POLA I MIEDZE LEKSYKON PRZYRODNICZY Josef Reichholf POLA I MIEDZE Znaczenie pól uprawnych dla środowiska i rodzimej przyrody Przekład z niemieckiego Krystyna Kmitowa i Jadwiga Kozłowska Świat Książki Koncepcja serii: Gunter Steinbach Tytut oryginału: Feld und Flur Ilustracje: Fritz Wendler © 1989 Mosaik Verlag GmbH, Monachium © polskiego wydania Bertelsmann Publishing, Warszawa 1999 Wszelkie prawa zastrzeżone. Reprodukowanie, kodowanie w urządzeniach przetwarzania danych, odtwarzanie elektroniczne, fotomechaniczne lub w jakiejkolwiek innej formie w telewizji, radio oraz wykorzystywanie w wystąpieniach publicznych - również częściowe - tylko za wyłącznym zezwoleniem właściciela praw autorskich. Redaktor serii: Elżbieta Gomulińska Redaktor tomu Pola i miedze: Magdalena Hildebrand Opracowanie graficzne książki: według oryginału niemieckiego Skład i łamanie: PHOTOTEXT Warszawa Printed in Germany Świat Książki, Warszawa 1999 ISBN 83-7227-173-9 Nr 2185 Spis treści 6 Wstęp 9 Skowronki śpiewają nad kwiatami 17 1. Użytki rolne - dzieło ludzkie 17 Stepy: trawy i ogniska 24 Z gęstych lasów będą jasne tereny trawiaste 29 Migracja zwierząt i roślin 37 Pielęgnowanie zapewnia różnorodność 41 Żyzność gleb 44 Typy i rozwój gleb 52 2. Świat zwierząt na polach 52 Ssaki 52 Zając szarak 60 Sarna 66 Chomik europejski 70 Susel moręgowany 72 Nornik zwyczajny, polny 78 Badylarka 80 Karczownik ziemnowodny 82 Kret 84 Zębielek białawy 86 Gronostaj i łasica 89 Kot domowy 92 Ssaki na polach 95 Ptaki 95 Kuraki 101 Drop i żuraw 102 Mewa śmieszka 104 Limikole - Brodźce 107 Bociany, gęsi i kaczki 108 Ptaki drapieżne i sowy 112 Dudek, dzięcioł zielony i dzieżba 114 Skowronek polny i inne ptaki śpiewające 120 Wrony i sroki 124 Gady i płazy 129 Motyle i inne bezkręgowce 132 Zwierzęta glebowe 134 Biegające, skaczące, latające 140 3. Rośliny użytków rolnych 144 Rośliny użytkowe 152 Dzikie rośliny trawiaste i zielne 154 Trawy 158 Rośliny zielne 167 Zadrzewienia śródpolne 170 4. Gospodarka naturalna 170 Naturalne biocenozy 173 Wpływ człowieka 174 Produktywność i użytkowanie 184 5. Biotopy (środowiska życia) 184 Pole uprawne 189 Łąka 195 Zadrzewienia śródpolne 198 Małe zbiorniki wodne na polach 202 Żywopłoty i miedze 206 Ubogie, suche murawy 207 Łąki bagienne i inne obszary wilgotne 209 Drogi polne, polne szopy, ogrodzenia pastwiskowe i rowy 214 6. Między ekologią i ekonomią 214 Czy krajobrazowi pól uprawnych pozostała jeszcze jakaś szansa? 220 7. Co jest do zrobienia? 220 Praktyczne działania chroniące przyrodę na polach 222 Źródła ilustracji 5 Wstęp Pola i użytki rolne - te powszechnie używane wyrażenia - znaczą prawie to samo: otwarte użytki rolne, a więc pastwiska, łąki i pola. Powierzchnie wykorzystywane rolniczo zajmują w Europie Środkowej już od wielu pokoleń ponad połowę wszystkich gruntów. We wcześniejszych okresach nie było to tak bardzo istotne, nabrało jednak znaczenia, gdy z racji coraz większego popytu na ziemię i wzrostu zaludnienia, przestrzeń pod uprawy została drastycznie ograniczona. Powiększyły się obszary zajęte przez osiedla i szlaki komunikacyjne, a jednocześnie zmniejszyła się biologicznie czynna powierzchnia środowisk. Niczym wyjątkowym stało się posiadanie drugiego mieszkania lub domu, czy drugiego samochodu. Obraz krajów europejskich przedstawia się zupełnie inaczej niż 100 lat temu. Dla większości mieszkańców Ziemi pola i użytki rolne to nie tylko przestrzeń życiowa, ale również dobrze znane otoczenie ich codziennej pracy. W przedstawionej publikacji chcemy przekazać bogactwo głównych czynników biotopowych, które w środowiskach naszej rodzimej przyrody mają kluczowe znaczenie. Wszystkie inne typy środowisk, które nie należą do użytków rolnych, w większości można określić jako przemysłowe. Samo środowisko, którego resztki pierwotnego wyglądu zachowały się w wysokich górach oraz w morzu z jego wybrzeżem, jest zdławione ludzką gospodarką i ludzką aktywnością. Pamięć dawnych zjawisk przyrodniczych, które do dziś już nie przetrwały, świadomość, odpowiedzialność naszej roli jako konsumentów produktów, energii i dóbr przyrody każe mieć się na baczności. Niezależnie od tego czy żyjemy na wsiach, czy w miastach w najbardziej bezpośrednim sensie tego słowa, wszyscy żyjemy podobnie z owoców pól użytków rolnych. Rolnictwo jako najdawniejsze osiągnięcie ludzkości wciąż odgrywa kluczową rolę w wyżywieniu ludności. W naszych czasach zależy to oczywiście również od międzynarodowej wymiany towarowej czy importu surowców energetycznych. Po zastanowieniu się przychodzi na myśl takie porównanie, że nasz chleb powszedni nie był nigdy jeszcze tak tani, w takiej ilości i tak dostępny jak dzisiaj. A obok nas 500 milionów ludzi na Ziemi cierpi głód i jest niedożywionych. To nieprzyjemna prawda, że również my - Europejczycy przy- 6 - " -; czyniliśmy się do tego głodu, w osobliwy sposób: przez nadprodukcję gospodarki rolnej. Ilościowe osiągnięcia w produkcji rolnej okazały się, przy dokładniejszym spojrzeniu na nie, katastrofalne dla przyrody i dla wielu krajów Trzeciego Świata. Autor niniejszego tomiku wskazuje na wyraźne skutki struktury gatunkowej naszego środkowoeuropejskiego środowiska. Zwraca uwagę na inną stronę naszej, tak od podstaw chybionej, polityki agrarnej. Europejski nadmiar produktów rolnych prowadzi do wzrostu produkcji mleka i mięsa wołowego, a również do podwojenia eksportu zboża i cukru. Na rynkach światowych wysoko subwencjonowane masy produktów rolnych spowodowały dramatyczną obniżkę cen. Kraje rozwijające się zdane są na eksport swoich produktów rolnych. Dras- tycznie spadające na rynku światowym ceny nie pokrywają kosztów produkcji. Kraje Trzeciego Świata starając się dorównać sukcesom krajów uprzemysłowionych podnoszą swoją produkcję przez zwiększenie zużycia sztucznych nawozów i chemicznych środków ochrony roślin. Ceny jednak dalej spadają. Miejscowi rolnicy, gospodarujący często na małym tylko kawałku ziemi, nie mogą nadążyć za takim rozwojem i ich gospodarstwa podupadają. Zubożali mieszkańcy wsi opuszczają zbliżone do naturalnych uprawy i przenoszą się do slumsów wielkich miast. Zapłatą przyrody za perfekcyjną industrializację rolnictwa jest np. w USA wywiewanie przez wiatr uprawnej warstwy ziemi na dawne prerie. Coraz liczniejsza staje się „Czerwona lista" gatunków ginących naszego miejscowego świata zwierząt i roślin. Musimy zdawać sobie sprawę z następstw jakie wywoła nasz stosunek do zasobów naturalnych przyrody i użytków rolnych. Musimy również rozpatrzyć związki polityki agrarnej z ginięciem gatunków, by wcześnie wzmocnić nieśmiałe pierwsze kroki prowadzące ku poprawie sytuacji. Na końcu książki autor wymienia pożądane warunki przyszłej polityki agrarnej. Dlatego przekracza on nasz temat tylko pozornie. Samą miłością i znajomością przyrody dzisiaj nikt nie pomoże. Potrzebujemy odważnych i dalekowzrocznych rozstrzygnięć dla zachowania naszych podstaw życia. Samochody i drogi są niezaprzeczalną koniecznością. Ale pola i inne użytki pozwalają nam żyć. Gdy własnymi nogami zdepczemy urodzajne ziemie uprawne, stracimy na zawsze podstawy naszej cywilizacji. G.S. Do wydania polskiego Autor przedstawia wyniki obserwacji ekosystemów polnych znajdujących się pod wpływem nazbyt intensywnej gospodarki rolnej, prowadzącej do ogromnych, niekorzystnych zmian naturalnej fauny i flory. W Polsce ze względu na stosunkowo duże rozdrobnienie pól i związaną z tym różnorodność użytków tak drastyczne zmiany biocenozy wystąpiły na razie na niewielkich obszarach. Przystąpienie do Unii Europejskiej i Wspólnego Rynku niesie za sobą prawdopodobieństwo powtórzenia błędów popełnionych na Zachodzie. Z tego względu książka ta, sygnalizująca konieczność zwrócenia bacznej uwagi na sposób gospodarowania, godna jest wnikliwego przeczytania, a nasuwające się wnioski powinny być zastosowane w praktyce. K.K. i J.K. 8 Skowronki śpiewają nad kwiatami Krajobraz polny utworzony przez ludzi był piękny. Ukształtowały go trwające setki lat zmagania z potężną przyrodą, dzięki nim powstała harmonia mozaiki łąk, pól, pastwisk, gajów, wód i sadów, wśród których w sposób naturalny rozciągały się wsie i miasta. Ich początki sięgają wstecz stuleci, tak daleko, że wytworzyła się w tym krajobrazie fascynująca różnorodność roślin i zwierząt. Wiele żywych organizmów znalazło tu swe nowe siedlisko, daleko od pierwotnego miejsca występowania. Rozprzestrzeniły się one i tak trwale zespoliły z nowym środowiskiem, że trudno dzisiaj stwierdzić ich pochodzenie. Piękno krajobrazu Europy Środkowej często jest chwalone, opiewane w pieśniach ludowych czy przenoszone przez artystów na płótna. Krajobraz użytków rolnych jest dziełem nie tylko rąk ludzkich, lecz stanowi połączenie ludzkiej pracy z działaniem sił przyrody. Z tego połączenia powstało piękne i funkcjonalne dzieło równe innym ludzkim osiągnięciom kulturotwórczym. W pięknie tym tkwi jednak wielki niedostatek. Użytki rolne uprawiane ręcznie nie są wydajne. Ich plony są wystarczające dla ludności wiejskiej, ale przeludnione miasta potrzebują i wymagają więcej. Tradycyjne rolnictwo nie jest w stanie wy- Kwitnąca majowa łąka tworzyć odpowiedniej ilości nadwyżek koniecznych dla zaspokojenia potrzeb ludności miejskiej. Konieczne jest więc nawożenie mineralne i zastosowanie maszyn napędzanych paliwem. Może to podnieść wydajność terenów uprawnych na nowych terenach i w czasie niewielu lat przeobrazić niedostatek w nadmiar. Następstwem takich działań są ogromne zmiany na polach uprawnych. Zamiast spokojnej i odprężającej różnorodności upraw w zróżnicowanym krajobrazie powstaje wysoko wydajny ,,step" nowoczesnej agrotechni-ki. Zamiast różnorodności kwia- 9 S*tf.i '*>-/ sHil^ HMBH Ciężka ręczna praca w niewielkim gospodarstwie tów i ziół - jednostajne, sięgające horyzontu monokultury. Obfitość kolorowo kwitnących łąk zastąpiona została jednolitą zielenią urodzajnych pastwisk. Huk traktorów zagłusza śpiew skowronków. W gęsto rosnących zasiewach źdźbła traw intensywnie eksploatowanej łąki tłumią cykanie świerszczy i szarań-czaków. Tam gdzie jeszcze na początku drugiej połowy naszego stulecia bujały w powietrzu pazie królowej, modraszki, szlaczkonie i szachownice w takich ilościach, że można było chwytać je rękami, dziś zobaczymy zaledwie kilka bielinków, które unoszą się nad polami. Znamienne jest to, że szkodniki, których gąsienice żyją na roślinach kapustnych przeżyły, podczas gdy nieszkodliwe gatunki zniknęły, zanim zostało to zauważone. Zamilkł również trzepot przepiórek i nawoływanie kuropatw, nie widać lśniących chrząszczy i bystrookich sokołów. Są za to pola kukurydzy wyższe od człowieka i polne drogi, całe wyasfaltowane, którymi nie da się przejść bosą nogą w pełni lata. Pszenica i wykłoszony jęczmień stoją prosto w szczelnie zwartych, gęstych szeregach. I tak równo jak stoją w szeregach, kła- 10 Racjonalizacja prac polowych zmieniła strukturę krajobrazu dzie je atak letniej burzy. Ale nowoczesne maszyny radzą sobie z nieobliczalnością przyrody. Naturalnie pola muszą być gładkie jak boisko piłkarskie. Nawet kretowiska są niechętnie widziane. W tym perfekcjonizmie nie ma miejsca na konkurencję. Wypowiedziana została wojna chwastom segetalnym, czyli rosnącym na polach uprawnych. „Chemiczny bat" działa dłużej niż stare rolnicze sposoby. Niszczy on chwasty na całej powierzchni. Tylko rośliny użytkowe mogą rosnąć i tylko te, które są tam każdorazowo uprawiane. Myśliwi skarżą się na spadek liczby zajęcy i kuropatw na polach, ornitolodzy notują w rejestrach zmniejszenie liczby wielu gatunków ptaków, podobne oberwacje prowadzą miłośnicy motyli. Zmiany w naszych uprawach polowych zachodzą tak szybko, że niemożliwe lub bardzo utrudnione jest ich dokumentowanie. Dobrze wiemy co się dzieje po zastosowaniu nawożenia mineralnego i wprowadzeniu środków ochrony roślin czy też jak zmienia się udział różnych gatunków roślin uprawnych. Dla przykładu można podać rozszerzanie się upraw kukurydzy i powrót do ściółkowania sadów, ale tylko do 11 niewielu miejsc docierają prognozy dokumentujące zmiany w naturalnym świecie zwierząt i roślin. Wiele wydatków z budżetu państwa przeznaczane jest na przykład na scalanie pól. Pewne sumy idą również na prace związane z badaniem krajobrazu ukształtowanego naturalnie oraz przeobrażonego przez ludzi, aby można było przebudować go zgodnie z zaleceniami fachowców. Obecnie osiągnięto to, że uprawa zbóż oraz wytwarzanie masła nie dąży do bezsensownego wzrostu produkcji, gdyż zagrażałoby to naszemu systemowi gospodarczemu. Wzrasta „rzeka mleka", zwierzęta użytkowe trzymane są przez cały rok z dala od warunków naturalnych. Produkcja traci w znacznym stopniu zależność od upraw i użytków zielonych i przesuwa się, dzięki korzystnym cenowo paszom treściwym, z wiejskiej rodzimej produkcji, w kierunku masowej, przemysłowej hodowli zwierząt użytkowych. Pasące się na wolności bydło czy świnie stają się reliktem ubiegłych lat. Dla smakoszy pozostanie kupowanie mięsa pochodzącego z bydła, które przez cały rok żyje na wielkich połaciach argentyńskiej pampy bez żadnego dodatku pasz treściwych. Wysoka jest cena, jaką musimy płacić za nadmiar produkcji nowoczesnego rolnictwa. Kto nadużywa przyrody i traktuje ją jak fabrykę doprowadza nie- 12 uchronnie do zmniejszenia produkcji, a często również do pogorszenia jej jakości. Niszczenie szkodliwych odpadów gospodarki człowieka jest ogólnoświatowym problemem, a jego skutki i koszty obarczają ogół społeczeństwa. Musi ono uporać się z wodą pitną, która już dzisiaj zawiera za dużo azotanów. Intensywne nawożenie obciąża wody gruntowe. Środki ochrony roślin, np. Atrazin stosowany w uprawie kukurydzy, przedostają się do wody pitnej i zalegają w rzekach i morzach, obciążając albo niszcząc łańcuchy pokarmowe. Pozostawienie na wiele miesięcy gleby bez okrywy roślinnej, w następstwie jednostronnej metody uprawy, przynosi duże straty próchnicy i składników pokarmowych. W naszych warunkach klimatycznych kukurydzę zazwyczaj sieje się dopiero na początku lub w połowie maja. Od późnej jesieni, gdy sprząta się ją z pola, do czasu topnienia śniegu i obfitych opadów wczesną wiosną, gleba pozostaje bez ochronnej okrywy roślinnej, narażona na działanie wiatru i wpływy pogody. Każda ulewa wypłukuje urodzajną warstwę orną. Dopiero w późniejszych dekadach czerwca młode rośliny kukurydzy przykrywają dostatecznie powierzchnię gleby. > Pasmo wzgórz skutecznie opiera się standaryzacji maszynowej uprawy. U dołu: Kwitnący rzepak "*&, 13 Nowoczesny krajobraz rolniczy stawia wiele problemów, które w gospodarczo-politycznych zagadnieniach od dawna odgrywają pierwszoplanową rolę. Muszą je wyjaśnić państwa Wspólnoty Europejskiej na najwyższym szczeblu. Ostatnio specjaliści od ochrony przyrody dochodzą do podobnego jak politycy wniosku: konieczności zmniejszenia nadmiernej produkcji. Nie widać jednak przekonującego rozstrzygnięcia dylematu na politycznym szczeblu. Coraz większą, powszechną uwagę zwraca się na uprawę roli zgodną z prawami przyrody. Zmniejszenie erozji pól powinno odnieść korzystny skutek. Dotąd koncentrowano się na zwiększeniu udziału chemii i na technicznej, bardziej zautomatyzowanej gospodarce rolnej. Być może istotny klucz do rozwiązania problematyki nurtującej nas wszystkich leży w cenie jaką płacimy za żywność wysokiej jakości. Przy subwencjonowanym układzie nowoczesnej produkcji rolnej, zyskujemy więcej na podniesieniu jakości niż wcześniej na masowej produkcji. Tanie produkty żywnościowe nie są jednak atrakcyjne i dobre jakościowo, z tej przyczyny mają niższą cenę. W rzeczywistości płacimy znacznie więcej za tzw. „tanie" produkty żywnościowe, ponieważ znaczna część naszych podatków idzie na pokrycie dotacji. Każdy ponosi koszty niszczenia istnieją- 14 cego krajobrazu rolnego czy chce, czy nie. Dotujemy pieniędzmi pochodzącymi z naszych podatków przekształcanie wiejskich, zbliżonych do naturalnych krajobrazów, o dużym bogactwie gatunków - w krańcowo przekształcone fabryki zbóż lub mięsa, które mnogością nawozów i środków ochrony roślin obciążają wody gruntowe, ściekami szkodzą glebie i zatruwają powietrze. Zamiast zwracania uwagi na jakość pożywienia, oferują nam masowo wyprodukowane towary. Rolnicy rzadko sprzeciwiają się temu bezpośrednio, gdyż są oni ponaglani do stałego podnoszenia wydajności swojej części produkcji. Rozwiązanie tego problemu można przeforsować tylko razem z konsumentami. Zbliżone do naturalnych i dobrze znane metody gospodarcze nie obciążają gleby, wody i powietrza, ale jako potrzebna część składników sprawdzonego obiegu mogą być właściwie docenione i wykorzystane fachowo. Konsumenci, którymi wszyscy jesteśmy, muszą wiedzieć co jest najważniejsze, gdy wydajność upraw tak daleko zmienia krajobraz. Musi być jasne, że możemy sami częściowo przyczynić się do utrzymania zdrowego krajobrazu upraw albo na nowo go odbudować, gdy zostanie już zniszczony. W tym tkwi jego istota, jego główne zadanie to różnorodność form życia i możność przeżycia w przyrodzie, Nawozy mineralne roznoszone przez wiatr w niekontrolowany sposób mssa a zależna jest ona w dużej mierze od dobrej woli i życzliwości ludzi. Różnobarwne motyle, gra ich barw i kształtów znaczy więcej niż chwilowe wzruszenie wywołane ich widokiem. Skład gatunkowy wiązanki kwiatów polnych świadczy o tym czy mamy do czynienia z uprawą, czy odłogiem. W śpiewie skowronka wyraża się stopień chemicznego obciążenia środowiska. Tam, gdzie pola pochłonęły zbyt wiele chemicznych związków, skowronki nie mogą wykarmić piskląt, a ich śpiew zanika. Na koniec na polach i zasiewach istnieje taka mnogość różnorod- nych „sposobów życia" zwierząt czy roślin, że samo zgłębianie tego zagadnienia w terenach uprawnych przynosi korzyści nie tylko miłośnikom przyrody, ale dla większości ludzi stanowi konieczną rekompensatę życia z dala od przyrody. Porównując pola uprawne z naturalnymi lub bliskimi naturalnym środowiskami naszego krajobrazu, z lasami i wodami, z górami i morzami widzimy, że nie dorównują one bogactwom gatunków. Bez upraw rolnych, które zajmują około połowy obszaru Europy Środkowej, lista gatunków stałaby się znacznie krótsza. Lasy pierwotne charakteryzowały 15 się znacznie mniejszą liczbą gatunków zwierząt i roślin ponieważ ich warunki życiowe były prawie niezmienne. Różnorodność otwiera możliwość wspólnego, jednoczesnego występowania licznych gatunków, które na przestrzeni setek lat zajmowały coraz to nowe tereny. Wiele gatunków, dzisiaj znajdujących się na Czerwonych listach zagrożonych gatunków zwierząt i roślin, należy do składu gatunkowego krajobrazu uprawnego. Ich dawny 1. Użytki rolne — dzieło ludzkie Stepy: trawy i ogniska Tereny trawiaste występują w różnych rejonach Ziemi. Rozciągają się one dzisiaj na dużych terenach środkowej Azji i na nizinach pomiędzy Jeziorem Aralskim i Morzem Czarnym. W czasach historycznych zajęły obszary naddunaj-skie (Węgry) i dotarły aż do Europy Środkowej. W Afryce są to Stepy i sawanny, w Ameryce Południowej - pampy i Ilanos, w Ameryce Północnej - prerie. W Australii mówi się o nich „grasslandy" - tereny trawiaste. Powstają one tam, gdzie istnieją określone warunki klimatyczne, a gleba wzbogacana jest w próchnicę. Opady odgrywają „raj", o którym już w Europie Środkowej zapomniano, stał się obecnie tematem otwartym. Różnorodne formy życia tych gatunków wykorzystujemy dla naszych potrzeb. Wciąż otrzymujemy informacje o zmianach zachodzących w środowisku, dotyczą one również gatunków obserwowanych przez nas, z konieczności są one dla nas „gatunkami wskaźnikowymi" i „bioindykatorami". I właśnie te ich właściwości wykorzystujemy! 16 szczególną rolę w naturalnym powstawaniu użytków zielonych. Sprzyjają one wzrostowi trawy wówczas, gdy okresy deszczowe rozdzielone są długimi okresami suszy. Obfite zaopatrzenie w wody opadowe nie jest wystarczające dla wzrostu drzew, natomiast same tereny trawiaste nie są w stanie wykorzystać zapasów wody pochodzącej z opadów. Dopiero zgranie różnych czynników środowiskowych daje podwaliny do trwałego, dominującego na jakimś obszarze wzrostu traw. Należą tu deszcze, zimowe chłody lub susze letnie, silne wiatry, które obciążają bilans wodny roślin oraz duże zwierzęta trawożerne, które wykorzystują ruń. Pasące się zwierzęta odgrywają szczególną rolę. Na przestrzeni ubiegłych 20-30 milionów lat historii Ziemi została uformowana i ukształtowana biocenoza użytków zielonych. Bez niej te środowiska utraciłyby wysoką produkcyjność i na dużych terenach zostałyby zastąpione przez lasy. Bez wzajemnego dostosowania się traw i dzikich zwierząt gleba nie mogłaby być rolniczo użytkowana w normalny sposób. d(& t* ^ Stepy naturalne i rejony użytków zielonych na świecie (streiy stepowe) 17 Warto trochę dokładniej poobserwować podstawowe procesy zachodzące podczas naturalnego gospodarowania użytkami zielonymi, aby móc je później wykorzystać. Traktując użytki zielone jako ekosystem można podzielić je na następujące główne części składowe: - gleba jako podstawa wzrostu roślin, - rośliny zielone, okrywa ziemi jako „producenci", - zwierzęta trawożerne jako „konsumenci", - drobne zwierzęta glebowe jako „destruenci". Światło słoneczne oddaje energię na rzecz wzrostu i rozwoju organizmów, opady zaopatrują rośliny i zwierzęta w niezbędną wodę, gleba zawiera w sobie konieczne dla wzrostu mineralne substancje odżywcze. Powietrze uzupełnia zawartość dwutlenku węgla potrzebnego do asymilacji i tlenu koniecznego do oddychania roślin i zwierząt. Niektóre mikroorganizmy mogą zużywać azot zawarty w powietrzu, czyniąc go przyswajalnym dla roślin. Ten podstawowy układ nie różni jeszcze ekosystemów trawiastych od innych ekosystemów występujących w przyrodzie. Co więc można zaobserwować, gdy porówna się rośliny okrywowe terenów trawiastych z takimi samymi roślinami rosnącymi w lesie? Na terenach trawiastych okrywa roślinna jest niższa. Rośliny tworzą na powierzchni gleby gęstą, kobiercową warstwę. Ich wysokość nie przekracza jednego metra, tylko „trawa słoniowa" w tropikalnych terenach trawiastych może być wyższa. Przeważają różne gatunki traw, zioła i inne niskie rośliny. Produkcja roślinna odbywa się blisko powierzchni gleby. Różnica ta jest nadzwyczaj ważna. Ponieważ przy dokładniejszej obserwacji okazuje się, że większa część roślin trawiastych tkwi pod powierzchnią gleby, tworząc tam bardzo rozległy, gęsto połączony ze sobą system korzeniowy. Część nadziemna stanowi tylko 30% biomasy traw, podczas gdy podziemna około 70 %. U ziół proporcje te są odwrotne. Większa część masy roślinnej rozwija się nad powierzchnią gleby. Dla naturalnego zagospodarowania użytków zielonych znaczy to, że trawy posiadające rezerwy w glebie mogą wciąż na nowo wypuszczać pędy i odrastać, gdy nadziemne części zostaną skoszone lub zgryzione przez wypasane zwierzęta. Rośliny zielne gorzej znoszą użytkowanie przez roślinożerców. > Na glebie leśnej niedobór światła powoduje małą wymianę składników pokarmowych. Na otwartych terenach zielonych rosną trawy, które dzięki licznie wytworzonym korzeniom umożliwiają duży przepływ składników pokarmowych. Stara trawa zawiera dużo celulozy (na prawo) Z tym wiąże się jeszcze dalsza podstawowa różnica. Trawy jako „rośliny jednoliścienne" (Mono-cotyledones) rosną ,,od spodu". Ośrodki ich wzrostu znajdują się tuż pod powierzchnią gleby, a nie na szczycie pędu. U roślin dwuliściennych (Dicołyledones) odwrotnie - stożek wzrostu znajduje się na szczycie pędu w pachwinie liścia. Gdy te stożki wzrostu zostaną zniszczone przez np. wypasienie, nowe pędy nie mogą się już utworzyć. Drzewa i krzewy liściaste są więc zagrożone przez dzikie zwierzęta. Wypasanie i tratowanie przez dzikie zwierzęta nie szkodzi natomiast w ogóle jednoliściennym trawom. Co więcej, w tych okolicznościach sprzyja to wzmożonemu wzrostowi. Wypasanie wysokich traw sprzyja również dostępowi światła potrzebnemu do uprawy. Promienie słoneczne mogą przenikać aż do gleby i pobudzać wzrost roślin. Życie traw jest ściśle związane z wykorzystaniem ich przez dzikie zwierzęta, czerpią one nawet z tego korzyści. Trawy rosną szybko, zwłaszcza kiedy wczesną wiosną opady dostarczają wody niezbędnej do dostatecznego nawilgocenia gleby w czasie, gdy słońce znajduje się wysoko. Wówczas można rzeczywiście zobaczyć rosnącą trawę. W miesiącach korzystnych dla wzrostu trawy osiągają znaczną masę, można to nawet określić „nadprodukcją". Aby zapobiec 20 zbyt szybkiemu zjadaniu przez zwierzęta wiele traw magazynuje w liściach kwas krzemowy, co utrudnia zgryzanie liści i zmniejsza ich wartość pokarmową. Trawy uzyskują więc czas, aby część substancji odżywczych odłożyć w korzeniach jako zapas. Gdy następnie części nadziemne w lecie czy na jesieni brunatnieją i stają się sianem, zawierają już tylko niewielkie ilości ważnych życiowo składników pokarmowych, jak białka i tłuszcze. Również zawartość cukrów nie jest duża, ponieważ albo przetwarzane są w skrobię i gromadzone w korzeniach albo przebudowane na celulozę, która bardzo trudno rozkłada się na prostsze cukry. Reakcja traw na dzikie zwierzęta nie przebiega tak całkiem prosto. Na przestrzeni historii Ziemi trawy były w ciągłej walce z pasącymi się zwierzętami. Na każdy ruch ze strony pasących się dużych zwierząt, musiały odpowiadać nową reakcją zapobiegawczą, tak by utrzymać równowagę i aby obie strony czerpały z tego korzyść, tzn. zarówno trawy jak i zwierzęta. Jak wyglądają te korzyści? Co może posłużyć nam w zrozumieniu warunków życia na terenach trawiastych? Najpierw popatrzymy na to ze strony użytkowników. Jak dają sobie oni radę z trawą? Podstawowy problem leży w niskiej wartości odżywczej traw. Zwierzęta pasące się wyłącznie na pastwiskach po- trzebują bardzo dużej ilości trawy, aby zapewnić dostateczną ilość składników pokarmowych. Trawy dlatego były tak atrakcyjne, gdyż każde wzajemne oddziaływanie w kierunku przystosowania się bądź nie toczyło się od około 30 milionów lat, aż do czasu w którym żyje dzisiejsza ludzkość. Bez rozwoju wielkich terenów trawiastych i zwierząt pasących się na nich istnienie ludzkości nie byłoby możliwe. Prawdą jest najważniejsze założenie, że trawy rosną na wielkich powierzchniach i są łatwo dostępne. Produkcja roślinna odbywa się blisko powierzchni ziemi, a nie gdziekolwiek indziej, wysoko w rejonie koron drzew lub rozdrobniona w mikroskopijnie małym planktonie roślinnym w wolnych wodach jezior. Łatwa dostępność czyni trawy interesującym źródłem pożywienia. Ściśle biorąc trawy również są tym „zainteresowane", ponieważ bez tego stopniowego użytkowania musiałyby się udusić. Rozkład suchych traw przez mikroorganizmy glebowe nie zachodzi bowiem aż tak szybko, aby do następnego cyklu wzrostu wszystkie substancje roślinne zostały całkowicie zmi-neralizowane. Mniej lub bardziej rozłożone substancje roślinne gromadzą się i tworzą próchnicę, która powtórnie staje się podłożem dla nowego wzrostu. Jeżeli warstwa próchnicy jest mocno przykryta jeszcze nie rozłożonymi roślinami, hamuje to nowy wzrost. Istnieją tylko dwie moż- 22 liwości pokonania tej przeszkody, mianowicie ogień lub zwierzęta wygryzające trawę. Pożary stepów wybuchają nieregularnie na skutek uderzenia pioruna. Palą one suche trawy i pozostawiają po sobie popiół jako nawóz bogaty w składniki pokarmowe. Tylko w szczególnych warunkach klimatycznych świat roślinny zależy od ognia. Na większości terenów stepowych pożary występują o wiele za rzadko, aby procesy powrotu składników pokarmowych w cyklu obiegu i remineralizacji mogły zaistnieć. Pasące się zwierzęta są o wiele bardziej pewne. Rozkładają i trawią one trawę, i z roku na rok zwracają znaczną część roślinnych składników pokarmowych w postaci ekskrementów. One nawożą! Duże zwierzęta trawożerne posługują się pewnym wybiegiem, dzięki któremu uboga w składniki pokarmowe trawa staje się stosunkowo wysokowartościową paszą. W ich układzie trawiennym żyją przedstawiciele małych zwierząt i bakterii. Pierwotniaki, orzęski i bakterie przewodu pokarmowego stały się współmieszkańcami przewodu trawiennego roślinożerców, przyjmującymi na siebie główny ciężar udostępniania włókien roślinnych. Z nie strawionej celulozy otrzymują one wysokowarto-ściowe białko pochodzenia bakteryjnego i pierwotniakowego. Wchodzą ze swoimi gospoda- rzami w ścisłą wspólnotę życiową, symbiozę, która dla obu partnerów jest bardzo korzystna: dla roślinożerców, gdyż mogą lepiej wykorzystywać substancje odżywcze znajdujące się w trawie i sianie, a dla orzęsków i bakterii - ponieważ mają one zapewnione środowisko życia niezmiennie ciepłe, wilgotne i o stałym płynnym składzie pokarmowym. Różne grupy roślinożerców posługują się różnymi metodami. Bydło i ich krewniacy posiadają szczególny, podzielony na komory żołądek, w którym zmiażdżona karma jest dokładnie trawiona. Połykają one duże ilości trawy lub siana i zwracają je potem porcjami, aby je przeżuć. Gruntownie rozdrobniony i przeżuty materiał roślinny jest następnie dalej rozkładany przez mikroorganizmy i kwasy trawienne. U koni za rozkład rozdrobnionego pokarmu odpowiedzialne są bakterie znajdujące się w obrębie końcowego odcinka układu trawiennego, w odbytnicy. Pokarm nie jest tak dokładnie trawiony jak u bydła i w „końskich jabłkach" pozostaje więcej włóknika niż w odchodach bydlęcych. Kangury australijskie rozwijały się niezależnie od bydła, lecz mają podobną formę trawienia roślin jak również sposób przeżuwania. Roślinożercy są najważniejszymi konsumentami terenów trawiastych. Dostarczają mikroorganizmy do próchnicy i dbają o to by krążenie funkcjonowało bez zahamowań. Wzrost roślin ograniczany jest jeszcze w inny sposób. Roślinożercy spasają młode zadrzewienia, siewki i odrosty tak często, że nie są one w stanie wytworzyć silniejszych, zdrewniałych pędów. Zgryzają one również pąki i liście drzew, przede wszystkim młode i w ten sposób utrudniają rozprzestrzenianie się lasów na terenach trawiastych. Najważniejsi roślinożercy podejmują w ciągu roku dalekie wędrówki. Gdy pasą się w stadzie nie zatrzymują się na dłużej w tym samym miejscu. Takie zachowanie się zapewnia roślinom okres spokoju, podczas którego mogą podrosnąć. Wędrówki związane są również z atakowaniem pasących się zwierząt przez pasożyty, których cykl życiowy związany jest z kolei z wypasaniem roślin. Wędrówki stad zależą również od efektywnego funkcjonowania ekosystemów terenów trawiastych, wykorzystania traw i działalności mikroorganizmów w glebie. Chronią one przed nadmiernym wypasaniem, zniszczeniem podrostu i zapewniają utrzymanie zdrowotności roślinożerców. Szczególne znaczenie w gospodarce naturalnej terenów trawiastych ma zapas składników pokarmowych w glebie. Próchnica odgrywa tu rzeczywiście kluczową rolę. Bez tego zapasu 23 nie mogłoby dojść do nadprodukcji w okresie wzrostu. Od tej nadwyżki zależy możliwość wykorzystania przez ekosystemy trawiaste produkcji substancji pokarmowych. Spasanie liści i młodych roślin w lesie nie przynosi wielkiej szkody drzewom tylko wtedy, jeśli stosunkowo niewielka ich część (mniej niż 10%) jest zjadana przez zwierzęta. Tereny trawiaste odwrotnie, wytrzymują wykorzystanie ich w blisko 90%, pod warunkiem, że obieg składników pokarmowych funkcjonuje prawidłowo. Od tej podstawowej różnicy zależy wyżywienie ludzkości. Tolerancja otwartych terenów zielonych i drzew leśnych na zżeranie przez roślinożerców Z gęstych lasów będą jasne tereny trawiaste Przed dwoma tysiącami lat znaczna część obszaru Europy Środkowej pokryta była lasami. W krajobrazie nizin i średnich wysokości dominowały wysokie lasy dębowo-grabowe. W wyższych partiach górskich panowały drzewa iglaste, szczególnie świerki. Wzdłuż dolin rzek rozpościerały się bogate w gatunki lasy łęgowe, mniej lub bardziej regularnie zalewane. Wolne od 24 drzew powierzchnie znajdowały się praktycznie tylko na wybrzeżu, były to najczęściej głębokie torfowiska wysokie. Na terenach wolnych od drzew, z rzadka rozmieszczone były osiedla ludzkie. Od czasów cesarstwa rzymskiego, tereny dawnej Germanii były krainą mrocznych lasów. Limes (w cesarstwie rzymskim - obronny system graniczny połączony drogami) - granica tego rejonu lasów rozdzielała tereny już uprawiane od rozciągającego się daleko ,.dzikiego kraju". Zwarty las na wielkiej przestrzeni wyrównuje kontrasty klimatyczne Sposób określenia granicy pokrywa się dokładnie z zerową izotermą stycznia, a więc z umowną linią, która rozdziela zachodnie obszary o klimacie atlantyckim z łagodnymi zimami od wschodnich terenów o klimacie kontynentalnym. Lasy germańskie mogły być również tu i ówdzie jaśniejsze, a nie tak ciemne i gęste jak opisywali je Rzymianie. Pozostaje jednak faktem, że w Europie Środkowej przeważał zwarty las, podczas gdy w rejonie Morza Śródziemnego i na otaczających rejonach imperium rzymskiego występowały już kwitnące pola uprawne. W następnych wiekach sytuacja uległa zmianie. Pod natarciem Germanów rozpadło się cesarstwo rzymskie. Wędrówki ludów nadały Europie nowe oblicze. W całej Europie rozpowszechniła się uprawa roli. Plemiona stopniowo zaczęły się osiedlać, i rozpoczęło się panujące do dziś wycinanie drzew na nieprawdopodobnie dużą skalę. W czasie prawie dwóch tysiącleci obszar Europy Środkowej przeobraził się 25 w pola uprawne. Następstwem tego były istotne zmiany klimatyczne. Z jednej strony zwarte lasy łagodzą skrajności klimatyczne, z drugiej chronią stosunki wilgotnościowe i cieplne w pobliżu gleby. Niedobór światła pod koronami drzew utrudnia wzrost traw i ziół. Butwie-jące liście tworzą warstwę gleby, która przybiera barwę żółtobrunat-ną lub brązową. Natomiast pod roślinami trawiastymi próchnica jest barwy czarnej. Ziemie brunatne i czarne odzwierciedlają historię środowiska gdyż gleba potrzebuje wielu lat do utworzenia się i dojrzałości. Kiedy zginęły drzewa lub duże połacie lasów zostały wykarczowane, promienie słoneczne mogły swobodnie docierać na powierzchnię gleby. Sprzyjało to wzrostowi traw i innych roślin zielnych. Letnie upały i zimowe chłody nasiliły się na tych terenach i sprawiły, że klimat stał się bardziej kontynentalny. Ta zmiana klimatu pozwoliła licznym gatunkom roślin i zwierząt przejść ze wschodnich i południowo-wschodnich terenów stepowych i zadomowić się na obszarze Europy Środkowej. W ekstremalnych warunkach pogodowych, przy jednorodności warunków życia, lasy na skutek nadmiernego parowania traciły dużo wilgoci. Dęby i graby zajęły tereny od północnych rejonów Europy Środkowej do skraju Alp, od dzisiejszej Francji po granicę wschodnioeuropejskich stepów. Skład gatunkowy la- 26 su pozostaje stosunkowo jednorodny, ponieważ tworzy on własny stały klimat. Liczne lokalne różnice w strukturze i składzie gleby lub rzeźbie terenu nie mogą radykalnie go zmieniać. Wraz z karczowaniem lasów ten stan się zmienia. W zależności od tego czy gleba jest zasobna w wapń czy uboga, zasadowa czy kwaśna, przewiewna i przepuszczalna dla wody czy podmokła, drobno- czy gruboziarnista - zasiedlana jest przez różne trawy i zioła. Każde piętro roślinne w górach jest swoistą jednostką i w terenie występują wyraźne różnice zespołów wskaźnikowych roślin. Pozostaje więc fascynująca mozaika, którą na podstawie badania pyłku roślinnego możemy zrekonstruować. Ziarnka pyłku w określonych warunkach zachowały się tak dobrze, że nawet po setkach i tysiącach lat można dokładnie rozpoznać z jakich roślin składała się szata roślinna na danym obszarze. Wiemy również, gdzie i kiedy różne odmiany zbóż po raz pierwszy zostały wprowadzone do uprawy i jak się rozprzestrzeniały w Europie Środkowej. W sumie wykarczowanie lasów spowodowało powstanie nowego typu krajobrazu, który najbardziej zbliżony jest do stepów i terenów trawiastych. Wykazuje on jednak > U góry: Zadrzewienia łagodzą klimat terenów uprawnych. U dołu z lewej: Bezleśny teren żuław nad dolną Elbą. Z prawej: Dęby i graby bardzo dużo cech charakterystycznych, które ten nowy krajobraz wyraźnie różnią od krajobrazu naturalnego. Nazywamy go: „uprawne tereny postępowe". Uprawy rolne, łąki i pastwiska stanowią ich główną część składową. Rośliny rosnące na pastwiskach są wykorzystywane bezpośrednio przez pasące się bydło lub pośrednio przez gospodarowanie ludzi. Mamy trafne określenie na ten ekologicznie nowy proces: zbiory lub żniwa. Zasada żniw jest największym odkryciem ludzkości prowadzącym do przejścia od tułaczego, wędrownego trybu życia do życia osiadłego. Zbiory są dla nas tak naturalne i oczywiste, że nie myślimy o tym, co one znaczą dla naturalnej równowagi w przyrodzie i nie zastanawiamy się czy oddajemy coś w zamian naturalnym nie zmienionym przez człowieka środowiskom. Na wysokogórskich halach i połoninach plony zbierają chomiki i susły, a świstaki gromadzą letnie nadwyżki i wykorzystują je jako pożywienie i wyściółkę na zimę. Bynajmniej nie jest tak, że ich zbiory są nic nieznaczącym, marginesowym zjawiskiem w naturalnej gospodarce terenów trawiastych. Zwierzęta te przyczyniają się bowiem, dzięki ryciu i grzebaniu, do przewietrzania i rozdrobnienia gleby i proces ten jest ważniejszy niż samo gromadzenie. Człowiek wprowadził rzeczywiste novum przez rozwój upraw roślin i zmianę typu środowiska, którego przedtem nie było i które bez działalności człowieka nie mogło by istnieć. Jednakże środowisko upraw polowych związane jest z rozwojem i ewolucją przyrody, na przestrzeni dziesiątków lat i zależne także od pogody. Człowiek produkuje na swoich uprawach zgodnie z przyrodą a nie przeciw niej. Dlatego środowisko to powinno służyć licznym gatunkom zwierząt i roślin. ˇ Susel ¦?" m Ml- **Zff>2. \. 