Beata Andrzejczak Papieskie opowiastki Familijne czyli co Jan Paweł II chciał, aby każde dziecko wiedziało W "AEL Korekta Agata Chudzińska Anna Kendziak Rysunki Katarzyna Bednarczyk Okładka Andrzej Witek Opracowanie komputerowe Anna Kendziak ъъоъъ ТЯВКГ 83-89431-90-4 © 2005 Dom Wydawniczy „Rafael" ul. Grzegórzecka 69 31-559 Kraków 73 tel./fax: (0*12) 41114 52 e-mail: rafael@rafael.pl www.rafael.pl Druk: Drukarnia GRYFIX, tel. (0*12) 292 26 48 Nie będę się z nim bawił! daś od dłuższego czasu siedział z noskiem przylepionym do szyby i wpatrywał się smętnie w świat za oknem. - Dlaczego nie pójdziesz pobawić się na podwórko z Karolkiem? - zapytała mama wchodząc do pokoju. - Już trzy razy dzwonił, abyś wyszedł na dwór. — Nie mogę się z nim bawić - odparł Adaś. — Pokłóciliście się? - zmartwiła się mama. Adaś przecząco pokręcił głową. — To o co chodzi? - dopytywała. — O nic - burknął chłopiec. - Już nigdy w życiu nie będę się z nim bawił! — Dlaczego? - mama z wrażenia aż opadła na fotel. — Bo on jest inny niż my - powiedział Adaś. - Nie wierzy w Boga, nie chodzi do kościoła, nie modli się i nie będzie chodził na lekcje religii! - wyrzucił jednym tchem z siebie. - Nie mogę się więc z nim bawić! 5 Mama nie odpowiedziała, musiała zebrać myśli. Karolek był nowym przyjacielem Adasia. Poznali się na początku wakacji, a teraz rozpoczęli nowy rok szkolny w tej samej klasie. Karolek przyjechał do Wrocławia z pobliskiej Oleśnicy. — To nieprawda - odezwała się po długiej chwili milczenia. - To nieprawda, że nie możesz się z nim bawić. — Mamo, ale ja powiedziałem Karolowi, że będę się z nim bawił, jak zacznie wierzyć w Pana Boga! A on się nie zgodził. — To nie tak, synku-tłumaczyła mama.-Wiara jest łaską. Nie możesz nikogo zmusić do wiary. — To co mam zrobić? - denerwował się Adaś. — Jedyne, со możesz, to modlić się i prosić Pana Boga o zesłanie łaski wiary dla swojego kolegi. — Tylko tyle? - zdziwił się Adaś. — To jest bardzo dużo - powiedziała mama. - Módl się, aby twój kolega przestał się lękać i otworzył swoje drzwi, swoje serce dla Pana Jezusa, a wówczas Chrystus do niego sam przyjdzie. — Więc mogę się z nim bawić? - zapytał Adaś. — Oczywiście, nawet powinieneś. To jest twój brat, to jest człowiek, stworzenie samego Pana Boga. Nie wolno ci go odtrącać, nie wolno poniżać. Szanuj go i kochaj - stanowczo rzekła mama. -1 nie wstydź się swojej wiary. Być może wyznawaniem jej pomożesz Karolowi otworzyć drzwi dla Chrystusa, a jednocześnie swoje otworzysz jeszcze bardziej. Me lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi, wypłyńcie na głębię - zacytowała mama słowa Jana Pawła II. - Pamiętaj, że nasza wiara nic nie narzuca, tylko proponuje - dodała, a potem wzięła do rąk Duchowy Testament Jana Pawła II i przeczytała fragment: Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia, czyli Paschy. Ufam też, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny)... - mama przerwała czytanie. -Jak myślisz, co kryje się w słowach: „wszystkie narody i wszyscy ludzie"? - zapytała. — Oznacza to, że Jan Paweł II kochał wszystkich i dlatego pędzę pobawić się z Karolem - zawołał Adaś i już go nie było. 8. Kto jest najważniejszy? daś siedział kolejny dzień przed telewizorem i oglądał kasety z filmami o Ojcu Świętym Janie Pawle II. Chciał zachować w swoim młodym serduszku i w swojej pamięci jak najwięcej z nauk Papieża. Nie wszystko jednak rozumiał. — Tato - powiedział drapiąc się po główce - Ojciec Święty bardzo często powtarza słowa: Totus Tuus. — Zgadza się - potwierdził tatuś. — Ale ja nic z tego nie rozumiem - zmartwił się Adaś. - Co to znaczy? — Totus Tuus oznacza „Cały Twój" - wyjaśnił tato. Adaś w dalszym ciągu drapał się po głowie, a minę miał wciąż zakłopotaną. — Czyli, że Ojciec Święty należy do Boga? - dopytywał. — Tak, synku. To oznacza, że Ojciec Święty należy do Pana Boga i do Najświętszej Maryi Panny. — Ale zawsze mówiłeś, że my wszyscy, że cały świat należy do Boga, więc dlaczego Papież wciąż o tym mówił? 9 Tato usiadł wygodniej, wyprostował się i skinął dłonią na Adasia, aby usiadł bliżej niego. — Masz rację, Adasiu - powiedział spokojnym tonem. - My, wszyscy ludzie, oraz cały świat należy do Boga. Ale nam zdarza się o tym zapominać. Niby wiemy, ale nie zastanawiamy się, co tak naprawdę to oznacza. Chcemy wszystkim kierować, chcemy, żeby było po naszemu - mówił tato. - Pragniemy zarobić dużo pieniędzy, kupić samochód, wielki dom. Gdy nam się to nie udaje, to się bardzo złościmy. Ojciec Święty chciał nam pokazać, że dla niego Bóg jest najważniejszy, jest na pierwszym miejscu, i on tak bardzo kocha Boga, że jedyne, czego pragnie, to wypełniać Jego wolę, nawet gdyby to oznaczało utratę życia, chorobę czy biedę. — Bo wierzył, że wszystko, co najlepsze, jest w życiu pozagrobowym - zaczynał rozumieć Adaś. — Nie w życiu pozagrobowym - poprawił tatuś. - Wierzył, że wszystko, co najlepsze, jest w życiu wiecznym. Ojciec Święty pragnął tak żyć, aby wszystko, co robi tutaj, na ziemi, przygotowało — go jak najlepiej do spotkania z Bogiem - i tato poprosił Adasia o podanie Testamentu Duchowego Jana Pawła П, potem objął syna ramieniem i przeczytał fragment: „Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie" (por. Mt 24,42) - te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili. — Zaczynam rozumieć - pokiwał głową Adaś. — Ojciec Święty prosił, aby Matka Boża w swej miłości dla całego świata %JS «Чащу тШШШШШшШ pomogła ludziom przygotować się do spotkania z Panem Bogiem - i tatuś przeczytał kolejny fragment, a potem jeszcze inny i wszystko Adasiowi objaśniał. Chłopiec był pewien, że jeszcze wiele razy sięgnie do Testamentu Duchowego Ojca Świętego Jana Pawła II, który jest skarbnicą mądrości i drogowskazem, jak żyć, aby kiedyś móc wejść do Królestwa Bożego. ... tak jak wszystko, również i tę chwilę oddaję w ręce Matki mojego Mistrza: Totus Tuus. Bolek i Lolek igdy w życiu nie będę się uczył niemieckiego - powiedział Adaś rzucając tornister na podłogę z wielkim hukiem. - Nienawidzę wszystkiego, co niemieckie - zawołał i zamknął z trzaskiem drzwi od swojego pokoju. — Chyba wiem, skąd ta złość - odezwała się Julka. - Dziś w szkole u Adasia miała się odbyć lekqa historyczna, taka pokazowa, aby dzieciom opowiedzieć trochę o polskiej przeszłości, o tym, co było... — Zbliża się kolejna rocznica zakończenia II wojny światowej - przerwała Julce mama. - Pewnie stąd ta lekcja. — Musieli się dowiedzieć o wszystkim co złe i o tym, co Niemcy wyrządzili Polakom w czasie wojny - domyśliła się Julka. - Nie powinni małym dzieciom mówić o takich rzeczach! - przybrała dorosły ton. — Nie ma nic złego w nauce historii - rzekła mama. - Złe jest życie w nienawiści - dodała, podniosła się z krzesła, powoli podeszła do drzwi т тр. i uchyliła je. Adaś leżał na tapczanie ze wzrokiem utkwionym w sufit. — Opowiem ci bajkę. Nie protestuj-powiedziała mama, widząc że syn nie bardzo ma ochotę na jej towarzystwo. - To będzie bajka o Bolku i Lolku. Oczy Adama zrobiły się wielkie ze zdziwienia, ale nic nie powiedział. — Bolek poznał Lolka w Krakowie - zaczęła mamusia. - Nie był już małym chłopcem i był księdzem. W roku 1956 został pierwszym polskim biskupem we Wrocławiu, a dwa lata później wyświęcił na biskupa w Katedrze na Wawelu Lolka. — A co to ma wspólnego z tym, że ja się nie chcę uczyć niemieckiego? - zapytał Adaś. — Poczekaj - powiedziała mama. - Zaraz do tego dojdę. Otóż, jak już ci mówiłam, zarówno Bolek, jak i Lolek przeżyli II wojnę światową. To był bardzo trudny czas, ginęli ludzie, zginęło wielu ich przyjaciół i znajomych. Gdy wojna dobiegła końca - mówiła mama - stosunki Polski z Niemcami były bardzo złe. Polacy mówili, że nigdy