Wydawnictwo Księży Sercanów wchodzi w skład ORfoO ks. Zygmunt Podlejski Święci (nie)święci Epizody z życia świętych WYDAWNICTWO KSIĘŻY SERCANÓW Redakcja Wydawnictwo „SCJ" Projekt okładki Ewa Stokłosa Korekta językowa ks. Jaromir Wilczak SCJ ISBN 83-88465-28-7 © 2001 ks. Zygmunt Podlejski © 2001 Wydawnictwo Księży Sercanow „SCJ" ul. Saska 2, 30-715 Kraków Tel./fax:0 (prefiks) 12 290-52-98 0 (prefiks) 12 290-52-99 e-mail: ksiazkiscj@inetia.pl www.wydawnictwo.scj.of.pl Druk: ZBI-GRAF, Kraków 2001 Miłość w życiu świętych Stworzyłeś nas, Boże, dla Ciebie i niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie. św. Augustyn 1. Potrzeba osobistego wysiłku Jeden z braci zwrócił się do Antoniego Pustelnika z prośbą: - Módl się za mnie! Antoni odpowiedział: -Ani ja nie okażę ci miłosierdzia, ani Pan Bóg, jeśli się sam nie wysilisz i Boga błagać nie będziesz. 2. Mowa i milczenie Ojca pustyni Poimena zapytał jeden z braci: - Jest mówienie lepsze od milczenia? Stary pustelnik odpowiedział: - Kto mówi ze względu na Boga, dobrze czyni. Kto milczy ze względu na Boga, czyni równie dobrze! 3. Poszukiwanie prawdy Ktoś, kto sam siebie nazywał „poszukiwaczem prawdy", przyszedł do Antoniego Pustelnika po radę. Antoni powiedział: - Szukając prawdy, musisz przede wszystkim posiąść jedną rzecz. -Wiem - odpowiedział poszukiwacz prawdy - bezwarunkowe pragnienie poznania prawdy. - Nie - odpowiedział Antoni - ciągłą gotowość przyznania, że możesz się mylić! 4. Oczy i... powieki Jeden z uczniów zachował się niewłaściwie. Współbracia liczyli na przykładną karę. Mistrz Antoni milczał. Współbracia nie wytrzymali. Jeden z nich powiedział: - Trudno nie widzieć tego, co się wydarzyło. Ostatecznie dał nam Pan Bóg oczy. Antoni dodał z przekonaniem: -1 powieki! 5. Umiłowanie bliźniego Papież Grzegorz Wielki ubierał się wczesnym rankiem do Mszy świętej, kiedy mu zameldowano, że nieopodal bazyliki św. Piotra nieznany mężczyzna upadł na ziemię bez sił. Stwierdzono, że głód powalił obcego i stał się przyczyną jego zgonu. Papież, dowiedziawszy się szczegółów, pobladł, po czym zdjął z siebie paramenty i martwym głosem rzekł do zakrystianina: - Gdy w Rzymie człowiek umiem z głodu, papież nie jest godny, by sprawować Najświętszą Ofiarę! 6. Dobra droga Święty Jan Vianney, proboszcz z Ars, powiedział na łożu śmierci, że gdyby nawet wieczność nie istniała, miałby najgłębsze przekonanie, iż nie wybrał złej drogi, wybrawszy miłość. 7. Święty wędkarz Święty Zenon, ósmy biskup Werony i jej patron, był zagorzałym wędkarzem. Swoje przemówienia, kazania, epistoły i rozprawy przygotowywał siedząc z wędką w ręku nad Adygą. Pociągała go ponoć bardziej cisza wypełniona szumem wody niż sama ryba. 8. Program Józef Freinadametz, w przeddzień złożenia wieczystych ślubów, zanotował w swoim dzienniku: Bra- 8 cie Józefie, kości zostały rzucone. Módl się i pracuj, cierp, znoś. Całe twoje życie jest dla Chińczyków, ażebyś mógł zasnąć obok twoich kochanych Chińczyków, gdy w końcu pod wieczór życia udasz się na wieczny spoczynek! Żegnam cię po raz ostatni, kochana ojczyzno, tam za morzem. 9. Biskup Święty Augustyn czuł się jako biskup sługą Chrystusa i sługą Jego sług w Jego imieniu. Jego dewizą było praeesse est prodesse („być przełożonym, znaczy być pomocnym"). W myśl tej dewizy konsekwentnie postępował i podobnego postępowania wymagał od innych. Nie uważał za biskupa kogoś, kto pragnie rozkazywać, a nie służyć. Często mawiał: Biskup to tytuł służby, a nie zaszczytu! 10. Miłość do nieprzyjaciół Jeden z 22 błogosławionych męczenników z Ugandy, Józef Mukasa, wysoki urzędnik na dworze ugan-dyjskiego króla Muangi, zmarł śmiercią męczeńską 16 listopada 1885 roku, jako pierwszy Murzyn-męczen-nik. Tuż przed śmiercią powiedział do sędziego: — Powiedz Muandze, że skazał mnie niesprawiedliwie. Przebaczam mu z całego serca. Powiedz mu ponadto, żeby swój czyn odpokutował. Jeśli tego nie zrobi, będziemy musieli nasze porachunki załatwić przed Sędzią Najwyższym. 11. Cuda Benedykt z Nursji powiedział, że jest wielu cudotwórców, którzy nie przywiązują do cudów większej wagi. Miał między innymi siebie na myśli. Potem dodał, że bez wątpienia większym cudem jest poprzez kazanie i modlitwę nawrócić jednego grzesznika, niż wskrzesić zmarłego. 12. Miłość nieprzyjaciół Jedna z sióstr zabrała się do tępienia much, które ciężko dokuczały chorej Teresie od Dzieciątka Jezus. Ta błagała o litość dla boskich stworzeń, argumentując: - Mamy przecież szanować naszych wrogów, a ja nie mam poza nimi innych! 13. Od habitu nie przybywa miłości Franciszkanin Dominik di Pongo chełpił się kiedyś wobec Katarzyny z Genui swoją doskonałością, która związana była ze stanem zakonnym. Twierdził, że tylko w habicie można naprawdę kochać Boga i dążyć do świętości. Pozwolił sobie nawet na nietakt dodając, że Katarzyna nie może autentycznie kochać Boga, skoro żyje w świecie, w dodatku jeszcze w stanie małżeńskim. Przyszła święta słuchała cierpliwie, bo nie miała zwyczaju przerywać komukolwiek. Gdy jednak nadęty zakonnik skończył, wybuchnęła z pasją: 10 - Gdybym mogła uwierzyć, że ta suknia mogłaby choć o jedną iskrę powiększyć moją miłość, zdarłabym ją bratu z ciała, nie mogąc otrzymać jej w inny sposób. Że brat przez wyrzeczenie się wszystkiego dła Boga i dzięki śłubowaniom zakonnym, które wciąż dają okazję do zasług, ma zasługi większe niż ja, przyznaję bez kwestii: to wszystko należy się bratu bez zastrzeżeń. Ale że miałabym nie móc kochać tak mocno jak brat, tego nikt mi w żaden sposób nie udowodni! Katarzyna była tak podekscytowana, że twarz jej płonęła, włosy zaś upięte w kok rozsypały się bezładnie. Niemal krzycząc przekonywała zarozumiałego zakonnika: - Miłości nie można przeszkodzić, a skoro spotyka ona przeszkody, to nie jest miłością człowieka całkowicie czystego i oczyszczonego! 14. Ostatnia przyjacielska przysługa Pewnego dnia wezwano prawie osiemdziesięcioletniego Filipa Nereusza do domu jego serdecznego przyjaciela Palestriny. Filip wiedział, że ma przed sobą człowieka umierającego. Wyspowiadał wielkiego mistrza, udzielił mu Sakramentu Namaszczenia Chorych, po czym powiedział do przyjaciela serdecznie: - Będziesz miał piękny dzień przeznaczony na odejście. Jutro jest bowiem drugi dzień lutego, święto Matki Bożej Gromnicznej. Palestrina powiedział: 11 - Dla Niej napisałem ostatniąpieśń „ Stabat Ma-ter " - Po czym zanucił słabym głosem pierwsze takty nieśmiertelnej pieśni. Po chwili dodał: - Ostatnia pieśń przeze mnie skomponowana zaprowadziła mnie do krzyża Jezusa i Jego Matki. Następnego dnia Palestrina zmarł w ramionach przyjaciela, Filipa Nereusza. 15. Fantastyczny pomysł Katarzyna ze Sieny była zafascynowana postacią św. Dominika. Wpadła na fantastyczny pomysł przebrania się w męski strój, żeby móc wstąpić do zakonu dominikańskiego. Chciała jako zakonnik pilnie studiować, żeby potem móc ludowi głosić płomienne kazania. Zwierzyła się ze swego pomysłu spowiednikowi, który okazał się realistą. Pan Bóg miał wobec Katarzyny ciekawsze zamiary. 16. Uspokajająca odpowiedź Katarzyna ze Sieny, dręczona przez złego ducha, zapytała zrezygnowana: -Panie mój, gdzie byłeś, gdy moje serce pełne było tego plugastwa? - Pan odpowiedział Katarzynie: - Byłem w twoim sercu! 17. Miłość bliźniego nie jest jałmużną Natrętny żebrak prosił Katarzynę ze Sieny o jałmużnę. Powiedziała, że nie ma przy sobie nic, co mogłaby mu ofiarować. -A płaszcz? - indagował że- 12 brak. Katarzyna oddała mu płaszcz, który był własnością zakonu dominikańskiego. Dominikanie robili jej wyrzuty, które skwitowała słowami: - Chcę raczej pozbyć się płaszcza niż miłości chrześcijańskiej. Nigg powiada, że między miłością chrześcijańską a dobroczynnością istnieje głęboka różnica. 18. Nieudane małżeństwo Katarzyna z Genui związała się węzłem małżeńskim z człowiekiem niezdolnym do miłości. Jej mąż był egoistą, lekkoduchem i bawidamkiem, depczącym niemal na oczach młodej i pięknej żony wierność małżeńską. Jej małżeństwo stało się piekłem. Katarzyna potrafiła swój krzyż dźwigać godnie. Zrozumiała przez wszystkie te lata, że ludzka miłość zawsze jest ułomna, niedoskonała, zabarwiona egoizmem i grzechem. Gdy w końcu jej marnotrawny małżonek zaniemógł, pielęgnowała go bez urazy, jak najlepsza żona. Wiedziała już wtedy, że jedyną autentyczną i prawdziwą miłością jest Bóg. 19. Miłość Boga Święty Józef z Copertino powiedział kiedyś, że ludzie kochający Boga są jak pijani, którzy nie wiedzą, co czynią. Śpiewają, tańczą i robią podobne rzeczy. 13' 20. Papieża nie trzeba oglądać... Benedykt Labre przebywał pod koniec życia w Rzymie, odwiedzając kolejno kościoły, w których spędzał całe dnie na adoracji Najświętszego Sakramentu. Świat zewnętrzny go nie obchodził. Zapytany pewnego razu przez ciekawego pielgrzyma, czy widział papieża, Benedykt odpowiedział po chwili namysłu: - Papieża nie trzeba oglądać, za papieża trzeba się modlić! 21. Ojciec i syn Jednym z najbardziej wzruszających i dramatycznych faktów w życiu św. Franciszka z Asyżu była na pewno scena z ojcem. Pan Bernardone nie mógł pogodzić się z „dziwactwami" syna. Serce mu krwawiło, gdy słyszał kpiny kierowane pod adresem Franciszka i swoim. Doprowadzony do rozpaczy siłą zaniknął syna w ciemnej komórce. Matka, która miała serce bardziej miękkie i chyba coś z „dziwactw" syna zrozumiała, wypuściła Franciszka na wolność. Ojciec, doprowadzony do ostateczności, złożył skargę u biskupa, co doprowadziło do drażliwej rozprawy sądowej . Zgromadziła ona na placu przed siedzibąbiskupa wielu ciekawskich. Ojciec Bernardone żalił się, że syn jest niewdzięczny. Wszystko od niego otrzymał, ale tylko wtedy będzie dziedziczył, jeśli się ustatkuje. Franciszek zareagował na słowa ojca gwałtownie i niespodziewanie. Zdjął z siebie błyskawicznie 14 swoje szaty, stanął nagi wobec biskupa i tłumu, oddał ojcu ubranie, po czym powiedział głośno i dobitnie: - Słuchajcie wszyscy i zrozumcie dobrze; dotąd nazywałem swoim ojcem Piotra Bernardone, ponieważ jednak mam zamiar służyć Panu, oddaję mu pieniądze, które posiadam z jego własności. Odtąd pragnę mówić: „ Ojcze nasz, który jesteś w niebie ". Franciszek sceny z ojcem nigdy nie zapomniał. Nosił ją w sobie, ciągle rozpamiętywał i bolał nad cierpieniem ojca, którego przecież kochał. Gdy go wiele lat później zapytano, co było w jego życiu najtrudniejsze, odpowiedział szeptem: - To z ojcem! 22. Kazanie Święty Jan z Avila, zapytany przez młodziutkiego kapłana o sukces w głoszeniu kazań, powiedział: - Żeby być dobrym kaznodzieją, trzeba dużo kochać! 23. Nieśmiałość Święta Krystyna Szwedzka powiedziała, że nieśmiałość jest formą szczerości. 24. Biografie świętych Święty Wincenty Pallotti powiedział kiedyś: - W biografiach świętych brakuje mi zawsze jednego rozdziału. Najdłuższego! Jest to rozdział o ich niedoskonałościach. 15 25. Modlitwa Święty Klemens Maria Hofbauer powiedział: -Nie kłócić się trzeba, lecz modlić. Lepiej jest rozmawiać z Bogiem o grzesznikach, niż z grzesznikami o Bogu! 26. Zamiana serc Świata Katarzyna ze Sieny była bardzo przywiązana do wersetu z psalmu 51: Stwórz we mnie serce czyste. Kiedyś miała szczególne przeżycie. Zdawało sięjej, że zjawił się Chrystus i wyjął jej naturalne serce, dając jej nowe - swoje własne. Powiedział przy tym: - Daję ci moje serce, abyś z nim żyć mogła na wieki. 27. Wola Boża Święty Franciszek z Asyżu napisał trzy lata przed śmiercią ostatni rozkaz do brata Eliasza. Święty pisał: Powiem to moje zdanie, jak zdołam najlepiej, to jest byś uważał sobie za łaskę, gdy bracia twoi, również i inni, powstaną przeciw tobie. Powinieneś pragnąć, ażeby tak właśnie było, a nie inaczej. I trzeba, abyś kochał tych, którzy ci się sprzeciwiają i pragnął zawsze tego, czego sam Pan chce ci udzielić. I by to było dla ciebie czymś więcej niż samotność w pustelni. 28. Różne oblicza miłości Ojciec Freinadametz większość czasu spędzał wśród chińskiej biedoty i nędzy, stąd pchły, wszy 16 i pluskwy były jego stałymi towarzyszami. Kiedyś odstąpił swoje łóżko młodemu misjonarzowi, który drapiąc się rozpaczliwie, krzyczał: - Okropność! Nigdy więcej nie będę spał w jego łóżku! Ojciec podrapał się filozoficznie po głowie i snuł rozważania na temat różnych obliczy miłości bliźniego. 29. Wiedza i miłość Najgłębszą tajemnicą świętości jest przeżywanie wiecznej miłości. Święty Franciszek Salezy, analizując postać św. Katarzyny z Genui, zapytał: - Kto bardziej kochał Boga: czy Ockham, nazwany przez niektórych najbystrzejszym ze śmiertelnych, czy prosta kobieta, jaką była Katarzyna z Genui? Tamten znał Go na podstawie swojej wiedzy, ona zaś przez doświadczenie, które zawiodło ją głęboko w seraficzną miłość, gdy tymczasem tamten, mimo swej wiedzy, pozostał daleko od owej wzniosłej doskonałości. 30. Tomasza zAkwinu modlitwa przed śmiercią Święty Tomasz z Akwinu modlił się przed śmiercią słowami: - Z miłości do Ciebie studiowałem, czuwałem i pracowałem. Ciebie głosiłem i nauczałem. Chrystus ukrzyżowany ukazał mu się i rzekł: - Pisałeś o Mnie zawsze dobrze! Spowiednik, po udzieleniu Tomaszowi po raz ostatni sakramentów świętych, powiedział: - Była to spowiedź pięcioletniego dziecka! 17 31. Być Święty Bonawentura powiedział: - Być i być dobrym, to to samo. Różnica leży tylko w słowach. 32. Miłość bliźniego Święty Franciszek Salezy radził: - Nie mów, że ktoś jest pijakiem, bo go raz widziałeś w stanie nietrzeźwym. Jeden upadek nie świadczy o nałogu. 33. Śluby wieczyste 21 kwietnia 1938 roku siostra Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) złożyła śluby wieczyste u Karmelitanek w Kolonii. Na obrazku pamiątkowym kazała umieścić następujące słowa św. Jana od Krzyża: Moim jedynym zajęciem jest odtąd coraz bardziej kochać! 34. Szacunek dla ludzkiej godności Katarzyna Laboure odznaczała się niewiarygodną cierpliwością w stosunku do starych, chorych i upośledzonych podopiecznych. Kiedy chciano na wpół obłąkaną służącą zwolnić z zakładu, bo nikt z nią nie mógł wytrzymać, Katarzyna ujęła się za nią i okazała miłosierdzie. Podobnie postępowała ze starymi erotomanami, pijakami i „mętami" społecznymi. Kiedy kwestionowano jej postawę, mówiła nieśmiało, że w nich też jest obraz i podobieństwo Boże. Je- 18 den z jej podopiecznych był szczególnie złośliwy. Szydził z wiary sióstr, naśmiewał się i zaczepiał. Kiedy w obecności Katarzyny krytykowano „okropnego diabła", oczy jej robiły się wilgotne. Odpowiadała krótko: - No więc módlcie się za niego! 35. Z miłości do bliźnich Święty Dominik sprzedał wszystko, aby zbudować dom dla głodujących, włącznie z pergaminową Biblią opatrzoną własnym komentarzem na marginesie - chlubę swego studenckiego życia. 36. Kto zwróci wylane łzy? Po ślubie małżeństwo Jagiellonów wyjechało do Wielkopolski, żeby uśmierzyć dynastyczne niepokoje. Nie obyło się bez przykrego incydentu. Król zażądał od kapituły gnieźnieńskiej utrzymania królewskiego dworu, co było zgodne z prawem. Kapituła odmówiła. Dworzanie zaczęli rekwirować żywność po wsiach należących do kapituły. Wieśniacy zbiegli się z lamentem do Gniezna, błagając królową Jadwigę o miłosierdzie. Wymogła ona na zagniewanym mężu, aby wieśniakom zwrócono ich dobytek i wynagrodzono powstałe szkody. Jagiełło, nie przyzwyczajony do takiego postępowania, rzekł do Jadwigi: — A teraz, żono moja, jesteś już zadowolona? - Owszem - odpowiedziała Jadwiga - ale kto zwróci tym biedakom wylane Izy? 19 37. Dla miłości Boga i ludzi Ojciec Taras Narbutowicz towarzyszył kiedyś ojcu Jozafatowi Kuncewiczowi w odwiedzinach u biednej, chorej kobiety. Okazało się, że od dłuższego czasu leżała na łożu samotna i bezsilna. Ojciec Jozafat zakasał rękawy i zaczął od czyszczenia ropiejących ran, obmywania ich i przewijania. Zaduch był tak okropny, że jego towarzysz zaczął przewracać oczyma i zbliżać się do drzwi. Jozafat spojrzał na konfratra i rzekł: -Bracie mój, naucz się to znosić dla miłości Boga i ludzi, aby uniknąć smrodu wiecznego, bo ten tutaj zaiste jest mniejszy! 38. Objawy przyjaźni Święty Bonifacy, apostoł Niemiec i Europy Zachodniej, pozostał przez całe życie w przyjaznym kontakcie ze swoimi angielskimi współbraćmi. Pewnego razu napisał w liście do arcybiskupa Yorku: - Przesyłam Warn przez posłańca dwie baryłki wina, bo nie mogę Was osobiście wziąć w ramiona. Proszę Was w imię przyjaźni, która nas brata, urządźcie sobie wraz z Waszymi przyjaciółmi radosny dzień! 39. Dyktatura serca Święty Jan Boży urządził we własnym domu w Granadzie regularny szpital, w którym zaopatrywał najbiedniejszych, ludzi z marginesu społecznego. Nad wejściem do szpitalika zawiesił własnoręcznie szyld z napisem: „Tu rozkazuje serce!". 20 40. Oświadczyny Alojzy Stepinac, późniejszy arcybiskup Zagrzebia, kardynał i męczennik, myślał jako młody człowiek poważnie o żeniaczce. Oświadczył się córce nauczyciela z Kraśnica, Marii Horvat. Narzeczona wyczuła jednak, że narzeczony do wyższych rzeczy jest stworzony. Sama zerwała narzeczeństwo, pisząc do Stepinaca 28 marca 1924 roku, że Jest za uczciwy i szlachetny ", ona zaś czuje się „niegodna jego moralnych zasad". Maria Horvat wyczuła kobiecą intuicją, że Alojzy Stepinac do małżeństwa się nie nadaje. 41. Zaufanie do Bożej Opatrzności Święta Rita wybrała się na czele gromadki zakonnic z klasztoru w Cascia do Rzymu, żeby tam przeżyć uroczystości roku świętego. Zakonnice były pełne strachu, bo droga była daleka i niebezpieczna, środki materialne zaś, którymi dysponowały, skąpe. Jedna z sióstr zaczęła biadolić. - Co zrobimy, jak nam zabraknie pożywienia? - pytała ciągle, grając Ricie na nerwach. Gromada przechodziła właśnie przez most nad rzeką Corno. Rita wydobyła z kieszeni kilka monet, które otrzymała od przełożonej na drogę, i wrzuciła je do rzeki. Siostry były oburzone. Rita jednak powiedziała spokojnie, że woli zaufać Opatrzności Bożej niż mamonie. Przyszłość przyznała jej rację. Siostry nie musiały głodować, zawsze znalazły godne schronienie i zdrowe wróciły do Cascii. 21 42. Niepożądane zabawki Franz Alexander Kern, późniejszy błogosławiony ojciec Jakob Kern, mając pięć lat otrzymał z okazji świąt Bożego Narodzenia miniaturową kolejkę, konika na biegunach i inne zabawki. Chłopak nie okazał żadnej radości, co matkę zdumiało. Zaskoczona zapytała synka: - Słuchaj, Franeczku, czy to wszystko cię nie cieszy? - Chłopak pochylił głowę i powiedział zasmucony, że nie. Na pytanie matki, co by mu sprawiło radość, odpowiedział ożywiony: -Ołtarz z prawdziwymi świecznikami i świecami, i jeszcze kwiaty. 43. Wyznanie wiary W 1568 roku protestanci w Niemczech rozgłaszali, że zagorzały przeciwnik Reformacji, jezuita Piotr Kanizjusz, przeszedł nagle do ich obozu. Piotr Kani-zjusz odpowiedział na prowokację zaraz w następnym wydaniu swojego Wielkiego Katechizmu, gdzie złożył następujące wyznanie wiary: Przynależę do Kościoła Rzymskiego, którym wszyscy ci bluźniercy gardzą i odrzucająjak antychrysta. Od autorytetu tego Kościoła nie oddalę się nawet na odległość dłoni. Chcąc dla tego Kościoła złożyć świadectwo, jestem gotów oddać życie i przelać krew. Mam całkowitąpewność, że tylko w jedności z tym Kościołem zasługi naszego Pana Chrystusa i zbawienne dary Ducha Świętego spłyną na mnie i na innych ludzi. 22 Wyznają ze świętym Hieronimem: „ Kto jest związany ze stolicą Piotrową, należy do Mnie ". Ze świętym Ambrożym żądam posłuszeństwa dla rzymskiego Kościoła. Z Cyprianem uznaję pokornie, że tylko ten Kościół jest korzeniem i matką światowego, katolickiego Kościoła. 44. Sprawiedliwość Święty Bazyli powiedział: - Zrozumcie! Sprawiedliwość znaczy posiadać w istocie wysoki stopień wnikliwości i doskonałe usposobienie. 45. Pokój, miłość i wytrwałość Święty Piotr Kanizjusz modlił się wytrwale w dniu swojej profesji zakonnej w jednym z kościołów Rzymu. Wtedy otrzymał pocieszającą obietnicę Pana: - Przyodzieję cię, gwoli ukrycia twej nagiej duszy, szatą, składającą się z trzech części: z szaty pokoju, miłości i wytrwałości. 46. Piosenka na dożynki Błogosławiony Edmund Bojanowski pisał wierszyki okolicznościowe i piosenki dla dzieci. Oto piosenka ułożona na okazję siania zboża: Daj nam, Boże, mocny Boże, Z tego siewu takie zboże, Żeby przez rok nam wystało 23. I żeby nam coś zostało I dla gościa, i żebraka, Dla złodzieja i dla ptaka. 47. Prorocze słowa Piotr Jerzy Frassati uwielbiał kwiaty. Gdy był dzieckiem, podszedł do konwerski, która przyszła do ogrodu Frassatich po kwiaty do kaplicy. Podbiegł do niej trzymając w rączce szkarłatną różę i powiedział: -Siostro... - Nie jestem siostrą zakonną - powiedziała dziewczyna, co go wcale nie zmieszało. Powtórzył: - Siostro, proszą zanieść tą różą Jezusowi ode mnie. -Zaskoczona jego spojrzeniem, podziękowała i powiedziała prorocze słowa: - Zobaczysz, Jezus uczyni cię kiedyś świętym! 48. Czy Jezus był sierotą? Mały Piotr Jerzy Frassati wpadł kiedyś w nocnej koszuli do salonu pełnego gości i zapytał zaaferowany mamę: - Mamo, czy Jezus był sierotą? - Matka zapewniła chłopca, że Jezus miał dwóch ojców. Chłopak uspokoił się i wrócił spokojnie do łóżka. 49. Miara miłości W pismach św. Bernarda z Clairveaux znalazło się takie oto piękne i prawdziwe zdanie na temat miłości: ,Miarą miłości jest miłość bez miary!". 24 50. Z dziennika Heleny Modrzejewskiej Helena Modrzejewska napisała w swoim dzienniku o Adamie Chmielowskim (Bracie Albercie) tak: Był on i jest jeszcze, kiedy piszę te słowa, chodzącym wzorem wszystkich chrześcijańskich cnót i głębokiego patriotyzmu - prawie bezcielesny, oddychający poezją, sztuką i miłością bliźniego, natura czysta i nie znająca egoizmu, której dewizą powinno być: szczęście dla wszystkich, Bogu chwała i sztuce! Brał udział w powstaniu i w potyczce stracił nogę. W sztuce malarskiej był bardzo subtelnym kolorystą. 51. Niezwykły podręcznik Filip Latini, który do kalendarza świętych dostał się jako brat Bernard z Corleone, był najpierw szewcem, potem zawadiaką i obieżyświatem. Po wielu perypetiach został bratem u Kapucynów, gdzie zasłynął z łagodności, szczególnej miłości do chorych i cierpiących. Do końca życia pozostał analfabetą, nad czym bolał dotkliwie. Męczył się nad podręcznikiem, próbował ciągle od nowa składać litery, ale nigdy nie nauczył się czytać. Pewnego dnia, gdy klęczał przed krucyfiksem i skarżył się na swoje nieuctwo, usłyszał słowa Chrystusa: -Bernardzie, nie pożądaj wiedzy! Twoim podręcznikiem niech będą Moje rany! 25 52. Walka z nędzą Brat Albert zawarł program swego życia w następujących słowach: Żeby podeprzeć kulawy stół, nie można go z góry obciążać; pochylić się trzeba i z dołu podeprzeć. To samo z nędzą ludzką. Chcąc ratować nędzarzy, nie należy obarczać ich napomnieniami ani prawić morałów, będąc samemu sytym i dobrze ubranym. Trzeba się stać nędzniejszym od najnędzniejsze-go, aby go dźwignąć. 53. Taktyka Święty Jan od Krzyża mimo małego wzrostu miał wiele uroku i podobał się kobietom. Miał trzydzieści lat, gdy zaczęła wokół niego krążyć młoda i piękna niewiasta ze znanej i dobrej rodziny. Miłość do ubogiego zakonnika tak ją zaślepiła, że przestała szukać pretekstów. Pewnego wieczoru weszła do mieszkania Jana. Jej oczy płonęły namiętnością. Jan spożywał wieczerzę. Zdumiał się najpierw, potem chciał wybuchnąć gniewem, ale zrozumiał, że ma przed sobą nieszczęśliwą kobietę, która ulokowała swoje uczucia nie tam, gdzie trzeba. Zaczął do niej przemawiać łagodnie, spokojnie, z niejaką czułością pozbawioną cienia niebezpiecznego sentymentalizmu. Dziewczyna nie chciała zrazu słuchać, potem zaczęła płakać, wreszcie uspokoiła się i wdzięczna Janowi za zrozumienie i godne potraktowanie, odmieniona opuściła jego celę. 26 54. Adeodat i jego matka Wnet po przybyciu do Kartaginy, Augustyn związał się z kobietą, która urodziła mu syna Adeodata. Imię matki Adeodata jest nieznane. Augustyn pozostał przez czternaście lat wierny matce Adeodata, choć nie była jego żoną. Tak napisał o niej potem we „Wspomnieniach": W owych też latach żyłem z kobietą nie związaną ze mną tym, co nazywają prawem małżeńskim, taką, na którą natrafiła moja niekierująca się roztropnością namiętność. Ale miałem tyłko tę jedną kobietę i dochowałem jej wierności. Wierność Augustyna wobec konkubiny jest rzadkim przykładem uczciwości w jego czasach. Była ona wówczas nieomal nieznana w Afryce, nawet wśród prawowitych małżonków. Przykłady niewierności małżeńskiej miał zresztą we własnej rodzinie. 55. Ważne jest, że się śpiewa Piotr Jerzy Frassati nie miał słuchu, lubił jednak w kościele śpiewać. Krył się zazwyczaj w zacisznym kącie i śpiewał co sił. Podczas procesji śpiewał pełnym głosem. Czasem słyszał komentarze innych: - Fałszujesz! - Odpowiadał z przekonaniem: - Ale ważne jest to, że się śpiewa! 56. Szary człowiek W czasie wędrówki górskiej jeden z kolegów podsunął Frassatiemu gazetę i powiedział: - Popatrz, 27 Piotrze, podczas gdy ty tu jesteś, twój ojciec przebywa z królem. - Bez najmniejszego zaciekawienia tym, co napisała „La Stampa", Piotr odpowiedział spokojnie: - Ale ja jestem szary człowiek, jestem tutaj! 57. Zegar kluczem do misji na Dalekim Wschodzie Jezuici przywieźli pod koniec XVI wieku zegary do Chin. Czasomierze otworzyły im nawet bramy pałacu cesarskiego. Wśród misjonarzy jezuickich było zawsze kilku uczonych zegarmistrzów. Jeden z nich był stróżem i konserwatorem cesarskich zbiorów. Święty Franciszek Ksawery przekazał gubernatorowi w Yamaguchi, w Japonii, niejakiemu Yoshitace Ouchi, w 1550 roku, pierwszy mechaniczny zegar pochodzenia europejskiego. Tak to technika wydatnie pomagała Ewangelii. 58. Broda świętego Maksymiliana Kolbe Frossard (Pamiętajcie o miłości - Warszawa 1996) napisał: W latach trzydziestych, przed wyjazdem do Japonii, Kolbe zapuścił brodę. Uważano, że ten tradycyjny atrybut misjonarzy przychylnie usposabia egzotycznych słuchaczy, pod warunkiem, że bujność zarostu świadczy o cierpliwej mądrości delikwenta. Kolbe nosił długą brodę przeplataną gdzieniegdzie przedwcześnie siwymi włosami. Po powrocie do Polski, na początku wojny zgolił ją. Nie był już na misji, a poza tym w okresie działań wojennych broda u młodego jeszcze cywila mogła nasuwać podejrzenie, że 28 jest sztuczna. Wtedy właśnie balwierz zakonny wpadł na pomysł, dzięki któremu wierni mogą dzisiaj czcić coś, co należało do tej unicestwionej istoty - zachował zgolony zarost. O ileż intuicja fryzjera wyprzedziła konkluzje teologów, których debaty na temat zasług i cnót Kolbego zawierają trzy woluminy! Czy praktykował aż do heroiczności wiarę, nadzieję, miłość - czy też nie? Czy można, nie popełniając błędu, zaliczyć go w poczet błogosławionych, czy był świętym? Nim Kościół oficjalnie to uznał, człowiek z brzytwą przed czterdziestoma łaty wraz z brodą uciął sprawę. 59. Nieszczęsny złodziej Brata Alberta Jeden z podopiecznych Brata Alberta okazał się pospolitym złodziejem. Ukradł swemu dobroczyńcy większą sumę pieniędzy i zniszczył protezę, żeby Brat Albert nie mógł go ścigać ani wezwać pomocy. Po jakimś czasie przyjaciele zjawili się i zastali go ciężko chorego w łóżku. Oburzeni postępkiem złodzieja chcieli wezwać policję, ale Adam Chmielowski zaproponował: -Dajcie nieszczęsnemu człowiekowi spokój, dosyć ciężkości ma biedak, że sobie tym postępkiem sumienie obciążył, nie trzeba mu dodawać nowego wstydu i goryczy! 60. Lata młodzieńczych burz Fernando de Bulhao, późniejszy św. Antoni z Padwy, spędzał lata młodzieńcze w rodzinnej Lizbonie. 29 Miał jak każdy młodzieniec w tym wieku kłopoty z dziewczynami. Młodziutka służąca państwa Bulhao zakochała się w Fernandzie i tak natarczywie proponowała przyszłemu świętemu swoje wdzięki, że jego mniemanie o płci odmiennej stało się bardzo niepochlebne. W tym samym czasie Femando kochał się żarliwie w innej piękności z miasta, która bawiła się jego uczuciami, lekceważyła je i zadawała się ostentacyjnie z innymi zuchami. Femanda bolało to, ale utwierdzało w przekonaniu, że lepiej trzymać się z dala od płci tak zwanej pięknej. 61. Troska syna Jan od Krzyża przedstawił pewnego dnia swoją ubożuchną matkę Catałinę siostrom karmelitankom u św. Józefa w Avila, którym przewodniczyła Teresa od Jezusa. Siostry zaopiekowały się matką. Wiek nie pozwalał jej pracować zarobkowo, drugi syn Francisco miał swoje kłopoty. Kiedy w 1580 roku grypa uśmierciła wdowę po Gonzalo de Ypes, karmelitanki złożyły jej zwłoki pod jednym z łuków krużganku swego klasztoru. Wiedziały, że Catalina była matką świętego. 62. Księga miłości Świętego Dominika zapytał zachwycony mistrzem student, z jakich podręczników korzysta. Dominik rozprawiał swobodnie i mądrze na każdy temat, 30 jego kazania zaś były porywające. Przyszły święty potarł w zamyśleniu podbródek, wreszcie odpowiedział ciekawemu młodzieńcowi: - Synu, w księdze miłości studiowałem więcej niż w innych książkach. Ta książka uczy bowiem wszystkiego! 63. Stary i Nowy Testament Dwa dni po przyjeździe do Grodna, ojciec Maksymilian Kolbe napisał do matki, że kiedy starał się odmawiać brewiarz w świetle dworcowych latarni, jakiś Żyd podarował mu świecę; Stary Testament oświetlający Nowy, alegoria, która czeka na swego malarza. Kolbe dziękuje Żydowi obietnicą, że nie zapomni o nim w czasie mszy świętej. 64. Wspólne hobby świętych Ojciec Maksymilian Kolbe zwiedził Lisieux i oczywiście dom Teresy od Dzieciątka Jezus. Wśród rzeczy, które należały do Tereski, zobaczył szachy. Przestał sobie robić wyrzuty, że lubi tę grę. 65. Zdemolowana chrzcielnica Mieszkańcy Castelnouvo wynieśli chrzcielnicę z kościoła, w którym został ochrzczony Jan Bosco, rozdrobnili ją na małe kawałki i ponieśli do domów jako relikwie po wielkim świętym współziomku. 31 66. Przyjaciół poznaje się w biedzie Jan Bosco miał w młodości kilku wiernych przyjaciół. Przyjaźnił się między innymi z Żydem Jona-szem i Alojzym Comollo. Ten drugi został kiedyś napadnięty przez bandę rówieśników. Zabierali się już do niego, kiedy nagle pojawił się Jan i czterech położył na łopatki. Inni zwiali w popłochu. Przyjaciel powiedział dobrodusznie: -Janie, twoja siła mnie przeraża! Wierz mi, Pan Bóg ci ją dał, żebyś z niej zawsze robił dobry użytek. 67. Groźba matki W dniu prymicji pani Bosco szepnęła synowi do ucha: - Gdybyś miał to nieszczęście i został bogatym księdzem, nigdy nie przestąpię progu twego domu. 68. Oświadczyny Bernadetta Soubirous była ładną i miłą dziewczyną. Gdy przebywała w hospicjum sióstr w Lourdes, oświadczył jej się student medycyny z Nantes, Raoul de Triequeville. 5 marca 1866 roku Raoul zwrócił się do księdza Laurence: - Wydaje mi się, że najlepsze, co mogę uczynić, to ożenić się, i pragnąłbym poślubić Bernadettę. Jeśli nie będę mógł jej poślubić, rozstanę się chyba ze światem, poproszę Boga o łaskę śmierci w samotności. - Gdy Bernadetta była już w nowicjacie w Nevers, zakochany student dalej apelował do biskupa, na koniec do ks. Forcade. 32 69. Lepiej stracić suknię niż wrażliwość Błogosławiony Jordan z Saksonii podarował swoją suknię włóczędze, który doskonale udawał chorego nędzarza. Włóczęga zaniósł suknię do karczmy, zamieniając ją na dzban wina. Brat zakonny, który widział, co się stało z suknią mistrza Jordana, powiedział doń z przekąsem: -Niezły podarek zrobiłeś, mistrzu, włóczędze! Już odniósł twoją suknię do karczmy! Jordan odpowiedział spokojnie: - Uczyniłem tak, ponieważ uwierzyłem, że jest biedakiem i chorym, i że bardzo potrzebuje pomocy. Wydawało mi się czymś zbożnym pomóc mu. Jeszcze teraz sądzę, że lepiej utracić suknię, niż wrażliwość na biedę. 70. Ważniejsze od paragrafów Bywało, że pijacy dobijali się w nocy do przytułku Brata Alberta. Ten otwierał im pokornie bramę, układał do snu i starannie okrywał, żeby się nie przeziębili. Inni bracia szemrali, że przesadza i łamie przepisy. Brat Albert odpowiadał krótko: - Miłosierdzie ważniejsze niż przepisy! 71. Miłosierdzie Tomasz z Akwinu powiedział: -Miłosierdzie bez sprawiedliwości jest matką bałaganu. Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest okrucieństwem. 33 72. Nic więcej niż papież Jan XXIII zjawił się niespodziewanie w klinice prowadzonej przez zakonnice, żeby odwiedzić ciężko chorego prałata. Gdy zadzwonił do drzwi, zjawiła się furtianka i omal nie zemdlała, widząc przed sobą papieża. Roncalli powiedział z rozbrajającym uśmiechem: - Niech siostra się nie przeraża tylko zawoła przełożoną. Jestem w końcu niczym więcej niż papieżem! - Po czym poczekał cierpliwie, jak każdy inny odwiedzający, na siostrę przełożoną. 73. Nieomylność papieska Jan XXIII niekoniecznie chciał wejść do historii jako papież, który zdefiniował nowy dogmat. W rozmowie z greckimi seminarzystami powiedział, że nie jest nieomylny. Kiedy seminarzyści patrzyli nań wielce zdumieni, wyjaśnił, że papież jest tylko nieomylny, gdy przemawia ex cathedra. -Ja nigdy nie przemówię ex cathedra. - Jan XXIII nigdy nie przemówił ex cathedra. 74. Córka Kościoła Ostatnim zdaniem w życiu świętej Teresy z Avi-la było krótkie wyznanie: - Ostatecznie jestem córką Kościoła! 34 75. Zaplata za wiarę Święty Augustyn powiedział: - Zapłatą za naszą wiarę będzie to, że będziemy oglądali to, w co wierzyliśmy! 76. Obecność Boża Teresa z Avila rzekła raz do współsióstr: - Pomyślcie, że Pan Bóg i wśród kuchennych garnków jest obecny! 77. Ostatnie chwile Święty Franciszek z Asyżu umierał w wieku 42 lat. Czekał na śmierć śpiewając. Krótko przed zgonem wyraził gorące życzenie: - Wybij wreszcie, upragniona godzino! Odszedł szczęśliwy. 78. Jałmużna W biografii św. Katarzyny ze Sieny czytamy między innymi: Pewnego razu jakiś biedny prosił ją przez miłość Boga, aby go wsparła w potrzebie. Nie mając mu nic do dania, powiedziała mu, żeby zaczekał dopóki nie przyniesie czegoś z domu. Ale biedak nalegał: - Jeśli masz coś do dania, daj -proszę - teraz, bo naprawdę nie mogę czekać. 35 Nie chcąc, żeby odszedł zawiedziony, zerwała z szyi mały srebrny krzyżyk i podarowała mu. Kiedy go biedny otrzymał, poszedł sobie zadowolony, nie prosząc już nikogo o jałmużnę. Następnej nocy, gdy przyszła święta trwała na modlitwie, ukazał się jej Zbawiciel, który trzymał w ręku ten sam krzyżyk ozdobiony drogimi kamieniami, i rzekł do niej: - Córko, czy poznajesz ten krzyżyk? A ona: - Poznaję go doskonale, lecz kiedy należał do mnie, nie był taki piękny! A na to Pan: - W dniu Sądu, wobec Aniołów i ludzi pokażę ci go takim, jaki jest teraz! 79. Łaska wiary Makary tak opisał postawę ojców pustyni: Kto ma łaskę, ma też inny rozum, inny zmysł, inną mądrość niż mądrość tego świata! Opis lakoniczny, a jakże trafny! 80. Bóg dał wszystko Święty Jan od Krzyża zanotował: - Bóg dał nam wszystko, dając nam Swego Syna. Wszystko nam objawił, ofiarując nam Swoje jedyne Słowo. Po Jezusie Chrystusie nie ma już na co czekać! 36 81. Czego się bać? Przy łożu umierającej siostry Katarzyny Laboure zebrały się siostry i odmawiały modlitwę za konających. Katarzyna sama o to prosiła. Siostra Dufes zapytała: - Czy nie boi się siostra śmierci? Katarzyna zdziwiła się. Po chwili odpowiedziała: - Czemu miałabym się obawiać ujrzenia Pana naszego, Jego Matki i świętego Wincentego?! 82. Spotkanie autorskie Koledzy dowiedzieli się, że Ludwik Maria Grignion pisze wiersze. Kpili z „wieszcza" w żywe oczy, po czym prosili, żeby coś ze swoich „nieśmiertelnych dzieł" przeczytał. Koledzy, do których przyłączył się rektor, byli pewni, że usłyszą coś, co będzie powodem dalszej świetnej zabawy. Grignion zaczął spokojnym, pewnym głosem śpiewać jedną ze swoich pieśni, potem zdecydowanym głosem recytować swoje wiersze. Zrobiło się cicho jak makiem zasiał. Wszyscy zrozumieli, że śmiech i drwina były tutaj nie na miejscu. Wiersze były pełne religijnej żarliwości, robiły głębokie wrażenie. Ludwik Maria zakończył czytanie, spojrzał uważnie na kolegów, po czym spokojnie usiadł na swoim miejscu. Pełna zadumy cisza trwała. 37 83. Prymicje Ludwik Maria Grignion de Montfort przyjął święcenia kapłańskie w 1700 roku w Saint Sulpice. W ferworze wspaniałej uroczystości zapomniano o dziwnym olbrzymie. Ludwik był zupełnie sam. Nikt z rodziny nie przyjechał na jego święcenia i prymicje. Swoją pierwszą Mszę świętą odprawił w kościele Saint Sulpice przy bocznym ołtarzu, poświęconym Matce Jezusa. Jedynym uczestnikiem jego prymicji był przyjaciel Jean-Baptiste Blain, pełniący rolę ministranta. Dwaj przechodnie zobaczywszy Ludwika Marię przy ołtarzu, zatrzymali się, konstatując głośno, że „to nie człowiek, to anioł!". 84. Pan w pelerynie Łukasz Kruczkowski, ojciec znanego pisarza Leona Kruczkowskiego, tak wspominał postać późniejszego Brata Alberta: Mogło to być w roku 1885. Praktykowałem jako piętnastoletni chłopiec w zawodzie introligatorskim w Krakowie na placu Matejki. Z okien pracowni widywałem często wchodzącego i wychodzącego z gmachu Akademii Sztuk Pięknych poważnego pana w czarnej pelerynie. Nazywaliśmy go „Pan w pelerynie". Kto to był, nie wiedzieliśmy jednak. Nie wyglądał na ucznia Akademii, ale musiał korzystać z tamtejszej pracowni malarskiej. Na tymże placu, na terenie kościelnego cmentarza św. Floriana, dokład- 38 nie na rogu tegoż placu i ulicy Ogrodowej, stał nie istniejący dziś jednopiętrowy budynek, zwany starą szkołą, istna rudera, powoli rozbierana, pozbawiona już podłóg. Był wtedy zupełnie opuszczony przez ludzi. Toteż niemało mnie zainteresowało i mych kilku kolegów, że gdy nadszedł wieczór wigilijny (a musiało to być według moich obliczeń w roku 1885), w oknach starej szkoły na parterze ukazało się migotliwe żółte światełko. Podszedłem z kolegami do okna i zajrzałem do wnętrza; oczom naszym przedstawiła się sala pozbawiona całkowicie podłogi i sprzętów. Na gołej ziemi, w kształcie wianka siedziało 8 do 12 starców o wyglądzie żebraków, wśród nich nasz „Pan w pelerynie ". Środek wianka zasłany gazetami, płonie kilka mizernych świec, a na gazetach, bez żadnych naczyń, leży pożywienie przyniesione przez „Pana w pelerynie". Zabierają się w namaszczeniu do swojej wieczerzy wigilijnej. Później dopiero dowiedziałem się, że ten „Pan w pelerynie", to Adam Chmielowski, późniejszy Brat Albert. 85. Teresa z Alencon i Stanisław z Rostkowa Teresa od Dzieciątka Jezus była zafascynowana postacią św. Stanisława Kostki. Napisała o nim sztukę teatralną, która ukazała się w 1897 roku drukiem. Młodziutka autorka włożyła w usta Stanisława Kostki swoje własne pragnienia i tęsknoty: 39 O, jakże jestem szczęśliwy... Wnet nie będę już oglądał Jezusa jako słabe dziecko, ale w pełnym blasku Jego chwały... niczego tutaj, na ziemi, nie żałuję, a jednak mam jedno jedyne pragnienie, pragnienie tak wielkie, że nie mógłbym być w niebie szczęśliwym, gdyby nie zostało spełnione... Moja kochana Matko, powiedz mi proszę, że błogosławieni mogą zabiegać o zbawienie dusz... Gdybym nie mógł w raju niczego więcej uczynić dla uwielbienia Jezusa, wolałbym raczej pozostać na wygnaniu, żeby móc jeszcze dla Niego powalczyć...! 86. Przyjaciele Bolesław Chrobry po męczeńskiej śmierci św. Wojciecha przeobraził się wewnętrznie do tego stopnia, że zdobył serce Brunona z Querfurtu, który za przykładem Wojciecha powędrował do pogańskich Prusów, żeby zanieść im światło Ewangelii. Brunon tak pisał o Bolesławie Chrobrym do cesarza Henryka II: Jeśli ktoś powie, że tego władcę kocham, że dochowuję mu wierności i przyjaźni - to jest prawda. Kocham go rzeczywiście jak duszę własną i więcej niż życie! 8 7. Dialektyka czy Duch Święty? W wywiadzie udzielonym księdzu Rodriguez, błogosławiony Josemaria Escriva powiedział: Jeśli chodzi o tendencje, które nazywa Ksiądz integrystycznymi 40 czy postępowymi, trudno mi wydać opinię na temat roli, jaką mogą one odegrać, gdyż z zasady odrzucam celowość, a nawet możliwość tego rodzaju szu-fladkowań czy uproszczeń. Wydaje misie, że ten podział, który czasami prowadzi do paradoksalnej skrajności bądź stara się uwiecznić pogląd jakoby teologowie i wierni, ogólnie biorąc, byli skazani na ciągłą orientację dwubiegunową - wynika w istocie rzeczy z przekonania, że postęp doktrynalny i życiowy Ludu Bożego jest rezultatem ciągłego napięcia dialektycznego. Natomiast ja wolę wierzyć — całą moją duszą -w działanie Ducha świętego, który tchnie tam, gdzie chce i kogo chce. 88. Siła wiary W 1917 roku zginął na froncie we Flandrii kolega Edyty Stein, Adolf Reinach. Profesor Husserl prosił Edytę, żeby uporządkowałajego spuściznę filozoficzną. Podjęła się tego zadania chętnie, bała się jednak spotkania z wdową, panią Reinach. Co mogła bowiem powiedzieć zasmuconej kobiecie na temat śmierci i owego nic, które według niej potem następuje? Doszło do spotkania kobiet. Edyta Stein była zaskoczona spokojem wewnętrznym i głębią wiary pani Reinach. Była świadkiem miłości silniejszej od śmierci. Wdowa umiała dostrzec nawet w śmierci męża głęboki, ukryty sens. Edyta zanotowała potem: Było to moje pierwsze spotkanie z krzyżem i mocą Boga, udzielającą się tym, którzy cierpią. 41 Zobaczyłam po raz pierwszy Kościół Chrystusowy zrodzony z cierpienia zbawczego i jego zwycięstwo nad cierpieniem śmierci na odległość ręki. Był to moment, w którym załamała się moja niewiara, wyblakło żydostwo i zajaśniał Chrystus: Chrystus w tajemnicy krzyża. 89. Wiara i poznanie Anzelm z Canterbury powiedział: Wierzę, żeby coraz głębiej poznać! 90. Święta realistka Święta Teresa z Avila była wielką mistyczką i... realistką. Udzielała ciągle i wszem dobrych rad w rodzaju: pij wywar z dzikiej róży, pomaga na bóle pęcherza; rozdawała przepisy na dobrą marmoladę, udzielała pomocy ludziom z odmrożeniami, zaś pewnej kochanej czcigodnej damie napisała, żeby z miłości do Boga i Teresy często się spowiadała, po czym od razu dodała: I proszę koniecznie przysłać kilka indyków, skoro pani posiada ich tak wiele! 91. Nadmiar dóbr zobowiązuje Ludzie dzielą się przeważnie na takich, którzy mają za dużo, i takich, którzy mają za mało. Na temat pierwszych wypowiedział się swego czasu św. Bazyli Wielki: Chleb, który macie w nadmiarze, jest chlebem zgłodniałych; szata, wisząca w waszej szafie, jest ubraniem dla tych, którzy są w nędzy; obuwie, którego wy 42 nie nosicie, jest obuwiem ubogich; pieniądze, które wy trzymacie w ukryciu, są pieniędzmi ubogich; uczynki miłości, których wy nie wykonujecie, są także niesprawiedliwością, którą wy wyrządzacie! 92. Mądrość starca Juan de Ypes (Jan od Krzyża) był młodzieńcem pobożnym i zdolnym. Bustillo twierdził, że miał jako młodzieniec mądrość starca. Mógł bez trudu dostać intratne zatrudnienie w Medina del Campo lub wstąpić do klasztoru, których było w mieście aż osiemnaście. Jan nie zatrudnił się zarobkowo ani nie przywdział habitu. Najlepsze lata młodości spędził dobrowolnie w szpitalu, usługując zakaźnie chorym i biednym. Bywało, że wyciągał na ulicach rękę po jałmużnę, bez której szpital Niepokalanego Poczęcia i św. Antoniego egzystować nie mógł. Młodziutki Juan pracował pod czujnym okiem Alonso Alvareza z Toledo, który kochał go jak syna. 93. Najwyższy wyraz ludzkiej miłości Znany francuski filozof i działacz marksistowski Roger Garaudy pisał na temat chrześcijańskiej miłości: Cudowna koncepcja chrześcijańskiej miłości, według której mogę siejedyniepoprzez innego i w innym człowieku urzeczywistnić, jest dla mnie najwyższym obrazem, jaki człowiek zdolny jest ponad sobą i ponad sensem swego życia urzeczywistnić. To jest zresztą 43 przyczyną dlaczego u największych mistyków, u Teresy z Avila i Jana od Krzyża, którzy jeszcze dzisiaj dla nas, marksistów, stanowią najwyższy wyraz ludzkiej miłości, ludzka i boska miłość przemawiają jednym głosem! 94. Wyznanie narzeczonej Oto wyjątek z listu błogosławionej Gianny Beret-ta do narzeczonego Piotra Molla z dnia 4 września 1955 roku; Gdy myślę o naszej wzajemnej miłości, mogę Panif tylko dziękować. Prawdąjest, że miłość to najpiękniejsze uczucie, jakie Pan włożył w serce człowieka- Obyśmy się zawsze tak kochali. Piotrze... Z pomocą i błogosławieństwem Bożym zrobimy wszystko, żeby nasza nowa rodzina stała się małym Coenaculum (wieczernikiem), gdzie Jezus będzie Panem naszych po-rywów, życzeń i poczynań. Piotrze mój, brakuje już tylko kilka dni, jestem cała wzruszona, gdy pomyślę, że pójdziemy do ołtarza, żeby otrzymać sakrament miłości. Będziemy współpracownikami Boga w dziele tworzenia: możemy Mu podarować dzieci, kochać Go i Je*nu służyć. Piotrze, czy będę taką żoną i matką, jakiej sobie zawsze życzyłeś? Chcę taką być, bo ty na to zasłużyłeś, a ja cię bardzo kocham. 95. Miłość matki Podczas beatyfikacji w dniu 12 kwietnia 1994 roku obecni byli mąż i dzieci beatyfikowanej. Gianna Beretta 44 Molla urodziła się w Magenta, nieopodal Mediolanu, w 1922 roku. Pochodziła z religijnej rodziny. Już jako uczennica gimnazjum, potem studentka medycyny, angażowała się charytatywnie. W 1950 roku otworzyła własną praktykę lekarską w Mesero, koło Mediolanu, gdzie zajmowała się przede wszystkim matkami, dziećmi, ludźmi starymi i biednymi. Była doskonałą narciarką i alpinistką. Modliła się autentycznie i zachęcała innych do modlitwy. W 1955 roku poślubiła inżyniera Piotra Molla. Spodziewała się czwartego dziecka, kiedy lekarze stwierdzili u niej nowotwór macicy. Jako lekarka doskonale wiedziała, co to znaczyło dla dziecka. Ani przez moment nie pomyślała o sobie. Prosiła lekarzy, żeby podczas koniecznej operacji ratowali za wszelką cenę życie dziecka. Przeżyła po operacji siedem miesięcy i urodziła zdrową dziewczynkę. Gianna zmarła tydzień po porodzie, w nieopisanych bólach, dnia 28 kwietnia 1962 roku. Przed porodem powiedziała jednoznacznie i jasno: - Jeśli musicie wybierać między moim życiem a życiem dziecka, nie denerwujcie się: wybierajcie życie dziecka. Tego stanowczo żądam! Ratujcie dziecko! Dziewczynka, która w takich niezwykłych i tragicznych okolicznościach ujrzała świat, została lekarką i mogła być świadkiem beatyfikacji własnej matki. 96. Matka W klasztorze św. Anny w Medina del Campo nowicjusze pod okiem brata zakrystianina dwa razy 45 w tygodniu zamiatali kościół. Jan od św. Macieja (późniejszy Jan od Krzyża) spotykał często swoją matkę, która przychodziła pod pretekstem modlitwy zobaczyć swego ukochanego syna i króciutko z nim porozmawiać, na co przeor wielkodusznie pozwalał. Catalina była dumna z syna, choć liczyła bardziej na dochodowe beneficjum w przyszłości, gdy syn miał zostać kapłanem, niż na jego wewnętrzny rozwój, który doprowadził go na szczyty życia mistycznego. 97. Miłość lepsza niż kazanie Założyciel Towarzystwa Słowa Bożego (Werbi-stów), Arnold Janssen, miał niezwykle hojną rękę dla potrzebujących. Jakiemuś biednemu zafundował komplet mebli, brzemiennej kobiecie wstawił nowe wygodne łóżko, biednej rodzinie w Steylu kazał wybudować domek jednorodzinny. Dom zaprojektował i zbudował przy pomocy zainteresowanych student teologii, który był przedtem murarzem. Kiedyś hojną ręką sięgnął do sakiewki i wręczył znaczny napiwek woźnicy. Widząc nieco zdziwiony wzrok towarzysza, powiedział: - To działa lepiej niż kazanie! 98. Ojciec sierot Warszawiacy nazywali ojca Hofbauera Ojcem sierot, niektórzy zaś żebrakiem. To drugie określenie było złośliwe, ale prawdziwe. Żebrał bowiem o. Klemens dla swoich biednych i upokarzał się. Bywało, że cho- 46 dził od domu do domu, żeby uzbierać pieniądze potrzebne na utrzymanie sierot i nędzarzy. Pewnego dnia zajrzał do jednego z warszawskich lokali. Podszedł do stolika, przy którym goście grali w karty, i poprosił o drobną ofiarę dla swoich podopiecznych. Jeden z graczy zdenerwował się i splunął księdzu w twarz. Ojciec Klemens powiedział spokojnie: - To dla mnie, ale proszę też dać coś dla moich sierot! Nerwowy gracz zawstydził się, zgarnął ze stołu większą sumę i wręczył o. Klemensowi. 99. Świadectwo człowieka z marginesu Wśród podopiecznych Brata Alberta były najrozmaitsze typy. Niejaki „Poprawka" ukradł pewnego dnia dużą sumę pieniędzy, które przeznaczone były na materiał budowlany. „Poprawka" zniknął oczywiście, ale po trzech latach znowu był „goły" i zjawił się w Krakowie. Początkowo bał się wrócić do przytułku. W końcu zaryzykował. Pomyślał, że ma pecha, bo pierwszym człowiekiem, którego spotkał, był Brat Albert. „Poprawka" zbladł nieco i przygotował się na najgorsze. Wtem usłyszał słowa ciepłe i serdeczne: - Jak się masz „Poprawka"? Chodźże, chłopcze, od dawna cię już wyglądam! „Poprawka" powiedział później o Bracie Albercie: -Z wszystkich dobrodziejów, com po świecie widywał, to Brat Albert jeden jest prawdziwym świętym, po ziemi chodzącym. Do tego człowieka nikt żadnej urazy mieć nie może! 47 100. Ciała i dusze Ksiądz Antonio Klaret po powrocie z nieudanej podróży misyjnej do rodzimej diecezji, gdzie kon-fratrzy potraktowali go niesprawiedliwie, został z łaski biskupa rezydentem w parafii Viladrau. Z braku lekarzy zajął się chorymi. Ksiądz Klaret pilnie studiował podręczniki medycyny, interesował się żywo ziołolecznictwem. Ludzie przychodzili z pełnym zaufaniem do księdza, który leczył nie tylko dusze, ale i ciała. Pan Bóg błogosławił praktyce lekarskiej ks. Klareta. Sława dobrego lekarza rozchodziła się po okolicy, choć nie przyjmował żadnego materialnego honorarium. Gdy uszczęśliwieni ludzie chcieli płacić, ks. Klaret namawiał ich do spowiedzi. Twierdził, że bez dobrej spowiedzi jego medyczne zabiegi tracą moc. W ten to prosty sposób święty kapłan łączył zdrowie ciała ze zdrowiem duszy swoich pacjentów. Mimo praktyki lekarskiej pozostał przede wszystkim kapłanem. 