw odrodzonej Polsce. W sto lat później, w latach siedemdziesiątych XX w., z udziałem naszego pokolenia nastąpiło nasilenie procesów konsolidacji polskiej opozycji przeciw komunizmowi. Wokół programów transformacji ustrojowej Polski i wyprowadzenia jej spod dominacji sowieckiej gromadziła się najpierw czołówka intelektualna, a później najszersze kręgi narodowe. Ożywienie aspiracji niepodległościowych Polaków dało właśnie narodziny „Solidarności", czyli potężnego ruchu wolnościowego i społecznego, który doprowadził do „okrągłego stołu" i wyborów 4 czerwca 1989 r., a w konsekwencji do powstania Trzeciej Rzeczypospolitej. Od pojawienia się idei czynu w latach osiemdziesiątych XIX stulecia do odrodzenia Drugiej Rzeczypospolitej w 1918 r. minąć musiało blisko 35 lat. Od powstania frontu zorganizowanej opozycji antykomunistycznej w kraju w połowie lat siedemdziesiątych XX w. do odrodzenia Trzeciej Rzeczypospolitej minęło prawielS lat. Taki czas wyznaczył zegar historii pokoleniu naszych ojców i dziadów i naszemu pokoleniu. Dziś można dyskutować, czy ów okres byliśmy w stanie skrócić, jakby przyspieszyć bieg historii, czy też nie. Bezsporny jest natomiast fakt, że szansę, jakie dała nam historia do spełnienia naszych pragnień wolnościowych, w obu momentach dziejowych wykorzystaliśmy dobrze. Zarówno w odniesieniu do odrodzenia Drugiej, jak i Trzeciej Rzeczypospolitej zadajemy sobie pytanie, w jakim stopniu o sukcesie decydowały czynniki wewnętrzne, a w jakim zewnętrzne. Już w okresie międzywojennym środowiska opozycyjne w stosunku do obozu niepodległościowego utrwalały poglądy, że Polska odrodzić się mogła w 1918 r. w głównej mierze dzięki zwycięskim mocarstwom. Historiografia sowiecka uporczywie upowszechniała tezę, że Polska odzyskała wolność dzięki rewolucji październikowej. Podobne poglądy pojawiły się również w odniesieniu do zwycięstwa „Solidarności". Władza ludowa i jej epigoni dowodzili, że pomoc amerykańska była podstawą sukcesów „Solidarności". Nawet politycy byłego Związku Ra- Slowo wstępne Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej dzieckiego usiłowali przekonać Polaków, że uwolnienie od dominacji rosyjskiej i transformacja ustrojowa dokonały się w Polsce dzięki pierestrojce. Nie pomniejszając roli czynnika zewnętrznego, trzeba jednak z pełną świadomością stwierdzić, że podstawą uporczywej walki o suwerenny byt Polski były zawsze aspiracje narodu polskiego do niepodległości. Z nich wynikała wola walki Polaków z zaborcami w okresie powstań narodowych i okupacji, one też legły u podstaw odrodzenia Polski w 1918 i 1989 r. Refleksja historyczna, do której dają nam okazję obchody osiemdziesiątej rocznicy odrodzenia Polski, powinna w nas to przekonanie utrwalać, upewniać, że w przeszłości potrafiliśmy wywalczyć niepodległość naszego kraju, a obecnie potrafimy tworzyć warunki, aby jej nie utracić. Maciej Płażyński PRZEDMOWA Walka o niepodległość Polski i starania o jej utrzymanie w XIX i XX w. stanowią niezmiennie jeden z najbardziej żywotnych problemów badawczych w historiografii polskiej dziejów najnowszych. Ustalenia faktograficzne, wnioski i oceny formułowane w wyniku prowadzonych studiów mają nie tylko znaczenie poznawcze, ale i praktyczne dla życia publicznego. Ukazując wysiłek wielu pokoleń w walce o niepodległość, determinację woli Polaków bytu niepodległego i suwerennego, trudy walki o niezależność, suwerenność i całość Polski — niejednokrotnie związane z ofiarą najwyższą — przywoływano najważniejsze karty z dziejów narodu i państwa. Zmagania o odbudowę Rzeczypospolitej, a później ojej utrzymanie, stabilizowanie i rozwój, pozwalają na zrozumienie logiki dziejów. Wykazują sens wysiłków niepodległościowych, często prowadzonych w warunkach tak wielkiej przewagi materialnej wrogów, że — wydawałoby się — całkiem pozbawionych nadziei na sukces. Pozwalają wyraziściej szukać odpowiedzi na trudne, a zarazem kłopotliwe i szczególnie ważne pytanie: czy Polska w dziejach była potrzebna światu i dlaczego. Studia nad tymi problemami dostarczają wielu wskazań współczesnym pokoleniom Polaków. Pokazują sens zachowywania i utrzymywania określonych postaw i wartości, wierności tradycji i ochrony dziedzictwa narodowego i ich znaczenie dla pogłębiania współpracy z narodami i państwami jednoczącej się Europy. Stają się ważkim elementem w wychowywaniu nowoczesnego narodu polskiego, określania jego tożsamości na miarę wyzwań współczesnego świata. Uczą, jak niemożliwe jest budowanie współczesności w oderwaniu od historii, która mimo upływających lat i wchodzących w życie nowych pokoleń nie jest tylko wspomnieniem skończonych i zamkniętych wydarzeń i procesów dziejowych. Pozwalają zrozumieć zależność naszego dnia dzisiejszego od tego, co już minęło, a także to, dlaczego historia jest nie tylko kartą zamkniętą. Wiedza o przeszłości i rozumienie lekcji historii stają się niezbędnymi elementami wyboru drogi w przyszłość. Pokazują, że w wydarzeniach dziejowych Polska była nie tylko przedmiotem działań wielkich potencji europejskich, lecz Przedmowa zachowywała także rolę podmiotową, ważną dla jej bytu i posiadającą niemały wpływ na losy kontynentu europejskiego, że wiele zależało i nadal zależy nie tylko od postawy całych narodów, warstw, dużych grup społecznych i regionalnych, ale i pojedynczych obywateli. Studia nad dziejami nurtu niepodległościowego potwierdzają, dlaczego niebyt polskiej państwowości mógł trwać w warunkach panowania systemów feudalnych, autorytarnych, totalitarnych, a stawał się niemożliwy w warunkach demokracji, wolności narodów i jednostek. Pokazują, jakie było znaczenie determinacji i woli walki Polaków o niepodległość, nie tylko z bronią w ręku, dla Polski i Europy. Pozwalają zrozumieć, dlaczego była możliwa niewola polityczna, zniewolenie dominacją sowiecką, i jakie są ich konsekwencje dla współczesnej Rzeczypospolitej, dla codziennego bytowania narodu polskiego, stanu jego cywilizacji, kultury, gospodarki. Polska, która utraciła swój byt niepodległy, odrodziła się nie tylko w innym kształcie terytorialnym, ale z inną strukturą społeczną i tożsamością narodową. Wymazana została z mapy politycznej Europy jako Rzeczpospolita szlachecka, powracała do bytu politycznego w warunkach ustroju demokratyczno-parlamen-tarnego. Tak częste w pierwszych latach II Rzeczypospolitej werbalne odwoływania się do tradycji Konstytucji 3 Maja miały charakter symboliczny, nie dawały możliwości odbudowywania instytucji prawa publicznego z końca XIX w. Tradycje utraconej państwowości ułatwiały wychowywanie współczesnych Polaków w duchu przywiązania do polskości, były jednak pozbawione walorów pragmatycznych. Nowa Polska stawiała narodowi polskiemu nowe zadania, który — aby je wykonać — musiał nadążać za cywilizacją, gospodarką, polityką • współczesnego świata. Musiano nadrabiać 124-letni okres niewoli w trudnych warunkach walki o granice, przy dążeniach rewindykacyjnych sąsiadów i walki z wpływami ekspansywnej rewolucji bolszewickiej. Wprawdzie budowano II Rzeczypospolitą nie na surowym korzeniu, ale przeobrażenia, jakich musiano dokonać, były ogromne. Dla Polski wojna nie skończyła się w 1918 r. Strzały, i to na różnych granicach, jeszcze długo huczały. Mimo że formalnie proces kształtowania się granic państwowych zakończył się w 1922 r., to jednak niełatwo było formować jednorodne państwo, które zostało erygowane z trzech odmiennych zaborów, zrośniętych różnorodnymi procesami politycznymi, gospodarczymi, prawnymi, narodowymi z trzema odmiennymi, a wrogimi Polakom państwowościami. Dostrzegano, że chociaż proces wyniszczania narodu polskiego nie powiódł się w pełni, to jednak zaborcom udało się wiele uczynić w tym zakresie na polu gospodarczym, w określaniu tożsamości narodowej Polaków, w opinii między- 10 Przedmowa .-*• narodowej. Budowanie zintegrowanej Polski było ogromnym trudem, a dokonywało się w okresie dłuższym niż wywalczanie jej granic z bronią w ręku. Polska traciła swój byt jako państwo wielonarodowe, którego obywatele innych narodowości nie okazywali woli walki o prawa suwerenne. Odbudowywała się w okresie, gdy procesy świadomości narodowej tych ludów rodziły programy walki o byt suwerenny, co w zderzeniu z każdym polskim programem terytorialnym musiało prowadzić do poważnych konfliktów wewnętrznych i międzynarodowych. Rzeczpospolita była skazana na wyrąbywanie własnych granic z bronią w ręku, aby mieć zapewnione minimum warunków egzystencji. Jej odbudowa formalnie była związana z konferencją pokojową w Paryżu, która starała się wykreślić nowy kształt polityczny Europy, ale nie stanowiła daru władców tego świata dla Polaków. Wprawdzie sytuacja międzynarodowa sprzyjała odbudowie Polski, jednak odzyskanie niepodległości to wynik determinacji, męstwa i poświęcenia całego narodu polskiego, nie tylko wąskich elit politycznych. Kiedy zaborcy wymazywali Polskę z mapy politycznej Europy, jedynie cienka warstwa polskiego narodu politycznego nie chciała się poddać dyktatowi Trzech Czarnych Orłów. Powstania, szubienice, zsyłki na Sybir szczerbiły szeregi patriotów polskich, lecz nie były w stanie zapobiegać masowym procesom kształtowania polskiej świadomości narodowej ani upowszechniania się nurtów niepodległościowych. I tych jawnie demonstrowanych w życiu publicznym bez względu na konsekwencje ze strony zaborców, i tych, które rozwijały się w ukryciu, a znajdowały swój wyraz w przywiązaniu do polskiego słowa, religii przodków, często niezbyt wyraźnie określanej polskiej tradycji państwowej, a ujawnionej z całą siłą dopiero w chwili zagrożenia niepodległości tak niedawno odzyskanej. Druga Rzeczpospolita nie spełniła i nie mogła spełnić wszystkich oczekiwań, jakie z jej ukształtowaniem wiązało tak wielu Polaków. Dziedzictwo zaborowe, sytuacja międzynarodowa, ale i walki wewnętrzne o zwycięstwo własnych racji partyjnych, konflikty narodowościowe przysparzały ludziom licznych rozczarowań. Polska otrzymała kraj zniszczony. Aby w nim egzystować, trzeba było go odbudować. Wielu obywateli Rzeczypospolitej nie mogło zrozumieć, że dla nich Polska nie jest macochą, lecz matką. Lista sukcesów była jednak niemała. Polska, tak wyraźnie pozostająca w tyle za krajami Europy Zachodniej u progu niepodległości, stopniowo, z oporami, wolniej, niżby chciano, likwidowała zapóźnienia cywilizacyjne. A przede wszystkim mimo trudnych warunków wyrastało nowe pokolenie, które w latach II wojny światowej potwierdzało swoje przywiązanie do Polski i polskości. 11 Przedmowa Wybuch wojny, związany z najazdem niemieckim najpierw, a później i sowieckim, przerwał rozwój państwowości polskiej. Przed Polakami powstawała groźba nie tylko zniszczenia odrębnego bytu państwowego, ale i eksterminacji biologicznej. Polska była skazana na klęskę militarną, ale w niej tkwił zarodek późniejszego zwycięstwa. Mimo groźnych perspektyw nie nastąpiło załamanie postaw patriotycznych, trwał opór, prowadzono walkę i w kraju, i na różnych frontach całego świata. Danina krwi Polaków była ogromna, ale nie mniejsza była wiara w tryumf sprawiedliwości dziejowej. I tym razem Polacy nie chcieli biernie czekać na rozwój wydarzeń, chcieli polskim bagnetem wyrąbywać niepodległą przyszłość. Budowano teoretyczne zasady formowania powojennej Polski niepodległej jako kraju dużego, silnego, zdolnego do samodzielnego istnienia między dwiema groźnymi potencjami państwowymi. Interesy wielkich mocarstw nie były jednak zbieżne z polską racją stanu. Decyzje aliantów skazały Polskę na bytowanie w granicach ziem oddanych pod dominację sowiecką, z wszelkimi konsekwencjami państwowego i narodowego uzależnienia od systemu rządów stalinowskich. Czy była inna szansa na rozstrzygnięcie losów Polski powojennej? Jednoznaczna odpowiedź jest trudna, ale —jak się wydaje — w ówczesnej globalnej sytuacji politycznej szansa na inne usytuowanie Polski po II wojnie światowej była znikoma. Polska wśród zwycięzców, ale zniewolona, niesuwerenna, w innym kształcie terytorialnym. Pozory niepodległości nie zamykały oczu na jej sprawy zarówno Polakom, jak i opinii międzynarodowej. Losy Polski wielkie mocarstwa złożyły na ołtarzu rzekomej równowagi między dwoma blokami, mającymi' dawać szansę utrzymania pokoju. Polacy zmęczeni, sterroryzowani, żyjący w trudnych warunkach ekonomicznych, zawiedzeni postawą aliantów, po przejściowym oporze zrezygnowali z czynnej walki. Przyjęli w swojej zasadniczej masie taktykę przetrwania, tylko w szczególnych wypadkach ujawniając swoje rzeczywiste postawy. Akceptując nowy kształt terytorialny, aprobując odbudowę i rozbudowę gospodarki i wiele reform społecznych przeprowadzanych w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, duże grupy społeczeństwa polskiego odrzucały jednak istotę systemu rządów komunistycznych. Opór wobec nich był równoznaczny z walką o suwerenność i niepodległość Polski. System komunistyczny, nie poddający się żadnym reformom, okazywał się też niewydolny ekonomicznie, Polska pod względem rozwoju gospodarczego pozostawała coraz wyraźniej za krajami zachodnimi, nierzadko okazując symptomy zapaści cywilizacyjnej. Wcześniejszy kryzys ekonomiczny przyniósł w 1980 r. powszechny kryzys systemu. Wprowadzenie stanu wojennego przedłużyło okres stagnacji i dogorywania „realnego socjalizmu". Jego rozpad 12 Przedmowa w 1989 r. stworzył warunki do zwycięstwa nurtu niepodległościowego, do odzyskania przez Polskę suwerenności. O tych problemach historycy polscy piszą w niniejszym tomie. Nie sposób było poruszyć wszystkich problemów, które dzisiaj są przedmiotem wielu studiów źródłowych. Nieraz będziemy do nich powracać, aby zrozumieć i wyjaśnić te-dramatyczne wydarzenia, przyczyny sukcesów i porażek, nie tyle dla wiedzy o przeszłości, ile w celu lepszego rozwiązywania problemów, jakie stawia przed nami dzień dzisiejszy. Materiały zawarte w niniejszym tomie zostaną zaprezentowane na sesji zorganizowanej z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Historycznego, przy poparciu Polskiej Akademii Nauk i Polskiej Akademii Umiejętności w rocznicę 80-lecia odrodzenia Polski Niepodległej. Właściwą jej rangę nadał honorowy patronat Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej Macieja Płażyńskiego. Jego życzliwemu poparciu zawdzięczamy możliwość opublikowania tego tomu, za co w imieniu organizatorów i autorów składam serdeczne podziękowanie. Wojciech Wrzesiński Wojciech Wrzesiński POLSKA: KRAINA PRZEJŚCIOWA, POMOST CZY OBSZAR NARODOWY1 Kiedy w okresie porozbiorowego niebytu państwowości polskiej były formułowane różnorodne programy odbudowy Niepodległej, podstawą, ideałem i wzorcem do określenia granic przyszłej Polski pozostawało terytorium Rzeczypospolitej szlacheckiej. Miało to miejsce nawet i wówczas, gdy z różnorodnych powodów (narodowościowych, politycznych, militarnych, gospodarczych i cywilizacyjnych) uznawano potrzebę odmiennego określenia granic terytorialnych bądź przez rezygnację z jednych obszarów, bądź przez pozyskanie innych, które zdaniem polskich polityków, myślicieli, wojskowych powinny się znaleźć w jej granicach. Traktowano je wówczas jednak jako niezbędne korekty, mające na celu zapewnienie odbudowanej Rzeczypospolitej optymalnych warunków suwerennego bytu, przy trwałości rządów na rdzennych polskich ziemiach narodowych, obrośniętych przygranicznymi obszarami kresowymi, poddawanymi różnorodnym konkurencyjnym wpływom politycznym, narodowym, cywilizacyjnym. Zdawano sobie sprawę, iż nie naturalne cechy geograficzno-przyrodnicze wyznaczają w pierwszej kolejności postulowane granice, ale wpływ na nie ma przede wszystkim dziedzictwo historyczne, ciążące na obliczu kulturowym tych ziem, decydujące również o wykształcaniu się zachowań miejscowych społeczności i związanym z nimi funkcjonalno-przestrzennym zagospodarowaniem kraju2. Łatwiej było prowadzić dyskusje teoretyczne, podniecające całe pokolenia do różnorakich pomysłów, kiedy odległa wizja Niepodległej była tylko elementem sporów teoretycznych. Trudniej, kiedy historia rzucała wyzwania walki zbrojnej czy dyplomatycznej o ich ziszczenie. W wyobrażeniach społecznych ideał Polski odrodzonej wiązał się z określonym terytorium, gdzie jednak dominujące poczucie wierności dla tradycji narodowej i państwowej stało niekiedy w sprzeczności z potrzebą dostosowywania się do ' Kształtowanie i przeobrażanie Polski jako obszaru państwowego i narodowego przedstawia R. Wapiński, Polska i matę ojczyzny Polaków. Z dziejów ksztaltowania się świadomości narodowej w XIX i XX wieku po wybuch 11 wojny światowej, Wrocław 1994. 2 O związku terytorium państwowego i narodowego z podłożem geograficznym i tradycjami pisał m.in. K. Buczek, Ziemie polskie przed tysiącem lat (Zarys geograficzno-historyczny), Wrocław 1960. 15 Wojciech Wrzesiński optymalnego kształtu postulowanej Polski. Polska miała być zdolna do zapewnienia swoim obywatelom właściwych warunków bytu niepodległego, bezpiecznego i dostatniego dzięki przestrzeganiu systemu wartości wypracowanego i aprobowanego przez żyjące tam pokolenia. Terytorium, obok dziedzictwa kulturowego, miało stanowić podstawowy element integracji społeczności polskiej, podzielonej coraz pilniej strzeżonymi kordonami granicznymi i w sposób coraz bardziej cyniczny wykorzystywanej w egoistycznych interesach państw zaborczych. Opierając się na tradycjach granic Rzeczypospolitej, niekiedy przypominano o wcześniej utraconych przez Polskę ziemiach — Prusach Wschodnich i Śląsku, przestrzegając jednak od pierwszych chwil po rozbiorach, że o nich „pamięć nigdy nie powinna być zaprzepaszczona"3. W warunkach przedłużającej się niewoli zaborowej — uświęconej hekatombą przelanej krwi powstańczej, zesłańców, więźniów politycznych, dzieci pozbawionych prawa do nauki w języku macierzystym, włościan pozbawianych praw do zachowania swojej sukcesji, robotników bezlitośnie wyzyskiwanych przez wrogie nacje, inteligentów przymuszanych do pracy na rzecz zaborców — kształtował się mit odrodzonej Niepodległej. Miała być w innym kształcie ustrojowym niż przed zaborami: zdemokratyzowana, z odmiennymi granicami, przetworzona społecznie, wyrosła jednak z Rzeczypospolitej szlacheckiej. W okresach kiedy dominowały nastroje pesymistyczne, wynikające z przewagi politycznych wrogów Polski, ale wciąż z nadzieją odrodzenia Polski niepodległej, tak jak w 1800 r. powracano do sformułowań, że „jest niepodobieństwo, aby kraj tak rozległy jak Polska i 16 000 000 ludności mający, był zawojowany, jeżeli mieszkańcy bronić się energią i wybić i niewoli zechcą"4. Idea odbudowy Polski niepodległej, uśpiona przejściowo po klęskach powstańczych, poczynała odżywać pod koniec XIX w., a wraz z nią wyrastały marzenia o granicach Polski odrodzonej. Widząc postępujące procesy zatraty polskiego charakteru narodowego na terenach kresowych, a przede wszystkim na ziemiach graniczących z Prusami, stwierdzano jednak z nadzieją, że „biedna polszczyzna, poniżona, odepchnięta, wzgardzona, trzyma się upornie, jak ziele rosnące na stosownej mu roli"5. Określając polski obszar narodowy, mający stanowić podstawę aspiracji państwowych, szukano dowodów zachowania śladów polskości między Odrą i Nysą a Dźwiną i Dnieprem oraz Karpatami a Bałtykiem, które przetrwały mimo wrogiej postawy zaborców. Ale coraz częściej notowano tam dowody zacierania się w potocznej świadomości tradycji zwartego charakteru 3 S. Staszic, Przestrogi dla Polski [w:] Pisma filozoficzne i spoleczne, t. I, Warszawa 1954, s. 269. 4 Czy Polacy wybić się mogą na niepodległość, wyd. E. Halicz, Warszawa 1967, s. 107. 5 „Przyjaciel Ludu" 26 II 1848, s. 20. 16 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy polskiego obszaru narodowego. Charakterystyczne były spostrzeżenia Augusta Maksymiliana Grabowskiego, który w 1844 r. podróżując po Prusach Wschodnich i Pomorzu notował o Mazurach, chociaż jego uwagi można odnieść i do innych ziem kresowych: „Kraj zapomniany, zaniedbany przez współojczyznę, a jednak wierny jej obyczajom i językowi przez długie lata prześladowań; kraj wprawdzie prostaczy, rozumnie jednak odpychający przez cztery wieki germanizm od swej strzechy; rozciąga się on cały pod łagodnym niebem Europy i, wierzcie mi, Polacy, wierzcie mi, Słowianie, ma on byt rzeczywisty, nie urojony. Trudno pojąć, dlaczego ten kraj, dziś jeszcze w większej połowie polski, pozostał przez nas zaniedbany? Dlaczego w czasach siły i sławy naszej skazany był na przyjęcie Niemców za swych panów? Dlaczego dziś nikt nie wie, nie ubolewa nad nim, chociaż jest on tak blisko Warszawy"6. Nawet wówczas, gdy nie widziano możliwości prowadzenia walki zbrojnej czy zabiegów politycznych o odbudowę Polski niepodległej, starano się wytyczać jej granice zarysowane chociażby zasięgiem języka polskiego. Toteż w wypowiedzi prasowej z 1849 r. tak określano popularny wówczas sąd: „Mniemam, iż każdy Polak to przyzna, że tam gdzie język polski, tam też i Polska, a chcąc dla dobra Polski się przysłużyć, trzeba więc dla całej Polski nieść pomoc, aby ją podźwignąć, a szczególnie tam pomagać, gdzie można z pożytkiem dla ogółu i gdzie potrzeba największa tego wymaga"7. Mówiąc o tradycjach polskiego obszaru odwoływano się najczęściej do wpływów oraz doświadczeń państwowych i kulturowych, nie podejmując się jednak bliższych uzasadnień za pomocą argumentów geopolitycznych, gospodarczych czy też militarnych. Karol Libelt zwracał uwagę na „pokrewieństwo ziemi z narodem", które dopiero stanowi podłoże do budzenia miłości do ojczyzny. Albowiem „ziemia sama jest martwa, jeśli z nią połączeni jesteśmy samym tylko ciałem naszym. Wyższy duchowy związek jest z ludem na tej ziemi mieszkającym. Ojczyzna staje się dopiero ożywionym wyobrażeniem, gdy sobie na tej ziemi wystawimy roje mnogiego ludu, naszych równoplemieńców i równojęzykowych. Bez tego wyobrażenia ojczyzna byłaby grobem"8. Na przełomie wieków upowszechniało się pojmowanie Polski jako krainy przejściowej lub stanowiącej pomost między Wschodem a Zachodem, której odrębność polityczną, oblicze etniczne zarysowały przede wszystkim tradycja i odmienność kulturowa9. Definiując obszar Polski, pisano o pojęciu „owego kraju, 6 A.M. Grabowski, Podróż do Prus (1844), Warszawa 1946, s. 11. 7 Antoni Gąsiorpwski, redaktor „Kurka Mazurskiego" w Piszu, „Szkoła Narodowa", Chełmno 1849, nr 28, s. 250.' 8 K. Libelt, O mitości ojczyzny [w:] Samowladztwo rozumu i objawy filozofii slowiańskiej, wyd. A. Walicki, Warszawa 1967, s. 9. 9 Por. R. Wapiński, Świadomość polityczna w Drugiej Rzeczypospolitej, Łódź 1989, s. 156 i n. 17 Wojciech Wrzesiński co się ciągnie «od ruskich rzek wybrzeży aż po Tatarów pierś jałową, po dziedzinę Krakusową» i po Odrę, po Żuławy... a pośrodku Wisła bieży". Miała to więc być kraina tworząca „groblę między falami ludów wschodnich, które zajęły później miejsce «niewiernych» i dążyły ku zachodowi, a odbitymi od wybrzeży Atlantyku falami ludów germańskich z ich «Drang nach Osten»"10. Powracano wielekroć do różnorakiego przedstawiania Polski jako przedmurza na styku wyższej kultury łacińskiej z niższą kulturą Wschodu. Polska stanowiła obszar narodowy osłonięty od północy i południa, a odsłonięty naturalnie od wschodu i zachodu, skąd szły fale politycznego zagrożenia, ścierając się na tej polskiej „grobli" czy też —jak ją określano niekiedy — polskiej „mieliźnie". Konstatowano w końcu ze smutkiem: „Rezultatem tych wszystkich warunków było topnienie owej «grobli» zewsząd, wyjąwszy część strony południowej, gdzie północne Karpaty stanowiły silny punkt oparcia; dotąd łuk galicyjski, ów polski Piemont (Pede montium) rozpięty wzdłuż północnego podnóża Karpat zachował jeszcze cień politycznej niezależności, a nawet etnograficznie dość obca Bukowina, oddzielona Karpatami od reszty dunajskiego państwa, ciąży swym geograficznym położeniem ku temu łukowi, staje się «dependencją Galicji». Zresztą Polska istnieje dziś tylko jako pojęcie etnograficzne; jest to niby mielizna, pozostała po spłukaniu politycznej «grobli», mielizna, którą fale starają się pogłębić"11. Dostrzegano nie tylko proces stałego zmniejszania się polskiego obszaru narodowego, ale i zagrożenie, jakie stanowiło całkowite jego wchłonięcie w obcy organizm na skutek nieubłaganego działania praw społeczno-gospodarczych, zrastania ekonomicznego i także kulturowego z organizmami państw zaborczych12. Tak więc osłabiona politycznie Polska w warunkach niebytu państwowego, a istniejąca w kategoriach etnicznych i kulturowych, tracąc charakter pomostu między Wschodem a Zachodem, miała się stawać coraz bardziej krainą przejściową, narażoną na stopniowe kurczenie etnicznie zwartych narodowo polskich obszarów gniazdowych. Zwracano przy tym uwagę, że „Polska mocną jest ze strony rosyjskiej, a słabą z niemieckiej"13. Polska w warunkach porozbiorowych to terytorium zmieniające się z uwagi nie tylko na zmiany geograficzno-polityczne, ale postępujące procesy denacjonalizacji etnicznej i kulturowej, szczególnie na krańcach tego obszaru. Kiedy jednak w prze- 10 Slownik geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich [1880-1902], wyd. F. Sulimierski, B. Chlebowski, W. Walewski, Warszawa 1975-1977, s. 601-603. 11 Ibidem. u Por. w tej sprawie stanowisko Róży Luksemburg, która w działalności niepodległościowej dostrzegała poważne zagrożenie dla procesów kształtowania i rozwijania świadomości klasowej. " H. Kamieński, Rossya i Europa, Paryż 1857, s. 445. 18 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy dedniu powstania styczniowego na emigracji zapowiadano podniesienie sztandaru walki o odzyskanie niepodległości, to pisano, że naród polski „zamierza podnieść walkę o odbudowę Polski od Karpat do Dniepru, od Bałtyku do Czarnego Morza"14. W takich granicach widziano państwo, które — samo stabilne — byłoby też czynnikiem ładu w tej części Europy. O rezultatach procesów określających kształt Polski, o jaką według przewidywań rozegra się bój, miała decydować postawa Polaków, ich świadomość narodowa, kształt gospodarczy i tradycje kulturowego dorobku licznych pokoleń. Przyznając szczególne znaczenie wartościom subiektywnym, które mają wpływ na określenie terytorium narodowego, Fryderyk Skarbek już w 1855 r. pisał: „Ziemia najhojniej darami przyrodzenia uposażona jest bezużyteczną pustynią, póki nie mieszka na niej istota do korzystania z jej darów powołana, staje się wtedy dopiero zasadą bogactwa narodu, gdy się pracowite ręce jej uprawą zajmują i gdy kapitały przemysłowe działania koło jej użyźnienia przedsiębrane wspierają"I5. Terytorium stawało się podstawą obszaru narodowego dopiero wówczas, kiedy tradycja związana ze świadomą działalnością mieszkającego tam ludu, zespolonego jedną ideą narodową, dawała szansę na utrzymywanie ojczyzny bez względu na jej losy polityczne, wcielenie — na okres krótszy lub dłuższy, ale przejściowy — w inne, także i wrogie, organizmy państwowe. Poczucie posiadania ojczyzny ideologicznej miało decydować o trwałym jej bycie w świadomości społecznej, bez względu na trudności i ofiary na drodze prowadzącej do odzyskania niepodległości. Terytorium dawało ramy, w których Polacy swoją pracą, energią i talentami mieli tworzyć wartości decydujące trwale o bycie narodu i jego miejscu wśród innych narodów świata. Dostrzegano, chociaż dotyczyło to wąskiej warstwy narodu politycznego, że terytorium, ludność i jej świadomość stanowiły zespół czynników, jakie określały miejsce Polski wśród społeczności międzynarodowych, a naruszenie wzajemnych zależności i powiązań, pomimo osiągania przejściowych sukcesów, musiało prowadzić ostatecznie do niekorzystnych dla narodu i państwa procesów i wydarzeń. Jedną z przyczyn braku siły przy pokonywaniu trudności wewnętrznych krakowska szkoła historyczna dostrzegała w niedostatecznej koncentracji wysiłku narodowego na obszarach terytorium etnicznego, a nadmiernej ekspansji poza tymi obszarami w kierunku wschodnim. Przyznawał to Michał Dobrzyński, pisząc w 1879 r.: „Chciejmy tylko na chwilę pomyśleć, że te miliony ludności polskiej, ten 14 Cyt. za: S. Kalembka, Prasa demokratyczna Wielkiej Emigracji. Dzieje i główne koncepcje polityczne (1832-1863), Toruń 1977, s. 175. ' 15 F. Skarbek, Ogólne zasady nauki gospodarstwa narodowego czyli czysta teoria ekonomii politycznej, wyd. W. Szubert, t. II, Warszawa 1955, s. 64 i n. 19 Wojciech Wrzesiński kapitał i praca, któreśmy na wschód popchnęli, pozostały w naszych etnograficznych granicach; jakąż odmienną kolej byłby obrał wewnętrzny nasz rozwój"16. Zdawano sobie sprawę, że terytorium państwa ciążyło nie tylko nad tworzącymi się formami ustrojowymi, ale stawało się jednym z najważniejszych czynników formowania charakteru narodowego, określania jego tożsamości i mentalności, ujawnianej szczególnie wyraźnie w chwilach zagrożenia17. Obszarom kresowym przeciwstawiano „gniazdowość" niektórych ziem Polski, zaliczając doń przede wszystkim Małopolskę, Mazowsze, Wielkopolskę i Pomorze18. Nie stało to na przeszkodzie twierdzeniu przede wszystkim obozu narodowego, że warunki przyrodzone decydowały, iż „kraj pomiędzy Odrą i Dnieprem, pomiędzy Bałtykiem a Karpatami i Morzem Czarnym przedstawia odrębną, organiczną całość, spojoną wspólnością warunków terytorialnych, interesów ekonomicznych, wreszcie tradycji historycznych"l9, uznając prawo do ekspansji politycznej w tak określonych granicach. Terytorium Polski porozbiorowej w ocenie licznych polskich pisarzy politycznych, reprezentujących różnorodne programy i ideologie, nie dawało w drugiej połowie XIX w. możliwości realnej walki o jej zjednoczenie i odzyskanie niepodległości. Nic dziwnego, że z powodu braku perspektyw dla odrodzenia niepodległej Polski sprawy terytorium narodowego schodziły na plan jdaleki, a w centrum uwagi znajdowało się społeczeństwo. W 1882 r. Aleksander Swięto-chowski, znany propagator pozytywistycznych idei pracy organicznej, przeciwnik walki zbrojnej o odbudowę niepodległości, zwolennik wykorzystania istniejących możliwości w ramach państwa zaborczego w celu utrzymania siły narodowej Polaków podzielonych między zaborcami, akcentując brak zainteresowania dla spraw politycznych, pisał: „Nie oczekujmy niczego od przewrotów politycznych, wojen, traktatów, przemiennych łask obcych, lecz zawierzmy tylko własne; żywotności. Zajmujmy wszystkie stanowiska opróżnione, wciskajmy się we wszys tkie szczeliny, puszczajmy korzenie wszędzie, gdzie grunt podatny ku temu sii znajdzie. Klęknąć przy grobie i płakać lub bronić, ażeby go nie rozkopała jaka hiena — dobre to jako wylew rozpaczy, ale nie jako objaw energii"20. Stan niebyt państwowego w ocenie zachowawców i liberałów polskich nie miał decydowa o niszczeniu zasięgu polskiego terytorium i jego jedności. 16 Por. np. M. Bobrzyński, Dzieje Polski, t. II, Warszawa 1927, s. 305 i n. 17 Wiele uwag na ten temat zostało zawartych w. R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polał Warszawa 1933. 18 Por. A. Górski, Ku czemu Polska szło, Warszawa 1918, s. 296 i n. 19 I.L.^Poptawski, Pisma polityczne, 1.1, Kraków-Warszawa 1910, s. 240. 20 A. Swiętochowski, Wskazania polityczne \ w:] ]. Rudzki, Świe_tochowski, Warszawa 19 s. 122. 20 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy Czas jednak płynął. Wysiłki Prus i Rosji systematycznie szczerbiły polskie obszary narodowe, wyniszczały narodową tożsamość jednostek, lecz nie były w stanie zniszczyć odrębności narodowej obszarów gniazdowych. Na kresowych ziemiach wschodnich, posiadających charakter pogranicza narodowościowego ze wszystkimi konsekwencjami socjologicznymi, zmniejszała się dominacja kulturowa Polaków w warunkach spowodowanych pogłębianiem się świadomości narodowej innych mieszkających tam ludów słowiańskich. Na kresach zachodnich przetrwały tradycje związków miejscowych Polaków z całym narodem polskim, pomimo postępu procesów asymilacyjnych i pogłębiania pruskiego przymusu wynaradawiającego. W Galicji polityka władz państwowych sprzyjała rozwojowi polskich instytucji narodowych, przekształcając ów kraj w polski Piemont narodowy dla wszystkich zaborów, mimo wyrastania tam nowych konfliktów związanych z aspiracjami ukraińskimi. W świadomości potocznej, szczególnie w warstwach ludowych, które dopiero kształtowały poczucie swojej tożsamości ponadregionalnej, nieraz zacierała się tradycja Polski ponadzaborowej. Zastój polityczny, jaki się pojawił w społeczeństwie polskim po przegranym powstaniu styczniowym, zaczynał ustępować w miarę ożywienia stosunków politycznych na kontynencie europejskim, ujawniania się sprzeczności między zaborcami, rozwoju świadomości narodowej i społecznej wśród Polaków. Prowadziło to nie tylko do polaryzowania ich postaw, ale tworzenia warunków do powstawania nowoczesnych polskich partii politycznych, opartych na odmiennych programach politycznych, wypowiadających różnorodne nadzieje na temat drogi do odbudowy Polski niepodległej. Powstające partie polityczne niechętnie jednak i nieprecyzyjnie określały kształt terytorialny Polski, chociaż podnosiły tradycje wpływów politycznych Rzeczypospolitej szlacheckiej. Dla obozu polskiej irredenty, odradzającej się przede wszystkim w obozie patriotycznego socjalizmu, walka o odbudowę Polski niepodległej była związana z odzyskaniem zjednoczonego terytorium Polski historycznej, przy uznaniu potrzeby wolności także i dla innych narodów ją zamieszkujących i akceptacji dla ustrojowych założeń federacyjnych. Deklarując wolę walki o wspólne interesy społeczne z sąsiadującymi narodami, socjaliści polscy często unikali dokładnego sprecyzowania postulatów terytorialnych. Ale przecież to Leon Wasilewski, nie będąc samotnikiem w tym nurcie, bronił praw Polaków do tak często już zapominanych kresów zachodnich (Śląska Górnego, Mazur, Warmii, Kaszub) i wyprowadzał z tego wnioski o potrzebie praktycznej odbudowy Polski niepodległej, opartej jednak na zasadzie etnograficznej, a nie historycznej. Zdaniem Wasilewskiego, zasada historyczna decydowałaby bowiem o konieczności rezygnacji z Prus Wschodnich czy Górnego Śląska21. L. Płochocki [Leon Wasilewski], Polska zakordonowa, Londyn 1903, s. 8 i n. 21 Wojciech Wrzesiński Najwyraźniej postulaty terytorialne zostały określone w rodzącym się obozie narodowodemokratycznym. Walkę o zachowanie poczucia wspólnoty narodowej traktowano jako normę określającą podstawy żywotności polskiego obszaru narodowego, wykreślonego nie tylko granicami Polski przedrozbiorowej, ale uznawanym historycznym zasięgiem osadnictwa polskiego. Granice te miały zamykać obszar między Odrą a Dnieprem, Bałtykiem a Karpatami i Morzem Czarnym, przedstawiający „odrębną, organiczną całość, spojoną wspólnością warunków terytorialnych, interesów ekonomicznych, wreszcie tradycji historycznych"22. W kręgach ludowców hasła obrony terytorium narodowego związano z tendencjami federacyjnymi jako podstawą budowania przyszłości państwa polskiego. W latach I wojny rozwijały się różnorodne koncepcje Polski — od autonomicznej do niepodległej, o rozmaicie postulowanych obszarach. Programy budowania Polski, formułowane w okresie wojny, opierały się na poszukiwaniu takich kształtów odrodzonej Rzeczypospolitej, które by nie tylko obejmowały obszary etniczne, ale dawały możliwość odbudowy Polski silnej, według wybranych orientacji politycznych, zrozumiałych w warunkach rozbicia zaborowego. Zróżnicowanie postaw Polaków było poważne, także w tych samych ugrupowaniach politycznych, i zmieniało się w zależności od koniunktury wojennej. Z niepokojem przyjmowano decyzje zaborców, którzy w latach wojny deklarowali odbudowę państwa polskiego w kadłubowym kształcie. Wyraził ów niepokój polski pamiętnikarz, który po akcie dwu cesarzy odnotował 7 listopada 1916 r.: „Niestety, tworzą Królestwo bez Krakowa i Poznania"23. Od wyboru właściwej koncepcji politycznej kraju miała zależeć jego sytuacja międzynarodowa, której zgodnie z doświadczeniami historycznymi nie można było lekceważyć. Zmierzano stopniowo do stworzenia programu Polski silnej, albowiem, jak w końcowym okresie wojny pisał Ignacy Chrzanowski, „gdyby Polska, która przecie była nie jakimś tam drobniutkim państewkiem, tylko wielkim państwem, miała siłę, to nie byłaby sama jedna, bo miałaby sprzymierzeńców; silna bowiem Polska byłaby potrzebna innym państwom, a słaba Polska nie była im potrzebna"24. U narodzin II Rzeczypospolitej w działalności politycznej dominowały programy budowy Polski silnej, dużej, zjednoczonej z trzech zaborów, opartej m zasadach etnograficznych, w miarę możliwości jednolitej etnicznie, ale zgodnej te; 22 J.L. Poptawski, Puma polityczne, t. I, Kraków-Warszawa 1910, s. 249. Zob. także Z. Milkowski, Skarb Narodowy Polski. Nieco o Lidze Narodowej, Lwów 1905, s. 3 i n. 23 Cyt. za: R. Wapiński, Świadomość polityczna..., s. 181. 24 I. Chrzanowski, Pogląd na przyczyny upadku Polski a chwila bieżąca [w:] Wśród zagadnie, książek i ludzi, Lwów 1922. 22 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy z wymogami geograficznymi25. Najdalej idącą zgodność polskie ugrupowania polityczne u kresu I wojny światowej prezentowały w sprawie granic z Niemcami, postulując włączenie do państwa polskiego Wielkopolski, części Prus Zachodnich, południowej części Prus Wschodnich, rejencji opolskiej oraz dwu powiatów z rejen-cji wrocławskiej26. Duże zróżnicowanie prezentowano w sprawach określenia granic wschodnich. Wiązało się to zarówno z programem federacyjnym, jak i opartym na programie inkorporacji w granice Rzeczypospolitej ziem z większością niepolską, jednak przy pewnym niedocenianiu specjalnej roli polskich ziem gniazdowych. Obie koncepcje odchodziły od prostego nawrotu do kształtu Polski historycznej, chociaż starały się w różny sposób bronić polskiego dziedzictwa dziejowego, bez dostatecznego liczenia się ze stanem współczesnym. Różniąc się co do zasięgu postulatów granicznych na wschodzie i zachodzie, we wszystkich programach ugrupowań politycznych określano jako minimalne polskie postulaty wobec Królestwa, Poznańskiego, Galicji Zachodniej, nieraz jednak sięgając po Odrę i Nysę Łużycką, na wschodzie zaś — po granice sprzed 1772 r., a niekiedy jeszcze i dalej. Roman Dmowski bronił się przed aprobatą programu Polski historycznej bojąc się konieczności włączenia w granice Rzeczypospolitej dużych obszarów z ludnością niepolską. Dążenie takie uzasadniał w Paryżu na konferencji pokojowej w końcu lutego 1919 r.: „Poprzestajemy na przyłączeniu do państwa polskiego, poza terytoriami stanowiącymi jednolitą całość etnograficzną, tych ziem jedynie, których procent ludności polskiej jest dostatecznie wysoki i które, dzięki kilkuwiekowej pracy kulturalnej i wspólności historycznej z Polską, należą bezsprzecznie do sfery wpływów polskich"27. Rezygnacja z niektórych obszarów w guberniach kijowskiej, wołyńskiej, podolskiej, mińskiej, witebskiej oraz uznanie za korzystne zawarcie z Litwą unii miały dla zwolenników inkorporacji stanowić wyraz kompromisu między ideałem nawrotu do Polski historycznej a oceną rzeczywistego stanu współczesnego. W społeczeństwie polskim po I wojnie światowej panowało nadmierne, jak się szybko okazało, zaufanie do dobrej woli aliantów wobec polskich postulatów terytorialnych. Spodziewano się, że w imię sprawiedliwości dziejowej będzie potwierdzona nie tylko niepodległość Polski, ale zostaną utrwalone granice na miarę 25 Wyrazem tego były przyjęte podstawy ordynacji wyborczej, które przewidywały przeprowadzenie pierwszych wyborów nie tylko na obszarach objętych granicami przedrozbiorowymi, ale także na ziemiach zamieszkanych w znacznym stopniu przez Polaków, które już przed 1772 r. były poza granicami Rzeczypospolitej, jak w częściach Prus Wschodnich, Pomorza czy Górnego Śląska. Porównaj wcześniejsze stanowiska R. Dmowskiego, Polityka polska i odbudowanie państwa polskiego, Warszawa 1926, s. 506 i n. 2" Zob. np. L[eon] W[asilewski], O zabór pruski, „Naprzód" 11 X 1918, nr 225; W. Wrzesiński, Warmia i Mazury w polskiej myśli politycznej 1864-1945, Warszawa 1984, s. 216 i n. 27 Sprawy polskie na konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Dokumenty i materiały, t. I, Warszawa 1965, s. 64-65. 23 Wojciech Wrzesiński doświadczeń historycznych, zgodnie z postulatami przedstawionymi na konferencji pokojowej28. Paryski traktat pokojowy wraz z późniejszymi uzupełnieniami, a przede wszystkim traktatem ryskim i decyzjami o podziale ziem plebiscytowych na Górnym Śląsku, przyniósł znaczne, ale niepełne zaspokojenie polskich granicznych postulatów terytorialnych. W ramach Rzeczypospolitej znalazły się niemal wszystkie obszary decydujące o skupieniu w jej granicach zarówno ziem o zwartym zasiedleniu polskim, jak i kresowych ziem wschodnich o znacznej liczbie innych mniejszości słowiańskich, okazujących własne tendencje narodowowyzwoleńcze, podjudzanych do działań przeciwpolskich przez siły zewnętrzne, co stanowiło już w zarodku zagrożenie przedłużania konfliktów i sporów terytorialnych. Dla Polski szczególnie niekorzystne były decyzje w spornych sprawach pplsko--niemieckich: Wolnego Miasta Gdańska, Prus Wschodnich i Górnego Śląska, które nie zaspokajały ani polskich postulatów, ani też aspiracji strony niemieckiej i właściwie od początku kryły w sobie zarzewie nowych konfliktów. Strona polska, dostrzegając niebezpieczeństwo, w zgodzie z przyjętą taktyką nie widziała możliwości otwartego wystąpienia dyplomatycznego czy nawet zbrojnego. Trzy kolejne powstania śląskie wywołane samodzielnie przez Ślązaków o orientacji polskiej, celem zadokumentowania woli łączności z „ojczyzną ideologiczną", lecz niezgodne z oficjalną polityką państwa polskiego, wymuszały ukrytą pomoc Rzeczypospolitej, przynosząc częściową tylko realizację polskich postulatów29. Nie brakowało jednak głosów opowiadających się za pozostawieniem poza granicami Rzeczypospolitej Litwy Kowieńskiej czy w traktacie ryskim ziem Miń-szczyzny, części Wołynia, Podola, jak też na terenach przygranicznych skupisk polskich w Niemczech bądź etnicznie polskich obszarów na Śląsku Cieszyńskim pod rządami czeskimi, chociaż równolegle nie skąpiono krytyki niektórym żądaniom polskim uznanym za nadmierne. Odrodzenie Polski niepodległej oznaczało postawienie nowych zadań przed społeczeństwem, polaryzowanym różnorakimi, wzajemnie się zwalczającymi w staraniach o władzę, o zwycięstwo ich partyjnych racji ugrupowaniami politycznymi. Nie na wiele zdawały się apele o działania solidarne, o zaniechanie walk wewnętrznych, podejmowane w imię tego, że „rozmyślając tak o przyszłych pokoleniach rodaków, którzy przyjdą po nas i którzy na tej samej co my będą mieszkali ziemi ojczystej i tą samą co my mówili mową ojczystą, zdajemy sobie sprawę z tego, że on wszyscy wraz z nami i z dawno w grobach poległymi przodkami naszymi twórz; jeden wielki naród, sięgający początkami swymi w zamierzchłą przeszłość, a na 28 Ibidem, passim. 29 Obszerna dokumentacja stanowisk Ślązaków znajduje się w: Źródła do dziejów powstc śląskich, t. I-III, Wroctaw 1963-1974. 24 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy dzieją i pragnieniami swoimi w niezmierzoną przyszłość"30. Uznając, że odrodzenie Polski niepodległej dokonało się dzięki korzystnemu dla interesów Polski układowi sił międzynarodowych, odwołując się do wielu faktów, przyznawano rację Stanisławowi Grabskiemu, który twierdził: „Polska odzyskała niepodległość, gdy ogół Polaków bez różnicy społecznej sytuacji, majątku i wykształcenia poczuł się dziedzicem tysiącletnich dziejów Polski, gdy włościanin i wyrobnik polski uznał za swoich przodków nie tylko kmieci czasów piastowskich i jagiellońskich, lecz również bijących słupy graniczne w Odrze i Wagu rycerzy Chrobrego, poświęcających swe dzieci dla Ojczyzny mieszczan Głogowa, zwycięskie spod Grunwaldu wojska, świętego Stanisława i świętego królewicza Kazimierza, Naczelnika narodu Kościuszkę z Kilińskim, Bartoszem Głowackim i Mickiewicza, i zesłańców sybir-skich, i wszystkich, którzy opromieniali sławą naród polski"31. W społeczeństwie polskim II Rzeczypospolitej niezadowolenie z uzyskanych granic było dużo mniejsze niż satysfakcja z odzyskanej niepodległości. Myśli o pracy na rzecz odzyskania dla Polski „ziem nie wyzwolonych", jak te tereny nazywano, była osłabiana lękiem przed uruchomieniem mechanizmu rewizji traktatu wersalskiego, do czego dążyły tak zdecydowanie weimarskie Niemcy. Panowało przekonanie o stałym zagrożeniu Polski — politycznym i terytorialnym — ze strony najbliższych sąsiadów. Wyraził te obawy Stanisław Thugutt, kiedy w 1929 r. pisał: „Mamy dwóch potężnych sąsiadów, z których jeden kwestionuje nam granice, drugi zaś podkopuje się pod ustrój społeczny. Nie wiem, czy już czas mówić o grożącym Polsce wcześniej czy później ataku"32. A przy tym wszystkim Polska nie mogła być zbyt pewna sojuszników. Krytykując polskie granice powersalskie, broniono jednak ich integralnego charakteru. Nie widziano możliwości żadnej ekspansji zewnętrznej ani też jakichkolwiek ustępstw. Lękano się jednak przede wszystkim porozumienia Berlina z Moskwą, widząc w nim największe zagrożenie i prowadząc politykę balansowania między tymi dwoma mocarstwami, co jednak przyniosło ograniczone w czasie wyniki. Stanowisko wobec granic Rzeczypospolitej w oficjalnej polityce władz państwowych opierało się na uznaniu zasad określonych postanowieniami traktatów wersalskiego i ryskiego. I tak np. według Eugeniusza Kwiatkowskiego, chociaż nie zaspokajały one słusznych i usprawiedliwionych polskich postulatów terytorialnych, to jednak stanowiły kompromis dający podstawy stabilizacji politycznej i możliwy do zaakceptowania przez Rzeczpospolitą33. 30 K. Twardowski, O patriotyzmie, Lwów 1919, s. 11-12. 31 S. Grabski, Państwo narodowe, Lwów 1929, s. 97. 32 S. Thugutt, Wybór pism i autobiografia, Warszawa 1939, s. 240. 33 E. Kwiatkowski, Dysproporcje. Rzecz o Polsce przyszłej i obecnej, Kraków 1932, s. 138. 25 Wojciech Wnesiński Wewnętrzne konflikty społeczne, a także narodowościowe na wschodnich obszarach Rzeczypospolitej utrudniały i opóźniały postępy integracji odrodzonego państwa. Charakterystyczne było pozyskiwanie zwolenników dla generalnej oceny, że chociaż polityka decyduje o utrzymywaniu się niesprawiedliwych dla Polski rozstrzygnięć granicznych, to jednak należy oczekiwać ze spokojem na rozwój wydarzeń, naturalne bowiem procesy społeczne i prawa geopolityczne doprowadzą do zmiany tego stanu rzeczy. Kiedy w końcu lat trzydziestych pogłębiło się zagrożenie .konfliktem wojennym, można było obserwować osłabienie tarć wewnętrznych, odradzanie się solidarności w imię obrony integralnego charakteru państwowości polskiej. Odrzucano możliwość oddania jakiejkolwiek części Rzeczypospolitej za cenę odsunięcia w czasie groźby wojennej. A co więcej, uznano, że wywołanie wojny przez czynniki zewnętrzne będzie stanowiło podstawę do poprawy granicy polsko-nięmieckiej, zgodnie z wcześniej zgłaszanymi postulatami opartymi na podstawach etnicznych i historycznych34. I dalej, nie dostrzegając całej groźby sytuacji, wyprowadzano wnioski nader optymistyczne, że odzyskanie polskich dzierżaw na zachodzie przyniesie szansę dla polskich przewag na wschodzie i w efekcie — także możliwość realizacji polskich planów poprawy granic wschodnich, bez konieczności jakichkolwiek ustępstw35. Podkreślając, że traktat wersalski po 20 latach stał się już anachronizmem, którego nadal nie trzeba bronić, twierdzono, że „po doświadczeniach 1918 r. — w razie przyszłej wojny — pokój byłby już chyba dyktowany Niemcom w Berlinie", a Polska „mogłaby odzyskać swą mniejszość nad Odrą i Bałtykiem"36. Konieczność sukcesów polskich na zachodzie i północy, a przede wszystkim zlikwidowanie niemieckiego władztwa w Prusach Wschodnich, rozumiano jako rozerwanie szczególnie groźnych kleszczy niemiec-ko-sowieckich, stanowiących największe zagrożenie dla bytu niepodległej Polski. Tkwiąc w owych kleszczach Polska nie miała wyboru: ustępstwa po jednej stronie musiały przynieść straty po drugiej stronie, a w sumie prowadzić do zagłady. Już podczas II wojny światowej pisał Jerzy Stempowski, iż zdawano sobie sprawę, że „jeżeli Polska zmuszona będzie do cedowania Rosji Wilna lub Lwowa, pozycja jej w stosunku do Rosji będzie tak słaba, że będzie mogła utrzymać swą niepodległość jedynie w oparciu o Niemcy, co praktycznie możliwe jest tylko za cenę odstąpienia Pomorza i Śląska"37. 34 K. Kowalski, Polska wobec Niemiec, Warszawa 1939. 35 A. Górski, Niepokój naszego czasu, Warszawa 1938, s. 105 i n. 3(1 Z. Harlender, Polski dynamizm polityczny, Warszawa 1939, s. 19. Por. także: K. Kowalski Polska sią upomni o to co jej się należy, „Wszechpolak" 9-16 IV 1939, nr 12. 37 Cyt. za: R. Wapiński, Świadomość polityczna..., s. 265. 26 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy We wrześniu 1939 r. najbardziej czarny scenariusz wydarzeń stał się faktem. Wspólnym uderzeniem obu mocarstw sąsiadujących z Polską niepodległość jej została zniszczona, chociaż konstytucyjna ciągłość Rzeczypospolitej Polskiej została zachowana, a nadzieje na odbudowę Niepodległej, pomimo strasznych warunków podwójnej okupacji, szybko zostały odbudowane. Deklaracja rządu Rzeczypospolitej Polskiej z 10 października 1939 r. mówiła o „konieczności nie tylko rozbicia Niemiec, lecz również i tworzenia w centralnej Europie ośrodka z Polską na czele, który mógłby być przeciwwagą i Niemcom, i Rosji"38. Rozpoczął się okres prac studyjnych na wychodźstwie i w kraju nad wypracowaniem polskich postulatów terytorialnych, z jakimi chciano wystąpić po zwycięskim, jak zakładano, zakończeniu wojny wspólnie z aliantami39. W wykształconym już na początku wojny programie polskich granic powojennych opierano się na prostych założeniach. W ostatecznych koncepcjach na wschodzie miano by powrócić do granicy ryskiej. Na zachodzie i północy najczęściej postulaty określały żądania zlikwidowania władztwa niemieckiego w Prusach Wschodnich, poszerzenia znacznie dostępu Polski do morza, przyłączenia ziem nadodrzańskich oraz Śląska do linii Nysy Kłodzkiej40. Postulaty te były różnie modulowane i poprawiane w zależności od analiz i projektów formułowanych przez poszczególne ugrupowania polityczne, a dotyczyły przede wszystkim polskiego wybrzeża morskiego oraz przyszłości państwowej Dolnego Śląska, oznaczającego wybór między Nysą Kłodzką a Łużycką41. Wydarzenia związane z powstaniem polskiego ośrodka politycznego, reprezentującego siły zwasalizowane przez Związek Sowiecki, doprowadziły do akceptacji dyktatu stalinowskiego, wyznaczającego polską granicę wschodnią na linii Bugu, zgodnie z wrześniową linią demarkacyjną niemiecko-sowiecką z 1939 r., przy równoczesnym wyznaczeniu granicy zachodniej na linii Odry i Nysy Łużyckiej oraz podziale Prus Wschodnich między Polskę a Związek Sowiecki42. Dyktat stalinowski został potwierdzony przez wielkie mocarstwa koalicji antyhitlerowskiej. 38 Cyt. za: E. Duraczyński, Rząd polski na uchodźstwie 1939-1945. Organizacja. Personalia. Polityka, Warszawa 1993, s. 86. " Zachowały się w archiwach krajowych i londyńskich liczne dokumenty świadczące o wynikach tych prac. Warto wskazać, że dotyczyły one jednak urządzenia stosunków z Niemcami, wykazując się zupełnym brakiem rozeznania w sprawach wschodnich. 40 Por. Archiwum Instytutu Pamięci i Muzeum gen. Władysława Sikorskiego w Londynie. Ambasada Londyn, nr 1504, Uwagi i projekty wniosku do traktatu pokoju między Polską a Niemcami; Archiwum Akt Nowych w Warszawie, Ministerstwo Prac Kongresowych, nr 53, k. 1-3, Aide Memoire, Londyn, listopad 1942. 41 S.M. Terry, Poland's Place in Europę. General Sikorski and the Origin ofthe Oder-Neisse Linę, 1939-1945, Princeton 1983. 42 Było to widoczne od pierwszych dokumentów wydawanych przez Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. 27 Wojciech Wrzesiński W nowych granicach, a przede wszystkim z szerokim dostępem do morza między Szczecinem a Elblągiem chciano budować program szerokiej akceptacji dla nowego kształtu terytorialnego Rzeczypospolitej, bez zwracania uwagi na jej charakter polityczny43. Zmiany terytorialne państwa polskiego po II wojnie światowej nasilona propaganda uzasadniała historiograficznie nawrotem do kształtu państwa polskiego z pierwszego okresu jego istnienia. Kazimierz Wyka pisał: „powrót polityczny Polski Ludowej na te ziemie, które w przybliżeniu zajmowała nasza kształtująca się przed przeszło tysiącem lat państwowość, sprawił, że nagle skurczyła się odległość tysiąca lat"44. Historię, odpowiednio ją interpretując, ale i ograniczając do przypominania tylko spraw zachodnich, traktowano jako ważki element propagandy politycznej, wykorzystywany do poszukiwania argumentów dla legitymizacji nowej władzy. Niechęć wobec nowej władzy, wyrastającą z jej obciążania odpowiedzialnością za utratę ziem wschodnich, usiłowano łagodzić entuzjazmem z powodu uzyskania nabytków na zachodzie i północy, jedynie po części wywoływanym manipulacjami politycznymi. Ukazując nowy kształt terytorialny przedstawiano go nie tylko jako nawrót do historycznych polskich ziem gniazdowych, ale i zarazem optymalnych z punktu widzenia polityki międzynarodowej oraz przebudowy struktury społecznej, mających stanowić pomyślne warunki dla perspektyw rozwoju i stabilizacji państwa polskiego w jego nowych granicach. Charakter prawnopolityczny polskiego terytorium narodowego ulegał znacznie częściej zmianom niż jego obraz w potocznej świadomości Polaków. Łatwiej było podejmować decyzje polityczne czynnikom międzynarodowym, wynikające z egoistycznych interesów mocarstw. Trudniej było przebudowywać świadomość społeczną Polaków, odrzucać mity, przekreślać panujące stereotypy, szukając dla takich starań argumentów w realistycznych ocenach sił i możliwości. Znaczenie terytorium dla wypełniania przez państwo polskie zadań decydujących o zapewnieniu narodowi polskiemu optymalnych warunków rozwoju, determinujących jego bytowanie na arenie międzynarodowej, było wyraźniej dostrzegane w ugrupowaniach zachowawczych, prawicowych, niż w kręgach lewicujących, które — bardziej skłonne do pragmatycznych ustępstw — dostrzegały uwarunkowania dnia dzisiejszego i przyszłości przede wszystkim w układzie stosunków społecznych oraz w charakterze i stanie tożsamości narodowej. Natomiast prawie wszystkie ugrupowania i siły polityczne zdawały sobie sprawę, że terytorium w każdej sytuacji pozostawało najważniejszym elementem łączności pokoleniowej, podstawą logiki w zachowywaniu ciągłości przemian narodowych, kulturowych i ekonomicznych Polski i Polaków. 43 Por. np. E. Kwiatkowski, Wczoraj, dziś, jutro Polski na morzu. Warszawa 1947, s. 6. 44 K. Wyka, O żywym kontakcie z dziedzictwem kultury [w:] Kongres Kultury Polskiej. 7-9 października 1966, Warszawa 1967, s. 122. •28 Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy Tradycja narodowa budowała tożsamość polską w odwoływaniu się do niektórych tylko obszarów polskiego terytorium narodowego. Niedostatek wcześniejszych zainteresowań dla gniazdowych ziem polskiego terytorium narodowego na kresach zachodnich, przy równoczesnych nadmiernych zainteresowaniach dla kresów wschodnich, można określić metaforą Stanisława Brzozowskiego, sformułowaną wprawdzie przy innej okazji, ale trafną, jako „bunt kwiatu przeciw swym korzeniom". Polska zarówno po pierwszej wojnie światowej, jak i po drugiej traciła charakter podmiotowy na arenie międzynarodowej, stając się obiektem, często niedocenianym, rozgrywek politycznych. Paradoksem historii było to, że uznany za optymalny politycznie, ekonomicznie i narodowo kształt terytorialny granic zachodnich, nawiązujący do doświadczeń historycznych, a wypracowany w latach wojny przez ugrupowania polityczne związane z Rządem Rzeczypospolitej Polskiej na Obczyźnie, przyszło realizować siłom mu przeciwnym, reprezentującym interesy obozu „realnego socjalizmu". W okresie „realnego socjalizmu" nowy kształt terytorialny państwa polskiego, przy daleko na zachód przesuniętych jego granicach, był często wykorzystywanym elementem działań politycznych. Utrwalał zniewolenie Polski przez Związek Sowiecki, uzależniając zabezpieczenie istniejących granic niemieckich od biernego podporządkowywania się jego dyspozycjom. Formalne decyzje międzynarodowe, dotyczące polskich obszarów zachodnich i północnych, nie oznaczały jednak wówczas spełnienia celów, jakim te granice miały służyć, czyli budowaniu nowego ładu europejskiego i określeniu losów Polski, kiedy w latach wojny rodziły się ich projekty. Oderwanie od Polski dyktatem stalinowskim ziem wschodnich Rzeczypospolitej, zaaprobowanym ugodową polityką mocarstw alianckich, było trudne do przyjęcia przez społeczeństwo. Jego radość z formalnej obecności w obozie zwycięzców i pozyskania korzystnych nabytków na zachodzie i północy ograniczała świadomość utraty ziem wschodnich i panowanie narzuconych, nie chcianych rządów, reprezentujących obce idee i interesy sił zewnętrznych. Terytoria ziem zachodnich i północnych spełniały funkcję swoistego zakładnika wobec Związku Sowieckiego, któremu tylko sprzyjało to, że ich integracja z okrojoną na wschodzie Polską służyła jego obiektywnym interesom. Ziemie zachodnie i północne miały bowiem służyć jako zabezpieczenie oraz gwarancja lojalności i poddaństwa Polski wobec dominacji sowieckiej, a umacniać stan wrogości z Niemcami. Zniewolona Polska, zmuszona do prowadzenia ksenofobicznej polityki wobec krajów zachodnich, nie mogła wykorzystywać wszystkich możliwości, jakie jej dawał nowy kształt terytorialny. Rozpad systemu socjalistycznego i kształtowanie nowej sytuacji w Europie pozwalają na ujawnienie rzeczywistych funkcji ziem zachodnich i północnych, owej 29 Wojciech Wrzesiński ściany zachodniej, przez którą wzrasta rola Rzeczypospolitej jako ustabilizowanego, tradycyjnego zwornika różnorodnych wpływów politycznych, gospodarczych i kulturowych w kluczowym regionie kontynentu. Polska przestawała być krainą przejściową, a położona na styku różnych cywilizacji i systemów gospodarczych, o względnie jednolitej strukturze narodowej, powraca do odgrywania ważnej roli politycznej, gospodarczej i kulturowej w jednoczącej się Europie. Powojenne granice Polski, wytyczone w interesie dominacji Związku Sowieckiego, utrwalone ponad półwiecznymi dziejami, w nowym układzie stosunków politycznych po rozpadzie systemu socjalistycznego służą interesom demokratycznej Polski i stanowią dobrą gwarancję wysiłku we wspomaganiu polityki współpracy europejskiej. Historia powojennego półwiecza dowiodła, że granice państwowe Polski, wprawdzie wytyczone w warunkach nie sprzyjających, stały się czynnikiem rozwoju wewnętrznego Rzeczypospolitej i stabilizacji stosunków międzynarodowych na kontynencie europejskim. Andrzej Chwalba DZIEDZICTWO ZABORÓW: NOWE I STARE GRANICE KULTUROWE, NARODOWE I WYZNANIOWE 1. Odzyskanie przez Polskę niepodległości w 1918 r. nie wywołało wśród historyków szczególnej dyskusji na temat dziedzictwa zaborów. Nie postawiono pytań o skalę zmian, jakie się dokonały na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej w XIX stuleciu w zakresie cywilizacji, kultury, religii, w zakresie postaw, wyobrażeń i zachowań zbiorowych Polaków, mentalności, świadomości narodowej i wyznaniowej. Uważano, iż jest jeszcze zbyt wcześnie na rozmowy i solidne badania epoki, która dopiero się zakończyła. Podkreślano, że najpierw muszą zostać udostępnione archiwa, a to wymaga upływu czasu. Tylko nieliczni historycy podjęli studia nad wybranymi zagadnieniami, takimi jak polska konspiracja lat trzydziestych i czterdziestych XIX w. czy powstanie styczniowe. Zasadniczo jednak poza rok 1864 nie sięgano. Uznano, że późniejsze lata dziejów XIX stulecia mogą, co najwyżej, cieszyć publicystów i literatów1. Po II wojnie światowej zmieniły się poglądy na badania i cała epoka została poddana naukowej eksploracji, niemniej tylko niektóre wątki tematyczne cieszyły się zrozumieniem uczonych. Nade wszystko uwaga badaczy skupiła się na historii polskich walk powstańczych oraz emigracji, a także na dziejach ruchów politycznych i społecznych końca wieku XIX, w tym zwłaszcza robotniczego. Na dziewiętnastowieczną przeszłość zazwyczaj spoglądano z perspektywy granic administracyjnych PRL-u. W latach osiemdziesiątych XX w. postawiono nowe pytania, u progu lat dziewięćdziesiątych kolejne. Dostrzeżono inne problemy oraz źródła historyczne. Doceniono w większym zakresie przydatność studiów komparatystycznych oraz narzędzi badawczych, którymi posługują się nauki społeczne. Przyniosło to wiele ważnych i zasadniczych ustaleń, m.in. w zakresie historii wyznań, kultur, narodów w wieku XIX w granicach dawnej Rzeczypospolitej i na obszarach do niej przylegających. Wiek XIX potwierdził trwałość istnienia niektórych granic między narodami, wyznaniami i kulturami, inne jednak poważnie zmienił, co nie pozostało 1 Zob. dyskusje na zjazdach polskich historyków: Pamiętnik IV Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, Lwów 1925, i Pamiętnik VI Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, Lwów 1935-1936. 31 Andrzej Chwalba bez wpływu na dalsze losy tego regionu Europy (i dalej w pewnej mierze jest zauważalne). 2. Upadająca I Rzeczpospolita była pod każdym względem zróżnicowana. Stanowiła konglomerat krain i prowincji, miast, wsi, miasteczek. Zamieszkiwali ją wyznawcy wielu religii, używający różnych języków i gwar, należący do odrębnych kultur. W tym sensie Rzeczpospolita należała do najzamożniejszych państw świata. Rozbiory położyły kres państwu jednego „narodu" i stanu jednocześnie: oświeceniowej i sarmackiej szlachty, która w większości posługiwała się językiem polskim i była wyznania katolickiego. Niezależnie jednak od tego, jakiego był wyznania szlachcic i jakiego używał języka, uważał się za Polaka w ówczesnym rozumieniu słowa. Miał świadomość tego, co się wydarzyło, czego nie można powiedzieć o jego poddanych. W latach 1795-1797 nastąpił upadek Rzeczypospolitej, którą dopiero po latach za swoją — choć nie bez oporu i nie bez wątpliwości — uznali, wraz z jej historią, polskojęzyczni poddani. Po latach, mimo swojego niegdysiejszego sprzeciwu, za swoją ojczyznę uznali ją także przedstawiciele narodów, które dopiero w XIX w. ostatecznie się uformowały na wschodnich rubieżach dawnego państwa polskiej szlachty. Współcześni Litwini, Białorusini, Ukraińcy i Łotysze w Rzeczypospolitej odnajdują cząstkę swojego historycznego dziedzictwa. Dla litewsko-języcznych Litwinów oraz dla Białorusinów zabory oznaczały dramatyczne zerwanie ciągłości dziejów Wielkiego Księstwa Litewskiego. U schyłku XVIII w. dopełniły się też dzieje Rusi-Ukrainy w granicach Rzeczypospolitej. Lata 1795-1797 mają wagę symbolu również dla Łotyszów, ongiś zamieszkujących tzw. polskie Inflanty, Kurlandię i Semigalię. Dziś z uwagą na upadek państwa szlacheckiego spoglądają mieszkańcy Izraela. Coraz lepiej uświadamiają sobie skutki rozbiorów dla historii narodu żydowskiego. W miarę upływu czasu rośnie siła identyfikacji z losami dziadów i pradziadów u mieszkańców nie tylko Izraela, ale i naszych wschodnich sąsiadów. Na ich aspiracje w XIX w. oraz poczucie tożsamości narodowej zasadniczy wpływ miały procesy zachodzące na pograniczach kulturowych i wyznaniowych dawnej Rzeczypospolitej. Proponowałbym temu bliżej się przyjrzeć. Przegląd zacznijmy od Królestwa Polskiego, następnie przejdźmy do tzw. Ziem Zabranych oraz Galicji i zaboru pruskiego. 3. Królestwo Polskie — utworzone na kongresie wiedeńskim, niezawisłe, aczkolwiek nie suwerenne państwo — zamieszkiwali w większości katolicy. W 1815 r. wyznawcy obu obrządków — łacińskiego i greckiego — stanowili około 87%, a w 1914 — 75% ogółu ludności. Aż 96% katolików posługiwało się językiem polskim, 4% zaś litewskim. Granica językowa i etniczna między żywiołem polskim 32 Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowa, narodowe i wyznaniowe i litewskim na Suwalszczyźnie na przestrzeni wieku nie uległa zmianie. Wyraźne zmniejszenie się odsetka katolików było spowodowane, po pierwsze, pojawieniem się prawosławnych (zwłaszcza po 1875 r. w następstwie zniesienia unii), po drugie — ośmiokrotnym, w liczbach bezwzględnych, wzrostem liczby wyznawców judaizmu. Duży przyrost naturalny u Żydów, niższa śmiertelność niemowląt, lepsza opieka lekarska oraz napływ imigrantów z Cesarstwa o tym przesądziły. Wzrost w liczbach względnych też był znaczący: z 7% do 15% ogółu ludności Królestwa. Oznaczało to wprowadzenie nie tyle korekty, ile istotnych zmian na mapie rozsiedlenia ludności żydowskiej i chrześcijańskiej. W niektórych rejonach, zwłaszcza wschodnich, ludność chrześcijańska zaczęła się ograniczać prawie wyłącznie do wsi. Zmiany granic rozmieszczenia nastąpiły też w dużych miastach. Społeczność żydowska przesuwała się w kierunku centralnie położonych dzielnic, a niektóre z nich nawet zdominowała. Nie pozostało to bez wpływu na aktywność środowisk antysemickich w XX stuleciu, nie tylko zresztą polskich, także ukraińskich, rosyjskich i litewskich. Względne zmniejszenie liczby ludności katolickiej byłoby jeszcze większe, gdyby nie zjawisko asymilacji ewangelików, mojżeszowych i prawosławnych do kultury polskiej. Asymilacja do innych kultur i języków, zwłaszcza do niemieckiej (w Łodzi) i rosyjskiej, nie przybrała szerszych rozmiarów. Przede wszystkim akces do kultury polskiej zgłosili unici (później prawosławni) z Podlasia i Chełmszczyzny. Mimo oczekiwań władz carskich, wyrażanych po 1875 r., dawni unici nie stali się ani w pierwszym, ani w drugim pokoleniu Rosjanami. Pozostali Rusinami. Proces przenikania polskości — polskiego języka, obyczajów — trwał nieprzerwanie na tym obszarze od kilku wieków, a w XIX stuleciu nastąpiła jego intensyfikacja. W pierwszej połowie wieku, prawie całe nowe pokolenie unitów zasiliło Kościół łaciński. W latach 1905-1910, po wydaniu tzw. ukazu tolerancyjnego, około 200-280 tyś. dotychczasowych prawosławnych wstąpiło do Kościoła rzymskokatolickiego2. Zmiana wyznania w ówczesnych oraz późniejszych realiach historycznych i politycznych miała wagę deklaracji narodowościowej (jeśli nawet nie wszyscy zdawali sobie z tego sprawę). Stopniowo potomkowie unickich Rusinów (a o ich pochodzeniu świadczyły choćby nazwiska), stając się łacinnikami — stali się Polakami. Granica zwartego osadnictwa polskiego i łacińskiego przesunęła się do rzeki Bug. Nawet w powołanej do życia w 1912 r. guberni chełmskiej prawosławni stanowili mniejszość. Zresztą wśród nich procesy narodowotwórcze nie zatrzymały się w roku 1914. Choć ich większość z czasem wybrała opcję ukraińską, mniej liczni — białoruską, najmniej liczni — polską, niektórzy będą mieć problemy z jasnym określeniem swojej tożsamości. 2 Szerzej m.in. H. Dylągowa, Dzieje Unii Brzeskiej (1596-1918), Warszawa, Olsztyn 1996. 33 Andrzej Chwalba Przewaga polskich wsi na Podlasiu i Chełmszczyźnie (poza powiatem hrubieszowskim) spowodowała, iż linia rzeki Bug, mimo sprzeciwu Ukraińców, nie stała się przedmiotem dyskusji podczas rokowań moskiewskich latem 1944 r. między polskimi a sowieckimi komunistami w sprawie granic Polski. Doświadczenia Chelmszczyzny i Podlasia, a w pewnej mierze także zachodnich powiatów Ziem Zabranych dowodzą, iż religia unicka bynajmniej nie w każdej sytuacji musiała być matecznikiem narodowości ukraińskiej. Kościół unicki ze względu na rozmaicie przebiegające procesy historyczne mógł spełniać różne funkcje. W Siedmiogrodzie i na Rusi Zakarpackiej w pewnej mierze ułatwił madziaryzację ludności rumuńskojęzycznej i rusińskojęzycznej. Na Słowacji ułatwił słowakizację. Ale w Galicji Wschodniej stał się podstawowym oparciem dla formującej się narodowości ukraińskiej. Natomiast niemieckojęzyczni osadnicy wyznania ewangelickiego, którzy licznie osiedlali się w Królestwie w XIX w., pozostali odporni na oddziaływanie polskiej oferty kulturowej. W Łodzi i w okolicy, gdzie mieszkało ich najwięcej, ulegali polskim wpływom, ale nie na tyle, by zmieniło się ich poczucie tożsamości. W 1897 r. tylko około 5% ewangelików łódzkich używało języka polskiego, w późniejszych zaś latach nieco więcej. Wśród polskojęzycznych ewangelików znaleźli się jednak przedstawiciele kilku znamienitych rodów fabrykanckich z Geye-rami i Grohmanami na czele. Ale konwersja językowa nie oznaczała pełnego zerwania z kulturą poprzedniej identyfikacji. Możliwe było zachowanie dwukul-turowości, co występowało też w innych rejonach dawnej Rzeczypospolitej. To również należy postrzegać jako dziedzictwo epoki zaborów. Istotny wpływ na postęp procesów polonizacyjnych mieli stosunkowo liczni polskojęzyczni pastorzy3. Największe sukcesy odnieśli w Warszawie i okolicach, gdzie pozycja i siła przyciągania polskiej kultury była szczególna. Wśród pozyskanych (nieliczni byli wcześniej niemieckojęzycznymi katolikami) odnotowujemy tak znaczące dla polskiej historii nazwiska, jak Linde, Ordon, Hirszowski, Kolberg, Gerson, Jenike, Bandtkie, Lelewel, Hoesick, Leo, Arct, Gebethner, Giller. Wśród bankierów i kupców warszawskich równie liczna grupa wrosła w polską narodowość: Szlenkierowie, Wedlowie, Bliklowie, Temłerowie, Spissowie. Nie sposób bez nich wyobrazić sobie stanu posiadania i pozycji społecznej polskiego mieszczaństwa. Natomiast procesom asymilacyjnym prawie w ogóle nie ulegała ludność wiejska, zamieszkująca zwarte obszary i organizująca się wokół własnych parafii i organizacji. Niemieccy osadnicy wiejscy nie byli w stanie zmienić granic wewnętrznych narodowości Królestwa, mimo to uformowali mniej czy bardziej rozległe enklawy. Skala asymilacji do kultury polskiej z pewnością byłaby większa, gdyby nie skuteczne przeciwdziałanie władz państwa zaborczego. Czyniły one wiele, by 3 T. Stegner, Ewangelicy warszawscy 1815-1918, Warszawa 1993. 34 Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe____ skłócić Polaków i przedstawicieli innych nacji zamieszkujących Królestwo. Podejmowały też wysiłki, aby utrudnić proces integrowania się z narodem polskim polskojęzycznych chłopów. Podobną politykę prowadziła administracja w obu pozostałych zaborach. Wyniki oddziaływania państw zaborczych próbowali równoważyć przedstawiciele warstw oświeconych, zwłaszcza polscy inteligenci, którzy uświadamiali ludowi jego historyczne dziedzictwo. 4. Ziemie, zwane Zabranymi, Polacy z czasem zaczęli określać jako Kresy Wschodnie. Rosjanie nazywali je guberniami zachodnimi, a po powstaniu styczniowym — zachodnią Rosją. Z kolei dla Ukraińców były to ziemie centralne ich Ukrainy. Białorusini dostrzegali w części Kresów Białoruś, Litwini — Litwę, Łotysze — poważną część Łotwy. Już to uświadamia, jak złożona była rzeczywistość kulturowa, etniczna i wyznaniowa rosyjskich zdobyczy dawnej Rzeczypospolitej. Pod względem stopnia przemieszania kultur i wyznań Ziemie Zabrane wyróżniały się na tle ówczesnej Europy. Jedynie Bałkany mogły się z nimi równać. Zamieszkiwała je ludność prawie wszystkich możliwych wyznań chrześcijańskich, prawosławni, staroobrzędowcy, katolicy obu obrządków (unickiego do 1840 r.), protestanci oraz wyznań niechrześcijańskich — wyznawcy judaizmu, islamu, karaimi. Około 15-20% ludności przy końcu XIX w. posługiwało się językiem literackim: polskim, rosyjskim, ukraińskim, litewskim, łotewskim. Pozostali mówili gwarami ludowymi. Liczni używali gwar mieszanych: białorusko-ukraińskiej, polsko-biało-ruskiej, ukraińsko-polskiej, litewsko-białoruskiej. Wielu na co dzień i od święta używało różnych języków. Inaczej mówiono w domu, inaczej nieraz w karczmie, a jeszcze inaczej w kościele. Nie tylko lud, ale także mieszczanie wyznania chrześcijańskiego oraz drobna szlachta wysławiali się w takim języku, jakiego wymagały od nich okoliczności. Biwalencja językowa była następstwem krzyżowania się wpływów różnych kultur i terytoriów państwowych, aczkolwiek trzy wyznania zdecydowanie dominowały: prawosławie, rzymski katolicyzm i judaizm. Wielość i różnorodność była m.in. następstwem wolnego tempa procesów modernizacyjnych, które w innych regionach kontynentu doprowadziły do uniformizacji. Także w Królestwie różnice były znacznie mniejsze. Przeto, jak pisał Czesław Miłosz, w Wielkim Księstwie Litewskim nie było tak charakterystycznego dla innych regionów Polski „jedynactwa". Roman Wapiński dodawał, iż słabiej tutaj została naruszona swojskość w obrębie wspólnych ojczyzn Białorusinów, Polaków, Litwinów i „tutejszych"4. Stąd na rozległych obszarach Ziem Zabranych, zwłaszcza 4 Zob. R. Wapiński, Polska i małe ojczyzny Polaków. Z dziejów kształtowania się świadomości narodowej w XIX i XX wieku, Wrocław 1994; S. Pytlas, Łódzka burżuazja przemysłowa w latach 1864-1914, Łódź 1994. 35 Andrzej Chwalba na terytorium Białorusi, występowało w kwestiach identyfikacji narodowej duże zróżnicowanie: od zupełnie bezrefleksyjnego indyferentyzmu do postaw świadomych, od poczucia odrębności lokalnej, etnicznej do regionalnej i narodowej. Z tym że poczucie silnej więzi z konkretnym narodem w 1914 r. charakteryzowało tylko małą liczbę mieszkańców. Nie były odosobnione przypadki, iż mówiący po litewsku utrzymywał, że jest Polakiem i vice versa. Podziały przebiegały nieraz przez rodziny, szlacheckich nie wyłączając. Warto przywołać w tym miejscu znane, już w literaturze, przykłady. Jeden z braci Narutowiczów — Gabriel — został polskim prezydentem, a jego brat Stanisław uznał się za Litwina i został ministrem w rządzie litewskim. Jeden z synów szlachcica spod Lidy, Iwanowskiego, uznał się za Litwina, drugi za Polaka, a trzeci za Białorusina. Typową społecznością Ziem Zabranych byli tzw. ludzie „tutejsi", rozdarci między różne opcje kulturowe. Dla nich poczucie więzi z lokalną ojczyzną, rodziną, parafią, krajobrazem, przyrodą, połączone z niechęcią wobec „obcych", mogło być nawet silniejszym spoiwem i wyrazem tożsamości niż religia i język. „Tutejszość" nie zaginęła tam do dzisiaj. Niejednokrotnie badacze różnych nacji, podejmując się trudu ustalenia liczebności poszczególnych narodów zaboru rosyjskiego, arbitralnie dokonywali likwidacji kategorii „tutejszych", przydzielając ich do uformowanych w ich przekonaniu narodów: do polskiego, litewskiego, białoruskiego czy ukraińskiego, a nawet rosyjskiego. Tym samym zniekształcali rzeczywistość. W istocie „tutejsi" byli... „tutejszymi", czyli —jak sami mówili — „miejscowymi", „chołopami", „chłopami", „ludźmi prostymi", „gospodarzami", „swoimi". Na pytanie o identyfikację narodową nieraz odpowiadali: „jestem miejscowym człowiekiem", a na zapytanie: jak się modlisz, powiadali: „po rusku", jeśli uczęszczali do Cerkwi prawosławnej, bądź „po polsku" (poza zachodnią Litwą), gdy byli katolikami. Bardziej dojrzali powiadali: „jestem z narodu katolickiego" albo „z narodu prawosławnego". W odpowiedziach mieszały się stany absolutnej nieświadomości, świadomości stanowej, religijnej i państwowej. W roku 1914 trudno było wymagać od ludu żyjącego „w zaścianku Europy", by miał pełną świadomość odrębności narodowej, skoro nieraz jej brakowało u polskojęzycznych chłopów spod Krakowa czy Rzeszowa. Przyszłe poczucie narodowe mas „tutejszych" należałoby uznać za sprawę otwartą. To także było dziedzictwo rozbiorów. W tej sytuacji śledzenie procesu kształtowania się nowych granic kulturowych i narodowych jest niezmiernie utrudnione, nieco łatwiejsze zaś — wyznaniowych. Do rozbiorów na rozległych przestrzeniach przyszłego terytorium Rosji dominowało wyznanie greckokatolickie, czyli unickie. Jednak już w czasach Katarzyny Wielkiej zlikwidowano olbrzymią większości parafii unickich. Z 930C 36 __ Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe pozostało zaledwie 1400, a i one przestały istnieć w latach 1839-1840. „Pogrom Cerkwi unickiej" był pełny i ostateczny5. Jej miejsce zajęło prawosławie, co dla dalszych dziejów Ziem Zabranych było faktem o podstawowym znaczeniu. Oznaczało to przesunięcie granicy między „Rzymem" a „Trzecim Rzymem" kilkaset kilometrów na zachód oraz otwarcie całego obszaru na wpływy kultury rosyjskiej i polityczne państwa carów. Naprzeciw prawosławia stał jeszcze Kościół rzymskokatolicki, ale był on znacznie osłabiony, zwłaszcza po powstaniu styczniowym. Na Ukrainie (Rusi) i Białorusi niektóre enklawy katolickie uległy nawet likwidacji. Gdy w 1863 r. w guberniach mińskiej, wileńskiej i grodzieńskiej l katolik przypadał na 2 prawosławnych, to w 1897 r. była to już proporcja 2:3,3. Jedynie w okolicach Żytomierza, Kamieńca Podolskiego oraz Ploskirowa katolicy prawie zachowali poprzednie pozycje. W niektórych gminach stanowili większość. Niemal wszyscy z czasem — choć nie bez wątpliwości — uznają się za Polaków. Natomiast prawosławni z Podola, Wołynia i Kijowszyzny uznają się za Ukraińców, nieliczni — za Rosjan i Białorusinów, zupełnie nieliczni — za Polaków. Mniejsze straty poniósł katolicyzm w guberni kowieńskiej, w której łacinnicy zawsze jednoznacznie dominowali. Granica między katolicyzmem a prawosławiem na tych obszarach umocniła się mniej więcej na rzece Niemen. Zdecydowana większość katolików uznała się za Litwinów, mniejszość, przy tym stale malejąca, za Polaków. Podobnie jak w Królestwie, szybko rosła liczba Żydów. Ponieważ skala urbanizacji była niewielka, na początku XX w. wynosiła niecałe 14%, przeto wyznawcy religii mojżeszowej, zamieszkujący głównie miasta, uzyskali w nich zdecydowaną większość. Jedynie w kilku większych miastach, takich jak Kowno czy Grodno, istniała względna równowaga między wyznawcami judaizmu i chrześcijaństwa, a w Wilnie na początku wieku przewagę uzyskali chrześcijanie. Granica między miasteczkiem, małym miastem i wsią około 1913 r. była w istocie granicą między światem chrześcijańskim a żydowskim. W przeciwieństwie do Żydów malała liczba muzułmanów, którzy w następstwie polonizacji wtapiali się w społeczność polsko-katolicką. Z wolna zanikały więc granice, wyznaczone w poprzednich stuleciach, między wyznawcami islamu i chrześcijaństwa. Natomiast nie zmieniły się granice między staroobrzędowcami a prawosławnymi i katolikami. Staroobrzędowcy, zamieszkujący głównie wschodnie powia- 5 Zob. D. Beauvois, Walka o ziemię: szlachta polska na Ukrainie prawobrzeżnej pomiędzy caratem a ludem ukraińskim 1863-1914, Sejny 1996; idem, Mit „Kresów Wschodnich", czyli jak mu położyć kres [w:] Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 1994, s. 79-92. 37 Andrzej Chwalba ty Białorusi, nie byli podatni ani na polskie, ani na rosyjskie wpływy. Uważali się za Moskali, a gdy nazywano ich Rosjanami — obrażali się. W rozpoznawaniu granic, jakie się ukształtowały między wyznaniami, zasadniczo przydatny jest spis rosyjski z 1897 r., natomiast nie jest on użyteczny w wypadku prób określenia granic językowych i narodowych. Spis miał wykazać cofanie się polskości i swoje cele osiągnął. Znany z lojalizmu Hipolit Korwin- -Milewski zauważył: „Trzeba być trzy razy Polakiem i z niezwykłą mocą umieć stwierdzić swą narodowość, by za takiego zostać uznanym w statystykach rosyjskich"6. Choć wyniki spisu z 1897 r. w kwestiach językowych były bałamutne i nieprawdziwe, niemniej są cytowane przez uczonych należących do tych nacji, które w jego świetle dobrze wypadły. Przeto stale są wykorzystywane przez Białorusinów, Ukraińców, Rosjan, Litwinów. Ale są też cytowane (z braku innych danych) w polskich opracowaniach oraz w anglosaskich. Spis przyniósł nieraz zupełnie kuriozalne wyniki. W powiecie Sokółka, dzisiaj należącym do Polski, ujawnił istnienie zaledwie 1,2% mieszkańców używających języka polskiego. W 8 lat później, w czasie rewolucji, kilkanaście tysięcy mieszkańców powiatu zażądało przywrócenia języka polskiego7. Oceny polskich demografów potwierdził dopiero spis przeprowadzony przez Niemców w 1916 r. Natomiast niejednokrotnie rachmistrze spisowi tam, gdzie mieszkała ludność polskojęzyczna, doszukiwali się Białorusinów. W istocie żywioł białoruskojęzyczny słabł. W części wschodniej Białorusi (Mohylewskie, Witebskie) ulegał częściowej rusyfikacji, natomiast w zachodniej — polonizacji. Coraz bliżej usytuowane były, z jednej strony, rejony nasycane kulturą rosyjską, z drugiej — polską. Świadectwem związków z polskością będzie po 1905 r. m.in. konwersja około 100 tyś. prawosławnych, a wcześniej unitów, na rzymski katolicyzm. Wybór wyznania często był jednoznaczny z identyfikacją narodową. Prawosławni raczej ciążyli ku kulturze białoruskiej bądź rosyjskiej, katolicy — ku polskiej. Granice wyznań nie pokrywały się jednak z granicami języków i narodowości. Katolików na Białorusi było znacznie więcej niż ludności polskojęzycznej, ale przeważająca ich część stopniowo zaczęła się identyfikować z polskością. Proces ten pogłębiła polonizacja języka, przechodzenie z białoruskiego na gwary polsko- -białoruskie, a następnie na polskie. O polskiej opcji narodowej przesądziło więc nade wszystko wyznanie katolickie, uważane za polskie. Było to zjawisko charakterystyczne zwłaszcza dla tego regionu ziem dawnej Rzeczypospolitej. Jednak część katolików (trudno jest precyzyjnie ustalić, jak duża) będzie się z czasem skłaniać ku 6 H. Korwin-Milewski, Siedemdziesiąt lat wspomnień: 1855-1925, Warszawa 1933, s. 178. 7 Zob. P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Bialorusi, Warszawa 1993; idem, Przemiany narodowościowe na Ukrainie, Warszawa 1994. 38 ____Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe opcji białoruskiej. Ale i wśród prawosławnych nie wszyscy wybiorą białoruską, ukraińską czy rosyjską opcję narodową. Niektórzy jeszcze długo żyć będą jako dwukulturowi i dwujęzyczni. Niektórzy potomkowie rodzin unickich czy polskiej szlachty prawosławnej w 1918 i 1920 r. będą się repatriować do Polski. Procesom narodowotwórczym na Białorusi i części Ukrainy w 1914 r. daleko było do ich zakończenia. Polityczne decyzje o przymusowych przesiedleniach zaburzyły naturalne zjawiska, przeto granice między rozmieszczeniem poszczególnych narodów również nie były definitywne. Na przestrzeni wieku XIX ludność polska uzyskała przewagę jedynie na obszarze Wileńszczyzny, czyli na terytorium położonym między rzeką Dźwiną a Grodnem (długość 150-200 km i szerokość do 70-80 km). Polska pod względem narodowym Wileńszczyzna została ostatecznie uformowana na przełomie XIX i XX w., m.in. w następstwie silnego oddziaływania Wilna. Rozdzieliła ona wielowiekową wspólną granicę bialorusko-litewską8. Wilno znalazło się poza zwartym terytorium litewskim, czego nie chcieli dostrzec autorzy spisu z 1897 r. Strefa zwartego polskiego osadnictwa na północnym wschodzie, osiągnąwszy Dźwinę, znalazła się w kontakcie z obszarem zamieszkanym przez ludność łotewską. Procesy polonizacyjne przebiegały też na terytorium tzw. Latgalii, czyli dawnych polskich Inflant. Niemniej nie były one tak głębokie, jak w okolicach Wilna. Jedynie w niektórych gminach wschodniej Semigalii Polacy osiągnęli większość. Jednak mentalność, kultura, język Polaka wileńskiego czy kresowego zasadniczo się różniły od Królewiaka, nie mówiąc o Poznaniaku czy mieszkańcu Prus Zachodnich. 5. Galicja była krajem zamieszkanym głównie przez wyznawców religii katolickiej, ale dwóch obrządków: rzymsko- i greckokatolickiego9. Obrządek rzymski zrzeszał więcej wyznawców niż grecki, ale nigdy nie przekroczył granicy absolutnej większości. Wciąż 11-13% ogółu mieszkańców wyznawało żydowski mozaizm. W Galicji zachodniej proporcje między głównymi wyznaniami przez lata utrzymywały się na tym samym poziomie. Rzymscy katolicy zawsze stanowili powyżej 87% i poniżej 90%, a unici nie przekraczali 4%, zamieszkując zwarcie gminy karpackie. Granica między ludnością polskojęzyczną a Rusinami, zwanymi Łemkami, była stabilna. We wschodniej Galicji większość mieszkańców należała do Cerkwi unickiej, niemniej największą dynamiką wzrostu charakteryzowała się społeczność rzymskokatolicka. Na podstawie danych zawartych w austriackich spisach powszechnych można ustalić, że między 1880 a 1910 r. liczba unitów powiększyła się o 34,9%, * P. Eberhardt, Przemiany narodowościowe na Litwie, Warszawa 1997, s. 13-91. g Zob. Galicja i jej dziedzictwo, t. I: Historia i polityka, Rzeszów 1994. 39 Andrzej Chwalba Żydów o 27,6%, rzymskich katolików, zwanych łacinnikami, o 58,4%. Łacinnicy zwarcie zasiedlili dwa rejony: tzw. pas przemyski, od Cieszanowa na północy do Sanoka, oraz tzw. pas podolski, na wschód od Lwowa. Im dalej na wschód w kierunku rzeki Zbrucz, tym bardziej rosła liczba łacinników. Rzeka łączyła, a nie dzieliła pas katolickiego osadnictwa w zaborach austriackim i rosyjskim. Na obszarze obu rejonów Galicji wschodniej granice między obydwoma obrządkami katolickimi biegły wewnątrz wsi, a nawet w poprzek rodzin. Nie było wsi czysto unickich ani czysto łacińskich. Stąd nieraz były dwie parafie w jednej miejscowości. W sumie w obu rejonach ludność unicka miała niewielką, ale stopniowo topniejącą przewagę. W następstwie rozwoju gospodarczego Galicji wschodniej od lat dziewięćdziesiątych, procesów modernizacyjnych, rozwoju klasy biurokratycznej wzrastała liczba łacinników. Ale rosła stosunkowo wolno, znacznie wolniej, niż wskazywałaby na to gorączkowość polsko-ukraińskiego sporu i stan wzajemnego zacietrzewienia. Centralny Komitet Statystyczny opracowujący wyniki spisu z 1910 r. ustalił, iż w Galicji wschodniej mieszkało 112 tyś. osób urodzonych w Galicji zachodniej, co stanowiło około 2% całości. Na pozostałym obszarze Galicji wschodniej unici mieli zdecydowaną przewagę. Najwyraźniejsza była ona na południe od rzeki Dniestr, w kierunku łuku Karpat i Pokucia. Supremacja unitów nie była niczym zagrożona, rzeka stała się więc granicą między powiatami mieszanymi a unickimi. Natomiast na północ od Dniestru, na Podolu i na wschód od Przemyśla w kierunku Lwowa umacniał się żywioł łaciński. W 1880 r. stanowił ogółem 20%, w 1910 — ponad 25% mieszkańców. To głównie w obu rejonach, przemyskim i podolskim, powiększyła się liczba unitów używających języka polskiego jako domowego, co było widoczne zwłaszcza w miastach. Dynamika wzrostu unitów polskojęzycznych była tak duża, iż — gdyby nie 1914 i 1939 r. — około 1970 r. mieszkańcy Galicji wschodniej używający języka polskiego mogliby osiągnąć większość. Ale nie wszyscy mówiący po polsku czuli się Polakami. W społecznościach mówiących podobnymi językami i wyznających podobny system wartości, mieszkających na styku kultur, niełatwo było o jasne deklaracje co do identyfikacji narodowej. Proces kształtowania się nowych granic wyznaniowych, a zwłaszcza językowych w Galicji wschodniej przerwała I wojna światowa. Pewna część katolików na co dzień posługiwała się językiem ruskim (ukraińskim), ale z reguły wtrącała mniej czy bardziej liczne słowa polskie. W spisach powszechnych, kierując się kryteriami wyznaniowymi (polska, łacińska wiara), podawali jako język domowy polski. Język ruski kojarzył im się z Cerkwią. Z czasem, niekiedy dopiero po 1945 r., jako repatrianci dobrze opanują język polski. Te procesy kwestionowała bądź też nie chciała ich dojrzeć historiografia ukraińska, 40 Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe zwłaszcza z USA i Kanady, stając na stanowisku, że skoro lud (w ich przekonaniu) mówi po ukraińsku, przeto jest ukraińskim, a więc granica polsko-ukraińska biegnie wzdłuż Sanu (poza górnym biegiem rzeki i Łemkowszczyzną), zostawiając po stronie ukraińskiej jedną polską enklawę: Lwów. Spis z 1910 r dowiódł, iż poza pojedynczymi przypadkami prawie nie było łacinników używających — w świetle deklaracji spisowych —języka ukraińskiego. Natomiast wykazał, iż istnieje społeczność wyznania unickiego, używająca na co dzień języka polskiego. W następnych latach pewna część unitów, aczkolwiek stosunkowo nieliczna, związała swoje losy z narodem polskim, przyjmując polski język. W polską kulturę wrastali też Ormianie, którzy nie tylko uznawali się za Polaków, ale przechodzili na obrządek łaciński, by tym samym jeszcze silniej potwierdzić swoja polskość. Procesy asymilacyjne silnie się też zaznaczyły w skądinąd nielicznych społecznościach niemieckojęzycznych wyznania katolickiego. Przez wiele lat XIX w. koloniści i urzędnicy austriackich służb cywilnych stanowili widoczną społeczność miast galicyjskich. Jednak stopniowo, poprzez związki towarzyskie i Kościół katolicki, tracili kontakt ze stronami rodzinnymi, porzucali swój język i kulturę. Ale nie wszyscy; niektórzy pozostali dwukulturowi. Choć nowo pozyskiwani do polskości nie stanowili dużej liczby, imponowali wagą nazwisk. Wymieńmy najznamienitszych: Anczyców, Estreicherów, Zoilów, Dietlów, Połów, Łamów i Lemów, Friedleinów, Grottgerów, Briicknerów, Balzerów, Widmanów, Retingerów, Baiersdorfów, Schmittów. Dorzućmy do tej listy jeszcze Smolków i Matejków. Asymilacja powyższych rodów, podobnie jak Ormian, oznaczała, iż miasta stawały się coraz bardziej polskie. Około 1914 r., wewnętrzne granice w miastach (poza Galicją wschodnią) były już tylko polsko-żydowskie. Obrazu wewnętrznych granic dopełniają asymilujący się do polskości Żydzi10. Ale była to społeczność — podobnie jak w Królestwie — nieliczna i niestabilna pod względem wielkości. Polonizacja miast w Galicji niewiele jednak ważyła na całości stosunków etnicznych i kulturowych, bowiem miasta w 1914 r. zamieszkiwało niecałe 20% ogółu ludności. 6. Zabór pruski składał się z trzech administracyjnie i historycznie wyodrębnionych części: Poznańskiego (Wielkopolski), Prus Zachodnich (Pomorza Gdańskiego) oraz Warmii. Inaczej niż w obu pozostałych zaborach granice etniczne, kulturowe i wyznaniowe były dosyć klarowne i czytelne, aczkolwiek zdarzali się 1(1 Zob. T. Gąsowski, Między gettem a światem: dylematy ideowe Żydów galicyjskich na przelotnie XIX i XX wieku, Kraków 1996; A. Cała, Asymilacja Żydów w Królestwie Polskim 1864-1897, Warszawa 1989. 41 Andrzej Chwalba mieszkańcy dwukulturowi i dwujęzyczni. Ludność posługiwała się dwoma językami: polskim i niemieckim, i przynależała do trzech wyznań: ewangelickiego, katolickiego lub mojżeszowego. Żydzi powszechnie używali języka niemieckiego. W 1816 r. było w Poznańskiem 65,7% katolików i 28,2% ewangelików, w 1867 r. odpowiednio 62,6 i 33,1%, w 1905 r. zaś — 67,8 i 30,7%. Na Pomorzu w połowie XIX w. katolicy uzyskali przewagę i stale ją powiększali. Wśród protestantów dominowali luteranie. Na Żuławach mieszkali mennonici holenderscy, ale ich liczebność stale się zmniejszała w następstwie emigracji i germanizacji. Poza południowo-wschodnią Wielkopolską prawie wszyscy protestanci byli Niemcami. Natomiast wśród katolików znacząca część, zwłaszcza mieszkańcy Pomorza, identyfikowała się z niemieckością. Na przestrzeni stulecia granice między rozsiedleniem obu społeczności wyznaniowych nie uległy wyraźniej s zym i godnym uwagi zmianom. Obie zyskały nowych wyznawców kosztem Żydów. Na początku epoki miasta były polsko-żydowsko-niemieckie, natomiast w 1914 r. — polsko-niemiec-kie, z niewielką domieszką ludności wyznania mojżeszowego. Na Pomorzu miasta miały najczęściej przewagę ludności niemieckiej, ale nieraz z liczną polską mniejszością. W 1831 r. Żydzi stanowili 7% mieszkańców Poznańskiego, czyli podobny odsetek jak w Królestwie, w 1914 r. zaś — już tylko nieco ponad 1%. O ile w zaborze rosyjskim ludność żydowska szybko wzrastała, o tyle w austriackim najpierw rosła, a później zaczęła wolno maleć. Inaczej było w zaborze pruskim: tutaj liczba ludności żydowskiej gwałtownie się zmniejszała. Można mówić wręcz o ucieczce Żydów z polsko-niemieckiego wschodu państwa. Natomiast na przestrzeni wieku granice rozmieszczenia ludności polskiej i niemieckiej niewiele się zmieniły. Początkowo, przez pierwszych pięćdziesiąt lat, systematycznie rosła liczba ludności niemieckiej, później ów proces został powstrzymany, a ludność polska zaczęła odrabiać straty. Nigdy ich jednak w pełni nie odrobiła. O ile pozycja polskojęzycznych mieszkańców Wielkopolski nie została nigdy w wieku XIX poważnie zagrożona, o tyle sytuacja na Pomorzu w pierwszym czterdziestoleciu wywołała poważne zaniepokojenie polskich elit narodowych. Niemniej i tutaj druga połowa wieku była znacznie lepsza niż pierwsza. W drugiej połowie stulecia Polacy, zarówno w Poznańskiem, jak i na Pomorzu, rośli w siłę nade wszystko w miastach, które uległy częściowej repolonizacji. Wpłynęła na to nie tyle ucieczka Niemców na zachód, w zbliżonym bowiem do nich tempie to samo czynili Polacy, co odpływ niemieckojęzycznych Żydów oraz większy przyrost naturalny Polaków. Asymilację polskojęzycznych mieszkańców do niemczyzny równoważyły pozytywne dla Polaków wskaźniki demograficzne. Nie bez znaczenia dla ogólnego obrazu i bilansu były też przykłady polonizowania się kolonistów niemieckich mieszkających od kilku wieków w Wielkopolsce. Uwaga ta dotyczy 42 >ta '}• ny ile im taj :cz iej lat, po- nie ała ym •ch. dej sił? nie imo rost zny śnią tów 'czy Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe m.in. podpoznańskich tzw. bambergów, którzy zachowując zwyczaje i stroje bawarskie wtopili się w społeczność polską. W wieku XIX etniczna granica polsko-niemiecka stała się wyraźniejsza. Zmniejszyła się poważnie liczba osób dwukulturowych, a jednocześnie dalszej germanizacji ulegały te gminy, które już wcześniej były w większości niemieckie (m.in. w powiatach Wałcz czy Skwierzyna). Odpowiedzią władz na słabnącą w końcu wieku XIX niemieckość była masowa kolonizacja, zwłaszcza okolic miast, elementem wiejskim. Jednak mimo wysiłków nie udało się uformować nowych wewnętrznych granic, rozerwać ciągłości osadnictwa polskiego między Poznańskiem a Pomorzem, aczkolwiek proces ten został nieco osłabiony. O przynależności do narodu polskiego bądź niemieckiego przesądzały nie tyle religia, ile język. Niepowodzeniem zakończyła się też próba pozyskania przez Niemców ludności kaszubskiej zamieszkującej obszary leżące między Tucholą, Gdańskiem i Słupskiem. Kaszubi byli ludnością pomorską, słowiańską i używali własnego języka. Ostatecznie, choć nie bez wątpliwości i nie bez dyskusji, uznali się za część narodu polskiego, podkreślając zarazem swoja odrębność regionalną. Wprawdzie w spisach powszechnych jako język domowy najczęściej podawali kaszubski, ale głosowali na listy polskie, a Polskę postrzegali jako swoją dużą ojczyznę, w której skład wchodziła mniejsza — kaszubska". Akces Kaszubów do kultury polskiej oznaczał przesunięcie granicy polsko-niemieckiej nad Bałtyk, chociaż stopniowe nasycanie Gdańska i okolic przybyszami polskimi nie doprowadziło do dalszego przesunięcia granic narodowych na polską korzyść. Natomiast na zachodniej Kaszubszczyźnie, w rejonie Słupska i Lęborka, żywioł słowiański — głównie wyznania ewangelickiego — wyraźnie ustępował kulturze niemieckiej. Na tym terenie granica polsko--niemiecka wciąż się skracała. Podobne zjawisko występowało na katolickiej Warmii, należącej do 1772 r. do Polski: polsko-niemiecka granica językowa przesuwała się coraz bardziej ku południowi, co oznaczało kurczenie się terytorium polskojęzycznego. Ponadto granica językowa, inaczej niż na Pomorzu czy w Wielkopolsce, nie pokrywała się z narodową, albowiem tylko część ludności polskojęzycznej uznała się za polską. Część uległa germanizacji, inni zaś długo bronili swojej lokalnej, etnicznej, warmiackiej odrębności. 7. W drugiej połowie XIX w. polska kultura ujawniła swoją żywotność na obszarach, które w 1771 r.^nie należały do Rzeczypospolitej: Śląsku Cieszyńskim, Górnym i części Dolnego Śląska, na Mazurach oraz na Spiszu i Orawie. U progu 11 J. Borzyszkowski, Mit Kaszubów [w:] Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, kontynuacja, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 1996, s. 113-130. 43 Andrzej Chwalba XIX w. tamtejsze społeczności polskojęzyczne nie miały poczucia jakiegokolwiek związku z dawnym państwem szlacheckim, z Rzeczpospolitą. Rozszerzające się w drugiej połowie stulecia procesy narodowotwórcze doprowadziły do uformowania się na wszystkich wspomnianych terytoriach środowisk uważających się za polskie, aczkolwiek zachowujących poczucie regionalnej odrębności. Najdalej procesy polonizacyjne zaszły na Śląsku Cieszyńskim. Olbrzymia większość tamtejszych polskojęzycznych mieszkańców zgłosiła akces do polskości. Nieliczni ulegli czechizacji, nieco liczniejsi — germanizacji. Inna część uznała się za odrębną społeczność etniczną, powołując do życia tzw. ruch ślązakowski, podkreślający śląską odrębność. Masowy akces do polskości zamożnych i wykształconych Ślązaków cieszyńskich oznaczał przesunięcie polsko-czeskiej granicy narodowej i kulturowej o kilkanaście kilometrów poza rzekę Olzę. Wolniej i w bardziej złożony sposób przebiegały powyższe procesy na Górnym Śląsku. Niemniej w 1914 r. już wyraźna część Ślązaków deklarowała przynależność do narodu polskiego. Polscy górnicy, hutnicy, robotnicy i drobnomieszczanie przesunęli granicę narodową polsko-niemiecką nad górną Odrę, pozostawiając jednak na swoim terytorium liczne enklawy niemieckie oraz ślązakowskie. O ile mieszkańcy miast śląskich, poza ich niemieckimi śródmieściami, stali się Polakami bądź się nimi stawali, o tyle polskojęzyczni mieszkańcy rolniczej Opolszczyzny byli jeszcze daleko od tego procesu. Rolnicy śląscy nade wszystko cenili sobie własną kulturę etniczną. Granica używania języka polskiego w gwarze śląskiej i poczucia narodowego polskiego (zwłaszcza na Śląska Opolskim) nie pokrywały się12. Podobnie rzecz się miała na Dolnym Śląsku. Jeszcze na początku XIX w. wsie polskojęzyczne znajdowały się kilkanaście kilometrów na północny wschód od Wrocławia. W sto lat później granica językowa polsko-niemiecką przebiegała już w pobliżu Wielkopolski. Tamtejsi polskojęzyczni katolicy, a zwłaszcza ewangelicy pozbawieni własnych kadr przywódczych, ulegali kulturze niemieckiej. Niemieckie enklawy zaczęły się rozrastać, by z czasem dominować. Jedynie w przylegających do Wielkopolski gminach powiatu sycowskiego i częściowo namysłowskiego przetrwali mieszkańcy polskojęzyczni, z których część zaczęła się identyfikować z Polakami. Pewna liczba gmin Sycowskiego weszła w skład odrodzonej Rzeczypospolitej w 1919 r. Wreszcie Mazury. Jako południowa część Prus Wschodnich (dawnych Książęcych) do 1657 r. należały do Rzeczypospolitej, zresztą tylko jako lenno. Mazury zamieszkiwała ludność pochodząca z Mazowsza, mówiąca językiem polskim, ściślej gwarą mazurską. W XIX w. na skutek germanizacji, przed którą nie potrafiła się skutecznie bronić, i w następstwie silnej emigracji społeczność mazurska znacznie D. Simonides, Mit Ślązaka [w:] ibidem, s. 163-176. 44 ____Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe osłabia. Tylko na przestrzeni wieku granica rozmieszczenia ludności niemieckiej i mazurskiej przesunęła się ku południowi o co najmniej kilkanaście kilometrów. Jednocześnie na obszarze zwarcie zamieszkanym przez Mazurów pojawiły się enklawy niemieckie, które miały tendencje do dalszego rozrastania się. Podobne procesy zachodziły na północy Prus. Tamtejsza ludność używająca języka litewskiego stopniowo zanikała. Mazurzy bronili odrębności kulturowej, w tym językowej, manifestowali też przywiązanie do swojej mazurskiej ojczyzny. Niemniej ani chóralnie, ani gremialnie nie zgłosili akcesu do kultury polskiej, nie stali się też samodzielnym, odrębnym narodem. Od polskości oddzielała ich religia ewangelicka oraz silne związki emocjonalne z państwowością i ojczyzną pruską oraz z dynastią Hohenzollernów. Trudno się więc dziwić, że tylko jednostki uległy polskiej pokusie, co oznaczało w praktyce, że granica państwowa między należącym do Rosji Królestwem a niemieckimi Prusami Wschodnimi była granicą między ludnością polską a niepolską13. Podobnie było na północy. Niegdyś oba brzegi rzeki Niemen zamieszkiwała ludność litewskojęzyczna. W 1914 r. rzeka oddzieliła ludność litewską z Litwy należącej do Rosji od ludności zgermanizowanej lub germanizują-cej się, pierwotnie litewskojęzycznej. Natomiast na obszarze znajdującym się dokładnie po przeciwnej stronie mapy, na południu, na należącym do Węgier habsburskich Spiszu oraz Orawie ujawniła swoją żywotność ludność polska. Pierwsze sygnały, iż tamtejsi gazdowie zaczęli się identyfikować z „gadką" polską, dotarły do polskiej inteligencji w latach dziewięćdziesiątych. W1914 r. większość górali północnospiskich i orawskich manifestowała swoje przywiązanie do polskiej ojczyzny. Istnienie zwartej polskojęzycznej większości w północnych gminach potwierdził spis powszechny z 1910 r. Znaczyło to, że granica zwartego polskiego osadnictwa przesunęła się na południe, w głąb państwa Madziarów. Ale gdzie dokładnie przebiegała granica dzieląca górali polskich od słowackich, trudno jest ustalić ze względu na podobieństwo kultur i języka. 8. W XIX stuleciu zmieniały się jeszcze innego rodzaju granice. U schyłku XVIII w. granica przebiegająca między ludnością posiadającą poczucie odrębności narodowej (w ówczesnym rozumieniu słowa „naród") a jej nie posiadającą pokrywała się w znacznej mierze z różnicami stanowymi, z podziałem na szlachtę, czyli naród polityczny, i poddanych. Przeto polonizacja chłopów musiałaby w praktyce oznaczać zrównanie ich w prawach z dotychczasowymi panami i nadanie im ziemi. Na to przedstawiciele narodu panującego oczywiście nie chcieli się zgodzić. Wśród członków narodu widzieli co najwyżej część stanu mieszczańskiego. Na 13 J. Jasiński, Miry w okol Mazurów wschodniopruskich [w:] ibidem, s. 131-140; W. Wrzesiński, Plebiscyty na Warmii i Mazurach oraz na Powiślu w 1920 r., Olsztyn 1974. 45 Andrzej Chwalba przestrzeni ponad wieku z narodem polskim zintegrowała się już prawie cała ludność zamieszkująca miasta, łącznie z robotnikami, oraz część głównie polskojęzycznych chłopów. Zresztą tempo budzenia ich świadomości narodowej było różne. Do 1914 r. jedynie w zaborze pruskim, na Pomorzu i w Wielkopolsce, ów proces — co potwierdzają źródła polskie i niemieckie — rzeczywiście został zakończony, aczkolwiek mentalność Poznaniaków i Pomorzan była inna od kresowej czy królewiackiej. Ale nie wszyscy potomkowie dawnych szlacheckich poddanych uznali się za Polaków. Część zasiliła formujące się wówczas narody: litewski, ukraiński, łotewski i białoruski. Wtapianie się wielojęzycznego ludu w różnorodne struktury narodowe zrodziło nowe granice i wraz z nimi nowe problemy, a wkrótce i wojny. Przynależność ludności polskiej do trzech systemów państwowych doprowadziła do uformowania się regionalnych wariantów polskości. To również jest dziedzictwem zaborów. W Galicji Zachodniej polskojęzyczny chłop, jeśli w ogóle potrafił siebie określić, to najczęściej nazywał siebie Galicjaninem bądź Mazurem, rzadziej Polakiem, nieraz Austriakiem, a chłopów ze wschodniej części kraju, niezależnie od tego, czy byli łacinnikami czy unitami, zwał Rusinami. Polskojęzycznych mieszkańców drugiej strony Wisły, z Królestwa, nazywał albo Moskalem czy Ruskim, albo Polakiem, ponieważ zamieszkiwali Królestwo mające w nazwie „Polskie". Podobnych określeń używali Ślązacy i Poznaniacy, ale z kolei dla mieszkańców Królestwa uchodzili oni za Prusaków bądź Krzyżaków. Regionalne odmiany polskości zaczęły się powoli rozsypywać dopiero w Polsce międzywojennej, a proces ten uległ przyśpieszeniu dopiero po zakończeniu II wojny światowej. Michal Śliwa POLACY W POSZUKIWANIU NOWOCZESNEJ TOŻSAMOŚCI „Budowa nowoczesnego społeczeństwa nie opiera się wyłącznie na zasadzie narodowej ani wyłącznie na zasadzie klasowej, lecz na obydwu tych zasadach równocześnie. Współdziałanie tych dwóch zasad organizacji społeczeństwa — moralnej zasady narodu i ekonomicznej zasady klasy — należy do istotnych socjologicznych rysów struktury nowoczesnego społeczeństwa. To samo dotyczy struktury nowoczesnego człowieka, który nie jest wyłącznie członkiem narodu ani wyłącznie swojej klasy, lecz jednym i drugim równocześnie. Odnosi się to do robotników tak samo, jak do członków innych klas społecznych. O zbiorowości, w której obowiązywałyby tylko zasady klasy i walki klas, nie można by mówić jako o narodzie. Dwie zasady — moralna zasada narodu i ekonomiczna zasada klasy — ścierają się w nowoczesnym społeczeństwie i ścierają się w nowoczesnym człowieku"'. W ten sposób wybitny socjolog polski, Józef Chałasiński, uzasadniał w 1947 r. potrzebę integralnego traktowania wartości narodowych i socjalnych i ich legitymizacji w kulturze polskiej. Jego wypowiedź współbrzmiała niewątpliwie z nasilającym się wówczas upowszechnianiem urzędowej interpretacji marksizmu, jednakże nie wynikała z niej, nie była z nią tożsama. Wyrażone przez uczonego dylematy nie były również udziałem tylko pokolenia Polaków w okresie powojennym, poddanych nowemu zniewoleniu i wystawionych na nową próbę dziejową. Przewijały się one przez całe dzieje nowożytne. Ich echa pojawiły się już w okresie staropolskim, m.in, w twórczości Andrzeja Frycza Modrzewskiego i Braci Polskich. Ujawniły się ze szczególną siłą w ostatnim ćwierćwieczu XIX w., w warunkach formowania się społeczeństwa industrialnego i ostatecznego załamania się etosu demokratyczno--patriotycznego. Etos ów nie mógł już bowiem sprostać wyzwaniom czasu i konkurować z nowymi ideologiami: socjalistycznymi, nacjonalistycznymi i agrarystycznymi. Wyrosły one w warunkach polskich — narodu pozbawionego własnej państwowości, nie mogącego skorzystać z osiągnięć i dobrodziejstw cywilizacji przemysłowej, 1 J. Chałasiński, Idea narodu i idea socjalizmu w dziejach Europy nowoczesnej, „Myśl Współczesna" 1948, nr 2, s. 199. 47 Michał Śli 'iwa a nawet skazanego w nieodległej perspektywie na zagładę — z potrzeb polskiej idei patriotycznej. I choć socjalizm i agraryzm głosiły priorytet świadomości i interesów grupowych nad narodowymi, to jednocześnie usiłowały je łączyć w jedną integralną całość. Tymczasem nacjonalizm przeciwstawił cele narodowe aspiracjom socjalnym i ograniczył więzi społeczne do więzi narodowych. Potępiał propagowane przez socjalistów i ludowców tezy o posłannictwie dziejowym robotników bądź chłopów jako wymierzone przeciwko narodowi, bo preferujące jedną tylko warstwę i umacniające w świadomości Polaków poczucie egoizmu grupowego osłabiającego spois-tość i siłę narodu. Z pola widzenia nacjonalistów polskich znikały istotne funkcje ideologiczne owych twierdzeń, a mianowicie, iż pobudzały one aspiracje społeczno--kulturalne tych warstw, rodziły w nich dumę, poczucie godności ł odpowiedzialności, mobilizowały do aktywności i pracy na rzecz ogółu, to jest narodu i państwa, ułatwiały umacnianie się prospołecznych postaw robotników i chłopów oraz wpływały na nie integrujące. W konsekwencji zajęli oni postawę antyindywidualistyczną, antydemokratyczną i antyuniwersalistyczną, co nadawało ich doktrynie niezwykle nietolerancyjny i zamknięty na inne idee i wartości charakter, bo jedynie jej wyznawcy — nacjonaliści mieli wyłączne prawo i monopol decydowania o losach narodu. Już na długo przed powstaniem nowoczesnych ruchów społecznych, socjalistycznego i ludowego, uwagę twórców polskiej myśli politycznej absorbowała kwestia nierozłączności zadań narodowych i celów społecznych. Nieudane bowiem próby powstrzymania upadku Rzeczypospolitej i później odbudowy niepodległości stawiały w nowej perspektywie zagadnienia wzajemnych związków procesu modernizacji społeczeństwa i odzyskania suwerenności narodowej. Tym bardziej iż w warunkach braku własnej państwowości straciły na znaczeniu rozważania nad sposobem zmiany stanowego charakteru władzy i na miejsce ówczesnych dysput politycznych wysunął się problem demokratyzacji narodu. Powstało wówcza's pytanie: czy rozbudzenie świadomości narodowej warstw plebejskich wspomoże proces odzyskiwania suwerenności narodowo-państwowej i jakie należy zaproponować reformy społeczne, by wzbudzić w tych warstwach przekonanie, że odbudowa niepodległości dokonuje się w ich interesie. Dlatego zgodnie konstatowano, że proces demokratyzacji społeczeństwa polegać będzie na stopniowym upodmiotowieniu warstw ludowych. Rodziło to znowu pytania o pojęcie i treść demokracji, pojęcie ł istotę ludu, znaczenie i granice wolności i jej wzajemne relacje z ideałem równości. Odpowiedzi na te pytania nie mogły być jednoznaczne, aczkolwiek przeważało przekonanie, że nie może to już być model demokracji w stylu staropolskim, czyli w obrębie jednego stanu, bo — jak dowodził Wiktor Heltman w 1836 r. — „demokracja przez samo swoje nazwanie jest antyszlachecka. Bez zgwałcenia natury 48 Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości swojej nie może myśleć o zachowaniu uprzywilejowanego stanu, nie może kosztem zasad swoich współdziałania jego kupować, a przez to osłabiać największą potęgę powstania — lud"2. Na pytanie, co to jest demokracja, nie udzielano jednoznacznej odpowiedzi. Dowodzono na ogół, że jest to nieuchronny etap procesu postępu, któremu podlega świat, że jest nią „nauka o wolności, o prawach świętych każdemu człowiekowi właściwych", że jest synonimem ludowładztwa, czyli takiego ustroju, w którym „cały naród władnie sobą samym w bycie politycznym". Nie definiowano również jednoznacznie pojęcia ludu. Uznawano je powszechnie za centralne zagadnienie swych koncepcji doktrynalnych. Podzielano antyindywidualistyczne stanowisko historiozoficzne Joachima Lelewela, według którego twórcą dziejów ma być lud, ponieważ historia to dzieje ludu i „niech nikt nie myśli, aby Polska krążyć mogła koło jednego imienia, koło nawet jednego geniusza"3. Akceptowano także tezę o pojęciu ludu jako , synonimu narodu i konieczności zastąpienia narodowości szlacheckiej narodowością ludową. Pojawiały się jednak wątpliwości w kwestii składu społecznego ludu, a więc kto nim jest obecnie, czy aktywna część społeczeństwa, przede wszystkim część szlachty, czy też warstwy plebejskie. Podobne wątpliwości pojawiały się również w kwestii podstawowych wartości demokracji: równości i wolności. Co prawda, większość demokratów uznawała zasadę równości za podstawową gwarancję ludowładztwa i wywodziła ją z liberalnej teorii prawa natury, ale to znowu zakwestionowali radykałowie z Gromad Ludu Polskiego, twierdząc, że właśnie natura różnicuje ludzi i że dopiero społeczeństwo niweluje te nierówności poprzez egalitaryzację. Dlatego należy dążyć do równości społecznej, a nie naturalnej. Aczkolwiek owa większość demokratów, uznając ideę wolności za komplementarną wartość wobec zasady równości, pozostawała w opozycji do wyrażonej przez liberalizm antynomii równości i wolności, wyjaśniała jednak, że opowiada się za wolnością unormowaną prawem — „wolnością równą wszystkim", czyli „wolnością społeczną", której granice wyznacza równa wolność innych ludzi. Tłumaczyła, że życie indywidualne dokonuje się we wspólnocie i przez wspólnotę. Ale jednostka, podporządkowująca się wspólnocie, nie wyrzeka się swej autentyczności, lecz wyzbywa się tego, co w jej życiu jest złe. W ten sposób afirmuje swą prawdziwą naturę. W istocie dążenia jednostki i wspólnoty są zbieżne, wzajemnie się uzupełniają. Jednakże ich pełne zharmonizowanie możliwe będzie dopiero w przyszłym, demokratycznym i idealnym społeczeństwie, urzeczywistnionym w wyniku rewolucji, czyli ogólnopolskiego powstania zbrojnego warstw ludowych, zainicjowanego przez awangardę rewolucyjną. 2 W. Heltman, Środki demokracji polskiej [w:] Demokracja polska im emigracji, Warszawa 1965, s. 38. 3 J. Lelewel, Glos znad Niemna [w:] Wybór pism politycznych, Warszawa 1954, s. 141. 49 Michał Sli Według większości polistopadowego pokolenia demokratów polskich, egalita-ryzm przejawiać się miał w równości praw i równości korzyści otrzymywanych od społeczeństwa przy równym wysiłku i równych zdolnościach. W 1843 r. Edward Dembowski kreślił w „Tygodniku Literackim" wizję owej wyidealizowanej przyszłości: „Rzeczpospolita, na spójności w ten sposób oparta, wolność, swobody, dostatek dla każdego miałaby zapewnione, a prawa wszystkich, ta potrzeba każdego człowieka, potrzeba konieczna nawet we względzie szczęścia i zdrowia, daleka od bycia ciężarem, byłaby rozkoszą każdego i pomocą dla kształtowania się umysłowego, do pracy umysłowej"4. W siedem lat później Stanisław Worcell nadawał już demokratyzmowi konkretną treść społeczną, twierdząc, że „pod względem religijnym nazywa się wolnością sumienia. Pod względem cywilnym — wolnością osobistą. Pod względem społecznym — socjalizmem. Rzeczpospolita demokratyczna będąc nieodzownym demo-kratyzmu sformułowaniem mieści więc w sobie wyzwolenie religijne, cywilne i społeczne. Demokratyzm całością, socjalizm tejże całości częścią"5. Demokraci polscy epoki międzypowstaniewej, będący na ogół zwolennikami historiozofii ewolucjonistycznej, wywodzili swój system teoretyczny z rozumienia procesu dziejowego jako kumulujących się postępowych przemian. Pragnęli nadać idei postępu sankcję historii, odwołując się często do przedchrześcijańskich czasów Słowiańszczyzny. Chociaż wielu z nich nie unikało tradycji chrześcijańskiej, co można tłumaczyć zapewne tym, iż działali w kraju o silnie ugruntowanej pozycji Kościoła katolickiego, w kraju, w którym ponawiane próby odzyskania niepodległości czyniły z emocjonalizmu religijnego ważny czynnik politycznej i społecznej integracji oraz nadawały wartościom religijnym cechy istotnych składników doktryn społeczno-politycznych. Przejęci zaś również metafizycznym znaczeniem narodu1 byli przekonani, że człowiek powołanie swoje spełnić może tylko w tym obcowaniu duchów, jakim jest naród, oraz że narody stanowią o rozwoju ludzkości, a szczególnie naród polski ma zadanie Mesjasza wśród narodów. Proces historyczny, ogniskując kwestie społeczne i narodowe, wyraża nieuchronność ostatecznej konsolidacji narodów, które znowu wykazują coraz silniejszą dążność do pełnej jedności ludzkości jako organicznej całości. Toteż postęp w dziejach prowadzi do stopniowego zaniku partykularyzmów. W dziejowej sytuacji Polski hasło niepodległości narodu ściśle zespoliło się z postulatem rewolucji socjalnej: wyzwolenie narodowe może dokonać się jedynie wraz z wyzwoleniem społecznym. „Nie może więc rewolucja społeczna — dowodził Henryk Kamieński w 1844 r. w swym dziele O prawdach żywotnych — ani przed powstaniem wejść w życie, ani być na później 4 E. Dembowski, Pisma, t. III, Warszawa 1955, s. 224. 5 Cyt. za: Lud Polski. Wybór dokumentów, oprać. H. Temkinowa, Warszawa 1957, s. 57. Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości zwlekana, tylko razem i nieodstępnie jedno i drugie muszą mieć miejsce, stąd rewolucja do najprostszej, nąjtreściwszej i najwyraźniejszej formy doprowadzona być powinna"6. Pochwała rewolucji, apoteoza czynu rewolucyjnego wynikała również z przekonania, że zło i cierpienie indywidualne są zawsze pochodną zła i cierpienia panującego w społeczeństwie, przeto program naprawy człowieka to program naprawy świata społecznego — likwidacji tego wszystkiego, co człowieka znieprawia i skłania do zła. Wbrew więc późniejszej opinii promotora warszawskiego pozytywizmu, Aleksandra Świętochowskiego, który dowodził, że Polacy nie mogli stworzyć utopii społecznej dlatego, że byli społeczeństwem szlacheckim, bardzo opornym na idee demokratyczne, stanowiące istotę utopizmu, oraz że, utraciwszy niepodległość, marzyli w niewoli o przekształceniu świata nie w drodze powolnego rozwoju, lecz nagłego cudu, dokonanego przez męża opatrznościowego — tworzyli jednak i upowszechniali wizję ogólnoludzkiego szczęśliwego społeczeństwa. Postulując wartości sprawiedliwości i równości społecznej, solidarności, wolności oraz podkreślając twórcze możliwości człowieka i swoiście pojęty etos pracy, w istotnym stopniu przyczynili się do ożywienia refleksji nad rzeczywistością polską i wzbogacili o nowe wartości polską kulturę umysłową. Upowszechniali swe utopie socjalne w okresie, w którym do połowy XIX w. przeważał pogląd, że socjalizm to ruch społeczny i doktryna, które w środowisku polskim nie mają warunków rozwoju. Spory wokół wzajemnych związków wartości narodowych i socjalnych jako wyznaczników nowoczesności odżyły z nową siłą —jak już wspomniałem — w ostatnim ćwierćwieczu tego stulecia. Uczestnicy owych sporów, głównie socjaliści i ludowcy, wyrażali naturalne dążenia emancypacyjne warstw plebejskich — robotników i włościaństwa — do bycia istotną częścią narodu politycznego, by w ten sposób spełnić swe cele grupowe i jednocześnie zadośćuczynić potrzebom narodu zniewolonego. Szczególnie cenne dla rozwoju kultury polskiej poczynił spostrzeżenia twórca idei socjalizmu patriotycznego, Bolesław Limanowski. Nie poprzestając —jak jego prekursorzy — na poszukiwaniu wzorca nowoczesnego socjalizmu jedynie w tradycji religijnej, nawiązał szeroko do nauki pozytywistycznej. Koncepcje swoje rozwijał w okresie, w którym coraz rzadsze już były opinie o braku warunków w kraju do przyjęcia idei socjalistycznej, a zaczął dominować pogląd, że jest ona zjawiskiem patologii społecznej, „okrutną chorobą wieku". Nic też dziwnego, że Limanowski przeciwstawiał się takim ocenom socjalizmu, usiłując dowieść jego istoty jako „koniecznego objawu dziejowego". Wychowany na polskiej tradycji demokratycz-no-patriotycznej, uznał w strukturze socjalizmu za najważniejsze takie wartości H. Kamieński, O prawdach żywotnych [w:] Wybór pism, Warszawa 1948, s. 191. 51 Michał Śliwa społeczne i moralne jak Ludzkość oraz Braterstwo Ludów i Narodów, Wolność Jednostkową i Zbiorową, Naród i Egalitaryzm. Przypisał patriotyzmowi i socjalizmowi znaczenie zasadnicze. Pragnął dowieść ich zgodności. Traktował je jako zjawiska ze sfery kultury. Dostrzegając w patriotyzmie przejaw swoistości kultury narodowej, a w socjalizmie wyraz kultury ludowej, dowodził ich zbieżności, ponieważ lud jako warstwa najliczniejsza wyznaczał charakter całej kultury narodowej. „Patriotyzm i socjalizm — replikował swym adwersarzom z obozu robotniczego, negującym ideę niepodległościową, oraz wszystkim tym, którzy oskarżali socjalistów o apostazję narodową — nie tylko nie są przeciwnymi sobie, ale wzajemnie się potęgują. Prawdziwy patriotyzm zwraca się przede wszystkim ku temu, co stanowi podstawę i rzeczywistą siłę narodu, ku ludowi pracującemu, a więc musi być socjalistyczny, rzeczowy; zaś socjalizm wypływając z miłości narodu musi być patriotyczny"7. Rozpatrywał on także zjawisko socjalizmu z perspektywy dziejów ludzkości. Dowodził bowiem, iż socjalizm był i jest stale obecny w ewolucji społeczeństw jako ważny składnik rozwoju świadomości społecznej. Nie narusza on ciągłości dziejów i jest naturalnym etapem w rozwoju ludzkości. Jednocześnie Limanowski podkreślał, że proces wzmagania się pierwiastków socjalistycznych w świadomości Polaków został jeszcze przyspieszony wskutek utraty niepodległości, bo wartości socjalizmu wzbogaciły się o dążenia patriotyczne, manifestujące się z mniejszą siłą wśród narodów zorganizowanych we własnych strukturach państwowych. Ruch socjalistyczny w Polsce jest zatem naturalnym spadkobiercą i kontynuatorem całej polskiej tradycji postępowo-demokratycznej. Rozwijana przez Limanowskiego teza o socjalizmie jako niezbędnym etapie w rozwoju społecznym spełniła doniosłe funkcje. Wskazywała, że za socjalizmerh przemawiają dotychczasowe dzieje ludzkości i że nie narusza on ciągłości historii, ponieważ jest ważnym jej składnikiem, warunkiem koniecznym i wystarczającym dla dopełnienia się procesu historycznego. Uwidaczniała, że przeobrażenia socjalistyczne, tak jak dzieje ludzkości, mają charakter postępowy, a sama idea socjalistyczna jest istotnym składnikiem kultury ludzkiej od czasów zamierzchłych. Wytrącała argumenty oponentom socjalizmu, którzy przedstawiali go — jak już wspomniałem wyżej — jako przejaw patologii społecznej, ostatniej okrutnej choroby ludzkości, naruszającej ciągłość dziedzictwa społecznego, lub upatrywali w nim nową koncepcję ideologiczną, importowaną na grunt polski. Podważała także wyłączność myśli konserwatywnej i narodowodemokratycznej na patriotyzm. Jednocześnie pozwalała 1 B. Limanowski, Patriotyzm i socjalizm, Genewa 1881, s. 6-7; por. J. Kurczewska, Naród w socjologii i ideologii polskiej. Analiza porównawcza wybranych koncepcji z przelaniu XIX i XX wieku, Warszawa 1979, s. 97 i n. '52 Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości socjalistom przyswoić najlepsze tradycje narodowe i demokratyczne i je odpowiednio rozwijać i wzbogacać. W projekcji socjalizmu patriotycznego odbudowana Rzeczpospolita Ludowa w granicach historycznych w drodze rewolucji politycznej i społecznej miała urzeczywistnić sprawiedliwą organizację pracy ludzkiej (organizację socjalistyczną) oraz ugruntować równość praw i powinności obywatelskich. W następnej dekadzie, jeszcze przed utworzeniem partii socjalistycznych w poszczególnych zaborach (1890-1893), zaczął przeważać wśród polskich socjalistów pogląd o jedności idei patriotycznej i wartości socjalizmu. Na tej podstawie dowodzili konieczności organizacji narodu polskiego w samodzielne, niezależne państwo, ponieważ ucisk narodowy utrudnia walkę o socjalizm zarówno robotnikom narodu podbitego, jak i narodu panującego. Państwo narodowe jest jedyną właściwą formą organizacyjną w schyłkowej fazie kapitalizmu — jak mawiał przywódca socjalistów galicyjskich, Ignacy Daszyński — dla „nowoczesnego pola walki klasowej" o ustrój sprawiedliwości społecznej. Odzyskanie niepodległości jest również korzystne dla proletariatu polskiego, ponieważ państwo kapitalistyczne posiada ustrój bardziej demokratyczny niż opóźniona ekonomicznie w stosunku do ziem polskich carska Rosja. Odbudowa niepodległości jest możliwa przed rewolucją socjalną, a utworzenie niepodległej polskiej republiki demokratycznej jest warunkiem niezbędnym realizacji programu Polski socjalistycznej. W konsekwencji zwolennicy socjalizmu patriotycznego uznali w wiedeńskim programie Polskiej Partii Socjalistycznej Frakcji Rewolucyjnej, uchwalonym w 1907 r., iż „podległość obcemu państwu tamuje prawidłowy rozwój społeczny, szkodzi interesom kultury narodowej, naraża kraj i lud na spotęgowany wyzysk i ucisk ze strony tego państwa. Tylko w wolnym, niepodległym kraju klasa robotnicza może się rozwinąć swobodnie, objawić całą swą potęgę, urzeczywistnić w pełni demokratyzację urządzeń państwowych i przeprowadzić swoje cele socjalistyczne"8. Ostatecznie wybitny socjolog i teoretyk PPS, Kazimierz Kelles-Krauz, swym prawem retrospekcji przewrotowej zakończył wieloletni spór o tradycję socjalizmu polskiego: zamknął pewien etap w rozwoju polskiej myśli socjalistycznej, dowodząc, że złudzeniem jest wyzwolenie się od tradycji, bo dzieje społeczne to proces odradzania się przeszłości, aczkolwiek w innej, wyższej postaci. Odtąd w nowej perspektywie jawił się ideał socjalizmu polskiego. Umocniło się bowiem przekonanie, że patriotyzm jest ściśle zespolony z ideami demokratycznymi i że tylko w państwie niepodległym może być urzeczywistniona idea demokracji, gdyż jej niezbędną przesłanką jest zasada większości, możliwa tam, gdzie nie ma ucisku narodowego, ale panuje równość praw. Kelles-Krauz i jego przyjaciele polityczni Program Polskiej Partii Socjalistycznej, Warszawa 1907, s. 8. 