Niemcom nie wybaczą wielu złych rzeczy. I właśnie wtedy Bolek oraz inni biskupi polscy napisali list do swoich kolegów z Niemiec. To był taki list pojednania. — Czyli „na zgodę"? - zapytał Adaś. — Tak - odpowiedziała mama. - Taki na zgodę, aby mimo wszystko sobie wybaczyć. Ten list redagował także Lolek. Wielu miało za złe polskim biskupom, że napisali ten list, ale oni żyli według nauki Chrystusa i wiedzieli, że trzeba wybaczać i że zło trzeba dobrem zwyciężać, inaczej się nie da. Jakiś czas później Bolek i Lolek zostali kardynałami. — Czy Lolek to nasz Papież? - zaciekawił się Adaś, który wiedział, że tak kiedyś nazywano Ojca Świętego. — Tak - uśmiechnęła się mamusia. - A ten list pojednania musiał mu na długo zapaść w pamięci, bo jako papież powiedział: Niech do sumień wszystkich ludzi dotrze wezwanie: miłuj inne narody, jak swój własny! Droga do przyszłości rodzaju ludzkiego prowadzi przez jedność; zaś drogą do prawdziwej jedności - jak głosi Ewangelia - jest Jezus Chrystus, nasze pojednanie i nasz pokój (por. Ef 2,14-18). Lolek - Ojciec Święty Jan Paweł II. Bolek - Bolesław Kominek - duchowny katolicki, arcybiskup, metropolita wrocławski, kardynał. Adaś robi, co chce daś od pewnego czasu zachowywał się inaczej niż zwykle. Obrażał kolegów, wyśmiewał się z małej rudej Agaty, nie chciał pożyczyć zeszytów Agnieszce, która chorowała przez ostatnie dwa tygodnie. Ba! Adaś dbał wyłącznie o swoje potrzeby i o to, by było mu w życiu bardzo wygodnie. — Nie rozumiem, co się z tobą dzieje, Adasiu? - powiedziała mama. - Pan Bóg patrzy na to, co wyprawiasz, i bardzo się smuci. — Może on nie wierzy już w Pana Boga? - wtrąciła Julka. — Nawet tak nie mów!-powiedział stanowczo tato. - Myślę, że Adaś wyjaśni nam swoje zachowanie - dodał i popatrzył z wyczekiwaniem na syna. — Oczywiście, że wierzę w Pana Boga-odparł Adaś. - Ale teraz świat się zmienił. Jesteśmy w Europie, niedługo będziemy w sklepach płacić w euro, a nie w złotówkach - tłumaczył. - Są zupełnie inne czasy. Trzeba być twardym, silnym mężczyzną... — No, z ciebie to rzeczywiście prawdziwy mężczyzna - zakpiła Julka. - Jeszcze od ziemi dobrze nie odrosłeś, a już się mądrzysz. — Jak ona będzie się ze mnie śmiać, to nic już więcej nie powiem - Adam zrobił obrażoną minę. — Julka, pozwól bratu dokończyć - przywołał córkę do porządku tato. — Teraz liczą się pieniądze i to, co można za nie kupić - mówił Adam. - Te wszystkie dobre uczynki dla innych są przestarzałe i niemodne. Wręcz śmieszne - dodał ■' ■ - Ze mnie wszyscy koledzy się wyśmiewali, że byłem taki grzeczny i zawsze pomocny, a o sobie to w ogóle nie myślałem. Więc teraz będę żył tak, żeby mi było jak najwygodniej i jak najprzyjemniej. — Więc Boga wziąłeś w na wias - powiedział tato. — Nie - odparł Adaś. - Wierzę w Boga, ale będę robił, co chcę. — Czyli nie tak, jak Bóg naucza - powiedziała mama. — To znaczy, że Boga wyrzuciłeś całkiem poza nawias - rzekł tato. — Nieprawda! - zawołał Adaś. - Chcę być tylko wolny i robić, co mi się podoba. Jak żyję według tych wszystkich nauk, to nic mi nie wolno. Wszystkie przyjemności mnie omijają. — On chce być wolny! - prych-nęła śmiechem Julka i zaraz zakryła usta ręką, gdyż tatuś spojrzał na nią lodowatym wzrokiem. — To przykazania dają ci wolność - powiedziała mamusia. - Chrystus daje ci wolność. Przykazania, czyli Dekalog, to twoje drogowskazy, bezpieczne drogowskazy, które prowadzą cię przez życie. Bez nich nigdy nie będziesz wolny. Wpadniesz w pułapkę swoich przyjemności i będziesz ich niewolnikiem. — To znaczy, że nie wolno mi doświadczać przyjemności? - zapytał Adaś bliski płaczu. — Ależ wolno. Z wiary możesz czerpać wiele radości i możesz być szczęśliwy. Bóg chce, abyś był szczęśliwy, i cieszy się, gdy tobie jest dobrze. A przykazania mają cię chronić właśnie przed nieszczęściami. Nie można żyć tak, jakby Pan Bóg nie istniał. Z tego nie może się zrodzić nic dobrego - dodał tatuś. - Wiedział o tym nasz papież Jan Paweł II i będąc kiedyś w Warszawie przypomniał nam słowa św. Pawła: „Jeżeli Chrystus was wyzwoli, będziecie wolni". I dodał: Wolność, do której wyzwala nas Chrystus, to jest to orędzie Dobrej Nowiny i orędzie Chrystusowej wolności, które kształtuje dzieje Europy przez dwa tysiące lat. Wolność, do której wyzwala nas Chrystus, została nam dana, przyniesiona, ofiarowana nie po to, abyśmy ją zmarnowali, tylko ażebyśmy nią żyli i innym nieśli. • Co ma zrobić Julka? ulka była ostatnio bardzo zabiegana, a w jej głowie kłębiło się od pytań, na które próbowała znaleźć właściwe odpowiedzi. — Sama nie wiem, co mam zrobić. Zostałam zaproszona na urodziny do Danki i Aliny w tym samym czasie - opowiadała mamusi. - Pójdę do Danki, bo ją bardziej lubię, albo nie! Pójdę do Aliny, bo z Aliną chodzę razem na kółko plastyczne. Jak nie pójdę do niej na urodziny, to się obrazi i będę na kółko musiała sama chodzić, a to prawie pół godziny drogi! Mówiła bez przerwy i bardzo różne rozwiązania przychodziły jej do głowy. Mamusia kilkakrotnie miała zamiar coś powiedzieć, ale gdy tylko otwierała usta, Julka już mówiła dalej, nie dopuszczając mamy w ogóle do głosu. — Wiesz, zastanawiam się, czy nie zrezygnować z tego kółka plastycznego. W szkole powstało taneczne. Miałabym bliżej i właściwie malować mi się już nie chce. Co ty na to, mamo? - zapytała, ale nie czekając na odpowiedź, mówiła dalej. - To kółko taneczne kosztuje tyle samo, co plastyczne, więc byłaby to zwykła zamiana. Oj, mamo, sama już nie wiem, co mam robić? Adaś siedział w kącie, czytając książkę, ale tak naprawdę nie mógł się skupić na jej treści przez to gadanie Julki. No niby miał swój pokój, ale z drugiej strony ciekawiła go cała ta sytuacja. Zastanawiał się też, kiedy mamie uda się coś powiedzieć. O! Jeszcze na dokładkę do domu wszedł tatuś, a Julka jak najęta mówiła dalej: — Nie wiem, czy poprawiać tę czwórkę z historii? Właściwie piątka mi niepotrzebna. I tak nie będę miała w tym roku czerwonego paska na świadectwie. Może poprawić czwórkę z polskiego? - zastanawiała się. - A może z niczego nie poprawiać, tylko zostawić tak, jak jest? Nie! - podjęła decyzję. - Poprawię i z historii, i z polskiego. Tylko po co właściwie? - zwątpiła po chwili. - Ten czas przeznaczony na naukę mogłabym wykorzystać równie pożytecznie. Tylko jak? Adaś zauważył, że tatuś też chciał Julce coś poradzić, ale podobnie jak mama, nie zdołał wydobyć z siebie ani słowa, bo mówiła bez przerwy. W milczeniu nalał sobie zupę na talerz i w milczeniu ją zjadł. * * * Dni mijały, a Julka w dalszym ciągu nie dopuszczała nikogo do słowa. Raz udało się coś pobiec Adasiowi, ale ona nawet tego me słyszała. Rodzice rozkładali z bezradności ręce, a Julka miała wciąż poważniejsze problemy do rozwiązania. W końcu tatuś, gdy Julka siedziała przy stole, poklepał ją po ramieniu i nic nie mówiąc położył przed nią otwartą gazetę. Adaś zauważył, że tatuś wyciągnął ją z białego, ozdobnego pudła, w którym przechowywał bardzo cenne dla jego serca rzeczy i pamiątki. Gazeta nie była nowa, a fragment, który podsunął córce do przeczytania, był na tej samej stronie, co różne ważne słowa Jana Pawła П. О dziwo, Julka przeczytała i zamilkła! — Masz raq'ę, tato - powiedziała po chwili. - Tym gadaniem zagłuszyłam w sobie wszystko. Tym mówieniem zagłuszyłam w sobie być może odpowiedź, którą chciał mi podsunąć sam Pan Bóg. Nikogo nie słuchałam, tylko gadałam - mówiąc to Julka wstała i poszła do swojego pokoju. Adaś widział, jak uklękła przed obrazkiem Pana Jezusa na krzyżu i zaczęła się modlić. Dyskretnie usiadł na miejscu Julki i przeczytał ten sam fragment, który przemówił do jego siostry. A były to słowa Ojca Świętego: Młodość to okres, w którym również ty, drogi młodzieńcze, droga dziewczyno, pytasz się, co zrobić ze swym życiem, w jaki sposób choć trochę zmienić świat na lepsze, jak szerzyć sprawiedliwość i budować pokój (...). Nigdy nie przestawaj doskonalić się w trudnej sztuce słuchania. Wsłuchuj się w głos Pana, który do ciebie mówi poprzez wydarzenia J.