101. Odmienny punkt widzenia Teresa z Lisieux uważała się za uczennicę św. Jana od Krzyża. Kiedy jednak przeczytała jego twarde słowa na temat stosunku świętego do swoich najbliższych, wyrwał jej się pod adresem mistrza wyrzut: — Nie rozumiem świętych, którzy nie kochają swej rodziny! 48 102. Kochać, a nie analizować W latach 1564-68, późniejszy Jan od Krzyża studiował teologię na słynnym uniwersytecie w Salamance, gdzie słuchał między innymi wykładów z ,Lummy " św. Tomasza z Akwinu. Słuchał pilnie i uważnie, co święci doktorowie mieli do powiedzenia na temat Wcielenia czy Odkupienia, wiedział jednak już wówczas, że tajemnice Boże są niezgłębione. Kiedyś miał powiedzieć na ten temat tak: - Ileż to rzeczy można odkrywać w Chrystusie, który jest jakby ogromnąkopalniąz mnogimi pokładami skarbów, a które choćby nie wiem jak by się wgłębiało, nie znajdzie się ich kresu ani końca. — Student Salamanki wiedział już, że Boga trzeba przede wszystkim kochać, a nie analizować. 103. Taktyka Jozafat Kuncewicz zdawał się bardziej kochać wrogów niż przyjaciół. Gdy ludzie robili wokół niego tłok, chcąc się doń docisnąć i porozmawiać, niektórzy wpadli na chytry pomysł: Jeżeli chcemy bardziej po przyjacielsku i rychlej z nim pogadać, trzeba nam uczynić coś takiego, aby nas za wrogów uważał. Przeważnie skutkowało. Gdy ktoś chciał z Jozafatem zasiąść przy stole, najlepiej było się wprzód taktycznie zakręcić. Wtedy Jozafat na pewno łapał za rękę i mówił: - Me pożałuj mi chleba; trzeba mi dziś wieczerzać u ciebie. - Podczas wieczerzy zaś przepraszał i prosił o pojednanie. Nie lubił rozdarcia. 49 104. Najlepsza gramatyka Wśród notatek św. Piotra Damiana znajduje się między innymi takie zdanie: Chrystus jest moją gramatyką! 105. Kulisy miłości Tomasz Morus na temat miłości bliźniego napisał: Chcąc innym uczynić dobrze, trzeba wybadać, który ze sposobów świadczenia dobra im najbardziej odpowiada. Trzeba z nimi nawiązać wewnętrzny kontakt i próbować ich zrozumieć. Nie można komuś pomóc lub radzić, gdy się przez nietaktowny sposób bycia sprzeciw bliźniego wywołało. 106. Szaleństwo miłości Krótko przed śmiercią św. Teresa od Dzieciątka Jezus powiedziała: - Rozrzucam na prawo i lewo dobre ziarna, które dobry Bóg wkłada mi w dłonie dla moich ptaszków. Ich dalszy los nie zależy już ode mnie. Zupełnie się o to nie troszczę. Dobry Bóg mówi mi: „Dawaj, dawaj, zawsze dawaj, nie martw się wcale o żniwo ". 107. Dyskusyjne oblicze miłości Święty Benedykt z Nursji był doskonałym psychologiem. Osobiście troszczył się o występnych mnichów, przyjmując najczęściej postawę mądrego lekarza. Traktował jednak każdy przypadek indywidualnie. Jedne- 50 mu z delikwentów zalecił posiedzieć w milczeniu, innemu wymierzał po prostu policzek. Dzisiaj policzkowanie wydaje się słusznie niegodne wychowawcy i wychowanka. Benedykt był jednak latoroślą wyrosłą na prawie rzymskim, które wymierzanie kar cielesnych, między innymi bicie po gębie, uważało za niekwestionowane prawo ojca. Stąd w ikonografii wzięła się rózga u świętego Benedykta. W swojej regule zalecał przełożonemu raczej roztropność i łagodność. Odpowiedni ustęp reguły brzmi: W karaniu (niech przełożony) postępuje roztropnie i bez przesady, aby usuwając rdzę, nie zniszczył samego naczynia (R. 64). 108. Miłość zadaniem apostolskim Arnold Janssen, powołując do życia trzy zgromadzenia zakonne, wychowywał ich członków przede wszystkim do współodpowiedzialności. Mawiał zazwyczaj do konkretnej konwerski: -Siostro, zgromadzeniu nie służy się przez to, że jedna siostra jest gorliwa; musi ona potrafić uczynić inne gorliwymi! 109. Miłość w konfesjonale Jan Vianney spędzał ostatnie dwadzieścia lat życia praktycznie w konfesjonale; po dwanaście i więcej godzin dziennie. Kolejki penitentów z całego świata nigdy nie malały. Bywało, że płakał. Kiedyś zapytał go ktoś, dlaczego tak często płacze podczas słuchania 51 spowiedzi. Proboszcz zArs powiedział: -Mój drogi, płaczą dlatego, bo ty nie płaczesz! Był spowiednikiem łagodnym, wyrozumiałym, pełnym miłości do grzeszników. Mawiał często, że święci mieli miękkie serca. 110. Pusty konfesjonał Bywało, że Katarzyna z Genui tak bardzo cierpiała z powodu nieudanego małżeństwa, że uciekała się do modlitwy, która normalnie mogła wydawać się bluź-nierstwem, w wypadku jednak Katarzyny była krzykiem rozpaczy i krańcowego wyczerpania konfliktową sytuacją. Kiedyś prosiła u stóp św. Benedykta: - Proś Boga, żeby zechciał kazać mi przez trzy miesiące leżeć chorej w łóżku. Złamana cierpieniem zwierzyła się ze swojej sytuacji rodzonej siostrze Simbanii, która była zakonnicą. Ta odesłała nieszczęsną siostrę do spowiednika zakonnego. Katarzyna nie odczuwała żadnej potrzeby spowiadania się, poszła jednak do kościoła i uklękła w konfesjonale, gdzie nagle doznała olśnienia. Ogarnęła ją jasność przerażająca, porwała ją miłość ogromna. Wszystko stało się w jednej chwili inne, przejrzyste i zrozumiałe. Katarzyna nie zauważyła, że ktoś księdza odwołał. Spowiednik wrócił po jakimś czasie. Porwana ekstazą Katarzyna zdołała wyjąkać: - Ojcze, jeżeli ojciec pozwoli, chciałabym jeszcze odłożyć spowiedź. Wróciła w pośpiechu do pałacu, zaszyła się w odległej komnacie, pozbyła się gwałtownie wszelkich 52 ozdób i klejnotów, upadła na podłogę i zaczęła szlochać. Był to szloch szczęścia. Przez łzy wzdychała: - 0 wieczna miłości, czy to możliwe, że zawołałaś mnie z taką czułością i w jednej chwili przepowiedziałaś mi 1 odsłoniłaś przede mną to, czego żaden człowiek słowami wyrazić nie zdoła!? Strumień łaski, jaki spłynął na Katarzynę w pustym konfesjonale, stał się punktem zwrotnym w jej życiu. Odtąd była najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. ///. Miłość ojczyzny Władze carskie szybko zorientowały się, że „akcja" Urszuli Ledóchowskiej zagraża imperium. Budzenie uczuć i ducha narodowego wśród Polonii Petersburskiej było nie w smak carskiej ochranie. Gazeta „Nowoje Wriemia" zamieściła taki oto fragment o działalności polskiego gimnazjum św. Katarzyny w Petersburgu: W sali i na korytarzach w zwartych szeregach posuwają się wychowanki gimnazjum. Rozwinięte narodowe sztandary, rozbrzmiewają dźwięki polskiego hymnu i innych bojowych pieśni. A oto już inny obraz: dźwięki krakowiaka, tupot nóg w dziarskim mazurze, tłum strojnych dam, panien i polskich panów. Siostra Urszula Ledóchowska odwiedziła w związku z nagonką na jej działalność w Petersburgu kuratora okręgu szkolnego, hrabiego Musin Puszkina, chcąc dowiedzieć się, jak sprawy stoją i na co może sobie jeszcze pozwolić. Rozmawiano w języku francuskim. Hra- 53 bia Puszkin powiedział: -Madame, widzę w pani niebezpieczeństwo dla Rosji. Matka Ledóchowska pomyślała wtedy: ,J3iedna Rosja, taka słaba, że ja, biedna zakonnica, przedstawiam dla niej niebezpieczeństwo! ". Głównym sprawcą nagonki na Matkę Urszulę Ledóchowskąbył premier Stołypin, który zginął 1 września 1911 roku od kuli zamachowca w petersburskim teatrze. 112. Zatracić się w Bogu Potęga miłości Bożej nie mieści się w ludzkich słowach. Katarzyna z Genui próbowała opowiedzieć o Bożej miłości, w końcu jednak doszła do wniosku, że najlepiej zupełnie zamilknąć i zatracić się w Bogu. Oto jej słowa: - Widzę bez oczu, rozumiem bez rozumu, czuję bez czucia i kosztuję bez smaku; nie znam kształtu ni miary, ponieważ nie widząc, widzę takie działanie, taką Boską silę, że wszystkie słowa o doskonałości, prawości, czystości, jakie dawniej wypowiadałam, wydają mi się teraz kłamstwami, niby bajki w obliczu prawdy i rzeczywistości. Słońce, które dawniej świeciło mi tak jasno, teraz wydaje mi się ciemne; co mi się wydawało słodkie, teraz wydaje się gorzkie... Wreszcie nie mogę już mówić: mój Boże, zupełnie mój, wszystko jest moje, bo wszystko, co Boże, wydaje mi się moje; takich słów, takich rzeczy nie mogę już teraz mówić ani w niebie, ani na ziemi, tak więc zupełnie zaMlkłam i zatraciłam się w Bogu. 54 113. Polityka Urszula Ledóchowska powiedziała kiedyś: -Moją polityką jest miłość! 114. Ideał miłości chrześcijańskiej Święty Wincenty a Paulo mawiał często: -Jeżeli żebrakowi pod drzewami dajesz jeść z tego samego talerza, z którego ty sam jesz, to jesteś blisko ideału miłości chrześcijańskiej. 115. Najpiękniejsze klejnoty Święta Paula pochodziła z jednego z najszlachetniejszych rzymskich rodów, z Grakchów, z czego była dumna. Otoczona bogactwem i luksusem, nie zatraciła zmysłu właściwego wartościowania, co potwierdza pozornie drobny epizod z jej życia. Zapytana kiedyś o najwartościowszy klejnot ze swojej kolekcji, zawołała radośnie swoje pociechy i rzekła: - Nie mogę dać innej odpowiedzi poza tą, jakiej już moja antenatka Kornelia, matka Grakchów, udzieliła na identyczne pytanie: Moje dzieci są moimi najpiękniejszymi klejnotami! 116. Głód i miłość W latach 1028-1033 panował w południowej Francji straszliwy głód. Obłąkani ludzie dopuszczali się kanibalizmu, za który groziła kara śmierci. Opat z Cluny, 55 Odilo, chcąc nakarmić rzesze zgłodniałych, sprzedał naczynia liturgiczne opactwa i inne wartościowe przedmioty wraz z klejnotami, które cesarz Henryk podarował klasztorowi. Sam żebrał dla biednych o chleb u dworów, w zamkach i miastach. Pisał błagalne listy do osób bogatych, między innymi do króla Garcii III z Nawary. Uratował tysiące ludzi od niechybnej śmierci głodowej. 117. Potrzeba czynnej miłości Święty Dominik, porwany duchem misyjnym, powiedział kiedyś z pasją do braci: - Jak możecie siedzieć nad pergaminami jak kura na jajach, gdy wasi bracia umierają z głodu! 118. Faramuszki Pewnego razu zjawiła się u Brata Alberta młodziutka malarka, Pia Górska. Polecił ją Bratu Chełmoński. Brat Albert wypytując o kolegę Józefa, napomknął do młodej malarki: - Pani naprawdę maluje? Artystka poczuła się dotknięta. Odpowiedziała rezolutnie: -Jeśli się ma talent, to trzeba - obojętnie jak, ale trzeba malować. Sztuki porzucić nie można, jak to zrobił Brat! Brat Albert uśmiechnął się i wyjaśnił spokojnie zaczepnej artystce: 56 - Widzi Pani, gdybym miał dwie dusze, to bym jedną z nich malował, aleja mam jedną, więc musiałem wybrać to, co najważniejsze. - Ważniejsze od sztuki, nawet gdy się ma talent? - W porównaniu z tym jedynym, wszystko inne to faramuszki! 119. Chrześcijańska żona i matka Monika urodziła Augustyna, gdy miała lat 23. Augustyn był prawdopodobnie synem pierworodnym. Monika była idealną żoną. Dobrocią, cierpliwością i uległością zdobyła sobie miłość, szacunek i podziw męża, który nie należał do mężów dobrych. Był gwał-townikiem, pieniaczem i egocentrykiem. Zdradzał żonę na oczach całego Tagaste. Monika musiała ponadto znosić podejrzenia teściowej i nieustanne plotki służących. Poradziła sobie z tym wszystkim - męża doprowadziła do wiary, syn zaś został jednym z największych świętych i filozofów Kościoła. 120. Kłopoty z kobietami Ludwik IX kochał swoją matkę Blankę i żonę Małgorzatę przykładnie. Blanka i Małgorzata nie kochały się jednak do tego stopnia, że święty król miewał z tego powodu kłopoty i przykrości. Nie mogąc kochanych istot pogodzić, zarządził, by mieszkały osobno nawet wtedy, gdy towarzyszyły królowi w czasie inspekcji państwa. Gdy król przebywał w towarzystwie żony, 57 specjalny sługa stał na straży, żeby przy zbliżaniu się matki ostrzec małżonków. Wtedy Małgorzata oddalała się natychmiast. Okazuje się, że nawet świętemu nie udało się pogodzić synowej z teściową. 121. Święty siłacz Ludwik Maria Grignion de Montfort miał posturę Herkulesa. Bez specjalnego wysiłku podnosił pokaźną beczkę wina, którą dwóch mężczyzn podnieść nie potrafiło. Miał przy tym usposobienie łagodne, wrażliwe, dobrotliwe, pełne miłości. 122. Dobro rodzi dobro Podczas spaceru z socjuszem Ludwik Maria Grignion zauważył dwóch młodych mężczyzn, przygotowujących się do pojedynku. Towarzysz Ludwika przyśpieszył kroku, żeby uniknąć kłopotów, Ludwik Maria natomiast rozdzielił młodzieńców, machał im krucyfiksem pod nosem i zaklinał na wszystkie świętości, żeby zaniechali obłędnego pomysłu. Młodzieńcy byli najpierw zaskoczeni, potem wytrąceni z równowagi, wreszcie wściekli. Z pojedynku jednak zrezygnowali. Towarzysz Ludwika Marii mówił potem, że Grignion jest nieobliczalny. Zdania innych były mocno podzielone. Jedni potępiali ostro interwencję Ludwika. Inni chwalili ją zdecydowanie. Jeden z czupurnych młodzieńców prosił po pewnym czasie o przyjęcie do seminarium. 58 123. Troska o dom Boży Ludwik Maria Grignion de Montfort był przez pewien czas duszpasterzem w Poitiers. Ludzie przychodzili doń z najrozmaitszymi sprawami. Jeden z parafian oskarżył go o zaniedbanie starego kościółka z IV wieku poświęconego świętemu Janowi Chrzcicielowi. W świątyni tej były jeszcze szczątki fresków z XI wieku. Kościółek był rzeczywiście w opłakanym stanie, za co oczywiście ks. Grignion odpowiadać nie mógł. W księdzu Ludwiku Marii odezwał się artysta. Postarał się o placet biskupa i przystąpił do pracy. Biskup pochwalił zamysł, powiedział jednak wyraźnie, że grosza nie da. Nie wierzył w powodzenie dzieła. Ludwik postarał się o stare plany kościółka, ryciny, i pozwolił pracować wyobraźni. Zorganizował ludzi i w jakiś niepojęty sposób zdobywał środki materialne. W krótkim czasie kościółek wrócił do dawnej świetności ku radości mieszkańców Poitiers. Biskup nie szczędził pochwał. Jedynymi opozycjonistami byli konserwatorzy sztuki, których ks. Ludwik zupełnie zignorował. Przedtem nie ruszyli palcem, teraz wystąpili z ostrą krytyką. Psy szczekają, karawana idzie dalej! Dzisiejszy stan kościółka jest taki, jakim go zostawił święty Ludwik Maria Grignion de Montfort. 124. Akcja ratownicza Nantes leży po obu stronach Loary. W 1711 roku powódź zalała niżej położoną część miasta. Ludzie 59 Zostali zupełnie odcięci, koczowali na dachach i daremnie czekali na pomoc. Szalała bowiem wichura, która uniemożliwiała jakąkolwiek akcję ratowniczą. Itini stali na brzegu i patrzyli na tragedię odciętych od świata. Nikt nie ważył się pośpieszyć z pomocą. Ksiądz Grignion usłyszał o powodzi, pobiegł zaraz na brzeg, zorientował się w sytuacji, wskoczył do lodzi i zachęcił innych do akcji. Z ogromnymi oporami zgłosiło się sześciu mężczyzn, którzy nie chcieli być gorsi od księdza. Trzy łodzie zaczęły niebezpiecznie kołysać się na wzburzonych falach, wiatr świszczał, napędzając ludziom strachu. Ksiądz Ludwik Maria stał w pierwszej łodzi jak Holender tułacz, zagrzewając innych słowami: - Zaufajcie Bogu, a nie zginiecie! Akcja ratownicza w tych warunkach była ciężką Próbą umości i odwagi. Wszystko skończyło się pomyślnie. Odciętym dostarczono żywności, dzieci zabrano do łodzi, obiecując pozostałym rychłą ewakuację. Ratownicy zostali przywitani z ogromną radością i aplauzem. 125. Miłość powołaniem Teresa z Lisieux napisała o swoim powołaniu: Nareszcie znalazłam spokój... Miłość dała mi klucz do rnego powołania. Zrozumiałam, że miłość zawiera *v sobie wszelkie powołania; że miłość jest wszystkim; że obejmuje wszystkie czasy i miejsca... Jednym słodem, że jest wieczna!... Zawołałam więc w nadmiarze radości: O Jezu, moja miłości... nareszcie odkryłam swoje powołanie. Moim powołaniem jest miłość! 126. Radość - owocem miłości Teresa od Dzieciątka Jezus tak deklarowała swoją miłość do Boga: Gdyby kochany Bóg nie zauważył moich dobrych czynów, co jest niemożliwe, nie smuciłabym się z tego powodu. Kocham Go tak bardzo, że chciałabym Mu po prostu sprawić radość, nawet wtedy, gdyby nie przeczuwał, że to ja jestem. O niebie myślała tak: Miałabym być nie dość zaskoczona, będę przynajmniej udawała, że jestem, żeby kochanemu Bogu sprawić radość. Nie bójcie się, nie pozwolę mego rozczarowania poznać; będę umiała tak udawać, że nic z tego nie poczuje. Wszystko, co czyniłam, czyniłam jedynie po to, żeby kochanemu Bogu sprawić radość. Dałam Mu wszystko, żeby się cieszył! 12 7. Radość z powołania Bernardyn ze Sieny cieszył się autentycznie swoim kaznodziejskim powołaniem. Nawet wówczas, gdy piętnował grzechy i zagrzewał do pokuty, potrafił się cieszyć tym, co robił. Mawiał, że nie można żyć bez radości! Student nie może naprawdę nauczyć się czegoś, gdy nie umie cieszyć się z książek. Tak samo kaznodzieja nie może dobrze przemawiać, gdy nie czerpie z przemawiania radości! 61 128. Miłosierdzie dla każdego Józef Kalinowski, późniejszy ojciec Rafał, spotkał podczas zesłania w Tomsku niejaką Albertynę, która w Wilnie znana była jako - delikatnie mówiąc - dziewczyna niezbyt surowych obyczajów. Pozostawała bez środków do życia. Zesłaniec dał kobiecie ze swoich nader szczupłych zasobów kilka rubli, natychmiast też wysłał list do rodziny, żeby do przesyłki pieniężnej, przeznaczonej dla szwagra Jana Rychlewicza osiadłego w Tomsku, dołączyli choć rubla dla tej biednej dziewczyny. 129. Yoltaire o świętym królu Znany kpiarz i antyklerykał Voltaire tak pisał w swoich ,Jźssais sur les moeurs " o św. królu Ludwiku IX: Ludwik IX był księciem zdolnym zreformować Europę (gdyby Europa mogła trwać); był powołany uczynić Francję chwalebną, wysoce moralną i stać się przykładem dla ludzi. Jego pobożność, która była pobożnością anachorety, nie umniejszała żadnej z królewskich cnót. Mądrą oszczędność łączył z szerokim gestem. Był politykiem o umyśle przenikliwym i panem sprawiedliwym; jest może jedynym suwerenem, który zasługuje na pochwałę z powodu mądrych i zdecydowanych kroków. Był nieustraszony w boju, ale nieegzaltowany. Miłosierny tak, jakby sam ciągle był nieszczęśliwy. Trudno wyobrazić sobie człowieka jeszcze bardziej cnotliwego. 62 130. Pokochać nieprzyjaciół Święty Patryk był synem diakona i wnukiem kapłana katolickiego. Urodził się w Anglii, ale porwany został przez Irów i zawieziony do Irlandii, gdzie dojrzewał. Uciekł pewnego dnia z wyspy, wstąpił w południowej Francji do Benedyktynów, przyjął kapłaństwo i... wrócił do Irlandii, żeby swoim porywaczom otworzyć oczy na Chrystusową prawdę. Zdążył ich bowiem pokochać i chciał im dać to, co uważał za największe dobro. 131. Serce swoich czasów Niejaki Massimo Bontempelli tak scharakteryzował swoje czasy przełomu XIV i XV wieku: Lorenzo UMa-gnifico był duchem tego stulecia, Gerolamo Scwonaro-lajego gniewem, Bernardyn ze Sieny...jego sercem! 132. Miłość Bernardyn ze Sieny powiedział: -Kto kocha, rozumie więcej od tego, kto nie kocha. 133. Małżeństwo Na temat małżeństwa Josemaria Escriva powiedział między innymi : - Małżeństwo - nigdy nie zmęczę się powtarzaniem tego -jest drogą boską, wielką, wspaniałą i jak wszystko, co boskie w nas, znajduje konkretny wyraz w odpowiedzi na łaskę poprzez wspaniałość, oddanie się, służbę. Egoizm, w jakiejkolwiek ze swoich 63 form, sprzeciwia się Bożej miłości, która winna rządzić naszym życiem. To jest punkt podstawowy, który przede wszystkim należy mieć na uwadze w związku z małżeństwem i liczbą dzieci. 134. Schludna kobieta odciąga mężczyznę od obcych drzwi Błogosławiony Josemaria Escriva wysoko cenił wygląd zewnętrzny niewiast. Powiedział w związku z tym: - Im starsza jest osoba żyjąca wśród świata, tym większą winna przykładać wagę nie tylko do pogłębienia życia wewnętrznego, ale też (i właśnie dlatego) do dbałości o „ własny wygląd", oczywiście zgodnie z wiekiem i okolicznościami. Zwykłem żartować, że frontony im starsze, tym bardziej potrzebują odnowy. To jest rada kapłańska. Stare powiedzenie kastylijskie mówi, że schludna kobieta odciąga mężczyznę od obcych drzwi. 135. Miłość do ludzkości Światy Makary wyjaśnił miłość do ludzkości w sposób następujący: Ci, których uznano za godnych, by stali się dziećmi Bożymi i narodzili się w Duchu Świętym, płaczą i smucą się z powodu całego rodzaju ludzkiego i błagają Boga za potomstwo Adama. Pozostają w żałobie i łzach, ponieważ płonie w nich duchowa miłość do całej ludzkości. Potem Duch Święty budzi w nich znowu radość i taką miłość, że chcieliby w swym sercu zamknąć wszystkich ludzi, dobrych i złych. 64 136. Nowy płaszcz o. Maksymiliana Ojciec Maksymilian Kolbe bawił w Poznaniu. Zatrzymał się, oczywiście, w tamtejszym klasztorze franciszkańskim, gdzie gwardianem był o. Rajner Go-ścicki, kolega ze studiów rzymskich. Gwardian, widząc wytarty i wyszarzały płaszcz kolegi, podarował mu sukno, przemawiając doń tak: - Słuchaj, Maksymilian, daję ci materiał na płaszcz - tylko tobie, a nie komu innemu - i każ sobie uszyć z niego nowy, bo w tym odzieniu wstyd tylko przynosisz duchowieństwu. Ojciec Maksymilian przyjął wdzięcznie materiał, wrócił do Grodna, gdzie wówczas pracował, i oddał podarunek jednemu z braci, który-jak mniemał przełożony - bardziej potrzebował nowego płaszcza. 137. Miłość córki Anna Boscardin musiała często patrzeć na łzy matki, znieważanej i maltretowanej przez męża alkoholika. Powiedziała kiedyś pełna miłości i współczucia: —Moja kochana matka jest męczennicą. Chcę być jej pociechą przez to, że pójdę do klasztoru i zostanę świętą! Jedno i drugie jej się udało! 138. Szkoła miłości Pewnego razu zapytano siostrę Miriam z Abellin, co trzeba zrobić, żeby wzrastać w miłości? Siostra Miriam pochyliła się, podniosła ziarnko piasku i po- 65 wiedziała z pewnym wdziękiem: - Trzeba stać się takim małym jak to ziarnko! 1'39. Miłość i praca Siostra Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego (Ba-ourdy) powiedziała kiedyś: Nie wystarczy kochać; kochać i pracować, to dopiero jest wszystko. Miłość jest nasieniem, praca oznacza kiełkowanie, wzrost i owoc! 140. Miłość Boga Kasper de Bufalo powiedział w czasie rekolekcji w Battistine, w kościele San Nicolo z Tolentino: -Kto kocha Boga, mówi mało! Kto kocha Boga, wiele się trudzi! Kto kocha Boga, znosi wszystko od wszystkich! 141. Warunek skutecznego apostolstwa Ksiądz Antoni Claret na temat dobroci: Nie ma cnoty, która by tak bardzo przyciągała, jak dobroć. Gdy wrzuca się do stawu rybnego okruszyny chleba, podpływają wszystkie ryby bez strachu aż do naszych stóp. Wrzuca się natomiast zamiast chleba kamień, uciekają wszystkie i kryją się. Tak samo jest z ludźmi. Gdy się ich traktuje z dobrocią, angażują się, przychodzą posłuchać kazań i do spowiedzi. Traktuje się ich obcesowo, rozpraszają się, nie angażują i narzekają na księdza. Dobroć jest znakiem powołania do apostolstwa. Gdy Bóg zesłał Mojżesza, obdarzył go cnotą dobroci. Chrystus był samą dobrocią. 66 142. Rasizm Arcybiskup Santiago de Cuba, Antoni Claret, zarzucił pewnemu farmerowi, że traktuje swoich niewolników nieludzko, na co ten odpowiedział kpiąco: - To przecież są tylko Murzyni! Wtedy arcybiskup wziął kawałek białego i czarnego papieru, spalił je, wymieszał popiół i zapytał farmera: - Potrafi pan odróżnić popiół białego papieru od popiołu czarnego? Po chwili dodał: - Tak wyglądamy wszyscy przed Bogiem! 143. Miłowanie Boga Teresa z Avila napisała w swojej autobiografii: Miłość Boga nie polega na łzach i duchowych uczuciach, jako że najczęściej pragniemy ich ku naszej pocieszę; polega raczej na tym, że służymy Mu sprawiedliwie, energicznie i pokornie! 144. Naśladowanie świętych Teresa z Avila na temat naśladownictwa świętych: Świętych trzeba podziwiać, ale nie naśladować. Są dla nas o jeden numer za wielcy. Na pewno jesteśmy małymi, grzesznymi ludźmi, powinniśmy jednak nauczyć się rozróżniać, których świętych jesteśmy w stanie naśladować, a których nie! Nie wszyscy i nie wszystko jest dla nas osiągalne. 67 145. Caritas Mały Eugeniusz de Mazenod bawił się z dziećmi rodziny adwokata Revesta. Kiedy pewnego dnia przybył do domu adwokata w czasie srogiej zimy 1788 roku, zauważył, że w kominku nie napalono. Gdy wyraził swoje zdziwienie, pani Revest wytłumaczyła chłopcu, że rodzina ma kłopoty finansowe, a drewno jest drogie. Eugeniusz zniknął i wrócił niebawem z pełną taczką polan. 146. Alternatywa Święty Augustyn zalecał pewnej bogatej wdowie wstrzemięźliwość płciową, dodając jednak: Często jednak obserwowałem takie zjawisko w ludzkim zachowaniu, że gdy zostaje stłumiona chuć, jej miejsce zajmuje skąpstwo. 147. Ojciec i córka Tomasz Morę kochał w sposób szczególny swoją córkę Małgorzatę. Była podobna do ojca także duchowo, stąd zaistniała głęboka więź między nimi. Kiedy Tomasz Morę usłyszał wyrok śmierci, szedł pod silną eskortą do więzienia. Po drodze czekała nań Małgorzata. W pewnej chwili odepchnęła strażników uzbrojonych w halabardy, upadła na kolana przed ojcem i ze łzami w oczach prosiła o błogosławieństwo. Potem objęła ojca i całując go wołała rozpaczliwie: 68 - Ojcze, mój ojcze! Tomasz Morę powiedział do córki łagodnie: —Miej cierpliwość, Małgorzato, i nie lękaj się. Taka jest wola Boża. Ty znałaś od dawna tajemnice mego serca. Żołnierze ocknęli się i siłą rozdzielili ojca i córkę. Świadkowie tej sceny ocierali ukradkiem łzy. Tuż przed śmiercią Tomasz Morę napisał list do Małgorzaty, w którym znalazły się między innymi takie słowa: Ni-gdy, córko, nie ceniłem bardziej Twojej miłości jak wtedy, gdy ucałowałaś mnie po raz ostatni. Tak bardzo się cieszyłem, że nie dbasz o konwenanse świata. 148. Nieślubny mulat Święty Marcin Porres był dzieckiem nieślubnym. W księdze chrztów zanotowano go jako syna nieznanego ojca. Ojcem Marcina był Hiszpan, który wiele lat później łaskawie przekazał synowi nazwisko. Matką była Murzynka. Tak więc był Marcin podwójnie napiętnowany: jako nieślubne dziecko i jako człowiek czarnej rasy. Jedno i drugie nie przeszkadzało jednak Panu Bogu. Święty Marcin Porres już jako dziecko miał tak dobre serce, że wszystko rozdawał innym dzieciom i biednym. Bardzo często rozdawał pieniądze lub jedzenie, po które matka posyłała go do sklepu. Wracał z pustymi rękami i miał łzy w oczach. Płakał nad matką, wiedząc, że rozdał jej ostatnie grosze. Kobieta rozpaczliwie rozkładała ręce, krzyczała na całą ulicę i bez 69 miłosierdzia biła „głupiego" Marcina. On tymczasem płakał nie tylko z powodu zasłużonych razów, ale z powodu matki, której szczerze współczuł. Kary stosowane przez nianie zdołały zniszczyć w dziecku miłości i współczucia dla biednych. 149. „Jesteś zbyt piękna..." Święta Małgorzata z Cortony słynęła z piękności. Była tak olśniewająco ładna, że nawet pewien franciszkanin zaniepokoił się widokiem jej urody. Kiedy prosiła, żeby był jej ojcem duchownym, zatrwożony zakonnik dał odpowiedź wymijającą: -Jesteś zbyt piękna! 150. Czystość i miłość Siostra Miriam zAbellin (Baourdy) powiedziała: - Bóg łatwiej odpuści grzechy przeciwne czystości, niż grzechy popełnione przeciwko miłości! 151. Praca w służbie modlitwy Teresa z Avila, wzywana do rozmównicy klasztornej, zawsze zabierała ze sobą robótkę ręczną. Często rozmawiając przędła na kołowrotku, co niektórym gościom przeszkadzało. Don Franciszek de Salcedo denerwował się z powodu szelestu przewijanych szpulek. Powiedział kiedyś z wyrzutem matce Teresie: - Matka jest cała zajęta przędzeniem i mnie nie słyszy. Teresa odpowiedziała, że musi pracować na utrzymanie klasztoru, który założyła, rezygnując ze stałych docho- 70 dów. Razu pewnego Don Francesco zapytał, ile zarobi przędzeniem na godzinę. Gdy zapracowana Teresa w nieświadomości odpowiedziała, wręczał jej odtąd wymienioną kwotę, prosząc, żeby przynajmniej podczas rozmowy z nim zechciała nieco odpocząć. 152. Duch ubóstwa Święty Dominik kochał ubóstwo i pilnie baczył, żeby bracia mieszkali w małych i skromnych celach. Gdy zaczęto budowę nowego klasztoru w Bolonii, zalecał nie tylko umiar, ale wręcz ciasne mieszkania, żeby broń Boże nie uchybić zakonnemu ubóstwu. W czasie jego nieobecności bracia rozpędzili się i postawili zbyt wysokie mury. Gdy Dominik wrócił, rozpłakał się jak dziecko i z wyrzutem beształ zaskoczonych braci: - Czy tak wam się śpieszy porzucić ubóstwo i budować pałace? Płacząc rozkazał kategorycznie zaprzestać dalszej budowy. 153. Miłość nie zna granic Władze carskie pozwoliły Urszuli Ledóchowskiej, po wygnaniu z Petersburga, osiąść w Finlandii. Postawiły jednak warunek, by nie zakładała żadnego klasztoru. Ledóchowska zgodziła się. Wnet jednak rozwinęła akcję misyjną wśród ludności fińskiej w pobliskiej osadzie Sortavala. Zaczęła od nauki języka fińskiego. Prości Finowie garnęli się do matki Urszuli i polskiej kaplicy, brali udział w katolickich na- 71 bożeństwach, szczególnie ukochali nabożeństwa do Matki Bożej. Niedaleko kaplicy, w Merentahti, mieszkała stara Finka zwana Starą Marią. Tak bardzo pokochała matkę Ledóchowską, że często przychodziła się wyżalić, wypłakać, porozmawiać. Głaskała przy tym matkę Urszulę po policzkach i głowie brudnymi rękami. Siostry chciały ingerować, ale matka Urszula stanowczo zabroniła. Poleciła wyraźnie, żeby ją zawsze zawołać, gdy jej przyjaciółka vanha Maria się zjawi. 154. Rozdroża miłości Kiedy Teresa de Ahumada zwróciła się do swego ojca Alonsa o pozwolenie wstąpienia do klasztoru Karmelitanek w Avila, ten zdecydowanie odmówił. Stryj Pedro próbował ingerować, ale don Alonso był nieugięty jak... jego córka. Powiedział, że po jego śmierci Teresa może robić, co zechce. Dopóki on żyje, nie chce słyszeć o żadnym klasztorze. Teresa nie należała do tych, którzy łamią się pod wpływem lada trudności. Porozumiała się z pobożnym bratem Antonim, który po długich naleganiach zgodził się pomóc w ucieczce z domu. Wczesnym październikowym rankiem 1536 roku Teresa skradała się na palcach po skrzypiących zazwyczaj schodach na spotkanie z bratem. Po wielu latach tak opisze tamten poranek: Żywo mi stoi w pamięci, co się we mnie działo, gdym opuszczała dom ojca. Takiego doznałam wówczas roz- 72 darcia wewnętrznego, że nie sądzę, iż w godzinie śmierci mogłoby być sroższe. Zdawało mi się, że wszystkie kości rozluźniają się we mnie i ze stawów wychodzą. Iżem nie miała miłości Bożej, która by stłumiła przywiązanie do ojca i do rodzeństwa, rozstanie z nimi tak ciężką we mnie wzbudzało walkę wewnętrzną? Gdyby Pan nie był mnie wspomógł, wbrew najlepszym chęciom nie stałoby mi siły do uczynienia tego kroku. Ale On dodał mi męstwa do zwyciężenia samej siebie; dzięki Niemu przywiodłam zamiar swój do skutku. Antoni odprowadził siostrę do samej furty klasztornej sióstr karmelitanek. Po krótkim namyśle sam zastukał do klasztoru avilańskich Dominikanów, gdzie został przyjęty. 155. Ubóstwo - tarczą misjonarzu Ksiądz Antoni Claret tak opisał swój stosunek do posiadania: Nie miałem nic, nie chciałem nic, wszystko odrzuciłem. Byłem zadowolony z ubrania, które nosiłem, i pożywienia, które mi darowano. W zawiniątku nosiłem wszystko, co posiadałem. Wyposażenie do podróży składało się z brewiarza na cały rok, z zeszytu z moimi kazaniami, pary pończoch i jednej koszuli. Nic ponadto! Nie miałem pieniędzy i nigdy ich nie pragnąłem. Pewnego dnia byłem przerażony. Włożyłem rękę do kieszeni i myślałem, że znalazłem monetę. Byłem przerażony, wyjąłem ją, obejrzałem i ku memu uspokojeniu 73 stwierdziłem, że to nie moneta a medalik, który mi podarowano przed jakimś czasem. Wróciłem ze śmierci do życia. Tak wielka była moja nienawiść do pieniędzy. Nie miałem pieniędzy i nie potrzebowałem pieniędzy. Nie potrzebowałem koni, karety i pociągu, bo szedłem zawsze pieszo. Nie potrzebowałem pieniędzy, żeby zdobyć jedzenie, ponieważ dawano mi je jako jałmużnę; także o ubranie nie musiałem się troszczyć, bo Pan Bóg zachował mi ubranie i buty jak Żydom na pustyni. Miałem wiele radości z mojego ubóstwa, na pewno o wiele więcej niż bogaci z całym swoim bogactwem. 156. Święta aktorka Teresa od Dzieciątka Jezus napisała sztukę na temat Joanny d'Arc. Sztukę wystawiono w karmelu w Li-sieux. Autorka zagrała w niej rolę Joanny. W scenie śmierci aktorce faktycznie groziła śmierć w płomieniach, bowiem wyrwały się one spod kontroli „personelu technicznego". Teresa ogarnięta strachem wytrwała na wyraźne polecenie matki przełożonej, która zagrzewała równocześnie personel techniczny do gaszenia ognia. Siostra Teresa uspokoiła się i poleciła swoje życie Bogu. Scena nabrała przez nieprzewidziane okoliczności ogromnej wiarygodności. 157. Miłość i posłuszeństwo W 1919 roku siostra Maria Bertilla Boscardin przebywała na Monte Berico w towarzystwie młodziutkiej 74 siostry, która przed kilku miesiącami złożyła uroczystą profesję. Młodziutka siostra prosiła Marię Bertillę, jako starszą i odpowiedzialną za nią, o możność wypicia szklanki wody, jako że wróciła właśnie z miasta, zupełnie spocona i zmęczona. Siostra Maria Bertilla kazała siostrze chwilę poczekać, po czym przyniosła kubek wypełniony do połowy winem, namawiając spragnioną, żeby dolała nieco wody. Po chwili powiedziała, usprawiedliwiając się: Ty się spociłaś, więc wypij spokojnie; ja mam bowiem pozwolenie w takiej sytuacji poczęstować cię odrobiną wina! 158. Totalne posłuszeństwo Siostra Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego (Baour-dy) powtarzała często: - Wolałabym bardziej z posłuszeństwa pójść dopiekła, niż samowolnie do nieba! — Słowa mocno kontrowersyjne, ale intencje w nich ukryte są jasne i szczere! 159. Dobra rada dla przełożonych Filip Nereusz powiedział kiedyś: - Jeśli chcesz, żeby cię słuchano, wydawaj minimum rozkazów! 160. Wierność - owoc miłości Na wieść o zbliżającej się śmierci o. Rafała Kali-nowskiego, siostra Stanisława, karmelitanka, poprosiła o. Mariana, który opiekował się chorym, żeby o.Rafał napisał coś na obrazku gwoli pamięci. Ojciec Rafał 75 prawie ostatkiem sił napisał jedno słowo: Fidelite -Wierność. To była jego dewiza. 161. Msza święta W uroczystość Zesłania Ducha Świętego Teresa z Avila z towarzyszącymi siostrami jechała przez całą noc, żeby rano przybyć do Kordoby i uczestniczyć w jakimś samotnym kościółku we mszy świętej. Świątynia ta znajdowała się za mostem, nie można jednak było dotrzeć do niej bez zezwolenia naczelnika miasta. Dwie godziny szukano go i namawiano, by wyraził swojązgo-dę na przejazd przez most. Wóz okazał się jednak za szeroki, w związku z czym praktyczna Teresa kazała upiłować wystające osie. Gdy wreszcie wymęczone siostry dotarły do kościółka, okazało się, że był pełen ludzi, bo jego patronem był Duch Święty. Zgromadzeni z okazji odpustu wierni gapili się natrętnie na zawoalo-wane siostry, których dotychczas nie widzieli. Teresa napisała potem: - W kościele powstało takie poruszenie i taki zgiełk, jakby się odbywała walka byków na arenie. Nasze wzruszenie było nie mniejsze. Pod jego wrażeniem całkiem opuściła mnie gorączka. 162. Wierność do wyczerpania Pewien urzędnik zeznał co następuje: - Byłem w szpitalu, gdzie odwiedził mnie o. Rupert Mayer. Powitał mnie serdecznie, usiadł na stołku i zaraz ciężko zasnął. Po dziesięciu minutach obudził się i rozmawiał 76 ze mną, jakby się nic nie wydarzyło. Te objawy wierności aż do wyczerpania nigdy o. Rupertowi nie zapomnę. 163. Święty poeta, malarz i rzeźbiarz Ludwik Maria Grignion de Montfort miał naturę artystyczną. Już w czasie studiów w Renns zafascynowany był poetami rzymskimi. Pod ich wpływem sam zaczął tworzyć. Jego poezja nie była nigdy jałową grą słów czy poszukiwaniem rymów za wszelką cenę. Miała w sobie coś odkrywczego, wyrażała osobiste głębokie przeżycia religijne. To samo dotyczyło jego malarstwa i rzeźby. Chociaż w tych dziedzinach dawał o sobie znać brak teoretycznego przygotowania. Kiedyś sprzedał jeden ze swoich obrazów. Zarobione pieniądze przeznaczył na lekcje malarstwa u znanego artysty. Po kilku lekcjach musiał jednak naukę przerwać z powodu braku gotówki. Odtąd rzeźbił i malował jak mu serce dyktowało. Do końca życia pozostał wierny swoim artystycznym ambicjom. 164. Aż do śmierci Maria Teresa Ledóchowska, mając zaledwie szesnaście lat, napisała obszerny reportaż z podróży po Polsce, odbytej z ojcem w 1879 roku, zanim zamieszkała w Lipnicy Dolnej. Książka ukazała się drukiem w 1881 roku w Grazu i jest świadectwem nie tylko literackich uzdolnień młodocianej autorki, ale wyra- 77 zem autentycznego patriotyzmu. Maria Teresa podarowała stryjowi kardynałowi jeden egzemplarz z następującą dedykacją: Gdy przedstawiałam swoje wrażenia z dwumiesięcznej podróży po Polsce, ożywiło mnie jedno gorące pragnienie: przyczynić się choć trochę, w miarę moich słabych sił, do chwały mojej świętej wiary i do chwały mojej uciemiężonej, ukochanej, biednej ojczyzny. Oto moje hasło, które powinno towarzyszyć mi aż do śmierci. 165. „Skarb wiary" od macochy Trzecią żoną Andrzeja Kalinowskiego była Zofia Puttkamer, córka Maryli Wereszczakówny, uwiecznionej w poezji Mickiewicza. Tak więc macocha o. Rafała Kalinowskiego była córką największej miłości Wieszcza. Zofia była osobąbardzo uczuciową, mało praktyczną, za to autentycznie i głęboko religijną. Przystępowała codziennie do Komunii św., wiele czasu poświęcała modlitwie. Miała nadzwyczaj miłosierne serce. Najmłodszy syn, Jerzy, wspominał, że podczas pobytu w Rydze znajoma mamy powiedziała do niego: - Chowaj te rzeczy, bo mama wszystko rozda! Macocha była starsza od Józefa zaledwie o siedem lat. Jej dobroć i głęboka wiara wpłynęły w dużym stopniu na powrót Józefa Kalinowskiego do praktyk religijnych i Boga, co ojciec Rafał wielokrotnie podkreślał w listach. Nieraz przyznawał, że właśnie Zofii zawdzięcza skarb wiary. 78 166. Siedmioletni kaznodzieja Jednym ze znanych księży w otoczeniu rodziny Vianney był Abbe Groboz, którego siedmioletni Janek z przekonaniem naśladował. Na pastwisku, gdzie pilnował razem z siostrami stada baranów, wygłaszał kazania dla innych dzieci pilnujących swoich stad. Przyszły proboszcz z Ars tak przemawiał: - Bądźcie dobrzy, kochajcie Boga! - Potem dodawał zazwyczaj: - Bądźcie dobrzy dla zwierząt, które wam powierzono! One też są przez Boga stworzone. Byłoby grzechem zadawać im ból i traktować je źle! 167. Przez poziomki do serca Ojciec Rupert Mayer został wezwany do śmiertelnie chorego, który jednak księdza nie przyjął. Ojciec Mayer przemawiał do chorego, jak przysłowiowy dziad do obrazu. Kiedy przymilne gawędzenie księdza nie odniosło skutku, zapytał w końcu chorego, czy ma jakieś życzenie, które mógłby dla niego spełnić. - Tak- powiedział chory -jeśli ojciec przyniesie mi talerz poziomek, wtedy się wyspowiadam. - Oczywiście, dostanie pan swoje poziomki -przyrzekł o. Rupert. O poziomki w grudniu było nader trudno. Ojciec Mayer udał się na poszukiwanie i, po wielu nieudanych próbach, znalazł je u szefa królewskiej kuchni w Monachium. Przyniósł choremu talerz poziomek. Chory dotrzymał słowa i wyspowiadał się przed śmiercią. 79 168. Prawdziwy biskup Zdarzyło się, że cesarz Teodozjusz, obejmując tron Wschodu po nieszczęsnym Walensie, przyjął wszystkie tam panujące zwyczaje. W Konstantynopolu zasiadał cesarz w katedrze wśród duchowieństwa, uważając się za coś w rodzaju szefa biskupów. Gdy zjawił się w Mediolanie, zasiadł również w prezbiterium. Ambroży poprosił cesarza, żeby zechciał łaskawie przejść do części przeznaczonej dla laików. Teodozjusz zaskoczony zastosował się do żądania biskupa. Potem nawet w Konstantynopolu nie zajmował miejsca przeznaczonego dla kleru. Nawiązując do epizodu w Mediolanie, cesarz powiedział: - Spotkałem tylko jednego prawdziwego biskupa — Ambrożego z Mediolanu! 169. Moc przykładu Święty biskup Cyryl z Aleksandrii, zapytany kiedyś, w jaki sposób przekazuje wartości religijne młodym ludziom, powiedział: - Zapraszam ich na rok czasu do mojego domu! 170. Spotkanie z biskupem Święty Bazyli, biskup Cezarei Kapadockiej, popadł w konflikt z cesarzem Walensem, który był zwolennikiem arianizmu. Cesarz wysłał do Bazylego swego dowódcę gwardii Modesta, który wobec biskupa zachował się po chamsku, żądając bezwzględ- 80 nego uznania polityki wyznaniowej cesarza. Modest groził biskupowi banicją, torturami i karą śmierci. Bazyli pocierał brodę, gdy odpowiadał rozwścieczonemu Modestowi. Mówił, że nie posiada żadnych dóbr materialnych, nic więc nie można będzie mu skonfiskować; jego ciało jest tak schorowane, że od dawna pragnie śmierci; banicji się też nie boi, w każdym bowiem kraju będzie gościem Boga. / 71. Prawo miłości i sprawiedliwości Gdy w Karmelu doszedł do władzy Mikołaj Do-ria, który stawiał na „zamordyzm," jedynym zakonnikiem protestującym odważnie był Jan od Krzyża. Twierdził wobec braci: - Jeżeli na kapitułach i zebraniach nie ma się odwagi powiedzieć tego, czego wymagają prawa miłości i sprawiedliwości, i to przez słabość, małoduszność lub obawy, by nie ściągać na siebie gniewu przełożonego i nie utracić urzędu (co jest oczywistą ambicją), wtedy zakon jest w ruinie i całkowicie rozprzeżony. Słowa Jana od Krzyża można spokojnie odnieść do każdej społeczności. 172. Odwaga cywilna Ojciec Rupert May er zjawił się pewnego dnia w monachijskiej Burgerbrdukeller na zebraniu narodowych socjalistów. Znanego ze swoich ostrych wystąpień na ambonie, powitano gromkimi oklaskami, 81 myśląc, że znany jezuita zadeklaruje akces do ruchu faszystów. Ojciec Mayer tymczasem powiedział: - Zbyt wcześnie otrzymałem oklaski, ponieważ powiem wam od razu jasno, że niemiecki katolik nie może być nigdy narodowym socjalistą! Na sali tumult. Odważnego księdza musiała ochraniać służba porządkowa SA. Partia nigdy nie zapomniała tamtego wystąpienia o. Mayera. 173. Przyjacielska rozmowa Święta Teresa z Avila pisała w swojej autobiografii: Moim zdaniem modlitwa wewnętrzna jest niczym innym jak przyjacielską rozmową, częstą, poufną rozmową wyłącznie z tym, o którym wiemy, że nas kocha! 174. Modlitwa wyrazem miłości Święta Teresa z Avila powtarzała ciągle: - W modlitwie nie chodzi o myślenie. Istotą modlitwy jest miłość! 175. Świętość a sztuka kulinarna W założonym przez siebie klasztorze św. Józefa w Avila, matka Teresa spełniała wszystkie obowiązki, jakie każda z sióstr kolejno na siebie przyjmowała. Siostry cieszyły się, gdy matka Teresa miała dyżur w kuchni. Jedzenie było wtedy urozmaicone i smaczne. Przełożona gotowała bowiem świetnie, co jej nie przeszkadzało wśród kuchennego rabanu przeżywać stany 82 mistyczne. Kiedyś powiedziała do swoich sióstr: - Odwagi córki moje! Gdy posłuszeństwo posyła was do posług zewnętrznych, bądźcie tego pewne, że i w kuchni także, wśród garnków i rondli Pan jest z wami, i wewnątrz i zewnątrz nas wspiera. 176. Pijani radością Makary Wielki zwykł mawiać, że ojcowie pustyni są pijani radością, mężami w duchu odurzonymi napojem boskich duchowych tajemnic. 177. Alternatywa Jeden z braci zapytał mistrza Jordana: - Co jest bardziej pożyteczne, modlitwa czy studium Pisma świętego? Mistrz odpowiedział: - Co jest lepsze, zawsze jeść czy pić? Trzeba robić nieustannie jedno i drugie! 178. Modlitwa Święty Dominik modlił się samotnie w kaplicy przez całe noce. W Bolonii tak często spędzał noce w kaplicy, że bracia nie znali jego celi. Jeden z nich przypadkowo zaobserwował w świetle migocącej lampki modlitwę Dominika. Mając temperament południowca, Dominik modlił się gestami, używał głośnych słów, bywało, że krzyczał. Zmorzony snem składał głowę na stopniu ołtarza. Po chwili znowu podejmował modlitwę. 83 179. Modlitwa kontemplacyjna Brat Albert usiadł kiedyś na ganku pustelni w Bru-śnie i zachwycał się cudownym krajobrazem tudzież kalejdoskopem kołysanych wiatrem kwiatów. Podeszła siostra Alojza i zapytała: - Co to jest modlitwa kontemplacyjna? Brat Albert oprzytomniał i odpowiedział: - Kontemplacja, siostro, to jest to, co ja teraz czynią. To jest rozkoszne wpatrywanie się, z tą tylko różnicą, że na Boga i rzeczy Boże, i przy pomocy łaski Bożej! 180. Kazanie na temat modlitwy Święty Alfons Rodriguez był przez prawie trzydzieści lat furtianem kolegium jezuickiego w Palma na Majorce. Przez trzydzieści lat przesuwał w palcach paciorki różańca, z czego zrogowaciały mu palce zupełnie. Były one dla współbraci i gości kolegium najwymowniejszym kazaniem na temat modlitwy. 181. Kurs modlitwy Ksiądz Jan de la Salle stał się dla Braci Szkół Chrześcijańskich, których był założycielem, żywym wzorem świętości i ogromnie wyrozumiałym ojcem duchownym. Kiedyś jeden z braci oświadczył ojcu założycielowi z całą szczerością, że nie umie sobie poradzić z rozmyślaniem. Jan de la Salle po namyśle tak bratu poradził: - Powiedz w takim wypadku Panu 84 Bogu, że nie możesz odprawić rozmyślania, i trwaj w spokoju; On nie żąda niemożliwości; albo powiedz jak apostołowie: Panie, naucz mnie modlić się, a potem pozostań przed Nim w świadomości swej niemocy; to będzie twoja modlitwa. 182. Modlitwa nie jest paplaniną Święty Albert Wielki tak pisał na temat modlitwy: Co innego modlić się wiele, wytrwale, długo — a co innego używać wielu słów na modlitwie... Chcemy być ludźmi modlitwy, a nie paplania; chcemy przez modlitwę otworzyć nasze serca przed Bogiem i ku Jego służbie. Wzbroniono nam gadulstwa, ale nie długich modlitw, w które przelewamy nasze różnorodne uczucia względem Boga, długo i często ofiarując Mu je ku Jego chwale! 183. Rozkład dnia Bartłomiej Kapui przekazał rozkład dnia Tomasza z Akwinu, który świadczy o niebywałej dyscyplinie Akwinaty. Tomasz, będąc regensem w Neapolu, wstawał bardzo wcześnie, spowiadał się u swego sekretarza Reginalda, po czym odprawiał Mszę świętą w kaplicy św. Mikołaja. Do Mszy świętej służył Reginald; uczestniczył w niej oprócz niego zazwyczaj świecki katolik, Mikołaj Fricia. Po odprawieniu przez siebie Mszy świętej Tomasz uczestniczył w następnej, odprawianej przez Reginalda. Trakto- 85 wał to jako akt dziękczynienia. Potem zaczynał wykłady. Po wykładach pisał lub dyktował kilku sekretarzom aż do obiadu. Później zamykał się w celi, gdzie oddawał się modlitwie. Po krótkiej sjeście siadał znowu do pisania lub dyktowania. Pracę kończył późną nocą, po dłuższej modlitwie w kaplicy św. Mikołaja. Kiedy bracia wstawali na jutrznię, udawał się szybko do celi, żeby wyglądało na to, że wstał razem z innymi. Po jutrzni kładł się na krótki odpoczynek. Skoro świt klęczał przed bratem Regi-naldem, a potem następowała Msza święta i cykl rozpoczynał się od nowa. 184. Nie „na siłę" Tomasz Morę na temat miłości bliźniego: Chcąc innym uczynić dobrze, trzeba wybadać, który ze sposobów świadczenia dobra im najbardziej odpowiada. Trzeba z nimi nawiązać wewnętrzny kontakt i próbować ich zrozumieć. Nie można komuś pomóc lub radzić, gdy się przez nietaktowny sposób bycia sprzeciw bliźniego wywoła. 185. Przyjaźń świętych Święty Dominik odwiedził kiedyś swojego przyjaciela, św. Franciszka z Asyżu. Padli sobie w ramiona i trwali w ciszy. Każdy z nich wiedział, że jest przez drugiego doskonale rozumiany. Cały czas milczeli. Potem rozeszli się bez słowa. 86 186. Twój pokój jest moim pokojem! Z listu Bernarda z Clairveaux do hrabiny Erman-gard: Dlaczego nie mogę ducha mojego tak samo unaocznić, jak ten skrawek papieru, i pokazać serca mego uczuć, które Pan we mnie wlewa... i zapału, który mnie napełnia dla Twojej duszy! Zaprawdę, poznałabyś, że żaden język i żadne pióro tego wyrazić nie zdoła. Jestem duchem z Tobą, acz cieleśnie rozdzielony. Prawdąjest, że nie mogę Ci mego serca ukazać; jeśli to jest niemożliwe ukazać je w pełni, to zależy to od Ciebie, o ile je potrafisz zrozumieć! Wystarczy, że zajrzysz w Twoje własne serce, żeby w nim znałeżć moje i przypisać mi tyle miłości, ile dla mnie odczuwasz... Pojmujesz więc, że mnie, mimo mojego odjazdu, całkowicie dla siebie zachowałaś; ja z mojej strony mogę powiedzieć zgodnie z prawdą, że Ciebie nie opuściłem, gdy Cię opuściłem i że odnajdę Cię wszędzie, gdziekolwiek bym zawędrował... Moje serce jest u szczytu radości, gdy dowiaduje się o spokoju Twojego serca. Jestem szczęśliwy, gdy wiem, że Ty jesteś szczęśliwa.,Twój pokój jest moim pokojem! 187. Piłat i jemu podobni Katarzyna Sieneńska upatrywała źródła wszelkiego zła w miłości własnej, która każe uprawiać na przykład politykę wyłącznie ku własnej chwale i na- 87 pełnianiu sakwy, nie zaś ku ułatwieniu ludziom życia. Z miłości własnej ślepy ze strachu, że utraci swój stołek, Piłat zaprowadził Jezusa na krzyż. -Mam wrażenie, że świat pełen jest polityków na miarę Piłata -stwierdziła święta. 188. Uniesienie 26 marca 1273 roku była niedziela Męki Pańskiej. Tomasz z Akwinu odprawiał Mszę świętą, w której uczestniczyło wielu szlachetnych obywateli Neapolu. Tomasz był tak pochłonięty przez sprawowane tajemnice, że przez długi czas trwał w transie. Po jego twarzy toczyły się łzy. W końcu jeden z braci zbliżył się do celebransa, potrząsnął nim i zmusił do kontynuowania liturgii. Potem Tomasz zachowywał się tak, jakby się nic nie wydarzyło. 