28 Migracja zwierząt i roślin Od setek lat trwało karczowanie lasów Europie Środkowej, człowiek wydzierał kawałek po kawałku las na grunty orne. Dawniej uprawiano znacznie bardziej różnorodne rośliny niż obecnie. Między żytem i różnymi gatunkami pszenicy, między owsem i jęczmieniem były pola lnu na produkcję płótna, różne buraki, a później ziemniaki. Płaskurka, orkisz i samopsza niegdyś powszechnie uprawiane, dziś to prawie nie znane odmiany pszenicy. Zostały one wyparte przez odmiany wysoko wydajne, a ich nazwy znane są tylko specjalistom. Na polach musi rosnąć również pożywienie dla bydła. W zależności od położenia i warunków wilgotnościowych przeważają pola uprawne lub tereny zielone. Ponieważ dawniej na polach uprawnych nie stosowano żadnego innego nawożenia prócz obornika, od czasu do czasu trzeba było robić przerwy na odpoczynek gleby. W przeciwnym razie zbiory szybko malały. Rośliny uprawne pozbawiają glebę składników pokarmowych i staje się ona coraz uboższa. Stąd konieczność aby część ziemi przez rok odpoczywała. Taki ugór stawał się miejscem życia bogatego świata zwierząt i roślin. Wiele gatunków w ciągu stuleci przywędrowało z terenów stepowych wschodu i południowego wschodu. Stamtąd przywędrował czer- wony mak, chaber bławatek, kąkol i wiele innych dziko rosnących roślin pachnących, które wspaniałością kolorów ozdabiają pola, ale przez rolników są traktowane jako konkurenci roślin użytkowych. Nazwane zostały chwastami, gdyż są niepożądanymi współmieszkańcami upraw. Wiele gatunków chwastów pozbawia w czasie wzrostu rośliny uprawne substancji pokarmowych i powoduje zmniejszenie ich masy. Ale również wiele z nich było i jest nieszkodliwych, upiększają pola i są podstawą życia wielu zwierząt. Najczęstsze dziko rosnące zioła wędrowały wraz z rozpowszechnianiem roślin uprawnych. Wcześniej nie znalazłyby one w pokrytej lasami Europie Środkowej odpowiedniego miejsca. Wymagają słońca i świeżej gleby, w której mogłyby swoje zalety wykazać: wysoką zdolność kiełkowania i szybki wzrost. Jako pionierzy świata roślin są one stale gotowe do zasiedlenia nowych środowisk, które nie są jeszcze pokryte gęstą roślinnością. Ekologowie określają takie gatunki r-strategami, gdyż całą swoją sprawność przerzuciły na reprodukcję. Nie magazynują w glebie żadnych składników pokarmowych, lecz produkują olbrzymią ilość nasion, które następnie przenoszone są przez wiatr. Na wolnej powierzchni gleby szybko kieł- > Rośliny uprawne i dzikie na polu 29 Pszenica orkisz Rumianek Powój polny w pszenicy kują i szybko wyrastają. Dlatego są zbierane razem z roślinami uprawianymi: osypują się jeszcze przed dojrzałością. Niektóre gatunki mają nasiona tak zbliżone do roślin zbożowych, że nawet maszyny nie mogą ich oddzielić. Ten ścisły związek ze zbożami może przerwać dopiero chemiczne zwalczanie chwastów. Dzikie rośliny polne zatrzymują promieniowanie słoneczne. Na otwartych polach, w słoneczne dni, w zbożach temperatura wzrasta dużo bardziej niż w lesie, który początkowo pokrywał te tereny. Jest to dalsza przyczyna, z powodu której rośliny z terenów położonych wokół Morza Czarnego i Śródziemnego, zwłaszcza te, które przywędrowały do Europy Środkowej, utworzyły charakterystyczne zestawy polnej flory. Lato jest tu gorące i suche, wskutek tego musiały się one dostosować do tych warunków. Do zapylenia wielu kwiatów potrzebne są określone gatunki owadów. Tych na początku brakowało ponieważ owady zamieszkujące lasy nie mogły latać nad polami. Razem z roślinami przywędrowały też i owady. W sprzyjających warunkach przyleciały do Europy Środkowej, nie pokrytej już chłodnymi, wilgotnymi lasami, a coraz większymi nasłonecznionymi połaciami. Pozwoliło to na życie owadom z południowych rejonów. Około połowy naszych motyli dziennych należy do tych gatunków. Wcześniej żyło tu znacznie 32 mniej motyli. Razem z owadami I przybyli ich naturalni wrogowie. I Nietoperze rozprzestrzeniły się I i znalazły dzienne schronienia lub miejsca do snu zimowego w sztol- I niach, kopalniach, podziemnych pi- I wnicach lub w średniowiecznych I murach. Ze zboża korzystają na I polach norniki, a myszy domowe I w zabudowaniach. Te ostatnie I z pewnością przybyły do Europy I Środkowej razem z uprawami. Skład zwierząt zmienił się zasadniczo. Coraz rzadziej występowali przedstawiciele dużych mieszkańców lasów, całkowicie wyginęły tury i dzikie koniki leśne, bar- I dzo niewiele zostało żubrów. Tak I typowe ssaki dla europejskich puszcz jak łoś, niedźwiedź brunatny, wilk, ryś, musiały się wycofać w niedostępne rejony leśne na pół-nocy lub na tereny górzyste. Duże drapieżniki były ścigane, gdyż atakowały zwierzęta domowe, a poza I tym ludzie zwykle się ich boją. Powodem wyginięcia ich było przede wszystkim nadmierne wytępienie i spowodowana tym niemożność | odrodzenia się. Zanik ich przestrzeni życiowej stał się faktem. Skurczone lasy były już zbyt małe, ] aby nieliczne niedźwiedzie i rysie mogły w nich przeżyć. Ponadto duże zwierzęta nęciły otwarte tereny pól. Tam żubry i łosie mogły paść się, niedźwiedzie buszować na > Różne gatunki motyli, które przywędrowały z południa do Europy Środko- brzegach lasu, a rysie zaczajać się na ofiary i chwytać je w pobliżu paśników na łąkach. A poza tym zwierzęta hodowane przez ludzi stały się nowym, na pewno łatwiejszym do upolowania źródłem pokarmu niż dzikie. Konflikt nie kazał na siebie długo czekać W czasach historycznych ludzie wciąż byli zagrożeni niedostatkiem pożywienia. Musieli wszelkimi sposobami starać się uzyskać jak najwięcej ze swoich upraw i z chowu zwierząt. Zagłada dużych zwierząt nie spowodowała długotrwałych szkód ekologicznych, ponieważ zwierzęta hodowlane częściowo je zastąpiły. Miejsce wilków zajęły psy, dzikie koty zastąpione zostały przez koty domowe, zamiast żubrów i łosi, saren i jeleni jest bydło, owce i kozy. „Ekologiczny etat" niedźwiedzi zajął człowiek, gdyż to on zbiera i wykorzystuje jagody i dzikie owoce, grzyby i miód. Przez ciągle jeszcze silne związki w naturalnym krążeniu materii człowiek powodował, w każdym czasie, w naturalnej gospodarce przyrody wiele zmian, nie zachowując jednak równowagi. Zamiana lasów na użytki rolne spowodowała zmiany w składzie gatunkowym wszystkich grup zwierząt. Małe ssaki w lasach pierwotnych były rzadkie i nie miały znaczenia, nornik zwyczajny mnoży się na uprawach tak szybko, że stał się przyczyną prawdziwych plag. Naturalni wrogo- wie nornika zwyczajnego nie są w stanie powstrzymać jego rozmnażania. Razem z chomikami polnymi, które przywędrowały ze stepów południowego wschodu do cieplejszych i suchszych rejonów środkowoeuropejskich, norniki zwyczajne rozpoczynają zżeranie uprawnych roślin ,,od góry do dołu". Obgryzają one również pędy traw i zboża, w późniejszych porach roku wyjadają ziarno zbóż, a pod ziemią niszczą system korzeniowy. Łowcy norników, licznie reprezentowani wśród zwierząt, znajdują w uprawach daleko lepsze warunki życia niż w lesie i niszczą je, ale nie są w stanie ograniczyć ich liczby. W cyklu trzy-, czteroletnim następują masowe pojawy, które w annałach historycznych nazwane zostały „latami myszowymi" i które często prowadziły do utraty zbiorów. Również ptaki reagują na zmiany warunków życia na otwartych przestrzeniach. Ponad jedna trzecia dzisiejszych gatunków przywędrowała, gdy uprawy rolne zastąpiły lasy i stopniowo mniej niż jedna dziesiąta wróciła z powrotem. Nowi przybysze, choć dzisiaj nie wyobrażamy sobie, że nie było ich kiedyś wśród gatunków naszych ptaków, to skowronek polny, kuropatwa, przepiórka i pójdźka. Należą one jednak do rzadkich gatunków. Są wymieniane wśród wielu gatunków, które żyją na uprawach lub tak je wykorzystują, > Mysz polna i jej wrogowie myszołów 35 p że ich dzisiejszy stan liczbowy zależy od środowiska przygotowanego przez człowieka. W ten sposób zwierzęta żyjące w Europie Środkowej przez kilka ostatnich setek lat osiągnęły dzisiejszy skład gatunkowy. Zdumiewające jest, że zwierzęta te, w tak krótkim czasie w nowych warunkach przystosowały się tak dobrze i stały się rodzimymi. Mają one obecnie ekologicznie ustabilizowane miejsce w biocenozach Europy Środkowej. Nie ma niebezpieczeństwa, że opuszczą swoje, pozostawione dla nich przez ludzi, siedliska i że siedliska te na powrót staną się dla nich nie do zamieszkania. Bez pól uprawnych nasza przyroda byłaby zubożona o przynajmniej jedną trzecią gatunków. Przede wszystkim zabrakłoby lub występowałyby bardzo rzadko gatunki terenów otwartych. Znikło znacznie mniej gatunków leśnych niż przybyło gatunków, które świeżo przywędrowały z upraw stepowych. Przekształcenie krajobrazu przez ludzi w ogólnym rozrachunku zapewniło bogactwo gatunkowe. Ten kierunek utrzymał się do naszego stulecia. Dopiero rozwój gospodarki przemysłowej zmniejszył stan liczbowy wielu gatunków właściwych terenom uprawnym. Stosowanie intensywnego nawożenia i chemicznych środków ochrony roślin działa bardzo niekorzystnie na skład gatunkowy, ponieważ prowadzi do jednostronnej maksymalnej wydajności roślin 36 użytkowych. W ten sposób powstaje brak wystarczająco dużej przestrzeni dla innych gatunków roślin, a liczne zwierzęta tracą wtedy właściwe dla nich pożywienie roślinne. Z obserwacji wiemy, że na jednej dzikiej roślinie żyje średnio około 10 gatunków zwierząt, głównie owadów. Podczas dokładniejszych obserwacji okazuje się jednoznacznie, że najważniejszą przyczyną braku różnorodności gatunkowej tradycyjnego krajobrazu uprawowego jest niedobór składników pokarmowych. Trwające od setek lat użytkowanie gleby zubożyło ją o tak dużą masę składników pokarmowych, że inne rośliny użytkowe w porównaniu z tymi, które zwalczane są jako chwasty, nie mogą konkurować. Wśród chwastów na uprawach z reguły żaden gatunek nie uzyskuje przewagi nad innymi. Konkurencja między nimi zapewnia równowagę. W ten sposób zapewnione jest miejsce i możliwość rozwoju dla wielu dziko rosnących roślin. Po wprowadzeniu nawożenia mineralnego zmieniły się podstawy równowagi sił. Rośliny użytkowe stały się absolutnie dominującymi i wyeliminowały wiele dzikich roślin. Reszty dokonał „chemiczny bat" środków ochrony roślin i intensywne nawożenie pól. Użycie maszyn wzruszających ziemię spowodowało coraz większe obrabowywanie wielkich obszarów krajobrazu z pozornie bezużytecznych dla ludzi zaso- bów. Wiele miejsca zabrały drogi, wyrównane przez spycharki gąsienicowe, a konieczne do poruszania się wielkich maszyn rolniczych. Mechanizacja prac polowych sprzyja intensyfikacji rolnictwa z użyciem nawozów mineralnych i chemicznych środków ochrony roślin. Nadmierne użycie składników pokarmowych eutrofizuje środowisko i w naszych czasach jest główną groźbą dla istnienia licznych gatunków dziko rosnących na polach, dla owadów i innych małych zwierząt, od których z kolei uzależniony jest byt zajęcy i kuropatw. Chroniąc tę różnorodność należy jej jednak zapewnić dostatek składników pokarmowych. Pielęgnowanie zapewnia różnorodność W tradycyjnej gospodarce rolnej trójpolówka była podstawą produkcji. Zboża i okopowe uprawiano w pierwszych dwóch latach, w trzecim pozostawiano ugór. W regularnym zmianowaniu, jeśli wszystko przebiega prawidłowo, gleba zostaje odbudowana i zachowuje urodzajność. Obornik i gnojowica produkowane przez ludzi i zwierzęta domowe były wykorzystane i składniki pokarmowe mogły zostać pobrane w czasie ko-Nnych zbiorów. W tym systemie nieuchronnie dochodziło do deficy- Krzywa złowień 1950 1977 1950 1960 1970 400 sokół wędrowny (pary lęgowe) 40 jastrząb gołębiarz (pary lęgowe) i i i i i u__________i__________i__________' ¦ ¦ 1950 1960 1970 1960 1970 1950 1960 1970 1945 1975 Ginące gatunki (1950-1977) wg Wildemutha „Przyroda jako zadanie" tu. Strat tych nie można całkowicie uniknąć, ponieważ zarówno ludzie jak i zwierzęta część pobranych z otoczenia składników pokarmowych zużywali do budowy ciała. Wyjałowienie większości pól i lasów było następstwem tej trwającej setki lat gospodarki rolnej. Skały leżące pod powierzchnią warstwy ornej nie uwalniały tak szybko mineralnych składników pokarmowych, jak zużywali je gospodarujący ludzie w czasie zbiorów i wypasania zwierząt. W ten sposób na przestrzeni setek lat powstała mozaika różniących się między sobą warunków środowiska. Powstały lepiej nawożone, 37 zasilane przez skały macierzyste połacie ziemi na przemian z obszarami zubożałymi. Na wielu terenach, w wyniku dziedziczenia lub nabycia powstał gęsty podział pól, na coraz mniejsze kawałki. Wśród takich poletek miedze śródpolne stanowiły rozpoznawalną granicę. Z roku na rok zmieniało się usytuowanie odłogów aż powstała gęsta siatka - siatka ekologicznej stabilności krajobrazu uprawnego. Od tej siatki zależy bogactwo gatunkowe. Różnorodność na małej powierzchni odpowiada niespotykanej różnorodności gatunkowej występującej w warunkach umiarkowanych szerokości geograficznych. Jednocześnie różnorodność zapewnia niski przyrost masy owadów lub innych organizmów, które mogłyby szkodzić określonym roślinom. Niewielka powierzchnia parceli bywa poniekąd zabezpieczeniem przeciwko masowemu pojawianiu się wielkich ilości szkodników. Istotne znaczenie ma tutaj również ręczna uprawa roli. Np. ziemniaki i buraki noszą ogólną nazwę roślin okopowych, ponieważ powinny być regularnie okopywane w celu zahamowania wzrostu chwastów. Ten zabieg nie wymaga wprowadzania żadnych trucizn, a wolno żyjące zwierzęta nie są narażone na wytępienie ani nie zostają przez to zmniejszone ich podstawy życiowe. Ręcznego okopywania nie można jednocześnie przeprowadzać na dużym obszarze wszystkich upraw. Ruchliwe zwie- rzęta bez nadmiernego wysiłku mogą ominąć teren spulchniany, a te ściśle związane z miejscem, jak np. wiele owadów ssących, są w stanie ponownie szybko się rozmnożyć, zapobiegając wyginięciu. Są one ograniczane ale nigdy nie całkowicie zniszczone. Po takim zabiegu pola pozostają jakby na wszystkich piętrach wysokopro-duktywne, o tyle na ile pozwala dostateczna ilość składników pokarmowych. Dzięki nim zapewniona jest produkcja nie tylko zboża i innych płodów rolnych, ale także dostateczna ilość pokarmu dla dzikich kwiatów i zwierząt oraz całego różnorodnego i bogatego życia glebowego. Cena jaką płaci rolnik za dobry plon to ciężka, żmudna praca, ustawiczna troska i zmęczenie. Również wtedy, gdy zbiory są w dobrym stanie, grad i burza z wichurą może je wyłożyć, i tylko kuropatwy i przepiórki mogą przez krótki czas mieć wspaniałą ucztę. Żywopłoty i zadrzewienia śródpolne zmniejszają niebezpieczeństwo burz. Mieszanka wielu gatunków ziemiopłodów na niewielkich polach gwarantuje, że niepogoda nie spowoduje całkowitej utraty zbiorów. Tego rodzaju powiązania w naturalnych procesach i zależność od nich zmuszają rolnika do pielęgnowania i ochrony krajobrazu. Tylko dobrze skonstruowany i za- > Niegdyś w gospodarstwie rolnym zapotrzebowanie na energię zapewniała siia mięśni 38 chowany krajobraz upraw zapewnia zbiór plonów wszystkich potrzebnych roślin. Taki krajobraz był piękny i wyobrażamy go sobie dzisiaj jako wzór, gdy oglądamy ogromne monotonne, nowoczesne tereny masowej produkcji, które nie mają nic wspólnego z harmonią i wzajemnym ładem, a mogą funkcjonować tylko podporządkowane maszynom. Maszyny o dużej wydajności nie pozwalają na żadną ochronę krajobrazu pól uprawnych ani na przywrócenie ich do dawnego stanu. Wymaga to nie tylko zręcznych rąk, ale również znajomości przyrody by właściwie postępować i działać tak ostrożnie jak to jest tylko możliwe. Skoro obecne gospodarowanie jest tak intensywne, należy szczególnie wziąć pod uwagę zadania związane z uprawą roli. Ściśle mówiąc nie jest to nowe zagadnienie ale nowe spojrzenie na czasy, w których oczywista była pielęgnacja, poszanowanie miedz i utrzymywanie w dobrym stanie za-drzewień śródpolnych. Właściwa troska nadaje krajobrazowi upraw odpowiednie oblicze i wartość ekologiczną. Rozstrzyga o tym czy powstanie jednostajny ubogi gatunkowo step, czy barwny, bogaty gatunkowo krajobraz, który zasługuje na nazwę krajobrazu uprawowego. Urozmaicone pola uprawne można dziś znaleźć w rejonach górzystych. Pola, pastwiska i zadrzewienia śródpolne 40 Żyzność gleb Można naturalnie uzyskać powiązanie wydajności z uprawą krajobrazu rolniczego. Najlepsza uprawa, jeżeli nie będzie opłacalna, nie będzie dla rolnika interesująca i zrujnuje gospodarkę. Dlatego najważniejszym celem będzie zawsze podnoszenie i utrzymanie żyzności gleby jako podstawy wzrostu roślin. Na czym polega żyzność? Trudno ją określić, gdy wyrażana jest tylko wydajnością z hektara. Tak naprawdę żyzność nie jest wystarczająco wyjaśniona. Wysoką wydajność możemy osiągnąć również w uprawach hydropo-nicznych, do których nie stosuje się ziemi, a wszystkie niezbędne składniki pokarmowe dostarczamy roślinom w wodzie. Lepszą miarą jest długotrwała użyteczność gleby i związana z tym zawartość próchnicy. Próchnica to bardzo szczególna cecha żyzności. Zawartych jest w niej tak wiele organizmów żywych, że gdy zbadamy tylko jeden centymetr sześcienny, liczby pojedynczych grup szybko idą w tysiące, miliony lub miliardy. Żyją w niej nieprawdopodobne ilości bakterii, grzybów, a także pierwotniaków, owadów i robaków wszystkich gatunków. W tabeli zamieszczony jest jeden taki Przykład. Wszystkie te istoty rozkładają resztki roślinne i zwierzęce znajdujące się na powierzchni gleby, przerabiają je na próch- nicę i same stanowią jej część składową. W wielu szczególnych przypadkach skomplikowane organiczne związki rozkładane są na prostsze, aż w końcu zostają składniki pokarmowe, dwutlenek węgla i woda - surowce do nowego wzrostu roślin. Próchnica oddaje mineralne składniki pokarmowe bardzo powoli i wybiórczo korzeniom roślin, dzięki którym dostają się one do roślin, a nie do wód gruntowych. Najprościej próchnica wymieniana być może na równi z żyznością. Im Obnażone korzenie mniszka pospolitego w przekroju pionowym gleby łąkowej 41 uboższa jest gleba w próchnicę tym ma mniejszą żyzność i na odwrót. Dlatego drobne zwierzęta odgrywają w glebie tak znaczącą rolę. Ich działalność rozkładająca odpowiada żyzności wtedy, gdy dysponują wystarczającą ilością materii organicznej w naturalnym składzie. Bez działania owadów materia organiczna albo zgnije, albo tworzy grube warstwy hamujące wzrost. W tych rejonach świata, gdzie jest bardzo gorąco i sucho, opadłe liście drzew gromadzą się na powierzchni gleby. Suche jak hubka zapalają się w czasie najbliższej burzy lub od rzuconej zapałki. Płomienie zostawiają popiół, który użyźnia glebę ale przy każdym porywie wiatru jest rozdmuchiwany, a przy każdym opadzie wymywany. Takie gleby na dłuższą metę nie utrzymują żyzności. Nowoczesna gospodarka zuboża życie glebowe i długotrwałe działanie próchnicy, zastępując je krótkoterminowym podniesieniem zbiorów jednostronnym nawożeniem mineralnym. Organizmy glebowe (Dane na 1 m2 bogatej w próchnicę ziemi łąkowej) Organizmy Liczba Gram/m2 Algi 10 miliardów 15 Bakterie biliardy 500 Promieniowce biliony do 500 Grzyby miliardy do 1000 Orzęski miliony 100 Wiciowce biliony 100 Ameby 500 milionów 100 Wrotki 600 000 100 Nicienie 1,8 do 20 milionów 20 Roztocze 15 000-120 000 10 Skoczogonki 10 000-35 000 10 Enchytreidae 500-1500 2-26 Ślimaki 50-1000 do 30 Krocionogi do 1700 do 4 Larwy muchówek do lub powyżej 1000 1-5 Chrząszcze i larwy chrząszczy ponad 500 0,5-14 Pająki do 200 1 Równonogi do 700 1,5 Dżdżownice* 100-2000 do 66 * Ciężar dżdżownic w glebach łąkowych odpowiada w przybliżeniu ciężarowi bydła, które może wyżywić się odrostem traw (około 2000 kg/ha). 42 wierzęta glebowe Prócz tego dodane substancje nie szkodzą ani glebie ani roślinom, ale przede wszystkim izolują rozpuszczalne w wodzie związki i powodują ich zbyt wysoką koncentrację. Rosnące rośliny są niejako przymusowo nawożone rozpuszczalnymi w wodzie solami mineralnymi, podczas gdy życie glebowe nie może być odżywiane nieorganicznymi związkami, a zdolność do tworzenia próchnicy zostaje wstrzymana. Szkody są powszechne: w postaci zbyt wysokiej zawartości azotanów w wodzie gruntowej, w pogorszeniu jakości produktów masowych i w podatności roślin uprawnych na organizmy szkodliwe. Obecnie konieczne jest doprowadzenie do równowagi między użytkowaniem gleby przez rolników, a utrzymaniem jej żyzności. W porównaniu z warunkami na świecie gleby w Europie Środkowej są bardzo dobre. Mogą one długo utrzymywać wysoką wydajność, jeśli tylko będą uprawiane z odpowiednią troską. Próchnica na naniesionym piasku Typy i rozwój gleb Gleby terenów rolniczych różnią się jakościowo. Jedne nadają się bardzo dobrze do produkcji inne mniej, a jeszcze inne sklasyfikowane zostały jako „gleby plonów granicznych". Przynoszą one dokładnie taki plon, że ich uprawa się jeszcze opłaca. Plony pszenicy, buraków cukrowych lub innych roślin uprawnych należy dokładnie mierzyć. Są one podstawą prawidłowej, gospodarczej oceny gleby. Nazywa się to bonitacją co znaczy to samo, co jakość plonu. Różnego rodzaju gleby mogą mieć różną albo podobną wydajność. Bonitacja zatem mówi niewiele o tym, czy gleby te nadają się do wzrostu dziko rosnących roślin, jak wpływa na nie mikroklimat i jaka jest ich gospodarka wodna. Dlatego przy gleboznawczo-ekologicz-nym podziale gleb brane są również pod uwagę inne właściwości, a nie tylko urodzajność. Jak bardzo różnią się między sobą gleby uprawne, wykazuje nawet ich powierzchowna obserwacja późną jesienią, gdy zebrane są już plony. Duże połacie upraw zostają zaorane i zapanowuje spokój zimowy. Wtedy możemy sami po > Na górze: Profil glebowy trzeciorzędowego wzgórza (czerwono -brunatny kolor warstwy wskazuje na zawartość związków żelaza). Poniżej: Ubogie w składniki pokarmowe gleby torfowe, wyżej: torf i woda gruntowa kolorze ziemi rozpoznać miejscowe lub regionalne różnice. Po dokładniejszej obserwacji widzimy strukturę gleby: czy jest luźna i przejrzysta, czy zwarta i gliniasta, czy jest wilgotna i ciężka lub czy w górnej warstwie szybko wysycha. Zależnie od głębokości dna bruzdy wyory-wane są kamienie, widać także różnicę w zabarwieniu. Różnorodność części składowych gleby jest tak duża, że bez dokładnej znajomości właściwości i historii powstania gleby bardzo trudno określić dokładny jej typ. To co w języku potocznym określamy jako glebę czy ziemię, jest mniej lub bardziej jednorodną mieszaniną mineralnych cząstek pochodzących ze zwietrzenia skał, rozłożonych resztek roślinnych i w mniejszym zakresie ze szczątków ciał zwierząt. Martwe, nieorganiczne części składowe i pochodzące z organizmów żywych - organiczne, współdziałają przy powstawaniu gleby. Podlegają one wpływom opadów i temperatury. Deszcze, śniegi i mgła dostarczają wody niezbędnej do biochemicznych przemian zachodzących w glebie. Bez niej gleba nie mogłaby powstać, a skały tworzące glebę nie zwietrzałyby. Różnice temperatury - letnie upały i zimowe mrozy - wpływają w bardzo różnorodny sposób na procesy glebotwórcze, także klimat i skała macierzysta, rośliny i zwierzęta działają wspólnie w tworzeniu gleby. Wo- 46 da przenika w najmniejsze szpary i szczeliny skalne, zamarzając rozszerza się i je rozsadza. Warstwa za warstwą odpryskuje ze skały - wietrzenie poprzedza właściwe powstawanie gleby. Te pierwsze warstwy, które możemy dobrze obserwować w rejonach wysokogórskich nie potrzebują jeszcze współdziałania organizmów żywych. Skały muszą być odpowiednio rozdrobnione, aby mogły je teraz penetrować korzenie, które dostarczają roślinom rozpuszalne składniki mineralne. Rośliny do wzrostu potrzebują tych części minerałów, które zawierają wapń i potas, fosfor i magnez. Takim minerałem jest skaleń. Jako składnik granitów, odgrywa on ważną rolę w tworzeniu gleb, jest to tak zwana skała pierwotna. W glebie działają również inne składniki powodujące kwaśne reakcje. Glebę nazywamy naturalną wtedy, gdy zawiera ona wystarczającą ilość wapnia, który buforuje i neutralizuje kwaśne reakcje. Gleby zawierające wapń są z reguły dobrze zbuforowane i mniej podatne na zmiany w składzie chemicznym niż kwaśne. Kwaśna reakcja może być także powodowana przez rośliny, gdy kwasy korzeniowe wzbogacane są kwasami powstającymi przy rozkładzie próchnicy. Bagniste torfowe gleby charakteryzują się kwaśną reakcją na tej właśnie zasadzie. Próchnica ma jednak Naturalny proces powstawania próchnicy można dokładnie obserwować w wieloletniej warstwie opadłych liści zasługującą na uwagę zdolność mineralne z wapnowaniem gleby, chwytania wszystkich możliwych Odpowiednia uprawa gleby, stałe składników pokarmowych i metali stosowanie roślinnych składni-jakby w wypełnioną sieć i uwal- ków pokarmowych w dobrze roz-niania ich w miarę zapotrze- łożonym oborniku, lub przyora-bowania. Wymaga to skompli- nych roślinach stosowanych jako kowanych części składowych, nawóz zielony, jak również upra-które powstają przede wszystkim wa takich gatunków roślin, które ze zwietrzałych minerałów za- dostarczają glebie składników wierających kwasy krzemowe pokarmowych, jak np. określone i glin. gatunki roślin motylkowych, po-Te części mineralne, zwane gli- zwalają praktycznie na komplet-nokrzemianami, działają jak filtr ne zrezygnowanie z dodatku na-dla rozpuszczonych w wodzie jo- wozów mineralnych. Natomiast nów metali, które powstają gdy jeżeli gleba wykorzystywana jest sole metali zostaną rozpusz- tylko dzięki biologicznej spraw-czone w wodzie. W zależności od ności, konieczne jest sztuczne stopnia kwasowości gleby działa- uzupełnienie zabranych składni-ją jako wymienniki jonów. Oddają ków. Ze względu na różnorod-one roślinom takie jony metali, ność struktury gleby i różne reak-które są łatwo rozpuszczalne cje gleby w zależności od warun-w wodzie i dlatego łatwo mogą ków atmosferycznych i od aktual-być przyswajane przez korzenie nego poziomu kwasowości, roślin, a chwytają w zamian trud- znacznie trudniej uzyskać pono rozpuszczalne. Rozpuszczał- wodzenie po nawożeniu mineral-ność zmienia się ze stopniem nym niż po nawożeniu organicz-kwasowości, a zużyty zapas mo- nym zgodnym z naturą. Gleba re-że być z powrotem uzupełniony, aguje nie jak mieszanina mine-Dlatego rolnik łączy nawożenie ralna, ale jak żyjący organizm. 47 Potrzebne składniki i odpowiednie dawkowanie zależą również od miąższości warstwy próchniczej i jej zaopatrzenia w wodę. Płytkie, ubogie gleby dużo gorzej zatrzymują składniki pokarmowe i czynią je mniej użytecznymi dla rośliny, niż gleby głębokie, bogate w próchnicę. Czy można przy tak wielu różnie działających zewnętrznych czynnikach rozróżnić w ogóle typy gleby? Po kolorze świeżo zaoranej ziemi można ją ogólnie określić. Europejskie gleby stepowe i gleby zachodniej Azji są typowo czarne. Zawierają one grubą warstwę próchniczą i zwane są czarnoziemami. Dla gospodarki rolniczej gleby takie przedstawiają najbardziej urodzajny typ. W Europie Środkowej takie gleby są rzadkością. Występują nad Renem w Hesji i w okolicach Magdeburga. W Polsce np. w okolicach Hrubieszowa. Na wschodzie są one częstsze i znane na naturalnych 48 stepach południowozachodniej Ukrainy. Natomiast na obrzeżach Europy Środkowej przeważają gleby o zabarwieniu mniej lub bardziej żółto-brunatnym, brunatnym do czer-wonobrunatnego. Powstały one w przeszłości pod lasami. Po epoce lodowcowej lasy pokrywały przeważającą część środkowej Europy. Pod drzewami tworzyła się, w różnych historycznie miejscach, gleba w różnych odcieniach brązu. Spowodowane to było zawartością żelaza. Od ilości żelaza w glebie zależała intensywność brunatnego zabarwienia. Dochodzi nawet do zabarwienia czerwonobrunatnego. W tropikach występują prawdziwie czerwone gleby zawierające late-ryt. W Europie Środkowej, a ponadto w umiarkowanych szerokościach Ameryki Północnej i północnej Azji przesuwał się lodowiec i przenosił w ogromnych strumieniach materiał glebowy. Również wiatr wywiewał różne części gleby i odkładał je jako less - szczególnie urodzajny rodzaj gleby - często daleko od miejsca pochodzenia. W ten sposób powstały nie tylko najbardziej urodzajne gleby orne świata w regionach lessowych, ale również duża część intensywnie wykorzystywanych dziś gleb uprawnych. Powstały one w krótkim przedziale czasowym historii Ziemi, dziesiątki tysięcy lat temu. Wiatr i warunki pogodowe nie mogły wpłynąć na młode gleby tak silnie, jak na te dawne w rejonach tropikalnych. Z tego punktu widzenia gleby rejonów brzeżnych okresu zlodowacenia są tak urodzajne i tak bardzo ważne dla światowego wyżywienia. Powinniśmy wszystko zrobić aby tę żyzność utrzymać. Tak długo jak gęste lasy pokrywały ziemie polodowcowe, ich żyzność była zabezpieczona. Niewielkie straty składników pokarmowych wyrów- nywały głęboko sięgające korzenie drzew. Korzenie drzew penetrując na granicy skały pierwotnej powodowały dalsze jej wietrzenie nawet bez pozbawienia jej wierzchniej okrywy. W ten sposób powstawała szczególna dolna warstwa gleby wyraźnie różniąca się od górnej warstwy próchnicowej. Odgraniczona od warstwy próchnicowej, tworzy warstwę do której wymywane są minerały. Przesiąkające opady przenoszą je w dół, gdzie sięgają korzenie. Tam gdzie wymywanie i wyługowanie ustaje zbierają się szczególnie minerały zawierające żelazo, i w tym miejscu często powstaje wyraźna, charakterystyczna rdzawa wstęga. Pod nią znajduje się strefa przejściowa do podłoża mineralnego. Te gleby są również bogate w roślinne składniki pokarmowe, a więc urodzajne i nadają się do rolniczego użytkowania. Takie brunatne gleby tworzą różne charakterys- Naniesiony less wysycha i pęka na cienkie warstwy tyczne formy stanowiące dużą część naszych gleb. Leżą one w rejonach uprzednio pokrytych lasem. Brunatna ziemia zdradza więc leśne pochodzenie gleb. Przeważającymi gatunkami drzew przed wykarczowaniem były drzewa liściaste. Tylko tam, gdzie gleba z natury była uboga w składniki pokarmowe i kwaśna, większy udział miały drzewa iglaste. Gleby tworzące się pod sosnami i świerkami są zbielicowane, piaszczyste i przeważnie nie nadają się pod uprawy rolnicze. Określane są jako gleby bielicowe. Całkiem inaczej przebiegał proces glebotwórczy na skałach wapiennych. Powstały tu gleby zwane rędzinami, dobrze zbuforowane, zatrzymujące składniki pokarmowe. Zbliżone do nich pararędziny powstały z mieszaniny wapnia i glinu. Domieszki glinu pośredniczyły również w powstawaniu na równinach gleb zwanych glebami płowymi. Inne, szeroko rozpowszechnione gleby uprawne to gleby gle-jowe. Te ciężkie, wilgotne, elastyczne gleby utworzone zostały przez spiętrzenie wilgotnych zapadlisk w nizinach rzek i strumieni. Bagna natomiast, gdy zostały osuszone, dostarczyły gleb głęboko czarnych, przypominających rnocne czarno-ziemy, bardzo lekkich, pulchnych, są to gleby szczególnie podatne na erozję. Wiatr przenosi tu urodzajną uprawną warstwę gleby, a powierzchniowy spływ wody w czasie ulewy wymywa składniki pokarmowe. 50 Bogata w składniki pokarmowe próchnica (tu pod koniczyną) nie zostanie wypłukana Mniej lub bardziej zasolone marsze- mady nadmorskie, występują w rejonach nadbrzeżnych zamykają krąg typów gleby występujących w Europie Środkowej. Te ostatnie są otoczone morzem i dzięki długotrwałemu odwadnianiu udostępnione zostały pod użytki rolne. Przez naturalne warstwowanie gleby, szczególnie w zasięgu dawnych lasów liściastych rosnących od setek lat, utrwalił się stan gwarantujący stałą żyzność. Głęboka orka zburzyła w znacznym stopniu tę strukturę. Naprawienia szkód spowodowanych za głęboką orką szuka się w jeszcze głębszej orce. Utrata rolnej żyzności gleby wzbudziła chęć zaradzenia temu przez użycie du- żych ilości nawozów mineralnych. Nowoczesne rolnictwo zabezpiecza żyzność gleby i bez względu na szkody, krótkoterminową wysoką produkcję. Jest bardzo wątpliwe, czy na dłuższą metę będziemy mogli glebę niszczyć, tak jak obecnie jest to powszechnie przyjęte. Prowadzimy gospodarkę rabunkową niszcząc próchnicę, zbyt silnie nawozimy mineralnie i do tego zatruwamy glebę substancjami, które nigdy nie występują w glebie w naturalnych warunkach. Nie można pozwolić aby nasze gleby stały się składowiskiem odpadów cywilizacyjnych, gdyż stanowią one źródło życia zarówno krajobrazu uprawowego jak i naturalnego. 51 2. Świat zwierząt na polach Zając szarak ^^^ś {Lepus europaeus) Zając szarak pochodzi ze wschodnich rejonów stepowych. Stamtąd wiele wieków temu przywędrował na uprawy i stał się dla nich już w przeszłości tak charakterystyczny, że nie przychodzi nikomu na myśl, że zając nie zawsze do tych terenów należał. Prócz niego żyje jego kuzyn, zając bielak (Lupus timiduś), który pierwotnie występował na tych terenach i był rozpowszechniony dużo szerzej niż obecnie. W Europie Środkowej występuje on dzisiaj na górskich łąkach i w wyższych partiach lasów górskich. Występowanie zająca bielaka wywodzi się z epoki lodowcowej, kiedy na dużym obszarze środkowej Europy panowały takie warunki jak w arktycznej tundrze. Wysokie góry są dzisiaj rejonem, z którego się wycofuje. Natomiast na niziny przywędrował ze wschodu jego krewniak - zając szarak. Jest to typowe zwierzę stepowe. Budowa jego ciała wykazuje mnóstwo dostosowań do życia na stepach. Mocne, smukłe ciało unoszą nogi, które nie tylko umożliwiają bieg ale również dalekie skoki. Tylne nogi są znacznie dłuższe niż nogi przednie i przy szybkim biegu przejmują główną pracę. Umożliwiają zającom skręty i kluczenie w pełnym biegu. Długie tylne skoki mogą błyskawicznie skręcić tak, że 52 zając jak z katapulty odskakuje na I bok, a ścigający go prześladowca I biegnie w innym kierunku. Zając I w dobrej kondycji może skakać na I wiele metrów i w okolicznościach, I gdy na przykład ucieka przed lisem kluczy i podskakuje tak, że I może znaleźć się za lisem. Zając jest zwierzęciem uciekają- I cym. Oczy osadzone z boku gło- I wy umożliwiają mu patrzenie I niemal dokoła. Za to brakuje mu I „przestrzennej głębi" w polu widzenia. Ale nie jest mu to potrzebne na otwartych stepach. Taka I cecha jest potrzebna i o wiele I ważniejsza w bardziej złożonym I środowisku, ewentualnie w lesie lub w koronach drzew niż na wolnej przestrzeni, i ważniejsza jest dla myśliwego niż dla ofiary. Zając poszerza swój zakres widzenia przez uniesienie ciała na tylnych skokach. Staje „słupka" i może wówczas rozejrzeć się wkoło nad trawą rosnącą na stepach. Długie uszy służą bardzo dobrze do wychwytywania dźwięków z dokładnym przestrzennym wykrywaniem ich źródła. Zające słyszą bardzo dobrze. Już najcichszy szmer, nie pasujący do normalnych, znanych im z otoczenia odgłosów niepokoi zające. Pierwszą reakcją jest przywarcie do podłoża. Upodobniają się wtedy do grudy Zając na polu ziemi, a ich ubarwienie zlewa się z podłożem. Nastawiają długie uszy, aby wychwycić możliwe źródło niebezpieczeństwa. Nosem badają podejrzany zapach. Zagrożony zając tak długo, jak to jest możliwe nie rusza się. Często wróg rozglądając się wkoło nie zauważa go. Gdyby zając zaraz wyskoczył byłby od razu odkryty i być może ścigany. Oszczędza więc energię na rzeczywiście konieczną ucieczkę. Jeśli nie może tego uniknąć, wyskakuje jak z procy ze skurczonej pozycji i tak szybko ucieka, że żaden wróg mu nie dorówna. Upływa kilka sekund nim lis czy pies wejdzie na trop, aby gonić zająca, który już osiągnął dużą szybkość. Jeżeli wróg goni go, zając niekiedy wyraźnie zwalnia, aby w krytycznym momencie nieprawdopodobnym susem zboczyć z kierunku ucieczki. Nim tropiący skoryguje bieg, zając już ponownie zmienił kierunek. Przy dobrej kondycji ściganego, tropiciel najczęściej nie ma żadnej szansy na schwytanie zająca. Goniąc wciąż traci orientację i męczy się ciągłym atakowaniem, i ściganiem szybciej niż zając. Tylko wtedy, gdy zając już jest osłabiony, pada ofiarą wroga. Często napaść na zająca jest tylko testem, w którym bada 53 się jego kondycję. Ścigający pozostawia go, gdy ocenia, że ma mniejsze szanse. Trudniej jest zającom, gdy wróg nadchodzi z powietrza. Gdy jastrząb atakuje szybko z góry, zając często dostrzega go za późno. Również orzeł poluje w ten sposób na stepach. Najlepszą szansę ma zając wtedy, gdy uda mu się dopaść zarośli. Wystrzela on z karkołomną prędkością i usiłuje, najczęściej pomyślnie, pozbyć się prześladowcy. Wielokrotnie można zaobserwować, że zające tą metodą mogą obronić się, nawet gdy już zostaną zaatakowane przez jastrzębia. Chwytający ptak dosłownie zostaje zrzucony. Do takiego postępowania młode zające nie są jeszcze przygotowane. Nie odkryły one jeszcze strategii obrony polegającej na ucieczce poza zagrożony teren. Małe zajączki są praktycznie pozbawione woni. Przywierają mocno do legowiska; w pierwszych dniach po narodzeniu można je wziąć ręką, a nie szukają one ucieczki. U większości wrogów nie mają najmniejszych szans. Bardzo wiele młodych zajęcy ginie też pod maszynami rolniczymi, gdyż przez naturę tak zostały przygotowane, że w każdej sytuacji pozostają nieruchomo wtulone w ziemię. Nieuchronne duże straty, powodowane przez licznych wrogów zająca szaraka, rekompensowane są przez ich nadzwyczajną płodność. Mnożą się one bardzo szybko. Dwa lub trzy razy w roku. Samica 54 zająca rodzi trzy do pięciu małych, które szybko dorastają. Na przekór wszystkim prześladowcom od lisa, jastrzębia i gronostaja zaczynając do biegających na wolności kotów, zając szarak zajął tereny uprawne. Zając jest symbolem zwierzęcia stepowego. Jak doszło do tego, że opuścił on swoje własne terytorium i zawędrował na obce mu tereny europejskie? Porównajmy najpierw częstość występowania w naturalnym środowisku i na polach uprawnych. Różnica jest tak znaczna, że zajęcie upraw nie może być prostą emigracja nadwyżki liczebności z terenów stepowych Europy Wschodniej. W swoim naturalnym środowisku zając jest o wiele rzadszy. Na jednym kilometrze kwadratowym znaleźć można mniej niż kilka sztuk zajęcy i na tych terenach jest to właśnie dobra obsada. Również inne blisko spokrewnione z zającami szarakami, gatunki: w Afryce (Lepus capensis) i w Indiach (Lepus nig-ricolliś) żyją w bardzo małym zagęszczeniu. Na terenach uprawnych zając szarak osiąga 10-20--krotne wyższe zagęszczenie. Już samo to stwierdzenie wykazuje, że uprawy są o wiele bardziej korzystne dla zajęcy, niż ich pierwotna ojczyzna - rejony stepowe. Prócz tego życie na środkowoeuropejskich terenach uprawnych jest pod względem klimatycznym znacznie trudniejsze. Zając jako zwierzę stepowe, nie jest przystosowany do warunków, jakie przeważają w rejonie klima- Dlugie uszy charakteryzują zająca szarego tu atlantyckiego. Źle znosi wilgoć i wilgotne chłody, podczas gdy sucha pogoda i mrozy nie czynią mu nic złego. Ostre zimy przeżywa on lepiej, szczególnie gdy nie ma zbyt dużych opadów śnieżnych, niż łagodne z częstymi deszczami. Futro izoluje go dobrze w czasie suchego zimna, ale traci tę właściwość, gdy jest mokro. Zając zawsze usiłuje znaleźć najsuchsze miejsce, by schronić się przed wilgotnym wiatrem, który przynosi kłopoty z pasożytami i chorobami. Tam gdzie często przebywają różne zające, gromadzą się zarazki. Razem z pokarmem dostają się do Walka samców - rywali wnętrza i zwierzę zaraża się. Zające przystosowane są z natury do niskiego zagęszczenia w terenie i dysponują zbyt niskim mechanizmem obronnym, by przeciwstawić się czynnikom chorobotwórczym i pasożytom. Szczególnie niebezpieczna jest dla młodych, rosnących zajęcy kok-cydioza. Powoduje ona wśród nich duże straty. Z tego powodu zające muszą same ograniczać kontakty z towarzyszami do sporadycznych, koniecznych. Na stepach, gdzie zające są rzadkie nie ma z tym problemu. Przy dwudziestokrotnie większej gęstości wygląda to 55 inaczej. Epidemie rozprzestrzeniają się szybko, a populacja zajęcy jest na nie podatna. Czy stoi to w sprzeczności z gromadzeniem się zajęcy na terenach uprawnych? Nie, raczej jest to nowa współczesna sytuacja. W przeszłości uprawy rolnicze były podzielone na małe pola. Zające miały na małej przestrzeni wszystko co było im potrzebne do życia: różnorodne pożywienie łącznie z dzikimi roślinami rosnącymi w uprawach, które były dla nich naturalną apteką. Osłony i suche miejsca na miedzach, gdzie chroniły się w czasie deszczu lub gdzie ukrywały swoje niezaradne jeszcze i wrażliwe młode. Młode zające większość czasu spokojnie siedzą same, a matka przychodzi tylko na krótki czas karmienia. Tym rzadziej odwiedza ona młode im mniejsze jest niebezpieczeństwo, że zostaną one odkryte; w czasie przebywania z młodymi samica zostawia zapach, który może odkryć np. lis. Prócz tego dawniejsze małe pola nie były jednocześnie koszone. Gdy jęczmień dojrzewał, ubywał zającom tylko jeden kawałek, pozostałe uprawy stały dalej nie skoszone. Gdy na następnych zbierano plony, zające mogły przenieść się na dalsze kawałki jeszcze nie uprawione. Dzisiaj jest inaczej. Duże pola obsiane jednym rodzajem roślin dojrzewają jednocześnie, a plony szybko zbierane są za pomocą maszyn. Środowisko dla wielu zajęcy zmienia się, staje się dla nich 56 niekorzystne, a niekiedy nawet są zabijane w trakcie zbiorów. Naukowiec mający do czynienia z tym problemem mówi o „szoku żniwnym" wywołującym fizjologiczne zmiany, któremu podlegają zające. Jest to bardzo podobne do naszego stresu. Wydzielane są hormony, zbierające się w układzie krwionośnym i powodujące, że całe ciało znajduje się w stanie wzrastającego podniecenia. Stężenie cukru we krwi zmienia się, a zające wałęsają się bez celu. Stają się łatwą zdobyczą własnych wrogów, ale jeszcze częściej padają ofiarą chorób, ponieważ w czasie żniw muszą się gromadzić na małych, nie-dokoszonych poletkach. Tam zarażają się jeden od drugiego. I z dobrego stanu liczbowego w czerwcu ich liczebność może zmniejszyć się tak, że polowania stają się bezsensowne, gdyż reszta, która została dalej jest dziesiątkowana. Dobry pod względem pogody rok zajęczy może, ze względu na raptowne zmiany, stać się całkiem złym rokiem. Powód, dla którego u zajęcy często tak się dzieje nie wynika wcale z warunków. Zające, jako wyłączni roślinożercy wykorzystują niewspółmiernie mało pokarmu. Muszą one z ubogiej w składniki pokarmowe trawy i ziół pobrać tak dużo energii, aby ich ciało mogło i w zimie zachować ciepłotę, a także zapewnić szybkość poruszania się i wytrzymałość. Zające mogą dokonać tego mimo niewielkiego ciała i skąpego odżywiania się, zawdzię- Uklad trawienny zająca szarego; wydalane kulki z żywymi kulturami bakterii, które zwierzę przyjmuje z powrotem Przyjmowanie pokarmu Jelito ślepe Wnętrze jelita ślepego czają to specyficznym bakteriom jelitowym żyjącym w jelicie ślepym. Tworzą one z małowartościo-wego materiału roślinnego wy-sokowartościowe pożywienie. Zając zawdzięcza swoją zdumiewającą sprawność tym symbiontom jelitowym. Dostarczają one w krótkim czasie tak dużo energii, że zające nie marzną podczas mroźnych, zimowych nocy. Zapewniają również białko i kwasy tłuszczowe nieodzowne w odżywianiu zajęcy. W ten sposób zając ważący 2,5-6,5 kg żyje sobie całkiem dobrze mimo dużej powierzchni ciała i związanej z tym utraty ciepła. Bakterie jelitowe wcale nie czarują. Każde bogate w błonnik i ubogie w białko pożywienie zwierząt zmieniają na wysokowartościowy pokarm. Tu widać znacznie większą przydatność upraw w porównaniu z dzikimi stepami. Na polach również w krytycznej porze roku - zimie znajdują się zasiewy ozime ze świeżą zieleniną. Pszenica ozima i żyto, a również rzepak stanowią w zimie wysokowartościową paszę roślinną dla zajęcy, jakiej brakuje na stepach. Późną jesienią trawa jest tam brunatna i sucha, a rośliny