^ codziennego życia, poprzez radości i cierpienia, które mu towarzyszą, przez bliskie ci osoby, przez głos sumienia pragnącego prawdy, szczęścia, dobra i piękna. Jeśli będziesz umiał z gotowością otworzyć serce i umysł, odkryjesz „swoje powołanie", odwieczny plan, który Bóg w swej miłości od zawsze ma wobec ciebie. Adaś chce wyjechać daś leżał na tapczanie i przeglądał kolorowe czasopisma. — A więc nie dostanę nowego roweru? - zapytał taty. — Przykro mi, synku, ale nie. Przynajmniej nie teraz. Sytuacja u mnie w pracy na tyle się pogorszyła, że szef wstrzymał wypłatę premii, czyli dodatkowych pieniędzy - wyjaśnił ojciec. — A mama? - nie dawał za wygraną Adaś. - A mama nie ma pieniędzy? — Ma, ale nie tak dużo, aby w tej chwili kupować nowy rower. Julce potrzebne są nowe buty - odpowiedział tato. - A buty są o wiele ważniejsze niż rower. — Mam już tego wszystkiego serdecznie dosyć! - zdenerwował się nagle Adaś. - Wcześniej prosiłem o łyżwy. Nie dostałem! Zima się skończyła i nowego roweru też mieć nie będę! Mam tego dość! — Adaś, tak nie można - próbował tłumaczyć tato. - Nasza sytuacja materialna bardzo się pogorszyła. Masz stary rower i jeszcze można na nim pojeździć. — Wciąż słyszę, że sytuacja się pogorszyła! - krzyczał chłopiec. - U nas się pogorszyła, u Waldka w domu się pogorszyła, u tego małego Kazia też się pogorszyła i to tak, że jego rodziców chcą wyrzucić z mieszkania, bo nie płacą za czynsz czy coś takiego. Wyjadę z tego kraju! Nienawidzę tego kraju! Wyjadę daleko i będę zarabiał dużo pieniędzy! — Uspokój się, synku - powiedziała mama stając w drzwiach. - Ludzie często wyjeżdżają, aby poprawić swój byt. Wyjeżdżają i wracają, czasem gdzieś zostają i chwalą imię Polski. Jesteśmy z nich dumni, że są Polakami. — Nikomu się nie przyznam, że jestem Polakiem. To wstyd być Polakiem i pochodzić z takiego biednego, okropnego kraju! - krzyczał znów Adam. - Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział, że pochodzę z Polski, że tu się urodziłem. Nigdy, nigdy już tu nie wrócę! — Adaś, co ty wygadujesz? - zaniepokoiła się mama. - Tutaj przyszedłeś na świat, tu, w tym kraju, są twoje korzenie i tutaj cię wychowujemy. — W Polsce i w tym mieście zostałeś ochrzczony - wtrącił poważnie ojciec. - Tu powierzyliśmy cię Panu Bogu i u Niego szukaj pomocy. Nie wolno ci o tym zapominać. Nie wolno się tego wyrzekać. — Posłuchaj, Adaś - powiedziała siostra. - Przeczytam ci słowa Ojca Świętego: I dlatego - zanim stąd odejdę, proszę was, abyście cale to duchowe dziedzictwo, któremu na imię „Polska", raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością - taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym, abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy. Proszę Was: abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości, abyście szukali zawsze duchowej mocy u Tego, u którego tyle pokoleń ojców naszych i matek ją znajdowało, abyście od Niego nigdy nie odstąpili, abyście nigdy nie utracili tej wolności ducha, do której On „wyzwala" człowieka, abyście nigdy nie wzgardzili tą Miłością, która jest „największa", która się wyraziła przez Krzyż, a bez której życie ludzkie nie ma ani korzenia, ani sensu. Gdy Julka skończyła czytać, Adaś bardzo się zawstydził, zakrył oczy rękoma i pociągnął dyskretnie nosem. Ojciec Święty także wyjechał z Polski - powiedziała mama. - Ale żył zgodnie z wiarą, którą przyjął na chrzcie, i myślami był z nami. — Był z nami nawet w ostatnich słowach swojego „Duchowego testamentu" - dodała Julka i wszyscy zamilkli, wsłuchując się w te ważne dla wszystkich rodaków słowa: W miarę, jak zbliża się kres mego ziemskiego życia, wracam pamięcią do jego początku, do moich Rodziców, Brata i Siostry (której nie znałem, bo zmarła przed moim narodzeniem), do wadowickiej parafii, gdzie zostałem ochrzczony, do tego miasta mojej młodości, do rówieśników, koleżanek i kolegów ze szkoły podstawowej, z gimnazjum, z uniwersytetu, do czasów okupacji, gdy pracowałem jako robotnik, a potem do parafii w Niegowici i krakowskiej św. Flońana, do duszpasterstwa akademickiego, do środowiska... do wielu środowisk... w Krakowie, w Rzymie... do osób, które Pan mi szczególnie powierzył - wszystkim pragnę powiedzieć jedno: „Bóg Wam zapłać"! In manus Tuas, Domine, commendo spiritum meum. аЕГФ^Ф^щ^ Smutek w rodzinie ulka płakała bez przerwy. Mamusia też przecierała oczy chusteczką i biegła do domu babci. Przy babci cały czas ktoś był. Nawet na krótką chwilkę nie zostawała sama. Adaś nie wiedział, czy wypada płakać, czy też nie. Postanowił zapytać o to ojca. — Synu - powiedział tatuś - wypada płakać. Jesteśmy ludźmi i łzy są ludzkie. Jest nam smutno i cierpimy razem z babcią. Łzy nie są niczym złym. Właściwie Adasia zadowoliła ta odpowiedź, bo bardzo chciało mu się płakać i taki ogromny niepokój pomieszany ze strachem i smutkiem czuł w swym sercu. — Ale nie wypada histeryzować - dodał po dłuższej chwili milczenia tatuś. - Tego nam nie wolno. I właśnie, gdy wypowiedział te słowa, do mieszkania wpadła Julka. Rzuciła się na łóżko i dostała prawdziwego ataku histerii! — Ja tego nie przeżyję! - krzyczała i waliła pięściami w materac. - To straszne! Ta sytuacja jest beznadziejna! Babcia dziś straciła przytomność! Już nawet na mnie nie patrzyła! Nawet jeden raz nie spojrzała! Nie ma żadnej nadziei! Nie ma żadnej nadziei! Nie ma żadnej nadziei! - powtarzała w kółko. Adaś poczuł się nieswojo. Nastrój Julki udzielał mu się, bo bardzo martwił się o babcię. Była taka kochana, taka dobra. Przychodziła w odwiedziny, zawsze miała czas porozmawiać i z Julka, i z nim, Adasiem. Nigdy na nich nie podniosła głosu. Zawsze miała tyle cierpliwości, nawet jak rozrabiali. A teraz? W ciągu ostatnich dni z babcią było coraz gorzej. A wszystko stało się tak szybko. Adaś wciąż nie mógł w to uwierzyć. Gdyby nie słowa tatusia, że nie wolno im histeryzować pewnie przyłączyłby się do Julki i tłukł pięściami w materac i krzyczał, tak jak siostra: — Sytuacja jest beznadziejna! - Julka zalewała się łzami. I wtedy tatuś powiedział głośno tylko dwa zdania, zdania wypowiedziane przez Qca Świętego Jana Pawła П podczas Mszy Św. na Westerplatte-Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei. I stało się coś dziwnego. Julka przestała histeryzować, przestała krzyczeć i rzucać się na łóżku, choć łzy nadal spływały po jej policzkach. — Tatusiu - powiedziała - tatusiu, a jeśli jednak babcia umrze? Wypowiedziała głośno to pytanie, które tkwiło w głowie Adasia, które napawało go lękiem, które budziło strach i niepokój. — Stanie się tak, jak chce Pan Bóg - odparł tato. - Pójdziemy teraz do babci i będziemy się modlić przy niej za jej zdrowie, bo musimy mieć nadzieję i wiarę. Ale jeśli stanie się inaczej, będzie to znaczyło, że Pan Bóg babcię potrzebował, że bardziej jest Jemu potrzebna tam, w niebie/niż tutaj, na ziemi, i choć będzie nam babci brakować, przejdziemy przez tę próbę zwycięsko, a pomoże nam łaska Boża. Musimy pamiętać, że śmierć ziemska jest równocześnie narodzinami dla nieba. I tatuś przypomniał słowa Ojca Świętego wypowiedziane podczas spotkania z młodzieżą na Westerplatte: W próbie możemy czuć się osamotnieni, ale łaska Boża, łaska zwycięskiej wiary nigdy nas nie opuszcza. Dlatego każdą próbę, choćby najstraszniejszą, możemy przejść zwycięsko. Samolubny Adaś omożesz mi skleić ten samolot? - prosił Kazik od kilku dni. — Sam