Inne twarze pojednania Reportaże Wojciech Ręciak Wydawnictwo Znak Kraków 2000 Projekt okładki JADWIGA BUREK Adiustacja MAŁGORZATA BIERNACKA Korekta ZESPÓŁ/PLUS Łamanie PLUS/GILLERT Щ%\ 1)640Piszę dużo listów"), pisałby C>Pisz? też dużo dla siebie, eseje... ale tylko do szuflady"), podróżowałby („Dużo z żoną podróżujemy, zjeździliśmy Europę, USA, 190 Kanadę, nawet RPA, w Nepalu uprawialiśmy treking; podróżować moglibyśmy i stąd..."). A poza tym w Polsce jeszcze ciągle ludzie są bardziej otwarci; wspólnie świętują odwiedzają się bez komplikacji. A Gerhardowi Gruschce przeszkadza, że w Niemczech stosunki międzyludzkie ochłodły, że „większość żyje dla siebie, w czterech ścianach". - Tu jest inaczej i mnie się to podoba - zaznacza. Ale na razie zastanawia się. I trochę martwi, że nie mówi po polsku. Ale pociesza się, że zawsze jakoś się dogada. W końcu ludzie są uprzejmi. - Nigdy nie spotkałem się z jakąś antypatią- podkreśla. Martwi się też, bo słyszał, że opieka lekarska nie jest w Polsce na takim poziomie jak w Niemczech. A im człowiek jest starszy, tym bardziej zwraca na to uwagę. Zwłaszcza że od czasów nocnych apeli w Zgodzie Gerhard musi regularnie kontrolować nerki. Poza tym pozostaje sprawa emerytury: na mocy polsko-niemieckiej umowy emerytalnej obywatelowi Niemiec, który oficjalnie osiada w Polsce, emeryturę przestaje wypłacać Republika Federalna, a zaczyna polski ZUS - a używany przelicznik sprawia, że jest ona radykalnie mniejsza. No i wreszcie Gerhard Gruschka martwi się, że żona ma dużo krewnych w Westfalii, jest z nimi związana, i że pewnie by tęskniła... -Ale dla mnie wyjechać z Westfalii to nie problem. Czuję, że moje korzenie są na Śląsku - mówi. Bo tak naprawdę u siebie Gerhard Gruschka czuje się w Rakowie. Może dlatego, że tutaj spędzał rzadkie chwile radości z ojcem, który - na co dzień zasadniczy i surowy - tutaj rozluźniał się. - Jak byłem mały, tato opowiadał mi bajki i historie z Rakowa. Może dlatego czuję się bardziej związany z tą okolicą niż z Gliwicami? - zastanawia się. Czasem, mając wolną chwilę w uczeniu niemieckiego, Gerhard Gruschka siada za kierownicą. Jedzie po okolicznych 191 wzgórzach, rejestruje zmiany. Czasem zatrzyma auto, wysiądzie, wciągnie łapczywie powietrze. W takich chwilach Gerhard Gruschka-marzyciel mówi: - To mój dziecięcy raj! A po chwili Gerhard Gruschka-racjonalista dopowiada: - Nie, nie patrzę na to jak na „dziecięcy raj", przecież raju na ziemi nie ma... -Ale - znów się zastanawia - po tym, jak zostałem wypędzony, to nigdzie nie czułem się już jak tutaj. Tak, w Balve mam dom, rodzinę. Ale nawet tam jest inaczej... Na koniec - godząc marzyciela z racjonalistą - stwierdza: - Im starszy jestem, tym bardziej tęsknię. W domu Gruschków w Niemczech Zachodnich na półce spoczywa książka Horsta Bieńka Reise in die Kindheit (Podróż do kraju dzieciństwa). Bienek, śląski Niemiec, także pochodził z Gliwic. Wysiedlony po wojnie, rodzinne miasto odważył się odwiedzić dopiero po 42 latach. W swoim zaczytanym egzemplarzu Gerhard Graschka podkreślił także taki fragment: Nie, nie da się już wrócić do domu dzieciństwa. Ale możemy sobie to dzieciństwo wyobrazić. Możemy je opisać i w ten sposób zatrzymać. Raj utracony to raj rzeczywisty, napisał Marcel Proust. Dzieciństwo utracone to dzieciństwo rzeczywiste. Ono istnieje i będzie istnieć, jak długo będziemy o nim pamiętać. (1998-1999) Spis treści Wstęp.............................................................................. 7 Franza Scholza życie pod prąd...................................... 11 Ojciec i syn..................................................................... 79 Riidiger Kollar jest człowiekiem szczęśliwym.............. 93 Rok z życia Reinholda Lehmanna.................................113 Przerwane dzieciństwo Gerharda Gruschki................135 Ilustracje Franza Scholza życie pod prąd Franz Scholz, rok 1996.