przenoszą większość wartościowych składników pokarmowych do systemu korzeniowego. Na ste- 57 pach zające muszą zadowalać się suchymi trawami. Na uprawach natomiast mają one do dyspozycji bogate w białko i składniki pokarmowe wierzchołkowe części zasiewów zimowych. Zające nie szkodzą poważnie zasiewom gdy je zgryzają, stożki wzrostu roślin są całkiem bezpieczne, gdyż leżą pod powierzchnią ziemi. Wczesną wiosną zasiewy wypuszczą pędy i być może będzie ich nawet więcej niż przed zgryzieniem przez zające. Krajobraz użytków rolnych łagodzi przeto „wąskie gardło zimy" i umożliwia dużo wyższą obsadę zajęcy niż dzikie stepy. Poza tym rośliny użytkowe zasilane nawozami mineralnymi zawierają więcej białka niż nie nawożone. Na terenie Niemiec, w latach 60. i 70. znacznie wzrosła liczba rewirów łowieckich na zające. Przy tym przebieg pogody nie był tak korzystny jak we wcześniejszych latach. Często pierwszy miot zajęcy niszczyła mokra i zimna wiosna. Gdy kwiecień przynosił mokrą i zimną deszczową pogodę nie przeżywał jej prawie żaden marcowy zajączek. Mimo to następował przyrost stanu zajęcy, ponieważ było bardzo dużo pokarmu. W połowie lat 70. ilość terenów łowieckich gwałtownie się zmniejszyła. Przeciętnie spadła do wysokości prawie lat 30. Na skutek rozwoju nowoczesnego, zmechanizowanego rolnictwa, szok żniwny u zajęcy osiąga olbrzymie rozmiary, a zależnie od pogody choroby 58 rozprzestrzeniają się intensywnie. Nieograniczone polowania są już przeszłością. Pogłowie zajęcy nie wytrzyma dalszych polowań z nagonką. Tymczasem pola przybrały całkiem inny wygląd. Miedze na małych powierzchniach znikły jako pozostałość nierentownego rolnictwa. Tak ważne dla zajęcy chwasty segetalne zaczęły ginąć z otoczenia. Wielkie obszary zajęły uprawy kukurydzy, co spowodowało powstanie pustyń uprawnych pozbawionych wegetacji aż do końca maja. W drugiej połowie roku stawały się one zbyt zimnymi i wilgotnymi „lasami". Kukurydza rośnie w rzędach, tak jak drzewa w młodniku. Zające nie mogą się przez nie przecisnąć. Słońce nie przedostaje się do ziemi. Warunki życia zajęcy drastycznie się pogorszyły. Niedługo trzeba było czekać na zmniejszenie się ich stanu liczbowego. Tłok na gęsto rozmieszczonych drogach szybkiego ruchu prowadzi również do odczuwalnych strat. Corocznie setki tysięcy zajęcy ginie pod kołami aut. Z typowego dla upraw rolniczych zwierzęcia w ciągu mniej niż 10 lat zające stały się wymagającymi ochrony zwierzętami. Sam wzrost plonowania nie może być jedynym celem gospodarowania. Ma ono dużo dalej idące obowiązki do spełnienia. > Zając polny Sarna (Capreolus capreolus) Sarna jest jednym z większych ssaków żyjących na wolności na naszych polach. Początkowo mieszkaniec brzegu lasu - strefy przejścia lasów w stepy, żyła również i w widnych lasach. Najczęściej jednak występowała na użytkach zielonych. Ponad 20 saren na kilometr kwadratowy to nierzadkość na rozległych uprawach, powstałych na obszarach postępowych Europy Środkowej. W lasach natomiast gęstość zasiedlenia wynosiła mniej niż jedna sarna na kilometr kwadratowy. Ponad dwudziestokrotne zwiększenie liczebności nie wynika w żadnym wypadku tylko z opieki myśliwych, która obejmuje ten dziko żyjący gatunek. Wpływają na nią raczej warunki życia. Sarna potrzebuje, w zależności od wagi ciała od jednego do pięciu kilogramów paszy na dzień. W Europie Środkowej dorosłe sarny ważą do 20 kg. Ich dzienne zapotrzebowanie na karmę roślinną wynosi 30-50 g strawnego białka i 200 do 300 jednostek skrobiowych. Pożywienie, które w zimowej połowie roku mogły znaleźć na dzikich stepach odznaczało się wysoką zawartością włókna surowego. Trawa była wtedy sucha i ciężko strawna. W tych warunkach sarny musiały pokarm przyjmować często i w małych ilościach. Przez przeżucie taki pokarm zyskiwał na wartości. Jednakże dostarczenie odpowiedniej ilości pożywienia pozostawało problematyczne, po- 60 nieważ w suchej trawie zawartość białka była niska. Na terenach uprawnych sarnom pod tym względem powodzi się dużo lepiej. Oziminy i rzepak zapewniają świeży materiał roślinny bogaty w białko i ubogi we włókno roślinne. Jest on dużo łatwiejszy do strawienia i lepiej wykorzystany niż trawa stepowa. Dlatego nasze sarny również bez dokarmiania zimowego są na ogół znacznie lepiej zabezpieczone, niż żyjące całkiem dziko w naturalnych warunkach. Uprawy rolne, w porównaniu z lasem, mogą utrzymać dziesięć do dwudziestu razy więcej saren. Tylko w czasie dużych opadów śniegu lub zlodowacenia pokrywy śnieżnej po odwilży sarny mogą znaleźć się w trudnych warunkach. Jeżeli sarny są wystarczająco wyrośnięte, mogą zupełnie dobrze przetrwać okres zimowy. Waga ciała odgrywa u nich przy tym ważną rolę. Im więcej sarna waży tym łatwiej może przetrwać zimę. W kontynentalnym przejściowym klimacie, np. u podnóża Alp krytyczny ciężar ciała sarny to około 12 kg. Sarny ważące mniej znoszą zimę bardzo ciężko. Nawet jeśli są dobrze dokarmiane przez myśliwych, każda noc z ostrym mrozem może je doprowadzić do > U góry: Młody sarniak na polu koniczyny. U do/u: Świeżo narodzone sarniątko nie idzie za swoją matką, lecz pozostaje w ukryciu zguby. Ciało z niedowagą traci szybko ciepło, a przemiana materii jest zbyt wolna. Jest to zasadnicza przyczyna, dla której sarny bardzo wcześnie rodzą swoje młode, najczęściej w maju, gdy pogoda może być wilgotna i zimna, a nie w lecie, gdy temperatura jest wysoka, a pożywienia jest pod dostatkiem. Zbyt późno urodzone młode nie urośnie dostatecznie przed zimą; gdy przyjdzie na świat za wcześnie, wówczas ginie z powodu wychłodzenia. Po urodzeniu małe sarniaki nie są ogrzewane przez matkę, a więc zdane są na własne utrzymanie ciepła. Młode zwierząt biegających po urodzeniu są odszukiwane przez matkę tylko w porze karmienia. Pozostały czas spędzają pozostawione gdzieś w trawie, w ustronnym miejscu. Ich biało znaczona sierść zlewa się z otoczeniem, gdy leżą na kwitnącej polanie czy łące. I chociaż prawie wcale nie są pilnowane, również i naziemni wrogowie nie łatwo je wykrywają. Najbardziej niebezpieczne dla świeżo urodzonych sarenek są maszyny koszące, które corocznie zabijają lub okaleczają ich tysiące. Młode mogą wprawdzie biegać, ale w pierwszych dniach życia nie są nastawione na ucieczkę, a poza tym są za mało wytrzymałe. Gdy niebezpieczeństwo zbliża się, przywierają do podłoża. To zachowanie również wskazuje, że sarny nie są mieszkańcami lasów, a poza tym chronią one swoje młode jeśli to tylko możliwe na łące. Centkowanie ich 62 sierści byłoby w gęstwinie leśnej zbyteczne, podczas gdy na kwitnącej łące dobrze je maskuje. Nie tak często można znaleźć stosowne tereny lęgowe. Samice stojące wysoko w hierarchii stada zawczasu zajmują najlepsze miejsca. Młode i słabsze są z nich wypierane. Muszą ustąpić i zadowolić się gorszymi warunkami na już gęsto ocienionych i źle oświetlonych terenach leśnych. Prawdopodobnie młode potrzebują do swego rozwoju dużo słońca. W każdym razie uprawy są najważniejszym terenem dla saren do czasu rozrodu, a również i wtedy, gdy na pozostałą część roku wycofują się pod osłonę lasu. Późnym wieczorem i nocą przenoszą się na łąki i pola, aby tam napaść się. Ten sposób zachowania się nie jest pierwotnie zakodowany. Sar-ny, jeżeli są sprawne, osmykują gałęzie również w różnych porach dnia. Ich stosunkowo małe żwacze nie mogą pomieścić dużej porcji pożywienia, tak że przez cały dzień muszą je stopniowo napełniać. Ze względu na liczne przeszkody w ich środowisku na uprawach rolnych , sarny przeniosły swoją aktywność na noc. Stały się one zwierzętami aktywnymi o zmierzchu i nocą. Rzeczywistym tego powodem nie jest jednak ich wrażliwość na przeszkody, ale polowania. Okres polowań na sarny trwa w sumie więcej niż pół roku. Sarny, które wieczorem za wcześnie opuszczą swoje schronienie z większym prawdopodobień- Rozwój parostków u saren w ciągu Sarniak na ogół przebywa na użyt-roku kach rolnych, a nie w lasach stwem zostaną odstrzelone niż te przenoszące się na pola późną nocą, gdy brak światła jest ich prawdziwą ochroną. Te sarny częściej przeżywają i przekazują swój sposób postępowania potomstwu. Sarny stopniowo stały się płochliwymi mieszkańcami lasów. Gdyby nie było polowań, sarny byłyby w stosunku do ludzi tak samo ufne jak ich krewniacy w azjatyckich parkach narodowych lub gazele w Afryce. Z tych okoliczności wynika dodatkowe zagrożenie dla lasów. Sarny zgryzają na dużych obszarach pączki młodych drzew i gdy jest ich za dużo na danym obszarze, szkodzą przyrostom młodych drzew tak bardzo, że bez ogrodzenia nie ostanie się żaden młodnik. Odstrzał zmusza sarny do ucieczki pod osłonę lasu, gdzie przebywają w bliskim kontakcie z pędami i pączkami, które nie wytrzymują tak zmasowanego ataku. Przy naturalnej gęstości obsady, co wynosi mniej niż jedna sarna na kilometr kwadratowy, problem ten nie występuje. Ma on natomiast miejsce wówczas, gdy graniczące z lasami pola i opieka myśliwych, umożliwiają wielokrotne przekroczenie stanu liczbowego saren. Otwarte tereny mogłyby wytrzymać o połowę większą liczbę saren, ponieważ ośrodki wzrostu traw leżą pod powierzchnią ziemi i mają możność od- 63 nawiania się. Tam gdzie są duże tereny uprawne, zimą codziennie wychodzą na nie sarny z lasu. Stada saren polnych mogą składać się z ponad 100 zwierząt. Łatwo można zaobserwować jak przez większą część dnia spokojnie przeżuwają. W różnych miejscach dostrzegamy sarny leżące w bruzdach na polu. Ich szarobrunatne zimowe futro pozwala na wyśmienite maskowanie się. Po pewnym czasie wstają, przechodzą na następne pole żyta, rzepaku czy pszenicy ozimej, pasą się przez jakiś czas i kładą się znowu, aby w spokoju przeżuwać. Wiatr i mróz na polu w zimie trochę szkodzi sarnom. Przy umiarkowanej pokrywie śnieżnej sarny tak długo pozostają na miejscu, dopóki mogą wygrzebać świeżą trawę spod śniegu. Nawet w wydajnych lasach łęgowych zagęszczenie saren w zimie jest o wiele mniejsze niż na polach. W czasie zimy, chociaż mogą się wyżywić na polach, las nęci sarny smakołykami takimi jak żołędzie i kasztany albo nawet granule paszowe. Dochodzi przez to do znacznych szkód. Wypłoszone przez polowania sarny muszą znaleźć pożywienie w miejscu ukrycia. Pasza treściwa ma za mało surowego włókna, które jest tak samo niezbędne do dobrego trawienia jak białko. Brakujące więc włókno sarny zdobywają w zagajnikach. Płochliwość saren sprawia, że spacerowicze, a nawet uważni obserwatorzy widzą dużo mniej saren niż rzeczywiście ich 64 jest. Nawet myśliwi nierzadko całkowicie błędnie oceniają za-| gęszczenie saren w swoich rewirach. Dlatego w rzeczywistości bardzo trudna jest właściwa ocena liczebności saren. Wielu specjalistów planując odstrzał polega na ocenie stanu wegetacji. Jeżeli niewielka liczba saren zostanie upolowana mogą się one bardziej naturalnie zachowywać niż w innych okolicznościach. Wówczas oswojone sarny można łatwo obserwować, nie robią one także istotnych szkód w młodnikach lub na uprawach. Sarna jest gatunkiem bardzo łatwo przystosowującym się do nowych warunków. Lepiej radzi sobie ze współczesnymi warunkami niż wiele innych, większych gatunków ssaków. Niestety sarny są bardzo płochliwe, gromadzą się w lesie. Oswojone sarny dużo łatwiej i z mniejszymi stratami można wprowadzać na tereny pól uprawnych. Natomiast las nie wytrzymuje dzisiejszego pogłowia saren. Wtedy gdy podrost będzie mógł wyrosnąć bez ogrodzenia, osiągnięte zostanie właściwe zagęszczenie zwierzyny w lesie. Będzie to całkowicie możliwe, gdy sarny będą do lasu wchodziły nie z racji nadmiernej bojaźli-wości i dokarmiania. > Sarny na polach / / s I i 1 <*_.v 65 Chomik europejski (Cricetus cricetus) Wraz z rozszerzeniem się upraw na stepach chomik wędrował przez stulecia ze swoich pierwotnych miejsc występowania na stepach Europy Wschodniej do Europy Środkowej. Dalej na zachód nie dotarł, ponieważ na założenie swoich podziemnych budowli potrzebuje on dość suchej i pulchnej gleby nie zatrzymującej wilgoci. W deszczowym klimacie atlantyckim nie ma takich warunków glebowych. Ziemia nie może być również za luźna i piaszczysta, gdyż podziemny system korytarzy i komór mieszkalnych nie będzie wówczas wystarczająco stabilny. Wschodnie tereny stepowe na rozległych terenach zapewniają takie warunki glebowe. Chomik europejski jest zwierzęciem typowym dla stepów, jego tryb życia jest dostosowany do panujących tam warunków. Ma silne, odpowiednio krępe ciało. Chomik mierzy 26 cm długości, może ważyć do 400 gramów. Mocne pazury na krótkich nogach umożliwiają mu kopanie w ziemi. Na czarnoziemach stepowych chomik szybko zakopuje się i w razie konieczności może w ten sposób uciec przed wieloma wrogami. Oprócz tego chomik jest bardzo wojowniczy, zmuszony do obrony, zgrzyta zębami i pokazuje ciemnobrunatną do czarniawej stronę brzuszną, zwracającą uwagę jasnym wzorem ubarwienia boków i między nogami. Ten wygląd jest bardzo charakterystycz- 66 ny. Ostre, wystające siekacze są groźną bronią. Orzeł atakujący chomika z powietrza musi szybko i dokładnie uchwycić go, aby nie I być skaleczonym. Dużo więcej trudu ma lis gdyż jego zęby są krótsze niż szpony orła, a pysk znajduje się bliżej siekaczy chomika. Wielkość naturalna Potężne siekacze są skuteczną bronią Na chomiki polują w pierwszym rzędzie ptaki drapieżne, następnie bardzo zwinne i szybkie tchórze stepowe i gronostaje. W biocenozach stepowych występuje chomik „kopiący". W momencie niebezpieczeństwa nie ucieka on przed siebie po płaskim terenie, ale wykorzystuje pulchną ziemię jako kryjówkę. Cały system podziemnych korytarzy daje mu bezpieczne schronienie. Są tam komory spichrzowe, w których może się zmieścić do 15 kg nasion różnych roślin. Obok znajdują się pomieszczenia mieszkalne. Służą one do odchowania młodych i do spokojnego odpoczywania w czasie letniej pory roku. Na jesieni chomiki zapadają w sen zimowy, podczas którego często się budzą i wtedy żywią się swymi zapasami. > Chomik europejski podczas kopania kryjówki Otwór ucieczkowy Otwór ucieczkowy III;.*'"'" A Schemat budowli chomika widziany od góry > Rozpowszechnienie chomika europejskiego Zebrane nasiona zawierają bardzo wartościowe składniki pokarmowe, które mogą również ludziom służyć jako pożywienie. W lecie chomiki jedzą także owady i świeże pędy roślin. W sumie pożywienie ich musi być dużo bardziej kaloryczne niż zająca czy sarny, ponieważ chomik nie posiada w przewodzie pokarmowym symbiontów zdolnych do wzbogacenia pożywienia. Muszą one przesypiać zimę, gdyż w tej porze roku mają za mało wysokoenergetycznego pożywienia roślinnego 68 i owadów. Rośliny zbożowe poprawiają znacznie możliwości chomików. Pozwalają im z małej powierzchni zbierać bardzo dużą ilość ziaren. Dawniej chomiki uzależnione były od nasion dzikich traw, które dużo trudniej było zebrać, a ich ilości z roku na rok ulegały silnym zmianom. Toteż chomiki wędrowały, razem z uprawami zbóż, tak daleko na zachód jak pozwalały im na to warunki glebowe i wilgotnościowe. Obecnie zasięg ich występowania dochodzi do Wiednia na zachodzie i do rejonów dobrze przepuszczalnej lessowej gleby na północnym wschodzie Niemiec. Opanowały również niewielkie tereny w Bawarii i nad Renem. Aktywność chomików z reguły oceniana jest na podstawie szkód jakie wyrządzają w gospodarce. Na stepach rośliny korzystają z obecności chomików. Sprzyjają one wzrostowi roznosząc nasiona, zgryzają pędy, sprzyjając lepszemu ukorzenianiu się. Przez kopanie systemu korytarzy przenoszą głębsze warstwy ziemi z większą zawartością składników pokarmowych na powierzchnię i udostępniają je korzeniom roślin. Oranie zastępuje naturalnie dużo skuteczniej kopanie chomików. > Chomik europejski odważnie atakuje wrogów długimi siekaczami. Na sen zimowy zwija się w kłębek Suseł moręgowany (Citellus citellus) Jeszcze silniejszy od chomika jest suseł, również związany ze stepami. Ten gryzoń wygląda jak smukła miniaturka świstaka. Gdy grozi mu niebezpieczeństwo błyskawicznie umyka na krótkich nóżkach do jednego z otworów swojej podziemnej budowli. Niebezpieczeństwo nadchodzi najczęściej z powietrza. Gdy orlik krzykliwy, orzeł przedni czy inny drapieżny ptak zatacza kręgi nad terenem gnieżdżenia się susłów, wystawieni wartownicy przeraźliwie ostrym świstem ostrzegają okoliczne kolonie. Wówczas wszystkie zwierzęta znikają w swoich norach. Po pewnym czasie sprawdzają czy ,,niebo jest czyste" i wychodzą z powrotem na zewnątrz. Głównym pożywieniem susłów jest ostnica. Na przezimowanie susły kopią głębokie do 2 metrów, zabezpieczone przed mrozem budowle i zapadają w nich w sen zimowy. Obniżają temperaturę ciała do mniej więcej 2°C. Zużywają nagromadzone pod koniec lata i na jesieni zapasy tłuszczu, zachowując potrzebne im na wiosnę przyszłego roku minimum życiowe. Gdy wzrastająca temperatura gleby i ich wewnętrzny zegar melduje, że już czas, stają się na powrót aktywne. Często zmechanizowana uprawa roli uniemożliwia zwartość gleby konieczną do zasiedlenia przez susły. Najlepiej czują się one na otwartych przestrzeniach pastwisk puszty. Spasana przez bydło roślinność jest krótka, a krzewy i drzewa nie występują. Susły potrzebują szerokiej przestrzeni, aby w porę mogły uciec przed wrogami do swoich nor. Krzewy są dla nich poważną przeszkodą. Dają one osłonę zbliżającym się wrogom. Następnym niebezpieczeństwem są dla nich na wiosnę obfite opady deszczu lub gwałtownie topniejące duże opady śniegu. Zalewane są wówczas podziemne korytarze. Niektóre zmoknięte susły wychodzą na zewnątrz i stają się ofiarą wrogów, podczas gdy większość topi się w swoich norach. Bezpieczne schronienie mogą one znaleźć tylko w glebach klimatu stepowego, a nie w wilgotnym klimacie atlantyckim. Rozprzestrzenienie susłów na pastwiskach występuje tak daleko, jak sięga kontynentalny, stepowy klimat. Zmniejszenie się zasięgu pastwisk niskoprodukcyjnych pociąga za sobą spadek liczby susłów. T Rozprzestrzenianie się susłów 70 Nornik zwyczajny, polny (Microtus arvalis) Na uprawach rolnych najliczniejszym reprezentantem małych ssaków z rzędu gryzoni jest rodzina nomikowatych. Od prawdziwych myszy odróżnia się ona krótkim ogonem („myszy krótkoogonowe") i małymi uszami, prawie nie wystającymi z futra. Liczne rodzaje należące do tej rodziny opanowały uprawy rolne. Najliczniejszy jest mały nornik zwyczajny. Mierzy on tylko około 10 cm długości i waży około 20 gramów. Pozornie nic nie wskazuje na to, że jest to najliczniejszy gatunek ssaków w krajobrazie upraw rolnych. Jak wszystkie myszy poszukuje pożywienia w terenie, obgryza delikatne korzenie lub nasiona roślin, nie gardzi również szaranczakami lub innymi owadami, gdy tylko je złowi. Jednak główne jego pożywienie stanowi materiał roślinny, przeważnie świeże odrosty traw. Zdolność mnożenia norników jest godna uwagi. Po trwającej trzy tygodnie ciąży samica wydaje na świat 4-12 młodych, które ssą matkę przez ponad tydzień. A już po następnym tygodniu stają się dorosłe i zdolne do rozpłodu. Jedna silna samica może dać do siedmiu miotów w ciągu roku. W trakcie gdy troszczy się o młode późniejszych miotów, te z pierwszego mają już swoje potomstwo. Przy sprzyjającej pogodzie i dostatku pożywienia to masowe rozmnażanie się może w krótkim czasie doprowadzić do 72 klęski mysz. Nornik zwyczajny pierwotnie nie był tak liczny. W lasach zamieszkują inne gatunki, I nornica ruda, z pokrewnej grupy 1 i długoogoniasta mysz zaroślowaj z dużymi uszami. Mysz zarostowa Mysz ta, chroniąc się przed wrogami, a głównie przed dobrze słyszącymi sowami, dobrze wspina się na drzewa. Ma również dużo lepszy słuch niż np. nornik zwyczajny. Na brzegach lasów lis ma dobre zaopatrzenie. Chwyta norniki zwinnie jak kot. Na otwartych stepach większe i bardziej wytrzymałe chomiki i susły mają przewagę nad nornikami. Natomiast norniki zajmują pod swoje siedliska tylko wąski pas lasu gdzie zresztą ponoszą bardzo wysokie straty. Nie tylko lisy chętnie polują na obrzeżach lasów, ale i żbiki zasadzają się nocą na czatach, a również polują tu puszczyki i sowy uszate. Na myszy polują także żmije zygzakowate i jeże. > Nornik zwyczajny Sytuacja nornikow zdecydowanie uległa poprawie gdy rozszerzyła się uprawa roli i terenów zielonych, a wciąż rozległe obszary zwartych lasów zastąpione zostały dużymi polami. Z tej nowej sytuacji korzystają także polujące w ciągu dnia na norniki ptaki drapieżne, jak myszołowy i pustułki. Stały się one najczęściej występującymi ptakami drapieżnymi na terenach uprawnych. Ale rozmnażanie się ptaków drapieżnych nie może być związane tylko z masowym mnożeniem się nornikow, uzależnionym od dostatecznej ilości pokarmu. Decydujące znaczenie może mieć również osłona przed drapieżnikami. Gdy na polach zboże wyrośnie już wysoko, stanowi dobrą osłonę od góry i dostateczne zabezpieczenie przed wrogami naziemnymi. Małe myszy łatwo przemykają między źdźbłami. Dla lisów i kotów stanowią one jednak znaczną przeszkodę. Równocześnie pozbawienie lasów podszycia sprawiło, że w pobliżu ziemi stało się cieplej i bardziej sucho, a są to dwa czynniki sprzyjające norni-kom. Zdolność rozmnażania się zależy głównie od przebiegu pogody. W chłodne i wilgotne lata muszą one walczyć o przeżycie, natomiast w okresach suchych i gorących rozmnażanie ich przebiega bardzo szybko. Miot następuje po miocie. Myszy dobrze chronione w zbożach, mające sucho na miedzach między polami i dobrze zaopatrzone w wysokowartościowe składniki pokarmowe, mogą osiąg- 74 nąć prawie nieograniczone potomstwo. W niektórych latach, gdy silnie wzrasta ich liczebność i związana z nią gęstość zasiedlenia myszy wpadają w stres. Zwalczają się nawzajem w obrębie gatunku. Samice ronią płody już pod-rośnięte w łonie matek i niekiedy dochodzi do gwałtownych masowych padnięć. U mysz następuje rozregulowanie wewnątrzgatunko-wej fizjologicznej równowagi. W latach wystąpienia plagi nornika zwyczajnego dochodzi do szkód w rolnictwie. Wszyscy wrogowie razem nie są w stanie ograniczyć masowego rozmnażania się myszy, ponieważ zarówno pożywienie, jak i możność schronienia się i pogoda działają na ich korzyść. Ostatecznie dokonują tego epidemie i stres, które są decydująca „instancją kontrolującą" rozwój pogłowia. W ciągu krótkiego czasu załamuje się masowy pojaw i zostaje tak mało nornikow, że ich wrogowie muszą przenieść się na inne tereny, aby nie zginąć z głodu. Wiele gatunków zwierząt żyjących na użytkach rolnych w ciągu stuleci przystosowało się do chwytania nornikow i podobnych do nich, blisko spokrewnionych nornikow burych (Microtus agrestis). Bocian > Do licznych wrogów chwytających i pożerających norniki zaliczamy bociana białego (u góry) i czaplę siwą (u dołu). Oba gatunki polują na uprawach nie tylko na norniki zwyczajne, ale i na karczów ni ki biały przemierza pola w poszukiwaniu myszy, czapla siwa, którą można spotkać tylko nad wodami czatuje nieruchomo przed norą i błyskawicznie chwyta mysz, gdy tylko się wychyli. Mewy śmieszki przynoszą na wpół martwe norniki do swoich kolonii, aby żywić nimi młode. Dzieżba, ptak śpiewający, po sokołach największy drapieżnik, nadziewa swoje ofiary na ostre kolce drzew, traktując je jako zapasy. Omarlice zakopują trupy, a jeże wykopują gniazda z młodymi nomikami, zanim na tyle podrosną, że staną się dla nich za szybko uciekającą zdobyczą. Kuny i tchórze, gronostaje, żbiki i domowe koty, a również niekiedy wilki i oczywiście ptaki drapieżne i sowy, na wszystkie możliwe sposoby polują na małe gryzonie. Łasice polują również w podziemnych korytarzach, wciskając się do nory w pogoni za myszą. Norniki są ważnym ogniwem w łańcuchu pokarmowym na polach. Są one pożywieniem, które przetworzone zostało z roślinnego w mięsny, a ten z kolei dla wielu gatunków jest podstawą życia. Gwarantują również różnorodność gatunkową na polach. W Europie Środkowej ten łańcuch powiązań z nornikiem jako podstawą należy do przeszłości. Masowe rozmnażanie się norników jest coraz rzadsze i nie występuje w ogóle tam, gdzie różnorodność upraw zastąpiona została wielkopołacio-wą, uporządkowaną monotonią. Jednolitość dużych powierzchni 76 i dokładność nowoczesnych Ł maszyn żniwnych nie daje norni-1 kom szans przeżycia. Ich popula- I cja załamuje się wszędzie tam, I gdzie środowisko zostało zdegradowane i zamienione w agrotech- I niczną fabrykę. Oczywiście norni- I ki polne nie giną od razu. Nie I zajmują już jednak znaczącej po- I zycji w strukturze gatunkowej I upraw jaką miały od stuleci. I W związku z tym zmniejsza się I liczebność różnych gatunków I zwierząt zależnych od występo- I wania norników. Dzisiaj większa część gatunków I ptaków zamieszkujących użytki rolne jest zagrożona. Większość z nich związana była z nornika- I mi. Na terenach naturalnych, na I obrzeżach wsi i miast mogą one jeszcze przeżyć. Czego trucizny i naturalni wrogowie nie zrobili, dokona stechnizowana gospodar- I ka rolna. Zachwiana została równowaga gatunków występujących ! na terenach uprawnych. Nadwyżki produkcyjne rolnictwa muszą być składowane, a wszyscy ponoszą wysokie tego koszty. A dla norników nie ma ziarna. > Żbik rzadko występuje na terenach Europy Środkowej, żywi się przeważnie myszami, gdy inne ofiary są trudne do zdobycia. Żyje w dużych kompleksach leśnych, ale wypuszcza się również na Iowy na tereny otwarte. Ma podobny sposób polowania jak nasz kot domowy. Czatuje na ofiarę i skacząc chwytają ostrymi pazurami Badylarka [Microtus minutus) Zdumiewające jest jak wiele gatunków zwierząt zareagowało na złożoną przez ludzi ofertę nowych możliwości życiowych na uprawach. Zgrabna, filigranowa badylarka, gdy spotyka się ją we właściwym dla niej środowisku, wydaje się być dobrze przystosowana. Wspina się ona w zaroślach, na wygrzanych przez słońce brzegach strumieni i na słonecznych skrajach lasów, gdzie rosną rośliny dające ziarna bogate w składniki pokarmowe. Takie brzeżne biotopy zanikają w przyrodzie. Badylarka ważąca tylko niecałe 6 gramów łatwo może wspiąć się do nasion, nim osypią się na ziemię. Buduje kunsztowne kuliste gniazda w gęstych zaroślach, chroniących ją przed wilgocią, może również konkurować ze swoimi krewniakami żyjącymi pod ziemią. Delikatne ciało badylarki nie wytrzymuje wychłodzenia spowodowanego wilgocią. Można sądzić, że tak wymagający ssak, który ze względu na wielkość ciała stoi na granicy możliwości organizmów ciepłokrwistych, może występować tylko w bardzo mocno ograniczonych środowiskach. W rzeczywistości jednak badylarka występuje na terenie całej Europy Środkowej, z wyjątkiem terenów wysokogórskich. Korzysta ona również z terenów uprawnych i wykorzystuje je jako nowe, wartościowe środowisko. Szczególnie zboża odpowiadają jej wymaganiom życiowym. Źdźbła stoją tak gęsto obok siebie, że małe myszy używając do pomocy ogona, mogą się po nich wspinać. Źdźbła o kłosach mających ziarna w stadium | dojrzałości mlecznej lub całkowicie dojrzałe stanowią najwyższej jakości pożywienie, a z racji przewiewnego, słonecznego położenia stanowią idealny mikroklimat dla wrażliwych badylarek. Kuliste gniazda wielkości pięści, które sprawnie splatają pomiędzy źdźbłami zbóż, opierają się podmuchom wiatru. Ciężkim okresem dla badylarek jest jesień, gdy zboża zostaną zebrane z pól. Wówczas przenoszą się na obrzeże wsi w poszukiwaniu gąszczu pokrzyw w pobliżu stodół lub, jeszcze lepiej, zarośli trzcinowych na brzegach rowów. Dojrzewają tam nasiona trzciny, które przez całą zimę są niewyczerpanym źródłem pokarmu, wystarczającym na przeżycie do początku następnego lata, gdy zaczną dojrzewać kłosy zbóż. Badylarki gromadzą się tam, gdzie uprawy rolne zajmują niewielki obszar i poprzecinane są rowami melioracyjnymi. Można je również znaleźć na brzegach zadrzewień. Dzisiaj to zwierzątko tak rzadko występuje, że powinno być objęte ochroną. Zbyt duże przestrzenie pól o niedostatecznie zróżnicowanych uprawach, brak miedz i niezagospodarowanych skrajów osiedli przyczynia się do zmniejszenia liczebności badylarek. > Badylarka na źdźble owsa 78 Karczownik ziemnowodny (Awicola terrestris) W odróżnieniu od zbóż i innych jednorocznych upraw, większość wieloletnich roślin polowych tworzy tak rozległy system korzeniowy, że po kilku latach więcej biomasy znajduje się pod ziemią niż wyrasta na powierzchni. Taki system korzeniowy zawiera dużo wartościowych składników pokarmowych, które służą roślinom jako rezerwa do okresowego wzrostu na wiosnę i do tworzenia nasion. Jest więc całkiem oczywiste, że te zapasy wykorzystywane są również przez różne gatunki zwierząt. Głównie owady i ich larwy dostają się do systemu korzeniowego, aby wykorzystać zawarte w nim roślinne składniki pokarmowe. Wśród ssaków tylko nieliczni specjaliści wykorzystują to środowisko. Od dłuższego czasu najważniejszym szkodnikiem europejskich upraw jest karczownik. Należy do rodziny nomikowatych i jest blisko spokrewniony z nornikami. Ale jest od nich dużo większy. Waga jego ciała waha się od 70 do 180 gramów. Wielkość ciała jest dostosowana do sposobu życia, którego większą część spędza pod ziemią. W chłodzie ziemi karczownik stosunkowo szybko traci ciepło. Powłoka tłuszczowa ciała nie jest na tyle gruba, aby zahamować wypromieniowa-nie ciepła, może to zapewnić tylko wystarczająca wielkość ciała. Najważniejszym źródłem pokarmu karczowników są bogate w składniki pokarmowe korzenie. Musi on Typowy korytarz karczownika dużo kopać i gryźć gdyż nie tak łatwo można znaleźć pod ziemią odpowiednie korzenie. Karczow-niki kopią podobnie do kretów. Ale ich korytarze biegną płyciej, bliżej powierzchni ziemi i prowadzą do pożywienia - korzeni. Korzenie zawierają przede wszystkim składniki zapasowe, takie jak cukier i skrobię, ale mało białka. Karczo-wniki muszą uzupełniać więc je pewną ilością świeżego nadziemnego pokarmu roślinnego oraz owadami i innymi stawonogami. Rośliny uprawne, szczególnie młode drzewka, stanowią pokarm chętnie spożywany przez karczow-niki. Z tego powodu są one zaliczane do szkodników i zwalczane różnymi środkami zwanymi roden-tocydami, które z racji swojej szkodliwości powinny być wycofane z użycia. Rycie i gryzienie ma zarówno pozytywne jak i negatywne znaczenie dla równowagi w przyrodzie. Karczowniki przez swoją działalność przewietrzają glebę i sprzyjają tworzeniu się próchnicy, przez gryzienie korzeni hamują rozwój krzewów i drzew, a jednocześnie sprzyjają wzrostowi traw. 80 Karczownik Dla wielu zwierząt polujących na myszy karczowniki mogą być zastępczym albo też głównym pokarmem. Nie są one w prawdzie tak częste jak norniki, ale są większe i stanowią bardziej treściwy łup. Karczownik bardzo łatwo się przystosowuje i może wyciągać pożywienie nawet z wody. Na użytkach zielonych jest on niechętnie widziany, gdyż wykopuje rozległe systemy korytarzy tuż pod powierzchnią gleby. Kopce ziemi sypane przez karczowniki są znacznie mniejsze niż kopce kretów. Szczególnie wyjścia zi- mowe pozwalają na rozpoznanie korytarzy łączących kopce. Tereny zadarnione w sadach są najlepszym środowiskiem do życia lądowej formy karczownika. Na brzegach zbiorników wodnych żyje forma tego samego gatunku nazwana szczurem wodnym. Ale karczownik ze szczurem wcale nie jest spokrewniony. Chodniki karczownika i kreta łatwo można odróżnić po kształcie przekroju poprzecznego. Odpowiednio do kształtu ciała sprawcy, korytarze karczowników są okrągłe, a korytarze kretów poprzecznie owalne. 81 Kret (Ta/pa europaea) Również kret zawdzięcza powstaniu terenów uprawnych znaczne powiększenie swego środowiska życiowego. Pierwotnie zamieszkiwał on jasne, zasobne w próchnicę lasy i ich obrzeża. Głównym celem jego wędrówek stały się miejscowe lasostepy. Z nich dotarł na uprawy, zasiedlając przede wszystkim łąki i pastwiska. Tam kret zakłada swój podziemny system korytarzy długości do 150 m i, w zależności od miąższości gleby, do metra głębokości. Kret wyrzuca wykopaną ziemię, tworząc na powierzchni charakterystyczne kopce, które pod wpływem deszczu i wiatru stopniowo rozpływają się. Warstwa po warstwie świeża ziemia z głębszych warstw gleby wyrzucana jest na powierzchnię. Sprawność potrzebna do zmiany struktury warstwowej gleby jest niezwykła. Dorównuje na dłuższą metę płytkiej orce. Powoduje to przemieszczanie składników pokarmowych z głębszych warstw zwłaszcza spod korzeni drzew, na powierzchnię gleby, co oznacza, że krety wykopują to z czego korzystają trawy. Ponieważ krety muszą oddychać, kopią otwory-ko-miny prowadzące na powierzchnię i w ten sposób przez system korytarzy powietrze dostaje się do gleby. Kret waży prawie tyle samo co karczownik : 65 do 130 gramów. Przy tej wielkości ciała występuje korzystna proporcja między utratą ciepła przez powierzchnię ciała a wewnętrznym wytwarzaniem ciepła. Jedwabiste, gęste lecz krótkie futro kretów izoluje bardzo dobrze. Nie widać żadnego „prześwitu", tzn. włosy rosną nie tak jak u większości ssaków w określonym kierunku, ale tak jak w aksamicie do góry. Dlatego kret może łatwo poruszać się w korytarzach zarówno do przodu jak i do tyłu bez zmierzwienia futerka. Walcowate ciało porusza się w ziemi z dużą siłą na łopatkowatych, grzebnych, krótkich i silnych nogach. Nogi mają budowę przystosowaną do warunków życia. Ziemia musi posiadać właściwą strukturę, aby środowisko było odpowiednie dla kretów. Nie może być za luźna, aby korytarze nie zawaliły się. Nie może być za bardzo zbita i kamienista. Najlepsze są dla nich gleby łąkowe z metrowej grubości warstwą próchnicy surowej. Tu w bogactwie korzeni różnych roślin kret znajduje swoje pożywienie. Składa się ono głównie z dżdżownic, pędraków i owadów glebowych. Krety zmniejszają wytrzymałość gleby, pozbawiając ją żyjących w niej zwierząt. Kret kopie dużo szybciej i skuteczniej niż jego ofiary i na tym polega jego przewaga. Stała temperatura w glebie sprawia, że kret posiadający bardzo gęste futerko traci stosunkowo mało ciepła, a na podtrzymanie funkcji życiowych zużywa dużo mniej energii niż inne zwierzęta jego wielkości. > Krety tylko wyjątkowo wychodzą na powierzchnię 82 Dużo krecich kopców na łące wskazuje, że jej życie glebowe jest bogate. Niechętnie widzi kopce rolnik, gdyż korzenie stają się cięższe, a skoszona masa zmieszana jest z ziemią. Na takich łąkach występuje przede wszystkim dużo dżdżownic. Krety wiedzą o tym i składają złapane dżdżownice w komorach spichrzowych jako zapas żywności. Krety gromadzą dżdżownice razem, nagryzając je powodują, że nie mogą one uciec. Te spiżarnie z żywymi zapasami dżdżownic służą na czas słabych połowów. Swoje nory mieszkalne krety umieszczają na głębokości około pół metra pod powierzchnią gleby. W zimę przenoszą swoje systemy chodników głębiej i chronią się w ten sposób przed mrozami. Również i dżdżownice schodzą w tym czasie niżej. W związku z tym na wiosnę powstaje na powierzchni wiele pagórków. O tej porze roku kopce kretów są najbardziej widoczne. Bardzo dużym niebezpieczeństwem dla kretów są zalania korytarzy wodą roztopową lub przez ulewne deszcze na płaskich terenach łąkowych. Ginie wtedy bardzo wiele kretów. Drenowanie mokrych łąk prowadzi do wzrostu częstości występowania kretów. Po odwodnieniu gruntów kret może zasiedlić wiele nowych, bogatych w próchnicę i dżdżownice terenów łąkowych. Dawne torfowiska niskie charakteryzują się dzisiaj największą częstotliwością występowania kretów. Odkąd tra- 84 wa koszona jest maszynowo, łąki na wiosnę muszą być wyrównywane ciężkimi walcami. Na równinach krety nie są żadnym godnym uwagi problemem gospodarczym. Niszczą wiele pędraków, chronią więc rośliny. Wcześniej bardzo wiele kretów łowiono w przeróżne specjalne pułapki zastawiane w korytarzach, choć w pierwszym rzędzie chodziło o zżerające korzenie karczowniki. Dzisiaj podobne nastawienie jest niepotrzebne, a krety są chronione. Zębiełek białawy {Crocidura leucodon) Owadożerny mały zębiełek jest bliżej spokrewniony z kretami niż z właściwymi myszami. Odżywia się tym co znajdzie w uprawach rolnych. Kret zabezpiecza się przed utratą ciepła prowadząc powolny, jednostajny, a jednocześnie energooszczędny tryb życia. Utrzymując wysoką temperaturę ciała wynoszącą 39,4°C, kret na gram swego ciała zużywa dużo mniej pokarmu niż mały, ważący 6 do 15 gramów zębiełek. Te karzełki wśród ssaków muszą dziennie pobrać tyle pokarmu, ile mniej więcej same ważą. Przy niskiej zewnętrznej temperaturze otoczenia ilość pobranego pokarmu wzrasta dwukrotnie. Aby zebrać tak dużo pożywienia zębiełki muszą być ciągle w ruchu, a śpią bardzo krótko. Dzień i noc poszukują pożywienia. Składa się ono w większej części z owadów. Tak duża produkcja ciepła musi utrzymać ma- Zębiełek białawy z młodymi lutkie ciało ryjówek w temperaturze 39°C. Ich serce bije 1300 razy na minutę, szybciej niż u wszystkich innych ssaków. W biocenozie gleby ryjówkowate odgrywają rolę najważniejszych reducentów. Wydzielina piżmowa chroni je przed większością wrogów polujących na myszy. W obfitym w pożywienie terenie uprawnym wiele gatunków ryjów-kowatych żyje w zgodzie. Zębiełek białawy jest najczęstszym ich przedstawicielem. Należy do grupy zębiełków białozębnych, do której należy również zębiełek karliczek i zębiełek domowy. Gatunki te żyją na polach, podobnie jak przedstawiciele ryjówek czerwonozębnych: zębiełek leśny i zębiełek zaroś-lowy. Ich nisze ekologiczne krzyżują się na użytkach rolnych częściej niż w ich dawnych siedliskach. Zębiełkom wyjątkowo szkodzi stosowanie środków ochrony roślin przed szkodnikami. Źródło pokarmu dopływa wówczas nieregularnie, a łatwo dostępne ofiary często są silnie zatrute. Stosowanie pestycydów na uprawach przetrzymują dużo łatwiej szkodniki niż ich naturalni wrogowie. 