sobie go sklej - burknął Adaś. - Ja już swój skleiłem. — Nie bądź taki. Pan się wścieknie, jak nie zrobię tego samolotu do środy - Kazikowi głos łamał się ze smutku. — To po co zgłaszałeś się na konkurs? Trzeba było wcześniej pomyśleć, że nie dasz rady. — Bardzo chciałem zrobić ten model - wyznał chłopiec. -1 bardzo się starałem. Nie umiem sobie tylko poradzić z wykończeniem tego. — Nic na to nie poradzę - Adaś rozłożył bezradnie ręce. - Ja już swój skończyłem i teraz zamierzam odpocząć. Umówiłem się dziś z chłopakami na boisku. Będziemy grać w piłkę. Kaziu dłużej już nie prosił, wyszedł ze spuszczoną głową. — Dlaczego nie chciałeś pomóc? - zapytała brata Julka. - Rodzice nas uczą, abyśmy pomagali innym. — A co ja z tego będę miał? - złościł się Adaś. - Oni wszystkim całe życie pomagają i nic z tego nie mają. Jak mama ostatnio poprosiła sąsiada, żeby zajrzał do naszej łazienki, bo kran przecieka, a tatusia nie było, to się wymigał i w ogóle nie przyszedł. Julka wzruszyła ramionami, nie wiedząc, co odpowiedzieć na te argumenty. — Ja taki głupi nie będę - mówił Adaś. - Jak mam komuś pomagać, to musi mi się to opłacać. Nie ma nic w życiu za darmo - dodał i popatrzył z podziwem na swój model samolotu. Sklejanie modeli przychodziło mu z prawdziwą łatwością i lubił to robić. Pan Wiesław, który prowadził kółko modelarskie, co rusz zachęcał chłopców do udziału w konkursach. Tak było i tym razem. Adaś był pewien wygranej. No, prawie pewien! Zagrozić mógł mu jedynie Leszek, który ostatnio dość często sprzątał sprzed nosa Adamowi pierwszą nagrodę i zostawiał drugą. * * * Wszystkie modele zostały ustawione na stole nakrytym pięknym zielonym materiałem. Komisja oceniła je już wcześniej. Teraz miała odczytać wyniki. — Bardzo nam miło poinformować wszystkich młodych modelarzy, że pierwsze miejsce w tym roku zajął... - Pan Wiesław wziął głęboki oddech - ...zajął Kazik! — Jemu się nie należy ta nagroda! - zaczął wołać Adaś. - On nie zrobił tego sam! Ktoś mu musiał pomóc! Krzyczał głośno, wołał, tarmosił za rękaw chłopaka stającego tuż koło niego. Myślał tylko o tym, że to on, Adaś, powinien zdobyć pierwszą nagrodę. Nic się nie liczyło, tylko pierwsze miejsce. — Kazik przed oddaniem na konkurs swojej pracy poinformował nas wszystkich, że poprosił o pomoc Leszka - powiedział stanowczo pan Wiesław. - Mimo tego zdecydowaliśmy się przyznać tę nagrodę właśnie Kazikowi, ponieważ bardzo się starał i nie ukrywał przed nami prawdy. Zewsząd rozległy się brawa. Wszyscy gratulowali Kazikowi, ściskali go i klepali po plecach, a dziewczynki aż piszczały z radości. Gratulowano też Leszkowi pięknego zachowania w stosunku do Kazika i drugiej nagrody. Adamowi przypadło w udziale trzecie miejsce. * * * Adaś wracał do domu smutny i zawstydzony własnym zachowaniem i samolubstwem. Wiedział już, że źle postąpił. W uszach dźwięczały mu słowa Jana Pawła П wypowiedziane podczas jednego ze spotkań z młodzieżą. Znał te słowa z opowieści rodziców. Teraz, jak nigdy wcześniej, rozumiał ich sens: Bardzo wielkim niebezpieczeństwem, o którym słyszę - nie wiem, czy tak jest - jest to, że ludzie się jak gdyby mniej miłują w Polsce, że coraz bardziej dochodzą do głosu egoizmy, przeciwieństwa. Ludzie się nie znoszą, ludzie się zwalczają. To jest zły posiew. To nie Eucharystia, to nie jest od Chrystusa. I to trzeba przeobrazić. Adaś wiedział, że nie ma wpływu na cały świat, na całą Polskę, ale wiedział, że zrobi wszystko, aby zacząć od samego siebie, aby przeobrazić to, co w nim samym nie było od Chrystusa. Benedykt XVI atuś zawołał wszystkich do pokoju i poprosił o uwagę. Był bardzo wzruszony i taki jakiś uroczysty. Inny niż zwykle. Jego twarz promieniała. — Świat ma nowego papieża - oznajmił łamiącym się głosem. Mama otarła dyskretnie spływającą po policzku łzę. — Smucisz się z tego powodu? - spytała Julka, widząc wzruszenie mamy. — Nie - odparła. - To ze szczęścia. — A ja się smucę - powiedziała cichutko dziewczynka. — Dlaczego, kochanie? - zdziwiła się mama. — Bo niedawno umarł nasz ukochany Ojciec Święty. Wszyscy go opłakiwali, a teraz już o nim zapomnieli i cieszą się z nowego papieża. — To nieprawda - powiedział stanowczo, ale spokojnie tatuś. - Wszyscy zawsze będą mieć w sercu Jana Pawła II. Zostawił nam wiele słów, nauczał nas i te słowa musimy wypełniać, ale potrzebny jest światu jego następca, ktoś, kto nas dalej poprowadzi. — Nie chcę, żeby ktoś inny mnie prowadził przez życie i ktoś inny nauczał - chlipała Julka. — Córeczko, Ojciec Święty jest już w bezpiecznym miejscu, jest u Pana Boga i będzie pomagał nowemu papieżowi. Jan Paweł II na pewno bardzo się cieszy z tego wyboru i chce, żebyśmy też się cieszyli. — Byłoby mu smutno - wtrącił tato - gdyby nie miał pewności, że ktoś poprowadzi ludzi tą samą drogą. Wybór papieża nie jest zwykłym wyborem - tłumaczył tato. - Kardynałowie modlą się do Pana Boga, aby im pomógł, aby przez nich wybrał najodpowiedniejszą osobę. To trochę tak, jakby sam Pan Bóg wybierał papieża. — To ja już nic nie mogę zrobić dla Ojca Świętego Jana Pawła II? - spytała Julka. — Możesz modlić się za niego i pamiętać o tym, czego nauczał, starać się żyć według jego słów. A to właśnie napisał Jan Paweł II w swoim Duchowym Testamencie: Po śmierci proszę o Msze Święte i modlitwy. — Cały czas modlę się za Jana Pawła II - wyznała Julka - i nie zamierzam przestać - powiedziała z przekonaniem, po czym zamyśliła się i zapytała: - A jeśli ten nowy papież nie będzie taki doskonały, taki dobry, jak nasz papież? — Nie ma ludzi doskonałych - odpowiedziała mamusia. - Pan Bóg potrafi jednak działać poprzez każdego, kto tego pragnie, nawet przez ludzi niedoskonałych. — Nowy papież nawet o tym wspomniał zaraz po ogłoszeniu światu, że to on został wybrany papieżem. — Opowiedz o tym - poprosił dotąd milczący Adaś. — Dziś, tuż przed godziną osiemna- IJ stą z komina _ Д Kaplicy Syk- \ 4 styńskiej za- U* czął unosić się jasny dym - opowiadał tatuś. - Czarny dym oznacza, że kardynałowie nie wybrali jeszcze papieża, a biały, że został wybrany - wytłumaczył tato. - Dym okazał się biały. Ludzie zaczęli krzyczeć i wiwatować. Wołali: „Niech żyje papież". Po chwili rozdzwoniły się dzwony. O godzinie 18.45 jeden z kardynałów wygłosił formułę: „Habemus papam!", co oznacza: „Mamy papieża!". Pierwsze słowa nowego papieża skierowane do wszystkich ludzi na całym świecie brzmiały: Po wielkim papieżu, Janie Pawle II, kardynałowie wybrali mnie - prostego, skromnego pracownika winnicy Pańskiej. A potem dodał: Pociesza mnie fakt, że Pan potrafi działać poprzez narzędzia niedoskonale. Zawierzam się Waszej modlitwie. Słowami Benedykta XVI tatuś skończył opowieść, a mama tylko dodała: — To są sprawy trudne, ale Jan Paweł II całe dobro czerpał z głębi swojej duszy i z mądrości innych ludzi. Wszyscy oni spotkali się na Soborze Watykańskim. Ojciec Święty pragnął, aby wszyscy ludzie mogli czerpać z tej mądrości, jaką był II Sobór Watykański. Nazwał tę wielką mądrość dziedzictwem i to dziedzictwo powierzył wszystkim, którzy będą jego następcami. — Czyli Benedyktowi XVI? - zapytał Adaś. — Tak i wszystkim kolejnym papieżom. — Idę się pomodlić - powiedziała Julka. - Będę się modlić za duszę Jana Pawła II i za nowego papieża Benedykta XVI. — Idziemy z tobą - powiedzieli uradowani rodzice, a Adaś już zakładał buty w przedpokoju. Co się dzieje u Piegusów? o było kilka bardzo dziwnych dni. Pani Piegusowa, Adaś i trochę starszaod niego Julka zachowywali się zupełnie inaczej niż zwykle. Może to wiosna spowodowała? Przepracowanie mamusi? Chęć biegania za piłką zamiast nudnych godzin spędzonych nad książkami? Właściwie nie wiadomo. Z całą pewnością nie było jednak dobrze. Adaś