53 Michat Śliwa dostrzegali także zjawisko poczucia pewnej antynomii narodu i państwa, ukształtowane w świadomości Polaków. Tłumaczyli je złożonością polskiego procesu dziejowego, uwarunkowaną utratą niepodległości w szczególnym okresie, na przełomie dwóch epok: zaniku i odradzania się narodów oraz upadku feudalizmu i rozwoju kapitalizmu. Z perspektywy historycznej szczególnie cenne okazało się to ujęcie relacji między patriotyzmem a socjalizmem, które zapoczątkował Bolesław Limanowski, zwalczając rozpowszechniony, wedle jego sformułowania, pogląd wśród Polaków o wzajemnym wykluczaniu się patriotyzmu i socjalizmu. Uważał on, że uczucia narodowe i patriotyczne mogą służyć sprawie socjalizmu i to nie tylko przez to, że motywują do walki o niepodległość i demokrację, których urzeczywistnienie ułatwiłoby walkę o socjalizm, lecz również przez to, że właściwie rozumiany patriotyzm, mający na uwadze dobro ogromnej większości narodu, to znaczy warstw pracujących, stanowić miał zarówno u robotników, jak i przedstawicieli innych grup społecznych istotny powód akceptacji socjalizmu. W konsekwencji polscy socjaliści, zorganizowani w głównej strukturze politycznej ruchu socjalistycznego — „trój-zaborowej" PPS, jako pierwsi wśród ugrupowań politycznych (po upadku powstania styczniowego) nie tylko postawili na nowo problem odzyskania niepodległości, lecz wykazali również realne możliwości urzeczywistniania wolnej, suwerennej, demokratycznej Polski poprzez walkę zbrojną warstw ludowych w warunkach rewolucji europejskiej lub konfliktu zbrojnego między państwami zaborczymi. Przed podobnymi dylematami, jak polscy socjaliści, stanęli twórcy i promotorzy drugiego plebejskiego ruchu społecznego — ludowcy. I oni również zadawali sobie zasadnicze pytanie: jak być ruchem narodowym, ogólnopolskim, nie zatracając swoistego grupowego charakteru, i w jaki sposób najlepiej reprezentować interesy wsi i włościaństwa, by nie popaść w konflikt z celami ogólnonarodowymi. I oni również od początku swej działalności potrafili umiejętnie godzić interesy i dążenia warstwy chłopskiej z celami ogólnonarodowymi. Już pierwsze ośrodki myśli ludowej, formułując założenia doktrynalne agraryzmu, dostrzegały pozytywne skutki integralnego traktowania aspiracji chłopskich i interesów narodowych. W uzasadnieniu tych założeń, a więc programu solidarności chłopskiej, tezy o posłannictwie dziejowym ludu wiejskiego, o rolniczym charakterze kraju, o ustroju republikańsko--demokratycznym państwa, promotorzy agraryzmu zgodni byli w ocenie stanu polskiego chłopstwa, iż nie zajmuje ono w społeczeństwie pozycji odpowiadającej jego roli społecznej, gospodarczej i narodowej. Wszak lud, stanowiący — jak dowodzili — większość narodu, jest główną siłą sprawczą procesu dziejowego. Od jego postawy i aktywności zależą losy ojczyzny, przyszłość narodu. Jeden z pierwszych twórców demokratyzmu chłopskiego, początkowej fazy agraryzmu polskiego, 54 Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości ks. Stanisław Stojałowski, stawiając pytanie: „co to chłop znaczy", odpowiadał, że „z wielu względów jest poszanowania godnym, a w narodzie stanowi największą co do liczby i najzdrowszą pod względem moralnym siłę" i że należy mu się szacunek oraz uznanie u pozostałej części narodu, ponieważ tworzy podstawy ekonomiczne kraju i zapewnia mu bezpieczeństwo9. Od jego postawy — twierdził — zależy przyszłość narodu polskiego, a więc to, czy Polska się odrodzi, jest ściśle związane z tym, czy „lud polski będzie polskim". Stanowi on bowiem najwartościowszą i najaktywniejszą warstwę narodu. Należy go tylko uświadomić narodowo i ukształtować w nim poczucie dobra publicznego. W tym celu niezbędne jest rozwijanie uczuć patriotycznych, miłości ojczyzny, bo „kochać ojczyznę — tłumaczył anonimowy publicysta «Wieńca» — tzn., jak powiedzielibyśmy, kochać najpierw wszystkich Polaków. Wszyscy zaś ludzie, którzy na tej ziemi, którą od wieków zamieszkują i nasi ojcowie, się zrodzili i tę samą polską mowę, którą i my mówimy, te same odwieczne obyczaje i zwyczaje narodowe mają i zachowują się Polakami. Różnica stanu i majątku nic tu nie znaczy, ale pan czy chłop, miastowy czy wieśniak, ubogi czy bogaty, zarówno wszyscy są Polakami i jednym narodem. Każdy więc z nas, jeśli chce kochać ojczyznę, powinien kochać tych wszystkich, którzy są Polakami; pan wszystkich polskich wieśniaków, wieśniak wszystkich polskich panów"10. Na podłożu uczucia patriotyzmu kształtuje się — konstatowano — „poczucie obywatelskie", czyli wola działania na rzecz dobra ogólnego, kraju, gminy, wsi. Toteż twórcy idei demokratyzmu chłopskiego przywiązywali pierwszorzędną wagę do samokształcenia, edukacji historyczno-patriotycznej i samoorganizacji. W ten sposób pragnęli uprawomocnić w społeczeństwie rodzący się ruch chłopski. Nadając mu sankcję historii, pragnęli dowieść, że ideały, do których zmierza, usiłowano już w przeszłości realizować i że demokratyzm chłopski nie podważa ani nie osłabia polskiego procesu dziejowego, lecz go dopełnia, bo wyraża dążenia dominującej warstwy narodu — włościaństwa. Propagowanie zaś tezy o posłannictwie dziejowym ludu i jego dominującej roli w społeczeństwie spełniało w warunkach nikłego uświadomienia społecznego i narodowego ważną funkcję ideologiczną. Rozbudzało bowiem jego aspiracje społeczno-polityczne i kulturalne, mobilizowało do aktywności i pracy na rzecz ogółu, ułatwiało umacnianie prospołecznych postaw oraz wpływało integrujące na warstwę chłopską nie tylko w wymiarze kraju — tzn. galicyjskim, bo tu najpierw rozwinął się ruch chłopski i tu zostały sformułowane idee agraryzmu chłopskiego — lecz ogólnopolskim, międzyzaborowym. Sprzyjało rozwijaniu poczucia więzi grupowej chłopstwa galicyjskiego z włościaństwem pozostałych zaborów, powstrzymują- 9 Ks. S. Stojałowski, Co to chłop znaczy?, „Wieniec" 10 XII 1875. 10 O miłości ojczyzny, „Wieniec" 10 XII 1875. 55 Michał Śliwa cej proces dezintegracji narodu polskiego i załamania się tożsamości narodowej Polaków na skutek wynaradawiającej polityki państw zaborczych. By silniej zaakcentować narodowotwórczą rolę włościaństwa i jego ruchu społecznego, powstałe w 1895 r. Stronnictwo Ludowe przyjęło w osiem lat później dodatek do swej nazwy „Polskie". Twórcy idei demokratyzmu chłopskiego z ks. Stanisławem Stojałowskim na czele w rozbudzaniu różnorodnej aktywności chłopstwa dostrzegali najlepszy sposób na dokonanie zmiany i modernizacji stosunków wiejskich. Dlatego przywiązywali wielką wagę m.in. do udziału włościaństwa w wyborach parlamentarnych i samorządowych. Z powodu niskiego jeszcze poziomu kulturalnego i wyrobienia politycznego chłopów wyrażali w stosunku do nich pewien paternalizm, ale prowadzone przez demokratów chłopskich kampanie wyborcze spełniały pożyteczną rolę, ponieważ zaznajamiano wyborców włościańskich z istotą parlamentaryzmu i mechanizmami gry wyborczej i parlamentarnej oraz uczono korzystać z urządzeń demokracji politycznej. Tłumaczono, iż udział w wyborach parlamentarnych jest „rzeczą najważniejszą" i „obowiązkiem honoru i sumienia", od spełnienia którego zależeć będą przyszłe rządy, prawa i wolności w kraju. W ten sposób upowszechniano wśród włościan zasady nowoczesnej kultury politycznej i starano się ukształtować w ich postawach wartości demokratyczne i poczucie współodpowiedzialności za losy kraju. Tym bardziej iż podczas tych kampanii podnoszono istotnej wagi problemy ogólnonarodowe, m.in. sprawę dostępu włościan do oświaty, przestrzeganie przez władze zaborcze praw konstytucyjnych i praworządności, rozszerzenie i przestrzeganie przez nie praw narodowych Polaków, stosowanie wobec włościan zasady „równości prawa", a także poruszano konieczność rozwiązania wielce krzywdzących' wieś kwestii serwitutów oraz ustaw austriackich: łowieckiej, podatkowej, szkolnej, gminnej i drogowej. Radykalniejszą wymowę ideową miały wartości i twierdzenia demokratyzmu chłopskiego w interpretacji innego twórcy tej doktryny agrarystycznej, Bolesława Wysłoucha. Nie zadowalał go już program pracy dla ludu i zakamuflowany patrymonializm ziemiaństwa i duchowieństwa wobec włościan. Wysunął on postulat przejęcia władzy przez lud. Za główne założenie ideologii chłopskiej przyjął koncepcję ludu-narodu. Naród uznał za fakt przyrodniczo-socjologiczny, wspólnotę terytorialną pochodzenia naturalnego, biologicznego, a nie przejaw woli człowieka. Uświadomienie zaś odrębności narodowej — wnioskował — następuje wraz z rozwojem społeczno-ekonomicznym, kulturalnym i cywilizacyjnym i jest warunkiem powstania życia narodowego, rozwoju narodu i kształtowania się swoistych cech narodowych, wśród których najważniejszy jest język. Tymczasem lud, który tworzą wszystkie warstwy pracujące — włościaństwo, robotnicy, inteligencja i rzemieślni- 56 Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości cy — stanowi „rdzeń narodu, bo od jego aktywności zależy przyszłość narodu polskiego. Dlatego konieczne jest uobywatelnienie ludu, ponieważ każdy członek narodu jest jednakowym względem praw i urzędów". Ale dopiero w przyszłym demokratycznym, ludowym państwie polskim — przewidywał redaktor „Przyjaciela Ludu" — „ogół zabezpieczy swe wolnościowe środowisko i nawzajem, podlegając jego wpływom, sam kształtować się będzie w lud-naród do wolności nawykły, uzdatniony do coraz wyższych przeznaczeń"11. Tylko u ludu polskiego — konstatował autor — przetrwało poczucie narodowości. Pozostałe bowiem warstwy społeczne, zwłaszcza szlachta, uległy wynarodowieniu. Należy już dziś zerwać z paternalistycznym stosunkiem do ludu wiejskiego i z tradycyjnie szlacheckim przekonaniem, że z włościaństwa jako martwej bryły tylko szlachetnymi rękami jaśnie wielmożnych coś kiedyś może da się wyrobić. Trzeba wreszcie uznać, że nie można już dłużej traktować instrumentalnie chłopstwa i że nadszedł czas samodzielnej polityki ludowej. Dlatego program „przyjaciół ludu" musi być programem ludowym, ponieważ „po pierwsze: chce tego etyka społeczna, która dobro ogółu, interes mas ludowych za cel w działaniu społecznym uznaje; po wtóre: wówczas tylko wyzwolą się siły uwięzione mas ludowych, które podejmą energicznie i świadomie pracę nad rozwiązaniem problemów społecznego postępu, zachowanie i rozwój naszej narodowości oprą się tym samym na gruncie realnym; sprawa polska stanie się sprawą kilkunastu milionów ludzi, z którą prędzej czy później państwa i ludy sąsiednie liczyć się będą musiały; w końcu po trzecie: w tym właśnie widzimy pogodzenie naszych ideałów narodowych z ogólnym demokratycznym ideałem wszechludzkim, w imię którego walczą dziś wszystkie lepsze siły w świecie całym"12. Twórcy idei demokratyzmu chłopskiego silnie akcentowali więc zbieżność dążeń i aspiracji warstwy chłopskiej z celami i interesami ogólnonarodowymi. Dlatego istotne miejsce w ich rozważaniach doktrynalnych zajmowała kwestia niepodległości Polski. Zwolennicy ks. Stojałowskiego projektowali stopniowo odzyskiwanie samodzielności narodowej: od połączenia Galicji z częścią ziem zaboru rosyjskiego aż po odbudowę Polski w granicach historycznych na zasadach federacyjnych. Tymczasem Wysłouch i jego przyjaciele polityczni wypowiadali się za odbudową państwa demokratyczno-republikańskiego na terenach etnograficznie polskich. Dla tych pierwszych nieobce było również przekonanie o potrzebie modernizacji kraju, ponieważ już w łatach siedemdziesiątych propagowali oni rozwój przemysłu. W ich wypowiedziach pojawiały się często opinie, iż rolnictwo " Cyt. za: A. Kudłaszyk, Myśl społeczno-polityczna Bolesława Wystoucha 1855-1937, Wrocław 1978, s. 98. 12 B. Wysłouch, Szkice programowe, cz. 3, „Przegląd Społeczny" 1886, z. 5, s. 329. 57 Michał Śliwa nie zapewni bytu ludności Galicji i że wskutek braku przemysłu kraj pozbawiony jest dochodów, bo przemysł jest podstawą dobrobytu, a „naród bez przemysłu to latorośl bez podpory"13. Niedługo trzeba było czekać na skutki działalności ks. Stojałowskiego i Bolesława Wysłoucha. U schyłku XIX w. zaczęły pojawiać się wśród włościaństwa nowe aspiracje, m.in. dążenia do solidarności wewnątrzgrupowej, zerwanie z patrymonia-lizmem ziemiaństwa, chęć udziału w życiu publicznym, dążenie do poprawy warunków życia i unowocześnienia systemu gospodarowania, pragnienie uczestnictwa w kulturze i kształcenia dzieci. Również w krótkim czasie, bo zaledwie w okresie jednego pokolenia, sformułowane zostały główne założenia doktrynalne ludowej myśli społeczno-politycznej. Jej rozwój był przejawem zachodzących niezwykle szybko i dynamicznie procesów emancypacyjnych włościaństwa i modernizacji społeczeństwa polskiego. Oznaczało to, iż warstwy plebejskie, pozbawione dotąd praw, często nawet prawa do godnego, ludzkiego życia i traktowania, rewindykują swoje miejsce w społeczeństwie i stają się czynnikiem współdecydującym o obliczu kraju i przyszłości narodu. Dzięki temu polski proces narodowotwórczy i rozwój demokracji polskiej zyskały silne i trwałe oparcie. Ruch ludowy stał się bowiem istotnym czynnikiem współtworzącym dzieje najnowsze Polski i zabezpieczającym najcenniejsze wartości: suwerenność narodowo-państwową i demokratyczny kierunek rozwoju społeczeństwa i państwa. Przez cały następny wiek stale powracał ów problem, jak łączyć cele ogólnonarodowe z interesami poszczególnych warstw społecznych, głównie chłopstwa i robotników, by zapewnić najlepsze warunki dla modernizacji i rozwoju kraju oraz postępu cywilizacyjnego. Wydaje się, że najpełniejszej odpowiedzi na pojawiające się wokół tej kwestii wątpliwości i pytania udzielali przedstawiciele wspomnianych ruchów, socjalistycznego i ludowego. Oni to właśnie kreślili wizje Polski — kraju nowoczesnego, suwerennego, zasługującego na uznanie u innych narodów i państw. Za warunek realizacji tych wizji uznawali pełne upodmiotowienie i uobywatelnienie najliczniejszych warstw społeczeństwa: robotników i chłopów. Dlatego w okresie zaborów i obu wojen światowych w staraniach o odzyskanie suwerenności narodowej dostrzegali jedyny sposób na powstrzymanie procesu likwidacji narodu. Gdy tę suwerenność narodową Polacy odzyskali, na krótki zresztą okres, wówczas socjaliści i ludowcy podjęli starania o umocnienie niepodległości poprzez budowę państwa silnego poparciem politycznym i moralnym ze strony warstw robotniczej i chłopskiej. Usunięcie tych dwóch ruchów politycznych z życia polskiego w drugim okresie powojennym nie doprowadziło jednak do zaprzestania przez Polaków poszukiwania " Wyrażano je m.in. na tamach „Pszczółki": Drobny przemyśl, nr 17, 23 VIII 1877, s. 1; Z dziedziny przemysłu, cz. 1-6, nry 1-6, 12 1-22 III 1887, s. 1-2. 58 . Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości wartości wyznaczających ich tożsamość narodową i kulturową w sytuacji ograniczonej suwerenności i regresu cywilizacyjnego. W polskich rozważaniach nad przyszłością stale obecna była troska o to, by żyć godnie i szczęśliwie w wolnym kraju. Najsilniej znowu zaczęła się przejawiać u schyłku lat siedemdziesiątych naszego stulecia z chwilą formowania się demokratycznej opozycji antykomunistycznej. I również w projekcjach ładu społecznego, np. Komitetu Obrony Robotników, pojawiła się silna tendencja do integrowania dążeń wolnościowych w wymiarze narodowo-państwowym i indywidualistyczno-społecznym. Sięgnięto więc do wartości liberalnych i socjaldemokratycznych, by proklamować „idee wolności i tolerancji, idee suwerenności osoby ludzkiej i wyzwolenia pracy, idee sprawiedliwego podziału dochodu narodowego i równego startu dla wszystkich; zaś zwalczać: szowinizm i ucisk narodowy, obskurantyzm i ksenofobię, bezprawie i krzywdę społeczną"14. Twórcy KOR wnieśli do polskiej kultury politycznej problem autonomii jednostki i kwestię społeczeństwa otwartego. W ich projekcjach ustrojowych wprowadzenie w Polsce demokracji parlamentarnej oraz społecznej gospodarki rynkowej w sposób pokojowy i ewolucyjny stworzyć miało możliwość stopniowego odzyskiwania suwerenności narodowo-państwowej i modernizacji stosunków społecznych wzorem zachodnioeuropejskim jako najpewniejszej drogi postępu cywilizacyjnego. Również krystalizująca się wśród opozycji antykomunistycznej orientacja naro-dowo-niepodległościowa spełnienie swych celów wspólnotowych planowała poprzez odzyskanie „wolności narodu i niepodległości państwa, bo tylko lud wolny, związany prawami, które sam ustanowi, może stworzyć lepszy porządek i nieprzerwanie go udoskonalać. Tylko państwo niepodległe, a więc niezależne od obcej władzy, może stworzyć warunki do wyrażenia i spełnienia swobodnej woli ludu [...]. Jedynie niepodległy naród może decydować o formach posiadania mienia narodowego, o podstawowych środkach produkcji, o sposobach zarządzania i rozwijania gospodarki narodowej, o podziale dochodu narodowego. Tylko on może być gwarantem zapewnienia człowiekowi i społeczeństwu możliwości równych szans rozwoju gospodarczego oraz opieki wobec ludzi jej potrzebujących"15. Z dawną tradycją socjalistyczną i ludową wyraźnie współbrzmiała orientacja kolektywistyczno-demokratyczna, będąca wyznaniem wiary masowego ruchu solidarnościowego i różnych ugrupowań o ściśle socjalistycznym pochodzeniu. Było to zrozumiałe, ponieważ wyrosły one z podłoża realnego socjalizmu i przejęły z jego ideologii pewien styl sprzeciwu wobec alienacji i zniewolenia społeczeństwa oraz 14 A. Michnik, Kościół, lewica, dialog, Paryż 1977, s. 15-16. 15 Cyt. za: A. Friszke, Opozycja polityczna w PRL 1945-1980, Londyn 1994, s. 385. 59 Michał Śliwa wizję urządzenia nowego ładu społecznego według wyobrażeń uciśnionych. Toteż miejsce postulowanej przez liberalną opozycję antykomunistyczną, która przygotowała pod względem ideowym grunt dla powstania ruchu solidarnościowego, idei autonomii jednostki zajęła idea „społeczeństwa autonomicznego". Już w programie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność", uchwalonym 7 października 1981 r., jednoznacznie stwierdzono, iż zasadniczym celem jest urzeczywistnienie idei ludowładztwa, według której „społeczeństwo musi mieć możność przemawiania pełnym głosem, wyrażenia różnorodnych poglądów społecznych i politycznych [,..]. Chcemy rzeczywistego uspołecznienia systemu zarządzania i gospodarowania. Dlatego dążymy do Polski samorządnej"16. Toteż najlepszą formę urzeczywistnienia „woli narodu" animatorzy „Solidarności" upatrywali w demokracji. Jej centralną kategorię stanowić miała nie wolność jednostki, ale „wola narodu". Nic też dziwnego, iż za główną miarę wolności uznawali oni współudział i współdecydowanie o sprawach publicznych. Każda więc dziedzina aktywności ludzkiej miała być przeniknięta i ożywiana ideą samorządności jako najwłaściwszej formy organizacji życia społecznego, która powinna stanowić cel ostateczny żądań rewindykacyjnych ruchu solidarnościowego, czyli „woli narodu". Przekonywali oni, że „samorządność staje się coraz bardziej powszechną ideologią ludową i ma swoją realną przyszłość"17. W sumie jednak żadna z prezentowanych orientacji ideowych obu stuleci w swych poszukiwaniach tożsamości polskiej nie wyszła poza już wcześniej głoszone gdzie indziej wizje ładu społecznego i koncepcje realizacji racji narodo-wo-państwowych. Wszak ich promotorzy nowoczesność rozumieli najczęściej w stylu zachodnioeuropejskim. Dlatego w urzeczywistnieniu swych ideałów upatrywali najlepszy sposób na „dołączenie do Europy", by zadość uczynić aspiracjom cywilizacyjnym i kulturalnym społeczeństwa polskiego. 16 Program NSZZ „Solidarność" uchwalony przez I Krajowy Zjazd Delegatów, „Tygodnik Solidarność" 1981, nr 29, s. 3. 17 Por. m. in.: O co walczyć?, „Naprzód" 1989, nr 3, s. 3; S. Jakubowicz, Stawiać im samorząd, „Tygodnik Mazowsze" 1986, nr 189, s. 3; Demokracja przemyslowa jako ewentualny element szerszego programu spoleczno-politycznego, „Refleksje" 1989, nr l, s. 23-24. Roman Wapiński POKOLENIOWE WIZJE RZECZYPOSPOLITEJ Możliwości pełniejszego przedstawienia sygnalizowanej tytułem problematyki badawczej determinuje stan naszej wiedzy o przemianach zachodzących w świadomości Polaków co najmniej od lat sześćdziesiątych XIX w. do lat dziewięćdziesiątych obecnego stulecia. Wprawdzie te wizje, które doczekały się w znacznej mierze urzeczywistnienia w latach 1918-1922, zostały wysunięte dopiero na przełomie XIX i XX w., i to jedynie w swych podstawowych zarysach, ale nie wolno zapominać, że na ich autorów w czasie ich dorastania oddziaływały klimaty polityczne i ideowe lat sześćdziesiątych-osiemdziesiątych XIX w. A jak przed wielu wiekami trafnie zauważył Horacy: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci". Każde pokolenie, nawet to najbardziej zbuntowane wobec zastanej w latach swej młodości rzeczywistości, jest mimowiednym jej dziedzicem. Tyle tylko, że nie zawsze to dostrzega, bądź też nie chce tego uznać. A wiedza o przemianach w sferze świadomości społecznej Polaków w interesującym nas póltorawieczu jest nader uboga. Na dobrą sprawę wiemy cośkolwiek więcej tylko o tych, które zachodziły do agresji na Polskę we wrześniu 1939 r. O późniejszych, dokonujących się w latach II wojny światowej i ostatnim półwieczu, w gruncie rzeczy umiemy powiedzieć bardzo niewiele. Wstępne ustalenia, poczynione przez historyków i socjologów, dotyczą jedynie niektórych aspektów tych przemian. W dodatku nie tak rzadko są one skażone emocjami politycznymi, w części w pełni zrozumiałymi, podyktowanymi rzeczywistymi przeżyciami, w niemałej jednak części wywołanymi deformacjami w sferze obyczajowości. Wystarczy tu wspomnieć o dość zasadniczej „reorientacji" po 1989 r. części badaczy, przypominającej objawy amnezji. W wypowiedzi dotyczącej wizji pokoleniowych Rzeczypospolitej można by się ograniczyć do przedstawienia tych, które zostały zwerbalizowane, zwracając uwagę jedynie na ich bieżące konteksty polityczne, abstrahując zarówno od ich głębszych uwarunkowań, jak i od tych znajdujących wyraz niemal wyłącznie w zachowaniach i podejmowanych decyzjach. Byłaby to jednak wypowiedź nader ułomna. Zwróciłem uwagę przede wszystkim na niedostatki w poznaniu przemian w sferze świadomości 61 Roman Wapiński społecznej, gdyż przez ich pryzmat jesteśmy w stanie uchwycić tak przesłanki natury powszechniejszej, determinowane m.in. położeniem politycznym całego narodu i stopniem jego rozwoju cywilizacyjnego, jak i te często słabiej zauważane. Mam tu na myśli fakt występowania w dziejach politycznych narodów, zwłaszcza zaś w dziejach idei i myśli politycznej, podobnie jak w przyrodzie lat urodzaju i nierodzaju. W niczym nie umniejszając wpływu uwarunkowań gospodarczych, społecznych itp. na charakter i zawartość manifestów ideowych i programów działań, ani na chwilę nie powinno się zapominać o tym, że formułują je jednostki. W związku z tym badaczom dziejów idei i myśli politycznej bliskie powinno być spostrzeżenie, jakie, zastanawiając się nad rozkwitem nauki w Anglii w drugiej połowie XVII w., poczynił autor psychologicznej biografii Izaaka Newtona: „Zjawiskiem zastanawiającym i wywołującym od dawna zainteresowanie historyków jest pojawienie się wielu ludzi genialnych w tym samym miejscu i czasie"1. Genialnych twórców idei i myśli politycznej, zawierających przesłania nacechowane uniwersalizmem wskazań, w ogóle nie było chyba wielu, spośród polskich można do nich zaliczyć tylko Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Wśród pozostałych, podobnie jak w dziejach innych narodów koncentrujących niemal całą swą uwagę na ich interesach, byli (i są) i wybitni, i nader przeciętni, by nie powiedzieć — miałcy. Zdarzają się przy tym nie tak rzadko w dziejach narodów (państw) okresy, w których tych wybitnych spotykamy relatywnie wielu, i takie, w których na próżno ich szukamy. Z talentami w sferze polityki bywa tak samo, jak i w pozostałych sferach ludzkiej twórczości. Mniej więcej od połowy XVIII w. do 1918 r. większość swej uwagi twórcy polskiej myśli politycznej poświęcali sposobom ratowania Rzeczypospolitej od' upadku, a następnie środkom mającym umożliwić odzyskanie niepodległości lub przynajmniej przyczynić się do materialnego i duchowego wzmocnienia narodu. Nic nie ujmując trafności konstatacji, poczynionej przez wybitnego badacza dziejów idei Andrzeja Walickiego, że: „W romantycznym mesjanizmie polskim przeważał aspekt uniwersalistyczny: odrodzenie Polski miało być przecież «początkiem nowego świata», świata, w którym nastąpi «uspołeczenie społeczeństw* i powszechna chrystianizacja stosunków politycznych"2, uzupełniłbym ją jednak zwróceniem uwagi na nieco de facto inny, bliższy partykularyzmowi wymiar tego mesjanizmu w ówczesnej polskiej myśli politycznej. Upraszczając problem można powiedzieć, że umożliwiał on wysunięcie programu restytucji dawnej Rzeczypospolitej, „Wszyscy — pisał Maurycy Mochnacki — zgadzają się na to, że od Polski całej 1 F.E. Manuel, Portret Izaaka Newtona, tłum. S. Amsterdamski, Warszawa 1998, s. 18. 2 A. Walicki, Między filozofią, religią i polityką. Studia o myśli polskiej epoki romantyzmu, Warszawa 1983, s. 22. 62 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej [utożsamianej z Rzecząpospolitą w jej granicach z 1772 r. — R.W.] i niepodległej zawisła przyszłość Sławiańszczyzny, los europejskiej, na koniec wolność środka i zachodu Europy"3. Identyczne przekonanie znalazło wyraz w Manifeście Towarzystwa Demokratycznego Polskiego z 1836 r.: „Wielkie posłannictwo Polski nie jest jeszcze dokonane. Przed dziesięciu wiekami Polska, zjednoczywszy liczne pokolenia, tożsamością rodu, potrzeb, języka i charakteru zbliżone, sama, lubo w szczupłym jednego stanu zakresie, przechowała i rozwijała demokratyczną Słowian ideę, którą obca przemoc w innych tego plemienia szczepach zatarła i zniszczyła; sama zasłaniała cywilizacje europejską i odpierała piersiami swoimi cisnące się do Europy Tatarów, Turków i Moskalów tłumy.[...] Z jej upadkiem sześćdziesięciomilionowa Słowian rodzina straciła jedynego reprezentanta, ludy — najwierniejszego sprzymierzeńca; absolutyzm na grobie Polski, bezbożne założywszy przymierze, wzmocnił potęgę swoją, a powszechne odnowienie europejskich społeczeństw wstrzymane, odroczone być musiało"4. Stwierdzając użyteczność idei mesjanistycznej w kreowaniu wizji Rzeczypospolitej w dobie powstań narodowych, daleki jestem od przyjęcia poglądu sugerującego, że eksponujący posłannictwo Polski ich twórcy myśleli instrumentalnie. Wprost przeciwnie, sądzę, że czyniąc to dawali wyraz swym głębokim przekonaniom, że Polacy taką misję spełniają. Wielu, chyba nawet większości, wydawała się w pełni możliwa nie tylko restytucja dawnej Rzeczypospolitej, ale także utrzymanie formuły jej narodu politycznego5: gente Lithuanus (vel Ruthenus), naiwne Polonus. Reprezentanci nurtu demokratycznego spodziewali się, że demokratyzacja stosunków społecznych i politycznych doprowadzi do objęcia przezeń nie wchodzących uprzednio w jego skład grup społecznych. Warto przy tym wspomnieć, że nie tak znów rzadko hołdowanie takiemu przekonaniu szło w parze z akceptacją idei narodu wysuniętą przez Johanna Gottfrieda Herdera. Sygnalizuje te oczekiwania, gdyż pozostały one trwałym elementem dziedzictwa myśli politycznej doby powstań narodowych, wywierającym znaczący wpływ na myślenie o Rzeczypospolitej uczestników pokolenia ideowego ukształtowanego na przełomie XIX i XX w., które w ślad za Bohdanem Cywińskim określamy mianem pokolenia niepokornych. Tradycja narodu politycznego dawnej Rzeczypospolitej z jednej strony przyczyniała się do nieprzyjmowania formuły narodu etnicznego w jej skrajnej, ekskluzywnej postaci, z drugiej jednak strony — utrudniała do- 3 M. Mochnacki, Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831, wstęp i oprać. S. Kienie-wicz, t. I, Warszawa 1984, s. 65. 4 Towarzystwo Demokratyczne Polskie. Dokumenty i pisma, wybór i wstęp B. Baczko, Warszawa 1954, s. 87. 5 Mówiąc o narodzie politycznym dawnej Rzeczypospolitej mam na myśli rządzącą w niej szlachtę, jedyny w niej stan dysponujący pełnią uprawnień politycznych i specjalnymi przywilejami. 63 Roman Wapiński strzeżenie aspiracji „młodszych braci": Ukraińców, Białorusinów i Litwinów. „Pewna część krajów — stwierdzał w 1899 r. Kazimierz Kelles-Krauz, najwybitniejszy ówczesny teoretyk Polskiej Partii Socjalistycznej — ciąży dziś jeszcze do Polski, jako do ogniska cywilizacyjnego, jako pośredniczki między nimi a Europą; rozwój cywilizacji polskiej utożsamia się coraz bardziej z rozwojem polskiego socjalizmu, zatem rola ogniska, punktu ciążenia, przewodniczki przechodzi do socjalistycznej partii polskiej. Jak daleko wpływ socjalistycznej partii polskiej — czyli wpływ Polski — w chwili rewolucyjnej sięgać będzie, tego na mapie narysować się nie podejmujemy, ale poza ten kres partia ta postara się terytoria od Rosji oderwać. Można przewidzieć, że separacja ta obejmie oprócz Polski Litwę, Łotwę, Inflanty, Kurlandię, być może — część Białej Rusi, o Malej Rusi, na której, mamy nadzieję, działać będzie w sojuszu z polską — ruska, galicyjska i ukraińska partia socjalistyczna, mówiliśmy wyżej"6. Podobne poglądy prezentował Józef Piłsudski, który jednak więcej uwagi poświęcał wyłącznie tym rozwiązaniom, które dotyczyły byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. W złożonym w lipcu 1904 r. w japońskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych memoriale stwierdził, że „głównymi czynnikami rozkładowymi państwa rosyjskiego są: — Polska, Finlandia i Kaukaz, a raczej dwa główne jego narody Gruzini i Ormianie", konstatował: „Litwini zaś, Białorusini i Łotysze nie mogą w walce z imperium stanowić siły samodzielnej i w istocie albo poddają się wpływom polskim, albo też zdobywają się jedynie na opozycję cichą, marząc zaledwie o pewnych swobodach narodowościowych w łonie imperium rosyjskiego, bez chęci oddzielenia się zupełnego od państwa i samodzielnego istnienia. Zresztą wśród Litwinów i Białorusinów wpływy polskie są tak duże — stanowili oni niegdyś część składową Rzeczypospolitej Polskiej — że wszystkie dotychczasowe powstania polskie znajdowały swe odbicie na Litwie i Białorusi, a i dotąd każda organizacja rewolucyjna polska ma swe oparcie w obydwóch tych krajach"7. Nie ulega raczej wątpliwości, że obaj mieli na myśli nie tylko wspólną walkę z samodzierżawiem, ale także wizję przyszłej Rzeczypospolitej: wspólnego państwa narodów dawnej Rzeczypospolitej. Bardzo jej bliską wizję spotykamy w ówczesnej myśli politycznego ruchu chłopskiego. W programie z 1903 r. działającego w Galicji Polskiego Stronnictwa Ludowego czytamy: „W stosunku do innych narodów, zaludniających te same co i my ziemie, nie odstąpimy od zasady sprawiedliwości, która wymaga, aby żywioły polski, ruski i litewski w zakresie uprawnień politycznych stały na równi. Snujemy tedy myśl rządu narodowego z ostatniej walki orężnej o niepodległość, który głosił równe prawa Litwy i Rusi z Koroną i zapewniał nie 6 K. Kelles-Krauz, Pisma wybrane, t. II. Warszawa 1962, s. 147. 7 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. II. Warszawa 1937, s. 252. 64 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej jednemu, ale wszystkim trzem ludom zupełną swobodę narodowościowego rozwoju"8. Niemal analogiczne treści znajdujemy w programie z 1907 r. powstałego w Królestwie Polskim Związku Młodej Polski Ludowej: „Historycznie, kulturalnie i terytorialnie najbardziej jesteśmy z Litwą i Rusią związani. Jeżeli federacja (wszechzwiązek) ludów Europy jest ideałem dnia przyszłego, to związek Pol-ski-Litwy-Rusi — ku osiągnięciu najbliższego jutra, staje się dziejową koniecznością. Bracia Litwini i Rusini niezadługo wraz z nami tę wiarę naszą podzielą i ziszczenia się tego związku na równi z nami zapragną, jak niegdyś związku tego pragnęli najlepsi w narodzie — ich ojcowie i nasi — w uniach Lubelskiej i Hadziackiej"9. Zbieżność wizji twórców społecznie radykalnej polskiej myśli niepodległościowej nie powinna dziwić, jako że w tylko różnym stopniu uważali się za następców (kontynuatorów) czerwonych doby powstania styczniowego. Podobnie też jak oni, w pełni tego świadomi lub nieświadomi, uwzględniali pogląd Maurycego Mochnac-kiego: „Polska była to rzeczpospolita ziem koronnych, litewskich i ruskich. W innym kształcie i dzisiaj jej nie pojmujemy! Zdobyć, to jest odzyskać Litwę i Ruś, zamierza każde powstanie nad Wisłą. [...] Tam [nad Wisłą — R. W] się zaczyna rewolucja: ale tu tylko nieprzyjaciela pokonać zdoła. Tu tylko staje się nomadyczną, bujną i swobodną jak powietrze, zabójczą dla Moskwy"10. Tyle tylko, że wśród tych opowiadających się za odbudową „rzeczypospoiitej ziem koronnych, litewskich i ruskich", obok takich, których wizje terytorialne determinowała niemal wyłącznie tradycja Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, znajdowali się tacy, którzy brali pod uwagę przede wszystkim uwarunkowania zewnętrzne — geopolityczne. Ta przyszła Rzeczpospolita, położona między dwoma mocarstwami: Rosją i Niemcami, ich zdaniem, musiała być państwem dysponującym zabezpieczającymi jej trwałość granicami, ułatwiającymi jej obronę. Sądzę, że takim, w większym stopniu kierującym się kalkulacją a nie sentymentem (poza Wileńszczyzną) i dążeniem do ułożenia stosunków z Litwinami, Białorusinami i Ukraińcami na zasadach równego partnerstwa, był Piłsudski. Upatrując główne zagrożenie w polityce Rosji, dążył do zepchnięcia jej przynajmniej do granicy z 1772 r. Temu celowi były podporządkowane zarówno jego zamysły, jak i praktyczne poczynania w latach 1918-1920. Mając na uwadze m.in. przypominanie przez niego, że jest genie Lithuanus, należy w nim — jak sądzę — widzieć przede wszystkim spadkobiercę dziedzictwa narodu politycznego dawnej Rzeczypospolitej. 8 S. Lato, W. Stankiewicz, Programy stronnictw ludowych. Zbiór dokumentów, Warszawa 1969, s. 72. 9 Ibidem, s. 95. 10 M. Mochnacki, op.cit., s. 61-62. 65 Roman Wapiński Z wpływem tego dziedzictwa spotykamy się także w wypowiedziach zwolenników przyszłej Rzeczypospolitej jako państwa narodowego. Jan Ludwik Popławski, główny twórca koncepcji terytorialnych Narodowej Demokracji, eksponujący rolę więzi etnicznej (narodowej), uznawał za „niedorzeczność" pogląd, „że naród wzmacnia się i krzepi, zacieśniając pole swej działalności zbiorowej, ograniczaja.c jej zadania i jej zakres terytorialny"''. Będąc niewątpliwym rzecznikiem poświęcania szczególnej uwagi ziemiom dzielnicy pruskiej, równocześnie stwierdzał: „Najodpowiedniejszym polem dla naszej ekspansji narodowej są Litwa i Ruś, czyli tzw. kraje zabrane. Od XV w. szła w tą stronę kolonizacja polska, szerzyła się kultura. Zdobyliśmy ten kraj wyłącznie pracą polską, pracą cywilizacyjną"12. Tak on, jak i wielu pozostałych wyznawców ideologii integralnego nacjonalizmu, dopuszczał zachowanie „odrębności plemiennej" Litwinów i „Rusinów". Były komisarz Ligi Narodowej na Ukrainę stwierdzał jeszcze w latach dwudziestych: „pamiętać należy o tym, że Polakiem może być nie tylko Wielkopolanin czy Mazur, ale równie dobrze Rusin, Białorusin lub Litwin"13.1 nie był wyjątkiem. Przede wszystkim zwróciłem uwagę na te elementy wizji pokolenia niepokornych, dlatego że, moim zdaniem, kwestia terytorialna przysparzała jego uczestnikom najwięcej trudności. Dziedzictwo dawnej Rzeczypospolitej znajdowało przecież wyraz nie tylko w żywej dość jeszcze wówczas tradycji sięgania jej granic po Dniepr, ale i w istnieniu na obszarach zamieszkanych w większości na wschodzie przez Litwinów, Białorusinów, Ukraińców, a na północnym-zachodzie przez Niemców większych lub mniejszych skupisk ludności polskiej. Jak się przy tym wydaje, co najmniej do lat 1918-1920 większość reprezentantów tego pokolenia hołdowała poglądowi, któremu dał wyraz Joachim Bartoszewicz. Znaczna ich chyba część, niezależnie od akceptowanych przez siebie opcji ideowych, „odróżniała" Litwinów i Rusinów, traktowanych jako członków polskiego narodu politycznego, od „Lit-womanów" i Ukraińców, utożsamianych jedynie z uczestnikami litewskiego i ukraińskiego ruchu narodowego. Dziedzictwo przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, wówczas jeszcze w środowiskach opiniotwórczych dość żywe, zapewne sprzyjało tolerowaniu odrębności kulturowych „narodów kresowych"14, ale równocześnie nie ułatwiało nawiązywania z nimi w pełni partnerskiego dialogu. Nawet przez rzeczników takiego dialogu Litwini, Białorusini i Ukraińcy na ogół traktowani byli jako „młodsi bracia". A zwolenników szukania z nimi porozumienia nawet w tych środowiskach było chyba bardzo niewielu. Większość opowiadała się za koncepcją " J. L. Popławski, Wybór pism, wybór, wstęp i oprać. T. Kułak, Wrocław 1998, s. 154. 12 Ibidem, s. 162. " J. Bartoszewicz, Znaczenie polityczne kresów wschodnich dla Polski, Warszawa 1924, s. 9. 14 Tym określeniem dość często obejmowano łącznie Litwinów, Białorusinów i Ukraińców. 66 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej Rzeczypospolitej jako polskiego państwa narodowego, takiego samego jak dobrze znane wielu niepokornym państwa Europy Zachodniej. Podtrzymywanie postulatu restytucji Rzeczypospolitej najczęściej służyło niemal wyłącznie przypominaniu krzywdy dziejowej: naruszeniu przez traktaty rozbior-cze prawa narodów15. W powszechnie akceptowanych projekcjach w całości brano pod uwagę tylko ziemie zaborów austriackiego i pruskiego. Z ziem zaboru rosyjskiego uwzględniano na ogół jedynie zagarnięte przez Rosję w III rozbiorze. Coraz częściej w składzie przyszłej Polski widziano ziemie pozostające poza granicami Rzeczypospolitej: Śląsk Górny i Cieszyński. Z pewnością przyczyniły się do tego zwiększone wówczas zainteresowania identyfikacją etniczną i swego rodzaju fascynacja rozwojem na ich terenie polskiego ruchu narodowego, sądzę jednak, że niewiele mniejszy wpływ wywarła zaznaczająca się od schyłku XIX w. przewaga opcji promodernizacyjnych. Za wzór warty zapewne naśladowania większość niepokornych uznawała najbardziej pod względem cywilizacyjnym rozwinięte państwa Europy Zachodniej. Negatywne skutki peryferyjnego położenia większości ziem zamieszkanych przez Polaków dostrzegali zarówno przedstawiciele środowisk lewicowych16, jak i prawicowych. Nic też dziwnego, że coraz znaczniejsze miejsce w projekcjach terytorialnych przyszłej Polski zajmowały ziemie zaboru pruskiego i oba Śląski, jako najbardziej zaawansowane w swym rozwoju cywilizacyjnym. Wydaje się, że najwyraźniejsze piętno opcja promodernizacyjna wywarła na wizje środowisk pozostających w kręgu oddziaływania obozu narodowodemo-kratycznego. Użyłem określenia „w kręgu oddziaływania", gdyż potrzebę modernizacji struktur społeczno-gospodarczych eksponowały także niektóre grupy rozłamowe, zwłaszcza „Zarzewie". Do opowiedzenia się za modernizacją tych struktur skłaniało przede wszystkim dążenie do umocnienia sił narodu i jego spoistości. Ideolodzy obozu narodowego, szczególnie hołdujący pozytywistycznemu organicyz-mowi Roman Dmowski, traktowali naród na podobieństwo organizmów biologicznych. Należy wobec tego dążyć do tego, aby wszystkie części tego organizmu, jakim jest naród, były zdrowe. A ponieważ tak jednak nie jest, gdyż większość narodu, lud, cierpi na niedostatek i nie bierze czynnego udziału w życiu narodowym, to trzeba podejmować działania zmierzające do trwałej poprawy jego położenia. To zaś można osiągnąć dopiero wówczas, gdy dojdzie do modernizacji struktur gospodarczych i upodobnienia się Polski do rozwiniętych państw Europy Zachodniej. Dopiero taka Polska zdoła zapewnić bezpieczeństwo narodowi: uchronić go zarówno przed „barbarzyńską" Rosją, jak i przed zakusami cywilizacyjnie rozwiniętych Niemiec. 15 Zob. S. Hubert, Rozbiory i odrodzenie Rzeczypospolitej. Zagadnienie prawa międzynarodowego. Lwów 1937. 16 Zob. np. L. Krzywieki, Za Atlantykiem. Wrażenia z podróży po Ameryce, Warszawa 1895. 67 Roman Waplński O znacznej atrakcyjności w kręgach niepokornych opcji promodernizacyjnych, a tym samym wizji Rzeczypospolitej kroczącej tą samą drogą rozwoju, którą szła Europa Zachodnia17, decydowały nie tylko podyktowane racjami narodowymi dążenia do budowy Polski dysponującej dużym potencjałem gospodarczym i stwarzającej swoim obywatelom godziwe warunki bytu. Trudny do przecenienia wpływ na ich poglądy wywierały dominujące w Europie przełomu stuleci klimaty ideowe. Żywą jeszcze wówczas wiarę w postęp wzmacniały: postępująca demokratyzacja form życia publicznego i rozwój instytucji prawa pracy. Coraz wprawdzie wyraźniej dawały o sobie znać rodzące się pod wpływem identyfikacji narodowej konflikty narodowościowe, ale poza imperium rosyjskim i Turcją podróżowało się po Europie swobodnie. A tych aktywniejszych członków pokolenia niepokornych cechowała duża mobilność. Stąd zwolenników modernizacji nie brakowało również w środowiskach lewicowych, zwłaszcza w tych, które poświęcały swą uwagę głównie działaniom mogącym przynieść poprawę położenia najuboższych grup społecznych. Spotkać ich było można także i wśród rzeczników przewrotu socjalnego, liczących na zwiększenie w następstwie industralizacji, będącej immanentnym elementem procesów modernizacyjnych, liczebności zainteresowanych nim grup społecznych. Odrodzona Polska nie spełniała wymogów żadnej z powszechniej akceptowanych wizji Rzeczypospolitej, ale w odróżnieniu od nich, pozostających gdzieś do lat 1917-1918 w gruncie rzeczy li tylko w sferze projekcji, była rzeczywistością. W odczuciach uczestników pokolenia niepokornych jawiła się na ogół jako spełnienie ich snów, dążeń i wysiłków. Równocześnie jednak mieli oni, przynajmniej ci najbardziej znaczący, świadomość, że odbudowa niepodległej i zjednoczonej Polski była możliwa dzięki szczęśliwemu dla Polaków zbiegowi wydarzeń: przegranej, państw zaborczych, pełnego rozpadu jednego z nich i okresowemu osłabieniu dwóch pozostałych. Sprawując kierownicze stanowiska w okresie kształtowania podstaw ustrojowych Rzeczypospolitej i walk o jej granice, zdawali sobie sprawę zarówno z jej wewnętrznych słabości, jak i z kruchości korzystnego dla niej układu sił w Europie. Jak się wydaje, obawy o jej przyszłość przeważały nad odczuciami uzasadnionej przecież satysfakcji. Tym była determinowana ostrożność inicjatyw i poczynań podejmowanych przez większość uczestników tego pokolenia po odzyskaniu niepodległości. Gdy jeden z nich, Józef Piłsudski, wywołał w maju 1926 r. rokosz wojskowy, wymierzony przeciw władzom konstytucyjnym Rzeczypospolitej, pozostali szybko skapitulowali, gdyż obawiali się ujemnych dla państwa skutków przedłużającej się wojny domowej. Dostrzegane przez siebie słabości Rzeczypo- 17 Ściślej: najbardziej zaawansowane w swym rozwoju cywilizacyjnym państwa Europy Zachodniej (Wielka Brytania, Francja, Belgia, Holandia, Niemcy i Szwajcaria). 68 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej spolitej na ogól chcieli usuwać za pomocą korekt, a nie zasadniczych przeobrażeń systemowych. Mogli dawać wyraz swemu rozczarowaniu z wielu zapadłych w latach 1919-1922 rozstrzygnięć kwestii terytorialnych, stali jednak na stanowisku, że należy się nimi zadowolić. Byli niepokorni, ale kierowali się trzeźwymi ocenami polskich możliwości. W swym „widzeniu świata", poza w gruncie rzeczy nielicznymi wyjątkami, pozostawali wierni zasadom schyłku XIX w., czasów swej młodości. W mniejszym lub większym stopniu byli kontynuatorami zracjonalizowanego pokolenia pozytywistycznego, kładącego nacisk na organiczną „pracę u podstaw". Wysunięcie nowych wizji przeobrażeń wewnętrznych Rzeczypospolitej i jej miejsca w Europie było dziełem nowego pokolenia ideowego, wchodzącego w czynne życie publiczne już po wybuchu I wojny światowej, głównie w latach polskich wojen o granice i po okrzepnięciu polskiej państwowości. Nazwałem je „pokoleniem Polski niepodległej"18, ale zarówno to pokolenie, jak i z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych można by objąć wspólnym określeniem: „pokolenia niecierpliwych". Reprezentanci obu tych pokoleń wierzyli, że można bardzo szybko zmieniać zastaną rzeczywistość, na miejsce dotychczasowej, przez nich uznanej za złą, kreować całkowicie nową. „Świat chcieli widzieć jasno", wolny od kompromisów i rozwiązań cząstkowych. „Prądy, wyrosłe na gruncie demokracji liberalnej — konstatował jeden z jego członków — były przede wszystkim nacechowane wiarą w wypracowaną przez intelekt doktrynę, wiarą w supremację rozumu". Przedstawiciele tego pokolenia wierzą w „dynamiczną siłę twórczą, zamiast kupieckiego rozsądku"19. A jeden z twórców wizji Rzeczypospolitej tego pokolenia stwierdzał: „Jesteśmy fanatykami — tylko fanatycy umieją dokonać wielkich rzeczy. Nienawidzimy kompromisów: jest to nie tylko cechą młodości naszej, ale ducha czasów, w których żyjemy. Kto walczy o swe lub cudze interesy, ten zawsze skłonny jest do «rozsądnego» kompromisu, bo kalkulacja poucza go, że lepszy wróbel w garści, niż gołąb na dachu. Kto walczy o czysto abstrakcyjne teorie, ten również dla świętego spokoju, gotów jest ustąpić. Ale kto walczy o wartości moralne, ten gotów jest, bez względu na wysokość ofiar, niszczyć przeszkody, stojące na drodze"20 Ukształtowaniu się tego pokolenia ideowego sprzyjały przemiany kulturowe i polityczne zachodzące w dwudziestoleciu w skali powszechnej, szczególnie w Europie. W okopach I wojny światowej rodziła się nowa epoka w dziejach s. 42. Zob. R. Wapiński, Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1991. K. Zieliński, Przemiany ideowe wspólczesnej młodzieży w Polsce, „Harcerstwo", 1934, nr l, J. Mosdorf, Wczoraj i jutro, cz. II., Warszawa 1938, s. 13. 69 Roman Wapiński ludzkości: społeczeństwa masowego. Jej zapowiedzi pojawiły się już u schyłku XIX w., dostrzegł je m.in. Gustaw Le Bon, pisząc o „społeczeństwie tłumu", ale zapanowała dopiero w dwudziestoleciu. Narodzinom nowych epok zawsze towarzyszyło przesilenie kulturowe, wywołujące perturbacje społeczne, tym razem dały one jednak o sobie znać w skali znacznie powszechniejszej, w wielu społeczeństwach, przede wszystkim we włoskim i niemieckim, „wzbogaconych" frustracjami politycznymi. Wpływ tego przesilenia w Polsce zaznaczył się później niż w Europie Zachodniej; moim zdaniem, dopiero w latach wielkiego kryzysu gospodarczego, ale był on chyba nie mniejszy niż w tych państwach, w których zaowocował wprowadzeniem reżimów totalitarnych. Panujący po 1926 r. w Rzeczypospolitej autorytarny system rządów z jednej strony utrudniał (czy też wręcz uniemożliwiał) sięgniecie po władzę polskim zwolennikom rozwiązań totalitarnych, z drugiej jednak sprzyjał upowszechnianiu i umacnianiu postaw antyliberalnych i antyparlamentarnych. Wprawdzie tylko przypadek zrządził, że drastyczna rozprawa z opozycją parlamentarną, znajdująca swój symboliczny wyraz w uwięzieniu części jej przywódców w twierdzy brzeskiej, zbiegła się z kryzysem gospodarczym, ale z takimi przypadkami historycy spotykają się dość często. W tym zaś konkretnym wypadku ten zbieg wydarzeń przyniósł równoczesne uświadomienie sobie braku dwóch szans: zmiany systemu politycznego za pomocą metod właściwych liberalnej demokracji parlamentarnej i poprawy warunków życia bardzo znacznego odsetka społeczeństwa Rzeczypospolitej. Nie można przy tym ani na moment zapominać o tym, że pod względem osiągniętego stopnia rozwoju cywilizacyjnego, z wyjątkiem województw zachodnich oraz enklaw w centralnych i południowych, Polska była obszarem peryferyjnym. Większość jej obywateli żyła w układach charakterystycznych dla tradycyjnego społeczeństwa agrarnego, a z systemem liberalnej demokracji parlamentarnej zetknęła się właściwie dopiero po odzyskaniu niepodległości i to na krótko. Bez uwzględnienia tych uwarunkowań nie możemy, moim zdaniem, zdać sobie w pełni sprawy ani z reperkusji utrwalenia w Polsce systemu rządów autorytarnych, w których siłą rzeczy dominowało przedmiotowe, a nie podmiotowe traktowanie społeczeństwa, ani ze społecznych skutków kryzysu, na wsi i w miasteczkach o wiele bardziej długotrwałych niż w większych ośrodkach miejskich. Ich zaś wpływ na dwie z wysuniętych przez pokolenie Polski niepodległej wizji Rzeczypospolitej jest niewątpliwy. Były to przy tym te wizje, które i wówczas, w latach trzydziestych, i później, mogły liczyć na największy rezonans społeczny. Przytoczyłem wcześniej credo jednego z wyznawców ideologii nacjonalistycznej, gdyż w ich kręgu najwcześniej rodzi się komplementarna wizja Rzeczypospolitej pokolenia Polski niepodległej. Jej wstępny zarys został wysunięty przez 70 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej wchodzącą w skład „obozu narodowego", działającą w środowisku akademickim Młodzież Wszechpolską już w pierwszej połowie lat dwudziestych, w okresie poprzedzającym majowy zamach stanu. Znajdujemy w nim i zaostrzony eks-kluzywizm narodowy, zwłaszcza wobec Żydów21, i ofensywny zachodni program terytorialny. W postaci bardziej całościowej młodzi narodowcy, skupieni w Młodzieży Wszechpolskiej i Oddziale Akademickim Obozu Wielkiej Polski, swą wizję Rzeczypospolitej sprecyzowali w 1932 r. Postulowali m.in. pozbawienie Żydów pełni praw obywatelskich (mieli być „przynależnymi", a nie obywatelami),^polonizację mniejszości słowiańskich, odebranie Niemcom pozostałych części „Śląska Górnego, skrawków Śląska Dolnego, Gdańska, Prus Wschodnich, Bytowa i Lęborka oraz Marchii Granicznej", „uniezależnienia" Polski od „gospodarstwa światowego" oraz „upowszechnienie własności"22. Zajęciu ekstremalnego stanowiska wobec Żydów23 towarzyszyły konstatacje o niezbędności odrzucenia zasady nadrzędności interesu narodowego („egoizmu narodowego"), jako sprzecznej z nauką Kościoła, ale był to w gruncie rzeczy zabieg werbalny. W rzeczywistości słowne opowiadanie się za koniecznością podporządkowania interesów narodowych doktrynie katolickiej, doprowadzenia do jedni polskości z katolicyzmem, szło w parze z narastaniem ekskluzywizmu narodowego. Od twórców koncepcji programowych „obozu narodowego" różniło ich także silniejsze uleganie megalomanii narodowej. Znalazło to swój wyraz między innymi w prezentowanej przez nich wizji „Wielkiej Polski". W cytowanym wyżej dokumencie programowym ograniczali się do „linii Dmowskiego"24, w miarę upływu lat, w jakiejś mierze pod wpływem teorii „ziem rodzimych" członka ich pokolenia Zygmunta Wojciechowskiego, zaczęli głosić potrzebę powrotu do granic Bolesława Chrobrego. Jak stwierdzał jeden z nich: „Jesteśmy batalionami szturmowymi Wielkiej Polski. Jeżeli b?dą zwycięstwa — to nad Szprewą i Odrą, pod Berlinem, Królewcem i Wrocławiem"25. Z pewnością niemałą rolę w przyjęciu wizji Polski 21 Pierwszą wyraźną oznaką zaostrzenia stanowiska wobec kwestii żydowskiej było wysunięcie przez tę organizację postulatu ograniczenia liczby młodzieży żydowskiej w szkołach wyższych (numerus clausus). Jakiś wpływ na pojawienie się tego postulatu wywarły poglądy akademików uczestniczących w ochotniczych zaciągach do armii w 1918 i 1920 r. Byli oni przekonani o absentowaniu ich przez młodzież żydowską. Nie tylko — ich zdaniem — młodzież ta uchylała się od spełnienia patriotycznego obowiązku, ale zyskiwała więcej czasu na naukę, mogła więc szybciej skończyć studia i wkroczyć na drogę kariery zawodowej. 22 y/ytyC7jle w sprawach: żydowskiej, mniejszości słowiańskich, niemieckiej, zasad polityki gospodarczej, Warszawa 1932. 2' Odżegnywali się od rasizmu antropologicznego, ale nie brakowało wśród nich rzeczników istnienia „rasizmu duchowego". 24 Tak często określano zawarty w memoriałach i ustnych wystąpieniach Romana Dmowskiego z lat 1917-1919 zasięg polskich aspiracji terytorialnych na zachodzie. -5 Z. Dziarmaga, W rocznicą zwycięstwa, „Falanga", nr 6 z 19 VIII 1936. 71 Roman Wapiński Chrobrego odegrały obawy przed rewanżem niemieckim, ale to poczucie zagrożenia i własnej słabości — jak to dość często bywa — nie wykluczało uleganiu narodowej megalomanii. Z jej oddziaływaniem, jak się wydaje, mamy również do czynienia w projekcjach społeczno-gospodarczych. Wysunięta w początku lat trzydziestych idea upowszechnienia własności następnie, w znacznej mierze pod wpływem Adama Doboszyńskiego26, uległa konkretyzacji, przybierając postać alternatywnej koncepcji rozwoju społeczno-gospodarczego Polski. Można ją, moim zdaniem, określić mianem „trzeciej drogi": nie socjalistycznej, ale i nie kapitalistycznej. Podstawą ustroju społeczno-gospodarczego miał być drobny, zdolny do samodzielnego działania rodzinny warsztat pracy. Nie zakładano rozwoju rynku kapitałowego, a o ewentualnej rozbudowie wielkiego i średniego przemysłu miały decydować jedynie potrzeby obronności. Wśród młodych narodowców nie zabrakło i zwolenników rozwiązań skrajnych. Według opracowanych w 1937 r. zasad programowych wywodzącego się z Obozu Narodowo-Radykalnego Ruchu Narodowo-Radykalnego, nazywanego „Falangą": „Wszelki przemysł, gdzie decydującym źródłem zysku nie jest praca właściciela, zostanie wywłaszczony. [...] Wszystkie instytucje kredytowe będą w ręku państwa lub organizacji publiczno-prawnych, powołanych przez sekcje zawodowe Organizacji Politycznej Narodu"27. Wysuwając projekcję „trzeciej drogi", młodzi narodowcy nie byli osamotnieni. Bliskie im stanowisko zajmowała część duchowieństwa katolickiego. Zdaniem księdza Antoniego Szymańskiego: „Zniesienie własności kapitalistycznej nie przedstawia zasadniczej trudności. Zniesienie bowiem najemnictwa nie wymaga usunięcia wszelkiej własności prywatnej, lecz tylko tej własności, która, rozporządzając narzędziami pracy, wynajmuje do swego użytku pracę fizyczną lub umysłową"28. A przyszły najwyższy dostojnik Kościoła katolickiego w Polsce, Stefan Wyszyński, konstatował: „Liberalizm gospodarczy i kapitalizm były amoralne, socjalizm i komunizm — antyreligijne i wrogie chrześcijańskiej, tzw. burżuazyjnej moralności"29. Z uznaniem i życzliwością znacznej części duchowieństwa spotkało się dążenie środowisk młodych narodowców do wzbogacenia nacjonalistycznego wyznania wiary wątkami religijnymi i do budowy „katolickiego państwa narodu polskiego". Zapewne nie akceptowano tych dążeń bez zastrzeżeń; przed popadnięciem w „chorobliwy i wybujały nacjonalizm" przestrzegał pozostającą w kręgu oddziaływania tych środowisk młodzież min. kardynał Aleksander Kakowski; wśród dysponujących powszechniejszymi wpływami środowisk politycznych były one jednak Kościołowi najbliższe. 26 Zob. A. Doboszyński, Gospodarka narodowa, Warszawa 1936. 27 „Ruch Młodych", nr 2, luty 1937. 28 A. Szymański, Polityka społeczna, Lublin 1925, s. 61. 29 S. Wyszyński, Inteligencja w straży przedniej komunizmu, Katowice 1938, s. 18. 72 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej n. Iza via dej cy> szy ,zm jne ścią ;ów >wy bez ;gat ider jfCZ- W sferze rozwiązań kwestii społeczno-gospodarczych pokrewną do młodych narodowców wizję wysunęli skupieni w Związku Młodzieży Wiejskiej RP „Wici" rzecznicy ideologii agrarystycznej. „Agraryzm — pisał jeden z nich — wypowiada się zatem za zniesieniem kapitalistycznej własności prywatnej środków produkcji, a więc w tych działach gospodarki społecznej, w których występuje przedsiębiorca--kapitalista posługujący się w swojej działalności produkcyjnej wyłącznie lub głównie pracą najemną i tą drogą wyzyskujący swoich pracowników, jako też przy różnych formach organizacji kapitału — konsumenta lub producenta surowców"30. Podobnie jak wizja Rzeczypospolitej młodych narodowców określiła w drugiej połowie lat trzydziestych charakter myśli politycznej Stronnictwa Narodowego, tak i wizja młodych ludowców legła u podstaw przyjętego w grudniu 1935 r. programu Stronnictwa Ludowego, w którym m.in. stwierdzono: „Ustrój kapitalistyczny, zysk jedynie mający na celu, okazuje się niezdolny do rozwiązania obecnych trudności gospodarczych; wobec tego ustrój gospodarczy oprzeć chcemy na następujących, wynikających z agraryzmu, zasadach: 1) praca fizyczna czy umysłowa jest podstawowym tytułem do udziału w dochodzie społecznym; 2) prawo własności ma być uzgodnione z interesem społecznym i nie może być podstawą wyzysku człowieka przez człowieka; 3) pieniądz ma być miernikiem wartości, pośrednikiem wymiany i środkiem oszczędności, a nie narzędziem spekulacji; 4) planowa gospodarka ma dostosować produkcję do potrzeb społecznych oraz zapewnić wszystkim pracę i sprawiedliwy udział w dochodzie społecznym"31. Poglądy działaczy Stronnictwa Ludowego wywodzących się z „Wici" zaważyły także na przyjęciu postulatu wywłaszczenia ..wszelkiej wielkiej własności rolnej [...] bez odszkodowania". Pojawiał się on wprawdzie w myśli politycznej ruchu ludowego i wcześniej, ale po raz pierwszy został ujęty w programie Stronnictwa dysponującego poważnymi wpływami również wśród chłopów wielkopolskich, aktywnych uczestników rozwiniętego rynku, przez wiele lat uczestniczących z ziemianami we wspólnych stowarzyszeniach producenckich32. W przeciwieństwie do młodych narodowców, przeciwników demokracji parlamentarnej, optujących za ustrojem prawno-politycznym pokrewnym rozwiązaniom przyjętym w państwach totalitarnych, młodzi ludowcy opowiadali się za „ustrojem demokratyczno-republikańskim". Nie akcentowali też związków łączących wieś z Kościołem katolickim, narażając się tym na zarzut ulegania wpływom prądów 30 S. Mitkowski, Walka o nową Polskę, Warszawa 1936, s. 29. 31 Materiały źródłowe do historii polskiego ruchu ludowego, t. III: 1931-1939, wybór i oprać. J. Borkowski i J. Kowal, Warszawa 1966, s. 250-251. 32 Zob.: B. Okoniewska, Polscy ziemianie i chłopi Wielkopolski i Pomorza w latach II Rzeczypospolitej (Ich aktywność gospodarcza i polityczna), Gdańsk 1991. 73 Roman Wapiński antyreligijnych. Wiele natomiast miejsca w swej wizji Rzeczypospolitej poświęcali spółdzielczości, we własności spółdzielczej upatrując tak środek najskuteczniej broniący drobnego producenta przed wyzyskiem ze strony pośredników w obrocie towarowym, jak i ogół społeczeństwa przed panowaniem kapitału prywatnego i omnipotencją państwa. Był to — na co warto zwrócić uwagę — pogląd pokrewny zawartej w myśli ruchu socjalistycznego idei uspołecznienia własności prywatnej. W obrębie tego ruchu, jak sądzę, pokolenie Polski niepodległej ze zrozumiałych względów zaznaczyło swą obecność znacznie słabiej, ograniczając się, moim zdaniem, jedynie do wysunięcia propozycji modyfikujących dotychczasową wizję Rzeczypospolitej. Od samego przecież zarania swego istnienia ruch ten dążył do likwidacji wielkiej i średniej własności prywatnej i budowy społeczeństwa harmonii społecznej. Wielki kryzys tylko potwierdził formułowane od początku diagnozy o nieuleczalności chorób trapiących ustrój kapitalistyczny. Z pewnością młodzi socjaliści, członkowie Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetów Robotniczych i Związku Niezależnej Młodzieży Socjalistycznej, byli bardziej niecierpliwi, jakiejś ich części nieobce były dążenia do przyśpieszenia momentu, w którym zostanie zainaugurowany proces budowy Rzeczypospolitej socjalistycznej za pomocą środków rewolucyjnych. Prawdopodobnie ich wyobrażenia skłoniły autorów programu Polskiej Partii Socjalistycznej do zamieszczenia w nim wyraźnie radykalniej brzmiących stwierdzeń: „Ustrój kapitalistyczny załamał się: przestał zaspokajać potrzeby społeczeństw", „cała władza przechodzi do rąk mas pracujących miast i wsi" itp.33 Wydaje się, że Stanisław Grabski nie popełniał wielkiego błędu, przynajmniej w odniesieniu do sytuacji panującej w Polsce, konstatując: „I utrwala się w opinii naszej, szczególnie wśród młodzieży, przeświadczenie, że przed Polską, jak zresztą i przed całym światem, stoją otworem tylko dwie drogi: ku komunizmowi albo ku faszystowsko-korporacyjnemu, czy hitlerowsko-stanowemu integralnemu nacjonalizmowi. Lecz obie one wiodą do państwa totalnego"34. Żadna z tych dróg nie została wprawdzie w najpowszechniej akceptowanych wizjach pokolenia Polski niepodległej uznana za tę, którą chciano kroczyć, ale realizacja każdej z nich, moim zdaniem, prowadziłaby do rozwiązań bliskich tym, o których pisał Grabski. Decydował o tym zarówno populistyczny, mniej lub bardziej bliski egalitaryzmowi społecznemu, charakter tych wizji, jak i zawarte w nich tendencje anty liberalne35. " Programy partii i stronnictw politycznych w Polsce w latach 1918-1939, wybór i oprać. E. Orlof, A. Pasternak, Rzeszów 1993, s.'306', 309. 34 S. Grabski, Ku lepszej Polsce, Warszawa 1938, s. 205. • 35 Tkwiły one także w wizji młodych ludowców, tyle tylko, że expressis verbis zostały wyrażone tylko wobec zasad liberalizmu gospodarczego. 74 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej W dodatku w tych wizjach, które cieszyły się największą popularnością wśród młodych „obozu narodowego" i młodych ludowców, dawały o sobie znać tendencje antymodernistyczne. W niektórych wypowiedziach programowych, m.in. Adama Doboszyńskiego, Wojciecha Wasiutyńskiego i Józefa Niecki, były one formułowane expressis verbis. W jakimś stopniu dawali oni wyraz swym własnym przekonaniom, a także powszechniejszemu nastrojowi właściwemu ubogiemu tradycyjnemu społeczeństwu agrarnemu. Od zasygnalizowanych wizji różnią się poglądy rzeczników m.in. tzw. brygady gospodarczej, która choć nie dysponowała szerszym zapleczem społecznym, to jednak zasługuje na większą niż dotychczas uwagę. Upraszczając problem można bowiem powiedzieć, że była to najbardziej znacząca grupa zwolenników polityki etatystycznej i intensywnej industrializacji. Druga wojna światowa, w czasie której uczestnicy pokolenia Polski niepodległej przejęli niemal całkowicie przywództwo, przyniosła, moim zdaniem, jedynie pewne modyfikacje uprzednio wysuwanych wizji Rzeczypospolitej. Najpełniejszy wyraz znalazły one, jak się wydaje, w projekcjach nowych granic Polski na zachodzie i północy oraz w propozycjach rozwiązań kwestii społeczno-gospodar-czych. W tych dwóch sprawach doszło chyba do największego zbliżenia poglądów członków tego pokolenia, które znalazły wyraz w deklaracji Rady Jedności Narodowej: O co walczy naród polski z 15 marca 1944 r. Czytamy w niej: „Do Rzeczypospolitej winny być więc włączone całe Prusy Wschodnie, zniemczone siłą i podstępem, odwieczny port dorzecza Wisły, Gdańsk, przylegający do dawnej granicy klin pomorski pomiędzy Bałtykiem i ujściem Odry a Notecią, ziemie między Notecią i Wartą, wreszcie Śląsk Opolski z odpowiednim pasem bezpieczeństwa"36. W sprawach społeczno-gospodarczych na szczególną uwagę zasługują następujące zapowiedzi: „Dążąc do podniesienia potencjału gospodarczego Polski i usunięcia krzywdzących dysproporcji socjalnych, odrodzone państwo polskie przystąpi do gruntownej odbudowy struktury życia gospodarczego, która by uczyniła zadość interesom szerokich mas ludu wiejskiego i miejskiego. W tym zakresie upowszechnienie własności, tj. rozszerzenie jej na możliwie największą liczbę jednostek gospodarujących, będzie najważniejszym zadaniem państwa. [...] Państwo obejmuje funkcje kierownicze i kontrolne w gospodarce, celem zapewnienia realizacji planu gospodarczego Polski. Państwo będzie miało prawo przejmowania lub uspołeczniania przedsiębiorstw użyteczności publicznej oraz kluczowych przemysłów, a także aparatu transportu oraz wszelkich instytucji finansowych — w wypadku, gdy tego będą wymagały potrzeby ogólne.f...] Własność prywatna traktowana będzie nie jako 36 Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945, t. III: kwiecień 1943-lipiec 1944, Wrocław 1990, s. 363. 75 Roman Wapiński nieograniczony niczym przywilej osobisty, lecz jako podstawa do pełnienia zleconych funkcji społecznych i państwowych. [...] Państwo przejmuje natychmiast po wojnie — na planowe zabezpieczenie przebudowy ustroju rolnego — wszelkie prywatne obszary ziemi przekraczające 50 ha. [...] Lasy zostaną upaństwowione"37. Deklarację cechował nie tylko radykalizm społeczny. Tchnęła nader optymistyczną wiarą w możliwości wcielenia w życie rozwiązań zapewniających pełną harmonię społeczną. „Celem polityki społecznej, głosiła, będzie pełne wyzwolenie człowieka pracy, jej zadaniem — takie kształtowanie społecznych warunków, aby jego wola, zamiłowanie i chęć do pracy oraz, co za tym idzie, możliwość ujawnienia swych wartości stale się potęgowała. Człowiek poczuje się wolnym od troski o pracę, o środki utrzymania, będzie mógł rozwijać się w obranym kierunku działalności. [...] Prace przykre i ciężkie będą w miarę możności tak organizowane, by rozkładały się swym ciężarem na wszystkich"38. Credo „mierz siły na zamiary" dawało o sobie znać także w sposobie ujęcia kwestii politycznych, nawet tych najbardziej złożonych. Autorzy deklaracji zdawali się całkowicie abstrahować i od wówczas już wyraźnego pogorszenia położenia międzynarodowego sprawy polskiej i od bardzo znacznego zaostrzenia antagonizmów narodowych. W dziejach polskiej myśli politycznej spotykamy się wprawdzie z równie optymistycznymi wizjami Rzeczypospolitej, by wspomnieć tylko o manifestach Towarzystwa Demokratycznego z lat 1832 i 1836, czy też o „Manifeście Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej" z 7 listopada 1918 r., ale były to wyłącznie wizje środowisk radykalnie demokratycznych. Ta natomiast była wspólnym dziełem wszystkich polskich środowisk niepodległościowych, tak lewicowych, jak i uchodzących za prawicowe. Z nowymi, w miarę komplementarnymi wizjami Rzeczypospolitej spotykamy się, moim zdaniem, dopiero na przełomie lat siedemdziesiątych-osiemdziesiątych. I to nie tylko, i chyba nie głównie dlatego, że zaistniały bardziej temu sprzyjające okoliczności natury politycznej. Sądzę, że decydujący w tym zakresie wpływ wywarły przemiany społeczne i kulturowe. Autorzy tych nowych wizji wywodzili się bowiem przede wszystkim z pokolenia, które już całkowicie wyrosło w Polsce powojennej39. Było to w dodatku w swej bardzo znacznej części pokolenie dysponujące bardzo ograniczonymi możliwościami przejęcia tych systemów wartości i wyobrażeń, które dominowały do 1944 r. w środowiskach aktywniej za- 37 Ibidem, s. 365-366. n Ibidem, s. 367. 39 Zdecydowana jego większość innej niż zastana Polska nie znała, zbyt późno się bowiem urodziła. 76 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej znaczających swój udział w życiu publicznym40. Bardzo znaczna część członków tego pokolenia wywodziła się bowiem z grup społecznych kulturowo mało rozwiniętych, w większości z cywilizacyjnie zacofanej, tradycjonalistycznej wsi. Dopiero ich rodzice lub oni sami zaczęli opuszczać tradycyjne społeczeństwo agrarne i stawać się członkami społeczeństwa industrialnego. Masowemu, zachodzącemu w relatywnie bardzo krótkim czasie, przechodzeniu do zajęć pozarol-niczych nader często towarzyszył wymierny awans społeczny, w niemałym stopniu ułatwiony obaleniem dotychczasowej hierarchii społecznej41. Nie przypadkiem, jak sądzę, z pierwszymi nieco już wyraźniejszymi oznakami kształtowania się nowego pokolenia ideowego i pierwszymi zapowiedziami jego wizji Rzeczypospolitej spotykamy się na przełomie 1970/1971 r. Wydarzenia grudniowe spełniły rolę impulsu sprzyjającego ujawnieniu się wyobrażeń i aspiracji załóg części zakładów produkcyjnych Wybrzeża42. Rzeczpospolita — według nich — miała być państwem społeczeństwa ludzi równych, pozbawionym znaczących dystansów społecznych, rządzonym w sposób demokratyczny i suwerennym. Użyłem słowa „zapowiedzi", gdyż po upływie niecałych dziesięciu lat postulaty z okolic grudnia 1970 r. staną się w jakimś stopniu kanwą „Żądań strajkujących załóg zakładów przedsiębiorstw reprezentowanych przez Międzyzakładowy Komitet Strajkowy", będących właściwie już komplementarną wizją Rzeczypospolitej nowego pokolenia ideowego, pokolenia „Solidarności". Nie była to wprawdzie jedyna wysunięta na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wizja tego pokolenia, dość tu wspomnieć o deklaracji programowej U progu powstałego w 1977 r. Nurtu Niepodległościowego, ale ta, która została zawarta w żądaniach międzyzakładowych komitetów strajkowych Gdańska, Szczecina i Jastrzębia, moim zdaniem, najpełniej oddawała wyobrażenia i aspiracje jego głównej siły motorycznej — robotników43. Ani w nich, ani w cieszących się powszechniejszym poparciem projekcjach wysuwanych przez powstały po sierpniu 1980 r. Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność" nie zostały zawarte postulaty zmiany ustroju społeczno--gospodarczego. Dominowało zdecydowanie przekonanie, że pozbawienie wpływu 40 Warto tu przytoczyć spostrzeżenie Jerzego Szackiego: „Mówiąc o dziedzictwie jako zespole wzorów mamy na myśli po prostu to, że zachowanie się członków jakiejś zbiorowości są pod pewnymi względami takie same, jak zachowania się członków tej zbiorowości we wcześniejszych okresach jej istnienia". J. Szacki, Tradycja. Przegląd problematyki, Warszawa 1971, s. 142. 41 Dostrzeganie w PRL „importu" sowieckiego nie może przesłonić faktów świadczących o tym, że po 1944 r. w Polsce zachodziły przemiany o znamionach rewolucji społecznej. 42 Być może, że Wybrzeże nie było wyjątkiem, ale tylko w jego wypadku dysponuję wiedzą o wysuwaniu na zebraniach nie tylko postulatów socjalnych. 43 Tak oceniali swą rolę nie tylko sami robotnicy, ale także — przynajmniej na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych — członkowie zdecydowanej większości opozycyjnych środowisk opiniotwórczych. 77 Roman Wapiński PZPR na zarządzanie gospodarką oraz usunięcie nierówności w handlu z ZSRR, wsparte demokratyzacją życia publicznego, przyniesie polepszenie sytuacji gospodarczej i umożliwi szybką poprawę położenia ludzi pracy. W żądaniach gdańskiego MKZ (słynnych 21 warunkach) wyjście z kryzysu widziano bardzo prosto. Wystarczyło: „a. podawanie do publicznej wiadomości informacji o sytuacji społeczno-gosp[odarczej], b. umożliwienie wszystkim środowiskom i warstwom społecznym uczestniczenia w dyskusji nad programem reform. [...] Wprowadzić zasady doboru kadry kierowniczej na zasadach kwalifikacji, a nie przynależności partyjnej"44. Mimo że już w końcu lat siedemdziesiątych podnoszono publicznie mniejszą efektywność przedsiębiorstw państwowych, zwłaszcza na łamach „Przeglądu Technicznego", problemu tego właściwie nie podejmowano. A jeżeli nawet poświęcano mu nieco uwagi, to liczono, że poprawę efektywności przyniesie partycypacja załóg w zarządzaniu. Spodziewano się przy tym niemal natychmiastowej poprawy sytuacji, na co wskazuje pokaźny pakiet postulatów socjalnych zawarty w tych żądaniach. Nie popełni się, moim zdaniem, błędu stwierdzając, że twórcy tej wizji Rzeczypospolitej wierzyli w możliwość zbudowania ustroju idealnego, godzącego w pełni dążenia równościowe z zaspokajaniem rosnących potrzeb materialnych. Prezentowano utopię socjalistyczną, tyle że w innym wydaniu, bliską ideologii syndykalistycznej, zakładając, że danie zatrudnionym w danym zakładzie pracy, branży itd. praw współdecydowania przyniesie automatycznie wyzwolenie społecznej energii. I trudno się temu dziwić. Wizja ta odzwierciedlała przede wszystkim aspiracje środowisk robotniczych i im pokrewnych, a ponadto kształtowała się w ramach ubezwłasnowolnionego społeczeństwa, poddanego stałemu i wielostron-, nemu oddziaływaniu wiary w moc sprawczą słowa. W jakimś wreszcie stopniu do upowszechnienia i utrwalenia tego typu przekonań przyczyniła się polityka władz PRL, uniemożliwiająca uformowanie się legalnej opozycji45, sprzyjającej racjonalizacji jej postulatów i poczynań. Wyraźny już w latach 1980-1981 podział na „my" i „oni" po wprowadzeniu stanu wojennego uległ naturalnemu pogłębieniu, utrudniając dostrzeżenie zachodzącej co najmniej od połowy lat osiemdziesiątych, w części programowanej, erozji podstaw społeczno-gospodarczych systemu „realnego socjalizmu"46. Wśród uczestników opozycji nie brakowało stwierdzających konieczność zasadniczej przebudowy ustroju społeczno-gospodarczego, ale więk- 44 „Punkt". Almanach gdańskich środowisk twórczych, nr 12, październik-grudzień 1980, s. 45. 45 Wprowadzonego w grudniu 1981 r. stanu wojennego nie powinno się, moim zdaniem, traktować jako decyzji niespodziewanej, o charakterze wyjątkowym. Immanentnym elementem systemu „realnego socjalizmu" bylo przecież jedynowładztwo monopartii, a działania NSZZ „Solidarność" je podważały. 46 Jedną z jej oznak był proces określany mianem „uwłaszczenia nomenklatury". 78 Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej R, )S- ch .zo m-st-/a-;ż-•no na 10. ści lal 5w izji :go ch. igii cy, cz-dm się on-do adz :jo-na liu, 'ch. sal-ych iek- .45. iem, item SZZ szość nadal hołdowała wizji wysuniętej przez pokolenie „Solidarności". Jak trafnie konstatował w 1985 r. zespół redakcyjny „Polityki Polskiej": „w sprawach ekonomii wyraźna chyba większość Polaków myśli kategoriami socjalizmu. Nie wyobraża sobie innego modelu gospodarczego niż poprawiony socjalizm, chce państwa nadopiekuńczego" 47. Nie może więc dziwić, że po objęciu w 1989 r. władzy przez dotychczasową opozycję mieliśmy do czynienia z przewagą improwizacji, wspartej w dodatku nawykami myślenia ukształtowanymi w dobie „realnego socjalizmu". Początkowo jedną utopię, socjalistyczną, zastępowano nową: ustroju harmonijnie godzącego zasady wolnego rynku i rozwój właściwych kapitalizmowi stosunków własnościowych z ideałami równości społecznej. Zarówno ci nieco więcej uwagi poświęcający kosztom społecznym procesu przechodzenia od ustroju „realnego socjalizmu" do ustroju panującego w najbardziej rozwiniętych państwach świata, określanego mianem „transformacji"48, jak i ci abstrahujący od nich, skupieni przede wszystkim w Kongresie Liberalno-Demokratycznym. wierzyli (to określenie wydaje się najodpowiedniejsze), że wprowadzenie całkowicie wolnego rynku wymusi szybkie dostosowanie się podmiotów gospodarczych do panujących na nim reguł działania. U podstaw tego optymizmu tkwiły m.in. przesadne oczekiwania na pomoc Zachodu, w niemałej mierze determinowane przyjętym już wcześniej dwubarwnym widzeniem świata: „złego" Wschodu (utożsamianego z ZSRR) i „dobrego" Zachodu. Konstatując to nie można jednak zapominać, że wszyscy, a nie tylko liberałowie, znaleźli się — jak trafnie zauważył Jerzy Szacki — „w sytuacji wczesnych pionierów kapitalizmu, którzy borykając się z wielorakimi trudnościami, usiłowali propagować swój punkt widzenia i tworzyli większe lub mniejsze enklawy nowej cywilizacji w nieprzyjaznym dla niej otoczeniu. Ich sytuacja była wyjątkowa i trudniejsza jedynie pod tym względem, że to otoczenie było nie przedkapitalistycz-ne. lecz socjalistyczne, a więc stawiające opór znacznie bardziej świadomy, uporczywy i totalny"49. 47 Cyt. za: J. Skórzyński, Ugoda i rewolucja. Wadia i opozycja 1985-1989, Warszawa 1995, s. 14. 48 Sądzę, że określenie to oddaje brak pełnego uwzględnienia technologicznego zacofania gospodarki polskiej. 49 J. Szacki, Liberalizm po komunizmie, Kraków 1994. s. 179. Włodzimierz Suleja POLSKA IRREDENTA W WALCE O RZECZPOSPOLITĄ Porozbiorowe dzieje Polski określić można mianem — by odwołać się do przemyśleń Tadeusza Łepkowskiego — epoką zależności. Zależności, polegającej na strukturalnym, wszechogarniającym podporządkowaniu wszystkich bez wyjątku sfer życia narodu, a zatem ekonomiki, społecznych układów, politycznych trendów, kultury, obyczajów, mentalności nawet, obcym a dominującym centrom. Zjawisko to, znacznie przecież większe i groźniejsze, aniżeli sformalizowana, polityczno-państwowa podległość, prowadzi, zdaniem znakomitego historyka, do trwałego ograniczenia „podmiotowości organizmu gospodarczego i społeczno-politycznego", oznacza „kształtowanie z zewnątrz jego losów, choć w wielu wypadkach wydaje się, iż to on sam kształtuje i modeluje swoje losy"1. Od czasu kościuszkowskiej insurekcji po listopad 1918 r. próby obalenia, a przynajmniej osłabienia owego zależnościowego mechanizmu — innymi słowy próby „wybicia się na niepodległość" — podejmowali irredentyści. Termin „irredenta" dla współczesnego Polaka brzmi egzotycznie. Trudno się temu dziwić, skoro lapidarne encyklopedyczne ujęcie informuje, iż był to „radykalny ruch polityczny w XIX w. we Włoszech, dążący do zjednoczenia wszystkich ziem zamieszkanych przez Włochów". W polskich realiach, zwłaszcza początku XX w., irredenta była tą siłą polityczną, która walkę o niepodległą Polskę zamierzała prowadzić zbrojnie. Owo szczególnego rodzaju samookreślenie się polskiego obozu niepodległościowego, zwłaszcza w latach 1908-1914, było widoczne i na kartach propagujących ideę walki o niepodległość periodyków, takich jak krakowska „Krytyka", czy w książkowych „wskazaniach politycznych irredentysty polskiego". Co więcej, dla ówczesnych komentatorów wydarzeń rozgrywających się na scenie politycznej ludzie pokroju Józefa Piłsudskiego, Władysława Studnickiego, Michała Sokolnickiego czy „Brzozy" — Feliksa Młynarskiego byli neoirredentystami2, co ' T. Łepkowski, Myśli o historii Polski i Polaków, cz. I. Długie trwanie, „Zeszyty Historyczne", Paryż 1984, z. 68, s. 82. 2 O wątpliwościach związanych ze stosowaniem terminu „irredenta", ale też sensowności terminologicznej włoskiego pojęcia na gruncie polskim zob. A. Juzwenko, W. Suleja, Państwo w myśli politycznej polskiej irredenty w latach 1864-1918 [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VII: Państwo w polskiej myśli politycznej, Wrocław 1988. 81 Włodzimierz Sideja nadzwyczaj dobitnie świadczyło tak o dostrzeganiu, jak i aprobowaniu związku łączącego ich przemyślenia tudzież dokonania z historyczną spuścizną sięgającą doby powstań narodowych. Myśl irredentystyczna, zdaniem Tomasza Nałęcza, „zrodziła się z upadkiem Rzeczypospolitej, kiedy w naturalnym odruchu część społeczeństwa sięgnęła po oręż dla ratowania likwidowanego przez zaborców państwa"3. Jako pierwsi, prawda, że „pod znakiem wiary i złotej wolności", sięgnęli po oręż konfederaci barscy, wszelako próba rozprawienia się ze znajdującymi oparcie w Rosji dysydentami i rządzącym z łaski carowej „koroliszką" przekształciła się wkrótce w walkę z obcą interwencją w imię prawdziwie suwerennego, własnego państwa4. To właśnie konfederaci, choć trudno oczekiwać, by z dalekosiężnych konsekwencji swego wystąpienia zdawali sobie sprawę, rozpoczęli grę o przyszłość Rzeczypospolitej, grę, w której stawką okazała się być i wolność, i całość, i niepodległość. Konfederacja, której szczególnego rodzaju epilogiem stał się dramatyczny gest Tadeusza Rejtana, za pierwsze powstanie narodowe uznana została już w dobie romantycznej. Nieliczne sukcesy przesłaniały obraz jakże częstych „rozsypek" sił konfederackich, a mitotwórcze promieniowanie barskiej legendy — jako przykład wystarczy przywołać wizjonerską postać księdza Marka — w twórczości Juliusza Słowackiego, Adama Mickiewicza, Lucjana Hipolita Siemieńskiego czy Seweryna Goszczyńskiego prowadziło do ugruntowywania się przekonania, iż to właśnie czyn rycerzy barskich zapowiadał przyszłe odrodzenie narodu i jego heroiczną walkę o niepodległość. Konfederaci, podzieleni wewnętrznie, traktowani przedmiotowo przez mocarstwa europejskie sprzyjające ruchowi, nie byli w stanie odwołać się nawet do potencjału tkwiącego w narodzie szlacheckim. Barskie hasła nie trafiały ani do mieszczan, ani tym bardziej — do chłopów. Nie wypracowali też spójnego, uwzględniającego wewnętrzne realia i zewnętrzne koniunktury, programu walki o utrzymanie suwerenności uszczuplonej terytorialnie w 1772 r. Rzeczypospolitej. Wszelako pokolenie, które przeżyło szok pierwszego rozbioru, a zwłaszcza jego świadoma politycznie część, podjęło gorączkową pracę nad odnową państwowości, odnową mającą przynieść zmianę i obywatelskiej postawy, i ustrojowej struktury, co w połączeniu z reformą armii oraz skarbu stworzyłoby dostateczne gwarancje, by niepodległy byt ocalić. Po majowej Ustawie Rządowej i wojnie z Rosją, stoczonej w jej obronie w 1792 r., Rzeczpospolita znalazła się u kresu drogi wiodącej od zaprzeszłej potęgi 3 T. Nałęcz, Irredenta polska. Myśl powstańcza przed I wojną światową. Warszawa 1987, s. II. 4 Na tę przemianę niezwykle wyraziście zwrócił przede wszystkim uwagę Władysław Konop-czyński, zob. idem, Konfederacja barska, t. 1-2, Warszawa 1991. 82 Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą do państwowego niebytu. Polska tragedia, której widomym znakiem stał się sejm grodzieński aprobujący akt drugiego rozbioru, nie wzbudzała większego zainteresowania Europy, której uwaga skupiała się na wydarzeniach rozgrywających się we Francji. Wiosną 1794 r. nad Wisłą wybuchło powstanie — od imienia jego wodza po dziś zwane kościuszkowskim — które dla uformowania się irredentystycznej idei miało podstawowe znaczenie. W odróżnieniu od barskiego ruchu konfederackiego miało ono charakter powszechny, a krakowską przysięgę Najwyższego Naczelnika i jemu współcześni, i ich następcy uznawali — według celnej opinii Marii Janion i Marii Żmigrodzkiej — za „symboliczne ślubowanie na wierność idei niepodległościowej, złożone w imieniu całego narodu, a wiążące także i jego przyszłe pokolenia"5. Szczególny charakter zrywu kościuszkowskiego wyznaczał nie tylko nowy, nieznany dotąd czynnik, jakim stał się aktywny udział w powstaniu chłopów i plebsu miejskiego, ale i wnioski, wyciągnięte przez przyszłych irredentystów z jego materii społecznej. Od czasów insurekcji — aż po 1863 r. — doskonale zdawano sobie sprawę, że wszelkie manifesty powstańcze, aby okazywały się skuteczne, muszą być formułowane przy powszechnej zgodzie ogółu społeczeństwa, egzekwowane zaś przez silną i sprawną władzę wykonawczą. Przekonano się również, aczkolwiek nie zawsze prawdę tę respektowano, że nie należy idealistycznie wierzyć w pomoc zewnętrzną. Nie ulega wątpliwości, że właśnie na przełomie XVIII i XIX stulecia ukształtowały się, obecne w politycznym myśleniu Polaków do listopada 1918 r., zasadnicze formuły charakterystyczne dla programu irredentystycznego. U ich podstaw leżała świadomość, że bez własnego, zorganizowanego wysiłku odzyskanie niepodległości nie jest możliwe. Dążenie to mogło się zatem przejawiać bądź w pełni samodzielnym wystąpieniu zbrojnym, w powszechnym narodowym powstaniu, bądź w wyzyskaniu sprzyjającej międzynarodowej koniunktury, przy czym za niezbędne uznawano wówczas wcześniejsze przygotowanie, dzięki uzyskaniu zewnętrznego wsparcia ze strony zainteresowanego wznowieniem polskiej kwestii mocarstwa, własnych kadr wojskowych. W trzech pierwszych dekadach XIX stulecia, zarówno w dobie legionowej, jak w czasach Księstwa Warszawskiego i Królestwa Polskiego, niemal cały ciężar walki o niepodległość składano na regularne wojsko. Emigracja, polistopadowa, zwłaszcza ta jej część, która oczekiwała realnej pomocy ze strony ludów, a nie od rządów, rozbudowując w kraju sieć spiskową, sposobiła się do wojny ludowej, poprzedzonej partyzantką, wedle Karola Stolzmana, „wojny dla ludów powstających najwłaściwszej"6. Powstańcze partie po raz ostatni toczyły straceńczy 1959. M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm i historia, Warszawa 1978, s. 96. K.B. Stolzman, Partyzantka czyli wojna dla ludów powstających najwłaściwsza. Warszawa 83 Włodzimierz Suleja bój w czasie zrywu styczniowego. Jego klęska, przesądzona bodaj w chwili wybuchu, zakończyła etap dziewiętnastowiecznych powstań narodowych spychając zarazem myśl irredentystyczną na zupełny, w miarę upływu czasu coraz bardziej zawężający się, margines. Irredentyści czasu powstań, zarówno ci, którzy nadzieję na restytucję Rzeczypospolitej pokładali w korzystnej koniunkturze zewnętrznej, takiej, jaka pojawiła się w dobie napoleońskiej, jak też inni, dla których hasło „za wolność waszą i naszą" oznaczało uzyskanie realnego wsparcia ze strony ludów obalających trony tyranów, tak jak w czasie Wiosny 1848 r., o niepodległość walczyli przede wszystkim z Rosją. Innymi słowy irredentę cechowała wyraźna antyrosyjskość7, aczkolwiek zdawano sobie sprawę, że wcielenie w życie maksymalnego programu niepodległościowego prowadzić musi do starcia z pozostałymi potęgami rozbiorowymi. Rosja postrzegana była jako wróg główny, jako ten spośród zaborców, który zagarniając blisko 4/5 terytorium Rzeczypospolitej przesądził o jej katastrofie państwowej. Z Rosją tedy, jako najpoważniejszą przeszkodą w odzyskaniu suwerenności, walczyli kościuszkowscy insurgenci, w moskiewskiej wyprawie towarzyszyła cesarzowi Francuzów blisko stutysięczna armia Księstwa Warszawskiego, z armiami Dybicza i Pas-kiewicza zmagały się dywizje Królestwa Polskiego. Przeciwko Rosji miało też skierować się, obmyślone przez Ludwika Mierosławskiego, uderzenie powstańcze w 1846 r. Carska potęga zdusiła wreszcie, po niemal półtorarocznych zmaganiach ostatni zryw styczniowy. Wyjątkowo krwawo i, jak mniemano, ostatecznie rozwiązując polski problem. Dwaj pozostali zaborcy w irredentystycznych kręgach nie budzili równie potężnych, jak w przypadku Rosji, emocji negatywnych. Z Prusami skutecznie zmagano się w 1806 r., wykorzystując napoleońskie zwycięstwa, dzięki czemu po zawartym w Tylży pokoju na mapie Europy pojawiło się Księstwo Warszawskie. Z kolei w 1848 r., nim doszło do likwidacji obozów i kapitulacji sił polskich w wiosce Bardo nieopodal Wrześni, kilkutysięczne, dowodzone przez Mierosławskiego oddziały Prusacy traktowali jako pożądanego sojusznika w spodziewanej walce z armiami Mikołaja I. Austriacy, tracąc w 1809 r. na rzecz Księstwa Warszawskiego ziemie III rozbioru, wydawali się najmniej groźnym przeciwnikiem, aczkolwiek opinię tę zburzył na krótko czas rabacji galicyjskiej. Na kolejne epizody powstańcze, będące praktycznym zwieńczeniem irredentystycznych idei, wciąż spogląda się z martyrologicznej perspektywy. Przekonanie, że dyktował je romantyczny poryw, a ich uczestnicy wpisywali się w szereg 7 Wyjątkowo dobitnie podkreślał to prof. T. Łepkowski, według którego „Polak walczący o niepodległość musiał być antyrosyjski, głównie w sensie państwowym, choć nie wyłącznie", Łepkowski, Polska — narodziny nowoczesnego narodu 1764-1870, Warszawa 1967, s. 451. 84 Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą ginących, wprawdzie za słuszną sprawę, straceńców, odnaleźć można i na stronach podręczników szkolnych, i w poważnych monografiach naukowych. Co nie wyklucza zasadności pytania o sens powstańczego wysiłku, sensowność poczynań spiskowych, wiodących ku wybuchowi, czy emigracyjnych, najczęściej na paryskim bruku toczonych sporów ideowych. Co nie oznacza, by unikać roztrząsania dylematu, czy — przygotowując czyn zbrojny i sięgając po broń — mieli szansę bądź na co liczyli? Do klęski styczniowej polski irredentysta, zarówno ten, który rzucał hasło powstańcze, jak i ten, który w odzewie sam chwytał za broń, nie czynił tego bez — bodaj odrobiny — nadziei. Niekiedy liczono na sukurs ze strony obcych, ale, jak mniemano, przyjaznych potencji. Częściej pokładano wiarę w siły własne, również te uśpione, które przykładem własnym należało po prostu obudzić. Każdorazowo wszczynano jednak walkę z wiarą w jej ostateczny sukces, choć — co zrozumiałe — motywy połączenia swych losów z ruchem bywały rozmaite. Pośród nich dostrzec można poczucie obowiązku i narodowej wspólnoty, niekiedy przemożne ciśnienie tradycji, kiedy indziej element romantycznej przygody, egoistyczne pożądanie sławy, altruistyczną skłonność do poświęceń... Konfederaci barscy byli pierwszymi, którzy doświadczyli goryczy klęsk wynikających z zagubienia wojennej sztuki, zaś ich dyplomatyczni przedstawiciele po wielokroć przekonywali się, że obfitości zapewnień nie towarzyszy bynajmniej realna, militarna zwłaszcza, pomoc. Insurekcja kościuszkowska nie stała się powszechną wojną ludową, co zresztą, przy ówczesnym stanie tak narodowej, jak i obywatelskiej świadomości, nie tyle nawet wciąż pańszczyźnianego chłopa, co szlachty, najzwyczajniej nie wchodziło w rachubę. Największe nadzieje na restytucję państwowości polskiej wiązano u progu XIX w. z osobą Napoleona, a przekonania, że ofiarowanie przyszłemu cesarzowi Francuzów bitnego żołnierza szansę te zwielokrotni, nie zostało podważone ani przez San Domingo, ani hiszpański epizod. Prawdziwa euforia, choć nie sięgająca litewsko-ruskich terenów, towarzyszyła „wojnie polskiej" 1812 r., a głębokie załamanie wywołane klęską towarzyszyło pokoleniu szwoleżerów jeszcze w dniach powstania listopadowego. Wojny z Moskwą w 1831 r. nie zdołano wygrać nie tyle z powodu braku nadziei na odniesienie zwycięstwa, ile w wyniku ogromnej dysproporcji sił, niekorzystnej koniunktury międzynarodowej i niemożności, wynikającej nie tylko ze złej woli czy zaniechania poszerzenia bazy społecznej ruchu. Utopijne, a troskliwie pielęgnowane przez Wielką Emigrację mniemanie, iż powstańczy sukces zależy od poruszenia i rozwikłania zapętlonej sprawy chłopskiej, przyniosło tragiczny owoc w dniach rabacji galicyjskiej. Czas Wiosny Ludów pokazał jednak, przede wszystkim w Wielkopolsce, że chłop, gospodarzący na 85 Włodzimierz Suleja własnej ziemi, a wcześniej uwłaszczony, nawet przez zaborcę, na rzucone przez irredentystów hasło niepodległościowe gotów jest odpowiedzieć. Najpełniej wszakże i najkonsekwentniej społeczny dylemat rozwiązał Tymczasowy Rząd Narodowy, wzywający w swej opublikowanej 22 stycznia 1863 r. proklamacji nie tylko do rozprawy z „nikczemnym rządem najezdniczym"8, ale ogłaszający dekret uwłaszczeniowy — według którego ziemia użytkowana przez chłopa stawała się, wraz z przynależnymi jej serwitutami, jego własnością. Po raz pierwszy, właśnie dzięki temu dekretowi, powstanie objąć mogło nie tylko szlachtę, lecz cały naród. Utopione w morzu krwi ostatnie dziewiętnastowieczne powstanie pozostawiło myśli irredentystycznej w spadku ważką, sprawdzoną w praktycznym działaniu, szczególnego rodzaju ideę — ideę państwa podziemnego. Tajne władze powstańcze, dysponujące jako jedyną legitymacją pieczęcią Rządu Narodowego, cieszyły się wówczas niemal powszechnym posłuchem. Do tych doświadczeń nawiązywali teoretycy myśli irredentystycznej tuż przed wybuchem I wojny światowej. Ponadto w dobie zrywu styczniowego z odległą od ideału rzeczywistością skonfrontowana została sprawa przedrozbiorowych granic. Wtedy właśnie, zwłaszcza po tragicznej próbie wywołania powstania ludowego na Ukrainie, „zrozumiano —jak konstatował Henryk Wereszycki — że na ziemiach dawnej Rzeczypospolitej mieszkają narody, które wkrótce ujawnią swe aspiracje do własnych państw. Stąd — konkludował — powstała na emigracji postyczniowej idea federacji, która by dawała samodzielność tym rodzącym się do życia państwowego narodowościom, a równocześnie zachowała polską dominację na tych przestrzeniach, bez których nie wyobrażano sobie możliwości istnienia niepodległego państwa polskiego"9. Postyczniowa emigracja,. jako jedyna dbając o przechowanie irredentystycznego przesłania, sprawiła, że znalazło się ono w programie Ligi Polskiej powstałej w 1887 r. Liga miała program typowo irredentystyczny. Jej twórca, Zygmunt Miłkowski (Teodor Tomasz Jeż), głosił hasło obrony czynnej, która nie polegałaby „na porywaniu się do oręża z oczami zamkniętymi", lecz na respektowaniu zasady, by „nie odżegnywać się od powstania i mieć je na widoku"10. Irredentystyczne przygotowania wymagały utworzenia instytucji Skarbu Narodowego, zaś podstawowe zadanie Ligi sprowadzało się do przysposobienia i skupienia „wszystkich sił narodowych celem odzyskania niepodległości Polski w granicach przedrozbiorowych na podstawie federacyjnej i z uwzględnieniem różnic narodowościowych, nie 8 Najszerzej na ten temat S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, wyd. 2, Warszawa 1983. Zob. też Powstanie styczniowe 1863-1864. Wrzenie. Bój. Europa. Wizje, pod red. S. Kalembki, Warszawa 1990. 9 H. Wereszycki, Niewygasła przeszłość. Refleksje i polemiki, Kraków 1987, s. 88. • 10 Z.F. Miłkowski, Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym, Kraków 1910, s. 89. 86 Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą spuszczając z oka tych części Rzeczypospolitej, co wcześniej od niej odpadły"11. Było to odwołanie się i uwzględnienie najważniejszych doświadczeń doby powstańczej, kontynuowanie, co zgodnie podkreśla literatura przedmiotu, linii programowej Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, wreszcie zsyntetyzowanie koncepcji wypracowanych przez emigrację postyczniową. I, czego jednak twórca broszury Rzecz o obronie czynnej i skarbie narodowym nie mógł być świadom, otwarcie drogi wiodącej od Ligi Polskiej do Ligi Narodowej... W momencie powstania Ligi jej ustawa mogła być odczytywana i jako wybiegający w przyszłość program działania, i swoiste wyznanie wiary irredentysty polskiego. Podstawowym obowiązkiem członków Centralizacji, czyli jej naczelnego organu, miało być „obracanie wszystkich sił i zdolności swoich na zbliżenie chwili odrodzenia kraju dla wywalczenia niepodległości narodowej i sprawiedliwego ustroju społecznego". Inny paragraf jednoznacznie zalecał, by Centralizacja przygotowywała „wszystkie środki do czynnego wystąpienia narodowego w chwili stosownej", i co więcej, starała się nie tylko „zdarzenia umożliwiające ruch narodowy przewidywać, ale w miarę możności i wywoływać te zdarzenia i wypadki, które by ochronę praw narodowych ułatwić nam mogły". Przewidywano też i to, że „gdyby naraz niemożebnym było połączenie wszystkich części Polski w jedną całość polityczną", należało „starać się o to, ażeby się części rozerwane stopniowo, według możności i okoliczności, łączyły, nie spuszczając jednak — podkreślano — z oka celu głównego". Zadaniem bodaj najważniejszym było jednak „zapewnienie głosu i wytknięcie z góry stanowiska Polsce, na wypadek wojny między państwami zaborczymi". W przypadku takim — a w 1887 r. ewentualność podobna zdawała się być co najwyżej politycznym marzeniem — na Centralizację Ligi spadał obowiązek przygotowania projektu i planów „organizacji administracyjnej i wojskowej, których kadry — przewidywano — istnieć i funkcjonować pod zwierzchnictwem komitetów prowincjonalnych powinny zawczasu"l2. Trudno zaprzeczyć, że obraz zadań, stojących przed polską irredenta, a zarazem celów możliwych do osiągnięcia, rozłożonych w czasie i wymagających wytrwałych przygotowań, jest w ustawie Ligi wyjątkowo przejrzysty. I choć kontynuatorzy tych poczynań w odmiennych i jakościowo, i wkrótce też programowo strukturach Ligi Narodowej obrali inną, wiodącą do trójzaborowej niepodległości, drogę, w 1904 r. ostatecznie wykluczając powstanie z kategorii możliwych do wykorzystania, nawet w odległej przyszłości, środków taktycznych, sam twórca koncepcji, Zygmunt Miłkowski, pozostał jej wierny. Jeszcze w 1910 r., w przedmowie do drugiego " Dokumenty do historii Ligi Narodowej. Ustawa Ligi Polskiej, „Niepodległość", t. I, 1933, z. l, s. 147. 12 Ibidem, s. 148-150. 87 Wlodzimierz Suleja wydania swej broszury z mocą podkreślał, że stojąc u końca swej życiowej drogi wciąż zamierza walczyć o „Polskę wolną, niepodległą i całą w polsko-rusko--litewskim, demokratycznym braterskim zjednoczeniu"13. Po raz drugi skromna książeczka Miłkowskiego, która w ostatnim dziesięcioleciu ubiegłego stulecia poruszała wyobraźnię pokolenia niepokornych, nieprzypadkowo wydana została w Krakowie. Nieprzypadkowo, bowiem w latach 1908-1914 irredenta rozwinęła się najbujniej w całej popowstaniowej dobie, zaś jej organizacyjnym centrum stała się Galicja. Myśl powstańcza zagościła tu jednak dzięki kolejnej fali emigracyjnej, która przelała się do polskiej prowincji monarchii Habsburgów z Królestwa po burzliwych wydarzeniach lat 1904-1907. Najkonsek-wentniejszymi zwolennikami irredentystycznych poczynań okazali się polscy socjaliści. Do szeroko rozumianego obozu polskiej irredenty socjaliści wkroczyli u schyłku 1892 r. Zadecydował o tym zjazd paryski, a konkretnie to programowe twierdzenie, zgodnie z którym formująca się partia zamierzała „dobijać się" pod względem politycznym samodzielnej rzeczypospolitej demokratycznej14. Oznaczało to, innymi słowy, wysunięcie na plan pierwszy postulatu walki o niepodległość. Ruch socjalistyczny pozostał wierny hasłom irredenty aż po odzyskanie bytu państwowego w listopadzie 1918 r., aczkolwiek chwili tej nie doczekał w organizacyjnej całości. Przy biało-czerwonym sztandarze wytrwała tylko ta jego część, która za własną uznała dewizę, że „socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju, a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce"15. Niepodległość miało przynieść zbrojne wystąpienie klasy robotniczej,, skierowane przeciwko Rosji carskiej, przy czym rolę sojusznika pełniliby robotnicy z rozwiniętych ekonomicznie i demokratycznie rządzonych krajów Europy Zachodniej, ponadto, wobec relatywnej słabości rosyjskiego proletariatu, separatystyczne ruchy narodów podbitych przez carat. Irredenta w socjalistycznym wydaniu miała również wyraźne antyrosyjskie ostrze. Nie ma wątpliwości, że na przełomie XIX i XX stulecia ruchy separatystyczne w Rosji, jako element wspierający przyszłe polskie powstanie, były z punktu widzenia elity partyjnej, a zwłaszcza Piłsudskiego, czynnikiem znacznie istotniejszym, aniżeli ewentualne wsparcie ze strony zachodnioeuropejskich oddziałów klasy robotniczej. Socjaliści spod znaku PPS uważali się za spadkobierców polskich powstań narodowych, aczkolwiek podkreślali, że różnili się „od nich — jak w czasie londyńskiego obchodu stulecia insurekcji kościuszkowskiej stwierdził Witold Jod- 13 Z.F. Miłkowski, op.cit., s. 7. 14 Polskie programy socjalistyczne 1878-1918, oprać. F. Tych, Warszawa 1975, s. 252-253. 15 J. Piłsudski, Pisma zebrane, t. II, Warszawa 1937, s. 52-53. Polska imdenta w walce o Rzeczpospolitą ko-Narkiewicz — większą świadomością polityczną"l6. Oznaczało to stworzenie realnej szansy na umasowienie ruchu i powodzenie kolejnego wystąpienia antyrosyjskiego. W przeszłości, i to nieodległej, kwestionowano — niekiedy posługując się toporną klasową frazeologią, kiedy indziej przesłaniając propagandową tezę aparatem naukowym i erudycją polemiczną — szczerość i czystość intencji tych wszystkich, którzy decydując się na podjęcie walki o niepodległość zamierzali do walki tej pociągnąć za sobą polskiego robotnika. To prawda, że w szeregi partii socjalistycznej mogło zawieść ich przekonanie, że „tylko klasa robotnicza —jak ujął to czterdzieści lat temu Henryk Jabłoński — może stworzyć siłę zdolną wywalczyć niepodległość Polski"17. Nie oznacza to jednak, że proletariat uznawany był przez nich jedynie za narzędzie, które po wykorzystaniu można po prostu z pogardą odrzucić. Równie wątpliwą i krzywdzącą jest także inna interpretacja, która w podobnie koniunkturalny sposób traktowała interesy potencjalnych sojuszników walczącego z rosyjskim imperium robotnika polskiego, zwłaszcza zaś narodów, które wraz z nim znalazły się „we wspólnym jarzmie"18. Dla socjalistycznej irredenty czasem weryfikacji ustaleń teoretycznych stały się lata pierwszej rewolucji 1905-1907, która obezwładniała państwo carów. Wysiłki grupy wyznającej idee irredentystyczne, z Piłsudskim na czele, by rewolucyjny ferment przekształcić w powstanie narodowe, zakończyły się fiaskiem. Organizacja Bojowa PPS, od października 1905 r. kierowana przez Piłsudskiego, nie przekształciła się w kadry armii powstańczej. Przemyślane i z reguły dobrze przygotowane akcje bojowców budziły z jednej strony podziw, z drugiej respekt, ale represje policyjne okazały się skuteczniejsze. Po rozłamie w PPS w listopadzie 1906 r., kiedy przy irredentystycznym sztandarze pozostała już tylko PPS-Frakcja Rewolucyjna, bojowcy, wyłapywani przez policję i żandarmów, zmuszeni byli wybierać tradycyjną drogę uczestników wystąpień powstańczych — emigrację. Do walki powstańczej o niepodległą Polskę zamierzali sposobić się tuż za kordonem granicznym — w Galicji. Próba przekształcenia prowincji polskiej monarchii habsburskiej w niepodległościowy Piemont przypadła na okres, gdy na horyzoncie europejskim coraz wyraźniej formowała się zawierucha wojenna. Zwolennicy irredenty socjalistycznej nie potraktowali fiaska próby przekształcenia rewolucji rosyjskiej w powstanie narodowe jako klęski przekreślającej ich wysiłki, a coraz wyraźniej widoczny spór 16 Obchód}' kościuszkowskie socjalistów polskich za granicą, „Przedświt", 1895, nr 5, s. 17. 17 H. Jabłoński, Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej w czasie 1914-1918 r., Warszawa 1958, s. 12. Pogląd ten podtrzymał A. Garlicki, U źródel obozu belwederskiego, Warszawa 1978, s. 56-57. 18 Broszurę pod tym tytułem, według wskazówek Piłsudskiego, przygotował Leon Wasilewski. 89 Włodzimierz Suleja pomiędzy mocarstwami rozbiorowymi, Rosją z jednej, zaś Austro-Węgrami i Rzeszą Niemiecka z drugiej strony, rozbudzał nowe nadzieje. Propagatorzy walki orężnej spodziewali się, obserwując rozwój wydarzeń, wybuchu wojny powszechnej, w czasie której sprawa polska — zda się, o czym świadczyła choćby ankieta „Krytyki"19, definitywnie pogrzebana — straciłaby swój lokalny, wyłącznie międzyzaborowy charakter, stając się ponownie kwestią międzynarodową. W 1908 r., gdy w Europie doszło do wykrystalizowania się dwóch bloków polityczno-militarnych i coraz powszechniejszym stawało się mniemanie, że wojna między nimi jest bliska i nieuchronna, fakt, iż zaborcze mocarstwa znalazły się w dwu antagonistycznych obozach wymuszał wybór orientacji. Rozważano, jakie ewentualne korzyści ze zwycięstwa jednego z owych bloków mogły wynikać dla sprawy polskiej. To decydowało o warunkowym poparciu, wszelako bez podporządkowywania interesów polskich obcej sprawie. Polskie elity polityczne zmuszone były decydować się na wybór przysłowiowego mniejszego zła. Narodowa Demokracja, spadkobierczyni Ligi Polskiej, postanowiła opowiedzieć się przeciwko Niemcom. Niekwestionowany lider obozu wszechpolskiego, Roman Dmowski, w 1908 r. stwierdził, iż „od szeregu lat w umysłach Polaków rozwija się i utrwala przekonanie, że główne niebezpieczeństwo dla ich bytu narodowego stanowią Niemcy". Konsekwencją tego rozumowania był wniosek, że właśnie „walka z nimi jest głównym momentem walki o byt i przyszłość narodu"20. Teoretyczne podwaliny, zawarte w pracy Niemcy, Rosja i kwestia polska, uzasadniające konieczność wyboru antyniemieckiej orientacji, opierały się na przekonaniu o rosnącej militarnej potędze Rzeszy oraz konsekwencji w prowadzeniu przez nią antypolskich, germanizacyjnych działań. Ponadto wewnętrzna słabość carskiego imperium, widoczna zwłaszcza podczas wojny z Japonią i w dniach rewolucyjnego zamętu, przekonywała Dmowskiego i jego zwolenników, iż dla Polaków i sprawy polskiej niebezpieczeństwo z tej strony nie jest aż tak poważne. Argumentacja, z niezwykłą siłą i trudną do podważenia logiką, przytaczana przez Dmowskiego, w sposób wyjątkowo jaskrawy zrywała z tradycyjnym sposobem hierarchizowania wrogów, typowym zarówno dla całej dziewiętnastowiecznej ir-redenty, jak też jej spadkobierców socjalistycznych. Dla nich wrogiem najgroźniejszym nieprzerwanie pozostawała Rosja. O ile jednak w przypadku orientacji antyniemieckiej pierwszym krokiem do pełnej niepodległości stać się miało zjedno- '" Redaktor „Krytyki", Wilhelm Feldman, w 1905 r. zwrócił się do kilkudziesięciu znaczących postaci z europejskiej sceny politycznej, naukowej i kulturalnej z zapytaniem o rolę, odgrywaną w Europie przez Polskę. Odpowiedzieli m.in. G. Herve, G.B. Shaw czy prof. W. Hasse, generalny wniosek był jednak pesymistyczny — Europa o sprawie polskiej właściwie zapomniała, zob. W. Feldman, W sprawie polskiej, „Krytyka", 1906, t. III, z. XII. 20 R. Dmowski, Pisma, t. II, Niemcy, Rosja i kwestia polska, Częstochowa 1938, s. 45. 90' Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą zą 3W jna się kie dla fr )ne de- go, :ów ytu iże )20 ;ad-miu nią ego ego lwy lana bem jir-liej-tacji Ino- icych waną ralny zob. czenie wszystkich ziem polskich w obrębie imperium rosyjskiego, o tyle dla zwolenników akcji czynnej punktem wyjścia był program połączenia ziem polskich zaboru rosyjskiego z Galicją. Dla irredentystów, głównych architektów orientacji antyrosyjskiej, całkowite „wybicie się" na niepodległość zostałoby poprzedzone przekształceniem się monarchii Habsburgów w triadę polsko-austriacko-węgierską. Irredentyści surowo i wnikliwie krytykowali wszelkie nieprzychylne wobec Polaków poczynania mocarstw zaborczych. Na wewnętrzne położenie monarchii rozbiorowych oraz ich międzynarodową pozycję konsekwentnie spoglądali z perspektywy możliwości realizacji polskiego ideału niepodległościowego. O ile Rosję traktowano niezmiennie jako państwo wrogie, przeciwko któremu należy podjąć akcję zbrojną, o tyle Prusy, choć równie niebezpieczne, uznano za przeciwnika nie do pokonania. Z kolei Austro-Węgry, zwłaszcza po 1867 r., stały się tym ogniwem łańcucha niewoli, który w praktyce przestał krępować poczynania niepodległościowe. Warto przy tym zwrócić uwagę, że jednym z istotnych powodów, że z polskiej myśli politycznej właściwie już po 1848 r. zaczęła zupełnie zanikać koncepcja irredenty antyaustriackiej i w dużym stopniu także antyniemieckiej, był wyraźny proces przekształceń ustrojowych dokonujący się w obydwu monarchiach. Państwa te, w przeciwieństwie do samowładnej Rosji, zaczęły respektować prawa swych poddanych, np. Polacy pod panowaniem pruskim mieli nieporównywalnie większe możliwości legalnej obrony swego stanu posiadania, narodowej kultury czy nawet politycznych ideałów, aniżeli ich rodacy z zaboru rosyjskiego. O wyborze Galicji na b'azę powstańczych przygotowań w znacznym stopniu zadecydował fakt relatywnej słabości monarchii habsburskiej. Piłsudski, odsłaniając na legionowym zjeździe w Krakowie w 1922 r. motywy, którymi kierowali się irredentyści, wybierając ten właśnie wariant militarnych przygotowań, wskazywał na zewnętrzną słabość Austro-Węgier. daleko idącą zależność od własnych poddanych, pośród których żywioł polski zajmował pozycję znaczącą, wreszcie na nie istniejące gdzie indziej najrozmaitsze możliwości obejścia „nawet praw"21. Za prowadzeniem walki czynnej Piłsudski opowiadał się publicznie od jesieni 1906 r. W lutym 1908 r. publikując na łamach „Robotnika" artykuł pod znamiennym tytułem — Jak mamy się gotować do walki zbrojnej — mający charakter manifestu programowego nie ukrywał, że „do zwycięstwa potrzebna jest moc fizyczna i umiejętność prowadzenia boju z fizyczną przemocą, którą carat na zdławienie ruchu rewolucyjnego wystawi"22. Rewolucja w ustach Pilsudskiego oznaczała narodowe powstanie, wszelako przywódca polskiej irredenty nie wzywał do natychmiastowej walki, lecz wyrażał, podobnie jak u schyłku lat osiemdziesiątych 21 J. Piłsudski, op.cit., t. V, Warszawa 1937, s. 268. 22 Ibidem, t. III, s. 294. 91 Wfadzimierz Suleja ubiegkgo wieku Mitkowski, przekonanie, że praca nad wytworzeniem siły własnej potrwać musi czas dłuższy, obejmując przy tym swym zakresem możliwie najszerszy krąg osób. Przeświadczenie, że tylko rzeczywista siła, występująca wyłącznie w polskim interesie, zdoła zaważyć na szali dziejowej, zdeterminowała działania irredentystów spod znaku antyrosyjskiej orientacji. W przeciwieństwie do narodowych demokratów, skutecznie sięgających po rząd dusz w Królestwie Polskim i zaborze pruskim po to, aby akumulować potencjalne zasoby energii narodowej, Piłsudski i jego zwolennicy zamierzali energię tę wprawić w ruch. Stąd wzięła się formuła wpierw tajnej organizacji militarnej, jaką stał się utworzony przez Kazimierza Sosnkowskiego Związek Walki Czynnej, a następnie, dzięki możliwości prawnej, polska paramilitarna inicjatywa ujawniła się światu w postaci związków strzeleckich: Związku Strzeleckiego we Lwowie i Towarzystwa „Strzelec" w Krakowie. Poczynaniami swymi irredentyści przełamywali tradycję, czy raczej, precyzując, nawiązywali do pogrzebanych, zwłaszcza po upadku powstania styczniowego, polskich tradycji militarnych. Sam Piłsudski, główny animator owych działań, przełamywał niechęć do „militaryzmu" w szeregach swej partii. Trudno się tedy dziwić, że w atmosferze maskowanej nieufności, pstrokate oddziałki młodych ludzi, przeciągające ulicami galicyjskich miast czy miasteczek, budziły zarówno zdumienie, jak i złośliwe komentarze, opowieści zaś o tym — co odnotował przyszły wybitny pianista, Artur Rubinstein — że Piłsudski to człowiek, który „organizuje przeszkolenie wojskowe garbatych i kulawych studentów", należały raczej do łagodnych23. Nie ma wątpliwości, że dla sporej grupy młodzieży, tej zwłaszcza, która wyrastała w ideowej, patriotycznej atmosferze, wychowanej na tekstach wieszczów i twórczości neoromantyków. ze Stanisławem Wyspiańskim na czele, kierowany przez Piłsudskiego ruch stwarzał nieosiągalną dla pokolenia ich ojców szansę. Szansę wyruszenia z bronią w ręku do jawnej, otwartej walki o Polskę. Ruch strzelecki rozrastał się liczebnie. Do organizacji napływała przede wszystkim młodzież studiująca, ucząca się, robotnicza, rzemieślnicza. Militarne przygotowania inspirowane przez irredentystów ożywił, w 1912 r., wybuch pierwszej wojny bałkańskiej. Związki strzeleckie w tym momencie nie były zresztą jedynymi strukturami przygotowującymi swych członków do zbrojnego wystąpienia. ZET-owi bracia, po wyłamaniu się spod wpływów Narodowej Demokracji, powołali do życia tajną Armię Polską, której jawną paramilitarną emanacją stały się Polskie Drużyny Strzeleckie na czele z Marianem Żegotą-Januszajtisem i Mieczysławem Norwid--Neugebauerem. Galicyjscy ludowcy tworzyli Drużyny Bartoszowe, a narodowi A. Rubinstein, Moje młode lata, Kraków 1986, s. 485. 92 Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą er- im 5w 10-rze ski ula rza lej, ec-/ie. zu- go, :ań, :dy izi, lie-izły ;uje do lora rów any nsę. uch kim ania Djny tymi (owi ycia tyny widłowi demokraci przekształcali stowarzyszenie gimnastyczne „Sokół" formując — przy znaczącym współudziale emerytowanego kapitana armii austriackiej, Józefa Hal-lera — Polowe Drużyny Sokoła. W tym kierunku zmierzał również upowszechniany przez Andrzeja Małkowskiego ruch harcerski, czyli skauting. Nawet Ukraińcy, wzorując się na Polakach, zaczęli zakładać Drużyny Siczowe... Tworzenie kolejnej, choćby najlapidarniejszej wersji historiograficznej formowania się na gruncie galicyjskim paramilitarnych struktur oraz ich nadbudowy politycznej w postaci Tymczasowej Komisji Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych i Polskiego Skarbu Wojskowego, wobec faktu istnienia obfitej, krytycznej literatury przedmiotu, mijałoby się z celem. Wydawnictwa źródłowe, publikowane jeszcze przed 1939 r., i wspomnienia najrozmaitszej proweniencji, znakomicie wprowadzają w klimat tamtego kresu, dodatkowo raz subtelnie, kiedy indziej w agitacyjnej manierze, portretowany na kartach powieści czy opowiadań. Biografii doczekali się niemal wszyscy znaczący uczestnicy irredentystycznych poczynań — sam spis pozycji poświęconych Piłsudskiemu okazałby się znacznie obszerniejszy aniżeli niniejszy szkic. W jeszcze większym stopniu literacki, pamiętnikarski, wreszcie historiograficzny dorobek wiąże się z okresem, kiedy to irredenty-ści czynem poświadczali konsekwencję swego wyboru, z latami I wojny światowej. W tej sytuacji wydaje się celowym skupienie na wątkach pozwalających nakreślić, bodaj najgrubszą kreską, zbiorowy portret bohatera irredentystycznych zmagań, jak też wyeksponować te elementy myśli politycznej zwolenników walki czynnej, które szczególnie wymownie świadczą o nawiązywaniu do wcześniejszej, z czasu powstań narodowych, tradycji irredentystycznej. Jedną z najciekawszych prób rozwiązania dylematu — „jak ta nie zorganizowana całość, naród bez państwa, działać może" — próbę nawiązującą do praktycznych doświadczeń organizacji narodowej w dobie powstania styczniowego, podjął u schyłku 1911 r. ukrywający się. pod pseudonimem Jan Brzoza, Feliks Młynarski. W niewielkiej objętościowo rozprawce zatytułowanej Zagadnienie polityki niepodległości postanowił on odpowiedzieć na pytanie, czy możliwa jest budowa samodzielnego państwa jeszcze przed zbrojnym pokonaniem zaborców? Młynarski dowodził tedy, iż „powstańcza forma aktualnej polityki niepodległości jest teoretycznym rozwiązaniem kwestii wyłącznie w stosunku do wroga"24, co oznaczało, że powstanie narodowe, które przynieść miało odbudowę państwa, równało się przeprowadzeniu zwycięskiej wojny o wolność polityczną. Autor przekonywał jednak, że osiągnięcie celu maksymalnego, zwłaszcza w rozumieniu prawa międzynarodowego, może być poprzedzone wcieleniem w życie idei polskiej państwowości, postrzeganej w katego-riach bieżącego zadania organizacyjnego. 24 J. Brzoza [F. Młynarski], Zagadnienie polityki niepodległości, Kraków 1911, s. 58, 73. 93 Włodzimierz Suleja Państwowość polska, twierdził Młynarski, winna polegać na takim „zorganizowaniu sił politycznych narodu polskiego, które by nadawało nam możność aktualnej polityki państwowej w okresie niewoli i na tej drodze przyspieszało międzynarodowe zrealizowanie niepodległości". Byłaby to, podkreślmy, państwowość tajna, konspiracyjna. Miejsce „rozbitego autorytetu Państwa Polskiego" zajęłyby tym samym, posiadające „rolę zwierzchnią w stosunku do obywateli"25, partie niepodległościowe, które tworzyłyby zarazem polityczną kooperację, zdolną do zharmonizowania walki o wolność narodu. Młynarski nie był jedynym teoretykiem polskiej irredenty przed wybuchem Wielkiej Wojny. Rolę historiozoficznej podbudowy uzasadniającej sens irredentys-tycznego wysiłku, wyprowadzonej z doświadczeń nieudanych dziewiętnastowiecznych zrywów powstańczych, pełniła wydana w 1910 r. w Poznaniu praca Władysława Studnickiego Sprawa polska. Na możliwość wyzyskania dla polskich interesów austro-rosyjskiego konfliktu zbrojnego wskazywał, jako Polonus Yiator, Witold Jodko-Narkiewicz, a Michał Sokolnicki zajął się kluczowym problemem sposobów organizowania armii polskiej. Z historycznych doświadczeń, zwłaszcza 1863 r., obficie czerpał Piłsudski, poddając gruntownej analizie i współczesną geografię militarną Królestwa Polskiego. Generalnie irredenty sta, bez względu na swą organizacyjną podległość i pozycję, zajmowaną w strukturach ruchu, cechował się głęboką wiarą, że tylko samodzielny czyn zbrojny przynieść może własne, niepodległe państwo. Charakterystyczne, że aż do 1913 r. przywódcy irredenty, z Piłsudskim włącznie, liczyli na automatyzm powstańczego wybuchu w państwie cara, co wymagało, jak mniemali, pilnego stworzenia odpowiedniej struktury dla ogarnięcia i opanowania organizacyjnego mas. Jednakże wobec braku nie tylko jakiejkolwiek żywszej reakcji społeczeń-, stwa polskiego w zaborze rosyjskim na irredentystyczne hasła, ale wręcz ich negowanie, zaczęto rozważać, na co wskazywał przede wszystkim Piłsudski, potrzebę „agitacji wojną". Strzelecka awangarda powstańcza musiała „zaryzykować i zapytać społeczeństwa: «tak czy nie?»"26, licząc się z tym, że może otrzymać odpowiedź negatywną. W wypadku niepowodzenia, przy braku odzewu, planowane powstanie zamieniłoby się w zależną od taktycznego sojusznika habsburskiego demonstrację zbrojną, a droga do niepodległości uległaby znacznemu wydłużeniu. Z chwilą wybuchu I wojny światowej polska irredenta zyskała możliwość nie teoretycznego, lecz praktycznego udziału w rozgrywających się wypadkach dziejowych. Przeświadczenie, że „ta, co nie zginęła, wyrośnie z naszej krwi", z nieodpartą siłą pchała w strzeleckie, a potem legionowe szeregi nie tylko młodzież, ale i ludzi 25 Ibidem, s. 102. 26 J. Piłsudski, op.cit., s. 168. 94 Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą z ugruntowaną społeczną czy zawodową pozycją. Nakazywała, tak jak było to w przypadku poety i żołnierza, Jerzego Żuławskiego, tłumaczyć swym synkom powody pójścia w bój, jak „ojca ojciec i ojca dziad, co z Legionami przemierzył świat szukając drogi przez krew i blizny do naszej wolnej Ojczyzny!"27 Prowadziła w szeregi „bajończyków", do polskich korpusów w porewolucyjnej Rosji, a polskiego wychodźcę zza oceanu wiodła w szeregi „błękitnej" armii Józefa Hallera. Legionowa, legenda żołnierska, i ta z początku ubiegłego, i naszego wieku, została sowicie okupiona krwią, tak jak każdy z wcześniejszych powstańczych zrywów. Do 22 sierpnia 1914 r. zainaugurowany wymarszem kompanii kadrowej czyn zbrojny irredenty polskiej był w pełni samodzielny. Od momentu organizacyjnego podporządkowania się krakowskiemu Naczelnemu Komitetowi Narodowemu ir-redentyści stali się częścią składową orientacji antyrosyjskiej w jej austro-polskiej wersji. Był to wymuszony okolicznościami krok taktyczny. Cel podstawowy — niepodległe państwo, choćby w ograniczonym terytorialnie wymiarze — pozostał niezmienny. Jego realizacja została rozłożona na etapy trudne do precyzyjnego określenia czasowego: wpierw odebranie ziem znajdujących się pod panowaniem Rosji oraz ewentualne połączenie ich z Galicją w jeden państwowy organizm, potem sięgnięcie przy sprzyjających okolicznościach po resztę. Stąd uporczywe dążenie do utrzymania niezależności — zarówno politycznej, jak też organizacyjnej — oddziałów legionowych. Stąd kreowanie przez Piłsudskiego rozwiązań alternatywnych, takich jak Polska Organizacja Wojskowa. Legiony, a zwłaszcza I Brygada, były przy tym formacją szczególną. Nie tylko ze względu na skład socjalny, wyrażający się wysokim stosunkiem procentowym osób z wyższym i średnim wykształceniem do pozostałych ochotników. Odrębności w umundurowaniu, zwyczaju wojskowym, stosunkach międzyludzkich z niespotykanym w zawodowych armiach zwrotem: „obywatelu", służyły nie tylko integrowaniu oddziału, nie tylko utrzymywaniu dystansu wobec tymczasowego, czarno-żółtego sojusznika, ale budowaniu własnej, militarnej tradycji. Inna sprawa, że w I Brygadzie zaobserwować można również wyraźne symptomy kształtowania się kultu wodza, ale nigdy — przynajmniej w okopach — nie przybrał on charakteru bezrefleksyjnego, zaś sami legioniści nie tylko byli wojskiem niezwykle rozpolitykowanym, ale też tworzonym przez wyjątkowo rzutką i dynamiczną grupę młodych ludzi, zdolnych do objęcia w innych, „cywilnych" warunkach, istotnych, wymagających niemałych intelektualnych i organizacyjnych kwalifikacji, posterunków. Ofiarność i męstwo legionowego żołnierza, wykazane pod Łowczówkiem, Konarami, Laskami, Mołotkowem, Zieloną, Rokitną, wreszcie w morderczej bitwie Cyt. za W blasku legendy, oprać. K.A. Jeżewski, Paris 1988, s. 54. 