85 Gronostaj {Mustella erminea) i łasica {Mustella nivaliś) Myszy mogą czuć się bezpieczne w swoich kryjówkach przed ptakami drapieżnymi i sowami. Narażone są na niebezpieczeństwo wtedy, gdy się od nich oddalą. Są jednak dwaj mali myśliwi - gronostaj i łasica, którzy polują na myszy również i w ich kryjówkach. Łasica jest smukła i zwinna, może podążać za myszą w jej korytarzach i podziemnych komorach mieszkalnych. Wiemy, że łasica i jej większy kuzyn - gronostaj tępią myszy w ich norach. Te małe drapieżniki podlegają podobnym do myszy prawidłowościom. Potrzebują one również bardzo dużo pokarmu dla utrzymania odpowiedniej ciepłoty ciała. Smukła budowa ciała powoduje duże straty ciepła, czyli „wysokie koszty ogrzewania". Szybki bieg pochłania dużo energii. Takie „wyso-kowydajne" ciało jest zgodnie z tym wymagające. Gdy zmniejsza się ilość dostępnego pokarmu, łasice muszą albo zmienić miejsce łowów w poszukiwaniu bardziej zasobnych środowisk, albo giną z głodu. Na długo przed tym doprowadzają populację myszy do niebezpieczeństwa wyginięcia. Ten stan osiąga granicę poza którą populacja myszy nie mogłaby się odnowić. Jest to cena specjalizacji. Gronostaj w zimowym futrze U nas w zimie łasica nie zmienia barwy futra. Tylko w rejonach wysokogórskich i na północy jej zimowe futro przybiera białą barwę Trzeba podkreślić, że zwłaszcza łasice uzależnione są od częstotliwości występowania myszy. Prawie dwa razy większy, dochodzący do 400 gramów wagi gronostaj nie jest tak bardzo uzależniony od liczby myszy. Ze względu na swoją wielkość nie może tropić myszy w ich norach i z tego powodu ma szerszy krąg żywicieli, poluje nawet na króliki. Mamy tu do czynienia z dwoma podstawowymi sposobami wykorzystania ofiary. W zależności od sytuacji i podaży raz lepsza jest specjalizacja, Gronostaj w letnim futrze 86 a w innym przypadku generaliza-cja. Obie strategie przystosowania się mogą być skuteczne. Gronostaj i łasica korzystając z tego mechanizmu zmniejszają wzajemną konkurencję o pożywienie. Obserwując częstotliwość występowania tych dwóch gatunków widać, że w ciągu lat ulega ona silnym wahaniom. Lata o dużej częstotliwości zbiegają się z masowym pojawianiem się myszy, lub odwrotnie. Temu rytmowi towarzyszy również podobna częstotliwość występowania myszołowów, pustułek, sów usza-tych, a także kotów wędrujących po polach i łąkach w poszukiwaniu pożywienia. Wszystkie te gatunki zależą od małych myszy. Gronostaj dla zwiększenia swego pola widzenia unosi się na tylnych nogach 88 Kot domowy (Felis catus) Po łasicach i gronostajach, koty domowe biegające bez nadzoru są najczęstszymi małymi drapieżnikami występującymi na naszych polach. Cęsto uważane są za zagrożenie dla żyjących na wolności drobnych zwierząt. Koty żyją od stuleci w bliskiej wspólnocie mieszkaniowej z ludźmi, będąc jednocześnie całkowicie niezależnymi zwierzętami domowymi. Ich znaczenie na terenach objętych gospodarką człowieka jest niewątpliwie interesujące. Budowa ciała i zachowanie kotów domowych jest bardzo podobne jak u żbika {Felis silvestris). Różni się on od kotów domowych tym, że przebywa przeważnie pod osłoną lasu, natomiast koty chętnie przebywają na otwartych polach. Koty przebywają na łąkach i polach w rejonie swoich domostw, a również na terenach sąsiednich, jeżeli mają taką możliwość. Jak daleko rozszerzą one swój zasięg zależy od tego, co mogą znaleźć i z iloma innymi kotami będą musiały ten teren dzielić. Rewiry różnych kotów często zachodzą na siebie i są przez nie kolejno wykorzystywane. Kocury mają większe rejony patrolowania, które prawie całkowicie dzielą z innymi kotami, podczas gdy same izolują się jeden od drugiego. Duża część patrolowanych terenów znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie domów, w których mieszkają koty. Szczególnie atrakcyjne są te części, na których znajduje się dużo myszy. Koty domowe chwytają myszy nawet wtedy, gdy właściciel dobrze je karmi. Podczas polowania na myszy stosują one zupełnie inną technikę niż łasice czy gronostaje. Nie rozglądają się w koło, ale wyszukują otwór nory myszy i doskonałym węchem sprawdzają czy mysz jest w środku. Wtedy zasadzają się przy norze i czekają. Na początku kot jest odprężony. Jego ciało znajduje się w pozycji dość wydłużonej i nie jest pochylone. Pamięta on, że mysz jest żwawa i szykuje się do opuszczenia nory, napina mięśnie i przygotowuje się do skoku. Gdy mysz dostatecznie wyłoni się z nory kot szybko spręża się w łuk i rzuca się z wyciągniętymi pazurami na małą ofiarę. Podobny „mysi skok" wykonuje także lis, ale ponieważ posiada tępe pazury nóg, musi zaraz ją zagryźć, co utrudnia mu znacznie połów. W czasie rozstrzygającego skoku wszystkie uczestniczące w nim mięśnie kota muszą błyskawicznie osiągnąć najwyższą wydajność. Po tak dużym wysiłku niezbędny jest czas spoczynku. Koty śpią dużo. Ich strategia sprawdza się tylko przy dostatecznej liczebności myszy. Rzeczywistość widzimy w liczbie przejechanych na ulicach kotów. W latach masowego poja-wu myszy zdarza się to trzy do pięciokrotnie częściej niż w latach ubogich w myszy. Koty od- 89 dalają się wówczas na więcej niż 100 m od granicy własnego lub najbliżej stojącego domu. To zjawisko potwierdza, że wędrówki kotów na pola w pierwszym rzędzie zależą od myszy, które je tam zwabiają. Bażanty, kuropatwy, zające i króliki lub ptaki śpiewające i ich młode odgrywają niewielką rolę w składzie pokarmowym wałęsających się kotów domowych. Żadne naukowe badania nie potwierdziły dotąd, że nasze domowe koty szkodzą istotnie drobnej zwierzynie łownej albo ptakom śpiewającym na polach. Kot godzinami może siedzieć przed mysią norą i czekać. Okazuje się, że podobnie jak mały drapieżnik, gromadzi on energię na perfekcyjny skok i chwyt. Dużo mniejsze gronostaje i łasice przy takim sposobie polowania nie mogłyby przeżyć. Ich ciało za szybko stygnie, wymagają one stosunkowo więcej pożywienia (złowień) niż większe i bardziej przysadziste koty domowe. Lis, tylko trochę większy od kota, stosuje w polowaniu strategię złożoną z czatowania i tropienia. Biega tu i tam, wtyka nos w każdy gąszcz, czeka przed mysią norą i na koniec zadowala się dżdżownicą. Lis jest wszystkożercą w ekologicznym sensie, koty i łasice są natomiast wyspecjalizowane, chociaż mają całkowicie rożny sposób polowania. W krajobrazie pól uprawnych brakuje ekologicznego „etatu" czatującego łowcy. Kot świetnie się nadaje na to stanowisko, zachowuje się tak samo zarówno w stosunku do miejscowych gatunków, jak i wobec licznych napływowych. Nie należy odmawiać kotu jego miejsca w przyrodzie. Przyroda terenów uprawnych ukształtowana przez ludzi jest uboga gatunkowo. Wszystkie gatunki, na przestrzeni niewielu setek lat, musiały przystosować się do takich warunków. Czy przeżyją, czy nie, nie zależy od kotów domowych, a od tego co my ludzie zrobimy z krajobrazem terenów uprawnych. Rola kotów w obrębie osiedla jest dużo bardziej różnorodna. Są one ściśle związane z terenem osiedli ludzkich i w szczególny sposób traktowane. > Na polach koty polują przede wszystkim na myszy. W strukturze gatunkowej zastępują żbika. Wpływ kotów domowych na drobną zwierzynę łowną i ptaki śpiewające jest najczęściej wyolbrzymiany 90 *X. Ssaki na po/ach Spośród 48 środkowoeuropejskich gatunków ssaków, 35 przeważnie lub w znacznej części korzysta ze środowiska pól uprawnych. Nie brane są tu pod uwagę nietoperze i żyjące w morzu ssaki. Pierwsze zostawiamy, ponieważ polują w powietrzu, nie są więc bezpośrednio związane z określonym typem środowiska, a te drugie nie żyją na lądzie. Z bilansu środowiska wynika, że pola są dominującym środowiskiem dla większości naszych gatunków ssaków. Ssaki są odpowiednio przystosowane do zdobywania nowych środowisk. Dlaczego tak się dzieje? Czy dawniej było tak, że rzadko i tylko niektóre gatunki dały sobie radę z istotnymi zmianami, które spowodował człowiek wprowadzając gospodarkę rolną na terenach leśnych. Mogłoby się tak zdarzyć wtedy, gdyby dawne środowisko było bardziej wydajne niż nowe. Ale razem z roślinami uprawnymi na te tereny przywędrowały nowe gatunki, i nie tylko ludzie ale i one otrzymały dużo lepsze pożywienie, jakiego nie zapewniały rosnące dawniej trawy, krzewy i drzewa. Owoce rosnące dziko na brzegach lasów były małe, twarde i gorzkie. Owoce wprowadzone przez ludzi dawały natomiast dobre jakościowo plony. Na polach uprawnych były nie tylko zboża, ale również rośliny bulwiaste i strączkowe. Rzepak i młode zasiewy dostarczały również w zi- mie świeżej zieleniny, którą na dzikich stepach można było zdobyć dopiero po uciążliwym zrzuceniu suchej trawy. Różnorodny świat zwierząt znalazł na polach uprawnych dużo więcej i lepszej jakości pokarmu w jednorodnych wysokowydajnych roślinach uprawnych, zgromadzonych na niewielkiej przestrzeni. Od dużych ilości dobrego jakościowo pokarmu uzależnione są zwłaszcza ssaki i ptaki, ponieważ wymagają one pożywienia zarówno do wzrostu, rozmnażania się, jak również do utrzymania ciepłoty ciała. Tereny użytków rolnych zabezpieczają pokarm zarówno ssakom, jak i ptakom - o których będzie mowa w następnym rozdziale. Jest to szczególnie wyraźne, gdy przyglądamy się przekazywaniu energii w różnych typach środowisk. W warunkach środkowoeuropejskich przepływ energii, w zbliżonym do naturalnego liściastym lesie mieszanym, na każdy metr kwadratowy i rok wynosi 2000 do 5000 kilokalorii. Jest to trochę powyżej średniej światowej, która wynosi 2000 Kcal/m2/rok. Natomiast na polach wynosi ona 40 000 Kcal/m2/rok, a więc dziesięć do dwudziestu razy więcej. Takie zwiększenie produktywności zapewnia wyżywienie ludziom i wielu gatunkom zwierząt. Często są to gatunki, które wcześniej w naturalnych środowiskach rzadko występowały lub w ogóle nie było ich na tych terenach. Nadzwyczajnym osiągnięciem terenów uprawnych 92 była i jest ich siła przyciągania żyjących na swobodzie gatunków. Osiągnięcia ludzi są coraz większe. W przyrodzie zdolności wytwórcze nie rosną bez ograniczeń. Istnieją granice, które dzięki nowoczesnej technice nie mogą być w istotny sposób poszerzone. Rośliny zależne są od światła słonecznego, wody, dwutlenku węgla i składników mineralnych. Dzisiejsza wydajność produkcji musi być skalkulowana tak tanio, by była opłacalna przy użyciu maszyn rolniczych i chemicznej ochronie roślin, przy stosunkowo taniej energii pochodzącej z kopalin (produkcja ropy naftowej). Bilans energetyczny rolnictwa był przez stulecia dodatni. Dziś natomiast tam na świecie, gdzie rolnictwo zależy od źródła energii pochodzącej z ropy naftowej, bilans jest negatywny. Nadszedł czas, aby się nad tym zastanowić. Wzrastająca mechanizacja pogarsza bilans energetyczny w gospodarce wiejskiej 94 Ptaki Kuraki We wszystkich rejonach trawiastych świata żyją kuraki lub inne grupy ptaków, podobnych do nich pod względem przystosowania się do środowiska. Ptaki te szybko i wytrwale biegają, mogą również całkiem dobrze fruwać (lecz niezbyt zwinnie) i porozumiewają się między sobą z reguły głośnym wołaniem. Pożywienie ich jest przeważnie pochodzenia roślinnego. W związku z tym są one również przystosowane do życia na użytkach uprawnych. Prawdopodobnie pierwszymi gatunkami, które przywędrowały do nowego jeszcze środowiska upraw rolnych na terenie Europy Środkowej były kuropatwy (Perdix perdix). Pochodzą one ze wschodnich i południowo-wschodnich stepowych rejonów Europy, wymagają środowiska nie za bardzo wilgotnego. Kuropatwy w rejonach podalpejskich unikają wysokości powyżej 700 m n.p.m., ponieważ opady są tam za duże. Tylko tu i ówdzie można je jeszcze spotkać w wyższych rejonach. Najlepszym dla nich środowiskiem są ciepłe i suche niziny. Niegdyś w Europie Środkowej zwykle stosowano na polach system trójpolówki z pozostawianym każdorazowo jednorocznym ugorem przypominającym warunki stepowe. Kuropatwy znajdowały na ugorach najlepsze warunki życia. Były one najbardziej charak- terystycznym gatunkiem naszych upraw rolnych. Dziś kuropatwa jest w wielu rejonach tak rzadka, że powinna być umieszczona na Czerwonej liście gatunków chronionych. Spadek liczby kuropatw wskazuje na bardzo wyraźne zmiany w nowoczesnym krajobrazie upraw rolnych. Rozpoczęły się one w latach sześćdziesiątych naszego stulecia. Zima stulecia w roku 1962/63 silnie ograniczyła populację kuropatw w południowych rejonach Niemiec, gdzie w przeciwieństwie do innych rejonów, od tego czasu, stan liczebny nie zwiększył się. W czym tkwi przyczyna? Zapewne zadziałały tu łącznie liczne czynniki ale szczególnie ważne było oczyszczenie pól. W tym czasie na dużym obszarze zlikwidowane zostały miedze i zadrzewienia śródpolne w celu poprawienia w gospodarstwach rolnych warunków dla masowej produkcji, a pola ujednolicono dla obróbki maszynowej. Dla kuropatw była to katastrofa. Pozbawiono je ważnych warunków istnienia. Na podwyższonych miedzach śródpolnych mogły one zakładać gniazda, które pozostawały suche, gdy ulewy majowe nawiedzały pola. Po oczyszczeniu pól, po miedzach pozostały tylko głębokie bruzdy, w których gromadziła się woda. Na miedzach rosły dzikie polne rośliny na których żyły małe owady. Służyły one świeżo wylęgłym z jaj pisklętom kuropatw za pożywienie. Małe kuropatwy wymagają do 95 ^pySWWffl ';U*^lP. wzrostu białka zwierzęcego. Nie mogą się one odżywiać ziarnem tak jak dorosłe ptaki. Ich zapotrzebowanie pokarmowe pokrywane jest w 95% przez owady. Na roślinach uprawnych, z powodu regularnego opryskiwania ich środkami owadobójczymi, nie znajdowały już owadów w potrzebnych ilościach. Szczególnie brakuje pożywienia, gdy po opryskaniu duże ilości małych owadów w krótkim czasie giną. Oczyszczone pola z reguły są za duże, aby małe kuropatwy mogły przenieść się na nie opryskany teren. W przeszłości pola podzielone na małe części sąsiadowały ze sobą. To też ilość pożywienia waha się od nadmiaru do niedostatku, poza tym zmniejsza się różnorodność pokarmu. Gdy małe wylęgną się w niekorzystnym dla nich czasie, nie mogą znaleźć nic do jedzenia. Zapas pożywienia z żółtka wyczerpuje się szybko i młode giną, chociaż matka dobrze się nimi opiekuje. Znajdują wprawdzie ziarna, ale brakuje im małych owadów. Wilgotna i zimna wiosenna pogoda nie sprzyja potomstwu i całe pogłowie ginie. Kuropatwy z roku na rok stają się coraz rzadsze. Jest ich znacznie mniej niż w pierwszej połowie naszego stulecia. Sprzyjające lata nie mogą tej sytuacji ani trochę zmienić, gdyż stale zanika sieć miedz, od której w znacznym stopniu zależy stan liczbowy kuropatw. Nieliczne nowo posadzone zadrzewienia śródpolne nie stanowią żadnej namiastki. Na liczbę kuropatw wpływa również bezpośrednie zatrucie drobnych owadów przez insektycydy (środki owadobójcze), również pośrednio działają herbicydy (środki chwastobójcze) ponieważ niszczą one różne chwasty, które z kolei służą wielu gatunkom owadów jako pożywienie. Stada kuropatw, będące związkiem rodzinnym, w ciągu ostatnich trzech stuleci stały się coraz mniej liczne. Wpływa to również na ich zdolność przeżycia w zimie. Polowania na kuropatwy muszą być w większości rewirów na długo zabronione. Bażant (Phasia nus colchicus), który dopiero przed około 100 laty został naturalizowany, nie reaguje tak mocno na zmiany w nowoczesnych polach jak kuropatwa. Jest on silniej związany z lasem lub przynajmniej zadrzewieniami, gdzie znajduje dobre schronienie i gdzie może wyprowadzić młode. Tu niezawodnie znajduje drobne owady, które dla piskląt bażanta są tak samo niezbędne jak dla piskląt kuropatwy. Bażanty śpią na drzewach i w ten sposób skuteczniej unikają wrogów naziemnych. Gdy pola zostaną sprzątnięte, można bażanty zimą dokarmiać. Tu znajdują niezbędne pożywienie w czasie zimowego niedostatku. Kuropatwy nie pobierają takiego pokarmu, zwłaszcza gdy przebywają w gęstych zaroślach lub na brzegu lasów. Nieporównywalnie ciężej jest im zdobyć pożywienie zimowe 98 Wąskie miedze między polami są dla wielu gatunków niezbędne do przeżycia (z lewej: dawniej, z prawej: stan obecny) niż bażantom. Poza tym te pochodzące z Azji Wschodniej kuraki mogą być hodowane w dużych wolierach, gdzie można uzupełniać ich liczebność. Bażanty są sztucznie hodowane w wielu rejonach Europy. Te kuraki pochodzą z obcej fauny, która w znacznym stopniu różni się od europejskiej. Ich zachowanie się i wygląd zwracają uwagę jastrzębi i lisów, a ze względu na słabe możliwości przetrzymywania naszych zim nie są zbyt dobrze dostosowane do warunków panujących w Europie Środkowej. Dlatego powstaje coraz więcej nowych problemów. Jest pewna różnica, gdy gatunek sam zdobywa nowe tereny albo gdy jest sztucznie przez ludzi wprowadzony. Być może bażanty przyczyniły się do zniknięcia cietrzewi {Tet-rao tetrix), które do przełomu stulecia były rozpowszechnione na równinach. Z racji agresywności bażancich kogutów tam, gdzie oba gatunki wspólnie występowały, wciąż pojawiały się mieszańce. Dzisiaj wykluczone jest występowanie równocześnie bażantów i cietrzewi. Na niektórych terenach robiono nawet próby zadomowienia ba- 99 żanta złocistego i innych eg- przecisnąć. U podstawy wyso-zotycznych, interesujących ku- kich traw jest chłodno i wilgot-raków. Jednak te badania nie no, nawet kiedy świeci słońce, powiodły się. Ciepłolubne ptaki nie mogą od-Mały kurak, przepiórka (Cotur- naleźć się w tym nowym, łąko-nis coturnis) zaliczany jest tak wym środowisku, jak kuropatwa, do typowych pta- Na wilgotnych łąkach żyją der-ków naszych upraw. Liczebność kacze (Crex crex), które takie przepiórek zmniejsza się rów- warunki znoszą jeszcze ciężej, nież bardzo silnie i w wielu re- Wprawdzie nie należą one do jonach całkowicie wyginęły, kuraków a do chruścieli, ale ży-nawet tam gdzie jeszcze przed ją całkowicie inaczej niż po-dwudziestu czy trzydziestu laty zostałe gatunki. W nowoczes-charakterystyczny głos „pik nym rolnictwie dla rozwoju der-- piwik" można było często kaczy za dużo jest wszelkiego usłyszeć. Ich zniknięcie spo- dobra. Derkacze nie mogą tam wodowane zostało podobnymi żyć, gdyż trawa jest za bujna przyczynami co i zniknięcie ku- i brakuje wolnej przestrzeni, ropatw. Dla przepiórek dodatko- która pozwalałaby im poruszać wym utrudnieniem stały się na- się i wyprowadzać młode, wożone wyższe trawy i zboża. Przedwczesne sztuczne kosze-Dzisiaj łąki i pola, z powodu gę- nie powoduje zmniejszenie i tak sto rosnących i wysoko sterczą- małej liczby potomstwa, cych pędów, są dla przepiórek nie do przebycia. Małe przepiórki nie mogą się między nimi T Przepiórka 100 Drop (Otis tar da) i żuraw (Grus grus) Drop przywędrował z Eurazji i rozprzestrzenił się na nizinach na dawnych terenach uprawnych stepów aż po Wielkopolskę i Magdeburgię oraz Pusztę węgierską. Drop to niezwykły imponujący i płochliwy ptak. Dropie pozostały obecnie w szczątkowych ilościach i są tak bojaźliwe (głównie z powodu polowań), że nie zbliżają się do ludzi bliżej niż na odległość setek metrów. Źle dzieje się z tym gatunkiem. Jest on bardzo zagrożony, ponieważ brakuje dla niego wielkich przestrzeni stepów uprawnych, które byłyby jedynym środowiskiem umożliwiającym zdobycie pożywienia i rozmnażania. ^ Tokujący samiec dropia Natomiast żurawie, dzięki intensywnym zabiegom ochronnym, od kilku lat rozmnażają się na nowo. Te większe od bociana ptaki lęgną się w niedostępnych terenach bagiennych, ale poszukują pól dla gromadzenia się przed odlotem na zimę do Europy Południowej i Afryki. Na miejscach swoich zbiórek, żurawie odżywiają się okresowo wyłącznie ziemniakami. Rozległe obszary uprawne poprawiają znacznie ilość pożywienia dla żurawi. Należy zapewnić odpowiednie tereny lęgowe i miejsca gromadzenia się, a wtedy ten imponujący wielki ptak również na terenach uprawnych będzie mógł przeżyć (ilustracja na następnej stronie). 101 Lądujący żuraw Mewa śmieszka (Larus rigibundus) Już od stuleci, co potwierdzone jest w średniowiecznych dokumentach, mewy mnożą się również w głębi kraju nad jeziorami i stawami. Uprawy rolne wykorzystują jako tereny żerowania. Mewy kroczą stadami za oraczami w poszukiwaniu owadów glebowych i dżdżownic wyoranych przez pług. Dżdżownice stanowią połowę ich pożywienia, którym karmią swoje młode. Owady polne stanowią urozmaicenie. Czasem przynoszą do kolonii lęgowych norniki i wiśnie, ma to jednak za małe znaczenie, by mówić o pożytku czy szkodzie. Ta 102 ś<^> Mmj różnorodność wskazuje jak szybko mewy mogą przystosować się do zmiany typu środowiska. W ostatnich kilkudziesięciu latach wzrósł znacznie stan liczbowy mew w głębi lądu, gdzie masowo rozprzestrzeniły się na uprawach kukurydzy. Pola kukurydziane zapewniają mewom śmieszkom idealne miejsca do lęgów. Gdy na początku maja wylęgają się pisklęta, mało jest jeszcze owadów, a dżdżownice są dostępne tylko w takich miejscach, gdzie roślinność jest jeszcze uboga lub gleba zmyta została przez silne deszcze. Są to najczęściej pola kukurydzy, która może być wysiana dopiero po Stado mew poszukuje pożywienia w świeżo zaoranej glebie przejściu pierwszych nocnych przymrozków. Do połowy maja kiełkują nasiona, a na początku lipca kukurydza już będzie tak wyrośnięta, że przykryje glebę. Podczas więc większej części okresu karmienia młodych pola kukurydziane dysponują nie przykrytą glebą. Tu mewy śmieszki mają dostatek dżdżownic. Podczas deszczowej pogody, panującej podczas wylęgania się młodych, rosną one znacznie lepiej, niż w okresach suchych i ciepłych. W czasie gdy pola kukurydzy stopniowo pokrywają się roślinnością, koszone są pierwsze łąki, na których mewy śmieszki znowu znajdują dostatek po- żywienia. Są one więc użytkownikami nowoczesnego rolnictwa. Wielkoobszarowe uprawy nie przeszkadzają im, lecz są dla nich korzystne. Ponieważ szukają one pokarmu gromadnie i w koloniach wysiadują jaja, sprzyja to ich zachowaniu. Również w swoich wędrówkach na wiosnę i na jesieni, na zalewanych łąkach i zaoranych polach, mewy śmieszki znajdują dostatek pożywienia. Ponieważ znajdują one pożywienie również i w miastach, należy oczekiwać, że będą się tam rozmnażały. W połowie lat osiemdziesiątych w Europie wysiadywało jaja ponad milion par mew. 103 Limikole - Brodźce Limikole, to przedstawiciele charakterystycznej grupy ptaków korzystających również z upraw rolnych. Liczne gatunki tej grupy zamieszkują obszary pogranicza wody i lądu. Ze względu na długie nogi mogą brodzić w płytkich wodach i zwane są również ptakami brodzącymi. Wiele gatunków wysiaduje jaja głównie na łąkach i polach. To środowisko nie jest w ścisłym znaczeniu strefą graniczną między wodą i lądem. Lecz w tej szeroko pojętej strefie brzegowej brodźce poszukują pożywienia przede wszystkim w czasie wędrówek. Większość tych gatunków gnieździ się na terenach łąkowych, w arktycznej tundrze, na stepach i naterenach półpustynnych. Zdolność przystosowania się brodźców do rzeźby terenu była ułatwieniem w przeniesieniu się na tereny uprawne. Początkowym ich środowiskiem były prawdopodobnie tereny bagienne, które następnie w ciągu lat stopniowo zostały zagospodarowane, ale również były to łąki wzdłuż rzek zalewane przez powodzie. Tu gromadziły się limikole (brodźce) na czas wędrówki i znajdowały dogodne ilości pożywienia dla skutecznego wysiadywania jaj. Pionierami były czajki (Vanellus vanellus), długonogie kuliki wielkie (Numenius arquata) i rycyki (Limosa limosa). W trakcie dziesiątków i setek lat stały się ptakami łąkowymi. 104 Budowały swoje gniazda na trwałych użytkach zielonych i wyprowadzały tu swoje młode - zagnia-zdowce. To one są tak charakterystyczne dla użytków zielonych, na groblach, na wybrzeżu, na bagnach, wilgotnych łąkach, że określa się je dzisiaj jako ptaki łąkowe. Do nich należą wymienione wyżej trzy gatunki oraz brodziec krwawodzioby (Tringa totanus). Z miękkiej ziemi łąkowej ptaki te wydłubują pożywienie swoimi długimi dziobami. Przy tej czynności ich oczy znajdują się na wysokości traw. W ten sposób kuliki i rycyki dużo wcześniej mogą dostrzec zbliżających się wrogów. Jest to dla nich niezwykle ważne przystosowanie, gdyż inaczej mogłyby zauważyć wroga za późno, aby dostatecznie szybko odlecieć. Ich skrzydła są długie i ostre, przez co osiągają dużą szybkość lotu, ale w linii prostej. Tylko wystarczająca przewaga zapewnia im bezpieczeństwo. Krótkodzioba czajka zachowuje się inaczej. Przywiera na długo do podłoża i ucieka dopiero w ostatnim momencie. Ma stosunkowo krótkie i w zarysie zaokrąglone skrzydełka. Nie umożliwiają one czajkom dużej prędkości lotu, ale za to taką zwrotność, że żaden wróg im nie sprosta. Nawet szybki sokół wędrowny uderza w pustkę, gdy czajka w ułamku sekundy zacznie kluczyć podobnie jak zając, gdy goni go lis. Rycyk na pastwisku Rozległe widoki na uprawach są dla tych gatunków korzystne. Ale udana zmiana środowiska wymagała istotnych zmian w wyborze miejsca lęgów. Czajki jako pierwsze przeniosły się z wilgotnych łąk na pola uprawne. Pola kukurydzy są dla nich szczególnie odpowiednie, ponieważ przez cały prawie okres lęgów są pozbawione zwartej roślinności. Ziemia jest dobra do założenia gniazd, a pisklęta po wylęgu łatwo mogą się poruszać. Problemem jest raczej zapewnienie im pokarmu, gdyż pola kukurydzy są prawie sterylne w wyniku przeprowadza- 105 Czajki na przedwiośniu wracają na sw nych regularnie oprysków. Straty młodych są znaczne. Czajki muszą wielokrotnie powtarzać wysiadywanie jaj, aby wyprowadzić wystarczająco liczne potomstwo. Ogólny bilans wypada ujemnie, gdy czajki stopniowo zasiedliły duże pola kukurydzy. Dzisiaj, w wielu rejonach uprawnych położonych w głębi lądu, czajki zakładają swoje gniazda na użytkach zielonych. Około ćwierć wieku temu czajki zaczęły przestawiać się na lęgi na polach uprawnych. W latach osiemdziesiątych w Górnej Austrii nagle niektóre pary czajek zaczęły wysiadywać jaja na dużym polu kukurydzy graniczącym z dolnym odcinkiem rzeki Inn. Powiodło im się i od tego czasu gnieżdżą się tam co roku. Być może jest to początek nowej populacji czajek, któ- je miejsca lęgowe re zwiążą się z gruntami ornymi. Warunki na wilgotnych łąkach stale się pogarszają, ponieważ na skutek nadmiernego nawożenia trawa rośnie za silnie i terminy koszenia są dla czajek za wczesne. Dużo lęgów podczas wiosennego koszenia zostaje zniszczonych. W niektórych krajach prowadzone są od kilku lat próby wyrównywania strat rolnikom, w celu ratowania ostatnich miejsc lęgowych na łąkach. Łąki i pola służą również licznym ptakom brodzącym jako miejsce żerowania i odpoczynku w czasie wędrówek. Czajki przelatują stadnie, a nie często znajduje się wśród nich Pluvialis apricoria - gatunek ptaka lęgnącego się w Europie Środkowej, który wyginął. 106 Bociany, gęsi i kaczki Tereny uprawne od początku były odwiedzane przez przeróżne gatunki ptaków. Bociany w okresie lęgowym przechadzają się po polach i łąkach. Szukają szarań-czaków i innych dużych owadów, a także myszy i żab. Jadłospis bociana białego jest bardzo różnorodny. Bynajmniej dla wyhodowania swoich małych wynajduje on nie tylko żaby w wiejskich sadzawkach czy na łąkach. Obecne zmniejszenie się ich liczebności w Europie Zachodniej zależy nie tylko od ilości pożywienia. Mają w tym również udział zmiany strukturalne w krajobrazie, linie przesyłowe elektryczności i duże straty podczas wędrówek. Ten charakterystyczny dla krajobrazu wiej- skiego ptak znajduje się w wielu krajach na granicy wymarcia. Na wielkopołaciowych zagospodarowanych terenach w głębi kraju szczególnie korzystają gęsi. Na oziminach gęś zbożowa (Anser fa-balis i Anser albifronś) a także gęś gęgawa (Anser anser) mają pod dostatkiem pożywienia i możliwość ukrycia się przed myśliwymi, a więc zapewnione większe bezpieczeństwo na rozległych obszarach. Oziminy znoszą szkody spowodowane przez dzikie gęsi tak samo dobrze, jak szkody powodowane przez sarny. Zmniejszenie odłowów sprawia, że liczebność niektórych gatunków gęsi wyraźnie wzrasta. Kaczki, świstuny (Anas penelope), tak jak gęsi pasą się na łąkach i na Gęsi gęgawe szukają pożywienia na pokrytych śniegiem polach 107 zasiewach. Ściśle mówiąc główną użytkowniczką jest kaczka krzyżówka (Anas platyrhynchos). Zwłaszcza późnym latem, gdy pola zostaną skoszone, w poszukiwaniu ziarna zboża przylatują na nie co wieczór duże klucze kaczek. Kaczka krzyżówka jest najczęściej występującą na całym świecie kaczką. To dodatkowe pożywienie z pól rzeczywiście sprzyja zwiększeniu jej liczebności. Kaczor świstuna Kaczka krzyżówka (samica) 108 Ptaki drapieżne i sowy Duża liczebność małych ssaków przynajmniej w ostatnich dziesięcioleciach, była typowa dla terenów uprawnych. Zjawisko to przyciągało jako użytkowników nie tylko łasice i gronostaje, koty domowe i lisy, ale również dla wielu gatunków ptaków drapieżnych i sów stało się nową przestrzenią życiową. Myszy stanowią główne pożywienie myszołowów (Buteo buteo), pustułki [Falco tinnuncu-lus), błotniaka zbożowego (Circus cyaneus) i błotniaka łąkowego (Circus pygargus), a także sowy uszatej (Asio otus) i sowy błotnej {Asio f/ammeus). Dalsze gatunki ptaków drapieżnych polujących na myszy to dwa gatunki kani: kania ruda (Milvus milvus) i kania czarna (Milvus migrans). Ptaki drapieżne posługują się różnymi metodami polowania. Metody te można podzielić na trzy typy: polowanie z czatowaniem i wyczekiwaniem, lot zawisający i atak z powietrza oraz lot poszukiwawczy tuż nad ziemią. Czatowanie jest głównym sposobem polowania myszołowa. Wyszukuje on podwyższone stanowisko i stamtąd obserwuje okolicę. Wykorzystuje nawet kopce kretów. Myszołowa można zobaczyć również na ziemi, szczególnie na świeżo skoszonej łące, spaceruje on powoli tu i tam, zbierając najczęściej dżdżownice, sposób polowania wcale u niego nierzadki. Niekiedy myszołowy polują również z lotu szybującego. Przy sprzyjającym wietrze ćwiczą się Metody polowania ptaków drapieżnych one w żmudnym locie koszącym. Ich szerokie skrzydła nie są do tego szczególnie dobrze przystosowane. Czatowanie pochłania najmniej energii. Ciało znajduje się w spokoju. W zimie, gdy pożywienie jest skąpe, jest to prawie wyłączna forma polowania. Całkiem inaczej zachowuje się pustułka. Zgrabne skrzydła i mały ciężar ciała sprawiają, że nawet przy lekkim wietrze jest gotowa unieść się prawie pionowo w górę i „zawisa w powietrzu". Metoda ta daje dużą korzyść, gdy ptak po złapaniu myszy błyskawicznie może znaleźć się w powietrzu. Poza tym, zataczając kręgi w powietrzu sokoły mogą lepiej obserwować ziemię pod sobą. Łatwiej niż myszołowy zmieniają miejsce obserwacji, ich wzrok prawie zawsze jest skierowany ukośnie na zewnątrz. Wysoka trawa znacznie zmniejsza myszołowom widoczność. Pustułka patrząc z góry ma widoczność optymalną, ale swój sposób polowania opłaca nieporó- 109 wnywalnie wyższym wydatkiem energii. W zimie staje się to bardziej widoczne. Wtedy pustułki nie kołują szybując, ale wypatrują ofiary jak myszołowy siedząc na jednym miejscu. Ponieważ wysoka trawa nie pokrywa w tym okresie ziemi, wykorzystują lepszy wzrok na zaoszczędzenie energii i polują z pozycji czatującej. Trzeci sposób polowania stosują kanie i sowy. Mają długie skrzydła, które w czasie lotu układają się w literę V, dzięki nim szybują blisko ziemi i spadają błyskawicznie na upatrzoną ofiarę. Jest to metoda pośrednia między czatowaniem na pozycji i lotem spadającym pustułki. Lot ślizgowy zawdzięczają długim, wąskim skrzydłom, ale przy takim ich kształcie niemożliwy jest lot zawisający. Sowa uszata i sowa błotna polują o zmierzchu lub podczas niezbyt ciemnych nocy, na co pozwala ich zdolność widzenia. Myszołowy i pustułki, a także kanie w tym czasie już dawno udały się na spoczynek. Dla nich jest już za ciemno. Ptaki drapieżne i sowy czerpią pożywienie korzystając z bogactwa drobnych ssaków polnych. Są one z wyjątkiem dwóch gatunków kani tylko częściowymi mieszkańcami pól. Do gniazdowania potrzebują wysokich drzew i zabudowań. Krajobraz parkowy jest dla nich idealnym środowiskiem, w którym nie oddalając się zbytnio znajdują różne pożywienie i miejsce na założenie gniazd. Błotniak zbożowy i błotniak łąkowy poszły krok dalej i usiłują wysiadywać jaja w zbożach. W następstwie gnieżdżenia się na ziemi ponoszą duże straty, ponieważ pisklęta przez długi czas pozostają same w gnieździe bez opieki, gdy rodzice szukają pożywienia. Również sowa błotna w wilgotnych rejonach zaczyna zakładać gniazda na ziemi. Trochę troskliwiej chroni młode, ale rzadko znajdują się one w dogodnej odległości od środowisk z licznie występującymi małymi ssakami. Sowa błotna, błotniak zbożowy i błotniak łąkowy narażone są także na takie same zagrożenia, jak ptaki lęgnące się na użytkach rolnych. Niekiedy zimą, gdy pola są gołe, na małe ptaki poluje tuż nad ziemią sokół, podobny do krogulca. Mowa tu o drzemliku (Falco co-lumbarius) wysoko wyspecjalizowanym łowcy małych ptaków i gościu zimowym z północy. Pójdźka (Athene noctua) zamyka przegląd najważniejszych ptaków drapieżnych i gatunków sów środkowoeuropejskich użytków rolnych. Teren polowań pójdźki rozciąga się od łąk z drzewami owocowymi i skrajów wsi aż na pola tak daleko, jak znajdują one dostateczną ilość dużych owadów. > U góry: Nawet niewielki kamień granitowy służy myszołowowi jako punkt obserwacyjny. U dołu z lewej: Błotniak łąkowy. U dołu z prawej: Sowa błotna 110 Dudek (Upupa epops), dzięcioł zielony (Picus viridis) i dzieżba (Lamius sp.) Występowanie przedstawicieli tej grupy gatunków uzależnione jest od liczebności owadów na użytkach rolnych. Główny rejon występowania dudka to tereny Morza Śródziemnego i Azji Mniejszej. Wraz z rozwojem naszych użytków rolnych rozszerzył on swój zasięg na prawie całą środkową i zachodnią Europę. Ten wysoko wyspecjalizowany ptak znajdował tu zarówno odpowiednie pożywienie, jak i warunki lęgowe. W dziuplach starych wierzb lub drzew owocowych a także w dużych stertach słomy lub w jaskiniowa-tych wnękach stodół polowych dudek mógł zakładać gniazda. Długim, lekko łukowatym dziobem wydłubuje on owady i ich larwy spod odchodów bydła zostawionych na polu lub z gleby. Mrówki żyjące w ziemi odgrywają ważną rolę w pożywieniu dudków. Zmniejszenie się gospodarki pastwiskowej i liczebności mrówek spowodowało również poważne zmniejszenie liczby dudków. Obecnie zaliczany jest on w Europie Środkowej do bardzo rzadko gnieżdżących się ptaków. Szczególnie niekorzystnie na ich stan liczebny wpłynęło nawożenie mineralne i związany z tym wyższy wzrost roślin. Brakuje teraz mniej porośniętych, oświetlonych słońcem miejsc na ziemi, na których mogłyby się znajdować mrówki i inne owady. 112 Z podobnych przyczyn rzadki stał się dzięcioł zielony. Poszukuje on innym sposobem podobnego pożywienia jak dudek. W sadach porośniętych trawą przed niewielu laty można go było znaleźć jeszcze dość często. Dzisiaj ogrody owocowe w znacznym stopniu zanikły albo znajdują się tylko w bezpośrednim sąsiedztwie wsi. Nie jest to odpowiedni teren dla dudków i dzięciołów zielonych. Ostatnie przeobrażenia w uprawach silnie podziałały na małe owady, ale jeszcze silniej na duże ponieważ na ogół potrzebują one dłuższego czasu do rozwoju, a również dlatego, że wymagają przez dłuższy okres odpowiedniego mikroklimatu w pobliżu ziemi. Coraz częstsze przetrzymywanie bydła w oborach doprowadziło do tego, że prawie całkiem zniknęły wygony - pastwiska niskoprodukcyjne, które pasące się bydło krótko przygryzało i zasilało nawozem. Tam gdzie zostały jeszcze użytki zielone, zamieniono je w wysokowydaj-ne, intensywne łąki. Zanikanie dużych owadów w środowisku spowodowało spadek ilościowy organizmów od nich zależnych. Ograniczyło to na przykład występowanie pójdźki do małych, korzystnych dla niej rejonów. Zmniejszenie się liczby dużych owadów szczególnie ostro dotknęło dzierzby - grupę ptaków śpiewających, które polują. Największy z nich - srokosz (Lanius excubitor) żyje samotnie na skraju torfowisk wysokich i obfitujących w małe ^ Dzięcioł zielony poszukujący mrówek ptaki wysokich ścianach średnich-gór. Na szerokich przestrzeniach równin, gdzie wcześniej dość często gnieździł się w większych żywopłotach i małych zadrzewie-niach polnych, dziś pojawia się nieregularnie jako gość zimowy. Łowi tu myszy i małe ptaki, które nadziewa na kolce. Mierząca tylko 17 cm długości dzierzba gąsiorek (Lanius collurio) występuje nieco częściej. Woli ona użytki rolne gęsto poprzecinane zadrzewieniami, w których może znaleźć większe owady w dostatecznej ilości. One również zostaną nabite na kolce i zachowane na zapas. Susza w miesiącach zimowych i zniszczenie zadrzewień śródpolnych silnie zagrażają również temu gatunkowi dzierzby. Jej bliski krewniak, dzierzba rudo-głowa {Lanius senator) i dzierzba czarnoczelna (Lanius minor) prawie całkowicie wyginęły. Tylko Cztery rodzime gatunki dzierzby 113 Dudek na południowo-wschodnich kresach Europy Środkowej ponownie regularnie się pojawiają. Niegdyś zamieszkiwały one zwłaszcza ogrody owocowe i zadrzewienia śródpolne. Pochodzą z rejonu Morza Śródziemnego i są w szczególny sposób zależne od korzystnej pogody. Dzierzby w czasie gorących lat osiągały większą liczebność, uzupełniając straty powstałe w latach wilgotnych i zimnych. Zmiana struktury krajobrazu daje im obecnie możliwość przeżycia tylko w korzystnych latach. Skowronek polny (Alauda ar-vensis) i inne ptaki śpiewające Na uprawach rolnych żyje cała masa małych ptaków. Ale żaden gatunek nie jest tak dobrze znany jak skowronki. Wiosną i wczesnym latem, gdy rosną zboża i wieje wietrzyk, słychać ich śpiew. Skowronek polny jest ptakiem stepowym. Biega bardzo sprawnie po ziemi. Palce jego nóg zaopatrzone są w długie płaskie pazurki, a zwłaszcza paluch skierowany do tyłu, który nazywany jest ostrogą skowronka. W ten sposób powstaje duża płaszczyzna wspierająca nogi. Skowronek dużo biega w poszukiwaniu pokarmu, gdy ziemia jest prawie nie porośnięta. Przez gęste trawy nie może się przedrzeć, podobną przeszkodę stanowią również zboża. Idealnym środowiskiem dla niego są słabo nawożone obrzeża pól, nieuczęsz- Skowronek polny obok gniazda umieszczonego na ziemi 114 czane drogi i leżące odłogiem pola. Pod względem ukształtowania przyponają warunki stepowe, są jednak lepiej zaopatrzone w pokarm. Na wzniesionych miedzach skowronki są dobrze chronione przed spływającą wodą i mogą tam zakładać gniazda. Średnia gęstość występowania skowronków na polach była znacznie wyższa niż na naturalnych stepach, z których przywędrowały. W majowy ranek można było obserwować tuziny śpiewających skowronków zakreślających swoje rewiry. Jednolita, niska roślinność daje za mało odpowiednich punktów, do których ptak może odnieść swój śpiew aby określić rewir. Skowronek rozwiązują ten problem w bardzo elegancki sposób - lotem i śpiewem. Wznosi się on i obwieszcza zajęcie rewiru swojemu sąsiadowi, również „wiszącemu" w powietrzu. Towarzysz słyszy tę wiadomość i respektuje bez walki granice rewiru. Śpiew skowronków niesie się daleko z wiatrem w szumie traw stepowych. Prócz tego jest to imponujące wyśpiewanie lotu zwiadowczego. 115 Skowronek ląduje w miejscu oddalonym od gniazda. Dzięki maskującemu upierzeniu ostrożnie zbliża się do gniazda między kępami traw. Śpiew skowronków nad polami jest jednak coraz rzadszy, podobnie jak innych gatunków polnych ptaków śpiewających. Potrzeszcz (Emberiza calandra), który wtórował swoim ,,sik-sik-sik-sznirrps" śpiewowi skowronka w powietrzu, został prawie całkowicie wyniszczony. W przeciwieństwie do skowronka, który w większej części Europy Środkowej jest ptakiem odlatującym na zimę, potrzeszcz był przeważnie ptakiem osiadłym i dlatego był bardziej narażony na zimowy niedobór pokarmu w pozbawionym obrzeży i ubogim w chwasty terenie uprawnym. Gnieździł się w pobliżu pól jęczmienia lub na łąkach koszonych na siano. Zadrzewienia śródpolne i brzegi lasów nie są dla potrzesz-cza odpowiednim terenem. Natomiast to środowisko wykorzystuje trznadel (Emberiza citrinella), gdzie gdy po opustoszeniu pól może łatwiej znaleźć pożywienie. Trznadel gnieździ się głównie w niezbyt zagęszczonych zadrzewieniach na brzegach pól. Tu można również znaleźć inne gatunki ptaków śpiewających, które poszukują pożywienia na polach iub na ich obrzeżach, ale gnieżdżą się w żywopłotach i zadrzewieniach śródpolnych. Należy do nich kwiczoł {Tur-dus pilariś), który rozprzestrzenił się na środkowoeuropejskich po- lach dopiero przed około 50 laty. Kwiczoły chętnie zakładają gniazda w licznych koloniach, dzięki czemu bronią się wspólnie przed wrogami. Ptaki drapieżne rozpędzają je gwałtownym atakiem z powietrza, a w tym czasie kwiczoły wycelowują w nie zawartość jelita końcowego. Myszołowy odchodzą od dużych kolonii kwiczołów, gdyż po takim zabiegu nie są zdolne do lotu. Na jesieni i w zimie kwiczoły gromadzą się razem z drozdami rdzawobocznymi (Tur-dusiliacuś) i drozdami śpiewakami (Turdus philome/os) w dużych stadach na łąkach i szukają tam larw owadów, dżdżownic i miękkich nasion. Te ptaki śpiewające odżywiają się głównie miękkim pokarmem, a łąki koszone późnym latem lub na początku jesieni umożliwiają im dostęp do powierzchni gleby nie pozbawionej darni. Takie warunki nie występowały na naturalnych stepach. Na jesieni, zimą i na wiosnę również stada szpaków żerują na polach. Bez rozległych obrzeży z dużą ilością wysokowartościowe-go pożywienia nie mogłyby szpaki (Sturnus vulgaris) utworzyć tak dużych populacji i stać się na całym świecie najczęściej występującym gatunkiem ptaków. Szczególne znaczenie mają dla nich larwy kozi ułkowatych {Tipulidae), które tkwią w rurkach w ziemi i żerują na korzeniach roślin. Ich tylne końce sterczą daleko z rurki mieszkalnej. Szpaki kolistymi ruchami dzioba wyciągają larwy koziołki. Są więc ptakami zwalczającymi szkodniki. 