przestał się uczyć. W szkole posypały się jedynki. Nie pomagał w domu. Dwukrotnie zamiast na lekcję poszedł do parku i opuścił niedzielną Mszę Świętą. O modlitwie porannej i wieczornej to chyba na śmierć zapomniał. Julka chodziła całymi dniami z nadąsaną miną. — Też chcę taki sweterek, jak ma Ewa - powiedziała do mamusi. - I chcę dostawać duże kieszonkowe. To moje na nic nie starcza. W niedzielę idę do kina. Będę potrzebować pieniędzy. — Nie mamy tyle pieniędzy, abyś na wszystko mogła sobie pozwolić - rzekła chłodno mamusia. - Będziesz musiała dokonać wyboru i zdecydować się na jedną rzecz. — Ewka nie musi dokonywać wyboru - żachnęła się Julka. - Chcę tak, jak Ewka! - krzyknęła. - Dlaczego ona może mieć wszystko, a ja nie?! Chcę tak, jak ona! Po dniach, w których u Julki dominowała chęć posiadania lub wręcz chciwość, zaczęły się dni zazdrości o Ewkę. — Zrobię wszystko - wysyczała Julka przez zęby - żeby Ewka nie dostała tego pieska, o którym tak marzy. I żeby nie pojechała na wakaq*e nad morze. — A jak to zamierzasz zrobić? - zdziwił się Adaś. — Nad morze pojedzie, jak będzie miała świadectwo z czerwonym paskiem. Taki warunek postawili jej rodzice. A nie będzie miała czerwonego paska, jak nie będzie miała wzorowego zachowania. — I co dalej? - zapytał Adaś i ziewnął. — Zrobię wszystko, żeby wzorowego na świadectwie nie miała. Powiem Pani o wszystkich jej wybrykach - odparła Julka. — A jeśli będzie grzeczna? - drążył temat Adaś. — Zrobię wszystko, żeby nie była grzeczna - powiedziała Julka zadowolona. — Dasz jej w łeb, a ona ci odda i ty naskar-żysz Pani? - zaczynał rozumieć Adam. — Możliwe - odpowiedziała tajemniczo siostra. — A pies? — Już powiedziałam jej mamie, że gdy Ewa bawi się z Tosią, suczką pana Wiesia, to strasznie kaszle i traci oddech, a potem się drapie. Ewy mama doszła do wniosku, że może Ewa jest uczulona na psy. Na pewno jej nie kupi - w Julki głosie słychać było zawziętość, niespotykaną u niej dotychczas. Mamusia z kolei w każdej sytuacji powtarzała: — Nie będę z wami dyskutować. Ja mam rację w tym domu i koniec! Kiedyś pytała Adasia i Julkę o zdanie, rozmawiała z nimi na wiele tematów. Teraz było inaczej. Nawet do taty w gniewie powiedziała: — Twoje decyzje zawsze są błędne. Tylko ja potrafię podejmować słuszne, więc skoro i tak wszystko jest na mojej głowie, to nie zamierzam cię w tej sprawie pytać o zdanie. I w tym momencie tatuś nie wytrzymał. — Co się dzieje w tym domu?! - krzyknął. - Dookoła widzę pychę, lenistwo i zazdrość. Tak nie może być - stwierdził stanowczo. - Ja idę do kościoła. Idę się pomodlić za siebie i za was. Oddaliliśmy się od Boga, a tam, gdzie nie ma w sercu Boga, nie dzieje się dobrze - powiedział i wyszedł. Już na schodach dogoniła go mamusia. — Poczekaj! - wołała. - Idę z tobą! - po czym zwróciła się do dzieci. - Adaś! Julka! Chodźcie! I całą czwórką zmierzali do kościoła, aby modlitwa pomogła im zawrócić z niewłaściwej drogi. W kościele wsłuchiwali się w słowa odczytane przez księdza, słowa Jana Pawła II słowa jakby specjalnie przeznaczone dla nich: Co krok jesteśmy świadkami, jak wolność staje się zaczynem różnorodnych „niewoli" człowieka, ludzi, społeczeństw. Niewola pychy i niewola chciwości, i niewola zmysłowości, i niewola zazdrości, i niewola lenistwa..., i niewola egoizmu, nienawiści... Człowiek nie może być prawdziwie wolny, jak tylko przez miłość. Miłość Boga nade wszystko i miłość ludzi: braci, bliźnich, rodaków.-Tego właśnie uczy nas Chrystus, który do końca umiłował. O tym mówi Eucharystia - najświętsze dziedzictwo przybranych dzieci Bożych. 4Z Ziarenko od Pana Boga ostanę sławnym lekarzem - powiedział Adaś po obejrzeniu programu w telewizji. Program był na temat lekarzy i ich ciężkiej pracy. - Ja zostanę modelką - odparła na to Julka, poprawiając włosy i trzepocąc rzęsami. — Jeśli chcecie, aby wasze marzenia się spełniły, musicie w to wierzyć i rozwijać się w tym kierunku - powiedziała mama. — Tato! - zwrócił się do ojca Adaś. - A ty co myślisz? Ja chyba lepiej na tym wyjdę, niż Julka. Będę ratował ludzkie życie, a ona będzie chodzić po stajni i kręcić pupą. — Nie po stajni, tylko po wybiegu! - obraziła się Julka. — A co to za różnica? - zdziwił się Adam. - Stajnia czy wybieg dla koni? — A dlaczego dla koni? Może być dla sarenek! - zaoponowała Julka. — Dla sarenek czy dla koni - wszystko jedno. Będziesz chodzić po wybiegu - roześmiał się Adaś. - Też mi praca. Y i (L.. — Przestańcie się kłócić - powiedział stanowczo tato. - Każdą pracę należy szanować, choćby była najbardziej skromna. I nie ma nic złego w tym, że chcecie się rozwijać i dążyć do jakiegoś celu - dodał. - Ale trzeba także wsłuchiwać się w głos Boga. Zdarza się, że Bóg ma wobec nas jakieś plany i chciałby, abyśmy dla Niego to zrobili. — A jak mam usłyszeć głos Boga? - zapytała Julka. — Bóg mówi do nas poprzez różne wydarzenia, przez sytuaqe, które nam się przytrafiają, poprzez innych ludzi. Trzeba otworzyć się na ten głos, trzeba nadsłuchiwać, a na pewno się go usłyszy. — A jeśli się pomylę? Przyjdzie do mnie Kaśka i namówi mnie na coś złego? - drążyła temat Julka. — Masz 10 przykazań - to droga, którą masz iść. One będą cię chronić. Masz też własne sumienie. Jeśli będzie cię gryzło, to być może Pan Bóg cię będzie upominał, że źle postąpiłaś. Jeśli będziesz się dobrze wsłuchiwać duszą i całym sercem, na pewno się nie pomylisz - pocieszył tato, a Julka odetchnęła z ulgą. — Możliwe, że naszemu papieżowi Janowi Pawłowi П Pan Bóg takich ludzi na drodze postawił - powiedziała mamusia. - Przemówił przez nich. — W jaki sposób? Powiedz - prosił Adaś. — Gdy Karol Wojtyła był małym chłopcem kochał teatr... — I sport! - zawołał Adaś. — Tak - przyznała mama. - Kochał sport, góry, teatr, literaturę i wiele innych rzeczy. Miał marzenie, aby po skończeniu szkoły średniej iść na polonistykę. — Aby pisać albo grać w teatrze jako aktor? - zapytała Julka. — Pewnie tak - odparła mama. -1 pewnego razu w szkole, do której uczęszczał Karol Wojtyła, zjawił się książę, kardynał, społecznik Adam Sapieha. Był to rok 1938. W imieniu uczniów dostojnego gościa przywitał Karol. Spodobał się metropolicie krakowskiemu. Kończąc wizytę zapytał Karola, jaki kierunek studiów wybierze po maturze. Karol Wojtyła odparł, że polonistykę, i wtedy książę Sapieha popatrzył na młodego chłopca i powiedział: „Szkoda, że nie teologię". — Czy teologia przygotowuje do bycia księdzem? - zapytała Julka. — Tak - odparł tatuś, a mamusia opowiadała dalej. - Karol Wojtyła poszedł wprawdzie na polonistykę, ale jej nie skończył, gdyż wybuchła wojna. Po wojnie podjął studia właśnie na teologii. A 1 listopada 1946 roku książę kardynał Adam Sapieha wyświęcił Karola Wojtyłę na księdza. — O rety - zaciekawił się Adaś. - Myślisz, że Pan Bóg postawił księcia Sapiehę specjalnie na drodze Karola Wojtyły, żeby przyszły papież poszedł na teologię? - zapytał Adaś. — Możliwe - uśmiechnęła się mamusia. - Myślę, że w ten sposób książę Sapieha zasiał jakieś ziarenko w myślach Karola Wojtyły i może było to ziarenko od samego Pana Boga. — A ja uważam, że Pan Bóg dużo takich osób na drodze Jana Pawła II postawił - dodał tatuś. - I może nawet stworzył wiele sytuacji, które pomogły dokonać Karolowi Wojtyle właściwego wyboru. Po tej rozmowie Adaś obiecał sobie, że będzie wsłuchiwał się w głos od Pana Boga. Może wobec niego Pan Bóg też ma jakieś plany? Kuzyn Jacek d jakiegoś czasu ciotka Jadzia wciąż przesiadywała w domu Adasia, Julki i ich rodziców. To popłakiwała, to się zamartwiała, to znów mówiła podniesionym głosem: — Nie pozwolę na to! Mama i tata rozmawiali z ciocią długo i spokojnie. Adaś któregoś wieczora podsłuchał rozmowę - wcale nie specjalnie, tylko ciocia tak głośno mówiła - i zagadnięty przez Julkę, powiedział jej wszystko: — Jacek jest już pełnoletni i powiedział, że od tej chwili od nikogo niczego nie potrzebuje i że sam sobie będzie panem. Wyprowadził się od cioci i nie chce od niej brać pieniędzy. — To chyba dobrze - zaczęła zastanawiać się Julka. - Kiedyś słyszałam, że dorośli ludzie powinni być odpowiedzialni, samodzielni i zarabiać na siebie. Ale to zarabianie na siebie, to mnie trochę przeraża - wyznała. — No niby dobrze - przyznał Adaś - ale Jacek chodzi gdzieś po nocach, traci pieniądze na automatach i nie zapłacił za pokój, który wynajmuje. чз р- и- 9 5. о го о О- В сґ Д> B' в в о го U- СЯч _, О ° Е- Р. ей li D S' S3 п g ^ ^ 5. гх W N З о о с: N- Оч43 ^ в: в-£ q - ^ о" EL N оз О ff о чз її I I її.