95 Włodzimierz Suleja pod Kostiuchnówką, choć nie wywarły wpływu na losy wojny, wiele znaczyły w rozgrywce toczonej wokół kwestii polskiej. W praktyce to one niejednokrotnie decydowały o powadze postulatów, wysuwanych przez Piłsudskiego, prowadzącego subtelną, polityczną akcję, określaną jako „licytacja wzwyż"28 w sprawie polskiej. W największym uproszczeniu polegała ona na stałym podnoszeniu formułowanych w imieniu polskiego społeczeństwa żądań, aż po zgodę na stworzenie własnego rządu i wojska. Strzelecki, a następnie legionowy czyn w konsekwencji doprowadził, jako istotny element szerszego, sprzyjającego polskim dążeniom niepodległościowym, procesu, do pojawienia się kwestii polskiej jako zagadnienia międzynarodowego, czego widomym wyrazem stał się dwucesarski manifest z 5 listopada 1916 r., ostatecznie łamiący solidarność potęg rozbiorowych. Irredenta polska, całe swe nadzieje lokując -w samodzielnym czynie zbrojnym, w dobie I wojny światowej uzyskała również to, co nie udawało się kolejnym pokoleniom od czasu klęski powstania listopadowego. W rozkazie wydanym w drugą rocznicę strzeleckiego wymarszu najdobitniej prawdę tę sformułował Piłsudski: „W ciężkich walkach, krwawymi ofiarami żołnierze wszystkich brygad wyrwali nienawistnym losom to, czegośmy jeszcze — podkreślał — nie mieli, wychodząc na wojnę — honor żołnierza polskiego, którego bitność i wewnętrzna dyscyplina nie podlega już nigdzie żadnej wątpliwości"29. Kapitał ten, dodajmy, został w pełni wyzyskany poczynając od listopada 1918 r., w czasie zmagań o granice II Rzeczypospolitej. W całej porozbiorowej dobie powstańcze sukcesy i klęski stawały się pokoleniowymi doświadczeniami. Zastanawia uporczywość zmagań niepodległościowych. Załamanie nadziei przyszło dopiero po klęsce zrywu styczniowego i przegranej Francji w wojnie z Prusami. Dopiero wówczas z niespotykaną dotąd siłą rozległy się' głosy o zgubie, którą narodowi przynieść może liberum conspiro, dopiero wówczas w myśli politycznej silną pozycję wywalczyła sobie doktryna trójlojalizmu, a pierwsi socjaliści walkę o niepodległe państwo uznali za rzecz nie tylko zbędną, ale wręcz szkodliwą. Zdawać się mogło, że przestał być aktualny sam ideał niepodległości. Teraźniejszość, by raz jeszcze odwołać się do przemyśleń Henryka Wereszyckiego, z reguły „źle ocenia nauki przeszłości. Aktualne dzieje wydają się przesłaniać dalsze perspektywy. Zawsze jest tendencja, aby wypadki teraźniejszości uważać za okoliczność przesądzającą całą przyszłość narodową. Potem, kiedy niespodzianie sytuacja 28 Szerzej zob. W. Suleja, Proklamowanie „licytacji wzwyż" w sprawie polskiej— warszawska wizyta Józefa Pilsudskiego i jej reperkusje [w:] Z dziejów polityki i dyplomacji polskiej. Studia poświęcone pamięci Edwarda hr. Raczyńskiego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wychodźstwie, Warszawa 1994. 29 J. Piłsudski, op.cit., t. IV, s. 80 n. 96 Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą ulega zmianie, nagle społeczeństwo zaczyna rozumieć, że jednak położenie narodowe jest inne niż się do niedawna wydawało. Wielkość jakiegoś wydarzenia historycznego — konkludował — można ocenić według siły i czasu trwania jego skutków w świadomości narodowej"30. Zwolennicy czynu powstańczego nawet wówczas, gdy spychano ich na margines polityczny, nigdy nie uznawali decyzji rozbiorowych za ostateczne. I zawsze, częstokroć wbrew nadziei, gotowi byli podnieść sztandar niepodległościowy. Zaś wnukowie i prawnukowie z „pokolenia Kolumbów" okazali się być godnymi ich następcami. Irredentyści wzywali do walki, sami stając w pierwszym szeregu, w imię wolności, całości i niepodległości. Wolność, po 1863 r., inaczej pojmował szlachcic, mieszczanin, wreszcie chłop. Zmieniało się, choć punktem odniesienia pozostawała przedrozbiorowa Rzeczpospolita, pojęcie całości. Zwornikiem wysiłków pozostawała niepodległość. 30 H. Wereszycki, op.cit., s. 84. Marian Zgórniak ARMIA OBYWATELSKA CZY NARÓD POD BRONIĄ. SIŁY ZBROJNE RZECZYPOSPOLITEJ W OSIEMDZIESIĘCIOLECIU Wskrzeszone w 1918 r. po ponad wiek trwającym okresie niewoli państwo polskie stanęło wobec problemu budowy własnej siły zbrojnej, potrzebnej zarówno do wywalczenia i obrony nie ustalonych jeszcze granic, jak i do licznych zadań wewnętrznych związanych z procesem kształtowania się nowego aparatu państwowego na terenach rozdartych dotąd na trzy zabory. Okres porozbiorowy, pomimo upadku państwa polskiego i wymazania go na 123 lata z map Europy, nie tylko nie stanowił przerwy w dziejach wojskowości polskiej, ale zapisał w nich najpiękniejsze karty. Pokolenia Polaków żyjące na przełomie XIX i XX w. szukały swych patriotycznych wzorów ideowych w Legionach Dąbrowskiego, w wojsku polskim epoki napoleońskiej, powstaniu listopadowym, Wiośnie Ludów, a przede wszystkim w powstaniu styczniowym. Tradycję tego ostatniego zrywu niepodległościowego i działającego wówczas Rządu Narodowego kultywował w swych pismach, a nawet rozwijał w praktycznej działalności na początku I wojny światowej Józef Piłsudski i związany z nim obóz niepodległościowy. Ponadto również prawie wszystkie inne istniejące u progu XX w. polskie stronnictwa polityczne nawiązywały do ruchów wyzwoleńczych i deklarowały wolę odbudowy polskiej państwowości. W obliczu zbliżającej się I wojny światowej, podczas której mocarstwa rozbiorowe znaleźć się miały w dwóch zwalczających się obozach, także społeczeństwo polskie podzieliło się na przeciwstawne sobie orientacje. Utworzona w 1912 r. Komisja Tymczasowa Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych wiązała swe nadzieje z Austro-Węgrami, a w chwili wybuchu wojny oddziały strzelców pod wodzą Józefa Piłsudskiego wkroczyły do Królestwa, licząc na wybuch powstania przeciw Rosji. Nadzieje te się nie spełniły i ze strzelców utworzono Legiony Polskie, które ponad dwa lata walczyły na froncie wschodnim u boku państw centralnych. Oprócz Legionów działała również na ziemiach polskich założona na zlecenie Piłsudskiego tajna Polska Organizacja Wojskowa (POW). Zwolennicy orientacji prokoalicyjnej zawiązali tzw. Legion Puławski, który z czasem rozwinął się w Dywizję Strzelców Polskich walczącą pod dowództwem 99 Marian Zgórniak rosyjskim; jednak początkowo niechętnie ustosunkowało się ono do takich polskich inicjatyw. Legiony Polskie, przez które przewinęło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi, przeszły chlubny szlak bojowy, tracąc w ciężkich walkach toczonych w Królestwie, w Karpatach i na Wołyniu około 15 tyś. żołnierzy. Ich krew nie została przelana nadaremnie. W dniu 5 listopada 1916 r. rządy obu mocarstw centralnych, licząc na masowe użycie polskiego rekruta w wojnie, wydały deklarację o powstaniu Królestwa Polskiego jako buforowego państwa związanego z Rzeszą Niemiecką i Austro--Węgrami. To zmusiło również koalicję do zainteresowania się sprawą polską. W swym świątecznym rozkazie do armii, ogłoszonym w końcu 1916 r., car Mikołaj II mówił o utworzeniu państwa polskiego, a po rewolucji lutowej w Rosji Rząd Tymczasowy zapowiedział powstanie wolnej Polski związanej sojuszem z Rosją. To rozwiązało ręce również Francuzom, którzy wiosną 1917 r. postanowili utworzyć armię polską mającą pod francuskim dowództwem walczyć na froncie zachodnim. Prapolskie deklaracje państw koalicji, która po przystąpieniu Stanów Zjednoczonych do wojny zaczęła uzyskiwać przewagę nad państwami centralnymi, umożliwiły reorientację polskich stronnictw niepodległościowych na koalicję. Akcja werbunkowa do tzw. Polnische Wehrmacht zawiodła, a w Legionach wybuchł kryzys przysięgowy, który spowodował aresztowanie Józefa Piłsudskiego i Kazimierza Sosnkowskiego oraz internowanie legionistów odmawiających przysięgi na wierność obu cesarzom. W 1917 r. zaczęły się tworzyć większe polskie formacje wojskowe w Rosji. Powstały tam trzy korpusy o niepełnych stanach liczbowych, ponadto dywizja na Kubaniu i na Syberii oraz brygada polska w Murmańsku. Jesienią 1918 r., po załamaniu się państw centralnych, na wyzwolonych, terenach Polski południowej, a następnie również w północnej części Królestwa zaczęła powstawać armia polska. Jej organizacja natrafiła początkowo na znaczne trudności. Społeczeństwo było zmęczone czteroletnią wojną, która na terytorium Polski spowodowała ogromne zniszczenie. Z obszarów, które po I wojnie światowej weszły w skład II Rzeczypospolitej, do armii trzech państw zaborczych w latach 1914-1918 powołano około 3 min 666 tyś. ludzi, w tym około 2 min 400 tyś. osób narodowości polskiej. Spośród tej liczby zginęło co najmniej 450 tyś., w tym ponad 300 tyś. Polaków1. Tworzące się władze II Rzeczypospolitej nie chciały więc 1 Problem uczestnictwa Polaków w armiach trzech państw zaborczych w czasie I wojny światowej nie zosta} dotąd gruntownie zbadany. W okresie międzywojennym Biuro Historyczne Wojska Polskiego podjęło prace nad tym tematem, ale nie zostały one zakończone. Dowództwo wszystkich dziesięciu okręgów korpusów, na które była podzielona Polska międzywojenna, zobligowano do przeprowadzenia gruntownych studiów. Zwrócono się również do cywilnych władz terenowych wszystkich 16 województw. Efekt prac był nierównomierny. W niektórych okręgach i województwach przeprowadzono studia bardzo gruntowne i dokładne. Materiały z kilku okręgów, 100 Armia obywatelska czy naród pod bronią. Sify zbrojne Rzeczypospolitej... początkowo przeprowadzać mobilizacji oraz wprowadzać obowiązkowej służby wojskowej, ograniczając się do ogłoszenia zaciągu ochotniczego. W takich warunkach budowa właściwie od podstaw nowej armii była zadaniem nadzwyczaj trudnym, pomimo iż można było wykorzystać jako kadrę nieliczne oddziały popieranej przez Niemców Rady Regencyjnej, byłych żołnierzy Legionów i szczątki formacji polskich na Wschodzie, które Niemcy rozbroili, gdy w marcu 1918 r. ich wojska ruszyły naprzód zajmując obszerne tereny byłego cesarstwa rosyjskiego. Na stosunkowo liczne i dobrze uzbrojone oddziały polskie organizowane we Francji można było liczyć dopiero w dalszej kolejności, ich powrót do kraju był bowiem uzależniony od dowództwa alianckiego i od możliwości transportu poprzez terytorium Niemiec. W obliczu zbliżającej się szybkimi krokami klęski państw centralnych Rada Regencyjna w Warszawie czyniła gorączkowe wysiłki zwiększenia podlegającej jej Polskiej Siły Zbrojnej. W dniu 11 listopada 1918 r., a więc w chwili podpisania w Compiegne zawieszenia broni i rozbrojenia oddziałów niemieckich, jej stany liczbowe osiągnęły 9 tyś. 373 żołnierzy2. Załamanie się Austro-Węgier wyprzedziło nieco ostateczną klęskę Niemiec. Już 28 października 1918 r. powstała w Krakowie Polska Komisja Likwidacyjna (PKL), która w dniu 31 października przyjęła kapitulację miejscowego garnizonu austriackiego3. Na czele wojska polskiego z ramienia PKL stanął były dowódca legionowy pułkownik Bolesław Roją. Oddziały organizowały się głównie w oparciu o zasoby twierdzy Kraków oraz miejscowości stanowiących siedziby garnizonów austriackich. W dniu 11 listopada 1918 r. na terenie byłej Galicji w ramach formacji polskich znajdowało się pod bronią 8 tyś. 520 ludzi w ramach około czternastu słabych batalionów i około ośmiu niezależnych kompanii4. zwłaszcza wschodnich, byty jednak mniej precyzyjne i to utrudniało opracowanie całości. Do zakończenia prac nie doszło na skutek śmierci ich inicjatora — szefa Biura Historycznego — pułkownika Juliana Stachiewicza. Nie opracowane do końca materiały znalazły się w jego prywatnym archiwum i ostatecznie trafiły do Instytutu im. Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku. Materiały, z którymi miałem okazje się zapoznać, mają więc znaczne luki, dotyczące głównie terenów byłego zaboru rosyjskiego i pruskiego. Natomiast dla Galicji i Śląska Cieszyńskiego stanowią źródło bardzo cenne, choć również i w tym wypadku zebrane dane należy w znacznej mierze traktować jako orientacyjne. The Piłsudski Institute of America, Papiery płk. Juliana Stachiewicza; por. M. Zgórniak, Polacy w armii austro-węgierskiej w czasie I wojny światowej, „Studia i Materiały do Historii Wojskowości", t. XXX, s. 227-246; idem [w:] Commission Internationale d'Historie Militaire, Acta No 10, Stuttgart 19-24 August 1985, Freiburg 1986, s. 161 i n. 2 Księga chwaty piechot)' polskiej, Warszawa 1937-1939, s. 181. 3 Por. m.in. M. Zgórniak, Zalamanie się. austro-węgierskiej organizacji wojskowej na ziemiach polskich w 1918 r. [w:] M. Zgórniak, 1914-1918. Studia i szkice z dziejów I wojny światowej, Kraków 1987, s. 255-281. 4 Centralne Archiwum Wojskowe (CA W): W. Gierowski, Analiza żywych sil Polski w październiku 1918 r. 101 Marian Zgórniak W południowej części byłego Królestwa Polskiego okupowanej przez wojska austro-węgierskie gubernator generał Liposćak w dniu 3 listopada 1918 r. zawiadomił Radę Regencyjną o przekazaniu władzy w ręce polskie. Jeszcze 21 października powstał w Lublinie Komitet Wojskowy, który miał przystąpić do organizowania Wojska Polskiego. W dniach 1-5 listopada dokonano rozbrojenia oddziałów okupacyjnych, a 7 listopada powstał w Lublinie Tymczasowy Rząd Ludowy z Ignacym Daszyńskim na czele. Ministerstwo Wojny w nowym rządzie i zarazem szefostwo Sztabu Generalnego objął Edward Rydz-Smigły. W dniu 11 listopada na terenach byłej okupacji niemieckiej w Królestwie podległych rządowi znajdowało się pod bronią 11 tyś. 500 ludzi. Rozpoczęto formowanie ośmiu pułków piechoty liczących w sumie około dziesięciu słabych batalionów piechoty; powstały też zalążki kilku pułków jazdy5. W sumie, w dniu 11 listopada 1918 r., łącznie z dywizjonem jazdy byłego korpusu Józefa Dowbór-Muśnickiego, pod bronią znajdowało się 29 tyś. 543 żołnierzy. Ponadto w byłym Królestwie na terenie okupacji niemieckiej w ewidencji POW znajdowało się jeszcze 11 tyś. 685 ludzi. Wojska te, poza Polską Siłą Zbrojną, nie zdołały stworzyć jeszcze większych jednostek i związków taktycznych. Największe zgrupowanie (siedem batalionów, dwa szwadrony i cztery baterie), o łącznej sile 4 tyś. 120 ludzi, działało pod komendą pułkownika Michała Karaszewicza-Tokarze-wskiego na froncie ukraińskim6. Poza tym istniały tylko małe oddziały znajdujące się dopiero w stadium organizacji. Były one używane do celów wewnętrznych i pomagały w tworzeniu się terenowych władz polskich. Początkowo wojska te podlegały trzem wspomnianym powyżej ośrodkom władzy, jednak po powrocie Józefa Piłsudskiego z twierdzy magdeburskiej Rada Regencyjna przekazała mu naczelne dowództwo nad wojskiem7, a następnie całą, swoją władzę. Pilsudskiemu podporządkowały się wkrótce również PKL i rząd lubelski. Aż do zwołania Sejmu pozostał on więc dyktatorem z pełnią władzy politycznej i wojskowej. Na stanowisko szefa Sztabu Generalnego został powołany generał Stanisław Szeptycki, rozpoczęto również organizację Ministerstwa Spraw Wojskowych; na czele tego resortu stanął pułkownik inżynier Jan Wroczyński. W dniu 17 listopada dokonano podziału kraju na pięć okręgów generalnych (I OG Warszawa, II OG Lublin, III OG Kielce, IV OG Łódź, V OG Kraków)8. Dowódcy okręgów generalnych mieli podporządkowane sobie wszystkie oddziały formujące się na obszarach podległych ich władzy. Byli oni także odpowiedzialni za ogólne bezpieczeństwo i porządek. 5 Księga chwały piechoty..., s. 189; Księga jazdy polskiej, Warszawa 1938, s. 218-226. 6 A. Przybylski, Wojna polska 1918-1921, Warszawa 1930, s. 46-47. 7 Dziennik Praw Państwa Polskiego, L 38, nr 17, 1918. 8 CAW: Spis wladz wojskowych 1918-1921. 102 Armia obywatelska czy naród pod bronią. Siły zbrojne Rzeczypospolitej... W pierwszym okresie istnienia niepodległego państwa w związku z występującymi w niektórych regionach niepokojami społecznymi9 wewnętrzne funkcje wojska pokaźnie rozbudowano. W okręgach generalnych i w podlegających im okręgach wojskowych utworzono referaty polityczne i oddziały informacyjne, które miały czuwać nad życiem politycznym danego terenu i stać na straży panującego systemu społecznego10. Do połowy stycznia 1919 r. stan polskich sił zbrojnych zwiększył się do około 110 tyś. ludzi. Do szeregów zgłaszali się członkowie POW, byli legioniści, byli żołnierze polskich korpusów wschodnich, oficerowie i żołnierze byłej armii austro--węgierskiej i rosyjskiej, młodzież szkolna i akademicka, robotnicza i chłopska. Liczba istniejących batalionów piechoty przekroczyła sto, artylerii — osiemdziesiąt baterii, kawalerii — siedemdziesiąt szwadronów11. Formowano pułki piechoty i kawalerii. Organizacja artylerii koncentrowała się w Warszawie i w Krakowie, gdzie okupanci pozostawili znaczne zapasy sprzętu i magazyny12. Po pewnym czasie powstały zalążki dziesięciu dywizji piechoty. Niezależnie od organizacji wojska na terenie dawnego Królestwa i Galicji polskie formacje wojskowe rozwijały się na obszarach byłego zaboru pruskiego, gdzie powstała Naczelna Rada Ludowa pozostająca w kontaktach z Polskim Komitetem Narodowym w Paryżu. Na terenie Wielkopolski zorganizowano Służbę Straży i Bezpieczeństwa oraz Straż Obywatelską, która została opanowana przez elementy aktywne, nie zamierzające czekać bezczynnie, aż obszar ten przypadnie Polsce w wyniku podpisania układu pokojowego z Niemcami. W dniu 27 grudnia 1918 r. wybuchło w Wielkopolsce powstanie przeciwko Niemcom, a do połowy stycznia 1919 r. zakończyła się pierwsza faza walk, które przyniosły wyzwolenie znacznej części zaboru pruskiego13. Niemcy utworzyli dwa dowództwa wojskowe, które miały kierować walką z Polakami. Feldmarszałek Paul von Hindenburg szykował kontrofensywę, lecz została ona zahamowana na skutek gróźb marszałka Ferdinanda Focha, iż w wypadku jej kontynuowania Francuzi podejmą marsz w głąb Niemiec. Myśl niemieckiej kontrofensywy odżyła jeszcze w czerwcu 1919 r., ale na skutek podpisania Traktatu Wersalskiego nie została zrealizowana14. 9 CAW: Akta II Oddz. Szt. Gen., t. 111; Akta III Odz.Nacz.Dow.WP, teczka nr 74. 10 CAW: Oddz. VI Szt. Gen., 440, 12/2-3. " A. Przybylski, op.cit., s. 39-40. 12 Ibidem. 15 Por. m.in. A. Fenrych, Próba syntezy powstania wielkopolskiego, Poznań 1928; Powstanie wielkopolskie 1918-1919, Poznań 1958; S. Kubiak, Niemcy a Wielkopolska 1918-1919, Poznań 1969. 14 W. Erfurth, Die Geschichte des deutschen Generalstabes 1918-1945, Gottingen 1957, s. 32, 41-42. 103 Marian Zgórniak Wkrótce po rozpoczęciu powstania utworzone zostało Dowództwo Główne Sił Zbrojnych Zaboru Pruskiego z kapitanem Stanisławem Taczakiem jako głównodowodzącym, zastąpionym w styczniu 1919 r. przez byłego dowódcę I Korpusu Polskiego w Rosji generała Józefa Dowbór-Muśnickiego. Od stycznia do kwietnia powołano pod broń kilka roczników i w szeregach wojska znalazło się ok. 60 tyś. ludzi. Utworzono czternaście pułków piechoty, trzy pułki ułanów, trzy pułki artylerii polowej, dwa pułki artylerii ciężkiej i jeden dywizjon artylerii konnej. Z wojsk tych utworzono trzy dywizje strzelców, jedną brygadę kawalerii i oddziały pomocnicze. Armia Wielkopolska nie podlegała początkowo Naczelnemu Dowództwu w Warszawie, choć już wiosną 1919 r. wysyłała pewne oddziały na front wschodni. Dopiero w maju 1919 r. wojska wielkopolskie zostały poufnie podporządkowane Piłsudskiemu, oficjalnie ogłoszono o tym w sierpniu tegoż roku, a pełna integracja nastąpiła dopiero w końcu 1919 r. Dywizje strzelców przemianowano wówczas na 14., 15. i 17. dywizje piechoty, a z kawalerii utworzono 7. brygadę jazdy15. W kwietniu 1919 r. zaczęły przybywać do kraju oddziały tzw. błękitnej armii generała Józefa Hallera. Powstały one we Francji w końcowym etapie wojny i zostały rozbudowane po jej zakończeniu, kiedy to marszałek Ferdinand Foch oddał Polakom sprzęt kilku demobilizujących się francuskich dywizji piechoty. W chwili wyjazdu do kraju istniał sztab armii, sztaby dwóch korpusów strzelców (I i III po dwie dywizje strzelców każdy, L, 2., 3. i 6. dywizje strzelców). Ponadto istniały jeszcze dwie dywizje, a to: 7. Dywizja Strzelców i tzw. Dywizja Instrukcyjna. Armia dysponowała również około 70 czołgami, których liczba wzrosła następnie do 120 i utworzono z nich 1. pułk czołgów. Ponadto posiadała siedem eskadr samolotów, które po przeniesieniu do Polski stanowiły główny trzon 1. i 2. pułku lotniczego16. Po powrocie do kraju poszczególnych dywizji strzelców użyto na froncie ukraińskim, a w okresie napięcia istniejącego przed podpisaniem Traktatu Wersalskiego wzięły udział w przygotowaniach wojennych przeciwko Niemcom. Wkrótce nastąpiła integracja wojsk Hallera z resztą sił zbrojnych. Z sześciu trzypułkowych dywizji strzelców utworzono cztery czteropułkowe dywizje piechoty (11., 12., 13. i 18.), które otrzymały swoje rejony uzupełnień. Licznych oficerów francuskich zastąpiono kadrą polską17. 15 CAW: Szef Szt.Gł. teczka nr 2, Min. Spr. Wojsk. Depart. i Mob. Org., Przeprowadzenie Zjednoczenia Armii Wielkopolskiej z Armią Krajową, Warszawa 10 XII 1919. Szerzej o tym por. M. Zgórniak, Powstanie i struktura organizacyjna Wojska Polskiego w początkach U Rzeczypospolitej (1918-1921), „Studia Historyczne" 1968, z. 4, s. 459^78. 16 J. Sierociński, Armiapolska we Francji, Warszawa 1929; J. Haller, Pamiętniki, Londyn 1964; CAW: Spis władz wojskowych..., rozdz. Armia Gen. Hallera; M. Zgórniak, UArmee polonaise en France 1917-1919, „Studia Gallo-Polonica", t. I, Kraków 1988, s. 97-106. 17 Ibidem. 104 Armia obywatelska czy naród pod bronią. Siły zbrojne Rzeczypospolitej... Latem i jesienią 1919 r. nastąpił dalszy poważny wzrost liczebny Wojska Polskiego i powoli krzepła jego struktura administracyjna. Do końca 1919 r. utworzono trzy nowe okręgi generalne (OG Lwów, OG Przemyśl i OG Poznań), powstały też inspektoraty poszczególnych broni, a proces formowania większych jednostek — dywizji piechoty i brygad kawalerii — posuwał się szybko naprzód. Po połączeniu wojsk byłego zaboru pruskiego, wojsk Hallera i tzw. dywizji litewsko--białoruskich z formacjami z byłego Królestwa i Galicji uzyskano łącznie dwadzieścia jeden dywizji piechoty i siedem brygad kawalerii, a stany liczebne całych sił zbrojnych osiągnęły 600 tyś. ludzi18, głównie na skutek wprowadzonego w marcu 1919 r. powszechnego obowiązku służby wojskowej. Do końca wojny o granice państwa przez szeregi armii przewinęło się około l min 350 tyś. ludzi, około 250 tyś. wyniosły straty bezpowrotnie poniesione w wojnie, a 50 tyś. osób ze starszych roczników zwolniono19. Uzbrojenie i umundurowanie wojska było różnorodne. Broń była pochodzenia niemieckiego, austriackiego, rosyjskiego i francuskiego, starano się ją ujednolicić przynajmniej w ramach poszczególnych dywizji. W końcu 1919 r. zaczęto, dzięki zakupowi mundurów amerykańskich koloru khaki, ujednolicać umundurowanie i dystynkcje wojskowe. W zakresie wyszkolenia wojska ścierały się z sobą dwie szkoły: niemiecka i francuska. W drugiej połowie 1919 r. zdecydowano się przyjąć system francuski. Pieczę nad wyszkoleniem taktycznym wyższych i niższych dowódców przejęła francuska misja wojskowa, która wraz z wojskami Józefa Hallera przybyła do Polski20. W pierwszych miesiącach 1920 r. Józef Piłsudski czynił przygotowania do ofensywy na froncie wschodnim. W styczniu i w lutym wcielono do szeregów dwa nowe roczniki i jednostki osiągnęły prawie pełne stany liczbowe. Przeprowadzono nową reorganizację Sztabu Generalnego, utworzono Sztab Ścisły Naczelnego Wodza21 oraz pięć dowództw armii. Jak wiadomo, ofensywa na Kijów już w maju 1920 r. załamała się, a kontrofensywa sowiecka na Białorusi i na Ukrainie postawiła wojska polskie w krytycznej sytuacji. Dywizje polskie poniosły ogromne straty i musiały być szybko uzupełnione. W lipcu powołano pod broń pięć roczników (1890-1894), a w sierpniu dwa kolejne, młodsze. Ogłoszono również zaciąg ochotniczy do armii, który przyniósł pomyślne rezultaty. Zgłosiło się w sumie około 300 tyś. ochotników, 18 A. Przybylski, op.cit., s. 101. 19 M. Wrzosek, Wojny o granice Polski Odrodzonej 1918-1921, Warszawa 1992, s. 83. 20 Por. J. Ciałowicz, Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921-1939, Warszawa 1970; T. Schramm, Francuskie misje wojskowe w państwach Europy Środkowej 1919-1938, Poznań 1987, s. 20-22. 21 CAW: Spis wtadz wojskowych... 105 Marian Zgórniak z których utworzono jedną dywizję ochotniczą, dziewięć pełnych i piętnaście niepełnych pułków oraz wiele batalionów, którymi zasilono istniejące dywizje22. Utworzono też pewną liczbę nowych pułków kawalerii, aby przeciwstawić się potężnym zgrupowaniom kawalerii sowieckiej, tworzono też większe związki jazdy. Zorganizowano dwie dywizje jazdy, a przez pewien czas działała również samodzielna grupa operacyjna kawalerii w składzie dwunastu pułków jazdy i siedmiu dywizjonów artylerii konnej23. Ów tak znaczny wysiłek mobilizacyjny i organizacyjny zwiększył siły polskie w przełomowym okresie wojny polsko-sowieckiej do 900 tyś. ludzi, a w końcowym stadium działań wojennych do około miliona żołnierzy pod bronią24. Koniec wojny przyniósł w pierwszej połowie 1921 r. demobilizację armii i jej przejście na organizację pokojową. Dokonano przy tej okazji poważnej reorganizacji całej struktury sił zbrojnych. Utworzono Radę Wojenną przy Prezydencie RP oraz Ścisłą Radę Wojenną urzędującą pod przewodnictwem przyszłego Naczelnego Wodza25. Powstało dziesięć okręgów korpusów, a to: OK I — Warszawa, OK II — Lublin, OK III — Wilno (później Grodno), OK IV — Łódź, OK V — Kraków, OK VI — Lwów, OK VII — Poznań, OK VIII — Toruń, OK IX — Brześć i OK X — Przemyśl26. Według expose ministra spraw wojskowych, wygłoszonego w Sejmie w dniu 8 marca 1921 r., etat pokojowy armii miał obejmować: 90 pułków . piechoty, 5 baonów czołgów, 30 pułków jazdy liniowej, 10 pułków strzelców konnych, 30 pułków artylerii lekkiej, 10 pułków artylerii ciężkiej, l (później 2) pułk artylerii górskiej, l (później 2) pułk artylerii najcięższej, l dywizjon artylerii zenitowej, 10 dywizjonów artylerii konnej, 10 pułków saperów, l baon mostowy, 3 pułki łączności, 3 pułki kolejowe, 3 pułki lotnicze, 5 baonów aeronautycznych, 10 dywizjonów taborowych i 10 dywizjonów żandarmerii27. Dokonano reorganizacji dywizji piechoty. Obecnie miała się ona składać z 3 pułków piechoty i pułku artylerii polowej. Na stopie pokojowej miało istnieć 30 dywizji piechoty. Brygada kawalerii w czasie pokoju składała się z 3 pułków jazdy i l dywizjonu artylerii konnej, przy czym etat przewidywał 9 brygad kawalerii28. Inne rodzaje wojsk, wchodzące dotąd w skład dywizji piechoty i brygad jazdy, miały być z nich wyłączone i podlegać dowództwom okręgów korpusów, na których terenie się znajdowały. W wypadku wojny inspektorzy armii mieli stanąć na czele pięciu armii, 22 M. Wrzosek, op.cit., s. 82-83. 23 Księga jazdy polskiej, s. 219-236. 24 A. Przybylski, op.cit., s. 174; M.Wrzosek, op.cit., s. 12, 83. 25 CAW: Spis władz wojskowych... 26 CAW: Dep.Piechoty nr 60, Ogólne zasady pokojowej organizacji sity zbrojnej, s. l. 27 Ibidem, s. 3-4. 28 Ibidem. 106" Armia obywatelska czy naród pod bronią. Sity zbrojne Rzeczypospolitej... z których każda miała obejmować dwa okręgi korpusów. Całość siły zbrojnej RP miała liczyć co najmniej 17 tyś. oficerów, 275 tyś. podoficerów i szeregowców oraz 80 tyś. koni29. Aby zapełnić ten etat i stworzyć również odpowiednie rezerwy mobilizacyjne wprowadzono powszechny obowiązek dwuletniej służby wojskowej, a dla przygotowania kadry oficerskiej podjęto rozbudowę szkół wojskowych. Dotychczasowy korpus oficerski opierał się bowiem prawie wyłącznie na oficerach z armii państw zaborczych oraz na oficerach legionowych. Najwięcej oficerów pochodziło z armii austro-węgierskiej i rosyjskiej, na trzecim miejscu znajdowała się kadra legionowa, dalej oficerowie z armii niemieckiej i z armii Hallera30. Zawarte w lutym 1921 r. sojusz i konwencja wojskowa z Francją umożliwiły zwiększenie zakupów uzbrojenia w tym kraju. Słabość polskiej ekonomiki utrudniała uruchomienie przemysłu zbrojeniowego, który uniezależniłby polskie siły zbrojne od dostaw sprzętu z zagranicy. Już w pierwszych miesiącach niepodległości podjęto w tym kierunku znaczne wysiłki, ale uwieńczone one zostały tylko częściowym powodzeniem. Udało się uruchomić produkcję amunicji i granatów ręcznych, gorzej natomiast przedstawiała się sprawa produkcji pocisków artyleryjskich. O uruchomieniu własnych fabryk broni ręcznej, maszynowej oraz własnych zakładów produkujących sprzęt artyleryjski można było myśleć dopiero w dalszej przyszłości. Jak widzimy, młode państwo polskie w początkach swego istnienia dokonało ogromnego wysiłku w kierunku budowy własnej siły zbrojnej. Pomimo straszliwych zniszczeń wojennych, zrujnowanej gospodarki, napiętej sytuacji wewnętrznej i fatalnych stosunków z sąsiadami w ciągu niewielu miesięcy powstała stosunkowo silna armia, dysponująca znaczną liczbą dywizji zdolnych do podjęcia poważnego wysiłku wojennego. W latach dwudziestych, gdy Niemcy posiadały tylko niewielką armię ograniczoną postanowieniami traktatu wersalskiego, a Armia Czerwona również nie przedstawiała jeszcze zbyt wielkiej siły, Wojsko Polskie odgrywało poważną rolę w geografii militarnej ówczesnej Europy, zwłaszcza iż II Rzeczpospolita związała się sojuszami wojskowymi z Francją i Rumunią. Stało się też gwarantem uzyskanej z takim trudem niepodległości. Względnie korzystna dla Polski i innych nowo powstałych państw Europy Środkowo-Wschodniej konfiguracja sił militarnych zaczęła się szybko zmieniać w latach trzydziestych na skutek postępujących zbrojeń niemieckich i sowieckich oraz dążeń rewizjonistycznych obu tych mocarstw. Jeszcze w czasach Republiki Weimarskiej Niemcy stworzyły ekonomiczne podstawy do podjęcia zbrojeń, które na wielką skalę rozwinął Adolf Hitler po objęciu w 1933 r. urzędu kanclerza Rzeszy. W 1935 r. Niemcy całkowicie zrzuciły z siebie ograniczenia wojskowe wynikające 29 CAW: Dep.Piechoty nr 60, Expose programowe..., rozdz. I, s. 3. 30 Ibidem, rozdz. II, s. 8; por. M. Zgórniak, op.cit., tabela na s. 476. ł 107 Marian Zgórniak z postanowień traktatu wersalskiego i rozbudowały wszystkie rodzaje swych sił zbrojnych, które miały się stać narzędziem agresji i walki o zdobycie „niemieckiej przestrzeni życiowej" kosztem sąsiadów — Austrii, Litwy, Czechosłowacji i Polski. W dniu l września 1939 r., w chwili ataku na Polskę, Niemcy powołały pod broń blisko 5 min ludzi, w tym 3 min 706 tyś. w wojskach lądowych, 677 tyś. w lotnictwie i obronie przeciwlotniczej, 122 tyś. w marynarce, 65 tyś. w formacjach SS, 211 tyś. w wojskach granicznych i 254 tyś. w zmilitaryzowanej policji31. Spośród ponad 120 zmobilizowanych wówczas dywizji około 80 wielkich jednostek wspartych przez 2795 samolotów rzucono na Polskę32. U schyłku lat dwudziestych wielkie zbrojenia podjął również ZSRR. Realizacja pięcioletnich planów uprzemysłowienia doprowadziła do rozbudowy przemysłu ciężkiego i przede wszystkim wojennego. Uruchomiono ogromną produkcję uzbrojenia. W latach 1930-1937 w ZSRR wyprodukowano łącznie m.in. ponad 20 tyś. samolotów, 21 tyś. czołgów, ponad 30 tyś. dział oraz setki tysięcy pojazdów mechanicznych. Umożliwiło to rozbudowę i modernizację Armii Czerwonej. W 1939 r. na stopie pokojowej posiadała ona 98 dywizji strzeleckich, 26 dywizji kawalerii ł 38 brygad pancernych, a w razie mobilizacji powoływano pod broń 6-8 milionów ludzi i znaczną liczbę dywizji rezerwowych, wspartych przez 115 pułków lotniczych posiadających w pierwszej linii 6-8 tyś. samolotów33. W dniu 17 września 1939 r., kiedy to Armia Czerwona dokonała inwazji na Polskę, do operacji tej przeznaczono ogromne siły. Wraz z wojskami drugiego i trzeciego rzutu w ramach 2 frontów, 9 armii i 28 korpusów znalazło się 55 dywizji strzeleckich, 13 dywizji kawalerii, 19 brygad czołgów, 2 brygady zmotoryzowane, l brygada ckm i ł brygada dywersyjna (razem 91 wielkich jednostek), liczących około 1,5 min ludzi, 9 tyś. dział i ponad 6 tyś. wozów bojowych. Wojska lądowe były wspierane przez 15 brygad lotniczych i około 1800 samolotów34. Sprostanie wyścigowi coraz kosztowniejszych zbrojeń, które w latach 1933-1939 doprowadziły do tak potężnego wzrostu sił zbrojnych obu wielkich sąsiadów Polski, przerastało możliwości ekonomiczne II Rzeczypospolitej. Wielki 31 B.R. Kroener, Die personellen Ressourcen des Dritten Reiches im Spannungsfeld zwischen Wehrmacht, Biirokratie und Kriegswirtschaft 1939-1942 [w:] Das Deutsche Reich wid der Zweite Weltkrieg, Stuttgart 1989, Bd. 5, s. 835, 724-735. 32 M. Zgórniak, Europa w przededniu wojny. Sytuacja militarna 1938-1939, Kraków 1993, s. 384-387. 33 Ibidem, s. 207-216. 34 G. Grzelak, S. Jaczyński, E. Kozlowski, Agresja na Polską w świetle dokumentów 17 września 1939, t. I, Warszawa 1994, s. 20; M. Zgórniak, Wspótpraca wojskowa Niemiec i ZSRR przed agresją 17 września 1939 r. i działania Armii Czerwonej na terytorium U Rzeczypospolitej [w:] Polska Akademia Umiejętności. Rozprawy Wydzialu Historyczno-Filozoficznego, t. 78, Kraków 1994. 108 Armia obywatelska czy naród pod bronią. Sily zbrojne Rzeczypospolitej... ____ kryzys gospodarczy lat 1929-1933 o ponad połowę zmniejszył dochód narodowy kraju (z ok. 26 mld zł w 1926 do 12,5 mld zł w 1935 r.)35. Uniemożliwiało to wzrost wydatków na obronę. Dopiero w 1936 r. opracowano sześcioletni (przedłużony do 10 lat) plan częściowej modernizacji sił zbrojnych, oparty o utworzony wówczas Fundusz Obrony Narodowej i kredyty francuskie36. Wybuch II wojny światowej przypadł na początek czwartego roku realizacji tego planu, który nie przewidywał zresztą powiększenia armii, a tylko modernizację jej uzbrojenia do poziomu 50% analogicznego wyposażenia dywizji i brygad mocarstw sąsiadujących. Polski plan mobilizacyjny „W", który wszedł w życie w kwietniu 1938 r. i został w roku następnym tylko nieznacznie zmodyfikowany, przewidywał powołanie pod broń I min 346 tyś. ludzi, wystawienie 7 armii, 10 grup operacyjnych, 39 dywizji, II brygad piechoty, 11 brygad kawalerii, 2 brygad pancerno-motorowych i pewnej liczby mniejszych jednostek. Wojska te posiadały niewielką ilość nowoczesnego sprzętu wojennego, w tym tylko 211 czołgów średnich, 574 tankietki, 100 samochodów pancernych, około 800 przestarzałych samolotów, w tym tylko 43 eskadry i 397 samolotów w pierwszej linii37. Artyleria dysponowała 3435 działami różnych typów, artyleria przeciwlotnicza 462, a przeciwpancerna 1200 armatami. Katastrofalnie przedstawiało się wyposażenie sił zbrojnych w pojazdy mechaniczne38. Choćby tylko pobieżna analiza możliwości obronnych Polski na tle sytuacji wojskowo-politycznej jej sąsiadów prowadzi do wniosku, że w wypadku współdziałania obu wielkich graniczących z Polską mocarstw Rzeczpospolita pozostawała bez szans skutecznej obrony. W razie konfliktu niemiecko-sowieckiego istniały jeszcze pewne możliwości balansowania pomiędzy obu tymi mocarstwami. Znikały one w wypadku konieczności opowiedzenia się po jednej ze stron, a tym bardziej w razie porozumienia niemiecko-sowieckiego o podziale stref wpływów w Europie. To właśnie nastąpiło 23 sierpnia 1939 r. i oznaczało kolejny rozbiór Rzeczypospolitej. Pomimo ogromnej przewagi przeciwników Polska nie ugięła się przed żądaniami Adolfa Hitlera i podjęła nierówną walkę w obronie swej niepodległości i honoru. Zakończyła się ona nieuchronną klęską, choć wrzesień 1939 r. pozostał jedną z najpiękniejszych kart całej historii oręża polskiego. Uznano to zresztą dopiero po latach, gdy możliwa stała się obiektywna ocena wydarzeń i zniknęła gorycz poniesionej klęski. 35 Z. Landau, J. Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918-1939, Warszawa 1960, s. 163-164. 36 Por. m.in. P. Stawecki, Pożyczka francuska z 1936 r., „Kwartalnik Historyczny" 1967, nr 1; Wojna obronna Polski. Wybór źródeł, Warszawa 1968, nr 6. 37 M. Zgórniak, Możliwości wojenne Niemiec i Polski w 1939 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1989, nr 3. 38 M. Zgórniak, Europa w przededniu wojny..., s. 431. 109 Marian Zgórniak W ciągu przeszło pięcioletnich zmagań okresu II wojny światowej społeczeństwo polskie poniosło ciężkie straty materialne i osobowe, ale pomimo to zdobyło się na ogromny wysiłek wojenny. W ostatnich miesiącach wojny na wszystkich europejskich frontach walczyły oddziały wojsk polskich, podlegające niestety już dwom ośrodkom władzy politycznej. Siły zbrojne, które podlegały Rządowi RP w Londynie w dniu l maja 1945 r., liczyły około 220 tyś. ludzi (202 tyś. w wojskach lądowych, ponad 14 tyś. w lotnictwie i niespełna 4 tyś. w marynarce). Wojska lądowe Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie posiadały dwa dowództwa korpusów, z których jedno znajdowało się w Wielkiej Brytanii, drugie we Włoszech. W skład I korpusu wchodziły organizowana w końcu 1944 r. 4. Dywizja Piechoty (zmotoryzowana) i 16. Brygada Pancerna. W ramach II korpusu znajdowały się 5. Kresowa Dywizja Piechoty i 3. Dywizja Strzelców Karpackich, 2. Brygada Pancerna, 2. Grupa Artylerii i służby pomocnicze. W okresie bezpośrednio poprzedzającym koniec wojny w obu dywizjach piechoty utworzono trzecie brygady piechoty, 2. Brygadę Pancerną zamieniono na 2. Dywizję Pancerną, wzmocniono artylerię korpusu i zaczęto tworzyć 7. Dywizję Piechoty. Poza zasięgiem dowództw obu korpusów znajdowała się 1. Dywizja Pancerna, nadal pozostająca w składzie 1. Armii Kanadyjskiej, i 1. Samodzielna Brygada Spadochronowa, którą 8 maja 1945 r. przesunięto z Wielkiej Brytanii do służby okupacyjnej w Niemczech. Wojska lotnicze były dość silnie rozbudowane organizacyjnie, choć Brytyjczycy nie byli już tak jak w czasie „bitwy o Anglię" zainteresowani w zwiększeniu polskich dywizjonów bojowych. Ich liczba na dzień l stycznia 1945 r. wynosiła 10 dywizjonów myśliwskich i 4 dywizjony bombowe. Polska Marynarka Wojenna posiadała l lekki krążownik, 6 niszczycieli, 6 ściga-czy i 3 okręty podwodne (3 dalsze były internowane w portach neutralnych)39. Niestety na skutek istniejącej sytuacji politycznej Polskie Siły Zbrojne nie mogły z bronią w ręku powrócić do kraju. Uczyniły to tylko podporządkowane armii francuskiej 19. i 29. zgrupowania piechoty liczące około 2 tyś. ludzi40. Rząd brytyjski wkrótce doprowadził do rozwiązania Polskich Sił Zbrojnych i utworzenia z osób odmawiających powrotu do kraju Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, w którego ewidencji znalazło się około 114 tyś. osób41. Jak wiadomo, wiosną 1943 r. Józef Stalin wyraził zgodę na formowanie na terenie ZSRR jednostek armii polskiej, które pod dowództwem sowieckim miały 39 Polski czyn zbrojny w II wojnie światowej. Walki formacji polskich na Zachodzie 1939-1945, Warszawa 1981; W. Biegański ocenia liczbę żołnierzy Polskich Sil Zbrojnych w chwili zakończenia II wojny światowej na 194 500 ludzi, ibidem. 40 M. Wieczorek, Bilans walki i zwycięstwa Polaków 1939-1945, Warszawa 1985, s. 102. 41 T. Towpik-Szajnowska, Polski Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia w Wielkiej Brytanii, „Zeszyty Naukowe UJ. Prace Historyczne" 1980, z. 66. 110 Armia obywatelska czy naród pod bronią. Sity zbrojne Rzeczypospolitej... walczyć na froncie wschodnim. W końcowym okresie II wojny światowej, w miarę zajmowania przez Armię Czerwoną terytorium Polski, zwiększył się udział regularnych oddziałów polskich w wysiłku wojennym na środkowym odcinku tego frontu. Do końca 1944 r. zdołano utworzyć dowództwa 2 armii, 10 dywizji piechoty, l korpusu pancernego, l brygady pancernej, l brygady kawalerii, 12 brygad artylerii, l brygady moździerzy, 3 dywizji artylerii i 4 brygad saperów. W stadium formowania znajdowały się 4 dywizje lotnicze, a łącznie w ramach wymienionych jednostek znalazło się około 200 tyś. ludzi. W pierwszych miesiącach 1945 r. siły regularnych wojsk polskich w kraju uległy dalszej rozbudowie. Utworzono jeszcze 4 dywizje piechoty, l pułk ciężkich czołgów, 4 pułki artylerii pancernej, sztaby dalszych jednostek artylerii, wojsk inżynieryjnych, łączności itp. Stan osobowy armii, wraz z jednostkami tyłowymi i pomocniczymi, wzrósł do blisko 400 tyś. ludzi, z których mniej więcej połowa znajdowała się w jednostkach frontowych i została użyta w operacji berlińskiej. Nie licząc członków ruchu oporu, w którym w okresie całej wojny było w różnych organizacjach zaangażowanych blisko milion, a w formacjach zbrojnych około 500 tyś. Polaków, w końcowym okresie wojny w wojskach regularnych na Wschodzie, na Zachodzie i na Południu znalazło się około 600 tyś. żołnierzy, z których około połowa walczyła w formacjach frontowych. Pod względem liczby wystawianego wojska Polska znalazła się na europejskim teatrze wojny wśród sojuszników na piątym miejscu po ZSRR, Stanach Zjednoczonych. Wielkiej Brytanii i Jugosławii, na równi z Francją, która walczyła wówczas o przywrócenie jej rangi czwartego mocarstwa, ale która zdołała do końca wojny wystawić tylko dwanaście dywizji frontowych. Po zakończeniu II wojny światowej i częściowej demobilizacji wojska do 1949 r. jego struktura organizacyjna i liczba wielkich jednostek nie uległa większym zmianom. Dopiero w okresie tzw. zimnej wojny polskie efektywy wojskowe zostały ogromnie zwiększone. Plan sześcioletni rozbudowy ekonomicznej kraju uległ deformacji w kierunku nadmiernego rozwoju przemysłu wojennego, który miał pracować na potrzeby całego kierowanego przez ZSRR bloku państw tzw. realnego socjalizmu. Naczelne dowództwo Wojska Polskiego objął marszałek Związku Radzieckiego Konstanty Rokossowski, a znaczną część najważniejszych funkcji w siłach zbrojnych objęli generałowie sowieccy. Już w czasie wojny wielu oficerów z Armii Czerwonej odkomenderowano do Wojska Polskiego42, jednak tuż po zakończeniu działań wojennych niektóre wyższe stanowiska w WP objęli również 42 W latach 1943-1945 do Wojska Polskiego skierowano 19679 oficerów radzieckich, co stanowiło 38,5% całej kadry oficerskiej WP. Zob. EJ. Nalepa, Oficerowie radzieccy w Wojsku Polskim w latach 1943-1968, cz. I, Warszawa 1992, s. 21. 111 Marian Zgórniak oficerowie polscy z armii przedwrześniowej. W okresie „zimnej wojny" usunięto ich z wojska, wielu postawiono przed sądem, a nawet stracono43. W latach 1949-1956 polskie siły zbrojne zwiększono do ponad 600 tyś. ludzi i 22 dywizji (15 dywizji piechoty i 7 dywizji zmechanizowanych, nie licząc dywizji i brygad artylerii, artylerii przeciwlotniczej, przeciwpancernej i saperów). Siły te były stopniowo zmniejszane po wydarzeniach października 1956 r., a kadra dowódcza polonizowana. Od listopada 1956 r. do listopada 1957 r. wyjechało z Polski do ZSRR wielu oficerów radzieckich, w tym 27 generałów i marszałek K. Rokossowski44. Zastąpiono ich kadrą polską. Do wojska powróciła pewna liczba generałów armii przedwrześniowej i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, w tym również kilku generałów uprzednio skazanych w procesach politycznych. W latach 1955-1989 Ludowe Wojsko Polskie było podporządkowane dowództwu wojsk Układu Warszawskiego i miało odgrywać określoną rolę w planach operacyjnych tego paktu, przygotowanych na wypadek wybuchu konfliktu światowego. Stany liczbowe wojska były nadal stosunkowo wysokie. Utrzymywano trzy okręgi wojskowe (Śląski, Pomorski i Warszawski), z których każdy w razie wojny miał wystawiać jedną armię. Według ocen londyńskiego Instytutu Studiów Strategicznych45 w 1980 r. polskie siły zbrojne miały liczyć 319 500 ludzi, w tym 210 tyś. w wojskach lądowych, 87 tyś. w lotnictwie i 22 500 w marynarce. Istniało 5 dywizji pancernych, 8 dywizji zmechanizowanych, l dywizją desantowa, l dywizja po-wietrzno-desantowa, ponadto 3 brygady i l pułk artylerii, 5 pułków artylerii przeciwlotniczej, 3 pułki artylerii przeciwpancernej, 5 brygad rakiet ziemia-po-wietrze i inne mniejsze jednostki. Ponadto wojska Korpusu Bezpieczeństwa We-' wnętrznego miały liczyć 56 tyś., a wojska ochrony granic 16 tyś. żołnierzy (12 brygad). Liczbę czołgów londyński instytut oceniał na 3560, transporterów opancerzonych i pojazdów rozpoznawczych na 7500, dział i wyrzutni na 1000, dział przeciwpancernych na 680, rakiet przeciwpancernych na około 600 i dział przeciwlotniczych na około 600 sztuk. Lotnictwo polskie miało posiadać 705 samolotów i 5 bojowych helikopterów, 192 inne helikoptery i około 300 samolotów treningowych. Marynarka miała dysponować 4 okrętami podwodnymi i 128 jednostkami nawodnymi, a lotnictwo morskie miało liczyć 52 samoloty. Wyposażenie techniczne tych wojsk było na ogół na dobrym poziomie, choć według ówczesnych wypowiedzi 45 Ze służby wojskowej w ramach „oczyszczenia" korpusu oficerskiego z elementów „wrogich i obcych" w latach 1949-1954 zwolniono z wojska ponad 9 tyś. oficerów. Zob. EJ. Nalepa; Oficerowie armii radzieckiej w Wojsku Polskim w latach 1949-1956, „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1994, nr 1-2, s. 104. 44 Ibidem, s. 125-126. 45 The Military Balance 1981-1982, The International Institute for Strategie Studies, London 1981,s.20-21. 112 Armia obywatelska czy naród pod bronią. Siły zbrojne Rzeczypospolitej... szefa Sztabu Generalnego generała Floriana Siwickiego pozostawało w tyle w porównaniu z armiami NATO i armią radziecką46. Zmiana sytuacji państwa polskiego, jaka nastąpiła w 1989 r. w związku z odzyskaniem suwerenności, likwidacją Układu Warszawskiego oraz wycofaniem wojsk radzieckich z Niemiec i z Polski, oznaczała również otwarcie nowego rozdziału w dziejach Wojska Polskiego. Sprawa bezpieczeństwa narodowego, reorientacja polityczna państwa na Zachód i projektowane wejście Polski do NATO spowodowały konieczność przeprowadzenia szeroko zakrojonej reformy wojskowej. Zgodnie z ogólnoświatową tendencją nastąpiło znaczne zmniejszenie liczebności sił zbrojnych. Tworzone są elitarne oddziały wojsk szybkiego reagowania, zdolne do natychmiastowej akcji. Rozważany jest problem wprowadzenia armii zawodowej, której ideę już w latach trzydziestych lansował generał Charles de Gaulle, a która obecnie zyskuje prawo obywatelstwa w coraz większej liczbie krajów. Stosunkowo nieliczna, ale za to doskonale wyposażona armia zawodowa, nasycona elektroniką, o dużej sile ognia i zdolności do szybkiego przemieszczania się w terenie, staje się ogólnie przyjętym ideałem. Poza nią bezpieczeństwo państwa winno opierać się na dobrze przygotowanych siłach terytorialnych organizujących obronę regionalną. Cały stan obrony państwa ma zostać powiązany z systemem Paktu Północnoatlantyckiego, do którego Polska ma być oficjalnie włączona w 1999 r. Na przeszkodzie szybkiego przeprowadzenia tak nakreślonej reformy wojskowej stoją jej wysokie koszty, które państwo będzie musiało ponieść już w niedalekiej przyszłości. Koncepcja reformy stanowi swoisty kompromis pomiędzy ideą narodu pod bronią, realizowaną w razie totalnego zagrożenia kraju w formie obrony terytorialnej, a nieliczną, ale za to doskonale uzbrojoną armią zawodową, zdolną do szybkich i efektywnych operacji zarówno na własnym terytorium, jak i w ramach zobowiązań sojuszniczych za granicą. 46 Przemówienie gen. Siwickiego na posiedzeniu Komitetu Obrony Kraju w dniu 12 listopada 1980 r., MON, Sekretariat KOK, teczka nr 38, prot. Nr 91/80; por. ekspertyza na temat stanu wojennego M. Zgórniaka [w:] O stanie wojennym w sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, Warszawa 1997, s. 171. l Przemysław Hauser JEDNOŚĆ W WIELOŚCI. PROBLEMY NARODOWOŚCIOWE RZECZYPOSPOLITEJ W OKRESIE 1918-1939 I ICH NASTĘPSTWA Programy różnych polskich stronnictw politycznych działających w okresie zaborów, mające na celu odzyskanie niepodległości, musiały zazwyczaj niejako siłą rzeczy nawiązywać, i zwykle też nawiązywały, w mniejszym lub większym stopniu do przedrozbiorowego kształtu terytorialnego wielonarodowej Rzeczypospolitej. Rzadko tylko spostrzegano, że pojawia się tutaj pewna sprzeczność. W tamtym przedrozbiorowym, wielonarodowym państwie pełnię praw miała bowiem wyłącznie polska (lub ulegająca wpływom polonizacyjnym) szlachta. Tymczasem w ciągu XIX w. ziemie polskie pod rozbiorami były f widownią podobnych procesów społecznych, jakie zachodziły w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Zyskiwało pełnię praw mieszczaństwo, a swoją podmiotowość stan chłopski. Utrzymane w tym duchu przemiany były również związane (szczególnie w drugiej połowie XIX i na początku XX w.) z kształtowaniem się nowoczesnej świadomości narodowej wśród różnych grup ludności zamieszkujących przedrozbiorową Rzeczpospolitą. W miarę rozwoju tych procesów wśród niektórych narodowości na tym obszarze pojawiły się dążenia do uzyskania własnej państwowości. Przebieg I wojny światowej i jej wynik stworzyły niepowtarzalną koniunkturę polityczną do realizacji zamierzeń niepodległościowych w Europie Srodkowo--Wschodniej. Dotyczyło to Polaków, dotyczyło również innych narodów. Szybko okazało się wszakże, że aspiracje jednego narodu do utworzenia własnego państwa na określonym terytorium mogły stać w sprzeczności z dążeniami innych narodów, również zamieszkujących to samo terytorium lub jego część. Przy wykreślaniu nowej mapy środkowo-wschodniej Europy zawodziło często stosowanie kryterium etnicznego (powiązanego często z lansowaną przez zwycięskie mocarstwa zasadą samostanowienia narodów). Przemieszanie bowiem narodowości w tej części kontynentu (szczególnie, acz nie tylko, na obszarach pogranicznych) uniemożliwiało w praktyce wytyczenie linii rozdzielającej różną etnicznie ludność. Na to nakładały się inne argumenty, m.in. natury historycznej czy gospodarczej, mające na celu wykazanie praw do spornego terytorium. 115 h Przemysław Hauser W stosunku do Rzeczypospolitej zarówno aspiracje biorące za podstawę granice sprzed 1772 roku, jak i te, które przewidywały dość znaczne uszczuplenie terytorium Polski, stały zwykle w jaskrawej sprzeczności z dążeniami innych narodów i państw ościennych. Pewne symptomy pojawiły się bardzo wcześnie, zanim doszło do odbudowy suwerennej państwowości polskiej, a były następstwem tych postanowień traktatu brzeskiego, które przyznawały Chełmszczyznę i część Podlasia zależnemu od Niemców państwu ukraińskiemu. Przez ziemie polskie przetoczyła się wówczas olbrzymia fala protestów polskiej opinii przeciw temu rozstrzygnięciu. Akcja protestacyjna objęła z równą siłą nie tylko Królestwo Polskie, lecz także zabór pruski i austriacki'. Z drugiej strony w Kijowie przetrwała pamięć o rozstrzygnięciach brzeskich i nie zamierzano rezygnować z wykonania postanowień tego traktatu. W grudniu 1918 r. wojska podporządkowane Dyrektoriatowi podjęły marsz na zachód z zamiarem zajęcia nie tylko całości Wołynia, lecz i Chełmszczyzny. Te działania trafiły w styczniu 1919 r. na kontrakcję polską i tak ukształtował się front polsko-ukraiński na Wołyniu2. Sprawa Chełmszczyzny i Podlasia — choć w najwyższym stopniu zbulwersowała w lutym 1918 r. polską opinię — nie była jednak najważniejszą w terytorialnym sporze polsko-ukraińskim i szybko przesłoniły ją inne wydarzenia. Jesienią 1918 r., gdy procesy zmierzające do odrodzenia suwerennej państwowości polskiej nabierały wyraźnie przyspieszenia, stosunki polsko-ukraińskie uległy znacznemu zaognieniu. Od początku listopada 1918 r. Lwów, a za nim cała Galicja Wschodnia stanęła w ogniu walk polsko-ukraińskich. Zamieszkali tam Ukraińcy proklamowali utworzenie własnego państwa — Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej. Państwo to objęło oprócz Galicji Wschodniej i Łemkowszczyzny także Ruś Zakarpacką i Bukowinę3. Zarówno Polacy, jak i Ukraińcy uważali obszar Galicji Wschodniej za integralną część ich państwowego terytorium. Polskie stanowisko w tej sprawie trafnie uchwycił polityk daleki od nacjonalizmu, zagorzały zwolennik federacji narodów kresowych z Polską, Leon Wasilewski, pisząc na początku 1919 r.: „W społeczeństwie polskim nie ma ani jednej bodaj najdrobniejszej grupki, nie ma nawet — o ile wiadomo — żadnej jednostki, która by się godziła dobrowolnie na podział Galicji. Od konserwatystów aż do socjalistów wszyscy Polacy jednozgodnie wypowiadali się zawsze przeciwko temu pomysłowi i nic nie wskazuje na to, aby i w przyszłości mogło się coś pod tym względem zmienić. Wszelkie zakusy w tym 1 Por. nn.in. M. Figura, Prasa Polski Zachodniej wobec problematyki ukraińskiej w latach 1918-1930, Poznań 1995 (mpis pracy doktorskiej); „Kultura Polski", Kraków 1918. 2 Por. m.in. „Kurier Poranny" nr 314, 16 XII 1918. 3 M. Kozłowski, Między Sanem a Zburczem. Walki o Lwów i Galicję Wschodnią 1918-1919, Kraków 1990, s. 204. 116 Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... kierunku traktuje cały naród polski bez różnicy przekonań politycznych i stanowisk społecznych jako zamach na swe prawa historyczne i narodowe"4. Nie inaczej było ze strony ukraińskiej. Dnia 3 stycznia 1919 r. w Stanisławowie, dokąd przeniósł się rząd Petruszewicza, proklamowano połączenie Zachodnio--Ukraińskiej Republiki Ludowej z Ukraińską Republiką Ludową nad Dnieprem w jedna Ukraińską Republiką Ludową, której władza zwierzchnia — Dyrektoriat — ogłosił ten fakt w proklamacji z 22 stycznia 1919 r. Dnia 21 maja 1919 r. przewodniczący delegacji ukraińskiej na konferencję pokojową Georgij Sydorenko — referując tę kwestię w Paryżu — „zwrócił uwagę, że cały naród ukraiński jest obecnie zjednoczony [...] żadna unia z Polską nie jest możliwa [...] Rosjanie zawsze wykorzystywali Ukrainę wyłącznie dla swoich własnych interesów. Wszystkie partie ukraińskie od prawicy po lewicę zgodnie zmierzają do jednego celu — uzyskania całkowitej niepodległości jako niepodzielne państwo"5. Jeżeli w pewnej chwili przywódca Ukrainy naddnieprzańskiej ataman Semen Petlura poczuł się zmuszony do szukania oparcia w Polsce, zawierając w kwietniu 1920 r. sojusz z Piłsudskim, to rezygnował nie tylko z pełnej suwerenności państwa ukraińskiego. Ceną, którą przyszło płacić za sojusz, była także zgoda na pozostawienie w granicach Polski Galicji Wschodniej i części Wołynia. Takie rozwiązanie budziło wówczas sprzeciw wielu ukraińskich polityków szczególnie (co zrozumiałe) galicyjskich, odbiło się także na mniejszym, niż się spodziewano, wsparciu wojsk i władz Petlury przez miejscową ludność w czasie wyprawy kijowskiej. Idea sojuszu polsko-ukraińskiego realizowana w taki sposób nie przyniosła wówczas trwalszych rezultatów6. Nie powiodła się próba utworzenia pozostającej 4 L. Wasilewski, O wschodnią granicą państwa polskiego, Warszawa 1919, s. 11. Mówił radykalny poseł, ks. Eugeniusz Okoń, na posiedzeniu Sejmu Ustawodawczego — 26 II 1919 r.: „Obrona Lwowa leżała zawsze i leży na sercu chłopu polskiemu, bo dla nas chłopów, gdzie jest chata polska, gdzie zagony polskie, gdzie jest lud polski, tam i serce nasze — polskiego chłopa [...] Ludowi polskiemu Lwów zawsze był drogim i my, chłopi polscy, nigdyśmy się Lwowa nie wyrzekli i nie odstępowaliśmy go nikomu, nigdy, w żadnej chwili, jakkolwiek nasi wrogowie, wielcy panowie z prawicy mianują nas wywrotowcami, a mnie nawet bolszewikiem w sutannie [...] Dzisiaj z tej trybuny chłop polski przez usta moje woła pod adresem tych ukraińskich barbarzyńców «precz z rękami», bo ta ziemia [tzn. Galicja Wschodnia — P.H.] nasza i my tej ziemi z rąk nie wypuścimy i musimy w tych rękach utrzymać nie tylko Lwów, ale i Drohobycz, i Borysław". Poseł Jan Dąbski tego samego dnia powiedział: „Moi panowie! Nie wiem, z kim pakty w przyszłości będziemy zawierać, wiem tylko, że cała Galicja Wschodnia razem ze Lwowem musi pozostać przy Polsce (ożywione brawa). To jest rzecz, od której odstąpić nie możemy ze względów rozmaitych" (Sprawozdania Stenograficzne Sejmu Ustawodawczego, dalej cyt. SSSU, z 26 II 1919 r.). 5 Sprawy polskie na Konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Dokumenty i materiaty, Warszawa 1967, t. II, s. 321. 6 Szerzej na ten temat por. Polska i Ukraina. Sojusz 1920 roku i jego następstwa, red. Z. Kar-pus, W. Rezmer, E. Wiszka, Toruń 1997. 117 Przemysław Hauser pod polskim wpływem państwowości ukraińskiej na znacznej części terytorium Ukrainy. Podział ziem ukraińskich w traktacie ryskim między Polskę a Rosję Radziecką i Ukrainę Radziecką był porażką tych wszystkich ukraińskich polityków, którzy dążyli do budowy własnej państwowości jednoczącej wszystkie ziemie „Wielkiej Ukrainy" (także te, które znalazły się w granicach Rumunii i Czechosłowacji). Inna sytuacja panowała na obszarach litewsko-białoruskich. W połowie grudnia 1918 r. ówczesny polski minister spraw zagranicznych Leon Wasilewski stwierdził na konferencji prasowej w Warszawie: „Przechodząc do kwestii terytorium ziem wschodnich, w którego skład wchodzą Litwa i Białoruś, zainteresowanie państwa polskiego w dziedzinie rozstrzygnięć losu tych ziem jest niezmiernie żywe. Mamy tu do czynienia ze sprawą bardziej skomplikowaną. Z jednej strony są tam niewątpliwie ziemie polskie, o ludności najniewątpliwiej polskiej, z drugiej strony ludność o niezdecydowanym obliczu etnograficznym, jednakże ciążąca do polskości ze względu na politykę, na tradycję, dalej mamy ludność niepolską, posiadającą tendencje odśrodkowe — wszystko są to sprawy wymagające przygotowania gruntu do ostatecznego rozstrzygnięcia kwestii Litwy i Białorusi w związku z rozstrzygnięciem kwestii wschodniej. Ponieważ są to sprawy bardzo rozległe, ponieważ ministerium ma wciąż do czynienia z tymi sprawami, postanowiono stworzyć departament specjalny, który by zajmował się sprawami Litwy i Białorusi. My stoimy na tym stanowisku, że granice Rosji muszą być odsunięte jak najdalej na wschód. Oczywiście, że będziemy robili wszystko to, co do nas należy, ażeby te kraje, które są związane z Polską i etnograficznie, i kulturalnie, i ze względu na wzajemny stosunek ekonomiczny, i ze względu na przyszłość ekonomiczną, i ze względu na ciążenie ku polskości — żeby one były związane z Polską w ten czy ów sposób na podstawie zupełnego usunięcia wszelkich pozorów, jak gdybyśmy byli zaborcami — my chcemy działać w myśl tradycji polskiej «wolni z wolnymi, równi z równymi», żeby nic nie uroniono z tego' dorobku kulturalnego, który tam istnieje, który ma wszelkie szansę rozwoju"7. W zapowiedzi swej Wasilewski nie ukrywał zamiarów utrzymania tych ziem w bliżej niesprecyzowanym związku z państwem polskim. Takie stawianie sprawy nie brało pod uwagę ówczesnych dążeń litewskich, skupiających się na budowie własnego państwa niezależnego od wpływów polskich, którego obszar miał wykraczać poza etnograficzną granicę zwartego zasiedlenia litewskiego, obejmując m.in. również stolicę Litwy historycznej — Wilno. To, z kolei, nie znajdowało akceptacji wśród szerokich rzesz społeczeństwa polskiego, które w swej masie nie zamierzało wyrzekać się Wileńszczyzny, gdyż przeważała tam etnicznie ludność polska. Również gros ludności polskiej na Wileńszczyźnie skłaniało się do bezpośredniego włączenia tego obszaru do odradzającego się państwa polskiego. 7 „Kurier Warszawski" nr 349, 18 XII 1918. 118 Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... Dążenia te były bardzo silne, dlatego niewielką popularnością cieszyła się idea odbudowy związanego z Polską państwa litewskiego ze stolicą w Wilnie, nie znajdując większego poparcia ani wśród miejscowej ludności polskiej, ani litewskiej. Przekonał się o tym dowodnie zwolennik tego rozwiązania — Józef Piłsudski, gdy po wyparciu Armii Czerwonej z Wilna w kwietniu 1919 r. wydał odezwę „Do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego". W odezwie czytamy m.in.: „wojsko polskie, które ze sobą przyprowadziłem dla wyrzucenia panowania gwałtu i przemocy, dla zniesienia rządów krajem wbrew woli ludności — wojsko to niesie wam wolność i swobodę. Chcę dać wam możność rozwiązania spraw wewnętrznych, narodowościowych i wyznaniowych tak, jak sami sobie tego życzyć będziecie bez jakiegokolwiek gwałtu lub nacisku ze strony Polski"8. Powody wydania takiej a nie innej odezwy Naczelnik wyłuszczał na początku maja 1919 r. w liście do Paderewskiego: „Wobec tego, że Wilno sam znalazłem opuszczone zarówno przez Polaków, jak i przez Litwinów i Białorusinów nie mogłem utworzyć czegokolwiek szerszego po zajęciu Wilna. Polacy i Litwini, i Białorusini przy pertraktacjach z nimi oglądali się jedni na Warszawę, drudzy na Kowno lub Mińsk, gdzie wyemigrowała większość ich przedstawicieli. Do żadnej decyzji nie mogłem ich doprowadzić. Wskutek tego zatrzymałem się na rozwiązaniu kwestii takim, które by nie zamykało drogi w żadnym kierunku"9. Bez większego skutku pozostawały próby spopularyzowania wśród wileńskich Polaków idei federacji. Tadeusz Hołówko pisał na łamach „Robotnika" w maju 1919 r.: „Wilno jest polskim miastem, któż śmiałby temu przeczyć. Według mego zdania, przyznam się szczerze, Wilno jest bardziej polskim miastem aniżeli Warszawa. Tam polskość jest głębsza, szlachetniejsza [...] I dlatego, że Wilno jest takim polskim miastem, dlatego, że tak głęboko kocham Wilno — całą duszą pragnę, aby ono nie było wcielone wraz ze skrawkiem Litwy do Polski. Ta głęboka polskość Wilna i to zahartowanie narodowe Polaków na Litwie pozwala mi kłaść na ich barki ciężar odbudowy państwa litewskiego"10. Plany realizacji tej idei pozostały jednak na papierze. Jak wykazał dalszy bieg wydarzeń, Polacy wileńscy opowiedzieli się czynnie za wcieleniem ich miasta do Polski, a Litwini nie chcieli tego akceptować". Część ludności litewskiej Wileńszczyzny i Suwalszczyzny brała natomiast czynny udział w walkach przeciw wojskom polskim12. 8 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. V, Warszawa 1937, s. 75. Odezwa do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego. 9 Ibidem, s. 81-82. List do Paderewskiego (4 V 1919). 10 „Robotnik", 6 V 1919. " Szerzej na ten temat por. P. Łossowski, Konflikt polsko-litewski 1918-1920, Warszawa 1996. 12 B. Makowski, Pojęcie ojczyzny w świadomości Litwinów Wileńszczyzny i Suwalszczyzny Południowej w okresie międzywojennym [w:] Pamiętnik XV Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich, t. III pod. red. P. Hausera, Toruń 1995, s. 175. 119 Przemysław Hauser Inaczej wyglądały sprawy na Białorusi. Jeszcze w marcu 1918 r. podczas okupacji niemieckiej doszło do próby proklamowania w Mińsku niepodległości Białorusi przez Białoruską Radę Ludową. Obszar, na którym mógł się wówczas rozwijać w niewielkich rozmiarach (o ile zyskiwał przyzwolenie niemieckie), narodowy ruch białoruski, był jednak bardzo ograniczony. Od zachodu oddzielała go linia okopów niemieckich z 1915 r., na południu nie obejmował białoruskiego Polesia, przekazanego w traktacie brzeskim Ukrainie, na wschodzie wytyczała go linia frontu niemiecko-bolszewickiego13. Obszar ten, a wkrótce także inne ziemie białoruskie były sukcesywnie zajmowane (od listopada 1918 r.) przez Armię Czerwoną posuwającą się w ślad za niemieckimi wojskami Ober-Ostu. Jednak władze bolszewickie również nie kwapiły się do realizacji narodowych dążeń białoruskich. Dopiero l stycznia 1919 r. proklamowano w Smoleńsku utworzenie Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. W dwa tygodnie później oderwano od tej republiki jej wschodnią część (Gubernię Mohylewską, Witebska i Smoleńską) wcielając je do Federacji Rosyjskiej. Dnia 27 lutego 1919 r. połączono pozostałą część republiki z Republiką Litewską, proklamując Socjalistyczną Radziecką Republikę Litwy i Białorusi14, Wydana w kwietniu 1919 r. cytowna wyżej odezwa Piłsudskiego nie miała doraźnie większego znaczenia dla kwestii białoruskiej, ponieważ gros obszarów Białorusi było wówczas jeszcze zajęte przez Armię Czerwoną. Miejscowa ludność białoruska, której ciążyła radziecka okupacja, występowała przeciwko niej z bronią w ręku15. Trwająca równocześnie z tymi wystąpieniami polska ofensywa doprowadziła w sierpniu 1919 r. do zajęcia Mińska, a następnie (w końcu września) do oparcia linii frontu na rzece Berezynie. Gdy 19 września 1919 r. Pilsudski przybył do Mińska, niepodległościowi działacze białoruscy łączyli z tym duże nadzieję. Witający go Aleksander Pruszyń-ski powiedział m.in.: „Witam cię, Naczelniku, w imieniu naszych białoruskich delegacji reprezentujących ludność białoruską. Wyrażam gorącą podziękę za uwolnienie Mińska i Mińszczyzny od nowego ciężkiego najazdu moskiewskiego imperializmu, który tym razem przystroił się w szaty bolszewizmu. Ale płaczą jeszcze matki w Witebsku, jęczą ludzie w Mohylewie, milczy, bo wzbroniony, głos omszałych dzwonnic Smoleńska. Wierzymy i mamy nadzieję, że razem z wolnym Mińskiem, Wilnem i Grodnem wolne i szczęśliwe będą grody odwieczne naszej wolnej i niezależnej Białoruskiej Republiki na kresach moskiewskich — Witebsk, Mohylów i stary Smoleńsk. Tego się spodziewamy, w to wierzymy — tą wiarą " O. Łatyszonek, Bialoruskie formacje wojskowe 1917-1923, Białystok 1995, s. 77. 14 Ibidem, s. 113. 15 Ibidem, s. 122-129. 120 Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... i nadzieją obdarzył nas naród bratni, którego znakomitym sławnym przedstawicielom gotowiśmy powiedzieć w Mińszczyźnie nie tylko nasze dzisiejsze «dziękuję», ale zawsze «pozdrawiamy Cię, przychodź do nas gościu nasz miły, sąsiedzie drogi»"16. Duża część polityków białoruskich, mająca w pamięci złe doświadczenia z Niemcami i potem bolszewikami, pokładała swe nadzieje w Piłsudskim i jego programie federacyjnym. Liczono na zbudowanie sfederowanej z Polską państwowości białoruskiej, która obejmie wszystkie ziemie historycznej Białorusi. Polska polityka wobec Białorusi nie potwierdzała jednak tych nadziei. Nie zdecydowano się na uznanie rządu Białoruskiej Republiki Ludowej ze sprzyjającym opcji polskiej Antonim Łuckiewiczem na czele17. Coraz częściej proponowano, aby ograniczyć kwestię białoruską do Mińszczyzny, a Wileńszczyznę i Grodzieńszczyz-nę włączyć w skład państwa polskiego. Piłsudski chcąc nie chcąc musiał się liczyć z tymi tendencjami, dominującymi wśród polskiej ludności tych ziem. Postanowił odłożyć sprawę na później. W końcu 1919 r. chciał — jak stwierdzał w liście do Jerzego Osmołowskiego — „utworzenia czegoś w rodzaju Piemontu białoruskiego i zaniechać wystąpień w wielkim stylu, co obecnie mogłoby tylko sprawie zaszkodzić"18. Do takiego rozwiązania skłaniała go też słabość narodowego ruchu białoruskiego. Na wstrzemięźliwość strony polskiej w popieraniu idei budowy państwa białoruskiego nałożyło się brutalne niekiedy postępowanie wojsk polskich na zdobytym obszarze. Już w maju 1919 r. alarmowano na łamach „Robotnika": „Aliści pewien «czynnik» polski pracuje w pocie czoła na rzecz bolszewików. To zawsze ta sama i zawsze taka sama żandarmeria [...] Dowbór-Muśnicki zniszczył sympatie polskie w Bobrujskim, żandarmi czynią dzisiaj to samo na Wileńszczyźnie"19. Sytuacja ta nie uległa bynajmniej poprawie w ciągu 1919 r.20 Działacze białoruscy musieli podjąć trudną decyzję. W miarę upływu czasu rosła wrogość miejscowej ludności do Polaków „nie na tyle jednak — jak to trafnie tfl Cyt. za W. Balcerak, Sprawa bialoruska a polityka odradzającej się Rzeczypospolitej [w:] Polska-Bialoruś 1918-1945. Zbiór studiów i materiałów pod red. W. Balceraka, Warszawa 1994, s. 18-19. 17 O. Łatyszonek, op.cit., s. 121. 18 „Niepodległość" 1962, t. VII, s. 69 (cyt. za W. Balcerak, op.cit., s. 20). 19 „Robotnik", 24 V 1919. 20 W tygodniku „Rząd i Wojsko" z 9 XI 1919 r. czytamy: „Widzimy, że pomimo wszystko na razie na wschodzie władze polskie postępują nie w myśl odezwy Naczelnika Państwa, lecz w myśl życzeń N. Demokracji, zachowując się zupełnie jak władze okupacyjne [...] Pomimo wszystko do władzy dorwały się żywioły ziemiańskie, które dziś swoją władzę wykorzystują przede wszystkim na załatwienie rachunków z włościanami". 121 Przemysław Hauser stwierdza Łatyszonek — by zatrzeć wspomnienie okupacji sowieckiej, przeciwko której białoruskie chłopstwo kilka miesięcy temu wystąpiło na całym obszarze z bronią w ręku. Było zaś rzeczą oczywistą, że walka z Polakami oznacza działanie na rzecz powrotu bolszewików"21. Tę drogę wybrało wielu lewicowych działaczy. Reszta — bardziej umiarkowana w postulatach społecznych — próbowała współpracować z Polską. W efekcie żołnierze białoruscy walczyli po obu stronach frontu w zmaganiach wojennych roku 1920. Traktat ryski dzieląc Białoruś, dawał stronie radzieckiej możliwość podtrzymania idei Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, proklamowanej już w końcu lipca 1920 r. Była to „państwowość" już wówczas bardzo okrojona terytorialnie — bez ziem części Wileńszczyzny (oddanej Liwie), nie wychodząca na wschodzie poza Mińszczyznę. Granica traktatu ryskiego jeszcze bardziej ograniczyła na zachodzie terytorium tej fasadowej „socjalistycznej republiki". Z drugiej strony traktat zawarty w Rydze, odcinając Mińsk od Polski, rozwiewał nadzieje Piłsudskiego na utworzenie na tym obszarze „białoruskiego Piemontu" — zalążka państwowości białoruskiej. W efekcie pozostała część ziem białoruskich, która znalazła się w Polsce, została bezpośrednio wcielona do państwa polskiego. Takie rozwiązanie nie mogło stanowić dobrego początku dla dalszej współpracy polsko-białoruskiej. W zaistniałej sytuacji znaczna część białoruskich działaczy nie wykluczała w przyszłości współpracy z Rosją Radziecką. Problemy narodowościowe pojawiły się także na zachodnich obszarach odradzającego się państwa polskiego. Ludność niemiecka, zamieszkująca do 1918 r. wschodnie tereny Rzeszy, znalazła się w granicach państwa polskiego wbrew swojej woli. Realne zagrożenie dla utrzymania ziem polskich dzielnicy pruskiej przy Rzeszy pojawiło się już na początku października 1918 r., gdy Niemcy musiały zaakceptować 14 punktów Wilsona jako podstawę rokowań o rozejm kończący działania zbrojne I wojny światowej. Rozmiary polskich żądań rewindykacyjnych, obejmujących nie tylko ziemie zaboru pruskiego (Wielkopolskę, Pomorze Gdańskie, Warmię), lecz także dawniej utracony obszar Górnego Śląska i Mazury, wywołały ostre przeciwdziałanie ze strony niemieckiej. Zaangażowały się na tym polu władze centralne Rzeszy i Prus. Jednak żądania polskie w jeszcze większym stopniu budziły sprzeciw władz zagrożonych rewindykacjami prowincji wschodnich, które dla podejmowanych na tej niwie działań, znajdowały mocne poparcie miejscowej ludności niemieckiej22. 21 O. Łatyszonek, op.cit., s. 129. 22 Obszernie na ten temat: P. Hauser, Niemcy wobec sprawy polskiej (październik 1918-czer-wiec 1919), Poznań 1984. 122 Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej,., Poczucie zagrożenia wśród tej ludności wzrastało w miarę jak rosło prawdopodobieństwo utraty poszczególnych obszarów. Już postanowienia rozejmu trewir-skiego, kończącego działania zbrojne powstania wielkopolskiego w połowie lutego 1919 r., wywołały sprzeciw polityków i większej części opinii publicznej w Rzeszy. Znacznie gorsze nastroje panowały wówczas wśród niemieckich mieszkańców prowincji poznańskiej na terenach objętych powstaniem. Część z nich doświadczyła, co znaczy egzystencja na ziemiach kontrolowanych przez wrogie wojska, część zdecydowała się na ucieczkę przed powstańcami. Dla uchodźców z Poznańskiego ich „strony rodzinne" (Heimat) znalazły się wewnątrz linii demarkacyjnej i nie zamierzali się z tym pogodzić. Zastrzeżenie trewirskie, mówiące o tym, że linia demarkacyjna w niczym nie przesądza o przyszłych granicach, miało dla nich jedynie wartość formalną. Nie mieli podstaw, by wierzyć, że będzie inaczej, bowiem wszelkie rozważania na temat stosunków etnicznych w Wielkopolsce prowadziły do uświadomienia sobie, że utrzymanie „rdzenia prowincji poznańskiej" w granicach Niemiec i tak byłoby zadaniem o najwyższym stopniu trudności. Rozciągnięcie władzy powstańczej nad tą częścią Wielkopolski w praktyce przekreślało wszelkie złudzenia na pozytywne rozstrzygnięcie konferencji pokojowej. Pozostawała jednak desperacka nadzieja na podjęcie walki zbrojnej i „odzyskanie", a potem utrzymanie tego obszaru z pomocą sił wojskowych. Stąd spora liczba uciekinierów z Poznańskiego zdolnych do noszenia broni, obok ochotników z tych granicznych powiatów Wielkopolski, których powstańcy nie zdołali opanować, znalazła się w szeregach Grenzschutzu. Uchodźcy z Poznańskiego, aby wzmocnić siłę swojego oddziaływania w życiowej dla nich sprawie „odzyskania" tej prowincji, założyli 28 marca 1919 r. w Międzychodzie Deutscher Heimatbund Posener Fluchtlinge. Wysłano wówczas telegramy do marszałka von Hindenburga, ministra obrony Rzeszy Noskego i do Zgromadzenia Narodowego, wzywając adresatów do podjęcia walki o „odzyskanie" prowincji poznańskiej. Wkrótce wzdłuż całej linii frontu powstańczego utworzono wiele miejscowych grup związku. Następował bardzo szybki rozrost tej organizacji, która 12 kwietnia 1919 r. liczyła około 10 tysięcy, a w końcu tegoż miesiąca — około 25 tysięcy członków. W połowie maja poprzez wchłonięcie wielu rad ludowych, związków zawodowych itp. osiągnięto imponującą liczbę około 300 tysięcy członków23. Nastroje wśród uchodźców były dość jednoznaczne i nie pozbawione desperacji. W kwietniu 1919 r. delegacja Heimatbund Posener Fluchtlinge domagała się od Naczelnego Dowództwa i rządu Rzeszy interwencji zbrojnej, mającej na celu odzyskanie Poznańskiego (oznaczałoby to zerwanie rozejmu v Urn die Provinz Posen. Denkschrift des Deutschen Heimatbundes Posener Fluchtlinge, Frankfurt a. O. 1919 (II Auflage), s. 16-18. 123 Przemysław Hauser z Ententą), grożąc w przeciwnym razie podjęciem na własną rękę wojny partyzanckiej z wojskami powstańczymi bez oglądania się na konsekwencje polityczne, jakie to może mieć dla Niemiec24. Dnia 7 maja 1919 r. wręczono delegacji niemieckiej w Wersalu księgę zawierającą warunki pokoju. Były one znacznie cięższe, niż się w Niemczech spodziewano. Postanowienia traktatu wywołały ostre protesty władz i opinii publicznej w Niemczech. Wiadomość o warunkach pokoju, która tak zbulwersowała niemiecką opinię w centrum Rzeszy, wywołała znacznie większy rezonans na tych obszarach, które w myśl warunków traktatowych miały odpaść od Niemiec. Do tej chwili jedynie uchodźcy z Poznańskiego znajdowali się w takiej sytuacji, słusznie przeczuwając, że w gruncie rzeczy ich sprawa (tzn. ponowne zdobycie prowincji poznańskiej) jest w Niemczech skazana na przegraną, bowiem tak władze Niemiec, jak i Naczelne Dowództwo nie zaryzykują wojny z Ententą o „odzyskanie" opanowanej przez powstańców części Wielkopolski. Uchodźcy z Poznańskiego byli właściwie w swych dążeniach osamotnieni również na obszarze prowincji wschodnich. Większości ludności niemieckiej w tych prowincjach znacznie bliższe było pojęcie Heimat niż Vaterland25. Do 7 maja ludność ta mogła mieć nadzieję, że ziemie, które zamieszkuje, pozostaną w wyniku rozstrzygnięcia traktatu pokojowego przy Rzeszy. Zmęczenie czteroletnią, przegraną wojną powodowało dosyć powszechne dążenie do zachowania spokoju, a egoistycznie pojęty patriotyzm (zawężony do Heimat) nie zmuszał do czynnego angażowania się w obronę sąsiedniej prowincji. Poprzestawano na słowach otuchy i podtrzymywaniu żądań Niemców z Poznańskiego, lecz rzadko kiedy angażowano się czynnie. Warunki pokojowe, przedłożone Niemcom 7 maja w Wersalu, diametralnie' zmieniły tę sytuację. Bliska perspektywa znalezienia się w podobnej sytuacji co Niemcy w prowincji poznańskiej, spowodowała wśród niemieckich mieszkańców „zagrożonych" obszarów pojawienie się nie tylko nastrojów przygnębienia; wyzwoliła także energię do obrony przed zmianą suwerenności państwowej zamieszkiwanego przez nich terytorium. Nie zajęta przez powstańców część Wielkopolski, Pomorze Gdańskie, Górny Śląsk, Warmia, Mazury i Powiśle stały się widownią licznych manifestacji, wieców i pochodów ludności niemieckiej. Pod adresem władz wysyłano tysiące rezolucji protestujących przeciw oderwaniu dużej części prowincji wschodnich od Rzeszy. Wśród polityków i wojskowych z prowincji wschodnich, 24 Akten der Reichskanzlei Weimarer Republik. Das Kabinett Scheidemann 13 Februar bis 20 Juni 1919 (bearb. von Hagen Schulze), Boppard a. R. 1971, Dok. nr 44, s. 183. 25 Uskarżał się na to we wspomnieniach gen. Wilhelm Groenęr, gdy stwierdzał, że siły zbrojne organizowane w lutym 1919 r. na Śląsku i w Prusach Zachodnich, będąc zdecydowane na obronę swych prowincji, nie chciały brać udziału w akcji zaczepnej mającej na celu stłumienie powstania w Poznańskiem. W. Groenęr, Lebenseńnnerungen, Góttingen 1957, s. 480. 124 _______Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczpospolitej...______ których zawodziła wyobraźnia polityczna w maju-czerwcu 1919 r., pojawiła się również koncepcja utworzenia „Oststaat" nawet wbrew rządowi Rzeszy i podjęcia walki o odzyskanie prowincji poznańskiej bez oglądania się na następstwa. W dramatycznych dniach drugiej połowy czerwca 1919 r. przy potężnym oporze, który miał swe główne źródło wśród polityków i ludności obszarów wschodnich mających odpaść od Niemiec, władze Rzeszy — nie widząc innego wyjścia — nakazały swym delegatom podpisanie traktatu26. Postanowienia traktatu wersalskiego zostały wprawdzie uznane przez rząd niemiecki, lecz w Niemczech nigdy ich nie akceptowano. Zgodę na podpisanie traktatu uznano za wymuszoną, a zawarte w nim warunki określano mianem dyktatu. Jak widać z powyższego, postawa ludności niemieckiej na wschodnich obszarach Prus była niewątpliwie nacechowana głębokim i świadomym patriotyzmem. Ludność ta nie tylko protestowała przeciw traktatowi (podobnie jak szerokie rzesze ludności w całych Niemczech), lecz z chwilą, gdy jej „strony rodzinne" (Heimat) były zagrożone oderwaniem od Rzeszy, skłaniała się w dużej części do wystąpienia militarnego w ich obronie. Trudno się dziwić tej reakcji, bowiem przyznanie Polsce znacznej części wschodnich obszarów Rzeszy miało daleko idące konsekwencje dla ich niemieckich mieszkańców. Naturalne wyczulenie na „krzywdę" zostało w tym wypadku zwielokrotnione decyzjami wersalskimi, które ludność ta subiektywnie odczuwała jako głęboko niesprawiedliwe. Postanowienia traktatowe stawiały ją bowiem przed wyborem: 1) egzystencji w swych „stronach rodzinnych" (Heimat), lecz pod obcą suwerennością i z mało atrakcyjnym statusem mniejszości narodowej, 2) emigracji do Niemiec (Yaterland) połączonej z zachowaniem obywatelstwa niemieckiego. Na decyzje o emigracji lub pozostaniu na miejscu wywierało zapewne wpływ wiele czynników. Do najważniejszych należały niewątpliwie warunki materialne przyszłej egzystencji w państwie polskim. W związku z tym staje się zrozumiałe, dlaczego fala emigracji objęła przede wszystkim miasta, w tym kadrę urzędniczą i związaną z nią część drobnomieszczaństwa niemieckiego. Ta część mieszkańców mogła się obawiać, że w nowych warunkach politycznych nie znajdzie dla siebie miejsca pracy (szczególnie jeśli dotąd pozostawała w służbie państwowej). W innej sytuacji znalazła się ludność wiejska, gospodarująca zwykle na swoim. Tu było łatwiej o decyzję pozostania na miejscu. Wyjazd do Niemiec nie świadczył więc o braku uczuć patriotycznych. Często porzucano „strony rodzinne" właśnie dlatego, że chciano mieszkać we własnej 26 Obszernie na ten temat por. P. Hauser, Niemcy..., s. 212-234. 125 Przemysław Hauser ojczyźnie, a nie pod obcą suwerennością. Tymczasem emigracja ludności niemieckiej z Polski Zachodniej została uznana przez władze Niemiec za bardzo niekorzystny proces. Jeśli bowiem zakładano przekreślenie w przyszłości decyzji wersalskich i powrót do granic z 1913 r., to uzasadniać takie rozwiązanie miała ludność niemiecka mieszkająca na „obszarach utraconych". Aby powstrzymać żywiołowe procesy emigracji do Niemiec, starano się zapewnić Niemcom w Polsce Zachodniej takie poparcie materialne, jakie zrównoważyłoby w ich świadomości niezadowolenie wynikające z utraty statusu narodu panującego. Dla ludności niemieckiej w Polsce Zachodniej nadchodzący okres miał być (wg zamiarów władz Rzeszy) przedłużeniem polsko-niemieckiej konfrontacji narodowościowej, której widownią przed 1918 r. był zabór pruski. Inaczej kształtowała się sytuacja na granicy z Czechosłowacją. Atak czeski na Śląsk Cieszyński w 1919 r., a następnie sankcjonująca ten fakt decyzja Ententy w sprawie granicy na rzece Olzie spowodowały, że na południowej granicy państwa polskiego niemal nie pojawił się problem mniejszości czeskiej — dotyczył bowiem tylko kilkuset osób mieszkających w województwach katowickim i krakowskim. Najwięcej Czechów mieszkało od lat w osadach na Wołyniu i obca im była myśl o jakiejkolwiek irredencie. Nieuwzględnienie polskich aspiracji terytorialnych na Spiszu i Orawie również znacznie ograniczyło liczbę ludności słowackiej w Polsce, siłą rzeczy marginalizując problem znaczenia tej grupy narodowościowej na ziemiach graniczących z Czechosłowacją27. A przecież problem mniejszości narodowych nie kończył się na strefach pogranicznych. Niemcy oprócz Polski Zachodniej zamieszkiwali także Polskę centralną (szczególnie rejon Łodzi). Osadnictwo niemieckie występowało również w Galicji i na Wołyniu28. Ludność żydowska mieszkała w diasporze na całym obszarze, który należał do przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, lecz jej rozsiedlenie było nierównomierne. Była ona bardzo zróżnicowana pod wieloma względami, m.in. stopnia zamożności i często związanego z tym statusu społecznego oraz sympatii politycznych. Rok 1918 i odrodzenie niepodległego państwa polskiego stawiał przed tą społecznością zadanie znalezienia własnego miejsca w zmienionych warunkach politycznych. Byli tacy, u których najpierw wybuch I wojny światowej, a potem procesy odradzania się państwa polskiego budziły niepokój, burząc dawny uporządkowany świat, często 27 Por. m.in. E. Orlof, Dyplomacja polska wobec sprawy slowackiej w latach 1938-1939, Kraków 1980. 28 Por. m.in. P. Hauser, Mniejszość niemiecka w Polsce w latach 1918-1939 [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VIII: Polska-Polacy — mniejszości narodowe, pod red. W. Wrze-sińskiego, Wrocław, 1992, s. 31-52. 126 Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... postrzegany poprzez pryzmat regionalnej „małej ojczyzny", do którego przywykli29. Groźnym elementem, uzasadniającym ten niepokój, mogły być wieści o pogromach, które były nagłaśniane na forum międzynarodowym i przyczyniły się do budowania wizerunku Polski jako państwa nietolerancyjnego. To demonizowanie „polskiej nietolerancji" w prasie europejskiej i amerykańskiej budziło silny sprzeciw wśród wielu polityków polskich różnych opcji i nie sprzyjało wzajemnemu zrozumieniu między ludnością polską i żydowską. W kołach narodowo-demokratycznych łączono tę kampanię z żądaniami daleko idącej politycznej autonomii dla ludności żydowskiej w Polsce i narzuceniem nowo powstałemu państwu traktatu o międzynarodowej ochronie mniejszości30. Byli Żydzi, którzy działając od lat w polskiej irredencie, walcząc w czasie wojny w Legionach, z radością powitali „wybuch niepodległości" czynnie włączając się w ogólny nurt budowy polskiej państwowości. Ten sposób myślenia części ludności żydowskiej, której bliskie były tendencje asymilacyjne, podkreślał w lutym 1919 r. poseł Natan Loewenstein, gdy mówił: „Przyznajemy się szczerze i niezłomnie do narodowości polskiej i do państwa polskiego — da Bóg — w najszerszych granicach. Ziemię tę od wieków zamieszkujemy, ona nas zrodziła, w niej spoczywają prochy ojców naszych. Polska, ta ziemia, jest naszą ojczyzną"31. Tę opcję ideową reprezentowali Żydzi, którzy w najtrudniejszych dniach zagrożenia niepodległości Rzeczypospolitej, latem 1920 r., zaciągali się ochotniczo do wojska polskiego32. Wśród części biedoty żydowskiej, zwłaszcza na ziemiach wschodnich i byłej Kongresówki, dość silny posłuch znajdowały hasła rewolucyjne, co znalazło swoje odbicie w 1920 r. podczas ofensywy Armii Czerwonej na Warszawę. Bywało nierzadko, że Żydzi zgłaszali wówczas akces do władz ustanowionych przez bolszewików na zajętym przez nich obszarze. Po wyparciu Armii Czerwonej z okupowanych terenów polskie sądy wojenne skazywały takie osoby pod zarzutami zdrady kraju33. Inaczej wyglądała sytuacja na ziemiach byłego zaboru pruskiego, przyznanych Polsce w Wersalu. Mieszkający tu Żydzi uważali się w swej masie za Niemców 2-1 Por. m.in. T. Gąsowski, Między Jerozolimą, Wiedniem a Lwowem. Żydzi wchodniogalicyjscy w poszukiwaniu ojczyzny w pierwszych lalach XX wieku [w:] Pamiętnik XV Powszechnego Zjazdu Historyków Polskich..., s. 147. 30 Por. m.in. T. Kułak, K. Kawalec, Endecja wobec kwestii żydowskiej (lata 1893-1939) [w:] Polska-Polacy — mniejszości narodowe..., s. 128-129. 31 SSSU,' posiedzenie nr 6 z 25 II 1919. . 32 „Robotnik", 28 VII 1920. 35 Doniesienia na ten temat pojawiały się wówczas często w prasie polskiej. Por. m.in. „Czas", 26 VIII 1920 r. Także: W. Witos, Moje wspomnienia, t. II, Paryż 1964, s. 324; J. Dąbski, Pokój ryski, Warszawa 1931, s. 30. 127 Przemysław Hauser wyznania mojżeszowego i w większości wyjechali wraz z falą niemieckiej emigracji z tych ziem. Jak widać z powyższego, problem dążeń politycznych ludności żydowskiej i jej zachowań wobec odradzającego się państwa polskiego był bardzo złożony i niejednoznaczny34. Obraz tych postaw został jednak dość jednostronnie przedstawiony w prasie i publicystyce Narodowej Demokracji, co miało na celu upowszechnienie poglądu, że Żydzi są w Polsce żywiołem obcym, nie zasługującym na zaufanie, a najlepszym rozwiązaniem tej kwestii byłaby emigracja ludności żydowskiej z Polski35. Godzi się wspomnieć, że były również w Rzeczypospolitej inne niewielkie liczebnie mniejszości narodowe, jak: Rosjanie, Tatarzy, Ormianie, Karaimi, Cyganie. Nie stwarzały one większych problemów w polityce wewnętrznej państwa, wzbogacały natomiast barwną mozaikę kulturową Polski międzywojennej36. Gdy w 1922 r. ukształtowało się terytorialnie państwo polskie, w jego granicach znalazło się wiele (ok. 1/3 liczby mieszkańców) mniejszości narodowych. Jak wskazano wyżej, nie były to mniejszości wyczekujące biernie na swój los. Minione od 1918 r. lata przyniosły im doświadczenia, które trudno było wymazać z pamięci. Narodowi demokraci mogli się czuć zwycięzcami w polsko-polskim sporze na temat granic i ustroju terytorialnego państwa. Konsekwentnie i skutecznie zwalczając wszelkie próby Piłsudskiego, zmierzające do wskrzeszenia idei federacji narodów kresowych z Polską, nie dopuścili również do sfinalizowania jakichkolwiek dążeń autonomicznych w ramach państwa polskiego, które mogłyby stanowić, zaczyn myślenia w duchu federacyjnym. Roman Rybarski w 1922 r. pisał z satysfakcją: „Klęska kijowska zadała śmiertelny cios tej idei, pokój ryski przekreślił ją ostatecznie"37. Triumfując nie zdawali sobie sprawy, że to nie tylko Piłsudski przegrał wówczas swoją wizję Polski, lecz także, że zostały całkowicie zawiedzione, rozbudzone już nadzieje narodów kresowych na utworzenie własnych, mniej lub 34 Wskazał na to trafnie Jerzy Tomaszewski pisząc: „Nie ma nic bardziej niebezpiecznego w badaniu zjawisk społecznych, jak generalne sądy o jakimkolwiek społeczeństwie, zwłaszcza jeśli jest tak zróżnicowane wewnętrznie jak Polacy lub Żydzi. Wśród obydwóch narodów znaleźć można bez trudu postawy wykluczające się wzajemnie, poglądy radykalnie sprzeczne, a także całkowicie odmienne doświadczenia. Dotyczy to również poglądów na temat wzajemnych stosunków oraz doświadczeń stąd wyniesionych". J. Tomaszewski, Spoleczność żydowska a Polacy w II Rzeczypospolitej [w:] Polska-Polacy — mniejszości narodowe..., s. 111. 35 Por. m.in. O. Bergmann, Narodowa Demokracja wobec problematyki żydowskiej w latach 1918-1929, Poznań 1998, s. 28-56. 36 Por. m.in. J. Tomaszewski, Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985. 37 Roman Rybarski o narodzie, ustroju i gospodarce, wstęp, wybór i opracowanie S. Rudnicki, Warszawa 1997,' s. 25. 128 Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... bardziej samodzielnych organizmów państwowych lub przynajmniej na uzyskanie pewnej autonomii w ramach państwa polskiego. Inkorporacja Wileńszczyzny i niedopuszczenie do jakiejkolwiek autonomii Galicji Wschodniej, wyraźnie potwierdzały kontynuację tego kierunku polityki. Polska miała bardzo niewiele do zaofiarowania swoim mniejszościom. Ich oczekiwania zaś rozmijały się z polityką państwa. Ukraińcy nie zamierzali rezygnować z idei własnej państwowości, której różne warianty usiłowano realizować w latach 1918-1920. Białorusini mogli mieć żal o dobrowolne oddanie Rosji Radzieckiej Mińska w toku rokowań ryskich. Litwini z Wileńszczyzny i południowej Suwalszczyzny ciążyli ku niepodległej republice litewskiej, z którym to państwem się identyfikowali. Niemcy na ziemiach byłej dzielnicy pruskiej, które znalazły się w granicach państwa polskiego, nie mogli się pogodzić z decyzjami wersalskimi i — mając nadzieje na rewizję granic — utożsamiali się z Rzeszą jako państwem macierzystym. Ludność żydowska nie doczekała się autonomii, która mogłaby prowadzić do wzrostu jej znaczenia w państwie i skuteczniejszej obrony własnych praw. Wraz z ukształtowaniem się ustroju i terytorium państwa, problem mniejszości narodowych wszedł w nową fazę. W Rzeczypospolitej zaczęło obowiązywać ustawodawstwo gwarantujące mniejszościom szeroki zakres swobód w dziedzinie kultury i języka oraz równość wobec prawa. Narzucony Polsce traktat o ochronie mniejszości zebrał wiele krytycznych uwag już podczas debaty ratyfikacyjnej w końcu lipca 1919 roku w Sejmie Ustawodawczym. Otwierający debatę premier Ignacy Paderewski przypomniał z goryczą i wyrzutem, że prawa o międzynarodowej ochronie mniejszości narzucono krajowi „gdzie w roku 1573, w roku pamiętnej nocy św. Bartłomieja [mówca pomylił datę nocy św. Bartłomieja — winno być 1572 — P.H.], wszystkim wyznaniom przyznano wolność"38. Słowa przywołujące tradycje tolerancji polskiej nie poszły w niepamięć, skoro postanowienia uchwalonej w marcu 1921 r. konstytucji w zakresie ochrony praw mniejszości szły dalej niż traktat mniejszościowy. Należy przy tym dodać, że w Sejmie, który uchwalił tę konstytucję, mniejszości narodowe miały bardzo małą reprezentację (posłowie żydowscy i niewielka grupa posłów niemieckich z Łodzi i Pomorza). Nie było w tym nic dziwnego, wtedy bowiem jeszcze nawet wśród polityków Narodowej Demokracji pojawiały się głosy, aby ludność innych narodowości oceniać poprzez pryzmat spełniania przez nią obowiązków obywatelskich. Stanisław Grabski pisał wówczas: „Państwo w stosunku do swych obywateli nie powinno dzielić ich i rozmaicie traktować wedle ich wyznania i narodowości — ale jedynie 38 SSSU, posiedzenie 81 z 30 VII 1919 r. oraz posiedzenie 82 z 31 VII 1919 r. 129 Przemysław Hauser wedle tego, jak spełniają oni wobec państwa obowiązki i na jakie zasługują z tego powodu zaufanie"39. Jednocześnie jednak już zarysowały się inne tendencje. Roman Rybarski w artykule pt. Państwo narodowe a państwo narodowościowe, opublikowanym w sierpniu 1922 r., przedstawił na przykładzie niedawnego sporu o ustrój Wileńsz-czyzny i sposób jej zespolenia z państwem polskim „dwa kierunki: dążenie tych, którzy pragną, by Polska by\a państwem narodowym v tyc\\, któtry chcą w mej mieć państwo narodowości. Dla pierwszych interes państwa i interes narodowy są czymś identycznym; drudzy zaś starają się odróżnić te rzeczy, starają się przeciwstawić interes państwa interesowi narodu". Prowadząc do konkluzji swoich tez Rybarski zadawał retoryczne pytanie: „Czytelnik tych wywodów może i godzi się z nimi, ale prawdopodobnie pomyśli: wszystko to bardzo piękne, ale cóż my mamy robić, mając u siebie tak znaczny procent obcych narodowości, czy my naprawdę potrafimy zbudować państwo narodowe ?"40 Odpowiedź Rybarskiego na to pytanie była jednoznaczna: „Niewątpliwie te miliony obcych żywiołów są dla nas źródłem wielkich trudności, są zarodkiem słabości, którą musimy opanować. Chodzi jednak o to, by się naprawdę chciało tworzyć i rozwijać państwo narodowe. Nie znaczy to, że głównym naszym wskazaniem mają być pruskie tradycje. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że tym mocniejsze będą podstawy naszego państwa, im mniejszy będzie procent żywiołów przyznających się do obcych narodowości. Trzeba to powiedzieć i w tym kierunku prowadzić politykę narodową. Nie jest ona pozbawiona narzędzi, nie jesteśmy skazani na grę czysto spontanicznych sił, nad którymi nie można by zapanować"41. Jako „narzędzia" służące do realizacji tych postulatów wskazywał „politykę emigracyjną [przede wszystkim w stosunku do Niemców i Żydów — P-H.} i kolonizacyjną" (głównie chodziło o nakłonienie Polaków do imigracji z Ameryki). Zamyślał o „asymilacji" — a raczej „reasymilacji" — przede wszystkim wobec narodowości zamieszkałych na wschodzie, zastrzegając się jednak, że „nie mamy tu na myśli Żydów". Miał też nadzieję, że „mamy na wschodzie liczne elementy pozostające pod wpływem kultury polskiej, które same wsiąkną w nasz naród, o ile błędy naszej administracji państwowej nie będą przeszkadzały". W stosunku do żywiołów, które ani nie wyemigrują, ani nie poddadzą się „reasymilacji" zalecał zastosowanie metody izolacji. w S. Grabski, Naród a państwo, s. 29-30. Cyt. za R. Wapiński, Problem państwa w koncepcjach politycznych obozu narodowego [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VII: Państwo w polskiej myśli politycznej, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 1988, s. 94-95. 40 Roman Rybarski..., s. 36. 41 Ibidem, s. 36. 130 _______Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... Kończąc swój artykuł w atmosferze zbliżających się wyborów do Sejmu i Senatu, Rybarski stwierdzał: „Musimy w naszej polityce przeprowadzić zasadę, że o losach państwa polskiego, wszędzie tam, gdzie chodzi o zagadnienie bytu, mogą rozstrzygać tylko Polacy — wbrew krótkowzrocznym spekulantom politycznym, którzy chcą swoją karierę oprzeć na kupowaniu głosów narodowych mniejszości przez różne ustępstwa i kompromisy"42. Poglądy narodowych demokratów na ten temat zostały wystawione na ciężką próbę jeszcze w końcu 1922 r. Ugrupowania polityczne różnych narodowości zdołały się wówczas zjednoczyć i występując w ramach Bloku Mniejszości Narodowych odnieść znaczący sukces w wyborach parlamentarnych. W grudniu 1922 r. wbrew Narodowej Demokracji w wyborach prezydenckich zwyciężył Gabriel Narutowicz, a głosowali za nim również przedstawiciele mniejszości narodowych zasiadający w Sejmie i Senacie. W kołach polskiej prawicy rozpoczęto wówczas nagonkę prasową przeciw elektowi. Jednym z istotnych elementów tych ataków było natarczywe podkreślanie w tytułach i treści artykułów, kogo reprezentuje nowo wybrany — Żydowski elekt, Ich prezydent43. „Ich" miało oznaczać — obcych narodowości mieszkających w państwie polskim. Narodowa Demokracja uświadomiła sobie, że w praktyce nie zdołała przeprowadzić sformułowanej przed kilkoma miesiącami przez Romana Rybarskiego zasady, „że o losach państwa polskiego, wszędzie tam, gdzie chodzi o zagadnienie bytu, mogą rozstrzygać tylko Polacy"44. Następstwem tego było znaczne zaostrzenie tonu propagandy skierowanej przeciw wpływom organizacji mniejszościowych, domagającej się ograniczenia możliwości ich oddziaływania na politykę i życie społeczno-gospodarcze w państwie. Znajdowało to też niekiedy wyraz w zaostrzeniu się w praktyce polityki prowadzonej wobec mniejszości przez różne rządy polskie w latach 1923-1925. Zarówno na niwie gospodarczej, jak kulturalno-oświatowej i politycznej prowadzono działania mające na celu „umacnianie polskości" i ograniczanie uprawnień i wpływów organizacji mniejszościowych, co miało doprowadzić do zwiększenia możliwości oddziaływania na różne sfery życia mniejszości45. Taka polityka rodziła poczucie realnego lub zdemonizowanego zagrożenia polonizacją wśród różnych grup mniejszościowych, prowadząc niekiedy także do współdziałania na co dzień skłóconych ugrupowań politycznych danej mniejszości pod hasłem obrony jej wspólnych interesów narodowych. Istniejąca sytuacja sprzyja- 42 Ibidem, s. 37. "" Por. m.in. przedruki artykułów prasowych w: Gabriel Narutowicz. Pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej. Księga Pamiątkowa, Warszawa 1925, s. 270-276, 302-303. 44 Roman Rybarski..., s. 37. 45 Obszernie o tych sprawach por. m.in. A. Chojnowski, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław 1979. 131 Przemysław Hauser ła także organizacjom ekstremalnym, które nie cofały się nawet przed próbami zamachów terrorystycznych. W tej atmosferze, gdy zdecydowanie przeważały elementy konfrontacji, wszelkie nawoływania i apele do traktowania mniejszości na równi z ludnością polską oraz poszanowania ich praw nie znajdowały szerszego odzewu. Głosili je m.in. działacze PPS w myśl hasła „Wolni z wolnymi, równi z równymi"46. Nie zabrakło wśród nich również zdeklarowanych piłsudczyków. Przed niektórymi z nich otwarły się możliwości prowadzenia konkretnych działań na rzecz porozumienia i współpracy po maju 1926 r. Możliwości takie Piłsudski i piłsudczycy upatrywali przede wszystkim wśród tych mniejszości, którym nie udało się zrealizować idei własnego państwa, uważając, że mogą one być podatne na hasła „asymilacji państwowej". Na odcinku ukraińskim szczególnie aktywny był długoletni wojewoda wołyński Henryk Józewski. Uważał on, że Wołyń może stać się widownią „bratniego współżycia narodu ukraińskiego i polskiego". Niezależnie od idei współpracy polsko-ukraińskiej na Wołyniu, który powinien pozostać integralną częścią Polski, Józewski opowiadał się za koncepcją budowy niepodległego państwa ukraińskiego na wschód od granicy traktatu ryskiego, w duchu „tradycji jagiellońskiej" i „ideologii 1920 roku"47. Podobnie zwolennikiem utworzenia niepodległej Ukrainy związanej z Polską pozostawał ówczesny naczelnik Wydziału Wschodniego MSZ Tadeusz Hołówko, głosząc równocześnie potrzebę ustępstw w dziedzinie swobód kulturalnych na rzecz mniejszości zamieszkujących kresy wschodnie48. Jednakże rzeczywistość polityczna nie sprzyjała takim koncepcjom. Były one ostro atakowane zarówno przez te środowiska polskie, które skłonne były dawać posłuch ideologii narodowodemokratycznej, jak również przez radykalne narodowo środowiska ukraińskie. Ludzie usiłujący doprowadzić chociażby do ograniczonej współpracy polsko-ukraińskiej w miejsce konfrontacji, narażali się obu stronom. Tadeusz Hołówko został zamordowany w 1931 r. przez zamachowców spod znaku OUN. Przeciwnicy polityki Henryka Józewskiego doprowadzili do jego odwołania z Wołynia w 1938 r. Pozostaje kwestią otwartą, czy takie działania na rzecz porozumienia między narodowościami mogły paść na podatny grunt. Zwolennicy porozumienia polsko--ukraińskiego mogli się chociaż odwoływać do próby budowania państwa ukraiń-skiego związanego z Polską, do „ideologii 1920 roku". Nie było natomiast takich 46 Por. m.in. E. Koko, Wolni z wolnymi. PPS wobec kwestii ukraińskiej w latach 1918-1925, Gdańsk 1991. 47 Szerzej por. J. Kęsik, Zaufany Komendanta. Biografia polityczna Jana Henryka Józewskiego 1892-1981, Wrocław 1995. 48 Szerzej por. I. Werschler, Z dziejów obozu belwederskiego. Tadeusz Holówko — życie i dzialalność, Warszawa 1984. 132 ___ __ Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... argumentów na odcinku białoruskim, a „być może jasne postawienie sprawy granic [w latach 1919-1920 — P.H.] na wzór umowy Pilsudski-Petlura, zmusiłoby białoruskich polityków do samookreślenia, przez podjęcie decyzji, czy zgadzają się na tworzenie niewielkiego „białoruskiego Piemontu". J. Piłsudski odsuwał jednak rozwiązanie kwestii białoruskiej na czas dalszy. Trudno się dziwić, że wywołało to niezadowolenie Białorusinów i osłabiło wiarę w przyszłość Białorusi w związku z Polską"49. Można dyskutować, czy takie postawienie sprawy wzmocniłoby, a jeśli tak — to na ile, wśród Białorusinów tendencje do tworzenia własnego państwa związanego z Polską. Faktem natomiast pozostaje, że na ziemiach białoruskich na zachód od granicy, wytyczonej przez traktat ryski w latach dwudziestych, bardzo żywe były idee radykalizmu społecznego, których najwyraźniejszym przejawem stał się gwałtowny rozwój i działalność Białoruskiej Włościańsko-Robotniczej Hromady, założonej przez białoruskich posłów na Sejm polski. Jej rewolucyjny program, z hasłami zjednoczenia ziem białoruskich w jedną republikę i podziału wielkich majątków ziemskich między chłopów, trafiał widocznie bezbłędnie w oczekiwania znacznej części ludności, co zaowocowało utworzeniem masowej partii, która w drugiej połowie 1926 r. zajęła dominującą pozycję w życiu politycznym Białorusinów w Polsce. Kierownictwo Hromady związało się z władzami Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej w Mińsku, gdzie w latach dwudziestych stwarzano umiejętnie pozory dbałości o rozwój kulturalny Białorusinów. Władze polskie nie mogły tolerować takiego stanu rzeczy i poprzez represje położyły kres istnieniu Hromady. Fenomen popularności tego ugrupowania unaocznił jednak, że pozyskanie Białorusinów dla państwowości polskiej, mimo że znaczna ich część miała słabo rozwinięte poczucie białoruskiej świadomości narodowej, okazywało się niezwykle trudne. Decydowały o tym oczekiwania chłopskiej w swej masie ludności, która przede wszystkim chciała poprawy warunków bytowych, a radykalnym antidotum na tę bolączkę miał być podział ziemi obszarniczej należącej do Polaków50. W takich okolicznościach rozwiewały się nadzieje na skuteczną polonizację nawet tej części ludności zamieszkującej Polesie, którą komisarze przeprowadzający spis ludności zaliczali do „tutejszych". Na konflikt między polskim ziemianinem, czy polskim urzędnikiem a poleskim chłopem, który mógł powstać na tle kolizji obustronnych zachowań, nakładały się od dawna funkcjonujące wzajemne uprzedzenia. Pisał na ten temat w 1936 r. polski socjolog Józef Obrębski, badający stosunki na Polesiu: „To, co tutaj jest ważne z punktu widzenia zagadnień narodowościowych, to 49 O. Łatyszonek, op.cit., s. 144. 50 Por. m.in. J. Jurkiewicz, Mniejszość bialoruska w polskiej myśli politycznej na Wileńszczyźnie 1921-1939 [w:] Polska-Polacy — mniejszości narodowe..., s. 245-249. 133 Przemysław Hauser jest rozszerzenie poczucia krzywdy i upokorzenia na niemalże całokształt miejscowych stosunków polesko-polskich. Indywidualne krzywdy zostają poprzez zwykłą plotkę wiejską zgeneralizowane i uwielokrotnione, przekształcone w legendę krzywdy społecznej, lokalizowanej już nie w wąskiej sferze konfliktów chłopsko-pańskich, lecz w całej płaszczyźnie stosunków rusko-polskich. [...] Własne dobro i własne interesy oddzielane są i przeciwstawiane interesom i dążeniom grupy nadrzędnej i w rezultacie sytuacja podlega określeniu w terminach ucisku narodowościowego [...] «Polaki pomstu majuć, szczo im kiepsko było pri carie», «heta Polska nie nasza, a my nie ich». [...] Te wszystkie zjawiska to są już forpoczty ideologii narodowej"51. Od siebie dodajmy, że dotyczy to „ideologii narodowej" nie stawiającej na zbliżenie z ludnością polską. Małe były więc postępy w pozyskiwaniu dla państwowości polskiej mniejszości ukraińskiej i białoruskiej. Jeszcze gorzej było z innymi mniejszościami. Niemcy mieszkający w Polsce Zachodniej w większości identyfikowali się z państwem niemieckim, mając nadzieję na ponowne znalezienie się w granicach Rzeszy. Wobec podtrzymywania przez Niemcy żądań rewizji granic, prowadzona wobec nich polityka była często funkcją aktualnych stosunków panujących między obu państwami52. Podobnych zasad przestrzegano w polskiej polityce w stosunku do ludności litewskiej zamieszkałej na pograniczu, która z kolei uznawała Republikę Litewską za swą macierzystą państwowość53. Zaostrzający się w latach trzydziestych antagonizm na styku polsko-żydow-skim powodował, że w społeczeństwie polskim coraz liczniejsze stawały się głosy domagające się ograniczenia pewnych praw dla tej narodowości oraz postulujące radykalne rozwiązanie problemu ludności żydowskiej poprzez jej emigrację z Polski. Podsumowując można stwierdzić, że Polska, której granice i ustrój terytorialny ukształtowały się do 1922 r., była już wówczas dla znacznej części zamieszkujących ją mniejszości narodowych państwem obcym. Nie mogło być inaczej, skoro bieg wydarzeń w latach 1918-1922 unaocznił mniejszościom, że ich aspiracje dotyczące budowy własnej państwowości lub przebiegu jej granic, czy też żądań autonomicznych, są sprzeczne całkowicie lub w części z dążeniami polskimi. To determinowało rozwój wzajemnych stosunków. 51 J. Obrębski, Dzisiejsi ludzie Polesia, „Przegląd Socjologiczny" t. IV, 1936, s. 437^139. 52 Por. m.in. P. Hauser, Ludność niemiecka na zachodnich i wschodnich terenach II Rzeczypospolitej. Różnice kulturowe oraz jej świadomość narodowa [w:] Pamiętnik XV Powszechnego Zjazdu Histoiyków Polskich, t. III, s. 85-92. 53 Por. m.in. B. Makowski, Litwini w Polsce 1920-1939, Warszawa 1986. 134 __ Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej...____ __ W miarę upływu lat wzajemne relacje między państwem i społeczeństwem polskim a ludnością innych narodowości nie uległy zasadniczej zmianie. Wiele było przyczyn tego stanu rzeczy. Jak wskazano, w polityce polskiej wobec mniejszości nie dominowały bynajmniej tendencje liberalne. Szczytne hasła „Wolni z wolnymi, równi z równymi" legły wprawdzie u podstaw prawodawstwa II Rzeczypospolitej w stosunku do wszystkich jej obywateli, lecz nie zawsze były realizowane w praktyce polityki mniejszościowej. Podobnie ze strony mniejszości narodowych najsilniej rozlegał się głos tych ugrupowań i polityków, którzy byli nastawieni na konfrontację. A jednak i wśród bardzo zresztą zróżnicowanej palety ugrupowań politycznych czy organizacji społeczno-gospodarczych mniejszości pojawili się ludzie, niekiedy o dużym autorytecie moralnym, którzy z przekonaniem, a nie dla celów taktycznych, głosili konieczność współpracy z państwem polskim, ich działalność zaś miała poparcie określonych sił lub grup społecznych. Przytoczmy tu kilka przykładów takich zachowań. Niewątpliwie nie zabrakło takich ludzi wśród ludności żydowskiej. W dziesiątą rocznicę istnienia niepodległej Polski wybitny pisarz żydowski Szalom Asz na łamach dziennika „Hajnt" pisał: „Wierzę, że będę wyrazicielem uczuć każdego uczciwie myślącego Żyda, składając swe życzenia, aby Polska była szczęśliwa. W tym samym stopniu, jak nie wierzymy, że żydostwo polskie może rozwijać się twórczo wówczas, gdy naród polski był nieszczęśliwy i żył w złych warunkach, tak samo nikt nie wierzy, że naród polski może wykuć swe szczęście przez usunięcie żydostwa polskiego ze swoich ram. Los nas skuł z narodem polskim po wsze czasy, a nasze życzenia i nadzieje należą do obydwóch, do jednej drogi, do jednej światłej przyszłości"54. Na początku lat trzydziestych grupa niemieckich działaczy sympatyzujących z ideami pacyfistycznymi założyła Deutscher Kultur- und Witrschaftsbund — ugrupowanie stawiające na ścisłą współpracę z władzami polskimi i realizujące później ten postulat w praktyce55. Niekiedy motywy zmiany stosunku do władz polskich wynikały z chęci przeciwstawienia się narodowosocjalistycznej doktrynie, która w 1933 r. zwyciężyła w Niemczech i cieszyła się rosnącą popularnością wśród mniejszości niemieckiej w Polsce. Niekwestionowany lider niemieckich katolików na Górnym Śląsku Eduard Pant, przemawiając na forum Sejmu Śląskiego 29 marca 1933 r., oświadczył m.in.: „My, jako mniejszość narodowa, nie mamy i nie chcemy mieć nic wspólnego z dążeniami i poglądami, które godzą w całość państwa [...] Jako obywatele państwa 54 Cyt. za J. Tomas/.ewski, Społeczność żydowska a Polacy..., s. 111. 55 Por. m.in. L. Mcissner, Niemieckie organizacje antyfaszystowskie w Polsce 1933-1939, Warszawa 1973. 135 Przemysław Hauser polskiego znamy swoje obowiązki wobec państwa i zawsze też domagać się będziemy lojalnego ich spełniania"56. Ofertę szukania modus vivendi na (szczególnie zaognionym od 1930 r.) styku polsko-ukraińskim, podjął przywódca najsilniejszej, legalnie działającej partii ukraińskiej UNDO, poseł Dymitr Lewicki. Przemawiając na forum Sejmu w lutym 1934 r. Lewicki mówił m.in.: „Klucz do rozwiązania sytuacji leży w obecnej chwili nie w naszym, lecz w ręku Rządu [...] My żądamy zmiany całego stosunku politycznego względem naszego narodu [...] Sądzimy, że anomalia tych stosunków doszły do ostatecznej granicy, że najwyższy czas położyć kres tej niwelacyjnej polityce wobec narodu ukraińskiego"57. Oferta ta została powtórzona w 1935 r., a w UNDO zyskały wówczas przewagę poglądy skrzydła z Wasylem Mudrym na czele skłaniającego się do szukania kompromisu z władzami polskimi. Efektem było zawarcie ugody, a UNDO wzięło udział w wyborach parlamentarnych 1935 r.58 Mimo że w ciągu następnych kilku lat nie doszło do realizacji tej ugody 1 wcielenia w życie jej postanowień, przedstawiciele ukraińscy zadeklarowali lojalność wobec Rzeczypospolitej w chwili napaści Niemiec na Polskę. W dniu 2 września 1939 r. ówczesny przewodniczący UNDO, a jednocześnie wicemarszałek Sejmu RP Wasyl Mudryj, złożył deklarację, że Ukraińcy zamieszkali w Polsce „spełnią obowiązki obywatelskie krwi i mienia wobec państwa"59. Na tym samym posiedzeniu Stefan Skrypnyk, przedstawiciel Ukraińców zamieszkałych na Wołyniu, powiedział m.in.: „Na pierwsze wezwanie Rzeczypospolitej ludność ukraińska Wołynia najdokładniej wykonała wszystko, czego od niej Państwo zażądało [...] Już dzisiaj nasi bracia zraszają własną krwią Ziemię Polską, świadomie dając dowód gotowości złożenia na ołtarzu obrony wspólnych skarbów ofiary najdroższej — ofiary życia, własnej krwi"60. We wrześniu 1939 r. stosunek mniejszości narodowych do państwa polskiego został poddany najtrudniejszej próbie. Obraz, który się z tego wyłaniał, nie był z pewnością jednoznaczny. Wyżej wspomniane deklaracje posłów znajdowały potwierdzenie wśród postaw oficerów i żołnierzy ukraińskiej narodowości, często dzielnie walczących w szeregach armii polskiej i niejednokrotnie dzielących później 56 K. Griinberg, Nazi-Front Schlesien. Niemieckie organizacje polityczne w województwie śląskim w latach 1933-1939, Katowice 1963, s. 180. 57 Cyt. za A. Chojnowski, op.cit., s. 203. 58 Ibidem, s. 204-205. 59 Sprawozdanie z 31 posiedzenia Sejmu V kadencji z 2IX 1939 r. Cyt. za: R. Torzecki, Polacy i Ukraińcy. Sprawa ukraińska w czasie II wojny światowej na terenie II Rzeczypospolitej, Warszawa 1993, s. 321. 60 Cyt. za R. Torzecki, op.cit., s. 25. 136 _______Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... z Polakami ciężki los jeńców wojennych61. Zapewne podobnie wypełniali swój żołnierski obowiązek powołani do służby w wojsku polskim Białorusini i Żydzi, skoro także do tych postaw nawiązał w połowie listopada 1939 r. w swym przemówieniu premier rządu Władysław Sikorski, który powiedział wówczas m.in.: „Trzeba podkreślić, że kraj nasz został głęboko poruszony dowodami lojalności złożonymi Polsce przez mniejszości słowiańskie i żydowską. Jest to nieodparty dowód, że polska więź państwowa wyszła nienaruszona z tej straszliwej próby, którą jej narzucono"62. Lecz był też inny obraz września 1939 r. na wschodnich kresach II Rzeczypospolitej. Zdarzały się wypadki radosnego witania oddziałów Armii Czerwonej przez miejscową ludność żydowską, białoruską, ukraińską jako „oswobo-dzicieli" z „jarzma polskiego". Były nieprzyjazne wystąpienia tej ludności wobec przedstawicieli polskiej administracji, polskiej ludności, wobec żołnierzy w polskich mundurach63. Bardziej jednoznaczne było zachowanie mniejszości niemieckiej — szczególnie tej, która mieszkała na terenach Polski Zachodniej. W 1939 r. w związku z szybko pogarszającymi się stosunkami między Polską a Niemcami gwałtownie wzrosły wśród tej ludności nadzieje na powrót pod suwerenność Rzeszy. Pisał wówczas na ten temat bardzo sugestywnie Józef Winiewicz: „Trzeba było widzieć chłopów niemieckich zaniedbujących prace w polu w marcu 1939 roku, siedzących tylko przy radiu, popijających wódkę i czekających, czekających"64. Pół roku później żołnierze Wehrmachtu byli z entuzjazmem witani jako „oswobodziciele" przez miejscową ludność niemiecką. Nastroje radości nie były jednak udziałem tych niezbyt licznych Niemców w Polsce, którzy mieli odwagę zwalczać idee narodowosocjalistyczne i głosić potrzebę lojalności wobec państwa polskiego. Spotykały ich teraz surowe represje, a nierzadko śmierć. Były też wśród Niemców — obywateli polskich — wypadki czynnego angażowania się w działalność dywersyjną wspierającą militarnie wojska niemieckie. Rozmach tych poczynań dywersyjnych był po wojnie często wyolbrzymiany przez polską propagandę usiłującą wykazać nielojalność mniejszości niemieckiej wobec państwa polskiego65. Terytorium II Rzeczypospolitej po wrześniu 1939 r. znalazło się pod obcą okupacją, lecz trwały władze państwa polskiego na obczyźnie i nie tracono nadziei 61 Ibidem, s. 24-25. 62 Cyt. za K. Kersten, Polacy, Żydzi, komunizm. Anatomia pólprawd 1939-1968, Warszawa 1992, s. 30. 63 R. Torzecki, op.cit., s. 26-30. 64 J. Winiewicz, Mobilizacja sil niemieckich w Polsce, Warszawa 1939, s. 127. 65 Por. m.in. P. Hauser, Mniejszość niemiecka w Polsce..., s. 50-52. 137 Przemysław Hauser na jego wyzwolenie. Jeśli zakładano powrót do granic przedwojennych lub ich rozszerzenie, uwzględnienie kwestii mniejszości narodowych wydawało się koniecznością. Przewidywano i dyskutowano różne modele koegzystencji Polaków z innymi narodowościami w odbudowanym po wojnie państwie polskim. Tymczasem wojna znacznie zaogniła tę kwestię. Zachowania części ludności żydowskiej pod okupacją radziecką wywoływały później daleko idące reperkusje wśród dotkniętych represjami Polaków z tych ziem. Obraz, który się wyłaniał z ich wspomnień, wskazywał na miejscowych Żydów jako element szczególnie faworyzowany i chętnie współpracujący z władzami radzieckimi. Zapominano, że represje ze strony tych władz były wprawdzie skierowane przede wszystkim przeciwko ludności polskiej, ale dotknęły też w znacznym stopniu ludność ukraińską, białoruską i żydowską, w tym szczególnie często „wrogie klasowo" elementy oraz inteligencję, która nie chciała współpracować z komunistycznymi władzami66. Taki był zaczyn znacznego wzrostu tendencji antysemickich wśród ludności polskiej. Zaczął wówczas dość powszechnie funkcjonować stereotyp skutecznie łączący wizerunek Żyda i komunisty wrogiego narodowi polskiemu67. Próby budowania w warunkach wojny państwowości ukraińskiej i umacniania wpływów ukraińskich na obszarze Wołynia i Galicji Wschodniej zaowocowały m.in. w latach 1943-1944 bezwzględnymi i krwawymi atakami na wsie i osady zamieszkane przez ludność polską. Polska samoobrona i oddziały partyzanckie podejmowały niekiedy akcje odwetowe. Pamięć o okropnościach popełnionych w latach wojny na Wołyniu i w Galicji Wschodniej zakodowała wśród tamtejszej ludności polskiej wizerunek Ukraińca jako bezwzględnego wroga polskości68. W tej atmosferze wśród polskich narodowców pojawiły się także propozycje rozwiązania tego problemu po wojnie poprzez wysiedlenia ludności ukraińskiej Galicji za Zbrucz, na wschód od przedwojennej granicy polskiej. Pod wpływem zwycięstw aliantów i zbliżania się końca wojny politycy polscy coraz częściej rozważali różne warianty przesunięcia powojennej granicy polsko--niemieckiej na zachód. Wówczas siłą rzeczy pojawiał się także problem ludności niemieckiej zwarcie zamieszkującej obszary objęte polskimi aspiracjami. Nie znajdując w świetle doświadczeń międzywojennych innego rozwiązania, często wysuwa- 66 K. Kersten, Polacy, Żydzi..., s. 27-31. 67 Bardzo przekonywający obraz mechanizmów, które prowadziły do powstawania takich stereotypów i uprzedzeń w Polskich Sitach Zbrojnych w ZSRR i na Wschodzie przedstawiła Krystyna Kersten. Por. ibidem, s. 15-75. 68 Por. m.in. R. Torzecki, op.cit., s. 258-270. 138 __ Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... no postulaty wysiedlenia tej ludności z terenów, które zamieszkiwała. W świetle postępowania Niemców na obszarze okupowanej Polski i ogromu ich zbrodni pomysły wysiedleń nie budziły zwykle żadnych zastrzeżeń natury moralnej69. Bieg dziejów spowodował, że utworzone po II wojnie światowej państwo polskie pod wieloma względami nie przypominało przedwojennej państwowości. Jego suwerenność ograniczała daleko idąca zależność od ZSRR. Jednocześnie włączenie w skład Związku Radzieckiego wschodnich ziem II Rzeczypospolitej było jednym z powodów przesunięcia terytorium państwa polskiego na zachód, aż po linię Odry i Nysy Łużyckiej. Taki kształt państwa zmieniał w dużej mierze perspektywę spojrzenia na zagadnienie mniejszości narodowych. W nowych granicach podstawowy problem narodowościowy stanowiła znaczna liczba Niemców często zamieszkujących zwarcie obszary na wschód od Odry-Nysy Łużyckiej. Przy tak dużej liczebności nie wchodziło w grę pozostawienie ludności niemieckiej na miejscu i zapewnienie ochrony praw mniejszości — trudno było (m.in. w świetle doświadczeń międzywojennych) liczyć na lojalność tej mniejszości wobec państwa polskiego. Nie można było również zakładać skutecznej polityki asymilacji w stosunku do tej ludności, miała ona bowiem na ogół dobrze wykształcone poczucie świadomości narodowej. W tej sytuacji mogło się wydawać, że jedynym wyjściem pozostawały przesiedlenia. Była to metoda rozwiązywania konfliktów etnicznych między różnymi narodowościami znana w Europie jeszcze przed I wojną światową. W latach trzydziestych ZSRR i totalitarnie rządzona III Rzesza wprowadziły przymusowe przesiedlenia na dużą skalę jako środek prowadzenia polityki70. Po zakończeniu II wojny światowej zastosowano tę metodę wobec ludności niemieckiej, która w swej masie została wysiedlona z obszaru państwa polskiego71. Przez długie lata władze polskie starały się minimalizować problem liczby ludności niemieckiej pozostałej w Polsce, uznając, że wyjazdy Niemców po 1956 r. rozwiązały problem ostatnich, tolerowanych dotąd przez władze, skupisk niemieckich na Dolnym Śląsku i Pomorzu Zachodnim. W miarę normalizacji stosunków między Polską a Niemcami pojawił się jednak nowy problem. Coraz więcej mieszkańców głównie Opolszczyzny szukało niemieckich korzeni, tworząc z czasem mniejszość narodową. M Bardzo interesująco i obszernie pisze na ten temat W. Wrzesiński, Naród niemiecki w polskiej myśli politycznej lat II wojny światowej [w:] Polska-Polacy — mniejszości narodowe..., s. 91-109. 70 Na ten temat por. m.in. H. Lemberg, Problem wypędzeń w polityce europejskiej XX wieku', K. Kersten, Przymusowe przemieszczenia ludności — próba typologii [w:] Utracona ojczyzna, pod red. H. Orlowskiego i A. Saksona, Poznań 1997, s. 13-29 i 39-44. 71 Por. m.in. K. Skubiszewski, Wysiedlenie Niemców po II wojnie światowej, Warszawa 1968. Zagadnienie to ma w Niemczech bardzo bogatą i często zaangażowaną politycznie literaturę. 