117 Następną grupą ptaków polnych są mieszkańcy zadrzewień. Ich właściwym środowiskiem był i jest brzeg lasu. Żywopłoty stwarzają im dogodne warunki, jeżeli tylko nie są to nowoczesne, jednorodne, ale od dziesiątków czy setek lat rosnące zadrzewienia, a jeszcze lepiej jeśli jest to właściwy brzeg lasu. W zadrzewieniach śródpolnych mają one więcej słońca i ciepła z obu stron i możliwość lotów po pożywienie na przyległe uprawy. Liczne łuszczaki, słowik rdzawy (Luscinia megarhynchoś) i piegża (SyMa communis) zamieszkujące zadrzewienia osiedlają się w dużych grupach. Obfitość jagód wabiła w jesieni drozdy, a zimą jemiołuszki (Bombycilla garru/us). Częste połączenie zadrzewień z rowami i przepływającymi strumieniami sprawiło, że mieszkańcy wilgotniejszych środowisk mogli korzystać również z zadrzewień i pól. Jeden z gatunków trzciniaków - łozo wka (Acracepholus palustriś) przeniosła się nawet na zboża, gdy źdźbła dostatecznie wyrosły w górę i osiągnęły pewne podobieństwo do trzciny. Łozówkę można określić jako „śpiewaka zbożowo-trzcinowego", chociaż mówimy o gatunku, który normalnie zasiedla bagniste brzegi strumieni porośnięte gąszczem pokrzyw, wiązówki i mozgi trzcinowatej. W naszych czasach częstość gnieżdżenia się łozówki znowu wyraźnie się zmniejsza, gdyż 118 na polach jest coraz mniej owadów. Zboża przyciągają łozówki nie tylko źdźbłami przypominającymi trzcinę, ale w pierwszym rzędzie dostępnością pokarmu. Trzciniaki żywią się przede wszystkim małymi owadami i potrzebują ich bardzo dużo, aby wykarmić swoje pisklęta. Podobne miejsca wynajduje poklą-skwa (Saxicola rubetra) i kląskaw-ka (Saxicola torquata). Oba gatunki potrzebują dużej ilości owadów żyjących na wysokich, trwałych roślinach, na polach: w wilgotnym terenie łąkowym - pokląskwa, w suchym - kląskawka. Wysokie byliny służą im także jako punkty obserwacyjne w czasie polowania na owady. Wysoko rosnące rośliny na dzisiejszych obficie nawożonych łąkach lub na obsianych polach nie nadają się do tego celu. Oba gatunki ptaków są dziś rzadkością. Jeszcze rzadsza jest białorzytka (Oenanthe oenanthe). Wymaga ona nie porośniętej ziemi i suchego, kamienistego terenu. Wygony i pastwiska dla owiec, szczególnie w rejonie gór Jura i skał w pobliżu wybrzeża to ich najważniejsze środowisko. Na właściwe tereny łąkowe i pola ziemniaczane, a również na pastwiska dla bydła przywędrowała pliszka żółta (Motacilla flava). > U góry: Samica kląskawki na szczeci pospolitej. U dołu: Zwierzęta żyjące na pastwiskach dla bydła. Występują tu: szpak, kos, dudek i wielka ilość owadów, np. żuk gnojarz Jest ona specjalnie przystosowana do życia na ziemi, ma długi stale huśtający się ogonek i charakterystycznie balansuje smukłym ciałem, gdy pochyla się do przodu aby schwytać małego owada. Korzystne dla tego gatunku są pastwiska dla bydła, na których trawa jest krótka, a owady wychodzą na powierzchnię lub są przynęcane. Dawniej rolnicy kosili często małe kawałki kosą aby zaopatrzyć bydło w trawę. Nowoczesna hodowla zwierząt i jednoczesne koszenie dużych powierzchni łąk nie stwarzają dogodnych warunków życiowych dla pliszki siwej. Również świergotek łąkowy (Anthus prałensis), który prowadzi podobny tryb życia obecnie występuje rzadko. Dzisiaj już tylko pliszki siwe, zakładające gniazda na wsiach, wykorzystują świeżo skoszone łąki w większym zasięgu niż czyniły to wcześniej, związane z tym środo- Pliszka żółta 120 wiskiem, pliszki żółte. Pliszka siwa (Matacilla alba) jest blisko spokrewniona z pliszką żółtą. Wrony i sroki Ostatnią grupą ptaków typowych dla użytków rolnych są wrony i sroki. Opisywane są one jako szczególnie wysoko rozwinięte ptaki śpiewające z dużymi zdolnościami uczenia się. Dlatego mogą się one łatwiej przystosować niż większość innych gatunków. Również ich pożywienie przy bliższej obserwacji okazuje się bardzo urozmaicone. Jedzą padlinę, owady, małe zwierzęta oraz bogate w składniki pokarmowe części roślin, jak również resztki pokarmowe ze śmietnisk i pokarm ludzki. Trzy gatunki związane z użytkami rolnymi prowadzą bardzo różny tryb życia. Sroka (Pica pica) różni się od wron swoim czarno-białym upierzeniem i długim, często dumnie do góry noszonym ogonem i interesująco wysmukłym kształtem ciała, które umożliwia jej prześlizgnięcie się przez gęste zarośla. Buduje zawieszone w koronach drzew lub w gęstych zaroślach gniazda wyglądające jak kula z chrustu, ponieważ od góry są one również przykryte. To zadaszenie chroni nie tyle przed deszczem i śniegiem, co przede wszystkim przed drapieżnymi wronami, które próbują porwać jaja lub pisklęta srok. Sroki częściej występują tam, gdzie jest mało wrońców. Sroka Zachowują się dość bojaźliwie i ostrożnie, penetrują jednak tereny zamieszkane przez ludzi. Na obrzeżach osiedli ludzkich występują największe skupiska srok. Uchodzą za rabusiów gniazd i w przeszłości były tępione. Była to niesprawiedliwość, gdyż sroki nie szkodzą populacjom ptaków śpiewających. Tępieniem szkodliwych owadów wyrównują domniemane szkody tak dalece, że należy obecnie rolę srok w gospodarce przyrody rozważyć bez uprzedzeń. Odnosi się to również do występujących w jeszcze większej liczbie innych krukowatych. Gnieżdżące się w koloniach gawrony {Corvus frigile- gus) zostały niemal wytępione. Znajdują się one pod ochroną, jednak zbyt często mylone są z bardzo podobnymi wronami. Gawrony odżywiają się przeważnie roślinami. W skład ich pokarmu wchodzą także liczne szkodniki znajdujące się na polach. Zakładanie gniazd w koloniach ułatwia zwalczanie gawronów. Gniazda ptaków zrzucano i w ten sposób niszczono cały lęg na dużym terenie. Stan liczbowy w wielu miejscach znacznie się zmniejszył. W wielu rejonach w Niemczech gawrony przestały się gnieździć. Szkody, które rzekomo powodowały, nie usprawiedliwiały tak bezwarunkowego ich niszczenia. Dawniej 121 powstawały dość duże szkody, gdy pola obsiewane były nieumiejętnie i nieprzepisowo, lub gdy uprawiane były pogranicza wysypisk śmieci, które gawrony przeszukują w okresie zimowym. Obecnie w Europie Środkowej ochrona ptaków zajmuje się ratowaniem ostatnich kolonii gawronów. Na jesieni, gawrony razem z mniejszymi kawkami (Cor-vus monedula) przylatują dziesiątkami tysięcy osobników ze wschodu do środkowej i zachodniej Europy, aby tu przezimować. Te masy wron, z których część pozostaje w mieście w parkach i na zieleńcach, szukają pożywienia, pozorują dobry stan liczbowy, którego jednak w rzeczywistości już nie ma. Wrony na użytkach rolnych to dwa podgatunki, z których wrona czarna (Corvus corone corone) żyje na zachód od Elby i jest ubarwiona całkiem czarno. Drugi podgatunek to wrona siwa (Cor-vus corone cornix) dwubarwna, o szarej piersi i grzbiecie występuje na wschód od Elby. W przeciwieństwie do gawronów oba podgatunki wrony zakładają gniazda nie w koloniach, ale pojedynczo, w wyraźnie podzielonych rewirach. Ta odmienna struktura socjalna spowodowała, że przed niewielu laty w imię „ochrony drobnej zwierzyny łownej i ptaków śpiewających" wrony czarne zostały wytępione głównie we własnych gniazdach. Tam też zawsze wracały płoch I i- 122 we ptaki, gdy nie były sprawne. Zniszczenie gniazd zburzyło system rewirowy wron. Przynależne rewiry nie były już chronione i nie były uznawane przez obce, nie gniazdujące tam wrony. Patrolowały one w licznych stadach teren i szukały sposobności, by wprowadzić się na obsadzony już rewir i rabować jaja i małe pisklęta. Niszcząc lęgi, torowały sobie wolną drogę do zawładnięcia tym terenem. Obrona posiadaczy rewiru była w normalnym stanie wystarczająca, aby pozbawionych go towarzyszy trzymać z daleka. Jednak posiadacze rewiru musieli w tym samym czasie, gdy ptaki śpiewające składają jaja i mają młode, a drobna dzika zwierzyna łowna rozmnaża się, szukać owadów dla wykarmienia swoich własnych młodych. Wrony, tak jak ptaki śpiewające, do wykarmienia młodych potrzebują owadów. Pozbawionym rewirów wronom ten rodzaj pożywienia nie jest konieczny. Krążą one w koło i gdy znajdą gniazdo ptaków kradną z niego jaja. To zachowanie wron pozbawionych rewirów powodowało pewne straty wśród wron osiadłych. Stan liczbowy ptaków nie zmniejszał się tylko z powodu rabowania gniazd. Gdy zbyt dużo rewirów wronich zostało zlikwidowanych w wyniku zniszczenia gniazd, zmniejszała się na ogół liczba składanych jaj i nastąpiły straty lęgów. O wiele lepsze skutki przynosi naturalny Gawrony zakładają kolonie lęgowe na wysokich drzewach liściastych system obronny wron, niż zniszczenie tego systemu. Tępienie wron poza okresem lęgowym nie przynosi żadnych korzyści, a wrony, które przeżyły są w lepszej kondycji i mają liczniejsze potomstwo. Ten fakt wskazuje, jak ważne jest dokładne zbadanie sposobu życia gatunku. Łatwo dostosowujące się do nowego terenu wrony podlegają na miejscu samoregulacji ilościowej. Nie potrzebują one „pomocy". Wzrastające zimowe zubożenie upraw zmniejsza ich bazę życiową wielokrotnie, a ich stan liczbowy sam reguluje się, w miarę kurczenia się pojemności środowiska. Poza tym, gdy tylko liczebność jastrzębi, naturalnych wrogów wron, podniesie się, przejmują one działanie i wkraczanie człowieka staje się zbyteczne. Nie musimy wyciągać fałszywych wniosków, że obrabowane z jaj gniazdo ptaka śpiewającego lub zburzone gniazdo bażanta ma długotrwały wpływ na liczebność tego gatunku. Te straty są przez przyrodę przewidziane i przez nią zostają wyrównane. 123 Gady i płazy Słoneczne pola otworzyły nowe możliwości życiowe dla gadów. Potrzebują one dużo ciepła słonecznego, gdyż są zwierzętami zmiennocieplnymi, temperatura ich ciała nie jest stała. W cienistych lasach Europy Środkowej żyło dawniej tylko niewiele gatunków gadów: jaszczurka zielona (Lacerta vivipara) i padalec zwyczajny (Au-guis fragilis) oraz żmija zygzakowata {Vipera beruś). Obecnie najczęściej występującym ich przedstawicielem jest jaszczurka zwinka, która mogła rozprzestrzenić się dopiero po prześwietleniu lasów. Jej występowanie w Europie Środkowej i Północnej prawie pokrywa się z początkiem uprawy roli, wcześniej pola były kamieniste. Przez setki lat usuwano większe kamienie w celu ułatwienia uprawy gleby i układano je w murki na brzegach pól. Na tych murkach lub w nich jaszczurki znajdowały sobie miejsca wygrzane słońcem, jak i kryjówki. Na wygrzanych kamieniach siadały muchy, na które czatowały małe jaszczurki. Kwitły tu także kwiaty, na których szczególnie chętnie siadały owady. Ale również miedze, wygony i pagórki na uprawach były i są - tam gdzie jeszcze można je znaleźć - dla jaszczurek znakomitymi miejscami do przebywania. Beznogie padalce doceniają możliwości ukrycia się zarówno na wałach z kamieni jak i w zadrzewieniach 124 oraz bogactwo żyjących tam drobnych zwierząt. W żadnym naturalnym środowisku nie występują one tak często, jak w tym utworzonym przez człowieka. Z miejscowych gatunków węży dwa występują na polach: zdolny do przystosowania się zaskroniec zwyczajny (Natrix nałrix) i polujący na jaszczurki gniewosz plamisty (Coronella au-striaca), który często mylony jest ze żmiją zygzakowatą i z tego powodu zabijany. Należy podkreślić, że jest on całkowicie nieszkodliwy. Bogactwo gadów wzrasta w miarę pogarszania się terenu. Nadmiernie wykorzystane, wyeksploatowane gleby z roślinnością naturalną i dużą powierzchnią nie porośniętej ziemi stwarzają dogodne warunki życia dla jaszczurek i węży. Tu znajdują miejsce dla złożenia jaj. Gatunki, które składają jaja w piaszczystej ziemi i pozostawiają je, by młode wylęgły się w cieple słonecznym są uzależnione od takich stanowisk w swoich rewirach. Intensywne rolnictwo takie obszary niszczy i gadom brakuje miejsca do rozmnażania się, zmniejsza się wtedy ich liczebność. Również wysoka roślinność ogranicza nasłonecznienie powierzchni ziemi, a tym samym zmniejsza możliwość wylęgania się młodych z jaj. Nasze uprawy, wzbogacone w składniki pokarmowe, są dla gadów bardzo nieprzyjazne. Wy- > U góry: Samiec jaszczurki zwinki mało widoczny na zielonym kamieniu. U dołu: Zaskroniec na czatach stępowanie jaszczurki zwinki jest coraz rzadsze i zbyt mała liczebność osobników prowadzi do wyginięcia populacji na danym terenie i szansa na jego powtórne zasiedlenie jest niewielka. Podobnie dzieje się z płazami. Tereny uprawne stworzyły znacznie lepsze warunki życia dla całej masy gatunków żab i ropuch. Bogactwo owadów i ślimaków, dżdżownic i różnych małych zwierząt żyjących na powierzchni gleby to dla nich suto zastawiony stół. Sadzawki i bajora na terenach łąkowych, pozostające po okresie wiosennego przyboru wód w strumykach i rzekach lub zakładane dla zaopatrzenia bydła w wodę, zostają zapełnione sznurami skrzeku (jaj) ropuch zwyczajnej {Bufo bufo), która w czasie łagodnych nocy wiosennych tysiącami przywędrowuje do nich, aby się mnożyć. W pełni lata ludzie mówili, że ropuchy spadały z deszczem, gdy młode pokolenie malutkich ropuszek w niezliczonych ilościach opuszczały stawy i rozłaziły się po lądzie. Zróżnicowany krajobraz rolny tworzył wiele zakamarków i możliwości schronienia się, więc dostateczna liczba małych ropuch mogła przeżyć i po kilku latach wracały na wody, w których się urodziły. Krąg zamykał się i powstawały następne generacje. Na dużych przestrzeniach pól uprawnych na wschodzie i południowym wschodzie ropuchę zwyczajną zastępuje zielono-biało znaczona ropucha zielona (Bufo viridis), lepiej dostosowana do warunków stepowych. Wymaga ona mniejszej wilgotności, gdy jest jej za gorąco włazi do nor chomika, susła lub karczownika. Na początku lata samce ropuch zielonych wabią samice rechotaniem. Takie koncerty jeszcze przed ćwierćwieczem można było wysłuchiwać w wielu miejscach, dziś są już rzadkością. Niekiedy można jeszcze gdzieniegdzie usłyszeć śpiewne rechotanie kilku ropuch zielonych. Podobnie rechocze ropucha paskówka (Bufo cal-lamita), charakterystyczny gatunek rejonów stepowo-rolniczych, jest ona jeszcze rzadsza, gdyż do rozmnażania się wymaga większych kałuż, które nie wysychają przez kilka tygodni. W podobnym środowisku żyje kumka (Bombina bombina), której czysty jak dzwonek rechot należy do najpiękniejszych dźwięków naszego świata zwierząt. Brodawkowata ziemistobrunatna strona grzbietowa wyśmienicie chroni kumkę, podczas gdy strona brzuszna ma czerwono-czarny wzór ostrzegawczy. Sygnalizuje że mała kumka jest niesmaczna i trująca. Ropuchy łażą powoli po trawie w poszukiwaniu dżdżownic i innych małych zwierząt. Natomiast jedyna żaba, którą można jeszcze wszędzie znaleźć na polach - brunatna żaba trawna (Rana tempora-ria) zwraca uwagę długimi skokami. Oddala się ona na setki metrów od wody i najczęściej można 126 ^' l Xtt Samica ropuchy zielonej ją spotkać na wilgotnych łąkach. Na wiosnę ona pierwsza rechocze. Samice składają jaja w dużych bryłach. Pływają one po powierzchni wody i rozwijają się ogrzewane przez promienie słoneczne. Jednoczesne składanie jaj żaby trawnej i ropuchy zwyczajnej zapobiega niszczeniu ich przez wro- Żaba trawna gów. Szczególnie dla żaby trawnej ważne jest składanie dużych ilości skrzeku, gdyż jest on bardzo chętnie zjadany przez traszki. Duża liczba jaj zapewni wystarczającą liczebność osobników, które osiągną pełny rozwój. Do czasu rozmnażania się żab trawnych, bociany nie zdążyły jeszcze powrócić aby na nie polować. W miejscu Miejsce składania skrzeku - wędrówki ropuchy zwyczajnej Ropucha zwyczajna -•¦*¦¦• ;i«v/* 127 składania skrzeku byłyby łatwą ofiarą. Ropuchy przychodzą z odległości do trzech kilometrów do zbiorników w których składają skrzek. Podobne trasy mogą przebywać żaby trawne, a nieco krótsze traszki. Zbytnie oddalenie miejsc żerowania i składania jaj nie wpływa korzystnie na zwiększenie liczby potomstwa. Nie powinny być one oddalone od siebie więcej niż 5 km. Rechot chóru złożonego z 10 samców rechotki ziemnej (Hyla arborea) słychać jeszcze z odległości około 6 kilometrów. Jest to graniczna odległość, z jakiej zbierają się zdolne do składania jaj samiczki. Niestety na terenach uprawnych trudno znaleźć odpowiednie dla żab stawy. •jiSiłsisfSsspi?.-' -i ^ Żabi staw ˇ Kopulujące rzekotki 128 Motyle i inne bezkręgowce Ponad połowa naszych motyli dziennych żyje na polach. Motyle fruwające nad kwitnącymi łąkami były charakterystycznym elementem terenów uprawnych. Obecnie niestety na dużym obszarze Europy Środkowej brak zarówno przeróżnych gatunków motyli jak i rozmaitości kwiatów. Zostały wytępione przez sztuczne nawozy i środki ochrony roślin. Tylko na łąkach górskich i na ubogich łąkach bądź pastwiskach, na nasłonecznionych nasypach i w opuszczonych kamieniołomach można znaleźć jeszcze próbkę wcześniejszego bogactwa gatunkowego motyli. Zastanówmy się nad przyczynami zniknięcia motyli. Głównym powodem jest przenawożenie pól składnikami pokarmowymi, czyli eutrofizacja. Gąsienice wielu gatunków motyli żyją na roślinach charakterystycznych dla ubogiego środowiska. Rośliny te, gdy zostaną nawiezione giną. Ich miejsce na polach zajmują szybciej rosnące, lubiące nawozy azotowe rośliny uprawne oraz niektóre masowo występujące chwasty. Najbardziej znanym przedstawicielem takich chwastów jest pokrzywa, która rozrasta się nadmiernie na bogatych w składniki pokarmowe glebach, o dużej zawartości azotu. Na pokrzywach żyją gąsienice rusałki pawika (Inachis id), rusałki pokrzy-Wnika (Polygonia c-album) i rusałki kratnika (Araschnia levana). W niektóre lata, gdy nalatuje wiele motyli z Europy Południowej, na pokrzywie zobaczyć można również gąsienice rusałki admirała (Vanessa atalanta). Te motyle dzienne na ogół utrzymują lub nawet zwiększają liczebność. Inne gatunki motyli są coraz rzadsze, ich gąsienice odżywiają się roślinami środowisk ubogich w azot. Często nie wystarcza, że rośliny stanowiące ich pokarm są dostępne. Jeżeli zawierają one w sobie zbyt dużo azotu, gąsienice giną, chociaż pożywienia im nie brakuje. Niedobór dotyczy jakości pokarmu! Wiemy sami dobrze, że warzywa zawierające za dużo azotu (azotanów) są szkodliwe dla małych dzieci. Dostają one sinicy. W zasadzie można powiedzieć, że podobnie dzieje się z gąsienicami, gdy ich pożywienie zawiera za dużo azotu. Zmniejszenie się liczebności motyli dziennych występuje już od wielu lat. Istotne zmiany dokonały się w czasie, gdy ubogie łąki i pastwiska przekształcono w żyzne łąki. Już wtedy wyginęły wrażliwsze gatunki, jak np. liczne bielinki, szachownica galatea (Melanargia galatea), przeplatki, kraśnikowate, a również latająca w dzień grupa motyli nocnych z rodziny niedźwie-dziówkowatych. Nieliczne gatunki, które przeżyły w zmienionym środowisku należą do rodzin pokrzy-wnikowatych i bielinkowatych. Występują one często jako szkodniki, np. bielinek kapustnik (Pieris bras-sicae) i bielinek rzepik (P. rapae). Ich gąsienice żyją na kapuście i in- 129 nych roślinach kapustnych. Rośliny te muszą być przed tymi szkodnikami chronione środkami chemicznymi, od których z kolei giną ptaki śpiewające. Ptaki uczą się szybko, że stosunkowo powoli fruwające bielinki są niesmaczne i nie nadają się do jedzenia. W niektórych latach, pod wpływem korzystnych warunków pogodowych dochodzi do ich masowego rozmnażania. W ogrodach z roślin kapustnych zostają szkielety, a na polach kapusty kłębią się olbrzymie ilości żółtozielonych gąsienic. Zżerają wszystko co tylko mogą, pozostawiając na resztkach roślin krzyżowych liczne odchody. Po pewnym czasie pojawiają się naturalni wrogowie i kończą masowy pojaw. Małe gąsienicznikowate nakłuwają gąsienice i składają w nich swoje jaja. Wylęgające się larwy zżerają wnętrze ciała gąsienicy lub poczwarki. Gdy nadchodzi czas przeobrażenia się, wychodzą na zewnątrz i przepoczwarczają się w jasnożółtych kokonach, które w gwarze ludowej nazywane bywają „jajami gąsienic". Mowa tu o gąsieniczniku Apanteles glo-meratus, który zapewnia odbudowę równowagi biologicznej. Masowe rozmnażanie się bielinków pokazuje nam, że istnieją tak zwane szkodniki, które w nowoczesnym środowisku uprawnym przeżywają, podczas gdy wielka liczba nieszkodliwych i pięknych motyli ginie. Czy przyroda została w jakiś sposób niewłaściwie potraktowana, że musiało się tak stać? Również orkiestry grających latem świerszczy są coraz rzadsze. Natomiast mszyce rozmnażają się i stają się coraz bardziej odporne na stosowane przeciwko nim trucizny. Liczebność biedronki siedmio-kropki już od dawna jest niewystarczająca, aby opanować masowe rozmnażanie się mszyc. Na polach żyją różnorodne owady: zwinne chrząszcze i piewiki, świerszcze i pasikoniki, mrówki, wielka liczba dzikich pszczół, trzmieli i os. W czasie krótszym niż ćwierć wieku ta obfitość bardzo się zmniejszyła. Nawet występujące niedawno masowo chrabąszcze majowe (Melolontha melolontha) stają się rzadkie. Tak niewiele uwagi poświęca się badaniom warunków życia na polach, że nawet nie znamy przyczyn zniknięcia wielu gatunków owadów. Być może do wytępienia chrabąszczy przyczyniły się środki chemiczne stosowane do ochrony korzeni - fungicydy (trucizny przeciwko grzybom). Pędraki, odżywiające się korzeniami roślin, potrzebują prawdopodobnie określonych grzybów, aby mogły strawić bardzo jednostronne pożywienie. Jeśli zostaną one przez fungicydy zniszczone, zginą również pędraki. Wiadomo, że pędraki chrabąszczy powodują w pewnych latach szkody. Ale nie można pozwolić na wyginięcie biedronek! > Bielinek, piewik, pasikonik, trzmielA pędrak, chrabąszcz majowy Zwierzęta glebowe Owady, pająki, ślimaki, krociono-gi i wszystkie inne małe zwierzęta zamieszkujące łąki i pola charakteryzują się takim bogactwem gatunków, że trudno je wszystkie określić i poznać ich sposób życia. Jeszcze większą różnorodnością odznacza się świat małych zwierząt ukrytych pod ziemią. Tylko nieliczne gatunki jesteśmy w stanie dostrzec gołym okiem. Większość z nich możemy obserwować i badać tylko pod lupą czy mikroskopem. W tym mikroświecie znajdujemy tak fantastyczne postacie jak orzęski, węgorkowate, roztocza, skoczogonki i wiele innych. Ze szklistej obudowy, wyglądającej jak „latający talerz", pełzaki wyciągają swoje nibynóżki. Naparstek próchnicy zawiera tak wiele bakterii, że nie można ich policzyć (patrz tabela na str. 42). Ziemia dosłownie żyje. Wszystko to co zielone rośliny budowały, a zwierzęta i ludzie zużyli i przemieścili tu na nowo zostaje przerobione. Specjalną rolę w tym środowisku odgrywają dżdżownice. One odtwarzają żyzność gleby po prostu przez swoje liczne występowanie. Nieustannie przetrawiają próchnicę i odciągają z niej substancję organiczną z której odbierają składniki potrzebne im do życia i wzrostu. Każdy metr kwadratowy dobrej gleby łąkowej 132 w zależności od miąższości warstwy próchnicy zawiera setki bądź tysiące dżdżownic. W jednym sztychu szpadla znajdziemy przynajmniej tuzin wyrośniętych dżdżownic. Drążą one potężną sieć rurek, wypełnionych powietrzem i przewietrzających glebę. Ziemia oddycha. System korytarzy dżdżownic ma również duże znaczenie dla odpływu i rozdziału wód opadowych. Prócz tego przemieszczają one duże ilości ziemi leżącej w głębszych warstwach na powierzchnię. Ze względu na swoją dużą liczebność przewyższają one w tej czynności susły i chomiki, nor-; niki i karczowniki. W istocie dżdżownice przyczyniają się najwięcej do wzruszania i polepszenia ziemi. Liczebność ich wzrasta przy właściwej uprawie gleby i przy dostatecznym dostarczeniu materiału organicznego. Liczebność dżdżownic wzrasta niezależnie od niszczenia ich w mniejszym lub większym stopniu przez jeże i borsuki, lisy i myszołowy, mewy śmieszki, krety i wiele innych zwierząt. Dżdżownice mnożą się szybko i uzupełniają te straty. Pnadto mają one zdolność do regeneracji obu część ciała, gdy np. dżdżownica zostanie przecięta przez pług lub rozerwana przez kosę. Część, która przeżyła tworzy nowe zakończenie i dżdżownica rośnie na nowo. feiiiuJke Biegające, skaczące, latające Duże przestrzenie, niedobór okrywy roślinnej i przejrzystość terenu wymagają od zwierząt, żyjących w naturalnych terenach stepowych i na postępowych terenach uprawnych szczególnych zdolności w poruszaniu się. Nie mogą one szybko się ukryć przed zbliżającym się wrogiem. Szybkość reakcji i ucieczki jest też ważna. Odnosi się to również do „łowców". Osiągną oni pożądany skutek i zdobędą ofiarę tylko wtedy, gdy będą dostatecznie szybcy. Jeżeli spojrzymy na zwierzęta z tego punku widzenia to zobaczymy, że wykazują one duże podobieństwo. Pomimo różnic w szczegółach, wspólne cechy są dobrze widoczne. Biegaczy znajdujemy wśród ssaków, ptaków, płazów, gadów, owadów, pająków. Sarna - duży biegacz naszych pól, dzięki długim, smukłym nogom może pokonywać znaczne odległości lub, gdy jest to konieczne, z miejsca błyskawicznie wystartować do ucieczki. Mają bardzo mocno umięśnione uda, których siłę ścięgna przenoszą na palec, dotykający ziemi. Parzystokopytne sarny mają jedno, na końcu rozszczepione kopyto, opatrzone mocną rogową pochewką. Róg na obu zakończeniach palca stale rośnie i jest ścierany w czasie tarcia o podłoże. Stosunkowo małe, ostro zakończone kopyta zapewniają pewne stanie na ziemi, jednak powierzch- 134 nia przylegania do ziemi jest tak mała, że w rezultacie dochodzi do bardzo małego tarcia. Dlatego sarny większą część siły powstałej w mięśniach nóg muszą przeznaczać na ruszenie z miejsca. Duża powierzchnia przylegania do podłoża oznacza duże straty z powodu zwiększonego tarcia. Podniesienie ciała z ziemi i długie, cienkie i lekkie nogi to szczególne przystosowania do szybkiego i wytrwałego poruszania się. Naturalny wróg saren - wilk ma rozwinięte bardzo podobne przystosowanie. Widzimy to również u psów podobnych do wilków. One również biegają na długich, stosunkowo cienkich i żylastych nogach, zakończonych małą łapą, przylegającą do podłoża niewielką powierzchnią. Filogenetycznie wilki i grupa ich pobratymców przedstawia całkiem inne rozwiązanie. Mocne ale tępe, nie chowające się pazury zapewniają podobnie mocne trzymanie się ziemi jak racice kopyt sarny. Opuszki pod palcami i pazury wystarczają do szybkiego poderwania się do ataku i do ciągnącego się kilometrami tropienia ofiary. Stawiają one mały opór, a jednocześnie zapewniają pewność w staniu i chodzeniu. Znacznie gorzej nadają się do długotrwałej wędrówki w otwartym terenie. Wilki, podobnie jak sarny, spędzają dużo czasu na odpoczynku. Tylko wtedy, gdy czują głód wychodzą na łowy i męczą nogi. Znawcy psów wiedzą, że duże i silne psy, po przejściu zbyt dłu- giej trasy mają nogi pokaleczone. U saren jest tak samo. Szybko męczą się. Jako roślino-żercy muszą dużą część dnia przeznaczać na pobieranie pokarmu, w tym celu podejmują dalekie wędrówki. Nogi bieżne służą im w pierwszym rzędzie do zdobywania pożywienia, a następnie do ucieczki przed wrogiem. Nawet nowo narodzone sarniątko po kilku godzinach wędrówki po polach, Potrafi uniknąć napaści psa. Istotną rolę w czasie wędrówki przez otwarte pola odgrywa wytrzymałość. Zwierzęta nie mogą Pokonać dużych odległości w męczącym, długim biegu czy susach. Jak ważne jest rozłożenie siły wyjaśnia przykład „zawodów żaby ' ropuchy". Dorosła silna żaba trawna skacze na odległość jednego metra. Niełatwo jest więc bocianowi złapać żabę trawną gdy szybko skacze. W Europie Środkowej w sprawności skakania przewyższa ją tylko blisko spokrewniona żaba skoczna (skakun). Najsilniejsze żaby skoczne dokonują skoku na odległość ponad półtora metra, czyli 20-krotną długość ciała. Jednak ani żaba trawna, ani żaba skakun nie mają szans z ropuchą pas-kówką, gdy dojdzie do wędrówki po polu. Już po przekroczeniu 50 m podobna co do wielkości i wagi ropucha pokonuje skakuny. Przez pierwsze 10 do 15 metrów skaczą one dalej niż ropucha. Ale szybko wyczerpują swoje siły i nie mogą dłużej skakać. Upłynie pewien czas gdy na nowo odzys- 135 Żaba trawna (skok) Zawody między żabą i ropuchą Ropucha paskówka kają siły do dalszych skoków. Tymczasem ropucha nadrabia zaległości. Nie opiera ona całego ciała tylko na tylnych nogach, ale rozkłada ciężar na wszystkie cztery nogi. Ten sposób poruszania się wymaga nieporównywalnie mniej wysiłku niż skoki. Ropuchy są zatem bardziej wytrzymałe. Powolna ropucha wyprzedza więc szybką żabę i wygrywa wyścig. Podobnie układają się stosunki u ptaków zamieszkujących ziemię. Na przykład kos który skacze jednocześnie na dwóch nogach nie może odbywać dalekich wędrówek. Dłuższe trasy musi pokonywać w czasie lotu. Biegacze wśród ptaków, jak np. skowronki, pliszki, lub kuropatwy, fruwają tylko wtedy gdy muszą. Latanie pochłania dużo więcej energii niż bieganie. Ptaki biegające posiadają nogi przystosowane do swojego trybu życia. Długie palce stóp pozwalają stawiać du- że kroki. Nogi podtrzymują ciało ptaka w środku ciężkości. Muszą je unieść tylko trochę. Dlatego bieg zużywa dużo mniej siły niż skakanie, przy którym ciało musi być uniesione na większą wysokość. Biegnące ptaki wyglądają tak, jakby ktoś je ciągnął na sznurku. Bieg, który oszczędza siły ma jednak pewne wady. Najważniejszą jest opór stawiany przez gęstą roślinność i nierówności powierzchni gleby. Gładka powierzchnia ze skąpym pokryciem roślinnością stawia mały opór i bardzo dobrze nadaje się dla ptaków biegających, podczas gdy gęsta roślinność i nierówna powierzchnia utrudniają bieg. Wzrost roślin spowodowany nawożeniem, szczególnie w miejscach wcześniej luźno porośniętych, na powierzchniach ubogich w składniki pokarmowe, zwiększa opór środowiska, w którym żyją ptaki biegające. Na przykład pisklęta kulików i bekasów, czajek i kuropatw, są w tej gęstwinie całkowicie uwięzione. 136 Biegacz skórzasty jako przykład dobrego biegacza użytków rolnych Dostatek pokarmu na nawożonych łąkach im tego nie rekompensuje. Podobne trudności mają na takim polu inne zwierzęta biegające. Żyją one głównie na powierzchniach porośniętych suchą trawą, na brzegach rzek i jezior, ale również na otwartych stepach i półpustyniach. Pola zapewniają takie otwarte, porośnięte rzadką roślinnością duże przestrzenie, na których mogą występować liczne gatunki polnych owadów z rodziny biegaczowatych. Dawniej znajdowały tam znakomite warunki do życia. Zastosowanie nowo- czesnych środków agrochemicznych spowodowało, że pola stały się miejscem śmiertelnych zatruć. Biegaczowate na łąkach nie mogą żyć również w dawnej liczebności, ponieważ szata roślinna jest na nich za gęsta. Coraz trudniej utrzymać te tak bardzo pożyteczne owady zwalczające szkodniki. Zwinnie biegające pająki, a szczególnie grupa pająków polujących na owady oraz inne małe zwierzęta bezkręgowe posiadają również typowe nogi bieżne, a do życia potrzebne są im otwarte przestrzenie. W gęstym od-roście trawy, albo w pionowo sto- 137 jących źdźbłach zboża, ich nogi nie przydają się do polowania. Pozostają tylko brzegi pól, polne drogi i gdzieniegdzie znajdujące się jeszcze miedze. Szybkie pająki tak samo dobrze zwalczają szkodniki jak owady biegaczowate. Obie grupy skutecznie polują na różne małe zwierzęta. Polują w ten sposób, że nie konkurują ze sobą, ale się uzupełniają. Biegacze nie zawsze obierają najlepszą strategię poruszania się w otwartym terenie. Skakanie ma również swoje zalety. Widzimy to u zajęcy, które w ostatnim momencie odskakują przed atakującym psem. Podobnie unikają ataku lisa, lub ptaka drapieżnego. Skoki zajęcze (nogi) mają osobliwą budowę. Łączą w sobie szybkość wyskoku, wytrzymałość oraz siłę i zdolność dawania długich susów. Przedstawiają więc one „szczytowe osiągnięcie konstrukcyjne" w świecie zwierząt. Żaden inny ssak naszych pól nie dysponuje podobną sprawnością. Dużo wyraźniejsze jest skakanie u innych grup zwierząt, np. wśród szarańczaków. U wielu gatunków tej grupy owadów tylne nogi są szczególnie duże i mocne. Wyrzucają one ciało owada z miejsca jak z katapulty. Większość szarańczaków nie posiada żadnych szczególnych substancji obronnych przeciwko pożerającym je wrogom. Nie odznaczają się ani „niedobrym smakiem", ani właściwościami trującymi, ich jedyną bronią jest szybka ucieczka. Udaje 138 się im to niewątpliwie dzięki zdol- i ności do skakania, a jeszcze lepiej | gdy jest ona połączona z lataniem. I Szarańczaki przechodzą przeob- I rażenie niezupełne, latać mogą tyl- ] ko owady doskonałe. Larwy nie I mają skrzydeł, muszą więc zdążyć i skoczyć, aby na czas uciec. Sza- I rańczaki zaopatrzone w skrzydła i wykonują błyskawiczne skoki, i które mogą wydłużyć lotem. Atakujący ptak najczęściej zostaje daleko w tyle i odchodzi z kwitkiem. Ta strategia stanowi przejście do trzeciego sposobu poruszania się, charakterystycznego dla gatunków żyjących na otwartych przestrze- I niach - do latania. Bieg i skok są ] nieodłącznie związane z ziemią. Korzyści latania są tak oczywiste, i że nie musimy tego dowodzić. La- 1 tanie wymaga jednak dużego wy- I siłku. Aktywny lot pochłania w porównaniu z biegiem czterokrotnie więcej energii. Dla gatunków przybywających na użytki rolne wysiłek włożony na lot powinien być dostosowany do korzyści jaką można z tego osiągnąć. Istnieją dwie całkiem różne strategie. Jedna polega na tym, że latać należy tylko I wtedy gdy jest to bezwzględnie ko-nieczne i taką obrały w procesie j historycznym grupy kuraków. Mają i one bardzo sprawne nogi bieżne, I i mogą podejmować większe węd-rowki. Tylko wtedy, gdy zaskoczy je większe niebezpieczeństwo, lub i gdy muszą pokonać zbiornik wod- \ ny, startują do często ociężałego I i niezbyt długiego lotu. Kuraki naj- I częściej są złymi lotnikami, gdyż I wielkość i umięśnienie nóg sprawia duże i niekorzystne obciążenie tylnej części ciała. Mogą one wprawdzie szybko, nieomal błyskawicznie wystartować, jak np. kuropatwy i bażanty, ale lecą prawie w linii prostej. Lądują tak szybko jak to jest możliwe i dalej biegną po ziemi. Również dropie, nasze największe ptaki biegające, prawie całkowicie wytępione, latają w ten sposób. Powierzchnia lotna ich skrzydeł jest duża, a lot wymaga dużo wysiłku. Inne możliwości są związane z kształtem skrzydeł. Są ptaki odznaczające się zgrabną formą skrzydeł i takie o bardziej zaokrąglonych, szerokich i krótkich skrzydłach. Zgrabne skrzydła mają kuliki i słonki, które mogą szybko latać, ale nie są zwinne. Potrzebują dobrej widoczności, aby mogły wystarczająco szybko zauważyć zbliżającego się wroga i szybko wystartować do ucieczki. Wówczas osiągają potrzebną prędkość lotu. Gatunki o zaokrąglonych skrzydłach jak na przykład czajki czy skowronki, nie potrzebują tak dobrej widoczności, gdyż kształt ich skrzydeł umożliwia im wykonanie błyskawicznego zwrotu i zmianę kierunku lotu. Gatunki ptaków ze zgrabnymi skrzydłami mają przewagę w unikaniu wroga, za to prędkość ich !otu jest słabsza. Czajki nie mogą nadążyć za szybkim lotem kulika. Przylatują one powoli najczęściej w grupie i dopiero wtedy, gdy z miejsc żerowania ustąpią zimo- Bażanł (samica) - duże obciążenie powierzchni skrzydeł, maia zwrotność. Sionka (u dołu) - zgrabne skrzydła, szybki lot. Kształt skrzydeł pozwala wnioskować o zdolnościach do lotu we chłody i śniegi. Długie wędrówki są dla nich wielkim wysiłkiem. Gatunki o bardziej dogodnym kształcie skrzydeł lepiej znoszą wędrówki z długotrwałymi przelotami: każde przystosowanie ma więc swoje zalety i wady. W sumie przystosowania otwierają szeroką gamę możliwości i sposobów życia na terenach uprawnych. 139 3. Rośliny użytków rolnych Zbiorowiska roślinne różnych biotopów nie stanowią barwnej mieszanki przypadkowych gatunków, nawet jeśli na pierwszy rzut oka może się to tak wydawać. Konkretne gatunki mają raczej tendencje do występowania razem. Poszczególne siedliska różnią się między sobą składem gatunkowym, ponieważ wiele roślin wrażliwie reaguje na warunki panujące w bezpośrednim otoczeniu. Nie wszystkie odznaczają się podobnie szerokim stopniem przystosowania. Podobnie jak u zwierząt mamy tu do czynienia z gatunkami bardziej lub mniej wyspecjalizowanymi. Te ostatnie znajdują dla siebie warunki do życia w różnych warunkach środowiska. Można je znaleźć w rozmaitych miejscach. Ich występowanie i obfitość niewiele mówią o szczególnych warunkach, panujących na danym siedlisku. W zależności od intensywności użytkowania, jakiemu podlegają, ich występowanie może się zmieniać mniej lub bardziej szybko. Inaczej ma się rzecz z gatunkami wyspecjalizowanymi. Odznaczają się one specjalnym przystosowaniem lub wrażliwością i występują tylko w ściśle ograniczonych warunkach. Dlatego miejsce i częstotliwość ich występowania można traktować jako wskaźnik panujących tam warunków życia. Rośliny wskaźnikowe (bioindy- 140 katory) świadczą o tym, z jakim środowiskiem życia ma się do czynienia na danym siedlisku. Współzależnościami i prawidłowościami, którym podlegają zbiorowiska roślinne zajmuje się cała gałąź wiedzy - fitosocjologia. Bliższe omówienie choćby najważniejszych zbiorowisk roślinnych przekroczyłoby ramy naszej książki. Rośliny są zazwyczaj organizmami stosunkowo długo żyjącymi, jeśli nie brać pod uwagę glonów i innych roślin niższych. Już bardzo małe rośliny mogą osiągnąć długość życia porównywalną z większymi zwierzętami. Rośliny naprawdę duże, drzewa, przeciętnie żyją dziesięciokrotnie dłużej niż człowiek. Dlatego, z naszego ludzkiego punktu widzenia, pokrywa roślinna większości środowisk wydaje się bardzo stabilna. Na tej właściwości oparła się fitoso-cjologiczna charakterystyka zbiorowisk roślinnych. Choć różne zbiorowiska roślinne wydają się nam bardzo trwałe, to jednak w rzeczywistości zmieniają się one podobnie jak zespoły i zgrupowania zwierzęce. Tylko ich zegar tyka o wiele wolniej. W dębowo-grabowym lesie mieszanym, a więc w typie lasu, który panował w przeważającej części krajobrazu środkowej Europy prze- kształconego obecnie w uprawy, pokolenia drzew zmieniały się co 500-600 lat. Dla ludzi zmiany zachodzące w takim naturalnym lesie są prawie niezauważalne. Dla motyla żyjącego na dębie, drzewo pozostaje niezmienne jak skała. Jedynie, gdy z powodu przyrodniczej katastrofy pojawią się miejsca mniej lub bardziej pozbawione roślinności, zegar pokrywy roślinnej zaczyna biec szybciej. Takie warunki, jakie powstają na przykład na piaszczystej ławicy, naniesionej przez powódź lub na osuwisku górskim, umożliwiają szeregowi tak zwanych roślin pionierskich pierwsze zasiedlenie. Często mamy tu do czynienia z krótko żyjącymi gatunkami, rosnącymi szybko i szybko wytwarzającymi nasiona roznoszone przez wiatr, wodę a także przez owady i większe zwierzęta. Mogą one latami przeleżeć w ziemi, by nagle wyrosnąć w dogodnych dla siebie warunkach. Nie wytrzymują konkurencji z przychodzącymi później, mocniejszymi i dłużej żyjącymi gatunkami, a więc na takich siedliskach pierwotnych daje się zauważyć szybka zmiana pokrywy roślinnej. Określoną kolejność następowania po sobie gatunków roślin aż do powstania dość stabilnych lub zmieniających się w powolnym obiegu zbiorowisk końcowych nazywamy sukcesją. To fachowe wyrażenie oznacza regularne następstwo zbiorowisk roślinnych, z których jedne wchodzą na miejsce drugich. Przy ocenie zbiorowisk roślinnych krajobrazu upraw proces sukcesji ma ogromne znaczenie, gdyż od niego zależy możliwość wykorzystania konkretnych zbiorowisk. Stare, dojrzałe zbiorowiska, które doszły do stanu równowagi z otoczeniem, już nie mają przyrostu biomasy. Przyrost biomasy charakteryzuje młode, niedojrzałe stadia rozwojowe - i to we wszystkich trzech głównych typach roślinności krajobrazu upraw: na polach, łąkach i pastwiskach oraz w drzewostanach. Produkcja biomasy powstaje wówczas, gdy zbiorowiska roślinne intensywnie się rozwijają. Dzieje się to tylko na początku zasiedlania siedliska. Później wzrost się przyhamowuje i uzupełnia tylko naturalne starzenie. Strategia ludzi polega na tym, żeby nieproduktywne, stabilne, stare zbiorowiska roślinne zastąpić szybko rosnącymi, produktywnymi stadiami początkowymi. Różnymi zabiegami takimi jak orka i koszenie, spasanie i wycinka drzew, człowiek utrzymuje produktywność upraw. W związku z tym tereny uprawne różnią się bardzo cechami zbiorowiska i składem gatunkowym od naturalnie rosnących i dojrzałych zbiorowisk roślinnych. Najbardziej zbliżone do naturalnych są zadrzewienia śródpolne, gdyż czas ich własnego rozwoju jest najdłuższy. Okres od wzrostu młodnika do wycinki drzew, zwany „koleją rębności", zamyka się w dziesiątkach lat. Zadrzewienia śródpolne i żywopłoty mogą więc 141 Chwasty upraw jako wskaźniki © siediiska według Slobody. Zespoły roślinności i ich otoczenie (zmienione) 1. Silniej zakwaszone gleby piaszczyste a. Sporek polny (Spergufa awensis) b. Czerwiec roczny (Scleranthus annuus c. Szczaw polny {Rumex acetosella) 2. Mniej kwaśne gleby piaszczyste i gliniaste a. Miotła zbożowa {Apera spica-ventt) b. Skrytek polny {Aphanes arvensis) c. Rzodkiew świrzepa {Raphanus raphanistrum) 3. Dobrze zasilane gleby obojętne lub alkaliczne a. Mak polny [Papaver rhoeaś) b. Gorczyca polna (S/napis arvensis) c. Dymnica pospolita {Fumaria officina/is) d. Mlecz zwyczajny (Sonchus oleraceus) 4. Gleby wapienne (gatunki w impasie) a. Miłek letni {Adonis aestivalis) b. Czechrzyca grzebieniowa {Scandix pecten-veneri$) c. Włóczydło polne {Caucalis platycarpos) 5. Siediiska ciepłe (częściowo na glebach wapiennych) a. Szczyr roczny {Merkurialis annua) b. Czarnuszka polna [Nigella awensis) 6. Gleby z wilgotną warstwą orną a. Rdest ostrogorzki {Polygonum hydropiper) b. Sit dwudzielny {Juncus bufonis) 7. Siedliska bardzo żyzne (ekspansywne gatunki azotolubne) a. Tobołki polne {Thlaspi arvense) b. Gwiazdnica pospolita (Ste/iaria media) c. Tasznik pospolity [Capselia bursa-pas toris) d. Przytulią czepna {Galiom aparine) e. Komosa biała {Chenopodium album) 142 143 osiągnąć spektrum gatunków zbliżone do naturalnego. Zupełnie inaczej wygląda to na polach. Okres zmiany roślin uprawnych zamyka się w obrębie miesięcy, najwyżej roku. Dlatego mogą tam utrzymać się tylko takie gatunki roślin, których rytm życiowy pulsuje z taką samą częstotliwością; a więc gatunki z początkowych stadiów rozwoju roślinności na glebach surowych („rośliny pionierskie"). Gatunki takie dysponują nadzwyczaj skutecznym mechanizmem rozprzestrzeniania, szybko rosną i szybko dochodzą do dojrzałości nasion; potrzebują dużo substancji pokarmowych i światła. Te właściwości sprawiają, że stają się one konkurentami roślin uprawnych. Gatunki roślin trwałych na terenach zielonych, a więc łąkach i pastwiskach znajdują się między tymi dwoma ekstremami. Są one przeważnie wieloletnie, wytrzymują silniejsze użytkowanie, jednakże na dłuższą metę są spychane przez konkurencyjnie silniejsze drzewa i krzewy, jeżeli zagospodarowanie terenów zielonych nie przyhamuje naturalnego ponownego wkroczenia lasu. Chodzi więc o wczesne lub średnie stadia rozwojowe na terenach zielonych, o początkowe stadia na polach i początek fazy końcowej w zadrzewieniach śródpolnych. Innymi słowy można wyrazić to w ten sposób: Człowiek tworząc krajobraz terenów uprawowych odmłodził pokrywę roślinną Europy i utrzymuje go w tym stanie. 