189. Modlitwa i praca Bernard Gui wspomina o wykładach Akwinaty na temat świętego Pawła. Serię wykładów wygłosił Tomasz w Paryżu. Gui pisze między innymi: Pewnego razu w Paryżu, gdy pisał na temat listów świętego Pawła, doszedł do takiego miejsca, którego nie mógł zrozumieć, dopóki - zwolniwszy swoich sekretarzy — nie upadł na kolana i nie zaczął modlić się ze łzami. Wówczas otrzymał z nieba upragnione światło i zrozumienie. 88 190. Nie trzeba wielu słów Makary Wielki był mężem modlitwy, choć używał mało słów. Na pytanie, jak należy się modlić, odpowiedział: - Nie trzeba wielu słów, lecz powinniście rozłożyć ręce i powiedzieć: „Panie, skoro chcesz i wiesz, zlituj się". Gdy nadejdzie pokusa: „Panie, pomóż!" Zdziwionym słuchaczom objaśniał: - On wie, co jest nam potrzebne, i okazuje nam swoje miłosierdzie. 191. Nie wolno łamać ustalonych reguł Błogosławiony Szymon z Lipnicy był jednym z najznakomitszych kaznodziei Krakowa XV wieku. Jego kazania były pełne erudycji. Momentami jednak ponosiło go uczucie tak silne, że popadał w ekstazę, powtarzając trzykrotnie imię Jezus. Wyglądało to tak, jakby przerywał kazanie i oddawał się spontanicznie adoracji. Sprawa doszła do kapituły krakowskiej Bernardynów. Szymona oskarżono o nadużywanie imienia Jezus i innowacje, które należało w zarodku tępić. Sędziowie, nastawieni do oskarżonego nieprzychylnie, dali się w końcu przekonać, udobruchani bardziej przykładną pokorą Szymona niż wysuwanymi przezeń argumentami. 192. Róża w ogrodzie Święta Róża z Limy już w dzieciństwie najlepiej czuła się w samotności. Będąc dziewczynką, upatrzyła sobie w ogrodzie cichy zakątek, który zamieniła w prawdziwą pustelnię. Wokół rosły gęste krzaki, nad 89 głową znajdował się baldachim z liści. Sama zbudowała mały ołtarzyk, na nim umieściła krzyż wykonany z kartonu. Obok umieściła kwiaty i ptasie pióra. Umiała tam spędzać całe dnie. Śpiewała, modliła się i rozmyślała. Domownicy śmiali się z dziecka, żartowali, przygadywali i drwili. W końcu powstało w rodzinie porzekadło: Kto chce znaleźć Różę, musi pójść do ogrodu! 193. Nie dbać o nikogo... Brata Klausa (Mikołaj z Fliie) odwiedzało w Ran-ftobel coraz więcej ludzi. Pielgrzymi prosili o radę, modlitwę lub chcieli po prostu pobyć w klimacie, jaki promieniował z czcigodnej postaci pustelnika. Brat Klaus wyrażał się lakonicznie. Czasem zapytany milczał. W jego zamyśleniu była odpowiedź. Młodemu człowiekowi z Burgdorfu, który pytał o tajemnicę świętości, powiedział: - Jeżeli chcesz służyć Bogu, musisz nie dbać o nikogo. Kiedy indziej indagowany o modlitwę myślną, brat Klaus powiedział: - Bóg potrafi sprawić, że rozmyślanie smakuje człowiekowi tak, jak gdyby szedł na tańce; i na odwrót; potrafi sprawić, że rozmyślając, czuje się człowiek, jak gdyby brał udział w walce. 194. Modlitwa Ludwik IX modlił się wiele i regularnie. Odprawiał brewiarz i codziennie uczestniczył we Mszy świętej. Bywało, że brał udział w trzech nabożeństwach, 90 co niektórych z jego otoczenia denerwowało. Robili aluzje do straty czasu, który można by było wykorzystać z większym pożytkiem dla państwa. Ludwik IX odpowiedział kiedyś jednemu z dworzan na tego typu zarzuty: - Gdybym tyle samo czasu spędzał na polowaniach, nikt nie miałby nic przeciwko temu! 195. Wątpliwości na łożu śmierci Jedna z sióstr prosiła umierającą Katarzynę La-boure o zaniesienie jej prośby do nieba. Katarzyna odpowiedziała: - Nie wiem, jak to się odbywa tam, na górze! Tak w życiu, jak i śmierci, nigdy nie należy przyrzekać rzeczy niemożliwych do spełnienia. Na to siostra Dufes ripostowała: - Ależ siostro Katarzyno! W niebie nie trzeba układać zdań. Powierzy siostra intencje Panu Bogu, patrząc na Niego! Katarzyna odpowiedziała po chwili namysłu: -A więc poproszę Go! 196. Święty artysta malarz Papież Jan Paweł II, przychylając się do wiekowej tradycji Kościoła, ogłosił 18 lutego 1984 roku błogosławionego Fra Angelica z Zakonu Dominikanów patronem artystów malarzy. Fra Angelieo potrafił wydobyć ze swoich postaci ów ledwo uchwytny rys świętości, który po dzień dzisiejszy fascynuje fachowców i laików. Fra Angelieo nigdy nie poprawiał 91 swoich obrazów. Wierzył, że Bóg chciał, aby święci malowani przez niegodnego brata Angelica pozostali takimi, jakich naniósł na obraz przymuszony pierwszym natchnieniem. Fra Angelico nigdy nie wziął do ręki pędzla zanim się nie pomodlił. Gdy malował krucyfiks, płakał nad ukrzyżowanym Jezusem. Malowanym przez siebie postaciom przekazywał podświadomie piętno własnej świętości, stąd brał się niepowtarzalny klimat jego dzieł. 197. Uparty król Święty Edmund był królem tak pobożnym, że podczas swego piętnastoletniego panowania w Anglii kazał zamknąć się na rok w Tower w Norfolku, żeby nauczyć się na pamięć całego psałterza. 198. Wstawiennictwo Maryi Święty Anzelm napisał, że ci na których Maryja zwróci swe oczy i za którymi się wstawi, ukazują łaskę i zbawienie... za kogo Maryja siępomodli, choćby tylko raz — ten na pewno będzie zbawiony. 199. Gość w dom, Bóg w dom Święty Benedykt modlił się zazwyczaj na plecionej z sitowia macie, leżąc na niej krzyżem. Podobnie radził przyjmować gości, którzy reprezentowali Chrystusa, na zasadzie: Gość w dom, Bóg w dom. 92 200. Szkoła modlitwy Święta Klara z Asyżu uczyła się modlitwy u swojej matki Hortulany. Jej słowa padały na wyjątkowo żyzną glebę i wydały plon nader obfity. Bardzo wcześnie Klara powtarzała zasłyszane modlitwy na pamięć i liczyła je przy pomocy małych kamyków, jako że różaniec znany jeszcze nie był. Początkowe „mechaniczne" modlitwy zamieniły się z czasem w stany mistycznego uniesienia i zmieniły całe życie Klary w jedną wspaniałą modlitwę. 201. Aniołowie Stróżowie Święty Franciszek Salezy, zanim rozpoczął kazanie, spoglądał w ciszy uważnie na swoich słuchaczy. Pozdrawiał Aniołów Stróżów swoich słuchaczy i modlił się do nich, żeby ci nastroili tamtych pozytywnie do słowa Bożego. 202. Błogosławiona bezsenność Błogosławiona Maria Fortunata Viti zwierzyła się kiedyś młodszej współsiostrze ze swoich bezsennych nocy. Powiedziała: - Ponieważ w nocy nie mogę spać, staram się po prostu modlić. W duchu odwiedzam wszystkie tabernakula świata, żeby Zbawiciela uwielbić. Potem jednoczę się z wszystkimi kapłanami, którzy sprawują na całym świecie Najświętszą Ofiarę. Następnie dołączam się do aniołów niebieskich i razem z nimi 93 śpiewam: „ Chcę Cię wielbić i pragnę Cię kochać... także w imieniu tych, którzy Cię nie znają lub nie kochają!". 203. Modlitwa za kapłanów Błogosławiona Maria Fortunata Viti modliła się często za kapłanów. Płakała, gdy dowiedziała się o odejściu kapłana. Wśród jej notatek znaleziono następujące cenne słowa: Rano i wieczorem modlę się za kapłanów i zakonników, żeby Pan Bóg obdarzył ich zdrowiem i pozwolił im wzrastać w świętości, jako nagrodę za miłość, jaką okazują bliźnim... Tak wiele jeszcze mówię Matce Bożej, żeby i Ona darzyła ich siłą, żeby mogli znieść wszystkie trudy związane z duszpasterstwem. 204. Nieprzyjaciół miłować Umierająca Maria Goretti powiedziała o swoim mordercy: — Chcę go w raju znaleźć tuż obok siebie! 205. Dopiero w niebie Jan Vianney był w 1815 roku jedynym w okolicy kandydatem do kapłaństwa. Musiał przebyć sześćdziesiąt mil, żeby prosić biskupa z Grenoble o święcenia. Kapelan biskupa przepraszał, że zawraca głowę ekscelencji tak mało ważną sprawą. Biskup był na szczęście innego zdania. Powiedział: - Święcić dobrego kapłana nie jest nigdy ciężarem! 94 Była trzynasta niedziela po Zesłaniu Ducha Świętego. W kościele nie było nikogo z krewnych. Następnego dnia, w wigilię Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, ks.Vianney celebrował swoją Mszę prymicyjną. W kościele nie było żywej duszy poza dwoma austriackimi kapelanami wojskowymi. Ołtarz prymicjanta był goły i zimny. Ani śladu kwiatów. Nazajutrz nowy kapłan wracał w sutannie do Ecully. Sześćdziesiąt mil. Austriaccy żołnierze-okupanci dokuczali mu po drodze - Jan Vianney rozmyślał o kapłaństwie. Kiedyś wypowie swoje myśli na ambonie: Dopiero w niebie zrozumiemy, kim jest kapłan. Gdybyśmy już tu, na ziemi, rzecz pojęli - musielibyśmy umrzeć - nie z przerażenia, lecz z miłości! 206. Kwiaty na drogę do wieczności Ojciec Rupert Mayer został pewnego razu wezwany do chorej damy, która zdecydowanie odmówiła przyjęcia sakramentów. Ojciec Mayer poszedł zasmucony, wrócił jednak po jakimś czasie z ogromnym bukietem kwiatów. Dama zapytała zaskoczona: - Dlaczego przyniósł mi ojciec kwiaty? Ojciec Mayer odpowiedział: - Żal mi pani strasznie, że pani w tym stanie idzie do wieczności. Chciałem więc pani sprawić jeszcze tutaj trochę radości. Kobieta przygotowała się do przyjęcia sakramentów i pojednana z Bogiem wyruszyła w swą ostatnią podróż. 95 207. Darowizna Będzie dla mnie wielką ulgą wiedzieć po śmierci, że mogę jako nieboszczyk służyć dobru ogólnemu, skoro zq życia byłem bezużyteczny. - Tymi słowy została przypieczętowana pierwsza darowizna zwłok dla celów naukowych. Darowizny dokonał Franciszek Salezy, zmarły w 1622 roku w Lyonie. 208. Słabość Boga Teresa z Lisieux powiedziała, że słabością Boga jest Jego serce. 209. Ukochanie ubóstwa Święty Albert Wielki był swego czasu prowincjałem. Był tak ubogi i pokorny, że klasztory swojego zakonu wizytował pieszo, bez grosza przy duszy i o żebraczym chlebie. Na kapitule generalnej w Trewirze ukarał przeora z Minden surową pokutą za to, że ośmielił się przyjechać do Trewiru na koniu. 210. Modlitwa Błogosławiony Niels Stensen modlił się jeszcze Przed swoją konwersją następującymi własnymi słowami: - Ty, bez którego woli nie spada włos z głowy, liść z drzewa i ptak z powietrza; nie umyka żadna myśl duchowi, żaden głos językowi, żadna czynność ręce. Ty mnie dotychczas prowadziłeś po nieznanych dro- gach. Prowadź mnie dalej po ścieżkach łaski, widomym lub niewidomym. Tobie jest łatwiej zaprowadzić mnie tam, dokąd zamierzasz, niż pozostawić to mnie i moim tęsknotom. 211. Iddio mio! Jeden z braci obserwował kiedyś św. Franciszka z Asyżu przez calutką noc. Franciszek wyciągał ręce ku niebu i powtarzał aż do brzasku dnia: - Iddio mio! Iddio mio! Mój Boże! 212. „Panie, nie ufaj Filipowi..." Filip Nereusz nie jest przypadkiem dla inkwizycji. Ten bardzo krytyczny kapłan prosił Boga z całą powagą: - Panie, nie ufaj Filipowi! Jak nie zachowasz mnie przy pomocy Twojej łaski, zdradzę Cię jeszcze dzisiaj i popełnię wszystkie grzechy świata. Filip był człowiekiem płonącym miłością. Żył jakby w gorączce i wyznawał jeden tylko program: - Kto szuka czegoś poza Chrystusem, ten nie wie, czego szuka! 213. Módl się i pracuj Ponieważ ludzie o wielkim duchowym formacie często popadają w ponurą i depresyjną pobożność, radzi im Teresa z Avila dobrotliwie: - Na miłość Boską, zaniechajcie modlitwy! Potrzebujecie trochę luzu. Popracujcie nieco, to pomaga! 97 214. Praca modlitwą Święty Benedykt z Nursji często pracował z braćmi w polu w myśl reguły, która powiadała: Gdyby zaś warunki miejscowe lub ubóstwo kazały braciom własnoręcznie zbierać plony, niechaj się tym nie martwią, bo właśnie wówczas sąprawdziwymi mnichami, jeśli żyją z pracy swoich rąk, jak ojcowie nasi i apostołowie (R. 48). Razu pewnego prosty Got prosił o przyjęcie do wspólnego życia. Benedykt przyjął go serdecznie. Chłopak miał jakieś zmartwienie, które rysowało się widocznie na jego twarzy, skoro Benedykt dając mu do ręki sierp i polecając mu oczyścić z chwastów miejsce przeznaczone na ogród, powiedział doń: - Pracuj i nie martw się dłużej! Papież Jan Paweł II nawiązał kiedyś do słów Benedykta, które na stałe weszły do repertuaru złotych myśli benedyktyńskich, i uzupełnił je następująco: - Módl się i pracuj, a nie bądź smutny! 215. Modlitwa wyrazem miłości Po rocznym postulacie u Urszulanek w Krakowie Julia Ledóchowska przyjęła 17 kwietnia 1887 roku habit, po dwuletnim zaś nowicjacie złożyła wieczyste śluby zakonne, przyjmując imię siostry Urszuli od Jezusa. Przedtem napisała do brata Włodzimierza: Módl się, żebym prawdziwie była „ od Jezusa ", 98 by On mógł zupełnie mnie uważać za swoją własność i kręcić mną jak Mu się będzie podobać, bez oporu, skargi lub szemrania z mojej strony. 216. Marzenia o niebie Tereska Martin, mając pięć lub sześć lat, towarzyszyła ojcu przy łowieniu ryb. Dziecko oddaliło się nieco od ojca. Chciało w samotności pobyć z Bogiem. Jako karmelitanka z Lisieux tak napisała, wspominając tamten epizod: ...słuchałam dalekich hałasów, szumu wiatru, ledwo dosłyszalnej muzyki wojskowej... ziemia wydawała mi się miejscem wygnania i marzyłam o niebie... 217. Modlitwa a posłuszeństwo Na temat pełnienia woli Bożej czytamy w Dzienniku św. Weroniki Guiliani: Kiedy zdawało mi się, że Pan coś mi rozkazuje i mówi, iż właśnie chce i że powinnam powiedzieć to temu, kto Go zastępuje, to często, prawie zawsze, kiedy mówiłam o tym spowiednikom, wszyscy oni zaprzeczali, ale to nie zakłócało mego pokoju i wydawało mi się, że wolę Boga rozpoznaję raczej po tym, co polecił mi spowiednik, niż w tym, co odczułam na modlitwie. 218. Ludzka wiedza jak słoma 6 grudnia 1273 roku, w uroczystość świętego Mikołaja, Tomasz z Akwinu jak zwykle odprawiał Mszę 99 świętą w kaplicy patrona dnia. W czasie celebracji został nagle porażony, poruszony do głębi i odmieniony. Potem już nigdy nie pisał i nie dyktował. Odłożył pióro w trakcie pracy nad trzecią częścią Summy, gdzie mowa była o pokucie. Reginald zapytał: - Ojcze, dlaczego nie kończysz tego wielkiego dzieła, które rozpocząłeś na chwałą Bożą i ku oświeceniu całego świata? Tomasz odrzekł: - Reginaldzie, nie mogę. Kiedy współbrat nalegał, Tomasz niecierpliwił się i powiedział: -Reginaldzie, nie mogę, ponieważ wszystko, co napisałem, wydaje mi się jak słoma. Strapiony mnich po wielu dniach jeszcze raz spróbował nakłonić Tomasza do zwierzeń. Po wielu natrętnych pytaniach Akwinata rzekł: - Przyrzeknij mi na Żywego Boga Wszechmogącego i na swoją wierność naszemu zakonowi oraz na miłość, jaką do mnie żywisz, że dopóki żyję, nikomu nie opowiesz o tym, co ci wyznam. Wszystko, co napisałem, wydaje mi się jak słoma w porównaniu z tym, co zostało mi teraz objawione. 219. Modlitwa i praca Błogosławiony Szymon z Lipnicy był człowiekiem ogromnie pracowitym. Modlił się, kontemplował, rozważał lub pochylony nad księgami uzupełniał swoje wykształcenie. Znudzony pracą umysłową układał cegły, rąbał drzewo na opał i czyścił doły kloacz-ne. Bracia zakonni zatroskani o zdrowie o. Szymona prosili go, żeby raczej odpoczywał. Szymon zazwy- 100 czaj odpowiadał: - Bracia mili, długi czas będę miał do odpoczynku, gdy te kości moje do grobu będą złożone, ale teraz najmniejszego czasu słudze Bożemu nie godzi się próżno i bez pożytku opuszczać. 220. Słowo Boże Święty Hieronim powiedział: - Słuchać Słowa -to wystawiać żagle na wiatr Ducha, nie wiedząc, do jakich brzegów człowiek dobije! 221. Modlitwa przed nauką Ludwik Maria Grignion studiował przez pewien czas na Sorbonie. Gdy po raz pierwszy przekroczył progi słynnej uczelni, zaszył się w cichym kącie i na kolanach modlił się przed rozpoczęciem wykładów. Swoim zachowaniem wzbudził ogólną wesołość. Próbowano go wykpić, „nawrócić", dokuczano mu na różne sposoby. Ludwik Maria pozostał przy swojej praktyce. Modlił się codziennie w skupieniu w swoim kącie. Po pewnym czasie przyzwyczaili się studenci do jego dziwactwa i przestali mu dokuczać. 222. Modlitwa różańcowa 4 września 1874 roku siostra Miriam z Abellin powiedziała o różańcu, który akurat odmawiała, do współ-siostry: - Modlitwa „Zdrowaś Maryjo" jest ziarnem pszenicznym; „ Chwała Ojcu..." kłosem. Im pobożniej-sze zdrowaśki, tym mocniejsze i większe jest żniwo! 101 223. Kościół Siostra Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego (Ba-ourdy) zredagowała następującą modlitwę: Jestem córką świętego Kościoła; on jest moją matką. Widzę w tym moją chwałę, gdy mogę Kościół nazwać moją matką. Matko moja, Kościele, różo mistyczna, ja ciebie kocham. Kościół cierpi; Święty Piotr cierpi, jego serce jest zasmucone. Kościół jest naszą matką. Gdy matka cierpi, cierpią wszystkie dzieci razem z matką. Chciałabym oddać swoją krew za Kościół! Ofiaruję dla niej wszystko za zjednoczenie, za tryumf Kościoła! 224. Głodnych nakarmić i w czasie postu Było to w czasie Wielkiego Postu. Jeden z braci obudził innych głośnym zawodzeniem, że jest okropnie głodny i będzie musiał na pewno umrzeć. Franciszek przygotował z uśmiechem jedzenie i zaprosił wszystkich braci do udziału w uczcie, nie chcąc głodnego współbrata zawstydzać. Potem upomniał braci przed przesadnym postem. Powiedział: - Tak już jest, że jeden żołądek potrzebuje więcej jadła niż inne! 102 225. Pokora owocem miłości Katarzyna Laboure nie miała prawa głosu w sprawach zgromadzenia. Przyjęła decyzję przełożonych jako szczególny dowód Boskiej opieki. Razu pewnego zapytała ją bratanica, Leonia Laboure: - Ciociu, jak to się dzieje, że ponad czterdzieści lat jesteś ciągle w tym samym domu? - Zmienia się tylko siostry inteligentne - odpowiedziała trzeźwo Katarzyna. 226. Pokora Teresa z Avila powierzyła klasztor w Beas siostrze Annie od Jezusa, która cieszyła się ogromnym mirem wśród sióstr i braci. Teresa powiedziała w związku z nową fundacją: - Anna pracuje, a ja tylko robię hałas! 227. Zamiana ról Podczas studiów w Kolonii Albert Wielki wykładał klerykom dominikańskim księgę Pseudo-Dionizego De divinis nominibus. Jeden z kleryków zaoferował Tomaszowi z Akwinu pomoc przy studiowaniu trudnej księgi. Tomasz przyjął pomoc z pokorą. Gdy kolega ledwo zaczął objaśniać, stracił wątek i zagubił się zupełnie w zawiłościach tekstu, Tomasz spokojnym tonem podjął wątek i dodając wiele szczegółów, których mistrz nie objaśniał, doprowadził rozumowanie do końca. Kon-frater zaskoczony prosił o zamianę ról, na co Tomasz chętnie się zgodził. Miał tylko jedno zastrzeżenie: żeby tamten nikomu o tym nie wspominał. 103 228. Pokora Święty Józef z Copertino był tak ograniczony, że nie umiał odróżnić białego chleba od czarnego, w związku z czym zamykano przed nim furty klasztorne. W końcu przyjęli go Franciszkanie jako poganiacza mułów. Z biegiem czasu przekonali się o jego wyjątkowej pokorze i zgodzili się, żeby przywdział habit zakonny. Potem przyjął święcenia kapłańskie. Okazało się, że stał się chlubą zakonu i Kościoła. 229. Siostra od kurnika Święta Katarzyna Laboure spełniała z naturalną prostotą najbardziej prozaiczne zadania, nazywając je perłami siostry miłosierdzia. Były to przede wszystkim kuchnia i kurnik. Młodsze siostry nazywały ją z wyraźną dozą ironii siostrą od kurnika, co Katarzyna przyjmowała godnie i wdzięcznie. 230. Prosta, dobra i wesoła Bernadeta Soubirous nieraz rozpaczała z powodu braku zdolności do nauki. Uczyła się całymi dniami, a wszystko ulatywało z pamięci. Kiedyś powiedziała z autoironią: - Trzeba by mi wbić książkę do głowy! Dobrze natomiast radziła sobie z szyciem, zaś przy haftowaniu okazała się wyjątkowo zręczna. Podczas przerw była duszą towarzystwa. Zawsze pogodna, rozbawiona i roześmiana, tańczyła z dziećmi z młodszych klas, śpiewała i dokazywała. Była prosta, dobra i wesoła. 104 231. Perły siostry miłosierdzia Z okazji imienin Katarzyny Laboure przyszły do cioci dzieci z życzeniami. Przyprowadziła je siostra Tran-chemer. Dzieci zastały ciocię klęczącą na podwórzu przy studni. Myła „krzesła starców", czyli nocniki używane do potrzeb naturalnych. Widok nie był przyjemny. Dzieci zatykały nosy, Katarzyna zaś śmiała się ubawiona. Powiedziała: - Tak właśnie, moje dzieci, to są nasze, sióstr miłosierdzia, perły! - Umyła ręce, zdjęła fartuch i powiedziała: -A teraz chodźcie, to was ucałuję! 232. Królewska pokora Niejaka pani Sarette przegrała proces w sądzie królewskim, co doprowadziło ją do wściekłości. Spo-tkawszy króla Ludwika (+1270) na ulicy zaczęła histerycznie wykrzykiwać: - Fuj! Ty jesteś królem Francji? Każdy inny byłby lepszy na twoim miejscu! Ty jesteś tyłko królem franciszkanów, dominikanów, księży i uczonych! Szkoda, że jesteś królem Francji! Ludwik IX przystanął i uśmiechając się do pani Sarette powiedział spokojnie: - Pani ma zupełną rację, Madame, nie jestem godzien być królem; byłoby lepiej, żeby dobry Bóg zadbał o innego króla, który rządziłby lepiej. Na pożegnanie zdumiona pani Sarette otrzymała złotą monetę, którą skwapliwie schowała w zakamarkach swojej sukni. 105 233. Największy wróg Siostra Maria od Jezusa Ukrzyżowanego (Baour-dy) była przekonana, że jest największą grzesznicą, naj-niegodniejszą zakonnicą i w ogóle robakiem. Pewnego dnia zapytał ją superior karmelu, czy miewa pokusy przeciwne pokorze? Wtedy zawołała: Kupka nędzy jak ja, miałabym grzeszyć pychą? Jestem samym grzechem, co mogłoby mnie uczynić dumną? Jestem niczym, biedna i nieświadoma, nie potrafię czytać ani pisać; w dodatku bez jakiejkolwiek cnoty. Z czego miałabym być dumna? Nie boję się diabła, jestem sama dla siebie najgorszym demonem. Boję się tylko samej siebie. O Boże, nie wydawaj mnie na pastwę samej siebie, jestem moim największym wrogiem! 234. Warunek przebaczenia Miriam z Abellin: Duszy pokornej przebacza Bóg wszystkie przewinienia. 235. Wymagająca nauczycielka Edyta Stein była swego czasu nauczycielką języka niemieckiego w Munster. Była nauczycielką tak wymagającą, że momentami zaskakiwała swoje uczennice. Jedna z nich skaleczywszy prawą rękę prosiła, żeby ją zwolnić z klasówki. Edyta powiedziała wtedy spokojnie: - Niech pani spróbuje napisać swoją pracę lewą ręką! Uczennice przyjęły polecenie nauczycielki w mil- 106 czeniu. Wiedziały, że ona na pewno spróbowałaby napisać klasówkę lewą ręką! 236. Chleb, kasza, dach nad głową... Jan Skotnicki wspomina następujący epizod z życia Brata Alberta: W roku 1903 siedziałem kiedyś na plantach w mleczarni „Dobrzyńskiej " z Jackiem Malczewskim i Włodzimierzem Tetmajerem. Gwarzyliśmy o sprawach aktualnych, obchodzących nas wszystkich. Wtem na widok zbliżającego się do nas brata zakonnego zerwali się obaj z foteli i ja, mimo woli, podniosłem się również. Zbliżał się do nas starszy człowiek w szarym zakonnym habicie, wyniosły, brodaty, mocno utykający na nogę. Po serdecznym powitaniu od razu zorientowałem się, że był to Brat Albert, ich starszy kolega z Monachium, jeden z najciekawszych ludzi w Polsce owej epoki. (...) Słuchałem ze zdumieniem jego żartów, jego swobodnej, prostej mowy, bez hipokryzji i bez jakiejkolwiek pozy. Uchwyciłem moment, by go zagadnąć o coś, co mnie intrygowało od samego początku, kiedy go zobaczyłem. Zapytałem otwarcie: - Bracie, proszę mi szczerze odpowiedzieć. Wiem, że Brat szukał szczęścia w wojaczce, w walce o Polskę. Wiem, że Brat szukał ukojenia w nauce, sztuce. Czy nareszcie dzisiaj, w tym habicie, Brat znalazł to, czego pragnął? 107 Brat Albert roześmiał się na to moje szczere pytanie, położył swą rękę na mojej dłoni i patrząc mi w oczy odpowiedział: - Mam schroniska i stowarzyszenia mych braci w Krakowie, Tarnowie, we Lwowie, w Zakopanem. Rozdałem w tym roku 20 tysięcy bochenków chleba, 12 tysięcy porcji kaszy, daję nocami dach nad głową setkom tych, którzy go nie mają. Niech ci, bracie, to służy za odpowiedź. Potem wstał, wyprostował się, tupnął swoją drew-nianąprotezą o posadzkę i ze słowami: „Muszę odejść do moich ", pożegnał nas. 237. Silą Bożej miłości Święty Franciszek z Asyżu powiedział kiedyś do współrozmówcy: - Ty uważasz, że jestem święty. Mógłbym jednak zaraz dzieci płodzić z ladacznicą, gdyby Chrystus mnie nie powstrzymywał. 238. Bracia odłączeni Dominik Barberi, pasjonista, pierwszy wymyślił termin „bracia odłączeni", który to termin po II Soborze Watykańskim zrobił niebywałą karierą i na stałe zagnieździł siew języku teologicznym. Błogosławiony Dominik od Matki Bożej używał go często w stosunku do Kościoła anglikańskiego, który szczególnie ukochał i pragnął przywrócić owczarni Chrystusowej. 108 239. Dwie księgi W klasztorze na Monte Cassino za czasów św. Benedykta każdy mnich mógł sobie wybrać dowolne miejsce na czytanie, na które przeznaczono tysiąc dwieście godzin rocznie. Benedykt siadał zazwyczaj przy bramie, skąd rozciągał się bezkresny widok na dolinę rzeki Liri, skąd wionęła kojąca cisza. W ręku trzymał najczęściej Pismo święte. Bywało jednak, że zagłębiał się z miłością w niezmierzoną księgę natury, podziwiając doskonałe dzieło Boga. 240. Umiłowanie prawdy Kardynał Mindszenty, wspominając 16 czerwca 1946 roku postać św. Ambrożego, powiedział: - Czasy tego świętego były pełne walk pomiędzy partiami i klasami. On sam jednak nie należał do żadnej partii ani do żadnej klasy. Szlachetnie urodzony, nie oszczędzał ludzi szlachetnie urodzonych, którzy przechwalali się swoimi końmi i psami, a zapominali o nieszczęśliwych i ubogich. Ambroży potrafił powiedzieć również gorzką prawdę biednym, którzy myśleli jedynie o tym, w jaki sposób, nie pracując, przywłaszczyć sobie dobro drugiego. Ambroży był gotów do służby dla wszystkich, ale sam nie należał do nikogo, tylko do Prawdy! 241. Miłość i rozsądek Gdy pewnego razu ktoś mocno pobożny rozwodził się na temat swoich umartwień, Teresa z Avila po- 109 wiedziała mu bez ogródek: - Pan Bóg stawia wasze zdrowie wyżej od waszych umartwień i woli, gdy słuchacie głosu ciała. Chłopina nie dał za wygraną. Opowiadał pełen radości, że w nocy został nawiedzony wielką żarliwością ku Bogu, na co Teresa odpowiedziała krótko i dosadnie: -Bóg cieszy się, gdy człowiek dobrze śpi przynajmniej sześć godzin. Niech pan nie boi się snu. Sen nie jest niebezpieczny i nie przynosi żadnej szkody pobożności. 242. Ponadczasowe działanie ducha miłości Edyta Stein pochłonięta pracą naukową znalazła odpowiedź na wszystkie dręczące ją pytania w analizie fenomenologicznej. Do Boga doszła jednak po przypadkowej lekturze Autobiografii Teresy z Avila, którą znalazła w domu przyjaciół, filozofów i protestantów. Po przeczytaniu biografii św. Teresy Wielkiej, Edyta Stein stwierdziła po prostu: - To jest prawda - i natychmiast poprosiła o przyjęcie do Kościoła katolickiego. 243. Umiłowanie grzeszników Filip Neri pochodził z Florencji. W roku 1534 przybył do Wiecznego Miasta jako pielgrzym. Głosił Ewangelię jako świecki człowiek, wmieszany w tłum pielgrzymów. Kapłaństwo przyjął pod wpływem spowiednika w wieku lat 36. Kaznodzieją był miernym. Za to w konfesjonale przesiadywał prawie bez prze- 110 rwy, służąc zbłąkanym duszom. Dzięki ciągłemu czuwaniu w konfesjonale zasłużył na miano duszpasterza Wiecznego Miasta. 244. Egoizm Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego (Baourdy) na temat własnego „ja ": Własne „ja", rujnuje świat. Ci, którzy hołubiąwła-sneja, przynoszą smutek i strach. Nie można równocześnie posiąść Boga i własne „ja ". Wszystko udaje się temu, kto własnego „ja " nie posiada: wszystko czyni go zadowolonym. Gdzie jest „ja" tam nie ma pokory, łagodności, cnoty. Taki modli się, błaga, a jego modlitwa nie wznosi się ku niebu, nie osiąga Boga. Kto zrezygnował z własnego „ja ", posiadł wszystkie cnoty, spokój i radość! 245. Ekumeniczna przyjaźń Julia Ledóchowska, późniejsza błogosławiona Urszula, nawiązała listowny kontakt z Ilsą Diiring, która była jej rówieśnicą. lisa pochodziła z arystokratycznych sfer Niemiec i była protestantką. Kontakt trwał przez wiele lat i pozostawił trwały ślad w duszach dziewcząt. Pochodzące z tego okresu listy stanowią cenny dokument życia wewnętrznego młodej Ledóchowskiej. W jednym z listów do przyjaciółki Julia pisze: Ilse, gdybyś wiedziała, jaka trawi mnie tęsknota, by tylko doNie- 111 go należeć. On jeden może mnie uszczęśliwić. Czyż może istnieć większe szczęściejak siebie złożyć w ofierze i już nie do siebie, ale tylko do Niego należeć? Często słyszę, że jestem egzaltowana. A jednak, chyba ciężko by mi było żyć bez tych egzaltacji (list z 2.04.1886 r.). 246. Ukochanie ubóstwa Brat Mikołaj z Marsillac, który był uczniem Tomasza z Akwinu, zeznał, że zdążył swego mistrza dość dobrze poznać w Paryżu. Wśród licznych cnót Tomasza wymienił szczególną miłość ubóstwa. Tak je kochał, że jedno ze swoich najwspanialszych dzieł, jakim jest Summa contra gentiles pisał nie na normalnych arkuszach papieru, lecz na skrawkach, które skrzętnie gromadził. 247. Miłość ojczyzny W październiku 1917 roku matka Ledóchowska przemawiała w akademii w Sztokholmie. Mówiła sugestywnie, z całym żarem najgłębszego przekonania o miłości ojczyzny, konieczności dobrze pojętego patriotyzmu i pilnej potrzebie pracy dla ojczystej ziemi. Po konferencji Farid Bey, Egipcjanin, oczarowany sylwetką matki Urszuli zbliżył się do prelegentki i rzekł: - Proszę panią o danie mi kopii swojej wypowiedzi. Chciałbym ją posłać do Egiptu, ażeby Egipcjanki nauczyły się tak kochać ojczyznę, jak Pani kocha Polskę. 112 248. Perspektywy Profesor Husserl tak zaopiniował swoją uczennicę i współpracownicę Edytę Stein: Panna Dr. Ste-in zdobyła w dziedzinie filozofii szeroką i głęboką wiedzę, jej zaś zdolności do samodzielnych badań naukowych są poza dyskusją. Gdyby otwarła się dla kobiet droga do kariery akademickiej, wtedy mógłbym ją jako pierwszą polecić o dopuszczenie do habilitacji. 249. Filozof w habicie Kolega ze studiów, późniejszy znany filozof Roman Ingarden, powiedział o karmelitance, siostrze Teresie Benedykcie od Krzyża: Edyta Stein była filozofem, uczoną i taką pozostała w klasztorze, nie rezygnując ze swojej pracy naukowej, pomijając trudne warunki... Edyta Stein pracowała z pasją i osobistym zaangażowaniem, jak o tym świadczą opublikowane prace. Praca naukowa była osią jej życia duchowego. 250. Konsekwencja Późniejszy święty Maciej Mulumba, jeden z męczenników Ugandy, obserwował pilnie życie i poczynania katolickich misjonarzy. W pewnym momencie nawiązał kontakt z o. Lourdel, prosząc o przyjęcie w poczet katechumenów. Ojciec Lourdel zaznaczył, że sprawa nie jest 113 prosta ani łatwa. Trzeba zdecydować się na małżeństwo monogamiczne, walczyć z namiętnościami, zdecydować się w razie konieczności na ofiarę z własnego życia. Mulumba słuchał uważnie, po czym powiedział: - Chcę żyć po chrześcijańsku i jako chrześcijanin umrzeć! W krótkim czasie uporządkował swoją sytuację małżeńską. Miał trzy żony. Dwie opuścił w sposób godny i przyjacielski. Dziękował im za wszystko, co było dobre. Pozostał ze swoją pierwszą żoną Kikuwa. Imiona dwójki dzieci z tego małżeństwa są znane. 251. Niekoniecznie w habicie zakonnym Błogosławiona Dorota z Mątowów wyszła za mąż mając siedemnaście lat. Jej małżonek był o dwadzieścia lat starszy. Pracował w Gdańsku jako dobrze prosperujący płatnerz; człowiek w miarę religijny, prostoduszny, ale skory do gniewu. Gdy pod koniec życia Jan z Kwidzynia zapytał mistyczkę, czy nie pomyślała o życiu w stanie panieńskim, Dorota odpowiedziała prostodusznie, że była przekonana, iż małżeństwo nie przeszkodzi jej służyć Bogu z całym oddaniem; poza tym nie było w Mątowach takiego zwyczaju, żeby dziewczyna nie wyszła za mąż. Życie Doroty, mężatki i matki dziewięciorga dzieci, jest świadectwem, że do heroicznej świętości można dojść niekoniecznie w habicie zakonnym. 114 252. Święty i cesarz Proboszcz z Ars i Napoleon Bonaparte byli sobie współcześni. Ksiądz Jan Vianney był jednak do tego stopnia apolityczny, że prawdopodobnie nie zauważył cesarza i jego polityczno-militarnych sukcesów. Jana Vianney'a poza Bogiem nie interesowało nic! 253. Łagodność Święty Franciszek Salezy budował swoją pracę misyjną na dobroci, chociaż w początkowej fazie liczył niepotrzebnie na pomoc władz świeckich i kompromitujące sztuczki. Z biegiem lat rozumiał coraz lepiej, że tylko nieskończona dobroć może stać się twórczym pomostem między braćmi odłączonymi. Jego ulubioną maksymą były słowa: - Być nazbyt albo mało wyrozumiałym —jedno i drugie jest błędem. Trudno nam, ludziom, zachować właściwy środek; skoro jednak błądzę, wolę raczej błądzić przez zbytnią łagodność aniżeli przez zbytnią surowość! 254. Spotkanie Zjawił się w Ars myśliwy, spotkał proboszcza i spoglądał nań z dumną pogardą. Jan Vianney zatrzymał się przed nim i powiedział doń: - Monsieurjak to się stało, że pański pies piękniejszy jest od pańskiej duszy? Proboszcz poszedł dalej. Myśliwy znalazł się wnet w kolejce czekających na spowiedź. Po jej skończeniu 115 rzekł ksiądz do penitenta: - Niech pan zostanie trapi-stą! Myśliwy został trapistą. 255. Respekt Arnold Janssen, późniejszy założyciel Werbistów, studiował matematykę w Bonn zanim został kapłanem. Po święceniach został nauczycielem w Bocholt, gdzie uczył matematyki, łaciny, niemieckiego, francuskiego, geografii i kaligrafii. Nie był nauczycielem szczególnie lubianym. Nie był też najlepszym pedagogiem. Miał skłonności do pedanterii. Jego rozsądek i oschłość powodowały, że poczucie sprawiedliwości przeradzało się często w upór. Do tego miał 165 cm wzrostu, cherlawą sylwetkę i niemiły głos. Uczniowie szanowali go jednak. Wyczuwali, że w tym małym i wątłym człowieczku kryje się wspaniały duch, rozległa i głęboka wiedza. To budziło respekt i podziw. 256. Ani małżeństwo, ani kapłaństwo! Święty Makary - pustelnik - był synem księdza. W młodości poślubił dziewczynę, z którą żył w miarę szczęśliwie, choć pobożna hagiografia twierdzi, że rodzice zmusili go do małżeństwa. Żył z żoną rzekomo w małżeństwie Józefowym, co też ma służyć ku zbudowaniu wiernych, ale też jest wyssane z pobożnego palca. Makary wcześnie owdowiał. Jego dalsze losy potoczyły się dziwnie. Sam opowiada co następuje: - Kiedy byłem młody i mieszkałem w Egipcie, 116 w Kallion, schwytano mnie i ustanowiono we wsi klerykiem. Ponieważ nie chciałem wziąć na siebie tego obowiązku, uciekłem do innej miejscowości. Ani małżeństwo, ani kapłaństwo nie stało się ostatecznym przeznaczeniem Makarego. Śmierć młodej żony uważał za zrządzenie Boże i znak. Wybrał życie pustelnicze, jako przeznaczoną dla siebie drogę ku Bogu. 257. Uparty, pobożny i niepraktyczny W głowie księdza Janssena zakiełkowała myśl utworzenia seminarium dla przyszłych misjonarzy. Z powodu bismarkowskiego kulturkampfu myślał o Holandii. Gdy zwierzył się ze swego pomysłu przyjacielowi, wikariuszowi Eugmannowi z Kempen, ten odpowiedział: - Czyń to, jesteś do tego powołany, ponieważ jesteś po pierwsze - wystarczająco uparty, po drugie - prawdziwie pobożny, a po trzecie - dostatecznie niepraktyczny. 258. Głupiec albo święty Ksiądz Arnold Janssen udał się w sprawie przyszłego seminarium misyjnego do biskupa Paredisa z Roermond. Ten wysłuchał go uważnie, po czym opowiedział miejscowemu dziekanowi o wizycie: - Był u mnie ksiądz Janssen, kapelan Urszulanek w Kempen. Pragnie założyć dom misyjny. Proszę tylko pomyśleć - on nie ma nic. Jest albo głupi, albo święty. 117 259. Spotkanie świętych Karol Boromeusz wizytował Brescię. W Castoglio-ne spotkał chłopca, niejakiego Alojzego Gonzagę. Rozmawiał z chłopcem tak długo, zafascynowany jego osobowością, że świta kardynała zaczęła się poważnie niepokoić. Alojzy opowiadał o swojej pracy wśród dzieci w oparciu o dzieła Piotra Kanizjusza. Okazało się przy okazji, że chłopak, mimo swych dwunastu lat, nie był jeszcze dopuszczony do komunii świętej. Kardynał Boromeusz był zaskoczony. W sposób subtelny nagadał proboszczowi, po czym osobiście, w dniu 22 lipca 1580 roku, udzielił Alojzemu w czasie uroczystej Mszy świętej - Komunii świętej. 260. Dziwny zbieg okoliczności Ludwik Maria Grignion de Montfort wybrał sobie na spowiednika w czasie studiów w kolegium w Ren-nes jezuitę, o. Descartes, bratanka słynnego filozofa Renę Descartes'a, który był, bo myślał. Renę Descartes też był zresztą wychowankiem Jezuitów. 261. Taktowny spowiednik Filip Nereusz zauważył podczas spowiedzi, że jego penitent niepoważnie traktuje żal za grzechy. Filip nie powiedział złego słowa. Wręczył penitento-wi mały krucyfiks, żeby go sobie obejrzał, ponieważ musiał na chwilę opuścić konfesjonał. Penitent nie 118 wiedział początkowo, co ma z krucyfiksem począć. Kiedy Filip wrócił, zastał penitenta pogrążonego w autentycznym żalu. 262. Pokój i wolność Święty Mikołaj z Fliie, patron swojej szwajcarskiej ojczyzny, uznawał konieczność utrzymywania siły zbrojnej. Kiedyś powiedział do swoich rodaków: -Bez szczególnie ważnego powodu nie wszczynajcie nigdy wojny. Jeśli natomiast chce się was pozbawić wolności i pokoju, walczcie mężnie o wolność i ojczyznę! 263. Echo duszy W święto wspólnoty zakonnej w 1894 roku zakonnice karmelu w Lisieux tradycyjnie losowały sentencje wypisane na specjalnych karteluszkach. Teresa od Dzieciątka Jezus wybrała następującą: Jeśli ktokolwiek zapyta Was, co robicie, Wasza odpowiedź powinna być następująca: kocham; w refektarzu - kocham; w chórze-kocham; wszędzie-kocham. Siostra Teresa zachowała ten bilet aż do śmierci. Był jej podporą i radością. Kiedyś zwierzyła się siostrze Marii od Trójcy Świętej, że jest on echem jej duszy, dlatego ćwiczę się, by żyć miłością na każdym miejscu i w każdej okoliczności. 264. Przeszkoda w umiłowaniu Boga i ludzi Franciszek z Asyżu kategorycznie odrzucał wszelkie posiadanie. Zdawał sobie sprawę, że pieniądz 119 stanowi wielkie niebezpieczeństwo dla chrześcijanina. Uczeń Chrystusa musi przełamać jego zdradliwy urok, inaczej stanie się jego ofiarą. Często nazywał pieniądz błotem. Pewnego brata, który ośmielił się dotknąć pieniędzy, zganił publicznie i zachęcił do ostrej pokuty. Biskup z Asyżu, który sympatyzował z Franciszkiem, nie mógł zrozumieć tak skrajnej postawy. Franciszek próbował mu to kiedyś wytłumaczyć: - Ekscelencjo, gdybyśmy chcieli coś posiadać, musielibyśmy mieć i oręż do obrony. Stąd przecież pochodzą wszystkie spory i walki, które tak utrudniają miłość Boga i ludzi. Dlatego nie chcemy posiadać nic doczesnego na świecie. 265. Miłość do Słowa Bożego Święta Róża z Limy była uczulona na każdy fałsz, jaki pojawiał się na ambonie. Kiedyś głosił kwieciste i górnolotne kazania jakiś dominikanin, mający o sobie -wysokie mniemanie. Róża zbliżyła się do ojca du-cho^wnego i w sposób nader taktowny powiedziała: - Ojcze mój, patrz, Bóg uczynił cię kaznodzieją, abyś nawracał dusze. Nie marnuj tego talentu leniwie na kwiaty; to jest praca nieużyteczna. Wszak jesteś rybakiem ludzi; zarzuć sieci w ten sposób, by wpadli w nie ludzie, nie dla oklasków, bo to mowa na wiatr i próżność. I pamiętaj, że Bóg zażąda rachunku od ciebie z tak wysokiego urzędu. 120 266. Zawsze pokój Pewnego razu znany i ceniony mistrz od broni przyniósł biskupowi Ottonowi u Bambergu pełen kosz kunsztownie oprawionych strzał, które miały służyć ewentualnej obronie miast i zamków biskupich. Otto podziękował mistrzowi przykładnie, po czym kazał strzały przesłać opatowi Hermanowi z Michelsbergu, który właśnie zaczął budować klasztor. Otto zasugerował opatowi, że strzały z kutego żelaza mogą doskonale zastąpić klamry do spinania murów. Biskup Otto z Bambergu zawsze przerabiał miecze i strzały na pługi i gwoździe, uważając, że produkcja broni jest w najlepszym wypadku stratą czasu i materiału. 267. Na odpsuście Z okazji dorocznego odpustu parafialnego Józef i Rajmund Kolbe otrzymali od rodziców niewielką sumę, którą mogli dowolnie dysponować. Długo chodzili między odpustowymi straganami, podziwiali tandetę, która dzieciom jawi się jako skarb pożądany. Wreszcie Józef wybrał aparat fotograficzny, choć żal mu było scyzoryka i pistoletu. Kiedy Józef głośno cieszył się nabytkiem, Rajmund podszedł do straganu z dewocjonaliami i nabył niewielką figurkę Matki Bożej Niepokalanej. 268. Dwa orszaki Święty Franciszek z Asyżu obchodził uroczystość Bożego Narodzenia w Greccio, gdzie bracia zbudowali 121 w lesie żłóbek, żeby mogli naocznie przeżyć tajemnicą Wcielenia. Wtedy właśnie przejeżdżał przez okolicę cesarz Otton III. Bracia chcieli zobaczyć orszak cesarski, Franciszek jednak nie pozwolił. Wysłał tylko jednego brata, żeby powiedział cesarzowi, że jego chwała będzie krótka. Słowa Franciszka były prorocze. 269. Zdrowy rozsądek Teresa z Avila odznaczała się zaskakująco zdrowym rozsądkiem. Do rodzonego brata, który nieco przesadzał w umartwieniach, napisała po prostu: Bóg woli twoje zdrowie od twoich umartwień. W innym liście radziła mu: Dobrze wykorzystany czas, jakim jest czas, który poświęcasz swoim dzieciom, pozwala oddawać się również modlitwie wewnętrznej. Jakub nie byl mniej święty przez to, że pasł swoje trzody! W Salamance współsiostra, słysząc w środku nocy dzwon żałobny, zapytała szeptem Teresę z Avila: -Matko, gdybym teraz tu nagle umarła, co byś ty wówczas sama jedna poczęła? — Teresa odpowiedziała: -Jak to się stanie, siostro, pomyślę, co zrobić. Tymczasem daj mi pospać! 270. Katecheza Teresa Martin (od Dzieciątka Jezus) dowiedziała się na katechezie, że wybrani przez Boga nie otrzymują jednakowej chwały. Zaniepokoiła się poważnie, wreszcie zwróciła się do starszej siostry Pauliny, żeby 122 jej pomogła zrozumieć. Starsza siostra poleciła jej: -...poszukać dużej szklanki tatusia i postawić ją obok mego maleńkiego naparstka, następnie oba naczynia napełnić wodą, a w końcu zapytała mnie, które z nich jest pełniejsze? Odpowiedziałam, że obydwa są jednakowo pełne. Dzięki Paulinie zrozumiałam, że dobry Bóg daje w niebie swoim wybranym tyle chwały, ile oni są w stanie pomieścić, i w ten sposób ostatni nie będzie miał czego zazdrościć pierwszemu... 271. Temperament Tomasz Morę był świętym dwukrotnie żonatym, co jego biografowie na ogół przemilczają. Pierwszy raz wstąpił w związek małżeński jako dobrze zapowiadający się młody człowiek. Po kilku latach żona zmarła. Już po czterech tygodniach zawarł nowy związek małżeński, co świadczy między innymi o temperamencie przyszłego kanclerza Anglii i męczennika Kościoła. 272. Dobra rada Teresa z Avila napisała do króla Filipa II: - Sire, proszę sobie przypomnieć króla Saula. On też był namaszczony i został odrzucony. Proszę lepiej posłuchać moich rad! 273. Ukochanie prawdy Teresa od Dzieciątka Jezus zajmowała się hagiografią. Napisała dwie prace o Joannie d'Arc, sztukę 123 o Stanisławie Kostce, myślała poważnie o biografii Marii z Nazaretu. W swojej pracy literacko-historycz-nej przestrzegała jednej zasady, którą wyraziła kilka miesięcy przed śmiercią i potwierdziła kilka dni przed zgonem. Oto jej dewiza: Jedynie prawda jest moim pokarmem. Tak, jestem przekonana, że nigdy niczego poza prawdą nie szukałam. 2 74. Literatura piękna a Pismo święte Bernardyn ze Sieny powiedział na temat literatury pięknej i Pisma świętego co następuje: - W młodości doświadczyłem wiele przyjemności, czytając poetów, ich słodkich brzmień, które przenikały z zewnętrznej skorupy ich słów... ale gdy się Bogu spodobało, żeby dać mi do ręki pisma świętego Hieronima, które mnie wyniosły ponad fantazję poetów - czerpałem z nich o wiele więcej przyjemności... Pismo święte zaś kryje w sobie chwałę niebios. Poezja ma słodką korę, Pismo święte jest pełne miąższu! 275. Wolność sumienia Josemaria Escriva na temat wolności sumienia: -Broniłem zawsze wolności sumienia. Nie rozumiem przymusu: nie wydaje mi się zdolny do tego, by przekonywać, ani do tego, by zwyciężać. Błąd można pokonać modlitwą, łaską Bożą, nauką, nigdy siłą-zawsze miłosierdziem. 124 276. Ekumenizm Na uniwersytecie w Pampelunie podszedł do księdza Josemaria Escriva student, żeby się przywitać. Student powiedział zaraz na wstępie: - Księże prałacie, ja nie jestem chrześcijaninem, jestem mahometaninem! - Ksiądz Escriva objął studenta serdecznie 1 powiedział: - Jesteś synem Bożym jak ja! 277. Poszukiwanie prawdy - poszukiwaniem Boga Edyta Stein powiedziała: -Kto szuka prawdy, szuka Boga, czy zdaje sobie z tego sprawę, czy nie! 2 78. Prawda ponad wszystko Profesor Roman Ingarden, uczeń Husserla, znał Edytę Stein osobiście. Była jego koleżanką. Był przekonany, ...że nie napisała jednego słowa, w które by nie wierzyła, że nigdy niczego nie zrobiła, kierując się konformizmem. 279. Kapłaństwo Mikołaj z Fliie wysoko cenił kapłaństwo, choć z niektórymi jego przedstawicielami przeżył nie lada kłopoty. Gdy ludzie przychodzili do niego po radę, posyłał ich zazwyczaj do proboszcza, radząc żeby się zastosowali do jego zaleceń. Gdy niektórzy twierdzili, że nie mają zaufania do swojego duszpasterza, zwykł kapłanów porównywać do bieżącej studni. Mawiał 125 w takich wypadkach: - Popatrzcie, możecie w każdej chwili z niej czerpać, obojętnie czy jej przewody są ze złota, srebra, z miedzi czy z ołowiu! - Dodawał zwykle: - Łaska przychodzi od Boga przez kapłana! 280. Emancypacja kobiet Błogosławiony Josemaria Escriva powiedział kiedyś: - Rozwój, dojrzałość, emancypacja kobiety nie powinny oznaczać pretensji do równości - do jednakowości z mężczyzną, do naśladowania męskiego sposobu działania; to nie byłoby zdobyczą, a przeciwnie - stratą dla kobiety, nie dlatego, żeby była kimś lepszym czy gorszym niż mężczyzna, tylko dlatego, że jest inna. 281. Kobieta - diabeł! Kastylijskie przysłowie powiada: Kobieta, która z powodu kościoła pozwoli spalić się potrawie, jest w połowie aniołem, w połowie diabłem. Josemaria Escriva zwykle dodawał: - Mnie się wydaje, że jest w całości diabłem! 282. Kamienie wołać będą! Święta Monika, matka świętego Augustyna, zmarła w Ostii i tam została pochowana. Średniowieczni pielgrzymi kopiowali wierszowane epitafium z jej grobu. Niejaki Walter, kanonik z Arrouaise, zabrał do Francji fragment jej zwłok. Potem zapomniano o grobie Mo- 126 niki. Najazdy barbarzyńców i ząb czasu kazały ojej grobie zapomnieć. Latem 1945 roku dwaj chłopcy dokazujący na małym dziedzińcu obok kościoła Santa Aurea w Ostii zaczęli kopać dół, żeby ustawić słupek potrzebny do gry w piłkę. Natrafili na blok marmuru. Widniała na nim inskrypcja. Było to epitafium z grobowca świętej Moniki. 283. Przykład porywa Proboszcz z Ars zdołał w stosunkowo krótkim czasie zmienić obyczaje swoich parafian. Jeden z nich powiedział kiedyś: -Myśmy wprawdzie nie więcej warci od innych, lecz wstydzimy się grzeszyć ze względu na naszego świętego. 284. Ciało wcale nie takie złe Teresa z Avila powiedziała: - Jest wielkim szaleństwem chcieć być aniołem, gdy się jest człowiekiem -pomyśleć tylko, mamy ciało, które zresztą nie jest wcale takie zlel 285. Źródło radości Święty Franciszek z Asyżu uważnie obserwował swoich braci. Gdy tylko zauważył na twarzy któregoś z nich cień smutku, zbliżał się i szeptał delikwentowi do ucha: - Idź, bracie, do spowiedzi, a odzyskasz radość! 127 286. Dobry przykład Święty Franciszek Salezy mawiał, że jeden gram dobrego przykładu więcej znaczy niż cetnar pięknych słów. 287. Wielki duch w małym ciele Gdy mowa o człowieku genialnym, który nie grzeszył wzrostem, przypomina się zwykle Napoleona. Święty Jan od Krzyża był geniuszem, który wzrostem pobił niskiego cesarza Francuzów. W wieku dojrzałym nie przekroczył bowiem stu pięćdziesięciu centymetrów wysokości. Niektórzy dodają mu z miłości pięć centymetrów. Kość goleniowa Świętego, przechowywana jako relikwia w Ubędzie, liczy niewiele ponad trzydzieści trzy centymetry. Święty Jan od Krzyża nie miał kompleksu Napoleona. Poza tym był silnie zbudowany i mógł się podobać niewiastom, o czym świadczą niektóre zaskakujące epizody z jego życia. 288. Źródło niepokoju Święty Jan Vianney nie był zewnętrznie postacią imponującą. Chodził zazwyczaj w wyświechtanej sutannie, ciężkich chłopskich butach, był wyraźnie niezdarny, momentami śmieszny. Miał u wielu opinię pomyleńca. W oczach świata był półgłówkiem. W najlepszym wypadku wyglądał na skromnego wiejskiego proboszcza. Miał jednak tak bogate życie wewnętrz- 128 ne, że zdołał wstrząsnąć Francją i nie tylko. Jakiś wolnomyśliciel powiedział kiedyś o Janie Vianney'u: -Przykra to rzecz, iż ten proboszcz z Ars ośmiela się niepokoić XIX stulecie! 289. Bóg w człowieku Kilku cyników z tytułami naukowymi postanowiło na własną rękę zbadać głośny fenomen proboszcza z Ars, do którego pielgrzymowały tysiące ludzi z całej Francji. Wydelegowali jednego z kolegów, który miał udać się jako pielgrzym do Ars, potem rzeczowo opowiedzieć o tym, co widział i słyszał. Delegat wrócił zupełnie odmieniony. Był wewnętrznie spokojny, skupiony, odporny na docinki i bluźnierstwa przyjaciół. Ich denerwujące gadulstwo skwitował krótko: -Milczcie, ujrzałem Boga w człowieku! 