139 Przemysław Hauser Nieliczna w stosunku do II Rzeczypospolitej ludność żydowska, która została najokrutniej doświadczona przez wojnę, po 1945 r. zetknęła się z objawami silnego antysemityzmu wśród ludności polskiej, a niebagatelną jego przyczyną był funkcjonujący dość powszechnie stereotyp łączący Żydów z komunistami, którzy przejęli po wojnie ster rządów w Polsce. Fobie antyżydowskie dały znać o sobie m.in. krótko po wojnie w czasie pogromu kieleckiego w 1946 r. i musiały przetrwać w niektórych środowiskach, co objawiło się bardzo wyraźnie w marcu 1968 r., kiedy wielu Żydów i Polaków pochodzenia żydowskiego poczuło się zmuszonych do emigracji72. Po II wojnie światowej egzystowały również w Polsce już bardzo nieliczne w stosunku do okresu przedwojennego mniejszości ukraińska, białoruska i litewska, których liczebność zmniejszyła się w pierwszych latach po wojnie wskutek prowadzonej na wschodnich granicach państwa polskiego „dobrowolnej" wymiany ludności. Odbywała się ona na podstawie umów zawartych w 1944 r. przez władze polskie z przedstawicielami radzieckich republik: Ukraińskiej, Białoruskiej i Litewskiej. Z Polski mogli wyjeżdżać obywatele polscy narodowości ukraińskiej, białoruskiej i litewskiej, a z obszaru wymienionych wyżej republik ludność narodowości polskiej i żydowskiej legitymująca się przed wrześniem 1939 r. obywatelstwem polskim73. Ta wymiana doprowadziła do zmniejszenia się i tak niewielkich skupisk ludności litewskiej (na Suwalszczyźnie), białoruskiej (na Białostocczyźnie) i ukraińskiej (w rejonie Bieszczad). W tym ostatnim wypadku nie zawsze odbywało się to na zasadzie dobrowolności. Władze polskie sięgały też po przymus — eskalacja nastąpiła w 1947 r., kiedy to dążąc do rozbicia ukraińskiego podziemia na południowym wschodzie Polski, w rejonie Bieszczad, zdecydowano się w ramach akcji „Wisła"' na masowe i przymusowe przesiedlenia mieszkającej tam ludności ukraińskiej na ziemie1 zachodnie i północne. To doprowadziło do rozproszenia osadnictwa ukraińskiego w Polsce74. Pozostały tradycyjne skupiska ludności tatarskiej na Białostocczyźnie. lecz znaczna część polskich Tatarów znalazła swoje nowe miejsce zamieszkania na zachodzie Polski. Po akcjach przymusowych przesiedleń i wymiany ludności niewielkie już liczebnie mniejszości w Polsce rozwijały swe życie narodowe w zmieniających się warunkach stwarzanych przez ustrój „demokracji socjalistycznej" z wszystkimi tego 72 K. Kersten, Polacy, Żydzi, komunizm. 73 Por. m.in. K. Kersten, Kształtowanie się stosunków ludnościowych [w:] Polska Ludowa 1944-1950. Przemiany społeczne, pod red. F. Ryszki, Wrocław 1974, s. 123-124. 74 Por. m.in. E. Misilo, Polska polityka narodowościowa wobec Ukraińców 1944-1947 [w:] Polska-Polacy — mniejszości narodowe..., s. 391^12. 140 _______Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej... następstwami. Położenie tych mniejszości nie było jednakowe i były one różnie traktowane przez ludność polską oraz przez komunistyczne władze, niekiedy zależnie od pryncypiów, czasem zaś od konkretnych okoliczności. Rok 1989 był momentem przełomowym nie tylko dla Polaków, ale także dla mniejszości narodowych w Polsce. W wytworzonej w latach dziewięćdziesiątych sytuacji obowiązujące prawodawstwo i instytucje demokratycznego państwa zagwarantowały mniejszościom prawo do swobodnego rozwoju pod względem kulturalnym i językowym. Podobnie było po I wojnie światowej, a jednak doświadczenia tego okresu wykazały, że same regulacje prawne nie wystarczyły wówczas do zgodnej koegzystencji mniejszości narodowych z polską większością w II Rzeczypospolitej. Zdecydowały o tym inne czynniki związane z polityką zagraniczną i wewnętrzną państwa i ówczesnymi aspiracjami mniejszości. Dziś mamy do czynienia z krańcowo inną sytuacją niż ta sprzed lat, a wyznaczają ją zarówno współczesne realia, jak i dawniejsze doświadczenia. Oto jej niektóre ważne wyróżniki: 1. Mniejszości narodowe w dzisiejszej Polsce stanowią nikły procent ludności, a ich dążenia nie stwarzają większych problemów w polityce wewnętrznej państwa i nie są zagrożeniem dla jego suwerenności. 2. Nieporównanie korzystniejsza jest sytuacja międzynarodowa. Państwa ościenne nie głoszą dziś haseł rewizji granic, co znacznie zmniejsza możliwości irredenty (nawet potencjalnej) w wypadku pojawienia się takich dążeń wśród mniejszości. 3. Doświadczenia minionych lat uczą, że dążenia do konfrontacji między narodowościami w państwie nie przynosiły dobrych rezultatów, podobnie jak próby siłowych rozwiązań (np. przymusowe przesiedlenie ludności). Nie pozostawiły one innego osadu niż poczucie „krzywdy", które wraca od czasu do czasu przy różnych okazjach. Pora zdać sobie sprawę z tego, że mniejszości narodowe we współczesnej Polsce pielęgnując swój język, obyczaje i tradycje mogą znacznie wzbogacić mozaikę kulturową Rzeczypospolitej, wnosząc do niej wiele nowych, cennych, niekiedy barwnych elementów. l Jerzy Pietrzak KOŚCIÓŁ KATOLICKI A NIEPODLEGŁOŚĆ POLSKI W LATACH 1914-1918 W 1929 r. prezydent RP prof. Ignacy Mościcki ofiarował prymasowi Polski, Tcard. Augustowi Hlondowi, tron cesarza Niemiec z byłego zamku cesarskiego w Poznaniu, aby w katedrze prymasowskiej w Gnieźnie „służył po wieczne czasy jako tron polskich prymasów"1. Niewątpliwie był to akt bardzo symboliczny, gdyż podkreślał rolę Kościoła katolickiego w odrodzeniu Polski. Rolę tę należy widzieć szeroko, nie tylko przez pryzmat bezpośredniego angażowania się w działalność niepodległościową, np. powstańczą2. W czasach zaboru nastąpiło silne zespolenie pojęcia polskości z katolicyzmem. Wyrażało się ono w haśle: Polak-katolik. Zdecydowała o tym przede wszystkim polityka państw zaborczych — prawosławnej Rosji i protestanckich Prus, która była prawie w równym stopniu antypolska i antykatolicka. Jednym z istotnych powodów takiej polityki wyznaniowej było przekonanie zaborców, że Kościół katolicki jest ostoją polskości. Dlatego dążono nie tylko do poddania Kościoła ścisłej kurateli państwa, ale odpowiednio — do jego germanizacji i rusyfikacji. Katolicyzm od wieków był w zasadzie wyznaniem narodu polskiego, ale w czasach zaboru znaczenie jego rosło w życiu narodu w miarę kurczenia się obszaru wolności narodowych. Kościół istotnie zaczęto pojmować jako ostoję polskości, a z katolicyzmu czerpano wiarę w zmartwychwstanie Polski. Tak było przede wszystkim w zaborze pruskim i rosyjskim. W zaborze austriackim inaczej układały się stosunki, gdyż Austria była państwem katolickim, a w Galicji od wprowadzenia autonomii Polacy cieszyli się narodowymi wolnościami. Dla sprawy przetrwania narodu i przygotowania go na chwilę walki o niepodległość istotne było pielęgnowanie świadomości narodowej, budowanie tężyzny 1 Szef Kancelarii Cywilnej Prezydenta RP do Prymasa Polski 7 IX 1929, Acta Hlondiaiw, cz. IV, t. 12, k. 67 (mps. Archiwum Archidiecezjalne w Gnieźnie). 2 Na temat zasług narodowych Kościoła katolickiego w Polsce w okresie zaborów nie ma opracowań monograficznych. Najcenniejsze uwagi przekazał Z. Zieliński, Kościól polski w okresie niewoli narodowej i w Polsce odrodzonej [w:] Na stolicy prymasowskiej w Gnieźnie i Poznaniu. Szkice o prymasach Polski w okresie niewoli narodowej i w II Rzeczypospolitej, praca zbiorowa pod red. F. Lenorta, Poznań 1982, s. 8-33. O stanowisku duchowieństwa zob. H. Dylągowa, Duchowieństwo katolickie wobec sprawy narodowej (1764-1864), Lublin 1981. 143 Jerzy Pietrzak moralnej, szerzenie oświaty, zorganizowanie społeczeństwa w różnych strukturach. We wszystkich tych dziedzinach w czasach niewoli Kościół katolicki — przez działania nie tylko duchownych, ale i katolików świeckich — dokonał bardzo wiele. Równie ważne było pojawienie się idei katolickonarodowych, zespalających i krzepiących naród. Polski mesjanizm zaowocował w narodzie mocną wiarą w Opatrzność Bożą; ufano, że nadejdzie moment sprawiedliwości dziejowej i Polska zmartwychwstanie. Z trzech zaborów, mimo utrudnień, pielgrzymowano na Jasną Górę. Krzewił się kult Matki Boskiej Częstochowskiej — Królowej Korony Polskiej. Przypomniano i odnowiono śluby lwowskie Jana Kazimierza. W związku z 900-leciem męczeńskiej śmierci św. Wojciecha ożywił się kult tego świętego, pierwszego patrona Polski. Także z trzech zaborów pielgrzymowano do jego grobu w katedrze gnieźnieńskiej. W narodowej pamięci arcybiskup gnieźnieński pozostał prymasem Polski. Symbolizował dawną, niepodległą Polskę. Traktowano go jako duchowego interrexa. Dlatego też zaborcy starali się zniszczyć tradycję prymasowską. Szczególne zaufanie okazywano Ojcu Świętemu. Wierzono w jego orędownictwo. Meandry polityki watykańskiej tylko wyjątkowo podważyły to przekonanie. Także dużym zaufaniem narodu cieszyło się duchowieństwo polskie, które przez wiele lat wspólnie z ziemiaństwem sprawowało „rząd dusz". Oczywiście nie należy traktować nakreślonej sytuacji jako stałej i jednakowej we wszystkich zaborach. Ulegała ona zmianie pod wpływem różnych czynników. Niemniej w momencie wybuchu I wojny światowej Kościół katolicki pozostał, w narodzie polskim nadal znaczącym czynnikiem. Ramy artykułu pozwalają tylko na szkicowe zaprezentowanie stanowiska hierarchów polskich i wybitniejszych duchownych oraz Stolicy Apostolskiej wobec sprawy niepodległości polskiej w latach 1914-19183. STOSUNEK DO STRON WALCZĄCYCH Po wybuchu I wojny światowej dość wyjątkowa sytuacja zaistniała w Poznańskiem. Od 1906 r. wakowały stolice arcybiskupie w Gnieźnie i Poznaniu, ponieważ rząd 3 Najpełniej dotąd przedstawił tę problematykę B. Kumor, Historia Kościola. Cz. 8. Czasy współczesne 1914-1992, Lublin 1995, s. 380-388 (podrozdział pt. Udział Kościola w odbudowie Państwa Polskiego). Wcześniej temat poruszany był marginalnie i niekiedy bałamutnie. Niniejszy artykuł ma charakter źródłowy i nie uwzględnia zmagania o granice państwa po odzyskaniu niepodległości. 144 Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 pruski nie godził się na nominację arcybiskupa narodowości polskiej. Po wybuchu wojny cesarz Niemiec, Wilhelm II, nieoczekiwanie zmienił zdanie i zaproponował Stolicy Apostolskiej, aby arcybiskupem metropolitą gnieźnieńskim i poznańskim został bp Edward Likowski — dotychczasowy wikariusz kapitulny (administrator) archidiecezji poznańskiej. To ustępstwo miało na celu pozyskanie Polaków w zmaganiach wojennych. Wilhelm II obiecał też odbudować po wojnie państwo polskie, ale pozostające w związku z Niemcami. Warunkiem zgody na nominację bpa Likowskiego było oficjalne poparcie przez niego Niemiec w wojnie z Rosją. Sędziwy biskup, skądinąd wielki polski patriota, zgodził się na zarządzenie modłów o pomyślność oręża niemieckiego oraz wydanie listu pasterskiego o charakterze antyrosyjskim, zwłaszcza że jako historyk Kościoła unickiego miał wyrobione zdanie na temat polityki carskiej. Dnia 9 sierpnia 1914 r., wspólnie z ks. prałatem Kazimierzem Dorszewskim, wikariuszem kapitulnym archidiecezji gnieźnieńskiej wydał żądany list pasterski, w którym przypomniano prześladowania religijne i narodowe Polaków w zaborze rosyjskim i obarczono Rosję winą za rozniecenie wojny. Wprawdzie „wskutek wyjątkowych praw kilkunastu ostatnich lat, dotykających społeczeństwo nasze boleśnie" zachwiało się zaufanie Polaków do rządu pruskiego, ale wezwano wiernych do spełnienia powinności wobec monarchy, „jak przystało na potomków rycerskiego narodu", w nadziei, że cesarz Niemiec uzna „nasze sprawiedliwe wymagania i usunie to, co nam dolega". Argumentowano również: „Przyczyniając się do zwycięstwa cesarskiej armii, dopomożemy uciśnionym za kordonem braciom do zdobycia sobie pomyślniejszej przyszłości". Społeczeństwo polskie w Poznańskiem przyjęło list z mieszanymi uczuciami. Likowski mianowany został arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim 14 sierpnia 1914 r. Nie piastował długo tego urzędu, bo zmarł 20 lutego 1915 r.4 Następcą Likowskiego został młody ks. kanonik Edmund Dalbor, mianowany 30 czerwca 1915 r. arcybiskupem gnieźnieńskim i poznańskim. Rząd pruski nie oponował przeciwko jego kandydaturze, wysuniętej jeszcze przez Likowskiego, bo nie chciał sobie zrażać Polaków podczas wojny. Społeczeństwo polskie zaś przyjęło nominację Dalbora bardzo przychylnie, bo ten był „wyraźnym Polakiem". Uroczystości ingresowe w Poznaniu i Gnieźnie przerodziły się w manifestacje narodowe. Arcybiskup Dalbor w swoim pierwszym liście pasterskim napisał proroczo: „Rzeczy, które wczoraj wydawały się niemożliwe, stają się dziś rzeczywistością". Przemawiając w Gnieźnie stwierdził: „Jestem przejęty do żywego, gdy stoję u grobu 4 E. Hutten-Czapski, Sześćdziesiąt lat życia politycznego i towarzyskiego, t. II, Warszawa 1936, s. 173-178; M. Seyda, Polska na przelotnie dziejów. Fakty i dokumenty, t. I, Poznań 1927, s. 201; K. Śmigieł, Edward Likowski [w:] Na stolicy prymasowskiej..., s. 274-292. 145 Jerzy Pietnak św. Wojciecha, którego śmierci zawdzięczamy założenie tej katedry, przy której stała kolebka dziejów Kościoła i narodu naszego. [...] pokładam w Bogu ufność, że przy jego pomocy przetrwam z nim razem tę burzę, która rozszalała się nad całą Europą, [...] błagam Pana Zastępów, by mi dał gorliwość i męstwo św. Wojciecha, pobożność św. Jolanty, cnoty i mądrość poprzedników moich na tej stolicy prymasowskiej. [...] Was wszystkich proszę o wspieranie mnie modlitwą waszą, żeby ten ingres był początkiem lepszych dla nas czasów"5. W Galicji polscy biskupi byli przeważnie przekonań narodowodemokratycz-nych. Arcybiskup metropolita lwowski obrządku łacińskiego, Józef Bilczewski, jeszcze przed wypowiedzeniem przez Austrię wojny Rosji wydał w imieniu episkopatu galicyjskiego list pasterski, w którym pisał o wojnie „z ciężkim sercem". Wyrażał jednak przekonanie, iż wojna jest sprawiedliwa, podjęta przez Austrię w obronie kultury i zasad chrześcijańskich. Ufał, że Polacy w Galicji wypełnią swój obowiązek wojenny i dowiodą w ten sposób, że „umiemy być wdzięczni ukochanemu, sprawiedliwemu Monarsze za to, że nam pozwolił być Polakami". Arcybiskup Bilczewski wzywał do modlitwy za żołnierzy, aby Bóg „nam naszych ukochanych powrócił zdrowych, pełnych chwały" i apelował o roztoczenie opieki nad rodzinami żołnierskimi. Znamienne, że list nie zawierał wprost wezwania do modlitwy o pomyślność oręża austriackiego6. Marian Seyda określił go jako „umiarkowany i pełen godności"7. W podobnym duchu ogłosili listy pasterskie biskup tarnowski — Leon Wałęga i przemyski — Józef Pelczar. Nie wydał listu książę biskup krakowski Adam Stefan Sapieha. Zgodził się jednak na odprawienie 4 sierpnia w Katedrze na Wawelu nabożeństwa w intencji zwycięstwa oręża austriackiego i sam uczestniczył w tym nabożeństwie, celebrowanym przez ks. prof. Władysława Chotkow-skiego8. Arcybiskupi Bilczewski i Teodorowicz pozostali we Lwowie zajętym przez Rosjan we wrześniu 1914 r., ale odmówili odprawienia nabożeństwa za Rosję. W 1915 r. po wyparciu Rosjan wzięli udział w powitaniu armii austriackiej. Wezwani do Wiednia przez cesarza Franciszka Józefa I, który pragnął im wyrazić uznanie za zachowanie podczas okupacji rosyjskiej, wprost zapytali go o przyszły los Polski w unii personalnej z Austrią i otrzymali odpowiedź, że Niemcy ustąpią Austrii część okupowanej przez nich Kongresówki9. 5 N. Cieszyński, Roczniki Katolickie. Rok Pański 1927, Poznań 1927, s. 357-359; M. Aleksan-drowicz, Edmund Dalbor [w:] Na stolicy prymasowskiej..., s. 299. 6 „Czas" nr 318, 4 VIII 1914. 7 M. Seyda, op.cii., t. I, s. 201. „Czas", nr 318, 4 VIII 1914; nr 329, 7 VIII 1914; nr 332, 8 VIII 1914. L. Biliński, Wspomnienia i dokumenty, t. II: 1915-1922, Warszawa 1925, s. 59, 86. 146 Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 Zwolennikiem narodowej demokracji był początkowo również bp Władysław Bandurski, sufragan lwowski obrządku łacińskiego. Jako złotousty kaznodzieja wieszczył w kościele Mariackim w Krakowie podczas obchodu grunwaldzkiego w 1910 r.: „Już widzę nowy Grunwald... idzie, zbliża się". Potem związał się z Komisją Skonfederowanych Stronnictw Niepodległościowych, konspiracyjnie patronował Zarzewiu i Drużynom Strzeleckim. Bez porozumienia z abpem Bil-czewskim opuścił Lwów przed zajęciem miasta przez Rosjan i przebywając w Wiedniu angażował się po stronie Naczelnego Komitetu Narodowego oraz stał się duchowym opiekunem Legionów Polskich, które kilkakrotnie odwiedził na froncie, m.in. pod Kostiuchnówką na Wołyniu. Był „fanatycznym" zwolennikiem orientacji polsko-austriackiej i przeciwnikiem Rosji. W 1916 r. w jednym z wywiadów powiedział o Legionach, że są one „dalszym ciągiem bohaterskiej przeszłości, onej przeszłości, gdy Habsburgowie i Jagiellonowie występowali wspólnie w obronie wolności Europy środkowej". W Kongresówce okupowanej przez Niemcy i Austrię wygłaszał płomienne patriotyczne mowy, które wywoływały u miejscowych biskupów obawę o konsekwencje dla Kościoła w przypadku powrotu Rosjan10. W Legionach działało duszpasterstwo wojskowe z superiorem polowym, ks. Józefem Panasiem na czele". Wśród biskupów w Królestwie (Kongresówce) przeważała orientacja prorosyj-ska. Opinię zdecydowanego rusofila zyskał bp kielecki, Augustyn Łosiński, wystąpieniem przeciw strzelcom Piłsudskiego po ich wkroczeniu do Kielc12. Aleksander Kakowski, od 1913 r. abp metropolita warszawski, zawdzięczał stanowisko rządowi rosyjskiemu, który go wysunął jako jedynego kandydata, oświadczając że żadnego innego nie zaakceptuje i stolica arcybiskupia pozostanie nieobsadzona. Arcybiskup Kakowski starał się utrzymywać z rządem rosyjskim poprawne stosunki13. Odezwa wydana 14 sierpnia 1914 r. przez zwierzchniego wodza naczelnego armii rosyjskiej, wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, została odczytana we wszystkich kościołach warszawskich. Arcybiskup Kakowski nie zgodził się jednak na odprawienie nabożeństwa dziękczynnego, choć fala entuzjazmu była powszechna i telegram dziękczynny do wielkiego księcia Mikołaja podpisali bp sufragan warszawski Kazimierz Ruszkiewicz oraz księża: prałat 10 Red., Bandurski Władysław [w:] Polski Słownik Biograficzny (PSB), t. I, Kraków 1935, s. 263; M. Seyda, op.cit., t. I, s. 262. 11 I. Hulewicz, PanaśJan [w:] PSB, t. XXV, Wrocław 1980, s. 113. 12 Z. Zieliński, Łosiński Augustyn [w:] PSB, t. XVIII, Wrocław 1973, s. 423; E. Hutten-Czapski, op.cit., t. II, s. 192. 11 Z. Dłużewska-Kańska, Kakowski Aleksander [w:] PSB, t. XI, Wrocław 1964-1965, s. 427. 147 Jerzy Pietrzak Zygmunt Chełmicki, Marceli Godlewski i prałat Leopold Łyszkowski (telegram podpisał także Roman Dmowski)14. Wszakże, gdy jesienią 1914 r. Rosjanie odparli ofensywę niemiecką na Warszawę i radość w mieście była powszechna, abp Kakowski odprawił uroczyste nabożeństwo i 24 października 1914 r. wysłał do cara dziękczynny telegram „w imieniu swojem i swojej owczarni". Po ucieczce Rosjan, a przed zajęciem Warszawy przez Niemców, 30 lipca 1915 r. wystosował list do duchowieństwa, przestrzegający przed angażowaniem się w działalność polityczną15. WOBEC AKTU 5 LISTOPADA Po zajęciu Warszawy 5 sierpnia 1915 r. przez IX armię niemiecką, jej dowódca, książę Leopold Bawarski, zwrócił się do abpa Kakowskiego, aby ten użył swego wpływu na uspokojenie ludności i skłonienie jej do współpracy z władzami okupacyjnymi. Kakowski stwierdził, że zachowanie Rosjan w ostatnich miesiącach zmieniło nastroje wśród ludności polskiej w Królestwie wobec państw centralnych. Choć był usposobiony pokojowo wobec niemieckich władz okupacyjnych, jednak odnosił się do nich z rezerwą. Niemniej starał się wyzyskać nową sytuację dla rozwoju polskiej oświaty i działalności społecznej, i do podjęcia takiej pracy zachęcał duchowieństwo w liście z dnia 23 sierpnia tegoż roku. Podobne stanowisko zajęli pozostali biskupi w Królestwie. Otwarcie Uniwersytetu Warszawskiego poprzedzone było nabożeństwem w katedrze, celebrowanym przez abpa Kakowskiego, który następnie wspólnie z biskupem sufraganem warszawskim uczestniczył w inauguracji uczelni16. Akt 5 listopada 1916 r. abp Kakowski przyjął z rezerwą, jako mało wiarygodny, skoro nie podpisali go cesarze Niemiec i Austrii, a tylko okupacyjni generałowie--gubernatorzy. Sądził, że jest to „raczej akt agitacyjny na rzecz armii niemieckiej". Nie zgodził się na odprawienie nabożeństwa dziękczynnego ani nie wydał okolicznościowego listu pasterskiego. Wziął jednak udział na Zamku Królewskim w uroczystości proklamacji aktu przez niemieckiego generała-gubernatora Hansa von Beselera. Zrobił to za radą kapituły metropolitalnej, która uważała, że w ten sposób podkreślona zostanie „solidarność duchowieństwa z narodem w pragnieniu od- 14 „Kurier Warszawski", nr 225, 16 VIII 1914; nr 226, 17 VIII 1914; nr 231, 22 VIII 1914; W. Malej, Kardynał Kakowski w świetle własnych wspomnień, „Nasza Przeszłość", t. VIII, Kraków 1958, s. 253. 15 W. Malej, op.cit., s. 250. 16 E. Hutten-Czapski, op.cit., t. II, s. 301; W. Malej, op.cit., s. 252. 148 Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 budowania Polski". Stanowisko abpa Kakowskiego odbiegało od euforii, jaka opanowała społeczeństwo polskie w Królestwie po ogłoszeniu aktu 5 listopada. Rektor Uniwersytetu Warszawskiego, profesor Józef Brudziński żalił się: „Myśmy chcieli na arcybiskupa, jako na swego prymasa, złożyć całą wielkość chwili, a on się "17 usuwa W Lublinie natomiast administrator diecezji ks. kanonik Zenon Kwiek nie tylko uczestniczył w proklamacji aktu 5 listopada, ale przewodniczył odprawionemu z tej okazji nabożeństwu dziękczynnemu w katedrze18. Prawie równocześnie z aktem 5 listopada został ogłoszony akt cesarza Austrii, Franciszka Józefa, o wyodrębnieniu Galicji. Oba akty zostały przyjęte przez ogół ludności polskiej w Galicji z radością i rozbudziły wielką nadzieję na powstanie Polski. We Lwowie nabożeństwa dziękczynne odbyły się 9 listopada 1916 r. w obu katedrach — łacińskiej i ormiańskiej. W tej drugiej celebrował je arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego Józef Teodorowicz19. W Krakowie bp Sapieha w okolicznościowej odezwie napisał: „Wielkie, do głębi wzruszające chwile przeżywa nasz naród [...] dziś usłyszał głos przyznający mu prawo niepodległości lub wewnętrznego samorządu". Zawarł w niej jednak nutę obawy o intencje tych zmian i troskę, czy będą korzystne dla Polaków? Dlatego wzywał do kornej i gorącej modlitwy „o rozum, czystą i dobrą wolę, o siły potrzebne do spełnienia tak wielkiego i trudnego powołania". W Krakowie zorganizowano aż dwa nabożeństwa dziękczynne. Dnia 8 listopada 1916 r. w Katedrze Wawelskiej nabożeństwo celebrował bp Sapieha w obecności innych biskupów krakowskich (w nabożeństwie uczestniczyli także legionowi dowódcy — brygadier Józef Piłsudski oraz pułkownicy Bolesław Roją i Kazimierz Sosnkowski). Z kolei 10 listopada w kościele Mariackim drugie nabożeństwo celebrował miejscowy proboszcz abp Franciszek Albin Symon, w obecności bpów Sapiehy, Bilczewskiego i Teodorowicza. Kazanie wygłosił bp J. Pelczar, który zapowiedział zorganizowanie w roku przyszłym narodowej pielgrzymki na Jasną Górę w podzięce za ogłoszenie niepodległości20. 17 W. Malej, op.cit., s. 253; Rektor J. Brudziński mówił o abpie Kakowskim jako prymasie Królestwa Polskiego. Tytuł taki otrzymali arcybiskupi warszawscy w 1818 r. i dotyczył on Królestwa Kongresowego. Arcybiskupi używali go tylko do 1829 r. 18 „Kurier Poznański", nr 255, 7 XI 1916. 19 „Czas", nr 565, 8 XI 1916; nr 570, 11 XI 1916. 20 „Czas", nr 561, 6 XI 1916; nr 565, 8 XI1916; nr 572, 11 XI1916. Opinie o stanowisku bpa Sapiehy wobec aktu 5 listopada podane przez L. Bilińskiego (op.cit., t. II, s. 110) i W. Folkierskiego (Wielki charakter — Kardynał Sapieha [w:] Księga Sapieżyńskg, praca zbiorowa pod red. J. Wolnego, t. II, Kraków 1986, s. 612) tylko w części są prawdziwie. 149 Jerzy Pietnak Dramatyczna sytuacja zaistniała w Poznańskiem. W dniu 10 listopada 1916 r. abp Dalbor wystosował do Wilhelma II depeszę dziękczynną za akt 5 listopada. Napisał w niej: „Wasza Cesarska i Królewska Mość raczy zezwolić, abym, zarazem w imieniu moich diecezjan, trwających w niezłomnej wierności wobec Waszej Cesarskiej Mości, wyraził swoją najpoddańszą wdzięczność za przywrócenie samodzielnego polskiego Królestwa. Modlę się do Boga, aby wielkoduszna decyzja Waszej Cesarskiej Mości wyszła na dobre Niemcom oraz nowemu państwu, które, jak z całą pewnością ufam, spełniać będzie swoją misję dziejową przedmurza kultury zachodniej i krzewiciela idei katolickiej na Wschodzie". Większość społeczeństwa polskiego w Poznańskiem nie wierzyła w szczerość intencji utworzenia przez zaborców samodzielnego państwa polskiego, zwłaszcza iż nie miało ono obejmować ziem zaboru pruskiego. Depeszę Dalbora przyjęto z zaskoczeniem i z mieszanymi uczuciami. Wiedziano, że arcybiskup, skrępowany zajmowanym urzędem, nie mógł objawiać na zewnątrz swych politycznych sympatii, ale darzono go zaufaniem. Okazało się, że abpa Dalbora, mającego niewielkie doświadczenie polityczne, do wysłania depeszy namówili politycy poznańscy, zwolennicy współpracy z państwami centralnymi. Arcybiskup, zorientowawszy się w politycznych konsekwencjach swego kroku, chciał telegram wycofać, ale było za późno. Miał jednak odwagę przyznać się przed przywódcami obozu narodowego do popełnionego błędu21. Rzeczywiste uczucia polskie wobec aktu 5 listopada wyraził w Sejmie pruskim 20 listopada 1916 r. poseł ks. Tadeusz Styczyński, przemawiając w imieniu Koła Polskiego w związku z żądaniem zagwarantowania interesów wojskowych, gospodarczych i politycznych Niemiec w przyszłym Królestwie' Polskim oraz niemieckiego charakteru ziem zaboru pruskiego. Stwierdził on: „pomimo stuletniego przeszło rozdzielenia w równych składowych częściach państwowych, nie utracił naród polski nigdy poczucia narodowej łączności i prowadził walkę o wolność narodową", a proklamację 5 listopada ocenił, jako uznanie międzynarodowego znaczenia kwestii polskiej, które „jest krokiem naprzód na drodze do ostatecznego jej rozwiązania". Wyraził zadowolenie, że proklamacja „uznaje zasadniczo prawo narodu polskiego do utworzenia samodzielnego państwa", ale jednocześnie wskazał, że tylko część narodu polskiego ma otrzymać wolność i przy tworzeniu państwa polskiego ma obowiązywać tyle ograniczeń, że „wolność i samodzielność jego będą tylko pozorne". Protestował przeciwko traktowaniu Polaków w zaborze pruskim jako Prusaków mówiących po polsku22. N. Cieszyński, op.cit., s. 361-362; M. Seyda, op.cit., t. I, s. 382-383. 22 M. Seyda, op.cit., t. I, s. 382. 150 Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 W OKRESIE TYMCZASOWEJ RADY STANU I RADY REGENCYJNEJ Dnia 30 marca 1917 r. Rząd Tymczasowy w Rosji, powstały w wyniku obalenia caratu, wydał manifest w sprawie stworzenia państwa polskiego w unii z Rosją. Wśród delegacji polskich, które dziękowały premierowi, księciu Lwowowi, za manifest, była także delegacja duchowieństwa z bpem Janem Cieplakiem, administratorem metropolii mohylewskiej23. Arcybiskup Kakowski nadal zachowywał rezerwę wobec polityki państw centralnych. Tłumacząc się chorobą, nie uczestniczył 14 stycznia 1917 r. w odbywającej się na Zamku Królewskim w Warszawie uroczystości otwarcia Tymczasowej Rady Stanu. Stąd celebransem okolicznościowego nabożeństwa w katedrze był nie arcybiskup, ale oficjał, ks. prałat Henryk Przeździecki. Do Tymczasowej Rady Stanu weszli tylko delegaci duchowieństwa: z części okupowanej przez Niemców — ks. Przeździecki, z części okupowanej przez Austrię — ks. Bolesław Sztobryń24. Arcybiskup dopiero po dłuższych wahaniach zgodził się zostać członkiem Rady Regencyjnej, utworzonej we wrześniu 1917 r. Niewątpliwie na zmianę jego stanowiska wpłynęła rewolucja w Rosji i wzrost nastrojów lewicowych w Królestwie. W dniu 14 maja oświadczył dygnitarzowi pruskiemu, hr. Emerykowi Hutten--Czapskiemu, że wszyscy biskupi polscy w Królestwie są zwolennikami monarchii i zamierzał nawet podnieść głos ostrzegawczy wobec narastania haseł republikańskich25. Członkostwo w Radzie Regencyjnej abp Kakowski przyjął za radą biskupów włocławskiego — Stanisława Zdzitowieckiego i płockiego — Antoniego Nowowiejskiego i za zgodą Stolicy Apostolskiej. Po latach napisał: „Z ręką na sercu mogę wyznać: wszedłem do Rady Regencyjnej w duchu ofiary, z miłości do Boga i miłości Ojczyzny, z poświęceniem siebie i swoich interesów ziemskich, wszedłem jako prymas Królestwa Polskiego, co mi w piśmie urzędowym przypomniał marszałek Tymczasowej Rady Stanu, wszedłem z poczucia obowiązku obywatelskiego, abym służył dobru publicznemu, wszedłem w chwili, kiedy Ojczyzna nie miała upragnionej władzy, to jest, kiedy Rosja odeszła od nas, a Niemcy nie nabyli żadnych praw w stosunku do narodu polskiego, wszedłem z wyboru Tymczasowej Rady Stanu, zbiorowego ciała polskiego, któremu nie przyszło do głowy zapytać mnie o zgodę, wszedłem do wydobycia od okupantów zdobyczy narodowych i ekonomicznych, [...] 23 S. Głąbiński, Wspomnienia polityczne, Pelplin 1939, s. 261. 24 W. Suleja, Próba budowy zrębów polskiej państwowości w okresie istnienia Tymczasowej Rady Stanu, Wrocław 1981, s. 63, 71, 77; W. Malej, op.cit., s. 253. 25 E. Hutten-Czapski, op.cit., t. II, s. 418. 151 Jerzy Pietrzak dla organizowania kraju, [...] dla budowania zrębów państwa, [...] chciałem służyć nie tylko Ojczyźnie, ale i Kościołowi". Regenci złożyli przysięgę podczas nabożeństwa w katedrze św. Jana wobec bpa Zdzitowieckiego, który zwrócił się do nich: „Idźcie — oswobodźcie Ojczyznę, przywróćcie jej całkowitą wolność". Potem odczytano pierwsze orędzie Rady Regencyjnej do narodu, w którym deklarowała ona wolę kładzenia fundamentów pod „niepodległe i potężne Państwo Polskie". Wśród episkopatu w Królestwie tylko bp Łosiński uważał wejście abpa Kakowskiego do Rady Regencyjnej za niesłuszne25. Arcybiskup Kakowski, chcąc uniknąć wrażenia wiązania się Rady Regencyjnej z państwami centralnymi, przeciwny był składaniu przez nią wizyty cesarzom Niemiec i Austrii. Szczególnie nieufnie odnosił się do Niemiec. Zaraz po ustąpieniu Rady Regencyjnej i przekazaniu władzy Józefowi Piłsudskiemu, wystosował pismo do papieża Benedykta XV, tłumaczące jej politykę faktem, że Niemcy nie dopuszczały do odbudowy Polski. W Radzie Regencyjnej Kakowski najdłużej opierał się przekazaniu władzy Piłsudskiemu, chociaż potem twierdził, że już wówczas widział w nim męża opatrznościowego, mogącego ochronić Polskę przed rewolucją27. Z duchowieństwa warszawskiego najbardziej politycznie zaangażowani byli wówczas księża Chełmicki i Przeździecki. Pierwszy z nich należał najpierw do Międzypartyjnego Koła Politycznego w Warszawie, powstałego po wkroczeniu Niemców, w którym skupili się politycy orientacji przeciwnej państwom centralnym. Z czasem stał się on zdecydowanym zwolennikiem współpracy z Niemcami i Austrią. Chciał jechać do Berlina w delegacji mającej złożyć podziękowania Wilhelmowi II za akt 5 listopada, ale abp Kakowski nie pozwolił mu na to. Niemniej ks. Chełmicki, należący do bardzo wpływowych doradców arcybiskupa, został sekretarzem Rady Regencyjnej. Ksiądz Przeździecki natomiast był nawet kandydatem na wicemarszałka Tymczasowej Rady Stanu. W TRS popierał J. Piłsudskiego i bronił Legionów Polskich przed zamierzonym przez okupantów wysłaniem na front, dowodząc że TRS jest najwyższą władzą polityczną dla Legionów. Domagał się również, aby Polską Siłą Zbrojną dowodzili polscy, a nie niemieccy oficerowie28. W skład Rady Stanu, która zebrała się 26 czerwca 1918 roku z urzędu weszło 4 biskupów rzymskokatolickich: kielecki — Łosiński, płocki — Nowowiejski, sandomierski — Ryx, kujawsko-kaliski — Zdzitowiecki. Z wyboru członkami Rady Stanu zostało 4 duchownych29. 26 W. Malej, op.cit., s. 256; B. Kumor, Historia Kościoła, op.cit., cz. 8, s. 381-382. 27 E. Hutten-Czapski, op.cit., t. II, s. 514, 517, 544; Z. Dłużewska-Kańska, op.cit., s. 427. 28 W. Malej, op.cit., s. 253; W. Suleja, op.cit., s. 141, 174, 196, 249, 251. 29 Z. Winnicki, Rada Regencyjna Królestwa Polskiego i jej organy (1917-1918), Wrocław 1991, s. 138-146. 152 Kościóf katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 EPISKOPAT WYRAZICIELEM JEDNOŚCI NARODU Na Boże Narodzenie 1914 r. bp Sapieha wydal odezwę do rodaków i innych narodów o pomoc dla ofiar wojny na terenie Polski. W 1915 r. zorganizował Książęco-Biskupi Komitet Pomocy dla Dotkniętych Klęską Wojny. Odezwa Sapiehy była bodźcem do utworzenia w Vevey Generalnego Komitetu Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce. W tym samym roku abp Dalbor utworzył Poznański Komitet Niesienia Pomocy w Królestwie Polskim. Działalność charytatywna w trzech zaborach wymownie podkreślała jedność i niepodzielność Polski. Ta jedność znalazła także wyraz we wspólnym apelu biskupów polskich ze wszystkich zaborów z 15 sierpnia 1915 r. skierowanym do całego świata katolickiego z prośbą o modlitwę i wsparcie materialne narodu polskiego doświadczonego przez wojnę. Apel ten był owocem bożonarodzeniowej odezwy bpa Sapiehy, którą przesłał on do Stolicy Apostolskiej. W odpowiedzi kard. Gasparri w liście do bpa Sapiehy (9 kwietnia 1915 r.) wezwał biskupów polskich z trzech zaborów do wspólnego wystąpienia o pomoc moralną i materialną. Apel biskupów był pierwszym wspólnym publicznym wystąpieniem episkopatu polskiego, uzmysławiającym światu katolickiemu jedność narodu polskiego mimo zaboru. Okazał się bardzo owocny30. W dniach 10-12 marca 1917 r. w Warszawie obchodzono setną rocznicę utworzenia metropolii warszawskiej. W orędziu jubileuszowym (3 marca 1917 r.) abp Kakowski napisał: „Wśród ciężkich chwil, które przeżywa wszystek naród polski, niemałą pociechą i podniesieniem na duchu jest myśl o lepszej przyszłości dla znękanej ojczyzny. Wiara żywa w Opatrzność krzepi serca nasze, wlewając w nie to przekonanie, iż nareszcie wybiła godzina, w której powalana przemocą i skrępowana kajdanami Polska wróci do blasku dawnej chwały i świetności"31. W obchodach, jak i w odbytej wówczas konferencji episkopatu, którą uważa się za pierwszą konferencję episkopatu polskiego, uczestniczyli biskupi trzech zaborów. Podczas jubileuszowej Mszy św., celebrowanej przez abpa Kakowskiego w katedrze warszawskiej, kazanie wygłosił abp Teodorowicz. Powiedział m.in.: „Archidiecezja [warszawska], która w zamiarach ludzkich miała być po wsze czasy pieczęcią na dokonanym rozbiorze, dziś staje się narodowi w setnej tej rocznicy zwiastunem życia i zmartwychwstania. — Oto przed oczyma naszymi roztacza się wspaniały korowód episkopatu; wieńcem okolił ołtarz tej katedry i połączył swe 30 A. Baciński, Działalność charytatywna Adama Stefana Sapiehy do roku 1918 [w:] Księga Sapieiyńska, 1.1, Kraków 1982, s. 268-273; N. Cieszyński, op.cit., s. 358. „Dziennik Poznański", nr 57, 11 III 1917. 153 Jerzv Pietrzak serca w jednym wspólnym hymnie dziękczynnym przed Panem. — Któż przed niedawnym jeszcze czasem śmiałby był marzyć o widowisku podobnym? Kto by się był mógł spodziewać, że przyjdzie chwila, w której twarde kordony się zerwą, a pasterze polskiego Kościoła zejdą się razem w samym sercu Polski, Warszawie? — To, co wczoraj było nieprawdopodobieństwem, dziś staje się rzeczywistością"32. Obchody jubileuszowe stały się okazją do kontaktów politycznych. Biskupi podejmowali się wzajemnie z marszałkiem koronnym Tymczasowej Rady Stanu Wacławem Niemojowskim, generał-gubernator Beseler przyjął abpów Dalbora i Kakowskiego, przedstawiciele społeczeństwa z Królestwa dziękowali za pomoc charytatywną abpowi Dalborowi i bpowi Sapieże33. Szczególne znaczenie przywiązywano do obecności w Warszawie abp Dalbora. Dyplomata austriacki w Warszawie donosił do Wiednia: „Uważa się go za prymasa Polski i przewodniczącego wszystkich biskupów polskich i że w jego obecności znalazła usymbolizowanie jedność ziem polskich na odcinku kościelnym"34. Istotnie, Dalbora podczas obchodów honorowano jako prymasa Polski. Podobnie było we Włocławku, do którego wstąpił w drodze powrotnej do Poznania. Wśród witających był późniejszy prymas Polski kard. Stefan Wyszyński, który po latach napisał: „Wszystkich nas — młodzież i starsze społeczeństwo — ujęła godna postać Prymasa Dalbora. Toteż okrzykom na Jego cześć nie było końca. Przecież społeczeństwo polskie widziało w tej Postaci znak jednoczącej się Polski, walących się kordonów zaborczych i krzepiących mocy wyciąganych ze wszystkich stron dłoni narodu — po wolność"35. Z inicjatywą zaproszenia abpa Dalbora do Warszawy wystąpił abp Bilczewski, zdecydowany zwolennik utrzymania tradycji prymasowskiej, w odpowiedzi na zaproszenie przez abpa Kakowskiego na obchody jubileuszowe biskupów galicyjskich. Na przyjazd abpa Dalbora musiały wyrazić zgodę władze niemieckie, zatem ks. Chełmicki użył podstępu i przekonał je, że udział w obchodzie tylko biskupów galicyjskich może wpłynąć na podejmowane przez episkopat w Królestwie decyzje, utrzymując je w duchu filoaustriackim. Miało temu zapobiec zaproszenie abpa Dalbora z zaboru pruskiego36. 12 J. Teodorowicz, Na przełomie. Przemówienia i kazania narodowe, Poznań 1923, s. 131. 53 „Kurier Poznański", nr 59, 14 III 1917; nr 60, 15 III 1917; nr 63, 18 III 1917; „Dziennik Poznański", nr 60, 15 III 1917. 54 B. Kumor, Projekty reorganizacji Kościoła polskiego w latach 1918-1925, „Śląskie Studia Historyczno-Teologiczne", t. 8, 1975, s. 158. " List prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego z okazji obchodów w Ostrowie Wielkopolskim 50-lecia zgonu prymasa Polski kard. E. Dalbora, 22 II 1976 (odpis w posiadaniu Jerzego Pietrzaka). " W. Jezusek, Jak doszlo do pierwszego spotkania episkopatu polskiego w Warszawie 11 marca 1917?, „Prawo Kanoniczne", Rocz. XIV (1971), s. 331-333. 154 Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 Zgromadzeni na obchodach jubileuszowych biskupi z trzech zaborów wystosowali telegram do Ojca Świętego, Benedykta XV. Jako pierwszy, podobnie jak apel biskupów z 1915 r., podpisał go abp Dalbor, następni zgodnie z precedencją daty konsekracji. Mimo iż tytułu prymasowskiego nie wymieniono, kolejność podpisów oznaczała, że biskupi uznają abpa Dalbora za prymasa Polski37. W MOMENCIE ZMARTWYCHWSTANIA POLSKI Wśród głosów z ziem trzech zaborów, które już w 1917 r. zdecydowanie stawiały żądanie odrodzenia Polski, było wystąpienie abpa Teodorowicza (30 października 1917) w austriackiej Izbie Panów. Dowodził on, że państwa centralne prowadzą obłudną politykę wobec Polski, a na koniec oświadczył, że jedynym dążeniem Polaków, opartym na sprawiedliwości, jest przywrócenie w całości państwa polskiego38. Rok później w Galicji zaczęto likwidować władzę austriacką. Biskupi galicyjscy obrządku łacińskiego i ormiańskiego w orędziu wydanym l listopada 1918 r. pisali: „Jakże wielkie i cudowne rzeczy dzieją się przed oczyma naszymi. Do czego wzdychali ojcowie i matki nasze, co się śniło w snach jako niedościgłe marzenie, staje się rzeczywistością, na to patrzą oczy nasze, Ojczyzna nasza, Polska, cała, zjednoczona z trzech zaborów, powstaje..." Zarządzili także odczytanie w kościołach tego orędzia oraz śpiew hymnów Boże coś Polskę i Te Deum™. W Krakowie w katedrze wawelskiej 3 listopada 1918 r. bp Sapieha, celebrujący Mszę św. dziękczynną za odzyskanie niepodległości, po odczytaniu Ewangelii zaintonował Boże coś Polskę. Arcybiskup Teodorowicz w kazaniu powiedział: „Snem śmierci spały kości nasze w grobowcach Wawelu, a dzwon Zygmuntowski dzwonił im na nutę grobową i na jęk cmentarny całego narodu. Zali to słuch nasz myli nas? Dziś ozwał się Zygmunt hejnałem wesela i radości, i zasłyszeliśmy pieśń powstania i zmartwychwstania, i wstrząsnęły się kości nasze, i na prośby wasze a na wolę Pańską otośmy, stajemy tu, by wielkie szczęście i radość wielką z wami podzielić; by w modłach dziękczynnych przed Panem z wami się zjednoczyć"40. Kilka dni później, 8 listopada, na Wawelu odbyło się zaprzysiężenie oficerów polskich. Biskup Sapieha celebrował nabożeństwo, potem przemówił do wojska i pobłogosławił je41. 37 J. Nowacki, De archiepiscopi Gnesnensis dignitate ac prerogatna primatiali [odb. Col-letanea Theologica, 1 8; 1 937, zesz. 3-4] s. 85. 18 „Przewodnik Katolicki", nr 51, 18 XII 1938. w „Czas", nr 492, 5 XI 1918. 40 J. Teodorowicz, op.cit., s. 176. „Czas", nr 498, 9 XI 1918. 155 Jerz\ Pietrzak W parlamencie Rzeszy 23 października 1918 r. poseł ks. Antoni Stychel wygłosił mowę w sprawie kończącej się wojny i warunków pokoju. Stanowczo podkreślił, że ziemie zaboru pruskiego i tereny zamieszkane przez Polaków muszą się znaleźć w granicach odradzającej się Polski. Rzucił wówczas pod adresem Niemiec twarde słowa: „Redde quod debes! — Oddaj coś wziął!". O warunkach pokoju powiedział: „Rozbiór Polski był najjaskrawszym pogwałceniem sprawiedliwości międzynarodowej i historii nowoczesnej, a przez to samo stał się głównym źródłem tej polityki przemocy i ucisku, która stanowiła w Europie wieczne zarzewie niepokoju aż do dni naszych. Kto zatem chce szczerze i uczciwie przyłożyć rękę do budowy nowej, na poszanowaniu prawa opartej przyszłości ludów, ten naprawę krzywdy wyrządzonej Polakom uważać musi za nieodzowny warunek wielkiego dzieła. Tylko zjednoczenie wszystkich części narodu, osiadłych na ziemiach polskich, w jedną całość, wyposażoną w pełnię praw państwowych, stanowić może rękojmię przymierza narodów"42. Bardzo licznie uczestniczyli księża w pracach przygotowawczych do przejęcia władzy przez Polaków w zaborze pruskim. W Tajnym Międzypartyjnym Komitecie Obywatelskim, utworzonym w styczniu 1916 r. w Poznaniu, potem przekształconym w Centralny Komitet Obywatelski, kluczową rolę odgrywał ks. kanonik Stanisław Adamski, którzy później został jednym z trzech komisarzy w Komisariacie Naczelnej Rady Ludowej, utworzonym 10 listopada 1918 r. w Poznaniu. Kierownikiem Wydziału Organizacyjnego Komisariatu był ks. kanonik Józef Prądzyński (przejściowo zastępował komisarza Wojciecha Korfantego), a Wydziału Szkolnictwa i Oświaty — ks. kanonik Stanisław Łukomski43. Arcybiskup Dalbor, pozostający w bezpośrednim kontakcie z członkami tajnego Centralnego Komitetu Obywatelskiego w Poznaniu, coraz wyraźniej zaczął się skłaniać ku kołom związanym z Ententą. W dniu 3 grudnia 1918 r. w poznańskiej farze celebrował Mszę św. na rozpoczęcie Polskiego Sejmu Dzielnicowego. Tłum witał go owacyjnie jako prymasa Polski, podczas przejazdu z fary do sali obrad sejmowych skauci wyprzęgli konie z jego powozu i sami zaciągnęli powóz do miejsca obrad. Władysław Seyda, prezes Koła Polskiego w parlamencie Rzeszy, otwierając obrady sejmu powiedział: „Dziękuję Waszej Prymasowskiej Mości za to, iż w najtrudniejszych okolicznościach zawsze okazywaliście, że jesteście krwią z krwi naszej i kością z kości naszej, i że zawsze pragnęliście iść z narodem". Prymas życząc pomyślnych obrad, zaznaczył, że „chodzi o jedną wielką, jedną wspólną sprawę, o sprawę naszej Ojczyzny". Dziękował Opatrzności Bożej za wskrzeszenie 42 „Kurier Poznański", nr 252, l XI 1918. 4:1 F. Kącki, Udzial duchowieństwa katolickiego w powstaniu wielkopolskim 1918-1919, „Novum", nr 12/1971, s. 32-41. 156 Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 Polski oraz wszystkim, którzy okazywali życzliwość Polsce podczas wojny, szczególnie papieżowi Benedyktowi XV i prezydentowi Wilsonowi. Na koniec przypominał: „tylko Polska oparta na podstawach religijnych jest taką Polską, o jakiej marzyliśmy, za jaką tęskniliśmy, której pragnęliśmy całem sercem i całą duszą"44. Podczas nabożeństwa sejmowego kazanie wygłosił ks. Stychel. Porównywano je potem do Kazań sejmowych Skargi. O nowym państwie polskim mówił: „Nie będzie przywilejów stanu, a będzie przywilej osobistej zdolności i zasługi, i dobrej woli [...]. Głosu i wpływu w Ojczyźnie nikomu nie wolno odbierać. Głosu i wpływu w Ojczyźnie nikomu nie wolno się zrzekać [...] Ojczyźnie potrzeba zbratania wszystkich stanów w obywatelskich prawach i obowiązkach, współpracy wszystkich jednostek". Domagał się, aby przyszły rząd polski oparty był na wszystkich warstwach i prądach politycznych narodu. Tylko taki rząd będzie miał zapewnioną władzę, powagę i posłuch w państwie. Wśród delegatów sejmowych było 79 księży. Jednym z wicemarszałków sejmu dzielnicowego został ks. Walenty Barczewski z Warmii. Do Naczelnej Rady Ludowej wybrano 7 księży — delegatów sejmowych, wiceprezesami Rady zostali ks. dr Władysław Wolszlegier z Pomorza i ks. Paweł Pośpiech z Górnego Śląska45. W sytuacji sporów o władzę w odrodzonej Polsce, kwestionowania mandatu Józefa Piłsudskiego, jako udzielonego mu przez Radę Regencyjną, którą traktowano jako instytucję utworzoną przez okupantów niemieckiego i austriackiego, prawdopodobnie w listopadzie 1918 r. pojawiły się głosy, że jedynym depozytariuszem władzy przekazanej z dawnej Rzeczpospolitej może być prymas Polski jako interrex i on tylko legalnie władzę tę może scedować46. Dla hierarchii katolickiej nie było rzeczą obojętną, kto przejmie władzę i jakie będzie oblicze ideowe Polski. W wielu wystąpieniach apelowano o utworzenie rządu z przedstawicielami wszystkich zaborów i orientacji politycznych, o jednoczenie narodu we wspólnej pracy państwowej, o zachowanie katolickiego oblicza Polski, przestrzegano przed tendencjami rewolucyjnymi i przejęciem władzy przez stronnictwa lewicowe, wrogie Kościołowi. . W dniach 10-12 grudnia 1918 r. w Warszawie odbyła się konferencja episkopatu, co prawda kadłubowa, bo z powodu trudności komunikacyjnych nie przyjechał abp Dalbor, a walki o Lwów uniemożliwiły przybycie abpowi Bilczew-skiemu. Pokłosiem tej konferencji był pierwszy wspólny, obszerny list pasterski 44 Dziennik Polskiego Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu w grudniu 1918, Poznań 1918, s. 16, 28-33; M. Aleksandrowicz, op.cit., s. 316. 45 Dziennik, s. 17-26, 34, 91-120, 46 J.K. Wolski (właśc. H. Likowski), Dokola zagadnienia prymasostwa polskiego, „Kurier Poznański", nr 68, 22 III 1925. 157 Jerzv Pietrzak episkopatu polskiego (10 grudnia 1918 r.), sygnowany przez 24 biskupów z abpem Dalborem na czele, a więc także przez nieobecnych na konferencji: „Dał nam Bóg na nowo ziemię wielką, bogatą i piękną i wzywa nas, byśmy się prędzej jęli duchowej budowy naszej Ojczyzny" — napisał autor listu, abp Teodorowicz. Budowę Polski trzeba oprzeć na fundamencie religii katolickiej i sumienia — duch narodu wyraża się w zespoleniu katolicyzmu i polskości, odrzucić trzeba rewolucję, socjalizm, anarchię. Podkreślano jednak potrzebę dokonania reform socjalnych i agrarnych. Przestrzegano przed egoizmem i interesami partyjnymi, życie publiczne powinno być oparte na podstawach demokracji chrześcijańskiej. W obliczu wyborów do Sejmu apelowano szczególnie do kobiet o obronę praw Kościoła, zapewnienie wychowania religijnego w szkole, głosowanie na wiarygodnych kandydatów. List kończył się wyrażeniem podziękowań Ojcu Świętemu i państwom Ententy za działania na rzecz Polski47. Na polecenie kurii metropolitarnej 17 listopada 1918 r. we wszystkich kościołach archidiecezji warszawskiej, po sumie odśpiewano Te Deum za odzyskanie niepodległości i uproszenie błogosławieństwa dla wolnej, niepodległej i zjednoczonej Polski48. W dniu 10 lutego 1919 r. w Warszawie nastąpiło otwarcie Sejmu Ustawodawczego. Nabożeństwo sejmowe w katedrze św. Jana celebrował abp Kakowski, kazanie wygłosił abp Teodorowicz. Mówił o ukierunkowaniu pracy w Ojczyźnie: „Gdzież znajdziemy drogowskaz dla siebie, ażeby wśród zakusów, z różnych stron na nas idących, podsuwających nam obcego ducha, jedynie w kulturze chrześcijańskiej, która nas wychowała i która dusze narodu naszego urobiła! Dlatego też wołam: O Panie! my idziemy na sejm ten pierwszy z tą myślą, ażeby w nim dokonało się przymierze pomiędzy Tobą a nami. [...] My dziś bierzemy błogosławieństwo Twoje • na pracę naszego sejmu pierwszego, ale też i wiążemy siebie samych przed Tobą zobowiązaniem, iż Twoje prawo będzie wskaźnikiem naszym, Twoja Ewangelia będzie ożywiała ducha naszego. [...] Niechaj zdumieje się świat, że na dalekim Wschodzie, pośród odmętu anarchii i rozkładu Północy, dolatywać go pocznie od Polski raz po raz pieśń ładu i porządku: na pogorzeliskach kultury rosyjskiej wstaje i rodzi się bogate życie duchowe w Polsce. Niechaj się zdumieje i niechaj rozróżni: niechaj rozróżni pomiędzy śmiertelnym tchnieniem ducha zniszczenia, idącego z północy, a zdrojem odrodzenia, tryskającym z Polski, pomiędzy panowaniem gwałtu i przemocy, które na nowo zagraża światu, a między rządami cichymi a silnymi sprawiedliwości i Ewangelii, które świat odrodzą"49. 47 S. Wilk, Episkopat Kościola katolickiego w Polsce w latach 1918-1939, Warszawa 1992, s. 378; tekst listu — „Glos Narodu", nr 292, 28 XII 1918. 48 „Gazeta Warszawska", nr l, 16 XI 1918. 49 J. Teodorowicz, op.cit., s. 198. 158 Kościói katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 Po nabożeństwie prymas Polski Edmund Dalbor dokonał poświęcenia gmachu sejmowego. W Sejmie Ustawodawczym wśród posłów zasiadło 26 księży. Jednym z wicemarszałków został ks. Stychel50. STANOWISKO STOLICY APOSTOLSKIEJ Papież Benedykt XV w czasie I wojny światowej starał się zachować neutralność, choć raczej sympatyzował z państwami centralnymi. Spodziewał się ich zwycięstwa. Od momentu wyboru w 1914 r. podejmował akcje pokojowe oraz niosące pomoc ofiarom wojny. Interesował się losem Polaków. Zarówno wezwanie biskupów polskich z trzech zaborów (zawarte w liście sekretarza stanu kard. Gasparriego do bpa Sapiehy z 9 kwietnia 1915 r.) do wspólnego wystąpienia o pomoc dla narodu polskiego, jak też nakazanie modłów w całym świecie katolickim w intencji Polski w dniu 21 listopada 1915 r., były świadectwem uznawania przez Stolicę Apostolską jedności narodu polskiego51. W nocie pokojowej do państw walczących, z l sierpnia 1917 r., Benedykt XV uznał, iż jednym z warunków pokoju jest sprawa odbudowy Polski, chociaż — zgodnie z tradycją języka dyplomacji watykańskiej — napisał to w formie pośredniej. Nota mówiła o potrzebie zbadania zagadnień kwestii terytorialnych i politycznych „obszarów wchodzących w skład dawnego Królestwa Polskiego, któremu szczególnie szlachetne tradycje polityczne ł cierpienia przeżyte, specjalnie w czasie obecnej wojny, muszą słusznie pozyskać sympatie narodów". Niemcy starały się wypaczyć użyty termin „dawne Królestwo Polskie" twierdząc, że papież miał na myśli Królestwo Polskie z aktu 5 listopada52. Z Polski słano do Benedykta XV wyrazy hołdu i nadziei. Biskupi^zebrani w 1917 r. na obchodach 100-lecia metropolii warszawskiej w depeszy do Ojca Świętego napisali: „schylamy się przede wszystkim do stóp Twoich, Ojcze Święty, jako do głowy Kościoła i szczególnego opiekuna narodu naszego z uczuciem czci, wdzięczności i wierności, prosząc o błogosławieństwo, aby naród nasz, który zawsze w przywiązaniu do Kościoła i Stolicy św. czerpał swoje siły i nadzieje, z tych ciężkich zmagań obecnych wyszedł odrodzony do nowego pomyślniejszego żywota"53. 50 J. Pietrzak, Sejm RP — tradycja i wspólczesność, Warszawa 1995, s. 57. Lista posłów do Sejmu Ustawodawczego Rzeczypospolitej Polskiej dn. 12 IV 1919 [Warszawa]. O ks. Stychlu zob. J. Pietrzak, Patriarcha z poznańskiej kolegiaty [w:] Byli wśród nas, praca zbiorowa pod red. F. Lenorta, Poznań 1978, s. 87. -11 Z. Zieliński, Papiestwo i papieże dwóch ostatnich wieków, Poznań 1986, t. II, s. 50-58; A. Baciński, op.cit., s. 271. 52 M. Seyda, op.cit., t. II, Poznań 1931, s. 205. 53 „Kurier Poznański", nr 62, 17 III 1917. 159 Jerz\ Pietrzak W dwa dni po swym zaprzysiężeniu, 29 października 1917 r., Rada Regencyjna wystosowała adres do Benedykta XV, w którym jej członkowie zapewniali o swym przywiązaniu do Stolicy Apostolskiej i oddaniu Kościołowi katolickiemu oraz prosili o błogosławieństwo apostolskie dla siebie i narodu. W odpowiedzi, 7 stycznia 1918 r. Benedykt XV przesłał swoje błogosławieństwo, podkreślając fakt, że regenci w chwalebny i godny przodków sposób przejawili swoje i narodu uczucia przywiązania do Stolicy Apostolskiej oraz wyraził życzenie, „aby najszlachetniejszy naród Polski wraz z możnością samoistnego rządzenia się odzyskał też, za pomocą Bożą, dawną pomyślność i chwałę"54. W maju 1918 r. Stolica Apostolska wysłała do Warszawy wizytatora apostolskiego, ks. prałata Achille Rattiego, celem zorientowania się w sytuacji i okazania pomocy episkopatowi. Latem i jesienią mianowano nowych biskupów sufraganów i ordynariuszy55. W listopadzie 1918 r. ogłoszono w Polsce list Benedykta XV do abpa Kakowskiego i narodu polskiego, z 15 października 1918 r., w którym Ojciec Święty napisał: „Historia zapisała złotymi głoskami zasługi Polski względem religii chrześcijańskiej i europejskiej cywilizacji; atoli — niestety — musiała także zapisać jak Europa za to niegodziwie jej odpłaciła. Przemocą bowiem odebrawszy Polsce jej osobowość polityczną, usiłowała nadto, w niektórych częściach wydrzeć jej katolicką wiarę i narodowość. Aliści z podziwu godnym oporem umieli Polacy utrzymać jedno i drugie — obecnie zaś, przetrwawszy prześladowania dłuższe niż wiek cały, Polska zawsze wierna (Polonia semper fidelis) okazuje większą żywotność niż kiedykolwiek". Nadto Benedykt XV przytaczał w liście dowody „umiłowania" Polski przez papieży w czasach niewoli oraz wyraził radość z odmiany jej losu. „Wszelako — niech będą nieskończone dzięki Panu, że wzeszła już nareszcie jutrzenka zmartwychwstania Polski! My najgorętsze składamy życzenia, aby Polska — odzyskawszy swoją pełną niezawisłość — mogła jak najrychlej w zespole państw zająć przynależne jej miejsce i dalej rozwijać swoją historię narodu cywilizowanego i chrześcijańskiego". Na dowód swej życzliwości wobec Polski papież oznajmił, że na najbliższym konsystorzu zamierza wynieść abpa Kakowskiego do godności kardynalskiej. List kończył się błogosławieństwem apostolskim dla Polski oraz prośbą o opiekę Matki Boskiej, „która ze swego świętego grodu w Częstochowie — w tej czcigodnej ostoi wiary i pobożności polskiej — czuwa od wieków nad losami Waszego ludu"56. Zapowiedziany konsystorz odbył się dopiero 15 grudnia 1919 r., a Benedykt XV wyniósł wówczas do godności kardynalskiej dwu polskich arcybiskupów — Kakow- 54 S. Wilk, op.cit., s. 13. 55 Ibidem, s. 16-21. - 56 „Gazeta Warszawska", nr 12, 27 XI 1918. Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 skiego i Dalbora. Stolica Apostolska bowiem uwzględniła sugestię nominacji kardynalskiej dla abpa Dalbora jako prymasa Polski, wysuniętą przez rząd polski latem 1919 r., gdyż nominacja tylko abpa Kakowskiego byłaby źle przyjęta w kraju57. Na konsystorzu publicznym 17 grudnia 1919 r. Benedykt XV przypomniał, że podczas kanonizacji św. Jozafata Polacy podarowali Piusowi IX wielką świecę, którą on w 1867 r. przekazał do Kolegium Polskiego w Rzymie, mówiąc: „Ta świeca ma tak długo pozostać w Kolegium, dopóki ją swobodnie do wolnej Warszawy przenieść nie będziecie mogli". Benedykt XV stwierdził: „Stolica Apostolska nigdy nie wątpiła, że Polska kiedyś powstanie. [...] Jasnowidzenie Piusa IX spełniło się. Dokonał się widoczny cud wszechmocy Bożej. Warszawa wolna. Polska niepodległa. Niech więc nowi dwaj kardynałowie polscy zabiorą świecę i zawiozą ją do Warszawy i umieszczą w katedrze św. Jana w sposób, jaki będą uważali za najodpowiedniejszy". Dnia 11 stycznia 1920 r. odbyła się uroczystość umieszczenia przez kardynałów „świecy św. Jozafata" w katedrze warszawskiej. Na Gloria odezwały się dzwony i marszałek Sejmu Ustawodawczego, Wojciech Trąmpczyński, zapalił świecę na znak wypełnienia się proroctwa Piusa IX58. Stanowisko polskich biskupów, a chyba także ogólnie duchowieństwa, wobec sprawy niepodległości Polski w latach 1914-1918 nie odbiegało od stanowiska narodu. Podobnie jak naród łączyli oni nadzieje z różnymi orientacjami politycznymi, ale naczelną ideą było odrodzenie wolnej i zjednoczonej Polski. Wkład w urzeczywistnienie tej idei był przede wszystkim duchowy. Stolica Apostolska uczyniła w tym okresie wiele gestów na rzecz narodu polskiego i niepodległej Polski. 57 K. Krasowsld Episkopat katolicki w II Rzeczypospolitej, Warszawa 1992, s. 42. 58 J. Pietrzak, Symbol, „Przegląd Katolicki", nr 4, 28 I 1990. Waldemar Michowicz O MIEJSCE POLSKI W EUROPIE Celem niniejszej rozprawy jest zwrócenie uwagi na ważniejsze polityczno-dyp-lomatyczne aspekty walki o miejsce odrodzonej Polski w Europie w latach 1918-1945. Pełna prezentacja zagadnienia mogłaby nastąpić tylko w wypadku równoczesnego uwzględnienia czynników gospodarczych, militarnych, narodowościowych oraz wewnątrzpolitycznych. Skromne rozmiary tego tekstu uniemożliwiają jednak takie ujęcie1. Dzięki sprzyjającym okolicznościom międzynarodowym — klęsce militarnej trzech mocarstw zaborczych, rewolucji w Rosji, poparciu „sprawy polskiej" przez państwa Ententy — oraz walce zbrojnej samych Polaków i wysiłkom polskiej dyplomacji o przyznanie Polsce prawa do niepodległości zaistniały w listopadzie 1918 r. warunki do odrodzenia niepodległego państwa polskiego. Przyjmując dzień 11 listopada jako oficjalną datę odzyskania niepodległości, mamy świadomość, iż nosi ona charakter symboliczny. Wszak przejęcie przez Polaków władzy w Galicji Zachodniej i południowej części Królestwa, znajdującej się pod okupacją austriacką, usunięcie z Warszawy niemieckich władz okupacyjnych 11 listopada, jak również podpisanie przez Niemcy tego samego dnia zawieszenia broni z mocarstwami Ententy stanowiło zaledwie początek procesu kształtowania się niepodległego państwa. Aby państwo stało się faktem rzeczywistym, musiały ujawnić się jego podstawowe komponenty, władza i terytorium. Problem władzy państwowej został rozwiązany najszybciej, ponieważ jej instytucje już z dawna formowały się w trzech zaborach i na emigracji. Natomiast procesem długotrwałym i skomplikowanym, 1 Literatura przedmiotu jest bardzo bogata. W szkicu autor odwołuje się do konkretnych prac tylko w przypadku cytowań. Czytelników zainteresowanych szczegółami pozwalamy sobie zachęcić do lektury prac, obok wymienionych w następnych przypisach, takich autorów, jak m.in: Wiesław Balcerak, Andrzej Bartnicki, Andrzej M. Brzeziński, Henryk Bulhak, Jan Ciałowicz, Jan Ciechanowski, Anna Cienciala, Antoni Czubiński, Magdalena Huias, Andrzej Kastor, Krystyna Kersten, Włodzimier T. Kowalski, Jerzy Kozeński, Jerzy Krasuski, Marian Leczyk, Józef Łaptos, Czesław Madajczyk, Andrzej Mania, Janusz Pajewski, Wojciech Rójek, Władysław Serczyk, Stanisław Sierpowski, Andrzej Skrzypek, Mieczysław Tomala, Roman Wapiński, Wojciech Wrzesiński, Marian Zgórniak. 163 Waldemar Michowici uzależnionym w dużym stopniu od biegu spraw międzynarodowych i relacji z państwami sąsiadującymi, było dochodzenie do ukształtowania określonego terytorium państwowego. Proces ten przypadł na lata 1918-1923. Wówczas zostały określone granice państwa oraz miejsce Polski wśród narodów Europy. Zachodnie granice Polski ustalił traktat wersalski (28 czerwca 1919 r.). Problemowi temu jest poświęcona ogromna literatura. Podkreślmy w tym miejscu jedynie dużą aktywność polskiej dyplomacji na rzecz osiągnięcia jak najkorzystniejszych rozstrzygnięć dla Rzeczypospolitej oraz znaczenie polskiego czynu zbrojnego. Bez zwycięskiego powstania wielkopolskiego (grudzień 1918-luty 1919) oraz powstań śląskich nie byłyby możliwe ustalenia konferencji pokojowej w Paryżu dotyczące części zachodniej granicy Polski, wymienionej w art. 27 traktatu wersalskiego, a obejmującej Wielkopolskę, Pomorzeni Górny Śląski następnie zaś skorygowanej w wyniku plebiscytów na Górnym Śląsku oraz na Warmii i Mazurach. Niezależnie od wielu niesprawiedliwych dla Polski postanowień (m.in. nieprzy-znanie Gdańska) traktat wersalski miał dla niej pierwszorzędne znaczenie: stanowił międzynarodowe potwierdzenie faktu istnienia suwerennego państwa polskiego; likwidował realne w 1919 r. niebezpieczeństwo agresji ze strony Niemiec; otwierał drogę do normalizowania stosunków polsko-niemieckićh oraz rozwiązywania spraw spornych; wprowadzał Polskę do międzynarodowego systemu bezpieczeństwa tworzonego pod auspicjami Ligi Narodów (LN). Kształt swoich granic wschodnich zawdzięczała odradzająca się Rzeczpospolita przede wszystkim własnemu wysiłkowi zbrojnemu. Pomne swego dziedzictwa politycznego i kulturalnego na Wschodzie, władze polskie dążyły zrazu do odzyskania tamtejszego terytorium przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. Zdawał się temu sprzyjać dekret Rady Komisarzy Ludowych z 29 sierpnia 1918 r. anulujący traktaty rozbiorowe Polski. Jednakże na przeszkodzie stanęło podporządkowanie przez Rosję Radziecką idei wspomnianego dekretu i wcześniejszego dekretu, uznającego prawo1 narodów do samookreślenia, koncepcji rewolucji społecznej, jak również narodowowyzwoleńcze ruchy na Ukrainie, Białorusi i Litwie. Zderzenie idei rewolucji bolszewickiej z polskimi racjami tworzenia niepodległego państwa demokratycznego, wedle wzoru zachodnioeuropejskiego, możliwie jak najdalej sięgającego na wschód, przybrało formę konfliktu wojennego polsko-rosyjskiego. Jego apogeum przypadło na lato 1920 r. i zakończyło się zwycięstwami wojsk polskich w bitwie warszawskiej w sierpniu oraz w bitwie nad Niemnem we wrześniu. Polskie sukcesy militarne zamknęły Armii Czerwonej dostęp do Europy Środkowej i Zachodniej, Polsce zaś otwierały drogę do pertraktacji pokojowych z Rosją Radziecką, zakończonych podpisaniem w Rydze (18 marca 1921 r.) traktatu pokojowego, ustalającego wschodnią granicę Polski z Rosją, Białorusią i Ukrainą. Traktat ryski, będący 164 O miejsce Polski w Europie wyrazem kompromisu między stronami, stwarzał szansę normalizacji stosunków polsko-sowieckich, a jednocześnie stabilizacji politycznej w tej części Europy, której nie obejmował traktat wersalski. Zwycięska wojna z Rosją Radziecką oznaczała kres nadziei urzeczywistnienia federacyjnych planów Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, widzącego w ich realizacji „najefektywniejsze zabezpieczenie suwerenności i integralności Rzeczypospolitej"2. Zamykała ona także okres zbrojnych konfliktów z Ukraińcami, którzy po wojnie z Polską w latach 1918-1919 znaleźli się albo w radzieckiej Ukrainie, albo w Polsce. Ustalenie granic i ułożenie poprawnych stosunków z innymi sąsiadami Polski było procesem długotrwałym i skomplikowanym. Nie udało się uniknąć zbrojnego zatargu z Czechosłowacją o Śląsk Cieszyński, który zajęły wojska czeskie, odwołując się do racji historyczno-gospodarczych. W okresie trudnej sytuacji militarnej na froncie z bolszewikami, w lipcu 1920 r., Polska poddała się decyzji Rady Najwyższej, która podzieliła sporny obszar, pozostawiając po stronie czeskiej ponad 100 tysięcy Polaków oraz cały rejon przemysłowy Śląska Cieszyńskiego. Następstwem tej decyzji oraz niekorzystnego dla Polski orzeczenia Stałego Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Jaworzyny (grudzień 1923 r.) były chłodne i pozbawione wzajemnego zaufania stosunki polsko-czechosłowackie w całym okresie międzywojennym. Niezwykle skomplikowany i konfliktowy charakter przybrały od samego początku stosunki polsko-litewskie. Józef Piłsudski miał wizję ich uregulowania w ramach związku federacyjnego. Jednakże nieudana próba osadzenia w Kownie prapolskiego rządu na drodze przewrotu (sierpień 1919 r.) okazała się błędem, który uwiarygodniał w opinii publicznej podejrzenia, iż strona polska pragnie ujarzmienia Litwy. Dla Polaków niewyobrażalna była rezygnacja z Wilna i Wileńszczyzny, gdzie stanowili oni zdecydowaną większość, podobnie jak i dla Litwinów, dla których Wilno było historyczną stolicą państwa. W sposób istotny obciążyło stosunki polsko-litewskie z jednej strony zawarcie traktatu litewsko-radzieckiego (12 lipca 1920 r.) i „polityka kumania się, bliskiej współpracy"3 rządu kowieńskiego z Rosją Sowiecką, a z dugiej — październikowa operacja gen. Lucjana Żeligowskiego oraz utworzenie Litwy Środkowej. Mimo pośrednictwa Ligi Narodów w 1920 r. i w latach następnych nie udało się (aż do 1938 r.) zażegnać konfliktu i ustanowić normalnych stosunków między Litwą a Polską. Konflikt polsko-litewski z lat 1918-1920 niekorzystnie oddziaływał na stosunki polsko-łotewskie. W Rydze obawiano się — mimo udzielonej Łotyszom wojskowej 2 M.K. Kamiński, M.J. Zacharias, W cieniu zagrożenia. Polityka zagraniczna RP 1918-1939, Warszawa 1993, s. 276. ' P. Łossowski, Konflikt polsko-litewski 1918-1920, Warszawa 1996, s. 226. 165 Waldemar Michowicz pomocy i przeprowadzonej wspólnie operacji wyzwolenia Dyneburga — powtórzenia wobec Łotwy wariantu litewskiego akcji gen. Żeligowskiego. Dzięki upartym zabiegom dyplomacji polskiej uspokojono te obawy i unormowano stosunki z Łotwą, uznając ją de mrę w styczniu 1921 r., a następnie rozwijając współpracę polityczną. Jedynym sąsiadem Polski, z którym nie wystąpiły żadne spory graniczne i polityczne, była Rumunia, od marca 1921 r. państwo sojusznicze. Okres uporczywej walki o kształt granic i fizyczne miejsce odrodzonej Polski w Europie oraz ugruntowanie jej pozycji politycznej zamykała decyzja Rady Ambasadorów z 15 marca 1923 r., uznająca granice Polski z Rosją i Litwą. Rzeczpospolita Polska wyłoniła się z niebytu jako państwo zajmujące w Europie piąte miejsce pod względem powierzchni (388 tyś. km kw.) i szóste pod względem liczby mieszkańców (27 min w 1921 r., 37 min w 1935 r.). Należała zatem do większych państw europejskich. Jednakże ze swoją zacofaną strukturą gospodarczo-społeczną, wyniszczeniem kraju przez działania wojenne, stosunkowo słabym potencjałem gospodarczym, napięciami na tle narodowościowym (31% mniejszości narodowych) jawiła się jako państwo zbyt słabe, aby osiągnąć status mocarstwa, porównywalny z okresem przedrozbiorowym. Najistotniejsze wszakże było to, że na początku lat dwudziestych Polska wolna, niepodległa i demokratyczna stawała się pełnoprawnym członkiem społeczności międzynarodowej, ważnym ogniwem powersalskiego ładu pokojowego w Europie. W życiu każdego państwa i narodu nic nie jest dane raz na zawsze, ani granice, terytorium czy sojusznicy, ani wywalczona pozycja polityczna czy poczucie bezpieczeństwa. Zadaniem władz jest nieustanne zabieganie, aby rzeczywisty stan nie tylko zachować, ale w miarę możliwości doskonalić, wzbogacać i polepszać,, minimalizować zagrożenia i przeciwdziałać im oraz wybierać jak najkorzystniejsze warianty rozwoju. Analiza poczynań dyplomacji polskiej w okresie całego dwudziestolecia międzywojennego wskazuje, że jej ekipy kierownicze miały taką świadomość, realizując założenia polityki zagranicznej państwa. W sierpniu 1923 r. Aleksander Skrzyński, jeden z wybitniejszych dyplomatów polskich, pisał: „Polska jest żywotnie zainteresowana w czynnej polityce pokojowej, od której zależy bezpieczeństwo i byt Polski"4. Eksponowanie takiej tezy miało swoje znaczenie w sytuacji nieustannego upowszechniania przez niektóre koła polityczne w Europie (głównie w Berlinie i Moskwie) opinii o Polsce jako „państwie sezonowym", agresywnym, militarnym, którego granice powinny ulec rewizji. Do najważniejszych zadań dyplomacji polskiej należało zatem nie tylko zapewnienie krajowi pokojowych warunków rozwoju, umacnianie ustanowionego przez traktaty międzynarodowe status quo terytorialnego, ale także obrona dobrego imienia Polski oraz kształtowanie jej pozytywnego obrazu na arenie międzynarodowej. A. Skrzyński, Polska a pokój, Warszawa 1923, s. VII. 166 O miejsce Polski w Europie W tej dziedzinie dyplomacja polska miała dość znaczny dorobek, głównie dzięki aktywności ministrów Aleksandra Skrzyńskiego i Augusta Zaleskiego oraz stałych delegatów Polski w LN — Szymona Askenazego, Franciszka Sokala i Edwarda Raczyńskiego. W szczególności należałoby tutaj przywołać uchwaloną przez Zgromadzenie LN w 1927 r. z inicjatywy polskiej deklarację o zakazie wojny napastniczej, zaangażowanie dyplomacji polskiej w przyjęcie protokółu o natychmiastowe wprowadzenie w życie paktu Brianda-Kellogga (1929 r.), polskie propozycje w sprawie tzw. rozbrojenia moralnego (1931-1933), a także liczne wystąpienia delegatów polskich na forum LN wspierających propozycje innych państw dotyczące likwidacji napięć oraz zapobiegania konfliktom międzynarodowym. Niepowodzeniem natomiast zakończyły się próby Polski przewodzenia państwom bałtyckim (Łotwa, Estonia, Finlandia) na początku lat dwudziestych czy montowania przez Becka bloku państw tzw. Międzymorza (państwa skandynawskie, bałtyckie, Rumunia, Węgry, Jugosławia) dla zdobycia przeciwwagi wobec mocarstw ościennych i wywierania większego wpływu na bieg wydarzeń w Europie. Walcząc o zachowanie pozycji niepodległego państwa w Europie, dyplomacja polska starała się pozyskać sojuszników, normalizować i rozwijać stosunki ze swymi sąsiadami, zwłaszcza z Niemcami i ZSRR, podejmować i wspierać wszelkie działania na forum międzynarodowym, głównie w Lidze Narodów, służące zachowaniu pokoju. Na początku lat dwudziestych strategiczne znaczenie miał dla Polski alians polityczno-wojskowy z Francją, którego zawarcie (19, 21 lutego 1921 r.) stanowiło duże osiągnięcie dyplomacji polskiej i osobiste Naczelnika Państwa Józefa Piłsud-skiego. Sojusz ten miał osłaniać Polskę przed ewentualną agresją niemiecką oraz zagwarantować pewne formy pomocy ze strony Francji (np. dostawy sprzętu wojennego) na wypadek wojny polsko-radzieckiej. Badacze stosunków polsko--francuskich zwracają uwagę na nieefektywny charakter tego przymierza. Niemniej należy docenić fakt, iż wejście Polski w związki sojusznicze z pierwszorzędnym mocarstwem, jakim była Francja, oznaczało przynależność Polski do bloku państw wywierających poważny wpływ na bieg wydarzeń politycznych w Europie. Sam Piłsudski „dostrzegał różnicę pomiędzy tym, co określał mianem francuskiej konfiguracji w Europie Środkowo-Wschodniej, opartej na Pradze, a dwustronnym sojuszem francusko-polskim", będąc zainteresowany jedynie wojskowym aspektem tego ostatniego5. 5 P. Wandycz, Polish Diplomacy 1914-1945: Aims and Achieveinents, London 1988, s. 73. 167 Waldemar Michowicz Przymierze polsko-francuskie ulegało z biegiem lat ewolucji. Z polskiego punktu widzenia poważnym ciosem dla niego były układy lokarneńskie z 1925 r., ponieważ stawiały pod znakiem zapytania trwałość granicy polsko-niemieckiej, wykluczały możliwość udzielenia Polsce natychmiastowej pomocy przez sojusznika francuskiego na wypadek ataku ze strony Niemiec, otwierały Niemcom jako stałemu członkowi Rady LN możliwość ingerowania w wewnętrzne sprawy Polski pod pretekstem ochrony mniejszości narodowych. W konsekwencji „podważyło to wiarygodność sojuszu polsko-francuskiego, osłabiło prestiż Francji w Polsce i krajach Europy Środkowej oraz przyczyniło się do wzrostu w Polsce dążeń do prowadzenia polityki europejskiej bez Francji, a nawet wbrew Francji"6. Warszawa dążyła do kształtowania stosunków z Francją, zwłaszcza po objęciu kierownictwa MSZ przez Józefa Becka, na zasadach równego partnerstwa, demonstrując — czasem przesadnie — swoją pełną samodzielność. Drugim sojusznikiem Polski, wzmacniającym jej międzynarodową pozycję na początku lat dwudziestych, była Rumunia. Zawarty z nią układ polityczny i konwencja wojskowa (3 marca 1921 r.) zobowiązywały obie strony do udzielenia sobie zbrojnej pomocy na wypadek nie sprowokowanego ataku ze strony Rosji Radzieckiej i do uzgadniania niektórych elementów polityki zagranicznej, zwłaszcza dotyczących polityki wschodniej. Sojusz ten był odnawiany (1926, 1931) z jednoczesnym poszerzaniem wzajemnych zobowiązań, ale jego efektywność i znaczenie pomniejszały nieporozumienia na tle odmiennych koncepcji w sprawie bezpieczeństwa europejskiego, kiedy polityką zagraniczną w swoich państwach kierowali Józef Beck i Nicolae Titulescu. Trzeciego sojusznika — Wielką Brytanię — Polska zyskała dopiero w dobie' ostrego kryzysu międzynarodowego, po unicestwieniu przez nazistowskie Niemcy Czechosłowacji, w atmosferze spekulacji, czy kolejnym obiektem agresji Rzeszy będzie Rumunia, czy Polska. Zaangażowanie się Anglii po stronie Polski było wynikiem ogromnych przemian politycznych, jakim podlegała Europa w okresie międzywojennym, oraz zmiany w sposobie postrzegania Polski przez Londyn. Stanowisko Wielkiej Brytanii wobec Polski było funkcją stosunku angielskiej polityki przede wszystkim wobec Niemiec i ZSRR. Jak stwierdził jeden ze znawców problemu, „funkcja ta wynikała do ostatnich dni sierpnia 1939 r. z błędnego założenia, że porozumienie polityczne pomiędzy zachodnim i wschodnim sąsiadem Polski nie jest możliwe. A po 23 sierpnia określiło ją dążenie do rozbicia przymierza niemiecko-radzieckiego"7. Błędności głównego założenia brytyjskiego dowiodło podpisanie układów z ZSRR i Niemcami na początku lat trzydziestych. W Warszawie oczywiście dobrze 6 J. Kukułka, Francja a Polska po traktacie wersalskim (1919-1922), Warszawa 1970, s. 579. 7 M. Nurek, Polska w polityce Wielkiej Brytanii w latach 1936-1941, Warszawa 1983, s. 316. 168 O miejsce Polski w Europie rozumiano, że pozycja Polski w Europie zależy w dużym stopniu od ułożenia dobrosąsiedzkich stosunków z tymi państwami. Pokłady nieufności między nimi a Polską były po traktacie wersalskim i wojnie z 1920 r. przeogromne, zwiększone jeszcze dodatkowo niemiecko-radziecką ścisłą współpracą po układzie w Rapallo (1922 r.). Z wielkimi trudnościami przebiegały prace nad szczegółowymi ustaleniami wykonawczymi związanymi z traktatem ryskim. Dopiero w lipcu 1924 r. doszło do podpisania protokółu o ostatecznym przebiegu polsko-radzieckiej granicy państwowej, a w następnych miesiącach do uregulowania kwestii konsularnych, gospodarczych, rewindykacyjnych. Atmosfera między Warszawą a Moskwą na tyle się polepszyła, czemu sprzyjało dodatkowo podobne interpretowanie zawartych właśnie umów lokarneńskich, że w listopadzie 1925 r. wyłoniła się kwestia zawarcia dwustronnego paktu o nieagresji. Jednakże z różnych powodów podjęta została przez stronę polską dopiero po zamachu majowym Józefa Piłsudskiego. Marszałek, który był rzeczywistym twórcą polskiej polityki zagranicznej, ale nigdy nie opracował jej teoretycznych zasad, uznał za stosowne dokonać pewnej korekty strategicznych priorytetów polityki zagranicznej w stosunku do okresu sprzed maja. Według niego bezpieczeństwo państwa i jego pozycja w Europie miały zależeć od: 1. stanu własnych sił zbrojnych; 2. aliansu wojskowego z Francją, wspomaganego sojuszem z Rumunią, ale z akcentowaniem równego partnerstwa z sojusznikiem francuskim; 3. ułożenia dobrych stosunków z Niemcami i ZSRR, ale z zachowaniem całkowitej neutralności między nimi, czyli utrzymaniem „równej odległości" zarówno z Berlinem, jak i Moskwą; 4. przestrzegania w stosunkach międzynarodowych zasady „nic o nas bez nas", wyartykułowanej przez ministra Becka. Problem objęty punktem 3, dotyczący miejsca Polski „między Wschodem a Zachodem", miał podstawowe znaczenie dla Polski. W ocenie Marszałka ścisłe powiązanie z Niemcami lub z ZSRR byłoby zagrożeniem dla niepodległości Polski. Wymiana poglądów a następnie rokowania w sprawie paktu o nieagresji z ZSRR ciągnęły się od listopada 1928 do lipca 1932 r. Komplikowało je wiele okoliczności, m.in. zabiegi polskie o objęcie paktem państw tzw. Międzymorza, zabójstwo posła Wojkowa, potwierdzenie przez ZSRR praw Litwy do Wilna, protesty Rumunii, sprawa relacji zobowiązań paktu z LN. W ostatnim stadium strona polska starała się wykorzystać koniunkturę do osłabienia stosunków radziecko--niemieckich i francusko-niemieckich, bez szwanku dla stosunków sojuszniczych z Francją, której dyplomacja prowadziła negocjacje ze stroną radziecką o podobny układ. Ostatecznie polsko-sowiecki pakt o nieagresji został podpisany 25 lipca 1932 r., już po zawarciu przez ZSRR analogicznych paktów z Finlandią, Łotwą i Estonią. Wydarzenie to miało bardzo istotne znaczenie nie tylko dla relacji bilateralnej z ZSRR, ale także ze względu na cały kontekst międzynarodowej pozycji 169 Waldemar Michowicz Polski. Jak stwierdza znawca problemu, „Wzmacniało ją [tj. Rzeczpospolitą — W. M.] wobec Paryża i Berlina, było sukcesem polityki solidarności wobec regionu Europy Środkowo-Wschodniej — z wyjątkiem stosunków z Rumunią, które uległy osłabieniu". Otwierały się możliwości dalszego zbliżenia z ZSRR, istotnego w kontekście stosunków polsko-niemieckich i „pogłębiającej się tendencji preferowania bezpieczeństwa opartego na układach regionalnych, wielostronnych"8. Zawarcie paktu polsko-radzieckiego ułatwiło spektakularny sukces Piłsudskie-go, jakim było podpisanie z rządem Rzeszy deklaracji o niestosowaniu przemocy (26 stycznia 1934 r.). Marszałek zdecydował się na ten krok przekonany, że zaobserwowane na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ustępstwa mocarstw zachodnich wobec Niemiec (m.in. ewakuacja Nadrenii, deklaracja z 11 grudnia 1932 r. o równouprawnieniu w zbrojeniach) będą miały katastrofalne skutki dla Polski. Deklaracja oznaczała osiągnięcie najważniejszego celu polityki polskiej w 1933 r., czyli „odsunięcie groźby rewizji granicy polsko-niemieckiej"9. Wzmacniała ona międzynarodową pozycję Polski. Brytyjczycy, którzy jeszcze w 1939 r. na własny użytek opracowali w Foreign Office projekt rewizji granicy polsko-niemieckiej na odcinku Gdańska i Pomorza, odłożyli go ad acta. Obserwując zaś w latach 1934-1935 pogłębiający się zakres zbliżenia polsko-niemieckiego, zaczęli dostrzegać w Polsce „ważny element stosunków międzynarodowych i zdawać sobie sprawę, że zaangażowanie się rządu brytyjskiego w zapewnienie bezpieczeństwa całej Europy może wpłynąć na polską politykę w korzystnym dla Wielkiej Brytanii kierunku"10. Harmonizowało to z zabiegami Józefa Becka, głównego architekta polskiej polityki zagranicznej po śmierci marszałka Piłsudskiego, o zbliżenie z Wielką Brytanią w nadziei, że będzie ona mogła działać hamująco na ewentualne antypolskie poczynania Niemiec oraz pobudzająco na Francję w kierunku wzmacniania jej więzi sojuszniczych z Polską. Jednocześnie szef polskiej dyplomacji wyciągał wnioski z prowadzonej przez Anglików i Francuzów polityki ustępstw w stosunku do Rzeszy Niemieckiej. W okresie postępujących zbrojeń Niemiec, remilitaryzacji Nadrenii, aneksji Austrii, rozbioru Czechosłowacji, z jednej strony unikał jakichkolwiek zadrażnień z Berlinem, z drugiej — przekazywał do Londynu i Paryża sygnały o gotowości współpracy pod warunkiem respektowania interesów Polski. Mimo pewnych niefortunnych posunięć (m.in. w sprawie zajęcia Zaolzia w październiku 1938 r.), które wzmacniały pozycję Niemiec i robiły wrażenie uzgodnionego 8 W. Materski, Tarcza Europy. Stosunki polsko-sowieckie 1918-1939, Warszawa 1994, s. 249. 9 M. Wojciechowski, Stosunki polsko-niemieckie, Poznań 1980, s. 114. 10 M. Nowak-Kiełbikowa, Polska-Wielka Brytania w dobie zabiegów o zbiorowe bezpieczeństwo w Europie 1923-1937, Warszawa 1989, s. 573. 170 O miejsce Polski w Europie współdziałania z nimi, minister Beck — co należałoby podkreślić — odrzucił propozycję przystąpienia Polski do paktu antykominternowskiego. Uchylił się także od podjęcia sugestii Hitlera zawarcia układu wojskowego przeciwko ZSRR. Niemieckie propozycje tzw. globalnego uregulowania wszystkich spraw spornych z Polską (24 października 1938 r.) oznaczały rzeczywistą klęskę polskiej polityki wobec Niemiec. Dopiero jednak zabór przez III Rzeszę Czech i Moraw stworzył całkowicie nową sytuację. Uzyskawszy pewność, że Polska nie cofnie się przed stawieniem zbrojnego oporu Niemcom, rząd brytyjski udzielił jej najpierw jednostronnej gwarancji „poparcia, będącego w jego mocy" na wypadek zagrożenia niepodległości Polski (31 marca 1939 r.), następnie zaś podpisał wstępny (6 kwietnia) i właściwy układ o pomocy wzajemnej (25 sierpnia 1939 r.), co miało „niezwykle wielkie znaczenie"''. Pozyskanie Wielkiej Brytanii jako sojusznika było dla Polski spóźnionym sukcesem. Pozycja Polski była już beznadziejna po zawarciu 23 sierpnia przez Niemcy i ZSRR paktu o nieagresji i tajnego układu o podziale stref wpływów. Beck nie doceniał niebezpieczeństwa, traktując dosłownie układy z Anglią i Francją. Tymczasem celem Anglików i Francuzów był nie sojusz angielsko-francusko-polski, lecz angielsko-francusko-radziecki, bo tylko taki sojusz mógł powstrzymać Hitlera od rozpoczęcia wojny i był w stanie zapewnić zwycięstwo. W Paryżu i Londynie rozumowano następująco: „Bez Rosji (...) wojna będzie długotrwała, a jej ciężar będą ponosić Wielka Brytania i Francja. Co zaś do Polaków, będą musieli wytrzymać pierwszy cios, bronić się tak długo, jak zdołają, i możliwie jak najbardziej osłabić niemiecką machinę wojenną, co da sojusznikom zachodnim czas na przygotowanie się"12. Tymczasem w ostatniej grze politycznej przed wybuchem wojny decydujący głos należał do Stalina i Hitlera. Ten pierwszy ocenił, że wybuch wojny może zniszczyć Polskę, ale nie musi zaszkodzić Związkowi Radzieckiemu, lecz przynieść mu korzyści. Porozumienie z Niemcami otwierało możliwość uzyskania wschodnich terenów Rzeczypospolitej i wchłonięcia państw bałtyckich. Można mieć nadzieję, że otwarcie archiwów w Rosji pozwoli ustalić, w jakiej mierze oferty składane od maja do sierpnia 1939 r. przez ZSRR mocarstwom zachodnim i Polsce, dotyczące wspólnych działań przeciw Niemcom, miały charakter rzeczowy, a w jakiej były swoistym alibi wobec oczekiwanego ich odrzucenia. W tym miejscu należy wyraźnie stwierdzę, że dyplomacji polskiej nie udało się zabezpieczyć Rzeczypospolitej przed sojuszem niemiecko-sowieckim, wciągnięciem 11 H. Batowski, Agonia pokoju i początek wojny, sierpień-wrzesień 1939, Poznań 1984, s. 72. 12 J. Karski, Wielkie mocarstwa wobec Polski 1919-1945. Od Wersalu do Jalty, Warszawa 1992, s. 283. 171 Waldemar Michowicz jej w wojnę i utratą niepodległości. Wprawdzie Polska „w ostatecznym rachunku padła [...] ofiarą zmiany koniunktury międzynarodowej, której początek wyznaczało Monachium"13, byłoby jednak poważnym uproszczeniem pominięcie wpływu konkretnych działań lub zaniechań rządu polskiego na ówczesny bieg wydarzeń międzynarodowych dotyczących Polski. Druga wojna światowa była dla państwa i narodu polskiego jednym z najtragiczniejszych okresów dziejowych. We wrześniu 1939 r. Polska — walcząc najpierw z przeważającymi siłami niemieckimi, a od 17 września także ze związkami taktycznymi Armii Czerwonej — doznała druzgocącej klęski. Straciła swoje terytorium państwowe, okupowane przez dwa sąsiednie mocarstwa, które dopuściły się wobec Rzeczypospolitej nie sprowokowanej agresji. Państwa sojusznicze, Francja i Wielka Brytania, mimo wypowiedzenia Rzeszy wojny 3 września, nie udzieliły Polsce wojskowej pomocy, a wobec podziału Polski między Niemcy i ZSRR, na podstawie układu z 28 września, pozostały bierne. Szczęśliwie międzynarodowa sytuacja „sprawy polskiej" nie przypominała stanu sprzed sierpnia 1914 r. Internowane w Rumunii władze Rzeczypospolitej mogły ulec konstytucyjnemu przekształceniu i stworzyć rząd RP na obczyźnie, w Paryżu, z gen. Władysławem Sikorskim na czele. Pozwoliło to zachować suwerenność i ciągłość państwa z punktu widzenia prawa międzynarodowego. Ważnym atutem Polski było zachowanie w świecie całej sieci zagranicznych placówek dyplomatycznych, z wyjątkiem Niemiec i ZSRR. Podstawowe cele rządu RP na uchodźstwie określił premier Sikorski w odezwie do narodu 18 grudnia 1939 r. w sposób następujący: „Rząd uznaje za naczelne swoje zadanie, przez najwydatniejszy udział Polski i jej armii w wojnie, wyzwolić ziemie Rzeczypospolitej z wrogiej okupacji i zapewnić Polsce, obok bezpośredniego i rozległego dostępu do morza, granice, dające rękojmię trwałego bezpieczeństwa"14. Gwarancję osiągnięcia tego celu rząd wiązał ze zwycięstwem wojsk francuskich i angielskich. Wszelako przez wiele miesięcy zamiast rzeczywistej wojny sojusznicy pozostawali z Niemcami w stanie „dziwnej wojny", nie podejmując działań zbrojnych. W Paryżu i Londynie liczono wówczas na ewentualne zawarcie z Niemcami tzw. pokoju kompromisowego z rządem, który wyłoniłby się w Niemczech po obaleniu Hitlera przez prawicową opozycję. " E. Duraczyński, Polska w polityce Moskwy latem 1939 [w:] 17 września 1939. Materiaty Z ogólnopolskiej konferencji historyków, Kraków, 25-26 października 1993, pod red. Henryka Batowskiego, Kraków 1994, s. 37. 14 „Monitor Polski" nr 277-284 z 19 XII 1939. 172 O miejsce Polski w Europie Istniał wszakże jeszcze jeden problem, który stawiał pod znakiem zapytania możliwość wyzwolenia ziem polskich spod okupacji. Polska znajdowała się w stanie wojny z dwoma mocarstwami: Niemcami i ZSRR, jej sojusznicy natomiast tylko z jednym i w żadnym razie nie byli zainteresowani konfliktowaniem swoich stosunków z ZSRR. Ujawniło się to z całą wyrazistością na początku 1940 r., kiedy strona polska usiłowała uzgodnić cele wojenne z aliantami. Memorandum rządu RP na obczyźnie (z marca 1940 r.) postulowało: „nie można dopuścić, aby obecna wojna skończyła się w inny sposób jak tylko decydującym zwycięstwem nad Niemcami i nad ich sprzymierzeńcem — Rosją Sowiecką — i to za wszelką cenę"15. Polska inicjatywa zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ nierealne i sprzeczne z interesami Wielkiej Brytanii i Francji było podejmowanie wrogich działań wobec ZSRR, zwłaszcza że w ogóle niepewny był wynik wojny z Niemcami. W Foreign Office liczono się z możliwością niemiecko-radzieckiego starcia i odpowiedniego jego wykorzystania. Rząd brytyjski stał na stanowisku, że aczkolwiek nie można uznać sowieckiej metody stosowania faktów dokonanych wobec granicy z Polską, to najlepszym rozwiązaniem byłoby przyjęcie linii Curzona. Jeden z dyplomatów życzliwie usposobionych do Polski pisał wprost, że Polska powinna poświęcić tereny wschodnie, „aby pozbyć się stałego źródła złych stosunków z przynajmniej jedną mniejszością i uregulować, jeśli to możliwe, raz na zawsze wszystkie rachunki z Rosją"16. Sprawa granicy wschodniej była kluczowym problemem polskiej polityki zagranicznej podczas całej wojny. Kolejne rządy RP na obczyźnie stały na stanowisku, że zgodę na zmianę tej granicy może wydać tylko parlament wybrany w wolnych wyborach po wyzwoleniu kraju. Nie było zatem możliwości dokonania żadnego ruchu o charakterze kompromisowym w stosunku do jakiejkolwiek propozycji. W takiej sytuacji pozostawało jedynie prowadzenie polityki aktywnej obrony status quo ante bellum. W kwestii granicy zachodniej rząd RP zakładał działania ofensywne na rzecz jej rewizji w wyniku wygranej wojny. Postulaty polskie kształtowały się stopniowo. Zrazu zwracano uwagę na konieczność bezwarunkowego przyłączenia Gdańska do Polski oraz demilitaryzację Prus Wschodnich, nad którymi — jak przekonywał minister August Zaleski (w październiku 1939 r.) premiera Neville'a Chamberlaina i ministra Edwarda Halifaxa — powojenna Polska powinna sprawować kontrolę. W lutym 1940 r. pojawiła się idea przyłączenia Prus Wschodnich oraz przesunięcia granicy na odcinku Śląska Opolskiego. Dopiero w październiku 1942 r. rząd 15 Muzeum Polskie i Archiwum im. Gen. W. Sikorskiego w Londynie. Koi. 82, t. d. 3, s. 6, k.44. 16 H. Batowski, Zachód wobec granic Polski 1920-1940, Łódź 1995, s. 84 (cytat z memorandum Franka Savery). 173 Waldemar Michowicz wyraźnie określił, że celem Polski jest osiągniecie granicy zachodniej, obejmującej Gdańsk, Prusy Wschodnie, Śląsk Opolski, i zabezpieczenie wolności Bałtyku. W grudniu zaś na posiedzeniu Rady Narodowej minister prac kongresowych Marian Seyda wysunął postulat oparcia granicy o linię Odry, ale bez Wrocławia i Szczecina, zaczynającej się na północy między Kołobrzegiem a Koszalinem. W memorandum dla rządu brytyjskiego stwierdzono, że linia bezpieczeństwa Polski pokrywa się z linią Odry. Zakreślone cele wojenne rząd polski starał się osiągnąć przy pomocy swojej dyplomacji i sił zbrojnych. Rozumiano dobrze, że słabą pozycję międzynarodową Polski może wzmocnić szybka odbudowa armii polskiej. Ułatwiły to zadanie wynegocjowane umowy wojskowe z Francją (4 stycznia 1940 r.) i Wielką Brytanią (11 czerwca). W wyniku zabiegów politycznych i organizacyjnych, w szczególności gen. Sikorskiego, powstały w szybkim tempie na terenie Francji formacje Wojska Polskiego w sile 85 tyś. ludzi wszystkich rodzajów broni. Gros polskich jednostek zostało użytych w walkach w maju i czerwcu 1940 r. w kampanii francuskiej, doznając goryczy klęski. Francja, z którą tak wielkie nadzieje łączył cały obóz polityczny Sikorskiego, skapitulowała wobec Niemiec. Władze Rzeczypospolitej zmuszone były do ewakuacji na Wyspy Brytyjskie. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia Anglii w lecie 1940 r. miało znaczenie to, że z obszaru francuskiego udało się uratować około 30 tyś. żołnierzy i oficerów, którzy podjęli walkę w samej Wielkiej Brytanii i na Bliskim Wschodzie. Formalnie przez rok Polska była jedynym sojusznikiem Anglii, która przeżywała najcięższy okres podczas II wojny światowej. Wielka Brytania zaś była dla Polski jedyną nadzieją na przetrwanie i ostateczne zwycięstwo. Popierała ona polskie poczynania na rzecz organizowania sił zbrojnych i wzmacniania międzynarodowej pozycji Polski. W niektórych kwestiach szczegółowych ujawniały się pomiędzy sojusz- • nikami rozbieżności, które najczęściej dotyczyły spraw radzieckich. Natomiast sam premier Winston Churchill wspierał ideę polsko-czechosłowac-kiej konfederacji, której zarys wyłonił się z rozmów polityków polskich i czeskich (we wrześniu-pażdzierniku 1940 r.) poszukujących możliwości wzmocnienia bezpieczeństwa swych krajów po wojnie. Sfederowanie Polski i Czechosłowacji na płaszczyźnie gospodarczej, unii celnej i monetarnej, wspólnego sztabu generalnego i wspólnej polityki zagranicznej miało istotnie wzmocnić pozycję obu państw w Europie i chronić je przed dominacją Niemiec, a w rozumieniu strony polskiej także ZSRR. Partner polski szedł jeszcze dalej. W styczniu 1942 r. informowano Edvarda Beneśa, że porozumienie polsko-czechosłowackie mogłoby stanowić zalążek ścisłej federacji z udziałem także Węgier, Rumunii, Litwy i ewentualnie Austrii. Blok ten, zachowując narodowe rządy, parlamenty i armie (ale wspólny sztab 174 O miejsce Polski w Europie główny), miałby być związany unią celną i walutową oraz jednolitą polityką wobec ZSRR. Odmiennie na tę kwestię zapatrywał się czechosłowacki prezydent, uważając, iż ważniejsze byłoby osiągnięcie porozumienia między Czechosłowacją, Polską, USA, Wielką Brytanią i ZSRR. Ten wariant oznaczał jednak podjęcie rozmów z ZSRR, co dla strony polskiej było nie do przyjęcia dopóty, dopóki pod okupacją radziecką znajdowały się wschodnie tereny Rzeczypospolitej. W polsko-czechoslowackich rokowaniach o konfederację poważną przeszkodą były kwestie graniczne. Czesi chcieli utrzymać swoje granice sprzed Monachium, co oznaczałoby powrót Zaolzia do Czechosłowacji. Uważali też za nierealne odzyskanie przez Polskę terenów zajętych w 1939 r. przez ZSRR. Mimo tych i innych rozbieżności szczegółowe dyskusje prowadzone od stycznia 1941 r. w łonie Mieszanej Komisji Koordynacyjnej zaowocowały opracowaniem (maj 1941 r.) dokumentu Zasady Aktu Konstytucyjnego Polski i Czechosłowacji. Jednakże do rządowych dyskusji na ich temat nie doszło przed 22 czerwca ani później. Benes, informowany w następnych miesiącach o negatywnym stanowisku Moskwy wobec koncepcji konfederacji, wybrał — jak oceniał — wariant korzystniejszy dla swego kraju: podpisania układu z ZSRR o przyjaźni, pomocy wzajemnej i współpracy powojennej (12 grudnia 1943 r.). Wybuch wojny niemiecko-radzieckiej 22 czerwca 1941 r., a następnie przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny po ataku Japonii na Pearl Harbour (7 grudnia) stworzyły nową sytuację dla Polski. Z jednej strony otwierały się szansę wzmocnienia koalicji antyhitlerowskiej i wygrania wojny z Niemcami, z drugiej — komplikowała się kwestia powrotu do Polski terytoriów anektowanych przez ZSRR. Wielkie nadzieje wiązano ze Stanami Zjednoczonymi, ale, podobnie jak w wypadku rządu brytyjskiego, także dla administracji prezydenta Roosevelta stosunek wobec Polski był przede wszystkim funkcją polityki wobec ZSRR. Ten drugi aspekt ujawnił się już w trakcie rokowań dotyczących pomocy wzajemnej przeciwko Niemcom. Generał Sikorski, wspomagany przez dyplomację brytyjską, uznał, wbrew oporowi części rządu, że mimo wiarołomstwa Moskwy wobec traktatów podpisanych z Polską przed wrześniem 1939 r. nowa sytuacja wymaga podjęcia próby pozyskania nowego sojusznika w walce z Niemcami. W trudnych rokowaniach osiągnięto kompromis (30 lipca 1941 r.) w imię wyższych racji. Strona radziecka nie zrezygnowała z obszarów okupowanych w Polsce, ale przystała na zapis stwierdzający nieważność postanowień traktatów zawartych z Niemcami w 1939 r., a dotyczących zmian terytorialnych w Polsce. Nie zamykało to teoretycznie możliwości dyskusji o kształcie granicy polsko-radzieckiej w przyszłości. Oczywiście, najważniejsze było zobowiązanie obu stron do udzielania sobie pomocy wzajemnej w wojnie przeciwko Niemcom, zgoda ZSRR na utworzenie na jego 175 Waldemar Michowicz terytorium Armii Polskiej i decyzja o nawiązaniu stosunków dyplomatycznych. Należy przypuszczać, iż w osiągnięciu porozumienia miały znaczenie ostrzeżenia amabasadora Iwana Majskiego, że ZSRR utworzy Polski Komitet Narodowy, jeśli rokowania nie zakończą się sukcesem. Aby wzmocnić swoją pozycję wobec ZSRR, udało się rządowi RP uzyskać oficjalne oświadczenie brytyjskiego ministra spraw zagranicznych Anthony Edena, że jego rząd „nie uznaje żadnych zmian terytorialnych dokonanych w Polsce, począwszy od sierpnia 1939"17. Jednakże — jak stwierdza jeden z badaczy — istnieje dostatecznie wiele przesłanek, by uważać, że w sporze polsko-radzieckim o granice premier Churchill „już w lipcu 1941 r. aprobował w istocie stanowisko sowieckie"18. ZSRR był dla Wielkiej Brytanii zbyt cennym sojusznikiem, aby Anglicy nie brali pod uwagę jego interesów. Po 30 lipca 1941 r. sprawy polsko-radzieckie wydawały się zmierzać w dobrym kierunku, co potwierdziła grudniowa wizyta gen. Sikorskiego w Moskwie. Przełamując ogromne trudności ze sprzętem, zaopatrzeniem, oporami niższych szczebli administracji, formowano kolejne dywizje polskie, uzyskiwano decyzje o zwolnieniach obywateli polskich z więzień, łagrów, zesłania. Jednakże ewakuacja — na prośbę Churchilla — nadwyżek poborowych Polskich Sił Zbrojnych (PSZ) do Iranu celem użycia ich na Bliskim Wschodzie, a następnie odmowa gen. Władysława Andersa skierowania na front, zamiast całości sił, pojedynczych dywizji w miarę ich formowania i przeszkolenia poważnie zakłóciły stosunki polsko-radzieckie. W atmosferze pomówień partnera polskiego o chęć uchylania się od walki, nieporozumień na tle obywatelstwa, oskarżeń o prowadzenie szpiegostwa itp. władze radzieckie zaczęły mnożyć przeszkody przy formowaniu kolejnych jednostek PSZ. Stan napięcia nasilił się po dalszej ewakuacji oddziałów polskich na wiosnę 1942 r.,' a następnie po całkowitej translokacji PSZ do Iranu w sierpniu tego roku. W literaturze przedmiotu sprawy te są dostatecznie wyjaśnione. Zapewne nowsze badania ujawnią jeszcze inne okoliczności dotyczące związku między narastającym kryzysem polsko-radzieckim a planami radzieckiego kierownictwa uruchomienia tzw. lewicowej alternatywy rozwiązywania spraw w Europie Środkowo-Wschodniej, skalę obaw władz radzieckich przed ideologiczną konfrontacją polskich żołnierzy z pozostającą w niezwykle ciężkich warunkach ludnością sowiecką, karmioną w dodatku w niezbyt odległej przeszłości propagandą o ostatecznym upadku państwa polskiego. Powinny też wyświetlić zakres inspirowania i podsycania kryzysu z polskim partnerem przez odpowiednie organy ZSRR. 17 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór dokumentów, pod red. S. Stanislawskiej, Warszawa 1965, s. 228. 18 J. Karski, op. cit., s. 345. 176 O miejsce Polski w Europie Nie ulega wątpliwości, że decyzja ewakuacji PSZ ze Związku Radzieckiego miała daleko idące skutki polityczne. Ambasador Tadeusz Romer trafnie ocenił, że fakt wycofania PSZ „pozbawił nas głównych atutów politycznych w dalszych stosunkach z Sowietami"19. Rząd RP na obczyźnie, odcięty od możliwości rekrutacji i organizowania nowych jednostek wojskowych, automatycznie tracił wartość w oczach swoich sojuszników. Okaże się wkrótce, że stanie się on coraz bardziej uciążliwym klientem dla Churchilla i Roosevelta, nękającym ich nieustannie o interwencje lub wstawiennictwo u Stalina w sprawach wielkiej i małej wagi. Podsycane przez Moskwę napięcie w stosunkach polsko-radzieckich na przełomie lat 1942-1943 znalazło swój epilog w prowokacyjnym zerwaniu (wedle formuły radzieckiej „przerwaniu") 25 kwietnia 1943 r. stosunków dyplomatycznych pod pretekstem zwrócenia się rządu polskiego do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie dochodzenia w sprawie ujawnionego przez Niemcy mordu na polskich oficerach—jeńcach w Katyniu. Dalszy wywód w tej sprawie w konfrontacji ze znanymi już dokumentami, świadczącymi o bezpośredniej odpowiedzialności członków Biura Politycznego WKP(b) za decyzję w sprawie masakry katyńskiej, wydaje się zbędny. Można jedynie wyrazić opinię, że bez tego wydarzenia i bez zerwania stosunków polsko-radzieckich zupełnie inaczej potoczyłyby się losy Polski, a może i Europy. Akt z 25 kwietnia 1943 r. stanowił bardzo dotkliwą porażkę rządu polskiego na obczyźnie. W istocie zapoczątkował on skuteczne spychanie Polski na margines antyhitlerowskiej koalicji, a jej legalny rząd na pozycje defensywne. Świadczył o podjęciu przez Stalina gry, której celem miało być stworzenie nowego, lewicowego ośrodka władzy w Polsce, dysponującego własną siłą zbrojną, całkowicie podporządkowanego ZSRR. Rozmiar polskich niepowodzeń w 1943 r. powiększyła tragiczna śmierć gen. Władysława Sikorskiego w katastrofie lotniczej w Gibraltarze. Nowy gabinet, na którego czele stanął Stanisław Mikołaj czyk, nie cieszący się takim autorytetem, jak jego poprzednik, znalazł się w arcytrudnej sytuacji. Sukcesy Armii Czerwonej na froncie zbliżały moment przekroczenia przez nią granicy polsko-radzieckiej z 1939 r., co wymagało zapobieżenia konfliktowi politycznemu i zbrojnemu tej armii z AK oraz władzami podziemia. Nadto miało dojść do skutku pierwsze spotkanie „Wielkiej Trójki" w Teheranie, z którym wiązano duże nadzieje. W takiej sytuacji priorytetowym zadaniem nowego rządu było reaktywowanie stosunków dyplomatycznych z ZSRR. W charakterze pośredników między Stalinem a rządem RP wystąpili Amerykanie i Brytyjczycy zarówno podczas przygotowawczej konferencji ministrów spraw 19 T. Romer, Moja misja jako ambasadora RP w Związku Sowieckim, „Zeszyty Historyczne", (Paryż) 1974, nr 30, s. 146. 177 Waldemar Michowicz zagranicznych w Moskwie (październik 1943), jak i na konferencji w Teheranie (28 listopada-l grudnia). Nie osiągnięto sukcesu. Stalin odrzucił wszelkie sugestie normalizacji, wysuwając absurdalne zarzuty pod adresem rządu RP o kolaborację z Niemcami oraz o mordowanie przez AK radzieckich partyzantów. Natomiast konferencja w Teheranie przesądziła o przemieszczeniu obszaru państwa polskiego na zachód o kilkaset kilometrów. Stalin uzyskał bez wysiłku uznanie radziecko--polskiej granicy na linii Curzona, z pozostawieniem Lwowa w ZSRR, oraz włączenie do Związku Radzieckiego części Prus Wschodnich, „zgodnie z definicją" (której nie było), co oznaczało odcięcie części Prus od terytorium polskiego, chociaż według pierwotnych konsultacji z aliantami cały ten region miał przypaść po wojnie Polsce. Granica zachodnia Polski miała sięgać do linii rzeki Odry, „aż do Opola", co było niezbyt jasne. Po konferencji w Teheranie, której część historyków przypisuje większe znaczenie aniżeli późniejszemu „szczytowi" w Jałcie, dyplomacja brytyjska podjęła działania na rzecz przekonania rządu RP o konieczności wyrażenia zgody na wariant granicy wschodniej Polski wzdłuż linii Curzona, nie informując sojusznika o zapadłej już decyzji w tej sprawie. Celem Anglików było zapobieżenie ustanowienia na terenie Polski drugiego rządu, konkurującego z emigracyjnym, oraz zachowanie tam swoich wpływów. Od grudnia 1943 do sierpnia 1944 r. strona polska została poddana niebywale silnej presji, której elementem było m.in. operowanie argumentem o większej wartości planowanej rekompensaty na zachodzie oraz przestrogą, iż stawką nie jest utrata ziem wschodnich Rzeczypospolitej, ale utrata jej niepodległości. Tymczasem taktyka Stalina polegała na przeciąganiu w czasie korespondencji z Churchillem i na stawianiu rządowi polskiemu coraz to nowych warunków, takich jak: uznanie granicy wschodniej według postulatów radzieckich, wykluczenie z rządu osób nastawionych wrogo do ZSRR, „zadośćuczynienie" za przyłączenie się do niemieckich oskarżeń w sprawie mordu w Katyniu, porozumienie się z „lubelskimi Polakami" (po utworzeniu PKWN) odnośnie do utworzenia wspólnego rządu. Mikołajczyk bronił swoich racji w spotkaniach z Churchillem i Edenem, starając się zapobiec coraz większemu ingerowaniu w sprawy Polski. Szukał też osobistego wsparcia Roosevelta podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych (czerwiec 1944 r.). Prezydent obiecywał interwencje w sprawie Lwowa i Wilna, ale doradzał bezpośredni kontakt ze Stalinem. Okazało się zresztą, że potem sam informował Stalina, iż nie ma żadnych propozycji związanych ze stosunkami polsko-radzieckimi. Oceniając, że wraz z powstaniem PKWN, całkowicie podległego ZSRR, narasta zagrożenie utraty niepodległości Polski, Mikołajczyk podjął próbę bezpośredniego 178 O miejsce Polski w Europie porozumienia ze Stalinem. Jego misja do Moskwy (30 lipca-9 sierpnia) zakończyła się niepowodzeniem. Stalin pozostał na dotychczasowym stanowisku. Natomiast niemal wymusił spotkanie z obecną w Moskwie delegacją PKWN. Ta zaproponowała Mikołajczykowi stanowisko premiera w zjednoczonym rządzie oraz 3-4 teki dla jego zwolenników. Mikołajczyk propozycji nie przyjął, nie chcąc doprowadzić do rozbicia rządu na obczyźnie i licząc na zmianę ogólnej sytuacji w związku z właśnie rozpoczętym powstaniem w Warszawie. Jak wykazał bieg wydarzeń, nadzieje na szybkie wyzwolenie Warszawy nie spełniły się. Bez wcześniejszych uzgodnień politycznych i wojskowych z sojusznikami zachodnimi i ZSRR powstanie nie miało sznas. Stalin, ze względu na obawy przed komplikacjami grożącymi w przypadku przejęcia władzy w wyzwolonej Warszawie przez organy Polski podziemnej, polecił wstrzymać przygotowania do ofensywy na Warszawę, odmówił współdziałania z lotnictwem alianckim. Rozmowy z Churchillem i niemal błagalne depesze do Roosevelta i Stalina z prośbą o pomoc nie przynosiły efektów. W takiej sytuacji Mikołajczyk przedłożył (30 sierpnia) kompromisowy projekt porozumienia w sprawie nawiązania stosunków dyplomatycznych z ZSRR, mający poparcie Edena. Jego najistotniejszymi elementami były: zgoda na potraktowanie linii Curzona jako linii demarkacyjnej (ale z pozostawieniem Lwowa i Wilna w Polsce), którą Sejm mógłby uznać za wschodnią granicę państwa, oraz propozycja rekonstrukcji rządu w Warszawie z przyznaniem tek na zasadzie równego parytetu dla każdej partii, a więc i dla PPR. Swój projekt Mikołajczyk przedłożył w połowie października w Moskwie, ale jego propozycja została odrzucona. Tam dopiero upokorzony premier uświadomił sobie, jak przedmiotowo jest traktowany cały jego rząd, kiedy dowiedział się od Mołotowa, w obecności Churchilla i ambasadora USA Williama Harrimana, że już w Teheranie zapadła decyzja w sprawie granicy polsko-radzieckiej. Po powrocie do Londynu premier brytyjski wywierał brutalne naciski na Mikołajczyka, aby powrócił do Moskwy i przyjął warunki ZSRR; obiecywał poparcie na konferencji pokojowej dla koncepcji granicy zachodniej Polski na Odrze, łącznie ze Szczecinem, ale nie godził się na danie .przez Wielką Brytanię gwarancji niepodległości Polsce. Roosevelt z kolei w korespondencji z Mikołaj-czykiem obiecywał zgodę na wszystkie ustalenia, jakie poczynią rządy brytyjski, radziecki i polski, pomoc w sprawie przesiedleń mniejszości oraz w odbudowie powojennej Polski. Czując się opuszczony przez Anglosasów, usztywniony w swym stanowisku przez członków rządu, Mikołajczyk podał się do dymisji (24 listopada). Było paradoksem historii, że kiedy w końcowym etapie wojny o wolność dla Polski walczyło przy boku sojuszników na wszystkich frontach ponad pół miliona polskich żołnierzy, a także oddziały partyzanckie w kraju, rząd RP na obczyźnie „nie 179 Waldemar Michowicz miał żadnych możliwości wywierania wpływu na bieg wypadków politycznych"20. Rząd Tomasza Arciszewskiego, przeciwstawiając się jakimkolwiek kompromisom z ZSRR oraz z podporządkowanym mu PKWN, a następnie Rządem Tymczasowym, znalazł się w izolacji z powodu prawie całkowitego zerwania z nim kontaktów przez rząd brytyjski i amerykański. Odcięty od bieżącej informacji oraz pozbawiony możliwości konsultacji z tymi mocarstwami, przestał być partnerem politycznym. Jak odnotował Edward Raczyński, „Nadzieją ich [tj. członków rządu — W. M.] jest (...) «przetrzymanie» do konferencji pokojowej bez podpisywania czegokolwiek, tak aby sprawa polska «nie utraciła do tego czasu swego charakteru międzynarodowego^'21. Takie założenie było poważnym błędem, ponieważ na zbliżającym się drugim spotkaniu przywódców wielkich mocarstw — tym razem na Krymie — miano podjąć istotne dla Polski decyzje. W memorandum z 22 stycznia 1945 r. rząd RP pryncypialnie z góry odrzucał możliwość podjęcia decyzji w sprawach polskich bez jego zgody i udziału. Domagał się utworzenia wojskowej komisji sojuszniczej, pod której kontrolą odbyłyby się wybory po powrocie do kraju legalnych władz. Nota została całkowicie zignorowana przez obu zachodnich sojuszników. Brytyjczykom i Amerykanom bardziej odpowiadało stanowisko Mikołajczyka wychodzące naprzeciw stanowisku radzieckiemu: powołanie nowego rządu przez ukonstytuowaną ad hoc radę prezydencką, przyjęcie linii Curzona (z poprawkami), granica zachodnia na Odrze ze Szczecinem. Konferencja w Jałcie (4-11 lutego) zakończyła się w sprawach polskich kompromisem zbliżonym bardziej do stanowiska Stalina. Przekształcenie Rządu Tymczasowego w Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej (TRJN) z udziałem polityków demokratycznych z kraju i zagranicy stwarzało szansę na przełamanie trwającego prawie dwa lata impasu w stosunkach polsko-radzieckich. Jednocześnie otwierała się możliwość aktywnego udziału TRJN w ostatecznym ukształtowaniu granicy zachodniej, w której sprawie miano zasięgnąć jego opinii. Zapis konferencji, że Polska uzyska „znaczny przyrost terytorialny na północy i zachodzie", był regresem w stosunku do ustaleń teherańskich. Być może, protesty rządu Arciszewskiego przeciwko zbytniemu rozszerzaniu granicy zachodniej („nie chcemy Wrocławia ani Szczecina") odegrały tu jakąś rolę. Należy również zauważyć, że chociaż alianci zachodni wymusili na Stalinie rozszerzenie składu Rządu Tymczasowego i zobowiązanie do przeprowadzenia 20 M.K. Kamiński, Zarys polityki zagranicznej rządu RP na obczyźnie 1939-1945 [w:] Władze RP na obczyźnie podczas li wojny światowej 1939-1945, pod red. Z. Blażyńskiego, Londyn 1994, s. 766. 21 E. Raczyński, W sojuszniczym Londynie. Dziennik amabasadora Edwarda Raczyńskiego 1939-1945, Londyn 1960, s. 295. ' 180 •i O miejsce Polski w Europie w Polsce wolnych wyborów, to jednak nie odnotowano tego w komunikacie końcowym konferencji krymskiej. „W rezultacie sposób przeprowadzenia wyborów stał się wyłącznie sowiecką prerogatywą, co przesądziło o ich wyniku"22. Niezależnie od szeroko rozpowszechnionej noty protestacyjnej rządu Ar-ciszewskiego przeciwko decyzjom podjętym w Jałcie wydarzenia potoczyły się swoim torem. Po skomplikowanych konsultacjach, kryzysie na tle braku reprezentacji Polski na konferencji Narodów Zjednoczonych w San Francisco i na tle procesu w Moskwie aresztowanych przez NKWD szesnastu czołowych przywódców Polski podziemnej, dzięki zdecydowanej interwencji mediacyjnej prezydenta Harry'ego Trumana osiągnięto porozumienie w sprawie składu TRJN (23 czerwca). Wejście Mikołajczyka, jako premiera, oraz działaczy demokratycznych w skład TRJN rządy brytyjski i amerykański potraktowały jako wykonanie zobowiązań sojuszniczych wobec Polski. Dnia 5 lipca Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i ZSRR uznały TRJN, uważając misję rządu RP na obczyźnie za zakończoną. Niezwłocznie też przystąpiono do czynności likwidacyjnych ministerstw i przekazywania polskich placówek dyplomatycznych przedstawicielom TRJN pod nadzorem brytyjskiego Przechodniego Komitetu Ministerstwa Skarbu ds. Polskich. Ostatni etap batalii o przywrócenie Polski na polityczną mapę Europy rozegrał się na konferencji „Wielkiej Trójki" w Poczdamie (16 lipca-2 sierpnia 1945 r.), której decyzje przesądziły o kształcie politycznym Europy na dziesięciolecia. W odniesieniu do sprawy polskiej ograniczmy się tutaj tylko do dwóch konstatacji. Po pierwsze, konferencja ta spełniła wymóg postanowienia z Jałty, aby konsultować ze stroną polską kwestię przebiegu granicy zachodniej Polski. Niezależnie od wysuwanych zastrzeżeń, iż zaproszenie przedstawicieli TRJN i KRN oznaczało ze strony ZSRR i komunistów polskich tworzenie pozorów suwerenności i demokracji, delegacja polska przedstawiła dobrze przygotowane argumenty na rzecz ustanowienia zachodniej granicy Polski na linii Odry i Nysy Łużyckiej, z włączeniem Szczecina w obszar państwa polskiego. Trudno ocenić, w jakim stopniu polskie opinie rzeczywiście miały wpływ na rozproszenie zgłaszanych wątpliwości przez delegację brytyjską oraz przełamanie wahań delegacji radzieckiej (sprawa linii rzeki Kwisy zamiast Nysy Łyżyckiej), a w jakim należy je traktować tylko jako posunięcia taktyczne. Najistotniejsze było to, że polska koncepcja granicy z Niemcami jednomyślnie została przyjęta przez trzy mocarstwa. Nie osłabia tego sukcesu dwuznaczność sformułowań w sprawie oddania pod „zarząd państwa polskiego" terenów na wschodzie od linii Odry i Nysy Łużyckiej, które otworzyły 22 Z. Brzeziński, Przyszłość Jałty [w:] Jałta wczoraj, dziś i jutro. Wybór publicystyki 1944-1985, Londyn 1985, s. 168. 181 l Waldemar Michowicz drogę do późniejszych spekulacji prawników i polityków, kwestionujących prawo Polski do terenów zachodnich i północnych. O ostatecznym charakterze tych decyzji, dla Polski korzystnych, przesądzało podjęcie w Poczdamie równoczesnej decyzji o przesiedleniu kilku milionów Niemców za linię Odry i Nysy. Po drugie, decyzje poczdamskie (i jałtańskie), mające u podłoża m.in. (niepisane) respektowanie przez mocarstwa zachodnie specjalnych interesów ZSRR w pobliżu jego granic, wtłaczały Polskę w strefę wpływów Związku Radzieckiego. Polska wychodziła z wojny jako państwo środkowoeuropejskie średniej wielkości, o terytorium zmniejszonym o około 76 tyś. km kw. w porównaniu z 1939 r., zniszczona, ale o zwiększonym potencjale gospodarczym. W sensie politycznym „nie była państwem suwerennym, lecz nie była tylko radzieckim satelitą". Jak pisze znawca zagadnienia, „Istniały potencjalne elementy polskiej podmiotowości, polskiej suwerenności — od kierunku ewolucji przede wszystkim sytuacji międzynarodowej zależało, czy owe elementy obumrą, czy też Polska odzyska swoją pozycję niepodległego, suwerennego państwa środkowoeuropejskiego"23. Analiza ewolucji Polski po 1945 r. wykracza poza niniejsze rozważania. W charakterze epilogu można jedynie odnotować, że na skutek złożonych okoliczności międzynarodowych i wewnętrznych Polska stała się częścią rozbudowanego po wojnie promoskiewskiego systemu ustrojowego w Europie Środkowej i Wschodniej. W systemie tym Polska Rzeczpospolita Ludowa (PRL) odgrywała ważną rolę polityczną i wojskową. Od 1956 r. PRL stopniowo zwiększała zakres swojej samodzielności i państwowej suwerenności. Po zawarciu normalizacyjnego układu z Republiką Federalną Niemiec (1970 r.) stała się znaczącym czynnikiem wzmacniającym europejski system bezpieczeństwa i współpracy w Europie. W sytuacji strukturalnego kryzysu realnego socjalizmu odegrała istotną rolę w demontażu bloku sowieckiego, dając przykład przejęcia władzy przez ruch społeczno-polityczny „Solidarność" w sposób pokojowy, na drodze kompromisu z ekipą rządzącą (1989 r.). Odzyskawszy pełną suwerenność, Polska mogła samodzielnie na nowo określić swe miejsce w Europie, występując z Układu Warszawskiego i kształtując stosunki ze wszystkimi sąsiadami na zasadzie partnerstwa i przyjaźni oraz poddając się procedurom przyjęcia do NATO i Unii Europejskiej. Towarzyszący temu proces demokratycznych reform wewnętrznych wydaje się otwierać Polsce drogę do integracji z Europą Zachodnią. 23 K. Kersten, Jałta w polskiej perspektywie, Londyn-Warszawa 1989, s. 212-213. Krzysztof Kawalec > PAŃSTWO A NARÓD W DWUDZIESTOLECIU MIĘDZYWOJENNYM SPORY NIE ZAKOŃCZONE Spór „państwo" czy „naród" należy do bardziej znanych kontrowersji ideowych dwudziestolecia międzywojennego. Znaczenie jego polegało głównie na tym, że —jak w soczewce — znajdowały w nim swoje odbicie kluczowe problemy społeczeństwa polskiego, dla którego budowa państwa stanowiła okazję do głębszej refleksji nad własną kondycją oraz celami zbiorowego działania. Toczył się długo, aż do wybuchu wojny; miał charakter wieloaspektowy — korzystając z materiału palnego gromadzonego przez konflikty wynikłe na tle rywalizacji wielkich obozów politycznych. Polemiki wokół pojmowania tradycji narodowej towarzyszyły szerszej debacie, w ramach której roztrząsane były kluczowe problemy związane z funkcjonowaniem władzy państwowej. Do takich należało przede wszystkim pytanie, czyje ma być państwo i komu przysługuje prawo przemawiać w jego imieniu; jak liczna może być grupa rządząca, z czego czerpać ma mandat na sprawowanie władzy i jak ma być zorganizowana. W dychotomii „państwo-naród" zawarte również były ważkie kwestie dotyczące relacji między obywatelem a władzą państwową: skąd wynikają jego uprawnienia do wywierania wpływu i co je ogranicza; jakie mają być relacje obywateli między sobą, a także jak przedstawia się problem uprawnienia państwa do ingerowania w tę sferę. Innymi słowy, jak szeroka może być sfera polityki. Swoistością toczącego się sporu było to, że racje nie przedstawiały się klarownie. Zaznaczało się to na wielu płaszczyznach. Przede wszystkim brało w nim udział więcej stron niż tylko obóz narodowy oraz piłsudczycy — wysuwający w propagandzie politycznej hasła eksponujące pojęcie „narodu" lub „państwa". Stanowiska stron ewoluowały. Inaczej przedstawiały się one w latach 1918-1926, inaczej zaś po zamachu, gdy pełniej ujawniły się skutki mitologizacji państwa przez grupę rządzącą oraz pogłębiającego się dystansu między organami władzy państwowej a społeczeństwem1. Po roku 1935 śmierć Józefa Piłsudskiego i dokonująca się 1 R. Wapiński, Kształtowanie się w Polsce w latach ]922-1939 poglądów na ruchy faszystowskie w Europie [w:] Studia nad faszyzmem i zbrodniami hitlerowskimi, t. 9, Wrocław 1985, „Acta Universitatis Wratislaviensis", No 687, s. 101. 183 Krzysztof Kawalec ewolucja obozu rządzącego zapoczątkowała znaczące zmiany ról w toczącym się sporze. Należy wreszcie zaznaczyć, że spór „państwo" czy „naród" nie był sporem rzeczników państwa obywatelskiego z jednej, narodowego zaś z drugiej strony — inaczej mówiąc państwa opartego bądź o idee liberalne, bądź nacjonalistyczne. Stanowiska miały o wiele więcej odcieni, a w enuncjacjach przedstawicieli polemizujących środowisk przeplatały się idee zaczerpnięte z różnych doktryn. Obawy przed utratą świeżo odzyskanej niepodległości, wcześniej zaś długotrwały jej brak stwarzały naturalny grunt do krzewienia się mitów na tym tle. Mit państwa, chociaż formę w pełni rozwiniętą przyjął jedynie w koncepcjach niektórych środowisk, odcisnął swoje piętno na poglądach całej szeroko rozumianej lewicy. Odrodzona Polska nie miała być państwem podobnym do innych państw, sankcjonujących nierówność społeczną, utrzymującym więzienia oraz stosującym przemoc przeciw swoim przeciwnikom. Miała być państwem wyjątkowym, kierującym się w swej polityce szczytnymi wartościami, a przy tym sprawnie zorganizowanym. Idea Polski niepodległej wiązała się ściśle z wizją społeczeństwa wolnego od różnic społecznych i nędzy. Taki sposób myślenia o własnym państwie, ukształtowany już w dobie powstań narodowych, z czasem uzupełniono elementami zaczerpniętymi z różnych doktryn socjalistycznych2. Słabością jego było to, że nie wszystkie elementy składowe idealizowanej wizji dawały się przełożyć na język polityczny, a były i takie, których realizacja wymagałaby szerokiego zastosowania przymusu. Można wątpić, czy w ogóle indyferentny światopoglądowo system demokracji liberalnej, z mozaiką ścierających się sił politycznych oraz podzieloną wedle recepty Monteskiusza władzą, w ogóle mógł być punktem odniesienia dla marzeń o państwie idealnym. Czy nie bardziej kusząca wydawać się musiała perspektywa modelowania rzeczywistości społecznej stosownie do wyznawanych szczytnych wartości? Ogłoszony w Lublinie program Tymczasowego Rządu Ludowego Republiki Polskiej, z zawartymi w nim zapowiedziami nacjonalizacji i wywłaszczeń, potencjalnie zapowiadał znaczne rozszerzenie sfery działania władzy państwowej. Podobną wymowę miały ostentacyjnie popierane przez przedstawicieli lewicy w Sejmie Ustawodawczym postulaty etatystyczne. W opinii przywódcy PPS Ignacego Daszyń-skiego (czerwiec 1919) rozwój kompetencji państwa był przejawem obiektywnej prawidłowości historycznej, widocznej jeszcze przed Wielką Wojną. Tym bardziej po niej: „lud nie pozwoli na to, by państwo było tylko rozjemcą w każdym sporze między posiadaczem, między kapitalistą, a między pracującym. Lud z państwa robi czynnik produkcji, czynnik kontroli, czynnik opieki bezpośredniego procesu produk- 2 Idem, Problem państwa w koncepcjach politycznych obozu narodowego [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. VII: Państwo w polskiej myśli politycznej, Wrocław 1988, s. 83-84. 184 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... cyjnego"3. Irena Kosmowska z PSL „Wyzwolenie" ubolewała nad tym, że w państwie wciąż widzi się tylko władzę, nie zaś „organizatora wszelkiej pracy; ...centralnego ogniwa życia gospodarczego i... obiektywnego regulatora stosunków społecznych"4. Obecność państwa w gospodarce, zaznaczająca się silnie w całym międzywojennym dwudziestoleciu5, narzuciła się w pierwszych latach II Rzeczypospolitej niejako sama poprzez konieczności wojenne, ale sprzyjał jej sposób myślenia części elit. Z pytaniem o granice ingerencji władzy państwowej w życie społeczne łączyło się ściśle inne — o dobór środków działania, w tym o dopuszczalność posłużenia się siłą. Paradoksalnie, mógł to być akurat ten element maksymalistycznych wizji, który nadawałby im pewną realność. W świetle smutnych doświadczeń naszego stulecia widać bowiem jasno, że każda utopia może stać się realizowanym programem, jeśli wesprze się ją umiejętnie dozowanym przymusem. Ogół środowisk składających się na lewicę niepodległościową jednoznacznie dystansował się od eksperymentu bolszewickiego, co jednak wcale nie było równoznaczne z wyrzeczeniem się przemocy. Abstrahując nawet od rewolucyjnej retoryki lewicy socjalistycznej6, dość wskazać na dwuznaczność stanowiska PPS wobec idei dyktatury proletariatu, odrzucanej, to prawda, ale o wiele mniej konsekwentnie niż czyniła to np. niemiecka SPD7. Wrogość wobec praktyk rewolucji rosyjskiej nie wykluczała fascynacji: przerażała ona obcością i okrucieństwem, ale i kusiła rozmachem, a także zapowiedzią budowy zupełnie nowego społeczeństwa. Trudno wyrokować na temat siły podobnych nastrojów — ślady owych fascynacji nietrudno wszakże znaleźć8. Poniekąd potwierdzeniem ich siły była zgrabnie napisana broszura członka kierownictwa lokalnej sekcji Międzynarodówki Komunistycznej, wydana krótko przed przewrotem majowym. Polemizując z wizją zawartą w Przedwiośniu Stefana 3 Sprawozdanie stenograficzne z 58 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 28 czerwca 1919 r. 4 Sprawozdanie stenograficzne z 71 posiedzenia Sejmu Ustawodawczego z dnia 17 lipca 1919 r. 5 Zob. K. Dziewulski, Spór o etatyzm. Dyskusja wokót sektora państwowego w Polsce międzywojennej 1919-1939, Warszawa 1981, s. 176-178. 6 Charakterystyczne jej próbki znaleźć można m.in. w publicystyce Bolesława Drobnera (Drogowskazy, Kraków 1945, s. 47). 7 Program PPS uchwalony na XVII-ym Kongresie PPS, Warszawa 1920, s. 8. Zob. J.M. Borski, Dyktatura proletariatu, Warszawa 1933, s. 13-16. Zob. też trafny komentarz Romana Backera (Problematyka państwa w polskiej myśli socjalistycznej lat 1918-1948, Toruń 1994, s. 94). 8 Ciekawym świadectwem wydają się opinie formułowane w obrębie środowisk literackich; do bardziej znanych należy pisany na gorąco tekst Stefana Zeromskiego, Na probostwie w Wyszkowie (Cwalem, galopem. Opowieści z wojny bolszewickiej, Sopot 1990, s. 165-169). Zob.: Z. Nałkowska, Dzienniki, t. III, 1918-1929, Warszawa 1980, s. 50, notatka z 8 III 1919, a także s. 39, 42-43, 49, 52-54. Zob. też: W. Suleja, Propagandowe treści powieści politycznych Juliusza Kadena-Bandrow-skiego, „Dzieje Najnowsze" 1981, nr 3, s. 99. 