144 Rośliny użytkowe Pola, łąki i pastwiska pokrywają około połowy środkowoeuropejskiego krajobrazu. Tym sposobem rośliny uprawne decydują o charakterze krajobrazu. Stanowią one ok. 98% roślin spotykanych na miedzach. Nie zawsze tak bywało. Przed około 100 laty blisko jedna trzecia gatunków pozostawała w stanie ugoru, a więc z rosnącymi tam dzikimi roślinami zielnymi i ruderalnymi. Dopiero gdy z wprowadzeniem nawożenia mineralnego ugorowanie stało się zbędne, pola i łąki mogły zająć prawie całą powierzchnię gospodarczo użytkowanego terenu. Pozostała jednak jeszcze znaczna część dzikich roślin zielnych, ponieważ dopiero środki ochrony roślin umożliwiły chemiczne oczyszczanie upraw z chwastów. Tym sposobem wiel-kołanowe monokultury roślin użytkowych uzyskały trwałe oddziaływanie na bilans gospodarki naturalnej. Najstarsze formy zbóż pochodzą z południowo-zachod-niej Azji i tam były hodowane już od tysięcy lat. Najsilniejsze i najbogatsze w białko nasiona różnych gatunków wiechlin były przez setki i tysiące lat selekcjonowane pod kątem ulepszania ich wydajności. Stawały się one podstawą wyżywienia większości ludzi zarówno ze Starego jak i Nowego Świata, a także najważniejszych zwierząt użytkowych. Największym z gatunków tak zwanych zbóż chlebowych jest żyto jęczmień naturalnej wielkości i owies Gatunki zbóż (Secale cereale). Powierzchnia jego uprawy kurczy się w ostatnich latach. Główną rolę odgrywają tu względy rynkowe, jak również długość okresu wzrostu. Żyto wysiewa się jesienią i do zimy pojawiają się 2-3 listki. Następnie jego wzrost ulega zahamowaniu aż do kwietna. Źdźbło półtorametrowej długości lub nawet dłuższe utrzymuje na wierzchołku ciężki kłos, charakterystycznie czworo-kanciasty, o długich ościach, zwi- sający pod swym ciężarem ku dołowi. Dojrzewającym polom żyta bardzo zagrażają letnie burze, mimo to źdźbła żyta są cudem stabilności. Rurki stalowej o tym samym przekroju i wysokości nie da się obciążyć tak bardzo, jak obciążone jest źdźbło żyta zbudowane z lżejszej celulozy. Obecnie wśród odmian zbóż pierwsze miejsce zajmuje pszenica (Triticum aestivum), znacznie wyprzedzając wszystkie 145 inne zboża chlebowe. Jedynie w ciepłych strefach klimatycznych pierwszeństwo przypada uprawie ryżu. W obecnym stanie pszenica jest bardzo wydajną formą hodowlaną, bardzo szeroko uprawianą w różnych odmianach. Jej kłosy o skąpych ościach wznoszą się na źdźbłach prosto, w okresie dojrzewania tylko lekko pochylając się ku dołowi. Do starszych, niegdyś szeroko uprawianych gatunków należy pszenica orkisz (Triticum spelta) o krótkich, prawie bezostnych plewkach dolnych, pszenica płaskurka (Triticum dicoccum) i pszenica samopsza (Triticum monococcum). Te odporne gatunki pszenicy o licznych zaletach prawie całkowicie wyginęły, gdyż tylko nowoczesne odmiany przynoszą największe plony, ale za to są bardziej podatne na szkodniki i zależne od intensywnego nawożenia. Jesienne siewy pszenicy („pszenica ozima"), stanowią część zimowej zieleni na polach. Najmniejszym zbożem naszych łanów jest jęczmień (Hordeum - gatunki uprawne). Dorasta on tylko do wysokości kolan i daje wąskie kłosy o bardzo długich ościach. Jęczmień służy przede wszystkim do warzenia piwa (jęczmień browarny). Czwartą grupę stanowi owies (Ave-na sativa) ze swymi formami uprawnymi i blisko spokrewnionymi gatunkami. Ostatnio znowu uprawia się więcej owsa. Owies łatwo od- •^ Roślina żyta Kwiat ziemniaka różnić od innych zbóż po wiecho-watej formie kłosa. Podczas gdy początki tych gatunków zbóż znajdują się w obrębie południowo-zachodniej Azji, a ich uprawa sięga tysięcy lat, obecnie do krajobrazu pól dołączyły dwie inne rośliny uprawne z Ameryki Środkowej i Południowej, a mianowicie kukurydza (Zea maiś) i ziemniak (Solanum tuberosum). Ziemniaki bardzo dobrze udają się w klimacie atlantyckim na glebach piaszczystych, ubogich w składniki pokarmowe, gdzie zboże przynosiło tylko umiarkowane plony. Kukurydza rośnie najlepiej w zasięgu ciepłego, kontynentalnego kii- Dojrzała kolba kukurydzy matu i tam z hektara daje plony dwu- lub trzykrotnie wyższe niż pszenica. Odpowiednio wyhodowane odmiany umożliwiły uprawę kukurydzy w umiarkowanym i wilgot-no-chłodnym klimacie środkowej i zachodniej Europy. Do wykiełkowania kukurydza potrzebuje okresu bez mrozu, a więc w środkowej Europie rzadko można ją wysiać na pola przed początkiem maja. Kukurydzę przed dojrzeniem jej dużych, złotożółtych ziaren tnie się na drobniejsze kawałki i kisi w silosie na bogatą w składniki odżywcze paszę dla bydła. Takiej zalety spożytkowania nie mają nasze rodzime gatunki 147 zbóż. Uprawa kukurydzy powoduje duże problemy środowiskowe. Gleba przez pół roku pozostaje bez pokrycia, a rosnące rośliny kukurydzy poddawane bywają silnym opryskom. Na dużych powierzchniach stosowane są kwestionowane środki ochrony roślin, takie jak atrazyna, które spłukiwane przedostają się do wód gruntowych. Uprawa kukurydzy niszczy w znacznym stopniu urodzajność gleby. Duże plony z hektara wyłu-gowują ziemię. W rezultacie trzeba zwiększać stosowanie nawozów mineralnych. Na dłuższą metę prowadzi to jednak do zanikania próchnicy i naraża glebę na wzmożoną erozję. Podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki rolnej pozorne osiągnięcia ekonomiczne są okupione wyraźnymi niekorzystnymi następstwami. Te okologiczne straty musi jednak ponosić całe społeczeństwo. A więc w rolniczo intensywnie wykorzystywanych obszarach środkowej Europy praktycznie nie ma już nie zanieczyszczonych wód gruntowych, z których można czerpać wodę pitną. Jesienią drogi prowadzące przez tereny z uprawą kukurydzy zamieniają się w niebezpieczne wą-wązy, o wysoce nieprzewidywalnych warunkach ruchu drogowego. Sprzyja to wypadkom, a wiele dzikich zwierząt przypłaca to życiem. Obok omówionych głównych sześciu gatunków roślin uprawnych inne odgrywają już tylko rolę drugorzędną albo mniej lub bardziej re- gionalną. Do nich można zaliczyć buraki cukrowe i pastewne [Beta vulgaris i Brassica napus) w różnych formach hodowlanych, buraki czerwone (forma conditiva) i man-gold (forma cic/a), marchew (Dau-cus carota), odmiany rzepy (formy Brassica rapa) i karpiel (brukiew) (Brassica napus). W ostatnich dziesięcioleciach szczególnie wzrosła uprawa karpieli, które w postaci szczególnych odmian sprawiają obecnie problemy, ponieważ występująca w nich wysoka zawartość białka prawdopodobnie może wywoływać śmiertelność zajęcy i innych dzikich zwierząt. Dotychczas zawarte w bulwach goryczki chroniły dzikie zwierzęta przed nadmiernym ich spożywaniem. Wspomniane odmiany hodowlane tych goryczek pozbawiono. Zawsze istnieje ryzyko uprawiania polowego nowych form hodowlanych, na które wytrzymałość środowiska jeszcze nie jest znana. Tym sposobem ingeruje się w naturalny obieg pierwiastków i w sieć pokarmową dzikiej fauny. Człowiek już od bardzo dawna przysposabiał nadające się do tego rośliny na zieloną paszę dla swych zwierząt domowych. Chodziło przy tym o zawartość białka. Białko składa się w znacznej mie- > U góry: Wielkolanowa uprawa kukurydzy powoduje problemy w postaci ubożenia gleby, jej zbicia i erozji. Zwalczanie chwastów odbywa się za pomocą środków chemicznych. U dołu: Monokultura kukurydzy 148 Dziki burak Mangold Burak cukrowy Formy hodowlane (odmiany) dzikiego buraka Burak pastewny rze ze związków azotowych. Dlatego bogate w białko rośliny lepiej od innych mogą wykorzystywać znajdujący się do dyspozycji azot lub są w stanie czerpać go z nieograniczonych zapasów w powietrzu, do budowania białek w swoich tkankach. Proces ten odbywa się tylko dzięki tak zwanym bakteriom brodawko- 150 wym (Rhizobium) lub promieniowcom (Actinomycetes). Ważą one bezpośrednio azot z powietrza i przekształcają go w formy przyswajalne przez roślinę (związki azotanowe, azotynowe lub amonowe). Właściwością tą odznacza się ważna grupa roślin z rodziny motylkowych, do których należą różne od miany koniczyn. Na ich korzeniach rozwijają się brodawkowate zgrubienia, w których żyją bakterie. Roślina dostarcza im wody i cukru oraz niektórych innych substancji pokarmowych. Natomiast bakterie wiążą azot z powietrza w związki organiczne, których same nie zużywają. Nadmiar związków azotowych przyswajalnych przez rośliny, nawet po zbiorach roślin motylkowych pozostaje w glebie dla następnej uprawy. Uprawa gatunków i odmian dających dużą masę zieloną pozwala hodowcom na uzyskanie paszy przekraczającej w znacznej mierze wartość odżywczą dzikich roślin. Szczególnie formy poliploidalne mają tak wielką zdolność wiązania azotu, że dobrze nawożą glebę, na której rosną. Dlatego rośliny motylkowe często bywają siane jako „uprawa pośrednia" dla polepszenia wyługowanych gleb. Jednocześnie dostarczają one pasz zielonych, które następnie mogą być jeszcze wzbogacone w białko bakteryjne w czasie silosowania i fermentacji. Odmiany koniczyny uprawnej i innych roślin motylkowych są ogni- > Bakterie brodawkowe żyją w guzowatych tworach na korzeniach roślin motylkowych. Różne stopnie powiększenia pokazują ich bliski związek z komórkami rośliny żywicielskiej. U dołu: Bakterie brodawkowe w komórkach korzenia 151 wem przejściowym do „zwykłych" gatunków roślin terenów zielonych. Tutaj przed kilku dziesiątkami lat znajdowała się barwna mieszanka traw i innych roślin zielnych, wśród których trudno udawało się oddzielić rośliny użytkowe od roślin dzikich. Niektóre gatunki traw, które się sieje lub którym pomaga się rosnąć, można już prawie zaliczyć do roślin użytkowych, podczas gdy inne należą do dzikich traw, również cenionych przez gospodarza ze względu na dobre właściwości paszowe. Wyraźny podział między nimi nie jest potrzebny, a zresztą niestosowny, gdyż różnorodność roślin łąkowych wpływa pozytywnie na zdrowie i rozmnażanie hodowanych zwierząt, a także ma wpływ na jakość ich mleka i mięsa. Wreszcie trzeba wspomnieć o specjalnych uprawach, nadających w niektórych okolicach charakter krajobrazowi, jak na przykład o chmielu (Humulus lu-pulus) czy o szparagach (A-sparagus officinalis). Specjalne uprawy mogą ponad miarę obciążać glebę i wodę gruntową, a w następstwie odbijać się na gospodarce, gdyż stanowią ekstremalne, często wieloletnie monokultury, szczególnie podatne na choroby i jednostronnie wykorzystujące glebę. Dzikie rośliny trawiaste i zielne Nie uprawiane przestrzenie na terenach trawiastych są o wiele bogatsze w gatunki traw i ziół niż lasy, które zajmują obszary dawnych puszcz. Światło przenika bez przeszkód w pobliże powierzchni ziemi, co umożliwia znacznie lepsze warunki wzrostu dla warstwy ziół niż w lesie. Tam tylko niewielkie ułamki całego promieniowania dochodzą do dna lasu. Poza tym trawy i zioła muszą dzielić się substancjami pokarmowymi z gęstą i głęboką warstwą korzeni drzew. Tego współzawodnictwa, które w lesie zawsze odbywa się na korzyść drzew i krzewów, nie ma na terenach trawiastych. Dlatego w warstwie przyglebowej wzrost roślin jest tu niepomiernie bardziej wydajny niż w lesie. Otwarcie się lasów oznaczało dla traw i ziół stworzenie im możliwości wnikania w nowy biotop. Przy dużym stopniu podobieństwa w szczegółach, pozostają istotne różnice między terenem uprawnym a stepem naturalnym, przy czym uprawiany step mógł być znacznie bogatszy gatunkowo. Główna różnica powstała wskutek uprawy gleby. Dzięki uprawie człowiek nie dopuszcza do tego, żeby z biegiem czasu ugruntowały się stałe stosunki konkurencji i sprawia, że pewne, często nieliczne gatunki roślin mogą roz- > U góry: Kwitnące trawy. U dołu: Kwitnąca łąka 152 przestrzeniac się kosztem innych, hamując różnorodność. Regularne wkraczanie z orką, sianokosami lub wypasem ciągle od nowa daje słabszym roślinom szanse rozwoju. W tym leży główna przyczyna różnorodności. Trawy Trawy opanowały świat roślinny stepów naturalnych. Rozprzestrzeniły się, jak już wspomniano, w ciągu milionów lat przed okresem zlodowacenia, w trzeciorzędzie, na dużym obszarze i wytworzyły dla zwierząt pasących się na nich ogromną przestrzeń życiową. U kiełkujących traw pojawia się tylko jeden liścień, natomiast u ziół - dwa. Ta różnica jest niezwykle ważna dla sposobu wzrostu. Jednoliścien ne trawy wyrastają z dobrze osło niętych węzłów, leżących tuż pod powierzchnią gleby. Ich system korzeniowy rozprzestrzenia się na wszystkie strony i może przenikać w ziemie na głębokość do ok. metra. Dzięki temu trawy nie tylko penetrują duży obszar, z którego jednocześnie ciągną substancje pokarmowe, lecz mogą również część swej nadziemnej produkcji magazynować w szeroko rozpostartym systemie korzeniowym. Stwarza to możliwość wypuszczania w miarę potrzeby pędów bocznych, które później, w pewnej odległości od rośliny macierzystej wyrastają nad powierzchnię ziemi, dając początek nowej roślinie. Ta forma bezpłciowego rozmnażania („wegetatywnego") powoduje powstawanie zbitej darni trawnika w przeciwieństwie do gęsto rosnących ziół. Źdźbła traw nie odpowiadają poszczególnym rośli- Różne położenie węzłów wzrostu u traw i ziół I Wiatropylny kwiat kupkówki pospolitej nom traw, lecz stanowią boczne pędy, które gdzieś tam biorą swój początek. Na dłuższą metę nie są one podporządkowane roślinie macierzystej, ponieważ każdy pęd boczny wypuszcza następne pędy: przy wzroście tego rodzaju nie ma już osobnych roślin. Dzięki temu większość traw nie potrzebuje rozmnażania z nasion. Swe otoczenie rekonstruuje przez rozmnażanie wegetatywne. Natomiast nasiona służą przede wszystkim do rozprzestrzeniania na większą odległość. Trawy produkują małe, lekkie i łatwo unoszące się w powietrzu nasiona, a także są wiatropylne. Rosną w gęstych płatach, w których nie ma już właściwie poszczególnych osobników. Pyłek pobrany przez owada z jednego kwiatu najpraw- dopodobniej zostałby przeniesiony na kwiat źdźbła należącego bezpośrednio do tej samej rośliny. Nie byłoby więc okazji do obcego zapylenia. Przy stosunkach wzrostu panujących u traw, zalety aktywnego przenoszenia pyłku z kwiatu na kwiat nie mogłyby być wykorzystane. O wiele ważniejsze jest przenoszenie pyłku na tak duże odległości, których owady nie przelatują. Taki rodzaj transportu dobrze pasuje do krajobrazu otwartego, gdzie wiatr może nieść pyłek bez przeszkód. Kwiaty traw są typowo wiatropylne. Otwierają się bez zwracających uwagę barw i pozwalają pręcikom zawierającym pyłek swobodnie bujać się na wietrze. Długie, lepkie słupki chwytają i „sortują" to wszystko co przyniesie prąd powietrza. W okresie pełnego kwitnienia traw w powietrzu unosi się mnóstwo pyłku. Osoby cierpiące na katar sienny bardzo nieprzyjemnie odczuwają tę strategię rozmnażania traw. Na otwartych terenach trawiastych, szczególnie przy suchej, ciepłej pogodzie zawsze bywa pod dostatkiem wiatrów. Lekki pyłek może więc być przenoszony na bardzo dużą odległość, co w spokojnym powietrzu gęstego lasu nie byłoby możliwe. Jak ważne jest znaczenie wiatru dla traw okazuje się po sposobie ich kwitnienia. Rozwijają one kwiaty na specjalnym źdźble wysuniętym ponad liście. Kwiatostany w postaci kłosów lub wiech wybijają się jeszcze przed otwarciem 155 kwiatów. W ten sposób organy rozmnażania traw wystają na tyle wysoko ponad zielony kobierzec liści, aby w pełni wykorzystać siłę wiatru. Różne gatunki traw, tworzące płaty roślinności łąkowej nie kwitną w tym samym czasie. Znacznie częściej, tam gdzie człowiek nie wprowadza zamieszania przedwczesnym koszeniem, rytm jest tak rozłożony, że w powietrzu unosi się tylko jeden gatunek pyłku, albo tylko niewiele różnych, a nie wszystkie naraz. Teraz takie rozłożenie w czasie okresów kwitnienia traw następuje rzadziej niż było to przy barwnych kwiatach ziół. Nasiona traw można podzielić na dwa typy. Jedne odznaczają się przystosowaniami, podnoszącymi zdolność do unoszenia w powietrzu, podczas gdy u innych stosunkowo ciężkie nasiona mają różne haczyki, którymi przyczepiają się do zwierząt, zapewniając sobie dalsze rozprzestrzenianie. Nasiona latające wykorzystują wiatr. Mają długie, piórkowate wyrostki, stanowiące dostatecznie dużą powierzchnię unoszenia. Cała grupa traw stepowych z rodzaju Stipa charakteryzuje się właśnie takimi latającymi nasionami. Godne uwagi przystosowania można znaleźć także na liściach traw. Wprawdzie podobnie jak w liściach roślin dwuliściennych odbywa się w nich fotosynteza, jednakże różnią się zupełnie innym planem budowy. Liście roślin dwuliściennych są organami odsuniętymi na 156 ogonku od walca osiowego, a tych ogonków brak u traw. Przeważnie zwijają się tylko trąbkowato dokoła źdźbła. Taka forma liścia ma swoje dobre i złe strony. Głównym mankamentem jest mała powierzchnia zwrócona w stronę słońca. Nie ma to jednak większego znaczenia przy pełnym nasłonecznieniu w otwartej przestrzeni zespołów trawiastych. Ważniejszym problemem jest zmniejszenie utraty wody w trakcie parowania. Wielu roślinom dwuliściennym o szerokich liściach, udaje się wówczas skutecznie bronić między innymi przez to, że niektóre wytwarzają na powierzchni włoski lub szorstką warstwę, co pozwala na odbijanie części promieni słonecznych. Włosków ochronnych nie da się jednak łatwo strząsnąć gdy promieniowanie słoneczne słabnie. Strategia traw wydała się wygodniejsza - i tak jest w istocie, jak to wykazały pomiary. Mianowicie, regulują one powierzchnię zwróconą do słońca przez zwijanie się przy silniejszym promieniowaniu lub rozwijanie przy większym zapotrzebowaniu na światło i w ten sposób bardzo skutecznie regulują gospodarkę wodną. Dzięki temu trawy mogą się na ogół lepiej dostosować do klimatu panującego na otwartych przestrzeniach zespołów trawiastych niż zioła dwuliścienne, których główny rozwój przypada na pory roku o mniejszej intensywności światła lub które trzymają się bardziej dolnej warstwy traw łąkowych, korzystając z ich ochrony. Zwijające się liście zwinięty na stałe u ostnicy {Stipa pennata) u seslerii (Sesteria varia) u kostrzewy {Festuca sulcata) 157 Tym sposobem trawy są wieloletnie, podczas gdy zioła pozostają jedno- lub dwuletnie i dlatego muszą produkować wystarczająco dużo nasion, aby zabezpieczyć sobie nową generację. Nieregularne opady w krajach o gorących porach letnich sprzyjają wzrostowi traw, a przeszkadzają we wzroście krzewom i ziołom. O tym, że przy okazji bardzo pomagają użytkownicy pastwisk, już wcześniej wspominaliśmy. Sam klimat nie określa, czy trawy faworyzowane czy też nie, zespoły trawiaste ze swymi biocenozami stwarzają własne, w dużej mierze różnorodne warunki życia. Biotop i biocenoza współdziałają ze sobą jako jedna całość. Bez tych wielostronnych wpływów naturalne ramy wyglądałyby inaczej. Człowiek nie wprowadza tu niczego wyjątkowego. Rozumiemy więc, że w trakcie kilku dziesięcioleci trawy i zioła wytworzyły bardzo dobrze zgrane biocenozy, które w stepach uprawianych zasadniczo równie dobrze pasują do siebie, jak trawy i zioła w stepie naturalnym, mimo że dość znacznie różnią się od siebie. 158 Rośliny zielne Już sama tylko forma wzrostu ziół wykazuje dużo większą rozmaitość niż forma traw. Liczne gatunki można bez trudu rozpoznać po kształcie liści. Jeszcze wyraźniejsze różnice widać w czasie kwitnienia. Ogromna rozmaitość ziół ujawnia się przede wszystkim na łąkach i - tam, gdzie jeszcze lub na nowo mogą wyrosnąć - na polach. Można te stosunki ująć w ten sposób: Rozmnażanie u traw skierowane jest przede wszystkim na wykorzystanie wiatru, a u ziół - owadów. Trawy swym sposobem wzrostu przystosowały się do wie-loletniości, zioła poprzez kwiaty nastawiły się na pokolenia jedno-lub dwuletnie. Powoduje to, że jako rośliny pionierskie na polach są one znacznie skuteczniejsze od traw. Ta niewielka trwałość sprawia, że wielu roślinom zielnym nie opłaca się wytwarzać dużej, głęboko sięgającej bryły korzeniowej. Ich szanse opierają się znacznie bardziej na szybkim wzroście na powierzchniach otwartych i na szybkim produkowaniu nasion, roznoszonych przez zwierzęta lub spływających z wodą po silnych opadach. Na ogół rośliny zielne charakteryzują się rozmaitością form i szerokim spektrum przystosowania. Rzut oka w klucz do oznaczania szybko nas o tym przekonuje. Kwiaty roślin dwuliściennych są nastawione na „pokaz". Kto ma je oglądać? W ciągu kilku wolnych chwil uzyskamy odpowiedź na to pytanie. [ Wystarczy tylko na brzegu kwitnącej łąki poobserwować trochę czym zajmują się pszczoły i inne owady odwiedzające kwiaty. Jak to szybko można ustalić, nie odwiedzają one kwiatów bez wyboru, lecz według jakiegoś systemu. Gdy tylko ukończą penetrować jeden kwiat lub kwiatostan, przelatują na inny z tego samego gatunku, nie zwracając uwagi na kwiaty innych gatunków. Dopiero po pewnym czasie przestawiają się na inne kwiaty. Ta „niezmienialność kwiatów" wielu owadów, a szczególnie pszczół sprawia, że tak wspaniale nadają się one do zapylania, ponieważ przenoszą nie jakąś tam mieszankę pyłku, lecz zupełnie określone jego odmiany. W ten sposób stają się niezawodnymi partnerami kwitnących roślin, które ze swej strony „nagradzają" owady nektarem. Rozróżnienie na rośliny jedno- czy dwuliścienne nie ma tu nic do rzeczy, gdyż zdarzają się również bardzo barwne rośliny jednoliścienne. Dysponują one jednak sprawnymi podziemnymi organami spichrzowymi i substancjami ochronnymi, chroniącymi je przed zjedzeniem przez różne zwierzęta. Takie rośliny cebulowe, spokrewnione z liliami, można stosunkowo często znaleźć w zespołach roślin trawiastych. Ich strategia życiowa jest zupełnie inna niż daleko spokrewnionych traw. Magazynują one skoncentrowane substancje pokarmowe w podziemnych cebulach, składających się z mięsistych, pozbawionych chlorofi- Kwitnące krokusy w okresie topnienia śniegów lu, przylegających do siebie liści. Krokusy i zimowity jesienne, a także dzikie tulipany i lilie stanowią przykład takiego rodzaju przystosowania. Wykorzystują one jednak owady, gdyż występują w zbyt dużym rozproszeniu i wiatr nie mógłby być odpowiednim środkiem transportu dla ich pyłku. Aby doszło do zapylenia pyłek musi być przesłany docelowo. Poprzez specjalny wzór barw i rysunków poszczególne gatunki tej grupy roślin stają się wyraźnie zauważalne i rozpoznawalne. Posługują się przy tym niewidzialnym dla nas światłem ultrafioletowym. Promieniowanie UV odbierane jest przez pszczoły, trzmiele i inne owady odwiedzające kwiaty. Jeśli za pomocą odpowiedniej techniki uda się nam zobaczyć to promieniowanie, spostrzegamy cudowny świat wzorów, którego normalnie nie odbieramy naszymi oczami. W ten sposób dopasowują się do siebie rośliny kwiatowe i owady. Długość życia roślin cebulowym zapewnia im na otwartych stepach szansę natrafienia na zapylające owady. Unikają przytłaczającego ciężaru traw akurat wtedy, gdy ich 159 potrzeby życiowe są najważniejsze, a mianowicie w czasie rozmnażania. Szczególnie przekonywająco można wyjaśnić tę zasadę na przykładzie zimowita jesiennego. Zimowit jesienny (Colchicum autumnale) kwitnie - jak nazwa wskazuje - jesienią. Jak na kwitnienie jest to niezwykła pora, ponieważ jesienią rośliny zazwyczaj szykują się do spoczynku i przystosowują do pasywnej fazy zimowania. Gdzie może leżeć za-Cykl roczny zimowita jesiennego leta tak odmiennego czasu kwitnienia? Aby to zrozumieć trzeba prześledzić cały cykl życiowy zimowita. Jego grube, soczystozie-lone liście wyrastają na wiosnę. Wyraźnie rozpoznaje się je na wilgotnych łąkach i na słonecznych brzegach łęgów w końcu kwietnia i na początku maja. Jednakże zamiast rozwijających się kwiatów, nabrzmiewa między mocnymi liśćmi, wyrastającymi na wysokość ponad dwie dłonie, bulwiaste nabrzmienie, w którym wkrótce można rozpoznać dojrzewającą kapsułę nasienną. Na początku lata, gdy trawa znacznie wyrasta ponad liście zimowita kapsuła nasienna brązowieje 160 1 i uwalnia nasiona. Gdy w odpowiednim momencie przytrafią się sianokosy, uwalnianie nasion nastąpi jeszcze bardziej skutecznie. Zagospodarowywanie wilgotnych łąk jest więc korzystne dla rozprzestrzeniania się zimowita. W pełni lata nie widać nic specjalnego; wydaje się, że zimowit obumarł. W rzeczywistości zmagazynowane w liściach materiały przygotowują się, aby na początku września, gdy łąki znowu zostały skoszone i łagodne światło dociera do powierzchni gleby, kwiat mógł się wybić ponad ziemię. Bezlistne, delikatnie fioletowe kielichy kwiatów wysuwają się ponad krótko przystrzyżoną powierzchnię łąki i daleko sygnalizują ostatnim pszczołom, że teraz są gotowe do zapylenia. Po zapyleniu więdną i opadają. Zimowit pozostaje znowu tylko cebulą i zimuje czekając, aż wiosną podnosząca się temperatura gleby da sygnał do wypuszczenia nowego pędu. Blisko spokrewnione krokusy kwitną natychmiast po topnieniu śniegów na wiosnę. Następnie latem wyrastają liście podobnie jak u zimowita. W tym czasie siedzą niepozornie w trawie, aby jeszcze latem zupełnie zniknąć pod ziemią. Wiosną kwitną również na łące pierwiosnki (Primula veris) i różne gatunki fiołków (Viola sp.) Jakkolwiek są to bardzo drobne rośliny, rzucają się w oczy w czasie kwitnienia. Sygnały te odbierają poszukujące kwiatów owady, które na dodatek wabione są jeszcze zapachem. Latem małe kwiatki nie byłyby widoczne w wysokiej trawie i zauważyć by je mogły tylko nieliczne, przypadkowo nisko przelatujące owady. Przez przesunięcie okresu kwitnienia na wczesną wiosnę unikają tej trudności. Pierwiosnki i inne kwiaty wiosenne ze swym wczesnym okresem kwitnienia pojawiają się na terenach uprawianych przez człowieka oraz w licznych siedliskach na brzegach lasu, pod żywopłotami i wśród zadrzewień śródpolnych, gdzie dopiero latem są silnie zacieniane. Niektóre rośliny wyraźnie współpracują ze sobą: zakwitają, gdy kwitną inne gatunki tej samej lub podobnej barwy i podobnej wysokości. Ułatwia to owadom wyszukiwanie, ponieważ mogą się nastawić na określony kolor kwiatów. Zbyt różnorodna paleta barw mogłaby wprowadzać zamieszanie. Im bardziej wyrasta trawa, tym intensywniejsze stają się kolory. Apogeum przypada na pierwszą połowę maja, kiedy kwitnie mniszek lekarski (Taraxacum offici- 161 nale), a po nim jaskier ostry (Ra-nunculus acer). Łąki, szczególnie dobrze nawożone lub przenawożo-ne, w ciągu kilku dni zmieniają kolor na uderzająco żółty. Pszczoły, przywabiane tym kolorem, wkrótce obsypane są pyłkiem i wyglądają jak upudrowane. Jedno-czesność kwitnienia mniszka sprawia ciągle niespodziankę, gdyż różny przebieg pogody każdego roku przesuwa nieco jego termin. Jeśli w pierwszej połowie maja pojawi się kilka słonecznych dni, wówczas otwierają się jednocześnie prawie wszystkie kwiaty mniszka. Pod wieczór lub przed pogorszeniem się pogody wyraźnie słabnie intensywność zabarwienia. Kwiaty się zamykają i w ten sposób chronią pyłek przed rosą i deszczem. Pod działaniem ciepłych promieni słonecznych otwierają się znowu następnego dnia, a przy pogodzie deszczowej pozostają zamknięte. Przy bezpośredniej zależności od pogody po masowym kwitnieniu następuje masowe produkowanie nasion. W zamkniętych, zapłodnionych kwiatach sterczące wierzchołki kwiatów zmieniają stopniowo kolor z żółtego na brązowy. Po krótkim czasie z pączkowało stulonych, przekwitniętych kwiatów wystają białe końce. I znowu rośliny „czekają" na suchą, słoneczna pogodę. Wówczas otwierają się i uwalniają kuliste, srebrzyście połyskujące spadochrony, niosące u spodu nasienie opatrzone malutkimi haczykami. Letni wiatr niesie je daleko 162 ponad polami. W zadrzewieniach dróg, na świeżo skoszonyc łąkach i w innych miejscach gdzie nasiona padną na ziemię, wykiełkują po długim okresie spoczynku i powstaną nowe rośliny mniszka. W wyniku tej podwójnej strateg i szczególnego sposób życia mniszek stał się jedną z najskuteczniejszych roślin wieloletnich. Rozwija długi, sięgający głęboko w ziemię, zgrubiały korzeń palo-wy. W nim gromadzi pewną ilość substancji zapasowych, które wczesną wiosną umożliwiają mu na szybsze rozłożenie rozety liści, jeszcze przed wyrośnięciem otaczających go traw. Z tego powodu mniszek nie jest zagłuszany przez trawy i może korzystać z długiego okres wzrostu. Zagospodarowanie łąk wzmaga ekspansję mniszka lekarskiego. Bardzo pomaga mu nawożenie, ponieważ gleba jest na tyle obficie zaopatrzona w substancje pokarmowe, że w krótkich okresach wegetacji między sianokosami może duże ich nadmiary odtransportować do korzeni. Wówczas mniszek wypiera wolniej rosnące rośliny, a również | i te, które nie wytrzymują dużych dawek azotu. Tak więc nawożenie, zagospodarowanie i konkurencja roślin współdziałają przy kształtowaniu się obrazu terenów zielonych. Przy czym substancje pokarmowe i zdolność przystosowania lub wrażliwość rośliny odgrywają kluczową rolę 1 Jak rośliny Jakowe dostosowują się do rytmu sianokosów Widać to wyraźnie, gdy porównuje się intensywną łąkę porośniętą mniszkami z łąką ubogą. Podczas gdy na łące intensywnej występuje tylko niewiele gatunków, ale za to w dużej liczebności, spektrum gatunkowe roślin łąki ubogiej składa się z dużej liczby rozmaitych gatunków. Prawie przez całe lato zmienia się kwitnienie poszczególnych gatunków; od pierwszych kwiatów wiosennych aż do kwitnącej jesienią goryczki orzęsionej {Gentiana ciliata). Dla owadów jest to długotrwała bogata podaż kwiatów, która oznacza ciągle płynące źródło nektaru lub pyłku. Występu- ją one na łąkach ubogich znacznie częściej niż na łąkach intensywnych, które po kwitnieniu mniszka lekarskiego oferują jeszcze w pełni lata przed drugimi sianokosami tylko nieco kwitnących roślin bal-daszkowych, takich jak barszcz zwyczajny (Heracleum spondy-lium). Znamienne, że gatunkiem owada, będącym w stanie najlepiej wykorzystać masową podaż mniszka, drzew owocowych, rzepaku i barszczu zwyczajnego jest pszczoła miodna. Jest ona jednocześnie jedynym (obok jedwabnika) udomowionym owadem z tak ścisłą 163 zależnością od człowieka, że rzadko występuje dłużej w stanie dzikim. Dwie cechy charakterystyczne dla pszczół: tworzenie społeczeństw i gospodarka zapasami, zapewniają im możliwość wykorzystania, stworzonej przez ludzką gospodarkę, terminowej podaży w rytmie kwitnienia upraw i jednocześnie prawie niewyobrażalnie wielką zdolność zapylenia tego morza kwiatów. Tak więc społeczność pszczół licząca 50 000 lub więcej osobników jest gotowa do potężnego przedsięwzięcia i dzięki i pająków, zgromadzonym zapasom pokarmu Bogactwo gatunkowe owadów może przetrwać ubogi w pożywię- zależy nie tylko od różnorodności nie okres prawie bez zmniejszenia gatunków roślin lecz również od roju. Obie te właściwości warunkują nie dającą się przecenić wartość pszczoły miodnej dla krajobrazu upraw. Ziołorosla wysokie, tak ważne dla niektórych łąkowych gatunków ptaków jak pokląskwa, mogą się wykształcić tylko na łące dostarczającej ściółki lub na wydzielonych do wykorzystania powierzchniach łąki. Ziołorosla dochodzące do 2 m wysokości służą tym ptakom jako stanowisko obserwacyjne. Żyje na nich także mnóstwo owadów 164 struktury pokrywy roślinnej i szybkości zachodzących w niej zmian. Na nowoczesnych, wysoko wydajnych łąkach intensywnych, z powodu nawożenia i przyśpieszonych wiele gatunków nie dochodzi do stadium kwitnienia i nie mogą powstać ważne struktury, gdyż już za wczasu ścięto trawę. Okresy wzrostu bez ingerencji stały się zbyt krótkie. Ma to swe następstwa w świecie ptaków. Ptaki ugorów i rycyki, gnieżdżące się na wilgotnych łąkach, potrzebują około czterech tygodni do wylęgnięcia jaj, a ponadto jeszcze od czterech do pięciu tygodni, zanim młode na tyle podrosną, żeby samodzielnie mogły opuścić teren lęgowy. Od założenia gniazda z jajami na początku kwietnia łąka powinna przetrwać bez koszenia jeszcze przynajmniej do początku czerwca, żeby pisklęta mogły przeżyć. Dokładniejszy termin zależy od terenu i od corocznie wahającej się pogody. Wcześniejsze sianokosy niszczą więc nieuchronnie większą część piskląt, a więc podnoszenie wydajności łąk w ostatnich dziesięcioleciach powoduje kłopoty gniazdujących tam ptaków. W tej sytuacji zrozumiała jest ucieczka czajki na pola, gdyż tam, mimo licznych oprysków, rozwój roślin przebiega wolniej niż na łąkach i często w maju można znaleźć jeszcze otwarte przestrzenie. Wprawdzie opryski niszczą wiele drobnych owadów ważnych przy karmieniu młodych, ale jeszcze luźny rozrost roślin użytkowych umożliwia starym ptakom przeprowadzenia młodych na miejsca, gdzie może da się znaleźć pożywienie. Przestrzenie w pokrywie roślinnej są ważnym czynnikiem odbijającym się na występowaniu i częstotliwości licznych gatunków zwierzęcych. Zaczyna się to już od chrząszczy biegaczowatych, które na powierzchni ziemi szukają pożywienia, świerszczy i innych owadów, a także u pająków, które potrzebują dość otwartej powierzchni, aby móc zdobyć ofiarę, 165 a kończy na wielkich ptakach jak bociany lub myszołowy i błotniaki, które na zbyt gęsto porośniętych łąkach nie mogą znaleźć zdobyczy. Pola z inną formą rozwoju stanowią ważne refugium dla licznych gatunków roślin, występujących również na łąkach. Szczególnie na miedzach między polami mogą rosnąć dzwonki i świetliki, rogownica i macierzanka, którym intensywne łąki nie zapewniają już warunków do życia. Także chwasty polne znajdują na miedzach „ciche przystanie", ponieważ nie prowadzi się tam orki, a więc może tam zaistnieć i przetrwać swego rodzaju bank nasion. Wielu chwastom polnym przez wiele lat udaje się przechodzić z miedz na tereny uprawne, gdzie były niszczone opryskami. Sytuacja zmieniła się gruntownie tam, gdzie przy porządkowaniu łanów usunięto siatkę miedz i nie zostawiono dzikim roślinom żadnego miejsca zastępczego. W ten sposób załamało się bogactwo gatunkowe dzikich ziół i bardzo wiele z nich trzeba było wpisać do Czerwonej księgi gatunków prawnie] chronionych. Przykład ten wyraźnie wskazuje, jak ważne są takie refugia dla ] świata roślin. Nawet jeśli pod względem zajmowanej powierzch-1 ni mogą się one wydać nieznaczne, działają jako strefy rozprzestrzenienia dla dzikich ziół polnych. Różnorodny, bogaty gatunkowo i piękny świat roślin utrzyma się długo na naszych miedzach tylko wówczas, gdy zapewnimy im dostatecznie dużo możliwości ucieczki na niezagospodarowane przestrzenie i gdy zostanie przyhamowane nadmierne stosowanie nawozów mineralnych. Bogactwo lub ubóstwo kwiatów, znajdujących się na naszych nieuprawianych terenach może służyć jako żywy bioindykator w równym stopniu jak występowanie lub brak określonych wrażliwych gatunków zwierząt. Intensywna łąka uboga gatunkowo 166 Zadrzewienia śródpolne Trawy i zioła pokrywają obecnie ponad 90% obszarów użytkowanych rolniczo. Znaczną większość z nich stanowią rośliny użytkowe. W ich cieniu pozostają jeszcze niektóre dzikie rośliny zielne, które niegdyś nazywano chwastami, a obecnie ze względu na swą rzadkość mają rangę godnych ochrony dzikich ziół. Jednak są one przez nas najwyżej tylko tolerowane, a nie specjalnie pożądane. Inaczej wygląda sytuacja za-drzewień śródpolnych. Przede wszystkim przy ciekach wód lub w wąwozach, na granicach pól, przy większych kamieniach lub małych pagórkach i przy stojących na polu szopach, zadrzewienia często zadomawiają się same i są akceptowane. Większość zadrze-wień śródpolnych jest jednak celowo sadzonych, ponieważ mają do spełnienia pewne funkcje, takie jak na trwałych pastwiskach ochrona przed wiatrem, deszczem i słońcem, na powierzchniach wylesionych jako nasadzenia chroniące dziką zwierzynę i ptaki. Otwarte przestrzenie nie przeszkadzają wiatrom, wzmagając ich siłę, podczas gdy krajobraz o mocno zróżnicowanej, podzielonej powierzchni hamuje powiew wiatru. Ma to duże znaczenie dla gospodarki, gdyż o wiele częściej porywiste wichry kładą dojrzałe zboże niż gwałtowne deszcze. Już przed setkami lat na szerokich równinach Niemiec Północnych i Anglii, a w Polsce w zeszłym stuleciu w Poznańskiem sadzono obszerne żywopłoty, mające na celu hamowanie siły wiatru. Poza tym dostarczały one w odlesionym krajobrazie drewna opałowego, twardzieli na styliska do narzędzi, miękkiego drewna na plecionki, liści dla budynków inwentarskich, a także dzikich owoców. W naszych czasach drewno żywopłotów nie ma już gospodarczego znaczenia, pozostaje jednak funkcja ochrony przed wiatrem. Dlatego przy zabiegach plantowania łanów były i będą sadzone nowe żywopłoty. Na żywopłoty i zadrzewienia śródpolne nadają się tylko określone gatunki drzew i krzewów, ponieważ niektóre drzewa leśne nie 167 znoszą silnych, bezpośrednich promieni słonecznych lub przy głębokim poziomie wód gruntowych nie mają dostatecznej ilości wilgoci potrzebnej do odpowiedniego wzrostu. Powinny to być gatunki mocne. Często takie rośliny porastające brzeg lasu, które tam narażone bywają na silne nasłonecznienie i na zgryzanie przez dzikie zwierzęta, znajdujemy na miedzach i w żywopłotach. Charakterystyczne są tu takie gatunki i grupy gatunków jak dzika róża {Rosa canina) i inne gatunki dzikich róż, berberys (Berberis vulgariś), tarnina (Prunus spinosa), głóg (Cra-tegus sp.), czarny bez (Sambucus nigra) i grab {Carpinus betulus). Można również spotkać tam leszczynę (Corylus avelana) i dąb (Qu-ercus sp.) Na glebach dostatecznie wilgotnych lub na piaszczystych wrzosowiskach rosną brzozy (Betula sp.), wzdłuż polnych dróg lub strumyków sadzone bywają topole (Populus sp.). Zestaw zadrzewień śródpolnych charakteryzuje bogate spektrum gatunkowe. Nisko wyrastające gatunki, typowe dla żywopłotów i ubogich pastwisk, rozwijają ciernie i kolce dla obrony przed zgryzaniem przez zwierzęta (głogi, berberysy i róże). Kwiaty tych roślin są dobrze widoczne z dużej odległości, a wiatr niesie ich zapach dostatecznie daleko, aby z dużego obszaru przywabić zapylające kwiaty pszczoły, trzmiele, chrząszcze i inne owady. Wystarczy więc teraz tylko, żeby pora kwitnienia zgrała się z okresem I lotu tych owadów. Gatunki kwitnące o bardzo wczes- ] nej porze roku, jak leszczyna, są { wiatropylne. Ich kotki rozwijają się wczesną wiosną. Już podczas pierwszych cieplejszych dni przedwiośnia na przełomie lutego i marca rozpościerają się i otwierają łu- [ skowate pylniki. Wiatr może jej przeczesywać i roznosić małe żółte chmurki pyłku. Z grubych pączków żeńskich kwiatów wystają czerwonawe znamiona słupków. Są one lepkie i wychwytują pyłki z wiosennego powietrza. Tutaj owady nie są potrzebne; podobnie jak przy wiatropylnych gatunkach zbóż, których masy pyłków unoszą się nad polami na początku lata. Naturalnie, leszczyna nie może konkurować z trawami pod względem ilości pyłku. Jest więc dla niej korzystniej kwitnąć wcześnie, na przedwiośniu, kiedy wiatr nie niesie jeszcze innych pyłków i łatwiej może ją zapylić. Gdy kwitną dzikie róże, są w pełnym rozkwicie także trawy. Teraz udział zapylających owadów mai swe zalety, gdyż latają one z kwiatu na kwiat, z krzewu na krzew, bez względu na to czy wiatr wieje czy nie, czy trawy i zboża rozsiewają swe pyłki czy też jeszcze nie rozkwitły. Rośliny zadrzewień śródpolnych dysponują więc różnymi możliwościami. Kwitnące w bardzo wczesnej porze roku są zapylane wiatrem, podczas gdy gatunki późno zakwitające przywabiają owady. 