290. Zbieg okoliczności? Ojciec Maksymilian Kolbe z małą grupą towarzyszy założył pierwszy klasztor i wydawnictwo „Rycerza Niepokalanej" w Nagasaki, w domu, w którym nieszczęśliwa Ma damę Butterfley oczekiwała swego amerykańskiego przyjaciela Pinkertona. Willę wybudował przed laty emerytowany angielski kapitan w dzielnicy Cura, przeznaczając jąna hotel dla marynarzy. Po śmierci kapitana willę adaptowano na szpital. Kiedy przybyli polscy franciszkanie, willa stała opuszczona i mocno zaniedbana. Właściciel, pan Tanaka, chętnie zgodził się 129 wynająć opustoszały dom o. Maksymilianowi. Podczas lustracji budynku opowiedział historię związaną z domem przy ul. Minamijamatemaci, o młodej uroczej Japonce zwanej Motylem i jej przyjacielu marynarzu. 291. Jak żyć i pracować? Dewizą często powtarzaną przez świętego Jana Bosco było zdanie: - Tak pracować, jakby się miało żyć wiecznie; tak żyć, jakby trzeba było umierać jutro. 292. Głos wewnętrzny Maria Baourdy, nazwana później przez jednego z niemieckich autorów Miriam z Abellin, była od wczesnego dzieciństwa bogato wyposażona w szczególne łaski. Od najwcześniejszej młodości wykazywała głębokie wyczucie dla przemijalności świata materialnego, dla jego względności i znikomości. Ktoś podarował dziewczynce w tym czasie kilka ptaszków. Miriam pilnie obserwowała wesołych towarzyszy zabaw i doszła do wniosku, że nigdy się nie myją. Ona sama miała wyjątkowe poczucie czystości. Postanowiła więc swoich ulubieńców wykąpać. Kąpiel skończyła się tragicznie. Wesołe ptaszki pozdychały. Miriam zajęta pogrzebem zwierząt usłyszała wewnętrzny głos, który jej uparcie szeptał: -Wszystko przemija! Daj mi twoje serce, wtedy pozostanę na zawsze twoją własnością. Miriam nigdy nie zapomniała tych słów. 130 293. Korzenie Franciszek Salezy urodził się w roku 1567 jako pierwsze z trzynaściorga dzieci państwa de la Sales. Jego rodzice zawarli związek małżeński w 1566 roku. Ojciec Francois de la Sales miał wtedy 44 lata, matka Franciose de Sionnaz 14 lat. 294. Mądra Edyta Edyta Stein była zakochana w szkole. Zanotowała w swojej autobiografii, że potrafiła z wyciągniętym palcem podskakiwać do samej katedry, żeby tylko móc odpowiedzieć na pytanie nauczyciela. Była najlepszą uczennicą w klasie, choć została przyjęta w połowie roku szkolnego. Tylko z matematyki miała gorszy stopień, bo matematyki nie lubiła. Odpisywała regularnie od sąsiadki, za co pozwalała sąsiadce odpisywać zadania z niemieckiego i innych przedmiotów. W domu nie mogła się oderwać od podręczników historii. Nazywano ją w domu „mądrą Edith ", co ją gniewało, bo wyczuwała w epitecie cienką kpinę. Edyta wiedziała już wtedy, że nie wystarczy być mądrą. O wiele ważniejsza była dobroć, o którą zabiegała całym dziewczęcym sercem. 295. Marzenia młodej kobiety Edyta Stein, wspominając lata służby sanitarnej podczas I wojny światowej i pracy nad doktoratem, pisała między innymi: Przy całym oddaniu się pracy, 131 żywiłam nadzieję przeżycia wielkiej miłości i szczęśliwego małżeństwa... Zdarzało się, że wśród młodych ludzi, z którymi się spotykałam, jeden (Hans Lips) szczególnie mi się bardzo podobał. O nim myślałamjako o przyszłym towarzyszu życia, nieprawdopodobnie nikt tego nie zauważył, w ten sposób wydawałam się większości ludziom osobą chłodną i nieprzystępną! 296. Nieformalne kazanie Oratorium księdza Filipa Nereusza cieszyło się zasłużoną sławą, w związku z czym pewni konfra-trzy zaczęli szeptać, że nie wszystko złoto, co się świeci. Papież posłał wobec tego w 1569 roku dwóch dominikanów, żeby posłuchali nieformalnych kazań księdza Nereusza i sporządzili odpowiedni raport. Szpiclom papieskim tak spodobały się kazanie księdza Filipa, że uczęszczali na nie potem regularnie, chętnie i dobrowolnie. 297. Potrzeba samodzielnej oceny Święty Tomasz z Akwinu powiedział: - Kto kieruje się li tylko ludzką opinią, nigdy nie zrobi nic dobrego. 298. Święta ziemia Walter Nigg pisał, że najbardziej przejmującym miejscem, jakie można zobaczyć w Szwajcarii, jest do dziś zachowana cela brata Klausa w dolinie Ranfto-bel. Jest to nędzna chatka, tak niska, że normalny 132 mężczyzna nie był w stanie się w niej wyprostować, a brat Klaus nie należał do ułomków. W środku zupełnie pusto, bez stołu i łóżka, ani śladu garnków i innych koniecznych do życia przedmiotów. Brat Klaus spał na podłodze lub w pozycji półstojącej, opierając się plecami o ścianę. - Patrząc dzisiaj na ciemną celą brata Klausa, ogarnia nas świadomość, że stoimy na ziemi świętej - konkludował Walter Nigg. 299. Radość Bywało, że Teresa z Avila nie miała ochoty śmiać się, trawiona gorączką lub zmożona zmęczeniem. Kiedyś, podczas rekreacji w Rio de Olmos szła do swojej celi, żeby odpocząć. Zobaczyła ją mała konwerska, no-wicjuszka, złapała za ręce i zawołała: -Matko, Wasza Wielebność nie przyjdzie do nas? - Teresa uśmiechnęła się i wyraziła zgodę. Wzięła bębenek, kastaniety i tańcząc śpiewała. Inne siostry poszły w jej ślady.Teresa improwizowała pieśń o najwyższym pięknie, jedynym godnym miłości. 300. Droga do świętości Katarzyna z Genui natchniona Bożąmiłościąprze-strzegała kilku reguł, które pozwoliły jej stworzyć wewnętrzny klasztor, bez murów i habitu. Pierwsza z nich: ,JVigdy nie mów: chcę lub nie chcę ". Druga: ,JVigdy nie mów mój, lecz zawsze nasz". Trzecia reguła: „M- 133 gdy się nie usprawiedliwiaj, lecz bądź zawsze gotowa oskarżyć siebie". Oto prosta droga do świętości. 301. Wynalazca z miłości do bliźnich Wynalazcą szczoteczki do zębów jest niewątpliwie św. Kamil de Lellis, który w rzymskim szpitalu św. Jakuba skonstruował jej prototyp. Był to patyk owinięty kawałkiem czystego płótna, którym Kamil czyścił chorym zęby, język i jamę ustną. 302. Program miłości Teresa z Avila zanotowała na zakładce, znalezio-neJ po śmierci w jej brewiarzu, następujące myśli: Niech nic cię nie smuci, Niech nic cię nie przeraża, Wszystko mija, lecz Bóg jest niezmienny. Cierpliwością Osiągniesz wszystko; Temu, kto posiadł Boga, Niczego nie brakuje. Bóg sam za wszystko wystarczy! 303. Grochem o ścianę Błogosławiony Józef Freinadametz nabawił się w Chinach gruźlicy płuc. W roku 1898 irlandzki lekarz orzekł, że daje misjonarzowi jeszcze pół roku życia. Inny 134 doktor, z Szanghaju, ocenił szansę misjonarza bardziej optymistycznie, pod warunkiem, że zażyje spokoju, wypoczynku i odda się pod fachową opiekę. Do tego trzy razy dziennie rybi tran i oszczędne gospodarowanie głosem. Biskup wysłał swego zastępcę na kurację do Japonii. Ojciec Freinadametz bardzo się nudził. Z Japonii pisał tak: Jak wiadomo, od wielu dni jestem w kraju wschodzącego słońca i pielęgnują swego kochanego Beniaminka, brata osła. Szlachetne zajęcie dla apostoła i misjonarza, prawda? Wytrzymał w Japonii niecały miesiąc. Wrócił do Chin, podejmując normalne obowiązki. Lekarz stwierdził zaawansowaną gruźlicę w lewym płucu, zabronił pacjentowi głoszenia kazań, widział jednak po minie delikwenta, że rzuca grochem o ścianę. 304. Miłować ubóstwo Siostra Teresa od Dzieciątka Jezus nie tylko oderwała się zupełnie od dóbr materialnych, ale wręcz ukochała ubóstwo. Kochała przedmioty najbrzydsze i najbardziej niewygodne. Sama prosiła przełożoną o najstarszą i najbardziej zużytą bieliznę, wszystko, czego inne siostry nie chciały nosić. Polubiła habit, który nie był dopasowany do jej sylwetki. Sandały Teresy były trzy razy łatane, tak że trudno było dostrzec skrawek pierwotnego materiału, z którego zostały zrobione. Podobny stosunek miała siostra Teresa do pożywienia. Zdarzyło się, że potrawa przygotowana w kuchni była niesmaczna, źle przyprawiona lub spie- 135 czona. Mówiono wtedy: -Nikt tego nie zechce, trzeba to podać siostrze Teresie od Dzieciątka Jezus. 305. Wyznanie ucznia Święty Jan Bosco zapytał kiedyś jednego ze swoich wychowanków: - Co widziałeś najpiękniejszego wżyciu? - Księdza Bosco - padła spontaniczna i zaskakująca odpowiedź. 306. Ofiara miłości Na przełomie lat 1482/83 szalała w Krakowie zaraza. Przyszła z Węgier i pochłaniała dziennie ponad sto osób. Bernardyni krakowscy pomagali ludności miasta w miarę możliwości. Dwudziestu pięciu braci zakonnych oddało życie. Wśród pomagających dwoił się i troił o. Szymon z Lipnicy, słynny już wówczas kaznodzieja. W oktawę Nawiedzenia Matki Bożej wygłosił kazanie, które odbiło się echem po całej Polsce. Bezpośrednio po nabożeństwie zauważono na jego ciele ślady zarazy. Po pięciu dniach błogosławiony Szymon zmarł. Jego ciało złożono w kościele klasztornym pod wielkim ołtarzem, obok słynących ze świętości życia braci Tymoteusza i Bernardyna. 307. Lekcja miłości Opat Eberhard z bawarskiego klasztoru Biburg podróżował konno w towarzystwie brata zakonne- 136 go przez zaśnieżone ścieżki Apeninów. Nagle zatrzymał konia, bo dostrzegł w śniegu skuloną postać kobiecą. Niewiasta była wyczerpana i nie mogła się podnieść. - Zejdź z konia - powiedział opat do brata - i posadź na nim kobietą. Brat zrobił zatroskaną minę i rzekł: - Żartujesz, czcigodny ojcze. Wiesz przecież, że reguła zabrania dotykania kobiety. - Literą prawa znasz, ale nie jego ducha - odpowiedział opat z wyrzutem. - Poza tym zapomniałeś, że ojciec Benedykt nakazuje pomagać potrzebującym. - To mówiąc wyskoczył z siodła, podniósł kobietę w łachmanach i posadził na swoim koniu. Potem ujął lejce i ostrożnie prowadził konia za uzdę. 137 Humor w życiu świętych Humor jest sprawą zbyt poważną, żeby go traktować niepoważnie. Filip Nereusz 308. Co reformować? Zapytano biskupa Genewy, świętego Franciszka Salezego, czy jacyś mnisi, bodajże karmelici, mają nosić skarpetki czy nie. Święty biskup odpowiedział: - Głowy trzeba reformować, nie nogi! 309. Debiut Maria Teresa Ledóchowska zaczęła swoją pracę literacką jako siedmioletnia dziewczynka. Wieczorem chowała pod poduszkę papier i ołówek, wczesnym rankiem zaś, gdy wszyscy domownicy spali, kreśliła pierwsze strofy. Po trzech dniach powstał poemat o oblężeniu Troi, o której słyszała na lekcji historii. Z bijącym mocno sercem wręczyła swój debiut literacki ojcu, spodziewając się uznania i podziwu. Ojciec zerknął na elaborat i parsknął żywiołowym śmiechem. To „huk armat" pod murami Troi, o którym pisała mała poetka częstochowskimi rymami, wprowadził pana Antoniego w serdeczną wesołość. Urażona autorka po raz pierwszy zaczęła wątpić w swój poetycki talent. 310. Dobre rady rektora Janssena Jeden z przyszłych misjonarzy werbistów miał wygłosić próbne kazanie. Przyszedł z rękopisem do rektora Janssena i zapytał, czy mógłby je uczynić trochę gorszym z powodu ducha pokory. Rektor poklepał kleryka po ramieniu i rzekł: - Przygotuj je jak 141 najlepiej. I tak będzie wystarczająco zlel Innemu kandydatowi na misjonarza powiedział: - Słyszałem, że masz radosne serce. To dobrze. Nie pozwól nikomu odebrać go sobie, nawet mistrzowi nowicjatu. 311. Test Rzymski szlachcic chciał wstąpić w szeregi wspólnoty świętego Filipa Nereusza. Święty kazał mu zaraz przyczepić sobie z tyłu lisią kitę i tak spacerować przez miasto. Gdy ten, zgorszony, odrzucił propozycję Filipa, święty postanowił go nie przyjąć. Powiedział: - Kto tego nie potrafi, nigdy nie będzie człowiekiem radosnym. 312. Pokora Patriarcha Wenecji kardynał Roncalli zażyczył sobie osobiście asystować do Mszy świętej młodemu księdzu, jednemu ze swoich bratanków. Gdy ten zaczął się wzbraniać, patriarcha powiedział z figlarnym uśmiechem: - Okropnie żałuję, ale zależy mi na tym, bo chcę się osobiście przekonać, czy umiesz Mszę świętą przepisowo celebrować! 313. Szaty papieskie jak powijak Jan XXIII powiedział, jakie odczucie miał, gdy został wybrany papieżem. - Wiele wzruszenia i zatroskania, ale też uczucie, jakie ma dziecko w powijakach, bo szaty papieskie, w które mnie przy odziano, były za ciasne i uwierały mnie jak powijak. 142 314. O telewizji z przymrużeniem oka Zapytano kiedyś Jana XXIII, czy jest pozytywnie nastawiony do telewizji: - O tak, zwłaszcza od czasu kiedy zostałem papieżem i mogę samego siebie w telewizji oglądać. Przywiązuję więc do telewizji wielkie znaczenie. 315. Przełożona Ducha Świętego i zastępca Chrystusa Jan XXIII odwiedził w Rzymie szpital Ducha Świętego, prowadzony przez siostry zakonne. Przyszła zaaferowana przełożona i przedstawiła się: - Ojcze święty, jestem przełożoną „Ducha Świętego "! - Ma siostra szczęście. Ja jestem tylko zastępcą Jezusa Chrystusa - odpowiedział papież. 316. Albertus Magnus i kobiety W manuskryptach Alberta Wielkiego znaleziono dosyć zagadkowe zdanie na temat kobiet: Dlatego trzeba się strzec przed każdą kobietą jak przed jadowitą żmiją lub diabłem rogatym; i jeśli by mi było wolno powiedzieć o kobietach, co o nich wiem, cały świat by się zdziwił! 317. Koperta i list Mała Teresa, zobaczywszy swoją fotografię, powiedziała po chwili: - Tak, to jest koperta... kiedy zobaczy się list? O, jak chciałabym zobaczyć list! 143 318. Poczucie humoru Erazm z Rotterdamu, serdeczny przyjaciel Tomasza More'a, powiedział kiedyś na jego temat: - Tomasz tak bardzo lubił żartować, że miało się wrażenie, iż się po to urodził, żeby stroić żarty. 319. Dobra rada pustelnika Do świętego Antoniego Pustelnika przyszli młodzi ludzie z zapytaniem: - Powiedz, jak możemy się zbawić? - Antoni odrzekł: - Pytacie, jakbym był wyrocznią. Czytajcie Ewangelię, a wszystko zrozumiecie! - Nie, nie - bronili się młodzi ludzie - Me bądź taki skromny. Znamy głębię twojej wiedzy. Jesteś przecież ojcem pustelników. Chcemy się od ciebie dowiedzieć! - Wtedy Antoni powiedział: - Z Ewangelii wynika, że trzeba nadstawić drugi policzek, gdy cię ktoś uderzy wprawy. - Młodzi ludzie powiedzieli, że tego nie są w stanie zrobić. Antoni powiedział wobec tego: -Dobrze. Spróbujcie przynajmniej ten pierwszy policzek spokojnie przyjąć. - Tego też nie potrafimy! - Antoni zawołał jednego ze współbraci i powiedział doń: - Ci ludzie tutaj są chorzy. Bądź taki dobry i ugotuj dla nich zupkę! 320. Aluzja Święty Robert Bellarmine odwiedził kiedyś księcia. Musiał poczekać w salonie, gdzie na ścianach wisiały obrazy o treści prawie pornograficznej. Po audiencji, że- 144 gnając się, święty kardynał zauważył mimochodem: -Chciałbym polecić trosce waszej wysokości pewnych biedaków, którym brakuje ubrań dla przykrycia nagości. - Z najwyższym zadowoleniem dopełnię tego aktu miłosierdzia - odparł książę, rozumiejąc doskonale cienką aluzję kardynała. Nazajutrz kazał niesmaczne obrazy usunąć. 321. Kompromis Pewna dama pytała świętego Franciszka Saleze-go, czy jest grzechem używać różu. - Zdania teologów sąpodzielone- odpowiedział biskup Franciszek. - Co ja mam w takim razie robić? - zapytała zaaferowana niewiasta. -Możnapójść na kompromis—powiedział z uśmiechem Franciszek Salezy - i malować tylko jeden policzek. 322. Pokora Fama niosła, że pewna zakonnica dokonuje niewiarygodnych cudów. Papież zlecił zbadanie tej sprawy świętemu Filipowi Nereuszowi. Ten dotarł po wielu dniach do odległego klasztoru i poprosił o widzenie z zakonnicą. Kiedy weszła do pokoju gościnnego, Nereusz ściągnął zabłocone buty i prosił, żeby siostra je oczyściła. Zakonnica zaskrzeczała wyniośle i wyszła, trzaskając głośno drzwiami. Filip ubrał buty, uważając misję za zakończoną. Zdając sprawę papieżowi, powiedział krótko: - Niech Wasza Świą- 145 tobliwość nie wierzy tym plotkom. Gdzie nie ma pokory, nie może być cudów. 323. Miłość do dzieci Edyta Stein miała wyraźny charyzmat pedagogiczny. Podczas uroczystości zaręczyn swojej siostry Emy podszedł do niej malutki siostrzeniec i zaproponował cioci Edycie zaręczyny. Zaznaczył jednak, że odtąd muszą się wszystkim dzielić. Ciocia Edyta w mig zrozumiała intencje siostrzeńca, wzięła go na kolana i podzieliła się swoim ciastem. Od tego czasu traktował siostrzeniec swoją ciocię uparcie jako swoją narzeczoną. 324. Humor wisielczy Błogosławiony Berhard Lichtenberg miał ogromne poczucie humoru i lubił przemawiać wierszem. Były to wiersze częstochowskie, często urocze w swojej prostocie i śmieszności. Podczas pobytu w więzieniu w Tegel napisał 7 marca 1943 roku wierszem prośbę o dodatkową porcję żywności, skierowaną do lekarza więziennego. Prośba w tłumaczeniu polskim brzmiałaby tak: Jestem jeszcze za stary, żeby znaleźć się na śmietniku, Chciałbym jeszcze na wolności popodróżować i pomęczyć się w berlińskim kamieniołomie, a nie bezśpiewnie i bezgłośnie nagle zniknąć. Na to potrzeba jednak fizycznej siły, 146 którą może mi dać ziemniaczana papka. Pozwól się więc kochane więzienie zmiękczyć, bo chciałbym osiągnąć wiek mego ojca. Nie jestem olbrzymem ani krasnalem. Serdecznie prosi proboszcz katedralny Lichtenberg. 325. Humor na łożu śmierci Jakob Kern po kolejnej operacji leżał w wiedeńskim szpitalu. W nocy zajrzała doń siostra zakonna, pielęgniarka Maria Scholastyka i zapytała, czy chory-ma jakieś życzenie. Ten odpowiedział na to z uśmiechem: - No tak, Siostra Scholastyka jest obecna. Potrzebowalibyśmy jeszcze tylko świętego Benedykta, żeby prowadzić nocne rozmowy. 20 października 1924 roku był dniem, w którym o. Jakob Kern z zakonu Premonstratensów w opactwie w Geras miał złożyć swoje śluby wieczyste. W tym dniu poddany został kolejnej operacji, której nie przeżył. Śluby wieczyste złożył osobiście przed Panem Bogiem. Przed operacją błogosławił o. Kem swoich krewnych i znajomych. Pożegnał ich słowami: - Nie wrócę z powrotem! 326. Austriackie poczucie humoru Austriacy przywiązują wielkie znaczenie do dobrego i obfitego jedzenia. Błogosławiony Jakob Kern był wiedeńczykiem. Przepadał za przypieczonym chlebem 147 z czosnkiem. Jedna z pań, Gisela Blei, pracująca w kuchni klasztornej w Geras, otrzymała od Jakuba Kerna następujące dziesięć przykazań, dotyczące odpowiedniego przygotowania chleba z czosnkiem. Powinien on być: 1. Dobry 2. Smaczny 3. Cienki 4. Przypieczony na blasze pieca 5. Dobrze natarty czosnkiem 6. Posmarowany konieczną porcją smalcu 1. Posolony 8. Podany na talerzu 9. Przygotowany z miłością 10. Przesłany z pobożnym życzeniem „ smacznego " Pozdrowienia Jakobl 327. Zupełny głupek Ojciec Piotra Jerzego Frassati'ego, chcąc uwypuklić przed synem najwyższy dowód synowskiego szacunku dla ojca, powiedział kiedyś o jednym z kolegów syna: - To taki dobry chłopiec, że ożeniłby się z tą, którą by mu wybrał ojciec. - W takim razie to zupełny głupek - odpowiedział bez namysłu Piotr Jerzy. 328. Walka o pokój Franciszek Salezy powiedział: -Pewna dosyć nerwowa osoba zapytała mnie, co mogłaby zrobić dla 148 pokoju na świecie. Odpowiedziałem: Proszę zacząć od cichego zamykania drzwi. 329. Fałszywy alarm 14 czerwca 1921 roku: Dzisiaj odśpiewana została msza żałobna za duszę ojca Maksymiliana Rajmunda Kolbego, z prowincji w Polsce, ucznia kolegium, zmarłego na gruźlicę dnia... Był to prawdziwy aniołek, młody, święty, pełen żarliwości i zapału, jeden z najlepszych uczniów, jakich nasze kolegium kiedykolwiek miało. W wolnym miejscu pozostawionym na wpisanie nie znanej jeszcze daty śmierci widzimy dopisek sporządzony odrobinę świeższym atramentem, mówiący wszystko o smutku i radości zacnego rektora: -Fałszywa wiadomość! Nie umarł! 330. Genialna pamięć Jan Bosco miał genialną pamięć. Pewnego razu zapomniał zabrać z sobą podręcznika do łaciny. Został wezwany do tablicy. Wziął z sobą inną książkę i z pamięci wyrecytował cały łaciński tekst i potrzebne objaśnienia. 331. Kto pod kim dołki kopie... Działalność księdza Bosco budziła zaniepokojenie nawet wśród współbraci kapłanów. Dwóch kanoników postanowiło, ratując Kościół, zamknąć 149 księdza Bosco w zakładzie dla umysłowo chorych. „Chory" przejrzał zamiary konfratrów i poprosił, żeby najpierw zajęli miejsca w powozie zakładowym. Zatrzasnął za nimi drzwi, których nie można było otworzyć od wewnątrz. Tak więc wylądowali zacni kanonicy w zakładzie psychiatrycznym i musieli się gęsto tłumaczyć, zanim ich wypuszczono. 332. Święty publicysta Don Bosco był świetnym i płodnym publicystą. Pisał swoje książki przeważnie przy lampie naftowej, gdy jego chłopcy spali. W 1845 roku wydal Historię Kościoła, podręcznik na użytek szkolny. Opublikował komentarze do Pisma świętego. Jego modlitewnik dla młodzieży II giovaneproveduto osiągnął 122 wydań. W sumie ukazało się około 150 publikacji. Pisał stylem żywym, pełnym zdrowego humoru i komunikatywnie. Przemawiał do rozumu i serca. 333. Autogram Starsza, bogata dama poprosiła Don Bosco o autograf. Ksiądz Bosco przekazał jej wraz z autografem następującą dedykację: Niniejszym poświadczam, że otrzymałem od Pani... sumę 2000 łirów. Ksiądz Gio-vanni Bosco. Później wyjaśnił zacnej damie ustnie, że powyższą sumę przekaże piekarzowi, u którego był zadłużony. 150 334. Wesołe niuanse miłości bliźniego Don Bosco tkwił po uszy w kłopotach finansowych. Miał wielu głodomorów do nakarmienia. Zacni ludzie zapraszali go często na obiad. Rozeszła się fama, że przychodzi zawsze, gdy otrzymuje jakąś sumę dla swoich chłopców. W ten sposób powstał zwyczaj umieszczania pod talerzem księdza Bosco banknotów, które tenże dyskretnie inkasował. Będąc w nieustannej potrzebie, przyjmował kilka zaproszeń w ciągu jednego dnia. Zajadał dzielnie, myślał jednak przede wszystkim o walorach pod talerzami. Pewnego dnia ktoś wyspowiadał się u księdza Bosco. Po rozgrzeszeniu ksiądz zapytał o ostatnią spowiedź. Mężczyzna pomyślał i powiedział, że przed dziesięciu laty. Don Bosco zawyrokował na to: - To wynosi 10 franków. - Dlaczego ? - Zapytał penitent. - Myślałem - powiedział - że rozgrzeszenie nic nie kosztuje. -Co? - powiedział zacny kapłan - Pan wiedział o tym ? Dlaczego Pan czekał dziesięć lat, żeby się wyspowiadać? - Mężczyzna uśmiechnął się i złożył ofiarę na rzecz oratorium księdza Bosco. 335. Sidła małżeńskie Lacordaire poinformował papieża Piusa IX, że Ozanam (założyciel Konferencji św. Wincentego a Paulo) wpadł w sidła małżeńskie. Pius IX odpowie- 151 dział z humorem: Trzeba więc powiedzieć, że Jezus ustanowił sześć sakramentów i jedno sidło. 336. Popielec Znana francuska arystokratka prosiła o audiencję u Piusa IX. Papież zapytał o to, jak długo Madame ma zamiar pozostać w Rzymie. Hrabina powiedziała, że do końca karnawału, żeby w Środę Popielcową przyjąć z rąk papieża znak pokuty. Ojciec Święty odparł na to: - Gdy pani zależy tylko na popiele, proszę udać się do Neapolu. Wezuwiusz jest znowu czynny i dostarczy pani popiołu, ile dusza zapragnie. 337. Święty wariat Kiedy Anna Lubańska postanowiła przyłączyć się do sióstr Tercjarek św. Franciszka, powołanych przez Brata Alberta, pewna przełożona zakonna zapytała: - Po co tam idziecie, przecież Brat Albert to wariat. - Wariatka z wariatem się zgodzi - odpowiedziała rezolutnie Lubańska. Gdy rzecz doszła do uszu Brata Alberta, uśmiechnął się i ogromnie zadowolony powiedział: - Doprawdy, ona dobrze to powiedziała. 338. Wieczna kobiecość Na polecenie o. Gracjana brat Jan od Nędzy namalował w Sewilli w 1576 roku portret Teresy z Avi- 152 la. Kiedy obraz pokazano Teresie, skwitowała go następującą uwagą: - Niech ci Bóg przebaczy, bracie Janie. Namalować mnie brzydką i kaprawą! 339. Święta naiwność Kiedy Bernadetta Soubirous przybyła do klasztoru w Nevers, wywołała szczere zdumienie, pytając: - Czy w nowicjacie można skakać na skakance? Kiedy otrzymała przeczącą odpowiedź, powiedziała bez żenady: - Boja bardzo lubię kręcić skakanką, żeby inni skakali. 340. Oblicza pokory Bywało, że kobiety klękały na ulicy przed św. Filipem Nereuszem i spoglądały nań z uwielbieniem. Święty zakładał im własne okulary na oczy, żeby lepiej widziały jego świętość. Filip Nereusz celowo się ośmieszał, żeby pobudzić innych do wesołości, siebie zaś uczynić przedmiotem kpin. Często golił brodę z jednej tylko strony, po czym podskakiwał wesoło wśród gawiedzi. Bywało, że dzierżył w ręce potężny bukiet pokrzyw, które podtykał sobie pod nos i zachwycał się ich zapachem. W dni świąteczne kroczył do kościoła w marynarce założonej odwrotnie i birecie wyzywająco zsuniętym na uszy. 153 341. Zbawienny kompromis Brat Albert doznał przykrości od człowieka, od którego najmniej się tego spodziewał. Gwardian Kapucynów wypowiedział mu czasowo mieszkanie w klasztorze z powodu różnicy w barwie i kroju habitu. W związku z tym wydarzeniem Brat Albert opowiadał często następującą anegdotę: - Zdarzyło się pewnego dnia, że któryś z papieży wezwał malarza i polecił, aby ten wymalował portret św. Franciszka z Asyżu. Artysta chętnie się zgodził, tylko prosił papieża, aby zadecydował, jaki habit ma nosić namalowany św. Franciszek. Wtedy Ojciec Święty wezwał przedstawiciełi czterech zakonów: franciszkanina, bernardyna, kapucyna i reformatę, a każdy z nich twierdził, że tak, a nie inaczej ubierał sięśw. Franciszek. Wysłuchawszy zdania wszystkich, malarz ów tak sobie roztropnie poradził w tej zawiłej sprawie, by wszystkim dogodzić: namalował św. Franciszka leżącego w łóżku, a obok na ścianie rozmieścił cztery różne habity. Ten pomysł wielce ubawił papieża, a duchowym synom św. Franciszka bardzo się spodobał - każdy bowiem mógł ubrać świętego ojca w habit swego zakonu. 342. Metoda W czasie organizowania oratorium rzymskiego zastanawiał się Filip Nereusz, co zrobiłby w konkret- 154 nej sytuacji św. Ignacy Loyola - po czym robił dokładnie odwrotnie. 343. Misjonarze Kasper de Bufalo z przyjaciółmi Marią i Filipem postanowili jak ongiś Teresa z Avila ze swoim bratem udać się do Turcji, żeby uchronić pogan przed potępieniem wiecznym. Rozpoczęły się tajne przygotowania do wyjazdu. Marię postanowiono zabrać ze sobą, mimo, że była dziewczynką. Miała przebrać się za chłopca, w związku z czym zabrała ukradkiem ubranie brata, co matka po pewnym czasie zauważyła. Pod jej presją Maria załamała się i zdradziła plan wyprawy. Wydała także swoich wspólników. Cała misja zakończyła się groźbą ogólnego skórobicia. 344. Serdeczna rada Dobrze zadbana młoda dama przyszła do Filipa Nereusza z zapytaniem, czy noszenie butów na wysokich obcasach nie uchodzi za coś grzesznego. Filip odpowiedział dyplomatycznie: -Ależ nie! Proszą jednak uważać, żeby się nie pośliznąć! 345. Wyczucie piękna Brat Albert miał pogodne usposobienie, lubił się zdrowo pośmiać i interesował się wszystkim. Kiedyś przeglądał żurnal mody. Cmokając nad nowymi pro- 155 pozycjami damskiej mody, ten pokutnik w szarym habicie zauważył: - Ta linia jest szlachetna, a fałdy uzasadnione. Harmonią psują tylko bufiaste rakowy...! 346. Zmartwienie o. Mayera Ojciec Rupert Mayer stracił podczas pierwszej wojny światowej na rumuńskim froncie nogę. Kuśtykał na protezie. Pełen humoru powiedział kiedyś do jednej z pomocnic charytatywnych: - Strasznie żałują, że nie mogą rozdać moich kalesonów biedniejszym ode mnie. Wszędzie brakuje jednej nogawicy. 347. Miłość i humor W 1863 roku siostry z hospicjum skierowały Ber-nadettę Soubirous do pracy przy chorych. Siostra uczyła się pilnie pielęgnacji chorych, opiekowała się znakomicie kilkoma starcami, którzy budzili obrzydzenie. Pokochała swoje zajęcie i pokochała chorych, nie tracąc przy tym zwykłego poczucia humoru. Kiedyś opiekowała się pijaczką, która upadła na palenisko i potwornie poparzyła sobie twarz. Bernadeta doglądała jej z ogromną miłością, powtarzała jej jednak, śmiejąc się figlarnie: - Teraz już nie będzie można tak pociągać! 348. Mężczyzna -jeden z tych zupełnie brodatych Jeden z hiszpańskich dominikanów miał swemu młodemu konfratrowi Banez za złe, że utrzymuje 156 żywy kontakt z siostrą Teresą od Jezusa, co zawsze jest niebezpieczne. Ojciec Banez radził starszemu konfratrowi dobrze przyjrzeć się siostrze Teresie. Niedługo potem usłyszał od starszego mnicha: - Oszukaliście mnie, Ojcze! To nie jest kobieta, lecz prawdziwy mężczyzna. I to jeden z tych zupełnie brodatych! 349. Duch Święty pod postacią bochenka chleba Wincenty Pallotti trzebił u kandydatów do Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, którego był twórcą, każdy przejaw interesowności. Powtarzał z pewną dozą humoru, że niektórym Duch Święty jawi się pod postacią bochenka chleba. Dla takich nie może być miejsca w szeregach jego synów. 350. Ukochanie ubóstwa Teresa z Avila umiłowała ubóstwo, do czego przyczynił się święty Piotr z Alcantary. Teresa pisała o nim ze szczyptą humoru, że ciało jego było tak wycieńczone, wychudłe, jak gdyby złożone było z suchych gałęzi. Twierdziła umocniona przez św. Piotra, że największym zaszczytem ubogiego jest być prawdziwie ubogim. Atakowana przez przezornych i zapobiegliwych, mówiła o nadziei, jaką ożywia serce i nigdy nie zawodzi: Teresa i trzy dukaty - to nic, ale Bóg, Teresa i trzy dukaty - to wszystko. 157 35/. Humor i posłuszeństwo W nowicjacie siostra Maria Bernarda (Bernadeta Soubirous) zachowała żywiołowe poczucie humoru i... posłuszeństwa. Kiedyś podczas posiłku w refektarzu wbiła energicznie widelec w kupę marchewek pokrojonych na plasterki. Marchewka rozsypała się po całym stole. Siostry wybuchnęły śmiechem. Po posiłku Maria Bernarda powiedziała do siostry Ludwiki: - No, idziemy! Poszły dobrowolnie do mistrzyni nowicjatu przyznać się do winy. 352. Posłuszeństwo na opak Podczas rekreacji siostra z kuchni zaproponowała Marii Bernardzie (Soubirous) żartem, żeby wypiła surowe jajko. Bernadeta bez chwili wahania zrobiła dwie małe dziurki i jednym haustem je wypiła. Potem powiedziała: - Teraz muszę pójść do matki asystentki i poprosić ją o zezwolenie! - Tak zrobiła! 353. Zakazany owoc Przed wstąpieniem do zakonu w Nevers Bernadeta Soubirous mieszkała w hospicjum w Lourdes razem z Julią Carros, niezwykle żywą dziewczynką. Pomagała Bernadecie w odrabianiu lekcji. Okno wspólnego pokoju dziewcząt wychodziło na warzywnik, gdzie kusiły dorodne truskawki. Siostry zakazały surowo schodzenia do ogrodu, nie było jednak zakazu zbierania 158 truskawek. Bernadeta znalazła wyjście z trudnej sytuacji: - Wyrzucąprzez okno chodak. Pójdziesz po niego i przyniesiesz truskawek! Na procesie kanonizacyjnym adwokat diabla rozpływał się nad złośliwością i gwałceniem dyscypliny Bernadety. Chodziło tymczasem o najzwyklejszy wybryk dziewcząt, który świadczył 0 ich normalności i poczuciu humoru. 354. Dialog świętych Na wezwanie ks. Konstantego Budkiewicza, proboszcza polskiej parafii św. Katarzyny w Petersburgu, matka Urszula Ledóchowska pośpieszyła do stolicy carów, żeby ratować polską placówkę wychowawczą. Wiedziała co ją może czekać. Prosząc o przyzwolenie i błogosławieństwo papieża Piusa X zaznaczyła że będzie musiała zdjąć habit i incognito wystąpić w Petersburgu. Obiecała jednak ubierać się skromnie i szaro. Pius X, który miał poczucie humoru, odpisał matce Ledóchowskiej, że może ubierać się nawet na różowo, byleby praca nad młodzieżą i reguła na tym nie ucierpiały. 355. Ponure osoby i wymuszone modlitwy Teresa z Avila nawet podczas męczącej podróży w trzęsących wozach, wśród przekleństw woźniców 1 zgrzytu kół, ściśle zachowywała regułę zakonną. Miała przy sobie klepsydrę, przy pomocy której wyznaczała czas na modlitwę, milczenie i czas wolny. 159 W momencie sygnału oznaczającego czas relaksu Teresa ożywiała się, tryskała dowcipem i zdrowym śmiechem. Nie lubiła ludzi smutnych. Mawiała często: - Niech Bóg mnie zachowa od ponurych świętych. Męczyły ją posępne osoby i wymuszone modlitwy. 556. Źródło odwagi Święty papież Leon IX otrzymał kiedyś od zagranicznej delegacji papugę, która słodkim głosem umiała wołać: Papa Leol Święty pasterz, utrudzony krzątaniną administracyjną powodowaną kłopotami politycznymi, dworskimi niuansami tudzież zawiłościami personalnymi, uciekał na swoje prywatne pokoje, gdzie sympatyczna papuga krótko i pewnie krzyczała: Papa Leol, co papieżowi zawsze dodawało odwagi i pewności siebie. 357. Odwaga cywilna Jeden z wujków zabrał czteroletniego Eugeniusza de Mazenod do teatru. Sztuka była kiepska lub aktorzy mierni, bo ludzie zaczęli na parterze gwizdać. Czteroletni Eugeniusz wdarł się na krawędź balkonu i krzyczał co sił: - Poczekajcie, jak tylko zejdę na dół! Ludzie zauważyli malca i ryknęli zdrowym śmiechem. To wystąpienie małego Mazenoda stało się typowe dla jego późniejszych reakcji na zło. 160 358. Niezwykłe metody łowienia dusz Wincenty Pallotti uciekał się czasem do dość ryzykownych i dziwnych sposobów łowienia dusz. Kiedyś, w przebraniu starej babiny czuwał całą noc przy młodym człowieku straży obywatelskiej, który tak nienawidził księży, że zagroził każdemu śmiercią, gdyby odważył się u jego łoża zjawić. Pod poduszką miał nabity rewolwer. Ksiądz Pallotti tak rozbroił czupur-nego policjanta, że ten chętnie wysłuchał zbawiennych napomnień i ostatecznie zgodził się na generalną spowiedź. Innego zatwardziałego grzesznika ks. Pallotti przysposobił do chrześcijańskiej śmierci... wpychając mu do ust biszkopt za biszkoptem. Chory nie mógł w ten sposób dojść do głosu. Wincenty zaś wykorzystał czas na głośną modlitwę, przestrogi i błogosławieństwo. Chory pogodził się z Bogiem i umarł szczęśliwy. 359. Sposób na reumatyzm Filip Nereusz kochał wszystkich i całował każdego, kogo spotkał. Wszyscy przyjmowali jego serdeczności z uśmiechem. W Rzymie bowiem rozpowiadano, że dotknięcie Filipa Nereusza leczy reumatyzm. W 1595 roku zaczął cierpieć na tę dolegliwość papież Klemens VIII. Jego stan był ciężki. Zawołano Filipa do Watykanu, gdzie godzinami dzierżył dłoń papieża w swojej. Gdy zabieg nie poskutkował, wpakował się osiemdziesięcioletni Filip papieżowi do łóżka, poło- 161 żył nań i modlił. Kardynałowie byli przerażeni, ale Klemens VIII wyzdrowiał. 360. Kazanie a modlitwa Święty Jan Vianney modlił się zazwyczaj głosem przyciszonym, na ambonie natomiast po prostu grzmiał. Zapytany kiedyś, dlaczego właśnie tak się zachowuje, odpowiedział z figlarnym uśmiechem: - Kazanie głoszę do głuchych i śpiących, a podczas modlitwy mówię do Pana Boga, który ze słuchem nie ma kłopotów. 361. Korona cierniowa i serce Siostra Maria Bernarda (Bemadeta Soubirous), przykuta chorobą do łóżka, zajmowała się od roku 1877 malowaniem i haftowaniem serduszek, które siostry rozdawały wiernym. Bernarda żartowała przy tym: - Nikt nie będzie mógł powiedzieć, że siostra Maria Bernarda jest bez serca! 362. Żartobliwa obietnica Porucznik inżynier Józef Kalinowski, późniejszy o. Rafał, spędzał urlop w rodzinnych stronach na Wileńszczyźnie. We dworku w Studzionkach naszedł towarzystwo kwestarz od Bernardynów. Zgromadzeni wrzucali do koszyka swoje ofiary, a porucznik, goły jak święty turecki, rzekł wesoło: - W miejsce ofiary pieniężnej własną osobą będę służył Kościołowi. Obecni uśmiechali się drwiąco, bo wiedzieli dosko- 162 nale, że carski oficer sceptycznie nastawiony był do religii, z Kościołem zaś utrzymywał stosunki nader luźne. Bernardyn potraktował jednak sprawę poważnie. Powiedział bez uśmiechu: - Trzymam cię za słowo. Porucznik sztabu Kalinowski myślał wtedy o ślicznych dziewczętach, które garnęły się do munduru. Nie przypuszczał nawet przez chwilę, że deklaracja, złożona żartobliwie wobec nieznanego bernardyna, stanie się najistotniejszą treścią jego życia i doprowadzi go do świętości. 363. Zdrowy rozsądek Błogosławiony Dominik Barberi był rzeczowy i wyjątkowo trzeźwy w sprawach wiary. Kiedyś jeden z angielskich księży przysłał do niego kobietę, która miewała widzenia. Ksiądz obiecał kobiecie, że pasjonista potrafi takie sprawy wyjaśnić. Dominik przyjął wizjonerkę z ogromną życzliwością. Kiedy ta zaczęła melodramatycznie powtarzać, że jest wielką grzesznicą, powiedział spokojnie: - Mnóstwo jest takich na świecie. - Następnie przystąpił do sedna sprawy. Zapytał: -Ale co właściwie widziałaś? - Ujrzałam najpierw Ojca Przedwiecznego, potem Syna Bożego. - To jest istotnie bardzo wielka łaska. Nawet niewielu świętych jej dostąpiło. Ale kiedy to się stało? - Wczoraj około szóstej wieczorem. 163 -A kiedy jadłaś obiad? Kobieta zgorszona pozornie niedorzecznym pytaniem odpowiedziała: - Około piątej po południu. - A co wypiłaś do obiadu? - Dwie szklaneczki porteru. -No to, moje dziecko, następnym razem wypij trzy szklaneczki, a obiecuję ci, że zobaczysz także Ducha Świętego. 364. Szczególny dar Święty Paweł od Krzyża miał szczególny dar zjednywania dla Boga bandytów. Jeden z kapłanów zauważył żartobliwie, że gdyby był papieżem, ogłosiłby o. Pawła ich patronem. Bywało, że gwałtowne nawrócenie złoczyńców pociągało za sobą momenty mocno humorystyczne. Pewien herszt bandy, chcąc okazać o. Pawłowi swoją wdzięczność, powiedział: - Ojcze Pawle, dziękuję ci za twoją dobroć. Oddałbym życie za ciebie. Jeżeli masz jakiegoś wroga, to powiedz mi tylko, a ja już potrafię go wykończyć. 365. Kłopoty cenzora Błogosławiony Dominik Barberi miał poczucie humoru pozbawione zupełnie pruderii i owej przytłaczającej uroczystej powagi, która kojarzy się często ludziom ze świętością. Cenzor prac Dominika z ramienia Kongregacji Obrzędów bywał nieraz zgorszony nieskrępowanym humorem autora, sko- 164 ro raz po raz notował na marginesie jego tekstów: śmieszne, ale niezbyt stosowne lub niektóre z tych dowcipów nie licują z powagą albo w ogóle niepoważne. Cenzor ubolewał nad porównaniami zaczerpniętymi z życia małżeńskiego i narodzin dziecka. Uwagi cenzora świadczą wyraźnie o oryginalności i śmiałości myślenia błogosławionego Dominika. Nie był na pewno zasuszonym molem książkowym. 366. Ostrożnie z żartami Bywało, że Filip Nereusz wpadał w sidła własnych żartów. Pewnego razu włożył kardynałowi Sfondrato białą piuskę na głową, robiąc przy tym wesołą minę i odpowiednie aluzje. Kardynał Sfondrato faktycznie został papieżem i... pozostał najlepszym przyjacielem Filipa. 367. Prośba Błogosławiony Dominik Barberi powiedział pewnego razu dziewczynce, która dostarczała wątpliwej jakości mleko misjonarzom: - Poproś pięknie mamusię, by następnym razem wlała nieco więcej mleka do wody. 368. Niebiański język Jedna z sióstr prosiła umierającą Katarzynę La-boure, żeby spełniła wszystkie jej pragnienia, gdy będzie w niebie. Katarzyna odpowiedziała: - Chcia- 165 łabym, ale obawiam się, siostro, czy potrafią to wypowiedzieć, bo przecież nie wiem, jakim językiem mówią w niebie. 369. Metoda duszpasterska Jedna z uczestniczek Mszy świętej miała zwyczaj po przyjęciu Komunii świętej opuszczać kościół i udawać się prosto do domu. Filip Nereusz poprosił czterech ministrantów, żeby ze świecami odprowadzili damę do jej mieszkania. W ten sposób chciał kobiecie zwrócić uwagę na jej niewłaściwe zachowanie. 370. Zakończenie rekolekcji Błogosławiony Dominik Barberi kiedyś w czasie konferencji na zakończenie ćwiczeń dla zakonnic powiedział: - Moje drogie siostry, podczas rekolekcji byłyście wszystkie bardzo żarliwe, pobożne i śpiewałyście w sercach waszych „ Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu ". Miejmy nadzieję, że kiedy rekolekcje się skończą, nie powiecie sobie: „Jak było na początku, niech będzie nadal, teraz i na wieki". 371. Żelazna logika Siostra Maria Bernarda (Soubirous) przebywała często w infirmerii. Chorowała na astmę, często się dusiła. Łaknęła powietrza, ale ówczesna wiedza medyczna zabraniała spać przy otwartych oknach. Ber- 166 nadęta prosiła jednak siostrę Julię Durand, żeby przynajmniej wczesnym rankiem otwierała okno. Pewnego majowego poranka weszła nagle do infirmerii matka Maria Teresa Vauzou i krzyknęła: - Co za brak ostrożności! Jakie to do siostry podobne! Dlaczego kazała siostra otworzyć okno? Żeby się jeszcze bardziej przeziębić?! Przełożona poszła, a Bernadeta powstrzymała Julię, która chciała zamknąć okno: - Cii, cii. Nasza matka nie kazała zamknąć, krzyczała na mnie tylko za to, że kazałam otworzyć. 372. Konieczność oszczędzania O wyjątkowym poczuciu humoru Dominika Barberiego świadczy również epizod, który miał miejsce podczas kazania w Stone. Późniejszy błogosławiony powiedział do swoich słuchaczy, że pragnie, aby wszyscy zostali świętymi, po czym wykrzyknął natychmiast: -Ałe nie kanonizowanymi, bo to za dużo kosztuje! 373. Jaszczurka W jednym z listów do o. Gracjana Teresa z Avila opisuje przygodę, jaką przeżyła w drodze z Beas. Pisze tak: Ach, mój Ojcze, co za nieszczęście mnie spotkało! Stanęliśmy w polu, niedaleko gospody, do której nie chciano nas wpuścić, gdy do rękawa tuniki 167 weszła mi jaszczurka. Miłosierdzie Boże, że nie gdzie indziej, bo bym chyba umarła. Mój brat prędko ją chwycił i z przerażenia rzucił nią niechcąco w twarz Antoniemu Ruiz, który tyle przysług oddał nam w podróży. 374. Niecodzienny penitent Podczas kolejnej podróży świętego Pawła od Krzyża wychylił się z krzaków w okolicy Maremny uzbrojony potężnie bandyta. Zatrzymał o. Pawła i kazał mu groźnym tonem udać się za nim w las. Paweł poszedł z nim, gdy jednak droga okazała się żmudna, zapytał grzecznie swego przymusowego kompana, o co właściwie chodzi. Tamten nachmurzony powiedział tylko: - Naprzód, dalej w las! Święty zaniepokoił się i zaczął robić szczegółowy rachunek sumienia tudzież doskonały żal za grzechy. Wtedy bandyta odwrócił się i powiedział: - Ojcze, ja się chcę wyspowiadać! 375. Szkoła pedagogiki Jednym z kanonizowanych uczniów świętego Jana de la Salle był święty Benild (Piotr Romancon), działający jako wychowawca w Saugues. Brat ten nigdy nie rozstawał się z różańcem. Uważał, że jest on siłą pozwalającą najlepiej wywiązać się z doczesnych obowiązków i niezawodnym przewodnikiem do nieba. Bywało, że brat Benild z figlarnym uśmiechem mówił: - Dzięki Maryi nie połamałem kości 168 nikomu z tych małych drani, z którymi nawet aniołom brakłoby cierpliwości. 376. Niepożądana ekstaza Pewnego dnia Isabel de Santo Domingo zobaczył Teresę z Avila w ekstazie tuż przy kuchennym piecu. Zawołał pełen przerażenia: - O Boże, musisz naszą Mądre akurat teraz odwiedzać; jest gotowa zmarnować resztkę oliwy, która nam pozostała! 377. Zbawienna rada Bracia pytali o. Szymona z Lipnicy: - Co trzeba robić, żeby byś dobrym zakonnikiem? Ojciec Szymon odpowiedział z uśmiechem: -Nie bądź przełożonym, nie bądź kucharzem, nie bądź lekarzem. 378. Poza niebezpieczeństwem Dominikowi Barberi doniesiono, że siostry zakonne nawróciły wielu dorosłych Anglików. Niektóre miały skrupuły, czy wypada im udzielać nauki religii mężczyznom. Ojciec Dominik poradził sobie ze skrupułami sióstr w sposób właściwy. Powiedział do nich podczas jednej z konferencji: - Moje drogie siostry, słyszę, że nawracacie wielu ludzi, i to po większej części mężczyzn. Bardzo to pięknie. Powiedziano mi jednak również, że niektóre siostry mają z tego powodu 169 skrupuły. - Następnie Dominik przesunął wzrok po zgromadzonych i rzekł z rozbrajającym uśmiechem: — Ale nie potrzebujecie się niczego obawiać, drogie siostry, bo jesteście już wszystkie tak stare i, powiedzmy otwarcie, tak brzydkie, że doprawdy nic wam nie grozi. Siostry miały na szczęście również poczucie humoru. 379. Za małe uszy Jeden z uczniów ks. Janssena w Bocholt malował niezłe karykatury. Ma się rozumieć, że karykaturował przede wszystkim swoich nauczycieli, co wzbudzało wśród uczniów żywe zainteresowanie i kaskady zdrowego śmiechu. Kiedyś narysował karykaturę ks. Janssena z ogromnymi, sterczącymi uszami. Zajęty malowaniem uczeń nie spostrzegł, że Janssen stanął za nim i od dłuższego czasu obserwował jego poczynania. W pewnej chwili nauczyciel odezwał się spokojnie: - Chłopcze, jak na osła uszy nie są wystarczająco wielkie - po czym, jak gdyby nigdy nic, wrócił do wykładu. 380. Kanclerza poczucie humoru Tomasz Morę miał przez całe życie swoiste poczucie humoru. Niektórych denerwowało ono, innych dez-orientowało. Będąc już w więzieniu w Tower powiedział kiedyś do strażnika: - Skoro użalam się na ten wasz wikt i kwaterę, to zrobicie najlepiej, jak mnie stąd wyrzucicie. Nawet na szafocie zdobył się na żartobliwy gest, 170 odgarniając długą brodę, żeby jej nie przeciął topór. Tak to wyjaśnił zdumionemu katowi: - Ona z pewnością nie popełniła zdrady. 381. Sługa służebniczek Ksiądz Arnold Janssen miał niezwykle serdeczny stosunek do służby domowej sióstr i braci. Z każdąple-wiącą ogród kobietą zazwyczaj trochę porozmawiał. Kiedy spotkał prawie niewidomego i kulawego robotnika Heukego, pchającego taczkę pełną ziemniaków, przystanął i zapytał: - Heuke, czy wiesz, jaka jest różnica między tobą a Ojcem Świętym? - Skądże miałbym to wiedzieć, ojcze rektorze. - To ja ci powiem: Ojciec Święty nazywa siebie sługą sług Bożych, a ty jesteś sługą służebniczek Bożych. 382. Skupienie na modlitwie Kronikarze życia Franciszka Salezego odnotowali między innymi takie interesujące wydarzenie związane z jego działalnością. Święty biskup w czasie jednej z podróży, odbywanej oczywiście wierzchem, spotkał butnego wieśniaka, który wyznał chełpliwie, iż potrafi modlić się w takim skupieniu, iż żadne obce myśli dostępu do niego nie mają. - Gratuluję - odparł biskup. - Jeszcze nie spotkałem nikogo takiego, dlatego chciałbym cię wynagrodzić. Posłuchaj, jeżeli potrafisz odmówić „ Ojcze nasz " 171 bez myślenia o czymś innym, dam ci mojego pięknego wierzchowca. Chłop ucieszył się niezmiernie, po czym zaczął się modlić: - Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje... A siodło również dostanę czy tylko konia? - wtrącił mimochodem. - Niestety, ani konia, ani siodła - odpowiedział mądry biskup. 383. Błędna kalkulacja Tomasz Morę powiedział kiedyś: - Wielu ludzi zarabia na piekło tak ciężko, że przy połowie tego wysiłku mogliby zarobić na niebo! 384. Rada Pewnej damie, która zażądała od Jana Vianney'a relikwii, radził święty, żeby je sama zaczęła produkować - to znaczy wkroczyła na drogę świętości. 385. Największe błazeństwo Pewnego dnia zapytał święty Paweł Pustelnik swego przyjaciela Antoniego: - Kto właściwie jest największym błaznem na świecie? Święty Antoni odpowiedział: -Największym błaznem jest ten, kto swoje życie poświęca na zdobywanie skarbów, z których nawet najmniejszej cząstki 172 nie zabierze do grobu. Taki pracuje, walczy, cierpi, umiera i staje się w końcu żebrakiem. 386. Święty i plotkarka Największej plotkarce z Ars zadał Jan Vianney pytanie: - W którym miesiącu plotkuje pani najmniej? I zaraz sam odpowiedział: - W lutym! 387. Ulubione menu Katarzyna Laboure nie robiła z jedzenia żadnego problemu. Jadła z biegiem lat coraz mniej. Rano często nie jadła wcale. Kiedy ją pytano, na co ma ochotę, odpowiadała niezmiennie: - Wszystko mi jedno! Kiedy siostry nacierały, pragnąc poznać jej życzenie, odpowiadała zawsze to samo: -Jajecznica! 388. Wilczy głód Pewnego razu Dominik Barberi przybył do żeńskiego klasztoru, zmęczony całodzienną podróżą i głodny. Siostrzyczki zafascynowane świętym mężem poczęstowały go herbatą i chlebem. Siostra furtianka zauważyła, z jaką szybkością gość pożerał chleb, zrozumiała, że świątobliwy kapłan jest po prostu i normalnie głodny jak wilk. Zaproponowała nieśmiało: -Może wolno Ojcu podać jajko? - Mógłbym zjeść i tuzin, ale może dwa lub trzy wystarczą! 173 389. Panie przekupki Gdy 7 grudnia 1888 roku Brat Albert po raz pierwszy wyruszył jednokonnym wózkiem na ulice Krakowa, żeby zebrać nieco żywności dla swoich biednych, krakowskie przekupki pierwsze zrozumiały wspaniałe dzieło Adama Chmielowskiego i hojnie rzucały na Wózek swoje dary. Brat Albert rozczulił się i odtąd do końca życia tytułował je: - Panie Przekupki! $90. Skromność Święty król Ludwik IX ubierał się tak skromnie, Że narażał się ciągle na pretensje żony Małgorzaty, która twierdziła z sarkazmem, że ubiera się niezupełnie po królewsku. Pewnego dnia Ludwik odpowiedział na zaczepki żony: - Dobrze, Madame! Mąż Powinien podobać się żonie, ale i żona mężowi. Mu-$zę więc być powolnym twoim upodobaniom, ale i ty *noim. Życzę więc sobie, żebyś ty, Pani, ubierała się skromniej, ubierając moje odzienie (w tym czasie nie było większej różnicy między sukniami męskimi i damskimi), ja zaś będę ubierał się w twoje. 391. Pokora i duma Arcybiskup Moguncji i kanclerz Rzeszy Wigilis pochodził z rodu biednego rzemieślnika. Jego ojciec tył stelmachem, co niektórzy tak zwani wysoko urodzeni mieli arcybiskupowi za złe. Kiedyś, wracając 174 do Moguncji po dłuższej nieobecności, zobaczył na bramie swego domu duże koło od wozu, wymalowane kredą, pod nim zaś następujące słowa: Mgilisie, Wigilisie! Nie zapomnij, skąd wyszedłeś! Niektórzy panowie, niezadowoleni z surowych i konsekwentnych rządów arcybiskupa i kanclerza, w ten niewybredny sposób chcieli zakpić z Wigilisa. Ten zaś zareagował na widok koła i dwuwiersza szczerym śmiechem, po czym zwrócił się do swoich towarzyszy: - Dalibóg, ci ludzie mają rację. Mój ojciec był dzielnym stelmachem. Koła, które majstrował, wytrzymywały niejeden wstrząs. Kanclerz Rzeszy musi być do nich podobny. Tego samego dnia poprosił mistrza malarskiego, któremu polecił na wszystkich drzwiach swego pałacu wymalować porządnie białe koła na czerwonym tle. Ten znak stał się odtąd herbem kanclerza Rzeszy. Gdy zaś kłopoty i przeciwności uderzały weń, przypominał sobie swego dzielnego ojca, jego solidne koła i z pewną dumą powtarzał słowa, które ktoś złośliwie napisał na jego drzwiach: Wigilisie! Wigilisie! Nie zapomnij, skąd wyszedłeś! 