185 Krzysztof Kawalec Żeromskiego, Julian Bron kreślił sugestywny obraz rewolucji rosyjskiej jako przewrotu, w którym kosmopolityczne hasła stanowiły jedynie fasadę, istotę stanowiło natomiast rozszerzenie sfery suwerenności wobec państw obcych9. Ta nie-ortodoksyjna, z punktu widzenia poglądów przyjętych w obrębie III Międzynarodówki, interpretacja stanowiła raczej przejaw propagandy niż myśli politycznej — swego rodzaju produkt eksportowy kierowany pod adresem środowisk, których sen o Polsce „szklanych domów" nie chciał się spełnić. Kult przywództwa Piłsudskiego — nie wnikając głębiej w przyczyny oraz mechanizm tego zjawiska — stanowił fakt o niemniej doniosłych skutkach politycznych niż radykalne nastroje czy mitologizowanie państwa. Nie tak łatwo zresztą rozdzielać te zjawiska. „Komendant jest dyktatorem. Upraszcza to o wiele moje wątpliwości społeczno-polityczne: można bezpiecznie wstąpić do wojska i nie obawiać się, że będzie ono narzędziem w niepowołanych rękach" — notował w swoim pamiętniku w listopadzie 1918 r. młody Władysław Broniewski10. A oto inna, nie mniej charakterystyczna opinia, późniejsza o kilka miesięcy. „Wielki człowiek — głosił artykuł, publikowany na łamach „Wyzwolenia" — to jakby wielkolud między karzełkami, jakby rosły dąb między marną krzewiną. Jakaż dziwna jest w nim siła, jakby cudownie dana od Ducha Świętego, iskra Boża, z której się rozpalają ognie dla oświecenia i ogrzania całej ziemi. [...] Nam potrzeba takiego człowieka daleko więcej niż innym szczęśliwszym narodom; bo gdzie obcy zasiewają niezgodę a jadem służalstwa zatruwają dusze — tam tylko jedna żelazna ręka może skupić wszystkie siły narodowe, z gromady niewolników zrobić karną mocną społeczność, zdolną do walki i zwycięstwa"11. Cały ten passus odnosił się do Piłsudskiego. Jego zwolennicy, z nielicznymi wyjątkami, popierali posunięcia Marszałka bez wnikania w ich racje, nie mówiąc już o rozmaitych wyłaniających się subtelnościach prawnych. To On bowiem, nie zaś wyniki głosowań czy postanowienia ustawy zasadniczej, symbolizował majestat Państwa. Mit genialnej jednostki i oddanej mu elity ludzi oddanych państwu przed 1926 r. stanowił jeden z przejawów tęsknot za autorytetem, stanowiącym punkt oparcia w burzliwych czasach powojen- 9 Jak wskazywał, proklamowano „zasadę, że państwo, którego ważne ośrodki gospodarcze są w posiadaniu obcego kapitału, nie może być uważane za państwo niepodległe". Nie jest przypadkiem, że, wbrew zapowiedziom Karola Marksa, rewolucja nie wybuchła w kraju wysoko rozwiniętym, ale zacofanym. Istotą rewolucji jest bowiem, jak dowodził ten autor, „bunt krajów eksploatowanych przeciwko służebności ekonomicznej na rzecz obcego kapitalizmu. Dlatego ruch ten idzie ze Wschodu na Zachód, ogarniając kraje gospodarczo uzależnione [...]. Już od układu sił społecznych w danym społeczeństwie [...] zależeć będzie, czy na czele tego ruchu stanie, jak w Rosji, proletariat, potężnie wsparty na chłopstwie, czy młoda burżuazja, jak w Indiach, Chinach, Turcji, Egipcie" (J. Bronowicz, Stefana Żeromskiego tragedia pomylek, Warszawa 1926, s. 83-86). 10 Cyt za: R. Wapiński, Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1991, s. 222. " Z. Zawisza, Nasz Naczelnik, „Wyzwolenie" nr 9 z 2 III 1919, s. 126-127. 186 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... nych. Po przewrocie funkcja tego mitu zmieniła się: dostarczył ideologicznych uzasadnień dla nowego stanu rzeczy. „Wszędzie, gdziekolwiek powstała nowa organizacja państwowa — pisał Antoni Anusz (1928) — gdziekolwiek naród zorganizował się w państwo, wszędzie tam widzimy jakąś wybitną indywidualność, która swoją wolą i umysłem potrafiła uruchomić wszystkie siły i zasoby narodu i pokierować nimi do osiągnięcia zamierzonego celu"12. Postać przywódcy jawiła się już nie jako szczęśliwy dla narodu traf, związany z pojawieniem się osobowości wyjątkowego formatu, ale wręcz elementarny warunek ukształtowania się organizacji państwowej. Prawica operowała odmienną wizją państwa, bliższą ziemi. Własne państwo nie miało różnić się od innych: dostrzegano w nim, jak ujął to Roman Wapiński, „nie tylko spełnienie dążeń, ale także elementy wewnętrznej przemocy i ładu"13. Ilustracją sposobu myślenia dominującego wśród najbardziej aktywnych środowisk prawicy była dość znana, pochodząca jeszcze z pierwszych lat naszego stulecia wypowiedź Romana Dmowskiego, polemiczna wobec marzeń ludzi pragnących „za jednym zamachem nie tylko ojczyznę oswobodzić, ale i uregulować wszelkie niedomagania społeczne, tak żeby po tym jednym wielkim wysiłku nastąpił stan powszechnej szczęśliwości, w którym ludzie nie będą potrzebowali niczego sobie życzyć, o nic się starać." Kto powiada — konkludował Dmowski — „że chce niepodległej Polski, ale zastrzega się, że musi ona koniecznie być rzecząpospolitą socjalistyczną, lub oburza się na myśl, że Polska mogłaby mieć swych żandarmów, policję, więzienia, że mogłaby się opierać na bagnetach i panować nad kimś, co sobie nie życzy jej panowania, ten sobie kpi z idei niepodległości"14. Ten swoiście trzeźwy stosunek do własnego państwa nie miał przecież nic wspólnego z jego lekceważeniem. Państwo, idealne czy nie, było narodowi niezbędne. „Naród — pisał Dmowski (1905) —jest wytworem bytu państwowego". Jeśli straci swe państwo, pozostanie narodem jedynie tak długo, jak długo nie pogodzi się z istniejącym stanem rzeczy. Może on „nie przestać być narodem, jeżeli nie zerwał nici moralnego związku z tradycją państwową, jeżeli nie zatracił idei narodowo-państwowej, a z nią zarówno świadomego jak nieświadomego, żywiołowego dążenia do odzyskania politycznie samoistnego bytu. Te dążenia, odpowiednio do warunków, rozmaite mogą przybierać postacie, [...] ale istnieć muszą. [...] Idea narodowa, wyzuta z pierwiastków państwowych, jest absurdem"15. 12 A. Anusz, Z powodu oświadczenia Marszalka Pilsudskiego z dnia l lipca 1928 r. Przypomnienia i uwagi, Warszawa 1929, s. 33. " R. Wapiński, Problem państwa..., s. 84. 14 R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, Lwów 1904, s. 172, 191. 15 Idem, Podstawy polityki polskiej [w:] Dziesięciolecie „Przeglądu Wszechpolskiego", Kraków 1905, s. 21, 24-25. 187 Krzysztof Kawalec Przed rokiem 1918 czołówka endecka pozostawała pod silnym wrażeniem brytyjskich instytucji politycznych opartych na systemie dwupartyjnym. Widziano w nich idealne rozwiązanie problemu stabilności systemu władzy przy zapewnieniu koniecznych wolności obywatelskich16. Dla szerszego jednak elektoratu politycznego prawicy wyobrażenia na temat tego, jak powinno być zorganizowane państwo, wyznaczały raczej osobiste doświadczenia wyniesione z kontaktu z państwami zaborczymi. Jakkolwiek doświadczenia te w poszczególnych zaborach przedstawiały się inaczej, to każde z mocarstw zaborczych łącznie z Rosją tworzyło w porównaniu z odrodzoną Polską organizm stabilny i uporządkowany. Pod tym względem realia polskie były frustrujące, chociaż — wyłączywszy kręgi konserwatywne — skala rozczarowań była mniejsza niż w przypadku środowisk radykalnie nastrojonej inteligencji. Spór „państwo" czy „naród" wpisywał się w refleksje nad tak czy inaczej widzianymi niedomaganiami odrodzonej państwowości. Przed rokiem 1926 kluczowym zagadnieniem wydawał się brak stabilności państwa; po przewrocie na czoło wysunęły się problemy związane z relacjami między obywatelem a władzą. Z uwagi na wielość znaczeń zawartych w dychotomii „państwo-naród", była ona przywoływana przez całe dwudziestolecie, wymowa zaś budowanych na jej podstawie argumentów przedstawiała się rozmaicie. I tak, przykładowo, wykazywanie wyższości narodu nad państwem mogło — w zgodzie z doktryną liberalną — sprowadzać się do wykazywania podrzędnej roli administracji wobec czynnika społecznego, ale mogło również prowadzić do tezy, że gospodarzem w państwie nie może być ogół jego obywateli, lecz jeden tylko naród. Pojęcie narodu mogło bowiem — w tym sensie, w jakim słowa „naród" użyto w tekście konstytucji marcowej — rozciągać się na ogół obywateli państwa; mogło również, w węższym znaczeniu, oznaczać Polaków w sensie etnicznym; a mogło również być przywoływane dla wyobrażenia na pół mistycznego bytu, wyobrażającego ogół członków społeczności na całym zamieszkanym przez nią obszarze, obejmującej wszystkie jej pokolenia — od najdawniejszych po mające dopiero się narodzić. Ta forma mitologizacji pojęcia narodu często przypisywana jest endecji; źródła jej wszakże tkwiły głęboko w tradycji romantycznej17, stanowiącej akceptowaną przez wszystkie wielkie obozy 16 Zob. m.in.: R. Dmowski, Myśli..., s. 177-178; idem, Upadek myśli konserwatywnej w Polsce, Warszawa 1914, s. 18-19; idem, Wewnętrzna polityka narodowa, Pisma, t. 9, Częstochowa 1939, s. 59. 17 „Ja kocham cały naród! — objąłem w ramiona wszystkie przeszłe i przyszłe jego pokolenia" — mówił Konrad w znanym monologu w III części Dziadów (Warszawa 1969, s. 53, 59). 188 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... polityczne część dziedzictwa narodowego. Pojęcie narodu przestawało wówczas wyobrażać żywe siły społeczne przeciwstawiane organizacji państwowej; stawało się ideą konkurencyjną wobec konstruowanej na podobnych zasadach idei państwa bądź — przeciwnie — ściśle z nią kojarzoną. Podobnie niejednoznacznym charakterem odznaczały się wywody wykazujące pierwszeństwo „racji stanu" nad dążeniami narodu. W enuncjacjach środowisk zwalczających Narodową Demokrację miały one wymowę antynacjonalistyczną, ale w równej mierze kierowały się przeciw doktrynie liberalnej. Było to bardzo widoczne w wypowiedziach np. konserwatystów: wydana jeszcze w trakcie prac nad konstytucją marcową broszura Władysława Leopolda Jaworskiego krytykowała fikcję prawną, jaką stanowić miało użyte w tekście ustawy zasadniczej pojęcie narodu jako suwerena państwa — wynikłą z przyjęcia błędnej jego zdaniem zasady zwierzchnictwa narodu. Kwestionowała również zasadę trójpodziału władz18. Całość stanowiła polemikę raczej z założeniami ideologii liberalnej niż doktryną państwa narodowego. To spostrzeżenie odnieść można także i do wielu enuncjacji powstających w obrębie orientujących się na Piłsudskiego środowisk radykalnej inteligencji oraz części socjalistów. Przykład enuncjacji, od początku skażonych antyliberalnym piętnem, stanowiła publicystyka Adama Skwarczyńskiego; Janusz Jędrzejewicz w opublikowanym na początku 1922 r. artykule marzył o nowym człowieku, integralnie powiązanym ze zbiorowością, przezwyciężającym światopogląd indywidualistyczny, „który był zawsze ucieczką od zbiorowości i wielkim kłamstwem niewoli"19. „Narodem polskim — pisał Ignacy Daszyński (1926) — rządzić jest bardzo trudno. [...] Naród, który uważał w głębi duszy liberum veto za całkiem naturalną instytucję prawną [...] jest narodem o tradycjach bardzo niekorzystnych dla metod nowoczesnych rządów"20. Intencje, przyświecające autorom podobnych wypowiedzi były zapewne różne, co nie zmienia faktu, że nie bardzo dawały się pogodzić z głoszoną ostentacyjnie aprobatą dla instytucji państwa demokratycznego. „Złe" społeczeństwo nie zasługuje przecież na to, by samodzielnie się rządzić. Mitologizacja polityki (czego elementem była mitologizacja pojęć narodu i państwa) stanowiła solidny grunt dla wniosków utrzymanych w duchu ekstremistycznym. Odrębną kwestią jest podatność poszczególnych środowisk na myślenie w podobnych kategoriach. Abstrahując w tym miejscu od stanowiska środowisk komunistycznych i grup spychanych na margines przez system oparty na głosowaniu powszechnym, można powiedzieć, że nie dominowała ona w ob- 18 W.L. Jaworski, Uwagi prawnicze o projekcie konstytucji, Kraków 1921, s. 4, 12. 19 J. Jędrzejewicz, O nowego człowieka, „Droga" 1922, nr 2, s. 1-2. I. Daszyński, Sejm, rząd, król, dyktator. Uwagi na czasie, Warszawa 1926, s. 77. 189 Krzysztof Kawalec rębie żadnego z liczących się środowisk politycznych, nie wyłączając także skłonnej do absolutyzowania narodowej więzi Narodowej Demokracji. W pierwszej połowie lat dwudziestych dominowali w niej politycy o poglądach liberalnych, skalę zaś dopuszczalnych w jej ramach różnic stanowisk ilustrowała późniejsza nieco broszura Bolesława Koskowskiego, zasadniczo wątpiącego w istnienie interesu narodowego, który wyobrażałby historyczne potrzeby zbiorowości i był różny od aktualnie ujawnianych interesów większości i mniejszości21. Aby należycie ocenić tę wypowiedź, warto uświadomić sobie, że nawet w obrębie środowisk liberalnych mogła ona wówczas, jako nazbyt wolnomyslna, budzić wątpliwości22. Przed rokiem 1926 w opinii Narodowej Demokracji problem „naród" czy „państwo" w znacznej mierze sprowadzał się do dokonania właściwego wyboru między przeciwstawnymi zasadami „państwa narodowego" oraz „państwa narodowości". Zachodzące między nimi różnice w sposób klarowny przedstawiał Roman Rybarski, wskazując, że za uznaniem praw narodu-gospodarza przemawiają nie tylko racje moralne, ale i wzgląd na stabilność państwa i jego trwałość. „Przyjmijmy hipotezę — pisał (1926) — że wszyscy obywatele państwa, bez względu na narodowość, wyznanie, pochodzenie, stali się, jak za dotknięciem różdżki czarodziejskiej, naprawdę lojalnymi obywatelami państwa, chcą się rządzić jego interesem". Nawet jednak przy najlepszej woli będą ów interes państwa rozumieć po swojemu. Wniosą tu własne — odrębne, a często rozbieżne — emocje, sympatie, dążenia. Polityce państwa, próbującej je pogodzić, zabraknie „jedności i wielkości— będzie kompromisem najsprzeczniejszych dążeń, będzie się zataczała z kąta w kąt, od wypadku do wypadku. Przykładem tego jest Austria, chociaż tam przynajmniej była idea dynastyczna. Fikcja narodu państwowego nic tutaj nie pomoże, bo rzeczywistość silniejsza jest od fikcji"23. Odrębną kwestią jest reprezentatywność takiego stanowiska — mogącego liczyć na poparcie ekstremistycznych środowisk młodzieżowych i zapewne odpowiadającego emocjom politycznego elektoratu — podobnie jak wynikające z niego wnioski praktyczne. W specjalnym, pisanym w lecie 1922 r„ artykule poświęconym uwypukleniu różnic między państwem narodowym a państwem narodowości, Rybarski przypomniał postanowienia artykułu 2 konstytucji, stanowiącego, że „władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu". Dostrzegając, że artykuł ten nie pociąga za sobą — wobec przyjęcia zasady równych praw dla 21 Zob.: B. Koskowski, Chcecie rozwoju czy przewrotu?, Warszawa 1929, s. 120. 22 Por. charakterystyczne uwagi Waltera Lippmana (B. Sobolewska, M. Sobolewski, Myśl polityczna XIX i XX w. Liberalizm, Warszawa 1978, s. 551-552.) . " R. Rybarski, Naród, jednostka i klasa, Warszawa 1926, s. 250-251. 190 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... wszyskich mieszkańców państwa — żadnych prawnych sankcji, aprobował go jednak jako wyraz przyjęcia zasady państwa narodowego24. Praktyczne wnioski pozostawały więc w tyle za rewolucyjną (w tym wypadku utrzymaną w duchu rewolucji narodowej) frazeologią. Spostrzeżenie to można odnieść i do innych wypowiedzi powstałych w ramach obozu narodowego, z tą poprawką iż na ogół nie reprezentowały one aż tak klarownego w swojej jednoznaczności stanowiska. Przed 1926 r. Narodowa Demokracja nie eksponowała pojęcia narodu w oderwaniu od państwa25, propagowany ideał Polaka-narodowca koncentrować się miał na umocnieniu i utrzymaniu niepodległego bytu26. Występując na konferencji Związku Ludowo-Narodowego w październiku 1925 r., Roman Dmowski przemawiał w duchu odległym od hasła „Polski dla Polaków", skarżąc się na „wyścig do koryta", jaki zapanować miał po odzyskaniu niepodległości, oraz na ludzi sądzących, że „Wszystko jest już zrobione, teraz tylko trzeba jeść, kieszenie sobie napychać, bo jest Polska. 95 proc. Polaków tak Polskę rozumiało, a może i więcej"27. Hasło „Polski dla Polaków" w sposób zasadniczy zakwestionować miał — w rozmowie z przedstawicielami młodzieży — Stanisław Grabski, przeciwstawiając mu, jako bardziej właściwe: „Polacy dla Polski"28. Informację tę zawarł w pisanych po latach wspomnieniach; potwierdzeniem jej wszakże są teksty publicystyczne Grabskiego z pierwszej połowy lat dwudziestych, jak i jego działalność praktyczna, związana z faktycznym przewodzeniem całości środowiska. Pisał wówczas m.in., że „państwo w stosunku do swych obywateli nie powinno dzielić ich i rozmaicie traktować wedle ich wyznania i narodowości — ale jedynie wedle tego, jak spełniają oni wobec państwa obowiązki i na jakie zasługują z tego powodu zaufanie"29. Nie można — dowodził — pozbawiać przedstawicieli mniejszości dostępu do służby państwowej, ale trudno dawać urzędy członkom partii separatystycznych dążących do oderwania terytorium, na którym mieszkają. Możliwy, chociaż trudny do osiągnięcia jest stan, w którym mniejszości będą przywiązane do państwa polskiego30. 24 Idem, Państwo narodowe i państwo narodowości, „Przegląd Wszechpolski" 1922, nr 8, s. 571-572. 25 Stąd sądzę, że wywód Andrzeja Wierzbickiego (Naród-państwo w polskiej myśli historycznej dwudziestolecia międzywojennego, Wrocław 1978, s. 36-37) jest nazbyt kategoryczny. 26 J. Kornaś, Naród i państwo w myśli politycznej Związku Ludowo-Narodowego, Kraków 1995, s. 61 i n. 27 Cyt. za: Roman Dmowski o ustroju politycznym państwa. Wybór, wstęp i opracowanie K. Kawalec, Warszawa 1996, s.54. 28 S. Grabski, Pamiętniki, t. II, Warszawa 1989, s. 209. 29 Idem, Naród a państwo, Lwów 1922, s. 18. 30 Ibidem, s. 19-21. 191 Krzysztof Kawalec P II Akcentujące potrzeby państwa poglądy Stanisława Grabskiego nie były odosobnione31, a wymogi polityki praktycznej, prowadzonej na forum Sejmu, wymuszały stosowanie kompromisu. Warto tu zwrócić uwagę na zaangażowanie się Grabskiego w forsowanie -ustaw językowych — dyktowanych logiką asymilacji państwowej, nie zaś wynarodowienia językowego32 — jak i podjętą przez niego w roku 1925 próbę zawarcia ugody z sejmową reprezentacją Żydów , tym bardziej godną uwagi, że trzy lata wcześniej kategorycznie negował sens podejmowania tego rodzaju kroków. W literaturze przedmiotu wskazuje się na proces zaostrzania doktryny politycznej środowiska poczynając od konfrontacji wyborczej 1922 r., proklamowania Bloku mniejszości narodowych oraz ogólnego zaognienia się sporów politycznych34. Równolegle wszakże, chociaż raczej w sferze praktyki niż deklaracji ideologicznych, zaznaczały się symptomy łagodzenia stanowiska. Nie sądzę, by ostateczny kierunek ewolucji środowiska był przesądzony; wiele wszakże zależało od losów forum wymuszającego stosowanie praktyki kompromisu, to znaczy Sejmu. : Swoiste zbliżanie się pojęć narodu i państwa obserwować można było także w enuncjacjach środowisk dających prymat temu ostatniemu. W wydanej w 1922 r. Polityce Polski niepodległej Stanisław Bukowiecki starał się wykazać, że wraz z odzyskaniem niepodległości pojęcie interesu narodowego zostało wchłonięte przez rację stanu. W nowych warunkach to ona właśnie stanowić winna rozstrzygające kryterium działania politycznego: w przypadku konfliktu „bezpośredni interes grupy polskiej" winien ustąpić35. Pojmowane nie w kategoriach interesu bieżącego, ale dążeń długofalowych, historycznych, pojęcie interesu narodowego stawało się jednak coraz trudniejsze do odróżnienia od racji stanu — określonej potrzebami, państwa pozostającego przecież państwem polskim. W pisanej w 1937 r. broszurze Bukowiecki domagał się już uznania „zasady, że wszyscy obywatele zamieszkujący dane państwo stanowią naród państwowy tego państwa, w szczególności w Polsce wszyscy jej obywatele są w znaczeniu politycznym Polakami"36. Czy wypowiedź 31 Por.: B. Wasiutyński, Uwagi nad zagadnieniem narodowości w Polsce, „Przegląd Wszechpolski" 1923, nr l, s. 7-17; J. Bartoszewicz, Sprawa Kresów Wschodnich, ibidem, nr 3, s. 164-169. 32 A. Chojnowski, Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław 1979, s. 38. 33 Szerzej na ten temat zob.: M. Sobczak, Stosunek Narodowej Demokracji do kwestii Żydowskiej w Polsce w latach 1918-1939, Wrocław 1998, s. 214-224; E. Mendelsohn, Żydzi Europy Srodkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym. Warszawa 1992, s. 84-88. 34 R. Wapiński, Narodowa Demokracja 1893-1939. Ze studiów nad dziejami myśli nacjonalistycznej, Wrocław 1980, s. 219-222, 237-241. 35 S. Bukowiecki, Polityka Polski niepodlegtej. Szkic programu, Warszawa 1922, s. 11-15, 112-113. 36 Cyt. za: A. Wierzbicki, Naród-państwo..., s. 36-37. 192 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... bliskiego Romanowi Dmowskiemu działacza, Joachima Bartoszewicza, wskazującego, że „Naród jest pojęciem politycznym, nie etnograficznym. Mieszkańcy Polski, którzy mówią innym językiem, wyznają inną religię, mają odrębne obyczaje, mogą być członkami narodu polskiego, o ile zgodnie podlegają jego idei historycznej i politycznemu interesowi"37 — była bardzo odmienna w wymowie? Radykalni działacze piętnowali nacjonalizm, ale i domagali się gwarancji bezpieczeństwa dla państwa, nie chcąc, by rozsadziły je nacjonalizmy mniejszości, które dostrzegano i których się obawiano38. Dość tu wskazać także na dwuznaczności stanowiska PPS wobec autonomii dla Małopolski Wschodniej39. Obóz narodowy, domagając się państwa zapewniającego przewagę ludności polskiej, nie forsował tego postulatu w formie na tyle sprecyzowanej, by jego wymowa była jednoznaczna. Elementy idei państwa obywatelskiego przeplatały się z tendencją do ograniczenia kręgu pełnoprawnych obywateli. Można więc powiedzieć, że w praktyce różnice stanowisk grup preferujących pojęcie racji stanu oraz środowisk hołdujących nowoczesnemu nacjonalizmowi wyrażały się raczej w subtelnościach odmiennie rozkładanych akcentów niż konfrontracji wykluczających się dogmatów politycznych. Maj 1926 roku traktować można jako cezurę w sporze „państwo" czy „naród". Bez względu na niewielkie początkowo zmiany systemu prawnego mechanizmy kreowania władzy uległy zasadniczemu przekształceniu. Po przewrocie ster rządów wymknął się z rąk parlamentu i reprezentowanych w nim stronnictw, przechodząc w ręce jednostki sytuującej się ponad opinią publiczną i nie kontrolowanej w swoich poczynaniach. Był to koniec demokracji parlamentarnej. Nowa sytuacja polityczna po maju stawiała przed ugrupowaniami politycznymi nowe zadania i nowe wymogi. Skutki majowej lekcji dodatkowo wzmocniła fala zamachów stanu, która przeszła przez większość krajów europejskich. Wszystko to — łącznie z objawianym przez grupę rządzącą zapotrzebowaniem na pełniejsze ideologiczne uzasadnienie swojej roli — składało się na coraz bardziej zmieniający się klimat polityczny. Skutki owych zmian w pełniejszym stopniu ujawniły się dopiero na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. W nowej sytuacji spór „państwo" czy „naród" zdominowany 37 J. Bartoszewicz, Polityka interesu narodowego, „Przegląd Wszechpolski" 1922, nr 5, s. 330. 38 Przegląd Polityczny, „Droga" 1923, nr l (7), s. 40. 39 M. Śliwa, Polska myśl socjalistyczna 1918-1948, Wrocław 1988, s. 117-119. Równie symptomatyczna — gdyż ilustrująca nikłość szans pogodzenia rozbieżnych aspiracji narodowych — była krytyka ze strony działaczy ukraińskich, w których opinii proponowane przez PPS rozwiązania były dalece niewystarczające. Zob. A. Chojnowski, op.cit, s. 181, przypis; Por.: E. Koko, W nadziei na zgodę. Polski ruch socjalistyczny wobec kwestii narodowościowej w Polsce (1918-1939), Gdańsk 1995,5.96,117. 193 Krzysztof Kawalec został przez odmienne widzenie problemów związanych z relacjami między grupą rządzącą a społeczeństwem. Jeżeli przed zamachem linia podziału w tym sporze ogólnie rzecz biorąc przebiegała między endecją a jej przeciwnikami (zarówno stojącymi na lewo od niej, jak i konserwatywnymi), to w miarę umacniania się nowego modelu rządów i powiększania dystansu między grupą rządzącą a ogółem stronnictw politycznych ten właśnie podział jawił się jako najważniejszy. Rzecznicy prymatu państwa występowali w obronie wyłonionej w wyniku przewrotu elity oraz wysuwanych przez nią roszczeń do niepodzielnego władania państwem, ich oponenci zaś — z różną konsekwencją i posługując się rozmaitymi hasłami — upominali się o prawa społeczeństwa, polemizując z próbami deprecjonowania jego walorów. W ten sposób krąg obrońców praw „narodu" rozszerzał się na ogół środowisk opozycyjnych wobec nowego porządku bez względu na zasadnicze różnice w poglądach na to, czym jest naród, i na to, że nie wszystkim taka rola odpowiadała. Decydował nacisk obozu rządzącego wymierzony przeciw systemowi partyjnemu jako całości. Eksponowaniu zła, wywieranego przez „zlepek negatywnych mniejszości z prawej i lewej strony, czyli prą wole w"40, towarzyszyło forsowanie kultu państwa jako wartości naczelnej a zarazem samoistnej, niezależnej w znacznej mierze od dążeń zamieszkujących to państwo obywateli. Próbując sprecyzować teoretyczne podstawy „ideologii państwowej", związany z obozem rządzącym historyk, Olgierd Górka, definiował państwo jako przymusowe, ogarniające całość życia społecznego zrzeszenie, wykazujące „różnych i zmiennych właścicieli. Powstaje ono i istnieje celem spełniania wobec przynależnych jednostek potrzeb ich egzystencji oraz zmiennych celów jego właścicieli. Źródłem władzy — wskazywał — jest własność na danym państwie, względnie zdobyte posiadanie"41. Dodatkowe uzasadnienie wizji państwa jako własności grupy rządzącej stanowiła pesymistyczna, zaczerpnięta od historiografii szkoły krakowskiej, wizja narodu jako tworu podatnego na prądy anarchiczne, egoistycznego w odruchach i bezmyślnego. Pogląd Piłsudskiego w tej sprawie, jednoznaczny i wyrażany aż nazbyt często w słowach dosadnych, powielany był w kręgach naśladowców Komendanta. Powtarzającym się wątkiem był motyw heroicznej zdeterminowanej garstki idącej wbrew prądowi, w interesie narodu, ale wbrew jego woli. Cytowany już Olgierd Górka zamknął go w wywodzie o tyle zabawnym, że obciążonym rażącym błędem 40 Zob. wystąpienie Henryka Loewenherza na posiedzeniu komisji konstytucyjnej Sejmu w dniu 11 lutego 1930 r., w: Sprawozdanie stenograficzne z rozpraw Komisji Konstytucyjnej Sejmu RP nad rewizją konstytucji, Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Okres II. Druk nr 777, Warszawa 1930, s. 92. 41 O. Górka, Naród a Państwo, jako zagadnienie Polski, Warszawa 1937, s. 66. 194 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... logicznym. Jak napisał: „Interes Państwa nie może być sprzeczny z interesem narodu, ale interes narodu może kolidować ze wskazaniami interesu państwowego"42. Nawołując do konsolidacji społeczeństwa wokół obozu rządzącego, Bogusław Miedziński (1938) ubolewał nad tragedią wielkich ludzi w Polsce, skazanych na samotną szarpaninę i szczupłość elity łączącej wysokie przymioty moralne i zdolność działania43. Tę samą myśl, w konwencji szyderczej, eksponował Wacław Kostek-Biernacki (1931), wskazując, że oto: „Kilka tysięcy Piłsudczyków staje przeciwko lawinie dobrodziejów, możnych, uczonych, dzielnych"44. Ogół Polaków — sugerował Adam Skwarczyński (1934) — przyzwyczaił się patrzeć na państwo jako twór obcy45. W długiej liście autorów wypowiedzi utrzymanych w podobnym duchu zastanawiać może udział postaci o poglądach skądinąd dalekich od skrajności. Upatrując wielkość Piłsudskiego w tym, że realizował „święte ideały narodu wbrew woli tego narodu"46, Stanisław Mackiewicz (1935) sugerował, że liczbę wrogów uznać można za miarę wartości politycznego przywódcy. Stanisław Yincenz, pisząc o Gandhim, eksponował samotność bohatera oraz głupotę i małość jego narodu. „Kiedy mamy wiarę niezachwianą, to — sugerował — oczekiwanie na jakieś stanowisko Kongresu czy Konstytuanty byłoby głupotą. [...] Lepiej uchodzić za upartego czy autokratę, niż mieć wokół siebie atmosferę wpływu tłumu i pragnąć jego aprobaty. Nie tylko nie dawać się nieść przez masy, mało jest protestować przeciw ich opiniom. Trzeba działać wprost przeciw nim, jeśli te mniemania nie mają sensu"47. Dla Aleksandra Hertza elitaryzm łączył się spoiście z postawą wrogą, najbardziej niebezpieczną, jego zdaniem, spośród wynaturzonych form demokracji — to jest z nacjonalizmem48. Kształtująca się ideologia państwowa stanowiła twór dość eklektyczny, łącząc elementy różnych, także przeciwstawnych doktryn, haseł i wartości49. Z przeszłością dawnego obozu niepodległościowego łączyła ją apoteoza tradycji romantycznej i powstańczej oraz deklarowany radykalizm społeczny. Niemało również zapożyczy- 42 Ibidem, s. 154. 41 B. Miedziński, Wczoraj — dziś — jutro, Warszawa 1938, s. 124-125. 44 W. Kostek-Biernacki, Diabei zwycięzca, Kraków 1931, s. 81-82. 45 A. Skwarczyński, Wskazania, Warszawa 1934, s. 52. 46 S. Mackiewicz, Książka moich rozczarowań, Warszawa 1939, s. 149-150. 47 S. Yincenz, Gandhi, twórca rewolucji moralnej w Indiach, „Droga" 1927, nr 1-3, s. 20. 48 Pod znakiem odpowiedzialności i pracy. Dziesięć wieczorów, pod red. Adama Skwarczyń-skiego, Warszawa 1933, s, 20. 49 Zob. charakterystyczny komentarz Jana Maurycego Borskiego, publicysty i działacza PPS (J.M.B., Ich metody, „Robotnik" nr 309, z 10 października 1930, s. 1). Podobne spostrzeżenia, ilustrujące zestaw argumentów propagandowych obozu prorzadowego wymierzony przeciw endecji, uczynił sześć lat później Wojciech Wasiutyński (Z duchem czasu, Warszawa 1936, s. 277). 195 Krzysztof Kawalec ła z politycznego arsenału prawicy, chociaż raczej konserwatywnej niż endeckiej. Całość niewątpliwie różniła się od ideologii wysuwanych przez współczesne ruchy totalitarnej prawicy50, jakkolwiek trudno negować podatność poszczególnych składników ideologii państwowej na interpretację w duchu skrajnym. Mit elity, uprawnionej do suwerennego przemawiania w imieniu wszystkich obywateli — obok kultu Piłsudskiego, niezbyt konsekwentnie nazywanego „wodzem Narodu"51 — stanowił jądro ideologii państwowej. Był to też ten jej element, który budził najwięcej wątpliwości wśród środowisk opozycyjnych. Najbardziej zdecydowanie odrzucał go ruch ludowy, który kojarzył go z utrzymywaniem się przywilejów „lepiej" urodzonych, chociaż podobne wątpliwości stanowiły zjawisko szersze52. Z tych samych powodów, jak można sądzić, koncepcje elitarne aprobowali konserwatyści53. Stanowisko obozu narodowego, jak i — z innych powodów — socjalistów, również kwestionujące elitaryzm w jego „sanacyjnej" wersji, nie było wszakże wolne od dwuznaczności. W przypadku lewicy — poza resentymentami na tle powiązań z obozem rządzącym — pragnienie budowy porządku egalitarnego zderzało się z charakterystyczną dla marksizmu wiarą w klasę robotniczą jako „awangardę" społeczeństwa oraz partię jako awangardę tej klasy. Był to też elitaryzm, ale szczególnego rodzaju. W przypadku obozu narodowego na odbiorze głoszonych przez obóz rządowy koncepcji elitarnych w znacznym stopniu zaważyły wcześniejsze .fascynacje poczynaniami monarchistów francuskich i faszystów54 oraz nasilona po maju krytyka demokracji liberalnej. Postulat tworzenia elity (oligarchii) narodowej, popularny zwłaszcza wśród młodzieży, stanowił symptom dokumentujący upodabnianie się sposobu myślenia55 — na długo przed zmianami w ideologii państwowej symbolizowanymi utworzeniem Obozu Zjednoczenia Narodowego, a zapoczątkowanymi śmiercią Piłsudskiego. Przesłankę zbliżenia stanowiła wspólna dla ekstremistycznych kręgów obu wielkich i wielonurtowych środowisk mitologizacja więzi społecznej. Ze skłonności do kierowania się w działaniach raczej wskazaniami wypływającymi z tradycji, dziejowej misji czy innych „imponderabiliów" niż opinią wyborców — reprezentujących wszak jedynie bieżące pokolenie — płynęły bowiem 50 w.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rządzącego w Polsce w latach 1926-1935, Warszawa 1985, s. 257-260. 51 J.K. Malicki, Marszałek Pilsudski a Sejm. Historia rozwoju parlamentu polskiego 1919-1936, Warszawa 1936, s. 526. 52 Zob. W. Grabski, Idea Polski, Warszawa 1935, s. 55, 63-66, 87-88, 104. 53 Zob. A. Listowski, Naturalna równość ludzi, elityzm i hierarchizm, „Bunt Młodych" 1933, nr 49, s. 4-5. 54 Zob. J. Rembieliński, Potomstwo obozowe, „Podbipięta" 1936, nr 4, s. 1. 55 Zob. J. Kornecki, Wspomnienia i szkice, Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, rkps 13174, II/1, k. 459. 1% Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... określone konsekwencje dla całokształtu koncepcji politycznej. Młodzi faszyzujący działacze byli pod tym względem bardziej konsekwentni od swoich starszych współtowarzyszy, skłaniających się ku poglądowi, że wystarczającą rękojmię tworzenia oligarchii narodowej dają mechanizmy prawne oraz reguły gry, właściwe (okrojonej nieco, w dziewiętnastowiecznym duchu) demokracji liberalnej; podobnie próby nawiązania dialogu z podejmującym represje systemem politycznym lepiej godziły się z głoszonym dystansem wobec demokracji liberalnej niż manifestacyjne podkreślanie postawy opozycyjnej, skutkiem czego, niezależnie od usiłowania zaznaczania odrębności wobec poczynań nawołujących do obrony demokracji socjalistów oraz ugrupowań centrowych, było w praktyce hamowanie przebudowy kraju w duchu „autorytatywnym" i blokowanie — poza odcinkiem polityki mniejszościowej — rozmaitych posunięć represyjnych. Ceną podobnej polityki był jednak ferment we własnych szeregach. Skrajne grupy dostrzegały polityczny impas, w jakim znalazło się całe środowisko; miały też coraz większe trudności ze zrozumieniem ideowych motywacji kontynuowania polityki opozycyjnej. Publicystyka obozu narodowego, na marginesie sporów wywołanych okrągłą rocznicą powstania listopadowego, atakowała heroiczną wizję dziejów56, odwołując się do zdrowego rozsądku i propagując cechy właściwe raczej etosowi mieszczańskiemu niż rycerskiemu57. W kręgach skrajnych podobny ideał wywoływał jednak sarkastyczne komentarze: typowi „merkantylnemu" przeciwstawiano „bohaterski"58. Znamiennym zjawiskiem były także symptomy świadczące o skłonności do przyjmowania przez nie pesymistycznej historiozofii obozu rządzącego, widoczne w piętnowaniu „obciążeń" historycznych, zapowiedziach wykorzenienia wad narodowych oraz stworzenia nowego typu Polaka59. Sygnalizowano, że w sporze „naród" czy „państwo" przesłanki zbliżania się stanowisk zarysowały się już przed zamachem majowym. Maj o tyle oddalił ten 56 L. Kamiński, Romantyzm a ideologia. Główne ugrupowania Drugiej Rzeczypospolitej wobec tradycji romantycznej, Wrocław 1980, s. 67-70. 37 „Pragniemy — pisał wybijający się działacz i ideolog młodego pokolenia, Jędrzej Giertych — by odrodziło się życie religijne. By odrodziły się cnoty rodzinne i moralne, staromodne, patriarchal-ne życie rodzinne [...]. Pragniemy, by odrodziła się uczciwość w sensie pieniężnym [...], by odrodziła się uczciwość w traktowaniu swoich obowiązków, swej pracy i wziętych na siebie zadań [...], by zapanowały w Polsce europejskie i zachodnie zasady lojalności i honoru [...], by znikła z Polski moda życia nad stan, a nastała moda oszczędności, umiarkowania, skromnych potrzeb [...]" (O wyjście z kryzysu, Warszawa 1938, s. 205-207). 58 K. Kawalec, Narodowa Demokracja wobec faszyzmu 1922-1939. Ze studiów nad dziejami myśli politycznej obozu narodowego, Warszawa 1989, s. 47. 59 B. Piasecki, Walka na dwóch frontach, Warszawa 1938, s. 6, 8. 197 Krzysztof Kawalec proces, że problem stosunku do państwa oderwał od kwestii związanych z zabezpieczeniem jego suwerenności, przenosząc go w sferę problematyki wewnętrznej i wiążąc ze stosunkiem do elity, lekceważącej mechanizmy prawne i ostentacyjnie, w sposób graniczący z arogancją, okazującej dobre samopoczucie. „Ileż razy w pierwszych latach po przewrocie majowym — pisał daleki od opozycyjności Melchior Wańkowicz — słyszałem z ust mężów stanu, że obywatel jest po to, żeby płacił podatki"60. Musiało to razić zwłaszcza w czasie kryzysowego załamania gospodarki, rzutując na stosunek i do grupy rządzącej, i samej instytucji państwa — zwłaszcza tam, gdzie poczucie identyfikacji z nim było niepełne bądź nie było go wcale. Równolegle jednak narastanie tendencji skrajnych w obrębie środowisk opozycyjnych potencjalnie stwarzało przesłanki zbliżenia stanowisk, tyle że na innej już płaszczyźnie niż przed rnajem. Zmiany sytuacji międzynarodowej, jak i zmiany w obrębie obozu rządzącego przyśpieszyły ten proces. Po uchwaleniu konstytucji, stanowiącej wyraz koncepcji ideologicznych obozu rządzącego oraz ustanawiającej mechanizmy prawne utrwalające władzę grupy rządzącej61, uzyskała ona zarówno zwiększone poczucie bezpieczeństwa, jak i przyjemną świadomość postawienia na swoim. Po śmierci Piłsudskiego nawet postacie zaangażowane w forsowanie dotychczasowego, wyniośle ekskluzywnego pojmowania państwa próbowały angażować się w jakieś formy współpracy ze społeczeństwem. Taką wymowę miało rozwiązanie BBWR, jak również zamysły tworzenia nowej formacji politycznej, podjęte ostatecznie już po upadku Walerego Sławka. Jakkolwiek poczynania te, połączone z otwarciem na prawo, nie mają dobrej opinii w historiografii62, a i część obozu rządowego przyjmowała je nieufnie, przyświecający im zamysł nie był ani nierozsądny, ani — w zestawieniu z forsowaną przez Piłsudskiego polityką zwalczania całego systemu partyjnego — szczególnie ekstremistyczny. Idea obrony państwa jako proponowana płaszczyzna konsolidacji brzmiała mimo wszystko sympatyczniej od żądań po- • słuszeństwa i pogróżek użycia „bata" w przypadku oporu. Zamiar zaś zbliżenia się do trwałych i żywotnych ruchów społecznych — a taki charakter miał zarówno ruch endecki, jak ludowy — o ile nie był traktowany instrumentalnie jako forma dywersji i nie wyradzał się w kontaktach z dość w sumie izolowanymi środowiskami ekstremistycznej młodzieży, potencjalnie mógł prowadzić do pożądanej pacyfikacji stosunków i usunięcia przynajmniej części wynaturzeń zapoczątkowanych prze- 60 M. Wańkowicz, Przez cztery klimat)' 1912-1972, Warszawa 1972, s. 153. 61 K. Kawalec, Wizje ustroju państwa, w polskiej myśli politycznej lat 1918-1939. Ze studiów nad dziejami polskiej myśli politycznej, Wrocław 1995, s. 102-104. 62 Na tym tle wyróżnia się monografia Jacka M. Majchrowskiego, Silni, zwarci, gotowi. Myśl polityczna Obozu Zjednoczenia Narodowego, Warszawa 1985, s. 36-53. 198 Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym... wrotem majowym. Oczywiście, możliwe było także pogłębienie owych wynaturzeń — co pośrednio sugerowały enuncjacje zapowiadające konieczność dalszego zaostrzania kursu aż do likwidacji pluralizmu stowarzyszeń i partii politycznych63. Przygotowywany na rok 1939 podręcznik dla ostatniej klasy liceum, poświęcony „Podstawom organizacyjnym państwa polskiego", a napisany przez secesjonistę z szeregów Narodowej Demokracji, profesora Zygmunta Wojciechowskiego, w sposób dość ostentacyjny podkreślał prymat czynnika organizacji nad społecznym, a zatem „państwa" nad „narodem"64. Mimo wszystko jednak, paradoksalnie, uważana za rzeczników twardego kursu grupa orientująca się na marszałka Edwarda Rydza-Smigłego wydawała się w większym stopniu dostrzegać potrzebę jakiejś formy dialogu ze społeczeństwem niż „liberałowie" z otoczenia prezydenta Ignacego Mościckiego. Inna rzecz, że żadnej idei nie można oddzielać od prób jej wcielenia w życie, a praktyka OZN uzasadniała krytycyzm. Istotne przecież wydaje się pojawienie w obrębie obozu rządowego refleksji podających w wątpliwość sens kojarzenia autorytetu i siły państwa z twardym kursem represyjnym. Poniekąd stanowiły one podsumowanie pewnego etapu działań państwa autorytatywnego. „Kto tchórzy w życiu obywatelskim — stwierdzał Mieczysław Szawleski (1938) — stchórzy i na wojnie"65. „To co przyjdzie — marzył Jan Hoppe (1937-38) — musi być lepsze. [...] Suchym zarządzeniem władzy administracyjnej, czy wezwaniem zbiurokratyzowanej formacji politycznej, tego procesu nie wywołamy. To musi być jakiś wielki poryw serc i to nie zatrwożonych, a zdobywczych"66. Korespondowały one z podobnymi w swojej wymowie opiniami wypowiadanymi w środowiskach prawicowej opozycji — nie wyłączając nawet zdecydowanie ekstremistycznych. Taki charakter miał mit roku 1920 jako swego rodzaju „pospolitego ruszenia" — żywiołowego odruchu, spontanicznego a nie nadzorowanego przez władzę, jednoczącego całą społeczność polską w imię wyższych racji67. Grupa ONR-ABC, potępiająca „demoliberalizm" we wszystkich przejawach, ujawniła zaskakujące zainteresowanie wolnościową tradycją dawnej Rzeczypospolitej — co dostrzegano także na lewicy68. Podobny motyw pojawił się M Z. Cybichowski, Na szlakach nacjonalizmu, Warszawa 1939; F. Goetel, Pod znakiem faszyzmu, Warszawa 1939. 64 Archiwum PAN w Poznaniu, P.III-8, Materiały Zygmunta Wojciechowskiego, s. 105-106, 108, 136, 162, 211-212, 214-217. M M. Szawleski, Polonizm. Ustrój narodu polskiego, Warszawa 1938, s. 297-298. 66 J. Hoppe, Wierzyłem... (artykuły), Warszawa 1938, s. 21, 125-126. 67 Zob. J. Rembieliński, Dniepr i Wista (w dziesiątą rocznicę bitwy pod Warszawą), Warszawa 1930, s. 25-31; idem, Tysiącletnie opóźnienie, „Myśl Narodowa" nr 51 z 2 XII 1934, s. 749. 68 Dość powołać się na szyderczy komentarz Leona Kruczkowskiego (W klimacie dyktatury, Kraków 1938, s. 27-28). Zob. też: B. Grott, Katolicyzm w doktrynach ugrupowań narodowo--radykalnych do roku 1939, Kraków 1987, s. 42. 199 "«*&,• Krzysztof Kawalec w publicystyce Adama Doboszyńskiego. Występujące równolegle przejawy fascynacji poczynaniami państw faszystowskich, ekscesy bojówek, silne walki frakcyjne pozostawiające w zawieszeniu problem ostatecznego sprecyzowania linii politycznej, składały się na obraz sytuacji przejściowej, podobnej pod wieloma względami do tej, jaka wytworzyła się w obrębie grupy rządzącej. Narastające zagrożenie, później najazd niemiecki i katastrofa państwa przerwały dokonujące się przetasowania. Trudno wyrokować, jak daleko zaszłaby ewolucja stosunków i jakie skutki by przyniosła. Dostrzegając przejawy tendencji niepokojących, jak i zachowań i postaw, których nie można usprawiedliwić, sądzę jednak, że istniały również podstawy do optymistycznego patrzenia w przyszłość. O tym wszakże nie decydowały względy polityki wewnętrznej. Wielki spór o kształt narodu i państwa nie został dokończony. Andrzej Ajnenkiel ROMANA DMOWSKIEGO I JÓZEFA PIŁSUDSKIEGO SPÓR O POLSKĘ Polska w chwili odzyskania niepodległości dysponowała plejadą wybitnych polityków, działaczy, uczonych, ludzi kultury i sztuki, autorytetów moralnych. Miała zaprawionych już w bojach dowódców różnych szczebli. Nie ma potrzeby przypominania tu ich nazwisk. Wiele zostało zresztą przywołanych w kolejnych wystąpieniach i tekstach obchodów osiemdziesięciolecia. Dwie jednak tylko postaci odegrały tak wybitną rolę w naszych ówczesnych dziejach, że do dziś ich osoby i koncepcje wywierają żywy wpływ na postawy i poglądy wielu Polaków. Są to bohaterowie tego właśnie szkicu: Roman Dmowski i Józef Piłsudski. Takie ich usytuowanie nie oznacza, że ich czyny i działania dadzą się •b w pełni porównać. Tekst niniejszy nie pretenduje, bo jest to niemożliwe, nawet do próby pełnego zarysowania obu postaci, ich myśli, pragnień i czynów. Jest to tym trudniejsze, że o Piłsudskim i Dmowskim można skompletować pokaźną biblio-I tekę z prac im poświęconych. By pozostać tylko przy nazwiskach autorów powstałych ostatnio prac naukowych lub mających naukowe ambicje poświęconych Piłsudskiemu, należałoby wskazać tak różniące się od siebie ujęciem biografie, jak Andrzeja Garlickiego1 i Włodzimierza Sulei2, które łączy jednak jedno — obie zostały opublikowane po zlikwidowaniu cenzury, tak że j autorzy biorą w pełni odpowiedzialność za swe teksty. Do prac, które powstały również poza zasięgiem cenzury, należy dodać emigracyjne opracowania Wacława Jędrzejewicza3, a także fundamentalne kalendarium życia Józefa Piłsud-skiego napisane przez tego ostatniego i uzupełnione przez Janusza Ciska4. Do kategorii prac określonych wyżej nie może pretendować twórczość Jędrzeja 1 A. Garlicki, Józef Pilsudski 1867-1935, wyd. III, poprawione i uzupełnione, Warszawa 1990, s. 783. 2 W. Suleja, Józef Pilsudski, Wrocław 1995, s. 383. 3 W. Jędrzejewicz, Pilsudski a Life for Poland, New York, 1982, s. 385. 4 Kalendarium życia Józefa Pilsudskiego, oprać. W. Jędrzejewicz, J. Cisek, t. I-III, Wroc-law-Warszawa-Kraków 1994. 201 Andrzej Ajnenkiel Giertycha5 czy wydana w ostatnich dniach książka Tadeusza A. Siedlika, której główną negatywną postacią jest Józef Piłsudski6. Ta ostatnia praca, sprawiająca wrażenie książki propagandowej z najczarniejszego okresu PRL, jest tylko przykładem zaprezentowanej na wstępie tezy, że osoba i czyny Komendanta I Brygady są dla wielu do dziś przedmiotem ogromnej wrogości i wynikających z tego mitów i konfabulacji. Pod tym względem osoba Romana Dmowskiego cieszy się „mniejszymi względami", nie wzbudza też tak daleko idących emocji. Z drugiej jednak strony duże, niejednakowej wartości, prace poświęcone czołowej postaci obozu narodowego, pióra, w kolejności chronologicznej, Andrzeja Micewskiego7 i Romana Wapifi-skiego8, powstały w okresie, gdy autorzy podlegali naciskowi cenzury. Ich późniejsze jednak dzieła, w szczególności Romana Wapińskiego, pozwalają, w generalnym przynajmniej zarysie uznać, że zasadnicze linie rozumowania autora nie uległy istotniejszej zmianie9. Swego rodzaju zbiorowy portret psycho-socjologiczny pokoleń, wśród których Dmowski i Piłsudski odegrali tak wielką rolę, a zarazem ukazanie ewolucji poglądów i koncepcji tego pierwszego przedstawił w swej niezwykle ciekawej, cennej do dziś pracy — Rodowody niepokornych — Bohdan Cywiński10. Warto przy okazji skonstatować, że gdy przedmiotem prawdziwego zainteresowania są, co zrozumiałe, kwestie związane z pojęciem narodu, patriotyzmu, nacjonalizmu, tak żywo związane z myślą polityczną Dmowskiego, to nie możemy dziś odnotować próby nowego spojrzenia na jego biografię z uwzględnieniem tych wątków osobistych, które nie były, z różnych powodów przedmiotem zainteresowania historyków. Zauważyć też trzeba, że nie jest on dziś, inaczej niż Piłsudski, bohaterem literatury popularnej czy sensacyjnej. Świadczyć by to mogło o tym, że odmiennie od jego ideowego dzieła, sama postać Pana Romana nie jest przedmiotem zainteresowania sui generis łowców sensacji, wyczuwających istniejące zapotrzebowanie czytelników. Dla celów niniejszego ujęcia omawianą problematykę zgrupowałem następująco: 1. Lata formacyjne. 2. Narodziny koncepcji i próby ich aplikacji. 3. Doświadczenia rewolucji 1905 roku. 4. W latach pierwszej wojny światowej. 5. Budowanie Niepodległej. 6. Zamiast konkluzji. Nie muszę przypominać, że szkic niniejszy jest, siłą faktu, próbą co najwyżej zarysowania problemu. 1979. J.Giertych, Józef Pihudski: 1914-1919,1.1, s. 150, t. II, s. 153-354, t. III, s. 355-516, Londyn T.J. Siedlik, Z historii Polski 1900-1939, Klęska demokracji, Opole 1997, s. 386. A. Micewski, Roman Dmowski, Warszawa 1971, s. 423. R. Wapiński, Roman Dmowski, Lublin 1988, s. 390. Idem, Pokolenia Drugiej Rzeczypospolitej, Wrocław 1994, s. 371. B. Cywiński, Rodowody niepokornych, Paryż 1985, wyd. III, s. 396. 202 Romana Dmowskiego i Józefa Pitsudskiego spór o Polskę 1. LATA FORMACYJNE Urodzili się jako pogrobowcy powstania styczniowego. Roman Dmowski w mającej jeszcze żywe tradycje pochodzenia z drobnej szlachty mazowieckiej, będącej na dorobku warszawskiej rodzinie mieszczańskiej, o surowym, niemal ascetycznym stylu życia, rodzinie, w której zdobycie przez dzieci wykształcenia było trudnym, wymagającym wyrzeczeń zadaniem. Młody Roman, uważany od początku przez kolegów za zdolnego i inteligentnego nie przykładał się jednak początkowo nadmiernie do nauki. Trzykrotnie powtarzał niższe klasy gimnazjum. Piłsudski wyrósł w całkowicie odmiennej atmosferze bogatego dworu ziemiańskiego w historycznym Wielkim Księstwie Litewskim, gdzie pozycja socjalna i ekonomiczna rodziców pozwalała na pewną izolację od srożącego się kursu rusyfikacyjnego. Młody Ziuk wyrastał pod ideowym wpływem matki, jej też zawdzięczał dobrą znajomość twórczości wielkich romantyków, przede wszystkim Słowackiego. Dwór był też naturalnym przekaźnikiem tradycji powstańczej. Piłsudski pozostał jej wierny przez całe swe życie, tak jak już z domu wyniósł kult Napoleona i jego czynu. Przeniesienie się rodziny, w wyniku katastrofy modernizacyjnych zapędów ojca, do Wilna spowodowało, że młody Piłsudski zmuszony został do poddania się brutalnej rusyfikatorskiej presji miejscowego gimnazjum. W Wilnie nacisk zaborcy, siłą faktu, był bardziej bezwzględny, bo łatwiejszy, wskutek sytuacji panującej na terenie Ziem Zabranych, do realizowania. Naturalny w takich warunkach opór przeciwko wrogiej szkole łączył się wśród „niepokornych", a do tej grupy młodzieży szkolnej Piłsudski i Dmowski należeli, z pracą samokształceniową o charakterze zorganizowanym. Stąd już był tylko krok do udziału w działalności spiskowej. Wydaje się, że u boku bohaterów tego szkicu od początku ich świadomej, choć i bardzo jeszcze niedorosłej konspiracji czy nawet myślenia o niej, na plan pierwszy wysuwała się myśl o wolnej Polsce. W przypadku Dmowskiego pewien wpływ na jego formację intelektualną wywierał klimat warszawskiego pozytywizmu, a także odnotowana już w czasie pobytu w gimnazjum niechęć do Żydów; być może wiązało się to z wpływem drobnomieszczańskiego środowiska, w którym się wychowywał. Wkrótce dojdzie do tego awersja do Niemców jako równie niebezpiecznych dla interesów Polski jak Rosja11. W ostatnich latach swego pobytu w gimnazjum, ze względu na śmierć ojca i pogorszenie się warunków materialnych w domu, musiał ciężko pracować udzielając korepetycji. Tego typu doświadczeń nie miał, mimo również wyraźnego obniżenia się standardu życia w rodzinnym domu, Piłsudski. " R. Wapiński, Roman Dmowski, s. 23-24. 203 A Andrzej Ajnenkiel 2. NARODZINY KONCEPCJI I PRÓBY ICH APLIKACJI Matura stanowiła znacznie wyraźniej niż dzisiaj początek wejścia w świat dorosłych. Dmowski wejście to — wybór najtrudniejszego w Warszawie wydziału na uniwersytecie — potraktował bardzo poważnie, analogicznie jak same studia. Kierunek zainteresowania — nauki przyrodnicze — interpretować można jako kontynuację tego co w zakresie wiedzy o szeroko rozumianym świecie miała ze sobą ówczesna myśl przyrodnicza i socjologiczna od Darwina czy Spencera poczynając. Był jednak zarazem—jak pisali twórcy jego pierwszego naukowego biogramu Ignacy Chrzanowski i Władysław Konopczyński — dość krytycznie nastawiony do polskiej myśli pozytywistycznej. To samo dotyczyło zbyt — jego zdaniem — jednostronnej, ciasnej, sprowadzonej do dążeń mających na celu pomnażanie dorobku materialnego koncepcji pracy organicznej12. Jednak strony przyrodnicze zainteresowania Dmow-skiego interpretować można jako przygotowanie się — zgodnie z duchem czy modą epoki — do przyszłych działań już w świecie polityki. Zaczynając studia, w roku 1886, miał lat 22. Młodszy od niego o trzy lata Piłsudski podjął je, rok wcześniej — na wydziale lekarskim w Charkowie. W okresie studenckim dla obu zaczęło się czynne już wejście w świat działań politycznych. Piłsudski, jak sam bilansując pierwszy kilkunastoletni okres swej działalności politycznej przyznaje, od lat dziecięcych marzył o wywołaniu antyrosyjskiego powstania. Już jako młody chłopiec zaczął zastanawiać się nad tym, dlaczego nasze zbrojne zrywy narodu nie przyniosły sukcesu. Uznał, że zabrakło, tak jak to było w przypadku rewolucji francuskiej, dostatecznej siły woli, a zarazem poruszenia „wielkich mas ludowych". „Romantycznej głowie", jak pisze, zaimponowało bohaterstwo członków walczącej z caratem Narodnej Woli13. Stąd już był tylko krok do wejścia w krąg wpływów napływających z Rosji idei socjalistycznych. Nie miały one, odmiennie niż to wyznawali ówcześni warszawscy socjaliści z kręgu Międzynarodowej Socjalno-Rewolucyjnej Partii „Proletariat", charakteru wyraźnie anty-narodowego i antypowstańczego, stąd Piłsudski, jako zdecydowany patriota, nie odrzucił ich. W rezultacie jeszcze w gimnazjum znalazł się w środowisku socjalistów. Jako „płytki bardzo socjalista" uczestniczył też w działaniach uniwersyteckiej grupy Narodnej Woli w Charkowie. Dwukrotnie został też, na krótko, aresztowany — „za politykę". Pierwszy rok studiów ukończył z jednoczesnym zagrożeniem relegowania z uczelni w razie popełnienia jakiegokolwiek przestępstwa politycznego. W czasie wakacji wrócił do Wilna. Zamierzał przerwać na jakiś czas studia, gdyż w mieście zorganizował kółko socjalistyczne. Zaangażowanie, dość zresztą 12 Roman Dmowski [w:] Polski Stownik Biograficzny (PSB), Kraków 1939-1946, t. V, s. 214. 13 J. Pitsudski, Jak stalem się socjalistą [w:] Pisma zbiorowe, t. II, Warszawa 1937, s. 48. 204 Romana Dmowskiego i Józefa Pilsudskiego spór o Polskę ograniczone, w sprawę zamachu na życie cara Aleksandra III skończyło się w roku 1887 zesłaniem na pięć lat na Syberię. Pobyt na zesłaniu, jak sam stwierdził, spowodował, iż „wyleczyłem się gruntownie z resztek ówczesnego rosyjskiego wpływu..." oraz „przestałem przeceniać znaczenie i siły rewolucji rosyjskiej"; „Przechodziłem do przekonania, że moje dziecinne marzenia i rojenia zespalają się z moim młodzieńczym światopoglądem. Socjalista w Polsce dążyć musi do niepodległości kraju,a niepodległość jest znamiennym warunkiem zwycięstwa socjalizmu w Polsce"14. Dalszy okres w jego życiu to próba realizacji tych koncepcji. Trwa ona aż po rewolucję 1905 roku. Dmowski, traktujący odmiennie niż Piłsudski swe studia bardzo poważnie, znalazł się również w konspiracji. Był to powstający wówczas Związek Młodzieży Polskiej „Zet". Po roku działalności został w 1889 r. starszym Koła Braterskiego, czyli najwyższej struktury organizacyjnej. Statut „Zetu" przewidywał, iż Związek „dąży do niepodległości Polski i stoi na gruncie sprawiedliwości politycznej, narodowej i społecznej"15. Była to formuła pojemna, pozwalająca na to, by członkowie hołdowali różnorakim opcjom politycznym od socjalistów-rniędzynarodowców aż po, użyjmy tego określenia, tradycyjnych patriotów. Dmowski, który od początku utworzenia „Zetu" znalazł się w ścisłym kierownictwie organizacji, stosunkowo szybko doprowadził do wyeliminowania z grupy warszawskiej socjalistów, a także do ograniczenia wpływów, usiłujących oddziaływać na taktykę organizacji, studentów z uczelni rosyjskich. Po ukończeniu studiów niemal rok przebywał za granicą. Współdziałał tam nadal z socjalistami, a także twórcami Ligi Polskiej, z którą „Zet" był związany. Wtedy też zaczęły materializować się jego przemyślenia, których realizacja wywarła zasadniczy wpływ na obraz stosunków politycznych w Polsce w ciągu następnego półwiecza. , W połowie 1892 r. wrócił do kraju. Został wówczas aresztowany (liczył się zresztą z tą możliwością) za udział w zorganizowaniu pierwszej od powstania styczniowego publicznej manifestacji patriotycznej w Warszawie, manifestacji w stulecie Konstytucji 3 Maja. Niemal pół roku więziony był w warszawskiej Cytadeli. Na wyrok oczekiwał pod dozorem policyjnym. Zanim zapadł wyrok skazujący go na wygnanie z Królestwa, dokonał posunięcia o ogromnym znaczeniu. Przeprowadził swoisty zamach stanu w Lidze Polskiej. Z jego przede wszystkim inicjatywy Liga została rozwiązana, a ściślej mówiąc przekształcona w Ligę Narodową. Na jej czele stanął Komitet Centralny, koordynujący prace Ligi we wszystkich zaborach i na emigracji. Początkowo, zanim Dmowski nie został 14 Ibidem, s. 52. 15 Cyt. za S. Kozicki, Historia Ligi Narodowej (Okres 1887-1903), Londyn 1964, s. 39. 205 Andrzej Ajnenkiel zmuszony do opuszczenia Królestwa, sam kierował pracami Komitetu. Dokonując tego posunięcia stworzył instrument, za pomocą którego sterował przez kolejne kilkadziesiąt lat obozem narodowo-demokratycznym, późniejszym obozem narodowym. Nie trzeba podkreślać, że jego osobista pozycja w strukturze obozu była, można niewątpliwie tak stwierdzić, dominująca. Stał się też stopniowo jego głównym ideologiem. Paralelizm działań Dmowskiego i Piłsudskiego jest, szczególnie w tym momencie, uderzający. Pobyt Piłsudskiego w Wilnie to początek coraz poważniejszych działań ściśle konspiracyjnych. Staje on w kręgu tych, którzy w kraju, w oparciu o założenia tzw. Programu Paryskiego z 1892 r. tworzą Polską Partię Socjalistyczną, deklarującą jednoznacznie, zgodnie z wcześniejszymi koncepcjami socjalistów skupionych wokół Bolesława Limanowskiego, konieczność walki o niepodległą Polskę. W krótkim też czasie, i tu analogia z sytuacją Dmowskiego w Lidze Narodowej jest uderzająca, w ciągu niespełna roku, Piłsudski wchodzi w skład najwyższego gremium kierowniczego PPS. Na jego też barkach, aż do aresztowania w 1900 r., spoczywa podwójne zadanie — obok działań ściśle organizacyjnych — wydawanie „Robotnika", którego łamy sam w wielkim stopniu zapełnia. Wydaje się, że nie w pełni doceniliśmy do dziś, także po latach świadomych i w tym zakresie przemilczeń, rolę, jaką w despotycznym, policyjnym, skutym łańcuchem cenzury państwie carów odgrywało wychodzące nieprzerwanie w kraju, na miejscu, pismo „Robotnik". Jego kolejne numery, przynoszące materiały demaskujące system rosyjskiego samodzierżawienia to zarazem wyraz drwiny z potęgi caratu, świadectwo tego, że jego władza nie jest wszechmocna. Jednocześnie było to miejsce, w którym konkretyzowano zadania, jakie chciał wziąć na siebie rodzący się wielki polski ruch polityczny, animowany wówczas w bardzo poważnym stopniu przez Piłsudskiego. Jednoznacznie wskazywał on na potrzebę, także w interesie innych ludów europejskich, odbudowy niepodległego państwa polskiego. Państwa nowoczesnego, o demokratycznych instytucjach politycznych, rozwiniętym ustawodawstwie socjalnym, chroniącym grupy społecznie uciskane. Tak rozumiał Piłsudski zadania działającej w Polsce partii socjalistycznej. Na łamach pisma rodziła się też formuła, która stanie się już w latach wielkich europejskich wstrząśnięć doby I wojny światowej punktem wyjścia do działań określonych jako prometejskie i federacyjne. Piłsudski, tu myśl jego biegła torem doświadczeń wyniesionych z analizy naszych dziejów w dobie porozbiorowej, zdawał sobie dokładnie sprawę z tego, że nie da się odzyskać niepodległości bez oswobodzenia zaboru rosyjskiego. O tym, by dokonać tego za zgodą zaborcy, nie mogło być mowy. Stąd główną zaporę na drodze polskich dążeń niepodległościowych stanowiła imperialna ideologia tworząca rdzeń 206 Romana Dmowskiego i Józefa Pitsudskiego spór o Polską rosyjskich działań politycznych. Pilsudski, a opinię t? podzielali niektórzy inni członkowie kierownictwa partii, uważał zarazem, że w samej Rosji brakuje sił zdolnych do odrzucenia tej linii postępowania. Stąd konieczność poszukiwania poza Rosjanami sił zdolnych do obalenia dotychczasowego systemu politycznego. Siłami tymi winny stać się narody, które znalazły się pod rosyjskim jarzmem. Stanowisku temu dał wyraz w odezwie napisanej po śmierci Aleksandra III: „Carat nie może zaprzestać ucisku obcych narodów, gdyż tylko blaskiem zewnętrznej wielkości, ogromem przywilejów nadawanych Rosjanom w krajach podbitych może on zakryć swe brudy, może utrzymać w pokorze własny swój naród"; i dalej — „Wezwiemy w końcu do walki te miliony wolnych ludów, które, jak my skuci są w kajdanach carskiej niewoli"16. Analizy sytuacji w państwie carów dokonał w artykule Rosja, wskazując na rolę wspólnej antycarskiej walki narodów uciskanych17. Do tego samego wątku powrócił, znów tytułem przykładu, w artykule O Finlandii opublikowanym w „Robotniku" w lipcu 1899 r.l8 Piłsudski, analizując sytuację w państwie rosyjskim dochodził do wniosku, że współdziałanie z tymi narodami winno doprowadzić do stworzenia w tej części Europy, głównie na obszarze przedrozbiorowej Rzeczypospolitej, federacyjnej formy państwa19. W ten sposób zaczęła rodzić się koncepcja Piłsudskiego, która później zaowocowała próbami —jak się okazać miało nadmiernie prekursorskimi — rozwiązań federacyjnych w naszej części Europy, rozwiązań, z których ze względu na jej politykę, wielkość i tradycję, Piłsudski od początku wyłączał Rosję20. Z myślą o nowej, przyszłej organizacji naszej części Europy łączyła się zarazem koncepcja określana jako prometejska, wskazana już wyżej idea i praktyka zarazem współdziałania podbitych przez Rosję narodów21. Polityka ta, dodajmy, miała swoje różnorakie kontynuacje. Jednym z jej najbardziej znanych, znów prekursorskich przejawów, stało się głośne posłanie Do narodów środkowej i wschodniej Europy I Zjazdu „Solidarności" w 1981 r. Myślę, że warto podzielić się następującą, na pewno nie grzeszącą nadmierną oryginalnością refleksją. Powstanie styczniowe było ostatnim wielkim czynem zbrojnym i politycznym, którego cel, przynajmniej dla ogromnej większości uczestników, stanowiła próba odbudowy przedrozbiorowej Rzeczypospolitej pojmowanej niejednokrotnie jako Rzeczpospolita Trzech Narodów. Jego upadek zapoczątkowuje 16 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. I, Warszawa 1937, s. 75-76. 17 Ibidem, s. 75-91. 18 Ibidem, s. 265-268. 19 Kwestie te omawia W. Suleja (Józef Pilsudski..., s. 39-40). 20 Ibidem, s. 40. 21 Por. M.K. Dziewanowski, Joseph Pilsudski an European Federalist 1918-1922, Stanford 1969, s. 379. 207 Andrzej Ajnenkiel nową erę wyraźnych narodzin • świadomości narodowej Litwinów, mniej niestety wyraźnej — Białorusinów i (na terenie zaboru rosyjskiego) Ukraińców22. Świadomość narodowa tych właśnie narodów, i to trzeba przypomnieć, kształtowała się przeciw tradycji bytowania w Rzeczypospolitej — tradycji wyrażanej głośnym powiedzeniem gente Ruthenus natione Polonus. Powiedzenie to oznaczało, że ponad swego rodzaju małą ojczyzną wynikającą z faktu urodzenia istnieje, przynajmniej dla świadomych swych postaw elit politycznych, czyli narodu politycznego, poczucie przynależności do wspólnego organizmu państwowego, a po rozbiorach potrzeba walki o jego restytucję. Na tle rodzącej się świadomości narodowej i wynikających z tego aspiracji politycznych narodów uważających się w sensie etnicznym i kulturowym za nie-Polaków, stawało się rzeczą naturalną, iż konieczne jest również oparte na nowych zasadach sarnookreślenie się Polaków. Kwestia ta była zauważana w myśli politycznej socjalistów, a także w przemyśleniach samego Piłsudskiego, była jednak ujmowana nadal w kategoriach ściśle politycznych. To nowoczesne, odpowiadające koncepcjom innych dziewiętnastowiecznych ruchów narodowych, pojęcie narodu jako podmiotu dziejów politycznych zostało teoretycznie sformułowane przez ideologów Ligi Narodowej. Największą rolę i wówczas, i później odegrał wśród nich Roman Dmowski. Punkt wyjścia rozwijanych w całej jego politycznej i ideowej działalności rozważań to broszura Nasz patriotyzm. Dmowski w broszurze tej uznał, że „każdy czyn polityczny Polaka, bez względu na to gdzie jest dokonywany i przeciw komu skierowany, musi mieć na widoku interesy całego narodu"23. Koncepcja interesu narodowego zakładała obronę „interesów tych klas, których podniesienie i dobrobyt leży w interesie narodu, a których nędza i ciemnota zgubę' społeczeństwu gotuje"24. Taką formułę interesu narodowego badający tę problematykę Roman Wapiński określał terminem solidaryzmu narodowego, wskazując iż pod pewnymi względami był on bliski koncepcjom socjalistycznym25. Warto pamiętać, że w tym okresie silne są jeszcze stosunkowo więzy między działaczami socjalistycznymi a członkami Ligi. Sam Dmowski w cytowanej broszurze oceniał pozytywnie socjalistyczne dążenia niepodległościowe26. Stąd w okresie tym miał miejsce swego rodzaju niekonfliktowy podział zadań między obu nurtami. Liga 22 Por. Powstanie styczniowe 1863-1864. Wrzenie. Bój. Europa. Wizje, pod red. S. Kalembki, Warszawa 1990 (m.in. uwagi H. Wereszyckiego, s. 735). Zob. też S. Kieniewicz, Powstanie styczniowe, Warszawa 1972, s. 697-711. 23 R. Dmowski, Pisma, t. III, Częstochowa 1938, s. 247-248. 24 Ibidem, s. 248. 25 R. Wapiński, Roman Dmowski, s. 59. 26 R. Dmowski, op.cn. 208 Romana Dmowskiego i Józefa Pilsitdskiego spór o Polskę podjęła bardzo energiczną działalność budzenia świadomości narodowej wśród ludności wsi i tych kręgów robotniczych czy rzemieślniczych, które, z różnych przyczyn pozostawały poza zasięgiem agitacji PPS. W tekście niniejszym nie zajmuję się z natury rzeczy dziejami PPS, a ściślej mówiąc nurtu niepodległościowego w tej partii. Przypominam tylko rolę, jaką w systematycznym rozwijaniu tego nurtu, zarówno w płaszczyźnie organizacyjnej, jak i ideowej odgrywał Józef Piłsudski. Nie zajmuję się też ani dziejami Ligi czy powstających w oparciu o jej założenia i kadry stronnictwami narodowo-demo-kratycznymi od 1897 r. Nie jestem też w stanie przypomnieć o ogromnej aktywności Romana Dmowskiego — początkowo z Janem Popławskim, nazywanym przez Pana Romana jego nauczycielem, uważanym zarazem aż do śmierci w 1908 r. za jego najbliższego przyjaciela — jako animatora i redaktora „Przeglądu Wszechpolskiego". Na łamach pisma i w innych publikacjach Dmowski tworzył podstawy ideowe i taktyczne światopoglądu narodowego. Niezwykle ważkie znaczenie miało opublikowanie w odrębnej książce pracy Myśli nowoczesnego Polaka (pierwsze wydanie 1903), która stała się swego rodzaju biblią obozu narodowego. W pracy tej Dmowski wykorzystał współczesne mu ustalenia psychologii społecznej i socjologii. Wychodząc od próby zdefiniowania pojęcia nowoczesnego narodu, rozumianego jako kategoria historyczna, a zarazem realny byt społeczny i struktura psychiczna, dokonał wnikliwej oceny sytuacji socjalnej, ekonomicznej i politycznej, w jakiej znajdował się na początku XX w. naród polski. Poddał ostrej krytyce zarówno postawę warstw, uważających się za tradycyjnych przewodników narodu, jak też zjawiska, które traktował jako wyróżniki cech charakteru narodowego, w tym zwłaszcza bierność w życiu publicznym widoczną w zaborze rosyjskim. Ocenił niezwykle negatywnie postawy polityczne i działania wszystkich sił i nurtów czy nawet postaw politycznych. Krytyce tej poddał zarówno kręgi konserwatywno--ugodowe, jak i ruch socjalistyczny, zarzucając mu kosmopolityzm. Dodajmy, że w tym samym czasie wyjątkowo życzliwie potraktował wskazany wyżej opublikowany właśnie podówczas artykuł Józefa Piłsudskiego Jak stalem się socjalistą, wskazując zarazem, że związek Piłsudskiego z ideą socjalistyczną nie ma uzasad- nienia27. W książce swej Dmowski uzasadnił zarazem konieczność walki, zgodnie z zasadą egoizmu narodowego, z emancypacyjnymi dążeniami litewskimi i ukraińskimi, uważając, że tylko takie — prowadzone, co zrozumiałe, metodami pokojowymi — działania umożliwią określenie w przyszłości rzeczywistego oblicza narodowego ziem, które znajdowały się w przeszłości w granicach Rzeczypospolitej. To samo odnosiło się do naszych działań w odniesieniu do polskiej, teraz w części zniemczonej, ludności zaboru pruskiego oraz Śląska. Idem, Historia szlachetnego socjalisty, „Przegląd Wszechpolski" nr 8 z 1903. 209 Andrzej Ajnenkiel Wzywając do zdecydowanej obrony przed brutalnymi działaniami germaniza-torskimi w jednym, rusyfikacyjnymi w drugim zaborze, uważał, że zgodnie ze swą teorią egoizmu narodowego postępowanie zaborców jest z punktu widzenia ich interesów nie tylko zrozumiałe, ale w jakimś sensie uprawnione. Rozwój cywilizacji polega bowiem na ekspansji jednych narodów kosztem innych, słabych i biernych. Opór w tej walce stanowi przy tym, obiektywnie rzecz biorąc, czynnik przyczyniający się do wzmocnienia sił broniącego się narodu. Tym, jego zdaniem, tłumaczyć należy wykształcenie się pozytywnych cech społeczeństwa polskiego w zaborze pruskim. Szczególne miejsce w jego rozważaniach przypadło Żydom. Dmowski ocenił bardzo negatywnie ich rolę w dziejach Polski, przypisując egoizmowi szlachty doby przedrozbiorowej stworzenie Żydom, kosztem mieszczaństwa, uprzywilejowanej pozycji w kraju. Jego widoczny antysemityzm nie miał charakteru rasistowskiego. Doceniając zdolności i pozytywne cechy Żydów, akceptując, ograniczoną pod względem liczby, ich asymilację, główny problem widział w roli ekonomiczno-społecznej i liczebności żydowskiej w Polsce. Straszliwa zbrodnia holocaustu, dokonana przez Niemców na naszych ziemiach, powoduje, że o dziejach Żydów na obszarze Rzeczypospolitej mówić trzeba pamiętając i o tragicznym finale ich bytowania w Polsce. Antysemityzm podniesiony z ogromnym udziałem samego Dmowskiego do rangi jednego z głównych wyróżników ideologii narodowej, odegrał też w naszych wzajemnych stosunkach zdecydowanie negatywną rolę, stając się zarazem pożywką silnych w wielu środowiskach za granicą postaw i działań antypolskich. Dodajmy, że problematyka żydowska była obecna również w myśli Piłsud-skiego. W tymże 1903 r. w piśmie Walka w artykule Kwestia żydowska na Litwie wskazywał on np. na fakt, że Żydzi na tym obszarze ruszczyli się żywiołowo. Bund „dotąd nie chce uwzględniać i zsolidaryzować się z wymaganiami i potrzebami ludności polskiej i litewskiej"28. Nie dąży też do zaznajomienia swych członków z historią i współczesnym położeniem uciskanych przez carat Polaków, Litwinów i Rusinów. Myśli nowoczesnego Polaka w krótkim czasie miały trzy wydania. Trzecie ogłoszone zostało — już w nowej porewolucyjnej epoce — w roku 1907. Dmowski w tym właśnie wydaniu uwypuklił jeszcze jeden niezwykle istotny wątek, obecny zresztą już w wydaniu pierwszym. Chodzi o konstytutywną rolę państwa w powstaniu narodu. Jego zdaniem — i tu zmodyfikował swoją tezę, iż chłopi polscy ze względu na system poddańczy nie mieli historycznej polskiej tradycji państwowej — właśnie posiadanie własnego państwa w przeszłości i — jak w przypadku Pola- 28 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. I, s. 226. 210 Romana Dmowskiego i Józefa Pilsudskiego spór o Polskę ków — dążenie do jego odzyskania jest czynnikiem odróżniającym naród od narodowości. Jednocześnie, i to stanowiło również wynik doświadczeń lat ostatnich, podkreślał swego rodzaju mistyczną jedność narodu japońskiego, skupionego także kosztem najwyższych ofiar i poświęceń wokół własnego państwa. Ta postawa oraz podkreślenie swego rodzaju długu i powinności, jaką mają żyjące współcześnie pokolenia w stosunku do dziedzictwa przeszłości i zobowiązań wobec przyszłości stanowiło novum, swego rodzaju imponderabilia przy ujmowaniu problemu ponadczasowo pojmowanego narodu29. Wątek japoński pojawił się również w myśli i działaniach Pilsudskiego. Jak wiadomo obaj latem 1904 r. udali się do Japonii, oczywiście oddzielnie i z całkowicie odmiennymi koncepcjami. Odbyło się tam chyba ich ostatnie dłuższe spotkanie, w czasie którego rozmawiali o kwestiach strategii. Krzyżujące się dotąd, a niekiedy biegnące równolegle, drogi obu polityków i myślicieli rozeszły się teraz radykalnie30. 3. DOŚWIADCZENIA REWOLUCJI 1905 ROKU Wybuch rewolucji, a zwłaszcza skala pierwszych masowych wystąpień stanowiły prawdziwe zaskoczenie. Niezależnie od zmieniającego się układu sił wewnątrz PPS, co ostatecznie już w 1906 r. przyniosło rozłam na PPS-Frakcję Rewolucyjną i PPS-Lewicę, niezależnie też od dyktowanych względami taktycznymi decyzji stanowisko Piłsudskiego pozostało w generalnych kwestiach niezmienne. Były to: — postulat dalszej walki o niepodległość Polski, — uznawanie, że interesy polskie są w związku z tym odmienne aniżeli to, co chcieli osiągnąć rewolucjoniści i reformatorzy rosyjscy, — wyzyskanie postawy szerokich mas dla prób działania o charakterze powstańczym, a gdy to okazało się w skali zaboru nierealne, utworzenie z bojówki partyjnej narzędzia zdolnego do realizowania w przyszłości celu głównego. W konsekwencji odrzucał więc działania mające spowodować swego rodzaju roztopienie się wystąpień polskich w ogólnorosyjskim ruchu antycarskim. Tu jego stanowisko zbiegło się, w jakimś stopniu, z linią lansowaną przez Dmowskiego. Jednocześnie uznawał też za nierealną możliwość uzyskania od Rosji bardziej trwałych, istotnych ustępstw. To co chciał realizować nazwał „polityką walki 2V R. Dmowski, Myśli nowoczesnego Polaka, wyd. III, Lwów 1907; zob. w szczególności rozdział VII, s. 218-279. 30 Por. W. Jędrzejewicz, Kromka życia Józefa Pilsudskiego 1867-1935, t. I, 1867-1920, Londyn 1977, s. 174-184, tamże literatura przedmiotu. 211 Andrzej Ajnenkiel czynnej"31. W drugiej fazie rewolucji, gdy władze rosyjskie odzyskały inicjatywę, linia ta stała się punktem wyjścia do nowych, określanych jako irredentystyczne, przedsięwzięć. Dmowski już w czasie pobytu w Japonii uznał za swe zasadnicze zadanie przeciwstawienie się wszelkim posunięciom powstańczym. Uważał zarazem, że słabość caratu należy wyzyskać dla bieżącej poprawy położenia narodu. Stąd początkowe bezwarunkowe poparcie strajku szkolnego, później stanowisko Ligi i kontynuującego swe działania „Zetu" zaczęło się bardzo wyraźnie różnić32. Dmowski udzielał też daleko idącego poparcia akcji spolszczania samorządów gminnych, a także pracy organizacyjnej wśród robotników i chłopów. Wówczas też powstał Narodowy Związek Robotniczy. Okres rewolucji definitywnie zamyka dotychczasowy stan stosunków między obozem narodowo-demokratycznym a niepodległościowym nurtem ruchu socjalistycznego. Dmowski staje na stanowisku, że nurt ten, niezależnie od jego deklaracji, działa wbrew interesom polskim. Stąd zaostrzenie werbalnych ataków, a w konsekwencji obustronna skierowana przeciw tak definiowanemu przeciwnikowi akcja zbrojna bojówek. Sytuację zaostrzał fakt, że deklarując się jako swego rodzaju „partia porządku", narodowa demokracja popierała, w różny sposób i w różnym zakresie, działania administracji rosyjskiej mające na celu spacyfikowanie strajków. Dodać trzeba, że w okresie tym miało również, i to wyraźnie, miejsce pogorszenie się stanu bezpieczeństwa, wzrost bandytyzmu. Powodowało to, że właśnie tego typu działania narodowej demokracji często spotykały się z poparciem różnych kręgów społecznych. Nacisk społeczny i wyraźna w początkach rewolucji słabość aparatu państwowego spowodowały wiele ustępstw ze strony caratu. Najważniejszą było kreowanie Dumy Państwowej, co stanowić mogło punkt wyjścia do rzeczywistej konstytucyjnej formy rządów. Stwarzało to również szansę na zmianę położenia ludności polskiej, a nawet możliwość, przynajmniej teoretyczną, uzyskania przez Królestwo nowego statusu prawnego w cesarstwie. Piłsudski nie uwierzył w możliwość rzeczywistych i trwałych ustępstw. Traktował je jako taktyczne posunięcie, mające walor tak długo, jak długo carat napotykać będzie na realny i silny opór. Inne było i w tej kwestii stanowisko Dmowskiego. Nie mając ani zaufania, ani nawet szacunku zarówno wobec przedstawicieli reżimu, jak i opozycji uważał, że należy próbować wykorzystać słabość Rosji dla prób uzyskania nawet ograniczo- 31 Por. J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. II, s. 263. '2 Por. R. Wapiński, Roman Dmowski, s. 150-152. O stanowisku Dmowskiego wobec strajku zob. R. Dmowski, Szkolą i społeczeństwo, Kraków 1905. 212 Romana Dmowskiego i Józefa Pilsudskiego spór o Polskę nych ustępstw. Stanowisko jego znalazło swój wyraz w ówczesnej linii postępowania Ligi Narodowej. Wynikało także z faktu, że stopniowo Dmowski zaczynał uważać, że to nie polityka rosyjska, lecz germanizatorskie poczynania Niemców w zaborze pruskim stanowią dla przyszłych losów narodu największe niebezpieczeństwo33. Postępowanie Dmowskiego w latach poprzedzających wybuch I wojny światowej wskazuje, że był to mąż stanu mający określoną wizję, którą pragnął konsekwentnie realizować. Jego działania w czasie rewolucji często były sprzeczne z nastrojami nawet współpracowników. To samo dotyczyło próby polityki, którą potocznie określono terminem „ugodowa". Próba, w której realizację sam chyba nie wierzył, uzyskania autonomii dla Królestwa, łączyła się z wyraźnym podkreśleniem odrębnych, aniżeli formułowane przez rosyjskie ugrupowania opozycyjne, polskich interesów narodowych. Tymi właśnie interesami tłumaczył, dlaczego Koło Polskie w Dumie (nie był jeszcze wówczas jego członkiem) głosować będzie za poborem rekruta do armii rosyjskiej. W marcu 1907 r. Dmowski znalazł się w Dumie. Został wówczas prezesem liczącego 34 osoby Koła Polskiego. Wszedł też do III Dumy, pozostając na czele Koła, zmniejszonego, wskutek drastycznie niekorzystnej dla tzw. inorodców zmiany ordynacji wyborczej, do 11 osób. W Dumie, jak pisał Władysław Konopczyński, „starał się działać jak «minister spraw zagranicznych^ nieistniejącego państwa polskiego"34. Jego linia postępowania napotykała bardzo często na zdecydowany sprzeciw nawet we własnych szeregach. Pociągnęło to za sobą rozłamy w Lidze, a nawet skandale. Dotyczyło to w szczególności przejściowego zaangażowania się Dmowskiego w tzw. ruchu neoslowiańskim. Działania te, z których Dmowski się zresztą wycofał, stanowiły raczej błąd taktyczny. W konsekwencji atakowany i krytykowany złożył w marcu 1909 r. mandat do Dumy. Utrzymał jednak, nie bez trudu zresztą, kierownictwo osłabionej Ligi Narodowej. Stan narodu i zarazem wizje polityki polskiej w związku ze zmieniającym się w dobie porewolucyjnej układem sil w Europie przedstawił Dmowski w kolejnej książce Niemcy, Rosja i kwestia polska35. Napisana w sposób bardzo rozważny, zarazem przystępny, pomyślana była jako prezentacja stanowiska obozu, którego Dmowski był niekwestionowanym przywódcą. Praca, przeznaczona także dla zajmujących się polityką cudzoziemców, stanowiła analizę stanu narodu, roli sprawy polskiej na płaszczyźnie międzynarodowej, wreszcie, mi generis, propozycję. Dmowski wskazywał, że dwa państwa zaborcze, Prusy i Rosja, prowadzą zdecydowanie antypolską politykę. Dla Niemiec jest ona konieczna ze względu na ich " R. Wapiński, op.cit., s. 130. 34 Roman Dmowski, PSB, op.cit., t. V, s. 218. 35 R. Dmowski, Niemcy, Rosja i kwestia polska, Lwów 1908, s. 271. 213 Andrzej Ajnenkiel imperialne zamysły. Polityka taka, w odniesieniu przynajmniej do Królestwa, nie jest dla Rosji konieczna. Wierzył też jeszcze, mimo stałych negatywnych doświadczeń, o których mówi w książce, iż możliwe jest osiągnięcie kompromisu z Rosją, co również leży w jej interesie. Dmowski, odrzucając raz jeszcze bezcelowe, jego zdaniem, próby walki orężnej wskazywał zarazem na możliwe pole kompromisu, nie oznaczające rezygnacji z naszych dążeń narodowych. Pisał: „Polakowi wolno piastować ideę zjednoczenia narodowego i niepodległego bytu państwowego [...]. Idea narodowa jest wytworem stuleci [...]. Z jej istnieniem, jako z czynnikiem stałym muszą się liczyć i kierownicy polityki narodu i państwa, w których ten naród żyje [...]. Tą zasadą kieruje się dziś w swym postępowaniu naród polski i takiej zdrowej polityki domaga się on od państw, do których losy dziejowe go wcieliły"36. Kończąc, wskazywał, że konieczność walki — rozumianej oczywiście jako działania pokojowe — o swobody polityczne w Królestwie leży w interesie nie tylko narodu, ale Europy, „jeśli nie ma być w przyszłości rządzoną z Berlina"37, leży więc również — czego nie stwierdzał expressis verbis — w interesie Rosji. W ten sposób sytuował sprawę Polską nie tylko w płaszczyźnie wewnętrznej polityki państw zaborczych, przede wszystkim Rosji, ale również jako kwestię istotną dla powstającego podówczas obozu anty niemieckiego. Książka — co warto podkreślić — zdobyła szybko europejski rozgłos. Została szybko przetłumaczona na rosyjski, francuski i fiński. Rosja z propozycji nie chciała skorzystać, prowadząc nadal politykę osłabienia polskości także w Królestwie. Pozostała jej zresztą wierna aż do końca swego panowania na ziemiach polskich. Dmowski, zwalczany szczególnie ostro przez swych politycznych przeciwników, zwłaszcza Żydów, nie został wybrany do IV Dumy. Wówczas też, wskutek swej jednoznacznej postawy, został uznany za czołowego polskiego antysemitę. Piłsudski wyciągnął odmienne wnioski z doświadczeń rewolucji, a także rosnącego powoli napięcia w stosunkach między zaborcami. Uznał, że antypolska postawa Rosji nie ulegnie zmianie. W oparciu o możliwości, jakie stwarzała Polakom Austria oraz instytucja autonomii galicyjskiej, właśnie w Galicji, tak jak to było i w przeszłości, trzeba — uważał — tworzyć bazę dla niezależnego, skierowanego przeciwko Rosji, ruchu wojskowo-politycznego. Takie były przesłanki wyjściowe utworzonego w roku 1908 tajnego Związku Walki Czynnej (ZWC) i jawnych organizacji strzeleckich. Klimat dla tego typu przedsięwzięć był zresztą w Galicji podatny, także w kręgach znajdujących się do niedawna pod ideowymi wpływami Ligi. W ten sposób, obok mającej już dość długie tradycje orientacji tzw. austro-polskiej, rodził się ruch irredentystyczny, którego mniej czy 16 Ibidem, s. 248-249. 37 Ibidem, s. 271. 214 Romana Dmowskiego i Józefa Pilsudskiego spór o Polskę bardziej zakamuflowanym celem było przygotowywanie kadr do przyszłej walki o niepodległość. Podstawę teoretyczną przyszłych zamierzeń bojowych, a zarazem analizę działań podejmowanych w czasie rewolucji, powstania styczniowego i wojen bałkańskich przyniosło kilka napisanych podówczas przez Piłsudskiego prac38. Zachowały one do dziś swój walor jako analiza walk nieregularnych, podejmowanych przez siły znacznie słabsze aniżeli ich przeciwnik. Wytyczały zarazem nowy, coraz ważniejszy tor aktywności Piłsudskiego — bezpośrednich przygotowań wojskowych do przewidywanych przyszłych działań antyrosyjskich. Działania te, analogicznie zresztą jak i założenia polityki Dmowskiego miały być dwuetapowe. Dmowski zakładał, że na wypadek przyszłego konfliktu, w razie sukcesu Rosji i jej sojuszników, zjednoczenie wszystkich ziem polskich w imperium cara stanowić będzie punkt wyjścia do niepodległości. Piłsudski widział to odmiennie. Jego zdaniem punkt wyjścia to wyzwolenie spod panowania rosyjskiego opanowanych przez Rosje ziem polskich; kolejna faza to powstanie niepodległego państwa. Z założeniami tymi korespondować miało przewidywanie kolejności rozstrzygnięć militarnych. W pierwszej fazie wojny Rosja zostałaby pokonana przez Niemcy i ich sojusznika Austro-Węgry. W fazie kolejnej Niemcy ulegną na zachodzie. Tak formułowane przewidywania, nie zawsze zresztą później potwierdzane przez samego Piłsudskiego, stanowią do dziś przedmiot historycznych kontrowersji. Moim zdaniem są one kluczem do zrozumienia taktyki Komendanta — tak tytułowano Piłsudskiego w ZWC, a następnie I Brygadzie — zarówno w pierwszej, jak dalszych fazach wojny39. 4. W LATACH I WOJNY ŚWIATOWEJ Niezależnie od teoretycznych i praktycznych przygotowań podejmowanych przez obu bohaterów tego szkicu na wypadek wybuchu wojny, obaj zostali zaskoczeni tempem wydarzeń. Piłsudski był w lepszej sytuacji. Znajdował się na miejscu — w Krakowie. Dmowski w momencie rozpoczęcia działań był przejazdem w Niemczech. Udało mu się jednak przez Szwecję dotrzeć do Petersburga. Tam zapoznał się z projektem manifestu wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza do Polaków. 38 Zadania praktyczne rewolucji w zaborze rosyjskim, Historia Organizacji Bojowej PPS, Geografia militarna Królestwa Polskiego, Zarys historii militarnej powstania styczniowego, Z wojm bałkańskiej [w:] Józef Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. III. w Zgadzam się z opinią w tej sprawie zaprezentowaną przez W. Suleję (Józef Piłsudski, s. 107-110). 215 Andrzej Ajnenkiel Poparł też działania mające wesprzeć orientację prorosyjską. W Warszawie wszedł do utworzonego, wraz ze Stronnictwem Polityki Realnej, Komitetu Narodowego Polskiego (KNP). Piłsudski od końca lipca 1914 r. mobilizował strzelców i drużyniaków, którzy mu się również podporządkowali. Próbując dokonać analizy posunięć Józefa Piłsudskiego w tym okresie, zwrócić trzeba uwagę na dwa pokrywające się kierunki działań. Pierwszy to dążenie do, choćby symbolicznego, rzucenia na szalę wydarzeń polskiego niezależnego czynu zbrojnego. Pierwszy historyczny rozkaz wydany przez J. Piłsudskiego 3 sierpnia brzmiał: „Żołnierze! [...] Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego, idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny [...] wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie"40. Oznaczał on, że Komendant widzi w I Kompanii Kadrowej samodzielną polską siłę wojskową walczącą o oswobodzenie ziem zaboru rosyjskiego. Piłsudski liczył, że uda mu się samodzielnie utrzymać na choćby maleńkim skrawku Królestwa, dzięki czemu uzyskać mógłby bazę do dalszych działań, co zarazem wzmocni jego pozycję wobec Austriaków, traktowanych przezeń od początku jako sojusznik z konieczności. Temu samemu celowi — uniezależnienia się zarówno od Austriaków, jak i galicyjskiej bazy politycznej — posłużyło pewne posunięcie (podobno zamierzone jako rzeczywiste), które stało się ostatecznie mającą krótki żywot polityczną mistyfikacją. Chodzi o odezwę informującą, iż w Warszawie utworzył się Rząd Narodowy, który mianował Piłsudskiego Komendantem polskich sił wojskowych41. Oba zamierzenia nie przyniosły rezultatów. Nie udało się utworzyć bazy w Królestwie, armia rosyjska przystąpiła zresztą wkrótce do wielkiej ofensywy, która przyniosła jej poważne sukcesy w Galicji. Piłsudski musiał zrezygnować też z fikcji Rządu Narodowego i wejść ze swymi oddziałami w skład utworzonych z inicjatywy Kola Polskiego w Wiedniu Legionów Polskich. Skończyła się samodzielność. Rozpoczęła się, obok walki orężnej, mającej dokumentować wolę ochotników polskich walki z głównym zaborcą Polski, Rosją, codzienna uporczywa kampania Komendanta I Brygady zmierzająca do utrzymania niezależności Legionów od narzuconych przez władze austriackie dowódców. Walka o tzw. legionizację Legionów miała na celu wykazanie, iż Legiony, w rozumieniu Piłsudskiego, są politycznym narzędziem wpływu na państwa centralne, mającym zmusić je do działania w sprawie polskiej. Działania te, które dla celów agitacyjnych sprowadzono do formuły „O rząd i wojsko" wpływały również na Tekst [w:] J. Piłsudski, Pisma zbiorowe..., t. IV, s. 7-8. Ibidem, s. 8-9. 216 Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego spór o Polskę długofalową taktykę Piłsudskiego: zablokowanie werbunku do Legionów i stworzenie niezależnej w stosunku do okupantów, nigdy do końca nie ujawnionej struktury wojskowo-politycznej — Polskiej Organizacji Wojskowej, a także personalny nacisk na Austriaków. Znalazło to swój wyraz m.in. w przyjętej we wrześniu 1916 r. jego dymisji z Legionów. W ten sposób zakończyła się ta faza aktywności wojskowej i politycznej Komendanta, w której przy pomocy Legionów licytował sprawę polską wzwyż. Dodać trzeba, że przez cały czas próbował, co napotykało na ogromne trudności, doprowadzić do świadomości polityków i państw koalicji, że jego działania nie są skierowane przeciwko nim, walka zaś przeciwko Rosji wynika z sytuacji, w jakiej znajduje się sprawa polska na forum międzynarodowym, która przez koalicję traktowana jest jako wewnętrzny problem Rosji. W początkowej fazie wojny jedyna wypowiedź w sprawie polskiej złożona przez uczestniczące w wojnie mocarstwa to wskazana już wyżej odezwa wielkiego księcia Mikołaja. Nawiązując do jej enigmatycznych zresztą obietnic zwolennicy rosyjsko-polskiego rozwiązania podjęli w Królestwie ożywioną akcję. Dmowski prowadził ją na kilku płaszczyznach — usiłował wpłynąć na rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, by zgodnie z interesami Polski określiło zachodnią linię obszarów interesujących, w razie sukcesu koalicji, Rosję. Zaangażował się też w bieżące działania KNP. Nie udało mu się natomiast ani doprowadzić do konkretyzacji ogólnych stwierdzeń tej odezwy, ani do powołania czegoś więcej aniżeli utworzony w Puławach Legion do walki z Niemcami, przekształcony zresztą wkrótce w jednostkę armii rosyjskiej. Dmowski, podejmując już w okresie rewolucji próby oparcia sprawy polskiej o Rosję, zdawał sobie sprawę z ryzyka tej koncepcji. Również w czasie wojny ani w fazie początkowych rosyjskich sukcesów, ani później, gdy Rosjanie zmuszeni zostali do opuszczenia Królestwa, linia ta, przez carskie władze czy rosyjskie niezależne siły polityczne, nie była realizowana. W tych warunkach Pan Roman podjął decyzję o wymiarach, rzec można, historycznych. Nie paląc za sobą mostów w Petersburgu, za zgodą władz, udał się na zachód Europy. Odtąd też zaczął się najważniejszy międzynarodowy okres jego aktywności. Jej leitmotivem było teraz przekonanie, że to mocarstwa zachodnie zadecydują ostatecznie, wobec coraz wyraźniejszej słabości Rosji, o losach Polski. Nie tu miejsce na szczegółowe przedstawienie zapoczątkowanej w listopadzie 1915 r. gigantycznej wręcz jego aktywności w państwach koalicji, w neutralnych jeszcze Stanach Zjednoczonych, Szwajcarii. Ogromnej pomocy udzielił mu też Ignacy Paderewski ze swymi bardzo rozległymi kontaktami i możliwościami. Dmowski z dobrym na ogół skutkiem koordynował zarazem posunięcia kręgów narodowo-demokratycznych w kraju, a także dużych segmentów ruchu ludowego. 217 Andrzej Ajnenkiel W ciągu krótkiego stosunkowo okresu stał się jednym z najbardziej znanych na arenie międzynarodowej polityków polskich. Jego wiedza i kompetencje imponowała. Należy przy tym pamiętać, że tak jak na jego pozycję wpływał fakt reprezentowania wcześniej polskich interesów w Dumie, tak czynnikiem bardzo poważnie utrudniającym mu działania był jego powszechnie znany i nadal często ujawniany antysemityzm. Piłsudski i Dmowski, różniąc się tak bardzo w kwestiach metod działania i wybieranych środków, pod kilku względami, i wcześniej i wówczas, byli do siebie podobni. Obaj za aksjomat przyjmowali dążenie do odzyskania niepodległości, obaj rozumieli, że trzeba iść etapami, obaj stosowali w związku z tym taktykę elastycznego reagowania na nowe zjawiska i okoliczności. Różniło ich stanowisko wobec Niemiec. Piłsudski dopuszczał możliwość taktycznego z nimi sojuszu. Zbliżyła, nieoczekiwanie, ocena gotowości Rosji do ustępstw w sprawie polskiej. Dmowski w roku 1915 ostatecznie uznał, że nie można na Rosję liczyć. Cały czas zresztą obawiał się, by oba państwa, to jest Niemcy i Rosja, nie porozumiały się kosztem Polski. Obawa przed tym niebezpieczeństwem decydować będzie o posunięciach Piłsudskiego już w Polsce Niepodległej. Na razie jednak obaj — jako politycy — uczestniczyli w grze polegającej na podnoszeniu w czasie wojny stawki w sprawie polskiej. Piłsudski starał się wykorzystać możliwości stworzone przez akt 5 listopada 1916 roku. Stąd próba jego flirtu, tym razem w Tymczasowej Radzie Stanu, z Niemcami. Dmowski ze swej strony wpływał, skutecznie, na zyskiwanie przez sprawę polską na terenie mocarstw koalicji i Stanów Zjednoczonych wymiaru międzynarodowego. Ogromnym sukcesem tej linii działania stały się wystąpienia prezydenta USA Thomasa W. Wilsona. Działania Dmowskiego stanowiły bardzo celowe i potrzebne pozytywne dyskontowanie po drugiej stronie frontu tego. co działo się w Królestwie po akcie 5 listopada. Upadek caratu i wymuszona okolicznościami deklaracja rosyjskiego Rządu Tymczasowego stworzyły dla sprawy polskiej nowe perspektywy. Piłsudski uznał, że dalsza walka przeciwko Rosji straciła sens. Stąd jego decyzja rozbicia Legionów jako narzędzia, które, wypełniwszy swe zadania, stało się niepotrzebne, więcej — zbędne. Finał znamy: aresztowanie 22 lipca 1917 r. i internowanie. Decyzje niemieckie oznaczały zarazem, że Komendant I Brygady stał się wyraźnie ich politycznym przeciwnikiem. Rozpoczęła się era międzynarodowych wpływów i sukcesów Prezesa Dmowskiego. Pozycja Rosji osłabła na tyle, że nie była ona już w stanie przeszkodzić w uznaniu paryskiego Komitetu Narodowego Polskiego przez mocarstwa koalicji za oficjalną organizację polską ze wszystkimi wynikającymi z tego uprawnieniami. Od 218 Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego spór o Polską czasu obalenia caratu Dmowski składa też przywódcom mocarstw koalicji propozycje odbudowy niepodległej, zjednoczonej Polski42. Rewolucja bolszewicka i separatystyczny niemiecko-sowiecki pokój w Brześciu nad Bugiem wzmacniał pozycję sprawy polskiej i zrozumienie przez koalicje konieczności jej odbudowy. Armia Polska we Francji, tworzona początkowo przy czujnym nadzorze ambasady rosyjskiej w Paryżu, stopniowo politycznie i w coraz większym stopniu personalnie zostaje podporządkowana Komitetowi. Dzięki niej zaś Polska, zanim jeszcze oficjalnie wróciła na polityczną mapę Europy, stała się członkiem koalicji. Konsekwencji tego nie trzeba przypominać. Współpracownicy Dmowskiego, i wówczas i później, nie umieli, nie chcieli wyzwolić się z niewoli stereotypów dotyczących Komendanta. Podobnie zresztą było w jakimś stopniu i po drugiej stronie. Sam Dmowski widział sprawę inaczej. Stwierdzał, że gdyby to było tylko możliwe, najchętniej powołałby internowanego Brygadiera na dowódcę armii, która przeszła do historii pod nazwą Armii Błękitnej czy Armii Hallera; Brygadier, pamiętajmy, był komendantem jednej z brygad Legionów — Drugiej43. 5. BUDOWANIE NIEPODLEGŁEJ Zwolniony w chwili wybuchu rewolucji w Niemczech z twierdzy magdeburskiej Komendant stał się, bezpośrednio po powrocie do Warszawy, osobą, która w ciągu kilku dni objęła najwyższą władzę cywilną i wojskową w odradzającej się Polsce. Dokładnie w tym samym czasie Francuzom nie udało się przeforsować próby uznania przez mocarstwa koalicji Komitetu Narodowego Polskiego za rząd polski de facto44. Mimo to niebezpieczna dla interesów Polski dwoistość władzy istniała nadal. W Warszawie Naczelny Dowódca i Tymczasowy Naczelnik Państwa tworzył armię, decydował o składzie i pracy rządu, zatwierdzał wydawane przezeń dekrety45. Nie udało mu się jednak na razie uzyskać afirmacji dla swych działań ze strony mocarstw koalicji, a nawet nawiązać z nimi oficjalnego kontaktu. Mocarstwa 42 Zob. R. Dmowski, Polityka polska i odbudowanie państwa, Warszawa 1926. 41 Dmowski miał powiedzieć kierownikowi Wydziału Wojskowego KNP Józefowi Wielo-wieyskiemu: „Gdybyśmy mogli wykraść Piłsudskiego z Magdeburga i jemu powierzyć armię, sprawa byłaby najlepiej załatwiona". Zob. M. Kułakowski (J. Zieliński), Roman Dmowski w świetle listów i wspomnień, t. II, Londyn 1968, s. 100. 44 Por. A. Ajnenkiel, Ukształtowanie się centralnego ośrodka wladzy państwowej w Polsce i Czechosłowacji po l wojnie światowej [w:] Odrodzenie państwowości i przemiany społeczne w Polsce i Czechosłowacji 1918-1945, pod. red. M. Boguckiej, Warszawa 1991, s. 38 i n. 45 Dzieje Sejmu Polskiego, t. III, Warszawa 1989, s. 20. 219 Andrzej Ajnenkiel utrzymywały stosunki wyłącznie z KNP, który dysponował zarazem politycznie Armią Polską, liczniejszą podówczas, znacznie lepiej wyszkoloną i uzbrojoną aniżeli wojsko powstające w kraju. Sam Piłsudski (tu mściło się jednostronne i krzywdzące spojrzenie ze strony mocarstw), uważany był nadal za niebezpiecznego radykała i co groźniejsze — germanofila. Członkowie KNP nie prostowali, mówiąc ostrożnie, tych opinii. Piłsudski próbował dotrzeć do mocarstw koalicji. Szukał kontaktów z samym Dmowskim. Służył temu m.in. list zatytułowany „Szanowny Panie Romanie"46. Współpraca okazała się niemożliwa, ale kompromis został jednak osiągnięty. Piłsudski wykorzystał przyjazd do kraju Ignacego Paderewskiego, by powierzyć mu funkcję Prezydenta Ministrów. Dodajmy, że koncepcje w zakresie polityki zewnętrznej czyniły Paderewskiego bliższego w tym momencie Piłsudskiemu niż Dmow-skiemu. W rezultacie tego kompromisu KNP i jego Prezes zostali niejako zmuszeni do zaakceptowania rozwiązania, które uczyniło z Komitetu polską delegację na konferencję pokojową w Paryżu, delegację nadal zdominowaną przez Pana Romana. Wbrew obiegowym sądom nie było, moim zdaniem, różnic między stanowiskiem Dmowskiego i Piłsudskiego w odniesieniu do kształtu naszych ówczesnych granic zachodnich i północnych. Znalazło to m.in. wyraz w zestawieniu okręgów wyborczych ustalonych dekretem Naczelnika Państwa47, w jego instrukcji przekazanej delegatom, których wysłał do Paryża48 i we wsparciu militarnym powstania wielkopolskiego, a później trzech powstań śląskich49. Zasadnicza różnica dotyczyła kształtu naszej granicy wschodniej, a także działań w tym zakresie. Tu Piłsudski uważał i miał rację, że nie ma mowy o rzeczywistym pokoju z Sowietami, a to ze względu na ich agresywną postawę. Jednocześnie, widząc relatywną słabość bolszewików, a zarazem każdej Rosji, próbował realizować rozwiązania federacyjne50. Ostatecznie jednak przyjęte w traktacie ryskim rozstrzygnięcia bliższe stały się temu, co proponował poczynając od 1917 r. Roman Dmowski. To samo dotyczyło polityki wobec mniejszości narodowych. W tym zakresie Naczelnikowi Państwa zabrakło siły, ale chyba i możliwości przeforsowania rozwiązań, które bliższe byłyby realnemu układowi stosunków w państwie. Być może zresztą w istniejących podówczas warunkach, przy stałej groźbie sowieckiej agresji i współpracy niemiecko-sowieckiej, rozwiązania będące próbą polityki „minifederacyjnej" nie były w Polsce możliwe. Ogromna większość społeczeństwa optowała zresztą za koncepcjami lansowanymi w tym zakresie przez zwolenników Pana Romana. 46 J. Piłsudski, Pisma zbiorowe, t. V, s. 45. 47 Dziennik Praw Państwa Polskiego 1918, nr 18, póz. 46. 48 Kserokopia instrukcji, przechowywanej w Instytucie Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, w posiadaniu autora. 49 Por. M. Wrzosek, Wojny o granice Polski Odrodzonej 1918-1921, Warszawa 1990, s. 376. 50 M.K. Dziewanowski, Joseph Pilsudski..., s. 179 i n. 220 Romana Dmowskiego i Józefa Pilsitdskiego spór o Polskę Gdy Piłsudski dźwigał ogromny ciężar odpowiedzialności za sprawy kraju, za wojnę ukraińską, potem działania na froncie z bolszewikami, Dmowski walczył o nasze granice w Paryżu. Po powrocie do kraju nie odegrał, bo i raczej nie chciał, roli dominującej. Jako poseł na Sejm Ustawodawczy był mało aktywny. To samo było w Radzie Obrony Państwa. Podkreślić jednak trzeba, że mimo krytycznego stanowiska i niewiary w wojskowe zdolności Piłsudskiego nie przeciwstawił mu się jednak wyraźnie w trudnych dniach przygotowań realizacji operacji warszawskiej51. Jego postawa i wielkie możliwości oddziaływania zarówno w kraju, jak i za granicą mogłyby przeważyć szalę doprowadzając do pozbawienia Piłsudskiego Naczelnego Dowództwa. Na szczęście tak się nie stało. Dmowski zdawał sobie sprawę z konieczności niezbędnych działań na płaszczyźnie socjalnej. Nie przeciwstawił się ustawodawstwu dekretowemu w tym zakresie. Przyjął też, również bez sprzeciwu, ideę szybkich demokratycznych wyborów parlamentarnych. Było to wiele, zwłaszcza w sytuacji gdy potężna prasa narodowo-demokratyczna czyniła wszystko, by zniesławić, splugawić Naczelnika Państwa. Ponowna fala tego typu działań rozkołysała się w końcu 1922 r. Nie działo się to jednak na szczęście z bezpośrednim udziałem Pana Romana. 6. ZAMIAST PODSUMOWANIA Trudno jest podejmować próby podsumowania. O wielu kwestiach zostało już powiedziane, o innych z braku miejsca trudno mówić. Nie trzeba przypominać o miejscu, jakie Piłsudski i Dmowski zajmują w walce o niepodległość Polski. Nie podejmuję też kwestii ich roli w sporach o kształt ustrojowy państwa52. Tak dla przykładu działalność ich bilansował Władysław Konopczyński: w pierwszym roku wojny „Niemcy i Austriacy pracowali dla Dmowskiego, Rosjanie dla Piłsudskiego". I jeszcze jedno odwołanie się do słów wielkiego historyka: „wodzowie mieli chwilę, gdy wygrywali przeciwne osiągnięcia dla wspólnej sprawy. Dmowski, gdy wobec 51 Wynik głosowania w tajnej części 6 posiedzenia Rady Obrony Państwa w dniu 19 lipca 1920 roku, Tekst protokołu [w:] Dokumenty i materiały do historii stosunków polsko-radzieckich, t. III, Warszawa 1964, s. 186-187. Piłsudski po ostrej dyskusji, w której atakował go również Roman Dmowski, postawił kwestię zwolnienia go z obowiązków bądź zapewnienia mu jednomyślnego poparcia ROP. W głosowaniu, które nastąpiło po opuszczeniu przezeń sali posiedzeń, członkowie ROP, w tym Dmowski, podjęli jednomyślnie uchwałę wyrażającą zaufanie marszałkowi. Dmowski nie brał jednak odtąd udziału w dalszych posiedzeniach Rady. Por. też R. Wapiński, Roman Dmowski, s. 295. 52 Por. na ten temat: K. Kawalec, Wizje ustroju państwa w polskiej myśli politycznej lat 1918-1939. 2e studiów nad dziejami polskiej myśli politycznej, Wrocław 1995; Roman Dmowski o ustroju politycznym państwa, oprać, idem, Warszawa 1996. 221 Andrzej Ajnenkiel Rosjan cieszył się z dzielności legionów, Piłsudski, gdy rzucał myśl współdziałania z pasy wistami... podbijali cenę Polski"53. Trudno jest wymierzyć dokonania. Piłsudski to twórca koncepcji walki zbrojnej prowadzonej w latach I wojny światowej w imię wolnej Polski. To — pamiętając o wkładzie i zasługach innych dowódców i tysięcy żołnierzy — twórca armii i jej Wódz Naczelny w zwycięskiej wojnie z bolszewikami, wojnie prowadzonej jak kiedyś, „za wolność Waszą i Naszą", to Naczelnik Państwa w pierwszych latach Niepodległej, to, już po maju 1926 r., architekt naszej polityki zagranicznej. Roman Dmowski to twórca i teoretyk wielkiego obozu politycznego w Polsce, obozu, którego rola w budzeniu nowoczesnej świadomości narodowej najszerszych warstw społeczeństwa jest do dziś nie do przecenienia. Pisarstwo Dmowskiego — jasne, klarowne, niekiedy wręcz brutalne w konkluzjach — definiowało to, co stanowić ma interes narodowy Polaków. Stało się też punktem odniesienia, kanonem, który dla wielu ma jeszcze dziś walor politycznej aktualności. Jego rola jako „ambasadora sprawy polskiej w Rosji" stanowiła odskocznię do historycznej wręcz działalności na konferencji pokojowej w Paryżu i w czasie jej przygotowania. Jego umiar, mimo krytycyzmu, wobec Naczelnika Państwa ułatwiał temu ostatniemu realizację wielu poczynań, Dmowski i Piłsudski widzieli zagrożenie zewnętrzne Polski. Zagrożenie w rzeczywistości dwukierunkowe. Marszałek miał z nim do czynienia praktycznie. Współpraca niemiecko-sowiecka, faktycznie zapoczątkowana w 1917 r. i nasilona w czasie wojny polsko-sowieckiej, a później po Rapallo, wszystko to oddziaływało na jego czyn i myśl. Również Dmowski, pamiętając cały czas o niebezpieczeństwie niemieckim, doszedł w czasie wojny do wniosku, że interes narodowy rosyjski w jego imperialnym wydaniu, a innego jak dotąd nie udało się poznać, jest nie do pogodzenia z polskimi aspiracjami. Uczniowie Pana Romana czy ci, którzy się za nich uważają, jakby zapomnieli, że dokonał on weryfikacji sądu o możliwości uzyskania zmiany przez Rosję, nie tylko carską, jej antypolskiego nastawienia. I Piłsudski, i Dmowski chcieli być i byli wychowawcami narodu. Często z tego powodu pozostawali samotni. Często poddawano ich niesprawiedliwej krytyce. Piłsudski, architekt polskich instytucji parlamentarno-demokratycznych, stał się — chyba głównie dlatego, że widział grożące nam niebezpieczeństwo zewnętrzne — tym, który dokonał destrukcji czy raczej daleko idących redukcji tych instytucji. Uważał przy tym, że naród, tak długo żyjący pod obcym, wrogim i demoralizującym panowaniem, nie jest jeszcze, na razie, dojrzały do odpowiedzialnego posługiwania się instrumentami demokracji. Ocena ta i wynikająca z tego praktyka szły niekiedy zbyt daleko. " W. Konopczyński, Historia polityczna Polski 1914-1939. Warszawa 1995, s. 20, 31. 222- Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego spór o Polską Roman Dmowski był w tych kwestiach od początku sceptykiem. Uważał, że potrzebne jest silne państwo, które pełnić będzie wobec społeczeństwa także funkcje wychowawczą. Również i dlatego po maju patronował rozwiązaniom dalekim od demokracji. Gdy Piłsudski żył w poczuciu zagrożenia narastającego ze strony obu sąsiadujących z nami totalizmów, Dmowski przeczuwał zbliżający się kres naszej cywilizacji. Zagrożenie widział w wielkim, międzynarodowym spisku. Jednak, jak wykazała najbliższa przyszłość, rzekomi spiskowcy stali się ofiarami straszliwej, nieznanej na taką skalę w najnowszych dziejach świata, zbrodni. Obie wizje, Piłsudskiego i Dmowskiego, równie dla Polski pesymistyczne, zmaterializowały się niestety na naszych ziemiach, wówczas gdy pakt Ribben-trop-Mołotow, a ściślej Hitler-Stalin, stał się punktem wyjścia do ludobójczych dzialań totalizmów w latach drugiej wojny światowej. ;1 Wojciech Roszkomki DYLEMATY ROZWOJU SPOŁECZNEGO I GOSPODARCZEGO POLSKI W PUNKTACH ZWROTNYCH HISTORII XX W. Historia Polski XX w. wydaje mi się linią przerywaną. Jeśli uznamy lata przed I wojną światową za formalny początek wieku, to mieliśmy wówczas do czynienia z historią ziem i społeczeństwa polskiego pod rozbiorami. Zasadnicza zmiana zaszła w wyniku powstania Polski Odrodzonej w 1918 r., gdy z trzech zaborów zaczęto tworzyć nowy, jednolity organizm państwowy oraz instytucjonalne ramy systemu społeczno-gospodarczego (np. budżet, pieniądz i system podatkowy). Druga Rzeczpospolita została brutalnie przerwana przez II wojnę światową, w której wyniku zmianie uległy nie tylko granice, struktura społeczna i system gospodarczy, ale także sama istota państwa. Polska straciła pełną suwerenność, a atrybuty jej państwowości nabrały cech uznawanej w świecie, ale sztucznej dekoracji. Rok 1944 stanowi więc drugi w XX w. moment przełomowy, w którym Polska musiała budować system instytucjonalny zmieniwszy w zasadniczy sposób swój charakter. Świadkami trzeciej przełomowej zmiany jesteśmy od 1989 r. Polega ona na odzyskaniu suwerenności oraz transformacji systemu nakazowo-rozdzielczego w wolnorynkowy oraz mono-partyjnego w demokratyczny. Wymaga to trzeciej przebudowy systemu instytucji społeczno-gospodarczych. W niniejszym szkicu skupię się na przerywanej trzykrotnie linii rozwoju społeczno-gospodarczego życia Polski i Polaków w XX w. Będzie to próba scharakteryzowania głównych dylematów w okresach przełomów oraz metod ich rozwiązywania. Dla większej jasności dylematy te można ująć w czterech głównych kategoriach: (1) system społeczno-gospodarczy, (2) czynniki wzrostu, (3) poziom aktywności gospodarczej oraz (4) społeczna tkanka gospodarki. 1. SYSTEM SPOŁECZNO-GOSPODARCZY Przez system gospodarczy większość autorów rozumie system własności i regulacji, niektórzy zaś także — strukturę gałęziową i regionalną gospodarki oraz powiązań 225 Wojciech Roszkowski zewnętrznych1. W 1918 r. Polska odziedziczyła system społeczno-ekonomiczny ukształtowany przez stulecia ekstensywnego rozwoju, typowego dla państw położonych na wschód od Łaby, a ugruntowany przez obce rządy w XIX w. Dwudziestolecie międzywojenne było okresem zbyt krótkim, by zmienić ten stan rzeczy, a ponadto okresem, w którym gospodarka światowa przeżywała poważne kłopoty. Dlatego Druga Rzeczpospolita nie przyniosła zasadniczej modernizacji gospodarki i społeczeństwa polskiego. Komunistyczny eksperyment modernizacyjny zawiódł, bo oparty był na samozakłamaniu. Upadek komunizmu odsłonił prawdę o gospodarce i społeczeństwie polskim. Paradoks sytuacji po upadku imperium radzieckiego w 1989 r. polega na tym, że pomimo czterdziestu lat komunistycznej industrializacji główne problemy systemowe gospodarki polskiej uległy niewielkim zmianom. Nadal dochód na głowę oraz siła nabywcza są w Polsce wielokrotnie niższe niż w krajach zachodnich, nadal występuje brak rodzimego kapitału i nadmiar rąk do pracy, nadal niewielka jest rodzima innowacyjność gospodarki, a społeczeństwo jest względnie słabo wykształcone. Nie oznacza to oczywiście, iż w wielu dziedzinach nie istnieją zasadnicze różnice w społecznym i ekonomicznym położeniu Polski z lat 1918, 1944 i 1989. SYSTEM WŁASNOŚCI W strukturze własności istniało w 1918 r. ogromne zróżnicowanie między wielkimi właścicielami ziemskimi i przedsiębiorcami poza rolnictwem z jednej strony oraz drobnymi posiadaczami na wsi i w miastach, a także ludnością zależną ekonomicznie z drugiej strony. Powodowało to napięcia społeczne, które zwłaszcza w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości przyczyniły się do radykalizacji mas i dość powszechnego oczekiwania na reformę rolną i nacjonalizację podstawowych gałęzi przemysłu. Reformę rolną przeprowadzono w ograniczonym zakresie na podstawie ustawy z 1925 r. Nawet najbardziej radykalna reforma nie mogła jednak rozwiązać przeludnienia wsi bez stworzenia poważnego zagrożenia ekonomicznego w postaci spadku podaży rynkowej artykułów rolnych, eksportu tych artykułów, wzrostu ich cen i kosztów utrzymania oraz kosztów produkcji w przemyśle, a także spadku 1 Por. np. F.L. Pryor, Property and Industrial Organization in Communist and Capitalis Nations, Bloomington 1973, s. 337 i n.; V. Holesovsky, Economic Systems. Analysis and Comparison, New York 1977, s. 15; G. Grossman, Economic Systems, Englewood Cliffs 1974, s. 20-23; L. Balcerowicz, Systemy gospodarcze, Warszawa 1989, s. 89 i n. 226 Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski... dochodów budżetowych2. Nacjonalizacji części przemysłu, postulowanej przez socjalistów, nie zrealizowano z powodu zbyt małego poparcia dla niej w parlamencie. W gospodarce ziem polskich przed 1918 r. oraz w Drugiej Rzeczypospolitej dominowała własność prywatna. Ocenia się, iż w pierwszych latach po I wojnie światowej własność państwowa stanowiła około 10% majątku narodowego w zaborze rosyjskim i austriackim oraz około 11,5% w zaborze pruskim3. Wobec szczupłości prywatnych źródeł akumulacji kapitału państwo odgrywało w Polsce międzywojennej rosnącą rolę w inwestycjach produkcyjnych. W rezultacie udział własności państwowej w majątku narodowym rósł, osiągając pod koniec okresu międzywojennego około 18-20%4. Zmiany systemowe, jakie nastąpiły w Polsce po 1939 r., miały dwa etapy. W pierwszym etapie reglamentacja i wywłaszczenia niemieckie, zniszczenia oraz śmierć i emigracja właścicieli przedwojennych podkopały fundamenty dotychczasowego systemu, w drugim — ideologiczne podstawy systemu rządów narzuconych Polsce przez ZSRR doprowadziły do jego trwałej zmiany. W wyniku nacjonalizacji przemysłu i bankowości znakomita większość majątku narodowego poza rolnictwem znalazła się w ręku państwa, a system regulacji rynkowej zamieniono na system nakazowo-rozdzielczy. W myśl założeń ekonomii marksistowskiej upaństwowienie miało umożliwiać bardziej planowe wykorzystywanie zasobów, a przez to — podniesienie tempa wzrostu gospodarczego. Początkowo tezy te głoszono w formie „prawa proporcjonalnych nakładów", zakładającego całkowitą eliminację reguł rynkowych, później stopniowo godzono się z funkcjonowaniem swoistej „socjalistycznej gospodarki rynkowej", a więc połączenia sprzecznych w istocie elementów planu i rynku. Przekonanie o możliwości stworzenia „socjalistycznej gospodarki rynkowej" przez długi czas żywili i nieraz jeszcze żywią ekonomiści o skłonnościach socjalistycznych. Podkreślają oni na przykład, że centralne sterowanie gospodarką pozwala na równiejszy i bardziej prorozwojowy podział dochodu społecznego, większą racjonalność w skali makro (extemal economies), a także pełniejsze wykorzystanie siły roboczej niż w tradycyjnym kapitalizmie. Teorie te nie spełniły się jednak w praktyce krajów komunistycznych, gdyż centralni planiści kierowali się zwykle pobudkami politycznymi, dalekimi od racjonalno- 2 W. Roszkowski, Gospodarcza rola większej prywatnej własności ziemskiej w Polsce 1918-1939, Warszawa 1986, s. 334-340. 3 Projekt ustawy o naprawie skarbu RP z l III 1923 r., Druk Sejmowy nr 1/269, aneks 7. 4 Sprawozdanie komisji do zbadania gospodarki przedsiębiorstw państwowych, Warszawa 1939, s. 241-242, 294. 227 Wojciech Roszkowski ści ekonomicznej5. Co więcej, powiązanie planu z mechanizmem rynkowym okazało się fikcją wobec monopolu własności państwowej. W rezultacie nacjonalizacji, w 1960 r. w sektorze państwowym w Polsce pracowało około 86% Polaków, podczas gdy podobny wskaźnik upaństwowienia wyniósł 19% w Wielkiej Brytanii, 15% we Francji, 9% w Japonii i 6% w USA6. W 1989 r. wartość państwowych środków trwałych stanowiła w Polsce 71% ogółu, w tym w przemyśle aż 96%7. Rezultatem daleko posuniętego monopolu państwa jako właściciela organizującego produkcję w biurokratyczny sposób były wszystkie ujemne cechy systemu gospodarczego PRL, które zapoczątkowały głęboki kryzys strukturalny w połowie lat siedemdziesiątych. Były to: niska produktywność środków trwałych, wysoka kapitałochłonność, pracochłonność i zasobochłonność wzrostu, niewielka innowacyjność przedsiębiorstw państwowych, powolne i często nieracjonalne ekonomicznie reagowanie na bodźce (minimalizacja ryzyka zamiast maksymalizacji zysku), marnotrawstwo zasobów, fatalne skutki produkcyjne i społeczne rynku sprzedawcy oraz niedoborów, a także stałe przekraczanie optimum kosztów produkcji w dążeniu do maksymalnego wykorzystania potencjału wytwórczego8. Świadomość konieczności zasadniczej zmiany systemu nakazowo-rozdziel-czego, opartego na znacjonalizowanej własności i zhierarchizowanym zarządzie, dojrzewała powoli ze względu na panujące ograniczenia polityczno-ideologiczne oraz cenzurę, która hamowała publiczną debatę na ten temat jeszcze do połowy lat osiemdziesiątych. Stąd też, między innymi, brały się koncepcje stopniowej przebudowy tego systemu w postaci samorządowej reformy gospodarki, samofi-nansowania przedsiębiorstw, drugiego etapu reformy itd., które łatwiej znajdowały drogę przez sita cenzury, ale były rozwiązaniami połowicznymi. Dopiero w 1988 r. zaczęto publicznie analizować związek pomiędzy monopolem własności państwa a marnotrawnym charakterem gospodarki niedoborów. „Cena zależy od własności — stwierdził wówczas publicysta „Życia Gospodarczego". — Tę zależność może dobrze potwierdzić rynek towarów kradzionych lub rynek, na którym dzieci dokonują wymiany swoich zabawek kierując się wyłącznie wartością użytkową. Dobrym przykładem jest również nasz «rynek», na którym 5 J. Górski, Zarys historii myśli ekonomicznej, Warszawa 1967, s. 321-322; O. Lange, On the Economic Theory of Socialism [w:] B.E. Lippincott (red.), On the Economic Theory of Socialism, Minneapolis 1938, s. 99 i n. 6 F.L. Pryor, op.cit., s. 14-15. Szerzej na temat systemu gospodarczego PRL, zob. Z. Landau, W. Roszkowski, Polityka gospodarcza II RP i PRL, Warszawa 1995, s. 220-226. 7 Rocznik Statystyczny 1991, s. XIV, 252. 8 P. Dembinski, The Logic of the Planned Economy, Oxford 1991, s. 192 i n; J. Kornai, Niedobór w gospodarce, Warszawa 1985, s. 362-399. 228 f Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski... przedsiębiorstwa państwowe ustalają ceny umowne, a nie ceny równowagi rynkowej"9. Dopiero upadek komunizmu pozwolił spojrzeć na system nakazowo-roz-dzielczy w pełnym świetle. Niestety, jego przebudowę rozpoczęto dopiero w momencie, gdy uległ on całkowitemu rozkładowi, czego skutkiem była fatalna sytuacja rynkowa, przejawiająca się w powszechnych brakach oraz szalejącej inflacji. W związku z tym zarówno skala problemu racjonalizacji gospodarki poprzez prywatyzację, jak i złożoność tego problemu były nieporównanie większe niż w 1918 r., gdy struktura własności nie uległa w zasadzie większym zmianom. O ile wówczas niejednokrotnie myślano o redystrybucji własności lub upaństwowieniu niektórych jej typów, a po 1944 r. komuniści dokonali całkowitej niemal nacjonalizacji, o tyle dziś podstawowym dylematem strukturalnym pozostaje skuteczna prywatyzacja gospodarki. SYSTEM REGULACJI Gospodarka ziem polskich opierała się zarówno przed, jak i po 1918 r. na rynkowym systemie regulacji. Ceny, płace, kursy akcji, walut i inne parametry określające racjonalność gospodarowania wyznaczane były w zasadzie przez podaż i popyt rynkowy. Wyjątki od tej zasady stanowiły monopole skarbowe oraz system reglamentacji podstawowych artykułów pierwszej potrzeby i niektórych surowców, zniesiony ostatecznie w 1921 r.10 Ograniczenie praw rynku w okresie 1918-1920 miało na celu zmniejszenie społecznych skutków spekulacji w warunkach niedoboru artykułów pierwszej potrzeby. Nie zmieniło ono jednak faktu, że podstawą systemu gospodarczego pozostała własność prywatna i rynkowy system regulacji. , W latach 1944-1949 nie tylko ugruntowano system reglamentacji obrotu z czasów wojny, ale wprowadzono zhierarchizowany system zarządzania upaństwowionym majątkiem w myśl założeń nakazowo-rozdzielczego systemu regulacji. Przez ponad czterdzieści lat nie istniał w Polsce, z małymi wyjątkami, rynkowy sposób określania parametrów gospodarowania. Były one określane w dominującej mierze przez decyzje centralnego planisty, kierującego się głównie przesłankami politycznymi lub co najwyżej społecznymi, ale nie ekonomicznymi. Spowodowało to zupełnie zasadniczą trudność w określeniu, 9 A. Matysiak, Czy wtasność społeczna hamuje reformy?, „Życie Gospodarcze" 1988, nr 4. 10 J. Tomaszewski, Handel reglamentowany w Polsce 1918-1921, „Zeszyty Naukowe SGPiS" 1966, nr 59; Państwowa gospodarka węglowa w Polsce 1918-1921, Warszawa 1922, s. 24 i n. 229 Wojciech Roszkowski które z dotychczasowych przedsięwzięć należy poprzeć, a które nie. Przemiany systemowe, zapoczątkowane przez wicepremiera Leszka Balcerowicza, byty pod tym względem nieporównanie trudniejsze niż zadania stojące przed politykami gospodarczymi Drugiej Rzeczypospolitej. W reformach Balcerowicza nie chodziło bowiem tylko o zahamowanie hiperinflacji i zrównoważenie budżetu, jak w reformie Władysława Grabskiego z 1924 r., ale także o zmianę w systemie motywacji kierownictw zakładów pracy czy podniesienie efektywności gospodarowania. Koniecznym środkiem do tego celu było stworzenie za pomocą mechanizmu rynkowego obiektywnych parametrów racjonalności gospodarczej. STRUKTURA GAŁĘZIOWA I REGIONALNA W 1918 r. Polska odziedziczyła skomplikowaną strukturę gałęziową i regionalną gospodarki. Ze względu na ogromne dysproporcje w poziomie rozwoju ziem polskich kapitalizm polski po I wojnie światowej nazywano czasem kapitalizmem wyspowym. Stosunkowo dobrze rozwinięty przemysł znajdował się na Górnym Śląsku, w okręgu łódzkim i warszawskim, w Zagłębiu Dąbrowskim, Krakowskiem, a od lat trzydziestych — także w Centralnym Okręgu Przemysłowym. W Wielkopolsce i na Pomorzu nie było wielu zakładów przemysłowych, jednak wysoki poziom rolnictwa oznaczał także dużą chłonność ich rynku wewnętrznego. Kresy Wschodnie pozbawione były niemal zupełnie większego przemysłu. Dominująca tu gospodarka rolna pozostawała mało wydajna, a rynki lokalne — mało chłonne. Stąd też trafnie dzielono polski obszar gospodarczy na Polskę A i B. W okresie międzywojennym dokonano istotnego postępu w wyrównaniu poziomów gospodarki w poszczególnych regionach, czego przejawem było wyrównywanie poziomów cen. Uśrednianie poziomu gospodarki oznaczało jednak nie tylko postęp na Kresach Wschodnich, ale i regres w zachodnich częściach kraju''. W związku ze zmianą granic Polski oraz jej politycznym uzależnieniem od ZSRR, po 1944 r. nastąpiły istotne zmiany w geograficznej strukturze gospodarczej. Polska utraciła około połowy terytorium na wschodzie i zyskała duże obszary poniemieckie na zachodzie. Utracone tereny wschodnie były w większości słabo zagospodarowanymi gruntami rolnymi, leśnymi i nieużytkami, nato- 11 I. Kostrowicka, P. Przeciszewski, Bilans otwarcia [w:] Problemy gospodarcze Drugiej Rzeczpospolitej, Warszawa 1989, s. 38-40; I. Kostrowicka, Koncepcje i polityka planowania, ibidem, s. 321 i n. 230 Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski... miast Ziemie Zachodnie i Północne stały na wyższym poziomie gospodarczym, choć były jeszcze silniej zniszczone i ze względu na niepewny status polityczny traktowane najczęściej przez nowych osadników jako tymczasowe. Dokładnego bilansu terytorialnych strat i zysków nie da się przeprowadzić, ponieważ wartość ekonomiczna ziem zyskanych i utraconych nie jest w pełni porównywalna, szczególnie w warunkach, gdy ceny nieruchomości coraz bardziej zależały od widzimisię centralnych planistów komunistycznych. Można jednak przypuszczać, że bilans ten wypadłby raczej korzystnie12. Polityka inwestycyjna w okresie PRL często ignorowała względy geograficzne, jednak w ciągu czterdziestu lat powojennych nastąpiło pewne wyrównanie dysproporcji w rozwoju przestrzennym gospodarki. Przykładem mogą być inwestycje w Płocku, Puławach, Bełchatowie czy Turoszowie. W 1989 r. dysproporcje w strukturze regionalnej nie były więc znacznie mniejsze niż w 1918 czy 1944 r. Inaczej przedstawia się natomiast kwestia struktury gałęziowej gospodarki polskiej. W wyniku dziesięcioleci inwestowania w ekstensywne przedsięwzięcia mające stworzyć „materialne podstawy socjalizmu" powstała struktura wysoce dysproporcjonalna13. Trudno przy tym orzec, czy trudniej jest zindustrializować i podnieść produktywność gospodarki tradycyjnej, czy zmienić strukturę gospodarki, w której powstała masa zakładów przemysłowych uzasadnionych głównie przesłankami politycznymi. POWIĄZANIA ZEWNĘTRZNE Ogromne problemy związane były po 1918 r. z systemem powiązań zewnętrznych gospodarki polskiej. Przez cały okres rozbiorów, gdy tworzono zręby nowoczesnej gospodarki europejskiej, ziemie polskie znajdowały się pod wpływem tendencji rozwojowych poszczególnych państw zaborczych i w ścisłej zależności od ich rynków. W rezultacie wymiana między zaborami sięgała zaledwie paru procent ich produkcji, zaś gros wytwórczości trafiało na rynki zaborczych metropolii. Gdy w 1918 r. zaczął się kształtować nowy rynek ogólnopolski, cała produkcja na ziemiach polskich musiała dostosowywać się do potrzeb państwa w nowych granicach. Był to proces trudny i długotrwały, a polegający w zasadzie na regresie regionów wyżej postawionych i powolnym awansie terenów najbardziej zacofanych. Zerwaniu uległy powiązania handlowe 12 Z. Landau, Gospodarka Polski Ludowej, Warszawa 1994, s. 5-12. 