й.її. 3 3 й"3 оз ся tu » N o'1-* 0 W CL СЯ O Сґ п З О- К' N 5' N 2. СЯ П f- " N ся < O O N » П З З ?■ * & к B.^B fD N i-. .N N 3 Й SB jf > S ^ > §.^ n ii То" Л ся ся ^ ja О о йч G З з ° S. о * ° ф О-N у 43 ■*> 43 Сь Р N • З * о в- а ї S' от -5, О S' ст* а. K' І о Ш- її Ł ся &> N СЯч СЯч a o і ~- N SB N•43 ҐО <~й О оз N В- *Ґ0 > Р- ,_.. U3 <Т> СЯч *Ґ • п N 40 ся STOI і-і <-t- ге N fD о N а о СҐ І—'* о в ЛВ 1-і Оч — A wolność? - zapytał Adaś. — Wolność wyraża się poprzez miłość. Nie zrobisz nic, co skrzywdzi innych, ponieważ nie chcesz, by się smucili. Polega na szacunku i prawdzie, a więc w ramach tej wolności nie zrobisz wszystkiego, na co masz ochotę. Posłuchaj! - i Julka przeczytała słowa Ojca Świętego naklejone na biały kartonik z równie białymi, papierowymi różyczkami: Człowiek jest powołany do wolności. Wolność nie oznacza prawa do samowoli. Wolność nie daje nieograniczonych przywilejów. Kto tak ją pojmuje, naraża wolność na śmiertelny cios. Człowiek wolny jest przede wszystkim zobowiązany do prawdy. Inaczej jego wolność nie będzie trwalsza niż piękny sen, który kończy się wraz z przebudzeniem. Człowiek nie zawdzięcza wszystkiego samemu sobie, lecz jest stworzeniem Bożym; nie jest panem swego życia ani też życia innych; jeśli pragnie być człowiekiem w prawdzie, musi słuchać i być posłusznym. Julka przekazała dla Jacka karteczkę ze słowami Ojca Świętego i tego samego dnia długo się modliła, aby kuzyn zobaczył różnicę między wolnością a samowolą. Adaś się boi daś od kilku dni siedział w domu i nie wychodził na podwórko. Gdyby mógł, pewnie nie poszedłby nawet do szkoły. — Co się z nim dzieje? - martwiła się mama. - Taki był zawsze ruchliwy, energiczny, nie mógł chwili na miejscu usiedzieć. Może jest chory? - zastanawiała się. — Chyba wiem, w czym rzecz - powiedziała Julka. - Kilka dni temu trzech dużych chłopaków pobiło tego małego Karola z podwórka i zabrali mu 10 złotych. — Coś podobnego! - powiedziała mamusia. — Karol chciał kupić dwa lody w sklepie: dla siebie i dla naszego Adaśka. Szli razem w kierunku tego sklepu na górce. Karol miał dziesięciozło-towy banknot w ręku i pokazywał go Adasiowi. Tamci pewnie to zauważyli - opowiadała Julka. - Gdy chłopcy skręcili za róg, tych trzech zaszło im drogę i kazali oddać pieniądze. Karol nie chciał, więc go pobili, zabrali pieniądze i uciekli. — A co z naszym Adasiem? - zaniepokoiła się mama. - Zauważyłabym, gdyby wrócił do domu pobity lub choćby podrapany. Był cały i zdrowy. — Jeden z tych chłopaków trzymał Adasia, gdy ten próbował stanąć w obronie Karola. Złapał go i wykręcił mu ręce. Adaś nie mógł się ruszyć, ale na szczęście go nie pobili. — Dlaczego nam nic nie powiedział? - zmartwiła się mama. — Nie wiem - rzekła Julka. - Ja dowiedziałam się od mamy Karola, ale gdy powiedziałam o tym Adasiowi, prosił, aby wam nie mówić. Nie chciał, abyście się martwili. Ja też nie chciałam - dodała na swoje usprawiedliwienie. - Tym bardziej, że sama mówiłaś, że Adaś wrócił cały i zdrowy do domu. — Mimo wszystko źle zrobiliście i ty, i Adaś - powiedziała mama poważnie. - O takich rzeczach rodzice powinni wiedzieć. — Przepraszam - szepnęła Julka. — Już dobrze, nie gniewam się, ale muszę porozmawiać teraz z Adamem - odparła i cichutko otworzyła drzwi do pokoju syna. Siedział w rogu łóżka i przeglądał od niechcenia jakieś czasopismo. — Wiem o wszystkim - powiedziała mama. - Rozumiem też, dlaczego nie wychodzisz na podwórko. Nie musisz się wstydzić - dodała łagodnie. - Boisz się, ale strach nie jest niczym wstydliwym. — Świat jest zły - odezwał się Adaś. - Wszędzie zło. Dzieci biją inne dzieci, ludzie okradają innych ludzi, są wojny i tyle nieszczęść. — Jest wiele zła na świecie - przyznała mama. - Cały świat nie jest jednak zły. Jest też wiele, wiele dobra, tylko musisz chcieć go dostrzec. Zło jest krzykliwe, hałaśliwe, budzi nasz sprzeciw i dlatego zauważamy go znacznie łatwiej niż dobro. Ale ono jest! — Zapisz mnie na karate - zaproponował nieoczekiwanie Adaś. - Odszukam tych trzech chłopaków i pobiję ich za Karola i za tę kradzież - dorzucił. — Zło zwalcza się dobrem - powiedziała mama. - Jeśli zaczniesz zło zwalczać złem, przejdziesz na stronę zła i nie wygrasz. A przecież nie o to ci chodzi, Adasiu. Nie chcesz przyłączać się do zła, tylko do dobra. — Więc co mam robić? - zapytał zrozpaczony Adaś. — Pomódl się za tych chłopaków, podnieś głowę i spójrz w wieczność. No i jeszcze się nie lękaj - uśmiechnęła się mama do Adama i przytuliła go mocno do siebie. — To słowa Jana Pawła II, prawda mamo? — Tak - przyznała. — To przypomnij mi je w całości - poprosił. Mama przytuliła syna jeszcze mocniej i prosto do ucha czule mu szeptała: Podnieście głowy. Nie lękajcie się patrzeć w wieczność. Tam czeka Ojciec, Bóg, który jest miłością. Dla tej miłości warto żyć. Miejcie odwagę żyć dla miłości. Miejcie odwagę! Niech wszelki lęk znajdzie ukojenie u Tego, do którego wołamy „Abba, Ojcze!". — Już się nie boję - powiedział Adaś. - Już się nie boję. Julka pomaga Agatce daś bardzo się dziwił. Julka zawsze miała dużo koleżanek, ale były one zupełnie inne niż Agatka: grzeczne, dobrze się uczące, czyste jak z pudełeczka. No może trochę za dużo i głupio chichotały, ale gdy się człowiek przyzwyczaił, dało się znieść. I nagle Julka zaczęła spotykać się z Agatą: zaniedbaną, brzydko się wyrażającą i agresywną. Adaś widział na własne oczy, jak Agata biła się kiedyś z chłopakiem ze starszej klasy i jeszcze tak go wyzywała, że aż uszy więdły. Powiedział o tym Karolowi. — Ja widziałem, jak ona pali papierosy - wyznał Karol - a moja mama mówiła do mamy Stefka, że Agata musiała zmienić szkołę, bo w tamtej była już przegrana. Złapali ją na kradzieży i to niejeden raz. — To już zupełnie tego nie rozumiem - westchnął Adaś. - Najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że moi rodzice wiedzą o tym, że Julka się z nią kumpluje, i nic nie mówią. — Ja bym na twoim miejscu uważał - po- % radził Karol. - Jeszcze ściągnie ją na złą drogę i stracisz siostrę. Adaś przestraszył się nie na żarty. W myślach zobaczył Julkę palącą papierosy, pijącą tanie wino gdzieś w krzakach razem z Agatą i wytatuowanymi wyrostkami albo Julkę czającą się w szatni, czekającą aż wszyscy zostawią płaszcze i wyjdą, a potem plądrującą kurtki, płaszcze i swetry w poszukiwaniu pieniędzy, może telefonów komórkowych lub innych rzeczy. Aż się wzdrygnął na samą myśl. Nie! Jego siostra nie może się zadawać z kimś takim, jak Agata! Musi koniecznie coś z tym zrobić. Postanowił porozmawiać z mamą i koniecznie opowiedzieć jej o swoich obawach. Zamierzał to zrobić od razu, nie czekając ani chwili, ale gdy tylko wszedł do domu, zobaczył, jak Julka tłumaczy Agacie jakieś zadanie z polskiego, a mama przygotowuje im ciepłe kakao. Tego już było za wiele! Gdy za dziewczynami zamknęły się drzwi, Adaś wyrzucił z siebie wszystko, co dotyczyło Agaty i jej wpływu