392. Radość doskonała Świętego Franciszka z Asyżu nazywali bracia „Wesołkiem". Nie było w tym epitecie nic obraźli-wego. Cieszył siei walczył z melancholią niektórych 175 braci. Gdy widział ponurego brata, mawiał: - Jest to największy tryumf diabła, gdy potrafi sługę Bożego pozbawić ducha radości. — Kiedy indziej powiedział Franciszek, że słudzy Boży są kuglarzami, którzy poruszają serca ludzkie i napełniają je radością duchową. Znana jest rozmowa brata Leona ze świętym Franciszkiem na temat radości doskonałej. Szli obaj z Perugii do Matki Boskiej Anielskiej. Franciszek tłumaczył, na czym polega radość doskonała, ale robił to znać dość zawile, skoro brat Leon zniecierpliwiony poprosił: - Ojcze, proszę Cię w imię Boże, powiedz przecie, na czym polega radość doskonała? Franciszek pocierał brodę, potem rzekł: - Jeśli przemoczeni deszczem i drżący z zimna, zabłoceni i głodni przyjdziemy do Matki Boskiej Anielskiej i zadzwonimy do furty, a furtian przyjdzie i zapyta: Kim jesteście? Na nasze słowa: Jesteśmy dwaj twoi bracia, krzyknie na nas z góry: Co? Dwoma łotrzykami jesteście i włóczycie się po świecie, i zabieracie ubogim jałmużnę. I nie otworzy nam, łecz każe nam stać w nocy w śniegu i wodzie, na mrozie i o głodzie. Je-śłi te wszystkie krzywdy i obrazy zniesiemy cierpliwie i bez narzekania, i pomyślimy sobie w pokorze i miłości, że furtian dobrze nas zna, lecz Bóg włożył mu w usta te słowa, zapisz, bracie Leonie: na tym polega radość doskonała. 176 393. Test Postać św. Makarego przyciągała jak magnes młodych ludzi, którym marzyła się pustynia. Stary pustelnik miał dziwny sposób testowania swoich uczniów. Wysyłał ich zazwyczaj na cmentarz, żeby głośno znieważali nieboszczyków. Gdy wracali, Makary pytał: -Co zmarli odpowiedzieli na wasze zniewagi! — Nic! Makary uśmiechał się zagadkowo, każąc ponownie udać się na cmentarz, żeby głośno chwalili zmarłych. Gdy któryś wrócił, wykonując polecenie, Makary pytał o reakcję nieboszczyków. - Mc nie mówili! Wówczas Makary pouczał: - Wiesz, jak bardzo ich znieważyłeś, a oni ci na to nic nie odpowiedzieli, i wiesz, jak bardzo ich chwaliłeś, a oni i tym razem nic ci nie odpowiedzieli. W takim razie i ty, jeśli chcesz być ocalony, zachowaj się jak zmarły! Nie zważaj ani na niesprawiedliwość ludzi, ani ich słowa pochwały, dokładnie jak ci zmarli! W ten sposób możesz ocalić siebie. 394. Stara motyka Święty Kamil de Lellis spędził ostatnie dni swego życia w izdebce przy kościele świętej Magdaleny. Mówił z przekonaniem: - Wieśniacy odstawiają na bok stare i zniszczone motyki, podobnie i ja pragnę być pozostawiony gdzieś w kącie jak stara motyka. ni 395. Ostatnia do jedzenia Funkcją siostry Katarzyny Laboure było przez wiele lat rozdzielanie w jadalni porcji posiłków. Nakładała najpierw siostrze przełożonej, potem chorym, następnie pozostałym siostrom. Na końcu zbierała resztki i mówiła z humorem: -A teraz, jeżeli można, proszą jeszcze dla mnie! 396. Postrach Watykanu Karol Boromeusz prowadził życie umartwione, ascetyczne, pozbawione wszelkiego luksusu i wygody. Stał się postrachem dla innych kardynałów i prałatów. Nawet papież Grzegorz XIII, na wieść o przyjeździe Boromeusza do Rzymu, kazał przerwać wszelkie rozrywki, w których sam brał udział. Oltrocci, wspominając to wydarzenie, zapytuje o to, co bardziej należy podziwiać: pokorę papieża czy jego szacunek dla mediolańskiego arcybiskupa. 397. Środek nasenny Filip Nereusz był tak pogrążony w nieustannej modlitwie, że nie mógł spać. Kiedyś powiedział do brata Gallonio: -Antonio, jeśli chcesz, żebym zasnął, wiesz co powinieneś zrobić? Daj mi książkę, której nie cierpię! Miał zazwyczaj przy łóżku książkę z łacińskimi wierszami i podręczniki filozofii, które były dlań najlepszym środkiem nasennym. 178 398. Ten Wielki? Święty Makary, którego już za życia otoczenie nazywało Wielkim, oburzał się, gdy ten przymiotnik łączono z jego imieniem. Kiedyś zbliżył się do pustelnika jakiś podróżny i zapytał grzecznie: - CzyjesteśMakarym, tym Wielkim? Makary skrobał się po brodzie, pytając: - Ten Wielki? Nie znam. Makary w ogóle przestał odpowiadać na pytania, w których dopatrywał się zamiaru okazania mu szacunku i czci. Gdy jednak jeden z braci gwoli ośmieszenia pustelnika zagadnął: - Abba, kiedy byłeś poganiaczem wielbłądów i kradłeś sól, a później ją sprzedawałeś, czy strażnicy nie obili cię rózgami? Taka zaczepka podobała się Makaremu. Potrafił się wtedy rozchmurzyć i chętnie przekomarzał się z figlarnym bratem. 399. Śmiejcie się, kochani! Razu pewnego znalazł się błogosławiony Jordan ze swoimi nowicjuszami w gospodzie, gdzie przez krótki czas przebywali z braku konwentu w okolicy. Podczas odmawiania komplety jeden z nowicjuszy zaczął się serdecznie śmiać. Inni, zarażeni śmiechem kolegi, śmiali się również. Wtedy jeden z nich, zgorszony śmiechem konfratrów, nakazał im gwałtownym ruchem milczenie. Gdy bracia skończyli odmawiać kompletę, mistrz Jordan zwrócił się do gorliwca: 179 -Bracie, kto uczynił cię mistrzem nowicjuszy? Kto ci dał prawo do krytyki swoich braci? Potem powiedział do nowicjuszy: - Kochani moi, śmiejcie się solidnie i nie przestawajcie z powodu srogiej miny waszego brata. Macie moje pozwolenie i na pewno doskonały powód do radości i śmiechu, jako że uciekliście z niewoli złego wroga. Pękły kajdany, którymi was krępował przez wiele lat. Śmiejcie się, kochani, śmiejcie! 400. Rozprawa z pokusą Jozafat Kuncewicz był wzorem łagodności. Razu pewnego widziano jednak, jak wielce zagniewany gonił niewiastę przez dziedziniec cerkiewny. W ręku dzierżył dyscyplinę, którą złowrogo wymachiwał. Okazało się, że niewiasta, wcale gładka i kształtna, pod pozorem rozmowy duchowej, zaczęła o. Jozafatowi afekty gorące wyznawać. Mnich próbował najpierw perswadować, gdy to jednak nie pomogło i niewiasta dalej nie hamowała swoich miłosnych zapędów, Jozafat zdenerwował się i za dyscyplinę chwycił. Gonił kobietę przez plac cerkiewny, potem przystanął i zdrowym śmiechem wybuchnął. 401. Ostatnie chwile Tomasza Morę'a William Roper, zięć Tomasza Morę'a, tak opisuje ostatnie chwile życia wielkiego teścia: Został on przez 180 porucznika wyprowadzony z Tower, potem zaś na miejsce stracenia, gdzie wchodząc na szafot - a był on tak chwiejny, że rozpadał się prawie - rzekł do żołnierza: - Proszę cię, panie poruczniku, pomóż mi wejść na górę, z powrotem poradzę sobie sam. Poprosił też zgromadzonych wokół szafotu, by modlili się zań i wraz z nim zaświadczyli, że umiera w wierze i za wiarę świętego Kościoła katolickiego. Po czym uklęknął, a zmówiwszy modlitwę zwrócił się do kata i z pogodnym obliczem rzekł do niego: -Nabierz ducha, człowieku, i nie lękaj się spełniać swojej powinności. Moja szyja jest bardzo krótka, bacz zatem, byś krzywo uderzając nie stracił dobrej sławy. Tak odszedł Sir Tomasz Morę z tego świata do Boga, w tymże dniu, którego najbardziej pragnął! 402. Roztargnienie Zdarzyło się ponoć św. Bernardo wi z Clairveaux, że zatopiony bez reszty w rozważaniu problemów Pisma świętego, napił się przez roztargnienie oliwy do lampy zamiast wina. Śmiał się serdecznie z samego siebie. 403. Riposta Pewna dama z Paryża, widząc Jana Vianney'a przechodzącego z kubkiem mleka z La Providence na probostwo, powiedziała głośno: 181 - O nieba, to jest ten człowiek, wokół którego tak wiele szumu!? - Tak, proszą pani, to ja nim jestem. A pani jest dokładnym przeciwieństwem królowej Saby, która odwiedziła Salomona. Królowa zobaczyła więcej niż się spodziewała, a pani mniej! 404. Modlitwa o poczucie humoru Autorem uroczej modlitwy o humor jest prawdopodobnie św. Tomasz Morę. Oto jej treść: Zechciej mi dać zdrowy żołądek, Panie, a także nieco jedzenia. Zechciej mi dać świętą duszę, Panie. Duszę, która ma stale na oku to, co jest dobre i czyste, ażeby w obliczu grzechu nie wpadła w strach, ale umiała znaleźć sposób przywrócenia wszystkim rzeczom należnego porządku. Zechciej mi dać duszę, której obca jest nuda, która nie zna szemrania, wzdychań, użalań i nie pozwól, ażebym kłopotał się zbyt wiele wokół tego panoszącego się czegoś, które nazywa się „ja ". Panie, obdarz mnie zmysłem humoru. Daj mi łaskę rozumienia się na żartach, ażebym zaznał w życiu trochę szczęścia i innych mógł nim obdarzyć. Amen. 405. Podczas uczty W roku 1269 zdarzyło się Tomaszowi z Akwinu siedzieć podczas uczty obok króla Ludwika IX. Przez dłuższy czas trwał Tomasz w skupieniu. Nagle zerwał się i uderzając pięścią w stół, zawołał: 182 - To rozwiązuje sprawę manichejczyków! Następnie wezwał swego sekretarza Reginalda i rzekł: - Reginaldzie, wstawaj i pisz! Przeor doprowadził Tomasza do przytomności. Tomasz przeprosił króla. Ten zaś pozwolił Reginaldowi zapisać wywód mistrza. Tomasz usprawiedliwiając się powiedział: - Zdawało mi się, że jestem w swojej pracowni, gdzie rozmyślałem przedtem nad herezją manichejczyków. 406. Rekolekcje z poprawką Brat Albert urządzał dla swoich podopiecznych rekolekcje, na które zapraszał najlepszych krakowskich kaznodziejów. Chciał, żeby jego ubodzy otrzymali słowo Boże w oprawie wybornej. W praktyce rozmaicie bywało. Kiedyś zaprosił z kazaniem wybitnego filozofa, jezuitę, o. Mariana Morawskiego, który tak mądrze przemawiał, że słuchacze po kilkunastu minutach smacznie zasnęli. Rozległo się gremialne chrapanie. Ojciec Morawski przerwał i bezradnie spoglądał w stronę Brata Alberta. Ten skinął w stronę Andrzeja i powiedział: - Graj, bracie! Mnich zaczął siarczyście przygrywać na skrzypcach. Chrapanie ustało, oczy wszystkich zaiskrzyły się, głowy potakiwały do taktu. Wówczas Brat Albert przerwał koncert i zaczął słowa filozofa tłumaczyć na ję- 183 zyk prosty, przystępny i jasny. W jego komentarzu była taka siła przekonania, że twarze słuchaczy zajaśniały zachwytem i szczerym wzruszeniem. Sam o. Morawski dał się porwać słowom Brata Alberta i jeszcze po latach opowiadał, że kaznodziejstwa nauczył się dopiero w przytułku dla biednych. 407. Humor w cierpieniu W roku 1843 proboszcz z Ars zasłabł podczas nabożeństwa majowego. Sprowadzono czterech lekarzy, na co Jan Vianney zareagował następującymi słowami: - Jak sprowadzicie jeszcze jednego, na pewno umrą! 408. Miłość braterska Jan Bosco miał przyrodniego brata Antoniego, który był mocny jak tur i... równie głupi. Pewnego dnia zaskoczył Janka przy lekturze. Wybuchnął jak wulkan: - Mam wszystkiego dosyć! Nie chcę więcej widzieć tych twoich gramatyk! Do życia są gramatyki niepotrzebne. Ja jestem silny i zdrowy, a nigdy nosa nie wtykam w tego rodzaju „ kwieciste wiązanki"! - Gadasz całkowicie obok - zauważył Janek. -Dlaczego? - Bo popatrz. Nasz osioł jest o wiele silniejszy od ciebie i też nigdy nie uczęszczał do szkoły. Chciałbyś być jak on? 184 409. Karkołomne nazwisko Podczas uroczystości beatyfikacji o. Józefa Freina-dametza w 1975 roku papież Paweł VI miał wyraźne kłopoty z poprawnym wymówieniem jego nazwiska. Papież jąkał się, poprawiał, zanim wykrztusił to trudne nazwisko. Cóż dopiero Chińczycy, wśród których tyrolski syn chłopski o karkołomnym nazwisku zamierzał żyć i działać. Potrzebne było nowe nazwisko, zrozumiałe dla Chińczyka i możliwe do wymówienia. Ojciec Józef zostawił sobie pierwszą literę swego nazwiska, szukając w słowniku chińskim dalszego ciągu. Wnet znalazł krótkie słowo, „Fu", oznaczające szczęście. Razem z tytułem shenfu (kapłan) nazywał się teraz Fu shenfu. 410. Okropne zachowanie Kamil de Lellis założył nowe zgromadzenie Kanoników Regularnych Posługującym Chorym, którego został przełożonym generalnym. Postanowił jednak zrezygnować z tej funkcji, żeby móc lepiej i bezpośrednio służyć chorym. Kiedy po długim wahaniu kapituła rezygnację Kamila przyjęła, były przełożony generalny otworzył butelkę dobrego wina i uczcił powrót do pracy w szpitalu pokaźnym haustem. Odstawiwszy szklankę od ust, westchnął: - Nareszcie! Bracia skomentowali gest Kamila słowami: -Kamil, jak zwykle, zachowuje się okropnie! - W ich słowach było wiele serca. 185 411. Spotkanie braci kapłanów Rodzony brat Ludwika Marii Grignion, Józef Piotr, był dominikaninem w Dinan. Sprawował urząd zakrystianina. Ludwik Maria wszedł do zakrystii, poznał brata od razu, sam jednak pozostał nierozpoznany. Zmienił się w ostatnich latach, być może zapuścił brodę. Poprosił o możność celebrowania Mszy świętej, zwracając się do brata per „kochany Bracie". Brat był dotknięty, jako że był kapłanem i uważał, że należy go tytułować per „Ojcze!" Wybrał najbardziej sfatygowane paramenty i zlekceważył kompletnie niegrzecznego konfratra. Po południu spotkał przypadkowo Mathurina, towarzysza Ludwika Marii. Zapytał go o tego źle wychowanego i niechlujnego księdza. - Jest to kapłan z Montfort. - Jak się nazywa? - Grignion! - Grignion? Następnego dnia wyszukał o. Józef Piotr najlepsze paramenty, pozdrowił brata serdecznie i robił mu wyrzuty, dlaczego nie dał się poznać. Był tak podekscytowany i zażenowany, że mówił bez przerwy i byle co. Ludwik Maria uśmiechając się, powiedział: - Czyż nie pozdrowiłem cię jako ukochanego brata? Tamten zrozumiał! 186 412. Lektura świętego Filip Nereusz czytał z lubością dykteryjki Piova-no Arlotta przez całe życie. Zawsze śmiał się od nowa do rozpuku, gdy słyszał dawno znane anegdoty, i chętnie opowiadał je swoim gościom, którzy przybyli zobaczyć go w ekstazie lub skłonni byli wysłuchać jego zbawiennych rad. To było nawet jak na świętego za wiele. Poważny Boromeusz był zgorszony podczas procesu kanonizacyjnego. Beztroskę Filipa osądzono negatywnie. 413. Dobry partacz Bywało, że błogosławiony Dominik Barberi stawał się mimo woli przyczyną żywiołowej wesołości. Wynikało to przeważnie z jego fatalnej angielszczyzny. Pewnego razu księża z Birmingham osłupieli, usłyszawszy z ust Dominika, że żaden człowiek nie może być dobrym księdzem, jeżeli nie jest dobrym partaczem. Kiedyś powiedział do zakonnic, że bez twarzy niepodobna być ogolonym, co prawdopodobnie miało znaczyć, że bez wiary niepodobna być zbawionym. 414. Świętych obcowanie Teresa od Dzieciątka Jezus potrafiła w żartobliwy sposób myśleć i mówić o świętych, jej „małych", jak twierdziła, krewnych. Wobec św. Piotra nie odczuwała żadnego respektu. Myślała trzeźwo o przyczynach 187 jego zdrady. Była przekonana, że gdyby znał jej „małą drogę", nigdy by się Chrystusa nie zaparł. 415. Kazania z przerywnikami Bernardyn ze Sieny przerywał swoje kazania z najrozmaitszych powodów. Czasem przypominał sobie nagle cytat, który pasował do treści. Kiedyś na przykład wyciągnął ręce i krzyknął głośno: - Stop! Poczekajcie chwilę! Właśnie przypomniałem sobie wypowiedź Grzegorza na ten temat! Kiedy indziej pojawił się pies na placu, na którym głosił kazanie. Wszystkie głowy zwróciły się w kierunku kundla. Bernardyn zaczął podniesionym głosem wołać: - Przyłóżcie mu, przegońcie go z placu, dołóżcie mu butem...tak! Wystarczy: pozwólcie mu zmykać! Zdarzało się, że mowę zakłócało bicie dzwonu z wieży Mangia, który odzywał się o pełnych godzinach. Bernardyn przerywał kazanie słowami: -Dzwon ma pierwszeństwo! Zakonnik ustawiał swoją mównicę przy Ponte Gaia, studni miejskiej. Spotykali się tam miejscowi kupcy i podczas kazania debatowali na temat interesów. Bernardyn przerywał je i wskazując palcem na gromadę kupców wołał: - Hej, wy tam przy studni, którzy szachrujecie waszymi towarami, zmykajcie czym prędzej! Uprawiajcie swoje szachrajstwa gdzie indziej! Słyszycie źle, wy tam, przy studni?! 188 Bywało, że pod koniec homilii uwaga słuchaczy słabła. Niektórzy drzemali, inni zaczynali rozmawiać. Trzeba dodać, że kazania Bernardyna ze Sieny trwały przeciętnie cztery godziny. Widząc znużenie i nieuwagę słuchaczy, Bernardyn uciekał się do najrozmaitszych forteli. Razu pewnego wyciągnął z przepastnej kieszeni habitu kawałek papieru i wołał: — Posłuchajcie słów tego listu, który otrzymałem dzisiaj z rana! - Wszyscy rozdziawiali gęby i zaczęli słuchać. Bernardyn zauważał ironicznie: - No, popatrzcie, nie przeczytany list jest dla was ważniejszy niż słowo Boże! - Po czym uderzył się w policzek i wołał: —A casal Do rzeczy! — I grzmiał dalej pełnymi płucami. 416. Błogosławiona prostota Kiedyś jeden z lokalnych kmiotków zapytał błogosławionego Dominika Barberi o to, kto głosił kazanie poprzedniej niedzieli. - Dlaczego pytacie? -Ano, nie wiem, kto to był, ale przemawiać to on nie umiał. - A dlaczego nie umiał? - Pomyśleć tylko, przecież nawet ja mogłem zrozumieć każde słowo. Nie bardzo to on musi być wykształcony, jeśli przez godzinę nie użył ani jednego słowa, którego bym nie znał. 189 417. Kaznodzieja Kazania błogosławionego Dominika Barberi były komentowane różnie. Razu pewnego wracał utrudzony przez las do klasztoru. Zaczepił go gospodarz i zapytał: - Ojcze, jak się nazywa ten ksiądz, który miał kazanie w ostatnią niedzielę? Ojej, jakżeż on pięknie mówił! Każde słowo można było zrozumieć. Ojciec Dominik poczuł się nieswojo, bo chłop właśnie o nim mówił. Próbował uciec od bezpośredniej odpowiedzi, mówiąc o wartości słowa Bożego, które nigdy nie powinno przemijać bez echa. Dominik tak się rozpędził, ogarnięty zapałem, że chłop przerwał mu po chwili, mówiąc: - Teraz już wiem, kto głosił kazanie. To musiał być ojciec, nikt inny! 418. Zabawna pomyłka Podczas swego pobytu w Paryżu św. Jan Bosco przeżył zabawny epizod. Kiedyś podążał fiakrem na spotkanie z mieszkańcami Paryża, które miało się odbyć w dużej sali audiencyjnej jednego z pałaców. Kiedy przeciskał się przez tłum zebrany pod bramą, prosił żeby go przepuszczono. - Mc z tego - krzyczeli ludzie - proszę się koniecznie ustawić w kolejce. - Gdy mnie nie przepuścicie, nie będziecie mogli rozmawiać z Don Bosco! - Dlaczego nie? 190 - Bo ja jestem Don Bosco! - Zmykaj, łgarzu, bo oberwiesz! Don Bosco poszedł wobec tego odwiedzić chorego, rezygnując ze spotkania z tłumem. Potem wrócił do domu pana de Combaud, gdzie znalazł gościnę i pracował przy biurku do północy. W późnych godzinach wieczornych przyjął kilka osób i słuchał spowiedzi. 419. Błazeństwa proboszcza Pewna zakonnica powiedziała kiedyś do Jana Vianney'a: -Ludzie twierdzą, że ksiądz jest głupcem. Proboszcz z Ars odpowiedział: -Maszcałkowitą rację, córko. Czemu nie? Moje błazeństwa przewyższają czasem zdecydowanie ich błazeństwa! 420. Kuropatwa i pokuta Święta Teresa z Avila posuwała praktyki pokutne do granic możliwości, umiała się jednak równocześnie cieszyć życiem. Lubiła sobie na przykład od czasu do czasu dobrze podjeść. Kiedyś podczas odwiedzin zajadała ze smakiem smażone kawałki słoniny, które uwielbiała. Jedna z sióstr z ironią skwitowała jej apetyt, twierdząc że osobie duchowej nie wypada tak się opychać. Teresa odpowiedziała na to wesoło: - Chwał lepiej życzliwość twego Pana i zapamiętaj: kiedy kuropatwa, to kuropatwa, a kiedy pokuta, to pokuta. 191 421. Zamienione listy Pod koniec życia ojciec Rupert Mayer opowiedział z satysfakcją następującą historię: - Ktoś napisał dwa listy: jeden do kardynała z prośbą, żeby nie pozwolił o. Mayerowi więcej wstępować na ambonę. „ Ojciec Mayer nie ma naprawdę nic dopowiedzenia. Dzisiaj oczekuje się od kaznodziei czegoś zupełnie innego ". Drugi list skierował do o. Mayera. Ten był pełen pochwalnych koszałek—opałek na temat jego kaznodziejskiej działalności. Niestety, nadawca pomieszał koperty i w ten sposób o. Mayer przeczytał nieświadomie list przeznaczony dla kardynała. 422. Niepobożne życzenia Pewien koloński prałat chwalił się z dumą, że kuria rzymska nadała mu kilka intratnych beneficjów. Albert Wielki powiedział prałatowi z sarkazmem: -No, to teraz możecie za pozwoleniem kurii rzymskiej pojechać do piekła. 423. Zabawny kawał Brata Alberta Adam Chmielowski miał zdrowe poczucie humoru i lubił się zabawić. Leon Wyczółkowski przytacza opis następującego wydarzenia: Raz Chmielowski urządził zabawny kawał. W paczce było kiłku kolegów, którzy się bliżej razem trzymali. 192 Któregoś dnia nie było co jeść i nikt grosza przy duszy nie miał. Szło się razem ulicą i, nie tracąc humoru, dyskutowało, co by też wymyślić? Chmielowski ciągle dowcipkował. Tłum był gęsty, jezdnią toczyło się mnóstwo powozów. Naraz Chmielowski podstawia lewą nogę pod koło jakiejś szykownej, przejeżdżającej karety. Miał protezę, nic mu się więc nie stało. Ale przewraca się i krzyczy. Leży na ziemi niby okaleczony człowiek. Koledzy go otaczają, udają przerażonych. Kareta zatrzymuje się natychmiast i gruby jegomość, który nią jechał z jakimiś paniami, wysiada zobaczyć, co się stało. Koledzy z udanym oburzeniem wskazują mu wijącego się z bólu Chmielowskiego. Stropił się właściciel ekwipażu, myśłi sobie, że mogłaby z tego wyniknąć gruba sprawa o odszkodowanie. Chcąc tedy sprawę załagodzić niezbyt wielkim kosztem, proponuje 20 marek „szmercgeldu ". Naturalnie zgodni chłopcy ułagodzić się dali. Zapewnili, że żadna skarga wniesiona nie zostanie, przyjęli spadłą w ten sposób z niebios 20-markówkę, a w pół godziny potem siedzieli już wszyscy w restauracji przy obiedzie. 424. Mały wielki święty Albert Wielki zjawił się na audiencji papieskiej. Ojciec Święty poprosił łaskawie Alberta, żeby powstał z klęczek, na co ten odpowiedział: - Ja przecież już stoję! 193 425. Wejście do nieba Do otyłego konfratra powiedział kiedyś Jan Vian-ney: — Wszystko, tylko nie to. Nie chciałbym utkwić w drzwiach! 426. Wieczna kobiecość w habitach Mimo iż prowincjał Dominikanów wyraził się kiedyś złośliwie o Teresie z Avila, że jest ona mężczyzną i to najbardziej brodatym, jakiego poznał, święta była w każdym calu kobietą i wiele o duszy niewieściej wiedziała. W jednym z listów do o. Mariana napisała: Bawi mnie ojciec mówiąc, że będzie ją znał (pewną postulantkę) od chwili, gdy ją zobaczy. Nas, kobiety, niełatwo poznać; spowiadacie nas przez lata, aż któregoś dnia jesteście przerażeni, jak źle nas rozumieliście. To dlatego, że kobiety same siebie nie rozumieją, gdy wyznają swoje grzechy, a wy sądzicie je po tym, co mówią. Do o. Gracjana powiedziała kiedyś: -Mówię ojcu, nie trzeba wierzyć w to, co mówią zakonnice: jeśli pragnąjednej rzeczy, mówią wam o tysiącu! 427. „Grzech" Siostra Teresa od Dzieciątka Jezus w momencie przyjmowania sakramentu chorych robiła szczegółowy rachunek sumienia. Wśród grzechów popełnionych zmysłami wymieniła następujący: -Przypominam so- 194 bie, że w czasie podróży z Alencon do Lisięta użyłam wodą kolońską, którą podarowała mi pani Tifenne, i muszę przyznać, że było to bardzo przyjemne... 428. Grzech młodości Uchybienie, które św. Augustyna najbardziej prześladowało i męczyło, dotyczyło bezsensownego zniszczenia w młodych latach dorodnej gruszy. W dojrzałym wieku będzie ironizował: - Tak jakby jedynymi grzechami, które człowiek popełnić może, były grzechy popełnione przy pomocy narządów płciowych! 429. Zimna krew Jan od Krzyża, będąc wielkim mistykiem, nigdy nie tracił zdrowego rozsądku. Pewnego dnia na placu Encamacion w Granadzie, w pobliżu katedry, podeszła do niego kobieta z dzieckiem na ręku. Krzyczała głośno, że potrzebuje pieniędzy na wyżywienie malucha, którego ojcem miał być Jan. Święty próbował kobietę odtrącić, ale zbiegli się ludzie i zaciekawieni oczekiwali rozwiązania sprawy. Mnich zapytał kobietę: - Kto jest matką tego dziecka? -Pewna młoda panna wysokiego rodu. - Gdzie mieszkała przed przybyciem do Granady? - Urodziła się w Granadzie i nigdy nie wyszła ani pół mili poza miasto! -A to dziecko w jakim jest wieku? 195 — W takim razie jest to dziecko cudu, i to wielkiego cudu, gdyż nie ma jeszcze roku, odkąd jestem w Granadzie, i nigdy w życiu przedtem nie byłem. Jan od Krzyża był spokojny i do końca uprzejmy, potem jednak, gdy opowiadał swoją przygodę przeoryszy Annie od Jezusa, śmiał się żywiołowo i serdecznie. 430. Garderoba aniołów Sędziowie, chcąc pogrążyć Joannę d'Arc, zapytali, czy aniołowie, którzy jej się ukazali, byli nadzy? Joanna odpowiedziała z dużą dozą humoru: - Przypuszczacie, że Pan Bóg nie ma dosyć materiałów, żeby swoich aniołów przyodziać? 431. Trzy typy głosicieli słowa Bożego Bernardyn ze Sieny wysoko cenił powołanie kazno-dziejskie. Dzielił kaznodziejów na trzy typy: jedni żyją uczciwie, ale nie mają nic do powiedzenia... inni mają coś do powiedzenia, ale żyją nieuczciwie. Jeszcze inni, a jest ich niewielu - żyjąuczciwie i mającoś do powiedzenia. Ten, kto głoszoną naukę wciela równocześnie w życie, będzie kiedyś wielki w królestwie niebieskim! 432. Ostrożnie z diabłem na ambonie Bernardyn ze Sieny używał na ambonie zbyt często imienia diabła. Kiedy w Sienie pewna matka zaczęła besztać córkę, bo ta w rozmowie użyła imienia szatana, 196 córka odpowiedziała gładko: - Dlaczego nie wolno mi robić tego, co o. Bernardyn robi ciągle na ambonie? 433. Święty o „ relikwiach " Bernardyn ze Sieny walczył ostrym słowem z fałszywymi relikwiami, nazywając je bzdurami. Tych zaś, którzy je rozpowszechniali i w nie wierzyli, głupcami. Pewnego razu perorował na ambonie: - Ukazuje się tyle cząstek z krzyża świętego, że sześć wołów ich nie uciągnie, gdyby te cząstki zebrać razem. O innej ulubionej relikwii kolportowanej przez wędrownych mnichów, o „kroplach mleka" Matki Boskiej wyraził się: - Wszystkie krowy Lombardii nie mają razem tyle mleka, ile jest tych „kropel" na całym świecie... Wiedzcie, że Matka Boska miała tylko tyle mleka, ile potrzebowała, żeby nakarmić małe usta Jezusa, nic więcej! 434. Antyklerykaliznt Bernardyn ze Sieny powiedział kiedyś: - Gdy słuchacze nudzą się podczas kazania, pocą się lub marzną, wystarczy jedno słówko kaznodziei przeciwko kapłanom lub prałatom, a już budzą się drzemiący i znudzeni i bawią się, zapominając o głodzie i chłodzie. Skutek takiego nadużycia jest ten, że najwięksi łotrzykowie porównują się z prałatami, uważając siebie za sprawiedliwych i świętych! 197 435. Święty o konfratrach Bernardyn ze Sieny wyraził się razu pewnego na temat kapłanów: - Lepsi są źli kapłani niż brak kapłanów. Gdyby wszystkich złych przegonić, pozostałoby niewielu. Bierz od nich dobro, mianowicie sakramenty i godność, pozostaw im ich zło. Pan Bóg już wszystko inne załatwi! 436. Ważny jest sposób W roku 1841 ks. Antonio Claret głosił kazanie 0 Matce Bożej Bolesnej w katalońskiej miejscowości, która nie cieszyła się dobrą sławą. W trakcie nauki poparł swoje wywody cytatem z Pisma świętego, na co jeden z uczestników powiedział: -Jakiego niedźwiedzia nam tutaj zasuwasz? Ksiądz Claret opanował się 1 poparł swój wywód prostym przykładem, na co ten sam baryton głośno zauważył: -Masz rację! 437. Ankieta personalna Matka przełożona Maria Gonzaga tak pisała w 1893 roku o Teresie Martin (od Dzieciątka Jezus): Wyrosła i silna, z miną, głosem, wyrazem dziecka; z dojrzałością, doskonałością i rozsądkiem pięćdziesięciolatki. Mała święta „nie dotykaj mnie", której można bez spowiedzi podać Pana Jezusa, której główka jednak pełna jest samowolnych kaprysów, w momencie, gdy ją ktoś zgorszy. Ma skłonności do mistycyzmu i ko- 198 mizmu. Tak jak może was podczas nabożeństwa wzruszyć do łez, tak może was doprowadzić podczas rekreacji do spazmów śmiechu. 438. Tęsknota za przygodą żołnierską Bernardyn ze Sieny był człowiekiem żądnym przygód. Był zadomowiony w więzieniach i szpitalach. Pozwolił się przez bandę podrostków pouczyć w sprawach działania procy i jej zasięgu. Podziwiał postępy w tej dziedzinie. Sam jako chłopak konstruował proce, ale nie takie. Oddał też kilka strzałów. Grzał swoje kości przy ogniskach awanturników, zadawał się z tak zwaną „szarańczą", czyli groźnymi i napawającymi strachem soldati di ventura - najemnikami. Kiedyś wyznał im, że - ma się rozumieć - nie pochwala ich rzemiosła, chciałby jednak przynajmniej raz w życiu zobaczyć prawdziwą bitwę, przynajmniej raz w życiu. 439. Doraźna sprawiedliwość Późniejszy wybitny biskup Marsylii i święty, Eugeniusz Mazenod, był chłopcem zupełnie normalnym, załatwiającym sporne kwestie między kolegami odręcznie. W liście do jednego z przyjaciół z tamtych lat pisał: Przypominam sobie czasem z przyjemnością ciosy, które wymierzałem kolegom z Piemontu, żeby cię obronić przed ich złośliwościami. 199 Cierpienie w życiu Świętych Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Mt 16,24 440. Wyznanie wiary Kiedy umęczonego mistrza Lucjana z Antiochii zawleczono przed sędziego w Nikodemii i pytano o nazwisko, pochodzenie i zawód, odpowiadał na każde pytanie tak samo: - Chństianus sum - (Jestem chrześcijaninem!) 441. Pokutnik Przygotowując ciało Wincentego Pallotti do pogrzebu, przekonano się naocznie, że święty nawet w chorobie nie rozstawał się z włosiennicą i łańcuchami. Porządkując jego osobiste ri&czy, znaleziono jeszcze inne narzędzia pokuty. Nie znaleziono natomiast przy nim ani w jego mansardzie grosza gotówki. 442. Duchowe trzęsienie ziemi Kasper del Bufalo, którego św. Wincenty Strambi nazywał „wielkim duchowym trzęsieniem ziemi", umierając musiał mieć zaświadczenie o odprawionej spowiedzi. Zaświadczenie wystawił mu Wincenty Pallotti. Kapłan, który swą misją nawrócił całe Państwo Kościelne, umierał będąc w niełasce u papieża. Całe jego życie było zresztą naznaczone niechęcią kolejnych papieży, uprzedzonych do misjonarza przez jego wrogów. Dopiero po śmierci został zrehabilitowany przez Grzegorza XVI. Papież Pius XII zaliczył misjonarza ludowego Kaspra del Bufalo w poczet świętych Pańskich w roku 1954. 203 443. Polityczny bandyta Po krótkiej względnej wolności i możliwości swobodnego działania podczas okupacji ojciec Maksymilian Kolbe został 17 lutego 1941 roku aresztowany przez gestapo i osadzony na Pawiaku. Bracia z Niepo-kalanowa usilnie zabiegali o jego zwolnienie. Zgłosiło się dwudziestu ochotników, którzy chcieli życie oddać, byleby zwolniono ich ukochanego mistrza. Siostra E. Bordelska, marianka, znająca bardzo dobrze język niemiecki, dotarła do wysokiego urzędnika gestapo, chcąc się dowiedzieć, za co o. Kolbe został aresztowany. Powiedziano jej, że ojciec Maksymilian jest podejrzanym politycznym bandytą i nigdy nie wyjdzie z więzienia. 444. Wiara Siostra Maria od Trójcy Świętej zeznała, że siostra Teresa od Dzieciątka Jezus miewała straszne wątpliwości religijne. Pewnego dnia wyznała, jak ciemno było w jej duszy. Odpowiedziała zdumiona: -Ale te radośnie brzmiące wiersze, które siostra pisze, zaprzeczają temu, co mi siostra wyznała! Odpowiedziała: - Śpiewam o tym, czego pragnę, ale jest to pozbawione wszelkiego uczucia. Nie chcę wam powiedzieć, jak czarna jest noc mojej duszy, bo obawiam się, że mogłaby siostra moje pokusy ze mną dzielić. 204 Pewnego dnia spoglądała siostra Teresa od Dzieciątka Jezus do ogrodu, gdzie odkryła „czarną dziurę". Westchnęła i rzekła: - W takiej dziurze tkwię duszą i ciałem. Jak ciemno jest wokół mnie! Tam jednak znajdą spokój. - Mówiąc o życiu wiecznym, dodała po chwili namysłu: - ...może jednak coś takiego jest... - Potem dodała: - ...tak, na pewno coś takiego jest...! Teresa myślała kiedyś głośno: - Kto mógłby wynaleźć Świętą Dziewicę? A co będzie potem? - Na temat Pana Boga powiedziała: - Gdyby mnie okłamał, zasunę Mu tyle komplementów, że w ogóle nie będzie wiedział, co ma ze mną począć. - Kontemplując krucyfiks powiedziała: -Jest nieżywy! Wolę, gdy się Go przedstawia martwym, bo wtedy wiem, że już nie cierpi! 445. Oziębłość Siostra Miriam z Abellin (Baourdy) napisała kiedyś: Przedwczoraj przyjęłam komunię świętąjakby bez wiary, bez miłości. Myślę, że kto spożywa kawałek chleba, robi to z większą czcią niż ja. Po przyjęciu komunii świętej mówiłam sobie: „ Jest ciężko w takim stanie komunikować w jakim ja się znajduję ". Mówiłam do Boga: „ Gdybym była na Twoim miejscu, i gdyby ktoś przyszedł taki jak ja, rzuciłabym go w czeluść, żeby się pozbyć takiego typa ". 205 Czułam się tak strasznie godna pogardy, płakałam wewnętrznie. Nagle poczułam wewnętrzne uniesienie i usłyszałam głos: „ Czyżbyś nie wierzyła, że ja jestem miłosierdziem?". 446. Miłość ważniejsza nit umartwienie Teresa z Avila rzekła kiedyś do ojca Jeromino Gra-ciana: - Musiałam się szczerze śmiać, gdy słyszałam, że Ojciec chce znowu cierpieć dla Pana Boga. Na miłość Boską, niech Ojciec zaniecha! Wasze otoczenie musiałoby z wami cierpieć. Proszę lepiej kilka dni odpocząć! 447. Przyjaciele Boga Bóg Ojciec pokazał Teresie z Avila wizję swego ukrzyżowanego Syna i dodał: - Tak traktuję swoich przyjaciół! - Na co Teresa lakonicznie zaznaczyła: -Mój Boże, dlatego masz ich tak niewielu! 448. Milczał jak grób Na samym początku pustelniczej drogi Makary miał poważne kłopoty. Zamieszkał na obrzeżach wioski, nie chcąc zupełnie zrywać z ludźmi. Jedna z dziewcząt spodziewała się dziecka. Kiedy jej brzemię stało się widoczne, oskarżyła młodego pustelnika, że ją uwiódł obiecując małżeństwo. (Podobnąhistorię będzie musiał przeżyć kilka dobrych wieków później Henryk Suzo). 206 Ludzie uwierzyli brzemiennej pannie, jako że łatwiej wierzy się w zło niż w dobro. Cała złość wieśniaków obróciła się przeciwko Makaremu. Ludzie zarzucali mu hipokryzję, obłudę i wyuzdanie. Sam opowiedział, że ludzie zawiesili mu na szyi okopcone garnki i ucha od naczyń. - Tak prowadzili mnie przez wieś i krzyczeli: „ Ten mnich zhańbił naszą dziewicą, bierzcie go, bierzcie!" O mało mnie nie zabili. - Makary milczał jak grób. Na wszelkie pytania odpowiadał palcem przyłożonym do ust. Nie tylko nie zaprzeczał krzywdzącym oskarżeniom, ale zachowywał się jak winowajca. Pracował ciężko i zarobione pieniądze oddawał brzemiennej dziewczynie. Nadszedł czas rozwiązania. Pojawiły się bóle porodowe, lecz dziewczyna nie mogła urodzić. Męcząc się daremnie, zrozumiała, że jej sytuacja wiąże się z fałszywym oskarżeniem mnicha. Płacząc wyjawiła prawdziwe imię ojca i dopiero wtedy urodziła. Nienawiść mieszkańców wsi do Makarego zmieniła się w jednej chwili w entuzjastyczny podziw. Pustelnik przyjmował wszelkie hołdy tak samo obojętnie, jak przedtem razy i obelgi. 449. Pożegnanie W połowie maja 1939 roku Urszula Ledóchow-ska poddała się w klinice rzymskiej operacji, gdyż lekarze stwierdzili silnie rozwinięty nowotwór. Dokonali zabiegu, który przyniósł chwilowo ulgę. Dni 207 chorej były jednak policzone. 29 maja, w drugi dzień Zesłania Ducha Świętego, zdołała jeszcze odmówić Confiteor i przyjąć Komunię świętą. Brat matki Urszuli, ówczesny generał Jezuitów, trzymał ją za rękę i ze łzami w oczach mówił: - Siostrzyczko moja kochana, Pan Jezus jest z Tobą i idziesz do Niego. Czeka na Ciebie Mamusia i Maria Teresa. Słodkie Serce Jezusa, mam ufność w Tobie. Zaczęła się agonia. Siostry zgromadziły się wokół umierającej i razem z generałem Jezuitów odmawiały modlitwy za konających. Matka Urszula spoglądała z wdzięcznością na modlące się twarze i przytomna do końca, oddała Bogu ducha. Wszyscy byli przekonani, że umarła święta. Matkę Ledó-chowską pochowano na cmentarzu Campo Verano. Po dwudziestu latach dokonano ekshumacji. Ciało pozostawało nienaruszone. 450. Różne skutki cierpienia Święty Augustyn w Państwie Bożym tak pisał o skutkach cierpienia: Różnica bowiem między cierpiącymi pozostaje nawet w jednostkowych cierpieniach: cnota i występek, choć znajdują się w tych samych udrękach, nie są tym samym. Jak w tymże samym ogniu złoto żółtawo pobłyskuje, a słoma kopci; jak w tejże samej młocarni źdźbła się targają, a ziarna oczyszczają; jak olej i męty mieszają się ze sobą, choć wytłacza- 208 ne są ciężarem tej samej prasy -podobnie również jeden i tenże sam cios, spadając na dobrych doświadcza ich, oczyszcza i rozjaśnia, a uderzając w złych, niszczy i pustoszy. 451. Męczeństwo Święty Maciej Mulumba został z innymi aresztowany i postawiony przed sędzią. Przyczyną aresztowania była jego wiara i praca katechetyczna wśród współziomków. Sędzia zapytał go, jak to się mogło stać, że człowiek tak bardzo zasłużony dla dworu królewskiego poszedł w ślady białych. Mulumba powiedział: - Sam tego chciałem! - Na to sędzia: - Opuściłeś twoje kobiety, jak mi powiedziano. Gotujesz więc twoje jedzenie sam? Mulumba wyjaśnił: - Aresztowaliście mnie dlatego, że jestem chudy, albo z powodu mojej wiary? Sędzia zaczął ironizować: -Jesteście więc ludźmi, którzy zadowalają się jedną kobietą? I próbujecie innych mężczyzn namawiać, żeby podobnie głupio się zachowywali? Wyrok brzmiał straszliwie: skazanemu miano obciąć ręce i nogi, a kawałki zdzieranej z niego skóry przypiekać na jego oczach. Jego Bóg mógł go ocalić, jeśli by tylko zechciał! Maciej poruszony do głębi bluź-nierstwem powiedział: - W rzeczy samej, Bóg mnie ocali, ty tego jednak nie zobaczysz. Bóg weźmie moją duszę, tobie pozostawi moje ciało. 209 Wyrok wykonano w opisany sposób. Skazany cierpiał trzy dni. Prosił przechodniów o trochę wody, ci odwracali się jednak i uciekali przed straszliwym widokiem. Święty Maciej Mulumba jest w swojej ojczyźnie Ugandzie patronem wodzów szczepowych i chrześcijańskich rodzin. 452. Pierwsza szkoła pedagogiczna Pierwszą w historii szkołę pedagogiczną otworzył w roku 1687 kanonik Jan de la Salle, założyciel Braci Szkół Chrześcijańskich. Powstała w Reims przy ul. Nowej. Przygotowywała nauczycieli dla wiejskich szkół elementarnych. Podobną placówkę chciał erygować na terenie Rethel-Mazarin, które leżało na terytoriach księcia, entuzjasty nowych poczynań na polu pedagogiki. W tym celu udali się książę i Jan de la Salle do arcybiskupa Maurycego Le Tellier, który podejrzanie patrzył na księdza, ponieważ ten niedawno zrezygnował z intratnej kanonii, co arcybiskupowi w głowie pomieścić się nie chciało. Ekscelencja wysłuchawszy petentów, wybuchnął obcesowo: -Jesteście dwaj -wariaci! - Ksiądz de la Salle odpowiedział spokojnie: - Nie, Ekscelencjo, tylko jeden z nas. 453. Męstwo Filip Neri zachował w maksymalnym stopniu niezależność od wpływów świata i hierarchii kościelnej. 210 Kiedyś polecił swemu uczniowi Baroniuszowi, który był spowiednikiem papieża Klemensa VIII, odmówić papieżowi rozgrzeszenia, gdyby ten nie zgodził się na powtórne przyjęcie do Kościoła dwukrotnego odstępcy Henryka IV. Na szczęście nie doszło do tego. Skądinąd Filip Neri był wzorowo posłuszny Kościołowi, przyjmując z pokorą zakaz słuchania spowiedzi, wydany przez papieża Pawła IV. Zakaz trwał na szczęście krótko i nie wyrządził większej szkody. 454. Niepokój Błogosławiony Henryk Suzo miał niełatwe życie. Utrapienia piętrzyły się i nakładały. Nigdy nie był od nich wolny. Kiedyś nastąpiła dziwna przerwa w tym paśmie utrapień. W tym czasie odwiedził Henryk jeden z klasztorów sióstr. Henryk Suzo wyraził obawę, że może zdarzyć się coś niedobrego: Bóg go widocznie opuścił, bo wbrew ciągłym dotychczasowym utrapieniom już od miesiąca nie doznał uszczerbku na zdrowiu i sławie. 455. Dręczące wspomnienia Święty Tomasz z Akwinu przez całe życie bał się panicznie burzy i piorunów, gdyż jako chłopak przeżył jedną straszliwą w rodzinnym zamku Roccasec-ca. Wówczas to piorun uderzył w jedną z wież i zabił maleńką siostrzyczkę Tomasza i kilka koni. Matka odnalazła syna zdrowego, lecz tamta nawałnica zostawiła ślad w psychice Anielskiego Doktora. 211 456. Temperament Święty Franciszek Salezy miał impulsywny temperament, co go poważnie martwiło. Pracował nad tym, wreszcie mu się udało. Zasłynął z łagodności, która wszystkich ujmowała. Jednak na dnie serca walczył ciągle z ciemnymi siłami, o czym świadczy jego odpowiedź, jaką dał komuś, kto zażądał od niego ostrego rozprawienia się z jawnym aktem niesprawiedliwości. Biskup Genewy powiedział wtedy: - Czy chcecie, ażebym w ciągu kwadransa stracił tę odrobinę łagodności, którą zdobyłem przez dwadzieścia lat trudu? 457. Potwarz Błogosławiona Kinga, fundatorka i założycielka Klarysek w Starym Sączu, w którym spędziła ostatnie lata swego świętego życia, nie uniknęła potwarzy i plotek. Współsiostry zauważyły, że Kinga spowiada się często i długo, z czego wysnuły wniosek, że łączy ją jakaś grzeszna poufałość ze spowiednikiem. Plotki przedostały się poza mury klasztoru, uruchomiły machinę administracyjną Zakonu Franciszkanów, która przeniosła spowiednika ojca Boguchwała do Gniezna. Na spowiednika sióstr w Starym Sączu wyznaczono ojca Piotra Odrzeńca, rodowitego Czecha, który z wyraźnym uprzedzeniem przystąpił do swoich obowiązków. 212 458. Wojna Karmelitów Konflikt między Karmelitami o złagodzonej regule i Bosymi, którzy przyjęli regułę pierwotną, a której głównym filarem był Jan od Krzyża, doszedł do punktu wrzenia. Ojciec Maldonado, reprezentujący najwyższą władzę zakonną, chcąc za wszelką cenę przeprowadzić dekrety uchwalone w Placencji, a znoszące w praktyce regułę pierwotną, namawiał jak lis, przekonywał, obiecywał eksponowane stanowisko, wreszcie pozbawiony złudzeń, że uda mu się przekonać Jana od Krzyża, wezwał na pomoc władzę świecką. W nocy z 3 na 4 grudnia 1577 roku silna grupa uzbrojonych stróżów porządku wyważyła drzwi i zgarnęła Jana od Krzyża i jego towarzysza, ojca Germana. Więźniów zaprowadzono do starodawnego klasztoru Karmelitów wAvila, gdzie w krótkich odstępach czasu znęcano się nad nimi niemiłosiernie, chcąc wymusić na nich wyrzeczenie się reformy terezjańskiej. Potem każdego zamknięto w osobnej celi. Siłą zdjęto z Jana jego siermiężny gruby habit i odziano go w sukno, które nosili karmelici trzewiczkowi. Potem wywieziono Jana pod osłoną nocy do Toledo, gdzie przeżył prawie dziewięć miesięcy tak straszliwej katorgi, że trudno jeszcze dzisiaj nie zapałać najwyższym oburzeniem. 459. Zamknięte furty Kamil de Lellis próbował „zakotwiczyć się" u Kapucynów. Odpowiedzieli bez uzasadnienia odmow- 213 nie. Poszedł do braci mniejszych św. Franciszka, którzy również kiwali odmownie głowami. Coraz bardziej rozgoryczony próbował jeszcze u Bonifratrów, ale i tam odpowiedź była negatywna. Nie wiedział jeszcze dokładnie, o co Bogu chodzi. Przeczuwał tylko, że musi stanąć po stronie biednych, opuszczonych i chorych. 460. Świadom swoich braków Apostoł Warszawy, ojciec Klemens Hofbauer walczył z masonerią, pracował z konwertytami, propagował wydawnictwa religijne, głosił misje ludowe i przygarniał warszawską biedotę. Niebywale aktywny i wszechstronny w swojej apostolskiej działalności, był człowiekiem doświadczającym ludzkich słabości, popełniającym czasem poważne błędy, popadał w depresje i zmagał się ze swoim popędliwym charakterem. Był świadom swoich braków. Nazywał siebie „...starym osłem i biednym pudlem". Wewnętrzną doskonałość zdobywał żmudnie przez niesamowitą gorliwość, miłość ku biednym, wierne dźwiganie krzyża, upokorzeń i niepowodzeń. 461. Wyrodek W Ranftobel okoliczna ludność wybudowała Mikołajowi z Flue skromną chatę, później zaś małą kapliczkę z przybudowaną celą. Rodzina natomiast nie chciała nawet słyszeć o mężu i ojcu, który ich zdaniem wygłupił się i wstydu narobił na kilka następnych poko- 214 leń. Jakże mylili się synowie i córki Mikołaja, którego Bóg powołał do wielkich spraw. Nie tylko oni, ale cała Szwajcaria będzie po wieki dumna z brata Klausa, który stal się orędownikiem pojednania w Stans, gdzie, korzystając z jego sugestii, uznano równouprawnienie wszystkich kantonów, co dało mocne podwaliny pod państwowy byt współczesnej Szwajcarii. 462. Walka z rasizmem Postawę wobec ruchu narodowosocjalistycznego ojca Ruperta Mayera charakteryzuje epizod, jaki rozegrał się 9 listopada 1939 roku w Reichskristallnacht między nim a siostrami św. Rodziny, których był współ-założycielem i opiekunem. Siostry prowadziły między innymi hotel. Naciskane przez władze hitlerowskie zgodziły się na wywieszenie szyldu z napisem „Żydzi niepożądani". Gdy o. Mayer dowiedział się o tej decyzji, upewnił się telefonicznie. Otrzymawszy odpowiedź twierdzącą, powiedział: - Niestety, jest mi przykro, ale nie będą mógł więcej wejść do tego domu! Ogłoszenie zostało zdjęte. 463. Kazanie pokutne na Pont-Neuf Ludwik Maria Grignion stał na Pont-Neuf. Jego przyjaciel podziwiał śliczny widok Ludwik obserwował handlarzy, którzy oferowali przechodniom pisma pornograficzne. Jeden z przekupniów podszedł do Lu- 215 dwika Marii, proponując mu za małą opłatą piosenkę. Kolega przeczuwał, na co się zanosi. Próbował Ludwika siłą odciągnąć od nieszczęsnego typa. Ludwik, herkulesowej postury, odepchnął przyjaciela jedną ręką, po czym zapytał o cenę wszystkich proponowanych materiałów. Zgarnął wszystko, co miał w kieszeni, i wcisnął w dłoń handlarza w zamian za całą jego szmirę. Handlarz był przekonany, że na tym sprawa została pomyślnie zakończona. Mylił się setnie! Ludwik Maria targał na środku mostu pornograficzną bibułę, piętnując głośno tych, którzy ją rozprowadzali, i tych, którzy ją nabywali. Powstało zbiegowisko, inni handlarze pakowali manele, ludzie oklaskiwali odważnego młodzieńca, wzywającego do pokuty. 464. , Wyskok" księdza de Montfort Biskup Poitiers Msgr. de la Poype podziwiał Ludwika Marię Grignion, równocześnie tępił go z powodu jego ciągłych „wyskoków". Pytał, dlaczego ks. Grignion nie mógł być jak inni: normalny, przeciętny, niekłopotliwy?! Pytał siebie i swoich „normalnych" doradców. Miarę przebrał epizod z oficerem, który w miejscu publicznym głośno przeklinał. Ksiądz Grignion upomniał go. Tamten popadł we wściekłość i klął jeszcze bardziej. Wówczas kapłan ukląkł na ulicy i głośno błagał Boga o przebaczenie za gorszący przykład oficera. Żołnierz odszedł wprawdzie, ale wnet zjawił się u biskupa, gdzie tak sprytnie szkalował Lu- 216 dwika Marię, że hierarcha wydał pisemne polecenie wydalenia ks. de Montfort z diecezji Poitiers. 465. Zemsta karla Przeorem klasztoru w Ubędzie, dokąd śmiertelnie chory Jan od Krzyża został wysłany dyscyplinarnie, był ojciec Francisco Crisostomo, który nie omieszkał przydać świętemu dodatkowych cierpień i upokorzeń. Crisostomo został kiedyś w Andaluzji upomniany przez ówczesnego wikariusza tej prowincji, Jana od Krzyża. Teraz mógł się odegrać i zrobił to z całym okrucieństwem, na jakie było go stać. Zakazał między innymi bratu Bernardowi pielęgnować chorego, nikomu nie pozwalał bez zezwolenia odwiedzać umierającego brata. Jan znosił wszystkie szykany z anielską cierpliwością. 466. Kłopoty z językiem Błogosławiony Dominik Barberi po wielu latach oczekiwań wylądował w Anglii. Pierwszą Mszę św. odprawił w Aston Hali, gdzie przeżył pierwszy moment goryczy z powodu braku znajomości języka. Gdy czytał z trudem angielskie teksty modlitw, rozległy się wśród wiernych najpierw stłumione chichoty, a potem gromki śmiech. Dominik płakał. Tak bardzo chciał przygarnąć Anglików do Kościoła, marzył o tym prawie całe życie, a tu - kompletna klęska. Wśród jego papierów znaleziono napisany 217 tekst krótkiego kazania, które wtedy chciał wygłosić: Pragnąłbym powiedzieć kilka słów dla waszego duchowego pożytku. Ale nie mogą tego uczynić, bo nie umiem jeszcze mówić po angielsku. Moi drodzy i umiłowani, kochajcie się wzajemnie, bo ci, co kochają swych braci, pełnią wolę Bożą w sposób najdoskonalszy. Kochajcie Boga i ludzi dla Boga, a będziecie szczęśliwi na wieki. Amen! 467. Kto wytrwa do końca... Tomasz Morę odmówił złożenia przysięgi na wierność nowej wierze, którą zainicjował w Anglii król Henryk VIII. Dostał się za to do Tower. W początkowej fazie pobytu w więzieniu pozwolono na odwiedziny najbliższych, licząc, że ci namówią upartego kanclerza do zmiany decyzji. Szczególną pokusą dla więźnia były odwiedziny ukochanej córki Małgorzaty i jej usilne błagania o złożenie przysięgi i powrót do domu. Podczas jednych z takich odwiedzin Tomasz Morę podprowadził Małgorzatę pod okno i pokazał jej gromadę kartuzów wyniszczonych więzieniem i torturami, idących na szafot. Ojciec powiedział do córki: - Spójrz, Meg. Czyż nie widzisz, że ci ojcowie idą na śmierć radośni jak oblubieńcy? 468. Przełożony i poddany 14 sierpnia 1578 roku przeor ojciec Maldonado odwiedził uwięzionego Jana od Krzyża. Więzień był 218 tak wyczerpany, że nie mógł się poruszać. Myślał zresztą, że to dozorca otworzył drzwi, żeby sprawdzić, co się z nim dzieje. Maldonado trącił nogą Jana od Krzyża, pytając czemu nie wstaje na widok przełożonego. Kompletnie wykończony więzień prosił 0 przebaczenie. Nie wiedział, że to przeor, i nie mógł się podnieść z powodu swoich dotkliwych ran. Maldonado zapytał więźnia, o czym tak intensywnie myślał, skoro nie zauważył odwiedzin przełożonego. - Myślałem, że to jutro święto Matki Bożej i że wielką byłoby dla mnie pociechą, gdybym mógł odprawić Mszę świętą. Przeor zaciskając wargi powiedział: - Za mnie się to nie stanie! 469. Przyjaźń świętych W roku 1538 Teresa z Avila zachorowała. Lekarze szeptali, że jej stan jest beznadziejny. Don Alonso zabrał córkę z klasztoru do domu, żeby mogła skonać wśród rodziny. Teresa prosiła o księdza z sakramentem chorych i wiatykiem, ale ojciec nie zgodził się, nie chcąc córki pozbawiać nadziei. Teresa wpadła w letarg, który trwał trzy dni. W klasztorze kopano dla niej grób. Po wyzdrowieniu opowiedziała, że w chwili krytycznej zwróciła się do św. Józefa, którego szczególnie czciła 1 obdarzała zaufaniem. Dodała, że nie pamięta, aby święty Józef kiedykolwiek ją zawiódł - On w swojej łaska- 219 wości sprawił to, że podniosłam się z łoża i znów mogłam chodzić. Przyjaźń Teresy z Avila ze św. Józefem jest zastanawiająca. Teologowie powiadają, że to właśnie Teresa wydobyła św. Józefa z drugiego planu, na jakim pokornie egzystował w Kościele. 