13 J. Gorzkowski, Przekształcenia strukturalne [w:] Historia gospodarcza Polski (1944-1989), Warszawa 1993, s. 195-201. 231 Wojciech Roszkowski i kooperacyjne z byłymi metropoliami zaborczymi, z których Austro-Węgry przestały istnieć, Niemcy zmieniły granice i nastawienie do kontaktów z ziemiami polskimi, a przechodząca rewolucję i wojnę domową Rosja — ustrój, dotychczasowych kontrahentów i politykę handlową. O skali załamania wywozu z ziem polskich świadczyć może fakt, że o ile w 1910 r. całkowity eksport z samego tylko Królestwa Polskiego do Rosji wynosił około 1,5 mld zł parytetu 1924 r., o tyle w 1925 r. — zaledwie 39 min zł. Wartość eksportu spadła więc prawie czterdziestokrotnie, a dodatnie saldo wynoszące w 1910 r. około 725 min zł spadło do 30 min zł.14 Załamanie rynku niemieckiego było niewiele mniej dotkliwe. W latach 1911-1913 eksportowano z zaboru pruskiego do Niemiec towary za około 1,5 mld zł parytetu 1924 r., zaś w 1925 r. — za około 560 min zł. Dodatnie saldo obrotów handlowych, wynoszące w latach 1911-1913 około 450 min zł, spadło do 47 min zł. Przed I wojną światową wywóz z zaboru pruskiego i z rosyjskiego do Niemiec i Rosji wynosił łącznie około 3 mld zł, natomiast w latach 1925-1928 cały eksport z Polski sięgał zaledwie 2,2 mld zł15. Gospodarka Polski międzywojennej musiała więc przezwyciężyć ogromny spadek chłonności rynków zewnętrznych. Co więcej, Polska nie otrzymała żadnego odszkodowania od walczących na jej terenie mocarstw zaborczych, a rząd polski nie mógł zdobyć znaczącej pomocy gospodarczej z zewnątrz. Niepewność sytuacji we wschodniej Europie odstraszała inwestorów zachodnich od lokat w Polsce, tym bardziej że dawali oni często wiarę twierdzeniom propagandy niemieckiej o Polsce jako „państwie sezonowym". Po 1944 r. zapoczątkowano odcinanie gospodarki polskiej od świata. Niektórzy historycy gospodarczy podkreślali korzyści wynikające z likwidacji przez komunistów uzależnienia Polski od kapitału obcego, zwłaszcza niemieckiego. Istniała jednak i inna strona tego zagadnienia. W wyniku uzależnienia od ZSRR Polska musiała odmówić udziału w paryskiej konferencji na temat amerykańskiej pomocy dla Europy w 1947 r. i zrezygnowała przez to z Planu Marshalla. Komunistyczny rząd Polski wprowadził nasz kraj w orbitę gospodarki ZSRR i jego krajów satelickich, co doprowadziło nas do odcięcia od dopływu nowoczesnych technologii i zachodnich bodźców rynkowych. Kosztów związanych z izolacją powojennej Polski od gospodarki wysoko rozwiniętych krajów zachodnich jeszcze nie oszacowano, ale można przypuszczać, że wielokrotnie 14 L. Pączewski, Bilans handlowy Polski [w:] Dzieje gospodarcze Polski porozbiorowej, t. II, Warszawa 1922, s. 366-371. 15 Ibidem, s. 392^111; Rocznik handlu zagranicznego RP 1924-1925, Warszawa 1927, s. 157-160. 232 Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski... przekraczały korzyści wynikające z uniezależnienia się od kapitału obcego. Próbę otwarcia gospodarki PRL na zachód podjęła ekipa Edwarda Gierka w latach siedemdziesiątych, ale przy kontynuacji fatalnej polityki inwestycyjnej uzyskane wówczas kredyty zostały prawie w całości zmarnowane w sensie szansy na modernizację gospodarki. Pozostało zaś zadłużenie, które w 1990 r. wyniosło około 46,5 mld dolarów i które obciąża bilans rządów PZPR16. Po 1989 r. problem załamania się dotychczasowych powiązań handlowych i kooperacyjnych z zagranicą wydawał się równie wielki. Załamanie gospodarcze, jakie nastąpiło po upadku rządów komunistycznych w Polsce, wynikało w dużej mierze z rozpadu powiązań RWPG, upadku rynku radzieckiego oraz skutków wojny w Zatoce Perskiej. Niemniej w sytuacji względnego spadku chłonności rynków zewnętrznych sytuacja Polski dzisiejszej przedstawia się lepiej niż po 1918 r. Oczywiście, Polsce nie jest łatwo zdobywać miejsce na rynkach Europy Zachodniej, a tym bardziej wchodzić do Unii Europejskiej. Oczywiście, w gospodarce rynkowej obowiązują twarde i brutalne prawa konkurencji oraz zysku, na które nie są przygotowani wszyscy nasi przedsiębiorcy. Niemniej, jako państwo średniej wielkości, znane z pionierskiej roli w przebudowie systemowej oraz posiadające dość chłonny rynek, Polska uzyskała i może jeszcze uzyskać zarówno pomoc gospodarczą, jak i przyciągnąć zagraniczne inwestycje w stopniu nieporównanie większym niż po I i po II wojnie światowej. Problem w tym, jak tę szansę wykorzystamy. Przykłady Grecji, Portugalii i Hiszpanii są niewątpliwie zachęcające. 2. CZYNNIKI WZROSTU System społeczno-ekonomiczny ziem polskich na progu XX w. charakteryzował się niską wydajnością w sektorze rolniczym, ograniczonymi źródłami akumulacji kapitału, przeludnieniem, niską chłonnością rynku oraz niską opłacalnością substytucji pracy przez kapitał. Straty ludnościowe z okresu II wojny światowej zmniejszyły nieco nacisk demograficzny na gospodarkę. W 1944 r. zapoczątkowano iluzoryczne przyspieszenie rozwoju przez skupienie dyspozycji w rękach politycznego centrum, nacjonalizację i zwiększenie tempa akumulacji. Ponieważ jednak podejmując decyzje ekonomiczne władze komunistyczne kierowały się kryteriami politycznymi (budowa „materialnych podstaw socjalizmu", czyli zbrojenia, oraz dogmat pełnego zatrudnienia), wzrost gospodarczy pozostawał ekstensywny i okupywany ogromnymi kosztami społecznymi. Mar- Europa Środkowo-Wschodnia 1991, Warszawa 1992, s. 60. 233 Wojciech Roszkowski notrawne wykorzystywanie zasobów pracy i surowców, a także z trudem akumulowanego kapitału państwowego, powodowało ich rosnące niedobory. Były one jednak pozorne, o czym świadczy „cudowne" ustąpienie tych niedoborów z chwilą uwolnienia gospodarki z więzów systemu nakazowo-rozdziel-czego. Po 1989 r. zamiast niedoborów siły roboczej mamy do czynienia z bezrobociem strukturalnym, a niedobory produkcji, np. węgla, zamieniły się w konieczność jej ograniczania. Zmiana systemowa ujawniła jednak ukryte mankamenty strukturalne naszej gospodarki: niewielkie rozmiary rodzimych źródeł akumulacji kapitału, nadwyżki siły roboczej oraz względnie niską chłonność rynku wewnętrznego. Problemy te stawiają Polskę w niekorzystnej sytuacji na starcie do Unii Europejskiej. Głównym atutem Polski mogą być względnie niskie koszty produkcji przy względnie wysokiej wydajności pracy. Owa względna konkurencyjność polskiej siły roboczej zależeć będzie jednak od napływu kapitału i nowoczesnych technologii oraz zdecydowanej poprawy organizacji i morale pracy. Co więcej, na dłuższą metę bezpieczne będzie tylko wysokie tempo reinwestowania zysków w Polsce i tworzenie zrębów rodzimego kapitału. Inaczej Polska pozostanie rezerwuarem taniej siły roboczej i surowców, a w międzynarodowym podziale pracy pozostanie co najwyżej dostawcą dóbr o niskim stopniu przetworzenia. 3. POZIOM AKTYWNOŚCI GOSPODARCZEJ Gospodarka polska wyszła z l wojny światowej poważnie zniszczona. Ogółem szacuje się, iż całkowite straty przemysłu polskiego w latach 1914-1918 wyniosły około 10 mld franków w złocie, czyli nieco więcej niż wynosił ówczesny roczny dochód społeczny ziem polskich. Do sumy tej dodać należy ogromne straty rolnictwa i pozostałych działów gospodarki, a także straty spowodowane kontynuacją działań wojennych w latach 1918-1920. Całkowite straty materialne w gospodarce polskiej nie są znane dokładnie, ale ocenia się je na około 30% majątku narodowego17. Ze względu na zniszczenia wojenne i konieczność wspomnianej reorientacji rynkowej, poziom wyjściowy gospodarki był w 1918 r. bardzo niski. Ocenia się, że poziom produkcji przemysłowej z 1919 r. wyniósł w Polsce około 30% stanu z 1913 r. w tych samych 17 W. Grabski, Wyjaśnienia dotyczące ratyfikacji traktatu pokojowego z Niemcami i umowa Wielkich Mocarstw z Polską przez delegata pełnomocnego Polski na Kongresie Pokojowym, Paryż 1919, s. 22. 234. Dylematy rozwoju spolecznego i gospodarczego Polski... granicach18. W następnych latach trwało stosunkowo szybkie wychodzenie z tego załamania. Dobra koniunktura spowodowana była między innymi zamówieniami wojskowymi związanymi z wojną na wschodzie, a także umiarkowaną inflacją lat 1918-1922. Zniszczenia po II wojnie światowej okazały się nawet większe niż po I wojnie światowej, przy ;czym ich dokładne policzenie nastręcza jeszcze większych trudności. Biuro Odszkodowań Wojennych przy Prezydium Rady Ministrów oceniało w 1947 r., że straty gospodarki polskiej w latach 1939-1945 wyniosły około 259 mld zł z 1927 r., a więc trzynastokrotnie przekroczyły dochód narodowy Polski z 1938 r.19 Warto zaznaczyć, że szacunek ten nie obejmował strat wynikających ze zniszczeń, demontażu i grabieży na ziemiach nowej Polski dokonanych przez wojska i władze ZSRR. W rezultacie poziom aktywności gospodarczej w Polsce po zakończeniu wojny był zapewne względnie niższy niż w 1918 r. Sytuacja gospodarcza z końca lat osiemdziesiątych była zupełnie odmienna. Załamanie gospodarki nie było tylko rezultatem przemian systemowych. Przypomnieć należy, że załamanie to rozpoczęło się w istocie w 1979 r., gdy po raz pierwszy w PRL nastąpił spadek dochodu narodowego wytworzonego o 2%. W latach 1980-1982 dochód ten obniżył się o dalsze 18%. Po okresie powolnego odbudowywania poziomu produkcji i dochodu narodowego w latach 1983-1988 system nakazowo-rozdzielczy PRL ponownie doszedł do granic swoich możliwości rozwojowych. Jeśli wziąć pod uwagę zafałszowania oficjalnych statystyk, osiągnięty w 1988 r. poziom dochodu narodowego wytworzonego był nadal niższy niż w 1979 r. Pogorszeniu uległy ponownie wskaźniki efektywności gospodarowania. W pierwszym półroczu 1989 r. następował już coraz szybszy spadek produkcji i poziomu życia społeczeństwa20. Co więcej, poziom aktywności gospodarczej osiągnięty w 1989 r. obciążało ogromne zadłużenie zewnętrzne. Reforma systemowa, rozpoczęta pod koniec 1989 r. pod kierownictwem wicepremiera Leszka Balcerowicza, oparta na ostrych środkach deflacyjnych, nie mogła nie pogłębić załamania produkcji i dochodu narodowego. Produkcja 18 Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka Polski międzywojennej, Warszawa 1967,1.1, s. 83; W. Roszkowski, Polska międzywojenna kraj stagnacji gospodarczej?, „Przegląd Powszechny" 1982, nr 5, s. 230-245. 19 „Gazeta Ludowa", 31 I 1947; M.A. Colin-Clark, The Conditioi\s of Economic Progress, London 1957, s. 608. 20 Rocznik Statystyczny 1982, s. XXXIII; Rocznik Statystyczny 1983, s. XXXIII; „Życie Warszawy", 12-13 II 1983 r.; W. Roszkowski, Nad Rocznikiem Statystycznym 1983, „Przegląd Powszechny" 1984, nr 5, s. 297-300. 235 Wojciech Roszkowski sprzedana przemysłu spadła w 1990 r. o dalsze 23%, a dochód narodowy wytworzony o 15%21. Gwałtownie zaczęło rosnąć bezrobocie. W 1991 r. tendencja spadkowa w produkcji i dochodzie narodowym utrzymała się w związku z wtórnymi efektami wcześniejszego załamania (bezrobocie, spadek chłonności rynku), ale także w wyniku zewnętrznych uwarunkowań, o których była już mowa. Zahamowanie spadku nastąpiło w 1992 r. i od tej pory trwa nieprzerwany rozwój gospodarczy. W 1998 r. polski produkt krajowy brutto był już wyższy niż w 1989 r. Choć załamanie gospodarcze związane z upadkiem systemu komunistycznego w Polsce było stosunkowo mniej bolesne niż klęski, jakie dotknęły Polskę podczas I i II wojny światowej, to psychologiczny wstrząs z nim związany można porównać z tymi dwoma przypadkami właśnie ze względu na to porównanie: wszak w 1989 r. Polska nie wyłaniała się z odmętów wojny! Nawet jeśli dla większej części społeczeństwa obecna sytuacja gospodarcza jest dotkliwa i nawet jeśli pamiętać, że odczucia w tym względzie są zawsze subiektywne i względne (inaczej odczuwa się skutki wojny, inaczej „pokojowego" załamania systemu), sytuacja obecna jest nieporównanie lepsza niż w latach 1918-1920 oraz 1944-1945. Warto także zastanowić się nad miejscem gospodarki polskiej w świecie w mijającym wieku. W 1929 r. wartość polskiej produkcji rolniczej, górniczej i przemysłowej na jednego mieszkańca oceniał Ludwik Landau na około 610 zł. Jeśli wskaźnik ten przyjąć za 100, produkcja rolnicza, górnicza i przemysłowa USA wynosiła wówczas 608, Francji — 300, Wielkiej Brytanii — 288, Niemiec — 288, Włoch — 144, Hiszpanii — 123, a Portugalii — 7522. Według innego szacunku dochód społeczny na jednego mieszkańca Polski wynosił w 1929 r. 472 zł. Przyjmując ten wskaźnik za 100, otrzymamy analogiczny wskaźnik USA na poziomie 726, Wielkiej Brytanii — 609, Francji — 366, Niemiec — 321, a Finlandii — 11923. W 1938 r. produkcję przemysłową Polski na jednego mieszkańca oceniano na 21 $. Jeśli przyjąć ją za 100, analogiczny wskaźnik Wielkiej Brytanii wynosił 666, Niemiec — 629, Francjii — 362, Włoch — 195, a Finlandii — 17624. W przybliżeniu przyjąć więc można, iż polski dochód społeczny na jednego mieszkańca był w okresie międzywojennym około siedmiokrotnie niższy niż w USA, sześciokrotnie — niż w Wielkiej 21 Rocznik Statystyczny 1991, s. XXV. 22 L. Landau, Gospodarka światowa. Produkcja i dochód spoleczny w liczbach. Warszawa 1939; Maty Rocznik Statystyczny 1939, s. 67. 23 Revue de la situation economiąue mondiale 1935/1936, s. 117, cyt. za: Cz. Klamer, Dochód spoleczny wsi i miast w Polsce w okresie przesilenia gospodarczego 1929-1936, Lwów 1937, s. 13. 24 I. Svennilson, Growth and Stagnation in the European Economy, Geneva 1954, s. 306. 236 Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski... Brytanii, pięciokrotnie — niż w Niemczech, czterokrotnie mniejszy od francuskiego, o około 50% niższy niż we Włoszech i Finlandii, zbliżony do hiszpańskiego oraz nieco wyższy niż w Portugalii i Grecji. Istnieją różne oceny dystansu Polski międzywojennej, a zwłaszcza zmian tego dystansu między wojnami. II wojna światowa przyniosła w Polsce olbrzymie zniszczenia, jednak poziom produkcji i dochodu sprzed wojny został przywrócony niewiele później niż w innych państwach europejskich. Polska produkcja przemysłowa na porównywalnym obszarze stanowiła w 1949 r. już około 160% produkcji z 1938 r., a zbiory czterech zbóż wyniosły w latach 1945-1949 około 75% zbiorów z lat 1935-1939. W sumie można przyjąć w przybliżeniu, iż w 1949 r. polski dochód narodowy zbliżył się do poziomu 1938 r., przy założeniu iż porównujemy ten sam obszar Polski powojennej. Jak wyglądała sytuacja innych krajów? W 1949 r. produkt narodowy Finlandii był wyższy od poziomu z 1938 r. o 38%, Wielkiej Brytanii i Francji — o 12%, Austrii — o 8%, Włoch — o 6%, a w Grecji był, ze względu na wojnę domową, niższy o 7%. Hiszpania odbudowała w 1949 r. poziom produktu narodowego sprzed wielkiego kryzysu. Porównanie z 1938 r. jest tu niemiarodajne ze względu na skutki wojny domowej w latach 1935-193925. Wszystko to wskazuje, że punkt startu gospodarki polskiej w 1950 r. był, oczywiście, względnie niższy niż większości państw europejskich, ale że nie była to różnica ogromna. W ciągu czterdziestu lat powojennych Polska dokonała wyraźnego postępu w wielu dziedzinach życia materialnego. Jednakże w zestawieniu z rozwojem krajów, które pozostały przy gospodarce rynkowej, a zwłaszcza państw, które, jak Włochy, Hiszpania, Grecja i Portugalia, znajdowały się przed II wojną światową na podobnym co Polska poziomie rozwoju, postęp ten wygląda dość skromnie. Pod względem produktu narodowego brutto na jednego mieszkańca praktycznie wszystkie analizowane kraje rozwinęły się szybciej. O ile przed wojną polski dochód społeczny na jednego mieszkańca był siedmiokrotnie niższy niż w USA, o tyle w 1989 r. — już dwunastokrotnie. Międzywojenny dochód społeczny Wielkiej Brytanii był około sześciokrotnie wyższy niż polski, a w 1989 r. — około ośmiokrotnie, Francji — odpowiednio — czterokrotnie i dziesięciokrotnie wyższy, a Niemiec — pięciokrotnie i jedenastokrotnie wyższy. Najbardziej nieprzyjemnie wygląda porównanie z krajami, które przed wojną wyprzedzały nas niewiele, jak Finlandia, Hiszpania i Włochy, lub znajdowały się w tym rankingu nawet za Polską, jak Grecja i Portugalia. W 1989 r. miały one produkt narodowy brutto na jednego mieszkańca dwunasto-krotnie (Finlandia), ośmiokrotnie (Włochy), pięciokrotnie (Hiszpania), trzykrot- 25 C.M. Cipolla, The Fontami Economic History of Europę, t. VI (2), London 1976, s. 670-747. 237 Wojciech Roszkowski nie (Grecja) i 2,5-krotnie (Portugalia) wyższy niż Polska. Oczywiście, należy pamiętać, że obliczenia te są przybliżone ze względu na niewymienialność złotego. Również poziom cen i rozmiary „konsumpcji zbiorowej" pozostawały na tyle różne, że faktyczna siła nabywcza Polaków mogła być stosunkowo wyższa niż to wynika z prostego przeliczenia produktu narodowego. Polski produkt narodowy zawierał też prawdopodobnie więcej dóbr nie nadających się do konsumpcji (czołgi, armaty, ale także „buble") niż w krajach gospodarki rynkowej. W sumie wydaje się nie ulegać wątpliwości, iż pod względem ekonomicznym Polska rozwijała się po wojnie wolniej niż większość europejskich państw gospodarki rynkowej26. 4. SPOŁECZNA TKANKA GOSPODARKI Jednym z ważnych wskaźników życia społeczno-ekonomicznego w gospodarce rynkowej jest stopa bezrobocia. Stan gospodarki polskiej w momencie odzyskiwania niepodległości był tak zły, że za częściowo lub całkowicie bezrobotnych uznawano większość robotników. W 1929 r., tuż przed wielkim kryzysem, bezrobocie oceniano na 3% zatrudnienia, w 1935 r. zaś, pod koniec kryzysu, szacowano je na około 40% zatrudnionych27. Dziś bezrobocie utrzymuje się na poziomie około 2 min osób, a więc około 10% zatrudnienia. Jest ono mniejsze niż podczas wielkiego kryzysu, choć formalnie większe niż w okresie Polski Ludowej, gdy obowiązywał dogmat pełnego zatrudnienia, oznaczający w praktyce gospodarki niedoborów „bezrobocie w miejscu pracy". Z punktu widzenia długofalowego rozwoju kluczowe znaczenie ma zdolność gospodarki do tworzenia nowych miejsc pracy. Ta z kolei wynika ze wspomnianej już względnej konkurencyjności siły roboczej. Krótko mówiąc, jeśli Polacy zatrudnieni w przemyśle, rolnictwie, handlu i usługach będą wytwarzać dochód czysty w sposób bardziej efektywny na jednostkę płacy niż mieszkańcy innych krajów, możemy być spokojni o przyszłość naszych miejsc pracy. Jeśli zaś, jak to bywało w okresie międzywojennym, będzie na odwrót, lub jeśli nie będziemy mieli okazji z tymi innymi krajami się porównać, jak w czasach PRL, to perspektywy rozwojowe można oceniać w ciemnych barwach. 26 Leksykon państw świata, Warszawa 1993, passim; Rocznik Statystyczny 1991, s. 509-510, 560, 563; A. Jezierski, C. Leszczyńska, Dzieje gospodarcze Polski w zarysie do 1989 r., Warszawa 1994, s. 277 27 Z. Landau, J. Tomaszewski, Robotnicy przemysłowi w Polsce 1918-1939, Warszawa 1971, s. 157 i 513. 238 Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski... Zdolność konkurencyjna siły roboczej zależy od takich czynników jak: wykształcenie, dyscyplina społeczna, morale pracy i zdolność do poświęceń. Wszelkie wskaźniki „jakości" społeczeństwa mają znaczenie przybliżone, nawet jeśli analizujemy je z punktu widzenia perspektyw rozwoju ekonomicznego. Przykładem może być poziom wykształcenia. Choć ma on niewątpliwy wpływ na szansę rozwojowe gospodarki, wpływ ten trudno zmierzyć. O ile w 1921 r. na obszarze Drugiej Rzeczypospolitej mieszkało około 33% analfabetów, a w 1931 r. odsetek ten spadł do około 23%, o tyle w 1989 r. formalnie rzecz biorąc margines analfabetów pozostawał tak niewielki, że nie notują go nawet roczniki statystyczne GUS. Nie oznacza to jednak wcale, że o tyle poprawiły się możliwości rozwojowe gospodarki. W dzisiejszych krajach średnio i wysoko rozwiniętych analfabetyzm jest bowiem w ogóle zjawiskiem marginalnym, a przykład Chin może wskazywać, że równie ważne, a może ważniejsze, jest w wyścigu konkurencyjnym morale pracy i dyscyplina społeczna. Jak więc rysują się szansę rozwojowe polskiej gospodarki z punktu widzenia uwarunkowań społecznych? Po pierwsze, zwraca uwagę gorsze chyba niż po I wojnie światowej morale pracy. Skłonność Polaków do wysiłku wydaje się dziś na ogół znacznie mniejsza od ich skłonności do konsumpcji. Jest to między innymi związane ze zniszczeniem w ostatnich dwóch pokoleniach gotowości do podejmowania ekonomicznych wyzwań stojących przed każdym człowiekiem oraz z wszechobecnością atrakcyjnych zachodnich wzorców konsumpcyjnych. Przeciętny Polak ma dziś stosunkowo dużą łatwość obserwowania, jak żyje się w krajach wysoko rozwiniętych (np. w filmie Dynastia), nie orientując się, jak wiele czasu i wysiłku kosztowało Zachód osiągnięcie wysokiego standardu konsumpcji. Po drugie, w wyniku doświadczeń „socjalizmu realnego" Polacy bardzo często oczekują indywidualnych ^korzyści przy przerzucaniu ryzyka i odpowiedzialności na państwo lub społeczeństwo. Po trzecie, z problemami tymi wiąże się niski poziom uczciwości w życiu gospodarczym i zbyt łatwe tłumaczenie, że kapitalizm zbudowano również na grabieży i oszustwie. Nie są to cechy, które przyśpieszają marsz ku sprawnej, dynamicznej gospodarce rynkowej, a być może okażą się jej hamulcami. Dla przeciwwagi należy jednak także wspomnieć o zdumiewającej zaradności i zdolności adaptacyjnej innej części Polaków, zwłaszcza młodszego pokolenia. Jakie cechy przeważą w społeczeństwie polskim po upadku komunizmu — pokaże przyszłość. i Jacek Kolbuszemki ROMANTYCZNE SNY O WOLNOŚCI. OD ADAMA MICKIEWICZA DO STEFANA ŻEROMSKIEGO Wszędzie, gdzie ludy walczą o wolność, walczy się o Polskę, ponieważ Polska jest patronką wolności; bez Polski nie będzie ani pokoju, ani wolności w Europie; dlatego w każdej walce, gdzie gra idzie o wolność, płynie krew prawdziwych synów Polski. Manifest legionistów polskich w Toskanii, Modigliana 22 I 1849' Spij, kolego, a w tym grobie Niech się Polska przyśni tobie. Władysław Tarnowski, Pieśń żolnierza Zastosowane w tytule niniejszych rozważań pojęcie „romantycznych snów" nie należy do terminologii dziejów polskiej refleksji niepodległościowej, jest natomiast metaforą bardzo sugestywną i zarazem wyraźnie nacechowaną aksjologicznie, dość jednoznacznie sugerującą silny rozdźwięk między realiami niepodległościowych dążeń polskich a formą ich literackiej ekspresji. Zgodnie bowiem z definicją słownikową, w owym znaczeniu metaforycznym „sny" ujmować trzeba jako „marzenia" i „rojenia"2, a zatem jako pewnego rodzaju wyobrażenia, snute świadomie lub podświadomie, zwykle jednak w celu stworzenia optymistycznej wizji danego zjawiska. W koncepcji takiej wszelkie zrodzone z ducha romantyczności refleksje i rozważania o charakterze niepodległościowym nie tyle automatycznie utracić muszą status przejawów myśli politycznej, ile wpisują się w jej dzieje jako jej przejawy, nieraz pozbawione znamion politycznego, historycznego realizmu. Nie w pełni odpowiada to prawdzie, znajduje jednak silne uzasadnienie w tej perspektywie historycznej, jaką dla oglądu niepodległościowych aspiracji literatury polskiej i sposobu ujmowania w niej owej tematyki wyznaczył w 1918 r. historyczny fakt 1 Legion Mickiewicza. Wybór źródet, opr. H. Batowski, A. Szklarska-Lohmannowa, Wrocław 1959, s. 209. 2 Slownik języka polskiego, red. nauk. M. Szymczak, t. III, Warszawa 1981, s. 196. 241 Jacek Koibuszewski odzyskania niepodległości. Literackie romantyczne koncepcje dróg, mających wieść do odzyskania owej niepodległości, dziejową rzeczywistość bardzo silnie odrealniały, literatura zaś stawała się ważnym, z pewnością w przekroju całego XIX w. najważniejszym instrumentem kształtowania pewnych mitów politycznych i ich rozpowszechniania3. Zarazem jednak realia polityczne momentu odzyskania niepodległości w 1918 r. oraz rzeczywistość polskiego życia politycznego w pierwszych latach po jej odzyskaniu stworzyły nieprzypadkową podstawę do zakwestionowania tak roli owych mitów, jak i w konsekwencji — literatury w owym procesie prowadzącym do odzyskania niepodległości. Nic przeto dziwnego, że w dziejach interesującego nas zagadnienia, w dziejach niepodległościowej frazeologii literackiej owa kategoria snu, ontologicznie w istocie jakże romantycznego, pojawia się nieczęsto. Odnotowując jej nieliczne pozytywne konotacje postrzegać trzeba przede wszystkim Stefana Żeromskiego Sen o szpadzie i te jego echa, które pojawiły się w twórczości legionowego poety, Edwarda Słońskiego, w wierszu opatrzonym tym samym tytułem. Pisał tam Słoński o dziejowym dramacie żołnierza polskiego w latach wielkiej wojny, kiedy to od Wisły po Ren żołnierze polscy śnią „swój o Polsce [...] sen", zauważając nadto, iż w huku dział trwa ich „sen rycerski" i „sen o szpadzie / Wreszcie się jawą stał". Ale jednocześnie w wierszu Ojczyzna tenże sam Słoński napisał, że „z naszych snów bohaterskich / Dziś nie zostało nic prawie". Sen bohaterski żołnierza polskiego okazuje się tu wartością ogromną, zarazem jednak tragicznie za sprawą splotu dziejowych losów — utraconą. Dlatego w innym wojennym wierszu Na froncie mógł Słoński napisać: „O Tobie, Polsko, jest nasz ostatni sen!", by najsłynniejszy ze swych legionowych wierszy zwieńczyć pamiętną strofą: Bo wciąż na jawie widzę i co noc mi się śni, że TA. CO NIE ZGINĘŁA, wyrośnie z naszej krwi. Z takiego myślenia o zniesieniu antynomii między jawą czynów a snem wyrosły słowa Artura Oppmana, iż „Sen o Polsce niepodległej", silny jak sakrament, stał się utworzonym z „krwawych cegieł" fundamentem polskiej niepodległości. Jednak najsilniej na ocenie owej metafory snu jako konotacji polskich aspiracji niepodległościowych zaważyła postawa Stanisława Wyspiańskiego, który w Weselu pisał, iż pokoleniowym przekleństwem polskiej inteligencji jest to, że ją „mara, dziwo nęci", 3 W. Wrzesiński, Polska mitologia polityczna XIX i XX wieku [w:] Polska myśl polityczna XIX i XX wieku, t. IX: Polskie mity polityczne XIX i XX wieku, pod red. W. Wrzesińskiego, Wrocław 1994, s. 9-14. 242 Romantyczne sny o wolności... że wytwory „tęsknej wyobraźni" zawładnęły jej sercami, drażniąc „zmysły", co jej postrzeganie rzeczywistości oddało pod władzę snów, a stąd wynikała jej niezdolność do trafnej oceny tejże rzeczywistości4. W dziejach refleksji niepodległościowej owa kategoria snu nie ma zatem wielu ocen dodatnich. Zastosowana jako kategoria nie tyle może wartościująca, ile opisująca literacką walkę o wolność Polski, siłą rzeczy nie nabiera ona zabarwienia pozytywnego. Postrzegając jednak ten fakt zauważyć trzeba, iż zastosowana ona została ex post, z perspektywy tych momentów dziejowych, dających się datować na przełom XIX i XX w. oraz na pierwszą wojnę światową, które kazały kwestionować celność romantycznych i postromantycznych, wyrastających zatem z tradycji myślenia romantycznego aspiracji i myśli niepodległościowych. Fakt ten niezmiernie komplikuje obraz owych tendencji niepodległościowych i ich ocenę w perspektywie historycznej. Rzecz bowiem w tym, że budując owe koncepcje niepodległościowe literatura romantyczna, tym bardziej zaś wyrastająca z jej tradycji myśl postromantyczna, nie miały cienia wątpliwości wobec słuszności własnych koncepcji, budowały je i narzucały odbiorcom z pewnością wręcz arbitralną. I to właśnie owa pewność spowodowała późniejsze ich kwestionowanie. Sceptyczna wobec romantycznych idei refleksja nie przyszła jednak zbyt późno. Raczej zbyt późno dotarła ona do szerszej, nie dającej się zresztą precyzyjnie zdefiniować, świadomości zbiorowej. Gdy pojawiała się wcześniej, albo jej sensu nie pojmowano, jak w przypadku Stanisława Wyspiańskiego, albo postrzegano ją jako krzykliwe obrazoburstwo. Tak było przecież z Meandrami Adolfa Nowaczyńskiego, który — zastanawiając się nad znamiennie polskim sposobem widzenia świata i ontologii własnego narodu — z miażdżącą ironią pisał o Polakach, że są narodem „zablagowanym w poezję", wychowanym i zmanierowanym przez „nimb rycerski", uśpionym w „wielkości obłędzie". Za ten stan Nowaczyński dosadnie obwiniał „romantyczną Trójcę" wieszczów i całą romantyczną poezję, orzekając, iż to ona jest „grzybem w ojczyzny gniciu"5. Widziana w perspektywie dziejowej, w sensie metodologicznym historycz-noliterackiej, ściślej mówiąc — tematologicznej, historia polskiej refleksji literackiej nad zagadnieniem niepodległości bytu narodowego układa się w rytmie bardziej wyznaczonym przez przemiany literackie i kulturowe niż stricte historyczne. Sposób uprawiania literatury w różnych fazach XIX i początku XX w. oraz rodzaje przydawanych jej funkcji silniej zdają się kształtować formy refleksji nad owym 4 S. Wyspiański, Wesele, akt. I, w. 820-829. 5 A. Nowaczyński, Meandry, Warszawa 1911; cyt. za: P. Hertz, Zbiór poetów polskich XIX wieku. Księga piąta, Warszawa 1967, s. 35-36. 243 Jacek Kolbuszewski zagadnieniem niż bezpośrednie determinanty historyczne. Ma to oczywiście doniosłe znaczenie metodologiczne w przypadku traktowania dzieł literackich jako dokumentów historycznych6. Subtelność wynikających stąd postulatów badawczych trochę paradoksalnie określa fakt, iż zdeterminowana historycznie poetyka w niemałej mierze wyznacza sposoby rozumienia, widzenia i interpretowania historii. Dla literatury, jak zresztą dla każdej formy artystycznej ekspresji, istotne jest i to, co ona mówi, i to, jak ona dane myśli wyraża. Szczelina, zawierająca się pomiędzy owymi „co" i „jak", jest swoistą pułapką, zastawianą przez literaturę nie tyle współczesnym odbiorcom literatury, ile właśnie po czasie wyzyskującym ją historykom. Wynika to wprost z reguł odbioru dzieł literackich: inne są one wówczas, gdy utwór traktowany jest jako par excellence współczesny, gdy zatem jego znaczenia i wartości odwołują się do znamiennych dla danego czasu lub w nim — niekiedy — powszechnych sposobów myślenia, odczuwania, widzenia świata; inne zaś, gdy dane dzieło literackie postrzegane jest z perspektywy upływu czasu. Czym innym jest dzisiaj Konrad Wallenrod niż był w czasie jego pojawienia się i różnych stadiów odbioru7. „Historyczność" literatury ma zatem kilka różnych wymiarów, stąd zaś niejednorodne są relacje, w jakie układają się związki literatury i historii. Tak więc problematykę niepodległościową literatury okresu zaborów widzieć można i trzeba nader szeroko. Ogarnia ona bowiem wielorakie sfery znaczeniowe, obejmując z jednej strony zagadnienia ogólne, to znaczy — używając słów sekretarza Tadeusza Kościuszki, Józefa Pawlikowskiego — na przykład fundamentalną kwestię, czy Polacy mogą odzyskać niepodległość8, i związane z tym diagnozy polskiego charakteru narodowego; dalej — zagadnienie dróg wiodących do owego odzyskania niepodległości, a także skomplikowaną kwestię kreowania przez literaturę wzorcowego bohatera owych dążeń niepodległościowych. Ostatnia z tych spraw jawi się w sposób wyjątkowo skomplikowany, na jednym bowiem z jej biegunów mamy do czynienia z symbolicznymi postaciami tej miary, co Konrad Mickiewicza, Kordian Słowackiego czy Janosz Goszczyńskiego, na drugiej — z rzeczywistymi bohaterami narodowej sprawy, nie zawsze tak popularnymi, jak słynna dziewica--bohater, Emilia Plater. Z perspektywy jednak historycznej na równej szali ważyć 6 Zob. Dzielą literackie jako źródlo historyczne, pod red. Z. Stefanowskiej i J. Stawińskiego, Warszawa 1978; J. Maternicki, Kultura historyczna dawna i współczesna. Studia i szkice, Warszawa 1979; por. też J. Tazbir: Spotkania z historią, Warszawa 1986; Od Haura do Isaury. Szkice o literaturze, Warszawa 1989; W pogoni za Europą, Warszawa 1998. 7 Celnie to zagadnienie ukazuje znakomita książka Marii Janion, Życie pośmiertne Konrada Wallenroda, Warszawa 1990. 8 J. Pawlikowski, Czy Polacy mogą się wybić na niepodleglość?, Paryż 1800 (w 1831 r. trzy wydania!). 244 Romantyczne sny o wolności... trzeba także kult takich postaci, jak Joanna Żubrowa i obok niej dziesiątki innych bohaterów walk niepodległościowych, których kult ze zmienną siłą narastał i malał w różnych okresach dziejowych. Ostatni z wymienionych przykładów zwraca uwagę na jeden jeszcze doniosły aspekt owej sprawy, jakim były częste już po 1918 r. w różnych sytuacjach historycznych, szczególnie zaś w czasie drugiej wojny światowej i w okresie zrywu solidarnościowego, aktualizacje pewnych charakterystycznych dzieł literackich o jakościowo znamiennej tendencji niepodległościowej9. Historię zatem owego zagadnienia niepodległościowego w literaturze polskiej widzieć trzeba przede wszystkim w porządku chronologicznym, wyznaczanym kolejno przez takie, na przykład, ważne, różnej zresztą rangi artystycznej, dzieła i zjawiska, jak Adama Jerzego Czartoryskiego Bard polski (1795)I0, Treny na rozbiór Polski Józefa Morelowskiego (1795), Mazurek Dąbrowskiego Józefa Wybić -kiego, Śpiewy historyczne Juliana Ursyna Niemcewicza, bogatą w swej różnorodności poezję powstania listopadowego, romantyczne arcydzieła literackie Adama Mickiewicza i Juliusza Słowackiego, zarzucone projekty Kościeliska Seweryna Goszczyńskiego jako utworu, który koncepcjom osobowości Konrada z Dziadów Mickiewicza i Kordiana Juliusza Słowackiego usiłował przeciwstawić wizję ludowego herosa — Janosza — obrońcy niepodległości narodu chłopskiego, wizjonerskie poezje romantyków późniejszych niższego nieco lotu, pieśni powstania styczniowego, głoszenie jego chwały nie tylko przez Elizę Orzeszkową, ale i przez pisarzy całego pokolenia, dalej zaś przez pisarstwo „poety państwowości polskiej'', Stanisława Wyspiańskiego, jak przez cały tak zwany „heroiczny nurt Modej Polski"11, aż po wyraźnie przekraczającą próg odzyskania niepodległości twórczość — metaforycznie rzecz ujmując — ostatniego wielkiego romantyka, Stefana Żeromskiego. Kilka wymienionych tu tytułów dzieł i zaledwie zasygnalizowanych zjawisk literacko-kulturowych tworzy jakby strukturalną sieć, na której rozpinają się poświęcone owej problematyce dzieła pisarzy niższej rangi, którzy jednak nieraz, jak na przykład Wincenty Poi, zyskali nieprzypadkową siłę oddziaływania na stan świadomości zbiorowej. Na tej też kanwie dobrze można spostrzec to zjawisko, które w 1923 r. zdefiniował w zapomnianej dziś książce Bronisław Chlebowski, gdy celnie 9 Zob. M. Dąbrowska, Okolicznościowa poezja polityczna w Polsce w latach 1980-1990, Szczecin 1998. Warto tu zwrócić uwagę na znamienną „solidarnościową" aktualizację pieśni konfederatów barskich (inc. „Stawam na placu z Boga ordynansu..."). 10 O jego dziejowej roli zob. M. Inglot, Myśl historyczna w „Kordianie", Wrocław 1973, s. 61. " Zob. M. Podraza-Kwiatkowska, Somnambulicy — dekadenci — herosi. Studia i eseje o literaturze Mlodej Polski, Kraków 1985, s. 133; por. też. J.G. Pawlikowski, Szkice o taternictwie. II. O bohaterstwie, „Przegląd Zakopiański" 1900, s. 395; S. Pigoń, U podstaw wychowania narodowego, Lwów 1920. 245 Jacek Kolbuszewski zauważał, że w latach 1795-1905 literatura polska stała się „głównym wyrazem życia narodu" po utracie niepodległości12. Co oczywiste, drugą z tych dat granicznych można dzisiaj przesunąć znacznie dalej13, na pewno aż po rok 1918. Będąc formą ekspresji niepodległości narodowej, czasem nawet wręcz utożsamiając się z bytem niepodległym narodu, literatura ta uparcie i i dobrą wiarą sekundowała historii, acz też i nie zawsze, jak pod piórem Wincentego Pola z Mohorta zwłaszcza czy Kornela Ujejskiego, za nią nadążała. W różne też konwergencje wchodziła ona z myślą polityczną. Bywały bowiem w dziejach takie okresy, kiedy stawała się ważną kreatorką tej myśli (zagadnienia np. mesjanizmu polskiego nie można przecież rozpatrywać li tylko w kategoriach literackich), bywała jej propagatorką i nosicielką, co jednak tu może najważniejsze, dysponowała najpierw istotną siłą mitotwórczą, później zaś, już po powstaniu styczniowym, nad wyraz skutecznie propagowała pewne mity, czego bardzo wyraźnym przejawem jest np. pisarstwo Marii Rodziewiczówny. Spoglądając zatem na dzieje literatury polskiej w kreowaniu i upowszechnianiu mitów politycznych warto, powołując się na określenie Narcyzy Zmichowskiej, pamiętać, że zmiennie w czasie wypełniała ona rolę najpierw „bóstwa", potem — właśnie po 1860 r. — „posługaczki"14. „Bóstwem" była wówczas, gdy w sposób wieszczy tworzyła mity, „posługacz-ką" stała się w czasowym sąsiedztwie powstania styczniowego, gdy zaczęła zabiegać bardziej o ich upowszechnienie niż o demiurgiczną kreację. Po jednej stronie stoją zatem wielcy romantycy — Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki, Zygmunt Krasiński, Cyprian Norwid, Seweryn Goszczyński, Bohdan Zaleski i Wincenty Poi, po drugiej zaś — Henryk Sienkiewicz, Eliza Orzeszkowa z Marią Rodziewiczówną, • a z nimi legion „po dziennikarsku" piszących powieściopisarzy pokroju Artura Gruszeckiego czy Wacława Gąsiorowskiego. Gdy zaś z tej perspektywy przypomni się słowa Nowaczyńskiego, okaże się wówczas, że był on w swoim prawie, utożsamiając kategorie „poezji" i „mitu", że w jego języku „zablagowanie się w poezję" w istocie oznacza „zablagowanie się w mity". Uznanie prawomocności tego sądu każe zarazem zwrócić uwagę na ten ważny w dziejach literatury i kultury moment, jakim była przemiana słowa w czyn. Objawiło się to w powstaniach listopadowym i styczniowym, w kreowaniu przez Mickiewicza Legionu, w jego misji tureckiej, a nawet w fakcie objęcia przez 12 B. Chlebowski, Literatura polska 1795-1905 jako główny wyraz życia narodu po utracie niepodległości, Lwów 1923. " Chlebowski książkę swą pisał w latach 1912-1914, co dobrze tłumaczy, dlaczego granicą ad ąuem stal się dla niego rok 1905. 14 M. Janion, M. Żmigrodzka, Romantyzm i historia, Warszawa 1978, s. 211. 246 Romantyczne sny o wolności... Żeromskiego swoistego zwierzchnictwa nad kilka dni istniejącą Rzeczpospolitą Zakopiańską w 1918 r. Zjawiska te świadczyły o spełnianiu się poezji, czyniły więc zadość tej regule, o której pisał Maurycy Mochnacki, iż „prawdziwa Poezja [...] idealny porządek przeistacza na materialny"15. Bezpośrednio korespondował z tym fakt, że dla romantyków tworzenie wizji przyszłości było jednocześnie wyrazem przekonania o jej nieuniknionej realizacji i stawała się ona artefaktem przyszłości. Uwzględnienie tego aspektu uprzytamnia jasno, iż w rozważaniach takich zagadnień, jak historia motywów niepodległościowych w literaturze, uwzględniać trzeba nie tylko perspektywę nadawcy, ale i odbiorcy, widzieć zatem trzeba nie tylko intencjonalne zamierzenia autorów pewnych dzieł i obiektywne tych utworów znaczenia, ale także sposób ich rozumienia i odbioru. Wkrótce po powstaniu Ody do młodości Adama Mickiewicza część jego przyjaciół filomackich, odczuwając jej wielkość, pojąć jej nie umiała, do dziejów jednak narodowej świadomości niepodległościowej weszła ona rychło wówczas, gdy na murach powstańczej Warszawy wypisywano słowa: „Witaj jutrzenko swobody, zbawienia za tobą słońce". Wspomniana już Maria Rodzie wiczówna nie wymyśliła ani jednej idei, godnej głębszej uwagi, w dziejach jednak kolportowania owych idei i wartości odegrała rolę wręcz pomnikową, niesłusznie pomniejszaną z racji popularnego charakteru jej pisarstwa. Omawiane tu zagadnienie dodatkowo komplikuje fakt, iż bardzo ważnym dla niego tyleż korelatem co kontekstem jest problem tzw. świadomości historycznej odbiorców literatury i zarazem uczestników życia narodowego. Ważny aspekt owej sprawy wiąże się z tym, że w ciągu całego wieku XIX, w gruncie zaś rzeczy przez cały okres niewoli, w procesie budowania owej świadomości istotną rolę kreatywną ogrywała literatura — tym większą, im mniejsze, do minimum sformalizowane i zinstytucjonalizowane były formy edukacji historycznej. Wielkość owego zagadnienia roli świadomości historycznej dostrzegło już u schyłku niepodległego bytu Rzeczypospolitej dojrzałe Oświecenie. Mężom oświeconym patronowała w tym przypadku potrzeba racjonalizacji historii, w inny jednak zupełnie porządek wpisywała jej widzenie literatura romantyczna. Kultura bowiem i literatura romantyczna świadomie zredukowały nieledwie do minimum dystans między historią, mitem i poezją. Ujawniały się w takim ujęciu znamiennie romantyczne koncepcje Fried-richa Wilhelma Josepha Schellinga, w których mit urastał do rangi „źródła wiedzy historycznej"16, dającego się odczytać jednostce obdarzonej szczególnym uczuciem — poecie, który posługiwał się „sztuką jako formą opisu adekwatną do 15 Stąd, wedle Mochnackiego, poezja „żyje [...] w przeszłości umajonej kwiatem twórczej imaginacji", u Norwida jednak w Promethidionie „Słowo — jest czynu testamentem!" 16 M. Inglot, op.cit., s. 15. 247 Jacek Kolbuszewski przedmiotu badań"17. Celnie zauważył Mieczysław Inglot, iż „w ramach tej teorii poszczególne gatunki literackie, odtwarzające narodową mitologię, mogły pretendować do wyjaśniania praw rządzących historią"18, w związku z czym tragedia nie tylko organizowała widzenie przeszłości, ale także — programowanie przyszłości19. Rozważając zaś ową kwestię zauważyć warto, iż romantyczne pokolenie, nie tylko w jego ogromnym zespole polistopadowych emigrantów20, niesłychanie silnie — w istocie już za sprawą doświadczenia roku 1812 — odczuwało presję wielkiej historii na swoje losy, ale też, szczególnie w czasowym sąsiedztwie powstania listopadowego i zwłaszcza wkrótce po nim, odczuło ciężar odpowiedzialności za ową historię. To przecież bezpośrednio z owego poczucia presji historii na jednostki wybitne i na całe pokolenie romantyczne wyrosły koncepcje wpisane w Dziadów część III, w Kordiana, w Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego, w nie spełniony, jakże jednak ważny z punktu widzenia dziejów myśli politycznej niepodległościowej zamysł Kościeliska Goszczyńskiego21. Emigracyjna świadomość romantyczna i za nią literatura doszły w swych koncepcjach historiozoficznych dość łatwo do przekonania, iż sens historii przewidziany został przez Boga. Nakładała się owa koncepcja na automatyczne niemal przekonanie o szczególnym posłannictwie dziejowym Polski. Wynikała stąd, jak rzecz ujmował Maurycy Mochnacki, specjalna rola literatury jako instrumentu poznania przeszłości narodowej, będącego synonimem narodowej autoświadomości22. Stąd zaś wynikało przekonanie o roli poezji, najcelniej zdolnej ująć istotę narodowych losów, najskuteczniej też mogącej je kształtować. Zagadnienie niepodległości Polski pojawiło się w literaturze polskiej po 1795 r. jako temat i problem całkiem nowy: do tej pory znała ona tylko różnego rodzaju niepokoje o stan państwa i jego los, teraz zaś stanęła wobec nieistnienia państwowości, co dla literatury oznaczało zupełnie nowe zadania. Pojawienie się owego problemu zdeterminowane zostało przez czynniki natury pozaliterackiej — i także poza obszarem literatury dokonało się jego rozwiązanie, mimo to literaturze pewnego wkładu do dzieła odzyskania niepodległości odmówić nie można. Jednakże wymierne ukazanie wielkości tego wkładu jest niemożliwe. Można tylko podjąć próby zobrazowania, w jaki sposób literatura oddziaływała na naród, jaka była siła n Ibidem, s. 17. 18 Ibidem. 19 Ibidem, s. 17-18. 20 Ibidem, s. 44-45. 21 Zob. M. Janion, Kozacy i górale [w:] Z dziejów stosunków literackich polsko-ukraińskich, Wrocław 1972, s. 139. 22 Ibidem, s. 24. 248 Romantyczne sn\ o wolności... i wielkość tego oddziaływania. Gdy więc niemożliwością jest zarysowanie pełnego obrazu dziejów idei niepodległościowej w literaturze czasu zaborów, w niniejszym szkicu podjęta zostaje próba ukazania miejsca literatury w polskim życiu zbiorowym, określenia roli tej literatury i głównych form jej oddziaływania na niepodległościowe aspiracje narodu23. W polskiej świadomości zbiorowej niejako zwyczajowo pojęcia idei niepodległościowej i tradycji niepodległościowej w sposób niemal zautomatyzowany kojarzą się z nurtem poczynań heroicznych (heroizm rycerski, heroizm żołnierskiej ofiary, heroizm walki). Na taki stan polskiej świadomości złożyło się wiele przyczyn. Ryszard Przybylski zwrócił uwagę na lekceważąco u nas negatywny stosunek do literatury klasycy stycznej po 1795 r.; istotnie, z dorobku literatury polskiej, powstałej po trzecim rozbiorze, ale w czasach jeszcze przedromantycznych, do polskiej tradycji niepodległościowej weszło niewiele dzieł, trwałe zaś w niej miejsce zdobyły tylko Mazurek Dąbrowskiego i Śpiewy historyczne. Polska myśl w czasie pierwszej wojny światowej wyraźnie zresztą kierowała się ku tradycji legionowej, czego ciekawym dowodem jest fakt, iż Stanisław Witkiewicz w 1915 r. pisał do siostry: „Kozietulski ze swymi 120 szwoleżerami więcej zrobił dla Polski niż wszystkie fabryki, banki i młyny założone przez Lubeckiego, koleje budowane przez Kronen-berga, niż wszyscy razem ludzie realni i trzeźwi"24. Romantycy, których dziełem było powstanie listopadowe, zanegowali klasy-cyzm odrzucając nie tylko jego estetykę, ale także koncepcję narodu i historiozofię. Zaprzeczyć jednak nie można, że patriotyzmu uczyli się w szkole klasyków, a była to szkoła dobra, uczyła go bowiem na wartościach sprawdzonych i poprzez dzieła artystycznie udatne. Treny na rozbiór Polski Józefa Morelowskiego (druk całości Poznań 1854) nie tylko były wyrazem żalu i rozpaczy, ale uczyły także nadziei, wzywając: W sercu Polaka żyj, nadziejo święta! Albo mu skruszysz, albo ulżysz pęta. Adam Jerzy Czartoryski w Bardzie polskim wyrażał natomiast silne pragnienie tej nadziei25, która w Pieśni legionów, w Mazurku Dąbrowskiego zmieniła się w żywą i silną wiarę — pewność odebrania szablą tego, co nam obca moc wydarła. Wiara ta znajdywała wsparcie w przekonaniu o licznych a wybitnych walorach 23 Zob. np. M. Janion, Reduta. Romantyczna poezja niepodległościowa, Kraków 1979. 24 Cyt. za: J. Zabiello (L. Szczepański), Nowy romantyzm w poezji polskiej czasu wielkiej wojny, Kraków 1917, s. 16. 25 I. Chrzanowski, Optymizm i pesymizm polski, Warszawa 1971, s. 260: „Woronicz nie tracił wprawdzie nadziei, ale pokładał ją już tylko — w miłosierdziu bożym". 249 Jacek Kolbuszewski charakterologicznych Polaków jako narodu dziedziczącego idealne wartości i tradycje, wspólne dawnej Słowiańszczyźnie. „Miażdżąca ironia" Mickiewicza przekreśliła później stereotyp „sielskiego Słowianina", ale to właśnie w nim Józef Pawlikow-ski widział potwierdzenie pewności, że Polacy mogą o własnych siłach wybić się na niepodległość. Źródła tej siły to: istota narodowości, cnota i męstwo, pracowitość, wierność tradycji i umiejętność heroizmu. Do niej właśnie odwoływała się mowa O narodowości Polaków Kazimierza Brodzińskiego, wygłoszona przez niego w Warszawie 3 V 183126. Piękna i ważna ta mowa była jednym z najpierwszych i najważniejszych akcentów polskiego mesjanizmu. Mówił Brodziński, iż wstając z grobu („jak Piotrowin na świadectwo zbrodni na sobie dokonanej") stanął naród polski „na południu przeznaczenia swojego" i odzyskując wolność, ofiaruje ją „dla wszystkich ludów", a będzie to wolność, która „uczyni królów sprawiedliwymi". W takim ujęciu Polska, gdyby przegrała swą wolnościową walkę, stałaby się „uczniem Chrystusa", jej zaś grób — „celem wędrówek ludów do grobu narodu, ucznia Chrystusa"27. Napisał Brodziński tę mowę już po powstańczych sukcesach pod Wawrem i Iganiami, ale jeszcze przed ostrołęcką klęską. Dalszy bieg zdarzeń powstańczych nie był mu więc jeszcze znany, tworząc tę wizję kierował się zatem romantyczną zaiste intuicją. Gdy więc z perspektywy historii obserwuje się ową linię dzieł wytyczających rozwój narodowej samowiedzy i jej kształt, wówczas stopniowo zaczynają zanikać antynomie między „klasycyzmem" a „romantyzmem", zarysowuje się zaś w nich ciągły proces formowania i stopniowego przekształcania się, a może raczej dojrzewania idei niepodległościowej, która rychło w skali bardzo szerokiej wkroczyła, chyba głównie właśnie za sprawą literatury, do zbiorowej świadomości narodu. Był to proces formowania się najpierw pojęcia narodu i takiego jego kształtowania, by naród ten zdolny był przetrwać niewolę. Oznaczało to więc budzenie samowiedzy, że „Polska nie umarła, póki my żyjemy". Później było to roztrząsanie, czy naród może odzyskać niepodległość, łączące się z ugruntowywaniem coraz silniejszego przekonania, że polskie prawo do niepodległości wynika nie tylko z racji politycznych, ale jest prawem danym narodowi od Boga. Postawę taką zdeterminowała nie tylko sama tradycyjna, nasilona ogromnie z początkiem XVIII w. i nowego znaczenia nabierająca w początkach XIX w. religijność polska. Wyrastała bowiem ona przede wszystkim z poczucia bezprzy-kładności gwałtu i krzywdy, jakimi były rozbiory, to zaś poczucie zmuszało do znajdywania nadrzędnego sensu cierpienia i nadrzędnego sensu walki o zniesienie jego skutków. W takim przebiegu myśli literatura polska przeszła rychło ewolucję od „idylli" do heroizmu. Prawda, że był to proces dramatyczny i burzliwy, że walka 26 Ibidem, s. 153. 27 Ibidem, s. 161. 250 Romantyczne sny o wolności... romantyków z klasykami miała w sobie momenty prawdziwie ostre, pojęcie zaś polskości było w niej wykorzystywane przez obie strony, zgoła inaczej pojmujące sens „narodowości". Nie przypadkiem jednak w starej już pracy mądrze mówił Ignacy Chrzanowski o romantyzmie polskim jako spadkobiercy Konstytucji 3 Maja. Z tej tradycji wywodził się ideał niepodległości, z niej wywodziła się także „idea przebudowy dusz", koncepcja integracji terytorialnej Polski i niezwykle ważna myśl o jedności narodu28. Z tradycji Konstytucji 3 Maja przeszła do myśli polskiej XIX w. idea poświęcenia jednostki dla narodu oraz miłość narodowej przeszłości. Stąd właśnie poezja przedlistopadowa brała przekonanie, że z pomocą Boga „z popiołu" powstaną „narodu rycerze" (Rajmund Korsak, Poema o miłości ojczyzny). Stąd w przedromantycznych, a może raczej w przedlistopadowych dziejach idei wolności w literaturze polskiej znalazły się niemal wszystkie te pierwiastki, z których w późniejszej części wieku XIX budowano całość niepodległościowej idei i niepodległościowych wizji. Pozaliterackim katalizatorem stało się tu powstanie listopadowe, będące najdoskonalszym z romantycznych czynów — jako najwyraź-niejsza realizacja myśli o niepodległości. Dlatego zarówno jego przebieg, jak i jego skutki wejść musiały do literatury polskiej. „Unicestwiająca ironia" Mickiewiczowskiego aforyzmu „o Sławianach lubiących sielanki"29 skompromitowała „siel-skość" — literacki program Brodzińskiego, dzielony z nim przez klasyków. Równolegle jednak szeroka opinia publiczna piastowała kult wielkich bohaterów, na równi obdarzając uwielbieniem herosów (Kościuszko, książę Józef) i racjonalistów (Stanisław Staszic). „Romantyczność" wymagała nie gotowości do ofiary (czyż tego nie nauczał minister Staszic?30), ale wręcz ofiary i czynu, czynem tym zaś stało się właśnie powstanie. Walcząc więc o niepodległość romantyzm polski, przedstawiając cara i jego popleczników jako zbrodniarzy, „grot swych pocisków skierował w tego, co «jak Bóg silny, jak szatan złośliwy». To wyładowanie nienawiści do caratu przejawiło się w różnej formie: Jankowski w Dziadach śpiewał, że car to «dzika bestia»; Reduta Ordona, Kordian, Beniowski — nazywały go groźniej — szatanem. Wskutek wydobycia analogii cierpień filaretów do rzezi niewiniątek Mickiewicz upodobnił go Herodowi, a terminem «car» nazywał Boga jako złego 28 Ibidem, s. 298-323. 29 Wypowiedź Literata z Dziadów części III: „Nasz naród się prostotą, gościnnością chlubi, /Nasz naród scen okropnych, gwałtownych nie lubi;/ Śpiewać, na przykład, wiejskich chłopców zalecanki,/ Trzody, cienie — Stawianie, my lubim sielanki"; por. A. Witkowska, Stawianie, my lubim sielanki [w:] Z polskich studiów ślawistycznych, S. III: Nauka o literaturze. Prace na VI Międzynarodowy Kongres Slawistów w Pradze 1968, Warszawa 1968. 30 S. Pigoń, Staszicowa oda do mlodości [w.] Z ogniw życia i literatury. Rozprawy, Wrocław 1961. 251 Jacek Kolbitszewski i bezlitosnego tyrana. Goszczyński uderzył w najsilniejszy ton, nazywając cara Antychrystem"31. Poezja romantyczna głosiła, że „śmierć cara jest koniecznością". Klęska powstania listopadowego uprzytomniła jednak, że przemoc caratu upaść może wtedy dopiero, gdy (mówiąc słowami Mickiewicza z Ustępu Dziadów części III) Słońce swobody zabłyśnie I wiatr zachodni ogrzeje te państwa. W takim ujęciu mroczny Wschód stawał się symbolem zła, natomiast ciepły wiatr zachodni zwiastować mógł zbliżającą się Wiosnę Ludów. Nabierała w ten sposób głębszego sensu romantyczna koncepcja wolności, której najgroźniejszymi wrogami stawali się generalnie „królowie". Wolność Polski jawiła się tu więc jako konsekwencja mającego nastąpić upadku Rosji. Obalić ją miała rewolucja, mszcząca absolutystyczne monarchie i wyzwalająca uciemiężonych. Sprawa niepodległości Polski znów nabierała przeto znaczenia szerszego. Jego odnalezienie miało szczególną ważność po upadku powstania, gdy szło o uzasadnienie celowości cierpienia, tortur i ofiar, najbardziej dramatycznych i tragicznych w dziejach losu polskiego. Stąd wywodził się ogromny wzrost wątku martyrologicznego w romantycznej literaturze polistopadowej, stąd narosło znaczenie mesjanizmu. Mesjanizm stworzyć musiał zatem swoją własną koncepcję nie tylko przyszłości, ale także i przeszłości Polski. Nie stronił od wykazywania dziejowych grzechów Polski i Polaków, zarazem jednak otworzył najszersze pole do idealizacji przeszłości. To prawda, że w owych ocenach szlacheckie wady ujmowane były nieraz jako zalety, ale — jak zauważył już Ignacy Chrzanowski — zjawisko to z dużą siłą pojawiało się także w mesjanizmie. Przypomniał Chrzanowski, że Mickiewicz w prelekcjach paryskich „idealizował dawną konstytucję polską i to tę, która się skrystalizowała w XVII wieku, a więc nie tylko z tronem elekcyjnym, ale i z liberum veto". Podobnie odnosił się do przeszłości Juliusz Słowacki. Pisał o nim Chrzanowski: „Słowacki nigdy nie idealizował bezwzględnie przeszłości Polski, ale i on uwierzył, Że przez ojczyznę naszą szło zbawienie, Że ona była ostatecznym końcem Żywota ducha ludzkiego, że ona Mogła tę ziemię jedną wziąć w ramiona I umiłować, i oddać ją słońcem; Ona to jedna mogła, a nikt inny, Bo była prosta, piękna jak cud gminny, Niepokalana! 51 Ibidem, s. 96. Znamienne, że Chopin w swoim dzienniczku na wieść o upadku powstania listopadowego nazwał Boga — carem! 252 Romantyczne sny o wolności... Mogła, ale nie spełniła swego posłannictwa, nie oddała ziemi słońcem, nie uanieliła jej; dlaczego? bo popełniła jeden straszny grzech. [...] Nie polityczne, tylko społeczne grzechy ciążą, zdaniem Słowackiego, na przeszłości Polski [...]. I za te grzechy pokarał Bóg Polskę upadkiem. Ale ten upadek jest zarazem — dla przyszłej Polski — błogosławieństwem"32. W podobnym też kierunku zmierzało rozumowanie Krasińskiego, uważającego, że skoro winy doprowadziły Polskę do upadku, bez którego nie spełniłaby ona swej misji historycznej jako „naród chrystusowy", „w jedną miłość spajający ludy", to i owa polska wina jest błogosławiona („Błogosławcie ojców winie!"). Wielki romantyzm — wykazał to już Chrzanowski — „zatracił" także i „myśl państwową w poglądach na przyszłość", aczkolwiek u każdego z największych wyglądało to inaczej. W duchu skrajnego idealizmu ujął to Zygmunt Krasiński, według którego, jak pisze Chrzanowski, „naród polski po swojej śmierci politycznej, w przyszłości może i powinien stać się Chrystusem narodów, budownikiem Królestwa Bożego na ziemi [...]"33. Mickiewicz i Słowacki wyraźniej natomiast dążyli do „przebudowy duszy polskiej" — Mickiewicz zaś sprawę polską wiązał z „wojną powszechną za wolność powszechną i szczęście ludów". W podobnym ujęciu Słowackiego (Anhelli) owo zmartwychwstanie narodów wiązało się z rewolucją społeczną, z upadkiem królów i triumfem ludu („Oto zmartwychwstają narody! Oto z trupów są bruki miast! Oto lud przeważa!")... Gdy „po dniach nieszczęśliwych" w surowej ocenie dyskusji literackich osądzone zostały winy przywódców i powstańców (owo „drugie pół rycerzy żywych", którzy nie umieli dla ojczyzny nie tylko zwyciężać, ale nawet ginąć) — w Grobie Agamemnona i Kordianie, ale nie tylko w owych dziełach, równolegle musiała się w ramach owej problematyki pojawić kwestia jednostki wybitnej i istotnie pojawił się jej silny kult. Wywodził się on z filozofii preromantycznej, ważną zaś podstawę miał w kulcie Napoleona. Wielka literatura romantyczna zajęła się zatem rychło po powstaniu listopadowym poszukiwaniem i próbą stworzenia takiej wybitnej, potężnej jednostki — wielostronnie analizując jej siły i słabości (Kordian Słowackiego), szukając jej głównie wśród poetów, siłą czucia stwarzających nowe byty (Konrad Mickiewicza: „ja czuję nieśmiertelność, nieśmiertelność tworzę"), ale i wśród ludu (Janosz Seweryna Goszczyńskiego z nie ukończonego Kościeliska). Pierwszeństwo należy się tu niewątpliwie Mickiewiczowi jako autorowi Improwizacji i Widzenia Księdza Piotra z Dziadów części III, te bowiem wypowiedzi poetyckie miały największą siłę oddziaływania i organizowania narodowej myśli. I. Chrzanowski, op.cit., s. 312-313. Ibidem, s. 316-317. 253 Jacek Kolbuszewski Improwizacja była wyrazem walki artysty-poety o „szczęście Polski i świata", Widzenie natomiast „artystyczną realizacją zwycięstwa". Widzenie stało się wskutek tego w konstrukcji poematu dopełnieniem Improwizacji. Improwizacja była szczytowym wyrazem romantycznego egocentryzmu; zasadą Widz,enia jest teocentryzm"34. Stąd Improwizacja była w ostatecznej swej wymowie głęboko pesymistyczna, gdy Widzenie obdarzone było optymizmem, umniejszonym o zależność jednostki od władz metafizycznych. Już sama częstotliwość narodowych zrywów w epoce romantycznej uprzytamnia, że narodowa funkcjonalność tej literatury polegała głównie na tym, iż zdolna była swą „siłą fatalną" zwyczajnych „zjadaczy chleba" przemieniać może nie w aniołów, ale w spiskowców, konspiratorów, żołnierzy powstańczych, umiejących walczyć i cierpieć. Tego cierpienia uczył Zygmunt Krasiński w Irydionie zapowiadając, że Bóg po „długim męczeństwie" obdaruje Polaków wolnością, w Przedświcie zaś głosił, że za sprawą Polski „narodzi się nowa epoka dziejów, zjednoczenie wszystkich narodów w jedną owczarnię"35. Mówiąc zatem dawnym językiem stwierdzić należy, iż dusza zbiorowości polskiej była romantyczna i stąd także klęska powstania styczniowego, przeżywana wśród represji i prześladowań, odbierana była w sposób szczególnie pesymistyczny. Rzecz jest ważna dlatego, że tłumaczy w jakiejś mierze intensywność antyroman-tycznej kampanii podjętej przez wchodzącą do polskiego życia zbiorowego i literackiego generację pozytywistyczną. Stąd dość osobliwie wpisuje się ona w dzieje „romantycznych snów" o wolności, acz zapisała w nich także swój dość wyraźny rozdział nie tyle za sprawą stylizowanych w duchu poezji Juliusza Słowackiego wypowiedzi Adama Asnyka czy kultu cichego heroizmu pracy Elizy Orzeszkowej, ile przede wszystkim za sprawą silnego ciągle kultu powstania styczniowego36, a także za sprawą kultu heroizmu wpisanego w prozę Henryka Sienkiewicza, uprawianą „ku pokrzepieniu serc". Tę doniosłą rolę odegrała Trylogia uznana powszechnie za arcydzieło37. Pojawiła się ona w momencie, gdy narastała znów potrzeba aprobaty dla wartości, które głosili Mickiewicz, Słowacki i Krasiński. Była to droga, po której tradycja romantyczna weszła do świadomości następnego pokolenia — młodopolskiego. Stąd silą rzeczy problem niepodległości został przez Młodą Polskę odziedziczony po tradycji romantycznej. 14 Ibidem, s. 98. 35 S. Kolbuszewski, Romantyzm i modernizm, Katowice 1959, s.107. 36 Dziedzictwo literackie powstania styczniowego, Warszawa 1964; J. Dętko, K. Dunin--Wąsowicz, Współuczestnicy narodowej sprawy. Proza polska o udziale chlapa w powstaniu styczniowym i dojrzewaniu narodowej świadomości, Warszawa 1973. 37 Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia, szkice, polemiki, opr. T. Jodełka Burzecki, Warszawa 1962. 254 Romantyczne sny o wolności... Ton przewodni wyznaczały tu słowa Adama Mickiewicza z prelekcji paryskich (5 stycznia 1841), że dla Polski ideą jest dziś ojczyzna; podobnie rzecz ujmował Krasiński w Przedświcie, pisząc, że Polska nie jest „krajem-miejscem-do-mem-obyczajem", ale „wiarą-prawem". Ewolucja życia duchowego pod zaborami, w obliczu niemożności rozwijania pełnego życia narodowego i państwowego, zamiast tworzenia substytutów życia normalnego, życia „na niby", tak dobrze znanego z okresu okupacji, choć nie tylko, doprowadziła u schyłku wieku XIX, zwłaszcza wobec braku wyraźnych perspektyw odzyskania niepodległości, do pojęciowego, „zdematerializowanego" pojmowania Polski jako idei38. Z tego stanowiska wychodził Stanisław Brzozowski, gdy twierdził, że „polski indywidualizm to owoc tragizmu naszej historii", i tłumaczył, że „polski dorobek dziejowy, polska ukształtowana przez historię i niewolę psychika jako wystarczająca sobie całość — oto co stanowi sensorium naszych artystów"39. Zauważając taki „determinizm niewoli", Brzozowski bezwiednie chyba wskazał na fakt, iż po czasie romantycznych triumfów literatura utraciła zdolność kształtowania charakteru narodu, utraciła kontrolę nad biegiem zdarzeń i nad formowaniem się postaw, determinowanych -— w każdym razie od upadku powstania styczniowego — przez niewolę i historię. Mentorskie aspiracje pisarzy i całej literatury wprawdzie nie malały, w rzeczywistości jednak mniejsza była ich zdolność inspirowania i kształtowania postaw. Niezmiennie natomiast wysokie pozostawały diagnostyczne predyspozycje i kompetencje literatury, gdy szło o kształt polskiego życia i oblicze współczesności. Ten wątek „diagnostyczny" w Młodej Polsce pojawił się bardzo wyraźnie i ogarnął szeroki zakres problemów, ukazując pod piórami Stanisława Wyspiańskiego, Władysława Reymonta, Stefana Żeromskiego czy Tadeusza Micińskiego najróżniejsze aspekty narodowych słabości — dla nas najbardziej interesujące są te, które wiążą się z zanurzaniem „duszy polskiej" w romantyzmie (Wyspiański w Weselu: „My jesteśmy jak zaklęci, że nas mara, dziwo nęci"). Literatura tego okresu rzeczywiście dobrze wyrażała niepokoje zagubionej w urbanizującym się świecie duszy polskiej. Tym silniejsze było jej poszukiwanie wielkości (Stanisław Wyspiański, Wyzwolenie) — proces zaś tych poszukiwań krystalizował się do postaci coraz czystszej po 1905 r., gdy osłabły i utraciły walor atrakcyjności tendencje dekadenckie. Już w 1906 r. Tadeusz Miciński w Do źródel duszy polskiej, dając wyraz przewadze znaczenia Polaka-społecznika i mistyka nad poetą-artystą, formułował w języku symboli (wyjątkowo jak na niego przejrzystych) postulat doskonalenia „duszy polskiej", rozszerzając horyzonty „egoizmu narodowego". W czytelnej aluzji do Promethidiona Norwida (człowiek wieczny) pojawiało się tu 38 A. Łempicka, Geniusz i Konrad, „Pamiętnik Literacki" 1968, z. l, s. 84. 39 S. Brzozowski, Aforyzmy, Warszawa 1979, s. 22-23. 255 Jacek Kolbuszewski przeświadczenie o dwoistości natury polskiej: „czerepu rubasznego" i „duszy anielskiej". Proces przezwyciężania tej dwoistości oznaczał wyzwalanie najlepszych polskich wartości. Ten zaś problem zajął ważne miejsce w twórczości Stefana Żeromskiego. Cechy „czerepu rubasznego" piętnował on z ogromną siłą w Dumie o hetmanie jako polskie wady zbiorowe, by zarazem — romantycznie — wierzyć w wartość i trud „dusz samotnych", wiernych przegranej sprawie do ostatniego momentu z nie splamionym nigdy honorem. Nazwano Żeromskiego „poetą powstania styczniowego"40 i jest to określenie trafne, ten bowiem polski zryw narodowy, którego pogrobowcem był autor Wiernej rzeki, zajmował go szczególnie. W jego przypomnieniach pisarz kierował się przejmującą zasadą, „rozrywania ran polskich, aby się nie zabliźniły błoną podłości". Wiązało się to ze sposobem pojmowania przez Żeromskiego posłannictwa pisarza, dlatego też warto przypomnieć, że Józef Ujejski nazwał był Żeromskiego „ostatnim wajdelotą" i to określenie jest może trafniejsze, bowiem poświęcenie się autora Popiołów problematyce narodowej i społecznej wyrastało z jego powiązań z tradycją romantyczną i z wierności wobec tej tradycji. Biegła jego twórczość dwoma torami, historycznym i współczesnym, a choć zagadnienia współczesne zajęły w niej — za sprawą liczby utworów im poświęconych — miejsce pocześniejsze, to jednak i zwrot ku przeszłości był niezmiernie ważny, w nim bowiem głównie dokonywało się owo „rozrywanie ran polskich". Był więc Żeromski „ostatnim wajdelotą" dlatego, że w polu jego widzenia pojawiły się polskie problemy średniowiecza (Powieść o Udalym Walgierzu, 1904; Wiatr od morza, 1922), okresu bitwy pod Cecorą (Duma o hetmanie, 1908), epoki napoleońskiej (Popioły, 1904; Sulkowski, 1910), powstania listopadowego i rabacji • Szeli (Wszystko i nic, 1919; Turoń, 1923), i wreszcie powstania styczniowego (Rozdzióbią nas kruki, wrony..., 1895; Echa leśne, 1905; Wierna rzeka, 1912). Znamienne, że przedmiotem jego analiz stały się momenty klęsk. To one stwarzały możliwość ukazywania bohaterstwa człowieka i narodu — bohaterstwa rozumianego jako „posłuszeństwo wewnętrznemu demonowi", jako wierność sobie. Ten romantyczny kult bohaterstwa miał u Żeromskiego do spełnienia swoistą funkcję „pedagogiczną". Pisarzowi chodziło o „szacunek dla przeszłości" i o „żal po niej" — a więc właśnie o romantyczny kult heroizmu. Ale dodać można tu jedną jeszcze ideową przesłankę: „A może jeszcze szło o realizację nakazu, jaki Hubert Olbromski dał Salusi Brynickiej słowami: «Serce mężne uzbrój w sobie», a gdy ona z rozpaczą pytała: «i cóż z serca mężnego?» — Żeromski odpowiadał swojemu pokoleniu słowami Olbromskiego: «nie czas pytać i odpowiadać»"41. Mógł istotnie 40 J. Kleiner, Żeromski jako poeta powstania styczniowego [w:] Sztychy, Lwów 1933. 41 S. Kolbuszewski, op.cit., s. 405. 256 Romantyczne sn\- o wolności... Żeromski być przekonany, że jeszcze nie czas na takie pytania i odpowiedzi, trzeba natomiast przechować i utrwalić te wartości, które okażą się niezbędne, gdy nastanie czas dla owych pytań — i odpowiedzi na nie udzieli bieg wydarzeń dziejowych. Trudno jednak nie dodać do tych wyjaśnień jednego jeszcze, znanego zresztą powszechnie, a wyrażonego przez samego Żeromskiego, który przecież mówił o „rozrywaniu ran polskich, aby się nie zabliźniły błoną podłości". Szło o obronienie własnego narodu przed upadkiem moralnym, przed zgodzeniem się na status quo. Wiarygodność tego autokomentarza potwierdza zaś fakt, iż z podobną koncepcją bohaterstwa spotykamy się w dziełach pisarza dotyczących problematyki współczesnej. Wszyscy ci bohaterowie tragiczni, przez otoczenie nie rozumiani, poświęcali się dla spraw wielkich — dla drugiego człowieka i ojczyzny, dając ofiarę z własnego życia. W każdym z tych przypadków współczesnych bohater przemieniał się, dokonywało się w nim przeobrażenie z człowieka, szukającego wartości życia w miłości dla wartościowej kobiety, na człowieka, który ponad miłość stawiał pracę społeczną lub pracę narodową, który życie swoje tej służbie poświęcał. Była to nowa interpretacja typowo polskiego, romantycznego, Mickiewiczowskiego schematu przemiany Gustawa w Konrada. Powiedział w Sulkowskim Żeromski, że „Ojczyzna — to samo życie. Jak krew bije w tętnach, jak serce w piersiach uderza, jak myśl w mózgu przepływa — tak w nas żyje ojczyzna". Niepodległościowy sens bohaterskiego tragizmu (czy może tragicznego bohaterstwa) w twórczości Żeromskiego polegał na oczyszczającym rozrywaniu ran polskich w imię wyraźniejszego uprzytomnienia owego tętna krwi i uderzeń serca, nazywanych Ojczyzną. W tymże Sulkowskim na pytanie jednego z bohaterów: „Cóż ma naród nieszczęśliwy, który nie ma sił i środków, ażeby natychmiastowe odnieść zwycięstwo?", odpowiadał tytułowy bohater: „Winien się nieustannie ćwiczyć we wszystkim, co by uczynił, gdyby był wolnym". Nieustające pokazywanie bohaterskich klęsk i tragicznego heroizmu, owo „rozrywanie ran polskich" było takim właśnie przygotowaniem do wielkości — ćwiczeniem wyzwalającym wolność w jednostce, umiejącej zachować wierność przegranej sprawie. Używając słów Stanisława Brzozowskiego z Legendy Młodej Polski rzec można, że w tym planie niepodległościowym Żeromski uczył „heroizmu dziejowego jako planu życia", że przeciwstawiał się „bezdziejowości współczesnej psychiki polskiej"42. Na równi jednak ważyć tu trzeba koncepcje Stanisława Wyspiańskiego, którego myśli o Polsce wyznaczają następne stadium dojrzałości polskiej ideologii niepodległościowej w jej kształcie literackim. Brzozowskiego jakby szczególnie ujęły u Wyspiańskiego słowa: „To, co nas łączy w naród, jest naszą siłą". I nie było rzeczą przypadku, że właśnie jego twórczość Brzozowski uznał za „poszukiwanie rzeczy- S. Brzozowski, Legenda Mlodej Polski, Lwów 1910, s. 527. 257 Jacek Kolbuszewski wistości narodowej myśli"43. Stwierdzając, że zrozumienie Wyspiańskiego równoznaczne jest z samopoznaniem polskości i polskiego społeczeństwa, przestrzegał on, że Wyspiański nie daje gotowych wyników i wyjaśnień, ukazuje natomiast problemy w trakcie szarpania się z nimi i ich rozwiązywania. Oto powód, dla którego twórczość Wyspiańskiego, odgrywając ogromną rolę w dziejach polskiej świadomości, nigdy nie nadawała się do wykorzystania jej w funkcji „pedagogiczno--agitacyjnej", jaka nieraz była udziałem Żeromskiego. Twórczość Wyspiańskiego owijała się wokół problematyki nieustającej walki między wolą życia, symbolizowanego przez młot, złoty rydwan, kolebkę, zboże, krasawice, bogów greckich, a prawami śmierci, symbolizowanej przez słomianą pałubę, upiory, maski. Istotę tragizmu ujmował Wyspiański w kategoriach dualizmu życia i śmierci. Za najwyższą miarę i wartość uznawał życie, traktując je jako jedyną i ostateczną wartość: „nie ono jest uświęcone, lecz samo uświęca"44. Głosił więc Wyspiański czystość polskiego bytu politycznego, wolę normalnego polskiego życia, niezależnego od „narodowego oszustwa". Wizje triumfu życia nad śmiercią ukazał w Akropolis, natomiast w Bolesławie Śmiałym ujął motyw walki między wolą życia państwowego a wartościami metafizycznymi, symbolizowanymi przez trumnę biskupa Stanisława Szczepanowskiego, potęgą swą usiłującą zmiażdżyć potęgę Polski piastowskiej. Najmocniej jednak idea niepodległościowa dała o sobie znać w Wyzwoleniu; Brzozowski napisał, że Wyspiański „reprezentuje tu całkiem dokładnie moment narodzenia się nowej świadomości, woli do twardego, realistycznego zmagania się", ujmując zaś rzecz innymi słowy wyjaśnił, że Wyspiański Wy-zwoleniem mówi: „Jesteście narodem, ale nie poprzestawajcie na tym poczuciu, bo ono ginie — walczcie"45. I tak jest w istocie. To Konrad w Wyzwoleniu mówi:' „Wszak każdy naród co innego niż państwo. Naród ma jedynie prawo być jako PAŃSTWO". Wyspiański — mówiąc słowami Konrada — „chciał tego, co jest wszędzie". W sporze z Maską 11 powiada Konrad: „Ja wiem, czego ty chcesz: że Polska ma być mitem, mitem narodów, państwem ponad państwy, prześcigającym wszystkie, jakie są, republiki i rządy: oczywiście niedościgłym, wymarzonym. Ma być marzeniem — tak, ideałem. Tak, a nigdy ma się STAĆ, nigdy BYĆ, nigdy się urzeczywistnić". Wyspiański bowiem myślał kategoriami państwowości polskiej. Wyznaczał obowiązek rządowi polskiemu jako obrońcy narodowych interesów i spraw, rzeczywistością była dlań Polska taka sama jak inne narody, siły Polski upatrywał w chłopie i robotniku, władzę nad życiem 43 S. Brzozowski, Stanislaw Wyspiański, Stanisławów 1912. 44 Ibidem, passim. 45 S. Brzozowski, Legenda Mlodej Polski, s. 570. 258 Romantyczne sny o wolności... państwa oddawał inteligencji i talentowi. W ramach państwowości oczekiwał czystości życia politycznego, w imię czego postulował nawet wprowadzenie cenzury! Był to w dziejach ideologii niepodległościowej w literaturze polskiej swoiście największy radykalizm i zdobyć się nań mogła tylko jednostka genialna, siłę czerpiąca z tradycji, ale przewyższająca ją trzeźwością spojrzenia, przy pozornej tylko minimalizacji żądań i oczekiwań. W istocie był to maksymalizm. Postulat restytucji państwa normalnego, zwyczajnego, takiego jak inne, śmiałością swą wykraczał daleko poza najśmielsze obrazy idealizacji przeszłości, stając się prawdziwym triumfem nowocześnie pojmowanej idei niepodległości. Stąd jako „poeta państwowości polskiej" Wyspiański traktował Polskę jako byt wiekuiście niepodległy. Jednakże od Wyzwolenia do wyzwolenia wiodła jeszcze długa droga i problem niepodległości Polski jako zagadnienie nurtujące literaturę polską miał na niej kilka istotnych momentów. Dwa z nich szczególnie godne są przypomnienia. Pierwszym było pojawienie się w literaturze Młodej Polski nader wyraźnego, ale bardzo późno rozpoznanego nurtu heroicznego. W nim, jak pisze prof. Maria Podraża-Kwiatkow-ska, „bezbronne i bezsilne początkowo pokolenie modernistów uległo swoistej militaryzacji"46, którą dobrze ilustrować mogą różne przykłady literackie. Ujmując rzecz słowami Podrazy-Kwiatkowskiej, powiedzieć można, iż przemiana postawy i świadomości polegała na tym, że homo faber zmieniał się w homo rnilitans. Momentem drugim, będącym następstwem pierwszego, było nagłe i niezwykle silne reaktywowanie tradycji romantycznych w literaturze bezpośrednio po wybuchu I wojny światowej. Pojawiły się wtedy bądź dzieła wybitne, jak Księga ubogich Kasprowicza, bądź ważne, jak Cienie Kazimierza Tetmajera i Ta, co nie zgine_la Edwarda Słońskiego i Zdzisława Dębickiego (1916), nie wspominając o innych zbiorach poezji wojennej. Zjawiskiem o sporym znaczeniu stała się poezja legionowa47. Trudno się temu zjawisku dziwić, skoro sam Józef Pilsudski w wiedeńskim przemówieniu we wrześniu 1914 r. nazwał siebie romantykiem, tym właśnie faktem tłumacząc swoje „wejście" w ową wojnę48. W literaturze odżyła więc na nowo tradycja romantycznego „czynu" i legionowego bohaterstwa. Karabin polskiego żołnierza stawał się w imię tego czynu „arką przymierza między dawnymi a nowymi laty" (tak jego rolę interpretował Kazimierz Tetmajer), myśl zaś o niepodległości była konkretyzowaniem „snu o szpadzie". 46 M. Podraza-Kwiatkowska, op.cit., s. 133. 47 Z. Kloch, Poe-ja pierwszej wojny. Tradycja i konwencje, Wrocław 1986. 48 Por. Legiony polskie od 16 sierpnia 1914 do 16 sierpnia 1915. Dokumenty, Piotrków 1915, s. 112. 259 Jacek Kolbuszewski Powodem do dumy stawała się możliwość wpisania tradycji rodzinnej w tradycję narodową, o czym z dumą pisał Jerzy Żuławski, mówiąc, że w bój za Polskę poszedł tak samo, „jak [...] ojciec mój, jak ojca ojciec i ojca dziad, co z Legionami przemierzył świat [...]". Romantyczne były też formy kultu bohatera, jakim stał się Józef Piłsudski. Romantycznym rodowodem legitymowały się wiersze „ułańskie", poezja zaś legionowa, wiążąc się z tradycją Mazurka Dąbrowskiego, tej najbardziej niepodległej pieśni polskiej, opowiadając o wcielaniu jego słów w czyn i życie, unaoczniała najboleśniejsze aspekty tragedii wolnościowej ofiary polskiego żołnierza, o czym przejmująco pisał Edward Słoński. Słowa poety, akcentujące, iż „ta, co nie zginęła, powstanie z naszej krwi", spełniły się istotnie kilka lat później. „Ta, co nie zginęła", wyrosła z ich krwi i spełniły się ponad studwudziestoletnie oczekiwania. Literackie dzieje problematyki niepodległościowej zamknęły się w wyrazistej, efektownej, jakby starannie i świadomie komponowanej ramie. A przecież rama ta powstała poza intencjami autora Pieśni legionów, mówiącej, że Polska nie umarła, skoro żyją Polacy, podobnie jak ukształtowała się ona bez świadomej intencji Edwarda Słońskiego. Pierwszy z tych tekstów był wyrazem pewnego siebie, odważnego optymizmu i pełnego wiary w przyszłość przekonania, że Polacy mogą się wybić na niepodległość. Drugi — niezależnie od zawartego w nim akcentu optymistycznego —jest w całych dziejach problematyki niepodległościowej w literaturze polskiej jednym z dzieł najbardziej tragicznych. Służbę w wojsku obcym i w obcym mundurze, stającą się walką przeciwko rodakom dzielącym ten sam los po przeciwnej stronie, wojnę bezwiednie bratobójczą przewartościował poeta w kierunku podkreślenia celowości i znaczenia ofiary z krwi, złożonej dla własnego państwa. W tym bowiem aspekcie neoroman-tyczny poeta wielkiej wojny wzniósł się ponad tradycję romantyczną, że celowość ofiary ujmował jakby pod wpływem nauki Wyspiańskiego, w kategoriach państwowości polskiej. Szczególnie symptomatyczne przy tym jest, iż de facto całość dziejów problematyki niepodległościowej jawi się jako swoisty motyw przewodni literatury polskiej okresu porozbiorowego, raz po raz echem odzywający się w dziesiątkach parafraz i przypomnień, impulsów do czynu, konkretyzującego poezję i marzenia. Był to rys przewodni całego owego procesu odzwierciedlający wspomniane romantyczne przekonanie o tym, że wizja przyszłości jest jej artefaktem. I tak właśnie się stało jesienią 1918 r.: słowo stało się czynem, wizja — niepodległością. Czyż można było na nią reagować w konwencjach futurystycznych, ekspresjonistycznych, awangardowych? O odzyskaniu niepodległości literatura mogła mówić tylko w konwencji wyznaczonej przez tradycję romantyczną, ale też i dlatego musiała wówczas w obliczu wielkiego momentu dziejowego ponieść klęskę artystyczną. Podkreślmy 260 Romantyczne sny o wolności... to jednak, iż inaczej być nie mogło. Wszystkie narodowe polskie doświadczenia romantyczne były tragiczne i bolesne. Romantyzm polski nie był w stanie, nie mógł wytworzyć wzorów i konwencji optymistycznych, nie stworzył też systemu języka wyrażającego radość49. Dlatego także zanurzona w romantyzmie literatura wielkiej wojny, gdy umilkły działa i Polska stała się rzeczywistością, nie mogła znaleźć odpowiedniego głosu. Naiwnością jest sądzić, że zawiera się w tym jakaś niepoprawna polska predylekcja do bycia romantycznym. Polski optymizm romantyzmu nigdy nie potrzebował. Jeśli swoi i obcy nazywają nas największymi romantykami na świecie bądź niepoprawnymi romantykami, to widocznie muszą być po temu jakieś wyraźne powody, które Polaków tak często w różnych sytuacjach dziejowych skłamały do bycia „romantycznymi". Rzecz ta jednak wymaga dopowiedzenia, którego celowość wynika z tytułowej koncepcji niniejszego tekstu, ukazującego aspiracje niepodległościowe literatury polskiej w kategoriach snów o wolności. Oto dokonując u schyłku życia, w 1923 r., swoistego bilansu własnej pracy napisał, uderzając w ton bolesnej skargi, Stefan Żeromski: „Wszystko zawsze inaczej wypadało, niżem zamierzył, powiedział, obliczył. Wszystko inaczej się stało, niżem wyśnił". Pochodziły te słowa ze zbioru opowiadań Pomyłki. Krytyka dostrzegła jego wielki artyzm, w pełni go jednak nie pojęła, zachwycając się „demonem erotyzmu w kostiumie komediowym"50 i dość arbitralnie, a z gruntu mylnie orzekając słowami Marii Dąbrowskiej, że książka ta jest „[...] jakby zboczeniem z wielkiego gościńca twórczości Żeromskiego. Wyprawą ku dzikiej ścieżce wypoczynku, czy też pomyłką w drodze"51. Wówczas bowiem, gdy się ów zbiór opowiadań ukazał, w krótkowzrocznym widzeniu pisarstwa i dokonań Żeromskiego nie dostrzeżono ani tej siły autoironii, jaką autor wpisał w fabularne koncepcje swych opowiadań, ani — tym bardziej — wymowy przytoczonego wyżej zdania. Stało się zaś tak dlatego, że albo nie umiano odnieść owego tragicznego autowyznania pisarza do dwóch organizujących rozumienie jego pisarstwa własnych jego wypowiedzi, albo też, co bardziej prawdopodobne, odniesienie do nich czyniono po prostu błędnie. Rzecz w tym, że już wtedy, a może zwłaszcza wówczas, w pierwszych latach po odzyskaniu niepodległości, gdy Juliusz Kaden-Bandrowski mówił w Generale Barem — dokładnie w tym samym 1923 r. — o „radości z odzyskanego śmietnika", dzieła Stefana Żeromskiego odczytywano ciągle przez pryzmat tych dwóch auto-charakteryzujących je zdań, które i do dzisiaj organizują, choćby w szkolnym odbiorze, ich pojmowanie. Pierwszym z nich była ta wspomniana już uwaga, jaką 49 Zob. I. Chrzanowski, Optymizm i pesymizm polski, passim. 50 L. Piwiński, St. Żeromski, „Pomyłki", „Przegląd Warszawski" 1923, nr 27, s. 412. 51 M. Dąbrowska, „Pomylki" — Stefana Żeromskiego, „Bluszcz" 1924, nr 7. 261 Jacek Kolbuszewski Żeromski dał w 1907 r. w Nokturnie, pisząc: „Byłem zawsze jak dobosz, który biegnie bez tchu obok spracowanego szeregu, znany takt wybijając pałkami". Drugim pamiętne słowa z Sułkowskiego (1910): „Trzeba rozrywać rany polskie, żeby się nie zabliźniły błoną podłości". Postrzegano to więc tak, że w Pomyłkach wielkiego pisarza widziano, jak zauważyła to Maria Dąbrowska, element „[...] tej strasznej niewspódzielności między czuciami naszymi, zakresem przewidywań, nadziei, dążeń, a tej dzikiej samowoli, z jaką los, przyroda i inni ludzie biorą serca człowiecze na kawał"52. Popełniając ani pierwszy, ani ostatni tak rażący błąd interpretacyjny, Dąbrowska oczywiście nie dostrzegła, że Żeromski w Pomyłkach pisząc: „moje rozumienie zawsze było pomyłką", dokonywał — w obliczu całej współczesności nie spełniającej jego oczekiwań, czemu wkrótce dał wyraz w Przedwiośniu — tragicznej wręcz samooceny tych wartości i koncepcji, jakie realizował i głosił w wielkich swych dziełach wcześniejszych, Sitaczce, Syzyfowych pracach^ Ludziach bezdomnych, w Rozdzióbią nas kruki, wrony..., Śnie o szpadzie i Śnie o chlebie. Nie podzielając „radości z odzyskanego śmietnika", Żeromski nie umiał, jak Zofia Nałkowska w Romansie Teresy Hennert (1924), cieszyć się z samego tylko faktu istnienia państwowości polskiej, bez względu na to, jaka ona jest, paskarska czy skorumpowana. Pisząc też niewiele później Przedwiośnie Żeromski dowiódł, jak wielkim dla niego, bolesnym rozczarowaniem był ten kształt polskiego życia zbiorowego, jaki realizować się począł w odrodzonej Polsce. Po raz ostatni w tej powieści porywał się on do swoistego czynu, w postać Gajowca wpisując programową koncepcję, dającą się określić mianem „państwowego neopozytywizmu", nader osobliwie korespondującą z odmienną, głośną w owych dniach ideą „uniwersalizmu" Jana Nepomucena Millera, aż nazbyt kategorycznie odrzucającego ciążenie dziedzictwa romantyzmu53. Gdyby Miller nie posunął się w 1933 r. do skandal nieledwie wywołującego ataku na Pana Tadeusza jako dzieła w jego opinii marnego i szkodliwego, inaczej — zapewne — by wyglądała recepcja jego myśli. Dostrzegając jednak owe wyraźne pokrewieństwa programu pozytywnego bohatera Przedwiośnia — Gajowca, tożsamego tu w przekonaniach z Zeromskim, z „uniwersalizmem" Millera, trzeba jednak także wyraźnie widzieć ogromnie różniące ich postawy elementy ich genezy. „Uniwersalizm" Millera miał charakter jawnie i silnie antyromantyczny, gdy „neopozytywizm" Żeromskiego, podobnie jak wszelkie jego wcześniejsze fascynacje pozytywistycznym heroizmem „Siłaczek" i Judymów, źródło swe miał w zachwycie romantycznymi ideami „czynu", poświęcenia i heroiz- 52 Ibidem. 53 J.N. Miller, Zaraza w Grenadzie. Rzecz o stosunku nowej sztuki do romantyzmu i modernizmu w Polsce, Warszawa 1926; idem, Na gruzach Grenady, Warszawa 1933. 262 Romantyczne sny o wolności... mu. Formułowany przez Gajowca program dla młodej państwowości polskiej miał przecież bezpośrednie, jawnie dostrzegalne nie tyle korzenie, ile źródło, w Składzie zasad, jaki dla Legionu włoskiego sformułował w 1848 r. Adam Mickiewicz. Romantyczny neopozytywizm Gajowca-Żeromskiego był oczywiście całkowitą utopią, wielkość jednak przywiązania okazywanego przez pisarza tradycji romantycznej najwyraźniej wskazuje w interesującym nas przedziale zjawisk na autentyzm i ogrom rozczarowania wyrażonego w przytoczonym wyżej zdaniu z Pomyłek. Ta, którą w Przedwiośniu usiłował naprawiać, rzeczywistość życia II Rzeczypospolitej, odstając dalece od jego oczekiwań, zdawała się wyznaczać postrzeganie bezsensowności i nawet jałowej błędności wszelkich jego poczynań wcześniejszych, tych więc także, które nazywał celowością rozrywania ran polskich, i tych, które patronowały jego kroczeniu dobosza, wybijającego rytm marszu spracowanemu szeregowi pracowników niepodległości. Wedle bowiem Żeromskiego, droga do niepodległości wieść miała pod znakami ofiar i poświęcenia oraz etyzmu, naprawiającego dawne polskie winy. Nawet więc w słabości bohaterowie jego byli monolitami charakteru. Rozczarowanie pisarza brało się zatem stąd, że o tworzonych przez niego wartościach i ideałach nowa, niepodległa już rzeczywistość polskiego życia zbiorowego jakby zapomniała, porzuciła je, aż nazbyt spiesznie dążąc do zbudowania sobie normalnej, zwyczajnej codzienności. Rzeczywistość nie mieściła się w wyolbrzymionym formacie rozanielonych wizji, Polska zaś odrodzona nie była Rzeczpospolitą „przemienionych kołodziejów". „Siła fatalna" wieszczej poezji nie przemieniła też obywateli znów niepodległego państwa — w aniołów. Ziszczenie się romantycznych snów i marzeń o niepodległości paradoksalnie stawało się jawnie klęską poezji profetycznej. Rzeczywistość zadawała kłam literaturze i dlatego także Żeromski jako ostatni wielki romantyk mógł boleśnie odczuwać brzemię klęski, klęski poniesionej w chwili najważniejszego tryumfu narodu. Czy więc autodiagnoza, jaką wystawiał własnym usiłowaniom, nie była także mimowiedną oceną wszelkich od 1795 r. niepodległościowych aspiracji literatury polskiej? Tadeusz Radzik, Wiesław Sladkowski „CZWARTA DZIELNICA" -POLONIA W WALCE O NIEPODLEGŁĄ Tadeusz Łepkowski w swej wypowiedzi podczas rocznicowej sesji zorganizowanej przed dziesięciu laty w Lublinie nazwał emigrację „składnikiem polskiego losu, polskiej kondycji [...] instytucją Polski zależnej"1. Zasadniczą funkcją emigracji było, jego zdaniem, dążenie do niepodległości, do suwerenności ojczyzny zarówno w znaczeniu zewnętrznym, jak i wewnętrznym. W tym pierwszym szło o odbudowanie państwa polskiego, w drugim — o nadanie istniejącym w jego ramach stosunkom, zarówno w odniesieniu do praw jednostki, jak i szerzej w sferze społecznej i kulturalnej, atrybutów wolności w pełnym rozumieniu tego słowa. Podkreślił jednocześnie, iż procesy te miały charakter stadialny i wykazywały w różnych fazach różny stopień zależności między czynnikami suwerenności zewnętrznej i wewnętrznej. Ta głęboka refleksja przedwcześnie zmarłego historyka znalazła swój wyraz w tytule obecnej sesji, stanowi też podstawę oraz punkt wyjścia dla niniejszych rozważań. W swym syntetycznym ujęciu stały się one możliwe dzięki badaniom wielu uczonych w kraju i na emigracji; problematyka ta w odniesieniu do roku 1918 była też szeroko omawiana i dyskutowana podczas dwóch sesji rocznicowych zorganizowanych w 1978 r. w Krakowie i w 1988 r. w Lublinie, mających swe pokłosie publikacyjne2. Poczynając od przełomu XVIII i XIX stulecia, aż po lata siedemdziesiąte tego wieku, poszczególne fale polskich emigracji polityczno-wojskowych, szczególnie Wielka Emigracja w swej działalności, niewolnej wprawdzie od różnych charakterystycznych dla uchodźców słabości, błędów, „potępieńczych swarów"3, wytyczała szlaki wiodące do niepodległości, wzbogacała kulturę narodową, przypominała nieustannie Europie, zarówno rządom jak i ludom, opinii publicznej o „sprawie 1 Dyskusja panelowa [w:] Polonia i odbudowa państwa polskiego w 1918 roku, pod red. W. Śladkowskiego, Lublin-Warszawa 1991, s. 171-172. 2 Polonia wobec niepodległości Polski w czasie pierwszej wojny światowej, pod red. H. Flor-kowskiej-Franćić, M. Franćicia, H. Kubiaka, Wrocław 1979; Polonia i odbudowa państwa polskiego... 1 Por. A Witkowska, Cześć i skandale: o emigracyjnym doświadczeniu Polaków, Warszawa 1998. 265 Tadeusz Radzik, Wiesław Śladkowski polskiej". Była ona wówczas, obok „kwestii wschodniej", problemem międzynarodowym o pierwszorzędnym znaczeniu. Podejmując ją państwa zachodnioeuropejskie, zwłaszcza Francja i Anglia, starały się przeciwstawić — jak to określił Czesław Chowaniec — „dyrygowaniu biegiem historii europejskiej przez mocarstwa zaborcze"4, Rosję, Prusy i Austrię. Sytuacja uległa diametralnej zmianie na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. We Francji po upadku II Cesarstwa kwestię polską traktowano per non est, III Republika, zawierając sojusz wojskowy z Rosją, zaakceptowała w pełni warunek swego alianta, iż sprawa polska jest wewnętrznym problemem imperium carskiego. Jeszcze wcześniej podobna sytuacja zaistniała po drugiej stronie kanału La Manche. Zdaniem pisarza brytyjskiego Alisona Philipsa: „w świecie mówiącym po angielsku zainteresowanie publiczne sprawą polską umarło całkowicie po upadku powstania 1863 r."5 Procesy te zbiegły się z upadkiem po 1871 r. polskiej emigracji na zachodzie Europy i zanikiem jej działalności politycznej. Wielu działaczy emigracyjnych powróciło do kraju, zwłaszcza do Galicji; niektórzy z nich, korzystając z uzyskanej przez tę dzielnicę autonomii, kontynuowali działalność niepodległościową, która, jak pisze Marian Zgórniak: „na przełomie lat 80 i 90 XIX wieku wraz z dorastającym nowym pokoleniem młodzieży nabierała świeżego blasku"6. Przebudziła się też wówczas emigracja zasilona nowymi przybyszami z kraju: młodzieżą studencką i artystyczną oraz działaczami rozwijającego się ruchu socjalistycznego, którego nurt niepodległościowy wypisał na swych sztandarach hasło odbudowy państwa polskiego. Potężniała coraz bardziej emigracja zarobkowa, kierująca się na kontynent amerykański, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych; już wkrótce miała ona zapewnić podstawy materialne podjętej na powrót w Europie emigracyjnej działalności politycznej, a z czasem przystąpić do niej we własnym zakresie. Wyznacznikiem tych procesów było utworzenie w Szwajcarii w 1887 r. z inicjatywy Zygmunta Miłkowskiego tajnej Ligi Polskiej, realizującej idee Skarbu Narodowego. Reaktywowały się też ośrodki politycznej działalności emigracyjnej w Paryżu i Szwajcarii, rozpoczęły swą działalność: Związek Narodowy Polski we Francji i Związek Wychodźstwa Polskiego, dążący do objęcia swymi wpływami głównych skupisk Polonii europejskiej7. Koła te zorganizowały w stulecie uchwalenia Konstytucji 3 Maja uroczysty obchód rocznicowy w Zurychu 4 C. Chowaniec, La question polonaise 1796-1921 (historique, facteurs, problemes) etrait du VIl' volume „UEurope du XIX et XX siede", s. 181. 5 J. Pajewski, Pierwsza wojna światowa 1914-1918, Warszawa 1991, s. 778. 6 M. Zgórniak, Polonia amerykańska wobec problemu niepodległości w czasie l wojny światowej [w:] Polonia amerykańska, Przeszłość i współczesność, pod red. H. Kubiaka, E. Kusie-lewicza i T. Gromady, Wrocław 1998, s. 727. 7 W. Śladkowski, Emigracja polska we Francji 1871-1918, Lublin 1980, s. 94 i n. 266 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą i Rapperswilu, a w uchwalonej wówczas odezwie emigracji polskiej do narodów europejskich stwierdzono, iż „naród polski nie zrzeka się żadnego ze swych praw [...] i że w interesie własnym i całej Europy stara się wszystkimi siłami przyspieszyć chwilę, kiedy odzyskawszy wolność i niepodległość, będzie mógł podjąć na nowo i prowadzić pracę reformatorską przodków zeszłego stulecia"8. Po przekształceniu Ligi Polskiej w Ligę Narodową i ostatecznym rozejściu się dróg, po których kroczyły ruch narodowodemokratyczny i socjalistyczny, działalność wspomnianych wyżej europejskich organizacji emigracyjnych w połowie lat dziewięćdziesiątych ustała, w ich miejsce pojawiły się inne ugrupowania, jak np. Związek Zagraniczny Socjalistów Polskich, a także organizacje studenckie. Wzrosła aktywność Polonii amerykańskiej, jednoczącej się w licznych organizacjach i związkach — startując w nowym kraju z niskiego pułapu kulturowego i świadomościowego, przeobrażała się ona w społeczność ożywioną polskimi uczuciami patriotycznymi9. Swój wyraz znalazły w historycznej rezolucji, uchwalonej przez zwołany w 1910 r. w Waszyngtonie pierwszy Kongres Narodowy Polski: „My, Polacy, mamy prawo do bytu samodzielnego narodowego i uważamy za swój święty obowiązek dążyć do osiągnięcia niepodległości politycznej dla naszej ojczyzny Polski"10. W przededniu wybuchu pierwszej wojny światowej na emigracji znajdowała się znaczna część narodu polskiego, prawie 5 min ludzi, tj. ok. 1/5 całej ówczesnej populacji polskiej — określenie tej społeczności mianem „czwartej dzielnicy" było więc jak najbardziej uzasadnione. W swej zasadniczej masie była to emigracja zarobkowa, licząca ok. 3,5 min osób w Stanach Zjednoczonych, 100 tyś. w Brazylii i ok. 1,4 min w Europie, głównie w Niemczech, Rosji i Austro-Węgrzech11. W wyniku procesów o charakterze społecznym, zawodowym i świadomościowym ta, wywodząca się przeważnie ze wsi polska społeczność emigracyjna, nie wszędzie oczywiście i w niejednakowym stopniu zdawała już sobie sprawę ze swego pochodzenia i przynależności do narodu polskiego, jedynie jej warstwy przywódcze demonstrowały otwarcie swój polski patriotyzm i wolę walki o niepodległość Polski. Na tej płaszczyźnie mogły one podjąć współpracę z różnymi kręgami emigracyjnymi w krajach europejskich, głównie w Szwajcarii, Francji i Anglii. Środowiska te były jednak zróżnicowane pod względem politycznym, zasadniczy ich podział był 8 W. Sladkowski, Wychodźstwo polskie w Europie Zachodniej wobec setnej rocznicy uchwalenia Konstytucji 3 Maja [w:] Konstytucja 3 Maja w tradycji i kulturze polskiej, pod red. A. Bar-szczewskiej-Krupy, Łódź 1991, s. 370. 9 F. Stasik, Polska emigracja zarobkowa w Stanach Zjednoczonych Ameryki 1865-1914, Warszawa 1985, s. 189 i n. 1(1 M. Zgórniak, op.cit., s. 729. " Emigracja z ziem polskich w czasach nowożytnych i najnowszych (XVIII-XX w.), pod red. A. Pilcha, Warszawa 1984. 267 Tadeusz Radzik, Wiesław Sladkowski odzwierciedleniem dwóch wykształconych w kraju orientacji: antyrosyjskiej i anty-niemieckiej, nadto, jeśli uwzględnimy czynnik geograficzny, cechował je znaczny stopień rozproszenia; wszystko to stanowiło splot czynników utrudniających, a nie sprzyjających w podejmowaniu przez emigrację wspólnych akcji i działań o charakterze narodowym. Pierwszym problemem, jaki stanął na początku wojny przed ówczesną Polonią, była masowa emigracja wojenna z ziem polskich. Zrazu dotknęła ona Galicję, następnie Królestwo Polskie. W 1914 r. przed armią rosyjską ewakuowało się lub uciekło z terenu Galicji ok. 800 tyś. uchodźców, znaczna ich część znalazła się w Wiedniu i jego okolicach, większość rozlokowano w tzw. obozach barakowych na terenie Austro-Węgier. Uchodźcom pośpieszyła z pomocą Polonia austriacka, tworząc Komitet Pomocy dla uchodźców z Galicji i Bukowiny oraz powołaną przez Koło Polskie w parlamencie wiedeńskim Komisję dla Spraw Uchodźców12. Podobną postawę zajęła Polonia rosyjska wobec masowego exodusu Polaków z Królestwa Polskiego w roku 1915, wynoszącego prawie milion osób. Główną rolę w działalności opiekuńczej, jaka nad nimi została roztoczona na terenie Rosji, odegrał Centralny Komitet Obywatelski kierowany przez ks. Czetwertyńskiego oraz Władysława Grabskiego i Stanisława Wojciechowskiego oraz współpracujące z nim Komitety Polskie. Największemu z nich, działającemu w Moskwie, przewodniczył Aleksander Lednicki13. Pilnej pomocy potrzebowali Polacy pozostali w kraju zniszczonym wskutek przesuwających się frontów, dotknięci rekwizycjami wojskowymi oraz wprowadzonym przez okupantów niemieckich i austriackich głodowym systemem kartkowym. Potrzeby te starał się zaspokoić zorganizowany z inicjatywy Erazma Piltza w styczniu 1915 r. w Lozannie Komitet Generalny Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce. Na jego czele, jako prezes i wiceprezes, stanęli dwaj najbardziej znani wówczas w świecie Polacy: Henryk Sienkiewicz i Ignacy Jan Paderewski. Przeniesiony wkrótce do Vevey, gdzie zamieszkał Sienkiewicz i stąd zwany Komitetem Vevej-skim, rozwinął on niezmiernie szeroką działalność, tworząc na całym świecie 174 filie. Odpowiedzią na wystosowany przez Sienkiewicza apel do narodów cywilizowanych była ogólnoświatowa kwesta; patronował jej także Kościół katolicki, zasadniczym ofiarodawcą była jednak Polonia, zwłaszcza amerykańska. Zbiórka ta, prowadzona przez cały okres wojny, przyniosła 20 min franków szwajcarskich, tj. ok. 4 min dolarów, które pod różnymi postaciami Komitet rozdzielił za 12 W.S. Kucharski, Polonia i Polacy w rdzennej Austrii w XIX i XX wieku, Lublin-Wiedeń 1994, s. 34-35. 13 A. Patek, Polacy w Rosji i ZSRR [w:] Polonia w Europie, pod red. B. Szydłowskiej-Ceglowej, Poznań 1992, s. 303 i n. 268 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą pośrednictwem działających w kraju instytucji charytatywnych i opiekuńczych wśród najbardziej potrzebujących pomocy Polaków zamieszkujących ziemie polskie, uchodźców polskich w różnych krajach europejskich oraz Polaków z armii zaborczych, przebywających w obozach jenieckich na terenie państw Ententyl4. Drugą niezmiernie istotną dziedziną, którą podjęła emigracja polska, była działalność propagandowa i polityczna; prowadzili ją na terenie neutralnej Szwajcarii oraz w państwach koalicji zarówno emigranci polscy przebywający tam od dawna, jak i politycy i publicyści przybyli z ziem polskich lub Rosji już podczas wojny. Jednym z jej głównych celów była popularyzacja sprawy polskiej wśród społeczeństw Europy Zachodniej, przekonanie rządów i zjednanie opinii publicznej do idei niepodległości Polski. Nie było to zadanie łatwe — zdaniem ministra spraw zagranicznych Austro-Węgier hr. Buriana — w momencie wybuchu wojny w Europie: „Ani jedna myśl nie była Polsce poświęcona". Jeszcze bardziej lapidarnie sytuację tę określił Sokolnicki mówiąc, iż wówczas „Polski nie chciał nikt"15. Działalność tę rozwijano z dwóch zasadniczych i przeciwstawnych sobie orientacji politycznych: antyrosyjskiej i anty niemieckiej. Na dobro rywalizujących z sobą polskich obozów politycznych zapisać należy, iż podążając różnymi drogami do zasadniczego celu, jakim była wolna Polska, nie dyskredytowały się wzajemnie zarówno wobec obcych rządów, jak i opinii publicznej. Orientacja antyrosyjska kształtowała zrazu swój punkt widzenia w uzależnieniu od programu powołanego w Krakowie Naczelnego Komitetu Narodowego, stawiającego na tzw. rozwiązanie austro-polskie, według którego naddunajska monarchia dualistyczna miała przekształcić się w trialistyczną; popierała też Piłsudskiego i Legiony. Taki punkt widzenia reprezentowało i propagowało związane z NKN Biuro Prasowe, mające swą siedzibę w Rapperswilu, a później w Bernie. Programową niezależność podkreślało działające również na terenie Szwajcarii Stowarzyszenie La Pologne et la Guerre, założone i kierowane przez prof. Jana Kucharze-wskiego, z którym sympatyzował Henryk Sienkiewicz, a współpracował wybitny historyk prof. Szymon Askenazy. Na łamach wydawanych przez siebie czasopism i broszur, nie tając swego prolegionowego stanowiska, wysuwało otwarcie postulat niepodległości Polski16. Hasło La Pologne aux Polonais, oznaczające wówczas niepodległość dla Polski, przyświecało działającemu w Paryżu Komitetowi Wolnej Polski, którego prezesem był sędziwy weteran powstania styczniowego, płk Józef 14 D. Plygawko, Sienkiewicz w Szwajcarii. Z dziejów akcji ratunkowej dla Polski w czasie pierwszej wojny światowej, Poznań 1986. 15 W. Śladkowski, Opinia publiczna we Francji wobec sprawv polskiej w latach 1914-1918, Wrocław 1976, s. 66. 1(1 H. Florkowska-Franćić, Między Lozanną, Fryburgiem i Vevey. Z dziejów polskich organizacji w Szwajcarii w latach 1914-1917, Kraków 1997, s. 224 i n. 269 Tadeusz Radzik, Wiesław Sladkowski Gałęzowski, a faktycznym i sprężystym kierownikiem — znany paryski urolog, dr Bolesław Motz. Komitet, z którym współpracował inż. Józef Lipkowski, pobudzał i organizował w znacznym stopniu w duchu przychylnym dla idei niepodległości Polski nadsekwańską opinię publiczną i miejscowe kręgi polityczne17. Podobną działalność prowadził w Anglii August Zaleskil8. Popierając Piłsudskiego i Legiony, w swym oddziaływaniu na opinię europejską kręgi te były ograniczane przez władze państw wchodzących w skład Ententy. Barierą krępującą na zachodzie Europy poczynania zwolenników Romana Dmowskiego, tworzących orientację antyniemiecką, było stanowisko Rosji; carat żądał bowiem od swych sojuszników, aby popierali przyrzeczoną jedynie przez Rosję, a nie zrealizowaną autonomię dla Polski. Ze stanowiskiem takim do czasu upadku caratu musiał się liczyć w większym stopniu aktywny w Paryżu Wacław Gąsiorowski, wydawca i redaktor tygodnika „Polonia", i jego zwolennicy. W mniejszym zakresie czyniła to podporządkowana endecji i kierowana przez Erazma Piltza i Mariana Seydę Centralna Agencja Polska, mająca swą siedzibę w Lozannie, a więc na terenie neutralnej Szwajcarii. Przygotowywała ona dla prasy europejskiej serwis dotyczący spraw polskich. Koła te powołały także Komitet Wydawnictw Encyklopedycznych, w bieżącej propagandzie szczególnie przydatna okazała się Petite encyclopedie polonaise; jej edycja zbiegła się z wydaniem aktu 5 listopada, który pobudził zainteresowanie zachodniej opinii publicznej kwestią polską19. Dążenia polityczne tego obozu realizował od lipca 1917 r. Komitet Narodowy Polski, którego siedzibą był Paryż. Został on uznany przez państwa Ententy za oficjalną reprezentację polityczną Polski, co umożliwiło Dmowskiemu prowadzenie zabiegów i starań u zdążającej do zwycięstwa koalicji na rzecz odbudowy niepodległego państwa polskiego w granicach odpowiadających aspiracjom polskim20. Ożywioną propagandę polityczną prowadziła też Polonia amerykańska: zwolennicy Piłsudskiego byli skupieni w powołanym jeszcze w 1912 r. Komitecie Obrony Narodowej, natomiast linię Dmowskiego poparł wyłoniony w 1916 r. z Polskiego Centralnego Komitetu Ratunkowego tzw. Wydział Narodowy z prezesem Janem Smulskim. Największy rezonans na gruncie amerykańskim wywołała działalność Ignacego Jana Paderew-skiego, który dotarł do prezydenta Wilsona, przedkładając mu dwa memoriały w sprawie odbudowy niepodległego państwa polskiego i jego przyszłych granic. Historycy badający te sprawy różnią się w poglądach, czy wpłynęły one bezpośred- 17 W. Sladkowski, Emigracja polska we Francji...., s. 276 i n. 18 J. Pajewski, Wokół sprawy polskiej, Paryż-Lozanna-Londyn 1914-1918, Poznań 1970, s. 167 i n. 19 H. Florkowska-Francić, op.cit., s. 116 i n. 20 M. Leczyk, Komitet Narodowy Polski a Ententa i Stany Zjednoczone 1917-1919, Warszawa 1966. 270' „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodleglą nio na stanowisko prezydenta, faktem jest jednak, iż w styczniu 1917 r. w swym oświadczeniu, złożonym w senacie, jako pierwszy wówczas w świecie mąż stanu opowiedział się on za powstaniem Polski „zjednoczonej, niepodległej, autonomicznej". Trudno też ustalić, jaki faktyczny wpływ miała ta różnorodna i prowadzona w wielu krajach polska działalność propagandowa. Jej oddziaływanie miało większy oddźwięk w opinii publicznej niż w zakresie decyzji rządów, wpływała też inspirująco i mobilizująco na działalność organizacji i instytucji oraz sprzyjających sprawie polskiej osób, jak Alma Lawrence Tadema w Anglii, prof. Charles Richet, Georges Bienaime, Louis Ripault, gen. Mories we Francji i najbardziej aktywny, zarówno nad Sekwaną jak i Lemanem, dziennikarz francuski Edmond Privat. Emigranci polscy chcieli też walczyć o niepodległość Polski. Pierwsi chwycili za broń Polacy we Francji, sławą okryła się złożona z ochotników polskich 2 kompania l pułku Legii Cudzoziemskiej, tzw. bajończycy, ich czyn urósł rychło do rangi smbolu. Do walki rwała się też młodzież sokola w Stanach Zjednoczonych, uczestnicząca w szkoleniu wojskowym w Toronto w Kanadzie i Cambridge Springs w USA. Po wspomnianej deklaracji prezydenta Wilsona Paderewski wystąpił z ideą utworzenia w USA stutysięcznej armii polskiej — armii Kościuszki. Kiedy rząd amerykański nie zaakceptował tego planu, lecz po przystąpieniu USA do wojny ogłosił apel o ochotniczym zaciągu do armii amerykańskiej, entuzjazm i chęć do walki była wśród mieszkających tam Polaków tak duża, iż w jej szeregi zaciągnęło się wówczas 38 tyś. polskich ochotników. Punktem zwrotnym było utworzenie na mocy dekretu z 4 czerwca 1917 r. prezydenta Francji, Raymonda Poincarego, armii polskiej we Francji. Główną bazą rekrutacyjną stała się dla niej Polonia amerykańska — ogółem do armii tej wstąpiło przeszło 22 tyś. ochotników polskich ze Stanów Zjednoczonych21. Z jednostek wchodzących w jej skład chrzest bojowy na froncie zachodnim przeszedł l pułk strzelców polskich, uczestniczący w walkach w lipcu 1918 r. w okolicach Reims. Armia ta, zwana Armią Błękitną, której dowódcą został w październiku 1918 r. gen. Józef Haller, była rozbudowywana także po podpisaniu rozejmu 11 listopada 1918 r., który zakończył zmagania wojenne. W kwietniu 1919 r., licząc prawie 100 tyś. doskonale uzbrojonych żołnierzy, powróciła do odrodzonej ojczyzny, gdzie jako istotna część wojska polskiego wzięła udział i odznaczyła się w walkach o granice Polski. Formacje wojskowe tworzyli także Polacy przebywający w Rosji. Przeciwstawiające się dążeniom bolszewickim ugrupowania polskie w postaci stacjonujących na kresach I i II korpusu zostały jednak rozbrojone przez Niemców, a III korpus nie wyszedł poza stadium organizacji. Do kraju z bronią powróciła daleką drogą ze Wschodu IV dywizja strzelców gen. 21 T. Radzik, Polonia amerykańska wobec Polski odrodzonej [w:] Polonia i odbudowa państ\va polskiego, s. 39. 271 Tadeusz Radzik, Wieslaw Śladkowski Żeligowskiego i resztki 5 dywizji syberyjskiej strzelców gen. Czumy. Obie zostały wcielone, podobnie jak Armia Błękitna, w skład odrodzonego wojska polskiego22. Dokonanie całościowego bilansu czynu niepodległościowego emigracji polskiej nie jest zadaniem łatwym. Należałoby też odpowiedzieć na pytania, jaki był udział wychodźstwa w owej różnokierunkowej działalności i czy w tych wszystkich akcjach i przedsięwzięciach brał udział jego ogół, czy też określone zbiorowości lub jednostki. Wydaje się, iż najszerszy był udział emigracji w akcjach charytatywnych. Ze społeczności emigracyjnych największą ofiarnością wykazała się Polonia amerykańska, przekazując wspomnianemu Komitetowi Vevejskiemu przeszło 12,5 min franków szwajcarskich, tj. prawie 2/3 całej sumy, a z jednostek — działający w Kairze Mieczysław Geniusz, który sam zebrał prawie 55 tyś. franków szwajcarskich, tj. tyle, ile cała Polonia brazylijska. Dla niej samej nie było to jednak mało, była bowiem społecznością ubogich chłopów, walczących na dalekim kontynencie o swą egzystencję. W akcji tej nie uczestniczyła zapewnię cała 3,5-milionowa Polonia amerykańska, a jedynie jej część najbardziej uświadomiona narodowo i działająca w różnych organizacjach, liczących według szacunków ok. 400 tyś. osób. W działalności propagandowej i politycznej, wymagającej wiedzy i umiejętności, brali udział jedynie ludzie do tego przygotowani. W sporym ich zastępie obok polityków i dziennikarzy przybyłych z kraju, jak Dmowski, Piltz, Seyda, Zaleski, bezinteresowną służbę publiczną na rzecz Polski pełniło wielu działających na emigracji ludzi nauki i sztuki, jak Ignacy Jan Paderewski, Szymon Askenazy, Jan Kucharzewski, Gabriel Narutowicz, Wacław Gąsiorowski, Bolesław Motz, Józef Lipkowski i wielu innych. Aby właściwie ocenić wkład militarny emigracji polskiej, należy odwołać się do kilku danych dotyczących kraju. Otóż przez Legiony Polskie przeszło ogółem ok. 30 tyś. osób, a POW w Królestwie Polskim miało ok. 20 tyś. członków. Na tym tle prawie 2 tyś. ochotników polskich we Francji, wywodzących się z dwudziestopięciotysięcznej wówczas Polonii w tym kraju, czy przeszło 22 tyś. ochotników z Polonii amerykańskiej w Armii Błękitnej świadczy wymownie o żywym patriotyzmie kręgów emigracyjnych. W świetle ostatnich badań wyraźnie też rysuje się rola Armii gen. Hallera, przesłoniętej w tradycji narodowej obłokiem legendy wyrosłej wokół Legionów i ich komendanta. Nie idzie tu oczywiście o przeciwstawianie krajowi emigracji, i na odwrót, jest to już spór przebrzmiały, przynajmniej na gruncie badań historycznych, do niepodległości prowadziło bowiem wiele dróg. Był wśród nich szlak, którym kroczyła emigracja polska, jej ówczesne pokolenie godnie spełniło posłannictwo poprzedników, zaznaczyło swój udział w dziele odzyskania przez Polskę niepodległości w roku 1918. 22 H. Bułhak, P. Stawecki, Armia polska we Francji (1917-1919). Szkic do dziejów [w:] Polonia i odbudowa państwa polskiego, s. 109 i n. 272 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą Po jej utracie w roku 1939, kiedy Polska znalazła się pod okupacją niemiecką i sowiecką, emigracja po raz kolejny włączyła się do walki o Polskę niepodległą i suwerenną. Na podejmowane przez nią wysiłki o charakterze wojskowym, dyplomatycznym i propagandowym wyraźny wpływ wywierały dokonujące się w jej łonie przeobrażenia. Gdy w 1917 r. ogłoszono rekrutację do Armii Polskiej we Francji, w jej szeregi wstąpiło 22 395 imigrantów polskich ze Stanów Zjednoczonych23. Niewiele ponad 20 lat później, w 1941 r. na wezwanie Władysława Sikorskiego do wojska polskiego zgłosiły się zaledwie 722 osoby, przy czym liczbę obywateli polskich szacowano wówczas na 450 tyś. osób24. Zmiana stosunku do Polski była ewidentna. Był to przede wszystkim rezultat nieuchronnych procesów asymilacyjnych zachodzących w społeczności polonijnej, przy bardzo ograniczonym dopływie nowych imigrantów, a także wynik pewnych rozczarowań, jakich Polonia amerykańska doznała w kontaktach ze starym krajem, zwłaszcza w latach dwudziestych25. Zarazem jednak do Stanów Zjednoczonych w latach wojny, a na znacznie większą skalę po jej zakończeniu, przybywać zaczęli polscy emigranci polityczni, wzmacniając wśród Polonii tendencje polityczne, które uwidoczniły się w działalności Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia (20-21 VI 1942), pozostającego pod wpływem ideologii sanacyjnej, następnie Kongresu Polonii Amerykańskiej (28-30 V 1944), związanego ze środowiskami Rady Polonii Amerykańskiej26. Nowi emigranci wyróżniali się na tle „starej Polonii". Byli lepiej wykształceni, wychowani w Polsce. Do spraw politycznych kraju mieli bardzo emocjonalny stosunek. Stanowili emigrację polityczną i mieli znaczący wpływ na oblicze Polonii wywodzącej się z emigracji zarobkowej27. Jak pisał Aleksander Hertz: „Stara emigracja w pewnej mierze gotowa była przyjąć przywództwo przybyszów. Ale tylko w pewnej mierze i nie w każdej dziedzinie. Nie kwestionowała ich kierownictwa w tych sprawach, które były całkowicie związane z losami dawnych ojczyzn. To było naturalną funkcją 23 T. Radzik, Amerykańscy ochotnicy „Blękitnej Armii" [w:] „Res Historica", t.l, Lublin 1997, s. 154. 24 Polonia zagraniczna dobrze zasłużyła się ojczyźnie. Z okazji demobilizacji żołnierzy-ochot-ników z emigracji, Londyn 1946, s. 9; Czyn zbrojny wychodźstwa polskiego w Ameryce. Zbiór dokumentów i materiałów historycznych, Chicago 1957, s. 692-698. 25 Szerzej o tym w pracach, T. Radzik: Spoleczno-ekonomiczne aspekty stosunku Polonii amerykańskiej do Polski po I wojnie światowej, Kraków 1989, oraz Polonia amerykańska wobec Polski 1918-1939, Lublin 1990. 26 A. Brożek, Polonia amerykańska w latach drugiej wojny światowej, „Miesięcznik Literacki", 1980, nr 10-11, s. 137. 27 T. Paleczny, Ewolucja ideologii i przemiany tożsamości narodowej Polonii w Stanach Zjednoczonych w latach 1870-1970, Kraków 1989, s. 228. 273 Tadeusz Radzik, Wiesław Śladkowski nowych przybyszów, i tu stara emigracja uznawała ich pierwszeństwo i służyła wszelką pomocą"28. Już w swych pierwszych dokumentach Kongres Polonii Amerykańskiej sprecyzował swe stanowisko w sprawie przyszłej Polski w świetle ustaleń konferencji w Teheranie. Kierując stosowny memoriał do prezydenta Roosevelta, wyrażał nadzieję, iż rząd USA nie zgodzi się na dokonanie jakichkolwiek zmian terytorialnych w Europie, a w szczególności granic Polski, i że polityka amerykańska opierała się będzie na zasadach sprecyzowanych w Karcie Atlantyckiej. Jednocześnie Kongres apelował, aby prezydent nie akceptował żadnego kompromisu niezgodnego z „honorem i tradycją tego kraju"29. Gdy postanowienia konferencji teherańskiej stały się znane, spotkały się ze zdecydowaną krytyką Polonii amerykańskiej, a zwłaszcza jej prasy30. Ignacy Matuszewski pisał w „Biuletynie Organizacyjnym KNAPP": „Winniśmy więc z całą siłą walczyć o wzmocnienie stanowiska Stanów Zjednoczonych wśród narodów świata i uczciwą realizację Karty Atlantyckiej. Winniśmy natomiast przeciwstawiać się nie mniej zdecydowanie wszelkim próbom wykoślawienia Karty Atlantyckiej. Jest to obowiązek każdego Amerykanina polskiego pochodzenia. Nie uznajemy porażki teherańskiej [...] za porażkę ostateczną. Będziemy czynić wszystko, aby wojna w Europie skończyła się zwycięstwem demokracji, nie zaś zwycięstwem komunizmu"31. Po utworzeniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego Karol Rozmarek, prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej, wydał oświadczenie stwierdzające, iż „Rosja odbiera Polakom prawo kształtowania swej własnej przyszłości. Sowiety głoszą o demokracji, tymczasem w praktyce narzucają tyranię. [...] Sześć milionów Amerykanów polskiego pochodzenia uznaje rząd polski w Londynie jako jedynie legalne przedstawicielstwo narodu polskiego"32. Na wieść o postanowieniach wobec Polski zapadłych na konferencji jałtańskiej Zarząd Wykonawczy Kongresu Polonii Amerykańskiej w dniu 9 marca 1945 r. przyjął jednogłośnie rezolucję, będącą formalnym wypowiedzeniem uczuć i przekonań Polonii. Wskazywano w niej na niebezpieczeństwo, jakie zagraża 28 A. Hertz, Dwie emigracje [w:] Refleksje amerykańskie, Paryż 1966, s. 99. 2V Memoriał of the Polish-American Congress to Franklin Delano Roosevelt, President of rhe United States of America [w:] Protokól Kongresu Polonu Amerykańskiej odbytego w dniach 28, 29, 30 maja 1944 roku w Memorial Auditorium w mieście Buffalo, New York, Chicago 1945, s. 77-79. 30 T. Radzik, Polonia amerykańska wobec konferencji w Teheranie, „Rocznik Polonijny", t. 5-6, Lublin 1987, s. 186-187.' 31 Porażka demokracji, „Biuletyn Organizacyjny Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia" 1943, nr 14, s. 2. • 32 A. Olszewski, Historia Związku Narodowego Polskiego, t. 5, Chicago 1958, s. 334. 274 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą samym Stanom Zjednoczonym przez oddanie pod hegemonię sowiecką znacznej części Europy. Wyrażano przekonanie, iż Senat odmówi ratyfikacji tej umowy. Stwierdzano zarazem, iż tylko rząd polski w Londynie reprezentuje państwo i naród polski. Każdy inny, powołany przez obcych, nie będzie przedstawicielem woli i praw narodu, a wszelkie wybory w Polsce przeprowadzone pod okupacją sowiecką są z natury rzeczy sfałszowaniem woli narodu, zaś urzędy utworzone przez marionetkowy rząd muszą być uznane za agentury sowieckie. Rezolucja wysłana została do prezydenta Roosevelta, członków rządu, wszystkich kongres-menów, senatorów, gubernatorów i do legislatur stanowych. Apelowano do Polonii o podjęcie masowej akcji wysyłania telegramów protestacyjnych, w celu wywarcia nacisku na Kongres33. Okazało się, iż umowa jałtańska nie została potraktowana jako umowa międzynarodowa wymagająca ratyfikacji. Niemniej jednak zagadnienie to łączyło znaczną część Polonii, bez względu na przekonania polityczne, było elementem wpływającym na proces formowania się polskiej grupy nacisku. 15 marca delegacja kierownictwa Kongresu Polonii Amerykańskiej w obecności kongresmenów polskiego pochodzenia złożyła na ręce wiceprezydenta Trumana (zastępującego chorego Roosevelta) memorandum o sytuacji wewnętrznej w Polsce i konieczności podjęcia akcji na rzecz utrzymania jej suwerenności. Zaznaczano w nim, iż ci, którzy się zorganizowali w Kongresie Polonii Amerykańskiej, występowali nie jako Polacy, ale obywatele amerykańscy, pragnący dla Polski takich samych praw, jakie mają inne kraje alianckie34. Do sprawy Jałty wracano jeszcze jesienią 1945 r. W rezolucji z dnia l września 1945 r., uchwalonej w rocznicę napaści niemieckiej na Polskę, Kongres Polonii Amerykańskiej stwierdzał m.in: „Miejsce totalitarnego faszyzmu zajął taki sam wściekły wróg wolności — totalitaryzm czerwony-komunistyczny. Wolne do niedawna narody dogorywają pod terrorem idącym z Moskwy. [...] Dlatego Kongres Polonii Amerykańskiej, reprezentujący obywateli amerykańskich, w których żyłach płynie polska krew, za żadną cenę nie zdradzi tej krwi polskiej [,..]"35. Natomiast obradujący w dniach 23-24 listopada 1945 r. zjazd delegatów KNAPP zażądał przeprowadzenia dochodzenia w sprawie umów jałtańskich, wysyłając stosowną depeszę do prezydenta Trumana36. Na tym samym zjeździe prezes Franciszek Januszewski sformułował postulat, aby kraj zaprzestał walki z narzuco- 33 A. Olszewski, op.cn, s. 340; W. Jędrzejewicz, Polonia amerykańska w polityce polskiej. Historia Komitetu Narodowego Amerykanów Polskiego Pochodzenia, Nowy Jork 1954, s. 134. 34 A. Olszewski, op.cit., s. 344. 35 A. Olszewski, op.cit., s. 419. 36 W. Jędrzejewicz, op.cit., s. 153-154. 275 Tadeusz Radzik, Wiesław Śladkowski nym reżimem, wyniszczającej jego substancję. Dalsze jej prowadzenie przejąć miała emigracja. Tak widziano jej misję. Kongresowi Polonii Amerykańskiej jak i KNAPP nie udało się wpłynąć na zmianę polityki amerykańskiej w tym czasie. Były jednak widomym krytykiem porozumień jałtańskich. Monitowano Waszyngton o wycofanie uznania dla „warszawskiego marionetkowego rządu" aż do czasu odbycia w Polsce wyborów nadzorowanych przez aliantów. Starano się izolować dyplomatów reprezentujących Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej od Polonii. W okresie zimnej wojny Kongres Polonii Amerykańskiej był widocznym głosicielem amerykańskiego anty-komunizmu. Nastroje te wzmogła wizyta gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego w Stanach Zjednoczonych w maju 1946 r.37 Wypowiedź amerykańskiego sekretarza stanu Jamesa Byrnesa z 1946 r., podważająca kształt polskiej granicy zachodniej, wywołała protest. Kongres Polonii Amerykańskiej poparł, aczkolwiek nie od razu, granicę na Odrze i Nysie (nie rezygnując zarazem z upominania się o kresy wschodnie), i w stanowisku tym był konsekwentny38. Jednak już z końcem 1946 r. zaczęły pojawiać się rysy w monolitycznym niemal (nie licząc słabej lewicy) stosunku Polonii amerykańskiej do Polski. W Związku Narodowym Polskim odzywały się głosy na rzecz zaprzestania dalszego uznawania rządu w Londynie, a ucieczka Mikołajczyka dezorientację tę pogłębiła. Z Kongresu Polonii wystąpiło w 1948 r. wpływowe Zjednoczenie Polskie Rzymsko-Katolickie, a ugodową w stosunku do czynników krajowych postawę reprezentowała część członków Związku Sokołów Polskich. Dodajmy, iż władze warszawskie czyniły wiele, aby doprowadzić do politycznej dezintegracji Polonii, wykorzystując animozje pomiędzy działaczami czy dyskretnie finansując przychylne sobie tytuły prasowe, np. „Głos Ludowy"39. Nasilanie się zimnej wojny, zmiana w stosunkach międzynarodowych i zaostrzenie kursu polityki amerykańskiej wobec komunistów powodowały, iż na dłuższą metę nie udało się przyciągnąć Polonii amerykańskiej do współpracy z krajem, ani nawet zneutralizować jej antykomunistycznego oblicza. Chętnie współpracowano z rządem Stanów Zjednoczonych w jego propagandowo--ideologicznych przedsięwzięciach wymierzonych w komunizm. W 1949 r. powstał National Committee for Free Europę, który zorganizował i finansował sekcję polską Radia „Wolna Europa". Pierwsze audycje w języku polskim nadano z Nowego Jorku w lipcu 1950 r. Współpracę z Komitetem i rozgłośnią podjęło wielu emigrantów 37 S. Blejwas, Polska Ludowa i Polonia amerykańska (1944-1945), „Przegląd Polonijny" 1996, z. l, s. 12. 