na Julkę. — Spokojnie, Adasiu - powiedziała mama. - Jeśli twoja siostra zacznie się zachowywać źle i będę wiedziała, że jest to wpływ Agaty, to zabronię jej tych spotkań, ale póki co obserwuję coś zupełnie odwrotnego. — Co takiego? - zawołał Adaś. — To Agata się zmienia pod wpływem Julki - wyjaśniła mama. - Zaczęła odrabiać lekcje. Nawet pani w szkole ją pochwaliła - uśmiechnęła się. - Powiedziałam Agatce, że w naszym domu nie używa się brzydkich wyrazów i jeśli chce do nas przychodzić, to powinna się starać ładnie odzywać, a wtedy będzie bardzo mile widzianym gościem. Wiesz, Adasiu - mama przerwała na chwilę, westchnęła i ciągnęła dalej - Julka jest silna i dużo w niej miłości do ludzi. Dopóki tak jest i dopóki to Julka ma dobry wj jej zabraniać takich znajomości. Być może z Agaty będą jeszcze ludzie. Julce udało się nawet namówić ją do udziału we Mszy świętej, a to naprawdę ogromny sukces. — Mam nadzieję, że się nie mylisz - powiedział Adaś, sam już nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. W duchu przyznawał jednak mamie rację. Właściwie, w jaki sposób niegrzeczne dzieci mają się zmienić na lepsze, jeśli nikt im nie poda ręki, jeśli jiikt im nie pomoże? Przecież odrzucając je, zamyka się im drogę do poprawy. A Julka? Ona rzeczywiście ma w sobie całą masę miłości do świata i ludzi. No i jest silna. Adaś uspokoił się trochę, wziął od mamy kubek ciepłego kakao i zajrzał do pokoju Julki. Chciał tylko domknąć drzwi, ale nieopatrznie je popchnął i otworzyły się jeszcze szerzej. Nad łóżkiem siostry zobaczył wielki plakat, którego wcześniej nie było. Adaś przeczytał napis na plakacie i wszystko zrozumiał: Potrzeba „wyobraźni miłosierdzia", aby __przyjść z pomocą dziecku — Powinniście się cieszyć, że możecie tam pojechać - rzekł tato. Adaś już nic nie powiedział, bo tato gotów się jeszcze obrazić. Gdy wsiedli do samochodu, Adaś zapytał: — A dlaczego to miejsce jest takie niezwykłe? — Prace przy rozbudowie tego sanktuarium rozpoczęto w Święto Narodzenia Matki Bożej 8 września 1999 roku. Pragnął tego nasz papież Jan Paweł II - powiedział tatuś. — A co to znaczy „sanktuarium"? - zapytał Adaś. — To zespół obiektów - odparł tata. - Kaplica, klasztor, bazylika, ołtarz polowy - wymieniał. - Wszystko to razem nosi nazwę sanktuarium. — I dlatego jest to takie niezwykłe? - dopytywał chłopiec. — W tym miejscu dawno temu mieszkała siostra Faustyna. Pochodziła z rodziny biednych rolników. Miała dziewięcioro rodzeństwa - opowiadał tatuś. - Rodzice nauczyli ją życia według zasady, że na pierwszym miejscu jest Pan Bóg, a dopiero potem wszystkie inne sprawy. Siostra Faustyna tylko przez trzy lata chodziła do szkoły. — Fajnie miała! - zawołała z zachwytem Julka. - Ciekawe, co robiła z wolnym czasem - zastanawiała się. — Pomagała rodzicom w gospodarstwie - wyjaśnił tatuś. - Gdy wstąpiła do zakonu, pracowała w kuchni, w piekarni, a także w ogrodzie. 22 lutego 1931 roku Jezus złożył jej swoją pierwszą wizytę. — Komu?! - Adaś podskoczył z wrażenia tak wysoko, że aż uderzył się w głowę o dach samochodu. — Pan Jezus jeszcze wielokrotnie objawiał się siostrze Faustynie - powiedział tato. - Poprosił ją, aby głosiła całemu światu Boże miłosierdzie. — Co to dokładnie oznacza? - zaciekawił się bardzo Adaś i już całkiem zapomniał o lodach, oglądaniu telewizji i grach komputerowych. — Pan Jezus powiedział, że jeśli ludzie będą się modlić i odmawiać Koronkę do Bożego Miłosierdzia, to On będzie ich chronić, opiekować nimi i w życiu, i w godzinie śmierci. Taki człowiek pójdzie do nieba, ponieważ jego grzechy zostaną odkupione przez Bożą miłość - wtrąciła mamusia. - Siostra Faustyna na prośbę Jezusa modliła się za umierających ludzi, których dusze były bardzo, ale to bardzo grzeszne - mówiła dalej mama. — To znaczy, że to byli bardzo źli ludzie? - zapytał Adaś. — Można tak powiedzieć - zgodziła się mama. - Pan Jezus zabrał ich jednak do swojego Ojca, ponieważ siostra Faustyna odmawiała Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Może ją więc odmawiać osoba umierająca lub ktoś, za taką osobę może się modlić - wyjaśniła mamusia. - Pan Jezus nakazał także siostrze Faustynie, aby namalowała obraz przedstawiający Jezusa Miłosiernego. Mamy taki obraz w domu, a drugi zobaczycie w sanktuarium. Jest na nim Jezus, a z Jego Serca wychodzą dwa promienie. Sam Jezus tak powiedział do Faustyny o tych promieniach: „Te dwa promienie oznaczają krew i wodę - blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; czerwony promień oznacza krew, która jest życiem dusz". Pod wizerunkiem Jezusa jest napis: „Jezu, ufam Tobie". To są słowa, które można powtarzać sobie jako najkrótszą modlitwę wtedy, gdy pragniemy Bożej miłości, a jesteśmy w pracy, w czasie egzaminu, wśród tłumu ludzi. Jezus zwrócił się do Faustyny, aby poświęcić ten obraz w pierwszą niedzielę po Wielkanocy i wówczas ustanowić Święto Miłosierdzia Bożego. To święto ustanowił nasz papież Jan Paweł II - tłumaczyła mamusia. Adaś rozmyślał o tym, co przed chwilą usłyszał. Jechał właśnie do magicznego miejsca, w którym sam Jezus Chrystus objawił się siostrze Faustynie tylko po to, by powiedzieć wszystkim ludziom na całym świecie, jak bardzo ich kocha i jeśli oni uwierzą w Jego miłość, to On wybaczy im wszystko. Bo Jezus jest Miłością, a miłość potrafi dokonać cudów, potrafi dokonać wszystkiego. Adaś był dumny, taki szczęśliwy, że jedzie do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Poprosił o różaniec i słowa Koronki do Bożego Miłosierdzia. Pierwsze, co zamierzał zrobić w tym miejscu cudów i miłości, to na różańcu odmówić właśnie tę Koronkę - Koronkę do Bożego Miłosierdzia. Nie odmawia się jej bowiem tylko za umierających, ale również za osoby żyjące i za cały świat. Koronka do Miłosierdzia Bożego (odmawiamy na różańcu) Na początku (3 razy): O Krwi i Wodo, któraś wypłynęła z Najświętszego Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas, ufamy Tobie. Ojcze nasz... Zdrowaś Maryjo... Wierzę w Boga... Na dużych paciorkach (1 raz): Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Na małych paciorkach (10 razy): Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Na zakończenie (3 razy): Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami i nad całym światem. Adaś eksperymentuje ulka weszła do pokoju i stanęła, jak wryta. Jej brat leżał na dywanie, nogi miał uniesione do góry, oparte o fotel, oczy zamknięte i coś szeptał pod nosem. — Mówisz w kółko to samo - zawołała Julka. — Dlaczego mi przeszkadzasz?! - zezłościł się Adaś. - Nie widzisz, że dbam o swoją przyszłość i pieniądze? — Leżąc na podłodze?! - nie mogła uwierzyć Julka. - To już lepiej wstań i zrób coś. Od leżenia jeszcze nikt pieniędzy nie zarobił. — Ale ja zarobię! - wrzasnął Adaś. - Trzeba się tylko mocno skupić, wyobrazić sobie, jak stajesz się bogaty, i powtarzać zaklęcie. — Jakie zaklęcie? - zdziwiła się siostra. — No, na przykład: bogactwo, sukces, bogactwo, sukces, bogactwo, sukces, wielkie pieniądze dla mnie, ogromne pieniądze dla mnie, masa pieniędzy dla mnie... - powtarzał Adaś. — Zgłupiałeś do reszty - zaczęła śmiać się Julka. — Sama jesteś głupia. To udowodnione. Karol przyniósł taką książkę do szkoły i tam wszystko było napisane. Kodujesz sobie takie informacje w mózgu i twój mózg tak tobą kieruje, że jesteś bogata w bardzo szybkim czasie i nic nie musisz robić. — Podświadomość - powiedziała bardziej do siebie niż do Adasia Julka. — Co? - nie zrozumiał. — Nieważne, daj sobie lepiej z tym spokój. Niedawno ćwiczyłeś przepływ jakiejś energii kosmicznej, innym razem próbowałeś metod z jakiejś książki o feng-shui. Ustawiałeś przedmioty, które miały dać ci pieniądze i inne wygody. — No i co z tego? - wzruszył ramionami Adaś. - Ty w to nie wierzysz, więc nie będziesz bo-| gata; w książkach jest napisane, że trzeba w to wierzyć. — Wiesz co...?