168 4. Gospodarka naturalna Naturalne biocenozy Polne nieużytki trawiaste powstają przy współudziale człowieka. Czy w takim razie można w ogóle mówić o „naturalnych" biocenozach? Jest to sprawa punktu widzenia. Ale nawet gdybyśmy wybrali bardzo ostre kryterium i jako „naturę" traktowali tylko to, co rzeczywiście powstało samoistnie bez udziału człowieka, nie uzyskalibyśmy jednoznacznego rozwiązania. W takim wypadku bowiem zupełnie nie znaleźlibyśmy już czysto naturalnej biocenozy, gdyż człowiek wszędzie odcisnął ślady swego działania i ingerencji. Ostre rozgraniczenie między krajobrazem naturalnym a kulturowym ma niewielki sens. Do scharakteryzowania sposobu i rozmiaru zmian spowodowanych przez człowieka nadają się o wiele lepiej biocenozy zwierzęce i roślinne. Gatunki nie są dziełem człowieka. Ich obecny stan i możliwości związane z naturalnymi przystosowaniami trwającymi setki lat, które upłynęły od wykarczowa-nia lasów w Europie udowodniły, że mogą żyć w nowym typie krajobrazu. Znalazły tu swe miejsce i zbudowały nowe refugia, co jest nie mniej interesujące do badania niż zespoły gatunków puszczy lub jeziora zachowanego w naturalnym stanie. Co charakteryzuje te zespoły? Jak funkcjonują ekosystemy, które powstały w nieoży- 170 wionym środowisku krajobrazu zmienionego przez człowieka? W każdym zespole i w każdej biocenozie znajdują się szczególnie ważne gatunki, które stanowią główne ogniwo w łańcuchu pokarmowym. W ekologii takie gatunki nazwano gatunkami kluczowymi. Czy bywają takie kluczowe gatunki w biocenozie nieużytków polnych? Już w tomie „Żyć i przeżyć" z naszej serii wskazano na mysz polną. Również i w tej książce udowodniono jej znaczenie. Głównym pożywieniem myszy polnej jest świeży materiał roślinny. Różne ptaki drapieżne zależą od występowania i frekwencji myszy polnej. Do drapieżców polujących na nią należą sowy i bociany, jeże i węże, a więc przy myszy różnorodne łańcuchy pokarmowe łączą się w sieci gatunków i tworzą węzeł charakterystyczny dla krajobrazu terenów uprawowych. Innym, jeszcze ważniejszym gatunkiem kluczowym jest dżdżownica. Żywi się ona obumarłym, rozkładającym się materiałem roślinnym w glebie. Podstawę jej funkcjonowania stanowi białko bakterii i resztki dających się rozłożyć materiałów organicznych. Od niej zaczynają się nowe, bardzo ważne łańcuchy pokarmowe. Dżdżownicami żywią się ptaki, takie jak drozdy i szpaki, kuraki i mewa śmieszka, wrony, a nawet myszołowy. Sieć pokarmowa dżdżownicy 171 ^ *• JH|jBflHHHHB HU « ¦•- i '¦% '. ^ Dżdżownice unikają świat/a dziennego Spośród ssaków zjadają je borsuk i lis, jeż i dzik, ryjówka i kret. Te i wiele innych gatunków głównie lub okresowo odżywiają się dżdżownicami pól. Dżdżownice nie są nowymi członkami biocenoz środkowej Europy. Różne ich gatunki żyją od wielu milionów lat w glebach bogatych w próchnicę. Tym co sprawiło, że dżdżownice stały się tak ważne dla krajobrazu terenów użytkowanych przez człowieka, jest ich frekwencja. Niegdyś były one dużo rzadsze, ponieważ gleby lasów mają inny skład niż gleby łąk i pól. Przemiana krajobrazu z leśnego na polny sprzyjała dżdżownicom. W czasie wielu lat uprawy roli bez 172 środków chemicznych gospodarz potrzebował działalności dżdżownic, poprawiającej strukturę gleby. Dopiero obecnie gospodarka rolna odbywa się tak, jakby mogła się obyć bez ich pomocy, jakby żyzność była tylko sprawą właściwego stosowania nawozów mineralnych, środków ochrony roślin i techniki. Wieloletni wzrost liczebności dżdżownic w krajobrazie upraw oznaczał dla żywiących się nimi zwierząt zwiększającą się podaż pokarmu. Coraz bardziej mogły się przestawiać na tę niezawodną podstawę pożywienia. W latach niedoboru myszy polnej lub innych niedostatków nie było ' nic ponad jadłodajnię robakową. Ta stałość pokarmu umożliwiła licznym gatunkom w znacznej mierze dostosowywać swe życie do dostępnych dżdżownic. Borsuk Borsuki wznosiły swe budowle w pobliżu łąk lub brzegów lasów bogatych w dżdżownice. Rozległość przestrzeni między koloniami lęgowymi mewy śmieszki na kontynencie była związana również z dżdżownicami. Dzięki zmianom w krajobrazie i znacznie podwyższonemu krążeniu materii organicznej w glebie i ponad nią, dżdżownica stała się kluczowym gatunkiem w krajobrazie terenów użytkowanych przez człowieka. Pokazuje ona, że powstanie nowych zespołów odbywa się, podobnie jak w przypadku myszy, z istniejących już ale wcześniej mało znaczących gatunków. Biocenozy nie są stałymi tworami o ustalonym spektrum gatunków, lecz dynamicznym zespołem, szybko przystosowującym się do zmieniających się warunków środowiska. Wyraźnym znakiem rozpoznawczym zespołów w krajobrazie terenów użytkowanych przez człowieka powinna być w nich wyższa zamiana gatunków. Tylko mała część gatunków zachowuje się stabilnie, co znaczy, że można je spotkać każdego roku. Większość pojawia się i znika. W przypadku motyli ma to miejsce u ponad połowy gatunków; u sza-rańczaków prawie u dwu trzecich, a u różnych drobnych stworzeń taka zamiana z roku na rok może wynosić ponad 90%. U roślin i ptaków przeciętna zamiana gatunków z roku na rok zachodzi w granicach 10-20% i tylko u długowiecznych zadrzewień polnych jest ona w ciągu ludzkiego życia prawie niedostrzegalna. Biocenozę pól cechuje zmienność. Nie powinniśmy oczekiwać, że w przyszłym roku znajdziemy te same gatunki na tym samym miejscu. Wpływ człowieka Jeżeli faunę i florę krajobrazu użytkowanego przez człowieka charakteryzuje zamiana gatunków, to może nasza troska o naturalną różnorodność nie ma podstaw. Czy po prostu nie żyjemy w czasie, w którym jedne gatunki zanikają, a na ich miejsce pojawiają się inne? Rzeczywiście część zanikania gatunków, jest po prostu wywołana przyczynami klimatycznymi, zachodzącymi w obrębie ich występowania. Późno rozpoczynają- 173 ce się wiosenne ocieplenie lub wilgotne, deszczowe lato tak szkodliwie wpływa na niektóre motyle czy szarańczaki, że niekiedy potrzeba lat, aby wyrównały poniesione straty. Po szeregu pomyślnych okresów gatunki te znowu się pojawiają, rozprzestrzeniają i wydaje się, że wszystkie troski były bezpodstawne. W ten sposób na wahania przyrody reaguje 10-25% gatunków. Całkowity brak lub zmniejszanie liczebności nie oznacza poważnego pogorszenia warunków życia. Powrócą znowu, gdy pogoda będzie odpowiednia. To wyjaśnienie nie dotyczy jednak większej liczby rzadkich gatunków krajobrazu upraw. Znacznie częściej z roku na rok stają się one coraz rzadsze, a dobre lata nie hamują tego procesu w wyraźniejszy sposób. Wzorcowym przykładem jest zmniejszanie się liczebności kuropatwy (str. 95). Dla kuropatw i wielu gatunków zwierząt i roślin żyjących na polach, zamiana gatunków, wcześniej charakterystyczna dla biocenoz pól, łąk i pastwisk, jest zbyt mała. Nowoczesny sposób uprawy ziemi stworzył warunki bardziej stabilne, trwalsze i jednocześnie o wiele bardziej monotonne, niż to ustaliło się w gospodarstwach chłopskich. W krajobrazie bogato rozczłonkowanym, podzielonym na drobne pola, duża wymiana w składzie gatunkowym mogła się wiązać z szybkim ponownym zasiedleniem. Następne gatunki pojawiały się po niedługim czasie. Z gęstej sieci miedz i żywopłotów, z nieutwardzanych dróg i wygonów mogły szybko przywędrować na nowo, gdy miejscowe płaty roślinności gdzieś przestawały istnieć. Innymi słowy mówiąc: Silne zmiany wyrównywane były równie skutecznie wędrówkami gatunków. Wielkołanowe, stabilne stosunki produkcji trwale zlikwidowały możliwość przybywania na pola i ich opuszczania. Wymiana gatunków już nie funkcjonuje. Doprowadziło to do zanikania gatunków i do zubożenia biocenoz. Produktywność i użytkowanie Pole jest krajobrazem produkcyjnym. Takim musi być, gdyż w przeciwnym razie nie wypełniłoby swego zadania. Jedynie dając nadwyżki, które mogą zostać zebrane, wypełnia żądania, jakie stawia mu człowiek. Bez nadwyżek nie mógłby żyć. Gdyby rośliny i zwierzęta zużyły wszystko, co wyprodukowały w ciepłej porze roku, nie pozostałaby żadna nadwyżka. Byłby to idealny stan dobrze funkcjonującego, naturalnego obiegu produkcyjnego, ekosystemu, znajdującego się w stadium równowagi. W takim systemie wytworzenie biomasy i jej eksploatacja pozostają w równowadze. Ponad różnymi, wzajemnie powiązanymi obiegami tego rodzaju system mógłby utrzymać się sam, przy dopływie energii z zewnątrz. W naturze energii tej 174 dostarcza słońce. Naturalne ekosystemy osiągają taką równowagę po swej sukcesji w mniejszym lub większym stopniu. Czy istnieje taki idealny stan, a jeśli tak, co to oznacza dla stworzonych przez człowieka stosunków w krajobrazie terenów uprawowych? Czy możemy lub powinniśmy dążyć do takiego stanu? Przyroda, która tak pięknie wypracowała stan równowagi, powinna dać przykład ludzkiemu działaniu. Te zagadnienia stanowią podłoże dyskusji o nowoczesnym środowisku. Najpierw pytanie, czy stan równowagi w ogóle istnieje, czy też jest on tylko naszym życzeniem. Występuje on na przykład w tropikalnym lesie deszczowym. W tym prastarym, dojrzałym ekosystemie prawie wszystkie materiały są tak skutecznie utrzymane w obiegu, że woda strumieni leśnych jest tam czystsza od wody opadów. Najmniejsze straty substancji pokarmowych, które jednak się zdarzają, zostają uzupełnione z powietrza. Nawiany pył i związki azotu, powstające w czasie błyskawic wystarczają do pokrycia strat. Tam gdzie wkracza człowiek, zmniejsza on sprawność tego systemu i zagraża trwałości lasu deszczowego. Czy moglibyśmy taki stan urzeczywistnić w krajobrazie terenów uprawianych? Z pewnością nie! Ponieważ tropikalny las deszczowy zużywa to, co produkuje. Dla człowieka nie ma w nim miej- sca. Praktycznie nie ma w nim nadprodukcji. Wszystkie naturalne ludy żyjące w tropikalnych lasach deszczowych lub które zadomowiły się w nich w historycznych czasach, zostały tam wyparte z bardziej produktywnych środowisk. Las dał im schronienie i możliwość przeżycia w najbardziej prymitywnych warunkach, ale nie zapewnił dostatecznej bazy zaopatrzeniowej dla dużej liczby ludzi i społeczności miejskiej. Gęstość zaludnienia mniejsza niż jeden człowiek na kilometr kwadratowy jest bardzo niewielka. Narzuca się tu porównanie z sarną (strona 60). Bogaty las nadrzeczny środkowej Europy może niekiedy wyżywić tylko jedną dziesiątą pogłowia saren, żyjących na nieużytkach trawiastych. Tropikalny las deszczowy pokazuje bowiem tylko stadium końcowe rozwoju naturalnej biocenozy Ziemi. Inne wielkie obszary, jak np.: lasy stref umiarkowanych i chłodnych nie osiągnęły tak wielkiego przestawienia się na zamknięty obieg substancji pokarmowych, ale dostateczny na to, by duże zwierzęta i człowiek mogli tam żyć tylko przy bardzo niewielkiej gęstości zasiedlenia. Czy więc jednak nasz (nowoczesny) system wykorzystywania nieużytków trawiastych jest lepszy? > Na następnych dwóch stronach pokazano najważniejsze składniki bogato podzielonego krajobrazu rolniczego z niektórymi typowymi gatunkami zwierząt 175 dzierzba gąsiorek i Tak, jeśli chodzi o uzyskanie nadwyżek możliwych do wykorzystania. Nie, gdy idzie o straty substancji pokarmowych, które system zawiera. Rozpatrzmy nieco dokładniej zachodzące współzależności. Co właściwie dzieje się w czasie rolniczego użytkowania? Dzisiejsza gospodarka rolna produkuje produkty spożywcze i odpady (np. mięso i gnojowicę); pochłania pracę i energię, a w bilansie energetycznym pozostawia straty. Zaopatruje ludzi i obciąża przyrodę. Czy to położenie bez wyjścia? Pożyteczne rośliny i zwierzęta powinny znaleźć się w nadmiarze, zdolnym wyżywić człowieka. Ekologicznie oznacza to, że znaczna część materii, dostarczana w postaci substancji pokarmowych do ekosystemu krajobrazu rolniczego, opuszcza go znowu w formie środków spożywczych. Zabranie ich, a więc eksport materii, odgrywa tu ważną rolę. Wysokie plony mogą być jednak na dłuższą metę uzyskane i wykorzystane tylko wówczas, gdy produkcja zostanie zrównoważona dostarczeniem nawozu; prawda powszechnie znana, z którą do końca zeszłego stulecia musiało się rolnictwo zmagać, ponieważ było zmuszone przy zbiorach zebrać więcej substancji pokarmowych niż mogło dostarczyć w postaci nawozu. W rezultacie zmniejszała się produktywność wielu pól, trzeba było coraz więcej nowych połaci brać do uprawy, aby zastąpić zużyte, wykorzystane. Pod tym kątem można spojrzeć na uprawę torfowisk i osuszanie bagien. Wyraźmy to słowami ekologii: W pierwotnym agroekosystemie od początku istniał brak równowagi kosztem substancji glebowych i w nieunikniony sposób prowadził do strat składników pokarmowych. Miejscowo przekształcano glebę zawierającą zapasy składników pokarmowych. Wprowadzenie sztucznych nawozów mineralnych pozwoliło na całkowite wyrównanie bilansu substancji pokarmowych, ale wymagało dodatkowego dopływu energii z zewnątrz. Początkowo wzięto go z bardzo taniego paliwa do motorów. Zamiast takiego oscylowania, żeby zrównoważyć produkcję ze spożyciem, rozwój pobiegł teraz w inną stronę. Tanie i dostępne nawozy i równie niedroga energia z kopalin umożliwiły rolnikom wyciąganie z gleby o wiele więcej, niż byłoby to możliwe w sposób naturalny. Dzięki nawozom tak bardzo podniósł się rozwój i wzrost roślin, że umożliwiło to niespodziewane plony. Coraz większym stosowaniem nawozów i środków ochrony roślin wyśrubowano bardzo możliwości produkcyjne. Rozwój ten utrzymuje się do dziś. Rozpatrując to pod kątem ekologii, z dawniejszego braku równowagi > Na równej powierzchni dawne pole uprawne przekształciło się w step rolniczy. Jego duża produktywność została okupiona obciążeniem przyrody 178 gospodarki rolnej czasów przed-przemysłowych, powstał nowy, zupełnie inny. Równowaga ani się nie ustaliła, ani nie ma na to szans, gdyż nowoczesne rolnictwo produkuje teraz jak „szybkobiegacz". Ogromne strumienie substancji pokarmowych i energii płyną przez pola i wytwarzają ten nadmiar, który obecnie spiętrza się w magazynach Unii Europejskiej. To nie względy ekologiczne lecz europejskie zarządzenia rynkowe i ceny rynku światowego określają zasadnicze zręby naszej gospodarki rolnej. Przerosty pojawiają się także w pozbawionej już więzi z glebą masowej hodowli zwierząt powodującej ekologicznie negatywne skutki, zupełnie nie do pokonania. Rośliny i zwierzęta nie funkcjonują jak maszyny. Pozostały organizmami żywymi, nawet wtedy gdy nierzadko ich życie stało się męczące do granic ostateczności. Naturalne ekosystemy nie są przystosowane do takich jednostronnych nadmiarów, jak np. w formie gnojowicy z masowej, na wzór przemysłu, hodowli bydła. Czegoś takiego nie było, przynajmniej na lądzie. Najbardziej zbliżone do naturalnych warunki znajdują się u ujścia rzek, gdzie zbierają się substancje pokarmowe z całego dorzecza i prowadzą do najwyższej, znanej nam naturalnej stopy wzrostu. Ponieważ ujścia przylegają bezpośrednio do porównywalnie bez- granicznie ubogich mórz, nawet I obecnie nie ma tam powodu doi zmartwień. Nieliczne wyjątki potwierdzają regułę; na przykład Dunaj, który ze swego dorzecza przetransportował tak wiele substancji pokarmowych do stosunkowo małego Morza Czarnego, że jego strefa głębinowa została wypełniona biogazem. Ograniczona ilość organizmów wodnych Morza Czarnego nie jest już w stanie przerobić stałego obciążenia. W jeszcze większej skali zostają obecnie uwalniane substancje pokarmowe pochodzenia rolniczego. Zanieczyszczają one nie tylko rzeki i jeziora, podgrzewając ich produktywność do wrzenia, lecz także najbardziej wartościowe wody gruntowe. Nawet powietrze nie jest od nich wolne. Masowo uwalniający się gaz ze zgnilizny i fermentacji, a także z żołądków milionowych trzód bydła na świecie i z silosów, oraz wyziewy gnojowicy obciążają powietrze i dodają doń wiele substancji szkodliwych, które działają równie niekorzystnie jak spaliny samochodowe. Na dodatek gleba całej środkowej Europy jest tymczasem jeszcze przymusowo nawożona azotem z powietrza. Przenawożenie lądu (eutrofizacja), które z konieczności jest związane > U góry: Nawożenie gnojowicą na śniegu. U dołu: Świnie hodowane w indywidualnych kojcach 180 ze wzrostem produkcji rolnej, stało się problemem środowiskowym pierwszego rzędu. Pokazuje ono, że masowa produkcja środków spożycia, daleko wykraczająca ponad naturalną miarę, nie jest możliwa bez spowodowania ogromnych strat i następstw. Przyroda nie jest w stanie wystarczająco szybko włączyć strumienia żywności w swój obieg, gdyż odbywa się on wolniej niż człowiek by sobie tego życzył. Zasadniczych warunków naturalnego obiegu człowiek jednak nie jest w stanie zmienić. Chodzi więc o to, aby wytworzony nowoczesny system przyśpieszonej gospodarki rolnej przemienić na trwały, który nie pozostawia więcej wolnych odpadów niż natura jest zdolna włączyć do obiegu. To byłoby zadowalającym rozwiązaniem problemu, w przeciwieństwie do obiegu całkowitego, ponieważ taki nie produkuje dającego się zebrać najlepszego nadmiaru. To, co my jako ludzie możemy spożytkować, jest nadwyżką wyprodukowaną przez naturalne systemy z ziemi, wody, powietrza i energii słonecznej. Ujawnia się ona najwyraźniej w każdym takim systemie użytkowania, w którym przy przesunięciu w czasie produkcja oddzielona jest w znacznym stopniu od zużycia. Każdy gospodarz rolny rozumie tę prawidłowość i stosuje się do niej gdy jeszcze w tradycyjny sposób wypędza bydło na pastwisko. Będzie się on starał, aby bydło od razu nie zgryzło na dużej przestrzeni pierwszej pojawiającej się trawy, lecz odczeka tak długo, aż wyrośnie dostatecznie wysoka. Po spasieniu jednej parceli idzie kolej na następną, podczas gdy pierwsza odrasta i tak dalej. W czasie jednego lata w ten najprostszy sposób wykorzystuje on wielokrotnie plon traw, który przyrasta w naturalny sposób. Przez rozrzucenie nawozu końskiego i bydlęcego gleba otrzymuje na powrót substancje organiczne, organizmy glebowe przekształcają je w przyswajalne przez rośliny związki organiczne, świeża trawa może znowu rosnąć. Jeśli gospodarz zwraca uwagę na granice produktywności swych gleb, będzie mógł wypędzać swe bydło na pastwisko, na którym co roku będzie stosował tylko niewielkie dawki nawozu, bez wyługowania gleby i zanieczyszczania wód gruntowych. Przejście od tradycyjnego nawożenia obornikiem do nadmiernej produkcji nawozu płynnego było krokiem w fałszywym kierunku. Przegniły obornik przyczynia się do powstawania próchnicy, gnojowica natomiast „pędzi" trawę do szybkiego wzrostu, ale w dużych dawkach szkodzi żywym organizmom glebowym i zanieczyszcza wody gruntowe. Szybko przekraczane są granice umiarkowanego i wyważonego nawożenia. Zgodnie z zasadą równowagi między zbiorem i nawożeniem można również zagospodarować pole 182 uprawne. Jak zawsze przy bilansie, do gleby nie powinno się wprowadzać więcej substancji pokarmowych niż w rzeczywistości zostanie z niej wzięte - i nic ponad to! Ekologicznie podstawowym zagadnieniem jest nie tylko ilość substancji pokarmowych wykorzystanych przez rośliny w postaci nawozu, ale także ich forma: czy są to rozpuszczalne w wodzie nawozy mineralne („nawozy sztuczne") czy też organiczne, powstające podczas naturalnej gospodarki rolnej. Zbliżenie się do biologicznej gospodarki rolnej zapewnia długotrwały sukces, ponieważ bierze pod uwagę ekologiczne współzależności. Zależy to także od systemu sztucznego utrzymywania cen, żeby na masowym rynku produkty wytworzone w naturalny sposób w gospodarstwach rolnych nie przegrywały z wytworzonymi w wielkich przedsiębiorstwach i fabrykach rolnych. Na politykach cią- ży obowiązek doprowadzenia do odpowiednich rozwiązań. Ekologiczne przesłanki są już od dawna wyjaśnione: Można ograniczyć dopływ obcego materiału i przekształcić system „szybkiego przepływu" w ekosystemy bardziej zamknięte, o mniejszych stratach materiałowych, działające przy mniejszym nakładzie energii, i będące w harmonii z gospodarką naturalną. Niestety nie da się zupełnie uniknąć strat; taka już jest natura wysoko produkcyjnych ekosystemów. Można jednak tak nimi pokierować, żeby straty były możliwe do udźwignięcia przez rolnictwo naturalne. Pracująca w ten sposób gospodarka rolna byłaby w najlepszym tego słowa znaczeniu przyjazną dla środowiska. T Krajobraz terenów uprawowych 183 5. Biotopy (środowiska życia) Pole uprawne W krajobrazie terenów użytkowanych przez człowieka w Europie Środkowej pole uprawne zajmuje największą część. Jego udział procentowy może wahać się od 30% do ponad 95%, w zależności od położenia i stosunków pogodowych. Wydaje się, że pola uprawne najmniej nadają się na miejsce do życia dla wolno żyjących zwierząt i roślin, ponieważ coroczne oranie gleby, liczne zabiegi pielęgnacyjne i zbiory powodują tak silne zaburzenia, że większość gatunków właściwie nie powinno by sobie z tym dać rady. Rzeczywiście pola, w porównaniu z miedzami i zadrzewieniami śródpolnymi, są ubogie pod względem gatunkowym. Jednak mimo to dla szeregu gatunków stanowią one ważne środowisko życia. Jeżeli przez cały rok będziemy obserwować miedze to okaże się, w jak różnorodny sposób są one wykorzystywane przez zwierzęta i rośliny. Zimą i na przedwiośniu mamy do czynienia z dwoma różnymi stanami pól: rola z jasną zielenią ozimin i poorana, naga ziemia, która zostanie obsiana dopiero na wiosnę. Oziminy w czasie wielkiego niedoboru żywności stanowią wysoko wartościowe pożywienie roślinne w postaci świeżej zielonki. Na dużych polach ozimin, gdy śnieg nie zalega jeszcze zbyt wysoko, zbierają się dzikie gęsi i pasą na mło- 184 dych roślinach. Na pola ciągną również sarny i żywią się na sianych jesienią zbożach lub na rzepaku. Przepiórki, szukające na miedzach nasion, mniej rzucają się w oczy, gdyż są dobrze zamaskowane przez swe upierzenie. Tylko wówczas, gdy leży śnieg widać często gwiaździście rozchodzące się ślady i same ptaki. Jedynie gdy pojawi się jastrząb, nagle rozlatują się na wszystkie strony. Nasion dzikich roślin szukają zimą również stada zięb, podczas gdy szpaki w łagodnym klimacie atlantyckim Europy Środkowej wybierają przede wszystkim larwy owadów i robaki. W północno-zachodnich Niemczech i w Anglii szukają na polach pożywienia duże stada gołębi grzywaczy (Columba palus-tris). Szczególnie chętnie gołębie te żerują na kapuście brukselce. Niekiedy, szczególnie gdy w północnej Europie zima staje bardzo ciężka, myszołowy włochate ciągną na południe. Wówczas krążą i trzepoczą nad zimowymi polami lub szukają wzniesionego miejsca do wypatrywania pożywienia. W bruzdach między skibami przy-kucają zające i króliki, wykorzystując je zarówno do maskowania się, jak i do ochrony przed wiatrem na pustych polach. W końcu lutego lub na początku marca staną się one coraz bardziej widoczne. Ale teraz zbliża się okres rozrodu i za- Oziminy pól dostarczają pożywienia również dzikim zwierzętom jące biegają po polach. Króliki bezustannie uganiają się za królicami. W przedwieczornym mroku zaczynają wołać kuropatwy wyznaczając swe rewiry. Pierwsze stada mewy śmieszki szukają robaków na odmarznię-tych polach. Rozpoczął się ich przelot wiosenny. Dzikie gęsi opuszczają pola w środkowej i zachodniej Europie i ciągną na północ na swe tereny lęgowe. W marcu na południowy wschód i na północ powracają z kwater zimowymi duże stada szpaków, wracają pierwsze czajki. Odbywają swe akrobatyczne loty godowe nad polami. Na początku kwietnia można już znaleźć pierwsze gniazda z jajami. Okres ten jest krytyczny, ponieważ z końcem zimy zaczynają się pierwsze prace polowe. Ofiarami jeżdżących bez przerwy po polach traktorów i maszyn jest wiele wczesnych gniazd czajek, skowronków, a także młode króliki. Z postępującą wiosną na polach zaczyna się uspokajać. Zasiewy wystrzelają w górę i wkrótce dają schronienie pierwszym lęgom i młodym ssakom. Tylko pola kukurydzy są jeszcze puste, ponieważ tę wrażliwą roślinę można siać dopiero po ostatnich przymrozkach, w połowie maja. Między rzędami kukurydzy gleba długo pozostaje naga. Ma to poważne szkodliwe 185 następstwa, ponieważ deszcze wiosenne łatwiej mogą wypłukiwać wartościową próchnicę. Są one szczególnie dotkliwe wówczas, gdy rolnicy orzą i sieją wzdłuż stoku wzniesienia, zamiast w poprzek niego. Ale naga gleba przynosi również pewne korzyści niektórym gatunkom. Tak więc wczesnym latem, bogatym w opady, na polach kukurydzy chętnie przebywają króliki, ponieważ jest tam suszej i słońce może szybciej nagrzać ziemię. Z tego samego powodu również liczne chrząszcze biegaczowate rozwijają swą aktywność na jeszcze prawie pozbawionych roślin polach kukurydzy, gdzie jednak ciągle padają ofiarą częstych oprysków. Jak wielkie byłyby możliwości biologicznego zwalczania szkodników wskazuje dokładna obserwacja słabo opryskiwanych - i przez to zachwaszczonych - pól kukurydzy na terenach objętych ochroną wód. Na powierzchni gleby i na chwastach aż roi się od biedronek, chrząszczy biegaczowatych, pająków i innych drobnych stworzeń. Później znaleźć tam można nawet dłuższe od palca, bardzo rzucające się w oczy gąsienice zawisaka żerujące na powojach, które rosną na brzegach pól kukurydzianych. Z upływem dni, w miarę ocieplenia, zmniejsza się liczba ptaków na polach. Pozostają tylko ptaki odbywające tam lęgi, takie jak skowronek i kuropatwa, potrzeszcz i przepiórka. W wysoko wyrośniętych roślinach użytkowych szu- kanie pożywienia staje się coraz trudniejsze. Możliwość zmiany dostarczają pola roślin okopowych, szczególnie buraków i ziemniaków, ponieważ w ich bruzdach i między roślinami pozostaje jeszcze łatwo dostępna gleba. Tam mogą teraz przycupnąć króliki, a kuropatwy przyprowadzają swe młode. Gdzieniegdzie pojawiają się chwasty, które przetrzymały opryski. W ostatnich latach coraz częściej widać znowu pola jęczmienia i pszenicy pełne chabrów, po okresie gdy gatunek ten stał się już rzadkością i na niektórych terenach groziło mu wymarcie. Również miedze z czerwonymi makami polnymi (Papaver rhoeaś) nie należą już do rzadkości od czasu intensywnych starań o zachowanie chwastów polnych. Inne gatunki, takie jak zwrotnica zwierciadło Wenery (Legousia speculum-ve-neris) czy kąkol polny {Agro-stemma githago) ciągle jeszcze są rzadkością i na niektórych terenach zagraża im wymarcie. W czerwcu kwiaty większości chwastów polnych osiągają swoje apogeum. Termin ten może przesunąć się w związku z utrzymującymi się chłodami. Muszą jednak wcześnie zakwitać, aby zdążyć przed żniwami. Najwcześniej zaczynają się żniwa jęczmienia. Dojrzewa on bardzo > U góry: Zwrotnica zwierciadło Wenery. U dołu z lewej: Mak polny: z prawej: jęczmień 186 szybko i już na początku lata można zobaczyć pierwsze zżęte łany. Jest to dobry okres dla zajęcy i gołębi, dla bażantów i przepiórek, ponieważ teraz na słonecznych i ciepłych rżyskach mogą znaleźć ziarna w obfitości. Jednak nowoczesne kombajny orzą zaraz rżyska - nawet w czasie zbiorów, tak więc to ważne otwarcie zarośniętych łanów nic już nie daje dzikiej zwierzynie. Ale właściwy szok żniwny jeszcze nie nadszedł. Następuje on ze zbiorami pszenicy i żyta. Niegdyś ciągnął się on tygodniami. Pole po polu żęto kosami lub wolno pracującymi maszynami. Obecnie szybkie kombajny pracują bez przerwy do późnej nocy i w krótkim czasie zostawiają za sobą kilometry pustej przestrzeni. Kryjówki i gniazda znikają dosłownie w ciągu jednej nocy. Króliki, kuropatwy, bażanty i sarny muszą natychmiast cał- Zabronione obecnie wypalanie zaostrza „szok żniwny"! tak trudny dla dzikich zwierząt kowicie zamieniać swe tereny zamieszkania na zupełnie nowe struktury. Często na kryjówki pozostają tylko wysoko wyrośnięte, ciemne i gęste pola kukurydzy bardziej podobne do nasadzeń młodych drzewek niż do łanów zbóż. Ciągle jeszcze zżęte pola dostarczają obfitego pożywienia. Napływ zalatujących ptaków znowu się powiększa. Również gatunkom drapieżnym takim jak myszołów i sowa pustułka, lis i gronostaj znowu łatwiej jest o zdobycz. Pojawiają się pierwsze stada łuszczaków; szpaki przelatują nad polami jeszcze większymi chmarami niż wiosną i odlatują bociany. Trwa to do października lub listopada, dopóki nie nadlecą charakterystyczne ptaki zimowe: gawrony i kawki ze wschodu. Nowe zasiewy zimowe kiełkują i przygotowują zimowe pożywienie, podczas gdy w glebie następuje przebudowa i odbudowa. 188 Łąka Człowiek gospodarujący na polach sam określa, jakie gatunki roślin mogą lub powinny na nich rosnąć. Roślinność nie ma tam do dyspozycji więcej czasu niż jeden rok, po upływie którego zostanie zebrana i zastąpiona nową. Na łąkach sytuacja jest zupełnie inna. Tutaj zespoły roślinności rozwijają się w znacznym stopniu samodzielnie. Wprawdzie roślinność podlega tu mniej lub bardziej intensywnemu użytkowaniu, ale pozostaje przez lata. Zestaw gatunków zmienia się w zależności od zapotrzebowania na substancje pokarmowe i od sposobu ich wykorzystywania. Biocenozy mogą się więc wytwarzać z trwałych płatów roślinności zielnej. Podobnie dzieje się z organizmami glebowymi, których jest tam o wiele więcej niż na polach, a także z drobnymi zwierzętami żyjącymi w trawie, które mogą przenosić się do gleby na przezimowanie. Bogactwu gatunkowemu roślin łąkowych odpowiada różnorodność zwierząt, które się nimi odżywiają. Wielorakość kwiatów ma swe odbicie w barwnym świecie motyli, a duża ilość roślin zielnych w bogactwie świerszczy i piewi-ków, dzikich pszczół i trzmieli. Częste sianokosy i szybki wzrost traw zmniejszają liczbę gatunków, podczas gdy bardziej ubogie gleby, które warunkują mniejszy wzrost, sprzyjają różnorodności gatunkowej. Łąki uprawiane, w odróżnieniu od stepów naturalnych, prawie nie są pokryte suchym materiałem roślinnym. Sianokosy zapobiegają gromadzeniu się nierozłożonych roślin i tworzeniu zbitej warstwy na glebie. Wskutek tego na łąkach nawet zimą znajduje się nieco świeżej zieleni, która utrzymuje się pod ochronną warstwą śniegu i zaczyna wyrastać z pierwszymi cieplejszymi dniami wiosny. Wzrost łąk zaczyna się szybciej niż stepów, gdyż słońce i ciepło mają lepszy dostęp do powierzchni gleby. Mimo to śnieg na łąkach leży dłużej niż na polach zanim zupełnie stopnieje. Ciemna barwa gleby pól sprzyja szybszemu nagrzewaniu niż jaśniejsza zieleń łąk. Często na łąkach woda ze stopionego śniegu stagnuje przez pewien czas, zanim ciepło na tyle przeniknie do gleby, żeby dostatecznie roztajała. Wilgotne, bogate w wodę gleby łąk zamarzają głębiej niż suchsze, bardziej napowietrzone. Na bajorach zbierają się szpaki, mewy śmieszki i inne gatunki ptaków szukając utopionych drobnych zwierząt. Nawet kaczki niekiedy zalatują na łąki, aby poszukać nasion traw wypłukanych przez wodę z topniejącego śniegu. Wkrótce potem zakwitają pierwsze kwiaty wiosenne. Wiosnnę charakteryzują kwiaty miłka wiosennego (Adonis vernalis) i szafirka graniastego (Muscari racemosum), pierwiosnków (Primu/a veris i Pri-mula elatior) i złoci żółtej (Ga-gea lutea). W końcu kwietnia i na 189 *#w#HlŚ Wydaje się, ze pełna kwiatów łąka z mrowiącym się życiem owadów - idylla naturalnych rojów - w wielu miejscowościach należy już do przeszłości. Produktywność użytków zielonych jest ważniejsza dla gospodarki rolnej od wydawałoby się tylko estetycznych walorów. Ginięcie gatunków przez racjonalizację, zanieczyszczanie wód gruntowych nawozami mineralnymi w wyniku prawie bezgranicznego podwyższania produkcji, każą ludziom zastanawiać się coraz bardziej, czy rzeczywiście stery gospodarki są ustawione prawidłowo. początku maja, a na terenach górzystych później, na wilgotnych łąkach pojawiają się kwiaty rzeżuchy łąkowej (Cardamine pra-tensis). Za nimi zjawia się mniszek pospolity o żółtych kosmatych główkach. Pierwsze sianokosy w końcu maja lub w czerwcu hamują kwitnienie lub rozsiewanie się wielu gatunków traw i ziół na łąkach intensywnych i prowadzą do gęstszego rozrostu traw. Możliwości życia zwierząt lęgnących się na łące, która już została poddana zabiegom, zależą przede wszystkim od czasu sianokosów i od rozrostu traw. In gęstsza trawa, tym mniej nadaje się na miejsce życia zwierząt. Za to świeżo skoszone łąki oferują obfitsze pożywienie w postaci owadów i dżdżownic. W tym czasie częściej można zauważyć myszołowy, jak wędrują po świeżo skoszonej łące szukając dżdżownic i większych owadów. Również inne gatunki ptaków, jak np. kos, korzystają z takiej oferty. W czasie lata coraz bardziej rozrastają się, początkowo jeszcze niewidoczne, larwy szarańczaków. W pełni lata i pod jego koniec ich Analogiczne przystosowania granie unosi się w powietrzu nad łąkami. Poszczególne gatunki tak bardzo różnią się sposobem gry, że nie może być mowy o pomyłce. Natomiast świerszcze śpiewają już w maju na słonecznych wygonach i luźno porośniętych łąkach. Wieczorami i nocą można usłyszeć granie szczególnie wyspecjalizowanego turkucia podjadka (Gry/-lotalpa gryllotalpa). Jego ćwierko przypomina z daleka trele ropuch paskówki i ropuchy zielonej Przednia para nóg turkucia przekształcona jest w silne odnóża grzebiące, które bardzo przypominają przednie nogi kreta i, podobnie jak one, używane są do roz-grzebywania ziemi. Łąki stanowią również bardzo ważną część środowiska życia dla królików, bażantów i myszy polnych oraz polujących na nie drapieżców. Udział procentowy trwałych terenów zielonych jest więc dobrym kryterium naturalnego bogactwa krajobrazu terenów uprawowych na nizinach. Wprawdzie wysokie opady w pobliżu wybrzeża i spiętrzenia wód górskich sprzyjają bujnemu wzrostowi traw, ale występuje tam mniejsza liczba gatunków roślin łąkowych. Ponad granicą lasów jednak, w piętrze hal rozwija się szczególnie duża różnorodność gatunków. Wczesną jesienią, po ostatnich sianokosach, gdy potraw zostanie turkuć podjadek '"'W.Ca.ilii^ 192 Mm Tereny zielone użytkowane jako pastwisko dla bydła uprzątnięty, na łące pozostaje krótka trawa aż do maja następnego roku. Ma to dobrą stronę dla tych ptaków, które swymi wysoko wyspecjalizowanymi dziobami nakłuwają miękką ziemię i szukają pożywienia. Szpaki stosują technikę borowania. Kosy skaczą po łąkach i trawnikach, wyszukując przede wszystkim dżdżownic. Jeszcze bardziej wyspecjalizowane są bardzo długie i zagięte dzioby kulików, o miękkich czubkach, na których znajdują się wrażliwe organy dotykowe. Jesienią stada polnych ptaków przelatują nad nizinami szukając Pożywienia na wilgotnych łąkach. Niektóre zwierzęta próbują na nowo znaleźć miejsce do przezimowania. Jesienią i zimą stada drozdów i czajek wykorzystują, każde na swój sposób, łąki porośnięte krótką trawą. Podobnie jak opisane pola, również łąki i pastwiska mają wielkie znaczenie dla zimujących gęsi. Mniej jest ptaków gniazdujących na tych terenach niż gatunków, które tu tylko czasowo znajdują pokarm. W krajobrazach użytkowanych w sposób tradycyjny, łąki i pola tworzyły całość powiązaną ze sobą siecią miedz, żywopłotów i za-drzewień śródpolnych. W nowoczesnym krajobrazie pro- 193 dukcyjnym ten system połączeń zatracił swą stabilność. Skutki przejawiły się w zmniejszeniu liczby gatunków, zasiedlających łąki i pola. W miarę przekształcania ubogich lub umiarkowanie żyznych terenów zielonych w silnie nawożone łąki intensywne problem ten zaostrza się i stał się jednym z trudniejszych zadań stojących przed ochroną przyrody. Coraz trudniej jest zapobiegać niekorzystnym oddziaływaniom specjalizującego się rolnictwa. Ograniczenia w produkcji mleka nie prowadzą do przechodzenia na bardziej ekstensywny sposób zagospodarowania, lecz często do przekształcania terenów zielonych w pola uprawne, a więc do dalszej intensyfikacji. Łąki i pastwiska kurczą się coraz bardziej, stając się wyspami w krajobrazie rolnym, prawie nieosiągalnymi dla gatunków tam żyjących. Większość dużych zwierząt potrzebuje odpowiednio rozległych przestrzeni łąk, aby odbudować swój zdolny do przeżycia stan i go utrzymać. Jeśli na łące o powierzchni jednego czy dwóch hektarów zechcą się zagnieździć kuliki czy rycyki to w sprzyjających warunkach znajdą dla siebie miejsce tylko dwie pary. Jest to za mało do zagwarantowania samodzielności dla zdolnej do przeżycia minimalnej populacji. Do tego celu potrzebna byłaby 10—20-krotnie większa przestrzeń. Tego danego przez naturę zapotrzebowania na przestrzeń życiową często nie bierzemy pod uwagę. Nie można z całkowitą pewnością przewidzieć, gdzie danej wiosny kuliki czy rycyki będą odbywały swe lęgi, żeby do nich odpowiednio dostosować termin sianokosów. Konieczne byłyby ograniczenia na setkach hektarów, aby ptaki lęgnące się na łąkach ochronić przed wyginięciem. Nie dysponujemy dotychczas koniecznymi do tego środkami. Kupujemy za to góry masła i morza mleka za cenę pogarszania się jakości życia na trwałych użytkach zielonych. Kuliki są tylko symbolicznymi przykładami, na których jasno widać co nam daje chybiona od dłuższego czasu polityka agrarna, która najbardziej szkodzi samej gospodarce rolnej. Obrońcy przyrody ostrzegali w odpowiednim czasie. Gdy przed ćwierćwieczem zaczęto organizować nasz krajobraz uprawowy w płaszczyzny dogodne do obróbki wielkimi maszynami, traktowano obrońców przyrody jako nieodpowiedzialnych romantyków. Zniszczenie krajobrazu rolniczego kosztowało miliardy. Znacznie więcej będzie nas kosztowało ukształtowanie go na nowo i utrzymanie takiego krajobrazu upraw, który będzie uwzględniał wymagania ekologiczne człowieka i przyrody. Tylko taki zasłuży na miano krajobrazu kulturowego. 194 Zadrzewienia śródpolne W wielu miejscowościach Europy Środkowej zadrzewienia śródpolne nadają charakter krajobrazowi uprawnemu. Są to resztki rozległych niegdyś lasów pozostałe podczas tworzenia pól lub drzewa, które z różnych powodów zostały na nowo posadzone. Niekiedy oznaczają one miejsca z glebą gorszej jakości, na których nie opłaca się jakakolwiek uprawa rolna. Pod względem gatunkowym są różnorodne, w zależności od okolicy. W dolnej Bawarii na przykład składają się prawie wyłącznie z małych lasków sosnowych i na pierwszy rzut oka wyglądają jak zamknięty las. Gdzie indziej zawierają niewielkie resztki za-drzewień charakterystycznych dla danej okolicy. Jeszcze inny charakter mają zadrzewienia sadzone w określonym celu, jak na przykład w Wielkopolsce pasy śródpolne obsadzane robinią dla zapobieżenia stepowieniu. Jaka rola przypada im w gospodarce przyrody krajobrazu uprawnego? Oznaczają one schronienie dla dzikiej zwierzyny i miejsce życia niezliczonych gatunków drobnych stworzeń. Niepokojone sarny mogą tam znaleźć miejsce ucieczki, lisy grzebać swe jamy, a ptaki drapieżne budować gniazda na gałęziach. Zadrzewienia śródpolne są odpowiednikiem brzegu lasu i dlatego szczególnie dobrze nadają się do tego celu. Również gaw- Zadrzewienia śródpolne rony korzystają z ich dobrodziejstwa. Z drugiej strony jednak dla bardziej wrażliwych gatunków, jak na przykład jastrząb gołębiarz, takie laski są za małe. Może więc z nich korzystać tylko pewien zestaw gatunków. Wyraźniej możemy to prześledzić na przykładzie kwiczoła, który przed 50 laty, przemieszczał się po szerokich przestrzeniach Europy Środkowej i wykorzystywał krajobraz uprawny. Dużą rolę odgrywały przy tym zadrzewienia śródpolne, gdzie gnieździł się całymi koloniami. W rozwidleniu gałęzi budował mocne, miskowate gniazda, niezbyt dobrze zamaskowane. Stąd wylatywały drozdy na pola i łąki, gdzie szukały dżdżownic i larw owadów. Przed rabusiami gniazd 195 broniły się wspólnie, pryskając w napastnika kleistymi odchodami. Tego typu zachowanie obronne może być skuteczne tylko wtedy, gdy ptaki te zakładają kolonie lęgowe w zadrzewieniach śródpolnych, z których bezpośrednio mogą dotrzeć na dogodne tereny łowieckie. Duże odległości są niekorzystne dla obrony przed rabusiami gniazd, a zdobywanie pokarmu musiałoby się odbywać przy tak dużym nakładzie czasu i energii, że pisklęta pozostawałyby niedo-karmione. W związku z tym zadrzewienia śródpolne zapewniały kwiczołom najlepsze warunki gniazdowania. Również sroki chętnie budują w nich swe zadaszone gniazda. Później wprowadzi się tam zapewne pustułka, kobuz lub sowa usza-ta. Gatunki te nie budują sobie same gniazd, są więc skazane na wstępną pracę innych dużych ptaków. Zadrzewienia śródpolne służą im więc bardziej jako pełen kryjówek punkt wypadowy do szukania pożywienia niż dogodne miejsce gniazdowania. Tam na drzewach przysiadają bażanty do snu, tam na początku lata słychać chór ptaków śpiewających, a liczne motyle i inne gatunki owadów zasiedlają swe nisze. Jednakże nie dla wszystkich gatunków zadrzewienia śródpolne są tak sprzyjające. Kuliki i rycyki potrzebują rozległej panoramy, aby móc odpowiednio szybko wystartować, gdy zbliża się nieprzyjaciel. Mała kolonia około 10 par potrze- 196 buje znacznie powyżej kilometra kwadratowego powierzchni łąki. Dlatego zadrzewienia śródpolne są dla nich bardzo niekorzystne i zagrażają wielkości populacji. Skuteczna ochrona przyrody i krajobrazu zawsze musi brać pod uwagę całą biocenozę związaną z danym środowiskiem. W dolinach rzecznych zadrz wienia śródpolne często stanowią pozostałości dawnych zamkniętych łęgów, które musiały cofnąć się przed pługami. W stosunku dd swego pierwotnego stanu przedstawiają one teraz żałosne, bardzo okrojone resztki dawnych rozległych lasów nadrzecznych. Podczas badania łęgów nad dolnym Innem okazało się, że liczba gatunków ptaków gniazdujących spadła w rozczłonkowanych łę-j gach o 15%, mimo że te powierzchnie są jeszcze w znacznym stopniu ze sobą powiązane i razem obejmują ponad 5 km2 lasu nadrzecznego. Założono, że taka powierzchnia powinna być wystarczająca dla utrzymania większości gatunków dawnego łęgu. Okazało się jednak, że nie wystarcza, jeśli zostanie za bardzo rozdrobniona. Jeszcze silniej uderza spadek liczba gatunków, gdy resztki powierzchni wynoszą poniżej 80 hektarów. Tu leży wartość graniczna dla wielu gatunków drobnych ptaków. Lęgi o powierzchni tylko 3-5 hektarów tracą 85-88% swego dawniejszego składu gatunkowego. Wiele zadrzewień śródpolnych ma jednak jeszcze mniejszą po- Wysepka ubogiej murawy i grupy zadrzewień między polami wierzchnie. Nie są one więc w stanie zastąpić lasu wśród łanów. Ich najważniejsze zadanie polega na tym, żeby zapewnić bezpieczne miejsca lęgowe dla ptaków i wypoczynkowe dla większych ssaków, szukających pożywienia na polach. Z tego względu należy kształtować krajobraz w sposób bardziej odpowiedni i zróżnicowany. Większą różnorodność gatunkową umożliwią zadrzewienia śród- polne wówczas, gdy zdoła się w nich rozwinąć podszycie. Nadmierne czyszczenie i usuwanie suchych gałęzi może w znacznym stopniu zubożyć wartość zadrzewień śródpolnych jako środowiska życia. W rezultacie zadrzewienia śródpolne, przede wszystkim w pobliżu osiedli, ciągle zamieniane są w dzikie wysypiska śmieci i zbiorowiska odpadków. 