38 Ibidem, s. 22. 39 Ibidem, s. 32-37. 276 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą politycznych, widząc w tym możliwość znacznego wpływania na opinię publiczną w kraju. Dodajmy, iż z czasem „Wolna Europa" stała się głównym przeciwnikiem władz warszawskich, łamiąc monopol na informację. Nie uznając rządu w Warszawie, Polonia amerykańska uznawała rząd polski w Londynie, dzieląc swe sympatie między dwa zwalczające się obozy. Wkrótce pojawił się trzeci ośrodek polityczny w postaci mikołajczykowskiego Polskiego Narodowego Komitetu Demokratycznego. Nie były to emocje odciskające się na obliczu politycznym tego skupiska, znaczna była bowiem odległość od polskiego Londynu, odmienna struktura demograficzno-społeczna. Zdecydowana większość Polonii wywodziła się z emigracji zarobkowej, w dużej mierze już zasymilowanej. Podziały polityczne w Londynie były dla niej czymś bardzo odległym. W Ameryce interesowały jedynie elity emigrantów. Rola wiodącego ośrodka politycznego emigracji polskiej przypadła po wojnie Londynowi. Tu urzędował od 1940 r. rząd polski. Wycofanie uznania dla niego przez aliantów 5 lipca 1945 r. skomplikowało jego sytuację, ale nie doprowadziło do likwidacji. Dla kilkuset tysięcy Polaków w Europie, którzy po zakończeniu działań wojennych odmówili powrotu do kraju, był symbolem niezawisłości. W Wielkiej Brytanii, dokąd udało się ok. 200 tyś. Polaków, których koniec wojny zastał w Polskich Siłach Zbrojnych, na robotach lub w obozach jenieckich i koncentracyjnych, tworzyło się państwo na emigracji, z licznymi instytucjami politycznymi, społecznymi, kulturalnymi, naukowymi, prasą, wydawnictwami, teatrem itp. „Polski Londyn" na długie lata stwarzał namiastkę życia w wolnej Polsce, początkowo w oczekiwaniu na zmianę stosunków w Kraju i powrót, później zamieniając się w dobrowolne getto szargane wewnętrznymi sporami. Emigracyjny publicysta Ryszard Wraga tak określał w 1945 r. zadania wychodźstwa: „Zadaniem emigracji, zarówno jeżeli chodzi o masy jak i o jednostki, jest dokonanie tego wszystkiego, co dla przedłużenia polskiej państwowości, polskiej suwerenności politycznej, polskiej niezależności duchowej, polskiej myśli politycznej i społecznej —jest potrzebne, a czego nie będzie mogło dokonać społeczeństwo w Kraju, będące pod okupacją wrogiej polityki, wrogiego ustroju społecznego, wrogiej myśli politycznej i społecznej i, co najważniejsze, wrogiego ducha. [...] Na emigracji każdy obywatel będzie się czuł zobowiązany do dalszej walki o sprawy polskie na zewnątrz, bez względu na to, jakie ta walka może za sobą pociągnąć konsekwencje, zarówno dla jednostek, jak też dla całych zespołów emigracyjnych"40 Podobnie uważał Stanisław Klinga (Zygmunt Szempliński — wiceprzewodniczący Polskiego Ruchu Wolnościowego „Niepodległość i Demokracja") pisząc, iż R. Wraga, Rola i zadania emigracji polskiej [b.m.w.] 1945, s. 5-6. 277 Tadeusz Radzik, Wiesław Sladkowski emigracja „jest oddziałem wydzielonym przez naród do spełnienia zadań specjalnych, niemożliwych do wykonania w Kraju", czy też Tadeusz Bielecki uważając, iż celem emigracji jest „poprowadzenie na gruncie międzynarodowym walki o odbudowanie niepodległego państwa polskiego"41. Według Ryszarda Wragi jedynie emigracja mogła reprezentować naród polski i polską rację stanu. „Tak zwana «polska polityka», uprawiana w Kraju, chociażby nawet dokonywana była przez ludzi skądinąd osobiście uczciwych i przyzwoitych (czy jak to się u nas mówi «porządnych»), jest polityką narzuconą, na której zależy rosyjskiej racji stanu"42. Jego zdaniem, emigracja poprzez swe działania powinna zabiegać, aby sprawa Polski nie stała się wewnętrznym problemem imperium sowieckiego, ale zagadnieniem międzynarodowym. Co więcej, hasło emigracji winno brzmieć: „musimy być z Zachodem chociażby wbrew Zachodowi", a polono-centryzm w polityce zastąpiony być winien myśleniem kategoriami międzynarodowymi poprzez „wchłanianie w siebie zainteresowania, zagadnienia i zadania polityki całego Zachodu"43. Takie pojmowanie roli emigracji z politycznego punktu widzenia było niezwykle interesujące, niemniej jednak była to koncepcja mająca niewielkie szansę realizacji w praktyce. Polityka emigracyjna zbyt głęboko uwikłana była w partykularne, niejednokrotnie wręcz zaściankowe spory. Zbyt silne były podziały polityczne, tak te (wyrastające z przeszłości, jak i te odnoszące się do bieżących działań. Można było zgodzić się z postulatem Wragi, iż „emigracja musi w swym programie politycznym wyplenić te wszystkie cechy wąskiego nacjonalizmu i szowinizmu, które uniemożliwiłyby stworzenie z przedstawicielami innych narodów, podobnie jak my ujarzmionych, wielkiego programu odrodzenia narodów" do momentu, gdy trzeba było określić swój stosunek do przynależności kresów wschodnich czy Zaolzia do Polski. W opinii ugrupowania politycznego pn. Polski Ruch Wolnościowy „Niepodległość i Demokracja" (NiD) wymogiem polskiej racji stanu było, aby poza zniewolonym krajem istniała emigracyjna społeczność polska, która stałaby się rzecznikiem narodu polskiego wobec świata, dbając o to, aby niepodległość Polski nigdy nie traciła aktualności politycznej. Społeczność ta czynnie współdziałałaby z ruchami wyzwoleńczymi innych narodów, kontynuowała te prace w dziedzinach życia narodowego, które nie mogły rozwijać się w kraju, dopomagała krajowi w przetrwaniu okresu niewoli, a po zmianie układu sił politycznych w świecie powróciłaby do Polski44. 41 S. Klinga, Emigracja walczy dalej, Londyn 1956, s. 51; T. Bielecki, Wielka gra, „Myśl Polska", nr 96, marzec 1946. 42 R. Wraga, op.cit., s. 7. 43 Ibidem, s. 30. 44 Mobilizacja Polski na wygnaniu, Londyn 1946. 278 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą Żeby to realizować, należało pozostać na uchodźstwie. Przekonywali o tym m.in: Ryszard Wraga, Zygmunt Nowakowski, Roman Dąbrowski, Michał Grażyń-ski45. Przeciwstawiano się poglądowi, iż wracające masy emigrantów wpłynąć mogą na zmianę sytuacji politycznej w Polsce lub że na emigracji winna pozostać jedynie polityczna elita. Tymon Terlecki, zwalczając neopozytywistyczne sugestie nadchodzące z kraju, twierdził, iż „emigracja jest z istoty swojej antypozytywistyczną, jest — niech padnie to nadużyte, zszargane i mało ścisłe słowo — romantyczna, idealistyczna. Emigracja sięga poza istniejącą rzeczywistość, aspiruje do rzeczywistości innej. Jest taka — buntownicza i nieprzekupna. Albo jej w ogóle nie ma"46. Było to odwołanie się wprost do ideałów wielkiej emigracji, głoszone w sytuacji, gdy międzynarodowy konflikt mający przynieść Polsce wyzwolenie wydawał się bliski, stąd też nie zastanawiano się w szczegółach nad realnymi możliwościami działania. Należało głośno kwestionować postanowienia jałtańskie i przypominać światu o sprawie Polski. Nie znajdowała szerszej akceptacji idea Zygmunta Zarem-by, widzącego punkt ciężkości politycznej w kraju, a emigracji przypisującego jedynie zadania pochodne, wynikające z podziału ról. To emigracja miała być strażnikiem „świętego ognia" i reprezentantem interesów narodu polskiego47. W 1947 r. doszło do rozłamu politycznego wśród emigracji, zaistniałego na tle sukcesji po zmarłym prezydencie Władysławie Raczkiewiczu. Emigracja podzieliła się na dwa zwalczające się obozy zgrupowane wokół prezydenta Augusta Zaleskiego i powołanych przez niego rządów oraz Rady Trzech i Egzekutywy Zjednoczenia Narodowego. Wzajemne animozje uniemożliwiały zjednoczenie emigracji, mimo zaangażowania się w nie autorytetów, np. Kazimierza Sosnkowskiego. Dopiero w 1972 r. udało się przezwyciężyć rozbicie i ponownie stworzyć jeden ośrodek polityczny. Jednakże przez cały ten okres obydwie strony nie ustawały także w działaniach na rzecz odzyskania przez Polskę pełnej suwerenności. Mimo ograniczonych możliwości działania rząd RP na Uchodźstwie starał się manifestować swe stanowisko w sprawach polskich wszędzie tam, gdzie sprawa Polski poruszana była na arenie międzynarodowej. Przy każdej nadarzającej się okazji, jak np. spotkania szefów rządów lub ministrów wielkich mocarstw, posiedzenia ONZ, konferencje międyna- 45 R. Wraga, op.cit., s. 37; Z. Nowakowski, Orzel czy reszka, Londyn 1946; T. Borelowski (M. Grażyński) Zarys programu niepodleglościowego, Jerozolima 1947; J.Z. Koztowski, Wielki egzamin przed Polakami. Czy mamy poprzeć obecne rządy w Polsce?, Londyn 1946; R. Dąbrowski, Dlaczego nie wracamy?, Rzym-Londyn 1946. 46 T. Terlecki, Emigracja walki, „Wiadomości", 14 IV 1946. 47 R. Habielski, Niezłomni, Nieprzejednani. Emigracyjne „Wiadomości" i ich krąg 1940-1981, Warszawa 1991, s. 82. 279 Tadeusz Rudzik, Wieslaw Sladkowski rodowe, rząd wydawał noty i oświadczenia lub wysyłał delegatów, by poinformować świat o swym stanowisku. Reagowano zatem na konferencję przedstawicieli 21 państw, wchodzących uprzednio w skład koalicji antyhitlerowskiej, w Paryżu w lipcu 1946 r. (mobilizując do akcji większość skupisk Polaków w świecie) czy na kontrowersyjne przemówienie Jamesa Byrnesa jesienią 1946 r. Stuttgarcie, gdzie zakwestionowano polską granicę zachodnią48. Do połowy 1947 r. uważano, iż dla wyzwolenia Polski ważniejsza od działań zbrojnych w kraju jest akcja prowadzona na emigracji. W drugiej połowie października ogłoszono odezwę następującej treści: „Rząd RP kilkakrotnie zwracał uwagę kraju na niecelowość i szkodliwość walki zbrojnej przeciwko obcemu reżimowi w Polsce. [...] Jest rzeczą wielkiej wagi, aby wszyscy ludzie dobrej woli w Polsce zrozumieli, że walką zbrojną w kraju nie odzyska się niepodlegości, stworzy się natomiast pretekst do akcji eksterminacyjnej, mającej na celu wyniszczenie całego najbardziej ofiarnego żywiołu polskiego. Rząd Rzeczypospolitej wzywa wszystkich obywateli, aby nie tworzyli nowych organizacji zbrojnych, a z istniejących niezwłocznie wystąpili"49. Jednak już wkrótce poczęto wspierać podziemie w Polsce. Mało fortunna okazała się decyzja o podjęciu we współpracy z podziemiem w Polsce działalności wywiadowczej dla Amerykanów. Propagandowy wydźwięk tej tzw. sprawy Bergu był dla jej organizatorów bardzo niekorzystny, a w rezultacie wiele osób odsunęło się od dalszej aktywności politycznej, koncentrując się na sprawach bytowych. To odchodzenie od działalności politycznej było widoczne. Spowodowane było w dużej mierze rozwianiem się nadziei na zmianę stosunków politycznych w Polsce lub kolejny konflikt światowy. Należało zatem zapewnić byt rodzinie, znaleźć swe miejsce w społeczeństwie kraju osiedlenia. Aktywność polityczna emigracji ograniczała się do jej elit. Wydarzenia 1956 r., które dla społeczeństwa w kraju wydawały się przełomem, na emigracji przyjęte zostały dość powściągliwie. Fali powrotów nie było, aczkolwiek odnotowano kilka spektakularnych powrotów, np. emigracyjnych premierów: Stanisława Cata-Mackiewicza i Hugona Hankego (ten ostatni okazał się agentem , polskiego wywiadu), Klaudiusza Hrabyka czy Melchiora Wańkowicza. Dodajmy, iż agitacja na rzecz powrotu do kraju traktowana była przez prasę oraz oficjalne ośrodki 48 Od dnia 21 lipca do końca sierpnia 1946 r. na adres ministerstwa spraw zagranicznych Francji wpłynęły noty od organizacji polskich w 14 krajach. Domagano się m.in. wycofania wojsk radzieckich z Polski, cofnięcia uznania dla rządu warszawskiego, uznania rządu w Londynie, „Biuletyn Rady Polskich Stronnictw Politycznych", nr 2, sierpień 1946, s. 2-21. 49 Podaję za T. Wolszą, Reorganizacja wladz po utracie międzynarodowego uznania [w:] Kierownictwo obozu niepodległościowego na obczyźnie 1945-1990, red. A. Szkuta, Londyn 1996, s. 13. 280 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą emigracji jako kolejny przejaw dywersji komunistycznej50. Niemniej jednak widoczne było, iż dotychczasowy jednoznacznie wrogi stosunek emigracji do reżimu komunistycznego w Warszawie uległ daleko idącej erozji. Pojawiły się głosy o potrzebie koegzystencji Polaków w kraju i na emigracji, dzięki czemu kraj przestałby być dla emigracji obiektem „nieustannych lamentów i tematem [...] bezskutecznych protestów", emigracja zaś przestałaby być zjawiskiem egzotycznym51. Redakcja paryskiej „Kultury", od dawna dystansująca się od legalistycznego ośrodka władzy w Londynie, zaproponowała odbycie poza Polską wspólnej dyskusji przedstawicieli emigracji z sygnatariuszami „Listu 48", czyli apelu polskich intelektualistów wzywających emigrantów do powrotu32. Z drugiej strony „nieprzejednani" odrzucali jakąkolwiek myśl o powrocie czy współpracy z krajem53. Odejście od idei października było dla nich dowodem przenikliwości politycznej. Wpływało to także na pewną powściągliwość w ocenie wydarzeń lat 1980 i 1989. Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii, zrzeszające kilkadziesiąt emigracyjnych organizacji, tak określiło dalszą rolę emigracji: „Stan obecny w Polsce należy uważać za przejściowy. Perspektywa minionego roku i spokojna analiza całości wydarzeń, a przede wszystkim niewiadoma przyszłość, pozwalają na stwierdzenie, że rola emigracji politycznej nie tylko nie straciła na znaczeniu, lecz stała się ważniejsza i zarazem trudniejsza. Byłoby niebezpiecznym przyjmowanie obecnego stanu w Polsce za usprawiedliwiający zmniejszenie stanu naszej aktywności na emigracji. Nie wolno nam uznawać pozornych swobód obywatelskich za wolność, a ograniczonej autonomii, jaką w najlepszym razie posiada dziś Polska, za niepodległość. [...] Naszym obowiązkiem jest nie ustawać w wysiłkach wyjednania dla Polski pomocy politycznej i gospodarczej Zachodu. Organizowanie tego poparcia to główne nasze zadanie jako polskiej emigracji politycznej"54. Pomimo rozbicia politycznego emigracja wyprawach kraju wypowiadała się jednym głosem. Manifestacją tej jedności stał się Światowy Zjazd Polski Walczącej, który miał miejsce w Londynie w maju 1966 r. Wyraźnie stwierdzono, iż władze w kraju nie mają legitymacji narodu, ani też nie reprezentują jego interesów. „Zadaniem emigracji — głosiła uchwała — było prowadzenie w «wolnym świecie» 50 A. Siwik, Polski październik a emigracja, „Przegląd Polonijny"1994, nr l, s. 82. 51 K. Hrabyk, Piętnaście lat po wrześniu, „Ogniwo" (dodatek do „Nowego Świata") 3 IX 1955. 52 „Kultura", listopad 1955, s. 3-4. 53 P. Ziętara, Rozlani w kierownictwie politycznym emigracji 1950-1972 [w:] Kierownictwo obozu niepodlegościowego, s. 53-54. 54 „Przegląd Społeczny" nr 38, listopad 1957; T. Radzik, Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii 1947-1997, Londyn 1997, s. 134. 281 Tadeusz Radzik, Wiesław Sladkowski akcji na rzecz uświadomienia mocarstwom zachodnim zgubnych skutków Jałty oraz «wprowadzanie naszych postulatów na teren międzynarodowy» [...]. Walczymy nie z narodem rosyjskim — stwierdzano — ale z imperializmem rosyjskim, niegdyś carskim, dziś komunistycznym. Naród polski nigdy nie przestanie przeciwstawiać się płynącym z Moskwy, a opartym na przemocy nakazom; jednakże Polska, odzyskawszy wolność i niepodległość, gotowa jest żyć w dobrych stosunkach z Rosją bez względu na jej ustrój"55. Interesującą dla historyka inicjatywą było utworzenie w 1949 r. Brygadowego Koła Młodych „Pogoń", organizacji przygotowującej przyszłe kadry oficerskie dla wojska polskiego w suwerennej Polsce. Niestety, jak w przypadku wielu innych inicjatyw zrodzonych na emigracji, i ta z czasem straciła na znaczeniu, gubiąc się w sporach personalnych56. Dużo poważniejszy wymiar miała inna inicjatywa emigracyjna na rzecz kraju. W 1976 r. w Londynie utworzono Fundusz Pomocy Robotnikom, mający w zamyśle organizatorów wpierać osoby prześladowane po wydarzeniach radomskich. Gdy w wyniku represji po tych wydarzeniach powstał w kraju zorganizowany ruch opozycyjny, w 1978 r. utworzono w Londynie Fundusz Obrony Wolności Słowa i Praw Ludzkich w Polsce. W następnym roku oba fundusze połączyły się, tworząc Fundusz Pomocy Krajowi. Przewodniczył mu Prezydent RP na Uchodźstwie Edward Raczyński. Do 1991 r. przeznaczono dziesiątki tysięcy funtów na wspieranie wszelkich inicjatyw opozycji w kraju. Dla wielu środowisk była to pomoc znacząca57. Doceniając te inicjatywy, tak wsparcie polityczne jak i materialne, należy jednak zauważyć, iż generalnie aktywność polityczna Polonii ograniczała się do elit. Zdecydowana większość emigracji pozostawała poza nawiasem tej aktywności. Emigracja polityczna po latach zmieniła się w emigrację ekonomiczną, i jest to proces charakterystyczny nie tylko dla Polonii. Deklarowana przez lata chęć powrotu do wolnej Polski nie wytrzymała konfrontacji z rzeczywistością. Dotyczy to nawet tzw. emigracji solidarnościowej. Gdy w 1990 r. uznano, iż misja emigracji politycznej dobiegła końca, nie było fali powrotów. Doceniając wkład emigracji politycznej w walkę o suwerenność, zauważyć należy, iż to siły kraju miały znaczenie decydujące. Strajkujący w stoczni gdańskiej robotnicy nie mieli świadomości istnienia rządu emigracyjnego w Londynie czy 55 A. Rynkiewicz, Światowe zjazdy wolnych Polaków [w:] Kierownictwo obozu niepodlegloś-ciowego..., s. 575. 56 Por. T. Piesakowski, Brygadowe Kolo Mlodych „Pogoń".. Paramilitarna jednostka [w:] Mobilizacja uchodźstwa do walki politycznej 1945-1990, red. L. Kliszewicz, Londyn 1995. 57 R. Lewicki, J. Skowronek, Fundusz Pomocy Krajowi [w:] Pomoc krajowi przez niepodległościowe uchodźstwo 1945-1990, red. R. Lewicki, Londyn 1995. 282 „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodleglą / Kongresu Polonii Amerykańskiej. Świadomość taką miały w zasadzie elity opozycji politycznej, a i w tym przypadku, nie deprecjonując znaczenia instytucji politycznych emigracji, bardziej poczesne miejsce w kształtowaniu formacji opozycji politycznej w Polsce przyznać należy paryskiej „Kulturze" czy „Wolnej Europie". Wydaje się, iż po raz pierwszy od przeszło stu pięćdziesięciu lat pewien rozdział w historii Polski, jakim była emigracja polityczna, należy uznać za zamknięty. Marcin Kula ROŻNE NARODY WYBIJAŁY SIĘ NA NIEPODLEGŁOŚĆ W XIX i XX w. świat przeżył kilka wyraźnych fal uzyskiwania przez narody niepodległości. Pierwsza przyszła w związku z Oświeceniem oraz Rewolucją Francuską. Owocowała wyzwoleniem się Stanów Zjednoczonych oraz Haiti. Druga była konsekwencją epopei napoleońskiej, która w ogóle miała ogromny wpływ na różnorodne kwestie kształtowania narodowego bytu. Niezależnie od owoców, jakie przyniosła w Europie, owa epopeja dała skutek w postaci wyzwolenia się kolonii w Ameryce Łacińskiej. Trzecia fala znana jest pod nazwą Wiosny Ludów. Przyniosła skutki zróżnicowane — ale takie, które na ogół nie pozostały bez znaczenia w dążeniu do swobody niektórych narodów. Czwarta przyszła po I wojnie światowej. Wówczas to, nieraz przy stole konferencyjnym, zrealizowało się marzenie, którego nie mogli zrealizować z bronią w ręku rozliczni dziewiętnastowieczni powstańcy. Powersalska fala objęła wiele krajów europejskich, przyniosła narodową redefinicję Turcji, a miała przedłużenie w postaci ożywienia dążeń niepodległościowych np. w krajach arabskich oraz zelżenia statusu podległości niektórych z nich w trakcie dwudziestolecia międzywojennego. Piątą falę przyniosła II wojna światowa, w krótkim czasie owocując usamodzielnieniem niektórych dominiów (Australia 1942), niepodległością niektórych kolonii azjatyckich oraz Izraela. Szósta fala była falą dekolonizacji, głównie Afryki, w latach sześćdziesiątych. Siódmą przeżywamy obecnie — po rozpadzie ZSRR. Do tych wielkich fal wypada dodać wypadki nie mieszczące się w nich — jak np.: — dobicie się niepodległości przez Szwajcarię, co zostało uznane przez Cesarstwo w 1499 r.; — powstanie Liberii w 1847 r.; — powstanie Natalu w 1844 r., Transwalu i Oranii w 1902 r. (kulminujące utworzeniem w 1910 r. Związku Południowej Afryki jako dominium brytyjskiego); — powstanie Kanady jako dominium brytyjskiego w 1867 r. (suwerenność tego kraju w ramach brytyjskiej Wspólnoty Narodów przyszła w 1931 r.); — powstanie Związku Australijskiego jako dominium brytyjskiego w 1901 r. (suwerenność w ramach brytyjskiej Wspólnoty Narodów w 1942 r.); 285 Marcin Kula — powstanie Wolnego Państwa Irlandzkiego w 1922 r. Różnorodność fal oraz przypadków wyodrębnionych, ich chronologiczne i geo-graficzno-cywilizacyjne zróżnicowanie, a także, po prostu, liczebność wchodzących w grę sytuacji pozwalają spojrzeć na wybijanie się na niepodległość jako na pewne zjawisko, na którego tle można lepiej zrozumieć zarówno to, co było typowe, jak i to, co było specyficzne w wypadku polskich dążeń niepodległościowych. l Pierwszym elementem, wartym przedyskutowania w odniesieniu do światowego procesu wybijania się narodów na niepodległość, jest samo pojęcie „naród". Nie byłoby źle, gdybyśmy, nawet jako nie lubiący teorii historycy, pamiętali, w jak wielkim stopniu nie ma zgodności co do definicji tego terminu; także o tym, jak odmienne zbiorowości ludzkie określa się przy jego pomocy. Ku niepodległości zmierzały społeczności o bardzo różnym charakterze. Trudno doszukać się wspólnego mianownika pomiędzy, powiedzmy, zbiorowością, która stworzyła państwo haitańskie, a tą, która stworzyła Stany Zjednoczone — czy społecznością węgierską, ghańską, polską, kanadyjską, hinduską lub jakąkolwiek ze społeczności arabskich, do niedawna odczuwających nade wszystko związki w ramach cywilizacji i kręgu religijnego z jednej, zaś regionu z drugiej strony. Nieraz do niepodległości zmierzały społeczności, które wręcz upodobniały się do europejskiego wzorca narodowego (skądinąd też niejednoznacznego) jedynie na skutek intelektualnej dominacji Białych, bądź takie, które przede wszystkim Biali uznali za narody. Nieraz z kolei tylko część ludności zamieszkującej dany teren uznawała się za naród — w odróżnieniu od „tubylców" pozostawianych poza jego obrębem. W wielu wypadkach wchodzących w grę społeczności żadną miarą nie da się sklasyfikować jako zmierzające do niepodległości narody z tej prostej przyczyny, że to Europejczycy wykroili je z całości zupełnie odmiennego charakteru — lub też arbitralnie zjednoczyli w ramach poszczególnych kolonii (bądź inaczej nazywanych całości terytorialnych). Najczęściej trudno też sklasyfikować jako narody społeczności składające się z napływowych grup Białych oraz z grup tubylczych, jak również złożone z imigrantów. Wielokrotnie to dopiero zaistnienie wspólnego wroga, podjęcie walki, odczuwanie dumy z dokonanego dzieła, także funkcjonowanie zrodzonych struktur państwowych sprawiały, że zainteresowana społeczność przekształcała się w naród (pytanie zresztą czy definitywnie!). Tak przedstawiały się sprawy równie dobrze w wypadku Stanów Zjednoczonych, jak Haiti. Niekiedy arbitralna akceptacja wielkich tego świata, często połączona z akceptacją nie mniej arbitralnych granic kolonialnych, przesądzała o wyodrębnieniu społeczości, która ewentualnie dopiero z czasem mogła (może) przekształcić się w naród. 286 Różne narody wybijały się na niepodległość Nawet w wypadku grup, o których da się ewentualnie domniemywać, że byłyby szły drogą kształtowania się narodu europejskopodobnego, różny był proces zaawansowania procesu narodotwórczego w momencie podjęcia walki o niepodległość. Drugim aspektem pytania o obraz grupy podejmującej walkę o niepodległość jest bliższe historii Polski pytanie o społeczny kształt ruchu niepodległościowego. Walka bywała często inicjowana przez przedstawicieli lokalnej inteligencji, która w kraju zdominowanym miewała mniej miejsca dla siebie niż w wolnym, a równocześnie nieraz nieźle widziała świat i żywiła aspiracje za wysokie jak na doświadczane warunki. W znacznie bardziej zróżnicowany sposób rysowała się natomiast w poszczególnych wypadkach kwestia, jakie grupy społeczne i na jakim etapie działań włączały się w działania emancypacyjne. Elementem sprawy bywał świadomy wybór grupy, pod której adresem elita ruchu wyzwoleńczego kierowała propozycję współpracy. W wielu ruchach niepodległościowych (emancypacyjnych) ciekawie rysowało się zagadnienie, jak głęboko idea niezależności schodziła w dół hierarchii klasowo--warstwowej. Szczeble tej hierarchii mogły być nb. skorelowane ze strukturą etniczną zainteresowanego społeczeństwa. Wielokrotnie prowadzone w historiografii polskiej dyskusje o stopniu przejęcia się sprawą niepodległości przez chłopów przebiegałyby i czasem przebiegają znacznie prościej w krajach Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej i Australii. Trudno sobie wyobrazić masowy udział czarnych niewolników w Brazylii w tamtejszym ruchu niepodległościowym. Udział Indian w walce krajów andyjskich jest bardzo dyskusyjny, zaś Aborygeni australijscy byli najpewniej tak dalecy od sprawy niepodległości Australii jak od Anglii w rzeczywistości geograficznej. Niepodległość Afryki została uzyskana przez w dużym stopniu zeuropeizowane elity. Można oczywiście wskazać wypadki odmienne: gdy walka antykolonialna stawała się wojną ludową. Miało to miejsce zwłaszcza tam, gdzie wchodziła w grę jaskrawa odmienność cywilizacji (kultury) skolonizowanych, bądź ich namacalnie widoczny wyzysk przez kolonizatorów — przy pewnym stopniu wewnętrznej zwartości społeczności zdominowanej. Pytanie tylko, czy w takich wypadkach grupy niżej usytuowane w hierarchii społecznej zawsze walczyły o niepodległość narodową rozumianą tak, jak rozumiały ją lokalne elity. W wypadkach walki prowadzonej wspólnie przez różne grupy, jaką nieraz były np. powstania podejmowane przez Latynoamerykanów, wcale nie jest pewne, czy uczestniczący w nich Indianie walczyli o to samo co Kreole; nieraz wręcz nie jest pewne, czy Indianie nie korzystali po prostu z okazji, by zrealizować swoje postulaty. 287 Marcin Kula Bardzo ciekawym i chyba specyficznym w rozważanym kontekście przykładem były Indie — gdzie w ruchu niepodległościowym jedni reprezentowali „naskórkowe", zeuropeizowane warstwy ludności, a sam Gandhi, trudno powiedzieć, czy spontanicznie, czy z powodu chłodnej kalkulacji, utożsamił się z cywilizacją tradycyjną. Sprawą ważną w wypadku licznych ruchów emancypacji narodowej jest odgrywanie w nich dużej roli przez ludzi z pogranicza kulturowego. Wielu ich inicjatorów początkowo zaszło daleko po drodze utożsamienia się ze społeczeństwem dominującym, a dopiero w jakimś momencie zmieniało kierunek. Symbolem tego zjawiska może być Teodor Herzl, który nie wiedział, jak się zachować wchodząc do synagogi, gdy rozpoczynał swe działania w środowisku żydowskim. Kolejne pytanie dotyczy roli diaspory w najczęściej długim marszu do niepodległości. Obok jej udziału podstawowego — jak w wypadku diaspory żydowskiej i niepodległości Izraela — można wskazać wypadki mniej zaakcentowane. Da się też dostrzec działania diaspory najpewniej znikome w wymiarze faktycznym, ale mające istotną wagę symboliczną. Na flamandzkim pomniku poległych w bitwie nad Izerą są umieszczone i dzwonią jak wszędzie w Belgii słyszane carillon — dzwoneczki ufundowane przez społeczności flamandzkie z całego świata; najmniejszy umieściła wspólnota z Haiti. Na Górze Krzyży niedaleko Szawli na Litwie, gdzie krzyże wkopują wszystkie parafie litewskie, umieszczono też krzyże postawione staraniem środowisk litewskiej diaspory. Przemiana środków porozumiewania się i kontaktu, jaka następuje w obecnym czasie, może mieć istotne, wielokierunkowe znaczenie dla ewolucji roli diaspory jako współdziałającej w dziele niepodległości. W końcu, jeśli dziś pobożny Żyd może umieścić swoje życzenie w szczelinie Ściany Płaczu za pośrednictwem faxu lub E-mailu oraz z daleka uczestniczyć niemal w codziennym życiu Izraela, to rola diaspory musi przedstawiać się inaczej niż w czasach, gdy nawet jazda na czasowy pobyt do kraju przodków była trudnym przedsięwzięciem. Osobnym pytaniem jest, w jakim stopniu naród, który zmierza do niepodległości, definiuje diasporę jako swoją część i w jakim faktycznie utrzymuje z nią kontakt — przed i po uzyskaniu niepodległości. Narody mające kłopoty z historią chyba częściej od innych traktują diasporę inkluzywnie. 288. Różne narody wybijały się na niepodległość Cała grupa obserwacji dotyczy charakteru dominacji, spod której grupa etniczna pragnie się wyzwolić. W historii, jak wiadmo, występowała cała gama form podporządkowania narodów — od otwartej okupacji, połączonej z zadawaniem brutalnych cierpień zdominowanej ludności, po bardzo subtelne formy zależności. W Europie Środkowo-Wschodniej można dyskutować nad stopniem zniewolenia państw skomunizowanych. W Ameryce Łacińskiej suwerenność Kuby i niejednego kraju latynoamerykańskiego w okresie międzywojennym też była nad wyraz wątpliwa mimo zewnętrznych atrybutów niepodległości. Dla wyostrzenia obrazu można nawet prowokacyjnie powiedzieć, że funkcjonowanie doktryny Breżniewa miało swego czasu odpowiednik w realnym funkcjonowaniu doktryny Monroe (niezależnie od jej odmiennej genezy). W XX w. dziewiętnastowieczny otwarty podbój, rozbiór, zabór kolonialny zostały nieraz zastąpione typem dominacji formalnie mniej zaakcentowanej, ale w którym zdominowani mieli poczucie przeniknięcia całej tkanki społecznej przez obce wpływy. W niektórych wypadkach obca potęga funkcjonowała „tylko" jako ostateczny gwarant ustroju. Nawet jeśli Stany Zjednoczone miały wielkie wpływy w Brazylii w XX w., to trudno powiedzieć, by nie była ona krajem suwerennym. Gdy generałowie brazylijscy zdecydowali się wziąć władzę w 1964 r., siły zbrojne USA były jednakowoż gotowe dostarczyć im pomocy w wypadku trudności (tylko tyle i aż tyle!). Co nie najmniej ważne, dominacja mogła wywierać skutki o różnej głębokości — od takich, z których można się łatwo otrząsnąć, po bardzo głębokie. Także po prostu różne. Przejawy dominacji obejmują wszak rozliczne zjawiska — od gospodarczej eksploatacji i deprecjacji kultury zdominowanych poczynając, zaś na upokorzeniu kończąc. Dominacja krajów zachodnich nad Azją, Afryką i Ameryką Łacińską — czy to kolonialna, czy uzależniająca kraje przynajmniej teoretycznie niezależne — często głęboko naznaczała profil gospodarczy kraju, od którego bardzo trudno było (jest) im odejść. Nie naruszała jednak np. istoty funkcjonowania pieniądza. Dominacja ZSRR w Europie Środkowo-Wschodniej zburzyła podstawowe instytucje życia gospodarczego z instytucją pieniądza na czele. Zagadnieniem wartym rozważenia jest kwestia stopnia, w jakim emancypująca się grupa pragnie się wyzwolić spod obcej dominacji. O ile zwerbalizowana odpowiedź grupy zainteresowanej brzmiałaby najpewniej „całkowicie", to poczucie zależności może być głęboko zinterioryzowane jako coś normalnego — zwłaszcza w sprawach głębszych niż doraźna polityka. Hasła, przypominające rzucone przez Irlandczyków wkrótce po osiągnięciu niepodległości wezwanie „do pieca wszystko co angielskie poza angielskim węglem", mogą nawet przerodzić się w swoisty żal za „starszym bratem". Dzisiejsza Białoruś dostarcza chyba wymownego w tym wzglę- 289 Marcin Kula dzie przykładu — podobnie jak reakcje niektórych środowisk, zwłaszcza regionalnych, na Ukrainie. Można domniemywać, że od charakteru obcej dominacji i sposobu ustosunkowania się do niej w jakimś stopniu zależy późniejsze odnoszenie się do kolaborantów z czasów zależności (choć nieraz ów stosunek zaostrza się po wyzwoleniu, w ramach odrębnej dynamiki niepodległego już społeczeństwa). Nie bez znaczenia dla tej kwestii jest także sposób, w jaki społeczność doszła do niepodległości — poprzez walkę zbrojną czy poprzez negocjacje. Ważną dla charakterystyki dominacji sprawą jest zagadnienie, czy zdominowany naród znajdował się pod władzą jednej potęgi obcej, czy został rozebrany pomiędzy kilka z nich. Polska jest tu oczywiście przykładem wyraźnym — ale nie wyjątkowym (innymi mogą być Kurdowie, Ormianie, niejedna społeczność indiańska bądź afrykańska). Odrębną kwestią jest czas trwania obcej dominacji. Także to, czy grupa podrzędna nieustająco żywiła poczucie odrębności i zdominowania — czy dopiero w jakimś momencie doszła do przekonania o jednym i drugim. Niektórzy historycy pokazują, że np. procesy amalgamacji Anglików i Irlandczyków zaszły daleko do, z grubsza biorąc, połowy XIX w. Ich drogi zaczęły się rozchodzić dopiero stosunkowo niedawno — do czego została dorobiona wizja ciągłości pomiędzy odrębnością wczesnośredniowieczną a dążeniami niepodległościowymi. Ważnym z punktu widzenia dalszego biegu dziejów jest sposób oceny potęgi dominującej przez zdominowanych. Nawet w ramach podobnej niechęci jedni dominujący mogą wzbudzać swoistą zazdrość z uwagi na ich własne sukcesy cywilizacyjne, a drudzy pogardę. Jeszcze inni mogą być odrzucani jako ludzie godni potępienia z powodu odmienności cywilizacyjnej bądź (i) religijnej. Różni Polacy żywili różne odczucia wobec Rosji na przestrzeni dziejów — ale chyba rzadko imponowała ona cywilizacyjnie. Sytuacja była znacznie bardziej skomplikowana w wypadku odniesień społeczności skolonizowanych do zachodnich kolonizatorów bądź w wypadku stosunku społeczności latynoamerykańskich do dominujących, nawet jeśli nie kolonizatorskich, Stanów Zjednoczonych. Świat muzułmański żywił różne odczucia wobec konkretnych chrześcijan — ale w wielu sprawach granica religijna skazywała ich na poślednie miejsce w myśleniu ludzi miejscowych. Cała grupa obserwacji wiąże się z drugiem członem sformułowania „naród wybija się na niepodległość" — a mianowicie z określeniem „wybija się". Historia dostarcza całej gamy przykładów pokazujących, jak różnie mógł przebiegać ów proces. Nie było bez znaczenia, czy następował on w ramach fali niepodległoś- 290 Różne narody wybijały się na niepodległość ciowej, czy w ramach działań jednostkowych. Ta pierwsza sytuacja z jednej strony ułatwiała działania — ale mogła je też komplikować, gdy ujawniały się sprzeczne interesy i przemyślenia uprzednich partnerów w niewoli. Łatwo wskazać kraje, które nie tyle wybiły się, ile uzyskały niepodległość — wynegocjowały ją bądź „wrosły w nią". Można wskazać Brazylię, gdzie do niepodległości doprowadził wręcz dziedzic tronu mocarstwa dominującgo. Łatwo wskazać kraje, które wywalczyły niepodległość z bronią w ręku. Pomiędzy takimi ekstremami rozciąga się cała masa sytuacji pośrednich. Wśród form wałki narodów o niepodległość pojawiały się i regularne wojny,. i partyzantka, i terroryzm, i bierny opór, i migracje, i bojkot przedstawicieli potęg dominujących, i manifestacje sportowe. Często owe formy występowały jako przemieszane, nieraz nb. przemieszane także z negocjacjami, które skądinąd zresztą nieuniknienie kończyły każdą walkę. Nie najmniej ważnym czynnikiem przesądzającym o wyborze formy działania była postawa potęgi dominującej. W końcu działanie Gandhiego byłoby trudne do wyobrażenia sobie w braku chęci respektowania pewnych form przez Brytyjczyków. Podobnie rozwiązanie sytuacji poprzez obrady „okrągłego stołu" w Polsce byłoby trudne do wyobrażenia bez chęci wymanewrowania się z sytuacji przez PZPR. Charakterystyczne, że nawet gdy niepodległość przychodzi bez wojny bądź gdy walki mają szczęśliwie ograniczone rozmiary, wyzwolona społeczność budowała (buduje) jednak mit dzieła dokonanego własnym wysiłkiem i w znojnym trudzie. Pragnie przekonać siebie i innych, iż niepodległość nie została jej dana, lecz zdobyta przez nią samą. Ponieważ, z uwagi na zinterioryzowaną przez nas hierarchię symboli, upust krwi daje bardzo mocną legitymizację realizowanych dążeń, każda emancypująca się społeczność zapamiętywała choćby niewielkie starcia. Nawet w krajach, które nie napotkały dywizji czołgów na drodze do niepodległości, w muzeach wiesza się obrazy z odpowiednimi scenami batalistycznymi. W polskiej pamięci o powstaniach narodowych i Legionach zupełnie nie bierze się pod uwagę, iż Czechosłowacja zaistniała po 1918 r. bez jednego i bez drugiego. Korelatem wysokiej oceny działań zbrojnych jest częsty kult wojska w krajach, które świeżo osiągnęły niepodległość — prawda, że nie tylko jako tego, które wyzwoliło, ale także jako tego, które niepodległość symbolizuje i ewentualnie gwarantuje. Wielokrotnie powtarzającym się i wartym odnotowania elementem sytuacji, w jakiej ujawnia się dążenie do niepodległości, są kłopoty państwa zniewalającego, nieraz wręcz jego rozsypanie się. Fale wybijania się wielu krajów na niepodległość po I i II wojnie światowej oraz w latach osiemdziesiątych są w tym względzie charakterystyczne. W rozważanym kontekście ciekawe jest wchodzenie ruchów 291 Marcin Kula niepodległościowych w kontakt z wrogami wrogów, często powiązane z działaniami tychże w kierunku zyskania sympatii buntowników. Działania japońskie oraz postawy projapońskie w Azji Południowo-Wschodniej w okresie II wojny światowej są w tym względzie instruktywnym przykładem — podobnie jak stosunki niemiec-ko-arabskie czy, powiedzmy, niemiecko-ukraińskie. Ożywienie ruchu emancypacyjnego narodu zniewolonego i zwiększenie szans na sukces dążeń do niepodległości w skutku ewolucji sytuacji państwa dominującego nie musi być jednakowoż wywołane jedynie jego klęską. Może być wywołane, bądź przynajmniej wspomożone, zmianą sposobów myślenia w opiniotwórczych ośrodkach światowych. Po II wojnie wielu ludzi w mocarstwach kolonianych dochodziło do wniosku, że kolonializm się przeżył. Z kolei klęska bądź kłopoty państwa dominującego nie muszą stwarzać szansy zniewolonemu samoistnie, lecz bardziej okrężnie: poprzez wywołanie dążenia do reform w dotychczasowym mocarstwie. Po 1919 r. Turcy zdecydowali się redefiniować państwo i naród — co stworzyło szansę dla grup przez nich zdominowanych. W jakimś momencie kierownictwo ZSRR zdecydowało się odpuścić część imperium. Także ta decyzja zwiększyła pole działania narodów zdominowanych. Wielkie pole dla refleksji porównawczej otwiera się w kwestii genezy podjęcia walki przez naród zdominowany. Jest oczywiste, że nie tylko wyzysk ekonomiczny ją katalizuje; poza wszystkim w wielu sytuacjach nie jest on wyraźny i rzucający się w oczy. Także nie zawsze obecność obcego wojska i obcych policjantów zaświadcza podległość. Nawet wywłaszczanie z własnej kultury bywa prowadzone w sposób subtelny. Silnym oraz stosunkowo często występującym czynnikiem sprawczym zdają się być po stronie zdominowanego upokorzenie oraz poczucie podrzędności. Frantz Fanon pisał o uczuciach wywoływanych wśród skolonizowanych przez traktowanie ich przez kolonizatorów jako czegoś bliskiego zwierzętom1. Można domniemywać, że owo uczucie długotrwałego upokorzenia bardziej stanowiło o częstym okrucieństwie wojen antykolonialnych niż wyzysk ekonomiczny. Gdy mowa o genezie podjęcia walki wyzwoleńczej, odrębną sprawą jest zagadnienie bezpośredniego katalizatora wybuchu. Jak w wypadku wszelkich ludzkich buntów czy rewolucji, tak i w tym można wskazać bardzo długi wachlarz przyczyn, które w dziejach odegrały rolę przysłowiowej kropli przelewającej czarę. W owym wyliczeniu zmieści się zarówno wielki głód połowy XIX w. w Irlandii, jak katastrofa czarnobylska. Niekiedy zdumiewa jednak, jak małe mogły być owe F. Fanon, Wyklęty lud ziemi, Warszawa 1985, s. 24-25. 292 Różne narody wybijały się na niepodległość „krople", jak bardzo bywały one niewspółmierne do uruchamianego procesu oraz lawinowo narastających postulatów. Bardzo często czynnikiem przynajmniej pośrednio katalizującym bunt bywał przykład innych, współemancypujących się krajów. i Ciekawie rysuje się kwestia procesów niepodległościowych, które pokrywały się z rewolucją społeczną. Oczywiście stopień pokrywania się mógł być różny, podobnie jak kierunek zależności. W walkach antykolonialnych, które zeszły poniżej ruchu elit, praktycznie każde działanie jest równoznaczne z rewolucją społeczną — bowiem naród zniewolony był zarazem grupą usytuowaną niżej w hierarchii. Na Haiti do niepodległości doprowadzili zbuntowani w imię wolności niewolnicy. Z kolei w niektórych wypadkach całe grupy bywały przyciągane do walki o niepodległość przez fakt, iż to obcy reprezentował wyzysk. Takie zjawisko mogło być postrzegane jak najbardziej bezpośrednio — gdy np. cudzoziemiec był właścicielem plantacji, gdy dla realizacji własnych celów usuwał miejscowych chłopów z ziemi itd. Mogło też jednak być tak postrzegane na poziomie ogólnokrajowym. W wypadku dwudziestowiecznych dążeń emancypacyjnych formalnie niepodległej Kuby obcy nie dzierżyli już wprawdzie tamtejszych urzędów — ale to oni posiadali bogactwo i tak zorganizowali kraj, by je dla nich produkował. Obraz wyspy jako cukiernicy potężnego sąsiada z północy był bardzo sugestywny. W Boliwii równie sugestywny był obraz wyrywania z boliwijskiej ziemi minerałów przez Amerykanów, działających za pośrednictwem swoistej, przenikającej kraj rakowej tkanki. Ruchom emancypacyjnym rozwijającym się w takich sytuacjach łatwo było więc dojść do przekonania, iż zmiana społeczno-gospodarczej struktury kraju stanowi konieczny korelai, wręcz niezbędny warunek wyzwolenia. W azjatyckim ruchu komunistycznym dążenia antykolonialne bądź (i) dążenia do emancypacji kraju oraz do stworzenia nowego społeczeństwa przeplatały się nierozdzielnie — nawet jeśli pozostaje pytaniem, czy po zwycięstwie tamtejsi komuniści rzeczywiście realizowali aspiracje narodowe, czy też czynili to na podobieństwo ideału symbolizowanego w naszej strefie geograficznej przez warszawski Pałac Kultury („narodowy w formie i socjalistyczny w treści"). Związek motywacji społecznej i emancypacyjno-narodowej rysował się jako wielkie zagadnienie w rewolucjach rosyjskich 1905 i 1917 r. — zwłaszcza wśród narodów podbitych przez carat. Rewolucja meksykańska (1910-1917), motywowana przede wszystkim czynnikami natury społecznej i politycznej, owocowała bardzo silnym akcentowaniem idei narodowej — podobnie jak polityczno-ustrojowa Rewolucja Islamska (1979). Wyzwalanie się państw skomunizowanych spod dominacji ZSRR było zarazem rewolucją ustrojową i, pytanie oczywiście w jakim stopniu, 293 Marcin Kula społeczną. Z antykolonialnego buntu przyszłych obywateli przyszłych Stanów Zjednoczonych zrodziło się społeczeństwo nowego naonczas typu. Istotnym punktem rozwijanego zestawu zagadnień jest pytanie o system odniesień ruchu emancypacyjnego. Może on uwzględniać zarówno odniesienia do tego, co własne (bądź przynajmniej wyobrażane jako własne), jak i do tego, co cudze. Własna, prawdziwa bądź wyimaginowana historia, symbolika, religia, literatura, bogactwa naturalne, przyroda, zapierające dech piękno krajobrazu, robiące wrażenie rozmiary kraju, wizja terytorium postrzeganego jako część symboliki narodowej, postrzeganie danego obszaru jako miejsca fundacyjnego narodu, wyobrażenia o swojskich cnotach przeciwstawianych wadom najeźdźców... przedstawiają duże pole dla wyszukiwania argumentów mających uzasadniać niepodległościowe pretensje i wspierać duchowo bojowników. Zwłaszcza historia jest istotnym polem odniesień, które nieraz aż zaskakują. Przeszłość, w tym odległa i całkowicie zapomniana, bywała i bywa ożywiana nawet po długim okresie niepamięci. W krajach kolonialnych nieraz dochodziło do tego za sprawą studentów, którzy, paradoksalnie, zapoznawali się z miejscowymi dziejami poprzez studiowanie badań historyków pochodzących z kręgu najeźdźców. Przywoływana do pamięci historia bywa traktowana wybiórczo. Samoistnym tematem byłoby przyjrzenie się tym faktom z przeszłości, które pozostały zapomniane. Zaskakuje na przykład, że w polskim ruchu lat osiemdziesiątych nie pojawiło się ani wspomnienie rewolucji 1905 r:, ani Cytadela jako symbol. Może da się to wytłumaczyć faktem zawłaszczenia jednego i drugiego przez tradycję komunistyczną. Nieraz przedstawia się jako ciągłe dzieje, których ciągłość jest faktycznie nad wyraz wątpliwa. Gdy warszawskie Liceum im. Lelewela zdecydowało się obchodzić swoją „okrągłą" rocznicę po ostatnich przemianach ustrojowych, odnalazło jakąś szkołę, która jako szkoła tego samego imienia funkcjonowała przed wojną, i do niej nawiązało w obchodach. Przy zachowaniu wszelkich proporcji można zauważyć, że takie działanie jedynie wyjaskrawiało fakty nawiązywania przez współczesne państwa afrykańskie do tradycji państw istniejących w Afryce przed pojawieniem się Europejczyków. W niepodległościowych odniesieniach do historii nieraz poprawiano i poprawia się wizję epizodów, które skądinąd szlachetne nie były. Wybijające się na niepodległość narody o żadnej bądź znikomej tradycji państwowej były i są tu w szczególnej potrzebie; nie dziwota, że w niektórych pojawiają się tendencje do wybielenia tradycji takich jak np. księdza Tisy czy chorwackich Ustaszy. 294 Różne narody wybijały się na niepodległość Bardzo ciekawie rysują się odwołania do przeszłości w sytuacjach emancypują-cych się grup wieloetnicznych i o spadku dziejowym faktycznie różnym. Niekiedy dochodzi wówczas do wyboru jednego z wątków i propagowania go jako wspólnego, a niekiedy do prób stworzenia wizji eklektycznej — ponętnej, ale takiej, której twórcy nie zdaliby uczciwego egzaminu z historii. Niekiedy w końcu nie traktuje się przeszłości części ludzi zamieszkujących dany kraj jako historii własnej; eliminuje się np. tradycję grupy dotychczas dominującej bądź, przeciwnie, tradycję grup etnicznych słabszych od społeczności wychodzącej na prowadzenie w nowej sytuacji. Odniesienie się do przeszłości i renesans jej obrazu może się wyrażać nie tylko w słowach. Polskie krainy historyczne zdumiewająco odrodziły się np. w podziale NSZZ „Solidarność" na regiony, jaki ukształtował się w 1980 r. Z kolei po grudniu 1981 r. pojawiła się np. „biżuteria patriotyczna" — nawiązująca do 1863 r., a więc do epizodu historycznego mało już wówczas obecnego w myśleniu potocznym. Stosunek do wartości własnych oraz (tym samym) do wartości reprezentowanych przez silniejszych może się wyrażać i odgrywać rolę w dążeniach emancypacyjnych nieraz w sprawach bardzo codziennych. Ruch syjonistyczny przywiązywał np. dużą wagę do rozwoju sportu wśród młodzieży. Chłopak z getta miał wyjść na słońce, blady i drobnej budowy ciała uczeń chederu miał zmężnieć. Postulowana przez ruch syjonistyczny zmiana miała objąć wręcz, i to na czołowym miejscu, zajęcia zapewniające codzienne bytowanie. Drobny handlarz miał zmienić się w rolnika. Po latach w Izraelu z dumą patrzano na żydowskich rolników, a dziś z nie mniejszą dumą patrzy się na rozrośniętą młodzież. Odniesienia do wartości obcych mogły i mogą uwzględniać porównania do zjawisk ocenianych zarówno pozytywnie, jak negatywnie. Wśród ludzi zmierzających do emancypacji własnej grupy nieraz mówiono: „my jesteśmy lepsi, bowiem nie skażeni ich nędzną cywilizacją, przed którą winniśmy się chronić". Nieraz można było napotkać wręcz idealizację życia rustykalnego i chęć zachowania narodu jako chłopskiego (w różnych momentach historii takie stanowisko zajmowały elity irlandzkie, słowackie czy np. baskijskie). Nieraz jednak pokazywane własny kraj jako zacofany na skutek zniewolenia i jako taki, który powinien przejąć zdobycze cywilizacyjne. Wybór dyktowany bywał nie tylko świadomością faktycznie zaistniałego dystansu, ale także oceną szans jego nadrobienia. Także okolicznością, iż cywilizacja wiejska łatwiej pozwala zachować tożsamość narodową i granice grupy niż przemysłowa. Poczucie pozostawania w tyle za światem dyktowało, wśród różnych czynników, bunt narodowy krajów skomunizowanych i stanowiło zarazem o przeradzaniu się go w rewolucję społeczno-ustrojową. Szeroko postrzegano, że wzajemnie 295 Marcin Kula powiązane czynniki — ustrój i zależność od ZSRR — spychały nas do tyłu. Niedługo epopeja rozpoczęta budową nowego ustroju w imię emancypacji kraju na Kubie może zakończyć się jego zagrożeniem z taką samą motywacją; wielu może przypomnieć sobie, że mimo wszystkich lokalnych korzeni nowy (raczej: swego czasu nowy) ustrój został potężnie naznaczony importem obcego wzoru. Bywa, że opcja modernizacyjna i konserwatywna współwy stępuj ą — pozornie paradoksalnie. Głoszący hasła emancypacyjne bywają i „słowianofiłami", i „zapad-nikami" jednocześnie. Marzą o przejęciu zdobyczy technicznych i wojskowych przy zachowaniu własnych wartości w sferze szeroko rozumianej kultury. Kemal Atatiirk usiłował uczynić z Turcji kraj zachodni i tradycyjnie turecki zarazem. Ideolodzy niepodległości Afryki wymyślili koncept „socjalizmu afrykańskiego". Aczkolwiek realizacja idei takiego połączenia zdaje się kwadraturą koła, to przecież współczesne kraje arabskie, które kultywują swoje wartości przy jednoczesnym wykorzystaniu najnowszej techniki wydobycia ropy (o luksusowych samochodach nie mówiąc), jak dotychczas w miarę pomyślnie posuwają się tą drogą. Innym przykładem relatywnie skutecznego dążenia do zrobienia jajecznicy bez rozbicia jajka jest Izrael. Ruch syjonistyczny akcentował potrzebę modernizacji i zachowania własnych wartości jednocześnie; powstałe państwo stara się realizować owo przesłanie. Przekracza ramy niniejszej wypowiedzi próba refleksji nad stopniem, w jakim się udały wymienione eksperymenty i nad ich szansami w przyszłości. Jeszcze innym przykładem ciekawym do rozważenia w kontekście dążenia do bycia sobą i modernizacji zarazem byłyby współczesne kraje postkomunistyczne z Polską na dobrym miejscu. Jak w wielu porównywalnych wypadkach, odzyskanie niezawisłości często przedstawiano tu sobie przede wszystkim jako powrót do dawnego układu reprezentującego „normalność" — i to tym bardziej, że komunizm miał ambicje modernizacyjne. Po osiągnięciu celu wielu ludzi stopniowo odwróciło się jednak od przeszłości i zintensyfikowało myśl o teraźniejszości i przyszłości. Jak wskazują wybory, mniej więcej równe grupy wykazują podatność na hasła trwania w zwróceniu się ku przeszłości i ku własnym, specyficznym wartościom, oraz na hasła dania spokoju jednemu i drugiemu. Częstym kierunkiem myślenia i działania ruchów emancypacyjnych jest chęć zaakcentowania własnej odrębności etnicznej i kulturowej od potęgi dominującej. Dąży się do utrudnienia małżeństw mieszanych i kontaktów towarzyskich. Odkrywa się własne tańce, zwyczajowe rozrywki, gry sportowe. Akcentuje się religię. Gdy historia sprawiła, że własna religia nie odróżnia się od religii krajów dominujących, można próbować wręcz powrotu do pogaństwa — jak dziś wśród Litwinów. 296 Różne narody wybijały się na niepodległość Odkrywa się własny język, a nawet alfabet — choć bywa on bardzo trudny i skądinąd zamyka emancypujący się naród w swoistym getcie (Irlandia, Izrael, Mongolia). Eliminuje się obce słowa z języka (Turcja). Gdy w sprawie języka niewiele można poradzić, bowiem jest on tożsamy z językiem silniejszych lub bardzo bliski językowi kraju znielubianego, to albo się to opłakuje i podejmuje mało obiecujące próby (jak u początków Stanów Zjednoczonych), bądź podejmuje uchwałę parlamentu o rozdzieleniu języków (serbskiego i chorwackiego). Kwestia odniesień ideologii ruchów emancypacyjnych do pozytywnie lub negatywnie ocenianych poszczególnych aspektów cywilizacji dominujących bliska jest już kolejnej fundamentalnej sprawie — kształtu projektu niepodległościowego, jaki zarysowują ruchy emancypacyjne. Pierwsze pytanie z tego zakresu dotyczy obszaru, jaki ma być wyzwolony (wyemancypowany). Jego granice niekiedy są od natury dane, a przynajmniej za naturalne uważane. W końcu fakt, że Irlandia czy Kuba są wyspami, narzucał rozwiązania znacznie bardziej bezdyskusyjnie niż wschodnioeuropejska równina z jednej strony, a bardzo umowne granice kolonialne Ameryki hiszpańskiej z drugiej. Ciekawe, że wielokrotnie potęga dotychczas dominująca odnosiła swego rodzaju „zwycięstwo zza grobu" w kwestii postulatów terytorialnych ruchu emancypacyjnego. Czy to kraje wyzwalające się spod władzy metropolii kolonialnych, czy byłe republiki radzieckie często realizowały (realizują) swe aspiracje w granicach nakreślonych swego czasu ołówkiem na mapie w dalekich metropoliach. Brak wyraźnych i akceptowanych jako naturalne granic terytorium bywa skomplikowany przez brak wyraźnych granic etnicznych — co może być tyleż skutkiem małego zaznaczenia procesu narodotwórczego, ile biegu historii. Specyficznym przypadkiem, jaki trzeba rozpatrywać w kontekście aspiracji terytorialnych, jest sytuacja, w której dwa narody lub więcej, w tym nieraz narody jednako czy podobnie zmierzające do emancypacji, aspirują do tego samego terytorium. W ramach realizacji projektu niepodległościowego w jego aspekcie terytorialnym często starano się nawet zatrzeć ślady po przedstawicielach potęgi dominującej lub (i) po innych grupach ludności, które pozostawiono poza nawiasem niepodległego narodu. Wielokrotnie niszczono cmentarze, pomniki i budowle o charakterystycznej architekturze. Eliminowano niepożądane nazwy miejscowe. Szło o to, by pokazywać jakoby własna ziemia była zawsze i tylko własna. 297 Marcin Kula Drugie pytanie w kwestii projektu niepodległościowego dotyczy stopnia, w jakim dana społeczność pragnie się wyemancypować. Formalna podległość Wielkiej Brytanii, wyrażająca się w statusie dominium, wielu państwom długo zdawała się nie przeszkadzać. Skądinąd postulaty z tego zakresu mogły i mogą ewoluować w trakcie procesu emancypacyjnego, gdyż realizacja niektórych spośród nich może przesuwać granice tego, co zdaje się możliwe. Kolejne pytanie dotyczy postulowanego kształtu etnicznego wyzwalającego się narodu. Każdy proces emancypacji narodowej, poprzez wprowadzenie społeczności we wspólne działanie, poprzez zaostrzenie granic grupy, poprzez stworzenie mitu i symboliki, dopełniał proces narodotwórczy bądź wtórnie jednoczył grupę nawet zachowującą uprzednio silną odrębność (przykładem przekształcanie się imigrantów żydowskich do Palestyny w Izraelczyków). Proces niepodległościowy najczęściej jednak także redefiniował naród. Zwykle nie obejmował przedstawicieli potęgi dominującej, żyjących na danym terytorium. Niektórzy spośród nich oczywiście wsiąkali w nowy naród, zwłaszcza gdy rozstanie następowało bez wielkich konfliktów, zaś dystans etniczny był ograniczony. Logika walki często sprzyjała jednak ich eliminacji. Tam, gdzie sama walka nie wyeliminowała członków narodu dominującego, bądź gdzie niepodległość przyszła bez walki zbrojnej, zaś grupa uprzednio wywyższająca się była wyraźnie wyróżniona od reszty społeczeństwa, sprawa stawała się wszakże dramatyczna dla ludzi nieraz od pokoleń żyjących na danej ziemi bądź (i) osiedlonych tam w dobrej wierze. Przykładami mogą być nie tylko relatywnie odległe kraje, jak Algieria — ale także, powiedzmy, kraje bałtyckie o jeszcze niedawno silnej etnicznej obecności niemieckiej, zaś obecnie rosyjskiej. Oczywiście sprawa przedstawiała się prościej, gdy potęga dominująca była reprezentowana „tylko" przez garnizony wojskowe, administrację i szkieletowy aparat handlowy. W Polsce w 1918 r. problem ten rozwiązał się stosunkowo łatwo najpewniej dla jeszcze innych przyczyn (ewakuacja Rosjan związana z I wojną?), i dziś jedynie groby na Cmentarzu Wolskim zaświadczają udział wschodnich sąsiadów w dawniejszym składzie mieszkańców Warszawy. W bardzo różnym stopniu i w bardzo różnej formie projekt niepodległościowy państw o dominacji ludności białej uwzględniał grupy ludności tubylczej oraz napływowe grupy ludności kolorowej jako elementy przyszłego narodu. Kształt projektu uzależniony był w tym względzie zarówno od faktycznej sytuacji (liczebności oraz siły reprezentowanej przez owe grupy), jak od światopoglądu jego zbiorowego autora. Aborygenów biali Australijczycy prawdopodobnie nie brali pod 298 Rolne narody wybijały się na niepodległość uwagę jako potencjalnych partnerów — podobnie jak nie brali pod uwagę resztek Indian emancypujący się Brazylijczycy bądź Amerykanie z Północy. O ludziach czarnoskórych jako o partnerach w kontekście niepodległości po prostu nie myślano ani w przyszłych Stanach Zjednoczonych, ani w Brazylii, ani w Afryce Południowej. Z Indianami w krajach o licznej ich obecności sprawa przedstawiała się znacznie bardziej skomplikowanie. Najczęściej uwzględniano ich w projekcie ideologicznym. Poza wszystkim czymś trzeba było się wyróżnić od nación mądre2, a więc trzeba było nawiązać do historii i zabytków indiańskich, nieraz wykreować obraz szlachetnego Indianina. Nawet w Brazylii, gdzie rdzenna ludność u schyłku XVIII w. już się prawie nie liczyła, w projekcie herbu przyszłego państwa, jakim posłużył się najpoważniejszy spisek niepodległościowy, znalazł się obraz Indianina zrywającego łańcuchy. Emancypujące się z niewoli kolonialnej białe (a przynajmniej będące częścią białej cywilizacji) grupy zakładały jednak oczywiście, że Indianie się wybielą w sensie kulturowym i przyłączą się do „cywilizacji". W praktyce projekt niepodległościowy został w wielu krajach o dużym udziale Indian zrealizowany w ten sposób, że uczynił z tubylczej większości swoistą mniejszość narodową, zepchniętą na drugi plan. Taki był też nieraz los różnych mniejszości narodowych w innych projektach niepodległościowych. Nawet szlachetne początkowo idee bądź (i) zamiary stworzenia państw wielonarodowych bardzo często kończyły się zepchnięciem mniejszości do pozycji gości w domu gospodarzy — jeśli nie gorzej. W niejednym kraju ostateczny bilans rozwiązania sprawy mniejszości rysował się nie lepiej niż w 1939 r. w Polsce. Projekt niepodległościowy był projektem ex definitione narodowym (jeśli proces narodotwórczy danej grupy był słabo zaawansowany, to tym gorzej, gdyż musiała ona potwierdzać swą tożsamość). Wymyślił go romantyzm, usiłowała zrealizować Konferencja Wersalska. Nigdzie nie udało się go zrealizować w tym sensie, by na jednym terytorium mieszkała jedna grupa etniczna i tylko ona. Projekt został jednak uznany za atrakcyjny zarówno w emancypującej się po I wojnie światowej Europie, jak i na kontynentach wyzwalających się po II wojnie. Nawiasem mówiąc, został uznany również przez Stalina, który przesiedleniami zdecydował się doprowadzić do zgodności pomiędzy strukturą etniczną a terytorialną. Jemu też nie udało się wprawdzie doprowadzić do założonego celu w wypadku Węgier, Słowacji, Rumunii itd., ale zmierzał wyraźnie w tym kierunku. W wypadku Polski udało mu się lepiej przy walnej pomocy Hitlera. Niezależnie od tego, czy społeczeństwa emancypujących się krajów wiedziały o romantycznej idei narodowej, czy nie, „młode nacjonalizmy" najczęściej nie były miłe dla mniejszości, nawet jeśli brały one udział w walce przeciw wspólnemu 2 Nación-madre (hiszp.) — naród-matka. Inaczej: naród ojczysty. Tak nazywano Hiszpanię. 299 Marcin Kula wrogowi. Niechęć Polski do mniejszości narodowych w okresie międzywojennym nie była światowym ineditum. Granica etniczna w rozważanych sprawach nieraz mogła być zastąpiona przez granicę religijną bądź pokrywać się z nią. Z etnicznego projektu niepodległych Indii, które obejmowałyby m.in. muzułmanów, nic nie wyszło; islam stał się czynnikiem wyróżniającym jednego z państw powstałych na gruzach dawniejszej kolonii brytyjskiej. Projekt irlandzki implicite dopuszczał obecność protestantów w niepodległej Irlandii — ale realizował i zrealizował katolickie państwo narodu irlandzkiego. Projekt syjonistyczny implicite chyba zakładał, że Arabowie będą nadal żyć na palestyńskiej ziemi — ale explicite równocześnie zakładał, że na tej ziemi zaistnieje państwo żydowskie w sensie etnicznym i religijnym. Oczywiście rozważana sprawa zależała i zależy od intelektualnego klimatu czasów, w których niepodległość była bądź jest realizowana. Dziś wielokulturowość i pluralizm akceptuje się znacznie szerzej w światowych ośrodkach opiniotwórczych niż, powiedzmy, w latach trzydziestych — co ma szansę hamować i czasem choć trochę hamuje ekskluzywistyczne tendencje narodów obecnie uzyskujących wolność. Przykład Bośni, która, będąc wielonarodowa, jest utrzymywana jako państwo bodajże jedynie wolą pluralistycznie nastawionych wielkich tego świata, nie sprzyja jednak optymizmowi. Ważnym elementem projektu niepodległościowego bywał projekt modernizacyjny — lub jego brak. Miał on związek ze wspomnianą już wyżej kwestią systemu odniesień grup zmierzających do emancypacji narodowej. Świadomość potrzeby modernizacji bynajmniej nie występowała we wszystkich falach niepodległościowych oraz we wszystkich wyzwalających się krajach. Nie napotyka się jej w wypadku Ameryki Łacińskiej w początku XIX w. W Polsce chyba też wystąpiła w małym stopniu. Sprawia wrażenie, że wyzwalająca się w bliskim czasie Irlandia była w znacznie większym niż Polska stopniu świadoma swego odstawania od przodującego świata. Generalnie odnosi się wrażenie, że potrzeba modernizacji była i jest bardziej obecna w niedawnych i współczesnych falach emancypacyjnych. Tłumaczy się to zapewne tym, że różnice dystansu cywilizacyjnego są większe, bardziej rzucają się w oczy i są bardziej powszechnie postrzegane na skutek zwiększonej ruchliwości ludzi oraz oddziaływania współczesnych środków przekazu. Ideologami i logistycznymi twórcami niepodległości Azji i Afryki stali się ludzie najbliżsi cywilizacji zachodniej, najczęściej znający ją z autopsji. Aż do smutnej śmieszności wyobrażali też oni sobie przyszłość swoich kontynentów 300 Różne narody wybijaly się na niepodległość i krajów na podobieństwo Zachodu. Dążenie do emancypacji krajów skomunizowa-nych było motywowane m.in. wyzwaniem zachodniej cywilizacji, za którą te kraje wyraźnie pozostawały w tyle. Jak dotychczas fundamentalizm muzułmański zdaje się być jedynym współczesnym kierunkiem trwale realizującym zwrot ku własnym wartościom — choć pozostają pytania o faktyczny zakres tego projektu, jego długofalową trwałość, negatywy oraz cenę. Last but not kast, elementem projektu niepodległościowego bywała najczęściej idea, że „w szczęściu wszystkiego są wszystkich cele", oraz że, w konsekwencji, wraz z niepodległością przyjdzie wyśniony, szczęśliwy świat. Wizja ta, jak większość utopii, musiała przynieść przynajmniej przejściowe rozczarowanie. Było ono charakterystyczne dla wielu procesów emancypacyjnych. Sama przemiana wywoływała zresztą szereg perturbacji, które mało kto przewidywał. Dziś ich prawdopodobieństwo zdaje się większe i groźniejsze niż dawniej z uwagi na wielkie zagęszczenie oraz skomplikowanie zewnętrznych powiązań gospodarki. W każdym wziętym na warsztat wypadku dojścia .do niepodległości można się przyjrzeć, jakie nadzieje z nią wiązane nie zostały spełnione. Także —jakie są wciąż widoczne pozytywne i negatywne pozostałości odrzuconej sytuacji podległości. Warto pamiętać, że w Polsce, w osiemdziesiąt lat po zakończeniu zaborów, wprawne oko zawodowego obserwatora nadal dostrzega je w krajobrazie, wyglądzie miast, układzie sieci drożnej i kolejowej, a nawet w zachowaniach wyborczych. Robi wrażenie, że większą aktywność samorządową przejawiają społeczności na terenach, które były objęte swego czasu przez zabór pruski lub austriacki niż przez rosyjski. Robi wrażenie, że w Tarnobrzeskiem, przeciętym dawną granicą zaborową, większą partycypację wyborczą obserwuje się w gminach, które kiedyś znajdowały się po austriackiej, niż po rosyjskiej stronie linii podziału. Nie od rzeczy będzie przypomnieć, że Polacy pozostający swego czasu w służbie austriackiej w poważnym stopniu zasilili kadry odradzającego się państwa — podobnie jak skądinąd znienawidzeni w początku XX w. przez Irlandczyków Anglicy pozostawili im rozwiązania instytucjonalne na tyle atrakcyjne i sprawne, że Wolne Państwo Irlandzkie często je po prostu przejęło. Fragmentem rozważanej kwestii jest pytanie o stopień, w jakim w ogóle zmieniają się elity kraju, który wybija się na niepodległość. Wielokrotnie kręgi, które funkcjonowały jako lokalne elity w sytuacji podległości, w dużym stopniu, zwłaszcza poza pierwszym szeregiem polityków, odnajdują swe miejsce w nowej rzeczywi- 301 Marcin Kula stości. Zmiana pokoleniowa ze swej natury wymienia ludzi, ale niekoniecznie rodziny, środowiska, grupy społeczne. Proces, o którym mowa, jest w istotnym stopniu warunkowany charakterem, a zwłaszcza ostrością zjawiska zniewolenia. Istotnym jego elementem jest pojawienie się, jak po każdym zwycięstwie, „kombatantów drugiej godziny", podnoszących swoje żadne lub niewielkie zasługi. W krajach kolonialnych o dużym stopniu odepchnięcia i upokorzenia ludności tubylczej zjawisko kontynuacji elit występuje, oczywiście, w mniejszym stopniu niż w wyzwalających się krajach europejskich. Niekiedy skutki odrzuconej sytuacji podległości i kwestia ich długofalowego trwania są bardzo dyskusyjne. Podczas gdy wywarcie głębokiego wpływu kolonizatorów na dzisiejszy profil gospodarczy b. krajów kolonialnych i psychikę skolonizowanych nie ulegają wątpliwości, to nie da się wykluczyć, iż alternatywą dla zniewolenia byłby tam nie tyle wspaniały rozwój, ile stagnacja. Słowa te nie są usprawiedliwieniem kolonializmu, którego usprawiedliwić się po prostu nie da — ale przypomnieniem, iż w tak zasadniczych pytaniach szybko dochodzimy do fundamentalnej i w gruncie rzeczy nie rozpoznanej przez naukę kwestii wyboru dróg ewolucji ludzkiej. Jak nie jest powiedziane, czy gdyby nie kolonializm i eksport niewolników, to Afryka przypominałaby Manhattan, tak nie jest powiedziane, czy dzisiejsze zróżnicowanie geograficzne rozwoju Polski nie ma korzeni jeszcze bardziej pierwotnych niż podział między zaborców. Można przecież zapytać, czy nie ma ono mianowicie genezy w podziale Europy pomiędzy Wschód i Zachód, pomiędzy Rzym i Bizancjum, pomiędzy lewy i prawy brzeg Wisły, stanowiącej z grubsza biorąc granicę światów. Gdy mowa o zjawisku wybijania się narodów na niepodległość, trudno pominąć pytanie, czy wraz z ostatnią falą — tą, w której uczestniczymy — dobiega ono swego kresu. Odpowiedź jest negatywna, i to nie tylko dlatego, że końca historii w jakimkolwiek wymiarze nie ma i nie będzie. Także dlatego, że łatwo dostrzec, iż w świecie ciągle istnieje wiele narodów aspirujących do niepodległości. Można oczywiście zastanawiać się, czy każda wyspa na morzach, każda grupa etniczna w ramach Federacji Rosyjskiej i każda regionalna społeczność o specyficznej kulturze winna stać się suwerenna (z równoważnym głosem w ONZ!). Pozostaje jednak faktem, że wiele spośród nich chce być suwerennymi — a niektóre, jak Czeczeńcy czy Kurdowie, walką potwierdzają swą chęć. Można zadać pytanie, czy więcej niż dotychczas narodów, które w swoim czasie weszły w skład państw z definicji wielonarodowych, nie zechce żyć samodzielnie na podobieństwo narodów b. Jugosławii oraz b. Czechosłowacji. 302. Różne narody wybijaty się na niepodległość Można postawić pytanie, czy w przyszłości nie zapragną wybić się na niepodległość grupy etniczne, które teoretycznie weszły w skład narodów biało-koloro-wych — a których to narodów spoistość bywa dyskusyjna. Jest to pytanie o przyszłość np. eksperymentu południowoafrykańskiego. Można je jednakowoż stawiać — prawda, że z mniejszym niepokojem — także pod adresem niektórych narodów latynoamerykańskich. Ludność indiańska, nawet jeśli najczęściej nie da się już oddzielić od Białych wyraźną granicą etniczną, może sobie jeszcze niejedno przypomnieć i różne wartości rewindykować. Indiańscy powstańcy w Chiapas akcentują wprawdzie swoją meksykańskość, ale na Passeo de la Reforma w mieście Meksyk nieprzypadkowo jedni występujący przy różnych okazjach manifestanci oddają hołd uwiecznionemu na pomniku Cuauhtemocowi, a drudzy uwiecznionemu na innym pomniku Kolumbowi. Nawet w tym kraju, który był stawiany za przykład harmonii etnicznej, może się okazać nieaktualna umieszczona na stołecznym Placu Trzech Kultur tablica o następującej treści: „13 sierpnia 1521 roku, po bohaterskiej obronie Cuauhtemoca Hernan Cortes zapanował nad Tlatelolco. Moment ten nie był ani chwilą triumfu, ani klęski. Stanowił bolesne narodziny narodu Metysów, jakim jest dzisiejszy Meksyk". W Afryce i w b. ZSRR niejedna społeczność może sobie przypomnieć, że bez jej wiedzy i zgody ustalone granice poprzecinały ją wzdłuż i wszerz, a w konsekwencji może zażądać własnych państw. W Stanach Zjednoczonych ludność czarna najprawdopodobniej ani nie zażąda wydzielonego terytorium, ani nie popłynie masowo do Afryki, co w początku wieku proponował jej Marcus Garvey — ale nie jest powiedziane, że do końca świata będzie się zadowalać mniej więcej cichym siedzeniem w wydzielonych de facto dzielnicach wielkich miast. Pojawienie się w Stanach sytuacji palestyńskiej, w której nikt już nie myśli o stworzeniu narodu obejmującego jednako Żydów i Palestyńczyków, a wszyscy o tym, jak pogodzić oba narody na jednym terytorium, a priori nie jest wykluczone — nawet jeśli mało prawdopodobne w dostrzegalnej perspektywie. Resztki Indian nie zagrożą spójności narodu amerykańskiego ani brazylijskiego w jego dzisiejszym kształcie — podobnie jak Aborygeni nie zagrożą spójności narodu australijskiego. Proklamacja odczytana na wysokich skałach Dover przez przedstawicieli Aborygenów w 200. rocznicę odkrycia Australii katalizuje jednakowoż poważną refleksję. By przeciwważyć obchody, ich grupa zatknęła tam mianowicie własny symbol i odczytała akt wzięcia pod władzę Wysp Brytyjskich, skalkowany z odpowiedniego aktu odnoszącego się swego czasu do Australii. „Tubylcom" zapewniono, rzecz jasna, należne prawa i ochronę (sic). Może punktem wyjścia pożądanej refleksji powinno być po pierwsze stwierdzenie, że europejski podbój oznaczał nie tylko, a nawet może nie tyle cywilizowa- 303 Marcin Kula nie ludności tubylczej, ile jej mord i wydziedziczenie kulturowe. Warto mieć w pamięci słowa Manoela Kaxinaua, Indianina z brazylijskiego terytorium Acre, który w 1991 r. powiedział Janowi Pawłowi II, że on i jego pobratymcy nie widzą powodów, by cieszyć się z rocznicy odkrycia Ameryki, które to wydarzenie przyniosło im wydziedziczenie z własnej duchowości oraz eksterminację. Obok pytań o to, ile jeszcze narodów i w jakim stopniu skutecznie podejmie działania na rzecz własnej niepodległości, warto zadać pytanie, jak będzie ewoluowało samo zjawisko narodowe. A priori nie da się wykluczyć, że to, o co pokolenia walczyły, w wyniku ewolucji cywilizacyjnej przynajmniej w jakichś wymiarach przestanie mieć dla kogokolwiek znaczenie — podobnie jak niejedna kwestia, istotna np. dla ludzi średniowiecza, dziś interesuje jedynie historyków. Trudno być oczywiście prorokiem i przewidzieć, co będzie. Pewne przewidywania można jednak zaryzykować. Nic nie wskazuje na to, ażeby zjawisko narodowe miało zaniknąć. Niektóre z dotychczas istotnych dlań cech charakterystycznych mają jednakowoż szansę przynajmniej zmniejszać swoją ostrość. Terytorium traktowane jako wieczna i odwieczna siedziba narodu ma szansę być w mniejszym stopniu jego atrybutem w sytuacji, gdy będzie się najpewniej zwiększać ruchliwość ludzi i gdy będą powstawać ponadnarodowe skupiska terytorialne. Może słowa „Nie rzucim ziemi skąd nasz ród" nie będą w przyszłości równoznaczne z ekskluzją innych ludzi. Może będące cechą XX w. przesiedlenia ludności przestaną być narzędziem przyporządkowywania narodu terenowi, i odwrotnie. Może granice narodowych terytoriów będą stawały się trochę mniej zauważalne. Może ludność pogranicza, jakże często w dziejach bita, stanie się pozytywnym pomostem pomiędzy różnymi' kulturami i równie pozytywnym wzorem korzystnych skutków wielokulturowości. Może kiedyś Alzacja, przez długi czas stanowiąca kość niezgody pomiędzy Francuzami a Niemcami, zaś dziś goszcząca instytucje europejskie i nie przywiązująca wagi do tego. po której stronie granicy kto mieszka, stanie się wzorem do naśladowania dla Palestyńczyków i Żydów nad Morzem Śródziemnym oraz, w Siedmiogrodzie, dla Rumunów i Węgrów. Może Łotysze i łotewscy Rosjanie na Łotwie, Chorwaci, Serbowie i Muzułmanie w Bośni, Serbowie i Albańczycy w Kosowie itd. dogadają się co do zasad niekrępującego współżycia we wspólnym w końcu państwie. „Zmniejszanie się" Ziemi ma szansę zbliżyć narody w sensie niemal fizycznym, a więc oddziałać w kierunku zmniejszania różnic między nimi. Zwiększona ruchliwość ludzi ma szansę zmniejszać endogamiczność i ekskluzywność grup narodowych, zaś zwiększać częstotliwość pojawiania się ludzi reprezentujących 304 Różne narody wybijały się na niepodległość dwu- i wielokulturowość. Przyspieszony i zwiększony obieg informacji ma szansę owocować uwspólnieniem percypowanych treści, kultury i symboliki. Narodowe kuchnie oraz elementy typowych dla poszczególnych krajów strojów — prawda, że nieraz przetworzone — mają szansę funkcjonować i już funkcjonują nie tylko w krajach „macierzystych". Jeśli Statua Wolności z portu nowojorskiego, tradycyjny symbol Stanów Zjednoczonych, niedawno stała się symbolem młodych Chińczyków na placu Tian'anmen, kopia jej fragmentu (płomień) zagościła na placu Alma w Paryżu, zaś kopia całości została ofiarowana przez rząd francuski Japonii jako rzeźba francuskiego rzeźbiarza (Fryderyka Augusta Bartholdiego), to znaczy, że ten symboliczny atrybut amerykańskiego zjawiska narodowego stał się naprawdę dziedzictwem całej ludzkości. Może przyjdzie kiedyś czas, gdy Auschwitz stanie się wspólnym i wspólnie kultywowanym tragicznym symbolem dla Żydów i Polaków. Może miejsca uznane za święte w wielu religiach będą mogły jednako służyć przedstawicielom każdej z nich. Może uzna się fakt, że Wilno, dziś niekwestionowana stolica Litwy, było swego czasu miastem litewskim, polskim oraz żydowskim, i może dopatrzy się w tym fakcie jakichś pozytywnych wartości. Może na terenach o zmiennej bądź mieszanej przynależności etnicznej przestanie się „poprawiać" historię i zbuduje się pomniki ludzi zasłużonych dla grup kolejno tam żyjących oraz dla świata. Może uda się ustawić drogowskazy o nazwach dwujęzycznych. Może nazwa Macedonii przestanie być kontrowersyjna jako nazwa państwa i narodu. Może z kolei uzna się kiedyś za normalne, że niektóre symbole i postacie historyczne będą różnie oceniane przez różne grupy ludzkie, przy pozostawieniu prawa do kultywowania pamięci przez każdą z nich zgodnie z własnym odczuciem. Może Marc Bloch, jako patron jednego z uniwersytetów w Strasburgu, nie będzie nikomu przeszkadzał niemym przypomnieniem okoliczności swojej śmierci. Nawet jeśli ów wybitny historyk poniósł śmierć w ramach morderstwa dokonanego na tle narodowym, jako przedstawiciel konkretnej grupy etnicznej i z rąk przedstawicieli innej, równie konkretnej, to przecież jego śmierć w jakimś stopniu skompromitowała cały krąg cywilizacyjny, i warto, by przestrzegała zarówno potomków katów, jak ofiar. Może uzna się za normalne, iż nawet jeśli wskutek biegu historii nie ma już wielu Polaków na dawnych wschodnich kresach Rzeczypospolitej i nie ma już wielu Niemców na dzisiejszych polskich Ziemiach Zachodnich, to cmentarze tych grup tam pozostają — a więc powinny być utrzymywane i odwiedzane dopóki żyją ludzie żywiący w stosunku do nich ciepłą pamięć. Może, last but not kast, oddział 305 Marcin Kula Bundeswehry, wśród oddziałów gospodarzy schodzący Champs Elysees ku Place de la Concorde w dniu francuskiego święta narodowego, będzie się kojarzył bardziej ze spokojem w Europie niż z defiladą Wehrmachtu, odbywaną na tej samej alei w południe każdego dnia okupacji. Tak ważne tradycyjnie atrybuty narodowego życia jak własna waluta oraz potencjał produkcyjny mają szansę ulec osłabieniu. Szansa na niezależność narodu zgodnie z rozumieniem, powiedzmy, dziewiętnastowiecznym jest dziś bardzo ograniczona z tego prostego powodu, że świat jest znacznie silniej powiązany. Bieg wielu spraw bardziej dziś zależy od działań kilku banków oraz kilku giełd operujących w skali światowej czy, skądinąd, od podobnie światowych czynników ekologicznych, niż od lokalnych władz. Jeśli trzymać się kategorii marksistowskich, które w tym wypadku mogą być użyteczne, można powiedzieć, że produkcja i rynek promują dziś całości społeczne o skali większej niż większość narodów —jak kiedyś sprzyjały powstaniu całości narodowych. Nieraz też protesty narodów, którym jest źle, kierują się dziś częściej przeciwko np. Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu i Bankowi Światowemu niż przeciwko dominującym w świecie potęgom narodowym. Nacjonalizm gospodarczy, kiedyś postulowany przez narodowych ideologów, w wielu wypadkach jest dziś po prostu nie do zrealizowania, a nieraz okazuje się kontrproduktywny z punktu widzenia społeczności, którą ewentualnie miałby uszczęśliwiać. W sporcie wciąż realizuje się ambicje narodowe, ale sportowców kupuje się na międzynarodowym rynku pracy jak wszelkich specjalistów. Na dłuższą metę może to podważyć jeden z istotnych dziś wszędzie, a w niektórych krajach wręcz podstawowych (Brazylia, Kanada) identyfikatorów tożsamości narodowej. Niektóre państwa narodowe wręcz cedują wybrane dotychczasowe prerogatywy na instytucje ponadnarodowe bądź (i) zgadzają się ograniczyć swe uprawnienia. Wszędzie na świecie widzi się dziś znak McDonald's oraz takie same samochody. Na pytanie o ulubionych bohaterów swoich dzieci znajomy Izraelczyk odpowiedział: „no jakże, Superman" (w domyśle: ani nie Machabeusze, ani powstańcy z getta warszawskiego, tylko zachodni produkt kultury masowej). W świecie kształtującym się na naszych oczach niektóre aspiracje, należące tradycyjnie do aspiracji narodowych, może będą mogły być zaspokojone bez potrzeby suwerenności. W zjednoczonej Europie, która ułatwi kultywowanie różnych kultur i gdzie życie w ramach regionów najpewniej nabierze znaczenia na 306 Różne narody wybijały się na niepodległość niekorzyść życia w ramach państw, może zmniejszy się nacisk części społeczeństw szkockiego, walijskiego, baskijskiego i jeszcze paru innych na sprawę sformalizowanej niepodległości. Może społeczność europejska, która będzie mówić różnymi językami, łatwiej zaakceptuje małe języki, dotychczas nieraz nawet tępione. Może świat, w którym państwo, jak się zdaje, będzie rezygnować z omnipotencji, łatwiej zaakceptuje, wręcz uzna za pozytywną różnorodność kulturową, dotychczas nieraz tępioną w imię koncepcji jednolitości narodu państwowego, wypracowanej przez Rewolucję Francuską i Napoleona, a kultywowanej równie dobrze przez komunizm. Może przykład Kanady, Australii i, poniekąd, Stanów Zjednoczonych pokaże, iż w ramach jednego społeczeństwa mogą współżyć i nawet kultywować własne wartości grupy o różnym pochodzeniu — choć chciałoby się, by i w tych krajach idylla była pełniejsza, obejmując także ludność czarną i rdzennych mieszkańców. Oczywiście największym wyzwaniem w rozważanej kwestii będzie zagadnienie ułożenia stosunków pomiędzy społecznościami, które dzieli duży dystans kulturowy. Nawet w dzisiejszych, bardziej sprzyjających uznaniu pluralizmu czasach, zaakceptowanie trwałej obecności mniejszości muzułmańskiej w krajach Europy Zachodniej i ułożenie z nią stosunków może się okazać równie trudne jak w wypadku mniejszości żydowskiej w Polsce międzywojennej. Może ideał podstawowego atrybutu narodu, jakim stało się państwo narodowe — ideał dotychczas tak silny, że de facto zaakceptowali i nobilitowali go nawet internacjonalistyczni komuniści — będzie ewoluował. Instytucja państwa jest dziś często krytykowana jako z jednej strony przerośnięta, słoniowata i niesprawna, a z drugiej jako zbyt słaba ze względu na wagę problemów przekraczających granice państwowe. Jest jakiś elemenl trafnej obserwacji w powiedzeniu przywołanym, z pewnym zresztą zdystansowaniem się, przez Alaina Touraine'a a głoszącym, iż „państwo narodowe jest zbyt wielkie, by poradzić sobie z małymi problemami, i zbyt małe, by rozwiązać wielkie problemy"3. W tej sytuacji państwo chętnie wyzbywa się wielu funkcji — co samo w sobie już może zmienić jego miejsce w życiu narodów. W coraz większym stopniu państwo będzie wiązane umowami ponadnarodowymi w sprawach nie tylko zagranicznych. W kontekście sprawy obecności krzyża w Oświęcimiu jeden ze współczesnych polskich autorów pisze: „Boli nas usunięcie po cichu krzyży — a także gwiazd Dawida — z Brzezinki w grudniu 1997 r. Dr Jonathan Webber, Żyd rodem z Polski, podaje, że decyzję usunięcia krzyży 3 Czy demokracja to tylko prawa obywatelskie, czy również podział dóbr? [Rozmowa Alaina Touraine'a i Michaela Walzera w UNESCO, z cyklu „Rozmowy XX wieku"], „Le Monde" 16 XII 97 (cyt. za „Forum" 18 I 1998). 307 Marcin Kula podjął przewodniczący Rady Oświęcimskiej — senator Najjaśniejszej Rzeczypospolitej Władysław Bartoszewski, jako ustawionych samowolnie wbrew konwencji UNESCO" („Życie" z 14-15 marca 1998 r., s. 6, 8). Nie wiedzieliśmy nawet, biedni głupcy polscy, że o ziemi polskiej i wierze naszej decyduje UNESCO!"4 Otóż, niezależnie od dotychczasowego przebiegu sprawy krzyża w Oświęcimiu, nasuwa się uwaga, że w coraz większej liczbie spraw będziemy krępowani normami, które świat uzna za normy cywilizowanego życia. Normy te czasem niosą, być może, pewne negatywy — ale niejednemu nieszczęściu też potrafiły zapobiec. Mówiąc wszystko powyższe o przypuszczalnej ewolucji zjawiska narodowego warto jednak poczynić kilka zastrzeżeń. Opisywane zjawiska występują na ograniczonych terenach. Losy blisko nas leżącej byłej Jugosławii są w tym względzie zimnym prysznicem. Na ogromnych obszarach bądź (i) na wewnętrznych enklawach terenów objętych przez procesy integracyjne tematem dnia jest wciąż nie ponadnarodowy pieniądz, lecz zwycięstwo własnych produktów rolnych nad importowanymi, własne i wyłącznie własne terytorium, własne i możliwie sprawnie działające państwo oraz własna flaga, powiewająca zarówno nad własnym miejscem pracy, jak nad pałacem prezydenta. Trzeba zdawać sobie sprawę, że w niejednym wypadku podobne stanowisko nie wynika z jakiegoś szczególnego szowinizmu zainteresowanych, ale z cech świata, który jest ich udziałem lub (i) z usprawiedliwionej postawy obronnej słabszych. W końcu niejednemu człowiekowi na świecie doprawdy trudno przekonać siebie samego co do tego. że nawet jeśli w skali globalnej najwydajniej produkuje się mięso na argentyńskiej pampie, a kawę w Kolumbii, i najlepiej dystrybuuje jedno i drugie poprzez światowe firmy, to on sam powinien przestać cokolwiek robić i z braku dochodów zacząć żyć powietrzem. Nawet jeśli większość sygnalizowanych czynników pociągających ewolucję zjawiska narodowego wynika z ewolucji technologii, to przecież ich działanie nie jest bezapelacyjne. W końcu mieszkańcy Chin, a więc znaczna część ludzkości, długo nie wiedzieli — bowiem nie dopuszczono do nich tej wiadomości — że człowiek wylądował na Księżycu. Zupełnie blisko nas niedawno na dłużej wyłączono telefony — co zdawało się niemożliwością we współczesnym świecie. Sygnalizowane czynniki integracyjne, mające wpływ na ewentualne zmniejszanie się wagi zjawiska narodowego, mogą ujednolicać świat, a przez to zmniejszać 4 Ks. C. Bartnik, Krzyżem nie gra się w karty, „Niedziela", nr 14, 5 IV 1998; cyt. za: Pod Krzyżem (Tygodnik Parafialny Parafii Rzymskokatolickiej świętych wyznawców: O. Rafała i Br. Alberta w Warszawie) nr 153, 7 IV 1998. 308 Różne narody wybijały się na niepodległość kreatywność ludzi i nieprzyjemnie ich wykorzeniać — zwłaszcza, że siła nadawców proponowanych światu dóbr kultury jest nierówna. Obie te tendencje mogą wtórnie prowadzić do wzmacniania się zjawiska narodowego — podobnie jak wywołujące reakcje obronne zdominowanie kultur grup słabszych przez silniejsze. Człowiek ma szansę potrzebować w przyszłości zarówno ogólnoludzkiej solidarności, jak solidarności w ramach węższej grupy oraz akcentowania własnej tożsamości5. Współczesne środki techniczne z jednej strony ułatwiające globalizację kultury, z drugiej mogą też zaskakująco ułatwiać zachowanie specyfiki grup mniejszych. Last but not kast, są ludzie, którzy nawet bez szczególnych potrzeb obronnych programowo chcą strzec tradycyjnego charakteru zjawiska narodowego. Mogą oni okazać się silniejsi zarówno od tendencji technologii, jak od swych pobratymców mocno akcentujących braterstwo ludzkości obok, a może nawet na niekorzyść, braterstwa w ramach narodu. Przejawy szowinizmu obserwuje się w dzisiejszym świecie na równi z tendencjami integracyjnymi. Ryzykując popadniecie w grzech wulgarnego marksizmu (sic), można wyrazić przekonanie, iż zwłaszcza w tym wypadku ewolucja „bazy" w znacznym stopniu przesądzi ewolucję „nadbudowy". Jeśli, jak się to w poważnym stopniu dziś dzieje, masa ludzi będzie nadal odtrącanych od stołu i czyniona zbędnymi, to zaczną oni przede wszystkim we własnym narodzie szukać prostego ludzkiego ciepła. Niestety jest też prawdopodobne, że w znaczącej proporcji będą też szukać kozłów ofiarnych wśród obcych, będą odgradzać się murem, będą znajdować kompensację w prawdziwych czy wyimaginowanych, ale zawsze przesadnie windowanych na piedestał osiągnięciach członków własnego narodu oraz jego rzekomej wspaniałości i bezgrzeszności. Historia może się powtórzyć — niestety przy znacznie posuniętej naprzód technologii zabijania. Zjawisko narodowe może jeszcze raz pokazać swą ciemną stronę. Zjawisko narodowe owocowało w dziejach dwoiście. Z jednej strony było źródłem twórczego zróżnicowania i dawało ludziom poczucie tożsamości oraz zakorzenienie w środowisku uznawanym za własne. Z drugiej wywołało morze przeróżnych konfliktów, walk i cierpień. Jak zwykle w czasach szybkich przemian, gdy człowiek dostrzega zmienność i ma poczucie możliwości wpływania na zachodzącą zmianę, chciałoby się zachować to, co pozytywne, a usunąć negatywy. Może ewolucja zjawiska narodowego doprowadzi do tego, iż narody przekształcą się 5 O tym, że człowiek potrzebuje i będzie potrzebował w nowym świecie zarówno solidarności z innymi, jak indywidualizacji oraz akcentowania własnej tożsamości, mówił Alain Touraine podczas swego niedawnego odczytu w Warszawie (Globalisation economiaue et identites culturelles, Instytut Francuski, 4 V 1998 r.). 309 Marcin Kula w skupiska ludzi bardziej dające im oparcie niż zaspokajające potrzebę agresji (obrony). Może bardziej będą sprzyjać koegzystującej różnorodności niż wyizolowy-waniu. Może ktoś rzuci hasło „Wierzynek (i przyzwoity bar mleczny?!) obok McDonald's!" w miejsce „Wierzynek zamiast McDonahTs!". Może słowa „Nie damy pogrześć mowy" będą uzupełnione przez hasło „Uczmy się obcych języków". Oby tak się stało. Może, mimo nierówności siły nadawczej poszczególnych narodów, uda się, by nie tylko wiążący się z jednym źródłem kultury McDonaWs rozpowszechniał się w świecie. Szkoda, gdy zanika jakikolwiek język, ale szkoda też, gdy porozumienie i przepływ treści są doń ograniczone. Po pobieżnym zarysowaniu powyższego kwestionariusza spraw powinienem go odnieść do życia Polaków w kilku okresach historycznych. Pozwalam sobie jednak wyrazić nadzieję, że znajdą się specjaliści z zakresu historii Polski, którzy zechcą to uczynić za mnie, i zrobią to lepiej ode mnie. Tylko na tle dziejów powszechnych i tylko wychodząc od kwestionariusza, w którym zadaje się ogólne pytania, można zbudować obraz zarysowujący, co było typowe, a co specyficzne w rozpatrywanym procesie. Z kolei tylko to właśnie stwierdziwszy, można bądź przez potwierdzenie uogólnień, bądź przez uwzględnienie stwierdzanej specyfiki skorygować funkcjonujące w opracowaniach i przemyśleniach badaczy tezy ogólne. Taka, i przede wszystkim taka procedura nazywa się w moim przekonaniu naukową w naukach humanistycznych. Piotr Wandycz PRZYSTANKI DO NIEPODLEGŁOŚCI: BILANS STRAT I DOKONAŃ W tytule niniejszego tekstu figurują słowa „przystanek" i „bilans". Pierwsze z tych określeń odbieram oczywiście jako aluzję do rzekomego powiedzenia Pilsudskiego o czerwonym tramwaju, z którego wysiadł na przystanku Niepodległość. Przystanek sugeruje początek podróży, przerwę lub punkt docelowy. Przystanki mogą być różne: stałe — kiedy zatrzymanie się jest automatyczne, lub warunkowe — gdy wysiadają tylko ci, którzy sobie tego życzą. O ile „przystanek" może być użyteczną metaforą, o tyle pewne wątpliwości budzi określenie „bilans". Czy w dziejach można dokonywać,bilansów? Nie jest to wcale tak oczywiste. Z jednej strony można obliczać bilansy handlowe, zestawiać liczby osiągnięć czy krachów finansowych, wyniki wyborów, straty ludnościowe itp. — jednym słowem wszystko to, co nadaje się do kwantytatywnej analizy. Bilans w wymiarze idei, poświęceń, cierpień, załamań czy sukcesów jest w wielu wypadkach niewymierny lub w ogóle traci rację bytu jako kategoria badań naukowych. Na jakiej szali mamy ważyć przelaną krew czy cierpienia? Jak oceniać konsekwencje psychiczne i narosłe kompleksy? Ten niewymierny bilans jednego wydarzenia czy ciągu wydarzeń jawi się często inaczej współczesnym, inaczej zaś patrzącym z pewnej perspektywy. Weźmy tzw. bilans któregoś z powstań narodowych. Nie tylko inaczej sporządzano listę strat i osiągnięć zaraz po powstaniu i sto lat po nim, ale i różnice ocen były tak daleko idące, że do dziś albo nie mamy ostatecznego bilansu, albo szereg odmiennych. Wreszcie trzeci element, obecny w całej sesji — element porównawczy, który jest implikowany porównaniem trzech dat: 1918, 1944/45 i 1989. W jakimś sensie te trzy daty są nieporównywalne. W 1918 r. Polska odzyskała niepodległość po 124 latach niewoli. Nastąpiło wyzwolenie i zjednoczenie ziem polskich, chociaż nie była to restytucja terytorialna przedrozbiorowej Rzeczypospolitej. W 1944/45 r. kończyła się ponad pięcioletnia okupacja niemiecka i odtwarzano państwowość, aczkolwiek była to państwowość de facto nie w pełni suwerenna, a terytorium Polski przybrało kształt inny niż w czasie II Rzeczypospolitej. W 1989 r. upadł system komunistyczny, narzucony narodowi około 45 lat wcześniej i utrzymujący się 311 Piotr Wandycz głównie dzięki poparciu Związku Sowieckiego. Odzyskana została niepodległość w wyniku rozwiązania Układu Warszawskiego, RWPG i ewakuacji Armii Czerwonej. Skończyła się zależność ideologiczna, militarna i gospodarcza od Moskwy. Ośrodkiem decyzji stała się znów suwerenna Warszawa. Polska „wróciła" do Europy. Zauważmy od razu bardzo wyraźną różnicę w długości okresów poprzedzających każde z tych trzech wydarzeń. Ma to niewątpliwie duże znaczenie, jeśli myślimy o rzędzie pokoleń lub o pokoleniu, któremu przypadło w udziale życie w zniewolonym w takiej czy innej formie kraju. Co widziałbym jako główny element pozwalający na snucie analogii i szukanie wspólnego mianownika tych trzech dat? Mówiąc skrótowo, widzę tu zazębiające się z sobą — choć proporcje zachodzące były różne, a podkładany pod nie sens nie był identyczny — postulaty niepodległości i demokracji. Ich realizacja była w dużym stopniu uzależniona od sytuacji międzynarodowej. W uwagach, które mają być jedynie próbą naszkicowania syntezy obejmującej całokształt tej złożonej tematyki, pozwolę sobie rozwinąć szerzej te dwa wątki: wewnętrzny i międzynarodowy. Przystanek pierwszy i najważniejszy, którego osiemdziesięciolecie obchodzimy, to rok 1918. Odzyskanie niepodległości po przeszło wiekowej niewoli było wynikiem dwóch czynników: zewnętrznej konstelacji międzynarodowej oraz wewnętrznej woli i determinacji narodu. Żaden z nich wzięty oddzielnie nie mógł przynieść Polsce wolności — konieczne było, aby oba się zbiegły w czasie. Emanuel Mateusz Rostworowski zauważył kiedyś słusznie: „Rozbiory był to kolosalny przewrót w «systemie europejskim* i odzyskanie przez Polaków niepodległości mogło się dokonać jedynie w ramach nowego przewrotu europejskiego na podobną, a nawet jeszcze większą skalę"'. Dwory europejskie i opinia publiczna nie zdawały sobie z tego sprawy. Angielski pisarz polityczny Edmund Burkę należał do nielicznych, którzy podkreślali, że „rozbiory były bardzo poważnym wyłomem w nowoczesnym systemie politycznym w Europie". Ubolewał on też, iż z punktu widzenia angielskiego „Polska mogła równie dobrze być krajem na księżycu"2. Poprzez większość XIX w. sprawa polska nie schodziła z agend polityki międzynarodowej, z tym że na ogół była traktowana instrumentalnie jako broń przeciw temu czy innemu mocarstwu, a próby jej rozwiązania były li tylko połowiczne i tymczasowe. Widzimy to w wypadku Tylży i stworzenia Księstwa Warszawskiego, w 1812 r., w inicjatywie lorda Castlereagha odbudowania Polski przedrozbiorowej i decyzji o utworzeniu Królestwa Kongresowego, w manewrach mocarstw w 1830, 1 E.M. Rostworowski, Popioty i korzenie. Szkice historyczne i rodzinne, Kraków 1985, s. 193. 2 Słowa Burke'a cytowane w: A. Zamoyski, The Polish Way, New York 1988, s. 4. Por. M.H. Serejski, Europa a rozbiory Polski, Warszawa 1970. 312 Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań 1848 i 1863 r. Nie darmo przyjaźnie do Polski nastawiony dyplomata brytyjski Stratford de Radcliffe pisał w okresie wojny krymskiej, gdy znów wydawało się, że zaistniała pomyślna koniunktura: „Biedna Polska. Jej odrodzenie przypomina latającego Holendera. Zawsze ma być — nigdy nie jest"3. Z punktu widzenia wielkiej polityki międzynarodowej niepodległość Polski nikomu nie była potrzebna, aż wypadki I wojny światowej postawiły sprawę polską w rzędzie zagadnień, które musiały być jakoś rozwiązane. Są to kwestie zbyt dobrze znane, aby je tutaj referować, przypomnijmy jedynie, że Francja, jak przyznaje Clemenceau, nie weszła do wojny, aby wyzwalać Polskę, i do sprawy polskiej podchodziła aż do 1917 r. z wielką ostrożnością. Rosja carska począwszy od manifestu wielkiego księcia Mikołaja Mikołajewicza, a kończąc na rozkazach dziennych cara traktowała sprawę polską instrumentalnie, robiąc koncesje z przymusu i nieszczerze. Ujął to celnie historyk Rosji Alexander Dallin, pisząc: „Rząd carski zszedł z dziejowej sceny nie wypełniwszy swych skromnych obietnic danych Polsce i nie zadowoliwszy aspiracji tych Polaków, którzy byli doń przyjaźnie usposobieni. Nie udało mu się ani utrzymać sprawy polskiej jako wewnętrznie rosyjskiej, ani wyciągnąć z niej politycznych korzyści"4. Nawet orędzie Tymczasowego Rządu, uznające prawo Polski do niepodległego bytu, ograniczało je przez pozostawienie spraw granicznych do decyzji przyszłego zgromadzenia konstytucyjnego Rosji i wysuwając postulat „wolnego sojuszu militarnego". W wypadku Niemiec decyzję postawienia sprawy polskiej na porządku dziennym w momencie zajęcia Kongresówki wyjaśnił bez ogródek kanclerz Bethmann-Hollweg, przyznając, iż „korzystne i zadowalające rozwiązanie [sprawy polskiej — P. W.] nie istnieje dla nas w ogóle"5. Wypowiedzi prezydenta Wilsona mają inny charakter, wprowadzając element ideologiczny, z którym począwszy od 1917 r. — czyli od wybuchu rewolucji w Rosji — demokracje zachodnie musiały się liczyć. To, co nazywam czynnikiem ideologicznym, funkcjonowało zresztą przez cały prawie wiek XIX, ale nie na szczeblu rządów i oficjalnej dyplomacji. Zespolenie sprawy polskiej ze sprawą demokracji jest oczywiście zjawiskiem, nad którym nie będziemy się tu zastanawiać. Przypomnijmy stosunek liberalnej, demokratycznej i rewolucyjnej opinii publicznej wobec Polski. Nie na darmo Metternich mówił, że sprawa polska to kwintesencja rewolucji: „Der Polonismus ist [...] die Revolution selbst"6. 3 Cyt. w: M. Kukieł, Czartoiyski and European Unity, Princeton 1955, s. 302. 4 The Future ofPoland [w:] A. Dallin i in., Russian Diplomacy and Eastern Europę 1914-1917, New York 1963, s. 74-75. 5 Cyt. w: W. Conze, Polnische Nation und deutsche Politik im ersten Weltkrieg, Koln, Graz 1958, s. 80. * Cyt. za W. Bibl, Ósterreich 1806-1938, Bd. 2, Ziirich 1939, s. 62. 313 Piotr Wandycz Od liberalnych i rewolucyjnych przyjaciół francuskich, włoskich, angielskich i amerykańskich, poprzez propolską liberalną opinię publiczną w Niemczech, której symbolem zostaną Polenlieder, po wypowiedzi Marksa na temat praw Polaków, których osiągnięcia takie jak Konstytucja 3 Maja, manifest krakowski z 1846 r. czy powstanie styczniowe gorąco pochwalał, lewica europejska widziała w niepodległości Polski zwycięstwo idei demokratycznych. Na szczeblu rządowym jednakże dopiero prezydent Wilson, wychodząc z zasady, że obywatele mają prawo żyć pod rządami, które sami wybiorą, podniósł jako jej konsekwencję zasadę samostanowienia narodów i odniósł ją do Polski. Nie miejsce tu na analizę ideowej i politycznej motywacji Wilsona przy formułowaniu punktów odnoszących się do Polski w jego orędziu do Senatu w 1917 r. i w Czternastu Punktach rok później. Z chwilą załamania się Rosji, rozpadu Austro-Węgier i klęski Niemiec powstała sytuacja idealna z polskiego punktu widzenia. Czy oznaczała ona, jak sugerują niektórzy historycy anglosascy, że Polska otrzymała niepodległość z rąk zwycięskiej Ententy jako podarunek, nie mając lub mając minimalny wpływ na zaistniałą niepodległość? Wereszycki uważa, że „naród polski nie tylko stracił suwerenność państwową, ale pozornie przez tych 120 lat nie wykazał żadnego istotnego wpływu na kształtowanie swych losów [..,] wydaje się dla każdego Polaka jakimś paradoksem". I dodaje: „pogląd, wedle którego bez względu na to, co by byli Polacy działali, los ich był z góry przesądzony, wydaje się absurdalny. A jednak Polacy musieli czekać do końca Pierwszej Wojny Światowej na własną państwowość, tak jak jej doczekali Czesi czy Słowacy [...] chociaż powstań nie prowadzili"7. Wereszycki nazywa ten punkt widzenia tylko pozornie słusznym i opinię tę w pełni podzielam. Dlaczego? Przez cały okres studwudziestoletniej niewoli Polacy powstawali z bronią w ręku przeciw zaborcom w sześciu powstaniach — kościuszkowskim, 1806 r., listopadowym, 1846 r., podczas Wiosny Ludów, w powstaniu styczniowym oraz podczas rewolucji 1905 r. Każde prawie pokolenie stawało przed dylematem „bić się czy nie bić", a sens powstań był, jest i zapewne będzie zawsze kwestionowany. Powstania potępiano lub gloryfikowano, a ich przywódców wielbiono lub odsądzano od czci i wiary. Aleksander Swiętochowski stwierdzał: „Być może, iż bez rewolucji 1830 i 1863 r. naród nasz doskonale by się utuczył [...] ale prawdopodobnie byłby dziś tylko spasionym wieprzem"8. W parę pokoleń później Tadeusz Łepkowski sformułował tę myśl podobnie, pisząc, że bez zrywów zbrojnych naród polski stałby się „bezkształtną populacją po polsku mówiących Rosjan czy Niemców"9. Odrzucił 7 H. Wereszycki, Niewygasła przeszłość, Kraków 1987, s. 14. 8 A. Swiętochowski, Liberum veto (wybór), pod red. S. Sandlera, t. 2, Warszawa 1976, s. 453. 9 T. Łepkowski, Rozważania o losach polskich, Londyn 1987, s. 153. 314 Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań też tezę, że w wyniku kolejnych powstań Polska spływała krwią, twierdząc, że „krzywa demograficznego wzrostu nie załamywała się katastrofalnie grożąc biologicznym unicestwieniem narodu"I0. Dla mnie najbardziej przekonywająco brzmi opinia Rostworowskiego, że i „bez powstań pozostalibyśmy w XIX w. narodem [...] byłby to jednak naród inny niż ten, którym jesteśmy"11. Powstania, jak wiemy, skierowane były głównie przeciw Rosji, i to z kilku powodów, a nie jedynie z antyrosyjskiej fobii, co nieraz sugerowano. Nie zapominajmy, że nie tylko centrum Polski z Warszawą znalazło się pod zaborem rosyjskim, ale również tzw. Ziemie Zabrane. Dla Polaków i dla Karola Marksa odrodzenie się państwowości polskiej było możliwe tylko wówczas, gdy byłaby to Polska w granicach przedrozbiorowych. Pod koniec XIX w. wielowiekowy konflikt polsko-rosyjski o dominację nad litewsko-białorusko-ukraińskim obszarem nabrał nowych form w wyniku odrodzenia narodowego tych „kresowych" narodów. Do Polaków z trudem tylko dochodziła świadomość, iż postulaty narodowe Ukraińców i Litwinów skierowane przeciw polskości to nie separatyzm, ale efekt naturalnego biegu rzeczy. Koncepcje federacji z dawną Rzecząpospolitą były atrakcyjne jedynie dla mniejszości. Litwini i Ukraińcy widzieli w nich przykrywkę dla polskiej ekspansji, a polscy nacjonaliści osłabianie polskiego stanu posiadania na wschodzie. Wreszcie, a ma to kapitalne znaczenie dla zrozumienia powstań przeciw Rosji, występował tu czynnik ideologiczny, który sprawiał, iż podkreślone już powiązanie walki o niepodległość z walką o demokracje stawało się nierozerwalne. Choć ten związek i ówczesne rozumienie demokracji ulegały zmianom, aspekt postępowo-społeczny i polityczny odgrywał coraz większą rolę. Nawet w wypadku powstania listopadowego jedną z głównych przyczyn była niemożność koegzystencji konstytucyjnej monarchii i carskiej autokracji. Nie tylko więc Rosja, ale najbardziej reakcyjny w Europie carat był tym wrogiem, bez którego pokonania nie można było osiągnąć pełnej niepodległości. Oczywiście najsilniej formułował to Piłsudski i PPS, ale również partia Dmowskiego miała w swej nazwie słowo „demokracja", a kolaboracja z Petersburgiem nie była celem, tylko środkiem. Zarówno nurt rewolucyjno-socjalistyczny, jak i narodowodemokratyczny w dążeniach do wolnej Polski odrzucały spuściznę szlachecką i szukały oparcia w masach — robotniczych czy ludowych. Obu nurtom zawdzięczamy, że z chwilą, gdy nadeszła ostateczna próba, walka o duszę chłopa była wygrana przez Polaków, a robotnicy nie podporządkowali postulatów narodowych interesom klasowym. Nie ulega wątpliwości, iż powstania wywarły swe piętno, czy to w sensie pozytywnym czy negatywnym, na wszystkich pokoleniach Polaków i bez nich nie 10 Ibidem, s. 12. " E.M. Rostworowski, op.cit., s. 196. 315 Piotr Wandvcz zrozumiemy nigdy istoty przystanku Niepodległość. Nie oznacza to, że inne procesy miały drugorzędne znaczenie. Kościół odgrywał bardzo poważną rolę. Polska kultura była najmocniejszym spoiwem bezpaństwowego narodu, a była ona tak atrakcyjna, że zniewolony naród wchłaniał, poprzez polonizację, pokaźne grupy inteligencji niemieckiej i żydowskiej. W okresie niewoli ze zrozumiałych przyczyn wzrosła znacznie rola kobiet i nastąpiły procesy emancypacyjne, co miało swe znaczenia dla dalszych losów narodu. Wreszcie, co podkreśla wielokrotnie w swych dziełach Henryk Wereszycki, umocnił się wyjątkowo wysoki etos narodowy. W skrajnym wydaniu przybierał on niekiedy formy tromtadracji czy egzaltacji — rezultat spuścizny romantyzmu i Wielkiej Emigracji. Na drodze do roku 1918 naród polski przeszedł głęboką ewolucję, która spowodowała, że z chwilą gdy Polska „wybuchła", jak wówczas mówiono, społeczeństwo było pod wielu względami przygotowane do niepodległego bytu. A przecież — jeśli szacunki Łepkowskiego są ścisłe — w 1870 r. tylko 30-35% ludzi mówiących po polsku miało poczucie polskiej przynależności narodowej12. Oczywiście istniało też to, co potocznie nazywamy „garbem" czy obciążeniem ery rozbiorowej: zacofanie gospodarcze i rozbicie dzielnicowe, brak doświadczeń polityki bieżącej pomimo uczestnictwa w parlamentach czy rządach zaborczych. Te z trudem przezwyciężane nawyki niewoli sprawiały, że w 1914 r. tłumy mieszkańców Warszawy obrzucały kwiatami maszerujące oddziały rosyjskie i mówiły o nich „nasi"13. Jak zawsze w dziejach istniał pewien rozziew między politycznie uświadomioną i aktywną częścią społeczeństwa a szerszymi warstwami. Wizja niepodległej Polski realizowana w 1918 r. wydawała się początkowo jednolita. Najpierw przyszła euforia —po 120 latach utworzono polski rząd, polskie wojsko, polskie szkoły i instytucje. Wyśnioną Polskę idealizowano; symbolem przyszłego dobrobytu i sprawiedliwości społecznej stały się szklane domy Żerom-skiego. Żywiołowy patriotyzm wystąpił we wszystkich konfliktach zbrojnych z sąsiadami, szczególnie w wojnie z bolszewicką Rosją. „Najjaśniejsza Rzeczpospolita" rodziła się jednak w bólach i w niezwykle ciężkich warunkach. Kraj był zrujnowany wojną, społeczeństwo zbiedniałe, granice kraju zagrożone. Tworzyło się „trudne, biedne państwo" — mówiąc słowami Tuwima. Dla Piłsudskiego, obejmującego de facto władzę dyktatorską, niepodległość łączyła się z demokracją, dlatego wcześnie nakazał on rozpisanie wyborów i oddał swój urząd do dyspozycji Sejmu. Jednakże 12 T. Łepkowski, Polska — narodziny nowoczesnego narodu 1764-1870, Warszawa 1967, s. 508. " Interesujące wzmianki na ten temat w ostatnio wydanej książce: Pamiętnik ks. Marii Zdzislawowej Lubomirskiej 1914-1918, do druku przygotował J. Pajewski, Poznań 1997. 316 - Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań praktyka demokratyczna miała płytkie korzenie i pomimo obecności w Sejmie wybitnych polityków spuścizna zaborów i konflikty orientacyjne z okresu pierwszej wojny szybko dały znać o sobie. Zamordowanie prezydenta Narutowicza było tego pierwszym, tragicznym sygnałem i przyczyniło się do politycznej ewolucji Piłsud-skiego. Zróżnicowanie w jego mniemaniu społeczeństwa na tych, co z nim poszli, i „naród tchórzów", potępienie sejmokracji, wiara obozu belwederskiego w swą misję rządzenia nawet wbrew wynikom urn wyborczych — wszystko to stanowiło zagrożenie dla demokracji. Z kolei dla przeciwników Piłsudskiego, takich jak Dmowski, parlamentaryzm wydawał się „pustą łupiną". Zafascynowanie nowymi prądami ideologicznymi, np. faszyzmem, wyznaczało kierunek ewolucji obozu narodowego. W tych warunkach było nieuniknione, że Polska pod rządami Piłsudskiego przyjmowała formę ograniczonego pluralizmu, a Brześć i Bereza rzucały złowrogie światło na kulturę polityczną ekipy rządzącej. Z kolei wojujący nacjonalizm i antysemityzm szerzony przez prawicę nie tylko osłabiał więzy państwowe, ale był w gruncie rzeczy paradoksalny w kraju, w którym mniejszości narodowe stanowiły jedną trzecią społeczeństwa. Nacjonalizm jątrzył i wywoływał kontrakcje, ale nie mógł przynieść rozwiązań. Jeśli dylemat wolności i władzy, jak Piłsudski przyznawał, nigdy nie został rozwiązany, to problem bezpieczeństwa kraju otoczonego wrogimi lub niechętnymi mu sąsiadami równał się kwadraturze koła. Po załamaniu się koncepcji bloku między Niemcami a Rosją, polska polityka nie miała właściwie innego wyboru, jak starać się utrzymać neutralność między wielkimi sąsiadami i oprzeć się na jedynym sojuszniku, który mógł wchodzić w rachubę, tzn. na Francji. W tych to wąskich ramach dyplomacja polska manewrowała raz lepiej, raz gorzej, ale z chwilą gdy Niemcy i ZSRR zbliżyły się do siebie, mogła jedynie czynić maksymalne wysiłki, aby w nadchodzącym konflikcie nie znaleźć się w zupełnej izolacji. I to osiągnięto. Obraz II Rzeczypospolitej jawi się także w ciemnych barwach, gdy weźmiemy pod uwagę jej rozwój gospodarczy i społeczny. Tu może bardziej jeszcze niż w innych dziedzinach życia ujemnie zaważył okres zaborów — ów wiek XIX, który dla krajów zachodniej i środkowej Europy był okresem rewolucji przemysłowej i modernizacji. Polska, powstała z połączenia trzech odmiennych zaborów, startowała z wyjątkowo trudnej pozycji. W okresie dwudziestolecia nie dało się zintegrować słabego sektora przemysłowego z zacofanym sektorem rolniczym. Nożyce cen i ukryte bezrobocie były nie do przezwyciężenia, a światowy kryzys dotknął polską gospodarkę szczególnie dotkliwie. Nic dziwnego więc, iż z upływem lat narastały głosy krytyki z prawicy i lewicy. Krytykowano zwulgaryzowanie stylu życia, karierowiczostwo obozu rządowego, 317 Piotr Wandycz który jak pisał Hemar „ze stosu zszedł i wsiadł w packardy". Wzrastało poczucie zawodu ze strony chłopa i robotnika. Czyż wszystkie te procesy były koniecznymi następstwami odzyskanej państwowości? I znów powstaje problem bilansów. Pod wieloma względami naszkicowany tu obraz II Rzeczypospolitej nie odbiegał tak dalece od wstrząsanej kryzysami gospodarczo-polityczno-ideowo-społecznych międzywojennej Europy. Ograniczony pluralizm polityczny czy nawet prześladowanie mniejszości narodowych i przeciwników politycznych było nieporównywalne z totalitarnym koszmarem w ZSRR czy barbarzyństwem hitlerowskich Niemiec. Pozbawione normalnego rozwoju przez kluczowych 120 lat państwo i społeczeństwo zdołało dokonać bardzo wiele. Życie kulturalne i naukowe osiągnęło wysoki poziom. Administracja tworzona od podstaw dała prężne kadry urzędnicze i wojskowe, postawały nowe gałęzie przemysłu, budowa Gdyni i COP świadczyła o dużej dynamice narodu. Ustawodawstwo społeczne było bardziej postępowe niż we Francji. Najistotniejsze jednak było to, że rok 1918 przekreślił rozbiory, które odtąd nie jawiły się już jako ostateczny akord w historii Polski, ale jako ponad stuletni epizod w tysiącletnim życiu narodu. Pokolenie wychowane w II Rzeczypospolitej i traktujące niepodległą państwowość jako coś oczywistego potrafiło stawić czoła nadciągającej burzy i przetrwać II wojnę światową. Słowa Józefa Becka w odpowiedzi Hitlerowi, że w życiu narodu jest jedna rzecz bezcenna — a jest nią honor, mogą brzmieć dziś pompatycznie, ale odzwierciedlały one niewątpliwie postawę wielu Polaków w 1939 r. Istnienie narodowych imponderabiliów, do których Piłsudski przywiązywał taką wagę, było faktem. Może ich symbolem była solidarność w obliczu wroga, o której mówił Broniewski: ...Są w ojczyźnie rachunki krzywd, obca dłoń ich też nie przekreśli, ale krwi nie odmówi nikt: wysączymy ją z piersi i z pieśni. Istotnie — krwi nie odmawiano przez ponad pięć lat II wojny światowej. Jej dzieje stanowiły tło i przyczyny wydarzeń 1944/45 r. Czy był to nowy przystanek na drodze do niepodległości, czy tylko wejście w „ślepy zaułek w polskiej historii", jak ostatnio charakteryzował PRL Ryszard Bugaj?14 W klamrach 1944-45 zamykają się i Manifest Lipcowy PKWN, jako pierwszy krok ku objęciu władzy, i Powstanie Warszawskie, oznaczające najbardziej widoczną klęskę obozu niepodległej Polski; i konferencja jałtańska, a w jej następstwie cofnięcie uznania rządowi polskiemu w Londynie (określanego trafnie jako rząd protestu narodowego), i uznanie tzw. Tymczasowego Rządu Jedności Narodowej. „Tygodnik Powszechny", 5 IV 1998. 318 Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań Trzymając się metafory przystanku, jest to przystanek, który opuszczają przedstawiciele Polski walczącej w kraju i zagranicą, a warunkowość przystanku postrzegana jest inaczej przez obejmująych władzę komunistów, a inaczej przez większość społeczeństwa. Jakie były więc wizje powojennej Polski i możliwości ich zrealizowania? Klęska wrześniowa nie oznaczała, oczywiście, dla Polaków końca wojny. Internowany w Rumunii prezydent Mościcki mianował, zgodnie z konstytucją z 1935 r., swym następcą Władysława Raczkiewicza, który z kolei powołał rząd gen. Sikor-skiego jako premiera i wodza naczelnego. Prerogatywy prezydenta zostały ograniczone przez tzw. porozumienie paryskie: w ręce Sikorskiego — najsilniejszej osobowości w rządzie — oddano kierownictwo i reprezentację sprawy polskiej, zarówno w sensie politycznym i militarnym na Zachodzie, jak i w zakresie kontroli nad podziemiem cywilnym i wojskowym w kraju. Wizja Sikorskiego przyszłej Polski, a zwłaszcza jej miejsca w Europie, była przedmiotem wielu dyskusji. Czy nawiązywał on w swej polityce zagranicznej do tzw. idei federacyjnej Piłsudskiego, czy też odchodził od tych koncepcji pragnąc stworzyć — najpierw wspólnie z Czechosłowacją — federację lub konfederację środkowoeuropejską, która byłaby częścią przyszłej zjednoczonej Europy? O takiej unii europejskiej myślał poważnie Winston Churchill15. Linią graniczną, nazywaną też linią bezpieczeństwa, na zachodzie byłaby Odra lub Odra i Nysa, a granice Polski obejmowałyby Gdańsk, Prusy Wschodnie, Opolszczyznę i bliżej nie określone terytoria nadodrzańskie. Sikorski oficjalnie chciał granicy ryskiej, chociaż w poufnych rozmowach godził się na pewne ustępstwa na wschodzie. Po agresji niemieckiej na ZSRR w polskim Londynie liczono się z możliwością powtórzenia się sytuacji z 1918 r., a więc równoczesnej klęski Rosji i Niemiec. Oznaczałoby to możliwość bezpośredniego udziału państw anglosaskich w procesie uwalniania Polski. W pierwszej instrukcji rządu Sikorskiego do placówek zagranicznych była mowa o odzyskaniu niepodległości zgodnie z ogólnymi celami wojny aliantów, tryumfie sprawiedliwości i prawa nad gwałtem i stworzeniu „takiego układu sił w Europie, który doprowadzi do odbudowania wielkiej Polski, będącej na wschodzie jedyną gwarancją trwałego pokoju"16. Jakkolwiek zakładano przywrócenie w powojennej Polsce parlamentarnej demokracji oraz reform społecznych, szczegóły roz- 15 Wśród studiów wydanych na Zachodzie tę drugą interpretację wysuwa S. M. Terry, Poland's Place m Europę. General Sikorski and the Origin of the Oder-Neisse Linę 1939-1943, Princeton 1983. 16 Zob. Protokół posiedzenia Rady Ministrów 10 X 1939 w PAU, Protokoły posiedzeń Rady Ministrów Rzeczypospolitej Polskiej, oprać. W. Rójek przy współpracy A. Suchcitza, 1.1, Kraków 1994, s. 16. 319 Piotr Waiidycz wiązań socjalnych odłożono na później, podobnie jak ułożenie stosunków z Ukraińcami i innymi mniejszościami narodowymi17. Podpisując pod presją Wielkiej Brytanii układ z ZSRR, Sikorski musiał się zadowolić formułą, która nie gwarantowała przywrócenia granicy ryskiej. Dalsze doświadczenia z Moskwą, zwłaszcza dotyczące armii i tysięcy zaginionych oficerów — co do losu których żywiono najgorsze przeczucia — powodowały, jak wiemy, stałe pogarszanie się stosunków polsko-sowieckich. Nie wchodząc głębiej w te tak dobrze znane sprawy, należałoby podkreślić jedynie dwa aspekty. Dążenie Sikorskiego do tego, aby Polska znalazła oparcie przeciw wielkim sąsiadom w konfederacji polsko-czechosłowackiej, rozszerzonej na dalsze kraje, uważano w Moskwie za dowód antysowieckiej polityki. Pod presją ZSRR Beneś wycofał się z rozmów z Polakami. Z kolei coraz wyraźniej zarysowujące się sowieckie plany rozciągnięcia hegemonii nad Europą Środkowo-Wschodnią godziły bezpośrednio w Polskę i jej przedstawicielstwo w Londynie. Sprawa katyńska dostarczyła ZSRR wygodnego pretekstu do zawieszenia stosunków z rządem Sikorskiego. Rząd polski miał teoretycznie dwie drogi do wyboru: podporządkowanie się bez reszty Moskwie zarówno w sprawie granic wschodnich, jak i w swej ogólnej polityce — co w ówczesnych warunkach było niemożliwe — lub próbę przekonania Roosevelta i Churchilla, że sowieckie ambicje stworzenia sfery wpływów w Europie Srodkowo-i Południowo-Wschodniej nie wypływają jedynie z obaw o swoje bezpieczeństwo (zagrożone przez kogo?), lecz z dalekosiężnych planów ideologiczno-mocarst-wowych. Próby takiej argumentacji spotykały się z niechęcią w Waszyngtonie i Londynie, i postrzegane były jako przejaw polskiej rusofobii i megalomanii. ZSRR odgrywał kluczową rolę w planach tzw. czterech policjantów świata wysuwanych przez Roosevelta, którego mniejsze państwa nie interesowały. Natomiast Churchill, mający mniejszy wpływ na rozwój wydarzeń, traktował konieczność współpracy z Rosją pragmatycznie, pragnąc jedynie uzyskać pewne ustępstwa od Moskwy. Następca Sikorskiego, Mikołajczyk. nie mający ani międzynarodowej, ani wewnętrzno-politycznej pozycji swego poprzednika, znajdował się w sytuacji jeszcze gorszej. Próbując polityki ustępstw w Moskwie, żywił jednocześnie nadzieję, że Powstanie Warszawskie, na które de facto się godził, wzmocni pozycję Polski zarówno wobec Kremla, jak Waszyngtonu i Londynu. Tragedia Powstania, jak już wspomniałem, stanowi z jakimś sensie początek końca. Nie miejsce tu na dyskusje, czy Powstanie było konieczne, czy nie, wydaje się jednak, że cokolwiek zrobiłaby warszawska AK, los Polski był już przesądzony. Jałta prowadziła logicznie do 17 W powyższej instrukcji mówi się, że Polska zapewni wszystkim obywatelom wolność, sprawiedliwość, równość wobec prawa, demokratyczny ustrój społeczny i przestrzeganie zasad etyki chrześcijańskiej w życiu publicznym. Ibidem, s. 16-17. 320- Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań cofnięcia uznania rządowi polskiemu, a proces szesnastu wyeliminował z życia politycznego kraju czołowe postacie. Wizję polskiego obozu komunistycznego trudno jest traktować na tym samym poziomie, co przedstawioną wyżej wizję niepodległościową, gdyż koncepcje polskich komunistów były częścią ideologii i strategii ponadnarodowej. Odwrotnie niż w poprzednim wypadku środki do realizowania tej wizji stawały się wraz ze zwycięstwami Armii Czerwonej coraz bardziej realne. Począwszy od Stalingradu marsz na Berlin poprzez Polskę wraz z jej „oswobodzeniem" był już tylko kwestią czasu. Niemniej wizja polskich komunistów, zwłaszcza w ujęciu Lampego, jako głównego teoretyka, zasługuje na przypomnienie. Założenia jej były następujące: Polska polityka wobec Rosji była tradycyjnie motywowana klasowo. W okresie II Rzeczypospolitej kontynuowały ją klasy burżuazyjno-obszarnicze pod przykrywką kanonu równowagi między Niemcami a Rosją. Rząd polski w Londynie nie jest w stanie zerwać z tą tradycją i Moskwa nie może mu ufać. Jedynie polska lewica pod przewodem komunistów może zmienić ten stan rzeczy odrzucając spuściznę II Rzeczypospolitej i wchodząc na drogę zasadniczych przemian społe-czno-gospodarczych oraz wiążąc się jak najściślej z ZSRR. Uważając pakt Ribbentrop-Mołotow za sprzeczny z charakterem ZSRR, Lampę nie obawiał się ponownego zbliżenia niemiecko-rosyjskiego. Przyszła Polska winna objąć Prusy Wschodnie i sięgać po Odrę (ziemie piastowskie) na zachodzie. Na wschodzie natomiast jej granice muszą respektować prawa narodów ukraińskiego, białoruskiego i litewskiego18 Koncepcja powyższa była konglomeratem internacjonalizmu KPP i prorosyj-skich i antyniemieckich idei Dmowskiego, mających zapewnić Polsce bezpieczeństwo. Dla Lampego, podobnie jak zresztą i dla Gomułki, sojusz polsko-sowiecki był koniecznością dziejową i choć czynnik ideologiczny został ze względów taktycznych wyciszony w Manifeście Lipcowym, PPR-owska wizja zakładała wprowadzenie ustroju komunistycznego do Polski z zewnątrz metodami, które Stalin oficjalnie odrzucał, a w rzeczywistości praktykował. Z perspektywy Moskwy komuniści polscy byli jedyną grupą, na której ZSRR mógł polegać. Z kolei Zachód, uznając de facto prawo Sowietów do sfery wpływów w Europie Środkowo-Wschodniej, starał się jedynie o znalezienie jakiejś kompromisowej 18 Zob. dokument z 1942 r. mylnie datowany na 1945 r.: A. Lampę, Zagadnienia, „Zeszyty Historyczne", 26 (1973), s. 194-202; S. Stanisławska, Rodowód polityki zagranicznej Polski Ludowej, „Sprawy Międzynarodowe", 7 (1954), i R. Frelek, Koncepcje polskiej polityki zagranicznej w myśli i praktyce PPR, „Sprawy Międzynarodowe", 3 (1967). Por. M. Rakowski, Polityka zagraniczna PRL, Warszawa 1974. 