-powiedziała Julka - Może ty i będziesz bogaty, ale tylko wtedy, jeśli taka będzie wola Boga. Boga postaw więc na pierwszym miejscu i to Jego proś, by te twoje eksperymenty się udały, bo bez Boga raczej nic się nie uda. Adaś się zawstydził, bo w całym tym zamieszaniu rzeczywiście o Panu Bogu zapomniał, a przecież to Jego powinien postawić na pierwszym miejscu, tak jak mówiła siostra. — Posłuchaj tych słów - rzekła Julka i zaczęła czytać, a były to słowa Jana Pawła П wypowiedziane do młodzieży na XX Światowe Dni Młodzieży w Kolonii: Oddajcie cześć jedynemu prawdziwemu Bogu, przyznając mu pierwsze miejsce w waszym życiu. Bałwochwalstwo jest ciągłą pokusą człowieka. — A co to jest bałwochwalstwo? - przerwał siostrze Adaś. — To oddawanie czci innym bożkom - wyjaśniła Julka. — Ale ja nie oddaję czci innym bożkom! - zaprotestował Adaś. — A stawianie na pierwszym miejscu własnego umysłu, sił kosmicznych i przedmiotów, które uczynią cię bogatym, to niby nie jest oddawanie czci innym bożkom? - zapytała. Adaś umilkł znów zawstydzony, a Julka czytała dalej: - Niestety są ludzie, którzy rozwiązania problemów szukają w praktykach religijnych niezgodnych z wiarą chrześcijańską. Jest duży nacisk, by wierzyć w łatwe mity sukcesu i władzy (...). Drodzy młodzi, nie ulegajcie fałszywym iluzjom i przelotnym modom, które nierzadko pozostawiają tragiczną pustkę duchową! Odrzućcie pokusę pieniądza, konsumpcyjnego życia i podstępnej przemocy, które niekiedy lansują środki przekazu. Oddawanie czci prawdziwemu Bogu zakłada autentyczny akt sprzeciwu wobec wszelkiej formy bałwochwalstwa. Czcijcie Chrystusa: On jest Skałą, na której możecie zbudować waszą przyszłość i świat bardziej sprawiedliwy i solidarny. Jezus jest Księciem pokoju, źródłem przebaczenia i pojednania, które może uczynić braćmi wszystkich członków rodziny ludzkiej. Niektóre przeczytane przez Julkę słowa były trudne dla Adasia, a zdania poważnie brzmiące, ale całym swoim sercem zrozumiał, o co w tym wszystkim chodzi. Czy ty także rozumiesz? Nadzieja daś od dłuższego czasu przyglądał się zaniedbanemu mężczyźnie, który każdego ranka przychodził pod blok i grzebał w śmietniku. Czasem siadał, opierał plecy o pień drzewa, wyciągał z kieszeni kawałek chleba zawinięty w tłusty, brudny papier i jadł. Czasem popijał to jakimś płynem prosto z butelki. Ludzie omijali go z daleka. — Nie ma pan domu? - zagadnął mężczyznę Adaś zdobywszy się w końcu na odwagę. — Kiedyś miałem dom - odparł. — I co się z nim stało? - zapytał ośmielony Adaś. — Żona umarła, dzieci dorosły, założyły własne rodziny i zacząłem im przeszkadzać. — Wyrzucili pana? — Nie. Sam odszedłem. — Przecież to był pana dom, mógł pan znaleźć jakąś pracę albo... - Adaś przerwał i zaczął się zastanawiać... - albo poprosić o zasiłek - dodał. — Moje życie już się skończyło. Nie mam nic, nikomu nie jestem potrzebny, straciłem nadzieję na cokolwiek - mówił mężczyzna, cedząc słowa. - Moje życie nie ma najmniejszego sensu. — To nieprawda! - sprzeciwił się Adaś. - Każde życie ma sens. — Mądrala się znalazł - roześmiał się mężczyzna, pokazując braki w uzębieniu. - A co ty możesz o tym wiedzieć, mały jeszcze jesteś... Adaś pomyślał chwilę i zaczął z pamięci odtwarzać zapamiętane słowa: Zrozum, że kimkolwiek jesteś, jesteś kochany1. Pamiętaj, że Ewangelia jest wezwaniem do radości. Nie zapominaj, że masz Ojca i że każde życie, nawet najbardziej bezsensowne w oczach ludzi, ma wielką i nieskończoną wartość w oczach Boga, że masz przed sobą wielki obszar dobra, nadziei, trzeba tylko przekroczyć jej próg. Mężczyzna milczał i rozcierał swoje dłonie. — To słowa z książki papieża Jana Pawła II Przekroczyć próg nadziei - powiedział Adaś. - Jest pan kochany i ma pan Ojca. Niech się pan do Niego zwróci o pomoc, do Ojca - Boga - wyszeptał nieśmiało Adaś. — Myślę, drogi chłopcze, że Bóg Ojciec już dawno o mnie zapomniał - rzekł mężczyzna. — A ja myślę, że to pan o Nim zapomniał, że Bóg chce panu pomóc, ale pan na to nie pozwala. — Może masz rację... - westchnął mężczyzna. - Może masz, chłopcze, raq'ę. I») «s *l /~\. ■^m w. (f f% ^ 5ФЩ -M-i^ >4*- — To pora to zmienić! - zawołał uradowany Adaś. - Idziemy! — Dokąd? - zdziwił się mężczyzna. — Do kościoła! Znajdziemy naszego proboszcza i pan z nim porozmawia. Proboszcz na pewno panu coś doradzi - paplał Adaś. - Mamy przy kościele kuchnię charytatywną, można tam zjeść gorącą zupę. Ksiądz proboszcz na pewno wie, gdzie są jakieś schroniska, w których można przenocować. — Nie wiem, czy ja tego chcę... Przyzwyczaiłem się do takiego życia, jakie prowadzę -powiedział mężczyzna. — Niech pan chociaż spróbuje - poprosił Adaś. - Niech pan chociaż spróbuje - powtórzył - nie odrzucać tej pomocy. — Dobrze - uśmiechnął się mężczyzna. - Spróbuję - dodał i wolno podniósł się z miejsca. - Spróbuję przekroczyć ten próg nadziei - dodał, a Adaś podsunął mu swoje ramię, aby się na nim oparł, i razem bardzo powoli ruszyli drogą w stronę kościoła, drogą w stronę nadziei. ецг^^^щ^ Spis treści Nie będę się z nim bawił!................................... 5 Kto jest najważniejszy?............................... 9 Bolek i Lolek.................................................. 13 Adaś robi, co chce......................................... 17 Co ma zrobić Julka?...................................... 21 Adaś chce wyjechać...................................... 26 Smutek w rodzinie....................................... 31 Samolubny Adaś........................................... 35 Benedykt XVI................................................ 39 Co się dzieje u Piegusów?........................... 44 Ziarenko od Pana Boga................................ 48 Kuzyn Jacek................................................... 53 Adaś się boi.................................................... 57 Julka pomaga Agatce.................................... 62 Wycieczka....................................................... 67 Adaś eksperymentuje................................... 73 Nadzieja.......................................................... 77 ISIS RAFAEL poleca; *fL Najcieplejszy prezent dla Twoich pociech, czyli.. Opowiastki familijne -Bajki, które bawią i uczą dzieci od 6 do... 99 lat! Świat prezentowanych przez Beatę Andrzejczuk opowiadań nie jest fantastyczną krainą pełną wróżek i latających smoków-to świat bardzo realny. Każde dziecko może w nim rozpoznać swój kawałeczek rzeczywistości. Format: 130 x 200 mm, twarda oprawa Tom I, s. 80 cena det. 14,50 zł TomV, s. 104 cena det. 16,50 zł Tom II, s. 102 cena det. 14,50 zł Tom VI, s. 112 cena det. 16,50 zł Tom III, s. 104 cena det. 14,50 zł Tom VII, s. 116 cena det. 16,50 zł Tom IV, s. 104 cena det. 16,50 zł Patror Jedną z bajek przeczytasz na stronie meciu www.rafael/opowiastki.pl __, iat lArtn» J lny j*™*«*r | Я*1 Beata Andrzi jest autork opowiada i Bych-i dzieci publiko w drrycfr^i 'olsce, a także Austrii, Stanach Zjednoczonych, Australii, na Białorusi. Wielokrotnie nagradzana i wyróżniana w konkursach literackich. Autorka opowiadań dla dzieci z dysleksją. Ceniona i znana młodym czytelnikom z kilku już tomików opowiastek familijnych, kolejne stworzyła "na gorąco" po śmierci papieża Jana Pawia II. Chce w nich przybliżyć dzieciom najważniejsze myśli Ojca Świętego, ogarnąć słowem to, co one intuicyjnie ale co trudno im pojąc, nazwać, zrozumieć i zastosować w życiu. W sposób naturalny, swobodny, tonu krótkie fragmenty papieskich przemówień, homilii i testamentu duchowego stały się doskonałą ilustracją do wydarzeń z życia