470. Sumienie Proces Tomasza More'a urągał wszelkim zasadom przyzwoitości i regułom prawnym. Oskarżony bronił się twardo i przekonująco. Sam przecież był wytrawnym prawnikiem. Na wszelkie próby zastraszenia odpowiadał krótko: -Moipanowie, straszcie tym dzieci, ale nie mnie! Chociaż słaniał się na nogach, wycieńczony pobytem w Tower, próbował dotrzeć do rozsądku sędziów. Mówił: - Musicie zrozumieć, że w rzeczach, które tyczą sumienia, każdy wierny i dobry poddany zobowiązany jest do większego szacunku wobec swego sumienia i duszy niż wobec wszystkiego innego na świecie! Sędziowie ledwo słuchali. Wyrok już dawno podyktował Henryk VIII. Oni po kwadransie procesu-parodii wydali wyrok skazujący. 471. Cena dobrego przykładu Święty Benedykt z Nursji należał do ludzi, którzy cokolwiek robią, czynią to solidnie. W Vicovaro 220 wybrano go przełożonym klasztoru. Przestrzegał skrupulatnie Reguły i wymagał od innych jej bezwzględnego przestrzegania. Konfratrzy do czasu znosili gorliwego opata. Gdy jednak zrozumieli, że ani czas, ani perswazje nie zmienią postępowania Benedykta, postanowili go otruć. Opat cudem uniknął śmierci. Malarze często przedstawiają św. Benedykta z kielichem w ręku, wokół którego wije się zdradliwy wąż. 472. Fatalna inauguracja misji Ksiądz Ludwik Maria Grignion został zaproszony do Nantes. Miał tam za zgodą miejscowego biskupa wygłosić misje ludowe. Zaraz przy wejściu do miasta natknął się na grupę żołnierzy i robotników, pogrążonych w regularnej bijatyce. Skoczył między okładających się, rozdzielił zwaśnione strony, sam tęgo obrywając. Przyczyną bitwy była gra o pieniądze. Grignion zdemolował plac gry, za co został przez ciągle rozjuszonych żołnierzy pojmany, związany i zmaltretowany, ale to mu nie przeszkodziło perswadować głośno o szkodliwości tego typu gier. Chcieli go w końcu zadźgać nożem. Przechodzący przypadkowo oficer uratował mu życie. Postanowił zawlec okrwawionego księdza do komendanta miasta. Tak więc kroczył misjonarz w potarganej sutannie. Został wnet wypuszczony. Natomiast plotkom, komentarzom i potwarzom nie było końca. 221 473. Nie mogę, nie muszę, nie chcę! W czasie panowania Napoleona Bonapartego w Italii namawiano i przymuszano księży do złożenia tak zwanej przysięgi lojalności wobec Francji i nowej konstytucji. W tym czasie Napoleon więził papieża Piusa VII. Do złożenia przysięgi wezwano Kaspra de Bufalo. Komisarz francuski mówił dosyć długo na temat znaczenia przysięgi i przykładu kleru dla reszty społeczeństwa. Gdy zakończył agitację, wyciągnął rękę z gęsim piórem w kierunku misjonarza. Kasper patrząc mu w oczy, powiedział z naciskiem: - Nie mogę, nie muszą, nie chcą! 474. Sprawiedliwość Mikołaj z Fliie miał jako sędzia rozstrzygnąć sprawę między bogatym mieszczaninem a biednym pachołkiem. Rozprawa odbyła się w stolicy kantonu Sarnen. Biedny był niewątpliwie niewinny, dwaj pozostali sędziowie zostali jednak przekupieni i stanęli po stronie bogatego. Mikołaj został przegłosowany, niewinny człowiek skazany. Mikołaj z Flue zrezygnował na znak protestu z wszystkich piastowanych urzędów. Wzburzony opuścił ratusz. Wieść o jego postanowieniu rozeszła się po wszystkich kantonach. Zdobył wielu nowych przyjaciół i wielu nowych wrogów. 222 475. Pod obstrzałem Siostra Maria de San Jose wspomina o oskarżeniu, jakie jedna z nowicjuszek dostarczyła świętej Inkwizycji na temat św. Teresy z Avila. Siostra Maria pisze, że ojcowie oskarżyli świętą używając najbrudniejszych i najohydniej szych słów, których moje czyste pióro wzdryga się nanieść na papier. Najbardziej przyzwoitym stwierdzeniem było, co wielu świadków potwierdziło, że ta stara jędza podpozorem zakładania nowych klasztorów młode dziewczęta do prostytucji przygotowywała. Święta nasza Matka, przeczytawszy akt oskarżenia, powiedziała: „Dobrzejest, skoro już kłamią, robią to tak beznadziejnie, że tylko głowąpokiwać i w śmiech uderzyć!". 476. Pełnia księżyca Teresa z Avila pisała w liście do ojca Gracjana: Dzisiaj jest pełnia księżyca, miałam fatalną noc. Myślę jednak, że razem z pełnią księżyca minie moja niedyspozycja. 477. Amnezja Świętemu Janowi z Ars zdarzały się często wypadki kompletnej amnezji na ambonie. Przemawiając w sposób nader prosty i nieskomplikowany, zacinał się w środku zdania i zakłopotany ogromnie opuszczał ambonę. Ludzie początkowo z zażenowaniem spusz- 223 czali głowy, potem jednak uważnie słuchali nieporadnego kaznodzieję. Z biegiem lat liczni pielgrzymi wypełniali wiejski kościółek, żeby tylko posłuchać Jana Vianney'a, którego prymitywne zdania dziwnie trafiały do przekonania. 478. Zawistni konfratrzy Ksiądz Wincenty Pallotti wiele wycierpiał od zazdrosnych konfratrów. Do jego najzagorzalszych wrogów należał ks. de Mura, przybyły do Rzymu z Neapolu. Pallottiemu stawiano wręcz niedorzeczne zarzuty, choćby taki, że przez zbyt częste nabożeństwa niszczy kościół. Szykanowano go wynosząc jego konfesjonał na korytarz, chowano przed nim szaty liturgiczne i naczynia, żeby posądzić go o niepunk-tualność. Jeden z zazdrosnych konfratrów ugodził go pięścią. A wszystko przy zachowaniu zewnętrznej układności. Ksiądz de Mura był penitentem Wincentego Pallotti i na procesie informacyjnym zeznał, że jego stosunki ze sługą Bożym były jak najlepsze. 479. Areszt domowy Tomasza z Akwinu osadzono w areszcie domowym, gdzie mógł się swobodnie poruszać, czytać, pisać i rozmawiać z siostrami. Jedna z nich, Marot-ta, starała się go przekonać, że powinien posłuchać rodziny i zrzec się habitu dominikańskiego. Po kilku 224 rozmowach sama postanowiła opuścić świat. Wstąpiła do Benedyktynek i w roku 1252 została przeoryszą w klasztorze Santa Maria w Kapui. 480. Dobry zły nauczyciel Karmelici studiujący na uniwersytecie w Salamance przebywali w klasztorze św. Andrzeja, gdzie wybierano zazwyczaj najzdolniejszego z nich na urząd mistrza studentów, do którego obowiązków należało odczytywanie lekcji i kierowanie dysputami scholastycznymi. W pewnym okresie mistrzem studentów został mianowany brat Jan od św. Macieja (późniejszy Jan od Krzyża), który tak przejął się swoją funkcją i tyle wymagał od współbraci, że nie mogli nadążyć. Kiedyś, gdy zbliżał się do grupy studentów, ktoś z nich zamruczał - Wynośmy się, zanim przyjdzie ten diabeł! - Nie kocha się na co dzień tych nauczycieli, którzy przyciskają i wymagają. Po latach właśnie tych wspomina się z wdzięcznością. 481. Powołanie Tomasz z Akwinu wstąpił do zakonu dominikańskiego wbrew woli rodziny, chociaż Bernard Gui twierdzi, że matka, donna Teodora ucieszyła się na wieść o decyzji syna. Rodzony brat Tomasza Reginald w towarzystwie kilku żołnierzy napadł na Tomasza, który w towarzystwie generała zakonu udawał się do Paryża na studia. Pojmany został siłą doprowadzony 225 do jednego z rodzinnych zamków w Campagni (San Giovanni), gdzie pozostał w ścisłym areszcie domowym. Reginald nawet siłą nie zdołał nakłonić brata do zdjęcia habitu dominikańskiego, co go tak rozwścieczyło, że razem z drugim bratem wprowadzili do celi Tomasza czarującą ladacznicę, żeby swoimi wdziękami uwiodła upartego Tomasza i zmusiła do kapitulacji. Oburzony do żywego Tomasz porwał płonącą głownię i rzucił się na dziewczynę, która z piskiem uciekła. Potem nakreślił osmolonym polanem znak krzyża na ścianie i zasnął snem sprawiedliwego. Podczas snu zjawili się dwaj aniołowie, żeby dzielnego młodzieńca pocieszyć i przepasać sznurem anielskiej czystości. Aniołowie tak mocno zacisnęli sznur, że Akwinata gwałtownie podskoczył. Man-donnet powiada, że epizod z prostytutką uznać trzeba za fakt. Boży posłańcy natomiast są li tylko symbolem niewinności młodzieńca. Jedynym świadkiem ich przybycia był ten, który na ten temat milczał. Aniołowie też. 482. Cena Bywało, że Jan od Krzyża zdołał nawrócić w konfesjonale zabłąkaną duszę, za co przyszło mu nieraz gorzko zapłacić. Szedł kiedyś wieczorem po skończonej spowiedzi wąską ścieżyną wzdłuż muru do klasztoru. Dzwon wydzwaniał Anioł Pański. Jan przyśpieszył kroku, żeby zdążyć dołączyć do braci. Tuż 226 przed furtą wypadł jakiś wściekły osobnik i zaczął z pasją okładać zakonnika kijem, wrzeszcząc, że mu się raz na zawsze odechce nawracać kobiety, do których on pała miłością. W końcu zmęczył się, zaspokoił swą zemstę, mamrocząc przekleństwa znikł wśród zarośli. Jan od Krzyża opowiadając później osobliwą przygodę twierdził, że nigdy nie czuł się lepiej, jak wtedy, gdy facet, któremu wydarł ofiarę, okładał go kijem. 483. Koszmarne wizyty Siostra Maria Bernarda Soubirous nie cierpiała wizyt, nawet prałatów i biskupów. Powiedziała kiedyś do siostry Marii Delbrel: - Ci biedni biskupi lepiej by zrobili pozostając w swoich biskupstwach. Kiedy oznajmiono jej kolejną wizytę biskupa For-cade w towarzystwie innego prałata słowami: -Ksiądz biskup chce siostrę widzieć - odpaliła z sarkazmem: - Powiedźcie raczej, że chce mnie pokazać! 484. Szparagi Święty Jan od Krzyża odbył swoją ostatnią podróż na osiołku, udając się do klasztoru w Ubędzie, gdzie zmarł. Gangrena atakowała nogę. Brat towarzyszący Janowi od Krzyża widząc, że święty się męczy, zaproponował po trzech milach krótki odpoczynek. - Wasza Wielebność odpocznie w cieniu mostu, a widok wody doda mu apetytu do spożycia posiłku. 227 Jan zgodził się. Powiedział: - Chętnie odpocznę, czuję bowiem potrzebę odpoczynku; co do jedzenia jednak, nie jestem w stanie, gdyż ze wszystkich rzeczy, jakie Bóg stworzył, miałbym ochotę tylko na szparagi, a nie pora teraz na nie. 485. Gdy się chce psa uderzyć... Pod koniec życia nagonka na Jana od Krzyża przybrała charakter terroru i przekroczyła ramy najzwyklejszej przyzwoitości. Fałszowano zeznania wymuszane na zakonnicach, uciekano się do pospolitych oszczerstw. Siostrze Katarzynie od Jezusa wmawiano, że w Granadzie Jan od Krzyża pocałował ją przez kratę. Oskarżenie wywołało żywe oburzenie w zakonie. Wszyscy wiedzieli, że Jan od Krzyża nie pozwalał siostrom całować się w rękę. Oskarżenie uknuto, przeinaczając perfidnie niewinne i drobne wydarzenia. Siostra Katarzyna miała za uchem otwartą ranę, która jej ogromnie dokuczała. Jan zapytał ją pewnego razu w obecności innych sióstr, jak się czuje. Mniszka odchyliła opatrunek i powiedziała z prostotą: -Niech Wasza Wielebność zobaczy! Święty dotknął delikatnie palcem ranę i stwierdził, że bardzo ropieje. Kiedyś był pracownikiem szpitala dla biednych w Avila, stąd chęć zbadania rany i chęć skażenia pomocą. Z takiego właśnie drobnego gestu wysnuto absurdalny wniosek. 228 486. Pochlebcy Arcybiskup Claret nie kochał pochlebców, którzy oblegali królową Izabelę. Ich słodkawe słowa były puste, ich zapewnienia o wierności czcze, komplementy obliczone były na zysk. Arcybiskup z obrzydzeniem spoglądał na podlizywaczy i nadskakiwaczy. Na widok tokujących pochlebców powtarzał stare hiszpańskie przysłowie: -Kręci twój pies ogonem nie dla ciebie, lecz z powodu kości. 487. Troska założycielki Karmelitanek Schorowana Teresa z Avila zakładała kolejny klasztor Karmelitanek Bosych w Valladolid. Siostry zatrzymały się tymczasowo w pałacu doni Marii, gdzie skrupulatnie przestrzegały regułę. Pewnego dnia zegar spóźnił się i wybił godzinę niepunktualnie. Teresa z zatroskaniem zauważyła: - Jeśli zdarza się to już za mego życia i w mojej obecności, to co będzie po mojej śmierci? 488. Święta cierpliwość Zdarzyło się, że zajadły wróg biskupa Genewy, jakowyś szlachcic miejscowy, organizował przed domem biskupa nocne koncerty. Sprowadzał przed okna zgraję swoich sług i stado psów, którzy piekielnie hałasowali. Momentami wycie było tak potężne, że domownicy łapali za broń. Franciszek Salezy, który 229 od wielu nocy nie zaznał spokoju, powiedział do wzburzonych domowników: - Tak źle jeszcze nie ma! My siedzimy przynajmniej w ogrzewanych pomieszczeniach, ale ci biedacy na dworze nie tylko że nie śpią od kilku nocy, ale jeszcze dodatkowo marzną! 489. Ostatni papieros Brat Albert umierał w straszliwych boleściach. W pewnej chwili poprosił o papierosa, co obecnych mocno zaskoczyło. Ostatni żart świętego odbiegał od uświęconych żywotów świętych i legend. Brat Leon pochłaniał umierającego zdziwionym wzrokiem. Przełożony zaciągając się dymem, rzekł: -Ale się brat Leon cieszy, że brat Starszy umiera, a papierosa pali! Nazajutrz umierający poprzestał na szklance wody. Była to wigilia Bożego Narodzenia. W samo święto, w południe, Brat Albert oddał Bogu ducha. 490. Zamach na reformatora Arcybiskup Mediolanu, kardynał Karol Borome-usz odmawiał wieczorem 26 października 1569 roku razem z domownikami psalmy nieszporne przy bocznym ołtarzu w katedrze. Kiedy uczestnicy nieszporów śpiewali werset z Ewangelii Janowej Niech się nie trwoży serce wasze, stojący przy drzwiach wejściowych zagadkowy człowiek strzelił do klęczącego kardynała z rusznicy. Kapłan został trafiony w plecy. Zachował 230 jednak spokój i zachęcał do dalszej modlitwy Kula biła komżę, sutannę i zadrasnęła plecy. Zamachowe zdołał umknąć. Po trzech miesiącach śledztwa zdołano ustalić jego tożsamość. Był nim Girolamo Donato zwany Farina. Motywem było żądanie reformy Zakonu Hu-miliatów przez kardynała Boromeusza. Zakon tkwił w kompletnej degrengoladzie. Po zamachu na kardynała Boromeusza papież Pius V rozwiązał owy zakon 491. Świętość nie chroni przed potworzą Karol Boromeusz wprowadzał reformy soboru trydenckiego konsekwentnie w życie, co niektórym wyraźnie się nie podobało. Do przeciwników reform należał gubernator Lopez de Montenegro. Mediolan należał wtedy do korony hiszpańskiej. Gubernator kazał rozplakatować w mieście i okolicy pismo następującej treści: Rzecz to stwierdzona i ogólnie wiadoma, że Jego Eminencja Najprzewielebniejszy kardynał Boromeusz był i jest nieukiem, gorszycielem, mało godnym zaufania, wysoce królowi podejrzany, którego z urodzenia jest poddanym i wasalem, a któremu zawdzięcza wiele cennych dobrodziejstw. Uważa się go za niewdzięcznika, za zuchwałego w swoich poczynaniach i nierozsądnego. On jest głównie odpowiedzialny za zamieszki spowodowane przez jego niemądre i szalone pomysły. Jego ojczyzna, na której szkodę działa, osądza, że nie jest godzien być jej obywatelem... 231 492. Trudna droga do kapłaństwa Ludwik Maria Grignion de Montfort musiał opuścić seminarium przy rue Ferou w Paryżu z braku środków materialnych. Schronienie znalazł w seminarium Mon-taigu przy ulicy de Sept Voies, w dzielnicy uniwersyteckiej . Nowe miej sce pobytu Ludwika Marii było miejscem dla kompletnych abnegatów: kompletne ubóstwo, totalny brak wszelkich wygód, praca w kuchni, sprzątanie, mycie podłóg i okien. Przyjęto go z litości, a spowiednik upokarzał go na wszelkie możliwe sposoby. Po kilku tygodniach pobytu w nowym „seminarium" Ludwik Maria był zupełnie wyczerpany. Jego potężny organizm pogrążał się w kryzysie. Wylądował w łóżku. Zabrał ze sobą statuę Matki Boskiej, którą sam wyrzeź-bił. Modlił się nieustannie, czasem całował statuę, co innych denerwowało i złościło. Spowiednik zakazał mu pewnego dnia kategorycznie wszelkiego kontaktu z rzeźbą. Ludwik Maria, który zazwyczaj bez szemrania słuchał przełożonych, powiedział tym razem głośno: -Można mi Maryją wyrwać z rąk, nigdy jednak z serca! 493. Cena sukcesu Misje głoszone przez księdza Ludwika Marię de Montfort w La Rochelle były autentycznym sukcesem. Każdy sukces ma swoją cenę. Bezpośrednio po procesji na zakończenie misji ktoś podał mu naczynie z bulionem, żeby się wzmocnił. Bulion był zatruty. Ksiądz 232 Ludwik miał na szczęście zwyczaj powolnego picia. Zorientował się w mig, co mu grozi. Dostał silnych drgawek, zdołał jednak jeszcze poprosić o lekarza, który uratował mu życie. Po kilku dniach wrócił do sił, nigdy jednak nie zdołał się pozbyć pewnych skutków zatrucia. Przewód pokarmowy był skażony, pojawiły się potem wrzody jelit, które stały się z kolei powodem poważnego schorzenia. Sukces ma swoją cenę. 494. Wszystko, co ludzkie... Siostra Teresa od Dzieciątka Jezus spotykała się często z atakami zazdrości i niechęci ze strony współ-sióstr. 22 sierpnia, na kilka tygodni przed śmiercią, stwierdzono, że jest „niedoskonała". Siostra Wincenta a Paulo była „mało zbudowana" odmową przyjęcia i wypicia przez Teresę filiżanki rosołu. Stwierdziła kategorycznie, że jest ona nie tylko kiepską świętą, ale jeszcze gorszą zakonnicą. Inna jak żmija syczała ciężko Teresie do ucha: - Gdybyś wiedziała, jak mało jesteś tutaj kochana i poważana! Matka Maria Gonzaga nigdy nie umiała ukryć swej niechęci do Teresy. Matka Agnieszka powiedziała później: - Dawała jej często odczuć swoją zazdrość, zwłaszcza gdy nowicjuszki odwiedzały oddział chorych. Kilka dni przed śmiercią Teresy rozmawiała z nią chłodno i odwiedzała nader krótko, co siostra Teresa od Dzieciątka Jezus zauważyła. Zapytała jed- 233 ną z nowicjuszek: „ - Czy siostra wie, czym mogłabym zasmucić naszą matkę? "- Wiem - odpowiedziała nowicjuszka; nie chciałam wam tego powiedzieć, żeby wam nie przysparzać troski. Nasza matka zauważyła, że ja siostrę bardzo łubię, że jestem szczęśliwa, gdy mogę siostrę odwiedzić. Dlatego powiedziała do mnie: „ Gdybym wiedziała, jak intymne stosunki wiążą siostrę z siostrą Teresą od Dzieciątka Jezus; że ona dla siostry oznacza wszystko, nie zajmowałabym się wami w ogóle ". Siostra Teresa od Dzieciątka Jezus odpowiedziała nowicjuszce: „Dobrzejest, dziękuję!". 30 sierpnia, dokładnie miesiąc przed śmiercią Teresy, pozwolił sobie doktor Francis La Neele, zwrócić matce Marii delikatnie uwagę na jej oschłe zachowanie wobec umierającej współsiostry, na co przełożona straciła zupełnie panowanie nad sobą. Wykrzykiwała obelgi pod adresem chorej i jej rodziny. Teresa od Dzieciątka Jezus zachowała jednak spokój. 495. Nieodgadnione zamiary Boże Przejawy wrogości Anglików wobec Pasjonistów, którzy podjęli pracę misyjną na Wyspie, przybierały różne formy. Jeden z epizodów szczególnie bolał błogosławionego Dominika Barberi, tym bardziej, że jego sprawczynią była dziewczynka, córka niejakiej pani Box, zagorzałej protestantki, która obdarzała regularnie katolickich misjonarzy chlebem własnego wypieku. Kiedyś Dominik przyszedł odwiedzić 234 panią Box. Córka zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, krzycząc że w szkole nakazano dzieciom, aby właśnie tak traktować „tych szkaradnych mnichów". Można sobie wyobrazić serdeczny uśmiech Dominika na niebieskich wyżynach, gdy owa dziewczyna przyjęła katolicyzm i wstąpiła do Zakonu Augustia-nek jako siostra Teresa. 496. Duma Bernadeta Soubirous stała się po objawieniach w Lourdes znana i sławna, choć mieszkała z rodzicami i rodzeństwem w tak zwanej „ciemnicy", pomieszczeniu ponurym i niezdrowym. Rodzina Soubirous przekroczyła granicę nędzy. Nie przyjmowała jednak konsekwentnie ofiar, jakie ciekawscy i pobożni próbowali jej wpychać. Czasem dochodziło do konfliktów na tym tle. Kiedyś bogaty jegomość poprosił braciszka Bernadety, żeby przyniósł mu trochę wody z groty. W nagrodę za przysługę wręczył chłopcu złotą monetę. Kiedy malec wrócił do domu i z dumą pokazał zarobiony pieniądz, siostra wymierzyła mu siarczysty policzek i kazała natychmiast zwrócić otrzymaną nagrodę. 497. Święty choleryk Święty Andrzej Bobola był cholerykiem jakiego trudno sobie wyobrazić. Trzymał się uparcie swego zdania, grzeszył często nagłymi wybuchami niecier- 235 pliwości. Z wadami tymi zmagał się aż do męczeńskiej śmierci. 498. Nie było ostatniego słowa Tomasz Morę odziany w nędzną szatę szedł naprzeciw swemu przeznaczeniu. W ręku trzymał mały krucyfiks. Wyczerpany wspinał się na wzgórze To-wer, gdzie czekał kat. Po drodze jakaś litościwa kobieta wyciągnęła rękę z kubkiem wina. Skazany odsunął delikatnie naczynie ze słowami: - Chrystus pił żółć i ocet. Kat starym zwyczajem poprosił o przebaczenie. Morę uścisnął go serdecznie i podziękował za ogromną przysługę, którą mu wnet wyświadczy. Nie było ostatniego słowa, bowiem król zakazał. Henryk VIII zdawał sobie sprawę, jakie wrażenie na tłumie wywarłyby słowa człowieka cieszącego się nieposzlakowaną opinią i autorytetem. Skazany ograniczył się więc do dwóch zdań: - Proszą wszystkich stojących wokół, aby modlili się za mnie na tym świecie, a ja będę to czynił za was na tamtym. Umieram jako wierny sługa króla, przede wszystkim jednak -jako wierny sługa Boga. - Tomasz Morę wziął z ręki kata czarną chustę, sam przewiązał sobie oczy, uklęknął przed katowskim pniem i dumnie przyjął cios topora. Odrąbaną głowę skazańca zatknięto na wysokiej żerdzi i wystawiono przy moście na Tamizie. Córka Małgorzata przekupiła straże, zabrała głowę ojca i pochowała. 236 499. Doświadczający los Kamil de Lellis był potężny, miał dwa metry wzrostu. Był dobrze zbudowany, grzeszył wprost odwagą. Znalazłszy się na rzymskim bruku bez pracy, zaciągnął się do wojska. Po straszliwej rzezi, jaką udało mu się przeżyć, postanowił wrócić do ojczyzny. Kieszenie miał wypchane gotówką. Miał zamiar w Rzymie zaryzykować wszystkie posiadane pieniądze i zagrać w karty. W ten sposób chciał zdobyć duże pieniądze. Dotarł do Wiecznego Miasta, zaryzykował i... przegrał wszystko, z płaszczem włącznie. Zmuszony biedą wrócił na wojnę, gdzie w krótkim czasie ponownie napełnił sakiewkę. Kilkakrotnie jeszcze fortuna sprzyjała mu lub płatała złośliwego figla. Z Palermo wyruszył statkiem do Neapolu. Na morzu szalała burza. Kamil, podszyty strachem, złożył Bogu przyrzeczenie, że zostanie bratem zakonnym, jeśli zdrowo wyląduje w Neapolu. Wylądował i o przyrzeczeniu zapomniał. Zanurzył się w hazard po uszy, staczając się na samo dno. Błąkał się po Italii wygłodniały, obdarty, bezdomny. Kraść nie chciał, o jałmużnę prosić się wstydził. Pokonany głodem usiadł w Manfredonii (Apulia) przed kościołem i żebraczym gestem wyciągnął rękę po ludzką litość. 500. Ostatnie miesiące Świętego Jana od Krzyża prowadzono z zawiązanymi oczyma wąskimi uliczkami Toledo do klasztoru 237 Karmelitów, gdzie jako więzień spędzić miał dziewięć najokrutniej szych miesięcy swego życia. Wrzucono go do celi. Była to nyża w murze, sześć stóp szeroka i dziewięć stóp długa. Jan od Krzyża nie mógł ani siedzieć, ani stać, mimo swoich stu pięćdziesięciu centymetrów wzrostu. Małe okienko umieszczone w kącie sączyło trochę światła pod warunkiem, że słońce oświeciło galerię znajdującą się naprzeciw sali. Tylko wtedy więzień mógł odmawiać brewiarz. Pod koniec niewoli pozwolono dozorcy kagankiem oświetlić rupieciarnię, żeby więzień mógł zadośćuczynić obowiązkowi godzin kanonicznych. Nyżę zamykano na kłódkę. 501. Niedoskonała szkolą doskonałości Późniejszy święty Paweł od Krzyża, założyciel Zgromadzenia Pasjonistów, był młodzieńcem trawionym taką żarliwością religijną, że nie mógł znaleźć odpowiedniego kierownika duchowego, który umiałby całą obfitość i potęgę młodzieńczej miłości do Boga ująć w ramy mądrej i twórczej formy. Dziwnym trafem znalazł w konfesjonale proboszcza grzeszącego elementarnym brakiem cierpliwości i nie rozumiejącego kompletnie ludzi pokroju Pawła. Ksiądz tak głośno beształ Bogu ducha winnego penitenta, że ludzie zgromadzeni wokół konfesjonału wymieniali znaczące spojrzenia. Pewnego razu proboszcz posunął się tak daleko, że pominął Pawła ostentacyjnie podczas rozdawania Komunii świętej, co wrażliwy młody czło- 238 wiek odczuł bardzo głęboko. Wtedy zaczął myśleć o zmianie spowiednika, ale wnet doszedł do wniosku, że jest to podszept szatana. Paweł rozumował tak: Najwłaściwszym spowiednikiem dla mnie jest właśnie ten, bo uczy mnie, jak zginać kark. Autentycznemu świętemu nawet zły spowiednik pomaga do wzrostu świętości i zbawienia. Po pewnym czasie zresztą burkliwy proboszcz sam doszedł do wniosku, że nie jest dla Pawła najwłaściwszym pasterzem i w sposób sobie właściwy - krzykiem - odesłał go gdzie indziej. 502. Dokąd prowadzi cierpienie? W czasie przechadzki w parku Chrystusa Króla w Niepokalanowie bracia gromadnie otaczali ojca Maksymiliana, pytając o najrozmaitsze sprawy związane z życiem wewnętrznym. Kiedyś jeden z nich przekonywał o. Maksymiliana, że człowiek, aby się uświęcić, musi znieść bardzo wiele cierpień. Ojciec Maksymilian zgodził się skwapliwie, dodał jednak, że znacznie więcej, i to bez porównania więcej, wycierpieć muszą ci, którzy zmierzają do piekła. 503. Warsztat pracy genialnego twórcy W celi toledańskiego klasztoru Karmelitów Jan od Krzyża tworzył w pamięci swoje poematy religijne, które potem weszły na stałe do literatury re- 239 ligijnej jako jej bezcenne perły. Kiedyś poprosił dozorcę, Jana od Najświętszej Maryi Panny, o papier i atrament. Jan od Krzyża wiedział, że dozorca ma dobre serce. Przekonał go, że przybory do pisania potrzebne mu są do pobożnych celów. W pozycji ni to siedzącej, ni to leżącej, skrobał odtąd -jak tylko światło pozwalało - swoje wiersze i poematy, które udało mu się ocalić. 504. Błogosławiony niepokój Mikołaj z Fliie (Brat Klaus) miał kochaną żonę, dziesięcioro dzieci, brał udział w wojnach, choć ich nie lubił, i w życiu publicznym. Mimo to był często przygnębiony, niezadowolony z siebie i swego losu. Był ciągle zatrwożony i cierpiał z powodu uciążliwości, które miały charakter duchowy. Sam wyznał potem, gdy zostawił wszystko i zaszył się w pustelni Ranftobel: Bóg zastosował oczyszczający szlif i popędzającą ostrogą, to znaczy ciężką pokusę, tak że nie zezwalał ani w dzień, ani w nocy, aby był spokojny, ale tak głęboko przygnębiony, że nawet kochana żona i towarzystwo dzieci stały mu się ciężarem. Zabezpieczywszy rodzinie byt, w wieku lat pięćdziesięciu zdecydował się na życie pustelnicze, dochodząc w krótkim czasie do najwyższych stanów mistycznych i owej mądrości, która jest wynikiem ścisłego zjednoczenia z Bogiem. 240 505. Ciężar głoszenia Bożego słowa Święty Augustyn przeżywał w związku z głoszeniem słowa Bożego niesamowite stresy. Nazywał tę czynność wielkim ciężarem, wielkim brzemieniem i wielkim trudem. Publiczne przemawianie męczyło biskupa Hippony do tego stopnia, że często przerywał lub tracił głos. Bolał ponadto, że przemawiając, traci czas, który mógłby poświęcić studiom. Ponadto dręczyła go dysproporcja między słowami a myślami, o czym często informował swoich słuchaczy. Był biskup Hippony bardziej typem kontemplacyjnym niż kaznodzieją. 506. Tworzenie jak modlitwa Teresa z Avila pisała swoje arcydzieła w małej celi w postawie klęczącej. Przystępowała do pisania jak do modlitwy. Za pulpit służył jej niski parapet okna, skąd padało skąpe światło. Szybę zastępował woskowy, matowy papier. Gdy dzień był ponury, otwierała okno na oścież. Wtedy wiało niemiłosiernie i palce -tak już wykrzywione reumatyzmem - sztywniały. W nocy zapalała oliwny kaganek i całymi godzinami skrobała gęsim piórem po chropowatym papierze. Nie robiła nigdy żadnego schematu książki. Nanosiła na papier strumień myśli, które były rodzajem dialogu z Bogiem, światem i ludźmi. 241 507. Szczerość Siostry próbowały ulżyć umierającej Teresie od Dzieciątka Jezus w jej straszliwym cierpieniu. Jedna z nich zapytała, czy mogłaby jej coś przeczytać, żeby ją rozproszyć. Siostra Teresa odpowiedziała szybko i szczerze: - Nie! Tak samo dobrze mogłaby mi siostra coś zaśpiewać! 508. Trudne dzieciństwo Maria Bertilla Boscardin miała nader trudne dzieciństwo. Ojciec był alkoholikiem. Urządzał w domu regularne pogromy i awantury. Anna (imię chrzestne) musiała z matką często uciekać, żeby uniknąć bicia i grubych przekleństw. Sytuację pogarszała knajpa, mieszcząca się dokładnie naprzeciw domu rodziny Boscardin. Knajpa i koledzy od kieliszka niweczyli jakikolwiek dodatni wpływ świątobliwej żony, pobożnej i wrażliwej córki tudzież kolegów z prawdziwego zdarzenia. 509. Jak źli potrafią być ludzie! Mała Anna Boscardin, późniejsza siostra Maria Bertilla, chętnie uczęszczała na lekcje religii. Była zawsze skupiona, zamyślona, momentami rozrzewniona. Jej nauczycielka zeznała, że dziewczynka z zachwytem śledziła tok lekcji, pewnego zaś razu, gdy katechetka opowiadała o męce i śmierci Pana Jezusa, powiedziała głośno szlochając: - O, jak źli potrafią być ludzie! 242 510. Ojciec i córka Ania Boscardin była sama w domu, gdy jedna ze znajomych przyniosła koszyk świeżych fig. Dziewczynka ucieszyła się, podziękowała znajomej i położyła figi na stole. Wkrótce przyszedł ojciec, prawdopodobnie pijany. Zobaczył owoce i wyrzucił je na ulicę, krzycząc, że nie chce żadnego kontaktu z sąsiadami. Anna zachowała spokój. Cierpliwie przeczekała wybuch furiata, po czym wiele razy przepraszała sąsiadkę za brzydkie zachowanie ojca. Pozbierała figi i zaniosła do innej wielodzietnej rodziny. 511. Doświadczył ich jak złoto w tyglu... Miriam z Abellin była swego czasu służącą w Jerozolimie. Wypowiedziawszy służbę, udawała się pieszo do Jaffy, żeby wsiąść na okręt do Francji. Dwaj mężczyźni dogonili ją, pojmali, włóczyli ulicami Jerozolimy, wreszcie wrzucili do więzienia. Okazało się, że w domu państwa, w którym służyła, zniknął razem z nią drogocenny klejnot. Podejrzenie padło na Bogu ducha winną Miriam. Ona tymczasem siedziała w więzieniu i cieszyła się, że może cierpieć w mieście, w którym został sponiewierany, ubiczowany i skazany na śmierć Zbawiciel. Następnego dnia wykryto złodzieja. Dziewczynę przeproszono i wypuszczono na wolność. Uradowana z powodu możności cierpienia z Jezusem, udała się w drogę do Jaffy. 243 Podobną historię przeżyła w Bejrucie, gdzie również podjęła służbę w bogatym domu. Została przez panią Atallę oskarżona o kradzież drogocennego przedmiotu. Pani domu wezwała policję. W czasie śledztwa rodzony brat pani Atalli przyznał się do kradzieży. Siostra Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego (Baour-dy) opowiedziała historię z Bejrutu podczas rekreacji w karmelu w Pau, uśmiechając się dobrotliwie. Cieszyła się - jak przyznała - nie z powodu ujawnienia jej niewinności, lecz z powodu możności przeżycia kolejnego upokorzenia. 512. Wielki duch w słabym ciele Święty Augustyn był człowiekiem skłonnym do wielu chorób. W dzieciństwie silny atak gorączki spowodowany niedyspozycją żołądka sprawił, że był bliski śmierci. W Rzymie, w wieku lat 29, zapadł na nie rozpoznaną chorobę, która mogła zakończyć się tragicznie. W Mediolanie, mając 33 lata, zachorował na płuca - miał dotkliwe kłopoty z oddychaniem, przez dłuższy czas nie mógł mówić. Niedługo potem w Cas-siciacum potworny ból zębów uniemożliwił mu przemawianie. W Hipponie tak ciężko zaniemógł, że musiał szukać ratunku poza miastem. W tym czasie powróciły nagłe ataki gorączki. Pod koniec życia był tak osłabiony, że ledwo mógł mówić. Poza okresami wyraźnej choroby, czuł się zawsze słaby i wyczerpany. Zaraz po powrocie z Italii napi- 244 sał do przyjaciela Nebrydiusza z Tagaste, że słabość ciała nie pozwala mu robić tyle, ile by chciał. U schyłku życia powie do ludu, że jeśli się zestarzał wiekiem, to starcem jest już od długiego czasu z powodu słabości ciała. W takim anemicznym ciele zamieszkał jeden z najbardziej ekspansywnych, niespokojnych i twórczych duchów chrześcijańskiej kultury. 513. Specyficzny krzyż Najcięższym doświadczeniem dla siostry Berna-dety Soubirous były podczas pobytu w hospicjum ciągle wizyty ciekawskich. Cierpiała już wtedy na bardzo silne ataki astmy. Podczas jednego z nich wyznała, że woli dusznicę niż gości. Bernadeta zmuszała się do posłuszeństwa i schodziła do rozmównicy. Siostra Wiktoryna tak zeznała: Widziałam ją, jak płakała w drzwiach, kiedy w salonie czekało na nią dwadzieścia, trzydzieści, a nawet czterdzieści osób. Po jej buzi płynęły łzy. Mówiłam jej: „ Odwagi!" Bernadeta wycierała oczy, wchodziła, witała się i spokojnie odpowiadała na pytania. 514. Ostatnie chwile Brat Albert umierał z powodu raka żołądka. Cierpiał potwornie, ale nie przyjmował niczego, co złagodziłoby jego ból. Kiedyś przenieśli go bracia z twardego legowiska na wygodniejsze łóżko. Gdy chory się przebudził, rozgniewał się i kazał stanowczo przenieść się 245 z powrotem na twarde łoże. Pod koniec nie przyjmował żadnego pokarmu. Umierał z głodu, choć karmił wiele tysięcy potrzebujących. 575. Ucieczka przed gadulstwem Femando de Bulhao (św. Antoni z Padwy) wstąpił w Lizbonie do klasztoru Kanoników Regularnych św. Augustyna. Potraktował swoje powołanie zakonne tak poważnie, że po dwu latach prosił o przeniesienie do klasztoru pod Koimbrą, żeby uniknąć licznych odwiedzin, które go denerwowały i nie pozwalały się należycie skupić. Puste gadanie męczyło go i wytrącało z równowagi. 516. Sąsiedzi Wyjątkowa pobożność, skupienie i dobroć Doroty z Mątowów denerwowały męża i sąsiadów. Wojciech był na swój sposób religijny, była to jednak religijność od święta. Na co dzień lubił się zabawiać w gronie hałaśliwych gości. Sąsiedzi podjudzali Wojciecha przeciwko żonie, której zarzucali dewocję na pokaz, herezję lub chorobę umysłową. Oni rozumieli, że trzeba być pobożnym, ale żeby aż tak? Wojciech, doprowadzony przez „życzliwych" sąsiadów do stanu wrzenia, znęcał się nad żoną, kpił z niej, a często nawet bił. Kiedyś zmaltretował Dorotę tak dotkliwie, że ciężko zaniemogła. Wezwany kapłan zaopatrzył Dorotę na drogę do wieczności. Wojciech tknięty wyrzutami sumienia 246 wezwał najlepszych gdańskich lekarzy. Nie chciał w opinii publicznej uchodzić za zabójcą własnej żony. Po tym dramatycznym wypadku Wojciech utem-perował się nieco, przystępował do sakramentów świętych i, namówiony przez żonę, zgodził się na wspólną pielgrzymkę do Akwizgranu, żeby przebłagać Boga za grzechy i zacząć nowe życie. Dorota modliła się po nocach, odwiedzała po drodze kościoły, śpiewała pobożne pieśni i próbowała rozmawiać z mężem o sprawach Bożych. Wojciech nie podążał jednak duchowo za żoną. Szybko się męczył, nużył i początkowy jego zapał gasł. Żona chciała, by pozostali w Szwajcarii i wiedli życie poświęcone Bogu. Prosiła męża, żeby nie wracać do Gdańska. Po dłuższym wahaniu podążali jednak na północ, gdzie czekała hałaśliwa czereda biesiadników i „życzliwi" sąsiedzi. 517. Dolegliwości świętego Święty Antoni cierpiał przez wiele lat na puchlinę wodnaj której przyczyn nie udało się ustalić. Podczas pobytu w Maroku w 1220 roku zachorował prawdopodobnie na malarię, która trapiła go do końca życia. Bezpośrednią przyczyną śmierci było ogólne wycieńczenie i zapaść serca. Przez całe życie umartwiał swe ciało surowymi postami. 518. W chorym ciele - mocny duch Maria Teresa Ledóchowska była słabego zdrowia i często chorowała. Po raz pierwszy zaniemogła po- 247 ważnie, mając dwanaście lat. Potem, podczas pierwszej podróży do Polski zachorowała na tyfus, z którego wydobrzała po sześciu tygodniach. W roku 1885 zachorowała na ospę, która zeszpeciła jej twarz, dotąd gładką i piękną. W 1891 roku przeżyła w Breitenfurth tajemnicze spotkanie, z powodu którego cierpieć miała przez całe dalsze życie. Nierozpoznana postać powaliła ją na ziemię i poczęła deptać nogami. Była przekonana, że miała do czynienia z szatanem. Od tamtego wydarzenia datuje się jej długa choroba: uszkodzenie nerwów głowy spowodowane silnym wstrząsem. Od czasu do czasu powracały szalone bóle głowy, trwające czasem całą dobę. Maria Teresa nazywała je żartobliwie swoją„miłądolegliwością" lub „drogąchorobą". W roku 1901 była kompletnie wyczerpana zbyt intensywnym trybem życia. Po przeziębieniu lekarz stwierdził gruźlicę płuc, która w jej sytuacji nie mogła być uleczalna. 519. Kłopoty z różańcem Teresa od Dzieciątka Jezus wyznała kiedyś: I pomyśleć, jak ciężko mi było przez całe życie odmawiać różaniec! 520. Nie płakać, lecz modlić się! Franciszek Salezy miał sześć lat, gdy opuścił rodzinny dom. Udawał się samotnie do La Roche, gdzie czekał nań zimny internat, obojętni nauczyciele i zło- 248 śliwi koledzy. W dniu wyjazdu matka przytuliła go, zaprowadziła do kaplicy domowej, wyjęła z torebki różaniec i powiedziała: - Włóż go do swojej kieszeni. Jak go będziesz całował, będziesz bliski nie tylko swojej matki w niebie, ale i mnie. Gdyby ci się zachciało płakać, nie czyń tego, lecz módl się! Pan Bóg będzie z tobą, kochanie! 521. Czas próby Mikołaj z Fliie osiadłszy w pustelni żywił się początkowo suszonymi gruszkami i bobem, ziołami i korzeniami tudzież wodą ze strumienia, który tamtędy przepływał. Jego post przybrał jednak niezwykłą formę. Pustelnik z Ranftobel przestał cokolwiek spożywać, co stało się niebywałą sensacją. Jedni wierzyli, inni doszukiwali się oszustwa. Ponieważ sprawa postu brata Klausa stała się głośna, władze polityczne kazały nadzorować pustelnika, żeby wyjaśnić sensację. Rada uchwaliła obserwację brata Klausa przez specjalnie do tego powołaną straż. Skrupulatnie kontrolowano każdego przybysza, przypuszczając że pielgrzymi dostarczająpustelnikowi żywność. Po miesiącu najsurowszego dozoru strażnicy skonstatowali, że nie znaleźli nic takiego, co wskazywałoby na oszustwo. 522. Nieudane odwiedziny Po wygnaniu z diecezji Poitiers, próbował ksiądz Ludwik Maria Grignion jeszcze raz nawiązać kontakt 249 z biskupem, ten jednak był nieugięty. Postanowił wobec tego wyruszyć pieszo do Mont Saint-Michel, żeby tam błagać o światło i możność podjęcia pracy duszpasterskiej w innej diecezji. Po drodze wstąpił do Fon-tevrault, gdzie jego rodzona siostra Sylwia była zakonnicą. Ksiądz Ludwik nie przedstawił się na furcie opactwa. Prosił tylko o małe wsparcie w imię miłości Boga. Siostra furtianka zapytała o jego nazwisko. Powiedział, że jest nieważne. Chodziło mu o jałmużnę. Furtianka zezłoszczona sprowadziła opat-kę, ale jej także nie przedstawił się, tylko prosił o datek w imię Chrystusa. Opatka poszła obrażona do swoich zajęć, ks. Ludwik Maria udał się w dalszą drogę do Mont Saint-Michel. Podczas rekreacji siostry omawiały żywo wydarzenie, opisując dokładnie wygląd biednego księdza. Siostra Sylwia wiedziała, że nieznanym olbrzymem był jej brat Ludwik. Siostrom było głupio. Wysłały za nim człowieka z prośbą, żeby zechciał wrócić i odwiedzić opactwo. Ksiądz de Montfort powiedział: -Pani opatka nie chciała mi dać jałmużny z miłości do Boga; z miłości do mnie chce teraz dać! Dziękuję! - Poszedł spokojnie dalej, rezygnując z odwiedzin siostry Sylwii. 523. Fałszywa pokora Święta Teresa z Avila powiedziała: - Nie ma gorszej pychy od mniemania, że się jest pokornym! 250 524. Strategia Święty Jan od Krzyża kochał maluczkich. Innych potrafił potraktować chłodno, zdawkowo i z dystansem. Razu pewnego przyszedł do klasztoru młodziutki doktor z Salamanki prosić o habit karmelitański. Nie dopuszczając Jana do głosu, dowiadywał się przede wszystkim o biblioteką. Jan od Krzyża spoglądał na kandydata zagadkowo, wreszcie odebrał mu kilka książek, które tamten dzierżył pod pachą, poszukał katechizmu dla dzieci i wręczył nowicjuszowi. Kiedy tamten się rozsierdził, Jan padł przed nim na kolana i pokornie słuchał zniewag doktora. Oto dziwna strategia świętych i psychologia tak subtelna, że niekoniecznie zrozumiała dla doktorów. 525. Samokrytyka Umierającego Dominika zanieśli bracia na pagórek, gdzie powietrze było czyste i lekko przewiewało. Chciał być pogrzebany w miejscu, gdzie bracia mogliby swobodnie po nim deptać. Mówił o tym z najgłębszym przekonaniem, nie zakładając sprzeciwu. Potem przywołał ich wskazującym palcem, żeby się pochylili. Szeptem, w którym wyczuć można było zażenowanie, wyznał współbraciom, starając się patrzeć im w oczy: - Oskarżam się, że zawsze od rozmów ze starymi niewiastami wolałem rozmowę z młodymi dziewczętami! 251 526. Pokora - owocem miłości Jan Vianney miał dwadzieścia lat, gdy pozwolono rnu zasiąść w ławie szkolnej. Jego współuczniowie mieli po lat jedenaście lub dwanaście i traktowali Jana jak własnego dziadka. Dokuczali mu, drwili z niego i naśmiewali się. Razu pewnego jeden ze współuczniów, który miał Janowi pomagać w łacinie, stracił cierpliwość. Uderzył starszego wobec wszystkich innych kolegów w" twarz. Jan nie oddał. Padł przed smarkaczem na kolana i prosił o przebaczenie, podkreślając swoją nieudolność umysłową. Nerwowy chłopak nazywał się Mateusz Loras. Zawstydził się i wybuchnął płaczem. Jan Vianney został najbardziej znanym proboszczem Francji, Loras biskupem w Dubuąue w Stanie Iowa. 52 7. Bardziej papieski niż papież Papież Aleksander IV, chcąc wynagrodzić królowi Ludwikowi IX jego zasługi poniesione dla dobra Kościoła, pozwolił królowi specjalną bullą na mianowanie biskupów i opatów na terenie Francji. Ludwik IX nie okazał radości. Odmówił zdecydowanie przyjęcia przywileju, donosząc papieżowi, że czuje się i tak przytłoczony odpowiedzialnością, jaką musi ponosić przed Bogiem za sprawy królestwa. Nie miał ochoty przyjmować na siebie balastu odpowiedzialności dodatkowo za sprawy Kościoła. Bullę spalił, 252 żeby jego następcy nie mogli korzystać z papieskiego przywileju w przyszłości. 528. Pokora Gdy społeczność zakonna pożegnała opata Lafran-ca, zakonnicy wybrali na jego miejsce Anzelma, który był tak przerażony wyborem, że upadł na podłogę i błagał ze łzami w oczach, żeby mu tej godności zaoszczędzić. Zakonnicy poszli śladem elekta. Upadli również na podłogę i tak długo błagali, aż opat się zgodził. 529. Alternatywa W obecności błogosławionego Jordana z Saksonii opowiadano o pewnym bracie słynącym z pobożności i wybitnej inteligencji, że powinien otrzymać sakrę biskupią. Mistrz zżymał się i rzekł: - Wolałbym go zobaczyć w trumnie niż na biskupim stołku! 530. Pokora Papież Klemens IV oferował Tomaszowi z Akwi-nu arcybiskupstwo Neapolu i dochody z opactwa św. Piotra w Aram. Klemens IV wysłał nawet bullę nominacyjną, wyznaczając Tomasza na to stanowisko. Mnich zdecydowanie odmówił przyjęcia godności arcybiskupa, prosząc papieża usilnie, żeby więcej nie przymuszał go do „czegoś takiego". 253 531. Pożegnanie Święty Jan od Krzyża dwa dni przed śmiercią spalił wszystkie listy, jakie przechowywał w małym woreczku pod poduszką. Tego samego dnia przyjął wiatyk. Potem poprosił przeora Francisco Crisostoma, który znęcał się nad nim niemiłosiernie. Przepraszał wobec zgromadzonych braci okrutnego przełożonego za swoje winy i kłopot, jaki spowodował swoją obecnością w Ubędzie. Wreszcie powiedział do przeora, który miał serce przepełnione nienawiścią: -Ojcze mój, jestem ubogim żebrakiem, który nie ma w czym być pochowany, proszę Waszą Wielebność, aby dla miłości Bożej podarował mi ten habit Najświętszej Panny, który służył do mego użytku. - Przeor pobłogosławił Jana od Krzyża zgrzytając zębami, po czym opuścił celę. Później ponoć wiele rzeczy zrozumiał i zmienił się na lepsze. 532. Trudna elekcja Król angielski Wilhelm zwany Rudym, syn Wilhelma Zdobywcy, wyraził na łożu boleści życzenie, żeby na stolicy arcybiskupiej w Canterbury zasiadł jako następca prymasa Lafranca mnich benedyktyński Anzelm. Kandydata musiano siłą zawlec do łoża chorego króla. Siłą otworzono Anzelmowi zaciśniętą pięść, żeby mógł objąć pastorał, potem zakrzyczano jego protest i zaśpiewano w katedrze uroczyste Te Deum. 254 Nowy arcybiskup w dalszym ciągu protestował, pisząc zażalenia i reklamacje do arcybiskupa w Rouen, pod którego jurysdykcję podlegał jako opat w Bec. Król też pisał do arcybiskupa w Rouen. Arcybiskup usłuchał króla Wilhelma i zatwierdził Anzelma jako prymasa Anglii. Takim to sposobem Bóg osadził na stolicy prymasowskiej Anglii jednego z najwybitniejszych mężów i świętego XI wieku. 535. Złowrogie powitanie Jan Bosco poszedł do gimnazjum jako starszy chłopiec. Radził sobie znakomicie, stąd przeskoczył w ciągu roku do następnej klasy. Mimo to wyglądał na tle współuczniów jak ich ojciec. Nauczyciel, niejaki Giu-seppe Cima, przywitał Jana z wyraźną niechęcią. Trochę do klasy a trochę po nosem zabuczał: -Albo ostatni dureń, albo geniusz! - Potem zwrócił się do Jana i rzekł głośno: -1 co ty na to? Jan Bosco zachował spokój. Odpowiedział szybko, acz dyplomatycznie: -Anijedno, ani drugie. Coś pośredniego, panie profesorze. Zwykły uczeń, mający najlepszą wolę solidnie wypełnić swoje obowiązki i poczynić odpowiednie postępy. 534. Pokora i cierpliwość Proboszcz z Ars wychodził często z konfesjonału, żeby wykomunikować pojedyncze kobiety, które mogły chwilę poczekać i wspólnie przystąpić do Komunii świętej. Inne nachodziły go w zakrystii, gdzie plotły 255 o pogodzie lub o tym, jak kuzynka trzeciego stopnia podczas podróży z Paryża do Bagneres-de-Bigorre zgubiła parasolkę przeciwsłoneczną. Proboszcz nigdy się nie denerwował, nigdy nie okazywał zniecierpliwienia. Pewnemu typowi, który ośmielił się uderzyć proboszcza w twarz, powiedział nieomal wesoło: - Mój drugi policzek jest zazdrosny! 535. Miejsce w kącie Bernadecie Soubirous zarzucano ducha pychy, z powodu czego dodatkowo cierpiała. Na łożu śmierci powiedziała ostatkiem sił: - Popatrzcie, moja historia jest prosta. Dziewica posłużyła się mną, potem odstawiła mnie do kąta. Tam jest moje miejsce, tam jestem szczęśliwa i tam pragnę pozostać! 536. Odmowa Kiedy papież Klemens VIII zamierzał Filipa Ne-reusza mianować kardynałem, Filip odpowiedział lakonicznie: - Jest dosyć ludzi, którzy marzą o tym, żeby zostać kardynałem! 537. Najcenniejsza pamiątka Kiedy błogosławiony Dominik Barberi rozpoczął w Anglii działalność misyjną, wystąpili przeciwko niemu pasterze protestanccy wespół ze swoimi wiernymi, obrzucając Dominika niewybrednymi okrzykami w ro- 256 dzaju: - O! idzie już papista! Ojciec Demonio, ojciec Diabeł! - Całe Stone wybiegało na ulice, żeby dokuczyć misjonarzowi zdążającemu na poranną Mszę świętą. Dominik pozdrawiał wszystkich grzecznym ukłonem głowy i uprzejmymi słowami. Wówczas zaczęły fruwać kamienie i grodki błota. Jeden z kamieni ranił go w głowę. Po ranie została blizna na całe życie. Dominik pochylił się, podniósł kamień, ucałował go i z pietyzmem schował do przepastnej kieszeni habitu. Kamień stał się najmilszą pamiątką jego heroicznych zmagań na Wyspie. 538. Pustelnik i teologowie Brat Klaus uciekając do pustelni naraził się teologom, którzy byli święcie przekonani, że są rzecznikami Pana Boga, orzekającymi autorytatywnie, co powinno się dziać w Kościele, a co nie powinno się zdarzyć. Ponieważ brat Klaus nie pasował do żadnego uznanego schematu, nachodzili go w Ranftobel, żeby przyłapać na popełnianiu jakiegoś błędu. Szykany były tak dotkliwe, że rząd kantonu Obwalden zwrócił się do rządu w Lucernie o pomoc w ochronie brata Klausa przed natarczywymi teologami. W piśmie z 1482 roku rząd krajowy relacjonował z oburzeniem, ...że niedawno był u brata Klausa obcy ksiądz i wypytywał go natarczywie o Trójcą Świętą, świętą wiarę chrześcijańską i jej dogmaty, przyganiał mu, ale jak wiemy, 257 stwierdził w tej próbie tylko, że brat Klaus jest mężem mocnym, sprawiedliwym i doskonałym. Ale w sprawach, w których nie umiał go przekonać, obcy groził i zapowiedział, że naśle mu na kark kogoś innego, kto lepiej go doświadczy i wybada. 539. Pełnić Bożą wolę Święta Teresa z Lisieux miała jedno, jedyne pragnienie - pełnić doskonale wolę Bożą. Oto jej słowa: Nie mam innego jak tylko jedno pragnienie -pełnić Jego wolę. Boże mój, wybieram wszystko. Nie chcę być świętą połowicznie, nie lękam się cierpień dla Ciebie, boję się tylko jednego: zachowania mojej woli; weź ją, bo wybieram tylko to, czego Ty chcesz! W czasie agonii zapytano Teresę: -A gdyby wolą dobrego Boga było pozostawić cię długo na krzyżu, czy byś to przyjęła? Teresa odpowiedziała: -Ja tego naprawdę chcę! 540. Rozżarzone węgle Święty Albert Wielki przyjął na wyraźne życzenie papieża Urbana IV sakrę biskupią i urząd kościelny w Ratyzbonie. Czuł się jednak na stolicy biskupiej tak podle, że ubłagał następcę Urbana, Klemensa IV, by go zwolnił z ciężaru i by mógł powrócić do zakonu jako zwykły mnich. Brat Bernard de Castris w swojej kronice tak o tym napisał: Brat Albert został 258 zmuszony do przyjęcia biskupstwa, ale rychło rzucił je, jakby było ono parzącym ręce rozżarzonym węglem, i wrócił do ubóstwa swojego zakonu. 541. Ostatnie dni Teresy Święta Teresa z Avila zmarła 4 października 1582 roku w Alba de Tormes. Lekarze stwierdzili skrajne wyczerpanie organizmu. Chora do ostatniej chwili brała udział w obowiązkowych ćwiczeniach duchowych. Załamała się 1 października w nocy, prosząc ojca Antoniego o spowiedź. Ten nakazał jej prosić Boga o powrót do sił dla dobra zakonu, na co Teresa odrzekła: - Nie trzeba martwić się, nie jestem już potrzebna. Lekarze uważali, że nagłe pogorszenie zdrowia było skutkiem zimna, jakie panowało w celi. Przeniesiono więc chorą do innej, gdzie było ciepło i słonecznie. 