321 Piotr Wandycz formuły. Uznanie Tymczasowego Rządu, w którego skład wchodził Mikołajczyk, oznaczało zakończenie pierwszego etapu procesu i stanowiło nowy „przystanek" w polskich dziejach. Rok 1989 jest wyznacznikiem, którego znaczenie trudno przecenić. Tak jak poprzednie „przystanki" ma on swe uwarunkowanie zewnętrzne i wewnętrzne — oba ściśle z sobą związane. Zewnętrzne łączy się z upadkiem komunizmu w Europie, rozpadem Bloku i Związku Radzieckiego oraz końcem zimnej wojny. W wyniku tych przeobrażeń Polska Rzeczpospolita Ludowa przestała istnieć jako państwo „garnizonowe", przyczółek komunizmu i satelita ZSRR. Polska jako III Rzeczpospolita odzyskała swą suwerenność i „wróciła" do Europy, choć była to Europa bardzo różna od tej, której Polska była integralną częścią w 1939 r. Podczas półwiecza nastąpiły bowiem w Europie i świecie daleko idące przeobrażenia w każdej prawie dziedzinie życia i choć wejście Polski do NATO oraz prawdopodobne wejście do Unii Europejskiej stanowią integralną część rzeczywistości III Rzeczypospolitej, możliwe następstwa tych wydarzeń nie są w pełni doceniane czy przewidywalne. Przełom 1989 r. był pod wieloma względami bezprecedensowy. Bezkrwawe oddanie władzy przez rząd komunistyczny na drodze kompromisu stworzyło warunki do zastąpienia ustroju monopartyjnego przez system demokracji parlamentarnej. Ta ostatnia opiera się, jak wiemy, na rządach większości z poszanowaniem praw mniejszości i na prymacie prawa. W istocie jednak wymaga czegoś więcej, a mianowicie przyjęcia przez ogół obywateli pewnych podstawowych zasad, czy wspólnej platformy, czyli tego, co dziś określamy jako konsensus. Klasycznym przykładem tego była Anglia i jej słynna rewolucja (gloriom revolution) z 1688 r., która stworzyła tego typu konsensus, kładąc podwaliny pod najlepiej może funkcjonującą demokrację parlamentarną. Podobne zjawisko mogliśmy obserwować w Hiszpanii po śmierci gen. Franco. W przypadku polskim wydawać by się mogło, że „okrągły stół", czerwcowe wybory, powstanie rządu Mazowieckiego i wybór Jaruzelskiego na prezydenta uczyniły zadość tym wymogom, stwarzając nową rzeczywistość przyjętą przez ogół. Wkrótce jednak okazało się, iż konsensus był niepełny lub powierzchowny. Tak zwana wojna na górze przyspieszyła proces rozpadu ruchu solidarnościowego, który zresztą różnił się od „Solidarności" z sierpnia 1980 r. Na plan pierwszy wysunęły się kwestie personalne i walka o władzę per se. Zapewne wystąpiły też różnice postaw, które istniały już uprzednio. W interesującej typologii proponowanej przez Andrzeja Friszke wyróżnić można trzy postawy antykomunistyczne. Pierwsza odrzucała komunizm, gdyż gwałcił wolność, druga — ponieważ gwałcił tożsamość narodową i religię, trzecia — gdyż nie spełniał swych obietnic w dziedzinie społeczno- 322 Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań -gospodarczej19. Kierunki te po 1989 r. odzwierciedlały na ogół postawy liberalną, chrześcijańsko-narodową i postkomunistyczno-lewicową. Jednakże różnice programowe były często mniejsze niż namiętności i ambicje personalne. Może było to nieuniknione. Warto przypomnieć, że zanim w Anglii rozwinął się dwupartyjny system (z opozycją wbudowaną jako jego część składowa), przez długi czas spory polityczne były w praktyce walką koterii prowadzoną w wąskim gronie. Nie ulega wątpliwości, iż sytuację polityczną Polski po 1989 r. komplikowały dwa szczególne czynniki: przejście od gospodarki komunistycznej do kapitalistycznej i pewna próżnia ideologiczna. Tę ostatnią starał się wypełnić Kościół, ale wizja Jana Pawała II nie mogła być w pełni realizowana, gdyż Kościół w Polsce był w nowej rzeczywistości zbyt słabo przygotowany do dialogu. Z kolei koła dawnej opozycji laickiej nie miały doświadczenia w rządzeniu krajem. Jeżeli można postrzegać dzieje PRL jako okres periodycznych konfrontacji z ustrojem — zrywy 1956, 1968, 1970, 1976 czy 1989 — to upadek reżymu był zaskoczeniem zarówno dla liderów, jak i dla mas. W okresie 45-lecia nie wypracowano ani w kraju, ani na emigracji konkretnego programu dla postkomunistycznej Polski. Zapewne było to niemożliwe, ale nie ulega wątpliwości, że wizja nowej Polski jawiła się mgliście, idealistycznie, a w zderzeniu z rzeczywistością nie mogła wytyczyć właściwego (jakiego?) kierunku. Zdobycze takie, jak wolność, polityczna demokracja i gospodarka rynkowa, jawiły się jako ewidentne, ale cena, którą przychodziło za nie płacić, wydawała się niekiedy zbyt wysoka i nierówno rozdzielona. Wkrótce po euforii 1989 r. odczuto, mówiąc skrótowo, iż wolność ma gorzki smak. Wieczny dylemat między wolnością a równością nie został rozwiązany, a zbyt mało osób doceniało dictum Churchilla, że demokracja jest złym ustrojem, ale nikt nie wymyślił lepszego. Poczęto mówić o groźbie państwa wyznaniowego lub „rekomunizacji z ludzką twarzą". Dla zwolennników spiskowej interpretacji dziejów „okrągły stół" i „gruba kreska" stały się synonimami zdrady narodowej, dzięki której komunizm zachował swą siłę. Inni mówili o polowaniu na czarownice, chęci zemsty i „odegrania się". W zmęczonym i podzielonym społeczeństwie wystąpiło niebezpieczne zjawisko utraty wiary w skuteczność działań politycznych i pasywność. Wyraziło się ono niską frekwencję wyborczą: 40-60%. W atmosferze niespełnionych nadziei i niezrozumienia przyczyn trudności jawiło się wciąż aktualne pytanie, do jakiego stopnia i w jakiej mierze fenomen zagubienia, podziałów i frustracji jest wynikiem 45 lat istnienia PRL? Czy PRL była obcym i wrogim państwem, a PZPR „organizacją przestępczą"? Czy niezależnie od '" Tutaj i w następnych uwagach odwołuję się do dyskusji opublikowanej w tomiku wydanym przez „Znak" pt. Spór o PRL, Kraków 1996. 323 Piotr Wandycz tego, czy i do jakiego stopnia odrzuca się tradycję PRL, pozostały po niej nawyki, sposób myślenia i mentalność homo sovieticusl Pytania te zmuszają nas do podjęcia jeszcze jednej próby zastanowienia się nad istotą PRL. Podzielam pogląd Krystyny Kersten. iż PRL nie jest „przerwą" w naszej historii, lecz stanowi „kolejne ogniwo łańcucha narodowych dziejów", choć jest to ogniwo „szczególne, albowiem położenie Polski po II wojnie światowej nie miało precedensów"20. Widziałbym tu jednak pewne analogie z Królestwem Kongresowym w latach 1815-30, z tym że choć Aleksander I i Mikołaj I byli legalnymi królami Polski, nie znajdziemy ich w żadnym poczcie władców polskich. Sporządzanie bilansów, jak już uprzednio zauważyłem, jest niezwykle trudne i zwodnicze. Jeśli wyliczymy takie osiągnięcia w latach 1945-1989 jak: odbudowa kraju, uprzemysłowienie, sui generis egalitaryzm opiekuńczy, awans społeczny, zapewnienie minimum egzystencji i pracy czy upowszechnienie oświaty, to pozostaje pytanie, czy wszystkie te osiągnięcia były zasługą PRL, czy też wynikiem ogólnego rozwoju po II wojny światowej? Czy słuszne jest porównanie z II Rzeczą-pospolitą, czy też z krajami w okresie powojennym, np. z Hiszpanią? Zmieniony kształt Polski po wojnie, gospodarczo i ludnościowo korzystniejszy, dodatkowo utrudnia porównania. Wielu historyków czasów najnowszych reprezentuje pogląd, że abstrahując od nadmiernych kosztów osiągnięć PRL, miejsce, jakie Polska zajmowała w gospodarce europejskiej, nie zmieniło się w istocie od 1938 r. Niektóre kraje, które przed wojną wyprzedzały ją nieznacznie lub pozostawały nawet w tyle, wysunęły się zdecydowanie przed nią w okresie powojennym21. Ważniejsze, ale niewymierne i kontrowersyjne, są następstwa życia w ustroju, który nieudolnie, niezbyt efektywnie i rozmaicie w różnych okresach był jednakże ustrojem totalitarnym. Nie będę powtarzał tego. co już na ten temat powiedziano, tak jak niemożliwe jest podjęcie tutaj dyskusji na temat charakteru narodowego Polaków, który zachował pewne ujemne i dodatnie cechy, rzutujące na dzisiejszą rzeczywistość. Spróbuję natomiast poruszyć kwestię następstw przełomu roku 1989. Dzisiejsza Polska wpisuje się w sytuację ogólnoeuropejskiego lub nawet światowego kryzysu, który mimo pozorów „końca historii" jest głęboki i stanowi wyzwanie dla naszej cywilizacji. Polskie zetknięcie się z tą sytuacją jest dla społeczeństwa bardziej rażące i dotkliwe niż na Zachodzie, bo stanowi skrajny kontrast z doświadczeniami ostatniego półwiecza. Obraz dodatkowo zaciemnia się poprzez istniejący rozziew między istniejącymi problemami a ich percepcją przez krytyczne w swym nastawieniu polskie społeczeństwo. Mam tu na myśli zjawiska występujące w skali 20 Ibidem, s. 10. 21 Ibidem, zob. uwagi A. Paczkowskiego, W. Roszkowskiego i L. Kolakowskiego. 324 Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań światowej, takie jak kryzys tradycyjnych wartości i wzrost relatywizmu (niekiedy nihilizmu), materializm i demoralizujący zalew tzw. masowej kultury, problemy związane ze szkolnictwem i oświatą, narastająca przestępczość (zwłaszcza u młodzieży) i ewolucja stosunku do przestępców w imię ochrony ich praw, następstwa i niebezpieczeństwa rewolucji technologicznej (przede wszystkim w dziedzinie komunikacji i elektroniki), problem bezrobocia w zmieniającej się strukturze gospodarki, starzejące się społeczeństwa, zwiększona ruchliwość mas i ich przemieszczanie się z jednego kraju do drugiego, osłabiające często jego tradycyjną spoistość, zanieczyszczanie środowiska itp. Jest oczywiste, że suwerenność państwowa staje się de facto coraz bardziej ograniczona nie tylko na rzecz organizacji międzynarodowych, ale i ogromnych koncernów o zasięgu przekraczającym granice państw i opartych na różnorodnym kapitale. Państwo nie jest w stanie uporać się samo z problemami opieki społecznej i zdrowotnej; obserwujemy też zmierzch państwa opiekuńczego w wydaniu szwedzko-brytyjskim. Widząc objawy kryzysu raczej niż jego przyczyny, postkomunistyczny nacjonalizm przyjmuje postawę negacji wobec zachodzących zmian. W polskiej wersji oznacza to swoistego typu antyeuropejski izolacjonizm — w praktyce chowanie głowy w piasek przy akompaniamencie demagogicznych sloganów. Postawa taka oznacza brak wiary we własny naród i jego zdolność zachowania swej tożsamości i dynamiki. Dostrzega ten problem Jan Paweł II, apelując do narodu, aby znalazł w sobie dosyć siły, by sprostać nowym wyzwaniom, wyraża wiarę w Polskę i widzi jej możliwy wkład do dzisiejszej Europy22. Rok 1918 oznaczał przekreślenie rozbiorów i afirmację prawa narodu do własnej państwowości, 1989 zaś — przywrócenie niepodległości i demokracji. Ta druga dala jawi się nam jako przystanek docelowy, gdyż niezależnie od wszystkich piętrzących się trudności należy podkreślić dotychczasowe osiągnięcia, i to zarówno w wymiarze międzynarodowym, jak i wewnętrznym. Niewątpliwie pozycja Polski i jej stosunki z sąsiadami są dzisiaj lepsze, a jej bezpieczeństwo większe niż w ostatnich kilku stuleciach. Co więcej — możliwe jest dalsze ich umacnianie w ramach nowego systemu międzynarodowego. Wewnątrz kraju widać niewątpliwy postęp, objawiający się we wzroście gospodarczym i procesach prowadzących na dłuższą metę do stabilizacji i normalizacji. Można przypuszczać, że młodsze 22 „Polska kultura chrześcijańska, etos religijny i narodowy są cennym rezerwuarem energii, których Europa dziś potrzebuje, by zapewnić w swych granicach integralny rozwój osoby ludzkiej", a ludzie wierzący powinni „znaleźć w sobie tyle siły, by nasz naród mógł skutecznie oprzeć się tym tendencjom współczesnej cywilizacji, które proponują odejście od wartości duchowych na rzecz nieograniczonej konsumpcji czy też porzucenie tradycyjnych wartości religijnych i moralnych dla kultury laickiej i etycznego relatywizmu". Przemówienie do biskupów ad liminem, cyt. za: „Tygodnik Powszechny", 19 IV 1998. 325 Piotr Wandycz pokolenie nie obciążone trudną przeszłością drugiej połowy XX w. wniesie nowe wartości do życia politycznego, gospodarczego i ideowego kraju. Wytrącony zaś z normalnych kolein naród, który potrafił przetrwać najgorsze chwile w swych dziejach, sprosta nowym wyzwaniom i potrafi znaleźć właściwe granice wolności i demokracji. Towards Independence. 1918-1944/45-1989 Visions-Paths-Fulfilment Summary The assorted paths leading towards the reconstruction of the independence of Poland comprise the object of research pursued by numerous Polish historians. They constitute the topie of discussions and polemics, systematically expanded by new ascertainments of facts and various assessments, ever morę precisely placed within a wide context of world history. Furthermore, those routes demonstrate processes whose logie, at time awry and contradicted by political solutions, was decisive for resolutions determining the further fate of Poland and Poles. The studies contained in this volume, presented at a scientific session held upon the eightieth anniversary of the regaining of independence, organised by the Polish Academy of Sciences, the Polish Academy of Sciences and Letters, and the Polish Historical Society, under the patronage of Maciej Piażyński, Marshal of the Sejm of the Republic of Poland, illustrate select problems. The title of the session was: Stops along the Road towards Independence. Visions-Paths-Fulfilment. 1918-1944/45-1989. In Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy (Poland: a transitory land, a bridge or a national region), Wojciech Wrzesiński indicates discussions on the definition of the area of Polish territorial claims. When during the period of state non-existence variegated political groups formulated programmes for rebuilding an Independent Poland, their visions were based on the borders of the pre-partition Commonwealth of the gentry. This attitude was associated with plans for the reconstruction of the shape of the Republic but also occurred in postulates for a formation within different frontiers, justifying the necessity of a departure from pre-partition tradition. The abandon-ment of the borders from 1772 was, pragmatically speaking, treated as an expression of a comp-romise of tradition, historical experiences, and a contemporary state, aiming at the delineation of frontiers stemming from a variegated comprehension of optimal conditions for the stable develop-ment of the nation and Polish state, determined by national transformations and the international situation. Theoretical deliberations and the praxis of national and political life involved debates, unresolved up to this very day, asking whether Poland is a transitory area or whether she possesses an identity and distinctness defined primarily not by natural conditions but by historical ethnic, cultural, economic, and political traditions. The events of the first world war, which created circumstances for rebuilding an Independent Poland and the fulfilment of numerous dreams and postulates, did not put an end to all territorial dilemmas. The latter proved to be decisive for the emergence of assorted conflicts with neighbouring countries. Perceiving the imperfection of the territories of the period, the Polish state authorities did not have an opportunity for conducting active efforts at changing them without a hazardous violation of the post-Versailles order. 327 Summary World War II brought the concretisation of a programme tor the reconstruction of the western borders, founded on conclusions drawn from historical and ethnic traditions, and taking into account economic demands and strategie requirements. This programme, moulded predominantly by groups connected with the Polish government-in-exile, was based on a striving towards gains in the west and the north, and the retention of eastern frontiers defined by the Treaty of Riga. Moreover, it was accepted by sizable groups of the Polish population. The programme of new western borders was realised by Polish communists, dominated and subjugated by the Soviet Union, who accepted the Stalinist dictate as regards the eastern frontiers of the Polish state. During the period of "real socialism", the new territorial shape of the Polish state, imposed with the acceptance of international factors, and encompassing considerably shifted western frontiers without the detached eastern territories, was a political element employed for the subordination of Poland by the Soviet Union. The western and northern territories fulfilled the function of a sui generis hostage vis a vis the Soviet Union. Subjugated Poland, compelled to conduct a xenophobic policy towards the West, was unable to mąkę use of all the considerable objective benefits offered by her new territorial shape. The collapse of the socialist system permits the disclosure of the actual functions of the Polish western territories, enhancing the role played by Poland as a stable keystone for assorted political, economic, and cultural impact in this crucial part of the Continent. Poland ceases to be a transitory land. Paradoxically, state frontiers marked in conditions unfavourable for Polish independence became a factor conducive for the development of the Republic and the stability of international relations. In Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wyznaniowe (The legacy of the partitions: new and old cultural, national, and religious boundaries), Andrzej Chwalba draws attention to the wavering interest in this theme on the part of Polish historical sciences. By indicating the breakthrough significance of the partitions for the fate of the Poles and other nationalities connected with the history of the First Republic, the author maintains that the greater the distance in time from the partitions, the morę powerful the identification with the history of their grandparents and great grandparents among representatives of other nationalities living in pre-partition state territories. The nineteenth-century aspirations and growing feeling of national identity remained under the foremost impact of processes taking place along the cultural and religious borderlands of the Commonwealth. The possibility of retaining a bi-cultural naturę should be seen as heritage of the epoch of the partitions, involving the considerable force of attraction of Polish culture. The scalę of assimilation would have been even greater if not for the rather effective counteraction by the authorities of the partitioning powers. Language bivalence in the Annexed Territories was the outcome of the crossing impacts of assorted cultures and state territories. Yariety and multiplicity were, i.a. the consequence of the słów ratę of modernisation, which in other regions produced uniformisation. The typical community of the Territories in ąuestion were so-called "local" people, torn between different cultural offers. For them, the awareness of bonds with the local homeland, family, parish, landscape, and naturę, combined with animosity towards "strangers", could be an even stronger tie and expression of identity than religion and language. At times, the category of "local" has been preserved up to this day, making it difficult to establish the actual number of nations. The selection of a religion frequently denoted national identification. The boundaries between particular nations were not definitive. The mentality, culture, and language of a Pole from Yilno or the Borderlands differed basically from those of a resident of the Kingdom of Poland, not to mention an inhabitant of Poznań or Western Prussia. For 328 Summary many years, colonists and the dvii service of the partitioning powers formed a visible and distinct part of urban communities. Gradually, due to religious or social associations, some of them lost contact with their native regions and abandoned their tongue and culture. Ethnic frontiers were most marked in the Prussian partition area. During the nineteenth century, the Polish-German ethnic boundary grew even morę vivid, and the number of bi-cultural persons diminished. Despite the progress of Germanisation, the continuum of Polish settlements between the Poznań region and Pomerania was not severed. In the second half of the nineteenth century, Polish culture revealed its vitality in those areas which in 1771 were no longer part of the Commonwealth: Silesia, Mazuria, Spisz and Orawa. Herę, the nation-creating processes of the period produced environments which regarded themselves as Polish, although they retained their regional distinctness. At the end of the eighteenth century, the boundary between the population with and without an awareness of national distinctness correspon-ded to a great measure to differences between the estates, the division between the gentry, i.e. the political nation and the subjects. The immersion of a multi-linguistic people into assorted national structures gave rise to new frontiers, and thus — to new problems. The affiliation of the Polish population to three state systems led to regional variants of Polishness, which slowly disintegrated in inter-war Poland and even morę rapidly after the second world war. In Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości (Poles in search for modern identity) Michał Śliwa justifies the need for an integral treatment of national and social values as well as their legitimisation in Polish culture. The expressed dilemmas recurred throughout the whole of modern history. In Polish conditions, they stemmed to a considerable degree from the reąuirements of the Polish patriotic idea. Socialism and agrarianism proclaimed the priority of group consciousness and interests over the nation, but at the same time tried to combine them into a whole. Nationalism contrasted national and social goals. and restricted social ties to national ones. Failed attempts at preventing the fali of the Republic, and subsequently its reconstruction, placed mutual relations between the modernisation of society and the regaining of national sovereignty in a new perspective. Political disputes of the period were supplanted by the problem of the democratisation of the nation. Polish democrats of the inter-insurrection period derived their theoretical systems from a comprehension of the historical process as an amassment of progressive changes. Postulating social justice, eąuality, solidarity, and iiberty, and emphasising the creative capabilities of mań and a specifically conceived work ethos, the positivists contributed to enlivening reflection on Polish reality. Controversies concerning mutual relations between nationa! and social values, envisaged as indices of modernity. were revived in the last ąuarter of the nineteenth century, expressing the emancipation strivings of the plebeian strata. Polish democratic-plebeian tradition favoured the recognition of socialism as "a necessary historical symptom" (Bolesław Limanowski), in this way merging the idea of patriotism with the values of socialism. In the wake of the January Uprising, Polish socialists, organised in the tri-partition Polish Socialist Party, were not only the first to reconsider the regaining of independence, but also pointed out existing possibilities for the realisation of a free, sovereign, and democratic Poland. From the onset of their activity, the creators of the peasant movement were also capable of conciliating the interests and aims of the peasants with national targets. The propagation of the thesis about the historical mission of the people stirred sociopolitical and cultural aspirations, making it easier to achieve an integration of the peasant stratum in all three partitions. The ideas of peasant democratism provided conditions for the introduction of change, the democratisation of rural 329 Suminary relations, and at times — for postulates for the seizure of power by the people, sometimes understood morę widely as the people-nation. Ań essential place in doctrinal reflections was assumed by the issue of independence. The ąuestion how to combine national aims with the interests of social strata, chiefly the peasants and the workers, indispensable for the modernisation and development of the country .as well as civilisational progress, recurred throughout the entire twentieth century. The most extensive solution was the one proposed by the socialist and peasant movements, which drew a vision of a modern sovereign country, in which the most numerous social strata: the workers and the peasants, would be a subject enjoying all civil rights. During both world wars the sovereignty of the nation was recognised as the only obstacle to the liąuidation of the Polish nation. Once the Poles regained their national sovereignty, the socialist and peasant parties embarked upon short-lived efforts at reinforcing independence by constructing a strong state, benefiting from the political and morał support of the workers and the peasants. The ejection of those two political movements from Polish life after the second world did not result in a resignation from the search for values defining Polish national and cultural identity, despite the conditions of restricted sovereignty and civilisational regress. Concern for a happy and dignified existence in a free country was constantly presented in reflections dealing with the future. It became most distinct in projects for social order, madę at the end of the 1970s, the moment a democratic anti-communist opposition came into being. The authors of the Committee for Workers; Protection introduced into Polish political culture the autonomy of the individual and the ąuestion of open society, the creation of possibilities for the regaining of state-national sovereignty, and the organisation of social relations, conceived as a path towards civilisational progress. The national-independence orientation believed that its goals could be achieved solely by the regaining of "national freedom and state independence". The place of the idea of the autonomy of the individual, postulated by the liberał anti-communist opposition, was taken over by the idea of the "autonomous society". The author concludes that throughout the two centuries none of the presented ideological orientations transgressed in their quest for Polish identity beyond earlier, and elsewhere proclaimed visions of social order and conceptions for the realisation of national-state causes. This is the reason why they viewed the implementation of their ideals as the best way for "joining Europę", in order to satisfy the civilisational and cultural aspirations of Polish society. Roman Wapiński proposes reflections entitled Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej (Generatio-nal visions of the Republic). based on the opinion that each generation, even the most rebellious towards prevailing reality, is an involuntary heir of the latter, notwithstanding if not always does it notice or wishes to recognise this fact. From approximately the mid-eighteenth century to 1918, the authors of political thought devoted a greater part of their attention to ways of salvaging the Republic, and, subsequently, to measures which were to assist in the regaining of independence or at least to contribute to the materiał and spiritual strengthening of the nation. The usefulness of messianic ideas in the creation of a vision of the Republic during the era of national uprisings occurred conditions when their authors expressed profound convictions that such a messianic mission was fulfilled by the Poles. Conceptions of this variety remained a constant element in the heritage of political thought dating from the period of national insurrections, and exerting an impact upon reflections on the Republic, pursued by members of an ideological 330 • Summary generation moulded at the turn of the nineteenth century, and described as the "generation of the unruly". This fact was decisive for the concurrence of the views held by representatives of assorted political trends. The legacy of the Commonwealth of the past was expressed not only in the living tradition of borders reaching up to the Dnieper, but also in the existence of larger or smaller concentrations of the Polish population in regions which in the east were inhabited mainly by Lithuanians, Belorussians, and Ukrainians, and in the north-west — by Germans. The legacy of the pre-partition Commonwealth, at the time kept alive among opinion-creative environments, favoured tolerance for the cultural distinctness of the "borderland nations", but did not facilitate the establishment of a dialogue based on the principle of partnership. As a rule, the maintenance of the postulate calling for a restitution of the Commonwealth served almost exciusively the purpose of recollecting historical wrongs. The negative results of the peripheral location of the majority of lands inhabited by Poles were noticed both among the leftist and the rightist environments. This is the reason why an increasingly important place in the territorial projects for the future was assigned to the Prussian area of partition and Silesia, the most advanced as regards civilisational growth. The pro-modernisation option, which appeared most markedly within the rangę of the impact exerted by the National Democratic camp, denoted the recognition of the modernisation of national structures as a factor reinforcing the strength of the nation and its cohesion. Faith in progress was Consolidated by a progressing democratisation of forms of public life and the development of the institution of labour law. Reborn Poland did not meet any of the demands of the universally accepted vision of the Republic, but, in contrast to them, it was a reality. The suggestion of visions of the internal transformations of the Republic was the work of a new ideological generation, which became part of active public life already after the outbreak of the first world war, mainly during wars waged for Polish frontiers. Similarly to its predecessors, this generation, a representative of independent Poland, could be described as "the generation of the impatient". Members of both those generations believed that existing reality could be changed extremely rapidly, and that an entirely new reality could be created in the place of the one recognised by them as unsatisfactory. The process of moulding this generation was favoured by cultural and political changes-occurring in Europę during the inter-war two decades, and especially by the impact of authoritarian ideas. In the opinion of the author, the second world war, when command was assumed almost entirely by members of the generation of "independent Poland", yielded only in certain modifications of the previously outlined visions of the Republic. Apparently, they found fullest expression in projects for new Polish frontiers in the west and north and in proposals of solutions for socioeconomic questions. In those two domains, the views held by members of this generation appeared to be most concurrent, as expressed by the declaration issued by the Council of Unity on 15 March 1944. New, relatively complimentary visions of the Republic did not emerge until the turn of the 1970s, albeit their appearance was determined not solely by conducwe political circumstances. Decisive influence was exerted by social and cultural transformations, and the authors of those visions were members of a generation which grew up in postwar Poland. To a considerable degree, they had at their disposal extremely limited possibilities for adopting those systems of value and visions which, up to 1944, dominated environments that played an active part in public life. A large number of the members of this generation originated from social groups which were weakly developed from the point of view of culture, and, as a rule, represented the traditionalistic and civilisationally backward villages. The authors of this particular vision of the Republic believed in 331 Summary the possibility of constructing an ideał system, fully conciliating strivings towards equality with the satisfaction of materiał demands. They presented a different version of socialist utopia, close to syndicalistic ideology. This vision reflected predominantly the aspirations of workers' environments and those akin to them, and was formed in a disenfranchised society, subjected to a constant and multi-sided impact of faith in the causative force of the word. After the heretofore opposition seized power in 1989, we experienced the superiority of improvisation, supported by thinking habits shaped during the era of "real socialism". Initially, socialist utopia was replaced by a new one: a system which would harmoniously conciliate the principles of the free market and the development of ownership relations characteristic for capitalism with the ideals of social equality. The object of the analysis conducted by Włodzimierz Suleja is Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą (The Polish Irredenta m a slruggle for the Republic). The basie formulae characteristic for the irredentist programme of a battle for independence, present in Polish political thought from November 1918, assumed form at the turn of the eighteenth century. At their basis there lay an awareness that the regaining of independence was impossible without organised Polish effort. This striving could reveal itself either by means of a fully independent armed campaign, a universal national uprising, or thanks to the exploitation of a conducive international situation. In the latter case, an earlier preparation of support for Polish military cadres on the part of powers interested in the revival of the Polish question, was regarded as indispensable. During the first three decades of the nineteenth century, including the period of the Legions, the Duchy of Warsaw, and the Kingdom of Poland, almost the entire burden of the struggle for independence was placed upon the regular army. By spreading a conspiracy network throughout the country, the post-November emigration, especially those of its representatives who anticipated assistance rendered by nations, and not governments, readied itself for a war preceded by a partisan movement. Insurgent parties waged the last, disastrous battle. Its failure, doomed already at the moment of the outbreak of the rising, ended the stage of nineteenth-century national insurrections, relegating irredentist thought to a margin which in time grew increasingly narrow. The characteristic feature of the irredenta was its anti-Russian current, although there existed an awareness that the implementation of the maximum pro-independence programme nad to produce a confrontation with the remaining partitioning powers. Russia was perceived as the foremost enemy among the three partitioning powers. The others did not give rise to equally strong negative emotions. At times, hope was attached to aid provided by foreign but, presumably, friendly powers, although faith was placed morę often in own forces. The last nineteenth-century uprising drowned the idea of an underground state in a veritable blood bath. Those were the experiences to which theoreticians of irredentist thought referred on the very eve of the first world war. The socialist movement remained faithful to the slogans of the Irredenta up to the regaining of independent state existence in November 1918. During the first world war, the Polish Irredenta located all of its hopes in an independent armed campaign, and thus achieved that of what successive generations were incapable after the defeat of the November Uprising. These accomplishments were put to use during the struggle for the frontiers of the Republic. Even when relegated to the political margin, supporters of the insurgent deed never acknowledged partition decisions as ultimate. They were always ready to raise the independence banner. frequently against all odds. Their grandchildren and great--grandchildren, representatives of the "Columbus generation", proved to be worthy successors. 332 Summary The irredentists called for participation in a battle waged in the name of liberty, entity, and independence, and fought in the very first linę. The very concept of freedom changed, but independence remained the keystone of all efforts. Marian Zgórniak presents reflections on Armia obywatelska czy naród pod bronią. Sity zbrojne Rzeczypospolitej w osiemdziesięcioleciu (A civic or conscription army. Eighty years of the armed forces ofthe Republic). From the earliest days of its independence, the reborn Polish state faced the problem of constructing its own armed forces, necessary both for wining and defending the as yet undefined frontiers, as well as for domestic tasks. The post-partition period did not constitute an interval in the history ofthe Polish army. On the contrary, it denoted magnificent achievements: the Dąbrowski Legions, participation in the Napoleonie wars, the November Uprising, the Spring of Nations, and the January Uprising. Traditions of the latter were cultivated and developed by Józef Pilsudski and the entire pro-independence camp. On the eve of the first world war, both orientations embarked upon attempts at creating Polish armed detachments. Similar undertakings were pursued abroad. Terrains which after the war became part of the Second Republic provided the armies of the partitioning powers with 3666000 recruits, including 2400000 Poles. At least 450000 men perished, of whom morę than 300000 were Poles. In the face of the rapidly encroaching defeat of the Central Powers, the Council of Regency madę feverish efforts at increasing the number of military units, a process which grew in strength after the regaining of independence. In the middle of January 1919, the state of the Polish armed forces totalied 110000. Polish armed formations in the Prussian partition area developed indepen-dently. Detachments of the Polish Army in France, commanded by General Józef Haller, started arriving in Poland in April 1919. The expansion of Polish units was continued. Up to the end of the war waged for state frontiers, the Polish armed forces involved about 1350000 men, with 250000 fatalities and 50000 members of the older generations discharged. The uniforms and weapons differed, and training consisted of two conflicting schools: French and German. The first half of 1921 witnessed demobilisation and a transition ofthe Polish army to peacetime organisation. The armed forces of the Republic were to consist of at least 17 000 officers and 275 000 junior officers and privates. A universal duty of a two year-long military service was introduced. Keeping up with the arms race exceeded the economic possibilities of the Second Republic. The outbreak ofthe second world war coincided with the onset of a fourth year of the realisation of a plan for a partial modernisation of the Polish armed forces. No one cherished the illusion that in the case of co-operation between the two great neighbours bordering with Poland, the latter could have any chances for effective defence. The September 1939 hostilities ended with inevitable defeat, although the September campaign remains one of the most splendid chapters in the whole of Polish military history. This fact was recognised years later, when an objective assessment of the events became possible and the bitterness of the suffered defeat waned. During the morę than five-year long battles of the second world war, Polish society suffered grave materiał and population losses, but nonetheless madę enormous wartime effort. Polish detachments, which unfortunately were subordinate to two centres of political authority, fought at all fronts during the last months of the war. At home, the army, together with rear and auxiliary units, totalied almost 400 000 men, not counting the Resistance movement, whose various organisations involved throughout the entire war almost a million persons, with about 500000 Poles in armed formations. At the closing stage of the war, regular armies in the East, South and West included 600000 men, of whom almost a half fought in front-line formations. 333 Summary After the second world war and partial demobilisation, the organisationa! structure and number of great units did not change until 1949. Not until the "Cold War" were Polish military forces immensely expanded, and totalled over 600000 persons. The most important functions in the command were assumed by Soviet generals, headed by Marshal Rokossovsky. The Polish armed forces were gradually reduced after the October 1956 events, when the commanding staff became Polonized. A certain number of generals of the pre-September 1939 army and the Polish Armed Forces in the West returned to active service in Poland. In the 1955-1989 period, the Polish People's Army was subordinate to the command of the Warsaw Pact armies, and was supposed to play a certain role in the operational plans of the Pact, prepared in case of global conflict. In accordance to assessments madę by the London-based Institute of Strategie Studies, in 1980 the Polish Armed Forces totalled 319 500 persons; in addition, the Internal Security Corps was composed of 56000 men and the Border Defence Forces — of 16000 men. As a rule, technical outfitting remained on a satisfactory level, although General Florian Siwicki, Chief of the General Staff, maintained that it lagged behind the NATO and Soviet armies. The changed situation of the Polish state, produced in 1989 by the restoration of complete sovereignty, the liąuidation of the Warsaw Pact, and the departure of Soviet troops from Germany and Poland, signified a new chapter in the history of the Polish Army, National security, the political reorientation of the state towards the West, and planned Polish access to NATO resulted in the necessity of conducting a widely planned military reform. The size of the armed forces became reduced. Work is conducted on the organisation of elitist rapid deployment detachments, capable of immediate action. Discussions arę held on the introduction of a professional army, which, together with the territorial forces, is to constitute the basis of state security. The defence of the state is to be linked with the Atlantic Pact system. In his study entitled: Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej w okresie 1918-1939 i ich następst\va (Unity in imiltiplicity. National problems ofthe Republic in the 1918-1939 period and their conseąuences) Przemysław Hauser indicates uniąue circumstances for the realisation of pro-independence goals offered by the world war to the Poles and other nations. In the opinion ofthe author, it swiftly became obvious that the aspirations of one nation for creating its own statehood on a given territory could prove to be contrary to the strivings of other nations living there and aiming at the same target. The application of an ethnic criterion, connected with the principle of national self-determination, frequently failed during the drawing of a new map of East-Central Europę. As a rule, Polish aspirations, both those based on prę-1772 territory and those which foresaw a considerable reduction of the territory of reconstituted statehood, remained in vivid contrast to the strivings of other nations and neighbouring countries. This fact was expressed predominantly in Polish-Ukrainian relations. The idea of the construction of a Lithuanian state, with a capital in Yilno and associated with Poland, remained rather unpopular, and enjoyed little support among the local Polish and Lithuanian population. Attempts at a popularisation among the Polish residents of Yilno of the idea of a federation proved ineffective. Recalling their disappointing experiences with the Germans and subsequently the Bolsheviks, a large part of Belorussian politicians placed their hopes in Pilsudski and his federation programme. In doing so, they counted on the creation of Belorussian statehood, federated with Poland and encompassing all the historical lands of Belorussia. Polish policy did not confirm those hopes. By dividing Belorussia, the Treaty of Riga provided the Soviet side with an opportunity for sustaining the idea of the Belorussian Socialist Soviet Republic. 334 Summan' Problems with a popuiation composed of another nationality emerged in the western parts of the reborn Polish state, whose German inhabitants found themselves within the frontiers of the Republic against their will. Further Polish revindication demands gave rise to protests voiced by the German authorities, supported by the local popuiation. The German community not only opposed the peace treaty, but the moment the "Heimat" became threatened with being severed from the Reich, the majority supported a military campaign in its defence. The Czech attack against Cieszyn Silesia and the subseąuent decision of the Entente, sanctioning this fact, were the reason why the problem of the Czech minority was almost absent along the southern frontier of the Polish state The Jewish popuiation lived in Diaspora throughout the entire pre-partition Commonwealth, although its distribution was not uniform. Attitudes towards the reborn Polish state also differed. Alongside groups supporting assimilation, which expressed a striving towards total participation in the public life of the Polish state and nation, there were groups both in favour of far-reaching autonomy and those utterly hostile towards the Republic. When in 1922 the territory of the Polish state assumed shape, one-third of its inhabitants was comprised of national minorities, which by no means passively awaited their fate. Poland had very little to offer its minorities — their anticipations remained at odds with state policy. The shaping of the state system and territory denoted a consecutive stage in the problem of national minorities. The newly introduced binding legislation guaranteed a wide rangę of liberties in the domain of culture and language as well as equal rights. At times, the activity of the minorities in the struggle for their rights was reflected in an increasingly severe economic, cultural-educational, and political policy conducted by particular governments, aiming at the restriction of the rights and impact of minority organisations. Such a policy gave rise to a feeling of an actual or exaggerated threat of Polonization. The prevailing situation favoured extremist organisations, which upon occasions did not shy from terrorist acts. The domination of elements of a confrontation meant that all calls and appeals for a treatment of the ethnic minorities on par with the Polish popuiation and respect for their rights did not meet with broader approval. The political reality of the period was not conducive for conceptions of building co-operation between the minorities and the Polish nation. Hopes for an effective Polonization faded. For a considerable part of the national minorities living in Poland, the latter remained a hostile state. The course of events in 1918-1922 madę the minorities aware of the fact that their aspirations concerning the construction of their own statehood, the demarcation of the state frontiers, or demands for autonomy were totally or partially at odds with Polish intentions, a situation which determined the development of mutual relations. In the course of years, such relations between the state and Polish popuiation, on the one hand, and the represen-tatives of other nationalities, on the other hand, remained basically unaltered. In September 1939, the attitude of the national minorities towards the-Polish state was subjected to a most difficult test. The image of those relations remains unambiguous, albeit with years the impetus of the activity of the German "fifth column" became exaggerated. The stand of the national minorities towards the Soviet army and authorities differed. The conduct of a considerable part of the Jewish popuiation under Soviet occupation exacerbated Polish-Jewish relations, becoming the reason for rising anti-Semitic tendencies, connected with the stereotype of the Jew-communist. Wartime attempts at building Ukrainian statehood produced ruthless and bloody attacks against villages and settlements inhabited by Poles. The new postwar shape of the Polish state changed the perspective of viewing the question of the national minorities. It eliminated the problems of a large number of Germans living within Polish frontiers and guarantees of protection for the rights enjoyed by ethnic minorities. In the wake of 335 Summan1 compulsory settlements and population exchange campaigns, smali minority groups developed their national life in the changing conditions produced by "real socialism" and all of its conseąuences. The situation of the minorities was diverse, as was their treatment by the Polish population, depending not only on principles but, at times, upon concrete circumstances. A breakthrough was brought by the year 1989. Today, by cultivating their languages, customs, and traditions, national minorities in Poland contribute new, colourful, and valuable elements to the cultural mosaic. The point of departure of Jerzy Pietrzak's study on Kościól katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 (The Catholic Church and Polish independence in 1914-1918) is the conviction about the close ties between Polishness and Catholicism during the partitions, expressed in the formuła "Pole-Catholic". This situation was not constant and identical in all the partition areas, and changed under the impact of assorted factors. At the outbreak of the first world war, the Catholic Church was a significant component in the Polish nation, and could boast of major accomplishments for the survival of the nation and its readiness for a struggle for independence. After the outbreak of the war, the authorities of the partitioning powers attempted to exploit the attachment of the Poles to the Catholic Church in order to obtain support for their own goals — at the price of concessions. Thus, Emperor Wilhelm II proposed to the Apostolic See the appointment of Edward Likowski to the post of archbishop under the condition of support for Germany in the war against Russia, a view contained in a pastorał letter, despite the fact that previously the Prussian government opposed the nomination of a Pole. In Galicia, pastorał letters by local bishops expressed the conviction that a war waged in the defence of Christian culture and principles is just. The majority of bishops in the Kingdom of Poland were adherents of the pro-Russian orientation. The Piłsudski Legions included an organised pastorale, active also on the battlefield. The Episcopate reacted with reserve towards the November Declaration, issued by the two emperors about the establishment of a Polish Kingdom, despite the fact that it was perceived as a forecast of independent Poland. Appreciation was expressed for the manifesto proclaimed by the Provisional Government in Russia, concerning the creation of a Polish state, although the latter was envisaged as a member of a union with Russia. The emergence of the Council of Regency and the Provisional Council of State was received with considerable caution. Archbishop Kakowski became a member of the Council of Regency by arrangement with other Polish bishops and with the approval of the Apostolic See. Hę opposed the idea of paying a visit to both emperors in order to avoid making the impression that Poland was supportive of the Central Powers. The stand of many members of the Polish clergy remained divided as regards co-operation with Germany. The charity work conducted from the very first months by the Church authorities in all three areas of partition was an eloquent expression of the unity and indivisibility of Poland, a fact emphasised in a Christmas proclamation addressed in 1914 to the Apostolic See by Sapieha, Bishop of Cracow. A joint appeal madę by the Polish bishops in 1915, calling for morał and materiał aid for Polish victims of the war, was the first public appearance of the Polish Episcopate, demonstrating to the Catholic world the unity of the Polish nation. The opinions which already in 1917 determinedly demanded the renascence of Poland, included the widely commented speech given by Archbishop Teodorowicz on 30 October 1917 in the Austrian House of Lords. The speaker argued that the Central Powers conducted a hypocritical policy towards Poland, and concluded that the sole target of the Poles, based on justice, was the restoration of the whole Polish state. A year later, Polish bishops supported the liąuidation of Austrian rule. The clergy took part in preparations for the assumption of power by the Poles in the Prussian partition 336 Summary area, initially in underground forms and subseąuently openly. Archbishop Dalbor became increasing-ly inclined towards political groups associated with the Entente. In their sermons and other public appearances, priests spoke in favour of the construction of a democratic Polish state based on representatives of all the partition areas, and warned against the victory of revolutionary tendencies and the seizure of power by leftist parties, hostile towards the Church. The first postwar conference of the Polish Episcopate was held on 10-12 December 1918 in Warsaw. Its outcome was the widely distributed pastorał letter, which maintained that Poland should be founded on the Catholic creed and conscience, by rejecting revolution, socialism, and anarchy. The letter underlined the need for social and land reforms, warning against the egoism of social reforms and party interests, and expressing the conviction that public life should be based on Christian democracy. On 17 November 1918, the Te Deum was intoned in all the churches of the Warsaw archdiocese on behalf of regaining independence. Pope Benedict XV tried to preserve neutrality during the first world war, although his sympathy lay with the Central Powers. His peace notę addressed to the warring nations, and issued on l August 1917, mentioned the reconstruction of Poland as one of the conditions for peace, although in accordance with the Yatican tradition this reąuest was madę in an indirect form. A papai letter of 15 October 1918 to Archbishop Kakowski expressed admiration and recognition for the attitude of the Poles who defended their national identity and the Catholic faith, and subseąuently demonstrated great vitality. During the consistory of December 1919, the Pope elevated two archbishops: Kakowski and Dalbor, to the rank of cardinals. Waldemar Michowicz proposes a study entitled: O miejsce Polski w Europie (For the place of Poland in Europę). The physical location of reborn Poland in East-Central Europę after the first world war was defined by the Treaty of Yersailles, the armed struggle conducted by the Poles, and the political-diplomatic undertakings pursued by members of assorted political parties. The victorious war against Russia was decisive for the eastern frontier and Polish membership in the Western democratic system. Polish territory proved to be too smali, and the economy and domestic policy of the country too weak, to enable winning the status of a power. Simultaneously, under the pressure of its cultural and political legacy, Poland was incapable of coming to terms with the position of a smali state. Threatened from the very outset by revisionist attacks, she first sought guarantees of security in alliances with France and Rumania and in co-operation with the League of Nations. Next, she protected her rank of a "medium power" by expanding bilateral relations with the Soviet Union and Germany (treatises from 1932 and 1934), trying to construct the "Intermarium" błoć, and by defending unwaveringly the principle: "nothing about us without us". In the face of great international tension at the end of the 1930s, Poland gained a new ally in Great Britain. In September 1939, Poland fell victim to the conspiracy and aggression of her totalitarian neighbours. Polish armed resistance contributed to the emergence of a smali anti-Nazi coalition, and madę it possible to preserve subjectivity in the realm of international law after the loss of state territory. Following the German assault against the Soviet Union, Poland, in her capacity as an ally of the three great powers, played a significant part in the struggle against Germany. Upon the basis of decisions madę in Yalta and Potsdam, she lost almost half of her territory in the east, compensated by the western border along the Odra and Nysa Łużycka. The territorial shift of the state to the West was accompanied by total subjugation to a single power — the Soviet Union. The Polish People's Republic played an important political and military role in the pro--Moscow system prevalent in Central Europę and expanded after the war. From 1956, Poland 337 Summary gradually widened the rangę of her independence and state sovereignty. After the singing of the normalisation convention with the Federal Republic of Germany (1970), she became a meaningful factor reinforcing the European system of security and cooperation. Poland fulfilled an essential function in toppling the Soviet błoć. In the conditions of a structural crisis of "real socialism", the accomplishments of the "Solidarity" sociopolitical movement and its example of a seizure of power by means of a compromise with the ruling team, initiated the events of the "Autumn of Nations" in 1989. Having regained fuli sovereignty, Poland could once again define her place in Europę independently, by resigning from membership in the Warsaw Pact, arranging relations according to the principle of partnership and friendship, and submitting herself to the procedurę of access to NATO and the European Union. The accompanying process of democratic domestic reforms appears to open a path towards integration with Western Europę. Krzysztof Kawalec writes on Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym — spory nie zakończone (The state and nation during the inter-war period — unresolved controversies). The "state or nation" debates comprise the foremost category of public life, and were the most significant controversy in the Second Republic, closely connected with reflections on the shape of the reborn state, its inner structure, cohesion, and power, and thus with chances for survival. Such multi-aspect controversies, topical until the outbreak of the war, were inflamed by conflicts produced by the competition between great political camps. The polemic concerning the comprehension of national tradition accompanied wider debates which tackled crucial problems associated with the functioning of state authorities. Those questions concerned predominantly the identity of those to whom the state belongs and who enjoy the right of speaking in its name, the size of the governing group, the source of its mandate to rule, and the manner of its organisation. The "state-nation" dichotomy contained weighty issues concerning the relation between the citizen and state authorities, the source of the privileges enjoyed by the state and linked with exerting influence, factors restricting such privileges, the naturę of mutual relations, as well as the right of the state to intervene in this sphere. In other words, the matter concerned the domain of politics. The debates and answers were decisive for dynamics and defined the centres of gravity, which changed in time. On the other hand, the arguments were by no means clear-cut. Fears of losing recently regained independence, combined with its previous lengthy absence, created a natural foundation for the flourishing of pertinent myths. Although the myth of the state assumed a fully developed form only in the conceptions of certain environments, it left its imprint on the views of the entire, widely comprehended left wing. Renascent Poland was not supposed to resemble any other states which sanctioned social inequality, maintained prisons, and employed violence towards their opponents. She was to be an exceptional and, at the same time, effectively organised state, whose policies were to heed lofty values. The idea of an independent Poland was linked closely with the vision of a society free from social differences and poverty. The weak aspect of this idealised vision was that not all of its components could be translated into political language. The mythologisation of politics, whose elements included the mythologisation of the concepts of the nation and state, constituted a solid base for extremist conclusions. Two issues found themselves in the forefront prior to the May coup d'etat: the rangę of rights, enjoyed by the state, to intervene in social life, and the role of Poles in the reborn state. Was the state to be the common property of all nationalities, or should the Polish nation become the ruler? After May 1926, the "state or nation" debatę came down to a question about the relation between the ruling 338 Summary group and remaining citizens, the privileges of that group, and the source of its mandate. Another ąuestion concerned the profits (or hazards) of permitting society to co-govern. The parliament and parties represented therein lost their grip on the hełm of governance, taken over by an individual who situated himself above public opinion and whose undertakings were uncontrolled. This was the end of parliamentary democracy. The outcome of such changes did not reveal themselves morę fully until the turn of the 1920s. Spokesmen for the primacy of the state defended the elitę produced by the coup, and its claims to independent rule over the state, while their opponents, with different consistency and using assorted slogans, asserted the rights of society and polemized with attempts at deprecating its rights and merits. The backdrop of the controversy was composed not only of events taking place on the Polish political stage, but also wider processes connected with the crisis of liberał democracy, at the time rather universally criticised. They encompassed all larger groups, although particular activity, but not exclusiveness, was demonstrated by two camps concentrated around Józef Piłsudski and the National Democracy. Parallel symptoms of interest in, and fascination with the endeavours of the fascist states, the excesses of armed bands, as well as strong inter-faction strife, which left the ultimate and precise delineation of the political linę suspended, created a transitory image, in many respects similar to the situation which came into being within the ruling group. It is difficult to predict how far this evolution of relations would have progressed, and what would have been the naturę of its effects. It seems, however, that the symptoms of disturbing tendencies as well as unsuitable behaviour and attitudes should not conceal the existence of certain bases for an optimistic view of the future. The outbreak of the war, whose course and conseąuences, produced by invasions conducted by both neighbouring countries, proved to be catastrophic, altered the hierarchy of problems, and denoted the end of the controversy. In conditions created by the absence of sovereignty, the manner of survival was morę important than how to arrange the state (as was the case in the past) The great debatę about the shape of mutual relations between the nation and the state, and their primacy, was never resolved. In a study entitled Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego spór o Polskę (The debatę on Poland conducted by Roman Dmowski and Józef Pitsudski) Andrzej Ajnenkiel outlines the opinion that at the time of regaining her independence in 1918, Poland had a plethora of outstanding politicians and political activists. Nonetheless, only two men played such an outstanding part that up to this very day their persons and programmes exert an impact on the views and stands of numerous Poles. These men arę, in alphabetical order, Roman Dmowski and Józef Piłsudski, who differed as regards their birthplaces, both from the geographic and, morę important, sociał viewpoint. On the other hand, they shared the legał status of tsarist subjects, and belonged to the generation of the posthumous children of the January Uprising — an extremely important trait. Both attended school in the Russian partition area during the period of most brutal Russianization. Both madę early contacts with the Polish illegal and distinctly national educational movement. For Piłsudski, deportation to Siberia denoted a path towards socialist conspiracy. Hę rapidly occupied a leading role in the ranks of the Polish Socialist Party (PPS) as the organiser of party life, and then for the next five years as the publisher, to a considerable measure author, and printer of the illegal "Robotnik". It was also at this time that his political programme assumed a form to whose generał outline hę remained loyal. The target was the liberation of Poland, which was to regain independent existence only thanks to the defeat of Russia. Such defeat could be accelerated and facilitated by the collective co-operation of nations repressed by Russia; hence, the methods of activity and the prime goal were conceptions described as Promethean and pro-federation. 339 Summary Furthermore, Poland was expected to solve essential social problems. Such an attitude on the part of Piłsudski indicated his relatively long organisational link with the PPS as well as an appreciation for necessary social moves and, for many years, the democratic political system. Dmowski, who initially followed the example of T.T. Jeż and recognised the need for preparing insurgent campaigns morę distinctly than Piłsudski, experienced a thorough ideological evolution by transforming the Polish League. Hę considered the most important task to be shaping Polish national self-knowledge and turning the Poles into a modern nation, aware of its strivings and interests. In addition, hę gradually relinquished the conception of a confrontation with Russia in favour of some sort of an arrangement of mutual relations. During the 1905 Revolution the two politicians opted for markedly different paths. Dmowski acknowledged that armed struggle against tsarist Russia was contrary to Polish interests, and that the main threat was posed by Germany. Despite the fact that it soon became apparent that chances for achieving a change of Russian policy towards the Poles were non-existent, the activity pursued by Dmowski in and outside the Duma madę nim a politician known not only in Russia. The emergent controversy between orientations produced, together with divergent stands as regards other nations in pre-partition Commonwealth, an increasingly distinct animosity, to which the followers of Dmowski remain faithful up to this very day. Dmowski and Piłsudski were well aware of the fact that they differed as regards paths and methods of achieving their goal, but not as regards the target itself. Many of their co-workers and adherents, however, lacked this awareness. The first world war signified successful endeavours aimed at endowing the Polish question with growing international significance. Both Piłsudski and Dmowski enjoyed enormous achievements in this realm. The role played by Dmowski in placing the future, as yet nonexistent Poland within the coalition camp, and in particular the apogee his activity and success at the Paris Peace Conference, remain invaluable. At home, an exceptional part was performed by Piłsudski as Commander-in-Chief and Chief of State in the creation of the córę of the state and army. It was to his will and efforts that we owe the actual shape of the Republic in the north and east. On the other hand, Piłsudski was unable to realise the great vision of a federation, which at the time appeared to be that of an epigone, and today — excessively precursory. Finally, it is to his will and genius. supported by the undertakings of outstanding commanders, the valour of the armed forces, and the morał strength of society that we owe the ultimate outcome of the confrontation with the Bolsheviks and a two decades-long stability on the map of East-Central Europę. The author declares his disapproval for the model of Polish statehood formulated by Roman Dmowski at the time and later on, and supported by the majority of society. The Marshal, who perceived the outer threats to our independence and cancelled them for the next several years, appeared to łąck strength and means for embarking upon attempts at the alleviation of the disappointment visible after the May events. Andrzej Ajnenkiel writes that the stand and activity of Piłsudski were affected by an awareness of the actual peril facing Poland and Europę. In the last years of his creative life, Roman Dmowski noticed such threats elsewhere, a fact which led many of his adherents astray. Wojciech Roszkowski discusses Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski w punktach zwrotnych historii XX w. (Dilemmas ofthe social and economic development of Poland atthe turning points of twentieth-century history). The history of twentieth-century Poland followed a broken linę. A basie change was generated by the rebirth of Poland in 1918, when a new, uniform 340 Suminary state organism and institutional framework of the socioeconomic system were created out of the three areas of partition. The existence of the Second Republic was halted by the World War II, which altered not only the frontiers, social structure, and economic system of the state but also its very essence. In 1944, Poland lost her sovereignty, and the attributes of statehood assumed features of a decoration recognised throughout the world but nonetheless artificial. The third breakthrough took place in 1989, when Poland regained her sovereignty and embarked upon a transformation of the compulsory-distribution system into a free-market system, and a one-party system into a democracy, accompanied by the indispensable construction of socio-democratic institutions. In 1918, Poland inherited a socioeconomic system shaped by centuries of extensive develop-ment typical for states situated to the east of the Elbę, and Consolidated by foreign rule. The inter-war period was much too brief to change this state of things. The Second Republic did not accomplish a basie modernisation of the economy and society. The communist experiment failed. After 1989, despite forty years of communist industrialisation, the foremost problems of the Polish economy changed little. The per capita income and buying power arę much lower than in the West, and there is a łąck of capital and an excessive labour force supply. The economy of the Second Republic was dominated by private ownership. In view of the scarcity of private sources for capital accumulation, the state played an increasingly considerable role in production investments, while the participation of state ownership in national property grew, and at the end of the inter-war period reached about 18-29%. After 1919, German surveillance and expropriation, damage and emigration of prewar owners undermined the foundations of the system. In the post-1944 period, the ideological foundation of the government system imposed upon Poland led to permanent changes. Due to the nationalisation of industry and banking, most of the national property, with the exception of farming, found itself in the hands of the state, and the system of market regulation was transformed into a compulsion-distribution system. In the mid-1970s, the monopoly of the state, the latter being envisaged as the organiser of production, initiated a profound structural crisis expressed in Iow productivity, limited innovation, high capital absorbency, irrational reactions to impulses, wastage of resources, and a constant exceeding of optimum production costs. The connections between the monopoly enjoyed by state ownership and the wasteful character of the economy were not analysed until 1988. The reconstruction of the compulsion-distribution system was commenced at a time when it had succumbed to total disintegration. In 1918, Poland inherited a complicated branch and regional structure of the economy. Disproportions in the level of the development of Polish territories meant that Polish capitalism after the first world was sometimes described as insular. The inter-war period witnessed considerable progress in levelling the economy in particular regions. Changed frontiers and political dependence caused essential transformations in the geographic-economic structure. It is impossible to present a detailed territorial balance sheet of profits and losses, which, presumably, would be rather favourable. The post-1944 investment policy was decisive for the emergence of a highly dispropor-tionate structure. During the first world war the Polish economy suffered serious losses. Materiał losses arę estimated at about 30%. In 1919, the level of industrial production totalled approximately 30% of the state in 1913, within the same frontiers. This breakdown was eliminated relatively swiftly. The damage incurred by the second world war was much greater, and exceeded the national income from 1938 thirteenfold. The level of prewar production and income was restored slightly later than in other European states. In 1949, the national income in Poland reached approximately the 1938 level, assuming that the comparison concerns the same area of postwar Poland. 341 Sumrnan,' The actual breakdown of the economy began in 1979. After a period of a słów reconstruction of the level of production and the national income, in 1983-1988 the compulsion-distribution system reached the limits of its possibilities. Its reform, initiated at the end of 1989 and based on acute deflation measures, simply had to render the breakdown of production and national income morę profound. Although the economic crisis associated with the fali of the communist system in Poland was less painful than the calamities which Poland experienced during the two world wars, the ensuing psychological shock is comparable to both those events. In the course of the forty postwar years, Poland madę distinct progress in many domains of materiał life. Nonetheless, in comparison with those countries which maintained a market economy, and which before the second world war reached a level of development similar to that of Poland, this progress seems to be rather modest. It appears unfavourable in comparison with countries that prior to the war overtook us slightly, such as Finland, Spain and Italy, or even were ranked worse than Poland, such as Greece or Portugal. The Polish prewar per capita social income was seven times smaller than in the United States, but in 1989 — already twelve times lower. From the point of view of the economy, Poland developed slower than the majority of European states which pursued a market economy. In Romantyczne sny o wolności. Od Adama Mickiewicza do Stefana Żeromskiego (Romantic dreams about freedom. From Adam Mickiewicz to Stefan Żeromski) Jacek Kolbuszewski considers the literary conceptions of paths which were to lead to the regaining of independence. Such paths deprived historical reality of its actual naturę — literaturę was to become an important, and in the nineteenth century the prime instrument for shaping certain political myths and their dissemination. At the same time, actual aspects of the restoration of independence as well as the reality of Polish political life during the first years of newly won independence created a basis, by no means accidental, for questioning the role of both those myths and, as a conseąuence, the function of literaturę. The category of the dream does not possess many positive connotations in the history of independence-oriented reflection. It was employed ex post from the perspective of those historical moments which can be dated as originating at the turn of the nineteenth century and the first world war, and which compelled to ąuestion the purposefulness of Romantic and post-Romantic aspirations and pro-independence thought. Engaged in building those conceptions, Romantic literaturę and even morę so post-Romantic thought, harboured no doubts about the correctness of the notions which they construed and imposed with an outright arbitrary certitude. Nonetheless, reflection skeptical as regards Romantic ideas came just in time. On the other hand, it madę a belated appearance in group consciousness, wider and morę difficult to define precisely. Seen from an historical point of view, which in the methodological sense is connected with the history of literaturę or, morę precisely, with themes, the history of Polish literary reflection on independent national being follows a pattern delineated morę by literary and cultural transformations than by their stricte historical counterparts. The problem of the independence of Poland did not appear in Polish literaturę until after 1795 as a totally new motif, determined by non-Iiterary factors. Polish group consciousness was in the habit of linking automatically the concepts of the idea and tradition of independence with the current of heroic deeds. Although they learnt patriotism in the school of the classics, the Romanticists, whose accomplishments included the November Uprising, negated Classicism, rejecting not only its aesthetics but also its conception of the nation and historiosophy. The freąuency of national risings in the Romantic era demonstrates that the national functionality of this literaturę consisted predominantly in the fact that its "fatal force" was capable of 342 " _ Summary changing "ordinary men" into conspirators and insurgents, capable of combat and suffering. In terms of bygone days, one could say that the Polish spirit was thoroughly Romantic, and hence the defeat of the January Uprising, amidst repressions and persecutions, was experienced in a particularly pessimistic manner. The problem of independence appears to be a sui generis leitmotif of the whole post-partition Polish literaturę, over and over revived in tens of paraphrases and recollections, impulses towards a deed which rendered poetry and dreams concrete. Such was the foremost trait of the entire process, reflecting the Romantic conviction that a vision of the future is its artifact. This was the case in 1918, when the word became deed, a vision of independence. Was it possible to react in futuristic, expressionistic or avantgarde conventions? Literaturę was capable of discussing regained independence solely in a convention defined by Romantic tradition; for the same reason, it was doomed to suffer artistic failure in the face of the great historical moment. There was no other possibility. Ali Polish Romantic national experiences were tragic and painful. Polish Romanticism was incapable of creating optimistic patterns and conventions, nor did introduce a language expressing joy. This is the reason why once the guns fell silent and Poland became a reality, the literaturę of the Great War, steeped in Romanticism, was unable to fmd suitable words. It would be naive to believe that this fact contains some sort of an improper Polish predilection towards being Romantic. Polish optimism, after all, never reąuired Romanticism. The reality of the reborn Republic did not fit into the exaggerated format of angelic visions, while renascent Poland was not a Republic of "transformed wheelwrights". The "fatal force" of the poetry of national bards did not change the citizens of the once again independent state into angels. Reality belied literaturę, and for this reason Żeromski, the last great Romanticist, was entitled to experience so painfully the defeat suffered at the time of the most important triumph of the nation. The point of departure for the analysis conducted by Tadeusz Radzik and Wiesław Śladkowski in "Czwartadzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą (The "FourthArea" — Polish emigres in the strugglefor the Independent) was a recollection of statement madę by Tadeusz Lepkowski who declared that the basie function of the emigration was a striving towards the independence and sovereignty of the homeland. By portraying the variable fate of the Polish emigres, the authors established that from the turn of the eighteenth century until the 1970s, particular tides of the Polish political-military emigration paved the way leading to independence by reminding the peoples and governments of Europę about "the Polish question". This situation was altered by the fali of the January Uprising, when European interest in the Polish issue declined and the role of Polish political emigration decreased. The political activity of the Polish emigres revived at the turn of the 1880s, when it became linked with the new character of the emigration, the development of the socialist movement, the milieu of students and young artists, and the creation of the Polish League and other organisations. The growing efforts of the Polish emigres in the United States were expressed in a declaration of a readiness to aim at "winning independence", madę in 1910 at the first National Congress. On the eve of the first world war, the leaders of the fwe million-strong community of Polish emigres demonstrated openly their patriotism and a will to struggle for independence. After the outbreak of the war, and in the face of the mass-scale exodus of Poles from terrains affected by the hostilities, Polish emigres embarked upon attempts at organising assorted forms of aid for the needy. The General Committee for Help for the War Yictims in Poland, founded in Lausanne in January 1915, had 174 branches throughout the world. Poles abroad also popularised Polish issues on the 343 Summary International arena, and although this endeavour was pursued by two opposite political orientations, and in various forms, they attained significant results, albeit morę marked in shaping public opinion than the stands of politicians and governments. The Polish National Committee, established in Paris in July 1917, was recognised by the Entente as the official Polish representation. Polish emigres also performed an active part in armed struggle, as symbolised by the Bayonne detachment. After unsuccessful attempts at convincing the United States government to create a Polish army, a decision was madę in June 1917 to establish such an army in France; its main organisational basis was composed of Polish Americans. In April 1919, this almost 100000-strong force arrived in its native land, where it immediately joined the battle for Polish frontiers. Armed formations were also created by Poles in Russia. After the loss of independence in 1939, the Polish emigration once again joined the fight for an independent and sovereign Poland. Nonetheless, Polish Americans revealed slight interest in the appeal madę by Władysław Sikorski, calling for voluntary enlistment in a Polish army. The Polish American Congress announced its interest in international decisions concerning Polish issues, and opposed changes of Polish borders, accepted in Teheran by leaders of the anti-Nazi coalition. The world was warned unsuccessfully against the conseąuences of handing over a large part of Europę to Soviet hegemony. Attempts were madę to alter the course of American policy. Appeals addressed to Polish society called for an end to the ineffective battle waged against an imposed regime that laid waste national substance, a battle which would be continued by emigres. Polish Americans never recognised the Warsaw government but acknowledged the Polish government in London, a town which played a leading role in the political life of Polish postwar emigration. The latter was becoming the only environment capable of representing the Polish nation and Polish raison d'etat, and of making an effort so that the Polish ąuestion would not turn into an internal problem of the Soviet empire. In the opinion of the "Independence and Democracy" Polish Liberty Movement, the Polish raison d'etat reąuired the existence of a Polish community abroad, living outside the subjugated country and acting as the spokesman of the nation. It was this community which was to prevent the independence of Poland from losing its political topicality; by cooperating with the liberation movements of other nations, it would continue undertakings that could not be pursued at home. The emigres were to assist Poland in surviving the period of subservience, to guard the "holy flame", and to represent the interests of the Polish nation. To the middle of 1947, it was maintained that activity conducted in exile was morę important for the liberation of Poland than an armed struggle pursued at home. With time, the political activity of the emigres became distinctly restricted to elites. The erosion of a uniform, hostile attitude towards the communist regime was particularly strongly affected by the events of October 1956. Despite political fragmentation, the emigres shared common opinions as regards numerous domestic issues, claiming that the authorities in Poland neither possessed national legitimacy or represented national interests. The Fund for Help for Workers, established in London in 1972, merged with the Fund for the Defence of the Freedom of Speech and Human Rights, Created two years later in Poland, to produce the Fund for Assistance for the Homeland. The decisive majority of the emigres did not joint this form of activity, and the earlier declared readiness to return to a free Poland did not withstand a confrontation with reality. The recognition, madę in 1990, that the mission of the political emigration had ended, was not followed by a tide of returns. An appreciation of the importance of the political emigres in the struggle for sovereignty must not conceal the fact that decisive meaning is ascribed to domestic forces. 344 Summary In a study entitled Różne narody wybijaly się na niepodległość (Yarious nations aimed at independence) Marcin Kula distinguished five assorted tides of the struggle for independence carried out by assorted nations in the nineteenth and twentieth century, locating Poland in the fourth tide, associated with the aftermath of the first world war. The diversity of those tides and distinct cases, their chronological and geographical-civilisational differentiation, as well as the number of pertinent situations mąkę it possible to perceive the battle for independence as a certain phenomenon, against whose background it is easier to understand both the typical and the specific features of Polish pro-independence strivings. Independence remained the goal of communities possessing extremely divergent national characters. It is difficult to seek a common denominator. Everything depended on the naturę of the social groups and the stage of activity at which they joined endeavours aimed at emancipation. Ań important element was the conscious selection of a group to which the elitę of the emancipation movement addressed its proposal of co-operation. In numerous pro-independence movements, the ideas of independence were relegated to the bottom of the class-strata hierarchy or could be correlated with the ethnic structure of society. In the instance of numerous movements aiming at national emancipation, a significant part was played by people from the cultural borderland. The national Diaspora or the attitude towards foreign domination on the part of a group striving at emancipation left their imprint upon the long march towards independence. The assorted forms of the struggle for independence included regular war, partisan warfare, terrorism, passive resistance, migration, boycott and demonstrations. Upon freąuent occasions. such forms were intermingled with negotiations. Ań important factor decisive for the choice of a form was the stance of the dominating power. The frequently recurring element of a situation in which the striving towards independence disclosed itself, were the difficulties faced by the subjugating state and, at times, its outright collapse. It is characteristic that even when independence is won without warfare, or when the struggle is of a limited dimension, the liberated community builds a myth of a deed accomplished by means of its own efforts and arduous toil. In those countries which had recently achieved their independence. the correlate of the high assessment of armed activity freąuently assumes the form of a cult of the army. A wide field for comparative reflection is created by the origin of the struggle initiated by a dominated nation, and involves the problem of the direct catalyst of the outbreak. The degree to which the pro-independence process corresponded to social revolution varied. Assorted pro--emancipation movements easily arrived at the conviction that a change of the socioeconomic structure of the country comprises a necessary correlate, an indispensable condition for emancipation. Ań essential domain for references, which arę to justify independence aspirations, is history, albeit treated amazingly selectively. Such references and the renaissance of the image of the past arę expressed not only by means of words. As a rule, the pro-independence process was redefined by the nation, and did not encompass representatives of the ruling power, living in a given territory. "Young nationalisms" were inimical towards the minorities, even if the latter participated in the struggle against a common enemy. The accomplishment of independence created a situation conducive for a closer look at hopes which remained unfulfilled. At times, the effects of the rejection of dependence and the ąuestion of their long-term duration arę extremely controversial. It is difficult to ignore the question whether the process of winning national independence is nearing its end at the stage of the last tide, the one in which we arę taking part. The answer is negative, not only because there is no end to history nor ever will be. The other reason is that, as can 345 Summary t be easily noticed, the world still includes numerous nations cherishing pro-independence aspirations. Otwiously, one can ask whether every ethnic group and regional community possessing a specific culture should become a sovereign nation. It remains a fact, however, that many of them wish to win this rank, and some confirm their will through battle. In the world which assumes form before oiir very own eyes, aspirations traditionally belonging to the national category could be fulfilled without the need for sovereignty. Perhaps the ideał of the fundamental national attribute, namely, the national state — an ideał up to nów so strong that de facto accepted and ennobled even by internationalist communists — will continue to evolve. The national phenomenon brought about two types of conseąuences. On the one hand, it was the source of creative differentiation, offering a feeling of identity and immersion in an environment recognised as one's own. On the other hand, it generated various conflicts, struggle, and suffering. As usual for times of rapid transformations, when a person notices changeability and enjoys certain opportunities for influencing such transformations, one wishes to retain that what is positive and to eliminate all negative aspects. Possibly, the evolution of the national phenomenon will turn nations into great concentrations of people provided with support rather than meeting the need for aggression (defence), and conducive morę for co-existing diversity than isolation. The catalogue of inąuiries connected with independence delineates new research problems. The ultimate answer is important for the evaluation of the path followed by Poland and forecasts for the future. In a reference to the title of the session, Piotr Wandycz prepared closing remarks on Przystanki do niepodległości: bilans strat l dokonań (Stops on the road to independence. A balance sheet of losses and achievements). The author expresses his doubt as regards the possibility of conducting a suitable balance sheet, owing to the difficulty of including the dimensions of ideas, sacrifice, suffering, breakdowns or successes, measured in categories of scientific studies. The three dates mentioned in the title of the session arę, to a certain degree, incomparable. In 1918, Poland regained her independence after 124 years of servitude. The years 1944/1945 mark the end of German occupation and the recreation of statehood, although the latter was de facto not fully sovereign, and possessed a different territorial sfiape. The imposed communist system co//apsed in 1989, a year which denotes the regaining of independence. Once again, sovereign Warsaw became the centre of decisions, and Poland is able to "return" to Europę. The most important in this triad is the year 1918. The restoration of independence after a morę than a century-long submission was the outcome of external and interna! factors: the international configuration of forces and the will and determination of the nation. Neither could offer Poland freedom on their own — the necessary condition was their concurrence. From the viewpoint of international politics, there was no need for an independent Poland until the events of the first world war placed the Polish issue among problems which simply had to be resolved. On its way towards 1918, the Polish nation underwent a profound evolution, which means that the moment Poland "exploded" into being, her society was in many respects prepared for independent existence. Initially, the vision of independent Poland realised in 1918 appeared to be uniform. First, there came euphoria — Poland was idealised. The "Most Gracious Republic" came into being in extremely JjffJL-ult conditions, accompanied by pajnfu) birth pangs. łt was inevitable that under Piłsudski the country would assume the form of limited pluralism, while Brześć and Bereza cast an ominous light Summary be easily noticed, the world still includes numerous nations cherishing pro-independence aspirations. Obviously, one can ask whether every ethnic group and regional community possessing a specific culture should become a sovereign nation. It remains a fact, however, that many of them wish to win this rank, and some confirm their will through battle. In the world which assumes form before our very own eyes, aspirations traditionally belonging to the national category could be fulfilled without the need for sovereignty. Perhaps the ideał of the fundamental national attribute, namely, the national state — an ideał up to nów so strong that de facto accepted and ennobled even by internationalist communists — will continue to evolve. The national phenomenon brought about two types of conseąuences. On the one hand, it was the source of creative differentiation, offering a feeling of identity and immersion in an environment recognised as one's own. On the other hand, it generated various conflicts, struggle, and suffering. As usual for times of rapid transformations, when a person notices changeability and enjoys certain opportunities for influencing such transformations, one wishes to retain that what is positive and to eliminate all negative aspects. Possibly, the evolution of the national phenomenon will turn nations into great concentrations of people provided with support rather than meeting the need for aggression (defence), and conducive morę for co-existing diversity than isolation. The catalogue of inąuiries connected with independence delineates new research problems. The ultimate answer is important for the evaluation of the path followed by Poland and forecasts for the future. In a reference to the title of the session, Piotr Wandycz prepared closing remarks on Przystanki do niepodlegtości: bilans strat i dokonań (Stops on the road to independence. A balance sheet of losses and achievements). The author expresses his doubt as regards the possibility of conducting a suitable balance sheet, owing to the difficulty of including the dimensions of ideas, sacrifice, suffering, breakdowns or successes, measured in categories of scientific studies. The three dates mentioned in the title of the session arę, to a certain degree, incomparable. In 1918, Poland regained her independence after 124 years of servitude. The years 1944/1945 mark the end of German occupation and the recreation of statehood, although the latter was de facto not fully sovereign, and possessed a different territorial shape. The imposed communist system collapsed in 1989, a year which denotes the regaining of independence. Once again, sovereign Warsaw became the centre of decisions, and Poland is able to "return" to Europę. The most important in this triad is the year 1918. The restoration of independence after a morę than a century-long submission was the outcome of external and internal factors: the international configuration of forces and the will and determination of the nation. Neither could offer Poland freedom on their own — the necessary condition was their concurrence. From the viewpoint of international politics, there was no need for an independent Poland until the events of the first world war placed the Polish issue among problems which simply had to be resolved. On its way towards 1918, the Polish nation underwent a profound evolution, which means that the moment Poland "exploded" into being, her society was in many respects prepared for independent existence. Initially, the vision of independent Poland realised in 1918 appeared to be uniform. First, there came euphoria — Poland was idealised. The "Most Gracious Republic" came into being in extremely difficult conditions, accompanied by painful birth pangs. It was inevitable that under Pilsudski the country would assume the form of limited pluralism, while Brześć and Bereza cast an ominous light on the political culture of the governing team. Nationalism aggravated and produced counteractions, but was incapable of providing solutions. The dilemma of freedom and authority remained unsolved, 346 Summarv and the security of a country surrounded by hostile or unfriendly neighbours resembled the squaring of a circle. Polish diplomacy manoeuvred within the narrow rangę of feasible activity, and madę maximum efforts not to find itself in total isolation during the encroaching conflict, a goal it attained. The image of the Second Republic assumes darker hues if we analyse the country's economic and social development. Morę than others, this domain of life was affected by the negative impact of the nineteenth century. The inter-war period was unable to integrate the weak industrial sector with backward agriculture. Although deprived for 120 years of conditions for normal development, the Polish state and society could boast of considerable achievements. Cultural and scientific life reached a high level. The administration, built from the very bases, became a source of an energetic civil service and military staff. New branches of the industry emerged. The construction of Gdynia and the Central Industrial Region testified to the great dynamics of the nation. Social legislation was morę progressive than in France. The year 1918 put an end to the partitions, which nów seemed to be a morę than a century-long episode. The generation brought up in the Second Republic treated independent statehood as something quite natural, and was capable of facing the imminent tempest. The years 1944-1945 denote a stop abandoned by Poles struggling at home and abroad; its circumstances were envisaged differently by the communists, seizing power, and the majority of society. It is difficult to treat the yisions pursued by the Polish communist camp on par with those cherished by democratic forces fighting on different fronts and in the occupied homeland. Nonetheless, victories won by the Red Army rendered the measures serving the implementation of those yisions increasingly real. From Stalingrad on, the march towards Berlin, leading across Poland and entailing her "liberation", became a merę question of time. Polish communists conceived the Polish-Soviet alliance as an historical necessity, albeit for tactical reasons the ideological factor was veiled. The vision launched by the Polish Workers; Party presumed the introduction of a communist system imposed from the outside, by means of methods which Stalin officially rejected, and in reality practised. From the viewpoint of Moscow, Polish communists were the only group on which the Soviet Union could rely. The West de facto recognised the Soviet right to a sphere of influence in East-Central Europę, and merely sought some sort of a compromise formuła. The year 1989 forms a landmark whose significance cannot be overestimated. Poland ceased existing as a "garrison" state, a bridgehead of the East, and a Soviet satellite; she regained her independence and "returned" to Europę, although this was a Europę different from the one whose integral part she was in 1939. The resignation from power by the communist government, unaccompanied by bloodshed, created conditions for replacing the one-party system by parliamen-tary democracy. Nevertheless, the political situation of Poland was rendered complicated by a transition from communist to capitalist economy and a certain ideological vacuum. The year 1918 deleted the partitions and was tantamount to an affirmation of the right of the nation to its own statehood; 1989 means the restoration of independence and democracy. The second datę appears to be the ultimate goal, sińce regardless of all the mounting difficulties, emphasis must be placed on heretofore accomplishments and positive aspects, both international and domestic. A nation capable of surviving the worst moments in its history will tackle successfully new challenges and discover suitable boundaries for freedom and democracy. Prepared by Wojciech Wrzesiński Translated by Aleksandra Rodzińska-Chojnowska INDEKS NAZWISK Adamski Stanisław 156 Ajnenkiel Andrzej 219 Aleksander I 324 Aleksander III 205, 207 Aleksandro wieź Marian 146, 157 Amsterdamski Stefan 62 Anczycowie 41 Anders Władysław 176 Anusz Antoni 187 Arciszewski Tomasz 180, 181 Arct 34 Askenazy Szymon 167, 269, 272 Asnyk Adam 254 Asz Szalom 135 Ataturk Kemal 296 Baciński A. 153, 159 Backer Roman 185 Baczko Bronisław 63 Baiersdorfowie 41 Balcerak Wiesław 121, 163 Balcerowicz Leszek 226, 230, 235 Balzerowie 41 Bandtkie 34 Bandurski Władysław 147 Barczewski Walenty 157 Barszczewska-Krupa Alina 267 Bartholdi Fryderyk August 305 Bartnicki Andrzej 163 Bartnik Czesław 308 Bartoszewicz Joachim 66, 192, 193 Bartoszewski Władysław 308 Batowski Henryk 171-173, 241 Beauvois Daniel 37 Beck Józef 167-171,318 Beneś Edvard 174, 175, 320 Benedykt XV 152, 155, 157, 159-161 Bergmann O. 128 Beseler Hans von 148, 154 Bethmann-Hollweg Theobald von 313 Bibl W. 313 Biegański Witold 110 Bielecki Tadeusz 278 Bienaime Georges 271 Bilczewski Józef 146, 147, 149, 154, 157 Biliński Leon 146, 149 Blejwas Stanisław 276 Bliklowie 34 Bloch Marc 305 Błażyński Z. 180 Bobrzyński Michał 19, 20 Bogucka Maria 219 Bolesław Chrobry 25, 71,72 Borelowski T. zob. Grażyński Michał Borkowski Jan 73 Borski Jan Maurycy 185, 195 Borzyszkowski Józef 43 Bór-Komorowski Tadeusz 276 Breżniew Leonid I. 289 Briand Aristide 167 Brodziński Kazimierz 250, 251 Broniewski Władysław 186, 318 Brożek Andrzej 273 Brikknerowie 41 Brudziński Józef 149 Brun Julian, ps. Julian Bronowicz 186 Brzeziński Andrzej M. 163 Brzeziński Zbigniew 181 349 Indeks nazwisk Brzoza Jan zob. Młynarski Feliks Brzozowski Stanisław 29, 255, 257, 258 Buczek Karol 15 Bugaj Ryszard 318 Bukowiecki Stanisław 192 Bułhak Henryk 163, 272 Burian Stefan 269 Burkę Edmund 312 Byrnes James 276, 280 Cała Alina 41 Castlereagh Robert Stewart 312 Chałasiński Józef 47 Chamberlain Neville 173 Chełmicki Zygmunt 148, 152, 154 Chlebowski Bronisław 18, 245, 246 Chojnowski Andrzej 131, 136, 192, 193 Chopin Fryderyk 252 Chotkowski Władysław 146 Chowaniec Czesław 266 Chrzanowski Ignacy 22, 204, 249, 251-253, 261 Churchill Winston 174, 176-179, 319, 320, 323 Ciałowicz Jan 105, 163 Ciechanowski Jan 163 Cienciała Anna 163 Cieplak Jan 151 Cieszyński Nikodem 146, 150, 153 Cipolla Carlo M. 237 Cisek Janusz 201 Clemenceau Georges 313 Colin-Clark M. A. 235 Conze Werner 313 Cortes Hernan 303 Cuauhtemoc 303 Curzon George Nathaniel 173, 178-180 Cybichowski Zygmunt 199 Cywiński Bohdan 63, 202 Czartoryski Adam Jerzy 245, 249 Czetwertyński-Światopełk Seweryn 268 Czubiński Antoni 163 Czuma Walerian 272 Dalbor Edmund 145, 150, 153-159, 161 Dallin Alexander 313 350 Darwin Karol 204 Daszyński Ignacy 53, 102, 184, 189 Dąbrowska Maria 245, 261, 262 Dąbrowski Jan Henryk 99 Dąbrowski Roman 279 DąbskiJan 117, 127 Dembinski Paweł 228 Dembowski Edward 50 Dętko Jan 254 Dębicki Zdzisław 259 Dietlowie 41 Dłużewska-Kańska Zofia 147, 152 Dmowski Roman 5, 20,23,67,71,90,148,187, 188, 191, 193, 201-206, 208-215, 217-223, 270, 272, 315, 317, 321 Doboszyński Adam 72, 75, 200 Dorszewski Kazimierz 145 Dowbór-Muśnicki Józef 102, 104, 121 Drobner Bolesław 185 Drucki-Lubecki Franciszek Ksawery 249 Dunin-Wąsowicz Krzysztof 254 Duraczyński Eugeniusz 27, 172 Dybicz Iwan I. 84 Dylągowa Hanna 33, 143 Dziarmaga-Działyński Zygmunt 71 Dziewanowski Marian K. 207, 220 Dziewulski Kazimierz 185 Eberhardt P. 38, 39 Eden Anthony 176, 178, 179 Erfurth W. 103 Estreicherowie 41 Fanon Frantz 292 Feldman Wilhelm 90 Fenrych A. 103 Figura Marek 116 Florkowska-Franćić Halina 265, 269, 270 Foch Ferdinand 103, 104 Folkierski Władysław 149 Francie Mirosław 265 Franciszek Józef I 146, 149 Franco Bahamonde Francisco 322 Frelek Ryszard 321 Friedleinowie 41 Indeks nazwisk Friszke Andrzej 59, 322 Frycz Modrzewski Andrzej 47, 62 Gałęzowski Józef 269, 270 Gandhi Mohandas Karamhand 195, 288, 291 Garlicki Andrzej 89, 201 Garvey Marcus 303 Gasparri Piętro 153,159 Gaulle Charles de 113 Gąsiorowski Wacław 246, 270, 272 Gąsowski T. 41, 127 Gebethner 34 Geniusz Mieczysław 272 Gerson 34 Geyerowie 34 Gierek Edward 233 Gierowski W. 101 Giertych Jędrzej 197, 201, 202 Giller 34 Głąbiński Stanisław 151 Głowacki Bartosz 25 Godlewski Marceli 148 Goetel Ferdynand 199 Gomułka Władysław 321 Gorzkowski Jacek 231 Goszczyński Seweryn 82,244-246,248,252,253 Górka Olgierd 194 Górski Artur 20, 26 Górski Janusz 228 Grabowski August Maksymilian 17 Grabski Stanisław 25, 74, 129, 130, 191, 192 Grabski Władysław 196, 230, 234, 268 Grażyński Michał 279 Groener Wilhelm 124 Grohmanowie 34 Gromada T. 266 Grossman Gregory 226 Grott Bogumił 199 Grottgerowie 41 Griinberg Karol 136 Gruszecki Artur 246 GrzelakG. 108 Habielski Rafał 279 Habsburgowie 88, 91, 147 Halicz Emanuel 16 Halifax Edward 173 Haller Józef 93,95,104,105,107,219,271,272 Hankę Hugo 280 Harlender Zdzisław 26 Harriman William 179 Hasse W. 90 Hauser Przemysław 119, 122, 125, 126, 134, 137 Heltman Wiktor 48, 49 Hemar Marian 318 Herder Johann Gottfried von 63 Herod I Wielki 251 Hertz Aleksander 195, 273, 274 Hertz Paweł 243 Herve Gustave 90 Herzl Teodor 288 Hindenburg Paul von 103, 123 Hirszowski 34 Hitler Adolf 107, 109, 171, 172, 223, 299, 318 Hlond August 143 Hoesick 34 Hohenzollernowie 45 Holesovsky Vaclav 226 Hołówko Tadeusz 119, 132 Hoppe Jan 199 Horacy 61 Hrabyk Klaudiusz 280, 281 Hubert S. 67 Hulewicz I. 147 Hułas Magdalena 163 Hutten-Czapski Emeryk 145,147,148,151,152 Inglot Mieczysław 245, 247, 248 Iwanowski 36 Jabłoński Henryk 89 Jaczyński S. 108 Jagiellonowie 147 Jakubowicz Szymon 60 Jan II Kazimierz 143 Jan Paweł II 304, 323, 325 Janion Maria 83, 244, 246, 248, 249 Januszajtis-Żegota Marian 92 Januszewski Franciszek 275 351 Indeks nazwisk Jaruzelski Wojciech 322 Jasiński J. 45 Jaworski Władysław Leopold 189 Jenike 34 Jezierski Andrzej 238 Jezusek W. 154 Jeż Teodor Tomasz zob. Miłkowski Zygmunt Jeżewski K.A. 95 Jędrzejewicz Janusz 189 Jędrzejewicz Wacław 201, 211, 275 Jodełka Burzecki Tomasz 254 Jodko-Narkiewicz Witold 88, 89, 94 Jolanta św. 146 Jozafat Kuncewicz św. 161 Józewski Henryk 132 Jurkiewicz Jarosław 133 Juzwenko Adolf 81 Kaden-Bandrowski Juliusz 261 Kakowski Aleksander 72, 147-149, 151-154, 158, 160, 161 Kalembka Sławomir 19, 86, 208 Kamieński Henryk 18, 50, 51 Kamiński Leszek 197 Kamiński Marek K. 165, 180 Karaszewicz-Tokarzewski Michał 102 Karpus Zbigniew 117 Karski Jan 171, 176 Kasprowicz Jan 259 Kastor Andrzej 163 Katarzyna II Wielka 36 Kawalec Krzysztof 127, 191, 197, 198, 221 Kaxinau Manoel 304 Kazimierz św. 25 Kącki F. 156 Kelles-Krauz Kazimierz 53, 64 Kellogg Frank Billings 167 Kersten Krystyna 137-140, 163, 182, 324 Kęsik J. 132 Kieniewicz Stefan 63, 86, 208 Kiliński Jan 25 Klamer Czesław 236 Kleiner Juliusz 256 Klinga Stanisław zob. Szempliński Zygmunt Kliszewicz L. 282 Kloch Z. 259 Koko Eugeniusz 132, 193 Kolberg 34 Kolbuszewski Stanisław 254, 256 Kolumb Krzysztof 303 Kołakowski Leszek 324 Konopczyński Władysław 82,204,213,221,222 Korfanty Wojciech 156 Kornai Janos 228 Kornaś Jerzy 191 Kornecki Jan 196 Korsak Rajmund 251 Korwin-Milewski Hipolit 38 Koskowski Bolesław 190 Kosmowska Irena 185 Kostek-Biernacki Wacław 195 Kostrowicka Irena 230 Kościuszko Tadeusz 25, 83, 244, 251, 271 Kowal Józef 73 Kowalski K. 26 Kowalski Włodzimierz T. 163 Kozeński Jerzy 163 Kozicki Stanisław 205 Kozietulski Jan 249 Kozłowski E. 108 Kozłowski J. Z. 279 Kozłowski Maciej 116 Krasiński Zygmunt 246, 253-255 Krasowski Krzysztof 161 Krasuski Jerzy 163 Kroener B.R. 108 Kronenberg Leopold 249 Kruczkowski Leon 199 Krzywicki Ludwik 67 Kubiak Hieronim 265, 266 Kubiak Stanisław 103 Kucharski W. S. 268 Kucharzewski Jan 269, 272 Kudłaszyk Andrzej 57 Kukieł Marian 313 Kukułka Józef 168 Kułak Teresa 66, 127 Kulesza Władysław T. 196 Kułakowski Mariusz, właśc. Józef Zieliński 219 Kumor Bolesław 144, 152, 154 352 Indeks nazwisk Kurczewska Joanna 52 Kusielewicz Eugeniusz 266 Kwiatkowski Eugeniusz 25, 28 Kwiek Zenon 149 Lamowie 41 Lampę Alfred 321 Landau Ludwik 236 Landau Zbigniew 109, 228, 231, 235, 238 Lange Oskar 228 Lato Stanisław 65 Le Bon Gustave 70 Leczyk Marian 163, 270 Lednicki Aleksander 268 Lelewel Joachim 34, 49, 294 Lemberg H. 139 Lemowie 41 Lenort Feliks 143, 159 Leo34 Leopold Maksymilian Józef Maria, książę bawarski 148 Leszczyńska Cecylia 238 Lewicki Dymitr 136 Lewicki Roman 282 Libelt Karol 17 Likowski Edward 145 Likowski H. (J.K. Wolski) 157 Limanowski Bolesław 51, 52, 54, 206 Linde 34 Liptowski Józef 270, 272 Lipośćak Anton 102 Lippincott Benjamin E. 228 Lippman Walter 190 Listowski Anatol 196 Loewenherz Henryk 194 Loewenstein Natan 127 Luksemburg Róża 18 Lwów Gieorgij J. 151 Łaptos Józef 163 Łatyszonek Oleg 120-122, 133 Łempicka A. 255 Łepkowski Tadeusz 81, 84, 265, 314, 316 Łosiński Augustyn 147, 152 Łossowski Piotr 119, 165 Łuckiewicz Antoni 121 Łukomski Stanisław 156 Łyszkowski Leopold 148 Machabeusze 306 Mackiewicz-Cat Stanisław 195, 280 Madajczyk Czesław 163 Majchrowski Jacek M. 198 Majski Iwan M. 176 Makowski Bronisław 119, 134 Malej W. 148, 151, 152 Malicki Julian K. 196 Małkowski Andrzej 93 Mania Andrzej 163 Marks Karol 186, 314, 315 Marshall George Catlett 232 Matejkowie 41 Maternicki Jerzy 244 Materski Wojciech 170 Matuszewski Ignacy 274 Matysiak Andrzej 229 Mazowiecki Tadeusz 322 Meissner Lucjan 135 Mendelsohn Ezra 192 Metternich Klemens Lothar von 313 Micewski Andrzej 202 Michnik Adam 59 Miciński Tadeusz 255 Mickiewicz Adam 25, 82, 244-247, 250-255, 257, 263 Miedziński Bogusław 195 Mierosławski Ludwik 84 Mikołaj I Romanów 84, 324 Mikołaj II Romanów 100 Mikołaj Mikołajewicz w. ks. 147,215,217, 313 Mikołajczyk Stanisław 177-181, 276, 320, 322 Miller Jan Nepomucen 262 Miłkowski Stanisław 73 Miłkowski Zygmunt (T.T. Jeż) 5, 22, 86-88, 92, 266 Miłosz Czesław 35 Misiło Eugeniusz 140 Młynarski Feliks ps. Jan Brzoza 81, 93, 94 Mochnacki Maurycy 62, 63, 65, 247, 248 Mołotow Wiaczesław M. 179, 223, 321 353 Indeks nazwisk Monroe James 289 Monteskiusz, Montesąuieu Charles Louis de Secondat 184 Morelowski Józef 245, 249 Mories gen. 271 Mosdorf Jan 69 Mościcki Ignacy 143, 199, 319 Motz Bolesław 270, 272 Mudry Wasyl 136 Nalepa E. J. 111, 112 Nałęcz Tomasz 82 Nalkowska Zofia 185,262 Napoleon I 85, 203, 253, 307 Narutowicz Gabriel 36, 131, 272, 317 Narutowicz Stanisław 36 Newton Izaak 62 Niecko Józef 75 Niemcewicz Julian Ursyn 245 Niemojowski Wacław 154 Norwid Cyprian Kamil 246, 247, 255 Norwid-Neugebauer Mieczysław 92 Noske Gustaw 123 Nowacki J. 155 Nowaczyński Adolf 243, 246 Nowak-Kiełbikowa Maria 170 Nowakowski Zygmunt 279 Nowowiejski Antoni 151, 152 Nurek M. 168 Obrębski Józef 133, 134 Okoniewska Barbara 73 Okoń Eugeniusz 117 Olszewski A. 274, 275 Oppman Artur 242 Ordon 34 OrlofEwal26 Orlof Edward 74 Orłowski Hubert 139 Orzeszkowa Eliza 245, 246, 254 Osmołowski Jerzy 121 Paczkowski Andrzej 324 Paderewski Ignacy Jan 119,129, 217, 220, 268, 270-272 Pajewski Janusz 163, 266, 270, 316 Paleczny T. 273 Panaś Józef 147 Pant Eduard 135 Paskiewicz Iwan F. 84 Pasternak Andrzej 74 Patek A. 268 Pawlikowski Jan Gwalbert 245 Pawlikowski Józef 244, 250 Pączewski Leon 232 Pelczar Józef 146, 149 PetluraSemen 117, 133 Petruszewicz (Petrusewycz) Ewgenij 117 Philips Alison 266 Piasecki Bolesław 197 Piesakowski T. 282 Pietrzak Jerzy 154, 159, 161 Pigoń Stanisław 245, 251 Pilch Andrzej 267 Piltz Erazm 268, 270, 272 Piłsudski Józef 5, 64,65, 68, 81, 88, 89,91,93--96,99-102,104,105,117,119-122,128, 132, 133, 147, 149, 152, 157, 165, 167, 169, 170, 183, 186, 189, 194-196, 198, 201-212, 214-223, 259, 260, 269, 270, 311,315-319 Piotrowin, wlaśc. Piotr Strzemieńczyk 250 Pius IX 161 Piwiński Leon 261 Plater Emilia 244 Płażyński Maciej 13 Płochocki Leon zob. Wasilewski Leon Płygawko D. 269 Podraza-Kwiatkowska Maria 245, 259 Poincare Raymond 271 Poi Wincenty 245, 246 Połowie 41 Poniatowski Józef 251 Poplawski Jan Ludwik 20, 22, 66, 209 Pośpiech Paweł 157 Prądzyński Józef 156 Privat Edmond 271 Pruszyński Aleksander 120 Pryor Frederick L. 226, 228 Przeciszewski Paweł 230 354 Indeks nazwisk Przeździecki Henryk 151, 152 Przybylski Adam 102, 103, 105, 106 Przybylski Ryszard 249 Pytlas S. 35 Raczkiewicz Władysław 279, 319 Raczyński Edward 167, 180, 282 Radcliffe Stratford de 313 Radzik Tadeusz 271, 273, 274, 281 Rakowski Mieczysław F. 321 Ratti Achille (Pius XI) 160 Rejtan Tadeusz 82 Rembieliński Jan 196, 199 Retingerowie 41 Reymont Władysław Stanisław 255 RezmerW. 117 Ribbentrop Joachim von 223, 321 Richet Charles 271 Ripault Louis 271 Rodziewiczówna Maria 246, 247 Roją Bolesław 101, 149 Rójek Wojciech 163, 319 Rokossowski Konstanty 111, 112 Romer Tadeusz 177 Roosevelt Franklin Delano 175, 177-179, 274, 275, 320 Rostworowski Emanuel Mateusz 312, 315 Roszkowski Wojciech 227, 228, 235, 324 Rozmarek Karol 274 Rubinstein Artur 92 Rudnicki Szymon 128 Rudzki Jerzy 20 Ruszkiewicz Kazimierz 147 Rybarski Roman 128, 130, 131, 190 Rydz-Śmigły Edward 102, 199 Rynkiewicz A. 282 Ryszka Franciszek 140 Ryx Marian 152 Sakson Andrzej 139 Sandler Samuel 314 Sapieha Adam Stefan 146, 149, 153-155, 159 Savera Frank 173 Schelling Friedrich Wilhelm Joseph von 247 Schmittowie 41 Schramm Tomasz 105 Schulze Hagen 124 Serczyk Władysław 163 Serejski Marian Henryk 312 Seyda Marian 145-147,150,159,174, 270,272 Seyda Władysław 156 Shaw George Bernard 90 Siedlik Tadeusz A. 202 Siemieński Lucjan Hipolit 82 Sienkiewicz Henryk 246, 254, 268, 269 Sierociński J. 104 Sierpowski Stanisław 163 Sikorski Władysław 27, 137, 172-177, 273, 319, 320 Simonides Dorota 43 Siwicki Florian 113 Siwik A. 281 Skarbek Fryderyk 19 Skarga Piotr 157 Skowronek Jerzy 282 Skórzyński Jan 79 Skrypnyk Stefan 136 Skrzyński Aleksander 166, 167 Skrzypek Andrzej 163 Skubiszewski Krzysztof 139 Skwarczyński Adam 189, 195 Sławek Walery 198 Sławiński Janusz 244 Słoński Edward 242, 259, 260 Słowacki Juliusz 82, 203, 244-246, 252-254 Smolkowie 41 Smulski Jan 270 Sobczak Mieczysław 192 Sobolewska Barbara 190 Sobolewski Marek 190 Sokal Franciszek 167 Sokolnicki Michał 81, 94, 269 Sosnkowski Kazimierz 92, 100, 149, 279 Spencer Herbert 204 Spissowie 34 Stachiewicz Julian 101 Stalin Józef W. 110, 171, 177-180, 223, 299, 321 Stanisław ze Szczepanowa św. 25, 258 Stanisławska Stefania 176, 321 355 Indeks nazwisk Stankiewicz Witold 65 Stasik F. 267 Staszic Stanisław 16, 251 Stawecki Piotr 109, 272 Stefanowska Zofia 244 Stegner T. 34 Stempowski Jerzy 26 Stojałowski Stanisław 55-58 Stolzman Karol B. 83 Studnicki Władysław 81, 94 Stychel Antoni 156, 157, 159 Styczyński Tadeusz 150 Suchcitz Andrzej 319 Suleja Włodzimierz 81, 96, 151, 152, 185, 201. 207, 215 Sulimierski Filip 18 Svennilson Ingvar 236 Sydorenko Georgij 117 Symon Franciszek Albin 149 Szacki Jerzy 77, 79 Szawleski Mieczysław 199 Szczepański Ludwik 249 Szela Jakub 256 Szempliński Zygmunt 277, 278 Szeptycki Stanisław 102 Szklarska-Lohmanowa Alina 241 Szkut A. 280 Szlenkierowie 34 Sztobryń Bolesław 151 Szubert W. 19 Szydłowska-Ceglowa Barbara 268 Szymański Antoni 72 Szymczak Mieczysław 241 Śladkowski Wiesław 265-267, 269, 270 Śliwa Michał 193 Śmigieł K. 145 Świętochowski Aleksander 20, 51, 314 Taczak Stanisław 104 Tadema Alma Lawrence 271 Tarnowski Władysław 241 Tazbir Janusz 244 Temkinowa Hanna 50 Temlerowie 34 Teodorowicz Józef 146, 149, 153-155, 158 Terlecki Tymon 279 Terry Sarah Meiklejohn 27, 319 Tetmajer-Przerwa Kazimierz 259 Thugutt Stanisław 25 Tiso Józef 294 Titulescu Nicolae 168 Tomala Mieczysław 163 Tomaszewski Jerzy 109,128,135,229,235,238 Torzecki Ryszard 136-138 Touraine Alain 307, 309 Towpik-Szajnowska T. 110 Trąmpczyński Wojciech 161 Truman Harry S. 181, 275 Tuwim Julian 316 Twardowski Kazimierz 25 Tych Feliks 88 Ujejski Józef 256 Ujejski Kornel 246 Yincenz Stanisław 195 Walewski Władysław 18 Walicki Andrzej 17, 62 Walzer Michael 307 Wałęga Leon 146 Wandycz Piotr 167 Wańkowicz Melchior 198, 280 Wapiński Roman 15, 17, 22, 26, 35, 69, 130, 163, 183, 186, 187, 202, 203, 208, 212, 213,221 Wasilewski Leon 21, 23, 89, 116-118 Wasiutyński Bohdan 192 Wasiutyński Wojciech 75, 195 Webber Jonathan 307 Wedlowie 34 Wereszycki Henryk 86, 96, 97, 208, 314, 316 Werschler Iwo 132 Widmanowie 41 WieczorekM.110 Wielowieyski Józef 219 Wierzbicki Andrzej 191, 192 Wilhelm II Hohenzollern 145, 150 Wilk S. 158, 160 356 Indeks nazwisk Wilson Thomas Woodrow 122, 157, 218, 270, 271,313,314 Winiewicz Józef 137 Winnicki Z. 152 WiszkaE. 117 Witkiewicz Stanisław 249 WitkowskaAlina251, 265 Witos Wincenty 6,127 Wojciech św. 144, 146 Wojciechowski Marian 170 Wojciechowski Stanisław 268 Wojciechowski Zygmunt 71, 199 Wolny Jerzy 149 Wolski J. K. zob. Likowski H. Wolsza T. 280 Wolszlegier Władysław 157 Worcell Stanisław 50 Woronicz Jan Paweł 249 Wraga Ryszard 277-279 Wroczyński Jan 102 Wrzesiński Wojciech 23, 37, 43, 45, 126, 130, 139, 163, 242 Wrzosek Mieczysław 105, 106, 220 Wybicki Józef 245 Wyka Kazimierz 28 Wysłouch Bolesław 56-58 Wyspiański Stanisław 92, 242, 243, 245, 255, 257, 258-260 Wyszyński Stefan 72, 154 Zabiełło J. zob. Szczepański Ludwik Zacharias M. J. 165 Zaleski August 167, 270, 272, 279 Zaleski Bohdan 246 Zamoyski A. 312 Zaremba Zygmunt 279 ZawiszaZ. 186 Zdzitowiecki Stanisław 151, 152 Zgórniak Marian 101, 104, 106, 107, 109, 113, 163, 266, 267 Zieliński K. 69 Zieliński Zygmunt 143, 147, 159 Ziętara P. 281 Zoilowie 41 Żeligowski Lucjan 165, 166, 272 Żeromski Stefan 185, 186, 242, 245, 247, 255-258, 261-263, 316 Żmichowska Narcyza 246 Żmigrodzka Maria 83, 246 Żubrowa Joanna 245 Żuławski Jerzy 95, 260 SPIS TREŚCI Słowo wstępne Marszałka Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej .......... 5 Przedmowa redaktora naukowego .................. 9 Wojciech Wrzesiński, Polska: kraina przejściowa, pomost czy obszar narodowy ... 15 Andrzej Chwalba, Dziedzictwo zaborów: nowe i stare granice kulturowe, narodowe i wy- wf znaniowe ........................ 31 Js. ^•- / ii Michał Śliwa, Polacy w poszukiwaniu nowoczesnej tożsamości ........ 47 Roman Wapiński, Pokoleniowe wizje Rzeczypospolitej ........... 61 r Wlodzimierz Suleja, Polska irredenta w walce o Rzeczpospolitą ........ 81 Marian Zgórniak, Armia obywatelska czy naród pod bronią. Siły zbrojne Rzeczypospolitej w osiemdziesięcioleciu .................... 99 *f,: Przemysław Hauser, Jedność w wielości. Problemy narodowościowe Rzeczypospolitej f t; w okresie 1918-1939 i ich następstwa ............... 115 Jerzy Pietrzak, Kościół katolicki a niepodległość Polski w latach 1914-1918 .... 143 Waldemar Michowicz, O miejsce Polski w Europie ............. 163 Krzysztof Kawalec, Państwo a naród w dwudziestoleciu międzywojennym — spory nie zakończone ....................... 183 i Andrzej Ajnenkiel, Romana Dmowskiego i Józefa Piłsudskiego spór o Polskę .... 201 Wojciech Roszkowski, Dylematy rozwoju społecznego i gospodarczego Polski w punktach zwrotnych historii XX w. ................... 225 Jacek Kolbuszewski, Romantyczne sny o wolności. Od Adama Mickiewicza do Stefana Żeromskiego ....................... 241 Tadeusz Radzik, Wiesław Sladkowski, „Czwarta dzielnica" — Polonia w walce o Niepodległą 265 Marcin Kula, Różne narody wybijały się na niepodległość .......... 285 Piotr Wandycz, Przystanki do niepodległości: bilans strat i dokonań ....... 311 Towards Independence. 1918-1944/45-1989. Yisions-Paths-Fulfilment — Summary . 327 Indeks nazwisk ........................ 349 KANCELARIA SEJMU Opracowanie, druk i oprawa: Wydawnictwo Sejmowe Arkuszy wydawniczych 26,0. Arkuszy drukarskich 22,5 Wydanie pierwsze Warszawa 1998