197 Małe zbiorniki wodne na polach Sadzawki i stawy na niektórych opustoszałych polach stanowią małe wyspy naturalnego bogactwa gatunkowego. Zawsze tam gdzie one przetrwały w obrębie wielkich łanów naszego krajobrazu rolniczego i nie zostały poddane napływowi sztucznych nawozów i pestycydów, przy bliższej obserwacji okazują się ostoją różnorodnych gatunków. Już nawet przy sadzawkach wielkości kilku metrów kwadratowych, o brzegach obrośniętych w sposób zbliżony do stanu naturalnego gnieżdżą się kokoszki wodne (Gallinula chloropus), łozó-wki (Acrocephalus palustris), a może i nawet coraz rzadszy u nas świerszczak (Locustella naevia). W zaroślach przybrzeżnych śpiewają trznadle, a latem na liściach roślin nadwodnych siada mnóstwo ważek, grzejąc się na nich w słońcu i startując stąd do lotu nad polami. Małe zbiorniczki wodne wśród pól pełnią jedno z najważniejszych zadań ekologicznych jako miejsce godów dla ropuch, żab i traszek. Płazy te, z niewielkimi wyjątkami, odbywają swój rozwój w wodzie. U wyrośniętych kijanek zanika ogon, który im do tej pory służył do pływania i w krótkim czasie wyrastają nóżki. Jednocześnie rozwijają się płuca, a więc malutkie młode płazy mogą już latem opuścić swój rodzimy zbiorniczek wodny i przejść na lądowy tryb życia na polach. Dopiero gdy będą zdolne do rozrodu powrócą do miejsca godów. Dzięki powiązaniu bogatego w pokarm pola z czystymi, nie zasiedlonymi przez ryby oczkami wodnymi wśród pól, mogą się w większym stopniu rozwijać ropuchy szare i żaby trawne, ropuchy zielone oraz traszki zwyczajne. Również inne, bardziej wymagające gatunki, jak traszka grzebieniasta lub żaba moczarowa, korzystają z takich małych zbiorniczków. W naszych czasach jednak ich stan bardzo się pogorszył. Przede wszystkim trzy czynniki szkodzą takim zbiornikom wodnym lub sprawiają, że stają się one nieprzydatne do życia. Bezpośrednią formą szkodzenia i najbardziej widoczną jest wypełnianie ich gruzem, ziemią, odpadkami lub śmieciami. Szczególnie na gęsto zasiedlonych terenach drobne zbiorniczki są ciągle jeszcze niszczone. Dwie inne formy szkód mniej rzucają się w oczy. Chodzi tu o nadmierny dopływ substancji pokarmowych, które prowadzą do przenawożenia wody i do masowego rozmnożenia się sinic. Uwalniają one substancje trujące, a nocą w procesie oddychania zużywają zapas tlenu znajdujący się w zbiorniczku do tego stopnia, że większość zamieszkujących tam organizmów umiera z jego braku. Główną przyczynę stanowi wypłukiwanie nawozów mineralnych i opróżnianie beczkowozów z gnojowicą. 198 Staw polny, którego stan ekologiczny został silnie uszkodzony bezwzględnym wykorzystywaniem otoczenia Trzecie niebezpieczeństwo stanowi zarybianie przez człowieka. Obecnie prawie wszystkie drobne zbiorniki, nieomal wielkości kałuży bywają sztucznie zarybiane. Ryby niszczą podstawowe pożywienie płazów i innych drobnych zwierząt, pożerają wiele z nich, a przede wszystkim ich przychówek w postaci jaj, larw i kijanek. Dokarmianie ryb, często konieczne w celu zachowania wysokiej obsady, pogarsza jakość wody. Sztuczne zarybianie i małe zbiorniki jako miejsce rozrodu płazów wykluczają się wzajemnie, chyba że byłyby wpuszczane jedynie strzeble błotne i różanki, jeśli tylko wielkość zbior- nika i stosunki wodne na to pozwolą. Jednakże można i należy zrezygnować ze sztucznego zarybiania nawet i tymi gatunkami. Ptaki wodne skądś je same przywloką i przyczynią się do naturalnego zarybienia, odpowiedniego do istniejących możliwości. W każdej gminie powinno się pozostawić co najmniej jeden zbiorniczek utrzymany w naturalnym stanie, który nie służyłby do wędkowania ani nie byłby wykorzystywany w innych celach, lecz wyłącznie dla utrzymania bogactwa gatunkowego płazów i innych drobnych zwierząt wodnych. 199 Rów wodny w obrębie użytków zielonych Do ekologicznie ważnych drobnych wód w krajobrazie należą również źródełka i strumyki. Źródła są w obecnych czasach szczególnie zagrożone, ponieważ żyjące w nich organizmy żywe nie mogą sobie poradzić z niezwykle wysokim obciążeniem rozpuszczalnymi substancjami pochodzenia rolniczego. Niegdyś prawie wszystkie źródła były oligotroficzne (ubogie w substancje pokarmowe). Ich woda zasadniczo nadawała się do picia. Obecnie jest całkowicie na odwrót. Prawie żadne źródło na nizinach nie dostarcza na powierzchnię wody gruntowej bez zanieczyszczeń. Na terenach źródliskowych należy drastycznie ukrócić stosowanie nawozów mineralnych i gnojowicy, aby woda z biegiem lat znowu mogła się oczyścić. 200 Wysokie obciążenie substancjami mineralnymi, znajdującymi się obecnie w źródłach, zwiększa się w strumykach polnych. Czystych strumyków prawie już zupełnie się nie spotyka na terenach rolniczych. Niektóre większe rzeki, dzięki zaostrzonym przepisom dotyczącym uzdatniania wody, wykazują obecnie mniejsze zanieczyszczenia i mają wodę wyższej jakości niż płynie w strumykach i małych rzeczkach śródpolnych. Odpowiednio do tego uboższa staje się ich fauna i flora. Jeszcze do końca zeszłego wieku była ona tak nieprzebrana, że nikt nie był w stanie zorientować się w całym jej bogactwie, a obecnie mamy już długą listę gatunków zagrożonych, stojących na granicy zagłady. W krajobrazie rolniczym należy znacznie większą uwagę zwrócić na ochronę brzegów. Nie można zaakceptować takiego stanu, żeby pola uprawne sięgały aż do samego brzegu oczek wodnych i strumieni. Najbliższy silny deszcz wypłucze rozpuszczalne nawozy i pestycydy, które dostając się do wody przyczynią się do jej eutrofi-zacji. Należy również jak najszybciej skończyć z koszeniem brzegów strumieni. Z przedstawionych już powodów w strefie przybrzeżnej wód naszego krajobrazu rolniczego gniazduje wiele ptaków, między innymi również gatunki bardzo zagrożone. Już koszenie o pół metra za bliskie może zniszczyć wiele gniazd. Ornitolodzy zajmujący się ochroną ptaków wyli- tozówka i jej środowisko życia \ - Przylegająca powierzchnia użytkowa czyli, że w samej Bawarii o siatce wodnej obejmującej ok. 47 000 km w obrębie pól uprawnych ginie prawie 100 000 łozówek i niezliczona ilość innych ptaków, gdy kosimy zbyt blisko brzegów. Szerokość kilku dłoni decyduje o życiu i śmierci ptaków w gniazdach i o szansach przeżycia niezliczo- nych innych zwierząt, od jeży i sarniąt po rzadkie ważki. Jeśli te skutki potraktuje się jako sumę wielu mniejszych, zdawałoby się niewiele znaczących ingerencji (lub lepiej powiedziane błędnych działań), stanie się jasnym, że nie można ich po prostu traktować jako działania bez zna- 201 czenia. Małe zbiorniczki wodne w krajobrazie upraw stanowią ważną część składową naszej przyrody i kultury. Należy je utrzymywać w równym stopniu jak krzyże polne i tablice pamiątkowe, jak godne uwagi samotne drzewa lub inne twory natury. Żywopłoty i miedze Na przykładzie zmniejszania się populacji kuropatwy wykazano jak ważne dla utrzymania się gatunku w krajobrazie pól były miedze i krzewy śródpolne. Tworzyły one „sieć nośną" warunkującą obfitość gatunków. Jak żadna inna struktura wiązały ze sobą różne biotopy, służyły jako tory którymi rozprzestrzeniały się różne gatunki i jako miejsce schronienia podczas złej pogody. Wystarczy tylko pospacerować wśród pól po świeżym śniegu. Dokąd prowadzą ślady sarny i królika, lisa i kuny, łasicy i kuropatwy? Miedze, zadrzewienia śródpolne i żywopłoty przyciągają te zwierzęta niby magnes. Gdzie najchętniej zatrzymują się bażanty i zięby, gawrony i kawki? Na krzewach śródpolnych i miedzach zawsze zbierają się te gatunki i wiele innych, ponieważ tam znajdują schronienie i pożywienie. Z ekologicznego punktu widzenia należałoby podejść do tych zależności od innej strony: Ile wolnych powierzchni pola pomiędzy miedzami wytrzyma krajobraz rolniczy? Jak daleki zasięg mają drogi 202 wędrówek małych chrząszczy biegaczowatych i dużych saren? Na jaką odległość od swoich kryjówek oddalają się jeż i mysz? Można mierzyć ich zasięgi. Biologowie zakładają zwierzętom małe nadajniki, wysyłające sygnały radiowe. Za pomocą anten odbiorczych można w elegancki sposób podążać ich śladami i określać drogi, które te zwierzęta przemierzają w ciągu codziennych wędrówek. W ten sposób określa się przeciętny promień penetracji. Dla wielu gatunków żyjących na polach odległość ta nie jest na tyle duża, żeby odszukać zarośla odległe od siebie o kilometr lub więcej. Już ok. 300 metrów stanowi naturalną granicę dla średnio dużych zwierząt, którą rzadko przekraczają. Dlatego większe powierzchnie pól nie są w pełni zasiedlone przez zwierzęta. Im mniejsze jest zwierzę i gorzej chodzi, tym krótszy jest jego rewir. W związku z tym życie toczy się na brzegu zarośli i wzdłuż miedz. Znaczono nawet myszy i zakładano im nadajniki. Okazało się, że już asfaltowana droga polna stanowi barierę tak ! trudną do pokonania, jak rwąca mała rzeczka: małe ssaki nie będą jej już przekraczały regularnie. Po- I dobnie ma się rzecz z długością żywopłotów. Nie można ich dowolnie zestawiać i rozczłonkowywać, jeśli mają w dalszym ciągu spełniać swe zadania. Żywopłoty o dłu- 1 gości mniejszej niż pół kilometra stanowią środowisko życia dla [ znacznie mniejszej liczby gatun- I Zwierzęta żyjące wśród żywopłotów polnych i przeciętny promień ich penetracji (Według Wildermutha: ..Przyroda jako zadanie" - „Natur ais Aufgabe"] 203 ków zwierząt i roślin niż dłuższe. Muszą również mieć szerokość co najmniej 5-6 metrów i nie należy usuwać ich poszycia, gdyż w przeciwnym wypadku powstaje tylko „nasadzenie kosmetyczne", nie mogące spełnić swego zadania biologicznego. Trzeba się nauczyć pielęgnowania zakrzewień śródpolnych, które nie polega tyko na przycinaniu. Wysokość i gęstość warunkują na odległość ich działanie ochronne przed wiatrem, a w pobliżu jako miejsce życia dla zwierząt. Jeżeli żywopłoty, jak to często bywa, są nadmiernie czyszczone lub przycinane, to na powierzchnie uprawne prawie nie rzucają cienia i wówczas w znacznej mierze tracą swą ekologiczną wartość. Taka „pielęgnacja" staje się okaleczeniem. Z powodu nadmiernej ingerencji rolników w towarzyszące zbiorowiska, stare, naturalnie rosnące, od dawna zakorzenione śródpolne krzewy nie ostają się w równym stopniu jak siatka miedz. Nowo posadzone żywopłoty, zastępcze z reguły, nie biegną pod odpowiednim kątem do słońca, lecz mniej lub bardziej w kierunku północ-południe co sprawia, że drzewa zacieniają same siebie, nie zostawiając do dyspozycji plam słonecznych jaszczurkom, padalcom lub innym zwierzętom. Jeżeli nie będą odpowiednio ogrodzone, a ogrodzenie nie utrzyma się wystarczająco długo, to sarny ogryzą wiele krzewów i doprowadzą do ich słabego wzrostu i zamierania. Takie resztki nie zasługują już na miano żywopłotu, I gdyż stają się za rzadkie i zbytl przepuszczalne. Utrzymywany I w takim stanie zastępczy żywopłot I nie służy ani trochę ożywieniu kra-1 jobrazu. Wprawdzie widać wspa-1 niałą liczbę posadzonych krzewów¦ i drzew, ale nie wiadomo ile z nich I przeżyje, zanim uda im się wyroś-¦ nąć w prawdziwy żywopłot. Nowo-1 czesne zabiegi plantowania pól łą-B czą żywopłoty w dostatecznie sze- I rokie pasy „stref buforowych", tro-B szcza się o lepsze ich rozmie-1 szczenię w krajobrazie i o zapew- I nienie im przetrwania. Nie mogąB jednak zastąpić siatki miedz. Teraz I już mamy sytuację bez wyjścia, I ponieważ niegdyś powstały onel w wyniku rozdrobnienia posiadłoś-1 ci. Akurat te gospodarczo nie-1 korzystne warunki zastąpił krajo-1 brąz gospodarstw nastawionych I na nowoczesną produkcję rolni-1 czą. Racjonalizacja pociąga za so-1 bą swą cenę. Najwyższą cenę mu-B siały zapłacić miedze i żywopłoty ¦ za ulepszenie warunków produkcji, 1 ponieważ przede wszystkim one I przeszkadzają wejściu większych I maszyn na pole. Przeważnie I > W krajobrazach uprawnych Europy Środkowej od dawna znajdowały się żywopłoty i zadrzewienia śródpolne (u góry)- Step rolniczy pozbawiony zadrzewień (u dołu) 204 zostały więc zlikwidowane, bez żadnych środków zastępczych. Teraz pozostaje już jedynie możliwość zahamowania wymierania gatunków przez docelowe powiązanie intensywnie uprawianych pól z rozpostartą siecią ugorowanych powierzchni. A nie będzie to łatwe. Ubogie, suche murawy Najważniejszą cechą tego typu biocenozy jest niedobór substancji pokarmowych w glebie, przejawiający się słabym wzrostem roślin. Dzięki temu promienie słoneczne dochodzą do ziemi i mogą ją silnie ogrzewać; o wiele silniej niż w położonej obok intensywnej łące, mimo że otrzymuje ona tę samą ilość ciepła. Nad intensywną łąką zostaje ono złagodzone przez parowanie traw i ziół. Wyparowanie wody pochłania dużo energii cieplnej, co powoduje ochłodzenie. Na ubogich, suchych murawach brak jest tego ochładzania, ponieważ wiele żyjących tam roślin wytworzyło w sobie specjalny mechanizm ochrony przed parowaniem; skutkiem tego mogą one wytrzymać więcej słońca i ciepła, lecz z drugiej strony nieznacznie tylko zmniejszają jego działanie na glebę. Z tego powodu powierzchnie o cienkiej pokrywie roślinnej zamieszkują zwierzęta ciepłolubne. Wiele z nich, podobnie jak większość roślin muraw kserotermicz- 206 nych, pochodzi z okolic Morza Śródziemnego i Czarnego (z obszaru pontyjsko-śródziemno-morskiego), gdzie z natury wystawione są na silniejsze promieniowanie słoneczne. Wykorzystują ciepło jako energię do życia w chłodzie naszej strefy umiarkowanej. Wiele drobnych zwierząt z suchych, ubogich muraw potrzebuje nieco czasu dla rozgrzania się, zanim w pełni zaczną pełnić swe funkcje życiowe. W szczególnym świecie roślin i zwierząt tych biotopów zajmujących przeważnie tylko małe powierzchnie, spotkać można zarówno dziwną modliszkę (Mantis religiosa) jak i ortolana (Emberiza hotrtulana) czy głuszka (Emberiza cia). Wiele gatunków południowo rosyjskich stepów spotkać można na terenach, które stały się podobne do suchych pastwisk węgierskiej puszty, a na słonecznych wygonach Jury można podziwiać bogactwo różnorodnych wspaniałych storczyków. Spektrum gatunkowe jest niezwykle bogate i różnorodne. Ze swej strony ochrona przyrody musi się w specjalny sposób zatroszczyć o tę biocenozę, aby ją utrzymać, ponieważ często jest ona wynikiem nadmiernego spasienia pastwisk i zbytniego wykorzystania przez ludzi. Tam gdzie ten typ użytkowania ustanie albo zostanie zastąpiony intensywnymi dawkami nawozów mineralnych i środków ochrony roślin, nieodwracalnie zniknie bo- Wilgotna łąka z kwitnącym rdestem wężownikiem (Polygonum bistorta) gactwo gatunkowe ubogich, suchych muraw. Reminiscencje tej biocenozy znajdują się również w żwirowiskach i kamieniołomach. Dziwi często laików, że aby pomóc zagrożonym gatunkom, ochrona przyrody troszczy się o zachowanie terenów określanych niegdyś jako „rany krajobrazu". Łąki bagienne i inne obszary wilgotne Tereny podmokłe, którym poświęcony jest jeden z tomów naszego cyklu przewodników, prze- chodzą stopniowo w inne biotopy. Ostre rozgraniczenie nie jest tu możliwe, gdyż wahający się poziom wód, zmiany wielkości opadów, stan wód gruntowych lub dostarczanie wody podczas sztucznego nawadniania, w mniejszym lub większym stopniu zmieniają zawartość wody w krajobrazie. Większość łąk bagiennych i łąk wilgotnych została stworzona przez ludzi, którzy karczowali lasy i uzyskany teren brali pod uprawę. Wilgotne łąki nie należą więc do biotopów pierwotnych, istniejących w naturze, lecz do zaszeregowanych, często w sposób niesłusz- 207 nie negatywny, jako antropogenne. Dla zwierząt i roślin pochodzenie środowiska nie ma znaczenia, jeśli się tylko nadaje do życia. Duża liczba gatunków zwierzęcych i roślinnych, które w ciągu wieków przywędrowały na wilgotne łąki i tam się rozprzestrzeniły, jest dostateczną podstawą do tego, by tę biocenozę chronić i utrzymywać. Charakteryzuje się ona nadmiarem wody, która nie może tak szybko odpłynąć, aby po silnych opadach lub topnieniu śniegu gleba mogła wyschnąć. Woda stagnuje. W trakcie rozkładu materiału roślinnego, bez dopływu dostatecznej ilości tlenu, tworzą się kwasy humusowe, które dostarczają tym wilgotnym łąkom kwasów w nadmiernych ilościach. Gdy ten nadmiar osiągnie określony poziom, wkraczają turzyce i zastępują wrażliwe trawy. Szczególne warunki powstają wówczas, gdy podłoże jest bogate w wapń i ciągle na nowo neutralizuje kwasy. Takie wapienne torfowiska niskie stanowią miejsce życia dla swoistego świata roślin i zwierząt związanego z tymi warunkami. Do ostatnich lat zasadniczą zaletą wilgotnych łąk było to, że tylko z wielkim trudem dawały się zagospodarować. Nie opłacało się ich nawozić na większą skalę, ponieważ nawozy były wykorzystywane tylko w niewielkim stopniu i nie uzyskiwano odpowiednich plonów. Nowsze maszyny i drenowanie polepszyły, z punk- Bekas kszyk tu widzenia gospodarki, stosunki glebowe i w ciągu niespełna dwudziestolecia prawie doprowadziły do zaniku biocenozy tego typu. Wraz z łąkami dostarczającymi ściółki na terenach zalewanych przez morze i na bagnach, zaliczane są one obecnie do najbardziej zagrożonych biotopów naszego regionu. Wiele storczyków, rzadkie motyle i rodzimy bekas kszyk (Gallinago gallinago) wkrótce zaginą, jeśli nie uda się nam wycofać obecnych metod zagospodarowywania z większych połaci wilgotnych łąk. Muszą one jednak być w dalszym ciągu użytkowane, w sposób tradycyjny, gdyż w przeciwnym wypadku mimo wszystko stracimy żyjące tam gatunki. Ekstensywny sposób gospodarki był warunkiem dawnego ich osiedlania. Zaginą, jeśli sposób użytkowania zostanie zasadniczo zmieniony. Okazuje się tu, w jakim stopniu gospodarowanie powinno być również pielęgnowaniem ziemi. 208 Polna droga z kwitnącymi przy dr ozami Drogi, polne szopy, ogrodzenia pastwiskowe i rowy Gatunki zwierząt i roślin są tak pomysłowe, że przystosowują do swego życia również sztuczne, postawione przez człowieka budowle, nie występujące w naturze. Nowoczesna ochrona gatunków musi więc brać pod uwagę o wiele szerszy aspekt niż tradycyjna ochrona przyrody, trzymająca się idealnego obrazu, nie istniejącego już w rzeczywistości. Ornitolodzy zajmujący się ochroną ptaków najwcześniej zorientowali się, że niezwykłe metody mogą dać dobre rezultaty, gdy zaczęli zastępować zbyt małą liczbę naturalnych dziupli sztucznymi budkami lęgowymi. Tym sposobem znacznie zwiększyło się zagęszczenie sikorek i innych ptaków śpiewających. Podobną metodą udało się uchronić przed wyginięciem przynajmniej na niektórych terenach, bardzo zagrożoną sowę pójdźkę [Athene noctua). Mała sówka najchętniej gnieździła się w polnych stodołach i szopach na narzędzia. Gdy tradycyjne drewniane szopy zastąpione zostały nowoczesnymi funkcjonalnymi budowlami lub całkowicie znikły z krajobrazu zmniejszyła się również liczebność pójdźki. W wiatach żyły myszy i inne drobne ssaki; na zachwaszczonych brzegach występowały duże owady, a w nawozie pasącego się bydła, które w szopach chroniło się przed deszczem i upałem, żyły duże chrzą- 209 szcze gnojowniki; wszystko to służyło pójdźkom za pożywienie. Krowy - po usunięciu rogów - umieszczono na całe życie w zupełnie zautomatyzowanych oborach, w związku z czym stały się również zbyteczne ogrodzenia pastwisk, na których pójdźki siadywały o wieczornym zmierzchu wypatrując zdobyczy. Tam gdzie się bydło wypasa, elektryczne pastuchy, łatwe do przestawiania, utrzymują zwierzęta na miejscu. Sztuczne budki lęgowe musiały dla pójdźki stać się ubogą rekompensatą, gdyż wprawdzie rozwiązywały problem mieszkania, ale pozostały trudności żywieniowe. Gatunek w dalszym ciągu jest zagrożony! Również pustułki były użytkownikami starych budynków i płotów, Korzysta z nich także rzadki dudek (Upupa epops). Obecnie jego gniazda można znaleźć nawet w starych beczkach po oleju na opuszczonych żwirowniach, ponieważ w tych nielicznych miejscach, gdzie jeszcze występuje w Europie Środkowej jako ptak lęgowy, nie znajduje już dogodnych dla siebie dziupli. Ginięcie stosunkowo dużej liczby ptaków było dla ornitologów zajmujących się ochroną ptaków sygnałem alarmującym, aby zwrócić baczniejszą uwagę na szopy polne, stogi siana i stare ogrodzenia pastwisk. Kto się im dokładniej przyjrzy, zobaczy na nich wiele śladów życia. Dzikie pszczoły używają starego, 210 jeszcze nie zaprawianego o-chronnymi środkami chemicznymi drewna do wygrzebywania w nim rurek lęgowych inne, jak małe osy polne i duże szerszenie (Vespa carbo) zabierają z nich kawałeczki drewna do budowy plastrów. Muchy szukają ciepła na drewnianych ścianach w czasie chłodniejszej pogody i przywabiają kopciu-szki (Phoenicurus ochruros) i pliszki (Motacilla alba), które lęgną się w niszach i kątach dachów i łapią muchy na ścianach. Zamiast coraz rzadszych już ziołorośli, klą-skawki (Saxicola torquata) i poklą-skwy (S. rubetra) wykorzystują płoty jako miejsce obserwacji, a trznadle wyśpiewują z nich swe pieśni nad polami. Tam gdzie gotowe żywopłoty mogły powstać z wierzby głowiastej, z prostego ogrodzenia pastwiska stały się symbolem zanikającej kultury chłopskiej. Wreszcie nie można jeszcze nie wspomnieć o polnych drogach, gdyż ich znaczenie jest o wiele większe, niż się zwykle przypuszcza. Początkowo, zwłaszcza w Europie Zachodniej zostały one przeważnie uregulowane i wyasfaltowane. Teraz okazało się, że kuropatwy i bażanty nie mogą się już kąpać w piasku, ponieważ na nowoczesnym polu nie ma miejsc zasypanych pyłem. Jaskółkom brak kałuż z wilgotnym szlamem, z którego budują gniazda. Stare gniazda stają się coraz kruchsze i często odpadają, bez możliwości zastąpienia ich nowymi. Czy sztuczne gniazda są rzeczywiście jedynym rozwiązaniem? Skowronkom, bażantom i innym ptakom polnym brak kamyczków żołądkowych, ważnych przy trawieniu, a małym mrówkom polnym niezagrożonych miejsc, na których mogłyby budować mrowiska. Niegdyś szeroko rozprzestrzeniony i wcale nierzad- ki gatunek ptaka - krętogłów (Jynx torquilla) prawie wymarł, gdyż nie znajduje już swego pożywienia - mrówek. Również dzięcioł zielony [Picus vi-ridis) stał się już zupełnie rzadki. Jako „dzięcioł ziemny" rozgrzebu-je on kopce mrowisk i długim, lepkim językiem wyszukuje w nich Mikrobiotop drogi polnej jaskółka dymówka larwy. Tam gdzie brak tego pożywienia, nie może się już utrzymać i ten gatunek dzięcioła. Taki sam los spotkał i inne gatunki: trzyszcze polne [Cicindela campestris i pokrewne), pszczolinki piaskowe (Andre-na vaga) i szczerkliny piaskowe (Ammophila sabulosa). Być może również niektórym motylom brak minerałów, które swymi trąbkami mogły wysysać z brzegów kałuż. Drogi polne były ważnymi miejscami życia, a ten kto nie zwraca uwagi na drobne zwierzęta, mógł się przynajmniej na spacerach nacieszyć wieloma barwnymi kwiatami, kwitnącymi przez całe lato na ich obrzeżach. Mógł poczuć pył między palcami bosych stóp i choć na chwilę zapomnieć o asfalcie. ^ Drewniany plot Otwarta droga polna i szopa na polu > Drogi polne stwarzają nam swoiste warunki. Jakaż to radość dać się unosić po polach na końskim grzbiecie! Listę przyjemności można znacznie wydłużać. Bardzo wyraźnie widać co złożyliśmy w ofierze kołom naszych maszyn i naszemu wygodnictwu. Przez budowę asfaltowych dróg polnych krajobrazy straciły wiele ze swego uroku i wartości wypoczynkowych. Czy kiedykolwiek będzie możliwe naprawienie tych głęboko sięgających błędów i przywrócenie pasmom uregulowanych ulic polnych uroku polnych dróg? 212 6. Między ekologią i ekonomią Czy krajobrazowi pól uprawnych pozostała jeszcze jakaś szansa? Niechętnie słucha się ponurych prognoz na przyszłość, a już na pewno nie od osób zajmujących się ochroną przyrody! Posądza się ich przecież o to, że zawsze wzdragają się przed postępem. Najbardziej ponure prognozy dla gospodarki - a przez to i dla krajobrazu uprawnego - nie pochodzą jednak od „romantycznych ochroniarzy przyrody" lecz od samej ekonomii. Unia Europejska staje wobec coraz większych trudności, wywołanych polityką rolną błędnie ustawioną przez dziesięciolecia. Nagle ostrzeżenia ekologów przestały już być przyjmowane jako wołanie Kassandry, lecz zaczynają być traktowane jako poważne propozycje wycofania się z uliczki bez wyjścia. Nowym sloganem stały się obecnie „programy ekstensyfikacji", które rolnikom mają osłodzić obniżenie ich produkcji. Oznacza to, że należy: gospodarować z mniejszą ilością środków chemicznych; w krajobrazie zwracać uwagę na biotopy; podnieść jakość produkowanych dóbr kosztem ilości; wyłączyć jeszcze wielu rolników z gospodarki. Z ekologicznego punktu widzenia nie jest to jednak tak proste. Nic nie powstanie przez to, że gdzieś tam powierzchnia zostanie wyłączona z intensywnej produkcji i pozostawiona w spokoju. Jeśli należy zadziałać w kierunku korzystnym dla ochrony gatunków i gospodarki przyrodą (i to nie tylko ze względu na gospodarkę finansową), trzeba te powierzchnie w odpowiedni sposób porozdzielać, żeby mogły się ze sobą łączyć w sieć i mieć odpowiednią wielkość. W przeciwnym razie zostaną one wysepką w morzu intensywnie wykorzystywanych pól, która ze względu na izolowane położenie straci wiele gatunków, jeśli nie uzyska powiązań z innymi biotopami. Nic nie wskazuje na to, że na powierzchniach użytkowanych w dalszym ciągu spadnie intensywność rolniczego użytkowania. Z tego względu wielu ekologów zajmujących się ochroną przyrody żąda, aby nie pozostawiać w spokoju pojedynczych powierzchni, i tak już wytypowanych przez posiadaczy jako pola na granicy możliwości produkcyjnej i przeznaczonych do zalesienia, lecz ogólnie przyhamować ilość stosowanych nawozów mineralnych i środków ochrony roślin, przez co zmniejszy się produkcja na całej powierzchni. Podaż i popyt powinny być zrównoważone z ceną kwalifikowanych produktów. Te problemy i trudności mogą tu być tylko zasygnalizowane. 214 Do ekologów należy wymienienie ramowych warunków, w jakich według obecnego stanu byłoby możliwe zapobieganie ginięciu gatunków, zadziałanie przeciw usuwaniu miedz i innych nieużytków trawiastych, a tym samym przeciw niszczeniu piękna krajobrazu rolniczego oraz zmniejszenie obciążenia gleby, wód gruntowych, wód powierzchniowych i powietrza do wartości możliwej do utrzymania na dłuższą metę. Na pewno ogólne, obowiązujące każdego gospodarza zmniejszenie intensywności produkcji byłoby najlepszym rozwiązaniem, ponieważ dałoby najkorzystniejsze warunki we wszystkich trzech dziedzinach - w ochronie gatunków, zachowaniu biotopu i ukształtowaniu krajobrazu. Niestety z politycznych względów rozwiązanie to wydaje się najmniej prawdopodobne, ponieważ oznaczałoby jeszcze silniejszą i bardziej bezpośrednią kontrolę państwa nad gospodarką rolną. Droga ta oddalałaby coraz bardziej od wolnego rynku, samodzielnego decydowania i własnej odpowiedzialności za teren i glebę. Każdy, kto nie trzymałby się wymaganych tu reguł, miałby duże korzyści, gdyż mógłby produkować kosztem innych. Konieczna byłaby kontrola wprost nie do wytrzymania. Krótko mówiąc, w takich warunkach idea ta jest tylko iluzją. Istnieje inna droga, dzięki której można wpływać na wysokość dochodów z gospodarki i zmniej- szyć nierównomierny rozdział dochodów wśród rolników. Ta droga zaczyna się i jest skierowana ku wydajności gospodarki naturalnej. Wytwarzanie środków spożywczych jest tylko jednym z wielu zadań gospodarki rolnej. W rolnictwie do najnowszych czasów, możliwa była, jako skutek uboczny, pielęgnacja krajobrazu i bogatego świata roślinnego i zwierzęcego, ponieważ jego cel produkcyjny nie stał w konflikcie z wymaganiami i założeniami życiowymi. Obecnie sytuacja zmieniła się zasadniczo pod wpływem chemii rolniczej. Z drugiej strony chemia i technika, która zawładnęła nowoczesnym rolnictwem ma swój udział w wyginięciu połowy lub nawet dwóch trzecich gatunków. Jest odpowiedzialna za zanieczyszczenia wód gruntowych i za szkody w faunie drobnych zwierząt glebowych warunkujących żyzność gleby. Nie zostało to spowodowane koniecznością produkcji, lecz jest wynikiem nadprodukcji. Ponieważ rolnictwo opłacane jest trwałymi, gwarantowanymi cenami - tylko za wydajność produkcyjną, rolnikom nie pozostaje nic innego, jak tylko z całych sił i możliwości przyczyniać się do nadprodukcji, w przeciwnym razie stan ich dochodów może się zmniejszyć w porównaniu z dochodami w innych zawodach. Przeszkodę stanowi tu troska o krajobraz. 215 Stratę zauważono dopiero wówczas, gdy już wystąpiły znaczne szkody, których, jak to okazało się przy plantowaniu pól, nie da się cofnąć. Aby wyjść ze ślepej uliczki trzeba honorować działanie na rzecz ukształtowania terenu, troskę o krajobraz, ochronę gatunków i biotopu w równej mierze jak staranie o produkcję środków spożywczych. Te „obciążenia uboczne" nie powinny jednak być traktowane jako dodatek do masowej produkcji, lecz na tym samym poziomie, tak żeby ci gospodarze, którzy w dalszym ciągu intensyfikują rolnictwo i w rezultacie tego obciążają środowisko, nie uzyskiwali więcej pieniędzy z jednostki powierzchni lecz najwyżej tyle samo lub nawet mniej. Zgodnie z tym modelem nie powinno się więcej płacić za produkcję rolniczą niż dotychczas, lecz umiarkowanie mniej, ponieważ wydajność w dziedzinie pielęgnacji krajobrazu nie powoduje kosztów za szkodliwe następstwa. Nadmierna produkcja pociąga za sobą koszty składowania, koszty administracyjne i sprzedaż poniżej ceny. Ocena wydajności w dziedzinie pielęgnacji krajobrazu wymaga więc traktowania dotychczasowej bonitacji jako podstawy do rolniczej produkcji na posiadanych powierzchniach. Kto więc z rolniczo intensywnie wykorzystywanego, wysoko produktywnego terenu wyłączy swe pole lub jego część z intensywnej produkcji i zagospodaruje pod ką- tem ochrony krajobrazu i przyrody, powinien za te działania uzyskać dokładnie tyle samo, co dostawał za swą dotychczasową produkcję rolną. Ponieważ związane jest to z wyższym nakładem pracy i większym ryzykiem, stanowi dla rolnika, bardziej przykładającego się do pielęgnacji terenu, również materialną zachętę. Tego rodzaju system byłby wykluczony, gdyby wyłączono tylko gleby, będące na granicy produktywności, przy jednoczesnym wzmaganiu stosowania środków ochrony roślin i nawożenia mineralnego na terenach już i tak silnie obciążonych intensywną produkcją rolną. Gospodarka naturalna potrzebuje „komórek ekologicznych" , a przede wszystkim utrzymujących „siatek" przenikających wprost do krajobrazu o intensywnej produkcji rolnej. Pola zmniejszone do średnicy poniżej 300 m znajdujące się w 5 do 10% biotopów, przy dogodnym rozmieszczeniu ich w łanie i przy przywróceniu miedz, polnych żywopłotów i zadrzewień śródpolnych, byłyby znacznie bliższe naturze i bardziej skuteczne niż gdyby znajdowały się tylko pojedynczo na przypadkowej bazie lub przy stosowanej metodzie plantowania pól. Wreszcie odtworzenie i pielęgnację „kosztownych" biotopów można by wyżej zaszeregować w systemie porównywania niż proste biotopy, jak ugór, łąka kośna bez nawożenia i żywopłoty chroniące przed wiatrem. 216 Do takich biotopów wymagających większych nakładów należą powierzchnie wilgotne i sadzawki, suche murawy i pastwiska nis-koprodukcyjne, a także wymagające pielęgnacji płoty polne. Jako wartości orientacyjne można obecnie podać: 1-2 km miedz na kilometr kwadratowy pola; 1 sadzawka (bez ryb) na 5 km2 i około 5-10% zbliżonego do natury (nie użytkowanego intensywnie) biotopu. Wartość szacuje się na 10%, gdy biotop jest jednorodny i jednakowo ukształtowany; tylko strefy żywopłotu chroniącego przed wiatrami lub niewielkie powierzchnie ugorów. Zapotrzebowanie zmniejsza się, gdy biotopy są bardziej zróżnicowane i przewiduje się ogólną intensywność użytkowania w stopniu średnim lub umiarkowanym. Im intensywniejsze zagospodarowanie, tym potrzebne są większe powierzchnie kompensujące i na odwrót. Gdyby do tego jeszcze zwracać uwagę na odrębności związane z krajobrazem i nie wprowadzać po prostu „jednostek rozwiązaniowych", mógłby powstać bogaty w gatunki i piękny, w równym stopniu służący człowiekowi jak i światu zwierzęcemu i roślinnemu krajobraz uprawny w nowej formie, ale o starej jakości, bez obawy lub narzekania rolników z powodu uszczuplenia dochodów. Środki ku temu istnieją, udowodniła to polityka nadprodukcji prowadzona przez Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Te środki mogłyby być użyte bardziej sensownie i bezpośrednio, a przez to można by nawet umiarkowanie obniżyć koszty bez uszczerbku standardu życiowego. Ponętna utopia? Powrót do gospodarki wolnego rynku, który najbardziej odpowiada temu co odzwierciedla się w gospodarce naturalnej: Regulacja podaży i popytu przy umiarkowanym spożyciu. W naturalnej gospodarce po dłuższym lub krótszym czasie zniszczy się sam z siebie każdy system, produkujący stale nadmiary, które nie mogą zostać zużytkowane i ogólnie biorąc kosztują więcej, niż przynoszą. W tym sensie ekosystemy zachowują się zawsze ekonomicznie - i dlatego funkcjonują, dlatego mogą o wiele szybciej od ludzkich ekonomii przestawiać się na inne warunki. Dlatego miliony lat przetrwało współdziałanie przyrody nieożywionej z żywą. Konflikt między ekonomią i ekologią, jest nie tylko możliwy do rozwiązania, lecz był przez naturę już wielokrotnie rozwiązywany. Byłoby tragiczne, gdyby właśnie człowiekowi, stworzeniu obdarzonemu rozsądkiem, nie udało się rozwiązać tego konfliktu. > Cztery obrazki tego samego krajobrazu w różnych porach roku przedstawiają dynamikę krajobrazu pól uprawnych jako miejsca życia: przebogata podaż pożywienia dla roślinożerców, a po żniwach pojawiający się natychmiast brak pokarmu roślinnego i miejsc schronienia 217 7. Co jest do zrobienia? Praktyczne działanie chroniące przyrodę na polach W Europie Środkowej powierzchnie uprawne zajmują ponad połowę terytorium. Przy tej wielkości można w sposób umiarkowany wierzyć, że jednostki mogłyby uczynić coś decydującego dla gospodarki naturalnej. Naturalnie, jednostka sama nie może niczego, ale wiele, wiele jednostek, z których składa się całość zaludnienia, może dokonać bardzo dużo i wywierać decydujący wpływ. Klucz leży przede wszystkim w rękach rolnika. Od niego zależy w znacznej mierze, w jaki sposób będą zagospodarowywane pola i łąki, czy jego działanie jest niekorzystne dla gospodarki naturalnej czy też służy jej utrzymaniu. Naturalnie niewielki sens miałoby apelowanie do rolnika, żeby używał mniej trucizn i nawozów mineralnych, a więcej miejsca ze swego pola dawał do dyspozycji dzikim zwierzętom i chwastom. Kto ma zrozumienie dla życia w przyrodzie i czuje odpowiedzialność, będzie to robił i tak, bez większego namawiania. Prawdopodobnie większość rolników i tak pracowała by ekologicznie nie studiując wcześniej wytycznych gospodarczych i polityki agrarnej. Od tego zależy, w jakim kierunku pójdzie polityka rolna w następnych latach, czy i w jakim wymiarze będzie można odnowić bogactwo naturalne pól. Grupy ludzi chroniących przyrodę od lat starają się o to, by prowadzić akcje na polach. Zakładają biotopy, budują zbiorniczki wodne i pielęgnują powierzchnie, które muszą być uprawiane w tradycyjny sposób, aby nie utracić swego bogactwa gatunkowego. Z wieiu różnych zbiorniczków wodnych na polach, z kawałeczków przyciętych żywopłotów, koszonych łąk i pielęgnowanych suchych muraw powstanie możliwość rozprzestrzenienia się gatunków, jeśli tylko zaistnieje poprawa na większych powierzchniach pól. Nie można przecenić troski o utrzymanie ostatnich, jeszcze pozostałych resztek powierzchni. Często przy szkodliwym plantowaniu pól można było wyciąć powierzchnie dla celów ochrony przyrody, ale brakło zainteresowanych, którzy by się o nie troszczyli. Władze urzędowe nie są w stanie tego uczynić, ponieważ nie dysponują żadną albo prawie żadną „zewnętrzną służbą ochrony przyrody". Wskutek tego związki ochrony przyrody i osoby prywatne muszą to zadanie przejąć. Jedynym wynagrodzeniem, które mogą uzyskać za aktywną współpracę jest przeżycie zagrożonych gatunków i radość, że bezinteresownie coś dla nich zrobili. Wkład w przyrodę zawsze się opłaca. Jeśli dzięki tym staraniom, choć 220 jeden zagrożony gatunek mógł uzyskać mały „nadmiar" potomstwa, powstaje możliwość, że gdzie indziej pojawi się nowe miejsce osiedlenia i być może ugruntuje się nowa populacja. Właśnie dlatego powinno się zachęcać grupy młodzieżowe, aby troszczyły się o utrzymanie gatunków w krajobrazie rolniczym przez aktywną pielęgnację biotopu. Narzekanie na zanikanie gatunków nic nie pomoże, jeśli się nie podejmie żadnych działań. Każdy może się do tego przyczynić. Wbrew wszystkim zmianom na gorsze siły życiowe większości gatunków jeszcze nie zostały złamane. Udało się im przystosować do krajobrazu pól uprawnych lub go po prostu wykorzystać, ponieważ umożliwiają im to ich zdolności. Poradzą sobie także z „nowoczesną wersją" tego krajobrazu pól uprawnych, gdy my udostępnimy im odrobinę wolnego miejsca i możliwości do życia. Na szczęście w wypadku gatunków polnych nie ma kwestii kosztów lecz dobrej woli i sensownego rozdziału środków. Ściśle biorąc, nie musimy ponosić żadnych dodatkowych kosztów, żeby utrzymać wszystkie gatunki krajobrazu rolniczego, ponieważ wszystkie działania, nadające się do tego, w inny sposób przynoszą oszczędności. W tym leży wielka szansa uczynienia krajobrazu kulturowego na nowo tak dogodnym do życia, że zasłuży na swą nazwę a ludzie kształtujący ten krajobraz, w najlepszym tego słowa znaczeniu będą tworzyć kulturę. Dotyczy to nas wszystkich. Rolnicy są wykonawcami, ale całe społeczeństwo ustawia ramy. Każdy ponosi odpowiedzialność za nasze środowisko. >&.;.* Źródła ilustracji (Skróty: d. - na dole; g. - na dole po lewej; śr. - na górze; g.l. - na górze po lewej; g.p. - na górze po prawej; d.l. ¦ pośrodku; śr.l. - pośrodku po lewej; śr.p. - pośrodku po prawej) AID - Steineke: str. 94, 181 d.; R. Fischer: str. 205 g.; B. Geiges: str. 91 d.; 179 d,; J.U. Heins: str. 187 d.; Dr. B.P. Kremerstr. 7, 30 g.l.; A. Limburger: str. 11, 27 d. p., 28, 31, 45, 55, 59, 61 g„ 65, 67, 69, 71, 72, 73, 75 d., 77, 79, 83, 85, 88, 101, 102, 103, 105, 106, 107, 108 g„ 111, 113, 114, 119, 121, 123, 127, 128, 131 śr.p., 137, 153 d„ 172, 173, 208; P. Pretscher: str. 3, 13 g., 15,27 g., 27 d.l., 30 d., 39 g., 40, 50, 149 g.,183, 185, 188, 193, 197, 199, 205 d., 207, 209, 218, 219, 221; Prot. Dr. ?J. Reicholf: str. 99, 149 d., 167; H. Reinhard: str. 25; A. Riedmiller: 1 13 ri 39 d 41, 44, 51, 93, 153 g„ 158, 164, 179 g., 181 g., 21; M. '" g.p., 53, 61 d., 75 g„ 80, 81, 87, 100, 108 In - t~l CtoinKo/^h- c-tr O 10 Q1 str. 8, 10, 13 d., iiy a., 41, 44, t>i, 93, 153 g., łoi , Rósler: str. 200; H. Schrempp: str. 30 g.p., 53, 61 d., 75 g., 80, 81, 87, 100, 108 d., 120, 125d., 131 d.l, 131 d.p.,187 g., 187 d.p., 213g.; G. Steinbach: str. 9,19, 91 g., 147, 155, 195, 213 d.,; W.Zepf: str. 33, 131 g.l, 131 g.p., 131 śr. I., F. Ziegast: str. 159, 166. LEKSYKON PRZYRODNICZY To seria książek bogato ilustrowanych kolorowymi fotografiami i rysunkami. Każdy z tomików poświęcony jest grupie roślin, zwierząt lub okazów przyrody nieożywionej, reprezentowanej przez kilkaset gatunków. Drzewa Grzyby Ptaki lądowe Minerały Ssaki Ptaki wodne Motyle Zioła i owoce leśne Ryby morskie Skamieniałości Seria obejmuje następujące tytuły: Płazy i gady Ryby słodkowodne Owady Gwiazdy Tereny wilgotne Trawy Krzewy Porosty, mchy i paprotniki Życie i przeżycie Pola i miedze KSYKON PRZYRODNICZY 0 Kolorowy, wyczerpujący, podręczny leksykon dla miłośników przyrody Typowe krajobrazy środkowej Europy to: pola, łqki, miedze. Obszary te stanowią naturalne środowisko dla wielu gatunków roślin i zwierząt. Nasz poradnik ukazuje złożone problemy ekologiczne związane z tą ogromną przestrzenią, jaką są wszelkiego rodzaju użytki rolne, pola i miedze. ISBN 83-7227-173-9 Nr 2185 9788372271730