3 października poprosiła Teresa o wiatyk. Potem poprosiła siostry, żeby zgromadziły się wokół jej łoża i zechciały uważnie wysłuchać. Mówiła: -Wybaczcie mi, moje córki, zły przykład, jaki wam dawałam; nie naśladujcie moich błędów, bo jestem wielką grzesznicą. Zachowujcie wiernie Regułę i Konstytucje; bądźcie zawsze posłuszne waszym przełożonym; proszę was o to dla miłości Bożej. Podniosła się ostatni raz, żeby przyjąć Komunię świętą. Jej twarz była majestatyczna. Modliła się głośno. 4 października przyjęła sakrament chorych. Mo- 259 dliła się ciągle, potem ujęła mocno krucyfiks i trwała w wielogodzinnej ekstazie. Około godziny 9 westchnęła lekko i oddała Bogu ducha. 542. Pośmiertna tułaczka Doczesne szczątki św. Andrzeja Boboli spoczywały w Połocku do dnia 20 lipca 1922 roku. Wtedy to władze radzieckie zabrały je z kościoła w Połocku i przewiozły do Moskwy, gdzie wystawiono je w gmachu Wystawy Higienicznej Ludowego Komisariatu Zdrowia. Mimo upływu lat i licznych ekshumacji były nadzwyczj dobrze zachowane. Ludzie podziwiali dobrze zachowane zwłoki, o co władzom radzieckim chodziło i... modlili się do świętego - o co władzom radzieckim zupełnie nie chodziło. Wyraziły więc zgodę na przewiezienie ciała męczennika do Rzymu, gdzie trumna z relikwiami Andrzeja Boboli spoczęła w kaplicy św. Matyldy na Watykanie. Okazało się później, że nie był to koniec pośmiertnych wędrówek bohaterskiego jezuity. Czekała go jeszcze podróż do Warszawy. 543. Droga przez góry Biskup Aleksandrii, do którego zwrócił się św. Paweł od Krzyża o recenzję swojej reguły, pozbył się młodego gorliwca, wysyłając go do o. Kolumbana, który uchodził za eksperta i mieszkał w Genui. Dro- 260 ga prowadziła górskimi szlakami, miejscami mocno oblodzonymi, na wierzchołkach leżały ciężkie czapy śniegu. W szczelinach między skałami złowrogo zawodził wiatr. Bywało, że mieszał się z przejmującym wyciem wilków. Paweł schował swój rękopis pod koszulę i brnął jak skazaniec. Na śniegu pozostawiał krwawe ślady, szedł bowiem boso. W końcu zasłabł wyczerpany morderczym marszem i postem, jaki sobie od dłuższego czasu narzucił. Zataczał się, w końcu zwalił się na drodze, polecając Bogu duszę. Na szczęście zjawił się patrol policji. Stróże prawa zmusili Pawła do przejęcia potężnej porcji jadła, co nie tylko postawiło go na nogi, ale pozwoliło podjąć przerwaną drogę do Genui. 544. Zaszczytne odznaczenie Ksiądz Antonio Claret był arcybiskupem Kuby, gdzie z całą gorliwością pracował nad podniesieniem poziomu życia religijnego jej mieszkańców. Trzymał się z dala od polityki, co niektórych denerwowało. Dokonano na jego osobę kilku zamachów, z których najgroźniejszym okazał się ten z 1 lutego 1856 roku, dokonany podczas wizytacji duszpasterskiej w Holguin. Kiedy wieczorem arcybiskup wracał z kościoła w towarzystwie miejscowych księży, ludzie podchodzili z szacunkiem do niego, żeby pocałować pierścień. W pewniej chwili podszedł mężczyzna, który 261 udając, że sięga po rękę arcybiskupa, wyciągnął błyskawicznie brzytwę i z całej siły ciął go od ucha, poprzez całą twarz, aż do szyi. Krew obficie trysnęła, pojawiła się obnażona kość obojczyka poszkodowanego. Rannego zaniesiono do apteki, gdzie wkrótce zjawił się lekarz, który zażegnał niebezpieczeństwo śmierci. Ogromna blizna pozostała już na zawsze na twarzy arcybiskupa. Był z niej do końca życia dumny. 545. Porażka Adam Chmielowski miał trzydzieści cztery lata, gdy wstąpił do Zakonu Jezuitów, gdzie w początkach swego pobytu przeżył ostry kryzys. Popadał w stany lękowe, które w oczach władzy zakonnej dyskwalifikowały kandydata. Pewnego dnia został po prostu odprawiony z gorzką uwagą, że nie nadaje się do życia zakonnego. Niedoszły jezuita i przyszły Brat Albert długo nie mógł się otrząsnąć z doznanego szoku. 546. Strata przyjaciela Janek Bosco, będąc małym chłopcem, oswoił kosa. Ptak był tak pojętny, że pogwizdywał za Jankiem wszystkie nucone przezeń melodie. Chłopiec kochał kosa z całą żarliwością dziecięcej duszy. Pewnego dnia znalazł go martwego. Ból był tak okrutny, że myślał, iż nie przeżyje przyjaciela. Odtąd miał strach przed przywiązaniem się do czegoś, co mógłby potem utracić. 262 547. Zaszczuty przez współbraci Odtrącony przez współbraci karmelitów, Jan od rzyża zgłosił się na misje do Meksyku, gdzie odczuwano dotkliwy brak księży. Wysłano go do Andaluzji, gdzie miał przygotować się do zaokrętowania. Poszukał sobie miejsce w spokojnym klasztorze, mając przeczucie, że nigdy nie dobije do brzegu Meksyku. Z nieznacznej rany w nodze, którą opatrzono niedbale, wywiązała się gangrena i ogólne zakażenie krwi. Jana przeniesiono do klasztoru w Ubędzie, ponieważ tam byli lekarze. Przeor klasztoru należał jednak do grona najbardziej zażartych wrogów chorego. Znęcał się nad konającym do ostatniej chwili. Wielu przychodziło odwiedzić umierającego. Byli przekonani o jego świętości. Odszedł do Pana mając 49 lat. Umarł otoczony miłością i nienawiścią. Jak przystało na świętego. 548. Heroiczna cierpliwość Błogosławiona Elżbieta Canori Mora pielęgnowała chorą szwagierkę. Razu pewnego przyniosła chorej talerz zupy. Tamta spróbowała zupę, po czym wylała ją Elżbiecie na głowę. Elżbieta opanowała się, przeprosiła za swoją nieuwagę, po czym przyniosła nowy talerz. 549. Męczennik słowa Bożego Święty Wincenty Ferreriusz był kaznodzieją pokutnikiem. Przemawiał codziennie przez czterdzieści 263 lat. Bywało, że wygłaszał w ciągu dnia dwa, a nawet trzy kazania. 550. Światło dla innych Karol Boromeusz, krytykowany przez przyjaciół z powodu zbyt ostrych umartwień, powiedział: - Żeby innych obdarzyć światłem, świeca spala się sama! 551. Mato śpi, kto wiele umie Bernard z Clairveaux był ciągle przepracowany, znużony, momentami tak wyczerpany, że musiał rezygnować z normalnego trybu życia w komunie zakonnej. Pracował po nocach, co na dłuższą metę fatalnie musiało wpływać na jego samopoczucie. Z fragmentarycznych jego wypowiedzi można przypuszczać, że cierpiał na chroniczny gastritis i wrzody żołądka. Przyczyną jego śmierci był prawdopodobnie nowotwór żołądka. 552. Kłopoty z umartwieniem Teresa od Dzieciątka Jezus nie bała się śmierci, bała się jednak panicznie pająków. Sama myśl o pająku przyprawiała ją o drżenie. Potrafiła sobie praktycznie odmówić wszystkiego, marzyła jednak natrętnie o ciastku czekoladowym. Ekler był dla niej tym, czym dla Jana od Krzyża szparagi, dla Franciszka z Asyżu słodycze, dla Tomasza z Akwinu słony śledź. 264 553. Przygody kwestarza Bernardyn ze Sieny musiał od czasu do czasu z workiem na plecach wyruszyć po kweście. Bywało, że wyrostki rzucały za nim kamieniami, obelgami i naśmiewali się z jego przykrótkiego habitu. Razu pewnego jakaś niewiasta jędrna zwabiła go do domu i próbowała uwieść. Bernardyn perswadował kobiecie najpierw, że to nieładnie, później zdjął pasek i w sposób bardziej przekonujący wybił z niej ducha nieczystego. Inne damy kazały mu godzinami czekać pod drzwiami lub rzucały stary, zasuszony chleb przez okno. Kwestował, bo przełożeni tego chcieli. Nigdy jednak nie pokochał tego zajęcia. 554. Walka z temperamentem Siostra Miriam z Abellin miała ognisty, arabski temperament, z którym zmagała się konsekwentnie i żmudnie. Nakazane regułą milczenie było dla niej problemem. Bywało, że w czasie milczenia zwracała się do współsióstr, które wtedy nie reagowały. Złościła się i podnosiła głos, aż zrozumiała, że zachowuje się jak intruz. Pracy ręcznej oddawała się z takim zapałem i zapamiętaniem, że nie reagowała na dzwonki regulujące czas zajęć. Gnana nadgorliwością, donosiła przełożonym o błędach współsióstr, nie bacząc często na chrześcijańskie miłosierdzie, dyskrecję 265 i takt. Gdy jednak zrozumiała swoje błędy, żałowała za nie z podziwu godną konsekwencją i oskarżała się bez cienia pruderii: -Jestem słabsza od każdej innej siostry! Chcę, żeby świat mnie poznał; żeby moje słabości i zaniedbania zapisano na murach i drzwiach klasztoru. Jak bardzo się wstydzę, gdy z moją nędzą podchodzę do ołtarza, żeby przyjąć Jezusa w Komunii świętej! 555. Uczona karmelitanka Po wstąpieniu do karmelu w Kolonii, siostra Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) musiała wziąć na siebie obowiązki, których dotychczas nie wykonywała: sprzątanie, zmywanie brudnych talerzy i naczyń, zamiatanie, gotowanie i szycie. Jej współ-siostry, zdrowe dziewczyny pochodzące przeważnie z czeskich wiosek, radziły sobie doskonale. Siostra Teresa Benedykta, doktor filozofii, miała początkowo poważne trudności. Kiedyś wymknęło się mistrzyni nowicjatu: - W świecie była siostra ponoć mądrą kobietą, tutaj jednak staje się siostra coraz głupsza! 556. Dylemat Na Monte Cassino w pobliżu klasztoru była wioska, której mieszkańcy trudnili się pasterstwem. Pod wpływem św. Benedykta wielu z nich porzuciło wiarę w pogańskich bożków, przyjmując chrzest. Przed 266 Benedyktynami stanęło nowe zadanie, duszpasterstwo, które zajmowało im wiele czasu, sił i wewnętrznego spokoju. Benedykt zrozumiał wtedy coś, o czym później napisze św. Grzegorz Wielki we wstępie do swoich Dialogów: A teraz z powodu obowiązków duszpasterskich musi załatwić sprawy ludzi świeckich i gdy przedtem zażywała (dusza) tak błogiego spokoju, teraz plami się pyłem ziemskim. Spełniająca życzenia wielu, gdy zewnętrznie się rozprasza, a nawet wtedy, kiedy wewnętrznie chce się skupić, niewątpliwie powraca mniejszą niż była. Bodajże Tomasz a Kempis powie to samo w jednym zdaniu: Ilekroć poszedłem między ludzi, wróciłem gorszym człowiekiem! 557. Hierarchia wartości Święty Tomasz z Akwinu wracał kiedyś w gronie studentów z Saint-Denis, gdzie nawiedził relikwie świętych. Studenci zachwyceni Paryżem wołali: - Mistrzu, jaki piękny jest Paryż! Czy chciałbyś być jego panem? Mistrz Tomasz odpowiedział: - Wołałbym mieć homilie świętego Jana Złotoustego do Ewangelii Mateusza. Miasto, gdybym miał nim rządzić, ograbiłoby mnie z kontemplacji i spraw Boskich, zmąciłoby radość duszy. 558. Bez pożegnania Fama głosi, że św. Franciszek Ksawery, wyruszając jako misjonarz do Indii, przeszedł obok domu ro- 267 dziców bez pożegnania. Chciał w ten sposób uniknąć nieuchronnej kłótni. 559. Słabości związane z wiekiem Filip Nereusz powiedział kiedyś: -Młodzi ludzie niech wystrzegają się grzechów ciała, starzy niech wystrzegają się skąpstwa! 560. Manuskrypt uzupełniony życiem W dniu aresztowania przez SS w holenderskim Echt siostra Teresa Benedykta od Krzyża (Edyta Stein) pracowała nad biografią św. Jana od Krzyża. Opisywała w tym momencie jego spokojną śmierć. Przełożona z Kolonii powiedziała później: - Czego Edith Stein nie mogła dopisać do końca, to przeżyła do końca. Jedno i drugie jest dziełem, które nam pozostawiła! 561. Bolesny start Święty Augustyn został konsekrowany na biskupa w aurze skandalu. Megaliusz z Kalamy, prymas Nu-midii, widział w Augustynie podejrzanego karierowicza i przez pewien czas nie chciał go konsekrować. Twierdził, że Augustyn ciągle lgnie do manichejczy-ków, poza tym wysyłał napoje miłosne pewnej wysoko urodzonej i zamężnej rzymskiej damie. Był to głośny skandal. 268 De facto chodziło o żonę przyjaciela Paulina z No-li, której Augustyn wysłał w upominku poświęcony chleb. Paulin z Noli, pogrążony w zamęcie i podejrzeniach podsycanych wszędobylską plotką, zerwał stosunki przyjacielskie z Augustynem, który cierpiał niewymownie z powodu kalumnii. Zachowaniem Paulina czuł się mocno dotknięty. 562. Etap Edyta Stein była dzieckiem niełatwym, apodyktycznym i kapryśnym. Pewnego razu tak zdenerwowała swoją kuzynkę z Wrocławia, że ta zawołała zrezygnowana: - Pozwól mi przynajmniej raz mieć rację! 563. Zbieg okoliczności Święty Augustyn został kapłanem przez dziwny zbieg okoliczności. Po swoim nawróceniu miał zamiar oddać się ascezie i pracy intelektualnej. Zebrał kilku podobnie myślących w Tagaste, ułożył dla nich regułę życia opartą na Ewangelii i miał zamiar resztę życia spędzić w ich towarzystwie. W roku 391 udał się do Hippony, żeby z miejscowym biskupem przedyskutować dalsze losy swojej wspólnoty zakonnej. Biskup Waleriusz prosił właśnie wiernych o pomoc w pracy duszpasterskiej, jako że on sam, będąc Grekiem, miał kłopoty w głoszeniu słowa Bożego. Zgromadzeni w katedrze chrześcija- 269 nie zwrócili uwagę na przybysza z Tagaste, który mógłby przecież dostać kapłanem. Augustyn opierał się usilnie, wreSZcje pOzywolił włożyć na siebie ręce biskupa, przez co stał si<^ jego porno cnikiem i katedralnym kaznodzieją. Augustyn zajął rmeszkanie przy katedrze i objął noWy ur^ąd. Po śmierci Waleriusza został biskupem Itippony''- 564. powołanie Święty Francjszek S alezy rozpaczał edukację w kolegium jezuickim w faryżu, gdzie zgodnie z wymogami swego środowiska uczył się tańca, jazdy konnej i szermierki. Jako dżentelmen o nienagannych manierach wyruszył wres^cie do Padwy, żeby poznać tajniki prawa. Taka była v^ola ojca. Nie chcąc jej się przeciwstawiać, ucZcSZCZał pilnie na -wykłady, równocześnie jednak Zagląda!" na wydział teologii, który go wyraźnie przyciąga}. Franciszek ukończył chwalebnie fakultet prawa j wtedy oznajmił rodzicom, że chce zostać kapłanem, ojciec skrzywił się jak ktoś, kogo boli ząb. W końcu wyraził swoją zgodę. Franciszek w wieku lat; 26 przyjął święcenia kapłańskie i został na początki proboszczem w Aflnecy. 565. Święty proboszcz ° losie proboszczów Proboszcz z Ar s powiedział kilka prostych zdań, a jakże prawdziwych, na temat kapłana duszpasterza: 270 - Nie ma na świecie nikogo bardziej nieszczęśliwego od duszpasterza! Na czym spędza czas? Na tym, by patrzeć, jak obraża się Boga, jak wciąż nadużywa się Jego świętego imienia i przekracza Jego przykazania; jak lekceważy się Jego miłość.1 Ksiądz widzi tylko to, słyszy tylko to... Ach, gdybym wiedział, co znaczy być proboszczem, zamiast wstępować do seminarium, udałbym się raczej do Trapistów! - Proboszczowi nigdy nie wolno wmawiać sobie, że w swojej parafii nie może nic zdziałać, choćby jego wysiłki przez długi czas były bezowocne; poza tym, choćby nie wiem jak dużo pracował, nigdy nie wolno mu myśleć, że zrobił dosyć! - O! Jakże wielkim jest kapłan! W niebie dopiero pojmie kapłan samego siebie. Gdyby godność kapłańską zrozumiał na tym świecie, umarłby - nie z lęku, lecz z miłości... - Iłu proboszczów zostało uznanych za świętych? Prawie żaden; może nawet żaden! Jeden święty był mnichem, drugi misjonarzem, inni byli ludźmi świeckimi, wielu było biskupów, a przecież od wieków daleko mniej jest biskupów, aniżeli proboszczów! Ani Wincenty a Paulo, ani Franciszek Regis nie chcieli do końca życia pozostać proboszczami. Jakież ciężkie zadanie ma też proboszcz! Księdzu potrzeba rozmyślania, modlitwy i głębokiego zjednoczenia z Bogiem! Tymczasem jednak proboszcz żyje w świecie; rozmawia, zajmuje się polityką, czyta gazety i napełnia pa- 271 mięć tym, co przeczytał. Odmawia brewiarz, odprawia mszę świętą, a czyni tojak coś powszechnego. A potem udzielanie sakramentów! Ach, jakie to przerażające być proboszczem! 566. Święty dezerter Napoleon potrzebował żołnierzy, których ciała użyźniały potem prawie wszystkie zakątki Europy, skrawek Afryki i Ameryki. W imieniu drapieżnego cesarza powołany został pod broń dwudziestoletni Jan Vianney. Nie udało mu się wykupić lub znaleźć zastępcę, wobec czego musiał wrzucić na plecy tornister żołnierski i w towarzystwie podchmielonych i ciągle przeklinających ordynarnie rówieśników wyruszyć w kierunku Hiszpanii. Nogi odmówiły mu jednak posłuszeństwa. Odłączył się od oddziału, który próbował daremnie dogonić. Spotkał wtedy człowieka, który wskazał zagubionemu żołnierzowi kryjówkę w Sewen-nach. W ten sposób Jan Vianney został dezerterem. Znalazł siew fatalnej sytuacji. Pierwsze miesiące chował się w stodole, podczas rewizji policji uciekał do stogów siana. Zmienił też nazwisko. Wtajemniczeni chłopi nazywali go Jerome Vincent. Ojciec Jana Vian-ney'a, który był lojalnym i entuzjastycznym zwolennikiem cesarza, był oburzony dezercją syna. Żądał, żeby syn natychmiast sam zgłosił się do odpowiednich władz wojskowych. Ten ani myślał. Przez całe dwa lata trwał w podziemiu, dopiero gdy najmłodszy brat dobrowol- 272 nie przywdział mundur w zastępstwie starszego, skreślono go z czarnej listy. Niektórzy biografowie późniejszego świętego proboszcza z Ars piszą o jego dezercji z zakłopotaniem. Zawsze to plama na honorze. Jan Vianney żadnych wyrzutów sumienia nie miał. Nie rozumiał, dlaczego miał iść do Hiszpanii i strzelać do ludzi, którzy mu nic złego nie zrobili. Na jego chłopski rozum całe to maszerowanie, podpalanie i strzelanie sensu żadnego nie miało. I słusznie. 567. Żebraczy los Kamilowi de Lellis, żebrakowi spod kościoła, życzliwa dusza podała rękę. Znalazł pracę u Kapucynów j ako zwykły robotnik. Ojcowie obdarzyli Kamila zaufaniem, co pozwoliło mu odnaleźć własną godność. Kiedyś wracał na grzbiecie muła do klasztoru. Tam dosięgła go Boża łaska. Zobaczył w mgnieniu oka cały bezsens dotychczasowego życia i ogrom Bożej dobroci. Został bratem Krzysztofem u Kapucynów, choć współbracia nazywali go raczej bratem Pokornym. Tak dokumentnie zmienił swoje życie. Bywało, że przeżywał szczęśliwe dni wypełnione Bogiem, kiedy indziej wracało natrętnie widmo starych nawyków, atmosfera bujnego życia, nieokiełznanej wolności i hazardu. Szorstki habit rozjątrzył Kamilowi ranę na nodze. Wrócił do szpitala świętego Jakuba, gdzie znowu został salowym, pielęgniarzem i garderobianym. Do 273 klasztoru wrócił po czterech latach z wygojoną nogą. Wnet jednak habit rozjątrzył ranę. Przełożeni byli zmuszeni zwolnić Kamila z klasztoru. Bóg miał wobec byłego awanturnika i hazardzisty inne zamiary. 568. Cenne doświadczenie Ludwik Maria Grignion de Montfort znalazł miejsce w seminarium duchownym dla ubogich studentów w Paryżu, przy rue Ferou. Seminarium było tak straszliwie podupadłe, że postanowił z własnej inicjatywy żebrać po Paryżu, żeby móc kontynuować studia. Rektor seminarium znalazł mu stałe zajęcie, które przynosiło niewielkie dochody. Ludwik Maria zgodził się na tak zwane czuwania nocne przy nieboszczykach w parafii Saint Sulpice. Czuwał trzy, cztery razy w tygodniu, za co otrzymywał tyle, że mógł przeżyć i studiować. Inni studenci kpili z „grabarza" lub unikali jego towarzystwa. Ludwik Maria natomiast był wyraźnie zadowolony. Kochał spokojne, ciche noce. Mógł wiele czasu poświęcić na modlitwę i przygotowanie wykładów. Dziękował też Bogu za możność doświadczenia względności i przemijalności wszystkiego, co ziemskie. 569. Lęki odważnego proboszcza Kiedy metody duszpasterskie proboszcza Jana Vianney'a zaczęły w Ars przynosić oczekiwane owoce, grupa siedmiu mężczyzn przyszła do proboszcza, 274 zalecając mu opuścić Ars. W innym wypadku obiecali zatłuc go na śmierć. Proboszcz powiedział stanowcze nie, na co bohaterowie zaczęli zawodzić plugawe pieśni i przez całą noc urządzili pod probostwem koci koncert. Potem zarzucali go listami pełnymi nienawiści, pogróżek i obraźliwych epitetów. Mimo odwagi, jaką się proboszcz odznaczał, zaczęły go nachodzić stany lękowe. Uciekał wczesnym rankiem do kościółka, gdzie prosił nie tyle za swoich parafian, ile za siebie - żeby mógł postępować zgodnie z wolą Bożą. 570. Brat ogień Lekarze zaordynowali Franciszkowi z Asyżu okłady na czole... z rozżarzonego żelaza. Wśród śmiertelnego lęku ciężko chory witał swego kochanego brata - ogień. 5 71. Wstręt nie do pokonania Święta Małgorzata Maria Alacoąue miała wrodzony wstręt do wszelkiego rodzaju serów. Do klasztoru towarzyszył jej rodzony brat, który sprawę przedstawił przełożonej, prosząc usilnie o uwzględnienie tej słabości. Przełożona przytaknęła, mistrzyni nowicjatu jednak podała Małgorzacie Marii sporą porcję sera, obserwując jej zachowanie. Maria z miłości do Jezusa zjadła kawałek sera, po czym mocno się rozchorowa- 275 ła. Brała na siebie wszelkie umartwienia, obowiązkowe i nadobowiązkowe, jednak wstrętu do sera nie potrafiła nigdy opanować. 572. Autor „Hymnu do słońca' Franciszek z Asyżu zmarł w wieku 44 lat. W ostatnich latach przed śmiercią cierpiał na malarię, wrzody żołądka i jelit, anemię, puchlinę wodną, reumatyzm, depresje psychiczne i bolesne zapalenie oczu. Kiedy w ostatnich latach badano jego doczesne szczątki, odkryto też wyraźne oznaki niedożywienia. W czasie, gdy Franciszek pisał swój Hymn do słońca-być może najradośniejszą modlitwę, jaką zna świat chrześcijański - cierpiał straszliwie i prawie zupełnie ślepy koczował w nędznej ziemiance. Orzeczenie lekarza, który rokował mu najwyżej parę miesięcy życia, kwitował okrzykiem: -Bądźpozdrowiona, siostro śmierci! 573. Matka i syn Święta Luiza de Marillac miała kłopoty z synem jedynakiem. Nie umiała znaleźć koniecznego dystansu do własnego dziecka, stąd nieporozumienia, rozczarowania i zawiedzione nadzieje. Nie mogła nigdy zrozumieć, że jej osobista świętość nie znalazła kontynuacji w dziecku. Kochała swojego Michała iście małpią miłością, co jeszcze bardziej pogrążało syna i mocno irytowało św. 276 Wincentego a Paulo, który daremnie upominał zaślepioną matkę. Okazuje się, że święte matki też mogą popełniać błędy wychowawcze. 574. Miłość krzyża Proboszcz z Ars miał własne sposoby, by uporać się z cierpieniem. Opisał je w liście do jednego z kon-fratrów: Gdy się cierpi kochając, zauważy się wnet, że cierpienie przestało być cierpieniem. Gdy się natomiast ucieka przed krzyżem, potyka się człowiek i upada pod jego ciężarem. Módl się o łaskę ukochania twoich krzyży, wtedy bowiem staną się lekkie. Wierz mi, przed kilku laty wiedziałem zbyt dobrze, co znaczy krzyż: permanentnie byłem lżony i pogardzany. Tak, miałem tyle krzyży, że ledwo umiałem je unieść. Potem modliłem się do Boga, żeby pozwolił mi je pokochać. Nagle odczułem coś w rodzaju szczęścia. Byłem szczęśliwszy niż kiedykolwiek przedtem wżyciu. 5 75. Błogosławiony przymus Świętego Ambrożego lud Mediolanu zmusił do przyjęcia święceń kapłańskich. Dwadzieścia lat później święty biskup tak wspominał: Jakże się opierałem, żeby mnie nie święcono. Gdy w końcu mnie zmuszono, starałem się przynajmniej odwlec konsekrację. Lecz przepis nie miał mocy — zwyciężył nacisk. 277 Pod wpływem głosu ludu i cesarza Walentyniana, Ambroży - dotychczasowy gubernator prowincji Emilii i Ligurii - przyjął 30 listopada 374 roku sakrament chrztu, potem w ciągu tygodnia otrzymał wszystkie stopnie święceń kapłańskich i już 7 grudnia 374 roku biskup zAkwilei udzielił mu sakry biskupiej. Dziwny zaiste i naznaczony przemocą był ten start do świętości. 576. Duchowe rozterki Teresa z Avila nigdy nie uważała siebie za lepszą od innych. Sama wyznała, że bywały takie dni, kiedy wiele w niej było niechęci i goryczy, że - chciałabym wszystkich gryźć, a nic na to poradzić nie mogę. - Kiedy indziej wyznała: - Zdaje mi się, że nic nie robię ani dobrze, ani źle, tylko ciągnę za tłumem. Dusza moja w tym stanie wydaje mi się jakby osiołek na paszy: żyje i rośnie, bo dają mu jeść. A jeszcze, gdy napotkam sprzeciw, nie mam już odwagi nawet zgnieść robaka dla Boga. 577. Wpogoni za powołaniem Bernardyn ze Sieny był na początku swej drogi przekonany, że Bóg powołał go do życia pustelniczego. Wędrował tygodniami poprzez góry i pagórki między Sieną a Massa Maritima w poszukiwaniu miejsca odpowiedniego na pustelnię. Nabył habit z szorstkiego materiału, Biblię, którą oprawił w kozią skórę, żeby nie mokła na deszczu. Postanowił żyć 278 jak anioł. Ledwo znalazł odpowiednie miejsce, wydawało mu się, że inne jest lepsze. Zniecierpliwiony samym sobą, postanowił wrócić do domu, żeby się jeszcze raz gruntownie zastanowić nad swoją drogą życiową. Chciał równocześnie nieco popraktykować życie pustelnicze, odżywiając się gorzkimi dzikimi ziołami, bez oliwy i soli. Za bramą miejską zwaną Porta Follonica zrywał oset i ledwo opłukany wtykał do ust i żuł. Chciał połknąć ledwo zmielony zębami oset, ale nie potrafił. Próbował więc łykiem wody popchnąć zmieloną maź, jednak bezskutecznie. Bernardyn zrozumiał, że pomysł z ziołami był podszeptem szatana, zrezygnował więc z kariery pustelnika i postanowił zostać wędrownym kaznodzieją. Gdy kiedyś opowiadał o poszukiwaniu własnego powołania, ktoś zawołał: - Ojcowie święci dawnych czasów, czasów santi Padrijak oni to majstrowali? Oni przecież żyli dzikimi ziołami... a święty Franciszek, co robił, kiedy czterdzieści dni pościł i w ogóle nie jadł? - On to potrafił- odpowiadał Bernardyn -ja tego nie potrafię! 578. Bóg i państwo Mikołaj z Fliie powiedział: - Czym dusza dla ciała, tym Bóg dla państwa. Gdy dusza opuszcza ciało, wtedy ciało ginie. Gdy przepędza się Boga z państwa, wtedy państwo skazane jest na zagładę! 279 579. Niechęć do mrówek Święty Franciszek kochał wszystkie żywe stworzenia z wyjątkiem mrówek. Za dużo pracowały. Ich nieustanna krzątanina przypominała mu krzątaninę ludzi, której sprężynę widział w pospolitej chciwości. 580. Serce ważniejsze od intelektu Święty Franciszek z Asyżu miał wiele szacunku dla nauki i uczonych. Każdą zapisaną kartkę podnosił troskliwie z ziemi. Bał się jednak niezdrowej ambicji naukowców i ich odejścia od ideałów ewangelicznych. Kiedyś tak mówił w związku z powyższym: - Wielu się skłania, rzekomo z powodu większego pożytku dla ludzi, żeby odsunąć na bok swoje prawdziwe powołanie, mianowicie: czystą prostotę zakonną, modlitwę i życie wewnętrzne wraz z ubóstwem, naszą panią. Uważają przy tym, że przez zrozumienie Pisma świętego dojdą do pogłębienia pobożności i miłości Bożej; w rzeczy samej doczekają się tylko chłodu i pustki serca. 581. Nuda Elżbieta Catez, późniejsza karmelitanka, siostra Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, była panną nadzwyczaj szykowną i utalentowaną. Podczas wieczoru tanecznego młody człowiek, Charles Hallo, prawił jej wyszukane komplementy, na co przyszła święta z przekorą odpowiedziała: - Karolu, ty mnie zanudzasz! 280 582. Prostota Teresa od Jezusa (z Avila) była bezpośrednia, prosta, praktyczna, niewrażliwa na tytuły i lekceważąca konwenanse. Do jednej z karmelitanek, od której otrzymała list nafaszerowany łacińskimi zwr°tami, napisała: Byłby to dobry list, gdyby nie ta łacina. Niech Bóg strzeże moje córki, by nie zdawało *w stC> że są łacinniczkami! Denerwowała ją wszelka afektacja, fanfaronada i snobizm, gdy chodzi o wiedzę. 583. Miłośnicy prawdy Święty Justyn, pierwszy chrześcijański filozof, został zadenuncjowany przed prefektem Rzymu Rusty-kiem przez filozofa cynika Krescensa i stracony za panowania cesarza filozofa Marka Aureliusza_ szy-scy trzej bohaterowie tragedii byli filoZ°fami' ^ miłośnikami prawdy. 584. Rozważania przedśmiertne Święty Jan Chryzostom, patriarcha pola, umierał na wygnaniu w Komana w śmiercią takie snuł refleksje: - Dopóki ^ owcami, zwyciężamy. Chociażby nas otfic t .„ , ... . , , . t „,/mfowac. Ale wilków, nie zginiemy i będziemy tryw j i -i j ... jnynlkow,prze- z chwilą, gdy my przemiemmy się w staau *>& s sr s pasterza, która gramy, ponieważ wtedy tracimy opielcę r otacza troską nie wilki, lecz jedynie owC 281 1 585. Wolność sumienia Tomasz Morę był w Tower więźniem sumienia. W decydującym momencie procesu złożył przed komisją lordów następujące oświadczenie: - Uważam, że każdy człowiek winien postąpić zgodnie z własnym sumieniem. I szczerze myślę, że byłoby dobrze, gdyby i mnie pozwolono postąpić zgodnie z moim. 586. Święty o karierowiczach Ksiądz Antonio Claret panicznie nie lubił karierowiczów, a miał z nimi ciągle do czynienia z racji sprawowania urzędu spowiednika królowej, który według umowy z Rzymem miał prawo przedstawiać kandydatów na stolice biskupie. Marzący o wysokich stołkach duchowni byli przekonani, że protekcja spowiednika królowej mogłaby ich sprawę posunąć mocno do przodu. Arcybiskup był jednak nieugięty i z obrzydzeniem patrzył na płaszczących się ludzików. Mawiał do nich: -Drogi księże, samo to, że ksiądz przyszedł do mnie z propozycją przyjęcia biskupstwa, dyskredytuje księdza moralnie całkowicie. Jest to najlepszy znak, że ksiądz nie nadaje się na to stanowisko. Jeżeli nawet jakimś cudem zostanie ksiądz biskupem, będzie ksiądz napewno złym biskupem! Petenci zapewniali wprawdzie, że chodzi wyłącznie o chwałę Bożą, widzieli jednak po minie arcybiskupa, co o nich myśli. 282 587. Obyczaje rodaków Błogosławiony Wincenty Kadłubek w swojej Kronice Polaków rzucił ostry strumień światła na obyczaje rodaków. Warto je przypomnieć, bo jak się wydaje, od czasów zacnego biskupa krakowskiego nie uległy zasadniczej zmianie. Mowa jest o tarciach politycznych wśród książąt, braku wierności, powszechnym łapów-karstwie, przekupstwie i pochlebstwie, dewastacji przez możnych dobytku i plonów pracy rolników oraz takie przywary jak lenistwo, chciwość, pycha, fałszywa ambicja i tchórzostwo. Nic dodać, nic ująć. 588. Ludzie światowi Teresa z Avila w Drodze doskonałości pisze do swoich duchowych synów i córek słowa, które dzisiaj trzeba odnieść do wszystkich, którym dobro Kościoła faktycznie leży na sercu. Oto jej jakże aktualne spostrzeżenia: W obecnych bowiem czasach źle byłoby widzieć niedoskonałość tych, którzy mają nauczać innych. Świat ma bystre oko. Niczego nie przepuści. Żadna ich niedoskonałość przed nim się nie ukryje. Na rzeczywiste zalety i cnoty świat nie zwróci uwagi albo wprost za złe je poczyta. Nie ma jednak obawy, by nie dostrzegł uczynku złego albo niedoskonałego. Rzecz dziwna, skąd ludzie światowi biorą takie jasne i dokładne pojęcie o doskonałości chrześcijańskiej? Znająjąjed-nakniepo to, aby ją praktykować, ale by innych ganić! 283 589. Błogosławione szaleństwo Konfratrzy ustosunkowali się początkowo wrogo do proboszcza z Ars, co go ogromnie bolało. Używali w stosunku do niego obraźliwych epitetów, podejrzewali o oszustwa i oczerniali. Często na ambonach swoich kościołów ostrzegali swoich parafian przed „szalbie-rzem" z Ars. Jan Vianney powiedział później o tamtych latach: - W owym czasie zostawiono Ewangelię w spokoju i zamiast niej mówiono z ambon o biednym proboszczu z Ars. W końcu prawda o dziwnym proboszczu z Ars wypłynęła na wierzch jak oliwa na wodę. Na zebraniu księży biskup wstawił się za Janem Vian-ney'em. Powiedział do swoich kapłanów: - Moi drodzy, życzyłbym wam odrobinę tego szaleństwa, z którego się śmiejecie; nie zaszkodziłoby ono waszej mądrości. 590. Kowale życia wewnętrznego Święty Paweł od Krzyża krytykował bezlitośnie niedoświadczonych kierowników duchowych, którzy mogli wyrządzić niepowetowane szkody. Surowo upominał ich, żeby nie hamowali postępu dusz powołanych do życia kontemplacyjnego. Porównywał ich do prostackich kowali, którzy umieją tylko walić młotem, nigdy jednak nie potrafią wykuć arcydzieła. 284 591. Hagiografia Teresa od Dzieciątka Jezus powiedziała na temat hagiografii: - Gdyby święci powrócili i podzielili się swoimi wrażeniami na temat tego, co o nich napisano, bylibyśmy mocno zaskoczeni... Na pewno przyznaliby często, że nie odnajdują się w szkicowanych na ich temat portretach... 592. Zazdrość konfratra Z odległego o 5 kilometrów Amberieux-en-Com-bes przychodziły kobiety do Jana Vianney'a, żeby zasięgnąć duchowych porad. Tamtejszy Abbe Borjon, proboszcz, został bez penitentów. Pewnego dnia nie wytrzymał. Z ambony ogłosił swoim parafianom, że powinni zaniechać spowiedzi u proboszcza z Ars. Spowiadając się bowiem u niego popełniają grzech ciężki. Proboszcz z Ars był bowiem szarlatanem. Borjon napisał także do proboszcza z Ars anonimowy list następującej treści: Kochany proboszczu! Ktoś taki jak wy, który tak słabo orientuje się w teologii, nie powinien w ogóle zasiadać w konfesjonale. Proboszcz z Ars czuł się mocno dotknięty. Poznał pismo odręczne Abbe Borjona. Odpowiedział konfra-trowi następująco: Mój kochany i wysoko ceniony Konfratrze! Podziwiam Cię, i to słusznie. Wydajesz się jedynym człowiekiem, który mnie naprawdę poznał. Ponieważ jesteś dobry i pełen miłości, i chcesz zająć 285 się moją niegodną duszą, bądź tak wspaniałomyślny i pomóż mi osiągnąć coś, o czym marzę od dłuższego czasu. Nie nadaję się na stanowisko proboszcza, bo jestem umysłowo ograniczony, stąd moje gorące pragnienie znalezienia następcy, żebym mógł zaszyć się w jakimś cichym zakątku i opłakiwać swoje grzechy... Proboszcz z Amberieux-en-Combes prosił na kolanach Jana Vianney'a o przebaczenie. 593. Metryka urodzenia i zgonu Władze obozowe w Auschwitz chciały ukryć bohaterską śmierć ojca Maksymiliana Kolbego. Dopiero po upływie pięciu miesięcy powiadomiły Niepokalanów o zgonie Maksymiliana, wysyłając następujący dokument: Świadectwo zgonu. Urząd Miejski Oświęcimia. Numer 510/1941. Ksiądz Rajmund Kolbe, obrządku rzym-sko-katolickiego, zamieszkały w Niepokalanowie, powiat Sochaczew, zmarł 14 sierpnia 1941 r. o godzinie 12 minut 50 w Oświęcimiu przy ulicy Koszarowej. Zmarły urodził się 7 stycznia 1894 r. w Zduńskiej Woli z ojca Juliusza Kolbe i matki Marii Kolbe z domu Dąbrowskiej, zamieszkałej w Krakowie. Oświęcim dnia 24 stycznia 1942 r. W zastępstwie miejskiego urzędnika. Podpis nieczytelny. Rajmund miał metrykę urodzenia rosyjską. Akt zgonu niemiecki. Metryki wielu Polaków są świadectwem tragicznych losów ludzi mieszkających nad Wisłą. 286 594. Ucieczka proboszcza Ksiądz Jan Vianney, tęskniąc za życiem pustelniczym wypełnionym modlitwą i pokutą, trzy razy próbował uciec z Ars. Po raz pierwszy w roku 1840 opuścił placówkę pod osłoną nocy. W drodze opadły go jednak wątpliwości. Pytał siebie: Czy rzeczywiście wypełniam teraz wolę Bożą? Czy nawrócenie jednej, jedynej duszy nie jest wiele więcej warte niż wszystkie modlitwy, jakie mógłbym odmówić w samotności? W końcu doszedł do wniosku, że to szatan maczał palce w całej tej historii. Uznając próbę ucieczki za pokusę szatańską, wrócił do parafii z mocnym postanowieniem wytrwania, aż do załamania się. Po kilku latach znowu próbował. Opuścił plebanię tylnimi drzwiami, lecz parafianie nieufni z powodu poprzedniej próby ucieczki, usiłowali go zatrzymać. Jan był jednak szybszy. Zostawił goniących daleko w tyle, wreszcie dotarł do domu rodzinnego, gdzie ukrył się w jednej z izb. W Ars tymczasem powstało niesamowite zamieszanie. Wszyscy parafianie wyruszyli za zbiegiem, delegacja udała się do biskupa, który potępił samowolne opuszczenie placówki przez proboszcza. W końcu parafianie odkryli kryjówkę i na kolanach prosili, żeby wrócił. Jan Vianney wahał się, wreszcie ustąpił i wrócił do Ars, gdzie zgotowano mu iście kró- 287 lewskie przyjęcie. W roku 1847, cztery lata po drugiej próbie ucieczki, proboszcz z Ars nagle zniknął. Udało mu się niepostrzeżenie dotrzeć do Lyonu, gdzie błagał o przyjęcie do klasztoru Kapucynów. Bracia odmówili. Zbiegły proboszcz wrócił do parafii. Ostatni raz próbował uciec w roku 1853, ale parafianie z Ars tak dobrze pilnowali już plebanii, że plan się nie powiódł. Odtąd Jan Vianney pogodził się ze swoim losem. Trwał do końca swoich dni na stanowisku. Zasłabł na ambonie, skąd przeniesiono go na probostwo, gdzie oddał Bogu ducha. 595. Wśród polityków Święty Antonio Claret jako spowiednik królowej Hiszpanii Izabeli II nie miał łatwego życia. Stykał się bowiem na co dzień z dygnitarzami, królami i takimi, co to wszelkimi kanałami szukali protekcji. Nie miał najlepszego zdania o politykach, o czym zakomunikował razu pewnego premierowi Hiszpanii. Przepraszając wysokiego rozmówcę, powiedział arcybiskup premierowi, że wszyscy zawodowi politycy są niczym innym jak graczami, którzy starają się zdobyć jak najwyższe i najzaszczytniejsze posady, z którymi łączą się wysokie dochody. Dodał po chwili, że naczelnym motywem działalności polityków jest ambicja, pycha i chciwość. Przebywanie z tymi ludźmi na co dzień było dla Clareta prawdziwym cierpieniem. 288 596. Suspendowany święty Dotkliwy cios spadł na księdza Jana de la Salle ze strony najmniej spodziewanej. Na mocy umowy z proboszczem parafii św. Sewera z roku 1706, Bracia Szkolni powinni byli swoich wychowanków prowadzić na Mszę św. do kościoła parafialnego, co zgodnie z umową zawsze czynili. W pewnym okresie zajmowali się grupą młodzieży przestępczej, która podlegała reedukacji i egzystowała na zupełnie innych warunkach w zakładzie braci. Jan de la Salle uważał, że ze względów wychowawczych i ogólnego bezpieczeństwa nie należy tej grupy młodzieży przez jakiś czas wystawiać na widok publiczny. Proboszcz Hecket rzecz zrozumiał, jego następca jednak uparł się i oskarżył braci w kurii. Oficjał kurialny, ks. Robinet, wezwał przed swoje surowe oblicze księdza de la Salle i ledwo wysłuchał jego opinii, nazwał go kłamcą i krętaczem. Biskup też nie darzył Braci Szkolnych sympatią. Z lekkim sercem podpisał dekret (suspendę) pozbawiający ks. Jana de la Salle możliwości wykonywania funkcji kapłańskich. Kanonik Blain miał dostarczyć ks. de la Salle suspendę na piśmie, wzdrygał się jednak, bo znał kulisy tej historii. W końcu znalazł się kurialista, który wręczył umierającemu księdzu biskupi wyrok. Było to w Wielki Wtorek. Święty przyjął decyzję biskupa w milczeniu. Zmarł w Wielki Piątek 19 marca 1719 roku. Jeden z największych świętych XVIII wieku zmarł jako kapłan suspendowany. 289 597. Chciwość Bernardyn ze Sieny mawiał: - Człowiek chciwy nie znajdzie spokoju nawet we śnie! 598. Ignorancja Bernardyn ze Sieny: Największym przyjacielem diabła jest ignorancja! 599. Dobry antyklerykalizm Josemaria Escriva powiedział na temat klerykalizmu: - Brzydzę się klerykalizmem i rozumiem, że obok złego antyklerykalizmu istnieje antyklerykalizm dobry, który wynika z miłości do kapłaństwa, który sprzeciwia się temu, by zwykły wierny bądź duchowny wykorzystywał świętą misję do celów ziemskich. 600. Ostrzeżenie W czasie trwania I Soboru Watykańskiego siostra Miriam od Jezusa Ukrzyżowanego (Baourdy) prosiła, żeby zawiadomić papieża o trzech bombach ukrytych w Watykanie. Dwie bomby faktycznie znaleziono. Na polecenie Piusa IX udał się prałat Ma-ria-Ephrem do Pau, żeby zapytać siostrę Miriam o miejsce ukrycia trzeciej bomby. Siostra oświadczyła, że materiał wybuchowy znajduje się w ogrodzie watykańskim, tam, gdzie Ojciec Święty zwykle odpoczywa. Bombę znaleziono. 290 601. Tryby propagujące fałsz! Josemaria Escriva na temat pewnego typu dziennikarstwa: Me ukrywam przed wami, że budzi we mnie wstręt sensacyjność niektórych dziennikarzy. Informować, nie znaczy pozostawać w połowie drogi między prawdą a kłamstwem. Tego nie można nawet nazwać informacją, nie jest też moralne. Nie można też nazwać dziennikarzami tych, którzy mieszają z odrobiną połowicznej prawdy niemało błędów, a nawet zamierzonych kalumnii. Nie można ich nazywać dziennikarzami, gdyż są jedynie trybami — bardziej lub mniej naoliwionymi - takiej czy innej organizacji propagującej fałsz, która wie, że będzie on powtarzany aż do znudzenia bez złej wiary, dzięki niewiedzy i głupocie wielu innych. Muszę wam wyznać, że w tym, co mnie dotyczy, fałszywi dziennikarze „zwyciężają": gdyż nie ma dnia, abym nie modlił się za nich, prosząc Boga, by oświecił ich umysł. 602. Wspomnienie z dzieciństwa Jan od Krzyża opowiadał braciom w klasztorze w Baezie i Granadzie o pewnym wydarzeniu z dzieciństwa. Miał wtedy pięć lat. Wybrali się z kolegami na skraj wioski, gdzie sterczał samotnie stary jak świat klasztor karmelitański pod wezwaniem Matki Bożej. Dzieci poszły w kierunku laguny rzeki Adaja, gdzie rzucały patyki do wody, które najpierw się zanurzały, 291 potem wypływały na powierzchnię. Wtedy Juan wpadł w bagno, które wchłaniało go jak potwór jakiś potężny. Był bliski utonięcia, gdy zobaczył śliczną panią, która z miłością prosiła, żeby podał jej rękę. Ona go wyprowadziła z topieli. Gdy Jan od Krzyża po czterdziestu latach wspominał tamto wydarzenie, uśmiechał się figlarnie, twierdząc że nie miał odwagi swoich zabłoconych rąk podać pięknej pani, która miała czyste i kształtne dłonie. Chował więc swoje za plecami, żeby nie pobrudzić dobrej pani. Wtedy zjawił się jakiś robotnik, który trzymał w ręku oścień na muły. Koledzy zaczęli krzyczeć, żeby wyciągnął Jana z błota. Chłop przybiegł, podał chłopcu oścień i kazał mocno trzymać. Mały Janek wnet poczuł pod sobą twardy grunt. Koledzy ryczeli ze śmiechu. Wyglądał bowiem jak nieboskie stworzenie. Janek nie słyszał śmiechu kolegów. Oglądał się pilnie za śliczną panią, która nagle znikła. 603. Szczęście i nieszczęście Oto, co na temat szczęścia i nieszczęścia myślała św. Katarzyna ze Sieny: - Szczęście i nieszczęście to nasza lewa i prawa ręka - obie należy używać! 604. Ostrożność nie zawadzi Biskup z Lucon zaprosił ks. Ludwika Marię Gri-gnion do wygłoszenia w katedrze kazania niedzielnego w swojej i kanoników obecności. Ksiądz Ludwik 292 mówił o modlitwie różańcowej jako o potężnej broni przeciwko sekcie albigensów. Kaznodzieja potępiał surowo wichrzycieli z Albi i ich zwolenników. Kanonicy spoglądali przerażeni na biskupa. Ten uśmiechał się podejrzanie do przerażonych kanoników. Ksiądz Ludwik był skonsternowany. Kontynuując kazanie, myślał równocześnie o tym, co mógł poplątać. Po kazaniu podszedł do niego jeden z kanoników i rzekł: -Nasz biskup też pochodzi z Albi! 605. Skuteczna riposta Bernardyn ze Sieny opowiedział następujący epizod ze swojej młodości. Był chłopcem normalnym, konstruował własnoręcznie proce, kusze i inne groźne utensilia. Cieszył się i był dumny ze swego arsenału. Uczęszczał najpierw do szkoły języka łacińskiego niejakiego mistrza Onofrio di Loro, potem do szkoły retoryki mistrza Giovanni da Spoleto. Był chłopcem ładnym, wyrośniętym, żywym, smukłym, miał zdecydowane rysy twarzy, blond włosy i oczy do zakochania. Nie mógł więc uniknąć zaczepek homoseksualistów, od których roiło się w Sienie. Jeden z nich w szczególnie natrętny sposób zbliżył się do Bernardyna. Ten, zamiast odpowiedzi, rąbnął natręta tak skutecznie w szczękę, że tamten uciekał w podskokach. Wiele lat później, gdy głosił kazanie na Piazza del Campo, zobaczył swego byłego napastnika, słuchającego kazania i tonącego we łzach. 293 606. Autoportret Bernardyn ze Sieny tak scharakteryzował swoją sylwetkę po czterdziestu latach kariery kaznodziej- skiej: - Gdy człowiek dobiega sześćdziesiątki, zaczy- na maleć i staje się krzywy; jego oczy zaczynają mm IHlwI łzawić spod spuchniętych powiek; chodzi z głową po- chyloną ku ziemi; staje się głuchawy i niedowidzi; traci zęby. Bernardyn stracił rzeczywiście wszystkie zęby. Pozostał mu jeden jedyny, który dyndał jak „mały dzwon" - tak mawiali ludzie. Od lat cierpiał z powo- du kamieni w nerkach, zapaleń nerek, reumatyzmu, SiifflBfiP biegunek, hemoroidów, co było prawdopodobnie skutkiem jego permanentnych postów. I chociaż jed- na z chorób wystarcza, żeby człowieka wytrącić z równowagi i uczynić go agresywnym, Bernardyn znosił wszystkie dolegliwości z przykładną cier- pliwością. Gdy zaczynał przemawiać na ambonie, wszystko ustąpowało, cała jego młodzieńcza energia wracała, czuł w sobie ogień dawnych lat. 607. Zachwycająca złośliwość Edyta Stein była studentką i koleżanką dosyć kło- potliwą. Umiała bez pardonu wytykać błędy, słabo- ści i pomyłki innych, często z jawną kpiną i ironią. Niektórzy mówili, że jest zachwycająco złośliwa. 294 608. Wrażliwość dziecka Późniejszy święty Kasper de Bufalo byl chłopcem nader wrażliwym. Zupełnie nie umiał sobie poradzić z wybuchami i humorami ojca. Matka Anun-cjata też cierpiała z tego powodu, ale próbowała męża zrozumieć. Syn natomiast zamykał siew sobie i przestawał jeść. Kiedyś powiedział matce: - Me mogę jeść. Słowa ojca przyprawiają mnie o mdłości! 609. Żal za czyny niepopelnione Ignacy Loyola płynął morzem z Walencji do Italii. Statek utknął w potwornej burzy. Sytuacja była krytyczna. Ignacy przygotowywał się na niechybną śmierć. Badając sumienie, nie doznawał lęku z powodu popełnionych grzechów i nie bał się potępienia. Odczuwał natomiast wielki wstyd i ból, bo był przekonany, że niedobrze używał darów i otrzymanych łask. Męczyło go zaniedbane dobro. 295 Literatura Abegg Carl Julius: Fackel Gottes - Johanna von Orleans, Stein am Rhein 1976. Adamczyk Sykstus: Niespokojne serce, Kraków 1983. Adamska Immakulata: Święta Teresa od Jezusa, Kraków 1983. Adamska Immakulata: Błogosławiona Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej, Kraków 1987. Ange Daniel - Barthe Gilles: Uzdrowienie przez miłość - Dziecięctwo duchowe, Kraków 1998. Bauer Ernest: Aloisius Kardinal Stepinac, Wien 1979. Bialas Martin: Im Zeichen des Kreuzes, Leutesdorf 1989. BirrerEduard: Claudedela Colombiere, Fryburg, Szwajcaria. Bojar-Fijalkowski Gracjan: Święty Otton z Bambergu, Warszawa 1986. Bojarska Teresa: W imię trzech krzyży, Warszawa 1985. Boudens Robrecht - Katzer Josef: Eugen von Mazenod, Mainz. Brown Peter: Augustyn z Hippony, Warszawa 1993. Bruhin Josef: Petrus Kanisius, Fryburg, Szwajcaria 1986. Burkę Edmund: Łowca dusz, Kraków 1983. Carretto Carlo: Gott ist unterwegs zu uns, Herder, 1984. Cascales Josef G.: Der heilige Antonius Maria Claret, Wien- Klagenfurt 1992. Cather Willa: Der Todkommtzum Erzbischof, Zurich 1940. Cremona Carlo: Augustinus, Benziger 1988. Czaputa Teodor: Życie i śmierć męczeńska bl. Jana Sarkan- dra, Cieszyn 1920. Dmochowska Teresa: Apostoł zjednoczeńia, Warszawa 1985. 297 Dobraczyński Jan: Gwałtownicy Warszawa 1957. Dorda Jan: Szkice przemówień o Matce Bożej. Dórfler Peter: Derjunge Don Bosco. DrenkelfortH. Sepp Hollweck: Siewcy Boży, Warszawa 1983. Dyczewski Leon: Święty Maksymilian Maria Kolbe, Warszawa 1984. Drzymała Kazimierz: Święty Andrzej Bobola, Kraków 1986. Ebner Peter: Die Liebe geniigt, Eichstadt 1995. Faniciulli G. Don Bosco. Faraoni Vincenzo: DerPapst der Immaculata, Stein am Rhein 1973. Fąka Marian: Ziarno wrzucone w ziemię, Wrocław 1988. Feldmann Christian: Gottes sanfte Rebellen, Herder 1984. Feldmann Christian: Edith Stein - Jtidin, Philosophin, Or- densfrau, Herder 1987. Feldmann Christian: Wer glaubt muss widerstehen, Herder 1996. Frassati Luciana: Pier Giorgio Frassati, Warszawa 1999. Frossard Andre: Pamiętajcie o miłości, Warszawa 1996. Gerhardy Roger: Vorwiegend Heilig. Wurzbug 1989. Gil Czesław: Ojciec Rafał Kalinowski, Kraków 1979. Gualandi Armando: Maria Goretti, Warszawa 1986. Guillet Louis: Teresa w moim życiu, Kraków 1985. Herbstrith Waltraud: Das wahre Gesicht Edith Steins, Aschaffenburg 1987. Hildebrand Dietrich von: Zeitliches im Lichte des ewigen, Regensburg 1932. HolbOck Ferdinand: Die Theologin des Fegfeuers, Stein am Rhein 1991. Huber Georges: Mein Engel wird vor dir herziehen. 298 Hunermann Wilhelm: Der endlose Chór, Freiburg 1956. Hunermann Wilhelm: Don Bosco und seine Buben, Inns- bruck-Wien 1989. Hunermann Wilhelm: Światy i diabeł, Kraków 1996. Jacovelli Anacleto: Das Leben des Hl. Franziskus, Assisi. Kassieppe Max: Irrwege u. Umwege im Frómmigkeitsleben der Gegenwart. Kawecki Witold: Zapomniany apostoł Warszawy. Kączkowska Maria: Ojciec Kolbe, Niepokalanów 1982. Kieltyka Stanisław: Święty Bernard z Clairvaux, Kraków 1983. Kluz Władysław: Antonio. Kluz Władysław: Adam Chmielowski - Brat Albert, Kraków 1986. Kluz Władysław: Dobry jak chleb, Kraków 1984. Kluz Władysław: Jadwiga Królowa Polski, Warszawa 1987. Kock Erich: Er widerstand - Bernhard Lichtenberg, Berlin 1997. Koerbling Anton: Pater Rupert Mayer. Koneczny Feliks: Święci w dziejach narodu polskiego, War- szawa-Kraków 1988. Kranz Gisbert: Sie lebten das Christentum, Regensburg 1978. Kuyle Albert: Arnold Janssen, Steyl 1969. Kronsteiner Hermann: Eine Mutter und 11 Kinder. Lainati Chiara Augusta: Die heilige Klara von Assisi, 1987. Lanquetin Albert: Święta z dzielnicy ubogich, Poznań 1984. Laurentin Renę: Życie Bernadetty, Warszawa 1986. Leclerq Jean: Bernhard von Clairvaux, Munchen-Zurich- Wien 1990. Ledóchowska Józefa: Życie dla innych, Poznań 1984. 299 Leloup Jean Yves: Słowa z Góry Athos, Warszawa 1986. Lemoine Jo: Rita - Święta od spraw trudnych i beznadziejnych, Kraków 1994. Loyola Ignacy: Autobiografia czyli opowieść pielgrzyma, Kraków 1994. Lorenz Erika: Aufder Jakobsleiter. Lorenz Erika: Nicht alle Nonnen diirfen das..., Herder 1983. Lortz Joseph - Nigg Walter: Święty z Asyżu, Warszawa 1979. Lubich Chiara: Tylko jedno, Katowice 1986. LOthold-Minder Ida: Die Eltern einer Heiligen, Jestetten 1973. Maier Hans: Welt ohne Christentum - was wdre anders? Herder 1999. Maleissye Marie - Therese de: Marie de la Passion, Lju-bliana 1998. Meester Conrad de: Siostra Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej mówi o sobie. Mauriac Francois: Cierpienie i szczęście chrześcijanina, Warszawa 1958. Marshall Bruce: Der Pfarrer von Ars. Mirewicz Jerzy: Współtwórcy i wychowawcy Europy, Kraków 1983. Morę Tomasz: Pisma więzienne, Poznań 1985. Nailis M.A.: Świętość w życiu codziennym, Poznań 1958. Niezgoda Cecylian: Święty Antoni Padewski, Warszawa 1984. Nigg Walter: Księga pustelników, Warszawa 1985. Nigg Walter: O wielkich Świętych - inaczej, Poznań 1980. Nigg Walter: Der exemplarische Mensch, Herder 1977. 300 Nigg Walter: Vom beispielhaften Leben, Olten-Freiburg im Breisgau 1974. Nigg Walter: Die Hoffnung der Heiligen, Herder 1994. Papasogli Giorgio: Dla Papieża i Kościoła, Kraków 1987. Pasierb Janusz: Gałęzie i liście, 1985. Pernatek Ludomir: Opowieść o Bracie Zenonie Żebrowskim, Rzym 1985. Pfeiffer Karl Heinz: Heilige mit Schónheitsfehlern, Herder 1989. Pronzato Allesandro: Rozważania na piasku, Poznań 1986. Reimann Augustin: Klemens Maria Hofbauer, Limburg. Reinhardt Heinrich: In Gottes Dienst, Fulda 1994. Renault Emanuel: Święta Teresa z Avila, Kraków 1983. Rodriguez Pedro: Rozmowy z prałatem Escriva, Katowice 1993. Roggisch Waltram: Johannes Duns Scotus, Stein am Rhein 1995. Rybicki Stanisław: Jan de la Salle, Kraków 1981. Rybicki Stanisław: Święty Karol Boromeusz, Kraków 1994. Salesny Karl: Don Bosco, Wien 1999. Salij Jacek: Legendy dominikańskie, Poznań 1985. Sandfuchs Wilhelm: Pater Rupert May er, Wurzburg 1982. Schepping Johanna: Laura - das Mddchen aus den Anden, Innsbruck-Wien 1991. Schneider Michael: Gottes Uthopii. Szczaniecki Paweł: Święty Benedykt, Poznań 1983. Sommaruga Germana: Święty Reformator, Warszawa 1985. Stabińska Jadwiga: Wincenty Pallotti, Poznań 1982. Stolz Benedikt: Macht und Liebe Gottes. 301 Stolz Benedikt: Die Heilige Maria Bertilla Boscardin, Je-stetten 1973. Stolz Benedikt: Mirjam wnAbellin, Jestetten 1988. Stonner Anton: Heilige der deutschen Friihzeit, Freiburg imBreisgau 1935. Stratmann Franziskus: Die Heiligen in der Versuchung der Macht, Frankfurt am Main 1958. Sturmen Ernst: Der Mann aus Feuer, Modling 1984. Schurhammer Georg: Na morzach Wschodu, Kraków 1997. Swiżek Klemens: Błogosławiony Wincenty Kadłubek, Warszawa 1985. Teresa von Avila: Gott hat mich iiberwdltig (Autobiogra-phie), Horn 1991. Trape Agostino: Święty Augustyn, Warszawa 1987. Tugwell Simon: Osiem błogosławieństw, Poznań 1986. Thurkauf Max: Die Gottesanbeterin, Stein am Rhein 1989. Thurkauf Max: Franziskus im Atomzeitalter, Stein am Rhein 1985. Vajda Stephan: Felix Austria, Wien-Heidelberg 1980. Vicaire Marie-Humbert: Dominik i jego bracia kaznodzieje, Poznań 1985. Waach Hildegard: Grignon von Montfort, Eichstadt 1966. Weidinger Hermann - Josef: Jakob Kem, Karlstein / Taya 1999. Weisheipl James: Tomasz z Akwinu, Poznań 1985. Wilk Karol: Św. Antoni z Padwy, Katowice 1949. Wiśniewski Stanisław: Błogosławiona Maria Teresa Ledó-chowska, Kraków 1986. Wójtowicz Kazimierz: Notki, Wrocław 1986. 302 Zieger Bruno Bernhard: Klaus von Fltie, Heiligkreuztal 1987. Zychiewicz Tadeusz: Jozafał Kuncewicz, Kalwaria Zebrzydowska 1986. Zychiewicz Tadeusz: Rafał Kalinowski, Kraków 1984. 303 Indeks Alternatywa 146,177, 529 Aluzja 320, 366, 422 Anioł 201, 430 Ankieta personalna 437 Antoni 4, 385, 515, 517 Antyklerykalizm 434, 599 Apostolstwo 358, 460 Areszt domowy 479 Augustyn 9, 75, 119, 146,450, 505, 512, 561, 563 Barberi Dominik 238, 363, 365, 367, 370, 372, 378, 388, 413, 416, 417, 466, 495, 525, 537 Bernardyn ze Sieny 127, 132, 274,415, 431, 432,433,434, 435, 438, 553, 577, 597, 598, 605, 606 Bezsenność 202 Biskup 9, 168 Bobola Andrzej 497, 542 Bogactwo 264, 385 Boromeusz Karol 259, 396, 490, 491, 550 Bosco Jan 65, 66, 67, 291, 305, 330, 331, 332, 333, 334, 408,418,533,546 Bóg 112, 289, 579 Bracia odłączeni 238 Brat Albert 50, 52, 59, 70, 84, 99, 118, 179, 236, 337, 341, 345,389,406,423,489,514,545 Być 31 Caritas 145 Charakter 121,257,497 Chciwość 597 Chleb 349 305 Chmielowski Adam zob. Brat Albert Chrzcielnica 65 Ciała i dusze 100, 512, 518 Cierpienie 450, 502, 595 Cierpliwość 488, 534, 548, 606 Cisza 7 Córka Kościoła 74 Cuda 11 Człowiek 56, 284 Darowizna 207 Debiut 309 Dewiza życia 291, 292 Dobra 91 Dobroć 122, 141,253,364 Dom Boży 123 Doskonałość 501 Dożynki 46 Droga życia 6, 8, 256, 499, 563, 577, 590, 594 Duch miłości 242 Duch Święty 87 Duma 496 Dylemat 556 Dzieci 115 Dzieciństwo 508 Egoizm 244 Ekstaza 376 Ekumenizm 276 Elekcja 532 Emancypacja 280 Epitafium 282 306 Escriva Josemaria 87,133,134,275,276,280, 346, 599,601 Franciszek z Asyżu 21,27, 77,185,211,237,264, 268,285, 392, 570, 572, 579, 580 Frassati Piotr Jerzy 47, 48, 55, 56, 327 Godność ludzka 34 Gorliwość 161 Gramatyka 104 Grzech 427, 428, 559 Hobby 64 Humor 318, 324, 325, 326, 347, 365, 372, 379, 380,404,407 Jałmużna 78 Jan od Krzyża 53, 61, 80, 92, 96, 101, 102, 171, 287, 429, 458, 465, 468, 480, 482, 484, 485, 500, 503, 524, 531,547,602 Jan XXIII 72, 73,313, 314, 315 Jan z Avila 22 Jezus 48 Kalkulacja 383 Król 129 Krzyż 574 Księga 239 Księga miłości 62 Laboure Katarzyna 34, 81, 195,225,229,231,368,387,395 Ledóchowska Maria Teresa 164, 309, 518 Ledóchowska Urszula 111, 113, 153, 247, 354, 449 Lellis Kamil de 410, 459 Logika 353, 371 Łzy 36 Małżeństwo 133 Maryja 198 Marzenia 295 307 Matka 67, 96, 573 Mayer Rupert 162, 167, 172, 206, 421, 462 Metoda 342, 369 Męczeństwo 451, 549 Milczenie 2, 448 Miłosierdzie 70, 71, 128 445 Miłość 6,13,18, 19,21,28, 37,49,94,95, 97,106,107,108, 109,110,111,116,125,130,132,135,137,138,139, 147, 150, 153, 154, 157, 171, 186, 187, 215, 225, 237, 247, 263, 302, 306, 307, 347, 408, 446, 522, 547, 551, 574 Miłość bliźniego 5, 17, 32, 35, 105, 148, 184, 323, 334 Miłość Boga 102,112, 140, 143 , 237 Miłość chrześcijańska 93, 114, 117 Miłość nieprzyjaciół 10, 12 Misjonarze 343 Młodzieńcze burze 60 Modlitwa 25,30,103,174,178,179,180,181,182,189,190, 194, 199, 200, 203, 210, 251, 221, 360, 382, 506, 520 Montfort Ludwik Maria Grignion de 82, 83, 121, 122, 123, 124,163,221,260,411,463,464,472,492,493,522, 568, 604 Morę Tomasz 147, 184, 271, 318, 380, 383, 401, 404, 467, 470, 498, 585 Motyka 394 Mowa 2 Naiwność 339 Nauczyciel 235, 255, 480 Nazwisko 409 Nereusz Filip 14, 159, 212, 261, 296, 311, 322, 340, 342, 344, 359, 366, 369, 397, 412, 536, 559 308 Nędza 52 Niedoskonałość 24 Niepokój 454, 504 Nieprzyjaciół miłować 204, 537 Nieśmiałość 23 Niezwykły podręcznik 51 Obecność Boża 76 Obietnica 45, 362 Oczy 4 Odpowiedź 16, 536 Odwaga 172, 356, 357, 569 Ojciec i syn 21 Ojciec sierot 98 Ojcowie pustyni 176 Opatrzność Boża 41 Opinia 297 Ostatnie chwile 77, 81, 195, 206, 401, 442, 498, 514, 531, 541,547,572,584 Ostrzeżenie 600 Oszczerstwo 457, 472, 491, 538, 561, 589, 601 Oświadczyny 40, 68 Pallotti Wincenty 24, 349, 358, 441, 478 Pamięć 330 Papież 20, 72, 73, 600 Patron artystów malarzy 196 Penitent 334, 374 Perły miłosierdzia 229, 231 Piękno 149, 345 Pismo święte 274 Pochlebcy 486 Poezja 82 309 Pokora 225, 226, 228, 229, 231, 312, 322, 340, 391, 523, 526, 528, 530, 534 Pokój 262, 266, 328 Pokusa 149, 400 Pokutnik 441, 544 Polityka 113,595 Pomyłka 418 Pomysł 15 Popielec 336 Posługa 175 Posłuszeństwo 158, 327, 351, 352, 453, 510 Post 224, 517, 521,544 Powołanie 481, 495, 515, 564, 567, 575, 577 Pożegnanie 558 Praca 103, 151,219,551 Praca modlitwą 214 Prawda 3, 240, 273, 277, 278, 583 Prezenty 42 Proroctwo 47, 268 Prośba 367 Prymicje 83 Przebaczenie 234, 592 Przygoda 438 Przyjaźń 38, 66, 86, 185, 245, 423, 447, 546, 598 Przykład 169, 283, 286, 471 Przysługa 14, 373 Przywilej 527 Rada 159, 272, 310, 319, 344, 377, 384 Radość 126, 127, 285, 299, 311, 392, 399, 413, 420 Rasizm 142, 462 310 Ratunek 124 Reforma 308 Reguła 191 Rekolekcje 370,406 Relikwie 433 Reumatyzm 359 Riposta 403 Rozmyślanie 193 Rozsądek 241, 269, 363, 576 Roztargnienie 402, 421 Róża 192 Różaniec 222, 375, 519 Salezy Franciszek 29, 32, 201, 207, 253, 286, 293, 321, 328,382,456,488,520,564 Salle Jan de la 181, 375, 452, 596 Samokrytyka 525 Sąsiedzi 516 Serce 39, 131,361,580 Serce czyste 26 Skromność 390, 398, 581 Skrupuły 378 Słabość Boga 208 Słowo Boże 220, 265, 505, 549 Sługa 381 Soubirous Bernadetta 68, 230, 339, 347, 351, 352, 353, 361,371,483,496,513,535 Spotkanie 254 Spotkanie autorskie 82 Spowiednik 243 Spowiedź 167,482 311 Sprawiedliwość 44, 171, 439, 474 Stein Edyta 33, 88, 235, 242, 248, 249, 277, 278, 294, 295, 323, 555, 560, 562, 607 Sukces 493 Sumienie 275, 470, 585 Syn Boży 80 Synowa i teściowa 120 Szacunek 396 Szczęście 603 Szymon z Lipnicy 191,219, 306, 377 Śluby wieczyste 33 Śmierć 14, 593 Śpiewanie 55, 507 Środek nasenny 397 Święci 144, 258, 259, 386, 414, 424, 545, 591, 596 Święta realistka 90 Święta ziemia 298 Świętość 251, 300, 412, 517, 537 Taktyka 53,103 Talent 163,230 Telewizja 314 Temperament 271, 456, 554 Teresa od Dzieciątka Jezus 12, 64, 85, 106, 126, 156, 263, 270, 273, 304, 348, 414, 427, 437, 444, 494, 507, 519,539,552,591 Teresa z Avila 74, 76, 90, 93, 143, 144, 151, 154, 161, 173, 174, 175, 213, 226, 241, 242, 269, 272, 284, 299, 302, 338, 350, 355, 373, 376, 420, 426, 446, 447, 469, 475, 476, 487, 506, 523, 541, 576, 582, 588 Test 393 TomaszzAkwinu30,71, 102, 183, 188, 189,218,227,246, 297,405,455,479,481,530,557 312 Troska syna 61 Tułaczka 542 Ubóstwo 152, 155, 209, 246, 264, 304, 350, 540 Umartwienie 517, 543, 550, 552 Uniesienie 188 Upokorzenie 511 Upór 197, 303 Vianney Jan 6, 109, 166, 205, 252, 254,283, 288, 289, 360, 384, 386, 403, 407, 419, 425, 477, 526, 534, 565, 566, 569, 574, 589, 592, 594 Wada 587 Warsztat 503 Wędkarz 7 Wiara 75, 79, 88, 89, 165, 170, 440, 444, 509 Wiedza 29, 218, 551,555 Wierność 54, 160, 162, 473 Wizyta 483 Wojna Karmelitów 458 Wola Boża 27, 217, 539 Wrażliwość 69, 608 Wróg 233 Wspomnienia 455, 602 Wynalazca 301 Wyrodek 461 Wysiłek 1 Wyznanie 305 Wyznanie wiary 43 Zagłada 578 Zakazany owoc 353 Zamach 490 Zaufanie 212 313 Zegar i misje 57 Ziemia 216 Zmartwienie 346 Zwycięstwo 584 Żal 261, 609 Żona 119 314 Spis treści Miłość w życiu świętych Potrzeba osobistego wysiłku......................... 7 Mowa i milczenie......................................... 7 Poszukiwanie prawdy................................... 7 Oczy i... powieki........................................... 7 Umiłowanie bliźniego................................... 8 Dobra droga.................................................. 8 Święty wędkarz............................................. 8 Program........................................................ 8 Biskup........................................................... 9 Miłość nieprzyjaciół..................................... 9 Cuda.............................................................. 10 Miłość do nieprzyjaciół................................ 10 Od habitu nie przybywa miłości................... 10 Ostatnia przyjacielska przysługa................... 11 Fantastyczny pomysł..................................... 12 Uspokajająca odpowiedź.............................. 12 Miłość bliźniego nie jest jałmużną............... 12 Nieudane małżeństwo................................... 13 Miłość Boga.................................................. 13 Papieża nie trzeba oglądać............................ 14 Ojciec i syn................................................... 14 Kazanie......................................................... 15 Nieśmiałość.................................................. 15 Biografie świętych........................................ 15 315 Modlitwa....................................................... 16 Zamiana serc................................................. 16 Wola Boża..................................................... 16 Różne oblicza miłości................................... 16 Wiedza i miłość............................................ 17 Tomasza z Akwinu modlitwa przed śmiercią 17 Być................................................................ 18 Miłość bliźniego........................................... 18 Śluby wieczyste............................................ 18 Szacunek dla ludzkiej godności.................... 18 Z miłości do bliźnich.................................... 19 Kto zwróci wylane łzy?................................ 19 Dla miłości Boga i ludzi............................... 20 Objawy przyjaźni.......................................... 20 Dyktatura serca............................................. 20 Oświadczyny................................................. 21 Zaufanie do Bożej Opatrzności..................... 21 Niepożądane zabawki................................... 22 Wyznanie wiary............................................ 22 Sprawiedliwość............................................. 23 Pokój, miłość i wytrwałość........................... 23 Piosenka na dożynki..................................... 23 Prorocze słowa.............................................. 24 Czy Jezus był sierotą?................................... 24 Miara miłości................................................ 24 Z dziennika Heleny Modrzejewskiej............ 25 Niezwykły podręcznik.................................. 25 Walka z nędzą............................................... 26 316 Taktyka......................................................... 26 Adeodat i jego matka.................................... 27 Ważne jest, że się śpiewa.............................. 27 Szary człowiek.............................................. 27 Zegar kluczem do misji................................. 28 Broda świętego Maksymiliana Kolbe........... 28 Nieszczęsny złodziej Brata Alberta.............. 29 Lata młodzieńczych burz.............................. 29 Troska syna................................................... 30 Księga miłości.............................................. 30 Stary i Nowy Testament................................ 31 Wspólne hobby świętych.............................. 31 Zdemolowana chrzcielnica........................... 31 Przyjaciół poznaje się w biedzie................... 32 Groźba matki................................................ 32 Oświadczyny................................................. 32 Lepiej stracić suknię niż wrażliwość............ 33 Ważniejsze od paragrafów............................ 33 Miłosierdzie.................................................. 33 Nic więcej niż papież.................................... 34 Nieomylność papieska.................................. 34 Córka Kościoła............................................. 34 Zapłata za wiarę............................................ 35 Obecność Boża............................................. 35 Ostatnie chwile............................................. 35 Jałmużna....................................................... 35 Łaska wiary................................................... 36 Bóg dał wszystko.......................................... 36 317 Czego się bać?.............................................. 37 Spotkanie autorskie....................................... 37 Prymicje........................................................ 38 Pan w pelerynie............................................. 38 Teresa z Alencon i Stanisław z Rostkowa..... 39 Przyjaciele..................................................... 40 Dialektyka czy Duch Święty?....................... 40 Siła wiary...................................................... 41 Wiara i poznanie........................................... 42 Święta realistka............................................. 42 Nadmiar dóbr zobowiązuje........................... 42 Mądrość starca.............................................. 43 Najwyższy wyraz ludzkiej miłości................ 43 Wyznanie narzeczonej.................................. 44 Miłość matki................................................. 44 Matka............................................................ 45 Miłość lepsza niż kazanie............................. 46 Ojciec sierot.................................................. 46 Świadectwo człowieka z marginesu............. 47 Ciała i dusze.................................................. 48 Odmienny punkt widzenia............................ 48 Kochać, a nie analizować............................. 49 Taktyka......................................................... 49 Najlepsza gramatyka..................................... 50 Kulisy miłości............................................... 50 Szaleństwo miłości....................................... 50 Dyskusyjne oblicze miłości.......................... 50 Miłość zadaniem apostolskim....................... 51 318 Miłość w konfesjonale.................................. 51 Pusty konfesjonał.......................................... 52 Miłość ojczyzny............................................ 53 Zatracić się w Bogu...................................... 54 Polityka......................................................... 55 Ideał miłości chrześcijańskiej....................... 55 Najpiękniejsze klejnoty................................ 55 Głód i miłość................................................ 55 Potrzeba czynnej miłości.............................. 56 Faramuszki.................................................... 56 Chrześcijańska żona i matka......................... 57 Kłopoty z kobietami..................................... 57 Święty siłacz................................................. 58 Dobro rodzi dobro......................................... 58 Troska o dom Boży....................................... 59 Akcja ratownicza.......................................... 59 Miłość powołaniem...................................... 60 Radość - owocem miłości............................ 61 Radość z powołania...................................... 61 Miłosierdzie dla każdego.............................. 62 Voltaire o świętym królu............................... 62 Pokochać nieprzyjaciół................................. 63 Serce swoich czasów.................................... 63 Miłość........................................................... 63 Małżeństwo................................................... 63 Schludna kobieta........................................... 64 Miłość do ludzkości...................................... 64 Nowy płaszcz o. Maksymiliana.................... 65 319 Miłość córki.................................................. 65 Szkoła miłości............................................... 65 Miłość i praca............................................... 66 Miłość Boga.................................................. 66 Warunek skutecznego apostolstwa................ 66 Rasizm.......................................................... 67 Miłowanie Boga............................................ 67 Naśladowanie świętych................................. 67 Caritas........................................................... 68 Alternatywa................................................... 68 Ojciec i córka................................................ 68 Nieślubny mulat............................................ 69 „Jesteś zbyt piękna..."................................... 70 Czystość i miłość.......................................... 70 Praca w służbie modlitwy............................. 70 Duch ubóstwa............................................... 71 Miłość nie zna granic.................................... 71 Rozdroża miłości.......................................... 72 Ubóstwo - tarczą misjonarza........................ 73 Święta aktorka.............................................. 74 Miłość i posłuszeństwo................................. 74 Totalne posłuszeństwo.................................. 75 Dobra rada dla przełożonych........................ 75 Wierność - owoc miłości.............................. 75 Msza święta.................................................. 76 Wierność do wyczerpania............................. 76 Święty poeta, malarz i rzeźbiarz................... 77 Aż do śmierci................................................ 77 320 „Skarb wiary" od macochy........................... 78 Siedmioletni kaznodzieja.............................. 79 Przez poziomki do serca............................... 79 Prawdziwy biskup......................................... 80 Moc przykładu.............................................. 80 Spotkanie z biskupem................................... 80 Prawo miłości i sprawiedliwości.................. 81 Odwaga cywilna........................................... 81 Przyjacielska rozmowa................................. 82 Modlitwa wyrazem miłości.......................... 82 Świętość a sztuka kulinarna.......................... 82 Pijani radością............................................... 83 Alternatywa................................................... 83 Modlitwa....................................................... 83 Modlitwa kontemplacyjna............................ 84 Kazanie na temat modlitwy.......................... 84 Kurs modlitwy.............................................. 84 Modlitwa nie jest paplaniną.......................... 85 Rozkład dnia................................................. 85 Nie „na siłę".................................................. 86 Przyjaźń świętych......................................... 86 Twój pokój jest moim pokojem!................... 87 Piłat i jemu podobni...................................... 87 Uniesienie..................................................... 88 Modlitwa i praca........................................... 88 Nie trzeba wielu słów................................... 89 Nie wolno łamać ustalonych reguł................ 89 Róża w ogrodzie........................................... 89 321 Nie dbać o nikogo......................................... 90 Modlitwa....................................................... 90 Wątpliwości na łożu śmierci......................... 91 Święty artysta malarz.................................... 91 Uparty król.................................................... 92 Wstawiennictwo Maryi................................. 92 Gość w dom, Bóg w dom.............................. 92 Szkoła modlitwy........................................... 93 Aniołowie Stróżowie.................................... 93 Błogosławiona bezsenność........................... 93 Modlitwa za kapłanów.................................. 94 Nieprzyjaciół miłować.................................. 94 Dopiero w niebie.......................................... 94 Kwiaty na drogę do wieczności.................... 95 Darowizna..................................................... 96 Słabość Boga................................................ 96 Ukochanie ubóstwa....................................... 96 Modlitwa....................................................... 96 Iddio mio!..................................................... 97 „Panie, nie ufaj Filipowi...".......................... 97 Módl się i pracuj........................................... 97 Praca modlitwą............................................. 98 Modlitwa wyrazem miłości.......................... 98 Marzenia o niebie......................................... 99 Modlitwa a posłuszeństwo............................ 99 Ludzka wiedza jak słoma.............................. 99 Modlitwa i praca........................................... 100 Słowo Boże................................................... 101 322 Modlitwa przed nauką.................................. 101 Modlitwa różańcowa.................................... 101 Kościół.......................................................... 102 Głodnych nakarmić i w czasie postu............ 102 Pokora owocem miłości................................ 103 Pokora........................................................... 103 Zamiana ról................................................... 103 Pokora........................................................... 104 Siostra od kurnika......................................... 104 Prosta, dobra i wesoła................................... 104 Perły siostry miłosierdzia.............................. 105 Królewska pokora......................................... 105 Największy wróg.......................................... 106 Warunek przebaczenia.................................. 106 Wymagająca nauczycielka............................ 106 Chleb, kasza, dach nad głową....................... 107 Siła Bożej miłości......................................... 108 Bracia odłączeni........................................... 108 Dwie księgi................................................... 109 Umiłowanie prawdy...................................... 109 Miłość i rozsądek.......................................... 109 Ponadczasowe działanie ducha miłości........ 110 Umiłowanie grzeszników............................. 110 Egoizm.......................................................... 111 Ekumeniczna przyjaźń.................................. 111 Ukochanie ubóstwa....................................... 112 Miłość ojczyzny............................................ 112 Perspektywy.................................................. 113 323 Filozof w habicie.......................................... 113 Konsekwencja............................................... 113 Niekoniecznie w habicie zakonnym............. 114 Święty i cesarz.............................................. 115 Łagodność..................................................... 115 Spotkanie...................................................... 115 Respekt......................................................... 116 Ani małżeństwo, ani kapłaństwo!................. 116 Uparty, pobożny i niepraktyczny.................. 117 Głupiec albo święty...................................... 117 Spotkanie świętych....................................... 118 Dziwny zbieg okoliczności........................... 118 Taktowny spowiednik................................... 118 Pokój i wolność............................................. 119 Echo duszy.................................................... 119 Przeszkoda w umiłowaniu Boga i ludzi........ 119 Miłość do Słowa Bożego.............................. 120 Zawsze pokój................................................ 121 Na odpuście.................................................. 121 Dwa orszaki.................................................. 121 Zdrowy rozsądek........................................... 122 Katecheza...................................................... 122 Temperament................................................ 123 Dobra rada.................................................... 123 Ukochanie prawdy........................................ 123 Literatura piękna a Pismo święte.................. 124 Wolność sumienia......................................... 124 Ekumenizm................................................... 125 324 Poszukiwanie prawdy - poszukiwaniem......... 125 Prawda ponad wszystko................................ 125 Kapłaństwo................................................... 125 Emancypacja kobiet...................................... 126 Kobieta - diabeł! .......................................... 126 Kamienie wołać będą!.................................. 126 Przykład porywa........................................... 127 Ciało wcale nie takie złe............................... 127 Źródło radości............................................... 127 Dobry przykład............................................. 128 Wielki duch w małym ciele.......................... 128 Źródło niepokoju.......................................... 128 Bóg w człowieku.......................................... 129 Zbieg okoliczności?...................................... 129 Jak żyć i pracować?...................................... 130 Głos wewnętrzny.......................................... 130 Korzenie........................................................ 131 Mądra Edyta.................................................. 131 Marzenia młodej kobiety.............................. 131 Nieformalne kazanie..................................... 132 Potrzeba samodzielnej oceny........................ 132 Święta ziemia................................................ 132 Radość.......................................................... 133 Droga do świętości....................................... 133 Wynalazca z miłości do bliźnich................... 134 Program miłości............................................ 134 Grochem o ścianę......................................... 134 Miłować ubóstwo.......................................... 135 325 Wyznanie ucznia........................................... 136 Ofiara miłości............................................... 136 Lekcja miłości............................................... 136 Humor w życiu świętych Co reformować?........................................... 141 Debiut........................................................... 141 Dobre rady rektora Janssena......................... 141 Test................................................................ 142 Pokora........................................................... 142 Szaty papieskie jak powijak.......................... 142 O telewizji z przymrużeniem oka................. 143 Przełożona Ducha Świętego......................... 143 Albertus Magnus i kobiety............................ 143 Koperta i list................................................. 143 Poczucie humoru.......................................... 144 Dobra rada pustelnika................................... 144 Aluzja............................................................ 144 Kompromis................................................... 145 Pokora........................................................... 145 Miłość do dzieci............................................ 146 Humor wisielczy........................................... 146 Humor na łożu śmierci.................................. 147 Austriackie poczucie humoru....................... 147 Zupełny głupek............................................. 148 Walka o pokój............................................... 148 Fałszywy alarm............................................. 149 Genialna pamięć........................................... 149 326 Kto pod kim dołki kopie............................... 149 Święty publicysta.......................................... 150 Autogram...................................................... 150 Wesołe niuanse miłości bliźniego................. 151 Sidła małżeńskie........................................... 151 Popielec........................................................ 152 Święty wariat................................................ 152 Wieczna kobiecość........................................ 152 Święta naiwność........................................... 153 Oblicza pokory.............................................. 153 Zbawienny kompromis................................. 154 Metoda.......................................................... 154 Misjonarze.................................................... 155 Serdeczna rada.............................................. 155 Wyczucie piękna........................................... 155 Zmartwienie o. Mayera................................. 156 Miłość i humor.............................................. 156 Mężczyzna.................................................... 156 Duch Święty pod postacią bochenka chleba.... 157 Ukochanie ubóstwa....................................... 157 Humor i posłuszeństwo................................ 158 Posłuszeństwo na opak................................. 158 Zakazany owoc............................................. 158 Dialog świętych............................................ 159 Ponure osoby i wymuszone modlitwy.......... 159 Źródło odwagi............................................... 160 Odwaga cywilna........................................... 160 Niezwykłe metody łowienia dusz................. 161 327 Sposób na reumatyzm................................... 161 Kazanie a modlitwa...................................... 162 Korona cierniowa i serce.............................. 162 Żartobliwa obietnica..................................... 162 Zdrowy rozsądek........................................... 163 Szczególny dar.............................................. 164 Kłopoty cenzora............................................ 164 Ostrożnie z żartami....................................... 165 Prośba........................................................... 165 Niebiański język........................................... 165 Metoda duszpasterska................................... 166 Zakończenie rekolekcji................................. 166 Żelazna logika............................................... 166 Konieczność oszczędzania............................ 167 Jaszczurka..................................................... 167 Niecodzienny penitent.................................. 168 Szkoła pedagogiki......................................... 168 Niepożądana ekstaza..................................... 169 Zbawienna rada............................................. 169 Poza niebezpieczeństwem............................. 169 Za małe uszy................................................. 170 Kanclerza poczucie humoru.......................... 170 Sługa służebniczek........................................ 171 Skupienie na modlitwie................................ 171 Błędna kalkulacja......................................... 172 Rada.............................................................. 172 Największe błazeństwo................................. 172 Święty i plotkarka......................................... 173 328 Ulubione menu............................................. 173 Wilczy głód................................................... 173 Panie przekupki............................................ 174 Skromność.................................................... 174 Pokora i duma............................................... 174 Radość doskonała......................................... 175 Test................................................................ 177 Stara motyka................................................. 177 Ostatnia do jedzenia...................................... 178 Postrach Watykanu........................................ 178 Środek nasenny............................................. 178 Ten Wielki?................................................... 179 Śmiejcie się, kochani!................................... 179 Rozprawa z pokusą....................................... 180 Ostatnie chwile Tomasza More'a................. 180 Roztargnienie................................................ 181 Riposta.......................................................... 181 Modlitwa o poczucie humoru....................... 182 Podczas uczty................................................ 182 Rekolekcje z poprawką................................. 183 Humor w cierpieniu...................................... 184 Miłość braterska........................................... 184 Karkołomne nazwisko.................................. 185 Okropne zachowanie.................................... 185 Spotkanie braci kapłanów............................. 186 Lektura świętego........................................... 187 Dobry partacz................................................ 187 Świętych obcowanie..................................... 187 329 Kazania z przerywnikami............................. 188 Błogosławiona prostota................................ 189 Kaznodzieja.................................................. 190 Zabawna pomyłka......................................... 190 Błazeństwa proboszcza................................. 191 Kuropatwa i pokuta....................................... 191 Zamienione listy........................................... 192 Niepobożne życzenia.................................... 192 Zabawny kawał Brata Alberta...................... 192 Mały wielki święty........................................ 193 Wejście do nieba........................................... 194 Wieczna kobiecość w habitach..................... 194 „Grzech"....................................................... 194 Grzech młodości........................................... 195 Zimna krew................................................... 195 Garderoba aniołów........................................ 196 Trzy typy głosicieli słowa Bożego................ 196 Ostrożnie z diabłem na ambonie................... 196 Święty o „relikwiach"................................... 197 Antyklerykalizm........................................... 197 Święty o konfratrach..................................... 198 Ważny jest sposób......................................... 198 Ankieta personalna....................................... 198 Tęsknota za przygodą żołnierską.................. 199 Doraźna sprawiedliwość............................... 199 Cierpienie w życiu Świętych Wyznanie wiary............................................ 203 330 Pokutnik........................................................ 203 Duchowe trzęsienie ziemi............................. 203 Polityczny bandyta........................................ 204 Wiara............................................................. 204 Oziębłość...................................................... 205 Miłość ważniejsza niż umartwienie.............. 206 Przyjaciele Boga........................................... 206 Milczał jak grób............................................ 206 Pożegnanie.................................................... 207 Różne skutki cierpienia................................. 208 Męczeństwo.................................................. 209 Pierwsza szkoła pedagogiczna...................... 210 Męstwo......................................................... 210 Niepokój....................................................... 211 Dręczące wspomnienia................................. 211 Temperament................................................ 212 Potwarz......................................................... 212 Wojna Karmelitów........................................ 213 Zamknięte furty............................................. 213 Świadom swoich braków.............................. 214 Wyrodek........................................................ 214 Walka z rasizmem......................................... 215 Kazanie pokutne na Pont-Neuf..................... 215 „Wyskok" księdza de Montfort..................... 216 Zemsta karła................................................. 217 Kłopoty z językiem....................................... 217 Kto wytrwa do końca.................................... 218 Przełożony i poddany.................................... 218 331 Przyj aźrj świętych......................................... 219 Sumienie....................................................... 220 Cena dobrego przykładu............................... 220 Fatalna inauguracja misji.............................. 221 Nie mogę, nie muszę, nie chcę!.................... 222 Sprawiedliwość............................................. 222 Pod obstrzałem.............................................. 223 Pełnia księżyca.............................................. 223 Amnezja........................................................ 223 Zawistni konfratrzy....................................... 224 Areszt domowy............................................. 224 Dobry złry nauczyciel.................................... 225 Powołanie..................................................... 225 Cena.............................................................. 226 Koszmarne wizyty..........................:............. 227 Szparagi ........................................................ 227 Gdy się chce psa uderzyć.............................. 228 Pochlebcy...................................................... 229 Troska założycielki Karmelitanek................ 229 Święta cierpliwość........................................ 229 Ostatni papieros............................................ 230 Zamach na reformatora................................. 230 Świętość nie chroni przed potwarzą............. 231 Trudna droga do kapłaństwa......................... 232 Cena sukcesu................................................ 232 Wszystko, co ludzkie.................................... 233 Nieodgadnione zamiary Boże....................... 234 Duma............................................................ 235 332 Święty choleryk............................................ 235 Nie było ostatniego słowa............................. 236 Doświadczający los....................................... 237 Ostatnie miesiące.......................................... 237 Niedoskonała szkoła doskonałości............... 23 8 Dokąd prowadzi cierpienie?......................... 239 Warsztat pracy genialnego twórcy................ 239 Błogosławiony niepokój............................... 240 Ciężar głoszenia Bożego słowa................... 241 Tworzenie jak modlitwa............................... 241 Szczerość...................................................... 242 Trudne dzieciństwo....................................... 242 Jak źli potrafią być ludzie!............................ 242 Ojciec i córka................................................ 243 Doświadczył ich jak złoto w tyglu................ 243 Wielki duch w słabym ciele.......................... 244 Specyficzny krzyż......................................... 245 Ostatnie chwile............................................. 245 Ucieczka przed gadulstwem......................... 246 Sąsiedzi......................................................... 246 Dolegliwości świętego.................................. 247 W chorym ciele - mocny duch..................... 247 Kłopoty z różańcem...................................... 248 Nie płakać, lecz modlić się!.......................... 248 Czas próby.................................................... 249 Nieudane odwiedziny................................... 249 Fałszywa pokora........................................... 250 Strategia........................................................ 251 333 I Samokrytyka................................................. 251 Pokora - owocem miłości............................. 252 Bardziej papieski niż papież......................... 252 Pokora........................................................... 253 Alternatywa................................................... 253 Pokora........................................................... 253 Pożegnanie.................................................... 254 Trudna elekcja.............................................. 254 Złowrogie powitanie..................................... 255 Pokora i cierpliwość..................................... 255 Miejsce w kącie............................................ 256 Odmowa........................................................ 256 Najcenniejsza pamiątka................................ 256 Pustelnik i teologowie................................... 257 Pełnić Bożą wolę......................................... 258 Rozżarzone węgle......................................... 258 Ostatnie dni Teresy....................................... 259 Pośmiertna tułaczka...................................... 260 Droga przez góry........................................... 260 Zaszczytne odznaczenie................................ 261 Porażka......................................................... 262 Strata przyjaciela.......................................... 262 Zaszczuty przez współbraci.......................... 263 Heroiczna cierpliwość.................................. 263 Męczennik słowa Bożego............................. 263 Światło dla innych........................................ 264 Mało śpi, kto wiele umie.............................. 264 334 Kłopoty z umartwieniem.............................. 264 Przygody kwestarza...................................... 265 Walka z temperamentem............................... 265 Uczona karmelitanka.................................... 266 Dylemat........................................................ 266 Hierarchia wartości....................................... 267 Bez pożegnania............................................. 267 Słabości związane z wiekiem....................... 268 Manuskrypt uzupełniony życiem.................. 268 Bolesny start................................................. 268 Etap............................................................... 269 Zbieg okoliczności........................................ 269 Powołanie..................................................... 270 Święty proboszcz o losie proboszczów......... 270 Święty dezerter............................................. 272 Żebraczy los.................................................. 273 Cenne doświadczenie.................................... 274 Lęki odważnego proboszcza......................... 274 Brat ogień..................................................... 275 Wstręt nie do pokonania............................... 275 Autor „Hymnu do słońca"............................ 276 Matka i syn................................................... 276 Miłość krzyża................................................ 277 Błogosławiony przymus................................ 277 Duchowe rozterki.......................................... 278 W pogoni za powołaniem............................. 278 Bóg i państwo............................................... 279 335 Niechęć do mrówek................ Serce ważniejsze od intelektu. Nuda........................................ Prostota................................... Miłośnicy prawdy................... Rozważania przedśmiertne..... Wolność sumienia................... Święty o karierowiczach......... Obyczaje rodaków.................. Ludzie światowi...................... Błogosławione szaleństwo...... Kowale życia wewnętrznego .. Hagiografia............................. Zazdrość konfratra.................. Metryka urodzenia i zgonu..... Ucieczka proboszcza............... Wśród polityków..................... Suspendowany święty............. Chciwość................................ Ignorancja............................... Dobry antyklerykalizm........... Ostrzeżenie............................. Tryby propagujące fałsz!......... Wspomnienie z dzieciństwa.... Szczęście i nieszczęście.......... Ostrożność nie zawadzi.......... Skuteczna riposta.................... 336 280 280 280 281 281 281 282 282 283 283 284 284 285 285 286 287 288 289 290 290 290 290 291 291 292 292 293 Autoportret.................................................... 294 Zachwycająca złośliwość.............................. 294 Wrażliwość dziecka...................................... 295 Żal za czyny niepopełnione........................... 295 Literatura..................................................... 297 Indeks............................................................ 305 337 WYDAWNICTWO KSIĘŻY SERCANÓW ul. Saska 2, 30-715 Kraków, ® 0(prefiks)12 290-52-98, 290-52-99 e-mail: ksiazkiscj@inetia.pl www.wydawnictwo.scj.of.pl Domenico del Rio Och, Nazarejczyku! To powies'ć religijna dla człowieka żyjącego na przełomie wieków. Wydarzenia sprzed 2000 lat związane z przyjściem Jezusa na ziemię, z Jego nauczaniem, Jego historia zapisana na kartach Ewangelii, odżywają na nowo w realiach współczesnego społeczeństwa. Czy Chrystus przychodzący dzisiaj do ludzi ma im cos' jeszcze do powiedzenia? Czy my, ludzie współcześni, potrafimy usłyszeć Jego głos? Czy jesteśmy w stanie spotkać Mistrza z Nazaretu na ruchliwych i zatłoczonych ulicach miejskich aglomeracji? Format 20x12,5 cm, s. 110, cena 10 zł WYDAWNICTWO KSIĘŻY SERCANÓW ul. Saska 2, 30-715 Kraków, © 0(prefiks)12 290-52-98, 290-52-99 e-mail: ksiazkiscj@inetia.pl www.wydawnictwo.scj.of.pl Maria Cecylia Ventura Blask ciemności To niezwykle interesujące wspomnienie osoby, której do pewnego momentu wszystko w życiu się udawało. Rysowała się przed nią kariera artystyczna, potem nastąpiło powołanie do życia zakonnego. Nagle wszystkie marzenia prysły. Banalne zatrucie, walka pod wodzą niszczących lekarstw... i siostra Maria Cecylia traci wzrok. Książka opowiada o jej zmaganiach nie tylko z chorobą, ale i z samą sobą, o poszukiwaniach swojego miejsca na ziemi i odkrywaniu na nowo Boga. Format 20x12,5 cm, s. 240, cena 20 zł